Commit 95f1c97e067f18ab1a69e982259203909bf39b2c

Authored by Michał Rudolf
1 parent 402ee7f0

Update Senat 1935-1938

Showing 106 changed files with 21895 additions and 9302 deletions

Too many changes to show.

To preserve performance only 20 of 106 files are displayed.

1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00002-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00002-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 2)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 2)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">2</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_002_000004768.odt</note>
  21 + <date>1935-10-31</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="PrezesNajwyższejIzbyKontroli" role="speaker">
  31 + <persName>Prezes Najwyższej Izby Kontroli</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="SKleszczyński" role="speaker">
  34 + <persName>S. Kleszczyński</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SKornke" role="speaker">
  37 + <persName>S. Kornke</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SLechnicki" role="speaker">
  40 + <persName>S. Lechnicki</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="SMacieszyna" role="speaker">
  43 + <persName>S. Macieszyna</persName>
  44 + </person>
  45 + <person xml:id="SMaleszewski" role="speaker">
  46 + <persName>S. Maleszewski</persName>
  47 + </person>
  48 + <person xml:id="SOsiński" role="speaker">
  49 + <persName>S. Osiński</persName>
  50 + </person>
  51 + <person xml:id="SPetrażycki" role="speaker">
  52 + <persName>S. Petrażycki</persName>
  53 + </person>
  54 + <person xml:id="SPopowicz" role="speaker">
  55 + <persName>S. Popowicz</persName>
  56 + </person>
  57 + <person xml:id="SRadziwiłł" role="speaker">
  58 + <persName>S. Radziwiłł</persName>
  59 + </person>
  60 + <person xml:id="SRóg" role="speaker">
  61 + <persName>S. Róg</persName>
  62 + </person>
  63 + <person xml:id="SZbierski" role="speaker">
  64 + <persName>S. Zbierski</persName>
  65 + </person>
  66 + <person xml:id="SŚwitalski" role="speaker">
  67 + <persName>S. Świtalski</persName>
  68 + </person>
  69 + <person xml:id="SekretarkapJaroszewiczowa" role="speaker">
  70 + <persName>Sekretarka p. Jaroszewiczowa</persName>
  71 + </person>
  72 + <person xml:id="SekretarkasJaroszewiczowa" role="speaker">
  73 + <persName>Sekretarka s. Jaroszewiczowa</persName>
  74 + </person>
  75 + <person xml:id="SekretarzsDąbkowski" role="speaker">
  76 + <persName>Sekretarz s. Dąbkowski</persName>
  77 + </person>
  78 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  79 + <persName>Komentarz</persName>
  80 + </person>
  81 + </particDesc>
  82 + </profileDesc>
  83 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00002-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 12 min. 07.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#PrezesNajwyższejIzbyKontroli">Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Pan Prezes Rady Ministrów przy piśmie z dnia 18 października r. b. przesiał mi następujące zarządzenie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej:</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">„Zarządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o otwarciu sesji nadzwyczajnej Senatu.</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Na podstawie art. 12 pkt. c) ustawy konstytucyjnej otwieram z dniem dzisiejszym sesję nadzwyczajną Senatu dla załatwienia projektu ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów.</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Spała, dnia 18 października 1935 r.</u>
  17 + <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Prezydent Rzeczypospolitej (-) I. MOŚCICKI.</u>
  18 + <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Prezes Rady Ministrów (-) M. KOŚCIAŁKOWSKI”.</u>
  19 + <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Na podstawie odczytanego zarządzenia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej zwołałem dzisiejsze posiedzenie z porządkiem dziennym, który został Panom Senatorom doręczony.</u>
  20 + <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Protokół 1 posiedzenia jest do przejrzenia w Biurze Senatu. Jako sekretarzy zapraszam pp. senatorów Jaroszewiczowa i Dąbkowskiego. Protokół prowadzi p. senatorka Jaroszewiczowa.</u>
  21 + <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Od Pana Marszałka Sejmu otrzymałem dnia 5 października r. b. pismo z zawiadomieniem o dokonanym w dniach 4 i 5 października r. b. wyborze Prezydjum Sejmu w składzie następującym: Marszałek Car Stanisław; Wicemarszałkowie: Burka Władysław, Miedziński Bogusław, Mudryj Wasyl, Podoski Bohdan, Schaetzel Tadeusz; Sekretarze: Długosz Wacław, Dudziński Juljusz, Hoppe Jan, Kopeć Tadeusz, Skrypnyk Stefan, Sosiński Wojciech, Tarnowski Artur, Wadowski Marjan.</u>
  22 + <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">Od Pana Prezesa Najwyższej Izby Kontroli otrzymałem dnia 10 października r. b. „Sprawozdanie Kontroli Państwowej z działalności za okres budżetowy 1934/35”. Sprawozdanie to jest wyłożone do przejrzenia Panów Senatorów w Biurze Senatu.</u>
  23 + <u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">Od Pana Prezesa Rady Ministrów Walerego Sławka otrzymałem dnia 14 października r. 5. pismo z zawiadomieniem o zwolnieniu go na jego prośbę wraz z całym gabinetem z piastowanych urzędów.</u>
  24 + <u xml:id="u-2.11" who="#Marszałek">Od Pana Prezesa Rady Ministrów Marjana Zyndram-Kościalkowskiego otrzymałem tegoż dnia pismo z zawiadomieniem o mianowaniu go postanowieniem Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 października r. b. Prezesem Rady Ministrów, a na jego wniosek panów: Władysława Raczkiewicza — Ministrem Spraw Wewnętrznych, Józefa Becka, pułkownika dyplomowanego — Ministrem Spraw Zagranicznych, Tadeusza Zbigniewa Kasprzyckiego, generała brygady — Ministrem Spraw Wojskowych, inż. Eugenjusza Kwiatkowskiego — Ministrem Skarbu, Czesława Michałowskiego — Ministrem Sprawiedliwości, Juljusza Poniatowskiego — Ministrem Rolnictwa i Reform Rolnych, dr. Romana Góreckiego, generała brygady — Ministrem Przemysłu i Handlu, inż. Michała Butkiewicza — Ministrem Komunikacji, Władysława Jaszczołta — Ministrem Opieki Społecznej, inż. Emila Kalińskiego, podpułkownika — Ministrem Poczt i Telegrafów.</u>
  25 + <u xml:id="u-2.12" who="#Marszałek">Równocześnie Pan Prezydent Rzeczpospolitej poruczył p. prof. Konstantemu Chylińskiemu kierownictwo Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
  26 + <u xml:id="u-2.13" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu na dzisiejsze posiedzenie: ss. Jastrzębowskiemu i Lubomirskiemu.</u>
  27 + <u xml:id="u-2.14" who="#Marszałek">Zawiadamiam Wysoką Izbę, że od p. sen. Maruszewskiego otrzymałem pismo z dnia 30 października r. b. z zawiadomieniem o zrzeczeniu się mandatu, co podaję Izbie do wiadomości zgodnie z art. 29 regulaminu.</u>
  28 + <u xml:id="u-2.15" who="#Marszałek">Do ślubowania zgłosili się senatorowie: Kleszczyński Edward, Macieszyna Władysława, Osiński Aleksander i Popowicz Bolesław.</u>
  29 + <u xml:id="u-2.16" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarkę o odczytanie roty ślubowania.</u>
  30 + <u xml:id="u-2.17" who="#komentarz">(Senatorowie wstają.)</u>
  31 + </div>
  32 + <div xml:id="div-3">
  33 + <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
  34 + <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarkapJaroszewiczowa">„Świadom obowiązku wierności wobec Państwa Polskiego, ślubuję uroczyście i zaręczam honorem jako senator Rzeczypospolitej, w pracy na rzecz dobra Państwa nie ustawać, a troskę o jego godność, zwartość i moc za pierwsze mieć sobie przykazanie?” Marszałek: Proszę p. Sekretarza o wywoływanie nazwisk, a Panów Senatorów o wypowiadanie słowa „ślubuję”.</u>
  35 + </div>
  36 + <div xml:id="div-4">
  37 + <u xml:id="u-4.0" who="#SekretarzsDąbkowski">P. Edward Kleszczyński.</u>
  38 + </div>
  39 + <div xml:id="div-5">
  40 + <u xml:id="u-5.0" who="#SKleszczyński">Ślubuję.</u>
  41 + </div>
  42 + <div xml:id="div-6">
  43 + <u xml:id="u-6.0" who="#SekretarzsDąbkowski">P. Władysława Macieszyna.</u>
  44 + </div>
  45 + <div xml:id="div-7">
  46 + <u xml:id="u-7.0" who="#SMacieszyna">Ślubuję.</u>
  47 + </div>
  48 + <div xml:id="div-8">
  49 + <u xml:id="u-8.0" who="#SekretarzsDąbkowski">P. gen. Aleksander Osiński.</u>
  50 + </div>
  51 + <div xml:id="div-9">
  52 + <u xml:id="u-9.0" who="#SOsiński">Ślubuję.</u>
  53 + </div>
  54 + <div xml:id="div-10">
  55 + <u xml:id="u-10.0" who="#SekretarzsDąbkowski">P. gen. Bolesław Popowicz.</u>
  56 + </div>
  57 + <div xml:id="div-11">
  58 + <u xml:id="u-11.0" who="#SPopowicz">Ślubuję.</u>
  59 + </div>
  60 + <div xml:id="div-12">
  61 + <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Proszę Panów Senatorów o zajęcie miejsc w ławach senatorskich.</u>
  62 + <u xml:id="u-12.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
  63 + <u xml:id="u-12.2" who="#Marszałek">Na porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia mamy wybór komisji dla rozpatrzenia projektu ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów.</u>
  64 + <u xml:id="u-12.3" who="#Marszałek">Musimy najpierw ustalić liczbę członków tej komisji. Proponuję, ażeby komisja składała się z 15 członków. Czy są jakieś inne propozycje? Wobec tego, że innych propozycyj niema uważam, że liczba członków komisji została ustalona na 15.</u>
  65 + <u xml:id="u-12.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do ustalenia składu komisji. Proponuję, ażeby do komisji weszli pp. senatorowie: Bniński, Bobrowski, Cholewicki, Decykiewicz, Evert, Fudakowski, Kozłowski, Kwaśniewski, Lechnicki, Makowski, Malinowski Marjan, Radziwiłł, Róg, Wróblewski i Zarzycki. Czy są inne kandydatury?</u>
  66 + </div>
  67 + <div xml:id="div-13">
  68 + <u xml:id="u-13.0" who="#SZbierski">Proponuję p. senatorkę Fleszarową.</u>
  69 + </div>
  70 + <div xml:id="div-14">
  71 + <u xml:id="u-14.0" who="#SLechnicki">Proponuję ss. Jeszkego, Malskiego i Łuckiego Ostapa.</u>
  72 + </div>
  73 + <div xml:id="div-15">
  74 + <u xml:id="u-15.0" who="#SPetrażycki">Proponuję s. Barańskiego.</u>
  75 + </div>
  76 + <div xml:id="div-16">
  77 + <u xml:id="u-16.0" who="#SRadziwiłł">Prosiłbym, aby mnie do komisji nie wybierać.</u>
  78 + </div>
  79 + <div xml:id="div-17">
  80 + <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, proszę pamiętać o art. 24 regulaminu.</u>
  81 + </div>
  82 + <div xml:id="div-18">
  83 + <u xml:id="u-18.0" who="#SKornke">Proponuję do komisji s. Grajka, ponieważ wśród kandydatów niema nikogo z ziem zachodnich.</u>
  84 + </div>
  85 + <div xml:id="div-19">
  86 + <u xml:id="u-19.0" who="#SRóg">Proponuję zamiast siebie p. s. Maksymiljana Malinowskiego.</u>
  87 + </div>
  88 + <div xml:id="div-20">
  89 + <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, proszę pamiętać o art. 24 regulaminu, który niedawno uchwaliliśmy.</u>
  90 + <u xml:id="u-20.1" who="#Marszałek">Czy są jeszcze jakieś propozycje? Ponieważ innych kandydatur nie słyszę, przystępujemy do wyboru komisji. Dla ułatwienia wyboru Panowie otrzymają karty z nazwiskami, które ja proponuję; jeżeli kto w tych kartach chce wprowadzić jakieś zmiany, proszę wykreślić odpowiednie nazwiska i wpisać inne z pośród tych nazwisk, które zostały tu w propozycjach pp. senatorów zgłoszone. Umieszczenie większej ilości nazwisk spowoduje nieważność karty do głosowania.</u>
  91 + </div>
  92 + <div xml:id="div-21">
  93 + <u xml:id="u-21.0" who="#SMaleszewski">Proszę o odczytanie listy kandydatów.</u>
  94 + </div>
  95 + <div xml:id="div-22">
  96 + <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Nazwiska zostaną odczytane po rozdaniu kart do głosowania. Czy wszyscy Panowie Senatorowie dostali karty do głosowania? Nikt się nie zgłasza, oroszę p. Sekretarkę o odczytanie nazwisk kandydatów.</u>
  97 + </div>
  98 + <div xml:id="div-23">
  99 + <u xml:id="u-23.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
  100 + <u xml:id="u-23.1" who="#SekretarkasJaroszewiczowa">Lista kandydatów proponowanych przez p. Marszałka: Bniński, Bobrowski, Cholewicki, Decykiewicz, Evert, Fudakowski, Kozłowski, Kwaśniewski, Lechnicki, Makowski, Malinowski Marjan, Radziwiłł, Róg, Wróblewski, Zarzycki.</u>
  101 + <u xml:id="u-23.2" who="#SekretarkasJaroszewiczowa">Dodatkowa lista kandydatów, proponowanych przez pp. senatorów: Barański, Fleszarowa, Grajek, Jeszke, Malinowski Maksymiljan, Malski i Łucki.</u>
  102 + <u xml:id="u-23.3" who="#SekretarkasJaroszewiczowa">Proszę Panów Sekretarzy o zebranie kart do głosowania.</u>
  103 + <u xml:id="u-23.4" who="#komentarz">(Po zebraniu kart do głosowania.)</u>
  104 + <u xml:id="u-23.5" who="#SekretarkasJaroszewiczowa">Czy wszyscy Pp. Senatorowie oddali karty do głosowania? Nikt więcej się nie zgłasza, zamykam głosowanie. Zarządzam przerwę dla obliczenia głosów.</u>
  105 + <u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 12 min. 27 do godz. 13 min. 37.)</u>
  106 + <u xml:id="u-23.7" who="#SekretarkasJaroszewiczowa">Wznawiam posiedzenie. Głosowało 89 senatorów, jedna karta była nieważna, głosów ważnych było 88, absolutna większość wynosi 45.</u>
  107 + <u xml:id="u-23.8" who="#SekretarkasJaroszewiczowa">Następujący Panowie Senatorowie otrzymali głosy: Bobrowski 87, Malinowski Marjan 86, Wróblewski 86, Evert 84, Zarzycki 82, Decykiewicz 81, Makowski 81, Lechnicki 80, Cholewicki 79, Róg 79, Kwaśniewski 78, Kozłowski 70, Bniński 66, Fudakowski 64, Fleszarowa 42, Radziwiłł 41, Malski 26, Barański 25, Łucki 24, Jeszke 19, Grajek 15, Malinowski Maksymiljan 11.</u>
  108 + <u xml:id="u-23.9" who="#SekretarkasJaroszewiczowa">Większość absolutną otrzvmało senatorów 14: Bobrowski, Malinowski Marjan, Wróblewski, Evert, Zarzycki, Decykiewicz, Makowski, Lechnicki, Cholewicki, Róg, Kwaśniewski, Kozłowski, Bniński i Fudakowski.</u>
  109 + <u xml:id="u-23.10" who="#SekretarkasJaroszewiczowa">Głosowanie musi się odbyć jeszcze na 15-go członka komisji. Z pozostałych kandydatów otrzymali głosów: Fleszarowa — 42, Radziwiłł-- 41, Malski — 26, Barański — 25, Łucki — 24, Jeszke — 19, Grajek — 15, Malinowski Maksymiljan — 11.</u>
  110 + <u xml:id="u-23.11" who="#SekretarkasJaroszewiczowa">Panowie otrzymają karty do głosowania, na których proszę wypisać tylko dwa nazwiska.</u>
  111 + </div>
  112 + <div xml:id="div-24">
  113 + <u xml:id="u-24.0" who="#SŚwitalski">Panie Marszałku, tylko jedno nazwisko, bo ściślejsze głosowanie odbywa się tylko między dwoma kandydatami.</u>
  114 + </div>
  115 + <div xml:id="div-25">
  116 + <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Tak jest, ściślejsze głosowanie odbywa się pomiędzy dwoma kandydatami, którzy otrzymali największą ilość głosów, to jest pomiędzy p. Fleszarowa i p. Radziwiłłem.</u>
  117 + <u xml:id="u-25.1" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o rozdanie kart do głosowania.</u>
  118 + <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Po zebraniu kart do głosowania.)</u>
  119 + <u xml:id="u-25.3" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę 5 minutową dla obliczenia wyników głosowania.</u>
  120 + <u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 45 do godz. 13. min. 50.)</u>
  121 + <u xml:id="u-25.5" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Wynik głosowania jest następujący. Głosowało 88 senatorów, 1 karta nieważna, ważnych 87. S. Fleszarowa otrzymała 70 głosów, s. Radziwiłł 17 głosów. Przeto na 15-go członka komisji została wybrana p. s. Fleszarowa.</u>
  122 + <u xml:id="u-25.6" who="#Marszałek">Komisja zbierze się natychmiast w pokoju obok mojego gabinetu.</u>
  123 + <u xml:id="u-25.7" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
  124 + <u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 13 min. 50.)</u>
  125 + </div>
  126 + </body>
  127 + </text>
  128 + </TEI>
  129 +</teiCorpus>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00003-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00003-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 3)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 3)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">3</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_003_000004776.odt</note>
  21 + <date>1935-11-05</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="PrezesRadyMinistrówKościałkowski" role="speaker">
  31 + <persName>Prezes Rady Ministrów Kościałkowski</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski" role="speaker">
  34 + <persName>Prezes Rady Ministrów p. Zyndram-Kościałkowski</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SEvert" role="speaker">
  37 + <persName>S. Evert</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SHeimanJarecki" role="speaker">
  40 + <persName>S. Heiman-Jarecki</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="SJagrymMaleszewski" role="speaker">
  43 + <persName>S. Jagrym-Maleszewski</persName>
  44 + </person>
  45 + <person xml:id="SJeszke" role="speaker">
  46 + <persName>S. Jeszke</persName>
  47 + </person>
  48 + <person xml:id="SKozłowski" role="speaker">
  49 + <persName>S. Kozłowski</persName>
  50 + </person>
  51 + <person xml:id="SLechnicki" role="speaker">
  52 + <persName>S. Lechnicki</persName>
  53 + </person>
  54 + <person xml:id="SMalski" role="speaker">
  55 + <persName>S. Malski</persName>
  56 + </person>
  57 + <person xml:id="SMasłow" role="speaker">
  58 + <persName>S. Masłow</persName>
  59 + </person>
  60 + <person xml:id="SPawelec" role="speaker">
  61 + <persName>S. Pawelec</persName>
  62 + </person>
  63 + <person xml:id="SPawlikowski" role="speaker">
  64 + <persName>S. Pawlikowski</persName>
  65 + </person>
  66 + <person xml:id="SPetrażycki" role="speaker">
  67 + <persName>S. Petrażycki</persName>
  68 + </person>
  69 + <person xml:id="SRadziwiłł" role="speaker">
  70 + <persName>S. Radziwiłł</persName>
  71 + </person>
  72 + <person xml:id="SSchorr" role="speaker">
  73 + <persName>S. Schorr</persName>
  74 + </person>
  75 + <person xml:id="STrockenheim" role="speaker">
  76 + <persName>S. Trockenheim</persName>
  77 + </person>
  78 + <person xml:id="SZbierski" role="speaker">
  79 + <persName>S. Zbierski</persName>
  80 + </person>
  81 + <person xml:id="SŚliwiński" role="speaker">
  82 + <persName>S. Śliwiński</persName>
  83 + </person>
  84 + <person xml:id="SŚwitalski" role="speaker">
  85 + <persName>S. Świtalski</persName>
  86 + </person>
  87 + <person xml:id="SŚwiętosławski" role="speaker">
  88 + <persName>S. Świętosławski</persName>
  89 + </person>
  90 + <person xml:id="WicemarszałekMakowski" role="speaker">
  91 + <persName>Wicemarszałek Makowski</persName>
  92 + </person>
  93 + <person xml:id="WicemarszałekSwitalski" role="speaker">
  94 + <persName>Wicemarszałek Switalski</persName>
  95 + </person>
  96 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  97 + <persName>Komentarz</persName>
  98 + </person>
  99 + </particDesc>
  100 + </profileDesc>
  101 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00003-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 10.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.)</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 1 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 2 posiedzenia jest w Biurze Senatu do przejrzenia. Na sekretarzy zapraszam pp. senatorów Masłowa i Olewińskiego. Listę mówców prowadzi s. Olewiński, a protokół s. Masłow.</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Na porządku dziennym dzisiejszego posiedzenia mamy sprawozdanie komisji o projekcie ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów (druk sejmowy nr 3 i druk senacki nr 3).</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Ponieważ projekt ustawy jest Panom dobrze znany, a w komisji nie wniesiono do niego żadnych zmian, proponuję, chociaż nie upłynął termin 24 godzin od rozdania sprawozdania komisji, w myśl art. 64 regulaminu skrócić postępowanie i sprawę zaraz rozpatrzyć. Nie słyszę sprzeciwu, uważam propozycję moją za przyjętą.</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Udzielam głosu sprawozdawcy s. Evertowi.</u>
  17 + </div>
  18 + <div xml:id="div-3">
  19 + <u xml:id="u-3.0" who="#SEvert">Wysoki Senacie! Mamy się zastanowić nad wnioskiem rządowym, który ujęty jest zwięźle i krótko w 5 artykułach. Najważniejszy art. 1, brzmi: „Upoważnia się Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów do dnia 15 stycznia 1936 r. w zakresie spraw gospodarczych i finansowych z wyjątkiem zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13 października 1927 r. o stabilizacji złotego”. Sejm zawotował ten wniosek rządowy po uprzedniem wysłuchaniu obszernego expose p. Premjera, po przemówieniu p. Ministra Skarbu, w którem p. Minister szczerze i z męską odwagą odmalował „rzeczywistą rzeczywistość” finansowo-budżetową i sytuację gospodarczą. Proszę Panów, jeżeli nie wszystkim z Was, to wielu z nas znane są bolączki naszego życia. Tkwią one i w zawiłym, skomplikowanym systemie podatkowym i w systemie ściągania podatków i należności państwowych. Znamy bolączki w dziedzinie ubezpieczeń socjalnych, gdzie koszta administracji pożerają circa 30% składek, — wreszcie znamy przerosty etatystyczne, które doprowadziły do nadmiaru ingerencji Państwa w charakterze przedsiębiorcy.</u>
  20 + <u xml:id="u-3.1" who="#SEvert">Stoję osobiście zasadniczo na stanowisku pozostawienia inicjatywy i przedsiębiorczości prywatnej szerokiego pola pracy, rozumiem jednak, że w dzisiejszych czasach i warunkach musi ta inicjatywa doznawać ograniczenia. Powtarzam — w dziedzinie przerostów etatystycznych, które doprowadziły do tego, że dziś już nie wiemy ściśle, ile jest przedsiębiorstw państwowych, nie wiemy dokładnie, jaki kapitał narodowy jest w tych przedsiębiorstwach zaangażowany. Wiemy tylko, że ostateczny efekt dochodu, to jest rentowność tych przedsiębiorstw wyraża się cyfrą 0,75%.</u>
  21 + <u xml:id="u-3.2" who="#SEvert">Nie można nadal jątrzących się ran pudrować pachnącym pudrem. Należy do nich podejść ze środkami leczniczemi zasadniczemi. Zdaje mi się jednak, że mówienie przy sposobności tej ustawy de omnibus rebus nie jest ani wskazane, ani pożyteczne. Będę się trzymał wyłącznie w ramach zagadnienia, bo gdybym chciał przy tej sposobności poruszyć szerzej wszystkie bolączki naszego życia, to moje przemówienie, przelane na papier, byłoby objętością nie mniejsze, niż te, które mam przed oczyma i musiałbym zająć uwagę Panów przez parę godzin. Uważam, że o tych rzeczach będziemy mieli sposobność a nawet konieczność mówić w innym czasie, nawet już bliskim, a więc w ogólnej dyskusji nad budżetem Państwa, oraz w dyskusjach nad budżetami poszczególnych ministerstw. Nie będę dziś o tych rzeczach mówił szerzej, nie dlatego, żebym uważał, że Senat ma być ciałem milczącem i potakującem, że nie ma on śmiało i odważnie wypowiadać swej krytyki o szeregu przejawów życia i posunięć rządowych, lecz dlatego, że jak wspomniałem, będzie do tego inna okazja i inna chwila. Chcę się trzymać i będę się trzymał ściśle konkretnego zagadnienia.</u>
  22 + <u xml:id="u-3.3" who="#SEvert">W tem zagadnieniu, które jest przedmiotem naszej debaty, postawiłem sobie trzy pytania: pierwsze, czy obraz naszej sytuacji gospodarczej i finansowej, przedstawiony nam przez p. Ministra Skarbu, odpowiada rzeczywistości? Sądzę, że pod tym względem nie mamy żadnej wątpliwości. Drugie pytanie: dlaczego Rząd chce otrzymać pełnomocnictwa? I trzecie — czy powinniśmy temu Rządowi dać pełnomocnictwa?</u>
  23 + <u xml:id="u-3.4" who="#SEvert">Proszę Panów! Kuracja naszego życia gospodarczego wymaga szeregu posunięć, z których niektóre mogą być dokonane w ramach obowiązującego obecnie ustawodawstwa, ale bez wątpienia musi nastąpić szereg środków, które będą wymagały stworzenia nowych podstaw i nowych norm prawnych. Technika ustawodawstwa w parlamencie jest tego rodzaju, że wprowadzenie nawet drobnego środka wymaga dłuższych debat i dłuższego czasu; nie może być otoczone dyskrecją, a gdy w tym wypadku za? leży nam, by środek spadł i zaczął działać prędko, ażeby nie mogły być przedsięwzięte przez strony zainteresowane posunięcia, któreby paraliżowały lub pomniejszały skuteczność zastosowanego środka, to kwestja czasu, w jakim środek zostosowany zostanie, gra rolę decydującą. Szczególną wagę ma szybkość tych posunięć w społeczeństwie, gdzie przemysł, handel i finanse są w rękach nerwowych, albo też panicznie usposobionych.</u>
  24 + <u xml:id="u-3.5" who="#SEvert">Otóż odpowiadając na drugie pytanie, twierdzę, że środki, jakie musi przedsięwziąć Rząd, wymagają szybkiej decyzji i szybkiego zastosowania. Oba te warunki wykluczają ustawodawstwo parlamentu. Wyjątkowe okoliczności wymagają wyjątkowych środków; ten sam zresztą przykład mamy w Belgji, parlamentarnej Belgji, która jak rok długi ma pełnomocnictwa dla rządu.</u>
  25 + <u xml:id="u-3.6" who="#SEvert">Pytanie trzecie, jakie sobie zadałem, było: czy dać pełnomocnictwa temu Rządowi? Proszę Panów, ten Rząd to nie są jacyś homines novi, to jest Rząd stworzony z ludzi obozu Marszałka Piłsudskiego. To jest Rząd, w którego skład wchodzą ludzie o pięknie zapisanych kartach pracy politycznej, społecznej i gospodarczej. Coprawda, zagadnienie odpowiedniego ujęcia pracy tkwi nie w samym ministrze, ale w dużej mierze w tych panach, którzy otaczają danego ministra na stanowiskach odpowiedzialnych, bo bardzo często doły administracji czynią wprost co innego — niż było w intencjach ministra. Chciałbym, aby nad tą bezsporną prawdą pp. Ministrowie nowego Rządu się zastanowili.</u>
  26 + <u xml:id="u-3.7" who="#SEvert">Zapowiedź p. Premjera o współpracy ze społeczeństwem przyjmuję nie jako zapowiedź, podyktowaną koniecznością, lecz jako szczerą decyzję wciągnięcia społeczeństwa do współpracy nad umacnianiem podwalin naszego Państwa. Słyszę w tem jakby echo wiekopomnych słów Marszałka, „jedynie z umiejętności podawania do wspólnej pracy dłoni wszystkim wypływa moc wielka w chwilach trudnych i w chwilach kryzysów państwowych”. Mam pełne zaufanie do tego Rządu i nie przypuszczam, żeby Panowie mieli powody do innych uczuć.</u>
  27 + <u xml:id="u-3.8" who="#SEvert">Wśród środków leczniczych, jakie mają być zastosowane, usłyszeliśmy z ust p. Ministra Kwiatkowskiego zapowiedź obciążenia pracowników specjalnym dodatkiem do podatku dochodowego i podatkiem od uposażeń urzędniczych. Proszę Panów, gdziekolwiekbądź i kiedykolwiekbądź rząd przychodzi do społeczeństwa z żądaniem ofiar, trudno się dziwić, że spotyka się z niechęcią i z opozycją tego społeczeństwa. Szczególnie sprawa obciążeń pensyj urzędniczych, według mego zdania, jest bolesna i niezmiernie przykra. Wszyscy żyjemy na niskiem niveau życia, wszyscy zaspakajamy swoje potrzeby w bardzo wąskich ramach, a już szczególnie armja pracowników państwowych, zresztą i prywatnych. Wogóle świat pracy żyje w warunkach, nie dających się porównać z warunkami zachodnio-europejskiemi. Chorujemy nie na przesyt, a na niedosyt, ale przecież niekoniecznie musimy żyć w nędzy, ażeby utrzymać złotego, wojsko i administrację w rozsądnych ramach. Nie takie czy inne niveau cen wyrobów przemysłowych gra rolę. Z cen zrobiliśmy zagadnienie zasadnicze, gdy tymczasem zasadnicze znaczenie ma podniesienie warsztatów pracy i ich dochodowości i te zagadnienia muszą być przedmiotem największej naszej troski. Dopóki 22 miljony ludzi sfery włościańskiej jest poza sferą konsumentów z powodu niezmiernie niskich cen płodów rolnych, dopóki jednocześnie ludzie świata pracy nie dojadają i nie konsumują płodów rolnych, aczkolwiek po bardzo niskich cenach dziś sprzedawanych, dopóty nie wyjdziemy z sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. A więc podniesienie cen płodów rolniczych, wciągnięcie tych miljonów ludzi w szeregi konsumentów, oto zadanie, które góruje ponad zagadnieniem, czy taki lub inny artykuł przemysłowy ma za wysoką o parę procent cenę. Musimy dążyć do wyższego poziomu życia — to jest naturalne i zdrowe dążenie.</u>
  28 + <u xml:id="u-3.9" who="#SEvert">Równowaga budżetowa, zachwiana w pierwszem półroczu, wymaga jednak ofiar, które są bolesne i przykre, które jednak muszą być zastosowane bezzwłocznie, zanim szereg innych posunięć wpłynie na zmianę sytuacji. Nie ulega wątpliwości, że nowe obciążenia, czy nazwiemy je zwiększeniem dochodu, czy też zmniejszeniem strony wydatków — myślę tu o opodatkowaniu poborów urzędniczych — muszą się odbić na konsumcji. To też oby to posunięcie było tylko czasowe.</u>
  29 + <u xml:id="u-3.10" who="#SEvert">Kierownik dzisiejszego Rządu p. Premjer Kościałkowski jest zbyt dobrze i powszechnie znany w Parlamencie Polski ze swej działalności i ze swych przekonań w stosunku do zagadnień i obrony najżywotniejszych interesów człowieka pracy, — abyśmy nie mogli z całym spokojem i ufnością zawierzyć Rządowi, że szczerze pragnie tych interesów na szwank nie narażać i że ofiary, wymagane przez Rząd od świata pracy, są tylko przejściowe. Świat urzędniczy Polski niepodległej dał dużo dowodów ofiarności, przyjmie więc i konieczność tej — z kolei trzeciej ofiary z wiarą, że będzie ona skuteczna. Chcę jednak podkreślić, że ofiara ta winna być stosowana sprawiedliwie i nie dotykać najniższych uposażeń, które stanowią to, co jest znane pod określeniem minimum egzystencji. Chcę podkreślić, że proporcja opodatkowania winna być ostrożna, natomiast powinno się zerwać z zasadą kumulacji posad; rozumiem przez nią wszelkie płatne stanowiska, złączone w jednych rękach, nie wyłączając emerytur państwowych.</u>
  30 + <u xml:id="u-3.11" who="#SEvert">Darząc Rząd całkowitem zaufaniem, wierzymy szczerze, że program integralnej deflacji, do którego Rząd uciekł się w warunkach najwyższej konieczności, będzie tylko programem przejściowym i oczekujemy jaknajszybszego opracowania i podania do publicznej wiadomości i ile możności niezwłocznej realizacji organicznej części programu gospodarczego. Wierzymy, że ustawodawstwo będzie oparte na zasadach prawnych i stanie się regulatorem życia przyszłego, a nie ubiegłego. Wierzymy, że ustawy będą stosowane zgodnie z intencją ustawodawcy. Wierzymy, że interesy świata pracy, który dotychczas stale był powoływany do najdalej idących ofiar i który niósł je z całkowitą godnością, znajdą należyte zrozumienie i realizację w pozytywnej części programu. Wierzymy również, że zapowiedziana przez Rząd współpraca ze społeczeństwem znajdzie swój konkretny wyraz w szczególności na odcinku samorządu terytorjalnego, samorządu gospodarczego i samorządu pracy, którego powołanie do życia jest nieodzowną i pilną potrzebą.</u>
  31 + <u xml:id="u-3.12" who="#SEvert">Wysoki Senacie! W imieniu Komisji wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy wniosek Rządu w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
  32 + </div>
  33 + <div xml:id="div-4">
  34 + <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Kto z Panów Senatorów ma jakieś zapytanie z miejsca do p. sprawozdawcy? Nikt głosu nie żąda.</u>
  35 + <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Otwieram rozprawę.</u>
  36 + </div>
  37 + <div xml:id="div-5">
  38 + <u xml:id="u-5.0" who="#PrezesRadyMinistrówKościałkowski">Panie Marszałku, proszę o głos.</u>
  39 + </div>
  40 + <div xml:id="div-6">
  41 + <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Premjer Kościałkowski.</u>
  42 + </div>
  43 + <div xml:id="div-7">
  44 + <u xml:id="u-7.0" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Wysoki Senacie. Na podstawie wzajemnego zrozumienia, podyktowanego poczuciem obowiązku wobec Państwa, pragnę budować nadal współpracę moją i mojego gabinetu z Senatem i Sejmem Rzeczypospolitej.</u>
  45 + <u xml:id="u-7.1" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Przeżywane trudności gospodarcze zmusiły Rząd do zgłoszenia wniosku o udzielenie mu pełnomocnictw w dziedzinie ustawodawstwa gospodarczego.</u>
  46 + <u xml:id="u-7.2" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">W czasie obrad Sejmu oraz komisji Senatu, poinformowaliśmy możliwie dokładnie, jaki użytek zamierza Rząd uczynić z pełnomocnictw. Nie chcę zatem zajmować czasu Wysokiej Izbie naświetlaniem raz jeszcze obrazu przeżywanej przez nas sytuacji gospodarczej. Zna ją Wysoka Izba z dotychczasowych enuncjacyj Rządu oraz bezpośredniego zetknięcia się z terenem.</u>
  47 + <u xml:id="u-7.3" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Stoję przed Izbą, w skład której wchodzą Senatorowie, którzy nietylko w teorji i nietylko w słowie walczyli z przeciwnościami, stwarzanemi przez życie, ale którzy w zmaganiu się z trudnościami, jako szefowie Rządu, ministrowie lub wybitni działacze gospodarczy i społeczni, nabyli dużego doświadczenia.</u>
  48 + <u xml:id="u-7.4" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Sądzę, iż niezależnie od możliwych różnic w ocenie tych, czy innych fragmentów sytuacji, w ocenie całości jesteśmy wszyscy zgodni.</u>
  49 + <u xml:id="u-7.5" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Wierzę, że w dalszym rozwoju prac rządowych spotkamy się z zaufaniem tak Izb ustawodawczych, jak i większości społeczeństwa.</u>
  50 + <u xml:id="u-7.6" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Zdaję sobie sprawę z trudności, przed któremi stoi Rząd. Oświadczam jednak, że tak samo jak moi poprzednicy, od czasu przełomu majowego, nie cofnę się przed odpowiedzialnością i trudnością zadania i wykonam to, czego wymaga w obecnej chwili interes Rzeczypospolitej.</u>
  51 + <u xml:id="u-7.7" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Zgodziłem się na dodatkowe obciążenia warstw pracujących, gdyż zostałem faktami przekonany, że to zarządzenie jest dziś niezbędne i że w razie zaniechania go najwięcej ucierpiećby mogli właśnie ludzie pracy. Wierzę, że obecne twarde zarządzenia są tylko przejściowe.</u>
  52 + <u xml:id="u-7.8" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">I tu pragnę jednego: pragnę, by ci, którzy dotknięci zostaną, zawierzyli memu zapewnieniu, iż wysiłek ich nie będzie zmarnowany i — że w miarę, jak trudności dzisiejsze będą opanowywane, obciążenia te będą stopniowo znoszone, zaczynając od tych, które dotykają najniżej uposażonych.</u>
  53 + <u xml:id="u-7.9" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Oświadczam wreszcie, że nie zdecydowałbym się na to dodatkowe opodatkowanie warstw pracujących, gdyby Rząd nie podejmował jednocześnie stanowczej akcji na rzecz usunięcia przerostów, hamujących odbudowę życia gospodarczego, akcji wiążącej się z zarządzeniami budżetowemi w jeden kompleks, a łagodzącej nowe obciążenia przez obniżkę szeregu składników kosztów utrzymania.</u>
  54 + <u xml:id="u-7.10" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Wśród urzędników winno zapanować przeświadczenie, że od ich własnego wysiłku w tej wielkiej akcji, mającej na celu zrównoważenie budżetu przedewszystkiem przez rozumne oszczędzanie grosza publicznego, zależeć będzie skrócenie okresu tych obciążeń.</u>
  55 + <u xml:id="u-7.11" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Wysoka Izbo! Konstytucja nasza mówi: „Państwo dąży do zespolenia wszystkich obywateli w harmonijnem współdziałaniu na rzecz dobra powszechnego”.</u>
  56 + <u xml:id="u-7.12" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Tak, jak żołnierze w ciężkim boju jedną mają wolę, zespoloną w jeden wysiłek, dający im moc i konieczne warunki do zwycięstwa, tak samo do walki z nędzą obywateli, osłabiającą moc Państwa, musimy iść zgodnie, usuwając z drogi wszystko, co w tej walce przeszkadza. Cały aparat administracji państwowej i samorządowej całą energją społeczną musimy zjednoczyć. Każdy program odbudowy gospodarczej, a program Polski w szczególności, wymaga ustalenia pewnych niezmiennych zasad i ciągłości metod działania. Etapy walki zostały wyznaczone. Kierunek marszu wytyczony. Pierwszym nakazem, który podejmujemy, jest utrzymanie stałości waluty i zrównoważonego budżetu, gdyż na tych elementach, według naszego najgłębszego przekonania opiera się wszelki aktywny program odbudowy zniszczonego przez niewolę, wojnę i kryzys gospodarstwa społecznego Polski. Podjęcie tego programu jest dalszym etapem w ciągłości rządów pomajowych, która jest trwała i widoczna. Tak jak ongiś, w latach walk o wolność i niepodległość naszej Ojczyzny, stanowiliśmy jeden obóz i jedną nierozerwalną i solidarną całość, maszerującą pod komendą Józefa Piłsudskiego ku lepszej przyszłości Narodu, tak też i dziś kroczymy i kroczyć będziemy razem naprzód w myśl Jego wytycznych i wskazań.</u>
  57 + <u xml:id="u-7.13" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">W przeżywanej obecnie chwili nie idzie wszak tylko o przełamanie może wielkich dziś, ale małych w perspektywie jutra przejściowych trudności. Akcja nasza, jeżeli ma wydać trwałe rezultaty, jeżeli ma stworzyć nowe i trwałe wartości na dziś, na jutro i na dalszą przyszłość, musi się wesprzeć na zbiorowym wysiłku całego społeczeństwa, na wierze w zwycięstwo, na wytrwałej woli działania, na poczuciu solidarności zbiorowego interesu.</u>
  58 + <u xml:id="u-7.14" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Chcemy zespolić naszą wiarę, ofiarność i zapał z r. 1914 z jednością działania całego Narodu w r. 1920 i z jednością uczuć przejawionych w 15 lat później, gdy odchodził od nas Komendant Piłsudski. Jeżeli się to uda uczynić — zwycięstwo w walce o lepszą przyszłość jest pewne. Działać musimy szybko, każdy dzień opóźniający osiągnięcie wytyczonego celu, oddala chwilę powrotu do normalnego rozwoju naszego życia gospodarczego, będącego podstawą siły i wielkości Rzeczypospolitej.</u>
  59 + <u xml:id="u-7.15" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Zarządzenia, które wydać zamierzamy na podstawie pełnomocnictw, obejmują tylko sprawy najpilniejsze. Równocześnie zaczęliśmy opracowywać program szerszy, program podniesienia stanu gospodarczego kraju. W miarę rozwiązywania poszczególnych zagadnień będziemy kolejno poddawać rozwadze Izb Ustawodawczych projekty odpowiednich ustaw.</u>
  60 + <u xml:id="u-7.16" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Pokolenie nasze musi wiele zdziałać, jeśli ma sprostać zadaniu, które na niem ciąży. Pół miljona przybywających co roku obywateli, szukających zatrudnienia, musi wziąć udział w budowie przyszłości Polski. Oto hasło, które przyświecać mi będzie przy ustalaniu dalszych linij rozwojowych prac Rządu. Będzie to praca obliczona na dalszą metę. Nie będę w niej szukał doraźnych efektów, ani błyskotliwych eksperymentów — ale osiągnięć trwałych, opartych o zdrowe podstawy.</u>
  61 + <u xml:id="u-7.17" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">W chwili obecnej musimy przedewszystkiem załatwić najkonieczniejsze, palące potrzeby, zatarasowujące drogę do podjęcia jakichkolwiek prac, na dalszą przyszłość obliczonych. Musimy znieść przeszkody, które hamują każdy krok naprzód, wymaga to działań specjalnych i specjalnych uprawnień.</u>
  62 + <u xml:id="u-7.18" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Zwracam się przeto do Wysokiej Izby o ułatwienie Rządowi zadań w tym zakresie przez uchwalenie mu pełnomocnictw, przyjętych jednomyślnie przez komisję Senatu.</u>
  63 + <u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
  64 + <u xml:id="u-7.20" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Głos ma p. Wicemarszałek Świtalski.</u>
  65 + </div>
  66 + <div xml:id="div-8">
  67 + <u xml:id="u-8.0" who="#SŚwitalski">Wysoki Senacie! Pierwsze to dziś posiedzenie Senatu, poświęcone pracy ustawodawczej. Pierwszą swą ustawę ma uchwalić Senat, utworzony na podstawie nowej Konstytucji, a ustawa ta, wprawdzie nie z literą prawa, ale niewątpliwie z duchem tej Konstytucji jest trochę na bakier.</u>
  68 + <u xml:id="u-8.1" who="#SŚwitalski">Byłem zawsze zwolennikiem, by Rząd po skończeniu sesji budżetowej miał prawo wydawania dekretów. W okresie kilku miesięcy letnich zawsze może mieć Rząd trochę spraw koniecznych do załatwienia pod względem prawnym. Zwoływanie dla nich raz po raz sesji nadzwyczajnej mogłoby być kłopotliwe, zwłaszcza, że sprawy, wymagające ustaw, mogą nie mieć znaczenia ogólnego. Zgoła inaczej rzecz się ma, gdy w okresie, w którym według Konstytucji parlament może normalnie obradować, praca ustawodawcza ma przejść na Rząd, a jego dekrety mają normować najważniejsze i najbardziej podstawowe zagadnienia państwowe.</u>
  69 + <u xml:id="u-8.2" who="#SŚwitalski">Jest w fakcie, że na pierwszem swem merytorycznem posiedzeniu obradujemy nad ustawą o pełnomocnictwach, — coś z ironji. Los niestety pokpiwa sobie z nas wszystkich i stroi złośliwe grymasy. Paradoksy życia mogą je nieraz umilać. Gdy paradoks zawielki, lub gdy paradoksów zadużo — urok znika, a rodzi się obawa przed nieznośnem poczuciem nieporządku. Temu nieporządkowi, który zakradł się do kołyski nowej Konstytucji, trzeba się przypatrzeć, nie z namiętności dla teoretyczno-kazuistycznych dociekań, a z troski i z chęci przeciwdziałania, by w przyszłości podobne paradoksy nie wyskakiwały.</u>
  70 + <u xml:id="u-8.3" who="#SŚwitalski">Zagadnienie streszcza się w dość prostem pytaniu, czy ustawa o pełnomocnictwach, którą mamy dziś uchwalić, jest koniecznością. Ponieważ obrana przez Rząd taktyka ma w sobie coś z zepchnięcia ze swej drogi podstawowych założeń Konstytucji — pytanie to nabiera wagi.</u>
  71 + <u xml:id="u-8.4" who="#SŚwitalski">Do pełnomocnictw zamierzał uciec się i Rząd poprzedni. Będzie więc, jak mi się zdaje, rzeczą trudną na moje krytyczne stanowisko nakleić jakiekolwiek szlify. Można mnie oczywiście posądzać, że jako świeżo upieczony senator w ciągu kilkunastu dni porosłem w pierze. Nastawiam pierś w zazdrosnej obronie swych kompetencyj jako członek tej Wysokiej Izby. Wybieram sobie rolę defensora konstytucyjnej dzieciny, kwilącego nad jej krzywdą. Mówię tylko we własnem imieniu. Wolno mi więc powoływać się na to, jakie żywiłem osobiście przekonanie o zadaniach parlamentu. Jako Marszałek poprzedniego Sejmu współpracowałem w umniejszeniu jego roli, uważałem bowiem, że do roku 1930 postawa tego ciała była zanadto napuszona. Muszę jednak przyznać, że przy końcu mego urzędowania chwytały mnie od czasu do czasu dreszczyki wyrzutów sumienia, że w tej robocie krztynkę przesadziłem. Ale napewno nie te wyrzuty sumienia, należące do czasów życia naszego w złem prawie, popchnęły mnie dziś na trybunę.</u>
  72 + <u xml:id="u-8.5" who="#SŚwitalski">Gdy Senat pierwsza swą ustawę uchwala, jesteśmy w tej sali na inauguracji nowej Konstytucji. Ona postanawia: Rząd kieruje sprawami Państwa, a parlament sprawuje funkcje ustawodawcze. Zmieszać kompetencje obu tych organów bez nieodzownej i nieuchronnej konieczności, to znaczy lekce sobie ważyć prawo najważniejsze, Prawo normujące ustrój Państwa, Prawo, które sami za dobre uznaliśmy.</u>
  73 + <u xml:id="u-8.6" who="#SŚwitalski">Gdy Polska tego roku w jednym dniu majowym poczuła się sierotą, oczom, rozbieganym w poszukiwaniu Rząd postawił drogowskaz z napisem „Prawo”. Nie wiem, czy to słowo jest wszystkiem. Mocne jest ono nieraz, gdy odpowiada na pytanie: co jest? Milczy często bezradnie, gdy mu się pytanie: do czego dąży — postawi.</u>
  74 + <u xml:id="u-8.7" who="#SŚwitalski">Jeżeli jednak wyraz „prawo” tylko na to pytanie zadawalająco odpowiadać umie: jaki jest rzeczy porządek — to to jedno już kwalifikuje je na wielką silę dla Państwa. Dlatego wymijać się z tym duchem prawa nie jest dobrze.</u>
  75 + <u xml:id="u-8.8" who="#SŚwitalski">Wielką część zwolenników ustawy o pełnomocnictwach przekonywa następujący argument: Jest źle, działać trzeba szybko. Prędszem tempem pójdą konieczne ustawy, gdy je sam Rząd będzie tworzył — wolniej gdy ciała ustawodawcze zaczną je uchwalać. Niech sobie trochę stękają paragrafy, choć nawet Konstytucji, byleśmy my tylko przestali w codziennem życiu jęczeć.</u>
  76 + <u xml:id="u-8.9" who="#SŚwitalski">Argument ten, proszę Panów, jest bardzo rozciągliwy. Obawiam się, że jeszcze może długo łatwiej będzie powiedzieć w Polsce „jest źle”, niż, że „jest dobrze”. A po wszystkie czasy dekrety zawsze będą bardziej chyże, niż ustawy, normalną drogą uchwalane. Jeżeli więc tego argumentu na mundsztuk nie weźmiemy, to poniesie nas on aż tam, gdzie zarówno ta sala, jak i sala posiedzeń sejmowych, staną się scenkami, na których odgrywać się będą niepotrzebne komedie. A wtedy ustrój Państwa, drogą faktów stanie się zupełnie inny, niż ten, któryśmy w Konstytucji uchwalali.</u>
  77 + <u xml:id="u-8.10" who="#SŚwitalski">Wiedziony temi obawami natury politycznej, muszę z tej trybuny postawić pytanie: Czy ustawa o pełnomocnictwach jest koniecznością, której uniknąć w żaden sposób nie było można? Rząd, zwołując sesję nadzwyczajną, mógł oczywiście rozszerzyć tak przedmiot obrad Parlamentu, że wszystkie sprawy, które Rząd zamierza dziś unormować drogą dekretów, mogłyby być przeprowadzone w normalnym trybie ustawodawczym. Rząd nie miał również żadnych konstytucyjnych przeszkód, by już w październiku zwołać sesje zwyczajną, na której wszystko można uchwalać. Tych więc objekcyj być nie mogło. Argumentem, przemawiającym za pełnomocnictwami, mogła być obawa, że Parlament nie zdąży na czas uchwalić nieodzownych w tej chwili ustaw.</u>
  78 + <u xml:id="u-8.11" who="#SŚwitalski">Nie wiem, jaka będzie ilość dekretów i jaka będzie ich treść. Muszę więc najbliższej przyszłości pozostawić odpowiedź na pytanie, czy taka obawa była słuszna. Z planu swego działania, jaki Rząd rozwinął w Sejmie i jego komisji, możnaby wnosić, że podstawowe ustawy, które zdążają do zrównoważenia budżetu, mogłyby być przy intensywnej pracy obu Izb załatwione przed tym terminem, w którym wogóle te zarządzenia mogą być wprowadzone w życie. Jeżeli Rządowi chodziło o to, żeby w pewnej, czy kolejności czy jednoczesności wniesione ustawy wchodziły w życie, to na podstawie mego dotychczasowego doświadczenia parlamentarnego mógłbym powiedzieć, że przy odpowiedniem nakręceniu maszyny ustawodawczej ustawy mogłyby z niej wychodzić w terminach, uzgodnionych z Rządem.</u>
  79 + <u xml:id="u-8.12" who="#SŚwitalski">Mógł być argument inny, że Rząd jest zmuszony sytuacją do tak radykalnych cięć, że stołu operacyjnego lepiej nie wnosić do Izb Ustawodawczych; operacja się przedłuży, a nieodzowne cięcia mogą być w połowie zatrzymane. Nie podzielałbym tych obaw. Im cięższe ustawy, im większych wymagają one ofiar od społeczeństwa, im bardziej drastyczne są i bolące, tem bardziej nie droga dekretowania, ale droga przeprowadzenia ich przez ciała ustawodawcze jest dla nich właściwsza.</u>
  80 + <u xml:id="u-8.13" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
  81 + <u xml:id="u-8.14" who="#SŚwitalski">Obciąć pobory urzędnikom, nałożyć nowe ciężary na tę czy inną część społeczeństwa, nałożyć dlatego, ponieważ interes Państwa tego wymaga — to jest ta szkoła, którą powinny ciała ustawodawcze przebyć. I dobrzeby było, gdyby ją były w zaraniu swego życia przeszły. Nic tak ciał ustawodawczych demoralizować nie może, jak przekonanie, że we wszystkich rzeczach ciężkich Rząd je może wyręczyć. Nic niema nienaturalniejszego jak ta dwutorowość w pracy ustawodawczej, która trwać będzie od grudnia do połowy stycznia. Niewiadomo będzie wtedy, jakie materje będą załatwiane przez ciała ustawodawcze, a jakie prawa będzie Rząd sam stanowił. Testem głęboko przekonany, że te ciężkie bardzo ustawy przeszłyby w ciałach ustawodawczych bez większych perypetyj. Przeszliśmy bowiem w poprzednich latach duży trening w rezygnowaniu z interesów tej lub innej warstwy w imię dobra ogólnego. Będzie to napewno policzone kiedyś jako wielka zasługa, że większość poprzednich ciał ustawodawczych potrafiła zasadę, zresztą bardzo starą, salus rei publicae suprema lex esto — uczynić nie frazesem, nie przysłowiem. nie pobożnem westchnieniem, a realnem życiem w dniach ustawodawczych. Nowy Sejm i nowy Senat trzeba było, według mego przekonania, przepuścić przez ten egzamin, przez który przeszła zwycięsko większość poprzednich ciał ustawodawczych; sądzę, że nowe Izby zdałyby egzamin zadawalająco. Muszę powiedzieć więcej. Nawet wtedy, gdyby przeczuwało się wielkie trudności i opory, należało iść zawsze na ich łamanie, a nie na szukanie sposobów wyminięcia się z nimi. Poszło się w ostatnich czasach w dziedzinie politycznej na moszczenię sobie dróg zbyt wygodnych, a to się, proszę Panów, zwykle mści w bardzo krótkim czasie.</u>
  82 + <u xml:id="u-8.15" who="#SŚwitalski">Przechodzę teraz do tych argumentów, które decydują o tem, że będę głosował za pełnomocnictwami. Pan Minister Kwiatkowski, który niedawno objął urzędowanie i na którego barki cały nieledwie ciężar pracy teraz się wali, może rzucić jeden argument osobisty, a nie mniej przekonywujący: Czas następuje mi na pięty. Nie mogę w najbliższych dniach obmyślać nowych ustaw i kodyfikować ich, a równocześnie współpracować z Izbami nad ustawami, już przeze mnie zredagowanemi. Nie mogę wycisnąć z doby więcej, niż 24 godziny. Nie mieszczę się w czasie. Nie mogę, jak Jozue, wstrzymać słońca, by mieć dość czasu na pracę ustawodawczą. Nawiasem mówiąc, gdyby Pan Minister Skarbu posiadł nawet na chwilę tę władzę Jozuego, nie radziłbym mu jej ujawniać. Ludność Państwa naszego zupełnie słusznie jest dostatecznie przerażona wielką ilością ustaw i dekretów, jakąśmy ją w swej szczodrobliwości obdarzyli. Gdyby ta ludność odpowiednio wystraszona już samym fenomenem zatrzymania słońca dowiedziała się nadto, że ono stoi w miejscu dlatego, by można więcej ustaw dla niej wydać, to, jak mi się zdaje, popadłaby w koszmarną panikę.</u>
  83 + <u xml:id="u-8.16" who="#SŚwitalski">Argument, powołujący się na technikę prac Rządu jest przekonywujący. Jest ona częścią tej realite des choses qui commande. Nie chciałbym, by ciała ustawodawcze wpadły w ten sam błąd, który jest udziałem wielu parlamentów. Nie uwzględniają one dostatecznie, nieraz w imię najsłuszniejszych swych pryncypjów, nakazów i konieczności, wynikających z samej techniki prac państwowych.</u>
  84 + <u xml:id="u-8.17" who="#SŚwitalski">Drastyczność mijania się z naszą Konstytucją jest niewątpliwie stuszowana jedną okolicznością. Rząd dość wyraźnie określił, w jakim kierunku przy pisaniu swych dekretów pójdzie.</u>
  85 + <u xml:id="u-8.18" who="#SŚwitalski">Gdy dziś więc uchwalimy ustawę o pełnomocnictwach, to tem samem zaakceptujemy ogólne tezy, wysunięte przez Rząd. Druk nr. 3 wraz ze stenogramami oświadczeń rządowych stanowi całość. Akty te z sobą związane stanowią, mówiąc żargonem prawniczym, jakąś ustawę ramową. Ramy są olbrzymie a obraz na nich rozpięty jest naszkicowany tylko kilkoma grubemi krechami. Ale jakiś ten rysunek jest i my go znamy.</u>
  86 + <u xml:id="u-8.19" who="#SŚwitalski">Ograniczyć pragnę swoje przemówienie wyłącznie do politycznej oceny ustawy o pełnomocnictwach. Wstrzymuję się od oceny planów rządowych w dziedzinie gospodarczej. Wolę wymigać się od tego zadania, które podejmą pewnie inni koledzy, bardziej kompetentni — anegdotką: Pasażer okrętu jest djabelnie znużony długą morska podróżą. W pewnej chwili gdy stał na przednim pokładzie zamajaczyło mu coś w oddali. Wtedy między nim, a kapitanem okrętu rozwinął się taki djalog: Pasażer: „Czy to ląd?”. Kapitan: „Nie, to horyzont”. Pasażer: „Dobre i to”.</u>
  87 + <u xml:id="u-8.20" who="#SŚwitalski">Pewne horyzonty zostały w oświadczeniach Rządu otwarte. Do lądu, wiemy to wszyscy, mamy jeszcze daleko. Pociecha może być to, że takich pasażerów, tęskniących do twardego lądu dla życia gospodarczego, jest prócz Polski bardzo wielu. Życzę oczywiście Rządowi, by nie horyzont, a ląd zobaczyć mógł jak najrychlej i by nie potrzebował płynąć po wzburzonych falach. Jestem przekonany, że fale w Polsce nie spiętrzą się pod jednym jednak warunkiem: społeczeństwo musi nabrać przekonania, że żąda się ofiar według jakiej takiej równości, że choć trochę jednakowo silne ciosy spadną na karki wszystkich i że ciężar został choć częściowo sprawiedliwie rozłożony na wszystkie plecy.</u>
  88 + <u xml:id="u-8.21" who="#SŚwitalski">Gdy przyszły pierwsze wiadomości o opodatkowaniu pensyj urzędników, wtedy rubryką w gazetach najbardziej skwapliwie czytaną były wiadomości, mówiące jaki to procent podatku trzeba będzie płacić od 100, czy więcej złotych swojej pensji. W tysiącach i tysiącach domów ktoś pochylał się wtedy nad stołem i z ołówkiem trzymanym w drżących rękach namyślał się głęboko, co z dotychczasowego budżetu, nieraz tak skromnego, trzeba wykreślić na stałe, by koniec z końcem związać. Trzeba, proszę Panów, ten ból uszanować, a uszanować go można tylko sprawiedliwością.</u>
  89 + <u xml:id="u-8.22" who="#SŚwitalski">Powracając do politycznej strony ustawy o pełnomocnictwach i do morskich porównań, sytuacja dzisiejsza wygląda mi na następujący obraz: Płynie świeżo z doków wypuszczony okręt, niosący na swym dziobie szacowny napis „Konstytucja”. I płynie drugi okręt, na którego pokładzie znalazł się zarówno Rząd, jak i Izby Ustawodawcze. Obowiązują nas niedawne śluby, że oba okręty miały płynąć zawsze jednym szlakiem. A tak się złożyło, że dziś mijają się one i to na dość znacznej odległości.</u>
  90 + <u xml:id="u-8.23" who="#SŚwitalski">Dobrze, że z ubolewaniem zdajemy sobie sprawę z tego faktu. Dobrze, że okoliczności ciężkie i wyjątkowe, że los ślepy oskarżamy o to, że mijamy się na początku podróży, którą mieliśmy odbyć razem. Dobrze, że stanęliśmy w jednym szeregu na pokładzie, podaliśmy sobie ręce i w ten sposób, jak każe stary i piękny marynarski obyczaj składamy salut okrętowi. Jest w tem pewna pociecha. Powiedziałem „pewna”, bo w życiu politycznem fakty zawsze mają większą wymowę, niż towarzyszące tym faktom oświadczenia, choćby z najszczerszego serca płynące. W myśl tego faktu uchwalenie ustawy o pełnomocnictwach będzie miało większą wagę, niż słowa nasze, które przy tej sposobności padną.</u>
  91 + <u xml:id="u-8.24" who="#SŚwitalski">Będę za ustawą głosował, gdyż Wielki Nauczyciel, który tylu z nas nieudolnych uczył, poczytywał za grzech nieuwzględnianie przez ciała ustawodawcze konieczności, wynikających z techniki pracy państwowej. I to jest jedyny argument mnie przekonywujący.</u>
  92 + <u xml:id="u-8.25" who="#SŚwitalski">Jest dziś w tych nowych izbach trochę chaosu. Ale chaos będzie według mego przekonania większy w słowach, zwłaszcza w koluarach rzucanych, niż w czynach.</u>
  93 + <u xml:id="u-8.26" who="#SŚwitalski">Będziemy kontynuowali swój marsz po polskich drogach. Będziemy musieli człapać po błocie, potykać się na wybojach, ocierać nogi o grudę. Przez długie lata mogliśmy iść po tych samych drogach — bardziej od dzisiejszych grząskich — milczkiem. Szedł przecież na czele naszej kolumny Człowiek, Któremu wierzyliśmy, że zna drogę. Gdy Cień ten znikł, rozumiem, że ktoś zwikła krok i że niejeden od kolumny odpadnie i że wielu będzie upominać się o melodję, któraby równy takt marszu mogła utrzymać.</u>
  94 + <u xml:id="u-8.27" who="#SŚwitalski">Rozumiem tę tęsknotę i wiem, że należy ją zaspokoić. Lecz boję się przesady. Wołałbym, byśmy nie dopingowali się w marszu okrzykiem, że ziemia już pali się pod stopami, nie śpiewali piosenek, jak to wkrótce będzie ładnie, nie grali marszów żałobnych nad tem, co było, nie uderzali w fanfary, bo to krzykliwe instrumenty i płuca wnet zrywające.</u>
  95 + <u xml:id="u-8.28" who="#SŚwitalski">Długo wystarczał nam rytm własnych kroków i własnych serc. Ten trening jest cenny. Jest on wartością trwalszą, pewniejszą, mniej zawodną, niż najpiękniejsze chociażby hejnały, piejące o różanych jutrzenkach.</u>
  96 + <u xml:id="u-8.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  97 + </div>
  98 + <div xml:id="div-9">
  99 + <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kozłowski.</u>
  100 + </div>
  101 + <div xml:id="div-10">
  102 + <u xml:id="u-10.0" who="#SKozłowski">Wysoki Senacie! Przedłożony Izbom ustawodawczym plan działania Rządu na najbliższy okres jest słuszny. Jego słuszność jest oparta przedewszystkiem na tem, że nie jest on nowy. Plan ten jest planem starym, wykonywanym przez kolejne rządy w Polsce, a obecnie z minimalnemi zmianami szczegółów przejęty przez Rząd p. Premjera Kościałkowskiego od Rządu p. Premjera Sławka. Metoda walki z kryzysem i droga postępowania zostały wytknięte jeszcze w r. 1930 przez ówczesnego Ministra Skarbu Ignacego Matuszewskiego w Rządzie p. Sławka. Została wówczas ustalona zasada, że równowagi gospodarczej, budżetowej szukać należy na niższym poziomie, że powrót do okresu konjunktury lat 1928–1929 jest nieprawdopodobny, oraz że wszelkie sposoby nakręcania konjunktury prowadzić muszą do poderwania stałości waluty, a więc pośrednio kapitalizacji wewnętrznej i obronności Państwa. Ta prosta zasada, nazwana w publicystyce polskiej integralną deflacją, stała się zasadą wszystkich kolejnych rządów Marszałka Piłsudskiego. Rząd Aleksandra Prystora, któremu wypadło pracować w najcięższych warunkach gwałtownego spadku wpływów skarbowych, oraz kurczenia się obrotów gospodarczych, umiał z żelazną konsekwencją prowadzić przez 2 lata procesy przystosowawcze, obniżając budżet i zwierając nożyce cen produktów przemysłu i rolnictwa. Ten sam plan podjął także Rząd roku 1934/35. Konieczności życiowe zażądały wówczas dalszego dostosowania się do warunków pogłębiającej się depresji. Prace dla osiągnięcia równowagi budżetowej, zmniejszenie świadczeń na rzecz samorządu i jego przebudowa, reforma ubezpieczeń społecznych, obniżka taryf kolejowych, zmniejszenie rozpiętości cen przemysłowych i rolniczych, ulgi dla rolnictwa były głównemi zadaniami tego Rządu. Z przyczyn od tego Rządu niezależnych tylko część tego planu mogła być wykonana. Szereg gotowych już projektów został przekazany Rządowi premjera Sławka.</u>
  103 + <u xml:id="u-10.1" who="#SKozłowski">Rząd obecny czyni słusznie, stając się kontynuatorem i wykonawcą tych prac, a w pogorszonej sytuacji skarbowej plan poprzednich Rządów uzupełnia jeszcze przygotowanemi już przez Rząd premjera Sławka doraźnemi zarządzeniami o opodatkowania stałych dochodów. W ten sposób ten pierwszy Rząd, w którym już nie zasiada marszałek Piłsudski, jest w dziedzinie gospodarczej wiernym kontynuatorem tego samego planu, który był planem wszystkich Rządów Józefa Piłsudskiego w okresie kryzysu. Plan ten wytrzymał już próbę życia. W najcięższych warunkach Polska oparła się eksperymentom walutowym, zachowując zdrowe podstawy dalszego zdrowego rozwoju. Społeczeństwo wzywane tylokrotnie do ofiar, zawsze gotowe było je ponieść w świadomości, że buduje w ten sposób trwałe podstawy swego niepodległego bytu, płacąc za nie coraz niższym standartem życiowym. Zimny zaś rachunek i rozsądek uczą, że lepsze są ofiary określone i planowo rozkładane, niż niewiadome walutowe eksperymenty i idąca za niemi powszechna jeszcze większa nędza.</u>
  104 + <u xml:id="u-10.2" who="#SKozłowski">Sytuacja, w której się znajduje Rząd obecny, jest może i lepsza, a może i gorsza od sytuacji rządów poprzednich. Wyraźną poprawę obserwujemy w dziedzinie gospodarstwa społecznego. Obroty wewnętrzne i zatrudnienie wzrastają. Mimo braku interwencji zbożowej ceny zbóż spadły nieznacznie, ceny zaś innych produktów rolniczych uległy wyraźnej poprawie. A szereg innych wskaźników, zwłaszcza ceny światowe, których lekką poprawę stwierdziłem w lutym w tej Wysokiej Izbie, wskazują wyraźną tendencję zwyżkową. Wpływy skarbowe nie spadają, lecz również, wprawdzie bardzo lekko, ale przecież wykazują poprawę.</u>
  105 + <u xml:id="u-10.3" who="#SKozłowski">Pogorszeniu i to bardzo znacznemu uległa sytuacja skarbowa, deficyt budżetowy wzrósł. Słusznie więc czyni Rząd, że podejmuje pracę nad zmniejszeniem wydatków. Jest koniecznością w obecnych warunkach sięgnąć do uposażeń z pełną świadomością, że jest to pociągnięcie najbardziej niepopularne, na jakie Rząd zdobyć się musi, by tą drogą zmniejszyć wydatki. Ale jest tak samo koniecznością zmniejszyć je także w sposób organiczny, przeprowadzić oszczędności i to nietylko w budżecie, ale w tak zwanych sumach pozabudżetowych. Ale także, zmniejszając uposażenia, konieczne jest zmniejszyć rozpiętość cen i w sposób bezwzględny obniżyć sztywne ceny kartelowe. Jest koniecznością zniżyć wydatnie taryfy kolejowe. Oszczędności szukać trzeba w wielkim budżecie Państwa i ochronić kieszeń płatnika od wydatków niekoniecznych. Konieczna jest reforma, już przygotowana zresztą, ubezpieczeń społecznych i samorządu. Wszystkie te sprawy objęte są planem przedłożonym nam przez Rząd, a my, godząc się całkowicie z tym planem, domagać się będziemy działania. Od słów trzeba przejść do czynów. Rząd żąda od nas pełnomocnictw, pełnomocnictwa, sądzę, otrzyma, a Izby i kraj czekać będą w spokoju na wykonanie przedłożonego nam planu.</u>
  106 + <u xml:id="u-10.4" who="#SKozłowski">Dużem niebezpieczeństwem jest kryzys całkowicie inny. Został on wywołany wiadomościami prasy, oraz wszechpotężną, stugębną plotką, że ma przyjść zmiana, że ma przyjść inny, nieznany bliżej nieokreślony program gospodarczy, sztuczne zwiększenie obrotów i nakręcanie konjunktury, że stary plan walki z kryzysem został porzucony. Te wieści i opowieści robią swoje, wywołują nastroje niepożądane w życiu gospodarczem Państwa i stało się dobrze, że Rząd w zetknięciu się z Izbami Ustawodawczemi odrazu tym wieściom w sposób stanowczy zaprzeczył i przedłożył stary, wypróbowany plan. Zdecydowane, śmiałe i konsekwentne działanie Rządu nietylko wróci nam zachwianą równowagę finansową, ale stwarzać będzie przedewszystkiem coraz większy kapitał zaufania, tego zaufania, które miały wszystkie rządy, idące w myśl wskazań Wodza Narodu.</u>
  107 + </div>
  108 + <div xml:id="div-11">
  109 + <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Śliwiński.</u>
  110 + </div>
  111 + <div xml:id="div-12">
  112 + <u xml:id="u-12.0" who="#SŚliwiński">Wysoka Izbo! Rządowy projekt ustawy o pełnomocnictwach wkracza jednocześnie w dwie ważne, acz różnorodne dziedziny życia państwowego. Projekt ten, zmierzając bezpośrednio do zrównoważenia budżetu, pośrednio stawia na porządku dziennym sprawę wzajemnego stosunku między Izbami a Rządem. W obu tych różnych dziedzinach podejmuje Rząd inicjatywę wielkiej doniosłości.</u>
  113 + <u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
  114 + <u xml:id="u-12.2" who="#SŚliwiński">Inicjatywa ma wagę tem większą, że znajdujemy się dopiero na progu nowego w życiu państwowem okresu i że pierwsze poczynania Izb i Rządu mogą mieć, jak to już słusznie zauważył p. senator Świtalski, decydujące znaczenie dla wzajemnego stosunku w przyszłości. Jeśli Izby nasze mają spełnić zadanie, do którego w myśl Konstytucji zostały powołane, muszą stać na straży swych uprawnień i bronić się przed ich uszczuplaniem. Bo, proszę Panów, nietylko parlament, który praw swoich nadużywa, ale także parlament, który praw swych używać nie umie, nie będzie spełniał należycie swych obowiązków. To też nic dziwnego, że wśród wielu posłów i senatorów projekt rządowy wywołał odrazu pewien odruch niezadowolenia. To niezadowolenie ma swoje głębsze przyczyny. Smutne doświadczenia niedawnej przeszłości wymownie nas pouczają, że pod grozą niebezpiecznych dla Państwa następstw ustalony przez Konstytucję podział kompetencyj między Rządem a Izbami powinien być jaknajściślej przestrzegany. Toż właśnie w tej niedawnej przeszłości nieustanne zacieranie linji demarkacyjnej między tem, co należało do Izby, a co było kompetencją Rządu, wywołało tak fatalne następstwa, że trzeba było długiej i ciężkiej walki, ażeby te rezultaty odrobić. Jeżeli zaś wyjdziemy z założenia, że Konstytucja kwietniowa kończy definitywnie okres tej walki, to z tego założenia wypływają poważne na przyszłość konsekwencje.</u>
  115 + <u xml:id="u-12.3" who="#SŚliwiński">Myśl swoją pozwolę sobie zilustrować jednym, powszechnie znanym, przykładem. Pełnomocnictwa w Polsce, wbrew temu, co się nieraz mówi i pisze, nie są bynajmniej wynalazkiem rządów pomajowych. Już przed majem 1926 r. był rząd, który pełnomocnictwa od parlamentu otrzymał i podjął pracę ustawodawczą. Ale jednocześnie parlament tak mocno usadowiony był podówczas na pozycjach rządowych, że na wiele czynności, należących całkowicie do kompetencyj rządu, wywierał wpływ decydujący. To też można powiedzieć, że mieliśmy w Polsce taki paradoksalny okres, w którym działał rząd ustawodawczy i parlament rządzący. A wszyscy pamiętajmy, w jak wielkiej, niemal niewolniczej od Izb Ustawodawczych zależności musiały żyć i pracować rządy przedmajowe.</u>
  116 + <u xml:id="u-12.4" who="#SŚliwiński">Należy mieć nadzieję, że w historji Polski ten smutny rozdział jest nazawsze zamknięty.</u>
  117 + <u xml:id="u-12.5" who="#SŚliwiński">Dzisiejsza sytuacja jest zgoła odmienna. Dzisiaj Rząd, któryby pozwolił posłom czy senatorom wkraczać w swoje kompetencje, napewno w obu Izbach nie cieszyłby się uznaniem. I to jest wielka zdobycz, jaką wynieśliśmy z od mętu walk wewnętrznych, głęboko wstrząsających życiem odrodzonej Polski. Ale ta zdobycz przestanie być zdobyczą, jeżeli zastosujemy do niej wykładnię jednostronną. Utrzymywać bowiem, że działo się źle, gdy Izby miały niepomierną nad rządem przewagę, a jednocześnie przypuszczać, że dziać się będzie dobrze, jeśli Rząd weźmie górę nad Izbami, byłoby nietylko naciąganiem praw logicznego myślenia, ale byłoby jeszcze niezrozumieniem istoty niebezpieczeństw, jakie tkwią we wszelkich krańcowych sprzecznościach. Sprawne funkcjonowanie każdego skomplikowanego mechanizmu, a do takich mechanizmów należy państwo, uwarunkowane jest równowagą składowych elementów, które ów mechanizm tworzą. Z tej prawdy, zresztą prawdy bardzo banalnej, nieodparcie wynika, że między rządem a Izbami musi istnieć całkowita wzajemność w poszanowaniu swoich praw i uprawnień, jeśli w organizmie państwowym chcemy utrzymać niezbędną dla jego zdrowia równowagę. Z tego też powodu jest rzeczą wysoce niepożądaną, zwłaszcza, gdy to, jak już wspomniałem, dzieje się na wstępie nowego w życiu państwowem okresu, ażeby Rząd wkraczał w kompetencje parlamentu i wyręczał parlament w jego prawach i obowiązkach. I to jest, proszę Panów, jedna strona pełnomocnictw. Ale jest i druga.</u>
  118 + <u xml:id="u-12.6" who="#SŚliwiński">P. Premjera Kościalkowski oświadczył przed Sejmem, a potwierdził to i w dzisiejszem przemówieniu, że Rząd jego nie jest zwolennikiem nadzwyczajnych pełnomocnictw, że zgoła wyjątkowe okoliczności skłoniły go do tego wystąpienia. Należałoby więc zastanowić się, czy istotnie okoliczności są tak wyjątkowe, że tylko w pancerzu pełnomocnictw można stawiać czoło piętrzącym się trudnościom?</u>
  119 + <u xml:id="u-12.7" who="#SŚliwiński">Wydaje mi się, że chcąc sumiennie odpowiedzieć na to pytanie, należy się wstawić w położenie Rządu. Zdaje mi się, że każdy inny rząd, któryby powstał w dzisiejszej sytuacji, a postawił sobie za zadanie zrównoważyć budżet bez względu na drogi, któremiby kroczył, musiałby uciec się do tego samego środka, jaki wybrał Rząd p. Premjera Kościałkowskiego. Dlatego też w tym pierwszym, wysoce niepożądanym dla Izb Ustawodawczych kroku, jaki Rząd czyni, nie widzę nieufności, okazanej Izbom, jedynie przeświadczenie Rządu, że innej drogi dziś niema.</u>
  120 + <u xml:id="u-12.8" who="#SŚliwiński">Jeżeli tedy, zważywszy ciężką sytuację finansową i gospodarczą Państwa, a zarazem niezwykłą, wyjątkowo ciężką sytuację, w jakiej się nowy Rząd znalazł, ustosunkowujemy się do jego przedłożenia pozytywnie, to jednocześnie z największym naciskiem winniśmy podkreślić, że fakt ten w żadnym razie nie może się stać precedensem na przyszłość.</u>
  121 + <u xml:id="u-12.9" who="#SŚliwiński">Zarazem należałoby sobie życzyć, ażeby Rząd, otrzymawszy pełnomocnictwa, powstrzymał zapędy ustawodawcze, cechujące bardzo wybitnie niektóre części naszego aparatu urzędniczego, sam zaś ograniczył się do najniezbędniejszych zarządzeń, a wszystkie ważne sprawy, nienależące do najpilniejszych, przedstawił Izbom i za ich rozstrzygnięcie z Izbami zechciał podzielić się odpowiedzialnością. Życzenie to wypowiadam dlatego, iż osobiście głęboko jestem przekonany, że nietylko Rząd, zgłaszając projekt pełnomocnictw, ale i obie Izby, uchwalając pełnomocnictwa, rzucają bardzo wysoką stawkę na szalę życia dzisiejszego Polski. Stawka ta nie może zawieść. Gdyby się bowiem tak stało, znaleźlibyśmy się niebawem w sytuacji bez porównania cięższej, niż dzisiaj, a środków zaradczych, środków obronnych mielibyśmy niepomiernie mniej, niż mamy obecnie.</u>
  122 + <u xml:id="u-12.10" who="#SŚliwiński">To też w poczuciu olbrzymiej odpowiedzialności, jaka spada nietylko na Rząd, ale i na nas wszystkich, którzy będziemy głosowali za projektem rządowym, wyraziłem życzenie, aby pełnomocnictwa wykorzystywał Rząd z największą oględnością.</u>
  123 + <u xml:id="u-12.11" who="#SŚliwiński">Ta oględność jest tem bardziej wskazaną, że pewne zamierzenia Rządu nasuwają wątpliwości. Z tego, co mówił p. Wicepremjer i Minister Skarbu Kwiatkowski, wynika, że Rząd przynajmniej w pierwszej fazie swej działalności zamierza dla zasilenia Skarbu wyciągnąć rękę po te środki, które zdobyć najłatwiej, bo spoczywają niejako na powierzchni, bo znajdują się w rękach bezbronnych i zarazem najofiarniejszych. Postawa Rządu wobec tych środków jest mocna i zdecydowana. Lecz postawa ta staje się mniej pewną wobec karteli, mniej jasną, gdy chodzi o inne źródła dochodu. Przedewszystkiem jednak z tego, co mówił p. Minister Skarbu, widać, że niemal całkowicie skierował on swoją uwagę na tę stronę budżetu, po której zapisuje się dochody. Wiemy, co w tej mierze Rząd zamierza przedsięwziąć. Natomiast wiemy znacznie mniej, jakie są plany Rządu, gdy chodzi o przeciwległą do dochodów stronę i jakiemi drogami dążyć będzie do zmniejszenia wydatków. A przecież jest to sprawa wagi conajmniej równorzędnej. I może dlatego, ze ta druga strona w przemówieniu p. Ministra została mniej uwypuklona, zamierzenia Rządu sprawiają wrażenie pewnej niewspółmierności w stosunku do tak wielkiego zadania, jakiem w dzisiejszych czasach jest zrównoważenie budżetu. Z wyliczeń p. Ministra Skarbu wynika, że zrównoważenie budżetu wymagać będzie 300 miljonów zł. O tę sumę należy powiększyć dochody, lub też zmniejszyć wydatki. Z podatku od uposażeń, a następnie z podwyższenia podatku dochodowego ma wpłynąć około 230 miljonów zł. Jest to suma olbrzymia, a lwią jej część mają wpłacić warstwy pracownicze. Nasuwa się pytanie, czy niema żadnych innych nowych źródeł, któreby mogły zasilić Skarb Państwa? Prawda, że wszystkie źródła dziś wysychają, ale i świat pracy jest źródłem tak wyczerpanem, że narówni z wszystkiemi innemi zasługuje na względy. I to jest jedna nierównomierność. Ale jest i druga i w niej tkwi sedno zagadnienia budżetowego. Proszę Panów, dziś chyba truizmem stało się twierdzenie, że równowaga budżetu w ogromnej mierze zawisła od tego, czy budżet przystosowany jest do faktycznych możliwości i faktycznych zasobów materjalnych, jakiemi dysponuje społeczeństwo. Jeżeli te zasoby się kurczą, i budżet kurczyć się musi. Tą drogą szły rządy poprzednie. Okazuje się jednak, że tempo zmniejszania wydatków nie podążało za tempem kurczenia się możliwości płatniczych społeczeństwa. Z tego wynika, że w szybszem niż dotychczas tempie należy zmniejszać wydatki.</u>
  124 + <u xml:id="u-12.12" who="#SŚliwiński">Jedna jedyna droga prowadzi do celu. Jest to droga najdalej idących oszczędności. Jakoż we wszystkich resortach ministerjalnych, z wyjątkiem wojska i oświaty, we wszystkich przedsiębiorstwach, monopolach, instytucjach, związkach, funduszach, spółkach, w których Rząd bezpośrednio, czy pośrednio uczestniczy, należy uczynić jaknajwiększy wysiłek, aby skasować to wszystko, co nie jest niezbędne, bez czego można się obyć, a co żyje na koszt publiczny. Wiele jest jeszcze w tej dziedzinie do zrobienia w Polsce.</u>
  125 + <u xml:id="u-12.13" who="#SŚliwiński">Zmniejszenie wydatków jest tem bardziej konieczne, że stoimy wobec niewiadomej przyszłości. Pogląd, że osiągnęliśmy t. zw. dno kryzysu, nie ma dostatecznego uzasadnienia. Pewne objawy, świadczące o poprawie na tym czy innym odcinku naszego życia, nie upoważniają jeszcze do wniosku, że zaczynamy dźwigać się do góry. Wobec doświadczeń lat ostatnich trzeba być niezmiernie ostrożnym w nastawianiu się na dzień jutrzejszy. Wielkie zmiany, zachodzące w całym świecie, we wszystkich dziedzinach życia ludzkości, niewiadomemi drogami w niewiadomą prowadzą nas przyszłość. Dziś stwierdzić możemy tylko, że kruszą się kanony, które ludzkość przez długie lata uważała za niewzruszalne pewniki. Nawet w dziedzinie nauk ścisłych, a więc w dziedzinie uważanej doniedawna jeszcze za najbardziej zabezpieczoną przed tego rodzaju niespodziankami, odbywają się kolosalne wstrząśnienia i przewroty. A w szalonym wirze nieprawdopodobnych kontrastów i sprzeczności dzisiejszego życia, w zawrotnem tempie zmian, które w oczach naszych przekształcają postać świata, nie widać jeszcze stałych punktów oparcia, na których możnaby budować pewniki. To też w czasach takich, jak dzisiejsze, wskazana jest jaknajwiększa ostrożność i czujność, bo któż może powiedzieć, jakie jeszcze czekają nas przeżycia?!</u>
  126 + <u xml:id="u-12.14" who="#SŚliwiński">Proszę Panów, nie przemawia przeze mnie pesymizm. Pesymista załamuje ręce. Ja zaś twierdzę tylko, że należy wyzbyć się złudzeń, że trzeba zabezpieczyć się i zbroić we wszelkie dostępne nam środki, przygotowywać się nietylko na pomyślne, ale i niepomyślne ewentualności, przedewszystkiem zaś na wypadek, gdyby zawiodła nadzieja, że polepszy się konjunktura gospodarcza.</u>
  127 + <u xml:id="u-12.15" who="#SŚliwiński">Tem bardziej więc, jeżeli chodzi o zrównoważenie budżetu, trzeba zwracać uwagę na obie jego strony i dążyć nieustannie do zmniejszania wydatków. P. Wicepremjer i Minister Skarbu zapowiedział już skasowanie różnych urzędów. Nic słuszniejszego. Ale w takim razie należałoby powstrzymać się od powoływania do życia nowych instytucyj, choćby tak sympatycznych jak Bank Inwestycyjny, bo wielotorowość w podejmowaniu jednych i tych samych zadań często utrudnia te zadania, a zazwyczaj jest kosztowna. Inwestycjami zajmują się dzisiaj Bank Gospodarstwa Krajowego i Fundusz Pracy.</u>
  128 + <u xml:id="u-12.16" who="#SŚliwiński">Streszczam wszystkie swoje dezyderaty w sprawie zrównoważenia budżetu. Dadzą się one zamknąć w kilku słowach: kasować, redukować, oszczędzać. Z przemówienia p. Wicepremjera wiemy, że akcję oszczędnościową umieszcza on w drugiej fazie prac swoich. Otóż byłoby rzeczą pożądaną, aby ten problemat wybił się na czołowe miejsce w zamierzeniach Rządu. Akcja oszczędnościowa, prowadzona z energją, z rozmachem, nawet z pasją, napewno wyda poważne i owocne rezultaty. Może te rezultaty pozwolą zmniejszyć wielkie ciężary, jakie w myśl zamierzeń Rządu mają ponieść warstwy pracownicze, a przedewszystkiem bardzo już wycieńczony ogół pracowników umysłowych.</u>
  129 + <u xml:id="u-12.17" who="#SŚliwiński">Kończąc swoje przemówienie, wypowiadam się za uchwaleniem pełnomocnictw, wypowiadam się w tem przedświadczeniu, że z tych pełnomocnictw Rząd będzie korzystał jaknajoględniej, że uchwała nasza nie będzie stanowiła precedensu na przyszłość, że w tej przyszłości ministrowie nie będą wyręczali posłów i senatorów, lecz że przeciwnie, zarówno Sejm i Senat, jak Rząd ściśle spełniać będą swoje zadania w ustalonym przez Konstytucję zakresie.</u>
  130 + <u xml:id="u-12.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  131 + </div>
  132 + <div xml:id="div-13">
  133 + <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Świętosławski.</u>
  134 + </div>
  135 + <div xml:id="div-14">
  136 + <u xml:id="u-14.0" who="#SŚwiętosławski">Wysoka Izbo! Popierając całkowicie Rząd w jego zamierzeniach, mających na celu zrównoważenie budżetu państwowego, zmuszony jestem zwrócić uwagę, jakie obcięcia i redukcje mogą się stać niebezpieczne dla dalszego pomyślnego rozwoju naszego Państwa. Myślę, że znajdę tu poparcie również swych kolegów.</u>
  137 + <u xml:id="u-14.1" who="#SŚwiętosławski">Kiedy mowa o znacznem obniżeniu skali wydatków, zarówno budżety poszczególnych rodzin, jak i budżet państwowy układane są pod kątem widzenia zachowania niezbędnego minimum, potrzebnego do utrzymania przy życiu danego organizmu, a więc rodziny lub też całego Państwa. Wówczas to bezlitośnie obcina się takie wydatki, bez których w dniu dzisiejszym obejść się można, choć są niezbędne dla normalnego przyszłego rozwoju. Tak więc ojciec rodziny rezygnuje z kształcenia dzieci, rodzina wyrzeka się wszystkiego, co jest potrzebne do jej normalnego rozwoju kulturalnego. Państwo czyni zwykle to samo, rozwiązując w podobny sposób swe trudności budżetowe. Obcinane i redukowane są bezlitośnie kredyty, niezbędne do podtrzymania i rozwoju wszystkich tych ośrodków życia naukowego i kulturalnego, z które mi związane są nierozłącznie rozwój kultury, życie gospodarcze i przemysłowe, oraz siły obronne kraju.</u>
  138 + <u xml:id="u-14.2" who="#SŚwiętosławski">Od chwili odrodzenia Polski walczymy z brakiem środków. To też byliśmy stale świadkami redukowania i zmniejszania kredytów na wszystkie te cele, które są związane z pielęgnowaniem, ochroną i rozwojem istotnych twórczych sił narodu.</u>
  139 + <u xml:id="u-14.3" who="#SŚwiętosławski">Nieustanna troska o zapewnienie wszechstronnego rozwoju Państwa Polskiego skłoniła wielkiego Wskrzesiciela Polski Józefa Piłsudskiego do utworzenia specjalnego funduszu Kultury Narodowej. Znamienne jest, że suma 5 miljonów zł, przeznaczona na fundusz Kultury Narodowej, została wówczas wyasygnowana z Funduszu Inwestycyjnego. W ten sposób fundusze, łożone na popieranie pracy twórczej i wynalazczej, uznane zostały za fundusze inwestycyjne. Dalsze losy tego funduszu, jak zresztą i wszystkich innych sum, przeznaczonych na pracę nad rozwojem kultury narodowej, były opłakane, topniały stale i doszły już obecnie do zastraszającego minimum.</u>
  140 + <u xml:id="u-14.4" who="#SŚwiętosławski">Pamiętać jednak musimy, że geograficznie wciśnięci jesteśmy między dwa kraje, które — nie waham się tego twierdzić — całą swą przyszłość oparły na tak intensywnem popieraniu pracy twórczej dla dobra państwa, jakiego chyba nie znajdziemy w dziejach ludzkości. Państwa te oparły się na innym systemie walki z kryzysem. Nie wiem, czy obrany przez nie system da się pomyślnie wykonać, faktem jest jednak niezaprzeczalnym, że olbrzymie sumy, łożone na popieranie nauki i prac badawczych, dają wyniki pozytywne i wysiłki te planowo zmierzają do daleko idącego uniezależnienia się od importu i wielokrotnego wzmożenia sił obronnych państwa. Faktów tych lekceważyć, ani też niedoceniać nie wolno. Dysproporcje, jakie na tem tle powstać mogą między nami a naszymi sąsiadami, okazać się mogą zbyt poważne, mogą się stać wręcz niebezpieczne.</u>
  141 + <u xml:id="u-14.5" who="#SŚwiętosławski">Uchwalając pełnomocnictwa, mamy całą świadomość trudności, na jakie Rząd napotka na swej drodze. Wielki wysiłek musi być uczyniony, ażeby zapewnić utrzymanie przy życiu placówek badawczych i ośrodków pracy naukowej i wynalazczej. Gdyby bowiem miało być inaczej, doprowadzilibyśmy do zubożenia kultury u podstaw jej rozwoju, co mogłoby grozić w następstwie nieobliczalnemi konsekwencjami.</u>
  142 + </div>
  143 + <div xml:id="div-15">
  144 + <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Radziwiłł.</u>
  145 + </div>
  146 + <div xml:id="div-16">
  147 + <u xml:id="u-16.0" who="#SRadziwiłł">Wysoka Izbo! Chciałbym zaraz na wstępie oświadczyć, że głosować będę za projektem stawy, nad którym obecnie debatujemy, ale chciałbym równocześnie zaznaczyć, że i mnie ta decyzja nie przyszła łatwo, z nieco może innych powodów i z innych względów jak te, o których mówili tu moi przedmówcy. Nie podzielam przedewszystkiem zapatrywania, któremu dał tu wyraz b. premjer i b. marszałek Sejmu p. Świtalski, jakoby ten akt, którego mamy dziś dokonać, był sprzeczny z Konstytucją, gdybym bowiem miał to przekonanie, nie mógłbym się zadowolić tem, co on obrazowo nazwał salutem przed przejeżdżającym okrętem Konstytucji.</u>
  148 + <u xml:id="u-16.1" who="#SRadziwiłł">Były chwile, gdy wielu z nas miało wątpliwości natury konstytucyjnej. Dziś, przyznam się, ich nie mamy. Decyzja była dla mnie ciężką także nie wyłącznie z powodu pewnej abdykacji, jakiej Rząd od nas wymaga, niewątpliwie ciężkiej, ale zdaję sobie sprawę, że ta ofiara, ten podarunek, który Rządowi dajemy, jest również bardzo ciężki i dla Rządu. Musimy sobie bowiem dziś jasno powiedzieć, że mamy do czynienia nietylko z parlamentem, na nowych konstytucyjnych zasadach złożonym, ale mamy do czynienia także, i to po raz pierwszy, z Rządem o odmiennym nieco charakterze, niż wszystkie dotychczasowe rządy i to się wiąże ściśle z Konstytucją. Jest to przedewszystkiem pierwszy Rząd, którego członkiem nie może być Wielki Marszałek. Ale jest to także Rząd, któryby mógł nosić zupełnie specjalną nazwę. W państwach o ustroju monarchicznym po dziś dzień istnieje zwyczaj, że Rząd nazywa się rządem jego królewskiej czy cesarskiej mości. Tam jest ten zwyczaj, u nas tego zwyczaju niema, ale gdybyśmy nazwali Rząd obecny Rządem P. Prezydenta Rzeczypospolitej, byłoby to określenie bardzo ścisłe, wiążące się ściśle z istniejącą, a uchwaloną przez nas Konstytucją. Jestem pewny, że i p. Premjer i członkowie jego Rządu zdają sobie bardzo dokładnie sprawę, że nie leży w ich interesie, aby zacieśniać krąg odpowiedzialności. I to jest dla mnie momentem najważniejszym, dla którego ta decyzja głosowania dziś za udzieleniem pełnomocnictw jest bardzo ciężka.</u>
  149 + <u xml:id="u-16.2" who="#SRadziwiłł">Te pełnomocnictwa mają być ograniczone w czasie i to jest dobrze. Formalnie będą bardzo szerokie, prawie nieograniczone w treści. Ale z przemówień i p. Premjera i p. Ministra Finansów wiemy, że Panowie mają zamiar je także co do treści, co do meritum ograniczyć. Panowie i w Sejmie i na komisji senackiej i dzisiaj na posiedzeniu Senatu bardzo jasno powiedzieli, w jakim kierunku iść zamierzają.</u>
  150 + <u xml:id="u-16.3" who="#SRadziwiłł">A więc przedewszystkiem rzecz może najłatwiejsza, jeśli chodzi o technikę, może niewątpliwie najprzykrzejsza, to faktyczne obniżenie pensyj urzędników państwowych i urzędników samorządowych. Nie mam prawa przemawiać przeciw temu zarządzeniu, bo byłem jednym z tych, którzy już dawno, już rok temu i dawniej zwracali uwagę, że będzie to niestety nieunikniona konieczność. Ale zarazem mówiłem dawniej i chciałbym to powtórzyć dziś, że uważam to za konieczność najprzykrzejszą nietylko z powodów natury czysto materjalnej, ale przedewszystkiem dlatego, że kryje się pod tem bardzo ciężkie zagadnienie natury moralnej.</u>
  151 + <u xml:id="u-16.4" who="#SRadziwiłł">Cóż bowiem robimy? Robimy to, czego ludziom zasadniczo robić nie wolno. Wprowadzamy bowiem ludzi na pokuszenie, nie mając tej nadprzyrodzonej możliwości dać tym ludziom moralną siłę, by się tej pokusie przeciwstawili. Możemy zrobić tylko jedno, możemy grozić karami. I tu, proszę Panów, musimy się zastanowić, czy mamy i czy będziemy mieli to moralne prawo spokojnie, surowo, bez miłosierdzia i bez serca karać tych, którzy niewątpliwie często staną w bardzo krytycznej, ciężkiej sytuacji. Nie mogę sam sobie na to pytanie odpowiedzieć, ale wiem tylko jedno, i mam to zaufanie do p. Premjera i do p. Ministra Finansów, że w Polsce nie powtórzy się to, czego świadkami byliśmy od wieków i jesteśmy i dziś w wielu innych państwach, że karani bezwzględnie będą najbiedniejsi, a oszczędzani możniejsi. To zaufanie do Panów mamy i tego bezwzględnie od Panów żądać będziemy.</u>
  152 + <u xml:id="u-16.5" who="#SRadziwiłł">Nie jest to po raz pierwszy, że sięgamy do tego środka, który Panowie nam dzisiaj proponują, do redukcji płac urzędników. Już moi przedmówcy na tej trybunie zwracali uwagę, że najmniejsze pensje muszą być albo zupełnie oszczędzone, albo najmniej redukowane, a redukcje muszą mieć bardzo znaczną progresję. I ja jestem tego zdania, jestem tego zdania tem bardziej, że po dziś dzień nie mogę zapomnieć, że z ostatnią redukcją pensyj urzędniczych fatalnie się zbiegło podwyższenie pensyj urzędników, pozostających na wyższych stanowiskach. Sądzę, że mamy prawo prosić i wymagać od Panów, żeby nietylko ten błąd się nie powtórzył, co jest wykluczone, ale żeby ten błąd, który już wtenczas podkreślaliśmy, był w miarę możności naprawiony.</u>
  153 + <u xml:id="u-16.6" who="#SRadziwiłł">Druga sprawa, o której miałem i mam zamiar parę słów powiedzieć, to sprawa niezmiernie dziś w Polsce popularna: kwestja walki z kartelami, walki ze sztywnemi cenami przemysłowemi. Jest to rzecz, którą powtarzają dziś w Polsce wszyscy. Powtarzają to publicyści na łamach pism opozycyjnych, mówią to publicyści na łamach pism prorządowych, powtarzają to rolnicy mali i wielcy i dlatego uważam, że jest potrzebne, żeby pewne rzeczy tu sprecyzować. Mam bowiem wrażenie, że niektórzy ludzie w Polsce rzucają to hasło tak bardzo popularne nieświadomie, inni może używają go z zupełną świadomością. Już p. referent w Sejmie wprowadził w to ogólne hasło walki z kartelami pewną rektyfikację, powiedział bowiem p. poseł Miedziński, że kartele jako organizacja przemysłowa mogą być potrzebne, nawet pożądane, ale że chodzi o walkę z cenami kartelowemi. Z tym poglądem można się zgodzić, ale i on, mojem zdaniem, jest niezupełnie ścisły i dlatego pragnę tu dziś przypomnieć, że ceny przemysłowe najważniejszych produktów nie są dziś dyktowane przez sam przemysł, lecz są, były i będą ustalane nietylko w porozumieniu z czynnikami rządowemi, ale pod zupełnie zdecydowanym wpływem Rządu. Jest to rzecz, która się mija z tem, co p. premjer Bartel kiedyś określił rzeczywistą rzeczywistością, jeżeli ktoś w tym kraju myśli, że byłe rządy nie są odpowiedzialne za ceny całego szeregu produktów przemysłowych. P. Minister Skarbu zapowiedział, że sprawy te będą ustalone w dalszym ciągu w porozumieniu z zainteresowanemi przemysłami.</u>
  154 + <u xml:id="u-16.7" who="#SRadziwiłł">Pragnąłbym, żeby i inne sprawy były załatwione również w porozumieniu z zainteresowanymi ludźmi. Chcę mianowicie mówić o obniżce opłat za mieszkania. Mówi się, że mają być obniżone świadczenia na komorne za najmniejsze mieszkania, w których mieszka najbiedniejsza ludność. I na pozór nic słuszniejszego, jak takie postawienie kwestji. Ale jak wszystkie kwestję natury ekonomicznej i gospodarczej, tak i ta kwestja jest niezmiernie skomplikowana. Najmniejsze bowiem mieszkania znajdują się w domach najmniejszych i należących do również ubogiej warstwy ludności. I tak proste załatwienie kwestji miałoby w rezultacie tę tylko jedną konsekwencję, że oszczędziłoby tych, których się nazywa w Polsce mianem bogatych kamieniczników, a którzy są właścicielami wielkich domów o wielkich luksusowych mieszkaniach. Ci ludzie wcale nie byliby pociągnięci do świadczeń, a naodwrót tak przeprowadzona ingerencja Państwa trafiłaby tylko w ludzi, którzy są sami zrujnowani, których domy się walą, którzy nie mają wystarczających środków na remont tych domów. A więc mielibyśmy znowu raz jeszcze w życiu do czynienia z pewną ustawą, z pewnym dekretem, któryby był tylko wielką niesprawiedliwością.</u>
  155 + <u xml:id="u-16.8" who="#SRadziwiłł">Mam, jak i Panowie wszyscy, zaufanie i do p. Premjera, i do p. Ministra Skarbu i do wszystkich ich kolegów, że te i podobne sprawy, których poruszenie z tej trybuny zaprowadziłoby mię może zbyt daleko, będą wzięte z wielką sumiennością i z wielką troskliwością pod uwagę.</u>
  156 + <u xml:id="u-16.9" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
  157 + </div>
  158 + <div xml:id="div-17">
  159 + <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Zbierski.</u>
  160 + </div>
  161 + <div xml:id="div-18">
  162 + <u xml:id="u-18.0" who="#SZbierski">Wysoki Senacie! P. Premjer Kościałkowski w swem przemówieniu na komisji sejmowej w dniu 25 października zaznaczył, że właściwie Rząd i Izby Ustawodawcze nie są dwiema stronami, lecz stanowią jedną całość, która ma jedno zadanie do spełnienia, chociaż na innych odcinkach. I zdaje mi się, że dzisiejsza rozprawa nad projektem ustawy o pełnomocnictwach w tem nastawieniu i w tem świetle powinna się potoczyć, bo stoję na tem stanowisku, że zarówno Rząd, jak i parlament stanowią w tej chwili jedną zwartą szturmową grupę, która stoi na froncie walki z deficytem, która walczy o aktywizację życia gospodarczego, która walczy z biernością społeczeństwa. I to byłoby jedno kryterjum, które chciałbym przeprowadzić w swoich wywodach, a drugie kryterjum, jakie mi przyświeca, to będzie to, że przecież jedyną podstawą, na której możemy rozważać wszelkie projekty ustaw, a więc i ustawę o pełnomocnictwach, jest racja stanu, dobro i honor Państwa naszego.</u>
  163 + <u xml:id="u-18.1" who="#SZbierski">Oświadczenie p. Premjera Kościałkowskiego z dnia 14 października, w którem mówił wyraźnie o współpracy ze społeczeństwem, o harmonji między społeczeństwem a Rządem, o równowadze budżetu i aktywizacji życia gospodarczego, o otwarciu dróg nowych dla młodego pokolenia, które się dusi wskutek zamknięcia wszelkich dróg do pracy, expose p. Premjera, złożone na plenum Sejmu w dniu 24 października i przemówienie p. Wicepremjera Kwiatkowskiego z dnia 25 października na komisji sejmowej, to wszystko razem wytworzyło w społeczeństwie szczególne nastawienie, szczególny nastrój oczekiwania, a równocześnie ożywienie tej myśli, że Rząd swoje zapowiedzi zrealizuje konsekwentnie do końca. Ożywiony nadzieją, pomimo ciemnych chmur jesiennych, horyzont życia polskiego rozjaśnił się, a bezpośrednia łączność ze społeczeństwem wykazuje, że posiada ono nietylko zaufanie do p. Premjera i wszystkich członków Rządu, lecz także głęboką wiarę, i to stanowi wielki kapitał moralny. Wyrażam przekonanie, że Rząd kapitał ten zużytkuje w należyty sposób, że go powiększy, że społeczeństwa nie zawiedzie, bo społeczeństwo gotowe jest poprzeć wszelkie usiłowania Rządu, które pójdą po drodze aktywizacji życia gospodarczego i usunięcia deficytu.</u>
  164 + <u xml:id="u-18.2" who="#SZbierski">Zaledwie Izby parlamentarne zebrały się po nowych wyborach, Rząd przyszedł z projektem ustawy o wydawaniu dekretów. Art. 55 ustawy konstytucyjnej w punkcie 2 głosi, że Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo w czasie, gdy Sejm, a więc i Senat są rozwiązane, wydawać w razie konieczności państwowej dekrety w zakresie ustawodawstwa państwowego, z wyjątkiem, jak mówi punkt d), nakładania podatków. Dzisiaj sytuację mamy taką, że Izby Ustawodawcze nie są rozwiązane, więc nakładanie podatków należy do uprawnień Izb Ustawodawczych. Nowa Konstytucja obowiązująca wyraźnie mówi o rozgraniczeniu kompetencji Rządu i Izb Ustawodawczych, Konstytucja, która była tworzona pod auspicjami naszego Wielkiego Wodza, który wypowiedział się wyraźnie o podziale pracy równoważnych organów państwowych, Prezydenta, Rządu i Izb Ustawodawczych, w sposób następujący: „jeśli więc chodzi o naprawę Konstytucji, to uderzyć należy nie gdzieindziej, jak w wyszukanie klucza podziału pracy tak, aby każda z tych sprężyn mogła swobodnie działać do przeznaczonej jej dziedziny”. Trudno dzisiaj odpowiedzieć na to pytanie, czy Konstytucja spełnia to wymaganie, z tego względu, że Konstytucja, jako nowa ustawa, nie ma jeszcze próby życia, nie przeszła jeszcze przez ogień faktów, a przecież prawo tworzy się przez tradycję, artykuły mają odbicie swoje w faktach, wytwarzających prawo.</u>
  165 + <u xml:id="u-18.3" who="#SZbierski">Co oznaczają pełnomocnictwa? Pełnomocnictwa oznaczają nietylko zrzeczenie się praw, ale co jest ważniejsze, również zrzeczenie się obowiązków na rzecz czynnika rządowego przez Izby Ustawodawcze. Jeżeli Rząd, do którego i społeczeństwo i Izby parlamentarne niewątpliwie mają pełne zaufanie, przychodzi z projektem ustawy o pełnomocnictwach, to musiały zaistnieć wyjątkowe okoliczności. P. Premjer w przemówieniu z 24 października i p. Wicepremjer w przemówieniu z 25 października określili potrzebę pełnomocnictw jako konieczność państwową. Do konieczności państwowych zwykliśmy zaliczać dwie rzeczy: obronę kraju i prestiż Państwa nazewnątrz, na forum międzynarodowem, niewątpliwie także obecna sytuacja finansowa i gospodarcza naszego Państwa stanowi laką konieczność i są podstawy do tego, żeby konieczność ta zajęła miejsce obok tych dwóch konieczności, które nie podlegają dyskusji. P.</u>
  166 + <u xml:id="u-18.4" who="#SZbierski">Wicepremjer określił sytuację gospodarczą jako najcięższą od chwili zorganizowania zrębów administracji państwowej. W swojem przemowieniu przez radjo zaznaczył, że posiadamy poważne pasywa nietylko w dziedzinie gospodarczej i finansowej, ale również i w dziedzinie oświaty i stanu moralnego społeczeństwa. O katastrofalnym stanie szkolnictwa będziemy mówili przy innej okazji na sesji zwyczajnej budżetowej. Niewątpliwie wszyscy, którzy mają ścisłą łączność z terenem, wiedzą o tem dobrze, że Polska na polu gospodarczem i nietylko na polu gospodarczem, ale i kulturalnem cofa się w szybkiem tempie, a deficyt za pierwsze 6 miesięcy, wynoszący 168 miljonów zł, stanowi poważne niebezpieczeństwo dla całej naszej gospodarki nietylko państwowej, ale i publicznej i prywatnej. I nasuwa się pytanie, jakie należy zastosować środki, żeby istotnie nietylko zrównoważyć budżet, ale uaktywnić życie gospodarcze.</u>
  167 + <u xml:id="u-18.5" who="#SZbierski">Rozumiem dobrze, że Rząd w swym programie wysuwa cięcie tego rodzaju, jak obniżenie uposażeń pracowników od 7 do 20% w postaci podatku nadzwyczajnego. Świat pracy niejednokrotnie składał dowody swej ofiarności, rozumiał doskonale potrzeby Państwa i cenił zawsze wysoko dobro i interes Polski, gotów jest ponieść i tę ofiarę, bo tego wymaga chwila, tem bardziej, że sytuacja dzisiejsza jest taka, iż wyboru środków niema. I nasuwa się tylko pytanie, czy istotnie najpierw należy zaczynać od obniżenia uposażeń, czy nie odwrotnie należałoby może najpierw obniżyć koszta utrzymania, a później wprowadzić podatek. Jeżeli Rząd przychodzi z tem cięciem obniżenia uposażeń pracowników, to rozumiem to w ten sposób, że jest, że tak powiem, pięć minut przed dwunastą i gwałtownie musi być w tempie niezwykle szybkiem jeżeli nie całkowicie zrównoważony budżet, to przynajmniej w 9/10, tem bardziej, że wprowadzenie podatku nadzwyczajnego, równającego się w praktyce obniżeniu zarobków, zmniejszy konsumcję przedewszystkiem artykułów masowego spożycia.</u>
  168 + <u xml:id="u-18.6" who="#SZbierski">Od dnia 1 lutego 1934 r. pracownicy państwowi nie płacą podatku dochodowego, ponieważ podatek ten zawiera się już w obniżonej sumie efektywnej. Z punktu widzenia moralnego stosunku obywatela do państwa wygląda to dziwnie, że obywatel nie płaci podatku od dochodu. Przecież nie ulega wątpliwości, że niezależnie od pobieranego dochodu, czy w gotówce, czy in natura, każdy obywatel powinien podatek płacić. Zdaje mi się, że najmniejszy nawet dochód, niezależnie od stopnia swej wysokości, powinien być obłożony podatkiem, takim, któryby był możliwy do zapłacenia. I przypuszczam, że w sesji zwyczajnej będzie można poruszyć sprawę obłożenia podatkiem wszelkich dochodów, nawet najmniejszych tak, aby obywatela związać z Państwem w postaci tego obowiązku, iżby ta wkładka obywatela w kasie państwowej była, choćby się ona równała paru złotym rocznie.</u>
  169 + <u xml:id="u-18.7" who="#SZbierski">Podatek powinni płacić wszyscy obywatele, nawet służba domowa w postaci paru złotych. Chodzi tylko o to, ażeby móc płacić ten podatek. I tu zasadniczem zagadnieniem są koszta utrzymania, obniżenie kosztów utrzymania. A więc nasuwa się zagadnienie opanowania cen. Przecież gdy niedawno lekko drgnęły zwyżkowo ceny hurtowe płodów rolnych, to koszta utrzymania podskoczyły natychmiast o 7%. Jest to sygnał i przestroga poważna z tego względu, że zwyżka płodów rolnych bardzo często nie idzie do kieszeni rolnika, lecz do kieszeni pośrednictwa we wszelkiej postaci. Przecież wskaźnik cen hurtowych produktów rolnych, który w roku 1928 wynosił 100, spadł w r. 1935 do 35, gdy wskaźnik cen żywności które płaci konsument, spadł tylko do 48. Widzimy, że wszelkie straty rolników są równocześnie zyskami pośrednictwa. Zachodzi więc wielka rozpiętość między cenami jakie otrzymuje rolnik, a jakie płaci konsument. Tutaj niewątpliwie nasuwa się zagadnienie opanowania przez odpowiedni aparat pośrednictwa tak, ażeby przy podniesieniu cen płodów rolnych, które są jeszcze niewystarczające do opłacalności gospodarstw, ten aparat pośrednictwo to opanował i skierował podniesienie cen płodów rolnych na drogę zdrową.</u>
  170 + <u xml:id="u-18.8" who="#SZbierski">Pan Wicepremjer Kwiatkowski słusznie powiedział w swem przemówieniu na komisji sejmowej, że każda inicjatywa prywatna, każde przedsiębiorstwo powinno mieć godziwy zysk. Dziś rolnicy gospodarują z deficytem, ze strata mi, to co się określa, że gospodarstwo rolne nie ma opłacalności. Wobec tej wielkiej rozpiętości między cenami produktów rolnych a temi cenami, jakie płaci konsument, ta wielka rozpiętość niewątpliwie pozwoli na podniesienie cen pro duktów rolnych bez podniesienia cen żywności w miastach. To podniesienie cen byłoby niewątpliwie poważnym środkiem podniesienia konsumcji wsi, a przez to wzmożenia wszelkiej innej produkcji przemysłowej i silnym środkiem zwalczania kryzysu i bezrobocia, jakie się objawia nietylko w miastach, ale i po wsiach.</u>
  171 + <u xml:id="u-18.9" who="#SZbierski">Jak jedną z zapór jest pośrednictwo, tak drugą wielką zaporą w naszem życiu gospodarczem będą kartele. Przecież w Państwie naszem niemal wszystkie dziedziny przemysłu są skartelizowane. Ceny kartelowe sztywne, nienaruszalne stanowią poważny hamulec dla całej ludności, i dla rolnictwa i dla całej ludności miejskiej, i są objawem niezwykle ujemnym w naszem życiu gospodarczem. Zdaje mi się, że Rząd ma wszelkie podstawy do tego, aby przy ostrożnem postępowaniu silnie uderzyć w kartele przez ich rozwiązanie, bo przykład rozwiązania kartelu cementowego jest najlepszym dowodem dodatnich skutków, które się objawiały w życiu gospodarczem. Przecież wtedy po rozwiązaniu kartelu cementowego w październiku 1933 roku cena tego produktu spadła do 1/3, produkcja wzrosła dwukrotnie, bezrobocie w tym przemyśle zmalało, a równocześnie konsumcja cementu wzrosła, szczególniej na wsi. Przykład ten świadczy o tem, ze rozwiązanie karteli byłoby poprostu dodatnim przewrotem w naszem życiu gospodarczem, ze to wzmogłoby konsumcję wsi i uaktywniło nasze życie gospodarcze. Niektórzy mówią, że kartele to wykwit produkcji przemysłowej, ustroju przemysłowego, organizacji. Mnie się zdaje, że kartele są tym kwiatem, którego zapach i barwa jest zabójcza dla społeczeństwa i całego życia. I całe społeczeńswo oczekuje decyzji Rządu, oczekuje rozwiązania karteli.</u>
  172 + <u xml:id="u-18.10" who="#SZbierski">Występuje inna jeszcze zapora w przeprowadzeniu programu rządowego, mianowicie sprawa obniżki czynszu mieszkaniowego. Wysokość czynszu, to duża pozycja w budżecie pracownika miejskiego, prywatnego i państwowego, czynsz stanowi jakie 25%, 30% nieraz i więcej całego budżetu. Zdaje mi się, że sprawę obniżenia czynszu należałoby przeprowadzić szybko i powszechnie, tem bardziej, że zjazd właścicieli nieruchomości, który się odbył dnia 3 listopada, zajął wyraźne stanowisko przeciw obniżce czynszów i wystąpił jako zorganizowana zapora na drodze realizacji programu rządowego.</u>
  173 + <u xml:id="u-18.11" who="#SZbierski">Sądzę, że pod względem umocnienia psychicznego dla szerokich mas pracowniczych byłoby rzeczą niezmiernie dodatnią, gdyby Rząd skreślił, czy zredukował nadmierne fundusze dyspozycyjne, dodatki funkcyjne zbyt wysokie i obniżył uposażenie od czwartej grupy wzwyż.</u>
  174 + <u xml:id="u-18.12" who="#SZbierski">W tej trudnej sytuacji, w jakiej znalazło się społeczeństwo, niewątpliwie najważniejszą rzeczą będzie to, jak się będzie kształtował stosunek obywatela do Państwa. Te nadzieje, ta wiara, jaka wyraźnie występuje w społeczeństwie do Rządu, do jego programów, stanowią poważny kapitał. Ale równocześnie niejednokrotnie słyszy się pytanie, czy aby te zapowiedzi zostaną zrealizowane, czy program ten zostanie przeprowadzony całkowicie i szybko. Chodzi o to, aby nie dopuścić do apatji, jaka niejednokrotnie wkrada się w takich chwilach, kiedy ten czy inny obywatel mówi: Niech się dzieje co chce, i biernie będzie oczekiwał dalszych wypadków. Zdaje mi się, że to byłoby największem niebezpieczeństwem dla całej naszej przyszłości, gdyby obywatel nie chciał być czynny, nie chciał brać udziału w pracy państwowej i usuwał się całkowicie od odpowiedzialności, jaka na każdego obywatela spada. Dlatego program Rządu musi być przeprowadzony bez kompromisu, z całą bezwzględnością; wtedy ta wiara w społeczeństwie zostanie umocniona, wtedy ten obywatel zostanie niewątpliwie ściśle z Państwem związany. Zadaniem tych wszystkich, którzy przebywają w społeczeństwie, którzy bezpośrednio z niem się stykają, w tej trudnej sytuacji będzie, ażeby społeczeństwo bez sarkań, w ciszy i skupieniu niosło ofiary, jakie są konieczne dla uzdrowienia naszego życia gospodarczego i usunięcia deficytu.</u>
  175 + <u xml:id="u-18.13" who="#SZbierski">Przecież mamy podstawy do tego, aby tę wiarę budować na tem, że Rząd, który wystąpił z programem twardym i jasnym, równocześnie reprezentuje samodzielną polską politykę finansową, opartą o własne siły i stoi czujnie na straży nienaruszalności waluty, która u nas trzyma się mocno, choć w innych państwach się załamywała. Przecież społeczeństwo realizowało pożyczki wewnętrzne. W społeczeństwie wytworzyła się ta wiara, że sami możemy sobie pomóc i że pomóc sobie musimy i poradzimy. I tego nauczył społeczeństwo nasz Komendant: wiary we własne siły. I choć dzisiaj jesteśmy w odwrocie, jednak mamy pójść do ofenzywy i zwycięstwa, a wierząc obecnemu Rządowi i głęboko mu ufając, wierzę w to zwycięstwo na polu naszego życia gospodarczego i finansowego. Z całą świadomością i w głębokiem przekonaniu, że spełniam swój obowiązek państwowy i obywatelski, będę głosował za pełnomocnictwami.</u>
  176 + </div>
  177 + <div xml:id="div-19">
  178 + <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Schorr.</u>
  179 + </div>
  180 + <div xml:id="div-20">
  181 + <u xml:id="u-20.0" who="#SSchorr">Wysoka Izbo! Rząd zwraca się do ciał ustawodawczych z żądaniem pełnomocnictw, mających na celu zrównoważenie budżetu państwowego, oraz wzmocnienie zrębów gospodarki społecznej. Sytuacja finansowa, jak i ekonomiczna jest zdaniem Rządu taka, że wymaga natychmiastowych, doraźnych środków działania wobec groźnego nasilenia kryzysu gospodarczego, a co zatem idzie, także i zachwiania równowagi budżetowej.</u>
  182 + <u xml:id="u-20.1" who="#SSchorr">Ufając w dobrą wolę Rządu i podzielając jego ocenę sytuacji gospodarczej kraju, nie możemy odmówić Rządowi pełnomocnictw dekretowych, musimy mu dać możność ratowania zagrożonego bytu ludności i zachwianej pozycji finansowej Państwa. Stoimy bowiem jakby w obliczu konieczności państwowych.</u>
  183 + <u xml:id="u-20.2" who="#SSchorr">Ze stanowiska potrzeb ludności żydowskiej chcielibyśmy jedynie wysunąć pewne wskazania zasadnicze co do sposobu wykorzystania tych pełnomocnictw, przez Rząd projektowanych.</u>
  184 + <u xml:id="u-20.3" who="#SSchorr">Najprzód więc uwaga ogólna. My Żydzi, jak zawsze, gotowi jesteśmy do ponoszenia wszelkich ofiar dla Państwa narówni z wszystkimi obywatelami, ale i z drugiej strony chcemy być narówni z nimi traktowani, kiedy chodzi o nasze prawa obywatelskie i osobiste. Nikt nie może zakwestjonować tej oczywistej prawdy, że tam, gdzie chodzi o obowiązki wobec Państwa, nie pozostawaliśmy w niczem nigdy ani o jeden krok za innemi warstwami ludności. Ale też i nikt nie może zaprzeczyć drugiej oczywistej prawdzie, że równość praw ludności żydowskiej, na blankiecie uznana i zagwarantowana, jest w rzeczywistości naszej, powiedzmy powściągliwie, daleka od rzeczywistości. Pragnę na tę stronę naszej sytuacji zwrócić specjalnie uwagę Rządu właśnie w chwili obecnej, gdy nie chodzi o nasze prawa, lecz o nasze obowiązki, o ciężkie obowiązki. Chcę przez to jaknajdobitniej podkreślić nietylko prawny, ale i moralny obowiązek Rządu zwrócenia uwagi na naszą sytuację w Państwie. Bo gdy nie czyni się różnic stanu, gdy chodzi o wysiłek, o obowiązki, o ofiarę, nie wolno też różnie traktować obywateli wówczas, gdy chodzi o ich prawa i o ich byt.</u>
  185 + <u xml:id="u-20.4" who="#SSchorr">Sytuacja gospodarcza przeszło trzymiljonowej ludności żydowskiej w Polsce przedstawia dziś obraz upadku i ruiny. A ten stan jest wynikiem ogólnej polityki gospodarczej ostatnich lat, która nieraz godziła wprost w najżywotniejsze interesy gospodarcze ludności żydowskiej, zacieśniając coraz bardziej krąg jej swobodnego działania gospodarczego na różnych odcinkach życia. Gdy dodamy do tego fakt, że wrota do stanowisk publicznych pozostają dla nas zamknięte, to mamy całkowity w skrócie obraz sytuacji ludności żydowskiej w obecnej chwili, obraz nader smutny, bo zawarty między Scyllą nadmiernego etatyzmu a Charybdą ekskluzywności urzędowej.</u>
  186 + <u xml:id="u-20.5" who="#SSchorr">W tym stanie rzeczy pierwszem naszem żądaniem jest uznanie naszych praw do pracy. Chcę stwierdzić wyraźnie i otwarcie, że z zapowiedziami Rządu przyciągnięcia młodzieży do pracy w służbę państwowej łączymy również nadzieję uwzględnienia także w tym zakresie i młodzieży żydowskiej. Jest tej młodzieży wiele, młodzieży zdolnej, młodzieży, która opuszcza wrota wyższych szkół i nie ma wstępu do służby państwowej. Stanie ta młodzież ochoczo do pracy, wniesie do niej poczucie obowiązku, zapał i entuzjazm, ale nie wolno tej młodzieży pomijać, nie wolno jej odmawiać prawa do pracy w tym samym czasie, kiedy od jej rodziców wymaga się spełniania obowiązków i żąda się ponoszenia ofiar. Chciałbym z całą szczerością podkreślić, że spodziewamy się równego traktowania nas przy ustalaniu źródeł ożywienia życia gospodarczego kraju. Z całą lojalnością podporządkujemy się dyrektywom Rządu, zmierzającym do osiągnięcia tego celu, w nadziei jednak, że wśród tych poczynań państwowych nie znajdą się środki, zmierzające do poprawy położenia gospodarczego jednej warstwy społecznej kosztem drugiej. Nie chcemy żadnych przywilejów, ale wolno nam też oczekiwać, że nie doznamy żadnych ograniczeń. Jeżeli Rząd ma naprawdę zamiar wzmocnić zręby życia gospodarczego, to może ten cel osiągnąć przez odetatyzowanie gospodarki narodowej i przez otworzenie możliwości swobodnego współzawodnictwa wszystkim, którzy w rozbudowie tego życia gospodarczego chętnie i ofiarnie chcą uczestniczyć.</u>
  187 + <u xml:id="u-20.6" who="#SSchorr">Żywimy nadzieję, że Rząd, nie czyniąc w tym względzie różnic między obywatelami jednego kraju, poprze twórczą inicjatywę prywatną, otworzy kredyt dla zdrowych poczynań gospodarczych w dziedzinie handlu, przemysłu, rzemiosła i ułatwi działalność gospodarczą społeczeństwa, obniżając stopę procentową.</u>
  188 + <u xml:id="u-20.7" who="#SSchorr">Wysoka Izbo! Z ust miarodajnych członków Rządu dowiedzieliśmy się o zamiarze zrównoważenia budżetu Państwa przez obniżenie poborów z kas publicznych i podniesienie podatku dochodowego. Jest rzeczą naturalną i oczywistą, że wprowadzenie tych reform musi pociągnąć za sobą dalsze obniżenie stopy życiowej i zarazem skurczenie się rynku konsumcyjnego. Ażeby tym objawom niepożądanym zapobiec, należałoby równocześnie z obniżeniem płac przeprowadzić obniżkę cen. Akcję jednak tego obniżenia cen rozpocząć należy przedewszystkiem od monopolów i przedsiębiorstw państwowych, aby dalej poprzez związki kartelowe i zakłady użyteczności publicznej akcja ta dotarła wkońcu do indywidualnych warsztatów produkcji przemysłowej. Sądzę też, że projektowa ne reformy oszczędnościowe nie powinny w żadnym razie wkraczać w sferę praw nabytych. Prawa nabyte powinny być w zasadzie uszanowane, bo naruszenie tych praw nietylko krzywdzi jednostki, ale zarazem podważa zaufanie i wiarę w stałość porządku prawnego i jego pewność, jeżeli oszczędności budżetowe wymagają i zmuszają Rząd do sięgnięcia także i w tę dziedzinę, to należy to uczynić raczej w postaci pociągnięcia do nadzwyczajnych ofiar czasowych bez naruszenia jednak zasady praw dobrze nabytych. Można i należy żądać ofiar dla dobra ogółu, ale nie wolno nawet w imię tego dobra wywoływać krzywd. Prawo musi pozostać prawem. Należy baczyć zawsze na to, aby pozostawało ono w zgodzie z wymogami moralności.</u>
  189 + <u xml:id="u-20.8" who="#SSchorr">Wysoka Izbo! Niech mi też wolno będzie poświęcić kilka słów zagadnieniu administracji państwowej. Słyszeliśmy z ust p. Premjera, że administracja przepojona musi być zasadą sprawiedliwości i równego traktowania wszystkich warstw i obywateli. Byłbym szczęśliwy, gdyby te słowa wsiąknęły przedewszystkiem w umysły niższych stopni administracji państwowej, tych urzędników różnych resortów, z któremi społeczeństwo dzień w dzień styka się twarzą w twarz. Ale z bólem muszę stwierdzić, że w ostatnich tygodniach mnożą się zwłaszcza na prowincji, w małych miasteczkach objawy, zagrażające wprost bezpieczeństwu życia ludności żydowskiej, a organa administracyjne wobec tych potępienia godnych wypadków nie okazują należytej i dostatecznej gorliwości w ich tłumieniu. Oczekujemy tedy ód Rządu energiczne go i stanowczego wkroczenia, ażeby w przyszłości hamować popędy pewnych czynników nieodpowiedzialnych, które na naszych grzbietach pragną, w gruncie rzeczy przeprowadzać rozgrywkę z kimś innym zgoła. Bezpieczeństwo wewnętrzne Państwa wymaga zabezpieczenia wszystkich bez różnicy warstw ludności. Jeżeli ta pewność i nam nie będzie zagwarantowana, nie będzie jej w kraju całym, a bez bezpieczeństwa ludności normalna działalność gospodarcza jest nie do pomyślenia.</u>
  190 + <u xml:id="u-20.9" who="#SSchorr">Wysoki Senacie! Z zadowoleniem powitać należy tendencję Rządu do zbliżenia się i współpracy ze społeczeństwem. Stara to prawda, że skuteczność rządzenia jest w stopniu o wiele wyższym zależna od poparcia społeczeństwa, aniżeli od najszerszych chociażby prerogatyw władzy wykonawczej. Ścisłe związanie władzy ze społeczeństwem jest rękojmią zarówno dobrych rządów, jak i solidarności samego społeczeństwa. Dlatego obecny apel Rządu do społeczeństwa nie powinien mieć charakteru przemijającego, nie powinien być tylko chwilowem szukaniem poparcia ogółu w ciężkiej chwili, w której zachodzi potrzeba złożenia ofiar przez wszystkich na rzecz Państwa. Łączność Państwa ze społeczeństwem powinna być trwała, zawsze jednaka zarówno w smutku, jak i w radości, tak samo w chwilach ciężkich, jak i w okresie rozkwitu i stanu normalnego. Apel Rządu do społeczeństwa będzie niewątpliwie wysłuchany o tyle, o ile znajdzie też echo wołanie społeczeństwa do Rządu. Wśród tych głosów społeczeństwa niechaj nie będzie też pominięty głos 3-miljonowej znękanej ludności żydowskiej.</u>
  191 + <u xml:id="u-20.10" who="#SSchorr">Z tego, co powiedziałem, wynika, że zawierzając dobrej woli Rządu, nie odnosimy się negatywnie do udzielenia mu pełnomocnictw, których się domaga, sądzimy jednak, że tym pełnomocnictwom winna towarzyszyć również wola Izb Ustawodawczych, wyrażająca kierunek, w jakim pełnomocnictwa te mają być wykorzystane.</u>
  192 + <u xml:id="u-20.11" who="#SSchorr">W konkluzji swego przemówienia, zgodnie zresztą z tenorem przemówienia p. referenta, pozwalam sobie zwrócić się do Rządu z gorącym apelem o przestrzeganie w mających się wydać dekretach finansowych i gospodarczych w całej pełni następujących zasad: 1) zasady równości wszystkich obywateli w obliczu prawa, 2) zasady równomiernego rozłożenia ciężarów na wszystkie warstwy społeczne stosownie do ich położenia gospodarczego i siły gospodarczej i wreszcie 3) zasady uszanowania praw dobrze nabytych.</u>
  193 + </div>
  194 + <div xml:id="div-21">
  195 + <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Jagrym-Maleszewski.</u>
  196 + </div>
  197 + <div xml:id="div-22">
  198 + <u xml:id="u-22.0" who="#SJagrymMaleszewski">Wysoki Senacie! W odróżnieniu od konstytucji dawnej, która przez niektóre swoje postanowienia, a jeszcze więcej przez specyficzną interpretację niektórych postanowień umożliwiała Sejmowi arogowanie sobie pewnej roli nadrzędnej, nowa Konstytucja uprawnienia Izb Ustawodawczych określa zupełnie wyraźnie. Tak samo jak o Rządzie powiada, że Rząd powołany jest do kierowania Państwem, tak o Izbach Ustawodawczych mówi, że sprawują one funkcje ustawodawcze.</u>
  199 + <u xml:id="u-22.1" who="#SJagrymMaleszewski">Na podstawie nowej Konstytucji nowy Rząd stanął przed nowemi Izbami i zarządał od nich pełnomocnictw. W tym stanie, w jakim Państwo nasze się znajduje, zrozumiałem i jasnem jest, że chcąc dalej tę nawę, nieco skołataną, poprowadzić pomyślnie, trzeba mieć środki.</u>
  200 + <u xml:id="u-22.2" who="#SJagrymMaleszewski">Z tego punktu widzenia jest jasne, że Rząd szuka tych środków i udał się z tą sprawą do Izb Ustawodawczych. Czy jednakże ta forma w tym okresie była wskazana, nasuwa to mnóstwo wątpliwości. Na to znaleźliśmy już odpowiedź w szeregu przemówień, które naogół dźwięczały wszystkie nutą właściwie wobec pełnomocnictw negatywną. Jeżeli poszczególni panowie senatorowie zgadzają się na udzielenie tych pełnomocnictw, to jedynie dlatego, że widzą tu bezwzględną konieczność dania Rządowi możności rozpoczęcia, że tak powiem, gospodarki.</u>
  201 + <u xml:id="u-22.3" who="#SJagrymMaleszewski">Jabym powiedział, że Rząd, domagając się tych pełnomocnictw, nie wziął pod uwagę dwóch rzeczy, a mianowicie: w jego wniosku o pełnomocnictwa mieszczą się dwie pozycje, którebym nazwał: „ma” i „winien”. Pod pozycję „ma” podciągnąłbym te projekty dekretów, które Rząd zamierza wydać, projekty dekretów, mających na celu odciążenie obywateli pod pewnemi względami od niektórych ciężarów i zaprowadzenie daleko idących oszczędności; pod pozycję „winien” podciągnąłbym może te dekrety, które Rząd zamierza wydać w kierunku nowych obciążeń. Do tych obciążeń należy projekt nowego podatku dochodowego i projekt zniżki uposażeń urzędników państwowych.</u>
  202 + <u xml:id="u-22.4" who="#SJagrymMaleszewski">Otóż, jeżeli chodzi o moje zdanie w tej kwestji, to co do pierwszej sprawy, to jest tej pozycji, którą ja nazywam „ma”, nie wahałbym się udzielić pełnomocnictw jaknajdalej idących, pełnomocnictw, mających na celu nowe jaknajdalej idące oszczędności, a również mających na celu odciążenie ludności. Również co do projektu dekretu, znajdującego się w pozycji, którą określam nazwą „winien”, mianowicie powiększenia podatku dochodowego, nie widziałbym tutaj przeszkód udzielenia pełnomocnictw. Natomiast kwestja obcięcia uposażeń urzędniczych, jest kwestją tego znaczenia dla Państwa, kwestją, która niewątpliwie wywoła i już wywołuje wstrząsy moralne, kwestją tak dalece sięgającą w całokształt życia państwowego, że Wydaje mi się, iż w interesie Rządu leży oddanie tej specjalnie ustawy pod rozpatrzenie Izb. Jak sobie przypominamy, wszystkie dotąd obniżki pensyj urzędniczych, których było kilka, jeżeli weźmiemy pod uwagę zniżki emerytur, odjęcie pewnych praw, jak zwrot opłat przez Skarb za dzieci, uczęszczające do szkół, były naogół załatwiane drogą dekretów, i słusznie, dlatego, że przy dawnym stosunku Sejmu do Rządu zachodziła zawsze obawa, że przy rozpatrywaniu tej lub innej sprawy wyniknie kwestja, niemająca nic z daną sprawą wspólnego, że dana sprawa może być odskocznią poprostu dla pewnych przykrości, czynionych Rządowi, dla szpilek. Obecnie te obawy, zdaje się, nie zachodzą. Wszyscy, którzy weszli do Sejmu i Senatu, weszli pod hasłem współpracy i to najściślejszej z Rządem i dobra wola pod tym względem, sądzę, wszystkich nas niczem nie może być kwestjonowana. Każdy z nas pragnie w miarę sił i możności do dobra sprawy się przyczynić. Otóż załatwienie w dzisiejszych warunkach przez dekrety, jak było dotychczas, sprawy uposażeń, ma dużo stron ujemnych. Nie będę zastanawiał się nad wszystkiemi, wymienię między innemi choćby taką rzecz, że dotyczy to jednakże może dwudziestej części, może piętnastej części całej ludności — o ile się nie mylę, liczba urzędników państwowych w Polsce przekracza 400.000 osób, licząc z rodziną choćby trzy osobową przeciętnie, mamy już sumę poważną, czyniącą ze sfery urzędniczej blisko dwudziestą część ludności całego Państwa. Tutaj nie chodzi tylko o ilość, ale chodzi także o jakość. Kim są ci ludzie? To są ludzie, na których właściwie spoczywa dobrobyt i sprawne funkcjonowanie całej machiny państwowej. Otóż chodziłoby o to, aby ci ludzie, składając tę ofiarę, — a niewątpliwie, że każdy z urzędników rozumie konieczność ponoszenia tej ofiary — pragnęliby mieć zupełną pewność, że ofiara ta nie pójdzie na marne — co do czego, sądzę, nie mamy podstaw przypuszczać, aby poszła na marne — ale chcieliby, aby tę ich sprawę załatwiono nie krótkim sposobem dekretu, który opracowuje się według pewnych wskazań, kilku czy kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu, nawet najlepszemi chęciami ożywionych urzędników, ale chcieliby żeby ta sprawa dla ich bytu ważna, zasadnicza i podstawowa, była rozpatrywana właśnie przez te ciała, które do stanowienia ustaw są powołane.</u>
  203 + <u xml:id="u-22.5" who="#SJagrymMaleszewski">I, proszę Panów, ponieważ te rzeczy, jak wspomniałem, dzieją się i mają dziać w ciszy gabinetów, pojawiają się pogłoski i notatki prasowe, nie wiem w jakim stopniu oparte na rzeczywistości, ale zdaje się mające znaczenie, i na ich tle powstają nawet duże żale, pretensje nieuwzględnienia tej kategorji z korzyścią dla innej i naodwrót. Natomiast uniknęłoby się różnych pogłosek niepotrzebnych, gdyby te rzeczy działy się publicznie w Izbach bo przecież te sprawy do nich należą, bez jakichkolwiek przemilczeń — bo w danym wypadku nie widzę potrzeby jakiejkolwiek dyskrecji i sadzę, że Rząd nie ma niewątpliwie nic do ukrywania — gdyby te sprawy wszechstronnie były rozważone, bo przecież wśród posłów i senatorów jest dużo ludzi, którzy bardzo blisko z temi rzeczami się stykają i blisko je znają. A nie jest drobną rzeczą, czy obniżka w klasie x, czy kategorji y, wyniesie 5, 7 czy 10%; to jest rzecz bardzo dużej wagi, czasem 2 zł różnicy, szczególniej dla niższych uposażeń, 2 zł odjęte mogą tę rodzinę pozbawić zaspokojenia najkonieczniejszych potrzeb.</u>
  204 + <u xml:id="u-22.6" who="#SJagrymMaleszewski">Padły tu słowa, że strona techniczna sprawy wymagała załatwienia tego problemu w ten, a nie w inny sposób. Otóż mam wrażenie, że sprawy te troszkę znam. O ile mi wiadomo, Rządowi zależało na wprowadzeniu obniżki uposażeń z dniem 1 grudnia. Rząd obecny urzęduje już blisko trzy tygodnie. Dzisiaj mamy 5 listopada. Rząd, obejmując władzę w kraju, niewątpliwie wiedział o sprawie, z którą będzie musiał wystąpić i czego będzie musiał zażądać. Otóż, mając wszystkie dane — a te dane o ilości urzędników, wysokości poborów, jakie otrzymują w różnych kategorjach i t. d., to są rzeczy, które w przeciągu paru dni na żądanie odnośnego ministra mogą być dostarczone natychmiast — Rząd rozporządzał okresem czasu wystarczającym, dla zaprojektowania tej właśnie — podkreślam specjalnie — jednej ustawy, którą już dzisiaj mógłby mieć Sejm na warsztacie. Do sesji budżetowej pozostaje nam kilka tygodni. Tak, jak powiedziałem już przed chwilą, zadaniem Sejmu i Senatu nie jest przecież robienie złośliwości Rządowi i nie byłoby tych złośliwości przy rozpatrywaniu sprawy zmniejszenia uposażenia, tak, że mojem zdaniem te sprawy nawet na długo przed owym 1 grudnia mogłyby być doprowadzone do pomyślnego rezultatu. Tego rodzaju publiczne rozpatrywanie sprawy niewątpliwie uspokoiło; by urzędnika, dałoby niejednemu możność zrozumienia całego zagadnienia, zrozumienia dla; czego w tej kategorji musi oddać tyle, w innej mniej, względnie więcej — jednem słowem był by to moment, że tak powiem, poniekąd pedagogiczno-wychowawczy jednocześnie, któryby, stwarzając w urzędniku przekonanie, że jego losem jednakże interesują się Izby, że sprawa jest normalną drogą prowadzona, jak to do tej pory nie miało miejsca, może ułatwiłby mu przełknięcie goryczy sytuacji.</u>
  205 + <u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  206 + <u xml:id="u-22.8" who="#SJagrymMaleszewski">Dlatego, jeśli chodzi o moją osobę, przeciw pełnomocnictwom nie mam zamiaru ani pod; staw głosować, dlatego, że nie może być mowy o jakiejś chęci wyrażenia w ten sposób nieufności czy czegoś podobnego — to zupełnie odpada. Natomiast nie jestem rzeczywiście przekonany, jak powiedziałem, specjalnie co do tej ustawy, ażeby Rząd ze względów technicznych nie mógł był sprawy Izbom Ustawodawczym przekazać do załatwienia, ponieważ — podkreślam jeszcze raz — przy dobrej woli zarówno z jednej strony, jak i z drugiej strony sprawa nietylko mogłaby, ale byłaby w szybkiem tempie załatwiona, a jakieś uboczne wpływy, jak ktoś z przedmówców wspomniał, nie powinnyby odegrać najmniejszej roli, jeżeli Rząd i Izby Ustawodawcze są jednakowego zdania. Nie rozumiem niemożliwości technicznej przedłożenia tej specjalnie sprawy Izbie do rozpatrzenia i dlatego, chociaż przeciw ustawie głosować nie chcę, to również za ustawą nie mogę głosować.</u>
  207 + </div>
  208 + <div xml:id="div-23">
  209 + <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Pawlikowski.</u>
  210 + </div>
  211 + <div xml:id="div-24">
  212 + <u xml:id="u-24.0" who="#SPawlikowski">Wysoka Izbo! Wstępując w progi parlamentu w nowej jego kadencji, posłowie i senatorowie ukraińscy wybrani wprawdzie tylko z części narodowego terytorjum — dzięki specjalnym ordynacjom wyborczym do Sejmu i Senatu — utworzyli razem z senatorami, powołanymi przez Pana Prezydenta Rzplitej, jednolitą organizacje parlamentarną, która jednoczy w osobie ogół niezależnego ukraińskiego przedstawicielstwa narodowego. Organizacja ta pod mianem Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej tworzy legitymowane przedstawicielstwo narodu ukraińskiego w granicach Rzplitej.</u>
  213 + <u xml:id="u-24.1" who="#SPawlikowski">Korzystając ze swych praw naturalnych, Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna w po; czuciu swych obowiązków i odpowiedzialności przed własnym narodem wzięła na siebie ciężki i odpowiedzialny obowiązek obrony pełni praw narodu ukraińskiego jako jednostki zbiorowej, żyjącej własnem życiem narodowem, mającej własne ambitne cele i dążenia oraz specjalne za; dania wśród narodów świata, mającej stosów; nie do celów tych i dążeń własne konieczności i potrzeby, których realizacja nie musi stać w rozbieżności z polską racją stanu.</u>
  214 + <u xml:id="u-24.2" who="#SPawlikowski">Do przedłożenia Rządu p. Premjera Kościałkowskiego, w sprawie pełnomocnictw Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna miała możność zająć zasadnicze stanowisko w Sejmie dnia 29 października. Uważałbym za rzecz zbędną, mając na oku charakter organizacji Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej, po raz wtóry jej stanowisko w tej Wysokiej Izbie szczegółowo precyzować, poczuwam się jednak do obowiązku stwierdzić, że Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna, reprezentowana w tej Wysokiej Izbie, przyłącza się do zasadniczego stanowiska Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej, zajętego w Izbie poselskiej, i z tem stanowiskiem się solidaryzuje.</u>
  215 + <u xml:id="u-24.3" who="#SPawlikowski">We wstępnych uwagach do swego expose, wygłoszonego w Sejmie z racji omówienia projektu ustawy o pełnomocnictwach, ograniczone; go co do zakresu i czasu, p. Premjer Kościałkowski był łaskaw zaznaczyć, że Rząd nie jest bynajmniej zwolennikiem nadzwyczajnych dla siebie uprawnień, a sięgając po pełnomocnictwa, czyni to z konieczności w wyjątkowej sytuacji gospodarczej, społecznej i finansowej Państwa. W tem oświadczeniu p. Premjera tkwi wyraźna zapowiedź, że rola parlamentu w przyszłości nie będzie sprowadzana do poziomu, który nie odpowiada prawom i obowiązkom parlamentu, prawom, które wynikają ze stanowiska parlamentu w ustroju Państwa. Przyczyną żądania prawa do swobodnej i szybkiej decyzji Rządu w niektórych dziedzinach gospodarstwa społecznego jest notoryczny fakt chronicznej deficytowości budżetów państwowych. Deficyty budżetowe, które są wprawdzie wynikiem depresji gospodarczej, są jednak i stałem źródłem tejże samej depresji, oprócz tego też i zarzewiem perturbacyj społecznych w Państwie.</u>
  216 + <u xml:id="u-24.4" who="#SPawlikowski">W przemówieniach swych zarówno p. Premjer, jakoteż i p. Wicepremjer Minister Skarbu bardzo wyraziście przedstawili główne cechy o podstawową gałąź gospodarstwa społecznego, w Państwie. Przemówienia te, jeśli chodzi o podstawową gałęź gospodarstwa społecznego, o rolnictwo, organicznie powiązać trzeba z przemówieniem członka obecnego gabinetu p. Ministra Juljusza Poniatowskiego, który w minionej kadencji parlamentarnej bardzo plastycznie i bez osłonek przedstawił katastrofalne położenie reprezentowanej przez siebie wielkiej gałęzi gospodarstwa społecznego. Od radykalnej zmiany położenia gospodarczego wsi oczekuje Rząd sanacji gospodarstwa społecznego jako organicznej całości. I słusznie. Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna, będąc w dużym stopniu orędowniczką spraw rolnictwa, a nie z ciasnego egoizmu, któryby mógł być usprawiedliwionym strukturą społeczną narodu ukraińskiego, już od szeregu lat zajmowała i dziś zajmuje to racjonalne stanowisko. Potrzebę sanacji stosunków rolniczych zaczęły rozumieć już -i warstwy nierolnicze. Wprawdzie dzieje się to z pewnem ociąganiem, z pewnem sarkaniem, bo i dziś słyszymy przemówienia reprezentantów miast, którzy nie chcą rozumieć właściwej organicznej więzi między rolnictwem a innemi gałęziami gospodarstwa społecznego. Słyszy się też i sarkania kół przemysłowych, jednak mam nadzieję, że stanowisko ich ulegnie zasadniczej zmianie, skoro przedstawiciel „Lewjatana” w Izbie poselskiej zmienił dotychczasowe swoje zapatrywania w tej sprawie i pozytywnie ustosunkował się do potrzeb sanacji w rolnictwie. Stwierdzam, iż dobrze jest, że przynajmniej dzisiaj ustalony jest już pogląd, że rozwój rolnictwa, a zwłaszcza przywrócenie dochodowości warsztatów rolnych jest nieodzownym warunkiem skutecznej walki z kryzysem gospodarczym ogólnym, jest koniecznością naprawy finansów Państwa.</u>
  217 + <u xml:id="u-24.5" who="#SPawlikowski">W pracy naszej wśród i dla narodu ukraińskiego wyznajemy od lat program organiczny, kierując się zasadą ewolucji w organizowaniu przeobrażeń gospodarczych. Budząc energję społeczną w masach, wprzęgamy ją do skoordynowanej pracy w warsztatach indywidualnych i uspołecznionych, mając na oku zawsze i wszędzie dobro powszechne.</u>
  218 + <u xml:id="u-24.6" who="#SPawlikowski">Kiedy słyszeliśmy dziś z ust p. Wicepremjera, że Rząd zamierza realizować program gospodarczy na zasadach mutatis mutandis, podobnych do zasad naszych, zdaję sobie lepiej może niż kto inny sprawę z trudności, które będą wynikały przy realizacji tego programu, przy zlikwidowaniu przerostów lub przeżytków odstałych doktryn gospodarczych, zdaję sobie sprawę z trudności harmonijnego w treści i czasie rozwiązywania zagadnień gospodarczych i społecznych.</u>
  219 + <u xml:id="u-24.7" who="#SPawlikowski">Trudności te będą o tyle większe, że i problem rozwiązywany przez Rząd jest większy.</u>
  220 + <u xml:id="u-24.8" who="#SPawlikowski">Przytem stan materjalny w poszczególnych gałęziach gospodarczych, stoczonych chorobą kryzysu i skutkami błędów polityki gospodarczej, jest zły i co gorsze, społecznie twórcze dążenie akcji sanacyjnej hamowane będzie niewiarą szarego człowieka, a zwłaszcza przebiegłą chytrością antyspołeczników, w których ręce wadliwa polityka gospodarcza włożyła ster poważnej części gospodarki społecznej w kraju.</u>
  221 + <u xml:id="u-24.9" who="#SPawlikowski">A przecież czas największy, ażeby czynniki gospodarcze, a wśród nich i Państwo, zrozumiały, że nietylko kryzys ogólno-światowy, nietylko zaniedbania w zwalczaniu istniejącego pozatem i stale pogłębiającego się kryzysu rodzimego w Państwie, zwłaszcza kryzysu agrarnego na ziemiach południowo-wschodnich i wschodnich, ale też i błędy Rządu w polityce gospodarczej i finansowej, egoizm czy też egocentryzm poszczególnych gałęzi gospodarstwa społecznego i polityka etatyzmu, oraz chwiejna polityka gospodarcza raz prokonsumencka raz filoprzemysłowa, wyradzająca się aż w spiskach chciwości — bo trudno inaczej scharakteryzować działalność karteli — w lwiej części spowodowały pogłębienie kryzysu gospodarczego w Państwie.</u>
  222 + <u xml:id="u-24.10" who="#SPawlikowski">Podzielamy zdanie p. Wicepremjera Kwiatkowskiego, że „stan obecny depresji gospodarczej nie jest koniecznością dziejową.</u>
  223 + <u xml:id="u-24.11" who="#SPawlikowski">Chociaż w sytuacji obecnej niema, jak mówi p. Wicepremjer nagłego i szczęśliwego odwrotu na drugi kraniec konjunktury, to pomimo to w rękach społeczeństwa przy wysiłku jedno czesnym Rządu leżą poważne możliwości odwrotu z błędnej drogi, która prowadzi niechybnie do katastrofy gospodarczej i społecznej, odwrotu metodycznego, stopniowego z celowem zachowaniem hierachji celów i środków.</u>
  224 + <u xml:id="u-24.12" who="#SPawlikowski">P. Premjer w przemówieniu swem był łaskaw zaznaczyć, że widzi „potrzebę dać pole działania energji społecznej”, ażeby „wybrnąć z trudnego położenia i stworzyć rękojmię przebicia się ku lepszym warunkom życia”. W praktyce takie stanowisko Rządu powinno doprowadzić do celowego zlikwidowania systemu gospodarki etatystycznej, ograniczając ją do gałęzi gospodarczych, stanowiących konieczności państwowe, powinno doprowadzić do zlikwidowania nazbyt bujnej dzisiaj ingerencji władz w sprawach prywatno-gospodarczych. Wszystkie poczynania tak w produkcji, jak i wymianie dóbr powinny być pozostawione inicjatywie prywatnej, czy to jednostkowej, czy zbiorowej, formowanej w dobrowolnych zrzeszeniach gospodarczych. Swoboda decyzyj i dyspozycyj gospodarczych, pozostawiona tym czynnikom, uzdrowi chwiejące się dzisiaj warsztaty pracy i zabezpieczy rozwój zdrowego gospodarstwa społecznego.</u>
  225 + <u xml:id="u-24.13" who="#SPawlikowski">W tem miejscu niechaj mi będzie wolno przypomnieć jak ostre, a zarazem zbędne, a co więcej błędne i szkodliwe poczyniono pociągnięcia roku zeszłego w najzdrowszym przejawie energji społecznej — w ruchu spółdzielczym, specjalnie w ruchu spółdzielczym narodu ukraińskiego, który przy reformie spółdzielczości został najwięcej poszkodowany, pokrajany fachowo i rozszarpany terytorjalnie.</u>
  226 + <u xml:id="u-24.14" who="#SPawlikowski">Na warsztacie rządowym czai się juz nie nowy miecz, ale potężna kolczuga, którą uśmiercić można zdrowe poczynania spółdzielczości rolniczej na mleczarskim jej odcinku. Czy to potrzebne? Czy energja społeczna świata rolniczego nie zasługuje na pochwałę i czy dla celów politycznych ma się złożyć słabym organizacjom dar w postaci porządkowania spraw mleczarskich nietylko na przyszłość, ale i wstecz przez stworzenie ustawowej preponderancji organizacyj cierpiących na niedorozwój nad organizacjami, które zdały egzamin życia?</u>
  227 + <u xml:id="u-24.15" who="#SPawlikowski">Mamy prawo mniemać, że stanowisko Szefa Rządu, rozwinięte szczegółowo w przemowieniu p. Wicepremjera, który mówił o spółdzielczości, zadecyduje o pozostawieniu swobody zdrowej inicjatywie zbiorowej, wyswobadzającej i cementującej rozproszkowaną energję społeczną szarego człowieka w zdrowym ruchu spółdzielczym. Wśród tego zdrowego ruchu stoi ukraiński ruch spółdzielczy nie na szarym końcu.</u>
  228 + <u xml:id="u-24.16" who="#SPawlikowski">Słusznie był łaskaw p. Wicepremjer zaznaczyć, że w ruchu spółdzielczym „kryje się wielka dynamika przyszłego rozwoju”. To też chcemy wierzyć, że Rząd, zgodnie z zapowiedzią p. Wicepremjera, powróci jeszcze do spółdzielczości i skoryguje te wszystkie błędy i niedociągnięcia, które w zmaganiu z objawami kryzysu wynikły, chociaż gospodarczo nie były usprawiedliwione. Spółdzielczość to zawsze żywy i żywotny rezerwuar ludzi, przenikniętych wiarą we własne siły, umiejących wysiłek własny podporządkować dobru ogólnemu! A ludzi takich bez względu na wiarę i narodowość szuka p. Premjer, uważając słusznie, że tylko przy ich pomocy da się zwalczyć kryzys nietylko gospodarczy, ale co więcej, daleko groźniejszy kryzys psychiczny.</u>
  229 + <u xml:id="u-24.17" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
  230 + <u xml:id="u-24.18" who="#SPawlikowski">Świadectwo wiary we własne siły, świadectwo tężyzny moralnej składa ukraińska spółdzielczość mimo ciosów, które uderzają w nią bezustannie, nietylko ze strony kryzysu gospodarczego, ale też i organów, stanowiących o prawach i co boleśniejsze, prawa te w praktyce swoiście do niej stosujących.</u>
  231 + <u xml:id="u-24.19" who="#SPawlikowski">Ukraińska spółdzielczość, nieustająca w wytrwałym wysiłku mimo utrudnień, jakie napotyka w pracy codziennej, wpatrzona w swój ideał, nie kolidujący ani na jotę z obowiązującem pojęciem dobra ogólnego, nie może być na dal przedmiotem coraz to nowych eksperymentów dyktowanych krótkowzroczną polityką.</u>
  232 + <u xml:id="u-24.20" who="#SPawlikowski">Przechodząc do ważnego tematu zlikwidowania etatyzmu, zaryzykuję może napozór paradoksalne twierdzenie: w likwidowaniu etatyzmu powinna być zainteresowana i wielka rzesza pracowników państwowych, czego najlepszym dowodem, że nadmiar ludzi żyjących ze Skarbu Państwa pociągnął za sobą konieczność użycia radykalnego środka w postaci redukcji poborów i redukcji personalnej. Trzeba z całym naciskiem stwierdzić, że boląca ta operacja, którą Rząd zamierza przeprowadzić, jest nieodzowną konsekwencją nadmiernej w Państwie rozbudowy aparatu urzędniczego, zbiurokratyzowania społeczeństwa, które widzi materjalną podstawę swego istnienia tylko w płacy asygnowanej z funduszów publicznych.</u>
  233 + <u xml:id="u-24.21" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Świtalski.)</u>
  234 + <u xml:id="u-24.22" who="#SPawlikowski">Druga zasada, o której mówił p. Premjer, zasada sprawiedliwego postępowania administracji państwowej wobec wszystkich warstw i obywateli bez względu na ich wiarę i narodowość jest nieodzowna, ażeby zrealizować postulat p. Premjera, postulat wciągnięcia szarego człowieka do walki z kryzysem gospodarczym zapomocą wyników owocnej pracy własnych jego sił na polu społecznem i polu gospodarczem. Byłoby źle, gdyby administracja państwowa, niepomna słów p. Premjera Kościałkowskiego, chciała nadal zajmować stanowisko nadrzędne nad społeczeństwem. Administracja państwowa, wykonując prawo, stoi na usługach społeczeństwa i państwa. Nawet papież uważa siebie wobec wiernych za „servus servorum Dei”…</u>
  235 + <u xml:id="u-24.23" who="#SPawlikowski">Przechodząc zkolei do gospodarki społecznej, skutej w dobie obecnej w lwiej części egoizmem grupowym czy też egocentryzmem branżowym, nie mogę przemilczeć kardynalnego zagadnienia rozdziału dochodu społecznego, które to zagadnienie wybitnie podkreślił p. Premjer.</u>
  236 + <u xml:id="u-24.24" who="#SPawlikowski">Stosunków społecznych to nie poprawia, gospodarki społecznej nie rozwija, ani też Skarbu Państwa nie napełnia, skoro w Państwie przy czynnej pomocy czynnika odpowiedzialnego tworzy się łańcuch prywatnych monopoli, przy pomocy których nieliczna z natury rzeczy grupa obywateli zgarnia i skupia w swojem ręku lwią część dochodu społecznego, korzystając na swój sposób z przywileju uzurpowanego i przez Państwo poniekąd usankcjonowanego.</u>
  237 + <u xml:id="u-24.25" who="#SPawlikowski">Nie mówię tu o grupie rodowo uprzywilejowanych właścicieli większych posiadłości ziemskich. Ich położenie jest ogólnie znane. Gotowi oni są oddać w ręce naturalnego dziedzica swe włości, ale i on — ten drobny rolnik — nie rozporządza dziś środkami nabycia ziemi i sam z przyczyny niezdrowych stosunków agrarnych, bity kryzysem, zamiera na swym zagonie.</u>
  238 + <u xml:id="u-24.26" who="#SPawlikowski">Podzielam zdanie o. Premjera, że demokratyzacja ziem musi być w ogólnym interesie przyśpieszona. Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna stoi na stanowisku, że akcia parcelacyina nie może być orężem jakiejkolwiekbądź polityki, ale tylko środkiem naprawy niezdrowych stosunków agrarnych. Na ziemiach naszych racjonalną parcelacją gospodarczo usprawiedliwioną może być jedynie parcelacja sąsiedzka, mająca na celu upełnorolnienie rozproszkowanych warsztatów rolnych autochtonicznej ludności bez względu na wiarę i narodowość.</u>
  239 + <u xml:id="u-24.27" who="#SPawlikowski">Gdyby przy operacjach agrarnych, a specjalnie przy parcelacji miała być zastosowana inna zasada, a nie zasada gospodarcza, to ta zasada przyczyni się nie do rozwiązania kwestji agrarnej, ale do zaognienia kwestji społecznej, narodowościowej i gospodarczej do białości.</u>
  240 + <u xml:id="u-24.28" who="#SPawlikowski">Wracając do zagadnienia rozdziału dochodu społecznego nie uważam, żeby stanowisko zawodowe, dające pewien przywilej, stanowisko lekarza, prawnika czy inżyniera było dzisiaj źródłem niezdrowego skupiania dochodu społecznego. Jeżeli mówię o niezdrowym skupianiu dochodu społecznego, o gromadzeniu bogactw bez zasługi przez nieliczną warstwę obywateli, to myślę tutaj o tej kategorji, która korzysta z prywatnych monopoli, któremi są kartele i syndykaty eksportowe i importowe, albo która wykorzystuje uprzywilejowane stanowisko branżowe. Do niej należy n. p. branża mięsna, chlebowa i inne. W ostatnich czasach notują czasopisma także powstanie lokalnych karteli kupców. Zaliczam do tej grupy i takich kupców, którzy nie liczą się z rynkiem, tylko na podstawie zmów gospodarczych dyktują i śrubują ceny. Najgorzej przedstawia się sprawa jednostronnego gromadzenia bogactw pod tym względem, że jednocześnie odbywa się ona przy zupełnej deficytowości najpoważniejszej gałęzi gospodarstwa społecznego, o której już mówiłem, deficytowości rolnictwa. I znów ten rolnik, który otrzymuje jedną trzecią wartości za swoje płody rolne, w dobie obecnej dostarcza płodów rolnych pośrednikowi, czy przetwórcy, a ci zanim dostarczą towar do konsumenta, przecież umieją wydębić dla siebie bardzo poważny i niczem nieuzasadniony dochód.</u>
  241 + <u xml:id="u-24.29" who="#SPawlikowski">Walka w akcji bezpośredniej z kartelami, do których jeszcze powrócę i walka pośrednia, któraby doprowadziła do zbliżenia mas konsumcyjnych do producenta rolnego, głównie producenta środków wyżywienia mas ludności — są drogami, na których można przy pomocy i przy dobrem nastawieniu Rządu skorygować niezdrowe stosunki na rynku wewnętrznym i doprowadzić do podniesienia dochodowości gospodarstw rolnych.</u>
  242 + <u xml:id="u-24.30" who="#SPawlikowski">Z uznaniem witamy zapowiedzianą przez p. Premjera walkę z niezdrowemi stosunkami w produkcji i wymianie w ogólności, a zwłaszcza na jej odcinku rolniczym. Stoimy na stanowisku, że w akcji tej naturalnym sprzymierzeńcem Rządu będzie zdrowy ruch spółdzielczy przy pozostawieniu mu swobody organizacji i pracy w dziedzinie rolniczej.</u>
  243 + <u xml:id="u-24.31" who="#SPawlikowski">Żywimy nadzieję, że Rząd, obeznany dokładnie ze stanowiskiem kartelu cukrowego, zechce w tej dziedzinie zainaugurować przełamanie przywilejów i uwzględni postulaty rolnicze, przedstawione przez lwowską Izbę Rolniczą, jako samorząd gospodarczy i przez koła gospodarcze Małopolski.</u>
  244 + <u xml:id="u-24.32" who="#SPawlikowski">Mam na myśli uporządkowanie spraw cukrowniczych przez projektowaną nową ustawę cukrową, która ma być w drodze parlamentarnej uchwalona.</u>
  245 + <u xml:id="u-24.33" who="#SPawlikowski">Wracam do karteli. Uważam, że usunięcie niepotrzebnych i społecznie szkodliwych organizacyj gospodarczych, których egoistyczną gospodarkę już tak wszechstronnie wielu znawców gospodarstwa społecznego w obu Wysokich Izbach omówiło, powinno zamknąć kartę niechlubnej ich historji i jednocześnie kartę pomyłek rządowych, wyraźnie zauważonych i należycie skwalifikowanych zarówno przez p. Premjera jak też i przez p. Wicepremjera.</u>
  246 + <u xml:id="u-24.34" who="#SPawlikowski">Wyłoniona przez Rząd komisja ankietowa, oby rychło dostarczyła Rządowi materjałów potrzebnych do metodycznej likwidacji przerostów egoizmu gospodarczego, kryjących się w niezdrowych społecznie organizacjach karteli.</u>
  247 + <u xml:id="u-24.35" who="#SPawlikowski">Pewni jesteśmy, że komisja ankietowa pod przewodnictwem p. Ministra Lechnickiego, analizując dokładnie kalkulację karteli, da nam w ręce dowody, które będą świadectwem tego, że mimo pozornej zniżki cen artykułów kartelowych, kartele zgarniały przecież w ostatnich latach daleko większe zyski netto niż przed zniżką. Wiemy, bowiem, że cena robocizny spadła katastrofalnie o 50%, o 17–21% spadły ceny surowców, a ceny kartelowe drgnęły tylko na 12% wdół w porównaniu z cenami z roku 1928.</u>
  248 + <u xml:id="u-24.36" who="#SPawlikowski">Kończąc omówienie działu zamierzeń Rządu w dziedzinie gospodarczej, przyznając konieczność fundamentalną utrzymania waluty, przyznając konieczność zniżek towarowych taryf kolejowych, radykalnej zmiany instytucji ubezpieczeń społecznych, specjalnych ulg dla rolników, chciałbym stwierdzić, że na błędnem stanowisku stoją te sfery, które mniemają, że celem rolnictwa jest walka o zrównanie cen artykułów przemyślowych z poziomem obecnych cen płodów rolnych. Nic podobnego. Rolnicy, będąc w ruinie, rozumieją doskonale absurdalność takiego rozumowania, ale jednocześnie rozumieją też i celowość rozsiewania takich wieści i plotek. Stwierdzam, że rolnictwu chodzi o przywrócenie opłacalności gospodarstw rolnych, a stanowisko rolników pod tym względem jest stanowiskiem społecznie i gospodarczo usprawiedliwionem, zaś osiągnięcie postulatów rolnictwa, osiągnięcie rentowności gospodarstw rolnych będzie jedyną zdrową podstawą dla sanacji stosunków gospodarczych kraju, jedyną zdrową podstawą dla sanacji stosunków Skarbu Państwa. Ale natomiast podkreślam, że na tej linji zdrowej gospodarczo i społecznie usprawiedliwionej, nie leży uparte trwanie przy zasadzie etatyzmu, przy zasadzie kartelowej gospodarki, czy też prywatnych monopolów, bo zasady te prowadzą tylko do egoizmu gospodarczego, tylko do niebezpiecznego gromadzenia bogactw bez własnej zasługi.</u>
  249 + <u xml:id="u-24.37" who="#SPawlikowski">Obecnie powinienem przejść do szczegółowego rozpatrzenia planu gospodarczego, rozwiniętego przed nami przez Rząd w związku z jego przedłożeniem o pełnomocnictwach. Jednak trafnie przedstawiona diagnoza kryzysu gospodarczego, mówiąca nietylko o jego zewnętrznych przejawach, ale też i o jego źródłach i przyczynach, jasne wskazanie metod działania, które mają na celu nietylko mechaniczne usunięcie deficytu budżetowego, ale i uzdrowienie organizmu gospodarczego jako całości, ustalenie metod terapeutycznych i chirurgicznych, a tych najwięcej potrzeba, oraz omówienie szczegółom we planu w obu Wysokich Izbach, a także omówienie jego przez Ukraińską Reprezentację Parlamentarną zwalnia mnie od powrotu do rej sprawy.</u>
  250 + <u xml:id="u-24.38" who="#SPawlikowski">Zaznaczyć jednak muszę, że trafnem będzie posunięcie Rządu zapowiedziane przez p. wicepremjera, mianowicie zniesienie ingerencji Państwa w tych dziedzinach gospodarstwa społecznego, w których Pan Premjer, mówiąc jego słowy, chce widzieć wysiłek inicjatywy prywatnej, opartej o żywą energję społeczną ludzi wierzących we własne siły.</u>
  251 + <u xml:id="u-24.39" who="#SPawlikowski">Przed zakończeniem niechaj mi będzie wolno powrócić do zasadniczych myśli expose p. Premjera. P. Premjer, zgodnie z przewodnią myślą swego przemówienia, kończąc odwołał się do aktywności „33 miljonów istot żywych z ich potrzebami materjalnemi i duchowemi, z ich wiarą w lepsze jutro”. Tak, na społeczność państwową składają się owe 33 miljony istot żywych. Z liczby tej, która jest tylko znakiem arytmetycznym, wykrystalizowały się jednak jednostki zbiorowe, narody o jasnem indywidualnem obliczu, o własnem życiu duchowem, o własnych potrzebach i koniecznościach w sferze zmagań kulturalnych i gospodarczych, narody żywe z wiarą w lepsze jutro. Do nich należy też prawie 7-miljonowy naród ukraiński, rwący się do życia, które chce rozwijania na tle bogatych swoich tradycyj historycznych i starej swojej kultury. Nie można więc wobec narodów, ich życia i dążeń przechodzić z zamkniętemi oczyma. Wprzęgnięcie li tylko jednostek do walki ze złem dnia dzisiejszego, bez rozwiązania pozytywnego życiowych interesów narodów jako jednostek zbiorowych, rozwiązania z wyższej perspektywy historycznej i perspektywy przyszłości, nie da trwałych wyników.</u>
  252 + <u xml:id="u-24.40" who="#SPawlikowski">Myślę, że p. Premjer Kościałkowski, który już jako Minister Spraw Wewnętrznych przyznał poniekąd konieczność pozytywnego rozwiązania życiowych interesów narodu ukraińskiego, jako Szef Rządu z raz obranej drogi nie zboczy, pamiętając o niej i przy dekretalnem podporządkowaniu spraw gospodarczych i społecznych.</u>
  253 + </div>
  254 + <div xml:id="div-25">
  255 + <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekSwitalski">Głos ma s. Heiman-Jarecki.</u>
  256 + </div>
  257 + <div xml:id="div-26">
  258 + <u xml:id="u-26.0" who="#SHeimanJarecki">Mam zamiar poruszyć dziś wąski odcinek olbrzymiego frontu zagadnień, objętych programem Rządu, a mianowicie sprawy kartelowe.</u>
  259 + <u xml:id="u-26.1" who="#SHeimanJarecki">P. Minister Skarbu zapowiedział w swem przemówieniu zbadanie sześciu odłamów przemysłu. W mojem mniemaniu zadanie, w ten sposób postawione, jest zbyt wąsko ujęte. Należy objąć całą dziedzinę sztywnych cen i organizacyj monopolistycznych w gospodarce prywatnej. Przecież istnieją liczne monopole faktyczne bez kartelu. Jako przykłady mogę przytoczyć sodę, sztuczny jedwab, taryfy elektryczne.</u>
  260 + <u xml:id="u-26.2" who="#SHeimanJarecki">Produkcja jedwabiu sztucznego, od której zależy przyszłość polskiej gospodarki włókienniczej, nie jest bynajmniej skartelizowana, ale fakt, że istnieją w kraju tylko trzy, a raczej może dwie wytwórnie jedwabiu sztucznego, zapewnia im przy prohibicyjnym poziomie ochrony celnej stanowisko bezwzględnego monopolisty.</u>
  261 + <u xml:id="u-26.3" who="#SHeimanJarecki">Także zakłady, wytwarzające energję, nie są bynajmniej skartelizowane, a jednak dzięki uzyskanym koncesjom z całą bezwzględnością gniotą przemysł, dyktują ceny i znam wypadki, gdy pobierają za oświetlenie objektów fabrycznych do 70 groszy za 1 kwh, mimo że koszt własny produkcji waha się w granicach od 4 do 10 gr.</u>
  262 + <u xml:id="u-26.4" who="#SHeimanJarecki">I odwrotnie: istnieją w przemyśle zarejestrowane urzędowo umowy i konwencje o charakterze karteli, które postawiły sobie za cel nieprzyjmowanie zbyt długich weksli i przeciwdziałanie w ten sposób inflacji kredytowej, albo niesprzedawanie swych produktów firmom handlowym, które nie prowadzą ksiąg, co oznacza i ze stanowiska ogólno-państwowego i ze stanowiska ściśle gospodarczego racjonalnie ujętą walkę z anonimowością gospodarczą, żerującą na niezapłaconych podatkach i świadczeniach socjalnych, na niedotrzymywaniu zawieranych przez jawny przemysł umów o płace robotnicze. Takie organizacje, mimo że noszą nazwę kartelu, nie mają stanowiska monopolistycznego, nie dyktują, ani nawet nie uzgadniają cen. Przecież umowa zbiorowa o płace jest niczem innem jak umową kartelową członków związku zawodowego, dzięki której utrzymują ceny robocizny na poziomie znacznie wyższym od cen wolnego rynku, od ceny, jaką pobierają outsiderzy związku zawodowego za swoją pracę. A jednak z przyczyn socjalnych z takim kartelem walki się nie uprawia. Walczyć trzeba nie z formą, a z treścią.</u>
  263 + <u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
  264 + <u xml:id="u-26.6" who="#SHeimanJarecki">Zjawiska monopolu faktycznego obserwujemy w coraz większych rozmiarach w handlu. Różne ograniczenia clearingowe, kompensacyjne, kontygentowe, koncesyjne etc. etc. skutecznie ograniczają, raczej uniemożliwiają swobodę handlu i konkurencję i stwarzają stanowiska monopolistyczne. W tych warunkach muszą następować zwyżki cen. Ludzie nie byliby ludźmi, gdyby nie korzystali z takiej gratki, jak monopol. Chodzi zatem nietyle o kartele, co o skutki wynikające z uprzywilejowanego stanowiska monopolisty.</u>
  265 + <u xml:id="u-26.7" who="#SHeimanJarecki">Nie Wydaje mi się możliwem, aby drogą ankiet i badań udało się osiągnąć jakieś pozytywne rezultaty. Po pierwsze dlatego, że ankieta może dać tylko obraz i stan chwilowy. Zaraz po zamknięciu ankiety stosunki zaczną się zmieniać, cyfry uzyskane nie będą już odpowiadać rzeczywistości.</u>
  266 + <u xml:id="u-26.8" who="#SHeimanJarecki">Niewiele jest dziś przedsiębiorstw, pracujących przy pełnem zatrudnieniu, a wiadomo, że koszty własne w tych warunkach rosną. Jaka może być z tego korzyść, jeśli ankieta ten znany fakt jeszcze raz skonstatuje? Kalkulacje, nawet najlepiej od wewnątrz robione, są rzeczą trudną i często zawodną. Wnioski wyciągnięte z badań komisyjnych nie będą i nie mogą być ścisłe. Można postanowić zniżkę zbyt małą, nie odzwierciadlającą poziomu ceny, któryby wynikł samorzutnie i odwrotnie. Można ustalić cenę zbyt niską, której przemysł nie wytrzyma. Droga dociekań nie jest sposobem ustalenia t. zw. ceny sprawiedliwej. Pozatem polityka syndykatów, polityka rozlicznych rabatów, bonusów, kwot, klucza podziału hurtowego, zmieniać się może z godziny na godzinę. Musiałby chyba powstać jakiś nowy wielogłowy twór biurokratyczny, któryby sprawował nad przemysłem iście inkwizycyjny nadzór z mizernym wynikiem praktycznym.</u>
  267 + <u xml:id="u-26.9" who="#SHeimanJarecki">Ankieta to najprostszy sposób utopienia całego zagadnienia w powodzi papierów. Istnieje natomiast sposób skuteczny i prosty dla rozwiązania zagadnienia. Sprowadza się on do zaniechania okazywanej dotychczas przez Państwo pomocy niektórym odcinkom handlu i przemysłu skartelizowanego, czy też nieskartelizowanego w osiąganiu przewagi monopolistycznej. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że żaden zakład przemysłowy, ani grupa warsztatów nie zdobyłaby sobie w Polsce stanowiska umożliwiającego utrzymanie sztywnych cen, gdyby nie świadoma, czy też nieświadoma opieka czynników oficjalnych. Z jednej strony tworzy się związki przymusowe dla t. zw. „organizowania rynku”, a z drugiej strony bada kalkulację takich związków. Przecież nie dlaczegoś innego zmusza się pewne gałęzie przemysłu do organizowania i porządkowania rynku, jak dla podniesienia cen, dla stępienia konkurencji. Nazywa się tę konkurencję rujnującą czy bezpłodną, a potem ze zdziwieniem konstatuje się, że towary i usługi drożeją. Jest to już nie interwencjonizm, a jakiś superinterwencjonizm. Tu tkwi główne źródło zła, z tem nastawieniem musimy zerwać. Bez zamknięcia kręgu dostawców przez zakazy, kontyngenty i prohibicyjne cła, nie mogliby powstać monopoliści. I dlatego słusznie powiedział kiedyś profesor Heydel, że walka państwa z kartelami to straszenie djabła Belzebubem.</u>
  268 + <u xml:id="u-26.10" who="#SHeimanJarecki">Siły żywotne automatyzmu kapitalistycznego umiałyby sobie poradzić z najbardziej wyrafinowaną umową kartelową czy trustową, boć na straży wolności rynkowej stoi jako odwieczny promotor postępu gospodarczego i wolności gospodarczej — przyszły konkurent. Obojętne, czy tym przyszłym konkurentem będzie outsider, czy nim będzie zagraniczny producent tego samego towaru, czy wreszcie krajowy producent produktu zastępczego. Ideałem wszelkich monopoli faktycznych, czy mają formę kartelową czy nie, jest zawsze hermetyczne zamknięcie kręgu dostawców. Istnieją u nas 99%-owe syndykaty, a niewielkie kontyngenty przywozowe na towary przez nie wyrabiane przydziela Rząd tymże syndykatom.</u>
  269 + <u xml:id="u-26.11" who="#SHeimanJarecki">Zaniechajmy bezpłodnych ankiet, a natomiast bez zwłoki znieśmy przymus kartelowy tam, gdzie on istnieje. Powtóre trzeba przestać odgradzać się od świata zewnętrznego i należy dopuścić konkurencję zagraniczną. Zagadnienie sztywnych cen odrazu straci na ostrości. Ceny wtedy „organicznie”, żeby użyć wyrażenia p. Wicepremjera, przystosują się do nowych okoliczności, a przemysłowi przywróci się zdrową podnietę konkurencji. Jako trzeci postulat wysuwam zniesienie ograniczeń przy przywozie surowców. Rozliczne kontyngenty, zakazy, koncesje i t. d. działają na ceny identycznie jak kartele.</u>
  270 + <u xml:id="u-26.12" who="#SHeimanJarecki">Operując materjałem z dziedziny należycie mi znanej, przytoczę przykład konwencji przędzalń czesankowych. Organizacja ta ustanawia wprawdzie warunki sprzedaży, zupełnie jednakże nie ingeruje w dziedzinie cen. O ile jakaś zwyżka cen przędzy czesankowej wełnianej miała ostatnio miejsce, to jedynie z powodu kontyngentowania i ograniczania przywozu surowej wełny przez Rząd. Przędzalnie przeciwstawiały się, w miarę sił zwalczały te posunięcia, jednakże bezskutecznie.</u>
  271 + <u xml:id="u-26.13" who="#SHeimanJarecki">Może mi ktoś zrobić zarzut, że w ten sposób zepsuje się bilans handlowy. Zarzut taki byłby nieistotny. Zrobiliśmy bowiem z bilansu handlowego fetysza i przejmujemy się niepotrzebnie drobnem, ujemnem czy dodatniem saldem. Nawet znaczny deficyt w bilansie handlowym nie powinien nas przerażać. Stałość waluty gwarantuje nie takie czy inne saldo bilansu handlowego, a zrównoważony budżet i dobra polityka Banku Polskiego. Przy tych dwóch założeniach bilans handlowy przystosuje się automatycznie do naszych potrzeb i możliwości. Obrona bilansu zapomocą ograniczeń i kontyngentów stanie się wtedy zbędną, taksamo zbędnym będzie cały ciężki i skomplikowany aparat biurokratyczny, regulujący przywóz. Aparat ten kosztuje drogo, a te oszczędności możnaby zrobić, gdyż oszczędności są teraz na porządku dziennym.</u>
  272 + </div>
  273 + <div xml:id="div-27">
  274 + <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Trockenheim.</u>
  275 + </div>
  276 + <div xml:id="div-28">
  277 + <u xml:id="u-28.0" who="#STrockenheim">Wysoki Senacie! Rząd przedstawił nam projekt ustawy o upoważnieniu Pana Prezydenta do wydawania dekretów, formułując jednocześnie swoje zamierzenia w dziedzinie ożywienia życia gospodarczego kraju, wymagające stanowczych i szybkich postanowień.</u>
  278 + <u xml:id="u-28.1" who="#STrockenheim">Uważam za właściwe podnieść z tej trybuny niektóre bolączki i obawy, które nurtują sfery kupieckie społeczeństwa żydowskiego, odsuwając poruszenie szeregu spraw, związanych z całokształtem zagadnienia życia żydowskiego do czasu rozprawy budżetowej. Chcę ograniczyć się tylko do spraw poruszonych przez p. Premjera w jego przemówieniu.</u>
  279 + <u xml:id="u-28.2" who="#STrockenheim">Otóż przewiduje się podwyższenie normy podatku dochodowego. Sprawa tego podwyższenia wymaga szczególnej ostrożności i oględności. Dotychczasowa praktyka wymiaru tego podatku, stosowana w szeregu wypadków przez niższy aparat skarbowy, doprowadziła do upadku wiele placówek handlowych i warsztatów produkcyjnych. Wymiary te w wielu wypadkach odbiegały od rzeczywistych dochodów płatników. Celowość zamierzonej podwyżki zależy przedewszystkiem od tego, aby wymiary były dokonywane po gruntownem zbadaniu stanu materjalnego płatnika z pominięciem wszelkich omyłek w tej dziedzinie. Sprawa ta przedewszystkiem dotyczy drobnych kupców i rzemieślników żydowskich, których nie stać na prowadzenie ksiąg handlowych i dla których wymiar podatku odbywa się sposobem szacunku, niezawsze opartego na ścisłych miernikach.</u>
  280 + <u xml:id="u-28.3" who="#STrockenheim">Projektowane przez Rząd oddłużenie sfer urzędniczych może być również dotkliwym ciosem dla warstw kupieckich i handlowych. Rozumiem, że Rząd chce przyjść z pomocą urzędnikom w ich ciężkiej sytuacji, nie powinno się to jednak odbyć kosztem kupca, który już raz poniósł dotkliwe ofiary wskutek oddłużenia sfer rolniczych. W wyniku takiego posunięcia nastąpiłoby zlikwidowanie handlu ratalnego nietylko z uszczerbkiem dla handlu, ale przedewszystkiem dla urzędników, z uszczerbkiem dla konsumcji wewnętrznej, a więc i dla Skarbu Państwa, czerpiącego z tego handlu poważne dochody.</u>
  281 + <u xml:id="u-28.4" who="#STrockenheim">Żądając ofiar od społeczeństwa, a przedewszystkiem od sfer kupieckich i rzemieślniczych, należy jednocześnie pamiętać, że pewne przemiany w dziedzinie wytwórczości aktualne na zachodzie u nas muszą odbywać się w sposób szczególnie ostrożny i ewolucyjny, aby nie podważać tych właśnie sfer, do których Rząd apeluje. Mam tu na myśli między innemi aktualną obecnie sprawę mechanizacji piekarń, której zrealizowanie w obecnej chwili ciężkiego kryzysu spowodowałoby likwidację szeregu warsztatów pracy i odebrałoby możność egzystencji tysiącom rodzin żydowskich.</u>
  282 + <u xml:id="u-28.5" who="#STrockenheim">P. Premjer wspominał o konieczności wzrastania poczucia obowiązku wobec Państwa, co pociągnęłoby za sobą zmniejszenie się potrzeby ostrej egzekucji. Warunkiem tego, według mego zdania, jest skreślenie miljardowych zaległości podatkowych figurujących w księgach urzędów skarbowych, a w rzeczywistości nierealnych i nieściągalnych. Utrudniają one jedynie płatnikom punktualne wywiązywanie się z bieżących podatków.</u>
  283 + <u xml:id="u-28.6" who="#STrockenheim">Wczoraj na posiedzeniu komisji senackiej słyszeliśmy z ust zdaje się p. s. Malinowskiego szereg przykładów o pomyłkach i błędach, istniejących w wielu urzędach skarbowych. P. Wicepremjer Kwiatkowski odpowiadał, że mógłby przytoczyć znacznie więcej takich przykładów, bo tylko w jednej wsi naliczył 170 nakazów płatniczych nieusprawiedliwionych, nieopartych na należytym wymiarze. W takim razie możemy w zupełności przypuścić, że jeżeli są zaległości skarbowe datujące się od pięciu lat, które nie były ściągnięte dotychczas, to prawdopodobnie polega to na tem, że ten wymiar odrazu był błędnie dokonany. I jeżeli się teraz żąda od sfer kupieckich i rzemieślniczych punktualnego wywiązywania się z płacenia podatków, to przedewszystkiem należy zdjąć z nich ciężar, który ciąży na nich w postaci nierealnych i nieściągalnych podatków.</u>
  284 + <u xml:id="u-28.7" who="#STrockenheim">P. Premjer apeluje do wszystkich obywateli bez różnicy wyznania i narodowości, wzywając ich do współpracy dla dobra Państwa. Społeczeństwo żydowskie, które już tylokrotnie dało dowód swojej ofiarności i tym razem odezwie się na apel Rządu w przeświadczeniu, że Rząd zrozumie specyficzną sytuację i specyficzne potrzeby tego odłamu społeczeństwa.</u>
  285 + <u xml:id="u-28.8" who="#STrockenheim">W tem przekonaniu będę głosować za pełnomocnictwami.</u>
  286 + </div>
  287 + <div xml:id="div-29">
  288 + <u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Petrażycki.</u>
  289 + </div>
  290 + <div xml:id="div-30">
  291 + <u xml:id="u-30.0" who="#SPetrażycki">Wysoki Senacie! Z dużem zdziwieniem wysłuchałem przemówienia p. Wicemarszałka Świtalskiego, który wielokrotnie podkreślał, że uchwalenie projektu ustawy o pełnomocnictwach przez Izby mija się z duchem Konstytucji, mija się z treścią Konstytucji, jest na bakier z Konstytucją. Pomijam już tę okoliczność, że taki pogląd na projekt ustawy o pełnomocnictwach w związku z Konstytucją zawiera ostrą krytykę świeżo uchwalonej Konstytucji, albowiem byłby świadectwem, że Konstytucja, która zaledwie weszła w życie, przy pierwszem zetknięciu się z życiem nie zdała egzaminu. Lecz stwierdzam, a muszę to uczynić jaknajkategoryczniej, albowiem kwestja ta ma bardzo zasadnicze znaczenie, że uchwalenie pełnomocnictw przez Izby Ustawodawcze jest zgodne z literą Konstytucji i z duchem Konstytucji. To stwierdzenie ma zasadnicze znaczenie, albowiem, gdyby p. Wicemarszałek Świtalski miał rację, gdyby uchwalenie pełnomocnictw było sprzeczne z duchem Konstytucji, mijało się z Konstytucją, elementarnym naszym obowiązkiem byłoby nieuchwalanie pełnomocnictw, głosowanie przeciw pełnomocnictwom, bowiem, proszę Wysokiej Izby, podrywanie ustaw, w szczególności ustawy konstytucyjnej byłoby podcinaniem korzeni bytu Państwa, byłoby sianiem anarchji. Dlatego też pozwolę sobie, Wysoka Izbo, odczytać art. 55 pkt. 1-szy Konstytucji, z którego przekona się Wysoka Izba, że mam 100%-ową rację. Mianowicie art. 55 głosi: Ustawa może upoważnić Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów w czasie i w zakresie przez nią oznaczonym. Upoważnieniem tem nie może być tylko objęta zmiana Konstytucji. Wynika z tego oczywiście, że uchwalając pełnomocnictwa, jesteśmy w całkowitej zgodzie z Konstytucją.</u>
  292 + <u xml:id="u-30.1" who="#SPetrażycki">Uchwalając pełnomocnictwa, zdaniem mojem, jednak Izby rezygnują częściowo ze swych uprawnień ustawodawczych. Lecz ponieważ ta rezygnacja uzasadniona jest nad wyraz ciężką sytuacją Państwa, której najbardziej wymowną ilustracją są deficyty budżetowe, ponieważ sytuacja Państwa wymaga nietylko energicznej, ale bardzo szybkiej akcji ze strony Rządu i ponieważ ustawa ta jest zgodna z Konstytucją i ponieważ dotychczas nie słyszano i sam nie znalazłem żadnych argumentów, które mogłyby przekonać, że Rząd może się obejść bez pełnomocnictw, przeto uważam, że uzasadnione jest żądanie Rządu i że powinniśmy głosować za pełnomocnictwami.</u>
  293 + <u xml:id="u-30.2" who="#SPetrażycki">Nie będę dawać Rządowi rady i wskazówek, co ma uczynić, a czego nie czynić, albowiem obawiałbym się, iż byłoby to może z jednego gmachu planu reform finansowych wyjmowaniem poszczególnych cegiełek, względnie stwarzaniem dobudówek, któreby zrujnowały strukturę samego gmachu. Rezygnując częściowo z naszych uprawnień ustawodawczych, nie możemy jednak oczywiście rezygnować z prawa naszej kontroli nad działalnością Rządu.</u>
  294 + <u xml:id="u-30.3" who="#SPetrażycki">Jaknajrychlejsze umożliwienie Izbom Ustawodawczym kontroli nad działalnością Rządu leży w interesie Rządu, społeczeństwa i Izb, albowiem Rząd, jeśli osiągnie sukcesy dodatnie, przekona społeczeństwo, że jego ciężkie ofiary nie poszły na marne. A jeśli nawet Rząd popełni błędy, bo przecież errare humanum est, i z męską odwagą przyzna się do popełnionych błędów, to i wówczas może wzmóc swój autorytet w opinji społecznej, albowiem dałby wówczas dowody wielkich walorów samokrytycyzmu, a te walory są gwarancją, że nie będzie się kroczyć po błędnej drodze.</u>
  295 + <u xml:id="u-30.4" who="#SPetrażycki">Wychodząc z tych założeń, zwracam się z zapytaniem do Pana Premjera, kiedy Rząd umożliwi Izbom przeprowadzenie kontroli. Rozumiem to w ten sposób: kiedy Rząd złoży sprawozdanie o sposobie wykorzystania pełnomocnictw, względnie o osiągniętych ewentualnie rezultatach, rozumiem bowiem, iż w okresie najbliższym Rząd nie będzie mógł dać całego obrazu osiągniętych rezultatów.</u>
  296 + <u xml:id="u-30.5" who="#SPetrażycki">Na zakończenie jeszcze pozwolę sobie tylko parę słów wypowiedzieć pod adresem s. Schorra. Z przemówienia s. Schorra wynika, że p. Senator wielokrotnie z wielkim naciskiem apelował do Rządu, by Żydzi byli równouprawnieni. Z tego nacisku, z tego apelu można wyciągnąć wniosek, że Żydzi w Polsce nie są równouprawnieni. Przeczy temu statystyka ilości Żydów w wyższych zakładach naukowych, statystyka ilości Żydów w różnych działach wymiaru sprawiedliwości i w innych dziedzinach życia państwowego. Muszę ponadto stwierdzić, że jest dziedzina życia, i to dziedzina ważna w dobie kryzysu ekonomicznego, gdzie Żydzi są uprzywilejowani w stosunku do Polaków, jak również Ukraińców, Białorusinów i innych mniejszości narodowych, mianowicie Żydzi posiadają tak ważną instytucję jak bezprocentowe kasy pożyczkowe, których, ani Polacy, ani inne mniejszości narodowe nie posiadają.</u>
  297 + <u xml:id="u-30.6" who="#SPetrażycki">W mojem głębokiem przekonaniu ciągłe narzekania ze strony Żydów, czy to wyrażone w formie pośredniej czy to wyrażone ubocznie, z których wynika, że źle im się dzieje w Polsce, przynoszą Żydom więcej szkody, aniżeli korzyści.</u>
  298 + </div>
  299 + <div xml:id="div-31">
  300 + <u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Masłow.</u>
  301 + </div>
  302 + <div xml:id="div-32">
  303 + <u xml:id="u-32.0" who="#SMasłow">Wysoki Senacie! Jestem świadomy tego, iż każdy poseł i senator jest wyrazicielem myśli i woli narodu całego Państwa. Każdy z nich jednak równocześnie reprezentuje i pewne lokalne interesy, reprezentuje myśl tego lub innego społeczeństwa, tej lub innej ludności.</u>
  304 + <u xml:id="u-32.1" who="#SMasłow">Otóż dziś nie byłby przedstawiony należycie głos całego narodu, jeżeliby nie została wypowiedziana myśl przedstawicielstwa ukraińskiej ludności Wołynia, albowiem tej myśli nie wyraża wspomniana tu Ukraińska Parlamentarna Reprezentacja. Dlatego też pozwolę sobie wyrazić te myśli, które w świadomości swych obowiązków przed historją oraz swym narodem podziela grupa, do której mam zaszczyt należeć, oraz które odpowiadają nastrojom całej ludności ukraińskiej Wołynia.</u>
  305 + <u xml:id="u-32.2" who="#SMasłow">Najpierw muszę stwierdzić, że my, Ukraińcy Wołynia, jesteśmy świadomi tego, że właśnie Polska jest tem państwem, które rokuje nam dobrobyt, rozwój duchowy, swobody polityczne. Jesteśmy świadomi tego, że właśnie Polska jest wspólnem dobrem zarówno polskiej jak i ukraińskiej ludności. A Polska teraz wzywa Wołyń, który stanowi integralną część Państwa Polskiego, również wzywa nas Ukraińców, którzy jesteśmy wiernymi jej synami, do spełnienia swych obywatelskich obowiązków, do ponoszenia wraz z narodem polskim koniecznych dla Państwa ofiar.</u>
  306 + <u xml:id="u-32.3" who="#SMasłow">W świadomości tego, jak również, widząc szereg zamiarów Rządu doprowadzenia finansów oraz gospodarki Państwa, a więc zarazem i jego politycznego znaczenia i siły, do jaknajlepszego stanu, doceniamy w zupełności wysiłki Rządu w tym kierunku i wierzymy, że otrzymane pełnomocnictwa wykorzysta Rząd w jaknajlepszy sposób, z jaknajwiększą korzyścią dla Państwa, dla osiągnięcia możliwie największego dobrobytu całego narodu, a w tej liczbie ukraińskiej ludności Wołynia.</u>
  307 + <u xml:id="u-32.4" who="#SMasłow">Wysoki Senacie! Muszę wspomnieć raz jeszcze, iż polityka polskich rządów pomajowych w kierunku naprawienia gospodarczego i kulturalnego stanu Wołynia podniosła już Wołyń na znacznie wyższy poziom.</u>
  308 + <u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  309 + <u xml:id="u-32.6" who="#SMasłow">Jednakże pozostaje jeszcze dużo momentów, na które powinna być zwrócona uwaga Rządu, w których muszą być jeszcze załatwione pewne potrzeby ukraińskiej ludności, zaspokojone pewne jej postulaty. Będziem jeszcze o tem mówili dokładnie podczas dyskusji nad budżetem. Tu zaś, oddając w ręce Rządu pełnomocnictwa, chcę zwrócić uwagę przedstawicieli Rządu, chociażby tylko ogólnikowo, na najkonieczniejsze i nie dające się odwlec potrzeby ukraińskiej ludności Wołynia. Ludność ta potrzebuje zaraz przedłożenia reform rolnych, które już teraz tak dobrze wpłynęły na dobrobyt i stan kulturalny wsi, gdzie te reformy już przeprowadzono. W dzisiejszym stanie wsie wołyńskie wymagają systematycznego i energicznego przeprowadzenia u siebie takich spraw, jak komasacja wraz z upełnorolnieniem, jak meljoracja, likwidacja serwitutów; wymagają rozwinięcia ustawodawstwa oddłużeniowego, udzielenia kredytów, organizacji zbytu artykułów wiejskich, uporządkowania spraw podatkowych, taryfowych i innych.</u>
  310 + <u xml:id="u-32.7" who="#SMasłow">Oprócz tego nadzwyczaj poważną sprawą zarówno dla ukraińskiej ludności Wołynia jak i dla Państwa jest sprawa szkolnictwa, i ta kwestja musi być załatwiona z uwzględnieniem narodowych odrębności ludności wołyńskiej.</u>
  311 + <u xml:id="u-32.8" who="#SMasłow">Nawiązując do zapewnień p. Premjera o powołaniu do pracy młodych sił, witamy tę inicjatywę, która, jak uważamy, będzie mieć szczególne znaczenie dla Wołynia, gdzie młodzież dotąd znajdowała się w nadzwyczaj ciężkich warunkach i gdzie szczególnie konieczne jest przyjście z pomocą młodzieży i danie jej możliwości wykorzystania świeżej energji życiowej i nowej wiedzy.</u>
  312 + <u xml:id="u-32.9" who="#SMasłow">Wysoki Senacie! Wierzymy, że Rząd zwraca się do nas o pełnomocnictwa wyłącznie w pełnej świadomości powagi chwili, mając na celu stanowczy zamiar wyprowadzenia Polski na drogę lepszej przyszłości.</u>
  313 + <u xml:id="u-32.10" who="#SMasłow">W tej wierze i w świadomości swoich obowiązków obywatelskich i odpowiedzialności przed swoim narodem głosujemy za ustawą o pełnomocnictwach.</u>
  314 + </div>
  315 + <div xml:id="div-33">
  316 + <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Malski.</u>
  317 + </div>
  318 + <div xml:id="div-34">
  319 + <u xml:id="u-34.0" who="#SMalski">Wysoki Senacie! Na wstępie p. Premjer Kościałkowski i pierwszy mówca p. Wicemarszałek Świtalski odwoływali się do Cieniów Marszałka. I słusznie, nikt inny, jak każdy z nas, który brał udział w walce o niepodległość, nie może mieć bardziej czujnego sumienia i nie może być bardziej ostrożnym w ocenianiu wszelkich zjawisk życia. I dzisiaj przedemną, jak ja osobiście widzę, stoi nietylko zagadnienie zrównoważenia budżetu i naprawa gospodarki wewnątrz Państwa, ale stoi u wrót groźba utraty dorobku, który zostawił Komendant, — słowa dźwięczą w uszach z orędzia Prezydenta, — dorobku samodzielnego polityki zagranicznej i niezależności gospodarczej wewnętrznej. Już te zjawiska nakazują nam jaknajpoważniej, bez takich czy innych ubocznych podejść, ocenić samą istotę sprawy.</u>
  320 + <u xml:id="u-34.1" who="#SMalski">Wysoki Senacie! Jeśli chodzi o czyn orężny, to Komendant nawiązał go do Bolesława Chrobrego, Jagiellonów, Batorego i Sobieskiego — jeśli chodzi o życie społeczne, to zdaje mi się zdołaliśmy je nawiązać zaledwie do czasów saskich. Jest górna warstwa — kilkadziesiąt tysięcy ludzi w Polsce — żyje, pije i popuszcza pasa. Obok — nędza, bieda i ciemnota. Zdaje się, że żaden program, nawet program Rządu, do którego mamy największe zaufanie, nie będzie mógł być zrealizowany, jeśli nie będziemy zdawali sobie sprawy z tego, że taki stan istnieć dłużej nie może, bo taki stan był przyczyną upadku Rzplitej. Rozumiem, że są sytuacje wyjątkowe, są sytuacje, w których nawet zarobek takiego czy innego człowieka czy grupy nie boli i nie pali nikogo. Ale są sytuacje, w jakiej znaleźliśmy się w Rzplitej, gdzie każdy na każdego patrzy nietylko na to, gdzie jest i co robi, ale jak prywatnie żyje.</u>
  321 + <u xml:id="u-34.2" who="#SMalski">Nikt inny jak Komendant dał przykład najwyższej skromności życia — Człowiek na najwyższym piedestale, otoczony czcią całego narodu, był najskromniejszym człowiekiem. Gdzie ta skromność przejawia się w życiu naszem? Demoralizacja idzie aż do szeregów młodzieży, hamując ich wolny pęd skrzydlaty, ich pęd ideowy. Słowem jesteśmy społeczeństwem, jak na młodą Rzeczpospolitą, aż zanadto starem. Zdaje mi się, że cynizm przeżarł wszystkie komórki życia prywatnego i zbiorowego. I na tę stronę naszego życia społecznego i życia wewnętrznego musimy zwrócić uwagę. Każdy z nas, który walczył o niepodległość, ma dziś tę troskę wielką i musi mieć tę troskę, jako żołnierz i obywatel. Czy to jest droga, po której może iść normalny rozwój i dynamika naszego życia ku potędze? Ustanowiliśmy prawa, prawo to jest norma, prawo to jest moment statyczny. Nie umieliśmy dać innego. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że nie łatwo to zrobić i całe pokolenia muszą iść, aż w końcu zdobędą to, o czem marzą, ten ideał życia społecznego, ażebyśmy nie powstydzili się wobec naszego wielkiego czynu orężnego, ażebyśmy umieli ten złoty wiek w przyszłości zdobyć. Musimy zrobić wszystko i każdy z nas — a Rząd w szczególności, — żeby czynniki niemoralności publicznej zostały usunięte. A tych czynników jest wiele. Każdy z Panów przyzna, że jeżeli naprzykład dziś ktoś przychodzi na posadę, to nie pyta się, co on będzie robił, a tylko pyta się, ile będą mu płacić. To jest wprost nagminne. Dziś każdy może zapytać, dlaczego ministrowi czy premjerowi w roku 1928 wystarczało 1.800 zł, dlaczego właśnie w tym roku, w tych ciężkich latach musi mieć prawie trzy razy tyle.</u>
  322 + <u xml:id="u-34.3" who="#SMalski">To samo pytanie wystosujemy do każdego dygnitarza państwowego, do każdego, który stoi na posterunku pracy publicznej państwowej czy prywatnej. Gdzie się podział dekret Pana Prezydenta Rzeczypospolitej o ograniczeniu wygórowanych poborów w przemyśle? Znikł, nikt go nie pilnował, nigdzie się nie znajduje. To samo dzieje się na innych polach naszego życia gospodarczego i społecznego. Nie będę wchodził w takie czy inne deliberacje osobiste, jak to zrobił p. Wicemarszałek Świtalski czy pułkownik Maleszewski, czy Konstytucja nasza jest honorowana czy nie jest honorowana. Ja nie jestem marynarzem, nie jestem nawet członkiem YachtKlubu, ale zdaje mi się, że wszyscy — cała Polska powinna jechać na jednym okręcie z napisem — Rzeczpospolita, albo Rzeczpospolita mała albo Rzeczpospolita duża; okręt obciążony jest bardzo i teraz jest ta chwila dla okrętu i jego kursu, ażeby Rząd — załoga i całe społeczeństwo było jednem. Tu niema dwóch kursów, to jest jeden kurs. Ja tak rozumiem i te pełnomocnictwa i działalność Rządu. Testem przekonany, że jeśli nie popełnimy niezdrowego kompromisu na samym wstępie poczynań Rządu, kompromisu, który hamuje pęd i ruch i zaciemnia cele, to napewno swój etap Rząd wykona należycie.</u>
  323 + </div>
  324 + <div xml:id="div-35">
  325 + <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Lechnicki.</u>
  326 + </div>
  327 + <div xml:id="div-36">
  328 + <u xml:id="u-36.0" who="#SLechnicki">Wysoka Izbo! Od dni jedenastu jesteśmy w pełni dyskusji w Izbach Ustawodawczych, a za pośrednictwem prasy i w całem społeczeństwie na temat sytuacji gospodarczej i społecznej w naszym kraju. Wydaje mi się, że w tej sprawie wszystkie argumenty zostały już rzucone, wszystkie zapytania i wątpliwości zostały zgłoszone i ze strony autorytatywnej wyjaśnione; dano odpowiedzi, przyjęto słuszne uwagi. Dlatego też nie będę tutaj mówił, czy ten temat należy do zagadnień gospodarczych czy do zagadnień społecznych, bo pod tym względem Wydaje mi się, że tendencje Rządu tutaj zgłoszone zarówno dziś, jak i w Sejmie, są dla nas już zupełnie jasne i wyraźne. Nie będę o tem mówił dlatego jeszcze, że aczkolwiek w całej pełni rozumiem ciężką sytuację socjalną w naszym kraju i zdaję sobie sprawę ze znaczenia bezrobocia, z ciężkiej sytuacji wsi naszej, to jednak twierdzę, że nie zagadnienia socjalne wysuwają się dziś na terenie Rzeczypospolitej na plan pierwszy. I pomimo tej trudnej sytuacji finansowej i gospodarczej, w jakiej się znajdujemy, pomimo, że pod tym względem nikt z nas nie życzy sobie stabilizacji tego, co jest, pozwolę sobie również stwierdzić, że nie zagadnienia gospodarcze wysuwają się dziś na plan pierwszy. Wydaje mi się, że ten moment, który my przeżywamy, jest istotnie chwilą osobliwa, i pod tym względem ta dyskusja, która miała miejsce zarówno w Sejmie jak i dziś w Senacie, nasuwa nam szereg uwag i szereg wniosków z tego, co zostało powiedziane.</u>
  329 + <u xml:id="u-36.1" who="#SLechnicki">Wydaje mi się, że są dwie zupełnie wyraźne tendencje, dwa zupełnie zasadnicze stanowiska do określenia dnia dzisiejszego. Jeden, który określiłbym w paru słowach, że w Polsce nic się nie zmienia, że w Polsce dzień dzisiejszy jest wyraźnie dalszym ciągiem tego, co było wczoraj, że w Polsce nic zmieniać nie należy, że w Polsce należy tylko moment pewnej stabilizacji politycznej utrzymać.</u>
  330 + <u xml:id="u-36.2" who="#SLechnicki">I drugie stanowisko przeciwne: przeżyliśmy tragiczne dni majowe; w dniach tych odwróciła się karta Rzeczypospolitej. Aczkolwiek na tej nowej karcie chcemy utrzymać cały istotny twórczy dorobek okresu pomajowego, ale na tej karcie nowej należy pisać nowe zawołanie i nowe tendencje. I Wydaje mi się, że wszystko to, co tutaj słyszeliśmy i w Sejmie i na komisjach od Rządu, to w pewnym stopniu nazwałbym pierwsza inicjatywą, tem słusznem wystąpieniem Rządu do zapisywania nowego stanowiska i nowych tendencyj w życiu naszego kraju. Punktem wyjścia — uważam — są słowa p. Premiera Kościałkowskiego. wypowiedziane w pierwszej mowie, w której zaznacza, że nieustannym jego wysiłkiem będzie budować stosunek zaufania i bliskość społeczeństwa do władz państwowych. Ale gdyby tylko to było, gdyby tylko były te słowa wypowiedziane, to ja nie wahałbym się postawić pytania: Panie Premierze i Panie Wicepremierze, to są dotychczas słowa. Zaufanie to jest sprawa obustronna. Kto żąda dla siebie zaufania, musi mieć zaufanie i do społeczeństwa. Kto żąda wiary dla siebie, kto żąda wiary dla swojego programu, musi mieć i te wiarę, że program ten w stosunku do społeczeństwa będzie przez społeczeństwo uznany i przyjęty. I wydaje mi się, że na tak proste pytania Rząd obecny dał nam dwie odpowiedzi: pierwsza odpowiedź — to było narysowanie bez żadnych ogródek, bez żadnego przemilczenia tej ciężkiej sytuacji, w jakiej się znajdujemy.</u>
  331 + <u xml:id="u-36.3" who="#SLechnicki">Można ją dwojako określić. Można powiedzieć, że to jest alarm, jest głoszenie urbi et orbi, że nam się pali ziemia pod nogami, ale można powiedzieć, że wszystkie jasne i niedwuznaczne określenia są dowodem zaufania do Izb Ustawodawczych i do społeczeństwa, że takie jasne postawienie nie będzie przez społeczeństwo traktowane jako liczman do przetargu, ale jako hasło do ofiar, że to zaufanie będzie przyjęte przez społeczeństwo, jako moment istotnie trudnej sytuacji, w której skupić się należy koło czegoś i do wspólnych wysiłków iść dalej. I w ten sposób określają to wszyscy.</u>
  332 + <u xml:id="u-36.4" who="#SLechnicki">Charakterystyką trudnej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, o której Rząd miał możność powiedzieć i w Sejmie i w Senacie, są dwa momenty jeszcze. Niejednokrotnie była podnoszona w życiu naszem konieczność zatarcia różnic, zatarcia linji demarkacyjnej pomiędzy pewnemi zasadniczemi elementami administracji państwowej, jaką jest władza administracyjna i samorząd terytorjalny i gospodarczy. Na tym punkcie wydaje mi się, że Rząd dzisiejszy wystąpił z inicjatywą do wyraźnego określenia, do przebudowy samorządu gospodarczego. Mam tu na myśli międzyministerjalną komisję, która objeżdża nasz kraj, objechała większą ilość województw. Ja, jako prezes Izby Rolniczej w Lublinie, miałem możność wziąć udział w zebraniu, na którem była obecna ta komisja.</u>
  333 + <u xml:id="u-36.5" who="#SLechnicki">Muszę powiedzieć, że na to zaufanie, które Rząd okazał społeczeństwu, społeczeństwo, w tym wypadku samorząd gospodarczy odpowiedział zaufaniem w stosunku do Rządu, nam nadzieję, nietylko w Lublinie, ale i gdzieindziej. I to są te dwa momenty, w których nietylko przez słowa, ale i przez czyny, nietylko przez hasła, ale i przez wprowadzenie ich w życie Rząd obecny przystąpił z całą otwartością do utworzenia szerokiej platformy w życiu politycznem naszego kraju. I zdaje mi się, że tak, jak to wszystko, co było mówione w sprawie budżetu, czy o zagadnieniach innych i zostało określone przez większość mówców, jako jedyna droga, tak samo wydaje mi się, że innej drogi jak rozszerzenie szerokiej platformy politycznej w naszym kraju, zainicjowanej szczęśliwie przez Rząd, innej drogi dla tej sytuacji politycznej, w jakiej się znajdujemy, również nie ma. To, co się dzieje na łamach niektórych organów prasy, mojem zdaniem, jest przewartościowaniem niektórych, istotnie głęboko sięgających, wartości okresu pomajowego.</u>
  334 + <u xml:id="u-36.6" who="#SLechnicki">Można przystąpić do ochrony tego dorobku dwojakiemi drogami. Można systemem prewencyjnym zwrócić się w kierunku ukrócania i zahamowania pewnych wystąpień, można rozszerzaniem platformy politycznej w naszym kraju samo zagadnienie jako takie unicestwić i tem samem najlepiej ochronić dorobek tego, co uważamy za słuszne, za istotne i za warte, żeby się stał na stałe dorobkiem Rzeczypospolitej.</u>
  335 + <u xml:id="u-36.7" who="#SLechnicki">Wniosków i zgłoszeń gospodarczych pod adresem Rządu nie mam. Wydaje mi się, że ogromna większość tego, co tutaj było i w Sejmie mówione, raczej nadaję się do generalnej debaty budżetowej, że to raczej będzie moment, w którym należy te wszystkie sprawy poruszyć. Ale, mówiąc o sytuacji politycznej, zwrócę się pod adresem czynników miarodajnych o usunięcie jednej zapory, o usunięcie jednej trudności, która do dnia dzisiejszego stoi pod znakiem zapytania. Jest to rzecz, która była nieraz omawiana. Mam na myśli obóz koncentracyjny w Berezie. Zdaję sobie sprawę, że w okresie rozprawy sądowej o zabójstwo ś. p. ministra Pierackiego nie jest to może moment dla definitywnego likwidowania obozu koncentracyjnego, zdaję sobie sprawę, że raczej stopniowe likwidowanie byłoby właściwem postępowaniem. Wydaje mi się jednak, że prędzej czy później usunięcia tej zapory wymagać będzie życie polityczne w Polsce.</u>
  336 + </div>
  337 + <div xml:id="div-37">
  338 + <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Jeszke.</u>
  339 + </div>
  340 + <div xml:id="div-38">
  341 + <u xml:id="u-38.0" who="#SJeszke">Wysoki Senacie! Chciałem mówić właściwie o sprawie obniżenia pensyj urzędników i ustosunkowania się lokatorów do właścicieli kamienic. Ponieważ ten temat został już wyczerpany przez mówców poprzednich, ograniczę się do innego zagadnienia. Powiem o tem, co p. Premjer poruszył w poprzedniem przemówieniu jak i w dzisiejszem przemówieniu, czy większość społeczeństwa odpowie pozytywnie na rzucony apel ze strony Rządu i czy poprze z przekonaniem program nowego Rządu.</u>
  342 + <u xml:id="u-38.1" who="#SJeszke">Program nowego Rządu jest więcej niż program mem zrównoważenia budżetu, jest więcej niż programem gospodarczym. Tkwi w nim siła dynamiczna o zasięgu totalnym, obejmującym wszystkie aktualne przejawy naszego życia zbiorowego. Słusznie też zrozumiano program ten nietylko jako apel do kies społeczeństwa, ale jako apel do sumienia, jako apel do instynktu samozachowawczego, apel do honoru każdego Polaka i każdego obywatela Rzeczypospolitej, myślącego kategorjami Państwa Polskiego.</u>
  343 + <u xml:id="u-38.2" who="#SJeszke">Przyznać trzeba, że takiego apelu oczekiwało społeczeństwo, szczególnie od chwili, kiedy zabrakło nam Tego, Który za wszystkich myślał, za wszystkich działał, za wszystkich ponosił odpowiedzialność.</u>
  344 + <u xml:id="u-38.3" who="#SJeszke">A odpowiedzią na ten apel jest nie entuzjazm, przyznam, że entuzjazm w obecnej chwili napewnoby raził — ale jest głęboka refleksja nad bytem i drogami rozwoju Państwa. Ta refleksja rodzi — jak jesteśmy tego świadkami — świadomą chęć we wszystkich warstwach społeczeństwa współdziałania w realizowaniu tego programu.</u>
  345 + <u xml:id="u-38.4" who="#SJeszke">Mówiąc o społeczeństwie — a o zaufanie tego społeczeństwa przecież chodzi, — uświadamiam sobie znakomicie, jak trudno realnie zdefinjować istotę polskiego społeczeństwa. Czy oceniać społeczeństwo polskie podług mentalności elity umysłowej i kulturalnej, czy podług mentalności tej tak zwanej szarej masy, czy podług mentalności warstw posiadających, czy proletarjatu, czy podług mentalności tak zwanych prorządowców, czy opozycji, czy podług mentalności panów z Krzyżem Niepodległości, czy młodego pokolenia, które zrodzone w wolnej Polsce dojrzewa do życia obywatelskiego? Rozumiem doskonale, że dysproporcje w strukturze naszego społeczeństwa są olbrzymie. Gdzie jest wspólny mianownik — pytam się. Z tych dysproporcyj bierze początek rozbieżność w ocenie istoty społeczeństwa. Mówiąc o społeczeństwie, każdy ma na myśli pewien tylko odcinek. Zależnie od tego kierunku obserwacji dochodzi się do sprzecznych zupełnie poglądów na wartość sił moralnych i dojrzałość społeczeństwa. Jedni wciąż jeszcze uważają społeczeństwo za niedojrzałe, za niemowlę, które trzeba prowadzić za rękę przez starostę, czy przez posterunkowego — inni uważają, że społeczeństwo już dorosło i rzucają hasło rządów proletarjatu, czy nawet pajdokracji.</u>
  346 + <u xml:id="u-38.5" who="#SJeszke">Jeżeli mimo tego stanu rzeczy odważyłem się powiedzieć, że społeczeństwo jako całość ujawniło odruch w kierunku świadomego i aktywnego ustosunkowania się do programu naprawy naszego życia gospodarczego i wogóle naprawy życia zbiorowego, to mam przed oczyma społeczeństwo jako realna wielkość, której reprezentantami są ludzie dobrej woli wobec narodu i Państwa, zarówno z elity umysłowej i kulturalnej jak i z szarego tłumu, zarówno z sfer posiadających jak proletarjatu, zarówno prorządowych jak i opozycyjnych, panów z Krzyżami Niepodległości jak i młodego pokolenia, które dopiero idzie ku Polsce. U nich wszystkich nastąpił na apel Rządu głęboki wstrząs, zrodziła się głęboka refleksja nad bytem i drogami rozwoju Państwa Polskiego.</u>
  347 + <u xml:id="u-38.6" who="#SJeszke">Oceniając moralną stronę społeczeństwa i jego czynników składowych, błędem jest stosować metodę równania na najniższy poziom. Trzeba dążyć w tej dziedzinie przy ocenie moralnej wartości społeczeństwa do równania na poziom najwyższy, chodzi bowiem o wydobycie ze społeczeństwa pozytywnych, twórczych wartości. Ocenianie społeczeństwa podług zasady równania wdół może doprowadzić tylko do rezultatów pesymistycznych i do stosowania metody rządzenia, która — jak to często obserwowaliśmy — odsuwa społeczeństwo od aktywnej współpracy w dźwiganiu poziomu życia zbiorowego.</u>
  348 + <u xml:id="u-38.7" who="#SJeszke">Opowiadał mi niedawno bystry obserwator życia, pewien polski podróżnik, że kiedy był w Moskwę i jechał tramwajem przepełnionym, robotnicy, cisnący się i wieszający się na stopniach wozu, opowiadali wszystkim o tem, że „my” zbudujemy niebawem metro w Moskwie. Ten sam podróżnik był niedawno w Niemczech i opowiadał, że o szosach i autostradach, które się w tej chwili buduje, Niemcy się inaczej nie wyrażają, tylko „my” budujemy. A u nas magistrat ma wybudować nową linję tramwajową, Rząd ma budować koleje i szosy. To nastawienie społeczeństwa do własnej gospodarki krajowej u nas w porównaniu z tą świadomością i poczuciem odpowiedzialności w Rosji i w Niemczech doprawdy razi. To jest ta mentalność społeczeństwa, wytworzona albo utwierdzona pesymistycznemu metodami oceny społeczeństwa, którą chcemy przezwyciężyć, którą chce przezwyciężyć społeczeństwo samo, którą chce przezwyciężyć nareszcie i Rząd.</u>
  349 + <u xml:id="u-38.8" who="#SJeszke">Zgadzając się na danie P. Prezydentowi Rzeczypospolitej i Rządowi dyktatorskich uprawnień w dziedzinie gospodarczej i finansowej, społeczeństwo ma jedną obawę. Gotowe jest dać wszystko z siebie, ale obawia się jednej jedynej rzeczy, aby wysiłek ten nie poszedł na marne. Chce, żeby budżet istotnie i trwale został zrównoważony, żeby następstwa tego zrównoważenia ujawniły się w zrównoważeniu całego naszego życia zbiorowego. Żeby to zrównoważenie przyczyniło się przedewszystkiem do umocnienia siły Państwa we wszystkich jego resortach i poprawy bytu tych warstw, które wciąż czekają na swoje wyzwolenie i uobywatelnienie i czekają cierpliwie.</u>
  350 + <u xml:id="u-38.9" who="#SJeszke">Obserwując dzisiejszą fizjognomję polityczną społeczeństwa, widzimy jako novum albo zupełne rozbicie, albo daleko idące osłabienie dotychczasowych form organizacyj politycznych. Partje są rozbite — mówią optymiści i entuzjaści — ale nie o to chodzi, nie o formę, a tylko o treść. Wprowadzenie nowego ustroju, dokonywująca się gruntowna przebudowa życia parlamentarnego wyważyły z posad wszystkie dotychczasowe organizacje polityczne, nie wyłączając Bezpartyjnego Bloku. Im dłużej łudzić się, że nic w ich wewnętrznej strukturze się nie zmieniło, tem gwałtowniejszy będzie ich rozkład. Przecież nie przeczy nawet Stronnictwo Narodowe, że musiało przyjąć, jako część składową swego może niepisanego programu, gros nowości konstytucyjnych obozu prorządowego i za konieczne i zbawienne dla Państwa je uznało. Niedawno temu wybitny przedstawiciel tego obozu, mówiąc ze mną na ten temat, przyznał, że tak jest i powiedział: Wy — obóz prorządowy — 60% naszego programu nietylko przyjęliście, ale wprowadziliście w życie. Odpowiedziałem: Czy myśmy od Was przyjęli coś czy nie — w to nie wnikam, ale jeżeli z Waszego programu 60% obecny reżim wprowadził w życie, sam Pan przyznasz, że w 60% jesteście już niepotrzebni, że zostaliście jako 40%. Otóż te głębokie przemiany naszego ustroju konstytucyjnego spowodowały, że treść partyj politycznych uległa rozbiciu, a nietylko, co jest mniej ważne, ich forma.</u>
  351 + <u xml:id="u-38.10" who="#SJeszke">P. Premjer się pyta, czy społeczeństwo pójdzie za tym programem. Nasuwa się w tej chwili kwestja, jakie będą hamulce, jakie będą przeszkody, do jakiego stopnia istniejące partje albo ich szczątki mogą wejść między Rząd a społeczeństwo. Uświadomienie sobie, że treść dotychczasowych organizacyj politycznych jest wyważona z podstaw, tłumaczy nam to głębokie przekonanie, że społeczeństwo szuka nowej treści w swojem myśleniu politycznem, domaga się pozytywnego ustosunkowania do tych rzeczy, które stanowić będą o przyszłości rozwoju Państwa i nie da sobie przeszkadzać partjom, które dzisiaj są tylko formą. I dlatego mam nadzieję i głębokie przekonanie, że większość społeczeństwa, tak, jak się Pan Premjer spodziewa, za tym programem pójdzie.</u>
  352 + <u xml:id="u-38.11" who="#SJeszke">Mam wrażenie, że ten zew, ten apel Rządu do społeczeństwa poszedł tak głęboko, że wywołał wprost psychologiczną albo biologiczną tęsknotę za normalnym ustosunkowaniem się obywatela do Państwa.</u>
  353 + <u xml:id="u-38.12" who="#SJeszke">Pozwolę sobie krótko, ponieważ już tu dzisiaj operowano przykładami, przytoczyć dla zilustrowania tego procesu, który się w społeczeństwie odbywa, nie opowiadanie, ale pewne faktyczne zdarzenie. Otóż 12-letni chłopiec, syn zamożnych rodziców, był otaczany wszelkim komfortem w domu, ale, dziwnym zbiegiem okoliczności do 12 roku życia nie otrzymał konika na biegunach. Tak się jakoś złożyło, że podczas, gdy każdy inny chłopiec w czwartym lub piątym roku swego życia ma konika na biegunach, ten do dwunastego roku życia konika na biegunach nie miał. I kiedy koniecznie domagał się od matki tego konika na biegunach, matka odpowiada mu: Jesteś na to za stary. A, na to mówią znajomi: W tym chłopcu będzie niezaspokojona tęsknota do tego, co mu się normalnie należy, kup mu konika, choć ma 12 lat. Tak też się stało.</u>
  354 + <u xml:id="u-38.13" who="#SJeszke">Ten sam objaw widzimy w społeczeństwie, które było przez długie lata odciągane od normalnej rzeczowej współpracy z Rządem. Sądzę, że to społeczeństwo późno, podobnie jak ten chłopiec, który domagał się konia na biegunach, domaga się aktywnego ustosunkowania się do spraw państwowych. To jest pęd biologiczny. Sądzę, że społeczeństwo w swej większości da poparcie Rządowi i domaga się tylko, żeby te wysiłki nie poszły na marne.</u>
  355 + <u xml:id="u-38.14" who="#SJeszke">Wiemy z doświadczenia, aż za dobrze, jak długi jest przewód od ministerstwa do województwa, do izby skarbowej, czy do starosty i wójta. Ten przewód nietylko jest długi, ale ma tę dziwną właściwość, że coś po drodze gubi i zniekształca. Usprawnienie naszej administracji wymaga, żeby ten przewód był krótszy, i żeby niczego po drodze nie gubił i nie zniekształcał. Co nam po najszybciej nadanej depeszy, jeżeli adresat otrzymuje ją zniekształconą, albo z opuszczeniem najistotniejszych słów.</u>
  356 + <u xml:id="u-38.15" who="#SJeszke">Panie Premjerze! Pragnęlibyśmy, aby Twoje ostatnie przemówienie, jak i przemówienie p. Wicepremjera doszły do wszystkich urzędów, do najniższych nawet komórek administracyjnych bez skrótów, bez zniekształceń i były przez te organa zrozumiane i wykonywane zgodnie z Twoją intencją. To będzie skuteczna droga, która nietylko pomoże do zdobycia zaufania, o które chodzi, ale przedewszystkiem, co jest jeszcze ważniejsze, do utrwalenia tego za ufania, którego tak społeczeństwo jak i Rząd w tej chwili sobie życzy.</u>
  357 + <u xml:id="u-38.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  358 + </div>
  359 + <div xml:id="div-39">
  360 + <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Pawelec.</u>
  361 + </div>
  362 + <div xml:id="div-40">
  363 + <u xml:id="u-40.0" who="#SPawelec">Wysoki Senacie! Mamy przed sobą przedłożenie rządowe, w którem Rząd domaga się od nas pełnomocnictw na czas określony w dziedzinie gospodarczej i finansowej. Przedłożenie swoje Rząd motywuje w pierwszej linji koniecznością zaprowadzenia równowagi budżetowej, usunięcia deficytów budżetu państwowego. O ile chodzi o hasło i o cel, to niewątpliwie sprawa ta stoi ponad wszelką dyskusję. Każdy gospodarczo myślący obywatel naszego Państwa uzna konieczność równowagi budżetu. Rząd w swych deklaracjach, jak również i w przedłożonej ustawie, zagwarantował stałość naszego pieniądza. Uważam, że ten punkt programu rządowego znajdzie w calem społeczeństwie uznanie.</u>
  364 + <u xml:id="u-40.1" who="#SPawelec">Społeczeństwo stałość swego pieniądza okupiło wielkiemi ofiarami. Dzisiaj społeczeństwo na stałość pieniądza nastawiło się psychicznie i gospodarczo — ma zaufanie do stałości waluty. To nastawienie psychiczne i gospodarcze na stałość pieniądza jest wielkim walorem, którego bez vis maior, bez największej konieczności marnować nam nie wolno.</u>
  365 + <u xml:id="u-40.2" who="#SPawelec">Społeczeństwo również wie i zdaje sobie z tego sprawę, że drugi postulat gospodarczy, a mianowicie trwała równowaga budżetu musi być okupiona nowemi ofiarami. W świadomości społeczeństwa jednakowoż tkwi, że ofiary, ponoszone celem osiągnięcia równowagi budżetowej, muszą być ogólnej natury, że wreszcie osiągnięcie równowagi budżetowej to zdobycz gospodarczą, służąca nietylko pewnym sferom naszego społeczeństwa, ale całej gospodarce publicznej i prywatnej.</u>
  366 + <u xml:id="u-40.3" who="#SPawelec">Rząd obecnie chce osiągnąć równowagę gospodarczą przez nałożenie nowych ciężarów publicznych, nowych podatków, przez rozszerzenie istniejących podatków. Jeżeli się pytamy w kogo te podatki przedewszystkiem uderzą, to musimy stwierdzić, że one dotykają nie więcej jak 30% naszego społeczeństwa, że one dotykają przedewszystkiem urzędników prywatnych i państwowych, ze dotykają przemysł, że dotykają świat pracy, że dotykają przedewszystkiem miasta. To są, Wysoka Izbo, te sfery, które już kilkakrotnie w tym samym celu osiągnięcia równowagi budżetowej zostały powołane do ofiar. I jeżeli weźmiemy pożyczkę narodową, a przedewszystkiem pożyczkę inwestycyjną, to tu największe ofiary w podpisaniu pożyczek poniosły również te same sfery, w które obecnie znowu nowe projekty podatkowe uderzają. Nie mam żadnego szczególnego tytułu do przemawiania w obronie urzędników, czy świata urzędniczego, ale jednak obawiam się, żeby te nowe podatki, które zostaną wprowadzone, nie doprowadziły do przykrych gospodarczych i moralnych następstw. Przecież już dziś zarysowuje się konieczność oddłużenia urzędników. Przy dzisiejszym stanie rzeczy, jeżeli nałożymy na urzędników i na świat pracy nowe ciężary i jeżeli jeszcze do tego dochodzi to, że będzie bardzo trudno obniżyć koszty utrzymania dlatego, ponieważ właśnie dzisiaj ceny za produkty pierwszej potrzeby, o ile nabywa się je w handlu, idą wgórę, co uderza znowu w urzędników, to te nowe obciążenia publiczne pociągną za sobą bardzo przykre następstwa gospodarcze. Bo te ciężary dla urzędników jednak kumulują się. Ma być usunięta kumulacja urzędów. Dziś niektórzy urzędnicy pomagają sobie tem, że mają dodatkową pracę, albo, że żony ich pracują. Jeżeli to wszystko ma być usunięte, to oczywiście budżety urzędników będą wyglądały bardzo przykro.</u>
  367 + <u xml:id="u-40.4" who="#SPawelec">To wszystko, proszę Wysokiej Izby, nasuwa pytanie, czy nie możnaby osiągnąć równowagi budżetowej w inny sposób. Rząd dał przedewszystkiem program finansowy, ponieważ to, co Rząd przedłożył, jest przedewszystkiem programem finansowym. Ale zarysowuje się i program gospodarczy w jego zapowiedziach. Jako jeden punkt swego programu gospodarczego wysunął Rząd oszczędności budżetowe i pozabudżetowe. Uważam, że należałoby jednakowoż ten punkt potraktować równolegle, albo postawić na pierwszem miejscu. Ja mam wrażenie osobiście — a przemawiam tylko we własnem imieniu — że są możliwości inne robienia oszczędności budżetowych i pozabudżetowych. Oczywiście trzeba wziąć budżety wszystkich naszych obciążeń publicznych, nietylko budżet Państwa, bo budżet Państwa jest skromny, ale poza państwowym budżetem mamy szereg innych budżetów: jest kolej, są fundusze, są ubezpieczenia społeczne, samorządy, monopole i najróżniejsze przedsiębiorstwa państwowe; ocenia się, że te budżety publiczne wynoszą około 5 miljardów złotych rocznie. Sądzę, że kiedy udzielamy pełnomocnictw Rządowi nieomal nieograniczonych, gdzie Rząd może objąć pełnomocnictwami wszystkie działy gospodarki publicznej i, nietylko z budżetu państwowego, ale z 5 miljardów złotych dałoby się przy należytem zespoleniu wszystkich środków wyciągnąć takie oszczędności, któreby do pewnego stopnia zaoszczędziły nam tych przykrych cięć, które obecnie Rząd wysuwa na plan pierwszy.</u>
  368 + <u xml:id="u-40.5" who="#SPawelec">O ile chodzi o budżet państwowy, to niewątpliwie i tam są pewne możliwości. Mamy dzisiaj najbardziej młodą administrację. Odmładzaliśmy ją już szereg lat. Uważam, że wszelkie przenoszenia na emerytury powinny być ograniczone do minimum, względnie wogóle na pewien czas zawieszone. Przenoszenie urzędników z jednej miejscowości do drugiej powinno być również ograniczone do minimum i tu dadzą się pewne oszczędności osiągnąć. Uważam, że fundusze dyspozycyjne i inne wydatki reprezentacyjne powinny być przystosowane do naszych możliwości gospodarczych. Uważam, że inwestycje, które czynimy z funduszów publicznych, powinny być dostosowane do naszych możliwości gospodarczych, ponieważ w tej dziedzinie są robione rzeczy, które z naszym budżetem absolutnie nie dadzą się zharmonizować.</u>
  369 + <u xml:id="u-40.6" who="#SPawelec">Proszę Państwa. Mamy jednak jeszcze jedną wielką rzecz: to są zaległości podatkowe. Te zaległości podatkowe wynoszą, jak się mówi, przeszło miljard złotych. Wiemy, że te zaległości podatkowe nie są natychmiast ściągalne. Są już przecież ustawy, które tę sprawę regulują. Ale uważam, że gdyby naprzykład przeprowadzono reformę ubezpieczeń społecznych, któraby przemysł i podatników oszczędzała, gdyby się przeprowadziło równocześnie reformę samorządów, to z tych zaległości podatkowych dałoby się pewną część natychmiast ściągnąć. Musiałyby nastąpić tutaj radykalne cięcia. Byłoby lepiej, żeby ta część, o której Rząd sądzi, że nie może być ściągnięta, żeby była poprostu wogóle wyeliminowana z obliczeń. Sądzę jednak, że z tego miljarda, czy półtora miljarda zaległości dwieście lub trzysta tysięcy możnaby ściągnąć w krótkim czasie. Uważam, że mogłoby to nastąpić oczywiście przy dalszem sharmonizowaniu innych wydatków z naszemi możliwościami finansowemi.</u>
  370 + <u xml:id="u-40.7" who="#SPawelec">Proszę Panów. My mamy przecież wielka obsługę pożyczek wewnętrznych i zagranicznych. Osobiście głosowałbym raczej znacznie chętniej za konwersją naszych pożyczek, za obniżeniem odsetek od tych pożyczek, ewentualnie za zawieszeniem płatności odsetek na pewien ograniczony czas włącznie z pożyczką inwestycyjną i narodową. Uważam, że takie pociągnięcia bybyby sprawiedliwsze, w mojem przynajmniej przekonaniu i dałyby taki efekt, który, proszę Wysokiej Izby, mógłby zamierzenia Rządu do pewnego stopnia złagodzić, chociaż może nie całkowicie usunąć. Jest jeszcze przecież i dziedzina obsługi zadłużeń zagranicznych. Proszę Wysokiej Izby, przecież są państwa znacznie zasobniejsze i starsze, jak np. Niemcy, które powiadają: My będziemy płacić odsetki od pożyczek zagranicznych wtenczas, kiedy będziemy gospodarczo do tego zdolni. Ja nie wiem, czy dla nas ta droga byłaby możliwa, ale jednak należałoby i tę sprawę wziąć jeszcze pod uwagę. W każdym razie, i z tego budżetu, i z dalszych budżetów, które stanowią nasz wielki publiczny budżet, pewne oszczędności dadzą się robić.</u>
  371 + <u xml:id="u-40.8" who="#SPawelec">Proszę Wysokiej Izby. Osobiście pragnąłbym, żeby ten program oszczędności był postawiony na pierwszem miejscu. Jeżeli to, proszę Wysokiej Izby, nie nastąpi, to jednak społeczeństwo ma pełne prawo zapytać, czy te ciężary, które obecnie ponosi, będą już definitywne, czy będą ostateczne.</u>
  372 + <u xml:id="u-40.9" who="#SPawelec">Proszę Wysokiej Izby, jeszcze jedna sprawa została tutaj poruszona, mianowicie sprawa praw nabytych. Musimy jednak domagać się od Rządu, żeby te rzeczy, które uważa za ciężary nadzwyczajne, których obecna chwila wymaga, jako takie zostały oznaczone i ażeby czas ich trwania w dekrecie p. Prezydenta został również ustalony. Bo, proszę Wysokiej Izby, życie może być mocniejsze niż wszelkie zamierzenia Rządu. A myśmy już mieli takie wypadki, że pewne nadzwyczajne podatki miały być czasowo nałożone, a potem jednak na stałe pozostały. Jeśli, proszę Wysokiej Izby, społeczeństwo z temi nadzwyczajnemi cięciami ma się pogodzić, to równocześnie musi mieć przeświadczenie, że ten program finansowy jest tylko pierwszym etapem jednego wielkiego programu gospodarczego, który dąży do usunięcia wszystkich anomalij z naszego życia gospodarczego i publicznego. Na marginesie właśnie obecnego nowego obciążenia społeczeństwa nasuwa mi się takie porównanie: pracownik lub urzędnik, który zarabia 100 lub 120 zł. miesięcznie i ma wielką rodzinę, zostanie do tych ciężarów pociągnięć ty, a naprzykład właściciel ziemski, który siedzi na 5 czy 6 tysiącach hektarów, mieszka w pięknym pałacu, nie będzie pociągnięty do nowych ciężarów, przeciwnie może spodziewać się dalszych ulg. Wierzę, że to nie wynika z żadnego wrogiego nastawienia Rządu do urzędników, ani że ta sytuacja paradoksalna nie wynika z nieudolności lub złej woli właściciela ziemskiego, tylko że to są takie paradoksy w naszem życiu gospodarczem, których spotyka się bardzo dużo, a które muszą być usunięte, jeśli ten program rządowy ma w konsekwencji sprowadzić w życiu prywatnem i publicznem potem takie skutki, jakich my się spodziewać możemy.</u>
  373 + <u xml:id="u-40.10" who="#SPawelec">Proszę Wysokiej Izby! Bardzo często w tej Izbie były wysuwane hasła: Frontem do wsi, i hasła przemysłowe i bardzo często wytwarzał się pewien antagonizm pomiędzy wsią a przemysłem. Uważam, że takiego antagonizmu w rzeczywistości niema. Jestem przekonany, że ostatecznym celem całej naszej gospodarki publicznej musi być uprzemysłowienie i urbanizacja naszego kraju, bo wszyscy jesteśmy przekonani o tem, że przecież wieś nie może dać chleba i zatrudnienia przyrostowi ludności, a jednak ten przyrost ludności jest dzisiaj naszym największym skarbem, jest on właściwie najsolidniejszym fundamentem naszego mocarstwowego stanowiska. Jeżeli, proszę Państwa, ten przyrost ludności nie może być zatrudniony na wsi i nie może tam znaleźć pracy i chleba, to jedynem rozwiązaniem jest jego odpływ do miast i przemysłu. Tylko w taki sposób, czy to w Niemczech czy w innych państwach ten nadmierny przyrost ludności mógł znaleść zatrudnienie i pracę. Jeżeli jednak przemysł i miasta mają być tą naszą rezerwą, to oczywiście tylko wtenczas, jeżeli będzie sfera, która konsumuje; i tą sferą jest wieś, ale tylko masy chłopskie. Dlatego też hasło: frontem do wsi, ja rozumiem jako hasło: frontem do chłopa, bo tu chodzi o te wielkie masy konsumentów. Polepszyć byt gospodarczy można jedynie przez stworzenie ze wsi wielkiego rezerwuaru konsumentów, który może doprowadzić do rozkwitu i miast i przemysłu. Dlatego w gruncie rzeczy pomiędzy temi dwoma hasłami niema żadnych antagonizmów gospodarczych. Musimy uzdrowienie wsi uważać jako przejściowy etap do dalszego celu naszych dążeń gospodarczych.</u>
  374 + <u xml:id="u-40.11" who="#SPawelec">Przy tej sposobności mamy do Rządu jedną prośbę łącznie z zamierzeniem obniżenia komornego: mianowicie, aby Rząd przy tem pociągnięciu uwzględniał interesy rodzin, które są obarczone wielką liczbą dzieci. My bardzo często w naszych pociągnięciach zapominamy i bardzo często uchwalamy takie ustawy, które poprostu biją szczególnie w rodziny, obarczone wielką ilością dzieci. Jeżeli ktoś ma większe mieszkanie, to to może być luksus, ale może również wynikać z tego, że rodzina ma dużo dzieci i musi mieć większe mieszkanie. Weźmy tylko pierwszy z brzegu przykład: krawiec ma 5 pokoi, z tego dwa użyte na warsztat pracy, a pozatem ma sześcioro albo więcej dzieci i dlatego musi mieć większe mieszkanie; jeżeli wszystkie większe mieszkania nie będą podlegały ochronie, to oczywiście taka rodzina, albo musi płacić wyższe komorne, albo może znaleźć się na bruku.</u>
  375 + <u xml:id="u-40.12" who="#SPawelec">Ja z tych wywodów, które wypowiedziałem, i które wykazują bardzo duże dysproporcje w naszem życiu gospodarczem, wyciągam tylko jeden wniosek, iż danie pełnomocnictw Rządowi jest absolutną koniecznością, bo wszystkie te niedociągnięcia mogą i muszą być równocześnie i bardzo szybko usunięte. A to jest możliwe tylko przy udzieleniu Rządowi pełnomocnictw. Dlatego za pełnomocnictwami głosować będziemy.</u>
  376 + <u xml:id="u-40.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  377 + </div>
  378 + <div xml:id="div-41">
  379 + <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Prezes Rady Ministrów.</u>
  380 + </div>
  381 + <div xml:id="div-42">
  382 + <u xml:id="u-42.0" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Wysoka Izba pozwoli, że ograniczę się do krótkiej odpowiedzi na wywody s. Świtalskiego w sprawie wykonywania naszej nowej Konstytucji. Przemówienie p. Marszałka Świtalskiego, jednego z twórców Konstytucji, było nacechowane troską, a nawet ubolewaniem, jakoby Rząd mój, jak również Rząd pułk. Sławka przez inicjatywę w sprawie pełnomocnictw naruszył uprawnienia konstytucyjne ciał ustawodawczych, a nawet przez to i samą Konstytucję. Sądzę, że zachodzi tu jakieś duże nieporozumienie. Z art. 55 Konstytucji wynika prawo udzielenia Rządowi na jego wniosek przez Izby ustawodawcze pełnomocnictw. Rząd, występując z wnioskiem w myśl artykułu tego, działał zgodnie z literą i duchem Konstytucji, co zawsze czynił i zamierza czynić. Jest rzeczą ciał ustawodawczych, zależnie od stopnia zaufania do każdoczesnego Rządu, udzielić lub odmówić tych pełnomocnictw. O to tylko Wysoką Izbę prosimy.</u>
  383 + <u xml:id="u-42.1" who="#PrezesRadyMinistrówpZyndramKościałkowski">Lista mówców została wyczerpana. Czy p. Sprawozdawca zechce zabrać głos?</u>
  384 + <u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(S. Evert: Nie.)</u>
  385 + </div>
  386 + <div xml:id="div-43">
  387 + <u xml:id="u-43.0" who="#SŚwitalski">Panie Marszałku, proszę o głos dla oświadczenia osobistego.</u>
  388 + </div>
  389 + <div xml:id="div-44">
  390 + <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Proszę.</u>
  391 + </div>
  392 + <div xml:id="div-45">
  393 + <u xml:id="u-45.0" who="#SŚwitalski">Zapisałem się do głosu w celu złożenia osobistego oświadczenia, ponieważ niewątpliwie moje słowa zostały przez p. Premjera źle zrozumiane. Nie użyłem wyrażenia: „naruszył Konstytucję”, użyłem rozmyślnie: „mijanie się z duchem Konstytucji”. Powtarzam: Rząd jest do rządzenia, parlament do uchwalania ustaw. Można tę zasadę zmienić przy koniecznościach, które są nieuchronne. Uznałem, że istnieją dla Rządu te nieuchronne konieczności, wynikające z techniki prac. Oto jest wszystko, Panie Premjerze.</u>
  394 + <u xml:id="u-45.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  395 + </div>
  396 + <div xml:id="div-46">
  397 + <u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Zamykam rozprawę. Przystępujemy do głosowania. Mamy wniosek komisji o przyjęcie projektu ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów, w brzmieniu uchwalonem przez Sejm. Innych wniosków nie zgłoszono. Poddaję wniosek komisji pod głosowanie. Kto jest za przyjęciem tego wniosku, zechce wstać. Znaczna większość. Stwierdzam, że projekt ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów został przez Senat uchwalony w brzmieniu przyjętem przez Sejm.</u>
  398 + <u xml:id="u-46.1" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
  399 + <u xml:id="u-46.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 15 min. 4.)</u>
  400 + </div>
  401 + </body>
  402 + </text>
  403 + </TEI>
  404 +</teiCorpus>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00004-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00004-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 4)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 4)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">4</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_004_000004782.odt</note>
  21 + <date>1935-12-12</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="SBarański" role="speaker">
  31 + <persName>S. Barański</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="SGrajek" role="speaker">
  34 + <persName>S. Grajek</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SGłowacki" role="speaker">
  37 + <persName>S. Głowacki</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SJaroszewiczowa" role="speaker">
  40 + <persName>S. Jaroszewiczowa</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="SKratowska" role="speaker">
  43 + <persName>S. Kratowska</persName>
  44 + </person>
  45 + <person xml:id="SKudelska" role="speaker">
  46 + <persName>S. Kudelska</persName>
  47 + </person>
  48 + <person xml:id="SLechnicki" role="speaker">
  49 + <persName>S. Lechnicki</persName>
  50 + </person>
  51 + <person xml:id="SLewandowski" role="speaker">
  52 + <persName>S. Lewandowski</persName>
  53 + </person>
  54 + <person xml:id="SMaciejewski" role="speaker">
  55 + <persName>S. Maciejewski</persName>
  56 + </person>
  57 + <person xml:id="SMalski" role="speaker">
  58 + <persName>S. Malski</persName>
  59 + </person>
  60 + <person xml:id="SMasłow" role="speaker">
  61 + <persName>S. Masłow</persName>
  62 + </person>
  63 + <person xml:id="SOlewiński" role="speaker">
  64 + <persName>S. Olewiński</persName>
  65 + </person>
  66 + <person xml:id="SOsiński" role="speaker">
  67 + <persName>S. Osiński</persName>
  68 + </person>
  69 + <person xml:id="SPawlikowski" role="speaker">
  70 + <persName>S. Pawlikowski</persName>
  71 + </person>
  72 + <person xml:id="SPetrażycki" role="speaker">
  73 + <persName>S. Petrażycki</persName>
  74 + </person>
  75 + <person xml:id="SRadziwiłł" role="speaker">
  76 + <persName>S. Radziwiłł</persName>
  77 + </person>
  78 + <person xml:id="SRóg" role="speaker">
  79 + <persName>S. Róg</persName>
  80 + </person>
  81 + <person xml:id="SSchorr" role="speaker">
  82 + <persName>S. Schorr</persName>
  83 + </person>
  84 + <person xml:id="SSiedlecki" role="speaker">
  85 + <persName>S. Siedlecki</persName>
  86 + </person>
  87 + <person xml:id="SSieroszewski" role="speaker">
  88 + <persName>S. Sieroszewski</persName>
  89 + </person>
  90 + <person xml:id="STadeuszSejb" role="speaker">
  91 + <persName>S. Tadeusz Sejb</persName>
  92 + </person>
  93 + <person xml:id="STrockenheim" role="speaker">
  94 + <persName>S. Trockenheim</persName>
  95 + </person>
  96 + <person xml:id="SksWalentyPuchała" role="speaker">
  97 + <persName>S. ks. Walenty Puchała</persName>
  98 + </person>
  99 + <person xml:id="SŚliwiński" role="speaker">
  100 + <persName>S. Śliwiński</persName>
  101 + </person>
  102 + <person xml:id="SekretarzsTerlikowski" role="speaker">
  103 + <persName>Sekretarz s. Terlikowski</persName>
  104 + </person>
  105 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  106 + <persName>Komentarz</persName>
  107 + </person>
  108 + </particDesc>
  109 + </profileDesc>
  110 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00004-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 12 min. 5.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.)</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Od pana Prezesa Rady Ministrów otrzymałem dnia 29 listopada r. b. następujące zarządzenie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej:</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">„Zarządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o otwarciu sesji zwyczajnej Senatu.</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Na podstawie art. 12 pkt. c) ustawy konstytucyjnej otwieram z dniem dzisiejszym sesję zwyczajną Senatu.</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Warszawa, dnia 29 listopada 1935 r.</u>
  17 + <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Prezydent Rzeczypospolitej (—) I. Mościcki.</u>
  18 + <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Prezes Rady Ministrów (—) M. Kościałkowski”.</u>
  19 + <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Na podstawie powyższego zarządzenia zwołałem dzisiejsze posiedzenie Senatu z porządkiem dziennym, który został Panom Senatorom doręczony.</u>
  20 + <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Jako sekretarzy zapraszam pp. senatorów: Plocka i Terlikowskiego. Protokół prowadzi s. Terlikowski.</u>
  21 + <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Protokół 2 posiedzenia Senatu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów; protokół 3 posiedzenia Senatu jest do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
  22 + <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">Od p. Prezesa Rady Ministrów otrzymałem dnia 5 grudnia r. b. pismo z zawiadomieniem o zwolnieniu p. prof. Konstantego Chylińskiego z kierownictwa Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i mianowaniu senatora prof. Wojciecha Świętosławskiego Ministrem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
  23 + <u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">Od p. Prezesa Najwyższej Izby Kontroli otrzymałem dnia 6 grudnia r. b. „Uwagi Kontroli Państwowej o zamknięciach rachunków Państwa i wykonaniu budżetu za 1933/34 r.”. Uwagi te są do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
  24 + <u xml:id="u-2.11" who="#Marszałek">Dnia 12 listopada r. b. otrzymałem od s. Stanisława Tora pismo z zawiadomieniem o zrzeczeniu się mandatu senatorskiego, zaś dnia 3 grudnia r. b. otrzymałem takież pismo od wicemarszałka Kazimierza Świtalskiego.</u>
  25 + <u xml:id="u-2.12" who="#Marszałek">Na tej podstawie zgodnie z art. 29 Tymczasowego Regulaminu Senatu stwierdziłem wygaśnięcie mandatów senatorskich pp. Tora i Świtalskiego, o czem podaję Izbie do wiadomości.</u>
  26 + <u xml:id="u-2.13" who="#Marszałek">Do ślubowania zgłosili się: senator ks. Walenty Puchała, który wchodzi do Senatu z wyboru Wojewódzkiego Kolegjum Wyborczego w Tarnopolu na miejsce p. Artura Maruszewskiego, oraz senator Tadeusz Sejb, który wchodzi do Senatu z wyboru Wojewódzkiego Kolegjum Wyborczego w Toruniu na miejsce p. Stanisława Tora.</u>
  27 + <u xml:id="u-2.14" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
  28 + </div>
  29 + <div xml:id="div-3">
  30 + <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
  31 + <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzsTerlikowski">„Świadom obowiązku wierności wobec Państwa Polskiego, ślubuję uroczyście i zaręczam honorem, jako senator Rzeczypospolitej, w pracy na rzecz dobra Państwa nie ustawać, a troskę o jego godność, zwartość i moc za pierwsze mieć sobie przykazanie”.</u>
  32 + </div>
  33 + <div xml:id="div-4">
  34 + <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Proszę Panów Senatorów powtórzyć słowo „ślubuję”.</u>
  35 + </div>
  36 + <div xml:id="div-5">
  37 + <u xml:id="u-5.0" who="#SksWalentyPuchała">Ślubuję.</u>
  38 + </div>
  39 + <div xml:id="div-6">
  40 + <u xml:id="u-6.0" who="#STadeuszSejb">Ślubuję.</u>
  41 + </div>
  42 + <div xml:id="div-7">
  43 + <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Proszę Panów Senatorów o zajęcie miejsc w ławach senatorskich.</u>
  44 + <u xml:id="u-7.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają swoją nieobecność w Senacie na 3 posiedzeniu senatorowie Galica i Popowicz.</u>
  45 + <u xml:id="u-7.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu na 2 dni senatorom: Maleszewskiemu, Jeszkemu, Pulnarowiczowi i Piłsudskiemu.</u>
  46 + <u xml:id="u-7.3" who="#Marszałek">Na porządku dziennym mamy wybór wicemarszałka na miejsce wicemarszałka Świtalskiego, który zrzekł się mandatu. Zgodnie z art. 16 regulaminu głosować będziemy na zgłoszonych kandydatów. Proszę o zgłaszanie kandydatur.</u>
  47 + </div>
  48 + <div xml:id="div-8">
  49 + <u xml:id="u-8.0" who="#SPetrażycki">Zgłaszam kandydaturę s. Barańskiego.</u>
  50 + </div>
  51 + <div xml:id="div-9">
  52 + <u xml:id="u-9.0" who="#SSieroszewski">S. Bobrowskiego.</u>
  53 + </div>
  54 + <div xml:id="div-10">
  55 + <u xml:id="u-10.0" who="#SGłowacki">S. Bnińskiego.</u>
  56 + </div>
  57 + <div xml:id="div-11">
  58 + <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Czy są jeszcze jakieś inne kandydatury? Nikt innych kandydatur nie zgłasza. Wobec tego przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Senatorów o wypisanie na kartach do głosowania jednego z trzech nazwisk zgłoszonych kandydatów. Proszę Panów Sekretarzy o zebranie kart do głosowania.</u>
  59 + <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Po zebraniu kart do głosowania.)</u>
  60 + <u xml:id="u-11.2" who="#Marszałek">Czy wszyscy Panowie Senatorowie oddali swe głosy? Nikt więcej się nie zgłasza. Zarządzam 10-minutową przerwę dla obliczenia głosów.</u>
  61 + <u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 12 min. 15 do godz. 12 min. 25.)</u>
  62 + <u xml:id="u-11.4" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik głosowania. Głosowało senatorów 87. Oddano ważnych głosów 81. Większość absolutna wynosi 41. S. Bobrowski otrzymał 33 głosy, s. Barański 26 głosów, s. Bniński 22 głosy. Wobec takiego wyniku wyborów, zgodnie z art. 16 regulaminu, przystępujemy do ściślejszego głosowania, skreślając z listy kandydatów nazwisko kandydata, który otrzymał najmniejszą ilość głosów. Skreślamy więc nazwisko s. Bnińskiego i będziemy głosować na pozostałych kandydatów, to znaczy na ss. Bobrowskiego i Barańskiego.</u>
  63 + <u xml:id="u-11.5" who="#Marszałek">Proszę Pana Sekretarza o zebranie kart do głosowania.</u>
  64 + <u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Po zebraniu kart do głosowania.)</u>
  65 + <u xml:id="u-11.7" who="#Marszałek">Czy wszyscy Pp. Senatorowie oddali głosy? Nikt więcej się nie zgłasza. Zarządzam przerwę 5 minutową dla obliczenia głosów.</u>
  66 + <u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 12 min. 32 do godz. 12 min. 38.)</u>
  67 + <u xml:id="u-11.9" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wynik głosowania: Głosowało 88 senatorów, ważnych głosów oddano 83, większość absolutna wynosi 42. S. Barański otrzymał 46 głosów, s. Bobrowski 37 głosów. Wobec takiego wyniku głosowania stwierdzam, że został wybrany na wicemarszałka s. Barański. Czy Pan Senator przyjmuje wybór?</u>
  68 + </div>
  69 + <div xml:id="div-12">
  70 + <u xml:id="u-12.0" who="#SBarański">Przyjmuję.</u>
  71 + </div>
  72 + <div xml:id="div-13">
  73 + <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego, t. j. do wyboru komisyj.</u>
  74 + <u xml:id="u-13.1" who="#Marszałek">Zgodnie z art. 18 regulaminu proponuje Wysokiej Izbie wyłonienie komisyj na okres bieżącej sesji. Proponuję dziś wybrać 10 komisyj tak, by nie było potrzeba, w miarę napływającego materjału ustawodawczego, zwoływać posiedzeń plenarnych wyłącznie dla wyboru poszczególnych komisyj. Wybranie tych komisyj nie wyklucza jednak możliwości wyłaniania innych komisyj, jeżeliby zachodziła tego potrzeba. Dziś proponuję wybrać komisje, których tytuły, liczbę członków i zasadnicze dziedziny pracy odczytam Panom. Zaznaczam przytem, że możliwe jest, iż niektóre ustawy przekazywać będę do wspólnego rozpatrywania dwu komisjom. Liczbę członków, proponowaną do poszczególnych komisyj, oparłem zarówno na przewidywaniu przedmiotu prac ustawodawczych, jak i na rozważeniu zainteresowań i specjalności poszczególnych panów senatorów.</u>
  75 + <u xml:id="u-13.2" who="#Marszałek">Wybór komisyj proponuję na okres tylko tej sesji. Dlatego też podziału pracy, jakiego dziś dokonamy, nie należy traktować jako przesądzenie na stałe przedmiotu głównych prac w Izbie każdego z panów senatorów. Po odbyciu tej sesji będziemy mogli na podstawie pewnego doświadczenia dokonać nowego przegrupowania. Uważam nawet zmiany w składzie poszczególnych komisyj w przyszłości za wskazane, by członkowie komisji nie stawali się wyłącznymi znawcami w Izbie danych dziedzin ustawodawstwa.</u>
  76 + <u xml:id="u-13.3" who="#Marszałek">Proponuję wybrać następujące komisje:</u>
  77 + <u xml:id="u-13.4" who="#Marszałek">Komisję Budżetową dla budżetu na okres 1936/37, ustaw o kredytach dodatkowych i spraw, dotyczących kredytu i majątku państwowego, złożoną z 25 członków.</u>
  78 + <u xml:id="u-13.5" who="#Marszałek">Komisję Administracyjną dla spraw administracji rządowej i samorządu terytorjalnego i gospodarczego, złożoną z 20 członków.</u>
  79 + <u xml:id="u-13.6" who="#Marszałek">Komisję Spraw Zagranicznych dla spraw, dotyczących stosunków Polski z innemi państwami, złożoną z 15 członków.</u>
  80 + <u xml:id="u-13.7" who="#Marszałek">Komisję Wojskową dla spraw, dotyczących wojska i przygotowania do obrony kraju, złożoną z 10 członków.</u>
  81 + <u xml:id="u-13.8" who="#Marszałek">Komisję Prawniczą dla spraw, dotyczących wymiaru sprawiedliwości, prawa cywilnego, karnego, handlowego, postępowania sądowego, oraz spraw ustrojowych, których uregulowania wymaga Konstytucja, złożoną z 20 członków.</u>
  82 + <u xml:id="u-13.9" who="#Marszałek">Komisję Gospodarczo-Skarbową dla spraw skarbowych, finansowych, gospodarczych i spółdzielczych, złożoną z 20 członków.</u>
  83 + <u xml:id="u-13.10" who="#Marszałek">Komisję Komunikacyjną dla spraw, dotyczących kolei, dróg kołowych, wodnych i lotnictwa cywilnego, oraz poczt i telegrafów, złożoną z 10 członków.</u>
  84 + <u xml:id="u-13.11" who="#Marszałek">Komisję Oświatową dla spraw nauki i nauczania, kultury i sztuki, złożoną z 20 członków.</u>
  85 + <u xml:id="u-13.12" who="#Marszałek">Komisję Opieki Społecznej dla spraw, dotyczących opieki społecznej, ubezpieczeń społecznych, ochrony pracy i zdrowia, złożoną z 10 członków.</u>
  86 + <u xml:id="u-13.13" who="#Marszałek">Komisję Regulaminową dla spraw, przewidzianych w art. 41, 42 i 44 Konstytucji, złożoną z 10 członków.</u>
  87 + <u xml:id="u-13.14" who="#Marszałek">Zaznaczam, że zakres działania poszczególnych komisyj, który Panom przedstawiłem, ma charakter ramowy, a nie ma na celu pełnego i szczegółowego ujęcia.</u>
  88 + <u xml:id="u-13.15" who="#Marszałek">Musimy ustalić najpierw liczbę członków w poszczególnych komisjach. Czy są w tej sprawie jakieś inne wnioski?</u>
  89 + <u xml:id="u-13.16" who="#komentarz">(S. Olewiński: Proponuję, ażeby wybrać do Komisji Budżetowej zastępców.)</u>
  90 + <u xml:id="u-13.17" who="#Marszałek">Teraz mówimy o ilości członków komisyj. Czy jest jakiś inny wniosek, dotyczący liczby członków komisyj? Wniosków nie słyszę, wobec tego uważam, że Wysoki Senat przyjął proponowaną przeze mnie liczbę członków każdej komisji.</u>
  91 + <u xml:id="u-13.18" who="#Marszałek">Przystąpimy teraz do wyboru członków komisyj.</u>
  92 + <u xml:id="u-13.19" who="#Marszałek">Aby ułatwić Panom zorjentowanie się w głosowaniu, zarządzę wybór jednoczesny do wszystkich komisyj tak, by Panowie dobierając nazwiska, mogli mieć na oku całość.</u>
  93 + <u xml:id="u-13.20" who="#Marszałek">Moją propozycję, co do podziału na komisje mają Panowie w rozdanych odbitkach. Ze względu na ilość komisyj i kwalifikacje poszczególnych panów senatorów, zmuszony jestem proponować niektórych panów aż do trzech komisyj. Z reguły jednak proponuję dla każdego z panów jedną, najwyżej dwie komisję, licząc się z tem, że praca w komisji wymaga gruntownego przygotowania, a zadania, związane z piastowaniem mandatów nie ograniczają się do pracy ustawodawczej.</u>
  94 + <u xml:id="u-13.21" who="#Marszałek">Propozycję, którą Panom przedkładam, oparłem, o ile to było możliwe, na uwzględnieniu zainteresowań i znajomości spraw poszczególnych panów senatorów oraz kierowałem się zasadą sprawiedliwości i dążności do współpracy całego Senatu. Propozycję moją zechcą Panowie Senatorowie rozpatrzeć, biorąc pod uwagę tę właśnie zasadę. Z tem zastrzeżeniem nie mam nic przeciw takim lub innym przesunięciom z jednej komisji do drugiej.</u>
  95 + <u xml:id="u-13.22" who="#Marszałek">Głosować proszę w ten sposób, jak głosowaliśmy już poprzednio przy wyborze komisji, mianowicie każdy z Panów skreśla i dopisuje według swego uznania nazwiska na kartce, zawierającej moją propozycję. Przypominam jednak, że ilość ogólna nazwisk nie może przekraczać liczby osób, przewidywanych do każdej komisji, bo inaczej oddana kartka będzie uznana za nieważną. Proszę Panów oddać jednocześnie kartki do wszystkich komisyj. Po głosowaniu zarządzę dłuższą przerwę dla obliczenia głosów. Po przerwie przedstawię wyniki głosowania i przystąpimy do ewentualnych wyborów uzupełniających. Przy tych wyborach będziemy znów głosować nad kandydatami do wszystkich komisyj tak, by nie tracić przy głosowaniu obrazu całości.</u>
  96 + <u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(S. Malski: Stawiam wniosek o zarządzenie 10-minutowej przerwy, celem porozumienia się co do przesunięć z jednej komisji do drugiej.)</u>
  97 + <u xml:id="u-13.24" who="#Marszałek">Zarządzam więc 10-minutową przerwę.</u>
  98 + <u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 12 min 48 do godz. 12 min. 58.)</u>
  99 + <u xml:id="u-13.26" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do ustalania kandydatur. Czy są kandydatury do Komisji Budżetowej?</u>
  100 + </div>
  101 + <div xml:id="div-14">
  102 + <u xml:id="u-14.0" who="#SMalski">Zgłaszam dodatkowych kandydatów senatorów: Ehrenkreutza Stefana, Jeszkego Witolda, Lechnickiego Felicjana, Lewandowskiego Jana, Olewińskiego Piotra i Śliwińskiego Artura.</u>
  103 + </div>
  104 + <div xml:id="div-15">
  105 + <u xml:id="u-15.0" who="#SŚliwiński">Ja jestem w innej komisji.</u>
  106 + </div>
  107 + <div xml:id="div-16">
  108 + <u xml:id="u-16.0" who="#STrockenheim">Zgłaszam kandydaturę s. Schorra.</u>
  109 + </div>
  110 + <div xml:id="div-17">
  111 + <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Więcej kandydatów do Komisji Budżetowej niema. Przystępujemy do następnej komisji — Administracyjnej. Kto ma jakie kandydatury do tej komisji? Nikt kandydatur nie zgłasza.</u>
  112 + <u xml:id="u-17.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnej komisji — Spraw Zagranicznych. Kto ma jakie kandydatury do tej komisji?</u>
  113 + </div>
  114 + <div xml:id="div-18">
  115 + <u xml:id="u-18.0" who="#SOlewiński">Zgłaszam kandydatury senatorów: Chrzanowskiego, Jeszkego i Kornkego.</u>
  116 + </div>
  117 + <div xml:id="div-19">
  118 + <u xml:id="u-19.0" who="#SJaroszewiczowa">Zgłaszam kandydaturę s. Beczkowicza.</u>
  119 + </div>
  120 + <div xml:id="div-20">
  121 + <u xml:id="u-20.0" who="#SPawlikowski">Zgłaszam kandydaturę s. Łuckiego.</u>
  122 + </div>
  123 + <div xml:id="div-21">
  124 + <u xml:id="u-21.0" who="#SPetrażycki">Zgłaszam kandydaturę s. Osińskiego.</u>
  125 + </div>
  126 + <div xml:id="div-22">
  127 + <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">S. Osiński już jest na liście.</u>
  128 + </div>
  129 + <div xml:id="div-23">
  130 + <u xml:id="u-23.0" who="#SPetrażycki">W takim razie zgłaszam kandydaturę s. Popowicza.</u>
  131 + </div>
  132 + <div xml:id="div-24">
  133 + <u xml:id="u-24.0" who="#SKratowska">Zgłaszam kandydaturę s. Siedleckiego.</u>
  134 + </div>
  135 + <div xml:id="div-25">
  136 + <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Więcej kandydatur do tej komisji niema. Przystępujemy wobec tego do Komisji Spraw Wojskowych. Kto ma jakie kandydatury do tej komisji?</u>
  137 + </div>
  138 + <div xml:id="div-26">
  139 + <u xml:id="u-26.0" who="#SPetrażycki">Zgłaszam kandydaturę s. Macieszyny.</u>
  140 + </div>
  141 + <div xml:id="div-27">
  142 + <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Więcej kandydatur do tej komisji niema. Przystępujemy do następnej komisji — Prawniczej. Kto ma jakie kandydatury do tej komisji? Niema żadnych. Przystępujemy wobec tego do Komisji Gospodarczo-Skarbowej. Kto ma jakie kandydatury do tej komisji?</u>
  143 + </div>
  144 + <div xml:id="div-28">
  145 + <u xml:id="u-28.0" who="#SPetrażycki">Zgłaszam kandydaturę s. Wróblewskiego.</u>
  146 + </div>
  147 + <div xml:id="div-29">
  148 + <u xml:id="u-29.0" who="#SLechnicki">Zgłaszam kandydaturę s. Olewińskiego i s. Siudowskiego.</u>
  149 + </div>
  150 + <div xml:id="div-30">
  151 + <u xml:id="u-30.0" who="#SMaciejewski">Zgłaszam kandydaturę s. Głowackiego.</u>
  152 + </div>
  153 + <div xml:id="div-31">
  154 + <u xml:id="u-31.0" who="#SMasłow">Zgłaszam kandydaturę s. Wołoszynowskiego.</u>
  155 + </div>
  156 + <div xml:id="div-32">
  157 + <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Jakie są kandydatury do Komisji Oświatowej?</u>
  158 + </div>
  159 + <div xml:id="div-33">
  160 + <u xml:id="u-33.0" who="#SRadziwiłł">Zgłaszam kandydaturę ss. Maciejewskiego i Rostworowskiego.</u>
  161 + </div>
  162 + <div xml:id="div-34">
  163 + <u xml:id="u-34.0" who="#SRóg">S. Petrażyckiego.</u>
  164 + </div>
  165 + <div xml:id="div-35">
  166 + <u xml:id="u-35.0" who="#SPetrażycki">S. Osińskiego.</u>
  167 + </div>
  168 + <div xml:id="div-36">
  169 + <u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Jakie są kandydatury do Komisji Komunikacyjnej. Nikt kandydatur nie zgłasza.</u>
  170 + <u xml:id="u-36.1" who="#Marszałek">Do Komisji Opieki Społecznej?</u>
  171 + </div>
  172 + <div xml:id="div-37">
  173 + <u xml:id="u-37.0" who="#SGrajek">S. Maciejewskiego.</u>
  174 + </div>
  175 + <div xml:id="div-38">
  176 + <u xml:id="u-38.0" who="#SSchorr">S. Trockenheima.</u>
  177 + </div>
  178 + <div xml:id="div-39">
  179 + <u xml:id="u-39.0" who="#SPetrażycki">S. Bnińskiego.</u>
  180 + </div>
  181 + <div xml:id="div-40">
  182 + <u xml:id="u-40.0" who="#SPawlikowski">S. ks. Łobodycza.</u>
  183 + </div>
  184 + <div xml:id="div-41">
  185 + <u xml:id="u-41.0" who="#SSiedlecki">S. Kratowskiej.</u>
  186 + </div>
  187 + <div xml:id="div-42">
  188 + <u xml:id="u-42.0" who="#SKudelska">S. Zbierskiego.</u>
  189 + </div>
  190 + <div xml:id="div-43">
  191 + <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Czy do Komisji Regulaminowej zgłaszają pp. Senatorowie jakieś kandydatury? Nikt kandydatur nie zgłasza.</u>
  192 + <u xml:id="u-43.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie kandydatur zgłoszonych do poszczególnych komisyj.</u>
  193 + </div>
  194 + <div xml:id="div-44">
  195 + <u xml:id="u-44.0" who="#komentarz">(czyta;)</u>
  196 + <u xml:id="u-44.1" who="#SekretarzsTerlikowski">Do Komisji Budżetowej — ss. Ehrenkreutza, Jeszkego, Lechnickiego, Lewandowskiego, Olewińskiego, Śliwińskiego i Schorra.</u>
  197 + <u xml:id="u-44.2" who="#SekretarzsTerlikowski">Do Komisji Spraw Zagranicznych — ss. Jeszkego, Komkego, Beczkowicza, Łuckiego, Popowicza, Siedleckiego...</u>
  198 + <u xml:id="u-44.3" who="#komentarz">(S. Olewiński: I s. Chrzanowskiego.)</u>
  199 + <u xml:id="u-44.4" who="#SekretarzsTerlikowski">... i s. Chrzanowskiego.</u>
  200 + <u xml:id="u-44.5" who="#SekretarzsTerlikowski">Do Komisji Wojskowej — s. Macieszyny.</u>
  201 + <u xml:id="u-44.6" who="#SekretarzsTerlikowski">Do Komisji Gospodarczo-Skarbowej — ss. Wróblewskiego, Olewińskiego, Siudowskiego, Głowackiego...</u>
  202 + <u xml:id="u-44.7" who="#komentarz">(S. Masłow: Proponowałem s. Wołoszynowskiego.)</u>
  203 + <u xml:id="u-44.8" who="#SekretarzsTerlikowski">... i s. Wołoszynowskiego.</u>
  204 + <u xml:id="u-44.9" who="#SekretarzsTerlikowski">Do Komisji Oświatowej — ss. Maciejewskiego, Rostworowskiego, Petrażyckiego i Osińskiego.</u>
  205 + <u xml:id="u-44.10" who="#SekretarzsTerlikowski">Do Komisji Opieki Społecznej — ss. Trockenheima, Maciejewskiego, Bnińskiego, ks. Łobodycza, Kratowskiej i Zbierskiego.</u>
  206 + </div>
  207 + <div xml:id="div-45">
  208 + <u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Nie będziemy głosować nad komisjami, do których nie zostały zgłoszone dodatkowe kandydatury, a mianowicie: do Komisji Regulaminowej, Komunikacyjnej, Prawniczej i Administracyjnej.</u>
  209 + <u xml:id="u-45.1" who="#Marszałek">Proszę Panów Sekretarzy o zebranie kart do głosowania.</u>
  210 + <u xml:id="u-45.2" who="#komentarz">(Po zebraniu kart do głosowania.)</u>
  211 + <u xml:id="u-45.3" who="#Marszałek">Czy wszyscy Panowie oddali głosy? Proszę Panów Sekretarzy: Dąbkowskiego, Jaroszewiczową, Masłowa, Olewińskiego, a oprócz tego s. Bispinga i s. Lewandowskiego o pomoc w prezydjum przy obliczaniu głosów.</u>
  212 + <u xml:id="u-45.4" who="#Marszałek">Proszę pp. Sekretarzy natychmiast po zarządzeniu przerwy do sali Komisji Budżetowej.</u>
  213 + <u xml:id="u-45.5" who="#komentarz">(S. Osiński: Poruszona była kwestja zastępców.)</u>
  214 + <u xml:id="u-45.6" who="#Marszałek">Głos ma s. Osiński.</u>
  215 + </div>
  216 + <div xml:id="div-46">
  217 + <u xml:id="u-46.0" who="#SOsiński">Może być wypadek taki, że z komisji ubędzie jakiś senator, a kwestja obsadzenia miejsc wakujących nie jest rozwiązana. Czy nie możnaby jej rozwiązać w ten sposób, ażeby wakujące miejsce było obsadzane przez p. Marszałka, naturalnie po porozumieniu się z senatorem kandydatem, ażeby nie było pustki.</u>
  218 + </div>
  219 + <div xml:id="div-47">
  220 + <u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Pan Senator stawia taki wniosek, że w razie gdyby senator, wybrany do komisji dla jakiegoś powodu nie mógł spełniać swoich obowiązków, gdyby się np. zrzekł mandatu lub obłożnie zachorował, to wówczas, aby Marszałek wyznaczał na jego miejsce innego senatora po porozumieniu się z danym kandydatem, a to w celu zachowania ciągłości pracy.</u>
  221 + </div>
  222 + <div xml:id="div-48">
  223 + <u xml:id="u-48.0" who="#SPetrażycki">Mam wątpliwości, czy to byłoby zgodne z regulaminem. Według regulaminu członek komisji musi być wybierany, a nie może być naznaczany.</u>
  224 + </div>
  225 + <div xml:id="div-49">
  226 + <u xml:id="u-49.0" who="#Marszałek">Rozumiem wniosek p. s. Osińskiego w ten sposób, że ażeby nie zwoływać posiedzenia Senatu dla wyboru jednego członka komisji. Marszałek na czas do najbliższego plenarnego posiedzenia Senatu wyznaczy prowizorycznie nowego członka komisji aż do zatwierdzenia go lub ewentualnej zmiany przez Senat na plenum.</u>
  227 + </div>
  228 + <div xml:id="div-50">
  229 + <u xml:id="u-50.0" who="#SLewandowski">Poprawka do wniosku: Marszałek wyznacza następnego z kandydatów, który ma największą ilość głosów, otrzymanych przy tych wyborach.</u>
  230 + </div>
  231 + <div xml:id="div-51">
  232 + <u xml:id="u-51.0" who="#Marszałek">Pan Senator Petrażycki obstaje przy swoich wątpliwościach?</u>
  233 + <u xml:id="u-51.1" who="#komentarz">(S. Petrażycki: Tak.)</u>
  234 + <u xml:id="u-51.2" who="#Marszałek">Podczas przerwy zastanowię się tak nad samym wnioskiem, jak i nad wątpliwościami, jakie wzbudził i po przerwie ogłoszę decyzję.</u>
  235 + <u xml:id="u-51.3" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godz. 16.</u>
  236 + <u xml:id="u-51.4" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 18 do godz. 16 min. 10.)</u>
  237 + <u xml:id="u-51.5" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Ogłaszam wyniki głosowania.</u>
  238 + <u xml:id="u-51.6" who="#Marszałek">Do Komisji Budżetowej, głosowało 87 senatorów. Ważnych głosów oddano 86. Bezwzględna większość wynosi 44. Poszczególni senatorowie otrzymali: Barański 86 głosów, Beczkowicz 86, Bisping 78, Bobrowski 86, Dąbkowski 86, Evert 86, Fudakowski 76, Gwiżdż 84, Heiman-Jarecki 78, Karszo-Siedlewski 76, Kleszczyński 83, Kozłowski 65, Lipiński 82, Łucki 85, Macieszyna 85, Malinowski Marjan 86, Malski 79, Pawelec 84, Radziwiłł 75, Rdutowski 82, Rostworowski 81, Rudowski 86, Terlikowski 86, Wróblewski 84, Zarzycki 86, Olewiński 10, Śliwiński 4, Ehrenkreutz 6, Lechnicki 13, Jeszke 11, Lewandowski 8, Schorr 8.</u>
  239 + <u xml:id="u-51.7" who="#Marszałek">Bezwzględną większość otrzymało pierwszych 25 senatorów, których przeczytałem, a zatem do komisji w tem głosowaniu zostali wybrani senatorowie: Barański, Beczkowicz, Bisping, Bobrowski, Dąbkowski, Evert, Fudakowski, Gwiżdż, Heiman-Jarecki, Karszo-Siedlewski, Kleszczyński, Kozłowski, Lipiński, Łucki, Macieszyna, Malinowski Marjan, Malski, Pawelec, Radziwiłł, Rdułtowski, Rostworowski, Rudowski, Terlikowski, Wróblewski i Zarzycki.</u>
  240 + <u xml:id="u-51.8" who="#Marszałek">Do Komisji Administracyjnej wybrani zostali bez głosowania zgodnie z art. 21 ust. 6 regulaminu Senatorowie przeze mnie proponowani.</u>
  241 + <u xml:id="u-51.9" who="#Marszałek">Wynik głosowania do Komisji Spraw Zagranicznych. Głosowało 87 senatorów. Ważnych głosów oddano 86. Bezwzględna większość wynosi 44. Poszczególni senatorowie otrzymali: s. Bisping głosów 74, s. Fudakowski — 77, s. Jaroszewiczowa — 86, s. Jędrzejewicz — 82, s. Kwaśniewski — 80, s. Lubomirski — 80, s. Makowski — 82, s. Malski — 81, s. Osiński — 85, s. dr. Pawelec — 86, s. Radziwiłł — 78, s. Rostworowski — 82, s. Róg — 85, s. Sieroszewski — 86, s. Wołoszynowski — 86, s. Jeszke — 14, s. Beczkowicz — 14, s. Kornke — 8, s. Łucki — 7, s. Siedlecki — 5, s. Chrzanowski — 2, s. Popowicz — 1, s. Ehrenkreutz — 1. Wybrani zostali do komisji ci senatorowie, którzy otrzymali bezwzględną większość, a więc pierwszych i 5.</u>
  242 + <u xml:id="u-51.10" who="#Marszałek">Wynik głosowania do Komisji Wojskowej. Głosowało 87 senatorów. Ważnych głosów oddano 87. Bezwzględna większość wynosi 44. Poszczególni senatorowie otrzymali: s. dr. Bobrowski głosów 87, s. Galica — 87, s. Kudelska — 85, s. Maleszewski — 82, s. Osiński — 87, s. Petrażycki — 83, s. Popowicz — 87, s. Ryszka — 87, s. Taube — 86, s. dr. Zarzycki — 87, s. Macieszyna — 10.</u>
  243 + <u xml:id="u-51.11" who="#Marszałek">Do Komisji Prawniczej zgodnie z art. 21 ust. 6 regulaminu zostali wybrani bez głosowania senatorowie przeze mnie proponowani.</u>
  244 + <u xml:id="u-51.12" who="#Marszałek">Do Komisji Gospodarczo-Skarbowej — głosowało 87 senatorów, ważnych głosów oddano 87, bezwzględna większość wynosi 44.</u>
  245 + <u xml:id="u-51.13" who="#Marszałek">Poszczególni senatorowie otrzymali: s. Algajer — głosów 87, s. Bniński — 82, s. Fudakowski 82, s. Grajek — 87, s. Hasbach — 82, s. Karszo-Siedlewski — 83, s. Kleszczyński — 85, s. Kornke — 87, s. dr. Kozłowski — 74, s. Lechnicki 86, s. Leszczyński — 84, s. Lewandowski — 87, s. Maciejewski — 87, s. Malinowski Maks. — 86, s. Pawlikowski — 87, s. Plocek — 87, s. Serożyński — 87, s. Siemiątkowski — 86, s. Trockenheim — 80, s. dr. Zarzycki — 87, s. dr. Wróblewski — 6, s. Olewiński — 8, Siudowski — 10, s. Głowacki — 7 i s. Wołoszynowski — 3.</u>
  246 + <u xml:id="u-51.14" who="#Marszałek">Dwudziestu pierwszych senatorów zostało wybranych do Komisji Gospodarczo-Skarbowej bezwzględną większością głosów.</u>
  247 + <u xml:id="u-51.15" who="#Marszałek">Do Komisji Oświatowej głosowało 86 senatorów, ważnych głosów oddano 85, bezwzględna większość wynosi 43.</u>
  248 + <u xml:id="u-51.16" who="#Marszałek">Poszczególni senatorowie otrzymali: s. Bniński — głosów 79, s. Chrzanowski — 85, s. dr. Domaszewicz — 85, s. dr. Ehrenkreutz — 83, s. dr. Fleszarowa — 73, s. Jastrzębowski — 85, s. Jędrzejewicz — 73, s. Kratowska — 85, s. Kudelska — 84, s. ks. Łobodycz — 85, s. dr. Michałowicz — 85, s. dr. Miklaszewski — 85, s. Młodkowski — 84, s. Rydel — 84, s. dr. Schorr — 61, s. Sejb — 84, s. Sieroszewski — 82, s. Wiesner — 82, s. dr. Wróblewski — 85, s. Zbierski — 84, s. Maciejewski — 19, s. Rostworowski — 20, s. Petrażycki — 14, s. Osiński — 7.</u>
  249 + <u xml:id="u-51.17" who="#Marszałek">Dwudziestu pierwszych senatorów zostało wybranych do Komisji Oświatowej bezwzględną większością głosów.</u>
  250 + <u xml:id="u-51.18" who="#Marszałek">Do Komisji Komunikacyjnej wybrani zostali bez głosowania zgodnie z art. 21 ust. 6 regulaminu senatorowie, przeze mnie proponowani.</u>
  251 + <u xml:id="u-51.19" who="#Marszałek">Do Komisji Opieki Społecznej głosowało 87 senatorów. Ważnych głosów oddano 87. Bezwzględna większość wynosi 44. Poszczególni senatorowie otrzymali: s. dr. Bobrowski — S2 głosy, s. Cholewicki — 81, s. dr. Domaszewicz — 86, s. Dworakowski — 74, s. Jaroszewiczowa — 87, s. dr. Jeszke — 78, s. Łakiński — 84, s. dr. Michałowicz — 87, s. dr. Modrzewski — 85, s. Pulnarowicz — 83, s. Zbierski — 9, s. Kratowska — 8, s. Bniński — 8, s. Maciejewski — 8, s. ks. Łobodycz — 6, s. Trockenheim — 3.</u>
  252 + <u xml:id="u-51.20" who="#Marszałek">Bezwzględną większość otrzymało 10 pierwszych senatorów.</u>
  253 + <u xml:id="u-51.21" who="#Marszałek">Do Komisji Regulaminowej zostali wybrani bez głosowania, zgodnie z art. 21 ust. 6 Regulaminu, zaproponowani przeze mnie Senatorowie.</u>
  254 + <u xml:id="u-51.22" who="#Marszałek">W sprawie wniosku s. gen. Osińskiego, by Marszałek Senatu, w razie wakansu w komisji, wyznaczał zastępczo senatorów do czasu zebrania się Izby, komunikuję, że nie podzielam wysuniętych wątpliwości. Sprawa zastępstw rzeczywiście w Regulaminie wogóle nie jest przewidziana. Generał Osiński proponował załatwienie życiowe, które w sprzeczności z Regulaminem nie stoi. Nie chcę jednak tej sprawy przesądzać przez głosowanie, lecz zwrócę się do Komisji Regulaminowej o opinję, w jaki sposób sprawę załatwić.</u>
  255 + <u xml:id="u-51.23" who="#Marszałek">Na dzień jutrzejszy zwołuję posiedzenie wybranych dziś komisyj w celu ukonstytuowania się.</u>
  256 + <u xml:id="u-51.24" who="#Marszałek">W myśl art. 20 Tymczasowego Regulaminu każda komisja wybiera przewodniczącego, jego zastępcę i sekretarza.</u>
  257 + <u xml:id="u-51.25" who="#Marszałek">Posiedzenia komisyj odbędą się:</u>
  258 + <u xml:id="u-51.26" who="#Marszałek">Komisji Budżetowej o godz. 9 min. 30 w sali B.</u>
  259 + <u xml:id="u-51.27" who="#Marszałek">Komisji Regulaminowej o godz. 10 min. 15 w sali E.</u>
  260 + <u xml:id="u-51.28" who="#Marszałek">Komisji Oświatowej o godz. 10 min. 30 w sali C.</u>
  261 + <u xml:id="u-51.29" who="#Marszałek">Komisji Wojskowej o godz. 10 min. 45 w sali E.</u>
  262 + <u xml:id="u-51.30" who="#Marszałek">Komisji Administracyjnej o godz. 11 w sali D.</u>
  263 + <u xml:id="u-51.31" who="#Marszałek">Komisji Spraw Zagranicznych o godz. 11 min. 15 w sali C.</u>
  264 + <u xml:id="u-51.32" who="#Marszałek">Komisji Opieki Społecznej o godz. 11 min. 30 w sali E.</u>
  265 + <u xml:id="u-51.33" who="#Marszałek">Komisji Prawniczej o godz. 11 min. 45 w sali D.</u>
  266 + <u xml:id="u-51.34" who="#Marszałek">Komisji Komunikacyjnej o godz. 12 w sali C.</u>
  267 + <u xml:id="u-51.35" who="#Marszałek">Komisji Gospodarczo-Skarbowej o godz. 12 min. 15 w sali B.</u>
  268 + <u xml:id="u-51.36" who="#Marszałek">Proszę Panów!</u>
  269 + <u xml:id="u-51.37" who="#Marszałek">Z podziału kompetencji władz naczelnych w Państwie wynika ogólnie obowiązująca zasada, by parlamentarzyści nie ingerowali w sprawy, należące do zakresu działania administracji. Pragnę podkreślić, że przestrzeganie tej zasady uważam za bezwzględny obowiązek wszystkich Panów Senatorów. Dbałość już nietylko o poszanowanie prawa, ale o wysoki poziom obyczajów w życiu państwowem musi być wspólnym celem nas wszystkich.</u>
  270 + <u xml:id="u-51.38" who="#Marszałek">Z drugiej strony zadaniem Panów Senatorów jest troska o to, by organa państwowe do najniższych szczebli włącznie działały rozumnie i sprawiedliwie, by możliwie usuwać zjawisko krzywdy. Parlament jest trybuną kontroli i dlatego musi znajdywać odpowiednie formy, by bez szkody dla całości interesu państwowego przeprowadzać właściwą krytykę.</u>
  271 + <u xml:id="u-51.39" who="#Marszałek">Formą dostępną dla każdego z Panów Senatorów są: przemówienia z trybuny, w szczególności przy debacie budżetowej, interpelacje oraz bezpośrednie podawanie do wiadomości czynników rządowych dostrzeganych braków, błędów, czy nadużyć.</u>
  272 + <u xml:id="u-51.40" who="#Marszałek">Aby ułatwić Panom Senatorom tę ostatnią formę, a uchronić ich od ewentualnych kolizyj z art. 27 Regulaminu, będziemy w Prezydjum Senatu bezpośrednio załatwiali tego rodzaju sprawy. Porozumiałem się co do tego z Panem Premjerem i w razie potrzeby proszę Panów Senatorów zwracać się do Prezydjum Senatu.</u>
  273 + </div>
  274 + <div xml:id="div-52">
  275 + <u xml:id="u-52.0" who="#SMalski">Panie Marszałku, proszę o głos.</u>
  276 + </div>
  277 + <div xml:id="div-53">
  278 + <u xml:id="u-53.0" who="#Marszałek">W jakiej sprawie?</u>
  279 + </div>
  280 + <div xml:id="div-54">
  281 + <u xml:id="u-54.0" who="#SMalski">W sprawie wniosku, złożonego na przedpołudniowem posiedzeniu przez p. Olewińskiego. Wniosek ten tyczy się wybrania zastępców do Komisji Budżetowej. Uważam, że wniosek ten należałoby poddać pod głosowanie.</u>
  282 + </div>
  283 + <div xml:id="div-55">
  284 + <u xml:id="u-55.0" who="#Marszałek">To nie jest przewidziane w Regulaminie i wywołało tutaj wątpliwości, wobec tego poddać tego wniosku pod głosowanie nie mogę.</u>
  285 + </div>
  286 + <div xml:id="div-56">
  287 + <u xml:id="u-56.0" who="#SMalski">Sejm nie miał zastrzeżeń.</u>
  288 + </div>
  289 + <div xml:id="div-57">
  290 + <u xml:id="u-57.0" who="#Marszałek">Regulamin o tem nic nie mówi. Istnieją wątpliwości co do tego i dlatego nie mogę poddać tego wniosku pod głosowanie.</u>
  291 + </div>
  292 + <div xml:id="div-58">
  293 + <u xml:id="u-58.0" who="#SMalski">Panie Marszałku, dlatego proszę o skierowanie tego wniosku również do Ko misji Regulaminowej.</u>
  294 + </div>
  295 + <div xml:id="div-59">
  296 + <u xml:id="u-59.0" who="#Marszałek">To jest inna sprawa.</u>
  297 + <u xml:id="u-59.1" who="#Marszałek">Najbliższe posiedzenie plenarne odbędzie się w piątek dnia 20 grudnia. Porządek dzienny będzie Panom Senatorom doręczony pod adresami warszawskiemi.</u>
  298 + <u xml:id="u-59.2" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
  299 + <u xml:id="u-59.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 16 min. 23.)</u>
  300 + </div>
  301 + </body>
  302 + </text>
  303 + </TEI>
  304 +</teiCorpus>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00005-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00005-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 5)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 5)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">5</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_005_000004788.odt</note>
  21 + <date>1935-12-20</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="MinisterSprawiedliwościMichałowski" role="speaker">
  31 + <persName>Minister Sprawiedliwości Michałowski</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="SBisping" role="speaker">
  34 + <persName>S. Bisping</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SFudakowski" role="speaker">
  37 + <persName>S. Fudakowski</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SGołuchowski" role="speaker">
  40 + <persName>S. Gołuchowski</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="SHorbaczewski" role="speaker">
  43 + <persName>S. Horbaczewski</persName>
  44 + </person>
  45 + <person xml:id="SJastrzębowski" role="speaker">
  46 + <persName>S. Jastrzębowski</persName>
  47 + </person>
  48 + <person xml:id="SJeszke" role="speaker">
  49 + <persName>S. Jeszke</persName>
  50 + </person>
  51 + <person xml:id="SJędrzejewicz" role="speaker">
  52 + <persName>S. Jędrzejewicz</persName>
  53 + </person>
  54 + <person xml:id="SKwaśniewski" role="speaker">
  55 + <persName>S. Kwaśniewski</persName>
  56 + </person>
  57 + <person xml:id="SMakowski" role="speaker">
  58 + <persName>S. Makowski</persName>
  59 + </person>
  60 + <person xml:id="SMalski" role="speaker">
  61 + <persName>S. Malski</persName>
  62 + </person>
  63 + <person xml:id="SMarjanMalinowski" role="speaker">
  64 + <persName>S. Marjan Malinowski</persName>
  65 + </person>
  66 + <person xml:id="SPetrażycki" role="speaker">
  67 + <persName>S. Petrażycki</persName>
  68 + </person>
  69 + <person xml:id="SRadziwiłł" role="speaker">
  70 + <persName>S. Radziwiłł</persName>
  71 + </person>
  72 + <person xml:id="SRostworowski" role="speaker">
  73 + <persName>S. Rostworowski</persName>
  74 + </person>
  75 + <person xml:id="SRóg" role="speaker">
  76 + <persName>S. Róg</persName>
  77 + </person>
  78 + <person xml:id="SSchorr" role="speaker">
  79 + <persName>S. Schorr</persName>
  80 + </person>
  81 + <person xml:id="SSiemiątkowski" role="speaker">
  82 + <persName>S. Siemiątkowski</persName>
  83 + </person>
  84 + <person xml:id="SSieroszewski" role="speaker">
  85 + <persName>S. Sieroszewski</persName>
  86 + </person>
  87 + <person xml:id="STrockenheim" role="speaker">
  88 + <persName>S. Trockenheim</persName>
  89 + </person>
  90 + <person xml:id="SksŁobodycz" role="speaker">
  91 + <persName>S. ks. Łobodycz</persName>
  92 + </person>
  93 + <person xml:id="WicemarszałekKwaśniewski" role="speaker">
  94 + <persName>Wicemarszałek Kwaśniewski</persName>
  95 + </person>
  96 + <person xml:id="WicemarszałekMakowski" role="speaker">
  97 + <persName>Wicemarszałek Makowski</persName>
  98 + </person>
  99 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  100 + <persName>Komentarz</persName>
  101 + </person>
  102 + </particDesc>
  103 + </profileDesc>
  104 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00005-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 10.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.)</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie.</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Jako sekretarzy zapraszam pp. senatorów: Dąbkowskiego i Masłowa. Protokół i listę mówców prowadzi sekretarz s. Dąbkowski.</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Protokół 3 posiedzenia Senatu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów; protokół 4 posiedzenia Senatu jest do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Wysoki Senacie! Izba nasza okryła się żałobą.</u>
  17 + <u xml:id="u-2.4" who="#komentarz">(Senatorowie wstają.)</u>
  18 + <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">W dniu 16 b. m. zmarł w Warszawie ś. p. senator Adam Piłsudski. Prochy Zmarłego odprowadziliśmy na dworzec kolejowy, by podążyły na wieczny spoczynek na cmentarz wileński na Rossie.</u>
  19 + <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Zmarły urodził się w r. 1869 w Zułowie — był młodszym bratem Wielkiego Marszałka Polski. Lata szkolne spędził w Wilnie, gdzie jednak prześladowania rusyfikatorskie przerwały mu normalny tok studjów. Dopiero w r. 1900 powraca do Wilna i rozpoczyna pracę w dziale finansów miejskich, której to pracy poświęca się do ostatnich czasów. Z przerwą wojenną pracował w tej dziedzinie na różnych szczeblach, zaczął przed wojną od buchaltera, po powstaniu Państwa Polskiego zostaje głównym buchalterem miasta, piastuje jakiś czas stanowisko delegata Ministra Skarbu przy Zarządzie Miejskim, na którem to stanowisku kładzie szczególnie niezapomniane zasługi, wykazując wielką znajomość finansów miejskich i umiejętność ich prowadzenia. W r. 1934 zostaje radnym miejskim, a później wiceprezydentem miasta. W roku bieżącym Wilno wybiera Go na swego senatora.</u>
  20 + <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Krótko zasiadał wśród nas. Na ostatniem posiedzeniu został wybrany do Komisji Administracyjnej, lecz nie danem Mu już było wnieść do naszej pracy swej wiedzy i doświadczenia w dziedzinie samorządu. Pozostanie jednak w naszej pamięci sylwetka Adama Piłsudskiego, jako symbol wielkich obywatelskich wartości. Był człowiekiem do głębi prawym, prostym i nad wyraz skromnym, nietylko nie szukał, ale unikał wszelkich zaszczytów i stanowisk — żył całkowicie pochłonięty pracą, a pracował nad tem, co najbardziej ukochał. Dlatego przetrwał przy wybranym za miodu warsztacie, kładąc całą swą duszę, szczególnie z chwilą odrodzenia Polski, w pracę dla rozwoju swego rodzinnego miasta i jego znaczenia w służbie Rzeczypospolitej.</u>
  21 + <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Tam też w Wilnie spoczął na wieki w pobliżu serca Swego Wielkiego Brata.</u>
  22 + <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">Zmarły odznaczony był Orderem Odrodzenia Polski.</u>
  23 + <u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">Cześć Jego pamięci.</u>
  24 + <u xml:id="u-2.11" who="#Marszałek">Stwierdzam, że Senat Rzeczypospolitej uczcił pamięć ś. p. senatora Adama Piłsudskiego.</u>
  25 + <u xml:id="u-2.12" who="#Marszałek">Otrzymałem dla Senatu Rzeczypospolitej liczne kondolencje.</u>
  26 + <u xml:id="u-2.13" who="#Marszałek">Nadesłali depesze z wyrazami żalu i współczucia: p. Prezes Rady Ministrów Marjan Zyndram-Kościałkowski, p. Minister Spraw Wewnętrznych Władysław Raczkiewicz, p. Minister Spraw Wojskowych gen. Kasprzycki, p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego prof. Świętosławski, p. Prezydent m. st. Warszawy i wielu innych.</u>
  27 + <u xml:id="u-2.14" who="#Marszałek">Te dowody złączenia się z żałobą Senatu Senat Rzeczypospolitej zachowa we wdzięcznej pamięci.</u>
  28 + <u xml:id="u-2.15" who="#Marszałek">W myśl art. 29 tymczasowego regulaminu Senatu stwierdzam wygaśnięcie mandatu senatorskiego ś. p. senatora Adama Piłsudskiego, o czem podaję Izbie do wiadomości.</u>
  29 + <u xml:id="u-2.16" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu na jeden dzień ss. Jaroszewiczowej, Maleszewskiemu, Mańkowskiemu, Popowiczowi i Lubomirskiemu.</u>
  30 + <u xml:id="u-2.17" who="#Marszałek">Prosi Izbę o udzielenie urlopu z powodu choroby s. Chrzanowski na 10 ani.</u>
  31 + <u xml:id="u-2.18" who="#Marszałek">Ponieważ nie słyszę sprzeciwu, uważam, że Izba zgodziła się na udzielenie tego urlopu.</u>
  32 + <u xml:id="u-2.19" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o projekcie ustawy o utworzeniu Muzeum Józefa Piłsudskiego w Belwederze (druk sejmowy nr 27 i druk senacki nr 5).</u>
  33 + <u xml:id="u-2.20" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Jastrzębowski.</u>
  34 + </div>
  35 + <div xml:id="div-3">
  36 + <u xml:id="u-3.0" who="#SJastrzębowski">Wysoka Izbo!</u>
  37 + <u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Senatorom wie wstają.)</u>
  38 + <u xml:id="u-3.2" who="#SJastrzębowski">Komisja Oświatowa na posiedzeniu w dniu 18 grudnia b. r. przyjęła jednomyślnie i bez zmian rządowy projekt ustawy o utworzeniu Muzeum Józefa Piłsudskiego w Belwederze. Ustawa ta tworzy nietylko przybytek kultu Osoby i historji Wielkiego Wodza Narodu, lecz również tworzy po wieczne czasy żywe źródło poczucia siły ducha, miłości Ojczyzny i godności Narodu.</u>
  39 + <u xml:id="u-3.3" who="#SJastrzębowski">Komisja wnosi: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu uchwalonem przez Sejm — bez zmian.</u>
  40 + </div>
  41 + <div xml:id="div-4">
  42 + <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Czy kto w tej sprawie zabiera głos? Nikt. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku komisji, zechce powstać. Stwierdzam, że Izba przyjęła wniosek komisji jednogłośnie.</u>
  43 + <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o amnestji (druki senackie nr 4 i 8).</u>
  44 + <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca ma głos s. Makowski.</u>
  45 + </div>
  46 + <div xml:id="div-5">
  47 + <u xml:id="u-5.0" who="#SMakowski">Wysoki Senacie! W imieniu Komisji Prawniczej Senatu będę wnosił o uchwalenie projektu ustawy amnestyjnej w tem brzmieniu, w jakiem została ona uchwalona przez Sejm.</u>
  48 + <u xml:id="u-5.1" who="#SMakowski">Amnestja jest to jeden z przeżytków, z przeżytków, które są w swojem założeniu bałamutne, i stąd dokoła amnestji wogóle i dokoła tej amnestji, którą obecnie uchwalać mamy, wywiązuje się dyskusja, która częstokroć schodzi na nieoczekiwane zupełnie manowce. Kiedy samowładnemu panu urodził się następca tronu, albo zdarzył się jakiś inny przyjemny wypadek w rodzinie i wypadek ten wprawił go w dobry humor, wtedy dawał ujście swoim radosnym uczuciom w ten sposób, że między innemi wypuszczał z więzień złoczyńców. Wierni poddani wiedzieli już zgóry, że skoro zbliża się np. dzień koronacji albo inny dzień uroczysty, to trzeba wtedy mocniej zaryglować drzwi i czuwać nocą, bo z więzień wyszli rzezimieszkowie. Otóż szeroki gest łaski pańskiej, dobrego usposobienia, dostarczał niejednokrotnie poddanym sporo obaw o mienie, a czasami nawet i życie. Sakramentalny zwrot: „puszcza się w niepamięć i przebacza” miał zawsze dla spokoju publicznego ujemne skutki.</u>
  49 + <u xml:id="u-5.2" who="#SMakowski">Jeżeli tak krytycznie musimy się odnosić do samej koncepcji tego przeżytku, to dlaczego jednak musimy się do niego czasem uciekać? Czemu przypisać, że ten przeżytek trwa i powraca w takich ustrojach, gdzie decyduje nie okazja, nie władca, nie kaprys samodzielnego pana, ale rozwaga ciał ustawodawczych, rozwaga rządu demokratycznego?</u>
  50 + <u xml:id="u-5.3" who="#SMakowski">Musi być zatem amnestja w swojej treści czemś więcej, niż kaprysem, jeżeli ma być uchwalona przez Izby i wykonywana nie w ramach nastrojów, nie w granicach sentymentalnego usposobienia, ale jako rezultat swobodnej pracy społecznej dla państwa.</u>
  51 + <u xml:id="u-5.4" who="#SMakowski">Przyczyny, które utrzymują byt amnestji, są dwie; obydwie dotyczą zagadnień politycznych, ale odmiennych zagadnień politycznych. Jedne mianowicie dotyczą polityki ogólnej, drugie szczególnej polityki kryminalnej.</u>
  52 + <u xml:id="u-5.5" who="#SMakowski">Polityka ogólna. O niej można mówić przy takiej amnestji, która obejmuje przedewszystkiem przestępstwa t. zw. polityczne, czyli, jak się mówi obecnie, „z pobudek politycznych”. Przypuśćmy, że w jakiemś społeczeństwie toczy się walka o jakąś zasadniczą sprawę dla życia tego społeczeństwa. Zwycięstwo przechyla się to na jedną, to na drugą stronę. W pewnym momencie ci, którzy walcząc o jakąś reformę, byli w mniejszości i byli zmuszeni do tego, aby znajdować się nawet w sprzeczności z prawem, — stają wobec faktu, przy zmianie sytuacji, że ich idea zwyciężyła. Wtedy, rzecz prosta, zwolennicy tych, którzy dochodzą do władzy, muszą udzielić amnestji swoim współbojownikom, bo tego wymaga istota sprawiedliwości. Wyobraźmy sobie inny wypadek — że nastąpił jakiś fakt doniosły w życiu politycznem narodu, fakt doniosłości tak wielkiej, że wobec niego ta właśnie zwycięska grupa czuje się w możności puścić w niepamięć drobne grzechy przeszłości. Wtedy następuje amnestja polityczna. W każdym wypadku amnestja jest likwidacją jakiegoś okresu, jakiegoś wydarzenia, jakiejś sumy wydarzeń, które zostały zakończone i nad któremi należy przejść do porządku dziennego.</u>
  53 + <u xml:id="u-5.6" who="#SMakowski">Czy, gdyby Konstytucja kwietniowa była wywalczona przez jej zwolenników ściganych prawem, czy wtedy należałaby się im, tym zwolennikom Konstytucji kwietniowej, amnestja? Przypuszczam, że tak. Ale Konstytucja kwietniowa została uchwalona przez Izby w zgodzie z prawem. Jeżeli kto popełnił przestępstwo, przestępstwo t. zw. polityczne, to bynajmniej nie ci ludzie, którzy specjalnie walczyli przeciw tej Konstytucji. Te przestępstwa polityczne, z któremi mieliśmy i z któremi mamy ciągle do czynienia, wynikają z całkiem innych powodów i z o wiele głębszych przyczyn. Aby uniknąć jakichkolwiek pod tym względem nieporozumień, musimy sobie wyraźnie uprzytomnić ten fakt: projekt obecnej amnestji nie może być uważany za akt polityki ogólnej, nie może być uważany za jakąkolwiek zmianę w życiu politycznem Polski taką, któraby wymagała zmazania przestępstw politycznych wogóle.</u>
  54 + <u xml:id="u-5.7" who="#SMakowski">Uzasadnienie projektu rządowego niepozbawione jest jeszcze jednego motywu, motywu, którybym określił jako pewną sentymentalną łezkę. W uzasadnieniu tem napisano: „Zwyczaj łączenia wydarzeń uroczystych z przebaczeniem utrwalił się zarówno w życiu prywatnem jak i państwowem”. A dalej: „Niechaj więc i rok 1935 znamienny w naszem życiu państwowem dzięki przełomowej dacie 23 kwietnia 1935 r., w której Prezydent Rzeczypospolitej podpisem swym nadał moc obowiązującą nowej ustawie konstytucyjnej — ostatniemu aktowi podpisanemu przez Marszałka, — przyniesie zmazanie winy i ulżenie doli tym, którzy zbłądzili i szyli wobec Państwa i społeczeństwa”. Nie mogę powiedzieć, ażeby te motywy przemawiały mi do przekonania. Przyznam szczerze, że gdybym nie widział innych motywów, a tylko chęć przebaczenia tym, którzy zbłądzili i zgrzeszyli do dnia 11 listopada 1935 r., chęć przebaczenia wywołaną tem, że 23 kwietnia promulgowana została Konstytucja, tobym się głęboko zastanowił, czy to jest powód dostateczny. Przypuszczam jednak, że są, i zaraz postaram się to wykazać, istotnie głębsze powody, które zresztą poza tym powodem są także wskazane i w motywach i w uzasadnieniu rządowem, które sprawiają, że mogę wnieść o uchwalenie tej ustawy.</u>
  55 + <u xml:id="u-5.8" who="#SMakowski">Jeszcze omówię inny motyw, który czasami bywa wysuwany, jako popierający ideę amnestji. Ten motyw polega na założeniu, że Polska jest silną, że Polska stała się silniejszą niż była, i dlatego, ponieważ jest silna, może sobie pozwolić na taki akt słabości, jakim jest amnestja. Otóż wydaje mi się, że jest to rozumowanie również niesłuszne, rozumowanie w głębi swojej tak samo wadliwe. Przypomina mi ono pewnego prokuratora, który do sądownictwa polskiego przeszedł z dawnego sądownictwa rosyjskiego i który z wielkiem pobłażaniem patrzył na nasze wysiłki i zabiegi wtedy, kiedyśmy troskali się o najdrobniejsze rzeczy, wchodzące w skład budujących się zagadnień państwowych. Zawsze cytował nam wówczas przykład ze swych doświadczeń na Wschodzie: „Cóż stąd — powiadał — że trup niepogrzebany leżał tam ileś miesięcy, że zostały zatarte ślady przestępstwa, że uciekł przestępca, — Rosja jest wielka”.</u>
  56 + <u xml:id="u-5.9" who="#SMakowski">Otóż bałbym się ogromnie, ażeby tego rodzaju rozumowanie: „Polska jest silna” — nie zaciemniało nam oczu nawet na najdrobniejsze sprawy. Polska jest silna inaczej, niż była wielka Rosja. Wielkość obszaru, wielkość oparta na bogactwie zewnętrznem, może stwarzać obojętność, lekceważenie i abnegację; wielkość, którą musimy wypracować własnym, ciężkim wysiłkiem, wielkość, która jest oparta na sile ducha, wielkość, oparta na zwartości zbiorowego czynu, wymaga nieustannej czynności, zapobiegliwej troski o dokładność aparatu organizacji państwowej i o cały ład społeczny i o najbłahsze pozornie sprawy publiczne. Dlatego też i ten motyw, że Polska jest silna, nie jest bynajmniej motywem dostatecznym, ażeby robić coś, co nie byłoby pozatem usprawiedliwionym, celowym, na rozumie opartym, baczącym na przyszłość względem.</u>
  57 + <u xml:id="u-5.10" who="#SMakowski">Powiedziałem więc, że amnestja, oprócz tego, że może być aktem uczucia — czem być nie powinna — że może być aktem polityki ogólnej — czem być nie powinna w danym wypadku — może być aktem polityki kryminalnej. I z tego punktu widzenia chciałbym się zastanowić nad projektowaną ustawą. Zaniechanie wykonania kary uznane jest dziś za jeden ze środków penitencjarnych często skuteczniejszych, niż zamykanie w więzieniu lub ściąganie grzywny.</u>
  58 + <u xml:id="u-5.11" who="#SMakowski">Mamy w kodeksie stałą instytucję zawieszenia kary, przedterminowego zwolnienia i sędziowskiego przebaczenia jako środki penitencjarne. Czy amnestja jest jednym z takich środków? Niewątpliwie może być. Umiejętnie użyta, zastosowana we właściwym czasie i we właściwy sposób, może być pożyteczna, jako akt polityki kryminalnej — inaczej nie możnaby było jej popierać.</u>
  59 + <u xml:id="u-5.12" who="#SMakowski">Wracając do polityki kryminalnej, zastanówmy się, co może amnestję z punktu widzenia polityki kryminalnej usprawiedliwiać. Pod tym względem chciałbym się odwołać do bardzo interesujących danych statystycznych, jakiemi możemy rozporządzać. Te dane statystyczne wskazują nam wielki wzrost przestępczości w ciągu ostatnich lat. Jeśli wziąć nawet niewielkie odległości czasu, jeśli wziąć czas ostatniego pięciolecia, a więc lata 1930–1935, to zobaczymy, że o ile w roku 1929/30, pod wpływem stosunkowo lepszej konjunktury ekonomicznej, nastąpił pewien spadek przestępczości, to od tego czasu wzrost następuje zupełnie konsekwentnie, nieustannie, wzrost, i to zaraz zobaczymy jakiej przestępczości. Przeważnie kradzieży. Nawet nie wszystkich przestępstw ekonomicznych wogóle, bowiem bardziej skomplikowane przestępstwa ekonomiczne, jak oszustwa, albo bardziej niebezpieczne, jak rozbój, nie wzrastają w tym stosunku, w jakim wzrastają kradzieże. Kradzież tak dalece wzrasta, że obecnie według stanu, jaki przedstawia dzień dzisiejszy, będziemy mieli 80% kradzieży w ogólnej ilości przestępstw w Polsce. Na 10 przestępstw popełnionych w Polsce jest 8 kradzieży. Z tego powodu przychodzi potrzeba zastanowienia się, dlaczego tak jest, dlaczego przestępczość wzrasta wogóle i dlaczego wzrasta ona w szczególności w dziedzinie przestępczości ekonomicznej. Odpowiedź na to jest bardzo prosta, odpowiedź ta narzuca się sama przez się. Jeżeli kto z Państwa mijał w ręku tę tragiczną książkę, która została niedawno wydana, „Pamiętniki bezrobotnych”, to wystarczy, ażeby zrozumieć, jaki zachodzi związek pomiędzy naszą sytuacją ekonomiczną a wzrostem przestępczości.</u>
  60 + <u xml:id="u-5.13" who="#SMakowski">Wzrastają kradzieże dlatego, że sytuacja gospodarcza jest szczególnie ciężka. Wzrasta przestępczość w stosunku nieproporcjonalnym jeszcze i dla innego powodu. Jeżeli zapytamy, kto stanowi największą ilość przestępców, to będziemy musieli stwierdzić, że stanowią ją ludzie 20–30 letni. Urodzili się oni w latach 1905–1915. Są to zatem pokolenia wojenne, albo te, które były dziećmi podczas wojny, zatem są to pokolenia, które zjawiły się i spędziły swe dzieciństwo w warunkach, niesprzyjających rozwojowi moralnemu i psychicznemu, i przedstawiają materjał szczególnie słaby pod względem wyrobienia psychicznego, odporności nerwowej i fizycznej, a jeszcze w dodatku przychodzi kryzys, przychodzi konieczność skomplikowanej, trudnej walki o byt.</u>
  61 + <u xml:id="u-5.14" who="#SMakowski">Cóż dziwnego, że w tych pokoleniach właśnie, które nie wyniosły prężności duchowej i prężności fizycznej od początku, że w tych pokoleniach musi się szerzyć wszelkie przestępstwo bez względu na pobudki, bowiem każda pobudka czy to bezpośrednio ekonomiczna, czy pośrednio ekonomiczna, przekształcona, przefiltrowana przez ideologję społeczną, każda pobudka z łatwością trafia na niedostatecznie odporny materjał i z łatwością posuwa tych ludzi do przestępstwa. Jakiż stąd dalszy wniosek? Ciągle, trzymając się polityki kryminalnej i zagadnień kryminalno-politycznych. W normalnych warunkach uporządkowanego życia przeważa zawsze przestępstwo zawodowe, najwięcej przestępstw popełnianych jest przez zawodowców. Tymczasem w naszej statystyce kryzysowej dominuje jaskrawo przestępstwo okolicznościowe, przestępstwo przypadkowe — przestępstwo, którego źródłem są okoliczności zewnętrzne, przestępstwo, które wprawdzie zdarzyło się ze względu na wyjątkowe okoliczności życia i ze względu na mniejszą stosunkowo odporność sprawcy, ale które z tych właśnie powodów nie powinno się powtarzać, jeżeli okoliczności zewnętrzne po raz wtóry do tego nie zmuszą.</u>
  62 + <u xml:id="u-5.15" who="#SMakowski">I znowu pozwolę sobie zacytować ciekawą pod tym względem statystykę, która wskaże, że w więzieniach w obecnej chwili mamy ponad 40% skazanych na mniej, niż na 6 miesięcy więzienia, prawie 50%, czyli prawie połowa. Co drugi przestępca, znajdujący się w więzieniu, jest niewątpliwie przestępcą przypadkowym, bowiem, gdyby nie był przestępcą przypadkowym, nie danoby mu tak małej kary. Co więcej, trzecia część wszystkich osób, znajdujących się w więzieniu, ma karę poniżej 2 miesięcy więzienia. Tutaj już o fakcie przypadkowości przestępstwa nie trzeba nawet mówić. Jednem słowem, conajmniej połowa przestępców, conajmniej połowa ludzi, którzy zaludniają więzienia, to są przestępcy przypadkowi. Powiedziałem już, że przeważna większość jest kradzieży, ale jeszcze ciekawe, jakie to kradzieże. Kradzieże bywają rozmaite: włamania wykonane przez zawodowców i kradzieże kieszonkowe mniej niebezpieczne, ale także wykonywane przez zawodowców. Są jednak dwa typy kradzieży, które nie są kradzieżami popełnianemi przez zawodowców. To są t. zw. kradzieże polne na wsi, które wzrosły w sposób niesłychany, i kradzieże przypadkowe, drobne, kradzieże okolicznościowe. Otóż te dwa typy kradzieży wzrastają w tak olbrzymim procencie, że trudno to nawet wyobrazić sobie, nie podawszy ścisłych statystycznych danych. Kradzieże kieszonkowe i te kradzieże zawodowe, o których już mówiłem, spadły nawet w ciągu ostatnich lat, ale kradzieże z pól i lasów, oprócz kradzieży bydła, których dokonywają zawodowcy, te drobne kradzieże wzrosły z 44 wypadków na 92 w ciągu ostatniego czasu, czyli o 108%. Kradzież drobna wzrosła jeszcze bardziej, o 134%: ze 124,000 na 291.000. Zatem jeszcze jeden przykład. Kto popełnia te kradzieże? Ludzie, którzy stali się przypadkowymi przestępcami. Kto jest większością tych przypadkowych przestępców? Młodzież, która wyrosła w szczególnie nieprzyjaznych dla siebie warunkach pod względem fizycznym i psychicznym. Czy z tem zjawiskiem, które ma charakter zjawiska nagminnego, zjawiska o głębokiej wadze społecznej, można walczyć tylko zamykając w więzieniach? Widzimy, że nawet sędzia, wydając wyrok, nie ma głębokiej pewności, czy jego wyrok skazujący na więzienie jest słuszny, bo szuka możności zastosowania jaknajniższej kary — jak to jest według nowego ustawodawstwa — wybiera karę nawet do 2 miesięcy. Czy taka kara, z punktu widzenia polityki kryminalnej, jest słuszna i celowa? Kiedy Komisja Kodyfikacyjna zastanawiała się nad istotą kary więzienia, postawiła wniosek: kara więzienia nie powinna trwać krócej, jak rok, bo kara więzienna, trwająca rok, może dopiero mieć znaczenie z punktu widzenia penitencjarnego. Innemi słowy, zestawiając te dwie rzeczy, opinję teoretyków i opinję specjalistów, którzy zajmują się zagadnieniem penitencjarnem z jednej strony i rzeczywistością z drugiej, widzimy, że jest masa, olbrzymia masa, 50% ludności więziennej, która nie odpowiada temu, czemu odpowiadać powinna w myśl zasad polityki penitencjarnej, zajmując miejsca w więzieniach ze szkodą dla siebie i ze szkodą dla polityki penitencjarnej. Bowiem ten krótki pobyt w więzieniu nie da żadnych pozytywnych rezultatów, conajwyżej może na kogoś oddziałać w sposób otrzeźwiający, ale dla tego wystarczy najkrótszy możliwie pobyt, a nie całe 6 miesięcy. Z drugiej strony wielka ludność więzienna przeszkadza racjonalnemu stosowaniu polityki kryminalno-penitencjarnej do pozostałych długotrwałych skazańców. Powstaje zatem pytanie, czy nie należałoby zwolnić tej wielkiej masy ludzi, która w więzieniach zarówno z punktu widzenia ściśle penitencjarnych względów, jak i z punktu widzenia ogólno-społecznych, może jest niepotrzebna.</u>
  63 + <u xml:id="u-5.16" who="#SMakowski">Niedawno uchwaliliśmy Rządowi pełnomocnictwa na walkę z tem, co stanowi właściwie główną przyczynę przestępczości. Uchwaliliśmy mu pełnomocnictwa dla pracy nad poprawieniem sytuacji gospodarczej w Polsce. Czy zatem nie kojarzą się nam te dwie rzeczy z sobą, jeżeli zaczniemy rozumować, odrzucając wszystkie czynniki sentymentalne. Jeśli z jednej strony widzimy objaw kryzysowy: wzrost przypadkowego przestępstwa, który jest tak wielki, z drugiej strony rozpoczętą pracę, co do której wierzymy, że będzie uwieńczona powodzeniem, pracę w kierunku polepszenia, usprawnienia życia gospodarczego, to czy, łącząc te dwa fakty, nie możemy dojść do wniosku, że jest właśnie moment odpowiedni, aby zaniechać wykonywania tych kar? Pod tym kątem widzenia rozpatrywane zagadnienie trzymania w więzieniu tysięcy przypadkowych przestępców staje się nieusprawiedliwione i temu można słusznie położyć kres. Napewno pośród tych tysięcy, które będą wypuszczone z więzienia, znajdzie się wielu takich, których praca w normalnych warunkach życiowych, na tym warsztacie, od którego zostali oni z powodu tych drobnych wykroczeń, tych drobnych pominięć porządku prawnego, oderwani, napewno będzie pożyteczniejsza, niż przetrzymywanie ich w rozkładzie więziennym. I dlatego właśnie z tych względów polityki kryminalnej wydaje mi się, że wniosek zasługuje na poparcie.</u>
  64 + <u xml:id="u-5.17" who="#SMakowski">To samo, co powiedziałem o przestępstwach ściśle kryminalnych, dotyczy grupy przestępstw z pobudek politycznych, o których mowa jest w amnestji. Zwróćmy uwagę na to, że mowa tam jest tylko o pewnych kategorjach przestępstw z pobudek politycznych.</u>
  65 + <u xml:id="u-5.18" who="#SMakowski">Ustawa amnestyjna proponuje darowanie kar kryminalnych do 6 miesięcy włącznie, bowiem kary, wymierzane za przypadkowe przestępstwa za przypadkowe kradzieże, przeważnie w tych granicach się zamykają. Natomiast, gdy chodzi o t. zw. przestępstwa z pobudek politycznych, wniosek amnestyjny proponuje podniesienie granicy darowanej kary do 2 lat, znowu dlatego, że w granicach do 2 lat zamykają się przeważnie wyroki w wypadkach przestępstw politycznych o charakterze przypadkowym Dlaczego tak jest? Co to są przypadkowe przestępstwa polityczne? Znowu sięgając do statystyki, mamy tutaj zestawienie z Małego Rocznika Statystycznego, źródła oficjalnego, które wskazuje, że w okresie pomiędzy 1932 a 1933 rokiem liczba skazanych prawomocnie za przestępstwa przeciwko Państwu, a więc za pewną część przestępstw politycznych, wzrosła z 2.000 osób na 3.000. Zatem mamy to sama zjawisko. I to właśnie dotyczy tych stosunkowo krótkoterminowych, o ile chodzi o polityczne przestępstwa, kar. I znowu kto je popełnia? Popełnia je młodzież, która jest w szczegół nie trudnej sytuacji. Ta szczególnie trudna sytuacja wynika po pierwsze z tych powodów, o których już mówiłem, że jest to pokolenie psychicznie stosunkowo mało odporne. Dalej wynika jeszcze z dwóch innych powodów, mianowicie stąd, że jesteśmy świadkami głębokich przeobrażeń w ustrojach społecznych i politycznych Europy. Jesteśmy świadkami faktu, że obok nas, po obydwu naszych granicach, istnieją dwa ustroje państwowe djametralnie sprzeczne ze sobą i kardynalnie różniące się od naszego i że obydwa te ustroje operują bardzo skomplikowanym, ale bardzo natężonym aparatem propagandowym, który z łatwością przenika do szerokich mas słuchaczy, a wśród niejednego z tych słuchaczy znajdzie może i oddźwięk z tego powodu, — mówiłem już o tem — że mamy do czynienia z kryzysem, który każe się każdemu zastanawiać nad tem, jakie może być wyjście z sytuacji. Mówiłem również, że odporność naszej młodzieży jest stosunkowo słabsza niż kiedykolwiek, że zagadnienia występują ostrzej niż kiedykolwiek, że zatem warunki zewnętrzne w sumie swej sprzyjają temu, by przestępczość t. zw. polityczna była większa niż kiedykolwiek. Oczywiście każdy młody człowiek przeżywa okres burzy, w którym się zastanawia nad tem, jak ten świat przeobrazić, ale niekażdy młody znajdzie się w tym szczególnie trudnym, skomplikowanym okresie życia ze szczególnie zmniejszoną odpornością, w jakiej obecnie znajduje się młodzież. I dlatego trzeba się zastanowić, czy z punktu widzenia polityki kryminalnej nie byłoby wskazane skierowanie młodzieży od przestępnego zastanawiania się nad przewrotem do nieprzestępnego zastanawiania się nad przewrotem. To, że reforma życia społecznego odbywa się, to nie ulega wątpliwości, to, że podejmujemy pracę, by doskonalić życie i robimy wszystko, co możemy i umiemy, to także jest pewne i powinniśmy w końcu dojść do tego, żeby młodzież zrozumiała nasze wysiłki i poszła z nami. A że ona to zrozumie i pójdzie z nami, to także dla mnie nie ulega wątpliwości. Otóż w tych warunkach ustosunkowani się do młodzieży, która zbłądzi pod wpływem szczególnie niesprzyjających okoliczności, nie może być gorsze, ale musi być lepsze, niż ustosunkowanie się do tych wszystkich, których szczególnie niesprzyjające okoliczności popchnęły na drogę przestępstwa. Ale nigdy nie wolno zapomnieć, że tu nie chodzi, jak powiedziałem na początku, o kaprys łaski, ani o abnegację, ale o planową i rozumną, w celu służenia Państwu podjętą akcję. Jeżeli zatem możemy coś podejmować, to tylko to, co w naszem głębokiem przekonaniu wyjdzie na korzyść Państwa, nie to, co mogłoby w jakikolwiekbądź sposób temu Państwu szkodzić.</u>
  66 + <u xml:id="u-5.19" who="#SMakowski">Dalej, jeżeli mamy działać pod wpływem rozumowań kryminalno-politycznych tak, jak to starałem się przed chwilą wypowiedzieć, to możemy mieć na względzie wszystkie typy przestępstw przypadkowych, ale nie możemy mieć na względzie tych, którzy w przestępstwie trwają, którzy przestępstwo uważają za rzecz dla siebie właściwą, za swój zawód, albo za swój cel życia. Dlatego słusznie Sejm odrzucił amnestję dla recydywistów, dla nałogowych lub zawodowych przestępców a także i dla tych, którzy przed wyrokami salwują się ucieczką. To nie są przypadkowi przestępcy, a amnestja wtedy tylko jest logiczna i słuszna, kiedy polityczno-kryminalnym motywem kierowana daje przebaczenie przestępcom przypadkowym.</u>
  67 + <u xml:id="u-5.20" who="#SMakowski">To są powody, które skłaniają do wniosku o uchwalenie amnestji, dlatego, że dobro Państwa, że dobro powszechne, dobro rozpoczętej pracy powinno odnieść z tego pożytek. Przypuszczam, że Senat taksamo jak i Sejm uchwalić może amnestję.</u>
  68 + <u xml:id="u-5.21" who="#SMakowski">Przechodząc do poszczególnych artykułów, muszę zaznaczyć, że art. 1 ustawy amnestyjnej uchwalonej przez Sejm mówi o tem, że ustawa ta jest wydana dla upamiętnienia wprowadzenia w życie ustawy konstytucyjnej z dnia 23 kwietnia. Tu muszę Panom powiedzieć, że na komisji senackiej sprawa tego artykułu była krotnie przez mówców podnoszona i krytykowana. Uważano bowiem, że związek, jaki zachodzi między tym aktem amnestyjnym i jego treścią a Konstytucją 23 kwietnia, jest całkowicie powierzchowny i luźny i że właściwie związek ten jest zbyt daleki, aby te dwie rzeczy mogły być ze sobą ściśle związane. Jednakże, oczywiście poza tą opinją, wniosku o skreślenie tego artykułu niema.</u>
  69 + <u xml:id="u-5.22" who="#SMakowski">Art. 2 mówi o puszczeniu w niepamięć wszystkich wykroczeń. Wykroczenia są to przestępstwa, które są karane najłagodniejszemi karami. Jest ich bardzo wiele. W przeważnej większości będą to kary grzywny, czasami kary krótkotrwałego aresztu. W ciągu roku takich kar grzywny i kar krótkotrwałego aresztu było nakładanych więcej niż w miljonie wypadków. Miljon wypadków wykroczeń było na terenie Państwa. Mam wrażenie, że w tym momencie jest to jakgdyby zrezygnowanie Skarbu Państwa z pewnej sumy pieniężnej, która winna być ściągnięta w drodze grzywny, a ściągnięta nie będzie. Jest to coś, co — jak pozwoliłem sobie powiedzieć na komisji senackiej — jest darowaniem podatku od nieuczciwości. Za nieuczciwość, za niewykonanie pewnych rozporządzeń pobiera się karę grzywny, i tę karę się darowuje. Ponieważ obecnie mamy do czynienia z dekretami, które darowały inne zaległości podatkowe, zatem darowanie także tej zaległości nieściągniętych grzywien może być usprawiedliwione, tembardziej, że w dalszym ciągu ten artykuł mówi nie o czem innem, jak tylko o przestępstwach skarbowych. Przy przestępstwach skarbowych również mamy do czynienia z darowaniem pewnej sumy grzywny, z pewnemi ulgami, które zostały zrobione w podatku za nieuczciwość. I tak naprzykład punkt „b” mówi: „Przestępstwa, polegające na uszczupleniu dochodu skarbowego, jeżeli podstawa wymiaru kary nie przekracza kwoty 200 zł”. Co to znaczy? To znaczy, że szkoda przyczyniona Skarbowi przez sprawcę wynosi sumę do 200 zł, a kara, wymierzona według ustawy skarbowej, wielokrotna w stosunku do 200 zł, nie ma być od niego ściągnięta — darowuje się tę karę. Znowu jest tu rozrzutność ze strony Skarbu ale mam wrażenie, że taksamo jak wówczas, kiedy darowano zaległe podatki, takie podatki, których ściągnąć już nie było można, taksamo i w tym wypadku mamy do czynienia z darowaniem kar i grzywien, których ściągnąć już nie byłoby można.</u>
  70 + <u xml:id="u-5.23" who="#SMakowski">Art. 3 mówi o zbrodniach i występkach, podlegających orzecznictwu sądów powszechnych. Darowuje się kary do 6 miesięcy włącznie, łagodzi się o połowę kary pozbawienia wolności powyżej 6 miesięcy, i o 1/3 karę powyżej 3 lat, lecz nie ponad 5 lat. Ten ustęp jest właściwie mniejszego znaczenia, z tego powodu, że już obowiązujące ustawodawstwo pozwala na to, aby w wypadkach kar dłuższych w razie dobrego sprawowania się w więzieniu łagodzić o jedną trzecią karę, t. zn. aby przed terminem zwalniać po odbyciu 2/3 kary. Zatem bez tego punktu można było zwalniać, z tą różnicą tylko, że stosowano to do zasługującego na złagodzenie kary, a obecnie stosuje się w czambuł do wszystkich.</u>
  71 + <u xml:id="u-5.24" who="#SMakowski">W art. 4 mowa jest o przestępstwach, popełnionych z pobudek politycznych. Mówiłem już w jakich wypadkach i o jakie mianowicie przestępstwa tutaj chodzi.</u>
  72 + <u xml:id="u-5.25" who="#SMakowski">Art. 5 mówi o dezercji.</u>
  73 + <u xml:id="u-5.26" who="#SMakowski">Art. 6 zawiera wyłączenia w stosunku do tych osób, co do których amnestja nie może być stosowana. Ten artykuł wywołał największą dyskusję w komisji senackiej i do tego artykułu został zgłoszony wniosek mniejszości. Dlatego muszę się nad tym artykułem zatrzymać chwilę.</u>
  74 + <u xml:id="u-5.27" who="#SMakowski">Wniosek mniejszości dotyczy przedewszystkiem punktu 5 art. 6 w ustępie 1. Jest tam mowa o wyłączeniu z pod amnestji kar za zniesławienie. Był postawiony wniosek, aby zniesławienie również objąć amnestją.</u>
  75 + <u xml:id="u-5.28" who="#SMakowski">Przeciwko temu wnioskowi opowiedziała się większość komisji; przeciw niemu muszę się opowiedzieć i ja także tutaj. Uważam, że byłoby to niesłuszne, gdyż zbyt często i zbyt nieostrożnie szarpie się u nas cześć ludzką i niema dostatecznych środków, ażeby temu zapobiec. Obecny kodeks karny stanął na stanowisku, że cześć ludzka jest jednem z pierwszych dóbr człowieka, że to dobro powinno być chronione w sposób jaknajbardziej intensywny, i, stanąwszy na tem stanowisku, podniósł karę i warunki karalności ułatwił, gdy chodzi o zniesławienie. Zniesławienie dotyczy zresztą, jak powiedziałem, dobra osobistego, wyłącznie osobistego. Ściganie o zniesławienie zależne jest od pokrzywdzonego. Osobiście stoję na stanowisku, że nie wolno nam rozporządzać czemś, co jest dobrem osobistem, prywatnem człowieka. Wolno darować kary, które wpływają w postaci grzywien do Skarbu, ale nie wolno darować tych kar, które są rekompensatą, rehabilitacją człowieka niesłuszni zniesławionego. Wogóle zagadnienie ochrony praw prywatnych nie zostało może w tej amnestji ujęte w sposób dość szeroki; tak naprzykład rzuca się w oczy brak wyłączenia z pod amnestji wykroczeń przeciw prawom autorskim.</u>
  76 + <u xml:id="u-5.29" who="#SMakowski">Druga poprawka, która była dyskutowana, dotyczy ustępu 2 tego samego artykułu, który brzmi: „Nie stosuje się amnestji, przewidzianej w art. 3 i 4, do osób, które były ścigane listami gończemi z powodu uchylenia się od wykonania prawomocnego wyroku”. Jak już powiedziałem przed chwilą, racją bytu tej amnestji jest akt polityki kryminalnej i dążenie do tego, ażeby do tych, którzy się stali przypadkowymi przestępcami, zastosować taki środek kryminalno-polityczny, który jest skuteczniejszy, aniżeli przetrzymywanie w więzieniu. Otóż nie ulega wątpliwości, że do tej kategorji przypadkowych przestępców nie można zaliczać ludzi, którzy już po wyroku prawomocnym unikają wymiaru sprawiedliwości, uciekając zagranicę. Zatem ci, którzy są ścigani listami gończemi, nie są przestępcami przypadkowymi. Tutaj wchodzi w grę już inna wartość, inna waga przestępczości i nie ma tytułu do tego, ażeby stosować posunięcie kryminalno-polityczne przez darowanie kary tego rodzaju osobom.</u>
  77 + <u xml:id="u-5.30" who="#SMakowski">Może być, że w związku z tem został zgłoszony wniosek alternatywny, poprawka ewentualna, omawiana i popierana na komisji senackiej. Ta poprawka ewentualna godzi się na mój punkt widzenia polityczno-kryminalny i, chcąc stworzyć kompromis między zasadniczem stanowiskiem kryminalno-politycznem, o którem mówiłem, a umożliwieniem objęcia amnestją ludzi, którzy się nie zgłosili do wykonania kary, proponuje taki dodatek: po ostatnim wyrazie zamiast kropki postawić przecinek i dodać wyrazy: „nie stosuje się amnestji, przewidzianej w art. 3 i 4, do osób, które ścigane były listami gończemi z powodu uchylenia się od wykonania prawomocnego wyroku”… a dalej: „jeżeli nie zgłoszą się do władzy sądowej do dnia 31 stycznia 1936 r.”. Jako motyw, popierający ten wniosek, powiedziano: „jeżeli ci ludzie zgłoszą się do wykonania wyroku, t. zn., że przez to wykonają akt poddania się mocy wyroku”. Niestety, komisja nie mogła stanąć na tem stanowisku, nie mogła tego zdania podzielić. Ze swojej strony muszę powiedzieć, że takie rozumowanie nie jest usprawiedliwione. Bo, proszę Panów, jeżeli ktoś przychodzi do prokuratora, do sądu, do władzy i zgłasza się, poddaje się wykonaniu wyroku, to oczywista, wtedy tylko to jest szczere i wtedy tylko ma jakiś sens, je żeli ten wyrek mu grozi, jeżeli przynajmniej wie że ten wyrok może mu grozić; ale jeżeli ktoś zgłasza się i wie zgóry, że wyrok mu nie grozi, że jest mu darowany pod tym warunkiem, żeby on z tej darowizny skorzystał, to to nie jest warunek. To jest zupełnie taksamo, jakgdyby komuś darowano 100 tysięcy zł. i postawiono tylko ten warunek: „Niechże Pan skorzysta z tej darowizny?” To nie jest upokorzenie i nie jest poddanie się wyrokowi, to jest tylko skorzystanie z amnestji. Otóż tego rodzaju formuła wydawała się także nie do przyjęcia, wydawała się naruszeniem zasady i niezgodnością z tym punktem wyjścia, na którym może się opierać amnestja.</u>
  78 + <u xml:id="u-5.31" who="#SMakowski">Dalsze artykuły nie stanowią nic takiego, coby zmieniało strukturę ustawy o amnestji. Jest bowiem mowa o przestępstwach leśnych, o formalnych wypadkach w razie zbiegu przestępstw, dalej o t. zw. abolicji, czyli umarzaniu postępowania czy niewszczynaniu go wtedy, kiedy amnestja byłaby zastosowana do orzeczonej kary, oraz cały szereg przepisów porządkowych, które nie zawierają w sobie nic szczególnie istotnego, a pozostają tylko w związku z zasadniczemi założeniami amnestji. jako konieczne jej formalne uzupełnienie.</u>
  79 + <u xml:id="u-5.32" who="#SMakowski">Na tem pozwolę sobie skończyć.</u>
  80 + <u xml:id="u-5.33" who="#SMakowski">Powtarzam jeszcze raz: chciałbym się zastrzec jaknajmocniej przeciwko przypuszczeniu, jakoby w amnestji tej było co innego, oprócz kryminalno-politycznego posunięcia, mającego na celu rozsądną walkę ze wzrastającą w Polsce przestępczością. Tylko ten wzgląd, tylko wzgląd na rozumne traktowanie dobra Państwa, opierając się na wzięciu pod rozwagę szczególnie ciężkich warunków ekonomicznych, w jakich znalazło się społeczeństwo, szczególnie trudnych warunków społecznych, w jakich znalazł się cały naród, a zwłaszcza młodzież nasza, te względy łącznie z zamierzeniami, zdążającemi do ulepszenia, podniesienia, udoskonalenia naszego życia ekonomicznego, politycznego i gospodarczego, stwarzają sytuację, w której, z punktu widzenia interesu państwowego, może być rzeczą celową zastosowanie przebaczenia, zastosowanie amnestji do przypadkowych przestępców. I to właśnie jest treścią referowanego przeze mnie aktu.</u>
  81 + </div>
  82 + <div xml:id="div-6">
  83 + <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma Minister Sprawiedliwości p. Michałowski.</u>
  84 + </div>
  85 + <div xml:id="div-7">
  86 + <u xml:id="u-7.0" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Wysoka Izbo! Po głębokich i wyczerpujących uwagach referenta p. Wicemarszałka Makowskiego nie miałbym już wiele do dodania, zwłaszcza że miałem sposobność przedstawić stanowisko Rządu podczas dyskusji, jaka toczyła się przed kilku dniami w Sejmie na temat projektowanej ustawy amnestyjnej.</u>
  87 + <u xml:id="u-7.1" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Jeśli mimo to pozwalam sobie zabrać głos, to czynię to jedynie dlatego, że chciałbym wyjaśnić dobitnie kilka punktów, dookoła których skupiło się w chwili obecnej zainteresowanie ustawą o amnestji. Rząd stoi zasadniczo na stanowisku, że zakończenie procesu walki o ustrój Państwa i rozpoczęcie ofensywy o poprawę gospodarstwa narodowego wysuwa postulat amnestji, jako celowy i słuszny środek uspokojenia wewnętrzno-politycznego i usunięcia przerostu przestępczości, spowodowanego przewlekłym stanem kryzysu gospodarczego. Wychodząc z tych założeń podstawowych, Rząd zakroił projektowaną amnestję bardzo szeroko, zatrzymując się dopiero tam, gdzie spotkał się z przeszkodami, podyktowanemi przez względy bezpieczeństwa publicznego i dobrze pojęty interes Skarbu Państwa. Amnestja daruje całkowicie kary przestępcom okolicznościowym, puszcza w niepamięć i przebacza wszelkie wykroczenia oraz mniejsze przestępstwa skarbowe, co więcej, łagodzi wydatnie kary także innym grupom ciężkich, poważniejszych przestępców. Ale zdrowy rozsądek nakazuje zatrzymanie się z dobrodziejstwami łaski wobec tych, którzy dar ten wyzyskaliby czemprędzej dla popełnienia nowych przestępstw. Aktem amnestji można zrezygnować z represji, ale nie wolno zrzekać się prewencji. Amnestja wyrosła z pragnienia pokoju społecznego i dlatego właśnie musi się zatrzymać tam, gdzie zaczyna się groźba zburzenia tego pokoju.</u>
  88 + <u xml:id="u-7.2" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Zmuszony jestem powrócić raz jeszcze do kwestji wyłączenia z pod amnestji osób zbiegłych przed wykonaniem prawomocnego ku sądowego, pomimo że już dwukrotnie miałem zaszczyt wyłuszczyć motywy tej ekscepcji i przedstawić wyraźne, otwarte stanowisko Rządu w tej sprawie. Powtarzam więc raz jeszcze. Zasada poszanowania wyroków sądowych jest podwaliną ustroju prawnego. Godząc w tę zasadę, podważamy równocześnie porządek prawny, na którym wsparta jest cała działalność Państwa i jego organów. Kto nie poddaje się wyrokowi sądu, powstaje przez to samo przeciwko prawu, na którego straży stoi sądownictwo, a którego zastosowaniem jest wyrok sądowy. Oto dlaczego niema amnestji dla tych, którzy po prawomocnym wyroku sądu ojczystego trwają w dalszym ciągu w oporze przeciwko prawu i Państwu. Oto dlaczego niema prawa do łaski ten, kto praw kraju swego nie uznaje. To zasadnicze stanowisko jest stanowiskiem Rządu i nic innego pozatem.</u>
  89 + <u xml:id="u-7.3" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">Słyszałem głosy, które z myślą o kilku konkretnych jednostkach wołały o pojednanie. Zapytuję, kito z kim ma się pojednać: czy Państwo z temi jednostkami, czy też jednostki te z Państwem? Każdy chyba przyzna że. ktokolwiek jest tą jednostką, Państwu należy się pierwszeństwo. A jeśli tak jest, w takim razie naprzód nastąpić musi akt podporządkowania się Państwu i jego wyrokom, a potem dopiero może być mowa o akcie łaski państwowej. Tak było w innych przypadkach, objętych tą sprawą, tak też sprawiedliwość nakazuje, by stało się w pozostałych przypadkach.</u>
  90 + <u xml:id="u-7.4" who="#MinisterSprawiedliwościMichałowski">I jeszcze jedno chciałbym dodać. Jednać można się z tym tylko, kto jest pojednany, lub przynajmniej gotów do pojednania. A czyż można dostrzec w postępowaniu tych ludzi jakiekolwiek dowody dobrej woli, jakąkolwiek chęć podporządkowania się temu stanowi prawnemu który jest w chwili obecnej podstawą funkcjonowania wszystkich organów Państwa, fundamentem bytu prawnego nas wszystkich, jako członków Senatu Rzeczypospolitej? Wypadki ostatnich dni raz jeszcze dowodzą, że ci, dla których kołacze się o przebaczenie, nie chcą pojednania z Państwem, a chcą tylko amnestji dla siebie. Fakty te mówią nam niedwuznacznie, że zbiegowie polityczni, w razie darowania im kary, nie wróciliby do kraju pogodzeni z nowym ustrojem Państwa, ale poto tylko, aby nanowo podjąć wichrzenia i wywracać to, co trudem i wysiłkiem 9 lat pracy nad systemem rządów i kształtem ustroju Rzeczypospolitej zostało zdobyte i co stanowi w tej chwili źródło obowiązującego porządku prawnego i siłę Państwa.</u>
  91 + </div>
  92 + <div xml:id="div-8">
  93 + <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Róg.</u>
  94 + </div>
  95 + <div xml:id="div-9">
  96 + <u xml:id="u-9.0" who="#SRóg">Wysoki Senacie! Nie zapatruję się tak pesymistycznie, tak bagatelizująco na znaczenie amnestji wogóle, jak pan referent Wicemarszałek Makowski. Prawda, że zjawiały się niegdyś amnestje jako kaprys monarchów, ale przeważnie jako akt sprawiedliwości, jako akt wspaniałomyślności, który wzmacniał państwo, sprowadzał zgodę i niejednokrotnie dodatnio oddziaływał na losy państw i narodów. Tak nam mówi historja.</u>
  97 + <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(S. Makowski: Kiedy?)</u>
  98 + <u xml:id="u-9.2" who="#SRóg">Grecja, Rzym, później w średniowieczu, a również i w dawnej Polsce niezliczone są tego przykłady.</u>
  99 + <u xml:id="u-9.3" who="#SRóg">Amnestji politycznej oczekiwano u nas od dawna, nie jako środka wypróżniającego przeludnione więzienia, ale właśnie jako aktu łagodzącego tarcia i walki polityczne. Zapowiedź amnestji — muszę to stwierdzić — w całem społeczeństwie, a szczególnie w masach ludowych wywołała żywy oddźwięk. Czy ta amnestja, którą uchwalamy, spowoduje złagodzenie tarć politycznych? Z przyjemnością zaznaczam, że z oświadczenia p. Ministra Michałowskiego wynika, przynajmniej ja tak zrozumiałem, że Rząd szerzej rozumie tę amnestję, niż p. referent Makowski; rozumie ją bowiem jako środek uspokojenia politycznego, między innemi.</u>
  100 + <u xml:id="u-9.4" who="#SRóg">Czy ta amnestja może spowodować uspokojenie polityczne? Z liczb, przytoczonych na k misji sejmowej przez przedstawiciela Ministerstwa Sprawiedliwości, wynika, że amnestja obejmuje 98% więźniów, z czego około 30.000 ludzi znajdzie się na wolności. Z tego widać, że to jest wydarzenie w życiu państwowem bardzo poważne. Muszę też powiedzieć, że w jednym punkcie amnestja jest liberalniejsza od amnesty], uchwalonych przez poprzednie Izby Ustawodawcze, a mianowicie górną granicę kary, którą się darowuje przy przestępstwach politycznych, amnestja ta podnosi do 2 lat. Natomiast w innych punktach jest w porównaniu z poprzedniemi ustawami amnestyjnemu gorsza. W poprzednich ustawach amnestyjnych każda kara, o ile sięgała ponad rok, darowana była w połowie, obecnie zaś przy karze ponad 5 lat łagodzi tę karę tylko o 1/3 część, a przy karze ponad 10 lat wogóle niema złagodzenia.</u>
  101 + <u xml:id="u-9.5" who="#SRóg">Nowością też w obecnej ustawie amnestyjnej jest wyjęcie z pod jej działania przestępstw prasowych, polegających na zniesławieniu w druku: art. 255 k. k. Najzupełniej godzę się z panem referentem i zdaje mi się, że co do tego jesteśmy tutaj wszyscy zgodni, że zniesławienie jest to bardzo ciężkie przestępstwo i że dla każdego uczciwego człowieka niema droższej rzeczy nad dobre imię. Ale muszę powiedzieć na pochwałę prasy polskiej, że niema u nas pewnego typu pism, które są plagą np. Ameryki, a nawet Europy, np. Francji, t. zw. pism rewolwerowych, obdzierających ludzi z czci, o ile się nie opłacą. Próby stworzenia takich pism w Polsce zostały zduszone w zarodku…</u>
  102 + <u xml:id="u-9.6" who="#komentarz">(S. Sieroszewski: A „Polonia” Korfantego?)</u>
  103 + <u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(S. Michałowicz: Pan jest optymistą.)</u>
  104 + <u xml:id="u-9.8" who="#SRóg">... przez samych dziennikarzy. Oczywiście, gdy mówię o dziennikarzach, to mam na myśli tylko tych, którzy są zrzeszeni w organizacjach dziennikarskich, a nie różnego rodzaju podejrzanych ludzi, podających się za dziennikarzy, czego niestety dzisiaj prawnie nawet karać nie można. Głownem tłem, na którem zdarzają się u nas zniesławienia w druku, jest tło polityczne. Proszę Panów, jestem jaknajbardziej daleki od tego, żeby te zniesławienia w walce politycznej usprawiedliwiać, ale trzeba stwierdzić, że w ostatnich czasach bardzo wiele wypadków było, że przestępstwa polityczne w druku podciągane są pod ten artykuł k. k. Amnestja ma na celu puszczenie w niepamięć przestępstw politycznych, powinna więc obejmować te przestępstwa, popełnione w druku, które mają wyraźne cechy polityczne.</u>
  105 + <u xml:id="u-9.9" who="#SRóg">Art. 255 k. k. zawiera trzy rodzaje przestępstw, a mianowicie zniesławienie osób, instytucyj lub zrzeszeń. Z tego powodu niejednokrotnie krytykowanie gospodarki w instytucjach czy zrzeszeniach, nawet słuszne, podciągane jest przez kierowników czy pracowników tych instytucyj pod ten właśnie artykuł o zniesławieniu. Może ktoś powiedzieć: niech to rozstrzygają i rozważają sądy. Słusznie, ale dlaczego amnestja, dla przykładu powiem, ma obejmować takich osobników, jak osławiony Kowalski z Płocka, a nie obejmuje tych, którzy ukarani zostali za zniesławienie tego Kowalskiego przedtem, zanim w sądzie ujawniły się jego wyczyny?</u>
  106 + <u xml:id="u-9.10" who="#SRóg">Dlatego, proszę Panów, jestem zdania, że to należy naprawić i tak, jak w poprzednich amnestjach, ten ustęp z ustawy usunąć.</u>
  107 + <u xml:id="u-9.11" who="#SRóg">Proszę Panów, największym brakiem tej ustawy jest wyłączenie z pod jej działania emigrantów politycznych, ściśle mówiąc kilku b. więźniów brzeskich. Nie łączy mnie dziś z nimi żadna więź organizacyjna. Byłem i jestem zdania, że popełnili wielki błąd polityczny, wyjeżdżając z kraju.</u>
  108 + <u xml:id="u-9.12" who="#SRóg">Może miałbym i inne zarzuty w stosunku do niektórych z nich, ale kiedy są nieobecni, kiedy są bezbronni, kiedy nie mogą odpowiadać, ani się tłumaczyć, bo wszystko, co napiszą i podpiszą w druku, jest konfiskowane, ja ich atakować nie będę.</u>
  109 + <u xml:id="u-9.13" who="#SRóg">Proszę Panów, dzisiaj wobec paragrafów prawa są to przestępcy, którzy nie poddali się skazującym wyrokom. Ale my tu orzekamy nie podług paragrafów prawa. Wobec kodeksu karnego złamali oni prawo, ale my tu dziś uchwalamy amnestję, przebaczenie i łaskę dla tych, którzy złamali prawo. Może ktoś powie, że jest to przebaczenie dla tych, którzy dobrowolnie poddali się wyrokom. To nie jest słuszne. Mnóstwo przestępców, których dziś ułaskawiamy, nie poddało się wyrokom, nie zgłosiło się dobrowolnie, ale siłą i przemocą zostało wtrąconych do więzienia i tam zatrzymanych. A więc nie jest to słuszne, że tylko tych przestępców ułaskawiamy, którzy poddali się wyrokom. Może ktoś jednak powiedzieć: „Ale ci przestępcy, wtrąceni do więzienia, odcierpieli już część kary”. W takim razie trzeba mówić jasno, że idzie praktycznie o to, żeby i więźniowie brzescy wtrąceni zostali, weszli z powrotem do więzienia i cierpieli karę. Mnie się zdaje, proszę Panów, że oni dość wycierpieli w Brześciu. Czy koniecznie muszą być jeszcze raz w więzieniu?</u>
  110 + <u xml:id="u-9.14" who="#SRóg">Czy to w masach ludowych wzmocni powagę prawa, gdy masy się dowiedzą, że oni znowu w więzieniu się znajdują? Czy w masach ludowych zyska majestat prawa, gdy się chłopi dowiedzą, że amnestja objęła zbrodniarzy różnego rodzaju, bandytów, morderców, oszustów, złodziejów, tylko nie objęła tych ludzi, nie objęła tego chłopa, który przecież mimo wszystko, co mu się zarzuca, jest wyjątkowym chłopem i w najkrytyczniejszych chwilach dla Polski dał dowody patrjotyzmu i troski o dobro Państwa? Dlatego, proszę Panów, jestem zdania, że prawnicy, że Rząd, że nawet p. Minister Sprawiedliwości, jeżeli przestrzegają ściśle tych paragrafów prawa, to my, którzy nie jesteśmy obowiązani do tego, bo nie podług paragrafów prawa wydajemy orzeczenie, powinniśmy zdobyć się na akt wspaniałomyślności w stosunku do tych ludzi.</u>
  111 + <u xml:id="u-9.15" who="#SRóg">Ja nie wiem, nie chciałbym twierdzić tak, jak p. Minister Sprawiedliwości, że oni wrócą po to tylko, aby wszczynać tu rozruchy, fermenty, niepokoje i podważać obecny ustrój. Zdaje mi się, że nie. Wierzę, że tak nie będzie. Mogą walczyć z obecnym ustrojem legalnie, a to jest dozwolone.</u>
  112 + <u xml:id="u-9.16" who="#SRóg">Niech mi wolno będzie jeszcze i to powiedzieć. Sądzę, że nikt, kto szlachetny, — a za takich mam tu wszystkich — nie weźmie mi za złe tego, co powiem. Patrzyłem na tych ludzi, współpracowałem z nimi w okresie t. zw. Centrolewu. Twierdzę, i najgłębsze moje przekonanie jest takie, że nie są winni tego, za co zostali skazani. Wyrok w ich sprawie jest wielką pomyłką. Historja zna takie pomyłki, które odbijały się nieraz ujemnie na losach państw i narodów.</u>
  113 + <u xml:id="u-9.17" who="#SRóg">I jeszcze jedno, proszę Panów. Ktoś powiedział, nie pamiętam, czy w Sejmie czy w prasie czytałem, że objęcie tych ludzi amnestją byłoby ubliżeniem pamięci Marszałka Piłsudskiego. Sądzę, że w tej Wysokiej Izbie niema nikogo, ktoby tak pomyślał, i sądzę, że wykazywanie bezzasadności takich obaw tutaj byłoby zupełnie niepotrzebne.</u>
  114 + <u xml:id="u-9.18" who="#SRóg">Zgłaszając poprawkę, kierowałem się pragnieniem, aby amnestja ta naprawdę wprowadziła uspokojenie, o które nam wszystkim idzie, aby była naprawdę środkiem do uspokojenia i złagodzenia ostrości walk politycznych w Polsce. Nietylko ze względu na to, że zajęci jesteśmy pracą nad uzdrowieniem gospodarki państwowej, walką z kryzysem, ale także ze względu na bardzo niebezpieczną sytuację międzynarodową.</u>
  115 + <u xml:id="u-9.19" who="#SRóg">I wreszcie niech mi wolno będzie zakończyć powtórzeniem słów wielkiego historyka: „Surowość może być czasem usprawiedliwiona u rządzących; dla prawodawców obowiązkiem i chlubą jest nie surowość, ale wspaniałomyślność”.</u>
  116 + <u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(Głos: I roztropność.)</u>
  117 + </div>
  118 + <div xml:id="div-10">
  119 + <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Horbaczewski.</u>
  120 + </div>
  121 + <div xml:id="div-11">
  122 + <u xml:id="u-11.0" who="#SHorbaczewski">Wysoki Senacie! Zapisałem się do głosu dla uzasadnienia zgłoszonych przeze mnie w komisji poprawek, które zawarte są w druku sejmowym nr 38 i wyszczególnione pod liczbami 7, 10, 11, 13 i 14 spisu wniosków mniejszości.</u>
  123 + <u xml:id="u-11.1" who="#SHorbaczewski">Jest w Państwie Polskiem zwyczaj, że wszystkie zdarzenia polityczne większego znaczenia upamiętniają się amnestją. Projekt ustawy amnestyjnej, który stanowi przedmiot rozważań Wysokiego Senatu, łączy akt amnestji z faktem wprowadzenia w życie Konstytucji z dnia 23 kwietnia tego roku.</u>
  124 + <u xml:id="u-11.2" who="#SHorbaczewski">Fakt ten ma niezawodnie wielkie znaczenie, a jeżeli zakres amnestji odpowiadać ma politycznej doniosłości zdarzenia, to amnestja obecna powinna posiadać przynajmniej taki zakres, jaki posiadała amnestja, ustalona ustawą z dnia 15 sierpnia 1928 r. Projekt ustawy zakreślił jednak amnestji o wiele węższe ramy w porównaniu z amnestją z roku 1928. Różnicę pomiędzy temi dwiema ustawami amnestyjnemi podnoszono tak w czasie dyskusji na terenie Sejmu, jak w senackiej Komisji Prawniczej. I rozważania te doprowadziły członków parlamentu do zgłoszenia poprawek, które miały na celu rozszerzenie ram amnestyjnych. Projekt ustawy amnestyjnej, uchwalony przez Sejm, zawiera postanowienia, które ujmują zasadę amnestji niewłaściwie, przyznając dobrodziejstwo amnestji osobom, zasądzonym na kary poniżej lat 10 — równocześnie zamienia karę śmierci na karę dożywotniego więzienia, ale nie zawiera żadnego postanowienia w ustawie amnestyjnej, co się ma stać z przestępcami zasądzonymi na kary powyżej lat dziesięciu; o tem ustawa amnestyjna milczy. Mojem zdaniem zachodzi tu niejednolite traktowanie problemów, leżących w tej samej płaszczyźnie, co w ustawie nie powinno mieć miejsca.</u>
  125 + <u xml:id="u-11.3" who="#SHorbaczewski">Pan referent w dyskusji na komisji senackiej wysunął tezę, że szczegółowe przepisy w odniesieniu do tej kategorji przestępców, o których wspomniałem, są zbyteczne, a to z tego powodu, że sprawę tę załatwia obowiązujący kodeks karny. Z tem zapatrywaniem nie mogę się zgodzić. Pomijam zasadniczą różnicę pomiędzy kodeksem karnym a ustawą amnestyjną, ale muszę zaznaczyć, że kodeks karny traktuje sprawę ułaskawienia w ten sposób, że uzależnia je od przestrzegania pewnych warunków, przewiduje różne zastrzeżenia i ma tylko znaczenie fakultatywne, że kompetentny czynnik może w danych warunkach załatwić sprawę dodatnio, ale nie musi. Natomiast poprawka przeze mnie zgłoszona zmierza do tego, ażeby normie amnestyjnej nadać formę imperatywną bez zastrzeżeń.</u>
  126 + <u xml:id="u-11.4" who="#SHorbaczewski">Przechodząc teraz do omówienia czynów karygodnych, popełnianych z pobudek ideowych, — ten termin był dyskutowany na komisji, — pragnę wyjaśnić znaczenie nomenklatury, użytej przezemnie w proponowanej poprawce. Ustawa amnestyjna, stanowiąca obecnie przedmiot rozważań Wysokiego Senatu, przyjmuje dla określenia wszystkich t. zw. ideowych przestępstw terminy: „przestępstwa popełnione z motywów politycznych”. Jesteśmy świadkami rozmaitych ruchów masowych, odbywających się na calem terytorjum Państwa, tak w mieście, jak i na wsi, które są kierowane i prowadzone pod pewnemi hasłami gospodarczemi o ogólniejszem znaczeniu. Mam na myśli strajki, czy to fabryczne, czy rolne, organizowane w interesie szerszego ogółu, a nietylko w interesie bezpośrednich uczestników. Prócz tego obserwowaliśmy w ostatnich czasach ruch, skupiający większe grupy ludzi, ażeby usypać pamiątkową mogiłę, czy kopiec z zamiarem wyrażenia uczucia wdzięczności i czci dla tych, którzy położyli swe życie w obronie ojczystej ziemi. Tu znowu jest motyw narodowościowo - polityczny. Ale czy te motywy w praktycznem zastosowaniu tej ustawy zostaną należycie uwzględnione? Czy interpretacja ustawy w praktycznem jej zastosowaniu będzie odpowiadała intencjom ustawodawczym? Czy dowolność interpretacyjna w jednym i drugim wypadku nie doprowadzi do tego, że osoba, która ma stosować ustawę, oświadczy: nie, to niema znamion politycznych, ja nie mogę przepisów ustawy, które zastrzegają amnestję dla przestępców politycznych, w danym wypadku stosować. Wydaje mi się, że skoro ustawa amnestyjna z roku 1928 przyjęła nomenklaturę: „pobudki polityczne, narodowościowe, religijne, społeczne i społeczno-gospodarcze”, to dała tym sposobem także i możność uwzględnienia wszystkich tych momentów, które bezwątpienia mają charakter polityczny o tyle, że opierają się na ideowem ujęciu sprawy. I poprawka, którą miałem zaszczyt zgłosić, zdąża właśnie do tego, aby tym, którzy mają stosować tę ustawę, dać wskazówki, że nietylko sam stricte polityczny moment, ale także i inne momenty, które wypełniają pojęcie tych ogólnych ideowych interesów, były tam uwzględnione.</u>
  127 + <u xml:id="u-11.5" who="#SHorbaczewski">Pan referent w dyskusji nad zasadami i postanowieniami ustawy amnestyjnej wyraził pogląd, że więzienie spełnia rolę wychowawczą. Zdania tego nie podzielam. Ja nie wierzę w tę misję zakładów więziennych i wykluczam, ażeby w ponurej atmosferze społecznego odwetu, jakiego narzędziem jest więzienie, mógł się wychować, wykształcić jasny, pozytywny charakter, pełen sił twórczych. Ten szary dom w naszych warunkach zostanie przez długie lata jeszcze symbolem dramatu społecznego, gdzie się łamie ludzką indywidualność. A poza murami szarego domu znajduje się znaczna część naszej młodzieży ideowej. Z fanatycznym zapałem, świadczącym o ideowem nastawieniu, wstąpili ci młodzi ludzie na drogę, na której weszli w konflikt z obowiązującem prawem. Więzienie jest konsekwencją. Ale pytam się Panów, czy złamanie tego życia młodego jest celowe, jest uzasadnione względami polityki kryminalnej? Ukraińskie społeczeństwo głęboko odczuwa los ideowych jednostek, które, może być, powinny były ze względu na swój intelekt zająć czołowe stanowiska w narodzie. Bolesny jest ten stan dla ukraińskiego społeczeństwa, ale według mego głębokiego przekonania także racja Państwa nie może tego stanu zapisać jako dodatniej pozycji w swoim rachunku.</u>
  128 + <u xml:id="u-11.6" who="#SHorbaczewski">Ten stan musi być jaknajszybciej zlikwidowany. Chcę wierzyć, że likwidacja ta nastąpi napewno i że Panowie, jako przedstawiciele społeczeństwa polskiego, przychylnem ustosunkowaniem się do tego problemu położycie węgielny kamień pod wielką, szeroką amnestję, pod porozumienie i pojednanie o historycznem znaczeniu.</u>
  129 + </div>
  130 + <div xml:id="div-12">
  131 + <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Schorr.</u>
  132 + </div>
  133 + <div xml:id="div-13">
  134 + <u xml:id="u-13.0" who="#SSchorr">Wysoka Izbo! Nie mogę się godzić ze stanowiskiem szanownego pana referenta, że amnestja jest aktem li tylko polityki kryminalnej. Gdyby nim była, obchodziłaby tylko świat przestępców, a nie odzywałaby się oddźwiękiem tak żywym, tak sympatycznym w świadomości i opinji ogółu społeczeństwa. A jednak sam Rząd, jako inicjator jej ustawy, łączy ją w sposób uroczysty w art. 1 z najdonioślejszem naszem przeżyciem politycznem w ostatnim roku, mianowicie z wprowadzeniem nowej Konstytucji z 23 kwietnia 1935 roku. Ten moment wynosi akt amnestji z płaszczyzny li tylko polityczno-administracyjno-karnej do wyżyny polityki ogólnej, rozumnej, bo sięgającej wzrokiem w przyszłość. Amnestja jest jedynym aktem państwowym, w którym widnieje wyraz przebaczenia, najpiękniejszym chyba w słowniku ludzkim. Witamy ten akt z radością, niesie on bowiem dar łaski znękanej biedą ludności, która częstokroć z przypadku tylko, a nie z winy umyślnej weszła w konflikt z porządkiem prawnym. Rząd dał wyraz swojemu dążeniu do wniesienia pojednania i pokoju w stosunkach wewnętrzno-politycznych, słusznem jest przeto, by tę erę rozpocząć od rzucenia zasłony na przeszłość. Rząd zapowiedział realizację programu odrodzenia gospodarczego, celowem jest więc puszczenie w niepamięć tych win, które zrodziły się na gruncie nędzy i kryzysu ekonomicznego. Z tego punktu widzenia witamy projekt ustawy o amnestji jako akt głębokiego rozumu politycznego i zarazem jako wyraz wzbogacenia idei naszego prawa pierwiastkiem czysto ludzkich wymogów etycznych. Ale, jeżeli ta amnestja ma być naprawdę wyrazem uzgodnienia idei sprawiedliwości w myśl starorzymskiej zasady „fiat iustitia pereat mundus” z myślą przebaczenia i pojednania, to nie może ona i nie powinna zamykać się i sama siebie ograniczać z powodów formalnych, wchodząc mimowoli w sprzeczność z najgłębszą intencją, jaka niewątpliwie kierowała wolą czynników rządowych przy przedłożeniu tego projektu.</u>
  135 + <u xml:id="u-13.1" who="#SSchorr">Chcę tu mówić o występkach, popełnionych z pobudek politycznych, szlachetnych ponad wszelką wątpliwość motywów ideowych. Wszak w tych wypadkach darowanie kary i puszczenie jej w niepamięć byłoby tylko połowicznem stosowaniem zasady amnestji jako aktu łaski i przebaczenia, jeżeli samo piętno skazania i jego skutków w życiu obywatelskiem na tej jednostce nadal wyciśnięte zostanie i nie pozwoli jej przez powrót do pełni praw obywatelskich i przez czynny współudział w życiu społecznem i twórczą pracę dla dobra społeczności wykazać że w niej dokonał się katharsis moralny i nowe ustosunkowanie się do życia społecznego i po rządku prawnego. Wobec tego pozwolę sobie, po porozumieniu się z szanownym sprawozdawcą, w myśl regulaminu Senatu, art. 62 ust. 1 p. b) — zgłosić poprawkę w tej materji do projektu ustawy:</u>
  136 + <u xml:id="u-13.2" who="#SSchorr">„Po art. 5 wstawić nowy artykuł następującej treści:</u>
  137 + <u xml:id="u-13.3" who="#SSchorr">„W sprawach o przestępstwa, wymienione w ant. 4 i 5, kara dodatkowa utraty praw obywatelskich ustaje najpóźniej w chwili odcierpienia kary i w tej samej chwili następuje zatarcie skazania”.</u>
  138 + <u xml:id="u-13.4" who="#SSchorr">Toż samo odnosi się do rozszerzenia amnestji także na tych przestępców politycznych, którzy uchyliwszy się od odpokutowania kary, przebywają od lat poza granicami Państwa. Prawda, że nie poddając się wyrokowi sądowemu, obrazili majestat prawa ojczystego, ale przy tego rodzaju ideowych przestępstwach fakt emigracji politycznej tak ściśle się wiąże z samem przestępstwem natury politycznej, że tutaj niejako wyrobiła się communis opinio na terenie prawa międzynarodowego co do łagodniejszego osądzania tego uchylania się od wykonania wyroku, aniżeli przy przestępstwach pospolitych. Tego dowodzi historja ruchów politycznych w XIX i XX wieku, dowodzą liczne amnestje różnych państw i wreszcie amnestja z r. 1923, które nie czyniły różnicy między skazańcami politycznymi, pozostającymi w kraju i poddającymi się wyrokowi a tymi, którzy uchodząc za granicę, od wyroku się uchylali. Miarodajnem było kryterjum pobudki ideowej i celu czysto politycznego. Dlatego popierać będę te poprawki i za niemi głosować. Zmierzają one do rozszerzenia ram amnestji także na przestępców politycznych, przebywających poza granicami Rzeczypospolitej, o ile do prekluzyjnego terminu zgłoszą się do odbycia kary. Sunt denique fines! Kończy się idea tam, gdzie zaczyna się gwałt i przemoc. Człowiek idei walczy ideowością i dla celu, który chce osiągnąć, posługuje się godnymi tej idei środkami, moralną walczy bronią, argumentem słowa i jego sugestywnej, przekonywającej mocy. A choć w zapale swoim przekracza dozwolone prawem granice i dopuszcza się przewinienia karnego, to nikt nie odsądzi go od czci i wiary, choćby na nim zawisł wyrok prawnie go skazujący. Ale przestępstwo polityczne przestaje niem być, jeżeli za narzędzie idei ma służyć kij i pałka, lub co gorsza, bomba i granat. Człowiek, który do takich się ucieka środków propagowania swoich idei, staje się zwykłym przestępcą, pospolitym zbrodniarzem. Na tę kategorję rzekomych ideowców nie można i nie wolno roztoczyć aktu łaski i przebaczenia, raczej należy ją z dobrodziejstw amnestyjnych jasno i wyraźnie wyłączyć.</u>
  139 + <u xml:id="u-13.5" who="#SSchorr">Pozwalam sobie przytoczyć analogję z dziedziny prawa i stosunków międzynarodowych. Jak Wysokiej Izbie wiadomo, po zabójstwie króla jugosłowiańskiego i ministra Barthou, premjer Laval złożył Lidze Narodów wniosek, przyjęty przez Radę Ligi, ażeby w drodze konwencji międzynarodowej wyłączyć z dobrodziejstw azylu tych przestępców politycznych, którzy działają zapomocą środków teroru.</u>
  140 + <u xml:id="u-13.6" who="#SSchorr">Dlatego również w formalnem uzgodnieniu z szanownym sprawozdawcą zgłaszam poprawkę do art. 6:</u>
  141 + <u xml:id="u-13.7" who="#SSchorr">„Wstawić nowy ustęp następującej treści: „Amnestji, przewidzianej w art. 5 i 4, nie stosuje się do przestępstw, skierowanych przeciwko życiu i zdrowiu ludzkiemu (art. 225, 235–237, 239–242 kodeksu karnego), oraz do przestępstw, polegających na sprowadzeniu niebezpieczeństwa powszechnego (rozdział XXXIII kodeksu karnego)”.</u>
  142 + <u xml:id="u-13.8" who="#SSchorr">W związku z tem i z tych samych mniej więcej motywów zgłaszam poprawkę do art. 6: „W ustępie 1) — po punkcie 17) wstawić pkt. 18) następującej treści: 18) przestępstw z art. 173 kodeksu karnego”. Artykuł ten brzmi: „Kto publicznie lży lub wyszydza uznane prawnie wyznanie lub związek religijny, jego dogmaty, wierzenia lub obrzędy, albo znieważa przedmiot jego czci religijnej, lub miejsce przeznaczone do wykonywania jego obrzędów religijnych, podlega karze więzienia do lat 3”.</u>
  143 + <u xml:id="u-13.9" who="#SSchorr">Nie potrzebuję chyba uzasadniać, że tego rodzaju występki nie zasługują na łagodniejsze traktowanie i objęcie ich aktem amnestyjnym, bo one są zaprzeczeniem ideowości, rzekłbym jej zwyrodnieniem i pohańbieniem, w dziedzinie ponadto, która winna być świętą i nietykalną każdemu obywatelowi, w dziedzinie życia i kultu religijnego. A ta poprawka nie nasunęła mi się z jakichś refleksyj abstrakcyjnych, potencjalnych rozważań, lecz niestety na tle rzeczywistości ostatnich tygodni, kiedy to w 14 wypadkach osobniki z pośród mętów społecznych niszczyły nagrobki na cmentarzach żydowskich, w jednym nawet rozkopały grób, świeżo usypany. Najjaskrawszym zaś objawem tego rozwydrzenia jest wtargnięcie do domu Bożego, rozdarcie w strzępy rodałów świętych i ich splugawienie, co miało miejsce niedawno w jednem z miasteczek na prowincji. Takie ekscesy chyba nie mogą być objęte aktem łaski i przebaczenia i raczej należałoby znaleźć w interesie moralnego dobra powszechnego formy zaostrzenia kar w takich i podobnych im wypadkach, które godzą w najświętsze wszystkim wyznaniom uczucia ludzkie.</u>
  144 + <u xml:id="u-13.10" who="#SSchorr">W myśl tego, co powiedziałem, oświadczam się za przyjęciem całej ustawy amnestyjnej, z poprawkami, które miałem zaszczyt przedstawić i uzasadnić, a które składam na ręce Pana Marszałka z prośbą o poddanie ich pod głosowanie.</u>
  145 + </div>
  146 + <div xml:id="div-14">
  147 + <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma s. ks. Łobodycz.</u>
  148 + </div>
  149 + <div xml:id="div-15">
  150 + <u xml:id="u-15.0" who="#SksŁobodycz">Przebaczenie, rozgrzeszenie, i usprawiedliwienie w przestępcy człowieka — na język prawniczy amnestją zwane — dyktowane miłością bliźniego, czy też względami na dobro ogółu, stanowią zawsze jedną z najszczytniejszych idei chrześcijańskich. Idea ta, wcielona w projekcie amnestyjnym, jest właśnie dzisiaj przedmiotem rozważań Wysokiej Izby. Szczęśliwym trafem, czy zbiegiem okoliczności na tem Szczytnem podłożu ideowem opierając się, jako kapłan katolicki, syn ukraińskiego narodu i obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, poraz pierwszy mam zaszczyt zabrać głos przed Wysoką Izbą. Dlatego z prawdziwem uznaniem i nie bez dumy oraz z wiarą w absolutną żywotność idei chrześcijańskich — jako jedynych i wzniosłych regulatorów życia społecznego na szlaku historycznego postępu ludzkości, oceniam należycie przedłożony projekt amnestji jako akt sprawiedliwości społecznej. Zasada więc, przebaczeniem czy amnestją zwana, dla mnie, dla tego mego trojakiego charakteru i punktu widzenia zarazem, jest ponad wszelką wątpliwość wzniosła i godna najwyższego uznania i w tem też zgadzają się wszystkie trzy wzmiankowane punkty widzenia, dowodząc wymowną harmonją, że sama idea jest zewszechmiar prawidłowa.</u>
  151 + <u xml:id="u-15.1" who="#SksŁobodycz">Co się zaś tyczy zastosowalności, zasięgu, rozmiarów i granic działania tego aktu, mającego się wnet stać prawem, mam, Wysoka Izbo, pewne i to nawet ważkie zastrzeżenia i wątpliwości.</u>
  152 + <u xml:id="u-15.2" who="#SksŁobodycz">Ważkie to zastrzeżenia, skoro kleszczami bólu ściskają serce, poważne wątpliwości, skoro niepokoją i wżerają się w umysł, nie dając zadawalającej odpowiedzi. Ponieważ czuję jednak i na sobie współbrzemię odpowiedzialności — przed Sądem Bożym i pokoleń — uważam za mój szczytny obowiązek podzielić się zastrzeżeniami i wątpliwościami mej duszy, mego serca i umysłu w tej mierze z Wysoką Izbą.</u>
  153 + <u xml:id="u-15.3" who="#SksŁobodycz">Uważam za szczytny obowiązek odwołać się do Wysokiej Izby z prośby o troskliwe rozważenie wszelkich pro i contra, [niewyraźne] wzniosłość i szczytność podstawowej idei aktu amnestyjnego nie została spaczona, a tem mniej unicestwiona w stosunku do pewnej grupy najbardziej politowania godnej. Uważam za obowiązek zwrócić łaskawą uwagę Wysokiej Izbie na postanowienia tego projektu, które dadzą się może usprawiedliwić aż nazbyt ludzką reakcją, może wprost odruchową, zatem niedoskonałą, bo pełną słabostek i cieniów, bolesnych wspomnień bliższych i dalszych, oraz blizn, a może i ran jeszcze zbyt żywych, by dopuszczały objektywną i właściwą ocenę oraz właściwe do nich ustosunkowanie z objektywnej, historycznej perspektywy.</u>
  154 + <u xml:id="u-15.4" who="#SksŁobodycz">Rzeczowa i fachowa ocena tego aktu nie leży ani w moich siłach ani w zamiarach, uczynią to może Panowie bardziej ku temu ode mnie powołani.</u>
  155 + <u xml:id="u-15.5" who="#SksŁobodycz">Mam na myśli tylko dwa punkty, niejako dwa odcinki tego aktu, jeden — o znaczeniu względnem i przemijającem, a drugi o znaczeniu doniosłem, a nawet śmiem twierdzić — historycznem.</u>
  156 + <u xml:id="u-15.6" who="#SksŁobodycz">Zanim przejdę do właściwego t. j. drugiego punktu rozważań, pokrótce tylko wspomnę o pierwszym odcinku korektury, a mam na uwadze w tej mierze art. 3 projektu, obejmującego granice amnestjonowania przestępstw politycznych.</u>
  157 + <u xml:id="u-15.7" who="#SksŁobodycz">Granice te w projekcie zakreślono zbyt ciasne. Dla uzasadnienia mego punktu widzenia wystarczy — zdaje mi się — wskazać na trzy niesporne wprost prawdy.</u>
  158 + <u xml:id="u-15.8" who="#SksŁobodycz">Pierwsza — że upadek etyki i moralności chrześcijańskiej, a wślad zatem i obywatelskiej, jest niezaprzeczalnem następstwem wojny, powojennych stosunków i prądów w życiu i ustrojach społecznych.</u>
  159 + <u xml:id="u-15.9" who="#SksŁobodycz">Druga — że przestępczość wzrosła dzięki i naskutek gospodarczego kryzysu i ogólnej nędzy.</u>
  160 + <u xml:id="u-15.10" who="#SksŁobodycz">Trzecia — że sądy państwowe, wobec zastraszającego wzrostu przestępczości, zastosowały w celach polityki kryminalnej znaczne podwyższenie kar jako środka odstraszającego.</u>
  161 + <u xml:id="u-15.11" who="#SksŁobodycz">Powyższe fakty usprawiedliwiają rozszerzenie granic amnestji w art. 3 przewidzianych, gdyż zbytnia wysokość kar, gospodarcze w przeważnej mierze podłoże przestępstw i stępienie poczucia odpowiedzialności nadomiar — częstokroć na długie lata do więzień wepchnęły jednostki mniej silne i mniej odporne, a jednak tyle jeszcze warte, że w innych warunkach nie byłyby nigdy popadły w kolizję z kodeksem karnym.</u>
  162 + <u xml:id="u-15.12" who="#SksŁobodycz">Dlatego też w uwzględnieniu tej nierzadko przesadnej wysokości kar i to na tle załamań kryzysowych samych warsztatów pracy i ich zubożałych włodarzy, postulat rozszerzenia granic art. 3 projektu, jest uzasadniony, zwłaszcza obecnie, jeżeli Rząd z takim naciskiem w celach politycznych, a w szczególności gospodarczych, stawia na szarego obywatela.</u>
  163 + <u xml:id="u-15.13" who="#SksŁobodycz">O ile jednak posunięcie granic dolnych przy darowaniu kar w art. 3 projektu bardziej wgórę wydaje mi się postulatem zewszechmiar słusznym i celowym, o tyle korektura art. 4 projektu wydaje mi się nieodzownym postulatem wprost mądrości politycznej i konieczności obecnej chwili w niemniejszej mierze, niż postulatem etyki chrześcijańskiej i tu dopiero przechodzę na drugi i właściwy odcinek aktu amnestyjnego, na który szczególną pragnę zwrócić uwagę.</u>
  164 + <u xml:id="u-15.14" who="#SksŁobodycz">Na uboczu pozostawiam nawet miarę przebaczenia, czyli czasowe granice darowanych kar więźniom politycznym, chociaż momenty wyżej wzmiankowane, w odniesieniu do pospolitych przestępstw, tem bardziej tutaj winny znaleźć pełne zastosowanie.</u>
  165 + <u xml:id="u-15.15" who="#SksŁobodycz">Co do art. 4 projektu, chodzi o coś znacznie ważniejszego i donioślejszego, bo o zachowanie samej zasady, samej idei przebaczenia wogóle, bez względu na taką, czy inną wysokość darowanej kary.</u>
  166 + <u xml:id="u-15.16" who="#SksŁobodycz">Wedle art. 4 projektu bowiem, przestępcy polityczni, skazani na więcej niż 10 lat, są wyjęci z pod dobrodziejstwa amnestji.</u>
  167 + <u xml:id="u-15.17" who="#SksŁobodycz">Jeżeli całe zwaśnione narody, bądź odłamy tego samego społeczeństwa, podłoże ideowe przestępstw politycznych zawsze należycie uznają i wysoką cenią miarą, bez względu na to, czy dla danych przestępców mają miłość czy nienawiść, najwyższy szacunek i podziw, czy potępienie, w związku z przynależnością danej jednostki do jednej ze stron, jeżeli, o ile wiem, teorja i praktyka w prawie karnem polityczne przestępstwa traktuje tą samą szczególną i odmienną wagą, jeżeli nawet projekt amnestyjny takie rozgraniczenie przestępstw pospolitych od politycznych najwyraźniej przeprowadza, to ideowe podłoże winno było idei przebaczenia otworzyć wszystkie podwoje wszystkich cel więziennych, za których kratami tacy przestępcy ponure godziny, dnie, tygodnie i miesiące na długie, długie lata splatać muszą. Jako kapłan katolicki nie mogę zrozumieć ani usprawiedliwić w mej duszy powodów tak ważkich, by zamykały świetlaną drogę szczytnemu pochodowi przebaczenia akurat przed progami cel więziennych kategorji więźniów najbardziej politowania godnych, najwyższą karą i potępięniem i tak już dotkniętych.</u>
  168 + <u xml:id="u-15.18" who="#SksŁobodycz">Dla takiej nierówności naprawdę nie znajduję tak ważkich powodów, by ją usprawiedliwić mogły.</u>
  169 + <u xml:id="u-15.19" who="#SksŁobodycz">Nierówność ta tem bardziej rani me poczucie sprawiedliwości, że chodzi wprawdzie w 99% o jednostki popadłe w rozbrat z prawem, ale z powodu ich kroczenia do celów bezosobistych, może błędnych, może i błędnemi drogami z punktu widzenia danej racji stanu, ale niemniej nie z chęci niskich, a pobudek wyższych, szlachetnych.</u>
  170 + <u xml:id="u-15.20" who="#SksŁobodycz">Jeżeli się zważy, że polityczni więźniowie, zasądzeni na kary ponad 10-letnie, byli zazwyczaj w czasie popełnienia czynów osobnikami młodymi, porywczymi, nierozważnymi, zapalnymi i gorejącymi ogniem młodości i jej ideałów, to skrócenie męczarni w celi więziennej dla takich jednostek o 1/3 osądzonej kary nietylko nie zagraża podważaniem prawnego stanu rzeczy, ale — wprost przeciwnie — słuszność dopiero z prawem skojarzy i szlachetne te nierzadko dusze, zdolne niegdyś z narażeniem życia do niewspółmiernych ofiar, po takich doświadczeniach, po tak długich i ponurych latach więziennych rozmyślań zapewne na drogę prawa i uczciwej pracy dla społeczeństwa nawróci.</u>
  171 + <u xml:id="u-15.21" who="#SksŁobodycz">Amnestyjny akt to najlepsza okazja do przełamania niewiary i zwątpienia zrezygnowanych wykolejeńców w stosunku do prawa, do zadokumentowania, że nie zemsta, a miłość i dobroć oraz ufność w człowieka kierują poczynaniami Wysokiej Izby i są u podstaw prawa, a takie przeświadczenie na umysły i dusze naprawdę szlachetne zdolne będzie wywrzeć wpływ stanowczy i zbawienny.</u>
  172 + <u xml:id="u-15.22" who="#SksŁobodycz">Dlatego, jako katolicki kapłan, proszę Wysoką Izbę o skreślenie w ust. 3 art. 4 projektu ostatnich słów: „lecz nie ponad 10 lat”, by 1/3 część kary darowana została wszystkim politycznym więźniom, zasądzonym na karę ponad 5 lat. Tę sama prośbę ponawiam, jako członek reprezentacji Ukraińskiego Narodu w Senacie. Za czas nieustającej, bo od lat trwającej, chociaż nieoficjalnej i bez armat prowadzonej wojny wewnętrznej między dwu narodami, na terenie naszym, poprzez sądy, całe zastępy młodzieży, jako najbardziej eksponujące się elementy po stronie ukraińskiej w tej nierównej walce, znalazły się w więzieniach. Ustosunkowanie społeczeństwa ukraińskiego politycznie zorganizowanego do tych poczynań jest dawno znane i nie potrzebuję go z tego miejsca ponownie podkreślać, a jednak głęboki tragizm sytuacji nietylko tych jednostek, lecz i całej ukraińskiej młodzieży, nie pozwala przejść nad nim do porządku, gdyż stan ten zbyt bolesny, dla obu stron niepożądany i szkodliwy, był produktem wzajemnej dotychczas negacji, wbrew oczywistemu stanowi rzeczy.</u>
  173 + <u xml:id="u-15.23" who="#SksŁobodycz">Jeżeliby Dostojni Panowie raczyli sobie uświadomić tylko, ile w tej chwili matek, sióstr, narzeczonych tych nieszczęsnych młodych ludzi odlicza nieskończoną ilość wlokących się wolno dni i nocy, stojących jeszcze przed skazanymi zanim cele ich się otworzą i zanim najbliższych swoich zobaczą, to wniosek mój o zastosowanie amnestji i do nich wydaje się rzeczą już aż nazbyt ludzką.</u>
  174 + <u xml:id="u-15.24" who="#SksŁobodycz">Jeżeli się ponadto na tę rzecz zwróci uwagę pod kątem widzenia ostatnich poczynań Rządu. kompromisu wyborczego, zdyscyplinowanej postawy ukraińskich mas po stronie ich kierownictwa, torującego nowe ustosunkowanie ukraińskiego społeczeństwa do obecnego stanu rzeczy, to wzgląd ten, wzgląd na pacyfikację wobec Rzplitej umysłów, nastrojów i nastawienia ukraińskich mas, obecnie oczekujących niecierpliwie dalszych kroków po pierwszym zrobionym, to ten jeden i jedyny chociażby już wzgląd stanowi sam za siebie aż nadto przekonywujący argument za moim wnioskiem.</u>
  175 + <u xml:id="u-15.25" who="#SksŁobodycz">Jeżeli pozatem próba kierownictwa ukraińskiego narodu w kompromisie wyborczym ma stanowić istotnie punkt zwrotny we wzajemnem ustosunkowaniu obu narodów, jeżeli ukraińskie masy przy wyborach pozytywną do nich postawą podpisały swemu kierownictwu niejako weksel in blanco, zaświadczając w ten sposób wielki moralny kredyt kierownictwa wobec tychże mas, i jeżeli ten moralny kredyt ma być usprawiedliwiony, a nie zawiedziony, i dać istotnie pożądane owoce w przyszłości dla dobra obu narodów, to, Wysoka Izbo, nie wolno przy tej okazji zapominać o tej historycznej wprost, przełomowej chwili dla wyczekujących ukraińskich mas, nie wolno sprawiać im kolejnego zawodu, osłabiać zaufania, i moralnego kredytu, udzielonego ich kierownictwu, lecz przeciwnie, to pierwsza historyczna wprost okazja dla rzucenia na szalę tej samej nawzajem monety, dla rzucenia na szalę moralnego kapitału ze strony silniejszego słabszemu w formie generalnego zastosowania amnestji do wszystkich ukraińskich politycznych więźniów bez wyjątku.</u>
  176 + <u xml:id="u-15.26" who="#SksŁobodycz">Wkońcu jako obywatel Rzeczypospolitej tę samą ponawiam prośbę w imię ideałów ogólno-ludzkich i dobrze pojętych celów nowoczesnego praworządnego Państwa. Jak bowiem daleko ludzka pamięć sięga, głowili się zawsze najlepsi nad formami współżycia w poszukiwaniu idealnego doskonałego ustroju, bo wysiłki w tej mierze dawały zawsze tylko względne rezultaty.</u>
  177 + <u xml:id="u-15.27" who="#SksŁobodycz">Pomni więc względnych walorów każdoczesnego stanu, pomni przytem odrodzenia Polski po i na skutek dziejowych przemian podczas i po wojnie światowej, pomni wkońcu nowozbudowanego ustrojowego dzieła Pierwszego Marszałka — zaświadczcie Wielce Szanowni Panowie prawdziwą silę i wspaniałomyślność zwycięzców zarazem w generalnem amnestjonowaniu przestępstw politycznych, wszystkich w zasadzie, i niemniej hojną ręką granicę darowanych kar ku górze przesuńcie, a głęboko i święcie jestem przekonany, że dobro, miłość i przebaczenie wydadzą stokrotne plony dla obu narodów.</u>
  178 + <u xml:id="u-15.28" who="#SksŁobodycz">Głos ma s. Marjan Malinowski.</u>
  179 + </div>
  180 + <div xml:id="div-16">
  181 + <u xml:id="u-16.0" who="#SMarjanMalinowski">Proszę Panów! Stoję na stanowisku ustawy, uchwalonem przez Sejm, a to z tych względów: niedobrze jest, jeżeli ludzie, którym Państwo powierzyło swój los, kierują się więcej sentymentem, aniżeli rozumem, albowiem sentyment bywa często ślepy i z tego wynikają niepożądane skutki dla Państwa. Proszę Panów, jeżeli zwrócimy uwagę na skutki, wynikające z tej amnestji, musimy podzielić przestępstwa na przestępstwa polityczne i na przestępstwa t. zw. kryminalne. I do kogóż my pójdziemy z amnestją? Do przestępców politycznych? Mamy tych przestępców dwa rodzaje. Idziemy do nich z łaską, z sentymentem, z ideą chrześcijańską. Komuniści polscy, jak wiemy wszyscy, są narzędziem imperjalizmu jednego z państw europejskich, dążącego do opanowania całej Europy. To nie jest kierunek polityczny, czy myślowy, któryby wyrósł z naszej racji stanu. To jest obcy kierunek, kierunek który w swoich pismach nielegalnych, nawet wydawanych w tym roku, wyraźnie powiada, że dąży do oderwania od Polski pewnej części Rzplitej, nazywając ją okupacją. To jest kierunek, który nigdy nie powiedział w swojej nielegalnej literaturze, że okupacje są gdzieindziej w Europie, nie powiedział, że kiedyś istniała niepodległa socjalistyczna republika Kaukazu, której niepodległość została zniszczona, ale mówi, że w Polsce jest okupacja. I w Polsce nastawia się masy robotnicze i chłopskie na oderwać nie tej części. Co tu pomoże amnestja? Czy ci ludzie, którzy wyjdą z więzień, zmienią zdanie, czy do nich takie przemówienie jak ks. senatora trafi? Nie trafi. Nie trafi, albowiem oni służą nie nakazowi swojego sumienia, ale są narzędziem w ręku obcych, dla obcych interesów.</u>
  182 + <u xml:id="u-16.1" who="#SMarjanMalinowski">Przejdę do innego obozu politycznego t. zw. narodowego, który niesłusznie, moim zdaniem, nazywa się narodowym. Obóz ten w kilkudziesięciu latach swojej pracy nie ma ani jednego momentu dobrego dla niepodległości Polski. Gdybyśmy wzięli pod rozwagę akty historyczne — wszędzie jest szkodnictwo. A w Polsce niepodległej nie zawahali się przed zbrodnią, przed zabójstwem pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej, kompromitując nas przed całym światem. Ludzie ci dziś, kiedy dyskutujemy nad amnestją, prowadzą niesłychanie intensywną robotę na terenie całej Polski, opowiadając i głosząc, że oto jeszcze kilka miesięcy, a zostanie dokonany zamach stanu i powstanie rząd narodowy. Kolportują ogromną masę nielegalnej literatury. W dniu śmierci Marszałka Piłsudskiego, a więc człowieka, nad którego trumną pochylił się cały świat, wydali odezwę do narodu polskiego, gdzie powiadają: „Bóg wymierzył mu już sprawiedliwość. Polska wyda swój wyrok w historji. W nocy z 12 na 13 maja 1935 r. rozpoczął się nowy okres w życiu odrodzonej Polski. Odszedł człowiek, który wielkością swej indywidualności zaciążył nad narodem, człowiek, w którego cieniu wylęgło się mrowie robactwa, wysysającego z Polski ostatnie soki”. I dalej powiada: „Wszy, wylęgłe i wypasione publicznemi pieniędzmi w cieniu postaci Piłsudskiego, cieniem tym i jego legendą, zechcą obecnie w dalszym ciągu naród polski tumanić”. Jest tu mowa o przyjaciołach Piłsudskiego, tych wszystkich, którzy kiedyś w swoim czasie mówiąc słowami poety, poszli w ciemną noc, by oddać swe życie i wszystko co mieli w walce o niepodległość. Amnestję im dać? Czy oni ją zrozumieją? Nie zrozumieją i swoją robotę będą dalej prowadzić.</u>
  183 + <u xml:id="u-16.2" who="#SMarjanMalinowski">Kolega s. Róg zgłosił wniosek, który w konsekwencji miał na celu ulgi względem niektórych osób, t. zw. więźniów brzeskich. Z kilkoma takimi więźniami miałem możność nieraz rozmawiania, zanim poszli odsiadywać karę, z Barlickim np., który wahał się, czy uciekać z tamtymi, czy zostać. Pytał mnie o radę. Powiedziałem: „Mój kochany, jak ci się nie udał zamach stanu, który organizowałeś, jak przegrałeś, jesteś zwyciężony, to musisz ponosić konsekwencje, jak myśmy ponosili w roku 1905. Nie udało się nam — ponieśliśmy konsekwencje”. Człowiek zrozumiał, poszedł i odsiedział. Niedawno powrócił Pragier, który także widocznie swój błąd zrozumiał, przyszedł i odcierpiał karę. Czy tego samego nie mogli dokonać Witos, Liberman, i inni? Mogli, ale nie chcieli, bo oni liczyli na te czasy, o których mówi Narodowa Demokracja, że przyjdzie rząd narodowy i oni przyjdą może nawet na wysokie stanowiska. Gdzie tutaj łaska, gdzie tutaj sentyment? Czy to trafi do nich? Nie. Moi Panowie, szkoda gadania.</u>
  184 + <u xml:id="u-16.3" who="#SMarjanMalinowski">Teraz przejdę do kategorji przestępców kryminalnych. Proszę Panów, przedwczoraj byłem w pewnem towarzystwie, kilkanaście osób się zebrało i między niemi trafił się urzędnik więziennictwa. Była mowa o amnestji. Urzędnik ten zakomunikował: „Dostała się do naszych rąk korespondencja między więźniami kryminalnymi recydywistami, którzy spodziewając się amnestji, przygotowują sobie już robotę na święta”. Wszyscy obecni powiedzieli: „Będziemy wobec tego siedzieli na święta w domu”. Czy to Rząd potrafi upilnować? Nie. Proszę Panów, spotkałem podczas tych debat i w prasie różnych ludzi o szerokiem bardzo sercu, z których niektórzy tak daleko sięgali, że wogóle wszystkich należy wypuścić, bo i ci polityczni i ci kryminalni jednakowo za kratą cierpią, trzeba im to wynagrodzić. Rozmawiałem z jednym jegomościem, który powiada, że nawet organizacje społeczne z orkiestrami powinny iść i powitać ich.</u>
  185 + <u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
  186 + <u xml:id="u-16.5" who="#SMarjanMalinowski">Proszę Panów, na kanwie sentymentu możemy tkać Bóg wie jakie obrazy i dojdziemy wkońcu, jeżeli rozumować państwowo, do absurdu, bo nie może być więcej, tylko tyle, co może być, bo jak będzie trochę więcej, to proszę, kto z nas weźmie za to odpowiedzialność, za te skutki?</u>
  187 + <u xml:id="u-16.6" who="#SMarjanMalinowski">Przeglądałem przemówienie p. Ministra Sprawiedliwości w Sejmie, słyszałem tutaj jego przemówienie. Przedstawiciel Rządu powiada: „Godzę się na poprawki Sejmu, ale więcej już nie biorę na siebie”. Następnie, w razie wypadków, wynikających z bardzo szerokiej amnestii, będziemy mieli pretensję do Rządu. My uchwalamy, ale odpowiedzialności za wykonanie nie bierzemy, ani za konsekwencje. Ulżymy swojej duszy, sentymentowi ulżymy, ale co się później będzie działo z Państwem z tego powodu, jakie będą tego skutki? I dlatego, powiadam, nie możemy utrudniać sytuacji Rządowi, który w tym projekcie już bierze na siebie odpowiedzialność za skutki, nie możemy na niego nakładać jeszcze więcej obowiązków, za które nie będzie mógł ponieść odpowiedzialności, albo których nie będzie w stanie wykonać.</u>
  188 + <u xml:id="u-16.7" who="#SMarjanMalinowski">Była tu poruszona jeszcze jedna sprawa przez ostatniego mówcę, ks. senatora — sprawa ukraińska. I z tą sprawą spotykałem się między kolegami w rozmowach i nawet znaleźli się tacy koledzy z dawnych niepodległościowców, którzy porównywali wypadki ukraińskie z wypadkami i sposobami walki, prowadzonej przez nas o niepodległość Polski. Ja to rozumiem, należę do tych, którzy siedzieli w więzieniu i tak i owak tę walkę prowadzili, ale muszę powiedzieć, iż nie było ani jednego wypadku, żebyśmy, walcząc o niepodległość Polski, zabijali przyjaciół sprawy polskiej. Takiego faktu nie było. A przecież Hołówko, mój przyjaciel, na dwa dni przed śmiercią rozmawiał ze mną w Truskawcu, ciesząc się jak dziecko, że nareszcie dochodzi do porozumienia z niektórymi Ukraińcami, i został zamordowany właśnie za to, że dochodził do porozumienia, bo innym właśnie chodziło o to, aby między Polakami i Ukraińcami przez zabójstwo Hołówki wykopać jeszcze większą przepaść.</u>
  189 + <u xml:id="u-16.8" who="#SMarjanMalinowski">Nieraz miałem możność rozmawiać z p. Ministrem Pierackim. Będąc posłem na Podkarpaciu, często mnie wzywał i rozmawialiśmy na temat współżycia Ukraińców i Polaków. I widziałem z jaką rzeczywiście miłością odnosił się do Ukraińców i pragnął tej zgody, tego współżycia. Pojechał, objechał Małopolskę, wrócił do Warszawy i… zabili go. No, jak to można porównywać? Więc jeżeli my mamy wielkie rzeczy do wykonania, jakiemi są pojednanie, czy doprowadzenie do współżycia Polaków z Ukraińcami, to musimy dobrze wyeliminować to wszystko, co między nami pogłębia przepaść. Bo albo pójdziemy na drogę walki, albo pójdziemy na drogę porozumienia...</u>
  190 + <u xml:id="u-16.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  191 + <u xml:id="u-16.10" who="#SMarjanMalinowski">... i wtedy wszystko inne musi być usunięte.</u>
  192 + <u xml:id="u-16.11" who="#SMarjanMalinowski">Jeszcze, proszę Panów, jedno słowo chciałbym dodać. My jesteśmy tutaj senatorami Rzplitej, nie reprezentujemy żadnych kierunków politycznych, nawet z racji naszego tytułu i stanowiska czynić nam tego nie wolno, musimy dbać o interes Polski, o jej całość i o interes Państwa. I dlatego nie radziłbym, proszę Panów, rozszerzać tej ustawy bardziej, niż ją rozszerzył Sejm, albowiem obawiam się, że mogą być skutki dla Polski niepożądane. Musimy przyznać, że żyjemy w czasach nie zwyczajnych a nadzwyczajnych. Życie bardzo różnorodnem, bardzo szybkiem tempem idzie naprzód. Niewiadomo, co będzie w Europie; niewiadomo, jak się zakotłuje u nas; niewiadomo, czy te różne podziemne narodowe roboty będą miały jakiś wynik; jak my będziemy musieli wtedy postępować. I dlatego w takich warunkach chociażby wypadało dać amnestję z racji ogłoszenia Konstytucji, to jednak nie wkładałbym na barki Rządu więcej, jak on udźwignąć i poradzić może. Dlatego, Panowie Senatorowie, chociaż jestem też człowiekiem sentymentu, ale jako senator muszę stać na stanowisku rozumu.</u>
  193 + <u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  194 + </div>
  195 + <div xml:id="div-17">
  196 + <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Radziwiłł.</u>
  197 + </div>
  198 + <div xml:id="div-18">
  199 + <u xml:id="u-18.0" who="#SRadziwiłł">Proszę Panów! Mamy przedłożenie rządowe, o którem tutaj było powiedziane, że nosi ono charakter przebaczenia, charakter humanitarny, że to ma być wielki gest pewnego pojednania. Proszę Panów, na ten temat, oczywista rzecz, można bardzo dużo pięknych rzeczy powiedzieć. Przed chwilą słyszeliśmy tutaj z tego miejsca przemówienie katolickiego kapłana, który powoływał się na zasady religji katolickiej, mówił o przebaczeniu. Otóż ja kapłanem katolickim nie jestem, ale wiem tyle o religji, że jednym z kardynalnych warunków przebaczenia jest żal. I mnie się zdaje, że porównywanie aktów przebaczenia o charakterze moralnym z tym aktem, z którym my dzisiaj mamy do czynienia i który w mojem rozumieniu jest niczem innem, jak tylko aktem politycznym, może myśl naszą wprowadzić tylko na manowce.</u>
  200 + <u xml:id="u-18.1" who="#SRadziwiłł">Przed chwilą wysłuchaliśmy bardzo pięknej i ciekawej mowy p. s. Malinowskiego i muszę z bardzo dużą wewnętrzną satysfakcją podkreślić, że się z wywodami p. s. Malinowskiego w przeważnej ilości punktów zupełnie godzę.</u>
  201 + <u xml:id="u-18.2" who="#SRadziwiłł">Narzuca się naturalnie przedewszystkiem podział na dwie kategorje zasadniczo różnych przestępstw, jak przestępstwa zwykłe, kryminalne — mniejsze, czy większe i przestępstwa polityczne. Podobno jako rezultat aktu łaski, amnestji, ma być wypuszczenie z więzień polskich około 30.000 osób. Z tych tylko bardzo mała liczba podpada pod przestępstwa polityczne, a olbrzymia, przeważająca część to są przestępcy t. zw. kryminalni.</u>
  202 + <u xml:id="u-18.3" who="#SRadziwiłł">Otóż, proszę Panów, zdaje mi się, że zastanawiając się nad tym aktem łaski, nie możemy oczu zamykać na to, iż żyjemy w czasach zupełnie nadzwyczajnych. Nie obawiam się określić tych czasów jako czasów głęboko tragicznych.</u>
  203 + <u xml:id="u-18.4" who="#SRadziwiłł">Bo jakaż jest rzeczywistość? Rzeczywistość w mojem zrozumieniu jest taka, że w bardzo a bardzo wielu wypadkach przebywanie w więzieniu państwowem, pod dachem, w lokalu ogrzewanym, z zapewnioną materjalnie egzystencją, bynajmniej nie jest karą; być może, że nawet w niektórych, nielicznych wypadkach jest dobrodziejstwem. Cóż my mamy robić? Mamy wypuszczać kilkadziesiąt tysięcy ludzi w porze zimowej bez żadnego zaopatrzenia. Proszę Panów. Nie odgrywajmy przed samymi sobą tej pełnej hipokryzji komedji i nie mówmy o łasce, ale mówmy, że darujemy im karę, a skazujemy tych ludzi w wielu wypadkach na powrót na drogę przestępstwa.</u>
  204 + <u xml:id="u-18.5" who="#SRadziwiłł">I dlatego, proszę Panów, co do tej kategorji nie mogę się tutaj entuzjazmować i nie mogę upajać się humanitarnym frazesem, a nie widzieć, jak mówię, tragicznej rzeczywistości.</u>
  205 + <u xml:id="u-18.6" who="#SRadziwiłł">Pozostaje druga kategorją przestępców, przestępcy polityczni. Ci panowie, z którymi miałem zaszczvt i przyjemność współpracować przez jakieś 8 lat we wspólnym klubie, mogli mnie poznać na tyle, że zawsze i nie od dziś starałem się stać na stanowisku pojednania. Nie obce mi są wszystkie motywy, które i dziś w naszej sytuacji politycznej przemawiają za takiem pojednaniem.</u>
  206 + <u xml:id="u-18.7" who="#SRadziwiłł">Ale muszę powiedzieć, że ten akt może być tylko rozpatrywany pod kątem politycznej celowości. Z pod tego aktu mają być wyeliminowani, wykluczeni z pod działania tej ustawy, wprawdzie nieliczni, ale wybitni politycy, mianowicie ci, którzy, unikając kary, popełnili z pewnością krok do gruntu może być nieprzemyślany, być może nawet niesympatyczny — wyjechali za granicę. Ale, proszę Panów, jaka jest konsekwencja polityczna wykluczenia tych, jak mówię, nielicznych osób, z pod działania amnestji? W opinji publicznej obawiam się, że to będzie ocenione w bardzo prosty, a niepozbawiony pewnej chłopskiej logiki sposób. Powiedzą: „Rząd wypuszcza wszystkich, ale boi się powrotu Witosa”. Otóż sądzę, że jeżeli Rząd, a uważam, że słusznie tak rozumuje, uważa się za dość silny, ażeby wypuścić bardzo licznych więźniów politycznych, nie powinien się także obawiać powrotu do kraju tych nielicznych, którzy, może być, że przewinili — nie chcę tu ich bronić — ale którzy w każdym razie nie są pozbawieni i to wielkich zasług w przeszłości W konsekwencji musiałbym się opowiedzieć za drugą poprawką s. Róga. I tu, proszę Panów, w mojem rozumowaniu narzuca się pewne porównanie. U nas się mówi: tych ludzi nie można wpuszczać do kraju dlatego, że nie odbyli kary. Porównanie, które mi się nasuwa, jest porównaniem bardzo aktualnem, zaledwie z przed paru tygodni. W kraju europejskim, w Grecji, również tak rozumował Kondylis, inaczej postąpił król, który spędził kilkanaście lat na wygnaniu w Anglji, musiał się tam dużo nauczyć, a który z pewnością do osobistych przyjaciół Venizelosa nie należy. Sądzę, że to postępowanie jest politycznie mądre. Nie obawiałbym się ujemnych skutków, gdybyśmy i my za takim przykładem poszli i podobnie postąpili. W konsekwencji uważam jeszcze — i to tutaj chciałbym podkreślić: już z tego co powiedziałem wynika, że nie jestem entuzjastą amnestji. Nie jestem entuzjastą dlatego, że widzę dużo innych rzeczy, które powinny być, mojem zdaniem, zrobione, nim dojdzie się do tego aktu amnestji. Widzę tutaj pewien brak logiki. Robimy amnestję, a zachowujemy w dalszym ciągu rzecz, o której, wszyscy pragnęliśmy, i myśleliśmy, że będzie działała tylko na bardzo krótki czas, t. j. Berezę. Nie mogę tutaj widzieć logiki w postępowaniu. Proszę Panów, robimy akt łaski, ale czy Panowie rzeczywiście nie zastanawiają się i nie widzą, co się w Polsce dzieje? Mamy w Polsce cenzurę polityczną, która zakazuje pisać o niektórych rzeczach. I muszę powiedzieć, że jednem z uczuć największego upokorzenia, którego ja, jako obywatel polski, często doznaję w ostatnich czasach, to jest to, że z prasy zagranicznej, nawet z audycyj radjowych zagranicznych, dowiaduję się rzeczy, o których cały świat wie, a o których pisać w Polsce nie wolno. Nie chcę o tych wypadkach mówić, ale czy Panowie rzeczywiście nie zdają sobie sprawy z tego, co się od półtora roku dzieje na Wołyniu… (17 słów skreślonych przez Marszałka Senatu na podstawie art. 42 ust. 2 Tymczasowego Regulaminu Senatu.) I w tych warunkach akt amnestji jest, mojem zdaniem, brakiem konsekwencji i brakiem logiki.</u>
  207 + </div>
  208 + <div xml:id="div-19">
  209 + <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Fudakowski.</u>
  210 + </div>
  211 + <div xml:id="div-20">
  212 + <u xml:id="u-20.0" who="#SFudakowski">Wysoki Senacie! Zaczynam od tego, aby powiedzieć, że tak, jak każdy z nas indywidualnie, w głębi poczucia sumienia swojego zabiera głos, tak też będę głosował za wnioskiem Sejmu, przychylając się do drugiej części wniosku p. s. Róga. Niemniej nie Wydaje mi się obojętne, jaki motyw towarzyszy wnioskowi, który przyjmujemy. Motyw ten został nam podany przez p. referenta generalnego. Rozumiem, i to jest punktem ciężkości mojego przemówienia, że motywy i wnioski stanowią całość i tem to jest ważniejsze, im bardziej ważny i historyczny jest moment, który przeżywamy. Ważnym historycznie jest moment ogłoszenia amnestji. Stwierdzam, że przyjmując ten wniosek, nie godzę się z motywami p. generalnego referenta. Jakie były motywy? Ważkie, ale które zasadniczo w nowem świetle rzecz stawiają, w świetle, które stara się przedstawić cały akt amnestyjny jako wynik polityki kryminalnej, przeciwstawiając ten punkt widzenia, to oświetlenie ze wszystkiemi konsekwencjami, które z tego rozumowania i założenia płyną, założeniu drugiemu — aktowi łaski, aktowi polityki generalnej. Udowadniając i motywując to stanowisko, pan referent zaznaczył, że rozumowanie nasze wchodzi na drogi błędne, mylne i jakgdyby sprzeczne z założeniami ustawodawców. Stwierdzić muszę, że tu błędu niema. Wydaje mi się jednak, że błąd jest po stronie p. referenta, bo, jeśli sięgnąć do motywów samego ustawodawcy, to stwierdzić trzeba, że ten akt, przed którym stoimy w tej chwili, jest jednym z szeregu aktów, związanych z najdonioślejszemu momentami życia naszego Państwa i narodu od lat piętnastu. P. referent stwierdził, że bez wyjątku były one wszystkie aktami polityki kryminalnej, a nie polityki generalnej. A tak nie jest. Dalej, zwężając podstawy naszego rozumowania i naszego wyjścia z motywów, które nami kierują, oczywiście, musimy być doprowadzeni do zwężonej konsekwencji. O co w tej chwili chodzi, w momencie, gdy ten akt łaski jest przed nami. Nie o to, ażeby zbagatelizować jego wartość, porównywując do analogicznych aktów w przeszłości, w innych ustrojach, jakiekolwiek krotochwilne byłyby te motywy, a radosne czy smutne ich życie, urodzenie lub zejście, porównywamy jednak do momentów ważkich z całą świadomością, że związane jest to z konsekwencjami ważkiemi dla całości życia całego społeczeństwa, narodu i państwa. Otóż ten moment my przeżywamy; świadomość tego momentu, ważkość chwili jest podnoszona przez przedstawicieli Rządu w zarysowaniu i umotywowaniu całej dotychczasowej polityki. Jesteśmy świadkami tego, że pod naporem najprzeróżniejszych okoliczności, odbywa się silna ewolucja układu sił w calem społeczeństwie, której bagatelizować nie można i że układ i wypadkowa tego układu sił zaważyć może na dalszym przebiegu życia naszego i dlatego też w tym momencie akt amnestji, który nie brałby tego pod uwagę, co się w życiu Polski w obecnym czasie dzieje, tego zmagania się i narostu sił psychicznych, jakkolwiekbyśmy je nazwali i do nich się ustosunkowali, byłby błędem. Wydaje mi się, że aktem rozumu a nie sentymentu jest zdawanie sobie sprawy z tego, jakiemi torami to życie pójdzie. Jeżeli się mówi o akcie rozumu i trzeźwości, a nie łzawego i sentymentalnego stosunku, to tak może być traktowany akt amnestji, a nie inaczej; nietylko kryminalno-politycznie. Jest błędem, z drugiej strony, z czem się zgodzić nie mogę, a co powiedział p. s. Malinowski, abyśmy, układając w kategorje to, co stanowi dzisiaj siły nurtujące kraj, t. j. prądy ideowe, sprowadzali do antypaństwowych prądy narodowe, eliminując te, któremi jest notoryczny komunizm. Nie jestem upoważniony, ażeby w imieniu tego odłamu głos zabierać, ale upoważniony jestem do tego, żeby powiedzieć, że zaliczanie tych prądów do antypaństwowych jest krzywdą im wyrządzaną i niezgodne z prawdą. A drugą i niewątpliwie szczerą prawdą jest to, że to jest nurtujący układ sił, którego my jako politycy bagatelizować i poza nawias życia brać nie możemy. Otóż, to wszystko biorąc pod uwagę uważam, że założenie motywów, które towarzyszą ustawie nam przedłożonej, motywów przedłożonych nam przez Rząd, a które stoją na zasadzie ogólnej polityki państwowej, a nie specjalnie zwężonej polityki kryminalnej, są słuszne. Muszę powiedzieć, że głosując za całością, głosując za druga częścią wniosku p. s. Róga chciałbym, żeby było zaznaczone, że wychodzę z założeń tych, na których sama ustawa została oparta.</u>
  213 + </div>
  214 + <div xml:id="div-21">
  215 + <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Sieroszewski.</u>
  216 + </div>
  217 + <div xml:id="div-22">
  218 + <u xml:id="u-22.0" who="#SSieroszewski">Szanowni Koledzy! Przysłuchiwałem się bardzo uważnie dyskusjom w Sejmie i Senacie o amnestji, gdyż to był egzamin naszej politycznej dojrzałości. Wypowiedziano wiele z tej okazji często słusznych uwag o logice, o podstawach prawnych, o względach gospodarczych. Wielu mówców ujawniło swą wysoką humanitarność, wspaniałomyślność, troskę o wolność słowa, o cierpienia jednostek… O potrzebach obecnych Państwa Polskiego mało słyszałem. Jeden był tylko głos prawdziwego męża stanu, wskazującego na ogrom czekających nas zagadnień. Był to głos Wicemarszałka Makowskiego. Mówiąc o olbrzymim wzroście przestępczości w ostatnich latach, powiedział, że ta amnestja powinna być uważana za wstęp do wielkich reform społecznych i gospodarczych, które zatamują i uleczą wiele naszych ran, a między innemi zmniejszą źródła tejże przestępczości. Aby takie reformy zapoczątkować i przeprowadzić, Państwo musi być silne. Czy więc nie są szkodliwe te wszystkie poprawki, bijące w autorytet i sprawność Państwa, słusznie zresztą odrzucone przez komisję?</u>
  219 + <u xml:id="u-22.1" who="#SSieroszewski">Jesteśmy w okresie przełomowym. Ze śmiercią Marszałka padła potężna zapora dla ataków wszelkich wrogów Rzeczypospolitej. Śmiałość ich i nadzieja zwycięstwa nad ustalonym porządkiem wzrasta z dniem każdym. Czy w takich momentach rozsądną rzeczą jest zwiększanie sił walczących przez wypuszczenie na teren walk doświadczonych i nieprzebierających w środkach starych szermierzy? Pamiętajmy jeszcze, że oprócz politycznych uciekinierów wróciłyby i wszelkie łobuzy, męty defraudanci, oszuści, którzy szczęśliwie zbiegli z pod karzącej ręki naszych sadów, lecz chętnie wrócą do łaskawej Polski, gdzie tak łatwo przebaczała i zapominają czyny występne, lecz nigdy nie szczędzą bólu, oszczerstwa, krzywdy cnotliwym. Czas położyć temu kres! Przecież ja tu słyszałem głosy o darowaniu kar nożowcom moralnym, oszczercom prasowym w imię wolności prasy i o ironjo, wolności przekonań! Powołują się często na przykład Anglji, lecz w tym właśnie kraju wielkiej swobody oszczerstwo nawet nie w prasie, ale w słowie karane jest tak surowo, jak nigdzie. U nas ono uchodzi bezkarnie dzięki słabym karom i częstym amnestjom. Cóż wspaniałomyślnych ludzi kosztuje darowanie cudzych cierpień i cudzych krzywd, często obraz śmiertelnych.</u>
  220 + <u xml:id="u-22.2" who="#SSieroszewski">Co się tyczy Berezy i miejsc odosobnienia, to osoby tam zamknięte nie podlega ja amnestii, gdyż nie są skazane wyrokiem sądowym. Są jednak prawnicy, którzy dowodzą że ich możnaby podciągnąć pod amnestję. Jest to więc sprawa z punktu widzenia prawnego sporna. Nie jestem prawnikiem, ale pozwolę sobie wypowiedzieć parę uwag, gdyż mało jest chyba na tej sali ludzi, którzyby znali tyle więzień i tyle godzin przemyśleli w samotnej celi, co ja… Mogę więc wiedzieć coś niecoś o psychologji więźnia i pragnąłbym podzielić się tą moją wiedzą z prawnikami.</u>
  221 + <u xml:id="u-22.3" who="#SSieroszewski">Jesteśmy, powtarzam, w okresie przetwarzania wielu podstaw naszego życia. W takich okresach wszelka słabość prowadzi do klęsk, do niebezpiecznej zwłoki i niesłychanych cierpień zbiorowych. Napad można odeprzeć tylko wojną, teror można zwyciężyć jedynie terorem. Mówią o jego nieskuteczności. Mylą się. Zorganizowana siła państwowa może na długo zatamować rozwój kontrsiły. Trzeba tylko umiejętnie zużytkować uzyskany czas, żeby usunąć lub osłabić powody zaburzeń. Samym terorem istotnie nie można utrzymać żadnego państwa, jak nie można leczyć przestępstwa samem więzieniem. Polska chce i może przeprowadzić wielkie reformy, zgodnie z historycznym jej duchem. Chodzi właśnie o przeprowadzenie tych reform, które wymagają czasu, środków spokoju i bezpieczeństwa. Musimy je mieć!</u>
  222 + <u xml:id="u-22.4" who="#SSieroszewski">Miejsca odosobnienia jak Bereza Kartuska są, przyznać musimy, najłagodniejszą formą kontrteroru, jaka istnieje. Mojem jednak zdaniem powinny być raczej środkiem zapobiegawczym. Czemś w rodzaju „wyrzucenia do osobnego pokoju”, lub postawienia „do kąta” niesfornych, krnąbrnych dzieci. Niech się tam opamiętają, niech zerwane zostaną na pewien czas te więzy organizacyjne i uczuciowe, które zmuszają młode ich dusze do nieopatrznych czynów. Takie wyrwanie z szeregów wielu zapalonych jednostek osłabia jednocześnie bardzo te zbrodnicze zespoły, których przywódcy nadużywają zazwyczaj bezkarnie zbiorowej sugestji względem nieletnich politycznie jednostek. Taka polityczna małoletniość niezawsze znika nawet w 30 roku życia. Zniszczyć sugestję i zbrodniczą więź organizacyjną bez nadmiernej krzywdy dla jednostek jest zadaniem miejsc odosobnienia. Wzywam Was, zacni Koledzy moi, abyście głosowali za amnestją w brzmieniu uchwalonem przez Sejm, odrzucając wszystkie proponowane poprawki.</u>
  223 + <u xml:id="u-22.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  224 + </div>
  225 + <div xml:id="div-23">
  226 + <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Bisping.</u>
  227 + </div>
  228 + <div xml:id="div-24">
  229 + <u xml:id="u-24.0" who="#SBisping">Wysoki Senacie! Z dzisiejszej dyskusji wynika, że część z nas rozumie akt amnestji jako akt darowania win przeważnie kryminalnych, a część rozumie jako pewien akt amnestji politycznej. Ci, którzy rozumieją, że to jest akt polityczny, logicznie, mojem zdaniem, powinni wyprowadzić pewne dodatnie skutki, jakie każdy akt polityczny mieć winien dla Państwa. Powinni wyprowadzić pewne plusy, które są wynikiem pewnej rozgrywki politycznej, korzystnej dla całości Państwa. Otóż zapytuję, czy słuszne jest użycie amnestji, jako aktu politycznego względem tych ludzi, którzy w mojem głębokiem przekonaniu nie uchylają się od wymiaru sprawiedliwości ze strachu przed odbyciem kary, gdyż jak ja rozumiem, dla człowieka ideowego odsiedzenie półtora roku więzienia, jest stosunkowo głupstwem, a często nawet plusem politycznym. Ale z ludźmi, którzy zupełnie wyraźnie podkreślili pewien akt sabotażu względem Państwa Polskiego, jest inaczej. W tym wypadku uważam, że jeżeli chodzi o znaczenie polityczne, rozszerzenie ram amnestji uchwalonej przez Sejm byłoby rzeczą bezwzględnie szkodliwą. Bo zapytuję, jaki będzie skutek owego aktu politycznego, o ile ci, dla których my uchwalamy amnestję, odmówią wogóle skutków tej amnestji i nie wrócą do kraju. Uważając tych ludzi za przeciwników politycznych, cenię ich rozum polityczny jednak tak wysoko, że mam wrażenie, że nawet otrzymawszy akt amnestji, ci ludzie do Polski nie wrócą. Muszą oni bezwzględnie być logiczni w swej linji postępowania w ciężkich dla siebie coprawda warunkach, ale w tej linji, którą dla siebie obrali. Dlatego uważam, że w tak ciężkiej sytuacji politycznej jak obecna, gdzie każdy z nas doskonale orjentuje się, że Rząd, nawet najsilniejszy, ma jednakowoż ograniczone możliwości, utrudniać te możliwości, rozszerzać to, o czem Rząd nam wyraźnie powiedział, że są to ramy maksymalne, byłoby, proszę Panów, wyrazem pewnego votum nieufności dla tego Rządu i dlatego osobiście przeciwstawiam się absolutnie wszelkim poprawkom.</u>
  230 + </div>
  231 + <div xml:id="div-25">
  232 + <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Gołuchowski.</u>
  233 + </div>
  234 + <div xml:id="div-26">
  235 + <u xml:id="u-26.0" who="#SGołuchowski">Wysoka Izbo! S. Róg w swojej poprawce wymienił dwa punkty, któreby chciał widzieć zmienione w projekcie ustawy o amnestji. A mianowicie pkt. 5, który powiada o wyłączeniu z pod amnestji przestępstw zniesławienia, popełnianych drukiem.</u>
  236 + <u xml:id="u-26.1" who="#SGołuchowski">Uważam, że udzielenie amnestji dla tego rodzaju przestępstw nie jest rzeczą dobrą. Sława imienia, honoru ludzkiego jest rzeczą tak ważną, że wyłączenie tego rodzaju przestępstwa z pod amnestji jest konieczne.</u>
  237 + <u xml:id="u-26.2" who="#SGołuchowski">Ale to jest może mniejsza część tego zagadnienia, jakie tutaj, w tej Wysokiej Izbie, ze strony znakomitych mówców było poruszane. Tem istotnem zagadnieniem, sporem w tej dyskusji jest niewątpliwie drażliwa kwestja polityczna, o której tutaj tak szeroko mówiono. Szanuję wysoko zdanie p. s. Róga, jestem przekonany, że mówi to z najgłębszego swego przekonania, że uważa wstawienie swej poprawki za rzecz naprawdę dobrą i dla Państwa potrzebną. Powiadam, że rozumiem, ale tego poglądu podzielić, niestety, nie mogę. Proszę Panów, moi przedmówcy niektórzy podnosili zdanie, że opinją publiczna będzie tłumaczyć stanowisko Rządu obawą przed powrotem niektórych panów, którzy się uchylili od wyroku sądowego. Ja nigdy nie słyszałem, aby Rząd w ten sposób rzecz motywował. Przeciwnie, pan Minister Sprawiedliwości oświadczył nam tak w Sejmie, jak i w Komisji Prawniczej, że zdanie Rządu jest takie bez względu na osoby, że dla niego ważniejszym momentem jest to, że prawo zostało zlekceważone i że przestępca, ktokolwiekby nim był, uchylił się przed odbyciem kary, nałożonej prawomocnym wyrokiem sądu Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.</u>
  238 + <u xml:id="u-26.3" who="#SGołuchowski">Moi przedmówcy podnosili stronę polityczną zagadnienia, że to jest pewien krok w kierunku pojednania, że przecież wszyscy widzimy i słyszymy, co się w kraju dzieje, jakie prądy powstają, jakie prądy się zwalczają, jakie są zadrażnienia, często bardzo ostre, i doprowadzające do pożałowania godnych wydarzeń. Łańcuch tych wydarzeń przepływa prawie codzień; prawie codzień zdarzają się bardziej lub mniej krwawe wypadki. Tak; ale osobiście nie sądzę, żeby powrót tych — powiedzmy, już dokładnie 4 panów miał doprowadzić do takiego ukojenia, że byłoby to równe wylaniu oliwy na wzburzone morze i że już nasz okręt będzie żeglował po bardziej spokojnej fali. Niewątpliwie tak, proszę Panów, nie będzie. Jeżeli mamy doprowadzić do pojednania, a względnie jeżeli mamy pójść w kierunku tym, żeby łagodzić bardzo wiele tarć, które się rozgrywają w całej Rzeczypospolitej, to na to jest bardzo wiele innych sposobów. Te sposoby są w rękach Rządu, są w rękach Parlamentu, który w wielu wypadkach też współpracując z Rządem może wyrazić w swojej krytyce zdrowej i słusznej zapatrywania, jak w tym lub innym wypadku postępować można. Jednakowoż, proszę Panów, w tym wypadku, właśnie w tym wypadku, nie mógłbym głosować za tem, żeby udzielić amnestji tym ludziom i właśnie tym ludziom za to, co popełnili. I słusznie mówił p. s. Malinowski, że jeżeli ktoś nawet z ideowych pobudek naraził się na to, że stanął w sprzeczności z prawami Rzeczypospolitej dlatego, że, wierzyć chcę, miał przekonanie, iż w ten sposób polepszy stan rzeczy w Polsce, i jeżeli to mu się nie udało, to nietylko nie powinien był, ale nie miał prawa uchylać się z pod działania wyroku Rzeczypospolitej.</u>
  239 + <u xml:id="u-26.4" who="#SGołuchowski">Proszę Panów, nie zapominajmy, jak to było w owym czasie, gdyśmy stali pod wrażeniem krwawej rewolucji. I coś o tem ja także mogę powiedzieć. Czem jest rewolucja? To jest pchnięcie jednych obywateli przeciwko drugim, przeciwko władzy rządowej, która uzbrojona jest w broń, mogącą zadawać śmierć. Pchnięcie całego tłumu, może niebardzo dokładnie zdającego sobie sprawę z tego co robi, tylko podjudzonego pięknemi przemówieniami, na karabiny maszynowe i na inną śmiercionośną broń. My takich wypadków w Polsce mieliśmy kilka bardzo smutnych. Także sobie przypomnieć musimy jeszcze wypadki krakowskie i bardzo wiele takich, gdzie ludzie poprostu niewnni zostali wysłani przeciw uzbrojonej władzy państwowej. Jeżeli ktoś brał za to odpowiedzialność, że swoich bliźnich, swoich współobywateli na to narazić mógł, to powinien wziąć całą odpowiedzialność i zostać tutaj, a wtedy może kiedyś byłoby politycznie darować winę i skreślić resztę kary. Jeżeli zaś tego nie zrobiono, to nie widzę żadnego motywu politycznego, żeby w tym wypadku udzielić amnestji. A nie przemawiam z żadnego punktu widzenia stanowego czy klasowego. Między moim światopoglądem a ich jest bardzo wielka różnica. Nie odmawiam im zasług w przeszłości, ale to, czego oni się dopuścili, nie uprawnia mnie do tego, żebym mógł tu wyrazić inne zdanie jak to, że oni z pod tej amnestji winni być wyłączeni. I, proszę Panów, wierzę, że gdyby Wysoka Izba tę poprawkę przegłosowała i gdyby jakimś wypadkiem także i Wysoki Sejm się na to zgodził, a więc ta rzecz stałaby się prawomocną, a oni wbrew temu, co przewiduje p. s. Bisping, wrócili, to ja w pojednanie i pacyfikację tu nie wierzę, bo oni sami może nie mogliby w tym kierunku działać.</u>
  240 + <u xml:id="u-26.5" who="#SGołuchowski">Jeżeli kiedyś Rząd będzie uważał, że względy polityczne mają doprowadzić do jakiegoś załagodzenia pewnych tarć, jakie niewątpliwie się przecie w kraju zdarzają, to ma na to całkiem inne środki, inne możliwości, a naszym obowiązkiem będzie ten Rząd w tym kierunku jaknajenergiczniej popierać. Ja osobiście głosować będę za projektem amnestji, uchwalonym przez Sejm i sprzeciwiam się wszelkim poprawkom.</u>
  241 + <u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  242 + </div>
  243 + <div xml:id="div-27">
  244 + <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Głos ma sprawozdawca p. Wicemarszałek Makowski.</u>
  245 + </div>
  246 + <div xml:id="div-28">
  247 + <u xml:id="u-28.0" who="#SMakowski">Proszę Szanownych Panów! Postawiłem tezę w pierwszym swoim referacie, że amnestja obecna nie powinna mieć i nie ma charakteru ogólno-politycznego, a tylko kryminalno-polityczny. Tę tezę chciałem przeprowadzić i zdawało mi się, że przeprowadziłem ją dość szczegółowo, starałem się wykazać że zarówno pod względem powodów, które tkwią w pewnym kryzysowym stanie społecznym, jak pod względem treści, która obejmuje przestępstwa przypadkowe, amnestja ta właśnie ten nosi i nosić powinna charakter. Zaznaczyłam na początku, dlaczego uważam, że amnestja nie nosi i słusznie nie nosi charakteru ogólno-politycznego. Jednakże ten ogólno-polityczny charakter interesował niektórych panów i większość mówców nad tem się zastanawiała. Pozwolę sobie do tego jeszcze powrócić.</u>
  248 + <u xml:id="u-28.1" who="#SMakowski">Kiedy jest możliwa i kiedy jest słuszna amnestja o ogólno-politycznym charakterze? Wtedy, kiedy następuje jakiś w życiu politycznem zwrot, jakiś przełom, przekształcenie tak dalece głębokie, że wszystko to, co było wczoraj ma być puszczone w niepamięć.</u>
  249 + <u xml:id="u-28.2" who="#SMakowski">Zapytuję Panów, czy Polska w tej chwili robi ten zwrot, czy idzie po tej samej drodze, na którą wstąpiła od szeregu lat. Czy ona ma się cofnąć, czy ma skręcać gdziekolwiek, czy ta droga, która została nam wytknięta i na którą wstąpiliśmy przed laty, ma być niezmiennie kontynuowana dalej? Jeżeli któryś z Panów jest zdania, że mamy się cofnąć, to jest pole do zmiany politycznego stanowiska. Ale jeżeli tego zdania nie podzielam, to drogę wytkniętą musimy trzymać twardo i pamiętać, jak zresztą raz zaznaczyłem, że Polska stoi silnie tylko własną wewnętrzną prężnością, a nie jakąkolwiek inną. I tylko wtedy będziemy mieli w tej Polsce siłę, jeżeli nie będziemy ulegali jakiemuś chwianiu się na jedną albo na drugą stronę.</u>
  250 + <u xml:id="u-28.3" who="#SMakowski">Proszę Panów. Niema miejsca ani dziś i ani nie było wczoraj na tego rodzaju krok. Jeżeli mogła być mowa o amnestji politycznej, to był to dzień 23 kwietnia 1935 r. To był dzień, wiążący się z Konstytucją, i wówczas można było gdyby były wskazania, taką rzecz zrobić. Ale wówczas tego nie zrobiono; wówczas żył Marszałek Piłsudski. I teraz, kiedy już przeszło parę miesięcy od tamtego czasu, kiedy był moment zrobienia tego, a tego nie zrobiono, proponować to dziś jest conajmniej nie na miejscu. To jest tyle, co chciałem powiedzieć o ogólno-politycznym charakterze amnestji.</u>
  251 + <u xml:id="u-28.4" who="#SMakowski">Jeśli chodzi o szczegóły proponowanych tutaj poprawek, to o poprawce s. Róga już mówiłem i do niej wracać nie będę. Natomiast zgłoszone zostały wnioski prof. Schorra. Co do poprawek prof. Schorra i ich motywacji muszę zaznaczyć, że tam była wewnętrzna sprzeczność, która przez samo swoje podkreślenie prawdopodobnie zwolni mnie od dalszego rozumowania. Tam, gdzie chodziło o bezpieczeństwo Państwa Polskiego, o przestępstwa przeciwko Państwu, tam p. prof. Schorr był bardzo hojny, dążył do rozszerzenia amnestji, ale tam, gdzie chodzi o naruszenie mogił na cmentarzu żydowskim, tam p. prof. Schorr uważał, że należy obostrzyć represje. Zdaje mi się, że poprawka ta i jedna i druga nie wymaga, ażebym się przeciwko niej opowiadał.</u>
  252 + <u xml:id="u-28.5" who="#SMakowski">Innych poprawek nie zgłoszono. Poprawki, które były omawiane przez p. s. Horbaczewskiego. nie zostały formalnie zgłoszone, zostały one odrzucone w komisji i nie zgłoszone jako wnioski mniejszości, nie będą zatem mogły być przedmiotem głosowania.</u>
  253 + <u xml:id="u-28.6" who="#SMakowski">Powtarzam raz jeszcze, uważam, że amnestja w założeniu swojem powstała jako posunięcie, podyktowane pewnym rozumem rozumem ogólno-społecznym, zmierzającym do tego, aby w ciężkiej walce, jaka toczy Państwo Polskie o swoją siłę i moc, wobec tych wszystkich ciężkich rzeczy, o których wspominał o. sen. Radziwiłł, wobec trudności, w jakich ono jest, wyzyskać wszystkie możliwe środki, jakiemi możemy rozporządzać dlatego, aby ład w Państwie. aby porządek prawny, aby siła Państwa została wzmocniona. Może być, że w pewnych wypadkach cel ten wymaga takiego posunięcia, aby przypadkowych przestępców wypuścić z więzienia, może być, że ta amnestja może być usprawiedliwiona, ale niema momentu, niema chwili, którąbyśmy przeżywali, a któraby wskazywała na to, że z linji, która mamy wytkniętą, mielibyśmy tak czy inaczej zboczyć.</u>
  254 + </div>
  255 + <div xml:id="div-29">
  256 + <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Rozprawa została zamknięta. Przystępujemy do głosowania.</u>
  257 + <u xml:id="u-29.1" who="#Marszałek">Mamy wniosek Komisji Prawniczej o przyjęcie projektu ustawy o amnestji w brzmieniu ustalonem przez Sejm bez zmian. Mamy pozatem 3 poprawki mniejszości Komisji, zgłoszone przez s. Róga, i poprawki, zgłoszone przez s. Schorra.</u>
  258 + <u xml:id="u-29.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad poprawkami, zgłoszonemi przez p. s. Róga.</u>
  259 + <u xml:id="u-29.3" who="#Marszałek">Pierwsza poprawka do art. 6 brzmi: „W ustępie 1 skreślić punkt 5”. Kto z Panów Senatorów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
  260 + <u xml:id="u-29.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad drugą poprawką p. s. Róga, do tegoż samego art. 6, aby w artykule tym skreślić cały ustęp 2. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka została odrzucona.</u>
  261 + <u xml:id="u-29.5" who="#Marszałek">Do tego samego art. 6 p. s. Róg zgłosił poprawkę ewentualną na wypadek nieprzyjęcia poprawki drugiej, którą dopiero co przegłosowaliśmy. Wnioskodawca proponuje, aby w ustępie 2 po ostatnim wyrazie zamiast kropki wstawić przecinek i dodać wyrazy: „jeżeli nie zgłoszą się do władzy sądowej do dnia 31 stycznia 1936 r.”. Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
  262 + <u xml:id="u-29.6" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania poprawki p. s. Schorra. P. s. Schorr proponuje, aby po art. 5 wstawić nowy artykuł następującej treści: „W sprawach o przestępstwa, wymienione w art. 4 i 5, kara dodatkowa utraty praw obywatelskich ustaje najpóźniej w chwili odcierpienia kary i w tej samej chwili następuje zatarcie skazania”. Kto z Panów Senatorów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
  263 + <u xml:id="u-29.7" who="#Marszałek">Druga poprawka jest do art. 6: Wstawić nowy ustęp treści następującej: „Amnestji, przewidzianej w art. 3 i 4, nie stosuje się do przestępstw, skierowanych przeciwko życiu i zdrowiu ludzkiemu (art. 225, 235–237, 239–242 kodeksu karnego) oraz do przestępstw, polegających na sprowadzeniu niebezpieczeństwa powszechnego (rozdz. XXXIII kodeksu karnego)”.</u>
  264 + <u xml:id="u-29.8" who="#Marszałek">Kto z p. p. Senatorów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
  265 + <u xml:id="u-29.9" who="#Marszałek">Trzecia poprawka do art. 6. W ustępie 1 po punkcie 17 wstawić punkt 18 następującej treści: „18) przestępstw z art. 173 kodeksu karnego”. Artykuł ten brzmi: „Kto publicznie lży lub wyszydza uznane prawnie wyznanie lub związek religijny, jego dogmaty, wierzenia lub obrzędy, albo znieważa przedmiot jego czci religijnej, lub miejsca przeznaczone do wykonywania jego obrzędów religijnych, podlega karze więzienia do lat 3”.</u>
  266 + <u xml:id="u-29.10" who="#Marszałek">Kto z p. p. Senatorów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
  267 + <u xml:id="u-29.11" who="#Marszałek">Przystępujemy teraz do głosowania nad całością ustawy w brzmieniu zaproponowanem przez komisję.</u>
  268 + <u xml:id="u-29.12" who="#Marszałek">Kto z pp. senatorów jest za przyjęciem ustawy w brzmieniu zaproponowanem przez komisję, zechce wstać.</u>
  269 + <u xml:id="u-29.13" who="#Marszałek">Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa o amnestji w brzmieniu ustalonem przez Sejm została przez Senat przyjęta.</u>
  270 + <u xml:id="u-29.14" who="#Marszałek">Proszę Panów, odraczam dzisiejsze posiedzenie do jutra do godz. 10 rano.</u>
  271 + <u xml:id="u-29.15" who="#Marszałek">(Odroczenie posiedzenia w dn. 20 grudnia o godz. 13 min. 40.) (Wznowienie posiedzenia w dn. 21 grudnia o godz. 10 min. 12.) Marszałek: Wznawiam posiedzenie. W dniu wczorajszym rozpatrzyliśmy projekty ustaw, wymienione w punktach 1 i 2 porządku dziennego. Zanim przystąpimy do następnego punktu, na podstawie art. 37 ust. 3 Regulaminu chcę Izbie zaproponować uzupełnienie porządku dziennego i wzięcie pod obrady projektu ustawy o wykonywaniu kontroli parlamentarnej nad długami Państwa, który wczoraj został uchwalony przez Sejm i rozpatrzony przez senacką Komisję Prawniczą.</u>
  272 + <u xml:id="u-29.16" who="#Marszałek">Uważam tę sprawę za pilną, gdyż Komisja Kontroli Długów Państwa musi rozpocząć swoją działalność zaraz po Nowym Roku, a przedtem jeszcze obie Izby muszą wybrać członków komisji. Traktowalibyśmy ten projekt po 4 punkcie porządku dziennego.</u>
  273 + <u xml:id="u-29.17" who="#Marszałek">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał, że Izba na tę propozycję się zgadza.</u>
  274 + <u xml:id="u-29.18" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu, uważam moją propozycję za przyjętą.</u>
  275 + <u xml:id="u-29.19" who="#Marszałek">Na wczorajszem posiedzeniu s. Radziwiłł w przemówieniu swojem użył zwrotu, który po zapoznaniu się ze stenogramem uznałem za niedopuszczalny w naszych obradach i postanowiłem go z protokółu i stenogramu wykreślić. S. Radziwiłła przywołuję za to do porządku.</u>
  276 + <u xml:id="u-29.20" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku obrad: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy o dodatkowych kredytach na rok 1934/35 (druk sejmowy nr 8 i druk senacki nr 6).</u>
  277 + <u xml:id="u-29.21" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Rostworowski.</u>
  278 + </div>
  279 + <div xml:id="div-30">
  280 + <u xml:id="u-30.0" who="#SRostworowski">Wysoka Izbo! Rząd wystąpił do Izb Ustawodawczych o uchwalenie i zalegalizowanie dodatkowych kredytów na rok budżetowy 1934/35. Chciałbym zaraz na wstępie podkreślić, że nie chodzi tu o przyznanie dodatkowych kredytów, któreby przewyższały globalną sumę budżetu na rok 1934/35, wynoszącą 2.184 miljonów — mówię w liczbach okrągłych — dlatego, że dotychczasowe zamknięcia wskazują, że globalna suma budżetu za rok 1934/35 nie została przekroczona, przeciwnie, nie wynosi więcej, niż 2.175 miljonów. Chodzi więc w tej ustawie nie o przyznanie kredytów, któreby przekraczały globalną sumę wydatków, ale o te wydatki i o te kredyty, dla których Rząd na podstawie art. 7 ustawy skarbowej musi wystąpić do Izb o dodatkowe uchwalenie, dlatego, że one przekraczają to prawo virement, które ustawa skarbowa przyznawała Rządowi.</u>
  281 + <u xml:id="u-30.1" who="#SRostworowski">Jest cały szereg kategoryj tych wydatków. Jak Panowie widzą w projekcie ustawy, w art. 1, dodatkowe kredyty są rozbite na szereg pozycyj od litery A do litery E. Pod literą A mamy wydatki w paragrafach pierwszych, to znaczy w paragrafach, obejmujących płace w różnych częściach i w różnych działach budżetu. Ponieważ prawo wydatkowania z paragrafów pierwszych jest najsztywniej ujęte w ustawie skarbowej, przeto nawet oszczędności, uzyskane na tym samym paragrafie, w innej części, czy w innym dziale, nie mogą być zarachowywane na ten sam paragraf w innej części, czy w innym dziale budżetu i dlatego każde przekroczenie tego paragrafu wymaga uchwalenia dodatkowego kredytu. W tej pozycji, to znaczy w paragrafach pierwszych przekroczenia wynoszą około 4.500.000 zł i tłumaczą się przedewszystkiem tem, że, jak Panowie pamiętają, w dniu 1 lutego 1934 r. weszła w życie nowa ustawa uposażeniowa, która dotychczasowe obliczenia budżetowe, robione jesienią 1933 r., zmieniała. Wymagało to zatem przeliczeń we wszystkich paragrafach, we wszystkich ministerstwach, we wszystkich resortach i już podczas trzeciego czytania na Komisji Budżetowej w 1934 r. Rząd z temi przerachowaniami przyszedł i okazało się, że one nie były całkowicie ścisłe. Te 4 i pół miljona rozkłada się na różne resorty i muszę stwierdzić, że największe różnice w obliczeniach dotyczą Ministerstwa Skarbu, gdyż wynoszą około 3 i pół miljona. Nie pochodzi to, jak nam oświadczył przedstawiciel Ministerstwa Skarbu, z powiększenia etatów, przeciwnie ogólna ilość etatów została zmniejszona, ale poprostu z niedość dokładnie w ostatniej chwili robionego przeliczenia. Tych wydatków, jako ustawowych Rząd nie mógł nie czynić. A dalej są inne pozycje, mianowicie także w Ministerstwie Skarbu, ale już nie z paragrafu pierwszego — w części 8, działu 5 — ogólny zarząd skarbowy — w § 11 jest kredyt 1.663.000 zł, w § 11 w dziale 5 obejmuje różne pretensje do Skarbu Państwa, różne należności, które Skarb Państwa musi zwracać, pretensje całego szeregu instytucyj dawno zlikwidowanych, jak powiedzmy b. Ministerstwa Aprowizacji, do Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej i t. p. Właśnie ta suma składa się z dwóch takich pozycyj: 1.376.000 złotych jest wydatkiem na zaspokojenie pretensyj wierzycieli prywatnych do b. Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej; to zostało załatwione w drodze przekazania Bankowi Polskiemu papierów wartościowych na tę sumę. A druga pozycja 286.000 jest rozrachunkiem z Pocztową Kasą Oszczędności za wpłacone emerytury, renty i t. p. obliczenia procentowe.</u>
  282 + <u xml:id="u-30.2" who="#SRostworowski">Pod literą C części 14 t. zn. w Ministerstwie Opieki Społecznej mamy drobne przekroczenie 8.000 złotych. To są zaległe honorarja za porady lekarskie, które na podstawie ustawy o Pożyczce Narodowej zostały uregulowane Pożyczką Narodową, nie gotówką, a dla zbilansowania muszą być w budżecie dodatkowo zaksięgowane i uchwalone.</u>
  283 + <u xml:id="u-30.3" who="#SRostworowski">Mamy jeszcze jedną pozycję poważną, bo odnoszącą się do części 16 emerytur, zaopatrzeń, gdzie przekroczenia wynoszą zgórą 6.000.000 zł. Te kredyty należą do kategorji t. zw. kredytów szacunkowych, które nie mogą być całkowicie ścisłe i mogą w wykonaniu, w życiu, przy powiększającej się liczbie, przy zmiennych warunkach śmierci, ubywania emerytów, przedstawiać się inaczej, niż to było preliminowane w ustawie. To przekroczenie jednak jest dość znaczne i wynosi 6.263.000 zł. w emeryturach cywilnych, wojskowych i pośmiertnych zaopatrzeniach.</u>
  284 + <u xml:id="u-30.4" who="#SRostworowski">Wreszcie powiększenie rent inwalidzkich i pensyj wynosi 2.600.000 zł. Chciałem Panom przypomnieć, jak się ta rzecz ma. Zgłaszanie inwalidzkich pretensyj zostało właściwie zamknięte z końcem r. 1930, ale cała procedura przyznawania rent trwała bardzo długo, tak, że jeszcze w roku 1934/35 zostały przyznane zaopatrzenia inwalidzkie zgórą 10.000 osobom. To powiększyło preliminowaną sumę zgórą o 2.000.000 złotych.</u>
  285 + <u xml:id="u-30.5" who="#SRostworowski">Wreszcie, jak Panowie widzą, mamy ustawę o zaopatrzeniu byłych skazańców politycznych. Zgłosiło się i zostało uprawnionych do pobierania zaopatrzeń ustawowych 160 osób; wyniosło to 150.000 zł. Razem wszystkie kredyty dodatkowe, o które wystąpił Rząd, wynoszą zgórą 15 miljonów złotych.</u>
  286 + <u xml:id="u-30.6" who="#SRostworowski">Na komisji podczas dyskusji podkreślono, że metoda z jaką układano preliminarz budżetowy wskazuje, iż preliminowano zbyt skąpo, tą drogą może zmniejszamy deficyt preliminowany w ustawie skarbowej, ale prowadzi ona do niespodzianek w rodzaju tych, przed którą stoimy i dlatego wyrażono apel do przedstawiciela Ministerstwa Skarbu, aby na przyszłość raczej preliminować szerzej, mniej skąpo, dla posiadania odrazu bardziej prawdziwego obrazu stanu budżetu i dla uniknięcia tych niespodzianek, których bądź co bądź wyrazem jest ustawa o kredytach dodatkowych.</u>
  287 + <u xml:id="u-30.7" who="#SRostworowski">Pozatem żadnych zastrzeżeń co do konieczności uchwalenia ustawy i zalegalizowania tą drogą wydatków, poczynionych w budżecie z roku 1934/35, nie poczyniono.</u>
  288 + <u xml:id="u-30.8" who="#SRostworowski">W imieniu Komisji Budżetowej proszę Wysoką Izbę o uchwalenie rządowego projektu ustawy o kredytach dodatkowych na rok 1934/35 w brzmieniu proponowanem przez Rząd, ponieważ Sejm nie wniósł do tego projektu żadnej zmiany.</u>
  289 + </div>
  290 + <div xml:id="div-31">
  291 + <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy zatem odrazu do głosowania. Kto z Panów jest za przyjęciem projektu ustawy o dodatkowych kredytach na rok 1934/35, proszę wstać. Stoi większość. Ustawa została przyjęta.</u>
  292 + <u xml:id="u-31.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy o dodatkowych kredytach na rok 1935/36 (druk sejmowy nr 26 i druk senacki nr 7).</u>
  293 + <u xml:id="u-31.2" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma s. Rostworowski.</u>
  294 + </div>
  295 + <div xml:id="div-32">
  296 + <u xml:id="u-32.0" who="#SRostworowski">Z analogiczną do poprzedniej ustawą wystąpił Rząd, ale już w wykonaniu bieżącego budżetu 1935/36 r. Chodzi również o to, że pewne wydatki zostały w trakcie wykonywania budżetu dokonane, których ustawa skarbowa nie przewidywała. I jeżeli w poprzedniej ustawie mamy do czynienia z wydatkami, czynionemi przez Rząd na podstawie tytułu ustawowego, to w tej drugiej ustawie na rok 1935/36 mamy do czynienia z kredytami nie opartemi na tytułach ustawowych, a wynikającemi ze zmian w polityce gospodarczej Rządu. A pozatem mamy wydatki, które właściwie powinny były być przewidziane w preliminarzu budżetowym, i zostały przeoczone. Do takich wydatków należy przedewszystkiem w części piątej — Ministerstwo Spraw Zagranicznych — wydatek 532.000 zł, wynikający z naszego układu z Rzeszą Niemiecką, z dnia 11 lipca 1934 r. Na mocy tego układu Rzesza Niemiecka zobowiązała się dosyć znacznej liczbie obywateli polskich, przebywających na terenie Niemiec, dać prawo korzystania ze świadczeń niemieckiej opieki społecznej, a Rząd Polski zobowiązał się do częściowego zwrotu wydatków, poniesionych na ten cel przez państwo niemieckie. Pierwsza rata z tych 500.000 marek niemieckich, które Rząd Polski miał zwrócić Rzeszy Niemieckiej, została uiszczona w okresie lipiec — sierpień 1934 r., a w okresie od 23 lipca do 5 sierpnia 1935 r. przesłał nasz Rząd rządowi niemieckiemu drugą ratę z tytułu kosztów opieki nad obywatelami polskimi. Chciałbym podkreślić, że ta wpłata nie została dokonana gotówką, lecz zarachowana na zamrożone sumy, należne nam z Niemiec i suma ta 532.000 zł, jako ekwiwalent 250.000 marek niemieckich, zostanie wypłacona eksporterom polskim, których należności zostały zamrożone w Niemczech.</u>
  297 + <u xml:id="u-32.1" who="#SRostworowski">Tutaj zatem ten wydatek był skutkiem zawartej i ratyfikowanej umowy.</u>
  298 + <u xml:id="u-32.2" who="#SRostworowski">Pozycja 2) w części 7, t. zn. w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych obejmuje wydatki na wybory, które zostały przeprowadzone, gdyż jak wiadomo, konstytucyjnie wybory w 1935 r. odbyć się musiały i kredyt dodatkowy na koszty techniczne, związane z niemi, na djety komisarzy wyborczych i t. d. wyniósł 2.000.000 zł.</u>
  299 + <u xml:id="u-32.3" who="#SRostworowski">Pod punktem 3. art. 1 ustawy mamy sumę 500.000 zł w Ministerstwie Komunikacji w dziale 4 „Roboty Publiczne” w rozdziale „Budowle Wodne” w paragrafie „Rzeki Żeglowne”. Chodzi tutaj o epilog faktu, który zaszedł w r. 1929, kiedy Rząd wywłaszczył na budowę portu handlowego na Saskiej Kępie około 7 ha. Orzeczenie komisji wywłaszczeniowej zostało zaskarżone przez właścicieli gruntów i toczył się proces; naskutek niego została przyznana kwota wyższa, ale ponieważ Skarb doszedł do polubownego porozumienia z właścicielami gruntów, że odstępuje od dalszej drogi sądowej, o ile właściciele zgodzą się na opust, zaproponowany przez nich samych, t. j. 20% tej sumy, a ponieważ i Prokuratorja Generalna uznała tę umowę za korzystną dla Skarbu, Rząd wnosi o kredyt dodatkowy na tę sumę, żeby rzecz ostatecznie zlikwidować.</u>
  300 + <u xml:id="u-32.4" who="#SRostworowski">W dziale 2 Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych mamy w pozycji „Meljoracje” sumę 250.000 zł, która jest konieczna dla zabezpieczenia robót ochronnych, dokonanych już po powodzi 1934 r., by nie zostały zniszczone.</u>
  301 + <u xml:id="u-32.5" who="#SRostworowski">W dziale 3 par. 10 mamy żądany kredyt 1.030.000 zł, który łączy się ze skutkami katastrofy żywiołowej. Mianowicie 30.000 złotych jest zasiłkiem dla zniszczonego przez grad powiatu baranowickiego, a 1.000.000 złotych jest zasiłkiem dla województwa poznańskiego, które — jak Panowie wiedzą — przeszło przez żywiołową klęskę posuchy.</u>
  302 + <u xml:id="u-32.6" who="#SRostworowski">Wreszcie przychodzi szereg pozycyj, które nie płyną ani z tytułu ustawowego, ani z zobowiązań już poprzednio przyjętych, ale są wyrazem zmiany polityki gospodarczej Rządu, a mianowicie przestawienia polityki rolnej na popieranie produkcji hodowlanej. Mianowicie w dziale 3 w par. 15 jest pozycja, która łączy się ze zmianą polityki gospodarczej Rządu w kierunku popierania eksportu artykułów hodowlanych. To już jest pozycja poważna, bo 7.667.000 zł.</u>
  303 + <u xml:id="u-32.7" who="#SRostworowski">Razem kredyty dodatkowe w części Ministerstwa Rolnictwa wynoszą zgórą 8.000.000 zł i stanowią podwyższenie budżetu tego Ministerstwa o zgórą 25%. Jednak podwyższenie i zmiana polityki gospodarczej Ministerstwa nie wywołały żadnych zasadniczych zastrzeżeń ze strony komisji.</u>
  304 + <u xml:id="u-32.8" who="#SRostworowski">W tym projekcie ustawy komisja sejmowa wniosła poprawki. Przedewszystkiem skumulowała dwa projekty ustaw, przedstawione przez Rząd. Dlatego było ich dwa, że Rząd według obowiązującej Konstytucji i ustawy skarbowej musiał występować po każdej uchwale Rady Ministrów o podwyższenie dodatkowego kredytu, a komisja sejmowa, mając do czynienia z dwoma projektami, skumulowała je w jeden, co jest tylko formalną zmianą. Wprowadziła natomiast i pewną zmianę merytoryczną w art. 2. Ponieważ mamy tu do czynienia nie z zamkniętym rokiem budżetowym, jak 1934/35, ale z wykonywanym obecnie budżetem, niema pewności, czy ta suma kredytów dodatkowych, którą dziś uchwalimy, nie będzie przekroczeniem globalnej sumy, przewidzianej w ustawie skarbowej. Komisja sejmowa zredagowała więc art. 2 w ten sposób, że w razie gdyby Rząd był zmuszony powiększyć globalną sumę budżetu o sumę kredytów, objętych obecnym projektem, nie mógłby tego uczynić na podstawie uchwalonych przez nas kredytów, lecz musiałby wystąpić o kredyty dodatkowe. Z oświadczenia przedstawiciela Ministerstwa Skarbu wynika, że musimy być przygotowani na to, iż preliminowane w budżecie 1935/36 r. wydatki nie dadzą się załatwić drogą virement, gdyż w § 1 zajdą zmiany, które będą wymagały dodatkowej ustawy. Jeśli chodzi o wykonanie budżetu, to zamknięcie na 1 grudnia 1935 r. powinnoby wynosić teoretycznie nie więcej, jak 66,67 globalnej sumy budżetu. A suma ta jest już przekroczona, bo wynosi według oświadczenia p. Wiceministra Skarbu, 67,59% . Dlatego te zastrzeżenia i obostrzenia, które komisja sejmowa wprowadziła w art. 2, są w przekonaniu komisji słuszne i komisja proponuje je przyjąć.</u>
  305 + <u xml:id="u-32.9" who="#SRostworowski">Proszę w imieniu Komisji Budżetowej o uchwalenie ustawy o kredytach dodatkowych na rok 1935/36 w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
  306 + </div>
  307 + <div xml:id="div-33">
  308 + <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem tej ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa została przyjęta w brzmieniu sejmowem.</u>
  309 + <u xml:id="u-33.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o wykonywaniu kontroli parlamentarnej nad długami Państwa, (druk senacki nr 15).</u>
  310 + <u xml:id="u-33.2" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma s. Petrażycki.</u>
  311 + </div>
  312 + <div xml:id="div-34">
  313 + <u xml:id="u-34.0" who="#SPetrażycki">Wysoka Izbo! Projekt ustawy, który mam zaszczyt zalecić Wysokiej Izbie w imieniu Komisji Prawniczej, jest wykonaniem art. 46 Konstytucji, który łącznie z art. 31 Konstytucji ustala zasadę kontroli parlamentarnej nad długami Państwa. Art. 31 dotyczy kontroli parlamentarnej, wykonywanej przez Sejm, art. 46 dotyczy kontroli Senatu.</u>
  314 + <u xml:id="u-34.1" who="#SPetrażycki">Istotą tego projektu z punktu widzenia prawnego jest utrzymanie zasady praworządności w tej dziedzinie państwowej skarbowości, która dotyczy długów Państwa. Przed chwilą powiedziałem: utrzymanie zasady praworządności, zasada ta bowiem wprowadzona została Konstytucją z 1921 r. w art. 8. W wykonaniu art. 8 Konstytucji z 1921 r. uchwalona została 25 września 1922 r. ustawa analogiczna do tej, którą mam zaszczyt referować Wysokiej Izbie. Poprzednia ustawa musiała ulec zmianie, wobec zmienionych warunków prawnych w Państwie, a szczególnie wobec ścisłego rozgraniczenia pomiędzy kontrolą formalną a kontrolą następną.</u>
  315 + <u xml:id="u-34.2" who="#SPetrażycki">Przechodząc do zreferowania poszczególnych artykułów projektu ustawy, poddam analizie różnice, które zachodzą pomiędzy projektem ustawy, a dawną ustawą. Oczywiście ograniczę się tylko do zasadniczych momentów, pomijając różnice natury stylistycznej. Przy tej okazji zaznaczyć muszę, że nowa ustawa stylistycznie i pod względem techniki prawniczej ujęta jest o wiele lepiej, aniżeli dawniejsza. Zaznaczyć muszę również, że treść tej ustawy jest w zasadniczej linji zupełnie zgodna z analogicznemi ustawami na zachodzie Europy.</u>
  316 + <u xml:id="u-34.3" who="#SPetrażycki">Projekt ustawy zaleca dla kontroli nad długami Państwa utworzenie Komisji Kontroli Długów Państwa. W artykule 2 w ustępie 1, ustala się ilościowy skład komisji, mianowicie komisja ma składać się z 8 członków i przewodniczącego. Ustęp 2 stanowi, iż w ciągu miesiąca od dnia zwołania Sejmu i Senatu Izby wybierają po 4 członków i tyluż zastępców. Ustęp 3 tego artykułu ustala sposób wyboru Prezydjum Komisji Kontroli Długów, a mianowicie: członkowie komisji wybierają przewodniczącego spośród posłów i senatorów, lecz zpoza swego grona. Komisja spośród siebie wybiera zastępcę przewodniczącego i sekretarza oraz zastępcę sekretarza. W myśl art. 3 przewodniczącego i członków komisji wybiera się na czas trwania mandatu senatorskiego lub poselskiego. I tu zachodzi zasadnicza różnica pomiędzy postanowieniami ustawy projektowanej i dawnej. Mianowicie w myśl dawnej ustawy komisja spełniała swe funkcje także i po ukończeniu tego okresu czasu, a więc i po wygaśnięciu mandatu aż do czasu ukonstytuowania się nowej komisji, wybranej przez nowy Sejm i nowy Senat. Projekt nowej ustawy ustala inną zasadę, a mianowicie, iż przewodniczącego i członków Komisji Kontroli Długów Państwa wybiera się na czas trwania mandatu poselskiego lub senatorskiego. Komisja Prawnicza stanęła na tem stanowisku, iż inne ujęcie tego zagadnienia w nowej ustawie jest słuszniejsze, albowiem skoro Komisja Kontroli Długów Państwa jest alter ega Izby, przeto w konsekwencji, gdy Izby przestają istnieć w wypadku ich rozwiązania, nie może istnieć ich alter ego.</u>
  317 + <u xml:id="u-34.4" who="#SPetrażycki">Art. 4 ustala sposób uzupełnienia komisji, a mianowicie: „W razie wygaśnięcia lub utraty mandatu, zrzeczenia się względnie trwałej niemożności wykonywania obowiązków przez członka komisji, komisja powoła na jego miejsce zastępcę spośród wybranych przez tę Izbę, od której członek ustępujący otrzymał mandat. W tym przypadku Sejm lub Senat uzupełni ustawową liczbę zastępców”.</u>
  318 + <u xml:id="u-34.5" who="#SPetrażycki">Art. 5 ustala, iż praca członków komisji jest honorowa.</u>
  319 + <u xml:id="u-34.6" who="#SPetrażycki">Art. 6 w ust. 1 ustala quorum niezbędne dla ważności uchwał komisji, a ust. 2 stanowi, iż przewodniczący, względnie jego zastępcą biorą również udział w głosowaniu.</u>
  320 + <u xml:id="u-34.7" who="#SPetrażycki">W myśl art. 7 regulamin czynności komisji uchwala sama komisja.</u>
  321 + <u xml:id="u-34.8" who="#SPetrażycki">W myśl art. 8 protokóły z posiedzeń komisji podpisuje przewodniczący i wszyscy obecni członkowie. Odpisy protokułów posiedzeń muszą być doręczone Marszałkom Senatu i Sejmu, Prezesowi Najwyższej Izby Kontroli oraz Ministrowi Skarbu.</u>
  322 + <u xml:id="u-34.9" who="#SPetrażycki">W myśl art. 9 Minister Skarbu, względnie urzędy i władze skarbowe, wyznaczone przez Ministra Skarbu, obowiązane są dostarczyć Komisji Kontroli Długów Państwa wszelkich wyjaśnień, rachunków i dokumentów, których ta komisja zażąda, oraz przedstawiać księgi niezbędne do wykonania przez Komisję Kontroli Długów ciążących na niej obowiązków. Art. 10 i 11 są artykułami zasadniczemi, albowiem ustalają zakres kompetencji komisji.</u>
  323 + <u xml:id="u-34.10" who="#SPetrażycki">W myśl art. 10 kompetencje te rozciągają się na długi emisyjne Państwa, długi gotówkowe, zaciągnięte przez Państwo na zasadzie umów z innemi państwami lub zobowiązań, wystawionych poszczególnym wierzycielom, na gwarancje finansowe przyjęte przez Skarb Państwa i wreszcie na emisje znaków pieniężnych dokonywane przez Państwo.</u>
  324 + <u xml:id="u-34.11" who="#SPetrażycki">W myśl zaś art. 11 komisja bada, czy dług został zaciągnięty lub gwarancja przyjęta zgodnie z upoważnieniem ustawowem, czy emisja znaków pieniężnych została dokonana zgodnie z upoważnieniem ustawowem i czy długi i gwarancje zostały wpisane do właściwych ksiąg.</u>
  325 + <u xml:id="u-34.12" who="#SPetrażycki">Poprzednia ustawa inaczej ujmuje sprawę zakresu kompetencji Komisji Kontroli Długów Państwa. Zasadnicze różnice zachodzą pomiędzy art. 11 projektu i art. 12 poprzedniej ustawy. Mianowicie w myśl art. 12 poprzedniej ustawy Komisja Kontroli bada, czy długi państwowe zaciągnięto względnie skonwertowano na mocy ustawy, czy emisję banknotów wykonywano na podstawie upoważnienia ustawowego, oraz czy kaucjami i depozytami, złożonemi w kasie Państwa, zarządzano należycie, czy oprocentowanie i amortyzację długów państwowych przeprowadzono ściśle według przepisów ustawy, czy środki pieniężne przeznaczone na oprocentowanie i amortyzację długów państwowych istotnie zużyto na te cele, czy konwersje, unifikację względnie wszelkie zmiany długów Państwa przeprowadzono ściśle według przepisów ustawy oraz zgodnie z interesami prawidłowej gospodarki państwowej i wreszcie, czy każdy dług Państwa, zaciągnięty na mocy ustawy, wpisano do księgi głównej długów Państwa. Widoczne jest z porównania brzmienia art. 11 projektu z art. 12 dawnej ustawy, że różnica polega na tem, iż w myśl dawnej ustawy kompetencje były szersze, ale, to nie oznacza, aby ujęcie było słuszniejsze. Aczkolwiek, w myśl nowej ustawy kompetencje są węższe, lecz ujęcie jest słuszniejsze, albowiem na wstępie swego przemówienia zaznaczyłem, że nowa ustawa przeprowadza rozgraniczenie pomiędzy kontrolą formalną a kontrolą następną. Kontrola następna nie należy do kompetencji Izb Ustawodawczych, lecz do Najwyższej Izby Kontroli.</u>
  326 + <u xml:id="u-34.13" who="#SPetrażycki">Artykuł 12 stanowi że: „Minister Skarbu obowiązany jest zawiadamiać Komisję Kontroli Długów Państwa o zmianach w stanie długów i gwarancyj Państwa w ciągu ostatniego półrocza okresu budżetowego”.</u>
  327 + <u xml:id="u-34.14" who="#SPetrażycki">Artykuł 13 stanowi: „Komisja Kontroli Długów Państwa sporządza wykaz długów Państwa oraz gwarancyj finansowych, przyjętych przez Skarb Państwa, według stanu na pierwszy dzień każdego półrocza okresu budżetowego”. Ustęp 2 tegoż artykułu ustala, iż: „Wykaz ten komisja ogłasza w Monitorze Polskim w ciągu pierwszych dwóch miesięcy nowego półrocza okresu budżetowego”. Brzmienie tego artykułu różni się również od brzmienia poprzedniej ustawy. Różnice te są wywołane tem, iż dawny okres budżetowy zaczynał się z dniem pierwszego stycznia, obecnie zaś w myśl ustawy skarbowej okres budżetowy zaczyna się z dniem pierwszego kwietnia. Otóż, wykaz długów Państwa i gwarancyj finansowych musi być przez komisję ogłoszony w Monitorze Polskim najpóźniej w przeciągu maja i zawierać stan długów Państwa i gwarancji finansowych na dzień 1 kwietnia, oraz najpóźniej w ciągu listopada wykaz długów i gwarancji na dzień 1 października Art. 14 ustala obowiązek Komisji Kontroli Długów Państwa przynajmniej raz do roku składania Izbom szczegółowego sprawozdania ze swych czynności.</u>
  328 + <u xml:id="u-34.15" who="#SPetrażycki">Art. 16 i 17 są zwykłem zakończeniem ustawy.</u>
  329 + <u xml:id="u-34.16" who="#SPetrażycki">Na Komisji Budżetowej Sejmu zgłoszona była poprawka, dotycząca przywrócenia podpisywania tytułów długów emisyjnych przez członków Komisji Kontroli. W myśl art. 11 dawnej ustawy wszystkie zapisy dłużne wydawane przez Państwo powinny być podpisywane przez dwóch członków Komisji Kontroli. Nowa ustawa nie zawiera tego przepisu. Komisja Prawnicza po wysłuchaniu p. Wicepremiera i Ministra Skarbu stanęła na tem stanowisku, że kwestja ta może być uregulowana w regulaminie komisji.</u>
  330 + <u xml:id="u-34.17" who="#SPetrażycki">Pod względem prawnym nie zachodzą trudności, albowiem zagadnienie to należy do strony technicznej wykonywania kontroli długów. Natomiast wobec tego, iż, w myśl projektu nowej ustawy, komisja korzysta ze swoich uprawnień tylko do czasu rozwiązania Izb ustawodawczych, w myśl zaś dawnej ustawy ciążyły na niej te obowiązki i po ich rozwiązaniu, powstały więc trudności co do podpisywania skryptów dłużnych Państwa w tym okresie, gdy Izby będą rozwiązane. Zwłaszcza trudność dotyczyłaby skryptów dłużnych krótkoterminowych. Ze względu na to jednak, że ustawa należy do bardzo pilnych, Komisja Prawnicza nie wprowadziła żadnych zmian w brzmieniu ustawy, uchwalonem przez Sejm.</u>
  331 + <u xml:id="u-34.18" who="#SPetrażycki">W imieniu Komisji Prawniczej wnoszę o uchwalenie ustawy bez zmian.</u>
  332 + </div>
  333 + <div xml:id="div-35">
  334 + <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie zapisał się. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy, zreferowanego dopiero co przez p. sprawozdawcę, zechce wstać. Stoi większość; stwierdzam, że ustawa została przyjęta.</u>
  335 + <u xml:id="u-35.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji umowy gospodarczej między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką, podpisanej w Warszawie dnia 4 listopada 1935 r. (druk sejmowy nr 10 i druk senacki nr 9).</u>
  336 + <u xml:id="u-35.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Fudakowski.</u>
  337 + </div>
  338 + <div xml:id="div-36">
  339 + <u xml:id="u-36.0" who="#SFudakowski">Wysoka Izbo! Ażeby należycie ocenić przedłożony nam projekt ustawy o umowie pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką, należy uprzytomnić sobie historję stosunków gospodarczych pomiędzy państwami. Nie wątpię, że w świadomości nas wszystkich historja ta tkwi, dlatego nie będę nad nią się rozwodził, przypomnę tylko jedno, że doszliśmy w 1931 r. na tle wzajemnego porozumienia do ułożenia projektu traktatu, który został przez nas ratyfikowany, że w 1932 r. wznowiona została wojna celna przez wprowadzenie t. zw. „Obertarif” ze strony niemieckiej, która wywołała retorsje z naszej strony, co doprowadziło do rewizji stosunków w marcu 1934 r., dalej do zawarcia małego układu, t. zw. październikowego z 1934 r., aż wreszcie do tej umowy, którą Wysoka Izba i Panowie Senatorowie mają przed sobą.</u>
  340 + <u xml:id="u-36.1" who="#SFudakowski">Jakie są cechy zasadnicze tej umowy? Zasadniczą cechą jest to, że opiera się ona na momencie, utrwalonym przez Traktat Wersalski, który przyznawał Polsce tak. jak zresztą innym państwom, klauzule największego uprzywilejowania we wzajemnych stosunkach. Klauzula największego uprzywilejowania jest zatem podstawą tej umowy i obowiązuje obydwie strony. Pozatem w szeregu artykułów przysługują naszemu eksportowi zniżki celne, idące poniżej autonomicznych, stosowanych przez Rzeszę Niemiecką. Umowa ta mieści się w ramach pewnego układu, który chce, ażeby stosunki towarowe pomiędzy dwoma krajami opierały się na zasadzie parytetowej, a więc w stosunku jeden do jednego, a ponieważ stosunki finansowe Rzeszy nie pozwalają na regulowanie należności w dewizach, opiera się na clearingu, wyrównywaniu należności towarowych, wynikających z wzajemnych stosunków. Mamy zatem przed sobą umowę zasadniczą, do której dołączony jest protokół końcowy, i wreszcie układ, dotyczący płatności.</u>
  341 + <u xml:id="u-36.2" who="#SFudakowski">Jest w tej umowie jednocześnie inna rzecz ważna, mianowicie układ weterynaryjny, który reguluje pod względem wymagań weterynaryjnych wzajemną wymianę towarową, a ściślej biorąc, co nas obchodzi, eksport towarów i produktów rolniczo-hodowlanych do Niemiec.</u>
  342 + <u xml:id="u-36.3" who="#SFudakowski">Cały szereg artykułów samej umowy zawiera w sobie przepisy szczegółowe. Nie będę ich poszczególnie wymieniał, zaznaczam tylko, że wszystkie one tak samo, jak i dalej idąca umowa co do płatności, mają na celu zapobieżenie jednej ewentualności, która z punktu widzenia polskiego jest niedopuszczalna, mianowicie powstawaniu t. zw. zamrożeń, które, ściśle biorąc, byłyby pożyczką towarową, udzieloną przez Polskę Rzeszy Niemieckiej, czego Polska chcieć nie może, nie chce i co jest dla niej niedopuszczalne. Przepisy te zatem, chcąc iść za normalnym biegiem wymiany, starają się ująć te wszystkie niebezpieczeństwa, któreby mogły za sobą pociągnąć powstawanie zamrożeń.</u>
  343 + <u xml:id="u-36.4" who="#SFudakowski">Rzecz interesująca, o której jednak umowa bezpośrednio nie mówi, dotyczy jej zakresu pod względem sumy przewidzianych obrotów. Umowa ta przyjmuje jako założenie, że wzajemna wymiana będzie się mieściła w globalnej liczbie około 176 miljonów, w czem na eksport rolniczy z Polski przypadłoby około 130 miljonów, reszta na produkty pochodzenia przemysłowego. W tej części mianowicie jest to pewne novum, w tym sensie, że umowa do pewnego stopnia faworyzuje eksport rolniczy.</u>
  344 + <u xml:id="u-36.5" who="#SFudakowski">Następnie ważnym punktem umowy jest to, że eksport rolniczy i eksport wogóle polski ma być lokowany na rynkach niemieckich nie po cenach światowych, a możliwie po cenach rynku niemieckiego, i dalej że suma globalna tego eksportu jest większa, aniżeli była dotychczas, co do ilości, a co do jakości towaru odbiega od nomenklatury towarów, które w ostatnich latach przenikały na rynek niemiecki, i które, jakkolwiek nosiły nazwę towaru pochodzenia rolniczego, jednak były towarami i produktami drugorzędnemi, jak: szczecina, pierze i inne. Głównemi artykułami rolniczemi są artykuły, pochodzenia hodowlanego, potem przychodzą zboża, nasiona, drzewo, spirytus.</u>
  345 + <u xml:id="u-36.6" who="#SFudakowski">Warunki wypłaty polegają na tem, że ściśle starają się przestrzegać zasady, ażeby saldo rachunków nie dawało jakichś zamrożeń. Dlatego też należności spłacane być mają na otwarte dwa rachunki w Niemczech i w Polsce i kontrolowane przez przewidziane w umowie dwie komisje, które regularnie i perjodycznie kontrolę nad bilansem i równowagą tych dwóch rachunków przeprowadzają — z tem, ażeby w odpowiednim momencie, już to miesięcznym już to kwartalnym, wstrzymywać eksport o tyle, o ileby w ślad za nim zjawić się miała nierównowaga wzajemnych stosunków, a zatem i zamrożenie.</u>
  346 + <u xml:id="u-36.7" who="#SFudakowski">Proszę Panów. To są główne wytyczne i, przed stawiwszy je, chciałbym parę słów poświęcić oświetleniu tego układu. Już przy dotychczasowych rozważaniach nastręczały się uwagi krytyczne, które już to były wyrazem pewnych obaw, już to wyrazem zdecydowanej opinji ujemnej o tym układzie. Jakież były te zarzuty? Zarzut pierwszy: Umowa obejmuje zamrożenia skarbowe, które są wielkie, i może się stać, że eksport niemiecki i należności za niego będą szły na pokrycie zamrożeń Skarbu i że tem samem uniemożliwi to eksport naszych artykułów na rynek niemiecki. Otóż, po oświadczeniach przedstawicieli Skarbu i Rządu na komisji, stwierdzić możemy, że żadne zamrożenia, pochodzące z rozrachunku Rządu z Rzeszą Niemiecką, absolutnie objęte nie są rozrachunkiem tej właśnie umowy, która będzie miała i ma na celu tylko wzajemną wymianę towarową.</u>
  347 + <u xml:id="u-36.8" who="#SFudakowski">Drugim zarzutem było to, że jest duże ryzyko, związane z eksportem naszym, ryzyko walutowe i że jest ono tak wielkie, że sprowadza korzyści gospodarcze do zera. Ryzyko walutowe jest, trzeba powiedzieć, ograniczone, bo po pierwsze, jeżeli nawet w myśl układu niektóre tranzakcje eksportowe będą oparte o kredyt przez nas udzielony, to należności ze strony niemieckiej będą płacone po parytecie marki do złotego w momencie płatności, czyli że już ten moment uchyla ryzyko walutowe do chwili dokonania wpłaty. Może być tylko ryzyko w chwili, która nastąpi i biec będzie od momentu wpłaty do momentu zarachowania i wypłaty naszemu eksporterowi, co zajść może, to jednak działalność obydwuch komisyj, które poprzez kontrolę miesięczną, a dalej kwartalną, czuwać będą nad równowagą eksportu, sprowadzić ją może według oświadczeń przedstawicieli Ministerstwa Przemysłu i Handlu na komisji do bardzo krótkiego okresu paru tygodni. Prawda, że ściśle przeprowadzona w ten sposób kontrola naszego eksportu może znakomicie się odbić na skurczeniu globalnej sumy naszego eksportu, czyli nie 170 miljonów wyeksportujemy, ale 150, a nawet 140 miljonów, w dostosowaniu do tego importu i do tej sumy, któraby nam pozwalała utrzymać się w równowadze. Możliwe, ale przez to samo przy stosowaniu tej kontroli ryzyko walutowe sprowadza się do najmniejszych granic.</u>
  348 + <u xml:id="u-36.9" who="#SFudakowski">A dalej zarzut, że wiążemy się z rynkiem, którego struktura wewnętrzna budzi niepewność. Niewątpliwie jest w tem dużo racji, jednak nie trzeba przesadzać, choćby z tego powodu, że trudno jest dziś wskazać rynek światowy, który wzbudzałby pewność, bo tej niepewności stałą pewność w Europie przeciwstawić jest trudno.</u>
  349 + <u xml:id="u-36.10" who="#komentarz">(Głos: Rynek angielski.)</u>
  350 + <u xml:id="u-36.11" who="#SFudakowski">Choćby się wzięło rynek angielski, który w tej chwili wszedł na drogę kontyngentowania i grozi niebezpieczeństwem, np. Danji, której ze 100% jej eksportu w ciągu 24 godzin obcięto uzyskany rynek o 40%. Nie można więc powiedzieć, aby i na tym rynku, skoro zszedł na drogę kontyngentowania, była absolutna pewność. Natomiast z całą świadomością stwierdzić trzeba, że pomimo fluktuacyj, jakim rynek niemiecki podlega, prężność jego jest ogromna. Świadczy o tem parę tylko liczb. Jeśli ten rynek zdołał opanować taką przemianę w przeciągu trzech lat od 1932 r. do dziś dnia, że swój eksport skurczył z 14 miljardów na 3.800.000.000 i odpowiednio zmniejszył import, jeśli jednocześnie bezrobocie zmniejszył z sumy 5.600.000 na 1.800.000, jeśli zdolność nabywczą swojego rynku wewnętrznego według danych statystycznych niemieckich, zwiększył o miljard zł, tylko ze wzrostu źródeł spożycia i skurczonego bezrobocia, jeśli dalej sprowadził sumę swojego importu, na której się sfery rolnicze już zafiksowały — te sfery, które się przeciwko importowi rolniczemu broniły i bronią — do 1.800.000.000 marek i to wytrzymuje, to znów bez wielkiej przesady można twierdzić, że są to elementy gospodarczo względnie trwałe, interesujące, tak jak może być względnie trwały rynek światowy poza nami stojący, o który zabiegać musimy.</u>
  351 + <u xml:id="u-36.12" who="#SFudakowski">Wreszcie jest jeden zarzut, który powiada, że przez tę umowę grozi nam utracenie wszystkich korzyści, które w wojnie celnej uzyskaliśmy, korzyści, które się wyrażają w emancypacji naszej gospodarki i zdobywaniu nowych szlaków eksportu. Czy aby to jest słuszne? Czy ci, których ta troska przejmuje, akurat mają rację? Jest ciekawe, jak się liczby przedstawiają. Ano tak: w przeciągu ostatnich lat nasz eksport do Niemiec wzrastał z 532 miljonów w 1924 r. do blisko 900 miljonów w jakimś 1929 r. Szliśmy wgórę i od tego momentu nasz eksport zaczął spadać. Dzisiaj mówimy o globalnej sumie 170 miljonów, a nawet, praktycznie biorąc, przez ostrożność trzeba mówić o 150. A jak było wtedy, kiedy w 1932 r. była wprowadzona „Obertarif”, kiedy byliśmy na szczycie wojny celnej? Wówczas eksport nasz wynosił 175 miljonów, a import przemysłowy 173 miljony, czy odwrotnie; zbalansowały mi się te liczby. Wówczas mieliśmy daleko więcej, kiedy zdobywaliśmy rynek szmuglem, gdy były nieuregulowane stosunki. Myśmy te sumy osiągali, ale nikt się tego nie obawiał. Wszyscy ci patrjoci — ja im tego nie wymawiam — ale oni pod hasłem patrjotyzmu gospodarczego twierdzą, że my przez tę umowę celną coś zatracamy. W każdym razie zatracaliśmy to wtedy przed dwoma laty i nikogo wtedy lęk nie obejmował. Zdaje mi się, że jest w tem przesada, tembardziej, że w tej umowie stoimy poniżej sumy, którąśmy osiągali na drodze nienormalnej, bo ze szmuglu. Można mówić, iż wtedy była zapłata gotówką. Zapewne, ale jeśli dziś dopilnujemy, że zamrożeń nie będzie i że będzie normalna wymiana, czyli, że będzie pokrycie importu z eksportem, to eksporter będzie płacony gotówką. Natomiast muszę stwierdzić, że to jedno, iż ta umowa zawiera w sobie niewielkie pozornie, ale przesunięcie na korzyść eksportu rolnego, stanowi dużo, bo stanowi wprawdzie w sumie, bezwzględnie licząc, niewielkiej, około 30 milionów zł, ale ma to w stosunkach naszych duże znaczenie, bo zwalnia Skarb od premij wywozowych i pozwala za tę sumę lokować nasze towary. Wreszcie na jedno chcę zwrócić uwagę — że ci wszyscy, których przeraża z punktu widzenia naszej troski gospodarczej, którą nazywam patrjotyzmem gospodarczym, treść tej umowy, tracą z oczu większe niebezpieczeństwo i nie podnoszą tego, że zdolność nabywcza naszego rynku rolniczego spadła i spada od trzech lat, że tylko trzy lata wymienię o niepomiernie większej sumie, a o tem się nie mówi. Zacytuję Panom liczbę, za którą w tej chwili biorę odpowiedzialność. Różnica cen, która innym językiem stanowi o zmniejszeniu zdolności nabywczej rynku rolniczego wewnętrznego, różnica cen, o którą się zmniejsza, zdolność nabywcza rynku rolniczego w Polsce wynosi rocznie w tej chwili bezmała 2 miljardy — za 3 ostatnie lata stanowiła 6 miljardów. Jeżeli zatem w tej chwili mówimy o 30 miljonach tylko, które na korzyść rolnictwa przechodzą, to balansując jedno z drugiem, wielkiego ryzyka nie będzie, jeżeli ten projekt ustawy przyjmiemy, o co w imieniu komisji Wysoką Izbę proszę.</u>
  352 + </div>
  353 + <div xml:id="div-37">
  354 + <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Trockenheim.</u>
  355 + </div>
  356 + <div xml:id="div-38">
  357 + <u xml:id="u-38.0" who="#STrockenheim">Wysoki Senacie! Przedstawiony został nam rządowy projekt ustawy w sprawie ratyfikacji umowy gospodarczej między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką. W uzasadnieniu projektu Rząd powołuje się na szereg momentów, które wykazać mają korzyści, wypływające z normalizacji stosunków między obu państwami. Pierwszym takim momentem jest oparcie naszej wymiany towarowej na zasadzie obustronnej nieograniczonej klauzuli największego uprzywilejowania w dziedzinie celnej. Drugim momentem jest postanowienie, zawarte w art. 18 umowy gospodarczej, opiewające, że: „przy wywozie polskich wytworów gleby i przemysłu, Rząd niemiecki uwzględniać będzie w należyty sposób interesy polskie” i oczywiście vice versa w stosunku do Niemiec.</u>
  358 + <u xml:id="u-38.1" who="#STrockenheim">Na zasadzie wspomnianej umowy gospodarczej Polska będzie importowała z Niemiec na zasadach największego uprzywilejowania wyroby przemysłowe — głównie w branżach: chemicznej, spożywczej w formie piwa niemieckiego, papierniczej, stalowej, włókienniczej, zabawkowej i t. d. Wszystkie te gałęzie przemysłu zostały w Polsce od początku wojny celnej z Niemcami rozbudowane dzięki niepomiernym wysiłkom społeczeństwa i Rządu i całkowicie mogą zaspokoić potrzeby konsumenta krajowego, co więcej w ostatnich czasach mogą nawet z powodzeniem eksportować na rynki europejskie i zamorskie.</u>
  359 + <u xml:id="u-38.2" who="#STrockenheim">Nadanie przywilejów przywozowi towarów niemieckich stawia pod znakiem zapytania nietylko dalszy rozwój naszego przemysłu, ale grozi również utratą dotychczasowych zdobyczy, wskutek zalewu rynku towarami niemieckiemi. Sytuacja może stać się groźną, gdyż wskutek wspomnianego zalewu cały szereg przedsiębiorstw będzie zmuszony zlikwidować lub w najlepszym wypadku wydatnie zmniejszyć swą produkcję, co automatycznie musi pociągnąć za sobą wzrost bezrobocia, z którym Rząd i społeczeństwo usilnie walczą. Szanowny referent tutaj nam przytoczył, że i w latach poprzednich mieliśmy dość pokaźny import towarów przemysłowych z Niemiec. Ale wtenczas Niemcy nie korzystały z klauzuli największego uprzywilejowania, co dzisiaj ten traktat im nadaje, i dlatego to niebezpieczeństwo, to ryzyko jest niepomiernie większe niż wpierw. Eksport zaś Polski do Niemiec obejmuje wyłącznie surowce i produkty rolne, których brak daje się odczuć w sposób dotkliwy w Niemczech. Niemcy są obecnie w tego rodzaju sytuacji, że muszą dla uniknięcia głodu zakupywać produkty rolne, a zwłaszcza tłuszcze zwierzęce, wszędzie bez względu na jakąkolwiek rekompensatę w formie przywilejów, a przecież Polska należy właśnie do tych państw, w których Niemcy muszą zaopatrywać się we wspomniane wyżej produkty. Z tego wynika, że Polska daje Niemcom produkty o bezwzględnej dla nich wartości, podczas gdy otrzymuje wyroby przemysłowe, które nam więcej przyniosą szkody, niż korzyści.</u>
  360 + <u xml:id="u-38.3" who="#STrockenheim">Przechodząc do układu w sprawie płatności pomiędzy Polską a Niemcami, należy przedewszystkiem stwierdzić, że eksport Polski do Niemiec przewyższa i przewyższać będzie eksport Niemiec do Polski. Najlepszym dowodem, że już w pierwszym miesiącu po wejściu w życie układu eksport polski przewyższył pięciokrotnie import z Niemiec. Jeżeli przyjmiemy, że stosunek ten polepszy się w przyszłości na korzyść Niemiec, to w każdym bądź razie eksport polski zawsze będzie przynajmniej dwukrotnie większy od importu. Wynika z tego bezsprzecznie fakt, że eksporter polski nie będzie mógł otrzymywać swoich należności, a przynajmniej będzie musiał na nie czekać niezmiernie długo, i im dłużej trwać będzie układ, tem dłużej czekać będziemy na zrealizowanie naszych należności, jednem słowem zamrozimy w Niemczech na nieokreślony czas ogromne kapitały, dając im w ten sposób pożyczkę. której płatność nie jest ani terminowo, ani pod względem stałości pieniądza określona. Musimy bowiem wziąć pod uwagę niezbity fakt, że pokrycie złotem marki niemieckiej wynosi obecnie niecałe 40%, czyli innemi słowy dewaluacja marki niemieckiej musi wcześniej czy później nastąpić i tem samem eksporter polski otrzyma za swe pełnowartościowe produkty bezwartościowe papierowe pokrycie.</u>
  361 + <u xml:id="u-38.4" who="#STrockenheim">Zresztą forma zbiorowego clearingu została przez komitet ekonomiczny Ligi Narodów potępiona, przytem zalecona została forma indywidualnych kompensat, to znaczy ta forma, która dotychczas w stosunkach polsko-niemieckich była stosowana.</u>
  362 + <u xml:id="u-38.5" who="#STrockenheim">Należy zaznaczyć, że i ta forma nie przyniosła eksporterom polskim żadnej korzyści, gdyż do chwili wejścia w życie ostatniego układu zostały zamrożone ich należności w wysokości 14 miljonów zł.</u>
  363 + <u xml:id="u-38.6" who="#STrockenheim">Nie jest to jedyna suma zamrożona w Niemczech, gdyż unieruchomione są sumy znacznie większe. Kolejom polskim należy się od Niemiec z tytułu ruchu tranzytowego 60 miljonów złotych, przytem rząd niemiecki nie wykazuje żadnej dobrej woli w kierunku zwrotu należnej Polsce sumy. A czem jest dla nas taka suma w obecnej sytuacji gospodarczej kraju, nie należy nikomu wyjaśniać.</u>
  364 + <u xml:id="u-38.7" who="#STrockenheim">Pozatem obywatele polscy zainwestowali w nieruchomościach niemieckich sumę przeszło 300 miljonów złotych, przytem dochód z tych nieruchomości jest zapisywany na „Sperrconto”, z którego obywatel polski korzystać nie może. Wielce charakterystyczny jest w tej sprawie szczegół, że władze niemieckie wymagają od obywateli polskich, właścicieli tych nieruchomości, przekazywania gotówki na pokrywanie kosztów administrowania domów.</u>
  365 + <u xml:id="u-38.8" who="#STrockenheim">Obok strony czysto rzeczowej, która nie przemawia za korzyścią, jaką rzekomo posiada, zdaniem autorów, układ handlowy polsko-niemiecki, istnieje jeszcze strona uczuciowa. Trzy i pół miljonowa ludność żydowska w Polsce jest wrogo usposobiona do obecnych narodowo-socjalistycznych Niemiec. Spodziewam się, że i wśród społeczeństwa polskiego istnieją sfery, które może nie tak silnie jak Żydzi, jednak żywią niechęć do obecnego ustroju w Niemczech. Te nastroje i uczucia ważą, i kto wie czy nie będą miały dużego wpływu na rezultat tego układu. Po niejakim czasie okaże się, że przywóz z Niemiec ulegnie większemu jeszcze skurczeniu, niż przewidywałem na wstępie mojego przemówienia, i kapitały nasze ulegną większemu jeszcze zamrożeniu.</u>
  366 + <u xml:id="u-38.9" who="#STrockenheim">Te wszystkie wyżej wymienione motywy wskazują, że projekt umowy handlowej z Niemcami jest dla nas niekorzystny i dlatego głosować będę przeciw ratyfikacji.</u>
  367 + </div>
  368 + <div xml:id="div-39">
  369 + <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Jeszke.</u>
  370 + </div>
  371 + <div xml:id="div-40">
  372 + <u xml:id="u-40.0" who="#SJeszke">Wysoki Senacie! Kiedy w roku 1931 parlament polski miał załatwić sprawę umowy polsko-niemieckiej, wywiązała się generalna dyskusja na temat stosunków polsko-niemieckich. Może sama umowa dała do tego powód, a sądzę, że szczególnie ta okoliczność, iż równocześnie na porządku dziennym znajdowała się t. zw. umowa likwidacyjna w łączności z wprowadzeniem w życie planu Younga. To wywołało ogólną dyskusję na temat stosunków politycznych i gospodarczych polsko-niemieckich i na tle tej dyskusji zdecydowano i sprawę likwidacji i sprawę traktatu handlowego. Uważam, że jest to objaw normalny, że przy tego rodzaju okazjach porusza się ogólniejsze zagadnienia z dziedziny wzajemnej dwóch umawiających się państw. Sądzę, że w wypadku obecnym, skoro Sejm nie rozwinął dyskusji ogólnej, tak samo niema potrzeby wywoływania jej tu w Senacie, tem więcej, że spodziewamy się przecież expose p. Ministra Spraw Zagranicznych, które poruszy i wyjaśni wiele z tych spraw, na które społeczeństwo z pewnem zdenerwowaniem czeka. Jeśli to poruszam, to nie po to, aby przynaglać moment przedstawienia nam przez p. Ministra Spraw Zagranicznych ogólnej sytuacji w dziedzinie spraw zagranicznych, ale podkreślam konieczność jaknajszybszego udzielenia nam wyjaśnień ze strony p. Ministra Spraw Zagranicznych, ponieważ uważam za niezbędne, aby społeczeństwo, które swego czasu, z okazji np. oświadczenia p. Ministra Becka w Genewie na temat mniejszości narodowych, tak jednomyślnie poparło politykę Ministra Spraw Zagranicznych, by to społeczeństwo, co byłoby w interesie prestiżu Państwa Polskiego i prestiżu Ministra Spraw Zagranicznych, i obecnie, zrozumiawszy główne linje wytyczne naszej polityki zagranicznej, dało takie samo poparcie Ministrowi Spraw Zagranicznych, jak i wówczas.</u>
  373 + <u xml:id="u-40.1" who="#SJeszke">Jeżeli dzisiaj, mówiąc o umowie gospodarczej polsko-niemieckiej, dyskusji ogólnej wywoływać nie zamierzam, chcę jednak wspomnieć o tem, że kiedy w r. 1931 umowa gospodarcza, wprawdzie ratyfikowana z polskiej strony, nie weszła w życie z powodu odmowy ratyfikacji ze strony niemieckiej — to uważam to za wielkie szczęście dla Polski i nie wstydzę się tego, że, jako ówczesny referent w Sejmie umowy gospodarczej, nie znalazłem w swojem sumieniu dostatecznych argumentów, żeby za tą umową głosować i zrzekłem się referatu. Co było najniebezpieczniejsze w tej umowie, to t. zw. klauzula osiedleńcza, której na szczęście w obecnej umowie niema. Wprawdzie była ta klauzula teoretycznie obustronna i dawała ona stronie polskiej jak i niemieckiej możność osiedlania się kupców, fabrykantów i przemysłowców bez żadnych ograniczeń. Formalnie była ona dwustronna, w praktyce jednostronna. Nie było do pomyślenia, aby polscy fabrykanci i kupcy penetrowali rynek niemiecki. Natomiast niebezpieczeństwo penetrowania ze strony Niemiec rynku polskiego było nadzwyczaj wielkie. I dziś, patrząc już z perspektywy historycznej na to, co się stało, jeżeli zważymy, że w Niemczech od tego czasu zaszła taka zmiana stosunków, która umożliwia wyeliminowanie i wypychanie pewnych czynników handlu i przemysłu ze względów rasowych z Niemiec, to chyba nie mylę się, gdy twierdzę, że istnienie tej klauzuli osiedleńczej miałoby ten skutek, że dzisiaj Rzesza Niemiecka odsunęłaby do Polski przez furtkę tej klauzuli osiedleńczej te elementy, których u siebie widzieć nie chce. I to byłoby, śmiem twierdzić, jedynym realnym efektem umowy ówczesnej gospodarczej polsko-niemieckiej. Jeżeli dziś tej klauzuli w umowie gospodarczej nie widzimy, to jest to już wielkim jej plusem. A równocześnie możemy powiedzieć, że od tego czasu prestiż Państwa Polskiego na terenie międzynarodowym do tego stopnia wzrósł, że dziś nie odważono się nam tej klauzuli imputować. Jeżeli w r. 1931 z okazji wielkiej dyskusji na temat stosunków polsko-niemieckich może w centrum zainteresowań stała kwestja likwidacji majątków niemieckich, to, z perspektywy historycznej sądząc, uważam, że ta troska, której wyraz dawano w przemówieniach tak w Sejmie jak i Senacie, była w wysokiej mierze uzasadniona, gdyż chodziło przecież nie o co innego, jak o wyzbycie się prawnego instrumentu, mocą którego na podstawie Traktatu Wersalskiego elementowi polskiemu dawano możność odrobienia pewnych ujemnych działań polityki niemieckiej z czasów przedwojennych w dziedzinie posiadania ziemi i że przyjęcie tej urnowy likwidacyjnej pozbawiło Polskę tego przymusu wykupu majątków niemieckich. Patrząc dziś na rozwój wypadków, stwierdzam, że te obawy teoretycznie zupełnie słuszne okazały się w wielkiej mierze przesadnemi o tyle, że o ile chodzi o ziemię polską, znajdującą się w rękach niemieckich na kresach zachodnich, kryzys spowodował stan rzeczy taki, że dobrowolnie ofiarowano może nawet więcej ziemi, aniżeli Polsce na podstawie uprawnień likwidacyjnych przysługiwało. I otóż nie co innego, jak tylko brak gotówki w Banku Rolnym jest powodem, że tych posunięć, które przysługiwały Polsce na podstawie uprawnień likwidacyjnych, nie wykonano w dobrej konjunkturze, kupując i wzmacniając stan posiadania polskiego na ziemiach zachodnich przez dobrowolną sprzedaż ziemi z rąk niemieckich. Uważam, że każda okazja, która nadarza się do poruszenia tych problemów, powinna być zużyta na to, żeby podkreślić, iż program polityki polskiej w stosunku do stanu posiadania polskiego, gdziekolwiek on wchodzi w rachubę, gdziekolwiek rozważamy problem mniejszościowy, czy na wschodzie czy na zachodzie, powinien być rozpatrywany na podstawie kardynalnej zasady, że stanu posiadania polskiego pod żadnym warunkiem uszczuplać nie można, że trzeba go mnożyć. I właśnie dlatego korzystam z okazji, żeby tę wytyczną naszej polityki na kresach zachodnich podkreślić.</u>
  374 + <u xml:id="u-40.2" who="#SJeszke">Jeżeli chodzi o szczegóły umowy handlowej, to po tej krytyce i po przedstawieniu sprawy tak w Sejmie jak i w Senacie nie chciałbym poruszać istoty umowy, uważając, że nie w tekście samym umowy tkwi niebezpieczeństwo, ale w sposobie jej wykonania, i dlatego, nie widząc innej możności uzyskania lepszych warunków wymiany towarowej między Polską a Niemcami, za umową tą się oświadczam, podkreślając, że sposób wykonania kontroli winien być jednakowoż przedmiotem naszej wielkiej troski, tem więcej, że przemysł polski i handel przez działanie tej umowy w wielu wypadkach i w wielu dziedzinach jest wystawiony na szwank.</u>
  375 + <u xml:id="u-40.3" who="#SJeszke">Chciałbym poruszyć tylko kilka spraw dotychczas nieporuszanych ani w dyskusji sejmowej ani senackiej, mianowicie, że i w tekście samym umowy tkwią pewne niebezpieczeństwa, które chciałbym podnieść celem ich zniwelowania przy wykonaniu umowy. Naprzykład jest możność importowania opon za 600 tysięcy. Określenie bardzo niebezpieczne dla polskiego przemysłu, jeżeli zważymy, że tendencja rynku niemieckiego zmierza do zarzucenia rynku polskiego swym towarem, stosując pewnego rodzaju dumping cen. Jeżelibyśmy określili przykład w umowie ilość tych opon, które mają być importowane do Polski, podług wagi, to niebezpieczeństwo byłoby mniejsze. Natomiast określenie tej ilości podług ceny jest niebezpieczne, gdyż sprzedaż tych opon za połowę ceny oznacza zalanie rynku polskiego o 100% większe, aniżeli przy ustalaniu tej ilości podług wagi.</u>
  376 + <u xml:id="u-40.4" who="#SJeszke">Z bardzo wielkiem zaniepokojeniem pewne sfery przemysłowe zwracają uwagę na to, że naprzykład taki przemysł rowerowy poniesie stratę poważną. Dopuszczono wwóz rowerów w takiej ilości, że małe zapotrzebowanie na rowery w Polsce będzie zupełnie pokryte importem zagranicznym, tak, że obawy tych sfer przemysłowych co do produkcji polskich rowerów są zupełnie słuszne.</u>
  377 + <u xml:id="u-40.5" who="#komentarz">(Głos: Mamy państwową fabrykę rowerów.)</u>
  378 + <u xml:id="u-40.6" who="#SJeszke">Więc to jest tem dziwniejsze.</u>
  379 + <u xml:id="u-40.7" who="#SJeszke">Ale to, co mnie najwięcej w tej chwili niepokoi, to pewne uprzywilejowanie z okazji wymiany towarów na podstawie umowy gospodarczej wolnego miasta Gdańska. Otóż Gdańsk, który ma w strukturze naszego życia gospodarczego odgrywać poważną rolę, a równocześnie ma być lojalnem centrum wymiany towarowej na podstawie przydzielonych kontyngentów — tak brzmią moje informacje, — otrzymuje przydział niewspółmiernie wielki, który wykorzystuje w sposób, zagrażający polskiemu handlowi.</u>
  380 + <u xml:id="u-40.8" who="#SJeszke">W jakim celu to się stało, chętnie usłyszelibyśmy wyjaśnienie, tem więcej, że przecież dążność do wytworzenia polskich hurtowni jest jednem z najważniejszych haseł naszego zorganizowanego kupiectwa. Koncentrowanie wielkich ilości towarów w Gdańsku wywołuje niepokój szczególnie przez to, że Gdańsk zdobył się na nowy sposób konkurencji wobec polskiego handlu, mianowicie wozi towary autobusami. Wielkie, znakomicie zorganizowane autobusy jeżdżą na linjach: Gdańsk — Poznań, Włocławek, Grodno, Katowice i rozwożą towary bezpośrednio do kupców detalistów, eliminując zupełnie pośredników polskich i hurtowników polskich. W ten sposób, korzystając z wielkiego przywileju niepłacenia podatku obrotowego, stanowią taką konkurencję dla handlu polskiego, której handel polski doprawdy słusznie obawiać się musi. Jeśli zważymy jeszcze to, że przecież statystyka wykazuje, iż zainwestowany kapitał zagraniczny, a szczególnie niemiecki częstokroć dochodzący via Gdańsk, przedstawia cyfrę niepokojącą, naprzykład na 1.311 spółek z kapitałem akcyjnym 4.456 milj., jest obcego kapitału 3.126 milj., czyli 70%, jeśli to uświadomimy sobie, to każde popieranie handlu niepolskiego, każde dawanie możliwości preponderancji handlowi gdańskiemu powinno — uważam — spotkać się z naszej strony z krytyką i powinniśmy żądać od Rządu wyjaśnień.</u>
  381 + <u xml:id="u-40.9" who="#SJeszke">Zdajemy sobie sprawę z tego, że traktat w swojej głównej części przyniesie, o ile kontrola będzie właściwa, wielkie korzyści dla rolnictwa, i z tego wszyscy się cieszymy. Jeżeli zwracam uwagę na niedogodności, które powstaną dla przemysłu i handlu polskiego, to w tej świadomości, że jakkolwiek nie da się tych złych stron ominąć i uniknąć, gdyż umowa ta będzie wykonywana, to jednakowoż twierdzę, że należy zwracać ze strony Ministerstwa Przemysłu i Handlu uwagę na to, aby tym dziedzinom, specjalnie przez działanie umowy gospodarczej dotkniętym, w sposób inny dawać rekompensatę, tak, aby im wyrównać to, co przez stosowanie umowy stracą. Zdajemy sobie sprawę z tego, że działanie każdej umowy gospodarczej jest nierówne w poszczególnych częściach kraju. Umowa gospodarcza z Rumunją czy Czechosłowacją dotyka przedewszystkiem lokalnych stosunków Małopolski, umowa z Niemcami dotyka stosunków na ziemiach zachodnich i dlatego dla wyrównania tych niedogodności, które z konieczności umowa taka na terenie ziem zachodnich spowoduje, proszę przedstawiciela Ministerstwa Przemysłu i Handlu, żeby te postulaty, które z okazji nowej umowy polsko-niemieckiej sfery przemysłowe i handlowe wnoszą, traktowane były pod tym kątem widzenia, że nie chodzi o jakieś przywileje, a o wyrównanie tych złych skutków, które umowa dla tych terenów spowoduje.</u>
  382 + <u xml:id="u-40.10" who="#SJeszke">Będę głosował za przyjęciem ustawy.</u>
  383 + <u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(S. Siemiątkowski: Chciałem prosić o głos w sprawie zapytania.)</u>
  384 + </div>
  385 + <div xml:id="div-41">
  386 + <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Udzielam głosu s. Siemiątkowskiemu w sprawie zapytania.</u>
  387 + </div>
  388 + <div xml:id="div-42">
  389 + <u xml:id="u-42.0" who="#SSiemiątkowski">Chciałem zapytać się Pana Referenta, czy eksport towarów z Rzeszy Niemieckiej do okręgu w. m. Gdańska jest ujęty w ścisłą reglamentację i kontrolę i czy będzie zarachowany na poczet eksportu z Polski do Rzeszy Niemieckiej?</u>
  390 + <u xml:id="u-42.1" who="#SSiemiątkowski">Pytanie moje stawiam z tego względu, że mam poważne wątpliwości co do ścisłej reglamentacji towarów, które z terenu w. m. Gdańska przychodzą do Polski tą drogą. Przy braku kontroli i przy próbie nielojalnego ustosunkowania się urzędu celnego, którą mieliśmy w tym roku latem, mogę mieć obawy, że rozrachunki z Polską będą na jej niekorzyść.</u>
  391 + </div>
  392 + <div xml:id="div-43">
  393 + <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
  394 + </div>
  395 + <div xml:id="div-44">
  396 + <u xml:id="u-44.0" who="#SFudakowski">Postaram się dać odpowiedź na kilka pytań tu postawionych. Więc najpierw co do pytania s. Siemiątkowskiego, które jeśli zrozumiałem brzmi: czy obrót towarowy, przewidziany przez umowę polsko-niemiecką, obejmuje w. m. Gdańsk tak dobrze co do sumy, jak i kredytu. Według informacyj, udzielonych mi przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, co wynika zresztą z samego układu, specjalna podkomisja dla Gdańska, mająca się zajmować temi sprawami, będzie specjalnemu reżimowi poddana.</u>
  397 + <u xml:id="u-44.1" who="#SFudakowski">Zkolei chciałbym odpowiedzieć na niektóre opinje tu wygłoszone. Z powagą odnoszę się do wywodów p. senatora Jeszkego, tylko nie będę odpowiadał na nie, zresztą dlatego, że sprawa klauzuli osiedleńczej nie jest objęta umową.</u>
  398 + <u xml:id="u-44.2" who="#SFudakowski">Obawy, wygłoszone tutaj przez jednego z mówców, dotyczą następujących punktów: zamrożenia, wynikające z umów prywatnych i z małej umowy październikowej — mają wynosić 14 miljonów. Według informacyj, udzielonych przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu w dniu przedwczorajszym, wynoszą 6 miljonów, zjeżdżając z sumy 12 stale co miesiąc i dziś wynoszą 6 z tendencją do kurczenia się.</u>
  399 + <u xml:id="u-44.3" who="#SFudakowski">Rzekłem już na wstępie, że sprawa zamrożeń skarbowych nie jest objęta układem, że import niemiecki, wynikający z tej umowy, nie będzie zarachowany na pokrycie zamrożeń skarbowych, tem samem i to zagadnienie odpada; niema iunctim między niem a przed nami stojącą umową.</u>
  400 + <u xml:id="u-44.4" who="#SFudakowski">Dalej jest mowa o tem, że już w tej chwili, po 6 tygodniach od wejścia umowy w życie, mamy dysproporcję pomiędzy importem i eksportem, wynikającym z tej umowy. Według informacyj, udzielonych na komisji przez Ministerstwo i przedstawicieli Rządu, i tej dysproporcji niema. Dane, cytowane nam tu, które świadczyłyby, że jest stosunek 1 do 6, czyli, że eksport jest sześciokrotnie większy, aniżeli import niemiecki i odpowiednio tyle wynoszą zamrożenia, nie odpowiadają rzeczywistości dlatego, że dzisiaj import z eksportem balansują.</u>
  401 + <u xml:id="u-44.5" who="#SFudakowski">Dalej według wyjaśnień Rządu, t. zw. Komisja Parytetowa powołana jest i będzie do tego, aby śledziła z miesiąca na miesiąc, z kwartału na kwartał równowagę stosunków wzajemnych i nie dopuszczała do zamrożeń, możliwe więc różnice we wzajemnym bilansie nie powinny przekraczać 1 miljona miesięcznie, a w sumie globalnej około 6 miljonów.</u>
  402 + <u xml:id="u-44.6" who="#SFudakowski">Był uczyniony zarzut, że jakoby lista towarowa przyznana stronie niemieckiej do importu zawiera artykuły, których wwóz do Polski zagraża naszemu przemysłowi. Może zagrażać przemysłowi o tyle, o ile zagraża każdy import. Można bronić tezy, że każdy import artykułów przemysłowych grozi naszemu przemysłowi. Owszem, ale w tym momencie, kiedy import artykułów przemysłowych do Polski jest i kiedy nie jest większy w wyniku tej umowy, niż normalnie, i nie jest większy niż był wtedy, kiedy byliśmy w pełnej wojnie celnej i kiedyśmy szlaki zdobywali — groźby specjalnej z tytułu tej umowy niema.</u>
  403 + <u xml:id="u-44.7" who="#SFudakowski">Mówiono nam i mówi się, że grozi nam tu niebezpieczeństwo z zupełnie innego tytułu, że będzie wchodził artykuł w większym stopniu niż wychodził. Jak ma wchodzić, kiedy komisje będą baczyć, żeby wwóz i wywóz nie przekraczał stosunku 1 do 1 i stosunku parytetowego i clearingowego. Może wchodzić tyle, ile my będziemy wywozić, i odwrotnie, a ponieważ przewidujemy, że będą trudności po jednej i drugiej stronie, to jakkolwiek wychodzi się z plafonowej sumy 170 miljonów, w praktyce wyobrażam sobie, że będzie około 150 miljonów, czyli będzie suma niższa, aniżeli w ostatnich latach. I dalej trzeba sobie zdać sprawę z tego, co jest przeciw naszym interesom, że import artykułów przemysłowych niemieckich przychodzi na niedogodnych warunkach, bo w markach, po kursie oficjalnym, co jest obciążeniem importu. Jest to w pewnej mierze wyrównane tem, że przysługuje klauzula największego uprzywilejowania i że znowu korzystać będzie ten import z przywilejów celnych, które przysługują każdemu importowi w konkurencji światowej. Motywacja, którą na samym wstępie przedstawiłem w referacie Wysokiej Izbie, przemawia za przyjęciem tego układu.</u>
  404 + </div>
  405 + <div xml:id="div-45">
  406 + <u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Wniosków przeciwnych niema, głosujemy nad wnioskiem Komisji Spraw Zagranicznych o przyjęcie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji urnowy gospodarczej między Rzecząpospolitą Polską a Rzeszą Niemiecką, podpisanej w Warszawie dnia 4 listopada 1935 r. Kto jest za przyjęciem tej ustawy, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że Senat przyjął umowę ratyfikacyjną Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji podpisanego w Warszawie dnia 20 września 1935 r. protokółu dodatkowego do układu dodatkowego z dnia 3 lutego 1934 r. do konwencji handlowej, zawartej między Polską a Szwajcarją w dniu 26 czerwca 1922 r.</u>
  407 + <u xml:id="u-45.1" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Jędrzejewicz.</u>
  408 + </div>
  409 + <div xml:id="div-46">
  410 + <u xml:id="u-46.0" who="#SJędrzejewicz">Mam do zreferowania dwa projekty ratyfikacyj, rzeczy drobne, które jeśli Pan Marszałek pozwoli, zreferuję razem.</u>
  411 + </div>
  412 + <div xml:id="div-47">
  413 + <u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Proszę.</u>
  414 + </div>
  415 + <div xml:id="div-48">
  416 + <u xml:id="u-48.0" who="#SJędrzejewicz">Chodzi o ratyfikację protokółu dodatkowego do układu dodatkowego z dnia 3 lutego 1934 r. do konwencji handlowej, zawartej między Polską a Szwajcarją w dniu 26 czerwca 1922 r., i o ratyfikację porozumienia, opartego na wymianie not z dnia 29 lipca 1935 r., dotyczących wzajemnego udzielenia kontyngentów na tkaniny wełniane i plecionki do kapeluszy. Obydwie te ustawy dotyczą rzeczy niezmiernie drobnych, albowiem w pierwszej chodzi, wobec wygaśnięcia terminu zniżek, które były udzielane Szwajcarji na szereg produktów chemicznych, o zastosowanie klauzuli największego uprzywilejowania w stosunku do ich chemikalji, bez których nasz przemysł nie może się obejść. Ta rzecz dotyczy sumy niezmiernie drobnej, albowiem chodzi tu o jakie 200 do 300 tysięcy zł rocznie, przyczem umowa obowiązuje tylko do dnia 31 grudnia 1935 r.</u>
  417 + <u xml:id="u-48.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Kwaśniewski.)</u>
  418 + <u xml:id="u-48.2" who="#SJędrzejewicz">Ponieważ materjały te były już dawniej importowane ze Szwajcarji do Polski, przeto b lans handlowy ze Szwajcarją niewiele się zmienił. Bilans, niestety, ujemny.</u>
  419 + <u xml:id="u-48.3" who="#SJędrzejewicz">Jeśli zaś chodzi o drugą umowę, to jest tam powiedziane, że za 10 kwintali tkanin wełnianych, które eksportujemy do Szwajcarji, Szwajcarja dostarczy nam również 10 kwintali plecionki na kapelusze.</u>
  420 + <u xml:id="u-48.4" who="#SJędrzejewicz">Wartości tych 2 artykułów są równorzędne, wobec czego bilans handlowy z tytułu tych kontyngentów nie ulegnie pogorszeniu.</u>
  421 + <u xml:id="u-48.5" who="#SJędrzejewicz">W imieniu komisji proszę o przyjęcie tych ustaw w brzmieniu rządowem, które przeszło również bez zmian w Sejmie.</u>
  422 + </div>
  423 + <div xml:id="div-49">
  424 + <u xml:id="u-49.0" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Do głosu nikt z Panów się nie zapisał. Wobec tego głosujemy nad sprawozdaniem Komisji Zagranicznej co do ratyfikacyj tych układów. Kto z Panów jest za przyjęciem pierwszej ustawy, proszę wstać. Cała Izba stoi. Stwierdzam, że ustawa została przyjęta.</u>
  425 + <u xml:id="u-49.1" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Kto z Panów jest za przyjęciem drugiej ustawy, proszę wstać. I teraz cała Izba stoi. Stwierdzam, że ustawa została przyjęta.</u>
  426 + <u xml:id="u-49.2" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzplitą Polską a Republiką Hiszpańską, podpisanej w Madrycie dnia 14 grudnia 1934 r. (druk sejmowy nr 9 i druk senacki nr 12).</u>
  427 + <u xml:id="u-49.3" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Głos ma sprawozdawca s. Malski.</u>
  428 + </div>
  429 + <div xml:id="div-50">
  430 + <u xml:id="u-50.0" who="#SMalski">Konwencja handlowa między Rzplitą Polską a Republiką Hiszpańską, podpisana 14 grudnia 1934 r., zastąpiła umowę handlową, wypowiedzianą przez Hiszpanję pod koniec 1933 r. z powodu salda bardzo ujemnego dla Hiszpanji w obrotach między Polską a Hiszpanją. Wobec równoczesnego pogorszenia się handlu zagranicznego Hiszpanji, który spadł do 1/3 w stosunku do roku 1928, Hiszpanja skłonna była zawrzeć natychmiast umowę z Polską na innych warunkach. Przedłożona umowa i przedłożony projekt regulują na zasadach największego uprzywilejowania sprawę spółek handlowych, prawa osób fizycznych i prawnych, jak również komiwojażerów, i dają pewne ulgi w zakresie towarów między Polską a Hiszpanją, przyczem jest to obrót taki, że przychodzą do nas pomarańcze, a my wywozimy jajka.</u>
  431 + <u xml:id="u-50.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
  432 + <u xml:id="u-50.2" who="#SMalski">Jeśli chodzi o 10 miesięcy 1935 roku, to wyglądają one pomyślnie dla Polski, albowiem dają saldo dodatnie dla nas w wysokości zgórą 4 miljonów zł, przyczem najważniejszą pozycję w ogólnym naszym wywozie do Hiszpanji 7.700.000 zł stanowi pozycja za jaja, która wynosi 6.900.000 zł zgórą.</u>
  433 + <u xml:id="u-50.3" who="#SMalski">Komisja, rozważając zagadnienie wymiany towarowej między Polską a Hiszpanją, stwierdziła, że wymiana ta jest utrudniona z powodu reglamentacji dewiz w Republice Hiszpańskiej, przyczem należności nasze zamrożone z tytułu tych jaj właśnie, które ostatnio wynoszą 2.100.000 zł, dotychczas nie zostały wyrównane i będziemy musieli czekać, aż Hiszpanja sprzeda swoje mandarynki i pomarańcze, gdyż wtedy dopiero obiecuje zwrócić. Ta wymiana towarowa jest ogromnie utrudniona, bo u nas niema ograniczeń dewizowych, które są w Hiszpanji, i w najlepszym wypadku w dwa miesiące po terminie należność jest wpłacana.</u>
  434 + <u xml:id="u-50.4" who="#SMalski">W każdym razie w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych wnoszę o przyjęcie projektu rządowego bez zmiany.</u>
  435 + </div>
  436 + <div xml:id="div-51">
  437 + <u xml:id="u-51.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt do głosu nie jest zapisany, przystępujemy do głosowania. Kto z pp. Senatorów jest za przyjęciem projektu ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm bez zmian, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Senat ustawę przyjął.</u>
  438 + <u xml:id="u-51.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji dodatkowego traktatu ekstradycyjnego między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonemi Ameryki, podpisanego w Warszawie dnia 5 kwietnia 1935 r. (druk sejmowy nr 14 i druk senacki nr 13).</u>
  439 + <u xml:id="u-51.2" who="#WicemarszałekMakowski">Jako sprawozdawca ma głos s. Kwaśniewski.</u>
  440 + </div>
  441 + <div xml:id="div-52">
  442 + <u xml:id="u-52.0" who="#SKwaśniewski">Traktat ekstradycyjny między Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonemi Ameryki Północnej jest uzupełnieniem traktatu z dnia 22 listopada 1927, a który to traktat wszedł w życie 6 lipca 1929 r. W traktacie tym w art. 2 wyliczone są w 18 punktach przestępstwa, co do których ekstradycja jest w zasadzie dopuszczalna. Załączony do traktatu protokół powiada, że minimum szkody, popełnionej przez przestępcę z chęci zysku, wynosi 1000 dolarów.</u>
  443 + <u xml:id="u-52.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  444 + <u xml:id="u-52.2" who="#SKwaśniewski">Z inicjatywy Stanów Zjednoczonych A. P. przedstawiciele umawiających się państw postanowili dodać punkt 19, a mianowicie przestępstwa na szkodę wierzycieli, związane ze stanem upadłości. Wszystkie inne postanowienia zasadnicze traktatu wraz z protokółem zachowują swą moc. Sądzę, że uzupełnienie to jest słuszne i uzasadnione i nie wymaga motywów.</u>
  445 + <u xml:id="u-52.3" who="#SKwaśniewski">Komisja Spraw Zagranicznych po rozpatrzeniu projektu w dniu 18 grudnia powzięła tego rodzaju wniosek: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w sprawie ratyfikacji dodatkowego traktatu ekstradycyjnego między pospolitą Polską a Stanami Zjednoczonemi A. P., podpisanego w Warszawie dnia 5 kwietnia 1935 r., w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
  446 + </div>
  447 + <div xml:id="div-53">
  448 + <u xml:id="u-53.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany; przystępujemy do głosowania. Kto z Panów jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Senat przyjęta.</u>
  449 + <u xml:id="u-53.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 11 porządku obrad: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu taryfowego między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Estońską, podpisanego w Warszawie dnia 27 marca 1935 r. (druk sejmowy nr 11 i druk senacki nr 14).</u>
  450 + <u xml:id="u-53.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Bisping.</u>
  451 + </div>
  452 + <div xml:id="div-54">
  453 + <u xml:id="u-54.0" who="#SBisping">Wysoki Senacie! Zgodnie z uchwałą Komisji Spraw Zagranicznych Senatu R. P., przedstawiam niniejszem do ratyfikacji Wysokiej Izbie zaaprobowany przez powyższą komisję w dniu 18 grudnia 1935 r. projekt rządowy ustawy, przyjętej przez Sejm, w sprawie ratyfikacji protokółu taryfowego między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Estońską, podpisanego w Warszawie 27 marca 1935 r.</u>
  454 + <u xml:id="u-54.1" who="#SBisping">Treść tego protokółu weszła w życie prowizorycznie 1 kwietnia 1935 r. a ekspiruje 31 grudnia 1935 r. Jak widać z Rocznika Handlu Zagranicznego R. P., za rok 1934 obrót handlowy pomiędzy Polską a Estonją wykazuje importu z Estonji do Polski 10,916 q na sumę 1.008.000 zł, zaś eksportu z Polski do Estonji 209,557 q na sumę 2.200.000 zł, czyli saldo dodatnie na rzecz Polski wyniosło 1.192.000 zł. W 1935 r. obrót handlowy pomiędzy Polską i Estonją w ciągu pierwszych 9 miesięcy przedstawia się następująco: importowano z Estonji do Polski na sumę 1.016.000 zł, a eksportowano z Polski do Estonji na sumę 1.424.000 zł, czyli saldo dodatnie na rzecz Polski wyniosło 408.000 zł. Polska ma możność wywożenia do Estonji bardzo znacznych kontyngentów wytworów swego przemysłu, Estonja zaś dzięki polityce kontyngentowej i dewizowej możliwości te ma ograniczone. Pomimo, że saldo obrotów handlowych pomiędzy Polską a Estonją jest dla Polski dodatnie, jednakże import ryb, których produkcja w Polsce wystarcza na pokrycie własnego zapotrzebowania, musi stanowić w naszym bilansie rolniczym saldo ujemne dzięki temu, że towar sprowadzony z Estonji kalkuluje się bardzo tanio. Estonja nie posiada ochrony rybołówstwa w tej formie, jak u nas, i ten czynnik decyduje o niskiej cenie ryby w Estonji. Momentem, łagodzącym ujemne skutki importu ryb do nas, jest okres importu, a mianowicie wiosna, gdy u nas obowiązuje czas ochronny. Przy zawieraniu przyszłej umowy, co ma nastąpić w pierwszej połowie stycznia 1936 r., winny być wzięte pod uwagę następujące dezyderaty: 1) ścisłe ograniczenie kontyngentu ryb przywożonych, oraz okresu, w jakim mogą być sprowadzane; 2) uwzględnienie dezyderatów Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych oraz przedstawicieli Związku Organizacyj Rybackich, pamiętając, że tylko połów ryb dzikich wód słodkich zatrudnia w Polsce około 30 tysięcy rodzin rybackich, przyczem często całe wsie żyją tylko z rybołówstwa, jak np. w okolicach wielkich jezior.</u>
  455 + <u xml:id="u-54.2" who="#SBisping">Protokół taryfowy obejmuje w swej treści wwóz i wywóz następujących towarów: Polska udziela Estonji zniżek celnych i ustala stawki taryfowe na ryby słodkowodne w wysokości: szczupaki i okonie — 26 groszy, leszcze — 33 grosze, sandacze — 50 groszy od 1 kg w okresie od 1 kwietnia do 30 czerwca, zaś zwalnia zupełnie od cła wwóz paku z łupku bitumicznego do wyrobu brykietów. Wzamian Estonja obniża cło na materjały wybuchowe, lonty i zapalniki przychodzące z Polski, a potrzebne górnictwu estońskiemu, do półtorej korony estońskiej za 1 kg tych towarów, a nawet w niektórych wypadkach do 0,05 korony estońskiej za 1 kg.</u>
  456 + <u xml:id="u-54.3" who="#SBisping">Komisja Spraw Zagranicznych Senatu wnosi: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm (druk sejmowy nr 12), bez zmian.</u>
  457 + </div>
  458 + <div xml:id="div-55">
  459 + <u xml:id="u-55.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem tego projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość; stwierdzam, że projekt ustawy został przyjęty przez Senat bez zmian. W ten sposób porządek dzienny został wyczerpany.</u>
  460 + <u xml:id="u-55.1" who="#Marszałek">Mam do zakomunikowania pp. Senatorom, iż p. s. Roman Cholewicki zrzeka się mandatu senatorskiego.</u>
  461 + <u xml:id="u-55.2" who="#Marszałek">Proszę pp. Senatorów o przyjęcie ode mnie życzeń Dobrych Świąt.</u>
  462 + <u xml:id="u-55.3" who="#komentarz">(Głosy: Nawzajem.)</u>
  463 + <u xml:id="u-55.4" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
  464 + <u xml:id="u-55.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 12 min. 8.)</u>
  465 + </div>
  466 + </body>
  467 + </text>
  468 + </TEI>
  469 +</teiCorpus>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00006-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00006-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 6)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 6)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">6</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_006_000004792.odt</note>
  21 + <date>1936-02-04</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="PDobaczewski" role="speaker">
  31 + <persName>P. Dobaczewski</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="PGosiewski" role="speaker">
  34 + <persName>P. Gosiewski</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SBisping" role="speaker">
  37 + <persName>S. Bisping</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SJaroszewiczowa" role="speaker">
  40 + <persName>S. Jaroszewiczowa</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="SKwaśniewski" role="speaker">
  43 + <persName>S. Kwaśniewski</persName>
  44 + </person>
  45 + <person xml:id="SMaleszewski" role="speaker">
  46 + <persName>S. Maleszewski</persName>
  47 + </person>
  48 + <person xml:id="SPawelec" role="speaker">
  49 + <persName>S. Pawelec</persName>
  50 + </person>
  51 + <person xml:id="SekretarzsOlewiński" role="speaker">
  52 + <persName>Sekretarz s. Olewiński</persName>
  53 + </person>
  54 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  55 + <persName>Komentarz</persName>
  56 + </person>
  57 + </particDesc>
  58 + </profileDesc>
  59 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00006-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 07.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.)</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Jako sekretarzy zapraszam ss. Olewińskiego i Dąbkowskiego. Protokół i listę mówców prowadzi s. Olewiński.</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! W dniu 21 stycznia zmarł Jego Królewska Mość Jerzy V Król Anglji.</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(Senatorowie wstają.)</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Wielkie Imperjum Brytyjskie i cały naród angielski pogrążone są w głębokim smutku i żałobie.</u>
  17 + <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Natychmiast po nadejściu wieści żałobnej złożyłem imieniem Senatu i własnem kondolencję w Ambasadzie Angielskiej, a w dniu pogrzebu wziąłem udział w nabożeństwie żałobnem.</u>
  18 + <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Żałoba narodu angielskiego odbiła się u nas żywem echem sympatji i współczucia. Świeżo jeszcze mamy w pamięci serdeczne słowa depeszy zmarłego Monarchy, nadesłane po zgonie Marszałka Józefa Piłsudskiego, świadczące o wyjątkowo głębokiem odczuciu Polski.</u>
  19 + <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Stwierdzam, że Wysoka Izba przez powstanie uczciła pamięć zmarłego Króla Anglji.</u>
  20 + <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Protokół 4 posiedzenia Senatu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 5 posiedzenia Senatu jest do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
  21 + <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Dnia 16 stycznia r. b. otrzymałem od p. Prezesa Rady Ministrów pismo z zawiadomieniem o zwolnieniu p. inż. Butkiewicza z urzędu Ministra Komunikacji i o mianowaniu p. pułkownika dyplomowanego Juljusza Ulrycha Ministrem Komunikacji.</u>
  22 + <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu na 3 dni s. Mańkowskiemu oraz na 1 dzień s. Domaszewiczowi, Masłowowi i Terlikowskiemu.</u>
  23 + <u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">Prosi Izbę o udzielenie urlopu z powodu choroby do 15 marca s. Dworakowski. Sprzeciwu nie słyszę, uważam urlop za udzielony.</u>
  24 + <u xml:id="u-2.11" who="#Marszałek">Do ślubowania zgłosili się pp. senatorowie: Eugenjusz Dobaczewski i Wiktor Gosiewski.</u>
  25 + <u xml:id="u-2.12" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
  26 + </div>
  27 + <div xml:id="div-3">
  28 + <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
  29 + <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzsOlewiński">„Świadom obowiązku wierności wobec Państwa Polskiego, ślubuję uroczyście i zaręczam honorem, jako senator Rzeczypospolitej, w pracy na rzecz dobra Państwa nie ustawać, a troskę o jego godność, zwartość i moc za pierwsze mieć sobie przykazanie”.</u>
  30 + </div>
  31 + <div xml:id="div-4">
  32 + <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Proszę Panów Senatorów o wypowiedzenie słowa „ślubuję”.</u>
  33 + </div>
  34 + <div xml:id="div-5">
  35 + <u xml:id="u-5.0" who="#PDobaczewski">Ślubuję.</u>
  36 + </div>
  37 + <div xml:id="div-6">
  38 + <u xml:id="u-6.0" who="#PGosiewski">Ślubuję.</u>
  39 + </div>
  40 + <div xml:id="div-7">
  41 + <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Proszę Panów Senatorów o zajęcie miejsc w ławach senatorskich.</u>
  42 + <u xml:id="u-7.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: uzupełniający wybór do komisyj. Wobec wygaśnięcia mandatów senatorskich ś. p. senatora Adama Piłsudskiego, który był członkiem Komisji Administracyjnej, i s. Romana Cholewickiego, który był członkiem Komisji Opieki Społecznej, zachodzi potrzeba uzupełnienia składu tych komisyj. Proponuję zatem na miejsce po ś. p. s. Piłsudskim do Komisji Administracyjnej jego następcę p. s. Dobaczewskiego, na miejsce zaś po s. Cholewickim do Komisji Opieki Społecznej także jego następcę s. Gosiewskiego. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał tę propozycję za przyjętą. Sprzeciwu niema, uważam propozycję za przyjętą.</u>
  43 + <u xml:id="u-7.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego. Wybór 4 członków i 4 zastępców członków Komisji Kontroli Długów Państwa.</u>
  44 + <u xml:id="u-7.3" who="#Marszałek">W związku z wejściem w życie nowej ustawy z dnia 2 stycznia 1936 r. o wykonywaniu kontroli parlamentarnej nad długami Państwa mamy dziś wybrać 4 członków i 4 zastępców członków komisji. Dokonamy wyboru najpierw członków komisji, a następnie ich zastępców.</u>
  45 + <u xml:id="u-7.4" who="#Marszałek">Proszę Panów Senatorów o zgłaszanie kandydatur na członków komisji.</u>
  46 + <u xml:id="u-7.5" who="#Marszałek">S: Kwaśniewski: Proponuję na członków pp. senatorów: Bispinga, Bnińskiego, Maleszewskiego i Śliwińskiego. Na zastępców pp. senatorów: Bobrowskiego, Lechnickiego, Kornkego i Zarzyckiego.</u>
  47 + </div>
  48 + <div xml:id="div-8">
  49 + <u xml:id="u-8.0" who="#SMaleszewski">Osiem tygodni byłem chory i teraz nie jestem jeszcze zupełnie zdrów. Mogę zatem przyjąć tę godność jedynie z pewnem zastrzeżeniem.</u>
  50 + </div>
  51 + <div xml:id="div-9">
  52 + <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Muszę poinformować Pana Senatora i wszystkich Panów, że Komisja Kontroli Długów Państwa zanadto członków swoich nie absorbuje, gdyż zbiera się tylko kilka razy do roku, a w razie nieobecności członka komisji zastępuje go jego zastępca.</u>
  53 + </div>
  54 + <div xml:id="div-10">
  55 + <u xml:id="u-10.0" who="#SMaleszewski">W takim razie, jeżeli mnie Panowie wybiorą, tę godność przyjmę.</u>
  56 + </div>
  57 + <div xml:id="div-11">
  58 + <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Czy są jeszcze jakieś inne propozycje? Niema żadnych. Ponieważ zgłoszono tylko cztery kandydatury na członków komisji, t. j. tyle, ile miejsc w komisji Senat ma do obsadzenia, — na podstawie art. 21, ust. 6 Regulaminu uważam głosowanie za zbędne i stwierdzam, że Senat powołał na członków Komisji Kontroli Długów Państwa senatorów: Bispinga, Bnińskiego, Maleszewskiego i Śliwińskiego.</u>
  59 + <u xml:id="u-11.1" who="#Marszałek">Czy Panowie proponują inne kandydatury na zastępców? Ponieważ niema innych propozycyj, uważam, że na zastępców zostali wybrani senatorowie: Bobrowski, Lechnicki, Kornke i Zarzycki.</u>
  60 + <u xml:id="u-11.2" who="#Marszałek">Przystępujemy teraz do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji podpisanego w Warszawie dnia 5 września 1935 r. protokółu dodatkowego do konwencji handlowej i nawigacyjnej między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czeskosłowacką z dnia 10 lutego 1934 r. (druk sejm. nr 15 i druk senacki nr 17).</u>
  61 + <u xml:id="u-11.3" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Pawelec.</u>
  62 + </div>
  63 + <div xml:id="div-12">
  64 + <u xml:id="u-12.0" who="#SPawelec">Wysoki Senacie! Między Polską a Republiką Czeskosłowacką została zawarta w dniu 10 lutego 1934 r. konwencja handlowa i nawigacyjna. Do art. 10 wspomnianej konwencji dołączony był załącznik, obejmujący stawki celne, przewidziane konwencją. Okres obowiązywania wymienionych tam stawek konwencyjnych był przedłużany już raz, a mianowicie protokółem dodatkowym z dnia 8 lutego 1935 r., do dnia 30 czerwca 1935 r. Obecnie nowym protokółem dodatkowym ma nastąpić ponowne czasowe przedłużenie do 30 czerwca 1936 r. Zniżki celne, przewidziane protokółem dodatkowym, obejmują dla strony polskiej azotniak, superfosfaty i kwas siarkowy, a dla strony czeskosłowackiej siarczek węgla, węgiel aktywowany, bakielit, galalit i wyroby z celuloidu. Stawki celne w nowym dodatkowym protokóle pozostały niezmienione, tylko cło na siarczan węgla zostało podwyższone do zł 2,60 Dotychczasowa stawka wynosiła zł 1,50.</u>
  65 + <u xml:id="u-12.1" who="#SPawelec">Ustawa sama składa się z 3 artykułów: Art. 1 wyraża zgodę na dokonanie ratyfikacji przez Prezydenta Rzeczypospolitej, art. 2 porucza wykonanie ustawy Ministrowi Spraw Zagranicznych, a wykonanie postanowień merytorycznych Ministrowi Przemysłu i Handlu oraz Ministrowi Skarbu. Ustawa wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.</u>
  66 + <u xml:id="u-12.2" who="#SPawelec">Ustawa została przyjęta przez Sejm według projektu rządowego. Komisja Spraw Zagranicznych Senatu przyjęła ustawę również według projektu rządowego bez zmian.</u>
  67 + <u xml:id="u-12.3" who="#SPawelec">Wnoszę, aby Senat raczył przyjąć ustawę w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm według projektu rządowego.</u>
  68 + </div>
  69 + <div xml:id="div-13">
  70 + <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Kto z Panów Senatorów pragnie zabrać głos w tej sprawie? Nikt. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Większość, ustawa została przyjęta.</u>
  71 + <u xml:id="u-13.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji handlowej między Polską a Kanadą, podpisanej w Ottawie dnia 3 lipca 1935 r. (druk sejm, nr 16 i druk senacki nr 18).</u>
  72 + <u xml:id="u-13.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawczyni s. Jaroszewiczowa.</u>
  73 + </div>
  74 + <div xml:id="div-14">
  75 + <u xml:id="u-14.0" who="#SJaroszewiczowa">Wysoka Izbo! Ogólna sytuacja Polski, którą w związku z długotrwałym kryzysem cechuje między innemi spadek siły nabywczej na rynku wewnętrznym, co z kolei powoduje zastój produkcji, bezrobocie, a więc dalsze pogłębianie się kryzysu, pozatem konieczność dopływu dewiz dla wyrównania naszego bilansu płatniczego — stwarzają potrzebę ekspansji handlowej poza granicami kraju. Ale przy powszechnem przesyceniu rynków światowych, zwłaszcza rynków europejskich towarem konkurencyjnym, często dumpingowym, przy stosowanej coraz ogólniej polityce autarkji, przy różnorodnych przeszkodach celnych, coraz trudniej jest sprzedać towar zagranicą i nawet państwa wyżej zorganizowane gospodarczo niż Polska, o wyrobionej tradycji handlowej, cierpią na spadek swoich zagranicznych obrotów handlowych.</u>
  76 + <u xml:id="u-14.1" who="#SJaroszewiczowa">Wprawdzie w Polsce bilans handlowy jest od 6 lat stale dodatni, ale w ostatnim roku saldo dodatnie spadło przeszło o połowę i wyniosło już tylko 66 miljonów zł, kiedy jeszcze w r. 1934 wynosiło 176 miljonów zł.</u>
  77 + <u xml:id="u-14.2" who="#SJaroszewiczowa">Biorąc pod uwagę konieczność państwową szukania coraz to nowych rynków zbytu dla naszej produkcji, należy pozytywnie odnosić się do każdego poczynania, mającego na celu rozwój naszych stosunków handlowych, zwłaszcza na rynkach pozaeuropejskich. Z tego punktu widzenia podchodzę do oceny konwencji handlowej między Polską a Kanadą, podpisanej w Ottawie dnia 3 lipca 1935 r.</u>
  78 + <u xml:id="u-14.3" who="#SJaroszewiczowa">Jak wiadomo, normalizacja stosunków handlowych opiera się na traktatach handlowych. W Europie Polska posiada traktaty ze wszystkiemi państwami z wyjątkiem Litwy i Albanji. Z państw pozaeuropejskich mamy zawarte traktaty ze Stanami Zjednoczonemi A. P., z Brazylją, Japonją, Chinami, Indjami Angielskiemi i Turcją. Nawiązane zostały rokowania w celu przygotowania traktatów z kilkoma innemi państwami zamorskiemi. Obecnie mamy ratyfikować konwencję z Kanadą.</u>
  79 + <u xml:id="u-14.4" who="#SJaroszewiczowa">Konwencja ta jest zasadniczym traktatem handlowym, opartym na bezwzględnej klauzuli największego uprzywilejowania (z wyjątkiem preferencji dla towarów Wielkiej Brytanji). Pod względem podatków i opłat wewnętrznych od towarów oraz w dziedzinie wynalazków i patentów przyznano sobie wzajemne traktowanie według parytetu.</u>
  80 + <u xml:id="u-14.5" who="#SJaroszewiczowa">Pozatem konwencja reguluje szereg kwestyj, dotyczących praw obywateli, norm dla służby konsularnej i norm dla żeglugi. Konwencja będzie obowiązywała w ciągu jednego roku od daty wejścia w życie a w razie niewypowiedzenia będzie automatycznie przedłużana.</u>
  81 + <u xml:id="u-14.6" who="#SJaroszewiczowa">Po zawarciu konwencji Polska będzie korzystała ze stawek kanadyjskiej taryfy „pośredniej”, podczas gdy do tej pory korzystała ze znacznie mniej dogodnej taryfy „generalnej”, ponadto zastrzeżono w konwencji redukcję stawek celnych od taryfy pośredniej dla 21 produktów polskich wzamian za przyznanie Kanadzie specjalnych zniżek celnych dla ośmiu artykułów, mianowicie: śledzi, sardynek, homarów, skór lakierowanych, skór futrzanych, celulozy i łyżew.</u>
  82 + <u xml:id="u-14.7" who="#SJaroszewiczowa">Artykuły polskie, podlegające specjalnie zniżkom celnym według ustalonej listy B, są to: szynki w puszkach (duże szanse na eksport), nasiona koniczyny, buraków, grzyby suszone (używa tylko ludność polska), książki w języku polskim i ukraińskim, siarczan amoniaku, wyroby alabastrowe, szkło, pył i blacha cynkowa, klepki dębowe, meble, włosie końskie, szczecina, smoła, skóry, różne wyroby ze skóry, wstęgi filmowe, wytworzone w Polsce w języku polskim lub ukraińskim.</u>
  83 + <u xml:id="u-14.8" who="#SJaroszewiczowa">Dotychczasowe obroty z Kanadą były niewielkie. W 1935 r. wartość importu wyniosła 621.000 zł, przedmiotem importu były głównie azbest i miedź, a eksport 588.000 zł bez tranzytu żyta do Stanów Zjednoczonych; z tranzytem przeszło 4 miljony zł. Jedną z przyczyn słabego rozwoju polskiego eksportu do Kanady był brak znajomości tamtejszego rynku, brak stałych źródeł informowania w Polsce i obawa przed skomplikowanemi przepisami celnemi Kanady, zwłaszcza przed systemem ewaluacji celnej z urzędu (w razie uznania szkodliwości danego importu dla produkcji kanadyjskiej). Chociaż w zasadzie polityka Kanady jest liberalna, nie stosuje zakazów przywozu ani kontyngentów, kwestja „ewaluacji”, wyrównywania ceł, wysuwała się jako duża trudność w trakcie negocjacyj.</u>
  84 + <u xml:id="u-14.9" who="#SJaroszewiczowa">Pragnę na tem miejscu zwrócić uwagę na dużą pracę przygotowawczą w kierunku zaznajomienia się z potrzebami i możliwościami rynku kanadyjskiego, jakiej dokonano ze strony naszej urzędowej służby gospodarczej i Rady Traktatowej Samorządów i Organizacyj Gospodarczych. Rada wysłała w 1934 r. specjalnego wysłannika, wybitnego fachowca, który na miejscu zebrał wyczerpujące materjały, opracował szczegółowe dane co do organizacji i możliwości eksportu z Polski do Kanady dla 109 artykułów, względnie grup artykułów.</u>
  85 + <u xml:id="u-14.10" who="#SJaroszewiczowa">Na podstawie tych danych i na podstawie już istniejących obrotów można mieć nadzieję, że eksport Polski do Kanady się zwiększy. Narazie jest on drobny, ale bardzo różnorodny i naogół spotyka się z życzliwem traktowaniem. Najwięcej liczy się na plasowanie na rynku kanadyjskim: chmielu, maku, konserw mięsnych i rybnych, stożków do kapeluszy, tkanin wełnianych i bawełnianych, odzieży, beretów, wstążek, niektórych futer, klepek, mebli koszykowych. Nadmieniam, że w roku 1935 wywieźliśmy do Kanady soli za 100.000 zł i koksu i węgla za 130.000 zł.</u>
  86 + <u xml:id="u-14.11" who="#SJaroszewiczowa">Muszę stwierdzić, że nieliczne tylko artykuły, mające według opinji „Polsko-Kanadyjskiej Służby Informacyjnej”, większe szanse wywozu do Kanady, są objęte specjalnemi zniżkami celnemi, wymienionemi w liście B. załączonej do konwencji. Natomiast niektóre artykuły, umieszczone na liście, będą miały minimalne szanse (grzyby i książki).</u>
  87 + <u xml:id="u-14.12" who="#SJaroszewiczowa">Oczywiście nie można z góry przesądzać, w jakiej mierze rozwiną się nasze stosunki handlowe z Kanadą; narazie obroty są niewielkie, mamy silnego konkurenta przedewszystkiem w Stanach Zjednoczonych, ale w naszej polityce handlowej należy wszak pamiętać o przygotowywaniu rynków zbytu z myślą o przyszłości. Trzeba mieć stale za zasadę przewodnią dążenie do coraz śmielszego wkraczania na dalekie szlaki międzynarodowej wymiany. Poza bezpośredniemi korzyściami ekonomicznemi rozwijanie stosunków handlowych jest jednym ze sposobów realizacji tych zadań, o których mówił nasz Minister Spraw Zagranicznych w czasie debaty budżetowej: „Do Polski trzeba świat przyzwyczajać, trzeba świat zaznajamiać z Polską” — zaznajamiać przez różnorodne kontakty.</u>
  88 + <u xml:id="u-14.13" who="#SJaroszewiczowa">Obliczając szanse naszego eksportu do Kanady, należy brać pod uwagę liczną emigrację z ziem polskich, która zajmuje w Kanadzie trzecie z kolei miejsce po Francji i Anglji i wynosi przeszło 1/2 miljona ludności na ogólną liczbę zaludnienia około 10 miljonów. Ludność, która emigruje z Polski, to głównie ludność osadnicza, zamieszkująca w Kanadzie najżyźniejszą środkową prowincję; znaczny jej odsetek stanowią rzemieślnicy i kupcy. Sklepów znajdujących się w rękach ludności, która wyemigrowała z Polski, jest około 3000; rzeczą odpowiedniej propagandy i organizacji jest zapoznać rynek swojski, polsko-kanadyjski z towarami polskiemi i zachęcić do ich kupowania.</u>
  89 + <u xml:id="u-14.14" who="#SJaroszewiczowa">Zaznaczyć przytem należy, że emigracja z Polski do Kanady stale wzrasta: w r. 1933 wynosiła 1065 osób, w r. 1934 — 1354 osób, w r. 1935 — 1507 osób; ponieważ obecny liberalny rząd Kanady dopuszcza pewną ilość emigracji osadniczej za zmniejszoną kwotą pokazową (zamiast 1000 dol — 500 dol.), są widoki, że odbije się to na zwiększeniu emigracji z Polski do Kanady.</u>
  90 + <u xml:id="u-14.15" who="#SJaroszewiczowa">Nie przeceniając znaczenia traktatu handlowego między Polską a Kanadą, ale doceniając wszystkie jego plusy, otwierające możliwości eksportu polskiego na przyszłość, wnoszę w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych Senatu o ratyfikację przez Wysoką Izbę konwencji między Polską a Kanadą według przedłożenia rządowego.</u>
  91 + </div>
  92 + <div xml:id="div-15">
  93 + <u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Kto z Panów Senatorów chciałby zabrać głos? Nikt W takim razie będziemy głosować. Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem wniosku komisji, zechce wstać. Ustawa przyjęta jednomyślnie.</u>
  94 + <u xml:id="u-15.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji międzynarodowej konwencji o ujednostajnieniu niektórych zasad, odnoszących się do przywilejów i hipotek morskich, podpisanej w Brukseli dnia 10 kwietnia 1926 r. (druk sejm. nr 17 i druk senacki nr 19).</u>
  95 + <u xml:id="u-15.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Kwaśniewski.</u>
  96 + </div>
  97 + <div xml:id="div-16">
  98 + <u xml:id="u-16.0" who="#SKwaśniewski">Wysoka Izbo! Ustawa w sprawie ratyfikacji międzynarodowej konwencji o ujednostajnieniu niektórych zasad, odnoszących się do przywilejów i hipotek morskich, podpisanej w Brukseli dnia 10 kwietnia 1926 r., jest dużym postępem na drodze do ujednostajnienia prawa morskiego. W handlu morskim odgrywają dużą rolę obyczaje i tradycje różne w różnych krajach, znajdujące się często w sprzeczności z ustawodawstwem, obowiązującem w innych krajach. Dla Polski ustawa ta ma tem większe znaczenie, że nasze ustawodawstwo jest zagranicą mało znane, że jesteśmy na morzu ludźmi nowymi, że — powiedzmy szczerze — świat nie przyzwyczaił się jeszcze do pojęcia samodzielnej Polski. Stąd szczególne trudności dla naszego handlu morskiego.</u>
  99 + <u xml:id="u-16.1" who="#SKwaśniewski">Art. 1. normujący sprawę hipotek morskich, przynosi duże ułatwienia. Polska dotąd musi korzystać ze stoczni zagranicznych — udzielać im zamówień i korzystać z kredytu przez te stocznie udzielanego i zabezpieczeń hipotek okrętowych. Przed wejściem w życie tej ustawy kosztowało nas dużo wysiłku, by przekonać naszych kontrahentów, że hipoteka nasza jest pewna i utrzymana zostanie niezależnie od tego, w jakim porcie statek będzie się znajdował. O ile chodziło o stosunki z Danją, taką hipotekę można było uzyskać łatwiej. Natomiast w Anglji dotychczas były różne utrudnienia. Konwencja reguluje tę sprawę zupełnie jasno. Art. 2 ustala wierzytelności uprzywilejowane na statku w czasie podróży, podczas której powstała wierzytelność, jak też i na należnościach statku. Art. 3, 5, 6 ograniczają kolejność zabezpieczonych wierzytelności. Art. 4 ustala pojęcie należności statku i przewoźnego. Inne artykuły omawiają cały szereg możliwości podziału wierzytelności w różnych wypadkach.</u>
  100 + <u xml:id="u-16.2" who="#SKwaśniewski">Z uwagi na to, że konwencja w ust. 2 art. 3 daje możność różnym krajom pewnych zmian w przyszłości celem przystosowania postanowień konwencji do obowiązujących w danym kraju ustaw i że naogół postanowienia konwencji znajdują odpowiedniki w naszych ustawach, wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy (druk sejmowy nr 17), przyjęty bez zmian przez Sejm.</u>
  101 + </div>
  102 + <div xml:id="div-17">
  103 + <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Kto z Panów Senatorów chce zabrać głos? Nikt. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku komisji, proszę wstać. Projekt przyjęty jednogłośnie.</u>
  104 + <u xml:id="u-17.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencyj międzynarodowych: 1) dotyczącej konosamentów i 2) dotyczącej ograniczenia odpowiedzialności właścicieli statków morskich (druk sejm. nr 19 i druk senacki nr 20).</u>
  105 + <u xml:id="u-17.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Kwaśniewski.</u>
  106 + </div>
  107 + <div xml:id="div-18">
  108 + <u xml:id="u-18.0" who="#SKwaśniewski">Rządowy projekt ustawy w sprawie ratyfikacji konwencyj międzynarodowych: dotyczącej konosamentów i dotyczącej odpowiedzialności właścicieli statków morskich, stanowi dalszy krok na drodze ujednostajnienia handlu morskiego, a zarazem pozwala nam czuć się coraz pewniej i mocniej w rodzinie państw morskich.</u>
  109 + <u xml:id="u-18.1" who="#SKwaśniewski">W konwencji pierwszej ustala się dokładnie pojęcie transportera, umowy o przewozie towarów statkami i transporcie. W dalszych artykułach wylicza się dokładnie obowiązki, odpowiedzialność jako też prawa i zwolnienia transporterów. Szczególna uwaga jest zwrócona na konosamenty, które były dotąd dokumentami wątpliwej wartości, gdyż dopuszczały wstawianie rozmaitych klauzul, które często czyniły odpowiedzialność transporterów wątpliwą. Konwencja ustala w sposób ścisły formę konosamentów.</u>
  110 + <u xml:id="u-18.2" who="#SKwaśniewski">Dalsze artykuły omawiają w sposób bardzo szczegółowy wypadki odpowiedzialności transporterów, jako też i te wypadki, gdy ani transporter, ani statek nie są odpowiedzialne. Również bardzo dokładnie ustalona jest w konwencji odpowiedzialność armatora. Zwyczajowo była ona: po pierwsze nieograniczona na całym majątku, po drugie — osobiście ograniczona do pewnej kwoty, po trzecie ograniczona do statków i frachtów. Stosowanie tak różnych zasad wprowadzało do handlu morskiego duże ryzyko i niepewność. Konwencja kładzie temu tamę. Ratyfikacja konwencji jest rzeczą korzystną dla armatorów, maklerów, ekspedytorów i kupców, prowadzących handel morski i zawierających umowy, ponieważ znacznie zmniejsza ryzyko.</u>
  111 + <u xml:id="u-18.3" who="#SKwaśniewski">Dlatego wnoszę, aby Wysoki Senat raczył przyjąć ustawę według druku sejmowego nr 19 bez zmian, w brzmieniu przyjętem przez Sejm.</u>
  112 + </div>
  113 + <div xml:id="div-19">
  114 + <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Kto pragnie zabrać głos w tej sprawie? Nikt. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku komisji, zechce wstać. Większość, ustawa została przyjęta.</u>
  115 + <u xml:id="u-19.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 7 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie zatwierdzenia zgłoszonego przez Rząd Polski w dniu 31 października 1921 r. przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do konwencji w sprawie okrętów szpitalnych, podpisanej w Hadze dnia 21 grudnia 1904 r. (druk sejm. nr 18 i druk senacki nr 21).</u>
  116 + <u xml:id="u-19.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Bisping.</u>
  117 + </div>
  118 + <div xml:id="div-20">
  119 + <u xml:id="u-20.0" who="#SBisping">Wysoki Senacie! Zgodnie z uchwałą Komisji Spraw Zagranicznych przedstawiam do zatwierdzenia Senatowi zaaprobowany przez powyższą komisję w dniu 30 stycznia 1936 r. projekt rządowy, uchwalony przez Sejm (druk nr 18). Zgłoszenie dokonane przez Rząd polski w dniu 31 października 1921 roku, ma na celu przystąpienie Rzeczypospolitej Polskiej do konwencji w sprawie okrętów szpitalnych, podpisanej w Hadze dnia 21 grudnia 1904 roku. Konwencja powyższa składa się z 6 artykułów i ma charakter umowy wybitnie humanitarnej, jak również daje pewne korzyści materjalne i jest poniekąd uzupełnieniem konwencji, zawartej w Hadze w dniu 29 lipca 1899 roku. Celem jej jest zwolnienie w czasie wojny wszystkich okrętów szpitalnych, w stosunku do których wypełnione są warunki, wymienione w art. 1, 2 i 3 konwencji, zawartej w Hadze w dniu 29 lipca 1899 roku, od wszelkich obciążeń i opłat portowych, nakładanych na statki na korzyść Państwa. Postanowienia konwencji mają zastosowanie jedynie do okrętów tych państw, które do umowy przystąpiły. Umowę podpisały prawie wszystkie większe państwa na świecie. Udział Polski w powyższej konwencji jest wskazany i konieczny dla wyżej przytoczonych powodów.</u>
  120 + <u xml:id="u-20.1" who="#SBisping">Chociaż Rząd Polski podpisał przystąpienie do konwencji w dniu 31 października 1921 roku, z przyczyn natury technicznej dopiero obecnie może ją przedstawić do ratyfikacji.</u>
  121 + <u xml:id="u-20.2" who="#SBisping">Stawiam więc wniosek: Wysoki Senat uchwalić raczy ustawę w brzmieniu rządowem.</u>
  122 + </div>
  123 + <div xml:id="div-21">
  124 + <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Czy kto w tej sprawie pragnie zabrać głos? Jeśli nie, przystępujemy do głosowania. Nikt głosu nie żąda. Kto jest za przyjęciem ustawy, proszę wstać, Większość. Ustawa została przyjęta.</u>
  125 + <u xml:id="u-21.1" who="#Marszałek">Wpłynęła interpelacja p. s. Jaroszewiczowej do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie projektu zarządzenia rządowego o zwalnianiu mężatek ze służby państwowej. Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
  126 + <u xml:id="u-21.2" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
  127 + <u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 10 min. 38.)</u>
  128 + </div>
  129 + </body>
  130 + </text>
  131 + </TEI>
  132 +</teiCorpus>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00007-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00007-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 7)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 7)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">7</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_007_000004796.odt</note>
  21 + <date>1936-03-06</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="SBeczkowicz" role="speaker">
  31 + <persName>S. Beczkowicz</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="SBuczkowic" role="speaker">
  34 + <persName>S. Buczkowic</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SMłodkowski" role="speaker">
  37 + <persName>S. Młodkowski</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SSiedlecki" role="speaker">
  40 + <persName>S. Siedlecki</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  43 + <persName>Komentarz</persName>
  44 + </person>
  45 + </particDesc>
  46 + </profileDesc>
  47 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00007-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 35.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.)</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Jako sekretarzy zapraszam ss. Płocka i Terlikowskiego. Protokół i listę mówców prowadzi s. Terlikowski.</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Protokół 5 posiedzenia Senatu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów; protokół 6 posiedzenia Senatu jest do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Sejmu otrzymałem dnia 15 lutego r. b. pismo z zawiadomieniem o dokonanym w dniu 7 lutego r. b. wyborze członków i zastępców członków Komisji Kontroli Długów Państwa, a mianowicie: na członków zostali wybrani posłowie: Czesław Gauza, Wiktor Maleszewski, Walerjan Zaklika i Ludwik Zakrocki; na zastępców zostali wybrani posłowie: Józef Bakon, Wacław Długosz, Robert Jahoda - Żółtowski i Zenobjusz Pełeński.</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Podaję do wiadomości Wysokiej Izbie, iż w dniu 27 lutego r. b. w imieniu Marszałka Sejmu i własnem otworzyłem pierwsze posiedzenie Komisji Kontroli Długów Państwa, na którem został dokonany wybór prezydjum komisji w składzie następującym: przewodniczący komisji — sen. Evert, zastępca przewodniczącego — pos. Zaklika, sekretarz — sen. Bisping i zastępca sekretarza — pos. Gauza.</u>
  17 + <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Od p. s. Gosiewskiego otrzymałem pismo z dnia 2 marca r. b. z zawiadomieniem o zrzeczeniu się mandatu senatorskiego z dniem 1 marca r. b.</u>
  18 + <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Na tej podstawie i zgodnie z art. 29 Tymczasowego Regulaminu Obrad Senatu stwierdziłem wygaśnięcie mandatu senatora Gosiewskiego, o czem podaję Izbie do wiadomości.</u>
  19 + <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Udzieliłem na 1 dzień urlopu ss. Popowiczowi, Wróblewskiemu i Staniewiczowi.</u>
  20 + <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów: s. Algajer na 2 tygodnie i s. Jędrzejewicz na 10 dni. Sprzeciwu nie słyszę, uważam urlopy za udzielone.</u>
  21 + <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Usprawiedliwili swą nieobecność w Senacie na 6 posiedzeniu ss.: Malski, Marjan Malinowski i Pawlikowski.</u>
  22 + <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o stosunku Państwa do Muzułmańskiego Związku Religijnego w Rzeczypospolitej Polskiej (druk sejmowy nr 24 i druk senacki nr 22).</u>
  23 + <u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Beczkowicz.</u>
  24 + </div>
  25 + <div xml:id="div-3">
  26 + <u xml:id="u-3.0" who="#SBuczkowic">Wysoka Izbo! Ustawa o stosunku Państwa do Muzułmańskiego Związku Religijnego w Rzeczypospolitej Polskiej, którą mam zaszczyt referować, dotyczy Tatarów polskich, historycznie litewskimi zwanych, stanowiących niewielką stosunkowo część wielkiego świata muzułmańskiego.</u>
  27 + <u xml:id="u-3.1" who="#SBuczkowic">Już w XIV wieku poczęli napływać do W. Ks. Litewskiego Tatarzy, pochodzący z Kipczaku, z nad Donu, z Krymu, częściowo dobrowolni wychodźcy, częściowo jeńcy wojenni. Osiedlani byli na roli, częściowo w miastach; zrównani w prawach z ludnością tubylczą, podlegali i obowiązkom narówni z tą ludnością, przedewszystkiem obowiązkowi orężnemu w obronie granic nowej ojczyzny. Dla tego celu Tatarzy mieli własną organizację wojskową, która wystawiała w potrzebie siłę zbrojną, odpowiadającą ich liczebności; zaciągali się również do oddziałów lekkiej jazdy tatarskiej, będącej na stałym żołdzie Rzeczypospolitej. Chorągwie tatarskie, stanowiące kwiat rycerstwa tatarskiego, mają piękne karty w naszej historji. Złożyły one dowody wielkiego męstwa, wytrwałości i poświęcenia w służbie Rzeczypospolitej. Grunwald, Kircholm, Wiedeń, oto pola bitew, gdzie się lała nietylko krew polska, ruska i litewska, ale także i tatarska.</u>
  28 + <u xml:id="u-3.2" who="#SBuczkowic">Wiek XVI to okres największego rozkwitu tatarszczyzny; liczba Tatarów wynosiła kilkadziesiąt tysięcy; składali się oni z elementu osiadłego na roli, zrównanego w prawach ze szlachtą, i elementu miejskiego, zajmującego się narówni z ludnością tubylczą handlem, rzemiosłem, uprawą warzyw i t. d. Już wtedy skupiali się głównie w tych miejscowościach, w których znajdują się i obecnie największe ich skupienia, a więc w Wilnie i Wileńszczyźnie, Nowogródzkiem, Lidzkiem, Brzeskiem i innych.</u>
  29 + <u xml:id="u-3.3" who="#SBuczkowic">Myjąc pomiędzy ludnością obco plemienną, stracili Tatarzy wiele cech sobie właściwych. Przyswoili sobie kulturę polską, przestali niemal różnić się pod względem języka, obyczajów, ubiorów i t. p. od reszty ludności. Zachowali jednak bardzo wyraźnie odrębność wyznaniową, co ułatwiło im w znacznej mierze zachować poczucie odrębności narodowej.</u>
  30 + <u xml:id="u-3.4" who="#SBuczkowic">Język ojczysty utracili Tatarzy stosunkowo prędko, gdyż odcięci od masy swych współbraci i grupami osadzeni wśród ludności miejscowej, żenili się bardzo często z chrześcijankami, nie znającemi ich języka; wreszcie językiem liturgicznym, modlitewnym był język arabski, przez co Tatarzy byli pozbawieni jednego z najważniejszych czynników kultywowania mowy ojczystej.</u>
  31 + <u xml:id="u-3.5" who="#SBuczkowic">Nietylko w dniach wolności Rzeczypospolitej wykazywali dla niej Tatarzy swe synowskie uczucia, zachowali je w okresie również niewoli, w okresie walk z najeźdźcą, wydając z pomiędzy siebie szereg ludzi, których nazwiska jaśnieją blaskiem poświęcenia i bohaterstwa na kartach historji Rzeczypospolitej Polskiej. Także przy tworzeniu zrębów zmartwychwstałej państwowości polskiej nie zabrakło twórczych umysłów z pośród społeczeństwa tatarskiego, które dały i dają dotąd poważny wkład do pracy obronnej i organizacyjno-państwowej.</u>
  32 + <u xml:id="u-3.6" who="#SBuczkowic">Z kolei państwowość polska nie zaniedbuje swych obowiązków względem wiernych swych obywateli — Tatarów i realizuje je w myśl starej tradycji polskiej zapewnienia swobody religijnej i tolerancji wyznaniowej swym obywatelom.</u>
  33 + <u xml:id="u-3.7" who="#SBuczkowic">Parę słów o obecnym stanie posiadania ludnościowym i kulturalnym ludności tatarskiej. Mamy jej w kraju około 6 tysięcy, rozsianej, z małemi wyjątkami, małemi grupami w 20 powiatach przeważnie 4 województw północno-wschodnich. Tak jak w przeszłości żyją Tatarzy w największej harmonji z ludnością tubylczą, przyjmując jej język, obyczaje, kulturę, zachowując jednocześnie odrębną religję, swą narodowość i silną tradycję historyczną. Pod względem organizacyjnym ludność tatarska czyni szybkie postępy, zarówno w dziedzinie religijnej, jak i kulturalno-społecznej.</u>
  34 + <u xml:id="u-3.8" who="#SBuczkowic">Zorganizowanych jest 19 gmin wyznaniowych, których przedstawiciele w r. 1925 na Wszechpolskim Zjeździe Muzułmańskim w Wilnie ogłosili autokefalję Związku Muzułmańskiego Rzplitej Polskiej. Na tym samym zjeździe wybrany został dr. Jakób Szynkiewicz Muftim, tj. głównym zwierzchnikiem Związku Religijnego Muzułmańskiego w Polsce.</u>
  35 + <u xml:id="u-3.9" who="#SBuczkowic">W dziedzinie kulturalno-społecznej Tatarzy posiadają liczne organizacje, z których największa „Związek kulturalno-oświatowy Tatarów R. P.” objął teren całej Polski i przyczynił się do podniesienia kulturalnego ludności tatarskiej oraz kultywowania pamiątek jej przeszłości.</u>
  36 + <u xml:id="u-3.10" who="#SBuczkowic">Aczkolwiek Tatarzy polscy nigdy nie zrywali zupełnie węzłów z ludami muzułmańskiemi, to związki te ożywiły się w XX wieku jeszcze silniej, co się najdobitniej przejawiło w udziale polskich Tatarów w walkach o niepodległość Krymu i Azerbajdżanu.</u>
  37 + <u xml:id="u-3.11" who="#SBuczkowic">W miarę postępów organizacyjnych ludności muzułmańskiej coraz bardziej nagląca stawała się potrzeba uregulowania położenia prawno-religijnego tej ludności w oparciu o ustawę polską, dotychczasowe bowiem przepisy dawnego państwa rosyjskiego, zawarte w §§ 1342–1415 tomu 11 części I Zbioru Praw — wystarczyć nie mogły.</u>
  38 + <u xml:id="u-3.12" who="#SBuczkowic">Powstał projekt rządowy ustawy o stosunku Państwa do Muzułmańskiego Związku Religijnego Rzeczypospolitej Polskiej, opracowany po porozumieniu z prawnym reprezentantem wyznania muzułmańskiego, Muftim dr. J. Szynkiewiczem, zgodnie z brzmieniem art. 115 Konstytucji. Projekt ten, złożony Izbom Ustawodawczym, przyjęty został przez Sejm bez zmian i stał się przedmiotem obrad Komisji Prawniczej Senatu na posiedzeniach w dniu 18 i 27 lutego r. b. Uwzględnia on w szerokim zakresie zarówno potrzeby wyznania muzułmańskiego, zapewniając pełną wolność rządzenia się w życiu wewnętrznem, jak również zapewnia możność ingerencji Państwa w sprawy Związku. Uniezależnia się przytem całkowicie pod względem religijnym od obcokrajowych władz, nie zrywając jednocześnie łączności religijnej wewnętrznej ze związkami religijnemi muzułmańskiemi zagranicznemi.</u>
  39 + <u xml:id="u-3.13" who="#SBuczkowic">Powoływanie władz duchownych Związku następuje w drodze wyboru. Zasada ta jest konsekwentnie przeprowadzana w stosunku do władz od najniższych — Muezzina, Imama, do najwyższych — Muftiego, który sprawuje zwierzchnią władzę Związku i którego stanowisko jest dożywotnie. Siedzibą Muftiego oraz pomocniczego Najwyższego Kolegjum Muzułmańskiego jest Wilno, centralny punkt rozsiedlenia ludności muzułmańskiej, jak w przeszłości tak i obecnie. Duchowni muzułmańscy korzystają z uprawnień i przywilejów analogicznie do innych wyznań. Majątek nieruchomy, budynki kościelne, dobra i prawa majątkowe, których dochód służy wyłącznie celom kultu religijnego, korzystają z ulg i przywilejów, z których korzystają inne związki religijne.</u>
  40 + <u xml:id="u-3.14" who="#SBuczkowic">Komisja Prawnicza rozważyła przedłożony projekt ustawy i wprowadziła doń jedynie zmiany charakteru formalno-prawnego, uzgodnione z przedstawicielami Rządu. Podczas debaty, która się przy tej sposobności rozwinęła, komisja wskazała na pilną potrzebę przestrzegania w pracy legislacyjnej, niezależnie od poprawności merytorycznej, także poprawności formalnoprawnej uchwalanych przez Senat ustaw, czemu dała wyraz w poprawkach, które dziś będę miał możność referować.</u>
  41 + <u xml:id="u-3.15" who="#SBuczkowic">Zmiany, wprowadzone przez Komisję Prawniczą, znajdują się w druku senackim nr 22 i są Wysokiej Izbie znane. Zatrzymani się tylko na najważniejszych.</u>
  42 + <u xml:id="u-3.16" who="#SBuczkowic">W art. 4 komisja proponuje zastąpić wyrazy: „wobec innych kościołów i związków religijnych” wyrazami: „wobec kościołów i innych związków religijnych”, by być w zgodzie z tytułem ustawy, który mówi o związku religijnym, a nie o kościele muzułmańskim.</u>
  43 + <u xml:id="u-3.17" who="#SBuczkowic">W art. 9 w rocie przysięgi w zdaniach 1 i 2 wyraz: „sprawię” zastępuje się wyrazami: „będę czuwał”, jako bardziej ścisłemi w swej treści.</u>
  44 + <u xml:id="u-3.18" who="#SBuczkowic">W art. 18 analogicznie do art. 20 i 31 — następuje poprawka, aby w zdaniu 1 wyrazy: „wojewoda, właściwy ze względu na położenie danej gminy” zastąpić wyrazami: „właściwy wojewoda”. tak samo w art. 20 i 31 — „terytorjalnie właściwy wojewoda”, należy zastąpić jednym zwrotem, mianowicie: „właściwy wojewoda”. Jest to zwrot bardziej ścisły i ujednostajniony dla wszystkich artykułów, o których przed chwilą wspomniałem.</u>
  45 + <u xml:id="u-3.19" who="#SBuczkowic">W art. 23 w zdaniu pierwszem po wyrazach: „Piastowanie godności, stanowisk i urzędów zarówno duchownych jak i świeckich”, należy powiedzieć: „jako też wszelkie korzystanie z biernego i czynnego prawa wyborczego w Muzułmańskim Związku Religijnym w Rzeczypospolitej Polskiej „. To przestawienie ma na celu, aby było zrozumiałe, że nie chodzi to o korzystanie wogóle z biernego i czynnego prawa wyborczego, aby nie oznaczało to korzystania, wychodzącego poza obręb korzystania w ramach i w czynnościach, dotyczących Muzułmańskiego Związku, co mogłoby nasuwać wątpliwości przy poprzednim układzie zdania.</u>
  46 + <u xml:id="u-3.20" who="#SBuczkowic">Wreszcie w art. 25 wprowadzono zmianę następującą, mianowicie wyrazy: „czynów karalnych, pochodzących z chęci zysku lub przeciw moralności” zastępuje się wyrazami: „czynu karalnego, pochodzącego z chęci zysku” i t. d.</u>
  47 + <u xml:id="u-3.21" who="#SBuczkowic">Na tem wyczerpują się zmiany, z któremi komisja proponuje Wysokiemu Senatowi, aby uchwalić raczył projekt ustawy, uchwalony przez Sejm.</u>
  48 + </div>
  49 + <div xml:id="div-4">
  50 + <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Siedlecki.</u>
  51 + </div>
  52 + <div xml:id="div-5">
  53 + <u xml:id="u-5.0" who="#SSiedlecki">Wysoki Senacie! Chciałbym postawić tylko jedną poprawkę do art. 34, którą zresztą stawiałem na komisji i nie uzyskałem większości. Chcę wprowadzić zmianę następującą. Zamiast słów: „Podczas nabożeństwa w piątki każdego tygodnia, oraz w dnie uroczystych świąt, duchowni muzułmańscy odmawiać będą modlitwy za pomyślność Rzeczypospolitej i t. d.” wstawić słowa: „Podczas nabożeństwa duchowni muzułmańscy odmawiać będą modlitwy za pomyślność Rzeczypospolitej i t. d.”. Chodzi tu wiec o opuszczenie słów: „w piątki każdego tygodnia, oraz w dnie uroczystych świąt” a to z tego powodu, że muzułmanie zarzucają już piątki, jako dnie świąteczne, wobec czego w art. 34 jest pewna niekonsekwencja, którą chciałbym moją poprawką usunąć.</u>
  54 + </div>
  55 + <div xml:id="div-6">
  56 + <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Czy p. Senator Referent zechce wypowiedzieć w sprawie tej poprawki?</u>
  57 + </div>
  58 + <div xml:id="div-7">
  59 + <u xml:id="u-7.0" who="#SBeczkowicz">Tak.</u>
  60 + </div>
  61 + <div xml:id="div-8">
  62 + <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Beczkowicz.</u>
  63 + </div>
  64 + <div xml:id="div-9">
  65 + <u xml:id="u-9.0" who="#SBeczkowicz">Na komisji podczas debaty nad tym wnioskiem p. s. Siedleckiego było już powiedziane, że obecny tekst: „Podczas nabożeństwa w piątki każdego tygodnia oraz w dnie uroczystych świąt duchowni muzułmańscy odmawiać będą modlitwy za pomyślność Rzeczypospolitej i Jej Prezydenta, w dnie zaś świąt państwowych odprawią uroczyste nabożeństwa na intencje Rzeczypospolitej, Jej Prezydenta, Rządu i Wojska” nie jest w ten sposób zredagowany, by można było rozumieć, że jest przymus odbywania nabożeństw w piątki. Przez to samo ten artykuł nie narzuca obowiązku nabożeństw w piątki. Dlatego też komisja wypowiedziała się przeciwko tej poprawce, nie było też na nią zgody przedstawiciela Rządu, a także i ja wypowiadam się przeciw temu wnioskowi p. s. Siedleckiego.</u>
  66 + </div>
  67 + <div xml:id="div-10">
  68 + <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie jest zapisany; dyskusję uważam za zamkniętą. Przystępujemy do głosowania. Mają Panowie przed sobą druk sejmowy nr 24, zawierający projekt ustawy o stosunku Państwa do Muzułmańskiego Związku Religijnego w Rzeczypospolitej Polskiej w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, oraz druk senacki nr 22, zawierający zaproponowane przez komisję Senatu poprawki do powyższego projektu ustawy, oraz poprawkę, zgłoszoną obecnie przez p. s. Siedleckiego, która dotyczy meritum sprawy. Będziemy głosowali najpierw nad tą ostatnią poprawką.</u>
  69 + <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad poprawką s. Siedleckiego. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
  70 + <u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Następnie mamy szereg poprawek natury formalno-prawnej, zaproponowanych przez komisję. O ile nie usłyszę sprzeciwu, proponowałbym głosować nad wszystkiemi temi poprawkami en bloc wobec tego, że mają charakter nie merytoryczny, lecz formalno-prawny. Nie słyszę sprzeciwu, w takim razie będziemy je głosowali en bloc. Kto jest za przyjęciem tych poprawek, zechce wstać. Stoi większość, poprawki zostały przyjęte.</u>
  71 + <u xml:id="u-10.3" who="#Marszałek">Z kolei poddaję pod głosowanie sam projekt ustawy wraz z poprawkami. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy wraz z uchwalonemi przed chwilą poprawkami, zechce wstać. Stoi większość; projekt ustawy wraz z poprawkami, przyjętemi przez komisję, został uchwalony.</u>
  72 + <u xml:id="u-10.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o stosunku Państwa do Karaimskiego Związku Religijnego w Rzeczypospolitej Polskiej (druk sejmowy nr 21 i druk senacki nr 23).</u>
  73 + <u xml:id="u-10.5" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Młodkowski.</u>
  74 + </div>
  75 + <div xml:id="div-11">
  76 + <u xml:id="u-11.0" who="#SMłodkowski">Wysoki Senacie! Projekt ustawy, który mam zaszczyt przedstawić Wysokiej Izbie w imieniu Komisji Prawniczej, reguluje w myśl art. 115 ust. 2 Konstytucji z 17 marca 1921 r., zachowanego w mocy przez art. 81 ust. 2 Konstytucji kwietniowej, stosunek Państwa do Karaimskiego Związku Religijnego.</u>
  77 + <u xml:id="u-11.1" who="#SMłodkowski">Dotychczas działające dawne zaborcze przepisy nie odpowiadają współczesnym warunkom, a pozatem są odmienne dla gmin karaimskich w b. zaborze rosyjskim i austrjackim.</u>
  78 + <u xml:id="u-11.2" who="#SMłodkowski">Karaimi tworzą odrębną grupę wyznaniową i etniczną. Założycielem wyznania karaimskiego był Anan Ben Dawid z Bagdadu urodzony w VIII wieku. Religja Karaimów opiera się na starym testamencie. Odrzucają oni talmud i wszelkie komentarze biblijne, przyjęte przez Żydów.</u>
  79 + <u xml:id="u-11.3" who="#SMłodkowski">Wyznanie to zostało w następstwie zaniesione do Azji Mniejszej, Kaukazu i Krymu.</u>
  80 + <u xml:id="u-11.4" who="#SMłodkowski">Etnicznie Karaimi polscy są niewątpliwie pochodzenia tureckiego, przemawia zatem ich typ antropologiczny, folklor, kultura materjalna, a przedewszystkiem język turecki, używany w życiu codziennem, a częściowo i w liturgji. „Język turecki” używam tu w znaczeniu „należący do rodziny języków tureckich”. Język Karaimów polskich w nauce nosi nazwę zachodnio-karaimskiego i rozpada się na dwa narzecza: trockie (północne) i łucko-halickie (południowe). Już w ubiegłem stuleciu wysunięto teorję chazarskiego pochodzenia Karaimów. Dotychczas jednak sprawę tę należy uważać za sporną.</u>
  81 + <u xml:id="u-11.5" who="#SMłodkowski">Karaimi do Polski zostali sprowadzeni z Krymu przez wielkiego księcia Witolda w wieku XIV. Można stwierdzić, że na północy wzdłuż granicy Wielkiego Księstwa Litewskiego i ziem Zakonu Krzyżowego istniało 15 osad karaimskich od Sałat na północy do Nowych Trok na południu. Pozatem były jeszcze gminy karaimskie na Wołyniu i Podolu. Najbardziej południową gminą karaimską był Halicz. Wogóle można znaleźć wzmianki o istnieniu około 32 gmin karaimskich na terenie Rzeczypospolitej. Karaimi wystawiali dwie chorągwie. Karaimi otrzymali pierwszy przywilej od Kazimierza Jagiellończyka, jeszcze jako od Wielkiego Księcia Litewskiego, w roku 1441, nadający im prawo magdeburskie. Dalsze przywileje i potwierdzenie poprzednich już posiadanych Karaimi otrzymują od szeregu królów polskich, a więc: Aleksandra Jagiellończyka, Zygmunta Starego, Władysława IV. Potwierdzenie powyższych przywilejów otrzymali od Stefana Batorego, Zygmunta III, Jana Kazimierza, Michała Korybut - Wiśniowieckiego, Jana III, Augusta II i ostatnio wreszcie w roku 1776 od Stanisława Augusta. Karaimi trudnili się przeważnie rolnictwem, drobnym handlem i rzemiosłami. Spełniali sumiennie swój obowiązek wobec nowej ojczyzny, walcząc wraz z innymi współobywatelami w jej obronie. Posiadając dobrze język turecki, oddawali usługi podczas wojen tureckich. Karaimi dotychczas szczycą się tem, że Heljasz Karaimowicz, starszy esauł wojsk regestrowych zaporoskich, pozostając wierny przysiędze żołnierskiej, walczył za czasów Władysława IV po stronie króla i został zamordowany przez stronników Chmielnickiego w roku 1648. Do końca XVII wieku Karaimi rozwijali się, osiedla ich kwitły, dopiero w początkach wieku XVIII zaraza morowa zniszczyła ich osiedla do tego stopnia, że z niektórych gmin nie zostało ani jednego człowieka. W czasie rzezi humańskiej dwie gminy Karaimów zostały wyrżnięte do nogi. Rozwój Karaimów w Polsce po tych klęskach załamał się, liczba ich zaczęła topnieć. Po rozbiorach z pozostałych gmin karaimskich Łuck, Troki, Wilno i Poniewież znalazły się pod zaborem rosyjskim, a Halicz pod zaborem austrjackim. Wilno jest to gmina nowa, która powstała z gminy trockiej, mianowicie część troczan przeniosła się do Wilna.</u>
  82 + <u xml:id="u-11.6" who="#SMłodkowski">Obecnie mamy 4 gminy wyznaniowe na terenie Państwa Polskiego, mianowicie na północy Troki i Wilno, Łuck w województwie łuckiem, a w województwie stanisławowskiem Halicz. Ogółem jest Karaimów około półtora tysiąca. Ostatnio można skonstatować dość żywy ruch umysłowy pośród Karaimów, którzy zresztą mają olbrzymi procent inteligencji. W 1932 r. zostało założone Towarzystwo miłośników historji i literatury karaimskiej, pozatem wydają 2 pisma: w Wilnie „Myśl Karaimska” w języku polskim i karaimskim, oraz w Łucku „Karaj Awary” w języku karaimskim. Jak już wspomniałem, dotychczas obowiązywały ustawy: rosyjska i austrjacka, rosyjska — t. j. swod zakonów, tom 11, część I, księga 4, od art. 1261 do 1298 — zupełnie nieodpowiednia dla obecnych stosunków w Państwie Polskiem. Między innemi wskażę tylko na to, że był tam artykuł, który polecał Hazzanom, o ile uważali, że decyzja Hachana, to jest zwierzchnika, jest niezgodna z obowiązującemi przepisami, w ciągu 3 dni zawiadamiać o tem gubernatora. Ustawy austrjackie nie traktowały Karaimów jako odrębnego wyznania, lecz traktowały ich tak samo jak Żydów.</u>
  83 + <u xml:id="u-11.7" who="#SMłodkowski">Ustawa, którą mam zaszczyt Wysokiej Izbie przedstawić, z jednej strony pozwala na swobodny rozwój, swobodne wypełnianie swoich obrzędów religijnych przez Związek, z drugiej strony zapewnia Państwu ingerencję, o ile tego zaszłaby potrzeba. Związek posiada własny ustrój, jest samodzielny i nie zależy od jakichkolwiek obcokrajowych władz duchownych albo świeckich.</u>
  84 + <u xml:id="u-11.8" who="#SMłodkowski">Poprawki, które zaproponowała Komisja Prawnicza, mają na celu głównie poprawienie ustawy pod względem formalno - prawnym, względnie wprowadzenie pewnych zmian językowych.</u>
  85 + <u xml:id="u-11.9" who="#SMłodkowski">W art. 1 zastępuje się wyraz: „posiadający” wyrazem: „posiada”, a zamiast spójnika „i” stawia się przecinek.</u>
  86 + <u xml:id="u-11.10" who="#SMłodkowski">W art. 8 w rocie przysięgi wyrazy: „Dziesięcioro Przykazaniami” zastępuje się wyrazami: „Dziesięciorgiem Przykazań”, bo tak jest po polsku poprawniej.</u>
  87 + <u xml:id="u-11.11" who="#SMłodkowski">Następnie w art. 9, ponieważ mówi się o Ułłu-Hazzanie, a nie widać z ustawy, co to jest Ułłu-Hazzan, jest poprawka, która wyraz Ułłu Hazzan zastępuje wyrazami: „Hazzan, któremu Hachan nadał godność Ułłu-Hazzana”.</u>
  88 + <u xml:id="u-11.12" who="#SMłodkowski">W art. 14 również jest poprawka, zmieniająca słowa: „Dziesięcioro Przykazaniami” na „Dziesięciorgiem Przykazań”.</u>
  89 + <u xml:id="u-11.13" who="#SMłodkowski">W art. 15 skreśla się wyraz: „terytorjalnie” w zwrocie: „terytorjalnie właściwy wojewoda”. Następnie skreśla się słowo „odpowiednich” w zwrocie: „wydania odpowiednich zarządzeń”.</u>
  90 + <u xml:id="u-11.14" who="#SMłodkowski">W art. 18 wyrazy: „czynów karalnych, pochodzących” zastępuje się wyrazami: „czynu karalnego, pochodzącego”. W art. 24, 31 i 32 skreśla się wyraz: „powszechnie” w zwrocie: „powszechnie obowiązujące”. W art. 28 wyrazy: „właściwego wojewody” zastępuje się wyrazami: „wojewody wileńskiego”. Pozatem, wobec tego, że w art. 6 mówi się o zastępcy Hachana, a wyjaśnienie, kto jest zastępcą Hachana podaje się w art. 9, komisja zaproponowała zmianę porządku artykułów, a więc art. 9 przenosi się na miejsce art. 5 i wskutek tego art. 5, 6, 7 i 8 zmieniają swoją numerację na art. 6, 7, 8 i 9.</u>
  91 + <u xml:id="u-11.15" who="#SMłodkowski">W imieniu Komisji Prawniczej proszę Wysoką Izbę o przyjęcie projektu ustawy z temi poprawkami.</u>
  92 + </div>
  93 + <div xml:id="div-12">
  94 + <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany, dyskusja została zamknięta. Przystępujemy do głosowania. Mają Panowie Senatorowie druk sejmowy nr 21, zawierający projekt ustawy o stosunku Państwa do Karaimskiego Związku Religijnego w Rzeczypospolitej Polskiej w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, oraz druk senacki nr 23, zawierający zaproponowane przez Komisję Prawniczą Senatu poprawki do tego projektu.</u>
  95 + <u xml:id="u-12.1" who="#Marszałek">Ponieważ poprawki, zaproponowane przez Komisję Prawniczą, mają charakter formalnoprawny i żadnych zmian merytorycznych do projektu ustawy nie wnoszą, przeto, o ile nie usłyszę sprzeciwu, poddam je pod głosowanie en bloc. Sprzeciwu nie słyszę, poddaję pod głosowanie en bloc poprawki komisji, wymienione w druku senackim nr 23. Kto jest za przyjęciem tych poprawek, zechce wstać. Stoi większość, poprawki zostały uchwalone.</u>
  96 + <u xml:id="u-12.2" who="#Marszałek">Z kolei poddaję pod głosowanie sam projekt ustawy wraz z uchwalonemi poprawkami. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy wraz z uchwalonemi poprawkami, zechce wstać. Stoi większość. Projekt wraz ze zmianami, zaproponowanemi przez komisję, został przyjęty.</u>
  97 + <u xml:id="u-12.3" who="#Marszałek">Debata budżetowa na plenum rozpocznie się w poniedziałek dnia 9 marca o godz. 10, a zamknie się w sobotę dnia 14. Posiedzenia będę prowadził od godz. 10 do godz. 14 i od godz. 16 do 20.</u>
  98 + <u xml:id="u-12.4" who="#Marszałek">Plan dyskusji jest następujący: W poniedziałek 9 cały dzień rozprawa ogólna; we wtorek 10 przed południem: Prezydent Rzeczypospolitej, Sejm, Senat, Kontrola Państwowa, Prezydjum Rady Ministrów, Sprawy Zagraniczne, Sprawy Wojskowe, Sprawiedliwość; po południu: Poczta i Telegraf, Komunikacja; w środę 11 przed południem: Opieka Społeczna i Fundusz Pracy; po południu: Rolnictwo; w czwartek 12 przed południem; Sprawy Wewnętrzne; po południu: Przemysł i Handel; w piątek 13 przed południem: Oświata, po południu: Monopole, Długi, Emerytury, Renty; w sobotę 14 przed południem: Skarb (A i B); po południu: ustawa skarbowa i głosowanie nad budżetem i rezolucjami.</u>
  99 + <u xml:id="u-12.5" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
  100 + <u xml:id="u-12.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 11 min. 13.)</u>
  101 + </div>
  102 + </body>
  103 + </text>
  104 + </TEI>
  105 +</teiCorpus>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00008-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00008-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 8)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 8)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">8</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_008_000004798.odt</note>
  21 + <date>1936-03-09</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="PrezesNajwyższejIzbyKontroli" role="speaker">
  31 + <persName>Prezes Najwyższej Izby Kontroli</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="SBeczkowicz" role="speaker">
  34 + <persName>S. Beczkowicz</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SBobrowski" role="speaker">
  37 + <persName>S. Bobrowski</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SChrzanowski" role="speaker">
  40 + <persName>S. Chrzanowski</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="SDomaszewicz" role="speaker">
  43 + <persName>S. Domaszewicz</persName>
  44 + </person>
  45 + <person xml:id="SEvert" role="speaker">
  46 + <persName>S. Evert</persName>
  47 + </person>
  48 + <person xml:id="SFleszarowa" role="speaker">
  49 + <persName>S. Fleszarowa</persName>
  50 + </person>
  51 + <person xml:id="SGołuchowski" role="speaker">
  52 + <persName>S. Gołuchowski</persName>
  53 + </person>
  54 + <person xml:id="SGrajek" role="speaker">
  55 + <persName>S. Grajek</persName>
  56 + </person>
  57 + <person xml:id="SHasbach" role="speaker">
  58 + <persName>S. Hasbach</persName>
  59 + </person>
  60 + <person xml:id="SJagrymMaleszewski" role="speaker">
  61 + <persName>S. Jagrym - Maleszewski</persName>
  62 + </person>
  63 + <person xml:id="SJaroszewiczowa" role="speaker">
  64 + <persName>S. Jaroszewiczowa</persName>
  65 + </person>
  66 + <person xml:id="SJeszke" role="speaker">
  67 + <persName>S. Jeszke</persName>
  68 + </person>
  69 + <person xml:id="SKornke" role="speaker">
  70 + <persName>S. Kornke</persName>
  71 + </person>
  72 + <person xml:id="SKozłowski" role="speaker">
  73 + <persName>S. Kozłowski</persName>
  74 + </person>
  75 + <person xml:id="SMaciejewski" role="speaker">
  76 + <persName>S. Maciejewski</persName>
  77 + </person>
  78 + <person xml:id="SMalski" role="speaker">
  79 + <persName>S. Malski</persName>
  80 + </person>
  81 + <person xml:id="SMarjanMalinowski" role="speaker">
  82 + <persName>S. Marjan Malinowski</persName>
  83 + </person>
  84 + <person xml:id="SMichałowicz" role="speaker">
  85 + <persName>S. Michałowicz</persName>
  86 + </person>
  87 + <person xml:id="SPetrażycki" role="speaker">
  88 + <persName>S. Petrażycki</persName>
  89 + </person>
  90 + <person xml:id="SRadziwiłł" role="speaker">
  91 + <persName>S. Radziwiłł</persName>
  92 + </person>
  93 + <person xml:id="SRóg" role="speaker">
  94 + <persName>S. Róg</persName>
  95 + </person>
  96 + <person xml:id="SSchorr" role="speaker">
  97 + <persName>S. Schorr</persName>
  98 + </person>
  99 + <person xml:id="SSiedlecki" role="speaker">
  100 + <persName>S. Siedlecki</persName>
  101 + </person>
  102 + <person xml:id="STerlikowski" role="speaker">
  103 + <persName>S. Terlikowski</persName>
  104 + </person>
  105 + <person xml:id="STrockenheim" role="speaker">
  106 + <persName>S. Trockenheim</persName>
  107 + </person>
  108 + <person xml:id="SWiesner" role="speaker">
  109 + <persName>S. Wiesner</persName>
  110 + </person>
  111 + <person xml:id="SWołoszynowski" role="speaker">
  112 + <persName>S. Wołoszynowski</persName>
  113 + </person>
  114 + <person xml:id="SŁucki" role="speaker">
  115 + <persName>S. Łucki</persName>
  116 + </person>
  117 + <person xml:id="SŚliwiński" role="speaker">
  118 + <persName>S. Śliwiński</persName>
  119 + </person>
  120 + <person xml:id="WicemarszałekMakowski" role="speaker">
  121 + <persName>Wicemarszałek Makowski</persName>
  122 + </person>
  123 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  124 + <persName>Komentarz</persName>
  125 + </person>
  126 + </particDesc>
  127 + </profileDesc>
  128 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00008-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 10.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#PrezesNajwyższejIzbyKontroli">Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Na sekretarzy zapraszam ss.: Dąbkowskiego i Masłowa. Protokół i listę mówców prowadzi s. Dąbkowski.</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Protokół 6 posiedzenia uważam za przyjęły, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 7 posiedzenia jest do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Usprawiedliwili swą nieobecność na 7 posiedzeniu Senatu ss. Kleszczyński i Maleszewski.</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Prosi Izbę o udzielenie urlopu na 4 dni s. Fudakowski. Nie słyszę sprzeciwu, przeto uważam urlop ten za udzielony.</u>
  17 + <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie budżetu na rok 1936/37 (druk nr 25).</u>
  18 + <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca generalny s. Kozłowski.</u>
  19 + </div>
  20 + <div xml:id="div-3">
  21 + <u xml:id="u-3.0" who="#SKozłowski">Wysoki Senacie! W myśl uchwały Komisji Budżetowej Senatu wnoszę projekt ustawy skarbowej wraz z budżetem na rok 1936/37 w brzmieniu uchwalonem przez Sejm w myśl druku nr 25, który Panom Senatorom został rozesłany, nadto poprawkę do ustawy skarbowej, uchwaloną przez Komisję Budżetową Senatu do art. 6 tejże ustawy, i uchwalone rezolucje, objęte załącznikiem drugim tegoż druku.</u>
  22 + </div>
  23 + <div xml:id="div-4">
  24 + <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Zanim przystąpimy do rozprawy, zwracam się do Panów Senatorów z prośbą o wypowiadanie się zarówno przy rozprawie ogólnej jak i szczegółowej w sposób możliwie zwięzły z tego względu, że rozprawa budżetowa musi się zamknąć w określonych ramach czasu, a chciałbym uniknąć formalnego ograniczania czasu przemówień poszczególnych Panów Senatorów. Zaznaczam przytem, że maksymalny czas przemówień, dopuszczalny na podstawie regulaminu, wynosi pół godziny.</u>
  25 + <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Głos ma s. Michałowicz.</u>
  26 + </div>
  27 + <div xml:id="div-5">
  28 + <u xml:id="u-5.0" who="#SMichałowicz">Wysoka Izbo! W swej przedmowie do nowej Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z r. 1935 jeden z współautorów tej Konstytucji, a obecny Marszałek Sejmu, mówi: „Angielski historyk Macaulay zaznacza, że Anglicy byli zawsze narodem wielkim i szczęśliwym, ponieważ potrafili przeprowadzić niezbędne reformy we właściwym czasie”. Wysoka Izbo! Zastanówmy się, czy nie nadszedł właściwy czas, by w metodach naszego myślenia przeprowadzić reformy niezbędne? Przeżywamy bowiem chwile osobliwe, gdzie niema czasu do stracenia, gdzie lada dzień możemy stanąć przed wielkim egzaminem dziejowym, dzień, w którym będziemy musieli wytężyć wszystkie siły w obronie bytu naszego Państwa. Pragnąc podołać temu wielkiemu zadaniu, musimy spoić naród sprawiedliwością społeczną, określić jasno cele, do których zdążamy, omówić technikę pracy, by podnieść jej wydajność na wszystkich polach naszego życia.</u>
  29 + <u xml:id="u-5.1" who="#SMichałowicz">Artykuł 1 Konstytucji mówi: „Państwo Polskie jest wspólnem dobrem wszystkich obywateli”. Artykuł 9: „Państwo dąży do zespolenia wszystkich obywateli w harmonijnem współdziałaniu na rzecz dobra powszechnego”. Zastanówmy się, na czem polega owo harmonijne współdziałanie.</u>
  30 + <u xml:id="u-5.2" who="#SMichałowicz">Wysoka Izbo! Jako biolog opowiem Wam o jednym eksperymencie biologicznym, z którego wnioski dokonały przewrotu w mojem myśleniu społecznem.</u>
  31 + <u xml:id="u-5.3" who="#SMichałowicz">Jeżeli w żyłę jednej nogi konia zastrzyknąć do krwi wielką ilość rozczynu pewnego metalu, to według praw obowiązujących w fizjologji rozczyn ten po 3 minutach musiałby ukazać się w żyle drugiej nogi tegoż zwierzęcia doświadczalnego. Tymczasem w żyle tej drugiej nogi nie stwierdzono ani śladu tego odczynnika. Stąd wniosek, że krew, która zazdrośnie strzeże swojej równowagi, wyłapuje przy pomocy jakichś narządów owe ciała obce. Narządy te zaliczamy do tak zwanego układu buforowego. Uczono nas swego czasu, że istnieją układy: kostny, mięśniowy, krwionośny, krwiotwórczy, nerwowy i t. d. O układzie buforowym nigdy nam nie wspominano. Stąd pochodzi wielka luka w naszem obywatelskiem myśleniu. Bez układu buforowego bowiem nikt z nas nie może przeżyć ani jednej chwili. Każdy technik wie, że maszyna składa się z części twardych, stanowiących o jej sile i z części miękkich, osłabiających nadmiar tej siły na pewnych frontach jej działania. Każdy technik wie, że bez amortyzatorów, bez podkładek gumowych i azbestowych, bez sprężyn i resorów oraz innych buforów nie da się pomyśleć żadna konstrukcja techniczna, zbudowana podług zasad mechaniki. Buforami są smary, buforami są szyny kolejowe, łożyska kulkowe; buforem jest woda w lecie, a śnieg w zimie. Z braku buforów, jak o tem ostatnio doświadczenie poucza, można przegrać nawet wojnę światową.</u>
  32 + <u xml:id="u-5.4" who="#SMichałowicz">I dlatego ja osobiście, jeżeli chodzi o moje nastawienie społeczne, jestem świadomym buforowcem. Gdy inni myślą o tem, by wyzwolić siły i rozpętać rewolucję społeczną, ja zastanawiam się nad tem, w jaki sposób uniknąć tej rewolucji, jak zbuforować na pewnych frontach nagromadzone bezładnie siły, jak skierować je w łożyska ewolucji.</u>
  33 + <u xml:id="u-5.5" who="#SMichałowicz">Jestem oczywiście świadom niebezpieczeństw, które grożą buforowcowi. Niebezpiecznem jest buforować prawicę i lewicę. Nikomu nie dogadzając, można się narazić na odjum jednej i drugiej strony. Niebezpiecznem jest zbyt hołdować buforowaniu, bo można łatwo wpaść w płytki oportunizm.</u>
  34 + <u xml:id="u-5.6" who="#SMichałowicz">Wysoka Izbo! Konstytucja z 1935 r. była pisana pod hasłem „silnej ręki”, ręki, która w razie potrzeby może chwycić napastnika, ktokolwiekby nim był, pod gardło. Ale czy Wy, Szanowne Panie i Panowie, wiecie, że ruch owej silnej ręki zawiedzie, jeżeli nie będzie dostatecznej ilości mazi w torebkach stawowych tej ręki; owej mazi, która dla wielu z nas jest tylko lepką cieczą, dla mnie, w jednej osobie biologa i społecznika — buforem.</u>
  35 + <u xml:id="u-5.7" who="#SMichałowicz">Jakiemiż buforami sprawiedliwości społecznej, o której wyraźnie mówią art. 1 i 9 Konstytucji naszej, rozporządzamy? Rozporządzamy przedewszystkiem potężnym buforem prawa do pracy. Konstytucja z 1935 r. znaczenie tego buforu dla Państwa podkreśla; „Praca jest podstawą rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej”. „Państwo roztacza opiekę nad pracą i sprawuje nadzór nad jej warunkami”. Tak głoszą nakazy Konstytucji w art. 8.</u>
  36 + <u xml:id="u-5.8" who="#SMichałowicz">Zastanówmy się nad tem, czy owe nakazy my, obywatele Państwa Polskiego, realizujemy, czy są one sztandarem, pod którym w chwili niebezpieczeństwa dla Państwa naszego walczyć będziemy, czy też tylko arkuszem zadrukowanego papieru?</u>
  37 + <u xml:id="u-5.9" who="#SMichałowicz">Jako członek Izby Ustawodawczej, jako społecznik i lekarz stwierdzam, że nie pracujemy jak należy, że z braku pracy ludzie giną z głodu, ze niestety owe nakazy Konstytucji naszej nic są przez nas realizowane. Jak głosi rocznik statystyczny Rzeczypospolitej Polskiej, w górnictwie, w hutnictwie, w przemyśle przetwórczym, w zakładach, zatrudniających powyżej 20 osób, nie wypracowano w r. 1934, w porównaniu do r. 1928, 959 miljonów godzin, pomimo, że możliwości wytwarzania, pomimo, że liczba ludności wzrosły w porównaniu do r. 1928.</u>
  38 + <u xml:id="u-5.10" who="#SMichałowicz">W jakiej dysproporcji do tej przerażającej swą wymową liczby stoi nakaz artykułu 1 Konstytucji 1935 r.? „Każde pokolenie obowiązani jest wysiłkiem własnym wzmóc siłę i powagę Państwa”. „Za spełnienie tego obowiązku odpowiada przed potomnością swoim honorem i swojem imieniem”. Artykuł zaś 2, określając obowiązki Pierwszego obywatela Państwa mówi: „Jego obowiązkiem naczelnym jest troska o dobro Państwa, gotowość obronną i stanowisko wśród narodów świata”. Ten obowiązek, tę troskę o dobro Państwa, o gotowość obronną i o stanowisko Polski wśród narodów świata my z głową Państwa naszego dzielić chcemy. Zapał, dobrą wolę, ciągłość pracy i ludzi do pracy mamy; brak nam natomiast metod technicznych, by owe szeregi ludzi pracy w ruch wprawić, by pracę ich skoordynować i wydajną uczynić. O tych chwytach technicznych w tej chwili, rzucając mój głos za przyjęciem budżetu państwowego w przedłożeniu sejmowem, mówić będę.</u>
  39 + <u xml:id="u-5.11" who="#SMichałowicz">Jednym z momentów technicznych, wprawiających pracę ludzką w ruch, jest moment zapłaty za nią. Metody opłacania pracy ulegały z biegiem czasu, jak wszelkie inne metody, pewnej ewolucji. Wymiana pracy bezpośrednio na towar okazała się metodą ciężką. Ludzkość zaczęła się rozglądać za środkiem obiegowym, umożliwiającym większą ruchliwość przy wymianie wyrobów pracy. W tym okresie wzrok jej — a zmysł wzroku odgrywa wielką rolę w obcowaniu człowieka ze światem zewnętrznym — padł na grudki pewnego metalu. Ów żółty, błyszczący metal fascynował swoim wyglądem, nie ulegał zniszczeniu, był łatwy do przenoszenia i do przechowania, do dzielenia na drobne cząstki; stał się obok innych dóbr materjalnych jednym ze środków wymiennych w świecie pracy. Pozostając jednym ze środków wymiany, metal ten stał się jedynym miernikiem obliczania dóbr, wytwarzanych przez pracę; stał się symbolem. Niestety, symbol niezawsze pokrywa rzeczywistość. Gospodarka świata rozrastała się w daleko szybszem tempie, niż tempo znajdowania złota. W r. 1934 zapasy złota monetarnego w 50 państwach sięgały tylko 115 miljardów złotych. W jakim stosunku stoi ta liczba złota monetarnego do liczby innych środków obiegowych, krążących w żyłach ustroju gospodarczego owych 50 państw? Złoto, które w pewnej chwili dziejów objęło rolę motoru przyśpieszającego tempo życia gospodarczego, poczyna hamować rozwój tego życia.</u>
  40 + <u xml:id="u-5.12" who="#SMichałowicz">Wysoka Izbo! Przed kilkudziesięciu laty w jednem z państewek wschodnich, podbitych przez carat, obchodzono uroczyście wielkie święto — otwarcie nowozbudowanej kolei. Najwyżsi dostojnicy zajęli miejsce w wozach, lokomotywa gwizdnęła, pociąg ruszył i począł toczyć się powoli po szynach, przystając co chwila. Zaciekawieni goście zaczęli wychylać się przez okna, szukając przyczyny tej niesprawności ruchu, i oto co ujrzeli: przed pociągiem jechał kłusem jeździec emira z wielką zieloną chorągwią. W pociągu jechał władca kraju emir, emira zawsze zaś musi poprzedzać symboliczny jeździec z symboliczną chorągwią.</u>
  41 + <u xml:id="u-5.13" who="#SMichałowicz">Wysoka Izbo! Koń usprawnił, w chwili jego pierwszego okiełzania przez człowieka, komunikację; sprzęgnięty z lokomotywą, ten sam koń stał się wyrazem zahamowania ruchu tak, jak lokomotywa, sprzęgnięta z samolotem, uniemożliwiłaby ruch samolotowi. Pytam, Wysoka Izbo, czy nie czas zastanowić się nad rozluźnieniem więzów, wiążących człowieka i jego życie gospodarcze ze złotem, czy nie czas, byśmy, idąc za poradą Macaulay'a, w metodach naszego myślenia o środkach obiegowych przeprowadzili reformy niezbędne?</u>
  42 + <u xml:id="u-5.14" who="#SMichałowicz">Ale nietylko technika wymiany jednych wytworów pracy na drugie wymaga głębokiego zastanowienia. Wymaga tego także technika samego wytwarzania dóbr. Niedawno usłyszeliśmy z ust czynnika miarodajnego, bo od p. Ministra Oświecenia Publicznego, że wykształcenie się na specjalistę w pewnym fachu wymaga 25 tysięcy godzin przygotowania. Ponieważ zaś każdy z tych specjalistów może dać Państwu średnio 50 tysięcy godzin pracy w ciągu swego życia, stąd wniosek, że każda godzina fachowca wymaga pół godziny przygotowania się do niej.</u>
  43 + <u xml:id="u-5.15" who="#SMichałowicz">Wśród wielu niedomagań naszego życia państwowego obsadzanie placówek fachowych niefachowcami odgrywa niestety jedno z wybitnych miejsc. Było to poniekąd do przebaczenia w dobie tworzenia się Państwa naszego. Gdyby jednak ta metoda miała trwać nadal, gdybyśmy w dalszym ciągu mieli obsadzać placówki, wymagające najstaranniejszego przygotowania specjalistów, niefachowcami li tylko dlatego, że niefachowcy nie mogą działać i pracować w poprzednim swoim zakresie, tylko dlatego, że niektórzy z nich są ludźmi zasłużonymi w poprzednim okresie swego życia, wtedy metodę takiego lekceważenia potrzeb życia państwowego i gospodarczego musielibyśmy nazwać metodą szaleńców. Żaden bowiem naród, żaden organizm gospodarczy, nie może wytrzymać takiego eksperymentu. Dlatego też, zwracając się do Wysokiego Rządu, wnoszę prośbę, byśmy, idąc za przykładem innych państw, żądali od kandydatów wykazania się 25 tysiącami godzin przygotowania do ich przyszłego zawodu. W trosce o potęgę Państwa naszego pozwoliłem sobie poruszyć te dwa główne zagadnienia z dziedziny życia gospodarczego, owej podstawy naszego bytowania, świadomy, że wszystkich zagadnień poruszyć w tak krótkim czasie nie będzie mi dane.</u>
  44 + <u xml:id="u-5.16" who="#SMichałowicz">Przechodzę teraz do zagadnień natury moralnej w naszem życiu politycznem. Były one poruszane niejednokrotnie z rozmaitych punktów widzenia. Za czasów swego kierowania sterem rządu obecny p. Marszałek Senatu, kierując się głosem sprawiedliwości społecznej, wydał zarządzenie, by w dobie obecnego zubożenia jedni nie czerpali pełnemi garściami ze skarbca społecznego, podczas gdy drudzy nie mają dostępu nawet do najskromniejszego warsztatu pracy. Warto to zarządzenie przypomnieć i z niego konsekwencję wyciągnąć.</u>
  45 + <u xml:id="u-5.17" who="#SMichałowicz">Jest dużo zagadnień moralnych, o wszystkich mówić nie sposób. Wśród nich wybiorę wobec tego tylko to, które uderza w podstawy naszego Państwa, w art. 9 naszej Konstytucji w „zespolenie wszystkich obywateli w harmonijnem współdziałaniu na rzecz dobra powszechnego”. Od pewnego czasu jesteśmy świadkami niepożądanych, a nawet niepokojących objawów w życiu publicznem. Raz po raz słyszymy, że w naszych wyższych uczelniach pewne grupy młodzieży zakłócają spokój, uniemożliwiając pracę tym, którzy poważnie, sumiennie chcą do swej przyszłej działalności w Państwie przygotować się, którzy Państwu swemu chcą przynieść owe 25.000 godzin rzetelnej zaprawy. Raz po raz słyszymy także o zaburzeniach wśród ludności rolniczej i miejskiej.</u>
  46 + <u xml:id="u-5.18" who="#SMichałowicz">Wydarzenia tej kategorji moglibyśmy traktować jako sporadyczne objawy nieporozumień, możliwych w państwie o ludności 33 miljonów, gdyby nie to, że powyższe karygodne ekscesy należą do jednego typu, są organizowane podług jednolitego planu, zmierzają do celu, który wykracza daleko poza wąskie ramy antagonizmów rasowych. Odsłońmy zasłonę i zajrzyjmy w mroczne kulisy tej akcji.</u>
  47 + <u xml:id="u-5.19" who="#SMichałowicz">Wykorzystując niezadowolenie mas, zrozumiałe zresztą w dobie trudności gospodarczych i panującego kryzysu, rozniecając tlejące ognie antagonizmów różnych grup ludności, przywódcy ruchu, o którym mówię, mają inne, dalej idące cele na względzie. Wiedzą oni dobrze, że praworządne państwo nie może tolerować faktów wymierzania sobie sprawiedliwości przez poszczególne jednostki lub poszczególne grupy, działające nawet w najlepszej wierze; rozumieją, że władze rządowe muszą wkraczać w chwili i w miejscu powstania bezładu; i dlatego przywódcy tych grup systematycznie i nieustannie rozniecają ogniska ekscesów. Im większy eksces, tem więcej niestety ofiar pociąga za sobą jego stłumienie. I gdy te ofiary padają, przywódcy pocichu zacierają ręce, a głośno mówią do otumanionych przez siebie mas: Patrzcie, my chcieliśmy dla was dobrze, ale Rząd, stojący w tej chwili u władzy, nie pozwala na to, jest przeciw wam.</u>
  48 + <u xml:id="u-5.20" who="#SMichałowicz">I by więcej jeszcze powagę tego Rządu osłabić, by go w oczach obywateli własnych zohydzić, tajne sztaby ruchu, który ma śmiałość ruchem narodowym się zwać, zatruwają duszę chłopa i robotnika polskiego jadem kłamstwa.</u>
  49 + <u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  50 + <u xml:id="u-5.22" who="#SMichałowicz">Dziesiątki pismaków jawnych i tajnych wypisują w malignie nienawiści partyjnej potwarze na wszystkich, którzy do obozu tej wielkiej hydry nie należą. Dziesiątki drukarenek jawnych i tajnych bije ulotki pełne inwektyw. Setki kolporterów rozwozi je po kraju. Ulotka — paszkwil wciska się wszędzie, dezorjentuje nawet inteligentniejszych, cóż mówić o ciemnym tłumie. Ale sztab główny wie, że paszkwil stwarza tylko atmosferę i nic więcej, przygotowuje więc następny etap akcji, uczy chłopów maszerować czwórkami, uczy skupiać się na dane hasło pod znakiem widomym. Tym znakiem widomym jest t. zw. proporczyk. Na proporczykach są często umieszczone w sposób świętokradczy godła religijne, ponieważ ci „proporcy” służą nie celom religji, lecz celom rebelji.</u>
  51 + <u xml:id="u-5.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  52 + <u xml:id="u-5.24" who="#SMichałowicz">By podnieść dalej nastrój, jak się to w fachowem narzeczu panów ze sztabu mówi, rzuca się petardy, bomby, wreszcie przyrządy o bardzo precyzyjnej konstrukcji. Gdy rozkołysany najbzdurniejszemi pogłoskami tłum wychodzi na ulicę, skupia się wokoło „proporców”, maszerując czwórkami, dokonuje ekscesów i gdy wkracza polska władza, wtedy leje się krew chłopa i policjanta polskiego. Chłop polski pada przeszyty polską kulą; funkcjonariusz państwowy pada od polskiej kuli. Panowie zaś przywódcy zacierają znowu ręce i mówią: Dobrze idzie, ale jeszcze nie czas, rozpętamy jeszcze większą anarchję w Państwie, skłócimy wszystkich ze wszystkimi, a wtedy w tym ogólnym zamęcie my obejmiemy władzę.</u>
  53 + <u xml:id="u-5.25" who="#SMichałowicz">Panowie Przywódcy, Wam chodzi o władzę — nam o Państwo. A zresztą, jakie prawo macie do tego, by stanąć na czele społeczeństwa polskiego? Czy owe liber je lokajskie, w których paradowaliście za czasów caratu, czy owe kubły błota, któremi oblewaliście i oblewacie wszystko, co w Polsce chwytało za oręż z najeźdźcą, poczynając od pierwszych powstań narodowych aż do czynu legjonów i żołnierzy wojny światowej? Nie stal, lecz błoto było waszym orężem. Nawet w tej chwili, gdy cała Polska stężała w bólu — wyście sięgali tylko po kubeł błota.</u>
  54 + <u xml:id="u-5.26" who="#SMichałowicz">W tej chwili, gdy to mówię, przez Izbę Senatu płyną cienie chłopów zabitych przez was, na stos waszej sprawy rzuconych, — 6 trupów z Zagórowa, 9 trupów z Wyszynka; płyną one w wieczność do pierwszego Prezydenta Polski, waszą kulą podstępną zamordowanego.</u>
  55 + <u xml:id="u-5.27" who="#SMichałowicz">Panowie Przywódcy, wszystko na świecie kosztuje. Kosztują stosy drukowanego papieru, którym zarzucacie Polskę, kosztują wasze mundurki, pasy i baskijki, kosztują petardy i bomby i te bardzo precyzyjne i kosztowne pociski, które ostatniemi czasy na widownię wprowadzić usiłujecie. To wszystko kosztuje. Skąd bierzecie na to pieniądze? Czy z owego biednego chłopa i robotnika? Czy z owego wygłodzonego inteligenta polskiego? Nie, czerpiecie je ze źródeł tak mętnych, jak wasze dusze, i w dodatku ze źródeł obcych.</u>
  56 + <u xml:id="u-5.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  57 + <u xml:id="u-5.29" who="#SMichałowicz">Wysoki Rządzie — Ty trzymasz w tej chwili ster nawy państwowej. Mnożą się na widnokręgu chmury, raz po raz zrywa się wicher, za chwilę możemy usłyszeć pierwsze pomruki burzy. Wysoki Rządzie, czas zdławić anarchję. Polska ma spełnić wielkie zadanie. Jej celem utrzymanie równowagi i pokoju na wschodzie Europy. Ten obowiązek dziejowy Polska spełni, gdy będzie silna nietylko siłą oręża, lecz siłą jedności ducha swego narodu.</u>
  58 + <u xml:id="u-5.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  59 + </div>
  60 + <div xml:id="div-6">
  61 + <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Śliwiński.</u>
  62 + </div>
  63 + <div xml:id="div-7">
  64 + <u xml:id="u-7.0" who="#SŚliwiński">Wysoki Senacie! Ostatni okres prac naszych poświęcony był głównie zagadnieniom finansowo-gospodarczym. Zagadnienia te przy rozważaniu preliminarza budżetowego z natury rzeczy wysuwają się na plan pierwszy i dominują w przemówieniach członków Rządu i członków parlamentu. Budżet w czasach dzisiejszych, to księga trosk i kłopotów. Mówią o nich cyfry, a komentują je wymownie sprawozdawcy Komisyj Budżetowych Sejmu i Senatu. Ale że generalna nad tą księgą dyskusja pozwala treść jej traktować jaknajszerzej korzystam z tego, by na jedną chwilę oderwać się od naszych wewnętrznych trudności i ogarnąwszy jednym rzutem oka szerszy horyzont, wysnuć pewne proste wnioski z wielkich zmian i przeobrażeń, jakie zachodzą w konstelacji politycznej świata. Analiza tego, co się dokoła nas dzieje, nie jest oczywiście zadaniem łatwem, zwłaszcza, gdy trzeba ją zamknąć w wielce uproszczonych skrótach. Zadanie to ułatwić może jeden wyraz, którym usiłujemy wytłumaczyć dziś wszystko. Tym wyrazem jest: „kryzys”. Na jednem z posiedzeń Komisji Budżetowej Senatu toczyła się nawet interesująca dyskusja na temat, czy kryzys światowy się skończył, czy trwa w dalszym ciągu. Zdaje się jednak, że jeżeli chodzi o ocenę dzisiejszej rzeczywistości, probierz ten dawno już nie wystarcza. Albowiem kryzys, to najpopularniejsze dziś na kuli ziemskiej słowo, nie ogarnia ogromu zjawisk, które wstrząsają życiem współczesnego świata. Ostatnia wielka wojna nietylko wywołała kryzys, ale bezpowrotnie zatrzasnęła wrota za epoką, z którą zrosły się wszystkie nałogi naszego myślenia nasza umysłowość, cała podstawa naszych światopoglądów. To, co przeżywamy obecnie, zwiastuje, być może, jeden z największych w dziejach ludzkości przewrotów. Ogarnął on wszystkie bez wyjątku dziedziny życia i we wszystkich poczynił wielkie spustoszenia. Ludzkość, wyszedłszy z epoki, która się przeżyła, z największym trudem wyzwala się z więzów przeszłości i wśród najcięższych ofiar wyrąbuje sobie drogę, która prowadzi do epoki nowej.</u>
  65 + <u xml:id="u-7.1" who="#SŚliwiński">Żyjemy w okresie przejściowym. W oczach naszych nieomal codziennie przełamują się dawne metody, zasady, pojęcia, zwyczaje. Ale na ich miejscu nie widzimy jeszcze nic, coby dawało rękojmię trwałości. To też całe życie dzisiejsze upływa wśród ciągłych zmian i wstrząsów, wśród tak nieoczekiwanych skoków, zwrotów i skrętów, że najbujniejsza fantazja nie mogłaby ich zgóry przewidzieć.</u>
  66 + <u xml:id="u-7.2" who="#SŚliwiński">Okres to wielce niebezpieczny. Cechuje go powszechny niepokój i powszechna niepewność.</u>
  67 + <u xml:id="u-7.3" who="#SŚliwiński">W stosunkach gospodarczych świata tę niepewność dostatecznie ilustruje szamotanie się pomiędzy liberalizmem ekonomicznym epoki przedwojennej a krańcowo pojętą autarkją naszych przełomowych czasów. W dziedzinie stosunków politycznych dobę dzisiejszą znamionuje zmienność i płynność. Teraźniejszość nasza, w przeciwstawieniu do czasów przedwojennych, nie ma autorytetów, któreby dzięki swej powadze, czy chociażby tylko dzięki swej sile, zdołały zapewnić na dłuższy okres czasu trwały stan rzeczy, obejmujący szerszą sferę interesów świata.</u>
  68 + <u xml:id="u-7.4" who="#SŚliwiński">Stosunki wzajemne między państwami są dzisiaj przedziwnie elastyczne. Ich regulatorem są niemożliwe do przewidzenia czynniki materialne, moralne i psychiczne. Zmiana struktury ustrojowej w jednem państwie pociągnąć dziś może za sobą zgoła nowy układ w konjunkturze światowej. Innym razem czynnikiem takim są konieczności gospodarcze, to znowu drobny z pozoru wypadek, który wyrasta nagle do kolosalnych rozmiarów światowego problemu. Dzisiejsze stosunki międzynarodowe tworzą olbrzymi węzeł, w którym wszystko w nieprawdopodobny sposób nierozerwalnie splecione jest z sobą.</u>
  69 + <u xml:id="u-7.5" who="#SŚliwiński">Niedawne wypadki w Tokio głęboko poruszyły opinję świata. Nerwowość, z jaką w pierwszej chwili wypadki te oceniano, przewidywania, że mogą one wywołać najgroźniejsze komplikacje międzynarodowe, to wymowny dowód niepewności, jaką przeładowana jest atmosfera naszych czasów, a zarazem, jak dalece polityce światowej brak jest stałych i mocnych punktów oparcia. A potężne, oszałamiające wrażenie, jakie wywołały ostatnie decyzje Rzeszy Niemieckiej, i sama skala reakcji, jaką w różnych państwach decyzje te wywołały, to najświeższe świadectwo owej niepewności, w jakiej cały świat jest pogrążony.</u>
  70 + <u xml:id="u-7.6" who="#SŚliwiński">Nie omawiając dzisiaj problemów naszej polityki zagranicznej, ani sytuacji, w jakiej znajduje się Polska w dzisiejszych wielce pogmatwanych stosunkach międzynarodowych, gdyż to wykracza poza zakres mego przemówienia, chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na dwie krańcowe sprzeczności, które najlepiej może odtwarzają rzeczywistość, jaka nas otacza.</u>
  71 + <u xml:id="u-7.7" who="#SŚliwiński">Jeżeli dzisiaj najpopularniejszem słowem na kuli ziemskiej jest „kryzys”, to drugiem z kolei słowem, najczęściej i najgłośniej powtarzanem, jest w dzisiejszych czasach „pokój”. Słowo to ma najwięcej wyznawców. Legitymują się niem wszystkie państwa, nie schodzi ono na jedną chwilę z ust dyplomatów, rozbrzmiewa na wszystkich międzynarodowych obradach, kongresach, konferencjach. Nigdy w dziejach ludzkości na cześć pokoju nie wyśpiewano tyle hymnów pochwalnych, ile w naszych niespokojnych czasach.</u>
  72 + <u xml:id="u-7.8" who="#SŚliwiński">A jednocześnie obserwujemy inne, daleko wymowniejsze zjawisko.</u>
  73 + <u xml:id="u-7.9" who="#SŚliwiński">Olbrzymie sumy, łożone wszędzie na zbrojenia, nieustannie wzmagający się na ziemi i w powietrzu huk motorów, stanowiących dzisiaj coraz ważniejszy element sprawności i siły bojowej, dochodzący nas zewsząd szczęk żelaza — to alarmowe sygnały, przestrzegające ludzkość przed nową burzą, która niewiadomo kiedy rozpętać się może nad światem.</u>
  74 + <u xml:id="u-7.10" who="#SŚliwiński">Otóż z tego stanu rzeczy i dla nas Polaków wypływają poważne konsekwencje. Byłoby oczywiście wielką nierozwagą siać w społeczeństwie niepokój i trwogę. Ale byłoby również wielkim błędem zamykać oczy na to, co się dokoła dzieje. My, Polacy, śmiało możemy mówić o niebezpieczeństwie wojny, gdyż wierni wiekowym tradycjom, jesteśmy najbardziej pokojowym w Europie narodem! Ale nie możemy zapominać, że wiele doniosłych w przeszłości naszej momentów, a zwłaszcza że dzieje naszego upadku i odrodzenia los związał z dziejami oręża. Z mieczem, wytrąconym z dłoni Kościuszki, schodziła Polska ze świata i z mieczem w dłoni Piłsudskiego powstała na nowe życie.</u>
  75 + <u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  76 + <u xml:id="u-7.12" who="#SŚliwiński">A w spadku, jaki nam pozostawił Wielki Marszałek, jednym z najdrogocenniejszych skarbów jest wojsko.</u>
  77 + <u xml:id="u-7.13" who="#SŚliwiński">Jeżeli uprzytomnimy sobie, że przedrozbiorowa Rzeczpospolita Polska nigdy nie umiała dostosować się do prądów dziejowych, które świat przenikały, że stała siła zbrojna była w ciągu wieków nieziszczadnem marzeniem największych naszych wodzów i największych patrjotów, to zgodnie dojdziemy do wniosku, że stworzona przez Piłsudskiego nowoczesna, ożywiona duchem patrjotyzmu armja, jest jednym z największych w historji naszej triumfów.</u>
  78 + <u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
  79 + <u xml:id="u-7.15" who="#SŚliwiński">A siła obronna Polski, to nietylko tarcza naszego bezpieczeństwa, to zarazem obronny szaniec, stojący na straży pokoju w środkowej i wschodniej Europie.</u>
  80 + <u xml:id="u-7.16" who="#SŚliwiński">Wysoki Senacie! Siła obronna kraju dziś nietylko od armji zawisła. Dziś, jak powszechnie wiadomo, broni się cały naród wszystkiemi zasobami swoich sił moralnych i materjalnych. Siłę obronną naszych czasów stanowi zarówno przemysł, rolnictwo, bogactwa ziemi, jak nauka i oświata, jak patrjotyzm i poświęcenie obywateli. Wiemy o tem wszyscy. Ale wiemy również, że ośrodkiem tej siły jest i będzie wojsko. Otóż w dzisiejszych niespokojnych czasach ośrodek ten wszelkiemi sposobami należy wzmacniać moralnie i technicznie.</u>
  81 + <u xml:id="u-7.17" who="#SŚliwiński">W swej pięknej, patrjotycznej mowie, wygłoszonej niedawno w Sejmie, nasz Minister Spraw Wojskowych powiedział: „Wyścig zbrojeń trwa na całym świecie i zmienia z miesiąca na miesiąc stosunek naszych zbrojeń w porównaniu z innemi państwami”. Słowa te nie mogą przebrzmieć bez echa. Odpowiedzieć powinni na nie wszyscy, którzy prosty, a głęboki i wymowny sens tych słów zrozumieli.</u>
  82 + <u xml:id="u-7.18" who="#SŚliwiński">Lecz jakaż może być odpowiedź?</u>
  83 + <u xml:id="u-7.19" who="#SŚliwiński">Społeczeństwo nasze ugina się dziś pod licznemi ciężarami. Społeczeństwo nasze jest biedne i bardzo już wyczerpane. Ale społeczeństwo nasze jest ofiarne i patrjotyczne. Wystarczy ten patrjotyzm obudzić i rozgrzać wielkim celem, aby osiągnąć spodziewany rezultat. Trzeba już dziś odwołać się do tego partrjotyzmu i uczynić pierwszy krok, któryby nas samych podniósł w naszej własnej świadomości, któryby dodał otuchy i wiary społeczeństwu, a zarazem był świadectwem, że cały nasz ogół zdaje sobie sprawę z powagi chwili i ma poczucie wielkiej w obliczu dziejów odpowiedzialności.</u>
  84 + <u xml:id="u-7.20" who="#SŚliwiński">To też, pomimo biedy, która rozpostarła swe czarne skrzydła nad krajem, jeszcze jeden ofiarny patrjotyczny wysiłek społeczeństwa bynajmniej nie jest niemożliwy. Nowa dobrowolna, chociażby w pierwszej transzy niewielka pożyczka wewnętrzna, przeznaczona wyłącznie na wzmocnienie naszej siły obronnej, może dziś liczyć na powodzenie.</u>
  85 + <u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  86 + <u xml:id="u-7.22" who="#SŚliwiński">Trzeba więc tworzyć front ofiarności, front żywego, czającego patrjotyzmu i zwrócić go ku wielkiemu dziełu Marszałka Piłsudskiego, ku armji.</u>
  87 + <u xml:id="u-7.23" who="#SŚliwiński">A trzeba to uczynić, nie tracąc czasu. Bo gdy łuny wojenne nie przestają przyświecać znękanej ludzkości, gdy u ścian naszych z zachodu i wschodu wyrastają żelazne kolosy, gdy fala zbrojeń porywa za sobą niemal wszystkie państwa wszystkich kontynentów świata i z miesiąca na miesiąc zmienia na naszą niekorzyść stosunek sił naszych w porównaniu z innemi krajami, nie możemy — jak to nieraz bywało w naszej przeszłości — za tym prądem powszechnym pozostawać w tyle; nie możeby patrzeć bezczynnie, jak w naszych oczach, lecz bez naszego udziału, lawina zbrojeniowa wzbiera, rośnie i staje się coraz większą potęgą.</u>
  88 + <u xml:id="u-7.24" who="#SŚliwiński">Prawda, że nie każda beczka prochu wybucha i nie każda iskra wywołuje pożar. Ale byłoby wielkim błędem, gdybyśmy tą prawdą usypiali swoją czujność. Bo gdy świat gromadzi coraz więcej prochu, a dokoła padają płonące głownie, instynkt życia każę nam mieć się na baczności.</u>
  89 + <u xml:id="u-7.25" who="#komentarz">(Oklaski,)</u>
  90 + </div>
  91 + <div xml:id="div-8">
  92 + <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Róg.</u>
  93 + </div>
  94 + <div xml:id="div-9">
  95 + <u xml:id="u-9.0" who="#SRóg">Wysoki Senacie! Przedłożony nam do uchwalenia preliminarz budżetu przewiduje nieznaczną, raczej, powiedziałbym, symboliczną nadwyżkę dochodów nad wydatkami.</u>
  96 + <u xml:id="u-9.1" who="#SRóg">W każdym razie Rząd wykonał swoją zapowiedź, że postara się o zrównoważenie budżetu.</u>
  97 + <u xml:id="u-9.2" who="#SRóg">Przed kilku miesiącami Rząd przedstawił położenie gospodarcze Polski i ciężki stan naszej gospodarki państwowej i pieniężnej. Zarówno też p. Premjer Kościałkowski jak i p. Wicepremjer Kwiatkowski narysowali posępny obraz polskiej rzeczywistości. Przedstawili jasno nasze opóźnienie się w porównaniu do innych państw, nasze zacofanie, nasze braki, niedomagania, nędzę szerokich mas, bezrobocie, brak środków na oświatę i t. d. Jednocześnie apelowali do powszechnego współdziałania w dziele odbudowy, od czego zależy przyszłość Polski. Muszę stwierdzić, że reakcja opinji publicznej zarówno na diagnozy kryzysowe, jak i na środki zaradcze, proponowane przez Rząd, była naogół jednomyślnie pozytywna. Szczerość, z jaką przedstawiono nasze położenie i apel do społeczeństwa o współdziałanie zrobiły szczególnie w szerokich masach ludowych bardzo dobre wrażenie; Rząd zdobył sobie życzliwość i otrzymał wielki kapitał zaufania. Jak ten kapitał zaufania wygląda dziś, po 4 miesiącach działalności Rządu? Jak wyglądają wyniki działalności Rządu?</u>
  98 + <u xml:id="u-9.3" who="#SRóg">Trzeba stwierdzić, że nowa Konstytucja daje wielkie uprawnienia formalne Rządowi. Ale jakie były i są faktyczne możliwości działania Rządu? Nowy ustrój państwowy jest, coprawda, jeszcze bardzo młody, ale w każdym razie można mówić i oceniać jego początki. Konstytucja nowa i nowa ordynacja wyborcza miały położyć kres walce o władzę osób, grup i stronnictw, miały położyć kres atmosferze podkopów, intryg, plotek i t. d. Czy to się urzeczywistnia? Miała nowa Konstytucja ułatwić konsolidację społeczeństwa. Czy zbliżamy się do tego celu? Rozlegają się głosy, mówiono o tem nawet w Komisji Budżetowej, że społeczeństwo w tej chwili jest rozproszkowane, Sejm i Senat są odpartyjnione, ale społeczeństwo odpartyjnione nie jest. Stronnictwa polityczne istnieją i działają, i nie może być inaczej, skoro nie chcemy takiego ustroju, jaki jest w Sowietach, w Niemczech, albo we Włoszech. W jednem z pism, oddawna bardzo stanowczo zwalczającem wszelkie partyjnictwo i partje, ubolewano przed paru dniami, że powstaje w Polsce mafja, dążąca do władzy; powiedziano tam, że jakkolwiek każda partja jest szkodliwa, to jednakże każda mafja jest jeszcze szkodliwsza, bo uchyla się z pod kontroli publicznej, której, pomimo wszystko, poddana jest każda partja. Nie wiem, czy to prawda, czy się tworzą, czy istnieją i czy działają mafje. Skłonny jestem raczej przypuszczać, że to przesada. W każdym razie atmosfera jest taka, że możliwość powstawania i działania mafij nie jest wykluczona. Wspomniałem już, że istnieją w Polsce stronnictwa polityczne, tu dodam, że tylko opozycyjne i w nawiasie dodam, że te stronnictwa opozycyjne zgodne są tylko w negacji, natomiast są niezdolne do ułożenia jakiegokolwiek wspólnego pozytywnego programu, ani politycznego, ani społecznego, ani gospodarczego.</u>
  99 + <u xml:id="u-9.4" who="#SRóg">Sytuacja wewnętrzna polityczna Polski, mojem zdaniem, nie jest zadowalająca i konieczna jest wielka konsolidacja społeczeństwa, szczególnie w dzisiejszych czasach. Tutaj p. sen. Śliwiński cytował część przemówienia p. Ministra Spraw Wojskowych w Sejmie. Ja pozwoliłbym sobie przypomnieć inną część tego przemówienia, mianowicie tę, gdzie oświadczył on: „Każdy przejaw konsolidacji wewnętrznej, niezbędnej, aby w chwilach zagrożenia Polska mogła stanowić jednolity, zwarty blok siły — jest witany w wojsku bardzo radośnie”. Kiedy mowa o sytuacji wewnętrznej politycznej, niepodobna zapomnieć o tem, że nasi sąsiedzi starają się oddziaływać na tę sytuację. Nie jest dla nikogo przecież tajemnicą, że Sowiety przez Komintern wysyłają do Polski olbrzymie fundusze, jak również i agitatorów. Z drugiej strony czytałem niedawno statystykę, że w Polsce wychodzi 25 czy 27 pism niemieckich, które otrzymują fundusze i instrukcje z niemieckiego ministerstwa propagandy w Berlinie. Niedawno czytaliśmy wiadomość o wykryciu na Górnym Śląsku tajnej, nielegalnej organizacji niemieckiej. Czy z innych stron nie płyną fundusze do Polski na szerzenie zamętu — ja nie wiem. Nawet mała nasza sąsiadka Litwa, jak ujawnił proces terorystów ukraińskich, starała się w miarę swoich sił, w miarę swoich funduszów podtrzymywać i wywoływać w Polsce zamęt. Niewątpliwie obce agentury działają. Trzeba stwierdzić, że odporność społeczeństwa przeciw tej robocie destrukcyjnej jest bardzo wielka, ale utrudniona ciężkiemi warunkami gospodarczemi i, powiem, nawet politycznemi.</u>
  100 + <u xml:id="u-9.5" who="#SRóg">Nie można też przy rozważaniu sytuacji wewnętrzno - politycznej nie ubolewać bardzo z tego powodu, że w wielu miejscowościach przy zaburzeniach antysemickich dochodzi do smutnych zajść, w których padają trupy, jak tu już zresztą powiedziano, polskich chłopów i polskich policjantów. Ludzie, którzy wszczynają te zajścia, są albo niepoczytalni i nie wiedzą co czynią, albo też pozbawieni całkowicie sumienia. Jeżeli myślą i mówią, że powodują się dobrem narodu polskiego, to jest to albo tragiczna pomyłka, albo drwiny z uczuć patriotycznych. Mojem zdaniem, dobrze byłoby i sądzę, że każdy Polak chciałby tego, żeby nasze miasta i miasteczka wszystkie były polskie, żeby rozlegała się w nich mowa polska, ale tego nie zrobi się ani zaburzeniami, ani nożem, ani pałką, ani podjudzaniem nędzy chrześcijańskiej przeciw nędzy żydowskiej, a jest tylko jedna jedyna droga — przez pracę i umiejętne współzawodnictwo. Że ta droga jest skuteczna, to mamy przykłady z działalności ludności polskiej w Poznaniu przed wielką wojną. Z zadowoleniem tutaj muszę stwierdzić, że wszystkie bez wyjątku pisma ludowe, nawet opozycyjne, w sposób bardzo zdecydowany występują i potępiają te wszelkie zaburzenia i rozruchy.</u>
  101 + <u xml:id="u-9.6" who="#SRóg">Proszę Panów, dla wielu ludzi jest jasnem ponad wszelką wątpliwość, że obecny kryzys gospodarczy nie jest zwykłym kryzysem, jednym z takich, które mijają, ale że to jest całkowity przewrót w stosunkach gospodarczych świata, zresztą nietylko w stosunkach gospodarczych. Czasy dawne minęły i już nie wrócą. Dokonują się wielkie przemiany, narody przebudowują swoje ustroje polityczne, gospodarcze i społeczne. Rząd nasz ani nie zapowiadał, ani nie ujawnił tendencji do dokonywania jakichś wielkich przemian w żadnej dziedzinie. Postawił sobie jako cel walkę z kryzysem gospodarczym. Założenie było następujące: nienaruszona waluta i budżet zrównoważony — to punkt wyjścia. Cel, do którego się dąży, to stworzenie rynku wewnętrznego i możliwości pracy i zarobku dla jaknajwiększej ilości rąk w Polsce. Środkiem do tego celu miało być podniesienie produkcji, obniżenie wydatków na aparat państwowy i administracyjny, obniżenie kosztów utrzymania, obniżenie cen wytworów przemysłowych, ulgi podatkowe dla rolnictwa i t. d.</u>
  102 + <u xml:id="u-9.7" who="#SRóg">Trzeba stwierdzić, że Rząd nie zawahał się przed bardzo ostremi i niepopularnemi posunięciami dla zrównoważenia budżetu. Posunięcia te miały być złagodzone przez obniżenie kosztów utrzymania, co się też stało, ale w mierze, niestety, nieodpowiadającej nadziejom. Potanienie produktów przemysłowych jest niewielkie. Szczególnie wieś z wielkiem zainteresowaniem i z wielką nadzieją oczekiwała potanienia produktów przemysłowych. Niestety, zapowiedzi o ostrej walce z kartelami zostały zrealizowane o tyle, że rozwiązano kilkadziesiąt mniejszych pasorzytniczych karteli, ale największe pasorzyty pozostały. Ulgi, które z tego powodu wieś otrzymała, nie dały się na wsi bardzo odczuć. Statystyka wykazuje wprawdzie kilkadziesiąt miljonów złotych w ogólnej sumie tych ulg, ale niestety, do wsi w praktyce życiowej te ulgi albo wcale nie doszły, albo doszły w bardzo małym stopniu. Sytuacja gospodarcza wsi jest w dalszym ciągu niezmieniona. Jednocześnie coraz bardziej palącem staje się zagadnienie bezrobocia na wsi, gdzie olbrzymie masy energji i sił młodych marnują się i zdolności się zaprzepaszczają; stanowi to nietylko gospodarcze zagadnienie, ale wielkie niebezpieczeństwo dla przyszłości Państwa. Mnie się zdaje, że konieczną rzeczą są inwestycje i nawet z tej małej sumy, przeznaczonej na inwestycje w tym roku, także dla wsi należałoby dać pewną część.</u>
  103 + <u xml:id="u-9.8" who="#SRóg">Nie jest też rozwiązane jeszcze zagadnienie oddłużenia, bo jakkolwiek niewątpliwie wielką ulgę stanowi karencja, rozłożenie długów bankowych i prywatnych na 14-letnie spłaty, to jednak, gdy się zważy, że ceny produktów rolnych kształtują się w dalszym ciągu poniżej kosztów produkcji, niepodobna przypuszczać, że rolnicy będą w stanie spłacić tę samą kwotę długów, która im przypadała wtedy, kiedy ceny produktów rolnych były wyższe 3, a nawet 4 razy. Może jedynem wyjściem z tego byłoby przerachowanie długów na zboże.</u>
  104 + <u xml:id="u-9.9" who="#SRóg">Konieczną też jest rzeczą obniżenie ciężarów podatkowych, państwowych i samorządowych, a w szczególności obniżenie bardzo dokuczliwych opłat administracyjnych, stosowanych przez samorządy gminne, jak np. opłat za zameldowanie się w gminie, opłat za świadectwa dla zwierząt i t. d., i t. d.</u>
  105 + <u xml:id="u-9.10" who="#SRóg">Proszę Panów! Odbywają się narady gospodarcze, bardzo interesujące, toczy się dyskusja o sprawach gospodarczych. Według mojego największego przekonania jedynem wyjściem z kryzysu jest przywrócenie siły nabywczej wsi. To zresztą mówił i p. Wicepremjer Kwiatkowski przed kilku miesiącami. Koniecznem jest przywrócenie siły nabywczej wsi i możliwości konsumcyjnej masie chłopskiej, która gotowa jest przecież niezliczoną ilość produktów przemysłowych przyjąć, gdyby tylko była w stanie. Ale siły nabywczej wsi nie przywróci się bez przywrócenia opłacalności warsztatów rolnych. To jest, mojem zdaniem, najważniejszy warunek, podstawowy, sine qua non.</u>
  106 + <u xml:id="u-9.11" who="#SRóg">Rząd obecny zapowiedział przed kilku miesiącami nietylko walkę z kryzysem gospodarczym, ale zapowiedział także walkę z kryzysem psychicznym, który słusznie kierownicy Rządu uznali za większe zło, niż kryzys gospodarczy. Zapowiedział też Rząd walkę z defetyzmem, z obojętnością i biernością społeczeństwa w najważniejszych sprawach.</u>
  107 + <u xml:id="u-9.12" who="#SRóg">Jak wyglądają wyniki walki na tym odcinku? Niestety, niepodobna oddawać się złudzeniom. Nie są wielkie. Sądzę, że nawet w ramach ustroju autorytatywnego możnaby spożytkować większe siły społeczne. Ale zdaje mi się, że stoi temu na przeszkodzie i nie pozwala na to rozbudowany u nas nadmiernie aparat administracyjno-biurokratyczny, który paraliżuje nawet najlepsze zamierzenia kierowników Rządu. Warunki działalności społecznej w Polsce są w dalszym ciągu niezmienione. W dalszym ciągu usuwa się od udziału w pracy publicznej osoby, które chcą mieć swoje zdanie i wypowiadać to swoje zdanie. Jaki jest stan samorządu, o tem wszyscy wiemy: faktycznie on prawie w Polsce nie istnieje. Czy w takich warunkach walka z apatją, z biernością i z defetyzmem może dać dobre wyniki? Zdaje mi się, że niebardzo. Nie jestem, proszę Panów, jednym z tych wielu niestety u nas pesymistów, który wszystko i wszystkich krytykują i starają się wyszukiwać tylko ciemne strony życia. Ale muszę powiedzieć, że zdaje mi się, iż możnaby osiągnąć lepsze wyniki w pracy państwowej, gdyby więcej zwracano uwagi właśnie na czynnik społeczny i starano się ten czynnik wciągać do pracy.</u>
  108 + <u xml:id="u-9.13" who="#SRóg">Na zakończenie, do tych słów, które p. sen. Śliwiński powiedział o sytuacji międzynarodowej, dodałbym od siebie także parę słów.</u>
  109 + <u xml:id="u-9.14" who="#SRóg">Najzupełniej zgadzam się z tem, co mówi p. sen. Śliwiński, że trzeba wzmocnić naszą siłę zbrojną, nie żałować na to żadnych ofiar. Jest to kwestja życia albo śmierci Państwa. Ale my wiemy, że decydującą jest nietylko sama siła zbrojna; konieczną jest konsolidacja społeczeństwa, koniecznym jest dobry duch narodu. Wiemy z pamiętników wodzów niemieckich z ostatniej wojny, że Niemcy wtedy przegrały, kiedy się duch narodu załamał. Siła zbrojna sama jeszcze nie decyduje. Dlatego, wzmacniając ducha narodu, powinniśmy uczynić wszystko, co od nas zależy i powinniśmy starać się o tę konsolidację społeczeństwa, o mobilizowanie sił społecznych, o podniesienie ducha narodu. Są w polityce międzynarodowej czynniki, które, jak widzimy, usiłują podpalić świat. Polska powinna pamiętać szczególnie dziś, i zastosować tak, jak może nigdy stare przykazanie: Czuwajcie, bo nie wiecie dnia, ani godziny!</u>
  110 + </div>
  111 + <div xml:id="div-10">
  112 + <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Chrzanowski.</u>
  113 + </div>
  114 + <div xml:id="div-11">
  115 + <u xml:id="u-11.0" who="#SChrzanowski">Kilka słów o zagadnieniu, obchodzącem całą Polskę, a niepokojącem szczególnie na jej zachodzie, o stosunkach polsko-niemieckich.</u>
  116 + <u xml:id="u-11.1" who="#SChrzanowski">Juljusz Cambon, były ambasador Francji w Berlinie, pisze, że dyskrecję w dyplomacji uważa za nieodzowną, że nie można pozwolić ogółowi na wgląd w dyplomatyczne przetargi. Jest to w zasadzie słuszne. Nie żąda się przecież od ministra spraw zagranicznych dopuszczenia do wglądu w poufne nieraz narady, tem więcej, gdy istnieje do niego zaufanie. Nasz Minister Spraw Zagranicznych jednak, zdaje się. tę zasadę p. Cambona uznaje zanadto ściśle i informuje nas o stosunkach polsko-niemieckich według nas zamało; jest za wstrzemięźliwy. W swojem expose w Sejmie, w komisjach, prawie że o stosunkach tych nie wspomniał; nawet wtedy, gdy jeden z posłów przedłożył szereg nieżyczliwych posunięć rządu niemieckiego wobec narodowości polskiej w Niemczech, p. Minister nic nie powiedział. Nie rozumiemy tego milczenia. Z jednej strony jest wprawdzie pakt o nieagresji, ten walny czyn p. Ministra — za taki naogół uznany — są i jego uzupełnienia, to jest szereg słów przyjaznych, wymienionych w kierunku Polski i wydarzenia towarzyskie; z drugiej strony jest jednak ucisk narodowości polskiej, wciąż trwający, przemówienie p. Schachta i spiski na Górnym Śląsku. Jak to wytłumaczyć? Otóż zdaje się nam, że p. Minisitrowi psyche naszego sąsiada zachodniego jest nieco obcą i że wobec tego rządzi się za wielką, według nas, rycerskością wobec niego, nie chcąc omówić, względnie zaznaczyć stanowczo i publicznie swego stanowiska wobec objawów nas niepokojących.</u>
  117 + <u xml:id="u-11.2" who="#SChrzanowski">Mógłby kto powiedzieć, że jest to pewna zarozumiałość zachodniego Polaka, gdy uważa siebie za rzeczoznawcę tej psychiki sąsiedzkiej, że to przesada. Jestem jednak przekonany, że tak jest rzeczywiście, że Polak zachodni najlepiej rozumie tę sąsiedzką psyche. Mieliśmy przecież tyle sposobności ją poznać. Przecież przez lata szkolne, przez lata uniwersyteckie, przez całe nasze życie późniejsze żyliśmy pod władzą tego sąsiada, studiowaliśmy jego historję, jego literaturę, poznawaliśmy jego kulturę, znamy go więc stanowczo najlepiej. Jest też dla nas, gdy czytamy naprzykład „Sejm Czteroletni” Kalinki zupełnie niezrozumiałe, że nasi ówcześni dygnitarze i politycy ten traktat polsko-pruski w roku 1790 zawarli, że byli tak łatwowierni! Przytaczam ten traktat dlatego, że p. Minister w swojem przemówieniu mówił o precedensach w polityce. Otóż nam, Wielkopolanom, Wydaje się wprost niemożliwe, że ówcześni twórcy tego traktatu mogli przyjmować jako dobrą monetę grzeczne słowa Lucchesiniego i wierzyli mu mimo to, że jego słowa przechodziły już w komplementy, zapewniające o wielkiej przyjaźni Prus do Polski. Kalinka nadmienia, że posłowie wielkopolscy byli „markotni” po zawarciu tego traktatu. Ale niedość tego; sam Lucchesini żali się w liście do Herzberga, kierownika pruskiej polityki, na posłów wielkopolskich, że jest zadużo tych panów, że psują mu robotę i trzebaby, jak się wyraził, „sacrifier ces messieurs dc la Grande Pologne!”. Zapatrywanie p. Ministra, że — jak mówił — „uważa wartość precedensu jako argumentu z punktu widzenia naszych interesów za wątpliwą”, nie Wydaje mi się dlatego słuszne. Prawda, że był to traktat nie z Niemcami, lecz z Prusami, że junkrzy pruscy dziś już prawie zniknęli z powierzchni, że zaznacza się podobno wpływ środka czy południa Niemiec, że przewaga Prus została jakgdyby stłumiona. Być może. Przyznaję też, że posłowie polscy w parlamencie niemieckim, gdy mówili o niesprawiedliwości wobec Polaków, zwykli byli mówić nie o niemieckiej, lecz o „pruskiej sprawiedliwości”, o „pruskiej kulturze”. Przypominam, że w marcu 1905 r. jeden z posłów występował przeciw „pruskiej tradycji w polityce”, zarzucił jej, że „zwykła słowami przyjaźni sąsiada usypiać, aby potem w odpowiedniej chwili żądać wynagrodzenia, albo bez wszystkiego wyciągnąć rękę po dalsze ziem obszary”. Posłowie wielkopolscy i pomorscy, stojący wówczas pod trybuną, przytakiwali temu. Przyznaję przytem, jak każdy, który spędził wiele lat w Niemczech, że mógłbym mówić nawet o „przyjaciołach Niemcach” — pełnych cnót ludzkich i kulturalnych, o przyjaciołach z Nadrenji, z Badenji, z Saksonji, a nawet ze starej Marchji; świadom jednak jestem i tego, że ich współplemieńcy z własnej woli, bez przymusu, często przez nas samych wzywani, a gnani tą im wrodzoną, do dziś niezaspokojoną, nieugaszoną żądzą ziemi, szli wieki całe zwartą falą na wschód i że olbrzymie tej ziemi połacie nazawsze zagarnęli Kronikarz ówczesny mówił o tych ziemiach, do których dążyli, że to ziemia „optima, desiderabilis”. Prawda, że część ich do nowej ojczyzny- — Polski sercem przylgnęła, lecz dzisiaj byłoby to trudniej przy łatwej, a ciągłej łączności z macierzą.</u>
  118 + <u xml:id="u-11.3" who="#SChrzanowski">Wiem też nakoniec, że istnieje poważne dzieło poważnego pisarza, jakby niemieckiego Sienkiewicza, rodzaj narodowej epopei, „Soli und Haben”. Mówi tam Gustaw Freytag do bohatera powieści:</u>
  119 + <u xml:id="u-11.4" who="#SChrzanowski">„Okup się między obcymi… Z pługiem w ręku będziesz tu niemieckim żołnierzem, który kamienie graniczne naszej mowy i naszych obyczajów wysuwa coraz dalej przeciw naszym wrogom”. Przykazanie to było i jest sumiennie wypełniane.</u>
  120 + <u xml:id="u-11.5" who="#SChrzanowski">Nie wiem też o tem, aby ten duch pruski, naszemu paktowi przeciwny, został już pogrzebany. Jestem przeciwnie przekonany, że żaden z tych moich znajomych Niemców zacnych nie wziąłby mi za złe, gdybym się przyznał do przypuszczenia, że duch pruski zapewne się tylko przytaił. Wiem też, że co innego Niemiec jako osobnik o kulturze zachodu, a co innego jego gromady, jego rzesze całe, wołające i dziś ciągle jeszcze o ziemię, której im rzekomo brak, a mające na myśli te same ziemie, o których mówił kronikarz średniowiecza Helmold. Tak więc pisze nietylko w zeszłym wieku Freytag, ale i dziś jeszcze, mimo paktu o nieagresji, „Ostland” poważny półurzędowy organ Związku niemieckiego wschodu, co następuje: „Wielokrotnie już w ciągu dwóch tysiącleci Germanie i Niemcy podejmowali odwrót ludnościowy z obszaru, na którym leży Poznań, gdy uważali, że gdzieindziej mają większe zadanie, ale zawsze znowu powracali. Kto spogląda na dzieje tego miasta w ciągu stuleci i tysiącleci, dla tego nieszczęście, jakie przeżywa jedno, dwa a nawet trzy pokolenia, kurczy się do rozmiarów epizodu”. A więc według „Ostlandu” Poznań to tylko epizod, Germanie mają chwilowo inne zadania do wypełnienia, lecz przyrzekają otwarcie, że wrócą, skoro tamte zadania wypełnią.</u>
  121 + <u xml:id="u-11.6" who="#SChrzanowski">Oto powody, dla których obawiam się, aby pakt o nieagresji, łącznie z dzisiejszemi „przyjaznemi stosunkami”, nie stał się dla nas jakby środkiem nasennym, przyczyną łatwowierności nie u naszych mężów stanu — o tem przecież nawet i pomyśleć trudno — lecz łatwowierności mnogich rzesz naszych, nieznających duszy zbiorowej sąsiada zachodniego, rzesz, które nie miały i nie mają sposobności go poznać, a tak poczciwie, po chrześcijańsku ten pakt rozumieją. Może to nie jest zamiarem p. Ministra, może według jego zapatrywań dyplomatycznych nie wypada ze względu na zwyczaje czy rzekome t. zw. dobre stosunki odpowiadać stanowczo i publicznie na te nieżyczliwe posunięcia i niepokojące objawy. Sądzę jednak, że nietylko należy, lecz nawet trzeba koniecznie, ażeby z łona społeczeństwa, z grona posłów czy senatorów odezwał się głos, radzący nieustanną czujność, jako stary harcerz powiem — czujność harcerską.</u>
  122 + <u xml:id="u-11.7" who="#SChrzanowski">Oto chociażby jeden przykład naszej dobroduszności. W jednym z warszawskich tygodników literackich ogłoszono niedawno list Stefana Żeromskiego z r. 1925. Pisze on tam o sąsiadach zachodnich, że: „tępią do nogi polskość, mazurskość, kaszubszczyznę. Tam trzeba walczyć”. Czytelnik, do którego Żeromski list ten pisał, zaznacza jednak w swym artykule, że wypowiedziany w liście „pogląd na nasze stosunki z Niemcami należy dziś szczęśliwie do minionej epoki”. Jest to przerażająca, rozbrajająca łatwowierność! Otóż tu niebezpieczeństwo: z jednej strony usypianie, o którem wspominałem, a z drugiej strony słowiańska dobroduszność. Żaliły się dopiero co zarządy towarzystw polskich w Niemczech na ucisk, potwierdzają go słowa Żeromskiego, a p. Minister Spraw Zagranicznych wspomina w swem expose w Sejmie jedynie o — Czechach! Jak gdyby w Niemczech nie było nic złego, wszystko było jaknajlepiej. To niepokoi! Tyle naszego żalu i naszej obawy z dwóch powodów. Najpierw dlatego, że stanowisko p. Ministra Spraw Zagranicznych ośmiela jedynie tego sąsiada do trwania nadal przy swojem postępowaniu, a nawet do zwiększenia, do spotęgowania go. A po drugie dlatego, że stanowisko p. Ministra wywołuje niesłuszne podejrzenie tam, gdzie ono istnieć nie powinno, a gdzie według życzeń trzeciego chcianoby je stworzyć, podejrzenie, które psuje, naszem zdaniem, Ministrowi Spraw Zagranicznych nawet jego własną politykę!</u>
  123 + <u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  124 + </div>
  125 + <div xml:id="div-12">
  126 + <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Jaroszewiczowa.</u>
  127 + </div>
  128 + <div xml:id="div-13">
  129 + <u xml:id="u-13.0" who="#SJaroszewiczowa">Wysoka Izbo! Konstytucja kładzie na parlament obowiązek kontrolowania całokształtu działalności Rządu, nietylko funkcyj rządzenia ściśle związanych z inicjatywą budżetową, wykonywaniem budżetu i polityką gospodarczą, ale również i tej strony działalności Rządu, która ma na celu „nadawanie kierunku i normowanie warunków życia społeczeństwa”.</u>
  130 + <u xml:id="u-13.1" who="#SJaroszewiczowa">W myśl art. 5 Konstytucji „Państwo zapewnia obywatelom możność rozwoju ich wartości osobistych oraz wolność sumienia, słowa i zrzeszeń”, z zastrzeżeniem jednak, że „granicą tych wolności jest dobro powszechne”. Uważam za właściwe więc poruszenie przy generalnej debacie budżetowej momentów, dotyczących wyżej wymienionych zadań Państwa, zadań, rozkładających się na wszystkie jego organa, zależnie od kompetencyj, które dla poszczególnych organów przewiduje Konstytucja.</u>
  131 + <u xml:id="u-13.2" who="#SJaroszewiczowa">W Senacie ma się krystalizować dojrzała opinja, mają się w nim odzwierciedlać i nastroje nurtujące w społeczeństwie; nie powinno więc w generalnej debacie zbraknąć głosów, oświetlających zjawiska życia politycznego w Państwie, które wszak są niemniej ważne od zjawisk życia gospodarczego.</u>
  132 + <u xml:id="u-13.3" who="#SJaroszewiczowa">Zostało już to kilkakrotnie podkreślone w enuncjacjach Rządu i w przemówieniach posłów i senatorów, że Polska weszła obecnie w nowy okres, okres przebudowy życia na podstawie praw nowego ustroju. I to jest dzisiaj w życiu politycznem Państwa najważniejsze. Wszystko, co realizację nowego ustroju hamuje, co utrudnia proces zrastania się Konstytucji z życiem, należy do objawów najbardziej szkodliwych i destrukcyjnych. Do tych objawów przedewszystkiem zaliczam wszelką działalność istniejących jeszcze partyj politycznych, które wręcz stanęły na stanowisku nieuznawania obowiązującego ustroju i istniejących urządzeń państwowych.</u>
  133 + <u xml:id="u-13.4" who="#SJaroszewiczowa">I znów wracam do przypomnienia brzmienia art. 5 Konstytucji. Wysoko ceniąc sobie wszelkie swobody obywatelskie, wolność przekonań, sumienia, nie mogę jednak powstrzymać się od bardzo mocnego podkreślenia, że wszelka walka poglądów politycznych może się odbywać tylko w ramach istniejącego, legalnie obowiązującego ustroju; jeśli wykracza poza te ramy staje się działalnością wywrotową, podważającą ład publiczny, zagrażając bezpieczeństwu publicznemu.</u>
  134 + <u xml:id="u-13.5" who="#SJaroszewiczowa">Nie jest to zresztą jakieś stanowisko moje indywidualne, czy specjalnie polskie; każdy rząd w każdem państwie, każdy obywatel rozsądnie myślący taką samą dawałby definicję antypaństwowej wywrotowej akcji.</u>
  135 + <u xml:id="u-13.6" who="#SJaroszewiczowa">Ale nie każde społeczeństwo, nie każdy rząd, nie każde państwo znajduje się w takich wyjątkowych warunkach, jak Polska. Nie będę na tem miejscu powtarzać rzeczy ogólnie znanych, krótko tylko wspomnę, że na te wyjątkowe warunki dzisiejszej chwili składają się: śmierć Marszałka, przetwarzanie wielu zasad życia w związku z wprowadzeniem w życie przepisów nowej Konstytucji, ciężka sytuacja gospodarcza, naprężenie stosunków w polityce międzynarodowej, niesłychane zbrojenia całego świata, przedewszystkiem naszych sąsiadów.</u>
  136 + <u xml:id="u-13.7" who="#SJaroszewiczowa">Każdy, nietylko państwowo myślący obywatel, ale każdy uczciwy człowiek chyba zdaje sobie sprawę, że w obecnej sytuacji, w jakiej Polska się znajduje, w kraju musi był ład i spokój; wszelkie anarchizowanie życia politycznego i gospodarczego winno być uważane za zdradę stanu.</u>
  137 + <u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  138 + <u xml:id="u-13.9" who="#SJaroszewiczowa">Wszelkie zaś chwiejności Rządu, pobłażania tym objawom, mogą prowadzić do coraz większych zaostrzeń sytuacji i wystawiać kraj na coraz większe niebezpieczeństwa.</u>
  139 + <u xml:id="u-13.10" who="#SJaroszewiczowa">Nowa Konstytucja uposażyła Rząd w silną władzę. W oparciu o prawo, o jego autorytet i w oparciu o opinję i zbiorową wolę olbrzymiej większości społeczeństwa, Rząd powinien swoją siłę wykazywać stale, niezmiennie i konsekwentnie zwalczać wszystkie objawy anarchji w Państwie.</u>
  140 + <u xml:id="u-13.11" who="#SJaroszewiczowa">I p. Premjer i p. Minister Spraw Wewnętrznych zapowiedzieli tę zdecydowaną postawę. Społeczeństwo z ulgą przyjęło oświadczenia Rządu, bo chce ono zdecydowanego działania, chce silnej władzy w Państwie. Społeczeństwo w szerokiej swojej masie pragnie jaknajbardziej atmosfery spokoju, potrzebnej dla pozytywnej pracy w każdej dziedzinie życia, społeczeństwo z niepokojem i ze zgrozą przyjmuje objawy wszelkiego teroru, anarchji, roboty wywrotowej.</u>
  141 + <u xml:id="u-13.12" who="#SJaroszewiczowa">Przejdę do krótkiego omówienia, o jakich to czynnikach dążących do zanarchizowania życia polskiego myślę.</u>
  142 + <u xml:id="u-13.13" who="#SJaroszewiczowa">P. Minister Raczkiewicz, przemawiając w Sejmie, w jednej płaszczyźnie szkodnictwa potraktował działalność ugrupowań komunistycznych w Polsce i Stronnictwa Narodowego. Endecja poczuła się faktem takiego zestawienia dotknięta w swym patrjotyźmie, ale czy słusznie?</u>
  143 + <u xml:id="u-13.14" who="#SJaroszewiczowa">Przypomnijmy sobie, co o t. zw. lewicy i prawicy w Polsce powiedział Marszałek: „Jeżeli zaś „lewica” i „prawica” mają oznaczać pojęcia polityczne, związane z daleką i dawną przeszłością, sięgające hen — gdzieś aż do wielkiej rewolucji francuskiej, próbując analizy stosunków politycznych w mojej ojczyźnie, nigdy nie mogłem skonstatować, co jest właściwie lewica, a co prawica. Jeśli pan weźmie naprzykład jeden z aktów naszej historji najbardziej hańbiących — zamordowanie Prezydenta Narutowicza — został on dokonany niewątpliwie przez ludzi, należących do tak zwanej prawicy. Tymczasem wszędzie na świecie akty mordów przedstawicieli państw dokonywane są przez tę lewicę, która przekracza wszelkie granice ustrojów politycznych obecnego świata”.</u>
  144 + <u xml:id="u-13.15" who="#SJaroszewiczowa">Niema nic do dodania do tego, co o komunizmie zostało powiedziane w Sejmie; ostoją komunizmu w Polsce są przeważnie ośrodki proletarjatu niepolskiego; komuniści są narzędziem imperjalizmu jednego z państw ościennych, służą obcym interesom.</u>
  145 + <u xml:id="u-13.16" who="#SJaroszewiczowa">Stronnictwo Narodowe natomiast szczyci się „swoją polskością, swoją czystością rasową”; z tych to właśnie względów, że jest ono „narodowe” uważam za potrzebne zwrócić specjalną uwagę na jego działalność. Nie przeceniam niebezpieczeństwa i znaczenia działalności Stronnictwa Narodowego, ale uważam, że w tej chwili jest już czas najwyższy, ażeby bardzo mocno zaprotestować przeciwko tolerowaniu jego dalszego rozwoju.</u>
  146 + <u xml:id="u-13.17" who="#SJaroszewiczowa">Z ust p. Ministra Raczkiewicza dowiedzieliśmy się, że „ilość zakłóceń porządku publicznego, dokonywanych przez członków Stronnictwa Narodowego, ilość wypadków masowego rozruchu, którego fizycznymi lub moralnymi sprawcami są członkowie tego stronnictwa, lub jego nielegalnych przybudówek (O. N. R., Sekcja Młodych wzrasta z dnia na dzień i doprowadza coraz częściej do ofiar”. Prasa codzienna ciągle podaje wiadomości o nowych ekscesach. Dowiaduje się, że w ciągu tylko jednego miesiąca grudnia cyfrowe wyniki tej występnej działalności były następujące: zamachów bombowych — 9, okaleczeń ciężkich — 46 wypadków (w tem ciężkie okaleczenie dwojga dzieci), morderstwo jedno, wybicie szyb w 81 wypadkach, nielegalnych pochodów — 6, wypadków oporu władzy — 5. Świeżo mamy w pamięci krwawe zajścia z terenu woj. kieleckiego, śląskiego, łódzkiego, poznańskiego, z Wilna, ze Skierniewic.</u>
  147 + <u xml:id="u-13.18" who="#SJaroszewiczowa">W styczniu w woj. warszawskiem było 13 wypadków wybicia szyb, 5 wypadków obrzucania kamieniami, 1 wypadek podrzucenia petardy, 7 wypadków bójek, w wyniku czego aresztowano 41 sprawców, członków Stronnictwa Narodowego, chociaż Stronnictwo Narodowe odżegnuje się od tego.</u>
  148 + <u xml:id="u-13.19" who="#SJaroszewiczowa">W woj. białostockiem — 9 bójek, 18 wypadków wybicia szyb, 23 sprawców — członków Stronnictwa Narodowego zatrzymano.</u>
  149 + <u xml:id="u-13.20" who="#SJaroszewiczowa">W woj. poznańskiem rzucono 5 petard, 3 bomby, ponadto były 3 wypadki wybicia szyb.</u>
  150 + <u xml:id="u-13.21" who="#SJaroszewiczowa">Takich samych faktów możnaby wymienić bardzo wiele, wystarczy przeglądać codziennie prasę prowincjonalną. W Warszawie jesteśmy świadkami ekscesów na wyższych uczelniach, w kronice procesów sądowych coraz częściej powtarzają się wyroki, skazujące członków Stronnictwa Narodowego za udział w akcji terorystycznej mimo to, że sądy nasze znane są ze swojej łagodności w wymiarze sprawiedliwości.</u>
  151 + <u xml:id="u-13.22" who="#SJaroszewiczowa">Kilka przykładów wyroków, które zapadły w styczniu b. r.: 1) Sąd okręgowy w Gnieźnie skazał 5 sprawców pobicia policjanta na 2 do 7 miesięcy więzienia;</u>
  152 + <u xml:id="u-13.23" who="#SJaroszewiczowa">2) sąd okręgowy w Bydgoszczy za przeszkadzanie przemocą w przeprowadzaniu wyborów do Sejmu w pow. wyrzyskim skazał 3 członków Stronnictwa Narodowego na kary do 1 1/2 roku więzienia;</u>
  153 + <u xml:id="u-13.24" who="#SJaroszewiczowa">3) w Opocznie sąd grodzki skazał 4 członków Stronnictwa Narodowego na kary do kilku miesięcy więzienia za napad na Żyda i pobicie go;</u>
  154 + <u xml:id="u-13.25" who="#SJaroszewiczowa">4) 12 lutego sąd w Katowicach w procesie przeciwko 19 członkom Stronnictwa Narodowego o dokonanie zamachów bombowych skazał 16 oskarżonych na karę od 1 roku do 4 i pół lat więzienia;</u>
  155 + <u xml:id="u-13.26" who="#SJaroszewiczowa">5) 20 lutego sąd okręgowy w Wadowicach skazał 13 członków Stronnictwa Narodowego na kary od 3 do 8 miesięcy za zbrodnie, przewidziane w art. 127, 131 k. k.</u>
  156 + <u xml:id="u-13.27" who="#SJaroszewiczowa">Czytając w prasie sprawozdania z rozpraw sądowych, widzi się, że bardzo duży procent wyroków ulega zawieszeniu. Jest to objaw niepożądany; udowodniona wina powinna pociągać za sobą w konsekwencji karę, w przeciwnym razie następuje rozzuchwalenie winowajców; pozatem bezkarne tolerowanie przestępstw demoralizuje organa władz bezpieczeństwa, które z narażeniem nieraz życia dążą do likwidowania przestępstwa.</u>
  157 + <u xml:id="u-13.28" who="#SJaroszewiczowa">Daleka jestem od podnoszenia alarmu, że te dotychczasowe wystąpienia endeckich bojówek w jakimkolwiek stopniu zagrażają istnieniu obecnego ustroju, że są groźne pod względem przygotowań techniczno - organizacyjnych. Nie o ilość jednak, ale o jakość tych wystąpień chodzi, chodzi o niezdrową atmosferę, jaka im towarzyszy. Nie przebierając w środkach, prowadzących do celu, działalność wywrotowa korzysta z nastrojów przygnębienia, wywołanych długotrwałym kryzysem, biedą w kraju i bezrobociem; bardzo wiele ośrodków zapalnych akcji wywrotowej powstaje w skupieniach skomunizowanej reemigracji z Francji; coraz to spotyka się w prasie wzmianki, że wśród aresztowanych za napady, bójki, rozbijanie straganów, są byli przestępcy kryminalni, kłusownicy, przemytnicy.</u>
  158 + <u xml:id="u-13.29" who="#SJaroszewiczowa">Najbardziej może perfidną jest działalność wśród młodego pokolenia. Dawniej prowadzona w ramach O. W. P., później w Sekcjach Młodych Stronnictwa Narodowego, wreszcie w Obozie Narodowo - Radykalnym, posługuje się metodami pracy, polegającemi na szerzeniu zamiłowania do konspiracji przeciwko władzom, przeciwko obowiązującym prawom, na szerzeniu niezdrowych nastrojów podniecenia, oszczerstw o najwybitniejszych działaczach i członkach Rządu! W ostatnich czasach został bardzo ożywiony kolportaż nielegalnych wydawnictw, broszur, ulotek, niecofających się przed żadnem kłamstwem, kalumniami i oszczerstwami.</u>
  159 + <u xml:id="u-13.30" who="#SJaroszewiczowa">Do stałych metod działalności Stronnictwa Narodowego należy wykorzystywanie dla swoich rozgrywek politycznych atrakcyjności haseł antysemickich i uczuć religijnych ludności polskiej.</u>
  160 + <u xml:id="u-13.31" who="#SJaroszewiczowa">Dążąc do pozyskania szerokich mas ludności wiejskiej, stosuje się obecnie na szeroką skalę system święcenia sztandarów, proporczyków, przyczem w celu zgromadzenia większego tłumu jednocześnie ściąga się ludność z kilku wsi okolicznych; po poświęceniu proporczyków w pewnym momencie pochody zamieniają się w manifestacje antyrządowe, a gdy policja interwenjuje podnosi się wtedy alarm, że oto nie uszanowano „res sacra”, że bezcześci się poświęcony proporczyk, widomy znak organizacji.</u>
  161 + <u xml:id="u-13.32" who="#SJaroszewiczowa">Przypominamy sobie z zeznań oskarżonych chłopów za udział w rozruchach na wsi, że zostali oni wprowadzeni w błąd przez swoich prowodyrów, którzy oświadczali, że w kraju jest ogólna rewolucja, że władzę w Warszawie objął już rząd „narodowy”, t. j. Stronnictwo Narodowe, że ci a ci członkowie stronnictwa mają zapewnione takie a takie stanowiska i posady, że policja jest już podporządkowana nowej władzy i w razie rozruchów nie użyje broni.</u>
  162 + <u xml:id="u-13.33" who="#SJaroszewiczowa">Nie potrzebuję chyba uzasadniać, jak bardzo niemoralnem jest posiłkowanie się metodą tych kłamstw.</u>
  163 + <u xml:id="u-13.34" who="#komentarz">(Głos: Łajdactwo.)</u>
  164 + <u xml:id="u-13.35" who="#SJaroszewiczowa">Tak samo na potępienie zasługuje rozpętywanie wśród ludności wiejskiej nienawiści do Żydów.</u>
  165 + <u xml:id="u-13.36" who="#SJaroszewiczowa">Pierwszym etapem rozplanowanej akcji antyżydowskiej jest kolportaż „Orędownika”, specjalnych ulotek, wysuwających hasła antysemityzmu; gdy grunt jest już przygotowany przez odpowiednią agitację, przeprowadza się następnie akcję rozbijania straganów i sklepów. W pewnym momencie następuje przerzucenie nienawiści z Żyda na policjanta, na przedstawicieli władzy, którzy przeciwdziałają tym ekscesom. Charakterystycznem jest, że jeśli dochodzi do użycia broni przez policję, inspiratorów zajść wtedy niema, na placu boju zostaje chłop ciemny, zaagitowany, wprowadzony w błąd. Większość ekscesów, jakie miały dotąd miejsce, rozpoczynała się od rzeczy napozór błahych, ale jakże często kończyła się tragicznie, bo śmiercią uczestników rozruchów — tych co pozostali na placu boju, śmiercią i poranieniem policjantów. W wypadkach, gdzie podobne ekscesy w zarodku nie były dość energicznie tłumione, pociągały one za sobą zwykle większe ofiary, a o to właśnie inicjatorom zajść chodzi, — o jaknajszersze zanarchizowanie społeczeństwa, o wytwarzanie nastroju zamieszania, o otrzaskanie ludności z rozlewem krwi, używaniem broni, o przygotowywanie, jednem słowem, nastrojów gotowości do czynnych wystąpień.</u>
  166 + <u xml:id="u-13.37" who="#SJaroszewiczowa">Zapytuję „cui bono” prowadzona jest ta występna działalność? Jaki cel ma mieć domniemany przewrót polityczny, czy nie chodzi tu tylko o dążenie do opanowania władzy dla samej władzy i tylko i nic pozatem?</u>
  167 + <u xml:id="u-13.38" who="#SJaroszewiczowa">W połowie lutego odbył się w Warszawie zjazd Rady Naczelnej Stronnictwa Narodowego, który wydał obszerny komunikat, dotyczący uchwał zjazdu. Oszczędzę sobie fatygi charakteryzowania uchwał zjazdowych i przytoczę opinję „Robotnika” o nich:</u>
  168 + <u xml:id="u-13.39" who="#SJaroszewiczowa">„Dnia 16 lutego obradowała Rada Naczelna Stronnictwa Narodowego. Wydała… coś w rodzaju manifestu do „Narodu”. Z uwagą wczytujemy się w „manifest”: wszak jest to orędzie partji, która zapowiada rychły koniec obecnego systemu („dobiega do momentu krytycznego”) — i stwierdza „pilną potrzebę przeciwstawienia mu innego systemu”, zarazem daje dyskretnie do poznania, że właśnie Stronnictwo Narodowe będzie tym spadkobiercą. Zainteresowany czytelnik napróżno szuka tego drugiego „systemu”! Niema go ani śladu. Pustka, dosłownie pustka. A w tej przerażającej pustce kołacze się się jedno jedyne słowo: Żyd — Żyd — Żyd!… I nic więcej? Czy to ma być orędzie partji, pragnącej objęcia rządów? Ten „inny system?” Ten ratunek Polski?” „Takie jest orędzie. Pustka. Jaki inny „system” chce stworzyć endecja — niewiadomo. Słychać tylko nagankę antysemicką, która 1) ma zastąpić program; 2) ma zamaskować obronę kapitalizmu; 3) ma dać odskocznię do agitacji po wsiach i po miastach”.</u>
  169 + <u xml:id="u-13.40" who="#SJaroszewiczowa">„Ale pozostaje jeszcze kulturalna strona programu. Właśnie „kultura” tego „katolickiego” stronnictwa polega na szerzeniu nienawiści”. Czy nie bezczelnością są słowa manifestu, że „Rada działa w poczuciu odpowiedzialności za przyszłość Polski”; czy conajmniej nie megalomanią jest identyfikowanie narodu z jedną partją polityczną, czy nie antypaństwowem jest przeciwstawienie narodu innym grupom etnicznym, znajdującym się w obrębie Państwa? Czy mają prawo przemawiać w imieniu Polski ci, co od pierwszych lat swego istnienia walczyli z każdym ruchem niepodległościowym, walki tej nie przerywali w żadnym momencie wypadków dziejowych, ci, co pragnęli w okresie zaborów „rozpłynąć się w szerszej ojczyźnie”, co zbezcześcili czyn legjonowy i imię największego w dziejach narodu Człowieka; ci sami, co przed kilkunastu laty mobilizowali młodzież do wystąpień przeciwko Głowie Państwa, później utrudniali przeprowadzenie naprawy ustroju i wszelkich reform, zmierzających do oparcia rządów na silnych podstawach i moralnych autorytetach, ci, co zbojkotowali wybory, co nie uznają Konstytucji, a obecnie uchylają się od udziału w legalnem życiu politycznem i patronują ekscesom bojówkarskim?</u>
  170 + <u xml:id="u-13.41" who="#SJaroszewiczowa">Tak jak w swoim czasie Związek Ludowo-Narodowy odżegnywał się od Obozu Wielkiej Polski, tak obecnie oficjalnie Stronnictwo Narodowe zastrzega się, że nie ma nic wspólnego z akcją terorystyczną Obozu Narodowo-Radykalnego. Ale wszak Minister Spraw Wewnętrznych stwierdził, a miał widocznie na to dowody, że coraz bardziej zaciera się różnica metod, stosowanych przez nielegalny Obóz Narodowo - Radykalny i metod, stosowanych przez Stronnictwo Narodowe.</u>
  171 + <u xml:id="u-13.42" who="#SJaroszewiczowa">Należy więc skonstantować fakt wytworzenia się anomalji stosunków: Stronnictwo Narodowe jest legalną organizacją, a metody działania ma zakonspirowane i prowadzi działalność wywrotową.</u>
  172 + <u xml:id="u-13.43" who="#SJaroszewiczowa">Zdaję sobie sprawę, że działalność Stronnictwa Narodowego — zresztą i innych partyj opozycyjnych — w obecnych warunkach natrafia na korzystne podłoże biedy, bezrobocia, ciemnoty, i że najlepszym środkiem likwidowania tej działalności jest konsekwentne wykonywanie planu odbudowy życia gospodarczego, wciągnięcie do procesów wytwarzania miljonów bezrobotnej młodzieży wiejskiej i miejskiej, usunięcie zjawiska analfabetyzmu, niedomagać w zakresie szkolnictwa powszechnego, w zakresie budownictwa robotniczego i t. d. Ale powyższe zadania to zadania na dłuższą falę. Tymczasem należy działać natychmiast, gdyż małe zło bezkarnie tolerowane, może łatwo przeistoczyć się w zło niepomiernie większe. Rząd zapowiedział jaknajbardziej energiczne kroki w celu zlikwidowania szkodliwej akcji wywrotowej. Pragnę zwrócić uwagę, że w walce z działalnością wywrotową należy przedewszystkiem stosować środki zapobiegawcze, profilaktykę swego rodzaju, a więc nie dopuszczać do tworzenia się w kraju ośrodków zapalnych, a jeśli są, to w zarodku je niszczyć zanim przeobrażą się w szeroko rozlane objawy chuligaństwa, oporów władzy, nie dopuszczać do pochodów, uroczystości, które, jak to smutne doświadczenie wykazało, pod pokrywką ruchu narodowego mają na celu propagandę, zaprawę sił.</u>
  173 + <u xml:id="u-13.44" who="#SJaroszewiczowa">Pozatem, dla uniknięcia gorszych następstw, należy nietylko zwalczać same objawy ekscesów, ale doszukiwać się sztabów kierowniczych roboty wywrotowej i przedewszystkiem te sztaby demobilizować.</u>
  174 + <u xml:id="u-13.45" who="#SJaroszewiczowa">Całego ciężaru walki z objawami anarchji nie należy jednak przerzucać tylko na Rząd. Niech mi wolno będzie użyć tej trybuny dla zwrócenia się z apelem do całego społeczeństwa, by okazało i w tym wypadku swoją najlepszą wolę współdziałania z organami władzy państwowej. Społeczeństwo winno akcji destrukcyjnej przeciwstawić pracę konstruktywną, partji politycznej, siejącej tylko demoralizację, przeciwstawić organizacje, mające konkretne zadania do spełnienia, czy to w zakresie potrzeb pewnych grup społecznych, czy w zakresie ogólniejszych zadań, mających na celu tworzenie jakiegoś dorobku zbiorowego. Obywatele Państwa muszą pozatem znaleźć w sobie odporność, nie poddawać się nastrojom, samym nie szerzyć paniki i nie być przez to nieświadomymi wspólnikami szkodliwej działalności (kolportowanie z rąk do rąk ulotek nielegalnych, powtarzanie plotek i oszczerstw). Społeczeństwo musi się bardziej skonsolidować, skupić w codziennym, twórczym wysiłku wypracowania wielkości Państwa.</u>
  175 + <u xml:id="u-13.46" who="#SJaroszewiczowa">Polska silna będzie przedewszystkiem własną prężnością, własną wewnętrzną spoistością.</u>
  176 + <u xml:id="u-13.47" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  177 + </div>
  178 + <div xml:id="div-14">
  179 + <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Galica.</u>
  180 + <u xml:id="u-14.1" who="#Marszałek">S. Galica; Wysoka Izbo! Moi znakomici przedmówcy poruszyli wielkie sprawy, dotyczące naszego Państwa. Wybaczy mi Wysoka Izba, że ja poruszę rzeczy mniej wielkie, jednakże ze względów na administrację naszego Państwa i na życie wsi dość żywotne.</u>
  181 + <u xml:id="u-14.2" who="#Marszałek">W swojem wyczerpującem expose nasz p. Premjer zapowiedział wiele ważnych spraw, których zapowiedź przyjęliśmy z wielką ulgą, między innemi sprawę reorganizacji administracji. Ja będę mówił o takich sprawach tylko, które nie były tutaj poruszane, czy to będą sprawy wsi, czy inne, tak że Wysokiej Iżby długo nudzić nie będę.</u>
  182 + <u xml:id="u-14.3" who="#Marszałek">Reorganizacja naszej administracji jest bardzo potrzebna i konieczna. Wogóle, o ile wojsko robiliśmy pod okiem naszego Wielkiego Marszałka w ogniu i w gradzie kul, i to nam się nadzwyczajnie udało tak, że nam mogą zazdrościć sąsiedzi niemal pod każdym względem, o tyle co się tyczy naszej administracji, to jak to stwierdził okólnik p. Ministra Spraw Wewnętrznych niesłychanie ważny i w sedno sprawy idący, mamy wiele do odrobienia. Obawiam się jednak, że właśnie ten okólnik p. Mininistra Spraw Wewnętrznych narazie, zanim tej całej reorganizacji nie zrobi się, zostanie tylko pobożnem życzeniem, gdyż wiele już takich okólników wyszło, a ilekroć obywatel przychodzi do urzędu i powołuje się na okólnik p. Ministra, to biedny, kochany nasz urzędnik wzrusza ramionami: No dobrze, proszę pana, ale przecież nie jest usunięty tamten paragraf, tamten przepis, tamto rozporządzenie. I, proszę Panów, trzeba wiedzieć, że temu nie są winni urzędnicy. Urzędnicy to są przeważnie byli wojskowi, oficerowie, niezwykle obowiązkowi, wielce patrjotyczni, pierwsi obywatele, mimo bowiem obniżania stale ich poborów, mimo ściągania im dodatków, krzywdzących zaszeregowań, wykupują wszystkie pożyczki państwowe i pracują nadzwyczaj usilnie z pełnem poczuciem obowiązku i w urzędzie i społecznie; nietylko oni sami, ale i ich żony i ich rodziny. Pracują jednak przygnębieni, jakby w jarzmie dziwnem, gdzie nie mogą pracować, jakby chcieli, bo są przeszkody, które w tym systemie wyrobiły u nich jakiś lęk, niebywały lęk. Nieraz spotykam wśród urzędników moich oficerów, którzy nie bali się ognia, a tu boją się wziąć na siebie odpowiedzialność i kiedy przyjdzie im coś zadecydować, to wynajdują różne przeszkody, potrzeby dodatkowych załączników, zapytań różnych władz i urzędów — może wojsko, może policja, może inna instytucja przeszkodzi, by tylko osobiście nie decydować. Pamiętam, że we wszystkich urzędach austrjackich — sam byłem tam urzędnikiem — był sposób zwany „Schimlem”, a w rosyjskiej służbie, zdaje mi się, „wołokita”, jakieś przesłanie na Berdyczów. Jak rosyjski urzędnik przesłał coś do Władywostoku lub do jakiejś dziury na Syberji, to miał spokój na cały rok i nie potrzebował decydować. Otóż zdecydować jest niesłychanie ciężko, a kiedy wreszcie po wszelkich przesuwaniach biedny urzędnik — mówię przeważnie o niższych, bardzo sumiennych, lojalnych, grzecznych ludziach — musi zdobyć się na decyzję, to akurat zdecyduje odmownie, dlatego że możeby go posądzono o sprzyjanie stronie. Wyrąb lasu, dostawa drzewa, progów, jakiekolwiek dostawy, niech Pan Bóg broni, by się który ważył rozstrzygnąć odrazu sprawę wyrębu lasu, dostawę drzewa, progów, czy jakiejkolwiek innej dostawy. Żeby Panowie widzieli młodych techników przy jakiejkolwiek budowie państwowej, jak np. przy budowie drogi Kraków — Zakopane, jak taki młody inżynier wszystko burzy przedsiębiorcy, że ten nie może końca z końcem związać i wyjść na swoje. Chce on przecież, taki młody człowiek, wykazać swojej władzy, że jest bezinteresownym. Z tego wszystkiego wychodzą tylko rekursy, któremi biura centralne są zawalone. Nasz Trybunał Najwyższy Administracyjny naprawdę składa się z samych znakomitości prawniczych, ale jak tam wpadnie akt, to do dwóch lat nie wyjdzie stamtąd na świat, bo tak jest ten trybunał zawalony sprawami, mimo zastrzeżenia, że tylko prawnik może tam pisać, a nie pokątny pisarz wiejski.</u>
  183 + <u xml:id="u-14.4" who="#Marszałek">Otóż wszędzie, gdziekolwiek się zetkniemy czy to z przemysłowcami, czy z rolnikami, wszyscy o jedno proszą, o zdecentralizowanie urzędów. Tak uchwalono w Łodzi i w innych miejscowościach.</u>
  184 + <u xml:id="u-14.5" who="#Marszałek">Ale jeszcze jedno, coś się musi zrobić, żeby ten system ustał, żeby urzędnik nie bał się, że go wykończą. Ten wyraz „wykończą jest straszny, może on kiedyś wiele dobrego zrobił, ale teraz winien być już wymazany z naszej mowy. Obawiam się jednak, żeby przy reorganizacji administracji zamiast usuwać niepotrzebne paragrafy czy przepisy, które przeszkadzają w należy tem i szybkiem funkcjonowaniu urzędów, nie zanadto usuwano ludzi, żeby znów nie powiększono liczby tych najbardziej nieszczęśliwych, wykluczonych poza nawias pracy, harowników służby publicznej, to jest emerytów. Izba poselska, jak również Izba senatorska zostały zarzucone ostatniemi czasy setkami listów i ulotek od emerytów i ich rodzin. Wprawdzie nasz budżet jest mały i mizerny w porównaniu z budżetami innych państw, czy jednak tych 10 miljonów — bo o to chodzi — nie dałoby się gdzieś wycisnąć, ażeby nie doprowadzać do ostateczności biedaków, którzy się zdarli w służbie publicznej. Nie chcę być sentymentalnym, wybaczą Panowie, ale najstraszniejsze jest przekleństwo umierającego człowieka i najbardziej bolą łzy wdowie i sieroce.</u>
  185 + <u xml:id="u-14.6" who="#Marszałek">Expose p. Premjera zawierało również zapowiedź, z której cieszymy się na wsi — to jest zapowiedź parcelacji. Tylko znów pozwolę sobie zwrócić uwagę na to, ażeby jej nie robiono w sposób kumoterski, jak dawniej to robiły rządy ludowe, ale ażeby parcelacja miała na oku dobro Państwa, a więc żeby wszystkich ludzi, gospodarujących na piaskach koło lasów państwowych, lub mających w nich enklawy, gdzie ziemia jest nieurodzajna, przedewszystkiem przenieść na glebę możliwą do uprawy a słabe ich role przejąć pod lasy. Na lepszych ziemiach pracować będą z wielką korzyścią dla siebie i Państwa, a lasy państwowe rozszerzą się. Pozatem należy zabrać wszystkie nieużytki, których jest około 4 miljony ha, i drogą ustawy zmusić, żeby Państwo lub sejmiki przejęły na siebie zalesienie tych przestrzeni. Potem dopiero należy karłowate gospodarstwa obdzielić ziemią, której Państwo wprawdzie wiele już nie ma, ale ma jeszcze możność wziąć ją od tych, którzy nie chcą płacić podatków. Nietylko trzeba brać lasy, ale i ziemię i dać ją w ręce takich, którzy potrafią tę ziemię należycie uprawiać.</u>
  186 + <u xml:id="u-14.7" who="#Marszałek">Poruszam znowu taki drobiazg wiejski, trapiący mieszkańców wsi — włóczęgostwo. Jest pięć gatunków włóczęgostwa w Polsce. Do pierwszego rodzaju należą biedacy, którzy istotnie potrzebują wsparcia. Są to kaleki, biedacy miejscowi, wsiowi, których zasięg włóczenia się nie jest wielki, bo oni się obracają we wsi własnej, co najwyżej gromadzie. Tych chłopi chcą utrzymać i wyżywić, czy to zapomocą składek, czy też w inny sposób. To jest zupełnie naturalne i to powinna każda wieś zrobić. Rząd powinien nakazać to specjalnem rozporządzeniem. Druga kategorja włóczęgów to są cyganie. Ci perjodycznie zjeżdżają do danej okolicy prawie co rok i buszują w niej w najrozmaitszy sposób. Trzeci gatunek włóczęgów wyrzuca bezrobocie, są to ludzie młodzi, zdrowi, którzy idą na wieś, chodzą od wsi do wsi po prośbie jako bezrobotni. Ale najbardziej zagrażającym nam objawem, dotyczącym kultury chłopskiej, to jest tak zwane włóczęgostwo małorolnych. Chłop, mający 1, 2, nawet do 5 morgów, zostawia żonę na gospodarstwie z dziećmi, a sam idzie na robotę na kresy. Mija swoją wieś, gdzie go znają, a dalej idzie po prośbie na kresy do Janowej Doliny. Jeżeli tam jest robota, to przyjmuje, jeżeli nie, idzie zpowrotem okrężną drogą i wraca na żniwa do domu z zarobkiem i to dość poważnym. Ci zaś z kresów wędrują pod Warszawę w ten sam sposób i to się nazywa iść na robotę. Następnie piąty gatunek, to domokrążcy, najrozmaitsi kuglarze, którzy chłopów wprowadzają poprostu w obłęd. To całe włóczęgostwo w Polsce szerzy specjalną kulturę na wisi, o której tak pięknie mówił p. Minister Poniatowski. Szerzy ono defetyzm, gdyż taki włóczęga zawsze mówi: służyłem w wojsku, a teraz muszę żebrać; inni szerzą antysemityzm, mówiąc, że wszystkiemu winni Żydzi, że tam ich już wyrżnęli, a tam mają ich rznąć. Szerzy się bolszewizm, bo idą poszepty: „Świat cały do nas należy, wy chłopi nie wiecie i t. d.”. Następnie prowadzi się wywiad złodziejski, bandycki. Niewiadomo skąd naraz przychodzi jakaś zakonnica do wsi, uczy dzieci, a niedługo za nią przyjeżdżają bandyci w nocy i zarzynają bogatszego gospodarza. Dwory o tem nie wiele wiedzą, bo są odcięte murem od wsi i tam są psy za płotem, tam jest pan, który może wylegitymować, co więcej, może dać robotę. To jest niebezpieczne, bo cóż to jest złoty i jedzenie, kiedy żebraniem można zarobić więcej? Dlatego dwory są przeważnie omijane, chyba że robi się bandycki wywiad, czy pan dużo ma pieniędzy, lub czy we dworze są same kobiety i t. d. Gdy dwa lata temu spalił się stóg zboża we wsi Bujny w pow. piotrkowskim, to znaleziono w nim zwęglone ciała siedmiu włóczęgów. A ilu uciekło przed pożarem — niewiadomo.</u>
  187 + <u xml:id="u-14.8" who="#Marszałek">To jest jedna z tych plag wsi, która sprawia niesłychanie przykre wrażenie. W zeszłym roku wspominałem o tem na Komisji Budżetowej. Rezultatem tego było jakieś małe zarządzenie w miastach, ale to nie położyło kresu tej pladze. A przecież musimy położyć kres włóczęgostwu, jeżeli chcemy mówić o kulturze wsi.</u>
  188 + <u xml:id="u-14.9" who="#Marszałek">Dalsza sprawa dotyczy specjalnie p. Ministra Rolnictwa, który nam dziś proponuje bardzo słusznie jako ratunek wsi hodowlę zwierząt. Otóż, proszę Panów, my na wsi nie możemy dostać soli bydlęcej, ale nie dlatego, jak to niektórzy z Panów mówią, że jest ona za droga, właśnie przeciwnie, dlatego, że sól bydlęca jest za tania i żadnemu kupcowi nie opłaca się jej trzymać. Nie chcę, abyście ją podrażali, ale trzeba znaleźć jakiś sposób, aby ta sól mogła do wsi dojść. Ja jeździłem z moim służącym po pięciu miastach — Przedbórz, Sulejów, Gorzkowice, Piotrków i po wielu tygodniach dopiero mnie, który siedzę pomiędzy chłopami i mam parę sztuk bydła, udało się wydobyć trochę soli bydlęcej. Wszyscy piszą i mówią że trzeba dawać zwierzętom sól, a soli tej nie można dostać. Otóż, proszę Panów, rozmawiałem z p. Ministrem Jastrzębskim zeszłego roku, dlaczego, gdy się chce kupić soli krupowej musi się iść do wójta i wykazać, że ma się dwie, czy trzy krowy i tyle młodzieży, musi się dzień cały stracić, bo iść trzeba do gminy zbiorowej. Wówczas p. Minister powiedział mi, że tę sól kupują, tłuką, a następnie sprzedają ją drożej. Boją się że i chłop będzie tłuc tę sól. Sól zaś mielona jest zabarwiona czerwono, aby chłop jej nie używał dla siebie. Co się z tego dzieje? To, że ani chłop, ani jego bydło nie liźnie soli i w całej Polsce przez to bydło karłowacieje. Nie dlatego na wsi niema soli, by jej był brak, tylko dlatego, że nie umieją jej doprowadzić do konsumenta. Dlaczego niema składów soli urządzonych jak trafiki? W składzie takim musiałyby być różne gatunki soli i kupiec, chcąc nabyć sól szlachetną, musiałby kupić i sól bydlęcą P. Minister wydał rozporządzenie, że każdemu obywatelowi wolno solą bydlęcą handlować, ale jeżeli się ten handel nie opłaci kupcowi, to jak nią ma chłop handlować. Tu chodzi może nie o taniość soli, ale o dostarczenie jej chłopu. Niech się monopol solny nie obawia. Jest przeszło 7 miljonów nierogacizny i przeszło 20 miljonów bydła. Gdyby chłop i jego bydło jadało tę sól, monopol solny nicby nie stracił. Niech się monopol solny nie obawia, że sól ta jest niezdrowa. Ja się przyznam, że jestem z gór, tam się wiesza dla owiec sól na łańcuchu, myśmy tę sól jadali i ja się na tej soli bydlęcej chowałem — mam już poważny wiek i są tu o wiele młodsi koledzy, ale lepszych rumieńców odemnie nie mają. Radziłbym ks. Radziwiłłowi i wielu z Panów czasami tej soli liznąć.</u>
  189 + <u xml:id="u-14.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  190 + <u xml:id="u-14.11" who="#Marszałek">Jeszcze o jednej sprawie tu wspomnę, mianowicie o opłatach przy uboju nierogacizny. Nierogacizna, której przed kryzysem było około 5 miljonów sztuk w Polsce, dzisiaj nadspodziewanie, mimo, że się to nie opłaca, wzrosła do przeszło 7 miljonów sztuk. Świnia jest bowiem jedyną skarbonką, do której biedny człowiek na wsi składa grosz dla p. Ministra Skarbu. To jest naprawdę chłopska skarbonka. Żeby sam nie miał co jeść i dzieci jego, to tej skarbonce dać musi, bo głodna kwiczy i piszczy, a z nią dzieje się następująca sprawa: W Sulejowie i we wszystkich dziurach prowincjonalnych bierze się w rzeźniach opłaty nie od kilograma, ale od sztuki, i wiejscy kupcy biorą tylko sztuki wielkie, bo za małą czy za wielką musi zapłacić jednakowo — np. w Sulejowie 18 zł. Przeto małe sztuki, ważące mniej niż 150 kg idą na marne, bo chłop, nie mając z czego zapłacić podatku, sprzedaje je nawet za 1/3 ceny miejscowemu sklepikarzowi, który robi z nich takie same drogie wędliny i przemyca nawet do Warszawy, gdzie Panowie je jecie jako specjalność wiejską. W roku zeszłym coś w tej sprawie w Warszawie zrobiono, ale niektóre miasta zrozumiały to źle i zaprowadziły wagi na targowiskach, z czego chłopi się śmieją, bo chłop czy rzeźnik na oko potrafi ocenić wagę. Nie chodzi tu o to, by chłopi mogli ważyć sztuki, tylko o to, żeby wszystkie opłaty w rzeźniach były pobierane od wagi, wtedy kupcy kupowaliby i mniejsze sztuki za odpowiednią cenę.</u>
  191 + <u xml:id="u-14.12" who="#Marszałek">Nie chcę poruszać kwestji giełdy mięsnej w Warszawie, to jest sprawa może większych rolników odemnie i panów tu na miejscu, ale to jest okropne, co do mnie dochodzi.</u>
  192 + <u xml:id="u-14.13" who="#Marszałek">Proszę Panów, leży mi wiele innych spraw wiejskich na sercu, ale nie będę już niemi zanudzał Wysokiej Izby. Jako jednak reprezentant województwa łódzkiego proszę p. Ministra Skarbu, by nie krzywdził zbytnio mego okręgu, a zwłaszcza miasta Łodzi, wielkiego przemysłowego ośrodka, w stosunku do stolicy, żeby p. wojewodzie łódzkiemu dawał nieco więcej funduszów, bo mamy olbrzymie bezrobocie. Proszę też p. Ministra Kolei, ażeby pamiętał o przeprowadzeniu linji kolejowej ze Zgierza do Pabjanic przez Konstantynów i o przebudowaniu strasznej stacji w Koluszkach. To da robotę wielu bezrobotnym.</u>
  193 + <u xml:id="u-14.14" who="#Marszałek">Jest jeszcze bolączka w województwie łódzkiem, a to wysokie zadłużenie tak zwanych spółek wodnych, które dochodzi do 750 zł od 1 ha ziemi, a hektar ziemi może kosztować około 400 zł. Tę sprawę trzeba jakoś uregulować.</u>
  194 + <u xml:id="u-14.15" who="#Marszałek">Nie zszedłbym z tej trybuny, gdybym nie zrobił pewnego sprostowania, względnie nie przeciwstawił się pewnej sprawie w interesie całej inteligencji pochodzącej z ludu. Przy omawianiu preliminarza Ministerstwa Oświaty, na Komisji Budżetowej generalny sprawozdawca, b. premjer i prof. uniw. dr. Leon Kozłowski między innemi bardzo ważnemi sprawami, na które piszę się stuprocentowo, pozwolił sobie na powiedzenie, dotyczące inteligencji pochodzącej ze wsi i szkoły ludowej, które w wydaniu Gazety Polskiej brzmi: „Nie uważam, ażeby szkoła powszechna miała za zadanie pchanie uczniów do gimnazjum. W ten sposób wytwarza się tylko półinteligentów, ten element bardzo niebezpieczny dla społeczeństwa i Państwa”.</u>
  195 + <u xml:id="u-14.16" who="#Marszałek">Panowie wybaczycie, jestem takim jednym, który bezpośrednio wyszedł z ludu i tego, co mówię, słuchają wszyscy inteligenci z ludu pochodzący, powiedziane tam było nawet drastycznej o malkontentach życiowych, tak że czcigodny nasz kolega E. Bobrowski sprzeciwił się temu traktowaniu sprawy i bezwzględnie je potępił, za co mu bardzo dziękuję. Moi Panowie, w sejmach galicyjskich przed pół wiekiem reprezentanci szlachty galicyjskiej stale podnosili tę rzecz, ażeby ludowi nie dawać oświaty, ale lud się temu oparł. I z tego skrawka ziemi, gdzie mieliśmy konstytucję, wyrósł największy poczet młodzieży, wychodzącej z ludu, który w odrodzonej Polsce na wszystkich stanowiskach pracuje z największem uznaniem społeczeństwa.</u>
  196 + <u xml:id="u-14.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  197 + <u xml:id="u-14.18" who="#Marszałek">Przecież p. prof. Kozłowskiemu muszę przypomnieć, że obok niego na katedrze lwowskiej mamy znakomitego uczonego dr. Franciszka Bujaka, chłopa; na Politechnice we Lwowie profesorem jest przecież dr. Bartel, który jest znakomitością jako inżynier, a kilkakrotnie dzierżył premjerostwo w odrodzonej Polsce. Na uniwersytecie w Warszawie jest prof. dr. Kot i inni — z braku czasu nie wymieniam tu wszystkich uczonych ani wyższych urzędników, którzy wyszli z ludu galicyjskiego, ale przecież Panowie znacie doskonale p. ministra Byrkę, przecież znacie doskonale p. wiceministra dr. Ducha, przecież nasza chłopska młodzież galicyjska mitry książąt kościoła dźwiga, bo któż to jest arcybiskup Bil czewski? Chłop z Wilamowic. Któż był ś. p. biskup Nowak w Przemyślu, który prowadził największą diecezję, a obecnie po nim objął ją biskup Franciszek Barda, podhalanin? A tarnowski biskup Wałęga. Przecież z tej galicyjskiej młodzieży chłopskiej wyrósł największy zastęp dzielnych oficerów. Niewielu wprawdzie generałów, ale ja nie jestem także osamotniony, bo jest generał dr. Zając i inni. Na miły Bóg, komuż odchodzący od nas Marszałek, patrzący w daleką przyszłość, zlecił oddać buławę nad armją polską? Przecież nie magnatowi, nie dworakowi, ani nawet nie mieszczaninowi, bo cóż to są te Brzeżany? Większa wieś. Samo nazwisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych gen. Edwarda Rydza Śmigłego wskazuje, że jest to dziecko ludu. I w tem właśnie leży moralna wielkość i siła tej nominacji, że to dziecko ludu.</u>
  198 + <u xml:id="u-14.19" who="#Marszałek">Panta rei — mówili Grecy, a poeta chłopski z ludu podhalańskiego Władysław Orkan powiedział tak: „Od mórz do mórz — po znane lądy — nieznany idzie duch. Tajemne łączy prądy w niepowstrzymany ruch. I jak obiegu słońca nie wstrzyma żaden Bóg, tak jemu żadna moc szatana nie zatamuje dróg”. To nie komunista ani socjalista, to syn królewskiego podhalańskiego ludu, który tak określił ewolucję świata. Proszę Panów, ja tu mówię w imieniu inteligencji chłopskiej. Lud nie chce żadnej zawieruchy, żadnego warcholstwa, on czeka spokojnie na swoje dziedzictwo, ale musi posyłać swoich synów do gimnazjów i najwyższych uczelni, bo wie co ich czeka. Przeto wara mącicielom, wara wszystkim, którzy przez warcholstwa i najrozmaitsze mącenia chcą na barkach ludu wywindykować swoje kombinacje, swe widzimisię, a z drugiej strony, choć przypuszczam, że powiedzenie to mego zresztą kolegi legjonowego było przypadkowe, to proszę: nie drażnić ludu — jedni i drudzy, nie drażnić.</u>
  199 + <u xml:id="u-14.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  200 + <u xml:id="u-14.21" who="#Marszałek">Głos ma s. Bobrowski.</u>
  201 + </div>
  202 + <div xml:id="div-15">
  203 + <u xml:id="u-15.0" who="#SBobrowski">Wysoka Izbo! Ciała ustawodawcze uchwalają budżet na rok 1936/37 poraz pierwszy zgodnie z nową Konstytucją, przedłożony przez pierwszy Rząd, w którym niema Marszałka Piłsudskiego, uchwalają w czasie zarówno gospodarczo, jak politycznie niezwykle ciężkim. Jasną jest rzeczą, że zarówno w Sejmie, jak i w Senacie w Komisji Budżetowej poddano ten preliminarz szczegółowemu badaniu w poczuciu odpowiedzialności, ciążącej na każdym członku ciał ustawodawczych.</u>
  204 + <u xml:id="u-15.1" who="#SBobrowski">Drukowane sprawozdanie generalnego referenta podkreśla znaczny wysiłek oszczędnościowy w porównaniu z budżetem zeszłorocznym, stwierdza całkowite i faktyczne zrównoważenie budżetu administracyjnego; ponadto stwierdza, że daniny preliminowane są ostrożnie. Te niezmiernie cenne uwagi, stwierdzające wysiłki Rządu i ciał ustawodawczych, zmierzające do usunięcia chronicznego, od 1930/31 roku ciążącego na Państwie deficytu budżetowego, rzucił sprawozdawca generalny na dość ciemne tło, utkane z ujemnych spostrzeżeń o pracach państwowych w ubiegłych latach, o „grzechach przeszłości”, przed któremi niewątpliwie pragnie uchronić zarówno nas, jak Rząd.</u>
  205 + <u xml:id="u-15.2" who="#SBobrowski">Należy mieć uznanie dla sprawozdawcy, gdy z dużą szczerością i sporą czasami dozą samokrytycyzmu mówił o gospodarce w lasach państwowych w ubiegłych latach, o imprezach wątpliwych w swojej celowości, o przedsiębiorstwach, „które poprzez udzielane kredyty stały się własnością Państwa”, o dotychczasowym sposobie lokowania kapitałów instytucyj ubezpieczeń społecznych, o przeroście funkcyj i rozwielmożnionym biurokratyzmie w ubezpieczalniach społecznych, pozbawionych od ośmiu lat samorządu, gdy uznał „drenowanie rynku pieniężnego na rzecz budżetu za prawdziwie szkodliwy i wyniszczający życie gospodarcze etatyzm”, gdy w końcu uważa za wątpliwe „przeznaczanie rokrocznie bardzo poważnych kwot na automatyczne awanse nauczycielskie”, na które w przedłożonym budżecie przewiduje się 4,5 miljona, podczas gdy przy uchwalaniu budżetu zeszłorocznego, za czasów premjerostwa p. Kozłowskiego, został budżet oświaty podniesiony o 18 miljonów zł na ten cel, Te wnikliwe uwagi sprawozdawcy, jak niemniej żądania „legislatywnego regulowania stosunków przedsiębiorstw państwowych do budżetu” są niewątpliwie rezultatem doświadczenia nabytego przez p. referenta w czasie kilkuletniego uczestniczenia w rządzie, i dlatego sam sprawozdawca obecnie „na zimne dmucha”.</u>
  206 + <u xml:id="u-15.3" who="#SBobrowski">Gdy czytamy sprawozdanie, przypominamy sobie, że niektóre z tych uwag słyszeliśmy już w dawniejszych latach częściowo w przemówieniach opozycji; nie znaczy to wcale, że uwagi sprawozdawcy są niesłuszne.</u>
  207 + <u xml:id="u-15.4" who="#SBobrowski">Nie mam zamiaru cytowania przykładów, muszę jedynie w sprawie „drenowania rynku pieniężnego” przypomnieć przemówienie Prezesa Rady Ministrów, wygłoszone w Senacie w dniu 27 lutego 1935 r., celem skonfrontowania ówczesnych tez z obecnemi — tez premjera Kozłowskiego z r. 1935 z tezami sprawozdawcy sen. Kozłowskiego z 1936 r.</u>
  208 + <u xml:id="u-15.5" who="#SBobrowski">P. premjer Kozłowski mówił w Senacie w dniu 27 lutego 1935 r.: „Rok rocznie z zaoszczędzonej części dochodu społecznego przyrastają środki kapitałowe, których wzrost równoznaczny jest ze stałem zwiększaniem się naszych własnych możliwości finansowych. Jest oczywiście dużą przesadą, że te przyrastające środki kapitałowe zdrenowuje Państwo na cele budżetowe. Państwo korzysta z tych środków — mówił p. premjer Kozłowski — podobnie, jak korzystać z nich może każdy solidny pożyczkobiorca. Stąd też papiery państwowe, np. bony skarbowe, znajdują dziś łatwy zbyt”.</u>
  209 + <u xml:id="u-15.6" who="#SBobrowski">A dalej mówi: „Uważam, że Państwo może i powinno podjąć szerszą niż dotychczas inicjatywę inwestycyjną. Dlatego Rząd postanowił wypuścić pożyczkę inwestycyjną. Pożyczka ta pójdzie jedynie na cele inwestycyjne”. Ostatnie zdanie Wysoki Senat przyjął gorącemi oklaskami.</u>
  210 + <u xml:id="u-15.7" who="#SBobrowski">Dalej mówił p. premjer: „Pożyczka inwestytucyjna i związane z nią prace to nie sztuczne nakręcanie konjunktury”.</u>
  211 + <u xml:id="u-15.8" who="#SBobrowski">Przypominając te słowa, pozwolę sobie stwierdzić, że osobiście podzielam pogląd nie sprawozdawcy, lecz premjera Kozłowskiego. Państwo ma prawo korzystania z rynku pieniężnego conajmniej tak, jak każdy solidny pożyczkobiorca i Państwo może i powinno podjąć szerszą niż dotychczas inicjatywę inwestycyjną.</u>
  212 + <u xml:id="u-15.9" who="#SBobrowski">Generalny sprawozdawca wyraził dość krytyczny pogląd na gospodarkę w przedsiębiorstwach państwowych. Nie mam podstawy mniemać, że p. sprawozdawca jest niesprawiedliwy w ocenie tej gospodarki. Przeciwnie.</u>
  213 + <u xml:id="u-15.10" who="#SBobrowski">Wszak już przed 3 laty, w dniu 22 lutego 1933 r. przewodniczący Komisji Skarbowo-Budżetowej s. Popławski mówił, zagajając ogólną dyskusję w Senacie:</u>
  214 + <u xml:id="u-15.11" who="#SBobrowski">„Olbrzymie kapitały w przedsiębiorstwach tych (państwowych) umieszczone odrzucają zbyt nikłe odsetki i strona dochodowa mogłaby tu ulec polepszeniu. Jest to zagadnienie skomplikowane, wymagające ciągłej pieczy i studjów specjalnych, jednak chciałbym zwrócić raz jeszcze uwagę Wysokiej Izbie na jego doniosłość”.</u>
  215 + <u xml:id="u-15.12" who="#SBobrowski">Przed trzema laty nie pierwszy raz zwrócono na to zagadnienie uwagę Rządu, niestety nie dość skutecznie i obecnie znów sprawozdawca zaleca — zgodnie z opinją komisji i oby skutecznie — „usprawnienie i oszczędniejszą gospodarkę” w przedsiębiorstwach państwowych.</u>
  216 + <u xml:id="u-15.13" who="#SBobrowski">Osobiste uwagi p. sprawozdawcy generalnego o ubezpieczeniach społecznych nie pokrywają się ze stanowiskiem komisji, która przyjęła bez żadnego sprzeciwu referat o budżecie Ministerstwa Opieki Społecznej i włączone do referatu uwagi o ubezpieczeniach społecznych.</u>
  217 + <u xml:id="u-15.14" who="#SBobrowski">Krytyka obecnego stanu instytucyj ubezpieczeń społecznych, pozbawionych od 8 lat samorządu, jest właściwie krytyką poprzednich rządów, w których p. sprawozdawca nie był pozbawiony głosu, zaś twierdzenie iż ubezpieczenia te „utrzymują jedynie sztab 20.000 urzędników” znajdzie zapewne należyte oświetlenie przy omawianiu budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej.</u>
  218 + <u xml:id="u-15.15" who="#SBobrowski">W końcu muszę stwierdzić, że zarówno wstęp referatu, wypełniony interpretacją konstytucyjnych praw i obowiązków ciał ustawodawczych i Rządu, jak również liczne uwagi o rzekomym deficycie budżetowym, są całkowicie osobistą własnością generalnego sprawozdawcy budżetowego i nie uzyskały aprobaty senackiej Komisji Budżetowej, gdyż zgłoszony na komisji wniosek o nieprzyjęcie do wiadomości referatu nie został poddany pod głosowanie i komisja nie miała możności podjęcia uchwały aprobującej czy odrzucającej tezy i uwagi autora referatu. Przebieg dyskusji pozwolił raczej przewidywać, że te tezy i uwagi nie będą przez komisję przyjęte.</u>
  219 + <u xml:id="u-15.16" who="#SBobrowski">P. generalny referent zatroszczył się wielce o rynek pieniężny, przyczem nie omieszkał się powołać na autorytet starego, mądrego Marxa. Każdego drenowania rynku pieniężnego przez Państwo lęka się referent i żąda zaniechania tego drenowania nawet na cele inwestycyj państwowych w nadziei, że inicjatywa prywatna będzie czerpała pieniądze z rynku na inwestycje rentowne. Czy ta właśnie nadzieja jest słuszna — okaże przyszłość.</u>
  220 + <u xml:id="u-15.17" who="#SBobrowski">Natomiast ani słowem nie wspomniał referent generalny o rynku pracy, o miljonach rąk poszukujących pracy, o konieczności zapewnienia najskromniejszego bodaj zarobku bezrobotnym, wśród których mnożą się samobójstwa, wypadki śmierci głodowej i szerzy się demoralizacja.</u>
  221 + <u xml:id="u-15.18" who="#SBobrowski">A przecież budżetowa debata nie może pominąć milczeniem tego cenniejszego od złota czynnika, jakim jest praca, jakim jest duchowy i fizyczny wysiłek tych, co podstawą i siłą są narodu, tych, co „żywią i bronią”. Jeśli w tym wypadku nie chciał p. generalny sprawozdawca powołać się na starego, mądrego Marxa, powinien był pamiętać o zdaniu Józefa Piłsudskiego: „Jest żywioł nie boski lecz ludzki i może dlatego człowiek tak mało go szanuje. Żywiołem tym jest praca, praca ludzkich mózgów” praca ludzkich serc i praca ludzkich mięśni”.</u>
  222 + <u xml:id="u-15.19" who="#SBobrowski">O losie świata pracy, o jego niedoli i wartości tem więcej myśleć musimy, że świat cały znajduje się na drodze do jakiegoś nowego ustroju. Ustrój kapitalistyczny nie zdał egzaminu. Chroniczny kryzys, bezrobocie i głód miljonów ludzi przy równoczesnym nadmiarze produktów zmusza nas do wkroczenia na drogę śmiałych i głębokich reform społecznych zarówno w rolnictwie jak i w przemyśle. Nie będzie można osiągnąć trwałej poprawy dopóki motorem poczynań czynników gospodarczych będzie zysk, a nie potrzeby człowieka i Państwa.</u>
  223 + <u xml:id="u-15.20" who="#SBobrowski">Rząd obejmując urzędowanie, spotkał się z życzliwem przyjęciem. Izby ustawodawcze udzieliły mu pełnomocnictw, społeczeństwo, ludność oczekuje po szeregu dekretów, które w większości uderzyły ciężko w świat pracy, zwłaszcza w świat pracowników umysłowych, nie uchylający się nigdy od ofiar, gdy interes Państwa tego wymaga, sprawiedliwości dla świata pracy. Najbardziej oczekujemy ze strony Rządu męskiego słowa, wskazującego, że pragnie iść po drodze wiodącej do sprawiedliwości społecznej.</u>
  224 + <u xml:id="u-15.21" who="#SBobrowski">Rząd według dotychczasowych czynów i oficjalnych enuncjacyj zdaje się nie oceniać dostatecznie roli świata pracy w przebudowie społecznej. Zarówno pozbawianie świata pracy udziału w zarządzie instytucyj ubezpieczeń społecznych, jak również przewlekanie tworzenia izb pracy, jak wkońcu zbagatelizowanie zawodowych organizacyj robotniczych przy zwołaniu narady gospodarczej pozwala mniemać, iż Rząd nie zdaje sobie w pełni sprawy z faktu, że bez należytego udziału świata pracy nie ruszymy z miejsca. Już przed pół wiekiem pisał Asnyk: „Trzeba z żywymi naprzód iść, po życie sięgać nowe”.</u>
  225 + <u xml:id="u-15.22" who="#SBobrowski">Kilka słów tylko o zakwestjonowanych w referacie p. generalnego sprawozdawcy awansach automatycznych dla nauczycieli. Nie stanowią one nowego obciążenia budżetu; jeśli są „grzechem”, to „grzechem przeszłości”. Mówić o tem zagadnieniu zasadniczo będziemy przy budżecie oświaty. Nie mniej już teraz powiem, że nie wolno nauczycieli spychać na dno nędzy, nie wolno zapominać, że oni są w pracy nad budową Państwa ważnym czynnikiem, o którym mówił Józef Piłsudski i do którego mówił Józef Piłsudski na zjeździe nauczycielstwa ludowego: „Stanęliście do pracy odrodzenia w odrodzonej Ojczyźnie, aby odrodzić dusze, które się w niewoli splugawiły i znikczemniały. Odrodzić dusze ludzkie, zmienić człowieka, zrobić go lepszym, wyższym, potężniejszym i silniejszym — oto wasze zadanie. Obok pomocy wojskowej, która byt nasz utrwaliła krwią wylaną — jesteście tymi, którzy w odrodzeniu Polski i człowieka macie największe prawo do zasługi. Życie wasze płynie w tej samej ciężkiej pracy, w jakiej płynęło życie żołnierskie”. Pamiętajmy o tych słowach, gdy obliczać będziemy żołd dla tych żołnierzy duchowego odrodzenia dusz naszego narodu!</u>
  226 + <u xml:id="u-15.23" who="#SBobrowski">Gdy uchwalamy budżet, musimy mieć przekonanie, że budżet jest realny, musimy mieć wiarę, że przez jego uchwalenie zmierzamy ku poprawie sytuacji Skarbu Państwa. I słusznie też mówił premjer Kozłowski w Senacie w 1935 roku: „Źle czyni, kto tę naturalną, tkwiącą w naszym narodzie pracowitość i dyscyplinę usiłuje osłabić przez przedstawienie fałszywego obrazu sytuacji Państwa i szerzenie najrozmaitszych wątpliwości, oddalających uwagę od konsekwentnego wysiłku walki z trudnościami”. Nie mniej słusznie mówił przed laty trzema referent generalny budżetu s. Szarski, referując budżet na rok 1933/34, obarczony deficytem 400 miljonów złotych. „Podczas bitwy, a staczamy teraz przecież bitwę na polu gospodarczem, nie powinno się szerzyć takiego zwątpienia. Opierając się na obiektywnych faktach, twierdzę, że są dane, by patrzeć w przyszłość z otuchą”. Dalej wyraża sprawozdawca „głębokie przekonanie, że kryzys nas nie pokona. Przetrwanie zależy od tej wiary, która rodzi odporność, a której i tak nam nie brak. Dlatego myślmy o rozwoju i wierzmy, że dane nam będzie go doczekać”. Słowa te są i dziś aktualne.</u>
  227 + <u xml:id="u-15.24" who="#SBobrowski">I w końcu jeszcze powtórzę słowa Józefa Piłsudskiego: „Żeby z trudnego położenia wyjść zwycięsko, powinniśmy być silni nie tylko materjalnie, ale również i moralnie. Nasza wewnętrzna równowaga opiera się nie na naszem położeniu ekonomicznem i materjalnem, które jest opłakane, ale raczej na tem czemś nieuchwytnem, czem są nadzieja i wiara. Nie należy dopuścić, ażeby zwątpienie mogło się zakraść do duszy narodu, gdyż doprowadziłoby to do katastrofy. Naszą największą siłą jest nasza wiara. Strzeżcie jej, wzmacniajcie ją”.</u>
  228 + <u xml:id="u-15.25" who="#SBobrowski">I jeszcze mówił Józef Piłsudski: „Obok materjalnych wysiłków niezbędna jest przy przezwyciężaniu przeszkód i przy przechodzeniu przez krytyczne chwile siła moralna i wiara w siebie. Bez tego niewiele zrobić można. Bez tego przed każdą przeszkodą się cofniemy, a w każdym kryzysie się załamiemy. Przypomnijcie sobie, ile ciężkich chwil mieliście do przebycia, ile ciężkich, nieraz prawie beznadziejnych kryzysów przeżywaliście z chwałą i zwycięstwem”. Pamiętajmy o tych naukach, gdy łamać nam przychodzi przeszkody na drodze do lepszego jutra. Powołałem się na autorytet Józefa Piłsudskiego, gdyż zdaję sobie sprawę z tego, iż naród, który przebył 150 lat w niewoli i nie ma w krwi poczucia państwowego, musi często wiedzieć i słyszeć, że ci, którzy rządzą, i ci, co uchwalają ustawy i budżety, mają przekonanie, że czynią to wedle najlepszej wiedzy i woli, że wierzą w skuteczność, celowość i pożytek swych decyzyj, że mają na oku wyłącznie dobro Państwa i społeczeństwa i że mają tę siłę moralną, która potrzebna jest do pokonania najbardziej beznadziejnych kryzysów. Wpojenie tego przekonania w społeczeństwo jest tembardziej potrzebne, iż prócz kryzysu gospodarczego, mamy w kraju poważne zamącenia życia politycznego. Dążenie do politycznej sterylizacji życia publicznego w Polsce dało groteskowy wynik: istnieją i działają jedynie opozycyjne partje polityczne, natomiast Rząd nie ma oparcia w żadnem stronnictwie, co więcej, posłowie nie mają zorganizowanych swych wyborców. W tych warunkach jakżeż łatwo szerzy się wszelka napastliwa propaganda, jakżeż szybko przebiega kraj każda najnikczemniejsza plotka, jakżeż łatwo oplątuje się kraj siecią nielegalnych i legalnych organizacyj, sekcyj i kółek, siejących zamęt i nieufność, podkopujących poczucie prawa, niszczących zaufanie i wiarę w siły narodu.</u>
  229 + <u xml:id="u-15.26" who="#SBobrowski">Ze stronnictw, działających na terenie Państwa specjalną ruchliwością odznacza się, jako wybitnie przeciwrządowe, Stronnictwo Narodowe, zmieniające zależnie od potrzeb i wypadków swą nazwę. Wiemy wszyscy, że chodzi o t. zw. endeków, wiemy, że oni byli zawsze skrajną reakcją, wiemy, że w r. 1906 organizowali bratobójcze walki wśród robotników, by zgnębić P. P. S., porywającą się do walki z caratem. Pamiętamy, że w grudniu 1922 r. organizowali zamach na Zgromadzenie Narodowe i na nowowybranego Prezydenta, że do tej niecnej roboty mobilizowali młodzież szkolną i uniwersytecką, i że w następstwie tej agitacji został zamordowany pierwszy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Gabryel Narutowicz. Wiemy, że najnikczemniejszemi metodami zwalczali Marszałka Józefa Piłsudskiego.</u>
  230 + <u xml:id="u-15.27" who="#SBobrowski">Podnoszono tu już z kilku stron w dzisiejszej dyskusji, że po śmierci Marszałka specjalnie zwiększyła się ruchliwość tego stronnictwa i wszystkich jego oddziałów, jak O. N. R., sekcja młodych, „Praca Polska”, podnoszono, że agenci endeccy wnikają głęboko w szeregi młodzieży akademickiej, że demoralizują rzesze rzemieślnicze i robotnicze, że podburzają wieś, że nie cofają się przed aktami gwałtu i teroru, że rzucają petardy i bomby, że podburzają chłopów do jawnej rebelji, zapowiadając rychły upadek Rządu, że doprowadzają do ciężkich konfliktów, w których padają ranni i zabici z pośród wprowadzonych w błąd i w dobrej czasem wierze robiących ruchawkę chłopów. W czasie gdy robotnicy, najciężej dotknięci kryzysem, bezrobociem i drażnieni nieustannemi atakami na głodowe prace, z godnością walczą o poprawę bytu i nie wywołują groźnych dla Państwa zaburzeń, w tym samym czasie agitatorzy O.N.R. czy sekcji młodych wywołują burdy antysemickie na uniwersytecie i napaści na sklepy żydowskie. Utartą drogą czarnosecińców wiodą niesumienni agitatorzy młodzież. Czy droga ta prowadzi na moralne wyżyny, czy wiedzie do potęgi narodu, czy wzmacnia autorytet Państwa?</u>
  231 + <u xml:id="u-15.28" who="#SBobrowski">Jak ciemna, czarna smuga, biegnie ta niecna robota, poprzez ostatnie trzy dziesiątki lat i prowadzi zawsze do hańby lub klęski. Hańbą była w r. 1906, do klęski narodowej doprowadziła w r. 1922. Rząd utworzony w r. 1922 po zamordowaniu prezydenta Narutowicza określił w odezwie z dnia 17 grudnia ową chwilę, jako „najcięższą, jaką przebywało Państwo nasze od chwili swego zmartwychwstania,. „Dzisiaj wróg jest niewidzialny i daleko groźniejszy… niwecząc honor (narodu) i burząc prawo. Dzisiaj zbrodnicze działanie fanatyków okryło nas niesławą”.</u>
  232 + <u xml:id="u-15.29" who="#SBobrowski">Nie można obecnych wichrzeń stawiać narówni z tragicznemi wypadkami roku 1922, nie wolno ich jednak nie doceniać; nie można ruchu tego lekceważyć, nie można traktować przejawów tego ruchu jako burd, któremi kłopocze się policja. Ołowiem nie nakarmi się głodnych, nie rozstrzygnie zagadnienia, nie usunie mącicieli, nie zdobędzie zaufania ludu — potrzebne są czyny. Należy nie zwlekać z tępieniem krzywd i nadużyć, nie czekać na cuda, jakie w walce z kryzysem ma sprawić inicjatywa prywatna, natomiast iść odważnie naprzeciw potrzebom chłopa i rolnika, dążyć do sprawiedliwości społecznej. Niechaj ręka, którą Rząd symbolicznie wyciąga do społeczeństwa, niesie oprócz bratniego uścisku, także zapowiedź reform społecznych i wezwanie mas ludowych do rzetelnej i szczerej współpracy w budowie potężnej i sprawiedliwej dla wszystkich Polski. W naszej codziennej pracy musimy zdobyć się na wysiłek największy, by „siła moralna cnoty i kultury duszy bez gwałtu leczyła rany niewoli”.</u>
  233 + <u xml:id="u-15.30" who="#SBobrowski">Wskazanie w tej pracy daje nam wielki nauczyciel — Józef Piłsudski: „Idzie o ofiarę ciężką, idzie o ofiarę, robioną dla siły całego Narodu, idzie o ofiarę i umiejętność robienia ustępstw, idzie o ofiarę z tego, co ludziom być może i jest najdroższe, o ofiarę ze swoich przekonań i poglądów. Idzie o to, aby nasz kraj zrozumiał, że swoboda to nie jest kaprys, że swoboda to nie jest: mnie wszystko wolno, a drugiemu nic, że swoboda, jeżeli ma dać siłę, musi jednoczyć, musi łączyć, musi rękę sąsiadom i przeciwnikom podawać, musi umieć godzić sprzeczności, a nietylko przy swojem się upierać.</u>
  234 + <u xml:id="u-15.31" who="#SBobrowski">Z takiej jedynie ustępliwości wzajemnej, z takiego jedynie szanowania wzajemnego, z takiej jedynie umiejętności podawania do wspólnej pracy dłoni wszystkim wypływa moc wielka w chwilach trudnych i w chwilach kryzysów państwowych”.</u>
  235 + <u xml:id="u-15.32" who="#SBobrowski">Tak pracując szczerze, zdołamy przełamać nieufność i skupić naród, aby Rzplita w sile i mocy „mogła się ostać w tych wielkich, być może, przewrotach, które ludzkość czekają”.</u>
  236 + <u xml:id="u-15.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  237 + </div>
  238 + <div xml:id="div-16">
  239 + <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Domaszewicz.</u>
  240 + </div>
  241 + <div xml:id="div-17">
  242 + <u xml:id="u-17.0" who="#SDomaszewicz">Wysoka Izbo! Twórcy nowej Konstytucji pragnęli uczynić Senat organem wzmożonego poczucia odpowiedzialności za Państwo, organem powołanym do rozważania zagadnienia państwowego pod kątem widzenia najważniejszych, najistotniejszych spraw dla całości Rzeczypospolitej. Senat nie ma być naśladownictwem i nie ma być kopją Izby poselskiej. O tym zasadniczym charakterze Senatu należy, mojem zdaniem, pamiętać podczas pierwszej debaty budżetowej w nowym parlamencie, którego rola jest bardzo trudna, z jednej strony z powodu bardzo ciężkich problemów gospodarczych i politycznych, jakie wytworzyły się w Państwie wskutek śmierci Józefa Piłsudskiego i ciężkich powikłań międzynarodowych, z drugiej strony wskutek braku odpowiedniego oparcia izb parlamentarnych o organizacje społeczne o wyraźnem obliczu ideowo-politycznem. I dlatego, nie wchodząc w szczegóły, pragnę z punktu widzenia najogólnejszych interesów Państwa, ustosunkować się do kilku głównych, może najgłówniejszych zagadnień doby obecnej.</u>
  243 + <u xml:id="u-17.1" who="#SDomaszewicz">Patrząc bez złudzeń w oczy rzeczywistości, zwłaszcza jako były żołnierz, muszę przedewszystkiem zatrzymać myśl moją na zagadnieniu obronności naszego Państwa. Nie sądzę, aby dyskusja, odbyta w Sejmie, poza licznemi wyjątkami doceniała w pełni znaczenie i powagę tego zagadnienia w bieżącej chwili dziejowej. Fakty są znane. Zamęt w Europie i w całym świecie rośnie. Jesteśmy świadkami bezprzykładnego tempa zbrojeń na lądzie i morzu, motoryzacji całych państw. Wskazuję na równoczesne niemal oświadczenia kanclerza Hitlera i marszałka Tuchaczewskiego. Hitler nazwał dotychczasową politykę motoryzacyjną Niemiec „haniebną”, bo Niemcy posiadały dotychczas zaledwie miljon samochodów; zapowiedział budowę trzech miljonów samochodów i olbrzymią ilość samolotów. Marszałek Tuchaczewski oświadczył, że motoryzacja Rosji sowieckiej stanie w krótkim czasie na wyżynie, której nikt inny na świecie nie będzie zdolny osiągnąć. Gen. Serrigny w lutowym zeszycie „Revue de deux Mondes” wskazuje w jak szalonem tempie idzie budowa nowych autostrad niemieckich wzdłuż granicy francuskiej i polskiej i jak te autostrady będą powiązane bocznemi antenami. Przewóz i przejazd po nich olbrzymich kilkudziesięciotonowych aut ciężarowych w rekordowem tempie pozwoli przerzucać z granicy na granicę masę wojsk. Budżety wojskowe naszych obu sąsiadów rosną w niewiarogodny sposób, przekraczają miljardy.</u>
  244 + <u xml:id="u-17.2" who="#SDomaszewicz">A na tem tle jakże wygląda pod względem materjalnym stan naszej obronności? Czy nasz skromny, kilkusetmiljonowy budżet wojskowy choć w drobnej części może sprostać tym wielkim wymaganiom, jakie chwila obecna stawia? Jak przedstawia się stan naszej motoryzacji, wskazuje fakt, że w roku 1931 posiadaliśmy 38 tysięcy samochodów, a w roku ubiegłym cyfra ta spadła do 25 tysięcy. Proszę Panów, sam jeden Bukareszt, stolica Rumunji, posiada więcej samochodów, niż cała Polska.</u>
  245 + <u xml:id="u-17.3" who="#SDomaszewicz">Tak, mamy wspaniałą armję, ożywioną bohaterskim duchem, mamy świetnych oficerów i dowódców, dzięki wielkiemu Twórcy wojska polskiego, ale nasze środki techniczne i materjalne są stanowczo za skromne w stosunku do wielkości Państwa i konieczności obronnych. Że armja nasza mimo małych środków materjalnych jest naszą chlubą i cieszy się doskonałą opinją nietylko w kraju, należy się jej w pierwszej sesji nowego parlamentu złożyć wyrazy wdzięczności i zapewnienia, że o jej potrzebach przedewszystkiem pamiętać będziemy. Opinją p. Ministra Spraw Wojskowych, że jeszcze w bieżącym roku budżetowym muszą się znaleźć nadzwyczajne środki na budżet wojskowy, musi być przez nas poważnie wzięta pod rozwagę i w naszych projektach inwestycyjnych w pierwszym rzędzie uwzględniona.</u>
  246 + <u xml:id="u-17.4" who="#SDomaszewicz">Rzecz prosta, że zagadnienie to łączy się ściśle z naszą obecną sytuacją gospodarczą. Wyposażyć należycie nasze wojsko w nowoczesny rynsztunek bojowy, podnieść stan drogowy naszego kraju i wogóle przysposobić go do wymogów tej wielkiej próby, do której rzeczywistość może nas zmusić wbrew naszej pokojowej woli, t. zn. mieć pełny skarb, rozwinięty przemysł i rolnictwo, a tem samem zdrowego materialnie i psychicznie obywatela — to cel, który musimy osiągnąć.</u>
  247 + <u xml:id="u-17.5" who="#SDomaszewicz">Czy z punktu widzenia obronności Polski, nasza obecna taktyka i polityka gospodarcza jest planowa i skuteczna? Czy przyśpiesza proces zrastania się narodu z Państwem, o czem obejmując szefostwo Rządu mówił p. premjer Kościałkowski? Czy wiąże wewnętrznie masy pracujące, t. j. chłopa i robotnika z ideą Państwa tak, aby w godzinie próby masy te zwarły się w jeden żelazny, świadomy swego państwowego obowiązku front?</u>
  248 + <u xml:id="u-17.6" who="#SDomaszewicz">Nie chcę rozstrzygać w sposób łatwy i demagogiczny tego życiowego pytania naszej Ojczyzny, ale wolno mi wskazać jako obywatelowi, żyjącemu i pracującemu w terenie, że procesy, wiążące masy z Państwem rozwijają się w tempie stanowczo za powolnem. Nie sądzę, aby polityka finansowo-gospodarcza, doskonała w okresie spokojnej ewolucji cnót kapitalistycznych, polityka wiecznego zaciskania paska, anemizowania żywiołu pracy, równania wdół tych, którzy gospodarczo są bezbronni — mogła wytwarzać w masach konieczny entuzjazm, wzmacniać wartości uczuciowe i idealne, które są niezbędne dla realizacji hasła narodu pod bronią, powszechnego w obecnej chwili dziejowej.</u>
  249 + <u xml:id="u-17.7" who="#SDomaszewicz">Trudności gospodarcze, jakie przeżywamy, mają charakter nietylko konjunkturalny, sięgają one do podstaw ustroju gospodarczo-społecznego. P. Wicemarszałek Miedziński w Sejmie trafnie zilustrował kryzys ustroju liberalnie-kapitalistycznego. P. pos. Nowak słusznie podkreślił konieczność stworzenia warunków do budowy nowego ustroju, opartego na zasadach sprawiedliwości społecznej, w którym praca będzie czynnikiem uprzywilejowanym i decydującym. Zdaje mi się, że istotnie bez głębszych przekształceń samych zasad naszego ustroju gospodarczego, niema mowy o przezwyciężeniu rzeczywistem i radykalnem obecnych trudności, niema mowy o zaktywizowaniu gospodarczem, ideowem, a więc i państwowem najszerszych mas.</u>
  250 + <u xml:id="u-17.8" who="#SDomaszewicz">Idzie dzisiaj przez Polskę wielkie wołanie o wielką społeczną ideę kierowniczą, o organizację narodu, opartą na mocnej i wyraźnej idei społecznej.</u>
  251 + <u xml:id="u-17.9" who="#SDomaszewicz">Nie można lekceważyć tego głodu ideowego mas i tej coraz powszechniej, coraz niecierpliwiej wyczuwanej potrzeby organizacji społeczeństwa. Generalne gospodarcze nastawienie Rządu nie może obok tych problemów przechodzić obojętnie. Nie można upraszczać hierarchji i kolejności zagadnień w ten sposób, że powiada się: „dotychczas był okres poświęcony pracom nad Konstytucją, teraz przychodzi kolej na leczenie niedomagań gospodarczych”. Życie nigdy nie toczy się w ramach mechanicznie nakreślonych schematów i szablonów, złudzeniu ulega ten, kto sądzi, że potrzeby materjalne i idealne społeczeństwa dadzą się tak wygodnie pomieścić w szufladkach.</u>
  252 + <u xml:id="u-17.10" who="#SDomaszewicz">Konstytucja kwietniowa rozwiązała zagadnienie władzy w Państwie. Jest to jej historyczna wielka zdobycz. Konstytucja dała t. zw. dekalog moralny, którym kierować się winna każda jednostka zosobna. Konstytucja jednak nie rozwiązuje zagadnienia socjalnego Polski nowoczesnej. Konstytucja sama przez się nie tworzy podstaw dla społecznej organizacji narodu.</u>
  253 + <u xml:id="u-17.11" who="#SDomaszewicz">Blok Bezpartyjny spełnił swe zadanie jako siła niezbędna dla przeprowadzenia Konstytucji i na tem je zakończył.</u>
  254 + <u xml:id="u-17.12" who="#SDomaszewicz">Ale jego miejsce jak najrychlej zająć musi potężne zespolenie organizacyjne, oparte o jasno określoną ideę społeczną. To nowe zespolenie musi uzewnętrzniać wyraźną i istotną linję podziału na tych, którzy chcą oprzeć Polskę nową na ustroju idei i pracy, ustroju gwarantującym możliwie sprawiedliwy rozdział dóbr — i na tych, którzy hołdują zasadzie prywatyzmu i uważają państwo za źródło eksploatacji.</u>
  255 + <u xml:id="u-17.13" who="#SDomaszewicz">Ale kto ma być nosicielem tej wielkiej, kierowniczej idei społecznej i kto ma podjąć trud organizowania społeczeństwa około tej idei?</u>
  256 + <u xml:id="u-17.14" who="#SDomaszewicz">Nowa Konstytucja daje pod tym względem jasne i wyraźne dyrektywy, przekreśla ona partyjną organizację społeczeństwa i w art. 4 stanowi, że „w ramach Państwa i w oparciu o nie kształtuje się życie społeczeństwa”. Państwo, „gdy tego dobro powszechne wymaga, nadaję społeczeństwu kierunek lub normuje jego warunki”. Konstytucja zatem wyraźnie wkłada na Państwo obowiązek promieniowania kierowniczą ideą społeczną i obarcza Państwo trudem organizowania narodu. Tworzenie nowych partyj politycznych, jako wyrazu jakiejś cząstkowej doktryny, nie byłoby też zgodne z duchem naszego nowego ustroju politycznego. Państwo samo musi być zatem wyrazem jasno określonej idei polityczno-społecznej i na gruncie tej idei organizować naród. Marszałek Piłsudski podjął wielkie dzieło upaństwowienia społeczeństwa. Na nas, jako spadkobierców dorobku Jego całego życia, spada obowiązek uczynienia z Państwa siły, która wciela dynamicznie polską rzeczywistość i wolę społeczną, której wyrazem musi być Państwo społeczne, Państwo sprawiedliwości społecznej, z którem liberalizm kapitalistyczny pogodzić się nie da.</u>
  257 + <u xml:id="u-17.15" who="#SDomaszewicz">Pragnę jeszcze w ślad za niektórymi mówcami w Sejmie dotknąć sprawy, która pozostaje w najściślejszym związku z ideą uspołecznienia Państwa, t. j. sprawy naszej biurokracji, o której już poprzedni mówcy wspominali. Jej przerosty mechaniczne zbyt dobrze są znane, aby je jeszcze wymieniać. Pragnę tylko stwierdzić, że Państwo nie ma innych środków materjalnych poza swoim aparatem administracyjnym, który ma być w praktyce instrumentem tej idei społecznej Państwa, o której mówię. Nasza biurokracja do dziś dnia jednak tej postawy społecznej nie reprezentuje, zbyt mało ma kontaktu ze społeczeństwem, zwłaszcza z jego najwartościowszą częścią, t. j. społeczeństwem pracy, i uważa się za organizm odrębny od społeczeństwa i nadrzędny w stosunku do niego. Bez głębokiej organicznej przemiany w postawie, w uczuciach i moralności tej biurokracji, niema mowy o procesie uspołecznienia Państwa tam, gdzie ono w sposób naturalny przedewszystkiem powinno się dokonywać, t. j. w dołach i masach. Jestem głęboko przekonany i pewny, że zasada autorytetu, silnej władzy, reprezentowanej przez organa administracyjne, da się i musi pogodzić z zasadą pełnego, wewnętrznego związku naszej biurokracji ze społeczeństwem, pod warunkiem, że obsada kierowniczych stanowisk administracyjnych dokonywać się będzie wedle kryterjów rzetelnej wartości moralnej i umysłowej.</u>
  258 + <u xml:id="u-17.16" who="#SDomaszewicz">Pragnąłbym wreszcie, proszę Panów, zająć się jeszcze jedną sprawą, wprawdzie nie zasadniczą, nie ogólną, bo dotyczącą terenu ziem południowo - wschodnich, ale jednak w istocie posiadającą charakter zagadnienia państwowego dużej wagi. Sprawa ta kilkakrotnie już w czasie toczącej się debaty budżetowej była poruszana.</u>
  259 + <u xml:id="u-17.17" who="#SDomaszewicz">Chodzi o t. zw. normalizację stosunków polsko - ukraińskich. Nie wiem, czy ten powszechnie powtarzany frazes — lepszy w każdym razie, aniżeli t. zw. „ugoda” — jest najwłaściwszem określeniem taktyki, którą od szeregu miesięcy stosuje z jednej strony Rząd, a z drugiej stronnictwo ukraińskie „Undo”. Nie chodzi tu jednak o etykietę, a o rzecz samą.</u>
  260 + <u xml:id="u-17.18" who="#SDomaszewicz">Na wstępie pragnę podkreślić rzecz bodaj najistotniejszą: śmiesznym i niepoważnym jest powtarzany ciągle zarzut pod adresem społeczeństwa polskiego ziem południowo-wschodnich, że stoi na przeszkodzie tej normalizacji, że jest szowinistyczne i nacjonalistyczne. Społeczeństwo polskie na wszystkich kresach nie może nie być nacjonalistyczne, inaczej nie byłoby społeczeństwem kresowem, byłoby społeczeństwem moralnie i państwowo niedorozwiniętem.</u>
  261 + <u xml:id="u-17.19" who="#SDomaszewicz">Kto tego nie rozumie, ten jest papierowym doktrynerem, z którym wspólnego języka nie znajdziemy i nie dogadamy się. Chodzi tylko o to, aby naturalny nacjonalizm nie krzyżował się z państwową racją stanu, nie przeciwstawiał się jej prymitywnym instynktem samozachowawczym, aby tę akcję ogólną uznawał i nie zasklepiał się w lokalnym patrjotyzmie, który jest oznaką słabości.</u>
  262 + <u xml:id="u-17.20" who="#SDomaszewicz">Otóż mogę zapewnić Panów z poczuciem całej odpowiedzialności, że Polacy w województwach południowo - wschodnich pokonali barbarzyńską formę nacjonalizmu i mają pełną świadomość i wolę ułożenia współżycia ludności polskiej i ukraińskiej w płaszczyźnie prawidłowego rozwoju społeczno-kulturalnego i gospodarczego na zasadzie wspólnego dobra, jakiem jest Państwo. Ale tylko i wyłącznie na tej zasadzie, tylko pod fundamentalnym warunkiem integralnej raz na zawsze przynależności tych ziem do Rzeczypospolitej.</u>
  263 + <u xml:id="u-17.21" who="#SDomaszewicz">Ten podstawowy warunek wykreśla jednak wyraźnie drogi, na których dokonywać się winna t. zw. normalizacja. Musi to być droga organiczna, rzeczywiście i trwale zespalająca obie ludności we wspólnym wysiłku dla wspólnego dobra. A więc droga zbliżenia, współpracy, współżycia przy wspólnym warsztacie działania we wspólnych organizacjach gospodarczych, społecznych i kulturalnych. Nie istnieją, jak mówił kiedyś b. minister rolnictwa p. Jania Połczyński — osobno świnie polskie i świnie ukraińskie. Tylko przez tworzenie warunków dla takiej wewnętrznej wspólnoty polityka Państwa rozwiąże trafnie, trwale zagadnienie polsko - ukraińskie w województwach południowo wschodnich Państwa Polskiego.</u>
  264 + <u xml:id="u-17.22" who="#SDomaszewicz">Rozwiązywanie zagadnienia normalizacji przez petryfikowanie politycznej odrębności w każdej dziedzinie życia — nie Wydaje się prowadzić do zamierzonego celu. Organizowanie np. życia gospodarczego według kryterjum etnicznej przynależności, subwencjonowanie ośrodków dyspozycji tego życia właśnie według tej przynależności — nie usuwa rozdziału między jedną a drugą ludnością, ale go utrwala i stwarza, jest pożywką dla rozkwitu nacjonalizmu typu barbarzyńskiego, negatywnego, opartego na zazdrości, ekslusywizmie i egoizmie, sprzecznym z ideą państwowej racji stanu. Zwrot, jaki się dokonał w taktyce Unda, wynika z objektywnych warunków rzeczywistości. Wywołały go zarówno względy na t. zw. orjentację zagraniczną Ukraińców, jak i na wewnętrzne gospodarcze i moralne położenie, w jakiem żyje ludność ukraińska na ziemiach południowo-wschodnich.</u>
  265 + <u xml:id="u-17.23" who="#SDomaszewicz">Zwłaszcza t. zw. orjentacja zagraniczna na Polskę po okresie orjentacji zagranicznej na Rosję — była tu motywem decydującym. Ten motyw głównie zachęcił p. Celewicza do złożenia znanej deklaracji o pozytywnym stosunku Unda do polskiego budżetu wojskowego. Sam p Celewicz szczerze do tego motywu się przyznał, uzasadniając swoją deklarację. Niedawno inny działacz ukraiński p. Dańko w „Biuletynie polsko - ukraińskim” również gorąco pragnie silnej armji polskiej, aby Polska wraz z Ukraińcami mogła zawojować Rosję, To samo mówili członkowie Unda w dyskusji publicznej, urządzonej we Lwowie.</u>
  266 + <u xml:id="u-17.24" who="#SDomaszewicz">Otóż przeciwko takim motywom i takim tendencjom normalizacji od strony Unda — musimy się wyraźnie zastrzec. Cóż Panowie z Unda sobie myślą? Że my damy się nabrać na jakąś awanturę w stosunku do Państwa, z którem łączy nas pakt o nieagresji?</u>
  267 + <u xml:id="u-17.25" who="#SDomaszewicz">Powtarzam raz jeszcze: my Polacy z pełną dobrą wolą, w poczuciu państwowej racji stanu, kierowani miłością dobra wspólnego, jakiem jest Państwo, szczerze i gorąco pragniemy i dążymy do rzeczywistego pojednania i rzeczywistej wspólnej pracy dla Rzeczypospolitej i potrzeb ludności tak polskiej, jak ruskiej ziem południowo-wschodnich.</u>
  268 + <u xml:id="u-17.26" who="#SDomaszewicz">Przestrzegamy jednak poważnie przed petryfikowaniem i wyzwalaniem z powrotem negatywnego nacjonalizmu tak polskiego, jak i ukraińskiego w dążeniu do spodziewanej normalizacji stosunków. Musiałoby to nastąpić, gdyby normalizacja oznaczać miała w praktyce realizowanie zasady politycznej i narodowej odrębności przy organizowaniu poszczególnych dziedzin życia na ziemiach południowo-wschodnich.</u>
  269 + </div>
  270 + <div xml:id="div-18">
  271 + <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Hasbach.</u>
  272 + </div>
  273 + <div xml:id="div-19">
  274 + <u xml:id="u-19.0" who="#SHasbach">Wysoka Izbo! Jest to piąty z rzędu czasokres ustawodawstwa od czasu odrodzenia Polski w r. 1918. Do czterech poprzednich parlamentów, my obywatele polscy narodowości niemieckiej wysyłaliśmy na mocy powszechnego, tajnego prawa wyborczego naszych przedstawicieli. W latach 1922 — 27 Niemcy mieli 19 posłów w Sejmie i 5 senatorów w Senacie. Nowa ustawa wyborcza odebrała Niemcom w Polsce wszelką możliwość uzyskania swojemi głosami choćby jednego posła do Sejmu. Skutkiem tego 1,3 miljona Niemców w Polsce pozostałoby zupełnie bez przedstawicieli w parlamencie, gdyby Pan Prezydent nie skorzystał ze swego prawa i nie mianował dwóch Niemców senatorami.</u>
  275 + <u xml:id="u-19.1" who="#SHasbach">Nic więc dziwnego, że my tę ustawę wyborczą odrzucamy i że się domagamy jej nowelizacji w najbliższym czasie w tym kierunku, by każdemu obywatelowi Państwa umożliwić korzystanie z jego prawa reprezentacji parlamentarnej.</u>
  276 + <u xml:id="u-19.2" who="#SHasbach">W ramach dzisiejszej dyskusji budżetowej postaram się zanalizować stosunek obywateli narodowości niemieckiej do Rządu i Państwa, a mianowicie przeciwstawię temu, co nas dzieli, to, co nas łączy.</u>
  277 + <u xml:id="u-19.3" who="#SHasbach">O ustawie wyborczej już mówiłem, mamy szereg innych zagadnień, które poruszaliśmy od wielu już lat w niezliczonych memoriałach, podaniach i w osobistych pertraktacjach z miarodajnemi czynnikami. Tylko w bardzo małym stopniu władze centralne uwzględniły nasze życzenia, natomiast większa część naszych postulatów, które często składają się z licznych drobnostek, jako nierozwiązany problem stoi przed nami. Przyznaję, że pomału władze centralne nieco przychylniej i z większem zrozumieniem naszych potrzeb odnoszą się do nas, jednak brak zrozumienia stwierdzić muszę prawie zawsze u władz niższych, począwszy od najmniejszego pisarza gminnego, które obywatelowi polskiemu narodowości niemieckiej odmawiają pełnych praw obywatelskich i nie traktują go narówni z obywatelami narodowości polskiej.</u>
  278 + <u xml:id="u-19.4" who="#SHasbach">Sprawy szkolne poruszę oddzielnie przy Ministerstwie Oświaty.</u>
  279 + <u xml:id="u-19.5" who="#SHasbach">Co się tyczy sprawy kościelnej, to ludność niemiecka wyznania ewangelickiego żywi nadzieję, że stosunek jej kościoła do Państwa będzie uregulowany w ścisłem porozumieniu z kompetentnymi przedstawicielami tegoż kościoła. Zwłaszcza ewangelicko-unijny kościół w Polsce prosi już od kilku lat o zatwierdzenie zaproponowanego ustroju po uprzedniem wysłuchaniu przedstawicieli konsystorza.</u>
  280 + <u xml:id="u-19.6" who="#SHasbach">Widmo bezrobocia zagraża swojemi następstwami prawie wszystkim państwom kulturalnym, stało się ono zagadnieniem światowem. Dlatego wszyscy razem i wspólnemi siłami powinniśmy dążyć do zażegnania tego niebezpieczeństwa. W żadnym jednak razie dopuścić do tego nie można, by pracobiorcy, należący do mniejszości narodowej, przez pośrednie lub bezpośrednie oddziaływanie Rządu byli szczególnie ciężko dotknięci.</u>
  281 + <u xml:id="u-19.7" who="#SHasbach">Chciałbym skierować uwagę Wysokiego Rządu na sytuację w województwie śląskiem. O wielkiej nędzy tej dzielnicy świadczy najwymowniej niezmiernie wysoka liczba bezrobotnych i ostatnio w prasie ogłoszona rezolucja Sejmu Śląskiego, skierowana do Rządu. Pomoc dla tej dzielnicy w postaci zamówień rządowych i udzielenie środków finansowych do wykonywania robót publicznych jest zadaniem niecierpiącem zwłoki. W pełnej znajomości szczególnie ciężkich objawów kryzysu gospodarczego w dzielnicy przemysłowej Śląska, z całym naciskiem domagać się muszę, by ludność niemiecka nie cierpiała bardziej jeszcze pod skutkami bezrobocia, jak to już z konieczności wynika. Stwierdził to trzykrotnie prezydent Komisji Mieszanej na Górnym Śląsku, że pracodawcy korzystają z obecnej sytuacji i redukują niewspółmiernie więcej pracowników i robotników niemieckich, niż polskich. Każdy obywatel narodowości niemieckiej, który dziecko swoje posyła do szkoły niemieckiej, stale żyje pod obawą utraty zarobku. W myśl postanowień ustawowych komisarz demobilizacyjny ma obowiązek udzielania ochrony zredukowanym robotnikom i pracownikom. Komisarz demobilizacyjny nie spełnił tego obowiązku. Ludność niemiecka stwierdza z największym żalem, że mimo swego ustosunkowania się do wszystkich poczynań Rządu, wszelkie próby rozwiązania kwestji wydalenia Niemców z pracy przez bezpośrednie pertraktacje z władzami państwowemi spełzają na niczem.</u>
  282 + <u xml:id="u-19.8" who="#SHasbach">W psychologicznym związku z bezrobociem stoją, znane nam z ostatnich dni, wypadki udziału w związkach tajnych w górnośląskiej części województwa śląskiego, które my nietylko we własnym interesie potępiamy z całą stanowczością, ale i dlatego, że podobne zjawiska są najjaskrawszą sprzecznością w stosunku do naszych pojęć o obowiązkach obywatelskich. Wytłumaczyć można te zjawiska tylko niewypowiedzianą nędzą, w jakiej żyją bezrobotni, i ich stanem duchowym, w którym dają posłuch podobnym wprost obłędnym dążeniom.</u>
  283 + <u xml:id="u-19.9" who="#SHasbach">Dotychczas żadnej legalnej organizacji niemieckiej nie robiono zarzutu popierania tych tajnych związków i jestem święcie przekonany, że żadna legalna organizacja nie ma nic wspólnego z niemi. Tem bardziej jesteśmy zdziwieni, że prasa polska, a szczególnie półoficjalna „Polska Zachodnia” robi ogółowi ludności niemieckiej zarzuty nielojalności i antypaństwowości. Wszyscy wiemy z przeszłości do jak ciężkich następstw podobne podburzanie prasy prowadzić może. Proszę Wysokiego Rządu o przedsięwzięcie środków zapobiegawczych, żeby uniknąć nowych wykroczeń przeciw Niemcom, z jakiemi się liczyć możemy po tem podburzaniu prasy.</u>
  284 + <u xml:id="u-19.10" who="#SHasbach">Problem reformy rolnej należy do najcięższych i najpoważniejszych, wżyna się on głęboko w gospodarczą strukturę rolnictwa, które powinno być żywicielem całego kraju. Mając całkowite zrozumienie dla potrzeb bezrolnych i małorolnych, musimy jednak ponownie zaprotestować przeciw temu, żeby reforma rolna w dzielnicy zachodniej odbywała się specjalnie kosztem własności niemieckiej. O tem powiem więcej w środę.</u>
  285 + <u xml:id="u-19.11" who="#SHasbach">Chciałbym zwrócić uwagę władz administracyjnych na zwiększające się, szczególnie w ostatnich czasach, szowinistyczne ustosunkowanie się części prasy codziennej do wszystkiego, co jest niemieckie w Polsce, do niemieckich związków zawodowych, stowarzyszeń, spółdzielni, banków i t. p. Prasa ta żałuje nam nawet powietrza do życia. Często się pytamy: jakże to możliwe, że dziś, kiedy Polska jest państwem wielkiem i silnem, zezwala się na taką pracę podburzającą; czy okulary szowinizmu aż tak przyciemniły objektywny wzrok, że zapomina się, iż każde prosperujące przedsiębiorstwo przynosi korzyść całości, to jest i Państwu? Chyba stara prawda, że zgoda buduje, a niezgoda rujnuje, ma jeszcze rację bytu. Dziś, kiedy nam wszystkim źle się powodzi, powinniśmy wszystkie siły złączyć, by przetrwać ten okres nędzy. W ten sposób doszedłem do drugiego punktu mojej dyspozycji, do tego co nas łączy, co nas powinno coraz bardziej zbliżyć do siebie.</u>
  286 + <u xml:id="u-19.12" who="#SHasbach">Na pierwszym planie ku temu zbliżeniu stoi ciężka walka gospodarcza, którą prowadzić musi każdy z nas, czy to chłop, czy to obywatel, czy robotnik, czy Państwo wspólnie ze swymi obywatelami. Tylko, jeżeli wszyscy tworzą jedną całość, jeżeli każdy na swojem miejscu pracuje i gotów jest do ofiar, możemy liczyć na poprawę i zmniejszenie się kryzysu. Jeżeli pomimo to jednak warunki są silniejsze od nas, to przynajmniej nie potrzebujemy sobie robić wyrzutów, żeśmy zaniedbali nasze obowiązki. Oświadczam z tego miejsca, że jesteśmy zdecydowani do pracy dla ogólnego dobra Państwa, albowiem dobrobyt Państwa jest naszym dobrobytem. Czekamy tylko na odpowiednią sposobność do współpracy.</u>
  287 + <u xml:id="u-19.13" who="#SHasbach">Łączy nas również odparcie wszelkich dążeń bolszewickich, komunistycznych i antypaństwowych zarówno w kraju, jak i na zewnątrz.</u>
  288 + <u xml:id="u-19.14" who="#SHasbach">Pragniemy Rządu silnej i sprawiedliwej ręki, opartego na silnej armji, gdyż tylko w ten sposób można oporne elementy, które dążą do chaosu, utrzymać w karbach.</u>
  289 + <u xml:id="u-19.15" who="#SHasbach">Poprawa stosunków między Polską a Rzeszą Niemiecką, którą zawdzięczamy mądrości dwóch mężów stanu, — ś. p. Marszałkowi Piłsudskiemu i kanclerzowi Hitlerowi, z natury rzeczy przyczyniła się również do zbliżenia między ludnością niemiecką Polski a Rządem. Nici nawiązane między dwoma państwami sąsiedniemi biegną równolegle do starych więzów krwi i rodu, które łączą Niemców zagranicą ze swymi rodakami w Rzeszy.</u>
  290 + <u xml:id="u-19.16" who="#SHasbach">Nic więc dziwnego, że idea narodowo-socjalistyczna poza granicami Rzeszy ogarnęła siłą elementarną każdego, który się przyznaje do narodowości niemieckiej. Oczywiście z pewnem zastrzeżeniem. Żaden rozsądny człowiek nie może programu, stworzonego dla Rzeszy, przenieść zagranicę. Kto się w Polsce przyznać chce do narodowego socjalizmu, może to uczynić tylko w formie i duchu, zgodnym z obowiązującemi w Państwie ustawami. Wysokie zasady etyki jak: jeden dla wszystkich i wszyscy dla jednego, opieka nad biednymi i cierpiącymi, wyrównanie różnic klasowych i stanowych, dyscyplina między sobą, dyscyplina i posłuszeństwo wobec władz, wierność narodowi, wierność państwu, — to jest dla każdego Niemca zagranicą wierność wobec państwa, którego jest obywatelem — to są zasady narodowego socjalizmu, które każdy Niemiec zagranicą wyznawać powinien.</u>
  291 + <u xml:id="u-19.17" who="#SHasbach">Na ten temat pisano i mówiono w ostatnich czasach, zwłaszcza w Polsce, tak dużo, że uważałem za swój obowiązek sprecyzować na tej wysokiej trybunie stanowisko moje i moich przyjaciół, skupionych w Niemieckiej Radzie Narodowej w Polsce. Jeżeli my takie stanowisko Niemców w Polsce podkreślamy szczególnie wyraźnie i weźmiemy pod uwagę, jakim zasadniczym zmianom podległy w ostatnich dwóch latach stosunki między narodem polskim a niemieckim, to właśnie słowa kanclerza niemieckiego, wypowiedziane przed trzema dniami, nabierają szczególnego znaczenia, mianowicie, że narody Europy pod względem duchowym, kulturalnym i gospodarczym nie mogą być rozłączone. Słowa te były obliczone na całą Europę. Ale myślę, że i my w Polsce musimy dążyć do tego, aby wszystkie narody, zamieszkujące nasz kraj, złączyć w jedną całość w kraju, w którym przodkowie nasi zamieszkiwali i który jest naszą i naszych dzieci ojczyzną.</u>
  292 + </div>
  293 + <div xml:id="div-20">
  294 + <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Terlikowski.</u>
  295 + </div>
  296 + <div xml:id="div-21">
  297 + <u xml:id="u-21.0" who="#STerlikowski">Wysoki Senacie! Zagadnienie, które mam zamiar poruszyć, było już dzisiaj naświetlane z różnych punktów widzenia przez szereg mówców. Zagadnienie to jednak jest tak ważne, tak istotne dla naszego życia państwowego, że pragnę jeszcze chwilę zatrzymać uwagę Wysokiej Izby nad niem, pragnę mówić chwilę o tem, o czem mówili moi przedmówcy — o anarchizowaniu życia społecznego w Państwie przez niektóre obozy polityczne naszego narodu.</u>
  298 + <u xml:id="u-21.1" who="#STerlikowski">W danym wypadku wszyscy przedmówcy poruszali prawie wyłącznie i jedynie działalność tego obozu, który przybrał dla siebie miano „narodowy”, jakgdyby monopolizując dla siebie polskość i narodowość na terenie naszej Ojczyzny.</u>
  299 + <u xml:id="u-21.2" who="#STerlikowski">Poruszana była historja tego stronnictwa. Mówiono o dawnych jego dziejach, mówiono o świeżej, niedawnej historji w okresie po powstaniu Państwa Polskiego, o jego działalności w ciągu lat ostatnich. Wszystko to możnaby zreasumować w kilku krótkich uwagach.</u>
  300 + <u xml:id="u-21.3" who="#STerlikowski">Przed wojną, w okresie kiedy stronnictwa niepodległościowe — robotnicze, ludowe i wszystkie odłamy stronnictw, które wypisały na swoim sztandarze walkę o niepodległość Polski — walczyły z najeźdźcą o tę niepodległość, obóz narodowy zajmował negatywne stanowisko, przeciwne temu ruchowi. To stanowisko negatywne było nietylko bierne, ale i czynne: piętnowano tych, którzy wystąpili przeciwko zaborcom, mianem bandytów i rzucano na nich kalumnje.</u>
  301 + <u xml:id="u-21.4" who="#STerlikowski">W chwili wybuchu wielkiej wojny obóz niepodległościowy przystąpił do czynnej walki z najeźdźcą i w momencie tym na tych, którzy walczyli z najeźdźcą padały przezwiska kondotjerów, najemników niemieckich itd. Kiedy Państwo Polskie powstało i obóz niepodległościowy zwrócił ostrze bagnetów przeciwko okupantom, wówczas obóz narodowy nie był również zadowolony. Pamiętamy, że w Paryżu Komitet Narodowy mówił, że trzeba wstrzymać ewakuację Niemców z Polski dlatego, że inaczej nastąpi zanarchizowanie kraju, inaczej hordy bolszewickie swobodnie wleją się do kraju, wywołując komunizm i bolszewizm. Wówczas potępiano nas, że tak szybko, bez obcej pomocy, bez pozwolenia kongresu — tak szybko Niemców rozbroiliśmy i wytyczyliśmy granicę Państwa. Potępiano również w roku 1920, że nie posłuchaliśmy rad udzielanych z różnych obcych stron. Potępiano i w r. 1922 tych, którzy pragnęli w Państwie należytego unormowania funkcyj i podziału ich pomiędzy Głowę Państwa a parlament, i kiedy powołali oni na najwyższe stanowisko w Państwie ś. p. Gabrjela Narutowicza, to i wówczas za to ich potępiano.</u>
  302 + <u xml:id="u-21.5" who="#STerlikowski">Inaczej mówiąc, przez cały ten okres do momentu przewrotu majowego rola obozu narodowego była rolą negatywną, krytyczną, przeczącą, nie zaś rolą pracy twórczej.</u>
  303 + <u xml:id="u-21.6" who="#STerlikowski">Gdybyśmy funkcje różnych obozów w Polsce porównali z funkcjami różnych członków rodziny, wówczas obóz narodowy musiałby przypominać starą, zgryźliwą ciotkę, która wedle przysłowia siedzi na kanapie i ma za złe; nic nie odpowiada jej gustom i przekonaniom i wszystko jest złe, dlatego, że ona tego nie robiła — a robić nie chciała.</u>
  304 + <u xml:id="u-21.7" who="#STerlikowski">Ale po przewrocie majowym rola obozu narodowego stopniowo zaczęła się zmieniać. Stopniowo ciotka wstała z kanapy i zeszła nie do pracy przy tem gospodarstwie domowem, ale do piwnicy i zaczęła potroszku podważać fundamenty wspólnego rodzinnego gmachu, w którym cała rodzina zamieszkiwała. Moi przedmówcy przytoczyli przed Wysoką Izbą obraz szeregu wydarzeń, szeregu wystąpień terorystycznych, aktów sabotażu, aktów oporu władzom, aktów poprostu rozruchów masowych, wywołanych przez agitatorów obozu narodowego. Do tego chciałbym dorzucić jedną krótką, suchą, reporterską wzmiankę, którą we wczorajszych dziennikach wszyscyśmy czytali. Oto w Katowicach przedwczoraj do lokalu „Polski Zachodniej” rzucona została bomba, albo, jak chce „Goniec Warszawski” — petarda, przyczem ujęty sprawca tego zamachu okazał się również członkiem Stronnictwa Narodowego. Jeżeli przejrzymy kronikę tych aktów sabotażu i aktów teroru, wszystkich tych wypadków wystąpień antypaństwowych w ciągu szeregu ostatnich miesięcy, to znajdziemy w tych wszystkich wystąpieniach jedną wspólną cechę: mianowicie zawsze wykryci lub ujęci na miejscu sprawcy tych aktów byli w tym lub innym związku ze Stronnictwem Narodowem, względnie z O. N. R.-em, nielegalną tegoż stronnictwa przybudówką. Prawda, akty teroru politycznego zdarzają się we wszystkich państwach, i dla zlokalizowania ich i zlikwidowania normalnie wystarcza zwykłe funkcjonowanie aparatu bezpieczeństwa i wymiaru sprawiedliwości. Lecz częstotliwość tych zjawisk w ciągu ostatnich kilku miesięcy w Polsce pozwala z całą stanowczością stwierdzić, że nie są to wypadki oderwane, że jest to planowa akcja przeprowadzania anarchji w społeczeństwie, poprzedzająca pewne dążenia rewolucyjne, których ostatecznym celem ma być objęcie władzy przez tak zwany obóz narodowy. Dążenia rewolucyjne są pewnem zjawiskiem społecznem i jak każde zjawisko społeczne podlegają ocenie, analizie, krytyce i wymagają pewnego do nich się ustosunkowania. Otóż analizując dążenia rewolucyjne obozu narodowego, musimy przedewszystkiem zapytać, jaki jest cel tych dążeń? Objęcie władzy. Oczywiście. Celem każdej rewolucji jest przeprowadzenie pewnej antytezy obecnego stanu, ale czy dążenia obozu narodowego są antytezą do Polski obecnej? Wiemy doskonale, co obóz narodowy nazywa celem swoich dążeń: stworzenie tak zwanej Polski narodowej. Dla każdego Polaka jest jasne, że pod wyrażeniem „narodowe Państwo Polskie” można rozumieć tylko polskość tego Państwa. Czy w obecnej chwili ktokolwiek ośmieliłby się twierdzić, że Państwo nasze nie jest polskie? Czy ktokolwiek ośmieliłby się twierdzić, że na czele Państwa nie stoją Polacy tej miary i tej kategorji, że nietylko w deklaracjach, w odezwach, w oświadczeniach, nietylko słowem swoją polskość zadokumentowali, ale zadokumentowali ją czynem, w walkach konspiracyjnych, w walkach z najeźdźcą, w walkach zbrojnych o niepodległość. Czy ktokolwiek ośmieli się twierdzić, że Polska jest rządzona w imię obcej a nie polskiej racji stanu! A wobec tego to twierdzenie o antytezie pomiędzy Polską narodową, do której rzekomo dąży t. zw. obóz narodowy, a Polską dzisiejszą jest zwykłą demagogją, zwykłem oszukiwaniem społeczeństwa. Prawda, jest jedna kwestja, która zwykle jest przemilczana i którą obóz narodowy wykorzystuje jako swój największy atut — jest to zagadnienie żydowskie. To zagadnienie jest konikiem agitacyjnym obozu narodowego. Gros rozruchów to są rozruchy antyżydowskie, gros wypadków — to wystąpienia antysemickie. Wszystkie ulotki, cała nielegalna prasa obozu narodowego mówi o tych zagadnieniach jako o pewnych zagadnieniach programowych. Jest to jedyna dziedzina, w której obóz pomajowy nie staje do licytacji z obozem narodowym, nie staje nie dlatego, że nie może przelicytować, ale dlatego, że licytacja szłaby w zupełnie innych, niewspółmiernych płaszczyznach. Śmiem twierdzić, że dla obozu narodowego kwestja żydowska jest tylko atutem w rozgrywce politycznej. Obóz ten nie wysuwa programu, któryby zdążał pozytywnie do rozwiązania tej kwestji. Można przypuszczać, że gdyby w Polsce nie było istotnie nabrzmiałego zagadnienia żydowskiego, to obóz narodowy musiałby to zagadnienie stworzyć dlatego, że to jest jedyną racją jego istnienia, jedynym sposobem jego penetracji w szeregi społeczeństwa polskiego. Żadnego pozytywnego programu rozwiązania tej kwestji obóz narodowy nie wysunął nawet wówczas, gdy stał u władzy. Odwrotnie, wówczas kwestję żydowską wstydliwie przemilczał. Wszyscy pamiętamy, że w okresie przed przewrotem majowym, kiedy niejednokrotnie szereg poważnych resortów życia państwowego był w ręku leaderów Stronnictwa Narodowego, nikt nie podniósł jakiegokolwiekbądź programu rozwiązania kwestji żydowskiej. Mało tego: wiemy dobrze, że w tym okresie jak i obecnie, na znaczną część młodzieży Stronnictwo Narodowe wywierało swój wpływ przemożny. Czy przed przewrotem majowym mieliśmy do zanotowania choć jeden wypadek, aby przywódcy tego stronnictwa pchnęli młodzież do ekscesów antysemickich? Nie. Wobec tego musimy stwierdzić, że kwestja żydowska dla tego stronnictwa jest tylko taktyką, tylko szczeblem w drabinie, po której endecy mają zamiar wejść na płaszczyznę, z której mogliby dominować wśród społeczeństwa polskiego. Musimy stanowczo stwierdzić, że to jest tylko manewr taktyczny i demagogiczny, gdyż wszystkie sposoby — prawda — narazie tylko częściowe, takiego czy innego rozwiązania sprawy żydowskiej nie pochodziły od Stronnictwa Narodowego, od tego obozu, który hasło antysemityzmu na swym sztandarze wypisał. Wszystkie takie lub inne pozytywne kroki, zmierzające w kierunku pewnego uregulowania tej istotnie na naszym terenie nabrzmiałej sprawy, wychodziły z łona naszego obozu. Jak słusznie tutaj podkreślali niektórzy z przedmówców, między innymi p. senator Róg, kwestja przerostu gospodarczego, nienormalnego może podziału funkcyj gospodarczych w społecznem życiu, ta kwestja została wszczęta, likwidacja tego przerostu została rozpoczęta nie przez kogo innego, tylko przez działaczy naszego obozu. Ani na polu gospodarczem, ani na polu kulturalnem obóz narodowy żadnych pozytywnych wniosków w kierunku rozwiązania tej sprawy nie postawił. Postawił jedynie tylko pałkę i kastet, ale tą drogą żadnych zagadnień nie rozwiąże się.</u>
  305 + <u xml:id="u-21.8" who="#STerlikowski">Proszę Wysokiej Izby, jeżeli ta kwestja, jedyna programowa kwestja obozu narodowego jest zwykłą demagogją, to w takim razie w imię czego obóz narodowy bałamuci społeczeństwo i młodzież, prowadzi do rozruchów i zatargów z władzami i podrywa spokój i bezpieczeństwo wewnątrz własnego Państwa? W imię czego ten obóz, tak potulny względem zaborców, staje się agresywnym względem Rządu własnego odrodzonego Państwa i to w chwilach najcięższych, tak pod wględem gospodarczym jak i pod względem wewnętrznym, w chwili, kiedy ciężkie chmury gromadzą się na horyzoncie życia międzynarodowego? Odpowiedź jest jasna. W imię zdobycia władzy. Czy jednak po zdobyciu władzy — jeżeli na chwilę przypuścić tę ewentualność — Polska kierowana przez obóz narodowy mogłaby być inną, jak Polska dzisiejsza? Na to już odpowiedziała p. senatorka Jaroszewiczowa, cytując nietylko własne zdanie, ale i zdanie obozu, który do naszych sympatyków napewno nie należał i nie należy, mianowicie cytując zdanie „Robotnika”. „Obóz narodowy żadnego twórczego, pozytywnego programu, żadnej treści na przyszłość nie umiał wynaleźć i stworzyć”. Więc chodzi tylko o zmianę ludzi, chodzi o to, by na fotelach ministerialnych zasiedli leaderzy obozu narodowego, żeby te czy inne stanowiska państwowe przywódcy obozu narodowego mogli zająć. Więc w imię tego bałamuci się społeczeństwo, nakazuje się pewnym odłamom tego społeczeństwa występować przeciwko własnemu Rządowi. W imię tego leje się krew chłopa, leje się krew młodzieży, leje się krew niedowarzonych młokosów których się pcha do ekscesów, do wystąpień, ukazując im jakieś złudne, fałszywie przedstawione miraże jakiejś rzekomo nowej przyszłości, nowych dróg, po których Państwo pod rządami tych nowych ludzi ma kroczyć. My jednak mamy obowiązek przed tem przestrzec nietylko społeczeństwo apolityczne, społeczeństwo bierne, ale mamy obowiązek przestrzec szeregi tego samego obozu narodowego przedtem, że ich przywódcy prowadzą ich do walki z własnym Rządem, z własnem Państwem jedynie i wyłącznie dla własnej ambicji i własnej korzyści. A nie wiem, czy ta okoliczność, żeby przy ul. Rymarskiej zasiadł zamiast p. Kwiatkowskiego p. Rybarski, a przy ul. Wierzbowej p. Stroński zamiast p. Becka, jest warta tego, żeby kilka cennych kropli krwi polskiej wsiąkło w polską ziemię od polskiej kuli, jak o tem mówił prof. Michałowicz.</u>
  306 + <u xml:id="u-21.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  307 + </div>
  308 + <div xml:id="div-22">
  309 + <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godziny 16.</u>
  310 + <u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 54 do godz. 16 min. 10.)</u>
  311 + <u xml:id="u-22.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma s. Łucki.</u>
  312 + </div>
  313 + <div xml:id="div-23">
  314 + <u xml:id="u-23.0" who="#SŁucki">Wysoka Izbo! Znowu znalazła się w naszem ręku wielka księga preliminarza budżetowego, księga, z której dużo dowiedzieć się można o zadaniach, jakie przejęło na siebie Państwo, o środkach finansowych, któremi je spełnia, książka, z której dużo nauczyć się można o rządzeniu Państwem.</u>
  315 + <u xml:id="u-23.1" who="#SŁucki">Komisja Budżetowa, do której miałem zaszczyt należeć, stwierdziła, że p. Minister Skarbu przeprowadził w budżecie poważne oszczędności, wciągnął do budżetu dotychczas poza nim pozostające fundusze, ze w przedłożonej nam do zatwierdzenia ustawie skarbowej ograniczył własną swobodę virement, a nieprzewidziane wpływy przeznaczył przedewszystkiem na spłatę zobowiązań Skarbu Państwa. Te poważne pozytywne cechy preliminarza to dalsze kroki naprzód do przyszłej kodyfikacji prawa budżetowego.</u>
  316 + <u xml:id="u-23.2" who="#SŁucki">Przedłożony nam preliminarz budżetu ma jednak przedewszystkiem tę wielką zaletę, że pozwala oczekiwać z największem prawdopodobieństwem, że okaże się realny i że jest w wydatkach zwyczajnych zrównoważony.</u>
  317 + <u xml:id="u-23.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Kwaśniewski.)</u>
  318 + <u xml:id="u-23.4" who="#SŁucki">Realny i w wydatkach zwyczajnych zrównoważony budżet — to wielka rzecz, to zabezpieczenie stałej waluty, to zapowiedź, że przynajmniej już od teraz zwyczajne wydatki Państwa nie będą w ciągu roku wyskakiwały poza ramy budżetu, że okres mechanicznego i doraźnego, a więc najszkodliwszego równoważenia wydatków Państwa, jest już poza nami.</u>
  319 + <u xml:id="u-23.5" who="#SŁucki">Szczęśliwie osiągnięty poziom budżetu jest niestety więcej niż przykry, jest poziomem ponurym. Miljon dzieci pozostać musi poza oświatą powszechną z powodu braku szkół i etatów nauczycielskich, szkolnictwo fachowe zahamowane, nauka i sztuka nie znajduje w Skarbie Państwa swego mecenasa, wymiar sprawiedliwości związano z tak wysokiemi opłatami, że stał się on prawie niedostępny dla szarego, a więc normalnego obywatela. Nieliczne drogi państwowe i niepaństwowe nie mogą liczyć nawet na konserwację; rzeki i potoki górskie będą dalej szalały po urodzajnej glebie zbiedzonego rolnika, dalej grzebie się zasadę o prawach nabytych. Nawet p. Minister Spraw Wojskowych wyraził już w Sejmie poważną zapowiedź, że dalszy wyścig zbrojeń światowych może zmusić go do poszukiwania nadzwyczajnych dochodów na konieczne potrzeby obrony Państwa.</u>
  320 + <u xml:id="u-23.6" who="#SŁucki">A przecież gospodarstwo społeczne już ugina się pod nader wysokiemi obciążeniami na rzecz Skarbu Państwa, samorządu gospodarczego i terytorjalnego oraz świadczeń społecznych. Istotnie, wciąż żyjemy wśród rujnującej gospodarkę społeczną dysproporcji pomiędzy dochodem społecznym i do 40% tegoż dochodu sięgającemi obciążeniami publicznemi. Ponadto zazwyczaj skontyngentowany i ślepy, a więc niesprawiedliwy wymiar tych obciążeń jeszcze pogłębił zło i, co gorzej, podkopał lojalność obywateli względem prawa skarbowego oraz wiarę w lojalność administracji Państwa wobec własnych obywateli.</u>
  321 + <u xml:id="u-23.7" who="#SŁucki">Taki stan rzeczywisty wysuwa pilną potrzebę sprawiedliwego wyrównania i rychłego obniżenia świadczeń publicznych wogóle i opłat państwowo-skarbowych i samorządowych w szczególności, ograniczenia funkcyj Państwa i funkcyj samorządu terytorjalnego w dziedzinie ich zbędnej ingerencji w życie społeczne i gospodarcze, wreszcie organicznego usprawnienia administracji państwowej, oraz zahamowania polityki gospodarczej Państwa, która od r. 1929 zaczyna nabierać posmaku państwowej gospodarki planowej. Państwowe zakłady wytwórcze nie odciążyły należycie społeczeństwa od opłat na rzecz Skarbu Państwa, tak samo jak i samorządowe zakłady użyteczności publicznej przemieniły się prawie ogólnie w lukratywne źródła dochodowe miast.</u>
  322 + <u xml:id="u-23.8" who="#SŁucki">Wszyscy liczymy się z faktem, że żyjemy w czasach wielkiego strukturalnego przełomu gospodarczego, światopoglądowego i moralnego. Liczymy się z ten, że objektywne warunki liberalizmu gospodarczego zachwiały się poważnie, że świat współczesny słusznie podkreśla społeczny charakter produkcji, wymiany i konsumcji, a jednak współczesna nam realizacja haseł merkantylizmu i przedewszystkiem marksistowsko-leninowskiego socjalizmu, jako światopoglądu gospodarczego w kierunku t. zw. państwa totalnego i planowej gospodarki państwowej, również nie jest ideałem, conajmniej naszym, t. j. zamieszkałego w granicach Państwa społeczeństwa ukraińskiego. Nie chcemy być ofiarą wyzysku kapitalistycznego, ani też skoszarowanem bydłem w ręku ujmującej w schematyczny plan całe życie, czcigodnej zresztą, biurokracji państwowej. Żywy i wolny człowiek, zrzeszony w dobrowolnych organizacjach społeczno - gospodarczych, jednem słowem doktryna i dobra praktyka spółdzielcza najlepiej odpowiada naszej mentalności i rodzącemu się uspołecznianiu wszystkich procesów gospodarczych. Jesteśmy przekonani, że tylko w państwie nietotalnem i silnem istnieć może uspołeczniony, ale wolny obywatel.</u>
  323 + <u xml:id="u-23.9" who="#SŁucki">Rozumiemy dobrze ryzyko Skarbu Państwa w zmniejszeniu obciążeń publicznych, ale sądzimy, że długotrwała deflacja nie przeprowadzona konsekwentnie, nie dotycząca wszystkich elementów produkcji, nie może być skuteczną i rodzi nowe ryzyka, może jeszcze groźniejsze dla naszej rzeczywistości. Żądanie zmniejszenia sztywnych i wygórowanych kosztów produkcji dotyczy nietylko obciążeń publicznych, ale i zbyt wysokiej stopy procentowej, tak bardzo zależnej od polityki Banku Polskiego i banków państwowych oraz od bezpośredniej ingerencji Państwa na rynku kapitałowym, a także niewspółmiernie wysokich cen przemysłu skartelizowanego, któremu Rząd oddał różne przywileje, do podnoszenia cen na rynku wewnętrznym włącznie. Obniżenie opłat publicznych, stopy procentowej i cen skartelizowanych, oto droga do podniesienia siły nabywczej wsi, a przez to i do ożywienia całego życia gospodarczego.</u>
  324 + <u xml:id="u-23.10" who="#SŁucki">Dodatnie saldo bilansu handlowego musi być pilną troską Rządu, gdyż w Polsce decyduje ono o równowadze bilansu płatniczego Państwa. Niestety, eksport Polski w 2/3 to raczej płody ziemi, niż pracy ludzkiej. Dlatego przeciętna wartość 1 importowanej tonny w r. 1935 wyniosła 334 zł, a eksportowanej tylko 68,8 zł. Wszyscy Zdajemy sobie sprawę z narastających trudności wywozowych i zupełnie względnej celowości wywozu dumpingowego. Podniesienie siły nabywczej i usprawnienie rynku wewnętrznego staje się zagadnieniem pierwszorzędnej wagi. Spółdzielczość rolnicza i spożywcza mogą i muszą odegrać w tym zakresie pierwszorzędną rolę. W sprawach polityki handlowej zorganizowane gospodarczo społeczeństwo ukraińskie podtrzymuje pozatem postulaty: preferencji dla surowców krajowych (len, tłuszcze, wełna) standaryzacji wywozu rolniczego. Co się tyczy wywozu rolniczego przypominamy, że trudności z nim związane znikłyby, gdyby nękana obciążeniami publicznemi i cenami kartelowemi ludność kraju przestała nie dojadać. W 1931 roku wyeksportowano np. 1,281.000 kg. żyta za śmiesznie niską cenę. Gdyby ludność kraju mogła zjadać codziennie 11 gramów chleba więcej, lub co lepsze, gdyby ludność wiejska nie zmuszana przez sekwestratora do nadmiernej sprzedaży, sama mogła zjadać codziennie 15 gr. chleba więcej, eksport żyta byłby zbyteczny.</u>
  325 + <u xml:id="u-23.11" who="#SŁucki">Przedłożony nam preliminarz budżetu zapowiada przeważnie dawno już zaczęte inwestycje kolejowe i pocztowe w kwocie 90 milj. zł, a p. Wicepremjer zapowiedział ponadto dalsze większe inwestycje w sumie 225 milj. zł.</u>
  326 + <u xml:id="u-23.12" who="#SŁucki">W związku z temi inwestycjami i z kwestją rynku wewnętrznego chcę jako senator: Ukrainiec poświęcić kilka słów kapitalnemu zagadnieniu ziem wschodnich. Zagajając naradę gospodarczą dnia 28.11. b. r., p. Wicepremjer Kwiatkowski powiedział: „W zakresie produkcji przemysłowej cała wytwórczość tak ważnych materjałów, jak węgiel kamienny, koks, żelazo, stal, cynk są skoncentrowane w województwach zachodnich. Na tym samym terenie koncentruje się powyżej 80% produkcji cukru, cementu, soli, wytworów przemysłu metalowego i elektrotechnicznego, włókienniczego i papier niczego, produkcja wapna i cegły. Tu istnieje powyżej 80% gazowni i wodociągów, tu pracują piekarnie mechaniczne, tu dominuje sieć kolejowa i tramwajowa, tu istnieje ponad 80% drukami, urządzeń kulturalnych i zdrowotnych, tu wreszcie pracują i tworzą pożyczki budowlane. W tej Polsce sprzedaje się prawie 70% całej wewnętrznej konsumcji cukru, 67% tytoniu, 64% zapałek, 93% energji elektrycznej, 80% nawozów sztucznych i maszyn rolniczych, zwyż 80% żelaza i zwyż 95% kawy i herbaty.</u>
  327 + <u xml:id="u-23.13" who="#SŁucki">Istnieje wielkie, nieodseparowane murem celnym ani prohibicją, państwo — Polska B., t. j. województwa centralne i wschodnie. Ono musi być zdobyte przez wytwórczość przemysłową Polski zachodniej, ono pragnie wzajemnej wymiany towarowej, ono musi uczestniczyć w kredytach budowlanych, i w inwestycjach państwowych, i w pomocy eksportowej. Ono ma prawo do rozwoju i do takich ułatwień, jakie nieraz dawaliśmy i dajemy narodom i społeczeństwom obcym. „ Podpisuję ten program obydwiema rękami. Cieszę się, że po kilkunastu latach błędnej drogi Rząd nareszcie zaczyna rosnące potrzeby wschodu rozumieć i wiązać z niemi interes państwowy.</u>
  328 + <u xml:id="u-23.14" who="#SŁucki">Dla ilustracji dysproporcyj wytworzonych między wschodem i zachodem Państwa i dla podkreślenia błędów w dotychczasowej nietylko gospodarczej polityce, dodam jeszcze następujące uwagi: Gęstość zaludnienia rolniczego na południowym-wschodzie znajduje swój ekwiwalent już tylko na ziemiach japońskich między Osaka i Kobe, z tą różnicą, że tamtejszy klimat japoński daje dwa pełne żniwa rocznie. Aby podnieść w b. Galicji wschodniej drobne gospodarstwa do wymiarów zabezpieczających życie rodziny, trzebaby sprowadzić z innych krajów dziesięć razy tak duży zapas ziemi, jakim to terytorjum rozporządza.</u>
  329 + <u xml:id="u-23.15" who="#SŁucki">Nieco lepiej przedstawia się ta sprawa w województwach wschodnich. Tam na 100 rolników wypada nie 475 ha, jak w województwach zachodnich, ale 575 ha, z tem decydującem zastrzeżeniem, że w przeciwieństwie do województw zachodnich roli jest w tem tylko 40–50%, a więc znacznie mniej, niż w województwach zachodnich i centralnych.</u>
  330 + <u xml:id="u-23.16" who="#SŁucki">Warunki rolniczo - gospodarcze zależą jednak nietylko od gleby i klimatu oraz pracy, ale i od kapitału. Największa praca bez możliwości intensyfikacji kapitałowej nie jest produktywna. Stosunki kapitałowe na wschodzie ilustrują następujące cyfry: na Pomorzu i w Poznańskiem ilość murowanych domów wiejskich wynosi 71%, w Kongresówce 11,5%, w b. Galicji 5%, w województwach wschodnich 1,4%. Domy z ogniotrwałym dachem w Poznańskiem i na Pomorzu stanowią 73% wszystkich domów wiejskich, a w województwach wschodnich tylko 4,4% wszystkich budynków wiejskich; 15% gospodarstw na Polesiu, 16% na Wołyniu i 19% gospodarstw w województwie stanisławowskiem to gospodarstwa bez krowy; 30% gospodarstw na Polesiu, 28% gospodarstw na Wołyniu i 39,5% gospodarstw w woj. stanisławowskiem to gospodarstwa bez tej jedynej wiejskiej skarbonki, o której mówił p. gen. Galica, czyli bez świni.</u>
  331 + <u xml:id="u-23.17" who="#SŁucki">W zachodnich województwach wypada na 1000 km2 82–111 km dróg żelaznych, na południowym wschodzie 53, a w województwach wschodnich tylko 21 km kolei na 1000. Stąd i oddalenie poniżej 10 km. od najbliższej stacji kolejowej obejmuje prawie całą przestrzeń w województwach zachodnich, a tylko 50% przestrzeni województw wschodnich; miejscowości oddalone od stacji kolejowej od 10 do 20 km. drogi wynoszą w woj. zachodnich tylko 2%, a w woj. wschodnich jest ich aż 30%.</u>
  332 + <u xml:id="u-23.18" who="#SŁucki">Na 1 km drogi bitej przypada w woj. zachodnich 3–4% km, w Kongresówce 14 km, w woj. wschodnich 72,3 km.</u>
  333 + <u xml:id="u-23.19" who="#SŁucki">Przeciętna produkcja żyta w latach 1927–31 na głowę mieszkańca w Poznańskiem i na Pomorzu wynosi 414 kg, a nawet pszenicy 116, gdy ta sama produkcja żyta i pszenicy na głowę mieszkańca w województwach wschodnich wynosi tylko 211 i 50 kg, a więc o połowę mniej. Jeszcze gorzej w b. Galicji wschodniej.</u>
  334 + <u xml:id="u-23.20" who="#SŁucki">Lepsze warunki produkcji zbożowej w Poznańskiem i na Pomorzu, zamałe kapitały na wschodzie, brak komunikacji, lichwiarska drożyzna pieniądza i towaru przemysłowego — przy najniższych cenach na produkty wsi wschodniej — zabiły możliwości intensyfikacyjne wschodniego rolnictwa. Nawet osadnicy cywilni i wojskowi na wschodzie, wyposażeni kapitałowo, jak żaden rolnik autochton, nie mogą spłacać długów, należycie żyć i gospodarować. 50% produkcji ogólnej w woj. wschodnich idzie na własne spożycie; przychód gotówkowy wzorowych gospodarstw w woj. wschodnich jest o 60% niższy od przeciętnego gotówkowego dochodu gospodarstw rolnych w województwach zachodnich.</u>
  335 + <u xml:id="u-23.21" who="#SŁucki">Gdy weźmiemy wszystkie elementy gospodarstwa rolnego pod uwagę, okaże się, że i województwa wschodnie mają już ponad 30% przeludnienia rolniczego i są właściwie poza rynkiem zbytu i nabycia.</u>
  336 + <u xml:id="u-23.22" who="#SŁucki">Przeludnienie rolnicze na wschodzie charakteryzuje również nienormalne ceny ziemi, wyższe niż na zachodzie.</u>
  337 + <u xml:id="u-23.23" who="#SŁucki">Cały przemysł Polski skoncentrował się na najdalszym zachodzie Państwa i nie może być dla ludności województw wschodnich nawet zbiornikiem sezonowego bezrobocia. Miasta na wschodzie małe i mało ich, typ kupca tamtejszego — najgorszy i najprymitywniejszy. Przeciętny obrót przedsiębiorstwa handlowego tych ziem jest o 50% mniejszy od obrotu analogicznych przedsiębiorstw kupieckich zachodnich. Miasta na wschodzie nie rosną. Ludność miast w woj. wołyńskiem wzrosła w dziesięcioleciu 1921–1931 o 0,3%, w woj. tarnopolskiem o 0,6%, w woj. stanisławowskiem spadła o 0,2%, a w woj. poleskiem spadła o 1,6%.</u>
  338 + <u xml:id="u-23.24" who="#SŁucki">Oto wschodnia rzeczywistość. W tych warunkach niemożliwa jest żadna zdrowa dyferencjacja społeczna, co więcej, wiejski głód chroniczny dobrze jest znany i na Podkarpaciu i na Polesiu.</u>
  339 + <u xml:id="u-23.25" who="#SŁucki">Wielką dźwigną podniesienia dobrobytu tych ziem może być nietylko pracowita ręka, ale i znakomita głowa autochtonnej ludności ukraińskiej, jej wielkie zdolności umysłowe, jej wrodzony pęd do arystokratyzacji swego życia wewnętrznego i zewnętrznego. To nie przypadek, że spółdzielczość ukraińska bardzo łatwo zorganizowała na Polesiu i na Wołyniu około 500 spółdzielni wiejskich różnego typu, które znakomicie prowadzili sami chłopi miejscowi. Za tę pracę ukraińskie centrale spółdzielcze już przed rokiem wypędzono z tych ziem. To również nie przypadek, że właśnie na tych ziemiach rozwinął się najpiękniejszy przemysł ludowy i bogata, na starej kulturze oparta, sztuka ludowa i że właśnie w ostatnich latach największej nędzy na wschodzie z ukraińskiego ludu wołyńskiego wyłonił się Samczuk, autor trylogji wołyńskiej, conajmniej tak głębokiej jak Reymontowi „Chłopi”, że z ludu naszego na Polesiu wyrósł dobry poeta Włyzko, rozstrzelany niedawno w Sowietach za „uraz nacjonalistyczny”, że z łemkowskiej ziemi otrzymaliśmy obecnie również znakomitego poetę Antonycza.</u>
  340 + <u xml:id="u-23.26" who="#SŁucki">Tym ziemiom trzeba dać oświatę, gdyż analfabetyzm, niestety, właśnie na wschodzie jest największy, zbyt duża część miljona dzieci bez szkoły pochodzi z tych właśnie województw. Lecz co najważniejsze: cały świat rozumie, że oświatę przyswaja sobie każdy naród w swej mowie rodzinnej. Na wschodzie z przeważającą odwieczną ludnością ukraińską niema ani jednej szkoły państwowej ukraińskiej, nawet naukę religji prawosławnej zaczyna się tam wykładać naszym dzieciom w szkole powszechnej w mowie polskiej. Jaki sens ma taka polityka szkolna? Przecież przeprowadzony przez szkołę polską nasz młodzieniec musi natknąć się na Iljadę i Odyseję, na Horacego i Boską Komedję, na Fausta i Pana Tadeusza, na pieśń o Rolandzie i na całego Szekspira w ukraińskim przekładzie — oraz z ukraińską historją kraju i narodu rodzinnego i t. p. Panowie, żadne państwo nie trawi dobrze zadużo fikcyj i głupstw.</u>
  341 + <u xml:id="u-23.27" who="#SŁucki">Cały świat rozumie, że dla drobnej ludności rolniczej najwłaściwszą formą organizacji gospodarczej jest spółdzielczość rolnicza — i że wyniki tej spółdzielczości są największe, jeśli do jej rydwanu wprzęgnie się całą iracjonalną siłę tradycji i ambicji narodowej. Tymczasem na ziemiach wschodnich — jak powiedziałem — usunięto ukraińską hierarchję spółdzielczości.</u>
  342 + <u xml:id="u-23.28" who="#SŁucki">Wysoka Izbo! Tak jest, ziemiom wschodnim trzeba inwestycyj drogowych, kolejowych, pocztowych, trzeba wszelkiego rodzaju meljoracyj, rentownych inwestycyj gospodarczych; każdy grosz włożony tam na ten cel da największe i najlepsze skutki dla dobra publicznego; tylko podniesienie siły nabywczej tych ziem uruchomi kominy fabryczne na zachodzie i organicznie zlikwiduje bezrobocie przemysłowe, — ale trzeba zrozumieć, że i na tym odcinku życia racja państwowa polska ma wspólną drogę z racją od wieków zamieszkałego na łych ziemiach narodu ukraińskiego. Ta prawda musi być hasłem całej polityki Państwa na wschodzie! Nie zapominajmy, że ziemie na wschodzie leżą nad granicą sowiecką i że Komintern dobrze wyzyskuje nędzę gospodarczą tych ziem dla nowych, wcale nie gospodarczych celów. Na terenie województw południowo-wschodnich tamę Kominternowi zbudował sam naród ukraiński. Na Wołyniu i Polesiu gorzej. Tam chce działać tylko władza. Specyficzna polityka administracji ogólnej na Polesiu i Wołyniu oparła całą rację państwową wyłącznie na raz figlarnym, to znowu nerwowo-złośliwym Kratosie; najwyższy czas przypomnieć sobie, że równe prawa z Kratosem ma dla każdej racji państwowej także Etos.</u>
  343 + <u xml:id="u-23.29" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  344 + <u xml:id="u-23.30" who="#SŁucki">Polityka duchowej i materjalnej pauperyzacji ziem wschodnich, dlatego że tam żyją właśnie Ukraińcy, zbankrutowała. Ufamy, że obecnie zmieni się cała ta polityka Państwa i narodu polskiego. Każda skuteczna polityka Państwa na ziemiach wschodnich musi liczyć się z dyspozycjami wewnętrznemi narodu ukraińskiego. Po taką właśnie politykę zwróciliśmy się przed pół rokiem do Rządu. P. Premjer Kościałkowski, jako ówczesny Minister Spraw Wewnętrznych w gabinecie pułk. Sławka, akceptował ją. Rząd oświadczył nam, że zgadza się z nami, iż naturalny rozwój sił narodu ukraińskiego, jako odrębnej jedności narodowej z prawem do własnego życia kulturalnego i gospodarczego, wcale nie koliduje z racją państwową Polski.</u>
  345 + <u xml:id="u-23.31" who="#SŁucki">Wysoka Izbo, żyjemy w czasie wielkich trudności i wielkich możliwości. Lada dzień obydwa narody nasze mogą znaleźć się w wirze nowych historycznych zdarzeń. W poczuciu dziejowej odpowiedzialności i wobec tego, że Rząd p. Premjera Kościałkowskiego zapowiedział już zarządzenia, zmierzające do normalizacji stosunków polsko - ukraińskich wewnątrz Państwa, oraz dlatego, że i zewnętrzna polityka Rządu wobec państw obcych, stojąc na gruncie obrony kultury zachodnio - europejskiej, odpowiada dziejowej linji narodu ukraińskiego, oświadczam imieniem własnem oraz senatorów Decykiewicza, Horbaczewskiego, Łobodycza i Pawłykowskiego jako senackiej grupy Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej, że po raz pierwszy głosować będziemy nietylko za budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych, co już na Komisji Budżetowej zapowiedzieliśmy, ale i za całością przedłożonego nam preliminarza budżetowego.</u>
  346 + <u xml:id="u-23.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  347 + </div>
  348 + <div xml:id="div-24">
  349 + <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Malski.</u>
  350 + </div>
  351 + <div xml:id="div-25">
  352 + <u xml:id="u-25.0" who="#SMalski">Wysoki Senacie! Doszliśmy w życiu naszem publicznem do pewnego jakby koszmarnego stanu, że każdy niemal budżet publiczny, uchwalany przez nas, czy państwowy, czy samorządowy, czy instytucyj publicznych, nasuwa jakąś myśl ukrytą, niemiłą, czy to aby nie są pieniądze na marne wydane. Jest jakieś dziwne odcięcie psychiczne — traktuje się to, co się nam przedkłada, jako ciężar, który na nas wisi, który jest niepotrzebny, zbędny i robi się wszystko co możliwe, aby to zagadnienie od siebie odsunąć. Podchodzę do tego jako żołnierz. Twierdzę, że dla nas budżet to nietylko kolumny cyfr, to nietylko szematy, to nietylko dochody i wydatki, ale to jest życie. Dla nas nawet wydatek na pensje to przecież jest wydatek, który natychmiast w 100 procentach wraca w życie. Dla nas jest pewna granica, która nam nakazuje trzymać się jej nawet wówczas, gdy idziemy na cięcia oszczędnościowe. Słusznie już zaznaczono, że obecne państwo i państwo z przed 20–30 lat to nie jest to samo. Wzrastają potrzeby społeczne i publiczne, wzrastają i muszą wzrastać usługi publiczne, które państwo i instytucje publiczne dawać muszą. I to jest ta granica, której przekroczyć nie wolno.</u>
  353 + <u xml:id="u-25.1" who="#SMalski">Widzimy w budżetach wszystkich państw, że budżet i wydatki budżetowe i gospodarcze wzrastają w stosunku do dochodu społecznego, musimy tylko dążyć do pewnego optimum w tej sprawie, żeby stopień użyteczności usług publicznych był jaknajwiększy, a koszt produkcji tych usług jaknajmniejszy. We wszystkich przejawach gospodarczych widzimy wyraźnie, że gospodarka społeczna zmierza teraz już nie do kategoryj maksimów czy minimów, ale również do pewnych optimów społecznych. I to jest nakazem również dla naszej gospodarki polskiej.</u>
  354 + <u xml:id="u-25.2" who="#SMalski">Zdajemy sobie sprawę, że każda cyfra, każdy pieniądz jest żywy i jest wówczas żywym, jeśli za nim stoi żywy i rozumny człowiek.</u>
  355 + <u xml:id="u-25.3" who="#SMalski">Słuszną było rzeczą nawoływanie Rządu do mobilizacji psychicznej, do dźwignięcia tych ciężarów, pod jakiemi się dziś uginamy, do wydobycia się znowu na powierzchnię życia z radosnym uśmiechem.</u>
  356 + <u xml:id="u-25.4" who="#SMalski">I tutaj stoją przed nami wszystkimi, i przed Rządem i przed każdym z nas, wyjątkowe zadania. Chcielibyśmy, żeby to, co Rząd zapowiada, było realizowane. Ale zdajemy sobie sprawę, że jeżeli pójdziemy drogą, jaką idą naprzykład nasze konferencje gospodarcze, i będziemy szukali mobilizacji wokoło inicjatywy prywatnej, to nikt z nas się nie zmobilizuje. Zmobilizują się tylko ci, którzy rent i zysków szukają. Czy inicjatywa prywatna da wyjście z tej sytuacji? P. prezes Klamer przyznał sam, że my nie mamy przemysłowców, tylko dyrektorów kapitałów biegnących wszędzie tam, gdzie jest największy zysk. Ci, co mają pieniądze, nie inwestują, bo jeszcze jakby w Polskę nie wierzyli. Wszak każdy przyzna, że od czasu zawarcia przez Marszałka Piłsudskiego rozejmu na zachodzie i na wschodzie żadnych większych inwestycyj się nie robiło, bo wciąż groza wisiała, że to będzie zmarnowane, stracone. Ileż to pieniędzy jest obecnie zagranicą, bo kapitały, nawet w ruchu wymiennym, nie wracają do kraju, bo są tacy, którzy przypominają Raubritterów, szukając zysku i cofając się i uciekając stamtąd, gdzie może być supozycja, że coś stracą. Niema kapitału patrjotycznego, niema ludzi patrjotycznych, temi kapitałami dysponujących. To jest największa tragedja, która się plącze w życiu gospodarczem i powoduje, że nikt z nas nie wierzy w inicjatywę prywatną, nikt nie ma zaufania do banków prywatnych. Przy obecnym przebiegu kapitalizacji wewnętrznej dochodzimy do tego wielkiego zagadnienia, czy wogóle kapitalizacją wewnętrzną rozwiąże się problem tych wielkich inwestycyj i potrzeb wielkich, wobec których stoimy? Zdaje mi się, że nie. A przecież widzimy, że w innych krajach, naprzykład w Niemczech 70% wszelkich inwestycyj robi rząd. To samo widzimy w Anglji, w Ameryce, we wszystkich innych państwach. A więc nie idzie się ślimaczym krokiem, bo są pewne potrzeby, które uznaje naród i państwo, i rozwiązuje się je tak, jak rozwiązuje się konieczności wojenne. Twierdzę, że jednem z pierwszych postanowień, które powinniśmy powziąć, idąc do rozwiązania trudności, jest stwierdzenie, że stoimy wobec pewnych konieczności państwowych i że tu nie pomogą żadne ślimacze kroki, liczenie na inicjatywę prywatną, na takie czy inne postanowienia prywatne i kapitalizację wewnętrzną i t. d. Mobilizować się, ale przy czem, w imię czego? Jeżeli słusznem jest to zawołanie, że mamy się zwołać, to gdzie jest kadra mobilizacyjna?</u>
  357 + <u xml:id="u-25.5" who="#SMalski">Jedno jest na szczęście, co już słusznie p. sen. Śliwiński podniósł: mamy za sobą wielkie zwycięstwo historyczne, przełamanie nas samych, t. j. armję. W trudnych chwilach, w potrzebie obronnej, mamy się gdzie zmobilizować; to są te szeregi, które nas zapewne wchłoną i wchłaniać nas będą wszystkich, gdy trzeba będzie stanąć z bronią w ręku. Ale jak przeprowadzić mobilizację tam, gdzie niema ani wyraźnego celu, do którego się idzie, niema wskazań, a również niema kadry mobilizacyjnej, która ma to przeprowadzić? Tu popełniliśmy szereg błędów. Narzekamy na biurokrację, na urzędników, że się przyzwyczaili patrzeć na otaczające życie poprzez te czy inne szufladki, przyzwyczaili się upraszczać zjawiska życiowe. Wszak w referatach bezpieczeństwa, w starostwach, czy w innych urzędach, przerzuca się z szufladki do szufladki kwalifikacje: to endek, to socjalista, to ludowiec, to Ukrainiec, to inny. Jak już nie mają co powiedzieć, a widzą, że jest patrjota i narodowiec, a równocześnie staje do szeregów robotniczych czy chłopskich do pracy, to ostatecznie przykleja mu się kartkę — naprawiacz. Proszę Panów, to uproszczanie doprowadza do tego, że my całości chwycić nie możemy, że my za temi wszystkiemi etykietami człowieka nie widzimy, a przecież to jest pierwszy nasz kardynalny obowiązek. Jeśli mamy mieć otwarte oczy na życie, jeśli mamy wysnuć należyty wniosek z tego, co widzimy, to musimy zobaczyć człowieka, jego troski i jego życie, jego smutki i radości, do których on idzie. Wówczas nie będzie tylu błędów i tylu pomyłek, które popełniamy. Każdy z nas, który wyszedł z wielkiej walki o niepodległość, wierzy w to, że kadrą mobilizacyjną w dzisiejszem życiu Polski musi być obóz niepodległościowy. Ale czy tu jest dobrze? Niema etykiet firmowych, są jednak etykiety osobowe. Zaciemnieniem wyrazu naszego obozu niepodległościowego jest to, że na powierzchni jego są tu i ówdzie ludzie, którzy nie zdali egzaminu, którzy nie umieli wydobyć z siebie wielkiej mocy i autorytetu moralnego, zaszczepić tej moralności w szeregach. Ale są jeszcze ci szarzy, dla których ideałem nie jest wicie gniazda i wygodnego życia w Rzeczypospolitej. Jeszcze są wśród peowiaków i legionistów i tych wszystkich, którzy walczyli o niepodległość, ludzie, którzy chcą być użyteczni, którzy uważają, że to, co wynieśli z wielkiej szkoły walki o wolność i niepodległość, to są walory potrzebne w życiu publicznem. I na tych budować należy, tu kadrę mobilizacyjną zwołać należy. Proszę Panów! Zdaję sobie sprawę z tego, że jakby jakaś zapora stanęła między nami a młodymi. Wszyscy chcemy jaknajlepiej, wszyscy dążymy do tego, co dla nas jest najdroższe — do potężnej Rzeczypospolitej, to tej potężnej, mocarstwowej, sprawiedliwej. Chciałbym zapytać, czy nie mamy przecież tych rzeczy, które łączą dzień wczorajszy z dniem dzisiejszym czy jutrzejszym? Marszałek przerzucił prześliczny łuk z tradycyj historycznych do lat nowych. A myśmy w życiu naszem publicznem jeszcze tego łuku nie przerzucili. Dla nas dźwięki Pierwszej Brygady to cała taśma przeżyć naszych wielkich, żołnierskich, naszych porywów bohaterskich, naszego większego, lepszego ja. Te same dźwięki Pierwszej Brygady dla naszej młodzieży to jest suma dźwięków, która może tak' pobudzić, ale treści nie daje. Jeżeli mówimy o tem wiązaniu do dnia dzisiejszego, to my widzimy te pola i krew przelaną, a młodzież widzi już tylko łany zboża, które na tych polach rosną i najwyżej narzeka, że chleba dla wszystkich niema. Młodzież widzi budynki na tych miejscach wybudowane. Młodzież inaczej czuje, inaczej widzi, nie jest z nami sercem związana; młodzież chce być pożyteczna. Pierwszym czynnikiem, który utrzymuje godność człowieka, to jest uczucie użyteczności społecznej i publicznej. A tego niema. A przecież każdy z nas, gdy szedł do tej Polski, gdy jej jeszcze nie było, w swoich marzeniach, w gawędach żołnierskich przy ognisku marzył, jaka Polska powinna być. Marzyliśmy o Polsce ludowej. Dla nas nie jest frazesem, że ta Polska ma być sprawiedliwa, ma być jasna, ma być dobrą matką dla wszystkich. W imię Polski ludowej ginęli nasi koledzy — chłopi i robotnicy. W imię tej Polski ludowej szliśmy w 1920 r. nie jako straż dla kapitalistów i przemożnych panów. Walczyliśmy o Polskę wielką, sprawiedliwą — ludową Polskę. Marzenia te muszą być spełnione i te marzenia to jest to, co z tradycję, z walk, z szubienic, na których ginęli nasi towarzysze, z tych rowów, gdzie trupy padały — idzie; to jest właśnie łączność wielka, ten łuk, który nawiązuje tradycje bojowe, niepodległościowe do dnia dzisiejszego i jutrzejszego. Tylko w wirze walk politycznych i taktycznych myśmy to schowali gdzieś w sobie, myśmy tego nie wydobyli. Wyciągnijmy te wartości i dajmy tym, którzy tego samego łakną i do tego idą. Zagadnienia społeczne, które stoją przed nami, wymagają rozwiązania i rozwiązania winni dokonać właśnie ci, którzy o tem marzyli, którzy o Polskę walczyli. Mówi się o narodowości, o radykaliźmie. Czy jest piękniejszy, wznioślejszy patrjotyzm i narodowość i poczucie swojej przynależności do Ojczyzny, jak ten, który jest skropiony krwią i ofiarą? I pod tym względem nikt nas nie przelicytuje. My nasz patrjotyzm, umiłowanie wolności, okupiliśmy wielkiemi ofiarami. Czy jest piękniejszy radykalizm niż nasz? Bo ta Polska ludowa, o której marzyliśmy, w której sprawiedliwość społeczna staje się synonimem jeżeli nic dobrobytu, to dobrego samopoczucia społeczeństwa, to jest to, do czego myśmy szli i idziemy i iść musimy, bo to będzie ten czynnik łączący dzień dzisiejszy z naszemi dniami poprzedniemi, w których glorji chodzimy, ale które przerwaliśmy, bośmy nie umieli wielkich wartości, które w sercach naszych są, zrealizować i nawiązać do dnia dzisiejszego. Nie mieliśmy wówczas tych scysyj, które są z młodzieżą Z każdą wybitą szybą na uniwersytecie, czy z każdą petardą leci równocześnie niewidzialna szyba rozbita w gmachu naszej kultury narodowej. Rumieniec wstydu ogarnąć musi każdego Polaka i tak samo tych z szeregu młodzieży, którzy czują dobrze i pięknie myślą. Zdaję sobie sprawę z tego również, że poza tem, co nazywamy antysemityzmem, poza temi burdami, tak przeważnie poniżającemi naszą godność narodową, jest równocześnie jednak i coś, co jest w każdym młodym człowieku, chęć wyżycia się jakiegoś, chęć wyładowania gdzieś swojej energji, chęć pokazania, że się coś znaczy, że się coś robi. Jeżeli chcemy zejść z poczuciem spełnionego obowiązku, to jako żołnierze wyrośli z walk o niepodległość, mamy obowiązek wskazać, że to powinno pójść i może iść inną drogą. Tylko myśmy widocznie złe metody zastosowali; podchodziliśmy do młodzieży bądź z pieniądzem i awansem, bądź z pałką tylko, podchodziliśmy z wymaganiem uznania naszych czynów bojowych i naszych zasług niepodległościowych, a nie podchodziliśmy z tem, co jest ważne dla nich jako chleb powszedni dla duszy.</u>
  358 + <u xml:id="u-25.6" who="#SMalski">I to jest rzecz, która musi być poprawiona i może być poprawiona przez nas.</u>
  359 + <u xml:id="u-25.7" who="#SMalski">Zdaję sobie sprawę, że najtragiczniejszym może, najbardziej bolesnym jest przejaw wciągania maluczkich, nieświadomych lub nieoświeconych, jakim jest w większości chłop nasz, do tych walk bratobójczych, do tych trupów i ofiar, niewiadomo w imię czego składanych. Ale patrzeć musimy na to, co tam się tli, co tam rośnie, że tak żywo przyjmują się tam te różne hasła i pobudzają tych ludzi do wystąpień, które możemy wszyscy nazwać jakiemś tragicznem nieporozumieniem. Zagadnienie wsi staje przed nami w całej rozciągłości: jej nędza, jej ciemnota, jej tęsknoty, jej przeżycia, które trzeba zrozumieć. Twierdzę, że jeżeli Rząd ma należycie spełnić swoje zadania, jeżeli ma mieć należytą samokontrolę, należyte wyczucie społeczne, musi przerzucić inny most niż ten, który obecnie społeczeństwo łączy z zagadnieniem prac państwowych i rządowych, a którego droga służbowa idzie przez posterunek policji, starostę aż do góry do Warszawy; musi być bezpośrednie czucie ideowe i społeczne Rządu ze wszystkiem, co żyje poza posterunkiem i oficjalnemi meldunkami. Te oficjalne meldunki w Warszawie wchodzą zawsze bądź na zwierciadło wypukłe, bądź wklęsłe. Niechaj Rząd to czuje tak. jak jest w istocie. Pierwszą podstawą i siłą Rządu będzie, jeśli znajdzie to prawdziwe zwierciadło zwyczajne, w którem procesy przebiegają, gdzie uczucia ludzkie, tęsknoty i dążności będą wyglądały tak, jakiemi są w istocie.</u>
  360 + <u xml:id="u-25.8" who="#SMalski">Twierdzę więc, że przed nami, obozem niepodległościowym, stoi wielkie zagadnienie znalezienia przedewszystkiem siebie; o nas wszystkich i każdym z nas się mówi: Jak wy się rządzicie i czujecie? Na nas wszystkich ciąży odpowiedzialność i ponosić będziemy odpowiedzialność wszyscy. Naszym obowiązkiem kardynalnym jest znaleźć siebie.</u>
  361 + <u xml:id="u-25.9" who="#SMalski">Myśmy byli na przedzie jako czołowa kolumna, myśmy intuicję historyczną mieli; w nas była tęsknota do wolności i niepodległości. Wódz nasz umiał wzbudzić w nas wiarę w tę intuicję historyczną, że właśnie jest moment pokazania szablicy polskiej światu i podjęcia walki o niepodległość. Z chwilą, gdyśmy stanęli oko w oko z zagadnieniem życia codziennego, z potrzebami, tęsknotami i kłopotami, znaleźliśmy się teraz w defensywie.</u>
  362 + <u xml:id="u-25.10" who="#SMalski">Twierdzę, że pierwszą rzeczą, która powinna być w każdym żołnierzu, jest oderwać się, znowu dojść do czołowej kolumny. Jest to pierwszy obowiązek intuicji historycznej, który musi być i może być wydobyty na podstawie zjawiska, że zagadnienie ustroju społecznego i sprawiedliwości społecznej wybija się teraz na plan pierwszy. I tutaj, gdy z siebie wydobędziemy tę siłę, która popycha na czoło kolumny, to jestem pewien, że wiele rzeczy jaskrawych zniknie z tej szaty dzisiejszej.</u>
  363 + <u xml:id="u-25.11" who="#SMalski">Nie chcę szerzyć defetyzmu, nie chcę sugerować, że rewolucja się szykuje, czy jakiś wielki zamach. Ani ci ludzie na to nie zasługują, ażeby ich tak wysoko cenić, ani my nie jesteśmy tak mało warci, żeby tej psychozie się poddawać. Twierdzę, że stan chorobowy, tak w organizmie ludzkim, jak w organizmie społecznym wtedy jest groźny, gdy przy chorobach zakaźnych niema temperatury, bo temperatura wskazuje na to, że organizm sam się broni, temperatura wywołuje równocześnie wewnętrzne procesy, które idą do uzdrowienia i obrony. Brak temperatury, to stan bliski śmierci. Twierdzę, że pewne podniesienie temperatury jest objawem dodatnim, świadczącym, że organizm narodowy zwalcza chorobę i zwalczy ją napewno.</u>
  364 + <u xml:id="u-25.12" who="#SMalski">W naszych szeregach jest sporo ludzi odważnych, ofiarnych, gotowych poświęcić całą energję na rzecz niepodległości i wolności Rzeczypospolitej. Stwierdzam, że te szeregi są ramami, poza które nie wyleje się życie wolnej Polski, które nie pozwolą doprowadzić do katastrof wewnętrznych i walk bratobójczych. Uważam, że dziś wszyscy, czy to socjalista, czy ludowiec, czy pracownik fizyczny, czy umysłowy, za obowiązek pierwszy uważać winni — jeżeli wierzą, że przyszłość narodu polskiego i Państwa jest oparta na masach ludowych, którym pomagać musi rozum stanu i silna organizacja — zniesienie rozdziałów, które istnieją i różnią chłopa z jednej wsi od chłopa z drugiej wsi, robotnika z jednego związku od robotnika z drugiego związku. Te rzeczy muszą zniknąć, a wtedy wyjdziemy poza klasowe interesy i poza walkę o te interesy, bo jeśli ludzie pracy mają być gospodarzami w Polsce, muszą mieć przed swojemi oczyma całość gospodarki państwowej i kultury narodowej. Twierdzę, że to jest możliwe, że to jest do osiągnięcia. Myśmy pokazywali już nieraz, jak umiemy pod prąd płynąć, myśmy pokazywali już nieraz, że dla nas niema za wielkiej ofiary na rzecz dobra publicznego, myśmy umieli już nieraz tworzyć wspólne kasy I Brygady, myśmy umieli dzielić ostatni kęs chleba, myśmy bywali w sytuacji takiej, że kiedy szeregi żołnierzy poddawały się psychozie bezrady i rezygnacji zupełnej, wtenczas oficerowie umieli zsiąść z konia i maszerować razem z żołnierzami, wtenczas oficerowie umieli dzielić ostatni kęs chleba, który mieli w kieszeni, wtenczas oficerowie umieli wziąć karabin i pomóc żołnierzowi dźwigać go w pochodzie, bo wtenczas, kiedy przychodzi taka psychoza defetyzmu, to pierwszą rzeczą jest czynnik moralny i ideowy, który musi wystąpić na pierwszy plan. Musimy pokazać to i dzisiaj, bo dzisiaj sytuacja wcale się nie zmieniła. Błędem największym Rzeczypospolitej było to, że poszliśmy za dawnemi schematami z zachodu, a równocześnie przyjęliśmy pewien bizantynizm, służalczość ze wschodu. Myśmy na to poszli i zbłądziliśmy. Powinniśmy iść drogą, jaką poszła I Brygada — brat z bratem, jedna kasa dla wszystkich, sprawiedliwy podział dóbr, nie żerowanie na tem Państwie i szukanie sobie najlepszych miejsc dla wicia swego gniazda. Bo to doprowadziło do tego, że jest zapora pomiędzy nami. My jesteśmy potrzebni w imię tej przyszłości, która stoi przed nami, w imię dnia dzisiejszego i im prędzej zdobędziemy się na to, ażeby wydobyć wszystkie nasze moralne wartem lepiej będzie dla Rzeczypospolitej; im prędzej wybijemy się na czoło naszej kolumny, tem lepiej będzie dla Rzeczypospolitej; im prędzej znikną wszystkie zagadnienia, które stoją przed nami jatko coś, czego rozwiązać nie umiemy, wtedy tem prędzej i młodzież i serca tej młodzieży pójdą za nami.</u>
  365 + <u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  366 + </div>
  367 + <div xml:id="div-26">
  368 + <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Radziwiłł.</u>
  369 + </div>
  370 + <div xml:id="div-27">
  371 + <u xml:id="u-27.0" who="#SRadziwiłł">Wysoka Izbo! Przed rozpoczęciem naszej dzisiejszej dyskusji p. Marszałek zwrócił się do nas z prośbą, żebyśmy możliwie się skracali. Sądzę, że ta prośba, do której wszyscy moi przedmówcy się zastosowali i do której również ja się chcę zastosować, jest zupełnie słuszna. Nie mamy bowiem powodu do specjalnie długiego rozwodzenia się nad temi zagadnieniami, które były tematem bardzo obszernych obrad i w Sejmie, i w Komisji Budżetowej tej Wysokiej Izby i które również były ostatnio tematem rozważań szeregu specjalnie zwołanych narad, chociażby jak ta ostatnia wielka narada gospodarcza.</u>
  372 + <u xml:id="u-27.1" who="#SRadziwiłł">Mam przed sobą budżet, do którego Izby prawodawcze nie wniosły zasadniczych zmian. Sejm dokonał pewnych zmian; przy pewnych budżetach nastąpiły pewne ograniczenia, przy innych pewne dodatki. Komisja Budżetowa Senatu żadnych zmian w przedłożeniu budżetowem nie zrobiła. Cóż to znaczy? Znaczy to — w mojem rozumieniu — nic innego jak to, że parlament uznał ten wielki wysiłek oszczędnościowy, który zrobił Rząd, a przedewszystkiem p. Minister Skarbu. Mamy przed sobą budżet, o którym p. Minister Skarbu powiedział, że jest budżetem zrównoważonym. Wiemy, jakiemi środkami te oszczędności w dobie obecnej równowagi budżetu zostały osiągnięte. Referent generalny budżetu w Senacie miał pod tym względem nieco odmienne zdanie. Twierdził, że budżet nie jest zupełnie zrównoważony, ale w końcu dosyć ożywionej dyskusji oświadczył, że gdyby on był na miejscu Ministra Skarbu, nie potrafiłby innego preliminarza budżetowego wnieść pod obrady parlamentu. Sądzę więc, że ten spór, tak ożywiony, toczący się na temat równowagi budżetowej, stał się sporem czysto akademickim, pozbawionym jakiegokolwiek praktycznego, a przedewszystkiem politycznego znaczenia. Pytanie, które przed nami stoi, i na które pragnąłbym dać w krótkich słowach odpowiedź, jest pytaniem czy ten budżet odpowiada rzeczywiście realnym potrzebom naszego Państwa. Nie sposób na to pytanie dać odpowiedzi, wpatrując się wyłącznie w sam preliminarz budżetowy lub też wpatrując się wyłącznie w nasze wewnętrzne stosunki gospodarcze. Na świecie dzieją się w obecnej chwili wielkie przemiany, grają wielkie i silne prądy narodowe, nietylko w Europie, jak to już dzisiaj rano było powiedziane. Ostatnio byliśmy świadkami wystąpień, które niewątpliwie zwróciły uwagę na siebie całego świata. Mam na myśli przedwczorajsze wystąpienie kanclerza i równocześnie wodza narodu niemieckiego. Jest to wystąpienie, które i nas, Polaków, bezpośrednio dotyczy, bezpośrednio jako Państwa, a pośrednio jako sojuszników tego państwa, którzy tem wystąpieniem czują się, mojem zdaniem, słusznie bezpośrednio dotknięci. W mowie kanclerza były dwa ustępy specjalnie poświęcone Polsce i sądzę, że jest słuszne i sprawiedliwe, żeby one specjalnie naszą uwagę zwróciły. Jest to mianowicie ten ustęp, w którym kanclerz niemiecki powiada, że naród i społeczeństwo niemieckie, dążąc do równouprawnienia, musi równocześnie także uszanować wszelkie uzasadnione prawa innych narodów i w tem miejscu oświadcza kategorycznie i uroczyście, że uznaje prawo narodu polskiego do wolnego i swobodnego dostępu do morza w formie i w granicach, które obecnie egzystują. A w drugiem miejscu usłyszeliśmy z ust kanclerza, bodaj pierwszy raz, oświadczenie również uroczyste, że Rzesza Niemiecka w granicach europejskich żadnych nowych aspiracyj terytorjalnych nie ma. Obydwa te oświadczenia uważam za znamienne i ważne, gdyż byliśmy dotychczas przyzwyczajeni do dyskryminacji, która zawsze ze strony Niemiec była robiona pomiędzy Wschodem i Zachodem. Parlament tych oświadczeń słuchał w głębokiem milczeniu, bez oznak zadowolenia, ale również bez protestu. Za parę tygodni będziemy świadkami nowych wyborów, przeprowadzonych w Niemczech, wyborów, które i tym razem będą nosiły charakter plebiscytu i które niewątpliwie dadzą wyraz aprobaty olbrzymiej większości narodu niemieckiego dla polityki, którą reprezentuje kanclerz i wódz.</u>
  373 + <u xml:id="u-27.2" who="#SRadziwiłł">Te oświadczenia, tyczące się Polski, uważam za tem więcej znamienne, że tak samo w Paryżu jak i w Berlinie wiedzą, że jesteśmy Państwem związanem pewnym sojuszem i międzynarodowemi zobowiązaniami, i że Państwo Polskie i naród polski przyzwyczajony jest w każdych ewentualnościach swoim zobowiązaniom międzynarodowym zadość uczynić.</u>
  374 + <u xml:id="u-27.3" who="#SRadziwiłł">Z temi wydarzeniami doby ostatniej łączą się inne zjawiska nieco może dawniejsze, mianowicie ten fakt, że wszystkie państwa i wszystkie narody w ostatnim czasie podjęły szalony wysiłek w kierunku nowych zbrojeń.</u>
  375 + <u xml:id="u-27.4" who="#SRadziwiłł">Polityka polska była zawsze charakteryzowana jako polityka wybitnie pokojowa. Nasz Minister Spraw Zagranicznych dał temu wyraz nieraz czy to w Komisji Spraw Zagranicznych, Sejmu, czy w Komisji Spraw Zagranicznych Senatu. Zawsze tendencja pokojowa polityki Polskiej była bardzo silnie i bardzo stanowczo podkreślane nietylko w słowie, ale i w czynach. Dowodem tego jest choćby preliminarz budżetowy, nad którym obecnie obradujemy. Polska jest bodaj jedynem państwem na świecie, które od szeregu lat nie podnosi swego budżetu wojskowego. Ostatnio słyszeliśmy z ust p. Ministra Spraw Wojskowych zapowiedź ewentualnego zażądania na przyszłość nowych kredytów. Sądzę, że będzie to dotyczyło jakiegoś przyszłego budżetu, ale p. Minister może być pewny, że gdyby nastąpiło nawet to, o czem mówił dziś rano p. senator Śliwiński i gdyby w danej chwili Rząd wystąpił z nowem żądaniem dodatkowych kredytów, to bez dyskusji te kredyty byłyby uchwalone.</u>
  376 + <u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  377 + <u xml:id="u-27.6" who="#SRadziwiłł">Stosunek nasz bowiem — całego społeczeństwa — - do wojska nie jest tylko stosunkiem sentymentalnym, ale jesteśmy — a przedewszystkiem sfery, które ja mam zaszczyt reprezentować — zdecydowani w każdej chwili dać wojsku i pod względem materjalnego zaopatrzenia i pod względem technicznego zaopatrzenia to wszystko, co zdaniem kierowników naszej armji, do których mamy najzupełniejsze zaufanie, będzie dla tej armji potrzebne.</u>
  378 + <u xml:id="u-27.7" who="#SRadziwiłł">Mówiąc to, daję już jedną odpowiedź na pytanie, które sam sobie postawiłem, to jest mianowicie, że w dziale Ministerstwa Spraw Wojskowych nasz budżet nie odpowiada potrzebom naszym, jeżeli je porównamy z wyścigiem zbrojeń, którego jesteśmy świadkami w innych krajach.</u>
  379 + <u xml:id="u-27.8" who="#SRadziwiłł">Ale nietylko ten budżet jest niewystarczająco zaopatrzony. Daliśmy temu wyraz w naszych dyskusjach na Komisji Budżetowej i dziś również przy dyskusji generalnej ten moment był podniesiony. Więc mamy naprzykład budżet oświaty z tym miljonem dzieci, które nie mają możności korzystania ze szkół powszechnych, z temi tysiącami młodych nauczycieli, którzy wskutek braku funduszów nie mają możności otrzymania posad.</u>
  380 + <u xml:id="u-27.9" who="#SRadziwiłł">Jest to drugi ważny brak naszego budżetu, ale nie jedyny. Sądzę, że ci wszyscy nasi koledzy, którzy w Komisji Budżetowej wysłuchali oświadczenia p. Ministra Sprawiedliwości byli pod głębokiem wrażeniem jego wywodów.</u>
  381 + <u xml:id="u-27.10" who="#SRadziwiłł">I otóż mamy przed oczami obraz, że te środki, które w budżecie są przewidziane, nie wystarczają dla zabezpieczenia normalnego funkcjonowania najważniejszych resortów naszej administracji publicznej. A równocześnie jesteśmy świadkami, że w innych dziedzinach — i to jest, mnie się zdaje, opinją w każdym razie bardzo rozpowszechnioną — robi się wydatki, które ewentualnie byłyby zbędne. Sądzę, że celem naszej polityki gospodarczej i zadaniem bardzo aktualnem, które stoi przed Rządem, jest to, aby wszędzie tam, gdzie można, zrobić jaknajdalej idące oszczędności, a to w tym celu, żeby środki tą drogą osiągnięte przeznaczyć na rzeczywiście konieczne cele naszej administracji państwowej.</u>
  382 + <u xml:id="u-27.11" who="#SRadziwiłł">Przypadek tak zdarzył, że przemawiam bezpośrednio po mówcy, który z tej trybuny uzasadniał pewne swoje credo społeczne i polityczne. Sądzę, że w tem, co z tego miejsca mówił przed chwilą, znalazł się w sprzeczności z miarodajnemi oświadczeniami i obecnego Premjera, i p. Ministra Skarbu, i przedstawicieli resortów gospodarczych, którzy w ostatniej dobie, wypowiadając swoje poglądy — bądź to w parlamencie, bądź poza parlamentem, bądź nawet na łamach prasy — bardzo wyraźnie stanęli na stanowisku, że rozwój naszego gospodarstwa ma być oparty przedewszystkiem na inicjatywie prywatnej. Wynika z tego, że dla tej inicjatywy prywatnej, jeżeli ta zapowiedź nie ma zostać zapowiedzią zupełnie gołosłowną, muszą zostać stworzone warunki pomyślnego rozwoju. Ale nie na tem koniec. Mamy z ust miarodajnych czynników rządowych jeszcze inne zapowiedzi, a więc zapowiedzi tyczące się przysłowiowej prawie dziś kwestji i zagadnienia, to jest zagadnienia etatyzmu. Rząd stanął na stanowisku, że wszelki zbędny etatyzm ma zamiar zwalczać. Została powołana specjalna komisja do tego pod przewodnictwem znanego działacza gospodarczego p. Wicemarszałka Byrki, która specjalnie badaniem tej kwestji ma się zająć. Jestem w tem przyjemnem położeniu, że w odróżnieniu od p. s. Malskiego mogę najzupełniej z największem przekonaniem stanąć na tem stanowisku, które jest programem obecnego Rządu.</u>
  383 + <u xml:id="u-27.12" who="#SRadziwiłł">Była mowa również o unikaniu wszelkiego zbędnego interwencjonizmu państwowego. I tu znowu jestem w tem szczęśliwem położeniu, że najzupełniej i obydwiema rękami mogę podpisać to wszystko, co z ław rządowych o tej kwestji było powiedziane.</u>
  384 + <u xml:id="u-27.13" who="#SRadziwiłł">W czem więc, Wysoka Izbo, leży trudność? Pozornie jesteśmy zupełnie zgodni, ale jednak muszę tutaj podkreślić, że chociaż ze strony odpowiednich czynników rządowych i w sprawie gospodarki prywatnej, i w sprawie etatyzmu, i w sprawie interwencjonizmu, i w sprawie prawie wszystkich ważniejszych zagadnień gospodarczych padły zapowiedzi i zdania, które są najzupełniej zgodne z tym poglądem, który ja reprezentuję, to jednak w rzeczywistości często robi się zupełnie co innego.</u>
  385 + <u xml:id="u-27.14" who="#SRadziwiłł">Mam tutaj przed sobą i chciałbym zacytować drobny zupełnie przykład z najzupełniej innej dziedziny niż dziedzina gospodarcza, ale przykład, który jest bardzo charakterystyczny dla naszych polskich stosunków. Otóż niewątpliwie niktby nie śmiał twierdzić, że Rząd, albo jakikolwiek miarodajny czynnik w Polsce, stoi na stanowisku niechętnem wobec religji albo kościoła. Któżby chciał twierdzić, że którykolwiek z czynników miarodajnych toleruje urzędowo prowadzoną propagandę zasad komunistycznych. A jednak mam przed sobą tutaj numer małego wydawnictwa „Płomyk” nr 25, który już od paru dni kursuje w tej Wysokiej Izbie, a który jest rzekomo oficjalnym organem Związku Nauczycielstwa Polskiego...</u>
  386 + <u xml:id="u-27.15" who="#komentarz">(Głos: Napewno.)</u>
  387 + <u xml:id="u-27.16" who="#SRadziwiłł">... i który jest rzekomo obowiązkowo wprowadzony do wszystkich naszych szkół. I cóż tutaj widzimy? Jest tu w całym numerze, od pierwszej do ostatniej strony, przeprowadzona propaganda komunizmu.</u>
  388 + <u xml:id="u-27.17" who="#SRadziwiłł">W sprawach religijnych, o których tu wzmiankowałem, wiemy, że nietylko obecny Premjer, ale wszystkie rządy polskie stały zawsze na stanowisku nietylko poszanowania praw religijnych ludności, ale popierania zasad religijnych i interesów kościoła. A jednak również widzimy, że w ostatnich czasach w szkołach, przedewszystkem w szkołach ludowych, zmniejszono ilość godzin nauki religji. To są te niewspółmierności, których jesteśmy świadkami. Naumyślnie wybrałem przykład, który nie ma nic wspólnego z jakiemikolwiek zagadnieniami gospodarczemi. Nie mam zresztą czasu i nie jest chwila obecna wskazana, żeby szerzej nad temi kwestjami się rozwodzić, ale i tu mamy te pewne sprzeczności, które istnieją między kierownictwem a organami wykonawczemi. Mógłbym takich przykładów, tyczących się czy to etatyzmu czy interwencjonizmu, czy wszelkich innych rzeczy bez końca tu mnożyć.</u>
  389 + <u xml:id="u-27.18" who="#SRadziwiłł">Dlaczego to mówię? Nie dla innego powodu, jak dlatego, aby zwrócić się i do p. Premjera i do pp. Ministrów z usilną prośbą, żeby te zapowiedzi, któreśmy słyszeli z ust miarodajnych, były rzeczywiście do końca przeprowadzone. Bo gdyby to się nie stało, mógłby — mojem zdaniem — wytworzyć się stan rzeczy niezmiernie niebezpieczny. Bo cóżby szary człowiek — a muszę powiedzieć, że szarymi ludźmi jest w dobie obecnej także wielu senatorów, ja sam się do tych szarych ludzi zaliczam —...</u>
  390 + <u xml:id="u-27.19" who="#komentarz">(Głosy: No, no.)</u>
  391 + <u xml:id="u-27.20" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
  392 + <u xml:id="u-27.21" who="#SRadziwiłł">... cóż musiałby powiedzieć? Mielibyśmy do wyboru dwie rzeczy: albo, że Rząd jedno mówi a drugie czyni, co wykluczam, albo musielibyśmy dojść do innego wniosku, że wprawdzie Rząd — i ja w to wierzę — ma najlepsze intencje i najlepsze zamiary, ale aparat biurokratyczny jest tak silny i tak rozbudowany, że te zamierzenia, chociażby najlepsze, nie są odpowiednio wykonywane.</u>
  393 + <u xml:id="u-27.22" who="#SRadziwiłł">Otóż, kończąc to moje krótkie przemówienie, chciałbym się zwrócić do przedstawicieli Rządu z jedną jedyną i sądzę bardzo skromną prośbą, żeby te wszystkie słowa, któreśmy słyszeli tak licznie i w parlamencie i poza parlamentem, oblekły się w czyn.</u>
  394 + <u xml:id="u-27.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  395 + </div>
  396 + <div xml:id="div-28">
  397 + <u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Schorr.</u>
  398 + </div>
  399 + <div xml:id="div-29">
  400 + <u xml:id="u-29.0" who="#SSchorr">Wysoki Senacie! Politykę dzisiejszą wobec ludności żydowskiej znamionuje pewien rozdźwięk między słowem a czynem, między zasadą a rzeczywistością. Chciałbym skupić uwagę Wysokiego Senatu na kilku zasadniczych momentach tych właśnie kłócących się z sobą sprzeczności w postawie Państwa i społeczeństwa wobec nas Żydów. Nasz cały program, wszystko to, o co nam chodzi, sprowadza się do rzeczy niezmiernie prostej, do elementarnej zasady traktowania nas narówni z innymi obywatelami — nie gorzej, nie lepiej i nie inaczej.</u>
  401 + <u xml:id="u-29.1" who="#SSchorr">Zdawałoby się pozornie, że to jest wyważanie drzwi otwartych, że podnosimy rzeczy zdawna już przesądzone i niejednokrotnie stwierdzono w formach najbardziej uroczystych, w wypowiedziach jaknajbardziej stanowczych i jasnych. I tak naprawdę jest, gdy na tę rzecz patrzymy w płaszczyźnie formuł abstrakcyjnych i zasad teoretycznych.</u>
  402 + <u xml:id="u-29.2" who="#SSchorr">Ustawa konstytucyjna, fundament całego porządku prawnego, statut zasadniczy Państwa stanowi w słowach podniosłych i wyraźnych, że Państwo Polskie jest wspólnem dobrem wszystkich jego obywateli, że Państwo zapewni obywatelom możność rozwoju ich wartości osobistych, że ani pochodzenie, ani wyznanie, ani narodowość nie mogą być powodem ograniczenia uprawnień obywatelskich, że Państwo dąży do zespolenia wszystkich obywateli w harmonijnem współdziałaniu na rzecz dobra zbiorowego.</u>
  403 + <u xml:id="u-29.3" who="#SSchorr">Szef Rządu stwierdza z trybuny sejmowej coram publico: „Za dźwignię życia zbiorowego uznaliśmy twórczość jednostki, za podstawę rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej uznaliśmy pracę wszystkich jej obywateli. Jedynie wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone mają być i będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne. Ani pochodzenie, ani wyznanie, ani płeć, ani narodowość nie mogą być powodem ograniczenia tych uprawnień.</u>
  404 + <u xml:id="u-29.4" who="#SSchorr">I gdyby tym zasadom odpowiadała rzeczywista rzeczywistość, gdyby tym słowom racji politycznej towarzyszyły czyny — z jakąż satysfakcją mógłbym przed Wysoką Izbą wypowiedzieć uczucia wdzięczności obywateli Żydów, związanych od wielu, wielu stuleci z losami narodu polskiego, wiernie zespolonych z Rzecząpospolitą i jej ideałami państwowemi! Niestety rzeczywistość faktów nie odpowiada rzeczywistości słów, zasady prawne nie mają pokrycia w praktyce życia naszego. I w tem tkwi właśnie cały tragizm ludności żydowskiej. Nasza równość wobec prawa jest abstrakcją, nasze upośledzenie jest rzeczywistością. Na papierze mamy wszystko, co nam się narówni z innymi obywatelami należy, w życiu zaś strąceni jesteśmy do rzędu obywateli którejś tam klasy, zagrożonych w swem bezpieczeństwie osobistem, ledwie tolerowanych. Traktowani jesteśmy jako grupa ludności, którą najchętniej widziałoby się poza granicami Państwa, do którego prawnie przynależy.</u>
  405 + <u xml:id="u-29.5" who="#SSchorr">Proszę Panów, od kilku miesięcy jesteśmy świadkami gwałtownego wzrostu nastrojów antyżydowskich, które przejawiają się w formach gwałtów przestępnych, bezprawia publicznego i podrywania egzystencji gospodarczej ludności żydowskiej. Nie mam chyba potrzeby przytaczać faktów, bo dzisiaj jest tak, iż o rzeczach tych bardzo chętnie, a nawet skwapliwie rozpisują się niektóre organa prasy polskiej, widząc w tem rodzaj agitacji programowej. Zresztą w przemówieniu sejmowem p. Ministra Raczkiewicza akcja dywersyjna i terorystyczną znalazła ocenę wszechstronną i miarodajną.</u>
  406 + <u xml:id="u-29.6" who="#SSchorr">Jakie są źródła tej akcji, która ma charakter planowy, zorganizowany, przez kogoś kierowany, a nie spontaniczny ani epizodyczny? Jak się to dzieje, że po długim szeregu lat spokoju i bezpieczeństwa, utrzymywanego przez rządy Marszałka Piłsudskiego, ni stąd ni zowąd bez żadnego nowego powodu, bez jakiegokolwiek związku z jakiemiś faktami lub zdarzeniami, podnosi nagle głowę bojowy i walczący antysemityzm? Czemu przypisać należy okoliczność, że w kilka miesięcy po śmierci największego autorytetu Polski współczesnej wyłania się prąd niszczycielski, podrywający bezpieczeństwo Państwa.</u>
  407 + <u xml:id="u-29.7" who="#SSchorr">Pan Minister Raczkiewicz źródła te wskazał i po imieniu nazwał. Są to, rzecz niezmiernie charakterystyczna, dwa skrajne prądy na przeciwległych położone biegunach, a zbiegające się celami w jednym punkcie, t. j. w sianiu zamętu w Polsce, podważaniu porządku i spokoju wewnętrznego. Dyktatura lewicy, przez wschód karmiona, podaje sobie rękę z dyktaturą prawicy, zasilaną przez sąsiada zachodniego, aby terorem i gwałtem wytrącić władzę z rąk rządu prawowitego. Jedni buntują ludność przeciwko burżuazji, jej przypisują wszystko zło; drudzy judzą przeciwko Żydom, o wszystko ich winiąc. Oba te obozy łączy taktyka dywersji i gwałtu publicznego jako sposobu dorwania się do władzy.</u>
  408 + <u xml:id="u-29.8" who="#SSchorr">Mylą się więc ci, którzy usiłowali łączyć wybryki antysemickie z wzmagającym się rzekomo w całej Europie antysemityzmem. Bo, jak wynika z miarodajnego chyba stwierdzenia p. Ministra Spraw Wewnętrznych, antysemityzm w Polsce jest akcją prawego obozu politycznego o władzę. Żydzi są tylko środkiem do celu, celem, w który się mierzy, jest Rząd. Na żydowskim koniku jedzie się po władzę, poprzez przemoc nad słabym i bezbronnym Żydem sięga się po ster rządów, trzymanych w ręku przez silnego i uzbrojonego. Z tej djagnozy autorytatywnej wynika jasno, że bijąc nas, celuje się do kogoś całkiem innego.</u>
  409 + <u xml:id="u-29.9" who="#SSchorr">Pro domo sua dodam tylko jedno jeszcze. Błędny jest sąd członka tej Wysokiej Izby o wpływie wzmagającego się w Europie antysemityzmu jeszcze i dlatego, że Europa to nietylko t. zw. Trzecia Rzesza; nie sądzę, by Szanowny pan Senator identyfikował całą Europę z Trzecią Rzeszą. Osobiście zdaje mi się, że jest wprost przeciwnie, że Europa a Niemcy hitlerowskie to pojęcia przeciwstawne. Bolszewizm komunistyczny i bolszewizm narodowo-socjalistyczny, zbieżne w formach rządzenia przy pomocy dyktatury partji i jej wodza, nie są z pewnością zjawiskami bardziej europejskiemi od demokracji parlamentarnej Francji, Anglji, Belgii i innych państw Europy, a w tych państwach antysemityzmu niema. Żydzi są tam traktowani narówni z innymi obywatelami, zajmują wybitne stanowiska, wzbogacają talentem i wiedzą kulturę państw i narodów, do których należą, korzystają ze wszystkich dobrodziejstw, jakie kraje te posiadają, i dzielą narówni z innymi obywatelami dolę i niedolę swego otoczenia. Więc jeśli już jest mowa o wpływie, to czemu właśnie wpływ Niemiec miałby przeważać? Może przecież lepiej byłoby dla Polski, pomnej lekcyj historycznych, szukać raczej wzoru przyjaznego i pożytecznego w innych wielkich i mniej wielkich państwach Europy i Ameryki!</u>
  410 + <u xml:id="u-29.10" who="#SSchorr">Wysoka Izbo! Na horyzoncie naszego życia politycznego w sali Komisji Budżetowej Senatu narodziła się nowa rewelacyjna teorja rozwiązania kwestji żydowskiej. Recepta ta ma rozwiązać nietylko kwestję żydowską, ale za jednym zamachem rozstrzygnąć ma jednocześnie zagadnienie ludności bezrolnej. Jest to teorja emigracji miljona Żydów z Polski, objawiona przez dwóch wybitnych polityków konserwatywnych, zasiadających w Senacie. Recepta jest istotnie prosta — powiedziałbym, na wet zbyt prosta, bo ukrywająca cel przejrzysty pod równie przejrzystym płaszczykiem wielkiego dobrodziejstwa dla Żydów i biednych, ziemi pozbawionych chłopów. Partjami wywozić Żydów do Palestyny lub gdziebądź — jaknajdalej, narazie jeden miljon, potem — no potem zobaczymy; miejsca po nich opróżnione zajmie bezrolna ludność wiejska i tym sposobem zakwitnie w Polsce dobrobyt.</u>
  411 + <u xml:id="u-29.11" who="#SSchorr">Proszę Wysokiego Senatu! Doktryna ta byłaby sama przez się niepoważna, gdyby nie była zarazem dla nas groźna i bolesna. Więc najprzód pytanie: jak godzą szanowni autorzy swą doktrynę polityczną z zasadą równouprawnienia obywatelskiego, proklamowaną przez naszą ustawę konstytucyjną? Czy równość obywatelska polega na wysiedlaniu jednych obywateli i osadzaniu innych obywateli na ich miejscu? Czy wypychanie z kraju grupy obywateli ze względu na ich wyznanie i narodowość stanowi realizację konstytucyjnej zasady prawa jednego dla wszystkich? Czy tak zrozumieli Panowie przepisy nowej ustawy konstytucyjnej o Państwie jako o wspólnem dobru wszystkich obywateli, o nieczynieniu różnic ze względu na pochodzenie, wyznanie i narodowość, gdyście jako członkowie Izb poprzednich przepisy te uchwalali? Rzecz ta domaga się wyjaśnienia, jeżeli nowa ustawa konstytucyjna nie ma być podana w wątpliwość i poniewierkę już u progu jej mocy obowiązującej, w chwili, gdy dookoła rozbrzmiewają głosy, że wraz z odejściem wielkiego autorytetu moralnego — Marszałka, ostoją jedyną nowego ustroju Polski ma być ustawa konstytucyjna.</u>
  412 + <u xml:id="u-29.12" who="#SSchorr">A teraz druga strona medalu — ratunek dla chłopskiej niedoli. Wynalazcy nowej metody rozwiązania kwestji żydowskiej, którą ponadto jako program konstruktywny określają, głoszą, że cała ludność bezrolna, głodująca na przeludnionej wsi, będzie mogła, dzięki t. zw emigracji miljona Żydów, zamieszkujących głównie małe miasteczka, zająć ich warsztaty pracy. Pomijam już to, że, jak podniósł prezes Koła Rolników p. gen. Żeligowski, na naszej wsi jest jeszcze dosyć miejsca i dość możliwości niewyzyskanych, zwrócić chcę natomiast uwagę na inną stronę tej propozycji. Jak wszystkim wiadomo, nędza Żydów w małych miasteczkach jest przysłowiowa, dzisiaj jest to już dno nędzy. Rzucona propozycja oznacza więc w języku realnym zmianę nędzy chłopskiej na nędzę żydowską, suchego chleba z kartoflami na takiż chleb z rzodkwią czy cebulą.</u>
  413 + <u xml:id="u-29.13" who="#SSchorr">Ten wielki dar wybitnych przedstawicieli arystokracji ziemiańskiej, uczyniony kosztem notorycznie zbiedzonego żydostwa małomiasteczkowego, nie przedstawia się dla chłopa polskiego ponętnie. I ludność bezrolna, znająca rzeczy te zbliska, wcale na to nie reflektuje, natomiast z utęsknieniem oczekuje kawałka ziemi, na którym mogłaby trudem codziennym byt swój ugruntować. I raczej tu — zdaje mi się — leży rozwiązanie kwestji chłopa bez ziemi, raczej tu się otwiera wdzięczna perspektywa przed wpływowymi wnioskodawcami do okazania pomocy bezrolnemu, do uczynienia daru prawdziwego, bo na koszt własny.</u>
  414 + <u xml:id="u-29.14" who="#SSchorr">I jeszcze jedna uwaga na temat prosjonistycznych wynurzeń wspomnianych członków Komisji Budżetowej. Jest to sympatja osobliwa, bo wypływająca z antypatii i zaprawiona nutą nieszczerości.</u>
  415 + <u xml:id="u-29.15" who="#SSchorr">Syjonizm jest wielką ideą moralną żydowstwa całego świata, a nie żadnym interesem do ubicia. Sjonizm jest prądem odrodzenia żydowskiego, a nie środkiem wyzuwania Żydów z ich siedzib ojczystych. Sjonizm to nie jest mechaniczne przetransportowanie całego narodu żydowskiego do Palestyty, a tembardziej nie jest ucieczką paniczną z krajów, w których ludność żydowska zagrożona jest antysemityzmem. Sjonizm jest ruchem wyzwoleńczym, jego jądro stanowi odbudowa Palestyty, jako siedziby narodowej, ale pod jego ożywczem tchnieniem ma się dokonać renesans duchowy całego narodu żydowskiego. To jest sjonizm, który zdobywa uznanie i podziw całego świata i któremu naród polski nie może odmówić sympatji. Tak pojmuje tę kwestję prezydent Lebrun, który niedawno objął protektorat nad komitetem propalestyńskim we Francji; tak widzą ją najświatlejsi mężowie stanu i przedstawiciele kultury Europy i Ameryki i zasługuje, by go tak oceniała też i Polska.</u>
  416 + <u xml:id="u-29.16" who="#SSchorr">Wysoki Senacie! Wiem dobrze i stwierdzić to chcę bezstronnie, że Rząd, świadom źródeł i niebezpieczeństw w antysemityzmie prawych ugrupowań tkwiących i zamierzeń przewrotowych dla Państwa, stara się z niemi walczyć, czyni to jednak z wysiłkiem niedostatecznym w stosunku do napięcia przeciwnika i w zakresie zbyt ścieśnionym w porównaniu z rozległością prowadzonej akcji dywersyjnej. Chwiejność, zaznaczona u góry hierarchji rządowej, przeradza się u władz niższych w niedbalstwo i bezczynność. Dlatego notujemy tyle wypadków interwencji spóźnionej i w gruncie rzeczy jakby tylko pozornej. Ten brak stanowczości jest najgorszy, bo rozzuchwala napastnika i nie chroni napadniętego. Często może to być rozumiane w sensie „qui tacet — consentire videtur”, jako dyskretne tolerowanie, a nawet zachęta.</u>
  417 + <u xml:id="u-29.17" who="#SSchorr">Z drugiej znów strony nie widać wogóle u władz działania, które sięgałoby do źródeł zła. Wiadomo przecież, że niema skutków bez przyczyny, niema plonu bez siejby. Ekscesy antysemickie wywoływane są i poprzedzane gorączkową agitacją terenową, ciągłem podburzaniem mas przeciwko ludności żydowskiej, przeciwko czemu władze nie reagują już prawie wcale. Tworzenie nastroju ekscesów przeprowadzane jest bezustannie wszelkiemi środkami. Rozpowszechniane są w ogromnych ilościach druki legalne i nielegalne, w których rzuca się na ludność żydowską najokropniejsze oskarżenia, przypisuje się Żydom zbrodnie najczarniejsze, szkaluje się, spotwarza naszą religję, naszą kulturę, naszą historję, nasze ideały moralne. Istnieją specjalne pisma, które od pierwszego do ostatniego wiersza, wypełnione są treścią antyżydowską i to w najwstrętniejszej szacie, co więcej — pisma codzienne, mieniące się narodowemi, dnia każdego i wieczora starają się sączyć przeciw nam nienawiść kroplami, które stopniowo tworzą strumienie i fale antysemityzmu. Przekręca się fakty, zabarwia tendencyjnie wypadki, wyolbrzymia błahostki wszystko to w jednym przejrzystym celu — pobudzenia nienawiści, pogłębienia wrogości, zadraśnięcia stosunków aż do krwi. Działalność ta nie zna granic i skrupułów, wyzyskuje nędzę chłopską, zakrada się do biedy bezrobotnego, chwyta w swe sieci zapalne umysły niedojrzałej młodzieży. Ale trzeba sobie zdać sprawę, że ta z każdym dniem zuchwalsza agitacja zrodzić może wypadki, które przerażą samych podżegaczy. Od antysemityzmu się zaczyna, ale na tem się nie kończy.</u>
  418 + <u xml:id="u-29.18" who="#SSchorr">Otóż przeciwko tej niepoczytalnej i w środkach nieprzebierającej agitacji karygodnej władze nie występują prawie wcale. Szerzy się to swobodnie, bez przeszkód, w miejscach publicznych, w środowiskach wiadomych, w pismach codziennych. Drogą podburzania, szerzenia kłamstw, wzbudzania nienawiści, osiąga się cel - wybuchają petardy i bomby, mnożą się ekscesy, leje się krew ludzi niewinnych i nieświadomych. Walka na tym odcinku, jeżeli ma zapewnić Państwu bezpieczeństwo, a społeczeństwu warunki spokojnej pracy, musi być nacechowana stanowczością, a zwłaszcza sięgać do źródeł agitacji. Bo sprawiedliwość każe ścigać przedewszystkiem podżegacza, jeżeli akcja ma być skuteczna i celowa.</u>
  419 + <u xml:id="u-29.19" who="#SSchorr">Wysoka Izbo! Wśród zjawisk naszej rzeczywistości kulturalnej jest to najsmutniejszy objaw, że nienawiść ta nie zatrzymuje się na nizinach społecznych, lecz sięga do sfer coraz wyższych i ogarnia stopniowo inteligencję; pada przedewszystkiem na podatny grunt duszy młodzieży akademickiej, tej młodzieży, która wszak jest kwiatem narodu. Właśnie dlatego muszę poruszyć zagadnienie młodzieży akademickiej, ale nie moja w tem wina. Przez cały rok szkolny powtarzają się ekscesy na uniwersytetach: w Warszawie, we Lwowie, czy w innych środowiskach uniwersyteckich, ofiarą tych ekscesów padają studenci Żydzi, bici tylko dlatego, że wspólnie chcą czerpać wiedzę ze wspólnej Alma Mater. A co najsmutniejsze, że władze uniwersyteckie, a także i państwowe, jak dotąd z jakąś dziwną pobłażliwością odnosząc się do karygodnych wybryków, nie wykazały stanowczości tam, gdzie autorytetem moralnym profesorowie sami jako wychowawcy mogą stłumić te ekscesy w zarodku, w przeważnej części wypadków sprawcy pozostają niewykryci i wymykają się z pod zasłużonej kary. Wiemy dobrze, że za tą nagonką antysemicką kryją się ciemne siły, które chcą swoją upiec przy tem pieczeń. Ale to nie zmienia stanu rzeczy. W tym całym szatańskim tańcu nienawiści i szowinizmu, ekscesy na wyższych uczelniach stanowią najciemniejszą plamę życia kulturalnego naszej współczesności. Wszak to jest ta sama młodzież, z której za lat kilka będą rekrutowali się nauczyciele i wychowawcy naszych dzieci, rzecznicy prawa i sprawiedliwości i sternicy nawy państwowej. Tam, gdzie najczystsza winna panować atmosfera prawdy i piękna i harmonijnej współpracy, tam, gdzie człowiek wspinać się winien po szczeblach nauki ku najwyższym ideałom duchowym i moralnym Państwa i narodu — tam przesiąka jad nienawiści i zatruwa duszę. Jest to wypaczenie pojęcia wolności akademickiej i autonomii uniwersyteckiej, jeżeli te ekscesy nie będą pomszczone surową sankcją karną, bo zbrodnia pozostaje zbrodnią, na ulicy, czy w murach uniwersyteckich, tembardziej, że hańbi dobre imię polskiej młodzieży akademickiej, jak to słusznie stwierdził p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z trybuny sejmowej.</u>
  420 + <u xml:id="u-29.20" who="#SSchorr">My nie pozwolimy deptać godności naszych dzieci, piętnem hańby jednak zostaną naznaczone czoła podżegaczy tych wybryków niedojrzałej młodzieży.</u>
  421 + <u xml:id="u-29.21" who="#SSchorr">Zaprzątnąłem uwagę Panów kilku przykładami, które jaskrawo ilustrują tragizm sytuacji ludności żydowskiej. Mówiłem o rozbieżności między słowem a czynem, między abstrakcyjnemi zasadami a rzeczywistością życia. Ta rozpiętość między intencją a wykonaniem zjawia się już u podstaw praworządności — w kwestji bezpieczeństwa życia i mienia. Napina się i powiększa w dziedzinie gospodarczej i sięga szczytów życia kulturalnego. Ale groźną staje się sytuacja, jeżeli ta kolizja między zasadą a życiem zaczepia się o sam fundament państwowości — o Konstytucję. A zaszedł fakt, który ten fundament narusza, jest nim uchwała sejmowej Komisji Administracyjno - Samorządowej w sprawie uboju rytualnego.</u>
  422 + <u xml:id="u-29.22" who="#SSchorr">Nie będę mówił o merytorycznej stronie tej uchwały, która wywołała konsternację i przygnębienie wśród całej ludności żydowskiej, ponieważ godzi ona w najczulszą stronę, w dziedzinę wiary i jej świętości, lecz stwierdzić chce, ze ta uchwała jest pogwałceniem sumienia i wolności wyznania, zagwarantowanej wszystkim prawnie uznanym wyznaniom, a tem samem jest pogwałceniem Konstytucji. To pierwsza cegiełka z fundamentu prawa i praworządności ruszona, cegiełka o słabej odporności, bo słabej, bezbronnej warstwy ludności dotykająca, ale choćby tylko jedna — ponieważ została wyjęta z całości — wstrząsa spoistością fundamentu i zagraża budowli gmachu prawnego, na nim opartego.</u>
  423 + <u xml:id="u-29.23" who="#SSchorr">Wysoki Senacie! Gdy rozmyślam w trosce o przyszły układ stosunków polsko - żydowskich nad tem, jaki powinien być stosunek dobrze urządzonego Państwa do zamieszkałych w nim mniejszości narodowych, to ciągle myśl moja wraca do słów rozsądnych i prawych, jakie polski mąż stanu wypowiedział na ten temat. Oto są jego słowa: „Wogóle Państwo w stosunku do swych obywateli nie powinno dzielić ich i rozmaicie traktować wedle wyznania i narodowości, ale jedynie wedle tego, jak spełniają wobec niego obowiązki i na jakie zasługują z tego tytułu zaufanie. Samiśmy się najlepiej bowiem na własnej skórze przekonali, jaki jest skutek skierowanych przeciwko jakiemuś wyznaniu czy narodowi praw i rozporządzeń wyjątkowych. Stwarzają one masę przykrości, ale raczej hartują dotkniętą niemi warstwę ludności. Niewielu chyba jest Polaków, którzyby chcieli siłę Ojczyzny na prześladowaniu, czy choćby poniżaniu niepolskich obywateli Rzeczypospolitej budować”.</u>
  424 + </div>
  425 + <div xml:id="div-30">
  426 + <u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, czas Pańskiego przemówienia już się skończył.</u>
  427 + </div>
  428 + <div xml:id="div-31">
  429 + <u xml:id="u-31.0" who="#SSchorr">Już kończę. Autorem tych słów jest prof. Stanisław Grabski, a wygłoszone one były w Polsce odrodzonej w r. 1922.</u>
  430 + </div>
  431 + <div xml:id="div-32">
  432 + <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Jeszke.</u>
  433 + </div>
  434 + <div xml:id="div-33">
  435 + <u xml:id="u-33.0" who="#SJeszke">Wysoki Senacie! Jeżeli z pewną zazdrością patrzymy na te wielkie sukcesy, jakie w ostatnich czasach osiągnęli kierujący mężowie stanu we Włoszech czy Niemczech — niezależnie od ustosunkowania się do moralnego uzasadnienia — zdajemy sobie sprawę, że były one możliwe dzięki temu, że ci mężowie stanu mają do dyspozycji zdyscyplinowany naród za sobą i zdyscyplinowane stosunki ekonomiczne swoich krajów.</u>
  436 + <u xml:id="u-33.1" who="#SJeszke">Jak wyczuwamy z przemówień na dzisiejszem posiedzeniu, przebija tęsknota za skonsolidowaniem narodu polskiego politycznie i gospodarczo celem umożliwienia wykrzesania podobnej siły i podobnej sprawności narodu dla uzyskania tych zamierzeń, które Polska, jako mocarstwo, chce osiągnąć. W tej dziedzinie chciałbym poruszyć dwie kwestje. Najpierw kwestję już poruszoną tu dziś przez p. sen. Łuckiego — stosunku Zachodu do Wschodu, a w Sejmie naświetloną przez posłankę Pełczyńską. P. Pełczyńska mówiła o stosunkach na wschodzie północnym, s. Łucki — o stosunkach na wschodzie południowym. Ja, jako przedstawiciel ziem zachodnich, chciałbym na problemat naszego wschodu, a szczególnie wschodu północnego, nietylko patrzeć z sentymentem, który dominuje u nas w stosunku do wszelkich zagadnień kresowych, pomagając kresom w dążeniu do wytworzenia z ich ziemi jaknajsilniejszego bastjonu myśli i siły polskiej. Ja chciałbym na problemat kresów wschodnich i zachodnich patrzeć trzeźwo i realnie. Jeśli się mówi, że inwestycje powinny być przedewszystkiem kierowane na wschód, jeśli się mówi, że zachód, o którym tu mówił p. sen. Łucki, jest udotowany w najróżnorodniejsze przemysły i warsztaty pracy oraz wspaniałe drogi, że aż z pewną zazdrością o tem się wspomina, to chciałbym podkreślić, że ten zachód bardzo życzy sobie, aby kresy wschodnie mogły być podciągnięte jaknajszybciej do jego poziomu, aby się mogły stać odbiorcą, terenem konsumcyjnym dla produktów wytwarzanych przez przemysł kresów zachodnich. Jeżeli się słyszy, że każdy złoty inwestowany na kresach wschodnich daje znacznie więcej efektu, aniżeli inwestowany na zachodzie, to jest w tem bezwzględnie prawda ekonomiczna. Dlatego też twierdzę, że nigdy nie odzywały się z kresów zachodnich głosy, domagające się jakichś nadzwyczajnych inwestycyj, przeciwnie, i niech mój głos będzie wyrazem panujących ogólnie tendencyj, że należy, aby sumy, które ze źródeł państwowych przeznacza się na inwestycje, szły właśnie przedewszystkiem na kresy wschodnie. Tylko nie można tak stawiać kwestji, jak to się często słyszy w dyskusjach, że na kresy zachodnie nie należy dawać nic. Spotkałem się niedawno ze zdaniem, iż Górny Śląsk niepotrzebnie pochłania kolosalne sumy na podtrzymanie tamtejszych bezrobotnych. Otóż chciałbym w tem rozumowaniu wprowadzić pewną korektywę: dawanie pieniędzy z funduszów publicznych na uśmierzanie klęsk społecznych, a taką klęską jest bezrobocie, jest bezwzględnie obowiązkiem Państwa, niezależnie od tego, czy na dotkniętym terenie istnieje wysoki poziom uprzemysłowienia, a nawet pewne w porównaniu z innemi dzielnicami bogactwo i zasobność. Dlatego, jeśli się mówi, by inwestować na kresach wschodnich po to, ażeby się one mogły stać odbiorcą dla kresów zachodnich, to ta tendencja jest sama w sobie słuszna. Nie można jednak iść tak daleko, aby na Górny Śląsk nie dawać ani grosza na bezrobotnych, dlatego, że niedawanie pieniędzy dla ratowania stanu robotniczego, a przez to i naszej wytwórczości przemysłowej na Górnym Śląsku, mogłoby doprowadzić do tego, że w tym momencie, gdy inwestycje na kresach wschodnich doprowadziłyby je do wysokiego poziomu, gdy kresy wschodnie mogłyby stać się terenem konsumcji, przemysł na Górnym Śląsku zostałby napewno podkopany i tem samem cały ten piękny cel zostałby wykrzywiony. Dlatego chciałbym wyraźnie podkreślić, że w powszechnem rozumieniu kresów zachodnich inwestycje, pomyślane jako inwestycje, winny iść przedewszystkiem na kresy wschodnie. Wyraźnie oświadczam, że zdrowy kierunek „frontem do wschodu”, aby nareszcie osiągnąć na kresach wschodnich odpowiedni teren konsumcyjny, jest nietylko zgodny z sentymentem kresów zachodnich, ale jest wymogiem mądrej polityki gospodarczej, która może tylko doprowadzić do tego, do czego wszyscy dążymy, do skonsolidowania Państwa Polskiego pod względem ekonomiczno - gospodarczym.</u>
  437 + <u xml:id="u-33.2" who="#SJeszke">A drugie zagadnienie, które z tej samej dziedziny konsolidowania wewnętrznego społeczeństwa polskiego podnieść zamierzam, zagadnienie, które tu dziś może już aż zanadto często było poruszane, a które jednakowoż nie zostało wyczerpane, i nie doczekało się kropki nad „i” — to dywersja prowadzona w społestwie polskiem przez Stronnictwo Narodowe i jego radykalizujące przybudówki.</u>
  438 + <u xml:id="u-33.3" who="#SJeszke">Wysoki Senacie, mówiono dziś na ten temat dużo i nie będę żadnego z tych argumentów, które już padły, powtarzał. Powiem tylko jedno: dyskusja na ten temat jest jednostronna, przez to, że w tej Izbie niema przedstawiciela atakowanego stronnictwa, któryby miał możność odezwania się i usprawiedliwienia, czy złożenia deklaracji, przez co dyskusja ta wypadłaby pełniej. Ale możność zabrania głosu w związku z tym atakiem, w związku z wielkiem oskarżeniem, które wygłosił p. Minister Raczkiewicz w Sejmie przeciwko Stronnictwu Narodowemu, możność dania odpowiedzi na nie, Stronnictwo to miało, z okazji tej też skorzystało i odpowiedzi udzieliło. Dlatego nie dyskutujemy dzisiaj jednostronnie, mamy możność rozprawienia się z tą repliką, którą Stronnictwo Narodowe dało w naczelnym swym organie „Warszawskim Dzienniku Narodowym” w artykule pod tytułem „Prostujemy”. Otóż na główne zarzuty, które postawił p. Minister Raczkiewicz, w tym artykule „Prostujemy” właściwie nie odpowiedziano i niczego nie sprostowano.</u>
  439 + <u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
  440 + <u xml:id="u-33.5" who="#SJeszke">Powiada się tam, że Minister Raczkiewicz zarzuca Stronnictwu Narodowemu szereg czynów, do których ono wcale się nie poczuwa. Jest to odpowiedź gołosłowna. Dalej mówi się, że żaden z procesów, które wytoczono o dywersję członkom Stronnictwa Narodowego, nie udowodnił, że stronnictwo dawało rozkazy dokonywania tych dywersyj. Argument również słaby, gdyż właśnie cała taktyka dywersyjna polega na tem, że wysuwa się pewne czynniki wykonawcze, a prawdziwi aranżerowie i inspiratorzy kryją się za kulisami. Dalej odpowiada ten organ prasowy na zarzut bardzo silny i wymowny Ministra Raczkiewicza, że dotychczas Stronnictwo Narodowe nigdy nie brało udziału naprzykład w organizowaniu przysposobienia wojskowego, w ten sposób, że i owszem, przecież w Sejmie poprzednim poseł Stypułkowski oświadczył: „Oddajcie nam przysposobienie wojskowe, tym, co się z pod znaku Obozu Wielkiej Polski wywiedli, tym, którzy w Stronnictwie Narodowem tę pracę prowadzą. Uwierzcie Panowie na chwilę, że to jest możliwe, a ja Panom gwarantuję, że w ciągu roku, przy współpracy z armją, postawimy nie te marne kilkanaście tysięcy strzelców, ale pół miljona młodych ludzi, ożywionych zapałem współpracy z armją”.</u>
  441 + <u xml:id="u-33.6" who="#SJeszke">Przypominam sobie dokładnie w poprzednim Sejmie to przemówienie p. Stypułkowskiego i oświadczam Panom, że wywołało ono salwy śmiechu nietylko na ławach prorządowych, ale nawet śmiali się sami narodowcy, jego towarzysze klubowi. I na tego rodzaju platoniczne oświadczenie p. Stypułkowskiego powołuje się organ Stronnictwa Narodowego. Wiemy, że Stronnictwo Narodowe miało wpływ w pewnej organizacji przysposobienia wojskowego, t. j. „Sokole”. Niedawno rozmawiałem z nowowybranym prezesem „Sokoła” b. posłem Arciszewskim ze Stronnictwa Narodowego, który oświadczył, że zabiera, się do pracy w „Sokole”, chce stworzyć bezpartyjne kadry przy sposobienia wojskowego, i zamierza zacząć od tego, żeby „Sokoła” tam, gdzie dominują wpływy partyjne, odendeczyć. Widocznie przekonał się, że „Sokół” służył nie tyle celom przysposobienia wojskowego, ile celom partyjnym. I w tem oświetleniu oskarżenie Pana Ministra przeciwko Stronnictwu Narodowemu znalazło swoje zupełne uzasadnienie. Mówi się dalej w tej odpowiedzi, że niesłusznie Minister Raczkiewicz łączy w swoim akcie oskarżenia Stronnictwo Narodowe z komunizmem. Twierdzi się przeciwnie, że słaby rozrost komunizmu w Polsce tłumaczyć należy właśnie tem, że komunizmowi przeciwstawia się idea narodowa.</u>
  442 + <u xml:id="u-33.7" who="#SJeszke">Nie chcę w tej dziedzinie wypowiadać własnego zdania, ale przytoczę to, co na ten temat oświadczył prononsowany przedstawiciel obozu katolickiego w organie „Myśl Polska”, który w artykule: „Katolicyzm — Obóz narodowy — Komintern” podkreśla „ścisły sojusz tegoż obozu z akcją Komin ternu w Polsce”, w zgodności nietylko metod, ale i nawet celów działania. Autor wylicza szereg punktów, co do których istnieje całkowita zgodność między „obozem narodowym” a Kominternem i konkluduje, że endecja „adwokatuje” na rzecz Kominternu w Polsce. Nawet to jej adwokatowanie jest szkodliwsze, niż kiedy je uprawiają żydzi, bo grupy „obco-narodowe” są widoczne i robotę ich każdy od siebie odpycha, a co innego się dzieje, kiedy ją prowadzą „swoi, bliscy, narodowi”. Głos ten, który pochodzi, jak wspomniałem, z prononsowych sfer katolickich, ma tem większe znaczenie, że Stronnictwo Narodowe przy swojej dywersyjnej akcji nadużywa tak często haseł katolickich.</u>
  443 + <u xml:id="u-33.8" who="#SJeszke">Mam więc wrażenie, że zarzuty p. Ministra Raczkiewicza nietylko się ostały, ale że dyskusja dzisiejsza i przemówienia ss. Michałowicza, Jaroszewiczowej i Terlikowskiego były bardzo cennem uzupełnieniem oskarżenia, które p. Minister Raczkiewicz przeciw akcji dywersyjnej Stronnictwa Narodowego podniósł. Ja chcę kropkę postawić nad „i” i możliwie dyskusję w tej sprawie zakończyć. Chciałbym mianowicie zwrócić uwagę na to, że w całej akcji dywersyjnej widzę pewną planową kolejność i stopniowe jej natężanie. Wiem, że rozpoczęło się od drobnostek, od hasła bicia żydów, od proporczyków z Matką Boską i wybijania szyb, następ nie doszło do bomb łzawiących i wreszcie podpalań, rozbijania urn wyborczych, strzelania do ludzi, bomb zegarowych i minowych, a w końcu nastąpił w konińskiem wyraźny zorganizowany opór władzy. To zaś, co widziałem wczoraj na wiecu w Poznaniu, dopełniło w mojem pojęciu obraz tego zniszczenia, które Stronnictwo Narodowe szczególnie wśród młodzieży szerzy. Odbył się wczoraj w Poznaniu wielki wiec, na którym było ca 2.000 ludzi, zwołany przez Federację Związków Obrońców Ojczyzny celem zajęcia stanowiska wobec niepłaconych przez rząd niemiecki zobowiązań z tytułu tranzytu kolejowego. Spodziewałem się, że jest to taki temat, na którym przecie powinna się skoncentrować jednomyślność wszystkich uczestników, tem więcej, że nawet w poprzednim Sejmie, jak wiemy, w wystąpieniach naszych frontem do zagranicy Stronnictwo Narodowe starało się o poprawną postawę i nie dopuszczało do rozgrywek. A jednak, co jest typowe, na wiecu w kwestji tak żywo wszystkich nas obchodzącej, urządzono publicznie w Poznaniu ciąg dalszy tych dywersyj, które nam tu tak wymownie poprzedni senatorowie ilustrowali, i nawet w momencie, kiedy mówiono o armji polskiej — co też się dotychczas nigdy nie zdarzało, — kiedy chciano wznieść okrzyk na cześć armji polskiej, odezwał się zorganizowany chór, który protestował przeciwko temu i krzyczał: niech żyje Dmowski. To są szczegóły, które dowodzą, że natężenie akcji idzie w dalszym ciągu i dochodzi do zupełnego obłędu, że nawet najistotniejsze interesy Państwa Polskiego są przekreślane pod kątem widzenia tego, do czego stronnictwo zamierza — do opanowania władzy za każdą cenę. I pytam się, na czem ta agitacja, ta dywersja chce się zatrzymać? Mam wrażenie, że następnym etapem będzie chyba atak na armję polską i przed tem chciałbym specjalnie przestrzec.</u>
  444 + <u xml:id="u-33.9" who="#SJeszke">Pytam się dalej — jak należy zakwalifikować tę działalność Stronnictwa Narodowego. Była mowa o tem, że hasła, wysuwane przez Stronnictwo Narodowe, jak antysemityzm i państwo narodowe, nie są realne, gdyż nie ujawniają żadnego konkretnego ujęcia tych problemów. Powiem więcej — wiem z ust członka tego obozu wysoko postawionego, który często rozmawiał z Dmowskim na ten temat, że w Stronnictwie Narodowem niema jednolitego problemu antysemickiego, ale jest 8 kłócących się z sobą koncepcyj i tych koncepcyj nie uzgodniono. Hasła więc programowego niema. A co do państwa narodowego. Nie wyobrażam sobie, ażeby ktokolwiek z tłumu dywersantów miał ściślejsze pojęcie o istocie państwa narodowego, aniżeli p. Winiarski, dawniejszy poseł, profesor prawa państwowego, który w rozmowie ze mną nie mógł sprecyzować, jak stronnictwo ideał państwa narodowego sobie konkretnie wyobraża. Nie ulega więc żadnej wątpliwości, o czem mówił s. Terlikowski, że są to hasła czysto-demagogiczne.</u>
  445 + <u xml:id="u-33.10" who="#SJeszke">Otóż patrząc na to, co się dzieje dziś, szczególnie na wsi, — a są powiaty, które dziś, wiem na podstawie obserwacji, w 80% są opanowane przez akcję dywersyjną — śmiem stwierdzić, że jest to pewnego rodzaju szał. Młodzież tem hasłem antysemityzmu i państwa narodowego jest jakgdyby zahypnotyzowana, czuje się jakgdyby podniesiona do godności heroldów walki o wielką Polskę przyszłości. Mam wrażenie, że pewnego rodzaju zbiorowa psychoza opanowała te tłumy. Trzeba sobie zdać sprawę z istoty takiego zjawiska. Czy taka psychoza zbiorowa jest możliwa? Psychologia tłumów, często przedstawiana przez socjologów, wykazuje, że tak. Nie będę się na ten temat rozwodził, wspomnę tylko o pewnym przykładzie z literatury. Goethe napisał wiersz pt. „Der Zauberlehrling”, t. zn. uczeń czarodzieja. Czarodziej popisywał się różnemi sztuczkami, umiał np. przemieniać człowieka w zwierzę i zwierzę w człowieka. To się spodobało jego uczniowi i uczeń nauczył się tych figli i też zamieniał, a jak dosyć się nabawił i przyszedł moment, że trzeba było odczarowywać, to stwierdził, że nie ma dość siły i władzy, by tego dokonać. Na ten temat H. Evers napisał powieść, w której przedstawia jak pod wpływem zbiorowej psychozy, wywołanej przez studenta prawa, cała okolica szaleje, opętana pewnego rodzaju zbiorowym obłędem religijnym.</u>
  446 + <u xml:id="u-33.11" who="#SJeszke">Mam wrażenie, że te objawy, jakie dziś obserwujemy na wsi, należy podciągnąć pod te same pojęcia i jako takie zwalczać. Przecież to nie jest nacjonalizm. Słusznie czasopismo „Naród i Państwo” nazwało to anarcho-nacjonalizmem. Pojęcie zdaje się słuszne: jest tyle anarchji, ile jest nacjonalizmu.</u>
  447 + <u xml:id="u-33.12" who="#SJeszke">Trzeciem zagadnieniem, przy którem chciałbym postawić kropkę nad „i”, jest kwestja odpowiedzialności. S. Terlikowski mówił że celem jego przemówienia jest zwrócenie uwagi społeczeństwa i członków obozu narodowego na niebezpieczeństwo jego gry. Ja powiedziałbym więcej, że nie o członków tego obozu chodzi, ale o to, żeby nazwać po imieniu autorów odpowiedzialnych za ruch i ich przedewszystkiem przestrzec. Jeżeli pytamy kto jest odpowiedzialny i czytamy odpowiedź pisma endeckiego — obronę przeciw zarzutom p. Ministra Raczkiewicza, to okazuje się, że nie jest ona podpisana. Czy jest odpowiedzialny za to prezes Stronnictwa Bartoszewicz, czy prezes sekcji młodych Bielecki? Nie wiem. Wiem jedno, że organizacje te są powołane przez Romana Dmowskiego i wiem, że wszystkie te burdy i gloryfikowanie skazanych dywersantów odbywa się przy akompanjamencie krzyków. „Niech żyje Dmowski”. Postawmy kropkę nad „i”. Czy Roman Dmowski te rzeczy akceptuje? Roman Dmowski, o którym pisze Stanisław Grabski, że za swojej młodości, kiedy myślał realnie o Państwie Polskiem i o swojej roli w tem Państwie Polskiem, powiedział że chciałby być w niem szefem policji. Powiedział to za młodu, a dziś, kiedy stoi u schyłku życia, jest dzięki zorganizowanym przez siebie organizacjom, dzięki ich działalności największym wrogiem tej właśnie policji, która jest powołana do bronienia ładu i porządku w Państwie Polskiem.</u>
  448 + <u xml:id="u-33.13" who="#SJeszke">Słusznie powiedziano, że obszerna dyskusja na temat dywersyj ma na celu jednomyślne ich potępienie i domaganie się stanowczej polityki wobec tych wystąpień anarcho-nacjonalistycznych. Jabym dodał do tego trzeci postulat i prośbę.</u>
  449 + <u xml:id="u-33.14" who="#SJeszke">Ponieważ przeciwko objawom demagogii służba bezpieczeństwa bezwzględnie występować musi, i ponieważ, jak widzimy, jej budżet jest w tym roku niestety obcięty, należałoby wyrazić życzenie, aby z nadwyżek, które się okażą, przeznaczyć możliwie duże sumy na cele bezpieczeństwa publicznego pod tym właśnie kątem widzenia.</u>
  450 + <u xml:id="u-33.15" who="#SJeszke">Ale zdaję sobie sprawę z tego, że przeciwko ruchowi anarcho-nacjonalizmu policja jest środkiem za słabym i nieskutecznym. Organizację trzeba zwalczać organizacją. I dlatego te głosy, które dziś słyszymy w całem społeczeństwie, które tak dobitnie brzmiały z trybuny sejmowej w przemówieniu posłów, zwłaszcza Nowaka i Surzyńskiego, a dzisiaj w przemówieniu s. Domaszewicza, że tylko organizacja społeczeństwa może przeciwdziałać objawom wewnętrznego anarchizmu, winny dziś i w Senacie gromkiem odezwać się echem. Równocześnie z naciskiem podkreślić należy, że nietylko organizowanie społeczeństwa starszego, ale, co ważniejsze, organizowanie młodzieży winno być hasłem całego uczciwego społeczeństwa; bo jeżeli ta młodzież, dzisiaj buntowana przez obóz anarchizmu nacjonalistycznego, wyjdzie z uniwersytetu, wejdzie do wojska i urzędu, to proszę Wysokiej Izby, będziemy mieli zaczątki zanarchizowania podstawowych komórek, na których bazuje się potęgę Państwa. Powiedziano gdzieś, że „silne jest zło w Polsce i potężną ma organizację”. Tak jest. Lecz po tem nawet pesymistycznem nakreśleniu skutków działalności anarchistycznej Stronnictwa Narodowego jestem przekonany, że silniejszą od zła jest jednak wewnętrzna siła narodu, która nie pozwoli sobie narzucić tego rodzaju objawów anarchji. Dlatego sądzę, że to wołanie o organizację szczególnie społeczeństwa ześrodkowanego koło obozu niepodległościowego, organizację opartą o silne i wielkie autorytety moralne, będzie najlepszym równoważnikiem dla zakusów anarcho-nacjonalizmu.</u>
  451 + <u xml:id="u-33.16" who="#SJeszke">Pamiętajmy o tem, co powiedział Żeromski o Polsce, że znalazła się ona między dwoma kamieniami młyńskiemi: rosyjskim i niemieckim. Te kamienie młyńskie nieustanie mielą i Polska albo stanie się tak twarda, jak one, albo będzie przez nie zmielona.</u>
  452 + <u xml:id="u-33.17" who="#SJeszke">To mając na uwadze, uważam, że hasło organizowania społeczeństwa dla podjęcia walki z objawami anarchji, osłabiającemi więzy wewnętrzne Państwa i narodu polskiego, jest hasłem, które z tej trybuny powinno znaleźć swój doniosły wyraz.</u>
  453 + <u xml:id="u-33.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  454 + </div>
  455 + <div xml:id="div-34">
  456 + <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Marjan Malinowski.</u>
  457 + </div>
  458 + <div xml:id="div-35">
  459 + <u xml:id="u-35.0" who="#SMarjanMalinowski">Wysoki Senacie! Zabieram głos w tej samej sprawie aby z jednej strony przekonać Panów Senatorów, że mamy do czynienia z wielkim i dzisiaj bardzo groźnym szkodnikiem, a z drugiej strony zwrócić się do Rządu, żeby przestał tolerować zło, z którem trzeba skończyć. Zabieram głos, aby jeszcze mocniej zwrócić uwagę Wysokiego Senatu, Rządu oraz całego społeczeństwa na szkodliwą i destrukcyjną działalność warcholskich ludzi, dążących za wszelką cenę do wywołania zamętu, ludzi nieprzebierających w środkach, a opierających swoja robotę na ciemnocie i naiwności ludzkiej, a przedewszystkiem na rozgoryczeniu szerokich mas pracujących zarówno w miastach jak i na wsi, które wskutek długotrwałego kryzysu gospodarczego znalazły się wraz z rodzinami w niesłychanie ciężkiem położeniu materjalnem.</u>
  460 + <u xml:id="u-35.1" who="#SMarjanMalinowski">Całe społeczeństwo polskie, wszyscy wspólnie szukamy wyjścia z tego krytycznego położenia, w jakiem się Polska znajduje i aby podołać zadaniu, skupić musimy w tej walce wszystkie nasze siły, uwagę całego narodu skierować na jeden punkt, na walkę z zastojem gospodarczym, z kryzysem.</u>
  461 + <u xml:id="u-35.2" who="#SMarjanMalinowski">W takim oto momencie mobilizowania wszystkich sił narodu do walki z nieszczęściem, znajdują się w Polsce ludzie, którzy, bez skrupułów wyzyskując nędzę ludzką, chcą rzucić rozgoryczonych chłopów i robotników w wir anarchji, nie bacząc na to, że skutki tej roboty dla całego narodu będą opłakane, że gdyby ta robota im się choć w części powiodła, nietylko mocarstwowa powaga, ale i niepodległość Polski mogłyby się znaleźć pod znakiem zapytania.</u>
  462 + <u xml:id="u-35.3" who="#SMarjanMalinowski">Najważniejszym szkodnikiem z pośród kilku jest t. zw. endencja ze zdeprawowaną, przez siebie wychowaną częścią młodzieży, która się mianuje Obozem Narodowo-Radykalnym.</u>
  463 + <u xml:id="u-35.4" who="#SMarjanMalinowski">Endecja to znany szkodnik jeszcze z czasów wielkiego wysiłku Polaków w walce o niepodległość. Dość przytoczyć kilka przykładów, dziś już historycznych, aby każdy uczciwy Polak zrozumiał tę ohydną rolę, jaką partja, zwana endecją czy Stronnictwem Narodowem, odegrała w Polsce w ciągu swego istnienia, w ciągu kilkudziesięciu lat ostatnich, lat najbardziej wytężonej walki z caratem. Przytoczę tylko kilka przykładów, abyśmy zrozumieli, że dłuższe tolerowanie wybryków tego szkodnika byłoby niemoralne. Pozostawiony przez powstańców 1863 r. skarb narodowy, przeznaczony przez tych bohaterów i ofiarników na dalszą walkę o niepodległość, został częściowo roztrwoniony, częściowo użyty przez endeków na walkę, ale z tymi, co właśnie o niepodległość walczyli. Czy za to kto kiedy zażądał ukarania endeków?</u>
  464 + <u xml:id="u-35.5" who="#SMarjanMalinowski">Kiedy w 1906 r. ineligenci i robotnicy — bojowcy Polskiej Partji Socjalistycznej podnieśli czerwony sztandar buntu przeciwko caratowi, kiedy robociarskie dłonie chwyciły za broń, kiedy pracujące masy stanęły do nierównej, a jakże bohaterskiej walki o niepodległość Polski, endencja nietylko nie wahała się złożyć haniebną propozycję najeźdźcy wymordowania bohaterów „własnemi środkami”, ale mordownię taką zorganizowała i uruchomiła, rzucając otumanionych, nabranych na fałszywy patrjotyzm robotników na robotników rewolucjonistów — niepodległościowców. To było za caratu i jakoś tak przechodzi w Polsce bez echa. Stronnictwo Narodowe — endecja wystąpiła wtedy w całej pełni w roli kata z ramienia najeźdźcy przeciwko polskim rewolucjonistom i patrjotom.</u>
  465 + <u xml:id="u-35.6" who="#SMarjanMalinowski">Przyszła wojna światowa. Zaborcy chwycili się za łby. Rewolucjoniści z 1905 r., pozyskawszy dla wielkiej sprawy patrjotycznej młodzież i część społeczeństwa — wbrew wszystkim ugodowym lokajskim czynnikom, pod postacią strzelców I Brygady Legjonów Polskich, wbrew intencjom zaborców, wystąpili do walki, wysuwając na samym początku wojny światowej przed forum międzynarodowe żądanie niepodległości dla Polski.</u>
  466 + <u xml:id="u-35.7" who="#SMarjanMalinowski">Narodowa Demokracja wtedy nietylko obrzuciła błotem Komendanta Piłsudskiego i jego bohaterskich chłopców, ale starała się intrygami u zaborców zniszczyć w zarodku niepodległościowy polski czyn zbrojny. Najplugawsze oszczerstwa, najpaskudniejsze brednie rozsiewano wśród nieorjentującego się narodu, byle młodych bohaterów i ich Wodza odosobnić, aby mu wszystkie zamiary pokrzyżować, a śmiałą myśl w zarodku zniszczyć. Nic też dziwnego, że młodzi bohaterowie często szykanowani przez własnych rodaków endeckiego wychowania, idąc w nierówny bój śpiewali: „Nie chcemy już od was uznania…” Los poparł wysiłek bohaterów i ich Wodza. Z oparów wojny światowej przez polski czyn zbrojny wyłoniła się Polska Niepodległa.</u>
  467 + <u xml:id="u-35.8" who="#SMarjanMalinowski">Zdawało się, że cały polski naród, wszystkie odłamy polskiej myśli politycznej porwą się natychmiast do scalenia rozdartej niegdyś przez zaborców Ojczyzny. Cóż czyni endecja? W pierwszym Sejmie Ustawodawczym zasiedli z Poznańskiego jako posłowie jej ludzie — ale Poznańskiego długi czas nie chcieli przyłączyć do Polski. Poznańskie całe miesiące było oddzielone granicą celną, endecja ciągle nie wierzyła w zmartwychwstanie do nowego życia Polski.</u>
  468 + <u xml:id="u-35.9" who="#SMarjanMalinowski">W kwietniu roku 1919, kiedy Naczelnik Państwa wysłał wojska polskie pod Wilno, by je odebrać z rąk bolszewickich i przyłączyć do Polski, tu na tej sali zapadła uchwała Sejmu pierwszego głosami różnego rodzaju endeków i piastowców, aby docierające do Wilna wojska cofnąć. Endecja wszędzie przeciwdziałała konieczności szybkiego zbierania rozdartej przed wiekami Polski. Czyż tych kilka faktów nic jest dostatecznym dowodem szkodliwej endeckiej roboty? Czyż mam przytoczyć jeszcze jeden niesłychany w dziejach Polski fakt — jeszcze jedną z wielu innych, ale najcięższą zbrodnię endeków? Tu na tej sali złożył przysięgę na wierność Rzeczypospolitej Polskiej i Konstytucji pierwszy po zdobyciu niepodległości Prezydent Gabrjel Narutowicz. Za to, że taką przysięgę złożył, w trzy dni potem został zamordowany przez człowieka obozu endeckiego — człowieka wychowanego i przygotowanego przez endeków. Niesłychana ta zbrodnia wówczas poniżyła naród nasz w oczach całego świata.</u>
  469 + <u xml:id="u-35.10" who="#SMarjanMalinowski">Ale dość będzie przytaczać z przeszłości zbrodnie popełnione przez tę partję polityczną.</u>
  470 + <u xml:id="u-35.11" who="#SMarjanMalinowski">Dziś, jak zaznaczyłem na wstępie, kiedy cały świat znajduje się na przełomie dwóch epok, kiedy narody skupiają się, aby wytworzyć w sobie moc i siłę do znalezienia drogi do lepszego jutra, kiedy my w Polsce ześrodkować musimy całą naszą uwagę nad tem, jak wyjść z kryzysu, jak dać pracę przeszło miljonowej rzeszy bezrobotnych, jak pokonać te niesłychane trudności życia, piętrzące się codzień, — w tym czasie endecja rozpala podziemny płomień nienawiści do Państwa, do Rządu, do tych wszystkich, którzy życie swoje po wiele razy narażali dla wyzwolenia Ojczyzny z niewoli. Jest jeszcze jedna zbrodnia. Niezliczona ilość nielegalnych odezw, ulotek, broszur drukowanych, lub odpisywanych na maszynach, pełnych najpotworniejszych kłamstw i bredni kursuje po całej Polsce. W ulotkach tych obiecuje się bezrobotnym, że jeżeli pomogą endecji do wywołania zamieszania, jeżeli pomogą do obalenia porządku w Polsce — dostaną pracy ile zechcą i dobre zarobki. Małorolnym chłopom na wsi obiecuje się wysokie ceny za zboże, ziemię, tanie ubrania, buty i t. d. W ulotkach tych poleca się zbierać pieniądze na broń, tworzyć składy broni, poleca się przygotowywać różnego rodzaju narzędzia do walki z policją. Naiwnym opowiadają endeccy agitatorzy, że do zamachu stanu jest wszystko przygotowane, czekają tylko odpowiedniego momentu, aby masy pracujące wyprowadzić na ulicę. Ażeby Panowie Senatorowie nie myśleli, że przemawiam gołosłownie, zajmę Waszą uwagę przytoczeniem kilku wyjątków z tych pism nielegalnych. Mam tu przed sobą odezwę, podpisaną przez kierownictwo grup prowincjonalnych O. N. R.: „Obozowcy całej Polski słuchajcie: Ponieważ ostatnio miały miejsce wypadki zwracania się poszczególnych osób do władz O. N. R. z prowincji z zapytaniem, jak mają współpracować z O. N. R., wyjaśniamy co następuje. Każdy z Was dobrze już dzisiaj wie, że w Polsce jest źle, że władza państwowa jest w rękach nieodpowiednich, że długo tak być nie może, że radykalna zmiana stosunków politycznych musi co prędzej nastąpić. Każdy z was obozowcy wie o tem, że śmierć Piłsudskiego usunęła parawan, za którym kryła się klika różnego rodzaju karierowiczów, złodziei i zdrajców, którzy powołując się na jego rzekomy testament, dziś rządzą Polską, a których łączy jedynie bądź wspólny żłób, bądź też organizacja masońska. Nie łudźmy się: sanacja sama, chociaż skłócona ze sobą, dobrowolnie władzy nie odstąpi nikomu, nie odstąpi przedewszystkiem dlatego, że z Polski urządziła sobie żerowisko dla swoich brudnych interesów, że kierownicy jej gotowi są raczej Polskę sprzedać po kawałku w obce ręce, niż wyrzec się tłustych posad i wydartej skołatanemu kryzysem narodowi krwawicy”. A dalej: „Obozowcy i sympatycy z całej Polski, waszem zadaniem jest, niezależnie od tego, w jakiej organizacji w tej chwili się znajdujecie, ideały O. N. R. w sobie ugruntować i wśród innych szerzyć, do was należy ożywić naród polski, natchnąć go nadzieją i zaprawić do dalszej walki. Waszym obowiązkiem jest przygotować grunt w terenie tak, by posiew nasz dał plon obfity, by kiedy rewolucja narodowa wybuchnie, wszyscy Polacy stanęli pod jej sztandarem do walki”. Te rzeczy są kolportowane w bardzo dużej ilości, odpisywane na maszynie i jedni drugim je przekazują. Albo inny kawałek — ulotka, podpisana przez Obóz Narodowo-Radykalny. Tu już endecja i ONR wyzyskują różne przejawy naszego życia. Tytułuje się: „Najbiedniejsi. Zebrał się Kongres Pracowników Umysłowych wszystkich zawodów w Polsce. Po co? Po to, aby uchwalić jeszcze jedną skargę, jeszcze jeden protest, jeszcze jedno „domagamy się” i wysłać jeszcze jedną delegację, którą „Pan Premjer przyjmie bardzo życzliwie”, a potem przyjdą nowe obciążenia, nowe redukcje, nowe pomiatania godnością ludzką, nowe mówki z łezką patrjotyczną”. Przytaczam to dlatego, ażeby Panowie wiedzieli, jak to jest zręcznie a demagogicznie pisane.</u>
  471 + <u xml:id="u-35.12" who="#SMarjanMalinowski">Jeszcze jeden przykład. Podpisane: „Obóz Wielkiej Polski, Dowództwo Grupy Wilno”. „Polacy! Znowu polała się krew. Do grona Wacławskich, Grotkowskich, Materków, Kuszczów i całego szeregu innych Polaków, ofiar żydowskiego bestjalstwa, przybyła nowa. Nie zatarły się jeszcze w pamięci Wilnian - Polaków wspomnienia śmierci ukamienowanego na ulicach Wilna studenta Wacławskiego. Nie przebrzmiały jeszcze echa walk grodzieńskich, znaczonych krwią marynarza armji polskiej Ruszczy, a już rozegrała się nowa tragedja. Na ulicy Warszawy w piątek, 15 listopada 1935 r. padł pchnięty przez Żyda Polak, dozorca domowy, Władysław Rosa”. Tak wyglądają ulotki.</u>
  472 + <u xml:id="u-35.13" who="#SMarjanMalinowski">A jakże dalej prowadzi się robotę? Użyto antysemityzmu, aby masy chłopskie otrzaskać, ośmielić do ulicznych wystąpień w małych miasteczkach i przygotować je w ten sposób do wystąpienia ogólnego.</u>
  473 + <u xml:id="u-35.14" who="#SMarjanMalinowski">Wskutek ciężkiego wewnętrznego położenia gospodarczego Polski, a przez to i dużego rozgoryczenia wśród bezrobotnych wsi i miast, ta demagogiczna propaganda znajduje duży posłuch, czego rezultatem były wypadki w opoczyńskiem i konińskiem, gdzie padły trupy oszukanych w swej naiwności ofiar. Właściwi zbrodniarze i podżegacze działają dalej prawie bezkarnie, działają coraz intensywniej. Czyż mamy pozwolić, aby historyczny szkodnik w dalszym ciągu dokonywał swych zbrodniczych praktyk? Czyż mamy pozwolić, aby mniej świadoma, rozgoryczona ciężkiemi warunkami życia ludność, stała się bezwolnem narzędziem w rękach warchołów przeciwko Państwu i przeciwko własnym interesom?</u>
  474 + <u xml:id="u-35.15" who="#SMarjanMalinowski">Drugim takim samym szkodnikiem, choć pod względem haseł stojącym od endecji na przeciwległym biegunie, jest t. zw. komunizm. Nie jest to myśl społeczna, wyrosła z polskiego podłoża, z naszej dzisiejszej polskiej rzeczywistości. Jest to organizacja, kierowana ideowo, organizacyjnie i finansowo przez instrument jednego z sąsiadów, instrument, nazywający siebie trzecią międzynarodówką. Komunizm w Polsce, to obca dywersja na naszym terenie, za pomocą obcych pieniędzy, za które się kupuje polskich obywateli. Trzecia międzynarodówka nietylko u nas, ale i wszędzie jest instrumentem dla celów czerwonego imperjalizmu. Komunizm w Polsce przedewszystkiem bije w naszą niepodległość i samodzielność państwową. Komunizm mimo, że stoi na innym biegunie rozumowań społecznych, aniżeli endecja, bardzo z nią upodabnia się co do metod i celów. Nic też dziwnego, że w bardzo wielu komórkach O. N. R. komuniści założyli gniazdka, aby na wypadek udania się roboty endeckiej, mogli ludowym ruchem żywiołowym pokierować tak, aby polskie masy pracujące wsi i miast skierować na drogę hasła wszechświatowej republiki rad pod kierownictwem i hegemonją Rosji sowieckiej. Dziś obydwaj szkodnicy działają bardzo intensywnie przeciwko niepodległości Polski.</u>
  475 + <u xml:id="u-35.16" who="#SMarjanMalinowski">Zabieram dziś w tej sprawie głos ze względu na to, że należę do tej gromady, która przed kilkudziesięciu laty oddała do dyspozycji idei wyzwolenia Polski z niewoli wszystko, co posiadała, t. j. swoje życie. Polska nie dostała się Polakom darmo. Czy mam Wam przytoczyć nazwiska tych bojowników, którzy w walce o niepodległość zginęli z rąk zaborców na szubienicach? Czy mam Wam, Panowie Senatorowie, porachować te niezliczone mogiły bohaterów, którzy zginęli w bojach o Polskę? Ci bohaterowie wołają dziś do nas wielkością swej ofiary: Strzeżcie całości i wielkości Polski, strzeżcie Polski, aby nasze poświęcenie, nasza krew nie zostały przelane na marne.</u>
  476 + <u xml:id="u-35.17" who="#SMarjanMalinowski">Chciałbym, aby te moje słowa, wygłoszone tu z tej trybuny senackiej, dotarły do najdalszych zakątków Polski, aby wszyscy uczciwi Polacy patrjoci i państwowcy, wszelkie organizacje polityczne i społeczne zrozumiały mnie i przystąpiły natychmiast do przeciwdziałania szkodnictwu, do nieubłaganej walki ze zbrodniczemi zamiarami endeckich warchołów. Kto dziś w Polsce chce siać zamęt, kto się przyczynia do oszukiwania i podżegania rozgoryczonych warunkami życia mas — ten tem samem dybie na całość i mocarstwowość Polski i powinien być z całą surowością tępiony przez społeczeństwo i Rząd.</u>
  477 + <u xml:id="u-35.18" who="#SMarjanMalinowski">Wierzę, że oświadczenia p. Premjera Kościałkowskiego jak i Ministra Spraw Wewnętrznych p. Raczkiewicza w Sejmie w sprawie likwidacji łajdaków i wichrzycieli będą wprowadzone w życie i w zupełności wykonane.</u>
  478 + <u xml:id="u-35.19" who="#SMarjanMalinowski">Trzeba jaknajprędzej zniszczyć zło, ale trzeba jednocześnie usuwać warunki, które każdej podziemnej, złej robocie dziś sprzyjają; tego wymaga od nas wszystkich polska racja stanu.</u>
  479 + </div>
  480 + <div xml:id="div-36">
  481 + <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Beczkowicz.</u>
  482 + </div>
  483 + <div xml:id="div-37">
  484 + <u xml:id="u-37.0" who="#SBeczkowicz">Wysoka Izbo! Dwie kapitalne zasady, które wysunął Rząd w swych pracach nad uzdrowieniem gospodarczem kraju, znalazły zupełne zrozumienie i szerokie echo w społeczeństwie: pierwsza — to zdobycie zaufania społeczeństwa i oparcie się na szerokiem z niem współdziałaniu; druga — to trzeźwa ocena sytuacji i liczenie na własne siły.</u>
  485 + <u xml:id="u-37.1" who="#SBeczkowicz">Te zasady pozwoliły Rządowi wyjść pomyślnie z pierwszego etapu jego pracy — przedłożyć Izbom ustawodawczym realnie skonstruowany i zrównoważony preliminarz budżetowy oraz dokonać szeregu osiągnięć w walce z groźnemi objawami kryzysu gospodarczego i niemniej groźnego kryzysu psychicznego w społeczeństwie.</u>
  486 + <u xml:id="u-37.2" who="#SBeczkowicz">Obecnie jesteśmy w obliczu drugiego etapu prac Rządu — o utrwalenie równowagi budżetu przez wzmożenie sił organizmu gospodarczego, przez rozbudowę i aktywizację. W programie gospodarczym, wyłuszczonym nam przez pp. Premjera i Ministra Skarbu, na naczelnem miejscu został umieszczony problem rozbudowy rynku wewnętrznego, oparty na uruchomieniu wszystkich sił, tkwiących jeszcze w społeczeństwie w stanie potencjalnym.</u>
  487 + <u xml:id="u-37.3" who="#SBeczkowicz">W tym problemie, którego doniosłość wszyscy doceniamy, na czoło wysuwa się zagadnienie gospodarczego podniesienia województw wschodnich, nieomal pokrywających się z t. zw. Polską B, jak nazwał ją Wicepremjer Kwiatkowski, której konsumcja głównych produktów jak: cukier, zapałki, żelazo, tytoń, spirytus, maszyny rolnicze i nawozy sztuczne wynosi niewiele więcej jak 1/4 konsumcji reszty Polski, gdy liczbą mieszkańców jej dorównywuje, a obszarem prawie dwukrotnie przerasta. Niezbędnem jest przeto wyrównanie poziomów tak bardzo różnych w sensie podniesienia, naturalnie, poziomu terenów wschodnich. Otwiera się więc droga dla naszej ekspansji gospodarczej, tak bardzo ścieśnionej na rynkach zagranicznych. Nasz przemysł ma możność zastosowania metod, których używał dla popierania eksportu zagranicę, tym razem dla popierania wywozu na wschód Polski, wywozu wytwórczości, opartej na surowcach krajowych, wyprodukowanej pracą rzeszy bezrobotnych, wołającej oddawna o pracę i chleb.</u>
  488 + <u xml:id="u-37.4" who="#SBeczkowicz">Akcja podniesienia gospodarczego ziem wschodnich przestaje nareszcie być problemem regjonalnym, staje się zagadnieniem o najwyższej wadze ogólno - państwowej, wysuniętem przez Rząd na czoło programu gospodarczego. Przestaje być niezdrowym objektem pobożnych życzeń i przejawów nic nie mówiącego sentymentu, a wchodzi na drogę realnych obliczeń, ujętych pod kątem zharmonizowania interesu ziem wschodnich z resztą ziem polskich, a szczególnie z interesami ziem południowo-zachodnich, będących głównym ośrodkiem przemysłu i jednocześnie siedliskiem srożącego się bezrobocia. Głos p. sen. Jeszkego, który w imieniu ziem wschodnich dzisiaj zabrał głos, umocnił mnie w tem przekonaniu, które i przedtem miałem, że ziemie zachodnie rozumieją ten wspólny interes. Chciałbym również powtórzyć, że także i my, którzy działamy i pracujemy na wschodzie Polski, również o ich zdrowem ujęciu tej sprawy byliśmy przekonani. Świadom jestem trudności, piętrzących się przed realizacją tego śmiałego planu, lecz pamiętać należy, że dotychczasowe drogi walki z kryzysem zawodzą, że trzeba szukać dróg nowych, na realnych przesłankach opartych, chociażby były dłuższe i mniej wygodne, lecz jedyne, jakie pozostały.</u>
  489 + <u xml:id="u-37.5" who="#SBeczkowicz">Naturalnie, do wykonania tego planu trzeba realizatorów śmiałych, twardych i nieustępliwych, posiadających głęboką wiarę w słuszność i realność zamierzeń. Takim jest Rząd p. Premjera Kościałkowskiego, który zresztą sam nazwał go „rządem czynów”. Niech mi wolno będzie oświadczyć, że całe społeczeństwo ziem wschodnich oczekuje z ufnością i wiarą realizacji zapowiedzi Rządu, że oczekuje nie bezczynnie, lecz gotowe zdwoić swe dotychczasowe wysiłki i prace, że liczy na współudział we wspólnej akcji całego zorganizowanego społeczeństwa reszty kraju. Program wschodni stać się musi nietylko programem Rządu, lecz programem ogólno - społecznym, który będzie realizowany na każdym szczeblu pracy organizacyjnej. Program gospodarczy dla ziem wschodnich polega w najogólniejszem ujęciu na zwiększeniu dochodu społecznego tych ziem oraz wydatnem jego odciążeniu.</u>
  490 + <u xml:id="u-37.6" who="#SBeczkowicz">Nie będę zatrzymywał uwagi Wysokiej Izby nad szczegółami opracowywanego programu, wyliczę tylko główne punkty:</u>
  491 + <u xml:id="u-37.7" who="#SBeczkowicz">1) Wyrównanie upośledzenia ziem wschodnich pod względem stopnia zainwestowania, będącego jednym z głównych powodów gospodarczego zacofania tych ziem. Wchodzą tutaj w rachubę fundusze publiczne i fundusze prywatne. Fundusze publiczne winny objąć w pierwszym rzędzie inwestycje kluczowe, ujęte w paroletni program, pozostawiając pierwszeństwo przy inwestycjach produkcyjnych kapitałom i inicjatywie prywatnej.</u>
  492 + <u xml:id="u-37.8" who="#SBeczkowicz">2) Celem przyśpieszenia procesów industrializacji i urbanizacji niezbędne jest przystosowanie norm prawnych państwowego ustawodawstwa gospodarczego do struktury i poziomu życia gospodarczego ziem wschodnich. Byłoby rzeczą bardzo pożądaną zaopatrzenie wszystkich ustaw gospodarczych, dotyczących tych ziem, w „klauzulę wschodnią” w sensie przed chwilą wspomnianym.</u>
  493 + <u xml:id="u-37.9" who="#SBeczkowicz">3) Wydatne poparcie produkcji rolniczej i przemysłu (włącznie z domowym i chałupniczym) oraz rzemiosła miejscowego. Len i konopie, stanowiące bardzo poważny produkt drobnych gospodarstw rolnych tych terenów, wymagają szczególnie dalszej opieki.</u>
  494 + <u xml:id="u-37.10" who="#SBeczkowicz">4) Preferencje taryfowe, częściowo już uwzględnione.</u>
  495 + <u xml:id="u-37.11" who="#SBeczkowicz">5) Obniżenie cen artykułów przemysłowych przez wprowadzenie przez organizacje przemysłowe i kartelowe za przykładem monopoli (sól, tytoń) zasady frankowania cen jednolitych dla całego kraju z dołączeniem specjalnych rabatów kresowych — częściowo ostatnio realizowane.</u>
  496 + <u xml:id="u-37.12" who="#SBeczkowicz">6) Zmniejszenie dotkliwych obciążeń życia gospodarczego, szczególnie rolniczego, jak opłat scaleniowych, ubezpieczeniowych, egzekucyjnych i t. p.</u>
  497 + <u xml:id="u-37.13" who="#SBeczkowicz">Kończąc omawianie zagadnienia gospodarczego, trudno nie pamiętać, że obok dysproporcyj, istniejących w życiu gospodarczem ziem wschodnich w porównaniu z resztą Polski, są również dysproporcje w dziedzinie oświaty, kultury duchowej i materjalnej, wreszcie organizacji publicznego i społecznego życia. Na tych terenach, ciężko doświadczonych przez niewolę, następnie wojnę, wiele zostało zrobione przez państwowość polską i przez samo społeczeństwo, lecz rozpiętość tego co jest, a co pozostaje do zrobienia, jest jeszcze zbyt wielka.</u>
  498 + <u xml:id="u-37.14" who="#SBeczkowicz">Dlatego też należy dużo uwagi poświęcać ziemiom wschodnim i równolegle z akcją gospodarczą prowadzić akcję oświatową, kulturalną i organizacyjną. W zakresie szkolnictwa ogólno-kształcącego i zawodowego winni jesteśmy zapewnić miejsce w szkole każdemu dziecku, a w szkole dać mu naukę, do jakiej ma prawo ze względu na swoje właściwości narodowe, językowe lub religijne. Ze szkoły winno wychodzić dziecko przygotowane do życia i do swej roli w społeczeństwie i Państwie. Młodzieżą pozaszkolną zajmie się świetlica i instruktorzy oświatowi i rolniczy. Wdzięczną rolę miałaby na tych terenach do spełnienia młodzież akademicka, gdyby zechciała podjąć doniosłą pracę ideową nad podniesieniem kultury wsi i poziomu mas wiejskich, do czego wzywał p. Premjer Kościałkowski.</u>
  499 + <u xml:id="u-37.15" who="#SBeczkowicz">Praca nad reorganizacją administracji publicznej, którą zapowiedział Rząd przez usta Premjera, winna objąć również, a może w pierwszym rzędzie ziemie wschodnie. Przedewszystkiem domaga się uporządkowania i uproszczenia nadmiar niezawsze potrzebnych i nieprzystosowanych do terenu przepisów i rozporządzeń.</u>
  500 + <u xml:id="u-37.16" who="#SBeczkowicz">Następnie kwestja doboru personalnego, szczególniej przygotowania i wyszkolenia personelu młodego wymaga wielkiej uwagi. Administracja na tych terenach, mając do czynienia z ludnością, prócz polskiej, o różnej narodowości, języku, wyznaniu, o różnej psychice i walorach, winna wczuwać się głęboko w sprawy i zjawiska, które jej wypada regulować. W takich doskonałych szkołach życia publicznego, jakiemi są organizacje samorządu terytorjalnego i zawodowego, administracja może obywatela zarówno związać silnie z Państwem, jak i odepchnąć od pracy państwowej, co się, niestety, często zdarza. W miarę, jak będziemy podnosić poziom kulturalny równocześnie z gospodarczym na ziemiach wschodnich, będziemy tem samem najtrwalej gruntować państwowość polską na tych terenach. Wszak zdajemy sobie doskonale sprawę, że słupami granitowemi Polski mocarstwowej są od zachodu - Gdynia z dostępem do morza, od wschodu — ziemie wschodnie. Nie wykonalibyśmy testamentu Marszałka, gdybyśmy nie chcieli lub nie umieli ugruntować ostatecznie potęgi Polski mocarstwowej na ziemiach wschodnich, na tych ziemiach, które On z takim trudem z rąk wroga uwolnił i obronił.</u>
  501 + </div>
  502 + <div xml:id="div-38">
  503 + <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Jagrym-Maleszewski.</u>
  504 + </div>
  505 + <div xml:id="div-39">
  506 + <u xml:id="u-39.0" who="#SJagrymMaleszewski">Doceniam znaczenie sportu i bardzo się cieszę, ile razy w pismach pojawi się wiadomość, że któryś z naszych sportowców zwyciężył w jakichś zawodach i odniósł sukces międzynarodowy. Jest to bądźcobądź propaganda dla nas. Ale obecnie zjawia się okoliczność, która szczęśliwie nam sprzyja i którą możemy wyzyskać dla jeszcze lepszej propagandy. Mianowicie w zeszłym roku byłem na odczycie prof. Piccarda, który przyjechał do Warszawy i mówił na temat swego wzlotu do stratosfery. Obiecywał sobie wzlecieć tym razem na 30 km i liczył na to, że ktoś sfinansuje tę imprezę, a on za to zabierze go z sobą. Nie znalazł takiego amatora i niedawno pojawiła się wiadomość, że lot ten prawdopodobnie do skutku nie dojdzie. Przyznaję, że wiadomość ta mnie zmartwiła, dlatego, że, jak wiadomo, prof. Piccard, który ryzykuje bądź co bądź dużo, bo życie, a przecież dba napewno o własną skórę, doszedł do przekonania, że najlepszą powłokę dla balonu może tylko u nas w Polsce, w Jabłonnie osiągnąć i był zdecydowany balon u nas obstalować. Nie potrzebuję dowodzić, jakieby to miało znaczenie propagandowe dla nas, bo niewątpliwie tego rodzaju wyczyn stałby się wiadomy w całym świecie. O pani czy panu X., który wygra takie czy inne zawody, wszyscy wiedzą z pism, lecz na drugi dzień o tem zapominają, natomiast tego rodzaju fakt miałby kolosalne znaczenie propagandowe i prawdopodobnie materjalne, bo możebyśmy mogli jednak dzięki niemu zdobyć jakieś obstalunki czy coś podobnego. Nie znam się bliżej na tych rzeczach. W ostatnich czasach wpadła mi w rękę wiadomość, że jakoby sprawa się poprawiła, t. j., że prof. Piccard z wzlotu w Polsce nie zrezygnował i że wzlot ten ma w końcu lata się odbyć. Do lata jeszcze dość daleko, ale ponieważ obawiam się, aby ta rzecz nie została odłożona ad calendas graecas i zupełnie nieziszczona, dlatego zabieram chwilę uwagi Wysokiej Izbie, aby podnieść znaczenie tej sprawy. Sądzę, że i p. Minister Spraw Zagranicznych, który był niedawno w Brukseli i był tam odpowiednio i bardzo serdecznie przyjmowany, tembardziej zainteresuje się tą sprawą. Niema go tu w tej chwili, ale dowie się o tem i zapewne zechce polecić tę sprawę bliżej sobie zreferować. Muszę dodać, że cała ta impreza podobno ma kosztować 300.000 zł.; jak mi z miarodajnych źródeł wiadomo, 150.000 zł. daje społeczeństwo, zorganizowane w LOPP. a także i ministerstwa na ten cel cośby dały. Jakież tu ministerstwa byłyby zainteresowane? Wydaje mi się, że w pierwszym rzędzie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, pośrednio zaś Ministerstwo Spraw Wojskowych, któremu życzę, niech dostanie jaknajwiększe z tego tytułu obstalunki. Ponieważ jednak Ministerstwo Spraw Zagranicznych posiada fundusz propagandowy, a suma jest stosunkowo niewielka, sądzę więc, że samo będzie mogło tę niewielką różnicę pokryć. Jestem przekonany, że gdyby nie mogło tego uczynić, to i Ministerstwo Spraw Wojskowych zechce się czemśkolwiek do tego przyczynić. Pozatem wchodziłoby tu w grę i Ministerstwo Komunikacji, które jest także w LOPP zainteresowane, aczkolwiek trudno traktować jako normalną lokomocję na wysokości 30 km. W każdym razie, ponieważ Minister Komunikacji tego rodzaju imprezy popiera, więc przypuszczam, że dałby odpowiednią sumę.</u>
  507 + <u xml:id="u-39.1" who="#SJagrymMaleszewski">To jest sprawa, którą chciałem w kilku słowach poruszyć, zwracając się z apelem specjalnie do p. Ministra Spraw Zagranicznych, ażeby chciał tę sprawę rozważyć. O ile wiem, jest ona na dobrej drodze. Inicjatywa wyszła w swoim czasie z kół wojskowych, jeśli się nie mylę Departament Lotnictwa tę sprawę zainicjował. Teraz chodzi o to, ażeby ją energicznie i właściwie ująć i doprowadzić do skutku, ażeby w lecie przy odpowiedniej pogodzie prof. Piccard z gościem jakimś, którego prawdopodobnie między uczonymi polskimi znajdzie, na owe 30 kilometrów w górę wzbił się.</u>
  508 + <u xml:id="u-39.2" who="#SJagrymMaleszewski">Głos ma s. Kornke.</u>
  509 + </div>
  510 + <div xml:id="div-40">
  511 + <u xml:id="u-40.0" who="#SKornke">Wysoka Izbo! Nie ulega wątpliwości, że każdy Rząd, działający w warunkach normalnych, sięga po środki normalne, rozwiązując zapomocą nich zagadnienia powtarzające się ciągle, zagadnienia, które może wymagają pewnych poprawek i uzupełnień, lecz w całokształcie spraw państwowych nie przynoszą nic nowego, przynajmniej nic takiego, coby zrywało z utartemi zwyczajami czy systemami. Odnosi się to do warunków zwyczajnych.</u>
  512 + <u xml:id="u-40.1" who="#SKornke">Polska po odzyskaniu niepodległości żyła zawsze mniej lub więcej w warunkach nienormalnych, a już od r. 1930 zatraciła, jak wiele innych państw, możność opanowania sytuacji gospodarczej. Pomimo tego faktu pogodziły się niektóre nasze gabinety z istniejącym stanem rzeczy, uznając sytuację wyjątkową za normalną, niewymagającą nadzwyczajnych wysiłków. Wynikałoby z tego, że w niedalekiej przyszłości zjechalibyśmy wdół bez uczucia upadania, a opamiętalibyśmy się dopiero w momencie zetknięcia się z ziemią, w momencie samej katastrofy.</u>
  513 + <u xml:id="u-40.2" who="#SKornke">Po objęciu tek przez Rząd obecny uderzył nas raptowny pośpiech, z jakim przystąpił on do ratowania sytuacji gospodarczej, do wydawania dekretów gospodarczych, nieraz bardzo rygorystycznych i naogół niepopularnych, wywołujących ożywione dyskusje i protesty. Czekaliśmy na uzasadnienie tych już wydanych lub zamierzonych dekretów i zarządzeń, które też nastąpiło. Z mowy budżetowej p. Wicepremjera Kwiatkowskiego dowiedzieliśmy się, a raczej uzupełniliśmy wiadomości o istotnem położeniu naszego skarbu. Dowiedzieliśmy się, że położenie jest naprawdę wyjątkowe i groźne, że śmiałe środki zapobiegawcze, których się Rząd chwyta, są konieczne i w tej chwili jedynie celowe. Rząd uznał, że sytuacja jest wyjątkowa i że trzeba sięgnąć po środki wyjątkowe. Odwaga Rządu, pomimo jej ujemnych skutków dla podatników, emerytów, pracowników państwowych i t. d. — znalazła zrozumienie i państwowo dojrzała część społeczeństwa polskiego doszła do wniosku, że zarządzenia Rządu, aczkolwiek przykre, są niezbędne. Najszersze zrozumienie znalazł Rząd w elemencie niepodległościowym, co, według mego zdania, jest zupełnie uzasadnione. Jednostki, które walczyły o niepodległość Narodu Polskiego i Polskę stworzyły, mając przed sobą alternatywę: zatrzymanie, choćby zapomocą największych ofiar, zbliżającego się upadku, albo jego przyśpieszenie, wybiorą drogę pierwszą. Pomimo wielkiej odwagi i niezależności w posunięciach, którą się odznacza Rząd, postanowiono, niewiadomo z jakich powodów, jednego z rozważanych problemów, który przedewszystkiem u nas w Polsce wymaga rozwiązania, nie ruszać. Problemem tym jest sprawa zatrudniania mężatek w urzędach i instytucjach państwowych i w przemyśle. Uzdrowienie stosunków skarbowych i gospodarczych w Państwie jest w dużej mierze zależne od uzdrowienia stosunków społecznych. Uzdrowienie to może tylko wtenczas nastąpić, jeżeli się położy kres jakimkolwiek wpływom ubocznym i protekcji, powodującym wzbogacanie się wpływowych i protegowanych kosztem żyjących w największej nędzy obywateli Państwa. Wpływy uboczne i protekcja muszą ustąpić, a ich miejsce musi zająć sprawiedliwy podział dochodów, uzależniony naturalnie od zdolności, odpowiedzialności, sumienności i moralnej wartości poszczególnych jednostek z wykluczeniem tej nadmiernej rozpiętości w wynagrodzeniach, która jest niczem nieuzasadniona i niestety u nas święci prawdziwe orgje. Czas skończyć z protekcjami, synekurami, dwu lub wielokrotnemi posadami, a udzielić obrony i opieki tym wszystkim, którzy czy to z tytułu ich wartości obywatelskich, czy ich pięknej przeszłości, czy to z tytułu prawa do życia, tej opieki i obrony potrzebują. Obowiązkiem Państwa jest stworzenie egzystencji dla jaknajwiększej ilości obywateli; tolerowanie obecnego stanu rzeczy na dalszą metę prędzej czy później musi wywołać niechęć i poczucie wyrządzonej krzywdy.</u>
  514 + <u xml:id="u-40.3" who="#SKornke">Wśród tych zagadnień, które wymagają ostrego cięcia, pokutuje u nas od samego początku powstania Polski niepodległej sprawa zatrudniania mężatek. Jest nie do pomyślenia, ażeby Państwo, które notuje stały przyrost bezrobotnej inteligencji, w którem redukuje się urzędników, obarczonych rodzinami, w którem rok rocznic przybywają setki i tysiące wykształconej młodzieży z średnich i wyższych uczelni, tolerowało w dalszym ciągu podwójne zarabianie męża i żony. Pretekst do zarobkowania żony z powodu szczupłego zarobku męża, wynoszącego mniej lub więcej, jest pozbawiony jakichkolwiek podstaw socjalnych i moralnych w czasach, kiedy dziesiątki tysięcy chętnych i uzdolnionych sił nie ma pracy i znosić musi skrajną nędzę, utrzymując siebie i rodziny z jałmużny. Mógłby ktoś powiedzieć, że cała ta historją nie warta jest, ażeby zadzierać z mężatkami i powodować falę namiętnych protestów. W mojem pojęciu jednak nie jest ona ani błaha ani drobna, lecz należy do pierwszorzędnych zagadnień, gdyż posiada znaczenie wielostronne. Sądzę że trafię w sedno, jeżeli ośmielę się stwierdzić, że olbrzymia większość kobiet w Polsce powitałaby z całem zadowoleniem śmiałe podejście Rządu do tej kwestji.</u>
  515 + <u xml:id="u-40.4" who="#SKornke">Nie mniej ważna jest sprawa zatrudniania emerytów w przemyśle. Sądzę, że nie przesadzę, jeżeli stwierdzę, że w przemyśle śląskim, szczególnie w administracji tego przemysłu, 1/4 stanowią emeryci, którzy pobierają emerytury, wynoszące 300, 400, 500, a nawet więcej złotych miesięcznie. Daleki jestem od tego, aby odmawiać prawa do pracy emerytom młodym, których emerytury są bardzo skromne, lecz ci mają najmniej sposobu do uzyskania poparcia i pracy w przemyśle, bo nie posiadają możnych i wpływowych protektorów. Za to emeryci o wystarczających emeryturach dzięki różnym zabiegom otrzymują dobrze płatne posady i synekury. Oczywiście, że i ta kwestja wymaga w imię sprawiedliwości koniecznej naprawy.</u>
  516 + <u xml:id="u-40.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  517 + <u xml:id="u-40.6" who="#SKornke">Jak jedno tak i drugie należałoby potraktować z miejsca jako zagadnienie pilne.</u>
  518 + <u xml:id="u-40.7" who="#SKornke">Jako jeden z przedstawicieli ludności Śląska w tej Wysokiej Izbie, ludności, którą kryzysem jest najbardziej dotknięta, mogę bez zastrzeżeń w imieniu tej ludności stwierdzić, że praca Rządu, zdążająca do opanowania sytuacji gospodarczej w Polsce, znajduje wśród niej jaknajwiększe zrozumienie i każde śmiałe podejście do uzasadnionej reformy spotka się z poparciem całego społeczeństwa śląskiego.</u>
  519 + <u xml:id="u-40.8" who="#SKornke">A teraz chciałbym sprostować niektóre wywody p. sen. Hasbacha, przedstawiciela mniejszości niemieckiej w tej Wysokiej Izbie. P. s. Hasbach ubolewał, że dzięki nowej ordynacji wyborczej reprezentacja niemiecka w Izbach ustawodawczych uległa wielkiemu skurczeniu i gdyby nie prawo mianowania senatorów przez Prezydenta Rzeczypospolitej, to w tej Izbie prawdopodobnie nikt z Niemców by nie zasiadał. Dalej krytykuje p. s. Hasbach rzekome rugi niemieckich urzędników i robotników w przemyśle śląskim, zaznaczając, że rugi te dzieją się nawet przy pomocy osób oficjalnych, jak komisarza demobiiizacyjnego i t. d.</u>
  520 + <u xml:id="u-40.9" who="#SKornke">Omawiając potem ostatnio wykryty spisek tajnych organizacyj niemieckich przeciwko całości Państwa Polskiego, stara się p. s. Hasbach nas przekonać, że wywrotowcy działali pod wpływem nędzy i wyrządzanej im przez Polaków krzywdy, przez co inspiratorzy tego spisku mieli do nich łatwy dostęp i znaleźli pożądany posłuch.</u>
  521 + <u xml:id="u-40.10" who="#SKornke">My Polacy z zachodu, jak to już słusznie podniósł p. sen. Chrzanowski, znamy się z naszymi współobywatelami niemieckimi bardzo dobrze, gdyż mieliśmy i mamy możność bezpośredniego odczuwania przewrotnej polityki niemieckiej, to też i żale i argumenty p. sen. Hasbacha nie stanowią dla nas nic nowego i moglibyśmy przejść nad jego przemówieniem do porządku dziennego jako Ślązacy, lecz jako członek wysokiej Izby jestem zmuszony stanowczo jego przemówienie skorygować.</u>
  522 + <u xml:id="u-40.11" who="#SKornke">Otóż nie zgadza się z istotnem położeniem twierdzenie, jakoby niemiecki stan posiadania w naszych Izbach parlamentarnych przeczył rzeczywistości i w stosunku do liczby obywateli Niemców był krzywdzący.</u>
  523 + <u xml:id="u-40.12" who="#SKornke">Stwierdzam, że przynajmniej u nas na Śląsku Niemców jest najwyżej 1% , a element, który od wypadku do wypadku ulega wpływom niemieckim i na który Niemcy się powołują jako na element, zaliczający się do narodowości niemieckiej, ma z tą narodowością tylko tyle wspólnego, że jest od Niemców zależny gospodarczo i materjalnie i ze względu na jeszcze niewyrobione poczucie narodowe polskie ulega przy większych akcjach politycznych wpływom gospodarczo silnej iredenty niemieckiej, zasilanej materjalnie i propagandowo z zewnątrz naszego Państwa.</u>
  524 + <u xml:id="u-40.13" who="#SKornke">Element ten w języku ludowym nazywany popśniołami, a w języku ogólnym elementem pośrednim o niewyrobionem poczuciu godności narodowej, który jednakże i z urodzenia, i z mowy, i z obyczajów jest polski.</u>
  525 + <u xml:id="u-40.14" who="#SKornke">Powoływanie się Niemców na ten odłam społeczny jako na swój jest conajmniej za odważne, gdyż do tej części ludności Niemcy prawa nie mają, ale prawo wyłączne do tej części ludności ma naród polski, który w najbliższej przyszłości za pomocą dobrze przygotowanej akcji uświadomienia narodowego przyśpieszy proces likwidacji wpływów obcych i przywróci zbłądzonym braciom należyte poczucie godności narodowej i przywiązania do Państwa Polskiego. Proces ten postępuje szybko i naturalnie, najlepszym dowodem są ostatnie wpisy szkolne, które w wyniku 93% dzieci dały szkole polskiej.</u>
  526 + <u xml:id="u-40.15" who="#SKornke">Co do rugów niemieckich urzędników i robotników w przemyśle śląskim, to stwierdzam tylko ten fakt, że wogóle robotników Niemców na Śląsku niema, a jeżeli kogoś się ruguje, to powstańców śląskich przez dyrektorów lub właścicieli rozmaitych spółek niemieckich i urzędników. Stwierdzam, że bezrobotnych b. uczestników powstań śląskich mamy na Śląsku około 10.000. Wobec tego faktu niemiecka mniejszość, reprezentowana tu w tej Izbie przez s. Hasbacha, nie może podkreślać rzekomych krzywd elementu niemieckiego, jeżeli najzasłużeńsi ludzie w naszej dzielnicy, którzy przecież zdrowie i siły poświęcili dla Polski, dzięki którym ziemia ta została przyłączona do Polski, są w większej części bez pracy i bez możności egzystencji.</u>
  527 + <u xml:id="u-40.16" who="#SKornke">Powiedziałem poprzednio, że my Polacy zachodni znamy wykrętną politykę niemiecką, bośmy ją odczuli na własnej skórze. Lecz nietylko w polityce wewnętrznej dostrzegamy te ujemne dla nas objawy niesolidarnej i nieszczerej polityki, ale również i w polityce zewnętrznej. Jakikolwiek traktat polityczny lub gospodarczy zawierany z Rzeszą Niemiecką jest niepewny i może być ze strony naszego kontrahenta niemieckiego w każdej chwili zerwany, lub conajmniej niedotrzymany. Nie można się łudzić, skoro Niemcy nie szanują traktatów i wobec innych państw, jak ostatnio uczynili z traktatem locarneńskim, wysuwając jako uzasadnienie wiele najrozmaitszych argumentów. Tak samo postępują i w stosunku do Polski.</u>
  528 + <u xml:id="u-40.17" who="#SKornke">Czy jest to uczciwy i lojalny stosunek, gdy my, tak biedne Państwo, wozimy Niemcom towary do Prus Wschodnich przez teren naszego Państwa za darmo? Nie jesteśmy przecież kopciuszkiem ani kolonją niemiecką i nie będziemy nią nigdy. Jeżeli więc uczciwie pragną lojalnego stosunku między obu naszemi państwami, to staje się niezbędnem, by Rząd nasz zupełnie jasno i dobitnie postawił sprawę w ten sposób, że od dziś ani jeden złoty nowego długu niemieckiego nie pozostanie w Niemczech...</u>
  529 + <u xml:id="u-40.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  530 + <u xml:id="u-40.19" who="#SKornke">... i Rząd nasz musi szukać możliwości wydobycia od Niemców należnych nam pieniędzy. Tego domaga się od Rządu całe społeczeństwo, tego wymaga powaga naszego Państwa.</u>
  531 + <u xml:id="u-40.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  532 + </div>
  533 + <div xml:id="div-41">
  534 + <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Dochodzi już pół do ósmej, a mamy zapisanych 9 mówców. Nie chcę jeszcze ograniczać czasu przemówień, ale wzywam Panów Senatorów do streszczania się.</u>
  535 + <u xml:id="u-41.1" who="#Marszałek">Głos ma s. Evert.</u>
  536 + </div>
  537 + <div xml:id="div-42">
  538 + <u xml:id="u-42.0" who="#SEvert">Wysoka Izba wybaczy, że zajmę jej chwilę czasu sprawą, która może się wydawać osobistą, ale która ma nietylko charakter sprawy osobistej.</u>
  539 + <u xml:id="u-42.1" who="#SEvert">P. sen. dr. Bobrowski w swojem przemówieniu zaznaczył tu Wysokiej Izbie, że zgłoszony przezeń na Komisji Budżetowej Senatu wniosek o odrzucenie, a raczej o nieprzyjęcie referatu generalnego w tej formie i w tej redakcji, w jakiej był zgłoszony, nie był na komisji głosowany, czyli, że nie był ten wniosek przeze mnie poddany pod głosowanie. Nie wiem, czy mam to rozumieć jako wymówkę pod moim adresem? Że jednak cenię bardzo wysoko p. sen. Bobrowskiego za jego pracę, za jego przeszłość i za jego zasługi, nie chciałbym, ażeby moje milczenie mogło być zrozumiane jako zlekceważenie jego głosu. Muszę więc przypomnieć i stwierdzam, że na ostatniem swojem posiedzeniu komisja poruczyła mi uzgodnienie referatu p. sen. Kozłowskiego z opinją większości członków komisji. Po tej decyzji w prostej konsekwencji wzmiankowany wniosek przestał być aktualny. Powierzając mi zadanie trudne i drażliwe przystosowania referatu b. premjera p. sen. Kozłowskiego do generalnej opinji komisji, Panowie Senatorowie zechcieli włożyć na mnie brzemię, przeceniając bądź moje siły, bądź nie doceniając wagi samego brzemienia.</u>
  540 + <u xml:id="u-42.2" who="#SEvert">Aby referat generalny stał na poziomie tak wysokiej Izby, musi z jednej strony posiadać cechy indywidualnej twórczości i musi być wykładnią osobistego poglądu referenta z tem jednak, że twórczość ta i ten pogląd mieszczą się w ramach stanowiska komisji, będąc wyrazem indywidualnie przepracowanej syntezy poszczególnych referatów. Bez tego bowiem referat generalny nie byłby organicznym tworem, lecz mechanicznym zlepkiem. Aby ten trudny cel osiągnąć, potrzeba bądź doskonałej, idealnej harmonji referenta generalnego z komisją, bądź szczególnego talentu i wysiłku z jego strony, bądź wreszcie osobliwych zwyczajowych prerogatyw, któremi wyszkolone demokracje zachodnie obdarzyły przewodniczących swoich komisyj budżetowych. Sami Panowie Senatorowie zechcą ocenić, czy istnieją wyżej rzeczone warunki w naszej Komisji Budżetowej.</u>
  541 + <u xml:id="u-42.3" who="#SEvert">W przedstawionym Senatowi budżecie deficytu budżetowego niema i zresztą stwierdza to sam referent generalny w kilku miejscach i komplementuje nawet Rząd obecny za pracę około zrównoważenia budżetu administracyjnego, a podejrzliwy jego stosunek możnaby wytłumaczyć, przy pewnej złośliwości, nawykiem myślowym, datującym się z okresów, kiedy budżety były deficytowe. Jeżeli Panowie Senatorowie, członkowie Komisji Budżetowej porównają tekst pierwotny, wygłoszony na komisji, z tekstem drukowanym w tej książce, to Panowie stwierdzą, że udało mi się osiągnąć wszystkie ustępstwa ze swoistego poglądu p. senatora Kozłowskiego, jakie można było uzyskać przy zachowaniu poszanowania dla indywidualnej twórczości. Tymże nawykiem myślowym, o którym już mówiłem, muszę tłumaczyć ten pogląd p. referenta generalnego, że budżet administracyjny powinien koniecznie obejmować inwestycje. Innych motywów nie widzę.</u>
  542 + </div>
  543 + <div xml:id="div-43">
  544 + <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Siedlecki.</u>
  545 + </div>
  546 + <div xml:id="div-44">
  547 + <u xml:id="u-44.0" who="#SSiedlecki">Wysoki Senacie! Z przedłożonego nam budżetu widzimy, że na inwestycje na przyszły rok budżetowy, na wszystkie roboty, które mają być prowadzone, subsydjowane lub kredytowane przez Państwo, przeznacza się około 250 miljonów zł. Daje mi to asumpt do poruszenia sprawy prac, które Polska zbiorowym wysiłkiem winna wykonać, a która to sprawa w tym budżecie nie znajduje prawie żadnego uwzględnienia.</u>
  548 + <u xml:id="u-44.1" who="#SSiedlecki">Na początku, dwa pytania. Czy Polska może się zaliczać do krajów przeinwestowanych? Mnie się zdaje, że sprawa jest jasna, iż przeciwnie, Polska jest krajem, wymagającym szeregu inwestycyj, które jej są tak potrzebne, tak bardzo potrzebne, jak chleb dla przymierającego głodem człowieka.</u>
  549 + <u xml:id="u-44.2" who="#SSiedlecki">Poco są potrzebne Polsce inwestycje? Po pierwsze dlatego, że musi zrównać się gospodarczo z resztą krajów cywilizowanych, gdyż inaczej nie będzie w stanie współpracować z niemi w tej dziedzinie; po drugie musi się zrównać gospodarczo z sąsiadami swymi bezpośrednimi z prawa i z lewa, jeśli się chce ostać jako państwo niepodległe; po trzecie dlatego, że każdemu Polakowi, jako obywatelowi Państwa, będącego równoprawnym i równorzędnym członkiem wielkiej rodziny narodów świata, należy się byt, godny nowoczesnego cywilizowanego człowieka.</u>
  550 + <u xml:id="u-44.3" who="#SSiedlecki">Jeżeli chodzi o inwestycje, to wymienię tu w formie przykładów szereg prac, które, zdaniem mojem oraz zdaniem wielu Polaków, należy jaknajśpieszniej przeprowadzić, a niektóre przynajmniej zapoczątkować, by chociaż w przybliżeniu zrównać się z sąsiadami, o których mówiłem.</u>
  551 + <u xml:id="u-44.4" who="#SSiedlecki">Oto te prace:</u>
  552 + <u xml:id="u-44.5" who="#SSiedlecki">1) Należy wybudować w całym kraju szereg lokali rządowych, samorządowych i szkolnych, które są obecnie odnajmowane od osób prywatnych, i na opłacanie komornego za nie wstawione są w omawianym obecnie budżecie odpowiednie sumy.</u>
  553 + <u xml:id="u-44.6" who="#SSiedlecki">2) Należy zbudować na Podkarpaciu wielki rurociąg rozdzielczy na gaz ziemny, poczynając mniejwięcej od Kołomyi, a kończąc na Krakowie. Rzecz ta jest bardzo potrzebna i o ile wiem, dobrze się kalkulująca.</u>
  554 + <u xml:id="u-44.7" who="#SSiedlecki">3) Należy zrobić poszukiwania na wielką skalę nowych terenów ropodajnych na temże Podkarpaciu na ziemiach rządowych w celu dostarczenia rządowej rafinerji w Drohobyczu ropy dla przeróbki.</u>
  555 + <u xml:id="u-44.8" who="#SSiedlecki">4) Należy wybudować na kresach wschodnich i częściowo w centrum Polski około 10 tysięcy kilometrów kolei żelaznych w celu przysposobienia tej połaci kraju, mianowicie kresów, tak gospodarczo jak i komunikacyjnie do właściwego życia kulturalnego oraz do obrony.</u>
  556 + <u xml:id="u-44.9" who="#SSiedlecki">5) Należy wybudować przynajmniej 5 tysięcy kilometrów szos o trwałej nawierzchni, by umożliwić normalny ruch w bardziej zaludnionych lub uprzemysłowionych dzielnicach Państwa.</u>
  557 + <u xml:id="u-44.10" who="#SSiedlecki">6) Należy wybudować conajmniej 10 tysięcy kilometrów szos zwykłych na kresach wschodnich przedewszystkiem.</u>
  558 + <u xml:id="u-44.11" who="#SSiedlecki">7) Należy definitywnie przystąpić do wielkich robót melioracyjnych i wodnych, jak osuszanie błot i regulacja wielkich rzek.</u>
  559 + <u xml:id="u-44.12" who="#SSiedlecki">8) Należy przeprowadzić planową elektryfikację całego Państwa, opartą przedewszystkiem na ujarzmianiu sił wodnych. Wchodziłoby w to już zapoczątkowane zamykanie dolin górskich, jak na Sole i Dunajcu, a także wykorzystanie pętli naszych rzek, jak Wilejki, Niemna, Dniestru i dopływów Dniestru.</u>
  560 + <u xml:id="u-44.13" who="#SSiedlecki">9) Należy jaknajszybciej zmodernizować nasze kanały: Augustowski, Ogińskiego i Królewski oraz przystąpić do przeprowadzenia nowych już dawno zaprojektowanych kanałów.</u>
  561 + <u xml:id="u-44.14" who="#SSiedlecki">10) Należy wybudować (znowu kładąc nacisk na upośledzone kresy wschodnie) około 50 tysięcy budynków nowych szkół: powszechnych, rzemieślniczych, przemysłowych, rolniczych, gimnazjalnych, oraz conajmniej jeden nowy uniwersytet, mianowicie ukraiński i t. p.</u>
  562 + <u xml:id="u-44.15" who="#SSiedlecki">Tu zjawia się pytanie: czy na przeprowadzenie tak wielkich robót posiadamy dostateczną ilość wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych robotników, sił technicznych oraz instruktorskich, sił inżynierskich do projektowania i wyższego nadzoru, nakoniec sił kierowniczo-administracyjnych? Czy mamy te siły? Tak, w Polsce takich sił jest dosyć. Wprawdzie przy intensywnym ruchu materjał robotniczy i inny szybkoby się wyczerpał, jednak dałoby się go przez odpowiednie szkolenie w ciągu kilku lat w dostatecznej ilości dopełnić.</u>
  563 + <u xml:id="u-44.16" who="#SSiedlecki">A teraz drugie pytanie. Czy Polska ma dość chleba, by te zaprzęgnięte ewentualnie do roboty rzesze nakarmić? Tak, ma dosyć chleba. Przypomnę, że obecnie Polska, nie dokarmiając z konieczności próżnujących mas, wywozi w ten sposób otrzymaną nadwyżkę zagranicę i dopłaca do każdego korca zboża połowę jego wartości rynkowej z kieszeni pracujących, by zagranica zboże to zechciała kupić.</u>
  564 + <u xml:id="u-44.17" who="#SSiedlecki">Mówiąc o konieczności zrównania się naszego z sąsiadami, wskazałem na istnienie wielkiej dysproporcji gospodarczej między nimi a nami. Ale czy tylko dysproporcja między stanem gospodarczym Polski i innych krajów zmusza nas do żądania przeprowadzenia wymienionych prac i robót? Nietylko to. Istnieje również rażąca dysproporcja w wewnętrznem życiu Polski, na którą ze strachem spoglądają świadomi rzeczy obywatele.</u>
  565 + <u xml:id="u-44.18" who="#SSiedlecki">Oto ta dysproporcja. Wymienię przedewszystkiem dziedziny wysoko w Polsce stojące. Są one trzy.</u>
  566 + <u xml:id="u-44.19" who="#SSiedlecki">Po pierwsze nasza kultura, nasza tysiącletnia cywilizacja polska. Czyż możemy się jej wstydzić przed światem? Czyż nasza sztuka, literatura i nauka nie mogą się równać ze szczytami w tej dziedzinie sztuki, literatury i nauki światowej?</u>
  567 + <u xml:id="u-44.20" who="#SSiedlecki">Druga dziedzina, to nasza armja. Przez Marszałka Piłsudskiego odmłodzona, zdyscyplinowana i duchem zwycięstwa owiana, stoi na niezwykle wysokim poziomie, stoi na straży naszych granic i naszej młodej niepodległości.</u>
  568 + <u xml:id="u-44.21" who="#SSiedlecki">I trzecie dziedzina, to stanowisko nasze jako Państwa, jako mocarstwa na świecie, nasz prestiż, nasze imię.</u>
  569 + <u xml:id="u-44.22" who="#SSiedlecki">Przecież te trzy dziedziny, to są najwyższe loty, najwyższe szczyty, których nielicznym tylko narodom udało się osiągnąć, a że myśmy je zdobyli i osiągnęli, słusznie z tego możemy być i jesteśmy dumni. Ale z tych szczytów zejść na dół nam nie wolno, boby to była zdrada wolności, zdrada niepodległości, a więc i zdrada Ojczyzny.</u>
  570 + <u xml:id="u-44.23" who="#SSiedlecki">A teraz spojrzyjcie Panowie Senatorowie z tych wyżyn, z tych podniebnych szczytów na samo dno. Tam nisko, na samym dole w prochu i pohańbieniu znajduje się nasz stan gospodarczy. A przecież na tym poniżonym stanie gospodarczym, jak na fundamencie, jak na opoce Piotrowej bazują się i stoją wysokie trzy dziedziny przed chwilą wymienione. Oto jest ta nasza wewnętrzna rozbieżność, wewnętrzna polska dysproporcja.</u>
  571 + <u xml:id="u-44.24" who="#SSiedlecki">A teraz spojrzyjmy na to zjawisko z punktu widzenia teorji nożyc. Oto na górnem ramieniu nożyc nasza wielka demokratyczna kultura, nasza armja i nasze dobre imię na świecie, a na dolnem stan gospodarczy. I proszę mi powiedzieć, czy w Polsce może być postawione pytanie: na które z ramion trzeba zacząć naciskać, by te straszliwe nożyce się zamknęły? A przecież jasnem dla wszystkich jest, że skoro te nożyce są, trzeba je zamknąć i to zamknąć szybko, i przystąpić do zamykania natychmiast.</u>
  572 + <u xml:id="u-44.25" who="#SSiedlecki">Obecną pracę Rządu rozumiem jako czynności przygotowawcze, czynności wyjściowe, że tak powiem — przygotowanie startu. Porównałbym je do pracy zaprzęgania dobrej czwórki koni w zamkniętej wozowni. Oto czterej koniuchowie wprzęgają do mocnego wozu wystałe, niecierpliwiące się konie. Już dopinają ostatnich sprzączek. Za chwilę furman wejdzie na wóz, zaprze się mocno nogami o przodek kozła i ujmie silnie w ręce lejce zaprzęgu. Wtedy koniuchowie otworzą wrota wozowni, czwórka wypadnie na drogę i ruszy całym niewstrzymanym pędem naprzód. Ale tu właśnie trzeba pamiętać, że nie wolno tylko ciągle zaprzęgać. Trzeba pamiętać, że na to się zaprzęga, żeby jechać.</u>
  573 + <u xml:id="u-44.26" who="#SSiedlecki">My Polacy jesteśmy narodem autochtoniczno-wytwórczym. Największą karą dla nas, największem nieszczęściem jest próżnowanie. Tymczasem bezmała połowa narodu polskiego trwa obecnie w przymusowem próżnowaniu i największem ubóstwie. Ze świętą, po trzykroć świętą cierpliwością i wiarą czeka ta połowa na moment, kiedy danem jej będzie szczęście wzięcia się za motykę, za łopatę, za pług, za kilof, czy też za młot.</u>
  574 + <u xml:id="u-44.27" who="#SSiedlecki">Toteż głęboko przekonany, że nietylko w imieniu swojem, ale i tej właśnie połowy ludności Państwa Polskiego wzywam Rząd, by się w najbliższym czasie przygotował odpowiedzieć, kiedy, w jakim czasie zakończy swe przygotowawcze, wyjściowe czynności i ruszy nawę państwową do międzynarodowego wyścigu pracy, tego samego wyścigu, o którym mówił Marszałek Piłsudski, wyścigu, u mety którego mogą się znaleźć jedynie duchowo mocne organizmy państwowe, prowadzone przez równie mocnych ludzi. A wierzę, że obecny Rząd składa się z tych właśnie mocnych ludzi.</u>
  575 + </div>
  576 + <div xml:id="div-45">
  577 + <u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Wiesner.</u>
  578 + </div>
  579 + <div xml:id="div-46">
  580 + <u xml:id="u-46.0" who="#SWiesner">Wysoka Izbo! Poraz pierwszy od istnienia nowej Konstytucji ma Senat zająć stanowisko wobec preliminarza budżetowego Państwa i uchwalić go. Dlatego powinien każdy, zdając sobie sprawę z odpowiedzialności, ciążącej na nim, wydać decyzję po gruntownem zbadaniu tak preliminarza, jakoteż jego skutków dla przyszłego roku budżetowego. Budżet stanowi podstawę dla administracji i rządzenia Państwem, a tem samem narodem i społeczeństwem. Preliminarz budżetowy nie jest tylko golem zestawieniem wydatków i dochodów, ale równocześnie programem Rządu, wskazującym drogę, którą Rząd zamierza w administracji kroczyć w najbliższej przyszłości. Zrozumiałem zatem jest, że nasze stanowisko wobec tego programu zająć musimy bądź to w formie oddania głosu, bądź w formie wygłoszenia naszych poglądów na sprawy poruszone w budżecie, które to poglądy wyjaśnić mają nasze własne ustosunkowanie i zastępowanej przez nas ludności do Państwa. Przedewszystkiem mniejszości narodowe korzystają z obrad budżetowych, by oznajmić swój stosunek do Państwa, życzenia i żale i ustalić położenie swe w Państwie i w ogólnej polityce państwowej.</u>
  581 + <u xml:id="u-46.1" who="#SWiesner">Nowa Konstytucja przekazuje organom ustawodawczym właściwie raczej rolę doradcy. Przemawiając dziś jako przedstawiciel narodowo-socjalistycznej niemieckiej grupy, przekonany jestem w całej pełni, że tylko wówczas liczyć mogę na powodzenie mej pracy, jeżeli praca ta opierać się będzie na zasadach ogólnego prawa narodowego i w ramach przepisów Konstytucji. Znikoma już bowiem ilość dwóch przedstawicieli niemieckiej grupy narodowej w Sejmie i Senacie uprzytamnia nam, że w naszej pracy opierać się możemy jedynie o boskie nasze prawo narodowe i Konstytucję. Praca wśród naszej grupy narodowej, stosunek nasz do Państwa, współpraca przy spełnianiu jego wielkich zadań i przy jego rozbudowie następować będzie w przyszłości według nowych zasad i głównie w dziedzinie polityki wewnętrznej, gospodarki socjalnej i oświaty.</u>
  582 + <u xml:id="u-46.2" who="#SWiesner">Stosunek nasz do Państwa uległ w ostatnich dwóch latach zasadniczej zmianie. Zgodnie z naszym światopoglądem stoimy dziś na stanowisku, że jedynie naród polski, jako gospodarz kraju i naród państwowy powinien rozstrzygać o formie organizacji państwowej, ustawodawczej i konstytucyjnej, gdyż on tylko zna te formy, które dostosować się muszą najdokładniej do charakteru narodu i do historycznej roli, jaką Opatrzność Boska obdarzyła Polskę w świecie. Jako niemiecka grupa narodowa nie chcemy wpływać na formę i drogi Państwa, pozostawiając to wyłącznie polskiemu narodowi. Jako Niemcy dążymy do utrzymywania naszej narodowości, kultury i warunków życiowych.</u>
  583 + <u xml:id="u-46.3" who="#SWiesner">Zdajemy sobie sprawę, że pracę tę wykonywać i cel zrealizować możemy tylko wtedy, jeżeli bez zastrzeżeń Uznajemy przepisy prawne, jeżeli szczerze współpracować będziemy przy budowie potęgi Państwa i jeżeli ściśle złączymy nasz los z jego losem. Znaczy to, że odrzucamy myśl, jakoby los nasz uzależniony był od miary dopuszczenia nas do rządzenia Państwem. Zrzeczeniu się wpływu na organizację i administrację Państwa przeciwstawiamy roszczenie do intensywniejszego życia, prawa kulturalnego i narodowego. Stoimy na gruncie oświadczenia p. Premjera i jego Rządu, że wszyscy obywatele równi są wobec prawa i że wszyscy doznawać muszą jednakowej ochrony Państwa. Przekonani o mocnej woli najwyższych organów państwowych do udzielenia i zapewnienia naszej niemieckiej grupie narodowej nieukróconego prawa do życia i utrzymywania naszego języka i kultury, prosić jednak musimy Rząd, ażeby z tą samą stanowczością polecał podległym mu władzom, by obywateli narodowości niemieckiej nie traktowano jako obywateli drugiej kategorji, lecz jako obywateli, którzy wyrażają chęć współpracy przy rozbudowie Państwa z tą samą siłą moralną, jak sam naród polski. W ten sposób też łatwo usunięte będą różne nieporozumienia między obu temi narodami. Nie chcemy nic innego, jak tylko pełnej ochrony Państwa przy wykonywaniu naszej pracy kulturalnej i narodowej, by różne organa administracyjne nie robiły nam niepotrzebnych trudności, by przy regulowaniu tych stosunków nie panował ślepy biurokratyzm, lecz chęć pomagania wszystkim obywatelom celem wspólnego opanowania ciężkich warunków życiowych, jakiemi los równie obdarzał wszystkich obywateli Państwa. Będąc Niemcami, jesteśmy zdecydowanymi wrogami wszystkich elementów, dążących do burzenia wewnętrznego spokoju i porządku publicznego, zastrzegamy się jednak z całą stanowczością przeciw stawianiu nas przez różne sfery narówni naprzykład z komunistami, a to dlatego, że jesteśmy zwolennikami światopoglądu narodowo-socjalistycznego. Nasz światopogląd jest wyznaniem zachowawczem i konstrukcyjnem w odróżnieniu od haseł komunistycznych, głoszących niszczenie każdego porządku państwowego i ludzkiego. Kto te pojęcia pomiesza, świadomie popiera komunizm.</u>
  584 + <u xml:id="u-46.4" who="#SWiesner">My Niemcy w Polsce witamy radośnie zbliżenie Rzeszy Niemieckiej do naszego Państwa. Jesteśmy mostem między obu wielkiemi narodami i obowiązkiem naszym jest przyczyniać się do pogłębiania i utrwalania tego porozumienia. Głęboko jesteśmy przekonani, że młoda nasza generacja niemiecka dojdzie do pełnego porozumienia z młodą generacją polską, stojąc na gruncie równouprawnienia i poszanowania wzajemnych dóbr duchowych i kulturalnych. Na ziemi jest dosyć miejsca dla obu, a jeden drugiemu nie potrzebuje zaprzeczać miejsca pod słońcem. Jeżeli chodzi o nas, zapewniam, że wszystko czynić będziemy w interesie tego porozumienia.</u>
  585 + <u xml:id="u-46.5" who="#SWiesner">Nam wszystkim znana jest ciężka sytuacja gospodarcza Państwa i obowiązkiem wszystkich jest — bez względu na partję — użyć wszelkich sił dla ulżenia tym stosunkom. Witamy każdy krok Rządu, zmierzający do polepszenia sytuacji gospodarczej. Żałujemy tylko, że w licznych okręgach Państwa, a przedewszystkiem w okręgach przemysłowych panuje nadal dążenie do usuwania Niemców z ich posad i pozycyj gospodarczych, oraz do pozbawienia ich egzystencji. Wskazujemy w szczególności na woj. śląskie, gdyż dziś już więcej niż 80% ludności niemieckiej znajduje się tam bez pracy i na bruku. Zwracamy uwagę, że również w Królestwie, w szczególności w Łodzi, Niemcy żyją w stosunkach niegodnych człowieka kulturalnego. Gotowi jesteśmy dać dowody, że głównie na Śląsku systematycznie i bezwzględnie pracuje się nad pozbawieniem niemieckiej ludności pracy i chleba. Bezustanne zwalniania niemieckich robotników i pracowników z warsztatów pracy bywały kilkakrotnie przedmiotem przedstawień i rozmów w poszczególnych ministerstwach, niestety często bez skutków. Czy można się dziwić, że takim sposobem i traktowaniem doprowadza się ludność niemiecką do rozpaczy i beznadziejności? Kto gotów jest oddawać Państwu swe siły dla jego rozbudowy, ma też prawo żądać, by wszyscy w równej mierze znosili ciężary życiowe i socjalne. Ale całkowicie jest chybione mniemanie, że takiemi sposobami, zwłaszcza na Śląsku praktykowanemi, uda się oderwać niemiecką ludność od swej narodowości.</u>
  586 + <u xml:id="u-46.6" who="#SWiesner">Również i w woj. poznańskiem i pomorskiem stosowane są środki, wywołujące ciężkie Zaniepokojenie wśród ludności niemieckiej.</u>
  587 + <u xml:id="u-46.7" who="#SWiesner">Ustawiczne wywłaszczenia w tych województwach kierowane są głównie przeciw niemieckim posiadaczom majątków ziemskich. Zasadniczo jesteśmy zwolennikami zdrowej i rozumnej reformy rolnej, nic sprzeciwiamy się parcelacji majątków rolnych do pewnych granic i tworzeniu nowych egzystencyj chłopskich. Bronić się jednak musimy przeciw niedopuszczaniu ludności niemieckiej do tych nowych chłopskich placówek egzystencyjnych i przeciwko zasadzie osiedlania tych województw wyłącznie przez chłopów narodowości polskiej. Rozumiemy, gdyż odpowiada to naszemu światopoglądowi, że Państwo przez tworzenie zdrowego stanu chłopskiego zapewnić sobie chce przyszłość i że synom chłopów ułatwiać chce egzystencję, stwierdzamy jednak, że i niemiecki stan włościański znajduje się w opłakanej sytuacji gospodarczej i socjalnej i żądać musimy, by i jego synów nie usuwać z gleby, a przeciwnie przydzielać część wywłaszczonych gruntów niemieckiej grupy narodowej na cele osadnicze. Żądamy, by zapomocą rozumnej polityki cen produktów rolnych podniesiono siłę konsumcyjną stanu włościańskiego i tem samem całego naszego życia gospodarczego.</u>
  588 + <u xml:id="u-46.8" who="#SWiesner">Szczególnie ciężki los spotkał robotników i urzędników. Minimum egzystencji tych obu grup spadło do najniższych granic. Liczby bezrobotnych podawane w statystykach oficjalnych podwyższą się znacznie, jeżeli się doda liczbę bezrobotnych niezarejestrowanych i niepobierających wsparcia. Tu jedynie pomóc może opracowanie na daleką metę planu pracy, bądź w formie robót publicznych, bądź w formie ożywienia inicjatywy prywatnej. Nie do pomyślenia jest, by znaczną część ciężarów finansowych Państwa przerzucić akurat na obie te grupy i by potrzebne środki osiągnąć przez ustawiczne redukcje płac np. urzędników państwowych, lub przez przymusowe ukrócanie dobrze nabytych praw emerytalnych. Najmniejsza stopa płac już została osiągnięta, jeżeli nie przekroczona.</u>
  589 + <u xml:id="u-46.9" who="#SWiesner">Zdrowa polityka podatkowa, wolna od wszelkich przerostów biurokratyzmu, powinna umożliwić rozwijanie handlu i przemysłu i tworzenie nowych egzystencyj.</u>
  590 + <u xml:id="u-46.10" who="#SWiesner">W dziedzinie oświaty nasza ludność niemiecka prowadzić musi ciężką walkę o szkołę niemiecką. Kwestja szkolna w głównych zarysach bywała przedmiotem rozmów publicznych i debat w Izbach ustawodawczych. Podobnie jak organizacja szkolnictwa w ogólności, tak też naszego szkolnictwa niemieckiego napotyka na wielkie trudności, cierpiąc pod ustawą szkolną dzięki jej nadmiernym wymaganiom przy niedostateczności środków. Dochodzi do tego, że władze szkolne i budowlane bardzo często nie kierują się żadnemi zasadami oszczędności i celowości. Z powodu braku funduszów na wypełnianie takich niczem nieuzasadnionych wymogów budowlanych, zaniechać trzeba często budowy szkoły, uniemożliwiając tem samem dzieciom korzystanie z nauki i powiększając przez to ilość analfabetów. Nie budynek szkolny jest miarodajny, lecz kształcenie umysłu i osobowości. Dlatego też nakazem chwili powinno być hasło: budujmy szkoły, chociażby skromne, walczmy z analfabetyzmem wszelkiemi środkami.</u>
  591 + <u xml:id="u-46.11" who="#SWiesner">Chcemy jaknajszerszej wolności zakładania szkół niemieckich, chcemy usuwania wszystkich trudności biurokratycznych przy zakładaniu i utrzymywaniu prywatnych szkół niemieckich i przedewszystkiem chcemy niemieckich nauczycieli dla naszej młodzieży. Za szkołę niemiecką nie Uznajemy takiej szkoły, w której tylko nauczyciel narodowości polskiej uczy nasze dzieci, lub w której ograniczono naukę niemiecką do nauczania języka niemieckiego.</u>
  592 + <u xml:id="u-46.12" who="#SWiesner">Prosimy Wysoki Rząd nie robić nam trudności, jeżeli pragniemy pozostawać w kontakcie duchowym i kulturalnym z naszym narodem macierzystym, jeżeli ten kontakt utrzymać chcemy zapomocą odczytów i przedstawień artystycznych i jeżeli zapomocą kursów, bibljotek i t. p. utrzymywać chcemy naszą kulturę.</u>
  593 + <u xml:id="u-46.13" who="#SWiesner">Naród Polski w świecie kulturalnym znany jest ze swego przywiązania do zasad wolności, co znajduje też wyraz w jego Konstytucji, zapewniającej każdemu obywatelowi wolność mowy i utrzymanie dóbr duchowych, kulturalnych i narodowych. Słusznie też żąda naród polski, by zagranica traktowała grupy polskie według powyższych zasad. Spodziewamy się i jesteśmy przekonani, że Państwo i naród polski stosować będzie te zasady i urzeczywistniać je będzie również w stosunku do nas. Prawo nasze do życia i przyszłości opieramy nietylko na naszem obywatelstwie polskiem, lecz i na odwiecznem związaniu z tutejszym terenem oraz na sięgającej setki lat wstecz pracy, wykonywanej dla tej ziemi i dzisiejszej kultury.</u>
  594 + <u xml:id="u-46.14" who="#SWiesner">Nie chcemy żadnych przywilejów, ale jako grupa niemiecka w wolnem Państwie chcemy być szanowani i cenieni jako wolni obywatele. Na tych zasadach znajdzie w nas Państwo szczerych, wiernych obywateli i współpracowników przy rozbudowie Państwa i jego przyszłości.</u>
  595 + </div>
  596 + <div xml:id="div-47">
  597 + <u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Wołoszynowski.</u>
  598 + </div>
  599 + <div xml:id="div-48">
  600 + <u xml:id="u-48.0" who="#SWołoszynowski">Wysoki Senacie! Kiedy mi przed siedmiu laty, jako ówczesnemu prezesowi Wołyńskiej Grupy Parlamentarnej, wypadło witać na granicy Wołynia Głowę Państwa, pamiętam, że mi ze wzruszenia słowa się rwały Nie wstydzę się tej chwili wzruszenia…</u>
  601 + <u xml:id="u-48.1" who="#SWołoszynowski">I dzisiaj przeżywam podobną chwilę, a nietylko dlatego, że mnie, zrodzonemu w niewoli, przypadł w udziale zaszczyt przemawiania w Senacie wolnej Polski, ale także dlatego, że poraz pierwszy staję na mównicy, która nakazuje sumieniu najwyższą czujność, aby stąd nie padło żadne słowo ku szkodzie Polski, aby każde było skierowane ku jej korzyści. To też, nieskory z natury do przemawiania publicznego, zdecydowałem się na zabranie tu głosu tylko z posłuchu wobec sumienia, nakazującego mi wypowiedzieć te myśli, których rozważenie będzie, w mojem przeświadczeniu, dla Polski pożyteczne.</u>
  602 + <u xml:id="u-48.2" who="#SWołoszynowski">Nasza nowa ustawa zasadnicza, niepodobna do innych konstytucyj współczesnych, stanowiąc śmiałą próbę oparcia bytu państwa na najwyższych moralnych wartościach ludzkich — uczciwości i dobrej woli obywateli, — jednocześnie daje do ręki władzom państwowym skuteczne środki ukrócania egoizmów grupowych, tłumienia wybryków warcholskich i samowoli. Tę myśl przewodnią naszej ustawy zasadniczej — myśl twórczą, wychowawczą, wybiegającą w daleką przyszłość, a zarazem myśl odważną w nieustabilizowanych warunkach otaczającego nas świata, po przeżytych wstrząsach wojennych, politycznych, społecznych i gospodarczych, wobec dominujących tendencyj, raczej ku tresurze mas ludzkich, niż ku ich podnoszeniu do godności świadomych obywateli Państwa — poczynamy oto wypełniać żywą treścią, każdy z organów Państwa w swoim zakresie działania.</u>
  603 + <u xml:id="u-48.3" who="#SWołoszynowski">Na nas, powołanych wespół z Sejmem do stanowienia obowiązujących ustaw, a w pierwszym rzędzie ustawy skarbowej, upoważniającej do gospodarzenia groszem publicznym, ciąży obowiązek wskazywania dróg rozwojowych, na jakie, w najgłębszem przekonaniu każdego z nas, winna być skierowana nawa państwowa. Ustalił się zwyczaj, że całokształt spraw państwowych bywa omawiany przy generalnej debacie nad ustawą skarbową.</u>
  604 + <u xml:id="u-48.4" who="#SWołoszynowski">Od 10 lat stoją u steru Państwa ludzie, których ofiarnym trudom bojowym zawdzięcza Polska odzyskanie państwowego swojego bytu. Ich tedy dobra wola utrwalania tego bytu jest poza wszelką wątpliwością. Dobra wola rządzących jest kardynalnym warunkiem dobrych rządów, bowiem, przy dobrej woli, wszelkie błędy, nieuniknione w pracy ludzkiej, mogą być skutecznie korygowane w drodze rzeczowej krytyki, zaś wiara w dobrą wolę rządzących jest najtrwalszym fundamentem zaufania rządzonych, tego niezbędnego warunku, przy którym krytyka staje się rzeczową, objektywną i pożyteczną.</u>
  605 + <u xml:id="u-48.5" who="#SWołoszynowski">Jeżeli odliczymy lata, w których żołnierz polski walczył o Polskę, mając przed sobą genjalnego Wodza, ale nie mając jeszcze za sobą państwa, a rozpoczniemy rachubę lat budowy naszego Państwa od dnia powrotu Komendanta z twierdzy Magdeburskiej do Warszawy i ogarniemy myślą cały dorobek polski od tej daty do dzisiaj, to każdy z nas, kto pamięta mapę Europy bez Polski, musi uchylić czoła przed ogromem tego dorobku na każdem polu. Co do mnie, to przyznaję, że większy jest mój podziw dla tego, co dotychczas zostało dokonane, aniżeli zdziwienie wobec licznych braków, które wszyscy widzimy i odczuwamy. Warunki, w jakich była rozpoczęta i w jakich jest prowadzona odbudowa naszego Państwa, nie dają rozumnych podstaw ani do zdziwienia, ani do zgorszenia wobec istniejących dotychczas braków. Wiemy, że z trudnościami powojennemi bardzo uciążliwie i niezawsze skutecznie borykają się narody o nieprzerwanym bycie państwowym, zabudowane, zasobne i niezniszczone.</u>
  606 + <u xml:id="u-48.6" who="#SWołoszynowski">Mam tu na myśli nietylko dorobek materialny, ale także i przedewszystkiem dorobek moralny — olbrzymi postęp w dojrzewaniu narodu, czego wyrazem wymownym jest jednomyślność obu Izb w traktowaniu w budżecie działu obrony, jako podstawowego warunku naszego państwowego bytu. Primum est vivere, deinde philosophari. Musi państwo być, aby w jego granicach, czujnie strzeżonych, mógł się naród zdrowo rozwijać, wnosząc twórcze pierwiastki, sobie właściwe, do skarbnicy dorobku cywilizacyjnego całej ludzkości. Stąd też sprawa obrony Państwa stała się pierwszym naszym nakazem i najpierwszą potrzebą i stać się musi myślą przewodnią we wszelkich poczynaniach. Tośmy już po bolesnych doświadczeniach dziejowych uświadomili sobie bardzo wyraźnie i uświadamiamy coraz powszechniej. Wyrazem dojrzałości jest również jednomyślność obu Izb w mozolnem wyszukiwaniu wszelkich możliwych oszczędności dla działu oświaty. Nakaz rozsądku osiągnięcia równowagi budżetu, bez niebezpiecznych radykalnych zmian w jego strukturze, nie pozwolił jeszcze obecnie na uzyskanie dość wydatnych efektów dla działu oświaty. W projekcie najbliższego kolejnego budżetu narzuca się konieczność bardziej wydatnego zwiększenia wydatków na szkolnictwo powszechne. Pozatem, nawet w ramach tego budżetu nasuwa się konieczność jaknajbardziej liberalnego traktowania szkolnictwa prywatnego i nauczania domowego, oczywiście pod kontrolą Państwa, oraz zezwalania gromadom na uchwalanie specjalnych opłat na budowę szkół. Potrzeba oświaty stała się tak silną i tak powszechną, że pobudza do chętnych ofiar na skromne budynki szkolne nawet przy obecnych ciężkich warunkach, byle szkoły służyły dzieciom własnym i najbliższych sąsiadów. Akcja gromad w tym kierunku, przy państwowej pomocy w formie budulca, może wydać efekty dość szybkie i poważne. Wszystko, co zrobimy dla podniesienia oświaty, będzie potęgowało jednocześnie obronność naszego Państwa, którą w naszem położeniu na świadomości obywateli przedewszystkiem opierać trzeba, będzie zarazem podnosiło poziom dobrobytu i kultury szerokich mas ludności.</u>
  607 + <u xml:id="u-48.7" who="#SWołoszynowski">Sprawa jaknajszybszego podnoszenia poziomu oświaty łączy się ściśle w obecnych warunkach z naszym rozwojem gospodarczym. Względnie większa nasza odporność wobec skutków światowego kryzysu tłumaczy się w pewnej mierze prymitywnym układem naszego życia gospodarczego. Poprostu, kto przywykł do łapci i drewniaków, jest odporniejszy od przyzwyczajonego do lakierków. Staczanie się jednak do prymitywu kryje w sobie niebezpieczeństwo polityczne bardzo poważne. To też dążyć musimy nie do podnoszenia nikłego zresztą u nas procentu lakierków, ale do 100 procentów porządnego obuwia. I tu dochodzimy do oklepanego frazesu o równym podziale dochodu społecznego, który pozostanie tylko frazesem wobec niezmienionego faktu nierówności indywidualnych uzdolnień i charakterów. Nie ryzykujemy eksperymentów socjalnych. Przyszłość i rozwój naszego Państwa budujemy na twórczej inicjatywie i zdolności obywateli, których pracę i jej owoce chroni prawe i władza. Nie możemy jednak zamykać oczu na fakt, że w istniejącym ustroju, pod ochronę Państwa, strzegącego owoców pracy ludzkiej, może się uciekać i ucieka się skutecznie najzwyklejszy wyzysk, żerujący bezkarnie na ludzkiej nieświadomości i ludzkiej nędzy. Mam tu na myśli zwyrodnienie handlu, który z zaszczytnej w dziejach ludzkości roli pioniera kultury i cywilizacji, stacza się w naszych oczach do poniżającej roli pasorzyta. Mam na myśli potworny u nas przerost pośrednictwa, którego usługi w procesie dystrybucji towarów i kumulacji produktów stają się coraz bardziej kosztowne, wyniszczające zarówno spożywców jak i wytwórców. Ustawowa i administracyjna ingerencja w te sprawy, bardzo często konieczna, wobec absurdalnych nieraz przejawów, urągających najprymitywniejszym pojęciom o sprawiedliwości, nie daje i dać nie może trwałych efektów i będzie miała charakter tylko paljatywów, tak długo, dopóki społeczeństwo, zorganizowane spółdzielczo, nie zbuduje własnego silnego aparatu, zdolnego usuwać stopniowo pośrednictwo handlowe, rujnujące ludzi pracy, zawsze nadmiernie kosztowne, a niezawsze uczciwe, bo niepoddające się żadnej kontroli, osłaniające zawiłe arkana swojego procederu t. zw. „tajemnicą handlową”, która w gruncie rzeczy nie jest niczem innem, jak parawanem dla wyzysku nieświadomych i potrzebujących. Zaryzykuję twierdzenie, że gdyby nasze organizacje spółdzielcze zdały były egzamin życiowy, którego mojem zdaniem nie zdały zadowalniająco, tobyśmy dzisiaj mniej dotkliwie odczuwali skutki kryzysu. Wiąże się to znowu ściśle z oświatą, bowiem idea spółdzielcza, idea solidaryzmu może się rozwijać tylko w świetle; ciemnota będzie zawsze żerowiskiem dla wyzysku. Wśród języków świata jeden tylko język polski posiada własny wyraz, oddający ściśle istotę idei spółdzielczej. Może to znak naszej predyspozycji do realizowania samej idei, która bez wstrząsów prowadzi do przebudowy struktury społecznej, z wykluczeniem oszukaństwa, na podstawie jasnych rachunków i uczciwych stosunków. To jest, mojem zdaniem, najprostsza droga do podniesienia poziomu życia, do przejścia od łapci i drewniaków do porządnego obuwia. I dlatego do projektowanej nowelizacji ustawy o spółdzielniach przywiązuję dużą wagę. Musi ona wprowadzić naszą spółdzielczość na zdrowe tory, z których częstokroć zbacza, imając się metod handlarskich, sprzecznych z samą ideą. Na tych zdrowych torach cała ludność pracująca — rolnik, robotnik i pracownik umysłowy, w zgodnej współpracy — współdziałaniu znajdzie najłatwiej i najskuteczniej poprawę bytu, zwalniając się stopniowo od miljardowego haraczu, opłacanego przy zakupie i zbycie na rzecz pośrednictwa, które nic nie wytwarza, tylko wysysa gotowe soki. Jest to zarazem droga do wzmożenia stanu obronnego naszego Państwa, bowiem organizowanie życia na zasadach solidaryzmu, z wykluczeniem wyzysku, wprowadzającego zawsze wrogość do stosunków wzajemnych, nietylko podnosi dobrobyt ogółu, ale także podnosi jego poziom moralny, a te oba czynniki stanowią bardzo poważnie o zwartości i odporności Państwa.</u>
  608 + <u xml:id="u-48.8" who="#SWołoszynowski">Skoro wspomniałem o zwartości Państwa, jako o czynniku, decydującym o jego odporności obronnej, o czem w naszych warunkach pamiętać musimy stale i czujnie, to nie mogę pominąć milczeniem sprawy, która równie dobrze stać się może czynnikiem osłabiającym, jak i czynnikiem wzmacniającym tę zwartość. Mam tu na myśli sprawę stosunków polsko-ukraińskich, o której się u nas mówi i pisze bardzo wiele, może nawet zawiele i w stosunku odwrotnym do gruntownej jej znajomości, co sprawia, że się najczęściej mówi i pisze w sposób płytki, tendencyjnie drażniący, wytwarzający nastroje, bynajmniej niesprzyjające mądremu i godziwemu rozwiązaniu problematu, który w naszych warunkach jest problematem bardzo poważnym, wymagającym też bardzo poważnego traktowania.</u>
  609 + <u xml:id="u-48.9" who="#SWołoszynowski">Podłoże etniczne jest glebą, na której wzrasta naród. Tę glebę przeorują walki o wolność, a krew, przelana w tych walkach, zasila ją najskuteczniej w soki odżywcze. Ale dopiero w słońcu wolności naród rozkwita, owocuje i dojrzewa, wnosząc swoje walory do dorobku ludzkości. Tak się dzieje z każdym narodem, tak się też dzieje z narodem ukraińskim, z którego częścią żyjemy na wschodnich rubieżach naszego Państwa, z którego wielomiljonową, zwartą masą, zamieszkującą olbrzymie obszary, sąsiadujemy bezpośrednio.</u>
  610 + <u xml:id="u-48.10" who="#SWołoszynowski">Ten fakt bezsporny musimy brać za podstawę przy wszelkich rozważaniach poruszonego problematu, zarówno teoretycznych jak i praktycznych. Nie będę się tu wdawał w teoretyczne rozważania o wyższości i niższości poszczególnych narodów, o stopniu ich dojrzałości. Każdy naród jest o sobie dobrego mniemania i to jest każdego dobrem prawem. Chodzi tu o sprawę praktyczną — o wzajemny stosunek przedewszystkiem z punktu widzenia zwartości, odporności obronnej i bezpieczeństwa naszego Państwa, bo to jest istotą problematu.</u>
  611 + <u xml:id="u-48.11" who="#SWołoszynowski">W problemacie stosunków polsko-ukraińskich nie chodzi bynajmniej o deklarowanie ze strony Ukraińców lojalności. Państwo takich deklaracyj nie potrzebuje, posiada bowiem dostateczne środki, aby tę formalną, zewnętrzną lojalność wymusić. W poruszonym problemacie, rozpatrywanym z punktu widzenia zwartości i odporności obronnej granic naszego Państwa, chodzi o stwierdzenie, czy ukraińskie ideały narodowe, naturalne u wszystkich Ukraińców, świadomych swojej odrębności, a więc także u Ukraińców, będących obywatelami naszego Państwa, godzą w jego zwartość i siłę, czy też odwrotnie, zwartość i siła naszego Państwa stanowi w tych ideałach czynnik dodatni. Tak, czy nie? Od jasnej odpowiedzi na to pytanie zależy istota wzajemnego stosunku. Pracować z nami szczerze i uczciwie nad utrwalaniem bytu wspólnego naszego Państwa mogą ci Ukraińcy, którzy, nie wyrzekając się swego ideału narodowego, czego żądać nie mamy prawa i nie mamy też interesu, widzą dla niego w silnej Polsce oparcie.</u>
  612 + <u xml:id="u-48.12" who="#SWołoszynowski">I w tym wypadku wychodzimy już z pojęcia lojalności, a wkraczamy w formę stosunku zdrowego — wspólności interesów. Jeżeli tak. Jeżeli zaś nie, to mamy do czynienia z wewnętrznym wrogiem, — już to jawnym, już to ukrytym — z którym prowadzić musimy walkę. I w tym także wypadku nasz stosunek jest wyraźny. I jeżeli taką walkę, której nie pragniemy bynajmniej, będziemy zmuszeni podjąć, to tę walkę wygramy.</u>
  613 + <u xml:id="u-48.13" who="#SWołoszynowski">Tak, czy nie? Takie właśnie pytanie postawione było wyraźnie w r. 1920 narodowi ukraińskiemu, przeorującemu wówczas swoją glebę etniczną w ciężkich walkach o wolność, polewającemu ją obficie krwią swoich najlepszych synów. Odpowiedź pierwszego w dziejach Ukrainy wodza już nie ruchawki chłopskiej, ale wodza rozbudzonego narodu — narodu, usypianego przez wieki, a zbudzonego w ogniu — odpowiedź ta brzmiała: tak. I decyzja Wodza narodu polskiego, powzięta po tej odpowiedzi, nieznajdująca wówczas dość głębokiego zrozumienia, odwróciła jednak w dziejach sąsiadujących ze sobą i pokrewnych istotnie obu narodów nową kartę — kartę przyszłości.</u>
  614 + <u xml:id="u-48.14" who="#SWołoszynowski">Nie jest niczyją zasługą, ani winą niczyją, że po roku 1920 społeczeństwo ukraińskie z pod byłego zaboru rosyjskiego ustosunkowało się do państwowości polskiej odmiennie od społeczeństwa ukraińskiego z pod b. zaboru austriackiego. Odegrała tu decydującą rolę odmienna tradycja kilku pokoleń wstecz i wspomnienia najświeższe. Ukraińcy z pod b. zaboru rosyjskiego przechowali tradycje wspólnych z Polakami marzeń o wolności, wspólnych stowarzyszeń tajnych, planów i knowań, zmierzających ku ziszczeniu tych marzeń, zaś najświeższe wspomnienia to wspomnienia braterstwa broni, wspomnienia wspólnego kierunku, w jakim sztandary polskie i ukraińskie wiodły zbrojne szeregi pod hasłem: za naszą i waszą wolność.</u>
  615 + <u xml:id="u-48.15" who="#SWołoszynowski">Ukraińcy z pod b. zaboru austriackiego przechowali inne tradycje kilku pokoleń wstecz — tradycje permanentnej walki, tradycje pieniactwa — via Wiedeń — zaś najświeższe wspomnienia, to wspomnienia krwawych walk bratobójczych. Stąd różnica nastawień psychicznych Ukraińców z obu b. zaborów. W b. Galicji dalsza walka z Polską, prowadzona zarówno w jej granicach, jak i na forum międzynarodowem, to dalszy ciąg tradycyjnego pieniactwa. W b. zaborze rosyjskim trwająca nieprzerwanie wiara w Polskę jako silną dzisiaj ostoję zachodniego ładu i oparcie na przyszłość, to dalszy ciąg tradycji wspólności celów, dalszy ciąg myśli przewodniej 1920 roku.</u>
  616 + <u xml:id="u-48.16" who="#SWołoszynowski">Nic też dziwnego, że z galicyjskiemi ukraińskiemi organizacjami politycznemi, importowanemi na Wołyń, narzucającemi swoje tradycje wrogie Polsce, nie było nam po drodze. I nic dziwnego, że z ukraińską organizacją polityczną — Wołyńskiem Zjednoczeniem Ukraińskiem — powstałą na Wołyniu, na gruncie tradycyjnej wspólności interesów, jest nam po drodze.</u>
  617 + <u xml:id="u-48.17" who="#SWołoszynowski">Na pytanie: tak, czy nie — społeczeństwo ukraińskie, zamieszkujące z nami wspólnie ziemię Wołyńską, odpowiedziało i nam i sobie: tak, i tę swoją odpowiedź stwierdza konsekwentnie od szeregu lat, szeregiem codziennych czynów. I to jest podstawą naszych wzajemnych na Wołyniu stosunków, które łączą i wiążą coraz to silniej obie grupy narodowe obywateli Polski, zamieszkujących wspólnie ziemię wołyńską. Wiążą istotnie i wiążą trwale, czemu z tego miejsca, z całem poczuciem odpowiedzialności, daję świadectwo, nie na podstawie przelotnych wrażeń i plotek gazeciarskich, ale na podstawie bezpośredniej obserwacji przejawów życia i stałego, najbliższego kontaktu z terenem z tytułu mojej pracy.</u>
  618 + <u xml:id="u-48.18" who="#SWołoszynowski">Na pytanie: tak, czy nie — przedstawiciele Ukraińców z b. zaboru austrjackiego zdecydowali się odpowiedzieć sobie i nam: tak, bardzo jeszcze niedawno. Sporo czasu i pracy organizacyjnej potrzeba na to, aby się wyzbyć tradycyjnych nawyków, wpływających potężnie na psychikę i mentalność obu społeczeństw, wychowanych nietylko w atmosferze stałych zadrażnień, ale też w świeżych wspomnieniach krwawych walk bratobójczych. Od dobrej woli obustronnej, od wzajemnego taktu, polegającego na niewywlekaniu ponurych wspomnień i unikaniu jątrzenia ran niezaskrzepłych, zależeć będzie dalszy rozwój pomyślnego zwrotu, który się niedawno zaznaczył w Małopolsce wschodniej. Rozumiemy trudności tego terenu, gdzie działają jeszcze silnie tradycje i wspomnienia, obce zarówno Polakom, jak Ukraińcom w b. zaborze rosyjskim, gdzie nas wspólny obuch łączył, nie dzielił.</u>
  619 + <u xml:id="u-48.19" who="#SWołoszynowski">Istota jednak problematu normalizacji stosunków polsko - ukraińskich tkwi i tkwić będzie w szczerej i wyraźnej odpowiedzi na pytanie: wspólność dążeń, czy walka? Tak, czy nie? A to pytanie dotyczy nietylko Ukraińców, zamieszkujących z nami wschodnie rubieże naszego Państwa, ale dotyczy także i w wyższym stopniu i nas Polaków na całym obszarze Rzeczypospolitej i będzie miarą naszego zdrowego instynktu państwowego, skierowującego ku przyszłości myśl odważną i czujną.</u>
  620 + <u xml:id="u-48.20" who="#SWołoszynowski">Przy wspólności dążeń niema już mowy o lojalności, staje się natomiast aktualną szczera współpraca dla wspólnego dobra. I wtedy jest tak. Jest tak, dla obu stron. Nam Polakom jest potrzebna silna Polska. To też jest nam z tymi po drodze, komu ona jest również potrzebna. Ukraińcy marzą o wolnej Ukrainie i to marzenie może być najsilniejszym bodźcem do utrwalania wraz z nami potęgi Polski.</u>
  621 + <u xml:id="u-48.21" who="#SWołoszynowski">Zrozumienie tej prawdy jest koniecznością dziejową obu narodów. Jej zapoznanie obu zagraża klęską. Cała przeszłość Wołynia uczyniła go zdolnym do zrozumienia, ujawnienia i szerzenia tej prawdy, stanowiącej o przyszłości obu narodów, stanowiącej już dzisiaj o odporności naszego Państwa.</u>
  622 + <u xml:id="u-48.22" who="#SWołoszynowski">Te oto myśli, ujęte z konieczności w pobieżnych skrótach, uważałem za konieczne tutaj poruszyć, unikając rozmyślnie tonów drażniących i polemicznych, w mojem bowiem mniemaniu, sprawy poważne tylko w spokoju i powadze traktowane być mają.</u>
  623 + <u xml:id="u-48.23" who="#SWołoszynowski">Proszę o rozważenie tych kilku myśli, dla dobra Polski, dla jej rozkwitu i jej potęgi.</u>
  624 + </div>
  625 + <div xml:id="div-49">
  626 + <u xml:id="u-49.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Grajek.</u>
  627 + </div>
  628 + <div xml:id="div-50">
  629 + <u xml:id="u-50.0" who="#SGrajek">Wysoki Senacie! Równowaga budżetu była celem, dla którego ciała ustawodawcze głosowały za pełnomocnictwami. Jeżeli ten cel ma być całkowicie zwycięski, jeżeli źródła dochodu nie mają się w przyszłości załamać, to muszą już w najbliższym czasie nastąpić pewne zmiany oraz muszą być szerokim masom udostępnione inne podstawy ujęcia zagadnień gospodarczych. Gdyby Rząd zdecydował się pójść na długoterminowe większe ofiary z najwyższych płac, to niewątpliwie przyczyniłby się do uspokojenia społeczeństwa. Nikt nie zaprzeczy, że dekrety o podwyższeniu podatku dochodowego od zarobków, uposażeń i emerytur obarczają nadmiernie warstwę pracowniczą. Zdaniem mojem równowaga budżetu Państwa mogłaby być osiągnięta przez usunięcie nadużyć podatkowych, popełnianych przez wielkie przedsiębiorstwa i niezwłoczne ściągnięcie należnych z tego tytułu miljonowych kwot, opodatkowanie wyższych dochodów niezależnie z jakiego źródła pochodzą, poczynając od 600 zł miesięcznie, z zastosowaniem wysokiej progresji tak, aby dochody od 2.000 zł wzwyż były opodatkowane conajmniej do 75%. Zaprzestanie premjowania deficytowego eksportu. Zniesienie wszystkich pozabudżetowych wynagrodzeń z tytułu kumulacji stanowisk w służbie publicznej, przez wydatne ograniczenie funduszów reprezentacyjnych i dyspozycyjnych oraz przez zniesienie luksusowych zbytecznych inwestycyj. Zaprzestanie przenoszenia urzędników w sile wieku na emeryturę oraz za powołaniem do służby tych emerytów, których powodem przeniesienia w stan spoczynku nie była utrata zdolności do pełnienia służby. Zredukowanie wszystkich mężatek, których mężowie posiadają wystarczające dochody na utrzymanie rodziny, a których kwalifikacje nie uzasadniają robienia wyjątków. Zachowanie wszystkich zasobów drogą zmuszenia koncernów zagranicznych i karteli do lokowania wszystkich zysków w kraju. Przez ograniczenie importu zbędnych artykułów stworzony zostanie rynek wewnętrzny, który jedynie może być źródłem pomyślności.</u>
  630 + <u xml:id="u-50.1" who="#SGrajek">Przez wprowadzenie ustawodawstwa o umowach zbiorowych oraz rozjemstwie należy uniemożliwić obniżanie cen kosztem płac pracowniczych. Natomiast walka z bezrobociem winna być prowadzona przez skrócenie czasu pracy i finansowanie racjonalnych inwestycyj drogą robót publicznych.</u>
  631 + <u xml:id="u-50.2" who="#SGrajek">Tu z tego miejsca pragnę stwierdzić, że z zadowoleniem przyjęło społeczeństwo walkę Rządu z kartelami. Kartele należy uważać za placówki świadomego wyzysku świata pracy, społeczeństwa i Państwa. Świat pracy oddawna domagał się walki z przerostem kartelizacji w Polsce. Jeżeli od społeczeństwa wymaga się wielkich ofiar, trzeba mu dać możność życia i oddechu oraz możność konsumcji.</u>
  632 + <u xml:id="u-50.3" who="#SGrajek">Społeczeństwo polskie, a szczególnie śląskie gotowe jest do poniesienia na rzecz uzdrowienia naszego życia gospodarczego jaknajdalej idących ofiar. Wymaga jednak z drugiej strony daleko idących radykalnych zmian w cenach wyrobów przemysłowych, utrzymywanych sztucznie przez kartele i syndykaty. Na dowód niech nam posłuży cena węgla. Pomimo ostatniej obniżki cena węgla w kraju jest jeszcze stanowczo za wysoka. Odpowiedź jest krótka i jasna. Kosztowny aparat sprzedaży węgla.</u>
  633 + <u xml:id="u-50.4" who="#SGrajek">Jak ogólnie wiadomo, cała sprzedaż węgla skoncentrowana jest na Śląsku w t. zw. koncernach, które około 65% całkowitej produkcji krajowej sprzedają za pośrednictwem swoich filij i agentów, pozostały zaś węgiel znajduje się na terenie dąbrowskim i krakowskim i sprzedawany jest przez własne biura sprzedaży każdej kopalni. Mamy następujące biura sprzedaży węgla w Polsce: Biuro sprzedaży „Robur” z przydziałem 26%, Progress — 15%, Giesche — 6%, Fulmen — 7,5%, Sosnowieckie Towarzystwo — 3,5%, Saturn — 3,5%, Warszawskie Towarzystwo 3,3% i t. d. Jak z powyższego zestawienia wynika, najpoważniejszymi dostawcami są koncerny na Górnym Śląsku. Opiekę nad wykonaniem powyższego przydziału, jak również ustalonych cen sprawuje t. zw. „Polska Konwencja Węglowa”.</u>
  634 + <u xml:id="u-50.5" who="#SGrajek">A teraz zastanówmy się nad organizacją sprzedaży, czy faktycznie potrzebna jest tak kosztowna organizacja sprzedaży i czy nie należałoby obecnej organizacji sprzedaży węgla zreorganizować. Śmiem stwierdzić, że z punktu widzenia gospodarki państwowej organizacja sprzedaży węgla jest niekorzystna i przynosi Państwu poważne straty.</u>
  635 + <u xml:id="u-50.6" who="#SGrajek">Zastanówmy się nad kosztami w koncernach. Na pierwszem miejscu pod względem wysokości stoi Towarzystwo „Robur” z kwotą 26% całkowitej produkcji. Ponieważ ogólna produkcja węgla w Polsce wynosi około 28 milj. rocznie ton, więc na towarzystwo „Robur” przypada przydział w tonach około 7 milj. Każda kopalnia obowiązana jest płacić na utrzymanie koncernu od sumy sprzedażnej 5% tak, że ta organizacja kosztuje kopalnie około 5 milj. zł rocznie, licząc przeciętnie cenę sprzedażną 15 zł za tonę. Tak samo jest z koncernem „Progress”, na który kopalnie płacą 50 groszy od tony, a więc rocznie około 1.300.000 zł. Utrzymanie „Konwencji Węglowej” kosztuje kopalnie mniej więcej 8 milj. i to tylko kopalnie Górnego Śląska. Do tej sumy należy doliczyć koszty biur sprzedaży kopalń z rejonu dąbrowskiego i krakowskiego. Niezależnie od powyższych wydatków na miejscu w Katowicach, cena węgla obciążona jest również wydatkami biur sprzedaży, które mieszczą się w innych miastach Polski. Następnie wszystkie kopalnie obciążone są jeszcze utrzymaniem biura „Polskiej Konwencji Węglowej”, której budżet wynosi 1 miljon zł rocznie. Są to wszystkie poważne obciążenia, rezultatem których jest, że koncerny dają poważne zyski. Udziałowcy dyrektorzy zgłaszają sami w urzędach dochód roczny od 1 do 4 milj. zł rocznie, powstały z udziałów w koncernach i pensyj. Kopalnie natomiast stale głoszą, że znajdują się w krytycznem położeniu i żądają obniżki, już i tak głodowych płac oraz zniesienia obciążeń socjalnych.</u>
  636 + <u xml:id="u-50.7" who="#SGrajek">Należy przytem wskazać jeszcze na jedną osobliwość. Przedsiębiorstwo, które posiada kopalnię i inny przemysł (huty żelazne lub cynkownie) i używa węgla ze swych własnych kopalń, należąc do koncernu, musi należyty haracz opłacać koncernom węglowym w postaci prowizji ze sprzedaży. Tego rodzaju opodatkowanie podraża produkcję i powoduje dalsze następstwa. Jako przykład może służyć ostatnia umowa z Anglją, na której straciliśmy dostawy do Irlandji i na inne rynki zbytu. Koncernom ta umowa przyniosła w cenie różnicę zł 3 od tony. co stanowi przy naszym eksporcie węgla pod wyżkę około 30 miljonów ton rocznie. Rezultat umowy był ten, że koncerny poważnie zyskały, a robotnicy, względnie Państwo straciło. Taki stan rzeczy jest nie do utrzymania. Nie można zezwalać, ażeby 20 biur sprzedawało węgiel i podbijało się wzajemnie w cenach kosztem robotnika, społeczeństwa i Państwa, a w dodatku ośmieszało się przed importerami zagranicznymi. Rozumiem, że ktoś musi sprzedawać węgiel, niech to robi jedno biuro, a nie 20 jak dotychczas. Dlatego domagam się rozwiązania zbytecznych 19 biur sprzedaży węgla i stworzenia jednej centrali, która obejmie wszystkie kopalnie tak, jak to jest praktykowane w innych państwach produkujących i eksportujących węgiel.</u>
  637 + <u xml:id="u-50.8" who="#SGrajek">Nieszczęściem Polski są kartele, koncerny i im podobne nadbudówki, które pochłaniają miljony, zdobyte krwią i potem świata pracy. Jest przecież rzeczą bezsporną, że celem kartelizacji nie jest usunięcie konkurencji, lecz monopoliczny dochód, który osiąga się w kartelach bardzo rzadko przez obniżenie kosztów, a zasadniczo przez podbijanie cen.</u>
  638 + <u xml:id="u-50.9" who="#SGrajek">Sprawy produkcji i zatrudnienia są to dla karteli tylko sprawy poboczne, odgrywające rolę pomocniczą dla zrealizowania zasadniczego celu. Ale wpływając na produkcję i zatrudnienie, kartele regulują ją w sensie ujemnym, hamując, zatrzymując, a nawet niszcząc jej siły. Zresztą rzeczą udowodnioną jest, że kartelizacja zawsze prawie doprowadza do zmniejszenia produkcji i obniżenia stanu zatrudnienia, natomiast zakłady nieskartelizowane wykazują dążność i to bardzo mocną do podniesienia zatrudnienia. Jako dowód przytaczam następujące cyfry: W okresie od 1928 do końca 1934 r., gdy artykuły przemysłowe nieskartelizowane straciły 40% swych cen, skartelizowane — 19%, surowce nieskartelizowane straciły 58%, skartelizowane tylko 21%, półfabrykaty nieskartelizowane 55%, skartelizowane 19%, wyroby gumowe nieskartelizowane 42%, skartelizowane 18%. Jeśli chodzi o artykuły nabywane przez rolników, skartelizowane spadły zaledwie o 14%, nieskartelizowane o 41% . W tymże czasie ceny artykułów sprzedawanych przez rolnika spadły o 65%. Te suche cyfry udowadniają, że monopoliczne zyski, zahamowanie produkcji i spożycia przez wysokie ceny, wzrost bezrobocia — oto plony zbożnej pracy karteli, w świetle objektywnych danych statystycznych. Przedstawiony stan rzeczy woła o naprawę i to naprawę radykalną i natychmiastową.</u>
  639 + <u xml:id="u-50.10" who="#SGrajek">Teraz słów parę poświęcę zagadnieniu bezrobocia. Wzrastające bezrobocie uważać należy za klęskę społeczną. Wielkie zaniepokojenie w społeczeństwie wywołała ogłoszona ostatnio liczba bezrobocia, dochodzącego do miljona osób. Oczywiście zarejestrowanych mniej. Powtarza się stale cykliczny ruch w ostatnich latach: spadek liczby bezrobotnych w lecie i jesieni w momencie największego nasilenia robót publicznych, następnie z kolei szybki wzrost bezrobocia w ciągu zimowych miesięcy. Zaniepokojenie społeczeństwa wysokością liczby bezrobocia uzasadnione jest również z innego względu: mianowicie bezrobocie powiększa się ustawicznie, pomimo równoczesnej poprawy w stanie zatrudnienia.</u>
  640 + <u xml:id="u-50.11" who="#SGrajek">Badając liczby zatrudnionych w górnictwie, hutnictwie, oraz w przemyśle przetwórczym i liczbę bezrobotnych pod koniec 1932 i 1935 r., stwierdzamy co następuje: Liczba zatrudnionych wzrosła z 419.000 do 457.000 względnie do 613.000, zaś liczba bezrobotnych wzrosła z 220.000 do 800.000. Jeżeli pomimo tak znacznej poprawy w stanie zatrudnienia bezrobocie przybrało na sile, to świadczy to o tem, że jest ono niezależne od stanu zatrudnienia. Nie jest to bez robocie konjunkturalne, lecz strukturalne. Nie powstaje ono w ścisłym związku ze zmianami konjunktury, lecz jest następstwem dysproporcji między wielkością naszego naturalnego przyrostu a niemożliwością zapewnienia pracy tej narastającej corocznie liczbie ludności.</u>
  641 + <u xml:id="u-50.12" who="#SGrajek">Aby cała ludność miała zapewnioną pracę, przyrostowi ludności odpowiadać musi odpowiedni przyrost zatrudnień przemysłowych. Od 1928 r. przyrost naturalny wyniósł blisko 3 miljony. Jednocześnie zaś nie było żadnego przyrostu zatrudnień, ale rok 1928 pozostaje dla nas ciągle niedoścignionym ideałem, do którego dążymy kosztem niesłychanych wysiłków.</u>
  642 + <u xml:id="u-50.13" who="#SGrajek">Pod względem stanu zatrudnienia pozostajemy poniżej poziomu r. 1928, natomiast nasz przyrost naturalny wynosi corocznie ponad 400.000 osób. Licząc, że połowa przypada na kobiety, stwierdzamy, że corocznie winniśmy znaleźć dodatkowe zatrudnienie dla 200.000 mężczyzn. Jeżeli chcemy zlikwidować już istniejące bezrobocie, to w ciągu najbliższych 5 lat powinniśmy zapewnić dodatkowe zatrudnienie corocznie 200.000 osób. Nie jest to tak łatwe. Całkowite zatrudnienie w naszem górnictwie, hutnictwie i przemyśle przetwórczym obejmowało 800.000 osób w dobie pomyślnej konjunktury 1928 r., ponieważ gałęzie te zatrudniają obecnie nieco ponad 600.000, przeto przy poprawie konjunktury można liczyć najwyżej na wchłonięcie dodatkowe 200.000 osób. Wobec powyższego, problemat bezrobocia coraz bardziej domaga się radykalnego i szybkiego rozwiązania. Niewątpliwie bezrobocie daje się we znaki wszystkim narodom, jest ono jednak szczególnie dotkliwe dla Polski, gdyż coraz wydatniej powiększa w naszym kraju klęskę bezczynności. A kraj nasz wymaga więcej pracy, niż jakiekolwiek inne państwa, pracy ciągłej i racjonalnie zorganizowanej. Nie mamy odpowiedniej sieci drogowej, rzeki nasze są nieuregulowane, brak nam domów mieszkalnych, wodociągów, kanalizacji, elektrowni, szkół, szpitali i t. d. Pozatem mamy ogromne obszary błot nieosuszonych i terenów źle zagospodarowanych. Kraj nasz wymaga ogromnego i nieustannego wysiłku, pracy jaknajwiększej, sprawnej i wytężonej, a rąk do wykonania tej pracy mamy poddostatkiem.</u>
  643 + <u xml:id="u-50.14" who="#SGrajek">Gdy planowo i rozumnie przystąpimy do odbudowy kraju, wówczas zniknie u nas bezrobocie. Do zmniejszenia bezrobocia dodatnio przyczynić się może skrócenie czasu pracy. Zagadnienie skrócenia czasu pracy, szczególnie w przemyśle, staje się zagadnieniem bardzo ważnem. Stały rozwój techniki, ciągła mechanizacja i racjonalizacja w przemyśle, wyrzucają coraz to nowe tysiące pracowników na bruk. Postęp w mechanizacji i racjonalizacji zmusza pracownika do coraz większej intensywności w pracy, która przez ulepszenie mechaniczne maszyn daje większą wydajność i staje się zarazem zamiast błogosławieństwem, przekleństwem robotników. Dlatego postępująca z dnia na dzień mechanizacja i racjonalizacja warsztatów pracy musi z natury rzeczy rozstrzygnąć zagadnienie skrócenia czasu pracy, nietylko u nas, ale także we wszystkich państwach, dotkniętych klęską bezrobocia. Jest to wprawdzie zagadnienie międzynarodowe, jednakże ze względu na wzrastające u nas z niesłychaną szybkością bezrobocie — zagadnienie państwowe. Organizacje, które mam zaszczyt reprezentować, całą siłą poprą akcję, zdążającą do skrócenia czasu pracy, ażeby zatrudnić z powrotem tych wszystkich, których nowoczesna technika wyrzuciła na bruk, pozbawiając zarobku i możliwości do życia.</u>
  644 + <u xml:id="u-50.15" who="#SGrajek">Przy końcu pozwolę sobie zwrócić uwagę Ministerstwa Opieki Społecznej na wzrastające niezadowolenie świata pracy z bezplanowej i niezrozumiałej gospodarki w ubezpieczalniach społecznych.</u>
  645 + <u xml:id="u-50.16" who="#SGrajek">Jak ogólnie wiadomo, około 3 miljony osób jest przymusowo ubezpieczonych w ubezpieczalniach społecznych w Polsce. Składki przez nie opłacane dochodzą do setek milionów złotych rocznie. Powyższe ubezpieczenia mają więc ogromne znaczenie gospodarczo - społeczne. Instytucje te ze względu na swoją rolę powinny być bardzo popularne, a szczególnie pomiędzy ubezpieczonymi. Niestety tak nie jest. Wszędzie się słyszy pomruki i protesty pod adresem nie ubezpieczalń, jako takich, tylko protesty i przekleństwa pod adresem komisarycznych rządów tychże. Gospodarka w niektórych ubezpieczalniach ma być zdumiewająca, oczywiście w sensie negatywnym. Nie będę przytaczał faktów, bo to by za daleko prowadziło. Naprawić złą gospodarkę, prowadzoną przez komisaryczne rządy, można tylko przez wprowadzenie z powrotem samorządów w ubezpieczalniach. Zresztą ubezpieczeni mają pełne prawo kontroli i pełne prawo rozporządzania swym groszem. Z uwagi na to proszę Ministerstwo Opieki Społecznej o najrychlejsze wprowadzenie samorządu we wszystkich ubezpieczalniach społecznych, nie wyłączając woj. śląskiego. Tylko samorząd przywróci zaufanie społeczeństwa i ubezpieczonych do tych tak pożytecznych instytucyj społecznych.</u>
  646 + <u xml:id="u-50.17" who="#SGrajek">Teraz słów parę w odpowiedzi p. senatorowi Wiesnerowi. O ile jestem dobrze poinformowany nie jest zgodne z prawdą twierdzenie, że rzekomo robotnicy niemieccy na Górnym Śląsku mają być zwalniani z pracy. Stwierdzam z tego miejsca, że na mocy wydanego zarządzenia przez wojewodę Grażyńskiego, komisarz demobilizacyjny na podstawie ustawy o radach załogowych nakazuje przyjmowanie do pracy w licznych wypadkach tylko członków mniejszości niemieckiej. Z tego jasno wynika, że kosztem polskich obywateli przyjmuje się robotników niemieckich do pracy, a nie odwrotnie, jak to przedstawia p. senator Wiesner.</u>
  647 + </div>
  648 + <div xml:id="div-51">
  649 + <u xml:id="u-51.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Trockenheim.</u>
  650 + </div>
  651 + <div xml:id="div-52">
  652 + <u xml:id="u-52.0" who="#STrockenheim">Wysoki Senacie! Od dnia, w którym Rząd przystąpił do układania preliminarza budżetowego na rok 1936/37 do dnia dzisiejszego, w którym Izba nasza przystępuje do jego omawiania, upłynęło około trzech miesięcy. W ciągu tego czasu zdołaliśmy odnieść wrażenie, że budżet ten będzie raczej realny. Ogłaszane w tym okresie sprawozdania miesięczne z gospodarki państwowej wskazują, że ostatnio wydane dekrety, które w międzyczasie nabrały mocy obowiązującej, wpłynęły na wydatne zmniejszenie deficytów miesięcznych. Napawa to nas nadzieją, że gospodarka państwowa w roku budżetowym 1936/37 będzie zrównoważona.</u>
  653 + <u xml:id="u-52.1" who="#STrockenheim">Wiara w realność budżetu pobudza do zastanowienia się nad jego szczegółami. Budżet obecny, łącznie z dekretami ostatnio ogłoszonemi, ułożony został nietylko pod znakiem zaspokojenia potrzeb Skarbu Państwa, lecz również pod znakiem poprawienia stanu gospodarczego przeciętnego obywatela. Dążenie do obniżenia kosztów utrzymania, rozwiązanie dużej ilości karteli, zapowiedź zmniejszenia przerostów etatyzmu, znajdująca swój wyraz w zamierzonej sprzedaży niektórych przedsiębiorstw państwowych, dalsza prolongata spłaty długów przy jednoczesnem zmniejszeniu odsetek od tychże, udzielona warstwom ludności szczególnie dotkniętej kryzysem, a wreszcie przeznaczenie wielkich sum na cele inwestycyjne i zatrudnienie bezrobotnych — są to zamierzenia i środki, które dążą do ulżenia doli obywatela i wpłyną niezawodnie na uintensywnienie gospodarki narodowej.</u>
  654 + <u xml:id="u-52.2" who="#STrockenheim">Omawianie dekretów i budżetu z punktu widzenia trzy i pół miljonowej ludności żydowskiej jest pracą państwowo-twórczą i los takiej ilości obywateli nie może być obojętnym dla Państwa. Żałuję mocno, że Wysoka Izba nie uważała w swoim czasie za konieczne powołanie do Komisji Budżetowej Senatu przedstawiciela ludności żydowskiej i pozbawiła tę ludność możności wypowiedzenia przed komisją swych dezyderatów i bolączek. Wprawdzie odezwały się na komisji głosy w sprawie żydowskiej, lecz były one wypowiedziane pod bardzo ciasnym kątem widzenia i daleko im było do ujęcia całokształtu tego problemu.</u>
  655 + <u xml:id="u-52.3" who="#STrockenheim">Jako przedstawiciel ludności żydowskiej muszę niestety stwierdzić, że zarówno w budżecie, jak i w dekretach nie był wzięty pod uwagę los Żydów w Państwie.</u>
  656 + <u xml:id="u-52.4" who="#STrockenheim">Przyczyny natury historycznej wpłynęły na strukturę ekonomiczną ludności żydowskiej w Polsce, odmienną od struktury ekonomicznej chrześcijan. Na podstawie materjału, opracowanego w wyniku spisu ludności z roku 1921 6% Żydów żyje na roli, podczas gdy 78% chrześcijan jest zatrudnionych w rolnictwie. W przemyśle, handlu i rzemiośle jest zatrudnionych 66% ogółu ludności żydowskiej. Natomiast w urzędach państwowych i komunalnych oraz w przedsiębiorstwach państwowych udział Żydów jest znikomy, a to nie z ich winy, lecz z powodu systematycznie uprawianego bojkotu pracy żydowskiej. Ta sama przyczyna wpływa na znikomość zatrudnienia robotników żydowskich w wielkim przemyśle. Do państwowych robót publicznych Żydzi są prawie niedopuszczani. Wyjątki potwierdzają tylko regułę. Wszystko to wpływa na to, że możliwości zarobkowe Żydów nie są normalne.</u>
  657 + <u xml:id="u-52.5" who="#STrockenheim">Żydzi, zepchnięci nie z własnej winy, lecz z konieczności wyłącznie do handlu i rzemiosła, wzajemnie się zjadają. Biorąc zaś pod uwagę wielkie obciążenia z tytułu podatków i świadczeń socjalnych, jakiemi obarczony jest handel i rzemiosło, trzeba stwierdzić, że życie Żydów jest bezgranicznie ciężkie, a przytłaczająca ich większość wiedzie nędzny żywot. Według danych statystycznych Biura Statystycznego C. K. B. z r. 1934 około 30% całej ludności żydowskiej zwróciło się do gmin i żydowskich instytucyj dobroczynnych o wsparcie, t. j. około miljona Żydów polskich legło brzemieniem na reszcie, również spauperyzowanej, ludności żydowskiej.</u>
  658 + <u xml:id="u-52.6" who="#STrockenheim">Rząd, kierując się chęcią dopomożenia licznym warstwom ludności kraju, nie liczył się ze strukturą gospodarczą Żydów, a przeto dekrety rządowe, które innym warstwom ludności przyniosły ulgę, Żydom, niestety, niewiele pomogły, a w wielu wypadkach mocno ich dotknęły. Dalsza prolongata oddłużenia rolnictwa uderzyła sfery kupieckie, w których Żydzi są licznie reprezentowani. Ogromne kwoty zostały z tego powodu zamrożone na wsi, kapitał kupiectwa został skurczony, co doprowadziło liczne rzesze kupiectwa do położenia bez wyjścia.</u>
  659 + <u xml:id="u-52.7" who="#STrockenheim">Powiększenie podatków dotknęło ludność miejską, a więc w dużej mierze Żydów, jako mieszkańców miast, jak bowiem statystyka wykazuje, 85% ogólnych wpływów z podatków przypada na miasta, podczas gdy na wieś tylko 15%. Rząd przewiduje w budżecie pokaźne sumy, które zwraca społeczeństwu w postaci Funduszu Bezrobocia. Lecz i z tego dobrodziejstwa Żydzi korzystają w znikomej mierze, albowiem do robót publicznych Żydzi prawie nie są dopuszczani. Żydzi w żadnym stosunku do ich udziału w świadczeniach na rzecz Państwa i roli w życiu gospodarczem nie korzystają z kredytów w państwowych instytucjach bankowych. Nie korzystają ani indywidualnie, ani zbiorowo. Nie korzystają z kredytów indywidualnie, ponieważ częstokroć forma ich przedsiębiorstw — drobne warsztaty pracy — nie odpowiada wymogom stawianym przez państwowe instytucje bankowe, a przedewszystkiem z powodu negatywnego nastawienia kierownictwa tych instytucyj do kupiectwa żydowskiego. O ile nie rozporządzam danemi co do korzystania z kredytów państwowych przez indywidualne przedsiębiorstwa żydowskie, o tyle mogę stwierdzić, że spółdzielczość żydowska, w której ogniskuje się życie handlowe setek tysięcy członków, prawie nie korzysta w chwili obecnej z kredytów w instytucjach państwowych, podczas gdy saldo zadłużenia spółdzielczości polskiej w tychże instytucjach wynosi obecnie około 30 miljonów zł.</u>
  660 + <u xml:id="u-52.8" who="#STrockenheim">Już obraz, który starałem się naszkicować, daje pewne pojęcie o ciężkiem położeniu żydostwa polskiego, rzeczywistość jednak jest stokroć smutniejsza. Ostatnie wypadki stwierdzają, że nawet i tego nędznego bytowania nam się nie użycza. Pewien odłam społeczeństwa polskiego rozwinął ostatnio gwałtowną kampanję przeciwko Żydom, dotychczas nie notowaną w dziejach Polski. Akcja ta, którą rozwinęli endecy, jest planowo przeprowadzana, zatruwa i uniemożliwia życie Żydom. Ekscesy, mające swój wyraz w biciu Żydów, w napaściach i niszczeniu dobytku żydowskiego, w blokowaniu sklepów żydowskich, usuwaniu Żydów z jarmarków, stały się we wszystkich niemal zakątkach Polski, a zwłaszcza w województwie kieleckiem, zjawiskiem codziennem. Bojkot przedsiębiorstw żydowskich jest uprawiany systematycznie z niesłychaną zaciętością. Żyd nie jest pewien swego życia na jarmarku, częstokroć przebywanie we własnym sklepie nie daje mu gwarancji bezpieczeństwa. Zjawienie się Żyda na wsi jest związane z niebezpieczeństwem dla jego życia.</u>
  661 + <u xml:id="u-52.9" who="#STrockenheim">Prasa endecka rozwinęła jadowitą kampanję żydożerczą. Na wyższych uczelniach stale wydarzają się wykroczenia antyżydowskie, kończące się biciem i znieważaniem młodzieży żydowskiej. Ostatnio zaś wykroczenia te stają się zjawiskiem coraz częstszem. Każde wydarzenie w życiu akademickiem, jak np. sprawa opłaty czesnego, wykorzystywane jest przez żywioły endeckie, jako pretekst do napaści na studentów Żydów. Świeżo, bo w ubiegłym tygodniu wydarzyły się na wyższych uczelniach w stolicy wypadki, które okrywają hańbą ich sprawców.</u>
  662 + <u xml:id="u-52.10" who="#STrockenheim">W miastach prowincjonalnych mury są dosłownie oblepione plakatami i odezwami o treści antyżydowskiej. Dzieje się to wobec miejscowej władzy policyjnej, a starostowie i wojewodowie nie wykazują tego zdecydowanego stanowiska, jakiego należało się spodziewać po ostatnich oświadczeniach Rządu.</u>
  663 + <u xml:id="u-52.11" who="#STrockenheim">Propaganda antysemicka, uprawiana przez obóz narodowej demokracji, działa zaraźliwie. Bodaj czy nie najsmutniejszem jest to, że fala antysemityzmu dotarła do sfer parlamentarnych, które, zdawałoby się, są wolne, a przynajmniej uchodzą za wolne od żywiołów endeckich.</u>
  664 + <u xml:id="u-52.12" who="#STrockenheim">Uchwalenie przez komisję sejmową ustawy o zakazie uboju rytualnego oraz sposób i iście amerykańskie tempo, w jakiem ustawa ta została uchwalona, jest dotkliwym ciosem, zadanym nietylko społeczeństwu żydowskiemu, lecz i podstawom praworządności.</u>
  665 + <u xml:id="u-52.13" who="#STrockenheim">Fakt, że dyskusja nad tym projektem obfitowała w jadowite przemówienia, tchnące nienawiścią do Żydów i ich religji, oraz, że jako rzeczoznawca w sprawach przepisów religji żydowskiej został powołany duchowny innego wyznania, który skwapliwie skorzystał z okazji, by miotać oszczerstwa i potwarze na wiarę, będącą źródłem wszystkich wyznań monoteistycznych, rzuca niesamowite światło na całą tę sprawę.</u>
  666 + </div>
  667 + <div xml:id="div-53">
  668 + <u xml:id="u-53.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, prosiłbym, żeby Pan nie używał zbyt drastycznych słów.</u>
  669 + </div>
  670 + <div xml:id="div-54">
  671 + <u xml:id="u-54.0" who="#STrockenheim">To ja te słowa cofam, Panie Marszałku. Jest to smutny paradoks, że religji, która pierwsza głosiła światu zasady etyki i humanitarności, religji, która dała światu dekalog, podstawę wszelkich zasad moralnych i etycznych, odważają się zarzucić okrucieństwo i barbarzyństwo. Zaznaczam, że jedno z przykazań dekalogu: „Nie świadcz o bliźnim fałszywego świadectwa” zostało przez rzeczoznawcę podeptane, byle zohydzić żydostwo i jego religję.</u>
  672 + <u xml:id="u-54.1" who="#STrockenheim">Najbardziej zaś uderzającym jest fakt, że stało się to wbrew ostrzeżeniu przedstawiciela Rządu, powołanego do wykładni Konstytucji w dziedzinie wyznaniowej, że projekt ustawy narusza szereg przepisów Konstytucji.</u>
  673 + </div>
  674 + <div xml:id="div-55">
  675 + <u xml:id="u-55.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, po pierwsze ta sprawa nie jest na porządku dziennym, a po drugie nie jest przyjęte w Senacie polemizować z Sejmem. Prosiłbym więc, żeby Pan tego tematu nie poruszał.</u>
  676 + </div>
  677 + <div xml:id="div-56">
  678 + <u xml:id="u-56.0" who="#STrockenheim">Dobrze, Panie Marszałku. Przejdę do innego tematu. To zagadnienie i tak do nas przyjdzie.</u>
  679 + </div>
  680 + <div xml:id="div-57">
  681 + <u xml:id="u-57.0" who="#Marszałek">Jak przyjdzie, to Pan Senator będzie miał czas o tem mówić. Dzisiaj proszę się streszczać i trzymać się tematu.</u>
  682 + </div>
  683 + <div xml:id="div-58">
  684 + <u xml:id="u-58.0" who="#STrockenheim">Choć sprawa ta zaciemnia w chwili obecnej cały horyzont żydostwa polskiego, nie mogę jednak pominąć i innych zagadnień, tyczących się ludności żydowskiej.</u>
  685 + <u xml:id="u-58.1" who="#STrockenheim">P. Premjer Kościałkowski w swojem ostatniem expose w Sejmie poświęcił wprawdzie pewien ustęp swego przemówienia sprawie żydowskiej, dotyczący bezpieczeństwa ludności żydowskiej i zwalczania wystąpień antyżydowskich.</u>
  686 + <u xml:id="u-58.2" who="#STrockenheim">Wierzymy w szczerość słów p. Premjera, lecz postulaty żydowskie nie sprowadzają się wyłącznie do zagwarantowania bezpieczeństwa. Czy Rząd uważa, że stan obecny w szkołach powszechnych, w których nauka religji żydowskiej została zepchnięta do roli kopciuszka, może zadośćuczynić potrzebom religijnym ludności żydowskiej? Ludność żydowska nie może być zadowolona z takiego stanu rzeczy. Nie może jednak utrzymać o własnych siłach szkolnictwa żydowskiego. Skoro zaś Państwo nie czyni zadość swemu obowiązkowi utrzymywania szkolnictwa żydowskiego, to domagamy się przynajmniej subwencjonowania w wydatnej mierze prywatnego szkolnictwa żydowskiego, uginającego się pod ciężarem opłakanych warunków finansowych.</u>
  687 + <u xml:id="u-58.3" who="#STrockenheim">Znikoma suma zł 182.760 w budżecie Ministerstwa Oświaty na wyznanie żydowskie nie jest w żadnym stosunku do świadczeń ludności żydowskiej, jako ludności miejskiej, na rzecz Państwa i nie zaspokaja potrzeb religijnych tejże ludności.</u>
  688 + <u xml:id="u-58.4" who="#STrockenheim">Jak pogodzić z tolerancją religijną fakt zmuszania dzieci żydowskich do uczęszczania do szkół publicznych w soboty i w święta żydowskie, co się ostatnio często powtarza?</u>
  689 + <u xml:id="u-58.5" who="#STrockenheim">Co ma znaczyć i jak ludność żydowska ma sobie wytłumaczyć wypadki nakazywania gminom wykupywania świadectw przemysłowych i ściągania podatków od zakładów przez nie prowadzonych, a mających na celu zaspokajanie potrzeb religijnych?</u>
  690 + <u xml:id="u-58.6" who="#STrockenheim">Pragnąłbym jeszcze podnieść kwestję zrealizowania oświadczenia Rządu o prawie do pracy wszystkich obywateli Państwa. Jak zamierza Rząd zadośćuczynić naszym postulatom w sprawie zatrudnienia Żydów w urzędach i przedsiębiorstwach państwowych? Jest to przecież nie do pomyślenia, aby Rząd podzielał zdanie pewnych członków tej Wysokiej Izby, którzy wypowiedzieli się w Komisji Budżetowej Senatu za wzmożeniem emigracji Żydów z Polski, jako jedynem rozwiązaniem kwestji żydowskiej. Jeżeli powstało w Polsce zagadnienie emigracji, to dotyczy ono w równej mierze Żydów i nie-Żydów. Żydzi posiadają prawo obywatelskie nietylko na zasadzie pisanego prawa, lecz również na zasadzie bytowania na ziemi polskiej od ośmiu stuleci, gdzie wraz z rdzenną ludnością polską przeżywali jej dolę i niedolę. W rozwiązaniu spraw emigracyjnych nie mogą Żydzi być inaczej traktowani, jak inni obywatele. Projekt rozwiązania kwestji żydowskiej przez emigrację może tylko wnieść do świadomości społeczeństwa polskiego przekonanie, że Żydzi są obywatelami niższej kategorji, z którymi można dowolnie postępować. Podobne zalecenie może tylko pobudzić niektóre sfery do wzmożenia wykroczeń antyżydowskich.</u>
  691 + <u xml:id="u-58.7" who="#STrockenheim">A wykroczenia te, przybierające coraz szersze i groźniejsze rozmiary, wymierzone są nietylko przeciwko ludności żydowskiej, lecz i przeciw Rządowi. Albowiem nagonka antysemicka, ekscesy antyżydowskie, bojkot handlu żydowskiego, to wszystko podważa spokój i praworządność w Państwie, wprowadza zamęt i anarchię wewnętrzną, a w sumie celuje w Rząd i obóz rządowy. Niesłychanie zaostrzony antysemityzm, to atut w rękach pewnego odłamu opozycji w walce z Rządem.</u>
  692 + <u xml:id="u-58.8" who="#STrockenheim">Sternicy Państwa i obóz pomajowy uroczyście zapewnili, że dalej kroczyć będą śladami Twórcy Polski odrodzonej i nic z Jego spuścizny nie uronią. A bodaj, czy nie najcenniejszym tej spuścizny klejnotem, to tolerancja religijna, równouprawnienie wszystkich obywateli. Wszak ostatni akt, przez Marszałka Józefa Piłsudskiego podpisany, to Konstytucja kwietniowa, zaczynająca się od słów: „Państwo Polskie jest wspólnem dobrem wszystkich obywateli”. A nie to było intencją Marszałka, by gnębić, prześladować, oczerniać i poniżać 3,5 mil jonową ludność żydowską, przywiązaną do Polski.</u>
  693 + <u xml:id="u-58.9" who="#STrockenheim">Apeluję tedy z tej Wysokiej Trybuny w imieniu ludności żydowskiej do narodu polskiego, do jego przedstawicielstwa parlamentarnego, do Rządu Rzeczypospolitej: Połóżcie wreszcie kres haniebnym wydarzeniom, mającym obecnie miejsce w kraju. Nie dopuśćcie do pogwałcenia sumienia religijnego 3,5 miljona obywateli i do zniweczenia konstytucyjnie gwarantowanej wolności wyznania; kroczcie dalej śladami Wielkiego Marszałka w duchu historycznej polskiej tradycji, tradycji równouprawnienia wszystkich obywateli bez różnicy wyznania i narodowości.</u>
  694 + </div>
  695 + <div xml:id="div-59">
  696 + <u xml:id="u-59.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Maciejewski.</u>
  697 + </div>
  698 + <div xml:id="div-60">
  699 + <u xml:id="u-60.0" who="#SMaciejewski">Wysoka Izbo! Zapowiedź Rządu o przedłożeniu Izbom ustawodawczym zrównoważonego preliminarza budżetowego przyjęło społeczeństwo z zadowoleniem do wiadomości, podzielając w zupełności zdanie wypowiedziane przez p. Wicepremiera Kwiatkowskiego, że przedewszystkiem drogą zrównoważonego budżetu spodziewać się możemy poprawy obecnej trudnej sytuacji gospodarczej.</u>
  700 + <u xml:id="u-60.1" who="#SMaciejewski">Proszę Panów, zanim przystąpię do omówienia spraw, które mam zamiar poruszyć, pragnę odpowiedzieć p. senatorowi Hasbachowi, który między innemi oświadczył, iż komisarz demobilizacyjny na Górnym Śląsku „nie spełnił swojego zadania”, gdyż przy rozpatrywaniu zgłoszonych redukcyj ponoć nie uwzględnił należycie elementu niemieckiego. Panu s. Hasbachowi będzie trudno udowodnić swoje twierdzenie, gdyż na Górnym Śląsku mamy zaledwie znikomy procent prawdziwych Niemców i niemal wszyscy mają pracę i zajmują wcale niepoślednie stanowiska. Widocznie p. s. Hasbach zalicza do mniejszości niemieckiej wszystkich tych bezrobotnych górnoślązaków, Polaków, których dusze Niemcy poprzez różne swoje legalnie istniejące organizacje zdołali kupić w związku z istotnie wielkiem bezrobociem na Górnym Śląsku i wiążącą się z niem trudną sytuacją materjalną. Przeciwko takiemu postawieniu sprawy przez p s. Hasbacha jestem zmuszony stanowczo zaprotestować, dodając, że bezstronność komisarza demobiiizacyjnego przy rozpatrywaniu redukcji wynika choćby z tego, że podczas obecnego kryzysu gospodarczego straciło pracę również wielu bojowników niepodległościowych, którzy do dziś dnia są bez pracy. Narzekanie pp. ss. Hasbacha i Wiesnera w sprawie nieodpowiedniej liczebnie reprezentacji mniejszości niemieckiej w polskich Izbach ustawodawczych brzmi istotnie dziwnie, zwłaszcza, że znacznie procentowo większa mniejszość polska w Niemczech nie posiada żadnej reprezentacji w parlamencie Rzeszy Niemieckiej.</u>
  701 + <u xml:id="u-60.2" who="#SMaciejewski">P. sen. Wiesner zapewniał nas o lojalności obozu niemieckiego w stosunku do Państwa i Rządu Polskiego i t. d. i narzekał również, że pozbawianie Niemców pracy stosuje się ponoć w znacznym stopniu, no i dochodzi do wniosku, że doprowadza się przez to ludność niemiecką do rozpaczy i beznadziejności. Nie wiem, czy p s. Wiesner miał w tym wypadku na myśli ostatnią rozpacz i beznadziejność w formie tych wystąpień, jakich byliśmy świadkami na Śląsku. P. s. Wiesnerowi niewiele na to odpowiem, tylko to, że na Górnym Śląsku mówi się o tem głośno, że właśnie między innemi członkowie tych organizacyj, które tworzył p. s. Wiesner, zostali ostatnio za działalność antypaństwową aresztowani i w niedalekiej przyszłości spotka ich należyty wymiar sprawiedliwości.</u>
  702 + <u xml:id="u-60.3" who="#komentarz">(S. Wiesner: Kogo?)</u>
  703 + <u xml:id="u-60.4" who="#SMaciejewski">Tych, którzy zostali aresztowani.</u>
  704 + <u xml:id="u-60.5" who="#SMaciejewski">Wysoka Izbo! Zgodnie z zapowiedzią Rządu ukazały się dekrety o charakterze finansowo-gospodarczym. Jeden z tych dekretów uderza w świat pracy przez nałożenie uciążliwych podatków, przyczem na niektóre kategorje pracownicze nałożony został podwójny podatek. Fakt ten wywołał w gronie tych pracowników poważne zaniepokojenie — niemniejsze aniżeli wśród pracowników najniżej opłacanych, którzy dotychczas uwolnieni byli od opłacania podatków. Wielkie zaniepokojenie, a nawet rozgoryczenie wywołało umniejszenie praw nabytych przez urzędników państwowych w służbie zaborczej. Prawa te powinny być przywrócone, a to tem więcej, że urzędnicy ci położyli duże zasługi przy organizacji administracji państwowej.</u>
  705 + <u xml:id="u-60.6" who="#SMaciejewski">Celem cyfrowego zobrazowania, jak dalece dotknęło podwójne opodatkowanie pracowników instytucyj prawno - publicznych, przedsiębiorstw państwowych i samorządowych, pozwalam sobie przytoczyć fakt, że np. pracownik tego rodzaju instytucyj, pobierający miesięcznie 560 zł, płacił przed 1 grudnia 1935 r. tytułem podatku dochodowego 3,3% t. j. 18,48 zł, obecnie zaś płaci tytułem podwyższonego podatku dochodowego 6,6% t. j. 36,96 zł, a oprócz tego tytułem specjalnego podatku 10% t. j. 56 zł, czyli razem 92,96 zł.</u>
  706 + <u xml:id="u-60.7" who="#SMaciejewski">Z przykładu tego wynika, że obciążenie podatkowe tej kategorji pracowników wzrosło 5-ciokrotnie; na obszarze byłej dzielnicy pruskiej dochodzi do tego jeszcze dalsze obciążenie w formie 3% podatku komunalnego od miesięcznych poborów brutto od 400 zł wzwyż Tak znaczne obciążenie pociągnęło za sobą poważne obniżenie się zdolności konsumcyjnej tych pracowników. Odnośnie pracowników, dotkniętych podwój nem opodatkowaniem, przedłożone zostały Rządowi prośby uwolnienia ich od podwójnego opodatkowania i spodziewać się należy, że Rząd to uwzględni. Przy tej okazji podkreślić wypada, że duże rozczarowanie wywołał również fakt, że w systemie podatku dochodowego od uposażeń nie uwzględniono stanu rodzinnego opodatkowanych pracowników, co przyszła reforma uwzględnić powinna w formie odpowiedniej degresji. Wymagają tego względy populacyjne w imię dobra podstaw rozwoju narodu.</u>
  707 + <u xml:id="u-60.8" who="#SMaciejewski">Kwestją podatków zajmowała się ostatnio zwołana przez Rząd Narada Gospodarcza, przyczem komisja obciążeń publicznych podjęła uchwałę, w myśl której dążyć należy do usunięcia różnic w opodatkowaniu dochodów, płynących z pracy najemnej. Świat pracy z ubolewaniem stwierdza, że w Naradzie Gospodarczej nie brali udziału przedstawiciele sfer pracowniczych, gdyż nieliczne jednostki z tych sfer, zaproszone indywidualnie, bez przydziału referatów na plenum obrad, nie miały możności reprezentowania rzeczywistych poglądów świata pracy na tak ważne zagadnienia. Ogromna liczebnie przewaga sfer gospodarczych i ich uprzednie uczestnictwo w gruntownych przygotowaniach narady nadało jej charakter jednostronny, gdyż jedynie sfery gospodarcze miały możność wyrażenia swych bolączek i potrzeb.</u>
  708 + <u xml:id="u-60.9" who="#SMaciejewski">Świat pracy stoi na stanowisku, że zdrowa gospodarka narodowa wytyczona być może i znaleźć pełne poparcie całego społeczeństwa, a przedewszystkiem sfer prawniczych, tylko wówczas, o ile zwołana zostanie podobna narada z przedstawicielami świata pracy.</u>
  709 + <u xml:id="u-60.10" who="#SMaciejewski">Pozwalam sobie więc zwrócić się do Pana Premjera z prośbą o zwołanie takiej narady, i to w czasie najbliższym.</u>
  710 + <u xml:id="u-60.11" who="#SMaciejewski">Nie ulega wątpliwości, że na Naradzie Gospodarczej z przedstawicielami świata pracy jedną z najważniejszych kwestyj, działających hamująco na pożądany koniecznie wzrost konsumcji i tem samem na ożywienie naszego życia gospodarczego, będzie sprawa poziomu płac pracowniczych i robotniczych. W Polsce spadły płace poniżej minimum egzystencji, poziom ich jest jednym z najniższych w państwach cywilizowanych. Świat pracy wita z zadowoleniem zapowiedź p. Ministra Opieki Społecznej wniesienia do Izb ustawodawczych projektu prawa o umowach zbiorowych. Prawo tego rodzaju jest pożyteczne również dla pracodawców, albowiem wprowadzi w stosunki między nimi a światem pracy czynnik normalizacyjny i niejako stabilizacyjny, odegra więc tem samem doniosłą rolę w życiu ogólno - gospodarczem Państwa. Zasadą tego prawa powinno być zapewnienie pracowniczym związkom zawodowym wyłączności zawierania umów zbiorowych, władzy państwowej — uprawnień do nadawania umowom zbiorowym mocy powszechnie obowiązującej, oraz przymusowego rozjemstwa na wniosek związków pracowniczych w razie odmowy ze strony pracodawcy zawarcia umowy zbiorowej, lub polepszenia istniejącej. Samo prawo o umowach zbiorowych nie spełni jednak swego zadania bez ustawodawstwa o rozjemstwie.</u>
  711 + <u xml:id="u-60.12" who="#SMaciejewski">Sądzę przeto, iż powołanie na całym obszarze Rzeczypospolitej komisyj pojednawczo-rozjemczych, które na Górnym Śląsku zdały egzamin życiowy, napewno opłacałoby się Państwu i przyniosłoby pożytek gospodarstwu narodowemu. Ponadto dałoby Rządowi możność koordynowania lub unikania niepowodzeń takich czy innych posunięć gospodarczych z powodu wymykającej się z pod kontroli i kompetencji władz państwowych polityki pracodawców, stosujących masowe zniżki płac pracowniczych i robotniczych.</u>
  712 + <u xml:id="u-60.13" who="#SMaciejewski">Poruszona na ostatnio odbytej Naradzie Gospodarczej konieczność demokratyzacji życia gospodarczego, zdaniem mojem, może być zrealizowana drogą bezpośredniego udziału pracy w rozbudowie życia gospodarczego zapomocą rozciągnięcia na obszar całej Rzplitej obowiązującej na górnośląskiej części województwa śląskiego ustawy o radach zakładowych. Znaczenie jej polega na tem, że powołała do życia w przedsiębiorstwach, zatrudniających conajmniej 20-tu pracobiorców - pracowników umysłowych i robotników, t. zw. rady zakładowe, t. j. organa o charakterze publiczno-prawnym, których zadaniem między innemi jest ochrona wspólnych interesów gospodarczych pracobiorców wobec pracodawcy oraz wspomaganie pracodawcy w spełnianiu celów jego przedsiębiorstwa i osiąganiu możliwie najwyższej jego gospodarczej sprawności.</u>
  713 + <u xml:id="u-60.14" who="#SMaciejewski">Aczkolwiek w pierwszym okresie obowiązywania ustawy o radach zakładowych na Górnym Śląsku pracodawcy odnosili się do niej z niechęcią, to jednak okazała się ona dla świata pracy nader pożyteczną, a niemniej również dla poszczególnych zakładów pracy oraz dla interesów Państwa.</u>
  714 + <u xml:id="u-60.15" who="#SMaciejewski">Nader charakterystycznym i ciekawym oraz godnym uwagi jest fakt, że obowiązująca na Górnym Śląsku ustawa o radach zakładowych przyczyniła się między innemi do ograniczenia do minimum akcyj strajkowych, szkodliwych z punktu widzenia interesów Państwa i naszego życia gospodarczego. Obserwując bowiem statystykę strajków, jakie miały miejsce w ubiegłych latach na terenie Rzeczypospolitej, stwierdzić wypada, że najmniej strajków mieliśmy na Górnym Śląsku, a najwięcej strajków przypada na obszar Rzeczypospolitej, gdzie wspomniana ustawa o radach zakładowych nie obowiązuje.</u>
  715 + <u xml:id="u-60.16" who="#SMaciejewski">W tych warunkach polecam uwadze Rządu sprawę rozszerzenia obowiązującej na Górnym Śląsku ustawy o radach zakładowych wraz z przepisami o demobilizacji gospodarczej na całe terytorjum Rzeczypospolitej.</u>
  716 + <u xml:id="u-60.17" who="#SMaciejewski">Śmiem twierdzić, że odnośna decyzja spowoduje wzrost zaufania i uznania szerokich mas świata dla Rządu.</u>
  717 + <u xml:id="u-60.18" who="#SMaciejewski">W dobie obecnego kryzysu gospodarczego na czoło wszystkich zagadnień socjalno - społecznych wysuwa się walka z bezrobociem, wyniszczającem siły narodu. To też do głównych poczynań Rządu w tej dziedzinie zaliczyć należy między innemi środki zmierzające do zwalczania bezrobocia i wzmożenia stanu zatrudnienia.</u>
  718 + <u xml:id="u-60.19" who="#SMaciejewski">Dziesiątki tysięcy bezrobotnych, żywicieli rodzin i młodych obywateli mogłoby otrzymać pracę i założyć nowe komórki gospodarki społecznej, gdyby nastąpił bezwzględny zakaz wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych, zakaz zatrudniania mężatek, których mężowie zarabiają powyżej określonego maximum, oraz zakaz zatrudniania emerytów państwowych i samorządowych.</u>
  719 + <u xml:id="u-60.20" who="#SMaciejewski">Pracę w godzinach nadliczbowych wykonują obecnie w znaczniejszym stopniu, aniżeli przed kryzysem, przedewszystkiem pracownicy wielkich koncernów przemysłowych oraz pracownicy niektórych instytucyj samorządowych, jak również pracownicy instytucyj publicznoprawnych.</u>
  720 + <u xml:id="u-60.21" who="#SMaciejewski">Większa część zakładów pracy przystąpiła bowiem zbyt pochopnie do redukcji pracowników, podwyższając równocześnie — w dobie obecnego ciężkiego kryzysu gospodarczego — niewspółmiernie płace pracowników na stanowiskach wyższych do dyrektorów włącznie. Obecnie okazuje się brak personelu, zwłaszcza na stanowiskach średnich i niższych, wobec czego zatrudnionych, lecz skromnie opłacanych pracowników zmusza się różnemi sposobami do wykonywania pracy nadliczbowej, przeważnie bezpłatnej, do późnych godzin wieczornych, a nawet nocy oraz w niedziele i święta.</u>
  721 + <u xml:id="u-60.22" who="#SMaciejewski">Niemal całe zagłębie węglowe, a także wiele oddziałów instytucyj publiczno - prawnych oraz urzędów stosowało i do chwili obecnej stosuje tego rodzaju społecznie szkodliwe metody.</u>
  722 + <u xml:id="u-60.23" who="#SMaciejewski">Do pracy w godzinach nadliczbowych zmusza się nietylko pracowników biurowych, lecz także personel techniczny, przedewszystkiem na kopalniach węgla i w hutach, który zniewolony jest pracować przeciętnie przez kilkanaście godzin dziennie. W licznych zakładach pracy znaczna część pracowników nie mogła wykorzystać od mniej więcej dwóch lat swoich urlopów.</u>
  723 + <u xml:id="u-60.24" who="#SMaciejewski">W tych warunkach bezwzględny zakaz wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych niewątpliwie przyśpieszy powrót do pracy wielu bezrobotnych żywicieli rodzin i młodych obywateli obojga płci.</u>
  724 + <u xml:id="u-60.25" who="#SMaciejewski">Zwolnienie mężatek, których mężowie zarabiają powyżej określonego maximum, mogłoby się również w znacznej mierze przyczynić do uzyskania pracy przez licznych bezrobotnych żywicieli rodzin i młodych obywateli, a tym sposobem do wzrostu armji konsumentów, których dochody wpłynęłyby przecież w zupełności do arteryj konsumcyjnych krajowych. Jako przykład niechaj służy fakt, że w niektórych ośrodkach mamy z jednej strony kilka tysięcy zatrudnionych mężatek, których mężowie pracują i dobrze zarabiają, a z drugiej taką samą ilość bezrobotnych żywicieli rodzin i młodzieży obojga płci, którzy nie mogą znaleźć zajęcia i pędzą nędzny żywot.</u>
  725 + <u xml:id="u-60.26" who="#SMaciejewski">Ten stan rzeczy jest istotnie nad wyraz niezdrowym objawem w naszem życiu społecznem, a skutki takiego stanu rzeczy mogą w niedalekiej już przyszłości pociągnąć za sobą groźne następstwa.</u>
  726 + <u xml:id="u-60.27" who="#SMaciejewski">Ciekawą byłaby statystyka zatrudnionych na stosunkowo dobrze płatnych stanowiskach w przedsiębiorstwach prywatnych, państwowych, samorządowych i publiczno - prawnych emerytów, których zaopatrzenie emerytalne przekracza 300 względnie 400 zł miesięcznie. Uważam, że emeryt państwowy, samorządowy, czy inny powinien w dobie obecnego ciężkiego kryzysu gospodarczego być zadowolonym, iż otrzymuje wspomniane kwoty tytułem zaopatrzenia emerytalnego i nie zajmować stanowiska w okresie, kiedy tysiączne rzesze obywateli wskutek bezrobocia nie mają środków do życia. Uważam przeto za konieczne wydanie przez Rząd zakazu zatrudniania w przedsiębiorstwach prywatnych, państwowych, samorządowych i publiczno-prawnych emerytów, pobierających ze Skarbu Państwa lub z instytucyj samorządowych czy innych emerytury, przekraczające 300 względnie 400 zł miesięcznie, albo wydania zarządzenia całkowitego wstrzymania wypłacania ze Skarbu Państwa, lub z instytucyj samorządowych i t. p. rent emerytom, zarobkującym miesięcznie kwoty, przewyższające razem z emeryturą podstawę jej wymiaru. Tego rodzaju zarządzenie wydane przez Rząd przysporzy, zdaniem mojem, Skarbowi Państwa, czy instytucjom samorządowym i t. p. kilkanaście miljonów zł rocznie.</u>
  727 + <u xml:id="u-60.28" who="#SMaciejewski">Kolejno pragnę pokrótce omówić sprawę zapowiedzi p. Wicepremjera Kwiatkowskiego o wniesieniu do Izb ustawodawczych projektu ustawy o izbach pracy. Izby pracy mogą się stać nieodzownym czynnikiem składowym budowy samorządu gospodarczego, lecz tylko w wypadku wyposażenia ich w realne kompetencje. Izby pracy nie mogą być jednak środkiem, uniemożliwiającym pracownikom najemnym zrzeszanie się na gruncie dobrowolnym. Nie należy więc wprowadzać takiego prawa o izbach pracy, któreby spowodowało ograniczenie wolności ruchu zawodowego, jego kompetencji lub też stworzyło supremację nad nim izb pracy. Powołanie do życia izb pracy, uzależnionych od administracji przez udział nominałów w składzie izb, czy też przez możliwość rządów komisarycznych, nietylko nie odpowiadałoby celowi istnienia izb pracy, którym jest wyrażanie istotnej opinji świata pracy, lecz byłoby szkodliwe i powodujące obciążenie zubożałych mas pracowniczych na rzecz utrzymania zbędnych stanowisk.</u>
  728 + <u xml:id="u-60.29" who="#SMaciejewski">Wkońcu pragnę przedstawić kilka uwag na temat ubezpieczeń społecznych. W ciągu ostatnich paru lat świat pracy zaniepokojony został w poważnej mierze zapowiedziami dalszych reform w dziedzinie ubezpieczeń społecznych. Stwierdzam, że świat pracy zbyt wiele włożył wysiłku w powstanie i utrzymanie instytucyj ubezpieczeń społecznych i nic dziwnego, że ogarnęło go rozczarowanie wobec faktu, że zabierano mu część po części, z niezmiernym trudem wywalczonych zdobyczy.</u>
  729 + <u xml:id="u-60.30" who="#SMaciejewski">Nie od rzeczy będzie, gdy wspomnę, że jeszcze doniedawna opinja publiczna szła w tym kierunku, iż ubezpieczenia społeczne są nieznośnym rzekomo ciężarem dla pracodawców, dzisiaj natomiast nastawia się w odwrotnym kierunku, a mianowicie, że świat pracy odczuwa ciężar ubezpieczeń społecznych i żąda ich reformy. Osobiście jestem przekonany, że w tym wypadku mamy do czynienia z bardzo sprytnie przygotowaną akcją kapitału, zwłaszcza zagranicznego, dla którego ubezpieczenia społeczne są solą w oku.</u>
  730 + <u xml:id="u-60.31" who="#SMaciejewski">Niema dziś chyba nikogo, któryby uwierzył, że ciężary ubezpieczeń społecznych podkopują wytwórczość i hamują rozwój gospodarstwa społecznego i narodowego. Pracodawcy już dawno drogą redukcyj płac przerzucili znaczną część ciężarów na barki świata pracy i jeżeli dzisiaj jeszcze narzekają, to czynią tak z powodu swego krótkowidztwa i nastawienia antyspołecznego.</u>
  731 + <u xml:id="u-60.32" who="#SMaciejewski">Przy tej okazji wypada także wspomnieć, że ataki pracodawców, a przedewszystkiem przemysłowców na ubezpieczenie społeczne odbiły się również głośnem echem za czasów rządów przedmajowych. Wówczas to niektóre czynniki rządowe, zwłaszcza podczas przesilenia gospodarczego w latach 1924 i 1925, wypowiedziały się za reformą ubezpieczeń społecznych, a nawet za zupełną ich likwidacją. Tego rodzaju żądanie wysuwali bowiem w pierwszej linji reprezentanci obcego kapitału, podkreślając, że w innych warunkach nie będą w stanie opanować przesilenia gospodarczego. Zdecydowane stanowisko zorganizowanego świata pracy odparło wówczas skutecznie ten atak.</u>
  732 + <u xml:id="u-60.33" who="#SMaciejewski">Odtąd zapatrywania przemysłowców na ubezpieczenia społeczne bynajmniej nie uległy zmianie. Zmianie uległy jedynie sposoby walki kapitału z ubezpieczeniami społecznemi.</u>
  733 + <u xml:id="u-60.34" who="#SMaciejewski">Świat pracy stoi na stanowisku, że instytucje ubezpieczeń społecznych spełniają doniosłą rolę w społeczeństwie, nietylko dlatego, że chronią warstwy pracujące od wypadków losowych i ich skutków, lecz również dlatego, że dzięki działalności ubezpieczeń społeczeństwo zdobywa w klasie pracującej uodpornioną na wypadki losowe siłę aktywną, pracującą dla społeczeństwa i potęgującą bogactwo narodowe.</u>
  734 + <u xml:id="u-60.35" who="#SMaciejewski">Zadaniem instytucyj chorobowych jest ochrona zdrowia pracowników w ich okresie życia najbardziej czynnym pod względem zawodowym, więc uszczuplenie tej opieki zmniejszyłoby wydajność pracy.</u>
  735 + <u xml:id="u-60.36" who="#SMaciejewski">Działalność instytucyj ubezpieczenia emerytalnego, inwalidzkiego i wypadkowego jest aktem sprawiedliwości ze strony społeczeństwa. Społeczeństwo, korzystając z dóbr wyprodukowanych przez świat pracy, musi zapewnić egzystencję jednostkom, które zużyły już swe siły w pracy na rzecz dobra zbiorowego, lub przez wypadek nieszczęśliwy straciły zdolność do pracy. Tak pojęte instytucje ubezpieczeń społecznych nie stanowią jedynie zdobyczy klasy pracującej, lecz stanowią własność całego społeczeństwa.</u>
  736 + <u xml:id="u-60.37" who="#SMaciejewski">Rola ubezpieczeń społecznych jest szczególnie doniosła w naszem Państwie, w którem życie gospodarcze w dużej mierze opanowane zostało przez kapitał zagraniczny, zmierzający do jaknajwiększego wyeksploatowania naszych bogactw narodowych. W tych warunkach ubezpieczenia społeczne spełniają doniosłą rolę gospodarczą w dziale kapitalizacji wewnętrznej, z której korzysta Państwo i życie gospodarcze.</u>
  737 + <u xml:id="u-60.38" who="#SMaciejewski">Uznając konieczność usprawnienia instytucyj ubezpieczeń społecznych, uważam, że zmiany powinny polegać na przystosowaniu ich do potrzeb ubezpieczonych i usunięciu przerostu biurokratycznego, tak, aby w oparciu o czynniki społeczne służyły one celom, do których zostały powołane. Zmiany te powinny urealnić i udostępnić podstawowe świadczenia na rzecz ubezpieczonych, nie mogą zaś naruszyć pewności funduszów, które gwarantują odrębność prawną poszczególnych instytucyj ubezpieczeń.</u>
  738 + <u xml:id="u-60.39" who="#SMaciejewski">Uważam dalej, że konieczne zmiany powinny być wprowadzone stopniowo, a to celem uchronienia ubezpieczeń społecznych od wstrząsów i dezorganizacyj, które niesie za sobą każda, nawet pożądana, reforma. Dlatego też rządy w instytucjach ubezpieczeniowych powinny niezwłocznie znaleźć się w rękach samych ubezpieczonych, a jedną z pierwszych realizacyj zapowiedzi rządowych powinno być całkowite przywrócenie samorządu ubezpieczeniowego.</u>
  739 + <u xml:id="u-60.40" who="#SMaciejewski">Wysoka Izbo, witając z zadowoleniem przedłożenie zrównoważonego preliminarza budżetowego Państwa, pragnę podkreślić konieczność uwzględnienia wysuniętych postulatów świata pracy. Wzmożenie bowiem siły ekonomicznej i wypływająca z niej odporność gospodarcza świata pracy, którego ofiarność na cele państwowe i społeczne była zawsze wielką, przyczyni się niewątpliwie do dalszej rozbudowy potęgi Rzeczypospolitej.</u>
  740 + </div>
  741 + <div xml:id="div-61">
  742 + <u xml:id="u-61.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Petrażycki.</u>
  743 + </div>
  744 + <div xml:id="div-62">
  745 + <u xml:id="u-62.0" who="#SPetrażycki">Wysoka Izbo! Najściślej zastosuję się do apelu p. Marszałka i przemawiać będę tylko kilka minut. Zresztą nie miałem wogóle zamiaru zabierać głosu, a jeżeli to czynię, to żeby podzielić się z Wysoką Izbą refleksjami, jakie mi nasunęła dzisiejsza dyskusja. Z szeregu przemówień wynika niezbicie, że jedynym środkiem przeciw ruchowi młodzieży naszej są represje. Wielki myśliciel, uczony lekarz i znawca psychologii młodzieży prof. Pirogow kilkadziesiąt lat przed rewolucją rosyjską powiedział, iż młodzież jest barometrem społeczeństwa. Jeżeli młodzież się burzy, świadczy to, iż w społeczeństwie panują jakieś procesy chorobowe. Procesy te należy leczyć, lecz jedynem lekarstwem na objawy chorobowe jest organiczne powiązanie rządu i społeczeństwa, organiczne zespolenie rządu ze społeczeństwem. Zresztą Rząd świadom jest tego obowiązku, jak to wynika z enuncjacyj pp. Premjera i Wicepremjera.</u>
  746 + <u xml:id="u-62.1" who="#SPetrażycki">To też, gdy myślę o przyszłości, myślę z otuchą, dopóki obecny Rząd jest u steru władzy.</u>
  747 + <u xml:id="u-62.2" who="#SPetrażycki">Jeżeli chodzi o młodzież specjalnie, to pozwolę sobie przeczytać króciutki ustęp z tygodnika „Naród i Państwo” pod tytułem: „Zagadnienie jutra”. Ustęp ten brzmi: „Najmniej zdolności do należytego postawienia i rozwiązania sprawy młodzieży przejawił w ostatnich latach ten obóz, który powinien mieć najwięcej ku temu danych — obóz oparty o tradycję walki o niepodległość”.</u>
  748 + <u xml:id="u-62.3" who="#SPetrażycki">Ja narówni z Panami potępiam oblewanie Żydówek kwasem siarczanym, rzucanie petard i bomb do sklepów, sprzeczne jest to bowiem z kulturą chrześcijańską, ale leczenie tych objawów nie może polegać, jak to wynika z przemówień niektórych moich przedmówców, na represjach. Należy szukać dróg trafienia do rozumu i serca młodzieży, ale te drogi leżą na odwrotnym biegunie od dróg, którym na imię „Legjon Młodych — Straż Przednia”.</u>
  749 + <u xml:id="u-62.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  750 + </div>
  751 + <div xml:id="div-63">
  752 + <u xml:id="u-63.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Fleszarowa.</u>
  753 + </div>
  754 + <div xml:id="div-64">
  755 + <u xml:id="u-64.0" who="#SFleszarowa">Wysoka Izbo! Nie przypuszczałam, że będę musiała zabierać z tej trybuny głos w t. zw. sprawie kobiecej, ale zostałam do tego zmuszona przemówieniami kilku senatorów ze Śląska, przedewszystkiem zaś s. Kornke, a częściowo ss. Grajka i Maciejewskiego. Nie chcę, żeby ta fala oburzenia, która jutro rozleje się po całym świecie kobiecym, spadła tylko na nasze głowy, to jest przedstawicielek świata kobiecego w Senacie, lecz niech spadnie na tych, którzy tę sprawę w ten sposób postawili.</u>
  756 + <u xml:id="u-64.1" who="#SFleszarowa">Senator Grajek bez żadnych zastrzeżeń, a dwaj inni panowie senatorowie z pewnemi zastrzeżeniami wysunęli sprawę redukcji mężatek z posad, usunięcia kobiety od pracy. Sprzeciwiamy się temu bezwzględnie. Prawo do pracy przysługuje zarówno mężczyźnie jak kobiecie. Tak mówi nasza Konstytucja i żądamy poszanowania dla tego prawa. Pozbawienie pracy kobiety zamężnej, która tej pracy oddaje się bądź z wielkiem zamiłowaniem, bądź zmuszona koniecznością życiową, byłoby wielką krzywdą, a pozatem nie osiągnęłoby bynajmniej tego celu, dla którego ta akcja miałaby być przeprowadzona, gdyż redukcja mężatek nie zmniejszy bezrobocia, a tylko przesunie je na inne barki. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że kobieta, usunięta z biura czy fabryki, a zmuszona do zarobkowania, będzie szukała zarobku na rynku prywatnym, lub sama podejmie te prace, za które dotąd wynagradzała inną kobietę. W ten sposób traci zarobek ktoś inny, bezrobocie zostaje, tylko przerzucone na inne barki.</u>
  757 + <u xml:id="u-64.2" who="#SFleszarowa">Pozatem, proszę Wysokiej Izby, redukcja kobiet-mężatek jest również ciosem w samą instytucję małżeństwa, gdyż jest to kara, która spotyka kobietę za wstąpienie w związki małżeńskie. I jak pogodzić ten fakt z drugim, że są u nas przedsiębiorstwa, które wypłacają premje za pierwsze i drugie dziecko?</u>
  758 + <u xml:id="u-64.3" who="#SFleszarowa">Małżeństwo pośrednio zakazane, urodzenie dziecka nagrodzone. Nasuwa się sprawa rodzenia dzieci nielegalnych. Przypuszczam, że na takie postawienie sprawy nie zgodzi się ani Minister Sprawiedliwości, ani Minister Opieki Społecznej, a przedewszystkiem nie zgodzą się kobiety, gdyż uważają one, że rodzina jest podstawą społeczeństwa.</u>
  759 + <u xml:id="u-64.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  760 + </div>
  761 + <div xml:id="div-65">
  762 + <u xml:id="u-65.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Gołuchowski.</u>
  763 + </div>
  764 + <div xml:id="div-66">
  765 + <u xml:id="u-66.0" who="#SGołuchowski">Wysoka Izbo! Proszę jeszcze o chwilę cierpliwości, bo zdaje się, że jestem ostatnim mówcą.</u>
  766 + <u xml:id="u-66.1" who="#SGołuchowski">Preliminarz Budżetowy, który został nam przedłożony, rzetelnie opracowany przez Rząd i dokładnie zbadany przez Komisję Budżetową, jest istotnie preliminarzem głodowym, jeżeli spojrzeć nań z punktu widzenia potrzeb Państwa. Rząd Rzeczypospolitej zdaje sobie z tego niechybnie sprawę. Przystosował wydatki, zaprowadził oszczędności, licząc się z sytuacją finansową Państwa, z sytuacją finansową podatnika. Preliminarz ten jest oparty oczywiście na dochodach Skarbu Państwa, ale czy te dochody wpłyną, to okaże dopiero rok bieżący. Mam nadzieję, że tak, i że przewidywania p. Ministra Skarbu się spełnią. Ale na to musi całe społeczeństwo złożyć się swoją pracą i największym wysiłkiem, na jaki tylko każdego stać. A gdzie leży sprężyna, która może pobudzić własne społeczeństwo do tej pracy, do tego rozwoju gospodarczego? Leży ona przedewszystkiem w tem, ze każdy obywatel jakiejkolwiek narodowości powinien sobie zdawać sprawę z tego, że tylko przez zgodną współpracę ze wszystkimi swoimi współrodakami i współobywatelami w tem Państwie może doprowadzić do tego, by jego praca była jaknajbardziej owocna. I tutaj, przysłuchując się przemówieniom moich licznych przedmówców, mogłem stwierdzić z przyjemnością, jako obywatel tego Państwa, że wszyscy zgodnie wraz z przedstawicielami innych narodowości swoją współpracę i swoją gotowość w tym kierunku oświadczyli. Jest to rzecz dzisiaj bardzo ważna. Są to oświadczenia, które dają bardzo dużo do myślenia.</u>
  767 + <u xml:id="u-66.2" who="#SGołuchowski">W łączności z tem chciałbym omówić zagadnienie, które tak ważne jest w tej części Rzeczypospolitej, w której mieszkam i którą mam zaszczyt reprezentować w tej Izbie, jako wybrany senator. Chodzi mi o województwa południowo-wschodnie, o zagadnienie polsko-ukraińskie — tych dwóch narodowości, które od wieków zamieszkują tę część Państwa Polskiego.</u>
  768 + <u xml:id="u-66.3" who="#SGołuchowski">Jeżeli powiedziałem, że dwie narodowości od wieków zamieszkują tę część Państwa Polskiego, to chciałem podkreślić, że ta ziemia, że ta część Polski jest wspólnem dobrem tych obu narodowości, że tam nikt nie ma prawa powiedzieć o drugim, że jest przybłędą, że nie jest autochtonem. A mówić o tem mogę, ponieważ tam wyrosłem i sam uważam się za autochtona tej części Polski. Zagadnienie to jednak od wielu, wielu lat nie było pozbawione' drażliwych, a często nawet bardzo tragicznych momentów.</u>
  769 + <u xml:id="u-66.4" who="#SGołuchowski">Dziś ta sprawa jest tematem dyskusyj bardzo poważnych, bardzo namiętnych i bardzo szczegółowych. Nietylko tutaj, nietylko w łonie Rządu i wśród polityków, ale i u nas, tam w terenie, dyskusja ta coraz bardziej się rozwija i daje obraz, że społeczeństwo nasze pragnie dojść do jakiejś zgody i współżycia zgodnego dla dobra Rzeczypospolitej.</u>
  770 + <u xml:id="u-66.5" who="#SGołuchowski">Cieszy mnie bardzo to oświadczenie, jakie złożyli przedstawiciele narodu ukraińskiego w Sejmie i tutaj w Senacie. Ale chciałbym wrócić do tej dyskusji, jaka się toczy u nas. Chciałbym też zwrócić uwagę na pewne oświadczenia, które ze strony ukraińskiej były składane, na pewne postulaty, jakie tam żywo są omawiane. A także zwrócę uwagę na to, jak społeczeństwo polskie w terenie reaguje na postawienie kwestji polsko-ukraińskiej.</u>
  771 + <u xml:id="u-66.6" who="#SGołuchowski">Dużo jest zadrażnień, dużo bardzo niezrozumienia może w tej kwestji, może brak zorjentowania się w danej chwili, może czasem ciasnota zapatrywań. Mój Boże, w tak poważnych zagadnieniach przecież muszą się te idee krzyżować, muszą być wyrażane takie i inne poglądy, ale one wkońcu przecież stworzą coś trwałego.</u>
  772 + <u xml:id="u-66.7" who="#SGołuchowski">Otóż mówiłem już poprzednio, że ci, co tam mieszkają, Polacy i Ukraińcy, mieszkają na swojej ziemi, bo tam osiedli od wieków i tam żyć mają prawo. Jeżeli mówię o ziemi, to nie mówię sensu stricto o samej ziemi, jako takiej, t. zn. o ludności rolniczej, która tę ziemię uprawia. Tam każdy jest synem tej ziemi, czy mieszka w mieście, czy trudni się rolnictwem, handlem, czy wolnemi zawodami, bo tak należy tę rzecz pojmować.</u>
  773 + <u xml:id="u-66.8" who="#SGołuchowski">Otóż proszę Panów, trzeba jednak przystępując do stabilizacji stosunków, do normalizacji stosunków tak ogromnie pożądanej przez wszystkich tych, którym dobro Rzeczypospolitej leży na sercu, przystąpić do tego rozważania z pewną linją wytyczną, trzeba mieć osnowę, kanwę, na której potem można wzajemne stosunki rozwijać i coraz bardziej ulepszać. A tą kanwą, tą linją wytyczną dla nas jest to, że granica Rzeczypospolitej dochodzi dziś do Zbrucza na wschodzie, a na południu do Karpat. To jest Państwo Polskie i tam w ramach tego Państwa po tej stronie granicy mieszka część wielkiego narodu ukraińskiego.</u>
  774 + <u xml:id="u-66.9" who="#SGołuchowski">Nie będę się zajmował losami narodu ukraińskiego, który mieszka poza granicami Państwa w bardzo dużej większości, ale będę mówił o narodzie ukraińskim, który mieszka w granicach Rzeczypospolitej. Ten naród ukraiński, składający się ze wszystkich warstw społecznych, z inteligencji i z ludności przywiązanej do roli, musi zrozumieć, że nasze ustosunkowanie się do niego jaknajbardziej życzliwe może być pozytywne tylko w ramach państwowości polskiej. Pozatem z całą życzliwością Polacy na terenie uważają, że naród ukraiński ma prawo do rozwoju kulturalnego i gospodarczego i że pod tym względem ogromny tam daje się dostrzegać postęp. Gospodarczo ten naród pracuje bardzo dobrze i ma piękne wyniki. Ale, proszę Panów, naród ukraiński nie może mieć do nas Polaków pretensyj, jeśli my na terenie chcemy utrzymać naszą polskość, jeśli my ją chcemy wzmacniać pod względem gospodarczym i kulturalnym, jeśli my uważamy, że obowiązkiem naszym jest dbać o polskość na tej ziemi. Nie może być kamieniem obrazy dla drugiego narodu, jeżeli my stawiamy kościoły, kaplice, domy ludowe i szkoły polskie, albo też przy dzieleniu ziemi, któraby przechodziła z rąk własności większej do rąk własności mniejszej, chcemy uwzględnić przedewszystkiem ludność polską. Zastrzegam się, że nie wykluczam także i możliwości nabycia tej ziemi przez ludność miejscową ukraińską, z którą przecież na tym terenie pracujemy wspólnie. Mogę o tem coś powiedzieć, bo sam przez wiele lat z tą ludnością pracowałem i wiem, jak każdy małorolny dba o to, ażeby w swojej wsi mógł nabyć kawałek ziemi, jeżeli ten kawałek ziemi jest tam do nabycia. Nie może więc być to kamieniem obrazy, ale chcemy, żeby naród ukraiński zrozumiał, że Polska dbać musi także o polskich obywateli, zamieszkujących na tej ziemi. A jeżeli w przemówieniach nietylko dzisiaj, ale i w czasie dawniejszym były wysuwane przez przedstawicieli ludności ukraińskiej żale, że Państwo Polskie i Rząd polski niezawsze odnosi się z dostateczną życzliwością do ich postulatów, to jednak ta rzecz jest zrozumiała, gdyż dotychczas i dopiero teraz widzimy pozytywne ustosunkowanie się przedstawicielstwa ukraińskiego do postulatów państwowości polskiej. Więc przecież nie można się dziwić, że jak długo z tamtej strony była negacja, Rząd polski z pewną ostrożnością musiał się do tych postulatów odnosić. Ale wszyscy, którzy to zagadnienie znają, którzy mu się tak blisko przypatrywali, którzy z wielkim bólem patrzyli na to zadrażnienie, na tę straszną tragedję, jakąśmy tam przebyli, ci wszyscy z prawdziwą ulgą powitali to pozytywne wystąpienie Rządu, wystąpienie zeszłoroczne, które doprowadziło do pewnego odprężenia. Rząd, występując w ten sposób, konsekwentnie wykonywa już program, z którym i poprzedni ministrowie spraw wewnętrznych występowali, program, który ś. p. Minister Pieracki w tej Wysokiej Izbie roztoczył przed parlamentem, program, któremu też życie swoje poświęcił ś. p. Hołówko. A jeżeli to ziarno rzucone nie natrafiło wtedy na podatny grunt, cieszę się, że ono dzisiaj na ten grunt trafiło i że, daj Boże, wyrośnie z tego naprawdę rzecz pożyteczna, pożyteczna dla obu narodowości, zamieszkujących ten kraj, a przedewszystkiem dla naszego Państwa.</u>
  775 + <u xml:id="u-66.10" who="#SGołuchowski">Sądzę, że oświadczenia przedstawicielstwa parlamentarnego nie będą tylko oświadczeniami polityków rozumnych i poważnych, ale że te oświadczenia pójdą także i tam wdół i że naród ukraiński i naród polski zrozumieją, że we wzajemnych ustępstwach, we wzajemnem poszanowaniu i we wzajemnej współpracy dla Rzeczypospolitej Polskiej leży ich własny, najlepiej zrozumiany interes. Gdy ta świadomość przeniknie wszystkich, którzy zamieszkują na tym terenie, to niewątpliwie będziemy mogli rozwijać wspólnemi siłami pracę jaknajowocniejszą.</u>
  776 + <u xml:id="u-66.11" who="#SGołuchowski">Uważam, że słusznem jest, aby naród ukraiński miał swoich przedstawicieli w samorządach terytorialnych i w samorządach gospodarczych. Jest to rzeczą bardzo ważną dlatego, że sam z własnego doświadczenia wiem, jak to przyczynia się do wyrównywania bardzo wielu zadrażnień, jak to się przyczynia do zrozumienia bardzo wielu okoliczności, jak to zbliża, jak to promieniuje wokoło i zmusza resztę obywateli do zastanowienia się, do porozumienia wzajemnego i do współpracy. Osobiście twierdzę, że ta współpraca nietylko jest możliwa, ale jest konieczna i mam jaknajlepsze wrażenie z tej współpracy. Sądzę, że pozytywne ustosunkowanie się narodu ukraińskiego do zagadnień i potrzeb Rzeczypospolitej umożliwi także rozszerzenie tych możliwości współpracy w samorządach terytorjalnych i gospodarczych, że każdy członek narodu ukraińskiego, który tam zasiądzie, będzie mógł być uważany za pożytecznego i nadzwyczaj oddanego sprawie obywatela. A pozatem, proszę Panów, niewątpliwie naród ukraiński, który jest bardzo aktywny, którego prężność gospodarcza jest bardzo wysoka, ma prawo w swoich organizacjach jaknajlepiej pracować, ma prawo żądać, aby jego dążenia w tym kierunku uszanowano i żeby się z niemi liczono. Ale my mamy prawo żądać, ażeby praca ta była w stosunku do Państwa Polskiego pozytywna. Dzisiaj, chociaż zagadnienie to jest bardzo delikatne i trudne dla tych, którzy się do niego zbliżają, to jednak mam nadzieję, że obecnie zapoczątkowana era będzie w przyszłości właśnie tem, co nas będzie na terenie łączyć. Naszym obowiązkiem jest wyszukiwać to wszystko, co nas łączy, a odsuwać wszystko to, co dzieli. A wtedy i ustosunkowanie się społeczeństwa polskiego do społeczeństwa ukraińskiego będzie z pewnością pozytywne i polegać będzie na wzajemnem poszanowaniu. Gdy zapanuje taka normalizacja stosunków i gdy będzie to podstawą pokoju społecznego, Państwo mogą być pewni, że i gospodarcze stosunki tam się poprawią.</u>
  777 + <u xml:id="u-66.12" who="#SGołuchowski">Ta konsolidacja jest potrzebna także i w interesie narodu ukraińskiego, wobec tego wszystkiego, co się w świecie dzieje naokoło Polski i co dziś co chwila w innem miejscu wybucha w postaci nowego jakiegoś zagadnienia, nowej trudności w stosunkach międzynarodowych. Tylko państwo skonsolidowane, którego obywatele rozumieją, że muszą sobie wzajemnie ustępować i przez to samo wzmacniać je, tylko takie będzie mogło sprostać zadaniom, które je czekają na arenie międzynarodowej. Tylko takie państwo skonsolidowane i silne stawi czoło wszystkim trudnościom i niebezpieczeństwom. Wierzę, że Państwo Polskie takiem skonsolidowanem i silnem państwem będzie.</u>
  778 + <u xml:id="u-66.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  779 + </div>
  780 + <div xml:id="div-67">
  781 + <u xml:id="u-67.0" who="#Marszałek">Lista mówców wyczerpana. Tem samem zakończyliśmy debatę ogólną nad budżetem. Jutro od godziny 10 rano zaczniemy dyskusję szczegółową w następującym porządku: budżety — Prezydenta Rzeczypospolitej, Sejmu, Senatu, Kontroli Państwowej, Prezydjum Rady Ministrów, Min. Spraw Zagranicznych, Min. Spraw Wojskowych, Min. Sprawiedliwości, Min. Poczt i Telegrafów, Min. Komunikacji.</u>
  782 + <u xml:id="u-67.1" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
  783 + <u xml:id="u-67.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 21 m. 56.)</u>
  784 + </div>
  785 + </body>
  786 + </text>
  787 + </TEI>
  788 +</teiCorpus>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00009-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00009-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 9)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 9)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">9</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_009_000004846.odt</note>
  21 + <date>1936-03-10</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="MinisterSprawiedliwościpMichałowski" role="speaker">
  31 + <persName>Minister Sprawiedliwości p. Michałowski</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="PrezesNajwyższejIzbyKontroli" role="speaker">
  34 + <persName>Prezes Najwyższej Izby Kontroli</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SBarański" role="speaker">
  37 + <persName>S. Barański</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SDąbkowski" role="speaker">
  40 + <persName>S. Dąbkowski</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="SGwiżdż" role="speaker">
  43 + <persName>S. Gwiżdż</persName>
  44 + </person>
  45 + <person xml:id="SHorbaczewski" role="speaker">
  46 + <persName>S. Horbaczewski</persName>
  47 + </person>
  48 + <person xml:id="SLechnicki" role="speaker">
  49 + <persName>S. Lechnicki</persName>
  50 + </person>
  51 + <person xml:id="SLeszczyński" role="speaker">
  52 + <persName>S. Leszczyński</persName>
  53 + </person>
  54 + <person xml:id="SMaciejewski" role="speaker">
  55 + <persName>S. Maciejewski</persName>
  56 + </person>
  57 + <person xml:id="SMacieszyna" role="speaker">
  58 + <persName>S. Macieszyna</persName>
  59 + </person>
  60 + <person xml:id="SMalski" role="speaker">
  61 + <persName>S. Malski</persName>
  62 + </person>
  63 + <person xml:id="SOsiński" role="speaker">
  64 + <persName>S. Osiński</persName>
  65 + </person>
  66 + <person xml:id="SRadziwiłł" role="speaker">
  67 + <persName>S. Radziwiłł</persName>
  68 + </person>
  69 + <person xml:id="SRudowski" role="speaker">
  70 + <persName>S. Rudowski</persName>
  71 + </person>
  72 + <person xml:id="SRyszka" role="speaker">
  73 + <persName>S. Ryszka</persName>
  74 + </person>
  75 + <person xml:id="SSiedlecki" role="speaker">
  76 + <persName>S. Siedlecki</persName>
  77 + </person>
  78 + <person xml:id="SSieroszewski" role="speaker">
  79 + <persName>S. Sieroszewski</persName>
  80 + </person>
  81 + <person xml:id="STerlikowski" role="speaker">
  82 + <persName>S. Terlikowski</persName>
  83 + </person>
  84 + <person xml:id="STrockenheim" role="speaker">
  85 + <persName>S. Trockenheim</persName>
  86 + </person>
  87 + <person xml:id="SWróblewski" role="speaker">
  88 + <persName>S. Wróblewski</persName>
  89 + </person>
  90 + <person xml:id="SZarzycki" role="speaker">
  91 + <persName>S. Zarzycki</persName>
  92 + </person>
  93 + <person xml:id="WicemarszałekMakowski" role="speaker">
  94 + <persName>Wicemarszałek Makowski</persName>
  95 + </person>
  96 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  97 + <persName>Komentarz</persName>
  98 + </person>
  99 + </particDesc>
  100 + </profileDesc>
  101 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00009-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#PrezesNajwyższejIzbyKontroli">Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Jako sekretarzy zapraszam ss. Olewińskiego i Jaroszewiczową. Protokół i listę mówców prowadzi s. Olewiński.</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Protokół 7 posiedzenia Senatu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 8 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Usprawiedliwili swą nieobecność na 8 posiedzeniu Senatu ss. Głowacki i Heiman - Jarecki.</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu na jeden dzień s. Głowackiemu, a na 3 dni s. Beczkowiczowi.</u>
  17 + <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Zanim przystąpimy do porządku dziennego muszę oznajmić, że w djarjuszu wczorajszym zamiast s. Siedleckiego wymieniony został s. Karszo-Siedlewski. Została przez to popełniona pomyłka, którą niniejszem prostuję.</u>
  18 + <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie budżetu na rok 1936/37 (druk nr 25). Rozprawa szczegółowa nad częścią 1 — Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
  19 + <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma s. Malski.</u>
  20 + </div>
  21 + <div xml:id="div-3">
  22 + <u xml:id="u-3.0" who="#SMalski">Wysoki Senacie! Obowiązująca Konstytucja włożyła cały ciężar, pieczę nad normalnem funkcjonowaniem wszystkich organów Państwa na stworzoną jednolitą władzę w osobie Prezydenta. Włożony na niego został ciężar odpowiedzialności za sprawne funkcjonowanie i koordynację wszystkich naczelnych organów tej władzy z należy tem przestrzeganiem praw konstytucyjnych i przestrzeganiem tych spraw, które według swego najlepszego rozumienia uważa za wskazane stosować dla należytego funkcjonowania całego aparatu państwowego. Państwo nasze jest młode. Oprócz pisanych rzeczy, oprócz artykułów konstytucyjnych stworzyć musimy niepisane prawa obyczajowe, które przekazywane być muszą z pokolenia na pokolenie i stanowić tę niepisaną księgę dobrych obyczajów życia wewnętrznego narodu i Państwa. Dziś, kiedy nad całym światem przechodzą chmury kryzysów moralnych i materjalnych, kiedy nad naszem niebem Rzeczypospolitej są również chmury trosk o życic gospodarcze, o dobrobyt obywateli, o ich dobre poczucie moralne i materjalne, stają przed Prezydentem Rzeczypospolitej naszej wyjątkowo trudne decyzje i wyjątkowo ciężka odpowiedzialność. Uważam, że dla spełnienia tych rzeczy, które w przysiędze swej składa Prezydent Rzeczypospolitej, t. j. że będzie bronić zwierzchnich praw Państwa naszego, strzec jego godności, z równą sprawiedliwością odnosić się do wszystkich obywateli Rzeczypospolitej i ochraniać ją przed złem — w tem ciężkiem zadaniu pomóc mu musi całe społeczeństwo przez skoncentrowaną wolę naszą, przez skoncentrowaną pracę naszą i przez strzeżenie godności tego człowieka, który ma stać na straży godności całej Rzeczypospolitej.</u>
  23 + <u xml:id="u-3.1" who="#SMalski">Proponuję przyjęcie budżetu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej według przedłożenia komisji.</u>
  24 + <u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  25 + </div>
  26 + <div xml:id="div-4">
  27 + <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany.</u>
  28 + <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do części 2a — Sejm.</u>
  29 + <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Gwiżdż.</u>
  30 + </div>
  31 + <div xml:id="div-5">
  32 + <u xml:id="u-5.0" who="#SGwiżdż">Wysoka Izbo! Komisja Budżetowa Senatu rozważyła preliminarz budżetowy Sejmu na rok 1936/37 w dniach 23 stycznia i 3 marca r. b. i przyjęła go w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
  33 + <u xml:id="u-5.1" who="#SGwiżdż">Według przedłożenia rządowego preliminarz budżetowy Sejmu na rok 1936/37 przewidywał w dochodach kwotę 213.200 zł, w wydatkach zaś 3.293.000 zł.</u>
  34 + <u xml:id="u-5.2" who="#SGwiżdż">Jeśli chodzi o dochody, to Sejm obniżył je w dziale i w§5 i w dziale III również w § 5 o łączną sumę 19.000 zł. Na zmniejszenie dochodu w tych paragrafach, a więc dochodu za lokale zajmowane przez funkcjonarjuszów państwowych w budynkach sejmowych oraz przez posłów i senatorów w hotelu sejmowym, wpłynął dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 listopada 1935 r. w sprawie obniżenia komornego.</u>
  35 + <u xml:id="u-5.3" who="#SGwiżdż">W wydatkach największą pozycję w dziale I w § 10 stanowią djety poselskie, mianowicie 2.489.417 zł. Jak już zaznaczyłem w sprawozdaniu drukowanem, pozycja ta w stosunku do lat ubiegłych uległa poważnemu zmniejszeniu — blisko o 50%, w związku ze zmianą ustroju i zmniejszonym składem osobowym Sejmu. Sprawa djet poselskich, która w Komisji Budżetowej Sejmu była poruszona, ma być ostatecznie uregulowana osobną ustawą, której projekt wpłynął już do Sejmu.</u>
  36 + <u xml:id="u-5.4" who="#SGwiżdż">W wydatkach Sejm wprowadził w kilku pozycjach, wyszczególnionych w sprawozdaniu drukowanem, szereg drobnych oszczędności na łączną sumę 10.800 zł. Równocześnie zaś w jedynym dziale, to jest w Bibljotece sejmowej, oddającej od lat cenne usługi członkom obu Izb, podwyższył przewidzianą na urządzenie magazynu akt sejmowych kwotę 4.000 zł do 8.000 zł.</u>
  37 + <u xml:id="u-5.5" who="#SGwiżdż">W ten sposób ostateczne cyfry preliminarza budżetowego Sejmu w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, są następujące: dochody 194.200 zł, wydatki 3.286.200 zł.</u>
  38 + <u xml:id="u-5.6" who="#SGwiżdż">Pragnę w końcu podkreślić, że budżet Sejmu cechuje we wszystkich działach usilna dążność do oszczędności, podyktowanych ogólną sytuacją gospodarczą.</u>
  39 + <u xml:id="u-5.7" who="#SGwiżdż">Imieniem Komisji Budżetowej Senatu mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę o przyjęcie budżetu Sejmu w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
  40 + </div>
  41 + <div xml:id="div-6">
  42 + <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał.</u>
  43 + <u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do części 2b preliminarza: Senat.</u>
  44 + <u xml:id="u-6.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawczym s. Macieszyna.</u>
  45 + </div>
  46 + <div xml:id="div-7">
  47 + <u xml:id="u-7.0" who="#SMacieszyna">Wysoki Senacie! W druku nr 25 część 2b znajdą Panowie moje sprawozdanie o budżecie Senatu, uzupełnione uwagami o działalności i organizacji naszego biura.</u>
  48 + <u xml:id="u-7.1" who="#SMacieszyna">Ponieważ w obecnej kadencji po zmianie Konstytucji po raz pierwszy omawiamy budżet Senatu, Pozwolą Panie i Panowie, że choć w kilku słowach uprzytomnię rolę obecnego Senatu w porównaniu z Senatami Konstytucji marcowej. Muszę stwierdzić, że jednak ta rola wzrosła. Wprawdzie Senat i nadal jest pozbawiony inicjatywy ustawodawczej, tworząc, o ile się orjentuję, wyjątek w systemie dwuizbowym, jednak pewne jego prawa uległy dość znacznemu rozszerzeniu. A więc przedewszystkiem w myśl art. 46 ust. 2 Senat bierze udział w rozstrzyganiu wniosku Sejmu o ustąpienie rządu lub ministra oraz o uchylenie zarządzeń, wprowadzających stan wyjątkowy. Dalej, o ile dawniej Sejm mógł odrzucać większością 11/20 głosujących proponowane przez Senat zmiany, to obecnie wymagana jest większość 3/5, przyczem Senat nie jest skrępowany 30-dniowym terminem zapowiedzenia zmian i 60-dniowym terminem odesłania ich z powrotem do Sejmu. Prawo pociągania Prezesa Rady Ministrów lub Ministra do odpowiedzialności konstytucyjnej (art. 30) przysługuje obecnie Prezydentowi Rzeczypospolitej, a także Sejmowi i Senatowi w Izbach połączonych. Art. 17 nadaję Senatowi prawo wyboru 1/3 elektorów, podczas gdy w Zgromadzeniu Narodowem dawny Senat stanowił 15 członków Zgromadzenia. Pozatem w czasie, gdy urząd Prezydenta Rzeczypospolitej jest opróżniony, funkcje Prezydenta sprawuje zastępczo Marszałek Senatu. Marszałek Senatu zwołuje Zgromadzenie Elektorów i t. d.</u>
  49 + <u xml:id="u-7.2" who="#SMacieszyna">Wymieniłam najważniejsze postanowienia, które rozstrzygają prawa i funkcje Senatu obecnego w porównaniu z Senatami marcowej Konstytucji. Są to rozszerzenia formalne, bo istotne, jak zwykle tak i w tym wypadku, zależeć będą od człowieka, od doboru ludzi zgromadzonych w tej Wysokiej Izbie, od ich pracy i decyzji służenia tylko interesom dobra publicznego.</u>
  50 + <u xml:id="u-7.3" who="#SMacieszyna">Budżet Senatu jest tak ześrubowany, że z punktu widzenia potrzeb należałoby wnosić o jego podwyższenie, jednakże przez wzgląd na ogólną sytuację Komisja Budżetowa wniosków takich nie wysunęła.</u>
  51 + <u xml:id="u-7.4" who="#SMacieszyna">Przy okazji obrad nad budżetem Senatu Komisja Budżetowa dyskutowała zagadnienie międzynarodowych organizacyj parlamentarnych, t. j. Unji Międzyparlamentarnej i Międzyparlamentarnej Grupy Ekonomicznej. W czasie obrad wyrażono nadzieję, że obecny Senat i Sejm podejmą tę pracę i zaktywizują wymienione grupy.</u>
  52 + <u xml:id="u-7.5" who="#SMacieszyna">Imieniem Komisji Skarbowo - Budżetowej w myśl złożonego piśmiennego sprawozdania wnoszę o przyjęcie budżetu Senatu w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm.</u>
  53 + <u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  54 + </div>
  55 + <div xml:id="div-8">
  56 + <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany.</u>
  57 + <u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnej części 3 — Kontrola Państwowa.</u>
  58 + <u xml:id="u-8.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Wróblewski.</u>
  59 + </div>
  60 + <div xml:id="div-9">
  61 + <u xml:id="u-9.0" who="#SWróblewski">Wysoki Senacie! Szczegółowe omówienie preliminarza budżetowego Kontroli Państwowej znajduje się w drukowanem sprawozdaniu. Aby się nie powtarzać, pozwolę sobie omówić tu tylko jedną najważniejszą pozycję, mianowicie wydatki na płace. Wydatki te preliminowane w § 1 działu I wynoszą 3.616.000 zł, prawie dokładnie tyle, ile preliminowano w roku poprzednim. W porównaniu z wykonanym budżetem z r. 1934/35 mamy zwyżkę o 70 tysięcy, wynikłą z obsadzenia wolnych etatów i z awansów, w porównaniu z budżetem na r. 1935/36 etaty pozostały bez zmiany.</u>
  62 + <u xml:id="u-9.1" who="#SWróblewski">Pragnę tę pozycję omówić tutaj dlatego, że z nią wiążą się dwie kwestję, które w czasie obrad komisji były specjalnie poruszane, obie wiążące się z rozszerzeniem zakresu działania Kontroli. Rozszerzenie to jest nakazane przez Konstytucję. W art. 77 Konstytucji poddano badaniu Kontroli Państwowej także gospodarkę związków publiczno - prawnych. Dotychczasowy stan prawny był odmienny. Istniała wprawdzie możliwość takiej kontroli w stosunku do związków samorządowych tak samo jak w stosunku do banków państwowych, ale opierało się to prawo tylko na art. 3 ustawy, t. zn. taka kontrola była wykonywana sporadycznie de casu ad casum na wniosek Rady Ministrów. Obecnie ta kontrola wchodzi w zakres zwyczajnych obowiązków Kontroli Państwa. Otóż niewątpliwie jest rzeczą pożądaną, ażeby przepis Konstytucji został w całości wykonany, t. zn. aby działanie Kontroli Państwowej rozciągnęło się także na te związki publiczno - prawne, do tego jednak trzeba nietylko zwiększenia etatów jako dalszej konsekwencji, ale przedewszystkiem dokładnego określenia całego stosunku prawnego. To jest potrzebne z całego szeregu względów. Nietylko dlatego, że trzeba uregulować to in merito, ale także dlatego, że trzeba określić stosunek, w jakim działalność Kontroli Państwowej będzie zostawała do kontroli, wprowadzonej w r. 1934, specjalnie dla samorządu terytorjalnego w postaci Związku Rewizyjnego. Określenie zakresu działania Kontroli Państwowej w stosunku do tych związków rewizyjnych, to jest sprawa, która musi być uregulowana ustawowo i p. Prezes Najwyższej Izby Kontroli przed Komisją Budżetową właśnie oświadczył, że art. 77 Konstytucji będzie w pełni wprowadzony w wykonanie dopiero po uchwaleniu odpowiedniej ustawy, którą się przygotowuje.</u>
  63 + <u xml:id="u-9.2" who="#SWróblewski">Drugi punkt, który się łączy z tym § 1 to jest kontrola przedsiębiorstw. Jak wygląda obecnie stan prawny, starałem się przedstawić dokładnie w sprawozdaniu i do tego nie będę wracał. Tu pragnę tylko zaznaczyć, że w toku narad komisji odzywały się głosy, domagające się, aby Kontrola Państwowa zwiększyła, wzmocniła swoją działalność w tym zakresie, ażeby przeprowadzać tę kontrolę częściej, ażeby starała się ująć tę gospodarkę przedsiębiorstw w pełni, w całkowity obraz, zaczynając od sporządzenia dokładnego rejestru tych prac. Co do ostatniego punktu p. Prezes Najwyższej Izby Kontroli oświadczył wobec komisji, że taka rejestracja będzie przeprowadzona. Co do dalszych kwestyj, jeżeli chodzi o wzmocnienie kontroli, to jednak to jest sprawa, która w obecnej sytuacji budżetowej nie jest aktualna. Trudno na to znaleźć kredyty, tem bardziej, że z wyjaśnień p. Prezesa Najwyższej Izby Kontroli wynika, że nawet przy obecnem funkcjonowaniu ta kontrola odbywa się, kontrola, rozłożona planowo, daje władzom pogląd nietylko na pewne szczegóły gospodarki przedsiębiorstw, ale nawet na jej całokształt.</u>
  64 + <u xml:id="u-9.3" who="#SWróblewski">Nadto zaznaczył p. Prezes Najwyższej Izby Kontroli, że jeżeli chodzi o szczegółowe uwagi, o postulaty, odnoszące się do pewnych dokładnie określonych, konkretnych punktów, to postulaty Kontroli są lojalnie spełniane. Trafiają się od czasu do czasu zasadnicze różnice poglądów, ale Kontrola na tej normalnej drodze, t. zn. zapomocą perjodycznych sprawozdań może te wszystkie sprawy przedstawić Sejmowi i Senatowi, a oprócz tego w przypadkach wyjątkowo drastycznych ma jeszcze i inną drogę, ale p. Prezes Najwyższej Izby Kontroli stwierdził, że ostrzejszych, energiczniejszych środków w czasie całego jego urzędowania nigdy nie trzeba było stosować.</u>
  65 + <u xml:id="u-9.4" who="#SWróblewski">Proszę Wysokiej Izby! Z tego, co powiedziałem, wynika, że jeżeli zwiększenie etatów Kontroli obecnie przedstawia się jako nieaktualne, to jednak o zmniejszeniu tych etatów trudno mówić. Przy rozbiorze poszczególnych pozycyj stwierdzam zupełnie wyraźną dążność do oszczędności, ale w obrębie tak małego budżetu, oczywiście, te oszczędności są minimalne. Dwa tysiące, względnie jeśli się odpowiednio sprostuje pewne pozycje, 27 tysięcy, to jest wszystko, co in puncto oszczędności z tego budżetu można wydobyć.</u>
  66 + <u xml:id="u-9.5" who="#SWróblewski">Że w granicach tego budżetu praca Kontroli Państwowej jest wydatna, że ona właśnie dlatego, że jest kontrolą niezależną, ma ogromne znaczenie i dla prawidłowości administracji gospodarczej i dla tej kontroli, jaką wykonują ciała parlamentarne, tego wobec tej Wysokiej Izby nie potrzebuję chyba dowodzić.</u>
  67 + <u xml:id="u-9.6" who="#SWróblewski">Z tych względów wnoszę w imieniu komisji, aby budżet Kontroli Państwowej, który został przyjęty przez Sejm w brzmieniu przedłożenia rządowego, Wysoki Senat raczył uchwalić w brzmieniu, przyjętem przez Sejm.</u>
  68 + <u xml:id="u-9.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  69 + </div>
  70 + <div xml:id="div-10">
  71 + <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zapisał. Uważam ten punkt porządku dziennego za wyczerpany.</u>
  72 + <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu: część 4 — Prezydjum Rady Ministrów. Sprawozdawca Wicemarszałek Barański.</u>
  73 + <u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
  74 + </div>
  75 + <div xml:id="div-11">
  76 + <u xml:id="u-11.0" who="#SBarański">Wysoka Izbo! Część 4 dotyczy preliminarza budżetowego Prezydjum Rady Ministrów, który w ogólnej swojej sumie wynosi przeszło 3.200.000 zł. Jeżeli chodzi o rozpatrywanie globalnych sum poszczególnych resortów, to przy budżecie Prezydjum Rady Ministrów musimy tę sumę globalną rozpatrywać pod innym kątem widzenia, aniżeli w innych resortach, a to dlatego, że globalna suma budżetu Prezydjum Rady Ministrów może ulec bardzo łatwo zmianie, zmniejszeniu bez żadnego wpływu na funkcjonowanie urzędu Prezydjum Rady Ministrów. Budżet ten bowiem składa się z budżetu Funduszu Kultury Narodowej, z budżetu Najwyższego Trybunału Administracyjnego i z budżetu urzędu Prezydjum Rady Ministrów. Wydzielenie budżetu Funduszu Kultury Narodowej czy też Najwyższego Trybunału Administracyjnego z budżetu Prezydjum Rady Ministrów i odpowiednie zmniejszenie globalnej sumy tego budżetu na funkcjonowanie urzędu nie będzie miało żadnego wpływu i dlatego ogólna suma jest dość płynna. Dlatego omawiając i charakteryzując budżet Prezydjum Rady Ministrów należy zwracać uwagę na dział I — Zarząd Centralny, gdyż jest on właściwym budżetem tego urzędu. Inne dołączone są — powiedzmy — ze względu na wygodę techniki budżetowania.</u>
  77 + <u xml:id="u-11.1" who="#SBarański">Jeżeli chodzi o budżet urzędu Prezydjum Rady Ministrów, wynosi on około 1.200.000 zł i całość tej sumy w porównaniu z rokiem ubiegłym prawie nic uległa zmianie. O ile nie uległa zmianie ogólna suma budżetu tego urzędu, to w poszczególnych paragrafach spotkamy jednak dość duże zmiany, mianowicie w § 1 — płace, który to paragraf został obecnie podwyższony o 100.000 zł kosztem zmniejszenia o odpowiednią kwotę § 9 — remonty.</u>
  78 + <u xml:id="u-11.2" who="#SBarański">Ponieważ to dotyczy płac, a więc etatów, ilości urzędników, dlatego czuję się w obowiązku dać pewne wyjaśnienia, dlaczego było konieczne podwyższenie tej pozycji. Ilość etatów nie uległa zmianie, są jednak pewne przesunięcia w grupach uposażeń, gdyż przewidziane etaty nie były dotychczas obsadzone. W roku bieżącym to obsadzenie okazało się niezbędne, dlatego że nowa Konstytucja przewiduje znaczne rozszerzenie atrybucji Szefa Rządu i wskutek tego niezbędną jest reorganizacja urzędu Prezydjum Rady Ministrów i obsadzenie wszystkich etatów. Jeżeli Panowie przeglądają ten budżet, to zauważą, że w roku bieżącym nie zmniejszając ogólnej liczby etatów, przeprowadzono zmiany w poszczególnych grupach uposażeniowych i utworzono nowy etat II grupy, czego poprzednio nie było. Pragnę zaznaczyć, że stale ten etat był przewidywany, ale w poprzednim roku został skreślony. Etat ten jest przewidywany w wypadku, gdy w gabinecie zasiada wicepremjer, który nie łączy w swoich rękach, jak to jest w obecnej chwili, funkcji również resortowego ministra. Etat ten może nie być obsadzony, ale musi być przewidywany.</u>
  79 + <u xml:id="u-11.3" who="#SBarański">Zmniejszenie § 9 — remonty okazało się dlatego możliwe, że najniezbędniejsze i niecierpiące zwłoki remonty w pałacu Namiestnikowskim zostały przeprowadzone i przez jakiś czas można mniej na ten cel asygnować pieniędzy. Niemniej pragnę zaznaczyć, abym nie był źle zrozumiany jakobym uważał, że kwestja remontu gmachu jest zakończona, iż gmach ten znajduje się w bardzo złych warunkach budowlanych i przy pierwszej możliwości należy na to zwrócić uwagę, albowiem wszelkie opóźnianie powoduje nietylko zwiększenie kosztów, ale wogóle uniemożliwi z czasem pracę.</u>
  80 + <u xml:id="u-11.4" who="#SBarański">Jeśli chodzi o organizację urzędu Prezydjum Rady Ministrów, spotykamy tam biura, które są odpowiednikami departamentów czy wydziałów w poszczególnych resortach. Biur tych jest 5, z których jedno — prezydjalne zajmuje się wewnętrznemi gospodarczemi sprawami samego urzędu, inne mają za zadanie koordynowanie, uzgadnianie odpowiednich poczynań w poszczególnych resortach. Uważam, że jest to coś w rodzaju ostatecznych filtrów, przez które muszą przechodzić wszelkie projekty ustaw i dekretów, które idą na Radę Ministrów.</u>
  81 + <u xml:id="u-11.5" who="#SBarański">Jeżeli idzie o drugi dział tego budżetu — Najwyższy Trybunał Administracyjny, to ogólna suma wydatków w porównaniu z rokiem ubiegłym jest zmniejszona zaledwie o parę tysięcy złotych i wynosi przeszło 900.000 zł. W ostatnich 2–3 latach wydajność pracy sędziów i ilość załatwianych spraw znacznie się zwiększyła. Niemniej jednak i na rok bieżący zaległych spraw Najwyższy Trybunał Administracyjny posiada jeszcze 14.000. Jest to ilość bardzo duża. Obecnie czynione są starania, aby te zaległości w możliwie krótkim czasie zostały wyrobione i nie powiększały się. Jest projekt wprowadzenia sądów administracyjnych pierwszej instancji. Nie przesądzając kwestji, czy w praktyce te sądy spełnią swoje zadanie i przyczynią się do zmniejszenia zaległości, należałoby, dążąc do wprowadzenia tych sądów, nie zaniechać zwykłych dróg powiększania liczby sędziów. Dążenie do zmniejszenia tych zaległości jest o tyle niezbędne, że wszyscy wiemy, że N. T. A. jest instytucją, która dzięki swej dotychczasowej działalności zdobyła sobie wielkie uznanie i poważanie. Należy zatem wszystko czynić, żeby nic temu uznaniu nie stanęło na przeszkodzie i nie pomniejszało go.</u>
  82 + <u xml:id="u-11.6" who="#SBarański">Trzecim działem, pomieszczonym w tym budżecie, jest Fundusz Kultury Narodowej. Fundusz ten powstał w 1928 r. z inicjatywy Marszałka Piłsudskiego; zadaniem jego jest popieranie polskiej twórczości naukowej i artystycznej. Zarządza nim komitet, na czele którego stoi Pan Prezydent Rzeczypospolitej jako przewodniczący, zastępcą jest Prezes Rady Ministrów; oprócz tego do komitetu wchodzą Ministrowie: Skarbu, Spraw Zagranicznych i Oświaty, Działalność tego funduszu polega na subsydjowaniu, przyczem subsydjowanie to idzie w trzech kierunkach: subsydjowane są instytucje, wydawnictwa i osoby prywatne.</u>
  83 + <u xml:id="u-11.7" who="#SBarański">W roku poprzednim z ogólnej sumy 1.011.000 zł, którą rozporządzał Fundusz Kultury Narodowej, zostało około 970.000 zł na subsydja, przyczem 3/4 pozostało na popieranie nauki, 1/4 — na popieranie sztuki.</u>
  84 + <u xml:id="u-11.8" who="#SBarański">Jeżeli chodzi o całokształt działalności Funduszu Kultury Narodowej, Komisja Budżetowa uznała go za jeden z budżetów pozytywnych i dodatnich. Jedynie przez usta s. Gwiżdża komisja wyraziła życzenie, aby jako jedno z najpilniejszych zadań w roku bieżącym postawić troskę o kulturę szerokich warstw wiejskich. Początkowo Fundusz rozporządzał pokaźną sumą 8 milj. zł. Stopniowo suma ta zmniejszała się, i jak wspomniałem, już od kilku lat Fundusz ma do dyspozycji tylko 1.011.000. Ze względu na jego cele i zadania należy mieć na uwadze, ażeby przy pierwszej możliwości budżet Funduszu Kultury Narodowej powiększyć.</u>
  85 + <u xml:id="u-11.9" who="#SBarański">Przy budżecie Prezydjum Rady Ministrów jest rozpatrywany budżet Polskiej Agencji Telegraficznej. Przedsiębiorstwo to zostało skomercjalizowane niedawno, bo zaledwie przed 3–4 laty, a przed rokiem zostały do niego dołączone również drukarnie państwowe. W ostatnich latach tak pod względem organizacyjnym, jak i urządzeń technicznych widzimy stały postęp. Dochód brutto jest dość pokaźny, gdyż 6 miljonów zł. Może Panów uderzy, że wpłata do Skarbu w porównaniu z sześciomiljonowym dochodem brutto wynosi tylko 60.000 zł. Przyczyną tego jest fakt, że ten dochód brutto jest pochłaniany przez dział redakcji, całkowicie deficytowy i to deficytowy bardzo wysoko. Niemniej przeprowadzenie w tym dziale jakichkolwiek oszczędności byłoby trudne, gdyż zmniejszenie zakresu i nierozwijanie działu redakcyjnego eo ipso stawia pod znakiem zapytania samą rację istnienia PAT-a.</u>
  86 + <u xml:id="u-11.10" who="#SBarański">Należy jednak zaznaczyć, że dochód Skarbu poza temi kilkudziesięciu tysiącami złotych efektywnej wpłaty powiększy się jeszcze o podatki. Mianowicie gdyby PAT i drukarnie były instytucjami nieskomercjalizowanemi, nie wpłacałyby podatków. Obecnie płacą one podatki i do Skarbu suma zgórą 200.000 zł z tego tytułu wpłynęła. Wreszcie należy w roku bieżącym do zysków tej instytucji zaliczyć spłatę 300.000 zł, jako ratę za nabycie domu, który został nabyty z zysków PAT-a, ale pozostaje własnością nie PAT-a, a Skarbu. Tak że właściwie zysk dla Skarbu wynosi w tym roku: w efektywnych wpłatach w postaci podatków i zysku 300.000 zł i 300.000 zł, powiększających nieruchomy majątek Skarbu. Komisja Budżetowa, doceniając całkowicie pozytywne wyniki pracy, przychylnie ustosunkowuje się do działalności PAT-a, rozumiejąc trudności, jakie przedstawia dla niej wyciągnięcie większych zysków, wyraziła jednak życzenie, aby w roku bieżącym postarano się te efektywne wpływy 60 tys. zł powiększyć.</u>
  87 + <u xml:id="u-11.11" who="#SBarański">To byłyby ogólne uwagi co do budżetu Prezydjum Rady Ministrów. Szczegółowe dane pp. senatorowie znajdą w sprawozdaniu drukowanem.</u>
  88 + <u xml:id="u-11.12" who="#SBarański">Reasumując moje wywody, muszę zaznaczyć w związku z całym budżetem, że do działalności poszczególnych działów komisja senacka ustosunkowała się przychylnie, uznając gospodarkę w tych działach za celową, oszczędną, a nawet było podnoszone, że jeżeli chodzi o dalszy rozwój tych instytucyj, należałoby może w niektórych wypadkach wydatki powiększyć.</u>
  89 + <u xml:id="u-11.13" who="#SBarański">Mając na uwadze konieczność równowagi budżetowej i niemożność zwiększenia globalnych sum budżetu Państwa, Komisja Budżetowa wnosi o przyjęcie preliminarza budżetowego Prezydjum Rady Ministrów, uchwalonego przez Sejm, bez zmian w brzmieniu przedłożenia rządowego Marszałek: Głos ma s. Ryszka.</u>
  90 + </div>
  91 + <div xml:id="div-12">
  92 + <u xml:id="u-12.0" who="#SRyszka">Wysoka Izbo! Po drodze do Wilna w Grodnie nad brzegiem Niemna odbudowuje się kosztem ofiarności społeczeństwa i armji, która jest zawsze ofiarna, gdy chodzi o wielkość i chwałę Rzeczypospolitej, stary zamek królewski, z którym się wiąże pamięć króla Stefana Batorego, jego bohaterskich i twórczych czynów, zamek, w którym wielki król zakończył życie, siedziba sejmów dawnej Rzeczypospolitej, zdewastowany w czasie niewoli, a obecnie przeznaczony na muzeum, któreby stało się skarbnicą pamiątek naszej wielkiej przeszłości. Zamek ten ma być Wawelem nadniemeńskim ziem północno-wschodnich Rzeczypospolitej.</u>
  93 + <u xml:id="u-12.1" who="#SRyszka">Praca nad jego odbudową nie może być prowadzona z powodu zbyt skromnych funduszów w stosunku do wielkości prac. Wobec tego zwracam się do Rządu, aby z Funduszu Kultury Narodowej przeznaczył odpowiednie fundusze na ten wzniosły cel.</u>
  94 + <u xml:id="u-12.2" who="#SRyszka">Na poparcie tej swojej prośby pozwolę sobie odczytać za zezwoleniem p. Marszałka uchwałę VI zjazdu Historyków Polskich. VI Powszechny Zjazd Historyków Polskich podczas pobytu w Grodnie na inauguracyjnem posiedzeniu Oddziału Grodzieńskiego uchwalił:</u>
  95 + <u xml:id="u-12.3" who="#SRyszka">„Biorąc pod uwagę ogromną doniosłość historyczną Zamku Grodzieńskiego, świątyni na Kołoży oraz wykopalisk, przeprowadzonych w Grodnie w ostatnich czasach, zwrócił się do Rządu i stowarzyszeń naukowych z Polską Akademją Umiejętności na czele o skierowanie uwagi na znaczenie tych zabytków i dokonanych prac, by uzyskać środki materjalne, których brak zagraża konserwacji i uniemożliwia rozwój dalszych badań i prac. Zjazd wyraża życzenie, by zamek grodzieński został w jaknajkrótszym czasie odbudowany i uzyskał przeznaczenie, godne jego historycznej przeszłości. Grodno, dnia 21 września 1935 r.”.</u>
  96 + </div>
  97 + <div xml:id="div-13">
  98 + <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej nie został zapisany. Rozprawa została zakończona.</u>
  99 + <u xml:id="u-13.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Sprawozdawca s. Radziwiłł.</u>
  100 + <u xml:id="u-13.2" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
  101 + </div>
  102 + <div xml:id="div-14">
  103 + <u xml:id="u-14.0" who="#SRadziwiłł">Wysoka Izbo! W polskiej praktyce parlamentarnej ustalił się zwyczaj, że przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych i referent i dyskusja ograniczają się ściśle do gospodarczej strony zagadnienia, unikając rozważań nad sprawami politycznemi i nad polityczną działalnością tego Ministerstwa. I w roku obecnym, jako referent z ramienia Komisji Budżetowej, będę się do tego zwyczaju stosował. Nie mogę jednak negować, że pokusa jest wielka, żeby także dać wyraz naszym zapatrywaniom i naszym troskom co do wielkich wypadków dziejowych, które właśnie w dniach obecnych się odbywają. Jeżeli się od tego powstrzymam i jeżeli Senat za przykładem sprawozdawcy powstrzyma się od dyskutowania tych spraw, to nie będzie to w żadnym wypadku wyrazem i dowodem obojętności, ale raczej wyrazem potrzebnej karności, żeby nie utrudniać odpowiedzialnego i często trudnego zadania naszemu Ministrowi Spraw Zagranicznych. Mamy jednakowoż nadzieję, że jeszcze podczas tej kadencji Senat będzie miał sposobność usłyszeć z ust p. Ministra uzasadnienie jego stanowiska i polityki, a także członkowie Komisji Spraw Zagranicznych będą mieli sposobność dać wyraz swojemu zapatrywaniu na ten tak poważny dział naszej działalności państwowej.</u>
  104 + <u xml:id="u-14.1" who="#SRadziwiłł">Jeżeli chodzi o stronę gospodarczą budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to zaraz na wstępie chciałbym zaznaczyć, że jest ona wyjątkowo oszczędna i wydaje mi się — o ile jako referent budżetu mogłem się z nią zapoznać — bardzo pod względem gospodarczym dokładnie uregulowana.</u>
  105 + <u xml:id="u-14.2" who="#SRadziwiłł">Poza działalnością polityczną i poza działem specjalnie dyplomatycznym coraz większe znaczenie w dobie obecnej ma działalność ekonomiczna, która znajduje swój wyraz w stale powiększającej się sieci konsularnej naszego Ministerstwa i która jest prowadzona w ścisłej łączności z ministerstwami gospodarczemi, przedewszystkiem z Ministerstwem Przemysłu i Handlu oraz Ministerstwem Rolnictwa.</u>
  106 + <u xml:id="u-14.3" who="#SRadziwiłł">Jest jednak jeszcze poza tem wszystkiem trzeci wielki dział i trzecie wielkie zadanie, które ma do spełnienia Ministerstwo Spraw Zagranicznych, to dział opieki nad Polakami, zamieszkującymi zagranicą. Tu należy odróżnić Polaków, którzy nie utracili przynależności państwowej polskiej, obywatelstwa polskiego i tych, którzy są obywatelami innych państw. Liczba ich jest niezmiernie poważna, bo dochodzi do 8 miljonów. Nie mogą oni być nam obojętni, tworzą bardzo wielki potencjał, może niepaństwowy, ale w każdym razie narodowy. Muszę powiedzieć, że sumy, które budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych może poświęcić działowi opieki nad Polakami zagranicą, są zupełnie niewystarczające i gdyby nie warunki ostrego przesilenia gospodarczego, przez które przechodzimy, niewątpliwie ten dział byłby przez Rząd lepiej uposażony, a w każdym razie ja, jako referent tego działu, musiałbym postawić wniosek o znaczne powiększenie jego zaopatrzenia materjalnego. W obecnych warunkach, oczywiście, nie może być o tem mowy, ale wspominam o tem ze specjalnym naciskiem i sądzę, że będzie to jednem z pierwszych zadań działalności Ministerstwa, aby przy najbliższej sposobności i w warunkach odpowiednich specjalną uwagę na ten dział zwrócić.</u>
  107 + <u xml:id="u-14.4" who="#SRadziwiłł">Środki, któremi Ministerstwo Spraw Zagranicznych rozporządza, są nadzwyczaj skromne i w ostatnich latach ulegały stałemu pomniejszeniu. W roku budżetowym 1929/30 ogólna suma budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych wynosiła 56.770.860 zł; w roku obecnym okrągło 40 miljonów zł, a w preliminarzu, który obecnie rozpatrujemy, kwota ta uległa jeszcze dalszej redukcji do sumy 38.100.000 zł. Widzimy więc, że w gospodarce Ministerstwa Spraw Zagranicznych dokonane zostały bardzo znaczne oszczędności. W porównaniu z rokiem 1929/30, o którym tutaj mówiłem, redukcja budżetu tego resortu wynosi aż 32,8%, a w porównaniu z budżetem tegorocznym prawie 5%.</u>
  108 + <u xml:id="u-14.5" who="#SRadziwiłł">Parę słów chciałbym jeszcze poświęcić najważniejszemu działowi budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych, to jest temu działowi, w którym przewidziane są wydatki na urzędy zagraniczne. Tutaj zostały również dokonane duże oszczędności. W budżecie roku bieżącego ogólna suma tych wydatków, t. j. wydatków na urzędy zagraniczne wynosi 23.237.000 zł, podczas gdy na rok przyszły preliminowana jest kwota 20.000.000 zł. A więc na tym jednym dziale, który jest często i niesłusznie krytykowany, mojem zdaniem, zostały zrobione oszczędności na przeszło 2.000.000; ściśle 2.272.000 zł. Oszczędności te zostały przeprowadzone głównie przez zredukowanie sumy wydatków przewidzianej w § 10, t. j. na urzędy dyplomatyczno-konsularne. Gdy mowa o tych wydatkach, słyszy się często zarzut o niesłychanej rzekomo kosztowności naszej służby dyplomatycznej. Jak niesłuszny jest powyższy zarzut i jak poważny został uczyniony wysiłek, by koszty te zredukować, o tem najlepiej świadczy zestawienie kwoty preliminowanej na ten cel na rok przyszły z analogicznemi wydatkami w latach ubiegłych. Otóż koszt utrzymania naszych placówek dyplomatycznych kształtował się następująco: w r. 1929 wydaliśmy na ten cel 16 miljonów zł, w następnym 15,9 miljonów, w r. 1931/32 nastąpiła pewna zwyżka do sumy 16,6 miljonów, ale już w następnym roku została przeprowadzona bardzo duża obniżka o przeszło 4 miljony do sumy 12,4 miljonów, potem dalsza obniżka w r. 1933/34 do 11,8 miljona, w następnym do 10,8 miljona, a w tym preliminarzu, który obecnie mamy uchwalić, suma ta wynosi znacznie poniżej 10 miljonów, bo tylko 9.352.000 zł.</u>
  109 + <u xml:id="u-14.6" who="#SRadziwiłł">Słyszy się bardzo często w stosunku do naszej administracji państwowej zarzut, że mnożą się etaty i coraz więcej w różnych działach naszej administracji przybywa urzędników. Muszę powiedzieć, że ten zarzut, który się o moje uszy bardzo często obijał, niewątpliwie w stosunku do pewnych działów naszej administracji jest słuszny. Mając za zadanie referowanie w komisji tego budżetu, zainteresowałem się, jak ta sprawa wygląda w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i muszę, ku mojemu pewnemu zdumieniu i w każdym razie radości, skonstatować, że w dziale Ministerstwa Spraw Zagranicznych mamy do czynienia ze zjawiskiem zupełnie odwrotnem. Chciałbym tutaj zacytować liczby, które to bardzo wyraźnie zilustrują i znowu zacznę od r. 1929/30, w którym ilość personelu na placówkach dyplomatycznych polskich wynosiła 398, w następnym — 402, w roku 1931/32 już znowu 369, w roku 1932/33 — 333, w roku 1933/34 — 311, w roku 1934/35 — 306 i tyleż w roku 1935/36. Na rok 1936/37 następuje dalsza redukcja do liczby 296 osób, co mojem zdaniem jest specjalnie interesujące i charakterystyczne, bo mamy do czynienia nie z jednorazowem zredukowaniem ilości urzędników, ale ze stałą tendencją, która jest systematycznie w tym budżecie przeprowadzana, począwszy od roku 1929, t. j. już od lat 7. I to jest, mojem zdaniem, najważniejsze kryterjum dla stwierdzenia, że gospodarka tego Ministerstwa jest wybitnie pod względem personalnym racjonalna i oszczędna.</u>
  110 + <u xml:id="u-14.7" who="#SRadziwiłł">Przechodząc do działu konsularnego, muszę zwrócić uwagę Wysokiego Senatu na tendencje również wybitnie oszczędnościowe, które się wyrażają w następujących faktach. Sieć naszych konsulatów z roku na rok rośnie. Został wprowadzony system, który może, jeżeli chodzi o samą działalność konsulatów, nie jest ideałem, a nawet od tego ideału może znacznie odbiega, ale który jest słusznie umotywowany koniecznością z jednej strony zabezpieczenia działalności gospodarczej Ministerstwa, a z drugiej robienia tego w sposób możliwie oszczędny. Chodzi o to, że mamy do czynienia, jak mówię, z wielkim ilościowym wzrostem naszych placówek konsularnych i równocześnie stwierdzamy zmniejszenie konsulatów etatowych. Znowu chciałbym tutaj parę liczb przytoczyć. W roku 1930/31 mieliśmy etatowych konsulatów 66, na ten rok mamy tylko 56, czyli zmniejszenie o 10. Natomiast w tym samym roku 1930/31 mieliśmy honorowych konsulatów 35, a na rok obecny jest przewidzianych 130. Czyli że ogólny wzrost placówek konsularnych w tym okresie od roku 1930/31 do 1936/37 wyraża się liczbą 101, a na przyszły rok tych placówek ma być 186, a więc dalszy wzrost o 85 placówek konsularnych, przy zmniejszeniu etatowych konsulatów o dziesięć. Mam wrażenie, że już dalej nie można iść w kierunku oszczędnościowym, jeśli się chce wzrastające potrzeby ekonomiczne naszego Państwa i gospodarstwa narodowego należycie zabezpieczać.</u>
  111 + <u xml:id="u-14.8" who="#SRadziwiłł">Wreszcie parę jeszcze słów o ostatnim dziale budżetu, w którym są zamieszczone fundusze specjalne. Te są preliminowane bez zmian w obecnym budżecie i to się tłumaczy tem, że są one wogóle niesłychanie skromne także w budżetach poprzednich. Z kwoty 8.960.000 zł funduszów specjalnych przypada 4.700.000 na fundusz dyspozycyjny, a 4.260.000 na fundusz propagandowy. Fundusz dyspozycyjny nie podlega oczywiście kontroli Izb i wskutek tego nie będę się nim zajmował. Jeśli chodzi o fundusz propagandowy, to on jest zużytkowany na organizację obsługi naszej prasy zagranicznej, na zawieranie porozumień prasowych, na różne wizyty, między innemi wizyty dziennikarzy, organizowanie zagranicą wykładów i odczytów o Polsce, na propagandę polskiego teatru, na organizowanie koncertów wybitnych artystów polskich, akcje wydawnicze, organizowanie wystaw, propagandę filmową i cele podobne do tych.</u>
  112 + <u xml:id="u-14.9" who="#SRadziwiłł">Dla ilustracji skromnych rozmiarów wydatków, przeznaczonych na powyższy cel, chciałbym przytoczyć jedną sumę — fundusz propagandowy, ujawniony w budżecie Rzeszy Niemieckiej na rok 1931, to jest 5 lat temu. Od tego czasu wydatki Rzeszy Niemieckiej na ten cel bardzo wybitnie wzrosły. Fundusz ten w 1931 r. wynosił w przeliczeniu na złote polskie 41.000.000 zł. Suma ta, zdaje mi się, najlepiej ilustruje, jak skromne na ten cel są nasze wydatki.</u>
  113 + <u xml:id="u-14.10" who="#SRadziwiłł">Reasumując wszystkie te wywody, Komisja Budżetowa zgodziła się z zasadniczą tezą mego referatu, że gospodarka Ministerstwa Spraw Zagranicznych jest wybitnie oszczędną i że wobec tego o dalszej redukcji mowy być nie może. Komisja Budżetowa rozważyła preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych na posiedzeniach w dniu 29 stycznia i 3 marca i przyjęła go w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm bez zmian.</u>
  114 + </div>
  115 + <div xml:id="div-15">
  116 + <u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany. Rozprawa nad tym działem budżetu została zakończona.</u>
  117 + <u xml:id="u-15.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do następnej 6 części budżetu: Ministerstwo Spraw Wojskowych.</u>
  118 + <u xml:id="u-15.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Zarzycki.</u>
  119 + </div>
  120 + <div xml:id="div-16">
  121 + <u xml:id="u-16.0" who="#SZarzycki">Wysoki Senacie! Nie miejsce tutaj na analizę liczb, a tem bardziej zamierzeń budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych, ale niepodobna nie przedstawić najogólniejszych liczb i tendencyj, aby sobie wyrobić przynajmniej przybliżony pogląd na zasadnicze zadanie Państwa, t. j. nasze bezpieczeństwo na wypadek ewentualnego konfliktu zbrojnego.</u>
  122 + <u xml:id="u-16.1" who="#SZarzycki">Preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Wojskowych na rok 1936/37 przewiduje wydatki na wojsko w wysokości 768 miljonów zł, z czego 759 miljonów zgórą na wydatki administracyjne, to jest o blisko dwa miljony zł mniej, aniżeli w bieżącym roku budżetowym, oraz 8 milj. zgórą na dopłatę ze Skarbu Państwa na cele inwestycyjne przedsiębiorstw państwowych, czyli o blisko 2 milj. zł więcej. Kwota 768 milj. zł nie ulega zmianie od kilku lat, co jest niezmiernie charakterystyczne dla polskiego budżetu wojskowego. Wysokość tej kwoty nietylko nie natrafiła ani w Sejmie, ani na Komisji Budżetowej Senatu na żadne tendencje obniżkowe, przeciwnie wzbudziła poważne refleksje, czy odpowiada ona z jednej strony bardzo istotnym potrzebom organizacji obrony naszego Państwa na wypadek wojny, a z drugiej, czy choć w jakiejś poważnej mierze jesteśmy w stanie sprostać temu niebywałemu wyścigowi zbrojeń, jakiego jesteśmy świadkami od kilku lat.</u>
  123 + <u xml:id="u-16.2" who="#SZarzycki">Ulegając pewnej idealistycznej i pacyfistycznej psychozie, która u nas zawsze miała pewne sympatje i to pomimo tego, co się działo naokoło nas, dość łatwo u nas wyciągało się wnioski nieliczące się z rzeczywistością, z jaka mieliśmy i mamy wciąż do czynienia. Nie wolno nam zapominać, że element brutalnej siły materjalnej oraz duch zaborczości jeszcze długo będzie decydował w stosunkach międzypaństwowych, następnie, że niezwykle piękne pomysły regulowania międzypaństwowych sporów, zawarte w deklaracjach i paktach powojennych, pozostają w sferze li tylko pięknych teoryj, a że w rzeczywistości odbywa się ostra czasem konkurencja, prowadząca nietylko do wykpienia, ale i łamania zawartych paktów względnie ich negliżowania oraz że rozstrzyganie sporów odbywa się starą drogą poprostu użycia sił zbrojnych.</u>
  124 + <u xml:id="u-16.3" who="#SZarzycki">Wymienione 768 miljonów złotych stanowi 34,33% preliminowanych ogólnych wydatków budżetowych Państwa. Są tedy dość wysokiem obciążeniem naszego budżetu. Ale byłoby błędem nie do darowania, gdybyśmy chcieli z faktu tego wyciągać wniosek, że budżet wojskowy winien być też obcięty w stosunku do obcięcia innych budżetów. Funkcja obrony jest funkcją każdego państwa najelementarniejszą i najpierwotniejszą, a musi być zawsze pomyślana w stosunku do ewentualności konkretnych, z jakiemi należy się liczyć w realnych warunkach, w jakich się znajduje dany organizm, zresztą nietylko państwowy.</u>
  125 + <u xml:id="u-16.4" who="#SZarzycki">Musimy sobie przynajmniej od czasu do czasu koniecznie uświadamiać, że nasze położenie wojskowo-geograficzne nie jest wyjątkowo korzystne. Przeciwnie Polska znajduje się w otwartej naoścież bramie. Od wschodu i od zachodu mamy nieosłonięte granice, w dodatku zwłaszcza na zachodzie i północy poważnie pofałdowane. Spokój w tej części Europy zależeć będzie tylko od tego, czy Polska jako państwo będzie dość silna, ażeby utrzymać równowagę między dwoma poważnie sprzecznemi organizmami państwowemi, a dziś i społecznemi. Polska słaba gospodarczo i militarnie to bardzo łakomy i pociągający, a zatem bardzo zapalny teren rozgrywek między temi organizmami.</u>
  126 + <u xml:id="u-16.5" who="#SZarzycki">Najprymitywniejsze poczucie bezpieczeństwa musi nakazywać zupełnie inne odnoszenie się do naszego budżetu wojskowego. W walce o lepszą przyszłość gospodarczą i o wydźwignięcie szerokich mas społeczeństwa z obecnego niskiego poziomu wegetowania istnieje niebezpieczeństwo, że możemy tu i owdzie łatwo zapomnieć o konieczności organizacji obrony na wypadek rzeczywistego zagrożenia i dążyć do obniżenia ciężarów wojskowych przez redukcję budżetu pomimo, że ta funkcja Państwa, jak powiedziałem, należy do najistotniejszych.</u>
  127 + <u xml:id="u-16.6" who="#SZarzycki">Tendencje do obniżenia budżetu wojskowego istniały — jak wiemy — i za życia zmarłego Wodza Narodu Józefa Piłsudskiego, ale wiemy także, że Marszałek, który napewno lepiej od każdego z nas obejmował swem jakże głębokiem i przewidującem okiem wszystkie dziedziny naszego życia państwowego, nie jeden raz musiał nawet dość ostro występować przeciwko tym tendencjom, zawsze wskazując, że żadne inne dziedziny życia państwowego nie są tak, jak wojsko, decydujące nietylko w znaczeniu aktualnem na forum miedzynarodowem, ale także decydujące o bycie Państwa na wypadek konfliktu zbrojnego.</u>
  128 + <u xml:id="u-16.7" who="#SZarzycki">Ale te pojawiające się od czasu do czasu tendencje ograniczania wydatków wojskowych, które jak wiadomo w dawnej Polsce przedrozbiorowej były bardzo silne i doprowadziły ostatecznie do czasowego wykreślenia Polski z kart Europy, mojem zdaniem, dowodzą jednak, że polskiego społeczeństwa nie cechuje duch zaborczości, drapieżności, duch poniewierania drugimi i chęć uważania siebie za coś wyższego.</u>
  129 + <u xml:id="u-16.8" who="#SZarzycki">A tymczasem czegóż naprawdę jesteśmy świadkami naokoło nas bliżej i dalej? Czy może zwyciężają tam hasła współpracy międzynarodowej, hasła rozwiązywania konfliktów nie z bronią w ręku i nie przy pomocy przelewu krwi, a przy pomocy bezstronnych arbitrażów, może wchodzą tam w życie hasła redukujące zbrojenia i wydatki wojskowe? Niestety, trzeba odpowiedzieć, że jesteśmy świadkami i to szczególnie w ostatnich latach i dziś akurat odwrotnych procesów w dziejach powojennych ludzkości.</u>
  130 + <u xml:id="u-16.9" who="#SZarzycki">Oto na forum międzynarodowem coraz częściej do głosu dochodzi czynnik egoistyczny, niż czynnik wzajemnego porozumienia i wzajemnej współpracy. Możność pokojowego likwidowania konfliktów ciągle poważnie się osłabia. Realizacja egoistycznych celów dokonywa się coraz częściej wbrew i pomimo istniejących faktów i deklaracyj. Pomimo szczerych wysiłków niezawsze się udaje powstrzymać od wybuchu wojny. Siły zbrojne są tu i owdzie puszczone w ruch mimo pięknych idei, z których w praktycznej ich realizacji nierzadko pozostają tylko strzępy.</u>
  131 + <u xml:id="u-16.10" who="#SZarzycki">Konferencja rozbrojeniowa, do której tyle wagi przywiązywali różni optymiści całego świata, ostatecznie nietylko nie doprowadziła do systematycznego rozbrojenia ludzkości, ale trzeba to z przykrością powiedzieć, doprowadziła ostatecznie do systematycznego dozbrojenia się i powiększenia zbrojeń, a i obradująca jeszcze konferencja morska w Londynie, w której biorą udział największe potencje morskie świata, nie dała dotychczas żadnego pozytywnego rezultatu i prawdopodobnie zakończy się powszechnym wyścigiem zbrojeń i na morzu.</u>
  132 + <u xml:id="u-16.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Barański.)</u>
  133 + <u xml:id="u-16.12" who="#SZarzycki">Zatem na konferencje międzynarodowe nie można liczyć, że zwiększą bezpieczeństwo Państwa. Przeciwnie, liczyć się tam trzeba nietylko z zanikiem wzajemnego zaufania, ale ze wzrostem konkurencji międzynarodowej i ze wzrostem apetytów międzynarodowych na cudze ziemie. Natomiast każdy bezstronny obserwator musi zanotować wzrost zbrojeń, który zamienia się w prawdziwy wyścig.</u>
  134 + <u xml:id="u-16.13" who="#SZarzycki">A jak właściwie w świetle liczb wygląda obecny wyścig zbrojeń? Zdala od wszelkich animozyj, niech mi będzie wolno zarejestrować rozmach dozbrojeniowy Niemiec, które dociągają swą dawną traktatową stutysięczną armję do wysokości około 550.000 ludzi łącznie z lotnictwem i marynarką. Oczywiście takie powiększenie wymaga poważnego wysiłku inwestycyjnego, wyszkoleniowego, personalnego, uzbrojeniowego, przemysłowego i finansowego. Wojskowy budżet niemiecki, który wyniósł w roku 1932/33 około 1,5 miljarda zł, wzrósł w roku 1934/35 do poważnej sumy 2.355 miljonów zł, a więc był trzykrotnie wyższy od naszego budżetu wojskowego i przewyższa obecny nasz cały budżet państwowy. Oczywiście Niemcy musiały specjalną opieką otoczyć lotnictwo wojskowe, którego oficjalne istnienie ogłosiły w r. 1935; tu też widzimy bardzo poważne sumy, dochodzące do blisko miljarda zł. Wreszcie wiele uwagi poświęciły Niemcy marynarce wojennej, bo uzyskawszy w porozumieniu z Anglją możność fundowania floty wojennej w wysokości 35% angielskiego tonażu, dążą do powiększenia własnej ze 140.000 t. do 430.000 t., skutkiem czego konieczna jest budowa dość dużej ilości nowoczesnych jednostek pływających. Dlatego też na marynarkę wydatkowano już w r. 1934/35 około 1/2 miljarda zł.</u>
  135 + <u xml:id="u-16.14" who="#SZarzycki">Drugi nasz sąsiad, Sowiety, których dumą państwową jest tworzenie nowocześnie uzbrojonej i wyszkolonej armji, powiększyły ostatnio swe siły zbrojne z 600.000 w r. 1934 i 940.000 ludzi w r. 1935 do 1.300.000 ludzi na rok 1936. W wydatkach na siły zbrojne musimy zarejestrować bardzo poważny wzrost sowieckiego budżetu wojskowego z 1,5 miljarda rubli w r. 1933 na 5 miljardów w r. 1934, na 8,2 miljarda w r. 1935 i na 14.815 miljonów w preliminarzu na r. 1936.</u>
  136 + <u xml:id="u-16.15" who="#SZarzycki">Trzeci nasz sąsiad, Czechosłowacja, również powiększyła ostatnio swój budżet wojskowy, a wogóle to państwo utrzymuje w czasie pokoju armję znacznie większą od naszej w stosunku do liczby swej ludności. Oprócz tego Czechosłowacja w r. 1934 wprowadziła wojskową służbę dwuletnią zamiast dotychczasowej osiemnastomiesięcznej.</u>
  137 + <u xml:id="u-16.16" who="#SZarzycki">Francja, mimo ostrej polityki deflacyjnej, Wydaje na wojsko około 7 miljardów franków, czyli blisko 2 1/2 miljarda złotych, a więc nieco więcej, niż cały nasz budżet państwowy. We Francji wejdzie też zapewne niedługo w życie dwuletnia służba wojskowa w miejsce dotychczasowej jednorocznej.</u>
  138 + <u xml:id="u-16.17" who="#SZarzycki">Anglja, uwzględniając niepewną sytuację międzynarodową oraz stan bezpieczeństwa na lądzie i morzu, podnosi budżet wojskowy z 89,3 miljonów funtów (co równa się mniejwięcej naszemu całemu budżetowi państwowemu) do sumy 124,3 miljonów funtów na rok 1935, co wynosi ponad 3 miljardy zł. Oprócz tego rząd brytyjski przedkłada parlamentowi wniosek o dodatkowe kredyty w wysokości ponad 7 miljardów zł na nadzwyczajne wydatki wojskowe, realizowane w ciągu trzech lat, głównie na budowę większej ilości jednostek morskich oraz silną rozbudowę lotnictwa wojskowego i dalszą motoryzację armji lądowej.</u>
  139 + <u xml:id="u-16.18" who="#SZarzycki">I w Stanach Zjednoczonych obserwujemy wzrost wydatków na wojsko, wynoszący w przeciągu trzech lat blisko 50%, niezależnie od kredytów nadzwyczajnych, obracających się w granicach kilku miljardów złotych.</u>
  140 + <u xml:id="u-16.19" who="#SZarzycki">Warto jest jeszcze uprzytomnić sobie, że obecny światowy wyścig zbrojeń idzie głównie w kierunku lotnictwa jako broni przyszłości, coraz ważniejszej i coraz bardziej usamodzielniającej się, aż do tworzenia osobnych armij powietrznych, dalej w kierunku motoryzacji, zastępującej coraz częściej żywego konia i to nietylko w służbach pomocniczych, ale i w kawalerji; następnie w kierunku broni pancernej (a więc różnego rodzaju czołgów i samochodów pancernych), dalej w kierunku rozwinięcia broni gazowej i wreszcie w kierunku unowocześnienia i rozszerzenia sił zbrojnych na morzu (a więc marynarki wojennej).</u>
  141 + <u xml:id="u-16.20" who="#SZarzycki">A nie trzeba zapominać, że cały ten wyścig zbrojeniowy odbywa się w czasie, gdy jeszcze szaleje niebywały w historji kryzys gospodarczy, gdy wiele miljonów bezrobotnych oczekuje pracy, gdy tempo życia gospodarczego na świecie zaledwie się jako tako stabilizuje, gdy poszczególne kraje i państwa nie uporządkowały definitywnie swej waluty i t. d. i t. d. Dowodzi to tylko, że sprawę zabezpieczenia się na wypadek wojny stawia się powszechnie na pierwszem miejscu, nawet przed gospodarczą rekonstrukcją kraju.</u>
  142 + <u xml:id="u-16.21" who="#SZarzycki">Mimowoli więc każdy z nas chciałby sobie uświadomić, jak Polska wygląda w tym wyścigu zbrojeń. Czy może jesteśmy tak słabi, że nie możemy myśleć o należytem zabezpieczeniu kraju na wypadek zbrojnego zatargu, którego oczywiście Polska nie ma zamiaru wywoływać.</u>
  143 + <u xml:id="u-16.22" who="#SZarzycki">Niech mi wolno będzie stwierdzić, że w dziedzinie wojska zrobiliśmy duże postępy, zwłaszcza od r. 1926, kiedy to pod niesłychanie przenikliwem i zarazem wymagającem okiem Wielkiego Marszałka stan naszej armji polepszał się z roku na rok. Niewątpliwie stan naszej armji wygląda dziś zupełnie inaczej, niż pod koniec wojny 1920, a cóż dopiero 1918 r., kiedy to właściwie nie mieliśmy prawie nic. Niewątpliwie uzyskany został duży poziom wyszkolenia, duża jednolitość i zwartość służbowa i moralna korpusu oficerskiego i podoficerskiego; powiększyliśmy zapasy i znacznie ulepszyliśmy uzbrojenie i zaopatrzenie; w lotnictwie uzyskaliśmy duże rezultaty, na tem z natury rzeczy trudnem, bo najnowszem i bardzo postępowem polu działania; i w motoryzacji mamy do zanotowania duży postęp.</u>
  144 + <u xml:id="u-16.23" who="#SZarzycki">Aczkolwiek mamy za sobą duży dorobek i możemy się niejednem poszczycić na polu organizacji nowoczesnej armji, to jednak nie możemy zamykać oczu na to, co się dzieje w tej chwili dookoła nas. Musimy się liczyć z dokonywującemi się faktami, które zmieniają położenie naszego bezpieczeństwa. Słusznie oceniają nas obcy, że zbrojna rozprawa z Polską obecną byłaby rozprawą mocno krwawą i conajmniej niepewną dla napastnika, ale nie wolno nam osłabiać rozwoju naszych sił obronnych, zwłaszcza, że zaczynając organizację armji od zera, potrzebujemy jeszcze pewnego czasu dla osiągnięcia normalnego poziomu zaopatrzenia swych sił zbrojnych. W tem miejscu pozwolę sobie przytoczyć jedną publiczną zagraniczną opinję o naszej armji mniejwięcej z przed roku, pochodzącą od jednego z naszych sąsiadów: „Armja polska osiągnęła, pomimo krótkiego czasu istnienia, godny uwagi poziom. Jej rozbudowa odpowiada nowoczesnym wymaganiom. Wyszkolenie, prowadzone na podstawie świeżo wydanych regulaminów, podnosi się co roku na coraz wyższy poziom”.</u>
  145 + <u xml:id="u-16.24" who="#SZarzycki">Wiemy wszyscy bardzo dobrze, że ten wysoki obecny poziom moralny, wyszkoleniowy i zaopatrzeniowy naszych sił zbrojnych zawdzięczamy przedewszystkiem Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, po którym otrzymaliśmy tę wielką spuściznę. Ale otrzymaliśmy łącznie z Jego wskazaniami i rozkazami. Najlepiej zaś spełnimy Jego wolę, gdy wojskowej po Nim spuścizny nietylko nie zmarnujemy, ale ją jeszcze pomnażać będziemy.</u>
  146 + <u xml:id="u-16.25" who="#SZarzycki">W dzisiejszej sytuacji, wobec dość szybko postępujących znamiennych faktów na forum międzynarodowem, tem większego nabierają znaczenia słowa Marszałka z r. 1930, że „bez wojska nasze znaczenie w świecie jest zerem”.</u>
  147 + <u xml:id="u-16.26" who="#SZarzycki">Dalsze wskazanie Wielkiego Marszałka to trzymanie wojska zdała od wszelkich rozgrywek wewnętrznych. Celem bowiem zasadniczym wojska — to bezpieczeństwo całego kraju i całego społeczeństwa przed wrogiem zewnętrznym. Dla żadnego wojska nigdy nie było przyjemnością ingerowanie w sprawy wewnętrzno - polityczne. Wojsko winniśmy trzymać zdała od tych spraw. Ale też na społeczeństwo samo spada obowiązek takiego organizowania życia państwowego, ażeby najistotniejsze interesy państwowe nietylko nie zostały zaniedbane, ale znajdowały należyte rozwiązanie. Wojsko nie może spełniać należycie swego zadania, jeżeli na jego tyłach, czy w jego otoczeniu panują ciągłe zamieszki i ciągłe tarcia, mogące narazić na szwank autorytet, a może i byt państwa.</u>
  148 + <u xml:id="u-16.27" who="#SZarzycki">Następnem wskazaniem Wielkiego Marszałka — to podtrzymywanie autorytetu wojska i podtrzymywanie ducha rycerskości w społeczeństwie. Byłoby prawdziwem nieszczęściem dla Polski, gdyby wysiłek wojskowy nie znajdował żywego oddźwięku w społeczeństwie, gdyby żądania władz wojskowych traktowano jedynie jako przykry i nieznośny ciężar, a co gorsza, gdyby w społeczeństwie rozwinął się zamiast kultu dla dzielności, energji i rycerskości kult niedołężnych fantastów i pryncypjalnych intelektualistów, wybiegających swemi marzeniami daleko poza to, co się dookoła dzieje, niezdolnych do energicznego przeciwdziałania i przeciwstawienia się złu i niebezpieczeństwu realnemu.</u>
  149 + <u xml:id="u-16.28" who="#SZarzycki">A w związku z budżetem najlepiej zrobimy dla pamięci Wielkiego Marszałka, jeśli porzucimy definitywnie tułające się jeszcze tu i ówdzie myśli o ograniczeniu wydatków na nasze siły zbrojne, a licząc się z realną sytuacją międzynarodową, zaczniemy myśleć o tem, w jaki sposób, choćby nadzwyczajny, pokryć istniejące braki oraz nadzwyczajne potrzeby, by kiedyś nie znaleźć się w sytuacji o wiele gorszej, niż moglibyśmy jej sprostać.</u>
  150 + <u xml:id="u-16.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  151 + <u xml:id="u-16.30" who="#SZarzycki">Niech mi jeszcze będzie wolno stwierdzić nietylko imieniem Komisji Budżetowej, ale mam nadzieję także imieniem tej Wysokiej Izby, że w pełni docenia ona poświęcenie i wysiłki naszych obecnych władz wojskowych, jak i całe go wojska nad przygotowaniem narodu do obrony granic. Wojsko polskie jako przedmiot tęsknoty kilku pokoleń w niewoli odrodzone, a następnie okryte chwałą wiekopomną dzięki genjuszowi Wodza Naczelnego, wreszcie przez niego doskonale zorganizowane w czasie pokoju, może liczyć na poparcie zarówno w tej Izbie, jak i w całem społeczeństwie.</u>
  152 + <u xml:id="u-16.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  153 + <u xml:id="u-16.32" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  154 + <u xml:id="u-16.33" who="#SZarzycki">Na czołowych bowiem stanowiskach w wojsku naszem stoją ludzie, których prowadził i urabiał od zarania ich służby wojskowej duch Wielkiego Marszałka. Daje to gwarancję, że i pod okiem obecnego bezpośredniego następcy Marszałka, pod okiem i pod kierownictwem gen. Rydza Śmigłego jako Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych nasze siły zbrojne nietylko nic nie stracą ze swej świetlanej przeszłości, ale jeszcze dorzucą do niej nowe wartości dla dobra i wielkości Państwa Polskiego.</u>
  155 + <u xml:id="u-16.34" who="#SZarzycki">W tym duchu, jako referent budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych, stawiam wniosek imieniem Komisji Budżetowej Senatu o przyjęcie budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
  156 + </div>
  157 + <div xml:id="div-17">
  158 + <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Spraw Wojskowych gen. Kasprzycki.</u>
  159 + <u xml:id="u-17.1" who="#Marszałek">Minister Spraw Wojskowych gen. Kasprzycki: Wysoka Izbo! Odawna zwykło się nazywać armję wielką niemową. Armja pracuje w milczeniu. Zapatrzona w niewiadomą przyszłość, gdy los sprowadzi czas wielkiej próby, pochłonięta swem zadaniem przygotowania sił do orężnej rozprawy o byt Ojczyzny, armja nie reaguje na przejawy bieżące życia politycznego, nie jest w każdym razie jej przeznaczeniem ciągłość tych reakcyj.</u>
  160 + <u xml:id="u-17.2" who="#Marszałek">Nie znaczy to jednak, by żywo nie wyczuwała przeżyć narodu i Państwa. Nie znaczy to, by w szeregach jej nie odczuwano z głęboką urazą akcji elementów, przeciwdziałających tak niezbędnemu wewnętrznemu wzmocnieniu Polski, szczególnie, gdy zważymy, że w położeniu geopolitycznem Polski wszelkie procesy wewnętrznego życia kraju nieodłącznie związane są z dziedziną obrony Państwa, wykazują wpływ na wzmocnienie lub osłabienie naszej mocy odpornej.</u>
  161 + <u xml:id="u-17.3" who="#Marszałek">Jedną z rzadkich okazyj, gdy głos w imieniu armji da się słyszeć, są debaty budżetowe.</u>
  162 + <u xml:id="u-17.4" who="#Marszałek">Zarówno jednak charakter prac naszych, jak aktualne położenie zamyka usta przedstawicielom wojska, nie pozwala na wszechstronną dyskusję i szczegółowe omówienie publiczne wielu dziedzin armji.</u>
  163 + <u xml:id="u-17.5" who="#Marszałek">Miałem zaszczyt w dotychczasowych pracach na terenie komisyj Wysokich Izb przedstawić wysiłki uporczywe Ministerstwa Spraw Wojskowych, dążenie stałe i usilne, aby nie zahamować rozwoju naszych sił zbrojnych, mimo trudności finansowych Państwa.</u>
  164 + <u xml:id="u-17.6" who="#Marszałek">Stwierdziłem, że we wszystkich dziedzinach odbywa się planowy postęp. Armja nasza modernizuje i doskonali swój sprzęt wojenny, rozbudowuje przemysł, powiększa swe zasoby i zapasy wojenne.</u>
  165 + <u xml:id="u-17.7" who="#Marszałek">Obok tego otoczona sympatją społeczeństwa pracuje nad kształtowaniem ducha żołnierskiego, dąży do urobienia wysokiego poziomu świadomości obywatelskiej i patrjotycznej mas, na których barkach spoczywa przyszłość Polski.</u>
  166 + <u xml:id="u-17.8" who="#Marszałek">Normalny, przystosowany do kryzysowej polityki budżetowej, rozwój naszych prac zostaje przez okoliczności niezależne od nas zakłócony.</u>
  167 + <u xml:id="u-17.9" who="#Marszałek">Szanowny sprawozdawca p. sen. gen. Zarzycki przedstawił pp. senatorom jasny i rzeczowy obraz tego, co nazywamy wyścigiem zbrojeń.</u>
  168 + <u xml:id="u-17.10" who="#Marszałek">Stanowisko Polski, stosunek jej do sił państw obcych, znaczenie w koncercie państw europejskich może spaść na niższe szczeble w hierarchji międzynarodowej, o ile nie wzmocnimy rozmiarów i tempa prac nad obroną Państwa.</u>
  169 + <u xml:id="u-17.11" who="#Marszałek">Przed paru tygodniami w poczuciu naszej wspólnej odpowiedzialności stwierdziłem wobec Sejmu zbliżającą się konieczność zwiększenia w tej dziedzinie finansowego wysiłku.</u>
  170 + <u xml:id="u-17.12" who="#Marszałek">Poza ramami budżetu bezwątpienia znaleźć trzeba środki, by odpowiedzieć narastającym potrzebom.</u>
  171 + <u xml:id="u-17.13" who="#Marszałek">Panowie odczuwają powagę sytuacji w ten sam sposób, co Armja i Rząd, wyrazem czego było piękne i głębokie przemówienie p. sen. Śliwińskiego, oraz gotowość i ogólna aprobata, z jaką odniosła się Wysoka Izba do wysuwanego przez pp. senatorów projektu pożyczki wewnętrznej, czy innych sposobów powiększenia środków na cele naszej obronności.</u>
  172 + <u xml:id="u-17.14" who="#Marszałek">Nie od dziś naturalnie widzimy wagę narastających zbrojeń na świecie. Towarzyszymy im stale wzrastającą pracą twórczą, podsycaną środkami ograniczonemi, jakie dawały dotychczasowe budżety. Napięcie wyścigu zbrojeń wzrasta jednak. Zatrzymajmy się dla przykładu choćby tylko na lotnictwie.</u>
  173 + <u xml:id="u-17.15" who="#Marszałek">Jak na morzach dotąd, dziś już, a na przyszłość z pewnością, ciężar gatunkowy państw mierzyć się będzie bezwątpienia ich siłą w przestworzach.</u>
  174 + <u xml:id="u-17.16" who="#Marszałek">Nie będę rozwijał fascynujących obrazów, co jest tak aktualne obecnie na terenie wojskowo-politycznych hipotez, związanych z bieżącą grą międzynarodową. Jednak z całą odpowiedzialnością stwierdzić muszę, że w dziedzinie lotniczej pracy wojennej przed Polską stają poważne obowiązki, otwierają się też przed nią szerokie perspektywy.</u>
  175 + <u xml:id="u-17.17" who="#Marszałek">Mieliśmy i dotąd pozycję bynajmniej nie dalszoplanową. Dowiedliśmy tego w pierwszym rzędzie naszą pracą twórczą. W ostatnich kilku latach wszystkie państwa świata zwiększyły bardzo znacznie swoje zbrojenia lotnicze. Co roku podwyższają swoje budżety i rozbudowują ten rodzaj broni ze szczególną starannością i uporem.</u>
  176 + <u xml:id="u-17.18" who="#Marszałek">Sumy wydawane na lotnictwo wynoszą rocznie w Stanach Zjednoczonych Ameryki, Anglji, Francji, Niemczech ponad miljard złotych. Włochy wydają trochę mniej, natomiast Rosja prawie dwukrotnie więcej. Pozatem francuski minister lotnictwa zażądał od swego parlamentu w r. 1933/34 dotacyj pozabudżetowych w wysokości ponad miljard złotych na unowocześnienie sprzętu. Dotację tę otrzymał. Postęp techniczny jest zawrotnie szybki i sprzęt lotniczy wymaga nieustannego odświeżania i zamiany.</u>
  177 + <u xml:id="u-17.19" who="#Marszałek">Jak wygląda rozwój lotnictwa u nas?</u>
  178 + <u xml:id="u-17.20" who="#Marszałek">Do stworzenia lotnictwa konieczne są dwa elementy: 1) ludzie, 2) materjał.</u>
  179 + <u xml:id="u-17.21" who="#Marszałek">Myśmy rozpoczęli z niczego.</u>
  180 + <u xml:id="u-17.22" who="#Marszałek">Nie mieliśmy ani szkół, ani przemysłu, ani lotnisk. To wszystko należało stworzyć.</u>
  181 + <u xml:id="u-17.23" who="#Marszałek">Garstka ludzi pełna entuzjazmu rozpoczęła pracę, niewiele ponad ten entuzjazm posiadając. Rozumieliśmy jednak wszyscy, że bez silnego lotnictwa niesposób dziś utrzymać niepodległości.</u>
  182 + <u xml:id="u-17.24" who="#Marszałek">Wysiłek rozbudowy lotnictwa okupywany jest u nas, jak i na całym świecie, rok rocznie ciężkiemi ofiarami nietylko naszych najlepszych oficerów, ale i konstruktorów. Pierwszą ofiarę życia złożył por. Słowik, podczas oblatywania pierwszego polskiego płatowca. Złożył ją dosłownie u stóp Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego i w Jego oczach. Wkrótce po por. Słowiku ginie jeden z najzdolniejszych polskich inżynierów mjr. Stec, kierownik fabrykacji. Po nim ppłk. Zych-Płodowski, profesor Politechniki i zastępca szefa Departamentu Lotnictwa. Dalej ginie inż. Puławski, jeden z najlepszych konstruktorów P. Z. L., twórca polskich samolotów myśliwskich. Wreszcie tracimy dzielnego inż. Wigurę, który w kole mechaników Politechniki Warszawskiej razem z inżynierami Drzewieckim i Rogalskim rozwijał swe śmiałe konstrukcje. Ten długi szereg tragicznych strat świadczy, ile ideowości i poświęcenia włożono w rozwój techniki lotniczej.</u>
  183 + <u xml:id="u-17.25" who="#Marszałek">Jakież jednak osiągnięto rezultaty? Czy dały plon te bolesne ofiary? Nie jesteśmy narodem handlowym, jednakże do młodego Państwa Polskiego, niemającego dotychczas tradycyj przemysłowych o zasięgu światowym, zjeżdżają się raz po raz misje lotnicze różnych państw dla obejrzenia naszego dorobku techniki lotniczej, dorobku, który potrafił rywalizować w konkursach międzynarodowych z największemi potęgami lotniczemi.</u>
  184 + <u xml:id="u-17.26" who="#Marszałek">W Zurichu w konkurencji wojskowych samolotów myśliwskich zajmujemy dwukrotnie drugie miejsce, raz na samolocie obcym, drugi raz na całkowicie polskim w pomyśle i budowie, pozostawiając w tyle szereg firm o światowej sławie. Oficerowie nasi w zawodach sportowych na maszynach turystycznych, jak Challenge, czy też zawodach balonowych, jak Gordon Bennet, biją dwukrotnie swoich przeciwników o światowej sławie. Rezultaty ś. p. por. Cichockiego, ś. p. por. Żwirki, kpt. Bajana, kpt. Skarżyńskiego, kpt. Orlińskiego, kpt. Hynka, kpt. Burzyńskiego i innych — to znakomity egzamin wyszkolenia kadr personelu latającego. Długi jest szereg nazwisk poległych w lotnictwie niepodległej Polski — około 500 ludzi, wielokrotnie większa jest liczba żywych, pracujących w pełni ideowości i już obecnie z całą fachowością dla rozwoju lotnictwa. Technicy rywalizują najszlachetniej z kadrą lotniczą. Paruset inżynierów pracuje na terenie zakładów wojskowych za skromne pensje miesięczne, niejednokrotnie narażając życie przy oblatywaniu nowych prototypów.</u>
  185 + <u xml:id="u-17.27" who="#Marszałek">Znając ich pracę, poznajmyż najcelniejsze nazwiska, jak w dziale silników inż. Łoziński, Nowkuński, w dziale płatowców — inż. Praus, Ciołkosz, Jakimiuk, Dąbrowski, Grzeszczyk, Misztal i liczny szereg innych.</u>
  186 + <u xml:id="u-17.28" who="#Marszałek">Technika i wyszkolenie, idąc w parze, pozwalają nam na zdobycie pozycji na międzynarodowym rynku lotniczym i umieszczenie w kilku krajach całych seryj płatowców wojskowych, które zostały od nas nabyte wyłącznie dla ich wysokich wartości technicznych.</u>
  187 + <u xml:id="u-17.29" who="#Marszałek">Wysiłek, włożony przez nas w zawody lotnicze, był nowem ujściem dla temperamentu polskiego, który znalazł w lotnictwie szerokie pole do osiągnięć indywidualnych. Wysiłek ten dał świetne rezultaty, bo zdobył dla lotnictwa serce narodu i rozniósł po świecie wiadomość o narodzinach polskiego płatowca i silnika, którego wartość nie ustępowała wytworom najpotężniejszych państw. Mimo tych wyników, które rozentuzjazmowały całe społeczeństwo, nie wolno nam było zapominać, że prawdziwą siłę tworzy dobry zespół, a nie wybitne jednostki. Wobec tego na wniosek gen. Rajskiego zreferowałem przed rokiem zgórą Panu Marszałkowi, że obecnie koniecznym etapem rozwoju lotnictwa jest pójście wszerz, czyli od indywidualnych wyczynów do przeszkolenia mas młodzieży w lotnictwie motorowem i szybowcowem. Pan Marszałek zmianę kierunku uznał za słuszną.</u>
  188 + <u xml:id="u-17.30" who="#Marszałek">Wobec tego przedewszystkiem skierowaliśmy uwagę na szybownictwo, które wymagając odwagi osobistej i decyzji jednostkowej, doskonale odpowiada charakterowi polskiemu. Przy naszych małych środkach kładziemy nacisk, by taniość sprzętu pozwoliła rozwinąć jaknajszerzej ten rodzaj przeszkolenia młodzieży, zdobywając ją w ten sposób dla lotnictwa.</u>
  189 + <u xml:id="u-17.31" who="#Marszałek">Pominęliśmy chwilowo masowy rozwój sportu spadochronowego, który otoczony gdzieindziej reklamą, choć posiada pewne znaczenie wojskowe, nie daje jednak tak zasadniczego przygotowania lotniczego oraz wpływu na rozwój woli i charakteru, jakie osiąga się przez szybownictwo.</u>
  190 + <u xml:id="u-17.32" who="#Marszałek">Rezultaty osiągnięte przez nasze lotnictwo są dziełem wspólnego wysiłku wojska i techniki. Nie ulega to żadnej wątpliwości. Podkreślam, że bezinteresowna i ideowa praca jednych i drugich przy bolesnych stratach najlepszych jednostek stworzyła ten poziom, którego wysokość oceniono nietylko w kraju. Zarówno ten poziom, jak i serce społeczeństwa dla lotnictwa zdobyte zostały przez tę ideową i ofiarną pracę.</u>
  191 + <u xml:id="u-17.33" who="#Marszałek">Natomiast stan ilościowy lotnictwa polskiego zależny jest od środków materjalnych, jakich nam udzieli społeczeństwo. Lotnictwo jest nadal gotowe do dania pełnego wysiłku dla dobra sprawy. Nasz przemysł może wzmocnić swą wydajność bardzo poważnie. Trzeba tylko środków na to. Przyszłość Polski jako potęgi powietrznej nietylko od ilości i jakości materjału zależy.</u>
  192 + <u xml:id="u-17.34" who="#Marszałek">Człowiek — duch lotnika idącego do walki — wysuwa się na plan pierwszy. W charakterze Polaka leży zdolność do porywu wojennego. Od wieków historja nasza to udowadnia. Cechują ten poryw i piorunujące masowe uderzenia dawnej naszej jazdy, i szaleńcze rajdy przebiegających przestrzenie od Wołgi do Renu Ten poryw wojenny to ów cenny talent biblijny, którego nie zakopiemy w ziemi.</u>
  193 + <u xml:id="u-17.35" who="#Marszałek">Młodzież nasza miast zżerać serca i umysły w bezpłodnych pseudo-ideowych tarciach — oby jaknajszybciej zawróciła na drogę hartowania tych cech, które wsławią polskiego żołnierza przestworzy. Lotnictwo, przygotowywane do wielkich zadań, należy w Polsce otoczyć specjalną troską. Ale nietylko w materjalnej sprawie. Atmosfera pracy nad kształtowaniem tego ważnego elementu zbrojnych sił naszych winna być wolna od małostkowych tarć i zadrażnień, jak wolną jest atmosfera pracy w przestworzach od miazmatów przyziemia. O ten nastrój apeluję z wysokiej trybuny.</u>
  194 + <u xml:id="u-17.36" who="#Marszałek">Jeżeli w tem przemówieniu mówiłem głównie o lotnictwie, to użyłem go jedynie jako jeden z przykładów najlepiej znanych społeczeństwu z pośród różnych działów pracy wojska, użyłem z tego względu, aby podkreślić, że w tej dziedzinie leży jeden z długich i ciężkich etapów, które odbyć musimy. Wszystkie działy pracy wojska ożywione są tą samą ofiarnością i parciem naprzód, które widzimy w naszem miodem, rwącym naprzód lotnictwie.</u>
  195 + <u xml:id="u-17.37" who="#Marszałek">Bogaci w skarby spuścizny po umiłowanym Wodzu, zasobni w towarzyszące nam uczucia i zrozumienie ze strony społeczeństwa, z zapałem i wiarą idziemy z dnia na dzień ku celom, które nam Wódz wskazał. Idziemy kierowani przez Inspektora Generalnego, którego umierający Marszałek postawił na naszem czele. Idziemy wzmacniani przez te uczucia i przejawy zrozumienia, jakie na każdym kroku spotykamy, za które chcę wyrazić również Wysokiej Izbie nasze gorące podziękowanie i oświadczyć, jak dalece one nas podtrzymają na duchu w naszej pracy.</u>
  196 + <u xml:id="u-17.38" who="#komentarz">(Długotrwałe oklaski.)</u>
  197 + <u xml:id="u-17.39" who="#Marszałek">Głos ma s. Osiński.</u>
  198 + </div>
  199 + <div xml:id="div-18">
  200 + <u xml:id="u-18.0" who="#SOsiński">Wysoka Izbo! Żyjemy w znamiennym okresie, w którym najjaskrawiej daje się zauważyć w stosunkach międzynarodowych ustępowanie prawa przed siłą i znaczenie silnej woli zbiorowej narodu — przykładem Niemcy, oraz skutki fatalne zaniku tej woli — przykładem Chiny.</u>
  201 + <u xml:id="u-18.1" who="#SOsiński">Żyjemy w okresie, w którym wyczekiwania na rezultaty zbawienne zbiorowych wysiłków pokojowych narodów europejskich, zrzeszonych w Lidze Narodów, o ironjo losu, stwarzają jeden za drugim konflikty zbrojne, obfitujące w wielkie przelewy krwi, dzięki nowym barbarzyńskim środkom walki. W czasach takich nie wolno nam zapominać, że nasze istnienie przedewszystkiem zależeć będzie od siły fizycznej i potęgi moralnej, jaką będziemy przedstawiali jako Państwo. Dzięki opatrznościowemu mężowi, Wielkiemu Polakowi, Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu stanęliśmy w pierwszych szeregach narodów europejskich. To On potrafił zbudzić w narodach należyty dla nas szacunek dzięki wielkiej indywidualności, a przedewszystkiem dzięki temu, że potrafił w tak krótkim czasie prawie z niczego stworzyć potężną armję. Ale obecnie, kiedy koło rozpędowe zbrojeń światowych przybrało największe napięcie, musimy myśleć o tem, żeby nie pozostać w tyle i tem samem nie stracić tego dorobku, jaki pozostawił nam Wielki Marszałek. Jako fachowiec, ośmielam się stwierdzić, że nasz obecny budżet wojenny jest zaledwie tym minimalnym budżetem, na jaki — naturalnie z powodu naszych szczupłych środków — mogliśmy się zdobyć. Ale ostrzegam tych, którzy myślą, że jest wystarczający i zwracam się do Rządu, a także do całego społeczeństwa, aby zdążano do tego, aby znaleźć środki na jego zwiększenie, aby tak bogato uposażoną w siłę moralną armję naszą należycie wyposażyć też i technicznie.</u>
  202 + <u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  203 + <u xml:id="u-18.3" who="#SOsiński">Stwierdzam, że tylko ten naród, który potrafi w najcięższych chwilach kryzysu gospodarczego zdobyć się na utrzymanie w odpowiedniej doskonałości siły zbrojnej, może być spokojny, że stwarza dla siebie we wszelkich okolicznościach nieśmiertelny byt i potrafi postawić siebie na zaszczytnem miejscu w historji świata.</u>
  204 + <u xml:id="u-18.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  205 + </div>
  206 + <div xml:id="div-19">
  207 + <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Sieroszewski.</u>
  208 + </div>
  209 + <div xml:id="div-20">
  210 + <u xml:id="u-20.0" who="#SSieroszewski">Wysoka Izbo! W imieniu uczestników walk o niepodległość proponuję przyjęcie następującego oświadczenia:</u>
  211 + <u xml:id="u-20.1" who="#SSieroszewski">Senat Rzeczypospolitej, uchwalając budżet armji naszej, widzi niedostateczność środków, jakie w trudnych warunkach Rzeczpospolita przeznaczyć może na tworzenie swej siły obronnej. Senat stwierdza jednolitą więź całego społeczeństwa z postawą ideową i pracą armji, oraz gotowość wszystkich obywateli do największych ofiar na rzecz obrony Rzeczypospolitej. Równocześnie Senat składa wyrazy uznania dla kierownictwa armji i dla całej siły zbrojnej.</u>
  212 + <u xml:id="u-20.2" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
  213 + </div>
  214 + <div xml:id="div-21">
  215 + <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Zakończyliśmy rozprawę nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
  216 + <u xml:id="u-21.1" who="#Marszałek">Przechodzimy teraz do rozprawy nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
  217 + <u xml:id="u-21.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Terlikowski.</u>
  218 + </div>
  219 + <div xml:id="div-22">
  220 + <u xml:id="u-22.0" who="#STerlikowski">Wysoki Senacie! Budżet Ministerstwa Sprawiedliwości przewiduje w wydatkach zwyczajnych kwotę 85.273.400, w wydatkach nadzwyczajnych 726.600 zł, w dochodach zaś 40 miljonów. Łącznie więc budżet resortu sprawiedliwości zamyka się kwotą 86 miljonów zł w wydatkach i 40 miljonów w dochodach. Komisja Budżetowa przyjęła preliminarz w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, według projektu rządowego bez żadnych zmian, i taki wniosek w imieniu komisji Wysokiej Izbie przedkładam.</u>
  221 + <u xml:id="u-22.1" who="#STerlikowski">Dla oświetlenia prac budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości pragnąłbym wypowiedzieć kilka krótkich uwag co do ich zakresu. Szczegółowe sprawozdanie drukowane rozdane jest wszystkim panom senatorom, nie będę więc nużył Wysokiej Izby powtarzaniem szczegółowych wywodów, zawartych w niem, kilka tylko uwag pragnę dodać.</u>
  222 + <u xml:id="u-22.2" who="#STerlikowski">W dyskusji na Komisji Budżetowej rozpatrywane były wszystkie 3 działy prac Ministerstwa Sprawiedliwości: więc dziedzina prac ustawodawczych, wymiar sprawiedliwości i więziennictwo.</u>
  223 + <u xml:id="u-22.3" who="#STerlikowski">W zakresie prac ustawodawczych w dyskusji na Komisji Budżetowej Senatu stwierdzone zostało, że przez szereg ostatnich lat Ministerstwo Sprawiedliwości może się szczycić olbrzymim dorobkiem w unifikacji naszego ustawodawstwa i zapoczątkowaniem olbrzymich prac kodyfikacyjnych. Prace kodyfikacyjne w naszym systemie ustawodawstwa są palącą koniecznością. Komisja Budżetowa Senatu jednogłośnie wypowiedziała się za tem, żeby p. Minister Sprawiedliwości postarał się uzyskać w następnym budżecie kwotę, która przy kompresji nie mogła w obecnym budżecie figurować, potrzebną na całkowite przeprowadzenie kodyfikacji. Jest ona konieczna ze względu na różnorodne, nieskoordynowane nieraz prace ustawodawcze, prowadzone przez różne władze, mające prawo wydawania ustaw lub zarządzeń z mocą ustawy. Niejednokrotnie w tej Wysokiej Izbie i w Sejmie podnoszona była kwestja rozstrzelenia tego ustawodawstwa i konieczność kodyfikowania go. Obowiązek kodyfikacji niewątpliwie ciąży na Ministerstwie Sprawiedliwości. Dla sprostania tym obowiązkom Ministerstwo to musi dysponować odpowiedniemi funduszami. Mam wrażenie, że Wysoka Izba również ten apel podzieli i poprze. Pozatem w dyskusji na Komisji Budżetowej Senatu był poruszony szereg uwag, dotyczących zamierzonych prac ustawodawczych. Uwagi te w całej rozciągłości przyjęte były przez p. Ministra Sprawiedliwości życzliwie i mamy nadzieję, że wkrótce zostaną zrealizowane.</u>
  224 + <u xml:id="u-22.4" who="#STerlikowski">Jeżeli chodzi o drugi dział prac Ministerstwa Sprawiedliwości, o wymiar sprawiedliwości, to komisja doceniła całkowicie ogrom wysiłków, które sądownictwo polskie w ciągu kilkunastu lat istnienia Państwa Polskiego w dziedzinę uporządkowania wymiaru sprawiedliwości, kwestję podniesienia autorytetu sądów na wyższy poziom włożyło. Równocześnie w dyskusji wypowiedziane były różne uwagi, dotyczące sposobów jeszcze większego podniesienia wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Uwagi te szły w kilku kierunkach, przedewszystkiem w kierunku udostępnienia ludności sądów, udostępnienia przez wydatne obniżenie kosztów sądowych w sprawach cywilnych po to, by ludność uboga, ludność rolnicza mogła się zwracać do sądów i by to nie przekraczało jej możliwości materjalnej.</u>
  225 + <u xml:id="u-22.5" who="#STerlikowski">Następnie została poruszona jeszcze inna sprawa. Wymiar sprawiedliwości, dobry wymiar sprawiedliwości nie jest możliwy bez odpowiedniego doboru sił sędziowskich. Stan sędziowski w Polsce stoi na bardzo wysokim poziomie, tem niemniej jednak musimy stwierdzić, że sądownictwo jest uposażone źle, jest uposażone słabo, a wobec tego, z chwilą polepszenia się sytuacji gospodarczej Państwa najlepsze elementy sądownictwa prawdopodobnie będą z niego uciekały.</u>
  226 + <u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
  227 + <u xml:id="u-22.7" who="#STerlikowski">Dla zapobieżenia temu komisja uważała za potrzebne zwrócić się do p. Ministra Sprawiedliwości, by czuwał nad tem, żeby z chwilą zjawienia się możliwości budżetowych powiększyć odpowiednio uposażenie stanu sędziowskiego. Stan sędziowski nie może być w żadnym wypadku porównywany ze stanem urzędniczym. Zakres jego pracy, wymogi, które są stawiane sędziom, są tak wielkie, są tak znaczne, że oni są jedynymi przedstawicielami, jedynymi funkcjonarjuszami Państwa, którym Państwo zapewniło całkowitą, absolutną niezawisłość w ustawie konstytucyjnej. Świadczy to o tem, że Państwo docenia tę rolę, jaką sędzia w życiu państwa odgrywać powinien. Ale nietylko niezawisłość konstytucyjna, niezawisłość służbowa może stwarzać dobrego sędziego. Do tego potrzebna jest jeszcze niezależność materjalna, a temu może służyć tylko odpowiednie uposażenie sędziego na najniższym nawet szczeblu hierarchji sędziowskiej. W tym kierunku uwagi wszystkich członków Komisji Budżetowej Senatu szły zgodnie, domagając się polepszenia bytu materjalnego sędziów w miarę możności budżetowych Państwa.</u>
  228 + <u xml:id="u-22.8" who="#STerlikowski">Oprócz tego w dyskusji podniesiona została jeszcze jedna kwestja — stworzenia odpowiednich zewnętrznych warunków urzędowania, mianowicie kwestja budynków sądowych. Komisja Budżetowa Senatu rozumiała, że w obecnej sytuacji budżetowej trudno jest mówić o budowie nowych gmachów, w każdym bądź razie komisja pragnęła podkreślić, że parlament polski docenia tę konieczność i uważa potrzebę budowy nowych gmachów sądowych za jedną z pierwszych potrzeb i z tego powodu zwróciła się również do p. Ministra Sprawiedliwości z wezwaniem, aby w miarę możności dążył do budowy nowych gmachów sądowych, dostosowanych do potrzeb wymiaru sprawiedliwości i do jego powagi.</u>
  229 + <u xml:id="u-22.9" who="#STerlikowski">W trzeciej dziedzinie prac Ministerstwa Sprawiedliwości — w dziedzinie więziennictwa — poruszona była kwestja tak systemu naszego więziennictwa, jak i jego stanu. Co do systemu więziennictwa zostało podkreślone, że nasze więziennictwo w odróżnieniu od więziennictwa zaborczego poszło po innej linji, nietylko karania i izolowania przestępców, ale i kształcenia ich, oraz przygotowania do pracy z chwilą powrotu na wolność. W tym kierunku Ministerstwo zdziałało wiele; stworzyło przedewszystkiem szereg warsztatów więziennych, które przygotowują rzemieślników, kolonje rolne dla więźniów - rolników i cały szereg kursów dokształcających dla tych, którzy w czasie pobytu w więzieniach będą mogli uzupełnić swoje wykształcenie, albo czegoś się nauczyć.</u>
  230 + <u xml:id="u-22.10" who="#STerlikowski">Co do stanu więziennictwa musimy stwierdzić, że stan ten w miarę skromnych sił i zasobów, któremi dysponuje Ministerstwo Sprawiedliwości, jest zadowalający. Prawda, więzienia nasze są przeludnione; przez szereg lat istnienia niepodległego Państwa Polskiego ani jedno nowe więzienie nie zostało wybudowane i dysponujemy tylko temi więzieniami, które zostały po państwach zaborczych. Tem niemniej jednak cały szereg pp. senatorów stwierdził, że stan naszych więzień jest zadowalający, jest dostateczny i w miarę tych środków, jakiemi dysponuje Ministerstwo Sprawiedliwości, jest coraz ulepszany Nietylko opieka fachowa, nietylko dokształcanie, ale i opieka duchowa i lekarska są w więzieniach dostatecznie zapewnione.</u>
  231 + <u xml:id="u-22.11" who="#STerlikowski">Reasumując dyskusję, przeprowadzoną nad Ministerstwem Sprawiedliwości na Komisji Budżetowej Senatu, muszę podkreślić, że cała ona była nacechowana uznaniem dla tego ogromu pracy, której w swoich trzech dziedzinach Ministerstwo w ciągu ostatnich lat dokonało, i życzliwością, którą parlament polski dla tych prac mógł i musiał wyrazić.</u>
  232 + <u xml:id="u-22.12" who="#STerlikowski">W imieniu Komisji Budżetowej stawiam wniosek o przyjęcie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości bez zmian.</u>
  233 + </div>
  234 + <div xml:id="div-23">
  235 + <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Głowacki.</u>
  236 + <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
  237 + <u xml:id="u-23.2" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Horbaczewski.</u>
  238 + </div>
  239 + <div xml:id="div-24">
  240 + <u xml:id="u-24.0" who="#SHorbaczewski">Wysoki Senacie! Zagadnienie, które stanowi temat rozważań Wysokiego Senatu w obecnej chwili, przypomina jeden historyczny fakt. Oto cesarz rzymski, niemieckiej nacji, Franciszek zrzekł się tronu, i równocześnie proklamował założenie cesarstwa austrjackiego, a urządzając swój zamek, nakazał na jego murach umieścić napis: „Justitia fundamentum regnorum”. Hasło zawarte w tym napisie przeszło do historji, Politycy, mężowie stanu, reformatorowie ustrojów społecznych i państwowych niejednokrotnie posługiwali się tem hasłem dla uzasadnienia, czy też może dla osłonięcia swych planów i zamierzeń politycznych. Nie ulega wątpliwości, że hasło oparcia rządów na sprawiedliwości ma poważne, wielkie walory nietylko w odniesieniu do reżimu monarchistycznego, ale i może tem bardziej do systemu rządów w republikach demokratycznych. Ażeby jednak wymiar sprawiedliwości rzeczywiście spełniał to swoje wysokie społeczne zadanie, musi on stać się własnością całego społeczeństwa, musi liczyć się z życiowemi potrzebami każdego obywatela, a przedewszystkiem musi być dla niego udostępniony. Obserwując akty kodyfikacyjne ostatnich lat, stwierdzić muszę, że akty te nie w zupełności odpowiadają tej zasadzie, owszem ujawniają tendencje, które z tą zasadą zrywają. Obecnie coraz to mniej obywateli korzysta z wymiaru sprawiedliwości, gdyż wymiar sprawiedliwości stał się może skutkiem ostatnich pociągnięć kodyfikacyjnych domeną osób zamożnych. Wymownym przykładem tego jest historja art. 112 k. p. c., traktującego o prawie ubogich w procesie cywilnym. Tekst pierwotny tego artykułu przewidywał przyznawanie prawa ubogich osobom, które nie posiadają dostatecznych środków materjalnych na koszty procesu. Nowela z 19 grudnia 1932 r. zmienia ten przepis w ten sposób, że z prawa ubogich w procesie cywilnym korzystają tylko te osoby, które wykażą zupełne ubóstwo. Okólnik Ministerstwa Sprawiedliwości, wydany w tej materji, a zalecający ścisłą interpretację pojęcia zupełnego ubóstwa, sprawił to, że w przeważnej ilości sądów w okręgu lwowskiej apelacji instytucja prawa ubogich nie istnieje. Za zupełnie ubogich uważa się tylko te osoby, które czerpią środki utrzymania z publicznej dobroczynności, natomiast posiadacz choćby grożącej zawaleniem chałupy lub właściciel pół morga pola traktowany jest jako „possesionatus”, który z dobrodziejstwa procesowego prawa ubogich korzystać nie może. Motywem takiej nowelizacji prawa ubogich był zdaje się zamiar odciążenia sądów, może względy skarbowo-fiskalne, czy walka z pieniactwem, jednak efekt takiego postawienia sprawy przypomina przysłowie, według którego razem z kąpielą wylano także dziecko. Dalszem bardzo poważnem utrudnieniem w korzystaniu z pomocy sądowej są nadmiernie wysokie taksy, które dochodzący prawa uiścić musi zgóry za cały proces, jakkolwiek w obecnych warunkach kryzysowych czy raczej wśród powszechnej nędzy niema żadnych widoków na zrealizowanie roszczenia zaskarżonego. O ile chodzi o wykonanie uzyskanego z wielkim wysiłkiem materjalnym wyroku sądowego, zainteresowany obywatel kieruje się do komornika, który znów liczy wysokie taksy egzekucyjne, jakkolwiek ściągnięcie dochodzonego roszczenia jest wielce problematyczne.</u>
  241 + <u xml:id="u-24.1" who="#SHorbaczewski">Instytucja komorników, wprowadzona ustawą z 29 listopada 1930 r., jest na terenie południowo - wschodnich województw nowością o tyle niesympatyczną, że czynności egzekucyjne połączone są obecnie na tym terenie z kosztami wielokrotnie wyższemi w porównaniu z tym stanem, jaki istniał przed wprowadzeniem w życie komorników. Następstwem takiego stanu rzeczy jest, że obywatel dochodzi swoich praw z pominięciem władz sądowych drogą samopomocy z zapoznaniem trybu postępowania, przewidzianego ustawą sądową, a w wielu wypadkach z naruszeniem ustaw, zagrożonem sankcjami kryminalnemi. Zdaje mi się, że ze stanowiska porządku prawnego zjawisko takie nie może być uważane za pożądane.</u>
  242 + <u xml:id="u-24.2" who="#SHorbaczewski">Niewłaściwość nowelizacji ujawnia się także w kodeksie postępowania karnego. Chcę zwrócić uwagę na przepis normujący postępowanie w kwestji zawiadamiania o rozprawie w instancji kasacyjnej. Niema wątpliwości, że skoro sprawa znalazła się w Sądzie Najwyższym, wykazuje ona bardzo często wielki ciężar gatunkowy i każdej ze stron zainteresowanych musi wielce zależeć na tem, jakie na tem najwyższem forum sądowem zapadnie rozstrzygnięcie. Tu ważą się losy najżywotniejszych interesów, tu zapada decyzja o życiu lub śmierci zainteresowanej jednostki i rzecz naturalna, że pragnie ona wziąć udział w takim akcie procesowym. Pierwotny tekst odnośnego przepisu, który był ujęty w art. 508 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 19 marca 1928 r. zawierał postanowienie, że Sąd Najwyższy zawiadamiał strony o terminie rozprawy tylko wtedy, jeżeli strona tego żądała. Z niewytłumaczonych powodów legislatywnych przepis ten został zmieniony z oczywistym uszczerbkiem dla prawa procesowego strony, niebędącej władzą państwową, gdyż art. 525 § 1 k. p. k. w redakcji obwieszczenia Ministerstwa Sprawiedliwości z dn. 30 września 1932 r., regulujący tę kwestję, stanowi, że Sąd Najwyższy nie zawiadamia stron o terminie rozprawy, z wyjątkiem władz państwowych. Zachodzi więc pytanie, w jaki sposób strona interesowana ma powziąć wiadomość o wyznaczonej rozprawie. W praktyce informowanie odbywa się w tej kwestji już to przez wywiady w sekretarjacie Sądu Najwyższego, już to w drodze korespondencji z tymże sekretarjatem. W każdym razie procedura ta sprowadza bardzo wiele utrudnień i niedogodności, które chyba nie są zdolne wzbudzić szczególnego zachwytu dla tej pracy nowelizacyjnej. Kodeks postępowania karnego z jednej strony sankcjonuje prawo kasacji, z drugiej jednak, uchylając zawiadomienie przez Sąd Najwyższy o terminie rozprawy, stwarza stan sprawy dla zwykłego śmiertelnika wprost niezrozumiały. O ile ograniczenia w korzystaniu z wymiaru sprawiedliwości w sprawach cywilnych, o których wspomniałem, dałoby się w pewnym stopniu usprawiedliwić pewnemi względami, jak np. odciążeniem sądu, o tyle wprowadzenie przepisów, zabraniających Sądowi Najwyższemu zawiadomienia stron o terminie rozprawy karnej, nie ma nawet takiego usprawiedliwienia.</u>
  243 + <u xml:id="u-24.3" who="#SHorbaczewski">Jeżeli bowiem na skutek wniesionej kasacji rozprawa bezwzględnie ma się odbyć, to na tok postępowania nie może wpłynąć kwestja obecności czy nieobecności zainteresowanej strony. Zresztą zawiadomienie o rozprawie jest czynnością czysto kancelaryjną, która nie tanguje stanowiska sędziego, ani sędziego niczem nie obciąża.</u>
  244 + <u xml:id="u-24.4" who="#SHorbaczewski">Z wymiarem sprawiedliwości łączy się ściśle sprawa języka stron w postępowaniu sądowem. Sprawa ta uregulowana została ustawą językową z 31 lipca 1924 r., która między innemi stanowi, że strony mogą żądać a sąd obowiązany jest udzielić im wygotowania wydanych orzeczeń i postanowień w języku ojczystym. Tego postanowienia jednak nikt nie przestrzega, wskutek czego przepis ustawy pozostaje na papierze, bez ujawnienia skutków praktycznych. Ale nietylko to: na terenie trzech południowo-wschodnich województw, wchodzących w skład okręgu lwowskiego Sądu Apelacyjnego, mają strony prawo używać w swoim stosunku do sądu, a w szczególności w czasie rozprawy ojczystego języka ukraińskiego. Praktyka w rzeczywistości notuje jednak wypadki, że sędziowie nietylko ignorują wspomniane prawo stron ukraińskiej narodowości, ale nawet odbierają przysięgę tak od stron, jak i od świadków w języku polskim. Uroczysty akt przysięgi w języku ojczystym zainteresowanej osoby ma bardzo poważne znaczenie psychologiczne i ze względu na rozpoznanie krytyczne sprawy wywrzeć musi znaczny wpływ, pominięcie zaś tego psychologicznego czynnika może ujemnie oddziałać także na wynik sądowego badania. Znany mi jest wypadek, który się zdarzył w jednym z sądów okręgowych lwowskiej apelacji, gdzie sędzia prowadzący rozprawę po stwierdzeniu, że przesłuchiwana osoba jest wyznania rzymsko-katolickiego, żądał od niej w sposób wprost natarczywy i nielicujący z powagą sędziego, by zeznawała ona po polsku, jakkolwiek z jej sposobu wyrażania się widać było, że osoba ta językiem polskim należycie nie włada. Powodem takich wystąpień jest w wielu wypadkach nieznajomość języka ludności, wśród której sędzia pełni swe funkcje, a co łączy się z kwestją obsadzania stanowisk sędziowskich na terenie ziem, zamieszkałych przez ludność ukraińską. Znane rugi sędziów ukraińskiej narodowości w czasie urzędowania b. prezesa sądu apelacyjnego p. Zielińskiego usunęły bardzo poważny odsetek personelu sędziowskiego z czynnej służby, a na ich miejsce nie wprowadzono do sądownictwa osób, któreby obok ogólnych kwalifikacyj posiadały dostateczną znajomość języka i psychiki ludności, wśród której pełnić mają swój urząd. Brak tych ostatnio wspomnianych kwalifikacyj oddziaływa też, jak to wyżej wspomniałem, ujemnie na merytoryczną stronę wymiaru sprawiedliwości, gdyż jeżeli sędzia nie posiada dostatecznej znajomości języka i psychiki stron procesowych, nie może on stanąć na wysokości zadania, zawartego w należytem badaniu faktów i sprawiedliwem ich ocenianiu.</u>
  245 + <u xml:id="u-24.5" who="#SHorbaczewski">Pozwolę sobie poświęcić słów kilka instytucji notarjatu. Notarjat jako zawód skupia w swoich ramach prócz osób, posiadających tytuł i charakter notarjusza, także całe grono młodszych adeptów t. zw. aplikantów oraz starszych ich kolegów, asesorów, którzy poświęciwszy się temu zawodowi, winni mieć szanse awansu i osiągnięcia samoistnego stanowiska. Teraźniejsza rzeczywistość tym słusznym aspiracjom asystentów notarjalnych wprost zaprzecza. Znam wielu ludzi z tego zawodu, którzy od lat dwudziestu kilku pracują bez przerwy w notarjacie i mimo ze wszechmiar dodatnich kwalifikacyj nie mogą dojść do zamierzonego celu.</u>
  246 + <u xml:id="u-24.6" who="#SHorbaczewski">Niestety muszę zaznaczyć, że i w tym zawodzie przeważna ilość osób upośledzonych losem należy do narodu ukraińskiego, a narodowa przynależność ich w wielu wypadkach była, czy nie jedynym, powodem pominięcia ich w awansie. W notarjacie przeprowadzono tak samo, jak w sądownictwie pod egidą prezesa Zielińskiego w r. 1933 gruntowną czystkę, której ofiarą padła prawie połowa notarjuszy ukraińskiej narodowości, podczas gdy nowe nominacje pozostawiły poza nawiasem bardzo wielu kandydatów wspomnianej narodowości, jakkolwiek pracują w zawodzie od młodego wieku bez zarzutu. Obecnie w notarjacie niema wolnych miejsc, a te nieliczne, które ostatnio zostały opróżnione, zajęli emeryci zawodu sędziowskiego i prokuratorskiego, którzy przed odejściem na emeryturę zajmowali nawet wyższe szczeble urzędniczej hierarchji, jako wiceprezesi sądów okręgowych, wiceprezes sądu apelacyjnego, a nawet wojewoda, których emerytura zapewniała odpowiednie środki dostatniego zaspokojenia potrzeb życiowych, nie wchodząc w kolizję ze słusznemi aspiracjami asesorów, którzy od całego szeregu lat wyczekują nadaremnie samoistnego zawodu.</u>
  247 + <u xml:id="u-24.7" who="#SHorbaczewski">Z wejściem w życie nowej ustawy notarjalnej obserwujemy na terenie Sądu Apelacyjnego we Lwowie wśród notarjuszy ciekawe zjawisko kartelizacji. Żyjemy w czasie powszechnego gospodarczego kryzysu, a raczej w czasie jego następstw, ujawniających się przez powszechną pauperyzację społeczeństwa. Jesteśmy świadkami, że Rząd w interesie gospodarczego odprężenia podjął poważne kroki, zmierzające do zniesienia karteli przemysłowych. W tym czasie powstają nowe kartele, i to w dziedzinie, w której były one najmniej oczekiwane i najmniej pożądane. Bezpośredniem następstwem przeprowadzonej w notarjacie kartelizacji jest pozbawienie pracy wielu pracowników umysłowych, a w szczególności asesorów notarjalnych, którzy w obecnych warunkach nie mają wprawdzie wielkich szans osiągnięcia w krótkim czasie samoistnego stanowiska w notarjacie, jednak mieli jeszcze przed kartelizacją na podstawie zawartej z notarjuszami umowy zapewnione chociaż skromne warunki egzystencji. Z ubolewaniem stwierdzam, że między osobami, które wskutek kartelizacji utraciły posady w notarjacie, najwyższy procent wykazują asesorzy i personel kancelaryjny ukraińskiej narodowości.</u>
  248 + <u xml:id="u-24.8" who="#SHorbaczewski">Fala nowelizacji ustawodawstwa, pozostającego w związku z ustrojem sądów i innych zawodów, pozostających w związku z instytucją sądową, dosiągnęła także adwokatury, która przez amputację jej uprawnień w dziale t. zw. praktyki niespornej, łącznie z powszechnym kryzysem zepchniętą została do poziomu walki o nędzną egzystencję.</u>
  249 + <u xml:id="u-24.9" who="#SHorbaczewski">Zdaje mi się, że deklasowanie adwokackiego zawodu, który niemałe położył zasługi dla teoretycznego rozwoju umiejętności prawa, a w praktyce życiowej był jego szermierzem, nie jest pożądane ze stanowiska interesów społecznych. Ujemne strony niewłaściwej, zdaniem mojem, nowelizacji ustaw sądowych wołają same o stosowną ingerencję w kierunku sanacji. Z uznaniem stwierdzam, że p. Minister Sprawiedliwości okazał w ostatnim czasie wiele zrozumienia dla postulatów, wysuniętych przez Ukraińską Parlamentarną Reprezentację w sprawie usunięcia przykrych następstw dla osób stanu sędziowskiego i w notarjacie, dotkniętych poprzedniemi zarządzeniami i mam nadzieję, że Ministerstwo Sprawiedliwości pójdzie dalej po linji naprawy obecnych stosunków celem usunięcia skutków nieprawidłowych i niesłusznych zarządzeń.</u>
  250 + </div>
  251 + <div xml:id="div-25">
  252 + <u xml:id="u-25.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Maciejewski.</u>
  253 + </div>
  254 + <div xml:id="div-26">
  255 + <u xml:id="u-26.0" who="#SMaciejewski">Ze sprawozdania Komisji Budżetowej wynika, że: „wobec wejścia w życie nowego prawa o sądach pracy Ministerstwo przeprowadza prace przygotowawcze w kierunku przekształcenia istniejących w województwach zachodnich sądów przemysłowych i kupieckich na sądy pracy”. Ponieważ ustawa o sądach pracy weszła w życie już przed kilku laty i nie obowiązuje na ziemiach zachodnich, ponieważ na tych ziemiach mamy taki stan rzeczy, że w niektórych powiatach — mówię to o pracownikach umysłowych — nie mamy sądów przemysłowych, albo mamy sądy przemysłowe, a nie mamy sądów kupieckich — i wobec tego, że ten stan rzeczy powoduje takie następstwa, iż niektórzy pracownicy kupieccy nie mogą wnosić pozwów do sądów i ponieważ wiem, że przed kilku miesiącami na Górnym Śląsku bawiła specjalna komisja, która badała możliwość przekształcenia sądów przemysłowych i kupieckich na sądy pracy, — pozwolę sobie zapytać się Pana Ministra Sprawiedliwości, jakie są wyniki prac tej komisji i kiedy uzyskamy na Górnym Śląsku sądy pracy?</u>
  256 + </div>
  257 + <div xml:id="div-27">
  258 + <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
  259 + </div>
  260 + <div xml:id="div-28">
  261 + <u xml:id="u-28.0" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Wysoka Izbo! Pragnę przedewszystkiem wyrazić szczere podziękowanie p. Referentowi oraz członkom Komisji Budżetowej. Zrozumienie, z jakiem spotkały się potrzeby naszego sądownictwa, słowa uznania, jakie towarzyszyły ocenie trudnej i odpowiedzialnej pracy Ministerstwa i magistratur sądowych, rzeczowy i sprawiedliwy stosunek do naszych prac i osiągnięć, błędów i niedociągnięć — to nowy ton krytyki budującej, wniesiony przez Izbę do dyskusji. Ten system współpracy czyni zadość prawu Izb do kontroli działalności Rządu, a zarazem pozwala Rządowi zorjentować się w potrzebach, jakie odczuwa ludność, i w wymaganiach, jakie społeczeństwo stawia władzom państwowym. Z prawdziwym żalem wyznać muszę, że ramy budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości są o wiele zaciasne w porównaniu z zadaniami, jakie spadają na zarząd i wymiar sprawiedliwości. Rzecz pewna, że przez tak daleko posunięte oszczędności budżetowe zmuszeni będziemy wyrzec się wielu rzeczy koniecznych i spotkamy się z wielkiemi trudnościami w realizowaniu celów, do których władza sądowa jest z mocy prawa powołana. Budżet rozstrzyga o potencjale aktywności danego resortu, stawia twarde granice, poza które działalność władzy nie może wykroczyć, w których zmieścić się musi wszystko, co się czyni. O ogrodzenia budżetowe rozbijają się często zamiary pożyteczne i przedsięwzięcia celowe. Kompresje budżetowe w dziale Ministerstwa Sprawiedliwości poszły jednak jeszcze dalej, gdyż zaczepiły już one o to, co możnaby nazwać minimum egzystencji. Zważcie bo, Szanowni Panowie Senatorowie, że w okresie mego urzędowania budżet Ministerstwa Sprawiedliwości spadł z kwoty ogólnej 133 milj. do 86 milj. Wynosi to spadek o 35% w porównaniu z 1930/31 rokiem budżetowym. Ale i w każdem innem porównaniu spadek budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości jest wyjątkowo silny. Tak więc np. w porównaniu z rokiem ubiegłym spadamy o 5.640.000 zł, t. j. około 6%, w zestawieniu zaś z ogólnym budżetem państwowym udział procentowy naszego budżetu spada z 4,25% w roku 1934/35 do 4,05% z r. 1935/36, a według przedłożenia wynosi już tylko 3,87%. A przecież w ciągu lego okresu czasu zadania zarządu i wymiaru sprawiedliwości z pewnością nie zmniejszyły się, a raczej przeciwnie — uległy dość znacznemu rozszerzeniu.</u>
  262 + <u xml:id="u-28.1" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">W tym stanie rzeczy nie mogę utaić przed Panami obaw, jakie budzi we mnie ścieśnienie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Jest to budżet już nietylko oszczędnościowy, ale głodowy. Bo w dziedzinie zarządu i wymiaru sprawiedliwości przeważająca ilość wydatków ma charakter sztywny, jak np. uposażenia służbowe, bądź też nie zależy od takiego lub innego postępowania władz, jak np. wynagrodzenie świadków i biegłych, wpływ spraw, ilość więźniów i t. p. Nie mając wpływu na te źródła wydatków, nie mogę oczywiście wprowadzać tu znaczniejszych oszczędności. Przytoczę dla ilustracji jeden choćby przykład: Wydatki sądowe preliminowane były w kończącym się roku budżetowym w kwocie 4.400.000 zł, w budżecie zaś na rok przyszły figurują one w kwocie 2.460.000 zł. Kompresja w tym punkcie wynosi więc około 50%, gdy faktycznie Ministerstwo i władze sądowe mogą mieć minimalny tylko wpływ na oszczędności w tym dziale. Wysokość wydatków zależy przecie prawie wyłącznie od ilości wpływających spraw i zakresu dowodów, produkowanych przez strony w granicach przepisów proceduralnych.</u>
  263 + <u xml:id="u-28.2" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Jeżeli pozwoliłem sobie na te ogólne uwagi o trudnościach piętrzących się na drodze do wykonania budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, to uczyniłem to, oczywiście, nie w tym celu, aby preliminowane kwoty zostały tu zmienione in plus. Mam pełną świadomość tego, że w chwili obecnej w obliczu wielkiego celu gospodarczego, jaki przyświeca Rządowi, każda ofiara musi być złożona. Przed naczelnym postulatem chwili bieżącej — przełamania przewlekłego kryzysu i pchnięcia naszego gospodarstwa narodowego na zdrowe tory rozwoju — wszystkie inne względy muszą ustąpić na plan dalszy. Rząd, apelując do całego społeczeństwa o wysiłek solidarny i harmonijne współdziałanie, musi sam dać przykład ofiarności i samozaparcia. Zasada równowagi budżetowej zachowana być musi. Ministerstwo Sprawiedliwości, ufne w wypróbowaną po wielokroć ofiarność samego sądownictwa, wytęży wszystkie siły, aby utrzymać się w ramach ustawy skarbowej i dochować wierności planowi budżetu. I jeżeli tu i owdzie wywoła to pewne braki i niedokładności w należytem funkcjonowaniu organów sądowych, to proszę już zgóry o pobłażliwość i wyrozumiałość, o zrozumienie tych naprawdę wyjątkowo trudnych warunków, wśród jakich sądownictwu wypadnie spełniać swe zadania w kleszczach do ostateczności już skomprymowanych funduszów finansowych.</u>
  264 + <u xml:id="u-28.3" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Proszę Szanownych Panów Senatorów! Od szeregu lat Ministerstwo Sprawiedliwości rozwija bardzo intensywną działalność prawodawczą. Celem jej jest, aby w jednolitem Państwie Polskiem obowiązywało jednolite prawo polskie. Krok za krokiem zbliżamy się do tego celu, wiele już prac dokonanych mamy poza sobą, wiele jeszcze pozostaje do zrobienia. Pomyślną oznaką jest to, że w pracy tej nie ustajemy ani przez chwilę, lecz ciągle posuwamy się naprzód. Prace Komisji Kodyfikacyjnej nad dalszemi częściami kodeksu cywilnego i handlowego są w pełnym toku. Chcę wierzyć, że i te dalsze części kodyfikacji cywilnej uda się Rządowi conajrychlej wcielić do naszego porządku prawnego, podobnie jak to miało miejsce z innemi wielkiemi aktami prawodawstwa sądowego. Mogę zapewnić Wysoką Izbę, że zarówno Komisja Kodyfikacyjna, jak i Ministerstwo Sprawiedliwości uczynią ze swej strony wszystko możliwe, aby żywo postępujące dzieło unifikacji prawnej nie zatrzymało się w pół drogi, lecz doprowadzone zostało jaknajszybciej do pomyślnego skutku. Równocześnie też Ministerstwo, oprócz ścisłego współdziałania z Komisją Kodyfikacyjną, rozwija twórczość samodzielną, skierowaną ku wykonaniu aktów kodyfikacyjnych i wprowadzeniu ich w życie, a mającą też na celu unifikację niektórych ważnych dziedzin prawodawstwa.</u>
  265 + <u xml:id="u-28.4" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Jeszcze w toku obecnej sesji Izby prawodawcze będą mogły zająć się kilku projektami ustaw, pochodzącemi z inicjatywy Ministerstwa Sprawiedliwości. Mam tu na myśli przedewszystkiem projekty nowego prawa wekslowego i czekowego, nad któremi Wysokie Izby już od pewnego czasu obradują. Wpłynęły też już bądź też wpłyną w najbliższym czasie do laski marszałkowskiej projekty ustaw o Trybunale Stanu oraz o szkodnictwie polnem i leśnem, opracowane przez Departament Ustawodawczy Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
  266 + <u xml:id="u-28.5" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Kilka ważnych projektów prawodawczych jest w toku opracowywania, bądź też na ukończeniu. Należą tu projekty tak ważne i doniosłe dla naszego porządku prawnego, jak projekt ustawy o fundacjach, projekt ustawy o prasie, wreszcie projekt ustawy dziennikarskiej. Będzie troską Rządu, alby sprawy te, zdawna już domagające się rozwiązania, od lat wielu zalegające, zostały przecież unormowane i wprowadzone w czyn.</u>
  267 + <u xml:id="u-28.6" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Wiele trosk i żalów skupia się dokoła sprawy uporządkowania naszego ustawodawstwa. Trudno rzeczywiście podążać za tempem naszego ustawodawstwa po wielokroć zmienianego, stale rosnącego; trudno nietylko zwykłemu obywatelowi, ale też niejednokrotnie urzędom, sądom, fachowym prawnikom. Częstokroć trzeba ustawy szukać w olbrzymich foljałach urzędowych, przedzierać się z trudem przez gąszcz rozmaitych zmian, jakim z biegiem czasu ulegała, porównywać teksty, zestawiać liczne nowele, aby móc dopiero dotrzeć do źródła prawa, które powszechnie obowiązuje i Wszystkim ma być znane. Bolączki to nie nasze tylko i nie od dziś datujące, trzeba koniecznie im zaradzić w miarę możności. Nie mamy niestety podstawy prawnej do wydania urzędowego zbioru ustaw, któryby zastąpił źródła autentyczne i zawierał ustawy w postaci ostatecznie obowiązującej. Pragnę jednak przyjść z pomocą ogółowi i w skromnej choćby mierze zaradzić pilnej potrzebie uporządkowania materjału prawodawczego. Ministerstwo przystąpiło już po raz drugi do wydania nieoficjalnego zbioru ustawodawstwa polskiego. Pierwszy tom tego wydawnictwa, obejmujący ustawodawstwo nasze do r. 1923 włącznie, już się ukazał. Mamy nadzieję, że w ciągu mniej więcej roku wydawnictwo to będzie ukończone. Tę benedyktyńską pracę wykonywa Departament Ustawodawczy własnemi siłami, na marginesie niejako rozległych prac ustawodawczych, ciążących na barkach szczupłego grona jego pracowników.</u>
  268 + <u xml:id="u-28.7" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Do tej samej sfery prac porządkujących należy też wydany niedawno przez Ministerstwo Sprawiedliwości drugi zbiór systematyczny rozporządzeń i okólników wewnętrznych. Zbiór ten niezmiernie ważny w wewnętrznem urzędowaniu organów sądowych obejmuje całość materjału instrukcyjnego aż po chwilę jego wydania, t. j. po dzień 30 czerwca 1935 r. i ułożony jest w porządku systematycznym. Znaczne to ułatwienie dla sądów, które zamiast setek kolejnych numerów dziennika urzędowego mogą posługiwać się jednym zbiorem systematycznym.</u>
  269 + <u xml:id="u-28.8" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Nie chcę zaprzątać uwagi Wysokiej Izby wyliczaniem wszystkich prac prawodawczych, jakie w ciągu roku ubiegłego dokonane zostały przez Ministerstwo lub przy bliskiej jego współpracy. Wyręczył mnie w tem zresztą p. sprawozdawca s. Terlikowski, dając w sprawozdaniu komisyjnem i plenarnem prawie że pełny i wyczerpujący obraz działalności prawodawczej Ministerstwa. Działalność ta toczy się zasadniczo w dwuch płaszczyznach — prac unifikacyjnych i współpracy w zakresie ustawodawstwa bieżącego. Począwszy od opracowywania projektów prawodawczych, poprzez liczne rozporządzenia wykonawcze aż do zarządzeń instrukcyjnych i wyjaśnień interpretacyjnych — wszystko to wykonywane jest przez szczupły personel Departamentu Ustawodawczego ze znajomością rzeczy, z bezprzykładną gorliwością, z podziwu godnym wysiłkiem.</u>
  270 + <u xml:id="u-28.9" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Wysoki Senacie! Zmniejszenie ram budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości zaciąży zwłaszcza na dziale administracji sądownictwa. Zmusza to zarząd wymiaru sprawiedliwości na wszystkich jego szczeblach do nieustającego troszczenia się o oszczędzanie, do ciągłego wysiłku, aby związać koniec z końcem.</u>
  271 + <u xml:id="u-28.10" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Sytuacja prawna i faktyczna na tym odcinku jest niezwykle trudna, gdyż zakres pracy sądowej narzucany jest z zewnątrz przez samo społeczeństwo i sąd, tak czy inaczej, pracę tę musi podjąć i wykonać. Dane statystyczne za rok ubiegły wykazują, że napływ spraw w porównaniu z latami ubiegłemi nietylko nie zmniejszył się, ale wprost przeciwnie — wykazuje nawet zwyżkę, gdy tymczasem warunki budżetowe zmuszają nas do nieobsadzania znacznego odsetka etatów sędziowskich i urzędniczych. I jeśli mimo to zaległości w sądach uległy w roku ubiegłym zmniejszeniu o przeszło 100.000 spraw, to stało się to jedynie dzięki nadludzkiej wprost pracy i ofiarności magistratury i urzędników sądowych.</u>
  272 + <u xml:id="u-28.11" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Żywem echem odbiły się w izbach parlamentarnych ciężkie warunki, w jakich sądy nasze pełnią swe funkcje. Sędzia grodzki, na którym spoczywa ciężar kilkumiljonowej masy spraw drobiazgowych rocznie wpływających do sądów grodzkich, załatwia sam jeden przeciętnie w ciągu roku od 2.500 do 3.000 spraw. Wynagrodzenie zaś jego wynosi na prowincji 382.50 zł, a w Warszawie 431,65 zł. Sędzia okręgowy, który ma do czynienia przeważnie ze sprawami poważniejszemi i bardziej skomplikowanemi, ma przeciętną wydajność roczną dochodzącą do 700 spraw, pobory zaś jego sięgają 494.50 zł, a w stolicy 567,60 zł.</u>
  273 + <u xml:id="u-28.12" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Widzą Szanowni Panowie Senatorowie z tych liczb w jakiej dysproporcji pozostaje do siebie to, co sędzia daje Państwu, a co od niego wzamian otrzymuje. Przebywszy sam kilkanaście lat w naszem sądownictwie, nauczyłem się szanować i potrafię sprawiedliwie ocenić jego wartość. Niestety nie jest mi danem, jako Ministrowi Sprawiedliwości, wpłynąć na polepszenie doli sądownika polskiego, jak tego gorąco pragnąłbym. Los zrządził, że przez cały długi czas mego urzędowania Państwo boryka się z trudnościami finansowemi, a życie gospodarcze kraju trapi kryzys. Niech mi więc choć wolno będzie, opierając się na zrozumieniu i uznaniu, jakie Izby okazały dla naszego sądownictwa, zaapelować do Was, Szanowni Panowie Senatorowie, abyście pamiętali o sądownictwie wówczas, gdy sytuacja ogólna ulegnie poprawie i Skarb Państwa rozporządzać będzie obfitszemi niż obecnie zasobami. Państwo bowiem zaciągnęło dług wobec sądownictwa, które od początku naszej państwowości składa bezustanne dowody swej ofiarności w podejmowaniu pracy i rzetelności w jej należytem wykonywaniu.</u>
  274 + <u xml:id="u-28.13" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Ze swej strony Ministerstwo Sprawiedliwości czynić będzie wysiłki, aby środkami organizacyjnemi przyjść sądom z pomocą w przerwaniu ciężkiego roku, jaki otwiera przed niemi nowy budżet.</u>
  275 + <u xml:id="u-28.14" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Z niesłabnącą energją prowadzone będą nadal prace nad rozwiązaniem trudnego zagadnienia dyslokacji sądów. Kierunek tych prac, wytknięty dokonanemu już korekty wami granic niektórych kręgów sądowych, uwzględniać musi głównie trzy postulaty. Wzgląd pierwszy - to udostępnienie ludności wymiaru sprawiedliwości. Sieć sądów musi więc być dość gęsta, aby odległość od sądu była możliwie najmniejsza. Liczyć się dalej należy z potrzebą pewnego sharmonizowania podziału ogólno-administracyjnego z podziałem okręgów sądowych. Nie wolno też przy rozwiązywaniu tych zagadnień zapominać o względach oszczędnościowych, każde bowiem ulepszenie dyslokacyjne może i powinno równocześnie wywrzeć wpływ na zmniejszenie wydatków sądowych i usprawnienie działalności sądowej.</u>
  276 + <u xml:id="u-28.15" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Będzie też musiała być wzmożona praca nad dalszem usprawnieniem pracy sądowej zwłaszcza w zakresie administracji i biurowości. Ministerstwo roztacza nad tą dziedziną działalności sądowej szczególną pieczę i w tym kierunku inspiruje też kierownictwo administracyjne sądów i prokuratur. Drobne uproszczenia w sposobach urzędowania, w prowadzeniu biurowości sądowej, w technicznych manipulacjach kancelaryjnych mają znaczny wpływ na powiększenie ogólnej wydajności pracy i przyczyniają się zarazem do oszczędności w wydatkach. W drodze osobnych zarządzeń własnych, a także przez pobudzenie inicjatywy prezesów w tym kierunku musimy zdążać do planowej gospodarki w granicach preliminarza budżetowego, do zastosowania wszystkich możliwych oszczędności w wydatkach, o ile tylko da się to uskutecznić bez szkody dla prawidłowego wymiaru sprawiedliwości.</u>
  277 + <u xml:id="u-28.16" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Pracę orzekającą uzupełnia jako niezbędne jej ogniwo końcowe wykonanie wyroku sądowego. I w tym zakresie egzekucji wyroków sądowych nastręczają się ostatniemi czasy rozliczne przeszkody i trudności, które staramy się w miarę sił i środków pokonać i z drogi usunąć. Dając posłuch powszechnie wypowiadanym w obu Izbach poglądom, poddałem już pewnej rewizji przepisy taksy za czynności egzekucyjne. W wyniku tej rewizji przystąpię w najkrótszym czasie do obniżenia tych kosztów, szczególnie w zakresie egzekucji drobniejszych należności, przez zastosowanie zasady podziału kosztów przejazdu komornika przy jednoczesnem wykonywaniu kilku egzekucyj.</u>
  278 + <u xml:id="u-28.17" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Świadom jestem niedoskonałości naszego postępowania egzekucyjnego w zakresie wyroków sądów cywilnych. W znacznej mierze przyczyna szwankowania egzekucji tkwi w nowości instytucji komorników dla dwuch dzielnic, a częściowo także w niedostatecznem jeszcze opanowaniu przez praktykę nowej procedury egzekucyjnej. Sądzę, że gdy ludzie lepiej zaprawią się do nowych swych obowiązków, gdy nowe formy procesowe przenikną głębiej praktykę, wówczas egzekucja wyroków cywilnych zbliży się też bardziej do celu, który spełniać powinna. Mogę zapewnić Wysoką Izbę, że Ministerstwo śledzi pilnie zarówno kwestję celowości praktycznej nowego postępowania egzekucyjnego, jak i należytego przestrzegania przez organa egzekucyjne obowiązujących w tej mierze przepisów. Wyniki tych badań będą zużytkowane w przyszłości, gdy doświadczenie wykaże potrzebę zmiany przepisów w tym czy innym punkcie. Zanim to jednak nastąpi, musimy dołożyć wszelkich starań, aby przepisy były zrealizowane, aby rzeczywistość odpowiadała zamierzeniom prawodawcy. W tym celu nadzór nad tą częścią aparatu sądowego został ostatniemi czasy spotęgowany, aby prostować pomyłki, usprawniać działalność organów egzekucyjnych, wskazywać im drogi właściwe, tępić bezwzględnie dostrzeżone nadużycia i niedbalstwa. Zadanie to spełnić mają, obok stałych organów nadzoru sądowego, delegowani specjalnie inspektorowie z grona sędziów. Ich zadaniem jest kontrolować i pouczać komorników, harmonizować praktykę najściślej z obowiązującemi przepisami, wykryte nadużycia kierować bezzwłocznie na drogę prawa. Wyniki tej pracy inspekcyjnej okazały się dodatnie, dając zarazem pouczający materjał, który posłuży za podstawę do wydania szeregu nowych zarządzeń, zmierzających do udoskonalenia egzekucji wyroków cywilnych.</u>
  279 + <u xml:id="u-28.18" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Wysoka Izbo! Nasz ustrój penitencjarny wymagać będzie jeszcze długo ze strony Państwa szczególnego wysiłku i nawet wydatnych reform. Zasób środków, jakiemi na tem polu rozporządzamy, staramy się wyzyskać celowo i zgodnie z najlepszemi metodami zaleconemi przez dociekania teoretyczne i próby praktyczne. To, co w ciągu lat ubiegłych zrobione zostało prawie z niczego, nie powinno być niedoceniane. W zakresie wyszkolenia personelu więziennego, któremu stawiamy wysokie wymagania, w dziedzinie higjeny i zdrowotności w więzieniach, w dziale opieki duchowej nad więźniami, rozwoju fizycznego i umysłowego więźnia, przygotowania go do zawodu praktycznego — zrobione zostało bardzo wiele i jesteśmy na dobrej drodze, po której też dalej zamierzamy kroczyć.</u>
  280 + <u xml:id="u-28.19" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Przytoczę dla przykładu choćby liczby, ilustrujące stan higjeny i zdrowotności w naszych więzieniach. Sprawa ta przed dziesięciu jeszcze laty budziła żywy niepokój i była niejednokrotnie przedmiotem zarzutów, kierowanych z wielu stron przeciwko zarządowi więziennictwa. W chwili obecnej śmiało stwierdzić możemy, że pod względem stanu zdrowotności więziennictwo poczyniło ogromne postępy i zbliża się do stanu, który uznać trzeba za normalny. Gdy bowiem w 1925 r. odsetek śmiertelności w więzieniach wynosił około 5% to w ciągu następnego dziesięciolecia odsetek ten ciągle malał, a ku końcowi tego okresu wynosił już tylko 0,83%.</u>
  281 + <u xml:id="u-28.20" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Objektywnie łatwe do stwierdzenia są też postępy więziennictwa w dziale rozbudowy nauczania w więzieniach, rozwoju zakładów poprawczych dla nieletnich, wyszkolenia pracowników więziennych oraz organizacji pracy w więzieniach. Pomimo ciągłego kurczenia się budżetu także w dziale więziennictwa, stwierdzić można nietylko utrzymanie się na poziomie dawnym, ale też bardzo znaczne i bardzo ważne zmiany na lepsze.</u>
  282 + <u xml:id="u-28.21" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Hamująco na dalszy rozwój naszego więziennictwa działa jednak niewystarczająca pojemność więzień, wzięta w stosunku do ogółu ludności w kraju i do skali naturalnego przyrostu ludności. Złożyły się na ten stan rzeczy przyczyny wielorakie, które nie są wynikiem czyjejkolwiek winy, lecz naturalną konsekwencją faktów, na które nie mamy wpływu. Odziedziczyliśmy po zaborcach więzienia nieszczególne, ilościowo i jakościowo niewystarczające. W niektórych dzielnicach, jak np. w rosyjskiej, więziennictwo nie było, jak wiadomo, samowystarczalne, znaczny bowiem odsetek przestępców umieszczany był poza granicami Królestwa w głębi Rosji. Państwo Polskie przez cały czas swego istnienia nie wybudowało ani jednego nowego więzienia, zmuszone natomiast było zrezygnować z korzystania z niektórych starych budynków więziennych wobec oczywistej ich nieprzydatności. Tymczasem liczba ludności w Polsce zwiększa się z roku na rok. Jak wynika z danych statystycznych za lata 1921 i 1935, ludność Polski w tym okresie czasu wzrosła z 27 miljonów do 33 miljonów, a więc o 6 miljonów. Przyrost naturalny ludności u nas oscyluje w ostatniem dziesięcioleciu około cyfry 450 tysięcy osób rocznie. Jest rzeczą chyba dla wszystkich oczywistą i naturalną, że pomiędzy ogólną liczbą ludności a odsetkami przestępczości zachodzi stosunek prostej proporcjonalności, że więc więziennictwo obliczone np. na ludność 25-miljonową nie może wchłonąć w siebie przestępczości, jaką wyłania ludność o 8 miljonów liczniejsza, o prawie 30% wyższa.</u>
  283 + <u xml:id="u-28.22" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Jeżeli więc Szanowni Panowie Senatorowie wezmą pod uwagę z jednej strony niezmieniony czynnik pojemności naszych więzień, z drugiej zaś zmienne czynniki wzrostu ilości skazanych, zależne od ogólnej liczby ludności i innych jeszcze przyczyn, poza nami działających, to jasno stanie przed nami konieczność rozszerzenia sieci zakładów penitencjarnych, aby mogły one wykonać zapadłe w sądach wyroki i obowiązującemu ładowi prawnemu zapewnić skuteczność i powagę. Musimy to sobie jasno i po męsku wyznać, że rozbudowa ustroju penitencjarnego jest postulatem porządku prawnego, stojącym narówni z wszelkiemi innemi urządzeniami państwowemi, służącemi celom realizowania prawa w Państwie środkami przymusu. Tak jest w każdem państwie na świecie, nie może też być inaczej i u nas.</u>
  284 + <u xml:id="u-28.23" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Nie należy też przy rozpatrywaniu sprawy ustroju penitencjarnego zapominać o nowych obowiązkach, jakie nakłada nań polski kodeks karny. Oparty na idei kary celowej i indywidualizacji przestępcy, kodeks nasz stawia więziennictwu wymagania, którym niepodobna podołać środkami dotychczasowemi. Nie wystarcza już jeden typ pozbawienia wolności, urozmaicony jedynie różnemi rygorami. Kodeks przewiduje bowiem, poza więzieniem i aresztem, specjalne środki stosowane wobec nieletnich, odrębne zakłady lecznicze dla sprawców typu patologicznego, osobne zakłady dla przestępców niepoprawnych. A i kara więzienia, jeżeli ma być karą celową, wymaga segregacji więźniów, zróżniczkowania typów więzień, opartych na metodach oddziaływania na więźnia stosownie do typu przestępczego, jaki reprezentuje. Reforma zatem kodeksu karnego wymaga równolegle reformy ustroju i systemu penitencjarnego, dla której punktem wyjścia musi być dostateczność rozporządzalnego kompleksu budynków i urządzeń wewnętrznych. Nasze starania w kierunku dostosowania ustroju penitencjarnego do założeń systemu prawa karnego, widoczne z faktu prowadzenia więzień typu kolonij rolnych w Łagiewnikach, Trzeciewnicy, Wyszecinie, Mrowinie, Łuszkówkach, zorganizowania więzienia — zakładu rzemieślniczego w Wiśniczu, utworzenia w Lublińcu zakładu dla niepoprawnych przestępców, rozwinięcia sieci zakładów poprawczych dla nieletnich, rozbijają się jednak raz po raz o brak odpowiednich budynków i środków do ich wyposażenia, o konieczność ciągłego operowania temi samemi elementami rzeczowemi i zasobami.</u>
  285 + <u xml:id="u-28.24" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Zagadnienie rozbudowy naszego ustroju penitencjarnego musi być, mojem zdaniem, podjęte i rozwiązane, choćby stopniowo i na raty. Wymagają tego autorytet porządku prawnego, powaga wyroków sądowych, bezpieczeństwo publiczne, postulaty zdrowej polityki kryminalnej.</u>
  286 + <u xml:id="u-28.25" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">W związku z nakreślonemi powyżej potrzebami i dążeniami oraz mając na względzie, że obecna organizacja więziennictwa, wprowadzona jeszcze przed wejściem w życie nowego kodeksu karnego, wymaga sharmonizowania z zasadami tegoż kodeksu, przystąpiłem do nowego opracowania podstaw organizacji więziennictwa, kładąc między innemi nacisk szczególny na konieczność pracy darmowej i przymusowej w więzieniach, tak jednak, żeby stosowanie tej zasady nie zaciążyło na wolnym rynku pracy i wytwórczości.</u>
  287 + <u xml:id="u-28.26" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Starałem się w tem, co powiedziałem, zachować miarę objektywizmu i sprawiedliwie oświetlić stan spraw najważniejszych, należących do zakresu działania Ministerstwa Sprawiedliwości. Całem życiem swem związany z naszym wymiarem sprawiedliwości od początków jego powstawania, zdaję sobie dzięki temu sprawę zarówno ze stron dodatnich, jak i z braków dających się jeszcze odczuć w tej dziedzinie zarządu państwowego. Nie moją jest rzeczą ocenić, czy z miejsca trudnego, które w zarządzie sądownictwa zajmuję, uczynione zostało to wszystko, czego wymagało dobro publiczne i interes Państwa. Jakkolwiek jednak ocena ta miałaby wypaść, słuszność wymaga, aby każde osiągnięcie pozytywne przypisane zostało pracownikom sądownictwa, odpowiedzialność zaś za całość działalności mnie wyłącznie przypadła w udziale. Tę odpowiedzialność też obowiązany jestem podjąć w ramach projektowanego przez Rząd budżetu i dlatego pozwoliłem sobie zwrócić uwagę Wysokiej Izby na stosunek, jaki zachodzi między cyframi budżetu a najbliższemi zadaniami zarządu i wymiaru sprawiedliwości.</u>
  288 + <u xml:id="u-28.27" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Choć dociągnięcie działalności Ministerstwa Sprawiedliwości do planu budżetowego będzie zadaniem bardzo trudnem do wykonania, choć niejednokrotnie brakom oczywistym nie będzie się w stanie zaradzić li tylko ze względu na brak pokrycia budżetowego, to jednak podporządkowując się potrzebie całości i nakazom ogólno-państwowym musimy wytężyć siły nasze do maksimum, aby dostosować się do tych minimalnych ram wydatkowania, na jakie nas stać.</u>
  289 + <u xml:id="u-28.28" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Kończąc ten krótki bardzo rzut oka na działalność Ministerstwa Sprawiedliwości, pozwalam sobie prosić Wysoki Senat o przyjęcie preliminarza budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości w postaci niezmienionej, w jakiej uchwalony został przez Sejm.</u>
  290 + <u xml:id="u-28.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  291 + <u xml:id="u-28.30" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Zakończyliśmy dyskusję szczegółową nad działem 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości.</u>
  292 + <u xml:id="u-28.31" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Przechodzimy teraz do rozprawy nad cz. 15 budżetu — Ministerstwo Poczt i Telegrafów.</u>
  293 + <u xml:id="u-28.32" who="#MinisterSprawiedliwościpMichałowski">Głos ma s. Dąbkowski.</u>
  294 + </div>
  295 + <div xml:id="div-29">
  296 + <u xml:id="u-29.0" who="#SDąbkowski">Wysoki Senacie! Budżet Ministerstwa Poczt i Telegrafów stanowi zaledwie niewielki ułamek całego budżetu, którego głównym szkieletem i osnową jest budżet przedsiębiorstwa państwowego Polska Poczta, Telegraf i Telefon, pozatem inne przedsiębiorstwa dobudowane i z niem współpracujące.</u>
  297 + <u xml:id="u-29.1" who="#SDąbkowski">Polska Poczta, Telegraf i Telefon, jako przedsiębiorstwo i urządzenie związane z życiem gospodarczem kraju, muszą być do niego najściślej dopasowane, muszą posiadać pewną giętkość, aby mogły się dostosować do chwilowych, zmiennych konjunktur i odpowiedzieć wszystkim wymaganiom rynku. Zasada giętkości należy bardziej do właściwości handlowych, znalazła też swój wyraz w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej i zarządzeniu wykonawczem Ministra Poczt i Telegrafów z r. 1932 o komercjalizacji tego przedsiębiorstwa. Prace Ministerstwa ogarniają siłą rzeczy olbrzymią dziedzinę, właściwie całokształt przedsiębiorstwa, i prowadzone są od kilku lat, szczególnie w ubiegłym okresie sprawozdawczym, właśnie w kierunku dostosowania całej aparatury do nadania jej charakteru handlowego, zbliżonego do tych form, jakich od niego wymaga życie. Do tej pory wykonane są prawie w całości spisy inwentaryzacyjne majątku przedsiębiorstwa, jest na ukończeniu opracowanie rachunkowości handlowej i przepisów gospodarczych.</u>
  298 + <u xml:id="u-29.2" who="#SDąbkowski">Pozatem, jak wspomniałem, cała działalność gospodarcza, jak też organizacyjna i personalna Ministerstwa zmierzała właśnie do nadania przedsiębiorstwu charakteru przedsiębiorstwa skomercjalizowanego. Działalność ta znalazła swój wyraz w dwóch zasadniczych przepisach, a mianowicie: 1) Rozporządzenie Ministra Poczt i Telegrafów o organizacji państwowego przedsiębiorstwa „Polska Poczta, Telegraf i Telefon”, 2) Instrukcja organizacyjna jednostek kierowniczych, wykonawczych i centralnych „Polska Poczta, Telegraf i Telefon” wraz ze schematami organizacyjnemi wszystkich szczebli przedsiębiorstwa. Zarządzenia te miały na celu umożliwienie większej giętkości przedsiębiorstwa, możność zamiany placówek droższych na tańsze, jak agencje lub pośrednictwa, możność dostosowania ich do warunków i potrzeb życia.</u>
  299 + <u xml:id="u-29.3" who="#SDąbkowski">Sprawy personalne w bieżącym roku budżetowym cechowała możliwa oszczędność i wydanie przepisów, pozwalających na łatwiejszą gospodarkę, na uelastycznienie polityki personalnej w Ministerstwie. Stan z roku 1935 niewiele się zmienił w stosunku do roku poprzedniego, gdyż z 29.500 w roku 1934 wzrósł na 1 września 1935 r. na 30.258, t. j. o 757 pracowników, z czego 204 pracowników umysłowych i 553 fizycznych. Muszę podkreślić, że aczkolwiek Ministerstwo dąży do możliwie oszczędnej gospodarki w dziedzinie personalnej, to jednak ten wzrost był wywołany koniecznością rozszerzenia ilości placówek, rozszerzenia służby doręczeń i zwiększenia straży bezpieczeństwa.</u>
  300 + <u xml:id="u-29.4" who="#SDąbkowski">W dziedzinie personalnej drugim ważnym czynnikiem prac Ministerstwa, również mającym na celu nadanie przedsiębiorstwu charakteru bardziej handlowego, była akcja wyszkolenia pracowników. Akcja ta miała na celu nietylko wyszkolenie fachowe, ale i doszkolenie administracyjno-gospodarcze, zmierzające do tego, aby każdy pracownik na stanowisku kierowniczem od małej placówki począwszy, jak agencja czy drobny urząd, a skończywszy na stanowiskach kierowniczych wyższych, patrzył na sprawę przedsiębiorstwa nie pod kątem wykonywania swoich czynności urzędowych, ale z nastawienia handlowego, miał na celu poprawę gospodarki, potanienie, celowe uproszczenia i t. p. Praca ta, do której Ministerstwo włożyło dużo sił, wyraziła się w postaci 50 kursów, na których przeszkolono pracowników od najniższych szczebli aż do stanowisk kierowniczych, następnie w całym szeregu konferencyj w Ministerstwie i w całym szeregu odczytów. Że akcja ta nie była daremna, świadczy oddźwięk w postaci napływających wniosków od pracowników, wniosków, -mających na celu właśnie poprawę i usprawnienie administracji.</u>
  301 + <u xml:id="u-29.5" who="#SDąbkowski">Dalej w dziedzinie personalnej zostały wydane przepisy o ewidencji stanowisk, przepisy o legitymacjach służbowych, przepisy o odznaczeniach i urlopach. W końcu w opracowaniu są przepisy dyscyplinarne i tabela stanowisk.</u>
  302 + <u xml:id="u-29.6" who="#SDąbkowski">W dziedzinie gospodarki personalnej Ministerstwo wykazało daleko idącą oszczędność, starając się unikać w miarę możności przenoszenia i zwalniania na emeryturę. Zwalnianie pracowników następowało tylko w wypadkach normalnego przekroczenia wieku, choroby, niezdolności do pracy, względnie jako skutek procesu karnego. Emerytury stosowane były tylko w razach konieczności, wtedy, gdy już pracownik miał pewną minimalną wysługę lat.</u>
  303 + <u xml:id="u-29.7" who="#SDąbkowski">W dziale organizacji służby przedsiębiorstw eksploatacyjnych poczynione były daleko idące udoskonalenia. Zlikwidowano szereg droższych urzędów pocztowych, zdążano do potanienia eksploatacji, zwiększono ilość placówek, zorganizowano 46 poczt peronowych, 5 kiosków pocztowych, 14 poczt autobusowych, 183 pośrednictwa hotelowe.</u>
  304 + <u xml:id="u-29.8" who="#SDąbkowski">W związku ze zmianą rozkładu jazdy Ministerstwo wykorzystało przebieg nowych pociągów, stwarzając w ten sposób 5 par nowych ambulansów pocztowych, 13 par konwojów pocztowych, 169 konwojów kolejowych, a następnie codzienne doręczanie poczty do 416 placówek, które do tej pory otrzymywały pocztę 3–6 razy tygodniowo. W porozumieniu z Towarzystwem Autobusów Podmiejskich wykorzystano kurs autobusów podmiejskich, dostarczając pocztę do tych miejscowości, które były do tej pory jej pozbawione lub miały trudności w odbiorze.</u>
  305 + <u xml:id="u-29.9" who="#SDąbkowski">Położono duży nacisk na bezpieczeństwo. W związku z ogólnem pogorszeniem się stanu bezpieczeństwa w kraju i powtarzających się napadów na poczty, zostały zorganizowane 4 kursy instruktorskie, zorganizowano też 39 kursów, na których przeszkolono półtora tysiąca pracowników we władaniu bronią. Kandydaci do służby bezpieczeństwa rekrutują się w przeważnej części z członków Pocztowego Przysposobienia Wojskowego.</u>
  306 + <u xml:id="u-29.10" who="#SDąbkowski">Wspomniawszy o P. P. W., nie mogę pominąć roli, jaką odgrywa nastawienie psychiczne i ustosunkowanie się do przedsiębiorstwa blisko 30-tysięcznej rzeszy pracowników, to też Ministerstwo w tym kierunku robi duży wysiłek i poświęca dużo uwagi rozwojowi tej organizacji. Dzisiaj P. P. W. liczy 33.000 członków, posiada 123 świetlice, 540 czasopism, 175 bibljotek instruktorskich i 100 bibliotek ruchomych o 20 tysiącach tomów.</u>
  307 + <u xml:id="u-29.11" who="#SDąbkowski">W dziedzinie administracji Ministerstwo pracowało wydatnie w kierunku przygotowania do ostatecznego przejścia na komercjalizację. Nie może być mowy o racjonalnej gospodarce, jak i o komercjalizacji, dopóki Ministerstwo nie zna własnych kosztów przesyłek. To też jedną z trosk Ministerstwa było badanie kosztów własnych, co było przedmiotem pracy specjalnej komisji, gdyż po ustaleniu tego można dopiero mówić o zwyżce, czy też obniżce taryf.</u>
  308 + <u xml:id="u-29.12" who="#SDąbkowski">Została już przeprowadzona rewizja dotychczasowych taryf, jak również i taryfy lotniczej. Tabele zostały uproszczone i wydane nanowo. Ministerstwo dąży do możliwego zerwania z dotychczasową zasadą bezpłatności całego szeregu świadczeń, starając się doprowadzić, jeżeli nie do pełnej zapłaty, to przynajmniej do częściowej, albo minimalnej. Tutaj Ministerstwo podwyższyło taryfę urzędową z 1 gr na 6 gr i z 2 gr na 12 gr na przesyłki polecone. Pozatem została ustalona lista uprawnionych do korzystania z taryfy urzędowej. Doceniając rolę organizacyj społecznych, Ministerstwo w miarę możliwości budżetowych starało się iść im na rękę, co się wyraziło w III kwartale roku bieżącego kwotą 60.000 zniżek, udzielonych tym organizacjom.</u>
  309 + <u xml:id="u-29.13" who="#SDąbkowski">Mając również na celu względy gospodarcze, Ministerstwo dążyło do przyśpieszenia obrotu gotówkowego przez nowe połączenia kolejowe. Został wydany szereg zarządzeń, które doprowadziły do tego, iż wskutek powiększenia obrotów gotówkowych zadłużenie Ministerstwa w P. K. O. znacznie się zmniejszyło. Jeżeli sięgniemy do czasów poprzednich, to na 1 stycznia 1934 r. zadłużenie to wynosiło 28 miljonów, a na 1 stycznia 1936 tylko 8 miljonów. Następnie został wydany szereg zarządzeń kasowych w tym celu, aby sprawy gospodarcze postawić możliwie korzystnie.</u>
  310 + <u xml:id="u-29.14" who="#SDąbkowski">W dziale inwestycyjnym w ramach skromnego budżetu Ministerstwa wykończono 9 budynków pocztowych, zaczęto 6 nowych, zakupiono 15 placów, pozatem przygotowano plany 10 budynków nowych. Niezależnie od tego Ministerstwo weszło w porozumienie z władzami o przeniesienie placówek do własnych budynków, przez co uzyskuje znaczną zniżkę czynszu i duże korzyści materjalne.</u>
  311 + <u xml:id="u-29.15" who="#SDąbkowski">W dziedzinie prac naukowo - badawczych wymienię tylko niektóre czynności, stanowiące trzon prac. Wprowadzono aparaty i automaty telefoniczne, telefonję nośną, telegraf na przewodach kablowych, foto-telegrafję, wzmacniaki i pracowano nad radjotechniką.</u>
  312 + <u xml:id="u-29.16" who="#SDąbkowski">W dziedzinie stosunków międzynarodowych uzyskaliśmy cały szereg nowych połączeń, bądź rozszerzyliśmy dotychczasowe.</u>
  313 + <u xml:id="u-29.17" who="#SDąbkowski">Ministerstwo w porozumieniu z firmą Marconi wprowadziło nowy dział pracy, który do tej pory stosowany nie był, to jest produkcję lamp nadawczych. Do tej pory lampy nadawcze sprowadzano z zagranicy wielkim kosztem, obecnie dzięki firmie Marconi, Ministerstwo uzyskało prawo ich wytwarzania i produkcja pierwszej serji została rozpoczęta.</u>
  314 + <u xml:id="u-29.18" who="#SDąbkowski">Jeśli mówimy o budżecie, to można powiedzieć, że budżet Ministerstwa i prace w tym kierunku cechuje wielka oszczędność i ostrożność, oraz dążenie do bezwzględnej równowagi budżetowej. Na podstawie danych statystycznych za 11 miesięcy ubiegłego roku kalendarzowego, wykazujących prace przedsiębiorstwa Polska Poczta, Telegraf i Telefon, prawie we wszystkich bez wyjątku działach widzimy większe lub mniejsze ożywienie. Nic będę Panów trudził liczbami, które są zawarte w drukowanem sprawozdaniu, w każdym razie zaznaczę, że tylko w dziale paczek i listów wartościowych nastąpiła nieznaczna zniżka, natomiast wszystkie inne działy wykazują zwyżkę od kilku do kilkunastu procent. Równolegle z tem wzrastały wpływy, które w okresie styczeń — listopad 1935 r. przeciętnie wykazały wzrost o 2%. W listopadzie zauważono pewną zniżkę, którą scharakteryzowałem w swym referacie jako budzącą pewne obawy. Na szczęście po konferencji z p. Ministrem Poczt i Telegrafów w końcu lutego mogę to sprostować, gdyż zniżka ta miała charakter — powiedzmy — techniczny, gdyż listopad jest zwykle miesiącem jednym z najgorszych, natomiast grudzień roku zeszłego, styczeń i luty roku bieżącego wykazały znaczną poprawę dochodów przedsiębiorstwa i wpływy normalne przeciętnie 14–15 miljonów, czyli w granicach, na których opiera się budżet. Nie będę trudził Panów poszczególnymi sumami preliminarza, a scharakteryzuję go raczej globalnie. Preliminarz budżetowy na rok 1936/37 przewiduje w dochodach 179.400.000 zł, czyli o 1.400.000 zł mniej, niż na rok bieżący. Rozchody przewiduje się w wysokości 139.300.000 zł, t. j. o 5.600.000 zł mniej, niż w roku bieżącym, a więc, jak podkreślałem, została przeprowadzona w pełni zasada preliminowania dochodów bardzo ostrożnie, poniżej tych, które w tym roku prawdopodobnie będą osiągnięte, i wydatków jeszcze niżej od bieżących, z powodu koniecznych oszczędności. Naogół biorąc prawie wszystkie pozycje budżetowe są zredukowane i pod kątem oszczędności wprowadzone. Nie uległy redukcji jedynie wydatki na utrzymanie Instytutu Teletechnicznego, który będąc ważną placówką teletechniczną w Polsce, a jedyną jaką dysponuje Ministerstwo Poczt i Telegrafów, stanowi cenną inwestycję, która zawsze będzie się rentować.</u>
  315 + <u xml:id="u-29.19" who="#SDąbkowski">Muszę zaznaczyć, że preliminarz budżetowy na rok przyszły przewiduje wpłatę do Skarbu Państwa w wysokości 40.000.000 zł, t. j prawie dwukrotnie więcej, aniżeli w roku bieżącym.</u>
  316 + <u xml:id="u-29.20" who="#SDąbkowski">Zostaje jeszcze do omówienia jeden dział budżetu — inwestycje, których w budżecie zwyczajnym nie widzimy; wydzielone one są w budżecie w osobną pozycję, której pokrycie przewidziane jest z operacyj finansowych; drogi i formy tych operacyj określi Rząd. Zważywszy na konieczność pewnej określonej wpłaty do Skarbu Państwa celem uzyskania równowagi budżetowej, zważywszy również na konieczność poczynienia pewnych inwestycyj, muszą one być dokonane z kredytów, gdyż inaczej Ministerstwo, pokrywając inwestycje z dochodów wlanych nie mogłoby wpłacić tej kwoty, jaką Rząd przewiduje dla równowagi budżetowej.</u>
  317 + <u xml:id="u-29.21" who="#SDąbkowski">Inwestycje zgrubsza przeznaczone są po pierwsze na zakup wagonów pocztowych, co jest rzeczą konieczną, dlatego że Ministerstwo posługuje się starym taborem, uzyskanym przeważnie po okupantach. Na to przewidziane jest 540.000 zł. Drugim działem jest zakup środków lokomocji, a więc autobusów, samochodów pocztowych i motocykli, których celem jest możliwe przyśpieszenie i usprawnienie poczty. Jest to wydatek, który, zdaniem komisji, musi być również dokonany.</u>
  318 + <u xml:id="u-29.22" who="#SDąbkowski">Dalej przechodzę do pozycji, która nie jest pozycją ściśle inwestycyjną, gdyż częściowo wkracza w dziedzinę konserwacji. Jest to pozycja 600.000 zł na remont i konserwację urządzeń teletechnicznych, pozycja b. mała, zważywszy na ograniczone środki, jakiemi Ministerstwo dysponuje na remont, konieczna jednak dla utrzymania status quo posiadania obecnego celem niedopuszczenia do dalszego zniszczenia.</u>
  319 + <u xml:id="u-29.23" who="#SDąbkowski">Na kupno budynków i placów przeznaczono 700.000 zł, zaś na nowe budynki 4.900.000 zł. Przewidziana jest budowa szeregu urzędów pocztowych w całym kraju, a to dlatego, ażeby zapewnić sprawną działalność urzędów pocztowych, mieć urzędy pocztowe we własnych budynkach i nie płacić wygórowanego czynszu.</u>
  320 + <u xml:id="u-29.24" who="#SDąbkowski">Dalszą najpoważniejszą pozycją jest budowa nowych linij i urządzeń teletechnicznych, obejmujących budowę i przebudowę central, przeniesienie urzędów i nieprzewidziane budowy, przebudowę i rozszerzenie sieci miejskich, budowę przewodów krótkich i urządzeń telefonji nośnej, następnie przyłączenie nowych abonentów i t. d. Jedną z najważniejszych pozycyj jest budowa kabla dalekosiężnego, który doprowadzono do Krośniewic, pozostaje jeszcze 100 km. do Torunia, co pozwoli na połączenie z Gdynią, t. j. urentownienie pieniędzy, włożonych w kabel.</u>
  321 + <u xml:id="u-29.25" who="#SDąbkowski">Pozostają do omówienia przedsiębiorstwa przez Ministerstwo Poczt i Telegrafów nadzorowane. Należą do nich: Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna, Polskie Radjo, Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne i Reklama Pocztowa.</u>
  322 + <u xml:id="u-29.26" who="#SDąbkowski">O Polskiej Akcyjnej Spółce Telefonicznej tyle się mówi i pisze, że nie będę się nad tem wiele rozwodził, tylko podkreślę niektóre charakterystyczne wyniki cyfrowe. Dochód spółki wyniósł w pierwszem półroczu 1935 r. 7.170.000 zł, czyli za rok przewidziany jest w wysokości 14miljona wobec 13 miljonów za i. 1934, jest więc poważny wzrost. Po opłaceniu podatków i odpisaniu na amortyzację 15%, następnie po uzyskaniu 12% dochodu netto, pozostaje jeszcze poważny czysty zysk, który w myśl art. 55 statutu idzie na cele specjalne przedsiębiorstwa. Uważam, że tak wysokie zyski przy jednocześnie wysokich opłatach nie są zgodne z naszem dążeniem do obniżki cen, toteż komisja uważała, że wdrożenie w tym kierunku pewnych starań przez p. Ministra byłoby bardzo celowe.</u>
  323 + <u xml:id="u-29.27" who="#SDąbkowski">Polskie Radjo wykazuje kolosalny rozwój, szczególnie w dziedzinie abonentów wiejskich, gdyż z 18 tysięcy liczba ich wzrosła w grudniu ubiegłego roku do 56 tysięcy. Ilość abonentów miejskich przekroczyła 500 tysięcy.</u>
  324 + <u xml:id="u-29.28" who="#SDąbkowski">Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne wykazały w bieżącym roku sprawozdawczym zysk w kwocie około 500.000 zł, który jednak poszedł na pokrycie strat za poprzednie lata.</u>
  325 + <u xml:id="u-29.29" who="#SDąbkowski">Reklama Pocztowa jest przedsiębiorstwem z kapitałem 100.000 zł przeważnie instytucyj państwowych. W roku sprawozdawczym wykazała ona również pewien rozwój i wzrost dochodów.</u>
  326 + <u xml:id="u-29.30" who="#SDąbkowski">Przy rozpatrywaniu budżetu na Komisji Budżetowej Senatu poddane były gruntownej rewizji i gruntownej dyskusji wszystkie pozycje budżetu Ministerstwa Poczt i Telegrafów. Komisja stanęła na stanowisku, że żadnych zmian wprowadzić nie może i uchwaliła budżet bez zmian. Wnoszę o uchwalenie przez Wysoką Izbę budżetu Ministerstwa Poczt i Telegrafów w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, bez zmian.</u>
  327 + <u xml:id="u-29.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  328 + </div>
  329 + <div xml:id="div-30">
  330 + <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Trockenheim.</u>
  331 + </div>
  332 + <div xml:id="div-31">
  333 + <u xml:id="u-31.0" who="#STrockenheim">Wysoki Senacie! Nie uważam siebie za specjalistę w sprawach Ministerstwa Poczt i Telegrafów. Dyskusję nad kwestjami finansowemi tego Ministerstwa pozostawiam bardziej kompetentnym osobom. Skoro jednak zabieram głos przy tej okazji, to dzieje się to ze względów zasadniczych, mających podłoże polityczne.</u>
  334 + <u xml:id="u-31.1" who="#STrockenheim">Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że resort ten, resort użyteczności publicznej, nie ma nic wspólnego z polityką narodowościową. Jednak tak nie jest.</u>
  335 + <u xml:id="u-31.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  336 + <u xml:id="u-31.3" who="#STrockenheim">Utwierdza mnie w tem przeświadczeniu działalności Polskiego Radja, będącego obecnie przedsiębiorstwem państwowem, w którem 95,8% udziałów należy do Państwa. Jako instytucja państwowa Polskie Radjo powinno służyć wszystkim obywatelom bez różnicy narodowości i wyznania. Dzieje się jednak inaczej. Już powierzchowny przegląd programów audycyj daje jaskrawy obraz znikomego zainteresowania dyrekcji życzeniami abonentów — Żydów. Raz lub dwa razy do roku nadaje Radjo żydowski koncert religijny, chcąc tem jakgdyby zbyć swój dług obowiązku wobec abonentów Żydów, których stan liczebny, jak statystyka wykazuje, jest stosunkowo duży. Ogólna ilość abonentów Polskiego Radja wynosi 500.000, z których na wieś przypada 56.000 abonentów, na ludność miejską zatem około 450.000. Biorąc pod uwagę tę okoliczność, że Żydzi stanowią przeważnie ludność miejską należy przypuścić, że ilość abonentów — Żydów dosięga 150.000, przysparzając zgórą 5 miljonów zł rocznego dochodu. Czy można, zapytuję, ignorować tak pokaźną ilość abonentów i nie dać im ekwiwalentu w postaci odpowiedniego programu?</u>
  337 + <u xml:id="u-31.4" who="#STrockenheim">Pragnę jeszcze wskazać na fakt, jaki zaszedł niedawno, a który jest wprost niesłychany, nad którym nie można przejść do porządku dziennego. W pogadankach dla radiosłuchaczy omawiane są zagadnienia, których tendencyjna treść wręcz godzi w Żydów. I tak, Polskie Radjo nadało pogadankę o uboju rytualnym, w której sprawa ta była przedstawiona jednostronnie, co mogło w konsekwencji wpłynąć i niezawodnie wpłynęło na podrażnienie i bez tego dostatecznie zaognionych stosunków polsko-żydowskich.</u>
  338 + <u xml:id="u-31.5" who="#STrockenheim">A gdy zarząd warszawskiej gminy żydowskiej zwrócił się do dyrekcji Polskiego Radja z prośbą o udzielenie prelegentowi, wydelegowanemu przez gminę, prawa na wygłoszenie w imię zasady: audiatur et altera pars przemówienia w celu oświetlenia zagadnienia z punktu widzenia żydowskiego, to otrzymał odpowiedź odmowną, która brzmi: „Do Zarządu Gminy Wyznaniowej Żydowskiej. W odpowiedzi na list Panów z dnia 19 b. m. w sprawie pogadanki redaktora Niesiołowskiego z dnia 18 lutego informujemy Panów uprzejmie, że w pogadance tej prelegent omawiał sejmowy wniosek ustawodawczy w sprawie uboju rytualnego. Stojąc na gruncie ogólno-państwowym, nie można się zgodzić, ażeby sprawę tę można było uważać za sporną i dlatego zasady: audiatur et altera pars stosować nie możemy”.</u>
  339 + <u xml:id="u-31.6" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
  340 + <u xml:id="u-31.7" who="#STrockenheim">Ale, proszę Panów, jest to bardzo dziwne, bo jeszcze 3 tygodnie temu niewiadome było stanowisko państwowe, dopiero w zeszłym tygodniu komisja sejmowa powzięła uchwałę w tej sprawie i na tem posiedzeniu nie było sprecyzowane stanowisko…</u>
  341 + </div>
  342 + <div xml:id="div-32">
  343 + <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, z komisją sejmową proszę nie polemizować. Nie jest to w zwyczaju. Jak Sejm załatwi daną sprawę i przyśle do Senatu, to wtedy będziemy mogli dyskutować.</u>
  344 + </div>
  345 + <div xml:id="div-33">
  346 + <u xml:id="u-33.0" who="#STrockenheim">Ale ja tylko co do Radja…</u>
  347 + </div>
  348 + <div xml:id="div-34">
  349 + <u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Jeżeli Pan się do tego nie zastosuje, odbiorę Panu głos.</u>
  350 + </div>
  351 + <div xml:id="div-35">
  352 + <u xml:id="u-35.0" who="#STrockenheim">Na zakończenie chciałbym wskazać na fakt, który najlepiej charakteryzuje nastawienie dyrekcji Polskiego Radja do Żydów. Gdy „Warszawski Dziennik Narodowy” zaatakował Polskie Radjo za rzekome zażydzenie radja, dyrekcja tej instytucji pośpieszyła z odpowiedzią, w której oczyszcza się z postawionego jej zarzutu i listem do wspomnianego dziennika z dnia 17 lutego r. b. usprawiedliwia się, że na 692 pracowników, zatrudnionych w Polskiem Radjo, pracuje tylko 12 Żydów.</u>
  353 + <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Głos: I to zadużo.)</u>
  354 + <u xml:id="u-35.2" who="#STrockenheim">Świadczy to wymownie o uprawianiu przez dyrekcję Polskiego Radja bojkotu pracy żydowskiej i o chęci przypodobania się obozowi, którego naczelnem hasłem jest szczucie przeciwko Żydom.</u>
  355 + <u xml:id="u-35.3" who="#STrockenheim">Kieruję z tej trybuny zapytanie pod adresem Pana Ministra Poczt i Telegrafów, co myśli o postępowaniu dyrekcji Polskiego Radja? Wyrażam jednocześnie nadzieję, że Pan Minister da odpowiednie pouczenie tej dyrekcji, w wyniku którego nastąpi radykalna zmiana w nastawieniu dyrekcji do abonentów i radiosłuchaczy żydowskich.</u>
  356 + </div>
  357 + <div xml:id="div-36">
  358 + <u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Dyskusja na temat budżetu Ministerstwa Poczt i Telegrafów jest zakończona.</u>
  359 + <u xml:id="u-36.1" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godziny 16-ej.</u>
  360 + <u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 32 do godz. 16 min. 6.)</u>
  361 + <u xml:id="u-36.3" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do rozprawy nad budżetem Ministerstwa Komunikacji.</u>
  362 + <u xml:id="u-36.4" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Rudowski.</u>
  363 + </div>
  364 + <div xml:id="div-37">
  365 + <u xml:id="u-37.0" who="#SRudowski">Wysoka Izbo! Zgodnie z zasadą ogólną, przyjętą przez obecny Rząd, Ministerstwo Komunikacji wniesie do Skarbu Państwa całą nadwyżkę wpływów, (preliminuje się 75 milj. zł) zaś zamierzone inwestycje realizowane będą z kredytów.</u>
  366 + <u xml:id="u-37.1" who="#SRudowski">Wewnętrzną politykę Ministerstwa Komunikacji można na okres lat od 1929–1934 scharakteryzować jako politykę sztywnych elementów, politykę nieliczenia się z potrzebami gospodarczemi. Przyznać trzeba, że okres ten był sukcesyjnie najgorszym dla Ministerstwa Komunikacji, bowiem od sumy zysków 30 milj. w 1930 r. spadł on do 51 milj. deficytu w 9 miesiącach 1932 r. i do 40 milj. w r. 1933. Wyjść z tej katastrofy i otrząsnąć się z nieodłącznej depresji nie było rzeczą łatwą. Nowe poglądy i zwroty zaznaczyły się w r. 1934. Z biegiem zaś 1935 r. nabierały one wyrazistości, natomiast świeżo załatwione zagadnienie taryf świadczy, że obecnie polityka Ministerstwa została całkowicie przestawiona. W miejsce dotychczasowej sztywności zjawiła się daleko idąca elastyczność, przystosowania do objawów życia i sytuacji gospodarczej. Metoda okazała się słuszna, rezultat był pozytywny, rok 1934 dał 10 milj., rok 1935 około 15 milj. nadwyżki. Jest to bardzo poważnym sukcesem i niewątpliwie olbrzymią zasługą Ministra, który niedawno ustąpił.</u>
  367 + <u xml:id="u-37.2" who="#SRudowski">Statut organizacyjny Ministerstwa Komunikacji składa się, jak wiadomo, z dwóch kompleksów: A. Administracja, do której należą: zarząd centralny, meteorogja z hydrografją, inspekcja i roboty publiczne (budowle wodne, pomiary, fundusz drogowy i drogowy fundusz pożyczkowy), B. Przedsiębiorstwa, składające się z kolei wraz z samochodami i lotnictwem oraz państwowych wytwórni materjałów drogowych.</u>
  368 + <u xml:id="u-37.3" who="#SRudowski">Działy komunikacji drogowej, wodnej, kolejowej i powietrznej należy przechodzić pokolei.</u>
  369 + <u xml:id="u-37.4" who="#SRudowski">Komunikacja drogowa. Teoretycznie fundusz drogowy dostarczyć winien środków na konserwację i budowę dróg. W praktyce nie wystarcza on nawet na pokrycie zaciągniętych zobowiązań w poprzednim okresie, nie wystarcza również dla normalnej konserwacji. Wpływy jego preliminowane są w sumie 18.300.000 zł, t. j. o 300.000 zł więcej, niż w ostatnim roku. Na większe liczyć nie można, ponieważ stan motoryzacji i ilość samochodów wzrastają bardzo powoli. Możliwa jest pewna poprawa na odcinku prywatnej komunikacji autobusowej, ponieważ Ministerstwo Komunikacji przeprowadziło akcję scaleniową drobnych przedsiębiorstw autobusowych, obniżyło opłaty od miejsc oraz nowopowstałym linjom przyznało 50% ulgi w opłatach. Fachowcy i Liga Drogowa oceniają, że sprawa dróg byłaby racjonalnie postawiona, gdyby rocznie można poświęcić na ten cel około 120 miljonów zł, w tem 45 miljonów zł na normalną konserwację dróg i mostów istniejących. Ostatni rok, biorąc nawet ciężką sytuację pod uwagę, był niezbyt odległy od tego koniecznego minimum, zbliżał się bowiem do 100 miljonów zł; napięcie akcji było bardzo wielkie, wszelkie dostępne fundusze, kredyty i środki wyzyskane. Wykaz ich jest ciekawy. Państwowy Fundusz Drogowy 18 miljonów zł, Pożyczka Inwestycyjna 35 miljonów zł, Fundusz Pracy 13 miljonów zł, samorządy i Śląsk 3.200 tys. zł, kredytowane roboty 8.800 tys. zł, kredyt materjałowy 4.900 tys. zł, lasy 1.100 tys. zł, kredyty przewozowe 4.200 tys. zł, odrobki zasiłków 450 tys. zł, odrobki za żywność 2.700 tys. zł, odrobki za podatki 600 tys. zł, drobne szarwarkiem 400 tys. zł. Pozatem wielki udział wzięło wojsko — saperzy przez pomoc i pracę. Łącznie wypada suma około 95 miljonów zł. W tym roku zamierza się poza konserwacją wybudować 480 kilometrów ulepszonej nawierzchni oraz 100 kilometrów nowych dróg. Wykończy się most we Włocławku oraz zacznie na Pilicy i w Płocku.</u>
  370 + <u xml:id="u-37.5" who="#SRudowski">Komunikację samochodową własną Ministerstwo Komunikacji w ostatnim roku znacznie rozbudowało przez zakup nowego sprzętu i powiększenie długości linji z 1900 kilometrów na zgórą 3 tysiące kilometrów. Równocześnie jednak znacznie wzrósł deficyt z 78 tysięcy w 1934 r. na 380 tysięcy w 1935 r. Dalsze rozszerzanie przez Polskie Koleje Państwowe własnych linij autobusowych deficytowych, stwarzających konkurencję prywatnym przedsiębiorstwom, nie jest pożądane, zwłaszcza, że dzięki nowemu nastawieniu kolei mija czas, w którym tak autobus prywatny, jak i chłopska furka stawały się groźnym konkurentem dla kolei. Jeśli zaś chodzi o moment szachowania prywatnych przedsiębiorstw, co jest niekiedy konieczne, to już istniejące autobusy Polskich Kolei Państwowych mogą to zadanie spełnić.</u>
  371 + <u xml:id="u-37.6" who="#SRudowski">Komunikacja wodna. W dziale budowli wodnych istnieje program wielkich inwestycyj i szlaków komunikacyjnych, opracowany według ich ważności. Pierwszym etapem tego programu jest okres dwuletni z sumą 7 miljonów zł, obejmujący zagadnienie górnej Wisły z dopływami oraz pewne roboty na kresach północno-wschodnich (Wilno i renowacja dawnych kanałów Królewskiego, Ogińskiego, Augustowskiego). Wisła jest bezsprzecznie najważniejszym problemem wodnym w wewnętrznej gospodarce naszego Państwa, tak dla korzyści gospodarczych, jakich dostarczyć może, łącząc zachodnie, południowe i centralne prowincje z morzem, jak również ze względu na groźbę klęsk przy jej nieopanowaniu.</u>
  372 + <u xml:id="u-37.7" who="#SRudowski">We wzmiankowanym planie zwrócono przedewszystkiem uwagę na obudowanie i opanowanie górskich dopływów Wisły. Tworzy się wielkie rezerwuary wodne na Sole w Porąbce, na Dunajcu w Rożnowie i inne. Rezerwuary te wchłoną nadmierne ilości wody opadowej i odwilżowej z gór, zmniejszą przeto rozmiary powodzi, dalej zasilać będą stopniowo poziom wody na Wiśle, co umożliwi racjonalną żeglugę i wreszcie pozwolą wyzyskać siłę wody spadającej jako energję elektryczną. Czy ten dwuletni program będzie w bieżącym roku pomyślnie zakończony, zależeć będzie od pozabudżetowych wpływów.</u>
  373 + <u xml:id="u-37.8" who="#SRudowski">Należy pozatem w tem miejscu zwrócić uwagę na zagadnienie portu Drui na Dźwinie. Problem wydaje mi się dość ważny, aby znalazł swój wyraz w programie robót wodnych Ministerstwa. Kresy nasze północno - wschodnie z Wilnem na czele są pod względem gospodarczym zamkniętym workiem, nie mającym ujścia. Nie możemy dotychczas osiągnąć drogą medjacyj pokojowych tego, aby Litwa worek ten otworzyła, pozwalając na wolną żeglugę przez Wilję i Kłajpedę. Wobec tego zagadnienie portu w Drui, a przez to otwarcie drogi do Bałtyku przez Dźwinę i Rygę należy nietylko umieścić w programie robót wodnych, ale nawet umieścić je bezpośrednio po zagadnieniu Wisły. Traktowanie Wileńszczyzny wyłącznie jako zaplecza portu w Gdyni jest nieracjonalne gospodarczo.</u>
  374 + <u xml:id="u-37.9" who="#SRudowski">Sumy globalne P. K. P. i poszczególnych działów uległy nieznacznemu tylko zmniejszeniu w stosunku do ostatniego budżetu, dzięki daleko idącej i oczywiście wskazanej ostrożności preliminowania wobec świeżo zastosowanej zniżki taryf.</u>
  375 + <u xml:id="u-37.10" who="#SRudowski">Nie ulega już wątpliwości, że krzywa koniunkturalna kolei nietylko minęła dno kryzysu, ale zaczęła wznosić się ku górze. Porównanie 1934 r. z 1935 wykazuje, że ruch pasażerski zwiększył się o 10%, przewóz bagażu o 26%, towarów o 4%, mimo spadku ilości węgla eksportowego. Również, aczkolwiek w znacznie wolniejszem tempie, zaczął się podnosić dochód. Jest to sprawa kapitalnego znaczenia tak dla P. K. P., jak dla całego życia gospodarczego i wymaga specjalnego omówienia.</u>
  376 + <u xml:id="u-37.11" who="#SRudowski">System taryfowy P. K. P., gruntownie zbadany i opracowany w 1929 r. przetrwał w zasadzie swej nienaruszony do jesieni 1935 r., a właściwie do 1 stycznia 1936 r. Powstał on zatem w okresie największej prosperity w czasie szczytowej konjunktury dla kolejnictwa. Wprawdzie pierwsze oznaki nadchodzącego kryzysu zaczęły się już w owym czasie zjawiać, jednak nie doceniano jeszcze ich wagi, uważano kryzys raczej za zjawisko przemijające. Wysokość taryfy uzależniona była od ówczesnej wartości objektu przewożonego. Wartości zaś tych objektów zaczęły od 1929 r. ulegać progresywnie przesunięciom. Dysproporcje te, nieznaczne zrazu, gwałtownie pogłębiały się i wywierały zgoła niezamierzony i nieprzewidziany wpływ na życie gospodarcze Państwa. I tak, gdy ceny artykułów przemysłowych i kopalnianych ulegały bardzo powolnemu spadkowi, a nawet niekiedy zwyżkowały, to artykuły rolne zaczęły gwałtownie z roku na rok coraz niżej w wartości swej opadać. Ta nierówność spadku zburzyła w bardzo krótkim czasie racjonalność obliczeń taryfowych, np. gdy koszt przewozu wielu artykułów przemysłowych i kopalnianych wynosił wciąż ten sam procent jego wartości, to przy produktach hodowlanych wzrósł 2 i półkrotnie, przy ziemniakach i zbożu półtorakrotnie. Zachodziły wypadki, że przewóz towarów przy znaczniejszych odległościach wyniósłby znacznie więcej niż jego wartość np. ziemniaki i drzewo opałowe. To też wymiana płodów rolnych na większe odległości zupełnie się nie odbywała. Taryfy kolejowe odgrywały w tych wypadkach rolę prohibicyjną. Wystąpiło w rezultacie niepożądane zjawisko, że w tem samem Państwie, w różnych jego dzielnicach zupełnie inne były ceny płodów rolnych. Przewóz więc tych produktów, jak również tych, które wieś konsumuje, zaczął się przenosić z trakcji kolejowej na samochodową, a zwłaszcza na konną. Spadek przewozu z roku na rok postępował. W 1932 r. osiągnął swe dno, stabilizując się na niem i wywołując w rezultacie deficyt kolejowy.</u>
  377 + <u xml:id="u-37.12" who="#SRudowski">Jest rzeczą conajmniej prawdopodobną, że P.K.P. już w tym czasie przystąpiłyby do rewizji zasadniczej systemu taryfowego, gdyby nie narzucona konieczność popierania eksportu dla uaktywnienia bilansu handlowego. Celem zrealizowania tego zamierzenia ustalono opłaty za tono-kilometr węgla eksportowego na 0,69 gr. drzewa eksportowego na 1,5 gr, podczas gdy przeciętna opłata wynosiła 3,85 gr, a cały szereg innych artykułów ponosić musiał ciężar ponad 10 gr za tono-kilometr. Ponieważ zaś drzewo i węgiel stanowiły w tym czasie 80% całego wywozowego tonażu, przeto była to olbrzymia ofiara kolei na rzecz bilansu handlowego Państwa. Znacznie mniejsze, niemniej jednak poważne ofiary poniosła kolej celem zwiększenia tranzytu przez polskie tereny oraz rozbudowania zaplecza dla portów polskich Gdyni i Gdańska w kierunku Czechosłowacji, Węgier, Rumunji, a nawet Bałkanów. O ile polityka proportowa okazała się bardzo celowa i zaczyna dziś przynosić piękne owoce, bowiem w r. 1934 wzrost.przewozu do Czechosłowacji wyniósł 225%, wzrost wpływów 163%, o tyle polityka protranzytowa nie osiągnęła dotychczas zamierzonych celów, bowiem tranzyt do Rosji prawie ustał, zaś tranzyt niemiecki przez t. zw. korytarz polski przysparza polskim kolejom wiele zmartwień i kłopotów.</u>
  378 + <u xml:id="u-37.13" who="#SRudowski">Eliminując zupełnie sprawę tranzytu niemieckiego, należy zdać sobie sprawę, że do długiej litanji artykułów, jak węgiel, drzewo, nafta, cukier, zboże, mięso i tylu innych, których kraj nasz dostarcza tak tanio obcym narodom, by zdobyć ich walutę, z własną dotkliwą stratą — dołączyć również trzeba pracę kolei. Zaiste, Polska walczy o swój bilans handlowy i stałość waluty niemniej wytrwale i ofiarnie jak walczyła o niepodległość. Jak tam poświęcała krew obywateli, tak tutaj bogactwa wewnętrzne i płody ziemi. Oby nam tych bogactw kiedyś nie zabrakło.</u>
  379 + <u xml:id="u-37.14" who="#SRudowski">W tej sytuacji nie można się dziwić, że kolej przez długi czas broniła się przed atakami o obniżkę taryf wewnętrznych. Dopiero napór konieczności życiowych zwyciężył. Gdy przewozy stabilizowały się nadal na najniższym poziomie, a wpływy z ruchu pasażerskiego (ucieczka od dalszych podróży i droższych klas) nadal spadały, gdy przed kolejami stanęło widmo stałego, znacznego deficytu, zdecydował ówczesny Minister akcję próbną, mającą na celu dostosowanie się do wewnętrznej sytuacji. Element sztywnych taryf był jeszcze za silny, by zasadę jego podważyć.</u>
  380 + <u xml:id="u-37.15" who="#SRudowski">Zarządzono pewne fragmentaryczne zniżki, t. zw. akwizycyjne (dla turystów, sportowców i wycieczek szkolnych), przeprowadzając równocześnie daleko idące oszczędności, któreby wyrównały ewentualny dalszy deficyt jako skutek tych zniżek. Zarządzenie to jednak nie wzmogło ruchu i dopiero w rok później, gdy zdecydowano się zerwać z zasadą sztywności taryf, zastosowano zniżki o charakterze ogólnym, (potanienie przy dalszych odległościach, potanienie droższych klas, rozszerzenie taryf podmiejskich) frekwencja stopniowo zaczęła wzrastać, a w 1935 r. osiągnięto po raz pierwszy wzrost wpływów. Ciężki eksperyment udał się i na tej podstawie opracowano już całkiem śmiało daleko idące zniżki taryfy, wprowadzonej obecnie, (podmiejska do 200 km, wielokrotne przejazdy o 33% taniej), która przyniesie kolejom rocznic o 12 miljonów zmniejszenie wpływów, gdyby frekwencja podróżnych nie miała ulec wzrostowi.</u>
  381 + <u xml:id="u-37.16" who="#SRudowski">W tym samym oczywiście kierunku poszła reforma przewozów towarowych. Polityka taryfowa P. K. P. zwróciła się frontem do wewnętrznej gospodarki. Podobnie jak przemysł i kopalnie nie mogłyby egzystować bez rynku wewnętrznego, tak i koleje skazane byłyby tembardziej na stały deficyt, gdyby się nie dostosowały do potrzeb i warunków wewnętrznego gospodarstwa. Wytycznemu przy układaniu nowych taryf było: związanie kresów polskich z centrum i zachodem oraz przyjście z pomocą krzywdzonemu dotychczas rolnictwu. Rada Komunikacyjna Ministerstwa Komunikacji powołała specjalną komisję do rewizji taryf. Ta zaś wyłoniła szereg podkomisyj, jak rolną, przemysłową i t. d. Zasadniczą dyrektywą słuszną i konieczną było nie obniżanie taryf w czambuł o pewien procent, lecz różniczkowanie zależnie od wartości przewożonego towaru.</u>
  382 + <u xml:id="u-37.17" who="#SRudowski">Jest to zasada kłopotliwa, bo zmusza do sporadycznych rewizyj w miarę wzajemnego przesuwania się wartości towarów. Jednak dotychczasowe lata kryzysowe udowodniły w dostatecznej mierze konieczność takiego systemu. Naogół biorąc, dezyderaty komisji zostały przez Ministerstwo Komunikacji uwzględnione. Przeglądanie protokółów daje żywą ilustrację anomalij, wywołanych długoletnią sztywnością taryf. I tak np. przewóz świeżych ryb z Gdyni do fabryk konserw wynosił 200% ad valorem, drzewo opałowe, tak obfity materjał na kresach, nie mogło znieść transportu kolejowego, ani też miało możność jakiejkolwiek konkurencji z węglem, ten bowiem nie drożał ze wzrostem odległości w przeciwieństwie do drzewa. Największych zniżek taryfowych domagało się najbardziej krzywdzone dotychczasowym systemem rolnictwo. Domagało się ono globalnej obniżki 30% w ruchu wewnętrznym i 40% dla eksportu. Przemysł kopalniany i hutnictwo domagały się jedynie pewnych udogodnień i zmian, mających raczej na celu usprawnienie przewozów, niż potanienie. Wartość tych obniżek rocznie oblicza się na 70 milj. zł. Jest to więc decyzja bardzo poważna i zawiera w sobie moment ryzyka. Wziąwszy jednak pod uwagę dotychczasowe doświadczenie, należy stwierdzić, że tylko dość głęboko sięgająca zniżka może wywołać ogólne ożywienie ruchu pasażerskiego i przewozu towarów i w ten sposób skompensować zmniejszone wpływy, natomiast połowiczna zniżka dałaby jednostronny rezultat — powiększenie deficytu.</u>
  383 + <u xml:id="u-37.18" who="#SRudowski">Ta daleko idąca elastyczność w obecnem nastawieniu polityki P. K. P. i dążność przystosowania się do poziomu życia obywateli, znajduje swój wyraz i w innych przejawach. Zaobserwowano, że lekki typ pociągu, tańszy w eksploatacji, lepiej się kalkuluje od ciężkiego, dalej, że o wiele racjonalniejszą jest rzeczą puścić na danym odcinku nawet kilkakrotnie wagon motorowy, niż pociąg z kilkunastu wagonów. Naskutek tych obserwacyj w 1935 r. przebieg ciężkich pociągów zmniejszono o 3%, lekkich natomiast powiększono o 37% , a wagonów motorowych o 43%. Zamierzone jest wprowadzenie wagonów motorowych również na kolejach wąskotorowych. Naskutek tych racjonalnych zmian nie spotyka się dzisiaj pociągów, w których liczba pasażerów równałaby się mniejwięcej ilości przedziałów. Dużo rzadziej również narażony jest pasażer na tak przykrą podróż w tłoku.</u>
  384 + <u xml:id="u-37.19" who="#SRudowski">Niezależnie od powyższego obserwuje się na P. K. P. tendencję do wzmożenia szybkości tak pasażerskich, jak i towarowych pociągów. W 1936 r. zamierzone są pociągi towarowo-ekspresowe o szybkości do 60 km za opłatą wyższą o 10%. W ten sposób usprawniłby się znakomicie transport pośpiesznych przesyłek przy równoczesnem odciążeniu pociągów pasażerskich, które nie będą już narażone na długie postoje na stacjach. Bardzo ważnym etapem w kierunku przyśpieszenia ogólnego ruchu towarowego oraz dostosowania kolei polskich do wymagań ogólno-europejskich (ruch zagraniczny naszych wagonów) jest wprowadzanie obecnie hamulców zespolonych. Ważna ta inwestycja, której konieczność nie może być kwestjonowana, ukończona będzie w 1937 r. i poza wzmiankowanemi korzyściami da również kolejom duże oszczędności w eksploatacji. Można tylko w tem miejscu wyrazić pewien żal, że są to hamulce wynalazcy zagranicznego. Bowiem w tej samej dziedzinie istnieje polski wynalazek inż. Lipkowskiego, nieustępujący w niczem, zdaniem techników, hamulcom zespolonym zagranicznym. Jeśli chodzi o znaczniejsze przyśpieszenie ruchu pociągów wszystkich, to problem ten jeszcze nieprędko będzie mógł być rozwiązany, bowiem uzależniony jest od bardzo kapitalnej i drogiej inwestycji, mianowicie od zastąpienia szyn obecnych typem cięższym oraz od zamiany podsypki żwirowej na tłuczniową. Jest to zagadnienie bardzo proste, wymaga jednak bardzo znacznych środków, któremi P. K. P. w obecnym momencie nie dysponują. Wprawdzie pewne roboty w tej dziedzinie są prowadzone, jednak tempo ich pozostawia wiele do życzenia, zwłaszcza na kresach wschodnich i świadczy, że nieprędko będą zakończone.</u>
  385 + <u xml:id="u-37.20" who="#SRudowski">Wielkim postępem oraz poziomem europejskim wykazać się mogą koleje nasze w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu. W roku 1927 notowano półtora zderzeń, oraz 2,5 wykolejeń na jeden miljon pociągo-kilometrów. W 1935 r. osiągnięto 0,5 zderzeń i 0,8 wykolejeń.</u>
  386 + <u xml:id="u-37.21" who="#SRudowski">W ostatnich czasach zaszedł również decydujący zwrot na lepsze w dziedzinie zabezpieczenia podróżnych i transportów przed napadami i kradzieżami. Do 1935 r. służbę bezpieczeństwa na kolejach prawnie pełniła policja. Wskutek jednak jej przeciążenia obowiązkami i niewystarczającej ilości funkcjonarjuszów, ochrona była niedostateczna. Obecnie otrzymali funkcjonarjusze kolejowi uprawnienia policyjne i zostali uzbrojeni. To w znakomitym stopniu poprawiło sytuację.</u>
  387 + <u xml:id="u-37.22" who="#SRudowski">Do bardzo udatnych i owocnych imprez należy zaliczyć akcję kolei polskich w dziedzinie turystyki. Poza pracą propagandową z pomocą afisza, fotografji, filmu, prasy i wydawnictw, zainicjowało Ministerstwo skoordynowanie akcji własnej z pracą organizacyj społecznych — turystycznych oraz zorganizowało Ligę Popierania Turystyki masowej. Ta wspólna praca organów państwowych ze społeczeństwem osiąga piękny rezultat — podstawowe zagospodarowanie turystyczne gór i piękniejszych ośrodków będzie niedługo zakończone, a w ostatnim roku koleje przewiozły na rozmaite imprezy, jak święto gór, morza, winobrania, szlakiem drugiej brygady i in. 700.000 turystów, co już stanowi zupełnie racjonalną podstawę dla systematycznej pracy. Ta żywa, pełna oryginalnych pomysłów i nowych form akcja turystyczna zaczęła budzić wielkie zainteresowanie i zagranicą. Niestety jednak ograniczenia dewizowe sąsiednich państw wstrzymują zagranicznych turystów.</u>
  388 + <u xml:id="u-37.23" who="#SRudowski">Komisja dość dużo czasu poświęciła tak głośnej dzisiaj sprawie kolejki na Kasprowy. Stanęła ona na stanowisku, że jest to niewątpliwie pożyteczna i celowa dla turystyki i Podhala impreza, jednak z punktu widzenia hierarchji i ważności niewątpliwie znalazłoby się bardzo wiele zagadnień i przedsięwzięć znacznie od kolejki ważniejszych i pilniejszych.</u>
  389 + <u xml:id="u-37.24" who="#SRudowski">Nie mogę w tem miejscu, jako referent budżetu Ministerstwa Komunikacji, pominąć wiadomości, jaka się zjawiła w dniu dzisiejszym w jednym z dzienników warszawskich treści następującej: „Niemcy wydali obecnie książkę (Baedeckera) dla turystów przybywających do Niemiec na olimpjadę. Tytuł tej książki brzmi: „Państwo niemieckie”. W treści tego dzieła znajdujemy osobliwe kwiatki. Podając plan wycieczek po Niemczech, źródłowe wydawnictwo wlicza do Rzeszy Alzację, Lotaryngję, teren w. m. Gdańska, pozatem część Polski z Poznaniem i Toruniem. Mapa załączona do przewodnika podaje dawne przedwojenne granice Niemiec i wszystkie wspomniane miasta polskie oznacza jako oderwane od macierzy. Przy spisie miejscowości przeprowadzona jest interpretacja, z której wynika, że cała Wielkopolska z Pomorzem i Gdańskiem należą stale jeszcze do „Reichu”. Przewodnik ten został zaakceptowany przez niemieckie ministerstwo propagandy”.</u>
  390 + <u xml:id="u-37.25" who="#komentarz">(Głosy: Skandal! Skandal!)</u>
  391 + <u xml:id="u-37.26" who="#SRudowski">Należy przypuszczać, że wydawnictwem tem zainteresuje się nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Sądzę, że dam wyraz poglądom komisji, którą reprezentuję i której jestem sprawozdawcą, jak i Wysokiej Izby, jeśli zaapeluję również do p. Ministra Komunikacji, by zechciał zająć się tą sprawą, bowiem jest istotnie niemożliwem, by Baedecker, zatwierdzony przez niemieckie ministerstwo propagandy, podobne historje głosił.</u>
  392 + <u xml:id="u-37.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  393 + <u xml:id="u-37.28" who="#SRudowski">Przystępując do działu komunikacji lotniczej, tak ważnego dla zdolności obronnej Państwa naszego, podkreślić należy z jednej strony dalszy rozwój lotnictwa, z drugiej zaś zwrócić baczną uwagę na pewne niejasności, czy też poczynające się zjawiać błędne nastawienia, które w dalszej swej ewolucji sprowadzićby mogły lotnictwo na niepożądane tory, a przez to zagrozić jego sprawności i dalszemu rozwojowi.</u>
  394 + <u xml:id="u-37.29" who="#SRudowski">Linje lotnicze „Lot” kontynuowały pomyślnie w 1935 r. w dalszym ciągu ideę, opartą na najpoważniejszych prawzorach naszej historji — ideę połączenia Bałtyku z Morzem Czarnem i Śródziemnem, a nawet Małą Azją, Palestyną i Afryką. Linje lotnicze pracowały sprawnie. Fenomenalne i niespotykane nigdzie stuprocentowe bezpieczeństwo utrzymują nadal. Jest to nie przypadek, lecz owoc doskonałej organizacji kierownictwa oraz pilności, ofiarności i znakomitego wyrobienia pracowników, w pierwszym rzędzie pilotów i mechaników. Również na dotychczasowym poziomie stoi regularność lotów. Dla pilotów polskich linij lotniczych pogoda zawsze jest dobra, zarówno w dzień, jak w nocy, tak przy słońcu, jak we mgle, wichrze i deszczu. Zagranicą przyjęty jest termin „Polen Wetter”, który oznacza pogodę, przy której normalnie linje lotnicze nie funkcjonują, jednak samoloty polskie i w taką pogodę przelatują.</u>
  395 + <u xml:id="u-37.30" who="#SRudowski">Liczba przelecianych kilometrów, przewiezionych pasażerów i bagażu w ostatnim roku wzrosła. Spadła natomiast liczba kilogramów przewiezionej poczty, co jest objawem niepomyślnym, wymagającym bardziej bacznej uwagi kierownictwa „Lotu”, bowiem nie co innego dać może samowystarczalność i dochodowość linjom lotniczym, jak tylko przewóz poczty. Tego nas uczy obserwacja zagranicznych linij.</u>
  396 + <u xml:id="u-37.31" who="#SRudowski">Rozbudowa naziemna, t. j. lotnisk, wybiegów startowych, pomieszczeń, latarń i radjogonjometrji zrobiła pewne postępy w ostatnim roku, jednak zbyt powolne. Tu należy podkreślić gwałtowną konieczność budowy drugiego lotniska w Warszawie. Jeżeliby bowiem stolica przystąpiła już na wiosnę roku bieżącego do realizacji swych wielkich planów urbanistycznych, koncentrujących się głównie na obecnem polu wyścigowem i lotnisku mokotowskiem, to cała działalność lotnictwa sportowego i P. W. lotniczego na terenie Warszawy uległaby likwidacji. Byłaby to szkoda niepowetowana. Należy sprawę postawić jasno: jeśli lotnisko mokotowskie ma być nieodwołalnie skasowane, to nie może to nastąpić prędzej, póki nowe lotnisko nie zostanie oddane do użytku. Organizacje lotnicze dały wyraz tej trosce, wyprzedzając nawet Ministerstwo w szukaniu odpowiednich terenów i wykonując wstępne prace pomiarowe. Tereny odpowiednie są, decyzja władz nastąpiła, środki budżetowe na ten cel przewidziane, zatem nic nie stoi na przeszkodzie, aby natychmiast zacząć robotę.</u>
  397 + <u xml:id="u-37.32" who="#SRudowski">Działem pracy lotniczej, który w 1935 r. rozwinął się bardzo znacznie i bardzo pomyślnie, jest szybownictwo. Złożyło się na to kilka elementów: władze lotnicze, uważając słusznie szybownictwo za pewnego rodzaju przedszkole lotnicze i za filtr, który ma wydzielić najbardziej przydatne dla lotnictwa jednostki, wykazały duży wysiłek, aby pomóc tak Lidze Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, jak i garnącej się tłumnie młodzieży do największego rozszerzenia i uprzystępnienia szybownictwa. Rok 1935 osiągnął liczbę 38 zarejestrowanych szybowisk ze szkołami, na których przeszkolono około 1.300 pilotów szybowcowych. Liczby te powinny ulec dalszej ewolucji w 1936 r.</u>
  398 + <u xml:id="u-37.33" who="#SRudowski">Poważny natomiast niepokój w sferach lotniczych budzą pewne tendencje, które zaczęły się zjawiać w Departamencie Lotnictwa Cywilnego w r. 1934, a w ostatnim czasie przybrały już zupełnie skrystalizowane formy.</u>
  399 + <u xml:id="u-37.34" who="#SRudowski">Tendencje te mogą być określone jednym tylko wyrazem: etatyzm. O zagadnieniu tem dużo się dzisiaj mówi przy wielu resortach. O ile jednak w innych dziedzinach często przytaczane są argumenty, że inicjatywa społeczna i prywatna bądź to wskutek zbyt śmiałych i wielkich zamierzeń, bądź też na skutek kryzysu załamała się i sama zaczęła się ubiegać o pomoc organizacyjną i finansową Państwa i sama poniekąd wystąpiła z inicjatywą etatyzacji, o tyle zgoła inaczej przedstawia się sprawa na wielu odcinkach pracy w lotnictwie. Wprawdzie zaznaczyć trzeba, że lotnictwo tak wielką rolę odgrywa w zdolności obronnej Państwa, iż podlegać musi ścisłej kontroli i dyrektywom władz państwowych, jednak zupełnie nie wynika z tego, by na inicjatywę, pracę i przedsiębiorczość prywatną oraz organizacyj społecznych nakładane były tak ciężkie, tak formalistyczne i krępujące więzy, że w ostatecznym rezultacie na arenie pracy pozostać może tylko to, co genezę swoją, inicjatywę i formę organizacyjną znalazło w łonie Departamentu Lotnictwa.</u>
  400 + <u xml:id="u-37.35" who="#SRudowski">Nie ujmując bynajmniej, ani nie umniejszając wielkiego twórczego wysiłku władz lotniczych, należy skonstatować bezstronnie i objektywnie, że w dużej mierze zawdzięczamy kolosalny rozwój naszego lotnictwa prywatnej i społecznej inicjatywie i pracy. Bez niej nie mielibyśmy tak popularnych w Polsce i tak sławnych w świecie całym płatowców R. W. D. Nie szczycilibyśmy się zwycięstwami challengowemi, ani rekordem Atlantyku, nie mielibyśmy wielu organizacyj lotniczych. Stwierdzić należy, że Departament Lotnictwa Cywilnego tych rzeczy nie docenia. Nie bierze ich w dostatecznej mierze pod uwagę. Wielką wprawdzie zaletą i wielką siłą twórczą jest ambicja i dążność, by samemu wszystkiego dokonać. I niewątpliwie nasze władze lotnicze tę ambicję posiadają, nie powinno jednak z tego wynikać, że wszystko, co powstaje lub rozwija się poza departamentem, jest już eo ipso zbędne i że należy to likwidować. Najmniej pomyślnie w dziedzinie lotniczej przedstawia się sprawa sprzętu lotniczego i surowca, używanego do budowy płatowców. W r. 1928, czyli 8 lat temu, z okazji dyskusji na tematy lotnicze wypowiedział ówczesny szef naszego lotnictwa następujący pogląd: „nasz przemysł lotniczy jest dziś w stanie pokrywać w zupełności nasze potrzeby pokojowe”, a rok temu referent budżetu Ministerstwa Komunikacji wypowiedział w Sejmie: „linje „Lotu” obsługiwane są przez płatowce, produkowane w polskich wytwórniach. Nasze sukcesy z dziedziny szybownictwa, lotnictwa sportowego i komunikacyjnego oparte są na własnym przemyśle i na własnych surowcach”. Ocena ta z początku 1935 r., t. j. gdy była wypowiadana, była zgodna z rzeczywistością i ściśle prawdziwa. Nie jest nią jednak już dzisiaj. Pod tym względem sytuacja w lotnictwie naszem radykalnie się zmieniła. Linje lotnicze „Lot” zakupiły w 1935 r. 7 płatowców w Ameryce i w Niemczech, czyli prawie całkowity potrzebny dla siebie sprzęt. Wszystkie te płatowce zbudowane są z lekkiego metalu, t. zw. popularnie duralu, którego w Polsce zupełnie nie posiadamy. Nie dość na tem, nawet dla szybownictwa, które tak pomyślnie u nas się rozwija i tak wysoko stoi, zakupiono dwa niemieckie szybowce i zamierza się ich budować większą ilość na podstawie licencji. Tu się wysuwa argument, że kupienie wzorca najbardziej doskonałego z zagranicy było konieczne jako studjum dla naszych konstruktorów, a przy tej okazji kupiono więcej maszyn, aby zastąpić przestarzały i niekonkurencyjny sprzęt „Lotu” nowoczesnym. Argumenty te nie są przekonywujące, bowiem, jeśli nawet wzorzec był potrzebny, to wystarczy na to jeden płatowiec. Tak właśnie zrobiła znacznie bogatsza od nas Francja, kupując w 1935 r. jednego Douglasa, jednego Kometa i jedno R. W. D. 9. Jeśli natomiast kierownicy linji „Lot” dopiero w 1935 roku doszli do przekonania, że sprzęt ich jest przestarzały i należy zastąpić go nowym, to jest to zupełnie niezrozumiałe dla każdego, który śledzi postęp i rozwój lotnictwa zagranicznego. Jeśli zaś doszli do tego poglądu już dawniej, to dlaczego w owym czasie nie zażądali od najwybitniejszych konstruktorów polskich opracowania odpowiedniego typu płatowca. Wszak nasi konstruktorzy potrafili maszynami przez siebie zbudowanemi pobić wszystkich zagranicznych, jacy tylko stanęli z nimi do konkurencji, a więc Niemców, Włochów, Francuzów i Czechów.</u>
  401 + <u xml:id="u-37.36" who="#SRudowski">Niema również dość ważnych argumentów, któreby przekonały, że płatowce nasze muszą być budowane z zagranicznego surowca — z duralu. Najnowsze i najszybsze typy płatowców, nawet w krajach, które mają w dowolnej ilości dural, jak Francja, są w większej części konstrukcji mieszanej: drzewo i stal. Pomijając już to, że płatowiec duralowy jest dwu i trzykrotnie droższy i znacznie trudniejszy do wykonania w naszych warunkach, to należy przedewszystkiem wziąć pod uwagę, że wytwórczość nasza płatowców duralowych skończyłaby się u nas automatycznie w niewiele dni po zamknięciu granicy, bowiem nie mamy środków na zakup dość wielkich ilości stopów.</u>
  402 + <u xml:id="u-37.37" who="#SRudowski">Zatem stwierdzić należy, że pod względem budowy płatowców lotnictwo polskie nie postąpiło naprzód w 1935 r., a biorąc jako miernik cytowaną opinję szefa lotnictwa, znajduje się dzisiaj w gorszej sytuacji, aniżeli 8 lat temu. Naskutek powyższego stanu rzeczy Komisja Budżetowa Senatu uchwaliła rezolucję: „Senat wzywa Rząd do oparcia cywilnego przemysłu lotniczego na surowcach i konstrukcjach krajowych”. Jako sprawozdawca Komisji Budżetowej pragnę zaznaczyć, że aczkolwiek komisja dała wyraz krytycznemu poglądowi dla niektórych posunięć w dziedzinie lotnictwa cywilnego, to jednak objekcje te nie dotyczą w najmniejszym stopniu p. Ministra Komunikacji, który niedawno resort swój objął. Przeciwnie, komisja wyraziła całkowite swoje zaufanie p. Ministrowi, apelując tylko do niego, aby wszelkie ewentualne przeszkody w dalszym rozwoju lotnictwa cywilnego zbadał i usunął.</u>
  403 + <u xml:id="u-37.38" who="#SRudowski">P. Minister Spraw Wojskowych wiele miejsca w dzisiejszem swem przemówieniu poświęcił lotnictwu, w tem częściowo lotnictwu cywilnemu. Przedstawił znakomitą tężyznę i ofiarność oraz zdolność techniczną tegoż lotnictwa. Wysłuchaliśmy wszyscy przemówienia p. Ministra Spraw Wojskowych z wielkiem zadowoleniem i daliśmy temu zadowoleniu żywy wyraz. Błędne byłoby mniemanie, że komisja, której sprawozdawcą jestem, nie podziela entuzjazmu dla dzieł dokonanych przez nasze cywilne lotnictwo. Przeciwnie, mamy bardzo wysokie uznanie, więcej, mamy gorące umiłowanie lotnictwa i właśnie dlatego, a nie dla żadnej innej przyczyny, te pewne błędy chcemy usunąć. Jest to naszym obowiązkiem, zmusza nas do tego ta dewiza Senatu: salus Reipublicae suprema lex esto.</u>
  404 + <u xml:id="u-37.39" who="#SRudowski">W imieniu komisji proszę Wysoką Izbę o przyjęcie preliminarza budżetowego i planu finansowego w przedłożeniu rządowem wraz z poprawkami Sejmu.</u>
  405 + </div>
  406 + <div xml:id="div-38">
  407 + <u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Siedlecki.</u>
  408 + </div>
  409 + <div xml:id="div-39">
  410 + <u xml:id="u-39.0" who="#SSiedlecki">Wysoki Senacie! Koleje, a raczej kolejarze są po armji drugą bronią, że tak powiem, drugą ręką Państwa w dziedzinie obrony narodowej. Kolejarze polscy — jestem o tem przekonany — odpowiedzą w godzinie próby swemu zadaniu. Opieram to przekonanie na licznych dowodach z przeszłości, wielkie bowiem mają oni zasługi w okresie walk o niepodległość Polski. Znane jest niezwykle ofiarne stanowisko kolejarzy galicyjskich w czasie wojny w stosunku do legjonistów, szczególnie wiele ofiar ponieśli oni w czasie przesilenia legjonowego w 1917 i 1918 r., a głównie w czasie masowej ucieczki legjonistów z Marmarosz Sziget. Znane jest również ich zachowanie się w czasie obrony Lwowa. To samo można powiedzieć o kolejarzach z Kongresówki w okresie rozbrajania okupantów w 1918 r. Pamiętamy jak w ciągu paru godzin uruchamiano każdy najmniejszy odcinek kolejowy między dwoma zburzonemi mostami. Pamiętamy, jak kolejarze, a głównie najniższy personel kolejowy i robotnicy, rozpoczęli natychmiast pracę i podjęli ruch na kolei, przewożąc towary i wojsko, śpieszące na ratunek zagrożonym granicom powstającego Państwa. W dodatku nie było konspiracyjnej, poufnej, zleconej im korespondencji przez P. O. W., czy organizacje legjonowe, klórejby nie załatwili jaknajpośpieszniej i jaknajdokładniej. Nie znam wypadku, żeby któryś z kolejarzy konspiracyjną sprawę zdradził.</u>
  411 + <u xml:id="u-39.1" who="#SSiedlecki">A pomoc kolejarzy udzielona w czasie powstania górnośląskiego. Nakoniec rok 1926 i dni majowe. Przecież organizacjom zawodowym kolejarzy zawdzięcza w dużym stopniu przewrót majowy, że się odbył tak szybko i bez nadmiernych ofiar. Ich zdecydowane stanowisko w sprawie przewrotu jest znane i tego im historja nie zapomni.</u>
  412 + <u xml:id="u-39.2" who="#SSiedlecki">Obecne stanowisko Ministra Komunikacji objął nasz stary towarzysz w walce o niepodległość p. pułk. Ulrych. Ufamy, że doprowadzi on kolejnictwo polskie do najwyższego poziomu sprawności pod każdym względem, by mogło spełnić w całości pokładane w nim przez Państwo i obywateli nadzieje.</u>
  413 + <u xml:id="u-39.3" who="#SSiedlecki">Teraz chciałbym poruszyć parę spraw szczegółowych. Sprawa warsztatów kolejowych w Końskich. Poruszyłem ją na Komisji Budżetowej Senatu, a nie została ona dostatecznie wyjaśniona pismem Ministra Komunikacji do przewodniczącego Komisji Budżetowej. Historja warsztatów kolejowych w Końskich jest bardzo długa i skomplikowana. W tej chwili nie jestem dostatecznie przygotowany na to, aby ją wyczerpująco przedstawić, wobec tego ewentualnie powrócę do niej w roku przyszłym przy następnym budżecie, ponieważ wyobrażam sobie, że do tego czasu nie będzie ona jeszcze rozwiązana; będę wtedy rozporządzał dostatecznemi datami i danemi.</u>
  414 + <u xml:id="u-39.4" who="#SSiedlecki">Co się tyczy drugiej poruszonej sprawy, to zn. przepuszczenia do Wisły nadmiaru wód, zbierających się w dolinie Gocławsko-Wawerskiej, a zagrażających silnie rozbudowującej się Saskiej Kępie, to Ministerstwo Kumunikacji przedstawiło bardzo radykalny, ale również na daleką metę obliczony projekt załatwienia tej sprawy. Mieszkańcom zaś zagrożonych dzielnic Warszawy chodzi o załatwienie natychmiastowe. Mam wrażenie, że gdyby Rząd przyjął projekt mój, który wczoraj miałem honor wyłożyć Wysokiemu Senatowi, projekt wielkich robót w Państwie, toby w tych robotach doskonale zmieściło się i to szeroko ujęte rozwiązanie Ministerstwa Komunikacji; w przeciwnym razie musiałoby się na długie lata zaciągnąć.</u>
  415 + <u xml:id="u-39.5" who="#SSiedlecki">Drugą sprawą w dziedzinie meljoracji również, którą chciałbym tu przypomnieć, jest sprawa, dotycząca woj. stanisławowskiego, mianowicie sprawa regulacji rzeki Siwki, przepływającej przez miasto Kałusz. Kałusz posiada znaną fabrykę Towarzystwa Eksploatacji Soli Potasowych. Przepływająca przez Kałusz skromna Siwka co kilka lat wylewa katastrofalnie i zalewa tak samo fabrykę, jak i domy na ul. Piłsudskiego i innych tak wysoko, że nieraz woda na parterze niektórych domów sięga do sufitu. Jeszcze przed wojną zostało zaprojektowane nowe łożysko Siwki i to nietylko zaprojektowane, ale roboty są już wykonane w 80% , ale obecnie nie są uruchomione i czekają. Jest to oczywiście spadek po Austrji, ale dobry spadek, który należałoby, mojem zdaniem, jaknajszybciej kontynuować.</u>
  416 + <u xml:id="u-39.6" who="#SSiedlecki">Jeśli chodzi jeszcze o spadek po Austrji, chciałbym wspomnieć o innym, ale złym — w woj. tarnopolskiem. W województwie tem są stare tradycje, że spycha się na mniejsze linje kolejowe jaknajgorsze wagony i taki urządza się rozkład kolei, aby tam nie można było dojechać. Muszę tak powiedzieć, bo naprawdę do niektórych miejscowości, do których starałem się dotrzeć, nie mogłem dotrzeć koleją, ponieważ to się nie kalkulowało. Dojeżdżając do Jagielnicy szedłem 17 km. piechotą; 17 kilometrów piechotą — to 3 godziny, a na pociąg trzeba było czekać 4, 5 godzin. Tak brudnych wagonów jeszcze z czasów austrjackich, szczególnie przedziałów I i II klasy, jak w woj. tarnopolskiem nigdzie w Polsce niema. Tak strasznego rozkładu także niema. Był taki rozkład na Pomorzu w okolicach Tucholi i wyżej, ale teraz już tam, o ile wiem, jest poprawa. W tej chwili w woj. tarnopolskiem stara tradycja jeszcze została. Chciałbym zwrócić uwagę na to p. Ministra Komunikacji, zwłaszcza, że woj. tarnopolskie jest bogatem i ruchliwem województwem, a tam do Borszozowa, albo do Jagielnicy, albo do innych powiatowych miast nie można koleją dojechać i jedzie się albo końmi, albo autobusem, albo idzie się na piechotę dla oszczędności i dla pośpiechu.</u>
  417 + </div>
  418 + <div xml:id="div-40">
  419 + <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Lubomirski.</u>
  420 + <u xml:id="u-40.1" who="#Marszałek">S. Lubomirski. Zwracam się do Rządu z prośbą, ażeby w związku z tem, co nam mówił s. Rudowski o wydawnictwie Baedeckera, zostało ono usunięte z całego terenu Rzeczypospolitej.</u>
  421 + <u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  422 + <u xml:id="u-40.3" who="#Marszałek">Głos ma s. Zarzycki.</u>
  423 + <u xml:id="u-40.4" who="#komentarz">(S. Zarzycki: Zrzekam się.)</u>
  424 + <u xml:id="u-40.5" who="#Marszałek">Głos ma s. Macieszyna.</u>
  425 + <u xml:id="u-40.6" who="#komentarz">(Nieobecna.)</u>
  426 + <u xml:id="u-40.7" who="#Marszałek">Głos ma s. Lechnicki.</u>
  427 + </div>
  428 + <div xml:id="div-41">
  429 + <u xml:id="u-41.0" who="#SLechnicki">Wysoka Izbo! Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Komunikacji w Izbach Ustawodawczych od szeregu lat ma już swoją tradycję, ma swój ton. I dziś byliśmy świadkami, jak zarówno p. referent s. Rudowski, jak i s. Siedlecki w zupełnie określony sposób swój stosunek do Ministerstwa Komunikacji, do jego kierownictwa i do szerokich warstw, pracujących w tem Ministerstwie, ustalili. Na terenie Sejmu słyszymy to samo od 3 lat. Referent tego budżetu p. Starzak swój tegoroczny referat zamknął słowami: „Kończąc swoje sprawozdanie, muszę w imię słuszności podkreślić, że jeżeli kolejnictwo nasze jest dziś jednym z najsprawniejszych elementów naszego życia państwowego, to jest to zasługą zarówno jego kierownictwa, jak i tej szarej masy kolejarzy, którzy nieraz o głodzie i chłodzie, ale z całem poświęceniem pełnią swoją ciężką i odpowiedzialną służbę'.</u>
  430 + <u xml:id="u-41.1" who="#SLechnicki">Jeśli ja dziś zabieram głos przy rozprawie szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Komunikacji, to nie dlatego, ażebym chciał w czemkolwiek osłabić to stanowisko, o którem dziś słyszeliśmy, i to stanowisko, zajęte przez Izbę Sejmową.</u>
  431 + <u xml:id="u-41.2" who="#SLechnicki">Zabieram głos w dwóch sprawach lokalnych, z których jedna nie może być nazwana inaczej, jak sprawą zaniedbaną i zapomnianą. Chodzi mi o sprawę, która ciągnie się od 8 lat, sprawę budowy dyrekcji kolejowej w Chełmie. P. Wicepremjer Kwiatkowski w jednem ze swoich przemówień w roku bieżącym wyraził się: „Niech każdy obywatel alarmuje na wieść rzetelną i sprawdzoną o marnowaniu grosza publicznego”, dlatego też nie pod adresem dzisiejszego kierownictwa, bo to dotyczy 8, 7 i 6 lat przeszłych i nie dlatego, żebyśmy nie wiedzieli, że p. Wiceminister Piasecki, tu obecny, w zeszłym roku starał się stworzyć koncepcję dla tego zagadnienia, które narosło i nabolało na naszym terenie, ale dlatego, że reprezentujący ten teren postanowili właśnie za każdym razem i przy każdej okoliczności starać się wydobywać tę sprawę z pyłu zapomnienia i kłaść ją na porządku dziennym i mówić, że ta sprawa istnieje, że ta sprawa jest, zdaniem naszem, aktualna i w ten czy w inny sposób domaga się załatwienia.</u>
  432 + <u xml:id="u-41.3" who="#SLechnicki">Osiem lat temu została postanowiona budowa dyrekcji kolejowej w Chełmie. Zaczęło się bardzo ładnie, zaczęło się aktem erekcyjnym, w którym czytamy: „Roku Pańskiego od Narodzenia Chrystusa tysiąc dziewięćset dwudziesiątego ósmego, a od odrodzenia Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Polskiej dziesiątego, w poniedziałek dnia dwudziestego drugiego października, kiedy Prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej był Profesor Doktór Ignacy Mościcki, Ministrem Spraw Wojskowych Pierwszy Marszałek Polski Józef Piłsudski, Prezesem Rady Ministrów Profesor Doktór Kazimierz Bartel, Ministrem Komunikacji Inżynier Alfons Kühn, a urząd Prezydenta miasta Chełma piastował Stanisław Gutt. W dniu tym założono kamień węgielny pod gmach Dyrekcji Kolei Państwowych w Chełmie na placu przy zbiegu ulic alei Marszałka Józefa Piłsudskiego i 1-go Pułku Szwoleżerów. Aktu poświęcenia kamienia węgielnego dokonał Ksiądz Biskup Doktór Marjan Fulman w asyście Wielebnego Duchowieństwa. Podsekretarzem Stanu Ministerstwa Komunikacji był inżynier Witold Czapski, Przewodniczącym Rady Technicznej Ministerstwa Komunikacji inżynier Juljan Eberhardt, Głównym Inspektorem Ministerstwa Komunikacji inżynier Kazimierz Falkowski. Dyrektorami Departamentów Ministerstwa Komunikacji byli inżynier Aleksander Ciechanowski, inżynier Bronisław Skupiecki, inżynier Adam Frank, doktór Adam Gałecki, Stanisław Kołakowski i Franciszek Uhniat. Naczelnikami Samodzielnych Wydziałów Ministerstwa Komunikacji byli: Marjan Wyszyński, podpułkownik inżynier Czesław Filipowicz i doktór medycyny Tadeusz Borzęcki, a Kierownikiem Wydziału Budynków był inżynier Józef Wołkanowski. Autorem projektu był inżynier budowniczy Henryk Gay, naczelnikiem budowy gmachu Dyrekcji inżynier Zygmunt Mianowski. Akt niniejszy, stanowiący świadectwo rozwoju Rzeczypospolitej Polskiej i jej kolejnictwa, spisano ku wiecznej pamięci i Ojczyźnie na chwałę”.</u>
  433 + <u xml:id="u-41.4" who="#SLechnicki">Jeśli ktokolwiek z wymienionych tutaj jest jeszcze dyrektorem departamentu czy naczelnikiem wydziału w Ministerstwie Komunikacji i przypomni sobie, że to się działo „ku wiecznej pamięci i Ojczyźnie na chwałę”, to musi dojść do wniosku, że smutnym zbiegiem okoliczności nazwisko jego zostało połączone ze sprawą, która bynajmniej nie jest tytułem chwały dla Ojczyzny i nie jest powodem dla wiecznej pamięci. I gdyby tylko na tym akcie erekcyjnym się skończyło, to prawdopodobnie dziś nicbym nie mówił, uważałbym, że ta sprawa jest nieaktualna, uważałbym, że jest niemożliwa do poruszenia i pozostałaby jako jeden z aktów dobrej woli, szerokiego gestu, głośnych słów, ale niewykonana.</u>
  434 + <u xml:id="u-41.5" who="#SLechnicki">Niestety, rzeczy poszły dalej. Zaraz od 1929 r. rozpoczęto prace budowlane, wydano — o ile mi wiadomo — około 22 miljonów zł, pobudowano 112 budynków, zajęto 50 ha ziemi, zrobiono kolosalne roboty ziemne i po ośmiu latach zaledwie część tych budynków jest zajęta, a reszta stanowi martwe miasto. Nie mam zamiaru rozwodzić się na temat, jak ważną jest sprawą dla miasta Chełma przeniesienie dyrekcji, bo byłoby to oczywiście wyważaniem drzwi otwartych, gdyż dla każdego miasta prowincjonalnego tak wielkie nakłady, przez Państwo robione, tak duża ilość ludzi, mających być przeniesionymi do danego miasta, samo przez się rozumie się, że odgrywa ogromną rolę. Również nie będę lamentował nad dolą miasta Chełma, które wyłożyło, zaangażowało pewne fundusze w związku z przeniesieniem dyrekcji kolejowej, nie będę również poruszał innych drobniejszych spraw z tem związanych. Chodzi mi o fakt, że 22 miljony zł zostały uwięzione, że 50 ha ziemi zostało zajętych i że na tem sprawa stanęła. Jak powiadam, część budynków jest zajęta; wydział obrachunkowy został przeniesiony na ten teren, ale reszta w ogromnej większości stanowi martwe miasto o 22 ulicach.</u>
  435 + <u xml:id="u-41.6" who="#SLechnicki">Parę dni temu brałem udział w delegacji tej okolicy do p. Premjera i p. Ministra Komunikacji, chcąc tę sprawę poruszyć. Zarówno p. Minister Komunikacji jak i p. Premier odpowiedzieli, że sprawa jest niezmiernie trudna w dzisiejszych czasach, że przenoszenie dyrekcji radomskiej tam do Chełma jest zupełnie wykluczone. Więc nie przemawiam za tem, aby koniecznie ten plan został wykonany, ale Wydaje mi się, że zapoczątkowanie pewnej myśli, co z. tym fantem zrobić, co z tem miastem, wybudowanem na peryferjach Chełma, z tą setką niezamieszkałych budynków zrobić — należy w tej formie przynajmniej wprowadzić na porządek dzienny. Na tem tle jest cały szereg plotek i szerzących się wiadomości. Są wiadomości, że cała sprawa ma być zaniechana, budynki rozebrane, a cegła sprzedana. Oczywiście jest to najmocniejsza, wzbudzająca ferment i najbardziej oburzająca z pogłosek i plotek, kursujących w Chełmie. Później była wiadomość, że tę sprawę ma przejąć Ministerstwo Spraw Wojskowych, projekt ten jednakowoż, o ile wiem, upadł, nie jest możliwe, żeby dla wojskowości mogły być dostosowane te budynki. Ostatnio szerzyła się wiadomość, jakoby te budynki miały być oddane i przeznaczone dla centralnego więzienia. Ta myśl niepozbawiona jest na naszym terenie pewnego momentu komizmu, gdyż do tego więzienia centralnego jechałoby się alejami Marszałka Józefa Piłsudskiego, a centralne więzienie byłoby pomieszczone na placu Wolności.</u>
  436 + <u xml:id="u-41.7" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
  437 + <u xml:id="u-41.8" who="#SLechnicki">Nie chodzi tu o komizm, ale o fakt, że coś z tą sprawą trzeba załatwić.</u>
  438 + <u xml:id="u-41.9" who="#SLechnicki">Wiedząc, jak trudne jest to zagadnienie, postanowiliśmy przy każdej sposobności wyciągać je i stawiać na porządek dzienny. Nie dziś, to jutro, to za rok, ale stale będziemy przypominali, że ta sprawa jest aktualna i swojej realizacji wymaga.</u>
  439 + <u xml:id="u-41.10" who="#SLechnicki">Dwa lata temu w Sejmie p. Starzak, tutaj obecny, też w swoim referacie wysuwał myśl, co należy z tem zrobić. Myśl ta widocznie nie mogła być zrealizowana. W roku zeszłym wyraził się, czego wprawdzie w referacie później nie znalazłem, ale na komisji odczytał, że w całym jasnym obrazie, jaki daje działalność Ministerstwa Komunikacji, sprawa dyrekcji kolejowej w Chełmie jest czarną plamą. W referacie późniejszym tego nie znalazłem, ale takie wyrażenie na komisji było użyte.</u>
  440 + <u xml:id="u-41.11" who="#SLechnicki">Ale w referacie p. posła Starzaka jest w dalszym ciągu bezpośrednio potem ustęp, poświęcony turystyce. Biadał p. Starzak w roku zeszłym, że turystyka w Polsce stosunkowo mało się rozwija, że jesteśmy narodem, który niebardzo pod tym względem zdradza ochotę, że na tem polu Ministerstwo Komunikacji zrobiło duży wysiłek, przeprowadziło akcję propagandową i duże ułatwienia i że w tym punkcie społeczeństwo powinno przyjść z pomocą Ministerstwu Komunikacji. I robi p. Starzak zastrzeżenie, że nie wszystkie dotychczasowe organizacje turystyczne zdały swój egzamin i nie wszystkie zasługują na poparcie. Jednakowoż, o ile się znajdzie towarzystwo turystyczne, które przeselekcjonuje swoich członków i wykaże się ładną robotą, to takie towarzystwo może liczyć na poparcie Ministerstwa Komunikacji.</u>
  441 + <u xml:id="u-41.12" who="#SLechnicki">Wysoka Izbo! Jeśli następca mój, senator ziemi lubelskiej wogóle, a pochodzący z chełmskiego w szczególności, znów za jakieś 8 czy 10 lat będzie przemawiał w ten sposób o dyrekcji chełmskiej, jak ja dziś przemawiam, to sądzę, że wówczas będzie już aktualną sprawą założenie towarzystwa turystycznego dla zwiedzania ruin dyrekcji chełmskiej. Jeżeli to towarzystwo wykaże się selekcją swoich członków i ładną pracą, to sądzę, że w myśl zapowiedzi p. Starzaka będzie mogło się spodziewać poparcia ze strony Ministerstwa Komunikacji. Żart na stronę, nie o to chodzi. Sprawa jest zbyt ważna, zbyt nabolała, zbyt dużo budząca zastrzeżeń na naszym terenie, ażebyśmy w przyszłości, przy każdej okazji nie starali się jej wyciągnąć z pyłu zapomnienia i kłaść na porządku dziennym do załatwienia tego czy innego, ale do koniecznego załatwienia. Tyle co do sprawy chełmskiej.</u>
  442 + <u xml:id="u-41.13" who="#SLechnicki">Mam jeszcze do poruszenia drugą sprawę, sprawę oczywiście zupełnie inną, sprawę, która naszem zdaniem wchodzi na porządek dzienny, ale chcielibyśmy, żeby zgodnie z naszem rozumowaniem — już województwa lubelskiego, nie ziemi chełmskiej — na tym porządku dziennym się utrzymała. Chodzi o linję kolejową Lubiin-Bełżec-Lwów. Zainteresowanie sprawą budowy linji Lublin-Bełżec-Lwów datuje się od chwili odzyskania niepodległości Polski, kiedy władze rządowe, aby połączyć Lwów ze stolicą Państwa bezpośrednią linją kolejową postanowiły wybudowanie nowego odcinka Bełżec-Lublin. W 1922 r. Państwowa Rada Kolejowa ustaliła ogólny program rozbudowy sieci kolejowej, przewidując w nim budowę wspomnianego odcinka. W 1929 r. Państwowa Rada Kolejowa, rozpatrując ponownie ogólny program rozbudowy, ustaliła kolejność budowy nowych linji kolejowych, w której odcinek linji kolejowej Lublin-Bełżec-Lwów przewidziany został na trzeciem miejscu, a mianowicie: 1) budowa linji kolejowej Zagłębie Węglowe-Herby, 2) budowa linji kolejowej Warszawa-Radom, 3) budowa linji kolejowej Lublin-Bełżec-Lwów. Program ten został zatwierdzony przez władze rządowe. Zainteresowanie już od dawna budową omawianej linji kolejowej, dowodzi, że sprawa ta była i jest należycie doceniana i wobec tego przewidziana została na jednem z pierwszych miejsc. Staranie w tym kierunku podjęło prezydjum miasta Lublina już w 1933 r., wchodząc w porozumienie z prezesem Polskiego Towarzystwa Politechnicznego we Lwowie, który, o ile mi wiadomo, jest członkiem Państwowej Rady Kolejowej. Na terenie m. Lwowa żywo interesują się tą sprawą zarząd miejski, Izba Przemysłowo-Handlowa i Polskie Towarzystwo Politechniczne. W r. 1933 i następnych zarząd miejski w Lublinie wystąpił do Ministerstwa Komunikacji z odpowiedniemi memorjałami o przyśpieszenie tej budowy i w dalszym ciągu poszukuje dróg do spowodowania szybkiego jej zrealizowania.</u>
  443 + <u xml:id="u-41.14" who="#SLechnicki">Budowa nowej kolei Zagłębie Węglowe — Herby wstawiona na pierwsze i Warszawa — Radom na drugie miejsce już zostały wykonane. Wobec tego sprawa budowy linji kolejowej Lwów — Bełżec — Lublin winna się była znaleźć obecnie na pierwszem miejscu. Ta linją, biegnąca od Gdyni i Gdańska przez Warszawę — Lublin — Lwów i dalej poza granice Państwa do morza Czarnego, stanowi główną magistralę komunikacyjną o dużem znaczeniu państwowem i gospodarczem. Skrócenie tej trasy przez wybudowanie odcinka Lublin — Bełżec projektowanej linji Bełżec — Lwów z dostosowaniem do wymagań technicznych, przewidzianych dla linij głównych tranzytowych, byłoby ze wszechmiar pożądane.</u>
  444 + <u xml:id="u-41.15" who="#SLechnicki">Obecnie linją kolejowa Lwów — Rawa Ruska — Rejowiec — Lublin — Warszawa wynosi 453 km, a czas trwania jazdy pociągiem osobowym 11 godzin 43 minuty. Szybkość przeciętna 37 km na godz. Także i trasa kolejowa Lwów — Przeworsk — Rozwadów — Lublin — Warszawa wynosi 514 km, a czas trwania jazdy pociągiem pośpiesznym wynosi 8 godzin 52 minuty. Szybkość przeciętna 62,4 km na godz. Nowowybudowana i otwarta w 1934 r. linją Warszawa — Radom — Kielce — Lwów wynosi 491 km, czas jazdy 7 godz. 54 minuty. Trasa kolejowa Lwów — Bełżec — Lublin wynosić będzie tylko 415 km, a czas jazdy dla pociągów pośpiesznych po ukończeniu budowy tej trasy wyniósłby 7 godz. 10 minut. W porównaniu z obecną linją przez Przeworsk — Rozwadów nowa trasa skrócona będzie o 99 km, czas jazdy zaś o 1 godzinę 52 minuty, a w porównaniu z linją Warszawa — Radom — Lwów o 76 km, czas jazdy zaś o 58 minut.</u>
  445 + <u xml:id="u-41.16" who="#SLechnicki">Oczywiście przy tem zagadnieniu nie będę się rozwodził nad znaczeniem tej linji dla miasta Lublina i okolic. Mówienie o tej sprawie na terenie Senatu uważam za rzecz niepotrzebną, gdyż samo przez się się rozumie, jakie ma znaczenie dla każdego terenu, dla każdego miasta przebudowa linji kolejowej.</u>
  446 + <u xml:id="u-41.17" who="#SLechnicki">Jeśli tę sprawę poruszam, to dlatego, że myśmy również na naszym terenie doszli do wniosku, że jeżeli poszczególne projektowane linje — a powiem, że i niektóre linje dawniej nieprojektowane — zostały już wybudowane, to teraz wypływa sprawa przebudowy i dobudowy tego odcinka, który dotychczas jeszcze nie był zrobiony, w tej kolejności, jaka była ustalona w roku 1922 i 1929.</u>
  447 + <u xml:id="u-41.18" who="#SLechnicki">Jeszcze raz zaznaczę, że fragmentaryczne moje przemówienie o tych kwestjach w niczem nie zaciemnia tego jasnego obrazu, jakim jest sprawa naszego kolejnictwa, jego kierownictwa i jego pracowników. Jak powiadam, jako wyraziciel głosu z terenu, chciałbym, ażeby te dwa zagadnienia nie poszły pod sukno, ale znalazły taką realizację, jaka jest możliwa. Jeśli przeniesienie dyrekcji radomskiej do Chełma nie jest możliwe, to apeluję do p. Ministra, ażeby próbował znaleźć inne załatwienie dla tego martwego miasta.</u>
  448 + <u xml:id="u-41.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  449 + </div>
  450 + <div xml:id="div-42">
  451 + <u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Leszczyński.</u>
  452 + </div>
  453 + <div xml:id="div-43">
  454 + <u xml:id="u-43.0" who="#SLeszczyński">Tylko chwilkę zajmę uwagę Wysokiej Izby oświetleniem pewnego odcinka z działu eksploatacji kolei państwowych, mianowicie odcinka ruchu pasażerskiego. Odcinek ten jest styczną z szerokiemi warstwami społeczeństwa i z tego tytułu warstwy te zwracają na niego specjalną uwagę i może często stawiają niesłuszne zarzuty. O ile chodzi o rozkład pociągów dalekobieżnych, to sądzę, że nie można nic mu zarzucić. Pociągi te we właściwym czasie przychodzą i wychodzą ze stolicy, z większych miast, z naszego wybrzeża morskiego, łączą stolicę i większe ośrodki z uzdrowiskami; co roku szybciej chodzą; pasażerowie mają zapewnione wszelkie wygody. Natomiast, jeżeli chodzi o rozkład pociągów krótkobieżnych, pociągów, które załatwiają codzienne sprawy i codzienne interesy przeciętnego obywatela, którego dowożą do takich centrów jak województwo, jak siedziba sądu okręgowego, jak siedziba banków państwowych, to te pociągi istotnie nie odpowiadają zadaniu i nie obsługują należycie interesów lokalnych.</u>
  455 + <u xml:id="u-43.1" who="#SLeszczyński">Bynajmniej nie zwracam się z zarzutem pod adresem Ministerstwa Komunikacji, przeciwnie, spotkałem się z całą gotowością pójścia na rękę, kiedy pewne lokalne bolączki miałem zaszczyt przedstawić. Sądzę jednak, ze jeżeli rozkłady mogą być na podstawie przedstawienia potrzeb życia korygowane, to mogą być również zgóry tak konstruowane, ażeby tej korektywy nie było potrzeba.</u>
  456 + <u xml:id="u-43.2" who="#SLeszczyński">Przed rokiem 1932 istniały rady dyrekcyjne kolejowe, do rad tych wchodzili przedstawiciele samorządu, miast, organizacyj zawodowych i t. p., egzystujących na terenie danej dyrekcji. Było to ciało, które stało blisko życia, które znało potrzeby i konieczności lokalne i zdaje mi się, że zdawało egzamin, gdyż vox populi mówi, że jednak wtedy rozkłady kolejowe lokalne były lepsze. Od 1932 r., zdaje mi się, te ciała przestały istnieć, a powołana została do życia zcentralizowana Państwowa Rada Komunikacyjna w stolicy. Rozumiem, że ciało to, jak ciało opinjodawcze może oddać bardzo ważne usługi przy rozstrzyganiu problemów kolejowych o znaczeniu ogólnopaństwowem. Natomiast sądzę, że dla ułatwienia pracy Ministerstwu przy układaniu rozkładów krótkobieżnych pociągów, które mają doniosłe znaczenie, pewna opinją wypowiedziana przez zdecentralizowany organ opinjodawczy, przez taką organizację, jaką były dawne rady dyrekcyjne, ułatwiłaby zadanie Ministerstwu i nie potrzebowałoby ono przeprowadzać korektury i załatwiać dezyderatów poszczególnych ludzi, czy poszczególnych organizacyj lokalnych. Że na tym odcinku są pewne niedomagania, może posłużyć głos z tej trybuny, wypowiedziany przez s. Siedleckiego, a dotyczący województwa tarnopolskiego.</u>
  457 + </div>
  458 + <div xml:id="div-44">
  459 + <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Komunikacji.</u>
  460 + <u xml:id="u-44.1" who="#Marszałek">Minister Komunikacji p. Ulrych: Wysoka Izbo! Sprawa budynków przeznaczonych na dyrekcję kolejową w Chełmie jest mi znana i przejęła mnie wielką troską, gdy przyszedłem do Ministerstwa. Nie mogę, niestety, w tej chwili konkretnie nic obiecać, nie mogę się zobowiązać do takiego czy innego rozwiązania, bo każde z nich wymaga jeszcze nakładu kilkunastu miljonów złotych. Zapewniam jednak Panów, że sprawa znajduje się na warsztacie Rządu i moim, ale nie mogę w tej chwili mówić o projektach i próbach jej rozwiązania. Nie chciałbym bowiem zbywać sprawy, jak wielki polityk francuski Briand, który odpowiadał, gdy do niego zwracano się z pretensjami z powodu niewykonania obietnic. Mawiał on zwykle: „Nie wymagajcie odemnie zawiele, nie wymagajcie, żebym obiecywał i jeszcze dotrzymywał”. Ja tak postąpić nie mogę i nie chcę. Uważam sprawę chełmską za sprawę wielkiej wagi, badam ją jaknajstaranniej i mam nadzieję, że w ciągu roku praca ta doprowadzi do rozwiązania konkretnego, a może i pozytywnego.</u>
  461 + <u xml:id="u-44.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  462 + <u xml:id="u-44.3" who="#Marszałek">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Komunikacji została wyczerpana.</u>
  463 + <u xml:id="u-44.4" who="#Marszałek">Dalszy ciąg szczegółowej rozprawy budżetowej odbędzie się w dniu jutrzejszym od godz. 10 w następującym porządku: cz. 14 — Ministerstwo Opieki Społecznej (z Funduszem Pracy), cz. 12 — Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
  464 + <u xml:id="u-44.5" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
  465 + <u xml:id="u-44.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 17 min. 23.)</u>
  466 + </div>
  467 + </body>
  468 + </text>
  469 + </TEI>
  470 +</teiCorpus>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00010-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00010-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 10)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 10)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">10</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_010_000004942.odt</note>
  21 + <date>1936-03-11</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="MinisterOpiekiSpołecznejpJaszczołt" role="speaker">
  31 + <persName>Minister Opieki Społecznej p. Jaszczołt</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="PrezesNajwyższejIzbyKontroli" role="speaker">
  34 + <persName>Prezes Najwyższej Izby Kontroli</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SBniński" role="speaker">
  37 + <persName>S. Bniński</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SBobrowski" role="speaker">
  40 + <persName>S. Bobrowski</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="SGłowacki" role="speaker">
  43 + <persName>S. Głowacki</persName>
  44 + </person>
  45 + <person xml:id="SHasbach" role="speaker">
  46 + <persName>S. Hasbach</persName>
  47 + </person>
  48 + <person xml:id="SJaroszewiczowa" role="speaker">
  49 + <persName>S. Jaroszewiczowa</persName>
  50 + </person>
  51 + <person xml:id="SKleszczyński" role="speaker">
  52 + <persName>S. Kleszczyński</persName>
  53 + </person>
  54 + <person xml:id="SKudelska" role="speaker">
  55 + <persName>S. Kudelska</persName>
  56 + </person>
  57 + <person xml:id="SLeszczyński" role="speaker">
  58 + <persName>S. Leszczyński</persName>
  59 + </person>
  60 + <person xml:id="SMaciejewski" role="speaker">
  61 + <persName>S. Maciejewski</persName>
  62 + </person>
  63 + <person xml:id="SMaksymiljanMalinowski" role="speaker">
  64 + <persName>S. Maksymiljan Malinowski</persName>
  65 + </person>
  66 + <person xml:id="SMalski" role="speaker">
  67 + <persName>S. Malski</persName>
  68 + </person>
  69 + <person xml:id="SMarjanMalinowski" role="speaker">
  70 + <persName>S. Marjan Malinowski</persName>
  71 + </person>
  72 + <person xml:id="SMichałowicz" role="speaker">
  73 + <persName>S. Michałowicz</persName>
  74 + </person>
  75 + <person xml:id="SModrzewski" role="speaker">
  76 + <persName>S. Modrzewski</persName>
  77 + </person>
  78 + <person xml:id="SPawlikowski" role="speaker">
  79 + <persName>S. Pawlikowski</persName>
  80 + </person>
  81 + <person xml:id="SPulnarowicz" role="speaker">
  82 + <persName>S. Pulnarowicz</persName>
  83 + </person>
  84 + <person xml:id="SRadziwiłł" role="speaker">
  85 + <persName>S. Radziwiłł</persName>
  86 + </person>
  87 + <person xml:id="SSerożyński" role="speaker">
  88 + <persName>S. Serożyński</persName>
  89 + </person>
  90 + <person xml:id="SWiesner" role="speaker">
  91 + <persName>S. Wiesner</persName>
  92 + </person>
  93 + <person xml:id="SŁakiński" role="speaker">
  94 + <persName>S. Łakiński</persName>
  95 + </person>
  96 + <person xml:id="WicemarszałekKwaśniewski" role="speaker">
  97 + <persName>Wicemarszałek Kwaśniewski</persName>
  98 + </person>
  99 + <person xml:id="WicemarszałekMakowski" role="speaker">
  100 + <persName>Wicemarszałek Makowski</persName>
  101 + </person>
  102 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  103 + <persName>Komentarz</persName>
  104 + </person>
  105 + </particDesc>
  106 + </profileDesc>
  107 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00010-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#PrezesNajwyższejIzbyKontroli">Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Jako sekretarzy zapraszam ss. Plocka i Terlikowskiego. Protokół i listę mówców prowadzić będzie s. Terlikowski.</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Protokół 8 posiedzenia Senatu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciwko niemu zarzutów. Protokół 9 posiedzenia jest do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Jeśli nie usłyszę sprzeciwu ze strony Wysokiej Izby, poproszę p. p. sprawozdawców budżetów Ministerstwa Opieki Społecznej oraz Funduszu Pracy, ażeby kolejno zreferowali swe budżety, poczem odbyłaby się dyskusja łączna. Nie słyszę sprzeciwu, uważam propozycję moją za przyjętą.</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie budżetu na r. 1936/37. Rozprawa szczegółowa nad częścią 14 (A i B) — Ministerstwo Opieki Społecznej.</u>
  17 + <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Bobrowski.</u>
  18 + </div>
  19 + <div xml:id="div-3">
  20 + <u xml:id="u-3.0" who="#SBobrowski">Wysoki Senacie! Sprawozdanie z obrad komisji nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej, przedłożone w druku, nie wymaga zbyt wielu słów uzupełnienia.</u>
  21 + <u xml:id="u-3.1" who="#SBobrowski">Samo życie w swych codziennych przejawach przemawia głośniej i dobitniej, niż najlepszy sprawozdawca. Miljony rąk wyciągniętych z żądaniem pracy, miljony rąk bezrobotnych, tej, jak określił w swej odezwie Prymas Polski, „ofiary cudzych grzechów ustrojów społecznych” są codziennem oskarżeniem obecnego ustroju, są codziennem wezwaniem Rządu i społeczeństwa do rychłej i gruntownej zmiany dzisiejszych form wytwórczości i rozdziału produktów.</u>
  22 + <u xml:id="u-3.2" who="#SBobrowski">Zaś tam, gdzie robotnicy mają to szczęście, iż mogą pracować, pojawiają się nieustanne próby zamykania warsztatów, łamania umów, obniżania zarobków. Życie codzienne nasuwa nam przed oczy obrazy twardych akcyj cennikowych, walk strajkowych, głodówek podziemnych.</u>
  23 + <u xml:id="u-3.3" who="#SBobrowski">Z godnością i imponującą solidarnością stanął do walki strajkowej proletariat Łodzi w obronie umowy. Bez względu na stosunek do ruchu robotniczego musi każdy obywatel odnieść się z szacunkiem do tej solidarnej i ofiarnej akcji w obronie robotników, zatrudnionych w drobnych, łamiących stale umowy przedsiębiorstwach. Poważna i spokojna akcja strajkowa ponad 100.000 robotników wykazuje, jak wiele altruizmu i ducha ofiary posiada ten, dotąd tak mało u nas ceniony czynnik, jakim jest praca, jakim są robotnicy. O nich to mówił Wyspiański: „Siła, to wy”. Lecz nie słów uznania domaga się życie dla tych twardo walczących robotników; życie domaga się ustawy o umowach zbiorowych, domaga się ustawy o izbach pracy. Niechaj energja, zużywana na walki, skierowana będzie w izbach pracy do prac twórczych nad społeczną przebudową Państwa; niechaj walczący dziś ciężko o kawał chleba powszedniego staną się współtwórcami lepszego, sprawiedliwszego ustroju.</u>
  24 + <u xml:id="u-3.4" who="#SBobrowski">Życie codzienne, życie świata pracy, jego społeczna i wytwórcza wartość, jego głębokie przywiązanie do Państwa, gotowość do codziennych ofiar i do twardej walki w obronie całości i niepodległości Państwa, jego trudy i troski, jego krzywda i nędza wołają o śmiałą politykę społeczną Państwa.</u>
  25 + <u xml:id="u-3.5" who="#SBobrowski">Również nasuwa nam życie przed oczy codziennie niedolę młodzieży dorastającej, niemogącej znaleźć pracy ani na roli, ani w przemyśle, niedolę młodzieży kończącej szkoły średnie i zawodowe i szkoły wyższe i nieznajdującej odpowiadającej kwalifikacjom pracy, co gorzej nieznajdującej często żadnej pracy; niedolę młodych dziewcząt, którym twardy los wybierać każe między śmiercią lub ulicą.</u>
  26 + <u xml:id="u-3.6" who="#SBobrowski">Wszystkim tym niedolom nie zaradzi się budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej, nie zaradzi się bez śmiałych rzutów, bez przebijania głową muru, bez realnego i szerokiego programu prac i robót.</u>
  27 + <u xml:id="u-3.7" who="#SBobrowski">Troską Rządu i społeczeństwa musi być, by coroczny przybytek dorastającej młodzieży nie marnował się, nie schodził na manowce, nie zatracał swej twórczej wartości. Zarazem niechaj nareszcie ustaną ataki na t. zw. zdobycze robotnicze, na czas pracy, urlopy, ubezpieczenia społeczne. Pracownicy fizyczni i umysłowi muszą czuć się pełnymi obywatelami kraju, muszą wiedzieć, że ustawy kładą kres wykorzystywaniu ekonomicznie słabszych czynników, muszą wiedzieć, że Państwo otacza pracę ochroną.</u>
  28 + <u xml:id="u-3.8" who="#SBobrowski">Zmuszony jestem poruszyć sprawę ubezpieczeń społecznych, gdyż w sprawozdaniu generalnego referenta znalazły się uwagi nieakceptowane przez Komisję Budżetową i wymagające sprostowania.</u>
  29 + <u xml:id="u-3.9" who="#SBobrowski">Nie mam zamiaru uzasadniać konieczności ubezpieczeń społecznych, muszę jedynie stwierdzić, iż systematyczne ograniczanie zasięgu ubezpieczeń prowadzi z konieczności do ograniczania świadczeń; wyłączenie z obowiązku ubezpieczeniowego pracowników samorządowych i szeregu zakładów i instytucyj państwowych pozostawia ubezpieczeniu chorobowemu gorsze — pod względem ryzyka — grupy ubezpieczonych; mimo ograniczenia zasięgu ubezpieczenia chorobowego do wysokości 725 zł miesięcznego zarobku zauważa sprawozdawca generalny, iż „liczne rzesze ubezpieczenia nie potrzebują”. Zapewne, póki są młodzi i zdrowi i mają stałe pobory dostatecznie wysokie, nie dbają o ubezpieczenie, lecz gdy to wszystko się zmieni, gdy lat przybędzie, gdy choroba zagości w domu, wtedy okaże się, że na kurację, na lekarza, leki, szpitale trzeba zaciągnąć pożyczkę, gdyż pobory nie wystarczą. Ubezpieczenia społeczne mogą być tanie i jednocześnie dużo świadczyć tylko pod warunkiem, że będą powszechne, że obejmą całą pracę najemną, wszystkich pracowników fizycznych i umysłowych. Ograniczanie zasięgu ubezpieczeń do grup mało zarabiających musi dawać gorsze wyniki zarówno w kosztach, jak i świadczeniach.</u>
  30 + <u xml:id="u-3.10" who="#SBobrowski">Dalsze uwagi dotyczą dotychczasowego sposobu lokowania kapitału na rynku sztywnym i łączą się z żądaniem nabywania papierów pupilarnych na wolnym rynku, co poprawiłoby kurs tych papierów, a ubezpieczalniom dało lepsze warunki lokaty. Zagadnienie to było poprzednio omawiane na komisji i zgodnie stwierdzono, iż instytucje ubezpieczeń społecznych nabywały papiery na sztywnym rynku nie z własnej woli i nie osiągnęły przy tej tranzakcji właściwych korzyści. Zmiana sposobów nabywania papierów może tylko przynieść pewną korzyść instytucjom. Dotychczasowy system szedł po linji potrzeb Skarbu Państwa, to też krytyka tego systemu przez p. senatora Kozłowskiego była dla wielu niespodzianką. Stan lokat w roku 1935 przedstawia się następująco: W papierach 387 miljonów złotych, w nieruchomościach 119 miljonów złotych, na hipotekach 110 miljonów złotych, w bankach 98 miljonów złotych. Procentowo wyraża się to w następujących cyfrach: w papierach 54%, w nieruchomościach 17%, na hipotekach 15%, w bankach 14%. Wnioski Komisji Gruberowskiej zmierzają do podniesienia procentu lokat w papierach do 70%, w innych zaś formach po 10%. Wyniki finansowe przy tej formie lokaty nie będą może gorsze, jednak płynność gotówki na wypłaty rent może się okazać niedostateczna. W końcu stwierdza sprawozdawca generalny, że „olbrzymi podatek nałożony na tak zwany świat pracy nie stoi w żadnym stosunku do korzyści, jakie świat pracy wyciąga, względnie w przyszłości wyciągnie z obecnych ciężarów; nadto ciężary te, ustanowione w okresie dobrej konjunktury, nie zostały zmienione i dostosowane do naszych warunków. Jako pozycja sztywnych kosztów ciążą na produkcji i podwyższają ceny, ciążąc na minimalnych dziś zarobkach świata pracy, nie stoją w żadnym stosunku do zaspokajania innych potrzeb. Utrzymują jedynie sztab 20 tys. urzędników”. Nie wolno mi tych twierdzeń, zawartych nie w artykule dziennikarskim, lecz w referacie generalnego sprawozdawcy pozostawić bez sprostowania. Przedewszystkiem stwierdzam, że ciężary ubezpieczeń społecznych zostały, wbrew twierdzeniu p. generalnego sprawozdawcy, bardzo znacznie obniżone; sprawę tę omówiłem pokrótce w swem sprawozdaniu, przypomnę więc jedynie, że składki na wszystkie ubezpieczenia wyniosły w r. 1930 w całem Państwie (łącznie z Górnym Śląskiem) 579,5 milj. złotych, zaś w r. 1935 około 350 miljonów zł. Obniżenie spowodowane jest nietylko zmniejszeniem liczby ubezpieczonych i zmniejszeniem zarobków, lecz również ustawą scaleniową (od 1.1. 1934 r.), dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24.X. 1934 r. (zwolnienie od ubezpieczenia pewnych kategoryj pracowników), obniżeniem od 1.VI. 1935 r. składki ubezpieczenia pracowników umysłowych z 2,8% do 2% i w końcu dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16.I. 1936 r., ustalającym na okres dwóch lat obniżenie składki o dalsze 30 miljonów zł rocznie.</u>
  31 + <u xml:id="u-3.11" who="#SBobrowski">Następnie nie jest zgodne z prawdą, iż ciężary ubezpieczeń społecznych nie stoją w żadnym stosunku do korzyści świata pracy i że utrzymują jedynie sztab 20 tysięcy urzędników.</u>
  32 + <u xml:id="u-3.12" who="#SBobrowski">Odpowiem cyframi: w roku 1930 składki wyniosły 579,5 milj., zaś świadczenia — 494 miljony, w r. 1934 składki — 365 miljonów, świadczenia — 274 miljony.</u>
  33 + <u xml:id="u-3.13" who="#SBobrowski">Jeżeli chodzi specjalnie o świadczenia działów ubezpieczeń długoterminowych, pozwolę sobie powołać się na cyfry, podane w przemówieniu p. Ministra Opieki Społecznej, wygłoszonem w dniu 11 lutego b. r. na posiedzeniu senackiej Komisji Budżetowej, a więc na łatwo dostępne członkom komisji i niewątpliwie miarodajne źródło, wedle którego w r. 1935 wyniosły świadczenia długoterminowe około 130 miljonów dla 350.000 osób, licząc razem inwalidów pracy, starców, wdowy i sieroty. Przy tej sposobności oświadczył p. Minister: „Należy podnieść doniosłą rolę świadczeń ubezpieczeniowych, które dostarczają środków egzystencji setkom tysięcy osób, dotkniętych inwalidztwem, starością lub pozbawionych jedynego żywiciela. Świadczenia ubepieczeniowe nabierają szczególnego znaczenia w okresie depresji gospodarczej, gdy inne źródła pomocy z natury rzeczy ulec muszą poważnym restrykcjom”. I dalej mówił p. Minister: „Powyższe liczby wskazują nietylko na społeczne znaczenie świadczeń ubezpieczeniowych, lecz również na ich oczywistą rolę gospodarczą, jako czynnika przeciwdziałającego nadmiernemu spadkowi konsumcji w okresach kryzysu i depresji, co z czysto ekonomicznego punktu widzenia musi być należycie ocenione”.</u>
  34 + <u xml:id="u-3.14" who="#SBobrowski">Mam wrażenie, że podane cyfry dostatecznie wyjaśniły nieporozumienie i że frazes o 20 tysiącach urzędników znalazł się w referacie zapewne wskutek zbytniego ferworu.</u>
  35 + <u xml:id="u-3.15" who="#SBobrowski">Korzystam ze sposobności referowania budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej, by zwrócić uwagę na drakońskie stosowanie przez niektóre osoby prawne przepisów dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 13.XII. 1935 r. o zmianie niektórych zaopatrzeń emerytalnych, przy stosowaniu tego dekretu współdziała bowiem z Ministrem Skarbu Minister Opieki Społecznej.</u>
  36 + <u xml:id="u-3.16" who="#SBobrowski">Intencją dekretu jest wedle art. 1 obniżenie nadmiernych w wielu instytucjach zaopatrzeń emerytalnych i odszkodowań i przystosowanie ich do zmiennego położenia gospodarczego; ma to przynieść ulgę osobom prawnym, dotkniętym tym kryzysem. Niektóre osoby prawne skwapliwie skorzystały z tego dekretu i już z końcem lutego przeprowadziły znaczne obniżenie zaopatrzeń emerytalnych. Podam przykładowo dane z jednej instytucji: obniżono emerytury z 200 zł na 65 zł: z 225 zł na 72 zł, z 184,80 zł na 59 zł, z 180 zł na 35 zł, z 165 zł na 52,80 zł, wdowie z 3 dzieci obniżono emeryturę z 127 zł na 44,46 zł.</u>
  37 + <u xml:id="u-3.17" who="#SBobrowski">Miałem w ręku pismo tej instytucji, zawiadamiające byłego pracownika o natychmiastowem obniżeniu emerytury z 165 zł na kwotę 52,80 zł; w piśmie tem dla ścisłości oczywiście podano również ile wyniesie zasiłek pogrzebowy. Formalnie jest to niewątpliwie zrobione w porządku, niemniej może się znaleźć emeryt lub wdowa, która to uzna za zachętę albo za sadyzm.</u>
  38 + <u xml:id="u-3.18" who="#SBobrowski">Sprawy emerytalne przedstawiają się istotnie w Polsce bardzo dziwacznie; emerytury są nadmiernie wysokie w wielu instytucjach i samorządach. Oto np. w samorządzie warszawskim, wedle pracy dr. Lechowicza, 31 osób pobiera emerytury w kwocie od 1.000 zł wgórę. Wprawdzie dekret, o którym mówiłem, nie dotyczy samorządu, podaję tylko przykładowo, jak to emerytury wielkim ciężarem padają na instytucje, w danym wypadku na samorządy. To też rozumiem, że przy stosowaniu wymienionego wyżej dekretu, niedotyczącego, jak powiedziałem, samorządu, należy obniżyć emerytury wysokie, jednak nie naruszać głodowych emerytur, zwłaszcza emerytur wdów i sierot.</u>
  39 + <u xml:id="u-3.19" who="#SBobrowski">Wysoki Senacie! Mam to głębokie przekonanie, że sprawozdanie drukowane, które pp. senatorom zostało przedłożone, wyczerpuje zasadniczo te zagadnienia, które jako referent powinienem był omówić. Mam również przekonanie, że nad sprawozdaniem rozwinie się dyskusja, która poruszy specjalnie zapewne zagadnienia opieki społecznej i zdrowia. Poprzystaję więc na wypowiedzeniu tych kilku uwag i kończąc, imieniem Komisji Budżetowej Senatu proszę Wysoką Izbę o przyjęcie budżetu w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
  40 + <u xml:id="u-3.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  41 + </div>
  42 + <div xml:id="div-4">
  43 + <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad budżetem Funduszu Pracy.</u>
  44 + <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma s. Marjan Malinowski.</u>
  45 + </div>
  46 + <div xml:id="div-5">
  47 + <u xml:id="u-5.0" who="#SMarjanMalinowski">Wysoki Senacie! W preliminarzu Budżetu Funduszu Pracy na rok 1936/37 dochody ustalono na 95.000.000 zł, z czego ma wpłynąć: 56.400.000 zł — jako opłaty, 11.500.000 zł — jako przelewy na rzecz Funduszu Pracy, 24.000.000 zł — wpływy z tytułu zabezpieczenia na wypadek bezrobocia, 100.000 zł — świadczenia z tytułu zaległych podatków państwowych, 1.670.000 zł — wpływy z majątku, 80.000 zł — wpływy z tytułu pośrednictwa pracy, 750.000 zł — ofiary, 200.000 zł — odsetki od lokat Funduszu Inwestycyjnego, 300.000 zł — jako różne drobne dochody.</u>
  48 + <u xml:id="u-5.1" who="#SMarjanMalinowski">Po stronie rozchodów: 7.575.000 zł przeznaczono na administrację, 145.000 zł — na likwidację agend Stowarzyszenia Opieki nad niezatrudnioną młodzieżą, 35.000.000 zł — na akcję zatrudnienia, 1.150.000 zł — na pomoc społeczną, 31.050.000 zł — na zasiłki z tytułu zabiezpieczenia na wypadek bezrobocia, 19.000.000 zł — na pomoc doraźną, 150.000 zł — na koszta poboru opłat, 630.000 zł — na koszta bankowe, 100.000 zł — na różne.</u>
  49 + <u xml:id="u-5.2" who="#SMarjanMalinowski">Sejm dokonał następujących poprawek w rozchodach: W paragrafie „Administracja” sumę 7.575.000 zł zmniejszył o 202.000 zł, wobec czego na administrację pozostało 7.373.000 zł, zaś sumę 202.000 zł dodano do pararafu 3 „Pomoc społeczna”, wobec czego w paragrafie 3 zamiast 1.150.000 zł mamy cyfrę 1.352.000 zł.</u>
  50 + <u xml:id="u-5.3" who="#SMarjanMalinowski">Senacka Komisja Budżetowa tę jedyną poprawkę sejmową zaakceptowała.</u>
  51 + <u xml:id="u-5.4" who="#SMarjanMalinowski">Wysoki Senacie! Taki instrument, jak Fundusz Pracy, w rękach dobrego gospodarza i przy dobrze zrozumianej finansowej opiece Rządu, może być potężnym czynnikiem nietylko w walce z bezrobociem, ale nawet w likwidacji bezrobocia, a jednocześnie czynnikiem przebudowania Polski starej na Polskę nową — Polskę przyszłości!</u>
  52 + <u xml:id="u-5.5" who="#SMarjanMalinowski">Dlatego pozwolę sobie porównać niektóre pozycje projektowanego budżetu na rok 1936/37 z budżetem roku poprzedniego.</u>
  53 + <u xml:id="u-5.6" who="#SMarjanMalinowski">W roku budżetowym 1935/36 Fundusz Pracy, mając budżet w wysokości 127.000.000 zł, z czego 94.000.000 było przeznaczonych na zatrudnienie 555 tysięcy bezrobotnych, do dnia 1 października z. r. zatrudnił tylko 184.000 osób. Z tego najwięcej zatrudniono — podaję cyfry okrągłe — w województwach: warszawskiem (bez miasta Warszawy), gdzie na 36.000 bezrobotnych zatrudniono około 14.000 zaledwie; łódzkiem na 69.000 bezrobotnych — około 14.000, kieleckiem na 55.000 bezrobotnych — około 19.000, pomorskiem na 20.000 bezrobotnych — około 11.000, krakowskiem na 33.000 bezrobotnych zatrudniono około 21.000. Według statystyki stwierdzono, że w roku budżetowym 1935/36 przy 94 miljonach złotych, przeznaczonych na zatrudnienie, otrzymało pracę na robotach publicznych, prowadzonych przez Fundusz Pracy, 28% bezrobotnych, na innych robotach 23%, zaś 49% bezrobotnych nie dostało pracy wogóle.</u>
  54 + <u xml:id="u-5.7" who="#SMarjanMalinowski">Z tego porównania widzimy, że sam Fundusz Pracy, aby podołać zagadnieniu likwidacji bezrobocia w Polsce, powinienby w roku 1935/36 rozporządzać przynajmniej 300 miljonami zł. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że oprócz zarejestrowanych 500.000 zgórą bezrobotnych poszukują pracy setki tysięcy innych bezrobotnych, których dostarcza wieś, którzy nigdzie nie są zarejestrowani, już nie licząc dorastającej miejskiej i wiejskiej młodzieży, reemigrantów i żołnierzy zwolnionych z wojska po odbyciu służby wojskowej — możemy dopiero wywnioskować, jakiemi sumami powinienby rozporządzać Fundusz Pracy na rok 1936/37, aby podołać zadaniu likwidacji bezrobocia oraz sfinansowania tych wszystkich robót, jakich dokonania kraj nasz wymaga.</u>
  55 + <u xml:id="u-5.8" who="#SMarjanMalinowski">Na konferencji wojewódzkiej w tak przemysłowym okręgu, jakim jest łódzki okręg, przedstawiciele izby przemysłowo - handlowej stwierdzili konieczność rozbudowy sieci kolejowej, bądź uzupełnienia niektórych linij drugim torem, motywując to koniecznościami gospodarczemi i handlowemi. Przedstawiciele świata pracy na tejże konferencji zaznaczyli, że należy koniecznie zwrócić uwagę miarodajnych czynników na wyjątkowe znaczenie regjonu łódzkiego w życiu gospodarczem Polski, na konieczność wyjątkowo energicznej walki z bezrobociem na tym terenie i w związku z tem na konieczność przyznawania odpowiednich kredytów. Jest rzeczą konieczną, aby na terenie województwa łódzkiego roboty publiczne były prowadzone w możliwie szerokim zakresie i aby na ten cel rok rocznie przeznaczać sumy, odpowiadające zarówno rozmiarom, jak i roli województwa w życiu gospodarczem kraju oraz potrzebom tego okręgu. W obecnej sytuacji gospodarczej tylko prowadzenie w wydatnych rozmiarach robót publicznych przy pomocy finansowej Funduszu Pracy może zapobiec dalszemu ubożeniu ludności zarówno w miastach, jak i na wsi i przyczynić się do zapewnienia województwu łódzkiemu nowych, a koniecznych urządzeń inwestycyjnych.</u>
  56 + <u xml:id="u-5.9" who="#SMarjanMalinowski">Również i na wielkiej naradzie gospodarczej, zwołanej przez Rząd obecny, wszyscy referenci — przedstawiciele różnych instytucyj gospodarczych zgadzali się na jedno: że walka z bezrobociem, prowadzona zapomocą kilkoletniego planu robót inwestycyjnych przez Państwo, jest konieczna i musi być wprowadzona w życie, inaczej wieś nie będzie konsumentem towarów przemysłowych, że trzeba likwidować bezrobocie w miastach, bo inaczej miasta wskutek coraz większego ubożenia przestają być konsumentami płodów rolnych.</u>
  57 + <u xml:id="u-5.10" who="#SMarjanMalinowski">Wreszcie zmniejszenie konsumcji uwidoczniło się w referatach budżetowych o monopolach państwowych i wogóle o dochodach skarbowych. Inaczej być nie może, albowiem z jednej strony bezrobocie rośnie, a z drugiej zarobki pracujących stale się kurczą. W jednym i drugim wypadku konsumentów ubywa, zaś Skarbowi ubywa podatników.</u>
  58 + <u xml:id="u-5.11" who="#SMarjanMalinowski">Roboty w Polsce do zrobienia jest moc, co zostało podkreślone w senackiej Komisji Budżetowej choćby w referacie tyczącym się budżetu Ministerstwa Rolnictwa, według którego w kraju jest do zmeljorowania 17 miljonów hektarów ziemi, w czem 10 miljonów hektarów ziemi ornej, zaś w referacie budżetowym, dotyczącym Ministerstwa Komunikacji jaskrawo było uwidocznione, że pod względem dróg bitych zajmujemy w Europie prawie ostatnie miejsce.</u>
  59 + <u xml:id="u-5.12" who="#SMarjanMalinowski">Wczoraj p. Minister Spraw Wojskowych mówił o konieczności wzmożenia obrony Państwa. W tem zagadnieniu na czoło wysuwa się sprawa inwestycyj. Również i p. Minister Sprawiedliwości zaznaczył, że sądownictwo wskutek bardzo ciasnego budżetu pracuje w niesłychanie ciężkich warunkach.</u>
  60 + <u xml:id="u-5.13" who="#SMarjanMalinowski">Ale jakże budżet rozszerzyć, kiedy podatników ubywa? Ażeby podatników nie ubywało, trzeba, żeby ci bezrobotni i ci, którzy pracują 2–3 dni w tygodniu, ci, których zarobki się kurczą, mogli zarabiać więcej, a wtedy będą podatki wpływały, dochody budżetowe się zwiększą i wszystkie bolączki odpadną.</u>
  61 + <u xml:id="u-5.14" who="#SMarjanMalinowski">Ale jak tu poradzić? Roboty mamy moc, bezrobotnych mamy, nie starcza nam charakteru czy woli zdecydować się na krok, któryby nam pozwolił na likwidację zła, jakiem jest bezrobocie, zła, które ogólnie nazywamy kryzysem gospodarczym. Że tak jest — dowodem inny fakt. W roku budżetowym 1935/36 mieliśmy do rozporządzenia na inwestycje 326 miljonów, w czem z Funduszu Pracy było 94 miljony, na r. 1936/37 mamy tylko 225 miljonów, w czem z Funduszu Pracy jest tylko 35 miljonów. Zestawienie tych cyfr nie jest wesołe dla bezrobotnych i fakt ten wymaga szybkiego zastanowienia się Rządu, w jaki sposób stworzyć nowe źródła finansowe, aby rozwiązać w Polsce zagadnienie bezrobocia oraz zwiększyć konsumcję na wsi i w miastach.</u>
  62 + <u xml:id="u-5.15" who="#SMarjanMalinowski">Przejdę jednak znów do analizy budżetu Funduszu Pracy na rok 1936/37 w porównaniu do poprzedniego budżetu. W roku budżetowym 1935/36 Fundusz Pracy dysponował po stronie dochodów, jak zaznaczyłem, 127 miljonami zł, a na rok 1936/37 przewiduje się tylko 95 miljonów, więc o 32 miljony mniej. Na zmniejszenie dochodów o 32 miljony wpływają obniżki: w § 1-a „Przelewy na rzecz Funduszu Pracy” o 78.000;w § 2 „Wpływy z tytułu ubezpieczeń na wypadek bezrobocia” o 1.500.000; w § 3 „Świadczenia z tytułu zaległych podatków państwowych” o 900.000; w § 5 „Wpływy z pośrednictwa pracy” o 70.000; w § 6 „Ofiary” o 3.250.000; w § 7 „Odsetki od lokat funduszu inwestycyjnego” o 20.100.000, a wreszcie w § 8 „Różne” o 100.000 w porównaniu z poprzednim rokiem budżetowym. Coprawda przewiduje się na rok 1936/37 zwiększenie wpływów z § 1 „Opłaty” o 2.605.000. Jednakże w sumie budżet Funduszu Pracy na rok 1936/37 został okrojony o 32 miljony. Wynikiem takiego stanu rzeczy są zmiany po stronie wydatków. Mimo, że na administrację już preliminowano o 45.000 mniej, niż w roku zeszłym, trzeba było jeszcze o 202.000 sumę preliminowaną zmniejszyć, żeby zasilić w tych warunkach pozycję § 3 — wydatki na pomoc społeczną. A więc na administrację pozostanie 7.373.000 zł. Muszę zaznaczyć, że po połączeniu Funduszu Pracy z Funduszem Bezrobocia nastąpiła spora redukcja personelu urzędniczego, bowiem przed połączeniem obydwie te instytucje zatrudniały 1.699 pracowników, zaś po połączeniu i uproszczeniu biurowości, zatrudniają razem 1.068 pracowników, czyli o 595 osób mniej. § 1-a na likwidację agend tak zwanego S. O. M-u przeznacza 145.000; jest to jeszcze jeden obowiązek, że tak powiem, narzucony Funduszowi Pracy do wykonania bez dania na ten cel funduszów.</u>
  63 + <u xml:id="u-5.16" who="#SMarjanMalinowski">Baczną uwagę poświęcić należy § 2 „Akcja zatrudnienia”. Widzimy tu w pozycji wydatków tylko sumę 35.000.000 na rok 1936/37, a więc o 33.000.000 mniej, aniżeli było w budżecie za rok 1935/36, mniej zaś o 59.000.000, aniżeli wydano wogóle na zatrudnienie w r. 1935/36. Ta pozycja w budżecie Funduszu Pracy jest wprost tragiczna, jeśli weźmiemy pod uwagę konieczność coraz intensywniejszej walki z bezrobociem i stały co roku przyrost bezrobotnych.</u>
  64 + <u xml:id="u-5.17" who="#SMarjanMalinowski">Według planu ogólnego, jaki sobie ułożyło kierownictwo Funduszu Pracy, wypada: 1) na inwestycje w miastach zł 18.700.000, rezerw a do dyspozycji dyrektora Funduszu Pracy na wypadek wzmożonego gdzieś bezrobocia — zł 700.000, 2) zatrudnienie młodzieży przy robotach drogowych, jak obwałowanie rzek i t. p. — zł 10 miljonów, 3) budownictwo mieszkaniowe Towarzystwa Osiedli Robotniczych — 5 miljonów zł, 4) pomiary, plany i projekty 600.000 zł. Ogółem 35 miljonów zł.</u>
  65 + <u xml:id="u-5.18" who="#SMarjanMalinowski">Przytoczę tylko ważniejsze miejscowości, które mają coś otrzymać z tego podziału. Komisarjat Rządu m. Warszawy w roku zeszłym otrzymał okrągło 6 miljonów, w r. 1936/37 przewiduje się wszystkiego 1.900.000. Województwo warszawskie otrzymało w roku zeszłym około 6 miljonów, obecnie otrzyma 1.200.000. Województwo łódzkie w roku zeszłym — 14 miljonów na 69.000 bezrobotnych, obecnie przewiduje się przy 70.000 bezrobotnych tylko 3 miljony zł. Województwo kieleckie w roku zeszłym 10.712.000, teraz ma obiecane 2.700.000. Województwo krakowskie otrzymało 6.236.400 zł, obecnie przewiduje się 1.300.000. Wogóle na rok 1936/37 wpłynęło do Funduszu Pracy podań zgórą o 200 miljonów na inwestycje, tymczasem do rozporządzenia na ten cel jest przeznaczona suma tylko 18.700.000 zł.</u>
  66 + <u xml:id="u-5.19" who="#SMarjanMalinowski">Wysoki Senacie! Czyż nie jest to dziwny splot warunków. Mamy, lekko rachując, przeszło półtora miljona bezrobotnych, biorąc pod uwagę zarejestrowanych, nierejestrowanych, reemigrantów, coroczny kontygent dorastającej młodzieży, b. żołnierzy po odbyciu służby wojskowej i kilkaset tysięcy t. zw. półbezrobotnych, pracujących dwa lub trzy dni w tygodniu.</u>
  67 + <u xml:id="u-5.20" who="#SMarjanMalinowski">Mamy na dziesiątki lat pracy do wykonania robót koniecznych o charakterze narodowym czy państwowym i publicznym, których wykonanie podniosłoby wielokrotnie wartość ogólnego majątku narodowego i państwowego, i nie możemy finansowo znaleźć sposobu rozwiązania tego zagadnienia.</u>
  68 + <u xml:id="u-5.21" who="#SMarjanMalinowski">Czas biegnie naprzód, bezrobotnych przybywa, roboty do wykonania jest coraz więcej, a my wszyscy, którzy powinniśmy za wszelką cenę natychmiast to zagadnienie rozstrzygnąć pozytywnie, z miejsca ruszyć nie możemy. Dziwnie zaiste układają się sprawy w naszej Ojczyźnie.</u>
  69 + <u xml:id="u-5.22" who="#SMarjanMalinowski">Następny § 3 w myśl poprawki sejmowej, przyjętej przez senacką Komisję Budżetową, przeznacza 1.373.000 zł na „pomoc społeczną”. Są to ogrody działkowe, przydzielone bezrobotnym pod uprawę warzyw. Na urządzenie 20.000 działek proponuje się w r. 1936/37 — 400.000 zł. Dalsza pozycja działu „pomoc społeczna” preliminuje około 250.000 zł na akcję kulturalno-oświatową, a więc prowadzenie dla bezrobotnych świetlic, bibljotek, kursów dokształcających i t. p. Akcja ta jest bardzo pożyteczna i konieczna ze względów państwowych i społecznych oraz jako środek przeciwdziałania nastrojom depresji wśród robotników bezrobotnych. Trzecia pozycja w wydatkach na pomoc społeczną dla bezrobotnych, przedstawiająca się w sumie 500.000 zł, — to wydatki na osadnictwo, przeszkolenia zawodowe oraz pomoc w tworzeniu warsztatów pracy dla bezrobotnych.</u>
  70 + <u xml:id="u-5.23" who="#SMarjanMalinowski">§ 4 preliminowanych wydatków, to: „Zasiłki z tytułu zabezpieczenia na wypadek bezrobocia”. Pozycja ta obejmuje 31.550.000 zł, co odpowiada kwocie na ten cel z roku zeszłego, przyczem w sumie tej mieszczą się 2 miljony dla bezrobotnych umysłowych i 17 miljonów dla bezrobotnych fizycznych.</u>
  71 + <u xml:id="u-5.24" who="#SMarjanMalinowski">W § 5 „Pomoc doraźna” na r. 1936/37 preliminuje się 19 miljonów, a więc o 2.500.000 zł więcej, aniżeli w poprzednim roku budżetowym.</u>
  72 + <u xml:id="u-5.25" who="#SMarjanMalinowski">Przy 35 miljonach, preliminowanych na za trudnienie, suma 19 miljonów na doraźną pomoc jest bardzo, ale to bardzo niewystarczająca — bowiem czem mniejszy jest stan zatrudnienia, czem mniej prowadzi się robót, tem więcej jest bezrobotnych i tem większe muszą być sumy na pomoc doraźną, na ratowanie ludzi od głodu. To też cały wysiłek Rządu, Funduszu Pracy i społeczeństwa powinien iść w kierunku zatrudnienia wszystkich, a przynajmniej jaknajwiększej liczby bezrobotnych, co musi być bardzo ściśle związane z poszukiwaniem odpowiednich źródeł finansowych oraz ustaleniem kilkuletniego planu robót publicznych.</u>
  73 + <u xml:id="u-5.26" who="#SMarjanMalinowski">Pamiętać należy, że z wyjątkiem może niewielkiej ilości zawodowych próżniaków, których nie brak w żadnem społeczeństwie, polskie rzesze bezrobotnych poszukują i żądają przedewszystkiem pracy. Pomoc doraźna jest to chwilowa pomoc — żyć nie pozwala i umrzeć nie daje.</u>
  74 + <u xml:id="u-5.27" who="#SMarjanMalinowski">Dalej idą w rubryce wydatków paragrafy: § 6 „Koszta poboru opłat” — 350.000, są to koszta związane z wymiarem poboru oraz egzekucją opłat i wkładek na rzecz Funduszu Pracy, § 7 „Koszta bankowe” — odsetki od lokat Funduszu Inwestycyjnego oraz koszta bankowe i amortyzacja pożyczek, § 8 „Różne” — zwroty mylnie wpłaconych kwot w ubiegłych okresach budżetowych i inne wydatki.</u>
  75 + <u xml:id="u-5.28" who="#SMarjanMalinowski">Wysoki Senacie! Z tego krótkiego referatu, jaki tutaj przedstawiłem, jasno wynika, że gdyby Fundusz Pracy rozporządzał odpowiedniemi środkami finansowemi w stosunku do koniecznej potrzeby wykonania dziś w Polsce robót o charakterze ogólno-narodowym i gospodarczym, nie mielibyśmy bezrobotnych w Polsce. Gdyby bezrobotni dzisiejsi zostali zatrudnieni, zapracowaliby nietylko na siebie, ale i Skarbowi w zwiększeniu dochodów wieleby dopomogli. Więc nietylko Rząd, ale i obydwie Izby powinnyby przystąpić do rozwiązania tego finansowego zagadnienia, od czego zależą wszystkie nasze pobożne dziś życzenia, bowiem jednak jest prawdą: masz pieniądze — robisz robotę, nie masz pieniędzy na robotę — siedzisz bezczynnie, będąc ciężarem sobie i społeczeństwu.</u>
  76 + <u xml:id="u-5.29" who="#SMarjanMalinowski">Na zakończenie jeszcze kilka uwag. Wierzę, że Rząd pójdzie po drodze znalezienia sposobów, że znajdzie jeszcze inne źródła finansowe, żeby Fundusz Pracy mógł działać w większych rozmiarach, niż w ostatnim roku.</u>
  77 + <u xml:id="u-5.30" who="#SMarjanMalinowski">Ze sprawozdania Funduszu Pracy widzimy, że miał on duże trudności finansowe, że starał się na robotach zatrudnić bezrobotnych w jaknajwiększej liczbie. Fundusz Pracy zyskał i ustalił sobie w Polsce prawo obywatelstwa; pomyślmy, coby się stało, gdyby przez te kilka lat nie pracował Fundusz Pracy, ileby to było konfliktów, zaburzeń, a może i strzelania do bezrobotnych, czego uniknęliśmy dzięki skromnej i pożytecznej działalności Funduszu Pracy.</u>
  78 + <u xml:id="u-5.31" who="#SMarjanMalinowski">Ale trzeba koniecznie uczynić jeszcze jeden krok naprzód. Trzeba uczynić i dlatego, że bezrobocie, zwiększając się w kraju z roku na rok, choćby wskutek naturalnego przyrostu ludności, stwarza warunki, które są bardzo umiejętnie wyzyskiwane przez ludzi złych, warchołów, ludzi, których nie mogę inaczej nazwać, jak wrogami Polski, wrogami pracy nad umacnianiem gospodarczem i politycznem Państwa. Ci wrogowie skrzętnie wyzyskują dla swoich celów zarówno rozgoryczenie, jak i biedę mas bezrobotnych. O tem nie należy nam dziś zapominać ani na chwilę.</u>
  79 + <u xml:id="u-5.32" who="#SMarjanMalinowski">Dlatego też zgłaszam następujące dwie rezolucje, przyjęte przez senacką Komisję Budżetową, które brzmią: „Senat wzywa Rząd do 1) podjęcia kroków w celu uzupełnienia środków pieniężnych Funduszu Pracy, przewidzianych w preliminarzu budżetowym na rok 1936/37, dostępnemi na ten okres budżetowy źródłami dochodowemi, w szczególności przy pomocy operacyj kredytowych, przeprowadzonych w skali odpowiadającej rozszerzonym potrzebom rynku pracy w Polsce i 2) opracowania 6-letniego planu robót inwestycyjnych dla złagodzenia bezrobocia”. Te dwie rezolucje przyjęła senacka Komisja Budżetowa.</u>
  80 + <u xml:id="u-5.33" who="#SMarjanMalinowski">Jest jeszcze rezolucja mniejszości, którą pozwolę sobie Wysokiemu Senatowi przedstawić i uzasadnić. Rezolucja ta brzmi: „Senat wzywa Rząd do nieograniczania ani też hamowania na przyszłość walki z bezrobociem, podjętej na szeroką skalę z chwilą utworzenia Funduszu Pracy i prowadzonej przez ten Fundusz dotąd z dużą skutecznością”.</u>
  81 + <u xml:id="u-5.34" who="#SMarjanMalinowski">Chodzi tu o to, aby raz na zawsze położyć kres pogłoskom, kursującym w Polsce, o projektowanej likwidacji Funduszu Pracy, o tem, że pieniądze, jakie z tego tytułu wpływają jako opłaty, miałyby być skierowane do ogólnej kasy Skarbu Państwa, że z powodu takich projektów są usiłowania hamowania działalności Funduszu Pracy przez nieprzydzielanie mu na akcję inwestycyjną nadzwyczajnych funduszów, jak to widać z budżetu na rok 1936/37.</u>
  82 + <u xml:id="u-5.35" who="#SMarjanMalinowski">Proszę Wysoki Senat o przyjęcie zreferowanego przeze mnie budżetu Funduszu Pracy wraz z poprawką sejmową.</u>
  83 + <u xml:id="u-5.36" who="#SMarjanMalinowski">Proszę również o uchwalenie rezolucyj, zarówno przyjętych przez senacką Komisję Budżetową, jak i rezolucji mniejszości, która może położyć kres niepotrzebnym plotkom.</u>
  84 + <u xml:id="u-5.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  85 + </div>
  86 + <div xml:id="div-6">
  87 + <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej udzielam głosu s. Maciejewskiemu.</u>
  88 + </div>
  89 + <div xml:id="div-7">
  90 + <u xml:id="u-7.0" who="#SMaciejewski">Wysoki Senacie I Przy omawianiu szczegółowem budżetu i działalności Ministerstwa Opieki Społecznej nasuwa się mimowoli i przedewszystkiem niebardzo szczęśliwie dobrana nazwa tego resortu, jaka pozostała po usunięciu z niej swego czasu słowa „pracy”, stwarza ona przekonanie, że w Polsce pozostało miejsce tylko na „opiekę nad światem pracy”. Zdaniem mojem, należy przywrócić koniecznie dawną nazwę „Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej”, albo „Ministerstwo Ochrony Pracy i Opieki Społecznej”.</u>
  91 + <u xml:id="u-7.1" who="#SMaciejewski">Przy rozpatrywaniu działalności Ministerstwa Opieki Społecznej uwaga kieruje się w stronę czuwania nad wykonywaniem ustaw istniejących oraz projektowania ustaw nowych. Podczas dyskusji generalnej nad preliminarzem budżetowym mówiłem o ostatniej stronie — przypominam: umowy zbiorowe i rozjemstwo, rady zakładowe, izby pracy, odbudowa ubezpieczeń społecznych i samorząd ubezpieczeniowy.</u>
  92 + <u xml:id="u-7.2" who="#SMaciejewski">Obecnie w czasie dyskusji szczegółowej należy przyjrzeć się wykonywaniu ustaw socjalnych. Inspekcja pracy, na której barkach przedewszystkiem spoczywa ten obowiązek, nie może należycie wywiązać się ze swego zadania, bowiem wobec masowych przekroczeń przepisów ustawowych ma zbyt mało etatów. Witając z zadowoleniem i uznaniem mianowanie asystentów inspekcyjnych, stwierdzam jednocześnie, że liczba ich jest niewystarczająca. Zachodzi konieczna potrzeba dalszego powiększenia aparatu inspekcyjnego. Ustawa o 8-godzinnym czasie pracy stała się w Polsce martwą literą, gdyż niemal we wszystkich zakładach pracy zmusza się pracowników i robotników do wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych, przeważnie bezpłatnych, o czem mówiłem podczas generalnej dyskusji budżetowej.</u>
  93 + <u xml:id="u-7.3" who="#SMaciejewski">Sprawa łamania ustawowego czasu pracy przedstawia się najgorzej w stosunku do pracowników umysłowych i to niestety nietylko w przedsiębiorstwach prywatnych, lecz także w instytucjach publiczno - prawnych i różnych urzędach. Uważam więc za konieczne powołanie większej liczby asystentów inspekcyjnych dla spraw pracowników umysłowych na terenie Warszawy, Górnego Śląska, Zagłębia Dąbrowskiego, Krakowa, Lwowa, Poznania, Gdyni, Łodzi, Wilna, Radomia i Lublina.</u>
  94 + <u xml:id="u-7.4" who="#SMaciejewski">Walka z bezrobociem — tą największą klęską społeczną w dobie obecnej, wymaga, jak już zaznaczyłem na plenum obrad Wysokiej Izby, wydania bezwzględnego zakazu wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych oraz zakazu wielokrotnego zarobkowania i ścisłego przestrzegania tych zakazów. Jednym z dalszych etapów walki z bezrobociem — to sprawa skrócenia czasu pracy. Aczkolwiek jest to problem międzynarodowy, to jednakże należałoby podjąć usiłowania w kierunku rozstrzygnięcia go na własnym naszym terenie — oczywiście z utrzymaniem obecnego poziomu płac i zarobków dziennych, tygodniowych i miesięcznych.</u>
  95 + <u xml:id="u-7.5" who="#SMaciejewski">Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że skrócenie czasu pracy, jak również zakaz wykonywania pracy w godzinach nadliczbowych i zakaz wielokrotnego zarobkowania, pociągną za sobą zatrudnienie znacznej liczby bezrobotnych obywateli. Na nader ważne wyżej wspomniane problemy pozwalam sobie zwrócić uwagę Pana Ministra.</u>
  96 + <u xml:id="u-7.6" who="#SMaciejewski">Wśród bezrobotnych weteranów pracy znajduje się wielu pokrzywdzonych, zmuszonych do odwołania się o wymiar sprawiedliwości. Pracownicy kupieccy i biurowi na obszarze Górnego Śląska napotykają jednakże na trudności, spowodowane brakiem sądów kupieckich w powiatach: pszczyńskim, rybnickim i tarnogórskim wraz z powiatem lublinieckim. Pracownicy ci zmuszeni są wnosić pozwy do obciążonych nadmiernie sądów cywilnych, gdzie sprawy zalegają często zbyt długi okres czasu, a nawet lat kilka.</u>
  97 + <u xml:id="u-7.7" who="#SMaciejewski">Proszę więc Pana Ministra o spowodowanie w porozumieniu z zainteresowanemi resortami, aby istniejące w województwach zachodnich sądy przemysłowe i kupieckie przekształcone zostały w myśl zapowiedzi niezwłocznie na sądy pracy. Przyczyni się to do unifikacji prawa o sądach pracy i do koniecznie pożądanego szybkiego wymiaru sprawiedliwości pokrzywdzonych pracowników umysłowych.</u>
  98 + <u xml:id="u-7.8" who="#SMaciejewski">Do czasu powołania izb pracy uważam za konieczne utrzymanie bliskiego kontaktu Ministerstwa ze sferami pracowniczemi i elementem fachowym w zakresie ustawodawstwa socjalnego. Przy Ministerstwie istnieją organa społeczne, które niewiadomo dlaczego nie urzędują. Mianowicie istniejąca od roku 1928 Rada Ochrony Pracy nie zbiera się od r. 1930, choć spełniła swego czasu rolę bardzo pożyteczną np. przy rozpatrywaniu projektów ustaw o umowach zbiorowych i rozjemstwie. Powołana w roku 1933 Rada Ubezpieczeń Społecznych — o ile wiem — wogóle się nie zebrała, choć z drugiej strony wiadomo, że w Ministerstwie Opieki Społecznej przeprowadzane są pewne studja nad przyszłemi zmianami ustawodawstwa ubezpieczeniowego. Uważam, że kontakt i współpraca Ministerstwa z przedstawicielami pracowniczego ruchu zawodowego i specjalistami mogłyby się wielce przysłużyć danym sprawom i dlatego należałoby te instytucje uruchomić.</u>
  99 + <u xml:id="u-7.9" who="#SMaciejewski">Wysoki Senacie! Jako przedstawiciel świata pracy pragnę stwierdzić, że Fundusz Pracy — zdaniem mojem — zbyt mało poświęca uwagi sprawom pracowników umysłowych, których wkładki stanowią poważną pozycję w dochodach tego funduszu. Przeznaczone dotychczas sumy na walkę z bezrobociem pracowników umysłowych nie stoją w żadnej proporcji do potrzeb. Bezrobocie pracowników umysłowych wykazuje w stosunku do zatrudnionych wyższy procent, aniżeli w innych grupach zawodowych, tymczasem Fundusz Pracy Wydaje na akcję zwalczania bezrobocia pracowników umysłowych kwoty niedostateczne. Uważam za pożądane i konieczne, by Fundusz Pracy przy przewidzianych robotach inwestycyjnych zatrudnił odpowiednią ilość pracowników umysłowych z grona bezrobotnych tego obszaru województwa, na którym dane roboty będą wykonywane.</u>
  100 + </div>
  101 + <div xml:id="div-8">
  102 + <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Bniński.</u>
  103 + </div>
  104 + <div xml:id="div-9">
  105 + <u xml:id="u-9.0" who="#SBniński">Wysoka Izbo! Uważam, że przy zastanawianiu się nad rozwiązaniem sprawy walki z bezrobociem nie można pominąć zagadnienia opieki nad reemigrantami. Problem ten jest aktualny w Polsce od listopada 1931 r., a od roku ubiegłego stał się sprawą palącą. Z samej Francji wróciło w 1935 r. ok. 35.000 reemigrantów, rok 1936 zaś rozpoczął się masowym powrotem. Wogóle wróciło z zagranicy przeszło 100.000 osób. Reemigracja w ostatnich miesiącach osiągnęła najwyższe napięcie. W styczniu b. r. powróciło do kraju ok. 6.000 wychodźców; w pierwszych tygodniach lutego te zbiorowe transporty, przywożące tygodniowo przeciętnie ok. 1500 reemigrantów, zostały wstrzymane, jak mnie informowano, rzekomo do kwietnia b. r. Opinją kraju nie może pozostać bierną wobec tak olbrzymiej napływającej fali, która w niepomierny sposób zwiększa armję bezrobotnych.</u>
  106 + <u xml:id="u-9.1" who="#SBniński">Należy stwierdzić, że reemigrant w daleko trudniejszem znajduje się położeniu, niż bezrobotny zasiedziały w kraju. Zmuszony do zerwania stosunków ze wszystkiem, do czego przywykł zagranicą, wraca coprawda do rodzinnego kraju, ale w stosunki, których bądź nie zna, bądź też od których odwykł i które się zmieniły poważnie w czasie jego kilku czy kilkunastoletniej nieobecności. Przytem wraca w najwyższym stopniu rozgoryczony, nie mógł bowiem z Francji zabrać swego całego dobytku, musiał sprzedać meble i inne sprzęty domowe za bezcen, gdyż wolno mu zabrać tylko 30 kg bagażu ze sobą.</u>
  107 + <u xml:id="u-9.2" who="#SBniński">Ważną jest rzeczą, by reemigrant w pierwszej chwili powrotu do kraju odczuł odrazu troskliwą opiekę Macierzy nad sobą. W zrozumieniu też tego obowiązku czynniki rządowe i społeczne zorganizowały doraźną akcję opiekuńczą, zwłaszcza na stacji granicznej w Zbąszyniu i na dworcu w Poznaniu i w Warszawie jako centrali rozjazdowej dla reemigrantów. Akcja opiekuńcza bezinteresowna i ofiarna, wymagająca ze strony prowadzącej ją organizacji społecznej stałych dyżurów nocnych na dworcach, obejmuje odżywianie, udzielanie informacyj, pomocy sanitarnych, ułatwianie formalności podróżnych i t. p. W biurach stowarzyszenia, „Opieka Polska nad rodakami na obczyźnie” w Poznaniu i w Warszawie znajdzie reemigrant zawsze przy wybitnej pomocy władz państwowych i samorządowych dalszą jeszcze pomoc w uzyskaniu zaległych świadczeń społecznych we Francji, jak rent inwalidzkich, rent starości, znajdzie również w pewnym zakresie pomoc w uzyskaniu pracy i dachu nad głową. Ale pomoc ta, zważywszy skromne fundusze, jakiemi w czasach dzisiejszych dysponują organizacje społeczne, ma tylko charakter doraźny i obejmuje z natury rzeczy jedynie nikłą liczbę reemigrantów.</u>
  108 + <u xml:id="u-9.3" who="#SBniński">I stąd rodzi się mój apel do Pana Ministra Opieki Społecznej. Rozróżniamy dwie kategorje wracających — tych, którzy przybyli bez niczego i tych, którzy przywieźli ze sobą pewne oszczędności i pragną i mogą stworzyć sobie w kraju warsztat pracy. Roztoczenie planowej opieki nad jedną i drugą kategorją stanowi problem, domagający się gwałtownie należytego rozwiązania. Reemigranci korzystają coprawda z tej samej opieki, co inni bezrobotni, jednak sytuacja ich, jak już zaznaczyłem, o tyle jest gorsza, że nie wiedzą, gdzie założyć choćby najskromniejsze ognisko domowe, gdyż nie mogą najczęściej zdobyć dachu nad głową. Stają się ciężarem gmin miejskich i wiejskich, które, jak mogą, starają się ich pozbyć i zepchnąć na barki innych. W ten sposób reemigrant staje się często bezdomnym tułaczem, rzucanym z jednej miejscowości do drugiej. Gdy zaś powracający emigrant przywozi z sobą jeszcze oszczędności, konieczna jest troskliwa nad nim opieka, by wiedział gdzie i jak te oszczędności ulokować, by ułatwić mu założenie warsztatu pracy. Wśród wracających dużo znajduje się takich, którzy posiadają wszelkie warunki, by stać się czynnikiem dodatnim w rolnictwie, handlu czy rzemiośle. Znaczna część reemigrantów może być pożytecznym motorem postępu życia gospodarczego w kraju. Wszak poznali oni zachodnią kulturę, zdobyli niemałe wyrobienie społeczne w życiu organizacyjnem, wykazali dużo hartu ducha w zmaganiu się z przeciwnościami życiowemi. Należy więc tę siłę i tężyznę ukrytą w masie reemigrantów wyzyskać dla kraju i zamienić ją na energję dodatnią. Inaczej może się ona stać z łatwością materjałem zapalnym i skłonnym do słuchania podszeptów wywrotowych, co zresztą nieraz już, niestety, miało miejsce. Powtarzam więc, iż jestem zdania, że należy jaknajprędzej przystąpić do zorganizowania wielkiego, celowego planu niesienia pomocy reemigrantom. Nakazem chwili jest, aby zrobiono wszystko co można, by powracający emigrant nie został tułaczem, by nie czuł się w Ojczyźnie opuszczony i nie miał powodu do skarżenia się, iż w Polsce jest mu gorzej, aniżeli u obcych.</u>
  109 + <u xml:id="u-9.4" who="#SBniński">Uważałem za mój obowiązek zwrócić publicznie uwagę społeczeństwa całego na tę sprawę, której rozwiązanie nie cierpi, według mego zdania, zwłoki i prosić Pana Ministra o poświęcenie temu zagadnieniu specjalnej uwagi i o przystąpienie do zbadania możliwości jego złagodzenia, jeżeli nie zupełnego załatwienia.</u>
  110 + <u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  111 + </div>
  112 + <div xml:id="div-10">
  113 + <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Głowacki.</u>
  114 + </div>
  115 + <div xml:id="div-11">
  116 + <u xml:id="u-11.0" who="#SGłowacki">Wysoka Izbo! Pragnę pokrótce omówić pozycję w dziale 14 § 1 str. 628/29 budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej, dotyczącą zakładu dla nerwowo wyczerpanych i psychicznie chorych w Gościejewie.</u>
  117 + <u xml:id="u-11.1" who="#SGłowacki">Mówi się ogólnie o kryzysie gospodarczym. Położenie gospodarcze jest trudne. Rząd zdąża do zwalczania kryzysu, zaprowadza oszczędności, i słusznie! Walka poprzedniego Rządu z kryzysem nie przyniosła takich skutków, jakich społeczeństwo oczekiwało. Obecny Rząd podjął tę walkę z wszelką stanowczością, wydał hasło: oszczędność i oszczędność! Pragnąłbym, by oszczędność zaprowadzić wszędzie tam, gdzie ona jest wskazana, bo to niezawsze się dzieje. Wskutek zaprowadzenia oszczędności pobory urzędników znacznie się obniżyły. Emeryci specjalnie czują się dotknięci, grozi im odliczenie lat służbowych. Lecz o tem nie zamierzam się rozwodzić. Chciałbym zasadę oszczędności zastosować także do Zakładu w Gościejewie, który w budżecie figuruje. Stosunki tego zakładu są mi znane, pragnę podzielić się tem, co o nim jest mi wiadomem.</u>
  118 + <u xml:id="u-11.2" who="#SGłowacki">Preliminarz budżetowy zakładu w wydatkach na administrację — będę cytował okrągłe cyfry — przewiduje 23.960 zł. Koszty prowadzenia zakładu preliminuje się na 50.000 zł, opłaty ubezpieczeniowe na 2.000, fermy i ogrody 8.000, remonty kapitalne 8.000, nieruchomości 13.000, zakup inwentarza 7.000 i t. d., ogółem 113.187 zł. Po drugiej stronie zestawiono jako dochody: zwrot kosztów leczenia 65.000 zł, zwrot kosztów pogrzebu — nic, fermy 8.000 zł, różne wpływy 8.000 zł, ogółem 82.000 zł.</u>
  119 + <u xml:id="u-11.3" who="#SGłowacki">Dopłata Skarbu Państwa do zakładu w Gościejewie wynosi 30.867 zł. Nie potykałbym się o tę liczbę, gdyby nie fakt, że do tego Skarb Państwa dokłada stale już od r. 1927 dość poważne sumy. Do r. 1933 zakład w Gościejewie mieścił alkoholików. W r. 1932/33 zlikwidowano go i zamieniono na zakład dla nerwowo wyczerpanych i psychicznie chorych. Dopłaty Skarbu do zakładu w Gościejewie wynosiły: w r. 1927 — 84.000 zł, w następnych latach — 67.000 zł, 39.000 zł, 45.000 zł, 35.000 zł, 52.000 zł, w r. 1933 — 30.000 zł, w r. 1934/35 — 45.000 zł, w r. 1935/36 — 30.000 zł, a na rok 1936/37 preliminuje się 30.867 zł. W całym okresie czasu dołożył Skarb Państwa zatem około 450.000 zł!</u>
  120 + <u xml:id="u-11.4" who="#SGłowacki">Jaka jest frekwencja tego zakładu? Mogę stwierdzić, że w pierwszym roku było przeciętnie 2 do 3 pacjentów przez cały kwartał; w roku 1935/36 przeciętna ilość nie sięgała ponad 10 osób chorych. Na czele zakładu stoi dyrektor z poborami w grupie VI; przewiduje się aż 15 stanowisk. Obecnie, jak słyszę, znajduje się w zakładzie około 10 chorych, ale liczba zatrudnionych urzędników wynosi 11 osób. Wydaje mi się to anormalne. Dyrektor mimo to widocznie nie może podołać pracy, bo zaangażował jeszcze dalszą siłę lekarską jako asystenta. Asystentem jest jego własna żona, z zawodu lekarka. Małżeństwo jest bezdzietne, otrzymuje mieszkanie i za nikłą opłatą utrzymanie. Czy to nie jest jaskrawym dowodem kumulacji stanowisk i dochodów? Społeczeństwo na to patrzy z rozgoryczeniem. Wiadomo jest bowiem, że wielu lekarzy nie ma zajęcia, są tacy — mogę to potwierdzić, — którzy za 60 zł miesięcznie wraz z wolnem utrzymaniem przyjmą chętnie stanowisko w zakładach. Sądzę, że na przeciętną ilość 6–10 chorych zbyteczna jest asystentka, a zwłaszcza jeżeli jest nią żona dyrektora. Stwierdzam dalej, że stan zatrudnionego personelu per 1 marca 1935 r. wynosił aż 14 pracowników, a stan pacjentów per 1 kwiecień 1933 r. aż 2 osoby! Ponieważ Skarb Państwa posiada! inne zakłady tego samego typu, jak Tworki, Wilno, Swiack, sądzę, że Gościejewo nie ma racji bytu. Gdyby zakład Gościejewo posiadał przynajmniej nadzwyczajne klimatyczne warunki, tobym to jeszcze rozumiał. Stwierdzam jednak, że Gościejewo jest najpospolitszą płaszczyzną, wsią, nie posiada lasu w pobliżu, ani wody; chorzy nie czują się tam dobrze, wiemy, że uciekają do innych zakładów. Mniemam, że podtrzymywanie takiego zakładu nie znajduje żadnego uzasadnienia, na to zwracam uwagę p. Ministra kompetentnego. Proponuję przystąpić do likwidacji zakładu w Gościejewie, przekazując chorych do jednego z już wymienionych zakładów. Psychjatryczne zakłady w Polsce istnieją w dostatecznej ilości, pomieszczenia w nich jest wiele, można więc przeprowadzić oszczędność i nie narażać Skarbu na stałe znaczne dopłaty do Gościejewa. Zakład może być użyty na inne cele; sądzę, że p. Minister Sprawiedliwości z przyjemnością przyjmie zakład w Gościejewie, ponieważ jest brak zakładów dla wychowanków, a Gościejewo nadaje się pod każdym względem na zakład wychowawczo-poprawczy, posiada obszerny park, rolę około 10 ha, ogród warzywny, łąki, dom dość obszerny, niedawno rozbudowany. Zwracając uwagę p. Ministra na stosunki zakładu w Gościejewie, czynię te stwierdzenia w myśl hasła „oszczędność”.</u>
  121 + </div>
  122 + <div xml:id="div-12">
  123 + <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Jaroszewiczowa.</u>
  124 + </div>
  125 + <div xml:id="div-13">
  126 + <u xml:id="u-13.0" who="#SJaroszewiczowa">Wysoka Izbo! Opieka społeczna nad macierzyństwem, dziećmi i młodzieżą w Polsce jest rozbudowana dosyć szeroko; Państwo, samorządy i społeczeństwo zajmują wobec niej bardzo czynną postawę. Mimo wielkich zaległości z okresu zaborów i wojny, mimo ciągłego naporu nowych potrzeb w związku z wzrastającem bezrobociem i zbiednieniem szerokich mas ludności — osiągane rezultaty są coraz poważniejsze. Odczuwa się jednak brak ujęcia prawnego całokształtu zadań opiekuńczych nad macierzyństwem i nieletnimi. Ustawa o opiece społecznej z r. 1933 i szereg przepisów, które ukazały się następnie, nie obejmują już dzisiaj wszystkich zadań w omawianym zakresie. Na ostatniem posiedzeniu Rady Opieki Społecznej był rozpatrywany projekt Ministerstwa ustawy o opiece nad macierzyństwem, dziećmi i młodzieżą. Należałoby ten projekt jaknajrychlej wnieść pod obrady ciał ustawodawczych. Zwracam jednak uwagę, że nowa ustawa winna być wydana w ścisłym związku z postanowieniami nowego kodeksu cywilnego, który w dziale prawa familijnego — według projektu Komisji Kodyfikacyjnej — normuje szereg spraw, będących jednocześnie przedmiotem projektu ustawy o opiece społecznej. Należałoby więc również przyśpieszyć wydanie nowego kodeksu cywilnego.</u>
  127 + <u xml:id="u-13.1" who="#SJaroszewiczowa">Drugą sprawą, na którą chcę zwrócić uwagę, jest sprawa pokrywania kosztów leczenia w szpitalach publicznych. Dotychczas nie jest ona uregulowana jednolitą ustawą i w każdej dzielnicy Rzeczypospolitej obowiązują odrębne przepisy prawne. Najpilniejszego uregulowania wymaga sprawa kosztów leczenia ubogich.</u>
  128 + <u xml:id="u-13.2" who="#SJaroszewiczowa">Na ziemiach byłego zaboru rosyjskiego koszty leczenia ubogich chorych spadają całkowicie na barki gmin wiejskich jako miejsca zamieszkania chorych. Ciężar ten przerasta siły płatnicze gmin i prowadzi z jednej strony do tego, że gminy wszelkiemi sposobami starają się utrudnić dostanie się do szpitali chorym, potrzebującym leczenia, z drugiej zaś strony do tego, że gminy nie płacą szpitalom należnych kosztów.</u>
  129 + <u xml:id="u-13.3" who="#SJaroszewiczowa">Na ziemach b. zaboru pruskiego ciężar pokrywania kosztów leczenia ubogich rozkłada się częściowo na samorząd wojewódzki, częściowo na samorząd powiatowy i tylko w bardzo nieznacznej części spada na gminy wiejskie i miejskie.</u>
  130 + <u xml:id="u-13.4" who="#SJaroszewiczowa">Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o zakładach leczniczych nie weszło dotychczas w życie na terenie b. zaboru austrjackiego; zachowała tam moc obowiązującą austrjacka ustawa z 1897 r. o stosunkach prawnych szpitali powszechnych; stwarza ona korzystny stan gmin, ale ma tę ujemną stronę, że umożliwia gminom spychanie na barki Tymczasowego Wydziału Samorządowego, który powstał na miejsce krajowego funduszu i również jest już w stanie likwidacji, nawet takich nieuleczalnie chorych, którzy mogliby pozostawać na utrzymaniu gmin. Konsekwencją tego jest przepełnienie, panujące we wszystkich zakładach leczniczych Małopolski.</u>
  131 + <u xml:id="u-13.5" who="#SJaroszewiczowa">Jakkolwiek rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 roku umorzyło wszystkie zaległości gmin, powstałe z tytułu kosztów leczenia ubogich w szpitalach publicznych do dnia 1 kwietnia 1932 roku i pozwoliło umarzać dalsze zaległości, powstałe przed dniem 30 października 1930, do wysokości 75%, to mimo to zadłużenie gmin wiejskich i miejskich w szpitalach publicznych sięga dziesiątków miljonów; gminy w dalszym ciągu kosztów leczenia nie mogą płacić, a często rozmyślnie opóźniają zapłatę, licząc na dalsze umarzanie zaległości. Ten stan rzeczy zagraża przedewszystkiem bytowi szpitali publicznych w b. zaborze rosyjskim. Przy obecnym katastrofalnym stanie finansowym samorządów obciążenie gmin przekracza w wielu wypadkach ich możliwości finansowe, szczególnie jeśli chodzi o pokrywanie kosztów leczenia przy długotrwałych chorobach. Nakładanie nadmiernych obciążeń powoduje, że gminy wogóle przestają się wywiązywać ze swoich zobowiązań, co znów uniemożliwia szpitalom prowadzenie racjonalnej gospodarki, zmusza je do zaciągania długów i podraża koszta utrzymania chorych. Najgorzej przedstawia się sprawa kosztów leczenia ubogich, dotkniętych chorobami psychicznemi. W obawie narastania kosztów gminy często zabierają ze szpitali chorych niebezpiecznych dla otoczenia. Chorzy ci są często sprawcami różnych zbrodni, zabójstw, gwałcenia, podpaleń, sieją zgrozę wśród najbliższego otoczenia, a zwłaszcza demoralizująco oddziaływują na dzieci i młodzież, która się z nimi styka.</u>
  132 + <u xml:id="u-13.6" who="#SJaroszewiczowa">Trudności finansowe związków samorządowych, różnorodność przepisów prawnych w poszczególnych dzielnicach i wady tych przepisów, następnie pogarszająca się sytuacja szpitalnictwa wymagają zmian w dotychczasowem ustawodawstwie. Zmiany te winny iść w kierunku zunifikowania przepisów na całym obszarze Państwa o rozłożeniu obciążeń, zależnie od możliwości finansowej związków samorządowych poszczególnych stopni. Nie załatwi się przez to całkowicie sprawy kosztów leczenia w szpitalach publicznych, gdyż rozłożenie tych kosztów na takie lub inne stopnie samorządów nie zmniejszy globalnej sumy ciążarów, wydawanych na lecznictwo przez samorządy. Ale wprowadzenie ładu prawnego usunie przynajmniej dotychczasowy stan rzeczy, w którym właściwie często nie wiadomo, kto ma płacić za chorych. Konieczność sprawy zreformowania kosztów leczenia ubogich chorych była wielokrotnie poruszona w zainteresowanych ministerstwach, w ciałach ustawodawczych, w organizacjach społecznych; ostatnio była tematem Rady Opieki Społecznej. Mimo to sprawa leży ciągle jeszcze odłogiem, wniesienie właściwej ustawy nie zostało jeszcze zapowiedziane przez Rząd, a brak ustawy, odpowiadającej potrzebom życia, wprowadza dezorganizację do administracji komunalnej, dezorganizuje gospodarkę szpitali, utrudnia im robienie wszelkich inwestycyj koniecznych do tego, aby rozwijać się mogły z postępem wiedzy lekarskiej i zaopatrywać swoje zakłady lecznicze w najnowsze środki i aparaty z zakresu diagnostyki i lecznictwa. Sprawa, którą poruszam, jest dosyć specjalna, o wąskiej skali zainteresowań, ale jest niemniej przeto bardzo ważna. Należy bowiem pamiętać, że poziom szpitalnictwa świadczy w dużej mierze o poziomie kultury danego kraju.</u>
  133 + <u xml:id="u-13.7" who="#SJaroszewiczowa">Najzupełniej słusznem jest, że w trakcie debaty nad działalnością Ministerstwa Opieki Społecznej rozpatrywane są w parlamencie wszelkie zjawiska, zachodzące w życiu i związane z zagadnieniem pracy. Pragnę zwrócić uwagę Wysokiej Izby i Rządu na jedno z takich zjawisk, które w ostatnich czasach przybrało na ostrości; myślę o tendencjach usuwania kobiet z rynku pracy, głównie zaś mężatek pracujących umysłowo. Zagadnienie pracy kobiet można rozpatrywać z dwóch stanowisk: 1) pracy, jako konieczności ekonomicznej, 2) pracy, jako moralnego prawa.</u>
  134 + <u xml:id="u-13.8" who="#SJaroszewiczowa">Statystyki, przeprowadzone w większości państw europejskich i w Ameryce, wykazują, że olbrzymia większość kobiet pracujących zawodowo czyni to pod naporem konieczności ekonomicznych. Udział kobiet w pracy zawodowej, jako masowe zjawisko, występuje już w drugiej połowie 19 stulecia. Nie znaczy to, aby kobieta przedtem nie pracowała. Kobieta pracowała zawsze, od początku istnienia świata, tylko że dawniej praca jej koncentrowała się w domu i wtedy, gdy pracowała darmo, nikt jej praw do pracy nie kwestjonował; kobieta pracą swoją zaspokajała nieomal wszystkie potrzeby rodziny; dopiero rozwój wielkiego przemysłu i szereg przyczyn ekonomiczno-socjalnych, przekształcających całkowicie podstawy życia gospodarczego, zmniejszyły granice pracy kobiecej w domu i zmusiły ją do szukania poza domem pracy zarobkowej, koniecznej bądź dla utrzymania własnej egzystencji, bądź dla utrzymania rodziny.</u>
  135 + <u xml:id="u-13.9" who="#SJaroszewiczowa">W czasie debaty budżetowej w Sejmie p. Minister Opieki Społecznej oświadczył, że: „Ze stanowiska ogólnej polityki zatrudnienia nie można stawiać żadnych zastrzeżeń zatrudnieniu kobiet zwłaszcza, że niebezpieczeństwo, związane z brakiem uczciwego zarobku i bezczynnością, występuje tu jeszcze w silniejszym stopniu” — nadto, że „los zmusza kobiety coraz częściej do roli żywicielek rodzin”.</u>
  136 + <u xml:id="u-13.10" who="#SJaroszewiczowa">W imieniu kobiet pracujących pozwalam sobie złożyć z tej wysokiej trybuny Panu Ministrowi słowa najwyższego uznania za powyższe postawienie sprawy. Pragnę wierzyć, że dzisiaj stanowisko p. Ministra jest stanowiskiem całego Rządu. Zaniepokojona oświadczeniem p. Wicepremjera w Sejmie i pogłoskami o mającem się ukazać zarządzeniu o redukcji mężatek, czułam się zmuszona złożyć w Senacie odpowiednią interpelację. Ponieważ jednak do tej pory żadne oficjalne zarządzenie o ogólnej redukcji mężatek nie miało miejsca, sądzę więc, że Rząd stanął na stanowisku, iż nie będzie szukać rozwiązania problemu bezrobocia na drodze eliminowania z rynku pracy nielicznego odsetka kobiet-mężatek. O ile chodzi o pracę fizyczną kobiet, to nawet w państwie tak antyfeministycznie nastrojonem jak Niemcy, nie kwestjonuje się konieczności zatrudniania kobiet. A w Polsce czy do pomyślenia jest, żeby np. w takim przemyśle tkackim, odzieżowym, w którym kobiety stanowią większość pracujących, można było od warsztatu pracy usunąć kobiety? Czy do pomyślenia jest również usunięcie ze szkolnictwa powszechnego nauczycielek; w opiece społecznej i służbie pielęgniarskiej zredukowanie kobiet, stanowiących w tym dziale pracy 67% ogółu zatrudnionych? Odebranie pracy kobietom nie zmniejszyłoby bezrobocia, tylko przerzuciłoby bezrobocie na innych; ilość pracy nie pomnożyłaby się wszak w ten sposób. Pozatem takie zarządzenie wywołałoby cały przewrót w dziedzinie zjawisk ekonomiczno-społecznych. Nie wiem, czy świat męski, stanowiący mniej niż połowę ludności, byłby skłonny przyjąć na siebie zobowiązanie utrzymywania większości ludności, to jest wszystkich kobiet? Jak to wykazują dane statystyczne, olbrzymia większość kobiet pracujących zarobkowo, to kobiety samotne, panny, wdowy, żony porzucone przez mężów.</u>
  137 + <u xml:id="u-13.11" who="#SJaroszewiczowa">Najbardziej modnym „konikiem” w ostatnich czasach jest hasło redukcji mężatek, pracujących umysłowo.</u>
  138 + <u xml:id="u-13.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
  139 + <u xml:id="u-13.13" who="#SJaroszewiczowa">Biuro pracy kobiet przy Departamencie Pracy w Waszyngtonie wykazało, że 90% mężatek pracuje pod przymusem warunków ekonomicznych; niewątpliwie te same przyczyny zmuszają i w Polsce mężatki i matki do szukania pracy zarobkowej poza domem. Pozbawienie ich pracy zmniejszyłoby jeszcze bardziej siłę nabywczą rynku wewnętrznego, a nie zmniejszyłoby bezrobocia, lecz wręcz przeciwnie zwiększyłoby jeszcze jego nasilenie w innych zawodach, bowiem zredukowana mężatka urzędniczka zmuszona byłaby zredukować służącą, opiekunkę dzieci, praczkę i t. d.</u>
  140 + <u xml:id="u-13.14" who="#SJaroszewiczowa">Określenie kryterjum granicy wspólnych zarobków męża i żony jest bardzo trudne do ustalenia; pozatem należy wziąć pod uwagę, że kobieta-mężatka, pracująca poza domem, w bardzo wielu wypadkach oddaje swój zarobek członkom swojej rodziny, więc utrzymuje matkę, rodzeństwo i t. p.</u>
  141 + <u xml:id="u-13.15" who="#SJaroszewiczowa">Zagadnienie redukcji mężatek wiąże się w bardzo silnym stopniu z zagadnieniem ochrony podstaw życia rodzinnego. Jest faktem ustalonym, że w urzędach, w których ma miejsce tak zwana „cicha redukcja” mężatek, powstaje pomiędzy młodymi pracownikami szereg związków nieślubnych; widmo redukcji kobiety jest powodem rozwodów, separacyj i unikania potomstwa. Przyznaję, że w dzisiejszych warunkach walka o byt jest coraz cięższa, ale tem bardziej kobieta w tych warunkach nie może już być tylko powojem, nie może patrzeć na mężczyznę jako na jedyne źródło utrzymania swego i swoich dzieci. Kobieta dnia dzisiejszego chce i musi liczyć przedewszystkiem na siebie samą.</u>
  142 + <u xml:id="u-13.16" who="#SJaroszewiczowa">A teraz druga strona zagadnienia: moralne prawo do pracy. Jesteśmy obecnie w okresie wprowadzania w życie zasad nowej Konstytucji. Myślą przewodnią wszystkich naszych poczynań winno być, czy poczynania nasze godzą się z duchem nowego ustroju, czy nasze ludzkie działanie utrwala podstawy prawne i ideowe nowej Konstytucji. Nowa Konstytucja czyni pracę podstawą rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej. „Państwo roztacza opiekę nad pracą”; „twórczość jednostki jest dźwignią życia zbiorowego”. „Państwo zapewnia obywatelom możność rozwoju ich wartości osobistych”, „wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne. Ani pochodzenie, ani wyznanie, ani narodowość, ani płeć nie mogą być powodem ograniczenia tych uprawnień”.</u>
  143 + <u xml:id="u-13.17" who="#SJaroszewiczowa">Takie są postanowienia nowej Konstytucji.</u>
  144 + <u xml:id="u-13.18" who="#SJaroszewiczowa">Wysoka Izbo! Wielu z Panów tu obecnych te postanowienia Konstytucji uchwalało. Widzę pomiędzy Panami tych, którzy brali bardzo czynny udział w pracach nad opracowaniem projektu Konstytucji. Dlaczego żaden z Was, Panowie Senatorowie, nie zabrał głosu i nie stwierdził, że odebranie pewnej kategorji kobiet prawa do pracy byłoby pogwałceniem Konstytucji? Wszak Konstytucja nigdzie nie przewiduje tego, że zmiana stanu cywilnego, a więc w tym wypadku wyjście zamąż, odbiera prawo do pracy.</u>
  145 + <u xml:id="u-13.19" who="#SJaroszewiczowa">Praca nie jest niczyim przywilejem, praca w Polsce jest prawem wszystkich obywateli. Prawa tego my, kobiety, odebrać sobie nie damy. Prawo do pracy, do każdej pracy, na wszystkich stanowiskach daje kobiecie poczucie jej wartości, a i w oczach mężczyzny podnosi ją do poziomu równowartościowego człowieka. Ideologja obozu pomajowego, która znalazła tak piękne i mocne sformułowanie w Konstytucji, stawia jako naczelny ideał twórczą pracę dla dobra zbiorowego, dla przyszłości Państwa. Nie chcemy, nie pozwolimy na to, aby jakiekolwiek względy utrudniały nam, kobietom, spełnianie naszych obywatelskich obowiązków.</u>
  146 + <u xml:id="u-13.20" who="#SJaroszewiczowa">Domagamy się ponadto, aby nie krępowano nas w naszym rozwoju i dążeniu do wydobycia z siebie wszystkich twórczych możliwości. Bądźmy szczerzy. Między tymi, co dziś rządzą światem (światem w Polsce), istnieje ciche porozumienie, aby kobiet nie dopuszczać na żadne wyższe stanowiska; a więc w administracji kobieta może być najwyżej stenotypistką, osobistą sekretarką, siłą pomocniczą. Jest mi znany wypadek, że w jednym z urzędów zaproponowano mężatce, posiadającej wyższe wykształcenie, która miała stopień referenta, aby podpisała zobowiązanie, że nauczy się w krótkim czasie pisać na maszynie, bo stanowisko referentki zostanie jej odebrane. Jednocześnie komplementowano tę panią, że jest doskonałą urzędniczką, że bardzo dobrze wywiązuje się z powierzonych jej zadań, ale trudno — jest przecież mężatką. Ale znam również inny wypadek. Gdy kilka lat temu przez ministerstwa przewalała się fala redukcji mężatek, minister Pieracki oparł się redukcji jednej z takich upatrzonych ofiar, — była to żona wojskowego — motywując to tem, że urzędniczka pracuje znakomicie, że on, minister, nie ma żadnej pewności, czy mężczyzna, przyjęty na jej miejsce, da te same moralne gwarancje, że zachowa w takim samym stopniu, jak owa urzędniczka, tajemnice służbowe. Był to nieliczny wypadek właściwego skwalifikowania urzędnika według istotnej wartości, według przygotowania, według fachowości. Ale niestety znam inne fakty, które zaprzeczają powyższej zasadzie. W ostatnich czasach dla kobiety pracującej naukowo, prawie że niemożliwością staje się habilitacja, niemożliwością osiągnięcie katedry uniwersyteckiej. Czyżby może te z pośród kobiet, które przebojem zdobyły wiedzę, osiągnęły najwyższe stopnie naukowe, zostały profesorami — nie zdały egzaminu, nie udowodniły, że praca ich jest conajmniej równowartościowa z pracą kolegów, pracą panów profesorów? Czy młode naukowe siły kobiece, które wierzą w swoje powołanie naukowe, czują moc twórczą swego intelektu, muszą z Polski obecnie emigrować śladem Joteykówny, Curie-Skłodowskiej do obcych krajów i tam dopiero szukać możliwości ujawnienia swoich talentów, a niekiedy może genjuszu? Byłabym bardzo szczęśliwa, gdyby p. Minister Oświaty prof. Świętosławski oświadczył, że się mylę, że na wyższych uczelniach kobiety są traktowane jednakowo z mężczyznami na ich drodze do karjery naukowej.</u>
  147 + <u xml:id="u-13.21" who="#SJaroszewiczowa">Ze względów konstytucyjnych, ze względu na dobro Państwa nie wolno utrudniać kobiecie jej wszechstronnego rozwoju. Ci z Panów, którzy to czynicie, nie macie racji. Niesprawiedliwość popełniacie przedewszystkiem Wy, którzyście w swoim czasie stali obok nas kobiet w jednym szeregu żołnierskim, walczącym o niepodległość.</u>
  148 + <u xml:id="u-13.22" who="#SJaroszewiczowa">Wdzięczne Wam jesteśmy za to, że wtedy, w tamtym okresie, gdy praca nasza była związana z ofiarą życia, zdrowia i mienia, traktowaliście nas narówni. Żeście uszanowali nasze człowieczeństwo. Ofiary, które poniosłyśmy czasu wojny, były dla nas zaszczytem; dzisiaj w czasie pokoju pragniemy dostąpić zaszczytu równego startu z Wami w pracy nad wzmacnianiem siły i potęgi Państwa.</u>
  149 + <u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  150 + </div>
  151 + <div xml:id="div-14">
  152 + <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Michałowicz.</u>
  153 + </div>
  154 + <div xml:id="div-15">
  155 + <u xml:id="u-15.0" who="#SMichałowicz">Wysoki Senacie! Myślą przewodnią mego przemówienia w debacie generalnej było to, ażeby idąc za wskazówkami zarówno angielskiego męża stanu Macaulay'a, jak i Marszałka obecnej kadencji Sejmu, przeprowadzać we właściwym czasie niezbędną reformę naszego myślenia i pod tym kątem będę omawiał zagadnienia, poruszone w budżecie naszego Ministerstwa Opieki Społecznej.</u>
  156 + <u xml:id="u-15.1" who="#SMichałowicz">Opieka społeczna swojemi korzeniami sięga w zamierzchłą przeszłość i opiera się na sercu, opieka społeczna biegnie w daleką przyszłość i opiera się na rozumie. I słusznie zrobił mój przedmówca kol. sen. Bobrowski, że ujął tak szeroko to zagadnienie zarówno w swojem przemówieniu, jak i na Komisji Budżetowej i wielka szkoda, że jego tak głębokie przemówienie nie dostało się do prasy i nie było czytane przez szersze rzesze obywateli.</u>
  157 + <u xml:id="u-15.2" who="#SMichałowicz">Poruszył on zagadnienie opieki społecznej jako drogę ewolucji, biegnącą do przekształcenia, do przestrojenia naszego ustroju społecznego w duchu sprawiedliwości społecznej. Nic w tem strasznego. Poglądy nasze na ustroje się zmieniają. Dowodem tego, że gdy Tomasz Moore w swojej „Utopji” państwa socjalistycznego poruszył sprawę izolacji chorych zakaźnych, wtedy podniósł się wielki protest w Anglji, w tej Anglji, lubującej się w swobodach indywidualnych. Otóż dzisiaj oczywiście nikt temu przeciwstawiać się nawet w Anglji nie będzie, przeciwnie, będzie żądał izolowania chorych zakaźnych, zaś socjalista Tomasz Moore został kanonizowany przez kościół katolicki.</u>
  158 + <u xml:id="u-15.3" who="#SMichałowicz">Ale każde zagadnienie realne opiera się na szeregu momentów technicznych. Wszystkiego tutaj niesposób omówić w związku z budżtem; poruszę tylko jedno zagadnienie, mianowicie zagadnienie zdrowia publicznego. Poruszę je pod kątem zreformowania naszego myślenia, ażebyśmy raz już od tych archaicznych poglądów oderwali się i nie operowali kategorjami z epoki jaskiniowców. Angielski mąż stanu Disraeli, premjer rządu, powiedział: „Fundamentem, na którym spoczywa szczęście narodu, jest zdrowie publiczne. Najpiękniejsze królestwo musi upaść, jeżeli ludność w niem nie wzrasta, jeżeli energja w niem z roku na rok maleje. Dlatego troska o zdrowie publiczne jest pierwszym obowiązkiem męża stanu”. A przecież Disraeli nie był socjalistą, nie był nawet postępowcem, był przywódcą konserwatystów. A co mówi jego przeciwnik polityczny Gladstone? Otóż mówi on: „Światem muszą rządzić: przyrodnik, lekarz i inżynier; lekarz jako wykładnik materji żywej, inżynier — materji martwej”. U nas rozumują niestety inaczej — czasami nawet na bardzo wysokich stanowiskach rządowych. I dlatego otwieramy szeroko oczy, kiedy przyjeżdżamy do Ameryki i widzimy, że tam w mieszkaniu prostego robotnika znajdują się aż cztery łazienki, bo tam łazienka jest rzeczą niezbędną, a życie szybko biegnie i nie mogą wszyscy oczekiwać swojej kolejki. My zaś sugestjonujemy się biedą i kryzysem, ale w tem sugestjonowaniu się bezwzględnie przeciągamy strunę.</u>
  159 + <u xml:id="u-15.4" who="#SMichałowicz">Od roku 1927 do 1935 odbywa się obcinanie zupełnie zrozumiałe budżetu. Ale jeżeli chodzi o zdrowie, charakterystycznem jest to, że w preliminarzach budżetowych różnych urzędów budżet zdrowia zmniejszono nierównomiernie; w resorcie zdrowia tylko o 10,5% mniej, niż w innych resortach, w ubezpieczalniach społecznych budżet zdrowia spadł o 58,6%, w samorządach, tych właśnie, które muszą dbać o zdrowie, o całe 65,4%. By uprzytomnić sobie całą potworność tego stanu rzeczy, trzeba dopiero rewji karykatur; taką rewję karykatur przeżyliśmy w pewnym momencie dziejowym, w pewnem mieście, gdyśmy szli między szpalerami żołnierzy, którzy wyglądali jak 13-letnie chłopaki; było to w okręgu, w którym potężnie szerzy się niezwykła choroba, związana z przerostem gruczołu tarczycowego; w Polsce mamy takich chorych 700.000.</u>
  160 + <u xml:id="u-15.5" who="#SMichałowicz">A jak przedstawia się druga rewja, kiedy ludzie nie przychodzą do nas i nie ustawiają się szpalerem, ale kiedy my idziemy do nich? Jak przedstawia się sprawa umierających na gruźlicę? Art. 6 ustawy norweskiej mówi, że kto prątkuje, ten w tej chwili bez względu na swoje stanowisko z uwagi na leczenie zaradcze musi być izolowany i dlatego odrywają ojca od dzieci, żonę od męża, narzeczonego od narzeczonej i izolują w odpowiednich warunkach. A u nas odbywa się formalnie polewanie społeczeństwa prątkami gruźliczemi, dlatego że niema u nas ustawy, któraby ustalała, iż umierać na gruźlicę i rozsiewać prątki wolno tylko w odpowiednich do tego pomieszczeniach. Łóżek dla gruźliczych chorych Polska ma tylko 5.854 na 34 miljony ludności, czyli 1,8 na 10.000 ludności.</u>
  161 + <u xml:id="u-15.6" who="#SMichałowicz">Zdawałoby się szczęśliwy kraj — tak mało łóżek dla gruźlicy. W białostockiem jest aż 12 łóżek dla gruźlików. W nowogródzkiem, poleskiem, wołyńskiem, tarnopolskiem wogóle niema łóżek, przeznaczonych na gruźlicę.</u>
  162 + <u xml:id="u-15.7" who="#SMichałowicz">A jak się przedstawia sprawa izolowania chorych zakaźnych i leczenia ich w szpitalach? Z ogólnej liczby chorych zakaźnych tylko 27,7% chorych leczono i izolowano w szpitalach, czyli na 4 chorych 1 zakaźny leży w szpitalu, a reszta, t. j. 3 staje się źródłem nowych wydatków dla Państwa, zarażając otoczenie. W tarnopolskiem tylko 7,5% chorych z ogólnej liczby zakaźnych idzie do szpitala. Ale dzieją się też inne potworne rzeczy, bo chłopi, obawiając się, że gmina będzie płaciła, wystawiają straż przed chatami, nie puszczając chorych do szpitali. Słyszałem o wypadku, gdzie lekarz musiał wytoczyć proces chłopom, którzy nie chcieli wypuścić z chaty położnicy z poprzecznem położeniem, obawiając się, że gmina za tę nieszczęśliwą kobietę zapłaci.</u>
  163 + <u xml:id="u-15.8" who="#SMichałowicz">Weneryków u nas jest leczonych w szpitalach wszystkiego 23.097 na prawie 34 miljony ludności. Szczęśliwa Polska! W statystyce szpitalnej to się pięknie przedstawia. W województwie nowogródzkiem razem z prostytutkami leczono w szpitalach aż 120 chorych. Szczęśliwe województwo nowogródzkie! A jak u naszego zachodniego sąsiada do tego zagadnienia się podchodzi? Tam ustosunkowanie się do chorób wenerycznych jest tego rodzaju, że wiedza o nich jest obowiązującym przedmiotem gimnazjalnym, tam niema fałszywego wstydu, tam się z tego przedmiotu składa colloqium i tam młodzież bez różnicy płci wie, jakie niebezpieczeństwo jej w życiu grozi. Natomiast szpitale, które są rzeczywiście przeładowane pewną kategorją chorych, to szpitale psychjatryczne, bo ilość chorych w niektórych z nich sięga wysokości 300%. Są to składy dla ludzi, a i to dla wszystkich nie wystarcza.</u>
  164 + <u xml:id="u-15.9" who="#SMichałowicz">Pomińmy na chwilę chorych i zapytajmy się, jak stan szpitalnictwa przedstawia się w stosunku do zdrowych. Otóż w Państwie Polskiem w zakładach położniczych — a w normalnych warunkach przecież każdy z nas, jeśli żona rodzi, stara się ją umieścić w zakładzie — urodziło się 6,1% dzieci w stosunku do wszystkich urodzeń, przyczem w woj. stanisławowskiem 1,55%, a w tarnopolskiem 2%. A jak rodzą te nieszczęśliwe kobiety wiejskie, jakie skutki ponoszą one przez całe życie, jakim ciężarem stają się dla społeczeństwa, łatwo sobie przedstawić. Polecam tę sprawę naszym koleżankom pp. senatorkom.</u>
  165 + <u xml:id="u-15.10" who="#SMichałowicz">Otóż możemy się w tych warunkach poszczycić, że szpitalnictwo polskie stoi na czwartem miejscu w statystyce; poza nami idzie Grecja, Litwa, Egipt, no i Abisynja. Mamy na 10.000 mieszkańców 20,48 łóżek, a Szwajcarja, która po wojnie wszystkie sanatorja prywatne przekształciła na szpitale ludowe, ma 106 łóżek na 10.000 mieszkańców. I gdybyśmy nawet naszą liczbę łóżek podwoili, to nie osiągniemy poziomu Łotwy, która ma 54,1. Przeciwnie, my tym czasem spadamy od 1932 r. do 1933 r. na coraz niższy poziom. Dlaczego? Bo przedewszystkiem robi się oszczędności na zdrowiu.</u>
  166 + <u xml:id="u-15.11" who="#SMichałowicz">Jakie są warunki w tych szpitalach? Ze statystyki oficjalnej wynika, że jeszcze obecnie w 6 szpitalach woda jest wożona w beczkach — do nich należy szpital w Łomży, a w jednym szpitalu wodę się czerpie ze stawu, to jest w Makowie Mazowieckim, województwo warszawskie. W bardzo ciekawej korespondencji z Abisynji czytamy o czekoladowej wodzie w tym kraju. W drodze wzajemności korespondent z województwa warszawskiego mógłby posyłać korespondencje do Abisynji o właściwościach wody w stawie w Makowie Mazowieckim. I w tych warunkach robi się co? Wbrew oporowi i protestom departamentu służby zdrowia siłą i przemocą inne dykasterje pozbawiają szpitale dopływu należnej gotówki i przekreślają możność subsydjowania ich przez samorządy.</u>
  167 + <u xml:id="u-15.12" who="#SMichałowicz">Mówi się — bieda. Trudno. Ale poruszę zagadnienie moralne — niszczenia tego, co jest w każdem zagadnieniu najważniejsze — fachowca-lekarza, który stoi na straży lecznictwa. Jesteśmy świadkami, jak przy obcinaniu budżetu kasuje się lekarzy w szkolnictwie. Widzimy, że w ubezpieczalniach skasowano w ostatnich latach już blisko 2 tysiące lekarzy. Widzimy, że w uniwersytecie, który nosi nazwę uniwersytetu Józefa Piłsudskiego, w 1931 r. skasowano 43 asystentury i wszystkie na wydziale lekarskim, bo kto inny nie da sobie rady, ale lekarz jest tym, który właśnie z nauki lekarskiej nauczył się żyć powietrzem. I wtedy tworzą się takie stosunki, że jeśli w klinice jest 43 lekarzy, z których niektórzy pracują po 15 lat, to z nich tylko 4 otrzymuje wynagrodzenie. Równocześnie idzie obcinanie poborów. Rejonowi i okręgowi lekarze zarabiają 50–150 zł, przeciętnie 80 zł. To są cyfry oficjalnie zresztą potwierdzone przez jednego z moich kolegów. Nie wymagamy tego, co mówił Gladstone i co miałem zaszczyt przytoczyć p. Ministrowi Opieki Społecznej, abyśmy stali w pierwszym szeregu, lecz chcemy, ażeby nas potraktowano jak żywy inwentarz, tak jak konie na wypadek wojny. Wiemy, że na wypadek wojny trzeba mieć materjał wojenny, trzeba mieć tanki, armaty; to wszystko leży na składach, ale tego odżywiać nie trzeba, natomiast konie trzeba odżywiać i dlatego co roku Państwo rejestruje konie i patrzy w jakich są warunkach, dąży do podniesienia rasy koni. Ja chcę, pragnę, proszę, ażeby dbano także o podniesienie tej rasy, która jest potrzebna na wypadek wojny. Przy obecnej technice mało będzie tych 12.000 lekarzy, którzy są obecnie w Polsce — ale przedewszystkiem pragnę, ażeby rasa mózgu lekarskiego była podniesiona, ażeby nie było tego obciążenia pracą. Norma chorych, których można opatrzyć i których chorobę można zanalizować, jest w warunkach klinicznych — 6. Przypuszczam, że w warunkach szpitalnych norma wynosi 30 osób, ale ta norma jest zachowana tylko w 205 szpitalach, a w 309 szpitalach jest przekroczona; w 15 szpitalach przypada powyżej 80 chorych na jednego lekarza, powyżej 100 chorych w 15 szpitalach. Proszę Wysokiej Izby, jako lekarz pytam się, jak 100 chorych może opatrzyć jeden lekarz.</u>
  168 + <u xml:id="u-15.13" who="#SMichałowicz">Są pewne tonika, które tonizują mózg lekarza; do takich toników należy w szpitalu laboratorjum. W Państwie Polskiem co trzeci szpital ma laboratorjum. Mniej niż połowa ma te aparaty kontrolne, które się nazywają aparatami Roentgena, a w tej połowie jest część roentgenów nieboszczyków, chociażby, nie przymierzając, w stołecznem mieście Warszawie. Tylko 45 szpitali na te 560 ma anatomica. A przecież anatomicum, to sprawdzenie diagnozy, to ciągłe kontrolowanie swej myśli.</u>
  169 + <u xml:id="u-15.14" who="#SMichałowicz">Ankieta departamentu służby zdrowia, na której się opieram, nie wymieniła nawet w swych pytaniach, czy istnieją bibljoteki. Coprawda, od szeregu lat istnieje dokument, wysłany do rozmaitych szpitali o potrzebie tworzenia bibljotek w szpitalach, ale o tem wszyscy zapomnieli, bibljoteki w szpitalach należą do archeologicznych rzadkości i pierwsze, co się kasuje w każdym budżecie samorządowym, to jest pozycja na bibljotekę.</u>
  170 + <u xml:id="u-15.15" who="#SMichałowicz">Otóż pozbawiony wszystkich tych pomocniczych, tonizujących jego umysł środków, lekarz zapomina tego, co się nauczył.</u>
  171 + <u xml:id="u-15.16" who="#SMichałowicz">Na Komisji Budżetowej mówiono o powrotnej fali analfabetyzmu. Ona się nietylko u nas zdarza, ale i w Niemczech również powstała ta kwestja. Otóż jest coś podobnego wśród sfer lekarskich, zwłaszcza rzuconych niestety na prowincję — powrotna fala analfabetyzmu lekarskiego. Ale gdy ten wyzuty ze wszystkich pomocy z osłabionym mózgiem lekarz popełni błąd, wtedy idzie pod sąd i wtedy wytacza mu się proces o błąd w rozpoznaniu.</u>
  172 + <u xml:id="u-15.17" who="#SMichałowicz">Poco to mówię? Czy mnie entuzjazmuje sprawa szpitalnictwa, czy niema innych zagadnień? Te dwa zagadnienia: szpital i lekarz są to czynniki, które dają rekruta zdrowego i silnego obronie Państwa. Pod tym względem moi koledzy z klubu niepodległościowców zupełnie się ze mną zgadzają. Pragniemy, żeby u nas była ta sprawa tak postawiona, jak u naszego wschodniego sąsiada, gdzie 800 rubli przeznaczono na głowę ludności na cele zdrowotne; chcemy, żeby sprawa zdrowia była tak postawiona, jak u naszego rozumnego zachodniego sąsiada, chcemy, żeby była postawiona jak we Włoszech; chcemy, gdy trzeba się zdobyć na wysiłek w? wszystkich dziedzinach, żebyśmy i u nas zdobyli się na wysiłek w dziedzinie zdrowia.</u>
  173 + <u xml:id="u-15.18" who="#SMichałowicz">Czas przeprowadzić tę niezbędną reformę. Jest to czas najwłaściwszy. Nie można rozumować kategorjami biskupinów — byli to mądrzy ludzie, ale to było przed 2 i pół tysiącem lat.</u>
  174 + <u xml:id="u-15.19" who="#SMichałowicz">Głosując za budżetem zdrowia, proszę jednak Wysoką Izbę i Rząd nasz, ażeby dołożono starań, żeby przyszłe budżety zdrowia odpowiadały potrzebom obronności Państwa Polskiego.</u>
  175 + <u xml:id="u-15.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  176 + </div>
  177 + <div xml:id="div-16">
  178 + <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Kudelska.</u>
  179 + </div>
  180 + <div xml:id="div-17">
  181 + <u xml:id="u-17.0" who="#SKudelska">Wysoka Izbo! P. s. Jaroszewiczowa poruszyła już zasadniczą sprawę stosunku społeczeństwa i czynników rządzących do pracy kobiet. Nie będę tej sprawy w dalszym ciągu rozwijała, chcę tylko stwierdzić, że pęd wśród świata kobiecego do pracy jest niepowstrzymany i tej twórczości, jaką kobiety chcą wnieść do życia społecznego, do życia państwowego, nie zdołają zatrzymać już dziś żadne zakazy, żadne zapory, żadne przeszkody. Kobiety właśnie, nie wyżyte w pracy państwowo - twórczej, wnoszą do tej pracy świeżość zapału, szczery entuzjazm i tak zwany przysłowiowy babski upór. I mimo że w tej chwili równouprawnienie kobiet istnieje w Polsce tylko na papierze, bo w życiu społecznem i w życiu państwowem tego równouprawnienia niema, napewno kobiety zdołają te wartości wnieść do życia. Na temat tego zagadnienia nie będę więcej mówiła.</u>
  182 + <u xml:id="u-17.1" who="#SKudelska">Chciałabym poruszyć krótko jedno zagadnienie związane ze sprawą kobiecą, mianowicie sprawę ochrony pracy kobiet i młodocianych. Według danych z r. 1934 ilość zatrudnionych kobiet i młodocianych wynosiła około 207.000 przy 668.000 mężczyzn. Jak wygląda sprawa opieki nad pracą kobiet i młodocianych, wyrażająca się w inspekcji pracy?</u>
  183 + <u xml:id="u-17.2" who="#SKudelska">Otóż przy około 120 siłach męskich, zatrudnionych na stanowiskach inspektorów, na stanowiskach podinspektorek do spraw kobiet i młodocianych było aż 8 kobiet. Więc stan ilościowy kobiet i młodocianych wynosi 1/3, a tutaj jest aż 8 kobiet, i przytem całe połacie kraju pozbawione są zupełnie sił kobiecych w inspekcji pracy. Województwo śląskie, taki klasyczny teren, na którym rozwija się przemysł, nie ma zupełnie podinspektorek kobiet dla spraw kobiet i młodocianych. A przecież dzisiaj zatrudnienie kobiet w przemyśle niebezpiecznym, w przemyśle trudnym wzrosło, i o ile przedtem kobiety zatrudnione były w przemysłach lżejszych, o tyle dziś w przemyśle chemicznym jest już 34,7% kobiet — to są dane z r. 1934, — w hutnictwie i w przerobie metali — 12,8% kobiet. Podaję tylko te dwie liczby. Oto fakt, że zatrudnienie kobiet w przemyśle niebezpiecznym dla zdrowia, zagrażającym zdrowiu kobiet, z roku na rok się zwiększa. To jest zjawisko oczywiście pochodne, zjawisko kryzysu, bo praca kobiet, jak wiadomo, jest zawsze gorzej płatna. Powinno się nasunąć jako konsekwencja zatrudnienie większej ilości kobiet w inspekcji pracy. Że praca inspektorek daje należyte rezultaty, jest pożyteczna i twórcza, to stwierdzili w swoim czasie p. Minister Hubicki i inspektor Klott, który powiedział — mam przed sobą protokół ze zjazdu inspektorek kobiet „Inspektorki wniosły do swej działalności niezmiernie ważny pierwiastek ideowego podejścia do podejmowanej przez nie pracy. Ten pierwiastek winien przenikać cały zakres działania inspekcji pracy. Inspektorki do spraw ochrony kobiet i młodocianych dobrze pojęły swe zadanie”.</u>
  184 + <u xml:id="u-17.3" who="#SKudelska">Nie chcę sugerować nikomu opinji, że sprawa ta jest niedoceniana przez odpowiednie czynniki, ale faktem jest, że teraz, kiedy powstała możność zwiększenia liczby osób zajmujących się tą sprawą dzięki utworzeniu instytucji asystentów, jednak i ta możność nie jest w dostatecznej mierze wykorzystana. I dlatego w imieniu kobiet pracujących zwracam się do Pana Ministra z prośbą, aby przy zwiększeniu ilości asystentów kobiety były w dostatecznej mierze uwzględnione. Jeszcze parę danych liczbowych przytoczę: na terenie Łodzi, gdzie na 49.000 mężczyzn pracowało 48.000 kobiet, były zaledwie dwie podinspektorki pracy przy pięciu siłach męskich. A więc ilość mężczyzn i kobiet równa, a ilość kobiet w inspekcji pracy przeszło dwukrotnie mniejsza. To byłaby jedna tylko sprawa, którą chciałabym dziś w związku z budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej poruszyć.</u>
  185 + <u xml:id="u-17.4" who="#SKudelska">Na marginesie tego zagadnienia ochrony pracy pozwolę sobie zrobić uwagę, że gdybyśmy zwiększyli nawet bardzo znacznie etaty inspektorów, to praca ich nie da tak długo rezultatów, jak długo ustawodawstwo socjalne nie zostanie całkowicie uporządkowane. Cóż może zrobić inspektor pracy w zakresie ochrony pracy robotników, skoro ustawa o umowach zbiorowych, która tę pracę robotników będzie najskuteczniej chroniła, do dziś dnia nie jest jeszcze wydana.</u>
  186 + <u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  187 + </div>
  188 + <div xml:id="div-18">
  189 + <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Minister Opieki Społecznej.</u>
  190 + </div>
  191 + <div xml:id="div-19">
  192 + <u xml:id="u-19.0" who="#MinisterOpiekiSpołecznejpJaszczołt">Chciałbym złożyć krótkie oświadczenie, ponieważ ta sprawa może się jeszcze powtarzać. Otóż pragnę zawiadomić wszystkich panów senatorów, że ustawa o umowach zbiorowych została w dniu wczorajszym przez Radę Ministrów uchwalona i wpłynie w drodze normalnej do ciał ustawodawczych.</u>
  193 + </div>
  194 + <div xml:id="div-20">
  195 + <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Wiesner.</u>
  196 + </div>
  197 + <div xml:id="div-21">
  198 + <u xml:id="u-21.0" who="#SWiesner">Wysoka Izbo! Przemawiam podczas debaty nad budżetem Ministerstwa Opieki Społecznej w tym celu, aby zwrócić uwagę Wysokiego Rządu na nędzę gospodarczą niemieckiej grupy przedewszystkiem na Górnym Śląsku i w województwach centralnych.</u>
  199 + <u xml:id="u-21.1" who="#SWiesner">Panowie senatorowie ze Śląska, a mianowicie pp. senatorowie Kornke, Grajek i Maciejewski starali się przy ogólnej debacie zbagatelizować uwagi moje o położeniu mniejszości niemieckiej w sposób zupełnie niezrozumiały. P. s. Kornke stwierdził, że na Śląsku niema niemieckiego robotnika, któryby był bez pracy. Dalej wywodził p. s. Maciejewski, że zaliczono prawdopodobnie do tych niemieckich bezrobotnych również Polaków, których niemieckie organizacje sobie rzekomo kupiły, wykorzystując ogólną nędzę bezrobotnych. Pozatem p. s. Grajek wyraził mniemanie, że przeciwnie, usunięto z fabryk robotników polskich na korzyść niemieckich.</u>
  200 + <u xml:id="u-21.2" who="#SWiesner">Wszystkich tych twierdzeń nie mogę zostawić bez odpowiedzi. Chcę udowodnić przy pomocy liczb, w jakiej nędzy znajduje się niemiecka ludność na Śląsku. W jednym roku 1935 wydalono 486 pracowników z pracy. Ogółem usunięto w ostatnich latach 7.000 niemieckich pracowników, z tych 3.000 zorganizowanych w związkach zawodowych. 45.000 robotników Niemców, zupełnie zdolnych do pracy, straciło ją. Gdy doliczymy do tego Niemców przedwcześnie emerytowanych lub niezdolnych do pracy, liczba Niemców bezrobotnych wyniesie ogółem 60.000. W przedsiębiorstwach przemysłowych prywatnych, w których pracowało 70–80% urzędników i robotników Niemców, ilość ich wynosi dzisiaj 5–10%. W samej administracji majątków pszczyńskich wydalono w czasie nadzoru sądowego od 15 września do 30 grudnia ubiegłego roku dwustu urzędników. W sprawie ostatnich wydaleń przedłożono p. Ministrowi Opieki Społecznej memorandum. Wszystkie wydalenia nastąpiły na podstawie rzekomej reorganizacji i redukcji zakładów. Po upływie kilku tygodni jednak przedsiębiorstwa owe przyjęły poprzednią ilość, bardzo często nawet większą ilość pracowników, nie troszcząc się o los Niemców, pozbawionych pracy. Po tak zwanych turnusowych urlopach kierownictwo przedsiębiorstwa po większej części nie przyjmuje z powrotem robotników niemieckich.</u>
  201 + <u xml:id="u-21.3" who="#SWiesner">P. Minister jest dokładnie poinformowany o tych stosunkach i mógłby przedstawić panom senatorom ze Śląska obraz objektywny. Coprawda mamy wśród tej armji bezrobotnych wiele setek, może nawet tysięcy bezrobotnych Polaków, ale to nie jest naszą winą. Żal nam tych ofiar, gdyż spotkał je zły los bez ich winy. Jeśli p. s. Kornke jednak twierdzi, że przy wydalaniu robotników polskich winę ponoszą niemieccy dyrektorzy lub przedsiębiorcy, to ze zdziwieniem stawiamy pytanie: gdzie jeszcze istnieją takie niemieckie przedsiębiorstwa, w których wpływ decydujący posiadają Niemcy?</u>
  202 + <u xml:id="u-21.4" who="#komentarz">(S. Maciejewski: Jednem z nich jest Donnersmark.)</u>
  203 + <u xml:id="u-21.5" who="#SWiesner">Chyba każdy wie, że we wszystkich przedsiębiorstwach na Śląsku na kierowniczych stanowiskach stoją Polacy. Z tem większem zdziwieniem usłyszałem wywody p. s. Maciejewskiego, który — nota bene — z niemieckiemi związkami zawodowemi opracowuje wspólne zagadnienia społeczne i położenie Niemców dokładnie zna. W obliczu tej krańcowej nędzy naszych niemieckich górnośląskich bezrobotnych, wywody tych trzech panów senatorów zakrawają na ironję, a to tem bardziej, że ci biedni ludzie nie mają żadnej nadziei ani widoków znalezienia kiedykolwiek na Śląsku jakiejkolwiek pracy lub egzystencji.</u>
  204 + <u xml:id="u-21.6" who="#komentarz">(Głos: Niemiec dostanie.)</u>
  205 + <u xml:id="u-21.7" who="#SWiesner">Ale również w województwach centralnych Polski, przedewszystkiem w Łodzi, wśród niemieckich bezrobotnych nędza zatacza coraz większe kręgi. To dotyczy przedewszystkiem przemysłu włókienniczego i chałupnictwa. Naskutek unieruchomienia wielu warsztatów pracy wielu bezrobotnych jest poprostu na ulicy. Wiemy, że p. Minister Opieki Społecznej zapewnił przedstawicielom niemieckich związków zawodowych uwzględnienie ich życzeń i przyjście im z pomocą. Proszę więc z tego miejsca jeszcze raz bardzo gorąco o pomoc i o uwzględnienie naszych najprymitywniejszych potrzeb celem złagodzenia krańcowej nędzy wśród mniejszości niemieckiej.</u>
  206 + <u xml:id="u-21.8" who="#SWiesner">Wiem, że p. Minister Opieki Społecznej zapewnił przedstawicieli niemieckich związków zawodowych, że uwzględni ich życzenia i przyjdzie im z pomocą. Proszę więc z tego miejsca, jeszcze raz bardzo gorąco o pomoc i uwzględnienie naszych najprymitywniejszych potrzeb, celem złagodzenia krańcowej nędzy wśród mniejszości niemieckiej.</u>
  207 + </div>
  208 + <div xml:id="div-22">
  209 + <u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Pulnarowicz.</u>
  210 + </div>
  211 + <div xml:id="div-23">
  212 + <u xml:id="u-23.0" who="#SPulnarowicz">Wysoki Senacie! Do drugiej połowy XIX stulecia nie było przymusowego ubezpieczenia pracujących. W razie wypadków przy pracy lub zachorowań, robotnik był zdany najwyżej na łaskę swego pracodawcy, ewentualnie na filantropję społeczeństwa.</u>
  213 + <u xml:id="u-23.1" who="#SPulnarowicz">Silny rozwój przemysłu, który w XIX stuleciu wciągnął do pracy wielkie masy robotnicze, skłonił rząd niemiecki, a w szczególności kanclerza Bismarcka do zainteresowania się stanem zdrowotnym mas robotniczych. Miał on na względzie nietyle współczucie dla tej klasy, ile interes państwowy, militarny, mianowicie zapewnienie armji niemieckiej zdrowych żołnierzy. Ten interes państwowy zbiegł się z dążeniami poczynającego się organizować i odgrywać już pewną rolę świata pracy. Szło mu o otoczenie opieką tych, którzy najbardziej z racji swego zatrudnienia byli narażeni na wypadki losowe i nie posiadali żadnych środków materjalnych dla zapewnienia sobie leczenia się w czasie choroby oraz zabezpieczenia bytu rodzin w razie śmierci ich żywiciela.</u>
  214 + <u xml:id="u-23.2" who="#SPulnarowicz">I na ubezpieczenia społeczne wolno nam patrzeć tylko pod kątem widzenia tych dwóch zasadniczych pobudek, które były podstawą przymusowego ubezpieczenia, t. j. interesu państwowego, idącego w kierunku zapewnienia Państwu zdrowych obywateli jako przyszłych obrońców Państwa, i interesu sfery pracującej, polegającego na zabezpieczeniu pracownika w czasie zajścia nieszczęśliwego wypadku lub choroby.</u>
  215 + <u xml:id="u-23.3" who="#SPulnarowicz">Na ziemiach polskich ubezpieczenia społeczne wprowadzono jedynie w b. zaborze niemieckim i austrjackim, zostały one tam wprowadzone przed czterdziestu kilku laty. I tam ubezpieczenie to, dostosowane do potrzeb i warunków społecznych i gospodarczych, nie było ciężarem dla żadnych sfer społecznych, choć w skromnych rozmiarach zabezpieczało klasę pracującą w momentach krytycznych.</u>
  216 + <u xml:id="u-23.4" who="#SPulnarowicz">Polska po odzyskaniu niepodległości w zrozumieniu znaczenia opieki nad pracującymi, nietylko nie zwęziła istniejących w niektórych dzielnicach ubezpieczeń, lecz przeciwnie rozszerzyła je na całe terytorjum Państwa, a nawet poszła jeszcze dalej, obejmując ubezpieczeniem szersze sfery pracownicze i ich rodziny, oraz rozszerzyła zakres ubezpieczeń w myśl życzeń i dążeń sfer robotniczych.</u>
  217 + <u xml:id="u-23.5" who="#SPulnarowicz">I cóż się dzieje dziś po kilkunastoletniem istnieniu ubezpieczeń społecznych w niepodległem Państwie Polskiem? Instytucja, której potrzeby istnienia nie powinno się kwestjonować, jeśli się ma na względzie interes państwowy i interes świata pracy, jest w obecnych czasach zwalczana nietylko przez wielki przemysł, który powinien być zainteresowany również w jej istnieniu, ale staje się przedmiotem ataków z różnych innych stron. Co jest tego przyczyną? Bezwątpienia, że wpływ na to mają po części ogólne krytyczne stosunki gospodarcze w świecie i kraju. Ciasnota gotówkowa ogólna, jak brak oliwy i smarów powoduje skrzypienie wszystkich kół i kółek machiny gospodarczej. Lecz nie to jest główną przyczyną.</u>
  218 + <u xml:id="u-23.6" who="#SPulnarowicz">Instytucje ubezpieczeń społecznych wymagały reform i reorganizacyj i do tego się Rząd zabrał i to przeprowadza, lecz czy te reformy idą we właściwym kierunku, czy są życiowe, a przynajmniej czy wszystkie są przystosowane do życia, które się nie da nagiąć do różnych nowel i okólników, przygotowywanych za zielonym stolikiem? Jeśli się zgodzimy z tem, że samorząd pierwotny w kasach chorych powinien był być zreformowany, to w każdym razie nie powinno było się znosić go całkowicie. Szczególnie do zarządu ubezpieczenia krótkoterminowego (chorobowego) należy wprowadzić w jakiejś formie czynnik społeczny i dopuścić w jakiejś postaci do głosu zainteresowanych ubezpieczonych i pracodawców, jeśli nie jako ciało zarządzające tą instytucją, to przynajmniej jako opinjodawcze na tym terenie, na którym instytucja ubezpieczenia społecznego działa, a mam tu na myśli powiaty, a nie szerokie okręgi, jakie zajmują dzisiejsze ubezpieczalnie społeczne.</u>
  219 + <u xml:id="u-23.7" who="#SPulnarowicz">Centralizacja może objąć najwyżej ogólną gospodarkę funduszami, budżetowanie, nadzór i t. p., a nie te wszystkie drobne sprawy, które na różnych terenach są różne i powinny być zostawione lokalnym powiatowym administracjom urzędowym czy lekarskim. Oddalenie centrali ubezpieczeń społecznych od terenu pracy i zamieszkania ubezpieczonych, załatwianie w drodze korespondencji wszelkich spraw ubezpieczonych i pracodawców, przeważnie niezmiernie pilnych, bo związanych z życiem i zdrowiem ubezpieczonych lub ich egzystencją, — stanowi ogromne niedomaganie obecnej organizacji ubezpieczalni społecznych, szczególnie w zakresie ubezpieczenia krótkoterminowego (chorobowego).</u>
  220 + <u xml:id="u-23.8" who="#SPulnarowicz">Ubezpieczalnie odgrodziły się od ubezpieczonych i pracodawców szerokim murem przestrzeni; mur ten przebija tylko czasem jakaś jednostka uparta lub powodowana wielką jakąś krzywdą. Bo ogół zostawia wszystkie sprawy bez względu na skutki i następstwa losowi, który się mści niejednokrotnie bądź to na zdrowiu, bądź powoduje materjalne straty ubezpieczonego lub pracodawcy.</u>
  221 + <u xml:id="u-23.9" who="#SPulnarowicz">Nie mam danych cyfrowych, czy i o ile zniesienie powiatowych komórek organizacyjnych zmniejszyło koszta administracyjne — personalne. Widocznem jest jednak, że obecne t. zw. okręgowe ubezpieczalnie społeczne są przeładowane pracą biurową niezmiernie.</u>
  222 + <u xml:id="u-23.10" who="#SPulnarowicz">Uważam, że należy znieść wprowadzony od dwu lat biurokratyzm. Uciążliwa formalistyka, wykazy i statystyki, ewidencje drobiazgowe, często nieprzedstawiające istotnej wartości, są utrapieniem nietylko administracji ubezpieczeń społecznych, ale i ubezpieczonych, pracodawców i lekarzy, pracujących w ubezpieczalniach społecznych.</u>
  223 + <u xml:id="u-23.11" who="#SPulnarowicz">Lekarzom ubezpieczalni społecznych narzucono obowiązki niezwiązane z ich zawodem i ważną rolą, jaką powinni pełnić w tej instytucji. Lekarze obecnie spełniają czynności pracowników biurowych ze szkodą ubezpieczonych chorych, którym nie są w stanie poświęcić tyle czasu, ile potrzeba na cierpliwe wysłuchanie chorego, zbadanie dokładne i udzielenie mu porady lekarskiej. W ciasnych, niezawsze higjenicznych poczekalniach, t. zw. lekarzy domowych tłoczą się chorzy ubezpieczeni podobnie jak w dawnych ambulatorjach, które bądź co bądź były odpowiednio przystosowane, a dziś stoją pustką, lub użyte są na inne cele, nieodpowiadające ich urządzeniu. Sprawa przyjmowania chorych ubezpieczonych w prywatnem mieszkaniu lekarzy domowych nie zmieniła wiele traktowania chorych ubezpieczonych przez lekarzy, którzy dziś będąc przeciążeni zupełnie nowemi dla nich obowiązkami biurokratycznemi, są więcej przemęczeni i mniej im pozostaje czasu, sił i cierpliwości na zajęcie się chorym.</u>
  224 + <u xml:id="u-23.12" who="#SPulnarowicz">Ani księga zażaleń, wisząca u lekarza domowego, do której przeważnie nikt nic nie wpisuje, ani inne forum, które de facto nie istnieje poza utyskiwaniami czasem w prasowych korespondencjach, nie daje tego obrazu niezadowolenia z lecznictwa w ubezpieczalni społecznej, jakie faktycznie istnieje, a które aż nazbyt często podchwytują niektóre organa prasowe, wyolbrzymiając w dodatku nieraz drobne sprawy do wielkich rozmiarów.</u>
  225 + <u xml:id="u-23.13" who="#SPulnarowicz">Opłaty za porady lekarskie i leki, dochodzące czasem w sumie za jednorazowe zbadanie lekarskie do znacznej wysokości w stosunku do dziennego zarobku robotnika, są za wygórowane i przekreślają samą zasadę ubezpieczenia i bezpłatności osobnych świadczeń, które są już opłacone składkami ubezpieczeniowemi. Opłaty te należałoby znieść całkowicie, lub ewentualnie zniżyć do paru groszy.</u>
  226 + <u xml:id="u-23.14" who="#SPulnarowicz">Dużo do życzenia pozostawia Centrala Zakupów leczniczych. Wątpliwem jest, czy oszczędniejszą i właściwszą jest gospodarka lekami lekarzy domowych, którzy zatracając swą właściwą rolę wskutek narzucenia im obowiązków funkcjonarjuszów biurowych, muszą nadto być i aptekarzami, wydzielającymi chorym leki, i prowadzić ewidencję przydzielonego im magazynu leków.</u>
  227 + <u xml:id="u-23.15" who="#SPulnarowicz">Zwężenie zasięgu ubezpieczeń społecznych przez zwolnienie od ubezpieczenia pracowników samorządowych, pracowników rolnych oraz pracowników, pobierających wyższe uposażenie, spowodowało znaczne osłabienie możności należytego wywiązania się z obowiązku świadczeń w stosunku do pozostałych ubezpieczonych. A trzeba pamiętać o tem, że świadczenia obecne w porównaniu z dotychczasowemi wybitnie zredukowano. W ubezpieczeniu chorobowem zmniejszono okres świadczeń i zasiłków, co jest główną podstawą tego ubezpieczenia. Pomoc dentystyczna na terenach, gdzie zarobki są niskie, (a gdzie one są dziś wysokie?) wskutek dopłat za prace dentystyczne prawie że nie istnieje. Robotnik zrzeka się plombowania zębów i protez, bo nie jest w stanie opłacić przypadającej na niego za te prace części, ponieważ nie ma z czego płacić.</u>
  228 + <u xml:id="u-23.16" who="#SPulnarowicz">Jeśli pozostają w ubezpieczeniu sfery pracowników, za których się opłaca minimalne składki w stosunku do korzyści z ubezpieczenia jak np. służba domowa, to powinny pozostać również i te sfery, które z racji pobieranych wyższych uposażeń płacić mają wyższe składki. Ubezpieczenie jest powszechne i solidarne i nie powinno się wyłączać zamożniejszych, a zwalać ciężar ubezpieczenia na najbiedniejszych.</u>
  229 + <u xml:id="u-23.17" who="#SPulnarowicz">A nie wiadomo, czy byliby zadowoleni pracodawcy, zatrudniający służbę domową, gdyby tę służbę wyeliminowano z ubezpieczenia i gdyby musieli sami ponosić koszta leczenia i koszta szpitalne. Bowiem ubezpieczenie tej służby jest po części także asekuracją samych służbodawców przed ewentualnemi, niemałemi dziś kosztami, zwłaszcza leczenia szpitalnego.</u>
  230 + <u xml:id="u-23.18" who="#SPulnarowicz">Wysuwane są pomysły zniesienia przymusu ubezpieczenia społecznego i przerzucenie go na teren dobrowolnego ubezpieczenia. Zgodni są w tych zamierzeniach i wielki i mniejszy kapitał, który chciałby się uwolnić od tej, ich zdaniem, zmory ubezpieczenia przymusowego pracowników, oddających swe siły i zdrowie na wzmożenie ich stanu posiadania. Lecz ich stanowisko nie jest w tym wypadku ani państwowe, ani społeczne.</u>
  231 + <u xml:id="u-23.19" who="#SPulnarowicz">Nigdzie, a tembardziej u nas w Polsce, tembardziej w czasach ogólnej biedy, ani robotnik, ani pracownik umysłowy nie ma tego zmysłu i nie jest tak zapobiegliwy, by się dobrowolnie ubezpieczał na wypadek choroby, od wypadku i na starość. A zdać robotnika w czasie, kiedy on staje się wskutek choroby lub nieszczęśliwego wypadku niezdolnym do pracy, oraz jego biedną rodzinę na łaskę i niełaskę pracodawcy — czy zawsze majątkowo odpowiedzialnego? — czy zawsze sumiennego? — Państwo nie może i na ten temat nie powinno być żadnej dyskusji. Dorobek świata pracy i postępu cywilizacyjnego naszego wieku musi być zachowany i utrzymany. Leży to w interesie Państwa i ludzkości. Zwalczanie idei przymusowego ubezpieczenia społecznego powinno być raz na zawsze potępione jako bijące w najżywotniejsze interesy państwowe, jeśli chodzi o zdrowie obywateli, gotowych do obrony Państwa i jako bijące w interes ogółu pracowników fizycznych i umysłowych.</u>
  232 + <u xml:id="u-23.20" who="#SPulnarowicz">Kończąc, stwierdzam, że ubezpieczenie społeczne wymaga reformy, ale jednej, ostatecznej i racjonalnej, przystosowanej do życia, a nie dalszego zbiurokratyzowania w myśl tez powyżej poruszonych; a przytem konieczna jest decentralizacja całkowita z wyjątkiem nadzoru i zarządu funduszami ubezpieczenia krótkoterminowego (chorobowego). Równocześnie stawiam pod rozwagę p. Ministrowi Opieki Społecznej myśl utworzenia jednego zakładu ubezpieczenia emerytalnego dla wszystkich pracowników temu ubezpieczeniu podlegających.</u>
  233 + <u xml:id="u-23.21" who="#SPulnarowicz">Jeszcze jedna sprawa pod adresem p. Ministra Opieki Społecznej. W niektórych wsiach górskich powiatów wschodniej Małopolski panuje od szeregu lat epidemja tyfusu. Rodziny całe, nieraz kilka osób, są umieszczane przymusowo w szpitalach celem izolacji od reszty ludności. Za leczenie szpitalne otrzymują ci nieszczęśliwi zaraz po wyjściu ze szpitala, niezupełnie jeszcze zdrowi, wysokie rachunki, a jeśli w szpitalu było z jednego domu kilka osób umieszczonych — koszta leczenia mogą nawet właściciela kilkunastomorgowego górskiego gospodarstwa całkowicie zrujnować.</u>
  234 + <u xml:id="u-23.22" who="#SPulnarowicz">Zwracam się więc do p. Ministra Opieki Społecznej z prośbą o poczynienie starań, aby rolnicy w powiatach górskich, posiadający poniżej 10 ha, byli wolni od ponoszenia kosztów leczenia w razie przymusowego umieszczania w szpitalu z powodu chorób epidemicznych.</u>
  235 + </div>
  236 + <div xml:id="div-24">
  237 + <u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma s. Modrzewski.</u>
  238 + </div>
  239 + <div xml:id="div-25">
  240 + <u xml:id="u-25.0" who="#SModrzewski">Wysoki Senacie! Wszystkie działy każdej machiny państwowej mniej lub więcej współpracują nad rozwiązaniem zasadniczego państwowego zagadnienia obrony, a więc przedewszystkiem stworzenia licznej, sprawnej i silnej armji.</u>
  241 + <u xml:id="u-25.1" who="#SModrzewski">Z tych zasadniczych i wielostronnych współdziałań wysuwa się na czołowe stanowisko kwestja dostarczania w możliwie dużej ilości i o jaknajwiększych wartościach tej strukturalnie składowej cząsteczki armji, tego, jeśli się można tak wyrazić, standaryzowanego człowieka, a więc młodego, silnego, sprawnego, zdrowego, fizycznie wytrzymałego, a umysłowo jaknajbardziej rozwiniętego, bo z tego kryształka ma powstać chluba i obrona Polski — polski żołnierz.</u>
  242 + <u xml:id="u-25.2" who="#SModrzewski">Byłoby to zadaniem Ministerstwa Zdrowia, niestety takiego nie posiadamy, więc cały zaszczytny obowiązek spada na Ministerstwo Opieki Społecznej. Trzema drogami staramy się osiągnąć ten pełnowartościowy surowiec. Pierwsza — to piecza nad człowiekiem zdrowym, wychowania go i przysposobienia, a więc Wychowanie Fizyczne i Przysposobienie Wojskowe. Jeżeli chodzi o tę dziedzinę, to z głębi mojego przekonania stwierdzić muszę, że Polska łoży na to zagadnienie niezwykle wiele twórczych wysiłków i realnych kosztów, aby możliwie sprostać wielkiemu zadaniu przekazanemu przez Tego, który niestety odszedł od nas, ale pozostawił wytyczne, jak budować wielką i mocarną Polskę. Druga droga o wiele jest już dalsza i trudniejsza do przebycia, a więc i dużo mniej na niej zrobić zdołano. Mam na myśli tak zwaną medycynę zapobiegawczą — wojnę prewencyjną z wrogiem ludzkości — z chorobą, aby jej nie wpuścić z przedpola fortecy organizmu ludzkiego do środka, gdzie siałaby zniszczenie.</u>
  243 + <u xml:id="u-25.3" who="#SModrzewski">Niestety, aby wygrać tę kampanję, należy rozporządzać wielkiemi środkami, gdyż walka polega nietylko na zarządzeniach lekarskich, ale i na podnoszeniu poziomu kultury społeczeństwa i terenu, a ponieważ w dodatku końcowy jej wynik każe często długo na siebie czekać, nie mamy doraźnego nawet sprawdzianu racjonalności naszych posunięć.</u>
  244 + <u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  245 + <u xml:id="u-25.5" who="#SModrzewski">Niewątpliwie i w tej dziedzinie Polska stosunkowo dużo zrobiła; mamy wszak zorganizowaną walkę z chorobami zakaźnemi, mamy ośrodki zdrowia, ale niestety nie potrafiłbym wykrzesać z siebie dużej dozy entuzjazmu co do ich efektywności; raczej miałbym wrażenie, że należałoby dobrze te poczynania przeanalizować, aby ustalić współmierność osiąganych wyników do poczynionych wkładów, jak również by stwierdzić, czy nie są one czynione z pewnym uszczerbkiem dla drogi trzeciej, drogi niezwykle życiowej, żywotnej i twardej, na którą zmuszeni jesteśmy wstępować w tragicznych chwilach, kiedy choroba lub nieszczęśliwy wypadek spotykają się oko w oko z człowiekiem i zaczyna się walka na śmierć i życie. W sukurs wtedy przychodzi często niedoceniana rezerwa w postaci medycyny leczniczej, skondensowanej przedewszystkiem w szpitalnictwie.</u>
  246 + <u xml:id="u-25.6" who="#SModrzewski">Wielkie wtedy na szpitalnictwo spadają i odpowiedzialne obowiązki: uratować życie, to znaczy zaoszczędzić Państwu obywatela, który wszak winien złożyć swoją ofiarę na ołtarzu dobra publicznego; ocalić chorego od stałej niemocy lub kalectwa — to zaoszczędzić Państwu, pośrednio lub bezpośrednio spadającego na nie obowiązku opiekowania się kaleką. Jeżeli pozatem zwrócimy uwagę, jak ważkim ośrodkiem jest szpitalnictwo, w którem zarówno młody adept nauk lekarskich, jak i doświadczony lekarz zdobywają, dopełniają i pogłębiają swoją wiedzę, to musimy przyjść do wniosku, że i ta droga nie mniej jest ważną od poprzednich i że wszystkie te trzy drogi winny być w równej mierze konserwowane i wzmacniane, chociażby jako reakcja na potężny głos alarmu, jaki podnoszą ciche, pozornie nic nie mówiące, cyfry statystyczne.</u>
  247 + <u xml:id="u-25.7" who="#SModrzewski">A więc naprzykład roczny przyrost ludności, którym się Polska tak dotychczas chlubiła, wynosił w 1925 roku 18,5 na tysiąc w stosunku rocznym, a w r. 1933 wyniósł już tylko 13,3. Tempo przyrostu zmalało o 33%, a jednocześnie w Polsce, która i tak stoi pod względem ilości łóżek szpitalnych w stosunku do ludności na 15 mniej więcej w Europie miejscu, ilość szpitali zaczyna się kurczyć, jak to stwierdza nawet dzisiaj nasz sprawozdawca budżetowy w swojem drukowanem sprawozdaniu. Ponieważ przyrost ludności bądź co bądź trwa jeszcze, więc omawiany stosunek w dwóch kierunkach się kurczy.</u>
  248 + <u xml:id="u-25.8" who="#SModrzewski">Kończę i chcę tylko w krótkich słowach naszkicować warunki egzystencji większości szpitali w dobie obecnej, przyczem oczywiście mowy być nie może, aby były samowystarczające. A więc 10% — to szpitale państwowe, reszta, czyli 90%, z małemi wyjątkami znajduje się w rękach samorządu, względnie organizacyj społecznych. Już z tego domyśleć się można przyczyny tego niebywale szybkiego i ciągłego narastania zalegających kosztów leczenia. Tymczasem dnia 27 października 1933 r. zjawia się rozporządzenie, umarzające wszystkie zaległości gminne w stosunku do szpitali publicznych, powstałe do dnia 1 kwietnia 1931 r., i uprawniające władze nadzorcze do redukowania dalszych należności w zakresie 75%. Oczywiście pierwszym faktem wymienionego zarządzenia jest ze strony gmin pełna prawie abstynencja od płacenia należności w oczekiwaniu na nowe umożenia lub ulgi.</u>
  249 + <u xml:id="u-25.9" who="#SModrzewski">I niedługo czekają gminy, bo właśnie w chwili obecnej komisje oszczędnościowo-oddłużeniowe szeroką dłonią skreślają zaległości kuracyjne, nie troszcząc się bynajmniej o to, że tam, gdzie jest dłużnik, musi być i wierzyciel, który może niezawsze wytrzyma taką operację, szczególniej, jeżeli nie zastosuje się środków zapobiegawczych. Przecież nawet urzędy wojewódzkie nie rozporządzają dostatecznemi środkami, aby w całości pokrywać zalegające koszty leczenia funkcjonarjuszów państwowych.</u>
  250 + <u xml:id="u-25.10" who="#SModrzewski">Wysoka Izbo, jestem chyba poza podejrzeniem, abym mojemi uwagami dążył do stworzenia atmosfery przeciw głosowaniu za budżetem. Budżet musi być i będzie uchwalony, a szpitale nasze muszą i będą nadal przy wysiłkach lekarza polskiego pracowały dla dobra ludzkości, dla mocy i wielkości polskiej armji.</u>
  251 + <u xml:id="u-25.11" who="#SModrzewski">Chciałem jedynie wykorzystać sposobność zwrócenia się z tej trybuny do p. Ministra z apelem, z uprzejmą prośbą, aby nie zapominał o losach polskiego szpitalnictwa nietylko przy wykonywaniu obecnie rozpatrywanego cyfrowego budżetu, ale i przy układaniu na przyszłość budżetu myślowo-konstrukcyjnego, pomnąc, że zarówno jeden, jak i drugi są dla rozkwitu Państwa niezbędnie potrzebne.</u>
  252 + </div>
  253 + <div xml:id="div-26">
  254 + <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Wszyscy zapisani do głosu mówcy wypowiedzieli się już, więc dyskusja nad cz. 14 została zakończona.</u>
  255 + <u xml:id="u-26.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do dyskusji szczegółowej nad cz.12 — Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
  256 + <u xml:id="u-26.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca s. Kleszczyński.</u>
  257 + </div>
  258 + <div xml:id="div-27">
  259 + <u xml:id="u-27.0" who="#SKleszczyński">Wysoki Senacie! Budżet Ministerstwa Rolnictwa w wydatkach wynosi 60.975.000 zł, a w dochodach 29.848.000 zł. O ile uzupełnimy go dochodem z lasów państwowych, który w tym budżecie wynosi 27.000.000 zł, okaże się, że dochody z wydatkami prawie się równoważą, gdyż różnica wyniesie około 3.000.000 zł. To znaczy, że rolnictwo z ogólnego budżetu państwowego prawie nic nie otrzymuje, a więc, że z sum podatkowych nie czerpie na swoje wydatki. Budżet Ministerstwa Rolnictwa jest bardzo skromny, tem skromniejszy, że w obecnej sytuacji rolnictwu jednak w wielu wypadkach znacznie większych potrzebaby zasiłków, ażeby mogło przełamać kryzys.</u>
  260 + <u xml:id="u-27.1" who="#SKleszczyński">O ile porównamy budżet ten z zeszłorocznym, to muszę zaznaczyć, że wprawdzie jest on mniejszy o 3.200.000 zł, ale suma ta tkwi głównie w Funduszu Obrotowym Reformy Rolnej. Jest to różnica po obu stronach, to znaczy w wydatkach i w dochodach. Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej wprawdzie się zmniejszył, ale można powiedzieć, że również się urealnił do tego stopnia, że wpływy ustaliły się zupełnie i jeżeli nie będą się zwiększały, to zmniejszać się prawdopodobnie nie będą. Fundusz ten się ustalił, gdyż Ministerstwo Rolnictwa poszło na wielkie ustępstwa w stosunku do różnych pożyczek, które rolnikom były dane, a przez to urealniły się zupełnie dochody. Świadczy to o tem, że rolnicy swoich wpłat nie bojkotują, nie zachowują się opornie, ale o ile wpłaty są dostosowane do ich możliwości, to są w całości wpłacane.</u>
  261 + <u xml:id="u-27.2" who="#SKleszczyński">Chcę uzupełnić parę spraw, które przedstawiłem w swoim drukowanym referacie, a przedewszystkiem sprawę taryfy celnej. Na obecnym zjeździe gospodarczym, który się odbył parę dni temu, główna walka między rolnictwem a przemysłem toczyła się o taryfy celne. Przemysł jest przeciw obniżeniu tej barjery, która obecnie wstrzymuje import towarów przemysłu zagranicznego. Rolnictwo twierdzi, że ta barjera jest za wysoka. Taryfa celna obecnie obowiązująca pochodzi z roku 1932 i była na to stworzona, ażeby mieć pewne atuty przy układach handlowych z poszczególnemi państwami. Obecnie, kiedy większość układów handlowych została zawarta i mamy już tylko parę do zawarcia, możemy tę taryfę obniżyć i do pewnego stopnia wyrównać, gdyż przez przyznanie przy układach różnych ulg różnym państwom w taryfie celnej powstał zygzak celny, który jest zupełnie nieodpowiedni i niedostosowany do obecnego życia. Oprócz tego ponieważ nasza waluta, jeśli chodzi o jej wartość poszła w górę, to właściwie cała barjera celne podwyższyła się. Jeśli zaś chodzi o sprawę walki z kartelami, to jedynym sposobem przymuszenia pewnych karteli do obniżenia cen nie jest zarządzenie, nie jest pertraktowanie z niemi, a tylko ewentualna możliwość wpuszczenia towarów zagranicznych, a więc pewne obniżenie taryfy celnej. Pewne generalne obniżenie taryfy celnej jeszcze jest konieczne, gdyż chodzi o to, aby przy wymianie towarów z zagranicą tę wymianę umożliwić, gdyż w obecnych warunkach międzynarodowych wymiana polega na wzajemnych kontyngentach. O ile bierzemy pewną ilość towarów z zagranicy, to możemy wtedy również eksportować pewną ilość towaru naszego. A gdy barjery celne są bardzo wysokie, możemy bardzo małą ilość towarów importować, a więc i eksportować, przez co cały nasz obrót jest hamowany.</u>
  262 + <u xml:id="u-27.3" who="#SKleszczyński">Muszę tu również wspomnieć o sprawie standaryzacji. Standaryzacja, która wywoływała na zjeździe gospodarczym również wielki opór ze strony sfer handlowych, jest dla rolnictwa konieczna. Mamy doświadczenie pod tym względem różnych państw, które głównie przez standaryzację towarów rozwinęły swój eksport. Litwa, Estonja, Danja biją nas gatunkami masła, bo jego standaryzację grubo wcześniej od nas zorganizowały. Mamy wiele innych towarów rolniczych, które przez standaryzację, przez podniesienie ich gatunkowości, moglibyśmy eksportować. Dlatego stanowisko handlu, które sprzeciwia się standaryzacji, jest zupełnie niesłuszne. Twierdzenie, że rolnicy powinni najpierw przygotować towar, a później dopiero standaryzację wprowadzać, jest niesłuszne, gdyż rolnik nigdy nie jest w możności dostosowania się do rynku zewnętrznego, o ile nie ma pewnej presji przez standaryzację.</u>
  263 + <u xml:id="u-27.4" who="#SKleszczyński">O ile chodzi o organizację handlu rolniczego, to przez kontyngenty, monopole eksportowe, które obecnie przy eksporcie są w wielu wypadkach wprowadzane, musi rolnictwo mieć swój wpływ na ten eksport. Przykładem jest sprawa bekonów, gdzie Ministerstwo Przemysłu i Handlu ma jedynie wpływ na ich eksport. Naturalnie sfery, które eksportują, a więc Związek Bekonowy mało uwzględnia żądania rolników z tego powodu, że jest kontrolowany tylko przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, bardzo często więc wyzyskuje swoje stanowisko i możliwości, i przez to ceny, które dochodzą do rolników, są zamałe. Przy standaryzacji musi być Ministerstwo Rolnictwa zupełnie w swych prawach z Ministerstwem Przemysłu i Handlu zrównane. Jest to walka, która trwa parę lat i która nie jest rozstrzygnięta ze szkodą dla rolnictwa.</u>
  264 + <u xml:id="u-27.5" who="#SKleszczyński">Chcę powiedzieć jeszcze o Państwowych Zakładach Przemysłowo-Zbożowych. Otóż w tej kampanji zniesione zostały superpremje eksportowe, mamy tylko premje eksportowe na zboże, mimo to ceny zboża się utrzymały. Nie można jednak z tego faktu robić przesłanek na przyszłość, gdyż rok obecny, o ile chodzi o eksport zboża, nie jest miarodajny, bo główne nasze źródło eksportu, mianowicie województwo poznańskie, z powodu suszy ma bardzo ograniczone możliwości eksportowe. Dlatego też niema tak wielkiego nacisku zbożowego jak w latach poprzednich, i dlatego wystarcza w roku obecnym zwykła premja eksportowa bez superpremji, ale kto wie jak ta rzecz będzie się przedstawiać w roku przyszłym.</u>
  265 + <u xml:id="u-27.6" who="#SKleszczyński">Myśli się w sferach rządowych o przekształceniu Państwowych Zakładów Przemysłowo-Zbożowych, które muszą być kosztowne, gdyż dzięki dopłatom przy eksporcie dają duże straty. Przejawia się obecnie pewien kierunek, ażeby P. Z. P. Z. zamienić na główną centralę handlu zbożem dla całego rolnictwa. Uważam ten projekt za bardzo niezdrowy, gdyż przez to nasze organizacje spółdzielcze byłyby przekreślone. P. Z. P. Z. są konieczne i na przyszłość, ale powinny być komórką interwencyjną wyłącznie, gdyż nie mogą zastąpić całego handlu rolniczego.</u>
  266 + <u xml:id="u-27.7" who="#SKleszczyński">Spółdzielczość rolniczo-handlowa, dzięki specjalnie teraz nowej ustawie, do której brak jeszcze rozporządzenia wykonawczego (ta sprawa niepotrzebnie wlecze się tak długo) — stanie na nogi. Nie powinna ona być w tym momencie odcięta od handlu zbożowego przez monopol P. Z. P. Z. a powinna brać główny udział w tym handlu. P. Z. P. Z. posługiwały się przeważnie kupcami prywatnymi, jeśli chodzi o skup zboża w terenie, a teraz powinny się oprzeć bezwzględnie na spółdzielczości i być tylko komórką na wszelki wypadek w razie gwałtownego spadku cen. Mamy już smutne doświadczenia z handlem, który prowadził Bank Rolny w 1930 r., szczególnie z handlem nawozowym. Jako instytucja nieprzygotowana do takiego handlu, niemająca swoich odpowiednich ekspozytur i organizacyj porobił wiele błędów, konkurował ze spółdzielczością i przez tę konkurencję powstało wiele strat i dla spółdzielczości i dla Banku. Jest to ostrzeżenie dla P. Z. P. Z. które przy takiem monopolowem ujęciu handlu rolniczego w razie projektowanego przekształcenia napewno robiłyby te same błędy.</u>
  267 + <u xml:id="u-27.8" who="#SKleszczyński">Chcę teraz wspomnieć o sprawie nadprodukcji rolniczej. Na Naradzie Gospodarczej była wysuwana przez sfery handlowe i przemysłowe teza, że rolnictwo właściwie niema żadnej nadprodukcji, że rolnictwo, o ileby przyszły normalne czasy, samoby zjadło to, co produkuje. To było pewną podstawą do zarzutu, że nie powinno się forytować eksportu rolniczego, gdyż po przełamaniu kryzysu rolnictwo będzie mogło pokrywać tylko swoje wewnętrzne zapotrzebowanie i zapotrzebowanie miast, a na eksport nie starczy zboża.</u>
  268 + <u xml:id="u-27.9" who="#SKleszczyński">Na to chcę odpowiedzieć, że jest to całkiem fałszywe mniemanie, gdyż rolnictwo i u nas ma olbrzymie możliwości rozwoju, jeśli chodzi o produkcję, która przez kryzys została bardzo ograniczona. Ta nadprodukcja, którą obecnie wywozimy, naturalnie mogłaby być częściowo skonsumowana przez samą wieś, ale wieś może wyprodukować znacznie więcej i przygotować znacznie więcej na eksport i dlatego też musimy naszą produkcję rolniczą i na przyszłość przygotowywać do eksportu.</u>
  269 + <u xml:id="u-27.10" who="#SKleszczyński">W swoim referacie wspomniałem, że jeśli chodzi o akcję oddłużeniową, to przyczyniła się ona znacznie do stabilizacji w rolnictwie, że w dużej bardzo mierze dała możliwość rolnictwu odłożenia płatności. Wprawdzie rolnicy mają znacznie więcej długów niż przeprowadzili przez urzędy rozjemcze, jednak te długi, które są obecnie w Banku Akceptacyjnym i które wynoszą około 400 miljonów zł, mają wielkie znaczenie dla stabilizacji stosunków, a karencja obecnie obowiązująca, daje możność rolnikowi jaśniejszego patrzenia w przyszłość. Chodzi o to jednak, że prawo karencji kończy się i że musi być wypracowany pewien projekt nie przekreślający długów, ale rozkładający je na dalsze lata. Istnieje koncepcja sfer rolniczych, aby tych 400 miljonów z Banku Akceptacyjnego zamienić na długoterminowe obligacje i rozłożyć rolnikom w ten sposób długi na dłuższy okres czasu. Tę rzecz koniecznie trzeba szybko opracować, bo mamy właściwie trzy gatunki dłużników w Banku Akceptacyjnym: a, b i c, którzy w innym stopniu są zadłużeni i potrzebują innego ustawodawstwa. Dlatego ta sprawa musi być teraz załatwiona, by nie było tego, co w poprzednich latach, że dopiero w ostatnim momencie opracowuje się ustawę i wówczas spóźniona nie daje efektu należytego.</u>
  270 + <u xml:id="u-27.11" who="#SKleszczyński">Chcę przejść do spraw parcelacyjnych. Jak w moim referacie komisyjnym przedstawiłem, rozdrobnienie, o ile chodzi o drobne rolnictwo, idzie w olbrzymiem, nawet można powiedzieć w zastraszającem tempie. O ile mówimy o kryzysie na wsi, to jednym z powodów tego kryzysu jest właśnie to, że przecież na wsi przybywa około 300 tysięcy ludzi rocznie i na rynek wiejski duża część tego przybytku ciśnie, że dla tych 300.000 ludzi zawsze kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw się tworzy. Przez to dzielenie drobnych i przez budowanie nowych kilkudziesięciu tysięcy rocznie musimy wkładać w rolnictwo mnóstwo martwego kapitału, czy to w budowanie budynków, czy kupowanie inwentarza, czy wogóle w organizowanie gospodarstwa nowopowstałego, co pociąga za sobą koszta i w ten sposób mamy kilkadziesiąt tysięcy gospodarstw stale, jak się to mówi na wsi, na dorobku. Są to gospodarstwa słabe i jeśli chodzi o towary przemysłowe, to one naturalnie minimalną ich ilość konsumują. Dlatego też jednem z wielkich zadań w naszem Państwie jest powstrzymanie rozdrabniania. Wprawdzie obecnie mamy 10.000.000 zł przeznaczonych na spłaty rodzinne, jest to jednak stanowczo zamała suma i ten problem powinien być koniecznie w jakiś sposób rozstrzygnięty, dajmy na to przez asekurację w P. K. O. głowy rodziny, z tem, że po pewnym przeciągu czasu miałaby ta głowa rodziny pewne pieniądze na wywianowanie swoich następców. Ten projekt mógłby być w P. K. O. uwzględniony. Chodziłoby o to, aby specjalnie opracowano asekurację trochę inną niż ta, jaka jest obecnie, na życie, gdyż rolnicy, przebywając w warunkach zdrowszych, dłużej żyją, a więc można ich asekurację niżej oprocentować, zrobić tańszą.</u>
  271 + <u xml:id="u-27.12" who="#SKleszczyński">Ministerstwo Rolnictwa rozpoczęło bardzo ważną akcję, mianowicie t. zw. gospodarstw wyjściowych. Jeszcze w poprzednim Sejmie grupa ludowa Bezpartyjnego Bloku tę rzecz opracowała; obecnie jest to właśnie wykonywane. Mianowicie chodzi o to, że z przeludnionych województw np. krakowskiego, gdzie właściwie większej własności już niema w takiej ilości, ażeby można uzupełnić gospodarstwa drobne, wyjeżdżają gospodarze do województw o większym zapasie ziemi, z tem, że zostawiają swoje gospodarstwa sąsiadom, biorącym odpowiedzialność za spłatę nowych gospodarstw, obejmowanych przez gospodarzy, którzy wywędrowali do innego województwa. Dzięki temu jest przynajmniej ta ulga, że gospodarz, który na nowem musi dużo wkładów robić, nie jest obciążony sam bezpośrednio kosztami spłaty całego nowego gospodarstwa, gdyż ten, który został na miejscu, który ma zagospodarowaną osadę i posiada większe możliwości spłaty długu, pomaga mu.</u>
  272 + <u xml:id="u-27.13" who="#SKleszczyński">Oprócz tego Ministerstwo Rolnictwa rozpoczęło akcję budowlaną zupełnie inaczej pomyślaną, niż dawniej, kiedy prowadził ją Bank Rolny, który czynił to źle, bo za kosztownie. Obecnie ta rzecz prowadzona jest o wiele taniej, przez co gospodarstwa są żywotniejsze, nie tak, jak dawniej obciążone nadmiernemi długami, które trzeba było później skreślać, gdyż rolnicy nigdy nie mogliby ich spłacić.</u>
  273 + <u xml:id="u-27.14" who="#SKleszczyński">Wspomnę jeszcze o sprawie wspólnot. Brak nam bardzo ustawy o nich. Zdawałoby się w wielu wypadkach, że wspólnoty, chociażby wziąć województwo krakowskie, gdzie mamy około 30 tys. ha, a do sparcelowania tylko około 10 tys. ha, powinny być przy komasacji rozdzielane pomiędzy poszczególnych właścicieli, Otóż to jest fałszywe mniemanie, gdyż wspólnoty, o ile chodzi o pastwiska, mają wielkie znaczenie. Obecnie jednak niema żadnej ustawy, regulującej sprawę tych właśnie wspólnych pastwisk, co jest wielką szkodą, gdyż są one właściwie pustyniami i nie dają żadnego dochodu rolnikom, a przecież mogłyby być pomocą w gospodarstwach najdrobniejszych. Wszelka działalność izb czy organizacyj rolniczych w sprawie uporządkowania pastwisk bez żadnej podstawy prawnej nie daje rezultatu. Mamy tych wspólnot bardzo dużo i w innych województwach, a w szczególności na kresach. Dlatego uregulowanie ustawowe tej sprawy byłoby konieczne.</u>
  274 + <u xml:id="u-27.15" who="#SKleszczyński">Komasacja w Polsce robi ogromne postępy i pomimo kryzysu rozwija się doskonale. Jednak wpływa ona źle na kulturę wsi, gdyż przez rozsiedlenie jej, przez rozrzucenie na większych przestrzeniach, przekreśla wspólnotę gospodarczą i kulturalną wsi. Koniecznością jest więc, żeby tę wspólną działalność wsi podnieść przy komasacji. Jedynym sposobem będzie budowa domów ludowych, w których ludność w niedziele, w święta, czy w zimowym okresie, kiedy mniej jest robót polnych, mogłaby się gromadzić i kulturę swoją podnosić. Na to trzeba znaleść fundusze. Fundusz Pracy w poprzednich latach dawał dość duże sumy na zatrudnienie na wsi, obecnie z powodu skurczenia dochodów, jak to nam dziś p. referent wykazał, pójdą tam znacznie mniejsze sumy. Jednak jeżeli idzie o sprawy meljoracyjne, jak podkreślam w swoim referacie, mamy miljony ha gruntów niezmeljorowanych, a tylko z Funduszu Pracy można było czerpać na ten cel.</u>
  275 + <u xml:id="u-27.16" who="#SKleszczyński">Regulacja rzek według obecnego budżetu jest prawie niemożliwa, gdyż 1.000.000 zł to kropla w morzu wobec dziesiątków tysięcy kilometrów rzecznych, jakie trzeba wykonać, dziesiątków tysięcy kilometrów rzek, które trzeba uregulować. Mieliśmy niedawno wielką powódź w Małopolsce, która zrobiła tak szalone szkody, że musieliśmy wydać kilkanaście miljonów złotych, żeby je jakoś załatać, a jednak te szkody nie zostały naprawione w całości.</u>
  276 + <u xml:id="u-27.17" who="#SKleszczyński">Wspomniałem w swoim referacie budżetowym, że sprawa meljoracyjna jest w paru ministerstwach, obecnie w dwóch, dawniej była w trzech, dopóki było ministerstwo reform rolnych. Jest to niezdrowe rozproszkowanie i dlatego też koniecznie powinno być w łonie Rządu uzgodnione kto ma się zająć meljoracjami, kto odpowiada za nie.</u>
  277 + <u xml:id="u-27.18" who="#SKleszczyński">W Małopolsce przed wojną wieś dorabiała sobie w dużym stopniu przemysłem ludowym, który i obecnie ma duże znaczenie dla wsi, jednak nie ma właściwie kto nim kierować. Odpowiednie Ministerstwo, t. j. Przemysłu i Handlu, powinno się tą sprawą zająć, ale ponieważ ten przemysł jest na wsi, nie może skutecznie i odpowiednio tego wykonywać. Również i izby przemysłowo - handlowe oraz rzemieślnicze nie są zobowiązane ustawowo do opiekowania się tym przemysłem. Przemysł ludowy tylko z łaski jest popierany przez te izby, dla nich jednak właściwie jest pewną konkurencją. Jest to olbrzymi problem, którego rozwiązanie mogłoby powstrzymać wędrówkę ze wsi do miast.</u>
  278 + <u xml:id="u-27.19" who="#SKleszczyński">Oprócz tego, o ile chodzi o zdrowe ustosunkowanie się miast do wsi, t. zn. nietworzenie wielkich ośrodków miejskich, takich jak na zachodzie, to przez przemysł ludowy możnaby to częściowo osiągnąć, instalując warsztaty konkurujące z przemysłem w poszczególnych chatach wiejskich. Weźmy choćby przemysł lniarski, przędzalnictwo, czego mamy przykład we Francji. Wtedy wędrówka robotnika ze wsi do miasta mogłaby być ograniczona. Jeżeli weźmiemy Małopolskę zachodnią, gdzie rozwój elektryfikacji idzie naprzód i w krótkim czasie będziemy mieli całe wsie zelektryfikowane, to warsztaty po wsiach mogłyby konkurować z ośrodkami miejskiemi. Sprawa lnu, którego uprawa tak rozwinęła się w ostatnich latach, utknie napewno, o ile wieś nie będzie mogła sama tego lnu, który wytwarza, zużytkować na wsi przy pomocy maszyn mechanicznych, a nie pierwotnych warsztatów tkackich. Dlatego też uprzemysłowienie wsi zapomocą przemysłu ludowego jest przyszłością wsi i powinno być objęte przez jedno ministerstwo, a tem ministerstwem powinno być, mojem zdaniem, Ministerstwo Rolnictwa. Mamy wprawdzie różne organizacje społeczne, które się tą sprawą zajmują, ale one, nie mając pieniędzy, nie mogą być nakładcami drobnego przemysłu ludowego i dlatego ten drobny przemysł jest w rękach lichwiarzy, którzy wyzyskują taniość rąk roboczych na wsi i eksportując wyroby przemysłu ludowego, mają ogromny zysk, ale wieś go nie widzi. Wezmę jako przykład przemysł koszykarski, który miał w Polsce okres wielkiego rozwoju, a obecnie zupełnie upadł, a możliwości jego są bardzo duże.</u>
  279 + <u xml:id="u-27.20" who="#SKleszczyński">Chcę przejść do sprawy szkół rolniczych. Wprawdzie nie są one objęte budżetem Ministerstwa Rolnictwa, jednak, tak jak wspomniałem przy referacie moim na komisji, jest to pewnem złem. Szkoły niższe rolnicze są oddane Ministerstwu Oświaty i w ogólnym kotle wszystkich szkół zawodowych giną, a szkoły rolnicze nie mogą być kierowane biurokratycznie, muszą być zespolone z życiem.</u>
  280 + <u xml:id="u-27.21" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
  281 + <u xml:id="u-27.22" who="#SKleszczyński">Muszą one bezpośrednio działać razem z rolnictwem zorganizowanem w terenie, a tak, jak jest obecnie, gdy są oderwane od rolnictwa i zależą od Ministerstwa Oświaty, nie mogą mieć należytej opieki. Ministerstwo Rolnictwa zupełnie niepotrzebnie w swoim czasie oddało te szkoły, chcąc ujednostajnić całe szkolnictwo zawodowe. Zrobiono to ogólnie i z innemi szkołami. Ministerstwo Przemysłu i Handlu również oddało swoje szkoły Ministerstwu Oświaty. Do tych spraw nie będę się wtrącał, bo jeśli chodzi o szkoły zawodowe nierolnicze, to może i dobrze, aby pozostawały one w Ministerstwie Oświaty. Szkoły rolnicze w wielu wypadkach są puste tylko dlatego, że nie żyją życiem rolnictwa, są od niego oderwane. Dzieje się to dlatego, że są za drogie dla rolników w tych ciężkich czasach, a po drugie są niepotrzebnie całoroczne, gdyż powinny być zimowe, tak jak to jest w Poznańskiem, dzięki czemu tam szkoły te mają zawsze potrzebny kontyngent uczniów. Ta rzecz powinna być przeprowadzona wszędzie, a tylko wyjątkowo w niektórych województwach powinny być całoroczne szkoły.</u>
  282 + <u xml:id="u-27.23" who="#SKleszczyński">Jako dowód, że młodzież mogłaby się garnąć do szkół rolniczych, jest przysposobienie rolnicze. Kiedy 10 lat temu przysposobienie rolnicze stawiało pierwsze kroki, mieliśmy kilkudziesięciu uczniów, obecnie mamy ich 80 tysięcy w tem przysposobieniu, prowadzonem przez izby rolnicze. Jest to bardzo dużo, gdyż jeśli weźmiemy, o czem wspomniałem, że ilość nowopowstałych gospodarstw, wynosi też około 80 tysięcy, to można powiedzieć, że ten kontyngent młodzieży, uczącej się w przysposobieniu rolniczem, daje dużo dla nowych gospodarstw. Przysposobienie rolnicze nie jest szkołą rolniczą w całem tego słowa znaczeniu, ale przynajmniej nadaję pewien kierunek młodzieży i umożliwia jej dostęp do samokształcenia. Świadczy ono również o tem, że jeśli chodzi o młodzież, ma ona pęd do nauki, a więc pustka w szkołach rolniczych jest zupełnie nieusprawiedliwiona. Jeśli młodzież garnie się do przysposobienia rolniczego, a nie widać jej w szkołach rolniczych, istnieje prawdopodobnie jakaś zapora, którą trzeba przełamać. Młodzież rolnicza garnie się do przysposobienia i otrzymuje minimum pewnego wykształcenia rolniczego, chodziłoby tylko o to, by był stale nadawany zdrowy kierunek wychowania tej młodzieży, ażeby nie było tych smutnych objawów, jakie mamy teraz wśród młodzieży na uniwersytetach, i tych walk, które są tam dowodem niezrozumienia przez młodzież obecnych możliwości Państwa. Chodziłoby właśnie o to, ażeby młodzież rolnicza była tak kierowana, by z czasem nie popadała również w jakieś błędy. Całą przyszłością naszego rolnictwa jest właśnie ona.</u>
  283 + <u xml:id="u-27.24" who="#SKleszczyński">Wieś natomiast, jeśli chodzi o chwilę obecną, zmienia zupełnie fizjonomję. Ponieważ skończyły się stronnictwa i partyjki, ponieważ walka wewnętrzna na wsi ustała, gospodarz wiejski szuka jakichś możliwości zbytu swej energji społecznej. Obserwujemy nowy objaw, mianowicie zwrot całej wsi do organizacyj rolniczych, do organizacyj handlu rolniczego. A młodzież jest podstawą całego nowego rozwoju wsi, nie jest ona dawnemi przesądami przeżarta, może więc wyprowadzić na zupełnie jasne drogi nasze rolnictwo. Dlatego też opieka nad tą młodzieżą jest konieczna i cała struktura nauki dla tej młodzieży powinna być dobrze przemyślana i dobrze wykonana.</u>
  284 + <u xml:id="u-27.25" who="#SKleszczyński">Wspomnę jeszcze w paru słowach o sprawie Lasów Państwowych, które corocznie w wielu wypadkach, słusznie czy niesłusznie — wywołują tak wielką dyskusję. Chciałbym przeto na parę momentów tu wskazać. Mianowicie przez szereg lat powtarza się sprawa rozdziału między eksploatacją a samem urządzeniem lasów, t. zn. zalesianiem. Te dwa działy powinny być stanowczo rozdzielone. Wszyscy referenci od paru lat tego żądają i Izby również. Ministrowie rolnictwa zmieniali się często, jednak żaden z nich nie przeprowadził tej sprawy. Trafiamy również na opór w tym względzie Naczelnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Nie chodzi mi o żadne sprawy personalne w Lasach Państwowych czy w samej Dyrekcji, chodzi o zasadę. Zdaje mi się, że żaden z ministrów nie może mieć wglądu i nie może być pewny, czy w gospodarce Lasów Państwowych dzieje się dobrze, o ile te dwa działy nie są rozdzielone. Kontrola musi być wszędzie, o ile jej niema, prowadzi to do fatalnych skutków. A przecież chodzi o to, że las nie żyje rok, tylko lat sto; o ile więc teraz będziemy źle gospodarzyć, to przez szereg lat w przyszłości gospodarka taka może się mścić.</u>
  285 + <u xml:id="u-27.26" who="#SKleszczyński">Nie robię tu zarzutu z tego, że obecnie się dzieje źle w Lasach Państwowych, bo ze sprawozdania N. I. K. widzimy, że sprawa zalesienia znacznie się poprawiła.</u>
  286 + <u xml:id="u-27.27" who="#SKleszczyński">O ile chodzi o sam budżet Lasów Państwowych, to obydwu Izbom został przedstawiony budżet, uchwalony w zeszłym roku; jest to umotywowane w moim referacie. Ta sprawa powinna być jednak zmieniona, gdyż właściwie dostajemy budżet, którego okres się już skończył, a teraz uchwalamy preliminarz Lasów, który nie istnieje dla nas, bo go nie mamy przedstawionego. Możemy polegać na tem, co nam mówi Dyrekcja Lasów Państwowych, czy p. Minister Rolnictwa, że takie wpływy będą w przyszłym roku, ale my jako ciało kontrolujące musimy mieć pewność i dlatego musimy mieć budżet. Odnośna rezolucja, uchwalona przez Komisję Budżetową, zostanie Wysokiej Izbie przedstawiona. Jednak jabym chciał podnieść jeszcze, że w przyszłości ta sprawa nie może być załatwiana połowicznie, nie może być załatwiana tak, że Izby, mające przecież kontrolować to, co się dzieje w Państwie, otrzymują jakąś ogólną sumę do uchwalenia. Jeżeli to przedsiębiorstwo nie jest skomercjalizowane — a niem nie jest — to musimy wejrzeć w jego budżet, a więc ten budżet musi się przynajmniej częściowo pokrywać co do daty z budżetem państwowym. Odpowiednia rezolucja, jak mówiłem, jest do uchwalenia przez Wysoką Izbę.</u>
  287 + <u xml:id="u-27.28" who="#SKleszczyński">Jeśli chodzi o Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej, to już wspomniałem, że z roku na rok się zmniejszał, gdyż polega on na wpłatach samych rolników, polega na tych pożyczkach w różnych działach, które zostały dane rolnikom i które później są przez nich zwracane. Obecnie wobec obniżenia tych należytości rolnicy ze swoich zobowiązań odpowiednio się wywiązują i dlatego też stabilizacja tego Funduszu jest umożliwiona. Jednak jest on o wiele za mały w stosunku do zadań, jakie obecnie powinien spełniać. Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej we wszystkich swoich działach: komasacyjnym, parcelacyjnym, czy serwitutowym, szwankuje ze względu na szczupłość, dlatego też, proszę Panów, ta rzecz powinna być w jakiś sposób w przyszłości unormowana, gdyż można się różnie zapatrywać na sprawę reformy rolnej w Polsce, ale pewna ewolucja w posiadaniu musi być uwzględniona, musi być pewien postęp, naturalnie racjonalny i nie robiony dorywczo i gwałtownie, ale rozwojowo, i powinno się na ten cel znaleźć fundusze. Dlatego w przyszłości Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej powinien być odpowiednio zasilony.</u>
  288 + <u xml:id="u-27.29" who="#SKleszczyński">Nie powinienem poruszać tej rzeczy, ale chcę wspomnieć o działalności Państwowego Banku Rolnego; powinienem to powiedzieć może przy Ministerstwie Skarbu, jednak muszę i tu parę uwag poczynić. Chodzi mi o koszty administracyjne tego Banku. Są one za wysokie. Bank Rolny jest prawie ograniczony w swojej działalności. Ciągle tylko musi przeliczać to, co było dawniej dawane i myśleć w jaki sposób dawać ulgi rolnikom. Powinna więc nastąpić reorganizacja Banku, koszty administracyjne muszą być mniejsze i dostosowane do obecnych możliwości rolnictwa. Gdy Bank Rolny daje pożyczki na 8% rolnictwu, np. na drzewka owocowe, czy na ulepszanie łąk, a dzięki rozprowadzaniu ich przez kasy oszczędnościowe i spółdzielnie procenty wzrastają do 10%, to jest to niebezpieczne i niemożliwe dla rolnika. Usprawnienie tak wielkiej instytucji, jaką jest Bank Rolny, jest rzeczą konieczną i przez władze kontrolujące powinno być załatwione.</u>
  289 + <u xml:id="u-27.30" who="#SKleszczyński">Kończę swój referat, prosząc Wysoką Izbę o przyjęcie budżetu Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, uchwalonego przez Sejm.</u>
  290 + </div>
  291 + <div xml:id="div-28">
  292 + <u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Dyskusję rozpoczyna s. Bniński.</u>
  293 + </div>
  294 + <div xml:id="div-29">
  295 + <u xml:id="u-29.0" who="#SBniński">Wysoka Izbo! Do niedawna wiadome było wszystkim, że polityka gospodarcza Ministerstwa Rolnictwa przez środki coprawda skromne i niedostateczne, ale konsekwentnie zmierza do odbudowy opłacalności gospodarki rolnej. Polegała ona na koncepcji jednoczesnej akcji podniesienia cen i zniżki kosztów produkcji. Niestety nie zrealizowała cna tego celu w całem tego słowa znaczeniu. Wybór jednak tej drogi był właściwy i jedynie możliwy. Przynosił on rolnikom w tych czasach kryzysowych realną ulgę i pozwalał oczekiwać, że w końcu równowaga i poprawa przyjść muszą.</u>
  296 + <u xml:id="u-29.1" who="#SBniński">Stwierdzam, że polityka rolna ostatniego okresu ten kierunek wykoleiła, jeżeli niezupełnie porzuciła. Znaleźliśmy się wskutek tego właściwie wobec faktu braku wyraźnych wytycznych polityki rolnej, co nie może nie wywołać powszechnego zaniepokojenia.</u>
  297 + <u xml:id="u-29.2" who="#SBniński">Urzędowy optymizm twierdzi coprawda, że „spadek dochodu z rolnictwa został powstrzymany i że jesteśmy jak ludzie, którzy odzyskują grunt pod nogami”; jednak śmiem twierdzić, że rok 1935 nie przyniósł spodziewanych wyników, że orjentacja na kierunek hodowlany zawiodła zupełnie. Rok przeszły przyniósł poważny spadek wpływów z eksportu artykułów zwierzęcych, skurczył się również obrót na rynku wewnętrznym, ceny głównych ziemiopłodów uległy dalszemu spadkowi. Rolnictwo nie znalazło nawet małego ekwiwalentu za straty, poniesione na produkcji roślinnej w zwyżce cen artykułów hodowlanych, które uległy głębokiemu załamaniu wbrew zapowiedziom. Trudno więc mówić o powodzeniu polityki rolnej. Rolników, nawet tych rzekomo zainteresowanych tylko w produkcji zwierzęcej, spotkał głęboki zawód, a zmiana zasad polityki rolnej nie zdała egzaminu życiowego.</u>
  298 + <u xml:id="u-29.3" who="#SBniński">Rząd przyszedł, mam wrażenie, do przekonania, że polityka deflacyjna, prowadzona jedynie w dziedzinie cen, nie odniosła pożądanego skutku, musiała zawieść. Bo jeżeli miała dać wyniki pozytywne, należało prowadzić ją konsekwentnie i objąć nietylko kartele, ale też świadczenia publiczne i socjalne, monopole państwowe, taryfy kolejowe, pocztowe i t. d. Wobec opancerzonych wydatków budżetowych polityka ta uważana być musi z praktycznych i zasadniczych względów za beznadziejną. Jestem więc zdania, że Rząd słusznieby zrobił, gdyby, przekonawszy się o jej bezcelowości, przeszedł z równania wdół do równania wgórę, gdyż inaczej gospodarka nasza załamie się zupełnie. Niemożliwem jest, by rolnik, płacąc np. podatek gruntowy, musiał przez długie lata zużywać na ten cel 3 do 4 razy tyle żyta, co w latach, gdy podatki te ustalano. A ponieważ na tym podatku oparte są liczne podatki samorządowe i świadczenia publiczne, więc wyniki tej sytuacji są dla rolnika nie do zniesienia.</u>
  299 + <u xml:id="u-29.4" who="#SBniński">Dążenie do szukania dla rolnictwa innych źródeł dochodowych przez wzmożenie plantacji np. roślin oleistych nie da w bilansie ogólnym rolnictwa żadnych rezultatów, bo tylko mała stosunkowo przestrzeń roli może być oddana na ten cel, jeżeli i tu nastąpi spadek wartości tej produkcji.</u>
  300 + <u xml:id="u-29.5" who="#SBniński">Z całą stanowczością twierdzę, że w Polsce żyto, pszenica, jęczmień, owies, kartofle stanowią podstawę naszej roślinnej produkcji i dlatego uprawa tych płodów wymaga intensywnej i szczerej opieki ze strony Rządu. Stoję więc na stanowisku, że interwencja Rządu jest w tej dziedzinie bezwzględną koniecznością; obojętne w jakiej się to objawi formie. Rząd odpowiednią drogę znaleźć musi. Odzyskanie opłacalności produkcji rolnej jest przecież jedynie właściwym celem polityki rolnej w chwili obecnej i temu celowi poświęcone być muszą wszystkie wysiłki Ministerstwa.</u>
  301 + <u xml:id="u-29.6" who="#SBniński">Niestety działalność idzie w kierunku innych, może nawet ważnych zagadnień, jednak w obecnej sytuacji bądź niemożliwych do zrealizowania, bądź w hierarchji polityki rolnej, z natury rzeczy znajdujących się na dalszym planie.</u>
  302 + <u xml:id="u-29.7" who="#SBniński">Obecna polityka rolna cofa się, zdaniem mojem, do stanu rzeczy z czasów t. zw. sejmowładztwa. I wówczas głównym celem polityki rolnej była walka z większą własnością i wydawanie ustaw wyjątkowych, stwarzających dla części rolnictwa privilegia odiosa. I wówczas jedynem panaceum na wszystkie dolegliwości rolnictwa była reforma rolna, prowadzona za wszelką cenę i bez względu na istniejące warunki. I wówczas o istotnych sprawach produkcji i zbytu decydowali nie rolnicy. Ten stan rzeczy wytwarzał nieustanne wrzenie i agitację wsi. Niszczył najżywotniejsze siły wsi i przynosił nieobliczalne szkody samej produkcji rolnej, cofając postęp wsi w porównaniu z zachodem, wzamian zaś dając głęboki zawód i nędzę tym, którzy w dobrej wierze oczekiwali od tego ruchu poprawy doli.</u>
  303 + <u xml:id="u-29.8" who="#SBniński">Ówczesny stan rzeczy zmienił się później na lepsze. Miejsce walki klasowej, obcej zupełnie wsi, zajęła praca organiczna w produkcji, a nawet mechaniczne procesy parcelacyjne powoli ustępować poczęły miejsca procesom istotnej poprawy struktury agrarnej, dając pierwszeństwo sprawom komasacji, regulacji serwitutów i t. d., parcelację zaś pozostawiając naturalnemu procesowi podaży i popytu. Przyszły bowiem lata kryzysu światowego, uderzającego najsilniej w rolnictwo. I wtedy zorganizowane rolnictwo, współpracując z Rządem zdobyło się na skromny, ale realny program polityki rolnej, polegający, jak już mówiłem, na równoczesnem dążeniu do podniesienia cen rolniczych i obniżenia kosztów produkcji. Akcja ta szła opornie, gdyż nie mogliśmy na wzór innych państw zmobilizować potężnych środków, by ratować zapadające się ceny rolnicze. Niemniej łagodziliśmy wstrząsy spadku cen, które to łagodzenie było tem potrzebniejsze, im trudniej było w dziedzinie kosztów produkcji, a szczególnie świadczeń publicznych rolnictwa uzyskać realne zmniejszenie. Stworzyliśmy koncepcję ustawodawstwa oddłużeniowego.</u>
  304 + <u xml:id="u-29.9" who="#SBniński">Odwrót od tych właściwych i słusznych elementów polityki rolnej rozpoczął się najpierw właśnie na tym odcinku ustawodawstwa finansowo-rolnego. Wydanie ustawy o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych z roku 1934, stwarzającej sztuczny podział gospodarstw rolnych na grupy A, B i C i różniczkującej ulgi w zależności od obszaru gospodarstwa, wreszcie wprowadzającej tendencje wywłaszczeniowe, stanowi właściwie już zerwanie z dotychczasowym kierunkiem polityki rolnej. Ustawa ta położyła kamień węgielny pod nowe wyjątkowe eksperymenty, które następnie przyszły lub przyjść jeszcze mają. Od tego momentu zaczyna się konsekwentne wycofywanie z dotychczasowych metod polityki rolnej i stosowanie takich środków czy półśrodków, które konsekwentnie na wszystkich płaszczyznach i przy każdej sposobności zmierzać mają do różniczkowania rolników, do przeciwstawiania interesów większej i mniejszej własności. Zmiany dokonywały się metodą zupełnego nieliczenia się z postulatami, przedstawionemi przez zorganizowane rolnictwo. Program polityki rolnej na rok 1935, zmieniający również elementy w dziedzinie polityki roślinnej i hodowlanej, wyszedł już tylko z biur Ministerstwa Rolnictwa, niezależnie od opinji organizacyj rolniczych. A cała polityka rolna w kampanji ostatniej była podyktowana chęcią różniczkowania dochodu z produkcji większej i mniejszej własności. Produkcję roślinną utożsamiono z większą własnością, produkcję zaś zwierzęcą z mniejszą. Dlatego oficjalny program wyrzekał się zgóry większej akcji interwencyjnej w zakresie zbóż, natomiast wysunął na pierwsze miejsce akcję pomocy przy zbycie i eksporcie artykułów hodowlanych.</u>
  305 + <u xml:id="u-29.10" who="#SBniński">To rozróżnienie między większą i mniejszą własnością zostało również ostatnio wprowadzone do procesów ściśle produkcyjnych. Za przykład służyć może ostatnie zarządzenie w sprawie plantowania buraków cukrowych, które orzeka, że w ciągu najbliższych dwóch kampanij plantatorskich 25% areału uprawy buraków cukrowych, które plantuje średnia i większa własność, plantować ma odtąd drobna własność. O takiem orzeczeniu z za zielonego biurka, o tem co i kto ma uprawiać, cóż można powiedzieć? Wystarczy chyba wspomnieć, że jest to najgorszą formą reglamentacji produkcji, bo zupełnie nie liczącą się z możliwościami i warunkami agrologicznemi.</u>
  306 + <u xml:id="u-29.11" who="#SBniński">Ta metoda spowodowała też wniesienie w Sejmie projektu p. Hyli w sprawie nowelizacji rozporządzenia o przejmowaniu na własność Państwa gruntów za niektóre należności pieniężne. Proszę Panów uważnie przejrzeć ten projekt, a łatwo przekonają się Panowie jaką tendencją i jakim duchem jest owiany. Przechodzi z lekkiem sercem nad kardynalnemi zasadami prawa cywilnego. Nie liczy się z prawami wierzycieli hipotecznych i za jakąkolwiek należność prawno-publiczną popadłą w zaległość, o co w dzisiejszych warunkach nie tak trudno, przepisuje przejęcie ziemi w odniesieniu do pewnej własności rolnej. Ten nowy projekt ma być przybudówką do ustawy o wykonaniu reformy rolnej.</u>
  307 + <u xml:id="u-29.12" who="#SBniński">Wysoki Senacie! Ziemiaństwo polskie dobrze rozumie, że wobec notyrycznego przeludnienia wsi polskiej kontynuowanie parcelacji na cele przebudowy ustroju rolnego jest uzasadnione.</u>
  308 + <u xml:id="u-29.13" who="#SBniński">Byliśmy i jesteśmy zawsze do ofiar gotowi, gdy potrzeba prawdziwa i rzetelna od nas tego wymaga. Jako czynnik praworządny w Państwie Uznajemy w całej pełni obowiązujące ustawy. Domagamy się jednak i domagać się będziemy w stosunku do nas sprawiedliwego traktowania i sprawiedliwego stosowania zasad zawartych w ustawach. Tymczasem słyszymy, że należy wyzyskać chwilę obecną, ponieważ ziemia jest tania, jak tańszą być nie może, że nawet na tym niskim poziomie wartości ją bezwzględnie utrzymać należy. Jest to oczywiście krzywda bezpośrednio nietylko dla nas, ale również dla całego społeczeństwa, gdyż świadomie dąży się do obniżenia wartości naszego majątku narodowego, w który nie tak bardzo jesteśmy zasobni. Tę krzywdę zaś podnosi się do poziomu cnoty. Gwałtowne przeprowadzenie w obecnej chwili parcelacji wytworzy sytuację, która powiększyć musi istniejący dziś w kraju chaos. Nie mogę też podzielić opinji, że parcelacja usunie bezrobocie i tem samem usunie panujący kryzys. Jasno też powiedzieć sobie trzeba, że i przeludnienie wsi nie zostanie usunięte. Rozparcelowanie 3 miljonów ha nic nie zmieniło pod tym względem, a jakże się to ma stać za pomocą reszty ziemi, stojącej do dyspozycji, a wynoszącej, jak wiadomo, już tylko 1.300.000 ha. Moment do parcelacji jest zresztą najmniej odpowiedni. Budżet Państwa nie pozwala na poważne dotacje, których każda parcelacja wymaga. Nabywcy nie mają środków na zapłacenie choćby pierwszej raty za nabywany grunt. Sama zaś tranzakcja ziemią to jeszcze nie wszystko. Znamy przecież odstraszające przykłady parcelacji i ucieczki z gruntu, gdy nie było czem ziemi zagospodarować.</u>
  309 + <u xml:id="u-29.14" who="#SBniński">Uważam, że zamiast myśleć jedynie i wyłącznie o środkach przyśpieszających parcelację, należałoby poświęcić więcej uwagi sprawie ograniczenia podzielności gospodarstw, utworzonych w toku parcelacji. Odwrotny proces rozdrabniania ziemi włościańskiej trwa i niweluje wszystkie wysiłki nad poprawą struktury rolnej. Prace dokonywane żadnych nie wydadzą rezultatów, jeżeli Rząd nie wystąpi pod tym względem bezzwłocznie, z odpowiednią inicjatywą.</u>
  310 + <u xml:id="u-29.15" who="#SBniński">Ziemiaństwo poczuwa się do współodpowiedzialności za losy rolnictwa i za ściśle z nim związany rozwój ekonomiczny Państwa. Moje uwagi krytyczne tem tylko poczuciem się kierowały i dlatego mam zaszczyt zwrócić uwagę Rządu na konieczność poddania głębokiemu rozważeniu i rewizji bieżących podstaw i metod polityki rolnej.</u>
  311 + <u xml:id="u-29.16" who="#SBniński">Panowie kierownicy Rządu niejednokrotnie w parlamencie i wobec obywateli podkreślali potrzebę i całą gotowość współpracy ze społeczeństwem, a więc i całem zorganizowanem społeczeństwem rolniczem. Do tej współpracy jesteśmy gotowi.</u>
  312 + <u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  313 + </div>
  314 + <div xml:id="div-30">
  315 + <u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godziny 16.</u>
  316 + <u xml:id="u-30.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 41 do godz. 16 min. 5.)</u>
  317 + <u xml:id="u-30.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma s. Maksymiljan Malinowski.</u>
  318 + </div>
  319 + <div xml:id="div-31">
  320 + <u xml:id="u-31.0" who="#SMaksymiljanMalinowski">Wysoka Izbo! Przedwczoraj usłyszeliśmy z ust sen. Galicy w zakończeniu jego przemówienia o potrzebach wsi zwrot „Nie drażnić”. Ze strony obecnego Rządu coraz mniej zachodzi tych faktów, które istotnie drażniły chłopów. „Nie drażnić”, to znaczy zarazem przyczyniać się do wprowadzania coraz większego uspokojenia. W ten właśnie sposób rozumiem słowa sen. Galicy.</u>
  321 + <u xml:id="u-31.1" who="#SMaksymiljanMalinowski">Przykłady drażniące to wybory do samorządów i wybory do Izb ustawodawczych. Drażnią nietylko ostatnio przeprowadzone wybory, drażnią też i niepokoją lud albo nie dają mu spokoju rozmaitego rodzaju sekwestratorzy, a więc nadmierne obciążenie długami i podatkami, które denerwuje, kiedy przychodzi termin zapłaty, a niema czem płacić.</u>
  322 + <u xml:id="u-31.2" who="#SMaksymiljanMalinowski">Ostatniemi czasy i pod tym względem przychodzą pewne uspokojenia, mianowicie życzliwe dla rozwoju wsi, życzliwe dla podniesienia jej, życzliwe dla wszystkiego, co może podnieść lud rolny, nastawienie. Oto p. Minister Rolnictwa w Sejmie powiedział: „Nie możemy zapominać, że wieś ma życie własne, że ma swoje prawa, że te prawa są wielkie, skoro stanowi ona tak wielką część narodu”. Taksamo i p. Wicepremjer Kwiatkowski w ostatniej książce swojej i w rozmaitych wypowiedzeniach idzie po tej samej linji, powiadając: „Musimy więc w sposób radykalny skierować naszą uwagę na chłopa polskiego, musimy dopomóc wsi do programowego budowania jej własnych sił organizacyjnych i gospodarczych”, albo, że „Zadaniem naczelnem naszem jest obudzenie miljonów naszych obywateli, znajdujących się poza granicami cywilizacji XX wieku, do pełnego życia, do pracy, do konsumcji. Wszelki idealizm, który pomija zagadnienie chleba i dobrobytu, i wszelka mocarstwowość, która się opiera na nędzy mas, jest bezwartościowym frazesem”.</u>
  323 + <u xml:id="u-31.3" who="#SMaksymiljanMalinowski">Jeżeli to są zapoczątkowania nowej działalności, które idą wprost do ludu i mówią o sprawach ludowych, mówią niewątpliwie szczerze, mówią sercem, mówią zgodnie z potrzebami Państwa, to jest to właśnie zaczęciem nowego okresu. W ostatnich wypowiedzeniach członków Rządu mogliśmy kilkakrotnie to zauważyć. W przemówieniach p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych akcenty te były kładzione niejednokrotnie. Jednem słowem, sprawa wsi, sprawa drobnego rolnictwa, gospodarczego jego znaczenia i konieczność powstawania tej myśli w warunkach rozwoju gospodarczego, społecznego i kulturalnego i w Izbach ustawodawczych i na Naradzie Gospodarczej często wysuwaną była. Wprawdzie widzimy jeszcze, że pomiędzy pewnemi żywiołami przemysłowemi a dążeniami temi, o których tutaj mówię, znaczą się różne sprzeczności i uwydatniają na terenie Sejmu i Narady Gospodarczej, wogóle wszakże można stwierdzić, że żywioł, o który nam chodzi — lud rolny polski znajduje dzisiaj ludzi rozumiejących, że wieś to jest wielka rzecz, że wieś to jest przyszłość, że wieś to większość narodu polskiego, a zatem większość pracy i tego wszystkiego, czego Państwo najbardziej potrzebuje dla jego siły i rozkwitu.</u>
  324 + <u xml:id="u-31.4" who="#SMaksymiljanMalinowski">Panowie sprawozdawcy tak z Komisji Rolniczej Sejmu jak i Senatu wypowiadali bardzo dużo pożytecznych uwag dla rolnictwa wogóle, a zwłaszcza, jak p. sprawozdawca w Sejmie, postulatów pożytecznych dla rozwoju wsi.</u>
  325 + <u xml:id="u-31.5" who="#SMaksymiljanMalinowski">Ja pozwolę sobie położyć nacisk na to, na co sprawozdawcy ci w stopniu niedostatecznym zwrócili uwagę.</u>
  326 + <u xml:id="u-31.6" who="#SMaksymiljanMalinowski">Wieś nasza jest dziś w ciężkiem, krytycznem położeniu. Z wielu powiatów do mnie osobiście i na biurko moje przychodzi tak dużo spraw i zażaleń na rzeczywistą nędzę wsi, tyle tej nędzy sprawdzam osobiście, że istotnie muszę powiedzieć, iż nędza ta jest niebezpieczeństwem, zagrażającem przyszłości. Przyczyną jej jest niewątpliwie kryzys, wielka taniość zboża i płodów rolnych w ostatnich czasach, ale niewątpliwie powodem tej nędzy jest także i okoliczność, że ludność w czasie dobrej konjunktury bardzo się zadłużyła. To, co z parcelacji wyszło, to przeważnie dziś jest w wielkiej nędzy; osadnictwo parcelacyjne otrzymało ziemię szacowaną według instrukcji z r. 1928 tak wysoko, że niebawem szacowanie to nietylko przerastało możność spłacania rat, ale wstrzymało możność rozwoju gospodarczego. Parcelanci na ziemi państwowej skarżą się powszechnie, iż nie są w stanie spłacać ani procentów, ani sum, bo sumy te są zbyt wysokie, gdyż szacunek ziemi jest zbyt wysoki. To uniemożliwia życie rodzin i gospodarowanie w warunkach rozwoju. A że tak jest — nie jest winą parcelantów. W r. 1921 aż do roku 1928 kupowali oni ziemię o wiele taniej, umowy na ziemię mieli po cenach o wiele niższych. Dopiero właśnie w r. 1928, w roku dobrej konjunktury, dwaj ówcześni ministrowie reform rolnych przyszli do przekonania, że mogą ustalić cenę ziemi tak wysoką, jaką ustalili, i to aż do dziś obezwładnia osiadłą na ziemi państwowej ludność rolną.</u>
  327 + <u xml:id="u-31.7" who="#SMaksymiljanMalinowski">Następne rządy spostrzegły, że warunki te trzeba zmienić, że trzeba naprawić, co zrobiono niewłaściwie, więc obniżały należności za ziemię o 10, o 15, o 25%, a nawet więcej. Obniżały w miarę tego, jak kryzys robił swoje postępy, ale to też nie miało należytego skutku. Ostatni szacunek ziemi, wydany zarządzeniem Ministra Reform Rolnych w końcu 1934 r., a ogłoszony w Nr. 9 „Monitora Polskiego” z r. 1935, jak się okazuje, jest także za wysoki i nieodpowiadający warunkom, jakie dzisiaj istnieją. I dlatego zainteresowani coraz głośniej wszędzie wołają i ja jestem tu wyrazicielem rzeczonej myśli, że dotychczasowy szacunek ziemi, oddanej na parcelację z dóbr państwowych, trzeba obniżyć do normy, jaką dyktują dzisiejsze stosunki gospodarcze i konjunkturalne, obniżyć do tej dochodowości, jaką dziś osiąga rolnictwo, bo nie podniesie się ona nawet w ciągu najbliższych lat.</u>
  328 + <u xml:id="u-31.8" who="#SMaksymiljanMalinowski">Drugi objekt wielkiego zadłużenia tych, którzy siedzą na rozparcelowanych ziemiach, to są ziemie rozparcelowane przez Państwowy Bank Rolny (58.442 ha — 10.490 nabywców). Dziś były wypowiadane uwagi krytyczne w stosunku do Banku Rolnego. Muszę potwierdzić, że istotnie te uwagi bywają bardzo słuszne. Czem się działo, że Bank Rolny tak wysoko oceniał ziemię, którą kupował dla parcelacji, to zrozumieć trudno, zwłaszcza, że to jest instytucja państwowa. Dobra Strzelce w pow. kutnowskim zostały kupione przez Bank Rolny ze wszystkiemi zakładami przemysłowemi, z fabryką cukru i wielką ilością cukru. Ludność twierdzi, że byłaby ta ziemia do parcelacji oceniona dobrze, gdyby była szacowaną po 450 zł za ha. Bank Rolny sprzedał tę ziemię po 1100 zł za ha. A po paru latach okazało się, że przy rozmaitych rozrachunkach z Bankiem Rolnym ten hektar był w nim zadłużony sumą 2.400 zł. To też ludność tamtejsza przykrzyła to sobie, denerwowała się, wołała o sprawiedliwość, zwracała się o to do Ministerstwa Skarbu. Muszę powiedzieć, że Minister Skarbu w roku zeszłym oddał sprawę tę do Banku, Bank zaś w ciągu dwóch tygodni po otrzymaniu tego pisma obniżył zadłużenie o 250.000 zł we wszystkich folwarkach, które stanowiły dobra strzeleckie. Ludność jednak twierdzi, że szacunek ziemi, który przy obrachunku Bank Rolny zastosował, jest jeszcze zbyt wysoki i obniżenie o 250.000 dla całości obszaru jest mało znaczące i dlatego proszą, ciągle wołają, ażeby szacunek tej ziemi obniżony został do dzisiejszej dochodowości rolnictwa. To samo było z niektóremi majątkami na ziemiach wschodnich, z majątkiem Lubomirskich w okolicy Równego, gdzie do parcelacji nabywca — Bank Rolny postawił parcelantom podwójnie oszacowaną ziemię. Co tego było powodem, jakiemi zasadami kierował się — nie wiem, w to nie wchodzę. Jeżeli to mówię, to jestem echem tego, na co się skarży ludność, w nadziei, że p. Minister Rolnictwa i p. Minister Skarbu wspólnie obmyślą sposób, w jaki należy tę sprawę załatwić. Jeżeli ludność, siedząca dziś na ziemi nie ma możności rozwinięcia swej pracy, jeżeli nawet nie jest w stanie utrzymać się na ziemi, a tem bardziej utrzymać kultury ziemi i wsi, o której nieraz tu mówimy, jeżeli taki jest stan rzeczy, to, mojem zdaniem, odpowiednie władze winny znaleźć środki, aby sprawę tę załatwić we właściwy sposób, z korzyścią dla ogółu rolnictwa drobnego, z korzyścią dla osiadłych na ziemi z parcelacji państwowej (549.996 ha — 125.146 nabywców prywatnych).</u>
  329 + <u xml:id="u-31.9" who="#SMaksymiljanMalinowski">To drugi etap tego zadłużenia, które bardzo dokucza ludności. Jest i trzeci — to parcelacja majątków prywatnych, którą włada zwłaszcza Bank Ziemiański, lub w b. Kongresówce Towarzystwo Kredytowe Ziemskie w ten lub inny sposób. Ludzie się bardzo skarżą, Panie Ministrze, na to, że Towarzystwo Kredytowe Ziemskie nietylko liczy bardzo wysokie koszty, które przychodzą wtedy, kiedy coś nie jest w terminie zapłacone, ale i na to, że jest bezwzględne w ściąganiu rat, które były umówione w latach dobrej konjunktury. Do urzędów rozjemczych to nie dochodzi wogóle. Jak referent Ministerstwa Rolnictwa w Sejmie skarżył się, iż urzędy rozjemcze spraw tego rodzaju nie rozstrzygają, nie załatwiają ich w należytej mierze, tak i ja muszę powiedzieć, że pod względem regulowania cen i należności z prywatnej parcelacji urzędy te bardzo mało uwzględniają art. 54 odpowiedniego dekretu z 1934 r.</u>
  330 + <u xml:id="u-31.10" who="#SMaksymiljanMalinowski">Z Bankiem Ziemiańskim ludność majątków rozparcelowanych także ma bardzo dużo przykrości. Wielkie dobra wojsławickie przeszły na własność Banku Ziemiańskiego, trzyma on tam paru ludzi, którzy wyciągają należności wszelkiemi, bardzo dokuczliwemi dla ludności sposobami, drażnią ją, jak to mówił sen. Galica, w najwyższym stopniu. Drażnią, a gospodarstwa tych parcelantów są w stanie tymczasowości, co odbija się źle i na tych gospodarstwach i na płatności podatkowej i na ogólnym ich dorobku i dochodzie społecznym. W niektórych okolicach Bank Ziemiański potrafi prowadzić zdecydowane operacje. Oto w Liwcu niedaleko Mińska Mazowieckiego przy prawowaniu się w sądzie na 28 tys. zł całego zadłużenia parcelanci zapłacili rożnych kosztów 7.800 zł. Tego rodzaju sprawy, jak mówią, nietylko ludzi drażnią i denerwują, ale one nie pozwalają zabezpieczyć się w ten sposób, by spokojnie, rzeczowo i z pożytkiem, kulturalnie pracować na drogo w latach dobrej konjunktury nabytej ziemi. Bo jeżeli im co dnia grożą, przychodzą i zabierają ostatnią krowę i to tę krowę, do której są przywiązani nietylko z umiłowania żywiołu, nietylko z tego powodu, że to jest ich własność osobista, ale i dlatego, że w gospodarstwie — dajmy na to — 14-morgowem jedna krowa jest nietylko żywicielką, ale i jedyną dostarczycielką nawozu, to ludność, gdy jej przychodzi tak wszystko oddawać, jest bardzo rozgoryczona i zdenerwowana. I trudno się jej dziwić.</u>
  331 + <u xml:id="u-31.11" who="#SMaksymiljanMalinowski">Oto mam przed sobą skargę z łowickiego. Znamy je wszyscy od wielu lat; lud tego regjonu jest niezmiernie poważny, pracowity, solidny, głęboko myślący o przyszłości, starający się zabezpieczyć dzieciom swoim przyszłość możliwie najlepiej. Oto księżak z pod samego Łowicza, Jan Balik za sprzedane przez się gospodarstwo mniejsze (15.000 zł) kupuje większe w powiecie kutnowskim. Od nazwiska powyższego gospodarza nowa kolonja otrzymuje nazwę Balików.</u>
  332 + <u xml:id="u-31.12" who="#SMaksymiljanMalinowski">Balik kupił sobie nowe osiedle od p. Stachowskiego w r. 1925, 15 ha za 14.859 zł, na poczet których wpłacił gotówką 8.629 zł, został winien 6.230 zł, które zobowiązał się spłacić w ciągu następnych lat 4. Ale właściciel wolał gotówkę otrzymać zaraz, więc wyrobił Balikowi pożyczkę w Banku Rolnym. Bank pożyczkę udzielił w listach zastawnych, które w gotówce stanowiły przeszło 6.000 zł. Ten Balik w ciągu 8 lat półrocznemi ratami wpłacił bankowi na owe 6 tysięcy, które otrzymał w gotówce, ewentualnie 8 tysięcy, które dostał w listach zastawnych, sumę 5.329 zł. Wpłacił ją, poczynając od 1926 r. do 11 kwietnia 1934 r., a dziś bank przysłał mu papier, w którym powiada, że Jan Balik jest winien jeszcze 11 tysięcy.</u>
  333 + <u xml:id="u-31.13" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
  334 + <u xml:id="u-31.14" who="#SMaksymiljanMalinowski">Pożyczył gotówką 6.230 zł, spłacił z tego 5.329 zł i winien jest jeszcze 11.089 zł. Tysiące, tysiące podobnych faktów! To ludzi strasznie denerwuje. Jakie są rachunki banku, dlaczego on tak oblicza, skutkiem czego tak się dzieje — tego nie wiem, rachunków nie znam. Nie posądzam przecież, żeby bank dowolnie dopisywał, tego broń Boże nie myślę! Tylko jakaś dziwna jest ta rachunkowość gospodarcza, a dla zadłużonych rolników zabójcza. Przecież tego od r. 1825 z listami Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego nie było i nie było tego po r. 1864, gdy chłopi spłacali listy likwidacyjne za uwłaszczoną ziemię.</u>
  335 + <u xml:id="u-31.15" who="#SMaksymiljanMalinowski">Gospodarz Wincenty Razum także z łowickiego, kupił sobie w innem miejscu w kutnowskiem kolonję za 15.000 zł. Gotówką wpłacił 7.500 zł, pożyczył od banku 8.050 zł w listach zastawnych (6.440 gotówką). Od roku 1926 pożyczka ta urosła do sumy 14.560 zł. I teraz po zastosowaniu październikowych (r. 1934) obniżek i umorzeń winien jest jeszcze 12.035 zł.</u>
  336 + <u xml:id="u-31.16" who="#SMaksymiljanMalinowski">Kiedy p. Wicepremjer Kwiatkowski wysłał komisję międzyministerialną do rozmaitych urzędów, ażeby zbadała stan rzeczy na miejscu, to otrzymując takie skargi i zażalenia, myślałem sobie, czyżby nie warto było wysłać specjalnej komisji międzyministerialnej do Banku Rolnego, by zbadała jak to jest z temi rachunkowemi obliczeniami i zwiększeniem pierwotnej sumy zadłużeń. Czy i w jakim stopniu urosła ona np. wskutek bardzo wysokich w swoim czasie procentów i narzuconych kar i kosztów administracyjnych. Niechżeby taka komisja to zbadała; nic może być, ażeby tylko zamiana złotych obiegowych na złote w złocie taką powszechną uczyniła zwyżkę zadłużeń drobnego rolnictwa. Trzeba naprawdę zrobić coś takiego, coby uwolniło ludzi od denerwowania się, od tego, ażeby rzeczone gospodarstwa były wciąż zadłużone ponad miarę i możność spłacania nie sumami zaciągniętemi, ale temi, które urosły albo w Banku Rolnym, albo w Towarzystwie Kredytowem Ziemskiem. Znam małą kolonję w powiecie lubartowskim, której właściciel został winien 600 złotych, a po dwu latach dług jego zwiększył się o 800 złotych rozmaitych kosztów i procentów. To jest kategorja długów, która domaga się koniecznie uregulowania. Czytałem w Roczniku Statystycznym, że Bank Rolny miał w niektórych dawnych latach po 12 do 14 miljonów zł zysku. Przypuszczam, że tego dzisiaj nie ma. Podobno w roku ubiegłym spłacono bankowi tylko 60% należności. Trzeba zapobiec temu, by w roku przyszłym suma spłat nie spadła do 40% i niżej. Trzeba mądrego radykalnego cięcia, aby rolnictwo drobne stało się, jak zawsze nim było, dobrym płatnikiem swoich zadłużeń, podatków i t. p.</u>
  337 + <u xml:id="u-31.17" who="#SMaksymiljanMalinowski">Pozostałe zadłużenie z prywatnej parcelacji również dla tych samych względów winno być radykalnie przez urzędy rozjemcze uregulowane w kierunku zmniejszenia zadłużeń.</u>
  338 + <u xml:id="u-31.18" who="#SMaksymiljanMalinowski">Są też skargi, bardzo ciężkie skargi rolników drobnych na meljoracje rolne. Obecny tu p. Minister doskonale wie, lepiej wie, więcej wie, aniżeli do mnie to dochodzi, że zadłużenia meljoracyjne dla rolników są bardzo ciężkie.</u>
  339 + <u xml:id="u-31.19" who="#SMaksymiljanMalinowski">Oto pod Sochaczewem mamy sześć spółek wodnych, które są zadłużone w ten np. sposób: spółka Mauryców ma 265 hektarów, a samo jej zadłużenie wynosi 276 tysięcy zł, raty zaś roczne wynoszą 14.490 zł. Spółka wodna Ruszki ma 420 hektarów, na nich 740 tysięcy zadłużenia meljoracyjnego, a 38.850 zł rocznie rat do spłacania. To jest niemożliwe do spłacenia. Dowiaduję się przytem, że gospodarstwa te pracują deficytowo. Spółka wodna Sługocice jest w tem samem położeniu. Po potrąceniu wszystkiego, co i Bank Rolny potrącił i co na zasadzie dekretów można było potrącić, członkowie spółki tej mają zadłużenie meljoracyjne po 660 do 670 zł na każdy hektar. A przecież mają jeszcze i inne długi, np. zadłużyła się w swoim czasie ich sekcja maszynowa. Sama sekcja maszynowa pożyczyła od Banku Rolnego w r. 1924 sumę 5.950 zł, a w roku 1928 dodatkowo 3.900 zł — razem 9.850 zł. Od tej pożyczki Bank Rolny zgóry potrącił sumę 847 zł, czyli że sekcja dostała o 847 zł mniej. A teraz okazuje się, że na 9.850 zł, które była winna, sekcja spłaciła 6.508 zł z procentami 789 zł — razem 7.297 zł, a jest jeszcze dłużna 1.645 zł, ale w rachunkach jest zapisane jako suma dłużna 3.827 zł. Tego rodzaju skargi i zażalenia przychodzą zewsząd i sądzę, że ta sprawa powinna być załatwiona tak, ażeby ludzie nie byli wciąż denerwowani. Spokój w gospodarowaniu to rzecz wielkiej wagi.</u>
  340 + <u xml:id="u-31.20" who="#SMaksymiljanMalinowski">P. Minister ma o wiele więcej tych rachunków, które zgadzają się z memi wywodami i które stwarzają smutny obraz drobnego rolnictwa, a mianowicie w wydawnictwach Instytutu Puławskiego. Świadczą one o tem, że drobne gospodarstwa polskie pracują dziś deficytowo, że wyczerpują substancję majątkową.</u>
  341 + <u xml:id="u-31.21" who="#SMaksymiljanMalinowski">No korzyść starań Ministerstwa Rolnictwa muszę powiedzieć, że w ostatnim roku widzimy zabiegi jego o pomoc rolnictwu do spłacenia niektórych bodaj długów. Zrobiono w tym roku bardzo duży postęp i ludzie się z tego cieszą i jeżeli wolno powiedzieć, to i ja się cieszę, że tak jest, i jeszcze z tego, że przydział buraków dla rolników drobnych jest w tym roku znacznie większy. Kontygent sadzenia buraków dla drobnej własności do r. 1929 był większy; ostatnio zmniejszył się on aż do 15 lub 20% poprzedniego stanu. Obecnie ten przydział dla drobnej własności został zwiększony. Widzimy, że na Kujawach i w powiecie sochaczewskim, na Wołyniu i na Pomorzu są przyznane większe kontygenty buraków. Z tego się ludność cieszy. Jest jedna tylko trudność wskutek tego może, że zapóźno dostają oni te buraki. Być może że w przyszłym roku lepiej się urządzą, ale w tej chwili jest tak, że jeżeli obdarzeni kontygentem rolnicy będą musieli ponieść koszty na sadzenie buraków i na nawozy, bez których nie obejdzie się, to nie otrzymają tyle gotówki za buraki, ile Bank Rolny potrzebuje na spłatę długów meljoracyjnych, albo na spłaty rodzinne. I co wtedy będzie? Ministerstwo Rolnictwa i Bank Rolny już dziś muszą tę sprawę wziąć pod uwagę, by w jesieni znowu rolników drobnych nie nękano.</u>
  342 + <u xml:id="u-31.22" who="#SMaksymiljanMalinowski">Wysoki Senacie! Boję się obecnie zwłaszcza o Pomorze i o osadników wielkopolskich. Tam wśród ludności rolniczej jest już wielka bieda, bo tak wielkie jej zadłużenie, że lęk wielki ogarnia, czy czasami żywioły obce nie wykorzystają tych stosunków. P. Minister doskonale wie, o czem mówię.</u>
  343 + <u xml:id="u-31.23" who="#SMaksymiljanMalinowski">Znam osadnicze kolonje polskie, np. Boguszewo pod Grudziądzem, której zadłużenie, nie z winy osadników-parcelantów, ale z winy złych obrachunków, niestałości przepisów (naprzykład nieuznawania kontraktów dodatkowych i t. p.), zwiększeniem się skutkiem tego sum zadłużeniowych i t. d. może doprowadzić do katastrofy osiadły tu w dobrej wierze żywioł polski np. żywioł, który po r. 1920 wszedł w posiadane dziś gospodarstwa przez stosunkowo duże kapitały własne, przywiezione tu z b. Kongresówki.</u>
  344 + <u xml:id="u-31.24" who="#SMaksymiljanMalinowski">A poznajmy cały szereg wsi i kolonij osadników polskich w pow. starogardzkim.</u>
  345 + <u xml:id="u-31.25" who="#SMaksymiljanMalinowski">Dla przykładu weźmy wieś Klonówkę. Gospodarze koloniści tutejsi, przybyli z gotówką z różnych dzielnic Polski, mają przeważnie po 9 do 18 ha ziemi. A każde z takich gospodarstw ma dziś dług powyżej możności spłacenia go. Kryzys oraz manipulacje bankowe i kas pożyczkowych dokonały tego dzieła, że nabywcy swoje dawno potracili, cudzem zostali przytłoczeni i siedzą jak na wulkanie na tem, w co i kapitał swój i pracę wieloletnią włożyli. Lada chwila mogą stąd wylecieć. 9-hektarowe gospodarstwo Szczepańskiego ma zadłużenia 17.704 zł, a różnych żyr i poręk około 5.000 zł. Taki stan jest u wszystkich kolonizatorów polskich z okolicy Starogardu. Władysław Drema we wsi Bielawki posiadacz 12 ha klasy 4, 5 i 6 skumulowanego zadłużenia ma dziś zgórą 24.000 zł i 3.500 zł wymaganych przez bank żyr i poręczeń. W trakcie kupna majątku w r. 1926 wartość jego wynosiła około 60.000, a dziś spadła na 22.000 zł. Nie mam czasu przytaczać więcej takich przykładów. W obawie, że nie będą w stanie wypłacić tych należności ratowych i innych, wszyscy polscy osadnicy z Pomorza proszą o wszechstronne uwzględnienie tylekroć razy przedstawionej władzom konieczności i potrzeby umorzenia wielu niezawinionych długów. Nie będę już dziś mówił o tych rzeczach.</u>
  346 + <u xml:id="u-31.26" who="#SMaksymiljanMalinowski">Pozwolę sobie jeszcze parę słów powiedzieć; proszę o to Pana Marszałka.</u>
  347 + </div>
  348 + <div xml:id="div-32">
  349 + <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Mamy wielu mówców i gdyby wszyscy chcieli przemawiać dłużej niż 1/2 godziny, musielibyśmy siedzieć do późnej nocy.</u>
  350 + </div>
  351 + <div xml:id="div-33">
  352 + <u xml:id="u-33.0" who="#SMaksymiljanMalinowski">Jeszcze tylko parę słów. Inwestycje, Panie Ministrze, które Pan planuje, są bardzo słuszne. Chodzi o to, by je doprowadzić aż do wsi, ażeby więc i wieś przez inwestycje te, przez roboty publiczne i nakłady mogła się podnieść pod względem gospodarczym i kulturalnym. Jest to konieczność. Rozumiem, że dziś wszystko trzeba robić, ażeby wieś odrodzić, podnieść, żeby naprawić jej gnijące budowle, żeby zabłocona przez wieś droga stała się twardą, bitą drogą.</u>
  353 + <u xml:id="u-33.1" who="#SMaksymiljanMalinowski">Nietylko też na szkoły drzewo z państwowych nadleśnictw winno iść do wsi, ale na dogodnych warunkach nawet i na mieszkania, żeby te mieszkania były wreszcie podobne do ludzkich, kulturalnych, żeby ich zdrowotność o której potrzebie mówił nam tutaj s. prof. Michałowicz, została naprawdę podniesiona, bo przecież słyszeliśmy to, że 75% rekruta polskiego to ludzie cherlawi i zarażeni suchotami. Straszna to rzecz. Inwestycje muszą być przeprowadzone na pożytek i uzdrowienie wsi. Inwestycje muszą do wsi wprowadzić nietylko trochę pieniędzy, muszą też wprowadzić zdrowie i kulturę. Musi wreszcie otrzymać wieś większe pożyczki na działy majątkowe.</u>
  354 + <u xml:id="u-33.2" who="#SMaksymiljanMalinowski">Oczywiście tych potrzeb ma dziś wieś wiele.</u>
  355 + <u xml:id="u-33.3" who="#SMaksymiljanMalinowski">Nietylko więc dbać trzeba o to, by nie drażnić ludności wsi, ale nadto działać i pracować, ażeby uspokoić wieś.</u>
  356 + <u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  357 + </div>
  358 + <div xml:id="div-34">
  359 + <u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Serożyński.</u>
  360 + </div>
  361 + <div xml:id="div-35">
  362 + <u xml:id="u-35.0" who="#SSerożyński">Wysoki Senacie! Zabieram głos, ażeby w kilku słowach odpowiedzieć p. sen. Bnińskiemu. S. Bniński niesłusznie zaczepił nowy rozdział plantacji buraków dla cukrowni. Plantowanie buraków jest dziś przywilejem wobec kartelizacji przemysłu cukrowniczego. Przywilej ten nie może dotyczyć tylko wielkiej własności, musi dotyczyć całego rolnictwa. Rozdział musi być możliwie sprawiedliwy. Gospodarstwa małorolnych i osadników są narówni dobrze przygotowane do uprawy buraka cukrowego, jak i obszary większe. Dlatego pochwalamy akcję p. Ministra w tym kierunku. Zauważam jednakże, że akcja ta na rok bieżący jest nieco spóźniona. Takich rzeczy nie można robić na wiosnę, bo gospodarstwa muszą się na zmianę choćby częściową płodozmianu przygotować.</u>
  363 + <u xml:id="u-35.1" who="#SSerożyński">Nie powinno być wielkich różnic pomiędzy interesami wielkich i małych rolników. Przeciwnie dążyć powinniśmy do scementowania wspólnego frontu rolniczego dla obrony wszelkich potrzeb i dla wspólnych celów. Dziwi mnie, że s. Bniński nie uzgodnił z władzami Koła Rolników tak ważnego przemówienia, które budzi rozdźwięk przez zawarte w niem żądania.</u>
  364 + <u xml:id="u-35.2" who="#SSerożyński">Mimo wybryków egoizmu, bez względu na to, czy pochodzą z tej, czy innej strony, musimy pozostać niezachwiani w wierze, że front rolniczy może i powinien pozostać jednolity i solidarny...</u>
  365 + <u xml:id="u-35.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  366 + <u xml:id="u-35.4" who="#SSerożyński">... w myśl wskazań starych, pochodzących jeszcze od największego z królów Kazimierza Wielkiego, który wierzył i wskazywał na to, że rolnictwo powinno mieć właściwe miejsce w Państwie. To stosować możemy i dziś. Tem bowiem budujemy i wzmacniamy naszą potęgę Państwa, którą z takim trudem wyrąbaliśmy szablami.</u>
  367 + <u xml:id="u-35.5" who="#SSerożyński">Co zaś do poprawek p. Hyli do projektu ustawy z dnia 28 października 1933 r. o przejmowaniu na własność Państwa gruntów za niektóre należności podatkowe, uważam, że sprawa ta nie nadaję się w tej chwili do dyskusji, nie wyszła bowiem jeszcze z Komisji Rolnej na terenie Sejmu.</u>
  368 + </div>
  369 + <div xml:id="div-36">
  370 + <u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Pawlikowski.</u>
  371 + </div>
  372 + <div xml:id="div-37">
  373 + <u xml:id="u-37.0" who="#SPawlikowski">Wysoka Izbo! Zabierając głos w imieniu grupy senatorskiej Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej przy omawianiu resortu podstawowej gałęzi naszego gospodarstwa społecznego — rolnictwa, nie mogę zbyć milczeniem pewnych zmian, które zarysowały się w ostatnich czasach na horyzoncie współczesnej myśli gospodarczej. Nowe podejście do rozwiązywania powikłań gospodarczych w Państwie, czyny zgodne z tą nową myślą gospodarczą mogą doprowadzić do zasadniczych zmian na froncie gospodarstwa wiejskiego, a w konsekwencji przyczynić się do naprawy całokształtu gospodarstwa społecznego. Mając na oku tę nową myśl gospodarczą, kiełkującą w społeczeństwie i Rządzie, chcę wierzyć, że miną czasy jałowych dyskusyj na temat walki z kryzysem, że w niedalekiej przyszłości bezpowrotnie zniknie egoizm tych warstw gospodarczych, które rozporządzając lepszą, sprawniejszą i bardziej wpływową organizacją, jakże często pracującą dla obcego kapitału, wyzyskiwały słabsze i mniej wpływowe warstwy gospodarcze, a wśród nich i rolnictwo. Chcę wierzyć, że Rząd i całe społeczeństwo stanie do harmonijnego wysiłku przy realizowaniu zarysowującego się nowego organizacyjnego programu pracy gospodarczej.</u>
  374 + <u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Kwaśniewski.)</u>
  375 + <u xml:id="u-37.2" who="#SPawlikowski">Współczesna myśl gospodarcza została zapłodniona nowem odkryciem starych prawd gospodarczych. Prawdy te, jak to zazwyczaj bywa, są tak proste, tak dostępne każdemu, że dziś po nowem ich odkryciu spostrzega się pewne kłopotliwe zażenowanie właśnie z powodu prawd tych prostoty.</u>
  376 + <u xml:id="u-37.3" who="#SPawlikowski">A przecież długo, długo nie myślał nikt o nich! W pogoni za władzą czy nowatorstwem uprawianem na zasadach „sztuki dla sztuki”, (a nowatorstwo to niestety do dziś, zrodzone z kałamarza biurokratów, święci swe smutnej sławy triumfy) stare prawdy jako rzekome przeżytki rzucono do lamusa… Prawdy te, co gorzej, wdeptały w pył przydrożny koła kwadryg tych, którzy znać ich nie chcieli, mając w wyścigu swym gospodarczym za metę interes klasowy czy branżowy. Oni to świadomie ignorowali twórczą organiczną myśl gospodarczą, oni ślepi byli na wzajemną zależność wysiłku gospodarczego wszystkich warstw gospodarczych, gdyż wyznawanie takiej zasady sprzeczne było z przyziemnemi ich zamysłami, a wręcz niebezpieczne dla ich dążeń do jednostronnego bogacenia się. Nic to, że wyścig takich kwadryg pogłębiał dno kryzysu gospodarczego, nic to, że wywoływał zatory w gospodarstwie publicznem, nic to, że mnożył katastrofy w gospodarstwie prywatnem.</u>
  377 + <u xml:id="u-37.4" who="#SPawlikowski">Cóż za stare prawdy ulegają obecnie procesowi anabiozy?</u>
  378 + <u xml:id="u-37.5" who="#SPawlikowski">Pierwsza z nich to zrozumienie, że gospodarstwo społeczne w swym całokształcie to nie konglomerat niezawisłych od siebie procesów gospodarczych poszczególnych gałęzi tegoż gospodarstwa, a wypadkowa związku organicznych procesów gospodarczych. Należyte dodatnie funkcjonowanie gospodarstwa społecznego jako całości wymaga współmiernego rozwoju wszystkich jego składników, podobnie jak należyte funkcjonowanie organizmu zawisłe jest od współmiernego rozwoju wszystkich organów. Hypertrofja pojedyńczych organów z natury rzeczy wywołuje zaburzenia i atrofję innych współzależnych organów. Zachwiana równowaga biologiczna doprowadza do schorzeń i do śmierci całego organizmu. Organizm podlega biologicznym prawom korelacyj tak pozytywnych jak i negatywnych. Prawom wzajemnej współzależności składników podlega też organizm gospodarczy.</u>
  379 + <u xml:id="u-37.6" who="#SPawlikowski">Obecnie przeżywamy skutki właśnie negatywnych korelacyj w organizmie gospodarczym. Zachwianie równowagi w procesach gospodarczych to smutna dzisiejsza rzeczywistość braku chleba i pracy dla zagrażająco wielkiej rzeszy ludności, to nietylko chroniczny, ale już i ostry głód na pół sproletaryzowanej wsi, na której co trzeci dorosły człowiek jest do pracy na roli zbędny. Wieś pomnaża kadry bezrobotnych miast, a dochód gotówkowy gospodarstw wiejskich na terytorjum ukraińskiem dla 70% gospodarstw chałupniczych i karłowatych do 2 ha powierzchni już od lat wynosi na rok i głowę tej kategorji ludności rolniczej niżej 20 zł.</u>
  380 + <u xml:id="u-37.7" who="#SPawlikowski">Z upadkiem rolnictwa upada nietylko materjalna, ale i duchowa kultura wsi. Smutna rzeczywistość dnia dzisiejszego to proste następstwo tolerowania polityki gospodarczej, której reżyserami są ci, co na egoizmie własnej gałęzi gospodarstwa, na przywileju jednostronnego popierania właśnie tylko ich gospodarczej działalności, budując własny dobrobyt, wpajali w Rząd i społeczeństwo przekonanie, że pracują skutecznie dla naprawy całokształtu gospodarstwa społecznego.</u>
  381 + <u xml:id="u-37.8" who="#SPawlikowski">Przed oczami naszemi przesuwał się i poczęści przesuwa się zgrabny zazwyczaj w swych makabrycznych ewolucjach tanecznych korowód polityki prokonsumenckiej czy też proprzemysłowej i rozlicznych ich kombinacyj, aż do kartelowego kombinatorstwa włącznie. Koszty takiej polityki płaciło i płaci głównie rolnictwo, aż do wypróżnienia zupełnego swych zasobów pieniężnych, malejących z roku na rok, uszczuplanych nietylko spadkiem cen na płody rolnicze, ale i narastającemi mimo polityki deflacyjnej publicznemi ciężarami dotychczas niezniżonemi. Czas ostateczny zerwać radykalnie z taką polityką gospodarczą, która niesie zagładę podstawowej gałęzi gospodarstwa społecznego — rolnictwu w państwie w 70% rolniczem!</u>
  382 + <u xml:id="u-37.9" who="#SPawlikowski">Niechaj nowy kurs polityki gospodarczej, oparty na programie organicznym, zabezpieczy rolnictwu nie przywileje, a należyte miejsce w całokształcie procesów gospodarczych, a tem samem i w dochodzie społecznym. Niechaj kurs ten stopniowo przywróci opłacalność produkcji rolniczej, a przywracając ją, wzmoże wybitnie rozwój przemysłu i rękodzieła, zapewniając tą drogą chleb i pracę wszystkim.</u>
  383 + <u xml:id="u-37.10" who="#SPawlikowski">Za symbol niejako zrozumienia starej prawdy, polegającej na organicznem pojmowaniu gospodarstwa społecznego jako całości, należy uważać ostatnią wielką naradę gospodarczą, zaaranżowaną przez Rząd, naradę, która zespoliła pod przewodnictwem p. Premjera i p. Wicepremjera wszystkie gałęzie gospodarstwa społecznego we wspólnem poszukiwaniu syntetycznego programu pracy gospodarczej. O program taki woła też p. Minister Rolnictwa, który zaznaczył w komisji sejmowej, że wyjścia z ciężkiej sytuacji rolnictwa szuka „w harmonijnym długotrwałym wysiłku nietylko społeczeństwa rolniczego”.</u>
  384 + <u xml:id="u-37.11" who="#SPawlikowski">Druga orzeźwiająca prawda to zrozumienie, jakie znaczenie w państwie przemysłowo-agrarnem ma wieś, nietylko jako producent płodów rolnych, ale i jako konsument wyrobów przemysłowych. Społeczeństwo nierolnicze dostrzegło nareszcie wieś. Czyżby w czasie kryzysu nie było prób autoreklamy wsi wobec miasta? Owszem, była. Była nietylko autoreklama, ale i wyraźne przestrogi Rządu, które zwracały miastom uwagę na przyczyny właściwe wewnętrznego kryzysu. Już w pierwszym roku szalejącego kryzysu gospodarczego ówczesny premjer p. Marszałek Prystor, przemawiając do przedstawicieli prasy w dniu 17.I. 1931 r. zaznaczył wyraźnie: „Źródło kryzysu ogólnego tkwi niewątpliwie w kryzysie rolniczym, objawiającym się w katastrofalnym spadku cen na produkty rolnicze, przy niewspółmiernem obniżaniu cen artykułów przemysłowych”. O współzależności rozwoju miast i przemysłu od rozwoju rolnictwa. mówili rolnicy od szeregu lat. Głosy rolników mijały bez echa w sferach przemysłowych! Sfery te nietylko nie chciały wyciągnąć konsekwencji z ówczesnej przestrogi rządu, ale co więcej umiały przekonać rząd o potrzebie preferencji dla przemysłu, o potrzebie jego koncentracji, która niestety doprowadziła do niezdrowej w lwiej części kartelizacji, do zmów gospodarczych o charakterze spisków chciwości, których ofiarą padały inne warstwy gospodarcze, w pierwszej mierze rolnictwo jako naturalny i masowy odbiorca artykułów przemysłowych.</u>
  385 + <u xml:id="u-37.12" who="#SPawlikowski">Stąd też mimo słownej walki z osławionemi nożycami cen, ramiona nożyc nietylko się nie zamykały, ale wyostrzone na twardym kamieniu chciwości, tem głębsze zadawały rany rolnictwu, zależnemu co do cen płodów rolnych od konjunktury światowej.</u>
  386 + <u xml:id="u-37.13" who="#SPawlikowski">Według danych Instytutu Badania Konjunktur i Cen rozwarcie nożyc i obecnie jest takie, że w porównaniu do cen z r. 1928 rolnik za swe produkty otrzymuje tylko 37%, a za nabywane przez się płaci prawie 71%.</u>
  387 + <u xml:id="u-37.14" who="#SPawlikowski">Od pierwszych przestróg świata nierolniczego co do właściwej miary jego stosunku do wsi mijały lata. Pewne otrzeźwienie, bodaj platonicznej natury, nastąpiło w r. 1934, kiedy sfery przemysłowe z przyczyny wyczerpania wsi faktycznie straciły przeważającą część klienteli rolniczej — tego masowego i dotychczas solidnie płacącego klienta. Spostrzeżenie braku wsi przy zamówieniach w przemyśle nie spowodowało przemysłu — a w tym czasie przemysł był już wybitnie skartelizowany — do samorzutnego przejrzenia kalkulacji cen, do odpowiedniej ich zniżki w celu ożywienia obrotów ze wsią, w celu utrzymania, a może nawet rozszerzenia produkcji przemysłowej, a co za tem idzie zwalczania bezrobocia miast. W kontrolę kalkulacji cen wdać się musiał Rząd p. Premjera Kościałkowskiego u schyłku roku zeszłego.</u>
  388 + <u xml:id="u-37.15" who="#SPawlikowski">Akcja rewizji cen i rozwiązywania selekcjonowanych, zbędnych i gospodarczo nieusprawiedliwionych karteli, przeprowadzona dotychczas, Wydaje się niewystarczającą. Jest to ogólna opinją świata rolniczego. Również sam p. Premjer, inaugurując naradę gospodarczą 28 lutego b. r., a więc po zakończeniu prac t. zw. komisji kartelowej, uważał za konieczne zaznaczyć, że obecne położenie rolnictwa stanowi „hamulec utrudniający w praktyce procesy gospodarcze”. Stąd też i nadzieja, że usuwanie wszystkich przyczyn, powodujących hamowanie normalnych procesów gospodarczych od strony rolnictwa, a więc i nieprawidłowy stosunek przemysłu do rolnictwa, uważać możemy i na odcinku cen i karteli za niezakończone.</u>
  389 + <u xml:id="u-37.16" who="#SPawlikowski">Poprawa stanu rolnictwa w państwie przemysłowo - agrarnem to punkt wyjścia, to kluczowe zagadnienie uzdrowienia gospodarstwa społecznego jako organicznej całości. Przywrócenie równowagi gospodarczej warsztatów rolnych, zabezpieczenie opłacalności produkcji rolniczej, to wysiłek na korzyść nietylko samego rolnictwa. Plony z naprawy stosunków gospodarczych w rolnictwie zbierać będzie nietylko rolnik, ale i przemysłowiec i konsument miejski. Prawdziwe dostrzeżenie wsi przez miasto leży w interesie samego miasta. To też dziwne, że na tym odcinku nie zdołała narada gospodarcza zespolić zgodnej opinji świata rolniczego i świata przemysłowego.</u>
  390 + <u xml:id="u-37.17" who="#SPawlikowski">Tem bardziej zatem piekącą sprawą po naradzie gospodarczej jest poważne traktowanie realizowania organicznego programu pracy przez sfery gospodarcze o głębokim zasięgu zdrowej myśli gospodarczej i przez Rząd. Dostrzeżona wieś to, używając porównania, niezbędna pożywka zdrowego organizmu gospodarczego, od ilości której narówni z prawem Liebiga „o minimum” zależny jest rozwój pełni organizmu gospodarczego, bez względu na to, czy inne pożywki dla tego organizmu znajdują się w nadmiarze. Takie pojmowanie roli wsi w rozwoju miast będzie, mówiąc słowy p. Ministra Poniatowskiego, „zbawienne”.</u>
  391 + <u xml:id="u-37.18" who="#SPawlikowski">Z kolei miałbym rozpatrzyć budżet Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych na tle położenia gospodarczego rolnictwa, a zwłaszcza położenia gospodarczego rolnictwa ukraińskiego. Uważam, że środki finansowe, jakiemi rozporządzać będzie p. Minister w przyszłym roku budżetowym, stanowić powinny tylko pomocniczy zasób w pracy Ministerstwa. Praca ta w głównej mierze powinna i zapewne będzie się rozwijać na podstawie twórczego wysiłku samego społeczeństwa rolniczego. Chcę wierzyć, że rolnictwo na ten twórczy wysiłek się zdobędzie, skoro odnajdzie siebie na właściwem stanowisku w realizowaniu zapowiedzianego przez Rząd organicznego planu gospodarczego. Brak organicznego ujmowania prac gospodarczych dotychczas często wynaturzał zdrową pracę rolnictwa, pracę pewną, pełną nadziei, o ile opiera się ona o własną pomoc.</u>
  392 + <u xml:id="u-37.19" who="#SPawlikowski">Minie zapewne kryzys psychiczny wśród rolnictwa, gdy poczuje ono twardy grunt zdrowej ewolucji prac gospodarczych pod swemi stopami. Na widownię wyjdą ludzie, przeniknięci wiarą we własne siły, których szuka p. Premjer.</u>
  393 + <u xml:id="u-37.20" who="#SPawlikowski">Ukraińskie rolnictwo od odbudowy powojennych zgliszcz dało dowody, że wyznaje zasady pracy na podstawach własnych sił moralnych i materjalnych opartej.</u>
  394 + <u xml:id="u-37.21" who="#SPawlikowski">Zadaniem społeczeństwa ukraińskiego jest, by akcyj naszych społecznych, które budzą drzemiące siły narodu, nie gilotynować i nie paraliżować niewczesnemi zarządzeniami czynników rządowych.</u>
  395 + <u xml:id="u-37.22" who="#SPawlikowski">Akcja Krajowego Towarzystwa Gospodarczego „Silskyj Hospodar” i ukraińskiej spółdzielczości, opierająca się na tradycji pracy trzech pokoleń ukraińskiego narodu, akcja skupiająca dziś ponad 400.000 gospodarstw rolnych, nie zasługuje na niewczesne podrywanie jej t. zw. społeczną działalnością starostów czy wydziałów powiatowych lub też akcją biurokratów izb rolniczych.</u>
  396 + <u xml:id="u-37.23" who="#SPawlikowski">Akcje te planowe, jak np. znana akcja urzędowej organizacji mleczarskiej, są dość silne, ażeby wywołać niepotrzebne zamieszanie w kraju, ale za słabe, ażeby postawić i, co więcej, prowadzić organizacje gospodarcze, które bez czynnika społecznego, bez wiary ludzi we własne siły i bez zaufania wzajemnego muszą marnie zginąć.</u>
  397 + <u xml:id="u-37.24" who="#SPawlikowski">Ukraiński świat gospodarczy przedstawił swe zasadnicze postulaty w memorjale, wręczonym szefowi Rządu. W memorjale tym przedstawione są postulaty ukraińskiego rolnictwa, jego społecznych organizacyj, w tem i spółdzielczości.</u>
  398 + <u xml:id="u-37.25" who="#SPawlikowski">W imieniu Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej mam zaszczyt oświadczyć, że nie spoczniemy w staraniach naszych, dopóki szczytowe organizacje ukraińskiego rolnictwa: Ukraińskie Towarzystwo Gospodarcze „Silskyj Hospodar” i Związek Rewizyjny Ukraińskich Kooperatyw nie zrewindykują swych dobrze zasłużonych i naturalnych praw i nie staną się ponownie ośrodkiem ideowym organizacyjnym i gospodarczym narodu ukraińskiego w granicach Rzeczypospolitej.</u>
  399 + <u xml:id="u-37.26" who="#SPawlikowski">W tem miejscu niechaj mi będzie wolno zająć stanowisko do przemówienia p. sen. Domaszewicza, wygłoszonego w debacie generalnej nad budżetem w dniu 9 marca r. b. P. Senator, omawiając sprawę normalizacji stosunków polsko - ukraińskich, uważał za wskazane roztoczyć przed nami obraz praktycznego przeprowadzenia normalizacji, między innemi i na odcinku gospodarczym. Wedle jego mniemania droga do normalizacji stosunków między narodem ukraińskim a polskim prowadzi jedynie przez zrzeczenie się narodu ukraińskiego prawa rozwijania własnego kulturalnego i gospodarczego życia we własnych organizacjach kulturalnych i gospodarczych. Normalizacja stosunków — wedle mniemania p. Senatora — wymaga tylko wspólnych organizacyj polsko-ukraińskich. Niechaj mi będzie wolno z całą powagą, godną tej sprawy, zaznaczyć, że tak pojęta normalizacja stosunków narodu polskiego i ukraińskiego, jako jednostek zbiorowych, odrębnych i samoistnych, jako równorzędnych podmiotów, nie byłaby normalizacją, a likwidacją życia narodowego polskiego czy ukraińskiego.</u>
  400 + <u xml:id="u-37.27" who="#SPawlikowski">Do takiego rozwiązania sprawy godność narodu ani polskiego, ani ukraińskiego dopuścić nie może. Normalizacja stosunków polsko-ukraińskich wymaga współpracy obu narodów na forum publicznem w instytucjach państwowych, samorządowych, w samorządzie terytorjalnym i samorządzie gospodarczym na zasadach równorzędności podmiotów współpracy, jak to zauważył p. sen. Gołuchowski. Natomiast naturalnem podłożem normalizacji będzie zagwarantowanie faktyczne konstytucyjnych i, co więcej, naturalnych praw narodu ukraińskiego do swobodnego rozwoju życia narodowego w dziedzinie kulturalnej, gospodarczej i religijnej, zgodnie z art. 109–111 Konstytucji, w czem również zgodny z nami jest p. sen. Gołuchowski. Odbieranie tych praw naturalnych, przeorywanie dorobku ukraińskiej kultury duchowej i materjalnej koncepcjami jakichś wspólnot narodowych w organizacjach, które wyłania i wyłaniać może tylko samoistne życie narodowe, jest sprzeczne z zasadami normalizacji, pomijając nieżyciowość, a nawet absurdalność takiej idei.</u>
  401 + <u xml:id="u-37.28" who="#SPawlikowski">W obronie takiej normalizacji stanąć mogą tylko zwolennicy tego ruchu, który znany jest pod nazwą anarchonacjonalizmu, niwelującego z zasady życie narodowe innych narodów, stykających się z narodem państwowym.</u>
  402 + <u xml:id="u-37.29" who="#SPawlikowski">Zwolenników takich idei nie brak właśnie w Galicji wschodniej. Stąd też nie brak tam przeciwników idei normalizacji rzetelnej stosunków narodu ukraińskiego i polskiego jako odrębnych samoistnych wspólnot, żyjących własnem życiem. Stąd też, godząc w swem przemówieniu w poczucie honoru i siłę walorów kulturalnych i gospodarczych narodu ukraińskiego przez swoistą koncepcję normalizacji stosunków polsko - ukraińskich, p. sen.</u>
  403 + <u xml:id="u-37.30" who="#SPawlikowski">Domaszewicz chociaż werbalnie stwierdził, że niema w Galicji wschodniej szowinistycznych elementów, przeciwnych normalizacji stosunków polsko-ukraińskich, faktycznie koncepcją, przez siebie prononsowaną, zaprzeczył swym werbalnym tylko zapewnieniom.</u>
  404 + <u xml:id="u-37.31" who="#SPawlikowski">Wracając do spraw ściśle rolniczych, zaznaczam, że ukraińskie rolnictwo w całości leży w biernej strefie gospodarczej, t. zn. w strefie B, zajmując 60% jej powierzchni i 2/3 jej ludności. Stąd też wyłaniają się specjalne postulaty rolnictwa ukraińskiego, omówione w tej Wysokiej Izbie wielokrotnie przeze mnie i kolegów. Szczegółowo postulatów tych dzisiaj naświetlać nie będę, tem bardziej, że naświetlili je członkowie Ukraińskiej Reprezentacji Parlamentarnej w Sejmie i Senacie tak na komisjach, jak i na plenum. Wkońcu i ja miałem zaszczyt o potrzebach ukraińskiego rolnictwa szerzej mówić w obecności p. Wicepremjera i p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych na podkomisji inwestycyjnej narady gospodarczej dnia 29.II. 1936 r. Wtedy też szczegółowo rozpatrzyłem kwestję przeludnienia agrarnego i wydajności naszych ziem oraz konieczność podstawowych meljoracyj, budowy dróg i t. p. robót publicznych na naszym terenie. Życzeniem naszem jest, by cały materjał, przedłożony przez członków Sejmu i Senatu, był życzliwie potraktowany tak przy realizacji robót inwestycyjnych, jak i przy realizacji organicznego programu gospodarczego w Państwie, biorąc pod uwagę rozmiar i ciężar gatunkowy ukraińskiego rolnictwa i jego siły moralne.</u>
  405 + <u xml:id="u-37.32" who="#SPawlikowski">Wśród dyskusji sejmowej i senackiej poruszono zagadnienie głodu ziemi i parcelacji. Obecne położenie ekonomiczne kraju prejudykuje zgóry ewolucyjny charakter akcji parcelacyjnej. Ruszenie z miejsca akcji komasacyjnej na południowym wschodzie zaktualizuje silniej kwestję upełnorolnienia, zatem i parcelacji, a zapasy ziemi są tam już bardzo nikłe. Mamy jej około 200.000 ha, do tego dochodzi ziemia na północnym wschodzie w ilości 300.000 ha na Wołyniu i Polesiu. Razem wziąwszy, dla miejscowej ludności naszych ziem na jej upełnorolnienie zabrakłoby jeszcze około 2.000.000 ha. Stąd szafowanie zapasem ziemi na terytorjum północno-wschodniem i południowo-wschodniem musi być bardzo ostrożne. Daleko lepiej pod względem zapasu ziemi stoją województwa centralne i zachodnie, które razem mają w przybliżeniu zapasu ziemi ponad 570.000 ha; z tego około 300.000 ha przypada na województwa warszawskie i lubelskie, sąsiadujące z województwem krakowskiem i kieleckiem, które prawie zupełnie wyczerpały swój zapas.</u>
  406 + <u xml:id="u-37.33" who="#SPawlikowski">Eksperymenty kolonizacji dały wyniki gospodarczo przeważnie ujemne dla kolonistów i dla autochtonów, pozbawionych zarobków i co gorsza nadziei na upełnorolnienie. Finansowo eksperymenty te były i są do dzisiaj bardzo kosztowne. Przy wyczerpaniu Skarbu Państwa, którego zasoby okazały się obecnie za szczupłe, ażeby nadążyć za potrzebami oświaty i obrony kraju, kolonizacja byłaby niewczesną, nierozwiązalną i, co więcej, zgubną.</u>
  407 + </div>
  408 + <div xml:id="div-38">
  409 + <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Głos ma s. Hasbach.</u>
  410 + </div>
  411 + <div xml:id="div-39">
  412 + <u xml:id="u-39.0" who="#SHasbach">Wysoka Izbo! Już przy dyskusji ogólnej poruszyłem sprawę reformy rolnej i podkreśliłem wielkie znaczenie tego problemu i wpływ jego na naszą strukturę gospodarczą. Dziś chciałbym Panom przedstawić wpływ reformy rolnej po pierwsze na stan posiadania ziemskiego w rękach niemieckich i po drugie na rolnictwo nasze w kraju wogóle.</u>
  413 + <u xml:id="u-39.1" who="#SHasbach">Dla ilustracji przytoczę do pierwszego punktu liczby, które wielu Panom będą nieznane. Liczby te dotyczą wyłącznie Poznańskiego i Pomorza. Ponieważ art. 4 ustawy o reformie rolnej przewiduje jako maximum obszaru bez dodatków, (udzielanych z art. 5) niepodlegające parcelacji, 180 ha, (w niektórych wypadkach nawet tylko 60 ha), więc stwiedziłem, ile ziemi ponad 180 ha znajdowało się na początku reformy rolnej w rękach niemieckich i ile z tej ziemi wzięto do końca 1935 na cele reformy rolnej.</u>
  414 + <u xml:id="u-39.2" who="#SHasbach">Wynik jest wstrząsający: na początku reformy rolnej w Poznańskiem i na Pomorzu było 564 posiadłości ziemskich ponad 180 ha w rękach niemieckich. Użytki rolne — bez lasów — wynosiły 261.265 ha. Dodatków z art. 5 ustawy udzielono tylko około 30 tys. ha, a na cele osadnictwa wzięto łącznie z listą roku 1934/35 już około 70 tys. ha, pomimo, że rolnictwo w Poznańskiem i na Pomorzu — jak wiadomo — stoi na szczególnie wysokim poziomie kultury. Są nawet majątki, które aczkolwiek mają gorzelnie i uprawę buraków cukrowych, nie otrzymały ani jednego ha dodatku z art. 5. A zatem niemieckie posiadłości ponad 180 ha oddały 30–35% swego obszaru na cele osadnictwa. Do utraty ziemi dochodzi dla oddającego ziemię właściciela jeszcze jedno obciążenie, mianowicie pogarszająca się z roku na rok zapłata za tę ziemię. Wprawdzie rozróżnia się kilka klas ziemi i w myśl rozporządzenia Ministra powinny być zastosowane różne ceny, ale errare humanum est i umyślnie, czy też nieumyślnie komisje szacują ziemię tak, że właściciel otrzymuje cenę absolutnie nieodpowiadającą dzisiejszej cenie rynkowej, która pod wpływem położenia gospodarczego już i tak jest bardzo niska.</u>
  415 + <u xml:id="u-39.3" who="#SHasbach">Zdajemy sobie całkowicie sprawę z politycznego podłoża tego problemu. Przypuszczamy jednak, że rozwój polityki zewnętrznej w ostatnich czasach mógłby być dostatecznym powodem do bardziej słusznego stosunku reformy rolnej względem niemieckich właścicieli ziemskich. Apeluję dziś do Rządu, szczególnie zaś do p. Ministra Rolnictwa, by przy podziale ziemi uwzględniono przynajmniej i nasze młode pokolenie wiejskie. Synowie chłopów niemieckich są również obywatelami polskimi, służyli w wojsku polskiem i mają odpowiednią kwalifikację. Niechże w ten sposób ofiary, poniesione przez naszych właścicieli ziemskich, przydadzą się choć w części tylko i naszym chłopom.</u>
  416 + <u xml:id="u-39.4" who="#SHasbach">Do drugiego punktu, do skutków reformy rolnej dla rolnictwa wogóle, chciałbym jako rolnik z 40-letniej swej praktyki i doświadczeń powiedzieć kilka słów.</u>
  417 + <u xml:id="u-39.5" who="#SHasbach">Godzi się w interesy Państwa i rolnictwa, jeżeli się rozbija chociażby jedno przedsiębiorstwo rolnicze, bez względu na to, jakby ono było duże, jeśli jest racjonalnie zagospodarowane, wyciąga co tylko możliwe z ziemi i daje wielu robotnikom rolnym egzystencję. Zasadniczo powinny być rozparcelowywane wyłącznie te przedsiębiorstwa, które już od kilku lat są unieruchomione i ani właścicielom, ani Państwu nie przynoszą korzyści. Natomiast nie powinno się ruszać nawet wielkich obszarów, jeżeli są wzorowo zagospodarowane.</u>
  418 + <u xml:id="u-39.6" who="#SHasbach">Od kilku lat mam możność obserwowania, jak prędko ziemia o wysokiej kulturze daje coraz mniejsze plony, skoro dostaje się w ręce niezdolnego osadnika. Sam fakt, że reflektant jest małorolnym lub bezrolnym, nie może decydować o otrzymaniu ziemi przy parcelacji. Najpierw należy zbadać zdolność jego do gospodarowania na roli. Gospodarka rolna nie jest znów aż tak prostą rzeczą, zwłaszcza w dzisiejszych warunkach, by można było każdemu, kto przypadkowo mieszka na wsi lub tam się urodził, oddać szmat ziemi. Przypominam Panom, jakie wprost katasrofalne skutki miała bezwzględnie przeprowadzona reforma rolna w Rumunji. Jeżeli przy wykonaniu reformy rolnej nie zastosujemy największej ostrożności, to należy się obawiać, że nadwyżka eksportowa, którą jeszcze dziś notujemy, bardzo prędko zniknie. Nie powinniśmy również zapominać o zmniejszeniu się dochodów z podatków.</u>
  419 + <u xml:id="u-39.7" who="#SHasbach">Pod koniec chciałbym wskazać na wielkie obszary na wschodzie. Tu wielkie połacie ziemi czekają jeszcze na kulturę i na osadników, tu mógłby być przesunięty punkt ciężkości reformy rolnej i ten cel osiągnięty, że małorolny i bezrolny chłop otrzymałby ziemię i tu mogłyby być stworzone nowe jednostki rolne bez zmniejszenia produkcji starych warsztatów.</u>
  420 + </div>
  421 + <div xml:id="div-40">
  422 + <u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Głos ma s. Leszczyński.</u>
  423 + </div>
  424 + <div xml:id="div-41">
  425 + <u xml:id="u-41.0" who="#SLeszczyński">Realizacja produkcji rolnej w bieżącej kampanji dokonywa się według nowej metody, a więc stanowi w pewnym stopniu nowy eksperyment.</u>
  426 + <u xml:id="u-41.1" who="#SLeszczyński">Zgodnie z zapowiedzią p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych istnieje zamiar powiększenia produkcji zwierzęcej kosztem roślinnej. Dopiero po skończonym roku gospodarczym będzie można wyprowadzić wniosek, jak się ukształtują zyski czy straty dla rolnictwa w ciągu pierwszego roku wprowadzenia w życie nowego systemu. Dziś można tylko w drodze porównania wyników pierwszego półrocza gospodarczego 1935/36 z odnośnem półroczem 1934/35 r. wyprowadzić pewne orjentacyjne dane. Z zestawienia naszego rolniczego eksportu (30 pozycyj produktów roślinnych i zwierzęcych) wynika, że suma przychodu uległa zniżce, wynoszącej per saldo 4.700.000 zł. Natomiast na wewnętrznym rynku, mimo spadku cen bydła w stosunku do roku 1934, wskutek zwyżki cen nierogacizny zaznaczyła się zwyżka dochodu w dziale zwierzęcym.</u>
  427 + <u xml:id="u-41.2" who="#SLeszczyński">I mimo spadku cen zbóż chlebowych w okresie od sierpnia 1935 r. do stycznia 1936 r. w stosunku do takiegoż okresu 1934/35, zdaje się, że rolnictwo nieco więcej zyskało na produktach hodowlanych, niż straciło na roślinnych. Wszystko w porównaniu okresów sierpień — styczeń w 1934 r. i 1935 r. Powyższy wynik, mimo strat na wywozie, o czem wspomniałem, przemawiałby za dalszem nastawieniem produkcji na hodowlę i prawdopodobnie program Ministerstwa w przyszłej kampanji nie ulegnie rewizji, a nadal produkcja hodowlana będzie premjowana. Utarło się przekonanie, że producentem żywca jest drobne rolnictwo, wyłączając hodowlę koni, zwłaszcza kawaleryjskich, które wychować może w sposób zadowalający tylko większa własność. Możnaby się na tę tezę zgodzić. Sądzę jednak, że rozszerzanie hodowli małej własności nadmiernie byłoby eksperymentem ryzykownym, a zagadnienie powyższe zasługuje na wszechstronne oświetlenie. Do rozpatrzenia i przestudjowania tego punktu skłonił mnie, między innemi, referat, wygłoszony w przeszłym tygodniu na zjeździe rolników z wyższem wykształceniem, a dotyczący możliwości powiększenia w sensie ekonomicznym hodowli w Polsce. Polska jest krajem o klimacie kontynentalnym, średnio 500 mm opadów. Polska nie ma dobrych łąk i pastwisk. Łąki na wschodzie, stanowiące blisko 50% całej przestrzeni (1.700.000 na 3.800.000 ha), są mało wydajne i wymagają meljoracji. Dużo gleb w Polsce do produkcji paszy i do zakładania sztucznych pastwisk się nie nadaję, bo są zbyt suche. Jednem słowem w Polsce brak warunków przyrodzonych. Polska to nie Holandja, Danja, czy Anglja ze swym morskim łagodnym klimatem. Hodowla będzie zawsze imprezą trudną, a nawet dla warsztatu rolnego w pewnych warunkach do rozszerzania niewskazaną. Powody postaram się przedstawić. Drobne polskie rolnictwo do 50 ha posiada następujące pogłowie inwentarza żywego: koni na 100 ha ogólnej powierzchni 14,16 sztuk i zajmuje pierwsze miejsce na 16 państw; bydła rogatego również na 100 ha — 36,6 sztuk i zajmuje czwarte miejsce po Holandji, Danji i Finlandji; trzody chlewnej — 28,2 sztuk na 100 ha i zajmuje trzecie miejsce po Danji i Niemczech; owiec tylko 9,16 sztuk i zajmuje dziesiąte miejsce. Jeżeli to pogłowie przeliczyć na duże sztuki i na same użytki rolne, które w 100 ha ogólnej powierzchni wynoszą przy obszarach do 50 ha 87,4 ha, to otrzyma się cyfrę 1,5 ha użytków rolnych na 1 sztukę dużego inwentarza. Należy więc w małem rolnictwie stwierdzić objaw przeinwentarzowania. Taki stosunek inwentarza spotyka się tylko w Polsce w wysoko postawionych gospodarstwach folwarcznych w Poznańskiem, gdyż w centralnych, południowych, a głównie kresowych województwach ten stosunek dochodzi do 2 i 3 więcej ha na sztukę inwentarza. Stąd wynika brak podstawowego surowca do produkcji obornika, jakim jest słoma. Rolnik przychowuje i powiększa swoje pogłowie, ale jednocześnie produkuje coraz mniej małowartościowego obornika. Zagadnienie to jest dla utrzymania urodzajności gleby pierwszorzędnego znaczenia, tem bardziej teraz, gdy się nakłania drobne rolnictwo do produkcji buraka cukrowego. Produkcja buraka cukrowego bez lub na niedostatecznych ilościach złego obornika nie da rezultatu, to stwierdza teorja i praktyka.</u>
  428 + <u xml:id="u-41.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  429 + <u xml:id="u-41.4" who="#SLeszczyński">Więc w Polsce specjalizować i przestawiać gospodarstwa na czystą hodowlę nie można. Gospodarstwa muszą jednocześnie produkować zboże, okopowe i produkty hodowlane, bo to jest najmniejsze ryzyko. Zagadnienie utrzymywania urodzajności gleby, a więc dostarczanie roli t. zw. próchnicy jako składowej części dobrego obornika, staje się dla rolnictwa tem ważniejsze, że rolników nie stać na kupno nawozów sztucznych, mimo pewnego ich potanienia.</u>
  430 + <u xml:id="u-41.5" who="#SLeszczyński">Poza stroną techniki rolnej, którą przy braku rentowności na należytym poziomie utrzymać jest trudno, pracę w rolnictwie utrudnia ingerencja czynnika biurokratycznego. Mimo zapewnień, wypowiadanych przez Rząd nie zanosi się wcale na to, aby ten kierunek miał ulec zmianie. Są znaki na niebie i ziemi, że nawet kontrola i wtrącanie się biurokracji wzrasta. Z jednej strony powołane są komisje dla zmniejszenia nadmiernie rozbudowanego aparatu, czy to w czynnościach, sprawowanych przez Państwo, czy samorządy, a z drugiej strony Wydaje się ustawy, które wprowadzają ingerencję biurokracji na coraz nowe dziedziny. Typowym przykładem jest wykonanie ustawy cukrowniczej, według której zawierane są kontrakty na plantacje pod ścisłą kontrolą władz administracji ogólnej. Zdawałoby się, że aparat administracji ogólnej nie powinien być zaprzątnięty takiemi sprawami. Wszak jest rzeczą jasną, że zarządy cukrowni, znające najlepiej grunt lokalny, mogłyby zadość uczynić temu zadaniu, oczywiście ściśle według wskazówek i instrukcyj Ministerstwa Rolnictwa. Otóż, proszę Panów, czy to nie wielka strata czasu i pracy oraz podwyższenie kosztów przez te zjazdy, które się odbywają do województwa, przy sztywnych terminach, które utrudniają obywatelowi zadośćuczynienie i stosowanie się do nich, wtedy, kiedy sprawa mogłaby być załatwiona inaczej. A przytem trzeba powiedzieć, że niebardzo — jak to już podnosił p. s. Malinowski — mogą być zadowoleni ci małorolni, dla których się tę akcję prowadzi, którzy, jak np. członkowie spółek rolnych, mają dostać 50 gr za kwintal gotówką, a 85% należności ma iść na spłatę zobowiązań do Banku Rolnego.</u>
  431 + <u xml:id="u-41.6" who="#SLeszczyński">Jako praktyk rolny wiem, że za 50 groszy ani się buraka cukrowego nie obrobi, ani nie dokupi potrzebnej ilości nawozów sztucznych, ani się też buraków nie odstawi.</u>
  432 + <u xml:id="u-41.7" who="#SLeszczyński">Czeka polskie rolnictwo druga niemniej krępująca ustawa — mówię tu o ustawie mleczarskiej. P. sprawozdawca wypowiedział się wyraźnie za koniecznością standaryzacji. Ja też stoję na tem stanowisku. Uważam, że produkt, wypuszczany poza granice Polski, powinien odpowiadać tym warunkom, jakie rynek stawia. Ale jednak standaryzację można wprowadzać albo przymusowo, albo w drodze zysków, uzyskiwanych przez producenta z produkcji pierwszej klasy. Sądzę jednak, że drugi sposób jest lepszy, sądzę, że on pociągnie chętniej szerokie rzesze rolników niż przymus, wkraczający nietylko w sprzedaż produktu w ostatecznej fazie, — w danym wypadku masła — ale już i w samą technikę wykonawczą i nietylko w technikę, ale jak np. powiedziane jest w ustawie, również w sposób wpłat za dostarczane mleko.</u>
  433 + <u xml:id="u-41.8" who="#SLeszczyński">Taką samą ustawą, ingerującą niesłychanie daleko, jest, mojem zdaniem, zaprojektowana ustawa o ochronie leśnej, gdzie nietylko, że się tworzy nowe organa, które oczywiście będą wymagały pewnych świadczeń i pewnych kosztów, jak powołanie wydziałów leśnych w powiatach lub izb leśnych, ale nawet nakłada się pewne krępujące normy dla właścicieli lasów, którzy będą chcieli lub potrzebowali przyjmować i angażować leśników.</u>
  434 + <u xml:id="u-41.9" who="#SLeszczyński">Sądzę, proszę Panów, że słusznem jest to powiedzenie, które było wygłoszone przez jednego z parlamentarzystów zachodu, że najlepsza jest ta władza, o której mimo, że rządzi, mimo że wykonywa w 100% swoje obowiązki, obywatel nie wie. Chociaż to jest ilustracją jaskrawą, niemniej sądzę, że dla każdego obywatela w Polsce to jest ten właśnie cel, do któregoby pragnął, aby czynności władzy dochodziły i w ten sposób się kształtowały. Zapewne może mnie spotkać zarzut, że jestem tutaj wyrazicielem światopoglądu kapitalistycznego, że uważam, iż interwencjonizm za daleko posunięty zbliża się do t. zw. gospodarki totalnej, że żyjemy w okresie, co było z tej trybuny powiedziane, zmierzchu kapitalizmu. No, to jest kwestja do zastanowienia. Ja nie będę stawiał horoskopów, nie będę starał się dowodzić, że istotnie żyjemy w okresie zmierzchu kapitalizmu, tylko zapytam się, czy ta świetlana jutrzenka gospodarki planowej istotnie już dała wyniki i piętno na życiu narodu i społeczeństwa w sensie dodatnim wywarła.</u>
  435 + <u xml:id="u-41.10" who="#SLeszczyński">Zdaje mi się, że przykłady i z zachodu i ze wschodu jeszcze tak bardzo ważkie nie są i za tym kierunkiem nie przemawiają.</u>
  436 + <u xml:id="u-41.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  437 + </div>
  438 + <div xml:id="div-42">
  439 + <u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Łakiński.</u>
  440 + </div>
  441 + <div xml:id="div-43">
  442 + <u xml:id="u-43.0" who="#SŁakiński">Wysoki Senacie! Zabierając głos przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, stwierdzam, że z ust p. Premjera i p. Ministra Poniatowskiego padły w czasie dyskusji sejmowej słowa o zaznaczającej się już lekkiej poprawie w sytuacji rolnictwa. Niewątpliwie miał Rząd pewne, bliżej mi nieznane podstawy do ujawnienia tak optymistycznej opinji. Jednakowoż opinją ta daleko odbiega od poglądów rolników, tych rolników od pługa, którzy zgoła inaczej oceniają sytuację. Rolnik, który od zarania niepodległości kraju przeszedł całą gehennę skutków ustaw i dekretów, obliczonych na krótką metę, bezpośrednio i pośrednio dotyczących rolnictwa, znaczniej głębiej ocenia sytuację, a to dlatego, że znając całokształt przyczyn, które spowodowały kompletną ruinę warsztatów rolnych, stosuje inne kryterja do oceny skutków, jakie wynikają z dzisiejszej akcji oddłużeniowej Rządu. Jeżeli mieszkańcy wsi w sumie nabywają dzisiaj produkty przemysłowe w ilości zlekka wzrastającej, to niewątpliwie jest to objaw dodatni i ma swoją przyczynę w tem, że niektóre doraźnie stosowane ulgi, jak częściowe odroczenie podatków, karencja spłaty zadłużenia i inne udogodnienia, wpłynęły, aczkolwiek w małym stopniu, na zwiększenie siły konsumcyjnej wsi. Sądzę jednak, że daleki jest jeszcze okres, kiedy będziemy mogli mówić o istotnej poprawie sytuacji w rolnictwie. Bo jasnem jest, że przy pomocy doraźnych środków nie dadzą się usunąć skutki stosowanego od początku powstania Polski chaosu gospodarczego, odczuwane dziś we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego, a najsilniej w rolnictwie.</u>
  443 + <u xml:id="u-43.1" who="#SŁakiński">Aczkolwiek temat, który pragnę tutaj gruntownie naświetlić, i to ze strony dotychczas tylko powierzchownie poruszonej, doraźnie dotyczy rolnictwa całej Polski, to z uwagi na to, że w rolnictwie poszczególnych części kraju dzisiejsze zło ma nieraz odmienne przyczyny, specyficzne dla poszczególnych okręgów, poświęcę swe uwagi i spostrzeżenia specjalnie sytuacji w rolnictwie woj. poznańskiego. Niemal codziennie spotykam się z przedstawicielami rolnictwa nietylko we własnym powiecie, ale w całem woj. poznańskiem i na dalszym terenie Rzeczypospolitej, nietylko w sprawach ściśle związanych z rolnictwem, ale także w instytucjach spółdzielczo - kredytowych, rolniczo - handlowych i w zakładach przetwarzających produkty rolne.</u>
  444 + <u xml:id="u-43.2" who="#SŁakiński">Mając stale kontakt z dołami rolniczemi, twierdzę, że znajomość terenu rolniczego czy spółdzielczego nie polega na studjowaniu raportów, przedstawionych przez poszczególne instacje rolnicze, a raczej na osobistem docieraniu do placówek rolniczych wszelkiego rodzaju mniej zagrożonych, jak i takich, które przedstawiają dzisiaj obraz nędzy i rozpaczy. I niestety powiedzieć muszę, że ostatnie górują liczebnie nad warsztatami mniej zachwianemi. Szczególnie cierpi mniejsza własność, zwłaszcza osadnicy, którzy pomimo wyzbywania się wszelkich produktów rolnych na zapłacenie obsługi zadłużenia, podatków i innych świadczeń publicznych tylko w ograniczonym stopniu sprostać mogą żądaniom wierzycieli, władz skarbowych i administracyjnych, sami zaś z rodziną swoją często nie mają na najpotrzebniejsze i najskromniejsze potrzeby życiowe.</u>
  445 + <u xml:id="u-43.3" who="#SŁakiński">Wysoki Senacie! Wielkie spustoszenia w Wielkopolsce sprawiła w ostatnich dwóch latach klęska posuchy. Wysokość strat oszacowano na przeszło 200 miljonów zł. Szacunki te wykazywały często 50–70% straty. Ostateczny wynik zebranych plonów ujawnił, niestety, że straty w wielu wypadkach dochodziły przy niektórych płodach rolnych nawet do wyższych procentów. Wieś wielkopolska odczuwa obecnie nietylko brak produktów na wyżywienie ludności, na utrzymanie wychudzonego inwentarza żywego, ale zachodzi poważna obawa, że na wiosnę nie będzie mogła obsiać wszystkich pól. Domagać się zatem musimy, aby Rząd zagrożonemu województwu przyszedł śpiesznie i wydatnie z pomocą, bowiem dotychczas wyasygnowana pomoc nie spełni swego zadania.</u>
  446 + <u xml:id="u-43.4" who="#SŁakiński">Zjawiska regjonalne, tylko co przeze mnie poruszone, nie mogą przyczynić się do wzmożenia siły nabywczej wsi wielkopolskiej, tem bardziej, jeżeli stosowanie moratoryjnych ulg, o których mówiłem na wstępie, będzie uchylone. Rolnicy wielkopolscy nieomal cały wysiłek swej energji skupić muszą dzisiaj nie na twórczości, ale na zabiegach odżegnania nieuniknionej katastrofy. Również poważną bolączką jest nadmierna ilość dekretów i rozporządzeń ministerjalnych w kwestjach oddłużeniowych i skarbowych, w których przeważna część, nawet inteligentniejszych rolników wyznać się nie może, tem bardziej włościanin, który wobec tego z ulg tych w niedostatecznej tylko mierze korzysta.</u>
  447 + <u xml:id="u-43.5" who="#SŁakiński">Ze sfer miarodajnych padła teza, że należy koniecznie zlikwidować rolnicze zadłużenie przedkryzysowe. Ten pogląd w zupełności podzielam i domagam się wydania w sprawie zadłużenia przedkryzysowego jednej generalnej ustawy oddłużeniowej, która racjonalnie ujęta, winna regulować wszelkie zagadnienia zadłużenia i to nietylko zadłużenia rolniczego. Ustawa ta winna być dostosowana również do warunków dzielnicy zachodniej, wysoce odmiennej w sprawach kredytowych od innych części kraju. Ustawa taka przywróciłaby wsi pewne uspokojenie, podniosłaby wydajność pracy rolnika i stworzyłaby trwalszą podstawę w dążeniu do nabywania przez wieś produktów przemysłowych. Mówiłem, że w owej zaleconej generalnej ustawie oddłużeniowej musiałyby być uwzględnione wszelkie zagadnienia kredytowe dzielnicy zachodniej. Obecnie obowiązujące ustawy oddłużeniowe uwzględniają np. obniżenie sumy zadłużenia w wypadkach wykazania pobierania nadmiernych odsetek, podpadających pod miano lichwy. Muszę tutaj zwrócić uwagę Wysokiego Senatu, że jeżeli instytucje kredytu zorganizowanego po 9 września 1924 r. pobierały odsetki, wynoszące 24% w stosunku rocznym, później 15% i t. d., to postępowanie takie, uchodzące w pojęciu szarego człowieka za lichwę, sankcjonowane jest przepisami prawnemi. Aby zatem ułatwić istotne i odpowiadające rzeczywistym stosunkom likwidowanie zadłużenia przedkryzysowego, chciałbym w tej sprawie przedstawić Wysokiemu Senatowi kilka liczb w celu przypomnienia, jak bezprzykładnie wyzyskiwano dłużników, co stało się powodem, że przeważna część warsztatów rolnych w Wielkopolsce jest dzisiaj finansowo zachwiana.</u>
  448 + <u xml:id="u-43.6" who="#SŁakiński">Pragnę, ażeby liczby, które przedstawię, były uzasadnieniem gwałtownej konieczności ustawowego zlikwidowania, zadłużenia przedkryzysowego. Od stycznia 1924 r. ustabilizowała się marka polska i krótko potem wprowadzono złotego. Podczas inflacji marki polskiej płacono odsetki od pożyczek w stosunku dziennym. Pomimo zatrzymania się inflacji pobierały przez niemal pół roku osoby prywatne i instytucje rolniczo - handlowe odsetki, wynoszące 0,5 % dziennie, a zatem 180–360% w stosunku rocznym. Po wprowadzeniu złotego, obniżono te odsetki w bankach komunalnych do 48%, później do 36%, schodząc wolno stopniami aż do 12%, przy doliczaniu najróżniejszych kosztów administracyjnych, obrotowych, manipulacyjnych i t. p.</u>
  449 + <u xml:id="u-43.7" who="#SŁakiński">Kiedy złoty uległ w roku 1925/26 dewaluacji, znaczna część banków i firm zabezpieczyła swoje wierzytelności na podstawie złotego w zlocie lub też w walucie zagranicznej. Przy uwzględnieniu stopy procentowej, urzędowo dopuszczalnej według stawek, tylko co wymienionych w poszczególnych okresach, przedstawię teraz za okres poinflacyjny, czyli od 1 kwietnia 1924 do 31 marca 1936 r., a zatem za okres ostatnich 12 lat, dokładnie ze stanem faktycznym uzgodniony obraz lichwy pieniężnej. Licząc odsetki, zapłacone kwartalnie zgóry, urosła w przeciągu tych 12 lat kwota zł 100 z odsetkami i kosztami tylko bezpośredniemi, z doliczeniem blankietów wekslowych i oprocentowania tychże w Banku Polskim na zł 266.93. W bankach prywatnych (bez waloryzacji złotego) na zł 692.99 plus zł 106.76 kosztów wekslowych, czyli razem na zł 799.75. Z waloryzacją złotego natomiast urosła kwota zł 100 na zł 1.191.97 plus zł 186.37 kosztów wekslowych, czyli razem na zł 1.378.34. We spółdzielniach rolniczo-handlowych (bez waloryzacji) urosła owa kwota zł 100 na zł 1.181.47, plus zł 181.29 kosztów wekslowych, czyli razem na zł 1.362.76; natomiast z waloryzacją doszła kwota ta do bezprzykładnej wysokości zł 2.032.12 plus zł 327.01 kosztów wekslowych, czyli razem do zł 2.359.13. Przy oprocentowaniu kapitału 5% w stosunku rocznym, stosowanem w maksymalnej skali nieomal we wszystkich krajach, nieponoszących skutków przegranej wojny, powinnoby obciążenie, wynikające z pożyczki w sumie zł 100 urosnąć w okresie 12 lat, włącznie z odsetkami tylko na zł 179.80.</u>
  450 + <u xml:id="u-43.8" who="#SŁakiński">Stwierdzam więc, że zamiast normalnego zysku wierzycieli, wynoszącego w innych krajach zł 79.80, pobrano w Polsce z dłużników w analogicznym okresie na odsetkach i kosztach od zł 699.75 do zł 2.259.13, a więc około 8 do 28 razy tyle. Instytucje natomiast, korzystające z bezpośredniego redyskonta w Banku Polskim, zarobiły w poprzednio wspomnianym 12-letnim okresie na każdych 100 zł, przyjętych przez Bank Polski, przy uwzględnieniu stawek przedtem podanych, brutto od zł 426.06 do zł 1.765.19, 4o znaczy, że czysty zysk ten przekroczył 5 - 22 razy kwotę zł 79.80, uważaną za normalny przyrost kapitału zagranicą.</u>
  451 + <u xml:id="u-43.9" who="#SŁakiński">Skutki tego rodzaju operacyj finansowych są też wprost katastrofalne. Tutaj tkwi sedno trudnych warunków gospodarczych wsi wielkopolskiej i lichwa, uprawiana przez długie lata na rolniku wielkopolskim, jest główną przyczyną dzisiejszej tragedji tej wsi.</u>
  452 + <u xml:id="u-43.10" who="#SŁakiński">Wysoka Izbo! Liczby przeze mnie wykazane, przedstawiają precyzyjne obliczenie, w jaki sposób t. zw. kredyt zorganizowany ostatecznie spowodował niewypłacalność rolnictwa wielkopolskiego. Instytucje kredytowe chętnie lokowały swoje kapitały w rolnictwie. Ogólnie zachęcano do inwestycyj, a potępiano egoistów i ludzi bezpretensjonalnych, stawiając za wzór aktywność, uruchomiającą pracę i obrót pieniądza. Dzisiaj czyni się zarzut tej wówczas może uzasadnionej, zewsząd propagowanej i popieranej twórczości. Dziś sypią się zarzuty i groźby właśnie ze strony instytucyj rządowych i społecznych, które swego czasu pobudzały do czynienia inwestycyj i właśnie dziś znowu te same sfery pragną, ażeby wieś w jaknajwiększej mierze konsumowała wytwory przemysłowe. Jeszcze w r. 1928 płacono w Wielkopolsce za gospodarstwa rolne do zł 4.000 za hektar. Jeżeli wtenczas zadłużenie wynosiło 25% wartości, to obecnie przy spadku ceny ziemi zadłużenie to w przeważnych wypadkach przekracza obecną przypuszczalną wartość.</u>
  453 + <u xml:id="u-43.11" who="#SŁakiński">Ogólnie twierdzi się, że w czasie przedkryzysowym była dla rolnictwa konjunktura sprzyjająca. Niestety, twierdzić muszę, że konjunktura była mniej złą od obecnej, ale nigdy nie dochodziła do normalnej konjunktury przedwojennej. Ceny produktów rolnych były zawsze niższe od cen produktów przemysłowych, a jeżeli przypomnę wykazane sumy, wydane, względnie odpisane na obsługę zadłużenia, to dysproporcja, powstała z tytułu tych świadczeń, jest jeszcze większa. Dlatego winny być w generalnej ustawie oddłużeniowej, której się domagam, zastosowane ulgi do wszelkich długów, o ile wysokie oprocentowanie, chociaż nielichwiarskie w pojęciu prawnem, przyczyniło się do katastrofalnego wzrostu ogólnego zadłużenia na skutek pobierania wysokich procentów i kosztów.</u>
  454 + <u xml:id="u-43.12" who="#SŁakiński">Jeżeli rolnictwo wielkopolskie w pierwszych latach niepodległości wskutek zaprowadzonego sekwestru zbożowego zmuszone zostało do oddawania zboża po cenie o około 90% niższej, aniżeli w innych dzielnicach Polski, jeżeli ingerencja ustawowa umożliwia zmianę zapisów w księgach wieczystych w sprawie pewnego zadłużenia, to ingerencja Rządu winna być również dopuszczalna w skreślaniu nadmiernych dochodów wierzycieli wszelkiego rodzaju, nie wykluczając kredytu zorganizowanego, o ile dłużnik stwierdził, że pobrane odsetki i koszta są rażąco wysokie w stosunku do obecnej wartości jego warsztatu pracy. Niektóre instytucje kredytowe na wniesione interwencje dłużników w sprawie nadmiernego oprocentowania grożą wypowiedzeniem kredytu, a wobec niewykonalności spłaty kapitału dłużnik niejednokrotnie brnie, zdesperowany, coraz głębiej w długi.</u>
  455 + <u xml:id="u-43.13" who="#SŁakiński">Tak wygląda, niestety, rzeczywistość! Śmiem twierdzić, że tylko radykalne zarządzenia mogą uratować rolnictwo i zwiększyć siłę konsumcyjną wsi, o którą wszyscy dziś zabiegają.</u>
  456 + <u xml:id="u-43.14" who="#SŁakiński">Rolnictwo wielkopolskie z wdzięcznością stwierdza korzyści, wynikające ze zniesienia przynależenia pracowników rolnych do kas chorych. Już w Sejmie poruszono sprawę ubezpieczeń społecznych, na które obywatele Państwa składają przeszło pół miljarda zł. Wielkim ciężarem dla rolnictwa jest ubezpieczenie od wypadków w rolnictwie. Jesteśmy zdania, że zabezpieczenie pracowników w instytucji prywatnej dałoby ubezpieczonym takie same korzyści, jak ubezpieczenie społeczne, a zmniejszyłoby bardzo znacznie jego koszty. Zalecam przy tej okazji przeprowadzenie ponownej rewizji wszelkich ubezpieczeń, których ostre przepisy hamują inicjatywę, a za uzyskane oszczędności możnaby uruchomić pracę i złagodzić dokuczliwy problem bezrobocia.</u>
  457 + <u xml:id="u-43.15" who="#SŁakiński">Najdotkliwiej kryzys daje się we znaki, jak to na wstępie powiedziałem, osadnikom wielkopolskim. Nie będę omawiał sytuacji wszystkich kategoryj osadnictwa, ale muszę wskazać na to, że memorjały, przedłożone w sprawie osadnictwa sferom rządowym, obrazujące katastrofalne położenie osadników, są tylko w nieznacznej mierze brane pod uwagę. Pomimo, że nieuregulowane są zagadnienia osadnicze osadników już gospodarujących, dąży p. Minister Rolnictwa do dalszej parcelacji. W interesie osadnika leży bezsprzecznie, aby mógł on wejść na nową placówkę dobrze przygotowany fachowo i przedewszystkiem finansowo, co, niestety, rzadko kiedy się zdarza, gdyż potem taki osadnik nie może sprostać przyjętym obowiązkom i stanowi element niezadowolony, często wskutek doznanego zawodu wrogi wobec Państwa. Nie mogę się zgodzić na to, by osadnikom przydzielano osady poniżej 15 ha, bo takie gospodarstwo jest na granicy samowystarczalności. Także trudno jest nam poznańczykom pogodzić się z nowym rodzajem budownictwa wiejskiego w tworzonych osadach, mianowicie z drewnianemi domkami mieszkalnemi, które nieszczególnie świadczą o podniesieniu poziomu cywilizacyjnego naszego kraju. Wielkopolska jest zasobna w cegielnie, dzisiaj w dużej mierze unieruchomione lub zaledwie wegetujące, twierdzę więc, że wznoszenie w osadach budynków murowanych, trwałych, a tem samem tańszych, dałoby równocześnie pracę i zarobek cegielniom oraz licznym rzeszom bezrobotnych rzemieślników budowlanych. Jeżeli zaś już koniecznie mamy wrócić do budownictwa drewnianego, to zalecałoby się, by wejścia do domów drewnianych były zwrócone na południe, — jak to niezbicie stwierdzono w wykopalisku prehistorycznej osady w Biskupinie w Wielkopolsce — a nie na północ, jak to się dzieje dzisiaj. Nie rozumiem, dlaczego ludzie XX wieku uchodzić mają za mniej przezornych od naszych przodków z przed 2.500 lat.</u>
  458 + <u xml:id="u-43.16" who="#SŁakiński">Wysoki Senacie! Jest jeszcze w Polsce jedna wielka rodzina rolnicza, to dzierżawcy majątków państwowych i prywatnych oraz fundacyj dóbr kościelnych. Ta kategorja rolników, to przeważnie ludzie, którzy mrówczą pracą własnych rąk doszli do skromnego majątku ruchomego. Tej kategorji rolników nie broni dostatecznie ustawodawstwo finansowo-rolne, bo widocznie ustawodawca o nich nie pamiętał. Ludzie ci pracują dzisiaj może w najtrudniejszych warunkach i nie mając dostatecznej ochrony robią wprost nadludzkie wysiłki, aby utrzymać powierzone im warsztaty rolne na poziomie. Jest to bezsprzecznie wartościowy element rolniczy, którego słuszne interesy winny być przy masowo przeprowadzanej reformie rolnej zagwarantowane przez nadanie im odpowiednich resztówek z majątków przez nich dzierżawionych.</u>
  459 + <u xml:id="u-43.17" who="#SŁakiński">Najdotkliwiej jednak ostrze reformy rolnej trafia w dzierżawców majątków państwowych. Są to przeważnie oficerowie rezerwy, powstańcy wielkopolscy i uczestnicy walk na froncie bolszewickim. Ta wojskowa rodzina rolnicza chce wierzyć, że Rząd, wykonując reformę rolną, zapewni jej odpowiednie resztówki, któreby dały osiadłym na roli bojownikom o wolność kraju należyty byt. Majątki państwowe w woj. poznańskiem wypuszczano w dzierżawę osobom, których istotne zasługi były kwalifikowane przez D. O. K. VII, które stojąc na straży zachodnich granic Państwa, dbało ze względów obronnych o to, aby wieś poznańska znalazła w b. wojskowych, którzy szablę zamienili na lemiesz, ofiarnych przywódców dla Państwa. Jako jeden z członków delegacji oficerów rezerwy, dzierżawców domen państwowych woj. poznańskiego i pomorskiego, która w dniu 26 sierpnia 1926 r. miała zaszczyt przedstawić swoje postulaty Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu, stwierdzam, że dzierżawcy domen państwowych już wówczas prosili Pana Marszałka, aby Rząd bezwłocznie przystąpił do parcelacji domen, przydzielając osady powstańcom wielkopolskim i pozostawiając dzierżawcom resztówki 180 ha.</u>
  460 + <u xml:id="u-43.18" who="#SŁakiński">Delegacja ta uzyskała wówczas pełną aprobatę Pana Marszałka oraz przyrzeczenie zrealizowania tego dla Państwa ważnego postulatu. Słusznie więc uważają dzisiaj powstańcy wielkopolscy i dzierżawcy domen państwowych w Poznańskiem i na Pomorzu, że ówczesne słowa Marszałka mają znaczenie testamentu, zawierają bowiem Jego życzenie, aby b. powstańcom i wojskowym danem było włodarzyć na ziemi, którą wydarli z rąk wroga i za którą krwawili. Mamy zaufanie do Rządu, że ten nasz skromny, lecz usprawiedliwiony postulat, będzie w myśl intencji Pana Marszałka Józefa Piłsudskiego spełniony.</u>
  461 + <u xml:id="u-43.19" who="#SŁakiński">Przy końcu zwracam się z następującą prośbą do p. Ministra Rolnictwa. Krążą u nas uporczywe wieści, że na Uniwersytecie Poznańskim ma być zniesiony Wydział Leśny. Nie potrzebuję dowodzić, jak wielkie znaczenie dla rozwoju kultury leśnej, tak ważnej dla terenu ziem zachodnich, ma fakt istnienia tego wydziału. Apeluję do Pana Ministra Rolnictwa, by zechciał przyczynić się do utrzymania tego wydziału na Uniwersytecie Poznańskim.</u>
  462 + </div>
  463 + <div xml:id="div-44">
  464 + <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Malski.</u>
  465 + </div>
  466 + <div xml:id="div-45">
  467 + <u xml:id="u-45.0" who="#SMalski">Wysoki Senacie! Dziś, kiedy stoimy w gospodarce i życiu wewnętrznem narodu i Państwa wobec pewnych przemian organicznych, sięgających nietylko do psychiki człowieka, jego kultury, ale jego warsztatu pracy i odnoszenia się do spraw publicznych, zagadnienie Ministerstwa Rolnictwa i jego budżetu ma swoje specjalne znaczenie. Z tłem przemian gospodarczych w rolnictwie związane są w Polsce 24 miljony ludzi. To jest podstawa Państwa i siły obronnej, podstawa wyjściowa naszej przyszłej kultury narodowej. O tej kulturze słyszeliśmy pierwsze słowa jako o zagadnieniu programowem obecnego Rządu od p. Ministra Rolnictwa. Dla nas, dla wsi, Minister Rolnictwa jest nietylko ministrem resortowym. P. Minister Poniatowski jest przewodnikiem ideowym naszego ruchu ku pomnożeniu jak największemu naszych wartości kulturalnych.</u>
  468 + <u xml:id="u-45.1" who="#SMalski">Jeśli chodzi o zagadnienia, związane z tą kulturą, to stwierdzić muszę, że na wsi całość zjawisk musi być brana pod uwagę. Również reforma rolna, podjęta jaknajszerzej to nietylko komasacja i meljoracja, ale i uporządkowanie warsztatów, rozdzielenie tego zapasu ziemi, jaki może być dostępny, między małorolnych, to jest organizacja naszego handlu wewnętrznego, to równocześnie zagadnienie wymiany z zagranicą. To są pozycje gospodarstwa rolnego w Polsce; to wszystko musi być zreformowane w stosunku do dnia dzisiejszego.</u>
  469 + <u xml:id="u-45.2" who="#SMalski">Czego wsi potrzeba? Doszliśmy obecnie do tego momentu, w którym się przejawia pęd żywiołowy do brania swoich spraw w swoje ręce. Maszeruje kadra społeczna wiejska — około 20.000 jednostek organizacyjnych, około 2.000.000 ludzi zorganizowanych. Setki miljonów wkładów, oszczędności, udziałów, kapitałów w centralach gospodarczych i spółdzielczych — to wszystko dorobek własny ludu wiejskiego. Nie wszyscy o tem wiedzą i nie wszyscy kierują ten lud na drogę marszu społecznego ku lepszej przyszłości, w przeciwnym razie nie byłoby tych przykrych awantur, które przeżyliśmy w niektórych rejonach wiejskich, gdzie podszczuwano lud do wystąpień nie mających nic wspólnego ani z kulturą wsi, ani z interesami chłopskiemi.</u>
  470 + <u xml:id="u-45.3" who="#SMalski">Zagadnienia nasze mają swe uzasadnienie w historji. Rumieniec wstydu ogarnia dziś nieomal każdego, kiedy ze skrzyni chłopskiej jako indygenaty godności ludzkiej wyciąga się edykty carskie i cesarskie, nie edykt połaniecki, nie ustawę 3 Maja. Te nadania carskie i cesarskie są przechowywane jako dowód podniesienia godności człowieka, człowieka pełnoprawnego gospodarza. To są błędy historyczne, które się mszczą na nas. Jeżeli dziś p. Bniński deklarował swoją gotowość do ofiar, to równocześnie stwierdzić muszę, że ofiary Panów przeważnie nas drogo kosztowały.</u>
  471 + <u xml:id="u-45.4" who="#SMalski">Jest na terenie wsi pewien instynkt wrodzony dobrych obyczajów, przedewszystkiem sprawiedliwości. Na terenie kresów naszych najwyższem uznaniem, jakiem obdarza chłop tego człowieka, który pracuje razem z nim lub czyni dobrze, jest określenie — sprawiedliwy człowiek.</u>
  472 + <u xml:id="u-45.5" who="#SMalski">Niewielu starostów, niewielu komisarzy ziemskich, niewielu społeczników, niewielu ludzi zasłużyło do tej pory u nas w tym młodym okresie niepodległego bytu na ten zaszczytny tytuł „sprawiedliwego człowieka”.</u>
  473 + <u xml:id="u-45.6" who="#SMalski">Panowie pełną ręką czerpali przy wszystkich bonifikatach podatkowych. Panowie mają skreślone wszelkie kredyty klęskowe, siewne, podczas gdy chłop jeszcze do tej pory czeka na to. Panowie skorzystali z wszelkich gwarancyj od Skarbu Państwa na zaciąganie takich czy innych zobowiązań, za które Państwo potem płaciło. Panowie mimo swej specjalnej pozycji, jaką osiągnęliście dzięki szczęśliwej dla Was konjunkturze politycznej, nie potrafiliście zdobyć się — jak dziś słyszeliśmy w oświadczeniu p. prezesa Bnińskiego — na ten horyzont obywatelski, który mógłby Was utrzymywać dosyć długo przy tej konjunkturze. Ale przecież Panowie przyznają, że tak dużo się zmieniło w międzyczasie, że tak wiele zmian dookoła nas i w Polsce nastąpiło, że ze zdziwieniem wprost słuchałem dziś przemówienia p. prezesa Bnińskiego. Taka kastowość, tak wąski horyzont, tak mało obywatelskiego wyrobienia, tak mało poczucia rzeczywistości, w której dziś jesteśmy, że wprost zdziwienie musi ogarniać, gdy się to słyszy.</u>
  474 + <u xml:id="u-45.7" who="#SMalski">My sobie doskonale zdajemy sprawę, że konjunktury polityczne są najczęściej krótkotrwałe; my sobie zdajemy sprawę, że byt danego człowieka, czy grupy, która się znalazła na powierzchni życia politycznego, zależy przedewszystkiem od wykazania wyrobienia obywatelskiego, wielkiego horyzontu, wielkiego sumienia. Chłop polski pamięta swoją historję i wie, że jego ziemia była kiedyś ziemią wolnych kmieci. Ten chłop polski doskonale sobie zdaje sprawę, jak poniżającą była dla niego pańszczyzna. Tradycja tych rzeczy żyje do tej pory. W niejednej okolicy dwór jest jeszcze dzisiaj symbolem poniżenia i pogardy dla chłopa. Na szczęście nie wszyscy są tacy, jak ich tu dziś zaprezentował p. prezes Bniński. Muszę oddać sprawiedliwość, że są jednostki bardzo obywatelskie, nie takie, jak p. Ciechomski, który na zjeździe kółek rolniczych w Warszawie oświadczył, że z tytułu urodzenia należy się ziemianom przodownictwo i że z tytułu urodzenia muszą być starszymi braćmi chłopa i opiekunami. Czasy się ogromnie zmieniły. Rzeczpospolita dała wolność obywatelską, daje oświatę chłopu, mimo wszystkie swe błędy, jakie popełniliśmy na tej drodze, dziś jednak chłop staje przed nami jako człowiek równy innym. Dlatego też stawianie sprawy w ten sposób, jak to czyni p. Bniński, jest tylko wyrokiem śmierci publicznej i politycznej na siebie.</u>
  475 + <u xml:id="u-45.8" who="#SMalski">Buraki. Czemuż Panów tak bardzo bolą te buraki? Przecież to jest tylko sprawiedliwe wyrównanie tego stanu, w jakim byli chłopi; przecież jeśli Panowie twierdzą, że stan ten zmienił się na Waszą niekorzyść, to mija się to ze stanem faktycznym. W stosunku do roku 1928 obszar upraw buraka cukrowego spadł w roku 1935 u większej własności ziemskiej na 56%, u drobnej zaś na 29%.</u>
  476 + <u xml:id="u-45.9" who="#SMalski">Jeśli chodzi o plony, nie bójcie się Panowie. Przecież Główny Urząd Statystyczny stwierdza, że plony chłopskie nie są gorsze od Waszych. P. Minister Poniatowski jest jednym z nielicznych ministrów rolnictwa, którzy u ludu mają zaszczytną opinję, że jest człowiekiem sprawiedliwym.</u>
  477 + <u xml:id="u-45.10" who="#SMalski">Jeżeli Panowie dla swego własnego interesu chcą utrzymać się w tej równej linji, o której dziś słyszeliśmy, to nie powinni tak stawiać spraw, jak tu dziś postawiono sprawę z burakami, i że cały plan się przewrócił, bo polityka zbożowa zaniedbana i t. p. Twierdzę, że Rząd wyszedł z zupełnie słusznych przesłanek, nie uczuciowych, ale z rachunkowych. Bo jeżeli Panowie sprawdzą wszystkie nasze bilanse poprzednie wymiany z zagranicą, to tam podstawą główną były wytwory hodowlane. Mało tego. Rząd wyszedł z założenia społecznego, dążąc do zatrudnienia rąk roboczych wsi.</u>
  478 + <u xml:id="u-45.11" who="#SMalski">Co Pan zrobi, Panie Prezesie Bniński, z temi miljonami rąk bezrobotnych na wsi? Ani Minister Opieki Społecznej nie przeznaczy tam wielkich funduszów, ani Minister Spraw Wewnętrznych, który conajmniej daje straż bezpieczeństwa. To jest właśnie to podejście społeczne, gospodarcze, by ręce ludzi, którzy wyjeżdżali na saksy, lub do krajów zamorskich, u siebie w gospodarstwie dokonywały inwestycyj, a najlepszą inwestycją w drobnem gospodarstwie jest gospodarka hodowlana. To nie znaczy, że mamy tylko ogony liczyć, jakby można wnioskować ze słów p. sen. Leszczyńskiego. Rolnictwo przez swe organizacje stawia wyraźnie sprawę i domaga się standaryzacji, bo jest przekonane, że w rywalizacji gospodarczej na rynkach światowych ostoi się tylko towar jakości najlepszej i z tego doskonale zdaje sobie sprawę.</u>
  479 + <u xml:id="u-45.12" who="#SMalski">Proszę Panów, nie potrzebuję przytaczać liczb, jeśli chodzi o Polskę B, t. zn. wschód, bo wystarczy, gdy Panowie porównają moich przedmówców z Polski A ze mną i z moim wyglądem. To Panom zapewne wszystko powie.</u>
  480 + <u xml:id="u-45.13" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
  481 + <u xml:id="u-45.14" who="#SMalski">Zaznaczam, że jeżeli chodzi o reformę rolną na terenie ziem wschodnich przeprowadzaną, to są pewne rzeczy, które muszą być dzisiaj naprawione. Na Funduszu Obrotowym Reformy Rolnej, o którym p. referent generalny mówił, że tak topnieje, leżą kamieniem wyśrubowane sztucznie wysokie ceny z czasów Ministra Staniewicza, które dziś obniżać trzeba. Stwierdzam, że polityka Rządu, idąca po tej linji, ażeby w obrocie ziemi były sprawiedliwe i niewyśrubowane ceny, jest najsłuszniejsza chyba dla naszego życia gospodarczego. Panowie skłonni są do ofiar, ale wiedzą przecież, że nawet ci z Panów, którzy na osadnictwo wojskowe bezpłatnie ofiarowali ziemię, korzystali z odszkodowań, przyznanych przez Rząd za to. Byli nawet tacy, którzy umieli wcisnąć Państwu lotne piaski na osadnictwo. I dziś są setki rodzin, składające się z osadników cywilnych, sprowadzone z piotrkowskiego, z kieleckiego i innych terenów, które dosłownie głodują, które opieka społeczna dożywia, bo nie mają co jeść, a gdzie komisje wojskowe żadnego chłopca do wojska przyjąć nie mogą. To jest obrażanie moralności publicznej, to jest wpychanie gwałtem czegoś, czego się chce pozbyć; jeżeli niema gdzie, to niech Rząd kupi. Przykro mi, że nikt nie został pociągnięty za to do odpowiedzialności i że te setki rodzin wiszą dziś ciężarem na wsi i są symbolem naszej złej gospodarki, a równocześnie tolerancji dla tych czynników, które umiały wyzyskać fundusze państwowe, przekazując Państwu na osadnictwo cywilne i wojskowe lotne piaski. Jestem pewny, że p. Minister Rolnictwa znajdzie sposób na to, ażeby te wypadki zostały zlikwidowane z pożytkiem dla poczucia sprawiedliwości tych rodzin i żeby wogóle na przyszość się nie zdarzały.</u>
  482 + <u xml:id="u-45.15" who="#SMalski">Proszę Panów, chciałem jeszcze raz zaznaczyć, że na terenie wsi odbywają się procesy myślowe, procesy gospodarcze, z których niewielu z nas zdaje sobie sprawę. I również na terenie tej wsi, jak równocześnie na terenie całego naszego życia publicznego, przejawia się zasadnicze prawo osmozy, zjawisko przenikania pewnych idei od wschodu i zachodu. Z tych wszystkich rzeczy zdać sobie sprawę musimy; musimy zrzucić z oczu pojęcie, wymyślone na użytek tylko możnych, t. zw. solidaryzmu społecznego. W przyrodzie istnieje tylko prawo kontrastu i harmonji, istnieje prawo bytu i walki o byt i prawo instynktu gromadnego. Może istnieje solidarność narodowa, ale nie może istnieć solidaryzm społeczny. Funkcją narodową, funkcją publiczną rządu jest właśnie uzyskiwanie w kontrastach harmonji. To jest ta istotna funkcja, która nie zaciemni wówczas ani p. Ministrowi Rolnictwa, ani Rządowi pojęcia tak błędnego, że jest jedno rolnictwo i jeden interes. Szczerość i odwaga wymaga powiedzenia sobie, że są różne interesy, ale w tych różnych interesach interes Państwa, interes publiczny wymaga osiągnięcia harmonji. I to jest czynnik, leżący obowiązkiem na barkach Rządu. Jestem pewien, że gdy uporządkujemy myśl swoją, gdy równocześnie podejdziemy nie z gotowością do ofiar, za które się potem drogo każę sobie płacić, ale z tem zrozumieniem gospodarskiego podejścia, z poczuciem rzeczywistości, z poczuciem służby obywatelskiej, spełnienia obowiązku, to napewno na terenie wsi będą liczniejsze zastępy tych, którzy nie pójdą na hasła wywrotowe, czy na jakąś demagogję, ale właśnie będą maszerowali w szeregu społecznym, który powoli i twardemi chłopskiemi rękoma budować będzie kulturę polską.</u>
  483 + <u xml:id="u-45.16" who="#SMalski">Na zakończenie chciałbym stwierdzić, że p. referent budżetu przedstawił pewien wniosek, który nie był wnioskiem komisji, mianowicie co do rozdziału prac Dyrekcji Lasów Państwowych. Nie chciałbym o tem mówić, nie jestem specjalistą, ale radziłbym Panom, którzy tak wiele mówią o lasach w Polsce, przeczytanie mowy obecnego króla angielskiego, ówczesnego księcia Walji na zjeździe leśników rok temu, a napewno będzie to dla Panów temat do natchnień i zastanowienia się.</u>
  484 + <u xml:id="u-45.17" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  485 + </div>
  486 + <div xml:id="div-46">
  487 + <u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Radziwiłł.</u>
  488 + </div>
  489 + <div xml:id="div-47">
  490 + <u xml:id="u-47.0" who="#SRadziwiłł">Wysoka Izbo! Jest oczywiście wykluczone, ażeby w tak krótkim okresie czasu, jaki każdy z nas ma do dyspozycji, omówić i pogłębić te ważne zagadnienia, które się łączą z resortem, nad którego budżetem dziś toczymy obrady. Od rana przysłuchiwałem się uważnie debacie, w której były poruszone naprzód przez referenta, potem przez szereg mówców najważniejsze, po części bardzo bolesne zagadnienia polskiego rolnictwa.</u>
  491 + <u xml:id="u-47.1" who="#SRadziwiłł">Nie chciałbym odpowiadać tym Panom, którzy poruszali między innemi z punktu, powiedzmy, swoistych interesów sprawę reformy rolnej. Chciałbym tylko w krótkich słowach zaznaczyć moje stanowisko, które, sądzę, że jest przez bardzo wielu reprezentantów większej własności podzielone.</u>
  492 + <u xml:id="u-47.2" who="#SRadziwiłł">Otóż już s. Bniński dzisiaj rano zaznaczył, że wszyscy oczywiście stoimy na gruncie obowiązującej ustawy o reformie rolnej — i to zdaje mi się, jest ten zasadniczy punkt widzenia. Jeżeli mamy tutaj coś do nadmienienia i ewentualnie do krytykowania, to raczej sposób, w jaki obecnie ta ustawa jest przeprowadzana. I sądzę, że każdy, kto w tej Wysokiej Izbie będzie chciał zupełnie bezstronnie, a przedewszystkiem beznamiętnie poddać analizie to, co za chwilę powiem, będzie zmuszony przyznać mi słuszność.</u>
  493 + <u xml:id="u-47.3" who="#SRadziwiłł">Czego my właściwie pragniemy? Pragniemy nie czego innego, jak tego, żeby tak długo, jak istnieją majątki o rozmiarach, podlegających ustawie o wykonaniu reformy rolnej, wadliwie gospodarowane lub obciążone długami w stopniu, uniemożliwiającym rentowną gospodarkę, żeby tak długo w wykazie imiennym gruntów, przeznaczonych do parcelacji, nie znajdowały się majątki dobrze gospodarowane i należycie wywiązujące się ze swoich zobowiązań. Sądzę, że ten postulat jest bardzo skromny i objektywnie słuszny. Muszę niestety stwierdzić, że w praktyce dzieje się odmiennie. Majątki źle zagospodarowane bardzo często są omijane. W ostatnim wykazie imiennym jest cały szereg majątków wzorowo zagospodarowanych, czyli jednostek gospodarczych o wysokim stopniu użyteczności.</u>
  494 + <u xml:id="u-47.4" who="#SRadziwiłł">Drugi nasz postulat idzie w kierunku, o którym również tutaj mówiono, aby mianowicie wprowadzić ograniczenie podzielności gospodarstw, utworzonych w toku akcji parcelacyjnej na stałe, a nie tylko na czas wywiązania się tych gospodarstw z zobowiązań wobec Państwa lub banków państwowych. Sądzę, że ta rzecz jest tem ważniejsza i w tym stopniu bardziej aktualna, w jaki kurczy się zapas ziemi, który jest do dyspozycji dla tej ważnej akcji, jaką jest przebudowa ustroju rolnego Polski.</u>
  495 + <u xml:id="u-47.5" who="#SRadziwiłł">Tyle co do reformy rolnej.</u>
  496 + <u xml:id="u-47.6" who="#SRadziwiłł">Ponieważ znowu się tak zdarzyło, że przemawiam bezpośrednio po p. s. Malskim, chciałbym w dwóch słowach na jego wywody odpowiedzieć. Uważam, że jest objektywnie niesłusznem twierdzenie, jakoby większa własność była postawiona w lepszych warunkach od drobnej własności. Mógłbym się powołać na takie fakty jak progresja podatkowa, i na fakty, które specjalnie dla nas na kresach są bardzo trudne do urealnienia, mianowicie kwestja daniny majątkowej i kwestja daniny leśnej, które przecież były przeznaczone na odbudowę drobnych gospodarstw, z których większa własność w żadnej mierze nie mogła korzystać, a owszem była zobowiązana, chociaż zrujnowana, do tych świadczeń.</u>
  497 + <u xml:id="u-47.7" who="#SRadziwiłł">Tylko tyle, żeby zaznaczyć, że to, co przed chwilą mówił s. Malski, odbiega daleko od rzeczywistości.</u>
  498 + <u xml:id="u-47.8" who="#SRadziwiłł">Teraz chciałbym przejść do tematu Lasów Państwowych. Nie będę tak długo mówił, Panie Ministrze, jak w komisji dlatego, że mam do dyspozycji tylko kilka minut, ale sądzę, że na ten temat było tyle powiedziane i w Sejmie i w Komisji Budżetowej i na różnych zjazdach, że właściwie możnaby tylko powtórzyć to, że wszyscy mamy wrażenie, że to do niczego nie prowadzi. To wrażenie odnieśliśmy z wypowiedzenia p. Ministra w tej sprawie. P. Minister był łaskaw w Sejmie i w komisji zająć bardzo wyraźne stanowisko obrony tego wszystkiego i całej polityki, którą się w Lasach Państwowych prowadzi i nie mam ani ja, ani nikt inny w Polsce nadziei, żeby tutaj cokolwiek mogło się zmienić. Jeżeli o tem mówię, to dlatego, żeby jeszcze raz w tej dyskusji budżetowej bardzo wyraźnie i jasno sprecyzować moje stanowisko Otóż nie chodzi mi bynajmniej o to, żeby działalność przemysłowa Lasów Państwowych uległa redukcji, ale muszę powiedzieć, że uważam za niezmiernie ważne, żeby ona w dalszym ciągu gwałtownie nie była rozszerzana. Muszę powtórzyć to, co już raz powiedziałem i co tak wyraziście jeszcze wczoraj stanęło mi przed oczami, kiedy słuchaliśmy wywodów p. Ministra Spraw Wojskowych. Tam, gdzie w budżecie niema wystarczających pieniędzy na wojsko, gdzie ewentualnie trzeba sięgać do nowych ofiar, do nowych pożyczek, żeby zabezpieczyć nieodzowną potrzebę zaopatrzenia wojska, tam, gdzie niema na szkolnictwo, gdzie niema wystarczających pieniędzy chociażby na tak ważny dział, jak sądownictwo, nie wolno robić niepotrzebnych inwestycyj tam, gdzie one są nieopłacalne, a na to, że tak jest, mam zupełnie objektywne dane i dowody. Wprawdzie można powiedzieć, że one nie są najświeższej daty, ale to trudno, my możemy powoływać się tylko na te materjały, które są nam dostępne. Więc dostępne nam są przedewszystkiem uwagi Najwyższej Izby Kontroli za rok 1933/34, które się kończą dosłownie takiemi ogólnemi wnioskami: „Na nieosiągnięcie dochodu z Lasów Państwowych w preliminowanej wysokości wpłynęły następujące czynniki: a) nierealność preliminarza, sporządzonego na półtora roku przed jego wykonaniem, b) niepomyślna konjunktura na rynku drzewnym, c) straty na przerobie drewna we własnej administracji Lasów Państwowych”. To jest to objektywne stwierdzenie faktów, które nie znalazło dotychczas, bo znaleźć nie mogło, żadnego zaprzeczenia. Stan ten da się jeszcze więcej uwypuklić tem, że sposób obrachowywania czystego dochodu w Lasach Państwowych jest niezmiernie dowolny — i powiedziałbym — oryginalny. I tutaj znowu będę się powoływał na dowód absolutnie objektywny, t. j. na sprawozdanie Lasów Państwowych, a więc tej instytucji, która całem tem gospodarstwem kieruje i to za okres od października 1934 r. do 30 września 1935 r. Tam znajdujemy pozycję, którą już cytowałem w mojem przemówieniu na Komisji Budżetowej, t. j. dochód za materjały tarte w sumie 1.615.000 złotych, a tych materjałów tartych było przeszło 1.200.000 m3, jak sam p. Minister Rolnictwa stwierdził, czyli, że dochód był 1.20 zł — 1.25 zł na 1 m3. W jakich warunkach ten dochód został uzyskany? W takich, że Lasy Państwowe swoim zakładom, to jest tym zakładom, które były prowadzone we własnej administracji, odstępowały drzewo po 9 zł za 1 m3, gdy tymczasem cena tego drzewa, gdyby było sprzedane z wolnej ręki loco las, wyniosłaby 16–18 zł. Z braku czasu nie wyliczam wszystkich cyfr, które mam z różnych dyrekcyj, lecz wyprowadzam tutaj średnią. Z tego wynika, że nietylko tego dochodu 1.600.000 zł nie było w tym roku, lecz, że strata wynosiła 7–8 miljonów zł na tym sposobie gospodarowania.</u>
  499 + <u xml:id="u-47.9" who="#SRadziwiłł">Nie mamy pretensji, żeby istniejące tartaki państwowe były zamykane, ale mamy i musimy mieć pretensję, żeby póki Lasy Państwowe nie będą mogły wykazywać dochodów w swojej gospodarce przemysłowej, nowe inwestycje w tym kierunku nie były robione. A niestety są robione i to niezawsze szczęśliwie. Np. w roku ostatnim został wybudowany duży i piękny tartak w Bydgoszczy, jeśli się nie mylę za sumę blisko 800 tysięcy zł; ale co gorsza została tam nabyta, przebudowana i w to zostały, o ile ja wiem, miljonowe sumy inwestowane, fabryka płyt klejonych. Otóż dla każdego, który się troszkę chociażby orjentuje w sprawie leśnej, budowa fabryki płyt klejonych tych rozmiarów akurat w Bydgoszczy, gdzie tego surowca niema w całej okolicy, jest inwestycją absolutnie absurdalną. Jeżeli ta fabryka miała być budowana, to winna była być zbudowana na wschodzie, gdzie ten surowiec jest dostępny, ale żeby ze wschodnich, względnie północnych naszych województw surowiec przewozić do Bydgoszczy i tam go przerabiać, to jest inwestycja, na którą rzeczywiście tylko jakieś przedsiębiorstwo państwowe może sobie pozwolić, bo każdy prywatny przedsiębiorca musiałby na tem oczywiście ponieść bardzo dotkliwe straty.</u>
  500 + <u xml:id="u-47.10" who="#SRadziwiłł">A teraz jeszcze parę słów o gospodarce Lasów Państwowych, jeśli chodzi o odnowienie. Dlatego o tem mówię, że p. sprawozdawca dziś rano w swojem sprawozdaniu właśnie ten dział specjalnie podnosił jako bardzo racjonalnie rzekomo postawiony.</u>
  501 + <u xml:id="u-47.11" who="#SRadziwiłł">Tu jest niezmiernie trudno zorjentować się, trzebaby całą Polskę objechać, trzebaby zwiedzić szczegółowo wszystkie nadleśnictwa, żeby móc wyrobić sobie zupełnie jasne i bezstronne pojęcie jak ten dział produkcji jest postawiony. Ale tutaj znowu w uwagach Najwyższej Izby Kontroli mam pewne cyfry, a dla mnie jako właściciela lasów i jako leśnika z wykształcenia są to cyfry, które bardzo mi wiele mówią. Między innemi jest cyfra, która dotyczy specjalnie dyrekcji łuckiej, w której mam swoją posiadłość leśną. Tu jest powiedziane, że przeciętny koszt w stosunku do jednego ha wyniósł średnio w Polsce — odnowienie z sadzeniem — 48 zł, a w nawiasie jest powiedziane: od 24,15 w dyrekcji łuckiej do 83,82 gr w cieszyńskiej. Otóż kazałem zestawić swojej administracji przeciętny koszt za te same lata odnowień w mojem gospodarstwie i przyrównałem je do cyfry 24 zł, tyczącej się dyrekcji łuckiej. Przepraszam za te detale czysto fachowe. Na to, żeby 1 ha kultur zasadzić trzeba 16 dniówek roboczych. Pracują tam na wiosnę kobiety i wątpię, czyby Lasy Państwowe mniej za tę pracę miały płacić niż lasy prywatne, bo te płace są bardzo niskie. Płacimy złotego dziennie. Otóż 16 kobiet po 1 zł dziennie, to już samo sadzenie wynosi 16 zł. A przygotowanie gleby pod sadzenie wynosi minimalnie 40–50 zł. Czyli u mnie koszta, nie licząc zupełnie szkółek i materjałów sadzonych, wynoszą minimalnie 60, 70 do 80 zł za hektar. Otóż proszę Państwa, można sobie wystawić, jak taka kultura, zrobiona za 24 zł wygląda. Jak mówię, widziałem niektóre w ładnych warunkach zrobione, ale widziałem bardzo dużo kultur ujemnych i jeżeli je porównam z temi kosztami, to muszę powiedzieć, że mam także bardzo duże wątpliwości, czy ten dział gospodarki leśnej rzeczywiście stoi na wysokości.</u>
  502 + <u xml:id="u-47.12" who="#SRadziwiłł">Kończąc te krótkie i niewyczerpujące uwagi, powrócę do tezy, którąbym chciał postawić, tezy dosyć beznadziejnej, wobec bardzo wyraźnych oświadczeń p. Ministra Rolnictwa, ale którą z obowiązku chciałbym jeszcze raz powtórzyć, t. j.: póki Lasy Państwowe nie wykażą dochodowości swych przedsiębiorstw, swoich tartaków, uważam nowe inwestowanie miljonowych sum w te przedsiębiorstwa w danych warunkach polskich, gdzie mamy tyle innych potrzeb, nietylko za niewskazane, ale za karygodny błąd.</u>
  503 + <u xml:id="u-47.13" who="#SRadziwiłł">Chciałbym być sprawiedliwy. Nie chcę robić Lasom Państwowym i Dyrekcji Lasów Państwowych zarzutu z tego, że te zakłady nie dają dochodu, sam bowiem zdaję sobie bardzo jasno sprawę, jak trudno jest prowadzić na tak dużą skalę i w tak różnych warunkach na całem terytorjum Rzeczypospolitej tego rodzaju przedsiębiorstwo. Ono może jest jednem z najtrudniejszych, jakie egzystują. Jest zależne też od personelu, którego w Polsce mamy bardzo mało, jest w bardzo znacznym stopniu zależne od warunków atmosferycznych, od przechowywania drzewa i od szeregu okoliczności. Z tego też powodu, myślę, w innych państwach, przedewszystkiem w Niemczech, gdzie warunki są bardzo podobne do naszych, lasy państwowe, które również i tam zaczęły tego rodzaju gospospodarkę, nie na tak dużą skalę, jaka jest obecnie prowadzona u nas, zrezygnowały z niej. Więc chciałbym podkreślić, że jeżeli mówię krytycznie o tej gospodarce, i to na podstawie cyfr objektywnych, to nie dlatego, ażeby komukolwiek robić z tej trybuny zarzuty, że źle tę rzecz prowadzi, ale twierdzę, że sam sposób prowadzenia tego gospodarstwa jest tak niezmiernie skomplikowany i niezmiernie trudny, że wątpię, żeby w Polsce chociażby pod bardzo sprężystą dyrekcją udało się rozwiązać w sposób korzystny to, czego nie udało się w innych krajach z pożytkiem dokonać.</u>
  504 + </div>
  505 + <div xml:id="div-48">
  506 + <u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">Lista mówców została wyczerpana. Głos ma p. Minister Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
  507 + <u xml:id="u-48.1" who="#Marszałek">Minister Rolnictwa i Reform Rolnych p. Poniatowski: Wysoka Izbo! Jedną z rzeczy najtrudniejszych jest niewątpliwie trafna ocena rzeczywistści. W określeniach, które dziś ze strony Panów zostały dokonane w stosunku do oceny, jaką miałem możność uczynić w poprzedniem mojem przemówieniu, chciałbym pewne rzeczy sprostować. Nie twierdziłem i nie twierdzę, żeby sytuacja obecna pozwalała mówić spokojnie, iż poprawę w rolnictwie mamy już za sobą. Jakkolwiek szereg przejawów wskazuje na pewną poprawę, wolę poprzestać jedynie na skonstatowaniu, że zatrzymaliśmy się w spadku dochodów, że jesteśmy w tym momencie, w którym od nas zależy, czy rozpocznie się pewna liczba marszu w górę, może bardzo powolnego, ale jednak po linji wznoszącej się, lub też rozpocznie się ponowny proces staczania, którego przed kilku laty byliśmy świadkami. Sądzę, że ta ostrożna ocena może być w całej pełni liczbami uzasadniona. Paru panów senatorów, którzy próbowali analizować to, czy jesień roku 1935 przyniosła jakieś istotniejsze zmiany w dochodach ze sprzedaży produktów rolnych, posługiwało się liczbami bardzo przygodnemi i powiedzmy częściowemi, albowiem o ile się mogę zorjentować z tych przemówień nie zawsze naprzykład ujmowano w cyfrach eksportu całość tego, co jest eksportem z Polski rolniczej. Chciałbym Panom podać te liczby, na których się opieram. Jeśli chodzi o zboże — w wartości eksportu 4 zbóż w drugiem półroczu 1935 w porównaniu z 1934 r. zaszła różnica in minus na 19 miljonów zł. Odnośnie konsumcji wewnętrznej zbóż przyjmuję, iż zgodnie z rozpowszechnioną oceną nie ulega ona zmniejszeniu. Jeśli przyjmiemy, że w ostatniem półroczu 1935 ceny żyta obniżyły się w stosunku do roku 1934 o 2 zł, pszenicy o 1,73 zł, jęczmienia o 1 1/2 zł, a owsa wzrosła o kilka groszy, to na całości obrotów wewnętrznych mamy znów różnicę in minus około 15 miljonów zł łącznie straty na skutek tego, żeśmy przestali forsować interwencję, że się ceny zboża w kraju obniżyły, jakkolwiek nie tak dalece, jak grożono, wyniosły około 34 miljonów zł. Wtedy, gdy się te zmiany rozpoczynało, kalkulacje nasze zmierzały do tego, aby straty te mogły być skompresowane. Liczyłem nawet, że ta rekompensata zajdzie dopiero w następnym okresie, czyli w drugiem półroczu roku gospodarczego, a zatem w początku 1936 r. Wszystkie dotychczas czynione rachunki, a sprawdzamy je co miesiąc, uprzytomniają mi, że przebieg rzeczy jest lepszy niż można było przewidywać, że kompensata za zniżkę zbóż nastąpiła prędzej niż się jej spodziewano. Kompensata ta zaszła naprzód w sprzedaży trzody chlewnej. Posługuję się tu statystyką uboju pod nadzorem weterynaryjnym i eksportu żywca. Dane te pozwalają stwierdzić, że między drugą połową 1934 r. a drugą połową 1935 r. zachodzi różnica 50 miljonów zł in plus. Co do bydła rogatego w tych samych okresach zachodzi różnica in plus 5.500.000 zł. Już te dwie sumy dają zatem 55,5 miljona z. Ale są jeszcze poważne zmiany na korzyść i w innych artykułach, Sam wywóz masła w roku 1935 w porównaniu z 1934 r. wzrósł o 28%. Nastąpiło to głównie w drugiej połowie 1935 r. Ale eksport masła stanowi bardzo skromną cząstkę naszego obrotu nabiałem, najważniejszą stanowi zbyt w kraju. Według sprawozdania spółdzielczości mleczarskiej z r. 1935, różnica wypłat, jaka zaszła za jednostkę tłuszczu w czystem mleku, przedstawia się jak następuje: w r. 1934 cena waha się od 5 do 7 groszy za tłuszcz w litrze mleka, w r. 1935 od 9 do 12 groszy, w poszczególnych zatem wypadkach jest to różnica przekraczająca 40% poprzedniej wypłaty. Najbardziej wybitne mleczarnie wykazały skok za jednostkę tłuszczu 2,2 na 3,2 gr. Oczywiście trudno jest uchwycić przeciętną, sądzę, że będę bliski prawdy, jeżeli tę przeciętną będę ujmował na mniejwięcej 3 gr na litrze, to jest mniejwięcej 30%. To są sumy bardzo znaczne. Jeżeli do tego dodam zwiększenie wypłat przy eksporcie strączkowych i lnu, przy korzystniejszym zbycie nasion oleistych, który to zbyt został zapewniony dzięki ograniczeniu przywozu zzewnątrz, to sądzę, że mam w pełni udowodnioną tezę, że dopływ pieniężny do rolnictwa z tytułu sprzedaży produktów nietylko nie zmalał, ale wzrósł. Wzrost ten może być oceniany jeszcze na zbyt mały na to, żebyśmy dochodzili do wniosku, że jesteśmy już w toku wielkiej poprawy. Zapewne nie. Ale jesteśmy na progu tej poprawy, zatrzymaliśmy się i widzimy, że dalszy bieg rzeczy przy należytej energji i przy należytej różnostronności działania zapewnić może sukces. Tym drugim punktem, który ze szczególnym naciskiem chcę podkreślić, to jest właśnie ta różnostronność działania. Jaknajbardziej kategorycznie przeciwstawiam się temu twierdzeniu, które tutaj p. prezes Bniński i p. senator Hasbach reprezentowali, że oddziałuje pewna jednostronność. Nie chodziło o to w tym wzroście, który dokonujemy, aby sztucznie szukać rozróżnień między produkcją drobnej własności i wielkiej, a chodziło o to, aby uchwycić te kategorje produktów, które łatwiej mogą być doprowadzone do zwiększenia produkcji, która może zawierać w sobie większe wartości, która może być łatwiej zbyta zagranicą. Te przesłanki natury budżetowo-gospodarczej nakazywały starać się odwrócić od metod jednostronnego premjowania zboża. Nie ma prawa dzisiaj nikt powiedzieć, że system obecny jest jednostronnem premjowaniem produktów hodowlanych z zapoznaniem zbożowych. Natomiast ma się prawo powiedzieć, że system wczorajszy był jednostronnem premjowaniem produktów zbożowych z zapoznaniem innych. Podstawą dzisiejszej polityki jest wielostronność działania.</u>
  508 + <u xml:id="u-48.2" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o drugą stronę działania, polegającą na redukowaniu kosztów produkcji w rolnictwie, to zmiany, dokonane w zadłużeniu, są niewątpliwie zmianami bardzo poważnemi, jakkolwiek w poszczególnych przemówieniach napotkałem i głosy, że wszystko, co Rząd Polski dotychczas zrobił, jest jeszcze niesłychanie drobną rzeczą, że należy poprostu przekreślić te dawne zadłużenia przedkryzysowe. Cała droga rozumowania, stosowana przez Rząd już od szeregu lat, w sprawie oddłużenia rolniczego, była drogą wyszukiwania możności możliwego uszanowania instynktu kapitalizacji i dopuszczenia tylko do tych redukcyj, któreby weń zasadniczo nie uderzały. Zapewne, że to jest droga połowiczna, sądzę jednak, że w warunkach polskich wskazana. Jeżeli chodzi o dotychczasowy postęp redukcyj i zadłużeń, jest on najbardziej zdecydowany na odcinku zadłużeń bezpośrednio w rękach Rządu pozostających. Zostały dokonane poważne skreślenia w Funduszu Obrotowym, zostało dokonane przez Skarb przejęcie na siebie olbrzymich ciężarów instytucyj kredytu długoterminowego, został w części przez Skarb przejęty również ciężar skreśleń w Banku Rolnym. Panowie Senatorowie są już poinformowani o tem z deklaracji p. Ministra Skarbu, że niedostateczność posunięć w kredycie meljoracyjnym jest przez Rząd uznawana, że będą znalezione dodatkowe możliwości odciążeń.</u>
  509 + <u xml:id="u-48.3" who="#Marszałek">P. sen. Malinowski przedstawił tutaj szereg przykładów przeliczeń Banku Rolnego. Nie znam tych przeliczeń, sądzą, że poszczególne z nich mogły dotyczyć przerachowań poszczególnych kredytów w złotych w złocie. Istotnie bywało tak, że ktoś, kto pożyczył 10.000 zł, w następstwie na skutek przeliczenia kredytu po spadku złotego w 1925 r. w stosunku 172: 100, był winien 17.000. Te rzeczy są w tej chwili w badaniu i niewątpliwie część ich da się uporządkować. Trzeba zresztą jednocześnie stwierdzić, że niejednokrotnie wypłaty pożyczek następowały w wyższej kwocie niż nominalny kredyt, o czem dziś niejednokrotnie dłużnicy chcą zapomnieć.</u>
  510 + <u xml:id="u-48.4" who="#Marszałek">Niektóre działania Rządu napotykają tutaj krytykę ze strony pewnego, jawnie reprezentowanego interesu klasowego. Pp. sen. Bniński i Hasbach, występując z krytyką tych działań, niestety zapomnieli jednak o tem, że takie stawianie kwestji ma obok zalet otwartości i strony ujemne, gdyż utrudnia objektywną ocenę rzeczywistości i nie pozwala spojrzeć z punktu widzenia interesu ogólnego. W stosunku do działań, zmierzających do podniesienia cen, sądzę, że te wyjaśnienia, które dałem, wystarczają na to, żeby odeprzeć zarzut, że działalność Rządu jest tutaj tendencyjna i fragmentaryczna i nie obejmuje całości rolnictwa. Zapewne, że złagodzenie tego procesu, tak, żeby go można było wykonywać lat dziesiątki, żeby okazałe budynki murowane, istniejące często w nadmiernej ilości w jakimś wielkim folwarku, likwidować dopiero wówczas, jak się same rozsypią, dawałoby najmniej tarć. Ale życie i interes publiczny ma swoje wymogi. Szybki przyrost ludności, ta ciasnota panująca w Polsce, nakazuje szukać i w drodze parcelacji jednego ze sposobów dopomożenia rzeczywistości.</u>
  511 + <u xml:id="u-48.5" who="#Marszałek">Oczywiście byłoby lekkomyślnością ożywienie ruchu parcelacyjnego wówczas, kiedy niema środków na zakup ziemi. Ale wedle mego przeświadczenia rok 1935 w porównaniu z rokiem 1936 charakteryzuje już większe pod tym względem ożywienie i większa zdolność zakupu. Jest rzeczą zupełnie stwierdzoną, że wszystkie obszary, oferowane do podaży przez parcelację rządową czy przez Bank Rolny, znajdują nabywców w ilości kilkakrotnie przekraczającej możliwości zaspokojenia. Nastąpiło pozatem ożywienie na odcinku parcelacji prywatnej. Nie jest to zatem czas, kiedy należałoby sztucznie się temu przeciwstawiać, przeciwnie, trzeba potrzebom życiowym odpowiadać.</u>
  512 + <u xml:id="u-48.6" who="#Marszałek">Poruszone zostało zagadnienie przez p. sen. Radziwiłła: czy niesłusznem by było poprzestanie wyłącznie na parcelacji tych objektów, które są źle zagospodarowane i przedłużone. W zasadzie staramy się te właśnie gospodarstwa przedewszystkiem parcelować i w szeregu województw bodajże wyłącznie takie gospodarstwa na wykazie imiennym się znajdują i o ile same się nie rozparcelują, trafią do szeregu wykupywanych. Natomiast niepodobna procesów parcelacyjnych koncentrować nadmiernie w pewnych okolicach. Muszą być uwzględnione również interesy lokalne, które zmuszają, aby rozkład podaży ziemi był mniejwięcej unormowany.</u>
  513 + <u xml:id="u-48.7" who="#Marszałek">Czy w tworzeniu nowych osad na terenie Poznańskiego nie popełnia się błędów przez zbytnie drobnienie, jak to z przemówienia p. sen. Łakińskiego wynikało? Chcę przypomnieć Panom, że bardzo często sugerujemy się fałszywie co do tego, jaką jest przeciętna gospodarstw w Poznańskiem. Gdy w liczbach statystycznych rozróżnimy gospodarstwa niemieckie i polskie, to się okaże, że tylko niemieckie gospodarstwa t. zw. „drobne” są istotnie duże. Drobne gospodarstwa polskie w Poznańskiem są najczęściej małe i obszar 8–10 ha, taki, jaki dzisiaj tam tworzymy, jest w przeciętnych warunkach wystarczający na samodzielne gospodarstwo rodzinne. Przy tym olbrzymim natłoku, jaki w Polsce mamy, poza gruntami szczególnie złemi, tworzenie gospodarstw 15, 18 i 20 ha, jak to się jeszcze kilka lat temu robiło, jest niewątpliwie rozrzutnością. Przy pomocy Państwa, przy ofiarach Państwa można i należy tworzyć typy gospodarstw samodzielnych, ale nie należy się poza to posuwać.</u>
  514 + <u xml:id="u-48.8" who="#Marszałek">W związku z dokonywaną kolonizacją trzeba było rozstrzygnąć również sprawę systemu zabudowań, trzeba się chwycić takich metod zabudowania, które pozwalają wykonać je szybko i tanio. Nie mógłbym uzgodnić, rozumując gospodarczo, dwóch postulatów, t. j. postulatu zabudowy droższej, murowanej w imię tego, że jest ona trwalsza, i postulatu konieczności skreślenia daleko idącego w kredytach, w myśl twierdzenia, że się nie jest w stanie płacić odsetek. Im bardziej się nie jest w stanie płacić odsetek, tem ostrożniej trzeba inwestować. Może kiedyś za lat 30 w następnem pokoleniu można się będzie inwestować solidniej. Dziś przy drożyźnie kapitału — a mówię z punktu widzenia rolnika, który wysokich odsetek nie może płacić — trzeba się inwestować jaknajtaniej.</u>
  515 + <u xml:id="u-48.9" who="#Marszałek">Poruszone tu zostało, w związku z ostatniemi posunięciami, zagadnienie rozdziału plantacji buraczanej. Rozdział tych plantacyj i ingerencja Rządu w tej sprawie nie jest wywołana niczem innem, jak przeświadczeniem, że pozostawienie tych spraw samym sobie nie najlepiej wpłynęło na układ stosunków. Jestem wyrazicielem tego poglądu, że rolnictwo musi utrzymywać niezależnie od typu, jaki przedstawia, głębszą istotną ze sobą więź, że musi reprezentować obóz zwarty i mocny w obronie swych interesów, że tam, gdzie przychodzi sprzeczność interesów z innemi działami produkcji, musi zdobyć się rolnictwo na to, ażeby tworzyło front jednolity. Ale nic nie pomoże nawoływanie do zupełnej jednolitości i nic nam nie może nakazać zapominać o tem, że istnieją wewnętrzne sprzeczności. Te wewnętrzne sprzeczności najlepiej żeby były załatwione właśnie wewnętrznie. Jeśli się same nie załatwiają dobrze, to Rząd chce dopomóc. Ze strony Rządu jest usiłowanie systematycznego utrzymania jednolitości organizacji rolniczych właśnie w imię ich siły, a z chwilą, gdy takie zagadnienie, jak podział plantacyj buraczanych, różni grupy rolników, Rząd stara się wpłynąć, ażeby te poróżnienia ustały i aby krzywda tam, gdzie istotnie zaszła, była wyrównaną.</u>
  516 + <u xml:id="u-48.10" who="#Marszałek">Cóż Rząd zamierza? Z przemówienia p. sen. Bnińskiego zdawałoby się, że oto jakiś niesłychany zabieg grabieżczy na większej własności na rzecz drobnej własności jest wykonywany. A przecież nie dzieje się nic innego, jak to, iż stan posiadania z r. 1929 bierze się jako maluczki ideał, do którego stopniowo się dochodzi. Przecież w r. 1935 w poszczególnych cukrowniach zaszły takie np. zmiany, że cukrownia Gostyń miała plantacyj drobnej własności w r. 1929 — 11% , a w r. 1935 — 0,3%, wówczas, gdy inna cukrownia miała 36% i ma 36%. Jedna z cukrowni z 32% wylikwidowała drobną własność na 14%, jeszcze inna z 42% na 16%, jeszcze inna z 25% na 6%, wówczas, kiedy obok tego szereg cukrowni nie poczynił tych przesunięć. Stało się koniecznością w to się wdać. Nie może plantacja, tak zyskowna plantacja, ułatwiająca obsługę kredytu, być dostępną tylko dla cząstki rolnictwa. To też ten skromy ideał, jaki sobie Rząd stawia, a który opiera się na układzie stosunków z r. 1929/30, daje proporcję podziału buraków pomiędzy drobną i wielką własność i tak odwrotną do podziału ogółu gruntów ornych, zachowując zatem i tak kolosalne uprzywilejowanie większej własności.</u>
  517 + <u xml:id="u-48.11" who="#Marszałek">Wzrost plantacyj drobnorolnych odbywa się w roku bieżącym w mniejszej mierze drogą zmniejszania plantacyj większych, a więcej drogą podniesienia kontyngentów produkcji, co zawdzięczamy potanieniu ceny cukru. Całość zabiegu wygląda w ten sposób, że nowe kontyngenty plantacyjne przypadają obecnie na rzecz drobnej własności. Nadto w roku bieżącym przesunięcia odbywają się w obrębie plantacyj niektórych cukrowni w wysokości 5 do 7,5%, a w szeregu cukrowni niema przesunięć wcale. Taki jest rzeczywisty stan rzeczy, który dopiero po dwu latach przyniesie powrót do tego procentowego układu, jaki był w roku 1929.</u>
  518 + <u xml:id="u-48.12" who="#Marszałek">Charakteryzując te pomniejsze działania, nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia generalnego, że łączność wysiłków rolnictwa na szeregu odcinków wtedy może wydać rezultaty, gdy zostanie ożywiona jedną wspólną myślą. Za główną i podstawową myśl w stosunku do podniesienia materjalnego rolnictwa uważam dążenie do przywrócenia rolnictwu lepszych cen. Obok tego dążenia uważam za konieczne niezwykle wysoko oceniać każdy zabieg pozwalający rolnikowi już to podnieść produkcję na rzecz swojej konsumcji, już to otrzymać z dotychczasowej produkcji więcej wytworów na rzecz własnego spożycia. Te bolączki społeczne, o których tu przy różnych budżetach była mowa, w olbrzymiej mierze mogłyby być złagodzone, gdyby powszechnie w Polsce zapanowało zaufanie do możności wykonania wysiłku dodatkowego, spowodowania dodatkowej produkcji i umożliwienia dodatkowej konsumcji. Bez tych rzeczy podstawowych nie rozwiążemy całości zagadnienia. Jestem przekonany, że dopływ pieniądza z zewnątrz, oparty na ożywieniu rynku i obrotów, będzie się wzmagał. Przywiązuję olbrzymią wagę do dopływu pieniędzy bezpośrednio poprzez pracę, t. zn. zarobki przy najprotszych inwestycjach otrzymywane, jak również pośrednio przez zwiększenie siły nabywczej ludności dotychczas bezrobotnej. Ściśle się to wiąże z sumami, jakie gospodarstwo publiczne może na inwestycje poświęcić. Liczę na to, że dotychczasowy program inwestycyjny Rządu, pomniejszony w tym roku, będzie skompensowany dodatkowemi inwestycjami prywatnemi, prawdopodobnie jednak nieco później, przywiązuję przeto wagę do wszystkich poczynań, które w okresie wcześniejszym są zapowiedzią powiększenia środków na te cele.</u>
  519 + <u xml:id="u-48.13" who="#Marszałek">Jest mi szczególnie miło, że pomyślny rezultat gospodarki Lasów Państwowych umożliwił pewne posunięcie, zwiększające zakres robót meljoracyjnych. Sen. Kleszczyński akcentował słusznie fakt zmniejszenia sum na roboty meljoracyjne, które na rok 1936 mogły być w porównaniu z r. 1935 preliminowane. W czasie najbliższym nastąpi powiększenie tych robót o 4,5 miljona zł na tej podstawie, że wpłata Lasów Państwowych do Skarbu Państwa, przewidywana na 25,5 miljona zł w preliminarzu na r. 1935/36 między 1.IV. 1935 a 1.IV. 1936, mogła być powiększona. Wpłata ta do końca roku wyniesie ponad 30 miljonów zł i da możność powiększenia o 4,5 miljona sumy przeznaczonej na roboty meljoracyjne. Oprócz robót opartych na tej dodatkowej sumie będą prowadzone roboty oparte na Funduszu Obrotowym Reformy Rolnej i na dotacji z Funduszu Pracy. Jednak dopiero znalezienie poważniejszych źródeł na te cele mogłoby umożliwić w Polsce rozwinięcie pracy na miarę potrzeb. Potrzeby są bowiem olbrzymie i bez podstawowych meljoracyj, jak słusznie podniósł sen. Kleszczyński, dodatkowe rozwijane być nie mogą. W odniesieniu do gospodarki Lasów Państwowych poprzestaję na stwierdzeniu, że dodatnie jej wyniki pieniężne są najlepszą odpowiedzią na to, czy łączenie przerobu drewna z produkcją drewna jest słuszne. Sen. Radziwiłł powoływał się na niski dochód z przedsiębiorstw przemysłowych leśnych za ostatni rok sprawozdawczy. Stwierdzam, że zupełnie świadomie zmierzamy do takiego obliczania przedsiębiorstw przemysłowych, aby one dawały tylko swoje oprocentowanie i przerzucały zyski na surowiec. To też ta liczba, którą p. senator podawał co do spieniężenia surowca przez tartak bydgoski, nie jest ścisła. Spieniężenie to jest znacznie wyższe. Pan Senator ma słuszność twierdząc, że nie należy posuwać rozbudowy przemysłu Lasów Państwowych zbyt daleko, że istniejący przemysł prywatny winien mieć prawo spodziewania się, że zostanie mu przydzielony surowiec w pewnej części przez Lasy Państwowe. Możliwości te istnieją i są przewidziane. Inwestycje, o których Pan Senator wspomniał, równie dobrze ten tartak bydgoski, jak i owa kupiona dawniejsza instalacja fabryczna, przerobiona na fabrykę dykt klejonych, rokują jaknajlepsze nadzieje. Tartak bydgoski jest jednym z najlepszych naszych tartaków dzięki swym urządzeniom wodnym i instalacji. Uniezależnienie od przerobu w obcych warsztatach dało nam możność dobrego spieniężenia zagranicą. Potwierdzam natomiast to, co poprzednio powiedziałem na terenie komisji, że ten szeroki styk państwowego gospodarstwa leśnego z całością gospodarstwa leśnego nakazuje temu gospodarstwu nietylko dbać o stronę dochodową, o wpłaty do Skarbu Państwa, ale i dbać o ułożenie stosunków, odpowiadające potrzebom ludności w najszerszem tego słowa znaczeniu. Uważam, że troska o poziom dochodowości została w ostatnich kilku latach w znacznej mierze zwycięsko przeprowadzona; troska o należyty stosunek do potrzeb społeczeństwa, z którem się gospodarka lasów państwowych styka, leży jeszcze w znacznej mierze przed nami.</u>
  520 + <u xml:id="u-48.14" who="#Marszałek">To są te uwagi, które na tle dzisiejszej dyskusji uczyniłem. Chciałbym na zakończenie raz jeszcze stwierdzić, że oceniam dzisiejszą sytuację rolnictwa jako taką, w której energiczne, świadome i zorganizowane działanie całości rolnictwa może przynieść pozytywne wyniki. To nie znaczy, że w tani optymistyczny sposób, jak jeden z pp. senatorów chciał mi to podsunąć, usuwam się od stwierdzenia dzisiejszego złego stanu rolnictwa. Ten trudny stan trwa dalej, ale dynamika przejawów życia i napięcie sił twórczych w rolnictwie, mojem zdaniem, dają możność twierdzenia, że jesteśmy u początku lepszej drogi.</u>
  521 + <u xml:id="u-48.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  522 + <u xml:id="u-48.16" who="#Marszałek">Zakończyliśmy dyskusję nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
  523 + <u xml:id="u-48.17" who="#Marszałek">Dyskusja nad Budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu rozpocznie się jutro, o godz. 10 rano.</u>
  524 + <u xml:id="u-48.18" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 28.)</u>
  525 + </div>
  526 + </body>
  527 + </text>
  528 + </TEI>
  529 +</teiCorpus>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00011-01/header.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiHeader xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude" xml:id="PPC-193538-snt-ppxxx-00011-01">
  3 + <fileDesc>
  4 + <titleStmt>
  5 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 11)</title>
  6 + </titleStmt>
  7 + <publicationStmt>
  8 + <p>Prosimy o zapoznanie się z nagłówkiem korpusu (PPC_header.xml).</p>
  9 + </publicationStmt>
  10 + <sourceDesc>
  11 + <bibl>
  12 + <title>Sprawozdanie stenograficzne z obrad Senatu II RP (kadencja V, posiedzenie plenarne 11)</title>
  13 + <publisher>Kancelaria Senatu Rzeczypospolitej Polskiej</publisher>
  14 + <note type="system">II RP</note>
  15 + <note type="house">Senat</note>
  16 + <note type="termNo">5</note>
  17 + <note type="type">Posiedzenie plenarne</note>
  18 + <note type="sessionNo">11</note>
  19 + <note type="dayNo">1</note>
  20 + <note type="original_file">2_011_000004944.odt</note>
  21 + <date>1936-03-12</date>
  22 + </bibl>
  23 + </sourceDesc>
  24 + </fileDesc>
  25 + <profileDesc>
  26 + <particDesc>
  27 + <person xml:id="Marszałek" role="speaker">
  28 + <persName>Marszałek</persName>
  29 + </person>
  30 + <person xml:id="PrezesNajwyższejIzbyKontroli" role="speaker">
  31 + <persName>Prezes Najwyższej Izby Kontroli</persName>
  32 + </person>
  33 + <person xml:id="SDecykiewicz" role="speaker">
  34 + <persName>S. Decykiewicz</persName>
  35 + </person>
  36 + <person xml:id="SEvert" role="speaker">
  37 + <persName>S. Evert</persName>
  38 + </person>
  39 + <person xml:id="SFleszarowa" role="speaker">
  40 + <persName>S. Fleszarowa</persName>
  41 + </person>
  42 + <person xml:id="SGrajek" role="speaker">
  43 + <persName>S. Grajek</persName>
  44 + </person>
  45 + <person xml:id="SGłowacki" role="speaker">
  46 + <persName>S. Głowacki</persName>
  47 + </person>
  48 + <person xml:id="SHasbach" role="speaker">
  49 + <persName>S. Hasbach</persName>
  50 + </person>
  51 + <person xml:id="SHorbaczewski" role="speaker">
  52 + <persName>S. Horbaczewski</persName>
  53 + </person>
  54 + <person xml:id="SKudelska" role="speaker">
  55 + <persName>S. Kudelska</persName>
  56 + </person>
  57 + <person xml:id="SLewandowski" role="speaker">
  58 + <persName>S. Lewandowski</persName>
  59 + </person>
  60 + <person xml:id="SMaciejewski" role="speaker">
  61 + <persName>S. Maciejewski</persName>
  62 + </person>
  63 + <person xml:id="SMaleszewski" role="speaker">
  64 + <persName>S. Maleszewski</persName>
  65 + </person>
  66 + <person xml:id="SMasłow" role="speaker">
  67 + <persName>S. Masłow</persName>
  68 + </person>
  69 + <person xml:id="SRadziwiłł" role="speaker">
  70 + <persName>S. Radziwiłł</persName>
  71 + </person>
  72 + <person xml:id="SRdułtowski" role="speaker">
  73 + <persName>S. Rdułtowski</persName>
  74 + </person>
  75 + <person xml:id="SRostworowski" role="speaker">
  76 + <persName>S. Rostworowski</persName>
  77 + </person>
  78 + <person xml:id="SRyszka" role="speaker">
  79 + <persName>S. Ryszka</persName>
  80 + </person>
  81 + <person xml:id="SSchorr" role="speaker">
  82 + <persName>S. Schorr</persName>
  83 + </person>
  84 + <person xml:id="SSiemiątkowski" role="speaker">
  85 + <persName>S. Siemiątkowski</persName>
  86 + </person>
  87 + <person xml:id="SSiudowski" role="speaker">
  88 + <persName>S. Siudowski</persName>
  89 + </person>
  90 + <person xml:id="SStaniewicz" role="speaker">
  91 + <persName>S. Staniewicz</persName>
  92 + </person>
  93 + <person xml:id="STrockenheim" role="speaker">
  94 + <persName>S. Trockenheim</persName>
  95 + </person>
  96 + <person xml:id="SWiesner" role="speaker">
  97 + <persName>S. Wiesner</persName>
  98 + </person>
  99 + <person xml:id="SŚliwiński" role="speaker">
  100 + <persName>S. Śliwiński</persName>
  101 + </person>
  102 + <person xml:id="WicemarszałekBarański" role="speaker">
  103 + <persName>Wicemarszałek Barański</persName>
  104 + </person>
  105 + <person xml:id="WicemarszałekKwaśniewski" role="speaker">
  106 + <persName>Wicemarszałek Kwaśniewski</persName>
  107 + </person>
  108 + <person xml:id="komentarz" role="commentator">
  109 + <persName>Komentarz</persName>
  110 + </person>
  111 + </particDesc>
  112 + </profileDesc>
  113 +</teiHeader>
... ...
1935-1938/senat/posiedzenia/pp/193538-snt-ppxxx-00011-01/text_structure.xml 0 → 100644
  1 +<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
  2 +<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  3 + <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  4 + <TEI>
  5 + <xi:include href="header.xml"/>
  6 + <text>
  7 + <body>
  8 + <div xml:id="div-1">
  9 + <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 10.)</u>
  10 + <u xml:id="u-1.1" who="#PrezesNajwyższejIzbyKontroli">Przewodniczący Marszałek Senatu Aleksander Prystor.</u>
  11 + </div>
  12 + <div xml:id="div-2">
  13 + <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Na sekretarzy zapraszam ss. Dąbkowskiego i Olewińskiego. Protokół i listę mówców prowadzi s. Dąbkowski.</u>
  14 + <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Protokół 9 posiedzenia Senatu uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 10 posiedzenia leży w Biurze Senatu do przejrzenia.</u>
  15 + <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Usprawiedliwił swą nieobecność na 10 posiedzeniu Senatu s. Maleszewski.</u>
  16 + <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu na 1 dzień s. Lechnickiemu.</u>
  17 + <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie budżetu na rok 1936/37 (druk nr 25): Rozprawa szczegółowa nad częścią 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.</u>
  18 + <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma s. Rdułtowski.</u>
  19 + </div>
  20 + <div xml:id="div-3">
  21 + <u xml:id="u-3.0" who="#SRdułtowski">Wysoka Izbo! W rozdanem Panom Senatorom drukowanem sprawozdaniu Komisji Budżetowej zebrałem nieco szersze uwagi, dotyczące preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i związanych z nim poszczególnych zagadnień z tej obszernej dziedziny, którą obejmuje działalność Ministerstwa. Nie będę dziś do nich wracał, a ograniczę się jedynie do poruszenia tych spraw, które zostały w sprawozdaniu pominięte, lub ze względu na swe znaczenie wymagałyby dodatkowego szerszego omówienia.</u>
  22 + <u xml:id="u-3.1" who="#SRdułtowski">Zacznę od prac prawodawczych. W tej dziedzinie działalność Ministerstwa polega na przygotowaniu projektów ustaw i rozporządzeń. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych włożyło w roku ubiegłym dużo pracy w zakres legislacji. W przeważnej części koncentrowała się ona w departamencie samorządowym i dotyczyła zagadnień z zakresu samorządu terytorjalnego. Po wydaniu i wprowadzeniu w życie wielkiej podstawowej ustawy o samorządzie terytorjalnym przyszła kolej na uregulowanie prawne niemal wszystkich najważniejszych dziedzin życia samorządowego, a więc zagadnienia pracowników samorządowych, gospodarki i finansów, wreszcie sprawy rozbudowy miast i osiedli, nadzoru i przepisów budowlanych. Prace Ministerstwa objęły przygotowanie projektów 4 dużych ustaw pracowniczych, które obecnie są na warsztacie Izb ustawodawczych. Jak wiemy, dotyczą one praw i obowiązków pracowników samorządowych, ich uposażenia i zaopatrzenia emerytalnego oraz przepisów dyscyplinarnych. Z zakresu gospodarki samorządowej opracowano projekt dekretu o obciążeniu daninami komunalnemi i innych zmianach w finansach komunalnych, obmyślanego w kierunku przyniesienia ulg rolnictwu, oraz projekt nowelizacji dekretu o poprawie gospodarki finansów związków komunalnych. Do tejże dziedziny należą projekty rozporządzenia Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie ulgowej spłaty zaległości w samoistnych daninach komunalnych, związanego z postanowieniami ustawy z dnia 26 marca 1935 r. o spłacie zaległości podatkowych i projekt ustawy o świadczeniach w naturze na niektóre cele państwowe wraz z projektem rozporządzenia wykonawczego do tej ustawy. Wiąże się też z tym działem opracowany przez Ministerstwo projekt statutu Związku Rewizyjnego Samorządu Terytorjalnego, który ma za zadanie współpracować w usprawnieniu finansów i gospodarki związków samorządowych. Wreszcie niejako osobny dział stanowią prace z dziedziny budownictwa. W związku z wypadkami budowlanemi opracowało Ministerstwo projekty rozporządzeń: Ministrów Spraw Wewnętrznych i Opieki Społecznej o przepisach, dotyczących przestrzegania warunków bezpieczeństwa i higjeny przy robotach budowlanych, Ministra Spraw Wewnętrznych o nadzorze policyjno-budowlanym nad wykonywanemi robotami budowlanemi i inne. Jest też opracowana nowelizacja rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o prawie budowlanem i zabudowaniu osiedli. Ten ostatni dział prawodawstwa miał na celu zapobieganie katastrofom budowlanym i uporządkowanie sprawy budownictwa, zwłaszcza w osiedlach podmiejskich. Okazało się również potrzebne opracowanie zmian do rozporządzenia z 1928 r. o sporządzaniu i zatwierdzaniu projektów robót budowlanych i trybie postępowania przy wydawaniu pozwoleń na budowanie i użytkowanie budynków.</u>
  23 + <u xml:id="u-3.2" who="#SRdułtowski">Wymieniłem tu tylko prace ważniejsze, prócz których został wydany cały szereg rozporządzeń wykonawczych i okólników ministra z różnych dziedzin, objętych jego działalnością. Wśród zagadnień, należących do innych działów, trzeba wymienić projekty dekretów o odznakach i mundurach oraz o godzinach handlu i godzinach otwarcia zakładów handlowych i niektórych przemysłowych, projekty rozporządzeń ministra o wzorowym statucie ochotniczych straży pożarnych, o uzbrojeniu organów ochrony kolei, o ich działalności poza obszarem kolejowym, o przekazaniu niektórych obowiązków wójtów powiatowym władzom administracji ogólnej, kompleks zarządzeń, dotyczących przeprowadzenia wyborów do Sejmu i Senatu, szereg rozporządzeń o zmianie granic poszczególnych gmin wiejskich i miejskich i t. d.</u>
  24 + <u xml:id="u-3.3" who="#SRdułtowski">Jak widać z tego pobieżnego przeglądu, czołowe miejsce w działalności legislacyjnej Ministerstwa w 1935 r., jak to już zaznaczyłem, zajęły zagadnienia samorządowe, których znaczenie i aktualność skupiły na sobie słusznie uwagę.</u>
  25 + <u xml:id="u-3.4" who="#SRdułtowski">Samorząd terytorjalny, powołany przez kwietniową Konstytucję do spełniania funkcyj jednego z organów administracji publicznej Państwa, winien przedewszystkiem sam być należycie zorganizowany, by mógł spełniać swe odpowiedzialne zadanie. Jego finanse i gospodarka winny być uporządkowane i usprawnione tak, by nietylko dawne zaniedbania i braki zostały wyrównane, ale by związki samorządowe mogły wytrzymać dalszą jeszcze znaczną redukcję budżetów, konieczną wobec dzisiejszego położenia gospodarczego Państwa i stanu jego Skarbu. Zadania te są trudne i wymagają wielkiej ostrożności i rozwagi czynników odpowiedzialnych za gospodarkę samorządową, oraz poważnego odciążenia samorządu od różnych zbędnych funkcyj i przerostów, które mu utrudniają celową pracę, znacznie podnosząc jej koszta.</u>
  26 + <u xml:id="u-3.5" who="#SRdułtowski">Pierwsze — wyrobienie i oględność organów kierujących gospodarką związków samorządowych — w znacznym stopniu zależy od ich poczucia odpowiedzialności za prowadzoną pracę. Niestety zbyt często mieliśmy dotąd do czynienia z narzucaniem ciałom samorządowym woli przez czynniki administracji rządowej, działające w charakterze bądź to przewodniczących związków samorządowych, bądź to władz nadzorczych, w sposób tak bezwzględny, że o rozwijaniu się poczucia odpowiedzialności nie było w tych warunkach mowy. Dziś z tej drogi należy bezwzględnie zawrócić. To też z wielkiem uznaniem należy powitać stanowisko p. Ministra Raczkiewicza, który zalecił zwrócenie szczególnej uwagi na poprawę tego stanu rzeczy i usunięcie z życia samorządu tych wszystkich objawów, które mogą odbijać się w niepożądanym kierunku na układzie tych stosunków. Rzecz naturalna, że nietylko organa zarządzające związkami samorządowemi, ale i urzędnicy w nich pracujący mają wpływ na kierunek i rozwój działalności samorządu. Sprawa urzędnicza ma bardzo ważne znaczenie; nie będę tu jej jednak poruszał, ponieważ znajduje się dziś na warsztacie pracy Izb ustawodawczych. Ustalenie stosunku publiczno-prawnego pracowników samorządowych, zajmujących odpowiedzialne stanowiska jest, mojem zdaniem, koniecznością, która wywrze tak samo dodatni wpływ na bieg pracy samorządu, jak i należycie pojęty interes samych urzędników. Dotychczas w sprawie urzędników samorządowych spotykają się różne anomalje. Jako jedną z nich, niewchodzącą zresztą do kompleksu zagadnień objętych rozpatrywanemi obecnie ustawami o pracownikach samorządowych, chcę wymienić fakt połączenia w jednym i tym samym związku pracowniczym zatrudnionych w gminach urzędników oraz inspektorów gminnych, mających obowiązek kontrolowania ich działalności. Objawu tego nie można uważać za normalny i właściwy, i Wydaje mi się, że Ministerstwo winnoby się nim zainteresować.</u>
  27 + <u xml:id="u-3.6" who="#SRdułtowski">Drugie zagadnienie — odciążenie samorządu od zbędnych funkcyj — wiąże się ściśle z przerostami, które mamy w administracji państwowej, a które uniemożliwiają poczynienie naprawdę poważniejszych oszczędności w budżecie Państwa. W sprawozdaniu swem na komisji przytoczyłem, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wraz z policją państwową, ale bez Korpusu Ochrony Pogranicza i bez Głównego Urzędu Statystycznego i przedsiębiorstw, wysyła rocznie przeszło 32,3 miljona pakietów pocztowych. Przytoczyłem też ustęp z pracy p. dyrektora Hausnera, mówiący, że olbrzymia kilkusettysięczna armja naszych urzędników państwowych i samorządowych załatwia rocznie około 250 miljonów akt, Wydaje około półtora miljona orzeczeń karno-administracyjnych, wymierza, ściąga i Wydaje ponad 8 miljardów zł, ogłasza ponad 6.000 przepisów rocznie. Źródła tych przerostów bardzo kosztownych, a utrudniających życie obywateli, kryją się często w wadliwych i nieskomasowanych ustawach i rozporządzeniach, w szkodliwej dążności do nakładania na Państwo nadmiernej ilości funkcyj często drugorzędnych, do przesadnego obarczania tak samego Państwa, jak i jego obywateli przeróżnemi obowiązkami, niewypływającemi z potrzeb życia, a będącemi wytworem teoretycznych rozważań lub ślepego naśladownictwa. Za tem idzie nadmierny rozrost urzędów i rzeszy licznych urzędników, przeciążonych zbędną a obcą i niezrozumiałą dla społeczeństwa pracą, stosowanie skomplikowanych metod urzędowania, przykrych dla osób zainteresowanych, które często dla załatwienia błahej sprawy są zmuszone przechodzić szereg formalności w kilku różnych urzędach. Błędy te wżarły się głęboko w organizm naszej administracji i winny być jaknajprędzej wyplenione, zanim zdążą zdeprawować mocne same w sobie i zdrowe siły naszej administracji, która dotąd z godną uznania wytrwałością naogół opiera się destrukcyjnym wpływom przyjętego nieracjonalnego systemu. Te wady i przerosty najdotkliwiej biją w najniższe komórki administracji państwowej, jakiemi są gminy. Jest to naturalne, bo w urzędach gminnych muszą się skupiać funkcje wykonawcze samorządu terytorjalnego wyższego stopnia, różnych resortów administracji rządowej oraz instytucyj o charakterze publiczno-prawnym. Wszelkie więc błędy, w które te organa obfitują, spływają tu do jednego koryta, stwarzając sytuację nieraz absurdalną i hamując normalną działalność spiętrzonemi obciążeniami. Nietylko słuszna potrzeba załatwiania wielu spraw i zbierania informacyj u dołu w komórce administracyjnej, stojącej najbliżej ludności, ale też i niewłaściwa, może nawet karygodna chęć spychania z siebie części odpowiedzialności lub pracy na niższy organ, który nie może tem samem odpłacić, jest powodem przeciążenia nadmiernego urzędów gminnych. Urzędy te w dodatku nie są w stanie utrzymywać dość wykwalifikowanego i licznego personelu, któryby mógł fachowo załatwiać najrozmaitsze nakładane zlecenia. Organa wyższe nie liczą się z tem nieraz zupełnie i wolą otrzymywać z gmin często fantastyczne, nierealne odpowiedzi na swe pytania, niż ograniczyć i dostosować te pytania do takiego poziomu, na którym mogłyby być rzeczowo i dokładnie załatwione. Jest to powodem, że wiele urzędowych informacyj, mających służyć za podstawę do decyzji wyższych władz państwowych, nie posiada należytej realnej wartości, i z drugiej strony demoralizuje niższych urzędników gminnych, skłaniając ich do dawania z konieczności niedokładnych lub wręcz wyimaginowanych odpowiedzi oficjalnych. Pozatem ten stan rzeczy fatalnie się odbija na budżetach gminnych, których lwia część, zwłaszcza na wschodzie Państwa, idzie na utrzymanie administracji gminnej, ściśle mówiąc biuralistów, potrzebnych dla załatwiania tych wątpliwej wartości elaboratów. Rzecz ta jest dziś powszechnie znaną, jednak parę przykładów pozwolę sobie przytoczyć. Tak więc w związku z ubezpieczeniem budynków od ognia, urząd gminny obowiązany jest do dokonania trzynastu różnych czynności. Przy załatwianiu jednej sprawy karnej, w razie gdyby nastąpiły teoretycznie możliwe komplikacje, należałoby dokonać aż 21 manipulacyj biurowych. Dane, które przytoczyłem, pochodzą z przed paru lat, być może więc, że pewne nieduże zmiany w ostatnich latach nastąpiły, jednak przytoczyłem je nietyle dla podania dokładnych cyfr, ile dla scharakteryzowania całej sprawy.</u>
  28 + <u xml:id="u-3.7" who="#SRdułtowski">Klasycznemi są nakładane na urzędy gminne obowiązki w dziedzinie zbierania stytystyki1. Jak obliczono przed kilku laty, urzędy gminne wypełniają co pewien czas dla celów ogólno-państwowych 15 ankiet statystycznych, dla poszczególnych resortów 6, dla informacyj doraźnych około 25 ankiet, dla starostwa i wydziału powiatowego też około 25, pozatem cały szereg danych opisowych i informacyjnych dla t. zw. statystyki dzikiej, prowadzonej przez różne organizacje, jak naprzykład stacje ochrony roślin, towarzystwo krajoznawcze i t. p., oraz dla celów pozastatystycznych, a więc w pierwszym rzędzie dla urzędów skarbowych, ubezpieczeń od ognia, władz wojskowych i t. d. Sięga to razem setki i więcej wykazów i zestawień, nieraz bardzo skomplikowanych, o wielu złożonych rubrykach i trudnych pytaniach. Poważna część stałych ankiet musi być wypełniana co kwartał. W rezultacie gminy muszą prowadzić szereg pomocniczych ksiąg i wykazów; tak naprzykład powiat sarneński, jak to zaczerpnąłem z danych komisji usprawnienia administracji, przed kilku laty polecił gminom prowadzenie stu ksiąg, wyszczególnionych w odnośnem zarządzeniu, prócz wszystkich innych, które się pozatem mogą okazać niezbędne. Rzecz zrozumiała, że im bardziej pytania, stawiane w ankietach, są zawiłe i drobiazgowe, tem mniejsza dokładność i wartość odpowiedzi. Obniżenie ilości stawianych urzędom gminnym wymagań co do dostarczania danych statystycznych conajmniej o połowę, oraz odrzucenie i uproszczenie całego balastu zbędnych pytań w rozsyłanych ankietach, nietylko ulży gminie, ale i podniesie wartość prac przez nie wykonywanych. Toż samo można powiedzieć o skomplikowanym sposobie prowadzenia rejestracji mieszkańców i zmiany miejsca zamieszkania, ewidencji koni, rejestracji psów, zbędnej na wsi ewidencji pomieszczeń na kwatery dla wojska w czasie pokoju, wykazu studzien, ewidencji uboju zwierząt poza nadzorem weterynaryjnym i t. p. Większość tych wykazów, pomimo ich znaczenia, grzeszy stałą niezgodnością z faktycznym stanem rzeczy. Tak jest przeważnie z ruchem ludności, tak z ewidencją koni, co do której naprzykład stwierdzono w jednej z gmin na Wołyniu (Rafałówka) powstanie w przeciągu 9 miesięcy niezgodności rejestru z rzeczywistym stanem rzeczy w 32%.</u>
  29 + <u xml:id="u-3.8" who="#SRdułtowski">Są to rezultaty przerostów biurokratycznych, toczących organizm administracji rządowej, a stamtąd rozpowszechniającej się na administrację samorządu terytorjalnego i dalej na samorząd gospodarczy, a nawet na organizacje społeczne.</u>
  30 + <u xml:id="u-3.9" who="#SRdułtowski">Komisja dla usprawniania administracji publicznej opracowała długi szereg wniosków, wiodących do naprawy istniejącego stanu rzeczy. Posiadają one wielką wartość, dotąd niestety prawnie niewykorzystaną. Na ich marginesie chciałbym zrobić jedną uwagę: odciążając gminę, trzeba jednak pamiętać, że stojąc najbliżej ludności może ona z natury rzeczy najłatwiej i najsprawniej wykonywać szereg funkcyj i że koncentrowanie tych funkcyj w jednym ręku kosztuje najtaniej. Trzeba tylko, by te funkcje nie były nadmierne, by były objęte przepisami prawa i nie nakładały na samorząd gminny kosztów, niewynikających z obowiązku wykonywania ustawowo określonych czynności.</u>
  31 + <u xml:id="u-3.10" who="#SRdułtowski">Przy obecnym stanie rzeczy trudno jest myśleć o wprowadzeniu do budżetów samorządu terytorjalnego większych oszczędności, pomimo że ze względów ogólnych jest to nietylko potrzebne, ale wprost konieczne. Nie mogąc poczynić znaczniejszych redukcyj w budżecie państwowym, Rząd dąży do odciążenia społeczeństwa przedewszystkiem na drodze zmniejszenia budżetów samorządowych. Należy przytem uważać, by samorządy wyższego stopnia, naprzykład powiatowe nie usiłowały przerzucać części swych wydatków na gminy. Trzeba wykorzenić ostatecznie zwyczaj, na który patrzyliśmy oddawna, patrzenia przez odpowiedzialnych urzędników na poszczególne zagadnienia wyłącznie z punktu widzenia wygód reprezentowanych przez nich urzędów, a nie interesów Państwa i społeczeństwa. Dla społeczeństwa bowiem i Państwa nie stanowi większej różnicy, komu podatki są wpłacane, a jedynie to, jaką publiczną korzyść oddawane przez obywateli pieniądze przynoszą. Rząd obecny zmuszony do szukania radykalnych oszczędności jął się akcji usprawnienia administracji, uznawanej za słuszną niemal przez wszystkie rządy poprzednie i opracowywanej od szeregu lat przez różne komisje i urzędy, która jednak dotąd tylko fragmentarycznie była przeprowadzana. Zapowiedź tej akcji przez p. Premjera należy powitać z wielkiem uznaniem i życzyć, by wreszcie już raz i to prędko i zdecydowanie została w życie wcielona.</u>
  32 + <u xml:id="u-3.11" who="#SRdułtowski">W ciągu trzech lat ostatnich deficyty zamknięć budżetowych samorządów powiatowych, miejskich i gmin wiejskich, według zestawień Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wahały się mniejwięcej od 3 do 5 miljonów zł.</u>
  33 + <u xml:id="u-3.12" who="#SRdułtowski">Dane te trzeba uważać jeszcze za zbyt optymistyczne. Po pewnem ich skorygowaniu deficyt na 1935/36 r. został określony w wydawnictwie Głównego Urzędu Statystycznego na około 8 miljonów zł, zaś Centralna Komisja Oszczędnościowo-Oddłużeniowa dla samorządu szacuje go na 13 miljonów, wliczając jednak w to związki wojewódzkie i przedsiębiorstwa komunalne, które w obliczeniach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie były wzięte pod uwagę. Ujemny wpływ na równowagę budżetów samorządowych wywierają w wielu wypadkach różne przedsiębiorstwa, do otwierania których przed kilku laty był olbrzymi, a niezdrowy pęd, podsycany przez administrację rządową. Budowano cegielnie, betoniarnie, elektrownie, warsztaty stolarskie i inne zakłady za pożyczone pieniądze, często bez kalkulacji, bez racjonalnego planu eksploatacyjnego, bez istotnej potrzeby. Dziś są one często przeszkodą w gospodarce i zawadą, utrudniającą naprawę finansów.</u>
  34 + <u xml:id="u-3.13" who="#SRdułtowski">Chciałbym też pokrótce zwrócić uwagę na inne ciężary dotkliwe dla budżetów samorządowych. Uważam, że należałoby poddać rewizji podstawy niektórych wydatków. Do takich należą naprzykład dodatki mieszkaniowe dla nauczycielstwa, dodatki dla przewodniczących wydziałów powiatowych i ich zastępców, koszty utrzymania środków lokomocji i inne.</u>
  35 + <u xml:id="u-3.14" who="#SRdułtowski">Usiłowania odciążenia budżetów poszczególnych ogniw samorządu terytorjalnego i uzdrowienia ich gospodarki posunęły się w ostatnich czasach naprzód. Nad zagadnieniem tem pracują dwie nowe instytucje, powołane dekretami Prezydenta Rzeczypospolitej. Jedna — to Centralna Komisja Oszczędnościowo - Oddłużeniowa dla samorządów przy Prezydjum Rady Ministrów, której odpowiadają komisje wojewódzkie. Komisja kieruje się zasadą, że oddłużenie winno być połączone z taką przebudową budżetu danego związku samorządowego, która mu zapewni realność i równowagę. Jest to zasada bardzo słuszna. Prace komisji natrafiają na poważne trudności, a mimo to już dały owoce. Wogóle zadłużenie samorządu jest szacowane na około 1.270 miljonów zł, w której to sumie kredyt długoterminowy stanowi 930 miljonów zł i długi wymagalne natychmiast około 255 miljonów zł. Centralna Komisja rozpoczęła konkretną pracę nad oddłużeniem dopiero od 15.XII. 1935 r. i od tego dnia do 11 lutego 1936 r. czyli w ciągu niespełna dwu miesięcy w dodatku świątecznych załatwiła oddłużenie 52 związków samorządowych, w czem 36 miast. W 27 wypadkach, obliczonych dla przykładu, zostało umorzonych przez komisję przeciętnie 31% sumy zadłużenia, a łącznie z rozterminowaniem spłat i ulgami w oprocentowaniu roczna obsługa długów została przeciętnie obniżona o 50%. Jak wielka praca leży jeszcze przed komisją, dowodzi fakt, że według jej obliczenia około 500 miast i powiatowych związków komunalnych potrzebuje indywidualnego oddłużenia. Dekret Prezydenta Rzeczypospolitej o obniżeniu obciążenia daninami komunalnemi i o innych zmianach w finansach komunalnych, uwzględniając w dość poważnym stopniu potrzeby rolnictwa, obniżył dochody związków komunalnych. Środków na usunięcie niedoboru, który ten dekret spowodował w budżetach, a który jest obliczany w wysokości około 30–35 miljonów zł, należy szukać w usprawnieniu administracji i gospodarki danych związków. Ponieważ odciążenie rolnictwa musi iść jeszcze dalej, usprawnienie to winno być przeprowadzone w sposób zdecydowany.</u>
  36 + <u xml:id="u-3.15" who="#SRdułtowski">Do spełnienia tego zadania powinno się przyczynić powstanie drugiej z dwóch nowych, wymienionych przeze mnie instytucyj samorządowych, mianowicie Związku Rewizyjnego Samorządu Terytorjalnego w Warszawie. Związek ten funkcjonuje od maja 1935 r., stopniowo rozszerzając swą działalność i dziś posiada już 22 inspektorów specjalistów. W przeciągu 9 miesięcy Związek dokonał rewizyj ogólnych w 49 związkach samorządowych i 9 rewizyj specjalnych. Prócz przeprowadzania rewizyj rzeczowych i formalnych Związek udziela przez swych inspektorów porad i wskazówek, współdziała w urealnieniu budżetów i porządkowaniu gospodarstw rewidowanych samorządów.</u>
  37 + <u xml:id="u-3.16" who="#SRdułtowski">Mówiąc o samorządzie terytorjalnym, pragnę wspomnieć jeszcze o pewnym stosunkowo nowym objawie w życiu samorządowem, który wystąpił przed paru laty na Polesiu i stamtąd usiłował przedostać się na teren województw sąsiednich. Są to t. zw. rolnicze związki międzykomunalne, które nakreśliły sobie zadanie objęcia całokształtu zagadnień rolniczo-gospodarczych na terenie gmin, powiatów i województw, wchodzących w dziedzinę prac, dotąd będących terenem działania dobrowolnych organizacyj rolniczych i samorządu rolniczego. Objawu tego nie uważam za dodatni, tak ze względu na zbyt silne opieranie się w tej chwili na czynniku administracyjnym, jak i z tego powodu, że godzi on w pracę społeczną i rolniczą samego społeczeństwa. Obowiązkiem Rządu i samorządu powinna być dbałość o należyty rozwój życia społecznego, zaprawiającego w służbie dla idei, urabiającego charaktery obywateli, zdolność do samodzielnego myślenia i twórczej zbiorowej pracy oraz poczucie odpowiedzialności za swe decyzje i postępki. Życie społeczne w Polsce nie rozwijało się dotąd zdrowo. Odbiły się na niem różne wpływy: historyczne, społeczne, polityczne i gospodarcze. Nie będę ich analizował. Dość, że podobnie jak i w organizowaniu administracji poszliśmy i tu pod wielu względami drogą niewłaściwą. Organizacje społeczne powstawały u nas niezawsze na skutek rzeczywistych potrzeb społeczeństwa, którym miały służyć. Utworzyło się ich zbyt dużo, stąd rozproszkowanie, wchodzenie sobie nawzajem w drogę, brak sił intelektualnych i finansowych do ich obsłużenia, brak hierarchji celów i zadań, które społeczeństwo stawia sobie do spełnienia, oraz podziału pracy między organizacjami, wreszcie zbyt słabe scementowanie między sobą poszczególnych organizacyj, które dawać powinna wspólna myśl przewodnia i wspólne cele. Te warunki mało dają możliwości dla naprawdę owocnej pracy, a zbyt dużo stwarzają miejsca dla rozrostu ambicyj osobistych. Wreszcie organizacje społeczne zastały, jak już wspomniałem, silnie zarażone prądem biurokratycznym. Byłoby przesadą twierdzenie, że całe nasze życie społeczne wszystkie te wady posiada, niemniej jednak są one rozpowszechnione i zdecydowana walka z tym stanem rzeczy winna być prowadzona, jeżeli pragniemy wyrobić w społeczeństwie poważną, skrystalizowaną opinję, odgrywającą tak dużą rolę w podniesieniu mocy i wartości tego społeczeństwa i jeżeli chcemy je skonsolidować w pracy dla Państwa.</u>
  38 + <u xml:id="u-3.17" who="#SRdułtowski">Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27.X. 1932 r. o stowarzyszeniach ma na celu w pewnym stopniu naprawę tych niedomagań; w oparciu o nie jest rozpoczęta obecnie akcja zracjonalizowania całości życia społecznego. W ciągu ostatniego roku zmniejszyła się ilość nowych stowarzyszeń, których w r. 1935 utworzono około 14.800, czyli o 5.000 mniej, niż w roku poprzednim. Jednocześnie zwiększyła się ilość stowarzyszeń rozwiązanych z 3.699 na 4.792. Nie przeszkadza to jednak, że ogólna ilość stowarzyszeń społecznych jeszcze wzrosła w tym roku o prawie 14.000 i wynosi 115.000. Z objawów dodatnich należy zanotować większy rozwój stowarzyszeń wyższej użyteczności oraz pewną akcję unifikacyjną, która ze zrozumiałych powodów natrafia jednak na dość poważne trudności.</u>
  39 + <u xml:id="u-3.18" who="#SRdułtowski">Gdy mowa o życiu społecznem, trudno też pominąć milczeniem niepomiernie rozbudowaną tendencję urządzania wszelkiego rodzaju zbiórek i składek, zbyt często przymusowych, organizowania tak zwanych świąt i uroczystości, dni i tygodni na różne cele. Przesada może uczynić z tych zasadniczo pożytecznych środków działania istną plagę społeczną.</u>
  40 + <u xml:id="u-3.19" who="#SRdułtowski">Ingerencja administracji w życie społeczne winna być niezmiernie ostrożna i liczyć się z tem, że ma do czynienia z żywym i nader skomplikowanym organizmem, nieznoszącym nieprzemyślanych eksperymentów, ani brutalnego, bezdusznego wtrącania się. Nieumiejętne próby leczenia przez władze administracyjne niedomagać życia społecznego są gorsze i bardziej niebezpieczne, niż pozostawienie go samemu sobie. Najlepsza droga, to wpajanie w społeczeństwo zrozumienia braków i potrzeb oraz umożliwienie mu dokonania odpowiedniej przebudowy. Specjalną wagę należy przywiązywać do rozwoju życia społecznego wśród młodzieży, czy to na odcinku wiejskim, robotniczym, czy akademickim. Ochrona tego życia przed roznamiętniającemi wpływami partyjnemi, a zwłaszcza przed prądami wywrotowemi, skierowanie na realne tory, wyrabiające tężyznę moralną, siłę ducha, samodzielność, prowadzenie do odrodzenia kulturalnego, do należytego zrozumienia pełni więzów, łączących młodych obywateli z własnem państwem, przygotowanie do przyjęcia odpowiedzialności za jego losy — to są obowiązki, stojące przed starszem społeczeństwem i rządem. Niestety wpływy ugrupowań, na jakie się dzieli starsze społeczeństwo, silnie się odbijają na organizacjach młodzieżowych, ugrupowania te bowiem szukają dla siebie naturalnego oparcia i posiłków wśród młodszego pokolenia, niezawsze idąc do niego z pobudkami czysto ideowemi i należytą troską, by nie zaszczepiać niepożądanych bakcylów w jego życie zbiorowe.</u>
  41 + <u xml:id="u-3.20" who="#SRdułtowski">Z drugiej znów strony nie można uważać za właściwy kierunku dążącego do zupełnego ideowego oderwania młodzieży od starszego pokolenia, z którego wyrosło, do zerwania więzów tradycji, niezbędnych dla właściwego rozwoju ducha i wyrobienia charakterów.</u>
  42 + <u xml:id="u-3.21" who="#SRdułtowski">Każde pokolenie, narastające w drodze naturalnej, ustosunkowuje się niejako krytycznie do starszych, ulegając pewnym prawom reakcji w stosunku do tego, co było przed niem. Sztuczne zaostrzanie tego krytycyzmu nie jest ani zdrowe, ani korzystne z ogólnego punktu widzenia. Na polu prac społeczno - młodzieżowych jest bardzo dużo do zrobienia. Starsze pokolenie może z całym spokojem ustępować miejsca swoim następcom dopiero wówczas, gdy widzi w nich ludzi gotowych do służby dla wyższej idei, dojrzałych do wzięcia na swe barki ciężaru odpowiedzialności za dobro ogółu.</u>
  43 + <u xml:id="u-3.22" who="#SRdułtowski">Sytuacji politycznej omawiać dziś nie będę. Sprawie wysoce szkodliwej akcji Stronnictwa Narodowego i O. N. R. poświęcono zbyt dużo uwagi w dyskusji generalnej Wysokiego Senatu, by tu do niej wracać. Ideały i uczucia narodowe są dobrem powszechnem, własnością całego społeczeństwa polskiego i nigdy stać się nie mogą monopolem żadnego stronnictwa czy partji, tem bardziej używającego szkodliwej i obcej psychice polskiej taktyki i metod, wywołujących zamęt w kraju i propagujących teror. Ekscesy antyżydowskie zostały również w dyskusji generalnej i na Komisji Budżetowej wyczerpująco omówione i zdecydowanie potępione.</u>
  44 + <u xml:id="u-3.23" who="#SRdułtowski">Pragnę tylko zaznaczyć od siebie, że wszędzie tam, gdzie się stykają ze sobą płaszczyzny zainteresowań dwuch grup ludności różnych narodowości, ras, wyznań, charakterów i usposobień, dla utrzymania dobrych stosunków i należytej współpracy potrzeba specjalnie dużo taktu, rozwagi i umiaru ze stron obu, i że strona żydowska również powinna dobrze o tem pamiętać, jeżeli nie chce ułatwiać akcji propagandowej, przeciw niej kierowanej.</u>
  45 + <u xml:id="u-3.24" who="#SRdułtowski">Na Komisji Budżetowej sprawa żydowska była omawiana z punktu widzenia potrzeby ułatwienia i unormowania emigracji.</u>
  46 + <u xml:id="u-3.25" who="#SRdułtowski">Warunki, w których się toczy w ostatnim czasie życie naszego Państwa, a zwłaszcza niepomyślna sytuacja gospodarcza ze wszystkiemi jej następstwami muszą się odbijać niekorzystnie na stanie bezpieczeństwa publicznego. Jednocześnie, gdy na terenie politycznym mamy do czynienia z wykorzystywaną dla celów partyjnych akcją ekscesów antyżydowskich oraz z rozkładową jak zawsze robotą komunizmu, trzymającego się obecnie taktyki przenikania do różnych grup i organizacyj lewicowo - opozycyjnych, na odcinku kryminalistyki następuje bardzo poważny wzrost przestępczości i wykroczeń przeciw bezpieczeństwu życia i mienia obywateli, spokojowi i porządkowi publicznemu, wykonywaniu rozporządzeń władzy i t. p. W niektórych działach przestępczości wzrost ten w ciągu roku przekracza 50%. Nie należy w tem szukać winy służby bezpieczeństwa, która przeciwnie wykazuje coraz lepszą sprawność i wyrobienie. Jedynym powodem niepomyślnego stanu rzeczy są warunki ogólne, a poczęści też stałe od lat kilku obniżanie kredytu na wydatki, związane z bezpieczeństwem, oraz idące za tem redukcje etatów Policji Państwowej.</u>
  47 + <u xml:id="u-3.26" who="#SRdułtowski">Rzecz zrozumiała, że interes publiczny nie pozwala na dalsze obniżanie sum, przeznaczonych na wydatki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, skupiającego w swych rękach najważniejsze zadania, dotyczące administracji ogólnej i bezpieczeństwa publicznego. Konieczności skarbowe i sytuacja gospodarcza zmusiły mimo to Rząd do obniżenia sumy zapreliminowanej w stosunku do budżetu na rok ubiegły o 5.218.000 zł, która to suma rozkłada się na wszystkie poszczególne działy, wchodzące w skład budżetu Ministerstwa. Największą oszczędność, dotycząca największych działów budżetu t. j. Policji Państwowej, wynosi 2.938.930 zł, co stanowi 3,1%, oraz województw i starostw — 1.323.770 zł, co stanowi 5%. Inne sumy są stosunkowo niewielkie, jednak biorąc pod uwagę małą absolutnie sumę budżetów poszczególnych działów, ich obcięcia są bardzo znaczne, np. w Głównym Urzędzie Statystycznym wynoszą 157.000 zł, t. j. 6%, a w takim Urzędzie dla Spraw Mniejszości na Śląsku, który pochłania maleńką sumę pieniędzy państwowych, obcięcie wynosi aż 19%.</u>
  48 + <u xml:id="u-3.27" who="#SRdułtowski">Komisja Budżetowa Senatu nietylko uważa, że zaprojektowana przez Rząd oszczędność jest najwyższa, jaką można wprowadzić, ale pragnie w miarę finansowych możliwości zwiększyć kredyty, mające na celu zapewnienie ochrony życia i mienia obywateli i utrzymanie ładu i porządku w Państwie. Ustawa Skarbowa w ust. 1 art. 6 przewiduje możność wydatkowania przez Rząd nadwyżek, uzyskanych w dochodach poszczególnych części budżetu, na pewne specjalnie ważne cele, jak np. pomoc przy zawieraniu układów konwersyjnych wierzytelności rolniczych, klasyfikacja gruntów, szkolnictwo ogólno - kształcące i t. p.; wśród nich komisja uważa za niezbędne umieścić wydatki na bezpieczeństwo publiczne.</u>
  49 + <u xml:id="u-3.28" who="#SRdułtowski">Idąc w tym kierunku, komisja składa Wysokiej Izbie wniosek o przyjęcie preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych łącznie z przedsiębiorstwami, będącemi w zarządzie Ministerstwa, w brzmieniu uchwalonem przez Sejm bez zmian, oraz wprowadzenia w art. 6 ustawy skarbowej w ust. 1 pod lit. B nowego punktu, rozszerzającego treść tego ustępu tak, by Minister Skarbu miał prawo na wniosek właściwego Ministra względnie Marszałków Senatu i Sejmu oraz Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, w miarę uzyskiwanych nadwyżek dochodów ponad kwoty, przewidziane w budżecie, zwiększać wydatki na część 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dział IV — Policja Państwowa, we wszystkich paragrafach.</u>
  50 + </div>
  51 + <div xml:id="div-4">
  52 + <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
  53 + <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Minister Spraw Wewnętrznych p. Raczkiewicz: Wysoki Senacie! Ogromny zakres prac Ministerstwa Spraw Wewnętrznych powoduje dla Ministra niemożność szerszego naświetlania wielu zagadnień w ramach jednego przemówienia. Dlatego też mimo, iż szczegółowa dyskusja w komisjach i na plenum obu Izb podkreśliła wagę i znaczenie niejednego zagadnienia, związanego z moim resortem, pragnę po omówieniu spraw bezpieczeństwa, co uczyniłem w przemówieniu sejmowem, ześrodkować uwagę Wysokiej Izby na zagadnieniach samorządowych, które niewątpliwie stanowią drugi kapitalny kompleks spraw najbardziej ważkich w zakresie kompetencyj Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
  54 + <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Pozatem, nie kusząc się bynajmniej o wyczerpujące przedstawienie sprawy, uważam za konieczne nie pominąć milczeniem dwóch spraw, które w toku dotychczasowych dyskusyj były przez członków tej Izby otoczone specjalną uwagą.</u>
  55 + <u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Mam na myśli pewne zagadnienia, związane z usprawnieniem administracji, oraz sprawę najbardziej dziś aktualną w zakresie naszej polityki narodowościowej, a mianowicie sprawę normalizacji stosunków w województwach południowo - wschodnich.</u>
  56 + <u xml:id="u-4.4" who="#Marszałek">Na posiedzeniu Komisji Budżetowej Senatu miałem już sposobność wspomnieć o wadze, jaką przywiązuję do spraw samorządu terytorjalnego, prawidłowego funkcjonowania jego organów ustrojowych i właściwego do nich stosunku władz nadzorczych.</u>
  57 + <u xml:id="u-4.5" who="#Marszałek">Ustawodawstwo nasze z ustawą konstytucyjną na czele przesądziło ważką rolę samorządu terytorjalnego w systemie administracji publicznej Państwa w sposób niedwuznaczny, a w konsekwencji prowadzący do konieczności sharmonizowania dwuch czynników: administracyjno - rządowego i społeczno - samorządowego tak w systemie i teorji, jak również w praktyce dnia powszedniego.</u>
  58 + <u xml:id="u-4.6" who="#Marszałek">Samorząd terytorjalny jest jednem z praktycznych urządzeń administracji państwowej, stanowiąc przedłużenie i uzupełnienie administracji rządowej tak, jak i miejscowe potrzeby publiczne stanowią fragment potrzeb ogólno-państwowych.</u>
  59 + <u xml:id="u-4.7" who="#Marszałek">Samorząd jest więc ogniwem administracji państwowej, kierowanej wolą Rządu, odpowiedzialnego za całokształt działalności administracji, jak to wynika z art. 25 Konstytucji. Stąd więc czynnik obywatelski w samorządzie powołany jest do współdziałania z czynnikiem administracyjnym i przeciwstawianie sobie tych dwóch czynników pozbawione jest jakiegokolwiek sensu.</u>
  60 + <u xml:id="u-4.8" who="#Marszałek">To przeciwstawianie jest niewątpliwie skutkiem fałszywego nastawienia wielu obywateli do określonego poprzednio stanowiska samorządu w systemie współczesnej administracji publicznej, jest nawrotem do myślenia kategorjami sięgającemi czasów przedwojennych, kiedy czynnik obywatelski w samorządzie na obszarach, gdzie samorząd istniał, uważany był za czynnik walki o zachowanie naszej odrębności narodowej i przeciwstawiany był administracji państwowej zaborczej.</u>
  61 + <u xml:id="u-4.9" who="#Marszałek">W państwie niepodległem cała administracja publiczna we wszystkich jej organach ma służyć interesowi publicznemu, interesowi zbiorowemu ogółu obywateli, musi więc opierać się na ich zaufaniu, tak jak opiera się na środkach łożonych przez nich, jako płatników.</u>
  62 + <u xml:id="u-4.10" who="#Marszałek">Rolę samorządu terytorjalnego w administracji publicznej ilustruje fakt, że w pojęciu tegoż samorządu mieści się liczba, sięgająca 4.000 odrębnych organizmów gospodarczych i komórek administracji publicznej, opartych na najbliższym w nich udziale obywateli. Jest to teren szerokiej współpracy, współtroski i współodpowiedzialności mas obywatelskich za wykonywanie zadań publicznych na tle własnych potrzeb życia zbiorowego. Z tego stanowiska problem istoty i roli samorządu był gruntownie naświetlany przez moich poprzedników w okresie nie tak odległych jeszcze prac nad nową ustawą samorządową.</u>
  63 + <u xml:id="u-4.11" who="#Marszałek">Ażeby zaś należycie ocenić znaczenie samorządu dla życia państwowego, wystarczy uprzytomnić sobie, ile jeszcze pracy trzeba włożyć w proces scalenia szerokich mas z ideą silnego państwa, jako „wspólnego dobra wszystkich obywateli”, w proces, którego przebieg przyśpieszyć może tylko bliski udział obywateli w lokalnem życiu publicznem, co jest właśnie istotą samorządu. Zwłaszcza w naszych stosunkach, przy tak wielkiem zróżniczkowaniu mas obywatelskich pod względem społecznym, kulturalnym, gospodarczym, politycznym i narodowościowym, tylko wspólna praca nad obsługą wspólnych dla wszystkich obywateli potrzeb życia zbiorowego może łagodzić dysproporcję i konflikty społeczne, wprowadzając do stosunków społecznych i gospodarczych nieodzowną dla Państwa harmonję. Głównie przez samorząd terytorjalny, jako organizację powszechną, Państwo może osiągnąć to, co zakreśla sobie w art. 9 Konstytucji kwietniowej, a mianowicie może „zespolić wszystkich obywateli w harmonijnem współdziałaniu na rzecz dobra powszechnego”.</u>
  64 + <u xml:id="u-4.12" who="#Marszałek">Jeżeli dodamy do tego, że olbrzymie zaniedbania w dziedzinie kulturalnej i gospodarczej, olbrzymie braki, powstałe w długich latach niewoli politycznej, wymagają niezwykłych nakładów pracy i środków i że wyłącznie tylko rząd centralny oraz podległe mu komórki rządowe nie byłyby w możności sprostać tym zadaniom, to wciągnięcie szerokich mas obywatelskich do bezpośredniej współpracy w odrobieniu tych zaniedbań jest nieodzownością o głębokiem znaczeniu ideologicznem i praktycznem. Do pełnej realizacji tego postulatu zmierza ustawa samorządowa z marca 1933 r., wciągając do udziału w pracach samorządu szerokie masy obywateli, których liczba w organach samorządowych, wliczając tu i gromady, sięga 600.000 osób.</u>
  65 + <u xml:id="u-4.13" who="#Marszałek">Jak z powyższego wynika, samorząd terytorjalny w Polsce jest organizacją rozległej pracy zbiorowej obywateli dla podniesienia cywilizacji i kultury miast i wsi, wyprowadzenia osiedli ze stanu wiekowych zaniedbań, podniesienia dobrobytu kulturalnego i gospodarczego szerokich mas.</u>
  66 + <u xml:id="u-4.14" who="#Marszałek">Stąd więc nie trzeba podkreślać, jaką wagę w samorządzie dla jego prawidłowego rozwoju ma element ludzki, na który składa się czynnik obywatelski reprezentowany przez rady i kolegja zarządów oraz zastęp pracowników samorządowych. Harmonijna praca tych czynników wewnątrz związków samorządowych oraz właściwy stosunek sprawowanej przez nie administracji do obywateli są nieodzownym warunkiem prawidłowego rozwoju samorządu i popularyzowania jego idei w świadomości mas. Nad spełnieniem tego warunku czuwać powinni przełożeni związków samorządowych, t. j. starostowie powiatowi, jako przewodniczący wydziałów powiatowych, prezydenci miast, burmistrzowie i wójtowie. Mają oni trudną i odpowiedzialną misję kierowania życiem samorządowem, pracą zbiorową organów ustrojowych oraz harmonizowania wysiłków obywateli w samorządzie i godzenia interesów lokalnych z potrzebami ogólno - państwowemu Ustawa samorządowa wyposaża w tym celu przełożonych związków w duży autorytet i znaczne uprawnienia. Z całym jednak naciskiem pragnę podkreślić, że w parze z temi uprawnieniami powinien postępować konieczny umiar i takt w ich stosowaniu wobec obywateli, uczestniczących w pracach samorządu i stykających się z jego administracją. Czynniki kierownicze w samorządzie muszą nie szczędzić wysiłków w gruntowaniu w obywatelu samorządowcu poczucia realnej współpracy i wartości jego w niej udziału oraz w utrwalaniu zaufania do pracy zbiorowej, opartej na bogactwie doświadczenia i inicjatywy. Przez wciąganie obywateli, zasiadających w organach samorządowych, do aktywnej współpracy kierownicy życia samorządowego muszą przeciwdziałać objawom bierności i defetyzmu, osłabiającym poczucie współtroski i współodpowiedzialności za gospodarkę publiczną.</u>
  67 + <u xml:id="u-4.15" who="#Marszałek">Ustawa samorządowa pozwala nadto na wciąganie do udziału w pracach samorządu szeregu czynnych jednostek z poza składu organów samorządowych przez powoływanie takich jednostek do komisyj rad i zarządów. Tej możliwości rozszerzenia podstawy społecznej w różnych etapach prac samorządowych przełożeni związków nie powinni spuszczać z oka.</u>
  68 + <u xml:id="u-4.16" who="#Marszałek">Na kształtowanie się prawidłowego stosunku pomiędzy samorządem a obywatelami ma duży wpływ sposób, w jaki do obywateli odnoszą się pracownicy samorządowi. Obywatel oczekuje od związku samorządowego szybkiej i celowej obsługi swoich interesów i traktowania go w sposób życzliwy. Na terenie wiejskim gmina jest często jedynym urzędem publicznym, z którym styka się obywatel i na podstawie traktowania jego spraw i osoby przez zarząd i pracowników gminy urabia sobie pogląd na stosunek do niego Państwa. Pracownicy samorządowi tylko przez społeczne traktowanie obywateli mogą gruntować w nich zaufanie do samorządu i administracji publicznej. Pracownicy samorządowi wymaganiom tym dotychczas naogół umieli odpowiedzieć. Braki w przygotowaniu personelu samorządowego stale uzupełnia akcja doszkalania pracowników na kursach w Warszawie przy Wolnej Wszechnicy Polskiej i kursach regjonalnych w największych ośrodkach miejskich. Sami również pracownicy drogą samopomocy prowadzą przez swe organizacje akcję szkoleniową. Na kwalifikacje i poziom fachowy pracowników samorządowych kładą też nacisk projekty ustaw pracowniczych, które są przedmiotem prac Izb ustawodawczych.</u>
  69 + <u xml:id="u-4.17" who="#Marszałek">Dookoła tych projektów powstała gęsta mgła podejrzeń i oskarżeń. Wiele zarzutów, wysuwanych w prasie codziennej i pracowniczej, było skutkiem nieufności do projektowanej reformy, a nierzadko braku znajomości zasad projektów, jak również zmian, wprowadzonych do nich w wyniku narad, odbytych w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych z przedstawicielami organizacyj pracujących i samorządowych. Wyniki dotychczasowych prac Sejmu zdołały, jak mi się zdaje, rozwiać tę mgłę, bowiem wykazały, że Rząd nie upiera się przy projektowanych sformułowaniach i godzi się na rzeczowo uzasadnione ich zmiany. Jestem głęboko przekonany, że uporządkowanie spraw pracowniczych przez uchwalenie i wprowadzenie w życie ustaw pracowniczych usunie liczne powody do procesów sądowych i zażaleń i pozwoli na pełną realizację reformy ustrojowej, gdyż doda do życia samorządowego jeszcze jeden czynnik harmonji, co ze stanowiska organizacyjnego i społeczno - wychowawczego mieć będzie olbrzymie znaczenie praktyczne.</u>
  70 + <u xml:id="u-4.18" who="#Marszałek">Gdy o kadrach pracowników samorządowych jest mowa, pragnę zaznaczyć, że i w danym wypadku — jak przy administracji rządowej — dużą przywiązuję wagę do zapewnienia ideowej i fachowo przygotowanej młodzieży wstępu do placówek pracowniczych w samorządzie terytorjalnym. Początek w tym kierunku został zrobiony w roku ubiegłym przez zorganizowanie kursu samorządowego dla słuchaczy wyższych uczelni i ułatwienie im odbycia praktyk wakacyjnych. W roku bieżącym akcja ta jest jeszcze szerzej potraktowana przez specjalną organizację społeczną, jaką jest Instytut Pracy Samorządu przy ofiarnym współudziale urzędników mego resortu oraz zainteresowanych resortów fachowych.</u>
  71 + <u xml:id="u-4.19" who="#Marszałek">Pragnę zkolei wypowiedzieć parę uwag na temat stosunku mego resortu do nadzoru nad samorządem terytorjalnym. Samorząd jest częścią administracji państwowej i jak wskazuje na to art. 27 nowej Konstytucji, jest łącznie z administracją rządową powołany do sprawowania służby publicznej Sharmonizowanie więc pracy samorządu z działalnością całej machiny państwowej jest podstawowem zadaniem nadzoru państwowego. Ustawa samorządowa przewiduje dużą skalę środków nadzorczych, a trafny ich wybór i umiejętne stosowanie posiada niezmierną wagę dla prawidłowego stosunku samorządu do Rządu.</u>
  72 + <u xml:id="u-4.20" who="#Marszałek">Zasadniczą przesłanką polityki władz nadzorczych winno być oparcie stosunku tych władz i samorządu na podstawach wzajemnego zaufania i szacunku. Stąd też wszystkie czynności władz nadzorczych i ich wystąpienia wobec organów samorządowych nacechowane być winny taktem i umiarem, płynącym z ustawicznej świadomości ideologicznych i wychowawczych założeń samorządu.</u>
  73 + <u xml:id="u-4.21" who="#Marszałek">Nie może przeto praktyka nadzorcza podważać zasady hierarchicznej niezależności samorządu od administracji rządowej w zakresie ustalonym ustawowo dla inicjatywy i działalności czynnika obywatelskiego.</u>
  74 + <u xml:id="u-4.22" who="#Marszałek">Ze stanowiska kierownika polityki nadzorczej wobec samorządu podkreślam jaknajusilniej, że każdej decyzji władzy nadzorczej, każdej jej ingerencji w sferę swobody działania samorządu towarzyszyć winno poczucie praworządności. Takie bowiem jedynie postępowanie władz nadzorczych sprzyjać będzie utrwaleniu się tego poczucia również i wśród kierowników życia samorządowego i organów samorządowych, będących wszak emanacją społeczeństwa.</u>
  75 + <u xml:id="u-4.23" who="#Marszałek">W parze z powyższemi założeniami, pozostawiającemi aż nadto miejsca na właściwą inicjatywę władz nadzorczych, zmierzającą do ułatwienia samorządom wykonywania ich zadań i usprawnienia metod ich pracy, musi iść, rzecz oczywista, stanowczość, sprężystość i szybkość kontroli nadzorczej i dalej idącej ingerencji, gdy do administracji samorządowej wkradają się nieporządki i niewłaściwości, grożące interesowi publicznemu. Takim najbardziej radykalnym środkiem nadzoru, jest nawet rozwiązanie organów samorządowych. Jest to środek konieczny w przypadkach li tylko, gdy do pracy organów samorządowych wkracza demagogja, albo gdy działają one niezgodnie z ustawami albo nieudolnie.</u>
  76 + <u xml:id="u-4.24" who="#Marszałek">Nie leży bynajmniej w intencjach moich stosowanie tego środka inaczej, jak tylko w wypadkach ostateczności, gdy skłócenie czynników i grup, działających w organach kolegjalnych samorządu, doprowadza, mimo upomnień, do udaremnienia prawidłowej pracy tych organów, a co za tem idzie do ciężkich strat samorządu, a wraz z nim interesu publicznego. Wszystko powyższe odnosi się również do indywidualnego składania z urzędu członków zarządów związków samorządowych, co uważać będą za akt zgoła wyjątkowy, podyktowany jedynie objektywnemi koniecznościami. W pewnych odłamach opinji utarł się pogląd, że te radykalne i drastyczne środki nadzoru, o jakich tu mówię, stosowane były dotychczas zbyt pochopnie, przeczą jednakowoż temu mniemaniu liczby, które wskazują, że na 53 miasta wydzielone tylko w 3-ch brak jest w chwili obecnej organów, pochodzących z wyboru, a ilość podobnych -wypadków w odniesieniu do ogółu miast mniejszych i gmin wiejskich jest znikoma.</u>
  77 + <u xml:id="u-4.25" who="#Marszałek">Poglądowi temu przeciwstawiają się zresztą wręcz przeciwne również opinje pewnych odłamów społeczeństwa o niedostatecznej rzekomo w wielu wypadkach ingerencji władzy nadzorczej.</u>
  78 + <u xml:id="u-4.26" who="#Marszałek">W gospodarce związków samorządowych, których, jak to już we wstępie zaznaczyłem, jest około 4.000 odrębnych jednostek, z natury rzeczy zdarzać się muszą tu i owdzie pewne niedociągnięcia i błędy, a zdarzać się mogą, mimo kontroli wewnętrznej, także i nadużycia. Władza nadzorcza jest właśnie od tego, ażeby błędy prostować, a nadużycia tępić i im zapobiegać. Chodzi jednak o to, aby zarzuty w konkretnych przypadkach nie były zbyt łatwo generalizowane i przedstawiane opinji publicznej w formie dyskredytującej działalność ogółu związków samorządowych. Nie przeczę przez to, że taki czy inny kierunek działalności związków samorządowych może i powinien w opinji publicznej podlegać krytyce i że na tem tle wysuwane być mogą ogólne zarzuty pod adresem gospodarki samorządowej.</u>
  79 + <u xml:id="u-4.27" who="#Marszałek">Takim ogólnym zarzutem był np. powtarzany przez szereg lat zarzut podejmowania przez związki samorządowe na zbyt wielką skalę i niezawsze celowych inwestycyj. Należy tu jednak podkreślić, że rozpęd inwestycyjny, który w swoim czasie istniał, a był w dużym stopniu usprawiedliwiony z jednej strony chęcią odrobienia zaniedbań i braków, jakie po okresie niewoli politycznej ujawniały się w Polsce na każdem polu życia, z drugiej zaś strony — łatwością zdobycia kredytu w okresie dobrej konjunktury gospodarczej, jest już obecnie daleko poza nami. Ilustrują to dostatecznie cyfry wydatków związków samorządowych, przewidywanych na inwestycje; wydatki te wynosiły w r. 1928/29 — 556 milj, zł, już w następnym roku spadły do 386 milj, zł, w r. 1930/31 wyniosły 289 milj, zł, w 1931/32 — 170 milj, zł, w r. 1933/34 — niecałe 74 milj. zł. Przy rozważaniach możności inwestycyjnych związków samorządowych na rok najbliższy dochodzi się do wniosku, że na inwestycje samorządowe w całem Państwie można będzie przeznaczyć sumę około 40 milj, zł, a więc sumę stanowczo za małą, aby zaspokoić chociażby najkonieczniejsze potrzeby w dziedzinie inwestycyj samorządowych.</u>
  80 + <u xml:id="u-4.28" who="#Marszałek">Niemniej jest faktem, że związki samorządowe między innemi na skutek właśnie inwestycyj, podejmowanych w latach wysokiej konjunktury gospodarczej, popadły w poważne zadłużenie, przekraczające sumę 1.200 miljonów zł, przyczem suma ta równa się przeszło dwukrotności obecnej ogólnej sumy zwyczajnych budżetów samorządowych. Tak wysokie zadłużenie związków samorządowych utrudniało im rozwijanie tej działalności, do jakiej z mocy ustaw są powołane i pogarszało z roku na rok stan gospodarki samorządowej. Celem przywrócenia związkom samorządowym normalnych warunków ich działalności koniecznem było doprowadzenie ich zadłużenia do poziomu, na którym obsługa długów mieściłaby się w granicach możności finansowych tych związków. Dokonano tego już częściowo w drodze konwersji pożyczek krótkoterminowych i umorzenia części zaległych rat i odsetek na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z października 1934 r. o poprawie gospodarki i finansów związków samorządowych. Dalszą pracę w kierunku uregulowania obsługi długów samorządowych prowadzą obecnie komisje oszczędnościowo-odłużeniowe (centralna i wojewódzkie), powołane do życia na podstawie powyższego rozporządzenia. Według dotychczasowych wyników prac tych komisyj można przewidywać, że ciężar rocznej obsługi długów wszystkich oddłużonych związków samorządowych zostanie zmniejszony mniejwięcej o 50% w stosunku do sum, które musiałyby być płacone, gdyby oddłużenie nie nastąpiło.</u>
  81 + <u xml:id="u-4.29" who="#Marszałek">Dla poprawy stanu gospodarki samorządowej koniecznem jest również uregulowanie gospodarki przedsiębiorstw komunalnych. Dotychczas brak norm prawnych w zakresie organizacji tych przedsiębiorstw oraz określenia formalnej strony ich gospodarki. Dla usunięcia tego braku dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z listopada 1935 r., zmieniający wspomniane już rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o poprawie gospodarki i finansów związków samorządowych, upoważnił Ministra Spraw Wewnętrznych w porozumieniu z Ministrem Skarbu do wydania stosownych przepisów. Projekt takich przepisów jest już w znacznej części przygotowany i wydanie stosownego rozporządzenia nastąpi w najbliższym czasie.</u>
  82 + <u xml:id="u-4.30" who="#Marszałek">Nie należy jednak sądzić, iż trudność sytuacji finansowej związków samorządowych jest wynikiem li tylko wspomnianego przeinwestowania się. Wynikła ona w znacznej części także z dysproporcji, jaka od wielu już lat istnieje między dochodami związków samorządowych a temi wydatkami, jakie się wiążą z wykonywaniem ich obowiązków. Podstawą dochodów związków samorządowych jest ustawa z roku 1923 o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych. Ustawa ta, ustalając pewną sumę źródeł dochodowych dla związków samorządowych, zresztą już od początku niedostateczną, wprowadziła przepis, iż nałożenie na samorząd jakichkolwiek nowych obowiązków uwarunkowane jest zapewnieniem związkom samorządowym nowych dochodów na pokrycie wydatków, związanych z wykonywaniem tych obowiązków. Przepis ten nietylko nie był w następnych latach wykonywany, gdyż nakładano na związki samorządowe coraz to nowe obowiązki w dziedzinie opieki społecznej, zdrowia publicznego, oświaty i t. p. bez zapewnienia nowych dochodów, ale ponadto — pod wpływem takich czy innych konieczności państwowych — uszczuplano nawet te źródła dochodowe samorządu, jakie ustalone były w ustawie z r. 1923.</u>
  83 + <u xml:id="u-4.31" who="#Marszałek">Uszczuplanie to odbywało się dawniej pod kątem widzenia konieczności zrównoważenia budżetu państwowego, ostatnio zaś — dekretem z grudnia 1935 r. zmniejszono o blisko 25 miljonów daniny samorządowe dla odciążenia płatników tych danin, w pierwszym rzędzie rolników w myśl podstawowych założeń planu gospodarczego Rządu, mającego na celu walkę z kryzysem gospodarczym. To ostatnie uszczuplenie dochodów związków samorządowych było dla nich szczególnie dotkliwe, zwłaszcza, że skutki przesilenia gospodarczego obarczają samorząd szeregiem nowych zadań, szczególnie w dziedzinie opieki społecznej.</u>
  84 + <u xml:id="u-4.32" who="#Marszałek">Ażeby w tych warunkach związki samorządowe mogły podołać swoim zadaniom, nasuwa się konieczność rewizji rozmiaru tych zadań oraz czynności, spełnianych przez gminy w t. zw. poruczonym zakresie działania. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych przygotowane zostały odpowiednie wnioski co do słuszniejszego niż obecnie rozłożenia między poszczególne rodzaje związków samorządowych oraz gromady wiejskie niektórych zadań ustawowych, specjalnie w dziedzinie opieki społecznej, szkolnictwa i komunikacji, jak również wnioski co do zawieszenia wykonania takich zadań ustawowych, których stałe lub czasowe zaniechanie nie spowoduje znaczniejszego uszczerbku dla interesu publicznego.</u>
  85 + <u xml:id="u-4.33" who="#Marszałek">Zagadnienie odciążenia gmin od wykonywania czynności poruczonych nie jest łatwe do rozwikłania, gdyż rodzajów czynności, zleconych gminom w różnych dziedzinach administracji publicznej, naliczyć można ponad cyfrę 500 i dla odciążenia gmin od tych czynności trzebaby szczegółowo zbadać, które z nich mogą być wogóle poniechane, które możnaby przenieść na inne organa, a które należałoby nadal pozostawić gminom. Prace nad temi problemami posunięto już w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych dość daleko i wynik ich został w swoim czasie przekazany specjalnej komisji przy Prezydjum Rady Ministrów.</u>
  86 + <u xml:id="u-4.34" who="#Marszałek">Mówiąc o pracach, zmierzających do naprawy stanu finansowego gmin wiejskich, ze szczególnem uwzględnieniem gmin nowoutworzonych, nie mogę pominąć interesującego najszersze koła obywateli zagadnienia gromady, która nie będąc jednostką samorządową, jest jednak podmiotem majątku, dobra gromadzkiego i innych praw majątkowych i jest powołana do współdziałania z gminą wiejską w wykonywaniu jej zadań. Ustawa samorządowa w szeregu artykułów zawiera uprawnienia dla Ministra Spraw Wewnętrznych do wydania w porozumieniu z Ministrem Skarbu rozporządzenia o gromadach.</u>
  87 + <u xml:id="u-4.35" who="#Marszałek">Wielka różnorodność typów gromad wiejskich w Państwie, ponadto niezwykłe powikłanie prawne spraw majątku, dobra gromadzkiego, wspólnot i innych objektów majątkowych i gospodarczych stanowi splot zagadnień, wymagający dłuższej obserwacji i rzeczowych studjów, w szczególności, o ile to dotyczy gromad, przekształconych z dawnych gmin jednowioskowych na terenie województw południowych i zachodnich.</u>
  88 + <u xml:id="u-4.36" who="#Marszałek">Dokonane w ciągu ostatnich dwu lat zarówno przez centralę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak i przez władze lokalne zebranie obfitych materjałów, dotyczących funkcjonowania gromad, posłuży za wskazania do zmian i uzupełnień w opracowanym przez Ministerstwo projekcie rozporządzenia, którego zadaniem będzie uregulowanie zasad gospodarki gromad, które posiadają majątek lub zakłady i inne urządzenia, rozgraniczenie zakresu działania organów gromady i tryb ich obradowania oraz ustalenie norm wynagrodzenia sołtysów.</u>
  89 + <u xml:id="u-4.37" who="#Marszałek">Rozporządzenie wykonawcze, nawiązując do obowiązujących norm, a nawet niekiedy i zwyczajów prawnych, stosowanych w terenie, będzie oparte na zasadach elastycznych, ażeby móc uwzględnić tę różnorodność typów gromad wiejskich, jaką spotykamy na obszarze Państwa, z drugiej strony będzie musiało uwzględnić faktyczny stan zdolności gromad do działania.</u>
  90 + <u xml:id="u-4.38" who="#Marszałek">Prace już dokonane pozwalają mi określić jako termin ukazania się rozporządzenia o gromadach miesiąc czerwiec roku bieżącego.</u>
  91 + <u xml:id="u-4.39" who="#Marszałek">Dążąc do zmniejszenia pieniężnych świadczeń ludności na cele publiczne, co znalazło między innemi swój wyraz we wspomnianym już wyżej dekrecie z grudnia r. 1935, obniżającym daniny komunalne, Rząd miał jednak zawsze na uwadze konieczność zaspokojenia chociażby najpilniejszych potrzeb ludności w dziedzinie komunikacji, meljoracyj, budowy szkół i t. p. Przy braku w okresie przesilenia gospodarczego odpowiednich środków pieniężnych należało sięgnąć do rezerwuaru spoczywającej siły roboczej u ludności, zwłaszcza na wsi w interesie tejże ludności wprowadzić na wspomniane cele obowiązkowe świadczenia w naturze. Wyrazem tego stanowiska jest ustawa z r. 1935 o świadczeniach w naturze na niektóre cele publiczne. W Wysokich Izbach ustawodawczych podnoszono pewne zarzuty przeciw tej ustawie oraz obawy, że stanowić ona będzie nowy ciężar dla ludności, przytem przytaczano przykłady nadmiernego wymiaru szarwarku w niektórych województwach. Pozwolę sobie zaznaczyć, że ustawa szarwarkowa przewiduje świadczenia w naturze wyłącznie na takie cele, których realizacja wiąże się ściśle z lokalnym interesem ludności i, że o wysokości świadczeń decydują rady gminne i rady powiatowe, a więc miejscowy czynnik obywatelski. Potem zaś korzyści, płynące z realizacji poszczególnych celów, na jakie pobierane mogą być świadczenia w naturze, są dla zainteresowanej ludności mniej lub więcej bezpośrednie. Jeżeli np. w budowie lub w utrzymaniu drogi gminnej zainteresowana jest ludność całej gminy, to w wykonaniu meljoracji, związanej ze scaleniem gruntów zainteresowani są wyłącznie uczestnicy scalenia. Gdy więc świadczenia, związane z robotami na drogach gminnych, rozkładają się na wszystkich mieszkańców gminy, przyczem roboty te prowadzi się częściami i systematycznie z roku na rok, to świadczenia, jakich wymagają roboty meljoracyjne przy scalaniu gruntów, obciążają wyłącznie uczestników scalenia, a wskutek tego świadczenia te muszą być znaczniejsze, zwłaszcza, że szybkie przeprowadzenie takich robót meljoracyjnych leży właśnie w interesie tychże uczestników scalenia. Jeśli zatem świadczenia drogowe w naturze, pobierane już w latach poprzednich na podstawie ustawy drogowej, nie przekraczały naogół 100% podatku gruntowego, a przeciętna ich w Państwie wahała się w granicach od 60–70% tego podatku, to świadczenia w naturze na meljoracje już nawet w tym okresie, kiedy przed wydaniem ustawy szarwarkowej ludność ponosiła je dobrowolnie, dochodziły w niektórych województwach do 380% podatku gruntowego. Są to bowiem świadczenia nietyle na cele publiczne, jak je określa ustawa szarwarkowa, ile we własnym interesie mieszkańców, będących uczestnikami scalenia.</u>
  92 + <u xml:id="u-4.40" who="#Marszałek">Podkreślając, że wysokość świadczeń na cele gospodarki publicznej będzie ograniczona do utartych już norm, nieprzekraczających naogół 100% podatku gruntowego, nadmieniam, że dla ułatwienia i ujednolicenia wykonania ustawy szarwarkowej wydane zostanie rozporządzenie wykonawcze, które jest już w stadjum ostatecznych uzgadniań i będzie ogłoszone w jednym z najbliższych numerów Dziennika Ustaw; równocześnie zaś ogłoszona będzie w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych instrukcja, zawierająca wskazówki, jakiemi mają się kierować wojewodowie przy określaniu w swych rozporządzeniach najwyższych norm obciążenia ludności świadczeniami w naturze.</u>
  93 + <u xml:id="u-4.41" who="#Marszałek">Mogę zapewnić Wysoki Senat, że ze swej strony nie zaniedbam żadnych środków, aby świadczenia w naturze, zgodnie z intencją ustawy szarwarkowej, nie przeradzały się w nową daninę i nie hamowały normalnej pracy w obsłudze gospodarstw.</u>
  94 + <u xml:id="u-4.42" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  95 + <u xml:id="u-4.43" who="#Marszałek">Doceniając każdą możliwość przyjścia z pomocą ludności rolniczej, skłonny jestem uczynić jeszcze jeden krok w kierunku pewnego odciążenia tej ludności od świadczeń publicznych, a mianowicie od niektórych opłat za czynności urzędowe organów gminnych, czyli t. zw. opłat administracyjnych. Dotyczyć to będzie głównie opłat kancelaryjnych (od podań, poświadczeń podpisów, stwierdzenia tożsamości i t. p.) i opłat za karty rowerowe.</u>
  96 + <u xml:id="u-4.44" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  97 + <u xml:id="u-4.45" who="#Marszałek">Jako jedną z prac obecnie dokonywanych, a dotyczących finansów samorządowych, wymienię opracowanie jednolitego tekstu ustawy o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych. Wydanie tego tekstu jest konieczne ze względu na liczne zmiany, wprowadzone do tej ustawy w okresie ostatnich 4-ch lat kilkunastoma aktami ustawodawczemi, które spowodowały nietylko zmiany bezpośrednie, literalne, lecz również pośrednie, mogące wywoływać w zastosowaniu praktycznem wątpliwości interpretacyjne.</u>
  98 + <u xml:id="u-4.46" who="#Marszałek">Z pośród zamierzeń na najbliższą przyszłość w dziedzinie samorządu terytorjalnego wysuwa się na czoło rozwiązanie problemu ustroju samorządu stolicy. Dotychczasowy jej ustrój jest prowizoryczny i opiera się na dekrecie Prezydenta Rzeczypospolitej z września 1934 r., który wygasa z dniem 31 marca r. b.</u>
  99 + <u xml:id="u-4.47" who="#Marszałek">Prace Rządu nad zagadnieniem stworzenia podstaw ustroju m. st. Warszawy wiążą się z problemem powołania do życia nowej jednostki administracyjnej i samorządowej, jaką miałoby być województwo stołeczne. Realizacja jednak tego projektu wymaga szeregu prac w zakresie dostosowywania kompetencyj poszczególnych władz do zmienionej struktury organizacyjnej samorządu m. st. Warszawy oraz zasięgu terenowego mającej powstać nowej jednostki podziału administracyjnego. To też zarysowuje się konieczność, mimo zamierzonego wniesienia odnośnych przedłożeń już w najbliższej przyszłości do Izb ustawodawczych, równoczesnego przedłużenia podstaw prawnych tymczasowego ustroju na terenie m. st. Warszawy.</u>
  100 + <u xml:id="u-4.48" who="#Marszałek">Nie rozwijam tu przyszłych zasad ustroju m. Warszawy i województwa stołecznego, gdyż będę miał sposobność uczynić to w stosownej chwili. Już obecnie pragnę jednak jaknajkategoryczniej przeciwstawić się wszelkim próbom przypisywania Rządowi zamierzeń pozbawienia stolicy samorządu na dłuższy okres czasu.</u>
  101 + <u xml:id="u-4.49" who="#Marszałek">Dokonałem w znacznym skrócie przeglądu aktualnych zagadnień z dziedziny samorządu terytorjalnego, która stanowi poważną część działalności podległego mi resortu, i scharakteryzowałem swój stosunek do problemów samorządowych oraz moje zamierzenia w tej dziedzinie na przyszłość.</u>
  102 + <u xml:id="u-4.50" who="#Marszałek">Podkreślić jeszcze raz muszę wyjątkowo trudną sytuację finansową związków samorządowych wogóle, a w szczególności miast mniejszych, które, przy konieczności utrzymania równowagi budżetowej i wypełnienia niezmniejszonych zadań, zmuszone są zrezygnować z części swoich dochodów celem odciążenia płatników danin komunalnych.</u>
  103 + <u xml:id="u-4.51" who="#Marszałek">W niemniej trudnej sytuacji finansowej znajduje się także szereg miast większych, wśród nich m. st. Warszawa. Wobec głosów krytyki podnoszonych pod adresem gospodarki Tymczasowego Zarządu Warszawy, nie wchodząc w tej chwili w rozpatrywanie tej krytyki w całej jej rozciągłości, zaznaczyć pragnę, że Tymczasowy Zarząd, pomimo niepomyślnych warunków, wynikających zarówno z ogólnej sytuacji gospodarczej, jakoteż z obniżenia szeregu źródeł dochodowych miasta, wykazał się już pozytywnym dorobkiem w wielu dziedzinach gospodarki, wkładając znaczny wysiłek w osiągnięcie równowagi budżetu, usprawnienie administracji miejskiej oraz w podjęcie i wykonanie zakrojonych na szeroką skalę celowych inwestycyj.</u>
  104 + <u xml:id="u-4.52" who="#Marszałek">Kończę apelem, aby krytyka prac i działalności samorządu wychodziła z przesłanek objektywizmu, biorąc pod uwagę nietylko ujemne, ale i dodatnie wyniki gospodarki samorządowej i przy ocenie tych wyników uwzględniała te wszystkie momenty trudności natury gospodarczej i finansowej, które wynikają z dysproporcji nadmiaru zadań w stosunku do środków, będących w dyspozycji związków samorządowych.</u>
  105 + <u xml:id="u-4.53" who="#Marszałek">Przechodzę do zagadnień, związanych z usprawnieniem administracji.</u>
  106 + <u xml:id="u-4.54" who="#Marszałek">W toku dyskusyj komisyjnych wielokrotnie wypowiadano poglądy krytyczne o sprawności administracji i jej stosunku do obywateli. Podnoszono powszechnie, co z prawdziwem zadowoleniem stwierdzić muszę, ofiarną i sprawną naogół służbę organów bezpieczeństwa, a w pierwszym rzędzie służbę Policji Państwowej, natomiast, jeśli chodzi o cały pozostały aparat administracji państwowej, skarga na nadmierne zbiurokratyzowanie tego aparatu zbyt często powtarzała się w dyskusji, aby można było krytyczne uwagi członków Izb, niewątpliwie owiane rzetelną troską o dobro publiczne, pomijać milczeniem.</u>
  107 + <u xml:id="u-4.55" who="#Marszałek">Zabieram głos w tej sprawie w przeświadczeniu, że jednostronne krytyczne naświetlenie tego zagadnienia byłoby niesprawiedliwe.</u>
  108 + <u xml:id="u-4.56" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Jest sprawą wielkiego znaczenia rozróżniać wadliwą pod wieloma względami organizację administracji państwowej od samego zespołu ludzi, którzy tę administrację tworzą. Nie chciałbym, aby w opinji społecznej zacierało się rozróżnianie tych spraw. W mojem głębokiem przekonaniu organizacja naszej administracji istotnie jeszcze ciągle wykazuje poważne braki, natomiast zespół ludzi, aczkolwiek oczywiście również poważne braki posiada, naogół pracuje z całem zaparciem i zasługuje na uznanie. Jesteśmy państwem młodem, młodym też jest nasz stan urzędniczy. Ma to swoje złe strony, ale ma i dobre. Specjalny typ umysłowości ludzkiej przez szereg pokoleń wychowywany w tradycjach hierarchji urzędniczej, tworzący tak często biurokrację w ujemnem tego słowa znaczeniu, w naszych warunkach należy raczej do wyjątków.</u>
  109 + <u xml:id="u-4.57" who="#Marszałek">Więź urzędnika polskiego z życiem całego społeczeństwa, z którego tak niedawno do kadr urzędniczych przeszedł, jest ciągle zbyt żywa, aby można o nim twierdzić, że zdążył już tak zaskorupieć w swej kaście, że przestał nietylko rozumieć, ale odczuwać potrzeby obywatela, któremu służy. Jest to, jak dotychczas, wielkim przywilejem naszego Państwa, bo tem właśnie tłumaczy się wielki udział naszych sił urzędniczych w każdej pracy społecznej, udział, nie na nakazie oparty; tem się tłumaczy również niezaprzeczona, na głębszych ideowych przesłankach oparta ofiarność pracy urzędniczej.</u>
  110 + <u xml:id="u-4.58" who="#Marszałek">Naszem zadaniem jest ten stan rzeczy w Polsce możliwie utrwalić. Natomiast cały ten wielki zespół pracowników, naogół chętnych i zdolnych do wytężonej pracy, boryka się istotnie z ogromem trudności, płynących z braków i wad samej organizacji, w którą zostali wcieleni. To jest niewątpliwa prawda.</u>
  111 + <u xml:id="u-4.59" who="#Marszałek">Niemniej my, którzy przypominamy sobie początki formowania się naszej administracji, ten chaos przepisów, te różne systemy organizacyjne, odziedziczone po zaborcach, porównując ten stan ze stanem obecnym, musimy stwierdzić duży postęp w zakresie usprawnienia administracji. Rządy pomajowe wydały szereg potrzebnych aktów w tej dziedzinie. Znane dekrety z 1928 r. o organizacji i zakresie działania władz administracji ogólnej, o postępowaniu administracyjnem przymusowem i karnem, są przodującemi kodyfikacjami na te tematy w całej Europie. Jednakże cały szereg podstawowych elementów w organizacji administracji nie doczekał się jeszcze ostatecznego załatwienia.</u>
  112 + <u xml:id="u-4.60" who="#Marszałek">Nowa Konstytucja sprawę organizacji administracji przekazała na drogę dekretów Pana Prezydenta Rzeczypospolitej; trudności budżetowe, wysiłek Rządu, skierowany na sprawy finansowo-gospodarcze, musiały z konieczności zagadnienia, związane z reformą administracji państwowej, odsunąć na czas pewien.</u>
  113 + <u xml:id="u-4.61" who="#Marszałek">Jak Panowie z oświadczenia p. Premjera wiedzą, prace przygotowawcze są jednak prowadzone bez przerwy i nie wątpię, że już w niedalekiej przyszłości wejdą w okres decyzji.</u>
  114 + <u xml:id="u-4.62" who="#Marszałek">Uproszczenie urzędowania, kodyfikacja przepisów, odrzucenie zbędnych instancyj, należyty podział administracyjny kraju, a wreszcie celowa rozbudowa sądownictwa administracyjnego, będą w mojem pojęciu najlepszym puklerzem przed niebezpieczeństwem bezdusznego zbiurokratyzowania pracy. Bowiem niebezpieczeństwo takie niewątpliwie istnieje.</u>
  115 + <u xml:id="u-4.63" who="#Marszałek">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie szczędzi wysiłków, aby z niem walczyć.</u>
  116 + <u xml:id="u-4.64" who="#Marszałek">Jednak kompletowanie kadr urzędniczych i możliwość pozyskania do administracji jaknajlepszego elementu — to nietylko sprawa dobrych chęci Ministra; trzeba koniecznie kandydatom tym ofiarować odpowiednie warunki bytowania i pracy. Kryzys gospodarczy niewątpliwie utrudnia poczynania organizacyjne, zmusza bowiem do obcinania etatów, tem samem do zwiększenia ciężarów pracy w urzędach, zmusza do obniżania uposażeń i hamowania awansów. Kryzys powoduje ścinanie niezbędnych wydatków na szkolenie, na kontrolę inspekcji, na wewnętrzne urządzenie urzędów i zaopatrzenie ich w niezbędny sprzęt. Trudne warunki gospodarcze kraju odbijają się z konieczności i na sytuacji materjalnej urzędników. Świat urzędniczy w Polsce, obarczony ciężką pracą, boryka się wraz z całem społeczeństwem z trudnemi warunkami bytu. Ten świat urzędniczy w dużym stopniu ponosi odpowiedzialność za przyszłość Państwa i dlatego przez całe społeczeństwo, zdaniem mojem, winien być otoczony szacunkiem i opieką.</u>
  117 + <u xml:id="u-4.65" who="#Marszałek">Oczywiście, zdobycie sobie tego szacunku i tej opieki winno być dziełem przedewszystkiem samych urzędników.</u>
  118 + <u xml:id="u-4.66" who="#Marszałek">Pragnę, Wysoka Izbo, w końcu mego przemówienia dołączyć raz jeszcze głos przedstawiciela Rządu do tej dyskusji, jaka się w obu Izbach odbywała na temat potrzeby zgodnego i harmonijnego współżycia obywateli narodowości polskiej i ukraińskiej w naszych województwach południowo-wschodnich.</u>
  119 + <u xml:id="u-4.67" who="#Marszałek">Rząd, Wysoka Izbo, z całą należną uwagą i z pełnem poczuciem zadowolenia wysłuchał deklaracyj przedstawicieli społeczeństwa ukraińskiego, które świadczą o gotowości zgodnej współpracy społeczności ukraińskiej ze społeczeństwem polskiem dla dobra Rzeczypospolitej i obu narodów.</u>
  120 + <u xml:id="u-4.68" who="#Marszałek">P. s. Łucki w imieniu senatorów narodowości ukraińskiej zaznaczył, iż on i jego koledzy po raz pierwszy od chwili powstania odrodzonego Państwa Polskiego głosować będą nietylko za budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych, ale i za całością przedłożonego preliminarza. To stanowisko niechaj znajdzie właściwy oddźwięk w całem społeczeństwie polskiem i ukraińskiem. Niechaj mi wolno będzie wyrazić głęboką ufność, że weszliśmy już ostatecznie w nowy etap stosunków polsko-ukraińskich i że stanowisko reprezentacji parlamentarnej społeczeństwa ukraińskiego stanie się wyrazem poglądów całego społeczeństwa ukraińskiego.</u>
  121 + <u xml:id="u-4.69" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  122 + <u xml:id="u-4.70" who="#Marszałek">Z dziejowej polskiej racji stanu wynika, że polityka narodowościowa Państwa musi dążyć do wewnętrznego zespolenia państwowego wszystkich obywateli w granicach Rzeczypospolitej. Zespolenie to może nastąpić nie drogą siły i gwałtu, a drogą z jednej strony wypełniania obowiązków względem Państwa przez wszystkich obywateli, a z drugiej — poszanowania praw równych dla wszystkich.</u>
  123 + <u xml:id="u-4.71" who="#Marszałek">Po okresie długotrwałych zadrażnień, jakże często pociągających za sobą wyraźne dla przyszłości wspólnej obu związanych ze sobą narodów szkody, musi nastąpić przedewszystkiem przełamanie psychiczne, musi zniknąć wzajemna niechęć i nieufność.</u>
  124 + <u xml:id="u-4.72" who="#Marszałek">Przemówienia przedstawicieli społeczeństwa ukraińskiego, wygłoszone z trybuny Izb ustawodawczych, są ważnym krokiem naprzód. Rząd Rzeczypospolitej proces normalizacji stosunków będzie popierać przez stosunek pełen uwagi dla potrzeb gospodarczych ludności ukraińskiej i poszanowania potrzeb językowych i kulturalnych obywateli narodowości ukraińskiej.</u>
  125 + <u xml:id="u-4.73" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
  126 + <u xml:id="u-4.74" who="#Marszałek">Przystępujemy do dyskusji. Głos ma s. Horbaczewski.</u>
  127 + </div>
  128 + <div xml:id="div-5">
  129 + <u xml:id="u-5.0" who="#SHorbaczewski">Wysoki Senacie! Parlamentarna reprezentacja ukraińskiego narodu w polskich ciałach ustawodawczych od chwili pierwszego zetknięcia się z polskim światem politycznym na arenie parlamentarnej podnosiła postulaty swobodnego rozwoju życia narodowego we wszystkich jego funkcjach, podkreślając zarazem charakter narodu jako organizmu społecznego.</u>
  130 + <u xml:id="u-5.1" who="#SHorbaczewski">Postulaty te, jak i dążenie ukraińskiego narodu do swobodnego rozwoju, nie miały na długi czas zrozumienia u czynników, kierujących życiem politycznem w Państwie Polskiem, a nawet zdarzało się słyszeć argumenty, zaprzeczające osobowości ukraińskiego narodu i traktujące ten narodowy organizm jako sumę jednostek, które tylko indywidualnie mogą korzystać z praw, przysługujących obywatelom.</u>
  131 + <u xml:id="u-5.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Barański.)</u>
  132 + <u xml:id="u-5.3" who="#SHorbaczewski">Nie potrzebuję dodawać, że takie stawianie sprawy nie mogło zadowolić kierowników życia narodu ukraińskiego. Zaistniało między czynnikami, wchodzącemi w grę zasadnicze nieporozumienie, które stało na przeszkodzie załatwieniu postulatów ukraińskich. Zwrot w stosunku narodu ukraińskiego do Państwa i społeczeństwa polskiego zarysował się z chwilą, gdy p. Premjer Kościałkowski w charakterze Ministra Spraw Wewnętrznych zainteresował się dążeniami i aspiracjami narodu ukraińskiego w bliższem zetknięciu się z kołami kierowniczemi ruchu politycznego, kulturalnego, społecznego i gospodarczego na terenach ziem, wchodzących w skład trzech południowo-wschodnich województw. Nawiązane przy tej sposobności rozmowy doprowadziły do wyjaśnienia sytuacji i w dalszej konsekwencji wytworzyły platformę porozumienia, na której oparto plan normalizacji stosunków polsko-ukraińskich.</u>
  133 + <u xml:id="u-5.4" who="#SHorbaczewski">Pierwszy etap w kierunku normalizacji stanowiły wybory do polskich ciał ustawodawczych, których przebieg i wynik odpowiadały zasadom zawartego kompromisu. Mimo niezaprzeczonej dobrej woli ze strony społeczeństwa ukraińskiego, jak i ze strony naczelnej władzy polskiej, sprawa normalizacji nie postępuje naprzód w takiem tempie, jakby to było może życzeniem zainteresowanych czynników, a to głównie z tego powodu, że niektóre czynniki polskie w terenie zajęły negatywne stanowisko, pozostając pod wpływem prasy, niedoceniającej znaczenia aktu porozumienia, a po części żerującej może na tem, żeby porozumienia wcale nie było. Nieprzychylnie nastrojona prasa nietylko poddaje w wątpliwość obustronne korzyści, z porozumienia wypływające, ale stara się wmówić w polskie społeczeństwo, że zamierzona normalizacja przynieść ma rzekomą szkodę i uszczerbek prawom polskiego społeczeństwa na terenach, wchodzących w rachubę. Pod wpływem nieprzychylnych głosów prasy i ustnej agitacji osób, dla których porozumienie i normalizacja są niewygodne, urządza się zebrania i narady, mające na celu wnoszenie protestów przeciw rzekomo grożącemu uszczupleniu polskiego stanu posiadania, a w rzeczywistości zebrania te zwrócone są przeciw normalizacji. Zebranie większej liczby osób zasugerowanych stosownie przykrojonemi referatami i rezolucjami pozostaje pod wrażeniem, że polski stan posiadania rzeczywiście jest zagrożony, a to tem snadniej, że z takiego zgromadzenia zgóry wykluczeni są wszyscy, których można podejrzewać o odmienne zapatrywania. W ten sposób tworzy się w terenie t. zw. opinją publiczna, która narzuca swoje zdanie ogółowi obywatelstwa. Znane mi są wypadki, że w takich zgromadzeniach brały udział osoby urzędowe, jak starostowie, wicestarostowie, którzy samą swoją obecnością legalizują postanowienia i rezolucje na tych zgromadzeniach do uchwały przedstawiane i uchwalane.</u>
  134 + <u xml:id="u-5.5" who="#SHorbaczewski">Enuncjacje takich zebrań na to są obliczone, by akcję odpowiedzialnych czynników rządowych, związaną z normalizacją, uczynić wśród polskiego społeczeństwa niepopularną i niemożliwą.</u>
  135 + <u xml:id="u-5.6" who="#SHorbaczewski">Dalszą przeszkodą w układzie normalnych stosunków między polską a ukraińską ludnością jest wpajane w ludność polską przeświadczenie, że ona przedstawia jakiś wyższy typ obywatela, powołanego do władania i rozkazywania, podczas gdy obywatel ukraińskiej narodowości na tem samem stanowisku społecznem, o tej samej inteligencji i w takichże warunkach gospodarczych, przedstawiany jest jako osobnik, który nie może zająć równorzędnego z pierwszym stanowiska. Ta myśl tkwi też w motywie, który rozmaitym osobistościom, zajmującym wyższe lub niższe stanowiska w administracji państwowej, dyktował i dyktuje forytowanie za każdą cenę polskich kandydatów na wójtów, sołtysów, radnych gminnych i ławników przed Ukraińcami, jakkolwiek w danych gminach i gromadach element ukraiński jest liczniejszy i nie ustępuje polskiemu pod względem osobistych kwalifikacyj. Sztucznie stworzone ambicje biorą górę nad rzeczywistemi walorami i stanowią obecnie negatywny bodziec w procesie normalizacji.</u>
  136 + <u xml:id="u-5.7" who="#SHorbaczewski">W akcji przeciwnormalizacyjnej odgrywa również bardzo znaczną rolę nastawianie biurokracji niższych kategoryj i organów władzy w rozmaitych dykasterjach, pracujących na terenie zamierzonej normalizacji. Już wyżej wspomniałem o udziale państwowych urzędników w zgromadzeniach protestacyjnych, którzy w mylnem przeświadczeniu, że zamierzona normalizacja pozbawić ich może zajmowanych posad, traktują akcję przeciwnormalizacyjną jako środek dla obrony swoich osobistych interesów.</u>
  137 + <u xml:id="u-5.8" who="#SHorbaczewski">W tych warunkach normalizacja nie może robić postępu, a skuteczność akcji wymagałaby objektywnych autorytatywnych wyjaśnień.</u>
  138 + <u xml:id="u-5.9" who="#SHorbaczewski">Przechodzę do zadań administracji państwowej w praktycznem zastosowaniu. P. Minister Spraw Wewnętrznych przy objęciu swego resortu wydał do podwładnych władz, urzędów i organów okólnik o zadaniach administracji, w którym wyłożył swój pogląd na stosunek administracji do obywatela. Odnosi się jednak wrażenie, że tezy i nakazy podyktowanego interesem służby publicznej okólnika jeszcze nie doszły do pewnych kół i organów administracji, które są czynne na terenach zamieszkałych przez ludność ukraińską. Pewne nawyczki i metody z dawnych czasów tak głęboko utkwiły w mentalności odnośnych kół i jednostek, że sanacja ich wymaga odpowiednich zarządzeń. Był czas, kiedy kierownictwo administracji uważało za stosowne dla zaprowadzenia spokoju i ładu, zakłóconego przez pewne jednostki na terenach południowych województw, sięgnąć do hasła odpowiedzialności zbiorowej przy zastosowaniu drastycznych metod. Metody te odżyły obecnie, jakkolwiek nie jest wątpliwe, że obecna władza naczelna administracji państwowej metody te uważa za chybione. W niektórych powiatach województwa tarnopolskiego zdarzają się wypadki, że organa władzy, zwłaszcza niższych stopni, w wykonywaniu obowiązków służbowych nie respektują zleceń p. Ministra co do sposobu traktowania obywateli. W jednej z miejscowości powiatu kopyczynieckiego zdarzyło się np., że przy rewizji policyjnej, przeprowadzonej w celu wykrycia rzekomo przechowywanej przez gospodarza broni, wyrzucono ze stodoły rozmaite gatunki zboża, pomieszano je ze sobą i rzucono w błoto. Przy tej sposobności kazano właścicielowi domu odbijać futrynę przy drzwiach, rozwalono ognisko kuchenne. Wszystko to spowodowało materjalną szkodę dla tego obywatela, nie mówiąc już o tem, że wszystkie te akty robiły wrażenie, że dyktował je zamiar dokuczenia. Z terenu województwa wołyńskiego notuje znów prasa codzienna fakt, że jakiś nowoprzeznaczony komendant posterunku policji we wsi Berezce dla zaznaczenia swojej szczególnej energji zgromadził w gminie wszystkich sołtysów i przeczytał im lekcję o ich obowiązkach, polecając śledzić i donosić mu, którzy chłopcy noszą zamiast krawatek żółto-błękitne wstążki i wyszywane koszule, argumentując, że można nosić tylko czerwono-białe krawatki. Ten sam komendant okazał też wielkie zainteresowanie dla sposobu odprawiania nabożeństwa we wsiach Popowcach i Rudzie, zakazał cerkiewnemu chórowi w Rudce uczyć się śpiewu cerkiewnych pieśni ukraińskich, żądając, aby śpiewano tylko po słowiańsku. Nie generalizuję tych wypadków, a przytaczam je tylko dlatego, by stwierdzić, że przeprowadzenie linji politycznej, zalecanej przez p. Ministra, jest jeszcze dalekie od zupełnego zrealizowania.</u>
  139 + <u xml:id="u-5.10" who="#SHorbaczewski">W ścisłym związku z administracją państwową pozostaje w obecnym ustroju Państwa sprawa samorządu. Ukraińska Parlamentarna Reprezentacja reklamowała prawo ukraińskiego narodu na samookreślenie w samorządzie terytorjalnym, jednak oczekiwania nasze w tym względzie zupełnie zawiodły. Rok 1933 przyniósł nam ustawę o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorjalnego, która przekreśliła dotychczasowe formy ustrojowe, ustalone w b. Galicji ustawą z 1866 r., która tworzyła pierwszą praktyczną szkołę samorządu i obywatelskiej odpowiedzialności.</u>
  140 + <u xml:id="u-5.11" who="#SHorbaczewski">W nowym ustroju samorządowym naród ukraiński stracił w swojej masie bezpośredni wpływ na zawiadywanie sprawami gminnemi, które przeszły do gminy zbiorowej, a regulaminy, określające prawo wyborcze przesądziły zgóry wybór organów samorządowych na niekorzyść ludności ukraińskiej. Stworzenie nadrzędnego ciała w postaci t. zw. gmin zbiorowych zwiększyło tylko ciężary, nałożone na ludność, a nie przyniosło jej żadnej korzyści. Administracja zarządów gminnych i wydziałów powiatowych jest bardzo kosztowna i na ten temat odzywają się coraz częściej głosy nietylko w prasie ukraińskiej, ale i polskiej, która stwierdza niezwykły przerost kosztów administracji. Godnym uwagi w tym względzie jest artykuł pod tytułem: „Gospodarka Wydziałów Powiatowych”, zamieszczony w nr 64 czasopisma „Czas” z dnia 5 marca, w którym autor na podstawie analizy kilku budżetów powiatowych dochodzi do wniosku, że zaistniał rzeczywiście niepomierny przerost kosztów administracji, powstałych przez to, że tworzy się zupełnie niepotrzebne etaty i pomnaża wydatki, które mogłyby być zredukowane przynajmniej do połowy.</u>
  141 + <u xml:id="u-5.12" who="#SHorbaczewski">Wójtowie gmin zbiorowych, nie wiem czy z własnego popędu, czy wskutek niezrozumienia otrzymanych instrukcyj, przekraczają zakres swego działania, wydając zarządzenia w sprawach, które wcale do nich nie należą. I tak pewien wójt zwrócił się do miejscowego proboszcza i polecił mu, żeby przełożył odprawienie zgóry wyznaczonego nabożeństwa na inny termin, gdyż pragnąłby, żeby w ten dzień mogło być odprawione nabożeństwo na inną intencję. Może być, że tutaj także tym wójtem kierowała pewna szczególna gorliwość, jednakże taka ingerencja organu zupełnie niepowołanego może się tylko przyczynić do wytworzenia chaosu i wprowadzenia nieporozumień i niepotrzebnych incydentów.</u>
  142 + <u xml:id="u-5.13" who="#SHorbaczewski">Ale działanie wójtów objawia się także i w innym kierunku i wykazuje niezupełnie normalne tendencje. Mam tu pod ręką niedawno otrzymane wezwanie zarządu gminy w Rachiniu, województwa stanisławowskiego pow. Dolina do odrobienia świadczeń drogowych w naturze, adresowane do probostwa grecko-katolickiego w Sołukowie. Nie będę się wdawał w to, czy to wezwanie było uzasadnione, czy nie, to jest inna zupełnie kwestja. Chcę tylko zwrócić uwagę na formę. A mianowicie jest tutaj taki ustęp, napisany nawet atramentem: „Do odrobienia świadczeń drogowych w naturze należy zgłosić się z łopatą i kilofem dnia 1 kwietnia 1936 r. o godzinie 7 rano na punkcie zbornym koło zarządu gminnego w Rachiniu”. Mnie się zdaje, że ta forma niezupełnie odpowiada intencjom, które wyraził p. Minister, zwłaszcza że chodzi tutaj o pewną osobistość, która choćby ze względu na swój urząd powinna być otoczona szacunkiem, jaki jej się należy. Ciekawa rzecz, że takie samo wezwanie — okazuje się, że to nie unikat — zostało doręczone wszystkim proboszczom, pełniącym funkcje duszpasterskie w całym powiecie dolińskim.</u>
  143 + <u xml:id="u-5.14" who="#SHorbaczewski">P. Minister wspomniał w swojem przemówieniu o rzetelnych zamierzeniach kierownictwa administracji rządowej w kierunku przeprowadzenia normalizacji i wyraził to przekonanie, że tylko współdziałanie zainteresowanych czynników może doprowadzić do pozytywnego rezultatu. W zupełności podzielam to zdanie i mogę zaznaczyć, że uporządkowanie stosunków narodowościowych na terenach etnicznie mieszanych leży nietylko w interesie Ukraińców, ale jest również wymogiem interesu państwowego. Pozwalam sobie wyrazić przekonanie, że tylko w drodze harmonijnego współdziałania wszystkich zainteresowanych czynników osiągniemy pożądany wynik i stworzymy stan rzetelnego i sprawiedliwego współżycia.</u>
  144 + </div>
  145 + <div xml:id="div-6">
  146 + <u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekBarański">Głos ma s. Głowacki.</u>
  147 + </div>
  148 + <div xml:id="div-7">
  149 + <u xml:id="u-7.0" who="#SGłowacki">Wysoka Izbo! Jednym z najważniejszych działów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest — jesteśmy co do tego prawdopodobnie zgodni — dział samorządowy. Na tym odcinku pragnąłbym się podzielić z Panami kilkoma faktami, odnoszącemi się do samorządów wogóle, a specjalnie do samorządów wojewódzkich pomorskiego i poznańskiego.</u>
  150 + <u xml:id="u-7.1" who="#SGłowacki">Art. 4, 72 i 74 Konstytucji przewiduje istnienie samorządów, a także i samorządów wojewódzkich. Samorząd wojewódzki zaprowadzony jest tylko na obszarze woj. poznańskiego i pomorskiego, ubolewam nad tem, bo raczej należałoby dążyć do tego, by zaprowadzić go na całym terenie Polski. Zaprowadzono go w r. 1823, więc tradycja jego sięga okresu przeszło 100 lat i okazał się on bardzo dobry. Oba województwa wybudowały na jednym i na drugim terenie zachodniej Polski z czasem ogółem około 20 większych zakładów, urządziły je kompletnie. Ile Skarb Państwa na tem zaoszczędził? Sądzę, że dziesiątki miljonów, przecież sam majątek wojewódzkiego związku poznańskiego ocenia się na około 40 miljonów zł, a na Pomorzu oceniam go na około 25 miljonów. Działalność wojewódzkich związków samorządowych na Pomorzu i w Poznańskiem jest bardzo szeroka, obejmuje przedewszystkiem opiekę społeczną, szpitalnictwo i gospodarkę drogową. Samorządy te zajmują się prowadzeniem różnych zakładów. Na terenie Poznańskiego znajdują się trzy wielkie zakłady, mieszczące przeciętnie po 1000 chorych umysłowo: Owińska, Dziekanka i Kościan. Pomorze posiada 2 takie zakłady: Korborowo, który mieści w obecnej chwili około 1.400 chorych, i Świecie — 1.200. Istnieją zakłady, jak szpitale, klinika dla kobiet w Poznaniu, cieszące się dobrą opinją nietylko w Polsce, ale i zagranicą, zwiedzają je bowiem fachowcy zagraniczni celem zapoznania się z nowemi zdobyczami medycyny. Posiadamy zakład dla chorych gruźliczych w Smukale pod Bydgoszczą o pomieszczeniu na 150 chorych, zakłady wychowawczo - poprawcze: Szubin, Antoniewo, Cerekwica, dalej zakład pracy dobrowolnej w Łaskach (wojew. poznańskie), a na Pomorzu w Chojnicach. Zakłady pracy dobrowolnej są nieistotne względnie niecelowe, na co przy tej okazji zwracam uwagę. Bowiem setki tysięcy bezrobotnych, szukających pracy, chętnie korzystałoby dobrowolnie z pracy! A zakłady pracy dobrowolnej są małe, pojemność ich wynosi zaledwie 60–80 ludzi. Posiadamy zakłady pracy przymusowej w Poznańskiem w Bojanowie tuż przy granicy niemieckiej, a na Pomorzu w Chojnicach; zakład dla ubogich — w Śremie; zakłady dla ociemniałych w Bydgoszczy, dla głuchoniemych w Poznaniu, zakład dla głuchoniemych mieści około 200, dla ociemniałych w Bydgoszczy około 120 dzieci. Takie zakłady posiada Pomorze w Wejherowie.</u>
  151 + <u xml:id="u-7.2" who="#SGłowacki">Pozatem zajmują się związki wojewódzkie kulturą i sztuką. Znane jest Muzeum Wielkopolskie w Poznaniu, posiadające wiele zabytków bardzo drogocennych z historji i sztuki. Związki popierają rolnictwo, bowiem udzielają bądź to subwencyj, bądź to ulgowych pożyczek na meljoracje w rolnictwie. Wreszcie dochodzi dział nowy — sprawa reemigrantów, o którym wczoraj wspomniano, sprawa ubogich, budowa szos, mostów, wreszcie dotowanie słabo sytuowanych gmin. Jest to zakres działania — sądzę, że będziemy co do tego zgodni — bardzo szeroki, a istnieje on już od przeszło 100 lat. Poznański samorząd wojewódzki utrzymuje w opiece zakładowej — podam globalną sumę — około 5.000 osób, poza zakładami około 2.500 osób. Na terenie innych województw większą część tych zadań wykonywa Państwo bezpośrednio, lub też inne instytucje na rachunek Skarbu Państwa. Zatem wojewódzkie związki pomorski i poznański wyręczają Rząd, czyli stanowią tę część administracji państwowej, o której wspomniał p. Premjer w swojem przemówieniu, a dziś p. Minister Raczkiewicz.</u>
  152 + <u xml:id="u-7.3" who="#SGłowacki">Samorządy wojewódzkie poznański i pomorski, wykonując cały szereg zadań za Skarb Państwa, otrzymywały od samego zarania i otrzymują dziś ze skarbu Państwa rok rocznie pewne sumy, w ustawie t. zw. dotacje. Jest to określenie nieścisłe, bo nie jest to podarek, a raczej bardzo skromny i szczupły ekwiwalent za świadczenia, jakich dokonują samorządy wojewódzkie. Ta dotacja, jeżeli spojrzymy wstecz, wynosiła w r. 1913, zatem rok przed światową wojną, w Poznańskiem 3.150.000 marek niemieckich, czyli po przeliczeniu około 5.000.000 zł, to jest 40% ogólnej sumy budżetu samorządu wojewódzkiego poznańskiego. Za czasów polskich dotacja się zmniejszała, wynosiła np. w r. 1930/31, już tylko 2.740.000 zł, czyli 31% ogólnego budżetu, a w bieżącym roku wynosi zaledwie 12% ogólnego budżetu, t. j. 600.000 zł dla poznańskiego związku wojewódzkiego. Podobnie ma się z dotacją na Pomorzu; tam obniżyła się ona obecnie na 420.000 zł. To gwałtowne obniżenie nastąpiło w samorządach wojewódzkich bez porozumienia się z temi samorządami, bez ekwiwalentu i bez wskazania innego źródła dochodu na pokrycie obszernych obowiązków i zadań, o których mówiłem. Oprócz dotacyj otrzymywały samorządy wojewódzkie od Skarbu Państwa z mocy ustawy zwrot 2/3 kosztów prowadzenia zakładów wychowawczo - poprawczych. Zwrot ten wynosił naprzykład dla Poznańskiego w r. 1930/31 jeszcze 540.000 zł. W ostatnich tygodniach również dekretem Pana Prezydenta zmieniono odnośną ustawę i wskutek tego poznański samorząd wojewódzki otrzyma od Skarbu Państwa już tylko stosunkowo drobną kwotę 100.000 zł, a Pomorze 73.000 zł. Stwierdzam i tu gwałtowne obniżenie zwrotu kosztów bez porozumienia i wskazania innego źródła dochodu.</u>
  153 + <u xml:id="u-7.4" who="#SGłowacki">Gdyby w parze z temi obniżkami szło przynajmniej kurczenie się agend samorządów wojewódzkich, to byłoby to uzasadnione i zrozumiałe.</u>
  154 + <u xml:id="u-7.5" who="#SGłowacki">Jednakże tak nie jest. Wręcz przeciwnie! Dotychczasowe agendy się rozszerzyły. Wiadomo, że opieka społeczna wymaga dzisiaj szerszej działalności. Życie i kryzys zrobiły swoje. Młodzież jest w większej mierze zdemoralizowana i dzisiaj więcej chłopców umieszcza się w zakładach poprawczych, niż za normalnych czasów. Wzmaga się liczba chorych w zakładach dla umysłowo chorych. Takie są już dziś stosunki. Dlatego zakłady wykazują znacznie wyższe liczby w stosunku do lat normalnych.</u>
  155 + <u xml:id="u-7.6" who="#SGłowacki">Skarb Państwa jedną ręką ograniczył swoje ustawowe świadczenia, a drugą dołożył dalsze uciążliwe obowiązki bez wskazania pokrycia. Tak naprzykład obowiązuje ustawa o zwalczaniu żebractwa i włóczęgostwa, której wykonanie — jak wspomniałem — przez prowadzenie domów pracy dobrowolnej i przymusowej kosztuje samorząd poznański w r. 1935/36 — 520.000 zł. O pokryciu niema mowy, społeczeństwo ma zapłacić. Dalej powrót reemigrantów z Francji, których kilka tysięcy pozostało w województwie poznańskiem. Poruszył na wczorajszem posiedzeniu Senatu sprawę reemigrantów w bliższych szczegółach p. sen. Bniński, do jego oświadczenia się przyłączam. Jest ich około 5.000 w samem mieście Poznaniu. Reemigranci obciążają samorząd wojewódzki poznański kwotą 0,5 miljona zł, a jeżeli fala reemigracji tak dalej się potoczy, to i miljon złotych nie wystarczy. A skąd wziąć pokrycie? Te wydatki nadzwyczajne nie są przewidziane w budżecie, co tydzień przyjeżdżają setki reemigrantów i należy się niemi natychmiast zaopiekować.</u>
  156 + <u xml:id="u-7.7" who="#SGłowacki">Bezrobocie na zachodzie Polski, zdaje mi się, jest największe, jest tam przemysł, kultura, a wskutek tego gęstsze zaludnienie. P. wojewoda poznański, prezydent m. Poznania, prezydenci i burmistrze miast naszych starają się o bezrobotnych, czynią co mogą, społeczeństwo ich wspiera, lecz to wszystko za mało! Wśród bezrobotnych znajduje się kilka tysięcy powstańców wielkopolskich, tych powstańców, którzy przyczynili się do oswobodzenia ziemi wielkopolskiej, tych powstańców, o których Pierwszy Powstaniec Marszałek Piłsudski na zamku poznańskim w r. 1919 powiedział, że dokonali wielkiego czynu, że w najkrytyczniejszej dla Niego chwili wybuchło powstanie wielkopolskie, co umożliwiło Mu przeprowadzenie Jego kalkulacyj wojskowych. Ci powstańcy są od lat bez pracy! Uznał ich wielkie, dla Polski tak ważne czyny następca Marszałka Piłsudskiego Naczelny Wódz armji gen. Rydz-Śmigły, zaszczycił on nas bowiem swoją obecnością 27 grudnia 1935 r. z okazji uroczystości rocznicy powstania wielkopolskiego, na którą zgromadziło się około 20.000 powstańców wielkopolskich. Generalny Inspektor uznał również ich zasługi. Przy tej okazji dowiedział się, że cierpią głód, że wśród nich panuje niedostatek i bieda. W swem przemówieniu podkreślił, że mimo to nastrój ich jest dobry i że jest przekonany, iż gotowi są chwycić za broń, skoro tego ojczyzna będzie wymagała. Powstańcy wielkopolscy są podwójnie pokrzywdzeni. Pominięto kilka tysięcy wybitnie zasłużonych powstańców wielkopolskich przy odznaczeniu Krzyżem względnie Medalem Niepodległości, świadczą o tem liczne rezolucje, powzięte na różnych zjazdach z wnioskiem o sprawiedliwy podział odznaczeń i otwarcie Kapituły. Drugą krzywdą jest takt, że na zachodnim terenie władze i urzędy obsadzają stanowiska nawet najpodrzędniejsze, jak woźnych, dozorców, niestety nie powstańcami wielkopolskimi. Czyni się ogólnie zarzut, że zwierzchnicy władz powołują do Poznańskiego na różne stanowiska jednostki niczem niezasłużone z innych województw, z ich dawniejszych siedzib, pomijając tubylców, zwłaszcza powstańców wielkopolskich. Przytoczyć mogę taki fakt, że Prezes Sądu Apelacyjnego przez szereg lat sprowadzał między innymi na stanowiska kancelistów i woźnych ludzi z innych dzielnic — na stanowiska, na które z pewnością zasłużony powstaniec posiada kwalifikacje. Przytoczę dalszy fakt: Dyrekcja Monopolu Spirytusowego sprowadziła 3 woźnych z Warszawy, a nawet nocnego stróża. Musiał być nadzwyczaj inteligentny ów nocny stróż! Aż z Warszawy należało go sprowadzać! Powstaniec wielkopolski widocznie nie mógłby spełniać funkcyj nocnego stróża w Monopolu Spirytusowym! Takie traktowanie spraw przez urzędy jest tem, co boli powstańców! Tem się tłumaczą głodówki, o których Wysoka Izba nieraz czytywała w prasie. Jestem prezesem Związku Weteranów - Powstańców, znam zatem żale powstańców wielkopolskich! Czyni się zarzuty braku opieki i mnie, także p. wojewodzie i p. prezydentowi miasta Poznania. Jak im stworzyć pracę i dać pomoc, skoro niema na to odpowiednich środków? Godzę się na to, że cała Polska jest przeznaczona dla wszystkich obywateli polskich, lecz powstańcy wielkopolscy zapytują słusznie, czy chociażby wyjątkowo władze powołały powstańca wielkopolskiego na jakiekolwiekbądź stanowisko nawet podrzędne na terenie Małopolski, Kongresówki, Kresów Wschodnich i t. d. To jest krzywda, którą pragnę dziś przypomnieć Wysokiej Izbie!</u>
  157 + <u xml:id="u-7.8" who="#SGłowacki">Ale powracam do samorządu. Gdyby Skarb Państwa przynajmniej wojewódzkim samorządom świadczył to, do czego ustawowo jest obowiązany! Niestety tak nie jest. Przytaczam cyfry. Zaległości Skarbu Państwa wobec Poznańskiego wynoszą na dzień 1 marca b. r. około 1.200.000 zł, a na Pomorzu około 600.000 zł. Skarb Państwa nie płaci pełnej, już i tak silnie zredukowanej, dotacji, zalega bowiem w Poznańskiem z kwotą około 330.000 zł, a na Pomorzu 411.509, nie wnosi opłat za swoich urzędników, leczonych w zakładach samorządu wojewódzkiego jednego i drugiego, zalega bowiem w Poznańskiem z kwotą około 180.000 zł. Pod tym względem żalą się samorządy. Wiem np., że Poznaniowi należą się zaległości przeszło 50.000 zł i od lat nie może się ich doprosić, musi leczyć chorego urzędnika w swoich szpitalach. Miasto Grudziądz ma pretensje o kilkadziesiąt tysięcy złotych z tego samego tytułu.</u>
  158 + <u xml:id="u-7.9" who="#SGłowacki">Są i inne miasta z podobnemi żalami. Skarb Państwa nie zwraca ustawowo należących się kosztów wychowania zapobiegawczego, zaległości bowiem wobec poznańskiego związku wojewódzkiego wynoszą 340.000 zł, a na Pomorzu 238.791 zł. Z drugiej zaś strony samorządy wojewódzkie nie mogą nie przyjmować chorych do swych szpitali, bo nakazuje im to ustawa szpitalna, nie mogą nie przyjmować do szkolenia dzieci głuchoniemych i ociemniałych, bo nakazuje to osobna ustawa, względnie wyrok sądowy, względnie uchwała sądowa. Wszelkie interwencje w kompetentnych ministerstwach pod tym względem jakoś zawiodły. Niemal co miesiąc zwierzchnicy samorządów wojewódzkich udają się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z interwencją, lecz odpowiedź brzmi: Może coś dostaniecie, chociaż część, skoro będą pieniądze. Bezskutecznie! Spraw się nie załatwia, zaległości istnieją i wzrastają.</u>
  159 + <u xml:id="u-7.10" who="#SGłowacki">Przyznać muszę, że tego nie rozumiem, bo w Ministerstwie Skarbu oświadczono, że Ministerstwu Spraw Wewnętrznych przekazuje się sumy odpowiednio do budżetu. Przytoczę fakt z innego ministerstwa. Ministerstwo Sprawiedliwości od mniejwięcej 3 lat posługuje się na terenie województw zachodnich Pomorza i Poznańskiego, zakładami wychowawczo - poprawczemi. Umieściło tam 200 do 300 chłopców na wychowanie zapobiegawcze. Ministerstwo to również administruje w ramach swego budżetu. Zwraca uwagę, że to Ministerstwo płaci punktualnie i z niczem nie zalega wobec samorządów wojewódzkich z tytułu opłat za wychowanków. To pragnę podkreślić. Pana Ministra Spraw Wewnętrznych proszę, by tego rodzaju rzeczy w przyszłości nie zachodziły, bo wstrzymywanie kwot gotówkowych utrudnia sprawną administrację i pogłębia kryzys gospodarczy.</u>
  160 + <u xml:id="u-7.11" who="#SGłowacki">Samorządy wojewódzkie znalazły się bez własnej winy w bardzo trudnych warunkach, mówię, że bez własnej winy, bo naprzykład samorząd wojewódzki poznański nie zaciągał pożyczek, jak inne samorządy poto, ażeby czynić wielkie inwestycje, — niema mowy o wielkich inwestycjach, — nie angażował się swojemi kapitałami lekkomyślnie. Dowodem tego jest fakt, że obsługa długów poznańskiego samorządu wojewódzkiego wynosi tylko 7% budżetu, a nie jak w wielu innych samorządach 50% i więcej. Samorząd wojewódzki poznański ma przeto bodaj najniższą obsługę długów w Polsce. Jeżeli samorządy wojewódzkie znalazły się w bardzo trudnej sytuacji, to winę tego ponosi Skarb Państwa, który z jednej strony świadczenia swoje na rzecz samorządów wojewódzkich w stosunku do zadań mu poruczonych zmniejszył do śmiesznych sum, a z drugiej strony nawet ustawowych swoich świadczeń nie wypełnia. Obywatel musi punktualnie płacić podatki. Wiemy, co nas czeka w razie niezapłacenia Skarbowi należności. Najpierw monit, potem kary, wysokie odsetki, wreszcie egzekucje i to często bezwzględne. Byłbym zadowolony, gdyby takie egzekucje można zastosować także w stosunku do Skarbu Państwa. Jeżeli Rząd mniema, że niedobory wojewódzkich związków komunalnych pokryje społeczeństwo, to rozumowanie takie byłoby błędne. Obywatele województwa poznańskiego i pomorskiego są materjalnie wyczerpani, zatem nie istnieje już możność podwyższenia podatku wojewódzkiego, który obywatel opłaca na rzecz związków wojewódzkich. Że jest zubożenie, dowodem tego fakt, że zgłasza się przeszło połowa samorządów powiatowych miast obu województw do Komisji Oszczędnościowo-Oddłużeniowej o pomoc. A kto udzielić może im pomocy? Jeżeli chodzi o samorządy wojewódzkie, to one nie mogą przejąć roli dojnej krowy, któraby spłacała długi podupadłych powiatów i miast. Przytoczę przykład sposobu załatwiania wniosków o oddłużenie przez Komisję Oszczędnościowo-Oddłużeniową. Powiat Września na terenie Poznańskiego nie gospodaruje najgorzej, bo, jak słyszę, w tym roku budżetowym koniec z końcem wiąże. Ale są długi, powiat chciałby się ich pozbyć. Zaciągnął swego czasu pożyczkę w wojewódzkim samorządzie poznańskim w wysokości 25.000 zł. Nie płaci. Narosły odsetki do tej samej wysokości, t. j. 25.000 zł. Co czyni Komisja Oszczędnościowo-Oddłużeniowa? Pretensję zagwarantowaną dokumentami skreśliła, skreśliła także odsetki. Gdyby Komisja Oszczędnościowo-Oddłużeniowa miała w stosunku do dalszych powiatów i miast, które się zgłosiły, taką samą zastosować metodę, to chyba wojewódzki związek samorządowy poznański ogłosi konkurs. Sanować kosztem trzecich to nie sztuka, to mógłby Rząd zrobić sam dekretem, niepotrzebna byłaby komisja. Procedura niedomaga, bowiem nie zapytano się nawet wojewódzkiego związku samorządowego, czy się na skreślenie długu godzi, czy nie ma jakich zastrzeżeń. Przy zielonym stoliku załatwiło się sprawę. Dopiero na interwencję Komisja Oddłużeniowa zmieniła swoje stanowisko, przywróciła bowiem stan rzeczy co do głównej pretensji, jednakże odsetki są skreślone.</u>
  161 + <u xml:id="u-7.12" who="#SGłowacki">Przechodzę do sprawy nadzoru. Władze nadzorcze ograniczają samorząd wojewódzki i pomorski w dochodach, lecz tem więcej przeprowadzają kontroli, — przynajmniej na terenie Poznańskiego — rewizyj i lustracyj mimo, że tak jeden jak i drugi samorząd wojewódzki ma własne organa kontrolne i rewizyjne, ma swoje inspektoraty, t. zn. osobne biura, które stale lustrują zakłady, rewidują książki i kasy, ma osobną komisję rewizyjną, składającą się z członków wydziałów, a więc obywateli niezależnych. Komisja ta rok rocznie zwiedza zakłady i odbywa rewizje. Rewizyj dokonuje sejmik wojewódzki przez swych członków. Sądzę, że dość jest kontroli. Mimo to w ostatnich czterech latach w wojewódzkim poznańskim związku samorządowym odbyły się aż trzy z rzędu rewizje i lustracje. Najpierw znana nam wszystkim komisja oszczędnościowa obywatelska. Pod adresem tej komisji nie czynię żadnych uwag, gdyż była i sprawna i dużo materjału nagromadziła, mam uznanie dla jej pracy, chociaż rewizja kosztowała. Tuż potem urząd wojewódzki, wykonujący nadzór z ramienia p. Ministra Spraw Wewnętrznych, zarządza lustrację samorządu wojewódzkiego, trwającą 9 miesięcy; trzech urzędników było czynnych. Następnie rewizja w r. 1933 trwała około roku; trzech wyższych urzędników urzędu wojewódzkiego przeprowadzało rewizję poto, by stwierdzić, że zasadniczo wszystko jest w porządku. Ostatnio zaprowadzono Związek Rewizyjny. Nie znam jeszcze bliżej tej instytucji, jeszcze nie zaczęła działać w poznańskim wojewódzkim związku komunalnym, ale wiem jedno, że już zażądała kwot na pokrycie kosztów. Koszty te są dalszem obciążeniem samorządów. Od samorządu wojewódzkiego poznańskiego zażądano 19.000 zł, na Pomorze przypada prawdopodobnie 2/3. Mniemam, że dokonuje się zawiele rewizyj, można je przeprowadzać tańszym i prostszym sposobem. Zrozumiałe jest zatem twierdzenie na Komisjach Administracyjnych Sejmu i Senatu w związku z projektem ustawy o służbie w samorządzie, że przebija w projekcie nieufność do samorządów i ich urzędników. Rewizje, o których wspomniałem, nieufność tę do pewnego stopnia uzasadniają.</u>
  162 + <u xml:id="u-7.13" who="#SGłowacki">Do jakiej dochodzę konkluzji? Dotacji, która wynosiła pierwotnie około 5.000.000 zł, dziś 600.000 zł, nie należy obniżać, a raczej w stosunku do rozszerzonych agend i działalności — podwyższyć, a już conajmniej podtrzymać poprzednią kwotę, to jest 1.300.000 zł, gdyż odpowiednio do tej sumy budżet jest nastawiony. To samo dotyczy Pomorza.</u>
  163 + <u xml:id="u-7.14" who="#SGłowacki">Koszty wychowania zapobiegawczego podwyższyć, faktem bowiem jest, że ilość dzieci w zakładach nie będzie się zmniejszała, tylko zwiększała. Należy zatem podtrzymać conajmniej tę kwotę, którą Ministerstwo dotąd płaciło, a nie obniżać jej. Zapłacić zaległości należne samorządom. Internowanych w zakładach codzień trzeba wyżywić, zaopatrzyć w odzież. Brak nieraz gotówki, by móc zakupić naturalja. Gdyby nie było zaległości, gospodarka w samorządzie mogłaby być sprawną.</u>
  164 + <u xml:id="u-7.15" who="#SGłowacki">Należy płacić bieżące świadczenia ustawowe. To są naogół uzasadnione postulaty wszystkich tych samorządów, które mają pretensje do Skarbu Państwa, oparte bądź to na przepisach ustawy, bądź to na umowach.</u>
  165 + <u xml:id="u-7.16" who="#SGłowacki">Stwierdzam dalej, że uchwały, powzięte przez wydziały wojewódzkie, nie doznają zatwierdzenia, względnie załatwienia przez władzę nadzorczą. Tak było z wyborami do wydziału wojewódzkiego poznańskiego. Sejmik wojewódzki w Poznaniu przed 4 laty, w r. 1932, wybrał członków wydziału, lecz w ciągu tych 4 lat Ministerstwo nie zadecydowało o zatwierdzeniu dokonanego wyboru. Miast decyzji, w końcu ubiegłego roku rozwiązano sejmik, przez co sprawa stała się nieaktualną. Mniemam, że tak być nie powinno. Różne wnioski, naprzykład o zatwierdzenie uchwalonych statutów, regulaminów i t. p., mimo upływu długiego czasu, nie doczekały się decyzji Ministerstwa.</u>
  166 + <u xml:id="u-7.17" who="#SGłowacki">W obu wojewódzkich związkach komunalnych, a więc na terenie Pomorza i Poznańskie go, istnieje dualizm w administracji dróg. Odnośne urzędy wojewódzkie, jako władze nadzorcze z ramienia Ministerstwa Komunikacji, wykonują prace drogowe, które wedle ustawy drogowej z r. 1920 należą do zakresu działania wojewódzkich samorządów. Starania w kompetentnych ministerstwach, czynione od lat, nie odniosły dotąd skutku.</u>
  167 + <u xml:id="u-7.18" who="#SGłowacki">Wskazuję również na żale społeczeństwa wielkopolskiego na dokonane przez Rząd likwidacje kilku powiatów bez zasięgnięcia jego opinji. Likwidacja powiatów przyczyniła się do różnych komplikacyj, do poważnych trudności jak: niedogodna i znacznie droższa komunikacja do miast powiatowych, utrudnienia w handlu, w rzemiośle. Byłe miasta powiatowe zamieniają się na wsie. Nie przekonuje mnie zapatrywanie, że przez likwidowanie powiatów osiągnie się oszczędności, mniemam, że wręcz przeciwnie — powstają szkody.</u>
  168 + <u xml:id="u-7.19" who="#SGłowacki">Pan Marszałek upomina mnie, że czas przemówienia upływa, wobec tego odstępuję od przedstawienia dalszych jeszcze niedomagań w samorządach. Przytoczyłem różne fakty, by na nie zwrócić uwagę p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który wobec bardzo szerokiego zakresu działania swego Ministerstwa nie może posiadać wyczerpujących informacyj. Jestem przeświadczony, a nawet przekonany, że usterki i niedociągnięcia, o których mówiłem, w przyszłości sprowadzone będą do minimum. To zaufanie mam do p. Ministra.</u>
  169 + <u xml:id="u-7.20" who="#SGłowacki">W końcu, poza sprawami ściśle samorządowemi, odnoszę się w imieniu powstańców wielkopolskich, a jestem przez nich do tego upoważniony, będąc sam powstańcem, do Pana Ministra z serdeczną prośbą, by zechciał zaopiekować się losem bezrobotnych zasłużonych powstańców wielkopolskich i przez swój wpływ na podwładne mu organa umożliwił powstańcom pozyskanie choć skromnego płatnego zatrudnienia, a za to wdzięczni będą Panu Ministrowi nietylko powstańcy wielkopolscy i ich rodziny, lecz całe społeczeństwo wielkopolskie.</u>
  170 + <u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  171 + </div>
  172 + <div xml:id="div-8">
  173 + <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekBarański">Głos ma s. Masłow.</u>
  174 + </div>
  175 + <div xml:id="div-9">
  176 + <u xml:id="u-9.0" who="#SMasłow">Wysoki Senacie! Przemawiam w imieniu ukraińskiej ludności Wołynia, w imieniu tej ludności, która będąc częścią wielkiego narodu ukraińskiego, wchodzi obecnie w skład Państwa Polskiego jako jeden z poważniejszych jego składników.</u>
  177 + <u xml:id="u-9.1" who="#SMasłow">Zabierając głos w imieniu tej ludności, pragnę zatrzymać się na sprawie stosunków polsko-ukraińskich, bowiem ta sprawa jest dotychczas aktualną i zajmuje uwagę obu Izb ustawodawczych, jak to widać z dyskusji w tych Izbach.</u>
  178 + <u xml:id="u-9.2" who="#SMasłow">Na wstępie muszę oświadczyć, iż moje stanowisko ideologiczne pokrywa się ze stanowiskiem Ukraińskiej Parlamentarnej Reprezentacji Wołynia, która jest istotnym wyrazicielem nastrojów oraz życzeń szerokich mas ukraińskiej ludności Wołynia, wyraża jej ideologję oraz jest jej prawdziwym reprezentantem.</u>
  179 + <u xml:id="u-9.3" who="#SMasłow">Zdajemy sobie sprawę, że jak naród polski, tak i naród ukraiński w ciągu całych swych dziejów były i są powołane do wykonania wielkiej wspólnej misji historycznej: z jednej strony zadaniem ich była i jest obrona Zachodu od zaborczych i napastniczych tendencyj Wschodu; z drugiej zaś strony — rozszerzenie zasięgu kultury europejskiej z zachodu na wschód.</u>
  180 + <u xml:id="u-9.4" who="#SMasłow">Pozatem takie dziejowe chwile, jak obrona Wiednia, wspólna obrona granic Rzeczypospolitej Polskiej przed Turkami, pochód na Kijów, wspólna walka pułków polskich i ukraińskich pod komendą Marszałka Piłsudskiego z bolszewikami, mają niezwykłą wymowę i muszą czegoś uczyć. Uczą właśnie tej prawdy, iż narody polski i ukraiński to są dwa bratnie narody, posiadające dużo wspólnych cech, wspólnych interesów zarówno politycznych jak i narodowych, i że ta wspólnota interesów obydwóch narodów nietylko wiązała je w przeszłości dla wykonania wspólnej misji, lecz musi wiązać je i nadal, albowiem jest rzeczą oczywistą, iż historja świata nie zatrzymała się w swym biegu, iż wciąż kształtują się pojęcia moralności, prawa, narodu, państwa, iż rola Państwa Polskiego na wschodzie w obecnych czasach jest jeszcze poważniejszą, jest jeszcze większą. Wychodząc z tego założenia, oraz uświadamiając sobie obecną sytuację międzynarodową, jak również rolę i znaczenie Państwa Polskiego, musimy zapytać, kto jest naszym prawdziwym przyjacielem, naszym sojusznikiem i z kim musimy iść razem? Czy może z sąsiadem naszym ze wschodu? Jesteśmy pewni, iż niema takiego Ukraińca, szczerego patrjoty, któryby tak myślał. Albo może kto inny jest naszym przyjacielem? Mówimy szczerze i otwarcie. Nie możemy przecież zamykać oczu na rzeczywistość i musimy stwierdzić, iż ze wszystkich państw z ludnością mieszaną, mniejszości narodowe w Polsce mają najwięcej zagwarantowanych praw i poszanowania swych właściwości narodowych. Dlatego też musimy szczerze powiedzieć, że właśnie Polska jest tym naszym przyjacielem, z którym dzielić będziemy smutki i radości i dążyć razem ku lepszemu jutru. Tak uczy historja, tak mówi logika, tak myśli ukraińska ludność Wołynia, która rozumie, iż Ukraińcy mieszkający w granicach Rzeczypospolitej Polskiej mogą tutaj osiągnąć całkowitą realizację swych postulatów narodowych, kulturalnych oraz gospodarczych, albowiem zapewnienie warunków realizacji tych postulatów zgodne jest z Konstytucją, z wolą Rządu oraz lepszej części społeczeństwa polskiego, wbrew tendencjom tych jednostek, które nie rozumieją interesów Państwa Polskiego, ani wielkości misji Rzeczypospolitej. Dlatego też dążymy do tego, aby ze swej strony również przyczyniać się do zrozumienia tej prawdy i doprowadzenia na wszystkich terenach, zamieszkałych przez ludność polską i ukraińską, do trwałej normalizacji stosunków polsko-ukraińskich na zasadach wzajemnego zaufania oraz szacunku dla odrębności narodowych.</u>
  181 + <u xml:id="u-9.5" who="#SMasłow">Dlatego też witamy ewolucję ukraińskiej myśli politycznej w Galicji, gwarantującą ukraińskiej ludności możliwość wszechstronnej rozbudowy swego życia. Nie będę zastanawiał się nad różnicami pomiędzy społeczeństwem ukraińskiem tam a na Wołyniu. Różnice bezwarunkowo istnieją. Tkwią one w poszczególnych jednostkach i organizmie całego społeczeństwa. Są to: różnica wyznań, politycznego wychowania, kultury, psychologji. I nic dziwnego, że historja obu społeczeństw niezawsze szła jednakowemu drogami. Również nic dziwnego, że kierownicy ukraińskiej myśli politycznej w Galicji dotychczas nie doceniali znaczenia Państwa Polskiego dla narodu ukraińskiego oraz dla możliwości zaspokojenia jego aspiracyj narodowych. Obecnie mamy moralną satysfakcję, iż kierownicy ukraińskiej ludności Galicji już zrozumieli konieczność zrewidowania swego stanowiska i wstąpili również na drogę realnej polityki, tej polityki, której znaczenie my na Wołyniu zrozumieliśmy już oddawna, przyjmując ideologję, która powstała nie dzisiaj, nie wczoraj, lecz wtedy, kiedy przed narodem naszym powstała, jako aktualna, sprawa Wielkiej Ukrainy. Obecnie bylibyśmy szczęśliwi, gdyby wszyscy Ukraińcy, mieszkający w granicach Rzeczypospolitej Polskiej, zarówno na Wołyniu, jak i na terenie Galicji stanowili jedną całość w swoich potrzebach, dążeniach, stosunku do Państwa Polskiego, oraz posiadali jedną wspólną reprezentację parlamentarną. Jednakże nie wiemy, czy nastąpi to w bliższej przyszłości. Dlatego też w świadomości swych obowiązków wobec narodu, z którym jesteśmy najmocniej związani pochodzeniem, wyznaniem i walką o niepodległość, głosimy prawdy i idee, nakazujące wierność Rzeczypospolitej Polskiej oraz szczere współżycie i współpracę z narodem polskim w przekonaniu, że taką jest wola narodu ukraińskiego, że to ma prowadzić naród nasz ku lepszej przyszłości.</u>
  182 + <u xml:id="u-9.6" who="#SMasłow">Rząd polski w swej pozytywnej polityce dążył do unormowania całego życia Wołynia. W pierwszym rzędzie do unormowania cerkiewnego życia prawosławnej ludności. Mam na uwadze orędzie Prezydenta Rzeczypospolitej w sprawie zwołania soboru cerkiewnego, inicjatywę Rządu w sprawie obsadzenia na Wołyniu prawosławnego biskupstwa diecezjalnego i wogóle cały szereg poszczególnych kroków w kierunku pomocy w zaspokojeniu potrzeb religijnych prawosławnej ludności.</u>
  183 + <u xml:id="u-9.7" who="#SMasłow">W sprawach gospodarczych w szczególności korzystne i celowe były kroki Rządu w kierunku przebudowy ustroju rolnego. Nie będę dłużej zastanawiać się nad tem, jednak wspomnę, że praca rządów pomajowych w wydatny sposób podniosła stopień życia kulturalnego i gospodarczego ukraińskiej ludności Wołynia i jej stanowisko prawne. To też objektywnemu obserwatorowi zdawać się może, że od czasów przedwojennych do dzisiejszego dnia upłynęło conajmniej sto lat.</u>
  184 + <u xml:id="u-9.8" who="#SMasłow">Zwracając się na chwilę przy tej okazji do enuncjacyj s. Radziwiłła, dotyczących stosunków na Wołyniu, pragnę nadmienić, że ta jego pozycja wydaje się nam niezrozumiałą. Wszak s. Radziwiłł, będąc pięć lat posłem z Wołynia i naszym kolegą, nie różnił się z nami w ocenie sytuacji na Wołyniu, a teraz od września roku ubiegłego, piastując godność senatora z ziemi warszawskiej, zajął stanowisko całkiem odmienne od naszego. My, którzy reprezentujemy Wołyń, którzy związani jesteśmy z terenem tym pracą społeczną, polityczną i gospodarczą, jesteśmy innego zdania niż s. Radziwiłł. Widzimy, że proces stabilizacji stosunków w jego najistotniejszem znaczeniu postępuje naprzód z każdym rokiem i wierzymy, że z biegiem lat Wołyń osiągnie zaspokojenie najkonieczniejszych swych potrzeb.</u>
  185 + <u xml:id="u-9.9" who="#SMasłow">Oceniając retrospektywnie prace rządów pomajowych za czas ubiegły, musimy uświadomić sobie, iż na Wołyniu, mimo opłakanego jego stanu w czasie przyłączania go do Polski, zrobiono dużo, tak w kierunku poprawy stanu gospodarczego ludności, jak i w kierunku podniesienia jej stanu kulturalnego. Jednakże nie chcemy przez to powiedzieć, iż zrobiono wszystko, iż ludność Wołynia nie ma więcej życzeń, żadnych potrzeb. Zdajemy sobie z tego sprawę. Jesteśmy świadomi tego, iż Wołyń włączony został w granice Rzeczypospolitej Polskiej w tak zaniedbanym stanie, iż jest jeszcze i obecnie dużo niedociągnięć w zaspokojeniu najistotniejszych potrzeb ukraińskiej ludności. Mimo całego szeregu poczynań ze strony Rządu polskiego nad podniesieniem materjalnego oraz kulturalnego stanu ludności Wołynia, nadal jeszcze pozostaje dużo do zrobienia. Od pilnego oraz umiejętnego załatwienia tych potrzeb zależy przyszłość Wołynia i jego rozwój, a to jest potrzebne nietylko dla jego ludności, lecz jednocześnie jest warunkiem wzmocnienia potęgi Rzeczypospolitej Polskiej jako całości.</u>
  186 + <u xml:id="u-9.10" who="#SMasłow">Zabierając głos z tej wysokiej trybuny, uważamy za obowiązek podkreślić znaczenie tych dalszych i szybkich kroków Rządu, które muszą być skierowane ku zaspokojeniu główniejszych potrzeb ukraińskiej ludności Wołynia. W życiu cerkiewnem pozostały jeszcze nieuregulowane pewne momenty. W szkolnictwie, które na Wołyniu jest sprawą bardzo bolesną, od którego zależy wychowanie uczciwych ludzi oraz lojalnych obywateli, jest dużo do zrobienia i na nie musi być zwrócona szczególna uwaga Rządu. Również muszą być zaspokojone postulaty ukraińskiej ludności, dotyczące spraw gospodarczych, stanu bezrobocia wśród inteligencji ukraińskiej i inne.</u>
  187 + <u xml:id="u-9.11" who="#SMasłow">Informując Wysoki Senat o stanie rzeczy na Wołyniu, oraz zwracając się do Wysokiego Rządu ze wspomnianemi przeze mnie już postulatami w celach zaspokojenia potrzeb ukraińskiej ludności Wołynia, oświadczamy, iż tylko w nastroju spokoju i równowagi ducha chcemy usuwać niedomagania życia narodowego. Wierzymy w najlepsze intencje w stosunku do ukraińskiej ludności społeczeństwa polskiego oraz Rządu, który, wierzymy, uczyni wszystko, co jest w jego mocy dla zaspokojenia jej potrzeb.</u>
  188 + <u xml:id="u-9.12" who="#SMasłow">W imieniu ludności, którą reprezentuję, będę głosował za budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak i za całym budżetem Państwa.</u>
  189 + <u xml:id="u-9.13" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
  190 + </div>
  191 + <div xml:id="div-10">
  192 + <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekBarański">Głos ma s. Radziwiłł.</u>
  193 + </div>
  194 + <div xml:id="div-11">
  195 + <u xml:id="u-11.0" who="#SRadziwiłł">Wysoka Izbo! Na czele naszego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych stoi mąż stanu, który w całem społeczeństwie niewątpliwie cieszy się wyjątkowym szacunkiem.</u>
  196 + <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  197 + <u xml:id="u-11.2" who="#SRadziwiłł">Oklaski, które się w tej chwili odezwały, są dowodem, że w tej Izbie cieszy się on nietylko szacunkiem, ale także wielką i serdeczną sympatją. Do jego najbliższych współpracowników, a przedewszystkiem do p. Ministra Paciorkowskiego, który stoi dzisiaj na czele tak ważnego i trudnego działu w Ministerstwie, ja osobiście mam najwyższe uznanie i zupełne zaufanie.</u>
  198 + <u xml:id="u-11.3" who="#SRadziwiłł">Jeżeli na wstępie uważałem za konieczne powiedzenie tych paru słów, to bynajmniej nie dlatego, żeby Panom tu obecnym robić jakieś komplementy, albo żeby kaptować ich benewolencję, o którą nie potrzebuję się ubiegać. Ale uważałem za konieczne powiedzieć to dlatego, iż sądzę, że to nam ogromnie ułatwi dalszą dyskusję. A ta dyskusja, jeżeli wogóle ma być poważna, musi dotykać nietylko przyjemnych i jasnych stron polskiej rzeczywistości, ale musi mieć także odwagę dotnięcia tych stron, które każdego patrjotę muszą napełniać, powiedziałbym, nawet troską.</u>
  199 + <u xml:id="u-11.4" who="#SRadziwiłł">Żyjemy w czasach, gdy na świecie bardzo dużo rzeczy się zawala, bardzo dużo pojęć się zmienia. Umowy międzynarodowe, które uważaliśmy jeszcze wczoraj za pewne i za święte, między innemi i te, które w opinji bardzo wielu Polaków były poprostu podstawą, a nawet gwarancją istnienia naszego Państwa, są dzisiaj rozdzierane, i marzyciele, optymiści na całym świecie, nietylko w Polsce, muszą sobie powiedzieć, że przyszłość, rozwój, byt społeczności i państw coraz więcej zależą od ich własnej wewnętrznej siły. A ta siła to nietylko siła wojska, które w Polsce otoczone jest wyjątkową sympatją i wszechstronnem uczuciem, ale jest to także siła wewnętrzna, gospodarcza państwa, siła i spoistość wewnętrzna całego społeczeństwa.</u>
  200 + <u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(Głos: Brawo.)</u>
  201 + <u xml:id="u-11.6" who="#SRadziwiłł">I dlatego, proszę Panów, ten dział, którego budżet dziś omawiamy, dział wewnętrznej administracji, jest w dzisiejszej chwili tak wyjątkowo ważny.</u>
  202 + <u xml:id="u-11.7" who="#SRadziwiłł">Chciałbym przedewszystkiem wspomnieć o pewnym szczególe. Uważam, że jestem do tego poniekąd obowiązany. Parę miesięcy temu z tej samej trybuny wygłosiłem przemówienie, które wywołało w tej Wysokiej Izbie, o ile się orjentuję, pewne zgorszenie. Powiedziałem wtedy miedzy innemi, że stoję na tem stanowisku, iż państwo i administracja państwowa, jako taka, powinna się starać używać możliwie tylko normalnych i legalnych środków. Wygłosiłem to zdanie w związku z Berezą Kartuską. Otóż właśnie dlatego, że wtenczas o tem mówiłem, uważam za swój obowiązek stwierdzić z zadowoleniem i wdzięcznością, że ten obóz przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych praktycznie został zlikwidowany. Jeżeli on egzystuje jeszcze teoretycznie, to uważam to za słuszne wobec naszych wewnętrznych niestety niebardzo i niezawsze spokojnych stosunków. W tej decyzji upatruję dowód, że Ministerstwo, tak samo jak ja, stoi na tem stanowisku, iż pragnie administrować wyłącznie normalnemi środkami. Sądzę, że to powinno w całem społeczeństwie spotkać się nietylko z uznaniem, ale także ze strony części społeczeństwa, to jest stronnictw politycznych, przedewszystkiem zaś opozycyjnych, powinno pociągnąć za sobą logiczną konsekwencję.</u>
  203 + <u xml:id="u-11.8" who="#SRadziwiłł">Przy dyskusji generalnej cały szereg mówców, zdaje się ośmiu, poświęcił swoje wywody działalności wywrotowej Stronnictwa Narodowego. Z tą działalnością, której p. Minister Spraw Wewnętrznych poświęcił również swoje uwagi w Sejmie, łączy się specjalnie przykra strona, specjalnie przykra metoda działania, to jest szalona, coraz szerzej na całe społeczeństwo albo na znaczną jego część rozszerzająca się agitacja antyżydowska. Chciałbym ją tutaj potępić nietylko jako polityk i działacz społeczny, ale przedewszystkiem jako chrześcijanin i jako katolik. Stronnictwo Narodowe, które specjalnie szczyci się tem, że jest stronnictwem wśród wszystkich innych specjalnie przywiązanem do zasad chrześcijaństwa i katolicyzmu, stoi z zasadniczemi zasadami chrystjanizmu w jaskrawej sprzeczności. I to jest może najobrzydliwsza strona tej działalności. Sądzę, że jest nietylko prawem, ale i obowiązkiem naszej administracji wszelkiemi możliwemi i legalnemi sposobami tej działalności jaknajenergiczniej się przeciwstawić, tem bardziej, że w tę działalność wplątane są duże masy ludności, które nie orjentują się w celach ani w niebezpieczeństwach, które podobna wywrotowa działalność za sobą pociąga.</u>
  204 + <u xml:id="u-11.9" who="#SRadziwiłł">Jest jeszcze inna sprawa, której chciałbym dotknąć, która była tutaj omawiana dzisiaj przez p. Ministra i przez szereg mówców, stosunek nasz do mniejszości ukraińskiej. Osobiście temi sprawami zajmowałem się od szeregu lat bardzo blisko i mogę powiedzieć, że uważam posunięcia naszego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w tej dziedzinie za wyjątkowo szczęśliwe. Te słowa, które słyszeliśmy dzisiaj z ust. p. Ministra, potem z ust jednego z najstarszych przedstawicieli społeczeństwa ukraińskiego s. Horbaczewskiego, a przed chwilą z ust. s. Masłowa, reprezentującego społeczeństwo ukraińskie Wołynia, są podstawą dalszego — daj Boże — szczęśliwie rozwijającego się zbliżenia obu tak bliskich siebie narodowości.</u>
  205 + <u xml:id="u-11.10" who="#SRadziwiłł">S. Masłow przed chwilą powiedział, że ja osobiście zająłem stanowisko inne, niż to, które zajmowałem parę lat temu. Otóż s. Masłow, któremu zresztą jestem specjalnie wdzięczny, że zechciał się odnieść do mojej osoby w sposób różniący się bardzo od tej krytyki, którą słyszałem z ust jednego z przedstawicieli Wołynia w Sejmie, to jest w sposób niezmiernie kurtuazyjny i uprzejmy, jednakowoż się myli. Uważam, że wszyscy Ukraińcy, i zamieszkali na terenie Małopolski wschodniej i na Wołyniu, o ile stoją na stanowisku państwowości polskiej, mają pełne prawo do stawiania swoich żądań w sprawach językowych i w sprawach odrębności swojej kultury narodowej i uszanowania jej. Jeżeli się w czemś różnimy, to chyba w tem jednem, że zawsze uważam, że dla polityka jest zasadniczym błędem, jeżeli stara się zamykać oczy na rzeczywistość. Tutaj muszę powiedzieć, że nietylko to, co się mówi, jest ważne, ale jest również ważna osoba, która te zdania wypowiada i zasięg jej wpływów. Z tego, co tutaj przed chwilą powiedziałem, wynika, że nie na wszystko patrzę się krytycznie ani z niepokojem. Ale doświadczenie życiowe nauczyło mnie jednej prawdy, i mam wrażenie, że im kto jest starszy, tem więcej się z tą prawdą liczy, że bardzo rzadko w życiu bywa, iż wszystkie winy są po jednej stronie, a że druga strona ma w 100% rację. Jeżeli nasze stosunki wewnętrzne są dalekie niestety od tego, co przed chwilą powiedziałem i co mi się Wydaje w dzisiejszych warunkach tak specjalnie ważne, t. j. konsolidacja całego społeczeństwa, to nie mogę zamykać oczu na to, że wina jest nietylko i nie wyłącznie po jednej stronie. Mam wrażenie, że my wszyscy, którzyśmy byli członkami bloku i którzy przez naszą działalność, nawet przez nasze głosowanie wzięliśmy na siebie za rozwój stosunków pewną odpowiedzialność, również gdzieniegdzie popełniliśmy pewne błędy. Z tego, co p. Minister dziś powiedział, wynika jasno, a jest on w zupełnej zgodzie z oświadczeniem p. Premjera, że dążnością Rządu jest jaknajbliższa współpraca ze społeczeństwem.</u>
  206 + <u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  207 + <u xml:id="u-11.12" who="#SRadziwiłł">Duży ustęp swojego przemówienia poświęcił p. Minister sprawom samorządowym i słusznie. Sądzę, że w naszych warunkach, gdy zjawiły się pewne fakty, których z dnia na dzień nikt z nas zmienić nie potrafi, właśnie na tym terenie współpraca ze społeczeństwem dałaby się najłatwiej nawiązać. I dlatego sądzę, że p. Minister naumyślnie i słusznie podkreślił ważność tego zagadnienia. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby ta współpraca z całem społeczeństwem, z tą jego częścią, która jest obecnie reprezentowana w naszych Izbach ustawodawczych, i z tą też, która w znacznej mierze zresztą dobrowolnie od tej współpracy się usunęła, dla dobra Państwa, dla jego potęgi i dla przyszłości naszego narodu w sposób, jaki p. Minister Spraw Wewnętrznych zakreślił, dała się nawiązać.</u>
  208 + <u xml:id="u-11.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  209 + </div>
  210 + <div xml:id="div-12">
  211 + <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Schorr.</u>
  212 + </div>
  213 + <div xml:id="div-13">
  214 + <u xml:id="u-13.0" who="#SSchorr">Wysoki Senacie! Podczas debaty generalnej w tej Wysokiej Izbie Senat przez usta wszystkich prawie uczestników dyskusji potępił wystąpienia antyżydowskie. To samo uczynili już przedtem p. Premjer i p. Minister Spraw Wewnętrznych na terenie Sejmu.</u>
  215 + <u xml:id="u-13.1" who="#SSchorr">Mimo to przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie mogę się powstrzymać od wyrażenia głębokiego bólu i żalu, który przenika całe społeczeństwo żydowskie, zwłaszcza po ostatnich wypadkach w Przytyku. W mojem przemówieniu zaznaczyłem, że tragizm ludności żydowskiej znamionuje rozbieżność pomiędzy stanowczem oświadczeniem Rządu a chwiejnością nieraz i bezczynnością niektórych władz lokalnych.</u>
  216 + <u xml:id="u-13.2" who="#SSchorr">W ostatnich miesiącach stan bezpieczeństwa ludności żydowskiej w kilku wojewódzwach: poznańskiem, pomorskiem, łódzkiem, a przedewszystkiem kieleckiem pogarszał się coraz więcej. Wytworzył się stan niebezpieczeństwa dla życia i mienia obywateli żydowskich, którym wykonywanie zawodu zostało całkowicie uniemożliwione.</u>
  217 + <u xml:id="u-13.3" who="#SSchorr">Brak mi słów, by roztoczyć przed Wysoką Izbą obraz cierpień, jakie ludność żydowska przeżywa obecnie w różnych miastach i miasteczkach, szczególnie w powiatach województwa kieleckiego. Ciągły stan niepewności i obawy o to, co przynieść może następna godzina, zupełny brak prymitywnego bezpieczeństwa życia, zdrowia i mienia, urozmaicony i podtrzymany bezpośredniemi przejawami dzikich rozruchów, wywołuje w ludności żydowskiej w ośrodkach wymienionych czarne uczucia i myśli. Należy podziwiać, że ci prości, mali ludzie, ta biedota, walcząca o suchy kawałek chleba, potrafi to wszystko wytrzymać, że trwa w swojej zdemolowanej nędznej izbie, że nie porzuca zniszczonego dzikiemi rozruchami czy bojkotem warsztatu pracy, i wierząc w Boga i wierna swej wielkiej tradycji, w myśl wskazań dziejów, hartuje się w nadludzko ciężkich przejściach i nie kapituluje.</u>
  218 + <u xml:id="u-13.4" who="#SSchorr">Ale agitacja podżegawcza nigdzie nie wydała tak krwawych plonów, jak w Przytyku. W tym samym dniu, w którym w tej Wysokiej Izbie rozlegały się głosy potępienia anarchji, w miasteczku Przytyku rozgrywały się wypadki, które jaskrawością swą przewyższają wszystko, cośmy dotychczas przeżyli.</u>
  219 + <u xml:id="u-13.5" who="#SSchorr">Już od szeregu tygodni naskutek agitacji bojkotowej zapanował w Przytyku nastrój powszechnego zdenerwowania i trwożnej niepewności. Wśród ludności żydowskiej zaczęły się szerzyć wieści o przygotowaniach do rozruchów. Znani dobrze z hec antyżydowskich agitatorzy Korczak, Wlazło, Kozłowski, podburzali chłopów okolicznych, nawołując jawnie do czynnych wystąpień. Ludność żydowska przeczuwała niebezpieczeństwo. Delegacje Żydów przytyckich interwenjowały u starosty, prosząc o wzmocnioną ochronę policyjną, o uzupełnienie załogi posterunku. Starosta jednak zbył delegację niczem, twierdząc, że wszystko jest w należytym porządku, że niema żadnego niebezpieczeństwa, że niema podstaw do lęku, „bo przecież niema jeszcze zabitych”. Takiej samej odpowiedzi udzielił naczelnik wydziału bezpieczeństwa w województwie p. Lutomski, który wszystko zapisywał na karb przeczulonej wrażliwości żydowskiej. Delegacja, która interwenjowała u komendanta policji powiatowej, usłyszała w odpowiedzi, że p. komendant bawi na urlopie. A tymczasem sytuacja stawała się coraz groźniejsza, coraz bardziej naładowana elektrycznością. Życzliwi z pośród ludności chrześcijańskiej, ci, których nie zatruł przeklęty posiew nienawiści i złości, uprzedzali, że na poniedziałek szykują się rozruchy. W piątek Związek Kupców w Przytyku depeszował do Kielc, ostrzegając po raz niewiadomo który o nadciągającem niebezpieczeństwie. Do naczelnika Lutomskiego zwróciła się ponownie delegacja (dziennikarze Rodal i Treger), prosząc, błagając o powiększenie stanu liczebnego posterunku. Naczelnik Lutomski oburzył się, zastrzegł przeciwko wszelkiego rodzaju radom i polecił złożyć memorjał. Według jego relacji w Przytyku panuje idealny spokój.</u>
  220 + <u xml:id="u-13.6" who="#SSchorr">Nadszedł tragiczny poniedziałek. Okoliczni chłopi ściągają na targ. Pośród nich uwijają się agitatorzy, judząc i podburzając, szukając tylko okazji do spowodowania pierwszej scysji, po której wypadki same już się rozwiną. Któryś z chłopów chce zakupić pieczywo u piekarza żydowskiego, pikieta bojkotowa odciąga go, interwenjuje policja. Rozruchy rozlewają się po mieście. Na oczach policji, stojącej bezczynnie, przyglądającej się biernie i spokojnie wypadkom, rozgrywają się rozruchy. Masa chłopska uzbrojona w pałki, owinięte drutem i zakończone gałkami żelaznemi, specjalnie w tym celu przez zbrodniczą rękę dostarczone, w kłonice i orczyki wdziera się do mieszkań i sklepów żydowskich, niszcząc, łamiąc, rabując. Około stu mieszkań stanowi dzisiaj rumowisko zniszczenia. Nic nie pozostało, szyby, okna, drzwi, meble, warsztaty, szkło, ubrania — wszystko poszarpane, porąbane. Pierzyny pocięte, ogromne brukowce, wielkie i ciężkie kamienie sypią się do okien, leżą jeszcze tam dziś po 8, 10, 12 sztuk. Ślady krwi znaczą podłogi. Wreszcie tłum dociera do przedostatniego domku, wdziera się do mieszkania biednego szewca Minkowskiego. Skądś zjawia się siekiera, pod ciosami napastników pada Minkowski i jego żona. Minkowski zabity na miejscu, żona nazajutrz umiera w szpitalu w Radomiu. Zostają po nich sieroty, ośmioro. Zpośród nich dwoje było przy napadzie. I ich także, dzieci kilkoletnich nie oszczędziła wściekłość napastników. W godzinę po zakończeniu ekscesów miasteczko uzyskało pomoc policyjną, a rezultat — 3 osoby zabite, 22 osoby ranne, między niemi 5 ciężko. Oto krwawy plon zbrodniczej agitacji.</u>
  221 + <u xml:id="u-13.7" who="#SSchorr">Dziś toczy się dochodzenie. 22 osoby aresztowano. Śledztwo, prowadzone konsekwentnie i sprawiedliwie wykryje winnych. Ale nie przywróci ono życia tym, którzy zginęli zamordowani w bestjalski sposób, nie wynagrodzi krzywd, jakie wyrządzono Żydom przytyckim. I dziś w tem mieście bynajmniej nie ustał nastrój przestępnego podniecenia. W okolicznych wsiach grożą Żydom rzezią, o ile w określonym terminie nie opuszczą swych siedzib. W samym Przytyku grożą zemstą, natychmiast po zredukowaniu sił policyjnych.</u>
  222 + <u xml:id="u-13.8" who="#SSchorr">Wyrażamy naszym tak ciężko doświadczonym braciom w Przytyku, tym niewinnym ofiarom rozwydrzonej nienawiści, nasze najgorętsze współczucie i naszą cześć i zapewniamy, że w ich obronie wszystko uczynimy, co w naszej mocy.</u>
  223 + <u xml:id="u-13.9" who="#SSchorr">Wobec tych tak bolesnych i pożałowania godnych wypadków uważamy, że już czas najwyższy, aby Ministerstwo Spraw Wewnętrznych powzięło energiczne kroki celem zapewnienia ludności żydowskiej w całem Państwie bezpieczeństwa życia i mienia. Domagamy się od p. Ministra Spraw Wewnętrznych, by prawu i bezpieczeństwu publicznemu zapewnił ten posłuch, jaki jest konieczną przesłanką praworządności w Państwie. Wielkie tradycje narodu polskiego, tradycje tolerancji religijnej i poszanowania praw mniejszości narodowych, nie zatraciły się w okresie niewoli Polski, one istnieją, tłumią je i kalają podżegacze apelem do najniższych instynktów w imię swoich bezpośrednich celów walki o władzę. Tej zbrodniczej agitacji w słowie i piśmie musi ostatecznie być położony kres, a wówczas powstaną warunki, które umożliwią zgodne współżycie i harmonijną współpracę twórczą wszystkich obywateli dla dobra Państwa.</u>
  224 + </div>
  225 + <div xml:id="div-14">
  226 + <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Wiesner.</u>
  227 + </div>
  228 + <div xml:id="div-15">
  229 + <u xml:id="u-15.0" who="#SWiesner">Wysoka Izbo! Debata nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych daje możność rozpatrzenia kilku zagadnień, dotyczących mniejszości niemieckiej. Przedewszystkiem chodzi mi o to, ażeby dać odpowiedź na czynione przez ss. Maciejewskiego i Kornkego zarzuty.</u>
  230 + <u xml:id="u-15.1" who="#SWiesner">W mojem przemówieniu w debacie ogólnej podkreśliłem wyraźnie i dobitnie, że nie uzależniamy swojego losu od liczby reprezentantów w ciałach ustawodawczych. Również zaznaczyłem, że kształtowanie Państwa Polskiego i kierunku jego rozwoju pozostawiamy narodowi polskiemu. Jesteśmy przywiązani do kraju, w którym żyjemy, pracujemy dla kultury i dobrobytu jego i bierzemy udział w rozbudowie Państwa. Jesteśmy gotowi do wszelkich ofiar dla tego kraju i dlatego uważamy, że nie można odmówić nam prawa do życia i do dalszego rozwoju naszej grupy niemieckiej. Obojętnem jest przytem w jakiej liczbie jest ona reprezentowana. Nie opieramy się w naszej robocie na jakichkolwiek traktatach, lecz tylko i jedynie na prawie do życia, które jest dane przez naturę każdemu narodowi.</u>
  231 + <u xml:id="u-15.2" who="#SWiesner">Jeśli p. sen. Kornke twierdzi, że ludność niemiecka na Śląsku wynosi tylko 54% , to uważamy odpowiedź na to za zbyteczną. Zwracamy uwagę p. Senatora na statystykę oficjalną, która może Panu dać objektywny obraz. Podany przez p. senatora procent powiększy się wówczas wielokrotnie. Także i my wiemy, że w pobliżu granicy etnograficznej, jak np. na Górnym Śląsku, istnieje znaczny odsetek ludności, który nie posiada wyraźnie skrystalizowanego poczucia narodowościowego. Na jaką stronę w przyszłości ten element narodowościowo niezdecydowany się przechyli, nie zależy od naszych wpływów. Do grupy narodowościowej niemieckiej zaliczamy wyłącznie i jedynie tych, którzy się śmiało i otwarcie do niej przyznają, nietylko ze względów materjalnych, lecz także w biedzie i niebezpieczeństwie. W naszej narodowej polityce liczymy tylko na świadomych swej narodowości Niemców. Kto dzisiaj jeszcze twierdzi, że duża ilość Niemców przyznaje się do swej narodowości ze względów materjalnych,...</u>
  232 + <u xml:id="u-15.3" who="#SWiesner">(Głos: A ile płacicie?)</u>
  233 + <u xml:id="u-15.4" who="#SWiesner">... wypływających z przynależności do naszych organizacyj, ten nie zna, a raczej nie chce znać ciężkiego naszego położenia. Przyznawanie się do narodowości niemieckiej w Polsce nie przynosi żadnych korzyści materjalnych, lecz wymaga odwagi moralnej.</u>
  234 + <u xml:id="u-15.5" who="#SWiesner">S. Maciejewski postawił w poniedziałek na ogólnej debacie bardzo odważne twierdzenie, że odkryta tajna organizacja na Górnym Śląsku miała jakoby łączność z prowadzoną przeze mnie organizacją młodoniemiecką. Przeciwko temu twierdzeniu z całą stanowczością, jaknajostrzej protestuję. Oświadczam z tego miejsca w imieniu reprezentowanej przeze mnie grupy narodowościowej: chcemy w całkowitej lojalności i w zupełnej zgodzie z ustawami Państwa wykonać naszą narodową i kulturalną pracę.</u>
  235 + <u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Głos: A co znaczy ten spisek?)</u>
  236 + <u xml:id="u-15.7" who="#SWiesner">Potępiamy kategorycznie to, że jakiś nieodpowiedzialny marzyciel chce na innej drodze służyć naszej grupie narodowościowej. Nasza grupa narodowościowa nic nie ma wspólnego z tą tajną organizacją na Górnym Śląsku i może tylko żądać surowego ukarania winnych. Jedynem naszem i wyłącznem żądaniem jest utrzymywanie i wspieranie naszej narodowości i wierna współpraca z Państwem. Zajęcie przez nas takiego stanowiska wypływa z naszego narodowo-socjalistycznego światopoglądu. Kto w naszą szczerą i wielokrotnie wykazaną dobrą wolę ciągle wątpi, u tego musimy przypuścić tendencyjną chęć niezrozumienia jej. Nasza praca nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek partją, znajdującą się poza granicami Państwa Polskiego, oraz nie podlega żadnym zewnętrznym wpływom. Powzięte przez nas decyzje zależne są jedynie od panujących w naszem Państwie potrzeb politycznych.</u>
  237 + <u xml:id="u-15.8" who="#SWiesner">Dziękujemy p. Premjerowi i p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych za to, że sprawę naszej niemieckiej grupy narodowościowej wynieśli z atmosfery nienawiści i niezrozumienia i wnieśli ją na płaszczyznę obopólnego zrozumienia. Przy tem przez p. Premjera zajętem stanowisku będziemy dalej trwali.</u>
  238 + <u xml:id="u-15.9" who="#SWiesner">Prosimy p. Ministra Spraw Wewnętrznych, aby położył kres prowadzonej przeciwko nam złośliwej kampanji prasowej, oraz by zapobiegł, by pewne elementy stwarzały zatrutą atmosferę. Nic nie zdoła nas zmusić do nieprzyznawania się do naszej narodowości i wyrzeczenia się pracy dla jej dobra, tak jak niczem nie uda się skłonić nas do zarzucenia naszej lojalnej wierności wobec Państwa Polskiego.</u>
  239 + <u xml:id="u-15.10" who="#SWiesner">Chciałbym również zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo, grożące nietylko narodowi polskiemu, ale nam wszystkim, a mianowicie niebezpieczeństwo komunizmu. Nie wystarcza, aby walkę z komunizmem prowadziły jedynie władze bezpieczeństwa, konieczne jest systematyczne, na szeroką skalę zakrojone uświadamianie społeczeństwa. Praca ta prowadzona być musi nietylko w szkołach, lecz wśród wszystkich warstw społeczeństwa i na tem polu znajdzie p. Minister Spraw Wewnętrznych w nas także energicznych współpracowników.</u>
  240 + </div>
  241 + <div xml:id="div-16">
  242 + <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kudelska.</u>
  243 + </div>
  244 + <div xml:id="div-17">
  245 + <u xml:id="u-17.0" who="#SKudelska">Zrzekam się głosu.</u>
  246 + </div>
  247 + <div xml:id="div-18">
  248 + <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Ryszka.</u>
  249 + </div>
  250 + <div xml:id="div-19">
  251 + <u xml:id="u-19.0" who="#SRyszka">I ja się zrzekam.</u>
  252 + </div>
  253 + <div xml:id="div-20">
  254 + <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Siemiątkowski.</u>
  255 + </div>
  256 + <div xml:id="div-21">
  257 + <u xml:id="u-21.0" who="#SSiemiątkowski">Wysoka Izbo! Zapowiedź Rządu usprawnienia administracji została bardzo przychylnie przyjęta przez społeczeństwo. Aby jednak osiągnąć w tej dziedzinie większe rezultaty, należałoby sprawę tę potraktować równocześnie z rewizją podziału administracyjnego Państwa.</u>
  258 + <u xml:id="u-21.1" who="#SSiemiątkowski">Zagadnienie to, rozważane jako pilne przed kilkunastu laty, na jakiś czas zeszło z porządku dziennego, by znów przed kilku laty wejść pod obrady specjalnej komisji, powołanej przy Prezydjum Rady Ministrów pod przewodnictwem s. Romana, która drogą ankietową zbierała materjały, a które fragmentarycznie miałem możność opinjować. Nie wiem, jaką kolejność w pracach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sprawa ta zajmuje — w życiu jest ona pilną, gdyż związane są z nią duże możliwości oszczędnościowe.</u>
  259 + <u xml:id="u-21.2" who="#SSiemiątkowski">Granice województw przebiegają wzdłuż granic byłych zaborów, to też wobec zmienionej rzeczywistości ten podział jest mechaniczny i wymaga chociażby doraźnych korektyw. Pozwolę sobie zilustrować to na przykładzie. Miasteczka: Golub i Dobrzyń, liczące po kilka tysięcy mieszkańców, dzieli rzeczka, która jest jednocześnie granicą dwóch województw: warszawskiego i pomorskiego. W jednem miasteczku i drugiem — bieda, ale i tu zarząd miejski i tam, i tu rzeźnia, elektrownia i inne urządzenia miejskie i tam. Komisja oddłużeniowa głowiła się, jak wyciągnąć miasteczka z trudnej sytuacji finansowej. A względy gospodarcze wskazują konieczność połączenia ich w jedną całość. Połączenie takie poprawiłoby znacznie sytuację finansową połączonego miasta, a więc i dolę mieszkańców — płatników podatkowych, gdyż skasowanie zbędnych podwójnych zarządów zmniejszyłoby bardzo koszty administracyjne. I przy najlepszej dobrej woli wszystkich czynników nie można zrobić nic, gdyż według art. 73 Konstytucji zmiany dotychczasowych granic wojewódzkich zastrzeżone są ciałom ustawodawczym, a więc wymagają uchwały ciał parlamentarnych. Modnie dzisiaj określany „szary człowiek” nie rozumie dlaczego sprawa tak prosta i dająca doraźne korzyści nie może się doczekać załatwienia. Dziesiątki podobnych przykładów, przedkładanych władzom administracyjnym w formie wniosków samorządowych o zmianę granic powiatów i gmin, odkładane są do czasu generalnego załatwienia przy nowym podziale administracyjnym Państwa. Jeżeli więc z tych czy innych względów sprawa ta nie dojrzała do definitywnego załatwienia, to trzeba się zdobyć chociażby na częściowe pilne poprawki, których domaga się życie.</u>
  260 + <u xml:id="u-21.3" who="#SSiemiątkowski">Jeszcze kilka słów chcę poświęcić sprawie samorządu. Rozgraniczenie funkcyj administracji rządowej i samorządu jest zagadnieniem bardzo pilnem, gdyż przez uregulowanie go uniknęłoby się powtarzania tych samych czynności przez administrację rządową i samorząd, odciążając znakomicie pracę jednej, względnie drugiego. Skasowanie dublowania działów pracy przez administrację rządową i samorządową pozwoliłoby też poczynić pewne oszczędności w wydatkach na dany cel.</u>
  261 + <u xml:id="u-21.4" who="#SSiemiątkowski">Zbyt daleka ingerencja władz nadzorczych w sprawy samorządu daje ujemne rezultaty i wywołuje zniechęcenie wśród działaczy samorządowych, którzy zatracają poczucie odpowiedzialności osobistej za wyniki swej pracy. Wystarczające i konieczne jest ograniczenie samorządu co do wysokości świadczeń podatnika na cele samorządowe. Jednakże w dysponowaniu temi ograniczonemi środkami trzeba pozostawić swobodę, która wzmaga często zdrową inicjatywę i szlachetną rywalizację w pracy dwóch sąsiadujących jednostek samorządowych, zawsze lepszą od narzuconych szablonów. Rozumiem potrzebę i nieodzowność kierowania samorządem tak, by jego praca była dostosowana do głównych linij wytycznych polityki ogólnej i gospodarczej Rządu. Ale co innego umiejętne kierowanie, a co innego narzucanie woli administracji, często w sprawach podrzędnych, w takiej formie, która wogóle stawia pod znakiem zapytania istnienie samorządu.</u>
  262 + <u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
  263 + <u xml:id="u-21.6" who="#SSiemiątkowski">Podkreślenie więc konieczności ściślejszego przestrzegania przez administrację praw i ustaw samorządowych przyczyniłoby się znakomicie do lepszego rozwiązywania spraw lokalnych, wzmogłoby chęć do służby publicznej i ofiarnej pracy dla dobra i potęgi Państwa.</u>
  264 + <u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  265 + </div>
  266 + <div xml:id="div-22">
  267 + <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Decykiewicz.</u>
  268 + </div>
  269 + <div xml:id="div-23">
  270 + <u xml:id="u-23.0" who="#SDecykiewicz">W dzisiejszem swem przemówieniu p. Minister Spraw Wewnętrznych stwierdził wadliwość obecnego ustroju administracyjnego i zapowiedział pewne reformy. P. Minister, zdaje się, przywiązuje do tych zmian wielką wagę i spodziewa się, że jeżeli wejdą one w życie, to ustaną skargi na pewne usterki w administracji. Istotnie te szczegóły, które p. Minister przytoczył jako treść zamierzonych reform, uprawniają do nadziei, że może przyczynią się do usprawnienia administracji. Jednakże sam p. Minister w innym ustępie swego przemówienia wspomniał o ważności zespołu ludzkiego, a p. Premjer w jednem ze swoich przemówień wyraźnie podkreślił, że w każdym ustroju najważniejszym elementem jest właśnie człowiek. Dlatego, choć niewątpliwie do projektów reformy należy odnieść się z sympatją, to jednak sądzę, że większą wagę należałoby położyć na starania w kierunku poprawy stosunku urzędników do obywateli. O tej kwestji p. Minister Spraw Wewnętrznych nie mówił dziś tak szczegółowo, ale w poprzednich swoich enuncjacjach wyraźnie podkreślił, iż jest staraniem Rządu także i w tym kierunku przeprowadzić naprawę. Za czasów rządów poprzednich mówiono dużo o potrzebie stworzenia nowego typu urzędnika polskiego. Typu takiego dotychczas nie stworzono. A jeżeli s. Galica podniósł tutaj jako rys charakterystyczny u wielu urzędników obecnych obawę przed odpowiedzialnością, to zdaje mi się, że to są może spostrzeżenia jednostronne, bo ja raczejbym powiedział, że urzędnicy odznaczają się wielokrotnie zbyt wielką energją i inicjatywą, może w niewłaściwym kierunku użytą. Mam wrażenie, że w biurokracji obecnej tkwią pewne elementy dawnej biurokracji wszystkich trzech dzielnic i to niewątpliwie elementy dodatnie i elementy ujemne. Nie będę rozstrzygał, które z tych elementów, dodatnie czy ujemne, przeważają, ale w stosunkach ludzkich jest tak, że elementy ujemne występują bardziej jaskrawo. Kilkoma z tych elementów chciałbym się zająć dzisiaj.</u>
  271 + <u xml:id="u-23.1" who="#SDecykiewicz">Przedewszystkiem ciągle jeszcze panuje u nas dziwny kult niekompetencji. W pierwszych latach państwowości polskiej, gdy Rząd miał do dyspozycji tylko urzędników rosyjskich, pruskich i austrjackich, było rzeczą naturalną, że musiał powoływać do współpracy siły niewykwalifikowane. Tym urzędnikom niewykwalifikowanym trzeba przyznać, że mieli wielkie zasługi, bo wprowadzili do administracji pewien rozmach i być może, że bez ich energji i inicjatywy budownictwo państwowe nie dałoby się tak prędko przeprowadzić, jak to się stało. Ale dzisiaj, kiedy mamy tysiące kandydatów z dyplomami polskiemi, z praktycznem przygotowaniem, nie rozumiem, poco ciągle uciekać się jeszcze do sił bez pełnych kwalifikacyj. Przed wojną mówiono nieraz żartobliwie, że pruski porucznik wszystko potrafi, może nawet zostać profesorem botaniki. A już w czasach powojennych hiszpański dyktator Primo de Rivera na swój sposób ten problem ujął. Opowiadają, że pewnego dnia przybył do niego minister oświecenia publicznego i zakomunikował, że między nauczycielami jest bardzo dużo wichrzycieli i wywrotowców. Nie namyślając się długo, dyktator zwolnił kilkuset podejrzanych nauczycieli i zamianował na ich miejsce tyluż podoficerów. Gdy mianowania były już dokonane, zjawił się znowu u dyktatora minister i z wielkiem zakłopotaniem zakomunikował, że ci nauczyciele nie umieją ani pisać ani czytać. Dyktatora to jednak nie wytrąciło z równowagi. Powiedział spokojnie: nauczą się.</u>
  272 + <u xml:id="u-23.2" who="#SDecykiewicz">Podług takiej zasady i dziś jeszcze niestety u nas obsadza się pewne stanowiska. Nie jest to jednak w porządku. Pewno, że nauczyć się można wszystkiego. Ale stosunki u nas są tak skomplikowane, że czas byłby już zaniechać eksperymentów z ludźmi bez pełnych kwalifikacyj. Przecież, jeśli chodzi naprzykład o sprawy inżynierskie, to i dziś nikomu na myśl nie przyjdzie powierzać takich spraw ludziom, którzy nie mają studjów technicznych. Każdy bałby się, że się most albo dom zawali. Jeżeli chodzi o czynności, dla których potrzebne są studja prawnicze, rozpowszechniło się przekonanie, że to każdy potrafi. Jest to naturalnie wielkiem złudzeniem i wiele pociągnięć fałszywych i błędnych administracji pochodzi właśnie z zupełnej ignorancji prawniczej. W kołach prawniczych lwowskich kilka lat temu opowiadano o pewnym staroście, który, obejmując urzędowanie w swym powiecie, chciał wykazać bardzo wiele energji. Wpadł na pomysł, ażeby poprzenosić wszystkich wójtów gminnych z jednej gminy do drugiej. Zamiaru tego nie zrealizował, ponieważ zastępca starosty — prawnik wytłumaczył mu, że jest to niedopuszczalne.</u>
  273 + <u xml:id="u-23.3" who="#SDecykiewicz">Wiele takich wykolejeń jest na porządku dziennym! Całe jednak szczęście, że nawet głupstwo w administracji publicznej nie jest żadną katastrofą, ono gubi się w aktach, rozchodzi się po biurach, nazewnątrz nie występuje, a jeżeli wyjątkowo wystąpi, to opinją widzi w tem tylko akt samowoli lub nadużycie, wywołane pobudkami politycznemi. Tymczasem często jest to tylko produkt nieudolności umysłowej.</u>
  274 + <u xml:id="u-23.4" who="#SDecykiewicz">To, co mówiłem o postulacie fachowości i kwalifikacji, oczywiście nie dotyczy stanowisk naczelnych. Lloyd George raz powiedział, że państwa zachodnie dlatego wygrały wielką wojnę, ponieważ były rządzone przez dyletantów, w państwach centralnych zaś stali na czele fachowcy. W tym aforyźmie jest niewątpliwie pewna prawda, bo rzeczywiście człowiek, nieobarczony balastem wiedzy i doświadczenia, przystępuje do sprawy z pewną energją, z większą inicjatywą i czasem zobaczy to, czego rutyniści nie widzą. Ale przy obsadzaniu stanowisk wykonawczych trzeba koniecznie patrzeć na kwalifikacje.</u>
  275 + <u xml:id="u-23.5" who="#SDecykiewicz">Są pewne drobne rzeczy — złe obyczaje, które wkradły się w biurokrację, a które sprawiają obywatelom bardzo wiele udręki. Umęczeni nawałem prac i zajęć ministrowie, wojewodowie i inni wysocy dygnitarze, z konieczności musieli ograniczyć czas przyjęcia stron. Ale za ich przykładem poszli także znacznie mniejsi dygnitarze, bądź dla prestiżu, bądź może dla osobistej wygody, i teraz już doszło do tego, że trudno w Polsce znaleźć urzędnika, któryby nie miał swoich godzin przyjęć. Skutek tego jest taki, że obywatel, który ma interes w jakimś urzędzie, musi przedewszystkiem informować się, kiedy są godziny przyjęć u danego urzędnika, potem musi iść do tego biura, musi zgłosić się u woźnego, następnie u sekretarza, potem musi wypełnić karteczkę informacyjną, wreszcie czekać; uzbroić się w cierpliwość i czekać bez końca, bo często ci panowie właśnie w czasie, przeznaczonym dla przyjęć stron, odbywają rozmaite konferencje i posiedzenia. Osobiście przypuszczam, że są to zwykłe pogadanki przy papierosie albo cygarze. Panowie Ministrowie może sobie nawet sprawy nie zdają, ile złej krwi a nawet oburzenia tego rodzaju lekceważenie ze strony urzędników wywołuje u obywateli.</u>
  276 + <u xml:id="u-23.6" who="#SDecykiewicz">Taksamo niewłaściwe są — mojem zdaniem — przyjęcia i zbiorowe audjencje u starostów. Wysoki Senat zapewne wie, jak to się odbywa. Strony stoją rzędem, a starosta obchodzi kolejno wszystkich i wypytuje się każdego obywatela o sprawę, z którą ten przychodzi. To są rzeczy niewłaściwe. Dla obywatela jest to do pewnego stopnia upokarzające. Ale ważniejsze jest to, że starosta w ten sposób mało kiedy zdoła poinformować się o stanie rzeczy, bo strony niezawsze są w możności w obecności innych mówić o swoich sprawach.</u>
  277 + <u xml:id="u-23.7" who="#SDecykiewicz">Wszystkie te złe obyczaje byłyby jeszcze znośne, gdyby urzędnicy występowali wobec stron życzliwie i uprzejmie. Ale bardzo dużo jest wypadków niegrzecznego i wyniosłego postępowania. To oczywiście jest rzeczą taktu, lepszego lub gorszego wychowania. Zwłaszcza ludność ukraińska ma w tym względzie smutne doświadczenia. Dotychczas pod wpływem prasy i opinji publicznej polskiej, a także i pod wpływem pewnych faktów, które zachodziły po stronie ukraińskiej, obywatel ukraiński spotykał się u urzędników, jeśli nie z niechęcią, lub nieżyczliwością, to w każdym razie z pewną rezerwą. Czy to się teraz zmieniło? Z historji wiemy, że gdy król Franków przyjmował chrzest święty, to biskup, który go chrzcił powiedział: „ Ubóstwiaj coś palił, pal coś ubóstwiał”. Takiej radykalnej zmiany mentalności nawet w okresie normalizacji stosunków polsko-ukraińskich, ani p. Premjer, ani p. Minister Spraw Wewnętrznych nie będą żądali od swych urzędników. Ale ta drobnostka, której żądać muszą, jest ponad siły tych urzędników, bo tak się przyzwyczaili do pewnego sposobu myślenia, że odwrócić się będzie im trudno.</u>
  278 + <u xml:id="u-23.8" who="#SDecykiewicz">I dzisiaj nie każdy Ukrainiec odważy się wnieść podanie w języku ukraińskim, chociaż ustawa mu daje do tego prawo, bo jeżeli wniesie podanie w języku ukraińskim, musi się obawiać, że to podanie będzie źle widziane i że to odbije się poprostu na treści, albo przynajmniej na tempie załatwienia. A już chciałbym widzieć takiego śmiałka, który przyjdzie do biura i odważy się urzędnikowi przedłożyć swoją sprawę w języku ukraińskim. Co go spotka, to przedsmak tego mamy w tem, co się stało niedawno w jednem z miast tego terenu, który mam zaszczyt reprezentować. Reprezentant pewnej ukraińskiej instytucji wniósł rekurs do urzędu wojewódzkiego, oczywiście w języku ukraińskim, ale ponieważ nie mógł doczekać się przedłożenia sprawy do urzędu wojewódzkiego, więc poszedł na audjencję do urzędnika, od którego ta rzecz zależała, i poprosił w języku ukraińskim, żeby raczył sprawę odesłać do urzędu wojewódzkiego. Na to urzędnik powiedział, że po chińsku nie rozumie. A inny urzędnik, który z tą sprawą nie miał do czynienia, tylko omawiał ten incydent prywatnie, powiedział: „Lubię Rusinów, ale dlaczego są takimi szowinistami, że mówią i piszą po rusku”.</u>
  279 + <u xml:id="u-23.9" who="#SDecykiewicz">Żeby takie mózgi przemienić, cała energja p. Ministra Spraw Wewnętrznych jest potrzebna. Dzisiejsze oświadczenie p. Ministra, jakkolwiek można być sceptycznie usposobionym wobec takich faktów, jak przytoczony, zupełnie mnie uspokoiło. Pan Minister powiedział, że poszanowanie praw językowych uważa za rzecz koniecznie potrzebną. Jeżeli p. Minister i Rząd będzie trwać dalej na tem stanowisku, które dzisiaj ustami p. Ministra zostało przedstawione, to również zespolenie państwowe, które określił on jako pożądane, a które, mojem zdaniem, jest na dobrej drodze, postąpi bardzo szybko naprzód.</u>
  280 + <u xml:id="u-23.10" who="#SDecykiewicz">Chciałbym jeszcze wspomnieć w kilku słowach o samorządzie. P. Minister poświęcił samorządowi wielką część swoich wywodów i wyraził się o samorządzie z wielką sympatją i życzliwością, ale o najważniejszej stronie tej kwestji, o sprawie finansowej p. Minister nie wspomniał. To może bezpośrednio nie należy do resortu p. Ministra, ale raczej do Ministra Skarbu. Ale to jest rzeczywiście największa bolączka. Jak długo kwestja finansów samorządu nie będzie wyjaśniona, tak długo wogóle samorząd i cała jego działalność będzie pod znakiem zapytania.</u>
  281 + <u xml:id="u-23.11" who="#SDecykiewicz">Ale chciałbym o czemś innem wspomnieć. Muszę powiedzieć, że osobiście stoję zupełnie na stanowisku zasad, które znalazły wyraz w ustawie samorządowej z r. 1933. Jestem zwolennikiem tych zasad i jestem zdania, że nawet taki ograniczony samorząd może stać się podstawą pracy społecznej i może być podstawą do tego zbliżenia, o którem p. Minister wspomniał. Jednakże do fantazji ludności taki samorząd nigdy nie przemówi. Ludność zawsze będzie się czuła zrażoną tem, że władze nadzorcze nawet w drobnostkach swą wolę ludności narzucają. Tutaj jest wskazana pewna wstrzemięźliwość ze strony władz nadzorczych. Co do tego bardzo trudno dawać jakieś wskazówki. Zdaje się że i p. Minister pomimo najlepszej chęci nie będzie mógł zapobiec pewnym za daleko idącym rygorom ze strony władzy nadzorczej. Do tego, by ludność bardziej zainteresowała się samorządem, jest potrzebna inna rzecz, a mianowicie inne uregulowanie praw wyborczych. Mam na myśli ludność ukraińską, którą mam zaszczyt zastępować. P. Ministrowi wiadomo, że ludność ta przy wyborach, przeprowadzonych na podstawie nowych przepisów wyborczych, nie uzyskała ani w części tej ilości mandatów do ciał reprezentacyjnych samorządowych, jaka należałaby się jej ze względu na jej ilość, ze względu na jej interesy gospodarcze, kulturalne, narodowościowe. Jeżeli Rząd przywiązuje do tego wagę, by samorząd spełnił swe zadania, to zdaje się, że oprócz pewnego złagodzenia nadzoru państwowego koniecznem jest takie urządzenie prawa wyborczego, aby ludność widziała w samorządzie rzeczywiście swoją reprezentację.</u>
  282 + </div>
  283 + <div xml:id="div-24">
  284 + <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godz. 16.</u>
  285 + <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 13 min. 47 do godz. 16 min. 6.)</u>
  286 + </div>
  287 + <div xml:id="div-25">
  288 + <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie.</u>
  289 + <u xml:id="u-25.1" who="#Marszałek">Głos ma s. Maleszewski.</u>
  290 + </div>
  291 + <div xml:id="div-26">
  292 + <u xml:id="u-26.0" who="#SMaleszewski">Wysoka Izbo! Rzecz dzieje się 6 listopada 1930 r.: posiedzenie Rady Gabinetowej, przewodniczy Komendant. Zapada rezolucja, a raczej nie rezolucja, tylko decyzja Jego, która brzmi: „W sprawie wojska niemożliwem jest obcięcie budżetu, gdyż chodzi tu o spokój i pewność Państwa; to samo jeśli chodzi o policję”. I co widzimy? Nie minął jeszcze rok, gdy Komendant od nas odszedł, a budżet policji jest już o blisko 3 miljony obcięty. Te 3 miljony ta, proszę Panów, mogą nas kosztować — no, trudno ująć cyfrowo, ale mogą nas kosztować setki miljonów, bo w tem mieści się zmniejszenie policji, a następnie brak kwot na jej wyszkolenie. Brzmi to zupełnie humorystycznie, jeżeli w tej chwili, t. j. na rok 1936/37 preliminuje się na wyszkolenie zł 39.000. W ciągu ostatnich lat na wyszkolenie wydano — p. Marszałek pozwoli, że przeczytam odpowiednie dane jako dokument do tej sprawy — w r. 1931/32 — 886.499 zł, w 1932/33 — 552.758, w 1933/34 — 553.665, w 1934/35 — 811.995, w 1935/36 — 620.000, zaś w 1936/37 przewiduje się 39.150. To jest chyba ta symboliczna złotówka, aby się nazywało, że polska policja się szkoli. W takich stosunkach i w takich warunkach policja polska nie pójdzie naprzód. To, co powiedział i bardzo pochlebnie się wyraził p. Minister Spraw Wewnętrznych w tym roku o policji, nie wątpię, że do uszu policji doszło i sprawiło jej niewątpliwie dużą i zasłużoną zresztą przyjemność. Natomiast bardzo jest prawdopodobne, że stosunek Marszałka do policji nie jest dobrze powszechnie wiadomy. Znajdujemy o nim szczegóły w książce gen. Składkowskiego „Strzępy meldunków”. Na temże samem posiedzeniu Rady Gabinetowej dnia 6 listopada 1930 r. Komendant w ten sposób o policji się wyraził: „Druga rzecz tyczy się Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Byłem przeciwny obcięciu jego budżetu. Jesteśmy w ciągu rządów Ministra Składkowskiego świadkami niezwykle pocieszającego zjawiska — podniesienia autorytetu i siły moralnej policji. Przy tej ilości policji płace policji są bardzo nikłe i dlatego nie można nie iść z pewnym nadmiarem wygód dla policjanta. Tego, czego odmawiam innym urzędnikom, nie mogę odmówić policji”, a zwracając się do Ministra Składkowskiego: „Od siebie dałem Panu pół miljona z pod serca na rzecz Pańskiego resortu”.</u>
  293 + <u xml:id="u-26.1" who="#SMaleszewski">Ja chciałbym, żeby te słowa, wypowiedziane z tego miejsca, doszły do uszu każdego policjanta, bo to uznanie Marszałka — jestem przekonany — będzie dla niego wielką wstęgą Polonia Restituta, którą jakgdyby każdy został odznaczony.</u>
  294 + <u xml:id="u-26.2" who="#SMaleszewski">Rzeczywiście bowiem trzeba przyznać, że korpus policyjny — a muszę powiedzieć, że znam jego pracę, bo sam pracowałem w policji 8 lat 2 miesiące i 19 dni, — żyły z siebie wypruwał, żeby stanąć na wysokości zadania. Ale do tego było potrzeba trzech rzeczy. Przedewszystkiem pewnej selekcji, która została dokonana. Ludzie nieodpowiedni zostali z policji usunięci, nawet w znacznej ilości, nieodpowiedni nietylko pod względem etycznym, ale poprostu nieodpowiedni do tego rodzaju służby, bo jak dużo rzeczy w Polsce było improwizowanych, tak samo improwizowało się policję. Nie chcę krytykować, bo krytykować jest łatwo, tego, co zrobiono poprzednio, chcę tylko stwierdzić pewne fakty. Znalazł się i w policji szereg ludzi nieodpowiednich i ci zostali wyeliminowani. A rzecz to bardzo ważna selekcja i odpowiedni dobór ludzi.</u>
  295 + <u xml:id="u-26.3" who="#SMaleszewski">Dalej pewien fluid, bo inaczej trudno to określić, idący od miarodajnych czynników, któryby moralnie zmuszał policjanta do maksymalnego wysiłku. Że ten maksymalny wysiłek był dawany, to mam dowód choćby z przebiegu debat dotychczasowych, bo zarówno Sejm jak i Senat, zarówno panowie posłowie jak i senatorowie naogół prawie bez wyjątku wyrażali się o działalności policji pochlebnie. Ci ludzie daliby z siebie żyły wypruć, bo czuli podświadomie, że ich praca jest oceniana wogóle, i że jest oceniona przez Tego, który stał ponad wszystkimi, przez Marszałka Piłsudskiego. Mogę stwierdzić, że nie było prawie święta policyjnego, na któreby Marszałek nie przysyłał życzeń, i to utrzymanych w tonie bardzo serdecznym, pod adresem policji, nie będę odczytywał, boby to za długo trwało. Mogę stwierdzić dalej, że policję spotkał ten zaszczyt, że przed frontem delegatów policji z całej Polski przeszedł Marszałek, przyjmując hołd zebranej policji Rzeczypospolitej. Otóż Marszałek doceniał działalność policji i ci ludzie podświadomie to czuli i dlatego dawali, powtórzę, wypruwać z siebie żyły, aby stanąć na wysokości zadania.</u>
  296 + <u xml:id="u-26.4" who="#SMaleszewski">Trzecia kwestja, która wpływała, wpływa i wpływać będzie na jakość policji, to kwestja odpowiedniego wyszkolenia. Przeczytałem przed chwilą cyfry i nie waham się po raz drugi powtórzyć, że cyfra 30 tysięcy z setkami brzmi wprosi humorystycznie w porównaniu do sumy 800 tysięcy, jaka była na to wydawana. Weźmy pod uwagę jedną rzecz, że przez całe lata byli kierowani do szkół policyjnych ludzie wprost przyjęci, a to ze względów oszczędnościowych, o czem zresztą p. referent wspomina w swojem sprawozdaniu, ażeby uniknąć podwójnego wypłacania djet i pensji; otrzymywali tylko pensję, a djet nie. Ci ludzie uczyli się 5 miesięcy. To była szkoła dla szeregowych. Żeby zostać oficerem, musiał policjant przeciętnie przesłużyć co najmniej lat 7 i przejść szkołę, trwającą 11 miesięcy. Dziś według tych wiadomości, jakie mnie dochodzą, sprawa przedstawia się inaczej. Miało czy ma przeiść jakoby z wojska kilkudziesięciu oficerów. Nie wątpię ani na chwilę, że będą to ludzie wysokiej wartości moralnej, by mogło być inaczej, ani na chwilę nie przypuszczam. Kurs dla nich ma trwać 3 miesiące, po tym kursie ma być 3-miesięczna praktyka i ewentualnie po jakimś egzaminie mają dani oficerowie, wtedy już policji, otrzymywać odpowiednie przydziały kierowników komisarjatów, względnie komendantów powiatowych. Otóż twierdzę i będę zawsze twierdził, że to jest rzecz niemożliwa i ja mam tylko dla tych ludzi jaknajgłębsze współczucie dlatego, że po 3-miesięcznej nauce na kursie i 3-miesięcznej praktyce absolutnie nie będą oni w stanie zdobyć tych wiadomości, które są potrzebne. Jak długo trwała nauka dawniej, już przed chwilą powiedziałem.</u>
  297 + <u xml:id="u-26.5" who="#SMaleszewski">Dalej w referacie pana referenta znalazłem jedną rzecz: „za wyszkolenie policji będą odpowiedzialni komendanci powiatowi”. Nie wiem, czy tu nie zaszła pomyłka, czy chodzi tu o doszkolenie, nie zaś o wyszkolenie. Jeżeli chodzi o doszkolenie, to jest w porządku, jeśliby natomiast chodziło o wyszkolenie, to nie jest w porządku, gdyż to byłby nawrót do stosunków z przed roku 1926, kiedy to wyszkolenie policji było oparte na dobrej woli jednostek — oficerów policji, nauczycieli, sędziów, prokuratorów i t. d., którzy tego policjanta uczyli przez trzy miesiące, bo tyle przeciętnie trwał kurs, a nawet był skrócony do 6 tygodni, i policjant szedł wtedy do służby. Otóż byłoby to przerzucanie odpowiedzialności wyszkolenia policji na komendantów powiatowych. Mojem zdaniem jest to rzecz nie do przeprowadzenia i musi się ujemnie odbić na wartości policji.</u>
  298 + <u xml:id="u-26.6" who="#SMaleszewski">W referacie p. referenta znalazłem jedną rzecz, która być może przez pomyłkę została w ten sposób wydrukowana, mianowicie co do ilości policjantów. Z tego referatu wynikałoby, że ilość policji w przyszłym roku budżetowym wynosić będzie 27.942 osoby, prócz służby śledczej. Otóż tu jest pomyłka, bo w całym preliminarzu nie znalazłem nigdzie wskazówek, żeby służba śledcza była liczona oddzielnie. Jest to liczba, obejmująca całość policji bez oficerów. Ale to, proszę Panów, nie jest właściwa liczba. Nazywamy się 33-miljonowem państwem i z tego obliczenia wypada, jak w referacie jest wyszczególnione, że na jednego policjanta wypada 1.170 mieszkańców. To jest pomyłka, bo tej liczby ze względu na tę pomyłkę, o której powiedziałem, że to jest łącznie ze służbą śledczą, nie możemy brać dokładnie, choćby dlatego, że musimy uwzględniać pewną ilość chorych, a chorych, przeciętnie, nie przesadzę jeśli powiem, że jest conajmniej jakieś 10%. Trzeba dodać, że są specyficzne choroby policjantów, które gnębią ich, a ci pomimo to pełnią służbę, ale wreszcie przychodzi moment, kiedy jej pełnić nie mogą, jak gruźlica, artretyzm, żylaki i t. p. Otóż jeśli weźmiemy 400 ludzi, którzy odpadają od liczby 27.942, to nie będzie wcale zadużo. Także parę ładnych setek pracuje w urzędach. Na to może ktoś powiedzieć, że w urzędach powinni pracować urzędnicy — ale jednak oprócz nich pracują i policjanci. O ile się nie mylę, ilość ta wynosi 650 urzędników, ale cna nie wystarcza. Jeślibyśmy zabrali policjantów do służby tak zwanej frontowej, to na to miejsce musielibyśmy przyjąć urzędników. Ponieważ urzędnicy nie są przyjmowani, preliminarz nie przewiduje tego, więc służbę muszą pełnić policjanci. Tak, że liczba około 1.000 ludzi, o którą się zmniejszy przytoczona przed chwilą — 27.942, wcale nie jest zaduża. A więc obliczenie nasze nie może iść po linji jednego policjanta na 1.170, tylko w najlepszym wypadku, tak mi się Wydaje, na 1.400, a może 1,500 ludzi. Zgodzą się pp. Senatorowie, że to jest rzecz zupełnie nie do pomyślenia. Wszyscy mówią i słyszymy od początku, że policji jest zamało, że stan bezpieczeństwa się pogarsza. On się pogarsza i będzie się pogarszał.</u>
  299 + <u xml:id="u-26.7" who="#SMaleszewski">Dziś słyszeliśmy w przemówieniu p. sen. Schorra o zajściach, jakie miały się zdarzyć w Przytyku w województwie kieleckiem. Przyznaję, że dotychczas żadnych szczegółów tych zajść nie znam, ale jeżeliby było tak, jak przedstawił p. sen. Schorr, to niewątpliwie tam nie było niechęci ze strony wojewody czy też kierownika wydziału bezpieczeństwa, ani starosty, tylko poprostu był brak ludzi, za pomocą których możnaby ewentualnie było tym ekscesom zapobiec. Wytworzyła się rzeczywiście sytuacja beznadziejna. Dlatego też na początku powołałem się na najbardziej autorytywne i obowiązujące nas na zawsze zdanie Marszałka. Aby moje przemówienie wprowadzić na właściwe tory, muszę dodać, co jest p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych niewątpliwie wiadomem, że budżet policji Marszałek zaliczał do tak zwanych opancerzonych, co wynika z Jego powiedzenia, przytoczonego w „Strzępach meldunków” generała Składkowskiego. Zeszło się w tym budżecie do pewnego minimum, z którego nie można było już nic skreślić.</u>
  300 + <u xml:id="u-26.8" who="#SMaleszewski">Niejedna duża rzecz, która została w policji zrobiona, to było kręcenie bicza z piasku. Cały szereg rzeczy zrobiono dzięki życzliwemu ustosunkowaniu się do policji wojska. W 1926 r. sytuacja, jeżeli chodzi o uzbrojenie, jeśli Panów to interesuje, przedstawiała się w ten sposób, że w policji było 20 typów najrozmaitszych karabinów. Wydaje się to na pierwszy rzut oka niezrozumiałe, ale tak było. Były karabiny francuskie, angielskie, rosyjskie, niemieckie, austrjackie, japońskie i t. d., bo policja sama się zbroiła i robiła co mogła. Ja to zapisuję raczej na jej plus. Pomiędzy temi karabinami jednak była broń tego rodzaju, że z niej nie strzelano, tylko z niej wylatywały kule; można było śmiało na 50 kroków przed wylotem karabinu stanąć i kulę złapać w rękę. Dzięki życzliwemu stosunkowi wojska udało się po paru latach postąpić krok naprzód, mianowicie w tym kierunku, że zostały te wszystkie karabiny wycofane i broń ujednostajniona na tak zwany typ karabinów Mosina, na amunicję polską. Broń ta przeszła rozmaite próby i okazało się, że dla celów policji nie jest ona wystarczająca. Zdarzały się bowiem tak zwane niewypały. Aczkolwiek komisja wojskowo techniczna, która to badała, stwierdziła, że karabiny nadają się do użytku, to jednakże trzeba było zająć stanowisko, że jeśli one dla użytku wojska mogą się nadawać, to w policji sprawa ta przedstawia się inaczej. W wojsku, jeśli strzela kompanja, pluton czy nawet drużyna i zdarzą się dwa niewypały, to jeszcze niema nieszczęścia. Natomiast użycie broni przez policję jest ultima ratio i jeżeli strzela policjant, to wypał musi być murowany. Dzięki życzliwości wojska osiągnięto — szefem administracji był wtedy jak i teraz generał Sławoj-Składkowski — to, co było możliwe, to jest zamianę na manlichery.</u>
  301 + <u xml:id="u-26.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje wicemarszałek Kwaśniewski.)</u>
  302 + <u xml:id="u-26.10" who="#SMaleszewski">Otóż policja jest uzbrojona dzięki — jak powiadam — życzliwemu stosunkowi wojska. Wspomnę tu jeszcze pobieżnie o hełmach, do której to sprawy podeszło wojsko z całą gotowością. Jeżeli chodzi o rewolwery, co było także palącem zadaniem, to to zadanie było zapoczątkowane 3–4 lata temu, pierwsze rewolwery zakupiono i sprawa poszła dalej. Mam nadzieję, że z czasem ta rzecz zostanie uregulowana i wszyscy będą w krótką broń palną zaopatrzeni.</u>
  303 + <u xml:id="u-26.11" who="#SMaleszewski">Jeżeli, być może, z tematu na temat przeskakuję, to dlatego, że na temat policji możnaby mówić ze 3 godziny, na co pan Marszałek napewnoby nie przystał, wobec czego staram się ograniczać i mówię stylem telegraficznym to, co przychodzi najważniejszego na myśl.</u>
  304 + <u xml:id="u-26.12" who="#SMaleszewski">Wracam do sprawy wyszkolenia. Otóż stan wyszkolenia — jak przed chwilą zreferowałem — przedstawiał się w sposób niewesoły w r. 1926, gdy ministerstwo obejmował pan Minister Składkowski. Trzeba było zacząć od podstaw, to jest tworzyć kadry instruktorów, żeby miał kto uczyć, żeby stworzyć jednolitość doktryny nauczania. Drugiem zagadnieniem było; gdzie uczyć. Po bardzo skrzętnem i szczegółowem poszukiwaniu znaleziono odpowiednie miejsce — Wielkie Mosty, położone w województwie lwowskiem, niedaleko Żółkwi. Tam były kiedyś koszary, należące do któregoś austrjackiego pułku, w miejscowości, gdzie się toczyły zażarte walki i miejscowość ta przechodziła z rąk do rąk. Koszary te były w stanie — mogę to jedynie tak określić — strasznym. Może zjawić się teraz pytanie, dlaczego padł wybór na to miejsce, a nie na inne. Właśnie padł wybór na to miejsce dlatego, żeby stworzyć tam na kresach kulturalną placówkę polskości. To jest placówka, która — zdaje mi się — jest jedyną szkołą tego typu w Europie, gdzie może się uczyć 500, a nawet 600 ludzi, która promieniuje polskością na całą olbrzymią połać kresów, promieniuje w sposób pokojowy, promieniuje przy nauce, promieniuje swoją bytnością na miejscu i to w sposób dodatni. A jednocześnie, jak prawdopodobnie Wysokiej Izbie wiadomo, jest to rezerwa, która w razie jakichś wypadków, jakichś rozruchów może być użyta do ich stłumienia.</u>
  305 + <u xml:id="u-26.13" who="#SMaleszewski">Muszę dodać jeszcze jedno, żeby tę sprawę wyjaśnić, by stała się ona zupełnie jasna. Jest tam 18 budynków. W odnowienie ich, a niektóre wybudowano prawie na nowo, zostało włożonych 1.380.712 zł. Natomiast wartość objektu w r. 1931, którą poleciłem oszacować, wynosiła 4.095.742 zł. Mnie się zdaje, że przeznaczenie 39.000 zł na wyszkolenie równa się zagładzie tej szkoły. Nie chciałbym jakichś argumentów używać, żeby można było zarzucić mi, że gram na pewnych strunach czułych, ale to ma swoje znaczenie. Proszę Wysokiej Izby nie zapominać, że budowa tej szkoły została rozpoczęta, kiedy premjerem był Marszałek Piłsudski i w niej znajduje się Jego pomnik, postawiony kosztem policjantów, i to ich rzeczywistym kosztem, bez żadnych rozkazów i nie tak, jak się zwykle w Polsce postępuje, że gdy ktoś gdzieś chce jakiś pomnik postawić, to bierze adresy z książki telefonicznej mniej lub więcej znanych osób i przesyła blankiet pocztowy. Policjanci sami to zrobili.</u>
  306 + <u xml:id="u-26.14" who="#SMaleszewski">Tak się zdarzyło nieszczęśliwie, że z 5 ministrów spraw wewnętrznych od 1926 r. jeden tylko Minister Składkowski tę szkołę widział. Pan Minister Raczkiewicz szkoły tej nie widział, ale nie wątpię, że ją zobaczy, a jak zobaczy, to tem więcej będzie jej zwolennikiem i rzecznikiem, tembardziej stanowczo wystąpi w jej obronie i nie dopuści do tego, żeby ta placówka polskości, promieniująca na całą ogromną połać kraju, została zatracona.</u>
  307 + <u xml:id="u-26.15" who="#SMaleszewski">Wypadałoby się zastanowić jeszcze nad tem, w jaki sposób znaleźć potrzebne na to środki. Chciałbym zwrócić uwagę, że tegoroczny budżet policji został zmniejszony o blisko 3 miljony zł. Trzeba więc znaleźć trzy miljony. Wydaje mi się, że w sprawnem działaniu policji zainteresowane jest nietylko Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jakkolwiek ono niewątpliwie najbardziej, ale również wszystkie inne resorty. Ja tu celowo nie stawiam konkretnych wniosków naprzykład co do powiększenia etatów policji do wysokości zeszłorocznej, nie proponuję przeznaczenia określonej sumy na wyszkolenie; tę rzecz pragnąłbym pozostawić Rządowi, żeby się z sobą porozumiał i żeby każdy w miarę możności do tej rzeczy się przyczynił. Muszę stwierdzić jedno, że jeżeli katastrofą jest ten miljon dzieci, które nie mogą uczęszczać do szkół powszechnych, to katastrofą jeszcze gorszą, wprost kataklizmem będzie, jeżeli policjant nie będzie należycie wyszkolony. Bo nam nie chodzi o stupajkę, który byłby tylko przeznaczony do szpikowania kogoś ołowiem, ale chodzi nam o człowieka, który może i musi czasem rozstrzygać pewne rzeczy.</u>
  308 + <u xml:id="u-26.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  309 + <u xml:id="u-26.17" who="#SMaleszewski">Mówiono nam, naprzykład senator Kozłowski na Komisji Budżetowej w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, że idzie głód, że głód jest. My musimy się starać, aby głodnego brzucha ołowiem nie karmić.</u>
  310 + <u xml:id="u-26.18" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
  311 + <u xml:id="u-26.19" who="#SMaleszewski">Policjant musi się czuć obywatelem i dlatego w szkole policyjnej w Mostach Wielkich jest tablica wmurowana, na której jest napisane: „Polska szkoła policyjna nietylko daje policjantowi fachową wiedzę, ale uczy go być dobrym obywatelem”.</u>
  312 + <u xml:id="u-26.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  313 + <u xml:id="u-26.21" who="#SMaleszewski">Minister Spraw Wewnętrznych p. Raczkiewicz: Panie Marszałku, proszę o głos dla wyjaśnienia.</u>
  314 + </div>
  315 + <div xml:id="div-27">
  316 + <u xml:id="u-27.0" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Głos ma Minister Spraw Wewnętrznych p. Raczkiewicz.</u>
  317 + <u xml:id="u-27.1" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Minister Spraw Wewnętrznych p. Raczkiewicz: Wysoka Izbo! Doceniam w wysokim stopniu słuszność wywodów pana senatora Maleszewskiego w sprawie wyszkolenia policji państwowej. Przez dłuższy okres był on komendantem i ma niewątpliwie większe w tej dziedzinie doświadczenie niż ja.</u>
  318 + <u xml:id="u-27.2" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Pragnę, wobec apelu, z którym senator Maleszewski do Izby się zwrócił, nadmienić, że nie zamierzam likwidować szkoły w Wielkich Mostach. Doceniam w zupełności wielkie znaczenie wychowawcze tej szkoły i wiem, jak wielką odegrała już rolę. Jeśli będę musiał iść na pewne zmniejszenie ilości kształcących się w niej, to zmusi mnie do tego ostateczna konieczność.</u>
  319 + <u xml:id="u-27.3" who="#WicemarszałekKwaśniewski">W budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych istotnie trzeba było sięgnąć do bardzo daleko idących redukcyj. Świadom jestem tego, jak również i tego, że redukcje specjalnie budżetu tego Ministerstwa dotykają z tego względu, iż budżet ten jest w przeważających swoich liczbach budżetem personalnym. Było to wszakże koniecznością państwową.</u>
  320 + <u xml:id="u-27.4" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Doceniając jednak konieczność jaknajlepszego dokształcenia i wyszkolenia ofiarnego w służbie Państwa policjanta, szkołę w Mostach bezwzględnie utrzymam.</u>
  321 + <u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  322 + <u xml:id="u-27.6" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Głos ma s. Siudowski.</u>
  323 + </div>
  324 + <div xml:id="div-28">
  325 + <u xml:id="u-28.0" who="#SSiudowski">Wysoki Senacie! Nie ulega wątpliwości, że nasze życie samorządowe jest chore. Chcąc je uzdrowić, trzeba zacząć od tej podstawowej komórki, jaką jest gmina zbiorowa. U nas na Pomorzu na 153 gmin 95% jest deficytowych, a tylko 5% równoważy swój budżet. Jakiemi drogami pójść, aby uzdrowić te stosunki? Przedewszystkiem przez zwolnienie gmin od całego szeregu czynności, spełnianych przez nie w zakresie poruczonym. Dotychczasowy stan rzeczy na Pomorzu wskazuje, że czynności o charakterze poruczonym absorbują pracownikom gminnym 2/3 czasu. Badania w pewnej gminie o 6.000 mieszkańcach wykazały, że jeżeli czynności w dziale rachunkowo-kasowym w zakresie własnym ograniczały się do 1.720 wypadków w przeciągu roku, to analogiczne cyfry dla zakresu poruczonego przedstawiały 5.800 wypadków, a zatem stosunek 1: 3.</u>
  326 + <u xml:id="u-28.1" who="#SSiudowski">Pozwolę sobie na przykładzie pewnej zbadanej gminy zanalizować czynności, spełniane przez nią, które uważam bądź za zbędne bez szkody dla Państwa, bądź za niesłusznie eksploatujące budżet gminny. Przedewszystkiem uderza niewspółmiernie wielka liczba najrozmaitszych doręczeń. W okresie od 1.IV. 1935 do 31.I. 1936, a więc w przeciągu 10 miesięcy otrzymał odnośny zarząd gminny od urzędu skarbowego 708 doręczeń. Jeżeli się zważy, że czynności te polegały na doręczaniu danych pism i zwróceniu urzędowi skarbowemu potwierdzeń z ich odbioru przez adresata, a w wypadkach niemożności doręczenia na podaniu obecnego adresu adresata, to jest to niepotrzebny balast czynności, absorbujący około 20 dni pracy z tytułu samego doręczania, a 15 godzin pracy dla personelu biurowego. Wydaje mi się, że do spełnienia takich funkcyj powołana jest inna instytucja, mianowicie poczta.</u>
  327 + <u xml:id="u-28.2" who="#SSiudowski">Podobne sytuacje zachodzą w stosunkach z Państwowym Bankiem Rolnym. Państwowy Bank Rolny posługuje się zarządem gminnym przy poborze renty, przyczem przesyła zarządowi gminnemu jedynie „wykaz”, wobec czego personel gminy wypisywać musi wezwania indywidualne i rozesłać je. Wpłacone przez zainteresowanych sumy przesyła zarząd gminny Bankowi Rolnemu. Czynności te spełnia gmina na koszt własny. W okresie 1934/35 zarząd gminny rozesłał w ten sposób około 50 wezwań na około zł 3.500. Wpływy z tego tytułu wynosiły dla Banku Rolnego 7.51 zł. I w tym wypadku należałoby gminę odciążyć, gdyż rola jej sprowadza się do czynności, które należą do poczty.</u>
  328 + <u xml:id="u-28.3" who="#SSiudowski">Na specjalną uwagę zasługuje biurokratyczny i krzywdzący budżet gminy sposób ściągania podatku gruntowego. Urząd skarbowy zleca zarządowi gminnemu ściąganie w ustalonych terminach państwowego podatku gruntowego wraz z dodatkiem na rzecz Powiatowego Związku Samorządowego i dla gminy. Zarząd gminy odstawia całe zainkasowane sumy, a zatem włącznie z dodatkiem na rzecz gminy do kasy skarbowej, która następnie przekazuje zarządowi gminnemu dodatek gminny wraz z wynagrodzeniem za pobranie podatku państwowego, po potrąceniu jednak dla urzędu skarbowego 2% tytułem wynagrodzenia za pobranie dodatku na rzecz gminy. Gmina płaci zatem urzędowi skarbowemu za czynności, które sama wykonała. Przechodzi dodatek na rzecz gminy przez biuro gminy przy tym sposobie dwukrotnie: pierwszy raz z chwilą pobrania przez gminę od podatnika i dostarczenia go kasie skarbowej, drugi raz po otrzymaniu przez gminę z powrotem z kasy skarbowej. Wydaje mi się, że racjonalniej byłoby, gdyby gmina w takich wypadkach rozliczała się, to jest zatrzymywała z zainkasowanej sumy przysługującą jej część (tak z tytułu dodatku komunalnego jak i z tytułu wynagrodzenia za ściągnięcie podatku państwowego); odstawiła natomiast tylko pozostałość, wskutek czego unikałoby się podwójnej pracy tak w biurze gminy, jak i w kasie skarbowej. Ponadto urząd skarbowy winien zaniechać potrącania 2% wynagrodzenia za pobór sum, stanowiących dodatek na rzecz gminy, które zainkasowane zostały nie przez urząd skarbowy, a przez zarząd gminy.</u>
  329 + <u xml:id="u-28.4" who="#SSiudowski">Lecz nie na tem kończy się wyzyskiwanie skromnych sił i środków naszych gmin zbiorowych. Izba rolnicza posługuje się zarządem gminy przy poborze swoich składek, za co gminie nic nie płaci. Pobór składek zajął w 1934/35 r. w danej gminie 8 dni czasu. Podobnie postępuje ubezpieczalnia krajowa. Zarząd gminy Wydaje i odbiera karty inwalidzkie, wysyła odebrane karty do ubezpieczalni krajowej, pozatem prowadzi kontrolę wydanych kart. Prace te wykonuje gmina bezpłatnie. Także zakład ubezpieczalni społecznej obarcza gminę poborem składek z tytułu ubezpieczenia od wypadków w rolnictwie, przyznając jej wynagrodzenia 2% od zainkasowanych sum. W okresie 1934/35 zarząd gminy ściągnął od 547 płatników zł 2.113, za co otrzymał zł 42.26. Wynagrodzenie w tej wysokości nie stoi w żadnym stosunku do pracy, jaka w danym wypadku musiała być wykonana z uwagi na wielką ilość płatników.</u>
  330 + <u xml:id="u-28.5" who="#SSiudowski">Szczególnem uciemiężeniem dla naszych gmin jest obowiązek prowadzenia najrozmaitszych statystyk. I tak zarząd gminny wykonuje pewne prace w zakresie statystyki rolnej w okresie półrocznym od maja do października, co zajmuje około 14 dni w roku. Pozatem co kwartał zarząd gminy wysyła wykazy uboju zwierząt poza nadzorem weterynaryjnym, co zajmuje rocznie około 36 dni pracy. Dalej zarząd gminny przesyła starostwu powiatowemu co kwartał wykaz dokonanych zamówień na artykuły przemysłowe i to jeden „branżowy”, drugi „imienny”. Znamienna jest także statystyka, którą zarząd gminny co miesiąc wysyłać musi do starostwa powiatowego, zawierająca informacje, dotyczące zakładów przemysłowych, znajdujących się na terenie gminy. Wykazy te wysyłane być muszą nawet wówczas, gdy zakłady są nieczynne. Należałoby rozważyć wyżej wspomniane statystyki pod względem celowości i odciążyć gminę od zbędnych. Na szczególne wyróżnienie zasługuje statystyka, dotycząca ewidencji ruchu ludności. Przy dotychczasowym wyjątkowo skomplikowanym i uciążliwym tak dla ludności, jak i dla władz systemie meldunkowym zajęty jest stale jeden pracownik. Zaznaczam, że gmina pokrywa z własnych funduszów wszystkie wydatki zarówno osobowe, jak i rzeczowe. System meldunkowy winien ulec reformie w kierunku uproszczenia i tem samem odciążenia zarządu gminnego.</u>
  331 + <u xml:id="u-28.6" who="#SSiudowski">Z zagadnieniem deficytu naszych gmin zbiorowych łączy się sprawa pewnej reformy naszego samorządu szkolnego, który w obecnym stanie rzeczy niepotrzebnie obciąża budżety gminne. W obecnych warunkach istnieje na Pomorzu nadmierna ilość rad szkolnych; na 153 gminy przypada kilkaset rad szkolnych miejscowych. Dla przykładu podaję, że w powiecie toruńskim istnieje 10 gmin wiejskich i 66 rad szkolnych miejscowych. Z uwagi na to, że z globalnej sumy wydatków w gminach wiejskich na terenie woj. pomorskiego przeszło 23%, a w niektórych powiatach wydatki na oświatę sięgają 40% wszystkich wydatków gminy, pożądanem jest, aby w każdej gminie wiejskiej, lub miejskiej, posiadającej conajmniej jedną szkołę powszechną, utworzyć jedną radę szkolną miejscową jako organ gminnego samorządu szkolnego, której działalność rozciągałaby się na całą gminę terytorjalną. W ten sposób obowiązki dotychczasowych rad szkolnych miejscowych przeszłyby na zarządy gminne, a obowiązki rad szkolnych powiatowych na wydziały powiatowe. Proponowana zmiana dałaby gminom między innemi poważne oszczędności przez zbiorowe zakupy przez wydziały powiatowe niezbędnych przedmiotów szkolnych. Pozatem mogłoby być poruczone prowadzenie rachunkowości i kasowości zarządom gminnym, które posiadają odpowiednio wyszkolony personel, gdy tymczasem w niektórych budżetach szkolnych preliminuje się pewne kwoty na wydatki osobowe tytułem wynagrodzenia dla osób, prowadzących rachunkowość i kasowość szkolną. Przez przekazanie prowadzenia rachuby i kasowości rad szkolnych miejscowych zarządom gminnym z jednoczesnem zamianowaniem wójtów przewodniczącymi rad szkolnych miejscowych uniknęłoby się też nieporozumień, jakie częstokroć zachodzą na tle gospodarki rad szkolnych miejscowych między organami samorządu gminnego i organami samorządu szkolnego.</u>
  332 + <u xml:id="u-28.7" who="#SSiudowski">Oto obraz spostrzeżeń, mających na celu wskazanie dróg, któreby mogły przyczynić się do odciążenia budżetów gminnych.</u>
  333 + <u xml:id="u-28.8" who="#SSiudowski">Lecz nie na tem wyczerpują się możliwości uzdrowienia życia samorządowego na Pomorzu. Palacem u nas zagadnieniem jest sprawa wadliwego podziału administracyjnego. Jeżeli p. Minister Raczkiewicz na posiedzeniu komisji sejmowej powiedział: „Jeżeli chodzi o podział administracyjny, przyznać należy, że jest on niewątpliwie wadliwy, trzyma się granic dawnych zaborów, przytem jest nieskoordynowany z podziałem wojskowym”, to słowa te mają szczególne znaczenie w odniesieniu do województwa pomorskiego. Nie będę wobec ograniczonego czasu szczegółowo uzasadniać konieczności jaknajszybszego rozszerzenia granic województwa przez przydział kilku gospodarczo i kulturalnie zbliżonych powiatów dwóch sąsiadujących województw, oraz dalszej koncentracji władz w stolicy Pomorza. Pragnę tylko stwierdzić, że jeżeli Pomorze, jako jedyny polski pomost do polskiego morza i jako jaknajdalej wysunięty bastjon, mający za zadanie odpierać wrogą nam ekspansję gospodarczą i polityczną, spełnić ma swoją misję, problem ten nie może być dłużej odkładany, a musi wejść na tory szybkiej realizacji.</u>
  334 + <u xml:id="u-28.9" who="#SSiudowski">Na zakończenie pragnę kilka słów poświęcić położeniu ekonomicznemu świata urzędniczego w mieście Gdyni. Ogólnie wytworzyła się wśród urzędników naszych psychoza, że Gdynia jest dla pracownika państwowego czy samorządowego „kolonją karną”. P. Minister Raczkiewicz na wyżej wspomnianem posiedzeniu komisji sejmowej, powiedział, że: „Służba na stanowisku urzędnika Państwa Polskiego musi być zawsze i dla każdego źródłem radości i dumy”. Obawiam się, że to wzniosłe pojęcie o służbie urzędnika może być łatwo zachwiane wobec faktu, że większa część rodzin pracowniczych nie może związać końca z końcem i żyje w ciężkim niedostatku. Specjalne warunki Gdyni wyrażają się przedewszystkiem w wysokich opłatach czynszów mieszkalnych w domach, niepodlegających ochronie lokatorów; takich domów Gdynia posiada 97%. Czynsze w tych domach wynoszą miesięcznie za jedną izbę w śródmieściu — 57 zł, na peryferjach — 46 zł; za 1 pokój z kuchnią w śródmieściu — 90–100 zł, na peryferjach — 60–90 zł; za 2 pokoje z kuchnią w śródmieściu — 150–170 zł, na peryferjach 100–130 złotych, co wynosi do 60% uposażeń pracowników. Wprawdzie w domach Ubezpieczalni Społecznej można uzyskać mieszkanie, składające się z dwóch pokojów z kuchnią, za 100 do 120 zł miesięcznie, lecz mieszkania te są nieosiągalne dla zwykłego pracownika, a to z racji wymaganej kaucji, równającej się wysokości sześciomiesięcznego czynszu. Mieszkań urzędowych o dostępnem dla pracownika czynszu mieszkalnym nie można brać pod uwagę, gdyż stosunek ilości mieszkań do ogólnej ilości pracowników wynosi 8%. Minimum miesięcznego utrzymania rodziny, składającej się z 4 osób, wynosi przy cenach gdyńskich około 375 złotych, podczas gdy pobory pracownika, odpowiadające VII grupie uposażenia, wynoszą brutto złotych 370, a po potrąceniu 10% świadczeń i raty Pożyczki Inwestycyjnej, zł 303. Stałe zadłużenie miesięczne w tej grupie wynosi więc około 71,59 zł, zaś w grupie VIII przy poborach netto 237 złotych — zadłużenie miesięczne wynosi aż 137,59 złotych. W niższych grupach uposażeń, obejmujących w Gdyni przeważającą ilość pracowników, sytuacja przedstawia się jeszcze gorzej. Na tle tych kilku przykładów i liczb widać, że sytuacja pracowników państwowych i samorządowych w Gdyni jest znacznie gorsza niż pracowników w jakiemkolwiek innem mieście, nie wyłączając Warszawy.</u>
  335 + <u xml:id="u-28.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
  336 + <u xml:id="u-28.11" who="#SSiudowski">Dlatego też zwracam się do p. Ministra Spraw Wewnętrznych z usilną prośbą, aby zechciał urzędników gdyńskich, którym dynamika rozwoju życia gospodarczego i społecznego naszego miasta portowego stawia szczególnie ciężkie warunki pracy, otoczyć szczególną opieką.</u>
  337 + <u xml:id="u-28.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  338 + </div>
  339 + <div xml:id="div-29">
  340 + <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Staniewicz.</u>
  341 + </div>
  342 + <div xml:id="div-30">
  343 + <u xml:id="u-30.0" who="#SStaniewicz">Wysoka Izbo! P. s. Wołoszynowski wygłosił w dyskusji ogólnej nad budżetem przemówienie o charakterze ogólnym. Ja natomiast jako senator ziemi wołyńskiej i jako autochton tej ziemi chciałbym zabrać głos, by z tej wysokiej trybuny oświetlić specjalne stosunki w woj. wołyńskiem.</u>
  344 + <u xml:id="u-30.1" who="#SStaniewicz">„W stapianiu pierwiastków zachodnich i wschodnich, w tej atmosferze, przenikającej całe życie, leży swoisty czar polskiej kultury dla każdego cudzoziemca, przybywającego z zachodu”. Tak mówił znakomity filozof szwajcarski Jan Zbinden, opisując swe wrażenia z podróży na wschód Polski. W swym historycznym rozwoju — jak o tem mówi wielki historyk, Aleksander Jabłonowski — Wołyń już nawet w ramach państwowości polskiej był bardzo długo ziemią silnie wyodrębnioną. Wielkie przeobrażenia, jakie zachodziły w dziejach Wołynia przez oddziaływanie kultury polskiej na miejscowe społeczeństwo, według słów i zdania tegoż historyka, były wyrazem dążeń i aspiracyj samej ludności tej ziemi. Tę swą odrębność, polegającą na własnej linji rozwojowej w granicach Państwa Polskiego i na aktywnym i czynnym wpływie społeczeństwa polskiego na kształtowanie się tak a nie inaczej otaczającego je życia zbiorowego i otaczającej je rzeczywistości, zachował Wołyń do naszych czasów i z tem dobrodziejstwem inwentarza znalazł się jako integralna część w granicach najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Gdy z tej wysokiej trybuny padają z ust przedstawicieli bratniego narodu ukraińskiego słowa, tchnące dla nas przyjaźnią i dobremi braterskiemi uczuciami, nie pozostaną one bez odpowiedzi z naszej strony, wyciągnięta do nas ręka nie zawiśnie w powietrzu, bo Polska nigdy jeszcze nie odtrąciła wyciągniętej do siebie dłoni, o tem świadczy najlepiej nasza przeszłość historyczna. Polska nigdy nie dążyła do pognębienia jej podległych narodów, lecz odwrotnie: wielką dumą Rzeczypospolitej była wielkość jej narodów. Pod wspólnym dachem państwowości polskiej tworzyliśmy ongiś bastjon cywilizacji zachodniej i jej obronę przed barbarzyństwem wschodniem, przelewając wspólnie krew na setkach pobojowisk.</u>
  345 + <u xml:id="u-30.2" who="#SStaniewicz">Jeżeli sięgniemy myślą w naszą przeszłość, to znajdziemy tam nader trafne rozwiązanie najbardziej aktualnego dziś dla nas zagadnienia polsko-ukraińskiego. A mianowicie: w momentach najświetniejszej naszej przeszłości, w epoce Jagiellonów, zagadnienie zgodnego współżycia zamieszkałych obok siebie narodów w ramach jednego państwa było stałą troską najprzedniejszych mężów stanu, a należyte rozwiązanie tego zagadnienia w życiu stworzyło fundament dla przyszłej mocy i potęgi Państwa. A polegało ono na szeroko ujętej tolerancji religijnej i na tem, że mądra i przewidująca polityka Jagiellonów oparła swój wielki program narodowo-państwowy o zasady asymilacji państwowej, a nie narodowej, pozostawiając przynależność narodową każdego w dziedzinie spraw jego osobistego sentymentu, opartego na wolnym i nieprzymuszonym wyborze.</u>
  346 + <u xml:id="u-30.3" who="#SStaniewicz">Ten wielki spadek, pozostały po wielkich królach Jagiellonach, stał się polską racją stanu i w Polsce odrodzonej.</u>
  347 + <u xml:id="u-30.4" who="#SStaniewicz">Dowodem tego są słowa Wielkiego Marszałka Józefa Piłsudskiego, wypowiedziane w Równem w dniu 9 stycznia 1920 r. i dnia 10 stycznia 1920 r. do delegacji ludności z Łucka:</u>
  348 + <u xml:id="u-30.5" who="#SStaniewicz">„Sam na kresach byłem wychowany i przeżyłem całą hańbę, jakiej nie oszczędzano nam jako narodowi pobitemu. Kiedy mówimy o kresach, to musimy zdać sobie sprawę z tego, co to są kresy. Kresy to zetknięcie się jednego narodu z innym, jednej kultury z drugą, jednego wychowania z innem. Dlatego też najtrudniejszą zawsze jest wszelkiej polityki kresowej umiejętnością zdobyć silny, mocny szacunek dla władzy jawnej. My, Polacy, byliśmy objektem różnych polityk kresowych. Znaliśmy tę politykę, jaką inni w stosunku do nas uprawiali. Na całym świecie polityka kresowa podobna jest do tej, jakiej i my byliśmy objektem. Nie znam innej polityki kresowej jak polityka poniżenia i ucisku, której hasłem jest: „Biada zwyciężonym”. My, Polacy, wiemy po sobie dobrze, jakie to skutki za sobą pociąga, jak daleko prowadzi, jak niewielkie rezultaty osiąga…</u>
  349 + <u xml:id="u-30.6" who="#SStaniewicz">Jeżeli na całym świecie panuje nieuczciwość w polityce kresowej, ja chciałbym, by nasza polityka kresowa była polityką uczciwą…</u>
  350 + <u xml:id="u-30.7" who="#SStaniewicz">Wołyń jest to kraj, który przeszedł wiele, bardzo wiele zmian, dziś tak, jutro inaczej. Wczoraj niepodobne do dziś, a dziś do jutra. Te zmiany teraz przeżywamy. Jeśli chcecie, aby obecny stan był zachowany na stałe, radziłbym Wam pozbyć się wzajemnej nieufności i w zgodzie dla tego pracować celu.</u>
  351 + <u xml:id="u-30.8" who="#SStaniewicz">Wołyń zaludniony jest przez różne narodowości, religje i języki, jeśli ludzie nie będą sobie okazywali szacunku i zaufania, to stan dzisiejszy się nie ostanie. Tylko współpraca wszystkich wyznań, stanów i narodowości może go utrzymać”. Stwierdzeniem tego są również późniejsze przemówienia wielkich polskich mężów stanu, np. b. premjera Sławka, który temi słowami charakteryzował w r. 1933 stan rzeczy na Wołyniu: „Tutaj na Wołyniu, gdzie bieg historji dość dużo pozostawił sporów narodowościowych, społecznych, wyznaniowych, gdzie wszyscy zdawałoby się na różne rozbili się kierunki i obozy, gdzie namiętności wciąż były podsycane, zaczyna się zarysowywać nowa era współżycia”. Mówi dalej pułk. Sławek: „Nie usiłujemy nikogo skłaniać, by zmieniał wiarę, czy język, pragniemy, by się każdy czuł równouprawnionym obywatelem Państwa”.</u>
  352 + <u xml:id="u-30.9" who="#SStaniewicz">„Pragniemy, by zaspokajanie potrzeb i budowanie treści Waszego życia wspólnemi realizowane były wysiłkami. Im więcej wzajemnego zaufania, im więcej dobrej wiary, im więcej wysiłku włożycie w tworzenie Waszego tu dorobku, tem szybciej otrząśniecie się z nastrojów, pozostawionych przez przeszłość, i tem pogodniejszą wytyczycie sobie przyszłość”. Ważkie oświadczenia w sprawie porozumienia polsko-ukraińskiego padały także z ust. ś. p. Ministra Pierackiego i nie tak dawno z ust obecnego Premjera Zyndram-Kościałkowskiego, a w dniu dzisiejszym słyszeliśmy to samo od p. Ministra Spraw Wewnętrznych Raczkiewicza.</u>
  353 + <u xml:id="u-30.10" who="#SStaniewicz">W nowych dziejach historji narodu polskiego tę samą polską rację stanu uznawali wielcy mężowie i politycy polscy, że wspomnę o ś. p. Tadeuszu Hołówce. W tem miejscu chciałbym parę słów powiedzieć o deklaracji, złożonej przez s. Łuckiego w imieniu własnem i kolegów pp. senatorów: Decykiewicza, Horbaczewskiego i Pawlikowskiego. Deklaracja ta pp. senatorów ukraińskich z Małopolski wschodniej w naszych stosunkach wołyńskich jest zjawiskiem zupełnie normalnem, gdyż nie wyobrażamy sobie, by obywatele Rzeczypospolitej Polskiej mogli negatywnie ustosunkowywać się do budżetu ministerstw, które są gwarancją naszego zewnętrznego bezpieczeństwa, naszego niepodległego bytu państwowego, i które stoją na straży naszego ładu i porządku publicznego. To też wyrażamy tylko wielki żal i twierdzimy, że stała się wielka szkoda, iż deklaracja tej treści nie była złożona już przed 16 laty. Wyrażamy wielki żal i wielką szkodę, że Panowie nie wyczuliście, że idzie Polska nowa, Polska Józefa Piłsudskiego, z hasłem powstańczem: Równi z równymi, wolni z wolnymi! Nie poszłyby wtedy na marne wysiłki Waszego ducha i rozumu, które często, niestety, były skierowywane na szkodę Waszego własnego społeczeństwa i na szkodę wspólnego nam i Wam Państwa Polskiego. Pomnąc na wielkie tradycje przeszłości i będąc świadkiem potwierdzenia tych tradycyj przez największego syna Polski odrodzonej, Wielkiego Marszałka, społeczeństwo polskie Wołynia od szeregu lat uważało za swój obowiązek, za swoje powołanie, jako obywatele Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, dążyć do swoistego ujęcia zagadnienia Wołynia w myśl polskiej racji stanu. Niestety, Wołyń po burzach dziejowych wrócił do swej macierzy nie w stanie „odnowionym” — jak pisał o tem wyżej wspomniany przezemnie historyk Aleksander Jabłonowski, kiedy mówił o Polsce po burzy i zawierusze Chmielnickiego, — ale wrócił w stanie kompletnej ruiny, w stanie ruiny gospodarczej i kulturalnej. Gdy mowa więc o Wołyniu, należy pamiętać o tem, jak Wołyń wyglądał w r. 1920 i w jakiej szacie przedstawia się dzisiaj w r. 1936. To są rzeczy niewspółmierne. Tylko przy takiem zestawieniu da się dobitnie stwierdzić, że praca Państwa, praca wspólna społeczeństwa polskiego i miejscowego społeczeństwa ukraińskiego dały wyniki wielkie i potężne we wszystkich przejawach życia gospodarczego, zbiorowego i kulturalnego. W tym okresie lat 1920–1936 Wołyń odbył w granicach Rzeczypospolitej Polskiej niezwykle intensywną ewolucję w kierunku wszechstronnej rozbudowy życia zbiorowego i utrwalenia pod stawowych wartości państwowych. Pozwolę sobie, by zbyt nie utrudzać uwagi pp. Senatorów, stylem telegraficznym przebiec ogrom dokonanej pracy. A więc przedewszystkiem na czoło musimy wysunąć pracę samego Państwa przez politykę zmiany ustroju rolnego i polityki gospodarczej, przez oświatę, przez politykę wyznaniową, przez administrację ogólną, przez wojsko i sądownictwo.</u>
  354 + <u xml:id="u-30.11" who="#SStaniewicz">Polityka zmiany ustroju rolnego i polityka gospodarcza Państwa. W tej dziedzinie dokonano rzeczy bardzo wielkich. Przed wojną na Wołyniu scalonych było zaledwie 225 wsi na terenie 183.832 ha. Od czasu powstania państwowości polskiej na Wołyniu scalono 484 wsie na obszarze 502.767 ha, powstało 3.550 nowych osad wojskowych na obszarze 55.726 ha; dalej 16.576 samodzielnych parcel gospodarczych na obszarze 123.521 ha; 3.419 gospodarstw uwłaszczonych na obszarze 23.058 ha; 83.557 gospodarstw scalonych na obszarze 502.767 ha; wreszcie 51.135 gospodarstw upełnorolnionych na obszarze 100.415 ha. W tymże czasie zmeljorowano 89.032 ha, w czem samych rowów wykopano 2.165 km, rozparcelowano zaś 297.394 ha, z czego na osadnictwo 55.841 ha, stwarzając w ten sposób 3.552 nowych gospodarstw.</u>
  355 + <u xml:id="u-30.12" who="#SStaniewicz">Polityka rolna blisko i bezpośrednio łączy się z polityką gospodarczą i kredytową Państwa. I tu przedewszystkiem przyszedł z wydatną pomocą Państwowy Bank Rolny. Sytuację gospodarczą na Wołyniu najlepiej określa zdanie, że Wołyń z przedwojennej gospodarki ekstensywnej wszedł na drogę gospodarki intensywnej.</u>
  356 + <u xml:id="u-30.13" who="#SStaniewicz">Oświata. Oświatę na Wołyniu najlepiej charakteryzują następujące cyfry. Przed rokiem 1914 było dzieci w szkołach 14.000 obecnie, w r. 1936 — 275.000.</u>
  357 + <u xml:id="u-30.14" who="#SStaniewicz">Stosunki wyznaniowe. Mam przed sobą organ kurji biskupiej w Łucku „Życie Katolickie” nr 8 z 23 lutego 1936 r., który podnosi ogromny rozwój życia katolickiego na Wołyniu w okresie lat 1926–1936, wyrażający się zdwojeniem niemal ilości parafij i świątyń oraz wzmożoną akcją katolicką wśród społeczeństwa polskiego.</u>
  358 + <u xml:id="u-30.15" who="#SStaniewicz">Od czasu wydania orędzia p. Prezydenta Rzeczypospolitej z r. 1930 stosunki i w cerkwi prawosławnej na Wołyniu ulegają normalizacji. Usuwa się na plan drugi czynnik obcy, maleją wpływy narzucone przez Rosję w okresie rozbiorów. Coraz wyraźniej zarysowuje się natomiast państwowy charakter prawosławia, dążącego do wskrzeszenia tradycji kongregacji pińskiej z r. 1791. Wyrazem tych nastrojów są uchwały zebrania diecezjalnego z r. 1935 i 12 i 13 lutego 1936 r., na którem złożono hołd pamięci Marszałka Piłsudskiego: „Misję dziejową, wyznaczoną nam położeniem Wołynia na wschodnich rubieżach, będziemy pełnić nadal we wzajemnem poszanowaniu i braterskiem współdziałaniu obywateli wszystkich wyznań i narodowości, jak to przekazane zostało nam w testamencie Wielkiego Wodza”.</u>
  359 + <u xml:id="u-30.16" who="#SStaniewicz">Bardzo ważną pozycję w stabilizacji stosunków na Wołyniu stanowi praca organów administracji ogólnej. Stwierdzam, iż organa administracji ogólnej, tępiąc nieraz z narażeniem własnego życia szkodników Państwa, dają należytą ochronę bezpieczeństwa, życia i mienia spokojnym i lojalnym obywatelom Państwa.</u>
  360 + <u xml:id="u-30.17" who="#SStaniewicz">Administracja nasza polityczna potrafiła znaleźć wspólny język porozumienia z miejscową ludnością i potrafiła zyskać w oczach tej ludności autorytet i szacunek.</u>
  361 + <u xml:id="u-30.18" who="#SStaniewicz">Ogromne znaczenie wychowawcze dla ludności miejscowej posiada wojsko. Element miejscowy przeszkolony w wojsku, wnosi w życie wsi wołyńskiej szereg pierwiastków bardzo pozytywnych i twórczych pod względem państwowym.</u>
  362 + <u xml:id="u-30.19" who="#SStaniewicz">Duże znaczenie posiada również dla stabilizacji naszych stosunków sądownictwo polskie, które pomimo ciężkich warunków, spowodowanych brakiem dostatecznego kompletu sędziów i odpowiednich lokali, wykonuje swój wymiar sprawiedliwości szybko i sprawnie. Praca sądownictwa polskiego — stwierdzam tu z tej wysokiej trybuny — na Wołyniu wpływa w wielkiej mierze na poszanowanie i autorytet Państwa naszego w oczach ludności.</u>
  363 + <u xml:id="u-30.20" who="#SStaniewicz">A teraz przejdę do samorządu. Więc przedewszystkiem samorząd terytorjalny. Samorząd terytorjalny jest podstawową pozycją układu stosunków na Wołyniu i największym warsztatem wspólnej pracy polsko-ukraińskiej, pracy nie o charakterze politycznym, lecz gospodarczym i społecznym, podjętej w imię wspólnych interesów całej ludności.</u>
  364 + <u xml:id="u-30.21" who="#SStaniewicz">Ze względu na rolniczy charakter kraju najpoważniejszą rolę odgrywa samorząd wiejski. Procentowy stosunek zatrudnienia w tej dziedzinie Polaków i Ukraińców ilustruje następujące zestawienie: organa stanowiące: Polaków 40%, Ukraińców 53%; organa wykonawcze: Polaków 50%, Ukraińców 46%; delegatów do gromadzkich rad narodowości ukraińskiej 69%, polskiej 23%.</u>
  365 + <u xml:id="u-30.22" who="#SStaniewicz">Odrębne miejsce zajmuje samorząd miejski. Sprawę samorządu miejskiego ujmujemy pod kątem widzenia roli tego samorządu w dziedzinie odruszczenia miast naszych. Zagadnienie miast wołyńskich ujmujemy jako specjalne. Jest bowiem rzeczą jasną, że przedewszystkiem miasta nasze na Wołyniu winny się stać ośrodkiem polskiej i zachodniej kultury.</u>
  366 + <u xml:id="u-30.23" who="#SStaniewicz">Następnie ogromną rolę odgrywa na Wołyniu samorząd gospodarczy, który swoją pracę przejawia przez izbę rolniczą i rzemieślniczą.</u>
  367 + <u xml:id="u-30.24" who="#SStaniewicz">Wielkie znaczenie mają również spółdzielnie na Wołyniu, których sieć w r. 1934 wynosiła 786, z czego 304, czyli 38,6% , należało do R. S. U. K. Obecnie cyfra ta została zmniejszona do 68. Ilość jednak członków wzrosła w tym czasie do cyfry przeszło 105.000 osób, przekraczając dotychczasowy rekord. Ze spółdzielni tych 100 należy do „Hurtu” (15.174 członków), 557 do związku spółdzielni rolniczych i zarobkowo-gospodarczych. Następnie ogromną rolę w stabilizacji stosunków wołyńskich, w przebudowie życia zbiorowego i asymilacji państwowej odgrywają organizacje społeczne o charakterze mieszanym polsko-ukraińskim i o charakterze wyłącznie polskim i ukraińskim. Z braku czasu ograniczam się tylko do wymienienia nazw tych organizacyj, a więc: Wołyńskie T. O. i K. R., Związek Młodzieży Wiejskiej, Związek wołyńskich organizacyj spółdzielczych, Związek Nauczycielstwa Polskiego. Wyłącznie polskie: Związek Strzelecki, Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet, Związek osadników, Związek Ziemian, Polska Macież Szkolna i wiele innych. Wyłącznie ukraińskie są następujące: „Ridne Chaty”, „Proświtiańskie Chaty” i „Towarzystwo imienia Piotra Mohyły”.</u>
  368 + </div>
  369 + <div xml:id="div-31">
  370 + <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, czas Pańskiego przemówienia już upłynął.</u>
  371 + </div>
  372 + <div xml:id="div-32">
  373 + <u xml:id="u-32.0" who="#SStaniewicz">W końcu swego przemówienia pozwolę sobie na tem miejscu jeszcze odpowiedzieć s. Łuckiemu, który tak niepochlebnie scharakteryzował Wołyń w swem przemówieniu w dniu 9 marca r. b.</u>
  374 + <u xml:id="u-32.1" who="#SStaniewicz">P. s. Łucki nie myli się, kiedy stwierdza niższy poziom życia zbiorowego na Wołyniu w porównaniu z woj. zachodniemi. Ale p. Łucki nie bierze jednak pod uwagę tego, o czem mówiłem wyżej, t. zn. tempa rozwoju życia i stosunków na Wołyniu. Przytoczony przezemnie obraz charakteryzuje to tempo życia w całej pełni. Stwierdzam, że Wołyń nie znajduje się na szarym końcu Rzeczypospolitej Polskiej, a niewątpliwie stoi na jednem z pierwszych miejsc, w każdym razie wyprzedza znacznie Małopolskę wschodnią. I myli się p. s. Łucki, kiedy wspomina, co można wywnioskować z jego słów, że jedynie U. N. D. O. jest uniwersalnem lekarstwem na chorobę komunizmu. Lekarstwo to Wołyń niestety poznał swego czasu dobrze i mogliśmy wówczas ocenić jego skutki. My, wołyniacy, byliśmy świadkami, kiedy dziesiątki „Proświt” na Wołyniu, opanowywał „Selrob”, to znaczy komunizm.</u>
  375 + </div>
  376 + <div xml:id="div-33">
  377 + <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, proszę kończyć.</u>
  378 + </div>
  379 + <div xml:id="div-34">
  380 + <u xml:id="u-34.0" who="#SStaniewicz">My, wołyniacy, wiemy, że jeszcze dziś, nieomal kiedy przemawiam, „Silskij Hospodar” w powiecie łuckim zmuszony jest zamykać szereg swych kół, a to z powodu opanowywania ich przez wpływy komunistyczne.</u>
  381 + </div>
  382 + <div xml:id="div-35">
  383 + <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Panie Senatorze, proszę kończyć.</u>
  384 + </div>
  385 + <div xml:id="div-36">
  386 + <u xml:id="u-36.0" who="#SStaniewicz">My, wołyniacy, wiemy, że jedyną gwarancją zwycięskiej walki z wpływami komunistycznemi jest wielki, pozytywny, twórczy proces budowania naszego życia zbiorowego przez Państwo i miejscową inicjatywę społeczną. My, wołyniacy, wiemy, że jedynie szczere bezpośrednie porozumienie i wspólna praca pomiędzy społeczeństwami polskiem i ukraińskiem na Wołyniu daje największą gwarancję utrwalenia państwowości naszej, dobrobytu i rozwoju kulturalnego obu społeczeństw.</u>
  387 + <u xml:id="u-36.1" who="#SStaniewicz">My, wołyniacy, wiemy, że nasz Wołyń jest stale atakowany przez czynniki o charakterze dywersji politycznej, że ataki te mogą przybierać czasem formy bardzo ostre i bezwzględne, ale wiemy również, że są to ataki ostatnie, że siła ich uderzenia będzie maleć w związku z pozytywnym, twórczym procesem kształtowania naszych stosunków.</u>
  388 + <u xml:id="u-36.2" who="#SStaniewicz">My, wołyniacy, wiemy, że praca nasza na Wołyniu posiada pierwszorzędne znaczenie dla całego Państwa naszego. Jest to wielka, znana w historji naszej sprawa.</u>
  389 + </div>
  390 + <div xml:id="div-37">
  391 + <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Rostworowski.</u>
  392 + </div>
  393 + <div xml:id="div-38">
  394 + <u xml:id="u-38.0" who="#SRostworowski">Wysoka Izbo! Wysłuchaliśmy dziś rano w głębokiej ciszy przemówienia s. Schorra. Nie mogliśmy jego twierdzeniom, jego relacjom przeciwstawić tego słowa, którebyśmy chętnie rzucili, że to nieprawda. Fala rozruchów tego typu idzie przez kraj. Ale nie będę apelował do p. Ministra Spraw Wewnętrznych o to, że władze bezpieczeństwa w tych wypadkach nie spełniają swego obowiązku. Ten zarzut, który postawił s. Schorr, muszę odrzucić. Władze bezpieczeństwa, funkcjonarjusze policji płacą ofiarnie swojem życiem za obronę naszej kultury i naszego porządku prawnego.</u>
  395 + <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  396 + <u xml:id="u-38.2" who="#SRostworowski">I jeżeli na Komisji Budżetowej wszyscy jednomyślnie ubolewaliśmy nad tem, że kredyty na służbę bezpieczeństwa publicznego zostały zmniejszone, to nie znaleźliśmy innego wyjścia wobec konieczności równowagi budżetowej, jak pewien paljatyw, który komisja zaproponowała do przyjęcia przez Wysoką Izbę, by mianowicie, skoro nie można podnieść globalnej sumy budżetu, przynajmniej nadwyżka dochodów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie szła do ogólnej kasy skarbowej, a była przeznaczana na dodatkowe kredyty dla służby bezpieczeństwa. Sądzę, proszę Panów, że gdyby się okazało, że te kredyty są niedostateczne, że środki, które posiada p. Minister Spraw Wewnętrznych, wobec sytuacji kraju nie wystarczają, to Wysoka Izba, gdy Rząd przyjdzie z dodatkowemi kredytami na ten cel, z pewnością bez wahania je przyzna.</u>
  397 + <u xml:id="u-38.3" who="#SRostworowski">Myślę, proszę Panów, że musimy trochę głębiej zastanowić się nad temi zjawiskami, które się powtarzają w kraju i które jak wyprysk zapalny wypływają to w jednej, to w drugiej części kraju. Tu chodzi właściwie o co innego, niż wskazują pozory. Ludność żydowska jest tutaj tylko objektem dywersji. Walka się toczy między tą Polską, która chce utrzymać więzy tradycji, która chce być dalszym ciągiem Polski historycznej, która duszę narodu polskiego kształcić chce na tradycjach i wzorach przeszłości i duszy narodu broni od tego wszystkiego, co nie jest jej cechą istotną, a co jest nawiane zzewnątrz.</u>
  398 + <u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  399 + <u xml:id="u-38.5" who="#SRostworowski">O to się toczy walka. My byliśmy w ogniu tej walki za życia Marszałka i nic dziwnego, że po Jego śmierci walka zaogniła się żywo, zaostrzyła się, bo i szanse zwycięstwa tamtej stronie wydają się większe niż za Jego życia.</u>
  400 + <u xml:id="u-38.6" who="#komentarz">(S. Barański: Odżyły zaplute karły.)</u>
  401 + <u xml:id="u-38.7" who="#SRostworowski">I dlatego nie łudzę się ani na chwilę i sądzę, że w tej wysokiej Izbie nikt tego złudzenia nie podziela, że wyłącznie prewencja czy represja administracyjna mogą o tej walce ideowej zdecydować. Sądzę, że mam prawo apelować do całego tak czy inaczej zorganizowanego społeczeństwa o współpracę w imię obrony kultury narodowej i duszy narodu.</u>
  402 + <u xml:id="u-38.8" who="#SRostworowski">W pierwszym rzędzie chcę ten apel zwrócić do tego czynnika, który dla miljonów ludzi wierzących, tak ja wierzę, ma specjalną misję i specjalne znamię nauczycielstwa. Myślę tu o episkopacie i duchowieństwie katolickiem. Ci ludzie, którzy są najbliższymi powiernikami szerokich mas, którzy idą do tych mas z księgą żywota, jaką jest Ewangelja, są obowiązani walczyć z temi objawami jakiegoś rozszalałego fanatyzmu i ciemnoty. Ta zła fala musi minąć. Sumienia polskie muszą się z tego otrząsnąć. Chłop polski jest z natury swojej łagodny; sądzę, że zdał z tego egzamin podczas rozbrajania okupantów w 1918 r., czego potrafił dokonać bez przelania jednej kropli krwi. Kiedy ta zła fala minie, to gdyby ten czynnik, do którego apeluję, nie okazał swojej współpracy, nie stanął w imię zasad Chrystusowych do walki z tem złem, wówczas ci ludzie mogliby przyjść do nich i powiedzieć: „Gdzieście byli, kiedy nas wodzono na pokuszenie? Gdzieście byli, kiedy nam kładziono w ręce kłonice i topory?” Sądzę, że duchowieństwo polskie rozporządza bardzo silnemi i głęboko sięgającemi środkami propagandy i akcji. Duchowieństwo polskie jest założycielem, jest członkiem całego szeregu stowarzyszeń, kieruje akcją katolicką, rozporządza popularną prasą ludową, która się szerzy w setkach tysięcy egzemplarzy i dociera do najbardziej zabitej deskami wsi i sądzę, że mamy prawo do niego apelować i mamy prawo mieć nadzieję, że w walce z tym zamętem przyjdzie Rządowi z pomocą.</u>
  403 + <u xml:id="u-38.9" who="#SRostworowski">Myślę, że taki jest charakter tych obecnych zaburzeń antysemickich i dlatego uważam, że ta strona, która jest — jak powiedziałem — objektem dywersji, ma obowiązek do tego faktu się zastosować i kierownicy ludności żydowskiej, jej politycy, jej prasa muszą panować nad nerwami, muszą się zachować tak, jak to dyktuje najelementarniejszy instynkt samozachowawczy, to znaczy zachować spokój, unikać wszelkich zadrażnień, zachować się tak, by w naszej pracy nad obroną ładu i porządku prawnego Rządowi i nam nie przeszkadzać.</u>
  404 + <u xml:id="u-38.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  405 + </div>
  406 + <div xml:id="div-39">
  407 + <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Lista mówców jest wyczerpana. Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych została zakończona.</u>
  408 + <u xml:id="u-39.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: debata nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu na rok 1936/37.</u>
  409 + <u xml:id="u-39.2" who="#Marszałek">Głos ma w zastępstwie referenta tego budżetu s. Evert, przewodniczący Komisji Budżetowej.</u>
  410 + </div>
  411 + <div xml:id="div-40">
  412 + <u xml:id="u-40.0" who="#SEvert">Wysoka Izbo! Jeżeli porównamy ogólne zestawienie przedłożenia rządowego budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu na rok 1936/37 z ustawą skarbową za rok bieżący, to ogólna suma dochodów 27.972.900 zł za r. 1936/37 łącznie z dochodami i wpływami z przedsiębiorstw wykazuje zwyżkę 1.946.400 zł. Mianowicie dochody Administracji — 23.666.500, t. j. 750.500 złotych więcej. Dochody i wpływy z przedsiębiorstw — 4.306.400, t. j. więcej o 1.195.900. Na to zwiększenie dochodów składają się dwie pozycje: 91.900 zł z opłat za legalizowanie narzędzi mierniczych i ekspertyzy, 658.000 z eksploatacji portu, wobec zwiększonej ilości regulacyjnych linij okrętowych i obrotów drobnicy w porcie gdyńskim.</u>
  413 + <u xml:id="u-40.1" who="#SEvert">Na zwiększenie pozycyj wpływów z przedsiębiorstw składają się głównie następujące przewidywania: 800.000 zł większej wpłaty do Skarbu od „Polminu” Państwowej Fabryki Olejów Mineralnych, 100.000 zł wpłaty do Skarbu od Państwowej Kopalni Węgla „Brzeszcze”, 300.000 złotych wpłaty do Skarbu od Zjednoczonych Fabryk Związków Azotowych w Mościcach i Chorzowie.</u>
  414 + <u xml:id="u-40.2" who="#SEvert">Przechodząc do strony rozchodów, wydatki administracji przewidziane są na okres 1936/37 w sumie 49.800.000 zł i wydatki przedsiębiorstw — 40.400 zł. Razem 49.840.400 zł, czyli mniej w porównaniu z rokiem bieżącym 1935/36 o 11.686.100 zł. To zmniejszenie wydatków wynika głównie ze zmniejszenia wydatków w zarządzie centralnym i w urzędzie morskim. Pierwsza pozycja wynosi 10.715.400, druga pozycja 1.098.600 zł, reszta są to rozmaite drobne pozycje.</u>
  415 + <u xml:id="u-40.3" who="#SEvert">To zmniejszenie wydatków w dziale 1, t. j. w zarządzie centralnym odnosi się do subwencyj, związanych z poparciem produkcji przemysłowej o 12.002.000 zł i w dziale 6) w Urzędzie Morskim wydatków nadzwyczajnych Urzędu Morskiego o zł 1.536.890. Dzięki temu potrzebne było podwyższenie niektórych innych wydatków, a więc na rozwój floty handlowej, na rozbudowę chłodni dla handlu rybnego w Gdyni, na wydatki związane z eksploatacją portu i na Urząd Miar w Gdyni, na budowę dozorczego kutra rybackiego itp.</u>
  416 + <u xml:id="u-40.4" who="#SEvert">Sejm poczynił wprawdzie po stronie rozchodów i dochodów drobne zmiany, tak, że w końcowym rezultacie przewyżka wydatków nad dochodami wynosi 21.860.000 zł, czyli przewyżka wydatków nad dochodami zmniejszyła się w redakcji sejmowej o 7.500 zł.</u>
  417 + <u xml:id="u-40.5" who="#SEvert">Należy z uznaniem podkreślić, że w tegorocznym budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu została dokonana w porównaniu z latami poprzedniemi bardzo znaczna redukcja. Jest to tem bardziej godne podkreślenia, że poważna część wydatków Ministerstwa Przemysłu i Handlu jest opancerzona, gdyż 20 miljonów złotych stanowią wydatki Urzędu Morskiego w Gdyni, a zatem związane z naszą ekspansją morską i z ratami za budowę portu w Gdyni. Same te raty wynoszą prawie 12 miljonów złotych. Pozatem w dziale pierwszym — subwencje dla linij kolejowych — 4.275.000. Po wtrąceniu tych wydatków w mojem przeświadczeniu niepodlegających dyskusji, cały budżet Ministerstwa wynosi po stronie wydatków 25.300.000 zł. O ile się weźmie pod uwagę, że dochody Ministerstwa są przewidywane w rozmiarach 23.660.500, to widzimy, że budżet Ministerstwa, jeżeli wyłączyć wydatki na sprawy morskie, jest prawie samowystarczalny.</u>
  418 + <u xml:id="u-40.6" who="#SEvert">Może jedna z pozycyj dochodowych może budzić pewne wątpliwości, a mianowicie w dziale 1 par. 12 zwiększenie przewidywanych dochodów z 5.780.000 do 9.100.000. Przy dzisiejszym stanie organizacji importu suma ta jest sumą realną, natomiast znaczne zwiększenie dochodów Centralnej Komisji Przywozowej musi w konsekwencji być połączone ze zwiększeniem obciążeń towarów importowanych. To też wzrost dochodu z tego paragrafu zaczyna przybierać poważne rozmiary i możnaby go traktować jako swego rodzaju dodatkową taryfę celną.</u>
  419 + <u xml:id="u-40.7" who="#SEvert">Urząd patentowy jest instytucją, która daje przeszło 1 miljon złotych czystego zysku. W tym wypadku należałoby iść raczej w kierunku potanienia patentów, gdyż instytucja ta nie ma na celu osiągania zysku, lecz należyte obsługiwanie wynalazców i przemysłu. W mojem przeświadczeniu powinna ona pobierać tylko takie opłaty, które pokrywają jej własne koszty.</u>
  420 + <u xml:id="u-40.8" who="#SEvert">Urząd Patentowy mieści się w obecnej chwili w gmachu Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Pomieszczenie to jest niedostateczne, urzędnicy muszą odbywać swoją służbę na dwie zmiany. Na skutek tych niedogodności masę spraw patentowych zalega. Zdarza się i tak, że zagraniczni patentobiorcy wobec przewlekłej procedury patentowej zrzekają się patentu. Aby zapobiec tym niepożądanym objawom, Sejm uchwalił niektóre przesunięcia w pierwotnie złożonym preliminarzu, zmierzające do tego, aby móc przystąpić do budowy gmachu Urzędu Patentowego.</u>
  421 + <u xml:id="u-40.9" who="#SEvert">Zmiany te Komisja Budżetowa Senatu zaaprobowała i w zupełności przyjęła.</u>
  422 + <u xml:id="u-40.10" who="#SEvert">Urząd Miar. Z codziennego doświadczenia świat kupiecki konstatuje, że urząd ten ujmuje swoje funkcje niestety zbyt sztywno i biurokratycznie. Cechowanie wag odbywa się za często, połączone jest z wielkiemi utrudnieniami i dużemi kosztami, co szczególnie na wsi doprowadza do wysoce niepożądanego zjawiska, że używanie wag wogóle zanika. Komisja zwracała się do p. Ministra z prośbą o usunięcie tych niedomagań i stworzenie z Urzędu Miar narzędzia, któreby propagowało używanie miar cechowanych, a nie doprowadzało, jak to się teraz dzieje, do uchylania się ludności od posługiwania się miarami cechowanemi.</u>
  423 + <u xml:id="u-40.11" who="#SEvert">Morski urząd rybacki może się poszczycić bardzo pięknemi rezultatami. Wprawdzie społeczeństwo nasze mało jest jeszcze przyzwyczajone do konsumcji ryb morskich, jednakże w tym kierunku widzimy usiłowania, które niewątpliwie doprowadzą do popularyzacji tego produktu i w głębi kraju. Tymczasem połowy niektórych rodzajów ryb są tak obfite, że rozwija się bardzo obiecująco eksport konserw rybnych do krajów zamorskich.</u>
  424 + <u xml:id="u-40.12" who="#SEvert">Mimo zwiększonych trudności w międzynarodowej wymianie handlowej w roku ubiegłym Polska utrzymała dodatni bilans handlowy. Dodatnie saldo bilansu handlowego zmniejszyło się wprawdzie, ze względu jednak na ogromne trudności, jakie napotyka wywóz, wynik ten uznać należy raczej za wystarczający. Ogólne obroty handlowe kształtowały się w 1935 r. jak następuje: przywóz do Polski — nie będę mówił w kwintalach, lecz w złotych polskich — 859.547.000 zł, a wywóz 925.040.000 zł. Charakterystyczną zmianą w przywozie roku ubiegłego był poważny wzrost przywozu niektórych surowców, a szczególnie surowców włókienniczych, skór i żelaztwa. Wzrost ten odzwierciedlił się we wzroście wskaźnika produkcji, obliczanego przez Instytut Badania Konjunktur. Przy podstawie w 1928 r. = 100, wynosił on w styczniu 1935 r. 59,6, a w grudniu 1935 r. — już 68,8. W styczniu tego roku nieco spadł i wynosi 65,1.</u>
  425 + <u xml:id="u-40.13" who="#SEvert">Dzisiejsze czasy to okres, gdy wszędzie słychać tylko nawoływania do samowystarczalności. Międzynarodowa wymiana towarowa jest w kleszczach utrudnień kontyngentowych lub walutowych. Można nad tem ubolewać, ale Polska tego zmienić nie może, a z uwagi na konieczność utrzymania dodatniego bilansu handlowego musi import swój normować drogą kontyngentów. Z tego nie wynika jednak, żeby koniecznie był aparat interwencjonizmu w handlu zagranicznym tak skomplikowany, jak to ma miejsce obecnie. Istnieje zbyt dużo dykasteryj, które o tych sprawach decydują. Na Komisji Budżetowej ze słuszną racją podnoszono, że stworzono machinę ciężką, zawiłą, że normalny kupiec w tej plątaninie nie może się zorjentować, że należałoby decyzję w sprawach importowych scentralizować w jednej organizacji, może najlepiej w organizacji, wyłonionej przez samorząd gospodarczy. Podnoszono również na komisji, że przy podziale kontyngentów surowcowych handel hurtowy jest eliminowany i że należałoby stosować system takich pozwoleń, któryby wykluczał możliwość handlowania kontyngentami.</u>
  426 + <u xml:id="u-40.14" who="#SEvert">Jeżeli teraz zatrzymam się chwilę nad stroną naszego eksportu, to muszę skonstatować, że on się zmniejszył, że zmniejszył się wogóle wywóz surowców i półfabrykatów, a w szczególności zboża, węgla, drzewa, wzrósł natomiast wywóz odpowiednich wyrobów uszlachetnionych, jak mąki, dykt, mebli giętych, fryzów, nawozów sztucznych, przetworów mięsnych, jak szynek w puszkach, szmalcu i t. p. Zjawisko to należy uznać za objaw dodatni. Dalsze wysiłki eksportowe powinny iść dalej w kierunku powiększenia wywozu uszlachetnionych towarów.</u>
  427 + <u xml:id="u-40.15" who="#SEvert">Obrót drogą morską w roku 1935 wzrastał w dalszym ciągu. Wywóz bowiem morski w porównaniu z rokiem 1934 wzrósł z 77% wagi na 78% wagi, a według wartości z 61% na 64%. Udział Gdyni w ogólnym wywozie wzrósł według wagi z 41% na 47%, a według wartości z 28% na 34%. Nadmienić muszę, że jednocześnie w Gdańsku nastąpił spadek ilości tonażu. Wielkość statków odwiedzających Gdynię wzrasta, w Gdańsku zmniejszyła się.</u>
  428 + <u xml:id="u-40.16" who="#SEvert">Jeżeli chodzi o udział poszczególnych bander w ruchu okrętowym w Gdyni w r. 1935, to w kolejności należy wymienić: szwedzką, polską, angielską, niemiecką, duńską, norweską i inne. Zatem polska bandera zajmuje w Gdyni drugie miejsce, w Gdańsku — piąte. Obroty Gdyni zwiększają się z roku na rok i jak dotychczas osiągnęły w 1935 r. rekord pracy przeładunkowej.</u>
  429 + <u xml:id="u-40.17" who="#SEvert">Proszę Panów, dążeniem całego naszego kraju, nawet w związku z pewną reformą w dziedzinie naszego szkolnictwa, jest wytworzenie własnego samodzielnego handlu w wielkim stylu. Podnoszono na Komisji Budżetowej, że Gdynia powinna stać się nietylko miejscem przeładunku towarów, przeznaczonych dla Polski, że winna stać się nietylko ośrodkiem handlu zaopatrującego Polskę, ale i promieniującego na inne kraje. Istniejące jednak warunki i przepisy stawiają tam kupca polskiego w znacznie gorszych warunkach niż konkurenta zagranicznego i uniemożliwiają powstanie hurtowego handlu światowego. Hamulcem jest obowiązek opłaty przez kupca polskiego podatku obrotowego i od sprzedaży, podczas gdy konkurent zagraniczny podatku tego nie opłaca. Muszę przyznać, że zagadnienie to nie jest mi dokładnie znane, z uwagi jednakże, że było poruszone na Komisji Budżetowej, pozwalam sobie na nie zwrócić uprzejmie uwagę p. Ministra.</u>
  430 + <u xml:id="u-40.18" who="#SEvert">Proszę Panów! Jest dość ciekawe dokąd Polska najwięcej wywozi. Otóż wywóz, jak powiedziałem, w roku 1935 wyniósł 925 miljonów złotych, z tej sumy 783 milj. zł do krajów Europy, czyli 85%, do Azji tylko 4,3%, Ameryki Północnej 5,2%, Afryki 2%, Oceanji 0,2%. W każdym razie jeżeli porównam ten procent z rokiem ubiegłym, to muszę stwierdzić, że eksport przesunął się na rynki zamorskie, co jest objawem dodatnim i wymaga dalszego rozwoju z uwagi na ograniczone możliwości zbytu w Europie. Należy podkreślić dobre wyniki z eksportu do Argentyny, z którą przy wzrastających obrotach bilans handlowy za ostatnie miesiące wykazuje dla nas saldo dodatnie.</u>
  431 + <u xml:id="u-40.19" who="#SEvert">Jeżeli przyjrzymy się państwom, z jakiemi mamy najlepszy bilans handlowy, to się okaże, że pierwsze miejsce zajmuje Anglja, z którą mamy dodatni bilans 105.714.000, drugie miejsce zajmuje Belgja — 32.936.000, trzecie miejsce zajmuje Szwecja — 25.246.000, potem idzie Austrja — 20.533.000, Danja — 22.001.000, Finlandja — 11.360.000. Zapomniałem nadmienić, że z Niemcami mamy dodatnie saldo bilansu — 53.125.000, tylko, niestety, należności nasze są zamrożone.</u>
  432 + <u xml:id="u-40.20" who="#SEvert">A teraz z kim mamy bilans ujemny? Najgorszy bilans ujemny mamy z Ameryką Północną, co wynika z importu bawełny, wynosi on 98.243.000. Z Ameryką Południową również mamy dla siebie bardzo niekorzystny bilans, ale co jest bardzo przykre, to to, że z zaprzyjaźnioną Francją mamy od szeregu lat stale bilans ujemny.</u>
  433 + <u xml:id="u-40.21" who="#SEvert">Proszę Panów, utarł się taki zwyczaj, że przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu porusza się zagadnienia gospodarcze. W ostatnich czasach tyle wogóle było mówione, pisane, tyle było wydanych specjalnych broszur o sytuacji gospodarczej w Polsce, tyle było enuncjacyj tak ze strony przedstawicieli życia gospodarczego, jak również i ze strony Rządu, że obawiam się, iż powtarzaniem tych rzeczy znużyłbym Panów. Ostatnie echo tych wszystkich głosów miało miejsce na naradzie gospodarczej, która się tak niedawno odbyła i sprawozdania z tych narad pewno Panowie wszyscy w pismach czytali. Tem niemniej nie spełniłbym swego obowiązku jako referent budżetu, gdybym o tem wszystkiem w krótkości coś niecoś nie powiedział.</u>
  434 + <u xml:id="u-40.22" who="#SEvert">Trudną a nawet niemożliwą jest rzeczą, ażeby we współczesnej strukturze stosunków ocenić własną sytuację gospodarczą w odcięciu od zjawisk światowych. Chcę więc tylko ogólnie zaznaczyć, że w r. 1935 można było zaobserwować poprawę konjunktury światowej. Prawie we wszystkich krajach miał miejsce wzrost wytwórczości, tak, że wskaźnik ogólnej produkcji światowej podniósł się z 95,2 w 1934 r. na 106,2 w 1935 r., czyli przekroczył normę 1928 r., którą zwykle bierzemy dla porównania.</u>
  435 + <u xml:id="u-40.23" who="#SEvert">Największy wzrost obserwujemy w Niemczech — 16% w Stanach Zjednoczonych — 14%, to jest w krajach, w których odbywało się nakręcanie konjunktury, pociągające zresztą za sobą dla pierwszego z tych krajów bardzo poważne trudności w bilansie płatniczym. W Anglji główną przyczyną poprawy konjunktury był silny wzrost budownictwa, jako rezultat dopływu kapitałów zagranicznych i związanego z tem silnego spadku stopy procentowej. Wskaźnik produkcji w Anglji osiągnął poziom 112,6, a więc blisko o 13% wyższy niż w tak zwanym roku dobrej konjunktury, w r. 1928.</u>
  436 + <u xml:id="u-40.24" who="#SEvert">Reasumując na tem pobieżnem tle pogląd na sytuację gospodarczą Polski, muszę stwierdzić, że poprawa gospodarcza, jaką można było zaobserwować u nas od r. 1933, trwała nadal i w r. 1935, aczkolwiek tempo jej było nieco powolniejsze niż w roku poprzednim. Wzrost wskaźnika produkcji w r. 1934 w stosunku do 1933 r. wynosił przeszło 13%, natomiast w 1935 r. wynosi tylko 5,5%. W ostatnim kwartale wskaźnik produkcji osiągnął poziom 67,7, a więc był jeszcze o przeszło 30 punktów niższy niż w r. 1928, o którym wspomniałem, porównując wskaźniki angielskie. Tem niemniej jednak w stosunku do 1932 r., kiedy produkcja w Polsce była najniższa, podniósł się blisko o 30%. Należy przytem zaznaczyć, że silniej wzrosła produkcja dóbr inwestycyjnych, przekraczając w ostatnim kwartale poziom 1932 roku o 55%, niż konsumcyjnych (o 19%). Punktem wyjścia poprawy jest wzrost inwestycyj, które via stabilizacja zatrudnienia i zarobków wywołuje ustabilizowanie się zapotrzebowania.</u>
  437 + <u xml:id="u-40.25" who="#SEvert">Zpośród przemysłów inwestycyjnych wzrost wykazały przedewszystkiem przemysły metalowy, maszynowy, mineralny i budowlany. Nieco mniej wzrosła produkcja w hutnictwie Żelaznem, co tłumaczy się dużą zależnością tej gałęzi przemysłu od eksportu. Temi samemi przyczynami tłumaczy się niewielki nawet spadek produkcji w hutnictwie cynkowem.</u>
  438 + <u xml:id="u-40.26" who="#SEvert">W dziedzinie produkcji dóbr konsumcyjnych obok ożywienia w przemyśle włókienniczym podniósł się także wskaźnik produkcji przemysłu garbarskiego, konfekcyjnego, papierniczego i poligraficznego.</u>
  439 + <u xml:id="u-40.27" who="#SEvert">W związku ze wzrostem wytwórczości podniósł się także poziom zatrudnienia. Liczba robotników w wielkim i średnim przemyśle zwiększyła się z 500.000 w r. 1934 do 530.000 w roku ubiegłym. W ogólnym wzroście wskaźnika inwestycyj z 39 w roku 1934 do 45 w roku 1935 po raz pierwszy duży udział wzięły inwestycje przemysłowe, których wskaźnik podniósł się blisko o 20%. Można również zaobserwować wzmożenie budownictwa domów czynszowych, korzystającego w tym roku w większym stopniu z pomocy kredytowej Banku Gospodarstwa Krajowego.</u>
  440 + <u xml:id="u-40.28" who="#SEvert">Jeżeli teraz porównamy poprawę gospodarczą w Polsce z ogólnoświatową poprawą konjunktury, to łatwo dostrzec, że tempo ruchu zwyżkowego było u nas słabsze, niż przeciętnie zagranicą, bowiem światowa produkcja zwiększyła się o 12%, natomiast w Polsce tylko o 5 1/2% . Jedynie w dziedzinie handlu zagranicznego można zaobserwować zgodność tych tendencyj, jakie miały miejsce w Polsce i zagranicą.</u>
  441 + <u xml:id="u-40.29" who="#SEvert">Niewielkiemu wzrostowi handlu światowego odpowiada również niewielki wzrost eksportu polskiego po wyeliminowaniu zresztą wahań cen. Ale zwiększył się jednak tylko eksport rolny, którego wskaźnik podniósł się z 74,5 w roku 1934 na 82,6 w roku 1935, natomiast eksport przemysłowy w roku 1935 zmniejszył się blisko o 4%. Wzrost eksportu rolnego był jednak osiągnięty kosztem spadających cen, i to zarówno rolnych jak zresztą i przemysłowych.</u>
  442 + <u xml:id="u-40.30" who="#SEvert">W tych enuncjacjach, broszurach, przemówieniach, artykułach, o jakich już wspomniałem, właściwie są wysuwane 3 zagadnienia: kartele, etatyzm i ceny, przyczem często dają się słyszeć głosy: Rozwiązać wszystkie kartele, wtenczas spadną ceny. Otóż tak zupełnie, jakby to rozwiązanie karteli nie było połączone z wielkiemi trudnościami i jakby do tych trudności nie przyłączały się trudności innej natury, a mianowicie natury socjalnej. Komisja Budżetowa Senatu ustosunkowała się do tego zagadnienia w sposób zupełnie odpowiedni, uchwaliła bowiem rezolucję, w której stanęła na stanowisku, że są kartele dobre, usprawiedliwione gospodarczo, i są kartele złe, — i która wzywa Rząd do tego, aby rozwiązał te kartele, które gospodarczo nie są usprawiedliwione. Uważam, że ta rezolucja jest słuszna i w sobotę będzie przez Panów głosowana.</u>
  443 + <u xml:id="u-40.31" who="#SEvert">A teraz, drugie zagadnienie — etatyzm. Mam wrażenie, że to zagadnienie również jest ujmowane niezwykle krańcowo. Proszę Panów, jestem przekonany, że w Polsce na długie lata jest miejsce i dla przedsiębiorczości państwowej i dla przedsiębiorczości prywatnej. Polska jest w specyficznych warunkach i są takie gałęzie przemysłu, które muszą być w rękach Państwa. Rozumie się, że nie jest dobrze, jeżeli jest wszędobylstwo Państwa, ale jeśli inicjatywa prywatna z wieloma rzeczami czeka bez końca, a rzeczy te są potrzebne, to musi w to wkroczyć Państwo. Dam taki przykład, jak auta. Jest to połączone z mechanizacją; pod względem ilości aut jesteśmy na ostatniem miejscu; nie było przedsiębiorczości prywatnej i Państwo musiało się do tej rzeczy wziąć. Sądzę, że zagadnienie leży w tem, że powinna być zrobiona demarkacyjną linją — co ma robić Państwo i co ma robić inicjatywa prywatna, rozumie się z tem zastrzeżeniem, żeby ta inicjatywa nie ograniczała się do inicjatywy, a nie kończyła się na tem, że idzie się do Skarbu z prośbą o pieniądze. To była właśnie przyczyna, z powodu której wiele przedsiębiorstw znalazło się w ręku Państwa wbrew jego woli.</u>
  444 + <u xml:id="u-40.32" who="#SEvert">Sądzę, że z uwagi na to, iż — jak już wspomniałem na samym początku — całe zagadnienie sytuacji gospodarczej jest tak przewałkowane i przemyślane, mogę na tem skończyć, jedynie może tylko zwracając jeszcze raz bardzo gorąco uwagę Rządu na omawianą tak szeroko kwestję zamrożeń należności w Niemczech. Nie mówię o zamrożeniach, wynikłych dla polskich kolei z tranzytu przez nasze Pomorze, ale mamy jeszcze inne zamrożenia; i tak naprzykład zamrożenie należności w Rumunji wynosi 8.000.000 zł, zamrożenia w innych krajach wynoszą 5.000.000 zł. Boję się powtórzyć, ale mówiono mi w kołach miarodajnych, że należności polskich obywateli w Niemczech są szacowane okrągło na 200 do 300 miljonów zł. Gdyby nawet przyjąć, że w tej cyfrze mieści się te 70 miljonów, które się należą Kolejom Państwowym, to pozostaje jeszcze bardzo poważna suma. Naprawdę Polska jest za biedna, żeby mogła sobie pozwolić na kredytowanie bogatych krajów w tak wielkich rozmiarach.</u>
  445 + <u xml:id="u-40.33" who="#komentarz">(Głos: Niemcy skarżyli się, że są w Polsce krzywdzeni.)</u>
  446 + <u xml:id="u-40.34" who="#SEvert">Niemcy zawsze się skarżą.</u>
  447 + <u xml:id="u-40.35" who="#SEvert">Kończę mój referat, który wygłosiłem w zastępstwie, prośbą do Pana Ministra, żeby na te zamrożenia, które stanowią bardzo poważną sumę, zechciał zwrócić uwagę.</u>
  448 + <u xml:id="u-40.36" who="#SEvert">W imieniu Komisji Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat zechce budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu przyjąć w redakcji uchwalonej przez Sejm.</u>
  449 + </div>
  450 + <div xml:id="div-41">
  451 + <u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Śliwiński.</u>
  452 + </div>
  453 + <div xml:id="div-42">
  454 + <u xml:id="u-42.0" who="#SŚliwiński">Zgłaszam zapytanie, czy Rządowi wiadomo, że w ostatnich czasach dojrzewają zamiary zamykania licznych poważniejszych zakładów przemysłowych, przedewszystkiem zaś kopalń węgla i fabryk cukru, a jeżeli wiadomo, czy Rząd — zgodnie zresztą ze znanemi nam oświadczeniami — zamierza przeciwdziałać tworzeniu się w Polsce coraz to nowych cmentarzysk pracy?</u>
  455 + </div>
  456 + <div xml:id="div-43">
  457 + <u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Fleszarowa.</u>
  458 + </div>
  459 + <div xml:id="div-44">
  460 + <u xml:id="u-44.0" who="#SFleszarowa">Wysoka Izbo! Przed kilku tygodniami na dorocznem posiedzeniu Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika prof. geologji Uniwersytetu Józefa Piłsudskiego wygłosił odczyt o mineralizacji współczesnej kultury.</u>
  461 + <u xml:id="u-44.1" who="#SFleszarowa">Prelegent wykazał, jak to od pierwszej chwili, gdy jakiś nasz praszczur chwycił do ręki kamień, by zeń uczynić narzędzie pracy lub ochrony, aż do chwili dzisiejszej wzrasta użytkowanie minerałów przez człowieka i zależność człowieka od tych minerałów, jak to od najdawniejszej starożytności człowiek dążył do zawładnięcia bogactwami mineralnemi i jak ich posiadanie umożliwiało wielkie przedsięwzięcia, jak np. odkrycie trackich złóż złota umożliwiło wielkie wyprawy Aleksandra Macedońskiego. Opanowanie Hiszpanji, najbogatszego w użyteczne rudy kraju w Europie, dało Maurom panowanie na długie lata.</u>
  462 + <u xml:id="u-44.2" who="#SFleszarowa">Zużycie minerałów i ich znaczenie wzrosło szczególniej od momentu, gdy siłę cieplną węgla potrafiono zamienić na siłę parową. To też w ostatnich stu latach wydobyto na całym świecie tyle minerałów, ile ich wydobyto od początku ludzkości do wieku XIX. A czyż trzeba przypominać, jaką rolę w przebiegu wielkiej wojny odegrały brak i chęć posiadania węgla i nafty? Dlatego już w wieku ubiegłym wszystkie państwa przystąpiły do przeprowadzenia systematycznego zbadania, jakie bogactwa mineralne znajdują się na ich terenie. Zostały w tym celu powołane specjalne placówki badawcze, które obok rozwiązywania zagadnień naukowych miały przedewszystkiem na celu udzielanie praktycznych wskazówek, a przedewszystkiem zobrazowanie kartograficzne historji geologicznej i związanych z nią możliwości występowania bogactw mineralnych. Równocześnie z rozwijaniem się tych badań coraz bardziej uwidoczniało się ich znaczenie dla wszystkich bezmała dziedzin życia gospodarczego. Udzielone przez instytuty geologiczne wskazówki obejmują nietylko wskazania, gdzie należy poszukiwać węgla, nafty, soli czy rud, czy wreszcie materjałów kamieniarskich lub ceramicznych, ale również wskazują, jak należy je eksploatować, aby nie marnotrawić ich przy wydobyciu. Instytuty geologiczne przeprowadzają badania materjałów drogowych i wskazują ich wartość w zastosowaniu do rozmaitych typów dróg, one też wreszcie przeprowadzają badania, mające na celu dostarczenie ludności dobrej, pitnej wody, tej podstawy higjeny społecznej.</u>
  463 + <u xml:id="u-44.3" who="#SFleszarowa">Zasięg więc prac jest bardzo duży i różnorodny. To też wkrótce wystąpiło prawie wszędzie bardzo bliskie współżycie państwowych instytutów geologicznych, przyłączonych do tego czy innego Ministerstwa, ze wszystkiemi innemi resortami władzy, jak również z placówkami życia gospodarczego. Na czele szło wojsko, dalej w niemniejszym stopniu z usług instytutów korzystają ministerstwa komunikacji, zarówno z racji kłopotów z dostarczeniem wody dla stacyj kolejowych, jak i w celu zdobycia odpowiednich materjałów drogowych, dalej ministerstwa przemysłu i handlu, jako że w tym resorcie mieści się zwykle górnictwo, które bez znajomości geologji poruszałoby się w terenie jak ślepy, władze komunalne przedewszystkiem dla celów wojennych, a wreszcie liczni prywatni przedsiębiorcy. W miarę wzrastania zapotrzebowań, wzrastały też uprawnienia urzędów geologicznych.</u>
  464 + <u xml:id="u-44.4" who="#SFleszarowa">Państwa zrozumiały konieczność skoordynowania pracy, to też powoli powstawały ustawy zobowiązujące poszczególne resorty, jak i samorządy i osoby prywatne do świadczeń na rzecz geologji. Był to przedewszystkiem obowiązek dostarczania urzędom gelogicznym materjałów z dokonywanych wierceń. Było to zarządzenie niesłychanie ważne, gdyż dawało fachowcom-geologom obfity materjał do ręki, materjał, którego w inny sposób zdobyć nie było można i gdyby nie otrzymało się go z wiercenia, które ktoś wykonywał, to trzeba byłoby przeprowadzać potrzebne wiercenia samemu, a są to rzeczy bardzo kosztowne.</u>
  465 + <u xml:id="u-44.5" who="#SFleszarowa">W wieku XX i zakres prac instytutów geologicznych i wogóle badań geologicznych niesłychanie wzrósł. W ZSRR w służbie geologicznej pracuje około 2.000 geologów, nie licząc chemików, petrografów i t. p. Niemcy, które już przeprowadziły zgrubsza zbadanie swego kraju, dokonują badań coraz szczegółowszych. Pracuje nad tem kilkudziesięciu geologów. Udało się im odkryć z początkiem XX wieku w głębi kopalń soli źródła ropy naftowej, których istnienia tam nikt nie podejrzewał jeszcze lat temu kilkanaście, na swoich mapach szczegółowych mogą obecnie zaznaczyć nawet wszystkie absolutnie studnie wody pitnej z zaznaczeniem wydajności. Nie potrzebuję mówić, jakie to ma znaczenie dla wojska.</u>
  466 + <u xml:id="u-44.6" who="#SFleszarowa">Polska odrodzona nie pozostała w tyle; powołała w ramach Ministerstwa Przemysłu i Handlu do życia specjalny Instytut Geologiczny. Ale z rozwojem tej placówki zrobiło się to samo, co i z wielu innemi sprawami: krok naprzód, krok w tył. Szczęśliwie zabezpieczono dach nad głową przez wzniesienie specjalnego gmachu z rozległem pomieszczeniem dla muzeum geologicznego. Zbiory są już olbrzymie, mogą oddać nieocenione usługi zarówno ludziom nauki, jak i inżynierom praktykom, gdyż obrazują wszystkie nasze bogactwa mineralne, ale budżet roczny w wysokości 500 zł uniemożliwia sprawienie odpowiednich mebli i udostępnienie zbiorów. Na badania geologiczne jest przewidziana wcale duża suma 616.000 zł, a równocześnie na wydawnictwa, które udostępniają ogółowi zapoznanie się z rezultatami tych badań, figuruje suma 18.000 zł. Można będzie oczywiście opublikować tylko nieznaczną część tych dokonanych prac. Najważniejszem zadaniem Instytutu jest opracowanie mapy geologicznej, której wielkie połacie naszego kraju wcale nie posiadają. Rękopisy wielu map już są gotowe, ale brak pieniędzy na ich wykonanie. Ogłoszono w tych dniach rozporządzenie o funduszu dla popierania wierceń, mając na względzie zmniejszającą się produkcję ropy naftowej, a z drugiej strony odmówiono ze względów oszczędnościowych zgody na wydrukowanie mapy geologicznej Karpat, któraby mogła dopomóc w tych poszukiwaniach i uchronić przed zmarnotrawieniem czasu i pieniędzy.</u>
  467 + <u xml:id="u-44.7" who="#SFleszarowa">Funkcjonowała przy Instytucie Geologicznym specjalna pracownia dla badania wartości naszych materjałów drogowych. Została skasowana ze względów oszczędnościowych. W całym kraju nikt nie przeprowadza systematycznych badań naszych materjałów ceramicznych, pomiędzy któremi mamy i kaolin i gliny ogniotrwałe. Instytut też tego nie czyni, gdyż brak mu na to środków pieniężnych i ludzi — personel naukowy wynosi 11 osób. Brak ludzi można w wielu wypadkach zastąpić odpowiedniem skoordynowaniem pracy pomiędzy poszczególnemi placówkami, jak to ma miejsce w wielu państwach. A u nas?</u>
  468 + <u xml:id="u-44.8" who="#SFleszarowa">Wojsko korzysta skwapliwie z usług geologji, koleje żelazne i monopol spirytusowy również często proszą o porady, szczególnie w sprawach, tyczących się wierceń w poszukiwaniu wody, ale rzadko poczuwają się do obowiązku dostarczenia materjałów z tych wierceń; samorządy i firmy prywatne prawie nigdy tego nie czynią, a w ten sposób giną bezpowrotnie bardzo cenne i kosztowne materjały, które przez wydanie odpowiedniego zarządzenia mogłyby być zabezpieczone.</u>
  469 + <u xml:id="u-44.9" who="#SFleszarowa">W trosce o zdrowotność publiczną ma się przeprowadzić na wielką skalę budowę studzien publicznych. Zapytuję Pana Ministra, czy nie mógłby spowodować, aby nietylko wiercenia te odbywały się w porozumieniu z Państwowym Instytutem Geologicznym, ale i materjały z tych wierceń były tam obowiązkowo dostarczane. Może się to przyczynić do odkrycia nowych zasobów bogactw mineralnych, któremi przyroda obdarzyła nas dość skąpo. Wreszcie na zakończenie muszę podziękować za poważną zdobycz, jaką ma otrzymać P. I. G., a mianowicie w obecnie rozpatrywanym budżecie wstawiono 50.000 zł, jako pierwszą ratę na budowę pracowni geofizycznej, dzięki czemu otrzymają trwałą podstawę badania geofizyczne, prowadzone przez Instytut już od pewnego czasu, które dały tak piękne rezultaty w podkarpackim pasie solnym i na terenach bazaltowych Wołynia.</u>
  470 + <u xml:id="u-44.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  471 + </div>
  472 + <div xml:id="div-45">
  473 + <u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Hasbach.</u>
  474 + </div>
  475 + <div xml:id="div-46">
  476 + <u xml:id="u-46.0" who="#SHasbach">Wysoka Izbo! Od kilku już miesięcy związek obrony interesów emerytów Wspólnoty Interesów w Katowicach zwraca się do Rządu o pomoc przeciwko nadzorowi sądowemu, który wstrzymał wypłaty minimum egzystencji, należnej członkom związku. Ani Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, ani też Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie zdecydowało się na ingerencję w tym wypadku. Przez kilkadziesiąt lat płacili emeryci wysokie składki do kas emerytalnych ustawowo zatwierdzonych. Od kilku miesięcy setki tych emerytów nie otrzymują od nadzoru sądowego żadnej emerytury. Zupełnie samowolnie nadzór sądowy obniżył emeryturę, a tym emerytom, którzy nie chcieli się zgodzić na zaproponowaną obniżkę, nie płaci nawet tego minimum egzystencji w wysokości 250 zł, jakie otrzymują inni emeryci, którzy się zgodzili na propozycję nadzoru. Dzieje się to mimo wyroków sądowych w poszczególnych skargach, wdrożonych przez emerytów, według których nadzór sądowy był skazany do wypłaty całkowitej emerytury. Powtarzam: mimo wyroków sądowych nadzór sądowy nie płaci ani grosza emerytury i przeszło 400 emerytów, przeważnie starsi niezdolni do pracy urzędnicy są skazani na głód i nędzę. Na zasadzie dekretu Prezydenta z grudnia 1935 r. Ministerstwo Przemysłu i Handlu według ostatnich wiadomości zażądało od nadzoru sądowego sprawozdania do końca maja roku bieżącego. Jest mi zupełnie niezrozumiałem, dlaczego w tak prostej sprawie, gdzie wydano już wyroki sądowe, nie zażądano natychmiastowego sprawozdania, a pozostawiono nadzorowi tak długi termin? Z czego emeryci mają żyć do tego czasu? Tu konieczna jest natychmiastowa ingerencja, usprawiedliwiona wyrokami sądowemi. Proszę Pana Ministra Przemysłu i Handlu o spowodowanie natychmiastowej wypłaty minimum egzystencji, jakie pozostali emeryci (jest ich około 600) otrzymują. Pozatem proszę o wydelegowanie komisarza rządowego, który zainteresowałby się bliżej działalnością nadzoru sądowego w tej sprawie.</u>
  477 + <u xml:id="u-46.1" who="#SHasbach">Przy tej okazji chciałbym parę słów odpowiedzieć senatorowi Kornkemu, który zakwestjonował moje wywody w dniu 9 marca, tem bardziej, że i tu rozchodzi się o sprawy robotnicze. Nawet wynik ostatniego spisu ludności stwierdza, że 6% ludności na Górnym Śląsku przyznało się do niemieckiego języka, jako do ojczystego. A zaznaczyć muszę, że odnośny kwestjonarjusz nie zawierał rubryki o narodowości. Senator Kornke powiedział między innemi: „ludność Górnego Śląska ulega od wypadku do wypadku wpływom niemieckim”. Nie chcę decydować, czy senator Kornke zdaje sobie sprawę z tego, że to powiedzenie jego zawiera wątpliwości co do świadomości narodowej ludności polskiej Górnego Śląska. Nam zależy tylko na tych ludziach, których narodowość nie budzi żadnych wątpliwości. Kaptowanie niepewnych elementów natomiast nie leży absolutnie w naszym interesie. Odpieramy z największym naciskiem zarzut, że łowimy i kupujemy sobie dusze ludzkie.</u>
  478 + <u xml:id="u-46.2" who="#komentarz">(Głos: Są na to dowody.)</u>
  479 + <u xml:id="u-46.3" who="#SHasbach">Twierdzenie senatora Kornkego, jakoby na Górnym Śląsku nie było wogóle niemieckich robotników, jest tak jaskrawo nietrafne, że zbytecznem wydaje się na to reagować. Fakty mówią za siebie. Jeżeli senator Kornke uważa zdanie swoje za zgodne z rzeczywistością, to wtedy rezolucje wspomnianego przezeń Związku Powstańców są niezrozumiałe, gdyż one stale domagają się wydalania robotników niemieckich. Co więc jest prawdą? Opieram się na ustaleniu prezydenta Komisji Mieszanej, jeżeli uważam wywody senatora Kornkego za sprzeczne z rzeczywistością.</u>
  480 + <u xml:id="u-46.4" who="#SHasbach">Pod koniec odrzucam z całą stanowczością w imieniu ludności niemieckiej twierdzenie o irredencie niemieckiej.</u>
  481 + </div>
  482 + <div xml:id="div-47">
  483 + <u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Grajek.</u>
  484 + </div>
  485 + <div xml:id="div-48">
  486 + <u xml:id="u-48.0" who="#SGrajek">Wysoki Senacie! Na wczorajszem posiedzeniu Senatu, przy omawianiu budżetu Ministerstwa Opieki Społecznej zabrał ponownie głos senator Wiesner, żaląc się na krzywdę, jaka się dzieje Niemcom w Polsce. Przytaczał znane nam z prasy niemieckiej żale na bezrobocie i nędzę, panującą wśród mniejszości niemieckiej w Polsce, a w szczególności na Śląsku. Dowodził, że ze względów, których łatwo się domyśleć, przedewszystkiem na Śląsku zwalnia się z pracy tylko samych Niemców. Na te ogólnikowe i niczem nieuzasadnione twierdzenia pozwolę sobie w paru słowach odpowiedzieć.</u>
  487 + <u xml:id="u-48.1" who="#SGrajek">Skutki zastoju gospodarczego najfatalniej oczywiście odbiły się w woj. Śląskiem, na dowód czego mamy u nas najwyższy procent bezrobotnych. Jedna trzecia mieszkańców Śląska została dotknięta klęską bezrobocia. Rzecz zrozumiała. W ostatnich latach unieruchomiono większą ilość kopalń, hut i fabryk oraz szereg mniejszych zakładów pracy. Samych górników zwolniono w ostatnich latach przeszło 100 tysięcy. W roku 1920–22 mieliśmy w kopalniach śląskich zatrudnionych około 150 tysięcy osób, dziś pozostało zaledwie 47 tysięcy robotników przy pracy. W ten sam sposób, aczkolwiek w powolniejszem tempie, zwalniano równocześnie w innych zakładach pracy. W takich warunkach masowej redukcji zwalniano robotników, nie pytając ich o przynależność partyjną, polityczną lub narodową. Wprawdzie momenty polityczne w niektórych zakładach pracy odgrywały także pewną rolę. Do niedawna jeszcze, gdy zasięg wpływów urzędników niemieckich na wyższych, średnich i niższych stanowiskach był większy, zwalniano przeważnie robotników Polaków. Oto dowód: Związek górników Z. Z. P., który mam zaszczyt w tej Wysokiej Izbie reprezentować, musiał kilka razy publicznie protestować u czynników miarodajnych przeciwko masowej redukcji jego członków. W ostatnich latach w samem górnictwie zredukowano nam przeszło 25 tysięcy członków. Każdy człowiek, znający stosunki na Śląsku, wie, że jesteśmy od 46 lat jedyną polską organizacją na ziemi piastowskiej i nie przyjmowaliśmy do naszej organizacji Niemców, lecz tylko Polaków tak, jak przystoi na organizację o programie chrześcijańsko-narodowym.</u>
  488 + <u xml:id="u-48.2" who="#SGrajek">W ten sam sposób redukowano innych Polaków, o których mówił wczoraj senator Kornke, nienależących do żadnej organizacji zawodowej. Powyższe fakty dowodzą, że senator Wiesner co do pozbawienia pracy rzekomo „rdzennej” ludności niemieckiej na Śląsku nie ma racji. Nie wiem czy do rdzennie niemieckiej ludności zalicza także Ceperników, Bednarskich, Szołtysków i innych, których rodzice w domu mówią po polsku dlatego, że nie władają językiem niemieckim. Ci wszyscy stuprocentowi Niemcy poszli do „Volksbundu”, czy też „Jungdeutschlandu” poto tylko, że spodziewali się korzyści materjalnych.</u>
  489 + <u xml:id="u-48.3" who="#komentarz">(S. Wiesner: To nie jest prawda.)</u>
  490 + <u xml:id="u-48.4" who="#SGrajek">To udowodnię. Senator Wiesner nie zaprzeczy mi, albowiem prawdą jest, że niemieckie związki zawodowe dla zdobycia członków wśród ludności polskiej wypłacały poważne sumy zredukowanym i turnusowo urlopowanym robotnikom, o ile ci przystąpili do ich organizacyj. Fundusze na ten cel, jak pisała znana niewychodząca dziś katowicka „Volkswille”, otrzymywali z Berlina. Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że niestety wielu, bardzo wielu chwiejnych Polaków poszło do obozu niemieckiego, ale tylko poto, ażeby otrzymać zasiłek pieniężny. I tych Niemców ma zapewne senator Wiesner na myśli. Prawdziwych Niemców, tak zwanych w gwarze śląskiej „germanów” poza pojedyńczemi może wypadkami z pracy nie zwalniano. Ale nawet i tych z polecenia pana wojewody dr. Grażyńskiego i komisarza demobilizacyjnego przyjmuje się zpowrotem do pracy, jak to miało miejsce w ostatnich tygodniach na kopalni „Giesche” w Janowie i „Richter” w Siemianowicach. Na skutek tego wyróżnienia Niemców przy zapośredniczeniu do pracy załogi wyżej wymienionych kopalń na zebraniach załogowych energicznie protestowały. Oczywiście, o tem senator Wiesner nie wie i wiedzieć nie chce. Dla mnie jest to zrozumiałe, dlatego, że pan senator mieszka w Bielsku, a nie w Katowicach. Patrząc przez okulary bielskie, przyciemnione zasłoną „Volksbundu”, czy też „Jungdeutschlandu” nie można dojrzeć tego, co się dzieje w ciężkim przemyśle obwodu centralnego.</u>
  491 + <u xml:id="u-48.5" who="#SGrajek">Przy tej sposobności pragnę stwierdzić, że dzięki polskiej tolerancji i ustępliwości, nieznanej zresztą innym narodom, a szczególnie Niemcom, mniejszość niemiecka w Polsce ma tę samą wolność, jak ich rodacy w trzeciej Rzeszy. To nie jest moje osobiste zdanie, ale zdanie lojalnych i uczciwych Niemców, zamieszkałych w woj. Śląskiem.</u>
  492 + <u xml:id="u-48.6" who="#SGrajek">Tak w świetle faktów wygląda rzekoma krzywda, dziejąca się Niemcom w Polsce, a przedewszystkiem na Śląsku.</u>
  493 + <u xml:id="u-48.7" who="#SGrajek">Przy końcu zwracam się do pana senatora Wiesnera z apelem, ażeby zechciał postarać się w Berlinie o to, by mniejszość polska, zamieszkała w Niemczech, miała te same swobody narodowe, religijne i kulturalne, co ma mniejszość niemiecka w Polsce.</u>
  494 + <u xml:id="u-48.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  495 + <u xml:id="u-48.9" who="#SGrajek">Korzystając z głosu, zwracam się do Pana Ministra Przemysłu i Handlu z prośbą o przychylne rozpatrzenie rozpaczliwej sytuacji, w jakiej znajduje się przemysł węglowy w Polsce. Należy przedewszystkiem rozpatrzeć przydział licencyj dla poszczególnych kopalń oraz zdążać do obniżek taryfy kolejowej. Rząd powinien wszystko uczynić, co w jego mocy, aby nie dopuścić do dalszego pogorszenia sytuacji przemysłu węglowego w kraju. (Oklaski.)</u>
  496 + </div>
  497 + <div xml:id="div-49">
  498 + <u xml:id="u-49.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Trockenheim.</u>
  499 + </div>
  500 + <div xml:id="div-50">
  501 + <u xml:id="u-50.0" who="#STrockenheim">Wysoki Senacie! Przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu chciałbym poruszyć dwa zagadnienia, a mianowicie zagadnienie handlu wewnętrznego oraz zagadnienie eksportu.</u>
  502 + <u xml:id="u-50.1" who="#STrockenheim">Przedstawiam Wysokiej Izbie bardzo ciekawą tabelkę, która dotyczy skurczenia się handlu w ostatnich latach. Otóż świadectw handlowych I kategorji wykupiono w r. 1928 — 1.204, a w roku 1935 — 553, zatem spadek o 54,07%. Świadectw handlowych II kategorji wykupiono w 1928 r. 31.508, a w roku 1935 — 19.863, spadek o 36,96%. Świadectw handlowych III kategorji wykupiono w roku 1928 204.043, a w roku 1935 — 118.838, spadek o 42%. Należy pamiętać, że w tymże okresie ludność Polski zwiększyła się o 10%, to jest wzrosła z 30.000.000 na 33.000.000. Należy stwierdzić, że przyczyna gwałtownego spadku ilości przedsiębiorstw handlowych tkwi w nieracjonalnej polityce, prowadzonej przez Rząd wobec handlu prywatnego. Rząd popiera przedewszystkiem przedsiębiorstwa etatystyczne, względnie spółdzielcze, które właściwie nadają się raczej dla ustroju socjalistycznego, podczas gdy w Polsce, w kraju o ustroju kapitalistycznym powinno zależeć przedewszystkiem na przedsiębiorstwach prywatnych, które wykazują sprężystość i ruchliwość. Przedsiębiorstwa prywatne są nadmiernie obciążone podatkami, które miejscami, przy nieracjonalnym wymiarze dochodzą do 75% dochodu danego przedsiębiorstwa. Nic więc dziwnego, że przedsiębiorstwa te padają pod ciężarem zbyt wygórowanych obciążeń fiskalnych. Przedsiębiorstwa prywatne nie korzystają prawie z kredytu w bankach państwowych i komunalnych, które traktują wogóle handel po macoszemu, a przecież handel prywatny przynosi kolosalne korzyści wogóle gospodarce państwowej, a przez swoją ruchliwość i sprężystość powiększa konsumcję i zbyt towarowy w kraju, Handel, tak po macoszemu przez Rząd traktowany, przynosi jednak 28% ogólnych wpływów skarbowych. Pozwalam sobie przeto zwrócić uwagę Pana Ministra Przemysłu i Handlu, że najwyższy czas jest zmienić politykę wobec naszego handlu i umożliwić mu polepszenie swego bytu, co też odbije się dodatnio na ogólnej gospodarce kraju.</u>
  503 + <u xml:id="u-50.2" who="#STrockenheim">Jeszcze w gorszem położeniu znajduje się handel żydowski. Podczas gdy kupiectwo chrześcijańskie korzysta jeszcze z kredytów spółdzielczych, które jak już wspominałem przy ogólnej debacie budżetowej wynoszą 30 miljonów zł, to handel żydowski i z tego kredytu nie korzysta, gdyż spółdzielnie żydowskie absolutnie z żadnego kredytu państwowego nie korzystają.</u>
  504 + <u xml:id="u-50.3" who="#STrockenheim">Na pogorszenie się ogólnej sytuacji handlowej wpłynął również fakt oddłużenia rolnictwa, gdyż według danych CEKABE (Centralna Kasa Pożyczek Bezprocentowych) ogólna suma zamrożonych należności na wsi wynosi około 160 miljonów zł. W tej zaś sumie udział kapitału żydowskiego handlu wynosi przeszło 75%, gdyż przeważnie Żydzi utrzymywali stosunki handlowe z wsią. Tak więc handel żydowski stracił na ustawie oddłużeniowej przeszło 100 miljonów złotych. I dlatego też znajduje się handel żydowski jeszcze w znacznie gorszem położeniu niż handel nieżydowski.</u>
  505 + <u xml:id="u-50.4" who="#STrockenheim">Ciekawe jest, że Bank Akceptacyjny, który dba o upłynnienie zamrożonych kapitałów, nie troszczy się o to, aby również i kapitały w handlu zostały upłynnione. Nakazem chwili przeto jest, ażeby wydać odnośną ustawę o częściowem upłynnieniu zamrożonych kapitałów kupiectwa.</u>
  506 + <u xml:id="u-50.5" who="#STrockenheim">W sprawie organizacji eksportu chciałem zauważyć, że istnieje u nas Instytut Eksportowy, który dba o organizację eksportu i częściowo też ten eksport premjuje, nie dba on jednak absolutnie o finansowanie tegoż eksportu. Nasz przemysł i handel ma dostatecznie dużo inicjatywy w wyszukiwaniu nowych rynków zbytu, inicjatywa ta często jednak się załamuje właśnie z powodu braku koniecznych kapitałów, gdyż handel eksportowy wymaga dużych nakładów kapitału. Mam na myśli przedewszystkiem drobny przemysł chałupniczy. Ten drobny przemysł, w którym notabene udział elementu żydowskiego jest bardzo znaczny, dokazywał przed wojną wprost cudów, sięgał najdalszych zakątków olbrzymiej Rosji i stworzył kolosalny rynek zbytu dla rodzimej produkcji w Kongresówce. Tego samego mógłby dokonać dzisiaj nasz przemysł chałupniczy i w stosunku do krajów zamorskich, gdyby miał odpowiednią pomoc finansową ze strony Rządu. Podaję przeto myśl stworzenia banku eksportowego, który miałby za zadanie finansowanie i popieranie każdej inicjatywy prywatnej eksportowej. A że eksport jest tak kolosalnie ważny dla naszego bilansu handlowego jak i dla ogólnego zatrudnienia w kraju, tego nie należy powtarzać.</u>
  507 + <u xml:id="u-50.6" who="#STrockenheim">Oto jest garstka uwag, które chciałem poruszyć przy budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu i poddać pod rozwagę p. Ministra Przemysłu i Handlu.</u>
  508 + </div>
  509 + <div xml:id="div-51">
  510 + <u xml:id="u-51.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Lewandowski.</u>
  511 + </div>
  512 + <div xml:id="div-52">
  513 + <u xml:id="u-52.0" who="#SLewandowski">Wysoki Senacie! W sprawozdaniu Komisji Budżetowej zabrakło miejsca dla przemysłu i handlu, gdyż jest tylko jedna karteczka. Zdawałoby się, że ten resort państwowy nie absorbuje zupełnie uwagi tak społeczeństwa, jak i Wysokiego Senatu. Zdaje mi się, że to jest błędne, dlatego, że jest to jedno z najważniejszych ogniw naszej państwowości. Że Anglja jest potężna, to jest główną zasługą kupca angielskiego, dlatego też chciałbym, abyśmy się na Anglji wzorowali i gotowe już wzory brali.</u>
  514 + <u xml:id="u-52.1" who="#SLewandowski">Niektórzy napadają na etatyzm, przed chwilą mój przedmówca napadł na kooperatyzm. Jest mocno protegowany handel wolny. Jestem bezwzględnym zwolennikiem handlu wolnego i inicjatywy prywatnej. Jednakże i inne dziedziny handlu muszą być w Polsce stosowane i te dziedziny należycie swoją rolę spełniają.</u>
  515 + <u xml:id="u-52.2" who="#SLewandowski">Jeśli mowa o kooperatywach, to nie jest to twór, stworzony li tylko dla bolszewji, bo właśnie w tym samym kraju, gdzie handel jest tak potężny, jak Anglja, kooperatywy odgrywają potężną rolę.</u>
  516 + <u xml:id="u-52.3" who="#SLewandowski">Jeśli chodzi o etatyzm, to wiemy, jak nasz rodzimy etatyzm powstał, że prywatna inicjatywa załamała się, zabrakło jej kapitałów i wtedy prywatna inicjatywa przyszła do rządu z prośbą o pomoc finansową. W ten sposób powstawały pierwsze fabryki państwowe. Twierdzę, że to nie jest może dobry objaw na przyszłość, jednakże wiem o tem, że nasz przemysł, pracujący dla obrony Państwa, musi być w rękach Rządu i przez długie lata jeszcze będzie. A tam, gdzie jest kapitał prywatny, musi on być pod opieką i kontrolą Rządu.</u>
  517 + <u xml:id="u-52.4" who="#SLewandowski">Jeżeli mowa o inicjatywie prywatnej i o kapitale wolnym, to chciałbym, aby Ministerstwo Przemysłu i Handlu należycie rozgraniczyło te kapitały: na kapitał rodzimy i kapitał obcy, penetrujący i eksploatujący. Kapitał rodzimy, oparty na zyskach, kapitalizuje dorobek narodowy, kapitał obcy zagarnia zyski i gdzieś je wywozi. Dlatego też chciałbym, ażeby Ministerstwo Przemysłu i Handlu te rozgraniczenia widziało.</u>
  518 + <u xml:id="u-52.5" who="#SLewandowski">Chcę na to zwrócić uwagę, że wyścig do eksportu dla zachowania równowagi bilansu handlowego poszedł tak daleko, że każdy nasz eksport to strata. Tak węgiel, jak zboże, jak i inne płody rolne eksportuje się ze stratą. Czy nie czas byłoby już zrewidować te posunięcia i naprawić życie handlowe w ten sposób, ażeby eksport nareszcie przynosił jakie takie zyski. Jeżeli tak dalej pójdzie, to tak się wyprzedamy, że nic nam absolutnie nie pozostanie.</u>
  519 + <u xml:id="u-52.6" who="#SLewandowski">Jeżeli mowa o imporcie, to muszę zwrócić uwagę przedewszystkiem na jedno. P. sprawozdawca komisji s. Evert zwrócił nam uwagę na te kraje, z któremi mamy bilans handlowy dodatni i na te kraje, z któremi nasz bilans handlowy jest ujemny. Na pierwszem miejscu stoi Anglja. Jeżeli to jest tak dobry kontrahent, to dziwię się, dlaczego były wprowadzone niektóre restrykcje na surowce, sprowadzane z Anglji, przez co ten dobry kontrahent był na nas obrażony i staje się coraz gorszym klijentem. Należy te restrykcje zmienić, ażeby dobrego klijenta szanować i ażeby ten nasz eksport, niezawsze deficytowy, mógł wzrastać.</u>
  520 + <u xml:id="u-52.7" who="#SLewandowski">Jeżeli mowa o imporcie, to nawiązując do eksportu, muszę zwrócić uwagę na to, że powinniśmy zaopatrywać się na tych rynkach, które od nas kupują. Więc znowu muszę wrócić do takiego państwa, jak Anglja, które jest na pierwszem miejscu. Jakkolwiek zwrócono na to uwagę, że my eksportujemy głównie do Europy, a tak mało do krajów zamorskich, to równocześnie wiemy, że Anglja, największy pośrednik światowy, właśnie nasz towar polski via Anglja eksportuje dalej do swoich kolonij zamorskich. Zdawało nam się, że jeżeli my ominiemy tego pośrednika i bezpośrednio będziemy szukać rynku zbytu w kolonjach angielskich, to jest to jakby naszą ulgą. Uważam, że tworzenie własnych biur pośrednictwa jest daleko kosztowniejsze i dlatego w tych wypadkach należy raczej korzystać z biur, które już istnieją. Dalej twierdzę, że t. zw. tranzakcje łączone eksportowe i importowe są dla naszego życia gospodarczego nierentowne. Każdy importer, który eksportuje dlatego tylko, aby otrzymać większy przydział importu, eksportuje zgóry ze stratą.</u>
  521 + <u xml:id="u-52.8" who="#SLewandowski">Nawiązując jeszcze do tego, że należy rozgraniczyć kapitał polski i obcy, chciałbym, aby Ministerstwo Przemysłu i Handlu specjalnie opiekowało się handlem rodzimym i rodzimym przemysłem.</u>
  522 + <u xml:id="u-52.9" who="#SLewandowski">A teraz muszę jeszcze zwrócić uwagę na morze, morze, o którem śniły nasze pokolenia w niewoli.</u>
  523 + <u xml:id="u-52.10" who="#SLewandowski">Otrzymaliśmy skrawek morza i dlatego musimy wszyscy stać się nareszcie narodem morskim i być zapatrzeni w nasz port, w nasze morze. Niechajże Minister Przemysłu i Handlu specjalną opieką otoczy to morze i Gdynię. Nasza ekspansja za morze iść musi, musi iść daleko, aż do zdobycia własnych kolonij i mam wrażenie, że te kolonje nie kto inny zdobędzie, a Minister Przemysłu i Handlu, który będzie w morze zapatrzony.</u>
  524 + <u xml:id="u-52.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  525 + </div>
  526 + <div xml:id="div-53">
  527 + <u xml:id="u-53.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Maciejewski — na 5 minut.</u>
  528 + </div>
  529 + <div xml:id="div-54">
  530 + <u xml:id="u-54.0" who="#SMaciejewski">Wysoka Izbo! Sprawa karteli omawiana była w obu Izbach ustawodawczych niejednokrotnie, a zatem nie mam zamiaru mówić o niej, pragnę tylko zwrócić uwagę na drugi rodzaj karteli, a mianowicie na działalność t. zw. karteli nieoficjalnych. Grasują one zwłaszcza na terenie dostaw lub wykonywania prac dla instytucyj samorządowych czy innych. Członkowie takich „karteli” obowiązują się nawzajem składać danym instytucjom tylko oferty, których ceny stosunkowo nieznacznie od siebie odbiegają, a następnie dzielą między sobą osiągnięte zyski. Uważam więc za konieczne przeprowadzenie ścisłych obserwacyj i badań składanych ofert oraz wydanie należytych zarządzeń zgóry i przeprowadzenie kontroli co do ścisłego przestrzegania tych zarządzeń. Tym sposobem będzie możliwe położenie kresu wprost szkodliwej robocie t. zw. karteli nieoficjalnych.</u>
  531 + <u xml:id="u-54.1" who="#SMaciejewski">Równolegle z baczną obserwacją i likwidacją karteli nieoficjalnych uważam za konieczne zastosowanie energicznych środków w kierunku obniżenia kosztów wszelkiego rodzaju pośrednictwa i stanowczego zlikwidowania zbędnego pośrednictwa, które wpływa w znacznym stopniu ujemnie na należyte kształtowanie się cen. W żadnem innem państwie europejskiem nie kwitnie i nie rozwija się pośrednictwo w takich rozmiarach, jak właśnie w Polsce. Artykuły pierwszej potrzeby powinny dochodzić do rąk konsumenta z drugiej a najdalej z trzeciej ręki, lecz nie z piątej lub szóstej. Gdy to nastąpi, wówczas obecne ujemne skutki drogiego i zbędnego pośrednictwa przestaną hamować konieczny dla rozwoju naszego życia gospodarczego wzrost konsumcji.</u>
  532 + <u xml:id="u-54.2" who="#SMaciejewski">Wysoka Izbo! W dniu wczorajszym s. Wiesner oświadczył z tej trybuny, że w ostatnim czasie na Górnym Śląsku zwolniono z przemysłu i handlu 7000 pracowników narodowości niemieckiej. Nie mówię o robotnikach, tylko o pracownikach. Mam przed sobą zestawienie zgłoszonych do redukcji i zwolnionych urzędników, czyli pracowników przemysłu i handlu, w latach 1931, 1932, 1933 i 1934. Z tych zestawień wynika, że w r. 1931 zgłoszono do redukcji u komisarza demobilizacyjnego, który, jak wiadomo, jest pełnomocnikiem Ministra Opieki Społecznej na Górnym Śląsku, 2.728 pracowników, a zezwolono na redukcję 1.403 pracowników, w r. 1932 zgłoszono do redukcji 4.114 pracowników, a zezwolono na redukcję 1.759 pracowników; w r. 1933 zgłoszono do redukcji 2.227 pracowników, zaś zezwolono na redukcję 1.029 pracowników; w r. 1934 zgłoszono do redukcji 1.108 pracowników, a zezwolono na redukcję 540 pracowników, czyli że ogółem w tych latach zgłoszono do redukcji 10.227 pracowników, z których zwolniono za zgodą komisarza demobilizacyjnego 4.731 pracowników, Z tego przypada na Polski Związek Pracowników Przemysłowych, Biurowych i Handlowych z siedzibą w Katowicach, którego mam zaszczyt być prezesem, przeszło tysiąc członków, na trzy inne organizacje pracownicze polskie na Górnym Śląsku — również przeszło tysiąc członków, a dalsze 800 do 1000 zredukowanych przypada na pracowników niezorganizowanych. Nie wiem więc, w jaki sposób s. Wiesner doliczył się redukcji 7.000 pracowników narodowości niemieckiej.</u>
  533 + </div>
  534 + <div xml:id="div-55">
  535 + <u xml:id="u-55.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
  536 + <u xml:id="u-55.1" who="#Marszałek">Minister Przemysłu i Handlu p. Górecki:</u>
  537 + <u xml:id="u-55.2" who="#Marszałek">Wysoki Senacie! Dyskusja budżetowa ma na celu nietylko dokonanie aktu ustawodawczego, jakim jest zatwierdzenie budżetu i dokonanie kontroli nad działalnością Rządu, ale również danie sposobności do wymiany poglądów, do daleko idącej surowej, ale objektywnej krytyki i stanowi moment, w którym można skontrolować właściwość lub niewłaściwość linji kierunkowej, po której ta czy inna dziedzina życia gospodarczego się rozwija. Daje ona możność skontrolowania tej linji w wypadku, gdybyśmy doszli do wniosku, że kierunek jej jest niewłaściwy. To też przed rozpoczęciem dyskusji w Izbach ustawodawczych przestudiowałem diarjusze i sprawozdania z lat ubiegłych nietylko dlatego, ażeby podkreślić ciągłość pracy, która została rozpoczęta, ale również dlatego, żeby sobie uświadomić, w jaki sposób te właśnie uwagi krytyczne poczynione w ostatnich latach w parlamencie, uwagi, dyktowane troską o rozwój naszego życia, były realizowane. I dlatego, gdy wziąłem do ręki sprawozdanie, które jest obecnie przedmiotem dyskusji, to podobnie, jak s. Lewandowski, stwierdziłem z pewnym żalem, że jeśli chodzi o mój resort, to sprawozdanie ograniczyło się do jednego tylko zdania, powtarzającego się zresztą na końcu wszystkich innych sprawozdań, mianowicie, że: „Komisja Budżetowa rozpatrywała ten preliminarz na posiedzeniach dnia tego i tego i przyjęła go w brzmieniu, uchwalonem przez Sejm, uchwalając tylko rezolucje, których tekst jest dołączony do sprawozdania generalnego”. Nie chcę wchodzić w motywy znane zresztą prawdopodobnie Wysokiej Izbie, które spowodowały ten stan. Podkreślam to tylko dlatego, że gdy ktoś za rok, czy za lat 10 będzie chciał sięgnąć do dyskusji, do tej wymiany myśli, która się tu odbywa, i zechce znaleźć wskazówki, jakie myśli zostały rzucone, to natknie się tylko na to jedno zdanie sprawozdania. To też z tem większem zainteresowaniem studjowałem sprawozdania o innych działach i innych resortach. Starałem się tam znaleźć pewne wskazania, szczególnie jeśli chodzi o resorty zbliżone, pozostające w pośrednim lub bezpośrednim związku z działalnością mego resortu, jak rolnictwo, skarb lub wojsko. Tam znalazłem podkreślenie tego momentu, o którym mówił s. Lewandowski, a mianowicie: doniosłości tego działu nietylko z punktu widzenia dobrobytu mas, ale i z punktu widzenia obrony Państwa. A jest to punkt widzenia, który dziś nie powinien się znajdować na szarym końcu.</u>
  538 + <u xml:id="u-55.3" who="#Marszałek">Z tem większem jednak zainteresowaniem słuchałem dzisiejszych wywodów p. referenta i innych panów senatorów. Zanim odpowiem na zapytania czy apele, chciałbym scharakteryzować sytuację, w której się znajdujemy i kierunek, w którym idziemy, otrzymawszy budżet. Konieczne to jest tem bardziej, że spotykamy się ze wszystkich stron z zapytaniem, jaki jest program, jakie szanse jego realizacji, jakie dotychczasowe wyniki? Trzeba ustalić, jaki jest cel zasadniczy naszej polityki gospodarczej, a w szczególności tego resortu, który mam zaszczyt repezentować.</u>
  539 + <u xml:id="u-55.4" who="#Marszałek">Gdybym chciał określić go jednem słowem na krótszą i dalszą metę, na krótszą i dłuższą falę, to musiałbym stwierdzić, że sprowadza się on właściwie do wzmożenia produkcji, wytwórczości, bo zwiększenie produkcji to zatrudnienie większej ilości rąk w pracy codziennej. To jest zasadniczy cel, to jest kierunek naszego marszu. Ale zagadnienie nie jest takie proste, jakby się zdawało. To zagadnienie rozwiązują najtęższe umysły na całej kuli ziemskiej. Kraje bogatsze, które do tej walki weszły z olbrzymiemi zapasami, również stają wobec tego problemu. Stany Zjednoczone, które stanowiły cel wędrówki naszej biedoty w okresie przedwojennym, również nie mogą zlikwidować swoich przeszło 10 miljonów bezrobotnych. Nasuwa się mimowoli pytanie, w czem właściwie tkwi źródło tego, co określamy dzisiaj — już ustalił się ten termin — mianem kryzysu. Co się właściwie stało, że mamy taką sytuację, iż dobry urodzaj to nieszczęście, że są wielkie ilości dóbr, reprezentowane przez złoto, lub przez takie czy inne dobra materjalne, a z drugiej strony chodzą po świecie miljony bezrobotnych i głodnych. Dlatego gdybym chciał jednym rzutem scharakteryzować sytuację tej całości, którą kiedyś stanowił glob ziemski, a której już dziś nie stanowi, to powiedziałbym, że nie jest to już jeden organizm gospodarczy, że podzielił się jakby zasiekami, barjerami, prowadząc jakgdyby walkę wszystkich przeciw wszystkim. Jakie jest główne zjawisko, świadczące o tej chorobie? Zjawiskiem tem jest osłabiony obieg krwi w organizmie gospodarczym, t. zn. osłabiony obieg kapitału, towarów i wymiany pracy ludzkiej. Widzimy dziś, że nietylko bramy dla naszej emigracji są zamknięte, ale co gorsza do kraju wracają liczne rzesze, które gdzieindziej pracę znalazły wtedy, gdy były tam specjalnie potrzebne, a dziś muszą stamtąd uchodzić i wracać do domu. Możnaby powiedzieć, że ludzkość cała walczy z kryzysem, ale solidarność międzynarodowa zanikła. Każdy chce się ratować sam i oddziela się barjerami od innych, a te barjery są trudniejsze do przekroczenia, niż kiedyś okopy. Dziś może niema zabitych i rannych, ale są miljony głodnych, których jest nieraz więcej, niż dawniej rannych.</u>
  540 + <u xml:id="u-55.5" who="#Marszałek">Jak Polska wygląda na tem tle? Przedewszystkiem trzeba pamiętać, że Polska do tej walki przyszła bez rezerw, nietylko rezerw bezpośrednich, ale i tych, na które pokolenia się składają. Mało tego. Polska przyszła do tej walki po zniszczeniu nietylko niewolą, która całą strukturę naszego organizmu gospodarczego, linje komunikacyjne, centra przemysłowe stosowała nie do polskiej, ale do obcej racji stanu, lecz również później wojną wszechświatową i naszą własną. I wtedy, kiedy inni stanęli do startu i wyścigu, myśmy musieli odrabiać zaległości. O tem nie wolno zapominać.</u>
  541 + <u xml:id="u-55.6" who="#Marszałek">Są jednak momenty, wskazujące na analogję, jeśli chodzi o rozwój pewnych linij kierunkowych polskich i światowych. Już s. Evert stwierdził, że jeśli chodzi o eksport, to linją spadku eksportu światowego pokrywa się z linją spadku eksportu polskiego. Bywały jednak takie lata, że nasz eksport wolniej malał niż ogólnoświatowy. To zjawisko chcę zapisać na plus naszej ekspansji. Dzisiaj mamy za sobą już okres 1926–36 r., a więc 10-lecie. W kryzys weszliśmy w roku 1929, dno osiągnęliśmy na przełomie 1931–32 r. Jeżeli zanalizujemy sytuację tego 10-lecia, to wtedy przychodzi pytanie, jakbyśmy wyglądali dzisiaj, gdyby momentu wkroczenia w walkę nie poprzedziły 3 lata, w ciągu których potrafiliśmy rozpocząć pracę na zupełnie innych warunkach, od maja 1926 r.? Jakbyśmy wyglądali, gdyby kryzys zastał nas w tej sytuacji, w jakiej znajdowaliśmy się w połowie 1926 r. Zgroza pomyśleć!</u>
  542 + <u xml:id="u-55.7" who="#Marszałek">Jakże wygląda rozwój produkcji naszej? S. Evert powiedział: „Spadliśmy w r. 1930 do połowy tego, co było w r. 1928”. Od tego czasu zaczyna się wzrost produkcji. Już w następnym roku doszliśmy do 60%, potem do 63%, następnie 64%, a w r. 1935 do 66% tego, co w 1928 r. Jakiż stąd wniosek? Należy przyśpieszyć tempo wzrostu produkcji. To jest nasze hasło. Jeżeli chodzi o drogi do tego prowadzące, to naturalnie gdybyśmy dysponowali wielkiemi rezerwami, gdybyśmy mogli robić takie eksperymenty jak Stany Zjednoczone, to możnaby iść ich śladem, ale nawet i w tym wypadku nie wiem, czy byłoby to celowe. Pewne zjawiska gospodarcze mają to do siebie, że ofenzywa przedsięwzięta musi być w ten sposób przygotowana, ażeby cel, który sobie stawiamy, stał w proporcji do środków, jakiemi dysponujemy, bo w przeciwnym razie grozi załamanie ofenzywy w czasie akcji.</u>
  543 + <u xml:id="u-55.8" who="#Marszałek">Odbiciem wzrostu produkcji jest wzrost zatrudnienia. Pod tym względem widzimy u nas postęp. P. senator przytoczył tutaj, że w r. 1935 w porównaniu z 1934 r. przeciętna ilość zatrudnionych w średnim i wielkim przemyśle wzrosła o 36.000. W roku poprzednim ta sama przeciętna wzrosła o 40.000, a więc w ciągu 2 lat prawie o 80.000. Dążyć będziemy, ażeby w tym roku ilość tę jeszcze zwiększyć.</u>
  544 + <u xml:id="u-55.9" who="#Marszałek">Już wyszło jedno zarządzenie p. Ministra Skarbu, które miało na celu usunięcie pewnej zapory, jaka istniała w dotychczasowem ustawodawstwie. Mam na myśli świadectwa przemysłowe. Cena świadectw przemysłowych zależy od ilości zatrudnionych w danem przedsiębiorstwie. Pozatem pomiędzy poszczególnemi etatami w tej skali są duże różnice, idące w 1.000 i 2.000 zł. Skutkiem tego bardzo wiele jest przedsiębiorstw, które potrzebują zwiększenia zatrudnienia, ale gdy widzą, że wielkość zatrudnienia dosięgła granicy, po której cena świadectwa przemysłowego zwiększa się od 1.000 do 2.000 zł, to choćby mogły przyjąć pracownika, nie przyjmują go. Dlatego przed paru dniami wyszło zarządzenie p. Ministra Skarbu, pozwalające im zatrudniać robotników, jeżeli granica dosięgła do 100, powyżej tej normy o 25% bez skutków fiskalnych.</u>
  545 + <u xml:id="u-55.10" who="#Marszałek">Jest drugi problem, który uniemożliwia przeprowadzenie na większą skalę zatrudnienia, a przedewszystkiem tych, o których nam się troszczyć należy, t. j. młodzieży. Niestety pod tym względem jest zapora w ustawie przemysłowej. Jest art. 116, według którego nie wolno zatrudniać uczniów bezpłatnie. Miało to na celu roztoczenie opieki nad uczniami. Skutek był taki, że dziś mało jest chętnych do przyjmowania uczniów i wychowują się oni na ulicy. Przeprowadzamy na terenie Rządu pracę, celem wykorzystania jeszcze obecnej sesji ustawodawczej, ażeby przeprowadzić znowelizowanie, które pozwoli rzemieślnikom przyjmować uczniów bezpłatnie. Oni naukę przecież biorą od rzemieślnika. A jeżeli weźmiemy pod uwagę, że mamy 400.000 warsztatów rzemieślniczych, to gdyby każdy wziął chociaż jednego chłopca, to już mielibyśmy 400.000 chłopców, którzy znajdą zatrudnienie w warsztacie rzemieślniczym.</u>
  546 + <u xml:id="u-55.11" who="#Marszałek">Panowie senatorowie poruszyli kwestję obrotu zagranicznego. Powiedziałem już poprzednio, że zachodzi analogja, że zmniejsza się nasz obrót, a w szczególności nasz eksport tak, jak się zmniejsza obrót w stosunku do skali światowej. Jednak tu jest jeden problem niezmiernie doniosły, a mianowicie kwestja salda finansowego. Wiemy, że na ten temat szereg dyskusyj przeprowadzono w prasie fachowej, nawet wytworzyło się takie pojęcie, że Rząd robi sobie fetysza z dodatniego salda finansowego, że niepotrzebnie się tak martwi tem saldem dodatniem, bo przecież można puścić na flukta inny automatyzm, który powinien te rzeczy regulować. Otóż mam wrażenie, że tutaj jest jakieś głębokie nieporozumienie. Proszę Wysokiej Izby, z chwilą kiedyśmy stanęli na stanowisku słusznem, że wywiązujemy się z naszych zobowiązań, z chwilą, gdy od 10 lat mamy pewien kierunek polityki gospodarczej, którego jednem z wymagań jest stałość waluty, z tą chwilą nie może być dla nas obojętną kwestja rozwoju naszego bilansu przedewszystkiem płatniczego. A gdy weźmiemy poszczególne pozycje w naszym bilansie, to widzimy, jak ważną pozycję stanowi w nim bilans handlowy. I dlatego zgadzam się, że nie trzeba z tego robić fetysza. Ale trzeba mieć na uwadze, ażeby ujemne saldo bilansu handlowego nie zaczęło nam szkodzić w naszym bilansie płatniczym, bo przecież deficyt bilansu płatniczego pokrywa instytucja emisyjna. Trzeba stwierdzić, że jesteśmy w trudnej sytuacji dlatego, że są dwa czynniki, które jakgdyby uderzają w dodatnie saldo naszego bilansu. Jeden z czynników jest wewnętrzny, a drugi zewnętrzny. Zewnętrzny to jest walka, to jest to, że nam utrudniają wywóz naszych produktów, a równocześnie chcieliby jaknajwięcej nam przysłać. Używamy tu tych środków walki, których używają nasi przeciwnicy i tutaj spotykam się z zarzutem, czy nie byłoby lepiej puścić się na flukta zasad liberalnych? Zasadniczo jestem zwolennikiem wolnych obrotów, mam jednak wrażenie, że musimy sobie jedno powiedzieć: niech to zaczną stosować inni, ci mocniejsi, bogatsi, ci, których kraje były kolebką doktryny liberalizmu. My z pewnością pójdziemy krok w krok za nimi. Ale w dzisiejszej sytuacji uważam to za przedwczesne. Jakie są wewnętrzne czynniki, które uderzają w dodatnie saldo naszego bilansu handlowego? Poprawa konjunktury, gdyż wzrost produkcji to wzrost zapotrzebowania surowców i to nietylko tych surowców, które mamy w kraju, ale i tych, które sprowadzamy z zagranicy. I tutaj trzeba stwierdzić, że sytuacja jest bardzo trudna, że trzeba bardzo ostrożnie postępować, aby znaleźć właściwą drogę postępu, ażeby nie hamować produkcji tam, gdzie tego życie wymaga, ale równocześnie mieć wzrok skierowany na kwestję bilansu handlowego.</u>
  547 + <u xml:id="u-55.12" who="#Marszałek">Ujemnym stanem, w którym nie osiągnęliśmy tego, co powinniśmy, jest udział naszej bandery w wymianie towarowej. Zaledwie 9% towarów polskich idzie pod polską banderą. Za te 90 kilka procent płacimy ponad 190 milj. zł innym przedsiębiorstwom okrętowym. Otóż problem rozwoju naszej floty handlowej jest równocześnie problemem zmiany pewnego kierunku naszej ekspansji towarowej. P. s. Evert powiedział: dotychczas prawie 85% naszego eksportu przyjmuje Europa. Ale w Europie mamy coraz trudniejsze warunki, handel coraz bardziej się zacieśnia i to nas zmusza do szukania innych terenów, bardzo często takich, które wogóle bandery polskiej nie widziały.</u>
  548 + <u xml:id="u-55.13" who="#Marszałek">Wreszcie, gdy chodzi o strukturę naszego handlu zagranicznego, ona się poprawia, poprawia się i w tym kierunku, że ilość gotowych produktów w wywozie wzrasta, a ilość gotowych produktów w przywozie maleje. Te procesy nie są zbyt gwałtowne, ale na płaszczyźnie ostatnich 10 lat całkiem jednak wyraźnie występują.</u>
  549 + <u xml:id="u-55.14" who="#Marszałek">P. s. Trockenheim poruszył kwestję handlu wewnętrznego. Kwestja rynku wewnętrznego wogóle stała się integralną częścią programu Rządu. Przypominam deklarację Wicepremjera Kwiatkowskiego, który mówił o konieczności wprowadzenia przedewszystkiem w procesy gospodarcze 22 milj. ludzi, którzy dotychczas właściwie stoją poza temi procesami, a w szczególności nawoływał do tego, ażeby całą tę Polskę B, tę wschodnią część kraju, która tak zasadniczo różni się pod względem zdolności konsumcyjnej od centrum i od zachodu, zdobyć.</u>
  550 + <u xml:id="u-55.15" who="#Marszałek">I właśnie chcąc zrealizować to zagadnienie, natrafiliśmy na problem, o którym również wspominał p. s. Evert, problem zniżki cen. Problem ten z wielu stron wywołał bardzo wiele dyskusyj. Jedni przedstawiali tę rzecz w tem świetle, że jest to równanie na dziadostwo zupełne w Polsce i słyszeliśmy apel, że wszystko idzie wgórę ku słońcu, tak, jakbyśmy byli jakiemiś podziemnemi istotami, nielubiącemi słońca. Ale tu idzie o co innego. Zniżając ceny przemysłowe, nie chcemy równać na dziadostwo, tylko powiadamy, jeżeli chodzi o wskaźniki produkcji przemysłowej nieskartelizowane, a więc opartej o prawo wolnej podaży i popytu i jeżeli widzimy wielkie różnice między temi cenami — a tylko 35% przemysłu jest skartelizowane, — a równocześnie chcemy zdobyć rynek wewnętrzny dla konsumcji, to było takie proste i logiczne, że trzeba zmniejszyć to, cobym nazwał rentą kartelową i zniżyć te ceny, które nie są uzasadnione swobodnem działaniem podaży i popytu, a są rezultatem czegoś sztucznego.</u>
  551 + <u xml:id="u-55.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  552 + <u xml:id="u-55.17" who="#Marszałek">Dyskutuje się, czy to dało rezultat czy nie, i jaki? Stwierdzam, że jeżeli to nie dało jeszcze rezultatu 100%, to dlatego, że jeszcze ta akcja nie doszła do konsumenta, raczej, że nie wszędzie doszła do konsumenta. A proszę wziąć pod uwagę, że jest to proces bardzo skomplikowany, że wchodzą tu w grę wszystkie składniki tak skomplikowanego procesu, jak produkcja surowca, przemysł przetwórczy, handel hurtowy i detaliczny, a wreszcie konsument na miejscu.</u>
  553 + <u xml:id="u-55.18" who="#Marszałek">Gdyby nasz handel wewnętrzny był lepiej zorganizowany, gdyby sprawniej funkcjonował, to proces ten szybciejby się dokonał. Ale na podstawie sprawozdań, które otrzymałem od wojewodów, na podstawie dokładnych badań, ale tylko badań, bez żadnych nacisków administracyjnych, bo ja chcę, aby te procesy odbywały się bez ingerencji administracji — okazało się, że w niektórych wypadkach doszła do konsumenta, a w niektórych wypadkach zniżka cen detalicznych była większa, niż pierwotna u producentów. To dowodzi presji konsumenta bezpośrednio na detalistę. By tę rzecz jasno postawić, chciałbym stwierdzić, że jeśli chodzi o problem jako całość, o akcję zniżki cen szczególnie w przemysłach surowcowych, to akcję tę uważam za zakończoną. Ale jeśli chodzi o niedopuszczenie obniżki do konsumenta, o to, że gdzieś po drodze utknęła, to tam akcję tę dokończymy. Uważam za niemoralne, ażeby na akcji, która ma przyjść z pomocą konsumentom, zarabiał ktoś, zatrzymując tę zniżkę bezprawnie.</u>
  554 + <u xml:id="u-55.19" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
  555 + <u xml:id="u-55.20" who="#Marszałek">I tu odrazu poruszę kwestję, podniesioną przez jednego z mówców, który zwrócił się do mnie o opiekę nad przemysłem węglowym, a mianowicie przez s. Grajka. Żądanie szło w tym kierunku, aby rozwiązać wszystkie kartele. Dawniej Minister Przemysłu i Handlu nie miał prawa rozwiązywać kartelu, musiał się zwracać o to do sądu. Dzisiaj korzystając z pełnomocnictw, zmieniliśmy ustawę w ten sposób, że mamy prawo rozwiązać kartel i to z natychmiastowym skutkiem, a kartel może iść do sądu i zaskarżać słuszność naszego zarządzenia. Gdy na tej podstawie 107 karteli zostało rozwiązanych, odzywają się głosy, że to jest mało, że trzeba rozwiązać wszystkie. I bardzo często bije się w kartel węglowy. Cenę węgla obniżyliśmy o 13%, przemysłowego o 7%, koksu ponad 20% i doszliśmy do przekonania, że wobec sytuacji, która została spowodowana przez czynnik od nas niezależny i niedający się przewidzieć, t. j. lekką zimę, gdy ludzie najpierw czekali na zniżkę, a później na mrozy — przemysł węglowy znalazł się w gorszem położeniu. Komisja międzyministerialna wysłana na Śląsk stwierdziła, że przemysłowi węglowemu i żelaznemu trzeba przyjść z pomocą i przyszliśmy z nią, udzielając interwencyjnego zamówienia na % miljona tonn węgla i 25.000 tonn żelaza. Jest to najlepszy dowód, że dalsze postępowanie w kierunku obniżek byłoby niebezpieczne. Byłby jeden sposób w myśl klasycznej zasady: Niech pracują warsztaty najlepiej uposażone technicznie, produkujące najlepszy pod względem kaloryczności węgiel. Gdybym się kierował względem natury czysto gospodarczo-przemysłowej, byłbym pierwszym, któryby tak postąpił. Ale trzeba się liczyć z konsekwencjami, nad któremi Rząd do porządku przejść nie może, konsekwencjami socjalnemi i niesocjalnemi. Wiemy, które kopalnie w walce konkurencyjnej, jakaby się rozpętała po rozwiązaniu konwencji węglowej, byłyby zamknięte nietyle czasowo, ile na zawsze i zostały zniszczone, gdyż jak wiadomo kopalni nie można zamknąć na 5 lat, a potem ją otworzyć, bo przecież następuje jej zalanie, a przeciwdziałanie temu tyle kosztuje, iż nie wiadomo, ktoby łożył. To był wzgląd, dla którego ograniczyliśmy liczbę karteli rozwiązanych.</u>
  556 + <u xml:id="u-55.21" who="#Marszałek">Co do etatyzmu i interwencjonizmu, to wobec ich już wszechstronnego omówienia chciałbym tylko jednem zdaniem sprecyzować stanowisko Rządu. Uważam, iż są dziedziny, które Państwo musi dzierżyć w swem ręku i są takie, do których trzeba i należy, ażeby zabrała się inicjatywa prywatna.</u>
  557 + <u xml:id="u-55.22" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o poszczególne uwagi pp. senatorów, a w szczególności zapytanie, które p. s. Śliwiński skierował do mnie, mianowicie co do zamykania kopalń i fabryk węglowych, to już poprzednio stwierdziłem ciężką sytuację, spowodowaną zniżką cen i lekką zimą. I rzeczywiście to wytworzyło bardzo ciężką sytuację finansową naszego przemysłu węglowego. I, gdy czytam o baronach węglowych, a wiem jaka jest sytuacja, to rzeczywiście widzę dużą dysproporcję, i to, że niedobrze jest, gdy problemy natury gospodarczej omawia się w atmosferze, w której równocześnie ma się na celu rozwiązanie problemów nic ściśle gospodarczych, a socjalno-politycznych. Otóż obecnie wysiłek Rządu idzie w takim kierunku, ażeby nie zamykać kopalń, ażeby zniżki cen nie przerzucać na barki robotników. Orzeczenie Komisji Arbitrażowej tak w stosunku do Śląska jak Zagłębia węglowego zapadnie za utrzymaniem status quo. Będę miał jeszcze rozmowę z p. Ministrem Jaszczoltem i z przedstawicielami ciężkiego przemysłu, a więc przedewszystkiem węglowego i żelaznego, ażeby znaleźć wyjście i nie dopuścić do zwiększenia szeregów bezrobotnych przez zamykanie warsztatów pracy.</u>
  558 + <u xml:id="u-55.23" who="#Marszałek">P. s. Hasbach poruszył kwestję emerytur, przyznanych przez nadzór Wspólnoty Interesów. Otóż tutaj co do jednej rzeczy chcę się zastrzec. Twierdzenie o bezprawności tych zarządzeń jest dość ryzykowne. Istnieje dekret, a więc ustawa, która zezwala na obniżanie nadmiernych emerytur, ustalając nawet pewne minimum, do którego iść można w konkretnych wypadkach. Stwierdzam, że poprzednie zarządy wielką ilość emerytur o bardzo wysokim rozmiarze przyznawały. Nadzór sądowy z obowiązku swego idąc w kierunku racjonalizacji gospodarki przedsiębiorstwa, na to właśnie zagadnienie przedewszystkiem zwrócił uwagę, jako na objaw gospodarki bardzo rozrzutnej. Zbadam ten problem. Jeżeli chodzi o komisarza sądowego, to nie mam prawa go powoływać, dlatego, że nadzór sądowy działa z ramienia sądu i sąd sprawuje nad tem nadzór.</u>
  559 + <u xml:id="u-55.24" who="#Marszałek">P. s. Trockenheim apelował, ażeby poprzeć handel zewnętrzny, narzeka, że Instytut Eksportowy nie finansuje eksportu. To nie jest jego zadanie. Instytut Eksportowy ma na celu akcję pionierską, wskazanie drogi, natomiast sfinansowanie do niego nie należy. Koncepcja zaś stworzenia specjalnego banku eksportowego też nie Wydaje się słuszna. Nieraz bywało w Polsce, że jak na jakiś cel nie było pieniędzy, to się mówiło: zrobić bank budowlany, bank urzędniczy itd. Tak jakby stworzenie banku stwarzało środki.</u>
  560 + <u xml:id="u-55.25" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
  561 + <u xml:id="u-55.26" who="#Marszałek">Otóż to jest nieporozumienie. Jeżeli chodzi o nastawienie na kredytowanie eksportu, nasz aparat bankowy, nietylko państwowy, ale i prywatny również na ten dział jest nastawiony. Już na Komisji Budżetowej Sejmu stwierdziłem, że jest rzeczą wskazaną zwrócić specjalną uwagę aparatu bankowego, a powtarzam nietylko państwowego ale i prywatnego, żeby w tym kierunku swoją działalność rozszerzał.</u>
  562 + <u xml:id="u-55.27" who="#Marszałek">P. s. Lewandowski wypowiedział się jako zwolennik inicjatywy prywatnej. Słuchałem tego z dużem zadowoleniem dlatego, że Rząd stoi na stanowisku popierania inicjatywy prywatnej. A słyszałem w poniedziałek przemówienie s. Malskiego, który do tego problemu odniósł się z daleko idącym sceptycyzmem.</u>
  563 + <u xml:id="u-55.28" who="#komentarz">(S. Molski: Bo ja już w to nie wierzę.)</u>
  564 + <u xml:id="u-55.29" who="#Marszałek">Otóż to jest również problem, do którego trzeba podejść z punktu widzenia gospodarczego. Znam działalność przedsiębiorstw państwowych, kierowałem niemi jako zastępca szefa armji, kontrolowałem je jako szef korpusu kontrolerów, wiem ile jest ludzkiego materjału ideowego, dla którego nie kwestja zainteresowań bezpośrednich, ale idea, że pracują dla obrony Państwa, wystarcza, ażeby rozwinął całą swoją energję, zmysł kupiecki i przemysłowy, ażeby dane przedsiębiorstwo jaknajlepiej postawić. Ale jeżeli bierzemy rozwój przemysłu, jako całość, jako życie gospodarcze, to nie możemy wymagać, ażeby promotorem tej akcji było tylko podłoże czysto ideowe. Tego nigdzie niema na całym świecie. Kapitał, czy to będzie francuski, angielski, niemiecki, szwajcarski — wszystko jedno — każdy kapitał kieruje się w swojej pracy tam, gdzie może zarobić, gdzie może mieć pewną lokatę, dającą jakiś uczciwy zarobek.</u>
  565 + <u xml:id="u-55.30" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o uwagi, które poczynił p. s. Lewandowski co do tego, ażeby rozgraniczyć kapitał rodzimy od kapitału obcego, to widzę w tem reminiscencję doświadczeń z pewnemi placówkami, będącemi własnością kapitału zagranicznego. Nie chciałbym, aby ta rzecz była uogólniana. Dlatego, jak to zresztą mówiłem już w komisji i w Sejmie, my a la longue na większą skalę, w perspektywie rozwoju rozbudowy życia gospodarczego, nie możemy się ograniczać tylko do rozwoju kapitalizacji wewnętrznej. A trzeciej drogi niema. Albo kapitalizacja wewnętrzna, albo kapitał zagraniczny. Kapitalizacja wewnętrzna rozwija się bardzo dobrze, ale powoli, bo zaczęliśmy od zera; w maju 1926 r. mieliśmy 126 miljonów. I dlatego tutaj muszę powiedzieć, że w stosunku do kapitału zagranicznego, ale tego kapitału, który chce tylko zarobić uczciwie, ustosunkowujemy się pozytywnie. Natomiast do takiego kapitału, któryby chciał nietylko zarobić, ale inny wpływ wywrzeć, względnie nieuczciwie zarobić, ustosunkowujemy się kategorycznie negatywnie</u>
  566 + <u xml:id="u-55.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
  567 + <u xml:id="u-55.32" who="#Marszałek">Wysoka Izbo, w ten sposób wyczerpałbym temat dzisiejszej wymiany myśli. Chciałbym podkreślić jedno zjawisko, które stanowi w naszej codziennej pracy, w tej ciężkiej sytuacji jakby jaśniejszy promień, t. j. morze. P. s. Lewandowski zwrócił się do mnie z apelem, ażebym wziął w opiekę Gdynię. Proszę mi wierzyć, że dziś każdy Rząd i każdy, kto rozumie stanowisko i znaczenie Gdyni, bezwzględnie musi iść w tym kierunku, ażeby ten odcinek pracy naszej rozwinąć. To jest ten odcinek, na którym tętno naszej pracy tak idzie, jakby kryzysu na świecie nie było.</u>
  568 + <u xml:id="u-55.33" who="#Marszałek">Chciałbym zwrócić uwagę na momenty natury niematerjalnej, ale duchowej, psychicznej. Morze krzesze z duszy polskiej dziwny pęd przedsiębiorczości. W naszej flocie wojennej, czy handlowej służą ludzie z pod Karpat, których rodzice i dziadowie nigdy morza nie widzieli, a którzy znakomicie znoszą wszelkie trudności dalekich podróży morskich i którzy kochają to morze tak, jak górale swoje góry kochają. Morze krzesze nowe wartości, realizujące tęsknoty całych pokoleń.</u>
  569 + <u xml:id="u-55.34" who="#Marszałek">Na zakończenie na jedną rzecz chciałbym zwrócić uwagę. W poniedziałek słuchałem w tej sali z głęboką uwagą dyskusji, która ilustrowała pewne nastroje, pewne objawy, nie powiem warcholstwa, których świadkami jesteśmy w ostatnim czasie. Dla mnie, jako Ministra Przemysłu i Handlu, zjawiska te posiadają specyficzne znaczenie. Życie gospodarcze musi mieć atmosferę spokoju, harmonji, pewnego — że tak powiem — solidaryzmu. Przemysłowiec wielki, czy mały, kupiec, czy rzemieślnik, muszą mieć atmosferę spokoju dla swej pracy codziennej. Na żadnym odcinku tego rodzaju zjawiska nie odbijają się tak dotkliwie, jak właśnie na odcinku życia gospodarczego. I dlatego chciałbym, ażeby i te czynniki, które stoją za tym ruchem, i całe społeczeństwo zrozumiało, że w okresie, w którym toczy się wielka wojna z kryzysem, którą prowadzą wszyscy, cały świat i my w ciężkim trudzie, tego rodzaju postępowanie w czasie walki — to dywersja, a dywersja — to zdrada.</u>
  570 + <u xml:id="u-55.35" who="#komentarz">(Huczne oklaski.)</u>
  571 + <u xml:id="u-55.36" who="#Marszałek">Zakończyliśmy dyskusję nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Dalszy ciąg rozprawy szczegółowej nad częściami: 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, 8 (C) — Monopole, 18 — Długi Państwowe, 16 — Emerytury i Zaopatrzenia i 17 — Renty Inwalidzkie i Pensje odbędzie się jutro, poczynając od godz. 10 rano.</u>
  572 + <u xml:id="u-55.37" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
  573 + <u xml:id="u-55.38" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 55.)</u>
  574 + </div>
  575 + </body>
  576 + </text>
  577 + </TEI>
  578 +</teiCorpus>
... ...