text_structure.xml
294 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 5.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#AleksanderPrystor">Otwieram posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#AleksanderPrystor">Jako sekretarzy zapraszam ss. Jaroszewiczową i Terlikowskiego. Protokół i listę mówców prowadzi s. Jaroszewiczowa.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#AleksanderPrystor">Protokół 26 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 27 posiedzenia jest do przejrzenia w Biurze Senatu.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Wybór Komitetu Techniki Ustawodawczej (4 członków i 3 zastępców).</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#AleksanderPrystor">Zgodnie z art. 20a ust. 2 Tymczasowego Regulaminu Senatu, Senat wybiera 4 członków Komitetu i 3 zastępców członków. Na członków Komitetu Techniki Ustawodawczej proponuję senatorów: Bobrowskiego, Wróblewskiego, Terlikowskiego i Petrażyckiego, na zastępców członków senatorów: Chrzanowskiego, Jeszke i Decykiewicza. Czy są jakie inne kandydatury?</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#AleksanderPrystor">Wobec braku innych kandydatur, stwierdzam na podstawie art. 21 ust. 6 Regulaminu, że Senat wybrał członków komitetu zgodnie z moją propozycją.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#AleksanderPrystor">Przed przystąpieniem do następnego punktu porządku dziennego proponuję Wysokiej Izbie — zgodnie z art. 37 ust. 3 i art. 64 lit. c) Regulaminu — uzupełnienie dzisiejszego porządku dziennego przez umieszczenie jako punktów 20 i 21 Sprawozdań Komisji Administracyjnej : 1) o projekcie ustawy o zmianie granie miast: Tarnopola i Brodów w województwie tarnopolskim oraz Kosowa w województwie stanisławowskim (druki senackie nr 189 i 196) — sprawozdawca s. Pulnarowicz i 2) o projekcie ustawy o zniesieniu miasta Podgórza w powiecie toruńskim w województwie pomorskim i włączeniu go do miasta Torunia w tymże województwie (druk sejmowy nr 405 i druk senacki nr 195) — sprawozdawca s. Maciejewski. Druki powyższe zostały panom senatorom rozdane.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#AleksanderPrystor">Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będą uważał że Wysoka Izba zgodziła się na moją propozycję. Nie słyszę sprzeciwu, stwierdzam więc, że porządek dzienny dzisiejszego posiedzenia został uzupełniony zgodnie z moim wnioskiem.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#AleksanderPrystor">Jednocześnie proponuję rozpoczęcie obrad od punktu 3 porządku dziennego. Punkt 2 z powodu zgłoszenia nowych poprawek zostałby przesunięty na później. Nie słyszę sprzeciwu. Przystępujemy więc obecnie do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Rolnej o projekcie ustawy o ograniczeniu obrotu nieruchomościami powstałymi z parcelacji (druki senackie nr 166 i 181) — sprawozdawca s. Siemiątkowski.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#AleksanderPrystor">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Wysoki Senacie! Ustawa o ograniczeniu olbrotu nieruchomościami powstałymi z parcelacji ma na celu utrwalenie struktury ustroju rolnego w wyniku działania reformy rolnej w odniesieniu do gospodarstw powstałych z parcelacji, względnie tych gospodarstw, które w drodze parcelacji osiągnęły normy gospodarstwa samowystarczalnego. Organom administracji państwowej ustawa ta daje możność nadzoru nad sprzedażą w całości, dzieleniem, wydzierżawianiem, zastawianiem lub obciążaniem długami. Są to przepisy ustawy, zawarte w art. 2 i 3, zmierzające do tego, by gospodarstwa, które osiągnęły pewną całość, nadal nie podlegały ubocznym czynnościom jak dzierżawienie, zastaw, dochodzenie swoich pretensyj w drodze licytacji i nie ulegały przemianom. Dalej ustawa daje możność zapobiegania spekulacyjnemu przechodzeniu ziemi w drugie ręce, wymagając od posiadacza osobistego gospodarowania.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Skoro Państwo poświęca dość dużo środków na przebudowę ustroju rolnego, zupełnie słusznie ma prawo ograniczania we władaniu tych, którzy przy pomocy Państwa korzystają z przywilejów nabycia i posiadania ziemi. Podobne ograniczenia stosuje ustawa o reformie rolnej w stosunku do osadników, jednakże art. 54 tej ustawy nie był w stanie zapobiec tym wszystkim możliwościom ubocznego przechodzenia ziemi w ręce nieodpowiednie, względnie dzielenia jej i dlatego ustawa niniejsza uzupełnia te luki, które w art. 54 powstały. Działanie tej ustawy będzie się odnosiło do dość dużej liczby, bo wzwyż 630.000 osad. Mianowicie do 1 stycznia 1936 r. było takich osad samodzielnych, powstałych z parcelacji 198.000 i osad, które zostały powiększone, wzwyż 432.000.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Przechodzę do samej ustawy. Komisja Rolna Senatu pozwoliła sobie zaproponować Wysokiej Izbie następujące zmiany:</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">A więc w art. 1, 2, 3, 4, 6 i 7 wszędzie wyraz „działka” zastępuje się wyrazem „gospodarstwo”.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">W art. 2, który mówi o tych uprawnieniach władzy administracyjnej do stosowania ograniczeń wobec gospodarstw, komisja dodaje w końcu ust. 1 następujące zdanie: „Gospodarstwa, będące własnością małoletnich, mogą być wydzierżawiane do czasu osiągnięcia pełnoletności za zgodą władzy opiekuńczej”. W art. 3 nie ma żadnej zmiany, natomiast w art. 4 Komisja Rolna Senatu zrobiła dość duże uzupełnienie. W artykule tym nie były przewidziane gospodarstwa, których tytuł prawny zostaje nadany przez sąd, mianowicie były przewidziane ograniczenia, które mieli zamieszczać notariusze. Otóż jest szereg gospodarstw, powstałych z parcelacji dzikiej, których tytuły prawne dopiero są ustalane przez sądy i pominięcie tego stworzyłoby znów dla bardzo dużej ilości gospodarstw pewne luki. Dlatego też art. 4 w propozycji Komisji Rolnej Senatu ma brzmienie następujące:</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">„(1) Ograniczenia, wynikające z ustawy niniejszej, stosują się tak do pierwotnych, jak i do następnych nabywców.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">(2) W aktach sprzedaży gospodarstw powstałych z parcelacji notariusze z urzędu zamieszczają wzmiankę o ograniczeniach, wynikających z ustawy niniejszej. W przypadkach przyznania tytułu własności w postępowaniu sądowym na podstawie przepisów, przewidzianych w ustawach o uregulowaniu prawa własności gruntów, oddanych w posiadanie nabywców w drodze parcelacji nieruchomości ziemskich, sąd na wniosek władzy zamieści w orzeczeniu wzmiankę o powyższych ograniczeniach.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">(3) Brak wzmianki o ograniczeniach w umowie sprzedaży lub w wykazie hipotecznym nie zwalnia działki od tych ograniczeń. Przepis ten nie dotyczy nieruchomości, wymienionych w art. 5 i 6”.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Art. 5 pozostaje bez zmiany. Tak samo art. 6 i art. 7, który mówi o sankcjach karnych, które spotykają tych właścicieli, którzy się nie zastosują do ustawy.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Art. 8 Komisja Rolna Senatu zaproponowała skreślić jako dający drugi raz sankcje karne władzy administracyjnej w postaci środków pieniężnych i represji pozbawienia wolności. Komisja Rolna Senatu wychodziła z założenia, że art. 7, który przewiduje nieważność umowy, zawartej wbrew tej ustawie, a także możność sprzedaży takiego gospodarstwa, jest dostatecznym środkiem kary i niepotrzebne jest wprowadzanie kar, przewidzianych w następnym art. 8, który przewiduje kary pieniężne do 3.000 zł i karę pozbawienia wolności do 3 miesięcy.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">W art. 9 dotychczasowa treść jest ujęta jako punkt 1 i dodaje się następujący punkt 2. „(2) Minister Rolnictwa i Reform Rolnych ustala zasady, którymi kierować się będą starostowie przy wykonywaniu przepisów ust. (1)”. Chodziło o to, aby postanowienia władzy administracyjnej I instancji nie były oparte tylko na jakimś widzi mi się, ale na przepisach, które każdorazowo będzie wydawał Minister Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Wreszcie Komisja Rolna Senatu uważała za wskazane przywrócić art. 11 pierwotnego projektu rządowego, który został w Sejmie skreślony, a który opiewa, że Rada Ministrów na wniosek Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych może w drodze rozporządzenia zawieszać całkowicie lub częściowo działanie niniejszej ustawy w stosunku do poszczególnych województw i powiatów oraz poszczególnych kategoryj gospodarstw. Proponując przywrócenie tego artykułu Komisja Rolna kierowała się tymi względami, że w poszczególnych częściach Państwa ze względów strukturalnych i gospodarczych może zachodzić konieczność większego nadzoru, w niektórych częściach Państwa ta konieczność może nie być tak pilna i z tego względu komisja uważała za wskazane przywrócić pierwotny artykuł 11 w brzmieniu projektu rządowego, który został skreślony przez komisję sejmową.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">W związku ze skreśleniem art. 8, artykuły 9 i 10 wobec tego otrzymują numerację 8 i 9, a art. 11, przywrócony z rządowego projektu ustawy otrzymuje nr 10.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Takie są poprawki, które zostały uchwalone na Komisji Rolnej Senatu.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Poza tym jeszcze zostały zgłoszone wnioski mniejszości do art 5 i 6. Zreferowanie tych wniosków mniejszości zastrzegł sobie s. Rdułtowski.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tych uchwał w brzmieniu większości Komisji Rolnej Senatu.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Rdułtowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#KonstantyRdułtowski">Wysoki Senacie! Pragnę w paru słowach umotywować wniosek mniejszości do ustawy, która tylko co została zreferowana.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#KonstantyRdułtowski">Ustawa niniejsza zasadniczo ma na celu ograniczenie odsprzedaży, podziału, wydzierżawiania, zastawiania lub obciążania gospodarstw, powstałych w drodze parcelacji nieruchomości ziemskich. Jak sam tytuł ustawy, tak i treść art. 1 i innych wyraźnie mówi, że chodzi tu właśnie o takie powstałe całkowicie z parcelacji gospodarstwa. Jedynie art. 5 wprowadza pod warunkowe działanie ustawy zupełnie inną grupę gospodarstw, mianowicie gospodarstwa drobne, włościańskie, powiększone przez dokupno gruntu przy parcelacji sąsiedzkiej do normy gospodarstw samodzielnych.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#KonstantyRdułtowski">O ile jest rzeczą zrozumiałą i potrzebną wprowadzenie ograniczeń do obrotu w grupie jednolitej gospodarstw samodzielnych powstałych z parcelacji — tak jak to już ma zastosowanie do całej grupy gospodarstw osadników wojskowych — o tyle całkiem inaczej przedstawia się ta sprawa w stosunku do niektórych gospodarstw włościańskich, które dokupiły sobie w sąsiedzkiej parcelacji właśnie tyle ziemi, żeby się stać samowystarczalnymi.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#KonstantyRdułtowski">W jednej i w tej samej wsi w razie uchwalenia art. 5 ustawy znajdą się gospodarstwa samodzielne i większe od normy przyjętej dla gospodarstw samodzielnych, nie podlegające żadnym ograniczeniom administracyjnym z tego powodu, że gruntu z parcelacji nie dokupywały. Ograniczenia przymusowe nie będą ciążyły też na tych gospodarstwach, które dokupiły ziemię od sąsiada włościanina albo nawet i z parcelacji, ale po dokupieniu niezupełnie dociągają do normy, uznanej jako obszar gospodarstw samodzielnych. Wytworzy to dziwny, niczym nie dający się usprawiedliwić stan rzeczy, przy którym w danej wsi z pośród szeregu jednakowej wielkości gospodarstw włościańskich, jedno lub parę trafi bez woli, a może wbrew woli właściciela pod szereg bardzo poważnych ograniczeń administracyjnych, wówczas gdy pozostałe podlegać im nie będą. Ograniczenia takie, jako przymusowe, a sięgające tak daleko, jak zakaz wydzierżawienia, zadłużenia itd. bez zezwolenia władzy, nie mogą być przyjemne dla właściciela. Będą one odstraszały od dokupna ziemi i wpłyną hamująco na parcelację sąsiedzką, zwłaszcza zaś w tych wypadkach, gdzie będzie chodziło o bardzo ważne i potrzebne z punktu widzenia państwowego upełnorolnienie do stanu samowystarczalności gospodarczej. Łatwo mogą one skłaniać do obchodzenia przepisów tego prawa przez unikanie dokupna takiego właśnie obszaru ziemi, który sprowadzi stosowanie tych ograniczeń.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#KonstantyRdułtowski">Otóż jeżeli ta grupa gospodarstw samodzielnych, objęta art. 5 ustawy, ma posłużyć za próbę w zakresie niepodzielności gospodarstw, nie należy wydzielać jej z całości tego obszernego i skomplikowanego zagadnienia, któremu jest poświęcony znajdujący się w Sejmie projekt ustawy posła Bartczaka o niepodzielnych gospodarstw wiejskich, i włączać do ustawy o całkiem innym znaczeniu i charakterze, jaki ma właśnie ustawa obecnie rozpatrywana. Jeżeli już mamy rozpoczynać szerszą akcję, wprowadzającą niepodzielność gospodarstw włościańskich, to trzeba przede wszystkim ustalić szereg zasad podstawowych, jak to czyni poseł Bartczak w swoim projekcie. Chodzi tu o takie zagadnienie jak np.: czy niepodzielność danego typu gospodarstw ma być wprowadzona pod przymusem, czy za zgodą właścicieli, jakie mają być zasady dziedziczenia, jakie ulgi i przywileje otrzymają gospodarstwa wzamian za ograniczenia, którym podlegają, w jakim stopniu i w jaki sposób zostaną wynagrodzeni ci spadkobiercy, którzy na gospodarstwie nie pozostają itd. Przed wyjaśnieniem tych zagadnień nawet wyrywkowego załatwienia na jednym, wąskim względnie, odcinku sprawy niepodzielności i innych jeszcze dalej idących ograniczeń gospodarstw włościańskich, nie uważam za właściwe ani za uzasadnione. Wreszcie nie ma według mnie żadnej racji, by tylko jakąś drobną część gospodarstw samodzielnych stawić w całkiem specjalnych warunkach, wówczas gdy pod względem gospodarczym ani żadnym innym nie wyróżniają się one od pozostałych, takichże samodzielnych gospodarstw. Wyrwanie z ogółu pełnorolnych gospodarstw włościańskich tej jednej grupy, która doszła do stanu gospodarstw samodzielnych w drodze dokupna ziemi z parcelacji, w celu dokonania z nią próby specjalnej uważam za niewskazane. Art. 5 ustawy, luźno z nią związany, który już w Sejmie wywołał wątpliwości, dyskusje i uległ zmianie w porównaniu z pierwotnym projektem rządowym, obejmuje część zagadnień stanowiących bezpośrednią treść projektu ustawy o niepodzielnych gospodarstwach, to też nie podzielając zdania tych, którzy uważaliby za właściwe zupełne odłożenie rozpatrywania całej ustawy niniejszej aż do czasu, gdy pod obrady Izby wejdzie ustawa posła Bartczaka, uważam, że art. 5 obecnie nie powinien być uchwalony i że zawartą w nim treść Wysoka Izba winna załatwić łącznie z całością zagadnień, związanych z niepodzielnością gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#KonstantyRdułtowski">Dlatego też, nie mogąc głosować za art. 5 ustawy, w imieniu mniejszości komisji składam wniosek, ażeby Wysoka Izba raczyła art. 5 tej ustawy skreślić, a następnie przeprowadzić zmiany formalne z tym związane, mianowicie przesunąć numerację artykułów i skreślić w następnych artykułach te punkty, gdzie jest powoływanie się na skreślony obecnie artykuł.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Łucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#OstapŁucki">Wysoka Izbo! Ja i moi najbliżsi koledzy Ukraińcy w tej Izbie jesteśmy zasadniczymi zwolennikami niepodzielności gospodarstw drobnych, oczywiście tylko samoistnych, życiowych, takich, z których rodzina przy swojej pracy może wyżyć, utrzymując się na pewnym koniecznym niveau życia cywilizacyjnego i kulturalnego. Niemniej wolelibyśmy, ażeby projekt ustawy, zmierzający do częściowego chociażby wprowadzenia niepodzielnych gospodarstw drobnych, wyrastał nie tylko, powiedzmy, z ideologicznej potrzeby, że takie gospodarstwa są potrzebne, czy też z obawy, że cała nasza reforma rolna przy wiecznym dzieleniu gruntów spełznie właściwie na niczym, ale, żeby ta idea wprowadzania niepodzielnych gospodarstw drobnych wychodziła organicznie z całego życia. Aby rzeczywiście można było przeprowadzić niepodzielność chociażby tylko pewnej kategorii gospodarstw, wydaje nam się, że nie wystarczy tylko fundusz pożyczek na spłatę rodzeństwa. Wiemy wszyscy, że fundusze, jakimi Skarb Państwa rozporządza w tym kierunku, są bardzo małe, przynajmniej dotychczas były małe, i nie mamy widoków, żeby w najbliższej przyszłości te fundusze miały bardzo wzrosnąć. Ale nawet, gdybyśmy rozporządzali znacznie większym funduszem na spłatę rodzeństwa, jak rozporządzaliśmy dotychczas, to wydaje nam się, że całe zagadnienie tym się jeszcze nie rozwiązuje. Obawiam się, że wśród teraźniejszej rzeczywistości głowa gospodarstwa, nawet uzyskawszy pożyczkę odpowiednią na spłatę drugiego, trzeciego syna, czy córki i oddawszy im te pieniądze, wreszcie spotka się z takim efektem, że dzieci pieniądze te skonsumują i nic będą mogły znaleźć nowego warsztatu pracy we wsi, czy po za wsią, w mieście. Sprawy te są bardzo trudne i samo udzielanie pożyczki na wyszukanie drogi nowego życia jeszcze ich nie rozwiązuje. Może zajść taka komplikacja, że pożyczka będzie skonsumowana, nowy warsztat nie zdobyty i wówczas powiększy się tylko rezerwuar zupełnie niezadowolonych i zrozpaczonych ludzi. Może to spowodować bardzo tragiczne nieporozumienia rodzinne i społeczne. W ogóle bylibyśmy za innym zupełnie podejściem do rozwiązania zagadnienia niepodzielności gospodarstw włościańskich niż wybrał je p. Minister Rolnictwa i Reform Rolnych. Ale nie wdając się w zasadniczą dyskusję w tej sprawie i nie wyciągając najdalszych wniosków, mianowicie żeby jeszcze raz sprawę rozpatrzyć, stojąc na gruncie tekstu tego projektu ustawy, śmiem przede wszystkim jeszcze raz zauważyć, że myśl przeprowadzenia niepodzielności gospodarstw może dotyczyć tylko gospodarstw samodzielnych, bo nie ma racji petryfikować gospodarstwa, robić go niepodzielnym wtenczas, kiedy ono jest niewystarczające, jeżeli gospodarczo ono nie jest celowe. Tę myśl, że samodzielne gospodarstwa i tylko takie powinny być niepodzielne, tekst ustawy podkreśla tylko w jednym artykule, mianowicie w art. 5, który mój przedmówca zalecił skreślić. W art. 5 jest powiedziane, że gospodarstwa, powiększone w drodze nabycia działek z parcelacji po wejściu w życie ustawy niniejszej, „do normy gospodarstwa samodzielnego, mogą być również poddane ograniczeniom, jakie przepisuje projekt tej ustawy, czyli mogą być uznane za gospodarstwa niepodzielne. Cała jednak ustawa tworzy aż trzy grupy gospodarstw, które by podlegały tym ograniczeniom i miały być niepodzielne. Pierwszą grupą tych gospodarstw są gospodarstwa objęte art. 2, w którym jest powiedziane, że gospodarstwa powstałe w całości z parcelacji nie mogą być zbywane, nie mogą być dzielone, wydzierżawiane, zastawiane lub obciążane bez zezwolenia władzy. Tam jednak nie jest powiedziane, że mają to być tylko samodzielne gospodarstwa powstałe z parcelacji. Druga grupa gospodarstw, które wchodzą w ten tryb niepodzielności, jest określona art. 5 — są do gospodarstwa powiększone przez parcelację. Wreszcie jest jeszcze trzecia grupa gospodarstw, które by miały podlegać tej ustawie, i te gospodarstwa ujęte są w art. 6. Są to gospodarstwa powstałe z parcelacji przeprowadzonej przed wejściem w życie ustawy niniejszej.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#OstapŁucki">Wychodząc z zasadniczego założenia, że nie tylko grupa gospodarstw powiększonych przez parcelację ma podlegać niepodzielności, ale wszystkie gospodarstwa grupy 1 i przeznaczone do tego gospodarstwa grupy 3, czyli gospodarstwa powstałe w całości z parcelacji, i gospodarstwa powstałe z parcelacji przed wejściem w życie tej ustawy — chcę, aby ustawa wyraźnie określała, że wszystkie one tylko wówczas mogą podlegać niepodzielności, jeśli są samodzielne.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#OstapŁucki">Dlatego zgłaszam poprawki, które zmierzają do tego, ażeby i w art. 2 i w art. 6 na wypadek, gdyby artykuł 6 zatrzymano, przed słowem „gospodarstwa” dodać słowo „samodzielne”. Wtenczas będzie to odpowiadało art. 5, który już mówi, że gospodarstwa, „powiększone z parcelacji do normy gospodarstwa samodzielnego”, podlegają ograniczeniom ustawy. Wtenczas będziemy mieli utrzymaną we wszystkich trzech grupach gospodarstw, które z racji tej ustawy miałyby być ograniczone w kierunku niepodzielności, zasadę, że mogą podlegać tym ograniczeniom, muszą być uznane jako niepodzielne, ale wszędzie i zawsze tylko wówczas, jeśli to są gospodarstwa samodzielne.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#OstapŁucki">Tak konstruując tę ustawę, czyli tak przeprowadzając logicznie myśl w niej zawartą, zmuszony jestem do postawienia jeszcze następnej poprawki, a mianowicie ażeby na wypadek, gdyby wniosku s. Rdułtowskiego nie przyjęto, wyłączyć ust. 2 art. 5 i zrobić z niego osobny artykuł z numerem 6 względnie 7 odpowiednio do tego, czy art. 5 i 6 będą utrzymane, czy nie.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#OstapŁucki">Co jest powiedziane w tym ust. 2 art. 5? Mówi on: „Normy obszarowe gospodarstw samodzielnych dla poszczególnych województw lub powiatów ustali Minister Rolnictwa i Reform Rolnych po zasięgnięciu opinii właściwej izby rolniczej”. A więc ust. 2 art. 5 wyrażają myśl, że Minister Rolnictwa po zasięgnięciu opinii właściwej izby rolniczej określi, co to jest samodzielne gospodarstwo. Jeżeli ja zaproponowałem zmianę, ażeby i w pierwszej i trzeciej grupie gospodarstw mających ulec ograniczeniu dodano słowo „samodzielne”, to w takim razie postanowienie, że p. Minister określa co to jest samodzielne gospodarstwo, nie może pozostać w art. 5, tylko musi być przeniesione poza art. 6. Aż po wyliczeniu wszystkich trzech grup i określeniu, że tylko samodzielne gospodarstwa we wszystkich trzech grupach mogą być już uznane jako niepodzielne, przyjdzie w ustawie do głosu zasada ogólna, dotycząca nie tylko art. 5, ale w równej mierze 2 i 6. W ten sposób uporządkowalibyśmy tę sprawę.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#OstapŁucki">Następna myśl, niezgodna z tekstem ustawy, a przeze mnie tutaj broniona, będzie następująca? Art. 3 projektu ustawy powiada, że „W licytacji gospodarstw, powstałych z parcelacji, mogą brać udział tylko te osoby, które na nabycie nieruchomości uzyskały zezwolenie władzy właściwej ze względu na miejsce położenia licytowanej nieruchomości. Władzy tej doręczone będą obwieszczenia o licytacji”. Art. 9 powiada, że tą władzą właściwą jest starosta, a więc rzeczywistość wyglądać by miała w ten sposób: jeżeli gospodarstwo powstałe z parcelacji i uznane jako niepodzielne miałoby być licytowane, to wtenczas tylko starosta może wyznaczyć ludzi godnych, by stanęli do tej licytacji. Tylko on decyduje, kto ma prawo stawania do licytacji — do licytacji mogą stawać tylko ci ludzie, którzy otrzymają na to specjalne zezwolenie od właściwego starosty powiatowego. Obawiam się, czy to jest dobra myśl, czy rzeczywiście w praktyce życiowej utrzymamy się w granicach celowości gospodarczej, jeżeli starosta powiatowy będzie decydował o tym, kto ma stanąć do licytacji gospodarstwa niepodzielnego. Tu będą możliwe nie tylko szykany, ale nawet szkody gospodarcze i społeczne. Z drugiej strony rozumiem myśl ustawodawcy czy wnioskodawcy. Myśl jest w tym tylko, aby ziemi nie nabywali ludzie, którzy nie mają boskiego i ludzkiego prawa mieć ziemię i pracować na niej, bo ziemia to nie jest przedmiot zwykły, ziemia to nie towar. Ziemia to coś więcej jak towar, to część mistyki życia ludzkiego. A więc myśl, że nie każdy może nabywać ziemię, jest słuszna.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#OstapŁucki">Aby utrzymać tę słuszną myśl z jednej strony, a z drugiej stronie nie puszczać całej sprawy na przypadkową dobrą czy złą wolę pana starosty, proponuję zmianę tego artykułu w następującym kierunku. Poprawka moja brzmi: „W licytacji gospodarstw powstałych z parcelacji mogą brać udział tylko te osoby — i tutaj wstawiam już nowy tekst — które mają prawo nabywania nieruchomości według ustawy o wykonaniu reformy rolnej z dnia 28 grudnia 1925 r. (Dz. U. R. P. 1926 r. Nr 1, poz. 1). Resztę tego ustępu oczywiście trzeba w takim razie skreślić. Mam przekonanie, że ustawa zasadnicza o przeprowadzeniu reformy rolnej w dostatecznej mierze zabezpieczyła właściwy dostęp do własności ziemskiej, że ziemia może dostać się do rąk tylko rolnika gospodarza. Nie zapominajmy przy tym o treści art. 2 przedłożonego nam projektu ustawy, który również postanawia, że ten, kto nabywa gospodarstwo niepodzielne, musi osobiście na tych działkach gospodarzyć. Więc i postanowienia art. 2 także ze swej strony ograniczają tę dowolność. Uważam, że i ta moja poprawka jest uzasadniona, że w razie przyjęcia jej zabezpieczymy się od możliwych złych skutków projektu ustawy, który teraz rozpatrujemy, a odpowiemy w całości celowi i zadaniu, do którego ten ustęp według mego przekonania zmierza.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#OstapŁucki">Już mniejszej wagi, jednakowoż nie tak bardzo znów małej, będzie moja druga poprawka do tego samego art. 3. W ust. 2 art. 3 powiedziano: „Przepis o obowiązku uzyskiwania zezwoleń nie dotyczy instytucyj kredytu długoterminowego, biorących udział w licytacji”. W licytacji gospodarstwa niepodzielnego mogliby, według mego ujęcia, brać udział przede wszystkim rolnicy, którzy mają prawo nabywania ziemi eks re zasadniczej ustawy o reformie rolnej, a poza tym — wydaje mi się słusznym — nie tylko przedstawiciele instytucyj kredytu długoterminowego, ale także przedstawiciele instytucyj kredytu krótkoterminowego, jeśli ich pretensja jest hipotecznie zabezpieczona. Wprowadzając taką właśnie zmianę, ażeby to prawo mieli nie tylko przedstawiciele instytucyj kredytu długoterminowego, ale każdego kredytu hipotecznie zabezpieczonego na tym gospodarstwie, proponuję, ażeby ust. 2 art. 3 otrzymał brzmienie: „W licytacji gospodarstw wymienionych w ust. 1 mogą brać ponadto udział instytucje kredytowe, posiadające na tych nieruchomościach zabezpieczenie hipoteczne”. Chronimy więc w ten sposób przez przyjęcie mojej poprawki nie tylko instytucje kredytu długoterminowego, ale i krótkoterminowego, przy drobnych gospodarstwach bardzo istotnego, w tym wypadku, jeżeli ten krótkoterminowy kredyt jest na tym gospodarstwie hipotecznie zabezpieczony.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#OstapŁucki">Porządkowymi moimi dalszymi poprawkami będą poprawki do art. 9, bo jeżeli ja w art. 3 proponuję, ażeby nie starosta dawał zezwolenie, kto ma stawać do licytacji, tylko powołuję się w tej sprawie na ustawę zasadniczą, to w takim razie w art. 9 trzeba wykreślić słowa „i art. 3”, bo ten artykuł mówi, że starosta daje zezwolenie, kto ma stanąć do licytacji. Jeżeli skreślam zasadę art. 3, to w art. 9 muszę skreślić słowa, powołujące się na tę zasadę. Ponadto dodaję do art. 9 jeszcze jedną poprawkę, i to będzie już nie małej wagi poprawka. Art. 9 powiada, że do udzielania wszelkich zezwoleń wypływających z art. 2 i z innych artykułów właściwy jest starosta, i na tym kończy tę myśl. Ja chcę dodać, że orzeczenie starosty w każdej sprawie, kiedy on decyduje tak ważne sprawy, jak to, czy zezwala się na gospodarowanie niepodzielnym gospodarstwem innym osobom, lub czy zezwala się na rozmaite inne ważne rzeczy, aby to orzeczenie było umotywowane, gdyż jak zapewniał nas p. Minister Rolnictwa i p. referent, nie jest zamknięta droga od orzeczenia starosty aż do Trybunału Administracyjnego, a w takim razie orzeczenie starosty niech będzie umotywowane, ażeby każdy wiedział, na czym oprzeć ma motywację przy odwołaniu. I dlatego dodaję przy końcu art. 9 nowe zdanie: „orzeczenie starosty ma być umotywowane”.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#OstapŁucki">To są wszystkie poprawki, które zgłaszam do tej ustawy. Opracowałem je w głębokim przekonaniu, że są one rzeczowe, celowe i uzasadnione i proszę Wysoką Izbę o rozważenie tych spraw, ponieważ w tych poprawkach nie idzie tylko o sprawy stylistyczne, ale o ważne sprawy gospodarcze i społeczne. Jako wnioskodawca tych poprawek proszę oczywiście, ażeby Wysoka Izba zechciała je nie tylko rozważyć, ale i przyjąć.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Fudakowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#KazimierzFudakowski">Ustawa, którą mamy przed sobą, jest istotnie bardzo dużej doniosłości. Jestem za poprawkami, zgłoszonymi przez s. Rdułtowskiego i postaram się to uzasadnić. Ta ustawa jest ważna dlatego, że toruje chociaż we fragmentach drogę do racjonalnego w przyszłości uregulowania zagadnienia agrarnego w całym jego kompleksie.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#KazimierzFudakowski">Dwa są przedmioty tej ustawy, jak to było słusznie tutaj powiedziane. Jeden przedmiot traktowany jest w art. 1, drugi w art. 5. Pierwszy: domniemywa się, że parcelacja, dokonywana pod nadzorem władzy, jeżeli nie jest jeszcze racjonalną w całym znaczeniu tego słowa poprzez stworzenie zupełnie doskonałej w sensie samowystarczalności jednostki, to jednak idzie już po tej drodze. Chce zatem ustawodawca, ażeby poprzez art. 1 to dzieło, chronione przez dotychczasowe ustawy i dbałość władz państwowych, uchronić przed dalszym rozbiciem — bez brania na siebie obligu, że chroni w tej chwili rzecz doskonałą, bo ona doskonałą jeszcze nie była. To wynika z art. 1, w którym się nie mówi jeszcze o zupełnie samostarczalnej jednostce. Jest idea druga, wyrażona w art. 5, właśnie idea samowystarczalnej jednostki. Obydwie idee są ważne. Ta właśnie myśl — tworzenia samostarczalnej jednostki, która przewija się i jest troską całego ustawodawstwa agrarnego, ideałem jeszcze nie osiągniętym, ale do którego się dąży poprzez szereg systemów, jest drugim wielkim zadaniem. I tu się właśnie te obie rzeczy łączą. Nie zawsze łączenie dwóch słusznych idei w jednej ustawie osiąga cel, do którego dążymy, obawiam się, że w tej chwili tego celu nie osiągniemy, raczej to nam utrudni. Wiemy, że to, co chroni art. 1, jest niedoskonałe, ale chronimy to, bo napór życia jest taki, że to, co jest niedoskonałe, mogłoby być jeszcze bardziej niedoskonałe pod naporem życia, a więc pod naporem dążności do drobienia. Zatrzymajmy ten proces, póki w dalszym etapie ustawodawczym nie uzupełnimy tego tak, aby doszło do tej idealnej normy samowystarczalności.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#KazimierzFudakowski">Ale w art. 5 istotnie ma rację wnioskodawca mniejszości, który powiada: my przypadkowo, ubocznie, kątem zafiksujemy pewien typ gospodarstwa samowystarczalnego we wsi. Jeżeli to jest dokonane w ustawie generalnie traktującej problem, rozumiem, że wszystkie gospodarstwa oddane są we władanie temu strychulcowi norm prawnych i gdzie gospodarstwo jest, tam jest chronione. Tymczasem tu się mówi, że tylko te, które są uzupełnione przez parcelację sąsiedzką. Rzeczywiście, mogą być i będą tego rodzaju wypadki, że jeżeli ktoś ma gospodarstwo ukazowe — zresztą nie tylko ukazowe, ale z każdego tytułu — i jeżeli dokupił przy parcelacji sąsiedzkiej, jeżeli ma 12 morgów, a typ gospodarstwa 15 morgowego będzie uznany za samowystarczalny, albo brak mu 10% przestrzeni do uzupełnienia i to uzupełni, podpada wówczas pod bardzo surowe klamry, ograniczające jego prawo władania. Przypuśćmy, że są dwaj sąsiedzi, jeden, który korzysta z pełni praw i swobody we wsi i drugi, który jest tych praw pozbawiony i ograniczony. Otóż rozumiem, że w imię interesu wyższego tego rodzaju klamry mogą i powinny być wprowadzone po głębokim przemyśleniu, ale dla powszechności typu władania, a nie dla poszczególnych jednostek, gdyż w ten sposób wytworzy się nierównomierność prawa, nierównomierność warunków i oczywiście tendencje ze strony życia do łamania tej normy prawnej. Rezultat będzie taki, że powstanie obchodzenie tej ustawy, tendencje do dążenia do takiej swobody, z jakiej korzysta sąsiad, który tym klamrom nie jest poddany.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#KazimierzFudakowski">Otóż to są motywy, które chciałem podkreślić, bardzo poważne zresztą, które skłaniają mnie do nie głosowania za wnioskiem mniejszości, co nie przesądza, że ta myśl kiedyś przy generalnym i powszechnym traktowaniu będzie musiała być wyrażona. Co się tyczy poprawek senatora Łuckiego, a mianowicie w art. 3 ustęp 2 z dodatkiem do art. 9 — to jestem za nimi.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Decykiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WłodzimierzDecykiewicz">Przyłączając się pod względem zasadniczym do poprawek p. sen. Łuckiego, pragnę przedłożyć Wysokiej Izbie kilka drobniejszych poprawek, które zmierzają jedynie do usunięcia wątpliwości pod względem formalnoprawnym.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#WłodzimierzDecykiewicz">Przede wszystkim idzie mi o art. 5, gdzie jest mowa o tym, że normy obszarowe gospodarstw samodzielnych dla poszczególnych województw czy powiatów ustali Minister Rolnictwa i Reform Rolnych po zasięgnięciu opinii właściwej izby rolniczej. Otóż proponuję do artykułu tego w ustępie 2 poprawkę, aby po słowie „ustali” dodać „w drodze rozporządzenia”. Można by zarzucić, że ten dodatek jest niepotrzebny, ponieważ to samo przez się jest zrozumiałe. Jednakże tak nie jest, bo Minister Rolnictwa i Reform Rolnych może te rzeczy regulować drogą wewnętrznych zarządzeń. W każdym razie potrzeba tego dodatku wynika z tego, że w art. 10 w brzmieniu Komisji Rolnej jest wyraźnie powiedziane, że Rada Ministrów może pewne zarządzenia wydać w drodze rozporządzenia. Więc jeżeli tam jest wyraźnie wskazana droga rozporządzenia, to jest konieczne to samo w art. 5, bo inaczej a contrario można by wnosić, że rozporządzenie tu nie jest potrzebne.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#WłodzimierzDecykiewicz">To samo tyczy się art. 9 w brzmieniu uchwalonym przez komisję w punkcie 2, gdzie jest także powiedziane: „Minister Rolnictwa i Reform Rolnych ustala zasady, którymi kierować się będą starostowie przy wykonywaniu przepisu ust. (1)”. To jest dodatek Komisji Rolnej. Otóż tutaj proponuję po słowie „ustala” dodać „w drodze rozporządzenia” z tymi samymi argumentami, które przytoczyłem do art. 5.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#WłodzimierzDecykiewicz">Następnie proponuję do art. 9 dodać słowa: „którego decyzje podlegają odwołaniu w toku instancji”. Art. 9 brzmi: „Do udzielania zezwoleń, przewidzianych w art. 2 i 3, oraz do składania wniosków w myśl art. 5 i 6 właściwy jest starosta”. Wprawdzie p. s. Łucki w swoim przemówieniu powołał się na przemówienie p. Ministra, że rozumie się samo przez się, iż decyzja starosty podlega odwołaniu. Jednakże przede wszystkim w ustawach jest zwyczaj taki, że jest powiedziane, iż decyzja jakiejkolwiek władzy podlega odwołaniu, więc nie wiem dlaczego w tej sprawie mielibyśmy od tej zasady odstępować. Prócz tego sprawa nie jest tak bardzo jasna i nie rozumie się sama przez się. Jeżeliby chodziło, proszę Wysokiej Izby, o kwestię udzielania zezwoleń, przewidzianych w art. 2 i 3, to samo przez się rozumie się, że przeciw odmownym załatwieniom służy stronie prawo odwołania. Mniej jasną byłaby sprawa, jeżeli chodzi w myśl art. 5 i 6 o wnioski starostów do sądów, mające na celu ujawnienie ograniczeń. Można powiedzieć, że te wnioski nie podlegają odwołaniu, tymczasem są to rzeczy zasadnicze, które powinny podlegać odwołaniu w toku instancyj i dlatego proponuję dodać ten dodatek.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#WłodzimierzDecykiewicz">Jeszcze drobna poprawka do art. 4 ust. 3, mianowicie Komisja Rolna przeprowadziła wszędzie zastąpienie słowa „działka” przez słowo „gospodarstwo”. Ale w tym ustępie, który uchwaliła sama komisja, w ust. 3 jest użyte słowo „działka”: „Brak wzmianki o ograniczeniach w umowie sprzedaży lub w wykazie hipotecznym nie zwalnia działki od tych ograniczeń”. Oczywiście, tu słowo „działki” powinno być również zastąpione słowem „gospodarstwa”.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#WłodzimierzDecykiewicz">Są to te cztery poprawki, które przedkładam Wysokiej Izbie z prośbą o przyjęcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Terlikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#KonstantyTerlikowski">Wysoki Senacie! Komisja Rolna stanęła między innymi na stanowisku, że należy skreślić art. 8 projektu ustawy w brzmieniu, uchwalonym przez Sejm. Komisja Rolna wychodziła z następujących założeń: ustawa przewiduje dwojakiego rodzaju sankcje w razie przekroczenia ograniczeń, objętych art. 2, a więc sankcje, przewidziane w art. 7 projektu sejmowego i sankcje przewidziane w art. 8, skreślonym przez komisję. W art. 7 są sankcje cywilne i te sankcje jedne są obowiązkowe, a mianowicie nieważność z mocy samego prawa umów, zawartych wbrew art. 2, a drugie są fakultatywne, zależne od uznania władzy, mianowicie wypadki, kiedy władza może albo poddać to gospodarstwo przymusowemu wykupowi, albo może określić wynagrodzenie za wykupioną działkę na podstawie przepisów ustawy o wykonaniu reformy rolnej. Te sankcje z ustępu 2, art. 7 są fakultatywne, władze nie mają obowiązku ich stosować, natomiast sankcje karne przewidziane przez art. 8, skreślony przez komisję, są obowiązujące. Skoro jakiś czyn uznany został za przestępstwo, to on musi być ścigany, skoro o nim władze się dowiedzą. Więc inaczej mówiąc każdy gospodarz, właściciel gospodarstwa, który by przypadkowo sam nie gospodarzył na tej działce przez pewien czas, albo oddał łąkę do skoszenia sąsiadowi, czy wydzierżawił na jeden okres gospodarczy kawałek pola, już musiałby być obowiązkowo karany w drodze administracyjnej do trzech tysięcy i trzech tysięcy zł grzywny.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#KonstantyTerlikowski">Proszę Wysokiego Senatu! Komisja stanęła na tym stanowisku, że ustawa niniejsza jest ustawą par excellence cywilną, regulującą stosunki cywilne, i że nie należy do spraw cywilnych wprowadzać sankcyj karnych. P. s. Fleszarowa, mówiąc przy budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości, zacytowała ciekawą statystykę, że co piętnasta osoba w Polsce, licząc nawet niemowlęta, była w ten czy inny sposób karana. Wobec tego to złośliwe powiedzenie, że ludzie dzielą się na trzy kategorie: na tych, którzy siedzieli w więzieniu, tych, którzy siedzą, i którzy będą siedzieli, nabiera pewnych cech prawdopodobieństwa. Uważam więc, że nie naszym zadaniem jako ciał ustawodawczych jest powiększanie trzeciej kategorii osób tych, które mają siedzieć w więzieniu. Uważam, że tam, gdzie reguluje się stosunki cywilne, tam dostateczne zupełnie będą sankcje cywilne i dlatego Komisja Rolna te sankcje karne skreśliła. Ze strony p. Ministra Rolnictwa był wysunięty na komisji tak: zarzut, że w ten sposób zmusza się władze ziemskie do szerokiego stosowania ust. 2 art. 7, tj. tych fakultatywnych sankcji cywilnych, poddawania przymusowemu wykupowi działek. Uważam, że to jedno z drugim nie idzie w parze, ponieważ sankcje, przewidziane w ust. 1 art. 7 są zupełnie dostateczne. Nieważność umowy zawartej wbrew niniejszej ustawie z mocy samego prawa musi być oczywista, a wówczas sąd orzekający nieważność umowy oczywiście zasądzi od tego gospodarza działki, który naruszył ustawę, koszta. Te koszta w postępowaniu cywilnym, jak to Wysokiemu Senatowi jest doskonale znane, są dostatecznie wysokie i uważam, że jeśli ten gospodarz poniesie konsekwencje cywilne swojej umowy, może zapłacić np. odszkodowanie temu, który z nim wszedł w stosunki umowne, zapłaci koszta sądowe związane z unieważnieniem tej umowy — zostanie dostatecznie ukarany i nie potrzebuje być skazywany jeszcze na 3 miesiące więzienia. Z tego względu uważam, że wniosek komisji o skreślenie art. 8 z ustawy jest uzasadniony i gorąco ten wniosek ze swej strony popieram.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Evert.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#LudwikJózefEvert">Wysoka Izbo! Stawiam wniosek, ażeby projekt tej ustawy odesłać z powrotem do komisji z tego względu, że ujawnia się taka różnorodność poglądów nawet pomiędzy rolnikami, a cóż dopiero powiedzieć o nas — nie rolnikach, że w toku dyskusji zgłoszono szereg wniosków zupełnie nowych. Stawiam więc wniosek o zwrot tego projektu ustawy do komisji do powtórnego rozpatrzenia.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Kleszczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#EdwardKleszczyński">Jako przewodniczący komisji jestem przeciwny temu wnioskowi z tego względu, że te obiekcje, które są przez niektórych pp. senatorów podnoszone, nie będą napewno przez komisję uznane, bo w dużej części były już na komisji dyskutowane i odrzucone. Zdaje mi się więc, że to tylko przedłużałoby całą sprawę, gdyż ustawa w tej sesji nie byłaby uchwalona, gdyby była odesłana do komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#AleksanderPrystor">Wpłynął wniosek formalny o odesłanie projektu z powrotem do komisji dla rozważenia tych wszystkich poprawek, które na plenum zostały wniesione. Poddaję ten wniosek pod głosowanie. Kto z Panów Senatorów jest za odesłaniem z powrotem do komisji, zechce wstać. Zrobimy próbę odwrotną. Kto jest przeciw temu wnioskowi, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek s. Everta upadł, sprawa nie będzie odesłana do komisji.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#AleksanderPrystor">Głos ma p. Minister Rolnictwa i Reform Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#MinisterRolnictwaiReformRolnychPoniatowski">Wysoki Senacie! Poprawki mniejszości zmierzające do skreślenia art. 5 były w toku dyskusji poparte przez panów senatorów. Chciałbym przeto uprzytomnić Wysokiej Izbie na czym polega myśl przewodnia, którą się kierowano przy przygotowywaniu projektu ustawy. Rozumowanie polega na tym, że niewątpliwe najłatwiejszymi do ujęcia w rękę kierowniczą są te gospodarstwa, które przy dużym wysiłku ze strony Państwa powstały, które są obarczone poważnymi kredytami państwowymi, gdzie ta scheda, która przypada między członków rodziny, jest stosunkowo najszczuplejsza, a zatem może być stosunkowo nieznacznym dodatkowym kredytem sprawa niepodzielności załatwiona. Kierując się tymi przesłankami gospodarczymi za naturalną następną kategorię poza nowymi gospodarstwami, utworzonymi świeżo z parcelacji, trzeba uznać gospodarstwa takie, które zostały powiększone w drodze tejże parcelacji przy wydatnej i silnej pomocy Państwa.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#MinisterRolnictwaiReformRolnychPoniatowski">Całość zagadnienia niepodzielności gospodarstw jest wielkim problemem, do którego musi Państwo przystępować w sposób ostrożny i stopniowy i rozwiązanie którego w olbrzymiej mierze będzie polegało, na ugruntowaniu w opinii obywateli tradycyjnych zwyczajów. Ten tok rozumowania prowadzi do objęcia działaniem najprzód pewnej szczuplejszej kategorii gospodarstw i rozszerzania tego stopniowo, gdy akcja okaże się skuteczną.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#MinisterRolnictwaiReformRolnychPoniatowski">Musimy pamiętać, że gospodarstw samodzielnych, które istniały już dawniej, jest taka liczba, że zagwarantowanie im pełnej pomocy przy spłatach rodzinnych nie jest dzisiaj jeszcze możliwe. Dlatego też chcemy rozpocząć od tej tylko ich części, która powstała dzięki akcji parcelacyjnej. Inicjatywa poselska próbuje to zagadnienie rozwiązać w innym trybie, próbuje wysunąć na czoło te gospodarstwa, które zgłoszą się dobrowolnie. Te dwie metody zbliżenia do rozwiązania całości sprawy nie są bynajmniej z sobą w żadnej kolizji.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#MinisterRolnictwaiReformRolnychPoniatowski">Wyobrażam sobie, że w toku rozwoju zapoczątkowanej przez Rząd akcji będą obejmowane dalej poza gospodarstwami, powstałymi z parcelacji, uzupełnionymi z parcelacji, gospodarstwa wyodrębnione przez komasację. W tej chwili na pewno nie jest Państwo w stanie podjąć tak wielkiego obowiązku, aby sięgnąć po tę olbrzymią liczbę gospodarstw, uregulowanych z tytułu komasacji. P. s. Rdułtowski popełnia pewną nieścisłość liczbową mówiąc, że pod rygory tej ustawy, podpadłyby wszystkie gospodarstwa, uzupełnione przez parcelację. Tych gospodarstw jest około pół miliona i nie zawsze zostały one uzupełnione w sposób, który już dał im samodzielność, albo uzupełnione były gospodarstwa, które już poprzednio normy gospodarstwa samodzielnego obejmowały, a zatem ilość gospodarstw, które by podpadły pod działanie tej ustawy, jest mniejsza niż ogólna ilość gospodarstw powiększonych dzięki parcelacji.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#MinisterRolnictwaiReformRolnychPoniatowski">Pozwolę sobie przeto twierdzić, że postępowanie Rządu jest tutaj nacechowane pewną oględnością, ono jest bardzo ostrożne. Przeciwstawić się jednak muszę tendencji wprowadzania jeszcze dalej idących ograniczeń co do ilości objętych gospodarstw. Takim ograniczeniem jest przekreślenie art. 5, to znaczy nieuznanie tego, ażeby mogły być tym przepisom poddane gospodarstwa, które przez uzupełnienie doszły do norm samodzielnego gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#MinisterRolnictwaiReformRolnychPoniatowski">Poprawką niewątpliwie wielkiego znaczenia jest sprawa skreślenia art. 8, o którym ostatnio p. s. Terlikowski mówił. Rygory natury cywilnej, natury gospodarczej przewidziane przez art. 7, które mogą być stosowane w wypadku niepodporządkowania się właściciela przepisom tej ustawy, są rygorami bardzo twardymi, albowiem zastosowanie proponowanego wykupu niewątpliwie jest najcięższym sposobem represji, jaki w stosunku do gospodarstwa rolnego zastosować można. P. s. Terlikowski mówił o tym, że samo unieważnienie umowy przynosi już pewną karę, otóż pamiętając, że ustawa zakazuje nie tylko podziału, nie tylko sprzedaży, ale i wydzierżawienia, obciążenia, musimy o tym myśleć, że sposób represji w wypadku niestosowania się do tych przepisów odnoszących się do wydzierżawienia czy obciążenia gospodarstw nie może iść tak daleko jak wówczas, gdy chodzi o zbycie gospodarstwa w sposób niedozwolony. I w tych wypadkach, nie posiadając możności zastosowania kary administracyjnej, kary, która gdyby była niesprawiedliwa, mogłaby być przedmiotem odwołania do sądu, nie miałoby Państwo możności śledzenia za podporządkowywaniem się tej ustawie. Przywiązuję przeto do art. 8 znaczenie duże, albowiem on daje możność stosowania kar mniejszych i łagodniejszych. Uważałbym za niepożądane, ażeby Wysoka Izba w imię tego, ażeby stosować rygory tej ustawy łagodniejsze, skreśliła przepisy art. 8, zmuszając do stosowania rygorów twardszych, rygorów zmierzających do przymusowego wykupu. Zatem proszę o pozostawienie art. 8 w tekście przyjętym przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#MinisterRolnictwaiReformRolnychPoniatowski">Jeszcze dwa słowa chcę poświęcić poprawce p. s. Łuckiego. Nie poruszam szeregu innych poprawek, które na komisji były dyskutowane i odrzucone. Otóż pan senator wysunął obecnie poprawkę, aby gospodarstwa objęte art. 2 z góry były opatrzone przymiotnikiem — samodzielne. Rząd wychodzi z założenia, że gospodarstwa powstałe z parcelacji mają już — w myśl ustawy o reformie rolnej — odpowiadać tej zasadzie, że są samo wystarczalne. To też sądzę, że tu w tym wypadku ten przymiotnik jest zbędny, bo błędy mogą być popełniane tak samo przy ustalaniu normy, jak ustalaniu tych gospodarstw, zawsze się to może się zdarzyć, ale co do intencji jest rzeczą niewątpliwą, że ma się na myśli gospodarstwa samodzielne.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AleksanderPrystor">Celem należytego zorientowania się w zgłoszonych poprawkach zarządzam przerwę 10minutową.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 11 min. 25 do godz. 11 min 45.)</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#AleksanderPrystor">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#AleksanderPrystor">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Wysoki Senacie!</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">W imieniu Komisji Rolnej wypowiadam się przeciw poprawkom mniejszości komisji zgłoszonym przez p. s. Rdułtowskiego. Osobisty mój pogląd znajdzie wyraz w głosowaniu nad poprawkami.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Co do wniosków s. Łuckiego. Chwilę chcę się zastanowić nad wnioskiem o rozszerzenie uprawnień do licytowania nieruchomości i na instytucje kredytu krótkoterminowego. Panie Senatorze, mam wrażenie, że tego rodzaju rozszerzenie tych uprawnień w ogóle byłoby dla całego rolnictwa bardzo niekorzystne, albowiem uważam, że złe są te instytucje kredytu krótkoterminowego, które udzielają takich kredytów, że trzeba sięgać dla ich uruchomienia aż do substancji całego majątku nieruchomego, a ruchomości na to nie wystarczają. Uważam, że ten argument jest chyba dostatecznie przekonywujący.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Jest jeszcze jeden wniosek p. s. Łuckiego o wyłączenie z kwalifikowania przez władze administracyjne tych nabywców, którzy by się chcieli ubiegać w drodze licytacji o kupno danego gospodarstwa. Otóż, Panie Senatorze, o ile w drodze dobrowolnego kupna jest kwalifikacja poszczególnych nabywców, to rozumiem, że tym bardziej ona jest słuszną w stosunku do nabywcy, który chce kupić dane gospodarstwo w drodze licytacji. Dam jeszcze taki przykład, że przecież w bardzo wielu wypadkach mamy do czynienia z szeregiem spekulantów, którzy nic innego nie robią, tylko kupują gospodarstwa i po jakimś czasie je odsprzedają. Oczywiście ziemia bardzo hojnie wynagradza pracę przywiązanego do niej i zżytego z nią właściciela, uprawiającego ją z zamiłowaniem, a po macoszemu traktuje każdego przejściowego spekulanta. Uważam ze względów gospodarczych ten typ przejściowego posiadacza za szkodliwy i wypowiadam się przeciwko temu, że każdy, kto do licytacji staje, jeśli jest tylko rolnikiem i posiada te najogólniejsze warunki, aby ten nie musiał być kwalifikowany. Z tych względów do wszystkich poprawek p. s. Łuckiego ustosunkowuję się negatywnie.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#JerzyFelicjanSiemiątkowski">Przechodzę do wniosków p. s. Decykiewicz. Wśród tych wniosków jest jeden, który ma pozory całkowitej słuszności, to jest ten, który mówi, że decyzje podlegają odwołaniu w toku instancji. Otóż rozumiem, Panie Senatorze, że tam, gdzie w ustawie nie ma podkreślenia, że od orzeczenia danej instancji nie ma odwołania, mamy już w sobie to przeświadczenie, że wówczas od takiej decyzji jest odwołanie, a więc wstawianie tego jako specjalnego artykułu poprawkowego uważam za zbędne i dlatego wypowiadam się też negatywnie co do tej poprawki. Jedną poprawką uważam za słuszną i proszę Wysoką Izbę o jej łaskawe przyjęcie, to jest wniosku p. s. Decykiewicza do ust. 3 art. 4, gdzie słowo „działka” powinno być zastąpione słowem „gospodarstwo”. Jest to przeoczenie redakcyjne i w stosunku do tej poprawki wypowiadam się pozytywnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#AleksanderPrystor">Rozprawa zakończona. Przystępujemy do głosowania. Do tego projektu ustawy mamy poprawki Komisji Rolnej oraz wnioski mniejszości, wymienione w druku nr 181, ponadto w toku rozprawy zgłoszone zostały poprawki ss. Decykiewicza i Łuckiego. P. senator sprawozdawca zgodnie z art. 68 regulaminu ustosunkował się negatywnie do poprawek ss. Decykiewicza i Łuckiego z wyjątkiem jednej poprawki s. Decykiewicza do art. 4 ust. 3. Będziemy głosować pierwszy wniosek: w art. 1, 2, 3, 4, 6, 7 wyraz: „działka” zastąpić wyrazem: „gospodarstwo”. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek przeszedł.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#AleksanderPrystor">Następnie komisja wnosi o dodanie w art. 2 ust. 1 na końcu nowego zdania. Panowie mają ten wniosek w druku. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#AleksanderPrystor">Następny wniosek komisji dotyczy nadania art. 4 nowego brzmienia. Do tego nowego brzmienia jest poprawka p. s. Decykiewicza, która ma znaczenie stylistyczne, aby zamienić słowo „działka” na słowo „gospodarstwo”. Proszę Panów Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi większość, wniosek przeszedł.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#AleksanderPrystor">Z kolei poddam pod głosowanie wniosek s. Rdułtowskiego o skreślenie art. 5 i w związku z tym ewentualne przesunięcie numeracji artykułów następnych. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi mniejszość, wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#AleksanderPrystor">Komisja wnosi dalej o skreślenie art. 8. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Zrobimy próbę odwrotną. Kto jest przeciwny skreśleniu art. 8, zechce wstać. Stoi mniejszość. Art. 8 został skreślony.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#AleksanderPrystor">Następna poprawka zmierza do dodania w art. 9 nowego ust. 2. Panowie mają tę poprawkę w druku. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi większość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#AleksanderPrystor">Ostatnia poprawka dotyczy dodania po art. 10 nowego artykułu. Panowie mają ten artykuł przed sobą. Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi większość. Poprawka została przyjęta. Po skreśleniu art. 8 następne artykuły otrzymują zmienioną numerację.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#AleksanderPrystor">Poddaję obecnie pod głosowanie cały projekt ustawy wraz z przyjętymi poprawkami. Kto jest za przyjęciem całości projektu wraz z poprawkami, zechce wstać. Stoi większość. Projekt ustawy został przez Senat przyjęty.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Rolnej o projekcie ustawy o przejęciu przez Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej należności i zobowiązań byłej Krajowej Komisji dla włości rentowych (druk sejmowy nr 287 i druk senacki nr 182).</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#AleksanderPrystor">Głos ma sprawozdawca s. Gwiżdż.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#FeliksGwiżdż">Wysoki Senacie! Uchwalony przez Sejm dnia 25 lutego r. b. rządowy projekt ustawy o przejęciu przez Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej należności i Zobowiązań b. Krajowej Komisji dla włości rentowych reguluje skutecznie sprawę, która dotyczy blisko tysiąca drobnych rolników małopolskich.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#FeliksGwiżdż">Krótka, bo zapoczątkowana ustawą krajową z 1905, a udaremniona przez wybuch wojny działalność finansowo-agrarna b. Krajowej Komisji dla włości rentowych we Lwowie, miała na celu otoczenie zdrową opieką i pomnażanie, jak ta ustawa głosi, „porządnie” prowadzonych włościańskich gospodarstw rolnych. Wojna, jak już zaznaczyłem, przerwała tę działalność. Likwidację należności Skarbu Państwa z tytułu pożyczek rentowych, udzielonych przez tę komisję, prowadzi Państwowy Bank Rolny. Należności te nie weszły dotychczas do aktywów Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej. który obejmuje wszelkie będące w likwidacji należności, powstałe w związku z działalnością finansowo-agrarną państw zaborczych. Na dzień 1 października 1936 r. dane cyfrowe, dotyczące pożyczek b. Krajowej Komisji, przedstawiają się następująco: należności z tytułu rat zapadłych, z tytułu 4% i 4 1/2% pożyczek łącznie — 1.003.369,24 zł. Suma znajdujących się w obiegu 4% i 4 1/2% listów rentowych oraz suma wylosowanych a nie umorzonych 4% i 4 1/3, listów rentowych łącznie — 675.260 zł.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#FeliksGwiżdż">Zarządzeniem p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych z dnia 26.X. 1936 r. zastosowano szereg ulg dla dłużników, tak że należności z tytułu pożyczek znacznie się zmniejszą. Zarządzenie to ustala szczegółowo, jakie należności podlegają częściowemu umorzeniu i konwersji, ustala oprocentowanie pożyczek konwersyjnych na 3% w stosunku rocznym, oraz terminy płatności rat i okresy spłat skonwertowanych pożyczek, przy czym w pewnych wyjątkowych warunkach dopuszcza możliwość zabiegów o przyznaniu dalszych ulg.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#FeliksGwiżdż">Wpływy od pożyczkobiorców z tytułu rat i procentów, wskutek ich nadmiernej dotychczas wysokości, nie pokrywały sum na opłatę kuponów i wylosowanych listów rentowych. Sumy te wypłacał Państwowy Bank Rolny, któremu z tego tytułu na dzień 1 września 1936 należy się suma 174.045,23 zł. Sumę tę pokryje Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej w gotówce. Listy rentowe, będące przeważnie własnością fundacyj i instytucyj naukowych, będą wymienione na 5% obligacje Pożyczki Konwersyjnej lub 4% obligacje Pożyczki Konsolidacyjnej. Listy rentowe, będące w posiadaniu osób prywatnych, wykupi Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej za gotówkę.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#FeliksGwiżdż">Komisja Rolna Senatu przyjęła projekt tej ustawy na posiedzeniu swym dnia 11 marca roku bieżącego. W imieniu tej komisji mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę o przyjęcie tej ustawy w brzmieniu uchwalonym przez Sejm bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#AleksanderPrystor">Do głosu nikt nie jest zapisany.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy według wniosku komisji, zechce wstać. Stoi większość. Projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#AleksanderPrystor">Przechodzimy do punktu 5 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Rolnej o projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 maja 1927 r. o państwowych zakładach chowu koni i o premiowaniu ogierów (druki senackie nr 165 i 183).</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#AleksanderPrystor">Głos ma sprawozdawca s. Bisping.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#KazimierzBisping">Wysoki Senacie! Hodowla koni w Polsce przez czas dłuższy jeszcze odgrywać będzie poważną rolę. Charakter gospodarczy naszego kraju jako państwa przeważnie rolniczego i to mającego rolnictwo w stanie dość prymitywnym, gdzie koń jako siła pociągowa spełnia dużą rolę, kraju posiadającego tak fatalny stan dróg i tak rzadką sieć kolejową i dzięki temu zmuszonego dla obrony swych rozległych granic utrzymywać duże ilości kawalerii, artylerii i taborów, koń żywy jeszcze przez długi szereg lat nie da się zastąpić koniem mechanicznym.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#KazimierzBisping">Ogólne pogłowie końskie na dzień 1 czerwca 1936 r. wynosi 3.822.330. Z tej ilości koni powyżej 4 lat mamy 3.300.000, a w tym klaczy mniej więcej około 1.584.000. Jeśli przyjmiemy, że 25% klaczy w ogóle nie nadaje się na matki, ilość zdatnych równać się będzie 1.118.000. Na tę ilość potrzebujemy około 30.000 ogierów. Tymczasem posiadamy w Polsce zaledwie 1500 ogierów państwowych oraz około 9000 licencjonowanych prywatnych, czyli razem około 10.500, co stanowi zaledwie 33% potrzebnej ilości. Ponieważ użyteczność konia trwa średnio 12 lat, potrzebny nam jest roczny przyrost 318.528 koni celem utrzymania tego pogłowia, które posiadamy. Licząc, że rocznic ginie 20% źrebiąt, potrzebny przyrost równa się faktycznie 382,233 koniom. Na tę cyfrę ilość posiadanych obecnie ogierów byłaby wystarczająca. Jednakże chcąc pogłowie końskie u nas powiększyć, stanęlibyśmy przed koniecznością powiększenia ilości ogierów. Corocznie wojsko zakupuje 6.000 koni, zaś eksportujemy jak naprzykład w r. 1936 — 17.833 konie, w tym około 10.833 koni użytkowych, reszta, w tym około 7.000, konsumcyjnych. Jeśli porównamy Polskę do innych krajów, to okazuje się, że Polska posiada w Europie za wyjątkiem Z. S. S. R. największe pogłowie końskie. Tymczasem inne kraje łożą na hodowlę dużo większe fundusze niż my i posiadają lepiej rozbudowane stadniny państwowe.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#KazimierzBisping">W r. 1927 celem podniesienia hodowli wprowadziła Polska u siebie system premiowania ogierów. Rozporządzenie, regulujące powyższe zagadnienie, miało na celu zwiększenie pogłowia ogierów, gdyż te ilości, które posiadało Państwo, były niewystarczające. Premiowanie polegało na tym, że Rząd wypłacał prywatnym właścicielom ogierów pewne sumy, w zamian za przychów pewnej ilości cudzych klaczy po ustalonej cenie. Akcja ta wydała rezultaty pomyślne, dowodem czego jest, że liczba ogierów premiowanych zwiększyła się ze 101 sztuk w r. 1928 do 446 sztuk w r. 1936. Pozatem o ile koszt utrzymania jednego ogiera w stadninach państwowych wyniósł w r. 1936 ponad 1.000 zł, to o tyle Państwo wydało na jednego ogiera premiowanego w tymże roku sumę 217 zł. Akcja ta przyczyniła się również do wzmożenia zainteresowania hodowlą ogierów i w rezultacie zwiększa kadry dobrych reproduktorów.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#KazimierzBisping">Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych, zachęcone dobrymi dotychczasowymi rezultatami, postanowiło akcję tę rozszerzyć i nadać jej stałe formy prawne. Ponieważ obecny system „premij” nosił już chociażby w swej nazwie momenty niestałości, sumy przeznaczone w budżecie na ten cel ulegały dużym wahaniom, i tak naprzykład w latach 1931/32 nastąpił odrazu spadek premiowanych ogierów z ilości 327 na 17, a budżetowo z 270.000 zł na 6.500 zł. Tego rodzaju coroczne wahania wpływają nader ujemnie na ciągłość hodowli, a szkody przez to wyrządzone nie dają się szybko wyleczyć. Wobec tego uznało zupełnie słusznie Ministerstwo za konieczne niedomagania te usunąć i przez nowelizację istniejącego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 17 maja 1927 r. stan niestałości zamienić na stan stały, nadając mu formę „umów najmu ogierów prywatnych do użytku publicznego”. Poza tym projekt nowelizacji zafiksowuje rok rocznie ilość tych ogierów w stadach państwowych. Daje to ustawowe zabezpieczenie posiadania co najmniej 750 ogierów — reproduktorów i chroni hodowlę oraz dawców przed tego rodzaju niespodziankami, jakie miały miejsce w r. 1931/32, gdy ilość premiowanych ogierów spadła do 17.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#KazimierzBisping">Drugim zagadnieniem w projekcie nowelizacji jest przeznaczenie dochodów z majątków rolnych przy stadach państwowych na cele hodowli koni, a nie, jak to miało miejsce w dotychczasowym brzmieniu, na dobro Ministerstwa Skarbu. Państwowe majątki rolne, które są związane z hodowlą koni, wymagają tyle nakładów koniecznych dla racjonalnej hodowli, że dochód z tych majątków jest stosunkowo jeszcze minimalnym wkładem, który rok rocznie trzeba w te zakłady hodowli inwestować. Poza tym Ministerstwo ma cały szereg obowiązków, związanych z bezpieczeństwem materiału hodowlanego, znajdującego się w tych zakładach, które położone są nad samą granicą. Zakłady te na wypadek ewakuacji muszą znaleźć pomieszczenie w tych zakładach, które znajdują się w centrum kraju i to zmusza takowe do zastosowania odpowiednio licznych i dużych zabudowań, by w chwili krytycznej móc umieścić około 500 koni i 150 ludzi obsługi.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#KazimierzBisping">W imieniu Komisji Rolnej wnoszę, by Wysoki Senat raczył uchwalić tę ustawę w brzmieniu, uchwalonym przez Sejm i komisję senacką.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AleksanderPrystor">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Projekt został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#AleksanderPrystor">Przechodzimy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Rolnej o projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o konwersji i o uporządkowaniu długów rolniczych (druk sejmowy nr 396 i druk senacki nr 184).</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#AleksanderPrystor">Głos ma sprawozdawca s. Maksymilian Malinowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoka Izbo! Niniejszym mam zaszczyt przedstawić sprawozdanie senackiej Komisji Rolnej w sprawie projektu ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych. Projektowana nowela dotyczy wielkiego problemu, który od szeregu lat jest przedmiotem wysiłków ze strony rządów wszystkich państw, a w tym szczególnej troski Rządu polskiego.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#MaksymilianMalinowski">Zaszedł w życiu gospodarczym niepraktykowany dotąd fakt. Wśród takich czynników gospodarczych jak substancja użytkowa, praca i kapitał pieniężny — ten ostatni zyskał przewagę nad pozostałymi. Koszty nakładowe nie zdołały dotrzymać kroku kurczeniu się rentowności, skąd rosły deficyty w postaci zaległości świadczeń publicznych i rat amortyzacyjnych kredytu długoterminowego, a wreszcie kredytu prywatnego i kredytów towarowych. Kapitał gotówkowy okazał się za szczupły dla zaspokojenia potrzeb współczesnego życia gospodarczego. Rolnictwo, jako grupa w wyjątkowy sposób reprezentująca pracę i warsztaty pracy, znalazło się w szczególnie trudnym położeniu. Próbowano częstokroć nawet realizacji jego substancji majątkowej na cele oddłużenia, ale i to bez skutku. Na domiar złego ciągły spadek cen produktów rolnych wykluczał możliwości zdobycia potrzebnej gotówki. Wzrastający zaś brak kredytu dopełniał reszty. Rolnictwo polskie, według obliczeń z jesieni r. 1932, liczyło już niepomiernego zadłużenia w sumie około 4.800 milionów złotych. Cyfra ta zaś nie zawierała jeszcze pozycyj niezbadanych należycie długów prywatnych, które sięgały bodajże półtora miliarda złotych. W takim położeniu rolnictwa w różnych krajach Europy i nawet Ameryki ustawodawstwo i opieka państwowa musiały się zatroszczyć o warsztaty pracy rolnika, dotknięte przez dekoniunkturę i kryzys w rolnictwie. Odtąd zaczyna się oddłużeniowe ustawodawstwo Czechosłowacji, Niemiec, Rumunii, Węgier, Danii, Bułgarii, Jugosławii i innych krajów. W Polsce pierwsze serie wyjątkowego ustawodawstwa oddłużającego rolnictwo zaczęły się w marcu r. 1932. Była nim ustawa o ulgach w egzekucji sądowej przeciwko gospodarzom rolnym z dn. 7 marca 1932 r. Drugą była ustawa z dn. 12 marca r. 1933 o ułatwieniu spłaty uciążliwych zobowiązań, obciążających gospodarstwa rolne. Druga z tych ustaw w stosunku do ustawy o reformie rolnej dawała szereg ułatwień przy parcelacji, prowadzonej na cele spłaty zaległości podatkowych. Już do drugiej serii zaliczają rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z r. 1932 o zapobieganiu skutkom trudności płatniczych w rolnictwie. Dnia 27 października tego samego 1932 r. rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej wprowadziło konwersję zaległości pożyczek instytucyj kredytu długoterminowego. Dzięki temu rozporządzeniu rolnicy uzyskali w pewnych wypadkach 40%ową zniżkę oprocentowania. Do dalszej serii ustaw ulgowych dla rolnictwa należą ustawy z 29 marca 1933 r. „o ulgach w zakresie oprocentowania i termie nów spłaty wierzytelności hipotecznych,” następnie ustawa z dnia 24 marca 1933 r. „o ułatwieniach dla instytucyj kredytowych, mogących przyznawać dłużnikom ulgi w zakresie wierzytelności rolniczych”, a wreszcie ustawa z dnia 29 marca 1933 r. „o utworzeniu urzędów rozjemczych do spraw majątkowych posiadaczy gospodarstw wiejskich”. Ta ostatnia ustawa nadała urzędom rozjemczym prawa i właściwości w kierunku: 1) rozkładania długów rolniczych powstałych przed 1 lipca 1932 r. na spłaty w ciągu 7 lub 12 lat, 2) obniżania odsetek umownych i prawnych, 3) obniżania umownych czynszów dzierżawnych, 4) obniżania kapitałów dłużnych za pomocą potrącania nadmiernie pobranych lub policzonych korzyści majątkowych. Powstało stąd obszerne orzecznictwo urzędów rozjemczych. Życiowo wskazało ono kierunki i zakres dalszej rozbudowy prawa ulgowego dla rolnictwa. Zdarzały się zapewne różne w tej dziedzinie niedociągnięcia, ogólnie wszakże działalność urzędów rozjemczych ludność rolnicza przyjęła z życzliwością a nawet z uznaniem. Działalność ich rozwinęła się, zwłaszcza od czasu wejścia w życie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 października 1934 r. o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych, które właśnie tylko co Sejm znowelizował, a dziś potwierdzi to zapewne Wysoki Senat.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#MaksymilianMalinowski">Ciekawymi są cyfry dotyczące działalności i rozwoju tych urzędów rozjemczych, zwłaszcza od wejścia w życie ostatnio wymienionego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 24 października 1934 r. o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych. Dowiadujemy się, że w r. 1934 ogólna dla całego kraju liczba spraw w urzędach rozjemczych wynosiła 470.836 — suma w milionach 191,3. W r. 1936 było tych spraw załatwionych 725.206 — suma 414.700.000 zł. W urzędach powiatowych rozjemczych oczywiście tych spraw jest o wiele więcej niż w wojewódzkich. Liczba spraw w urzędach powiatowych w r. 1934 wynosiła 462.160 z kapitałem 151 milionów złotych, w końcu r. 1936 — 707.860 z kapitałem 320 milionów złotych. W urzędach wojewódzkich było spraw do r. 1934 — 8.676 z kapitałem 40 milionów złotych, z końcem r. 1936— 17.346 spraw z kapitałem 94 milionów złotych. Jeżeli porównać cyfry w rozmaitych województwach, w rozmaitych częściach kraju, to widzimy nieraz ciekawe liczby. Mianowicie województwa centralne np. miały do końca r. 1936 — 219.373 spraw z kapitałem 158 milionów złotych, a województwa południowe miały o wiele więcej spraw, bo 388.225, ale z kapitałem o wiele mniejszym, bo tylko 118 milionów złotych. Mniej więcej takie same cyfry widzimy w innych okolicach. W województwach centralnych w wojewódzkich urzędach rozjemczych w r. 1936 było 5.770 spraw z kapitałem 28 milionów złotych, a w województwach południowych w wojewódzkich urzędach rozjemczych było 6.329 spraw z kapitałem 31 milionów złotych. Stan na 31 grudnia 1936 r. jest taki, że liczba spraw ogółem w urzędach rozjemczych wynosi 30.028 z kapitałem 76,3 milionów złotych, w powiatowych komisjach rozjemczych spraw 28.540 z kapitałem 33,8 milionów złotych, w wojewódzkich urzędach rozjemczych 1.488 spraw z kapitałem 42,5 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#MaksymilianMalinowski">Sposób uporządkowania długów rolniczych został uzależniony od osoby wierzyciela. Odrębnie zostały uporządkowane zaległości w podatkach skarbowych i samorządowych oraz w ubezpieczeniach — przyjęto tu system znacznych skreśleń kapitału dłużnego w uzależnieniu od punktualnego spłacania bieżących należności. Poważnych skreśleń sum dłużnych, bo na przeszło 330 milionów złotych dokonano w zakresie należności Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej. Na cele oddłużenia przeznaczył wreszcie Państwowy Bank Rolny specjalny fundusz, który wraz z pomocą Skarbu Państwa wynieść ma ostatecznie około 167 milionów złotych. Przy sposobności wzmianki o uporządkowaniu zaległości w podatkach skarbowych, samorządowych, ubezpieczeniach itp. przytoczę tu cyfry, dotyczące umorzeń w kapitale i zaległościach w zakresie wierzytelności rolniczych Skarbu Państwa, instytucyj państwowych i publiczno-prawnych (podaję w milionach zł). Podatki (tylko gruntowy) 31,3, fundusze skarbowe (łącznie z F. O. R. R.) 336.9, wierzytelności Lasów Państwowych według stanu z 1 września 1935 r. — 3, należności po byłych państwach zaborczych 2,3, Państwowy Bank Rolny bez Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej — 132,6, Bank Gospodarstwa Krajowego — 46,3, Bank Związku Spółek Zarobkowych — 11,7, ubezpieczenia społeczne — 28,9, Powszechny Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych — 11,7, samorząd terytorialny — 37, razem umorzeń 635,7. Poza umorzeniami w prywatnych wierzytelnościach, które cyfrowo trudno uchwycić, zastosowano też wszędzie obniżenie oprocentowania od wszelkich długów rolniczych oraz karencję kapitałową. W zakresie kredytów długoterminowych przedłużono okresy spłat. Z wyżej podanych liczb umorzenia w stosunku do spółdzielczości rolniczej przedstawiają się jak następuje: kredyty sanacyjne z lokat skarbowych — 11,8 milionów złotych, z Igo Funduszu Oddłużenia — 11,9 milionów złotych, z Ligi Funduszu Oddłużenia — 8,8 milionów złotych, z własnych środków Państwowego Banku Rolnego — 3 miliony złotych, Banku Związku Spółek Zarobkowych — 11,7 milionów złotych — razem umorzeń w stosunku do spółdzielczości — 47,2 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#MaksymilianMalinowski">Długoterminowy kredyt rolniczy w listach zastawnych uregulowano w ten sposób, że oprocentowanie obniżono do 47% w stosunku rocznym, że wprowadzono 55letni okres umorzenia, a w tym trzy lata karencji i że wreszcie skonwertowano pewną ilość zaległości na pożyczki dodatkowe. Krótkoterminowe długi na rynku zorganizowanym (banki, kasy, spółdzielnie) skonwertowano przy pomocy Banku Akceptacyjnego na ogólną sumę 427.085.000 zł. Ta forma uporządkowania miała na celu upłynnienie należności od rolników w instytucjach kredytowych oraz udzielenie tym instytucjom pomocy ze strony Skarbu Państwa w zakresie strat na odsetkach, a bodajże i na kapitale. Sprawa pomocy dla rolników odegrała tu mniejszą rolę.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#MaksymilianMalinowski">Po upływie karencji rolnicy płacić będą od 6 do 26% rocznie od sumy dłużnej w zależności od grupy, do której dłużnik należy i zależnie od roku. Ta obsługa niewątpliwie i stanowczo okaże się za wysoka. Rolnictwo jej nie podoła. Należy też przewidywać, że rolnicy nie zdołają wywiązać się także i z układów konwersyjnych. Należy wreszcie dziś już myśleć, by z tego powodu nie nastąpiło rozprzężenie gospodarcze, egzekucje i zniszczenie gospodarstw ze szkodą Państwa, bo to jest nierozłączne z upadkiem tak wielkiego działu gospodarczego życia Państwa, jakim jest rolnictwo, będące w rękach 70% obywateli Polski. Pamiętamy nadto, że z 930 milionów złotych wymienionych wyżej krótkoterminowych zadłużeń rolnictwa znaczna część nie została skonwertowana na Bank Akceptacyjny, a więc jest natychmiast wymagalna po upływie karencji. Ta właśnie grupa długów z punktu widzenia możliwości rolniczych nie została uporządkowana. W zakresie długów prywatnych obsługa ich po wygaśnięciu karencji na jesieni 1938 r. wynosić będzie od 10 do 11,5% rocznie. I tego ciężaru nie wytrzymają gospodarstwa, zwłaszcza wyżej zadłużone, przy czym nadmienić trzeba, że gospodarstwa małe nie podlegają ustawodawstwu finansowo rolnemu, bez względu na stopień zadłużenia.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#MaksymilianMalinowski">Rolnictwo polskie nie jest dziś w takim stanie, aby nie trzeba było troszczyć się o nie i o jego najbliższą i dalszą nieco przyszłość. Stąd na terenie Sejmu w roku zeszłym powstały trzy projekty, trzy wnioski nowego uregulowania spraw zadłużeniowych rolnictwa w ten sposób, by mu zapewnić jego rozwój, a niekiedy bodajże nawet i byt. Nic sposób wszakże jest dopuścić, by gospodarstwa te wystawiane były na licytację, zwłaszcza wobec tego, że i nabywców na nie brak. Jeden ze złożonych Sejmowi wniosków komisja sejmowa i Sejm przebudowały w ten sposób, że ograniczyły zmiany swoje ogólnie do 8 punktów, z których pierwsze cztery w art. 13, 16, 18 i 36 wyrazy „w ciągu trzech lat od dnia wejścia w życie rozporządzenia z dnia 24 października r. 1934 o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych” zastępują wyrazami „do dnia 31 grudnia r. 1940”. Przedłuża się więc termin spłaty zadłużeń do grudnia r. 1940. Punkt 5 zmienia art. 45 ust. 1 rzeczonego rozporządzenia w ten sposób, iż otrzymuje on brzmienie: „do dnia 31 grudnia r. 1940 długi rolnicze posiadaczy gospodarstw wiejskich grupy A można będzie spłacać w całości lub w części także przed terminem z tym, że każda wpłata gotowizną umarzać będzie 200%, zamiast jak dotąd było 150% zapłaconej sumy”. Pierwsze te 5 punktów ustawy sejmowej Komisja Rolna senacka przyjęła bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#MaksymilianMalinowski">Co do reszty, po rozważeniu powyższego projektu ustawy na posiedzeniu w dn. 12 marca 1937 r. komisja wnosi: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu, uchwalonym przez Sejm z następującymi zmianami:o dwóch punktach, które w całości zostały przyjęte już mówiłem — punkt 6) skreśla się, punktowi 8) nadaje się brzmienie następujące: „8) w art. 54 ust. (2) w końcu dodaję się następujące zdanie: „Przy szacowaniu nieruchomości i obliczaniu reszty ceny kupna bierze się za podstawę obszar, który był przedmiotem czynności prawnej, ustalającej cenę sprzedaży i nie uwzględnia się zmian, jakie w obszarze nastąpiły, natomiast uwzględnia się zmiany, jakie zaszły w stanie nieruchomości”. A więc jeżeli w Marcinkowicach w pow. nowosądeckim rzeka Dunajec zalała, zaszutrowała całe połacie ziemi, to te ziemie nie mogą być cenione według tej wartości, która w swoim czasie była wyznaczona, bo te ziemie straciły na wartości. Tak samo muszą być brane pod uwagę włożone inwestycje, podnoszące wartość ziemi, albo to, że ziemia została zdewastowana, np. przez wycięcie lasów. Następnie na końcu dodaję się nowy punkt w brzmieniu następującym: „W art. 55 ustęp 6 dodaję się na końcu wyrazy: „oraz do przypadków, w których dłużnik spłacił ponad 30% umówionej ceny”. W związku ze skreśleniem punktu 6 dotychczasowe punkty 7 i 8 oznacza się jako punkty 6 i 7, nowy punkt oznacza się jako punkt 8. To dotyczy projektu uchwalonego przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#MaksymilianMalinowski">Imieniem komisji wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy następujące rezolucje powzięte przez komisję: „Senat wzywa Rząd do wydania do 1 lipca 1937 r. zarządzeń w tym kierunku, aby od podstawy wymiaru podatku dochodowego, wymierzanego posiadaczom gospodarstw wiejskich, potrącano dochód buchalteryjny: 1) wynikający ze zmiany kursu walut przy spłacie długów rolniczych, 2) wynikający ze spłaty długów rolniczych papierami wartościowymi lub ze spłaty gotowizną po myśli art. 46 rozporządzenia Prezydenta R. P. z dnia 24 października 1934 r. o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych, 3) wynikający z zastosowania ulg w spłatach zaległości podatkowych skarbowych i samorządowych oraz zaległości w daninach i opłatach publicznych, 4) uzyskany na podstawie dobrowolnych układów z wierzycielami”, oraz rezolucję drugą: „Stwierdzając, że dotychczasowa akcja finansowo-rolna nie doprowadziła do uporządkowania długów rolniczych, Senat wzywa Rząd do wniesienia na najbliższą sesję projektów ustaw, regulujących następujące sprawy: 1) sprawę konwersji krótkoterminowych długów rolniczych również objętych przepisami art. 6 rozporządzenia Prezydenta z dn. 24 października 1934 r. o konwersji i uporządkowaniu długów rolniczych — na długoterminowy kredyt ziemski, 2) sprawę powiązania postępowania układowego między posiadaczami gospodarstw wiejskich a ich wierzycielami z postępowaniem arbitrażowym, 3) sprawę parcelacji oddłużeniowej i postępowania likwidacyjnego”. Wreszcie rezolucja zmierza do zapobieżenia pomniejszaniu ulg rolniczych, płynących z ustawodawstwa finansowo rolnego, przez zwiększenie podatku dochodowego na skutek podniesienia podstawy jego wymiaru.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoka Izbo! Ze względu na to, że tekst projektu w brzmieniu komisji zawiera najniezbędniejsze przepisy i że zmiany dokonane w projekcie, uchwalonym przez Sejm, zostały wprowadzone z uwzględnieniem wszystkich uwag Rządu — proszę o uchwalenie całości projektu według brzmienia, przyjętego na komisji, oraz o przyjęcie obydwu rezolucyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#AleksanderPrystor">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#AleksanderPrystor">Do projektu ustawy mamy zmiany, zaproponowane przez Komisję Rolną, oraz dwie rezolucje według druku nr 184. Pierwsza zmiana dotyczy skreślenia w art. 1 punktu 6. Kto jest za tą zmianą, zechce wstać. Stoi większość. Zmiana ta została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#AleksanderPrystor">Droga poprawka komisji zmierza do nadania punktowi 8 art. 1 nowego brzmienia. Poprawkę tę Panowie mają przed sobą. Kto z Panów Senatorów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi większość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#AleksanderPrystor">Wreszcie komisja wnosi o dodanie w art. i na końcu nowego punktu. Tę poprawkę Panowie również mają przed sobą. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi większość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#AleksanderPrystor">W związku z przyjętymi poprawkami zmienia się numeracja poszczególnych artykułów.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#AleksanderPrystor">Poddaję pod głosowanie cały projekt ustawy wraz z przyjętymi poprawkami. Kto jest za projektem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy teraz do przegłosowania rezolucyj. Mamy dwie rezolucje. Panowie mają je przed sobą. Kto jest za przyjęciem pierwszej rezolucji, zechce wstać. Stoi większość. Rezolucja przyjęta. Kto jest za przyjęciem drugiej rezolucji, zechce wstać. Stoi większość. Rezolucja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#AleksanderPrystor">Wracamy teraz do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Społecznej o projekcie ustawy o układach zbiorowych pracy (druki senackie nr 185 i 188).</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#AleksanderPrystor">Jako sprawozdawca głos ma s. Bobrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#EmilBobrowski">Wysoki Senacie! W chwili, gdy przystąpić mamy do uchwalenia trzech poważnych ustaw, dotyczących zagadnień pracy, musimy jako obywatele Państwa Polskiego, które w myśl Konstytucji jest „wspólnym dobrem wszystkich obywateli”, świadomi, że „w ramach Państwa i w oparciu o nie kształtuje się życie społeczeństwa”, że twórczość jednostki „jest dźwignią życia zbiorowego”, że „praca jest podstawą rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej”, że poziom gospodarczy, kulturalny i moralny warstw, stanowiących podwalinę i trzon narodu, to jest chłopów, pracowników umysłowych i robotników, decyduje o rozwoju i sile Państwa, musimy — powtarzam — w trosce o przyszłość narodu i Państwa więcej niż dotąd poświęcać uwagi czynnikowi cenniejszemu niż złoto — pracy ludzkiej, pracy indywidualnej i pracy zbiorowej.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#EmilBobrowski">Jakżeż głęboko o pracy mówił przed laty nasz Wielki Nauczyciel Józef Piłsudski: „Jest żywioł nie boski, lecz ludzki i może dlatego człowiek tak mało go szanuje. Żywiołem tym jest praca, praca ludzkich mózgów, praca ludzkich serc i praca ludzkich mięśni. Dzieje ludzkie w całych tysiącleciach, wszystko to, co nazywamy kulturą — są właściwie przetworem tego ludzkiego żywiołu, człowieczej pracy. A człowiek zamiast być dumnym z opanowania tego, co może opanować, chce być dumnym z opanowania żywiołu nie swego, żywiołu boskiego. Specjalnie człowiek nie chce szanować największej potęgi swego żywiołu — pracy zbiorowej, chociaż tu właśnie największe cuda tworzy. Zasadniczym tu postulatem jest umowa i lojalne tej umowy dotrzymanie. Umowa polega na warunkach, które wzajemnie umawiający się stawiają i czy stróż, zamiatający ulicę, czy minister, rządzący krajem, czy stolarz, obrabiający meble, czy profesor, wykładający w wyższej szkole, wspólnej pracy z innymi warunki stawia, warunki przyjmuje. I gdybyż wzajemnie lojalnie je dotrzymywano, jakżeby inaczej życie wyglądało. Drugim podstawowym postula tem — mówi Komendant — jest szacunek dla instrumentu pracy”.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#EmilBobrowski">O pracy ludzkiej, o szacunku dla pracy i o umowach zbiorowych pracy, danym jest mi dziś przemawiać, gdy imieniem Komisji Społecznej będę referował ustawę o układach zbiorowych pracy. Zanim przystąpię do omówienia zagadnienia umów zbiorowych i samej ustawy, muszę w najkrótszych bodaj słowach przypomnieć los pracowników najemnych. Bezrobocie setek tysięcy robotników przemysłowych i rozpaczliwa sytuacja młodych roczników robotniczych, wykolejonych w beznadziejnym poszukiwaniu pracy, omawiano z tej trybuny przy budżecie. Rozładowanie bezrobocia jest hasłem programowym Premiera Rządu, nadzieje — oby jak najbardziej realne — roztacza przed naszymi oczyma wielki plan inwestycyjny. Wierzę w szczerą i dobrą wolę Rządu i pragnę, by najrychlej i najzupełniej rozładowano bezrobocie, tę niebezpieczną dla Państwa naszego broń, grożącą nieustannie eksplozją. Realizacja tego programu wymaga nie tylko szerokiego programu finansowego i gospodarczego, ale również i głęboko przemyślanego programu polityki społecznej.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#EmilBobrowski">Każdy ustrój społeczny wytwarza swą moralność, swe dobre czy złe obyczaje, swe prawa czy bezprawia, swe przywileje i obowiązki. Miał je ustrój feudalny, ma je kapitalizm. Bożyszczem kapitalizmu jest złoty cielec, motorem produkcji — zysk. Człowiek pracy, wolny najmita jest przedmiotem często bardzo wyzyskiwanym, społeczeństwo — konsumentem, któremu kartele wygórowaną cenę dyktują, Państwo — dostawcą zamówień i kredytów, jakżeż często nie spłacanych, Skarb Państwa — wyrozumiałym i względnym poborcą podatków. Długotrwały kryzys jest widomym znakiem załamania się tego ustroju, skutki tego kryzysu, masowe bezrobocie, głód milionów, beznadziejne położenie młodzieży, nie mogącej znaleźć pracy i ulegającej fizycznemu i moralnemu zwyrodnieniu, silne napięcie społeczne w masach, prowadzące do ciężkich konfliktów, wywóz kapitałów za granicę, zwłaszcza u nas, gdzie 70% przemysłu i kapitału znajduje się w niepolskich rękach — to wszystko stanowi poważne niebezpieczeństwo ale naszej gospodarki, dla naszego rozwoju, dla naszej mocy. Napięcie społeczne bujnie rozwijające się na takiej pożywce, jaką jest bezrobocie, wyzysk, głód i niepewność jutra — często beznadziejność — wymaga do pełnego rozładowania nie tylko pracy i chleba. Nie samym chlebem żyje robotnik. I on ma duszę, honor, dumę, szlachetną dumę obywatelską, i on chce być budowniczym Państwa, o którego wolność i całość walczył i krwawił w nie najmniejszym procencie, i on dąży do zdobycia dóbr nie materialnych, do wiedzy, kultury, wolności, do pełni praw obywatelskich, i on chce być współgospodarzem w Państwie, chce przyłożyć ręce do gruntownej przebudowy ustroju społecznego, chce iść w jasną, szczęśliwą, nie utopijną przyszłość. Nie wolno nam zapominać o tych potrzebach i dążeniach robotnika, o tych imponderabiliach polskiego robotnika, gdy staramy się o pracę i chleb dla niego. Trzeba dla mas robotniczych i pracowniczych stworzyć co rychlej izby pracy, jako organizację wprowadzającą świat pracy do przebudowy gospodarczej i społecznej, trzeba najrychlej przywrócić samorząd w instytucjach ubezpieczeń społecznych. Trzeba, aby apel Premiera „do ludzi pracy” znalazł rychło swój realny wyraz w zapewnieniu im pracy i przywróceniu im należnych praw. Obrona płac robotniczych stanowi ważny dział polityki socjalnej Rządu. Głodowe zarobki robotnicze wyrażają się w danych, zawartych w sprawozdaniu inspekcji pracy za r. 1935. Przeciętny zarobek tygodniowy w przemyśle w sierpniu 1935 r. przedstawiał się jak następuje: poniżej 20 zł zarabiało 40,1%, od 20 zł do 40 zł 42,8%, powyżej 40 zł zaledwie 17,1%. Powyżej 40 zł, tj. 160 zł miesięcznie! Przy takich zarobkach spada jeszcze w większości wypadków na robotników konieczność utrzymywania bezrobotnej dalszej rodziny. Rezultatem tego stanu są strajki, które ogarniają coraz większe masy robotnicze, w r. 1930 było 312 strajków, obejmujących 1.185 zakładów i 48.000 robotników, a w r. 1934 już 934 strajków w 9.717 zakładach z 370.000 robotników. Walka strajkowa jest mocna i przeważnie uzasadniona, wyniki strajków są w 85% pozytywne. Zdecydowana wolą obrony zarobków zagrożonych obniżką, bądź uzyskania podwyższenia głodowych płac wyraża się coraz częściej w strajkach okupacyjnych, których liczba wzrosła z 4 w r. 1931 do 378 w r. 1935. W r. 1935 strajkowało ogółem 447.000 robotników podczas 1.180 strajków, które objęły 10.585 zakładów pracy i spowodowały utratę około 1.900.000 dni roboczych wobec 2.367.000 w r. 1934. Już te suche cyfry wskazują, że szerzy się i wzrasta stale nasilenie strajkowe, że wzrasta napięcie między pracą i kapitałem, co dla normalnego życia gospodarczego nie jest pomyślnym horoskopem. Praca nad gospodarczym podźwignięciem Państwa wymaga wewnętrznego spokoju, który da się osiągnąć jedynie przy stosowaniu powołanych przeze mnie na wstępie pięknych zasad Konstytucji i głębokich myśli Józefa Piłsudskiego, przy stosowaniu w życiu codziennym hasła programowego Premiera Składkowskiego, „że w Polsce krzywdzić nikogo nie wolno”, przy szczerym stosowaniu zasad, które tak często słyszymy w wielu enuncjacjach, zasad sprawiedliwości społecznej.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#EmilBobrowski">Jakież przyczyny skłaniają robotników do strajków, które przecież pozbawiają ich na czas strajku jedynego dochodu, tak koniecznego do życia i utrzymania rodziny? Według sprawozdania inspekcji pracy za r. 1935 najwięcej strajków wybuchło z powodu płac i to częściowo przeciw zamierzonym obniżkom, częściowo z żądaniem podwyżki płac, dalej w bardzo licznych wypadkach z powodu zalegania przedsiębiorcy z wypłatą zarobku, a przecież „wstrzymanie zapłaty sługom i robotnikom” jest wedle religii grzechem „wołającym o pomstę do nieba”. Nadto było szereg strajków koleżeńskich o nieredukowanie personelu i 15 strajków solidarności, gdy robotnicy godzili się na obniżenie im zarobków przez skrócenie dnia lub tygodnia pracy, byle swych towarzyszy pracy uchronić przed zwolnieniem. Potężnym objawem poczucia solidarności robotniczej był przed rokiem strajk 100.000 robotników łódzkich, wywołany w celu obrony umowy zbiorowej łamanej przez nierzetelnych pracodawców. Przypisywanie wywoływania akcji strajkowej wyłącznie komunistom — przy przeoczaniu działalności innych obcych agentur — jest zbytnim uproszczeniem poważnego zagadnienia. Gdy dochód świata pracy spadł poniżej minimum egzystencji, gdy głód i nędza panuje w domu robotniczym, gdy mnożą się samobójstwa z powodu beznadziejnej sytuacji, gdy młodzież degeneruje się fizycznie i moralnie, musi bezpośrednio przemówić, bez ubocznej nawet agitacji, prosty instynkt życia, musi przemówić w sposób jedyny, jakim rozporządza w repertuarze pokojowym świat pracy najemnej, przez strajk.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#EmilBobrowski">Uchwalona już przez Sejm ustawa o układach zbiorowych pracy i będąca jeszcze w komisji ustawa o rozjemstwie, jak również sprężysta działalność inspektorów pracy będą niewątpliwie czynnikiem, który nieuniknioną walkę społeczną utrzyma w granicach normalnych i nie dopuści do przeradzania się akcyj cennikowych, walk o chleb w walki uliczne, nie zbliżające mas do idei państwowej, do współpracy w rozbudowie życia gospodarczego. Szybka realizacja najważniejszych zagadnień zdrowej polityki społecznej umożliwi spokojny ruch warsztatów pracy i wytężoną działalność nad podźwignięciem Polski wzwyż i wzmocnieniem jej obronności. Rząd, przedkładając Sejmowi projekt ustawy o układach zbiorowych pracy, dołączył do projektu obszerne uzasadnienie, wykazujące jak wielki wpływ mają umowy zbiorowe na pomyślne kształtowanie się stosunków pomiędzy pracodawcami i robotnikami i jak te umowy regulują warunki w poszczególnych gałęziach pracy, jeżeli umowy zawierają organizacje pracodawców z organizacjami robotników. Panowie Senatorowie zapoznali się 7 szczegółowym wykazem długiego szeregu państw, które posiadają specjalne ustawy o umowach zbiorowych, bądź też powszechnie stosują umowy zbiorowe bez specjalnych ustaw. Licząc się z czasem, nie mogę tych bardzo interesujących i cennych wiadomości omówić, pragnę zwrócić tylko nieco uwagi na rozwój umów zbiorowych w Polsce. O tych umowach czytamy w uzasadnieniu rządowym, że „stanowią one dzisiaj nieodzowny czynnik składowy zorganizowanych stosunków między pracownikami a pracodawcami w najważniejszych gałęziach życia gospodarczego”. Tę bardzo cenną i fachową opinię musimy mieć w pamięci, gdy nad tą ustawą obradujemy. Dodać muszę, że umowy zbiorowe weszły w użycie w szerszej mierze dopiero z początkiem XX wieku, zajmując miejsce dawnych jednostronnych orzeczeń pracodawcy, mającego prawo ustalać normy pracy i płacy, dyktować regulamin pracy i tabelę zarobków. Przejście od dawnego — a przecież tak niedawnego — do nowego sposobu normowania warunków pracy dokonało się w drodze ciężkich walk i długotrwałych strajków i lokautów, dziś umowy zbiorowe zawiera się, by zapobiec walkom i strajkom i by zapewnić zakładom pracy na czas dłuższy spokojną pracę i robotnikom zgodnie ustalone warunki. Jaki zasięg mają u nas umowy zbiorowe, o tym świadczy kilka cyfr: W r. 1933 w przemyśle przetwórczym, to jest bez rolnictwa, górnictwa i hutnictwa, na 3900 zakładów pracy z liczbą 357 tysięcy robotników, obowiązywało 329 umów dla 182.000 robotników, umowami objęto 30% zakładów i przeszło 50% robotników. W szczególności zawarto ze związkami zawodowymi 180 umów w 1003 zakładach dla 169.000 robotników, zaś z delegacjami 149 umów w 171 zakładach dla 13.000 robotników, czyli zaledwie 7% robotników w podanych wyżej zakładach korzystało z umów zawartych z delegacjami.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#EmilBobrowski">Umowy (układy) zbiorowe osiągają swój cel, gdy je zawierają silne organizacje zarówno pracodawców jak i pracowników, nie zaś luźne chwilowe zespoły lub dorywczo wybrane komitety fabryczne lub strajkowe, ulegające łatwo wpływom zewnętrznym i często zmieniane w swym składzie, nie dające przeto żadnej gwarancji dotrzymania umowy, strony, zawierające układ, muszą żądać od zainteresowanych grup pracodawców czy robotników solidarności i karności organizacyjnej w przestrzeganiu umów. Jest rzeczą notoryczną, stwierdzoną oficjalnie przez Międzynarodowe Biuro Pracy, że „funkcjonowanie umów zbiorowych, opartych na zwykłych ugrupowaniach pracowniczych napotkało na największe trudności, zarówno gdy chodzi o ich zawieranie, jak również o ich stosowanie”. Zwłaszcza wielką trudność sprawia przy zawieraniu umów udzielanie pełnomocnictw delegacji przez wszystkich robotników, bądź późniejsze ratyfikowanie zawartej umowy przez ogół pracowników, w tym ostatnim wypadku nie trudno o odrzucenie umowy za podszeptem nieodpowiedzialnych demagogów, co w konsekwencji prowadzi do ostrego konfliktu. To też, jak stwierdza Międzynarodowe Biuro Pracy, „ogromna większość ustawodawstw oparła system umów zbiorowych wyłącznie na związkach zawodowych, które są partnerami, stworzonymi do tej roli poniekąd przez historię”. Komisja senacka nie miała sposobności ani potrzeby zasadniczego i obszernego omawiania tego zagadnienia, gdyż komisja sejmowa i Sejm zajął zdecydowane stanowisko przeciw udziałowi delegacji w układach zbiorowych i Rząd nie uznał za właściwe podtrzymywać pierwotnego tekstu projektu ustawy, przewidującego w art. 3 ust. (3) możność zawierania układów zbiorowych przez delegacje robotnicze. W komisji senackiej zagadnienie to zostało załatwione niemal jednomyślnie w myśl brzmienia przepisów, uchwalonych przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#EmilBobrowski">Prace Ministerstwa Opieki Społecznej nad projektem ustawy o umowach zbiorowych trwały blisko 14 lat, od r. 1923 do 1936. Świat pracy solidarnie domagał się ustawy o układach zbiorowych, niemniej wszystkie projekty rządowe odrzucał, domagając się wyłączności uprawnień dla związków zawodowych z wykluczeniem dorywczych komitetów i delegacyj, mających mieć uprawnienie „ustawodawcy”. Do umowy może stanąć jako kontrahent, czynnik stały, odpowiedzialny, poważny, dający gwarancję wykonania i dotrzymywania układu, a więc związek zawodowy. Dopuszczenie delegacji czy komitetu ma, oczywiście, intencję podkopania autorytetu związków zawodowych — a więc intencję rozbicia organizacji robotniczej, co nie leży w interesie Państwa, delegacje mogą popaść w zależność od pracodawcy lub ulec wpływom agitacji antypaństwowej, świat pracy, nie mający dotąd izb pracy, znajdzie trwałe oparcie tylko w trwałych związkach zawodowych.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#EmilBobrowski">Uprawnienie obok związków zawodowych komitetów stworzyłoby dwutorowość, konkurencję i licytację szkodliwą dla obu stron i dla Państwa. Gdy brak związku zawodowego, można zawierać umowę zbiorową, bądź też w razie konfliktu wdrożyć z urzędu postępowanie przed komisją rozjemczą. Natomiast stałe delegacje w fabrykach będą czuwać nad wykonaniem układu. Obecnie umowy zbiorowe z „delegacjami” poza związkami zawodowymi zawiera się tylko w drobnym procencie, co dostatecznie świadczy o słuszności zasady wyłączności związków zawodowych. Prawie wszystkie państwa (z wyjątkiem Szwajcarii, Francji, Rumunii i Brazylii) uznają wyłączność związków zawodowych, Francja obecnie zmienia ustawę, nadto dotychczasowe przepisy francuskie wymagają dla delegacji pełnomocnictw, bądź następnej ratyfikacji układu przez robotników. Ile tu miejsca dla demagogii i konfliktów! Nadany rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 r. kodeks zobowiązań trafnie przewiduje w art. 445 zawieranie układów zbiorowych „między pracodawcą albo prawnie istniejącym związkiem pracodawców z jednej strony, a prawnie istniejącym związkiem pracowników z drugiej strony”.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#EmilBobrowski">W krótkich zdaniach streszczę jeszcze ustawę w kolejności artykułów.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#EmilBobrowski">Tytuł ustawy mówi o układach zbiorowych pracy, nie zaś o umowach zbiorowych. Termin ten wzięto z kodeksu zobowiązań, będzie on właściwy jedynie dla umów, zawartych zgodnie z przepisami tej ustawy, inne umowy zbiorowe, zawierane na podstawie innych przepisów prawnych, zachowują dotychczasową nazwę. W ustawodawstwie spotykamy różne określenia, jak umowa zbiorowa, polubowna umowa zbiorowa, układ, ugoda, kontrakt taryfowy, umowa taryfowa, taryfa, to też wprowadzenie określenia „układy zbiorowe pracy” uznać należy za właściwe i celowe.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#EmilBobrowski">Art. 1 ustawy podaje treść układu zbiorowego, to jest warunki dla umów indywidualnych i zobowiązania stron. Art. 2 zawiera w ust. (1) definicję pracownika i pracodawcy, zaś w ust. (2) i (3) wykaz kategorii pracowników nie objętych tą ustawą. Art. 3 i 4 zawierają definicję uczestników układu i ustalają, kto może układ zawierać. Art. 5–10 określają skutki prawne układu. Art. 11, 12 i 13 ustalają formę układu i sprawę rejestracji układu u inspektora pracy. Art. 14–20 dotyczą okresu obowiązywania układu, terminu wypowiedzenia i rozwiązania układu. Art. 21 i 22 zawierają przepisy o nadaniu układowi przez Ministerstwo Opieki Społecznej mocy powszechnie obowiązującej. Art. 23 ustala odpowiedzialność za szkodę, powstałą z niewykonania obowiązków, nałożonych układem na pracodawcę i pracownika. Art. 24 określa uprawnienia związku zawodowego do obrony robotników przed sądem pracy w przypadku pokrzywdzenia przez niewykonanie układu. Art. 25, 26 i 27 dotyczą sporów i rozjemstwa. Art. 28, 29 i 30 regulują wygaśnięcie bądź dalsze obowiązywanie dotychczasowych przepisów prawnych dotyczących umów zbiorowych. Nadto ust. (4) art. 30 zawiera zmianę ustawy stemplowej. Art. 31 powierza wykonanie ustawy Ministrowi Opieki Społecznej. Art. 32 ustala termin wejścia w życie ustawy. Komisja nie uznała za potrzebne i celowe podzielenia ustawy na rozdziały.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#EmilBobrowski">Przyjęte przez Komisję Społeczną liczne poprawki do tekstu ustawy, uchwalonego przez Sejm, mają Panowie Senatorowie w druku senackim nr 188, dotyczą one przeważnie zmian redakcyjnych, koniecznych celem usunięcia pewnych sprzeczności lub niejasności, są to poprawki w art. 2, 3, 5, 7, 11 i 27, ponadto poprawiono błędy drukarskie i usunięto w interesie poprawności języka szereg niewłaściwych — zdaniem referenta i komisji — wyrażeń, stosowanych z niezwykłym konserwatyzmem w naszym ustawodawstwie, (w rodzaju „powyższy” lub „o ile”).</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#EmilBobrowski">Merytorycznych poprawek jest niewiele, i te jedynie wymagają uzasadnienia. Pierwsza z nich dotyczy zmiany art. 1. Obszerna dyskusja toczyła się w komisji nad wnioskiem, zmierzającym do skreślenia w art. 1 ustawy ustępu (5), upoważniającego Ministra Opieki Społecznej w porozumieniu z Ministrem Przemysłu i Handlu do wydania zarządzeń, rozciągających postanowienia ustawy niniejszej na umowy o pracę lub dzieło w przemyśle chałupniczo nakładczym, przy czym Minister może określić rodzaj przemysłu oraz obszar, objęty zarządzeniem. Ustęp ten został w czasie głośnego strajku szewców chałupników uchwalony przez Sejm na wniosek posła Zakliki — mimo stanowczego sprzeciwu Ministra Opieki Społecznej. Pozwolę sobie przypomnieć oświadczenie p. Ministra Kościałkowskiego, złożone na posiedzeniu Sejmu: „Niemożliwym jest przyjęcie wniosku posła Zakliki w sprawie rozszerzenia ustawy na chałupników. Ustawa ta nie nadaje się w całym szeregu punktów dla reglamentacji chałupnictwa i gdyby poprawka posła Zakliki miała być przyjęta, wówczas należało by cały projekt odesłać do komisji w celu całkowitej jego przeróbki. Stosunek chałupnika do nakładcy opiera się na zupełnie innych zasadach, aniżeli stosunek pracownika do pracodawcy. Chałupnictwo jest zagadnieniem, które wymaga osobnego przepracowania i z całego kompleksu zagadnień, związanych z chałupnictwem, nie można obecnie wyrywać jednego fragmentu, dotyczącego umów zbiorowych. Te względy powodują, że doceniając całkowicie znaczenie sprawy chałupniczej, uważam za konieczne w obecnym stanie rzeczy sprzeciwić się poprawce p. Zakliki”. Członkowie komisji, popierający, w dyskusji wniosek o skreślenie ustępu (5), uznawali jednomyślnie konieczność szczerego zaopiekowania się przez Państwo chałupnikami, lecz twierdzili, że uchwała Sejmu, mająca charakter rezolucji, nie daje faktycznie żadnej natychmiastowej obrony chałupnikom, gdyż Rząd na podstawie tej ustawy nie będzie mógł przeprowadzić dla chałupników układów zbiorowych zgodnie z ustawą z powodu braku form organizacyjnych w przemyśle chałupniczym, i to zarówno po stronie chałupników, jako też po stronie przedsiębiorców i nakładców. Mimo gorącej obrony tego ustępu przez referenta i przez zwolenników redakcji sejmowej, uznających, iż przepis ten — mimo pewnych braków formalnych i mimo nasuwających się wątpliwości prawniczych — zmusi Rząd do energiczniejszego podjęcia prac na zupełnie zaniedbanym odcinku chałupnictwa i zarazem będzie stanowił dla chałupników wezwanie do zorganizowania szeregów i podkreślających, że nie wolno ciałom ustawodawczym dłużej milczeć wobec ogromnego zagadnienia gospodarczego i społecznego, dotyczącego milionowego zastępu najbardziej wyzyskiwanych ludzi, uchwaliła komisja większością głosów skreślenie ust. 5.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#EmilBobrowski">W miejsce tego przepisu uchwaliła komisja dwie rezolucje, wzywające Rząd do utworzenia inspektorów pracy dla chałupnictwa i do najrychlejszego opracowania projektu ustawy o układach zbiorowych o pracę lub dzieło w przemyśle chałupniczym.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#EmilBobrowski">Z szczerym zadowoleniem czytałem wczoraj, że — mimo tych wszystkich braków prawnych, formalnych i organizacyjnych, o których obszernie mówiono na komisji — udało się inspekcji pracy doprowadzić do zbiorowej umowy między niezorganizowanymi chałupnikami i na ogół nieznanymi nakładcami, uprawiającymi swój zawód przeważnie anonimowo z obawy przed urzędem skarbowym. Życie jest silniejsze od przepisów prawa, łamie je lub zmienia. Cokolwiek uchwali dziś Wysoki Senat w sprawie chałupników, pewnym jest, że Ministerstwo Opieki Społecznej będzie musiało głęboko wniknąć w warunki pracy chałupników i stworzyć także dla tych sfer ustawowe normy, o których kiedyś napiszą, że „stanowią one nieodzowny czynnik składowy zorganizowanych stosunków między chałupnikiem i nakładcą”.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#EmilBobrowski">Drugą merytoryczną poprawką jest przywrócenie skreślonego przez Sejm art. 24 w brzmieniu podanym w druku senackim nr 188. Komisja uznała za potrzebne umieszczenie tego przepisu w ustawie, by podkreślić obowiązki i prawa związków zawodowych, zawierających układy zbiorowe pracy.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#EmilBobrowski">Trzecia poprawka merytoryczna jest naprawieniem błędu, wynikłego oczywiście jedynie z przeoczenia, tak zrozumiałego w tym wyścigu pracy komisyj sejmowych i senackich, gdy chodzi o uchwalenie, czy bodaj o przebiczowanie ustawy. Poprawka ta dotyczy ust. (4) art. 29 (obecnie 30), zmieniającego przepisy ustawy stemplowej. Uchwała Sejmu zastępuje w art. 142 punkt 12 ustawy z dnia 1 lipca 1926 o opłatach stemplowych wyrazy: „tyczących się umów zbiorowych” wyrazami: „tyczących się układów zbiorowych pracy”. Uchwalony w tym brzmieniu przepis uwalniałby od opłat stemplowych układy zbiorowe pracy, zawierane na podstawie ustawy, którą dziś mamy uchwalić, natomiast umowy zbiorowe, zawierane przez zespoły robotników z pracodawcami na dotychczasowych zasadach prawnych, nie korzystałyby z tego dobrodziejstwa ustawy, skoro właściwe dla nich określenie „umowy zbiorowe” zostało skreślone. Taka zmiana tego przepisu nie leżała oczywiście w intencji Sejmu i dlatego komisja senacka proponuje Wysokiemu Senatowi uchwalenie tego przepisu w nowym brzmieniu, które zapewnia zwolnienie od opłat stemplowych zarówno umów zbiorowych, jako też układów zbiorowych pracy.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#EmilBobrowski">Ostatnia merytoryczna poprawka dotyczy zmiany terminu wejścia w życie ustawy. Komisja uznała jednomyślnie termin 1 lipca za zbyt odległy i uchwaliła termin 1 czerwca, skoro proponowany przez referenta termin 1 maja został przez p. Ministra Opieki Społecznej uznany za przedwczesny wobec konieczności wydania całego szeregu rozporządzeń wykonawczych, przewidzianych w ustawie.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#EmilBobrowski">Na zakończenie pragnę stwierdzić, iż obrady Komisji Społecznej cechowała troska o los robotników, o normalne warunki twórczej pracy i o dobro Państwa. W przeświadczeniu, że komisja dobrze i sumiennie spełniła swe zadanie, proszę imieniem Komisji Społecznej Wysoki Senat o uchwalenie przedłożonej ustawy w brzmieniu przyjętym przez Sejm przy uwzględnieniu poprawek komisji, zawartych w druku senackim nr 188 i o przyjęcie obu rezolucyj.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Wróblewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#StanisławWróblewski">Wysoki Senacie! W porozumieniu z p. sprawozdawcą mam zaszczyt przedstawić następujące poprawki:</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#StanisławWróblewski">W art. 5 ust. 2 nadaje się zmienione brzmienie, mianowicie wyraża się zawartą tam myśl w ten sposób, że układ zarejestrowany wiąże również w stosunku między pracodawcą a jego pozostałymi pracownikami, (niezrzeszonymi) należącymi do gałęzi pracy objętych układem Jest to zmiana tylko redakcyjna, która ma na celu wyrazić w krótszej, zręczniejszej formie to samo, co w dwóch oddzielnych zdaniach jest wyrażane w projekcie ustawy, uchwalonym przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#StanisławWróblewski">W art. 7 proponuję także redakcyjną poprawkę, mianowicie zastąpienie słów: „układ zbiorowy pracy wchodzi w życie w terminie w nim oznaczonym” słowami: „zarejestrowany układ zbiorowy pracy wiąże od terminu w nim oznaczonego”.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#StanisławWróblewski">W art. 9 mamy również poprawki redakcyjne, mianowicie w ustępie 1 po słowie „postanowienia” dodaję się słowo „zarejestrowanego” — oczywiście układu zbiorowego pracy. W tym samym ustępie słowa „wchodzą w życie” zastępuje się słowami „uzyskują moc wiążącą — W art. 24, który według propozycji komisji ma otrzymać cyfrę 25, chodzi właściwie tylko o błąd drukarski, mianowicie o dodanie przecinka przed słowami „lub organ”.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#StanisławWróblewski">Do pewnego stopnia merytoryczny charakter mają zmiany, które proponuję w art. 11 i w art. 12. Tu niech wolno mi będzie Wysokiemu Senatowi trochę dokładniej uzasadnić potrzebę zmiany. Art. 11 według brzmienia, uchwalonego przez Sejm, mówi w ust. 1, że układ zbiorowy pracy w rozumieniu niniejszej ustawy wymaga: zawarcia na piśmie (pkt 1), zarejestrowania przez właściwego inspektora pracy (pkt 2). Jak Szanowni Państwo z tego widzą, oba te warunki są postawione zupełnie na równi. To wywołuje pewną niejasność, jeżeli się te przepisy zestawi z przepisami kodeksu zobowiązań. Kodeks zobowiązań w art. 445 używa tego zwrotu, że układ zbiorowy powinien być pod nieważnością zawarty na piśmie. Tutaj używa się zwrotu: „wymaga”, a według propozycji komisji „układ zbiorowy powinien być”. To wywołuje pewną niejasność. Chodzi mianowicie o to, czy istotnie brzmieniem projektu, uchwalonym przez Sejm, względnie brzmieniem, proponowanym przez komisję, zmienia się przepis art. 445 kodeksu zobowiązań, czy nie. Nie ulega dla mnie wątpliwości, że zmiana nie była zamierzona. Ale w takim razie trzeba usunąć również różnicę brzmienia, a to dlatego, że kodeks zobowiązań bardzo ostro odróżnia przypadki, w których wymaga się formy pisemnej pod grozą nieważności i przypadki, w których wymaga się formy pisemnej bez dodatku. Jeżeli istnieje wymaganie formy pisemnej bez tego dodatku, bez zagrożenia nieważnością, to w takim razie to wywołuje pewne skutki dowodowe, utrudnia do pewnego stopnia dowód dotyczącego faktu, ale nie pociąga za sobą nieważności. Otóż jeżeli się tu mówi, że układ zbiorowy pracy wymaga zawarcia na piśmie, albo jeżeli się użyje tego zwrotu, że on powinien być zawarty na piśmie, to powstaje wątpliwość, czy to ma się rozumieć jako zagrożenie rygorem nieważności, co było niewątpliwie intencją twórcy ustawy, twórcy projektu, czy też przeciwnie ma się to traktować jako przepis wyłącznie dowodowy. Wątpliwości wzmagają się, skoro się zwróci uwagę, że w tym samym artykule na tej samej linii postawiony jest warunek drugi, mianowicie warunek rejestracji, co do którego po przestudiowaniu projektu musi się dojść do wniosku, że on nie jest warunkiem ważności umowy. Otóż wychodząc z tych założeń pozwalam sobie zaproponować, aby art. 1 nadać następujące brzmienie: „Układ zbiorowy pracy powinien być pod nieważnością zawarty na piśmie”. W tym wypadku, jeśli chodzi o wymóg pisemny, tutaj dodaję się wyraźnie ten rygor nieważności, wyjaśnia się sprawę i doprowadza się do kompletnej zgodności z postanowieniami kodeksu zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#StanisławWróblewski">Ust. 2 art. 11, tak jak on jest umieszczony, przerywa związek między ust. 1 i ust. 3. W ust. 1 mówi się o kwestii formalnej, w ust. 3 również mówi się o kwestii formalnej, a w ust. 2 mówi się o treści. Uważa się to powszechnie za błąd z punktu widzenia techniki kodyfikacyjnej i aby ten błąd usunąć, proponuję, aby dotychczasowy ust. 2 przesunąć na miejsce czołowe tak, że on będzie ust. 1, a dotychczasowy ust. 1, w brzmieniu przeze mnie proponowanym, miałby być ust. 2.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#StanisławWróblewski">W ust. 3 proponuję następujące brzmienie: „Przystąpienie do układu nowych uczestników, przedłużenie okresu jego mocy wiążącej, wprowadzenie do niego zmian, wypowiedzenie układu zbiorowego, zapowiedzenie wygaśnięcia oraz zgodne rozwiązanie układu wymaga pod nieważnością formy pisemnej”. Chodzi tu o zaakceptowanie, że ta forma pisemna jest warunkiem ważności, następnie chodzi o pewne uzupełnienie wyliczenia, zawartego aż dotąd w ust. 3, mianowicie chodzi o zastosowanie tego przepisu do przypadku zapowiedzenia wygaśnięcia, który jest przewidziany w projekcie, o ile nie mylę się w art. 14, i do przypadku zgodnego rozwiązania umowy, który jest przewidziany w art. 19.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#StanisławWróblewski">Przychodzi teraz sprawa rejestracji. Otóż rejestracja nie jest warunkiem ważności układu, jest środkiem wprowadzonym w tym celu, ażeby każdemu układowi zapewnić jawność, i ażeby do tego rezultatu dojść, nakłada się na uczestników układu obowiązek rejestracji. Otóż to pragnę wyrazić w art. 12 ust. 1, któremu nadaję następujące brzmienie: „Układ zbiorowy pracy powinien być zarejestrowany przez właściwego inspektora pracy”. Natomiast dotychczasowy ust. 1 wydaje mi się najzupełniej niepotrzebny. Postanawia on, że wpisu do rejestru układu zbiorowego dokonywa inspektor pracy w ciągu dni 14 od daty złożenia układu Przepis ten jest zupełnie zbędny wobec postanowienia zawartego w art. 13 ust. 1, gdzie znajdujemy przepis: „Wpis do rejestru uważa się za dokonany, jeżeli w terminie dni 14 od daty wniesienia podania do właściwego inspektora pracy o dokonanie wpisu, inspektor pracy nie zawiadomi uczestników układu, że wpis zawiesza”.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#StanisławWróblewski">To są, Wysoka Izbo, poprawki, które mam zaszczyt tu przedstawić. Panowie Senatorowie widzą, że nie chodzi tu o jakąkolwiek zmianę linii zasadniczej projektu. Jego potrzebę, jego doniosłość oświetlił tak dokładnie i tak wszechstronnie p. s. Bobrowski jako sprawozdawca, że tych kwestii zupełnie nie myślę tu dotykać. Jeśli zaproponowałem te poprawki, to propozycje moje były podyktowane chęcią, aby ta ustawa, do której ze względu na stosunki pracy przywiązuję ogromną wagę i której wydanie uważam za zaspokojenie naglącej potrzeby, wyszła z Senatu w możliwie najdoskonalszej formie.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#AleksanderPrystor">Dyskusja jest zakończona.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#AleksanderPrystor">Poprawek mamy bardzo dużo. Do poprawek s. Wróblewskiego p. sprawozdawca ustosunkował się pozytywnie. Do projektu ustawy o układach zbiorowych pracy mamy zmiany, zaproponowane przez Komisję Społeczną, umieszczone w druku nr 188, oraz zmiany, zgłoszone przez s. Wróblewskiego, rozdane Panom w druku.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#AleksanderPrystor">Z pośród zmian Komisji charakter merytoryczny mają: poprawka do art. 1, poprawka do art. 2, wniosek o dodanie nowego art. 24 oraz poprawka do art.31.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#AleksanderPrystor">Poddaję najpierw pod głosowanie wniosek o skreślenie w art. 1 ust. (5).</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#AleksanderPrystor">Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#AleksanderPrystor">Do art. 5 jest wniosek s. Wróblewskiego, o nadanie ust. (2) nowego brzmienia. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek ten został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#AleksanderPrystor">Następnie poddaję pod głosowanie wniosek s. Wróblewskiego do art. 7 o nadanie nowego brzmienia ust. (1). Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek ten został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#AleksanderPrystor">Obecnie przechodzimy do poprawki s. Wróblewskiego do art. 9: 1) w ust. (1) po wyrazie „postanowienia” dodaje się wyraz „zarejestrowanego”, 2) w ust. 1) wyrazy „wchodzą w życie” zastępuje się wyrazami „uzyskują moc wiążącą”. Kto jest za tym wnioskiem, zechce powstać. Stoi większość. Wniosek został przyjęty Przechodzimy obecnie do poprawek s. Wróblewskiego do art. 11:1) dotychczasowy ust. (2) oznacza się jako ustęp (1). Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#AleksanderPrystor">2) Dotychczasowy ust. (1) oznacza się jako ust. (2) i nadaje mu się nowe brzmienie. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#AleksanderPrystor">Trzeci wniosek s. Wróblewskiego dotyczy nadania ust. (3) art. 11 nowego brzmienia. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek ten został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#AleksanderPrystor">Dalej s. Wróblewski wnosi o nadanie nowego brzmienia ust. (1) art. 12. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek ten został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#AleksanderPrystor">Do tego samego artykułu s. Wróblewski zgłosił wniosek o zastąpienie wyrazu „terminu” wyrazem „okresu”. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#AleksanderPrystor">Następnie mamy wniosek merytoryczny komisji, dotyczący dodania nowego artykułu po art. 23. Kto jest za tym wnioskiem zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#AleksanderPrystor">Z kolei s. Wróblewski wnosi o dodanie przecinka w wierszu 3 przed wyrazami: „lub organ”. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#komentarz">(Głos: Głosujemy za przecinkiem.)</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#AleksanderPrystor">Stoi większość. Wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#AleksanderPrystor">Ostatni wniosek merytoryczny dotyczy zastąpienia w art. 31 wyrazu „lipca” wyrazem „czerwca”. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#AleksanderPrystor">Wobec przyjęcia poprawek sen. Wróblewskiego poprawki Komisji do art. 7 ust. (1) i do art. 11 są nieaktualne. Pozostałe zmiany zaproponowane przez komisję mają charakter technicznoredakcyjny i dlatego, jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, poddam je pod głosowanie łącznie. Nie słyszę sprzeciwu, poddaję powyższe poprawki pod głosowanie. Kto jest za ich przyjęciem, zechce powstać. Stoi większość, poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#AleksanderPrystor">Z kolei poddaję pod głosowanie cały projekt ustawy wraz z uchwalonymi poprawkami. Kto jest za przyjęciem całego projektu ustawy, zechce powstać. Stoi większość, projekt ustawy został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#AleksanderPrystor">Pozostają do przegłosowania dwie rezolucje, zaproponowane przez komisję. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie pierwszej rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#KonstantyTerlikowski">„Senat wzywa Rząd do najrychlejszego opracowania i wniesienia do Izb ustawodawczych projektu ustawy o układach zbiorowych o pracę lub o dzieło w przemyśle chałupniczo nakładowym”.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#AleksanderPrystor">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej rezolucji, zechce powstać. Stoi większość, rezolucja została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#AleksanderPrystor">Proszę o odczytanie drugiej rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#KonstantyTerlikowski">„Senat wzywa Rząd do najrychlejszego powołania inspektorów pracy dla chałupników”.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#AleksanderPrystor">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem tej rezolucji, zechce powstać. Stoi większość, rezolucja została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do następnego, punktu 7 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy o zmianie ustawy z dnia 24 marca 1933 r. o nadzwyczajnej daninie majątkowej, (druk sejmowy nr 370 i druk senacki nr 174).</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#AleksanderPrystor">Sprawozdawca s. Wierzbicki ma głos.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#ZdzisławWierzbicki">Wysoka Izbo! Ustawa, którą mam zaszczyt z polecenia Komisji Skarbowej referować, jest w zasadzie poprawką do ustawy już obowiązującej z dnia 24 marca 1933 r. o nadzwyczajnej daninie majątkowej. Art. 4 wspomnianej ustawy przewiduje ulgi lub całkowite zwolnienie od opłat na rzecz wspomnianej nadzwyczajnej daniny majątkowej. Między innymi są wolne gospodarstwa do 20 ha, powstałe na mocy t. zw. ustawy o przebudowie ustroju rolnego, wolne są gospodarstwa osadników do 40 ha i jest cały szereg innych wyjątków. Wśród tych wyjątków zostały — nie wiadomo z jakiej przyczyny — pominięte t. zw. włości rentowe, które powstały na podstawie odnośnych ustaw pruskich na terenie b. zaboru pruskiego, ustaw które obowiązywały jeszcze po zniesieniu okupacji. Osady te ponoszą wszelkie opłaty na rzecz Funduszu Obrotowego Reformy Rolnej, wszelkie ciężary mają zupełnie te same jak osady wcześniej przeze mnie wspomniane — nie wiadomo więc z jakich przyczyn nie były zwolnione od płacenia daniny majątkowej. Wytworzyła się taka paradoksalna sytuacja, że z dwóch gospodarstw obok siebie jedno płaci daninę, a drugie nie, dlatego tylko, że na innych prawnych zasadach zostały te gospodarstwa kiedyś utworzone. Wytwarza to wśród ludności niepotrzebne kwasy i fermenty Słuszne jest zatem, aby i te osady zostały traktowane przez ustawę o nadzwyczajnej daninie majątkowej narówni z innymi osadami. Dlatego w imieniu Komisji Skarbowej wnoszę: Wysoka Izba uchwalić raczy proponowaną ustawę w brzmieniu sejmowym.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#WacławMakowski">Nikt nie jest zapisany do dyskusji, przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#WacławMakowski">Kto jest za wnioskiem komisji, aby przyjąć proponowaną ustawę, zechce powstać. Stoi większość, projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#WacławMakowski">Przystępujemy do następnego punktu 8 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy o dodatkowych kredytach na rok 1934/35 (druk senacki nr 158 łącznie z drukiem sejmowym nr 351 i druk senacki nr 160).</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#WacławMakowski">Głos ma sprawozdawca s. Ehrenkreutz.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Projekt ustawy o dodatkowych kredytach na r. 1934/35 znajduje się w druku sejmowym nr 351 i następnie w druku senackim nr 158. Idzie tutaj o dodatkowe kredyty na r. 1934/35 w dziale z jednej strony Ministerstwa Spraw Zagranicznych, z drugiej strony Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Całość składa się z 6 artykułów, z których art. 2, 3, 4 i 5 traktują kwestię wysokości kredytów i następnie ich pokrycia. W ostatnim artykule mówi się o wejściu w życie ustawy.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Część kredytu przeznaczona jest dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych na potrzeby poselstw w Angorze i w Stokholmie. W Angorze poselstwo nabyło plac, w Stokholmie nabyło nieruchomość. Wydatki na ten cel mogą być pokryte dawnym zwyczajem Ministerstwa Spraw Zagranicznych z działu 3. Wobec tego, że sprawa nie została załatwiona w swoim czasie, teraz zostaje załatwiona jako dodatkowy kredyt. Mianowicie chodzi o to, że wydatki na zakup nieruchomości pokrywa się z działu 3 § 9 Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jednak wobec tego, że zostało zakwestionowane przez Najwyższą Izbę Kontroli takie postępowanie, załatwiamy to w drodze ustawodawczej. Suma ta w wysokości 378.063 zł znajduje pokrycie w oszczędnościach w wydatkach na etaty, przewidziane w budżecie, w par. 10 „Urzędy dyplomatyczne i konsularne”.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Co się tyczy Ministerstwa Oświaty, to tam, wskutek nieprzeprowadzenia w należytym czasie dodatkowych kredytów przez ciała ustawodawcze, ta sprawa została opóźniona i dopiero teraz została wprowadzona na porządek dzienny. Wiąże się to z organizacją funduszu taksy administracyjnej i funduszu opłat studenckich. Ponieważ tam były pewne oszczędności porobione i jednocześnie były poczynione pewne wydatki, to wzajemnie pokrywa się i w ten sposób suma 3.957.431 zł znajduje pokrycie dzięki zwiększeniu wpływów, jakie zostały uzyskane w tych działach.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Komisja sejmowa wprowadziła do projektu pewne poprawki. Art. 1 otrzymał brzmienie następujące: „Wydatki nadzwyczajne, ustalone w budżecie, załączonym do ustawy skarbowej z dnia 13 marca 1934 r., na okres od 1 kwietnia 1934 r. do 31 marca 1935 r. (Dz. Ust. R. P. Nr 27, poz. 219) zwiększa się w grupie A. Administracja w części 5 Ministerstwo Spraw Zagranicznych w dziale 3 „Urzędy zagraniczne” w nowoutworzonym paragrafie 9 „Budowle” o sumę 378.063 zł.”. Art. 2–5 bez zmian według druku sejmowego nr 351. Wreszcie art. 6 z następującą zmianą: ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia i obowiązuje od dnia 1 kwietnia 1934 r.</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#StefanŁukaszEhrenkreutz">Komisja wypowiedziała się za przyjęciem tej ustawy w brzmieniu sejmowym, wobec tego pozwalam sobie przedstawić wniosek: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu, uchwalonym przez Sejm (druk senacki nr 158 łącznie z drukiem sejmowym nr 351) bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#WacławMakowski">Do głosu nikt nic jest zapisany. Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#WacławMakowski">Komisja Budżetowa wnosi o uchwalenie projektu ustawy bez zmian, w brzmieniu sejmowym. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Stoi większość. Projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#WacławMakowski">Przystępujemy do punktu 9 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy o dodatkowych kredytach na rok 1936/37 (druk sejmowy nr 378 i druk senacki nr 186).</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#WacławMakowski">Głos ma sprawozdawca s. Lewandowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#JanLewandowski">Wysoki Senacie! Każdy preliminarz budżetowy tak w wydatkach jak i w dochodach opiera się na przewidywaniach, wykonanie budżetu prawie zawsze nie jest ścisłe z uchwalonym preliminarzem i dlatego też corocznie muszą być zgłaszane ustawy o dodatkowych kredytach, ażeby wydatkom nieprzewidzianym nadać moc prawną.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#JanLewandowski">Zgłoszony projekt ustawy o dodatkowych kredytach na r. 1936/37 ustala dodatkowe a nieprzewidziane wydatki. I tak w części 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na ogólną sumę 4.199.022 zł, w części 8 Ministerstwo Skarbu na ogólną sumę — 1.882.000 zł, w części 14 — Ministerstwo Opieki Społecznej na ogólną sumę 1.800.000 zł, w części 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na ogólną sumę 171.000 zł, razem 8.052.022 zł. Ponieważ Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego znalazło w swoim budżecie pokrycie na zwiększenie wydatków 171.000 zł, zwiększenie wydatków na r. 1936/37 wynosi 7.881.022 zł.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#JanLewandowski">W części 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych najpoważniejszy wydatek, bo suma 2.448.420 zł. to wydatek na płace Policji Państwowej. Już w roku zeszłym Senat w dyskusjach nad tą częścią budżetu stwierdził, że stan Policji powinien być zwiększony, że Szkoła Policyjna w Mostach Wielkich nie może być skasowana, ale musi być powiększona i muszą być wzmocnione rezerwy. Te same troski przejawiały się w dyskusjach na plenum Sejmu i w komisjach. Przewidywania okazały się słuszne. Dodatkowe kredyty na Policję Państwową wynoszą według zestawienia oprócz płac jeszcze sumę zł 1.314.602, co razem stanowi wydatek zł 3.763.022, w czym wydatek na Szkołę Policyjną w Mostach Wielkich zł 1.622.400, Wydatki w dziale 1 Płace zł 14.050, i wydatki w dziale 2 Płace w Województwach i Starostwach zł 421.950 uzasadnione są awansami i mniejszym odpływem pracowników, niż to miało miejsce w latach ubiegłych. Zwiększony tok zajęć nie pozwala na redukcję.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#JanLewandowski">W części 8 Ministerstwo Skarbu wydatek zł 50.000 i zł 32.000 konieczny był w związku z wyjazdami delegatów Ministerstwa Skarbu za granicę, a suma zł 1.000.000 okazała się potrzebna na pokrycie wyjazdów służbowych, związanych z kontrolą dewizową i skarbową, oraz poborem danin publicznych. Wydatek zł 800.000 w § 11 „Różne wydatki” powstał stąd, iż emerytom potrącano 8% składki nie tylko od uposażenia, ale i od dodatku mieszkaniowego. Trybunał Administracyjny orzekł, że potrącenia były niesłuszne, przeto zwrócono emerytom pobrane potrącenia za czas od 1 maja 1932 r. do 31 marca 1933 r. Sumy powyższe nie były przewidziane w budżecie na r. 1936/37.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#JanLewandowski">W części 14 — Ministerstwo Opieki Społecznej — dział 9 § 23 — wydatkowano sumę zł 1.800.000 na pokrycie składek, jakie przypadały od Funduszu Pracy z tytułu zabezpieczenia robotników na wypadek bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#JanLewandowski">Fundusz Pracy, zatrudniając robotników na robotach publicznych bezpośrednio, obowiązany jest płacić składki na zabezpieczenie robotników od bezrobocia. Od r. 1935 składki te nie były płacone, przeto zachodzi potrzeba uregulowania tej sprawy. Jakkolwiek jest to w resorcie tego samego Ministerstwa, jednak ta wypłata musi być efektywna, dlatego jest podana tutaj w kredytach dodatkowych.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#JanLewandowski">Wydatki Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — część 13 w sumie zł 171.000 znalazły pokrycie w tym samym resorcie, przeto nie można tu mówić o nowych wydatkach, a raczej o przesunięciach.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#JanLewandowski">Ogólne wydatki w części 7, 8 i 14 w łącznej sumie zł 7.881.022 znajdują pokrycie w dziale 16 — Ministerstwa Skarbu — Monopol Spirytusowy w takiej samej sumie zł 7.881.022.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#JanLewandowski">Stawiam wniosek o przyjęcie ustawy o dodatkowych kredytach na r. 1936/37 w brzmieniu, uchwalonym przez Sejm, bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#WacławMakowski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem wniosku komisji, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#WacławMakowski">Przechodzimy do punktu 10 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 r. o sprzedaży wyrobów tytoniowych, (druki senackie nr 170 i 187).</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#WacławMakowski">Jako sprawozdawca głos ma s. Kleszczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#EdwardKleszczyński">Wysoka Izbo! Ustawa, którą mam zaszczyt referować, proponuje pewne poprawki w rozporządzeniu Prezydenta z dnia 27 października 1933 r., mianowicie wprowadza nowe zorganizowanie systemu sprzedaży, a z drugiej strony wprowadza zorganizowanie sieci hurtowni wyłączając z pośrednictwa zorganizowanego systemu sprzedaży wieś. Mianowicie chodzi o to, że na wsi z powodu małej ilości sprzedawanego tytoniu w poszczególnych małych ośrodkach nie opłaca się nadawanie pewnych koncesyj poszczególnym sklepom sprzedaży tytoniu, dlatego wieś została wyłączona.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Barański.)</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#EdwardKleszczyński">Poprawki Senatu idą właściwie tylko w kierunku rozszerzenia punktu 4. Mianowicie chodzi tutaj o wyraźniejsze podanie, gdzie można sprzedawać tytoń, t. zn. w zakładach hotelowych, chodzi tu prawdopodobnie o pensjonaty. Następnie było złe określenie „w gminach wiejskich”. Powiedziano: „na obszarach gmin”, żeby nie było niepotrzebnej interpretacji. Dalsze poprawki są tylko poprawkami właściwie tylko porządkowymi, jak np.: zamieniają wyraz „terytorium” na „obszar”.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#EdwardKleszczyński">Oprócz tego ustawa wprowadza uprzywilejowanie inwalidów wojennych. Jest to rzecz, która w poprzednich ustawach przed rozporządzeniem Prezydenta również była uwzględniona. Jeżeli chodzi o Monopol Tytoniowy, ponieważ z powodu kryzysu zmniejszyły się zakupy przez ludność tych wyrobów, w pierwszym rozporządzeniu P. Prezydenta Rzeczypospolitej ta rzecz została usunięta, obecnie jednak na nowo wprowadza się i inwalidzi wojenni dostają pewne uprzywilejowanie w stosunku do innych kategoryj sprzedawców. Na komisji był wniosek mniejszości, który chciał wprowadzić pewne uprzywilejowanie spółdzielni. Jednak spółdzielnia ma równe prawa z innymi osobami, mianowicie w art. 2 jest powiedziane, że sprzedaż wyrobów tytoniowych może być dokonywana przez osoby fizyczne lub prawne, a więc i spółdzielnie w tym wypadku mogą również dostać te koncesje, dlatego tu także niepotrzebne byłoby wprowadzanie jakichś ustępów o spółdzielczości.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#EdwardKleszczyński">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie ustawy z poprawkami według propozycyj komisji senackiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#JerzyBarański">Głos ma s. Łucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#OstapŁucki">Wysoka Izbo! Pracujemy w tak nadzwyczajnie ciężkich i przykrych warunkach, ustawy tak prędko przychodzą i odejść muszą, że rzeczywiście jest nadzwyczajnie trudno zorientować się dokładnie w każdym projekcie ustawy nawet tym senatorom, którzy biorą udział w posiedzeniach danej komisji. Jest rzeczą wykluczoną poznać w warunkach, w których pracujemy, każdą ustawę, która na komisję przychodzi, tak dokładnie, aby można było skierować do p. referenta odpowiednie pytania, dowiedzieć się, jaka jest cała historia i tradycja danej sprawy w dotychczasowym ustawodawstwie, tak, że rzeczywiście zwyczajnie aż po posiedzeniu komisji zachodzi u niejednego z nas wątpliwość co do sformułowania tego czy innego artykułu w danym projekcie. I znowu, dzisiaj już po raz drugi, znajduję się w takie sytuacji, że muszę apelować do Wysokiej Izby, by łaskawie zwróciła uwagę na ważne poprawki, które i do tego projektu ustawy obecnie zgłoszę. Kieruje mną w tej sytuacji stara mądrość życiowa, że jeśli nie jest zapóźno, to raczej trzeba bronić dobrej sprawy później aniżeli nigdy. Że jeżeli nie można było zwrócić uwagi na posiedzeniu komisji na wszystkie elementy omawianej sprawy, lub też znaleźć dla swojego czy obcego wniosku odpowiedniej formy czy umotywowania, a jest to jeszcze możliwe przed zapadnięciem głosowania w danej sprawie na plenum, to trzeba to uczynić podczas narad plenarnych.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#OstapŁucki">O co idzie w tej ustawie, którą mamy uchwalić? Do roku 1933 trzeba było mieć zezwolenie Rządu nie tylko na plantację tytoniu i fabrykację, lecz i na sprzedaż tytoniu. Na hurtową i detaliczną sprzedaż wyrobów tytoniowych trzeba było mieć specjalną koncesję. W czasie głębokiego kryzysu gospodarczego Ministerstwo Skarbu, względnie Dyrekcja Monopolu Tytoniowego, spostrzegły się, że zbyt wyrobów tytoniowych kurczy się nadzwyczaj i myślano jak temu zaradzić. Wszystkie przewidywania teoretyków, że kryzys gospodarczy najsłabiej się odbije na sprawach Monopolów Państwowych (sól, zapałki i tytoń) zostały przekreślone przez życie. Kryzys, który przebyliśmy, czy już zakończamy, silnie odbił się i na monopolach. W tej sytuacji Ministerstwo Skarbu, względnie Dyrekcja Monopolu, zdecydowały się w r. 1933 zaproponować P. Prezydentowi Rzeczypospolitej nowelizację dawnej ustawy, zmierzającą do tego, ażeby sprzedaż wyrobów tytoniowych nabrała charakteru handlu wolnego. Takie rozporządzenie P. Prezydenta z dnia 27 października 1933 r. wyszło. W tej nowej rzeczywistości żyjemy jeszcze dotychczas. Zachodzi pytanie, czy decyzja P. Prezydenta Rzeczypospolitej, wyrażona w rozporządzeniu z dnia 27 października 1933 r., które teraz mamy znowelizować w odwrotnym kierunku, dała efekt. Oczywista historia, odpowiedź na to pytanie zależy od tego, czy kto jest optymistą, czy pesymistą, czy stoi na gruncie interesów Państwa, jako właściciela monopolów, czy też na gruncie interesów tych warstw, które utraciły pewne przywileje, wynikające z dawnego ustawodawstwa, wiążącego sprzedaż wyrobów tytoniowych z koncesjami i uprzywilejowaniami. Odpowiedzi są różne. Wydaje mi się jednak najbardziej obiektywnym stwierdzenie, że wprawdzie to rozporządzenie Prezydenta z dnia 27 października 1933 r. w roku najcięższego kryzysu — w r. 1934 — nie dało wielkiej zwyżki, ale w każdym razie zahamowało kolosalny spadek wpływów, jaki obserwowaliśmy w latach poprzednich. Efekt więc był. Ale teraz, gdy sytuacja gospodarcza się poprawia, projektodawcy tej nowej ustawy, o której debatujemy, przyszli do przekonania, że można już nawrócić do czasów z przed r. 1933, czyli do czasów, w których sprzedaż wyrobów tytoniowych była koncesjonowana. Nowe sformułowanie tej ustawy, które nawraca do dawnej rzeczywistości, tym się różni może od dawnej ustawy, że już nie ma tu mowy o koncesjonowaniu, o koncesjach, tylko o układach, o umowach między Monopolem a hurtownikami czy detalistami, którzy by mieli teraz to prawo sprzedaży wykonywać. Rozróżniam pojęcia prawne: koncesja i umowa. Są to rzeczy trochę różne i przyznaję, że ta zmiana idzie w kierunku dodatnim, według mojego rozumienia tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#OstapŁucki">Ale chciałbym zwrócić uwagę na jedno, a mianowicie, czy rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 27 października 1933 r. rzeczywiście odbierało uprzywilejowanym dotychczas osobom wszystkie ich dawne przywileje? Idzie mi w tym względzie w pierwszym rzędzie o inwalidów. Stwierdzam, że rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej ograniczyło uprawnienia inwalidów z lat dawnych i ustaw dawnych, jednakowoż pozostawiło im jeszcze poważne i zupełnie konkretne specjalne uprawnienia. W rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej przecież jest wyraźnie powiedziane, że sprzedaż wyrobów tytoniowych w budkach, kioskach itd. dalej pozostaje przywilejem inwalidów. Ten wyjątek t. zw. ulicznej sprzedaży, (budki, kioski itd.) jest wyraźnie zastrzeżony w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej, które teraz mamy zmienić, wyłącznie dla inwalidów, dla uczestników walk o niepodległość itd. A więc i to rozporządzenie nie odebrało inwalidom wszystkich praw. Co więcej w art. 7 tego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej było powiedziane, że przedsiębiorstwo Polski Monopol Tytoniowy będzie wprowadzało do obrotu wyroby tytoniowe za pośrednictwem własnych zakładów, bądź też za pośrednictwem osób, z którymi zawrze umowy, biorąc pod uwagę przede wszystkim osoby wymienione w art. 3, czyli znowu właśnie inwalidów, wdowy po wojskowych, uczestników walk o niepodległość, byłych wojskowych itd.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#OstapŁucki">Projekt nowej ustawy, który teraz mamy ocenić i o którym mamy zadecydować, jest tylko rozszerzeniem utrzymanych w rozporządzeniu Prezydenta z dnia 27 października 1933 r. przywilejów inwalidzkich, idzie w tych specjalnych uprawnieniach dalej.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#OstapŁucki">Jakie jest moje zasadnicze stanowisko w tej sprawie? Wydaje mi się, że w grę wchodzą tu dwa interesy, odrazu powiem dwa interesy słuszne — słowo interes nie ma u mnie w tym wypadku żadnego podejrzanego brzmienia — interes Skarbu Państwa i interes inwalidów. Byłoby idealnym rozwiązaniem sprawy, gdyby Skarb Państwa mógł w dostatecznej mierze zabezpieczyć inwalidów w ten sposób, by oni nie potrzebowali ratować swej egzystencji budkami czy też kioskami, w których się sprzedaje tytoń. Ale, niestety, nie pytajmy dlaczego, rzeczywistość jest taka, że położenie inwalidów jest rzeczywiście nadzwyczaj ciężkie. Z ogromną przyjemnością, z radością witamy tę drobniutką zmianę w sprawach dotyczących inwalidów, którą rozpatruje się obecnie w Sejmie. Ale nawet gdy i te zmiany przejdą, to jednak położenie inwalidów będzie nadal rzeczywiście ciężkie. Dlatego absolutnie jestem obcy wszelkiej sugestii, która by ograniczyła prawa inwalidów, jakie były im zagwarantowane już w rozporządzeniu Pana Prezydenta, a również nie sprzeciwiam się rozszerzeniu inwalidzkich i pokrewnych im uprawnień, które zawarte są w projekcie ustawy, nad którą teraz obradujemy. Nie mogę zrozumieć tylko jednego, że jeżeli na ogół wracamy od wolnego handlu w sprzedaży wyrobów tytoniowych do starej rzeczywistości, a więc do umów między monopolem a osobami, które mają tę sprzedaż dalej rozprowadzać, to dlaczego w tym nowym projekcie ustawy przekreśla się słuszne uprawnienia, które dotychczas miała spółdzielczość? Tutaj pozwolą Panowie na jedno małe zastrzeżenie na marginesie. Jestem ukraińskim spółdzielcą, lecz bronię w tej sprawie spółdzielczości, jako takiej. Ukraińska spółdzielczość jest najmniej dotknięta tym nowym projektem ustawy, bo powiada on, że spółdzielczość wiejska i w ogóle wieś będą zostawione przez p. Ministra Skarbu na razie przynajmniej w spokoju. A właśnie na wsi znajduje się cała prawie sieć spółdzielczości ukraińskiej. Wielkie natomiast zainteresowanie w pominięciu spółdzielczych uprawnień, ma przede wszystkim spółdzielczość polska. Właśnie dziś odbywa się posiedzenie Rady Spółdzielczej, na którym cała spółdzielczość, jak mnie poinformowano, wysuwa jako sprawę nagłą i pilną postulat, ażeby jeszcze raz zwrócić się do Rządu, i nie dopuścić do tego, aby przy nawrocie do starej rzeczywistości i rozszerzaniu uprawnienia inwalidów i wszystkich osób dotychczas uprzywilejowanych i stawiano na jednej płaszczyźnie z innymi handlarzami spółdzielczość. Nie rozumiem tego pominięcia. Bo, proszę Panów, co to jest spółdzielczość? Spółdzielczość, to nie jest jakiś sklepik, czy handelek, czy też wielka firma handlowa, na którą by trzeba patrzeć, jak na każdą inną firmę. Spółdzielczość to ogromny problem społeczny, który wyrósł wśród liberalizmu XIX stulecia, a który zmierza do tego, ażeby, zachowując wolność i inicjatywę człowieka gospodarczego, inicjatywy tej nie puszczać jednak na drogę wolnej konkurencji pod hasłem największego zysku dla przedsiębiorcy. Spółdzielczość realizuje indywidualną swobodę przedsiębiorczości w kierunku jak najlepszego zaspokajania potrzeb społeczeństwa. Samo społeczeństwo zorganizowane w spółdzielniach ma stać na straży interesu społecznego. Jest to sprawa kolosalnego znaczenia. Ponieważ spółdzielczość jeszcze nie zdobyła dominującego stanowiska w tym ważnym ekonomicznym zagadnieniu, narody europejskie i państwa, chcąc realizować naszą ideę prowadzenia wszystkiego, całego gospodarstwa pod kątem użyteczności społecznej, czynią aparat biurokracji państwowej rozjemcą i sędzią interesu społecznego. No, do czego to doprowadza w wielu państwach, naszego nie omijając, już srodze doświadczyliśmy. Natomiast eksperyment spółdzielczy, zaczęty 50 lat temu, udał się we wszystkich państwach Europy i dziś rozporządza zorganizowaną masą wielu setek milionów ludności europejskiej i pozaeuropejskiej. Jest to jedyny eksperyment społecznoekonomiczny, który się udał na wielką skalę, tym ciekawszy, że nie ma charakteru rewolucyjnego, tylko prowadzi ludzkość drogą ewolucji do innej lepszej rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#OstapŁucki">I dlatego prawodawca ustaw dotychczasowych, dotyczących właśnie tej sprawy, o której teraz mówię, sprawy sprzedaży tytoniu, zawsze odróżniał spółdzielczość od zwykłego handlu. Nie będę całej historii prawodawstwa w tej sprawie powtarzał. Prawodawstwo to jest duże i bardzo stare. Jeszcze za p. Ministra Skarbu Michalskiego 1 czerwca 1922 r. wyszła pierwsza ustawa tytoniowa, a potem posypały się rozporządzenia wykonawcze Ministra Skarbu. Już w tym samym roku 1922 zebrałem tych rozporządzeń sporą paczkę: z 19 lipca, z 21 lipca, z 28 sierpnia, z 1 października, z 20 października, z 29 października i z 4 grudnia. Tyle rozporządzeń wykonawczych wydano w pierwszym roku, w którym ustawa wyszła, i tak to szło dalej, w każdym roku, aż ostatecznie doszliśmy do 1932 roku, to znaczy do ostatnich rozporządzeń Ministra Skarbu, które stały na zasadzie koncesjonowania sprzedaży tytoniu, bo w 1933 r. rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 27 października 1933 r. nawróciło od koncesjonowania do pewnego rodzaju wolnego handlu wyrobami tytoniowymi. Cóż nam mówią rozporządzenia wykonawcze Ministrów Skarbu, a w szczególności ostatnie z 1932 r.? Rozporządzenie to z 31 marca 1932 r. powiada tak: „Koncesje na hurtową sprzedaż dzielą się a) na hurtownie, mające prawo sprzedaży wyrobów tytoniowych detalicznym sprzedawcom w wyznaczonym rejonie, b) koncesje na hurtownie tytoniowe rozdzielcze, to jest hurtownie nadawane spółdzielczym stowarzyszeniom spożywców, lub ich związkom, które to hurtownie mają prawo rozsprzedaży wyrobów tytoniowych, wyłącznie pomiędzy członków stowarzyszeń spożywczych, należących do związku”. A więc do ostatniego momentu przed rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z października 1933 r. spółdzielczość miała pewne specjalne uprawnienia, nie w tej mierze, jak inwalidzi, oficerowie, ich wdowy itp., ale w każdym razie hurtownie były dzielone na rejonowe i na rozdzielcze. Przy tym wyraźnie powiedziane było, że hurtownie rozdzielcze to są te, które otrzymuje spółdzielczość i że spółdzielczość jest ograniczona w swobodzie odsprzedaży, bo może pracować tylko z członkami.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#OstapŁucki">Zmierzam więc do tego i walczę o to, ażeby przy powrotnym utrzymaniu wszystkich, nawet rozszerzonych uprawnień dla inwalidów, byłych wojskowych, byłych członków organizacyj niepodległościowych i ich wdów spółdzielczość tak zasłużona jako wielki udany eksperyment, zasłużona także w Państwie naszym, nie doznała kapitis deminutionem, bo to nie miałoby sensu, to byłoby ukróceniem pewnych praw, które mieliśmy w poprzedniej rzeczywistości, do której obecny projekt ustawy zmierza.</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#OstapŁucki">Dlatego proponuję, ażeby art. 1 punkt 1 w projekcie ustawy, orzekający, że sprzedaż wyrobów tytoniowych zarówno hurtowa jak i detaliczna może być wykonywana, z wyjątkami, przewidzianymi w art. 3. 3a i 7, tylko przez osoby fizyczne lub prawne, z którymi Polski Monopol Tytoniowy zawrze odpowiednie umowy, zatrzymać. W tym miejscu jako ust. (2) tego punktu proponuję jednak nowy ustęp w takim brzmieniu, które dosłownie powtarza z dawnego rozporządzenia Ministra Skarbu, które obowiązywało do 1933 r., dawne uprawnienia spółdzielcze, a mianowicie, że „hurtowa sprzedaż wyrobów tytoniowych może być a) rejonowa, gdy hurtownia otrzymuje prawo sprzedaży wyrobów tytoniowych detalicznym sprzedawcom wyznaczonego rejonu lub b) rozdzielczą, gdy hurtownie nadaje się spółdzielniom z działem spożywczym, lub ich związkom, z prawem wykonywania detalicznej sprzedaży wyłącznie swym członkom”. Idę więc w ograniczeniu spółdzielczości nieco dalej niż szły dotychczasowe rozporządzenia, mówiąc o spółdzielczości.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#OstapŁucki">Następna część tego punktu 1), że „przy zawieraniu umów z Polskim Monopolem Tytoniowym o sprzedaż wyrobów tytoniowych przy równych warunkach pierwszeństwo mają inwalidzi wojenni, wdowy po nich i po poległych na wojnie oraz uczestnicy walk o niepodległość i ich organizacje” — zatrzymuję w całej rozciągłości. Chcę więc jak najoględniej obydwie sprawy złączyć i odpowiedzieć w całości intencjom autorów tego projektu, a bronić tylko tych praw spółdzielczości, które mieliśmy.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#OstapŁucki">Jeszcze jedną zmianę proponuję, gdyż niezupełnie jasno zdaję sobie sprawę z tego, co właściwie mają oznaczać w punkcie 2) art. 1 słowa „na własne ryzyko i na własny rachunek”. Ten punkt drugi art. 1 w związku z punktem 1 tegoż artykułu wygląda w ten sposób: sprzedaż wyrobów tytoniowych, zarówno hurtowa jak i detaliczna, może być wykonywana, z wyjątkami przewidzianymi w art. 3, 3a i 7, tylko przez osoby fizyczne lub prawne, z którymi Polski Monopol Tytoniowy zawrze odpowiednie umowy. Wszystko to rozumiem, ale co to ma znaczyć: „jedynie na własne ryzyko i rachunek”. Wydaje mi się, że to, co chciał powiedzieć tymi ostatnimi wyrazami projektodawca tego punktu, miało określać, że każdy, kto zawrze umowę i uzyska prawo sprzedaży, czy z tytułu umowy, czy specjalnych wyjątków, musi wykonywać tę sprzedaż we własnym imieniu i prowadzić ją na własny rachunek. Z tym słowem „ryzyko” spotykam się co dwie minuty w moim życiu gospodarczym, ale w ustawodawstwie tytoniowym to słowo „ryzyko” rzeczywiście razi mnie i jest lepiej powiedzieć jasno, czego się chce. Wydaje mi się, że nie jest to objawem zdrowym dostać hurtownię czy detaliczną sprzedaż i nie prowadzić jej samemu, czyli „we własnym imieniu”, tylko zaraz sprzedać to prawo innemu. Intencja zdrowa jest tylko ta: skoro chcesz mieć hurtownię czy detal, to prowadź je we własnym imieniu i na własny rachunek. Inaczej intencji tego fragmentu ustawy zrozumieć nie można. Jestem wobec tego za zmianą, mianowicie zamiast słów „na własne ryzyko i na własny rachunek” proponuję wstawić „we własnym imieniu i na własny rachunek”.</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#OstapŁucki">Gdyby jednak moja pierwsza i zasadnicza poprawka do punktu 1), dotycząca spółdzielczości przeszła, wtenczas musi być zmieniony i punkt 3) art. 1 ustawy i dlatego proponuję, ażeby w tym punkcie 3 wykreślić całe pierwsze zdanie, a zostawić zdanie następne. W tym zdaniu, które proponuję wykreślić, powiedziane jest, co następuje: „Umowy o hurtową sprzedaż wyrobów tytoniowych będzie Polski Monopol Tytoniowy zawierał na zasadach rejonów terytorialnych”. Wprowadzając zgodnie z moją zasadniczą poprawką do punktu 1 w art. 1, oprócz terytorialnych rejonów, rejony spółdzielczo-rozdzielcze, musimy powyższe pierwsze zdanie w punkcie 3) skreślić. Zwracam przy tym uwagę, że w drugiej części tego wykreślonego zdania wykreślimy i pewną ważną a niewłaściwą myśl gospodarczą: W tej części tego zdania czytamy: „w umowach o sprzedaż detaliczną Polski Monopol Tytoniowy określi stałe miejsce zakupu wyrobów tytoniowych. Monopol Tytoniowy określi stałe miejsce zakupu. Co to znaczy? Znaczy to, że jeśli ktoś dostanie hurtownię, to poza tym dostanie dla niej i pewne punkty detalicznej sprzedaży, które muszą w tej hurtowni kupować. Jeżeli w danym mieście będzie dwie hurtownie, to każdy dostanie swoich detalistów. Uważam, że to jest niezdrowe z gospodarczego punktu widzenia. Kto prowadzi jakieś przedsiębiorstwo, musi mieć możność wykazania, że lepiej to zrobi niż każdy inny. Pewna elita kupiecka może w ten sposób się wyrobić. Kto zaspokaja potrzeby społeczne lepiej, powinien dochodzić do większej klienteli swych spożywców. Tymczasem proponowane nam sformułowanie ustawowe gwarantuje każdemu hurtownikowi klientów, on może spać spokojnie, klient nie śmie kupować gdzieindziej, tylko u niego. Do czego to prowadzi? Gdyby tego ustępu w ustawie nie było, hurtownik dałby lepsze urządzenie, lepiej przechowywałby wyroby tytoniowe, pilnowałby, aby dzieci mu nie nadebrały tytoniu z jakiejś paczki, bo takich skarg jest dużo — więc taka hurtownia budziłaby większe zaufanie, z większą sympatią do niej szliby ludzie. A tak wszystkich się gleichszaltuje, wszystkim hurtownikom ustawa mówi: śpijcie spokojnie, zarobki wasze są zagwarantowane. Jeżeli się taką złą myśl skreśli, to zrobimy rzecz dobrą. I, proszę Panów, to nie jest tylko moje przekonanie! w tej sprawie pozwolę sobie przypomnieć Panom, co mówiło rozporządzenie Ministerstwa Skarbu z 31 marca 1932 r. To rozporządzenie ustalało wyraźnie, expressis verbis w art. 9 rzecz następującą: „jeżeli jest kilka hurtowni w tej samej gminie miejskiej, przedsiębiorcy detaliczni mogą się zaopatrywać w wyroby tytoniowe w dowolnej hurtowni, znajdującej się w danym mieście”. A wiec to już było. Teraz niszczy się rzecz dobrą, wprowadza się monopol i przymus kupowania nawet u złego hurtownika. To nie jest wedle mnie rzecz zdrowa.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#OstapŁucki">Jest jeszcze pewna rzecz, której się obawiam, mianowicie w art. 2 ustęp 2 powiedziano tak: osoby, trudniące się sprzedażą detaliczną wyrobów tytoniowych w dniu 1 marca 1937 r. bez zezwolenia, mogą wykonywać tę sprzedaż jeszcze w ciągu roku od chwili wprowadzenia w życie niniejszej ustawy na terytorium, gdzie znajdują się ich przedsiębiorstwa, ale w tym czasie nie będą one otrzymywały rabatów przy nabywaniu wyrobów tytoniowych. Z takiej redakcji wyniknie nieporozumienie.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#OstapŁucki">Proponuję więc dodać, i to koniecznie, po słowie „w życie” wyraz „postanowień”. Dopiero wówczas jasnym będzie, że detaliści jeszcze rok cały będą mogli pracować bez zezwolenia od chwili wprowadzenia w życie niniejszej ustawy, ale rabatów nie będą mieli — od chwili wprowadzenia postanowień tej ustawy. Ustawa sama będzie wprowadzona w życie z dniem ogłoszenia, a jej postanowienia może p. Minister zgodnie z ust. 1 tego artykułu np. za jakieś cztery miesiące w danym rejonie wprowadzić i od tego czasu nie będzie już rabatów. A do tego czasu pozbawianie detalistów rabatu nie ma sensu. Dla całkowitego wyjaśnienia tej myśli proponuję doda również w tym ustępie po słowie „przedsiębiorstwa” słowa „w trybie określonym w ust. (1).</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#OstapŁucki">Zdaję sobie sprawę, że takie zaskakiwanie panów senatorów na plenum poprawkami wytwarza sytuację, w której trudno się zorientować, ale jeżeli mam tak poważne wątpliwości do tekstu proponowanej ustawy, to nie mogę powstrzymać się od tego, ażeby moich wątpliwości i wniosków nie przedstawić Panom, zdając sobie sprawę, że, niestety, wszystko to może ze względu na nasz regulamin spłynąć i nie mieć żadnego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#JerzyBarański">Głos ma s. Trockenheim.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#JankielTrockenheim">Wysoka Izbo! Już podczas dyskusji nad budżetem monopoli starałem się wykazać, że w tym samym czasie, kiedy wpływy z podatków bezpośrednich są wykorzystane do maximum, to wpływy z monopoli, to jest z podatków pośrednich nie są należycie wykorzystane, i że z tego źródła można by było jeszcze duże wpływy na rzecz budżetu czerpać. Szczególnie w dziedzinie Monopolu Tytoniowego starałem się wykazać, że ta nowela, która była wtenczas debatowana na terenie Sejmu, a teraz jest już u nas na terenie Senatu, jest odstępstwem od tego systemu, który uważam za najwłaściwszy. System koncesyjny nie sprzyja rozwojowi przedsiębiorstw monopolowych i nie sprzyja zwiększeniu ich wpływów. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 r. zrobiło właściwie wyłom w tym systemie koncesyjnym, a mianowicie w dziedzinie sprzedaży wyrobów tytoniowych odstąpiło się wtenczas od systemu koncesyjnego, i muszę stwierdzić, że rezultaty były dodatnie. Statystyka wykazuje, że ilość punktów sprzedaży wzrosła od tego czasu z 40.000 do 200.000. Jest rzeczą zrozumiałą, że czym więcej punktów sprzedaży, tym więcej ten artykuł może być i jest rozpowszechniony i konsumcja się zwiększa. Aczkolwiek sumarycznie statystyka spożycia wyrobów tytoniowych i w ostatnich kilku latach nie wykazuje należytego zwiększenia, ale przyjmując pod uwagę lata ubiegłe, kryzysowe, o czym zresztą p. s. Łucki mówił, musimy dojść do wniosku, że gdyby nie to rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 1933 r., mielibyśmy znaczny ubytek konsumcji wyrobów tytoniowych. I dlatego uważam, że powrót do stanu koncesjonowania, od którego już raz się odstąpiło, nie jest wskazany w obecnej chwili.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#JankielTrockenheim">Chciałbym tutaj jeszcze przytoczyć przykład, co można ewentualnie wykorzystać dla zwiększenia konsumpcji artykułów monopolowych, a przeważnie tytoniowych. Mam tutaj tabelkę, którą przytoczył nam p. referent i tutaj jest godna podniesienia jedna rzecz. W województwie pomorskim spożycie tytoniu na głowę rocznie w gramach wynosi 1402, podczas gdy w innych województwach wynosi znacznie mniej, w warszawskim 660, a w tarnopolskim 372. Tłumaczę sobie to w ten sposób, że pomorskie czy śląskie to jest były zabór pruski, gdzie przed wojną sprzedaż wyrobów tytoniowych była więcej niż w innych krajach rozpowszechniona i najmniej skrępowana i dlatego dotychczas pomimo wszystkich systemów koncesyjnych jeszcze tam sposób sprzedaży jest daleko lepszy, niż w innych województwach i tym się tłumaczy, że tam jest 1.402 gr na głowę, a w innych województwach 372. I dlatego uważam, że pomimo tego argumentu, że chcemy przysłużyć się inwalidom, tym biednym ludziom, mającym zasługi dla Państwa, to jednakże nie można tego zrobić tak wielkim kosztem, który odbija się na wpływach Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#JankielTrockenheim">Wolny handel, wolne i umiejętne rozpowszechnianie artykułów danego przedsiębiorstwa czy przemysłu bez wątpienia sprzyja zwiększeniu spożycia tego artykułu i dlatego uważam, że ta nowela do rozporządzenia Prezydenta jest niesłuszna, godzi w interesy Skarbu Państwa, w interesy tych osób, tych kupców handlujących, którzy się dotychczas tym handlem trudnią i mają w tym względzie prawa nabyte. — Dlatego będę zmuszony głosować przeciw tej noweli.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#JerzyBarański">Czy Pan Sprawozdawca pragnie zabrać głos?</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#komentarz">(S. Kleszczyński: Proszę.)</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#JerzyBarański">Głosu udzielam p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#EdwardKleszczyński">Wysoka Izbo! W imieniu komisji sprzeciwiam się poprawkom p. s. Łuckiego, z wyjątkiem ostatniej, do art. 2 ust. (2), z tego względu, że jeśli chodzi o spółdzielczość, to ma ona swoje uprawnienia, mianowicie, jak wspomniałem na końcu mego przemówienia, w art. 2: „Sprzedaż wyrobów tytoniowych, zarówno hurtowa jak i detaliczna, może być wykonywana z wyjątkami — tu następują odpowiednie artykuły — tylko przez osoby fizyczne lub prawne, z którymi Polski Monopol Tytoniowy zawrze odpowiednie umowy”. Osoby prawne — to właśnie spółdzielczość. O co mi chodzi? Komisja w ten sposób określiła swoje stanowisko, że uprzywilejowanie w pewnym stopniu spółdzielczości — zdaniem komisji — jest nieodpowiednie, im więcej instytucyj będziemy uprzywilejowywać, to inwalidzi, o których przecież chodzi, nie będą mieli żadnego uprzywilejowania, tak jak w poprzednim rozporządzeniu Prezydenta go nie mieli. S. Łucki wspomniał, że inwalidzi mieli pewne uprzywilejowanie, mianowicie budki i sprzedaż uliczną. Każdy sklep, jak chciał sprzedawać tytoń, mógł to czynić, gdyż nie było żadnego uprzywilejowania i chociaż naprzeciw sklepu była budka, to każdy, kto wchodził do sklepu, kupował i tytoń. Teraz przy rejonizacji sprzedaży inwalidzi naprawdę mają ten przywilej.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#EdwardKleszczyński">Co się tyczy wolnej konkurencji, o której mówił s. Trockenheim, że jeśli będzie wolna konkurencja, będzie większa sprzedaż, to okazuje się ze statystyki sprzedaży, że jednak pomimo rozporządzenia P. Prezydenta, które dążyło do tego, aby przez rozszerzenie możliwości sprzedaży była większa konkurencja i większa ilość towaru sprzedawana — zbyt tytoniu spadał z roku na rok. Naturalnie było to częściowo spowodowane kryzysem, ale jednak rozporządzenie to nie powstrzymało tendencji spadkowej. Dlatego też kiedy normalne czasy przychodzą, wtedy ci inwalidzi muszą mieć pewne uprzywilejowanie w stosunku do innych ludzi, zamieszkujących Polskę. We wszystkich państwach, które prowadziły wojnę, inwalidzi mają to uprzywilejowanie i nawet ostrzejsze są ustawy pod tym względem, bo dają wyłączność inwalidom wojennym — my w tej ustawie nie dajemy wyłączności, lecz dajemy pewne uprzywilejowanie możliwości otrzymania tej koncesji.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#EdwardKleszczyński">Jeżeli chodzi o system nie ściśle koncesyjny, ale o system rejonizacyjny, to dla monopolu również on jest wygodny, a to dlatego, że o ile dotychczas na przykład każdy mógł sprzedawać papierosy i tytoń, to były takie objawy, że w mniejszych ośrodkach czy w miastach powiatowych monopol tytoniowy mógł zbywać tylko najgorszy tytoń, ale lepszego gatunku tytoniu nikt nie mógł otrzymać, chociażby i chciał, bo go nie było w sklepach. Jeśli będzie rejonizacja i przymus trzymania wszystkich gatunków tytoniu, to dochód Monopolu Tytoniowego się zwiększy. Oprócz tego Monopol Tytoniowy przy rejonizacji ma kontrolę nad sprzedażą. O ile wie, że ktoś mniej tytoniu sprzedaje, może go odrazu kontrolować — dlaczego sprzedaje mniej i wtedy, o ile ktoś by miał inny tytoń wyrabiany poza Monopolem, to możnaby go o wiele łatwiej przyłapać. Dla uporządkowania sprzedaży ten nowy system jest dodatni. Dlatego, proszę Panów, komisja wypowiedziała się przeciw uprzywilejowaniu spółdzielczości, bo i inne organizacje, jak na przykład organizacja pracowników monopolowych, wystąpiłyby w tym kierunku, ażeby otrzymać uprzywilejowanie. Z tego względu komisja wystąpiła przeciw temu, iż takie uprzywilejowanie ostatecznie w zupełności odbiera pr2fywilej inwalidom, a skończyłoby się na tym, że będą sami uprzywilejowani, jak to słusznie wspominali pp. senatorowie, jak jest na kolejach, że wszyscy jeżdżą albo za zniżkami, albo za darmo, bo za dużo jest uprzywilejowanych. O ile chodzi o ostatnią poprawkę s. Łuckiego, która jest słuszna, to godzę się na nią w imieniu komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#OstapŁucki">Panie Marszałku, proszę o głos w sprawie głosowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#JerzyBarański">Udzielam głosu s. Łuckiemu w sprawie głosowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#OstapŁucki">Regulamin Senatu w art. 62 orzeka, że jeżeli referent sprzeciwi się wnioskowi zgłoszonemu na plenum, Marszałek nie będzie mógł poddać go pod głosowanie, względnie musiałby zadecydować, czy ma być ta procedura zastosowana. Ażeby sprawy nie gmatwać, prosiłbym, ażeby Pan Marszałek poddał pod głosowanie moją rezolucję, która określa tę sprawę. Rezolucja będzie czymś innym jak ustawowym określeniem, idzie o to, ażeby jednakowoż Ministerstwo Skarbu w wykonaniu tej ustawy miało na względzie sprawę poruszoną i być może, że będzie pomocna w tym względzie ta rezolucja.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#JerzyBarański">Pan Senator cofa swoje poprawki i zgłasza rezolucję?</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#OstapŁucki">Poprawki nie będą głosowane, ale proszę Pana Marszałka o poddanie pod głosowanie rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#JerzyBarański">Przystępujemy do głosowania. Rezolucję będziemy głosować na końcu.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#JerzyBarański">Będziemy głosować najpierw nad poprawkami, przyjętymi przez komisję, które Panowie mają w druku nr 187. O ile nie usłyszę sprzeciwu, poddam wszystkie te poprawki komisji łącznie pod głosowanie. Sprzeciwu nie słyszę, będziemy głosowali łącznie. Kto jest za poprawkami komisji, zechce wstać. Stoi większość, poprawki przyjęte.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#JerzyBarański">Następnie jest druga poprawka s. Łuckiego, na którą p. sprawozdawca się zgadza. Poprawka ta brzmi: W art. 2 ust. 2 dodać po słowie „życie” wyraz „postanowień”, a po słowie „przedsiębiorstwa” dodać słowa „w trybie określonym w ust. 1”. Kto jest za przyjęciem tej poprawki, zechce wstać. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#JerzyBarański">Będziemy głosowali nad całością projektu ustawy wraz z uchwalonymi poprawkami. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#JerzyBarański">Jest jeszcze rezolucja s. Łuckiego.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#JerzyBarański">Proszę Pana Sekretarza o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#KonstantyTerlikowski">„Senat wzywa Rząd, aby w rozporządzeniu wykonawczym do ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1933 r. utrzymał uprawnienia spółdzielczości z działem spożywczo-handlowym w sprawie sprzedaży wyrobów tytoniowych, przyznane jej rozporządzeniami z przed 1933 r. a specjalnie w art. 5 rozporządzenia Ministra Skarbu z dnia 31 marca 1932 r.”.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#JerzyBarański">Kto jest za przyjęciem tej rezolucji, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#JerzyBarański">Następny punkt porządku dziennego będziemy rozpatrywali po przerwie, którą zarządzam do godziny 16 minut 30.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#komentarz">(Przerwa od godz. 14 min. 30 do godz. 16 min. 32.)</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#AleksanderPrystor">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do punktu 11 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o projekcie ustawy o zmianie ustawy z dnia 15 marca 1933 r. o szkołach akademickich (druki senackie nr 157 i 162).</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#AleksanderPrystor">Głos ma sprawozdawca s. Miklaszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#BolesławMiklaszewski">Wysoka Izbo! Ustawa o szkołach akademickich z 1933 r. dzieli te szkoły na dwie grupy, na państwowe i prywatne. Ustawa, którą mam zaszczyt referować w imieniu Komisji Oświatowej, dotyczy 4 szkół prywatnych: 3 handlowych, mianowicie we Lwowie, Krakowie i Poznaniu i Szkoły Nauk Politycznych w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#BolesławMiklaszewski">Zagadnienie wykształcenia gospodarczego teoretycznego i stosowanego ma szczególne znaczenie dla Polski z tego powodu, że poza obronnością militarną Państwa niesłychanie ważną jest obronność gospodarcza, zaś Państwo Polskie w kierunku organizacji życia gospodarczego posiada duże braki, wynikłe z jego historii. Zagadnienie więc wykształcenia gospodarczego teoretycznego i stosowanego nabiera szczególnej wagi. Szczególnie ważne znaczenie posiada nauczanie handlu. To zadanie spełnia szkolnictwo. Na poziomie gimnazjalnym i licealnym istnieją setki szkół handlowych, przygotowujących do zawodów gospodarczych młodzież, która je kończy mając lat 16 lub 18. Są to podoficerowie, że tak powiem, życia gospodarczego. Natomiast szkoły wyższe i akademickie mają za zadanie kształcenie sztabowców życia gospodarczego, którzy mają posiadać metodę pracy i metodę myślenia ekonomicznego. Otóż te szkoły są zjawiskiem XIX stulecia. Wprawdzie tu w Warszawie istniała politechnika za czasów Lubeckiego, która miała wydział handlowy, który został uruchomiony w 1825 r., ale ten wydział handlowy miał tylko jednego ucznia, mianowicie Leopolda Kronenberga starszego. W 1830 r. politechnika została zamknięta, ale tradycja wydziału handlowego odbiła się w szkole Kronenberga, która powstała w 1875 r., a w 1900 została zamknięta. Pierwotnie nosiła cechę szkoły wyższej — to trwało w latach 1875–1883, z tego powodu, że profesorowie Szkoły Głównej z dziekanem Przystańskim na czele byli wykładowcami tej szkoły. Później poziom tej szkoły się obniżył i od r. 1890 była na poziomie szkoły średniej, z tego powodu, że rząd rosyjski wszystkimi środkami starał się o to, ażeby poziom tej szkoły obniżyć. Po r. 1900 powstają początkowo kursy, obecnie Szkoła Handlowa Główna w Warszawie, która obecnie już posiada pełne prawa państwowe szkoły akademickiej.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#BolesławMiklaszewski">Otóż, proszę Panów, dążenie do zorganizowania prawidłowych studiów handlowych na poziomie akademickim w Państwie Polskim jest potrzebą państwową. Szkoły, o których tu mówię, mają swoją tradycję, mianowicie krakowska i lwowska były poprzedzone przez kursy abiturientów przy tak zwanych akademiach handlowych, które zostały przekształcone w trzyletnie szkoły handlowe wyższe, które obecnie istnieją. Dwie szkoły zostały ufundowane jako szkoły handlowe wyższe w 1924 r., a poznańska w 1926 r. Szkoły te, rozpoczynając prace, miały dostateczne uposażenie, wszystkie trzy pobudowały przez ten czas gmachy, poznańska szkoła ma gmach bardzo duży i ładny, krakowska i lwowska mają też swoje gmachy. Poza tym mają zapewnione zapomogi z podatku od patentów. Uczniów mają dosyć, mniej więcej po 500, 600 do 700. Jest tu jeden tylko brak, trudne jest obsadzanie katedr teoretycznych siłami ekonomicznymi o cenzusie akademickim, to jest habilitowanymi docentami. Ale to jest choroba ogólnopaństwowa, państwowe szkoły mają również braki pod tym względem. Jest rzeczą pożądaną, aby placówki już istniejące w dziedzinie nauczania nauk gospodarczych stosowanych o ile możności wzmocnić. Wzmocnienie to nastąpi przez stopniową organizację katedr, a obecnie przez nadanie charakteru akademickiego szkołom.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#BolesławMiklaszewski">Cóż to wkłada za obowiązki na te szkoły? Dostają one prawo szkół akademickich, ale mają obowiązek przyjmowania maturzystów, posiadania personelu o kwalifikacjach akademickich, pracy naukowej, personelu naukowego, a następnie szerzenia wiedzy gospodarczej w społeczeństwie. To są cechy charakteryzujące szkoły akademickie w ogóle. Więc jeżeli te szkoły dostaną teraz charakter szkół akademickich i Minister Oświaty na zasadzie odpowiedniej kwalifikacji każdej z tych szkół ustali termin nadania im tego charakteru i częściowych lub pełnych praw, to będziemy mieli 3 ośrodki kultury gospodarczej stosowanej, które temu celowi mają odpowiadać. A więc w interesie Państwa leży mieć pieczę nad szkołami, dawać im swobodę rozwoju. Zwracam uwagę, że na całym świecie te szkoły mają charakter zależny całkowicie od rozwoju gospodarczego danego państwa. Te rzeczy wyglądają inaczej w państwach kolonialnych, jak na przykład w Danii, Holandii czy w państwach skandynawskich, gdzie interes przechodzi dziedzicznie z rąk do rąk w przeciągu pokoleń i całych stuleci. Tam jest inny program nauczania: tam kupiec może eksportować lub importować, albo ma w koloniach własne plantacje, albo jest wielkim importerem — nie tak, jak w innych krajach, które tego nie mają, a do takich krajów należy i Polska i dlatego metody nauczania muszą być dostosowane do interesów Polski.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#BolesławMiklaszewski">Otóż my, podobnie jak Niemcy po 1870 r., musimy stworzyć szkoły takie, któreby były dostosowane do naszych potrzeb, czyli musimy uczyć w szkole wielu rzeczy, których dzieci holenderskie, duńskie czy szwedzkie uczą się u ojca w interesie. Inaczej mówiąc, program nauczania u nas musi być więcej nastawiony na teoretyczne założenia niż na praktykę, bo to praktyczne szkoły istnieją u nas licznie w postaci szkół średnich i wyżej niż średnich, w postaci szkół niższych zawodowych, handlowych, kupieckich i innych, a te wyższe szkoły potrzebne są dlatego, żeby było dość nauczycieli dla tych szkół zawodowych niższego typu.</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#BolesławMiklaszewski">Oprócz tego założenia ogólnego, bardzo ważnego dla Państwa, istnieje jeszcze jeden motyw poważny, mianowicie jest rzeczą pożądaną, ażeby w Państwie Polskim nastąpiła decentralizacja ośrodków kultury intelektualnych i gospodarczych. Z tego względu jest rzeczą pożądaną, żeby w Krakowie, we Lwowie i Poznaniu, gdzie są te organizacje, żeby je wzmocnić, dlatego, że są to ośrodki o swoistej historii, ciążące do poszczególnych terenów gospodarczych i mające inny układ struktury wewnętrzno-gospodarczej, gdyż każda dzielnica ma inną strukturę. Są to motywy, dla których jest słuszne, że te trzy szkoły dostaną prawa akademickie na warunkach umówionych w ustawie przyjętej przez Sejm i zgodnie z ustawą o szkołach akademickich z roku 1933.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#BolesławMiklaszewski">Cokolwiek inaczej co do treści i zadań kształtuje się Szkoła Nauk Politycznych. Tamte opierają się o ekonomię teoretyczną i stosowaną, o prawo współczesne, cywilne, skarbowe, państwowe i międzynarodowe, o zagadnienie techniki handlu, a tutaj nauczanie opiera się przede wszystkim o nauki prawne i historyczne. Taka szkoła istnieje w Krakowie przy wydziale prawnym sformowana jako oddział dla studentów od 3go roku, który obejmuje różne dziedziny życia społecznego i publicznego. Istnieje też taka szkoła w Wilnie.</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#BolesławMiklaszewski">Szkoła Nauk Politycznych w Warszawie powstała w 1915 r., a więc jest 21 lat od jej założenia i ona bierze na siebie te zobowiązania.</u>
<u xml:id="u-59.8" who="#BolesławMiklaszewski">Stawiam w imieniu Komisji Oświatowej wniosek, aby w myśl uchwały przyjętej przez Sejm przyjąć ustawę bez zmian w zastosowaniu do wszystkich tych czterech szkół.</u>
<u xml:id="u-59.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#AleksanderPrystor">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem całości projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do punktu 12 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o projekcie ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół dokształcających zawodowych (druki senackie nr 156 i 163) — sprawozdawca senator s. Zbierski.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#AleksanderPrystor">Głosu udzielam p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#DominikZbierski">Wysoki Senacie J Rządowy projekt ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół dokształcających ma na celu powstrzymać upadek istniejących szkół, dać im mocne podstawy istnienia i zapewnić im równocześnie podstawy prawne do dalszego rozwoju.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#DominikZbierski">Dotychczas nie posiadamy ustawy, która by wyraźnie określała, kto ma zakładać i utrzymywać szkoły dokształcające. Dzięki temu wytworzył się taki stan, że szkolnictwo dokształcające poczęło upadać. W roiku 1930/31 było tych szkół dokształcających 761, a w nich 115 tysięcy młodzieży, w roku bieżącym 1936/37 mamy tych szkół 614, a młodzieży w nich 94 tysiące. Okazuje się, że w ciągu 6 lat ilość szkół dokształcających zmniejszyła się o 147, a ilość młodzieży w nich spadła o 21 tysięcy.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#DominikZbierski">W tej chwili sytuacja jest taka, że samorządy większych miast odmawiają subsydiów na utrzymywanie szkół dokształcających, wobec czego grozi tym szkołom likwidacja. Samorządy motywują wstrzymanie subsydiów względami oszczędnościowymi źle zrozumianymi, a nie ma ustawy, która by wyraźnie określała obowiązek samorządów utrzymywania tych szkół dokształcających. Toteż ustawa taka stała się pilną koniecznością. Dotychczas istnieją jedynie ustawy, mówiące o obowiązkowej nauce młodzieży pracującej.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#DominikZbierski">Trzeba zaznaczyć, że młodzież pracująca przystępuje do swojej fachowej pracy zupełnie nieprzygotowana. Brak jej wiadomości ogólnych, nie orientuje się zupełnie, na czym polega praca w fabryce, w rzemiośle czy w zakładzie handlowym. Większość młodzieży nie kończy siedmiu oddziałów szkoły powszechnej. Wobec tego młodzież o tak niskim wykształceniu musi dokształcać się w czasie pracy zarobkowej, jeśli ma się wyrobić na dobrych i tęgich fachowców. Jest to problem trudny do zrealizowania wskutek tego, że młodociani pracują w ciężkich warunkach pomimo wyraźnych ograniczeń ustawowych. Szkodliwe warunki pracy ujemniej wpływają na młode mniej odporne organizmy, aniżeli na organizmy dorosłych robotników. Jeszcze jedno — dorosły robotnik po skończonej pracy może swobodnie dysponować swoim czasem, a natomiast młodociany po skończonej pracy w myśl ustawy musi się obowiązkowo dokształcać. A nie ulega kwestii, że jedynie organizm niezbyt fizycznie przemęczony może pracować umysłowo. I w zrozumieniu tej słusznej zasady ustawa o pracy młodocianych i kobiet z dnia 2 lipca 1924 r. zobowiązuje pracodawcę do zwalniania młodocianych z pracy na naukę w ilości 6 godzin tygodniowo. A rozporządzenie wykonawcze Ministra Opieki Społecznej do tej wyżej wspomnianej ustawy o wykonywaniu obowiązku szkolnego przez młodocianych z dnia 31 grudnia 1924 r. brzmi w ten sposób, że pracodawca tylko w tych wypadkach obowiązany jest zwalniać młodocianego z pracy, kiedy nauka odbywa się w czasie godzin pracy. W tym miejscu skierowałbym apel do p. Ministra Opieki Społecznej, ażeby to rozporządzenie wykonawcze było dostosowane do tendencji ustawy o pracy młodocianych i kobiet w tym kierunku, ażeby nastąpiło zmniejszenie w ciągu dnia łącznej ilości godzin pracy, a tym samym ażeby było zmniejszone zmęczenie młodzieży i bardziej umożliwione korzystanie z nauki.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#DominikZbierski">Do ostatnich lat w przeważnej liczbie szkół dokształcających nauka odbywała się w godzinach wieczornych dzięki temu, że brak jest odpowiednich lokali, a po drugie nauka ta musi odbywać się z konieczności w przeważnej mierze w lokalach szkół powszechnych. W wielu szkołach przesunięto już jednak naukę na godziny wcześniejsze, ale do niedawnych lat w województwie warszawskim były szkoły dokształcające, gdzie prowadzono naukę do godziny 23. Nauka wieczorna dla młodocianych jest nadzwyczaj męcząca wskutek tego, że dzienna praca wyczerpująca nerwowo i fizycznie nie sprzyja nauce wieczornej. Zasadniczy postulat, jaki się wysuwa tutaj, byłby ten, ażeby ta nauka odbywała się w godzinach rannych, względnie w godzinach południowych łub wczesno popołudniowych w godzinach 13, 14, 15, byle nie w godzinach wieczornych — z wyjątkiem oczywiście tych zawodów, w których to nie da się przeprowadzić, tam gdzie praca odbywa się w godzinach nocnych, bo po takiej nocnej pracy młodociany musi mieć odpoczynek. Nauka wieczorna ma jeszcze tę ujemną stronę, że młodociani mieszkający gdzieś zdała od szkoły nie mają możności przybywania na naukę.</u>
<u xml:id="u-61.5" who="#DominikZbierski">Sytuacja nauczycieli szkół dokształcających nie jest ustalona, jak również i uposażenie nie jest odpowiednie. Dla przykładu podam, że kierownik dwóch szkół dokształcających posiada za kierownictwo 150 zł miesięcznie, a po potrąceniu otrzymuje 129 zł. Kierowniczka żeńskiej szkoły dokształcającej otrzymuje za kierownictwo 40 zł miesięcznie, za 8 godzin lekcji tygodniowo 72 zł, po potrąceniach otrzymuje wszystkiego 98 zł miesięcznie.</u>
<u xml:id="u-61.6" who="#DominikZbierski">Na terenie b. zaboru pruskiego podstawy istnienia szkolnictwa dokształcającego uregulowała ustawa z dnia 3 maja 1886 r. zamieniona nowelą z dnia 21 lutego 1897 r., ustawa, która skłaniała Skarb Państwa do subsydiowania szkół dokształcających w wysokości 100% wydatków personalnych.</u>
<u xml:id="u-61.7" who="#DominikZbierski">Na terenie b. zaboru austriackiego szkoły tego typu zostały objęte ustawą krajową z r. 1900. Na podstawie tej ustawy Skarb Państwa miał pokrywać w postaci subwencji 1/3 wydatków personalnych, a b. wydział krajowy również 1/3, zatem razem 2/3 wydatków. Nie było jednak ustawy ściśle określającej obowiązek zakładania i utrzymywania szkół dokształcających. Obowiązek ten wypływał jedynie pośrednio z przepisów ustawodawstwa socjalnego i przemysłowego.</u>
<u xml:id="u-61.8" who="#DominikZbierski">Tego stanu rzeczy nie zmieniły i ustawy polskie jak ustawa o pracy młodocianych i kobiet z 2 lipca 1924 r., prawo przemysłowe z 7 czerwca 1927 r. zmienione ustawą z 10 marca 1934 r. Dopiero ustawa o ustroju szkolnictwa z 11 marca 1932 r. zawiera art. 15 rozszerzający obowiązek dokształcania na całą młodzież, która po ukończeniu szkoły powszechnej nie uczęszcza do żadnej innej szkoły, do 18 roku życia.</u>
<u xml:id="u-61.9" who="#DominikZbierski">Obecny stan szkolnictwa dokształcającego w Polsce nie czyni zadość nawet potrzebom wynikającym z ustaw socjalnych. W roku 1934/35 aż 231 miast w Państwie Polskim nie posiadało wcale szkoły dokształcającej, a w 13 miastach były zaledwie szkoły prywatne. Zaledwie 3/5 ogólnej liczby miast posiada publiczne szkoły dokształcające, a spotykamy miasta dość duże, szczególnie na ziemiach wschodnich, które zupełnie szkół dokształcających nie posiadają. Dalecy jesteśmy pod tym względem od narodów zachodnich, gdzie prawie nie ma miasta bez szkoły dokształcającej.</u>
<u xml:id="u-61.10" who="#DominikZbierski">Na podstawie ustawy o ustroju szkolnictwa z r. 1932 obowiązkowi dokształcania młodzieży do lat 18 w bieżącym roku 1936/37 podlega 2.280.000 młodzieży, a w roku przyszłym 1937/38 tej młodzieży będzie 2.450.000. Odsetek młodzieży korzystającej z dobrodziejstwa nauki w szkole dokształcającej wynosi zaledwie około 3%. Jeżeli ograniczymy się wyłącznie do młodzieży miast, to stosunek ten wzrośnie do 10%, a jeżeli za podlegających obowiązkowi dokształcania będziemy uważali tylko tych młodocianych, którzy pracują czynnie w przemyśle, rzemiośle lub handlu, to procent ten wzrośnie do 20. Liczba pracujących czynnie w przemyśle, rzemiośle i handlu wynosi w tej chwili 300.000 młodocianych, a gdy się zwróci uwagę na wiek, to do lat 18 z tych 300.000 kształci się zaledwie 60.000, co wynosi 20%. Gdybyśmy chcieli uczynić zadość tylko ustawodawstwu socjalnemu należało by zorganizować oprócz już istniejących szkół dokształcających takich samych szkół w tej chwili 1.500.</u>
<u xml:id="u-61.11" who="#DominikZbierski">Jeżeli chodzi o młodzież, to trzeba zaznaczyć, że garnie się ona do szkół dokształcających. Świadczy o tym fakt znacznego napływu młodzieży, nie podlegającej obowiązkowi dokształcania, w wieku do lat 15, oraz młodzieży nie pracującej. W r. 1932/33 około 7,5% ogólnej liczby uczniów stanowiła młodzież czternastoletnia, pragnąca jeszcze przed rozpoczęciem pracy zarobkowej uzupełnić swe wykształcenie, jakie otrzymała w szkole powszechnej i zdobyć pewne elementy wiedzy zawodowej. W 1934/35 r. 1/4 ogólnej frekwencji stanowili młodociani niezatrudnieni zawodowo, to znaczy bezrobotni albo tacy, którzy jeszcze w ogóle nie zaczęli pracować.</u>
<u xml:id="u-61.12" who="#DominikZbierski">Liczby te mówią, że wśród młodzieży istnieje żywiołowe odczucie i zrozumienie potrzeby kształcenia się zawodowo. Zaznaczyć muszę, że wydatek na jednego ucznia szkoły dokształcającej rocznie wynosi około 34 zł, w szkole powszechnej ten wydatek wynosi około 50 zł, a w szkole średniej około 500 zł. Przy zastosowaniu proponowanego w projekcie ustawy rozdzielnika wydatków na szkoły dokształcające między Państwo a samorząd, przeciętny wydatek na jednego ucznia w budżecie miejskim wyniesie tyle, ile obecnie w województwach południowych, to jest około 12 zł rocznie.</u>
<u xml:id="u-61.13" who="#DominikZbierski">Przedłożona ustawa ma nie tylko zapobiec likwidacji szkolnictwa dokształcającego, ale i umożliwić jego rozwój, ma dać władzom szkolnym możność racjonalnego, stopniowego rozszerzania i zagęszczania sieci tego szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-61.14" who="#DominikZbierski">Możliwe się stanie całkowite zrealizowanie w miastach powszechnego obowiązku dokształcania, przewidzianego ustawą ustrojową z r. 1932, w ciągu kilku lat, zwiększając wydatek na utrzymanie tych szkół o stosunkowo niewielką kwotę w miarę poprawiającej się koniunktury. Dziś ogólny koszt utrzymania tych szkół wynosi ponad 3 miliony złotych.</u>
<u xml:id="u-61.15" who="#DominikZbierski">Szkolnictwo dokształcające jest pierwszorzędnym czynnikiem w rozwoju życia gospodarczego w Polsce. Na terenie całego Państwa posiadamy: 315.000 warsztatów rzemieślniczych, 221.000 zakładów przemysłowych, 417.000 zakładów handlowych, czyli razem 1.053.000 różnego rodzaju przedsiębiorstw, w których widzimy młodzież, używaną do pracy, posyłek, a nie raz nielitościwie eksploatowaną, a nie widzimy jej właśnie w szkołach dokształcających.</u>
<u xml:id="u-61.16" who="#DominikZbierski">Niewiele osób w Polsce wie, że ta najbiedniejsza, ale i najdzielniejsza młodzież dobija się własną pracą i wysiłkiem patentu na czeladnika lub kupca, a nie ma możności uczęszczania do szkoły i musi zadowolić się wiedzą nabytą w szkole powszechnej. Trzeba, by w Polsce wiedziano, że zaledwie 90 tysięcy tej młodzieży dostępuje szczęścia uczęszczania do szkoły, by tu po wytężonej codziennej pracy zawodowej dowiedzieć się o najważniejszych dla siebie zjawiskach życia Polski, ażeby zdobyć wiedzę o towaroznawstwie, technologii, przetwórstwie, nauczyć się rachunkowości i zdobyć znajomość ustaw niezbędnych w życiu praktycznym, czyli odbyć tak zwane dokształcenie zawodowe. Z młodzieży tej, rekrutującej się z najuboższych sfer społeczeństwa, ma wyrosnąć przyszły twórczy obywatel, płacący podatki, obracający dochodem społecznym w większej mierze, niż to czynią banki. Temu obywatelowi musimy dać możność przygotowania zawodowego. Szkoły dokształcające są najtańsze, nie posiadają bowiem warsztatów pracy, albowiem praktyczną naukę uczeń pobiera u majstra. Opłacalność tych szkół jest większa od innych, może nawet wyżej postawionych uczelni. Masy dobrze wyszkolonych fachowców mogą w znacznym stopniu powiększyć bilans Polski, a z punktu widzenia obronności Państwa rola fachowców na wypadek wojny jest niemniej ważna niż w czasie pokoju. Przeżyliśmy kryzys, podczas którego skurczyło się zaspokajanie naszych potrzeb do niewiarygodnych granic. Pozornie może się wydawać, że produkcja rzemiosła i przemysłu wystarcza, nawet wystarcza może ponad miarę. Na wypadek wojny conajmniej jeden wykwalifikowany fachowiec, jeśli nie więcej, musi obsłużyć jednego żołnierza walczącego na froncie. A można śmiało twierdzić, że w czasie najbliższej wojny takich fachowców, pracujących na tyłach armii, musi być więcej aniżeli jeden na jednego żołnierza. Zależy również na tym, żeby nasz rzemieślnik był wykształconym zawodowo nie tylko w pracowni majstra, lecz by posiadał odpowiedni, niezbędny zapas wiedzy teoretycznej, która jest potrzebna przy dzisiejszym postępie techniki. Ale trzeba zaznaczyć, że nasze rzemiosło prowincjonalne jest zacofane conajmniej o jedno pokolenie. Jakość i wydajność naszych pracowni rzemieślniczych nie postępuje naprzód, lecz cofa się wskutek braku wiedzy teoretycznej.</u>
<u xml:id="u-61.17" who="#DominikZbierski">Przytoczone przeze mnie dane, dotyczące stanu szkolnictwa dokształcającego, wskazują, że przedłożony przez Rząd projekt ustawy przychodzi w chwili, kiedy szkolnictwu temu zagrażać zaczyna likwidacja, przychodzi, że tak powiem, na 5 minut przed 12, wtedy kiedy piękną tradycję tych szkół zaczęto usuwać na plan dalszy w wolnym już Państwie, kiedy pokaźny dorobek z okresu niewoli i pierwszych lat niepodległości został silnie podważony, kiedy szkolnictwo to zaczęło upadać.</u>
<u xml:id="u-61.18" who="#DominikZbierski">Toteż ustawę tę powita całe społeczeństwo z wielkim zadowoleniem. Jest to duży krok naprzód. Aczkolwiek ustawa ta nie rozwiązuje zagadnienia dokształcania ogółu młodocianych do lat 18, nie obejmuje bowiem szkół dokształcających rolniczych, nie stwarza szerszych możliwości Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego do szybkiego rozwoju tego szkolnictwa, ale w każdym razie powstrzyma jego upadek i wierzyć należy, pozwoli chociaż na powolną, to jednak stopniową rozbudowę tego szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-61.19" who="#DominikZbierski">Unormowany ustawą udział gmin w pokrywaniu kosztów personalnych w dokształcających szkołach zawodowych w wysokości 1/3 tych wydatków umożliwi sprawiedliwe i jednolite subsydiowanie tych szkół przez Skarb Państwa. Wprowadzona przez ustawę zasada, że Skarb Państwa pokrywa 2/3 wydatków personalnych, a samorząd 1/3 wydatków, nie zwiększa wydatków gmin na ten cel w obliczeniu ogólnym, przeciwnie, ogólna suma, którą samorząd terytorialny wydawał, zmniejszy się o przeszło 230.000 zł rocznie. Różnicę tę pokryje Skarb Państwa.</u>
<u xml:id="u-61.20" who="#DominikZbierski">Ogólne wydatki personalne dla szkolnictwa dokształcającego zawodowego w obecnej chwili wynoszą 3.068.000 zł rocznie, z tego Skarb Państwa ponosi około 1.810.000 zł, gminy zaś około 1.258.000 zł.</u>
<u xml:id="u-61.21" who="#DominikZbierski">Ustawa zmienia ten udział w sposób następujący: Skarb Państwa wypłaci około 1.043.000 zł rocznie, gminy około 1.028.000 zł rocznie. Biorąc pod uwagę udział gmin w kosztach personalnych według województw, to jedynie gminy województwa poznańskiego i pomorskiego będą obowiązane wstawić jako nowe pozycje do budżetów odpowiednie sumy na te wydatki dopiero na r. 1939/40. Sumy te wynoszą dla województwa poznańskiego około 121.000 zł rocznie, dla województwa pomorskiego około 55.000 zł rocznie, razem około 176 tysięcy zł rocznie dla obu tych województw. Natomiast w województwach krakowskim, lwowskim, stanisławowskim, tarnopolskim i śląskim wprowadzenie ustawy nie zmieni stanu obecnego. Skarb Państwa, jak obecnie, pokrywa 2/3 wydatków. W pozostałych województwach gminy zyskają, ponieważ obecnie pokrywają 2/3 lub połowę wydatków personalnych, a po ogłoszeniu ustawy odciąży się te gminy 1/3 wydatków. W związku z projektem ustawy o zakładaniu i utrzymywaniu publicznych szkół dokształcających zawodowych Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego przygotowało rozporządzenie o organizacji tych szkół. W opracowaniu są programy dla szkół dokształcających ogólnozawodowych, do których uczęszcza młodzież z różnych zawodów oraz programy dla szkół dokształcających zawodowych specjalnych, a więc dla działów metalowego, stolarskiego, handlowego i krawiectwa żeńskiego. Programy te będą gotowe jeszcze w bieżącym roku szkolnym. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego współdziała w akcji dokształcania czeladników i majstrów. Dokształcanie to odbywa się na kursach organizowanych przez różne organizacje społeczne. Programy dla tych kursów Ministerstwo też opracowuje. Suma, jaką Ministerstwo przyznaje na ten cel w bieżącym roku szkolnym 1936/37, wynosi 472 tysiące zł.</u>
<u xml:id="u-61.22" who="#DominikZbierski">Wreszcie ustawa ta przygotowuje odpowiedni dobór nauczycieli, ustawa ustala nazwę „publiczne szkoły dokształcające”. Zaletą tej ustawy jest 1) wprowadzenie jednolitych przepisów na terenie całej Rzeczypospolitej z wyjątkiem Śląska i 2) oparcie wydatków na zasadach sprawiedliwszych niż to było dotychczas. Ustawa i a bowiem wprowadza jednakowy udział Państwa i samorządów w utrzymywaniu szkół dokształcających, to znaczy Skarb Państwa ponosi 2/3 a samorząd 1/3 wydatków, podczas gdy dotychczas udział Państwa był różnoraki, a wypływał z przepisów państw zaborczych, nie był zresztą obowiązkowy. I tak w b. zaborze pruskim subwencja Skarbu Państwa wynosiły 100%, w b. zaborze austriackim 2/3 wydatków, a w b. zaborze rosyjskim rozmaicie 1/3, 1/2, 2/3, a nawet 100%. Takiego uregulowania ustawowego wymagają obowiązujące już ustawy polskie, a mianowicie ustawa o pracy młodocianych i kobiet, prawo przemysłowe i ustawa o ustroju szkolnictwa.</u>
<u xml:id="u-61.23" who="#DominikZbierski">Ustawa przedłożona nie wprowadza nowych obciążeń, ale sankcjonuje zasadniczo stan już istniejący. Przedłożony projekt ustawy był przedmiotem długotrwałych narad i konferencyj między Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Ministerstwem Skarbu i Ministerstwem Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-61.24" who="#DominikZbierski">Uzgodniono wreszcie takie jego brzmienie. Wprowadzenie przez Wysoką Izbę zmian merytorycznych mogłoby odsunąć to palące zagadnienie na dalszą metę.</u>
<u xml:id="u-61.25" who="#DominikZbierski">Sejm na posiedzeniu plenarnym w dniu 25 lutego uchwalił ustawę w brzmieniu rządowym z drobnymi poprawkami stylistycznymi i zmianą numeracji artykułów końcowych ustawy.</u>
<u xml:id="u-61.26" who="#DominikZbierski">Komisja Oświatowa Senatu na posiedzeniu w dniu 4 marca r. b. po rozpatrzeniu i dyskusji przyjęła przedłożony projekt ustawy w brzmieniu rządowym jednomyślnie. Po rozważeniu powyższego projektu na posiedzeniu w dniu 4 marca w imieniu Komisji Oświatowej Senatu stawiam następujący wniosek: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu uchwalonym przez Sejm bez zmian.</u>
<u xml:id="u-61.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-61.28" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Kwaśniewski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy w brzmieniu uchwalonym przez komisję, zechce powstać. Większość. Projekt ustawy został przez Senat uchwalony.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Przystępujemy do punktu 13 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 27 października 1932 r. o Najwyższym Trybunale Administracyjnym (druk sejmowy nr 395 i druk senacki nr 175).</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Głos ma sprawozdawca s. Jeszke.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#WitoldJeszke">Wysoka Izbo! Przedłożony projekt dotyczy 4 problemów. Pierwszy, to kwestia zastępstwa pierwszego prezesa Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Problem ten był dotychczas uregulowany w ten sposób, że pierwszego prezesa Trybunału Administracyjnego zastępował jeden z prezesów. Przepis ten okazał się niepraktyczny ze względu na to, że podczas wakacyj sądowych, które w Najwyższym Trybunale Administracyjnym obowiązują, często zachodziła potrzeba wyjazdu wszystkich prezesów, tak że propozycja obecna zmierza do tego, żeby pierwszego prezesa mógł zastępować obok prezesów — sędzia Najwyższego Trybunału Administracyjnego.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#WitoldJeszke">Druga kwestia dotyczy opłat od skarg, wnoszonych do Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Ta kwestia łączy się z trybem działalności i z tempem pracy Najwyższego Trybunału Administracyjnego. Obecnie Najwyższy Trybunał Administracyjny ma 34 sędziów i 5 prezesów. Zaległości, które się nagromadziły w Najwyższym Trybunale Administracyjnym, sięgają bardzo poważnej liczby, mianowicie przeszło 10 tysięcy spraw i przy obecnej obsadzie Najwyższego Trybunału Administracyjnego trzeba by 10 lat na wyczyszczenie tych zaległości. O tym mówił p. s. Śliwiński, jako referent budżetu Prezydium Rady Ministrów, i w swoim pisemnym sprawozdaniu szczegółowo o tym mówi i zwraca uwagę na ten anormalny stan rzeczy. Pisze: „Niestety, sprawa powiększenia etatów sędziowskich nie rusza z miejsca. A przecież środki, jakich uporządkowanie zaległości wymaga, są drobne w stosunku do globalnej sumy budżetu państwowego, a są jeszcze drobniejsze w stosunku do wielkiej straty moralnej, jaką ponosi Państwo, skutkiem słusznych skarg i wyrzekań obywateli, że na sprawiedliwość w Polsce latami wyczekiwać trzeba”. W zrozumieniu potrzeby powiększenia liczby sędziów w Najwyższym Trybunale Administracyjnym, Sejm zwiększył kredyty Trybunatu o 80.012 zł, co starczy na pięć nowych etatów sędziowskich wraz z siłami pomocniczymi. Ale postanowiono, że ta kwota ma być pokryta z podniesionych opłat za wnoszone do Trybunału skargi. I otóż stąd pochodzi drugi problem przedłożonego projektu, mianowicie kwestia podwyższenia opłat za wnoszone do Trybunału skargi. Zasadniczo myśl w tej chwili niesympatyczna, aby podwyższać opłaty, które i tak uchodziły za dość wysokie. Ażeby ze zwiększenia opłat uzyskać owe 80 tysięcy złotych, trzeba podwyższyć opłaty o jakieś 25%, i projekt rządowy przewidywał podwyższenie wszystkich opłat przy wszystkich kategoriach skarg o owe 25%. Sejm wychodząc ze słusznego założenia, że nie można podwyższać szczególnie opłat od skarg przy małych obiektach, które stanowią gros spraw i które są wnoszone przez ludzi małych, pozostawił dotychczasowe opłaty przy obiektach do 1.000 zł, mianowicie 40 zł. Projekt rządowy proponował, ażeby następna klasa opłat obejmowała skargi od obiektów od 1.000 do 10.000 zł i aby podwyższyć opłaty na 75 zł — od pierwszych 10.000 zł, a następnie od każdego tysiąca — 0,5%. I tu Sejm uważał, że takie ryczałtowe podskoczenie w opłatach nie byłoby sprawiedliwe i, zdaniem moim, słusznie podzielił klasy obiektów w ten sposób, że proponuje utworzenie kategorii wartości sporu od 1.000 do 3.000 zł, przewidując tu opłatę w wysokości 60 zł, następnie nową kategorię spraw od 3.000 do 10.000 zł, tu przewiduje 75 zł, a następna kategoria — ponad 10.000 zł, od pierwszych 10.000 zł — 75 zł, od reszty — 0,5%. Od skarg o nieokreślonej wartości przedmiotu sporu opłaty oznacza Trybunał w kwocie od 40 do 200 zł, czyli pozostawia się dotychczasowy przepis w miejsce zaprojektowanego pierwotnie w projekcie rządowym — od kwoty 50 zł. W ten sposób poprawka Sejmu łagodzi w tych najniższych skargach ostrość tej konieczności zmiany opłat i, podwyższając opłaty przy wielkich obiektach, pozostawia bez zmiany opłaty przy obiektach mniejszych i wyrównywa w ten sposób to, czego referent tego budżetu s. Śliwiński obawiał się, że tego rodzaju podwyższenie opłat wywoła niezadowolenie szczególnie u ludzi mniejszych. Jest nadzieja, że w ten sposób podwyższone opłaty dadzą owe 80.000 zł.</u>
<u xml:id="u-63.2" who="#WitoldJeszke">Przy tej okazji chciałbym zaznaczyć, zgodnie z opinią s. Śliwińskiego, że ten sposób podwyższenia budżetu Najwyższego Trybunału Administracyjnego oczywiście musi być traktowany jako zupełnie wyjątkowy i nie chciałbym, aby robiło to wrażenie, że chce się z Najwyższego Trybunału Administracyjnego zrobić instytucję samowystarczalną. Tak istotnie nie jest, gdyż budżet Najwyższego Trybunału Administracyjnego wynosi 900.000 zł, a wpływy, jakie otrzymuje się z opłat za skargi, wynoszą jakieś 300.000. Opłaty te nota bene nie wpływają bezpośrednio do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, który swojej kasy sądowej nie posiada, uiszcza się te opłaty w formie znaczków stemplowych, albo wpłaca się je gotówką do urzędów skarbowych, czyli wpływa to do ogólnej kasy skarbowej. Jeżeli jednakowoż komisja senacka przyłączyła się do uchwalonego przez Sejm podwyższenia opłat, to czyni to w pełnej świadomości, że przy wyższych obiektach jednakowoż te nieznaczne podwyżki nie będą odgrywały roli, gdyż z judykatury Najwyższego Trybunału Administracyjnego społeczeństwo jest bardzo zadowolone, a krytykuje tylko powolny tryb postępowania. Mam wrażenie, że raczej jest tendencja do płacenia większych opłat, o ile by doprowadziło to do przyśpieszonego toku postępowania, aniżeli miałaby istnieć tendencja do pozostawienia dotychczasowych opłat, co jest połączone z przykrą koniecznością czekania przez długie lata na wynik spraw.</u>
<u xml:id="u-63.3" who="#WitoldJeszke">Następny problem, to jest kwestia zwrotu opłat na wypadek częściowego lub zupełnego uwzględnienia skargi. Dotychczasowe przepisy przewidywały, że w razie uwzględnienia skargi w całości lub częściowo Najwyższy Trybunał zwraca opłatę. Że przy uwzględnieniu skargi tego rodzaju przepis jest uzasadniony, nie wymaga bliższego wyjaśnienia, natomiast przy częściowym uwzględnieniu skargi niezawsze byłoby uzasadnione, aby zwracać całą opłatę. Częstokroć wyrok przyznaje rację wnoszącemu skargę tylko w małym odsetku jego pretensji a oddala ją w gros pretensji, więc dlatego wprowadza się obecnie przepis tej treści: „W razie uwzględnienia skargi w całości albo w razie umorzenia postępowania z powodu cofnięcia przez władzę administracyjną zaskarżonego orzeczenia lub zarządzenia, Trybunał zarządza zwrot wniesionej opłaty. Mając na względzie okoliczność sprawy, Trybunał może w razie częściowego uwzględnienia skargi zarządzić zwrot opłaty w całości lub w części, w razie zaś oddalenia skargi — zwrot części opłaty, nie więcej jednakże, niż połowę”. To znaczy, że przy częściowym uwzględnieniu ma Najwyższy Trybunał możność zadecydowania o zwrocie całości lub części opłaty, a nawet w razie oddalenia skargi ma możność zwrotu, nie więcej jednak niż połowę uiszczonej opłaty. Ten przepis ma swoje specyficzne uzasadnienie w tym, że częstokroć bywają tak skomplikowane stosunki prawne, które istotnie uzasadniają daną skargę, obywatel przy istniejącej niepewności interpretacji danego przepisu nie popełnia żadnego kroku nielojalnego, że wnosi skargę do Trybunału. Jest w interesie judykatury i obywatela, ażeby daną sprawę rozstrzygał w tego rodzaju wypadkach Najwyższy Trybunał, stosując zasadę lojalności co do zwrotu uiszczonej opłaty nawet wtenczas, jeżeli skargę oddalił.</u>
<u xml:id="u-63.4" who="#WitoldJeszke">Ostatnie wreszcie zagadnienie, to jest kwestia przyznania prawa ubóstwa. W zagadnieniu tym zostaje meritum sprawy to samo, jak dotychczas to regulował art. 101 ustawy, z tym, że przewodniczący Izby sam ma decydować o przyznaniu prawa ubóstwa, a nie jak dotychczas cały Trybunał. Jest to przepis, który zupełnie jest uzasadniony, gdyż w praktyce, jak wiadomo, zwykle przewodniczący i tak o tych rzeczach rozstrzygał.</u>
<u xml:id="u-63.5" who="#WitoldJeszke">Wnoszę więc o przyjęcie ustawy w brzmieniu druku nr 395 wraz z rezolucją, która idzie po myśli rezolucji Sejmu, rozbudowując ją nieco, a która brzmi: „Senat wzywa Rząd, aby przy opracowaniu budżetu na okres 1938/39 dla Najwyższego Trybunału Administracyjnego przewidział kredyt w granicach, umożliwiających zwiększenie etatu osobowego o dalszych 5 sędziów oraz potrzebny personel urzędniczy i kancelaryjny, gdyż uważa, że jest to najwłaściwszy sposób umożliwienia Najwyższemu Trybunałowi Administracyjnemu należytego wykonania jego zadań i celów”. Tu szczególny kładzie się nacisk na to, aby ten dziś wyjątkowo przez nas realizowany sposób przyjścia z pomocą Najwyższemu Trybunałowi Administracyjnemu przez podwyższenie opłat był doprawdy wyjątkowy i jednorazowy i aby w przyszłym budżecie, w tej świadomości, że podwyższenie składu sędziów o 5 nie wystarczy, że co najmniej o 10 więcej w przyszłym roku będzie musiało funkcjonować, rezolucja zmierza do tego, aby w normalnym trybie budżetowania znaleźć na to środki.</u>
<u xml:id="u-63.6" who="#WitoldJeszke">Proszę o przyjęcie ustawy wraz z rezolucją.</u>
<u xml:id="u-63.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem projektu ustawy w brzmieniu, uchwalonym przez Sejm, zechce powstać. Stoi większość. Projekt ustawy został przez Senat uchwalony.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Będziemy teraz głosowali nad rezolucją. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie jej.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#KonstantyTerlikowski">„Senat wzywa Rząd, aby przy opracowaniu budżetu na okres 1938/39 dla Najwyższego Trybunału Administracyjnego przewidział kredyt w granicach umożliwiających zwiększenie etatu osobowego o dalszych pięciu sędziów oraz potrzebny personel urzędniczy i kancelaryjny, gdyż uważa, że jest to najwłaściwszy sposób umożliwienia Najwyższemu Trybunałowi Administracyjnemu należytego wykonania jego zadań i celów”.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem rezolucji, zechce powstać. Stoi większość. Rezolucja została przez Senat uchwalona.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o szkodnictwie leśnym i polnym (druki senackie nr 172 i 176).</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Głos ma sprawozdawca s. Rudowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#JanRudowski">Wysoki Senacie! Ustawa o szkodnictwie polnym i leśnym zgłoszona była w 1934 r. przez Rząd, a w obecnej sesji wznowiona inicjatywą posła Kroebla. Obejmuje ona dwa główne działy: szkolnictwo leśne, w którym jest mowa o wyrębie drzew, gałęzi, bądź też o innym uszkodzeniu, lub też o uszkodzeniu materiału gotowego drewna, drugi rozdział odnosi się do szkodnictwa polnego odnośnie kradzieży płodów rolnych, bądź to sprzątniętych, bądź to jeszcze przed sprzętem. W tym samym dziale znajduje 6ię szkodnictwo polegające na wypasaniu, bądź deptaniu cudzych pól, co w pewnych okolicznościach może przynieść znaczne szkody. Oczywiście, przedmiot tej ustawy ma cały szereg przepisów, ale przepisów dzielnicowych, pochodzących od byłych państw zaborczych. Przepisy te nie są uzgodnione, niekiedy sprzeczne ze sobą, niektóre zaś mają charakter archaiczny, nie są aktualne w obecnym czasie. Ustawa, którą referuję, unifikuje wszystkie dzielnice pod tym względem i nowocześnie te rzeczy traktuje. Pewnym novum w tej ustawie jest wprowadzenie zasady subsydiarności. Jeżeli szkodę popełni małoletni, będą odpowiadali rodzice, bądź opiekunowie.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#JanRudowski">Wreszcie ustawa traktuje o odszkodowaniu za wyrządzone szkody i o odszkodowaniu z pewną nawiązką, przy czym ta nawiązka oczywiście idzie nie na korzyść poszkodowanego, a na korzyść gminnej opieki społecznej. Ustawa nie odbiera możności w razie większych szkód dochodzenia odszkodowania drogą normalną, drogą sądową. Niewątpliwie ustawa ta przyczyni się do ograniczenia wielu nadużyć bardzo już dziś uciążliwych dla szerokich rzesz rolniczych, zwłaszcza w tych województwach i w tych połaciach naszego kraju, gdzie parcelacja dalsze zrobiła postępy i gdzie rozmieszczenie osad i gospodarstw jest gęste i wtedy tam często występują szkody, o których ustawa traktuje. Stanowią one wielkie obciążenie i są uciążliwe dla szerokich rzesz rolniczych, stąd potrzeba wprowadzenia ograniczeń ustawą określonych.</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#JanRudowski">Komisja Prawnicza w dyskusji żadnych poprawek nie zgłosiła, proponuję przeto, aby Wysoka Izba przyjęła ustawę, referowaną przeze mnie w brzmieniu uchwalonym przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-67.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy w całości, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Przechodzimy do punktu 15 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 października 1927 r. o uchyleniu odrębności stanowych (druk sejmowy nr 363 i druk senacki nr 161) — sprawozdawca s. Staniewicz.</u>
<u xml:id="u-68.2" who="#WicemarszałekKwaśniewski">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#AntoniStaniewicz">Wysoki Senacie! Mam zaszczyt referować rządowy projekt ustawy w przedmiocie nowelizacji rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 października 1927 r. o uchyleniu odrębności stanowych.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#AntoniStaniewicz">Projekt ustawy, który Panowie Senatorowie mają przed sobą, przewiduje zmianę brzmienia art. 6 wzmiankowanego rozporządzenia, precyzując z jednej strony bardziej szczegółowo dotychczasowe uprawnienia zarządów gminnych przy zawieraniu aktów i umów przez wpisywanie do t. zw. ksiąg umów, dotyczących przedmiotów, nie przekraczających wartości 2.000 zł, z drugiej zaś strony znacznie rozszerza dotychczasowy zakres kompetencji zarządów gminnych, upoważniając je do sporządzania testamentów na mienie nieruchome do 5 ha, na ruchome zaś do wartości 2.000 zł — z jednoczesnym zaznaczeniem i podkreśleniem, iż testamenty te sporządzone w gminie nie będą wymagały na przyszłość zatwierdzenia do wykonania przez sądy okręgowe. W uzasadnieniu swym Rząd powołuje się na: 1) przepisy zawarte w art. 6 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 października 1927 r., który zachował w mocy tryb sporządzania czynności prawnych co do przedmiotów małej wagi w gminach, przewidziany w artykułach 109 i 110 ogólnej ustawy włościańskiej — w specjalnym dodatku do IX tomu Zwodu Praw, 2) na fakt, że przepis zawarty w art. 6 przytoczonego rozporządzenia nie został uchylony przez Kodeks Zobowiązań z dnia 27 października 1933 roku wobec brzmienia art. 11 p. 3 przepisów, wprowadzających ten kodeks. Natomiast przekazanie gminom wiejskim uprawnień sporządzania testamentów bez potrzeby zatwierdzania tych testamentów do wykonania przez sądy okręgowe rządowy projekt motywuje: 1) troską o polepszenie bytu wdów, które w myśl przepisów prawa spadkowego obowiązujących na ziemiach wschodnich są pokrzywdzone, gdyż uczestniczą w spadku do 1/7 nieruchomości i do 1/4 ruchomości, 2) powołaniem się na art. 110 ogólnej ustawy włościańskiej oraz na opracowany w swoim czasie projekt zmian w t. X cz. I Zwodu Praw, który przewidywał możność sporządzania testamentów przez gminy wiejskie na ziemiach wschodnich i 3) na dwa orzeczenia b. senatu rosyjskiego za r. 1884 nr 64, za 1886 r. nr 61 i Sądu Najwyższego za r. 1924 nr 179, uzasadniające nadanie testamentom, sporządzonym przez gminy specjalnego przywileju, a mianowicie zbędności kontroli ich przez sądy okręgowe przy zatwierdzeniu do wykonania.</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#AntoniStaniewicz">Projekt rządowy przez Komisję Prawniczą Sejmu a następnie przez Sejm został zaakceptowany i przyjęty w całej rozciągłości tylko z jeszcze większym zaostrzeniem co do przedmiotu aktów i umów oraz testamentów, a mianowicie: akty i umowy mogą dotyczyć przedmiotów o wartości 3.000 zł zamiast 2.000 zł, a przedmiotem rozporządzeń testamentowych mogą być nieruchomości o obszarze 15 ha zamiast 5 ha, a ruchomości do 3.000 zł.</u>
<u xml:id="u-69.3" who="#AntoniStaniewicz">Komisja Prawnicza Senatu, w imieniu której mam zaszczyt referować wyżej wymieniony projekt ustawy, po długiej i skrupulatnej dyskusji większością głosów uchwaliła rządowy projekt ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta z dnia 14 października 1927 r. o uchyleniu odrębności stanowych, a uchwalony przez Sejm — odrzucić.</u>
<u xml:id="u-69.4" who="#AntoniStaniewicz">Motywy większości Komisji Prawniczej, głosującej za odrzuceniem projektu, były następujące:</u>
<u xml:id="u-69.5" who="#AntoniStaniewicz">1) Projekt rządowy, wprowadzający specjalne przepisy, wkraczające w dziedzinę prawa cywilnego — prawa zobowiązań i prawa spadkowego, i to tylko w stosunku do województw wschodnich, jest rażącym zwrotem w dotychczasowej ustawodawczej polityce Rządu, a oczywiście, w pierwszym rzędzie Ministerstwa Sprawiedliwości, które od r. 1926 celowo i systematycznie zmierzało w kierunku unifikacji ustawodawstwa polskiego, czego dowodem są tego rodzaju akty ustawodawcze niezmiernie doniosłej wagi dla całego Państwa, jak: prawo o ustroju sądów powszechnych, kodeks postępowania karnego, kodeks prawa karnego, kodeks zobowiązań, kodeks postępowania cywilnego, prawo o ustroju adwokatury i inne. Tym bardziej niezrozumiałym jest wprowadzanie specjalnych przepisów z dziedziny prawa spadkowego — wyłącznie dla ziem wschodnich, gdy na warsztacie prac Komisji Kodyfikacyjnej znajduje się nowe prawo rzeczowe i spadkowe, mające jednolicie obowiązywać w całej Rzeczypospolitej Polskiej, być może już w niedalekiej przyszłości.</u>
<u xml:id="u-69.6" who="#AntoniStaniewicz">2) Większość Komisji Prawniczej przyszła do wniosku, iż art. 6 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 października 1927 r. został już uchylony z chwilą wejścia w życie kodeksu zobowiązań wobec brzmienia art. 1 przepisów wprowadzających kodeks zobowiązań, w którym powiedziano, że z dniem wejścia w życie kodeksu zobowiązań tracą moc przepisy dotychczas obowiązujących kodeksów cywilnych, ustaw wprowadzających je i ustaw szczególnych, dotyczące przedmiotów unormowanych w kodeksie zobowiązań, o ile przepisy poniższe nie stanowią inaczej. Art. 6 wzmiankowanego rozporządzenia był ustawą szczególną, a więc stracił moc prawną z dniem 1 lipca 1934 r., tj. z dniem wejścia w życie kodeksu zobowiązań. Powołanie się w projekcie rządowym na art. 2 punkt 3 wzbudza wątpliwości, czy on może mieć zastosowanie do przedmiotu nas obchodzącego.</u>
<u xml:id="u-69.7" who="#AntoniStaniewicz">3) Niemożliwą jest również do przyjęcia i dalsza część projektowanej noweli, mówiąca o trybie sporządzania testamentów przez zarządy gmin wiejskich. Ta część projektowanej noweli jest wprowadzeniem w życie przepisu, który był zawarty w uwadze 2 do art. 110 specjalnego dodatku do ogólnej ustawy włościańskiej IX tomu Zwodu Praw. Przepis ten według zdania Komisji Prawniczej rozporządzeniem Prezydenta z dnia 14 października 1927 r. wobec brzmienia art. 1 tego rozporządzenia również był uchylony w całej rozciągłości.</u>
<u xml:id="u-69.8" who="#AntoniStaniewicz">4) Artykuł 6 w redakcji, projektowanej do przyjęcia, jest powołaniem na nowo do życia 2 ustaw, działających ongiś na terenach byłego imperium rosyjskiego, a mianowicie: ustawy z dnia 19 lutego 1861 r., upoważniającej zarządy gmin wiejskich do sporządzania aktów i umów na przedmioty o wartości do 300 rubli (art. 110 specjalnego dodatku do ogólnej ustawy włościańskiej IX tomu Zwodu Praw) i ustawy z dnia 9 marca 1866 r., mówiącej o prawie gmin wiejskich sporządzania testamentów na mienie ruchome i nieruchome wartości do 100 rubli (uwaga 2-ga do przytoczonego wyżej art. 110). Jak widać z treści przytoczonych ustaw, dotyczyły one bardzo niewielkiego zakresu spraw, pomimo olbrzymiego terytorium i olbrzymich odległości byłego imperium rosyjskiego. A jeżeli się zważy, że ziemie nadziałowe włościan byłego imperium rosyjskiego do chwili wyjścia znanego ukazu z dnia 9 listopada 1906 roku nie podlegały rozporządzeniom testamentowym, gdyż nie stanowiły indywidualnej własności głowy rodziny, a były wspólną własnością t. zw. rodziny pracującej, to musimy stwierdzić, że w życiu stosowanie przepisów o trybie sporządzania testamentów przez zarządy gmin wiejskich było zjawiskiem bardzo rzadkim i wyjątkowym.</u>
<u xml:id="u-69.9" who="#AntoniStaniewicz">5) Wobec egzystencji obecnie w każdym powiatowym mieście i prawie w każdym miasteczku w powiatach kancelaryj notarialnych, większość Komisji Prawniczej przyszła do wniosku, iż nie widzi żadnej potrzeby życiowej, by upoważniać zarządy gmin wiejskich, by przy sporządzaniu aktów i umów wobec ludności zastępowały notariuszy. Szczególnie, że dotychczasowa praktyka zarządów gminnych na tym odcinku nie zdała należytego egzaminu, dowodem czego były bardzo częste wypadki, że zarządy gmin wiejskich pod pozorem umów przyrzeczenia — sprzedaży dokonywały aktów kupna sprzedaży nieruchomości, działów, darowizn oraz ustanawiały dożywocia na nieruchome mienia, dla których to aktów i umów ustawowo jest przewidziana wyłącznie forma notarialna. Ten fatalny stan rzeczy w stosunkach prawnych spowodował nawet pismo p. Ministra Sprawiedliwości z dnia 19 czerwca 1936 r. za L. Nr 316 do p. Ministra Spraw Wewnętrznych treści następującej: „Doszło do wiadomości Ministra Sprawiedliwości, że mieszkańcy gmin wiejskich w województwach wschodnich sporządzają w księgach umów w urzędach gminnych art. 6 rozporządzenia Prezydenta z 14 października 1927 r. umowy, wymagające formy notarialnej, i że urzędy gminne a niekiedy i sołtysi i wójci na tych umowach, jak również na innych umowach prywatnych, wymagających formy notarialnej, a sporządzonych poza urzędem gminnym, poświadczają podpisy stron. Wypadki poświadczenia podpisów stron na umowach prywatnych, wymagających formy notarialnej, a nie sporządzonych w urzędzie gminnym, zdarzają się również i w województwach centralnych. Praktyka ta naraża strony na straty materialne, umowy bowiem powyższe w obliczu prawa są nieważne”.</u>
<u xml:id="u-69.10" who="#AntoniStaniewicz">6) Większość Komisji Prawniczej nie mogła również podzielić stanowiska Rządu co do konieczności nadania zarządom gminnym prawa sporządzania testamentów i to z wyjątkowym przywilejem nie podlegania kontroli sądów. Troska o polepszenie losu wdów, o której mowa w motywach projektu rządowego, odpada, gdyż na ziemiach wschodnich w myśl dotychczas obowiązujących przepisów prawnych testamenty mogą być sporządzane w drodze prywatnej i notarialnej, przeto nic nie stoi na przeszkodzie, by wola testatora mogła wyrównać krzywdzące przepisy spadkobrania ustawowego, gdy testator świadomie i dobrowolnie będzie sobie tego życzył. Powoływanie do życia ustawy byłego imperium rosyjskiego z dnia 6 marca 1866 r., która rozporządzeniem Prezydenta z dnia 14 października 1927 r. art. 1 została złożona na wieczny spoczynek, nie może być również uzasadnione żadnymi względami ani natury prawnej, ani społecznej, szczególnie, gdy chodzi o nadanie tym testamentom specjalnego przywileju, zbędności zgłaszania ich do sądów okręgowych celem zatwierdzenia do wykonania. Uzasadniając ten przywilej, Rząd w projektowanej ustawie powołuje się na orzeczenie byłego senatu rosyjskiego z roku 1884 Nr 64, na orzeczenie jedyne w tej materii, gdyż orzeczenie tegoż byłego senatu rosyjskiego z roku 1886 Nr 61 i orzeczenie Sądu Najwyższego z roku 1924 Nr 179 są tylko powtórzeniem tezy wyłuszczonej w orzeczeniu byłego senatu rosyjskiego z roku 1884, Nr 64. Według przyjętych zasad, cywilna judykatura kasacyjna jest obowiązująca i wiążąca tylko dla sądu. Dla ustawodawcy wiążącą być nie może. Gdyby to była przynajmniej judykatura polska Sądu Najwyższego, to mogłaby służyć dla ustawodawcy pewnym drogowskazem. Natomiast orzeczenie byłego senatu rosyjskiego z roku 1884, zapadłe i dotyczące jednej tylko sprawy niejakiego Muchameda Wali Klewlejewa, mieszkańca ziemi Astrachańskiej nad morzem Kaspijskim, chyba ani wiążącym, ani żadnym drogowskazem dla nas być nie może. Żyjemy w innych warunkach i innych czasach. Nas interesuje tylko celowość projektowanej ustawy i jej skutki prawne. Artykuł 1060 X t. cz. 1 Zwodu Praw obowiązujący na Ziemiach Wschodnich i nakazujący zgłaszanie wszelkich testamentów, prywatnych i notarialnych do Sądu Okręgowego w terminie rocznym od dnia śmierci testatora do zatwierdzenia ma na celu stwierdzić, że testament wyraża nieprzymuszoną, wolną i świadomą wolę testatora co do rozporządzenia się swym majątkiem na wypadek śmierci. Tej kontroli w myśl projektowanej noweli miałyby nie podlegać jedynie testamenty sporządzone przez wójtów gminnych i sekretarzy. Nie ma potrzeby zbytnio uzasadniać, jakie to skutki prawne w życiu ludności na ziemiach wschodnich może wywołać złamanie dotychczasowo obowiązujących przepisów.</u>
<u xml:id="u-69.11" who="#AntoniStaniewicz">7 Większość Komisji Prawniczej jest zdania, iż dotychczasowy personel gmin wiejskich nie posiada odpowiednich kwalifikacyj do sporządzenia aktów i umów, ani testamentów, o których mowa w projektowanej noweli. Trudno bowiem wymagać od personelu zarządów gmin wiejskich nie tylko gruntownej, ale i nawet powierzchownej znajomości prawa rzeczowego, spadkowego, kodeksu zobowiązań, prawa handlowego, hipotecznego i notarialnego i szeregu ustaw specjalnych, stosowanie których w praktyce wymaga dzisiaj od prawnika dużej i głębokiej wiedzy i jeszcze większej rutyny. Trudno zatem przypuszczać, by tym zadaniom, o tak skomplikowanym nieraz charakterze prawnym, mogli sprostać obecnie wójtowie i sekretarze gmin, którzy tak zawaleni są obowiązkami bezpośrednimi, wynikającymi z zaspokojenia potrzeb sanitarno-zdrowotnych, oświatowych i gospodarczych ludności na terenie samorządu terytorialnego. Bardzo niedawno, bo zaledwie trzy lata temu wstecz ustawodawca polski w dniu 27 października 1933 r. wydał nowe prawo o notariacie. Wszystkie te czynności prawne, o których mowa w projektowanej noweli, są powierzone notariuszom, specjalnie do tego wykwalifikowanym prawnikom, działającym pod kontrolą prezesów sądów okręgowych i rad notarialnych. Jeżeli się dąży we wszystkich dziedzinach wiedzy ludzkiej do specjalizacji, do gruntownej i rzetelnej znajomości przedmiotów, to niezrozumiałym jest dlaczego jedynie w dziedzinie prawa mamy nadal tworzyć zastępy „cyrulików prawnych, że użyję tu wyrażenia s. prof. Michałowicza, gdy mówił o „cyrulikach” w dziedzinie medycyny. Najszersze masy ludności potrzebują pomocy prawnej, ale pomocy rzetelnej i fachowej. Jeżeli pomoc ta w dzisiejszych czasach jest droga, co jest faktem bezspornym, to należy pójść w kierunku obniżenia opłat notarialnych i hipotecznych, a nie w kierunku stwarzania z urzędów gminnych, powołanych do innych zupełnie zadań i celów, nowych urzędów notarialnych.</u>
<u xml:id="u-69.12" who="#AntoniStaniewicz">Mówiąc o konieczności obniżenia opłat hipotecznych i notarialnych, pozwolę sobie zacytować, jako przykład, jakie koszty i ciężary ponosi dziś nabywca najskromniejszej działki na ziemiach wschodnich. Mam przed sobą akt kupna sprzedaży z dnia 9 września 1936 r., sporządzony dla działki ziemi o powierzchni 5 tysięcy metrów — pół hektara — wartości 400 zł. Jakie koszta ponosi nabywca przy kupnie pół hektara ziemi wartości 400 zł przy obecnie obowiązującej taryfie notariuszy i pisarzy hipotecznych? Sporządzenie aktu notarialnego kosztowało gotowizną: za opłaty stemplowe — 16 zł, za wpis tego aktu — 4 zł, 10% dodatek nadzwyczajny—2 zł, na rzecz Powiatowego Związku Komunalnego w Łucku — 8 zł, na rzecz notariusza, stosownie do § 8 i 9 taksy notarialnej — 23 zł — suma sumarum stanowi to 49 zł. A wiele kosztuje zatwierdzenie przez wydział hipoteczny tego aktu na pół ha, którego wartość wynosi tylko 400 zł? Zatwierdzenie tego aktu kosztuje — mam formalne pokwitowanie z wydziału hipotecznego sądu okręgowego w Łucku — 53,50 zł.</u>
<u xml:id="u-69.13" who="#komentarz">(S. Radziwiłł: Słuchajcie!)</u>
<u xml:id="u-69.14" who="#AntoniStaniewicz">Znaczy razem sporządzenie tego aktu i zatwierdzenie kosztuje 102,50 zł, czyli w sumie 2572%. Otóż to jest odstraszające dla najszerszych mas ludności. Na 400 zł koszty wynoszą 25 1/2%.</u>
<u xml:id="u-69.15" who="#AntoniStaniewicz">8) Wreszcie według przekonania większości Komisji Prawniczej projektowana nowela, kasująca dotychczasowy przepis, obowiązujący na ziemiach wschodnich, o konieczności zgłaszania testamentów do sądów okręgowych do zatwierdzenia w terminie rocznym od śmierci testatora, narazi bezwzględnie Skarb Państwa na straty. Albowiem w myśl noweli z dn. 14 marca 1933 r., dotyczącej przepisów o opodatkowaniu spadków i darowizn, wszyscy zstępni, tj. spadkobiercy w prostej linii, są zwolnieni od opodatkowania, jeżeli czysta wartość ich spadku nie przekracza 10.000 zł, a wszyscy wstępni tj. spadkobiercy z bocznej linii i dalsi są zwolnieni od opodatkowania, jeżeli czysta wartość ich spadku nie przekracza 3.000 zł. Wartość zatem spadku ponad normy wyżej wskazane, to jest 10.000 zł i 3.000 zł podlega opodatkowaniu. Jeżeli zatem weźmiemy pod uwagę, że projekt ustawy, przyjęty przez Sejm, ustala, iż przedmiotem rozporządzeń testamentowych mogą być gospodarstwa rolne o obszarze 15 ha, że to ma dotyczyć wszystkich gospodarstw wiejskich w 4 województwach wschodnich, to musimy stwierdzić, że będzie to dotyczyć prawie 1/3 części całego obszaru Rzeczypospolitej. Przy koniecznym zgłaszaniu testamentów do zatwierdzenia do sądu, testament nabiera dopiero mocy prawnej po zatwierdzeniu go przez sąd i wydaje się na ręce spadkobiercom po uprzednim uiszczeniu podatku spadkowego lub złożeniu dowodów o zwolnienie od opłaty tegoż. W projektowanej zaś noweli testament, będący na ręku spadkobiercy, z chwilą śmierci testatora, z mocy samego prawa nabiera mocy prawnej i w praktyce nie będzie żadnej siły, która by zmusiła spadkobiercę pójść dobrowolnie do urzędu skarbowego celem wymierzenia podatku spadkowego, jeżeli w tym nie zajdzie konieczna potrzeba życiowa, jak chęć sprzedaży lub zaciągnięcie pożyczki hipotecznej. Niestety, nie jesteśmy Anglią, gdzie płatnik pominięty sam się zgłasza do urzędu skarbowego o wymierzenie mu należnego podatku.</u>
<u xml:id="u-69.16" who="#AntoniStaniewicz">Mając na względzie powyższe motywy i zważywszy, iż naszym zadaniem i celem jest przyjść najszerszym rzeszom obywateli Rzeczypospolitej z pomocą prawną, ale pomocą rzetelną i fachową, że projektowana nowela tym wymogom nie odpowiada, stwarzając li tylko słaby surogat, który w praktyce, jak to już wykazało życie, jeszcze bardziej gmatwa stosunki prawne, że powołanie do życia projektowanej noweli nie jest podyktowane żadną koniecznością państwową, ani potrzebami lokalnymi ludności wiejskiej, i że odrzucając projektowaną nowelę przyczynimy się w ten sposób do unormowania stosunków prawnych na naszych ziemiach wschodnich — w imieniu większości Komisji Prawniczej wnoszę, by Senat raczył rządowy projekt ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 października 1927 r. o uchyleniu odrębności stanowych odrzucić.</u>
<u xml:id="u-69.17" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-69.18" who="#AntoniStaniewicz">Uważam za swój obowiązek zreferować również i wniosek mniejszości. Mniejszość komisji w części podzieliła stanowisko większości Komisji Prawniczej, a w części zajęła odrębne stanowisko. Mniejszość komisji zajęła stanowisko, że projektowana przez Rząd ustawa będzie jednak pewną ulgą dla ludności wiejskiej, szczególnie dla tych wiosek, które są odległe od punktów, w których się znajdują kancelarie notarialne. To był pierwszy motyw. Drugi motyw mniejszości Komisji Prawniczej był ten, że projektowana ustawa przewiduje, że umowy i akta w gminach sporządzane będą wolne od wynagrodzenia. Jest prawdopodobne, że gminy będą pobierały jakieś tam opłaty gminne, aczkolwiek w projekcie o tym nie ma zupełnie mowy, ale w każdym razie będą to tylko jakieś bardzo znikome opłaty, jednak mniejszość komisji przyszła do wniosku, że możliwe byłoby przyjęcie noweli w projekcie rządowym mianowicie, że umowy i akty mogą dotyczyć tylko przedmiotów — jak jest w projekcie rządowym — do 2.000 zł, a testamenty w stosunku do nieruchomości mogą być sporządzane w gminach, ale tylko do 5 ha i do 2.000 zł. Ale jednocześnie mniejszość Komisji Prawniczej podzieliła stanowisko większości komisji co do nadania specjalnego przywileju testamentom gminnym, a mianowicie, że nie ma żadnego uzasadnienia prawnego na to, ażeby testamenty gminne nie podlegały kontroli sądów, i dlatego mniejszość komisji proponuje, ażeby w art. 2 w ust. (1) wyraz 3.000 zł zastąpić wyrazem 2.000 zł, a w art. 6 ust. (3) wyrazy 15 ha zastąpić wyrazami 5 ha, a 3.000 zł wyrazami 2.000 zł. Następnie w art. 6 w ust. 4 ostatnie zdanie, które brzmiało w projekcie rządowym w ten sposób: „Testament sporządzony w księdze umów nie wymaga po śmierci testatora zatwierdzenia do wykonania” skreśla się, a zamiast tego wpisuje się nowy ustęp: „Testamenty, te mogą być zmieniane lub odwoływane przez testamenty lub akty, sporządzone notarialnie lub w gminnej księdze umów”. Tak brzmi wniosek mniejszości komisji.</u>
<u xml:id="u-69.19" who="#AntoniStaniewicz">Oprócz tego większość komisji proponuje rezolucję w następującym brzmieniu: „Senat wzywa Rząd do znowelizowania rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 października 1927 r. o uchyleniu odrębności stanowych w kierunku przywrócenia na terenie, gdzie obowiązuje tom X część 1 Zwodu Praw, zwyczajowego spadkobrania włościan”.</u>
<u xml:id="u-69.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#PodsekretarzStanuwMinisterstwieSprawiedliwościpSieczkowski">Wysoki Senacie! P. Senator sprawozdawca był łaskaw projektowi poświęcić bardzo wiele uwagi. Sądzę, że może zbyt wiele uwagi w stosunku do treści i doniosłości tego projektu. Chciałbym jasno podkreślić, że ten projekt właściwie prawnie nic nowego nie wnosi. Nie jest to novum w stosunku do stanu prawnego. Jest to nowelizacja dotychczas obowiązującego art. 6 dekretu Prezydenta Rzplitej z roku 1927. Jest to ściślejsze sformułowanie jego treści i dokładne wymienienie sum, do których mogą być zawierane umowy w gminnej księdze umów. Poza tym nic więcej, jeżeli pozostawię na boku narazie kwestię testamentów. Uważam za swój obowiązek sprostować, że wbrew temu, co słyszeliśmy tu z tej trybuny, pod względem prawnym rzecz nie stoi tak, ażeby art. 6, który obecnie nowelizujemy, miał być uchylony i nie żył już. Przeciwnie zupełnie wyraźnie wynika z art. 11 pkt 3 przepisów wprowadzających kodeks zobowiązań, że artykuł ten został utrzymany w mocy, a nieporozumienie polega na tym, że p. sprawozdawca był łaskaw powiedzieć, iż idzie tu o pewne zmiany merytoryczne i prawa materialnego. Jest tutaj wyłącznie kwestia formy. I proszę Panów, zwrócić uwagę na to, że bynajmniej tutaj nie wprowadza się odmiennej formy dla czynności, wymagających aktu notarialnego. Wszystkie przepisy, które dotyczą aktów notarialnych, ich mocy i obowiązywania dla stron, pozostają w mocy przy przyjęciu tego projektu. Idzie tylko o to, aby tam gdzie jest dużo analfabetów i gdzie jednak ludzie muszą od czasu do czasu zawierać umowy na piśmie, a których nie wolno na piśmie zawierać, o ile są analfabetami, bez udziału rejenta — umożliwić tej ludności zawieranie tych umów nie u pokątnego pisarza, który nie jest odpowiedzialny i który nie daje żadnej gwarancji porządnego spisania najprostszej umowy, lecz żeby zrobił to czynnik, który bądź co bądź zajmuje pewne odpowiedzialne stanowisko i w społeczeństwie i w administracji państwowej i samorządowej. To jest istota tego projektu. Nie przeczę, że może Sejm poszedł zbyt daleko, rozszerzając pierwotne ramy tego projektu. Ja bardzo chętnie widzę te wszystkie wnioski, które są wyrazem mniejszości Komisji Prawniczej i jak najgoręcej pod tymi wnioskami się podpisuję, jak równie i pod tymi ograniczeniami, które dotyczą testamentów. Wszystkie te wnioski Rząd przyjął za swoje i ponieważ wnioski mniejszości komisji są właściwie tylko przywróceniem do pierwotnego stanu projektu rządowego z tym ograniczeniem co do testamentów, które ja najchętniej przyjmuję, przeto wnoszę, aby Wysoki Senat uchwalić raczył ustawę w brzmieniu zaprojektowanym przez mniejszość Komisji Prawniczej.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Terlikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#KonstantyTerlikowski">Wysoki Senacie! Nad projektem ustawy zatrzymam się tylko krótką chwilę, ponieważ został on wszechstronnie oświetlony przez p. sprawozdawcę, jak i przez p. Ministra Sieczkowskiego.</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#KonstantyTerlikowski">Chciałem podkreślić tylko jedną rzecz, że całe rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z r. 1927 o zniesieniu odrębności stanowych w olbrzymiej swojej części było, powiedzmy, nie uzgodnione z pewnymi procesami społecznego narastania pojęcia prawa na terenach, objętych działalnością tej ustawy. Mianowicie tam zostało np. zniesione zupełnie niepotrzebnie dziedziczenie zwyczajowe. Bo dziedziczenie zwyczajowe zostało zniesione nie w imię unifikacji pewnych norm prawa, ponieważ wiemy, że w wielu wypadkach zwyczaje są i teraz stosowane, np. w sądach handlowych są stosowane i obecnie zwyczaje — znamy zresztą całe państwa, gdzie całe prawo jest oparte na zwyczajach, ale w imię rzekomego zniesienia odrębności stanowych. Pod tą formą zniesiona została bardzo przemyślana i wytworzona przez życie instytucja dziedziczenia zwyczajowego wśród włościan na ziemiach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-73.2" who="#KonstantyTerlikowski">Wysoki Senacie! W dyskusji w dniu dzisiejszym przed przerwą o ograniczeniu w obrocie gospodarstw, stworzonych z parcelacji, słyszeliśmy o tych tendencjach, które nurtują w Parlamencie, Rządzie i sferach rolniczych o niepodzielności gospodarstw wiejskich. Te tendencje, rzekomo nowe, były już dawno odzwierciadlone w zwyczajowym prawie dziedziczenia włościańskiego. Podstawą, kamieniem węgielnym tego zwyczajowego dziedziczenia była przede wszystkim niepodzielność gospodarstw. Polegało ono na tym, że dzieci wyposażone, wydzielone z gospodarstwa, czy to były córki wyposażone, czy synowie, którzy zostali ożenieni z pannami posiadającymi własne gospodarstwa, tracili prawo do spadku, do ojcowizny i w ten sposób ta ojcowizna nie ulegała rozdrobnieniu. To zwyczajowe dziedziczenie zmierzało w tym kierunku, żeby jak najmniej rozdrabniać osady włościańskie. Tymczasem jednym pociągnięciem pióra, rozporządzeniem o zniesieniu odrębności stanowych, ten system przekreślono i teraz niejednokrotnie każdy z nas, kto mieszka na ziemiach wschodnich, z tym się styka, że przychodzą do nas ludzie, którzy nie rozumieją, dlaczego spotyka ich taka krzywda. Np. ojciec, który umarł parę lat temu, miał trzy córki, dawno wyszły za mąż, miały posagi i nie miałyby żadnych pretensyj, ale oczywiście jeżeli ustawa otwiera im drogę, to będą teraz żądały równej części, a waloryzowanie posagu wydanego kiedyś, lat temu 15, jest rzeczą prawie niemożliwą, prawie niemożliwym jest ustalić wysokość posagu, prawie niemożliwym jest zwaloryzowanie go. Ludzie tego nie rozumieją i rzeczywiście człowiek staje bezradny i musi powiedzieć im dura lex sed lex. Prawo — trudno, tracisz na tym prawie, tracisz niesłusznie, ale to jest prawo. Otóż tymi zasadami kierowała się większość, a właściwie prawie cała komisja. O ile co do samej ustawy głosy były podzielone, o tyle co do rezolucji została ona prawie jednogłośnie przyjęta, przyjmując tę rezolucję do czasu zniesienia odrębności stanowych, gdy w całej Polsce zostanie przeprowadzona niepodzielność gospodarstw wiejskich. Zanim ta rzecz zostanie unormowana w całym Państwie, nie ma racji łamać instytucji dobrej i celowej, która została wytworzona wiekowymi zwyczajami. Otóż z tego względu bardzo gorąco popieram tę rezolucję i prosiłbym Wysoki Senat o jej uchwalenie.</u>
<u xml:id="u-73.3" who="#KonstantyTerlikowski">Przechodząc do samego projektu ustawy, chciałbym powiedzieć słów kilka. Uważam, że cała ta ustawa co do kwestii pisania umów w księgach gminnych itd. jest wynikiem pewnej różnorodności traktowania niepiśmiennych w naszym ustawodawstwie. Proszę Wysokiej Izby, jeżeli chodzi o testament, to na terenie, gdzie obowiązuje ta ustawa, na terenie działalności tomu X, część I Zwodu Praw, niepiśmienny może sporządzać testament i za niego może ktoś podpisać i testament będzie ważny. Jeżeli chodzi o weksle albo czeki, to myśmy sami uchwalili zeszłego roku ustawę, gdzieśmy zezwolili poświadczyć za niepiśmiennego podpis w urzędach gminnych. Na ten temat była długa dyskusja, jednak stanęło się na tym stanowisku, że trzeba ułatwić niepiśmiennym zobowiązywanie się za pomocą weksli i zostało zezwolone poświadczenie w gminach. Jeżeli chodzi o każdą inną umowę, o najzwyklejszą umowę dzierżawną na jeden rok, do której nie jest wymagana forma notarialna a tylko pisemna, to w myśl art. 114 kodeksu zobowiązań musi być akt notarialny. Poco, dlaczego, niewiadomo. Otóż raczej linia nowelizacji powinna iść w tym kierunku, aby znowelizować przepis art. 114 kodeksu zobowiązań. Oczywiście, nie powinno dawać się specjalnych przywilejów analfabetom, ale musimy liczyć się z tym, że w olbrzymiej połaci Rzeczypospolitej analfabetyzm jednak istnieje — możemy z tym walczyć, to jest obowiązek Ministerstwa Oświaty, ale Ministerstwo Sprawiedliwości, wydając ustawy, powinno się z tym liczyć, jako z faktem istniejącym. Otóż, wobec tego, moim zdaniem, raczej należałoby znowelizować art. 114 kodeksu zobowiązań, a wtedy cała ta nowelizacja rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o zniesieniu odrębności stanowych stanie się zupełnie bezprzedmiotowa, bo w takim razie będzie można za niepiśmiennego złożyć podpis w gminie, czy poświadczyć u sołtysa ten podpis — i wszystko będzie w porządku. Jeżeli chodzi o niebezpieczeństwo tego, że będzie położony podpis za niepiśmiennego, to przecież na terenie ziem wschodnich obowiązuje to od szeregu dziesiątków lat przy testamentach, i wypadki nadużyć pod tym względem są niesłychanie rzadkie, tak, że doprawdy niebezpieczeństwa w tym kierunku nie ma.</u>
<u xml:id="u-73.4" who="#KonstantyTerlikowski">Z tych względów, ze względów zasadniczych skłaniam się i głosowałem na komisji za wnioskiem większości.</u>
<u xml:id="u-73.5" who="#KonstantyTerlikowski">Ze względów może praktycznych, ze względów na pewne tendencje, które się ujawniły w dyskusji, może istotnie bardziej celowym, bardziej utylitarnym było by uchwalenie wniosku mniejszości. Tę rzecz oczywiście należy pozostawić sumieniu każdego z nas, ale w każdym bądź razie nawet i w tym wypadku wyraz naszego głosowania mógłby być tylko utylitarny, bo zasadniczo jednak należało by pójść po linii zupełnie innej.</u>
<u xml:id="u-73.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#AleksanderPrystor">Dyskusja zakończona. Przystępujemy do głosowania nad projektem tej ustawy. Mamy wniosek komisji o odrzucenie i wniosek mniejszości p. Wicemarszałka Makowskiego, oraz rezolucję zaproponowaną przez komisję.</u>
<u xml:id="u-74.1" who="#AleksanderPrystor">Poddaję pod głosowanie wniosek komisji o odrzucenie projektu ustawy. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi znakomita mniejszość. Wniosek komisji upadł, a przeto projekt ustawy nie został odrzucony.</u>
<u xml:id="u-74.2" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy przeto do przegłosowania wniosków mniejszości komisji. Pierwszy wniosek dotyczy zmiany w ust. (1) art. 6 nowelizowanej ustawy wyrazów „3.000 zł” na wyrazy „2.000 zł”. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-74.3" who="#AleksanderPrystor">Druga zmiana dotyczy również art. 6, gdzie w ust. 3 wyrazy „15 ha” zastępuje się wyrazami „5 ha”, a wyrazy „3.000 zł” zastępuje się wyrazami „2.000 zł”. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. I ten wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-74.4" who="#AleksanderPrystor">Ostatnia zmiana dotyczy zastąpienia zdania ostatniego w ust. 4 art. 6 nowym zdaniem: „Testamenty te mogą być zmieniane lub odwoływane przez testamenty lub akty, sporządzone notarialnie, lub w gminnej księdze umów”. Kto jest za tą zmianą, zechce wstać. Stoi większość i ten wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-74.5" who="#AleksanderPrystor">Z kolei poddaję pod głosowanie projekt ustawy wraz z przyjętymi poprawkami. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy wraz z poprawkami został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-74.6" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy teraz do przegłosowania rezolucji, zaproponowanej przez komisję. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#PiotrOlewiński">„Senat wzywa Rząd do znowelizowania rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 14 października 1927 r. o uchyleniu odrębności stanowych w kierunku przywrócenia na terenie, gdzie obowiązuje tom X cz. I Zwodu Praw, zwyczajowego spadkobrania włościan”.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#AleksanderPrystor">Kto jest za przyjęciem tej rezolucji, zechce wstać. Stoi większość, rezolucja została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-76.1" who="#AleksanderPrystor">Przechodzimy do następnego 16 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy o zmianie granic sądów okręgowych w Jaśle i Rzeszowie (druk sejmowy nr 391 i druk senacki nr 177).</u>
<u xml:id="u-76.2" who="#AleksanderPrystor">Głos ma sprawozdawca ks. s. Łobodycz.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#RomanŁobodycz">Wysoka Izbo! Ustawa, którą mam zaszczyt Wysokiej Izbie obecnie zreferować, dotyczy sprawy interesującej jedynie ludność jednego okręgu sądowego, tym niemniej ze względów natury ustawodawczej sprawa ta musi zaprzątać uwagę ciał ustawodawczych, gdyż tylko tą drogą mogą być przeprowadzone korektury terytorialnego rozgraniczenia sądów, bardzo blisko obchodzące odnośną ludność. Chodzi o to, że obszar podległy właściwości sądu grodzkiego w Brzozowie został przydzielony przy utworzeniu wydziału zamiejscowego sądu okręgowego w Sanoku do sądu okręgowego w Rzeszowie. Wskutek tego ludność z tego obszaru, który odległy jest zaledwie kilkanaście kilometrów od Sanoka, mającego z nim dogodne połączenia autobusowe, dziś należy do sądu okręgowego oddalonego o pełne 150 km, w ślad za czym ludność musi ponosić niepomierne koszty z tym oddaleniem związane, udając się do sądu okręgowego w Rzeszowie. Stan obecny, gdzie sąd grodzki w Brzozowie należy do okręgu sądu okręgowego w Rzeszowie powoduje ogromne niedogodności dla ludności. Brzozów ma połączenie z Rzeszowem jedynie linią kolejową, mającą około 150 km długości, tak, że jazda do Rzeszowa i z powrotem wymaga aż dwu dni czasu. Natomiast Brzozów jest oddalony od Sanoka, gdzie istnieje wydział zamiejscowy tylko o 22 km. Między Brzozowem a Sanokiem jest stałe połączenie autobusowe.</u>
<u xml:id="u-77.1" who="#RomanŁobodycz">Uchwalenie tej ustawy spowoduje także znaczne zmniejszenie kosztów postępowania i dla Skarbu Państwa, jak zmniejszone koszty konwoju, należytości świadków, koszty sesyj wyjazdowych, koszty podróży rzeczoznawców, zwłaszcza wobec bardzo rozwiniętego w tej okolicy przemysłu naftowego.</u>
<u xml:id="u-77.2" who="#RomanŁobodycz">Z tych więc względów wyżej wymieniona ustawa jest tak dla ludności cywilnej, jak i dla Skarbu Państwa nad wyraz pożądaną. Wskutek tego mam zaszczyt przedłożyć Wysokiemu Senatowi ten projekt do łaskawego uchwalenia w brzmieniu uchwalonym przez Sejm (druk sejmowy nr 391).</u>
<u xml:id="u-77.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#AleksanderPrystor">Do głosu nikt się nie zgłosił. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem tego projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-78.1" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do punktu 17 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy o sprzedaży i bezpłatnym odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych (druk sejmowy nr 393 i druk senacki nr 173).</u>
<u xml:id="u-78.2" who="#AleksanderPrystor">Głos ma sprawozdawca s. Lachowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#AlbinLachowski">Ustawę o sprzedaży i bezpłatnym odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych można zasadniczo podzielić na dwie części, z których pierwsza mówi o sprzedaży, a część druga o bezpłatnym odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych.</u>
<u xml:id="u-79.1" who="#AlbinLachowski">Art. 1: Zezwala się na sprzedaż następujących nieruchomości państwowych: 1) Towarzystwu Wyższej Szkoły Dziennikarskiej — parceli o powierzchni 1484,67 m2, wydzielonej z nieruchomości oznaczonej Nr hip. 2990 i 2991, położonej przy ul. Rozbrat w Warszawie, o długości frontu 30 m, licząc od granicy sąsiedniej nieruchomości Nr hip. 6059, za cenę ulgową 27.000 zł, 2) gminie w Mickunach w powiecie wileńsko trockim, w województwie wileńskim — parceli we wsi Bujwidze, o powierzchni 5667 m2 razem ze znajdującym się na niej budynkiem, ograniczonej od południa i zachodu gruntami kościelnymi, od północy gruntami prywatnymi i od wschodu traktem Bystrzyce-Prużany, za cenę ulgową 1.300 zł.</u>
<u xml:id="u-79.2" who="#AlbinLachowski">Art. 2.: Zezwala się na bezpłatne odstąpienie następujących nieruchomości państwowych: 1) gminie m. st. Warszawy — nieruchomości położonych przy ulicach: Marszałka Focha, Senatorskiej, Wierzbowej i Trębackiej w Warszawie, a oznaczonych Nr hip.: 474, 475, 476a, 614a i 635, 2) Uniwersytetowi Józefa Piłsudskiego w Warszawie, dla potrzeb Domu Medyków, placu o powierzchni 1108,42 m2, wydzielonego z nieruchomości, położonej przy ulicy Oczki Nr 7 w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-79.3" who="#AlbinLachowski">Rząd przedłożył ustawę o sprzedaży i bezpłatnym odstąpieniu niektórych nieruchomości państwowych. Dotyczy ona sprzedaży na warunkach ulgowych nieruchomości państwowych Towarzystwu Wyższej Szkoły Dziennikarskiej i zezwolenia na bezpłatne odstąpienie nieruchomości państwowych, mianowicie dla m. st. Warszawy nieruchomości położonych przy ul. Marszałka Focha, Senatorskiej, Wierzbowej i Trębackiej w Warszawie, Uniwersytetowi Józefa Piłsudskiego w Warszawie dla potrzeb Domu Medyków placu przy ul. Oczki i gminie w Mickunach placu pod budowę szkoły.</u>
<u xml:id="u-79.4" who="#AlbinLachowski">Poszczególne pozycje tej ustawy uzasadniają się jak następuje: jeżeli chodzi o odstąpienie na warunkach ulgowych nieruchomości Towarzystwu Wyższej Szkoły Dziennikarskiej — momentami społecznymi tej placówki, tak samo, jeżeli chodzi o odstąpienie bezpłatne Uniwersytetowi Józefa Piłsudskiego w Warszawie placu dla potrzeb Domu Medyków. Jeżeli chodzi o cały kompleks nieruchomości, odstąpionych bezpłatnie przez Rząd gminie m. st. Warszawy, nieruchomości ograniczonych wymienionymi przeze mnie ulicami, to znajduje to swoje uzasadnienie w tym, że gmina de facto od 21 lat znajduje się w użytkowaniu tych nieruchomości, że ponosi koszta konserwacji, renowacji, następnie że utrzymywanie tych nieruchomości bezpośrednio przez Skarb Państwa wymagałoby pewnych kosztów. Natomiast gmina zobowiązała się w umowie alienacyjnej do prowadzenia pewnych instytucyj kulturalnych, mianowicie opery i dramatu, konserwacji tych gmachów i innych instytucyj, wymienionych w tej umowie.</u>
<u xml:id="u-79.5" who="#AlbinLachowski">Sejm aprobował powyższy projekt ustawy z tym, że jeżeli chodzi o gminę Mickuny, to ten plac o powierzchni 5667 m2, który według projektu rządowego miał być odstąpiony gminie Mickuny po cenie ulgowej, ze względu na to, że plac ten ma być oddany pod budowę szkoły, Sejm uchwalił bezpłatnie oddać. Słusznym jest, że pozycja tego placu, znajdująca się przed tym w art. 1 punkt 2 została przeniesiona do art. 2, a więc do tego artykułu, który mówi o bezpłatnym odstąpieniu, w związku z czym w punkcie 3 tego art. należy wykreślić „za cenę ulgową 1300 zł”.</u>
<u xml:id="u-79.6" who="#AlbinLachowski">Komisja senacka po rozważeniu powyższego projektu na posiedzeniu w dniu 11 marca 1937 r. wnosi: Wysoki Senat uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu uchwalonym przez Sejm, bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem proponowanej ustawy, zechce wstać. Stoi większość, stwierdzam, że projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-80.1" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do punktu 18 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Gospodarczej o projekcie ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 1 czerwca 1927 r. o popieraniu rozbudowy i rozwoju gospodarczego miasta i portu Gdyni (druki senackie nr 168 i 179).</u>
<u xml:id="u-80.2" who="#AleksanderPrystor">Głos ma sprawozdawca s. Karszo-Siedlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Wysoki Senacie! Znaczenia Gdyni dla Polski nikomu już dzisiaj nie potrzeba tłomaczyć. Wskażę tylko na fakt, iż przeszło 77% naszej zagranicznej wymiany towarowej odbywa się już na drodze morskiej przez porty polskie. Ruch w porcie gdyńskim rozwija się w niezmiernie szybkim tempie, dla przykładu przytoczę, że gdy w r. 1929 weszło do portu 1567 statków i wyszło 1575, to w r. 1936 odpowiednie liczby wyniosły 4911 i 4909. Podobny wzrost stwierdzamy przy wszystkich niemal pozycjach statystyki gdyńskiej. A przecież okres koniunktury dopiero się rozpoczyna. Wysiłek rządu oraz całego narodu ku wydźwignięciu się z dławiącego wszystkich przez szereg lat kryzysu gospodarczego z każdym dniem znajdować będzie wyraz we wzrastających cyfrach obrotów towarowych, z czego więc oczywiście wynika, iż i dla Gdyni cyfry naładunku i wyładunku będą szły ciągle do góry. Jeżeli uwzględnić, że i przy dzisiejszych obrotach zarówno tereny portu, a więc nabrzeża i baseny jak i magazyny i urządzenia techniczne są wyzyskane niemal do maksymalnych granic, to przy minimalnym wzroście ruchu grozi niebezpieczeństwo bardzo poważnych komplikacyj i stąd mogące wyniknąć odstraszania statków od naszego portu z oczywistą stratą dla samej Gdyni oraz życia gospodarczego całej Polski.</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Z tych więc względów Gdynia w dalszym ciągu musi pozostać symbolem zdecydowanej woli i skoncentrowanego wysiłku całego narodu i jej potrzeby, niezbędne dla należytego i sprawnego istnienia oraz dalszego rozwoju, winny być otoczone specjalną opieką.</u>
<u xml:id="u-81.2" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Projekt ustawy, którą mam zaszczyt dzisiaj Panom referować, ma właśnie na celu szereg zarządzeń, ułatwiających rozbudowę i rozwój gospodarczy naszego wybrzeża. Projekt ten został opracowany na zasadzie dotychczas poczynionych doświadczeń przy stosowaniu rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 1 czerwca 1927 roku, ma więc realne podstawy w przeciwieństwie do ustawy w brzmieniu dotychczasowym, mającej w chwili opracowywania charakter raczej niewypróbowanej teorii i odrazu wówczas pomyślanej jako prawo przejściowe na okres do 31 grudnia 1936 r.</u>
<u xml:id="u-81.3" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Przede wszystkim zakres działania dotychczasowej ustawy rozszerza się na cały powiat morski, co jest słuszne ze względu na to, że, jak nas życie nauczyło — całe nasze wybrzeże ma dane do rozwoju gospodarczego, dlatego też żaden jego skrawek nie powinien być ustawowo gorzej traktowany pod względem swych najżywotniejszych potrzeb. Stąd wynika odpowiednie uzupełnienie w tytule ustawy oraz w tekście odnośnych artykułów.</u>
<u xml:id="u-81.4" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Zmiana art. 5 ust. 1 ma charakter porządkowy w związku z wydaniem ustawy z dn. 1 kwietnia 1936 r. o wywłaszczeniu nieruchomości na cele budowy portów i innych urządzeń morskich.</u>
<u xml:id="u-81.5" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Specjalne ulgi podatkowe dla nowowznoszonych budowli (art. 7) projekt ogranicza do nieruchomości, oddanych do użytku” przed 1 stycznia 1941 roku, co również należy uznać za słuszne ze względu na to, iż domy mieszkalne w Gdyni wykazują najwyższą w Państwie rentowność, budowa ich więc sama przez się stanowi dużą atrakcyjność i wobec tego przy dalszej rozbudowie Gdyni, tj. od roku 1941 nie będzie wymagała zachęty w postaci większych ulg, niż to jest przyjęte dla innych miast Polski.</u>
<u xml:id="u-81.6" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Projektowane nowe brzmienie art. 8 przewidującego zwolnienie przedsiębiorstw i zakładów od części państwowego podatku przemysłowego od obrotu, przypadającej Skarbowi Państwa, bardzo uprości niesłychanie uciążliwą dotychczas procedurę uzyskiwania ulg. Mianowicie — przez wymienienie przedsiębiorstw, które z samego prawa będą korzystały ze zwolnień podatkowych, artykuł ten zapewni każdemu przedsiębiorcy, któryby zamierzał uruchomienie jakiegokolwiek z wymienionych zakładów, uzyskanie przewidzianych ulg bez specjalnych zabiegów i niezależnie od uznania czynnika biurokratycznego.</u>
<u xml:id="u-81.7" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Art. 9 w nowym brzmieniu zmieni dotychczasowe zwalnianie przedsiębiorstw inwestujących od podatku dochodowego na automatyczne zastosowanie ulgi podatkowej dla wszystkich osób fizycznych i prawnych do tej części dochodu, jaka zostanie zainwestowana na terenie miasta, portu lub powiatu morskiego. Ponadto dotychczasowe ulgi przyznawane były przez Radę Ministrów na wniosek Ministrów Skarbu i Przemysłu i Handlu w wyjątkowych wypadkach, zasługujących na szczególne uwzględnienie i dotyczy tylko niektórego rodzaju przedsiębiorstw, co oczywista nie dało dostatecznego efektu w praktyce pod względem zachęcenia inicjatywy przemysłowej.</u>
<u xml:id="u-81.8" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Art. 10 obowiązującej obecnie ustawy przewidywał zwolnienie od opłat stemplowych pism, sporządzonych w okresie do 1945 roku włącznie, stwierdzających przejście własności rzeczy nieruchomych niezbędnych do uruchomienia lub powiększenia przedsiębiorstw przemysłowych lub handlowych, które rozpoczęły lub rozpoczną do końca 1935 r. działalność, mogącą się przyczynić do rozwoju gospodarczego Gdyni. Projektowana zmiana przesuwa termin przewidziany dla rozpoczęcia działalności o lat 5, tj. do końca 1940 r.</u>
<u xml:id="u-81.9" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Art. 14 w brzmieniu projektu ustawy ma ulec zmianie przez zniesienie prekluzyjnego terminu obowiązywania ustawy, co stało się zbędnym wobec określenia przy każdym uprawnieniu terminu jego trwania.</u>
<u xml:id="u-81.10" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Wreszcie art. 2 projektu gwarantuje, iż uprawnienia nabyte na podstawie przepisów rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 1 czerwca 1927 r. w brzmieniu obowiązującym do dnia wejścia w życie ustawy zmodyfikowanej, nie doznają naruszenia.</u>
<u xml:id="u-81.11" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Wszystkie przytoczone zaprojektowane zmiany uważać należy za słuszne i celowe, mogące poważnie przyczynić się do rozbudowy i rozwoju gospodarczego naszego wybrzeża morskiego, a przede wszystkim Gdyni, dlatego też w imieniu komisji wnoszę o przyjęcie ustawy w brzmieniu uchwalonym przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-81.12" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Korzystając, że jestem przy głosie na temat tak bardzo doniosły, jakim jest dla nas sprawa naszego wybrzeża, nie mogę pominąć milczeniem innych palących potrzeb portu Gdyni. Patrząc na postępujący stale wzrost obrotów portu, na coraz większe jego znaczenie nie tylko w naszych obrotach, ale i jako portu tranzytowego, krajów dalszego zaplecza, jak Austria, Czechosłowacja, Rumunia i Węgry, oraz jako portu przeładowującego na Lewant towary z Finlandii, Łotwy, Estonii i Rosji, napawać nas musi troską, czy port nasz podoła spadającym na niego zadaniom i czy należycie spełni rolę, do której życie go powołuje. Z tych względów potrzeby portu uznane przez nasze władze morskie przez Radę Portu oraz przez fachowe sfery gospodarcze muszą być uznane za palące. Nasz program t. zw. wielkiego programu inwestycyjnego przewiduje na budowle morskie zaledwie 5.000.000 złotych. Jest to suma tak nikła w porównaniu do potrzeb, które Urząd Morski określa w swym 5 letnim programie, uznanym za minimalny, na sumę 67.265.000 złotych, że o ile nie zostaną wyasygnowane dodatkowe środki — dalszy rozwój portu w Gdyni przedstawiać się będzie katastrofalnie.</u>
<u xml:id="u-81.13" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Jeżeli nie będzie przedłużone molo pasażerskie, jeśli nie będą pogłębione nabrzeża, a przede wszystkim węglowe, jeśli nie będą zainstalowane dźwigi, urządzenia dla masowych towarów sypkich, tory kolejowe, magazyny manipulacyjne i pomieszczenia gospodarskie oraz związane z tym zabrukowanie nadbrzeży, budowa dróg, ulic, mostów, wiaduktów z oświetleniem, telefonami, wodociągami i kanalizacją — Gdynia w krótkim czasie może utracić to znaczenie i reputację, jaką sobie zdobyła dotychczasowym wielkim wysiłkiem Rządu i społeczeństwa. Podobnież budowa kanału Przemysłowego, zewnętrzny łamacz fal, zabezpieczenie awanportu, dalsze magazyny śledziowe i dla soli potasowych, rozbudowa elewatora i szereg innych należą do inwestycyj bardzo a bardzo potrzebnych.</u>
<u xml:id="u-81.14" who="#TadeuszKarszoSiedlewski">Wysoka Izbo! Jeśli pozwoliłem sobie obciążyć Panów wysłuchaniem tylu szczegółów, dotyczących portu w Gdyni, to jedynie w trosce, aby wśród nowych haseł, jakie zostały ostatnio wysunięte, potrzeby Gdyni nie zeszły na plan drugi. Ośmielam się twierdzić, że od sprawnego funkcjonowania naszego portu zależy w dużej mierze rozwój życia gospodarczego w Polsce, a więc i rozwój nie tylko centralnego ale i innych rejonów przemysłowych. Dlatego też z pełnym zrozumieniem doniosłości wszelkich projektów, zmierzających do uprzemysłowienia kraju, pragnę jedynie podkreślić, iż potrzeby Gdyni w dalszym ciągu niezmiennie powinny być zaliczane do rzędu najważniejszych.</u>
<u xml:id="u-81.15" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#AleksanderPrystor">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto z Panów Senatorów jest za przyjęciem projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do punktu 19 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Gospodarczej o projekcie ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 listopada 1930 r. o bezpieczeństwie statków morskich (druk senacki nr 164 łącznie z drukiem sejmowym nr 336 i druk senacki nr 180) — sprawozdawca s. dr Głowacki.</u>
<u xml:id="u-82.2" who="#AleksanderPrystor">Udzielam głosu p. sprawozdawcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#ZygmuntGłowacki">Wysoki Senacie! Przedłożenie, które mam zaszczyt zreferować w imieniu Komisji Gospodarczej Senatu, ma swoje wielkie znaczenie. Wprowadza ono istotne i poważne zmiany w przepisach już obowiązującego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 listopada 1930 r. o bezpieczeństwie statków morskich. Flota polska się rozwija, rozwija się w szybkim tempie. Stan posiadania jest już dziś poważny i wzmaga się z każdym dniem. To też Rząd słusznie otacza swą troską i opieką polskie statki i ich pasażerów. Konieczność poczynienia zmian w tych przepisach oparta jest na doświadczeniach fachowców, pracujących w dziale inspekcji statków, na praktyce inspekcyjnej w oparciu o cytowane rozporządzenie Prezydenta, wreszcie na badaniach miarodajnych, fachowych organizacyj obcych państw. Przyczynia się do tego poza tym stały postęp w dziedzinie techniki, np. radiokomunikacji, rozwój ilości tonaży, modernizacja statków, zmienione warunki żeglugi i wiele innych przyczyn, których wyliczenie byłoby zbyt żmudnym zadaniem. Przede wszystkim okazał się nieodpowiednim przepis art. 15 cytowanego rozporządzenia wobec istniejących stosunków polskiej marynarki. Chodzi o zaprowadzenie inspekcji statków przez autonomiczną komisję inspekcyjną. Dotychczas obowiązujący system przejęty jest od francuskiej i belgijskiej inspekcji, gdzie instytucja komisji inspekcyjnej jest w sprawach fachowych niezależną od władzy inspekcyjnej. System ten, eliminujący czynnik inspekcyjny z pod władzy administracji morskiej, czyni postępowanie inspekcyjne zbyt sztywnym i ciężkim, wymaga bowiem posiadania przez komisję inspekcyjną własnego aparatu. Na nasze jeszcze skromne stosunki ten zbyt silnie rozbudowany system okazał się za wczesny. To też z tych względów nie wprowadzono go w życie, a inspekcje przeprowadzał dotąd Urząd Morski przez własnych fachowców. Projektowana nowela między innymi tę tak ważną sprawę reguluje na nowo, upraszcza system.</u>
<u xml:id="u-83.1" who="#ZygmuntGłowacki">Przechodzę do krótkiego streszczenia ważniejszych, istotnych zmian, przewidzianych w noweli.</u>
<u xml:id="u-83.2" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 3 lepiej i szerzej ujmuje definicję pasażera statku. Definicja ta oparta jest na umowie. Pasażerem jest ten, który mocą umowy dostaje się na statek. Jest to załatwienie kwestii proste i jasne.</u>
<u xml:id="u-83.3" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 4 ma na celu dostosowanie wymagań prawa krajowego do przepisów międzynarodowych, zwłaszcza do konwencji londyńskiej.</u>
<u xml:id="u-83.4" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 6 jest uzupełniony. Wśród licznych wymienionych wymogów pominięto bowiem w starym rozporządzeniu „urządzenia przeładunkowe” urządzenia wymagane przecież bezwzględnie w obcych portach. Statki polskie dlatego były narażone na nieprzyjemności. Przewiduje się dalej radiokomunikację, a nie tylko telegrafię jak dotąd było. Jest to szersze pojęcie, ogólnie przyjęte dziś w świecie.</u>
<u xml:id="u-83.5" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 7 — dotychczasowy przepis okazał się niepraktyczny, bowiem przepisy o bezpieczeństwie statków morskich wydaje Minister Przemysłu i Handlu w drodze rozporządzenia, zatem w formie — jak to wiemy — wymagającej naogół dość długiej i skomplikowanej techniki prawnej. Prosto ujmuje to projektowana nowela, upoważniając Ministra Przemysłu i Handlu do przekazywania prawa wydawania przepisów technicznych podległym mu organom, lub też do uznawania takich przepisów, jakie ustalają związki branżowe.</u>
<u xml:id="u-83.6" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 8 — stary przepis jest błędnie ujęty, dostosowano go do ogólnie przyjętych wymogów.</u>
<u xml:id="u-83.7" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 10 przedłuża czasokres dla inspekcji statków towarowych co do całokształtu spraw bezpieczeństwa z 3 lat do 4 lat. Taki czasokres jest wystarczający, jak to praktyka wykazała, a przyczyni się poza tym do poważnego zaoszczędzenia znacznych kosztów, związanych z inspekcją.</u>
<u xml:id="u-83.8" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 13 wprowadza możliwość prawną wyjątkowego zwalniania statków podlegających w zasadzie przepisom międzynarodowym od obowiązku spełniania warunków odnośnie bezpieczeństwa statków na stałe, a nie tylko „w każdym poszczególnym wypadku”.</u>
<u xml:id="u-83.9" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 15 ustala przepisy przeprowadzania inspekcji przez inspektorów okrętowych, a nie jak to już wyżej przedstawiłem przez tak ciężki aparat, jakim jest „komisja inspekcyjna”. Nowy przepis uczyni inspekcję bardziej elastyczną i przede wszystkim zapewni władzy administracji morskiej wpływ na organizację i tryb postępowania inspekcyjnego. System ten zbliżony jest do systemu obowiązującego w Anglii, różni się jednakże tym, że zależnie od uznania urzędu do danych prac inspekcyjnych każdorazowo wyznaczony być może jeden lub więcej z odpowiednio wykwalifikowanych inspektorów.</u>
<u xml:id="u-83.10" who="#ZygmuntGłowacki">Dalsze art. 17, 17a, 18 i 19: wprowadzone tu zmiany wynikają ze zmian poczynionych w art. 15. Przewiduje się mianowicie dozór kotłów, sprawa przecież ściśle związana z bezpieczeństwem życia na morzu. Nowym jest także wprowadzanie inspektora elektryka, zatem wykwalifikowanego fachowca. Tu specjalna kontrola urządzeń elektrycznych stała się aktualną i konieczną ze względu na wielkie jednostki pasażerskie, np. m/s Batory, m/s Piłsudski itd.</u>
<u xml:id="u-83.11" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 18 ustala przepisy o kwalifikacjach inspektorów, czego art. 18 starej redakcji nie przewiduje, wymaga w przyszłości wobec zmiany art. 15, wedle którego inspekcja może być jednoosobowa, od inspektorów specjalnej fachowości.</u>
<u xml:id="u-83.12" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 19 i 20 normują prawo nominacji poszczególnych inspektorów oraz prawo ustalenia regulaminu prac inspekcyjnych, zastrzegając to prawo Ministrowi Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-83.13" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 23 starej redakcji o treści czysto formalnej okazał się zbędny, jak to dotychczasowa praktyka wykazała. Ulega on zatem skreśleniu.</u>
<u xml:id="u-83.14" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 32 przewiduje przepisy porządkowe.</u>
<u xml:id="u-83.15" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 33 załatwia prawo odwołania od decyzji władzy inspekcyjnej do Ministra Przemysłu i Handlu w dogodniejszej formie niż dotąd.</u>
<u xml:id="u-83.16" who="#ZygmuntGłowacki">Art. 35–39 porządkują mniej istotne, aczkolwiek konieczne przepisy, które jednakowoż mają swoje praktyczne znaczenie, lub też wynikają z innych przepisów, obowiązujących w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-83.17" who="#ZygmuntGłowacki">Na posiedzeniu w dn. 4 marca b. r. Sejm przyjął projekt ustawy w sprawie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 24 listopada 1930 r. o bezpieczeństwie statków morskich z tą tylko drobną poprawką, zresztą czysto porządkową, że w art. 2 projektu ustawy po wyrazach: „do dnia ogłoszenia jednolitego tekstu” kropkę zastąpiono przecinkiem i dodano wyrazy: „ze zmianą kolejności numeracji artykułów”.</u>
<u xml:id="u-83.18" who="#ZygmuntGłowacki">Komisja Gospodarcza Senatu rozpatrywała niniejszy projekt w dn. 11 marca r. b. W imieniu komisji Senatu wnoszę o przyjęcie projektu ustawy w brzmieniu, uchwalonym przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#AleksanderPrystor">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Senatorów, którzy są za przyjęciem projektu ustawy, ażeby wstali. Stoi większość. Projekt ustawy został przez Senat uchwalony.</u>
<u xml:id="u-84.1" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do punktu 20 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy o zmianie granic miast: Tarnopola i Brodów w woj. tarnopolskim oraz Kosowa w woj. stanisławowskim (druki senackie nr 189 i 196).</u>
<u xml:id="u-84.2" who="#AleksanderPrystor">Głos ma sprawozdawca s. Pulnarowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#WładysławPulnarowicz">Wysoki Senacie 1 Projekt ustawy, który mam zaszczyt referować postanawia wyłączenie niektórych terenów z okręgu miasta Tarnopola i Brodów w woj. tarnopolskim oraz Kosowa w woj. stanisławowskim. Ustawa ta poprzedzona została szczegółowymi studiami i badaniem na miejscu przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oraz referenta tej sprawy w Komisji Administracyjnej Sejmu posła Krzeczunowicza. Poseł Krzeczunowicz, nie szczędząc trudu i czasu dla naocznego przekonania się o potrzebie tych zmian terytorialnych, udał się osobiście do wspomnianych miast i wsi, gdzie wysłuchał zainteresowanych mieszkańców i niezbicie przekonał się o słuszności inicjatywy rządowej w kierunku poczynienia zmian.</u>
<u xml:id="u-85.1" who="#WładysławPulnarowicz">Opierając się więc na posiadanych materiałach, przedstawiam Wysokiej Izbie sprawę po kolei.</u>
<u xml:id="u-85.2" who="#WładysławPulnarowicz">1) Tarnopol. Miasto Tarnopol założone i ufortyfikowane w r. 1540 przez hetmana w. kor. Jana Tarnowskiego na zupełnym pustkowiu stepowym Podola, otoczone jest wkoło obszarami, na których z biegiem wieków w jarach strug i rzeczułek powstawały osady wielkie, żyjące swym własnym wiejskim życiem gospodarczym i kulturalnym zupełnie z miastem niezwiązane. Do tych osiedli należą m. in. powstałe na obszarze t. zw. Królewszczyzny małe osady, a to Gaje Szlachcinieckie, Gaje Chodorówka, Gaje Czumakowe, Gaje Gryczyńskie i Gaje Małe oraz większa osada Gaje Wielkie. Osiedla te są oddalone od m. Tarnopola od 5 do 9 km. Z powodu wielkich odległości do miasta nie przeprowadzono żadnych urządzeń użyteczności publicznej, ani światła elektrycznego, ani urządzeń kanalizacyjnych, wodociągowych itp., jak również połączenia komunikacyjne są w najgorszym stanie. Osiedla te znane pod nazwą ogólną Gaje Tarnopolskie, nie mają żadnych korzyści z należenia do miasta, przeciwnie — mieszkańcy Gajów muszą płacić znaczne podatki na rzecz miasta i uczestniczyć w ciężarach, nakładanych na obywateli miasta, na nowoczesne urządzenia, z których nie korzystają, a zarząd miasta nie jest w możności na tak odległych terenach przeprowadzić tych urządzeń, by równomiernie traktować wszystkich obywateli, pociąganych do ciężarów miejskich. Niektóre z tych osad są tak małe, odległe i rozproszone, że nie ma mowy, by kiedykolwiek miasto mogło się nimi zająć, nie mówiąc już o tym, że budowa dróg celem połączenia tych osad z miastem pochłonęłaby większą część budżetu miasta.</u>
<u xml:id="u-85.3" who="#WładysławPulnarowicz">Rząd wystąpił więc z projektem wyłączenia Gajów z terytorium miejskiej gminy Tarnopola z tym, że Gaje Szlachcinieckie, Chorodówka, Czumakowe, Gryczyńskie i Małe zostaną przydzielone do najbliższej gminy Łozowy, zaś Gaje Wielkie do Berezowicy Wielkiej. Nadmieniam, że obie gminy Łozowa i Berezowica wyraziły już swą zgodę na przyłączenie do nich w mowie będących osad. Dokładne oznaczenie granic ujęte jest art. 1 ustawy.</u>
<u xml:id="u-85.4" who="#WładysławPulnarowicz">1) Brody. Brody powstały również jako punkt obronny przed najazdami wschodnich sąsiadów. Założone przez wojewodę bełzskiego ojca hetmana Żółkiewskiego w roku 1584, pierwotnie nazwanego mianem herbu tegoż hetmana Lubicz, która to nazwa z czasem się zatarła i od brodów przechodzących przez bagniste tereny tamtejsze nazwano je Brodami. Miasto przechodziło różne koleje losu. Ilość mieszkańców wahała się silnie, był czas, kiedy Brody jako miasto graniczne, wyposażone w różne przywileje handlowe, liczyło ponad 30.000 mieszkańców, w ostatnich dziesiątkach lat ilość mieszkańców spadła do 10.000, po czym znowu się podniosła do 18.000. Teren miasta, ograniczony pierwotnie do obrębu wałów obronnych, był wprawdzie za mały, lecz przed kilku laty w czasie tworzenia wielkich miast przez przyłączanie sąsiednich osiedli i wiosek, jak to miało miejsce w Wielkim Lwowem i innymi, odnośnie Brodów sprawę powiększenia ich terenu posunięto za daleko, bo miasto, które miało powierzchni 290 ha, powiększone zostało rozporządzeniem Ministerstwa w r. 1933 odrazu do obszaru 5.400 ha, wciągając w jego obręb wsie o ludności wyłącznie rolniczej o charakterze zupełnie wiejskim, której przynależność do miasta nie dawała żadnego pożytku, a przeciwnie obarczała ją znacznymi ciężarami. Również i możliwości miasta nie dawały żadnych podstaw, by miasto mogło się tak szeroko rozbudować.</u>
<u xml:id="u-85.5" who="#WładysławPulnarowicz">Po szczegółowym więc zbadaniu przez delegację Ministerstwa Spraw Wewnętrznych oraz przez sprawozdawcę sejmowej Komisji-Administracyjno Samorządowej posła Krzeczunowicza i po ostatecznym uzgodnieniu z Rządem Sejm w dniu 11 marca uchwalił projekt ustawy wydzielający z obrębu m. Brody osady włączone rozporządzeniem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w r. 1933, a to: Smólno, Folwarki Małe i Stare Brody, pozostawiając przy mieście nadal Folwarki Wielkie oraz części Smolna, Folwarków Małych i Starych Brodów, przylegające do miasta i z nim więcej związane, co w tekście ustawy dokładnie oznaczone jest w art. 2.</u>
<u xml:id="u-85.6" who="#WładysławPulnarowicz">1) Kosów. Przed laty w czasie wytyczania granicy pomiędzy miastem Kosowem a wsią Stary Kosów zaszła pomyłka, mianowicie w jednym miejscu wytyczono granicę w ten sposób, przechodziła ona przez podwórze jednego z gospodarzy. Projekt rządowy, uchwalony przez Sejm, zmierza do usunięcia tej niewłaściwości i oznacza nową granicę, włączając całe gospodarstwo rolne tego rolnika w obręb gminy wiejskiej Stare Brody. Sprawę tę załatwia projekt ustawy w art. 3. Komisja Administracyjna Senatu na swym posiedzeniu w dniu 16 marca r. b. uchwaliła projekt ustawy w brzmieniu uchwalonym przez Sejm i w imieniu tej komisji proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tej ustawy bez zmian.</u>
<u xml:id="u-85.7" who="#WładysławPulnarowicz">Na komisji został zgłoszony wniosek mniejszości przez s. Horbaczewskiego, do którego ustosunkowuję się negatywnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Horbaczewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#AntinHorbaczewski">Wysoki Senacie! Zabieram głos dla uzasadnienia mego wniosku, złożonego w związku z referatem i projektem ustawy przedstawionym Wysokiej Izbie do uchwalenia. Wniosek mój zdąża do zaprzeczenia ustawowej sankcji art. 1 przedłożenia rządowego, o ile to przedłożenie dotyczy terytorialnych zmian na terenie m. Tarnopola. Do innych punktów nie chcę zabierać głosu, ale stosunki m. Tarnopola są mi dość dobrze znane i dlatego czułem się w obowiązku zabrać w tej sprawie głos.</u>
<u xml:id="u-87.1" who="#AntinHorbaczewski">Uważam, że projekt ustawy jest tak ze stanowiska interesów mieszkańców tych osiedli, które mają być wyłączone z kompleksu m. Tarnopola, jak i ze stanowiska interesów samej gminy miasta Tarnopola chybiony. Od czasu założenia miasta Tarnopola, tj. od roku 1540, osiedla te, które p. referent wyliczył — 6 tych osiedli pod nomenklaturą „Gaje” — należały bez przerwy więc 397 lat do Tarnopola i stanowiły integralną część jego terytorium. Rozumie się, że przez tyle wieków powstały pewne węzły, pewne związki, które łączyły te osiedla z miastem Tarnopolem. Osiedla te wraz z miastem przechodziły różne koleje losu i proszę Wysokiej Izby — nigdy nie było ze strony tych właścicieli osiedli jakiegoś głosu, który by żądał rozdziału. Jeżeli chodzi o to, to mam dokumentalne świadectwa, które stwierdzają, że mieszkańcy tych osiedli, kiedy tylko stała się aktualną sprawa odłączenia, a mianowicie od r. 1933, w którym to roku powzięła uchwałę ówczesna rada gminna z opinią o wyłączenie, założyli zbiorowy protest zaopatrzony 219 podpisami, zainteresowanych właścicieli osiedli, który znajduje się w archiwum Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Podnosił p. referent, że ci właściciele ponoszą wielkie ciężary i, oczywista, trzeba ich od tych ciężarów uwolnić. Jednakowoż jeżeli oni, mimo tych wielkich ciężarów upatrują pewne korzyści w przynależności do miasta Tarnopola, to trzeba się z tą wolą liczyć, chyba, że zachodziłyby pewne ważne okoliczności, któreby przemawiały przeciw tej ich woli.</u>
<u xml:id="u-87.2" who="#AntinHorbaczewski">Proszę Wysokiego Senatu, wydaje mi się, że tutaj nie zachodzą te konieczne powody, któreby mogły zadecydować pozytywnie o odłączeniu tych osiedli od gminy miasta Tarnopola. Jeżeli rozchodzi się o to, że te osiedla wykazują kulturę przeważnie wiejską, że tam nie ma urządzeń miejskich, a to z motywu urbanizacji ma decydować o wyłączeniu, urbanizacja właśnie ma na celu tę kulturę miejską tam poszerzyć i te osiedla, te peryferie związać z ośrodkiem. Bo właśnie na tym polega akcja urbanizacyjna, że wielki ośrodek o typie wybitnie miejskim, przyciąga do siebie peryferie i dzieli się z nimi tą kulturą, wiążąc je w obopólnym interesie w jedną nierozerwalną całość. Moim zdaniem nie tylko interes samych tych właścicieli, których posiadłości mają być wyłączone z gminy miasta Tarnopoli, ale także interes samego miasta jako komuny nie przemawia za tym wyłączeniem. Dlaczego? Proszę Wysokiego Senatu, trzeba uprzytomnić sobie obszar który zajmuje miasto Tarnopol i porównać z tym obszarem, który ma być wydzielony. Otóż Tarnopol obejmuje obecnie 5.363 ha całego obszaru razem z Gajami, natomiast Gaje reprezentują obszar 817 ha. Tarnopol liczy 36 tysięcy mieszkańców, na Gaje wypada z tego 1.600 mieszkańców. Jeżeli zważymy, że ten obszar, który stanowi prawie 1/6 całego obszaru, zostanie wydzielony, w takim razie i cała akcja urbanizacyjna musi utknąć. Właśnie akcja urbanizacyjna polega na tym, ażeby te peryferie przyciągnąć do ośrodka, ażeby je zrobić uczestnikami tej miejskiej kultury. Oceniając z tego stanowiska projekt ustawy, musimy stwierdzić, że jest on z tendencją urbanizacyjną w zupełnej sprzeczności, bo nie przyciąga, ale odpycha, odpycha samowolnie. Być może, że tam są pewne niedogodności dla administracji miasta, ale ta administracja miasta, jeżeli dopuściła do takiego stanu, na który teraz narzeka, to oczywista rzecz, że powinna za to odpowiadać, a nie właściciele tych osiedli, które mają być wyłączone.</u>
<u xml:id="u-87.3" who="#AntinHorbaczewski">Otóż wyłączenie tego terytorium sprowadza poważne wątpliwości co do tego, czy Tarnopol będzie mógł się rozbudować, czy będzie mógł się rozszerzyć, jeżeli pozbędzie się tego terytorium. Prawda — powiadają tamci, my tam przyłączymy część „Nowego Światu”, ale co za terytorium — 43 ha? Przecież 43 ha, a 817 ha — to chyba różnica. A ponadto miasto traci także podatek od nieruchomości i podatek od lokali i traci opłaty, które wynoszą bardzo poważną sumę, a na które zainteresowani właściciele się nie skarżą. Tak więc obecna ustawa ma przynieść zainteresowanym mieszkańcom podarunek zupełnie niepożądany. Mnie się zdaje, że jeżeli chodzi o to, by postawić sprawę na właściwej płaszczyźnie, potrzeba by się zapytać tych ludzi: Czy wy chcecie tego, czy nie? W sprawach takich, w sprawach organizacji osiedli, miejscowości i miast, na pierwszym planie stoi interes człowieka, a inne sprawy ustępują na plan dalszy.</u>
<u xml:id="u-87.4" who="#AntinHorbaczewski">Prócz tego jest tu jeszcze w grze sprawa higieny. Gaje, jak sama nomenklatura na to wskazuje, są osiedlem zalesionym i one w Tarnopolu przedstawiają jedyny rezerwuar świeżego powietrza, które służy wszystkim mieszkańcom do użytku. Jeżeli to odpadnie, to chyba będzie musiał zarząd miasta postarać się w innym miejscu — a wątpię czy znajdzie — podobny rezerwuar powietrza, jaki tu istniał dotychczas.</u>
<u xml:id="u-87.5" who="#AntinHorbaczewski">Otóż względy na higienę miasta — a to jest decydującym czynnikiem w akcji urbanizacyjnej — przemawiają także przeciw odłączeniu. Nie przemawia na korzyść tego projektu, o ile dotyczy on miasta Tarnopola, nic, a natomiast przemawiają przeciw niemu bardzo poważne argumenty.</u>
<u xml:id="u-87.6" who="#AntinHorbaczewski">Proszę, by Wysoki Senat raczył art. 1 projektu ustawy skreślić.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#AleksanderPrystor">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Mamy poprawkę mniejszości do tego projektu ustawy (druk nr 196). P. s. Horbaczewski wnosi o skreślenie art. 1 ustawy i w związku z tym o odpowiednią zmianę dalszej numeracji. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi mniejszość. Wniosek upadł.</u>
<u xml:id="u-88.1" who="#AleksanderPrystor">Z kolei poddaję pod głosowanie wniosek Komisji Administracyjnej o uchwalenie ustawy bez zmian. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Projekt ustawy został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-88.2" who="#AleksanderPrystor">Przystępujemy do punktu 21 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy o zniesieniu miasta Podgórza w pow. toruńskim w woj. pomorskim i włączeniu go do miasta Torunia w tymże województwie (druk sejmowy nr 405 i druk senacki nr 195).</u>
<u xml:id="u-88.3" who="#AleksanderPrystor">Głos ma s. Maciejewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#LudwikMaciejewski">Wysoki Senacie! Mam zaszczyt zreferować rządowy projekt ustawy o zniesieniu miasta Podgórza w powiecie toruńskim w woj. pomorskim i włączeniu go do miasta Torunia w tymże województwie.</u>
<u xml:id="u-89.1" who="#LudwikMaciejewski">Miasto Podgórz, liczące 5.260 mieszkańców, leży w bezpośrednim sąsiedztwie miasta Torunia na lewym brzegu Wisły. Po upadku Księstwa Warszawskiego zostało to miasto przydzielone do Prus i wówczas utraciło samorząd miejski. Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 29 grudnia 1924 r. ustrój miejski Podgórzowi został przywrócony. Sprawa przyłączenia obszaru Podgórza do Torunia była już od dawna aktualną. Projekty włączenia były parokrotnie wznawiane, realizacja napotykała jednak na trudności z powodu braku dogodnej komunikacji z Toruniem. Przeszkody te zostały obecnie usunięte przez wybudowanie i oddanie do użytku nowego mostu publicznego im. Marszałka Piłsudskiego, przez który została przeprowadzona linia tramwajowa, przez co miasto Podgórz oraz kilka wsi o charakterze podmiejskim (Rudak, Stawki i Nieszawka) zostały zbliżone i związane z m. Toruniem.</u>
<u xml:id="u-89.2" who="#LudwikMaciejewski">Za przyłączeniem m. Podgórza do m. Torunia przemawiają przede wszystkim względy administracyjne, a mianowicie kolejowe, ponieważ na terenie miasta Podgórza położona jest większa część urządzeń dworca osobowego Toruń. Dyrekcja Kolei oraz urzędy kolejowe w sprawach drogowych oraz administracyjnych zahaczają obecnie o kompetencję różnych jednostek samorządowo-administracyjnych, co utrudnia załatwienie szeregu spraw. Miasto Podgórz oraz wymienione miejscowości leżą w bezpośrednim sąsiedztwie obszaru miejskiego, na którym położony jest dworzec główny, obsługujący cały ruch osobowy i towarowy Torunia z takimi miastami jak Warszawa, Gdynia, Gdańsk, Bydgoszcz, Poznań, a tym samym pod względem komunikacyjnym graniczą z centrum miasta Torunia, tworząc jedną geograficzną całość.</u>
<u xml:id="u-89.3" who="#LudwikMaciejewski">Za włączeniem miasta Podgórza do miasta Torunia przemawiają również względy wojskowe, albowiem komenda garnizonu w Toruniu napotyka przy załatwianiu spraw urzędowych w obecnym stanie rzeczy na przeróżne trudności przy współdziałaniu z administracją cywilną, pociągające za sobą zwiększenie wydatków administracyjnych.</u>
<u xml:id="u-89.4" who="#LudwikMaciejewski">Wreszcie względy administracji i gospodarki samorządowej przemawiają również za włączeniem miasta Podgórza do miasta Torunia, albowiem obecnym aparatem administracyjnym będzie można prowadzić również administrację obszaru włączonego miasta Podgórza. Przez włączenie podniesie się poziom gospodarki samorządowej miasta Podgórza, szczególnie w takich działach jak: sanitarny, komunikacyjny, budowlany i urbanistyki, szkolnictwa, kanalizacji, elektryfikacji itp. Przez włączenie miasta Podgórza do miasta Torunia mieszkańcy Podgórza w pewnych wypadkach będą opłacać nieco wyższe podatki, w innych zaś niższe, odpadną bowiem podatki na rzecz powiatu toruńskiego. Szczegóły ilustruje tabela, umieszczona w druku sejmowym nr 291, który jest w posiadaniu członków Wysokiej Izby. Wypada mi jednak dodać, że powiększenie niektórych ciężarów podatkowych zostanie zrównoważone korzyściami, jakie osiągną mieszkańcy włączonego obszaru w różnych dziedzinach.</u>
<u xml:id="u-89.5" who="#LudwikMaciejewski">Rząd nie posiada możności połączenia w jedną całość administracyjno-samorządową dwóch miasta, z czym łączy się również konieczność zniesienia ustrojowej samodzielności jednego z miast (Podgórza), liczącego powyżej 3.000 mieszkańców. W myśl art. 33 ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego z 1933 r. (Dz. U. R. P. Nr. 35, poz. 294) zniesienie ustroju miejskiego w takim mieście może być dokonane tylko w drodze ustawy.</u>
<u xml:id="u-89.6" who="#LudwikMaciejewski">W imieniu Komisji Administracyjnej proszę Wysoki Senat o przyjęcie projektu omawianej ustawy w brzmieniu uchwalonym przez Sejm, druk sejmowy nr 405, bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#AleksanderPrystor">Do głosu nikt się więcej nie zapisał, przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem projektu ustawy, zechce wstać. Stoi większość, projekt ustawy został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-90.1" who="#AleksanderPrystor">Następne posiedzenie Senatu wyznaczam na najbliższy poniedziałek na godz. 10.</u>
<u xml:id="u-90.2" who="#AleksanderPrystor">Porządek dzienny otrzymają Panowie Senatorowie pod warszawskim adresem.</u>
<u xml:id="u-90.3" who="#AleksanderPrystor">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-90.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 12.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>