text_structure.xml 200 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#IgnacyDaszyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 32 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 33 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Kornecki i Ładyka. Listę mówców prowadzi p. Ładyka.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#IgnacyDaszyński">Oprócz zamknięć rachunków państwowych za rok 1923, 1924 i 1925, które zostały rozdane pp. posłom, otrzymałem od p. Prezesa Najwyższej Izby Kontroli uwagi Najwyższej Izby Kontroli o zamknięciu rachunków Państwa i wykonaniu budżetu za r. 1923, uwagi o wykonaniu budżetu za r. 1924 oraz sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli z działalności za rok 1927/8.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#IgnacyDaszyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Birschel, Burtan, Czuczmaj, Gardecki, Kot, ks. Kunicki, Leszczyński, Niedźwiecki, Puławski, Seidler, Witos, Wygodzki i Franciszek Zieliński.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#IgnacyDaszyński">Udzielam urlopów posłom: Naumannowi, Sobolewskiemu, Szczepańskiemu i Żaczkowi na jeden dzień, Krukierkowi na 2 dni, Mieczysławowi Fiołkowskiemu, Korneckiemu i Ledwochowi na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#IgnacyDaszyński">Proszą o udzielenie urlopów z powodu choroby posłowie: Krempa na 2, Marek zaś na 6 tygodni. Nie słyszę protestu. Uważam, że Izba godzi się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#IgnacyDaszyński">Przed przystąpieniem do porządku dziennego dla zapytania ma głos p. Lewicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PLewicki">Dnia 27 listopada 1928 r. poseł dr. Polakiewicz z Bloku Bezpartyjnego znieważył czynnie w kuluarach Sejmu wiceprezesa Klubu Ukraińskiego posła Chruckiego. Uczynił to p. Polakiewicz mimo poprzedniego oświadczenia swego, że za rzekomą obrazę nie znieważy p. Chruckiego, ponieważ ten nie jest Polakiem. Napad na p. Chruckiego był więc niespodziany i uniemożliwiający mu samoobronę.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PLewicki">Postępowanie takie, nie praktykowane przez ludzi prawdziwej kultury, musi wywołać najwyższe zdumienie i oburzenie, gdyż zdarza się w najwyższej instytucji państwowej, jaką są Izby ustawodawcze. Wypadek ten świadczy o zupełnym zaniku poczucia granicy w parlamentarnej walce politycznej, którą sprowadza się na drogę teroru osobistego.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PLewicki">Ukraińska Reprezentacja Parlamentarna z przykrością stwierdza, że członkowie jej narażeni są nawet na napady fizyczne. Nie odstraszą one jednak reprezentantów ludności ukraińskiej od wykonywania swych obowiązków w kierunku podyktowanym własnem sumieniem i wolą wyborców.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PLewicki">Ponieważ napad d-ra Polakiewicza miał miejsce w budynku sejmowym i ubliża godności Sejmu jako całości, a strzeżenie godności Sejmu i czuwanie nad spokojem i porządkiem na całem terytorium Sejmu należy do Pana Marszałka Sejmu, przeto imieniem Klubu Ukraińskiego zwracam się do Pana Marszałka z zapytaniem:</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#PLewicki">1) w jaki sposób zamierza Pan Marszałek bronić godności Sejmu wobec takich wykroczeń jak postępek p. Polakiewicza i...</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#PLewicki">2) co zamierza Pan Marszałek uczynić, by zapewnić posłom na całem terytorium Sejmu bezpieczeństwo osobiste?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#IgnacyDaszyński">Dla oświadczenia głos ma p. Radziwiłł.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Wobec oświadczenia p. pos. Lewickiego, złożonego dopiero co z tej wysokiej trybuny, mam zaszczyt w imieniu Klubu, do którego należę, złożyć następujące oświadczenie.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#JanuszFranciszekRadziwiłł">Sprawa, o której była mowa, nie jest sprawą polityczną, tylko osobistą i za zgodą naszego Klubu została oddana pod sąd marszałkowski. Nie jest zwyczajem w sprawach honorowych, a nawet w zwykłych sprawach sądowych, żeby póki się toczy sąd, jakakolwiek inna instytucja do tej sprawy się wdawała i mieszała, to też i Sejm nie powinien tego czynić, póki sąd marszałkowski, powołany za zgodą stron, swego wyroku nie wyda.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#IgnacyDaszyński">W odpowiedzi na zapytanie p. dr. Lewickiego, oświadczam, że sprawa nie ma charakteru zatargu między dwoma narodami, lecz jest sprawą między dwoma pp. posłami. Co do drugiego punktu muszę zwrócić uwagę, że nie mam żadnych środków ani też nie jestem skłonny do używania żadnych środków policyjnych, ażeby zabezpieczyć bezpieczeństwo honoru w kuluarach i sali tej Wysokiej Izby. Mogę liczyć tylko na jedno: na zdrowy rozsądek i poczucie naturalnej rycerskości, które chronią każdego z Panów Posłów od wywoływania awantur, polegających czy ta na obelgach, czy też tembardziej na gwałtach fizycznych.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie! Brawa.)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#IgnacyDaszyński">W celu oświadczenia prosił o głos także p. pos. dr. Stankiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PStankiewicz">Wysoka Izbo! Na posiedzeniu 29 z dnia 13 listopada poseł z Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem Mackiewicz powiedział: „Zamknięcie gimnazjum w Radoszkowiczach wchodziło właśnie w plan tych wszystkich, których mógłbym nazwać przyjaciółmi emancypacji narodowości białoruskiej” i dalej, że to wchodziło w plan sanacji średniego szkolnictwa białoruskiego. Zaś na posiedzeniu 31 poseł z Klubu Włościańsko-Robotniczego Białoruskiego powiedział, że poseł Mackiewicz, występując przeciw nagłości wniosku w sprawie zamknięcia gimnazjum białoruskiego, powiedział wyraźnie, że to nastąpiło na skutek domagania się kół białoruskich, stojących na gruncie polonizacyjno-sanacyjnym i że te koła białoruskie, to pachołki faszystowskie, jak p. Stankiewicz etc., że oni i im podobni są częścią składową obozu faszystowskiego.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PStankiewicz">Na powiedzenie, że jestem częścią składową obozu faszystowskiego, wogóle nie myślę odpowiadać,. gdyż jest to część nieodłączna stylu tego kierunku, do którego należy p. Wołyniec i jest to ich wyłączną rzeczą. Natomiast co do zamknięcia gimnazjum powiem co następuje: Nie tylko nie domagałem się razem z innymi zamknięcia gimnazjum w Radoszkowiczach, ale zawsze w rozmowie czy to z czynnikami rządowemi, czy z posłami, domagałem się zostawienia tego gimnazjum, domagając się jednocześnie rozszerzenia szkolnictwa białoruskiego tak średniego, jak i powszechnego. Powiedzenie więc posła Wołyńca jest świadomą demagogią, świadomem okłamywaniem ludności.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#komentarz">(Głos: Jakiej ludności?)</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PStankiewicz">Białoruskiej ludności.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#komentarz">(Głos: Sejmowej ludności.)</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PStankiewicz">Nie zareagowałem natychmiast, ponieważ nie byłem obecny na przemówieniu p. Wołyńca. Ponieważ p. Mackiewicz nie mówił w swojem przemówieniu o Białorusinach, natomiast powiedział, że to wchodzi w plan tych wszystkich, którychby można nazwać przyjaciółmi emancypacji białoruskiej, więc wyraźnie nie o Białorusinach, dlatego zupełnie o tem nie wspomniałem. Nie wspomniałem nawet wówczas kiedy p. Mackiewicz wspomniał o jakimś sanacyjnym kierunku białoruskim, gdyż do takiego kierunku, któryby chciał zamknięcia gimnazjum białoruskiego, nie należę. Natomiast teraz przy sposobności chcę powiedzieć, że o ile niektórzy Polacy, przyjaciele ze strony polskiej, jak można rozumieć z przemówienia p. Mackiewicza, przyczynili się do zamknięcia gimnazjum białoruskiego w Radoszkowiczach, to sprawie białoruskiej nie pomogli, lecz zaszkodzili, ponieważ nie może być mowy o zamknięciu tam, gdzie powinno być rozszerzenie, ponieważ szkolnictwa białoruskiego wskutek negatywnego stosunku Rządu do oświaty białoruskiej prawie że niema.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy o opłatach od ogierów, nie posiadających świadectw uznania (druk nr 292). Do głosu nikt się nie zapisał, odsyłam przedłożenie rządowe do Komisji Rolnej.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#IgnacyDaszyński">Punkt 2 porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy o sprzedaży nieruchomości państwowej w Warszawie (druk nr 293). Do głosu nikt się nie zapisał, odsyłam projekt do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#IgnacyDaszyński">Przechodzimy do punktu 3: Sprawozdanie Komisji Rolnej o wniosku klubów P. S. L. Piast i Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie ograniczenia wywozu drzewa (druk nr 16 i odbitka roneo nr 31). Głos ma sprawozdawca p. Madejczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#JanMadejczyk">Wysoka Izbo! Nie trzeba być fachowcem, by dojść do przekonania, że gospodarka w lasach wogóle, a w prywatnych w szczególności, jest rabunkową, obliczoną na dziś, na zysk chwilowy, nie licząca się z następstwami. Dość spojrzeć na nasze lasy prywatne, chociażby na Podkarpaciu, gdzie można zobaczyć bardzo często lasy młode, mające nieraz 20–30 lat, które idą już pod piłę i siekierę, a następnie są wywożone za granicę. To też lasy w wielu okolicach istnieją na papierze, a w rzeczywistości są to pustkowia, gdzie drzewa odpowiedniego na budowę na olbrzymich nieraz przestrzeniach dostać nie można. Wygląda to nieraz na ironię, gdy chłop. który posiada mały skrawek lasu, jest karany za to, że na własny użytek urąbał trochę drzewa, natomiast sąsiad jego, większy właściciel, rąbie nieraz setki i dziesiątki morgów młodego lasu, a po wyrąbaniu nie myśli o zalesieniu i jakoś to mu uchodzi.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#JanMadejczyk">Jeżeli fachowcy twierdzą, że po zaspokojeniu potrzeb wewnętrznych możemy wywieźć z kraju co najwięcej 2.000.000 m3, a my wywieźliśmy, jak obliczenia wykazują, w r. 1924–4.000.009 m3, w r. 1925 ponad 6.000.000 m3, w r. 1926 ponad 9.000.000 m3, a w r. 1927 ponad 10.000.000 m3, czyli wywieźliśmy już 21.000.000 m3 drzewa ponad normalny przyrost, to wypadłoby przez pewien okres czasu nie wywozić wcale.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#JanMadejczyk">Jeżeli Rząd toleruje, a nawet forsuje ten nadmierny wywóz drzewa ze względu na bilans handlowy, coby wynikało z tego co p. Minister Rolnictwa w poprzedniej dyskusji w Komisji Budżetowej powiedział, że wywóz drzewa toleruje Rząd jako zło konieczne, to podkreślić wypada, że Rząd jest w błędzie. Chwilowe korzyści, jakie przez wywóz drzewa osiągnąć można w tej chwili, mogą w niedalekiej przyszłości odbić się katastrofalnie, gdyż będziemy musieli zupełnie zaprzestać wywozu drzewa, a może zaczniemy je nawet przywozie, jak to bywało nieraz ze zbożem, które się w jesieni wywozi, a na przednówku przywozi.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#JanMadejczyk">Ale poza bilansem handlowym jest jeszcze coś ważniejszego, są mieszkańcy tego państwa, są ci, którzy bez drzewa obejść się nie mogą. Drzewo jest artykułem powszechnego użytku, prawie każdy obywatel tego artykułu mniej lub więcej potrzebuje. Najwięcej jednak potrzebuje drzewa ludność włościańska, która go jeszcze używa na budowę wszelakich budynków i na opał; to też skutki wywozu drzewa odczuwa włościaństwo obecnie bardzo dotkliwie. Ceny drzewa poszły kolosalnie w górę, I tak w mojej okolicy deski, które kosztowały w r. 1925–45 zł za m2, dziś kosztują 150 zł. W tym samym stosunku podrożało drzewo opałowe i budowlane. Jeżeli więc z wywozem w tem tempie pójdziemy dalej, to drzewo dojdzie u nas do cen bajecznych, unieprzystępnimy ludności włościańskiej ten artykuł, a tem samem wepchniemy tę ludność w skrajną nędzę. Musimy przyznać, że zubożenie ludności wiejskiej, które postępuje stale, nie pozwala jej na budowanie budynków ogniotrwałych, ani na opał węgłem, to też narzekanie ludności na brak drzewa i na jego drożyznę jest bardzo wielkie. Jest to jedna z największych bolączek ludności włościańskiej.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#JanMadejczyk">Ogołocenie kraju z naszych lasów, zwłaszcza w okolicach podgórskich, powoduje prawie corocznie klęski elementarne, powodzie, gradobicia i t. p., niszczy dorobek obywateli Państwa, a rząd niejednokrotnie musi pokaźne kwoty asygnować na odbudowanie zniszczonych okolic.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#JanMadejczyk">Wnioski Komisji Rolnej, które mam zaszczyt Wysokiemu Sejmowi przedstawić, zdążają także do przeszkodzenia wywozowi drzewa nieobrobionego w stanie okrągłym. Przypuszczam, że na uzasadnienie tego żądania nie potrzeba przytaczać Wysokiemu Sejmowi wielu argumentów. Gdyby Rząd zabronił wywozu drzewa nieobrobionego, rozbudziłby przemysł tartaczny w kraju, przez co dałby zarobek naszej ludności, która zwłaszcza na wsi odczuwa bardzo dotkliwie brak zarobków; a przecież każdy taki ośrodek przemysłowy przynosi Państwu dochód w postaci podatku. Wobec tego Komisja Rolna uchwaliła następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#JanMadejczyk">Wysoki Sejm uchwalić raczy:</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#JanMadejczyk">1) Sejm wzywa Rząd do rozciągnięcia bacznej kontroli nad gospodarką leśną oraz ścisłej kontroli nad wywozem drzewa zagranicę, a w szczególności do ograniczenia wywozu do tej ilości, która zbywa po zaspokojeniu niezbędnych potrzeb wewnętrznych,</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#JanMadejczyk">2) Wzywa się Rząd, by przez odpowiednie zastosowanie taryf przewozowych i celnych zapobiegł wywożeniu z kraju drzewa nieobrobionego.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#JanMadejczyk">3) Sejm wzywa Rząd do przedłożenia jak najrychlej szczegółowego sprawozdania z gospodarki leśnej, będącej w administracji państwowej i prywatnej,</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#JanMadejczyk">4) Sejm wzywa Rząd do wniesienia projektu ustawy o przymusowem zalesieniu nieużytków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#IgnacyDaszyński">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Sprawozdanie Komisji kończy się wnioskiem, który p. sprawozdawca dopiero co odczytał. Będziemy głosowali łącznie nad czterema punktami. Kto z Panów jest za wnioskiem komisji, proszę wstać. Stoi większość — wniosek został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#IgnacyDaszyński">Przechodzimy do punktu 4 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Oświatowej o wniosku pos. Jędrzejewicza i tow. z Klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie przedłużenia prawa uzyskiwania stopnia doktora na wydziałach lekarskich i prawniczych tym studentom, którym ochotnicza służba wojskowa przedłużyła normalny okres studiów naukowych (druk nr 176 i odbitka roneo nr 32). Jako sprawozdawca głos ma pos. Leser.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Wysoka Izbo! Komisja Oświatowa poleciła mi przedłożyć Wysokiej Izbie sprawozdanie i wniosek, względnie ustawę, zmieniającą wydane w 1926 r. 23 lipca i w 1927 r. 2 marca nowele do ustawy o szkołach akademickich z 13 lipca 1920 r. Większość Komisji Oświatowej, przyjmując wniosek przedłożony Wysokiej Izbie w odnośnych drukach, kierowała się następującemi motywami.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Ustawa o szkołach akademickich z r. 1920 wprowadziła pewne ogólne zasady dla szkolnictwa wyższego i zarazem wprowadziła, przynajmniej na pewnym obszarze Państwa, zmiany w poprzednio obowiązujących tam przepisach. Bliższych szczegółów co do porządku studiów ustawa o szkołach akademickich nie zawiera. Porządek ten został ustalony rozporządzeniem, względnie rozporządzeniami Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, wydanemi dla wydziałów prawnego i medycznego w październiku 1920 r., dla wydziału filozoficznego w listopadzie 1924, względnie 1925. Ustawa o szkołach akademickich wprowadza jednak pewne zasadnicze postanowienia, w szczególności co do naukowych stopni akademickich. Mianowicie w art. 95 rozróżnia dwa stopnie naukowe: niższy i wyższy. Stopień niższy: magisterium na wydziale prawnym i wydziale filozoficznym, a na wydziale medycznym tytuł lekarza, i stopień wyższy — doktora, który uzyskuje się po złożeniu pracy naukowej i złożeniu także ustnego egzaminu z odnośnego działu. Pod tym względem ustawa ta zmienia przepisy, które obowiązywały w danym zaborze austriackim na wydziałach prawniczym i medycznym. Wprowadzając tę zmianę, ustawa jednak w art, 112 zarazem wprowadziła przepis przejściowy, który brzmiał:</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Studenci, którzy rozpoczęli studia przed 15 września 1920 r., mogą składać wszelkie egzaminy według dawniejszych przepisów, lecz tylko do 15 września 1926 r.; w szczególności nie obowiązują ich do tego czasu nowe przepisy w sprawie doktoratu.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#MaurycyMaksymilianLeser">W r. 1926 Rząd przedłożył Izbie projekt noweli do tej ustawy o szkołach akademickich, w szczególności co do art. 112 i zaproponował zmianę tego przepisu art. 112 w tym kierunku, że odnośny termin końcowy, do którego można składać egzaminy według starego typu, przedłuża się dla prawników i medyków do 31 grudnia 1928 r.; ponadto dla studentów filozofii, dla których wydano nowy porządek studiów dopiero w r. 1924/25, wprowadzono odnośną nowelą z lipca 1926 postanowienie, że możność składania egzaminów według dawnego porządku studiów przedłuża się dla nich aż do 30 czerwca 1932 r.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Komisja Oświatowa w r. 1926 do tych dwóch ustępów dodała jeszcze trzeci mianowicie, że dla studentów, którzy aż do roku 1927 włącznie kończą studia prawnicze według nowego porządku studiów, a więc dla magistrów prawa w uniwersytecie lwowskim i krakowskim, przedłuża się prawo zdawania rygorozów i uzyskiwania doktoratów według dawniejszego porządku aż do 31 grudnia 1928 r. Ta zmiana objęta jest nowelą z 23 lipca 1926 roku.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Ustawa z 2 marca 1927 r. uzupełnia tę nowelę dodatkowym ustępem, mianowicie wprowadza dla studentów medycyny, którzy odbywają studia już na podstawie nowego porządku nauk, wprowadzonego w roku 1920, prawo uzyskiwania doktoratu wszechnauk lekarskich już przez samo zakończenie studiów.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#MaurycyMaksymilianLeser">W czerwcu b. r. p. Jędrzejewicz i tow. z klubu B. B. przedłożyli Sejmowi wniosek w sprawie przedłużenia prawa uzyskiwania stopnia doktora na wydziale lekarskim i prawniczym tym studentom, którym ochotnicza służba wojskowa przedłużyła normalny okres studiów naukowych. Wniosek ten wzywa Rząd, ażeby wydał nowelę do ustawy z r. 1926, względnie z 1927, przedłużającą prawo uzyskiwania stopnia doktora na wydziale prawnym i lekarskim dla pewnej kategorii studentów. Wniosek ten przed feriami nie został załatwiony. Gdy obecnie przyszedł na porządek dzienny, Klub Bezpartyjnego Bloku cofnął ten wniosek, a w miejsce jego« sam zaproponował nowelę do ustawy, ponieważ krótkość czasu nie pozwala już na to, by zadowolić się wezwaniem do Rządu. Większość komisji jednak nie. zadowoliła się propozycją, przedstawioną przez referenta p. posła Błędowskiego, która szła w tym kierunku, ażeby słuchaczom prawa i medycyny, którzy rozpoczęli studia według dawnych przepisów, a którym ustawa z 1926 roku prawo składania egzaminów i uzyskania doktoratu przedłużyła do 31 grudnia 1928 roku, o ile już mają za sobą conajmniej pierwszy egzamin, względnie pierwsze rigorosum, przedłużyć ten czasokres, dla prawników o rok do końca 1929 r., dla medyków o 2 lata, do końca 1930 r. Większość komisji opowiedziała się za rozszerzeniem tych uprawnień tak co do czasu, jak i co do kategorii studentów, a mianowicie dla wszystkich studentów, którzy są objęci ustawami z 23 lipca 1926 r. i z 2 marca 1927 r. Komisja uchwaliła przedłużyć ten czasokres i te prawa aż do 30 czerwca 1932 r., wychodząc z następujących założeń.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Wprawdzie od czasu ogłoszenia ustawy o szkołach akademickich upłynęło lat 8 i studenci, którzy wtedy już byli w toku studiów, mieli 8 lat do złożenia egzaminów, jednakowoż trzeba brać wzgląd na to, że na ten okres przypada szereg lat, których nie można nazwać normalnemi, że okres od r. 1920 do r. 1926 pod względem gospodarczym stanowczo nie był normalnym, i że wskutek tego ta młodzież także nie mogła studiować w warunkach normalnych. Trzeba się bowiem liczyć z tem, że młodzież, która w r. 1920 była w toku studiów, przechodziła wojnę, w przeważnej części służyła w wojsku, a jeśli nawet nie służyła, to znalazła się w tak ciężkich warunkach gospodarczych i materialnych, że nieukończenie studiów nie może jej być poczytane za winę, musi być jej do pewnego stopnia usprawiedliwione. Trzeba wziąć pod uwagę, że okres od 1921 do 1924, okres inflacji, okres niestałości stosunków gospodarczych, że po następnym okresie stabilizacji w roku 1924 wkrótce nastąpił znowu okres załamania się złotego, a ten nałożył na wielu studentów obowiązki, których w normalnych czasach spełniać nie musieli i nie potrzebowali, że byli oni w czasach powojennych niejednokrotnie żywicielami swoich rodzin i na nich spoczywał nie tylko obowiązek pracy, ale nieraz i troska o byt całej rodziny. To był okres po wojnie, gdy niejednej rodzinie zabrakło ojca i żywiciela, kiedy niejedna rodzina straciła cały swój majątek i skutkiem tego nie można mówić o normalnym okresie studiów. Trzeba się liczyć z tem, że młodzież ta w tym czasie nie mogła rok po roku składać egzaminów, uczyć się jak w czasach normalnych.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#MaurycyMaksymilianLeser">To był punkt wyjścia dla komisji przy ocenie możności zdawania egzaminów przez młodzież. Komisja uznała, że niesłuszne jest, jeżeli młodzież tę, która dotąd jeszcze nie ukończyła studiów, posądza się o niedbalstwo i lenistwo, gdyż jest ona także ofiarą czasów wojennych i powojennych. I z tego względu większość Komisji przyjęła dłuższy okres czasu do ukończenia studiów, mianowicie do 30 czerwca 1932 roku, wychodząc z założenia, że zamiast od czasu do czasu przedłużać znowu o rok lub o półtora, lepiej, jest wyznaczyć taki czasokres, w którego obrębie można przyjąć niemal z całą pewnością, że wszyscy, którzy mają zamiar studia te kończyć, w tym okresie skończyć je zdołają.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Większość Komisji sprzeciwiła się wnioskowi p. Błędowskiego, żeby ograniczyć prawo składania egzaminów według dawnego porządku studiów tylko do tych studentów, którzy już mają za sobą choćby pierwsze rigorosum lub pierwszy egzamin, a to z tego względu, że niejednokrotnie studenci ci dopiero w ostatnich latach wogóle mogli myśleć o podjęciu studiów i w tym czasie jeszcze egzaminów złożyć nie mogli, a ponadto, że niejednokrotnie władze uniwersyteckie nie dopuszczały tych studentów do egzaminów w roku 1927/28 tak, że dziś są oni przed pierwszym egzaminem lub przed pierwszem rigorosum nie ze swojej winy, lecz wskutek postępowania władz uniwersyteckich. Takie wypadki są mi znane. Jeżeli więc liczymy się z tem, że należy umożliwić studia także tym, którzy nie mają za sobą jeszcze pierwszego rigorosum czy pierwszego egzaminu, choć się do niego przygotowali, to musi się wyznaczyć taki czasokres, żeby, o ile przystąpią do egzaminów choćby w tym roku 1929, mogli studia te ukończyć. To dotyczy studentów prawników i medyków, którzy rozpoczęli naukę według starego porządku studiów.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Jeszcze jeden moment wchodzi tu w rachubę przy oznaczaniu czasokresu do 30 czerwca 1932 r. a mianowicie ten, że sam Rząd dla studentów wydziału filozoficznego oznaczył czasokres do 30 czerwca 1932 r. jako ten, do którego według starego porządku studiów mogą składać egzaminy. Komisja wychodziła zatem z założenia, że należy dla wszystkich studentów na wszystkich wydziałach ujednostajnić ten czas, przyjąć jeden czasokres dla ukończenia studiów według starego porządku. Prócz tych studentów, medyków i prawników, którzy rozpoczęli naukę według starego typu, obejmowała nowela z r. 1926 i 1927 r. także studentów, którzy rozpoczęli naukę już według nowego porządku studiów, w szczególności magistrów prawa na uniwersytetach w Krakowie i Lwowie, tudzież słuchaczy medycyny na wszystkich uniwersytetach Także dla tych studentów, to jest magistrów prawa i studentów medycyny, większość komisji proponuje w projekcie ustawy przedłużenie czasokresu, uprawniającego do uzyskiwania doktoratu na podstawie dawnych przepisów, do 30 czerwca 1932 r.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Odnośnie do magistrów, prawa na uniwersytetach krakowskim i lwowskim wchodzi w rachubę moment bardzo ważny, a mianowicie ten, że na obszarze b. zaboru austriackiego do dziś obowiązuje dawna ordynacja adwokacka z r. 1888, która dla kandydatów adwokatury stawia jako wymóg tak dla adwokatury, jak i dla dopuszczenia do egzaminu adwokackiego, doktorat prawa. Wprawdzie słyszeliśmy na komisji i od n. pos. Błędowskiego i od zastępcy Rządu, że wobec tego należy zmienić ordynację adwokacką. Większość Komisji jest zdania, że oczywiście, jeżeli nowa ustawa o szkołach akademickich wprowadzi jako tytuł zawodowy, jako pierwszy stopień akademicki magisterium prawa, należy w tym duchu zmienić ordynacje adwokacką. Ale o tem wiedział Rząd już w r. 1920 i w tym kierunku, wogóle w kierunku ujednostajnienia adwokatury i wprowadzenia jednolitej ordynacji adwokackiej dla całego Państwa izby adwokackie czynią starania od r. 1919 i w r. 1919 czy 1920 przedłożono Ministerstwu Sprawiedliwości nawet projekt ordynacji adwokackiej, jednolitej dla całego Państwa, A zatem, skoro Rząd do dziś, mimo upływu ośmiu lat, nie przedłożył ani projektu jednolitej ordynacji adwokackiej ani nawet projektu zmiany postanowień, wymagających doktoratu od adwokatów, to oczywiście nie można uzależniać dojścia do adwokatury od ustawy, która dopiero ma być postawiona na porządku dziennym, bo nie wiemy, ile czasu upłynie zanim ona zostanie wydana. Nie ulega wątpliwości, że przedłużenie prawa uzyskiwania doktoratu dla magistrów prawa według starych przepisów tylko o tyle będzie miało praktyczną wartość i praktyczne znaczenie, o ile ordynacji adwokackiej w ciągu krótkiego czasu się nie zmieni, bo gdy ta zmiana nastąpi, to i tak większość magistrów prawa zrezygnuje z tytułu doktora, tak samo jak o ten tytuł nie ubiegali się za istnienia dawnego porządku nauki ci wszyscy absolwenci prawa, którzy nie mieli zamiaru oddać się zawodowi adwokackiemu, jak sędziowie, urzędnicy polityczni i administracyjni, z pośród których zaledwie kilka procent wogóle starało się o uzyskanie doktoratu.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#MaurycyMaksymilianLeser">O ile chodzi o studentów medycyny, którzy odbywają studia według nowego typu, to co do nich komisja wychodziła z założenia przedewszystkiem, że wszystkim bez wyjątku, którzy kończą studia w tym samym czasie, należy dać możność dojścia do jednego tytułu i że nie jest wskazane, żeby w tym samym czasie z uniwersytetu wychodzili ludzie z rożnem! stopniami, żeby jedni medycy, według starego typu studiujący, wychodzili z tytułem doktora, a drudzy z tytułem lekarza, zwłaszcza, że narazie w obecnych warunkach kwestia tytułu ma dla lekarzy także znaczenie praktyczne, gdyż przyzwyczajona do tego tytułu ludność tych lekarzy, którzy w tym samym czasie opuszczają uniwersytet tylko z tytułem lekarza, uważa za lekarzy niższego gatunku w porównaniu z tymi, którzy wychodzą z tytułem doktora.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Okoliczność, że ci studenci rozpoczęli swoje studia w czasie, kiedy już obowiązywał nowy porządek studiów, nie ma decydującego znaczenia, bo jeżeli nowy porządek studiów według memoriału dziekanatu wydziału medycznego uniwersytetu warszawskiego daje studentom tym lepsze przygotowanie do zawodu, wyższe wykształcenie medyczne, to niema żadnej logicznej przyczyny, dla którejby tym studentom, którzy mają lepsze przygotowanie, odmawiać tytułu, przyznawanego studentom studiującym według starego typu, którzy w tym samym czasie kończą studia.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Wysoka Izbo! Sprawa ta nie jest sprawą polityczną, ani też nie jest sprawą poszczególnych ugrupowań, jest ona sprawą ogólną, sprawą dotyczącą znacznej części młodzieży, która wskutek wypadków wojennych i stosunków powojennych doznała przeszkody w normalnem odbywaniu studiów, i jest kwestią jednolitego uregulowania stosunków tych odnośnie do wszystkich studentów, którzy do 30 czerwca 1932 r. na wszystkich wydziałach, na wydziale prawniczym, lekarskim i filozoficznym studia swoje będą odbywali.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Ustawa ta jest tylko w sposób formalny ułożona, mianowicie zmienia tylko niektóre wyrazy w poprzedniej noweli, mianowicie wstawia w miejsce terminu ostatecznego 31 grudnia 1928 r. nowy termin do 30 czerwca 1932 r. i zmienia odpowiednio odnośnie do magistrów prawa i do studentów medycyny nowego typu te daty, do których studenci ci mogą uzyskać tytuł doktora według dawnych przepisów. Proszę o jej przyjęcie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Błędowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#RyszardBłędowski">Wysoka Izbo! Wniosek posła Lesera, przyjęty przez Komisję Oświatową, zmusza Klub mój do wyjaśnień zupełnie zasadniczej natury.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#RyszardBłędowski">Kiedy w czerwcu r. b. pos. Jędrzejewicz z naszego Klubu wystąpił z inicjatywą znowelizowania art. 1 ustawy z 23 lipca 1926 roku, to celem odnośnego wniosku było przedłużenie terminu składania egzaminów ostatecznych dla kończących medyków i prawników, którym, jak brzmiał wniosek, ochotnicza służba wojskowa przedłużyła normalny okres studiów naukowych. Wniosek ten nie precyzował bliżej terminu, wzywając Rząd do przedłożenia swojego projektu, któryby sięgał, jak powiedziano we wniosku, poza koniec 1928 r. Plan prac sejmowych był jednak taki, że klub nasz po wakacjach, chcąc istotnie przyjść z pomocą wspomnianej grupie młodzieży, bardziej zaawansowanej w studiach, postanowił zmienić pierwotny wniosek na formalną ustawę, któraby miała szansę wejścia w życie z chwilą, gdy dawna ustawa z dniem 1 stycznia 1929 r. straci swoją moc obowiązująca. W tych warunkach powzięta myśl wykluczała zgóry jakiekolwiek projekty reformowania w sposób akcydentalny całego systemu kończenia studiów prowadzonych normalnie; a do całości każdego systemu szkolnego należą, jak wiadomo, i pewne terminy, w jakich te studia odbywać się mają.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#RyszardBłędowski">Zagadnienie, jakie stoi dzisiaj przed Wysoką Izbą, jest problemem administracyjno-pedagogicznym. Rozwiązywanie takich problemów jest zadaniem senatów i wydziałów szkół akademickich względnie p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Rola Sejmu, jako ciała ustawodawczego, winna być w tych sprawach ograniczona do rozsądnej miary. To też najchętniej oddalibyśmy całą tę sprawę do załatwienia władzom ministerialnym i akademickim, jako najbardziej kompetentnym i w tych sprawach odpowiedzialnym. Skoro jednak już Sejm poprzedni uważał za stosowne pójść na tę śliską i niebezpieczną drogę sprawowania rządów w uniwersytetach, ustalając terminy życia akademickiego w drodze ustawy, to wydaje nam się rzeczą słuszną, aby zarządzenia te nie stały w jaskrawej sprzeczności z opinią tych czynników, które są konstytucyjnie i moralnie odpowiedzialne za tok spraw uniwersyteckich.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#RyszardBłędowski">Wniosek p. Lesera idzie jakby na przekór całej akcji naszych uniwersytetów: zmierza nie tylko do daleko idącego przesunięcia terminu ukończenia studiów według t. zw. starego systemu, który przecież i tak już trwa w uniwersytetach naszych od lat dziesięciu, ale ponadto przedłuża nadawanie doktoratów prawnikom i medykom do roku 1932, praktycznie uniemożliwiając wejście w życie tego przepisu ustawy o szkołach akademickich z roku 1920, który ustanawia dwustopniowość tytułów naukowych. Powołuje się przytem p. poseł Leser na prawa studentów filozofii do uzyskiwania doktoratów jednostopniowych do wspomnianego terminu w roku 1932.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#RyszardBłędowski">Zwracaliśmy już na Komisji uwagę na ten fakt, że odnośne przepisy dla t. zw. filozofów wyszły znacznie później niż zasady regulujące studia medyków i prawników, gdyż dopiero w roku 1925, że ponadto studia filozoficzne stanowiły zawsze odmienny typ. zwłaszcza w zakresie zdobywania doktoratów — tytuł doktora filozofii nie pozostawał nigdy w związku z zagadnieniami pracy zawodowej i był zawsze niezależnie od reformy z roku 1925 tytułem ściśle naukowym. Ani więc istota tych studiów, ani tembardziej ich termin nie mogą być porównywane. Przy rozważaniu spraw uniwersyteckich należy pamiętać zawsze o fakcie, że uniwersytet dziś nie jest i być nie może jednolitą szkołą, że przeciwnie, poszczególne jego wydziały znajdują się na drodze stałego, coraz większego różniczkowania się, zarówno co do celów jak i co do metod pracy, więc dążność do ujednostajnienia tej pracy i tych terminów pozostaje w jaskrawej niezgodzie z zasadniczemi tendencjami rozwojowemi szkół wyższych.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#RyszardBłędowski">Wniosek p. pos. Lesera udziela ustawowego przywileju wszystkim studentom, niezależnie od stanu ich studiów i terminu ich rozpoczęcia, wychodząc z założenia, że nasza młodzież akademicka znajdowała się w niekorzystnych warunkach materialnych.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#komentarz">(Głos: Do roku 1926.)</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#RyszardBłędowski">Jest to argument niewątpliwie bardzo popularny, gdyż godzi w serce i budzi współczucie, byłoby jednak rzeczą niesłuszną odwoływać się zbyt często do motywów naszej powojennej biedy, gdyż w motywach tej kategorii znaleźlibyśmy nader popularne i łatwe usprawiedliwienie naszej częstej indolencji i pospolitego nieróbstwa. Starsze społeczeństwo nie znajdowało się w o wiele lepszem położeniu, a jednak pracę swą na termin wykonywać musiało, dlaczego więc od tej ogólnej odpowiedzialności za wyniki pracy miałaby być uwolniona garść studentów szkół wyższych, którzy, studiując, a ściśle mówiąc, zapisując się tylko w uniwersytetach przez lat 8. nie złożyli ani jednego egzaminu. Wymaganie więc, zawarte w naszym projekcie, złożenia jednego przynajmniej z trzech egzaminów obowiązujących medyków i prawników, którzy pragną kończyć studia według starego systemu, wydaje się nam ulgą i tak może zbyt daleko posuniętą, zwłaszcza, gdy już po rozpoczęciu akcji na terenie sejmowym otrzymaliśmy uchwale międzywydziałowego Zjazdu lekarskiego wszystkich polskich uniwersytetów, która brzmi:</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#RyszardBłędowski">„Przedłużenie mocy ustawy z dnia 23 lipca 1926 r. byłoby w zasadzie niekorzystne, jednakże byłby dopuszczalny wyjątek dla tych studentów, którzy byli zatrzymani szczególnie długo w czynnej służbie wojskowej po r. 1920. W razie jednak takiego wyjątku nie powinnoby przedłużenie ustawy sięgać poza 31 grudnia 1929 r., przyczem korzystanie z dobrodziejstwa przedłużenia mocy ustawy powinnoby być zastrzeżone wyłącznie tylko dla tych studentów, byłych wojskowych i ochotników z czasu walk w latach 1914–1920, których Rady Wydziałów Lekarskich uznają na zasadzie indywidualnie wniesionych i dostatecznie udokumentowanych próśb za zasługujących na ten wyjątek”.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#RyszardBłędowski">Podzielając te motywy profesorów wydziałów lekarskich, nie możemy znaleźć w mowie p. posła Lesera żadnego usprawiedliwienia dla tych, którzy rozpoczęli studia przed ośmiu lub o wiele więcej lat temu. Nie brak bowiem i takich, którzy rozpoczęli studia w 1916 r. i dotychczas nie zdołali zaznaczyć swego pozytywnego stosunku do podjętych obowiązków. Należy tu stwierdzić, że żadna ustawa nie odsuwa zresztą tych ludzi od życia akademickiego. Mogą oni kończyć swoje studia, jeżeli je kiedykolwiek z tym celem rozpoczynali, na serio powinni się jednak poddać tym przepisom, które uwzględniają postęp nauki i nauczania według dzisiejszych planów szkół wyższych, nie mamy bowiem żadnej pewności, że słuchacze tego, że się tak wyrażę, zaniedbanego typu staną na wysokości wymaganego przez życie dzisiejsze poziomu nauk lekarskich i prawniczych w chwili, kiedy w roku 1932 opuszczą wreszcie mury szkolne.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#RyszardBłędowski">W tem miejscu wypadnie mi tym członkom Wysokiej Izby, którzy zasiadali jeszcze w poprzednim Sejmie w Komisji Oświatowej, przypomnieć, że przedłużenie ustawy z r. 1926 o 2 lata, to znaczy do 31 grudnia 1928 r. miało być ostatnim aktem Sejmu w tej dziedzinie. Takie oświadczenie zostało złożone protokularnie przez Komisję Oświatową wobec ówczesnego Ministra Oświaty, p. premiera Bartla i powinnoby ono do pewnego stopnia i Sejm jako całość, a zwłaszcza Komisję Oświatową, obowiązywać. W obecnym nastroju sfer studenckich zwłaszcza, przy ich głębokiej wierze, że ten Wysoki Sejm, który już dwukrotnie zajmował się skutecznie przedłużeniem terminu życia akademickiego, jeszcze i potem okaże swoją pełną wyrozumiałość, że setki, dosłownie setki delegacji i tysiące memoriałów stanowić mogą, zdaniem petentów, lepsze, mocniejsze argumenty aniżeli jedno porządnie złożone rigorosum — w tej atmosferze — twierdzimy — kryje się źródło zarazy dla dużej części akademików. Popularność wniosku Komisji w pewnych sferach młodzieży akademickiej jest już dziś duża i niewątpliwie wzrastać będzie w miarę jak zaczniemy się zbliżać do r. 1932, to też chcielibyśmy tu zaznaczyć, że ta forma popularności i oddziaływania wychowawczego zupełnie nam nie odpowiada.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#RyszardBłędowski">W myśl tej zasady składam Wysokiej Izbie nasz wniosek mniejszości, który brzmi:</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#RyszardBłędowski">Studenci wydziałów prawniczych i lekarskich, którzy rozpoczęli studia przed dniem 15 września 1920 r., oraz ci, którzy, rozpocząwszy studia po tym terminie, odbywali je według przepisów z przed dnia 15 września 1920 r., mogą składać egzaminy końcowe według naówczas obowiązujących przepisów na wydziałach prawniczych do dnia 31 grudnia 1929 r., a na wydziałach lekarskich do dnia 31 grudnia 1930 r., o ile złożyli przed dniem 1 stycznia 1929 r. przynajmniej pierwszy z trzech przepisanych dla ich studiów egzaminów państwowych bądź ścisłych (rygorozów); do pomienionych terminów nie będą studentów tych obowiązywały przepisy w sprawie doktoratu (art. 95 ustawy z dnia 13 lipca 1920 r. o szkołach akademickich)”</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Langer.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#AntoniLanger">Wysoka Izbo! Ustawę o szkołach akademickich z 13 lipca 1920 r. dwukrotnie już w tej Wysokiej Izbie zmieniano, a właściwie nie całą ustawę, ale tylko 112 artykuł, ten artykuł przejściowy, który miał przedłużać stary system studiów. I w tem tkwi główne zagadnienie, że ustawa z 1920 r. o szkołach akademickich wprowadziła dwa stopnie naukowe.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#AntoniLanger">Według systemu niemieckiego i austriackiego miarą ukończenia wyższej uczelni był doktorat jako tytuł zawodowy, jako tytuł ukończenia wyższej uczelni. Ustawa z 1920 r. wprowadziła inowację, iż miarą ukończenia studiów jest tytuł magistra, na medycynie tytuł lekarza, natomiast stopień doktora jest stopniem wyższym, który można zdobywać dopiero w dwa lata po zdobyciu magistratury. Stąd taki wniosek, że wszyscy ci, którzy skończyli studia według dawnego systemu, wszyscy, którzy studiowali w b. Austrii, w Niemczech i zdobyli tytuły doktorów jako tytuły zawodowe, według Ustawy o szkołach akademickich naszych, która wprowadza tę dwustopniowość, odrazu zostali pasowani na naukowców, odrazu zostali podciągnięci do tytułu naukowego. I to jest główny błąd, tkwiący w 95 art. ustawy o szkołach akademickich.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#AntoniLanger">Art. 112 jest tylko przejściowym i jeżeli dwukrotnie, a teraz po raz trzeci o nim mówimy, to jest to jakby stwierdzeniem jednego, że w tych nowych ramach nie da się ująć życia, Dlaczego? Ktoś może motywować, że tytuł doktora jest ściśle tytułem naukowym. Sądzę, że nauka nie potrzebuje żadnych tytułów i tytuł doktora nie może być miernikiem uczoności, My wiemy, dajmy na to, że p. Polakiewicz i dr, Barański zdobyli tytuły doktorskie według starego systemu, jako tytuł zawodowy po ukończeniu Wyższej uczelni, i dziś oni są zaliczeni, że tak powiem, do świata naukowego, aczkolwiek żaden z nich na polu naukowem nie pracuje i żadnej pracy nie napisał. Nauki twórczej i twórczości nie można mierzyć tytułem. Jeżeli kto pracuje na polu naukowem, to sama praca to stwierdza, może się on habilitować i otrzymać tytuł docenta czy profesora. Ustawa powiada, że wszyscy, którzy studiują wedle nowego systemu, otrzymują tylko tytuł magistra. Ale, gdyby być sprawiedliwym, należałoby wszystkim starosystemowcom, którzy posiadają tytuł doktora, cofnąć ten tytuł i zamienić na tytuł magistra. To byłaby sprawiedliwa zasada, inaczej oni zyskują przywilej. I dlatego Rząd będzie stale napotykał na tą rafę, a gdy przyjdzie rok 1932, to również młodzież będzie się dopominała o to zrównanie.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Nie młodzi, tylko starzy się dopominają.)</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#AntoniLanger">Drugi wzgląd praktyczny. Ustawa nasza wprowadza dwustopniowość. Natomiast ci, którzy kończą uniwersytet w Austrii i Niemczech, gdzie istnieje tylko jeden stopień naukowy, po zdobyciu tytułu doktora mogą go nostryfikować.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(P. Winiarski: Nie tak łatwo.)</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#AntoniLanger">Także zdobycie tytułu zawodowego po ukończeniu studiów według starego systemu nie było rzeczą łatwą, było tak samo miernikiem zdobycia pewnej wiedzy wyższej.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#AntoniLanger">Dalej w tej sprawie kry je się, powiedzmy krótko i węzłowa to, zarodek pewnej konkurencji. Mamy wypadek, że Rada adwokacka zwróciła się z memoriałem do Ministra Sprawiedliwości, aby absolwentów, to znaczy magistrów prawa, którzy odbyli dwuletnią praktykę, przyjmować do palestry tylko wówczas, gdy zdobędą tytuł doktora.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#AntoniLanger">Te wszystkie względy przemawiają za tem, iż Komisja Oświatową, przedłużając ten art. 112 do 1932 roku, tem samem jakby wskazywała Rządowi, aby poddał rewizji gruntownej ustawę o szkołach akademickich aby zainteresował tą sprawą opinie całego społeczeństwa, zwłaszcza świata naukowego, iżby było w formie ankiet ustalone, czy ten system dwustopniowy: magistrów i doktorów jest celowy, czy nie. Pan kolega mówił zgóry, że jest celowy, Jest to rzecz względna. Mamy najlepszy dowód, że w Niemczech, gdzie istniał tylko jeden stopień naukowy, rozwój nauki był potężny, a tytuły nigdy nie mogą być miernikiem twórczej wiedzy.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#AntoniLanger">Z tej więc racji zwracam się do Wysokiej Izby, aby przyjęła wniosek większości Komisji, przedłużający możność zdobywania doktoratów według starego systemu do 1932 r., cło tej chwili zaś Wysoki Rząd zapewne postara się o zmianę tego art. 95 ustawy o szkołach akademickich,</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#komentarz">(Głoś na ławach B. B.: Najlepiej wcale się nie uczyć.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Świtalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Wysoka Izbo! Wniosek większości Komisji Oświatowej, który macie Panowie przed sobą, ma pod względem zewnętrznym trochę oryginalny widok.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Po przez dwa artykuły ciągnie się nieprzerwany sznureczek cyfr, na którym jak pacioreczki nanizane są różne daty. Z pozoru wygląda ten wniosek, jako prolongowanie terminów i nic więcej. Gdyby tak było, zadowoliłbym się krótkiem oświadczeniem, że na takie terminy się nie godzę.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Zmusza mnie do zabrania głosu przeświadczenie, zresztą potwierdzone przez p. pos. Langera, że w proponowanej ustawie, posiadającej pozornie charakter tylko kalendarzowy, kryje się nieświadoma czy świadoma chęć nadwyrężenia ustawy z 1920 r. o szkołach akademickich, którą w zasadzie uważam za debrą.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Wniosek p. Lesera jest czwartą już próbą przesuwania terminów wejścia w życie nowego systemu nauki na uniwersytetach i to w coraz to odleglejszą, mroczniejszą przyszłość. Pierwsze terminy określiła ustawa z r. 1920, inne terminy ustanowiła ustawa z r. 1926, jeszcze inne ustawa z 1927 r., a w r. 1928 proponujecie Panowie po raz czwarty przesunąć daty. Nowelizowanie artykułu 112 staje się corocznym obrzędem i nowela, proponowana przez Komisję Oświatową, jest trzecią nowelą do drugiej noweli, która była nowelą do pierwszej noweli. Czyż w ten sposób nie wywołują Panowie wrażenia, że ustawę o szkołach akademickich odwlekają Panowie na raty co prawda, ale tem skuteczniej ad calendas graecas.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Punkt 1 art. 1 proponowanej ustawy zdąża do tego, by studenci prawami medycyny, którzy conajmniej przed 8 laty przeszło rozpoczęli naukę, mogli jeszcze w ciągu 4 dalszych lat kontynuować studia według norm, skasowanych zasadniczo przed 8 laty.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">W r. 1920 postanowił Sejm przy uchwalaniu zasadniczych ustaw o studiach akademickich, że końcowe egzaminy według starego systemu mogą odbywać się do r. 1926, W r. 1826 Sejm przesunął ten termin do r. 1928, a. teraz mamy do czynienia z wnioskiem, który ten termin chciałby oddalić aż do r. 1932.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Przejściowe przepisy w ustawie z 1920 r. ustanawiające jako termin dla egzaminów końcowych r. 1926, były oczywiście zupełnie słuszne. Ten student uniwersytetu, który rozpoczął naukę przed wydaniem nowych przepisów, musiał otrzymać możność ukończenia studiów według norm starych.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Jeśli przyj mierny jako zasadę, że normalne studia akademickie powinny się odbywać maksymalnie w ciągu lat pięciu, to przepis ten odnosił się do tych, którzy rozpoczęli studia akademickie w r. 1915, lub jeszcze wcześniej, oraz w latach następnych aż do 15 września 1920 r.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Gdy w roku 1926 stanęła na porządku dziennym Izb Ustawodawczych kwestia nowelizacji terminu do r. 1928 — wtedy Ministerstwo Oświaty broniło stanowiska, że akademicy, którzy mieli wówczas już najmniej sześć lat studiów, mogą jeszcze w ciągu 2 lat zdawać egzaminy według starego systemu, ale tylko wtedy, gdy Rady Wydziałowe, badając poszczególne wypadki, dojdą do przekonania, iż opóźnienie się w studiach i przedłużenie ich ponad lat 6 było wynikiem jakichś specjalnych okoliczności, utrudniających normalną pracę i tylko w takich wypadkach Rady Wydziałowe mogłyby pozwalać na kończenie studiów według starego systemu.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Ciała ustawodawcze przeszły wtedy nad tem stanowiskiem Ministra Oświaty do porządku dziennego, zgeneralizowały tę sprawę i orzekły, że wszystkim akademikom, którzy studiują już conajmniej lat sześć, będzie wolno jeszcze w ciągu dwóch lat następnych zdawać według starego systemu.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Obecnie Komisja Oświatowa przychodzi z wnioskiem jeszcze bardziej hojnym. W roku 1926 przedłużono akademikom conajmniej sześcioletnie terminy możności zdawania egzaminów końcowych tylko do dwóch lat, minęło od tego czasu dwa lata, ówcześni akademicy conajmniej sześcioletni zdołali dojść do wieku conajmniej ośmioletnich akademików — i tym właśnie już lekko podstarzałym akademikom proponuje Komisja przedłużyć termin nie o 2 lata, lecz aż o 4. Marny tu do czynienia, jak widzimy, z geometryczną progresją przesuwania terminów o coraz to więcej lat, która w przyszłości może grozić zawrotnemi cyframi. Zda je mi się, że sentyment Panów dla „żelaznych” akademików został tu trochę za daleko posunięty, i zdawałoby mi się, że zwykła logika nakazywałaby, im dalej jesteśmy od 1920 r. jako daty ustanowienia nowych przepisów dla studentów akademickich — Wyznaczyć terminy możności zdawania egzaminów końcowych według starego systemu coraz krótsze, a nie coraz dłuższe.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Na Komisji Oświatowej, a także przez p. Lesera z tej trybuny, przytaczany był następujący argument: prawnikom i medykom należy przedłużyć egzaminy według starych przepisów do 1932 r. dlatego, że taki termin przysługuje studentom wydziałów filozoficznych, Argument ten nie wytrzymuje krytyki. Przecież przepisy, normujące nauki na wydziale filozoficznym według nowego systemu, wyszły dopiero przy końcu 1925 r. i dlatego istniała konieczność przedłużenia możności zdawania egzaminów końcowych według starego systemu na wydziale filozoficznym do r. 1932. Dlatego mielibyśmy z faktu opóźnienia przez 5 lat przepisów dla studiów filozoficznych wyciągać wniosek, że młodym medykom i prawnikom, którzy mogli rozpocząć studia Według nowego systemu już w r. 1920, a więc o 5 lat wcześniej, należy również przedłużać możność składania egzaminów końcowych według starego systemu do tego samego terminu?</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Oczywiście — mogą zdarzać się wyjątkowe wypadki, że przy dzisiejszych ciężkich warunkach, o których mówił p. Leser, w jakich studiuje młodzież akademicka, ośmioletni akademik zasługuje na to, by mu pozwolić ukończyć studia według tego systemu, w którym je rozpoczął — ale przesuwać termin aż do dwunastu lat, do czasu więc, w których trzy pokolenia akademickie powinny się już zmienić i to bez wysłuchania opinii rad wydziałowych i bez skonstatowania, czy przynajmniej jedno rygorosum według starego systemu zostało przez tego studenta zdane, wydaje mi się być rzeczą niesłuszną, a jednak wszelkie ograniczenia tego rodzaju zostały na komisji nieuwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Przy takiej tradycji corocznego nowelizowania artykułu 112 nie mogę pocieszać się, że za cztery lata nie zjawi się znowu w kuluarach deputacja dwunastoletnich już conajmniej akademików i nie zażąda dalszego przesunięcia terminów. Jest to naturalne zjawisko i być może, że wiek i u tych akademików zrobi swoje i z mniejszą energią będą może oni nachodzili kluby Panów, ale ta pociecha jest dla mnie zbyt wątłą, abym mógł mieć nadzieję, że ten zwyczaj nowelizowania art. 112 raz się skończy.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Gdyby projekt Panów miał kiedy wejść w życie, przedłużałby on w sposób zupełnie niepotrzebny na cztery jeszcze dalsze lata stan przejściowy na uniwersytetach, przyczem dałby obraz, że ustawa przez Panów uchwalona, wymaga aż 12 lat, by została w pełni i bez odpadków starego systemu wprowadzona w życie.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Punkt b) art. 1 proponowanej ustawy chciałby, by lwowscy i krakowscy studenci prawa, którzy studiują już według nowego systemu i do r. 1931 uzyskają stopnie magistrów, mogli zdawać stary doktorat do r. 1932.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Pierwsza ustawa z r. 1920 w swoich przepisach przejściowych mówiła, że tych studentów, którzy rozpoczęli studia przed 15 września 1920 r., nie obowiązują nowe przepisy w sprawie doktoratu, lecz nie obowiązują ich tylko do 1926 r. Było to słuszne.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Przy następnych jednak nowelizacjach art. 112 przedłużono nie tylko końcowe terminy, ale wprowadzono nadto coś nowego. Prawnicy jednej tylko dzielnicy otrzymali prawo, które tylko chyba jakimś specjalnym przywilejem nazwać można. Mimo, że rozpoczęli swój żywot akademicki już przy nowych przepisach i według tych nowych przepisów zdają magister ja, mogą do r. 1928, a teraz mogliby do r. 1932 uzyskiwać stopnie doktorów według starych przepisów, a więc bez drukowanej pracy naukowej, bez ścisłego egzaminu ze swej specjalności i pobocznego przedmiotu, bez wyczekania dwuletniego terminu,</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#komentarz">(P. Langer: Pan Minister sam uzyskał doktorat według starego systemu.)</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">jednem słowem mogą stać się doktorami sposobem lżejszym, łatwiejszym. — Ja zdobywałem doktorat filozofii, wobec tego mnie to nie dotyczy.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Przy dawniejszym systemie nauk prawniczych w Małopolsce zakres przedmiotów trzech rygorosów odpowiadał prawie zupełnie zakresowi przedmiotów analogicznych egzaminów państwowych. Była to powtórka wprawdzie, ale powtórka jeszcze z jakimś sensem.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Przy zmieszaniu magisteriów z dawnemi doktoratami, pierwsze rygorosum jest powtórką części I i części I egzaminu magisterskiego. Drugie rygorosum powtórką czwartego egzaminu magisterskiego i części trzeciego. Trzecie rygorosum jest powtórką części pierwszego, drugiego i trzeciego egzaminu magisterskiego. Powtórka jest zupełnie pozbawiona sensu.</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Stworzył się jakiś chaos, jakieś nikomu niepotrzebne pomieszanie w jednym i tym samym czasie dwóch systemów nauki starego i nowego, jakieś dziwactwo wypuszczania równocześnie dwóch sort doktorów starego i nowego stempla.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">I ten chaos chcecie Panowie teraz przedłużać i to na całe lat cztery.</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Argument przytaczany przez Panów, że na to, by zostać adwokatem, trzeba mieć w Małopolsce tytuł doktora praw, nie jest przekonywujący. Komisja Kodyfikacyjna opracowuje ordynację adwokacką jednolitą dla całego Państwa, a w niej oczywiście będzie przewidziane, że stopień magistra prawa wystarczy, zgodnie z nowym systemem nauki na uniwersytetach do otrzymania stanowiska adwokata.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Brak w tej chwili konkretnego projektu w tej materii nie stwarza już dzisiaj konieczności zatrzymania tytułu doktora praw, gdyż przecież ci studenci prawa, którzy skończą w następnym roku studia prawnicze, nie będą mogli ubiegać się zaraz o stanowiska adwokatów.</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Chodzi o substytucję.)</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Przecież nie od następnego roku, a dopiero po trzech latach.</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Czy przy zmianie ordynacji adwokackiej nikt już ze starych doktorów nie będzie zdawał, jak to mówił pan dr. Leser, bardzo wątpię. Doktoratów praw nie zdawali przecież, tylko kandydaci adwokaccy.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">O ile druga część art. 1 przedłuża gmatwaninę dwóch systemów na wydziałach prawnych uniwersytetów małopolskich, to art. 2 wniosku p. Lesera pragnie prolongaty tego chaosu na 4 jeszcze lata i to na wszystkich wydziałach lekarskich w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Jest rzeczą dla mnie zupełnie niezrozumiałą, dlaczego tylko do roku 1932 mają być dawane studentom medycyny tytuły doktora wszechnauk lekarskich, a nie lekarza. Dlaczego te rzeczy — idę po myśli rozumowania p. Langera — miałyby być ograniczone terminem tylko do roku 1932. Jeśli względy na fachową konkurencję, czy na ludzką próżność mają przemawiać za tytułem lekarza, to te względy będą przecież działały i po roku 1932! Co więcej, im dłużej ten stan możności zdobywania starych tytułów zatrzymamy, tem na dalszą metę odsuwamy termin przyzwyczajenia się społeczeństwa polskiego, że stary tytuł doktora wszechnauk lekarskich, zdobywany przy starym systemie nauki, jest równy tytułowi lekarza, zdobytego przy nowym systemie.</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Geneza postawienia tu sprawy przedłużenia możności zdawania egzaminów końcowych według starego systemu tkwi, zdaje mi się w tem, że zjawiły się tutaj w kuluarach delegacje akademików, którzy studia swoje rozpoczęli przed 15 września 1920 r.</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Nie wiem, ilu takich akademików jest. Cyfry, które zostały na komisji rzucane, nie mają zdaje mi się, żadnego uzasadnienia. Jeżeli oczywiście chcielibyśmy liczyć wszystkich tych akademików, którzy przed r. 1920 wpisali się na uniwersytet i nie ukończyli studiów. to liczba taka mogłaby być istotnie zawrotna. Ale przecież z tej ogromnej liczby musimy wykreślić wszystkich tych, którzy wprawdzie byli wpisani w matrykuły uniwersyteckie przed r. 1920, ale którzy już dawno z ukończenia studiów zrezygnowali.</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Panowie te delegacje akademików wzięliście za głos ludu. Jest to pomyłka. Tylko dlatego, że ich o wiele młodsi koledzy z pierwszego i drugiego roku nie są jeszcze dość uświadomieni politycznie i nie wiedzą, jak u nas powstają ustawy, nie macie Panowie do czynienia z innemi delegacjami akademickiemi, któreby przyszły tutaj i podniosły zupełnie słuszne larum, że ich Panowie krzywdzić zamierzacie. Dlaczego oni, którzy to jedno tylko mają nieszczęście, że się za późno urodzili, nie będą mogli korzystać z przywilejów, przypieczętowania się tytułem doktora wszech nauk lekarskich, dlaczego oni pierwsi mają być pozbawieni przyjemności zdawania łatwiejszych doktoratów prawa?</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Być może, że geneza tego corocznego nowelizowania art. 112 ustawy o szkołach akademickich leży gdzieindziej. Panowie nie atakujecie nowego systemu nauczania w wyższych zakładach, prócz oczywiście p. pos. Langera, ale co rok przedłużacie żywot dawnym tytułom. Widocznie stara miłość do ponętnych a łatwych tytułów nie rdzewieje. Skoro Panowie przed 8-miu laty zerwaliście z tą miłością w zasadzie, to nie należy dawać sobie folgi anachronistycznym sentymentom, połowicznym i nieśmiałym, a stokroć lepiejby już było z odwagą, która cechuje p. pos. Langera, powrócić do dawnej miłości i przywrócić w całej pełni to, co było przed r. 1920.</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">W calem postawieniu sprawy przez większość komisji tkwi, jak gdyby stwierdzenie, że stare tytuły były czemś cenniejszem, opromienione większym urokiem, wreszcie rentowniejszem, aniżeli nowe. Pocóż w takim razie znosiliśmy te dawne tytuły.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Oczywiście — powracam tu do argumentów p. pos. Langera — od rodzaju tytułów naukowych, od ich nomenklatury zagadnienie rozwoju nauki jeszcze nie zależy. Są kraje, gdzie tytuły doktorów są mocno zdepopularyzowane. Nawet w sąsiadującym z nami kraju opowiadana jest anegdota, że na stacjach miast akademickich pociągi pospieszne zatrzymują się nieco dłużej, by jadący niemi studenci mieli czas zdobyć dyplomy doktorów. I to wykazuje, że można z tym systemem żyć i mieć niezgorszy stan nauki.</u>
          <u xml:id="u-16.37" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Ale trzeba było na tem stanowisku stać w roku 1920. Skoro wtedy przyjęliśmy, że tytuły doktorów są z wyższym stopniem naukowym, skoro wtedy postanowiliśmy tego tytułu nie deprecjonować, a uczynić go przedmiotem ambicji ludzi, chcących się nauce a nie tylko wiedzy praktycznej poświęcić, to dlaczego teraz przedłużamy w nieskończoność żywot starych tytułów.</u>
          <u xml:id="u-16.38" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">P. pos. Langer wysunął pewną zasadę sprawiedliwą, polegającą na tem, żeby albo żadnego tytułu naukowego nie było, co jest pomysłem dość ryzykownym, albo żeby cofnąć wszystkie doktoraty, tak żeby starzy doktorzy nazywali się magistrami. Sądzę, że to nie jest do przeprowadzenia.</u>
          <u xml:id="u-16.39" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">W całym świecie do walki ze staremi miłościami, tradycjami, nawykami ludzkiego myślenia staje w pierwszym szeregu to, co się nazywa lewicą. Ona dąży do tego, by dla nowych pojęć zdobyć jak najprędzej prawa obywatelstwa. U nas dzieje się akurat naodwrót. Panowie przez swoją słabość, czy to względem delegacji, czy przez słabość do starych tytułów wywołujecie przez ustawiczne podtrzymywanie przy życiu i galwanizowanie resztek starego systemu wrażenie, że odsuwacie pełne wejście ustawy w życie, że chcecie przez dwanaście lat uchronić przed nią Polskę i młodzież, jak gdyby ta ustawa przez was samych uchwalona była jakimś nieszczęściem i klątwą. A zdaje mi się, że właśnie ta ustawa na taką ocenę nie zasługuje. I dlatego może nie warto, by dla błahych powodów kontynuować założone historie jeszcze jednego nowelizowania terminów możliwości zdawania egzaminów końcowych według starego systemu i brnąć w tę historię tak, że im więcej oddalamy się od daty wprowadzenia ustawy o nowych studiach, tem dłuższe oznaczamy terminy zupełnego przejścia na nowy system.</u>
          <u xml:id="u-16.40" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">W tej niezdrowej spóźnionej miłości Panów do starych tytułów, w tem obdarzaniu nimi niby premia i jeszcze przez cztery lata absolwentów tkwi, może mimo woli, tendencja obniżania i deprecjonowania nowych tytułów naukowych, choć o nie teraz tysiące młodzieży pracą swoją walczy. Panowie podcinacie ambicje tych, którzy chcieliby już teraz zdobywać nowe tytuły naukowe istotnie wyższe. Niejeden z nich może sobie powiedzieć, dlaczego mam mozolić się nad zdobyciem nowego doktoratu, skoro do tego samego tytułu dojdę łatwiej i szybciej drogą mniej żmudną.</u>
          <u xml:id="u-16.41" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Nie zda je mi się, ażeby to obniżanie wartości nowych tytułów naukowych, zarówno magistrów, jak i doktorów leżało w interesie nauki. Jeżeli Panowie oceniacie te nowe tytuły, jako coś gorszego i mniej w życiu wartościowego, to lepiej byłoby i logiczniej, dążyć zdecydowanie już do zniesienia ustawy o nowym systemie nauczania na wyższych uczelniach niż szczerbić takiemi wnioskami, jakim jest wniosek większości Komisji Oświatowej podstawy moralne nowego systemu nauki.</u>
          <u xml:id="u-16.42" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Na wiadomość o zamierzonej obecnie nowelizacji wszystkie rady wydziałowe wypowiedziały się przeciw takiemu ujęciu sprawy, jakie znalazło swój wyraz we wniosku p. Lesera.</u>
          <u xml:id="u-16.43" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Nad tą opinią ludzi, powołanych do kształcenia młodzieży, nie mogę jako Minister Oświaty przechodzić do porządku dziennego i uważać jednostronnego żądania ze strony pewnej części młodzieży za miarodajne czy słuszne.</u>
          <u xml:id="u-16.44" who="#MinisterWyznańReligijnychiOświeceniaPublicznegoŚwitalski">Dlatego imieniem Rządu mam zaszczyt oświadczyć, że muszę wypowiedzieć się przeciwko wnioskowi większości Komisji Oświatowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AdamKrzyżanowski">Wysoki Sejmie! Nie należąc do Komisji Oświatowej, nie miałem sposobności zabierać głosu w toku obrad Komisji Oświatowej, niech mi więc wolno będzie tu na plenum zająć Panom kilka chwil ich cennego czasu. Czynię to z tego względu, że sprawa ta mnie, jako profesora, w wysokim stopniu dotyczy. Brałem od szeregu lat udział w egzaminowaniu studentów starego i nowego typu, kwestia ta była często przedmiotem obrad rady wydziałowej, uważam się więc w pewnej mierze za powołanego do zabierania głosu.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#AdamKrzyżanowski">Chciałbym na pierwszem miejscu potwierdzić to, co powiedział p. Minister, że w tej kwestii wszystkie rady wydziałowe, zarówno wydziału lekarskiego, sak prawniczego są w zgodzie z p. Ministrem; p. Minister dał tu wyraz poglądowi, który jest powszednie w sferach profesorskich przyjęty. Sfery profesorskie wdzięczne będą p. Ministrowi za tak jasne i wymowne przedstawienie tej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, była tu mowa dotąd o krzywdzie pewnej części młodzieży, powiedzmy niekoniecznie młodzieży, ale w każdym razie osób, mających zamiar zdawać egzaminy. Otóż niech mi będzie wolno przeciwstawić interesom tych, którzy zdają egzaminy, także interesy tych, którzy pytają, trzeba wziąć pod uwagę także drugą stronę. Jeżeli chodzi o tę drugą stronę, to my z niepokojem śledzimy przebieg tej sprawy, bo uważamy ją za groźną, a to dlatego, że zwiększa niesłychanie i tak ciągle rosnące przeciążenie szczupłego grona profesorskiego. To grono profesorskie, wiadomo, że się powiększa, ale powiększa się bynajmniej nie równolegle do wzrostu liczby słuchaczy i osób egzaminowanych. W stosunku do liczby słuchaczy i osób egzaminowanych profesorów jest co. raz mniej. Ustawa, która tu jest przedmiotem obrad, zmierza do tego, ażeby to koło osób egzaminowanych jeszcze rozszerzyć i tem samem profesorowie będą i dalej obarczeni pracą, która nie tylko nie odpowiada interesom profesorów, bo tu nad tem oczywiście należało przejść do porządku dziennego, ale pracą, która nie odpowiada interesom ogółu, a przedewszystkiem interesom nauki. Osobiście jestem głęboko przekonany, że akcja ta nie odbije się korzystnie na poziomie wiedzy osób, otrzymujących dyplomy, w miarę bowiem wzrostu liczby egzaminowanych z natury rzeczy, siłą wypadków, jakkolwiek naturalnie staramy! się temu przeciwstawić, poziom wykształcenia musi się obniżyć. Jeżeli mamy do egzaminowania bardzo wielu kandydatów, to mino wszelkich wysiłków nie jesteśmy w stanie egzaminować ich tak wyczerpującą, jakbyśmy tego pragnęli, a skutkiem tego, że nie możemy egzaminować tak wyczerpująco, jakbyśmy pragnęli, większa ilość kandydatów otrzymuje stopień dostateczny; jest bowiem rzeczą jasną, że profesor musi być mniej wymagający, jeżeli ma mniej czasu do dyspozycji, aby się przekonać o kwalifikacji kandydata, I dlatego projekt przedstawiony przez większość komisji budzi w nas obawy. Jesteśmy przekonani, że i tak niewysoki poziom egzaminów naszych byłby przez to siłą rzeczy obniżony. Jest to więc projekt, który uważamy za sprzeczny z interesem przedewszystkiem naszej wiedzy. Już dziś z ubolewaniem stwierdzić należy, że procent ludzi zupełnie, w znaczeniu naukowem, godnych tytułu akademickiego jest w Polsce mniejszy niż zagranicą. Także, oczywista rzecz, za granicą wśród tych, którzy otrzymują stopień doktora praw i wszechnauk lekarskich zdarzają się ludzie, którzy do tytułu tego nie dorośli, ale procent tych, którzy do tego tytułu nie dorośli, jest w Polsce z pewnością większy niż za granicą, co się tłumaczy przedewszystkiem przeciążeniem naszych uniwersytetów wielką ilością słuchaczy i egzaminowanych. Ustawa ta własne ten ujemny stan rzeczy w wysokim stopniu zaostrza. Zresztą zdaje się, jak słusznie zauważył p. Minister, wyrządzałoby się krzywdę pewnemu odłamowi młodzieży, mianowicie temu odłamowi, który rozpoczyna teraz swe studia, Jeżeli chodzi o wydział prawa, a ten mnie szczególnie interesuje, bo sam jestem profesorem wydziału prawa, to na wydziale prawa uniwersytetów b. Galicji, obecnie małopolskich, zaszedł ten wypadek, że student, którzy w roku 1924, 1925 zdobyli tytuł magistra, musieli zdawać doktorat na zasadzie pracy naukowej, rozprawy dyplomowej, a potem dzięki uchwałom Sejmu, przedłużającym tę sprawę, o której mowa, doprowadzono do tego, że magister mógł zdawać rygorozum wedle dawnego systemu. W ten sposób rośnie zamieszanie, stwarza się tytuły, które odpowiadają odmiennym kwalifikacjom, a dzieje się niewątpliwie krzywda znaczna tej młodzieży, która te tytuły zdobyła z daleko większym wysiłkiem, a obecnie jest postawiona na równi z tymi, którzy ż mniejszym wysiłkiem dziś do tych tytułów dochodzą.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#AdamKrzyżanowski">Szanowny p. poseł Langer znalazł na to radykalne wyjście, mianowicie proponuje obalenie zasad nowej ustawy akademickiej. Otóż muszę powiedzieć, że ta myśl nie przemawia mi do przekonania. Najpierw nie przemawia mi do przekonania ze względów więcej utylitarnych, mianowicie niepodobna ciągle zmieniać przepisów pedagogicznych. W Polsce pod tym względem coś nie coś już w ostatnich latach zgrzeszono. Nasze przepisy wymagają prawnego ustalenia się, bo nawet reformy najlepiej pomyślane, gdy są wprowadzone nagle i z ciągłemi zmianami systemu, nie prowadzą do celu. Nie można z dnia na dzień zrywać z zasadą, którąśmy dopiero przed kilku laty przyjęli. Ale poza temi względami utylitarnemi i poważne względy rzeczowe przemawiają przeciw myśli pana posła Langera. Zdaje mi się, że te nowe przepisy, o ile będziemy mieli możność techniczną stosowania ich należycie, z pewnością przyczynią się do podniesienia poziomu wiedzy, o ile w pełni wejdą w życie. Otóż one w pełni nie mogą wejść w życie, o ile zostanie przyjęty wniosek większości komisji, o ile Panowie ciągle przedłużacie życie starego systemu.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#AdamKrzyżanowski">Z tych względów oświadczam się przeciw wnioskowi mniejszości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Dubois.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#StanisławDubois">Wywody p. Ministra w oderwaniu od rzeczywistości miałyby w znacznym stopniu słuszność, jednak p. Minister nie liczy się zupełnie z realną rzeczywistością Polski. Tę rzeczywistość zrozumieć umieli i zrozumieli nawet wnioskodawcy z B. B., gdyż oni właśnie poruszyli sprawę przedłużenia wprawdzie tylko dla t. zw. starosystemowców prawa uzyskania doktoratu i studiowania na zasadzie starej ustawy. Podważono więc fakt ukończenia się działania starej ustawy w r. 1928 ze strony „Bezpartyjnego Bloku współpracy z Rządem” przy całkowitej zresztą zgodzie przedstawiciela Ministerstwa Oświaty. Dlatego więc wszelkie obecnie utyskiwania ze strony Rządu i B. B. na temat tego, że dla jakiejś „popularności”, czy dla jakichś innych ubocznych względów, czy pod presją delegacji studenckich kluby sejmowe poczyniły zmiany i przedkładają obecnie tę nową ustawę, są, zupełnie niezgodne z rzeczywistością. Bezpartyjny Blok współpracy z Rządem postąpił bardzo słusznie, że z inicjatywą znowelizowania ustawy wystąpił, postąpił słusznie dlatego, że życie i rzeczywistość Polski tej zmiany wymagają.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#StanisławDubois">Proszę szanownych Panów, musimy zwrócić uwagę na to, że istotny stan rzeczy na uniwersytetach jest taki, że studenci studiują w nienormalnych całkowicie warunkach i chociaż mamy już r. 1928, a więc 8 lat po skończeniu wojny, skutki wojenne trwają jeszcze. Nie chodzi tu tylko o to, że większą ilość czasu ci studenci zmarnowali na wojnie, że nieraz w walkach zmarnowali zdrowie, lecz także o to, że wskutek służby w wojsku zestarzeli się, stanęły przed nimi obowiązki rodzinne, wszyscy stanąć musieli do pracy zarobkowej. Nie tylko te materialne względy, konieczność zarobkowania, obowiązki rodzinne studentów wpłynęły na to, że studia swe przedłużyli, wielu z nich poświęciło się pracy państwowej i wielu wyższych urzędników różnych ministerstw, a przypuszczam i Ministerstwa Oświaty, nie ma jeszcze skończonych studiów ani według starego, ani według nowego systemu, a nie ukończyło ich właśnie dlatego, że wykonywało szereg państwowych prac twórczych. Mógłbym tu Wysokiej Izbie służyć nazwiskami, ale nie chcę o wysokich urzędnikach państwowych, którzy nieraz Sejmowi przedkładają projekty rządowe do uchwalenia, mówić, że nie ukończyli studiów, bo to im by potem mogło przeszkodzić w tej twórczej dla Państwa pracy.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#StanisławDubois">Ale nie tylko ze względu na ciężkie materialne warunki młodzieży akademickiej, które zmusiły ją do opóźnienia studiów, należy nowelę dziś omawianą uchwalić, nie tylko te warunki przemawiają za tem, ażebyśmy tym, jak mówi p. Minister, „żelaznym akademikom”, przedłużyli prawo do studiowania według dawnego lżejszego systemu. Przemawiają za tem także względy natury prawnej, które na uniwersytecie są nader skomplikowane i zagmatwane dzięki różnorodności przepisów i ustaw, wielokrotnie zmienianych. Stan prawny w uniwersytecie jest nader chaotyczny i wniosek mniejszości ten chaos by powiększył, stwarzając dwa rodzaje studentów studiujących na zasadzie dwóch ustaw i utrzymując dwa rodzaje tytułów, wyższy i niższy, po ukończeniu prawie jednakowych studiów. Tymczasem wniosek większości ten chaos zmniejsza, ustalając jednakowe przepisy dla wszystkich do r. 1932, a po roku 1932 nowa ustawa już całkowicie wprowadzi jedność.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#StanisławDubois">Wniosek Bezpartyjnego Bloku współpracy z Rządem chciał uprzywilejować tylko pewną grupę studentów, t. zw. starosystemowców, to jest takich, którzy rozpoczęli studia przed r. 1920; nie chciał natomiast dać tego prawa innym kategoriom studentów, studiujących na zasadzie t, zw. nowej ustawy. Komisja nic innego nie zrobiła, tylko wyrównała tę niesprawiedliwość traktowania przez B. B. jednej kategorii studentów lepiej od drugiej, zwłaszcza, że żadne realne warunki nie przemawiają za tem, ażeby te dwie kategorie traktowane były oddzielnie. Różnica między nimi polega tylko na tem, że jedni zapisali się przed 15 września 1920 r., a drudzy po 15 września 1920 r. Innej różnicy niema. Obaj studenci, i ten z przed 15 września 1920 r. i ten drugi, w takich samych ciężkich warunkach ekonomicznych odbywający studia, tak samo znajdują się w ciężkich warunkach materialnych, tak samo utrzymują rodziny, tak samo pracują na państwowych stanowiskach, tak samo zupełnie cierpią biedę, niema więc istotnego powodu, żeby w jakikolwiek sposób pewną tylko kategorię uprzywilejować. Zresztą, co było miarodajne dla Klubu B. B., jedni i drudzy odbyli służbę wojskową, jedni jako uczniowie, drudzy jako studenci.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#StanisławDubois">Pan Minister twierdzi, że 1932 rok, do którego proponujemy przedłużyć ustawę, jest cyfrą dowolnie wybraną. Dlaczego nie zaproponowano innego roku? Zapewne, że można było powiedzieć: 1933, 1934 czy 1931. Ale za 1932 rokiem właśnie przemawiają rzeczowe względy, Nie tylko to, że do tego roku przedłużone zostało prawo zdawania według starego systemu studentom filozofii, ale i to, że do 1932 r. wszyscy, którzy obecnie są w uniwersytetach, mogą ukończyć studia i mogą otrzymać doktorat według starego systemu. Ci, którzy wstąpili w tym roku na uniwersytet będą kończyli studia po roku 1932, będą więc wiedzieli, na jakich warunkach wstępują do uniwersytetu i nie będą wprowadzeni częściowo w błąd, tak, jak są wprowadzeni w błąd studenci, którzy nie wiedzieli jak sprawa zakończenia ich studiów będzie się przedstawiała. Studenci, którzy teraz wstępują, będą się dokładnie orientowali, że doktoratu według starego systemu nie dostaną. Niema więc obawy, że w r. 1932 znowu sfery studenckie będą domagały się przedłużenia tej przejściowej noweli. Dlatego właśnie jest ten 1932 r. wybrany. Pozwoli on starosystemowcom ukończyć studia według systemu, jaki był wobec nich stosowany i równolegle z nimi kończącym studia nowosystemowcom da takie samo prawo. A rocznik 1928 będzie wiedział, czego się trzymać.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#StanisławDubois">Na dwie rzeczy chcę zwrócić jeszcze uwagę. Jeżeliśmy głosowali za tym wnioskiem, to nie dlatego, że mamy jakiekolwiek przywiązanie do tytułów, ale chodzi nam o całkiem praktyczną rzecz, istotną zarówno dla prawników, jak i dla lekarzy. Już p. referent wskazywał na to, że obecnie po uzyskaniu magisterium prawa w uniwersytecie w Krakowie i we Lwowie nie można przystąpić do praktyki adwokackiej, do otrzymania substytucji adwokackiej, którą normalnie w trzy lata po skończeniu studiów można uzyskać. Nie otrzymuje się bowiem teraz tytułu doktora, który uprawnia do wejścia do palestry, lecz tytuł magistra, który tego prawa nic daje. I są już studenci, którzy 3 lub 4 lata temu skończyli studia, uzyskali magisterium, a tej substytucji otrzymać nie mogą i nie mogą wykonywać swego zawodu wskutek istnienia ustawy w Małopolsce, która zabrania tym, którzy nie dostali tytułu doktora praw wykonywania zawodu adwokata.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Głos: Mogą zdać dodatkowo doktorat.)</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#StanisławDubois">Jeżeli mają zdawać według nowego systemu, będą musieli wszystko od początku przerabiać.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(Głos: Mogą jeszcze zdać na podstawie dawnej ustawy.)</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#StanisławDubois">Do końca 1928 r., przez miesiąc nie zdążą złożyć pracy i egzaminu doktorskiego, nie wiem, czy ktokolwiek zdołałby przez miesiąc zdać doktorat.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#StanisławDubois">I dlatego, że tej ustawy, o której mówił p. Minister, a któraby dała możność i magistrom, a nie tylko doktorom, wykonywać zawód adwokacki, niema, jest rzeczą konieczną, aby ustawę dla prawników przedłużyć.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#StanisławDubois">A druga kwestia. P. prof. Błędowski w swoim referacie proponuje, ażeby przedłużenie prawa studiowania według starej ustawy obejmowało tylko tych, którzy złożyli pierwsze rigorosum. Tymczasem uniwersytety zabraniały studentom już w 1927 r. zdawania tego pierwszego rigorosum, motywując to tem, że wobec wygaśnięcia ustawy w 1928 r. następnych rigorosów nie zdołają ci studenci zdać.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#StanisławDubois">Wreszcie sprawa doktoratów dla medyków, która łączy się również z praktycznem wykonywaniem zawodu. Medycy nie będą mogli spokojnie wykonywać swego zawodu i skutecznie konkurować ze swymi o rok starszymi kolegami, którzy otrzymali doktorat według starego systemu. Zarówno Ministerstwo, jak i związki lekarskie oraz uniwersytety nie zrobiły nic w tym kierunku, ażeby uświadomić społeczeństwo, że od r. 1928 lekarz i doktor, to będzie to samo. Społeczeństwo, zwłaszcza na prowincji o tem nie wie i długi czas nie będzie wiedziało. Młody więc lekarz, wyjeżdżając na prowincję, wobec konkurencji „doktorów”, którzy tyle zresztą umieją co i on, wobec nieuświadomienia społeczeństwa konkurencji tej nie przezwycięży. Cztery lata wystarczą, ażeby tę propagandę przeprowadzić i wtedy będzie można zupełnie skutecznie i zupełnie bez szkody dla młodzieży akademickiej wypuszczać studentów z tytułem lekarzy.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#StanisławDubois">I wreszcie ostatnia sprawa, mianowicie, że nie możemy uczynić takiego kroku niesprawiedliwego, ażeby jednocześnie z uniwersytetu wypuszczać studentów z tytułem lekarskim i drugich, kończących w tym samym roku, na zasadzie tych samych, albo jeszcze trudniejszych egzaminów o tytule niższym lekarza. Tę dwoistość wbrew sprawiedliwości proponuje p. prof. Błędowski.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#StanisławDubois">W końcu zaznaczam, że Rząd zasadniczo zmianie i znowelizowaniu ustawy się nie przeciwstawia, aczkolwiek z przemówienia p. Ministra takby sądzić należało. Na komisji Rząd przyłączył się do wniosku p. prof. Błędowskiego, a na plenum stanowiska nie zmienił, więc temsamem zgadza się na przedłużenie ustawy dla pewnej kategorii studentów. A to właśnie byłoby niesprawiedliwością, nie można uprzywilejowywać pewnej kategorii studentów z krzywdą ogromnych mas, nieobjętych wnioskiem p. prof. Błędowskiego, nie można bez powodu krzywdzić setek studentów medycyny i prawa wszystkich uniwersytetów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Kornecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JanKornecki">Wysoka Izbo! Sprawa, którą rozpatrujemy, znalazła się na porządku dziennym Sejmu dzięki wnioskowi posłów z Klubu Bezpartyjnego Bloku współpracy z Rządem. Być może, gdyby tamci koledzy nie wnieśli tego wniosku, pojawiłby się wniosek innych kolegów. W każdym razie stwierdzam to na wstępie, ze względu na to, że w przemówieniu p. Ministra znajdował się ustęp. z któregoby wynikało, że inicjatywa w tej sprawie wychodzi od tych stronnictw, które na Komisji Oświatowej przegłosowały pierwotną propozycję referenta p. Błędowskiego i przyszły na plenum z innym wnioskiem. Niewątpliwie samo rozpoczęcie tej sprawy, samo postawienie jej na porządku dziennym przed wakacjami musiało zainteresowane koła młodzieży akademickiej poruszyć i wskutek tego mieli szanowni Państwo we wszystkich klubach napływ różnych delegacji młodzieży akademickiej, która, czuje się w pewnej części pokrzywdzoną w dotychczasowem ustawodawstwie, 0 cóż tu chodzi? Przypominam, że kiedyśmy uchwalali w marcu 1927 r. ostatnią nowelę, wówczas przedstawiciele naszego klubu byli przeciwni temu, aby w dotychczasowym stanie prawnym czynić pewien wyłom, któryby czynił zmiany w przyjętych zasadach studiów wedle ustawy z roku 1920. Sądzę, że wniosek większości komisji nie ma na celu rozstrzygania tego, czy ustanowiony w r. 1920 system studiów w uniwersytetach ma być zmieniony przez Sejm, względnie czy ta uchwała, jaką ewentualnie Sejm teraz poweźmie, ma być pewnego rodzaju zapowiedzią ustosunkowania się ciał ustawodawczych do systemu studiów. Nie sądzę, iżby było rzeczą właściwą, by ciała ustawodawcze wystąpiły z jakąkolwiek inicjatywą w tej sprawie, albowiem system studiów w naszych szkołach wyższych jest sprawą tak wielkiej wagi i tak doniosłą dla naszej przyszłości ze względu na rozwój naszej kultury, że inicjatywa, gdyby wogóle była rzeczą aktualną, powinna wyjść od ciał kompetentnych, naukowych, od samych szkół akademickich.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#JanKornecki">Wiemy, że ustawa obowiązuje w pewnych wydziałach od roku 1920, w innych wydziałach, jak filozoficznym od r. 1925 i dotychczas nie mamy żadnych powodów przypuszczać, żeby koła naukowe za tak krótki czas doświadczeń mogły wysnuwać tak daleko idące wnioski, czy system studiów należy zreformować, czy nie. Raczej słyszy się opinię, że system ten wydaje się wszystkim profesorom właściwy i że tego systemu należy się trzymać. Dlatego, jakkolwiek głosowaliśmy na komisji ostatecznie za wnioskiem p. Lesera, muszę tu podkreślić, że w naszem przemówieniu na komisji podkreśliliśmy to, iż nie chcemy absolutnie taką czy inną uchwałą obecną ciał ustawodawczych dotykać samej zasady systemu studiów w szkołach wyższych.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#JanKornecki">Nowela, o którą w tej chwili chodzi, a która, jak jeszcze raz stwierdzam, wpłynęła na porządek dzienny dzięki wnioskowi Klubu B. B., ma trzy takie zasadnicze punkty, z których, zdaje się, Wysoka Izba doskonale sobie zdaje sprawę. W szczególności w punkcie a) w § 1 chodzi o starosystemowców, którzy rozpoczęli studia przed 1920 r. i tych studiów nie skończyli. Jakkolwiek p. Minister wyraził się, że są to tylko t. zw. żelazni akademicy, którzy, jak wynikało z jego przemówienia, nie chcieli pracować w uniwersytecie, to pozwolę sobie przyłączyć się do opinii tu wypowiedzianej skądinąd, że nie wszyscy tacy; niewątpliwie są między nimi, powiedzmy, próżniacy, ale większość, z nich są tacy, którzy nie skończywszy studiów, udali się do pewnych zawodów pracy publicznej, są nawet urzędnikami na wyższych niejednokrotnie stanowiskach, poszli do pracy nie skończywszy studiów i pracują dla Państwa, dla społeczeństwa, a obecnie chodzi o to, żeby im dać ewentualnie możność skończenia studiów w tych warunkach, w jakich obecnie przebywają, to znaczy przy pracy zawodowej. I niewątpliwie ogromna większość ludzi będzie właśnie takich, którzy zajmują rozmaite posterunki pracy społecznej, pracy państwowej, a jednak w ich interesie, a tak samo w interesie Państwa, leży żeby oni swe studia ukończyli. Może się to stać jedynie właśnie przez przedłużenie tego terminu.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Świtałski: Ale o tem może decydować rada wydziałowa.)</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#JanKornecki">Otóż niewątpliwie o tem mogłyby decydować rady wydziałowe, gdyby oni byli studentami, ale jeżeli są wysokimi urzędnikami ministerstw, to oczywiście rady wydziałowe nimi zajmować się nie będą.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#komentarz">(Głos: Gdyby nie było poprzednich ustaw, to mogłyby decydować rady wydziałowe.)</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#JanKornecki">Niewątpliwie z wniosku nawet mniejszości kol. Błędowskiego wynika, że i Rząd, a więc i p. Minister godzi się na przedłużenie terminu dla tej kategorii studentów o rok, względnie półtora roku. Więc skoro Rząd się godzi, to nie rozumiem tego stanowiska, jakie zajął dzisiaj p. Minister, że wogóle zasadę samą i wszelką inicjatywę w tym kierunku, mianowicie przedłużenia tego okresu, potępia. Czy to ma być pół roku, czy rok, jest to kwestia takiego lub innego ujęcia praktycznego, czy w danym okresie da się ta sprawa załatwić. P. pos. Błędowski postawił warunek, że tylko dla tych, którzy mają już jedno rigorosum, dając im na dwa rigorosa jeden rok czasu. Jest kwestia, jeżeli to będą ludzie pracy, czy potrafią w tak krótkim czasie te dwa rigorosa zrobić. Zdaje się, że dla uniwersytetu nie stanie się nic złego, jeżeli im przedłużymy ewentualnie na dłuższy okres czasu. Na Komisji Oświatowej zajmowałem w imieniu mojego klubu stanowisko pośrednie i powtarzam to, co powiedziałem na komisji, że uważamy wogóle tę dwoistość studiów, względnie dwoistość traktowania studentów za rzecz ze względu na dobro szkół akademickich niewskazaną, przypominam jednak Panom, że w r. 1927 wbrew naszemu wnioskowi przeszła prolongata dla studiujących według nowego systemu, która się im nie należała, bo studiowali według nowego systemu i prolongować do 1928 r. nie należało. Skoro jednak Panowie w 1927 r. to prawo im dali, to wynika z tego jako konsekwencja, że dziś ci ludzie upominają się, że jeżeli początek był dany, to należy dać i to przedłużenie. Wskutek tego, uważając z naszej strony, że istotnie wniosek komisji, za którym, jak zaznaczyłem, głosowaliśmy dlatego, że mój wniosek kompromisowy na komisji nie został przyjęty, idzie za daleko, pragnąc jednak dać tej młodzieży, a właściwie nie tylko młodzieży, ale i tym ludziom, którzy rozpoczęli studia, a z różnych względów nie mogli ich skończyć, możność ich ukończenia, proponujemy, aby dla kategorii pierwszej, t. j. tych, którzy objęci są punktami a) i b), ten termin przedłużono nie tak, jak proponuje większość komisji, ale jak ja proponowałem, do 1931 r. zamiast do 1932 r. Odnośnie do prawników uniwersytetów lwowskiego i krakowskiego, wobec zapowiedzi, którą mieliśmy od p. Wiceministra na Komisji Oświatowej i wobec powtórzenia tego przez p. Ministra tu na plenum, że Komisja Kodyfikacyjna przygotowuje ustawę, ujednostajniającą ordynację adwokacką, której jednak nie mogliśmy się dotychczas doczekać, proponujemy, żeby ten termin dla tych przedłużyć do 30 czerwca 1930 r., a nie 1932 roku. Publiczne oświadczenie p. Ministra, złożone w imieniu Rządu, wystarczy nam dla uspokojenia, że ordynacja adwokacka będzie w tym czasie załatwiona i że ci prawnicy nie będą wskutek tego pokrzywdzeni.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#JanKornecki">Co do innych nowosystemowców, objętych art. 2, którym nowela z 1927 roku przedłużyła termin do r. 1928, proponujemy jako ostateczny dla nich termin 30 czerwca 1930 roku.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#JanKornecki">W myśl tych wywodów zgłaszam odnośne poprawki, o ile zaś te poprawki nie przejdą, głosować będziemy za. wnioskiem większości komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#IgnacyDaszyński">Dyskusja wyczerpana. Głos ma jeszcze sprawozdawca p. Leser.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Wysoki Sejmie! Chcę tylko zwrócić na jedno uwagę. Termin 30 czerwca 1932 roku nie jest dowolny, jak już zaznaczyłem w referacie i chcę tu podkreślić ze względu na to, że p. Minister w swem oświadczeniu właśnie znowu przedstawił sprawę, jakby to był jakiś termin dowolny. Chodzi o tych, którzy nie z swej winy nie mogli złożyć pierwszego egzaminu, względnie pierwszego rigorosum i będąc przygotowani mogą to uczynić w najbliższym terminie, t. zn. na wiosnę 1929 r. Od prawników po pierwszym egzaminie wymagane jest, aby jeszcze zapisani byli przez 2 lata na uniwersytecie, czyli najwcześniej uzyskają absolutorium na wiosnę 1931 r. a rok jest konieczny, aby zdali dwa egzamina i trzy rigorosa. Musimy się przecież liczyć z tem, iż nie można tak obliczyć czasu, by na ostatnią minutę te egzamina zdawać i aby nie było możliwości, jeżeli się komu w jakimś egzaminie noga powinne, by studia dokończył</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Przerywania.),</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#MaurycyMaksymilianLeser">albo jeżeli zachoruje na dwa miesiące przed tem.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Co się tyczy medyków, to chcę podnieść jedno. Są medycy, którzy nie mają wprawdzie pierwszego rigorosum, ale od dziekanatów swoich wydziałów uzyskali zezwolenie inskrybowania na dalsze półrocze i uczęszczania na dalsze wykłady warunkowo, to znaczy, że dalsze półrocze im się liczy, o ile zdadzą pierwsze rigorosum. Tych medyków, którzy są w uniwersytecie lwowskim na siódmym, a w uniwersytecie krakowskim na dziewiątym semestrze, odebranie prawa zdania dalszych rigorosów, ponieważ nie mają pierwszego, nie tylko pozbawia prawa zdania tego pierwszego rigorosum, ale wogóle zabiera im kilka lat, bo będąc na dziewiątem półroczu, mogliby być inskrybowani zaledwie na drugie. Tak samo ci, którzy są na siódmem półroczu, również straciliby ten czas, który warunkowo im przyznano na wypadek zdania rigorosum. Dlatego sądzę, że termin 30 czerwca 1932 r. jako termin ostateczny powinien być utrzymany.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#MaurycyMaksymilianLeser">O ile chodzi o magistrów prawa, którzy odbywali studia według nowego typu, jeszcze raz chcę podkreślić, że dla tych magistrów nie jest to kwestia tytułu tylko, lecz kwestia uczynienia zadość wymogowi obowiązującej dotychczas ustawy. Jeżeli Rząd chciał ten wymóg usunąć i ze względu na ustawę o szkołach akademickich winien był go usunąć, mógł jednym z 470 dekretów wprowadzić także zmianę co do wymogu doktoratu, a to wymagało zmiany tylko 2 paragrafów ordynacji adwokackiej i 2 paragrafów procedury cywilnej. Jeżeli tego dekretu nie wydał, a jak słyszałem od przedstawiciela Rządu, projekt takiego dekretu istniał już w styczniu tego roku i mimo to Rząd do dziś noweli w tym kierunku nie przedłożył, niema narazie gwarancji, że ta ustawa, czy oddzielnie, czy łącznie z zmianą ordynacji adwokackiej wejdzie w życie z tak krótkim czasem, ażeby magistrowie prawa, o ile chcą się dobijać tytułu doktora na podstawie pracy naukowej, mogli zawód swój wykonywać bez obowiązku zdawania rigorosów i uzyskania stopnia doktora. Mogę zapewnić, a zdaje się, że i inni będą tego samego zdania, że o ile tylko odnośny wymóg doktoratu z ordynacji adwokackiej zostanie usunięty, większość tych magistrów, o ile nie czuje w sobie powołania do pracy naukowej, mimo obowiązującej ustawy, mimo ewentualnej noweli tego tytułu się zrzeknie, bo to uzyskanie doktoratu dla magistra wymaga dłuższego czasu, gdyż każdy magister prawa wstępuje obecnie do sądu na aplikaturę lub do kancelarii adwokackiej, a przy 8–10 godzinach pracy dziennie uczenie się do rigorosów w celu uzyskania doktoratu nie należy do przyjemności i wymaga poświęcenia całego wolnego czasu. Dlatego nie można nazwać tych magistrów tytułomanami, ludźmi, którzy chcą mieć tylko tytuł doktora, są to ludzie, którzy ubiegają się o ten tytuł, bo jest to konieczne dla wykonywania praktyki adwokackiej, dla wejście w życie zawodowe. Po trzechletniej aplikacji sądowej i jednorocznej praktyce adwokackiej mają oni możność, o ile mają doktorat, uzyskania substytucji, to jest prawa stawania przed sądem okręgowym i apelacyjnym, czyli 1/3 część ich praktyki adwokackiej zostaje im odjęta, o ile tego tytułu nie mają. Dlatego tego tytułu im odmawiać nie można i z naszej strony nie jest to upór, jeżeli w tym kierunku stawiamy nasz wniosek. Chcę zwrócić uwagę jeszcze na to, że właściwie jest to drugi wniosek w sprawie zmiany art. 112, bo nowele z r 1926 i 1927 stanowią jedną całość, jedną zmianę; nowela z r. 1927 jest uzupełnieniem noweli z r. 1926 co do jednej kategorii, którą wtedy pominięto. Tak, że o ile chodzi o termin, o ile chodzi o przedłużenie, to fest to drugi wniosek i lepiej, że to jest drugi i ostatni, gdyż przedłużenie na krótszy czas może uczynić potrzebę wniesienia znów takiego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Dlatego proszę o przyjęcie tego wniosku w brzmieniu komisji.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#MaurycyMaksymilianLeser">Wnoszę jeszcze tylko poprawkę do art. 4, mianowicie, że ustawa niniejsza wchodzi w życie nie z dniem jej ogłoszenia, lecz z dniem 1 stycznia 1929 r.”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do głosowania. Będziemy głosowali najpierw art. 1 wniosku mniejszości, mianowicie: Ustęp 1 art 1-go ustawy z dnia 23 lipca 1926 roku (Dz. Ust. Rz. P. Nr 93, poz. 536), zmieniającej art. 112 ustawy z dnia 13 lipca 1920 r. o szkołach akademickich (Dz. Ust. Rz. P. Nr 72, poz. 494) otrzymuje brzmienie następujące:</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#IgnacyDaszyński">„Studenci wydziałów prawniczych i lekarskich, którzy rozpoczęli studia przed dniem 15 września 1920 r., oraz ci, którzy, rozpocząwszy studia po tym terminie, odbywali je według przepisów z przed dnia 15 września 1920 r., mogą składać egzaminy końcowe według naówczas obowiązujących przepisów na wydziałach prawniczych do dnia 31 grudnia 1929 r., a na wydziałach lekarskich do dnia 31 grudnia 1930 r. o ile złożyli przed dniem 1 stycznia 1929 r. przynajmniej pierwszy z trzech przepisanych dla ich studiów egzaminów państwowych bądź ścisłych (rigorosów); do pomienionych terminów nie będą studentów tych obowiązywały przepisy w sprawie doktoratu (art. 95 ustawy z dnia 13 lipca 1920 r. o szkołach akademickich)”. Proszę tych Panów Posłów, którzy są za tym artykułem w tem brzmieniu, ażeby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi mniejszość. Wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do głosowania poprawek do art. 1 większości komisji. Mianowicie poprawka p. Korneckiego, aby w p. a) cyfrę „1932” zamienić na „1931”, w punkcie b) w wierszu trzecim zamiast „1931” wstawić „1929” i w wierszu końcowym zamiast „1932” „1930”. Będziemy głosowali pojedyncze cyfry. Proszę Posłów, którzy są za tem, żeby w punkcie a) zamiast cyfry „1932” wstawić „1931”, żeby wstali. Stoi mniejszość. Wniosek upadł. Proszę Posłów, którzy są za tem, żeby w p. b) zamiast cyfry „1931” było „1929”, żeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek upadł. Kto z Panów Posłów Jest za tem, żeby w wierszu końcowym cyfrę „1932 zastąpić cyfrą „1930”? Stoi mniejszość, wniosek upadł. Uważam wobec tego, iż Izba przyjęła art. 1 w całości w brzmieniu sprawozdania większości komisji, Do art. 2 p. Kornecki proponuje, żeby w wierszu 4 cyfrę „1931” zastąpić cyfrą „1929”. Proszę Posłów, którzy są za tą zmianą, żeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#IgnacyDaszyński">Dalej poseł Kornecki proponuje, by w wierszu 5 cyfrę „1932” zamienić na „1930”. Proszę Posłów, którzy są za tem, żeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#IgnacyDaszyński">Poseł Kornecki proponuje wreszcie, by w wierszu końcowym zastąpić cyfrę „1932” cyfrą „1930 Proszę Posłów, którzy są za tem, żeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#IgnacyDaszyński">W ten sposób art. 2 uważam za przyjęty w brzmieniu sprawozdania większości komisji.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#IgnacyDaszyński">Do art, 3 niema poprawek. Uważam go za przyjęty. Wreszcie referent zaproponował, żeby w art. 4 oznaczyć termin wejścia w życie ustawy na „1 stycznia 1929 r.”, zgodnie zresztą z wnioskiem mniejszości. Proszę Posłów, którzy są za art. 4 z tą poprawką, żeby wstali. Stoi większość, artykuł 4 został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#IgnacyDaszyński">W ten sposób cała ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(P. Dubois: Wnoszę o trzecie czytanie. Głos na ławach B. B.: Sprzeciwiamy się.)</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#IgnacyDaszyński">Wobec tego, że niektórzy panowie posłowie sprzeciwiają się, by dziś odbyło się trzecie czytanie, zostanie ono naznaczone na jedno z najbliższych posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy w przedmiocie sprzedaży placu państwowego przy ul. Grzegórzeckiej w Krakowie (druki nr 309 i 236). Jako sprawozdawca głos ma p. Burtan.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#StanisławBurtan">Wysoka Izbo! W myśl uchwały Komisji Skarbowej, proszę o przyjęcie projektu ustawy o sprzedaży placu państwowego przy ul. Grzegórzeckiej w Krakowie Bratniej Pomocy Medyków, o obszarze 4.201 metrów za ulgową cenę 16.804 zł., jak również proszę o łaskawe uchwalenie następującej rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#StanisławBurtan">„Sejm wzywa Rząd:</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#StanisławBurtan">1) ażeby przyśpieszył odstąpienie zbędnych gruntów państwowych, a natomiast koniecznie potrzebnych do rozbudowy miast, — gminom, poważnym kooperatywom budowlanym i instytucjom użyteczności publicznej, w takich rozmiarach, jakie są potrzebne danej gminie do wypełnienia planu rozbudowy najmniej trzechletniego.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#StanisławBurtan">2) ażeby W. S. Wojsk, zlikwidowało te rejony demolacyjne, które dla obrony państwa są bez znaczenia, a poważnie ograniczają rozbudowę miast;</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#StanisławBurtan">3) ażeby odpowiednie projekty ustaw, regulujących powyższe zagadnienia, Rząd wniósł do Sejmu nie później, jak przed rozpoczęciem sezonu budowlanego 1929 r.”.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#StanisławBurtan">Wysoka Izbo! Wyciągamy naukę z tej transakcji, jaką Rząd zawarł z Bratnią Pomocą Medyków w Krakowie. W r. 1925 medycy zwrócili się do Rządu z prośbą o odstąpienie im parceli pod budowę domu, który miał pomieścić 250 łóżek. Zamiast sprzedać tę parcelę, Rząd ją wydzierżawił. Medycy udali się do społeczeństwa, wyciągnęli od społeczeństwa około 100.000 zł., Uniwersytet dał dalsze 100.000 zł., zaciągnęli pożyczkę 150.000 i wybudowali dom poi drugie piętro. Nie mogli budowy ukończyć dlatego, że nie byli właścicielami parceli i nie mogli zaciągnąć pożyczki w Banku Gospodarstwa Krajowego.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#StanisławBurtan">Dom stoi przeszło od roku nieprzykryty, deszcz na niego leje, procenty rosną. Teraz Rząd zrozumiał, że trzeba sprzedać parcelę i wystąpił z odpowiednim projektem.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#StanisławBurtan">Proszę Panów, w takiej samej sytuacji, w jakiej znalazła się Bratnia Pomoc, znajdują się i inne kooperatywy, znajduje się miasto Kraków. Kooperatywa oficerska w Krakowie od paru lat zabiega u Rządu, ażeby Rząd im sprzedał parcele, na których znajdują się już od kilku lat budowle. Domy jedne są skończone, drugie nieskończone, ponieważ nie mogą dostać pożyczki w Banku Gospodarstwa Krajowego, nie będąc właścicielami parcel. Gmina m, Krakowa od 10 lat prosi i stara się, ażeby Rząd resztę gruntów pofortecznych sprzedał, jednak bezskutecznie. Z Austrią znacznie szybciej to poszło, bo w r. 1907 gmina m. Krakowa nabyła część parcel pofortecznych, a dziś ta gmina, do tej chwili, od Rządu polskiego ani nawet tych skrawków nie może nabyć, które są koniecznie potrzebne do regulacji ulic, a to głównie zależy od Ministerstwa Komunikacji. Ministerstwu Komunikacji, a właściwie Dyrekcji krakowskiej gdzieś zaginęły książki hipoteczne i to pono jest przyczyną, dla której tych gruntów, tych skrawków nie można nabyć. Tę kwestię Rząd powinien jak najszybciej załatwić.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#StanisławBurtan">Dalej Kraków nie może rozbudować cmentarza dlatego, że znowu są trudności u Rządu w nabyciu parcel, albo też stawia Rząd bardzo wygórowane warunki.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#StanisławBurtan">Proszę Panów! Ustawa o rozbudowie miast nakłada duże obowiązki na Rząd, aby Rząd przyszedł z parcelami gminom i kooperatywom z pomocą, bo przecież parcela budowlana jest podstawą, jest pierwszym etapem budowy.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#StanisławBurtan">Komisja ankietowa, która wydała broszurę o 150 stronach, zajmującą się prowadzeniem budowy, poświęciła polityce terenowej tylko około 50 wierszy, a przecież parcele budowlane stanowią 10–25% wartości budowy i jest to jeden z najważniejszych czynników, jaki w problemie rozbudowy istnieje. U nas stan jest taki: gminy nie mają takiego dużego rezerwoaru parcel, jaki powinne mieć, a głównie nie mają tanich parcel; te tanie parcele leżą na krańcach miasta, na peryferii miasta i w dużej mierze są w rękach Państwa.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#StanisławBurtan">Proszę Panów, ten moralny obowiązek, jaki ciąży na Rządzie skutkiem ustawy P rozbudowie miast, nie jest wykonywany i dlatego komisja wnosi rezolucję, aby Rząd przez zimę, nie w jesieni, jak z tą małą ustawą przychodzi, przygotował mały plan odstąpienia potrzebnych parcel Rządowi zbędnych gminom w pierwszym rzędzie, a następnie kooperatywom.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#StanisławBurtan">Druga część rezolucji, to rejony demolacyjne. Proszę Panów! Wszystkie prawie większe miasta w Polsce przez rządy zaborcze były otaczane warownemi rowami, były do pewnego stopnia fortecami. Bez względu na rozwój, miast rządy zaborcze urządzały te fortece i to urządzanie fortec pociągało za sobą ustawy demolacyjne i ustawy zabraniające w pewnych rejonach wogóle budowania. Fortece te budowano przed 60 – 80 laty, ustawy w tym samym czasie były wydane. Przyszła wojna światowa i przeszła do porządku dziennego nad temi fortami. Najlepszym przykładem tego jest Kraków.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#StanisławBurtan">W Krakowie prawie wszystkie wsie sąsiednie, położone między fortami, przed fortami i za fortami, zdemolowano. Demolowano je tak zupełnie, że formalnie można nazwać, golono ziemię, drzewa, budynki i pozostawiano tylko pustynię. Przyjechała swego czasu, podczas wojny komisja pruska na kontrolę, w 1917 r., i jak zobaczyła, jak Austriacy gorliwie to wszystko niszczyli, w tej chwili zakazała, Tym zakazem ochroniło się bardzo niewiele, ale do dzisiejszego dnia ani rząd austriacki, ani Rząd Polski w zupełności nie odbudował tych wsi. W Bibicach wspaniała szkoła murowana została zdemolowana, do dzisiejszego dnia nie jest odbudowana cała wieś jest bez szkoły. Natomiast jeszcze obowiązują od 70 lat rejony demolacyjne, ograniczające budowę t. zw. rewersami demolacyjnemi, które musi podpisywać budujący. Dam przykład: W Krakowie tuż za dworcem towarowym, obok kontumacji, gdzie jest szpital epidemiczny, gdzie obecnie buduje się wspaniały szpital Kasy chorych, to wszystko buduje się na rejonie demolacyjnym i jak przyjdzie wojna i przyjdzie taki bardzo sumienny oficer, jak za austriackich czasów był w Krakowie, skorzysta z rewersów demolacyjnych i może kazać także te szpitale zburzyć. Życie chce przejść nad tem wszystkiem do porządku dziennego, miasta się rozrastają, a te ustawy dalej obowiązują. Rozporządzeniem Prezydenta z dnia 10. VI, 1927 w sprawie uznania pewnych obszarów i miejscowości za obszary warowne, uzbrojone, umocnione, podtrzymano w całej rozciągłości stare ustawy jak ustawę pruską z roku 1871, austriacką i rosyjską, Zamiast przyjść z takiem rozporządzeniem, powinno Ministerstwo Spraw Wojskowych w małym planie ograniczyć i znieść te rejony demolacyjne, które bezpośrednio do miast dotykają, a nie tak ogólnikowo jak to w tem rozporządzeniu jest, że aż do czasu jednolitego ustawowego unormowania wszystkich mają obowiązywać stare już przeżyte ustawy.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#StanisławBurtan">Ustawy demolacyjne są ogromną zaporą rozbudowy miast. Godzą one w ludność najbiedniejszą, godzą specjalnie w środowiska robotnicze, bo na przedmieściach te sfery mieszkają i się budują, a przecież na parceli, co do której jest rewers demolacyjny, niechętnie buduje się. Dlatego to druga część tej rezolucji zwraca się do Rządu z prośbą, ażeby skasował wszystkie te rejony demolacyjne, które są planem rozbudowy miast objęte, jak w Poznaniu przy ul. Dąbrowskiego, przy ul. Okrężnej. Rejon demolacyjny leży w środku między miastem Poznaniem a lotniskiem wspaniale zbudowanem na Ławicy. To przecież jest absurd życiowy. Więc jeżeli mamy problem rozbudowy ruszyć z miejsca, jeżeli na właściwe tory mamy problem ten skierować, musimy podstawową rzecz, jaką jest teren budowlany, uporządkować. Leży to w dużej mierze w ręku Rządu i jest to obowiązek moralny i faktyczny Rządu, wynikający z ustawy o rozbudowie miast.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#StanisławBurtan">W imieniu komisji i w imieniu biednej ludności na peryferiach, która chce się rozbudowywać, proszę o przyjęcie rezolucji i ustawy w brzmieniu komisyjnem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JanDąbski">Do głosu nikt się nie zgłosił, przystępujemy zatem do głosowania ustawy o sprzedaży placu państwowego przy ul. Grzegórzeckiej w Krakowie według druku nr 236. Nie zgłoszono żadnych poprawek, wskutek tego będziemy głosowali en bloc.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#JanDąbski">Proszę Posłów, którzy są za całą ustawą, aby wstali. Ustawa jest przyjęta jednomyślnie.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(P. Burtan: Stawiam wniosek o trzecie czytanie.)</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#JanDąbski">Jest wniosek o trzecie czytanie, nie słyszę sprzeciwu. Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, ażeby wstali. Większość, ustawa przyjęta w trzeciem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#JanDąbski">Przystępujemy do głosowania rezolucji. Rezolucja brzmi następująco: Sejm wzywa Rząd:</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#JanDąbski">1) ażeby przyśpieszył odstąpienie zbędnych gruntów państwowych, a natomiast koniecznie potrzebnych do rozbudowy miast, gminom, poważnym kooperatywom budowlanym i instytucjom użyteczności publicznej, w takich rozmiarach, jakie są potrzebne danej gminie do wypełnienia planu rozbudowy najmniej trzechletniego;</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#JanDąbski">2) ażeby M. S. Wojskowych zlikwidowało te rejony demolacyjne, które dla obrony państwa są bez znaczenia, a poważnie ograniczają rozbudowę miast;</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#JanDąbski">3) ażeby odpowiednie projekty ustaw, regulujących powyższe zagadnienia, Rząd wniósł do Sejmu nie później, jak przed rozpoczęciem sezonu budowlanego 1929 r. Proszę Posłów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#JanDąbski">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Skarbowej o wniosku p. Langera i tow. z klubu parlamentarnego „Wyzwolenie” w sprawie ustawy o ponownem przedłużeniu terminu przerachowania i konwersji zobowiązań Skarbu Państwa z tytułu pożyczek państwowych z lat 1918 i 1920 (druki nr 310 i 6). Jako sprawozdawca głos ma p. Langer.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#AntoniLanger">Wysoka Izbo! Termin przerachowania i konwersji zobowiązań Skarbu Państwa, wypływających z tytułu pożyczek państwowych z r. 1918 i 1920, był kilka razy drogą rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej przesuwany, ostatnio wygasł 30 czerwca 1927 r. Jednakże ludność, zwłaszcza włościańska, ludność najbiedniejsza, nie śledząca za datami wszelkich rozporządzeń i obwieszczeń, dziś jeszcze znajduje się w takim stanie, że wielu z nich posiada asygnaty nieskonwertowane. Dlatego Komisja Skarbowa jednomyślnie, rozumiejąc to zagadnienie, przesunęła termin przerachowania i konwersji do 31 grudnia 1929 r. To przedłużenie terminu musi być ujęte oczywiście w formę ustawy. Przy tej jednak sposobności została również uregulowana sprawa podwyższenia emisji 5% pożyczki konwersyjnej do sumy, jaka okaże się konieczna na cele konwersyjne, wypływające z obowiązujących ustaw, przyczem plan umarzania byłby każdorazowo ustalany przez p. Ministra Skarbu na zasadach analogicznych, jakie zostały ustalone w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 lutego 1928 r. Nie będę tu przytaczał całego problemu emisji 5% pożyczki na cele konwersyjne, powiem tylko, iż Komisja Skarbowa wychodziła z założenia, że należy dać p. Ministrowi pełnomocnictwo, albowiem z góry nie można przewidzieć, jaka suma pójdzie na skonwertowanie pożyczek z r. 1918 i 1920.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#AntoniLanger">Wreszcie Komisja Skarbowa wzięła pod uwagę, iż wielu z tych, którzy nabyli pożyczki, a dziś chcą otrzymać z państwowego urzędu pożyczek wyższe przerachowanie, napotyka na wiele trudności chcąc otrzymać zaświadczenia jako pierwonabywcy. W formę ustawy to się nie dało ująć i dlatego Komisja Skarbowa ograniczyła się do rezolucji, która brzmi następująco: „Sejm wzywa Rząd do wydania zarządzeń, aby urzędy skarbowe, oraz instytucje, które dokonywały sprzedaży lub przyjęcia zapisów pożyczek ha rachunek Skarbu Państwa, czyniły wszelkie możliwe ułatwienia przy wydawaniu zaświadczeń o nabyciu asygnat i obligacyj przez pierwotnych nabywców, celem ułatwienia konwersji i wyższego przerachowania przez Urząd Pożyczek Państwowych”. Kwestię przedłużenia terminu ustawa ujmuje w art. 1. Drugi artykuł ujmuje kwestie emisji 5%-ej pożyczki na cele konwersji. Art. 3 i 4 są to artykuły sakramentalne. Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie uzgodnionej z Rządem ustawy, tylko nadmieniam, Panie Marszałku, że tu się wkradł pewien błąd zecerski, mianowicie w art. 2 w ustępie 1 po słowach: „z dnia 17 marca 1924 roku (Dz. U. R. P.)” wstawić „z r. 1926” z tej racji, że mogłaby być mylna interpretacja.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Stapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanStapiński">Wysoki Sejmie! Jest druga kategoria wierzycieli naszych, która musi być uwzględniona przy terminie przerachowania. Mianowicie w wyższym jeszcze stopniu, aniżeli właściciele pożyczek państwowych w Polsce, są w trudnem położeniu właściciele przekazów dolarowych w Ameryce; dowiadują się oni o tej ustawie o przerachowaniu dopiero z półrocznych obwieszczeń w Ameryce, że te a te książeczki dolarowe zostały wylosowane. Stąd wynika, że obecnie, o ile mi wiadomo, w P. K. O. zgłoszeń o przerachowanie książeczek dolarowych jest w każdym razie około 2.000, Jeżeli, proszę Wysokiej Izby, uwzględni się, że istotnie daleko trudniej było dowiedzieć się o terminie zgłoszeń w Ameryce, aniżeli u nas w kraju, to sądzę, że Wysoka Izba podzieli moje zdanie, że termin ten należy także do nich zastosować. Termin zgłoszeń minął dn. 1. lipca 1928 r., w tym czasie odbyły się dwa losowania; te dwa losowania zostały w Ameryce ogłoszone i pobudziły do zgłaszania tych pretensji. Dlatego śmiem w pierwszym rzędzie zanieść apel do p. Ministra Skarbu, właściwie powinno to wystarczyć, ażeby istotnie zechciał także przedłużyć termin dla właścicieli przesyłek amerykańskich. Zdaje mi się, że może być wystarczające załatwienie w drodze rozporządzenia, gdyby jednak miała być na to potrzebna ustawa, to prosiłbym p. Ministra Skarbu, aby Rząd ze swej strony z przedłożeniem takiej ustawy pospieszył,</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#komentarz">(Minister Skarbu Czechowicz: Projekt jest przygotowany.)</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#JanStapiński">Bardzo mi przyjemnie przyjąć do wiadomości oświadczenie p. Ministra, w każdym razie zabrałem głos w tym celu, aby w drodze przedłużenia terminu do 31 grudnia 1929 r. umożliwić także właścicielom przesyłek amerykańskich konwersję i przerachowanie ich pretensji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wysoka Izbo! Mój klub oświadcza się oczywiście za wnioskiem, tem bardziej, że kilkakrotnie dawał inicjatywę do naprawy krzywdy, która została wyrządzona przez rozporządzenie z 15 maja 1924 r. Mojem zdaniem, jest to jedna z najgorszych spuścizn ministerstwa p. Władysława Grabskiego, Trzeba jednak na jego uniewinnienie powiedzieć, że przerachowanie na złote działo się tak szybko i musiało się dziać szybko, że poprostu nie miał czasu do rozpatrzenia tej sprawy, a przytem dłużnicy więcej dbali o swoje interesy i mieli więcej sposobności zbliżenia się do niego, niż wierzyciele, Mam na myśli przedstawicieli interesów banków. Największa krzywda działa się właśnie tym wierzycielom banków, które, wszystkim Panom Posłom nie jest to znane, przeprowadziły przepis, że banki za depozyty płaciły najwyżej 125 zł bez względu na to, ile tysięcy było złożone. Większa część tych banków i tak nicby nie mogła zapłacić, ale są takie banki, które są w dobrem pierzu i powinne zapłacić tym wierzycielom.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Drugą krzywdą dla b. zaboru pruskiego było przeprowadzenie skandalicznie niskiej waloryzacji na 5% i tu powinna być przy rewizji ogólnej, o którą wnoszę, tego prawa waloryzacyjnego jakaś zmiana zaprowadzona. Wiem, że chwilowo ta sprawa jest bardzo trudna i w szerokich kołach bardzo niepopularna, ale prosiłbym, aby Panowie w klubach pomyśleli o tem, że jednak liczba wierzycieli tych, to miliony ludzi. Myśmy w 1924 r. poruszyli tę sprawę daremnie, bo posłowie z lewicy popsuli naprawę tej krzywdy na mocy jakiejś iluzji, że każdy wierzyciel to kapitalista. A skutkiem tej fałszywej waloryzacji było to, że im kto więcej miał długów, tem bogatszym się stawał kosztem nie tylko swych wierzycieli, lecz i posiadaczy papierów zastawnych, Zdaje mi się, że przy bliższem rozważaniu lewica przyjdzie do przekonania, że to, co wtedy było postanowione, było błędem.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalej, wielka krzywda powstała przez to, że sądy przez jakieś dwa. trzy lata postawiły zupełnie błędną zasadę, że marka to marka i zmuszały wierzycieli do przyjęcia w bezwartościowych papierach swych drobnych pretensji. Przy nowelizacji ustawy o przerachowaniu trzeba o tem pomyśleć, ażeby wszyscy, którzy pod groźbą procesu lub w drodze procesu musieli przyjąć hipoteki, mieli prawo do dopłaty od ówczesnych dłużników. Zrewidowanie pożyczek państwowych zostało już przez nas wniesione w 1924 r., ale również było niekompletne, bo i wtedy niestety część lewicy była tego zdania, że nie można wszystkiego dać wierzycielom. Ja byłem tego zdania, że ponieważ Państwo nic przytem nie płaci, tylko obiecuje płacić w nowej walucie, powinno było na 100% zwaloryzować dotychczasowe hipoteki, Nic tak nie podcięło kredytu Państwa, jak ta zbytnia oszczędność. Państwo przecież nic nie dawało gotówką, tylko nowe obligi, a rezultat był taki, że to podcięło mocno kredyt. Byłem tego zdania, że kredyt Polski wtedy będzie dobry, jeżeli wyrobimy w społeczeństwie przekonanie, że na wszystkiem można stracić, tylko nie na Państwie Polskiem. Gdybyśmy się trzymali tej zasady, to dzisiaj nasz kredyt państwowy inaczej by wyglądał. Jestem za rezolucją, którą komisja wnosi, ale ta rezolucja, mojem zdaniem, jest niewystarczająca. Cóż to jest, jeżeli się daje dłużnikowi termin do sprokurowania różnych papierów, których jeśli dziś nie może sprokurować, to i za rok nie będzie mógł. Nasz klub, jak pewno i inne kluby, dostaje tysiące listów od ludzi, którzy od kilku lat zgłaszali swe pretensje do waloryzacji i nie mogą dojść do końca, bo co moment jakiś papier jest potrzebny, Mojem zdaniem te przepisy zbyt dokładne, mianowicie legitymacja posiadacza, legitymacja spadkowa, rozmaite papiery legitymujące opiekunów, dalej papiery dowodzące, że został ten walor zakupiony w roku 1920 czy 1921, to wszystko nie ma wielkie go znaczenia, dlatego że nie pomaga tym wierzycielom, tylko poprostu może im życie obrzydzić. Co prawda, w Niemczech zaszedł skandaliczny wypadek, że przy podobnej ustawie były rozmaite szwindle, to jest, że banki zameldowały kilkadziesiąt mil jonów jako dawno posiadanych papierów, tymczasem w rzeczywistości to były świeżo kupione, Więc proponowałbym Rządowi, aby uchronić się od tego, tylko posiadaczy małej liczby walorów państwowych zwolnić od wszelkich przepisów formalnych. Pomimo to Rządowi wystarczyć, że ktoś jest w posiadaniu papierów, wartości kilkuset zł, aby mu zostały zwaloryzowane. W ten sposób nie tylko by to pomogło wierzycielom, ale także Państwu.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Bo proszę iść do Urzędu pożyczek państwowych, ci panowie nie mogą się wypracować, dostali sto tysięcy zameldowań, jakże to możliwe, żeby to w krótkim czasie zostało skończone I Gdyby Ministerstwo Skarbu ten przepis wydało, że wszystkie małe pożyczki do 500 złotych są zwolnione od wszelkich dowodów, tylko wystarcza posiadanie tego papieru państwowego, to w takim razie możnaby przy tym bardzo nielicznym materiale urzędniczym te wszystkie sprawy w krótkim czasie załatwić.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie stawiliśmy wniosków na komisji, ale przypuszczam na mocy rozmów prywatnych, że Ministerstwo Skarbu pójdzie na tę drogę i rzeczywiście wierzycielom pomoże,</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Brawa na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Kaczanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#KazimierzMarianMichałKaczanowski">Proszę Wysokiego Sejmu, chciałem tylko parę słów w tej kwestii oświadczyć, mianowicie klub nasz nigdy nie występował przeciw żadnym projektom, które miały za zadanie wynagrodzenie niesłychanej istotnie krzywdy, jaką ponieśli wierzyciele, nic mi o tem nie wiadomo.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: P. Moraczewski.)</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#KazimierzMarianMichałKaczanowski">Ale nie klub jako taki. Przeciwnie, wiadomo, że nasz klub zawsze występował w obronie pokrzywdzonych waloryzacją i nawet obecnie zajmuje się zbieraniem materiałów, ja sam, moja skromna osoba zajmuje się tem i zupełną rację przyznaję temu, co oświadczył p. marszałek Trąmpczyński, że o ile wszyscy są pokrzywdzeni, a do pokrzywdzonych nie należą istotnie żadni kapitaliści, tylko ludzie biedni, którzy ciężko zaoszczędzone pieniądze znosili do kasy, to najdotkliwiej w b. zaborze pruskim, bo tam im obliczono tylko na 15%.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#KazimierzMarianMichałKaczanowski">Z tego też względu będziemy popierali każdy wniosek, który zdąża do naprawienia krzywdy tym ludziom biednym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Dziduch.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JanDziduch">Wysoki Sejmie! Klub Stronnictwa Chłopskiego wypowiada się również za wnioskiem komisyjnym. Przy sposobności chciałbym Wysokiemu Sejmowi przedłożyć, w jakich rozmiarach ta straszna krzywda ludzi dotyczy, t. j. rozporządzenie Pana Prezydenta z dnia 14 maja, na zasadzie którego przerachowuje się wszystkie oszczędności, które złożone są w bankach prywatnych. Mam tu urzędowy wykaz przeliczonych sum, za który bezwzględnie odpowiadam: mianowicie pewien emigrant z Ameryki przysyła 7 maja 1920 r. 1.100 dolarów, przelicza mu się to urzędowo na 9 zł, drugi emigrant — 21 czerwca 1920 r. — 900 dolarów, przelicza mu się urzędowo na 3 gr. i t, d. Wykaz zawiera nazwiska 170 emigrantów, którzy wpłacali różne sumy, zaczynając od 500 dolarów, a sumy, które ma się im zwrócić, są następujące: np. za 500 dolarów jednemu wypadło tylko pół grosza, a poniżej 500 dolarów zupełnie nic z przeliczenia nie wypadło, najwyżej 1/8, 1/10 i 1/20 część grosza. A jeżeli chodzi o poważniejsze sumy, to np. jeden z emigrantów 12 października 1920 r. przysłał 10.000 dolarów i za to otrzymał 1 zł 31 groszy.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(Głos: Bo był dobry patriota.)</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#JanDziduch">Za sumę 6950 dolarów — otrzymano 48 groszy, a ponieważ Bank Związku Spółek Zarobkowych był sprawiedliwy, przeto podwyższył mu z 48 groszy na 53 grosze, bo jak mówił „uwzględnił jego krzywdę”.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#JanDziduch">Przeliczono w wykazie przeszło 200.000 dolarów i z przerachowania ich wypadła suma 17 zł. 42 grosze.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#JanDziduch">Przeliczenie to dotknęło najbardziej emigrantów z Ameryki, a to dlatego, że oni nie byli skomunikowani z Polską, nie znali stosunków, jakie zapanowały w sprawie przeliczenia. Gdyby ktokolwiek z Wysokiej Izby przeczytał sobie raport Rady Ministrów, kiedy ustalała rozporządzenie, które wyszło 14 maja 1924 r., to by się dowiedział, że najwybitniejsze jednostki skarbowe ustalały to przeliczenie, jak przeliczenie Zolla. Byli to bardzo wybitni skarbowcy i posłowie z grona obecnego Sejmu. Trudno powiedzieć, czy oni nie mogli zrozumieć, czy też warunki skarbowe wymagały tak haniebnego przeliczenia. Krzywdę, jaka stała się emigrantom w P. K. O., ustawa sejmowa naprawiła. Jeżeli dziś prosimy p. Ministra Skarbu, żeby przedłużył termin, który się skończył 8 czerwca 1928 r., to p. Minister nie powinien być dwa razy wzywany przez Sejm, bo przy uchwalaniu budżetu na r. 1928/29 p. Minister jednogłośną rezolucję od Sejmu przyjął do wiadomości. A kiedy rozmawiałem z pewnemi osobami w Pocztowej Kasie Oszczędności, to one mówiły, że materiałów nie wysyła się do Ameryki, że zatrzymuje się wszelką korespondencję, która dotyczy wkładów oszczędnościowych i że ten termin przedłuży się, tymczasem inaczej się dzieje; z Ameryki przedwczoraj otrzymałem list, przysyłają mi w nim pismo specjalne z Pocztowej Kasy Oszczędności, że wobec tego, że termin 8 czerwca b. r. upłynął, więc tobie rodaku już ta suma nie podlega przerachowaniu do 100%, ale w 80% na zasadzie ustawy, która była uchwalona 18 lipca 1925 r. Przypominam też, że Komisja Emigracyjna w Sejmie w 1926 r. uchwaliła na wniosek mój i p. Marszałka Dąbskiego jednomyślną opinię, że Sejm wzywa Rząd, żeby przedłożył Sejmowi ustawę, aby jak P. K. O, zwraca swoje oszczędności emigrantom, żeby tak samo zwróciły je i banki prywatne. Tymczasem jest cicho, chociaż Sejm żądał przedłożenia ustawy.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#JanDziduch">P. Kiernik na Komisji Budżetowej i w Sejmie poruszył tę sprawę i znów o niej cicho; ja w r. 1926 złożyłem w Ministerstwie Skarbu 30 dokumentów od konsulów polskich z Ameryki, które udowadniają, że nasi konsulowie gwarantowali swojemi pismami, specjalnemi afiszami, odezwami, wzywając emigrantów w 1919 i 19ż0 r., aby przysyłali do Polski pieniądze i ci emigranci mają dokumenta od konsulatów, Kiedy emigranci zapytywali się, czy Bank Związku Spółek Zarobkowych, który wysyłał w r. 1920 specjalne delegacje w tym celu do Ameryki, jest pewny, czy można składać do tego banku pieniądze, to gwarantowały im nasze konsulaty i przedstawiciele Państwa Polskiego, że instytucja tak wielka,; jak bank Związku Spółek Zarobkowych jest pewna i bez obawy można składać, a w dodatku w Nowym Yorku Bank Związku Spółek Zarobkowych w naszym konsulacie polskim w tym samym domu co konsulat miał swój oddział, więc jak zapytywano, czy lepiej byłoby składać do Pocztowej Kasy Oszczędności, czy do Banku Związku Spółek Zarobkowych w Poznaniu, to im urzędnicy konsula tow polskich wskazywali drogę i mówili, że niema różnicy. Teraz właśnie jest ta kwestia, że jest różnica, i dziś w jakim świetle Państwo Polskie się znajduje? Jeżeli przyjeżdżają emigranci polscy z Ameryki, to składa się im hołdy i oni są przyjmowani przez najdostojniejsze osoby w Państwie. A dlaczego nie widzi się krzywdy tych samych emigrantów? Krzywda jest wielka, jeżeli za 10.000 dolarów ma otrzymać 1 zł. 31 gr„ kiedy za 500 dolarów dostaje pół grosza, to znaczy, że trzeba monetę zmniejszyć, bo pół grosza niema. Nie pomoże tu emigrantom żadna obrona w P. K. O.; jest ich przeszło 16.000. Naturalnie dzięki Sejmowi ta sprawa została załatwiona. Ostatnia ustawa była w ten sposób załatwiona, że w roku 1926 przed rewolucją majową przygotowano ją w Ministerstwie Skarbu, a po rewolucji majowej za czasów obecnego Rządu ta ustawa przyszła do skutku. Rząd przyczynił się do pomyślnego załatwienia ustawy, która dotyczy wkładów złożonych w P. K, O, Rząd reprezentujący dzisiaj Państwo nie może dopuścić do krzywdy obywateli. Polska jest sprawiedliwa i uczciwa, rozbudowuje się, a ciągle widzi się dokumenty, że Polska jest najgorszym wierzycielem, której grosza drugi raz dać nie można. Dlaczego? Prosta rzecz, dlatego, że po 15–20 latach pracy za 6.950 dolarów daje się 53 grosze. I Bank śmie pisać do emigranta w ten sposób, że skoro wysłanie książeczki do Ameryki kosztuje 2 zł, jako poleconej, a my całego funduszu z twojego przeliczenia mamy tylko 53 grosze, to przyślij 1.47 gr, a przyślemy ci książeczkę do Ameryki na twoje oszczędności, które składałeś w 1920 r., ażeby ratować Polskę.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#JanDziduch">Sprawę lokowania oszczędności w Polsce przez emigrantów poruszała tak lewica, jak i prawica, Wtedy ówczesny poseł Lubomirski w Waszyngtonie, jak i obecny p. Minister Moraczewski namawiali do wysłania dolarów do Polski. Jak socjalistyczny Minister Moraczewski prosił, ażeby pomagać Polsce, tak samo i największy magnat ks. Lubomirski w tym kierunku akcję prowadził. Więc nie powinno być sprzeczności w tej sprawie. Według obliczeń prasy amerykańskiej jest do zwrotu sum złożonych w bankach prywatnych 2,100.000 dolarów i za mil jon dolarów zakupiono akcji różnych polskich banków to znaczy, że prócz oszczędności kupowali emigranci akcje Banku Związku Spółek Zarobkowych, Na tych dwóch milionach dolarów banki te przez wszystkie czasy zarabiały. Bank Spółek Zarobkowych wykazuje zły bilans, ale trzeba zobaczyć, jakie gmachy sobie pobudował, a teraz b, senator ks. Adamski pisze w swojem piśmie, że Państwo Polskie zarobiło na tych dolarach 4 miliardy złotych, a on, biedny Bank Związku Spółek Zarobkowych, widocznie trochę mniej. To znaczy, że Rząd, który wówczas zarobił na spadku waluty dzięki ustawie o P. K, O., teraz zwraca swoje długi i tak samo niema wytłumaczenia, żeby ktokolwiek w Państwie Boiskiem powiedział, że Bank Związku Spółek Zarobkowych fest panem życia i śmierci. Zapytuję Wysoki Sejm, kto gwarantował za Bank Związku Spółek Zarobkowych, kto mu dawał koncesję, kto twierdził, że on rzeczywiście jest gwarantowany. Listy odręczne naszych konsulatów i te dokumenty mam u siebie z roku 1920 przechowane, tylko zaznaczam, że dziś nie spodziewałem się, że w tej sprawie będzie dyskusja.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#JanDziduch">Jeżeli tak, to muszę przypomnieć Wysokiej Izbie, że rezolucja w Sejmie byłą uchwalona na wiosnę przy budżecie na rok 1928/29; to znaczy, że Sejm wezwał Rząd (Ministerstwo Skarbu), by przedłożył ustawę o bankach prywatnych, Sejm ubiegły w 1925 roku przy uchwalaniu ustawy o Pocztowej Kasie Oszczędności przyjął wniosek w tej sprawie jednomyślnie, lecz dotąd ustawy Rząd nie przedłożył. Na to wszystko Rząd cicho śpi, A wiemy, że przyjdzie rok 1929, że będzie Powszechna Wystawa Krajowa w Poznaniu, wtedy będzie się ściągało emigrantów, którzy już przysłali 25,000 dolarów, bo były ich delegacje, te delegacje się przyjmuje. Wszystko dobrze, ale, proszę Panów, dobrze byłoby, gdyby Panowie czytali, czego sobie ci emigranci życzą za każde swoje 10 czy 15.000 dolarów zmarnowanych, A ciągle jednak są pocieszani: Nie martwcie się, Pocztową Kasa Oszczędności zwraca, Państwo was załatwi, przyjdzie czas, że i banki prywatne zwrócą oszczędności, Ale kiedy, Panie Ministrze Skarbu, jest kilka rezolucji w różnych czasach uchwalonych, możeby p. Minister Skarbu zechciał swym podwładnym urzędnikom polecić, żeby wglądnęli w stenogramy sejmowe, żeby ta sprawa nie była zapomniana, Jeżeli się tym emigrantom nie wyrówna tej krzywdy, to można krzyżyk postawić, żeby kiedykolwiek drugi faz można było skłonić do ofiar tego, co oddał już 10, 20 lat pracy, i to poszło na marne. Wysoki Sejmie! Pewien emigrant wyjeżdża z Polski z powrotem do Ameryki. Był czas, jak Panowie sobie przypominają, w roku 1922, 1923, kiedy nie wolno było wywozić waluty dolarowej z Polski. Tym emigrantom, którzy wrócili do Polski, obcej waluty nie Wolno było w ich potrzebie wywozić z kraju. Wówczas przychodzi jeden z emigrantów, zwraca się do Ministerstwa Skarbu i mówi, że ma 2.000 dolarów, wywieźć ich nie wolno, przez granicę nie puszczą, a on musi wracać do Ameryki. Na to Ministerstwo mu wskazuje drogę i powiada: Innej drogi niema, musisz te 2.000 dolarów złożyć w Polsce, a dadzą ci Za to książeczkę i pojedziesz z tą książeczką. On posłuchał jako lojalny obywatel, a gdyby nawet nie był lojalnym obywatelem, to wywieźć nie może, bo by mu odebrali urzędnicy na granicy przy wyjeździe z Polski.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#JanDziduch">Wtenczas złożył te dolary, a dziś bank mu pisze, że za 2.000 dolarów należy mu się 13 gr, i jeżeli weźmiemy ułamek, to 13 gr. Co on winien W tym wypadku? Przyjechał z Ameryki, stosunki nie pozwoliły mu pozostać w Polsce, w Ameryce zostawił żonę i dzieci, sam chce wrócić do Ameryki, żeby spełnić tam pewne zobowiązania; Skarb Państwa mówi mu: nie wolno wywieźć ci własnych pieniędzy i wskazuje mu drogę, ażeby złożył pieniądze do banku. Składa więc do banku i obecnie otrzymuje za 2.000 dolarów kwitek na 13 groszy z ułamkiem.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#JanDziduch">Wobec tego zwracam się do p. Ministra Skarbu z apelem, ażeby zechciał naprawdę zająć się tą sprawą i gruntownie ją obadać. Może ktoś z Panów posiedzieć: Czyż tylko grosie wychodzą z przeliczenia? Tak jest. Grosze wychodzą z tego tytułu, że przeważnie emigranci z Ameryki składali wkładki nie terminowe, lecz na każde żądanie, a nawet, gdyby składali wkładki t. zw. terminowe, to suma wychodzi trochę wyższa, lecz tylko do 125 zł, a 126 zł już nie wolno przeliczać według tego 5%-owego przeliczenia. To znaczy już w najlepszym razie, gdyby kto składał t zw. wkładki terminowe, to za 10.000 dolarów wypadłoby 126 zł 30 gr, a za 17.000 dolarów. To wypadłoby 127 zł i 4 gr, to już w najlepszym wypadku, na zasadzie najlepszego przelicznika. W odpowiedzi tym wszystkim, którzy listy do banków pisali, Bank Związku Spółek Zarobkowych do swych korespondentów pisze w ten sposób, że on nic nie winien, to winien p. Prezydent Rzeczypospolitej, to znaczy winna Polska, nie oni, nie ich bańki prywatne. Jeżeli tak jest, to rzeczywiście banki mają rację, ale, proszę Wysokiego Sejmu, co z bankami wtedy było? Wysoki Sejm przypomina sobie, że niedawno, 4, 5 lat temu, te banki na każdej ulicy rosły jak grzyby, w Polsce podnosiły się gdziekolwiek, w każdej mieścinie, czy wielkiej, czy małej, bo banki rabowały wszystkich obywateli tak w kraju, jak i zagranicą, a Państwo Polskie dawało im koncesję, dawało kuratorów, pilnowało ich majątków. Powiada się: jest w Polsce wszystko w porządku. Czyż, proszę Wysokiego Sejmu, taki porządek mą być i tak swoich obywateli mamy traktować, a przynajmniej obywateli, którzy nic nie są winni, jak emigranci w Ameryce, oni nie zarabiali na naszych stosunkach, oni w Polsce nic złego nie chcieli uczynić, ale w najlojalniejszy sposób wyciągnęli swe pieniądze, swe oszczędności z banków amerykańskich i przysłali do Polski! Czy im Polska może wówczas obiecywała wysoki procent? Nie 3%, a w amerykańskich bankach taki sam procent. To znaczy, że oni nie myśleli o korzyściach i nie z myślą o zarobkach przysyłali pieniądze do Polski, gdy była w potrzebie, lecz z tem pełnem zaufaniem, że Państwo Polskie powstaje, że Polska zmartwychwstała, jest biedna, lecz oszczędności nie zginą, dlatego oddają wszystko, co mogą, by pomóc swej Ojczyźnie. Wysoki Sejmie, jeżeli był w Ameryce wielki entuzjazm w 1919 i 1920 r. w czasie powstawania Polski, wielu kolegów z Wysokiego Sejmu zna te sprawy, gdyż czytywali pisma lub też osobiście byli w Ameryce, przekonali się o tem, jak ludność polska za oceanem garnęła się wszelkiemi siłami z pomocą, aby Polskę uratować, aby nie dopuścić do klęski powtórnej. Jeżeli w r. 1920 było przesłane do Polski 82 milionów dolarów, jak to stwierdza prasa amerykańska, to proszę, by Wysoki Sejm zastanowił się, że tam ani jednej myśli nie było, że jeżeli wojnę się przegra, czy coś niebezpiecznego nadejdzie na Państwo Polskie, to pieniądze przepadną, ale była ciągle jedna myśl zwycięstwa, żeby dać pomoc Ojczyźnie, którą okazali w czasie wojny, kiedy bolszewicy stali pod Warszawą. Oni wtenczas wyciągali z banków amerykańskich ostatnie swe pieniądze i przysyłali je z Ameryki do Polski jako nieodrodne dzieci Ojczyzny, a nasi obywatele w Polsce nie składali swych pieniędzy w P. K. O, lecz wywozili zagranicę, nie tylko nie pomagali pieniędzmi, ale nawet Sejm polski chcieli niektórzy Polacy przenieść do Poznania w czasie wojny z obawy niebezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#JanDziduch">Proszę Wysokiego Sejmu, jeżeli jest taka sytuacją, jeżeli widzieliśmy najlepsze chęci, najlepszą pomoc emigrantów w najtrudniejszych czasach, udzielaną Polsce, to proszę Wysokiej Izby i P. Ministra Skarbu o wzięcie pod uwagę strasznej krzywdy, która wyrządzoną została emigrantom, wyświetlanej kilkakrotnie w Sejmie, jak również i wypływającej z dzisiejszych przemówień.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Faustyniak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JanFaustyniak">Wysoki Sejmie! Z pewnem zadowoleniem przysłuchiwałem się dzisiejszej dyskusji w Sprawie przewaloryzowania pożyczek państwowych. W r. 1925 rozprawa nad tą ustawą trwała 8 dni i miała ten rezultat, że za ustawą opowiedziało się 23 posłów z całego Sejmu. Jeżeli dziś Marszałek Trąmpczyński podniósł tę sprawę, to muszę stwierdzić z zadowoleniem, że to był jedyny człowiek, który z nami na kilku konferencjach uzgadniał, jakby krzywdę wyrządzoną tym ludziom wynagrodzić. Natomiast nie mogę przyznać słuszności ani lewicy, ani prawicy, do której należy p. Marszałek Trąmpczyński.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#JanFaustyniak">W stenogramie Panowie znajdą ustęp. który został wygłoszony nie z tej trybuny, ale jeszcze w dawnej sali sejmowej, mianowicie bardzo wybitny poseł z P.P.S. dowodził, że trzeba dać konia z rzędem temu, kto za mało dostał z waloryzacji pożyczek państwowych. Przemawiali inni panowie, których nazwisk nie będę wymieniał, którzy twierdzili, że nawet hipotekę z 15% w b. zaborze pruskim trzeba zmienić na 10%, bo to jest za wysoko, życie gospodarcze tego nie wytrzyma i będzie hossa złotego i nowe załamanie się życia gospodarczego. Po trzech latach panowania przychodzą do przekonania, że nasz wniosek był słuszny i uzasadniony.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#JanFaustyniak">Zaznaczam wyraźnie, że, jak długo Państwo nie naprawi krzywdy wyrządzonej setkom tysięcy ludzi, którzy w porywie patriotycznym składali swe pieniądze na ołtarzu Ojczyzny, kiedy było niebezpieczeństwo, społeczeństwo nie może nabrać zaufania do składania swoich pieniędzy w bankach i kasach. Stwierdzam to, co powiedział dziś p. Marszałek Trąmpczyński, że są banki, które porosły w pierze, że nie Bank Polski kieruje niemi, ale te banki prywatne kierują Bankiem Polskim i te „uczciwe”, „dobre”, „sprawiedliwie” instytucje, które zagrabiły pieniądze w swoim czasie, dorosły dziś do tego, aby zwrócić przynajmniej w 20–30% sumy, które zabrały przed wojną i w czasie wojny.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#JanFaustyniak">Wkładki t. zw. prywatno-prawne, które dotyczą wielkich banków, a tak samo kas miejskich i powiatowych, doszły dziś do tego stanu, iż warta nad tem. pomyśleć, by sprawę pchnąć na inna drogę i zwaloryzować je przynajmniej na 30%. Okazało się, że kiedy w kraju jest ciasnota gotówkowa i życie gospodarcze jest w zastoju wskutek słabego obiegu pieniężnego, to te banki w czasie inflacji i potem bardzo się podreperowały i dywidendy dyrektorów wzrosły do 200.000 zł, a ich pensje do 6.000 zł miesięcznie. Jeżeli wiec stać banki na tak wysokie wydatki, to musi je być stać na to, aby wynagrodzić krzywdę, bo te banki dorobiły się na tej krzywdzie.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#JanFaustyniak">Ale jest jeszcze jedna rzecz, której przedmówca nie poruszył. Na tej biedzie, na tej nędzy wytworzyły się synekury w Polsce, t. zw. towarzystwa dla obrony waloryzacji pożyczek państwowych.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#JanFaustyniak">Potworzyły one wielkie biura, nadrukowały sobie różnych zobowiązań, nawet, sądownie zastrzeżonych, i mają takie szczęście, taki nos delikatny, że zgóry wiedzą, która pożyczka zostanie w Izbie Skarbowej czy w Urzędzie Pożyczek Państwowych przerachowana, i wysyłają dokumenty do tego petenta, że mają tak ścisły związek z Ministerstwem Skarbu, że, o ile on im się zobowiąże wypłacić 5% od sumy, to w przeciągu 8 dni są gotowi dostarczyć mu gotówkę do rąk. Ja postaram się p. Ministrowi te dokumenty po mojem przemówieniu przedstawić. Nie wiem, skąd to pochodzi, nie mam podejrzenia, ażeby urzędnicy to wnosili, ale w każdym razie wiem, że agenci się zgłaszają, ażeby się zgodził i podpisał rewers, że towarzystwo dostanie 5% od tej gotówki, a potem obiecują nawet wolną podróż do Warszawy i różne inne rzeczy. Wobec tego prosiłbym, żeby p. Minister raczył zbadać te stosunki. Jeżeli petent nie zwrócił się z pismem do agenta, nie podał mu numeru pożyczki, ilości swoich papierów, dziwi nas, skąd ten agent wie, jakie on ma numery pożyczki i jaką sumę? Czy ja mogę wiedzieć, kto ma w Warszawie, we Lwowie czy w Poznaniu jakie pożyczki, jaką sumę, pod któremi numerami są zapisane i kiedy będą zwaloryzowane?</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#JanFaustyniak">Klub, który mam zaszczyt reprezentować, będzie popierał w całej pełni wnioski Panów; postaram się również wnieść nasz wniosek, który nam w 1925 r. utrącono, aby tą sprawą ponownie się zająć, żeby na tych drobnych składkach milionowych rzesz mógł się oprzeć Skarb Państwa, przemysł i rolnictwo, bo to jest najlepsza pożyczka z tych małych oszczędności, które nie będą wynosić 12 czy 20% rocznie, lecz 6 albo 7%.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Socha.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#MarcinSocha">Nie będę nudził długo Wysokiej Izby, ponieważ zabieram głos li tylko skutkiem przemówienia Marszałka Trąmpczyńskiego. Z przemówienia tego wynikałoby, jakoby lewica w poprzednim Sejmie stawiała przeszkody przerachowaniu wszelkich pożyczek państwowych polskich.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#MarcinSocha">Otóż dla prawdy stwierdzam, że rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, normujące tę sprawę, ukazało się w dniu 21 maja. Już w dniu 6 czerwca 1924 r. na Komisji Skarbowej członek prawicy, b. Minister Skarbu Michalski referował mój wniosek o przerachowaniu wkładek oszczędnościowych emigrantów amerykańskich w P. K. O. Stwierdzam tutaj dla słuszności, że właśnie p. Michalski jako referent wniósł o przejście do porządku dziennego nad tą sprawą.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#MarcinSocha">Otóż wtedy, na skutek mojego wystąpienia, nawet już po zapadnięciu uchwały w tym kierunku, komisja wyjątkowo reasumowała ową uchwalę i wybrała podkomisję, do której weszło wielu posłów, między innemi p. Manaczyński, poseł z klubu p. Marszałka Trąmpczyńskiego. W imię prawdy muszę stwierdzić i przyznać rację, że wówczas p. Moraczewski wystąpił bardzo ostro przeciw jakiejkolwiek waloryzacji. Jednakowoż osoba p. Moraczewskiego, przypuszczam, już nie tylko wówczas nie reprezentowała całej P.P.S., ale tembardziej nie reprezentowała lewicy, i wskutek tego nie można robić zarzutów pod adresem całej lewicy, tembardziej, że zarzut mój mógłbym rozszerzyć nie tylko na p. Michalskiego. P. Faustyniak przed chwilą wspominał o pewnym członku z prawicy, który postawił wniosek o złożenie stawki z 15% na 10% przy gruntach hipotecznie zabezpieczonych. A któż to był inny, jak nie ówczesny wicemarszałek Sejmu, p. Pluciński, członek stronnictwa, do którego p. -Marszałek Trąmpczyński należy. Dlatego w imię prawdy te słowa wypowiadam i stwierdzam, że tu użyto słów, próbujących wprowadzić opinię publiczną w błąd. Zdaje mi się, że przy bliższem rozważeniu lewica przyjdzie do przekonania, że to, co było powiedziane, było błędnem, zupełnie niesłusznym zarzutem pod naszym adresem.</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#MarcinSocha">Korzystając z tego, że jestem przy głosie, nie będę mówił o tej wielkiej krzywdzie, bo naogół w tej Izbie wszyscy przyszli, zdaje się, do przekonania, że to zło należy naprawić. Nie mówię, że myśmy przyszli, bo to przekonanie mieliśmy dawno, ale sądzę, że przyszli ci, którzy tego przekonania dotychczas nie mieli.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#MarcinSocha">Chcę wspomnieć o jednej, może bardzo drażliwej, koniecznej i naglącej sprawie, wymagającej szybkiego załatwienia, to jest o t. zw. wkładach sierocińskich, spadkowych i t. d. Zapowiadam, że już na najbliższem posiedzeniu Sejmu Klub nasz złoży wniosek, regulujący tę sprawę. Zobaczymy, jak panowie z prawicy i z B. B. ustosunkują się do tej sprawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#JanWoźnicki">Dyskusja zakończona. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#AntoniLanger">Wysoka Izbo! Mówcy, którzy uwypuklali to wielkie pokrzywdzenie, zwłaszcza emigrantów amerykańskich, mają pełną, całkowitą słuszność. I tak samo, gdy wysuwano zagadnienie, aby prawo waloryzacyjne, czy też ustawa o bankach prywatnych, były uregulowane drogą legislatywną, każdy z mówców miał rację. Ale jednak muszę podkreślić jako referent że te zagadnienia pozostają tylko w luźnej łączności z ustawą o przedłużeniu terminu dla waloryzacji, mianowicie pożyczek z 1918 i 1920 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#JanWoźnicki">Do art. 1 nie zgłoszono żadnych poprawek, więc jest on przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#JanWoźnicki">Do arf. 2 jest tylko poprawka redakcyjną p. referenta, mianowicie aby w ust. 1 art. 2 w wierszu ostatnim po słowach: „Dz. Ust. Rz. P.” wstawić „r. 1926”. Nie słyszę sprzeciwu, więc ta poprawka jest przyjęta, art. 2 przyjęty, Do art. 3 nie zgłoszono żadnych poprawek — przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#JanWoźnicki">Art. 4 — przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#JanWoźnicki">Tytuł ustawy brzmi: Ustawa o ponownem przedłużeniu terminu przerachowania i konwersji zobowiązań Skarbu Państwa z tytułu pożyczek państwowych z lat 1918 i 1920. Wobec niezgłoszenia poprawek tytuł ten zostaje przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#JanWoźnicki">W ten sposób cała ustawa w drugiem czytaniu jest przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#komentarz">(P. Langer: Wnoszę o trzecie czytanie.)</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#JanWoźnicki">Jest wniosek o trzecie czytanie. Ponieważ poprawek rzeczowych nie zgłoszono, trzecie czytanie może się odbyć.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów Posłów, którzy są za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, aby wstali. Ustawa została w trzeciem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#JanWoźnicki">Jest jeszcze rezolucja: „Sejm wzywa Rząd do wydania zarządzeń, aby urzędy skarbowe oraz instytucje, które dokonywały sprzedaży lub przyjęcia zapisów pożyczek na rachunek Skarbu Państwa, czyniły wszelkie możliwe ułatwienia przy wydawaniu zaświadczeń o nabyciu asy gnat i obligacyj przez pierwotnych nabywców celem ułatwienia konwersji i wyższego przerachowania przez Urząd Pożyczek Państwowych”. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą rezolucją, ażeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#JanWoźnicki">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowej o wniosku posła J. Karwana i kol. z Klubu Stronnictwa Chłopskiego w sprawie wymiaru podatku dochodowego drobnym rolnikom (druki nr 311 i 262).</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#JanWoźnicki">Głos ma sprawozdawca p. Karwan.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JózefKarwan">Wysoka Izbo! W myśl ustawy o państwowym podatku dochodowym z dnia 30 kwietnia 1925 r. ustawodawcom chodziło o zabezpieczenie interesów drobnych rolników i w myśl tej ustawy wzięto pod uwagę, że wszyscy rolnicy, posiadający do 15 ha ziemi, są wolni od podatku dochodowego. Warunki ekonomiczne obecnie zmieniły się i władze skarbowe w bieżącym roku pociągnęły do podatku dochodowego najliczniejsze gospodarstwa drobne, nawet poniżej 10 ha. Niektóre kluby zaś zgłosiły wnioski o znowelizowanie tej ustawy, jednak zachodzi potrzeba wstrzymania egzekucji tych wszystkich drobnych rolników, którym władze wyznaczyły podatek dochodowy na r. 1928, choć posiadają zaledwie do 15 ha ziemi.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#JózefKarwan">Tutaj przytoczę Panom, że przy uchwalaniu tej noweli o podatku dochodowym w poprzednim Sejmie na 176 posiedzeniu z dnia 28 stycznia 1925 r. nawet i Rząd ustosunkował się przychylnie i przez usta swego przedstawiciela, Wiceministra Skarbu Markowskiego, uznał, że wszystkie gospodarstwa rolne, posiadające do 15 ha ziemi, są wolne od podatku dochodowego. Taka była intencja wszystkich ustawodawców, taka sama intencja była i Rządu. Lecz obecnie Rząd tego nie wykonywa i władze wymiarowe wyzyskują to w ten sposób, że pociągają najdrobniejsze gospodarstwa do tego podatku.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#JózefKarwan">Mogę przytoczyć szereg takich przykładów, że pociągnięto do płacenia tego podatku nawet posiadających mniej niż 7–8 ha ziemi. A więc z pow. biłgorajskiego, gdzie wiemy, że ziemia jest piaszczysta, wymierzono ten podatek, o który tu zapytuję: Maciej Sełela z Różańca, posiadający ogółem 25 morgów ziemi, z czego 16 ornej, ma podatku dochodowego 37 zł., Włodzimierz Górcin, posiada ogółem 25 morgów ziemi, z tego 12 morgów uprawnej roli, ma wymierzone podatku dochodowego 31 zł, następnie Andrzej Celem, posiada ogółem 26 morgów ziemi, z tego uprawnej roli tylko 10 morgów, ma wymierzone podatku dochodowego 31 zł., Agnieszka Smoluch posiada ogółem 26 morgów ziemi, z tego roli uprawnej 9 morgów, wymierzono jej podatku dochodowego 31 zł. Franciszek Dorosz posiada ogółem 23 morgi, roli tylko 8, wymierzono podatku 31 zł., Jan Bojak posiada tylko 6 morgów 40 prętów, wymierzono podatek 31 zł., Michał Cap posiada ogółem 19 morgów, z tego roli 13 morgów, podatek wymierzono 50 zł., Władysław Tomczak z pow. Gostynińskiego, posiada ogółem około 20 morgów, z tego roli 18, wymierzono podatku 50 zł., Franciszek Przysucha z pow. Opoczyńskiego posiada ogółem około 20 morgów, podatek wymierzono 50 zł., Stanisław Kościółek z pow. Opoczyńskiego posiada ogółem 20 morgów, wymierzono podatku 41 zł.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#JózefKarwan">Mógłbym Panom przytoczyć jeszcze wiele przykładów. Władze wymiarowe przystąpiły masowo do egzekucji, stało się więc potrzebnem zapobiec tym egzekucjom. W Komisji Skarbowej powzięto więc większością głosów uchwałę, że trzeba wstrzymać te egzekucje, dopóki nie zostanie przeprowadzona nowelizacja ustawy o podatku dochodowym.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#JózefKarwan">Proszę Panów! Urzędy skarbowe za podstawę do wymiaru podatku dochodowego biorą rejestry pomiarowe, czyli katastralne. Ponieważ w Kongresówce tych rejestrów niema, tylko surogaty, więc nie są to ścisłe dane i mogę przytoczyć, że w tym rejestrze jest powiedziane tak: ogólnej przestrzeni jest 20 czy 30 morgów, z tego nieużytków 10 morgów, a reszta uprawnej ziemi, około 10 czy 20 morgów. I na tej podstawie urząd skarbowy dokonywa wymiaru podatku. Robi się to nawet na tych ziemiach, które zostały podzielone między dzieci. Rodzina składa się np. z 5 osób, razem posiada 30 morgów, lecz ziemia jest podzielona między dzieci i każdy używa tylko kilku morgów. Jednak do podatku pociąga się całość.</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#JózefKarwan">Nie będę przytaczał więcej przykładów, stwierdzam tylko, że nowela do podatku dochodowego jest potrzebna i to jak najprędzej. Większość Komisji uznała, że czas przeprowadzić rewizję i powzięła następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#JózefKarwan">„Sejm wzywa Rząd do natychmiastowego wstrzymania egzekucji podatku dochodowego, wymierzonego drobnym rolnikom, posiadającym niżej 15 ha ziemi, położonych w odległości ponad 5 kilometrów od granicy miast z ludnością wyżej 100.000 mieszkańców, o ile podatek ten wymierzono z gospodarstwa rolnego, a nie także z tytułu innych źródeł dochodu, a to aż do przeprowadzenia rewizji wymiarów przy uwzględnieniu potrącenia kosztów utrzymania rodziny.</u>
          <u xml:id="u-44.7" who="#JózefKarwan">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Podobnych wniosków, jak tylko co wniesione i omówione przez referenta, mieliśmy w poprzednich Sejmach, a przedewszystkiem w Sejmie Ustawodawczym, bardzo wiele. Poprostu nie nauczyliśmy się pracy ustawodawczej i bardzo wielu naszym kolegom zdawało się, że każdą bolączkę, która tu i ówdzie, a tych bolączek przyznaję jest bardzo dużo — dojrzała sama przez się, można za pomocą poselskiego wniosku załatwić i przynajmniej tę kategorię łudzi zadowolić. Otóż myśmy przeszli bardzo złe i smutne doświadczenie. Z tych wszystkich pojedyńczych wniosków żadna całkowita ustawa nie była stworzona i stwor: ona nie będzie. Za pomocą takich pojedyńczych wniosków źle działającej ustawy</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(P. Dąbski: Dobrze działa.)</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#SewerynCzetwertyński">nigdy się nie naprawi. Otóż przekonaliśmy się, że w ten sposób takich bolączek się nie usuwa. Jednakże to, co tutaj przedstawił referent, mówiąc o pewnej okolicy, jest głosem wołającym o naprawę stosunków w tym kierunku w całej Polsce. I nie tylko drobny rolnik posiadający 10 ha, który do tej pory nie płacił, a który dostaje odrazu nakaz na dość wysoką sumę, ale tak samo drobny rzemieślnik, i nie tylko u nas, ale i w Poznańskiem, i inni rozmaici drobni handlarze — wszyscy obecnie powiadają, dlaczego dwa lata temu ten podatek nie był albo wcale wymierzany, albo wymierzany w minimalnej sumie, a obecnie wymierzony został znacznie wyżej? Ja mam u siebie szereg takich kartek, które np. dla kategorii ludzi, posiadających więcej jak 15 ha, opiewają na sumę 80 złotych, gdy w roku poprzednim płacili oni 40 zł. W foku ubiegłym, który był gorszy, otrzymali nakaz zapłacenia 80 zł., zaś w poprzednim roku, który był lepszy, płacili 40 złotych. Ten stan rzeczy wywołał naturalnie nie tylko niesłychane rozgoryczenie, ale także brak zaufania do władz podatkowych, a nawet do centrali Ministerstwa, że tutaj widocznie nie zdają sobie sprawy, jaki jest istotny dochód gospodarstwa wiejskiego, Wynoszącego 15 ha, i że chcą od niego więcej, niż ustawa przez Sejm uchwalona wymaga. To rozgoryczenie i niezadowolenie wzrasta z dniem każdym. Starałem się i w urzędach powiatowych i w wojewódzkich instancjach i w centrali Ministerstwa otrzymać wyjaśnienie, czy rzeczywiście ustawa o podatku dochodowym jest tak zbudowana, że Minister Skarbu może ją każdorazowo powiększać i otrzymywać większe wpłaty, czy na zasadzie rozporządzenia wydanego przez obecnego Ministra Skarbu i poprzedniego ma ona utrwalić zasadę, że podatnicy wiedzą czego się mają Spodziewać w dobrym roku i w gorszym roku, przy dobrem prowadzeniu zakładu rzemieślniczego czy handlowego i przyszłem. Tam panuje taka różnorodność, że rzeczywiście jest tylko jedna ustalona zasada, że jak się potrzebuje pieniędzy, to się mówi, że trzeba przydusić podatnika, to znaczy zakręcić śrubę podatkową. To jest zasadą najwadliwszą, dlatego, że można przykręcić śrubę wtedy tylko, kiedy jest więcej pieniędzy w kraju. Jeżeli jest więcej pieniędzy, jeżeli rok jest lepszy i wogóle podatnicy zasobniejsi, to rzeczywiście można tę śrubę przykręcić i otrzymać więcej, ale jeżeli tak, jak w roku bieżącym, jest zastój i w różnych okolicach jest rejonowy nieurodzaj i taki stan rzeczy, że w wielu gospodarstwach niema na przeżycie zimy, to gdy przyjdzie urzędnik z ogólną wskazówką, żeby przykręcić śrubę podatkową i napisać zamiast 40 zł. płaconych w roku zeszłym — 80 zł. i bezwzględnie postąpić z płatnikiem, to wywołuje wielkie rozgoryczenie, niezadowolenie i poczucie niesprawiedliwego odniesienia się do istotnego stanu tego podatnika. W wielu okolicach nad Bugiem i poza Bugiem i w północnych powiatach województwa lubelskiego jest taki nieurodzaj, że w rzeczywistości w wielu wypadkach ludzie nie mają nie tylko na przezimowanie i wyżywienie inwentarza, ale dla siebie samych. Tymczasem władze skarbowe postępują tak bezwzględnie jak dotychczas nie bywało, nawet w tych czasach, kiedy kasy skarbowe były puste, a p. Minister się chwali, że ma większe wpływy z podatków, aniżeli kiedykolwiek, że ma dochodzące do kilkuset milionów zapasy skarbowe. Otóż takie postępowanie, nie zdające sobie sprawy jaki jest istotny stan podatnika i opierające się na dowolnej interpretacji samej ustawy, na wydaniu okólnika bardzo surowego co do wykonania, ale bardzo niejasnego co do treści, będzie miało ten skutek, że pieniędzy nie ściągnie się, a zrujnuje się tysiączne rzecze biednych ludzi, którzy tego podatku, w obecnym szczególnie czasie, zapłacić nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#SewerynCzetwertyński">I dlatego, proszę Panów, oświadczamy się za wnioskiem Stronnictwa Chłopskiego,</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Chłopskiego.)</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#SewerynCzetwertyński">jako wyraz protestu, przeciw obecnemu fiskalizmowi podatkowemu p. Ministra Skarbu, który widocznie źle poinformowany przez odpowiednie Izby Skarbowe i Urzędy Skarbowe doprowadza ten fiskalizm do rozmiarów, w jakich on nigdy dotychczas nie był stosowany. Wprawdzie nie można poprawiać ustawy w ten sposób, jak to ten wniosek czyni, wymierzając sprawiedliwość tylko jednej kategorii podatników, a będąc niesprawiedliwym dla drugiej kategori — ale głosujemy za tem, dając wyraz niezadowoleniu z obecnego fiskalizmu podatkowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Hołyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoki Sejmie! Chciałbym rozpatrzeć wniosek, zgłoszony przez p. pos. Karwana i uchwalony przez Komisję Skarbową większością jednego głosu, tylko z punktu widzenia czysto formalnego. Po pierwsze czy wogóle wniosek poselski, będący rezolucją, nie nowelizacją ustawy, może zmienić obowiązującą ustawę? Przypuszczam, że wszyscy przyznamy, że jeżeli chcemy zmienić ustawę, to musimy zgłosić wniosek o nowelizację ustawy, a nie zgłaszać rezolucji; rezolucja może zawierać najwyżej wezwanie do Rządu o zgłoszenie nowelizacji ustawy, ale nie może brzmieć w formie wezwania do niewykonywania obowiązującej ustawy. Otóż teraz, jeżeli postawimy tę zasadę, zobaczmy jak ten wniosek brzmi i jak on odnosi się do obowiązującej u nas ustawy. Wniosek wzywa Rząd, aby wstrzymał egzekucje i pobór podatku dochodowego od wszystkich gospodarstw rolnych, nie przekraczających 15 ha. Jak brzmi i co mówi o tym wniosku ustawa?</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#JanWalerianHołyński">Art. 15 ust. 2 ustawy o podatku dochodowym brzmi: „Przy obliczaniu ogólnego dochodu z gospodarstw rolnych poniżej 15 ha użytkowych gruntów, położonych w odległości ponad 5 km, od granicy miast z ludnością wyżej 100.000 mieszkańców przyjmuje się dochód w wysokości nieprzekraczającej wartości 4 centnarów metrycznych żyta z 1 ha gruntu, po cenach przeciętnych w roku osiągnięcia dochodu, służącego za podstawę do opodatkowania w myśl art. 13 ustawy niniejszej”.</u>
          <u xml:id="u-48.2" who="#komentarz">(P. Dąbski: A niech Pan przeczyta, jak się wymierza.)</u>
          <u xml:id="u-48.3" who="#JanWalerianHołyński">W myśl tego artykułu ustawy bierze się cenę przeciętną roku poprzedzającego rok podatkowy. Rokiem podatkowym był rok 1928, miarodajną ceną była cena z r. 1927, a zatem art. 15 ust. 2 mówi o sposobie wymiaru, natomiast bynajmniej nie ma na celu u wykazać zupełnego zwolnienia gospodarstw drobnych rolnych od podatku dochodowego. Gdyby ust. 2 art. 15 ustawy o podatku dochodowym miał na celu zwolnienie kompletne drobnych gospodarstw rolnych od podatku dochodowego, to ustęp ten znajdowałby się nie w art. 15, ale w art. 5 ustawy, w którym mówi się o zwolnieniu tych wszystkich podatników, którzy są wolni od podatku dochodowego. Ust. 2 art. 15 miał tylko na celu specjalne uprzywilejowanie sposobu Wymiaru tego podatku, bo zeznanie o podatku dochodowym i sam wymiar jest rzeczą bardzo skomplikowaną, chodziło więc o ułatwienie sposobu tego wymiaru i to zostało dokonane w sposób ryczałtowego obliczenia dochodowości 4 centnarów metrycznych z 1 ha.</u>
          <u xml:id="u-48.4" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli, proszę Panów, teraz przejdę nie do marnej litery prawa, ale sięgnę do tego momentu, w którym to prawo było uchwalone, to przekonamy się, iż sam wnioskodawca, który zgłosił ten wniosek w poprzednim Sejmie, motywował nie czem innem, jak tem. że drobne gospodarstwo rolne, drobny gospodarz nie może połapać się w tych wszystkich przepisach i skorzystać z wszystkich prawnych odwołań i sposobów obliczania podatku i należy mu dać jasną wskazówkę i przepis, jak należy szacować i jak należy ten podatek pobierać.</u>
          <u xml:id="u-48.5" who="#komentarz">(Głos: Nie zna Pan ustawy.)</u>
          <u xml:id="u-48.6" who="#JanWalerianHołyński">Zgłoszono jednocześnie drugi wniosek, żądający zupełnego zwolnienia i ten wniosek został odrzucony dlatego, iż był motywowany, że życzeniem Sejmu było nie wyłączać drobnego rolnictwa, lecz dać mu sposób wymiaru.</u>
          <u xml:id="u-48.7" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli mamy tak jasne postanowienia, iż chodzi w danym wypadku nie o absolutne zwolnienie, tylko o sposób wymiaru, musimy zobaczyć, czy obecna praktyka wymiarowa jest zgodna z ustawą, czy też nie.</u>
          <u xml:id="u-48.8" who="#komentarz">(Głos: O to chodzi.)</u>
          <u xml:id="u-48.9" who="#JanWalerianHołyński">Według rocznika statystycznego z 1928 r., ogłoszonego przez Główny Urząd Statystyczny, cena przeciętna giełdowa żyta w r. 1927 wahała się od 40 zł. 17 gr. do 42 zł. 70 gr., przeciętna cena dla całej Polski była 41 zł. 99 gr, cena zaś płacona producentom rolnym wynosiła przeciętnie 41 zł. 54 gr, według tego samego rocznika statystycznego. Cena ta dochodziła zależnie od województw nawet do 46 zł 36 groszy. A tymczasem przy wymiarze podatku dochodowego władze skarbowe jako przeciętną cenę przyjęły cenę 40 zł., a zatem cenę poniżej przeciętnej ceny, jaka była w poprzednim roku.</u>
          <u xml:id="u-48.10" who="#JanWalerianHołyński">Przy cenie 40 zł. i przy ilości 4 kwintali żyta z hektara i 10 ha przestrzeni stanowi to 1.600 zł. Czyli gospodarstwa rolne poniżej 10 hektarów, właściwie 9 ha z ułamkiem, na zasadzie ustawy powinny być wolne od podatku dochodowego.</u>
          <u xml:id="u-48.11" who="#komentarz">(Głos: Nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-48.12" who="#JanWalerianHołyński">Przy gospodarstwie 10-hektarowem użytkowego gruntu.</u>
          <u xml:id="u-48.13" who="#komentarz">(P. Dąbski: Pan nie zna ustawy. Niech Pan czyta dalej ustawę.)</u>
          <u xml:id="u-48.14" who="#JanWalerianHołyński">Otóż przy 10 hektarach gruntu użytkowego gospodarstwo winno być wolne od podatku dochodowego, I ten wniosek mniejszości, który zgłosiliśmy, a który przepadł większością jednego głosu, obniżył te 15 hektarów ogólnego obszaru do 10 hektarów gruntu użytkowego, jak to przewiduje ustawa. Chcę zwrócić uwagę, że poprawką, którą zgłaszamy, jest dogodniejsza dla gospodarstw rolnych we wszystkich tych okolicach, gdzie te gospodarstwa są biedniejsze, gdzie stosunek ziemi nieużytkowej do ziemi użytkowej jest gorszy. Natomiast treść, przyjęta przez Komisję Skarbowa, jest dogodniejsza dla gospodarstw rolnych bogatych, większych, gdzie stosunek dobrej ziemi do złej jest dobry.</u>
          <u xml:id="u-48.15" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli teraz przejdę do motywów referenta, który powoływał się na szereg nakazów płatniczych, to stwierdzam, że wszystkie te nakazy podpadają pod naszą poprawkę i we wszystkich tych przykładach, głosując za nasza poprawką zainteresowani będą mieli zawieszoną egzekucję i zawieszony pobór podatku dochodowego. Chodzi nam o to, ażeby to dotyczyło biednych, a nie bogatych.</u>
          <u xml:id="u-48.16" who="#JanWalerianHołyński">Panowie twierdzą, że nie znam ustawy, ponieważ interpretuję ją w ten sposób. Ja przypuszczam, że chodzi Panom o to, że należałoby uwzględnić inne sposoby szacowania, wynikające z innych artykułów, przy uwzględnieniu stanu rodzinnego, czy stanu zatrudnienia.</u>
          <u xml:id="u-48.17" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli się cofniemy do przemówień, jakie były wygłoszone w poprzednim Sejmie, to przekonamy się, że chodziło właśnie o uproszczenie tego obliczenia i motywem tego było niestosowanie wszystkich tych przepisów skomplikowanych, któreby władze mogły dowolnie interpretować i utrudnić obronę drobnym gospodarzom, ale chodziło o wprowadzenie takiego przepisu, w którymby była interpretacja zupełnie prosta, nie wymagająca wyjaśnień, a tylko mechaniczne pomnożenie kwintali żyta przez ilość posiadanych ha. I z tego względu, stojąc na stanowisku, że wniosek będący rezolucją nie może w niczem zmieniać ustawy i wychodzić poza ustawę, stawiamy poprawkę zamienienia słów 15 ha na 10 ha gruntu użytkowego, ażeby ten wniosek był uchwalony zgodnie z obowiązującą ustawą.</u>
          <u xml:id="u-48.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Smoła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#JanSmoła">Klub Wyzwolenia niedawno zgłosił wniosek o nowelizację ustawy o podatku dochodowym. Mam to przekonanie, że w najbliższym czasie Sejm będzie miał okazję do gruntownego rozpatrzenia tej sprawy, która staje się, jak widzimy, wielką bolączką. W tej chwili więc ograniczę się, zachowując sobie szczegółowe uzasadnienie co do tej sprawy przy tym wniosku, do krótkich spostrzeżeń i uzasadnień naszego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#JanSmoła">Zgóry oświadczam, że będziemy głosowali za wnioskiem większości, choć p. Hołyński nazwał to, jakby powiedzieć można, bezprawiem i zarzucił, że wniosek jest zredagowany wbrew ustawie. Jestem najbardziej gorącym zwolennikiem praworządności, uważam, że wszystkie władze i organy państwowe powinny tej praworządności strzec i do ostatniej konsekwencji pilnować, Ale w tym wypadku jestem głęboko przekonany, że występując z naszym wnioskiem, nie my robimy bezprawie, tylko wnioskiem tym przyprowadzamy urzędy i Ministerstwo Skarbu do stosowania prawa. Jeżeli chcemy, ażeby Rząd wstrzymał ściąganie podatku, przejrzał to i do ustawy dostosował, to to wcale nie jest łamanie prawa, przeciwnie, jest to wezwanie Rządu do poszanowania prawa. Bo nie tylko urzędy skarbowe — oczywiście na wielkim obszarze Polski mogą się znaleźć takie, które łamią prawa — ale twierdzę, że samo Ministerstwo Skarbu, jako najwyższa władza w tym względzie, prawo obchodzi albo je łamie. Mam okólnik Ministra Skarbu z 21 marca 1928 r., w którym powiedziane jest, że do 15 ha, o które tu właśnie chodzi, ma być liczone 4 metry z hektara. Jest to wyraźne złamanie ustawy, gdzie jest wyraźnie i jasno powiedziane, że do 4 metrów może być pobierane. Jeżeli powiedziane, że do 4-ch, to niekoniecznie 4, a ustanowienie wyraźnie 4 jest zupełną zmianą ustawy. Jeżeli było powiedziane, że do 4 metrów, to każdy rolnik i prawnik z sensem rozumie, że na terenach takich, jak powiedzmy Kujawy, albo w miejscowościach! blisko kolei, dobrze uprawnych, można pobierać i do 4 metrów, ale każdy człowiek z sensem wie, że są okolice błot pińskich, że są biedne strony pow. biłgorajskiego, że są piaski opoczyńskie, o których się mówi, że jak korzec się wsie je, to korzec się zbierze. Prosiłbym bardzo wszystkich urzędników z Ministerstwa Skarbu i wszystkie urzędy skarbowe w Polsce, aby mi udowodniono, że z każdego hektara polskiej ziemi jest dochód zawsze 4 metry. Uważam, że taki urzędnik, gdyby tego dowiódł, powinien dostać wszystkie medale i wszystkie ordery, jakie tylko są wymyślone.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Chłopskiego.)</u>
          <u xml:id="u-50.3" who="#JanSmoła">Nie sądzę jednak, aby Panowie takiego mędrca znaleźli.</u>
          <u xml:id="u-50.4" who="#JanSmoła">Otóż stwierdzam, że okólnik Ministerstwa Skarbu narusza ustawę, a jak się dostanie do rąk urzędów niższych, wtedy dopiero widzimy jak to wygląda w praktyce!</u>
          <u xml:id="u-50.5" who="#JanSmoła">Najlepszym dowodem, że nie wszędzie są te 4 mtr. jest, że samo Ministerstwo Skarbu przyznaję, że jeżeli jest 5.000 ha i wyżej, to nie może być 4 mtr. z hektara, lecz najwyżej 3,73. W ten sposób samo Ministerstwo Skarbu wykazuje, że jeżeli chodzi o tych, co nie mają co jeść, w czem chodzić, co nie mają butów na nogach na zimę, mając olbrzymie obszary, to Ministerstwo Skarbu zdobywa się na ocenę, że niemożliwe są te 4 mtr. pomimo, że w intencjach ustawodawcy było zapewnienie, że raczej tym właścicielom do 15 ha będzie się tak obliczać. Czy nie jest to wyjątkowe łamanie ustawy przez najwyższą władzę skarbową w Polsce? A jeżeli tak jest, to co mówić o niższych urzędach i specjalnym sposobie traktowania?</u>
          <u xml:id="u-50.6" who="#JanSmoła">Dalej nie bierze się pod uwagę całości ustawy, wszystkich paragrafów, lecz ze 120 paru paragrafów Ministerstwo Skarbu i urzędy skarbowe wybierają tylko 2 artykuły, ten, który mówi o minimum egzystencji wolnem od podatku, i art. 15, z którego wyrywa się tylko część. Inne artykuły nie istnieją. Wszystko, co jest w ustawie na korzyść podatników, nie istnieje. Przekreśla się, ani okólnik o tem nie mówi, ani żadne urzędy tego nie traktują. Chcę wskazać, że w ustawie jest art. 10, a nie tylko 15 i 27, które wymieniano poprzednio. Jest art. 10, który powiada, że od dochodu odlicza się podatki bezpośrednio płacone. Ten artykuł nigdy nie jest stosowany do drobnego rolnika. Następnie jest art, 23, że jeżeli posiadacz własności nie jest samotny, a ma rodzinę, to na każdego członka rodziny dwa stopnie podatku się obniża, a ponieważ każda rodzina przeciętnie liczy 5 lub 6 osób, zatem o jakieś 8 do 10 punktów podatek powinien być obniżony. Czyli w myśl ustawy nie 1.500 z reguły jest minimum egzystencji i najniższą norma, od której zaczyna się opodatkowanie, ale napewno więcej jak 2.000 zł. Ta zasadnicza przeciętna jest podstawa, którą należy opodatkować. Tymczasem Ministerstwo Skarbu krótko i węzłowato stosuje od 1.500 zł, nie licząc się z tem, co mówi art. 10 ustawy i co mówi art, 23 ustawy.</u>
          <u xml:id="u-50.7" who="#JanSmoła">Z tego wynika, że nie kto inny, tylko urzędy stosują ustawę wbrew jej brzmieniu i prawu i nawet najwyższy urząd skarbowy, Ministerstwo Skarbu wprost bezprawnemi okólnikami zmienia ustawę, I jeżeli przychodzimy tutaj, to w imię obrony tych, którym naprawdę ciężko jest na świecie, i w obronie prawa i dlatego mówimy, że Minister nie będzie okólnikami zmieniał ustawy i wyznaczał sobie, jak mu się podoba. Wogóle w praktyce urzędów podatkowych i skarbowych zaczyna się stosować zasadę: wydatkować, ile się zechce, a brać, ile się da. To jest zasada bezprawna, bo jest budżet, który mówi, ile wydać należy, tego powinien się trzymać Rząd i Ministerstwo Skarbu, i jest ustawa, która mówi, ile brać należy,</u>
          <u xml:id="u-50.8" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Jest zupełnie słuszne, wydać tyle, ile zdoła się wziąć.)</u>
          <u xml:id="u-50.9" who="#JanSmoła">My z całą odpowiedzialnością w imię obrony słuszności będziemy głosowali za wnioskiem większości Komisji i pozatem sprawę tę zasadniczo będziemy chcieli w ostateczny sposób załatwić przy omawianiu naszego wniosku „Wyzwolenia w sprawie zmiany ustawy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WładysławKiernik">Wysoki Sejmie! Chcę zaznaczyć tylko kilka słów w odpowiedzi p. Hołyńskiemu. Twierdzę, że jest on w błędzie, gdy twierdzi, że wniosek ten jest niedopuszczalny z tego powodu, że zmierza do zmiany ustawy, że jeżeli Sejm chce zmiany ustawy, to powinien zażądać od Rządu wniesienia projektu ustawy. Czuję się w obowiązku odpowiedzieć, bo byłem autorem tego wniosku, który został podczas mojej nieobecności przyjęty przez większość Komisji. P. Hołyński się myli, bo wniosek ten nie zmierza do zmiany ustawy, lecz do jej wykonania, bo domaga się, ażeby został wstrzymany wymiar podatku dochodowego od gospodarstw poniżej 15 ha aż do przeprowadzenia rewizji. A zatem, nie żądamy od Rządu, aby zmienił w czemkolwiek ustawę, tylko chcemy, ażeby ją zastosowano. Słusznie p. poseł Hołyński powiedział, że z ust. 2 art. 15 wynika, iż przejmując po 4 mtr. żyta jako dochód z 1 ha i biorąc za podstawę cenę żyta 40 zł., dochód z 1 ha wynosiłby 160 zł., a już przy 10 ha 1.600 zł, czyli przekracza przewidziane przez ustawę minimum wolne od podatku, t. j. sumę 1.500 zł. Zdawałoby się, że wniosek, który przedłożył p. poseł Hołyński, ażeby ograniczyć rezolucję Komisji do 10 ha, będzie się mieścić w granicach art. 15 ust. 2.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#WładysławKiernik">Jednak, mojem zdaniem, p. pos. Hołyński dwie rzeczy znacznej wagi pominął, t. j, te, na które rezolucja miała wzgląd i do których przeprowadzenia dążyła. Mianowicie art. 15 ust. 2 mów! o obliczaniu ogólnego dochodu gospodarstwa rolnego niżej 15 ha gruntu użytkowego, podczas gdy rezolucja mówi, że chodzi o wstrzymanie podatku dochodowego od gospodarstw poniżej 15 ha. P. pos. Hołyński bardzo dobrze wie, jak wszyscy koledzy w Wysokim Sejmie, że gospodarstwa rolne 15 hektarowe, nie składają się z 15 ha użytkowego gruntu, lecz najwyżej mają 2/3 użytkowego gruntu.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#komentarz">(P. Hołyński: A więc 10 ha.)</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#WładysławKiernik">Więc do tego jest między nami zgoda. Zatem nie można zestawiać i identyfikować 15 ha gruntu użytkowego z gospodarstwami z 15 ha gruntów, w ogólnej użyteczności obejmujących i użytki i t. zw. nieużytki, pastwiska, kawałki lasów, drzewa, krzaki i t. d. Art. 15 ust. 2 mówi o ogólnym dochodzie z gospodarstw 15-hektar owych użytkowego gruntu, ogólnym dochodzie, który podlega zwyżkom lub zniżkom z art. 27, co p. pos. Hołyński przeoczył, albowiem art. 27 wyraźnie ustala, że: „o ile na utrzymaniu głowy rodziny, której dochód podlegający opodatkowaniu, a nie przewyższa 2,700 zł, znajduje się więcej niż jeden członek rodziny, wówczas przypadającą stopę podatkową obniża się o 2 stopnie na każdego następującego członka rodziny. Gdyby na podstawie ulgi tej wypadło zmniejszyć stopę podatkową poniżej pierwszego stopnia, następuje zupełne zwolnienie. Jeżelibyśmy więc brali za podstawę rachunek, który p. pos. Hołyński przedłożył, mianowicie, że cena żyta, zwłaszcza cena giełdowa wynosiła w r. 1927 zł 40 — nie mówię już o tem, że chłop po cenie giełdowej żyta nie sprzedaje, lecz sprzedaje je poniżej tej ceny — więc stojąc na stanowisku tej ceny: 40 zł i 15 ha, i biorąc pod uwagę 15 ha po 160 zł, czyni to 2400 zł ogólnego dochodu. Od tego ogólnego dochodu należy odtrącić po 2 stopnie na każdego członka rodziny począwszy od trzeciego, a wtedy, jeżeli to odtrącimy, biorąc pod uwagę w przecięciu zasadę, że liczba członków rodziny w gospodarstwie chłopskiem wynosi conajmniej koło 6 do 8 osób, to znaczy zwykle ktoś z rodziców, albo oboje żyją, dalej mąż, żona i kilkoro dzieci — bo wiemy, że pod tym względem u nas na szczęście produkcja wysoko stoi,</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#komentarz">(Oklaski. Wesołość. Głos: Tego u szlachty niema.)</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#WładysławKiernik">to musimy na podstawie tekstu ustawy przyjść do przekonania, że jeżeli obniżymy po dwa stopnie, a dochód ogólny jest 2.400, to jest dopiero stopień 9-ty. Proszę sobie odjąć 2 X 4, to dojdziemy do normy poniżej minimum, nawet biorąc pod uwagę ten rachunek, jaki p. Hołyński proponuje, a więc biorąc pod uwagę, że wszystkie grunty z owych 15 ha są użytkowe.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#WładysławKiernik">Jeśli to uwzględnimy, to zrozumiemy, że twierdzenie p. Hołyńskiego, że rezolucja komisji zmierza do zmiany ustawy, a co więcej, że żąda od Wysokiego Rządu, aby nie wykonywał ustawy, nie pokrywa się ani z treścią rezolucji, ani z treścią ustawy. Dlatego też, w. imieniu Klubu Piasta oświadczam, że za tą rezolucją głosować będziemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#JanWoźnicki">Dyskusja wyczerpana, przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(P. Dóbr och: Wnoszę o imienne głosowanie.)</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#JanWoźnicki">Wniosek o imienne głosowanie wymaga poparcia 50 posłów.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Jeżeli będziemy głosowali imiennie, wnoszę o odłożenie głosowania do następnego posiedzenia wobec spóźnionej pory.)</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#JanWoźnicki">Głosowanie musi się odbyć dziś, bo porządek dzienny musi być wyczerpany. Oczywiście jeżeli Pan postawi formalny wniosek/to muszę go poddać pod głosowanie. Poparcie jest dostateczne, odbędzie się imienne głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#JanWoźnicki">Jest wniosek p. Krzyżanowskiego, żeby głosowanie nad ustawą odłożyć do najbliższego posiedzenia. Proszę Panów Posłów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi mniejszość, będziemy zatem głosowali dziś.</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#JanWoźnicki">Przedewszystkiem będziemy głosowali nad poprawką p. Hołyńskiego do rezolucji, zgłoszonej przez większość Komisji Skarbowej. Czy Panowie mieli na względzie, głosowanie imienne nad tą poprawką?</u>
          <u xml:id="u-53.7" who="#komentarz">(Głosy: Nie, nad. samym wnioskiem.)</u>
          <u xml:id="u-53.8" who="#JanWoźnicki">Głosujemy więc najpierw nad poprawką. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka, odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-53.9" who="#JanWoźnicki">Głosujemy teraz nad wnioskiem.</u>
          <u xml:id="u-53.10" who="#komentarz">(P. Hołyński: Proszę o głos w sprawie oświadczenia. Głosy: Po głosowaniu! W czasie głosowania niema oświadczeń. Regulamin nie pozwala na to.)</u>
          <u xml:id="u-53.11" who="#JanWoźnicki">W trakcie głosowania nie można zabierać głosu.</u>
          <u xml:id="u-53.12" who="#komentarz">(P. Sławek: Wstrzymamy się od głosowania i oświadczenie damy na piśmie. Klub BB opuszcza solę)</u>
          <u xml:id="u-53.13" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-53.14" who="#komentarz">(Głos: Cofamy wniosek o imienne głosowanie.)</u>
          <u xml:id="u-53.15" who="#JanWoźnicki">Głosowanie jest zarządzone i teraz nie mogę zmieniać sposobu głosowania. Proszę Panów Posłów, którzy są za wnioskiem komisji, o oddanie kartek z napisem „tak”, Panów Posłów, którzy są przeciwni wnioskowi komisji, o oddanie kartek z napisem — „nie”. Proszę pp. Sekretarzy o zajęcie się zbieraniem kartek.</u>
          <u xml:id="u-53.16" who="#komentarz">(Po obliczeniu kartek.)</u>
          <u xml:id="u-53.17" who="#JanWoźnicki">Wynik głosowania jest następujący: kartek oddano 168, dwie czyste. Za wnioskiem komisji oddano głosów 166, zatem wniosek został uchwalony jednomyślnie. (Wynik głosowania imiennego na str. 65.)</u>
          <u xml:id="u-53.18" who="#komentarz">(P. Hołyński: Proszę o głos w sprawie oświadczenia.)</u>
          <u xml:id="u-53.19" who="#JanWoźnicki">Pan Poseł otrzyma głos w sprawie oświadczenia po wyczerpaniu porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-53.20" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do ostatniego punktu porządku dziennego: nagłość wniosku klubów: Narodowego, P. S. L, Piasta, Chrzęść. Dem., N. P. R., Grupy Śląskiej Chrześć. Dem. w sprawie rękojmi bezpieczeństwa i utrzymania pokoju (druk nr 3T4).</u>
          <u xml:id="u-53.21" who="#JanWoźnicki">Do umotywowania nagłości, ani też do przemawiania przeciw niej, nikt się nie zgłosił. Wniosek odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-53.22" who="#JanWoźnicki">W ten sposób porządek dzienny został wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-53.23" who="#JanWoźnicki">Pan Poseł Hołyński ma głos do oświadczenia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#JanWalerianHołyński">W imieniu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem oświadczam: „Stojąc na stanowisku, żeby rezolucje nie wykraczały poza istniejące ustawy, zgłosiliśmy poprawkę, Ponieważ nasza poprawka przepadła, nie chcąc głosować przeciwko rezolucji, aby egzekucja została wstrzymana tam, gdzie rzeczywiście wymiar podatku nastąpił bezpodstawnie — uchyliliśmy się od głosowania”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#JanWoźnicki">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nieposzanowania modlitwy w języku ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Zubryckiego i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie rozwiązania rady gminnej w gminie Paportno pow. Dobromił przez urząd wojewódzki we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Zubryckiego i tow. do pp. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie pobicia ucznia przez Józefa Kellera, kierownika szkoły w Pikulicach pow. Przemyśl.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Zubryckiego i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie wyrządzenia szkody w polu na rzecz Wasyla Ukarmy, rolnika w Hermanowicach, pow. Przemyśl i bezprawnego aresztowania tegoż Ukarmy przez dowódcę I kompanii 5 pułku strzelców podhalańskich w Przemyślu.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Brodackiego i kol. z klubu P.S.L. „Piast” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w przedmiocie nadużyć w instytucjach publicznych, podległych staroście trembowelskiemu.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Fidelusa i tow. z klubu P.S.L. „Wyzwolenie” do p. Ministra Poczt i Telegrafów w sprawie obsadzania agencji pocztowych niepowołanymi ludźmi, oraz w sprawie przywilejów pocztowych dla kleru.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Hartglasa i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w przedmiocie wprowadzenia nowego, sprzecznego z Konstytucją, prawnego ograniczenia dla wyznania żydowskiego.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob) do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezpodstawnego rozwiązania przez lwowski urząd wojewódzki ukraińskiego kulturalno-oświatowego towarzystwa „Czytelnia Proświty” w Klicku, pow. Rudki.</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Kłyma Stefaniwa i tow. z klubu Ukr. Soc, Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do pp. Ministrów Spraw Wojskowych, Skarbu, oraz Pracy i Opieki Społecznej w sprawie przyznania odszkodowania i renty Fedorowi Hunderukowi w Słobódce Leśnej, pow. Kołomyja, woj. Stanisławów.</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob) do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie karygodnego lekceważenia i niezałatwiania sprawy mieszkańców gminy Synowódzko Niżne, pow. Skole przez urząd wojewódzki w Stanisławowie.</u>
          <u xml:id="u-56.10" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob) do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zmuszania przez starostwo i policję państwową rad gminnych do budowania na koszt gmin budynków dla posterunków policji w powiecie bohorodczańskim.</u>
          <u xml:id="u-56.11" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Fedoruka i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob.) do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie ciężkiego pobicia i poranienia mieszkańca wsi Hopki, gm. Rachanie, pow. Tomaszów Lubelski, Mikołaja Kaliczki przez posterunkowych z posterunku P. P. w Grodysławiczach tegoż powiatu Jana Kawkę i Jana Sobczuka.</u>
          <u xml:id="u-56.12" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie samowoli komisarza policji powiatowej w Przemyślanach, woj. tarnopolskiego podczas wiecu w Czemeryńcach i t. d.</u>
          <u xml:id="u-56.13" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie utrudnień ze strony starostwa w Turce do odbywania sprawozdań poselskich.</u>
          <u xml:id="u-56.14" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezprawnego postępowania kuratorium szkolnego lwowskiego we wsi Zalipie, pow. rohatyńskiego, woj. stanisławowskiego.</u>
          <u xml:id="u-56.15" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Brodackiego i kol. z klubu P.S.L. „Piast” do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie zwinięcia szkoły ludowej w gminach Marcinkowice i Rajsko, powiatu brzeskiego w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-56.16" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Spitzera i innych z Klubu Niemieckiego do p. Ministra Skarbu w sprawie rewizyj celnych.</u>
          <u xml:id="u-56.17" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Brodackiego i kol. z klubu P.S.L, „Piast” do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnej konfiskaty tygodnika „Piast” z dnia 18/XI 1928 Nr 47, z dnia 15/1 Nr 3 i z dnia 16/IX 1928 Nr 38.</u>
          <u xml:id="u-56.18" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego rozwiązania Czytelni — Proświty w Jakimczycach i Klicku, pow. Rudki w Komarnie.</u>
          <u xml:id="u-56.19" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych oraz Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie ulotki, wydanej przez Komitet Falskiej Młodzieży Akademickiej we Lwowie w sprawie bojkotu składnic towarowych Związku ukraińskich spółdzielni mleczarskich „Masłosojuz”.</u>
          <u xml:id="u-56.20" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie konfiskaty czapek sokolich członków ukraińskiego towarzystwa gimnastycznego „Sokił” w Ihrowicy, pow. Tarnopol, przez posterunek P. P. w Ihrowicy, pow. Tarnopol.</u>
          <u xml:id="u-56.21" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie ukarania przez starostwo w Tarnopolu członków ukraińskiego towarzystwa gimnastycznego „Sokił” w Tarnopolu za noszenie Czapek sokolich i członków ukraińskiego towarzystwa gimnastycznego „Sokił” w Ihrowicy, pow. Tarnopol, za rzekomą zniewagę święta narodowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#JanWoźnicki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#JanWoźnicki">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#JanWoźnicki">Wniosek posłów klubu P. S. L. „Wyzwolenie” w sprawie uzupełnień i zmian w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 1 lutego 1927 r. o zniesieniu służebności w woj. kieleckiem, lubelskiem, łódzkiem, warszawskiem i w Zachodniej części woj. białostockiego odsyłam do Komisji Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#JanWoźnicki">Wniosek pp. Jankowskiego, Faustyniaka i kol. z klubu N. P. R. w sprawie zmiany art. 110 i 111 ustawy o państwowym podatku dochodowym z dnia 30 kwietnia 1925 r. (Dz. U. Rz. P. Nr 58 poz. 411) — do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#JanWoźnicki">Wniosek posłów z Klubu Narodowego w sprawie odroczenia dnia wejścia w życie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 r., obejmującego „Prawo o ustroju sądów powszechnych” (Dz. U. Rz. P. Nr 12 poz. 93) — do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#JanWoźnicki">Wniosek posła Mochnieja i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego w sprawie wynagrodzenia za grunty, zajęte przez Ministerstwo Kolei pod kolejkę Uchnów — Wojsławice w pow. hrubieszowskim i chełmskim — do Komisji Komunikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-57.6" who="#JanWoźnicki">Wniosek p. Grunbauma i tow. z Koła Żydowskiego w sprawie nowelizacji art. 86 ustawy z dnia 13 lipca 1920 r. o szkołach akademickich (Dz. U. Rz. P. Nr 72 poz. 494) — do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-57.7" who="#JanWoźnicki">Wniosek p. Domagały i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego w sprawie parcelacji majoratów Pątnów i Bieniec w pow. wieluńskim — do Komisji Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-57.8" who="#JanWoźnicki">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie zaliczenia czasu do uposażenia i wysługi lat z okresu walk polsko-ukraińskich tym funkcjonariuszom państwowym i nauczycielom, którzy bez własnej winy nie pełnili w tym czasie obowiązków służbowych — do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-57.9" who="#JanWoźnicki">Wpłynął jeszcze wniosek nagły p. Sochy, Fidelusa i kol. z Klubu Stronnictwa Chłopskiego i P. S. L. „Wyzwolenie” w sprawie niesprawiedliwego i krzywdzącego małorolnych włościan podatku drogowego w Małopolsce. Nagłość wniosku tego będzie uzasadniona na następnem posiedzeniu.</u>
          <u xml:id="u-57.10" who="#JanWoźnicki">Wniosek nagły p. Hellera i tow. w sprawie nowelizacji postanowień ustawy emerytalnej z dnia 11 grudnia 1923 r. (Dz. U. Rz. P. Nr 6 eks 1924 r.) odnośnie do b. austriackich funkcjonariuszy państwowych i zawodowych wojskowych, pozbawionych służby i należnego im zaopatrzenia. Nagłość wniosku tego będzie uzasadniona na jednem z najbliższych posiedzeń Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-57.11" who="#JanWoźnicki">Proponuję odbyć następne posiedzenie w środę dn. 5 grudnia o godz. 4 po południu z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-57.12" who="#JanWoźnicki">1. Trzecie czytanie projektu ustawy o zmianie niektórych przepisów ustawy o uwłaszczeniu b. czynszowników, b. wolnych ludzi i długoletnich dzierżawców w woj.: nowogródzkiem, poleskiem, wołyńskiem, okręgu administracyjnym wileńskim oraz powiatach: grodzieńskim, wołkowyskim, bielskim, białostockim i sokolskim woj. białostockiego (Dz. Ust Rz. P. Nr 63 poz. 617/24) (druki nr 201, 174 i 57 oraz odb. roneo nr 35).</u>
          <u xml:id="u-57.13" who="#JanWoźnicki">2. Trzecie czytanie projektu ustawy, zmieniającej art. 1 ustawy z 23 lipca 1926 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 93 poz. 536) oraz art. 1 ustawy z 2 marca 1927 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 32 poz. 287) o zmianie aft. 112 ustawy o szkołach akademickich z dnia 13 lipca 1920 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr. 72 poz. 494 z r. 1920) (druk nr 176 oraz odb. roneo nr 32 i 35).</u>
          <u xml:id="u-57.14" who="#JanWoźnicki">3. Sprawozdanie Komisji Oświatowej o wniosku posła Próchnika i tow. z Klubu Zw. P. P. S. w sprawie zmiany ustaw, dotyczących kwalifikacji zawodowych do nauczania w szkołach średnich (druki nr 322 i 111).</u>
          <u xml:id="u-57.15" who="#JanWoźnicki">4. Sprawozdanie Komisji Reform Rolnych o projekcie ustawy w przedmiocie uporządkowania stanu prawnego na obszarze powiatu brasławskiego oraz gminy duksztańskiej w powiecie święciańskim w zakresie wykonania reformy rolnej (druki nr 326 i 255).</u>
          <u xml:id="u-57.16" who="#JanWoźnicki">5. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie układu między Rządem Polskim a Rządem Włoskim, dotyczącego uregulowania długu, zaciągniętego przez Polskę u Rządu Włoskiego, podpisanego w Warszawie dnia 18 grudnia 1926 r. (druki nr 324 i 65).</u>
          <u xml:id="u-57.17" who="#JanWoźnicki">6. Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji Konwencji, dotyczącej nadzoru nad handlem międzynarodowym bronią, amunicją i sprzętem wojennym, Deklaracji, dotyczącej terytorium, Protokółu, dotyczącego zakazu używania na wojnie gazów duszących, trujących lub podobnych oraz środków bakteriologicznych, Protokółu podpisania i Aktu końcowego Konferencji nadzoru nad handlem międzynarodowym bronią, amunicją i sprzętem wojennym, podpisanych w Genewie dnia 17 czerwca 1925 r. (druk nr 69 i odb. roneo nr 36).</u>
          <u xml:id="u-57.18" who="#JanWoźnicki">7. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy o zamianie gruntu państwowego w w. m. Gdańsku (druk nr 285 i nr 323), 8. Sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy w sprawie zamiany gruntu państwowego na grunt gminny w Stanisławowie (druki nr 234 i 325).</u>
          <u xml:id="u-57.19" who="#JanWoźnicki">9. Ustne sprawozdanie Komisji Budżetowej o wniosku posłów Związku Ludowo-Narodowego w sprawie natychmiastowego przedłożenia przez Rząd Sejmowi ustawy o kredytach dodatkowych za okres budżetowy 1927/28 r. (druk nr 53).</u>
          <u xml:id="u-57.20" who="#JanWoźnicki">10 Sprawozdanie Komisji Rolnej o wniosku posła A. Walerona i in. w przedmiocie zniżki cen na drzewo w lasach państwowych (druki nr 321 i 59).</u>
          <u xml:id="u-57.21" who="#JanWoźnicki">11. Nagłość wniosku posła Sochy i tow. z Klubu Stronnictwa Chłopskiego i „Wyzwolenie” w sprawie niesprawiedliwego i krzywdzącego małorolnych włościan podatku drogowego w Małopolsce (druk nr 327).</u>
          <u xml:id="u-57.22" who="#JanWoźnicki">Nie słyszę sprzeciwu. Uważam porządek dzienny za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>