text_structure.xml
366 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#IgnacyDaszyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 20 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 21 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze sejmowem. Jako sekretarze zasiadają pp, Urbański i Rosmarin, Listę mówców prowadzi p. Rosmarin.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#IgnacyDaszyński">Usprawiedliwiają nieobecność pp. Bobrowski, Chudy, Dzięgielewski, Grunbaum, J. Kwiatkowski, Piotrowski, Standnicki i Żuławski.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#IgnacyDaszyński">Udzieliłem urlopu pp.: Dzierżawskiemu i Puchałce na 1 dzień, Baranowskiemu Władysławowi, Kosydarskiemu, Naumannowi i Pułjanowi na 2 dni, Bernardowi Jankowskiemu i Sawronowi na 3 dni, Burdzie i Fedorukowi na 5 dni, Michałkowi na 6 dni.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do porządku dziennego: dalszy ciąg rozprawy nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1928 r. do 31 marca 1929 r. Dokończenie dyskusji szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości. Głos ma p. Wołyniec.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#FlahontWałyniec">Wysoki Sejmie! Muszę tu podkreślić, że Ministerstwo Sprawiedliwości, na które przeznacza się aż 108 mil jonów, zapisało się tragicznemi zgłoskami w dziejach ludu białoruskiego na Białorusi Zachodniej. Wszędzie organy tego Ministerstwa występowały jako organy sankcjonujące wszelkie bezprawia, które popełniane są nad żywym ludem białoruskim. Nie było wypadku, żeby prokuratorja, żeby sądy pociągnęły do odpowiedzialności tych, którzy gnębią białoruskiego chłopa i białoruskiego robotnika.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#FlahontWałyniec">Przypomnę Panom uniewinnienie przez sądy ordynata Bispinga, który zabił kilku chłopów i podpalił wieś całą. Przypomnę Panom, że każdy policjant, każdy szpicel, każdy prowokator wie, że może bezkarnie znęcać się nad chłopem i robotnikiem białoruskim. Żaden sąd nie skarżę ich.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#FlahontWałyniec">Posterunkowy Rauba, morderca Czerniawskiego i Owsianki dotychczas spaceruje wolny, a władze sądowe wiedzą o tem i milczą. Natomiast te same władze sądowe wydają nakaz aresztowania posła Staganowicza, gwałcąc 21 artykuł Konstytucji, która formalnie obowiązuje. Za co aresztuje się p. Staganowicza? Za to, że mówi chłopom i robotnikom o tem, że są wyzyskiwani, o tem, że lud białoruski ma prawo do wolnego rozwoju, o tem, że muszą walczyć o swe prawa. P. Staganowicz bronił ludu białoruskiego i dlatego, chociaż jest posłem i ma zagwarantowaną nietykalność, siedzi w więzieniu. Posterunkowy Rauba i ordynat Bisping zamordowali kilku chłopów białoruskich i dlatego są na wolności i zażywają szacunku i honoru. Te fakty krzyczą wielkim głosem, że w Polsce lud białoruski jest wyjęty z pod prawa, że zbrodnią jest stawać w jego obronie, zasługą zaś — mordować Białorusinów.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#FlahontWałyniec">Proszę Panów! Historja ludu białoruskiego zamieszkującego Białoruś Zachodnią, która znalazła się pod panowaniem Państwa Polskiego, jest jedną wielką martyrologją. Gdy się przegląda archiwum klubu Hromady, czyta te listy, które klub otrzymywał ze wszystkich zakątków Białorusi Zachodniej, to wieje z nich wielka krzywda chłopa i robotnika białoruskiego. Wszystkie te gwałty zostały przez klub Hromady podane do wiadomości rządu pod formą interpelacyj. Interpelacyj tych były setki. Setki listów jest do Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Oto dam parę wyjątków z tych interpelacyj:</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#FlahontWałyniec">„Komendant policji kazał komendantowi rozpięć żelazo i postawić na niem 16 letniego Zajkę ze wsi Rajka, pow. nowogródzki”. A oto wyjątek z listu p. Sobolewskiego do Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie aresztowania Djonizego Hołowczyca w Stołpcach:</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#FlahontWałyniec">„Komendant kazał pójść Hołowczycowi do osobnego pokoju i zamachnął się na niego kułakiem i krzyknął: ja ciebie jeszcze nie biłem, dopiero teraz Zacznę cię bić, będziesz ty wiedzieć, z kim masz do czynienia! Cóż ty sobie myślisz? Nic mi nie będzie za to, może otrzymam upomnienie, nic więcej”. A tu jeszcze jeden wyjątek z interpelacji:</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#FlahontWałyniec">„Od 30/V do 9/VI 1926 r. we wsiach Pacewicze, Siniawicze, Malkawicze, Asawsany, Borki, Samełowicze, Lichinicze, Zelwianie, Kaladicze i innych wsiach gminy Pieski, pow. wołkowyskiego, odbywały się masowe rewizje i areszty wśród włościan białoruskich. Rewizje nie dały żadnych rezultatów, mimo to aresztowano do 75 osób, zarzucając im komunizm.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#FlahontWałyniec">„Na tę orgję przyjechała cała armja policji mundurowej i defensywy. I oto rozpoczęły się katowania i torturowania niewinnych i bezbronnych ludzi. Wśród tych katów szczególnie popisywał się p. Obruczow. On i jego współkaci bili ludzi aż do utraty przytomności, potem cucili ich wodą i później, związawszy ręce i nogi i przeciągnąwszy między kolana i łokcie szablę, wlewali im do nosa miksturę o składzie następującym: woda, kwas octowy, sól i spirytus kamforowy. Następnie zmuszali, by ofiary ich przyznawały się do tego, czego żądali kaci. Kto się nie przyznawał, znowu bili w ten sam sposób”. A tu znów wyjątki z interpelacji:</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#FlahontWałyniec">„Komendant posterunku policji państwowej w Wiazani przyjechał do Rogowic, gdzie cały dzień kazał się ugaszczać w szynku miejscowym, a wieczorem zażądał, aby mu dostarczono kobietę.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#FlahontWałyniec">Usłużni fagasi zaprowadzili „pana komendanta” do Katarzyny Iwaneckiej. Wybrali właśnie tę ofiarę, ponieważ wiedzieli, że Iwanecka jest wdową i przy tem bardzo ubogą, nie będzie więc komu jej obronić.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#FlahontWałyniec">Dzieci obroniły nieszczęśliwą kobietę, podając jej sprzęty domowe dla walki z napastnikiem i same biorąc udział w tej walce. Nie są to, proszę Panów, specjalnie wybrane miejsca z tych setek interpelacji, złożonych przez klub Hromady, w ciągu 1936 i 1927 roku, wzięte one zostały na chybił trafił. Rząd na te interpelacje nie odpowiada. Natomiast w sprawozdaniu Rady Ministrów konstatuje się, że została osiągnięta pacyfikacja ziem wschodnich, a p. Minister Sprawiedliwości może się pochlubić wyrokami na posłów Białoruskiej Hromady: Taraszkiewicza, Rak-Michajłowskiego, Miotłę i Wołoszyna, zasądzonych na 12 lat katorgi każdy, za to tylko, że wywlekli na jaw bezprawia w stosunku do ludu białoruskiego, za to, że ten lud organizowali, by stawiał opór tym bezprawiom, by bronił swych praw.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#FlahontWałyniec">Proszę Panów! Historja Hromady jest historją walk ludu białoruskiego o swe prawa. Proces przeciwko Hromadzie jest procesem przeciwko całemu ludowi białoruskiemu. Wodzowie Hromady: Taraszkiewicz, Rąk-Michajłowski, Miotła, Wołoszyn i inni są dziś ucieleśnieniem dążeń wolnościowych ludu białoruskiego. Wyrok na nich jest wyrokiem na cały lud białoruski. Proszę Panów, jaskrawo położeniu ludu białoruskiego ujawnia ustosunkowanie, jakie widzimy w sali sądowej. Prezes sądu Owsianko, ekonom Radziwiłła, asesorowie Polacy ze sfer obszarniczych i prokuratorzy Rouze i Kałapki — to przedstawiciele zaborczego nacjonalizmu polskiego. Na ławie oskarżonych posłowie, wybrani przez lud białoruski, chłopi, robotnicy białoruscy, nauczyciele białoruscy. Już zewnętrznie, bez osłonek, rzuca się brutalnie w oczy, że jest to sąd obszarnictwa i rządu polskiego nad ludem białoruskim. Na kilka dni przed wyrokiem p. Wiceminister Car prowadzi konferencje z prezesem sądu — w rezultacie 12 lat katorgi dla posłów!</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#FlahontWałyniec">I proszę Panów, nawet ten sąd, nawet ci obszarnicy musieli odrzucić oskarżenie z 110 paragrafu kodeksu karnego, musieli przyznać, że zarzuty o szpiegostwo, o działanie za pieniądze obcego państwa nie były na niczem oparte. Musieli oni uznać tem samem, że całe oskarżenie policyjne o związek z innem państwem — Z. S. R. R., jest zwykłą prowokacją policyjną. A przecież na zasadzie tej prowokacji policyjnej, którą nawet sąd obszarniczy musiał odrzucić, poprzedni Sejm wydał posłów Białoruskiej Hromady. Trudno o szczersze stwierdzenie, że wydano posłów dlatego tylko, że bronili ludu białoruskiego, że zorganizowali go w partję odporu przeciw polityce wynaradawiania, przeciw gwałtom obszarniczym, przeciw gwałtom policyjno-administracyjnym.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#FlahontWałyniec">Hromada była partją legalną. Skupiała przeszło 100.000 członków, nie licząc rodzin. Program miała jawny. Działanie jej było wszystkim znane i za należenie do tej partji skazuje się ludzi na 12 lat ciężkiego więzienia.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#FlahontWałyniec">Pacyfikacja Białorusi, o której mówi się w sprawozdaniu ministrów, ma być pacyfikacją cmentarza. Ale Rząd zapomina, że żywego ludu zabić i pogrzebać na cmentarzu nie można. Na miejsce zabitych, uwięzionych, wydartych z szeregu bojowników — staną setki i tysiące nowych.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#FlahontWałyniec">Gdyż „walka o wolność — gdy się raz zaczyna</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#FlahontWałyniec">Z ojca później przechodzi na syna,</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#FlahontWałyniec">Sto razy wrogów zgnieciona potęgą,</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#FlahontWałyniec">Skończy zwycięstwem”</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#FlahontWałyniec">Nic nie pomoże, proszę Panów, gwałt policyjny! Nic nie pomoże zamykanie szkół białoruskich, których za czasów Litwy Środkowej było 460, a obecnie jest według sprawozdania Ministerstwa 24 i to z polskiem nauczycielstwem, które nie rozumie uczniów, wzajemnie przez nich nie rozumiane.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#FlahontWałyniec">Nic nie pomogą przekupstwa elementów słabych i zdemoralizowanych ze sfer burżuazyjnych. Nie pomogą legjony Głuszynych, Gurynów i innych prowokatorów. Nie zapominajcie, że lud białoruski teroru, więzienia się nie boi. Są całe połacie Białorusi, gdzie literalnie wszyscy dorośli mieszkańcy przebywali w więzieniach, polskich. Byli torturowani i bici. A to ich nie złamało.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#FlahontWałyniec">Hromada, duch Hromady żyje i żyć będzie dopóty, dopóki chłop i robotnik białoruski nie zdobędą prawa do ziemi bez wykupu, do wyzwolenia społecznego, do prawa postanawiania o sobie pod względem narodowym.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#FlahontWałyniec">Nic nie potrafi rozdzielić robotnika i chłopa Białorusi Zachodniej od jego braci z za kordonu Rzeczypospolitej. A myśli, dążeń, poczucia swych praw, zmysłu i serca chłopa białoruskiego nie wyrwie ani rząd, ani policja, ani szpicel, ani prowokator.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#FlahontWałyniec">Proszę Panów! Mówiłem już, że historja Hromady, to historja dążeń ludu białoruskiego, jego walk i cierpień. Dzięki ofiarnej pracy, dzięki niesłychanemu zaparciu się i energji skazanych kierowników Hromady, dzięki temu, że program Hromady był odzwierciadleniem najistotniejszych dążeń i potrzeb chłopa i robotnika białoruskiego — Hromada potrafiła skupić w swych szeregach w ciągu pół roku powyżej 100.000 chłopów i robotników białoruskich. Blady strach obleciał panów; chłopi się organizują, chcą swej własności, chcą ziemi. Robotnicy nie chcą być niewolnikami rzuconymi na pastwę burżuazji, Ten fakt wystarczył, by rozpoczęła się dzika naganka. Trzeba Hromadę zniszczyć. Uknuto straszny plan: nie dać się połączyć chłopom i robotnikom Białorusi z chłopami i robotnikami Polski, którzy też dążą do wyzwolenia. Sprowokować przedwczesny wybuch na Białej Rusi. Ukartowano tedy krwawy program zjazdu Hromady w Staroberezowie dnia 5 grudnia 1926 r. Znane są Panom te wypadki. Odbiły się głośnem echem w murach Sejmu, w kraju i za granicą.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#FlahontWałyniec">Tu, z tej trybuny, ostrzegali posłowie lud białoruski, by się nie dał sprowokować, a jakieś ciemne indywidua rozrzucały po wsiach odezwy, wzywające do powstania na styczeń. Gdy to nie pomogło, gdy dzięki zimnej krwi wodzów, prowokacja spaliła na panewce, rząd dyktatorski postanowił rozbić Hromadę: policja wraz z płatnymi prowokatorami sfabrykowała bajkę o jakiejś konferencji w Gdańsku, o pieniądzach sowieckich, o sprzedajności wodzów Hromady i zaaresztowała ich bezprawnie.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#FlahontWałyniec">Sejm na zasadzie tych bajek posłów wydał, a sąd odrzucając te oszczerstwa, skazał ich na 12 lat katorgi.</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#FlahontWałyniec">Proszę Panów, setki oskarżonych w sprawie Hromady dotychczas siedzą w więzieniu, czekając na okropne wyroki. Tysiące Białorusinów napełnia, więzienia polskie. Nad nimi to, a nie nad policyjnymi katami ludu białoruskiego sprawują sąd panowie i Rząd polski. My to pamiętamy, my o tem wiemy. I jeszcze raz powtarzam, nie zabije nas terror, sąd, polityka wynaradawiania. Nie zdemoralizują Guryny, Głuszyny i podobni sprzedajni prowokatorzy. Lud białoruski żyje i żyć będzie. Wzmacnia się wbrew Wam. On wie, że w bratnim sojuszu z robotnikami i chłopami Polski, zrzuci jarzmo niewolnictwa obszarniczo-kapitalistycznego, połączy się ze. swymi braćmi z za kordonu i znajdzie drogę do wolności, która mu da możność pełnego rozwoju ekonomicznego, politycznego, społecznego i kulturalnego. On wie, że przyjdzie chwila, gdy ziemia wróci do swych prawych właścicieli, chłopów białoruskich, gdy robotnik zyska pełnię praw, i chwili tej oczekuje.</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#FlahontWałyniec">Wszyscy z prawej strony, obszarnicy i kapitaliści, krzyczą gwałtu w Sejmie i w prasie z powodu zaginięcia jednej głowy pańskiej. We wszystkich komisjach słyszy się, że zginęła jedna biała kość niewiadomo gdzie. Dlaczego Panowie nie krzyczycie wtenczas, kiedy mordujecie setki tysięcy chłopów i robotników?</u>
<u xml:id="u-2.28" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Gdzie to się stało? Gdzie zginęły te setki i tysiące robotników?)</u>
<u xml:id="u-2.29" who="#FlahontWałyniec">Wtedy Wy milczycie, a jeżeli kto mówi o tem, chociażby to był poseł, wsadzacie go zaraz do więzienia z krzykiem: to komunista — bolszewik.</u>
<u xml:id="u-2.30" who="#FlahontWałyniec">W imieniu klubu mego stawiam wniosek o odrzucenie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, a raczej niesprawiedliwości.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Mackiewicz:</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#StanisławMackiewicz">Wysoka Izbo! Zapisując się do głosu, postawiłem sobie za zadanie bronić resortu Ministra Sprawiedliwości od zarzutów natury politycznej, które tu z tej trybuny go spotkały, i od razu na wstępie spotykam się z zagadnieniem, czy wobec tego, że pierwszy chronologicznie mój przedmówca dobrą połowę swego przemówienia poświęcił wymiarowi sprawiedliwości w Polsce w 18 i 17 wieku, rozważania w tych sprawach odnieść do merytorycznej, czy politycznej oceny Ministerstwa Sprawiedliwości i obecnego naczelnego szefa tego resortu. Przechodząc więc do porządku nad tem pytaniem, które mię nurtuje, chciałbym tu odpowiedzieć bezpośredniemu memu przedmówcy, p. pos. Wołyńcowi. Powiedział on, że nie był to proces przeciw Hromadzie, lecz przeciw ludowi białoruskiemu i on, p. pos. Wołyniec, w obronie ludu białoruskiego występuje. Można być zupełnie przekonanym, że ogromna część ludu białoruskiego odpowie pos. Wołyńcowi: Broń mię Boże od mych przyjaciół, od wrogów się sam obronię. Ja także jestem autochtonem ziem wschodnich i zostałem wybrany z okręgu, sąsiadującego z okręgiem p. pos, Wołyńca i dlatego szczęśliwy jestem, że mogę mu osobiście przypomnieć, że nie wiem, czy Rząd Polski, czy społeczeństwo polskie, czy jednostki polskie czasem nawet bardzo daleko nie idą w pozyskiwaniu sobie Białorusinów; może o tem p. Wołyniec lepiej wie ode mnie.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Głos: Chyba podczas wyborów.)</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#StanisławMackiewicz">Przechodzę do sprawy, która nas tu poruszyła, do zarzutów, które padły z tej trybuny z ust p. Marszałka Trąmpczyńskiego. Jeżeli wolno mi to powiedzieć, to miałem wczoraj wrażenie, że chodzi tu o walkę dwóch psychologji, o walkę psychologji, która panowała nad całym narodem polskim przed wojną, z psychologją państwową. I mimo wszystkie mowy, które p. pos. Trąmpczyński wygłaszał w parlamencie niemieckim w obronie sprawy polskiej, ośmielam się twierdzić, że p. Trąmpczyński nie wyszedł z tej psychologji niewoli. Przed wojną wszystkie wysiłki narodu polskiego we wszystkich zaborach zwracały się ku walce z państwem; państwo było tą siłą, z którą walczył cały naród polski. Dziś państwo jest przedmiotem kultu, nie tylko całego narodu, lecz miejmy nadzieję, i wszystkich obywateli Państwa Polskiego. I ta zmiana naszego stosunku do Państwa da się wyrazić słowami poety: „Spaliłem wszystko, co kochałem, kocham wszystko, co spaliłem”. I nie ma w tem nic dziwnego, że niektóre jednostki nie mogą nadążyć za tą, powiedziałbym, rewolucyjną, radykalną zmianą względem Państwa, jaka u nas zachodzi, i dlatego pewne jednostki tkwią w innem przeświadczeniu, My dziś w niepodległem Państwie Polskiem, jak wszyscy obywatele niepodległych państw na świecie, uważamy, że praworządność nie jest celem sama w sobie, praworządność jest tylko środkiem do wzmożenia sprawności Państwa, do prawidłowego funkcjonowania Państwa, do wzmożenia siły Państwa, i dlatego hasła praworządności patrjota nie użyje jako kruczka adwokackiego do walki z siłą własnego Państwa.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#StanisławMackiewicz">Wczorajsze zarzuty p. pos. Trąmpczyńskiego wyraźnie szły po linji jednostronnej. Pan pos. Trąmpczyński krytykował i napadał na złych jurydycznych doradców Rządu, wypowiadając Rządowi „igraszki z Konstytucją”, a nie przypomniał sobie zarzutów, jakie stawiał Konstytucji, dnia 17 marca uchwalonej przez Sejm, pod jego laską marszałkowską odbywający swe obrady. I solidaryzował się z Konstytucją z dnia 17 marca, gdy rzucił hasło, że Rząd, jak drastycznie powiedział, powinien być, plenipotentem, administratorem, czemś w rodzaju ekonoma, spełniającego zadania sejmowe.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Ustawodawcze P. Sławek: Spokojnie, Panie Pośle.)</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#StanisławMackiewicz">Przeszedł tu do przykładów historycznych. I p. pos. Trąmpczyński, mam nadzieję, zgodzi się ze mną jako historyk, że sławiąc z tego miejsca Konstytucję 3 maja, był nielogiczny jako prawnik, bo jednak w życiu narodów zachodzą wypadki, kiedy działa ta siła, która działa i w innych wypadkach prawnych, niekonstytucyjnych, która nazywa się vis major. I poseł Trąmpczyński wynosząc tu Sejm Czteroletni, miał zupełną rację jako historyk, ale przyzna mi, że był nielogiczny jako prawnik. Bo wielkość Sejmu Czteroletniego polega jednak na tem, że popełnił on wielki zamach stanu, że popełnił wielkie złamanie obowiązujących wówczas praw konstytucyjnych, bo Konstytucja z 3 maja doszła do skutku drogą zamachu stanu. Otóż jest ta różnica w stosunku do Państwa i do funkcjonowania tego Państwa między ludźmi, którzy nadążyli, którzy potrafili adaptować swoją psychikę do kultu Państwa, a ludźmi, którzy nieświadomie, mam nadzieję, stosują do Państwa Polskiego te same metody, które stosowali do walki z państwami zaborczemi.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#StanisławMackiewicz">Proszę Panów, przed zamachem majowym Państwo nasze, elementy rządzące Państwem, elementy, które tworzyły życie państwowe, przedstawiały pustynię woli, pustynię siły. Bezwolny i bezsilny był najwyższy urząd, bezwolny i bezsilny był rząd, bezwolny i bezsilny był wreszcie ten „omnipotentny” parlament, gdyż ciągle uciekał się do rządów apolitycznych, pozaparlamentarnych i nie umiał skorzystać z tego prawa i tego obowiązku, które na mocy Konstytucji z dnia 17 marca przysługiwały mu w tworzeniu rządu parlamentarnego. Bezwolna i bezsilna była też biurokracja, bezwolne i bezsilne wreszcie były stronnictwa polityczne, bo żadne z nich nie przedstawiało siły w społeczeństwie. Dziś to się zmieniło, dziś mamy siłę w Państwie. Ta daleko idąca zmiana, którą ośmielę się tu zestawić z Konstytucją 3 maja, ma to do siebie, że Konstytucja 3 Maja, to piękny program niewykonalny, a dzisiejszy twór jest programem wykonalnym.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#StanisławMackiewicz">Ale ocenić tego pan marszałek Trąmpczyński nie jest w stanie, skoro rozwijał przed naszemi oczyma kartki różnych romansów kryminalnych. Powołuję się na to, że przez cztery lata we Francji trzęsła się opinja publiczna procesem Dreyfusa, dziś opinja publiczna francuska uspokoiła się i uważa, że Dreyfus był oskarżony niesłusznie, ale przez cztery lata wszystkie zagadnienia wewnętrzne naokoło tej sprawy się układały. A później, gdy po tych czterech latach padło znów słowo Dreyfus, bardzo słusznie kilkunastu patrjotów powiedziało: Przestań Pan poruszać sprawę, która osłabia nasze państwo. Stosunek do zagadnień państwowych, do stworzenia siły w państwie nie może być oparty na tem, że ktoś wyciąga kartki, ktoś doskonale układa sobie z gazet brakowych różne historje, dlatego, że stosunek do romansu kryminalnego jest stosunkiem ciekawości, stosunek do państwa zaś jest stosunkiem partjotyzmu i miłości, a między stosunkiem do romansu kryminalnego, a stosunkiem do państwa musi zachodzić różnica. Dlatego jestem spokojny o wyrok historji, wiem, że historja polska powie, że powstało Państwo Polskie bezsilne, że przyszedł człowiek, który mu tę siłę dał, że przyszedł człowiek, który od kilku wieków po raz pierwszy stworzył siłę w Polsce, i że przyszedł drugi pan, który mimo swych zasług w dawnych czasach w parlamencie niemieckim nie tylko nie pomógł temu człowiekowi, lecz rzucał na niego nie tylko kamieniami, lecz także grudkami błota. Skończyłem.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. W. Bitner.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WacławBitner">Wysoka Izbo! Mając trzy minuty czasu do dyspozycji, chcę zabrać głos jedynie dla umotywowania wniosku mniejszości, któryśmy postawili do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie mogę jednak w związku z dyskusją, która była, nie podkreślić i nie zaprotestować przeciw pewnym twierdzeniom, które są niebezpieczne dla przyszłości naszego Państwa, jeżeli się utrwalą.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#WacławBitner">Proszę Panów, daję się coraz głośniej, coraz mocniej słyszeć w Polsce teza, że państwo jest jak gdyby celem samo w sobie. O nie, Panowie Posłowie! Państwo jest tylko środkiem do tego, ażeby pośród ludzi i narodów zapanowało prawo i sprawiedliwość. Państwa, które w imię doraźnych interesów łamią zasadę prawa, łamią zasadę sprawiedliwości, grób same sobie kopią. I dlatego proszę Wysokiej Izby, nie można prawa, nie można pojęć sprawiedliwości naginać do jakichś bieżących zagadnień politycznych.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#WacławBitner">I jeżeli mogę zrozumieć psychologję wojskowych, którzy nie wykształceni i wychowani na prawie i na tem, co daję nauka i historja ludzkości w tym względzie, to nie mogę znaleźć dostatecznie silnych słów potępienia dla prawników, którzy potrafią prawo komentować błędnie i stronniczo i naginać prawo do ludzi, a nie ludzi do prawa.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#WacławBitner">Wysoka Izbo, sprawiedliwość od wieków nawet w pogańskich narodach była uważana za fundament państwa. Nie mam czasu, ażeby wykazać, ile niestety jest faktów w Polsce, które z pojęciem prawa znajdują się w sprzeczności. Mam nadzieję, że do tego tematu jeszcze wrócimy.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#WacławBitner">Chcę podkreślić na zakończenie, że nie miałbym słów dostatecznie silnych, ażeby apelować do sumień i do najgłębszego i istotnego zrozumienia interesów Państwa przez członków tej Wysokiej Izby, aby poszanowanie prawa i sprawiedliwości jak najprędzej w Polsce przywrócić.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#komentarz">(Głos: Kto Prezydenta zastrzelił?)</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#WacławBitner">Co ja mam z tem wspólnego? Chrześcijańska Demokracja nie tylko nie miała z tem nic wspólnego, ale najostrzejsze słowa potępienia i w tej Izbie i w poprzedniej i w kraju zawsze wypowiadała, więc kierować do nas tego Pan nie ma żadnego prawa i Pan, mówiąc i czyniąc to, czyni krzywdę temu poczuciu sprawiedliwości, które powinno cechować każdego człowieka.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#komentarz">(Głos: A dodatek Rzeczypospolitej przed zamachem majowym, że Piłsudskiego trzeba aresztować, że trzeba raz z nim skończyć?)</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#WacławBitner">Nie przypominam sobie tego dodatku, nie mogę w tej chwili na to odpowiedzieć, to jest taki szczegół, który mi w pamięci niestety nie utkwił. Proszę Panów, Chrześcijańska Demokracja, jako stronnictwo, przede wszystkiem pamięta o pewnych przykazaniach i o dekalogu i uważa, że przykazanie „Nie zabijaj” równie obowiązuje każdego człowieka.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#WacławBitner">Nie byliście Panowie w poprzednim Sejmie, a gdybyście byli, tobyście Panowie wiedzieli, że w poprzednim Sejmie niejednokrotnie protestowaliśmy przeciw metodom faszystowskim i te zarzuty do nas kierowane być nie mogą. Nigdy nie byliśmy zwolennikami faszyzmu.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(P. Marek przerywa.)</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#WacławBitner">Panie Prezesie, żadnych uroczystych nabożeństw Chrześcijańska Demokracja jako stronnictwo….</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#komentarz">(P. Marek przerywa: Narutowicza uważaliście za zaporę, klub Wasz wydał oficjalny komunikat.)</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#WacławBitner">Proszę Panów! Ocena polityczna nic nie ma wspólnego z oceną moralną.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#komentarz">(Głos: Każdy kto nie jest w klubie Chrześcijańskiej Demokracji, jest masonem.)</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#WacławBitner">Tego nigdy nie twierdziłem i to jest dowolny domysł p. Kolegi.</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#WacławBitner">Przechodzę obecnie do tej sprawy, dla której zabrałem głos, mianowicie do uzasadnienia wniosku mniejszości Wysoka Izbo! Urzędnicy sądowi, urzędnicy wymiaru sprawiedliwości, urzędnicy pracujący w więzieniach są specjalnie w naszym kraju pokrzywdzeni. Jak stwierdza memorjał, który Panowie prawdopodobnie znają, w grupie VI uposażeniowej nie ma wcale urzędników sądowych, w grupie VII jest zaledwie 1 1/2%, wówczas, gdy w Ministerstwie Skarbu jest 8%, a w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych 12%. Natomiast w grupie XI uposażeniowej jest aż 39% urzędników sądowych, wówczas, gdy w tej samej grupie w Ministerstwie Skarbu jest zaledwie 18%, a w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych 16% urzędników. To pokrzywdzenie urzędników sądowych i więziennych w porównaniu z innymi urzędnikami mojem zdaniem powinno być naprawione, bo spełniają oni jedną z najcięższych prac w Państwie. Otóż proponuję, ażeby z tego XI stopnia uposażeniowego przesunąć 14% do wyższego stopnia. Jest to projekt w mojem przekonaniu zupełnie słuszny, zmierzający do naprawy tej rzeczy, która dotychczas w Państwie Polskiem miała miejsce. Ja mam nadzieję, że ta suma zaledwie pół miljona złotych, która jest potrzebna dla naprawy tej niesprawiedliwości, jaka się dzieje urzędnikom sądowym, zostanie przez Wysoką Izbę zawotowana i mam nadzieję, że zarówno lewa strona tej Izby, która zresztą wspólnie tej wniosek z nami postawiła, jak i prawa strona, jak również i środek tej Izby, poprą i uchwalą pół miljona złotych, co jest konieczne, aby ci ludzie mieli to głębokie przekonanie, że służąc wymiarowi sprawiedliwości, sami nie są pokrzywdzeni.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Seidler:</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#TeodorSeidler">Wysoka Izbo! Wczoraj mieliśmy bukiet przemówień nacjonalistyczno-szowinistycznych. Pierwszy przemawiał p. Spitzer, potem p. Trąmpczyński, w końcu p. Zahajkiewicz. Mówiło się dużo o praworządności. Praworządność, to jest ścisłe przestrzeganie granic pomiędzy temi trzema filarami, na których stoi Państwo, pomiędzy ustawodawstwem, władzą wykonawczą i sądownictwem. I to, że przewrót majowy przyszedł, że przyjść musiał, to zostało w niemałej części spowodowane tem, że granica tych dwóch filarów, ustawodawczego i wykonawczego, zacierała się, że wytworzyła się preponderancja Sejmu nad władzą wykonawczą. A teraz widzimy inne zaciemnienie tej linji granicznej pomiędzy ustawodawstwem a sądownictwem. Trzy przemówienia, o których mówiłem przed chwilą, były zaciemnieniem tej linji granicznej...</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Tak jest!)</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#TeodorSeidler">...bo nie mając po temu odpowiednich kompetencji ci mówcy wkraczali w dziedzinę sądów, do których powinni mieć pełne zaufanie.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#TeodorSeidler">Co mówił p. Spitzer? Przytoczył ogólnikowo kilka wypadków nieskonkretyzowanych i jeden, który tylko chlubę może przynieść naszemu sądownictwu, bo sądzą ludzie i mogą się mylić, ale jeżeli Sąd Najwyższy w tym wypadku, o którym p. Kolega mówił, zniósł wyrok pierwszej instancji, to w takim razie nie można rzucać kalumnji na sądownictwo polskie, gdyż fakt ten świadczy, że korektura odpowiednia zawsze w samem sądownictwie się znajdzie. Faktów właściwie żadnych Pan nie przytoczył.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#TeodorSeidler">A p. pos. Trąmpczyński przytoczył cztery fakty, które są jeszcze sądownie nieustalone, i jeden, że p. Car był głównym komisarzem wyborczym. Na tem buduje się zarzuty co do niepraworządności, To, jest djablo mało, jeżeli mówi się o okresie dwuletnim i o państwie 30 miljonowem. Ja radzę p. pos. Trąmpczyńskiemu, żeby razem z p. pos. Spitzerem zajrzeli do annałów Reichsgerichtu w Lipsku i przekonali się, ile niesprawiedliwości się popełnia, ile spraw musi być umorzonych wskutek tego, że nie można materjałów faktycznych zebrać. Przypomnijmy sobie także, że „Justiz” justyfikacja Jakubowskiego na terenie Rzeszy była przecież mordem typowym i nikt nie robił takiego krzyku z tego powodu, jak to Panowie teraz podnosicie co do czterech faktów, które jeszcze sądownie stwierdzone i ustalone nie zostały, o których żaden prawnik w tej chwili pozytywnego sądu wydać nie może.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#TeodorSeidler">Mówiono dużo o praworządności, ale jakże pojmuje praworządność p. pos. Trąmpczyński, gdy mówi o pełnomocnictwach? Dlatego, że pewna część Senatu chciała odebrać Rządowi pełnomocnictwa, to Rząd miał przed takiemi żądaniami skapitulować? Jakże ciekawie ujmuje się z drugiej strony sprawę stosunku Sejmu do władz sądowych wtedy, kiedy mowa o dekrecie prasowym, i jak się wygrywa przeciwko ustawodawstwu — decyzję Sądu Najwyższego? Myśmy zaprotestowali w ostatnich czasach w Komisji Prawniczej i na połączonych Komisjach Prawniczej i Konstytucyjnej przeciwko temu — stwierdzając wyraźnie, że wara Sądowi Najwyższemu od interpretacji Konstytucji. Skoro nie ma Trybunału Konstytucyjnego, to tylko Sejm władny jest Konstytucję interpretować w drodze ustawowej. Tu Panowie zaciemnialiście jasną linję graniczną między sądami i władzą ustawodawczą, bo było to Wam potrzebne i przesunęliście tę linję na korzyść władz sądowych. Obecnie przeciwnie, nie ma się ufności do sądów naszych, Jeżeli się mówi o praworządności, to muszę, chociaż do pewnego stopnia poruszył to kolega Mackiewicz, przypomnieć także znamienne słowa prof. Lutosławskiego, które ongiś z katedry wypowiedział o praworządności pruskiej: „Każde bezprawie stawało się tam prawem, gdy zostało ujęte w ramy praworządności”. My takiej praworządności nie chcemy, nam chodzi o rzecz mną. I Ja Papom zaraz przypomnę, czy akcja stronnictwa, do którego należy p. pos. Trąmpczyński, w okresie wyboru ś. p. Prezydenta Narutowicza była praworządna i czy tych kilkanaście dni martyrologji tego człowieka było praworządnością ze strony Panów?</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#komentarz">(Głos: To była największa zbrodnia.)</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#TeodorSeidler">A to, co było później? P. pos. Trąmpczyński ma krótką pamięć, jeżeli mówi, że rządy nie spoczywały w rękach prawicy. Czy rządy wtedy, kiedy był Ministrem Skarbu p. Kucharski, można nazwać praworządnemi...</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#TeodorSeidler">...albo czy Pakt Lanckoroński był praworządnością? A później rzucanie kamieniami na najlepszego syna Ojczyzny, odsądzanie go od czci i wiary, sięganie brudnemi rękoma do jego jasnej duszy, czy to była praworządność!?</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#TeodorSeidler">Weźcie Wasze dzienniki, roczniki Waszych gazet z lat kilku wstecz, przeczytajcie je, a jeżeli macie wstydu trochę, to zamilkniecie z pewnością.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#komentarz">(Głos: A „Głos Prawdy”?)</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#TeodorSeidler">Przechodzę do trzeciego nacjonalizmu i szowinizmu. To jest bastard nacjonalizmu i szowinizmu, polskiego — mówię o nacjonalizmie ukraińskim. On nie może żyć bez naszego szowinizmu. I ci, którzy pochodzą z terenów wschodnio-południowych województw, wiedzą bardzo dobrze, jak „Diło” i „Słowo Polskie” danego autoramentu dziwnie się uzupełniały. Oba kierunki nacjonalistyczno-szowinistyczne umiały kopać przepaść głęboką pomiędzy temi dwoma narodami, które los przeznaczył do wspólnego współżycia i przywiązał do wspólnej taczki żywota. Słuchaliśmy pierwszych przemówień Panów, był to introitus, lecz Panowie stale poruszają sprawy, które są przecież jak gdyby naruszeniem całości granic Państwa, chyba że Panowie sobie z tego dobrze sprawy nie zdają! I sądzę, że p. pos. Zahajkiewicz, gdyby sobie przypomniał, iż otrzymał od tej Izby najwyższą godność, jaką ta Izba dać może, byłby się dobrze zastanowił, byłby każde słowo odważył, zanimby w dytyrambach, śpiewającym głosem, chwalił i bronił mordów i szpiegowstwa, bo przecież te wyroki, o których mówił, dotyczą mordu i szpiegowstwa, i byłby chronił się przed tem, ażeby popełnić kłamstwa, bo w południowo-wschodnich województwach te sądy, o których z takiem lekceważeniem mówił, mają prawie że połowę sędziów Ukraińców.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Większą. Głos na ławach ukraińskich: Nieprawda.)</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#TeodorSeidler">Prawda.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#TeodorSeidler">Przypomnę Panom, że wbrew woli i krzykom naszej prawicy dążyliśmy do utrakwizacji szkół polskich, tysiące szkół polskich myśmy zutrakwizowali i dobrze się stało. Wy tego nie chcecie i oni tego nie chcą. My wiemy o tem. Wy i oni tego nie chcą, ale mimo to bądźcie przekonani, że swoją drogą pójdziemy. Ponad oparami nacjonalizmu i szowinizmu unosi się genjusz Państwa i narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#TeodorSeidler">On pójdzie swoją drogą i spełni wobec mniejszości, związanych z nami dozgonnemi węzłami, tę swoją dziejową rolę, jaką mu nakreśliła dziejowa Ananke.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#komentarz">(Głos: Imperjalizm!)</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#TeodorSeidler">To jest imperjalizm dla Panów. Panowie nie rozumiecie słowa imperjalizm. Dawnej Polsce można było wiele zarzucić, ale nigdy nietolerancji religijnej i nietolerancji narodowościowej.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów o spokój. Wczoraj p. Zahajkiewicza słuchano z całym spokojem, więc proszę Panów o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#TeodorSeidler">Wielce Szanowni Panowie! Chciałem to samo powiedzieć, co wysoce poważany przez nas wszystkich p. Marszałek. Gdy wczoraj w jednogodzinnem prawie przemówieniu p. Zahajkiewicz może zbyt daleko posunął się w swoich twierdzeniach i faktach, z powietrza chwytanych, myśmy milczeli. Czyż Panowie nie umiecie zachować w Sejmie polskim należytego spokoju umysłu i równowagi?</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#TeodorSeidler">Wracam do rzeczy. Tą tolerancją, tą prawdziwą praworządnością, sprawiedliwością wobec wszystkich narodowości zamieszkujących Rzeczpospolitą Polską, kieruje się rząd Marszałka Piłsudskiego. Sprowokować się z tej czy owej strony żadnemu szowinizmowi nacjonalistycznemu nie damy. Pójdziemy wytkniętą drogą i jesteśmy przekonani, że dojdziemy do celu. Droga ta może żmudna, ale Rząd nią kroczy wytrwale i kroczą ci, którzy przy Rządzie stoją.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Brodacki.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JanBrodacki">Wysoki Sejmie! Wszyscy sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości stali na stanowisku, że Minister Sprawiedliwości powinien być stróżem prawa, strażnikiem pieczęci. Wszyscy posłowie, którzy w poprzednim i obecnym Sejmie zabierali głos w dyskusji, zawsze powoływali się na zasadę, że justitia est fundamentum regnorum, że sprawiedliwość powinna być tym kamieniem węgielnym, na którym opiera się Rzeczpospolita, a w szczególności sądownictwo. Kiedy jednak przyszło do omawiania sądownictwa, to wtedy powszechne były użalania, krytyka; że sądy są niesprawiedliwe, że wyroki są niesprawiedliwe. Wczoraj p. Róg przypomniał legendę o Chrystusie, który odwraca oczy i twarz od sądownictwa, od sędziów, albowiem wyroki i sądy w Polsce są niesprawiedliwe. Proszę Panów, muszę przyznać, że to, co powiedział p. Róg, znajdzie silny oddźwięk tam na dole w społeczeństwie, albowiem na dole w społeczeństwie panuje to przekonanie, że choć młyny Pańskie mielą powoli ale sprawiedliwie, za to młyny polskie, to jest sądy polskie, mielą powoli i niesprawiedliwie.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Głos: I to mówi sędzia!)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#JanBrodacki">Faktem jest, że ludność żali się na to, że...</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#komentarz">(P. Mackiewicz: Że sądy łapią złodziei.)</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#JanBrodacki">...że sądy są niesprawiedliwe. Otóż chodzi o to, czy istotnie wyroki są niesprawiedliwe, czy nie? Są, bezwarunkowo są wyroki niesprawiedliwe, ale z czyjej winy? Nie można tak ryczałtowo powiedzieć, że sędziowie są winni. Są wyroki niesprawiedliwe z winy sędziów, kiedy sędzia zamiast sądzić według sumienia i ustaw, powoduje się rozmaitemi ubocznemi względami, ale muszę powiedzieć, że to są wyjątki, to nie jest reguła.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(P. W. Bitner: Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#JanBrodacki">Dalej są wyroki niesprawiedliwe nie z winy sędziów, lecz z winy ustaw. Proszę Panów, p. Wicepremjer Bartel pochwalił się tem, że Rząd w jednym roku wydał 400 kilkadziesiąt dekretów. Weźcie Panowie nasze ustawodawstwo, weźcie taką ustawę o ochronie drobnych dzierżawców, która pięć razy uległa nowelizacji, potrzebuje teraz szóstej nowelizacji. Dziennik Ustaw nie jest po to, aby co dzień całą litanję ustaw i dekretów w nim wypisywano, bo jeżeli będziemy mieli taką powódź ustaw, to któryż obywatel będzie je znał, a Panowie wiecie, że każdy obywatel powinien znać ustawy i nieświadomością ustaw nie wolno się tłumaczyć. Tem bardziej powinien znać ustawy sędzia. Pytam więc Panów, czy sędzia, który ma swoją pracę zawodową, który jest przeciążony pracą, może znać to całe ustawodawstwo? A jest przecież mnóstwo ustaw, które są sprzeczne z prawem, gdy zaś Panowie macie ustawy sprzeczne z prawem, to nie możecie mieć dobrego wyroku, chociażby ten wyrok był bezstronny.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#JanBrodacki">Podam jeden wypadek. Jest ustawa o Godzinach pracy w handlu i przemyśle. Skoro ustawa jest, sędzia musi ją stosować. Tymczasem gdy sędzia stosuje tę ustawę bezwzględnie i bardzo surowo, zrywa się oburzenie: jak to, mnie pracować nie pozwalacie, za to że chcę pracować, mnie się karze!? Wielka część społeczeństwa powiada, że to jest krzywda, iż obywatela się każę za to, że chce pracować. Drudzy powiadają, że jest ustawa i że sędzia musi ją stosować. I zupełnie słusznie, ale sędzia stosując ustawę, naraża się na zarzut, że jego wyroki są niesprawiedliwe.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(Przerywania z ław B. B.)</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#JanBrodacki">Pan szuka winowajców, ale mnie nie o to chodzi, mnie chodzi o sam fakt.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#JanBrodacki">Ludność żali się na zaległości. Słyszeliśmy z ust pana referenta, że te zaległości są duże. Uważam, że jest pierwszorzędnym interesem państwowym, aby wymiar sprawiedliwości był szybki. Jeżeli mówi się o koniecznościach państwowych, to w resorcie Ministerstwa Sprawiedliwości uważam za taką konieczność to, by nie było kilkaset tysięcy spraw zaległych. To są rzeczy niedopuszczalne.</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#komentarz">(P. Bitner Wacław: Trzeba procedurę zmienić.)</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#JanBrodacki">Jeżeli nawet usunie się wszystkie zaległości, jeżeli będziemy mieli dobre ustawy, to twierdzę, że los sądownictwa polskiego jest ściśle złączony z losem Konstytucji polskiej. Jeżeli Konstytucja polska, ta podstawowa ustawa, z której wszystko wypływa, nie będzie bezwzględnie szanowana i przestrzegana, to i sądownictwo nie będzie dobre. I tutaj rzecz dziwna. Rok rocznie obchodzi się uroczyście Konstytucję 3 Maja, Sejm rocznicę tę uznał za święto narodowe i zdawałoby się, że w Polsce jest ogromny kult prawa. Tymczasem mamy Konstytucję, która jest wzorowana na tamtej Konstytucji, nawiązuje do niej i tę Konstytucję ustawicznie „obchodzi się” tak, że niezadługo istotnie stanie się ona zbiorem martwych przepisów. Nie chcę wkraczać na teren polityczny, nie chcę mówić o tem, co Konstytucja mówi o władzy prawodawczej i o władzy wykonawczej. Ale Panowie mi przyznają, że Konstytucja powiada, że władza zwierzchnia należy do narodu, wszystko inne zaś jest rozwinięciem tej zasady, a tymczasem po przewrocie majowym władza zwierzchnia należy do Marszałka Piłsudskiego, Panowie mówią o dyktaturze zapowiadając, że to, co jest, jest stanem przejściowym. Ależ na miłość Boską my w powietrzu wisieć nie możemy, trzeba do stanu faktycznego dorobić stan prawny, to rozumiem — albo odwrotnie, do stanu prawnego dostosować stan faktyczny.</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#JanBrodacki">Ale nie o to mi chodzi. Chodzi mi o ważny dział Konstytucji, który mówi o powszechnych prawach i obowiązkach obywateli. Proszę Panów, są tam przepisy bezsporne, które wszyscy uznajemy, które uważamy za zdobycz demokracji, które powinne wszystkich obowiązywać. Równość, wobec prawa, prawo zgromadzania się, nienaruszalność mieszkania, zakaz aresztowania bez nakazu sędziowskiego i t. d. Przychodzą wybory i te wszystkie przepisy są pod znakiem zapytania. W moich oczach policja wpada do domu i zdziera plakaty, w nocy nachodzi domy obywatel i pyta: czy ty podpisałeś tę odezwę, która zresztą była cenzurowana. Aresztuje się ludzi za to, że jakieś okrzyki były niewłaściwe. I dziś te same władze, które popełniały te bezprawia, robią doniesienia na ludność. Idźcie Panowie po sądach w Polsce, to zobaczycie, jakie tłumy ludzi zalegają korytarze sądowe, gdzie mają dochodzenia. Kto tu jest winien — sądy? Można tu zastosować przysłowie: ślusarz zawinił a kowala powieszono. Sądy będą winne, bo się powie: sądy zasądziły i t, d. Ale do dziś dnia sędziowie są jeszcze niezawiśli, jeszcze sędzia może wydać wyrok uwalniający tam, gdzie jest przekonany, że ustawa i sumienie jego nie zezwala na to, ażeby tego człowieka zasądzić. Ale ja widzę, że ta niezawisłość sędziowska fest pod znakiem zapytania, jeżeli się weźmie pod uwagę dekret o ustroju sądów powszechnych.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#JanBrodacki">Jak Panom wiadomo, walczyły w sądownictwie oraz na terenie Sejmu w Komisji Prawniczej dwa kierunki: jeden, który nazywają anglo-romańskim, a drugi — austrjacko-niemieckim. Pierwszy powiada, że nominacja sędziów ma nastąpić na podstawie wyboru przez kolegjum sędziowskie, że nadzór ma być tylko w drodze instancji. Drugi powiada, że Ministrowi, który bierze odpowiedzialność za resort, nie można odmówić wpływu na nominację sędziów i wpływu na nadzór. Ja przyznaję się, że jestem reprezentantem tego drugiego kierunku. Uważam, że jeżeli minister odpowiada za sądownictwo, to musi mieć prawo wpływu na dobór sędziów i także na nadzór. Ale tego, co jest w dekrecie, nie było ani w austrjackiej, ani w niemieckiej ustawie.</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#JanBrodacki">Weźmy np. artykuł, o prezesach i wiceprezesach. Tam prezesem lub wiceprezesem sądu bywał sędzia doświadczony, który nie tylko teoretycznie opanował przedmiot, ale, że się tak wyrażę, zęby zjadł na nim. I dlatego Panowie rozumiecie że sędzia, który teoretycznie i z praktyki znał doskonale ustawodawstwo, mógł dobrze prowadzić sąd jemu podległy. Tymczasem dziś wedle dekretu może być prezesem sądu okręgowego lub wiceprezesem ten, kto ma przynajmniej 6 lat służby sędziowskiej i prokuratorskiej w sądach powszechnych, lub przesłużył 3 lata w V lub 6 lat w VI stopniu służbowym jako urzędnik Ministerstwa Sprawiedliwości, Prokuratorji Generalnej, lub w innym dziale administracji państwowej, w których służba może mu dać odpowiednie przygotowanie do sprawowania urzędu sędziowskiego i prokuratorskiego, a które ustala rozporządzenie Prezydenta, albo wreszcie oficer korpusu sądowego, który jest lub chociażby był krótki czas sędzią, prokuratorem lub podprokuratorem wojskowym. A więc dziś prezesem może być człowiek, który przed 20 laty pracował w sądownictwie, był sędzią lub prokuratorem, a potem nie miał tego zupełnie w użyciu.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#JanBrodacki">Jeśli artykuły, które traktują właśnie o prezesach, wiceprezesach, wędą w życie, to wkroczy militaryzm w podwoje sądu. Ja się bardzo cieszę, jeżeli w razie wojny armja nasza wkroczy w kraj nieprzyjacielski, ale uważam, że jeżeli do sądownictwa wkradnie się militaryzm, to nie będzie sprawiedliwości, bo prawo ustępuje z natury rzeczy przed szablą.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#JanBrodacki">Prezes sądu ma nadzór nad sędziami i to jest słuszne, ale według rozporządzenia prezes sądu ma prawo uchylać zarządzenia sędziów, niezgodne z prawem. Więc, dajmy na to, ja prowadzę proces cywilny, P° przesłuchaniu świadków uważam, że trzeba dopuścić dowód przesłuchania stron. A prezes, który na tych rzeczach się nie rozumie, powiada, że to jest przewlekanie procesu, że na podstawie dotychczasowego materjału mam wyrok wydać. To jest rzecz niedopuszczalna. Sędzia przy wyrokowaniu nie śmie być pod żadnym nadzorem, tylko swego sumienia i ustaw.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#JanBrodacki">A dalej jest artykuł, który powiada, że sędziego można przenieść w interesie powagi sądu i wymiaru sprawiedliwości. Są przepisy z czasów austrjackich, z czasów pruskich, które powiadają, że sędziego, który się nie nadaje na stanowisko, można przenieść, usunąć, ale na podstawie wyroku, za karę. Jeżeli natomiast będzie tak elastyczny przepis, to wierzcie mi Panowie, że już dziś oddziaływa to na psychikę sędziów. Mówi się, że robi się to dla dobra służby, ale proszę Panów, doskonale wiemy, co to znaczy „dla dobra służby”, wiemy z praktyki Ministerstwa Oświaty. Wszyscy nasi koledzy, którzy byli nauczycielami lub profesorami, zostali przeniesieni na Kresy, na Polesie „dla dobra służby.7 Nic przeciwko temu nie mielibyśmy, ale proszę Panów, jak to dobro służby wygląda? Otóż dają takiego nauczyciela do wsi, w której nikt po polsku nie rozumie, a ten nauczyciel tylko po polsku mówi, jak więc może on tam pracować. Oczywiście rodzinę nauczyciel zostawia tutaj i każą mu z tej głodowej pensji utrzymać siebie i rodzinę. Lepiej od razu skazać na śmierć tego człowieka i jego rodzinę. Jeżeli taki człowiek wie, że jego rodzina, jego dzieci i żona z głodu giną, to nie może dobrze wypełniać swoich obowiązków. Przecież wyraźnie powiada ustawa, że urzędnicy po skończonej kadencji wracają na pierwotne stanowiska. Co to znaczy? To znaczy, że wracają tam do urzędowania. Ale jeżeli się reskryptem z 24 listopada przenosi z dniem 1 grudnia, to jest to obejście ustawy. Otóż proszę Panów, przeciwko temu musimy się bronić, aby w sądownictwie podobne stosunki nie zapanowały. Może Panowie powiecie, że mówię w obronie sędziów? Nie, mówię to w obronie społeczeństwa, w obronie chłopów i robotników — i przypomnieć chcę p. Rogowi, który powoływał się na historię sądownictwa dawnej Polski, przysłowie, że prawo jest jak pajęczyna, bąk się przebije, a mucha uwięźnie. Jeżeli niezawisłość sędziowska będzie zniesiona, to bądźcie Panowie pewni, że prawo stanie się pajęczyną, chłop i robotnik będzie tą muszką, która uwięźnie, ale bąk się przybije zawsze.</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-12.20" who="#JanBrodacki">I dlatego, broniąc niezawisłości sędziów, bronimy, proszę Panów, właśnie praw robotników, bronimy praw chłopów — bronimy całej Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-12.21" who="#JanBrodacki">Proszę Panów, druga rzecz, którą muszę poruszyć, to jest rzecz bardzo bolesna, a mianowicie, że swoje rządy nie otaczają opieką ludności wiejskiej tak, jak to było za czasów obcych rządów. Ta ludność tak mało żąda, że to minimum może być jej dane. Dawniej były porady prawne, z których ludność korzystała, dziś odsyła się ją do adwokata, a wiemy, że gdy się pójdzie do adwokata, to proces gotów i koszty wielkie. Prosimy od kilku lat o wydanie taryfy notarjalnej dla notarjuszów, jako komisarzy sądowych. To jest rzecz prosta, ale nie możemy się jej doczekać. Powiedział p. referent, że na hipoteki przeznaczono 200.000 zł., ale w 47 sądach hipoteki są zupełnie zniszczone, a w 26 zniszczone częściowo. To jest rzecz dla ludności niesłychanie ważna, bo dla pożyczek hipotecznych w Banku Rolnym musi być hipoteka uregulowana; jeżeli kto nie ma hipoteki uregulowanej, nie dostanie tej pożyczki. Musimy także o to prosić i o to walczyć, aby ta opieka prawna ludności nie była odjęta.</u>
<u xml:id="u-12.22" who="#JanBrodacki">Dostajemy wiele listów, że zwija się sądy pokoju. Ludności, która może korzystać z sądu, kiedy sąd jest blisko, po prostu uniemożliwia się dochodzenie swych praw, jeżeli ona musi 7, 8 czy więcej mil jechać.</u>
<u xml:id="u-12.23" who="#JanBrodacki">Panowie mówią o współpracy. My jesteśmy za współpracą i będziemy współpracować, ale oświadczamy, że na takie stanowisko, jakie tu słyszeliśmy, że praworządność nie jest celem sama w sobie, że praworządność ma służyć sile, która służy państwu — my na takie stanowisko nie pójdziemy. Uważamy, że tam gdzie nie ma wiary w prawo, nie ma wiary w sprawiedliwość, tam nie ma wiary w państwo. Uważamy, że jeżeli tej wiary w sprawiedliwość w Polsce się nie przywróci, jeżeli wszyscy w tym kierunku nie pójdziemy, to naszą Ojczyznę czekają wielkie trudne przejścia. My w obronie prawa staniemy i do ostatka walczyć będziemy.</u>
<u xml:id="u-12.24" who="#komentarz">(Oklaski: P. Polakiewicz: Brawo, niech żyją Dojlidy!)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Czernicki:</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#TomaszJanCzernicki">Wysoki Sejmie! Kiedy się buduje dużą rzecz, to rzecz ta musi mieć plan. Budowa wielkiego gmachu musi mieć plan przemyślany. Państwo nasze ma ten plan, jest nim Konstytucja z 17 marca i według tego planu powinno się budować. Nikt nie jest w tym stopniu powołany do tego, żeby ten plan wykonywać, jak Ministerstwo Sprawiedliwości. W art. 2 Konstytucji nadaje się sądom polskim wysokie znaczenie w państwie; robi się z nich trzeci czynnik zupełnie równorzędny z władzą ustawodawczą i wykonawczą Plan ten tak też powinien się realizować, żeby władze sądowe mogły rzeczywiście w imieniu narodu spełniać swoje wysokie zadanie wymiaru sprawiedliwości. Tymczasem obecnie ma się wrażenie, że jeżeli nasz gmach państwowy składa się z trzech kondygnacji, z trzech pięter, to instytucja Ministerstwa Sprawiedliwości i sądów nie zajmuje całej kondygnacji, ale jest wyparta gdzieś na poddasze, Wystarczy zwrócić uwagę na lokale, w których się odbywa wymiar sprawiedliwości w Polsce. Byłem sam świadkiem, kiedy sędziowie po kilku godzinach żmudnej, wyczerpującej pracy mdleli na sali sądowej, taki był zaduch i takie niemożliwe warunki pracy. Czy można żądać od człowieka, który mdleje i który jest wyczerpany temi nieludzkiemi warunkami, żeby dobrze spełniał swoje wysokie zadanie?</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#TomaszJanCzernicki">Urzędy wojewódzkie, urzędy starościńskie mają znacznie lepsze lokale, niż sądy. Sądy nieraz są skandalicznie umieszczone gdzieś w chacie chłopskiej, gdzie się może zmieścić 30 osób, a nieraz jest 50 albo 70. Oczywiście, że plan, który wynika z Konstytucji, musi być szanowany i Ministerstwo Sprawiedliwości powinno wpłynąć na sędziów, aby wszyscy uważali Konstytucję rzeczywiście za ewangelję społeczną, ażeby, jeżeli ktoś się powoła w sądzie na Konstytucję, nie było grymasów, że się mówi o rzeczy, która nie bardzo obowiązuje.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#TomaszJanCzernicki">Plan ten musi być wykonywany w szczegółach i musi być jednolity dla całego Państwa. Wiemy, że dotąd w naszem Państwie wykonywa się sprawiedliwość na podstawie kodeksów zaborczych: rosyjskiego, austrjackiego i niemieckiego. Nie mamy dotąd własnego polskiego kodeksu, nie mamy jednego prawa, któreby nas wszystkich złączyło w jedno państwo. Przeciwnie, odrębne kodeksy pogłębiają te różnice, jakie były i istnieją z przeszłości. To też przyspieszenie kodyfikacji prawa karnego jest jedną z rzeczy najpilniejszych, Komisja Kodyfikacyjna pracuje w zbyt powolnem tempie i Ministerstwo Sprawiedliwości powinno zrobić wszystko, ażeby prawo karne materjalne było jak najprędzej ogłoszone i wprowadzone w życie.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#TomaszJanCzernicki">Muszę się zastanowić nad prawem o ustroju sądów powszechnych. Otóż to prawo niestety, nie jest zgodne z duchem naszej Konstytucji, Konstytucja mówi w art. 77, że sędziowie podlegają tylko ustawom; tymczasem w prawie o ustroju sądów powszechnych jest przerost ingerencji Ministra Sprawiedliwości, wskutek czego sędzia będzie zależał nie tylko od ustaw, ale i od okólników p. Ministra Sprawiedliwości, a w takich warunkach niezawisłości, jaka jest konieczna przy wymiarze sprawiedliwości, być nie może. Poza tem w art. 80 Konstytucji jest zastrzeżone odrębne stanowisko sędziów, ich praw, obowiązków oraz uposażenia. Tymczasem w prawie o ustroju sądów powszechnych w art. 118 przyrównuje się sędziów do wszystkich innych urzędników państwowych, To jest sprzeczne z Konstytucją, gdyż sędziowie mają zastrzeżone odrębne stanowisko, które jest niezbędne, ażeby sędziowie mogli należycie spełniać swoje obowiązki. Wszędzie jest przyczynowość zjawisk. Jeżeli sędzia, mając kilkadziesiąt spraw, znana musi pójść na targ z koszyczkiem i kupić tanie produkty, to to nie może wpływać dodatnio na wymiar sprawiedliwości. Sędzia, aby być niezależnym, musi być wolnym od trosk ekonomicznych, uposażenie sędziowskie, jakie jest dziś, nie wystarcza i nie może przyciągać do sądownictwa lepszych prawników, przeciwnie, ludzie więcej ufający w swoje siły i uzdolnienie uciekają z sądów nawet z wyższych stanowisk, gdyż nie mogą w tych ciężkich warunkach pracy dłużej wytrzymać. Skutek jest taki, że nawet na stanowiska niższe brak kandydatów.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#TomaszJanCzernicki">Poza tem jest jeszcze jeden zwyczaj, na który uważam za swój obowiązek zwrócić uwagę, mianowicie w art. 82 Konstytucji mówi się o jawności rozpraw. Tymczasem wskutek ciasnoty lokali na sali może być bardzo mało osób, a oprócz tego zakorzenił się w sądach taki zwyczaj, że rozpatruje się od razu nieraz kilkadziesiąt spraw i dopiero wieczorem sędzia ogłasza wyrok w tych sprawach. Jest to sprzeczne z procedurą, obowiązującą u nas, jednak taki zwyczaj się zakradł i jest on niestety stosowany. Wynik tego jest taki, że ludność nie wie, jak się sądzi, ludzie, którzy przybyli z odległych wsi do sądu, którzy z uwagą słuchają każdego słowa i chcieliby wiedzieć, jak sąd osądzi daną sprawę, muszą wracać do domu, nie wiedząc, jaki był wymiar sprawiedliwości. A przecież to ma olbrzymie znaczenie wychowawcze, jeżeli zaraz wyrok następuje po rozprawie, jeżeli istnieje jawność sądzenia i ludzie wiedzą, jak sąd reaguje na różne zjawiska życia. Ale kiedy wyroki ogłasza się późnym wieczorem, zostają tylko ci, którzy są bezpośrednio zainteresowani, inni zaś nie wiedzą, jak się sprawuje sądy i jawność rozpraw jest pogwałcona.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#TomaszJanCzernicki">Muszę też zwrócić uwagę na to, że na Chełmszczyźnie jest bardzo dużo spraw byłych unitów, gdyż były tam prześladowania religijne i nieraz, żeby uniknąć prześladowań, chrzczono dzieci na imię ciotki lub jakiejś staruszki. Teraz ci byli unici regulują swoje prawa spadkowe, a mając inne nazwiska nie mogą ze względów formalnych dziedziczyć spadku Trzeba więc prostować metryki tych unitów, a ciągnie się to niesłychanie długo, nieraz parę lat trzeba kołatać w sądach o to, żeby sprostować metrykę, która jest oczywistem echem gwałtów i prześladowań religijnych. Uważam, że te sprawy winny być specjalnie traktowane zwłaszcza na Chełmszczyźnie, żeby wyrównać tę wielką krzywdę, jaką do dziś dnia jeszcze unici muszą znosić.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#TomaszJanCzernicki">Zbyt długo również ciągną się sprawy o przywrócenie posiadania. Sprawy o przywrócenie posiadania mają olbrzymie znaczenie dla wsi dlatego, że jeżeli sprawa o naruszoną miedzę, lub zagarnięte pole nie będzie zdecydowana od razu, lecz dopiero po roku albo dwóch, to wówczas oczywiście bardzo trudno już tę sprawę należycie rozpatrzeć. Sprawa o przywrócenie posiadania powinna być sądzona w specjalnie przyspieszonem tempie, ażeby w ciągu paru miesięcy mogła przejść przez obydwie instancje. Dowodem tego, że można przyspieszyć sprawy, może służyć rozporządzenie p. Ministra Sprawiedliwości z dnia 4 stycznia 1926 r., które dotyczy nieprawdziwych wiadomości i zniewagi urzędników. W art. 7 tego rozporządzenia mówi się, że sąd niezwłocznie wyznaczy termin tej sprawy, na jeden z najbliższych 14 dni, bez względu na ustalony okres posiedzeń sądu Sąd i urząd prokuratorski spełniać będą inne czynności w tych sprawach, poza koleją. Więc o ile używa się tego sposobu przyspieszania spraw o zniewagę urzędników, jeżeli tym sprawom nadaje się specjalnie przyspieszone tempo, to sądzę, że o wiele ważniejsze są dla naszego życia sprawy, dotyczące szerokich mas włościańskich: sprawy o przywrócenie posiadania, sprawy działowe, które się ciągną nieraz latami. Ludzie, którzy mieszkają w jednej chacie, pod jedną strzechą, parę lat muszą prowadzić ze sobą procesy. Sprawy działowe ciągną się nieraz 2–3 lata i powodują szereg procesów karnych za zabójstwo, rozmaite ciężkie obrażenia ciała, bo się zmusza tych ludzi mieszkać razem podczas prowadzenia procesu. Uważam więc, że sprawy sądowe o działy i przywrócenia posiadania powinny być przyśpieszane tak samo, jak zostały przyśpieszone sprawy, dotyczące zniewagi urzędników.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#TomaszJanCzernicki">Sądy powinny więcej wczuwać się w interesy wsi, bo na wsi mają wrażenie, że wymiar sprawiedliwości postępuje obecnie o wiele wolniej, niż dawniej. Sprawy żywotne, które możnaby nieraz załatwić od razu, zaciągają się i później nie mogą być należycie załatwione.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Chmielewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#CzesławChmielewski">Do toczących się debat nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości chciałbym dorzucić jeszcze kilka uwag w sprawie wymiaru sprawiedliwości na ziemiach zachodnich Rzeczypospolitej Polskiej. Sądownictwo w zachodnich województwach powstało w najtrudniejszych warunkach, jakie można sobie wyobrazić. Gdy ziemie zachodnie zlały się po przeszło wiekowej niewoli z resztą Polski, prawników - Polaków, obeznanych z ustawodawstwem, obowiązującem w zachodnich województwach, było zaledwie kilkudziesięciu. Wszystkie trzy województwa posiadały kilkudziesięciu adwokatów Polaków, kilku sędziów Polaków, którzy po upływie stosunkowo niedługiego czasu, przy pomocy sędziów z innych dzielnic, umieli stworzyć własne polskie sądownictwo. Narazie zostali jeszcze sędziowie Niemcy, którzy niczem nie byli związani z państwowością polską i starali się czynić pewne trudności sądownictwu polskiemu, co uwidoczniło się między innemi w tem, że odważyli się na kilkodniowy strajk w Wielkopolsce.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#CzesławChmielewski">To, co w tak krótkim czasie stworzone zostało w zakresie sądownictwa polskiego w województwach zachodnich, jest owocem złączonego wysiłku prawników wszystkich dzielnic, przy wybitnym udziale sędziów małopolskich, którzy musieli zaznajamiać się dopiero z obcem sobie ustawodawstwem, a osiągnięte wyniki świadczą o ogromie włożonej pracy, ofiarności i wybitnych zdolnościach organizacyjnych prawników polskich. Mimo ogromnych trudności, poziom sądownictwa i orzecznictwa jest i był na ogół dobry, a sędziowie okazują maksimum dobrej woli i pracowitości.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#CzesławChmielewski">Orzecznictwo polskie na ziemiach zachodnich, aczkolwiek oparte na ustawach niemieckich, umiało pójść drogą własną, swoistą, niezależną od orzecznictwa niemieckiego. Jesteśmy zjednoczeni politycznie i gospodarczo, jednakże zjednoczenie prawne nastąpiło zaledwie częściowo w dziedzinach prawa publicznego i w niektórych postanowieniach prawa cywilnego i karnego.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#CzesławChmielewski">Chcąc pomówić o bolączkach sądownictwa w Wielkopolsce i w ogóle na ziemiach zachodnich, zastrzegam się, że nie czynię tego pod kątem widzenia interesów separatystycznych.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#CzesławChmielewski">Należałem i należę do obozu politycznego, który separatyzm dzielnicowy uważał za jedną z największych zbrodni politycznych w odrodzonem Państwie. Ideologowie tego separatyzmu świadomie kontynuowali dzieło rozbiorów tylko dlatego, by przez egoistycznie pojmowaną dzielnicowość zachować resztki swych upadających wpływów politycznych w całem Państwie. Obóz polityczny, do którego należałem, wypowiedział zdecydowaną walkę twórcom separatyzmu dzielnicowego i walkę tę wygrał, przynosząc tem samem korzyść całej Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#CzesławChmielewski">To też z uznaniem podkreślić należy dążenie Rządu do dalszego szybkiego usuwania wszelkich pozostałości dzielnicowych, czyli do zjednoczenia prawnego wszystkich ziem. Liczne dekrety Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wskazują na to, że rzeczywiście żyjemy w okresie zespalania prawa wszystkich dzielnic, a prace Komisji Kodyfikacyjnej dowodzą, że już najbliższe lata doprowadzą do całkowitej kodyfikacji.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#CzesławChmielewski">Przechodząc po tych ogólnych uwagach do bolączek sądownictwa na terenie zachodnich województw Rzeczypospolitej, pragnę zwrócić uwagę w kilku słowach na niektóre skargi tamtejszego społeczeństwa na sądownictwo, przy czem jednakże zaprzeczyć muszę kategorycznie twierdzeniu mówcy Klubu Niemieckiego, jakoby stosunki w sądownictwie były nawet gorsze, niż dawniej. Poprawa jest widoczna, lecz jeszcze niedostateczna i mamy zaufanie do Rządu, że będzie umiał niedomagania, które w krótkich słowach omówię, w najkrótszym czasie zlikwidować.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#CzesławChmielewski">Publiczność, szukająca wymiaru sprawiedliwości w sądach, żali się przede wszystkiem na powolne załatwianie spraw w sądach i niesłychanie powolny bieg spraw sądowych.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#CzesławChmielewski">Sądy wyznaczają w procesach cywilnych terminy bardzo odległe i odraczają sprawy na tak długie terminy, że publiczność traci w dużej mierze zainteresowanie w rozstrzyganiu sporów przez sądy i w licznych wypadkach oddaje sprawy do rozstrzygnięcia sądom rozjemczym. Czasokres między oddaniem skargi do sądu a wyznaczeniem pierwszego terminu wynosi przeciętnie 2/4–3 miesięcy, a niekiedy dzieli jeden termin od drugiego czasokres 4–6 miesięczny. Sądy poznańskie wyznaczają obecnie terminy rozpraw częściowo na grudzień.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#CzesławChmielewski">Adwokaci sami przez swój personel odpisują w sądzie wyroki, ujmując przez to poważną część pracy kancelarjom sądowym. W sądzie samo skolacjonowanie wyroku odpisanego już trwa częstokroć 14 dni i dłużej.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#CzesławChmielewski">W sporach prywatno-karnych upływa normalnie pół roku, a nawet 3 kwartały, nim sąd wyznaczy pierwszy termin rozprawy głównej., tak, iż postępowanie trwa zazwyczaj tak długo, że nie daję już ono tem samem dostatecznej ochrony honoru i czci obywateli.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#CzesławChmielewski">Wszystko to przyczynia się do przewlekłości procesów, których przeprowadzenie przy sprawach więcej skomplikowanych w takim stanie rzeczy wymaga w jednej instancji co najmniej jednego roku, do dwóch lat czasu. Wskutek tego cierpią nie tylko zainteresowane sfery społeczeństwa, lecz także autorytet i powaga władz sądowych.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#CzesławChmielewski">Gdy okazuje się konieczność ustnego przedstawienia sprawy na rozprawie sądowej i uzupełnienia nadesłanych sądowi pisemnych wywodów, sąd niejednokrotnie odracza rozprawę z urzędu, polecając stronom uzupełnienie swych wywodów na piśmie, lub zamyka rozprawę osobną uchwałą, w której nakłada stronom obowiązek dalszego oświadczenia się na piśmie. Jest to sprzeczne z zasadą ustnej rozprawy obowiązującej w ustawodawstwie ziem zachodnich.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#CzesławChmielewski">W ogóle liczne są skargi na to, że sądy skłonne są bardzo do odraczania spraw. Wszystko to tłumaczy się okolicznością, że za dużo spraw przypada na jednego sędziego, który nie może dostatecznie opracować na każdy termin każdej sprawy i przygotować się do rozprawy. Na wokandach sądowych widać dziś nieraz podwójna, a nawet potrójną ilość spraw niż przed wojną. Na wokandzie Izby Handlowej jednego z sądów figuruje niekiedy blisko 100 spraw.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#CzesławChmielewski">Jest to niedomaganie w sądownictwie, na które należy w interesie publicznym zwrócić uwagę i domagać się spiesznego zaradzenia złu. Nie trudno wyobrazić sobie, że jest fizyczną niemożliwością, aby jeden fachowy sędzia, rozstrzygający z dwoma kupcami, mógł w ciągu jednego posiedzenia załatwić należycie taką ilość spraw. Nie wspominam już o sytuacji stron, które godzinami muszą wyczekiwać na swoje sprawy.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#CzesławChmielewski">Zmiany tego stanu winny nastąpić najwcześniej, gdyż inaczej najżywotniejsze interesy kupiectwa, wymagające szybkiego wymiaru sprawiedliwości, będą narażone na poważny szwank.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#CzesławChmielewski">Przepis ustawy o postępowaniu karnem opiewa co do wyroków w sprawach karnych, że w przeciągu trzech dni od ogłoszenia wyroku należy go wraz z uzasadnieniem dołączyć do akt, chyba, że został już w całości zapisany do protokułu, a przepis procedury cywilnej o wyrokach w sprawach cywilnych brzmi jak następuje:</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#CzesławChmielewski">Wyrok, który przy ogłoszeniu nie został dostatecznie zredagowany, winien być przed upływem tygodnia, licząc od nią ogłoszenia, oddany pisarzowi sądowemu w ostatecznej redakcji.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#CzesławChmielewski">Przepisy te były do pewnego stopnia gwarancją dla stron, że po ogłoszeniu wyroku mogą liczyć na szybkie otrzymanie pisemnego wyroku z uzasadnieniem, że sędziowie jednakże z powodu nawału pracy i braku dostatecznej ilości sił sędziowskich nie są w możności zachować terminów, wymienionych w podanych przepisach, i nie rzadkie są wypadki, że dopiero po kilku miesiącach żądany wyrok wreszcie nadejdzie.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#CzesławChmielewski">Jest to niepotrzebna strata czasu dla stron, i tem groźniejsza, jeśli zachodzi nie w jednej instancji, lecz także w dalszej instancji. Wyrobił się w dodatku zwyczaj rozprawiania w wielu wypadkach „według stanu akt”, który nieraz daję sędziemu możność ogłoszenia wyroku dopiero po dłuższym czasie, ewentualnie po kilku miesiącach, co jest znowu połączone dla stron ze stratą czasu, Liczne są też skargi na sądy powiatowe, które nieraz dopiero po kilku tygodniach doręczają nakazy płatnicze, co przy nieco liczniejszym składzie personelu kancelaryjnego winno być wykluczone.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#CzesławChmielewski">Sekretarjaty sądowe także nie mogą wykonać prac, które wykonywać winny. W dużej mierze prace kancelaryjne sądowe wykonują adwokaci, doszło do tego, że adwokaci zamiast sądów sporządzają odpisy nie tylko wyroków i uchwał aresztowych, protokułów, zeznań świadków i t, p., lecz także, czynności dobrej woli.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#CzesławChmielewski">Dalej nadzór sądów nad zawiadowcami mas upadłościowych jest niedostateczny, a postępowania upadłościowe trwają zbyt długo, co związane jest ze zbyt długiem trwaniem procesów, gdyż postępowania upadłościowego nie można ukończyć przed ukończeniem procesów odnoszących się do masy upadłościowej.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#CzesławChmielewski">Sprawy karne w dużej mierze nie są dostatecznie przygotowane do rozpraw. Wskutek niedostatecznego przygotowania sprawy około 30–40% obwinionych uniewinnia się, a koszta stąd powstałe niepotrzebnie obciążają Skarb Państwa.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#CzesławChmielewski">Jeżeli zasądzony wniesie prośbę o ułaskawienie, sądy tylko w wyjątkowych wypadkach odraczają mu karę aż do załatwienia prośby o ułaskawienie, tak, że wniosek o ułaskawienie zostaje załatwiony przeważnie dopiero po odbyciu kary. Załatwianie wniosków takich w sądach jest zupełnie schematyczne, gdyż nie czyni się różnicy między nimi i nie bada, czy są widoki uzyskania ułaskawienia kary lub nie. Nadchodzą tak samo skargi na to, że sądy w niedostatecznej mierze jeszcze stosują rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o warunkowem zawieszeniu kary.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#CzesławChmielewski">Jedną z największych bolączek, dotykających sądownictwo na ziemiach zachodnich, jest sprawa komorników sądowych. Przeprowadzenie egzekucji trwa przeciętnie około 3 do 4 miesięcy i dłużej i tylko w nielicznych wypadkach zdołano stwierdzić, że komornicy sądowi wykonują egzekucję szybko i normalnie. Zażalenia stron na komorników są częste i wytykają komornikowi nie tylko, że późno wykonuje egzekucję, lecz także, że ją źle wykonuje.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#CzesławChmielewski">Obniżenie kosztów sądowych nie zawsze dokonane zostało szczęśliwie. Chodzi mi mianowicie o koszty sądowe za nadzór nad majoratami, wykonywany przez sądy apelacyjne.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#CzesławChmielewski">Obniżka nastąpiła w ten sposób, że Skarb Państwa pozbył się bardzo poważnych dochodów, związanych z nadzorowaniem majoratów, i zmiana tego przepisu nie przyniosła nikomu pożytku z wyjątkiem nielicznych właścicieli majoratów.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#CzesławChmielewski">Najaktualniej szem zagadnieniem w dziedzinie sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości jest, jak wspomniałem, przyspieszenie biegu spraw sądowych oraz należyty nadzór nad organami wykonawczemi wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#CzesławChmielewski">Należy przypomnieć, że głośna była nie tak dawno jeszcze sprawa skazania komornika sądowego Gromadzkiego na 3 lata i 3 miesiące więzienia za sprzeniewierzenie w urzędzie w 140 wypadkach. Otóż w motywach wyroku sąd orzekający podał jako okoliczność łagodzącą winy oskarżonego — brak należytej kontroli Sądowych organów kontrolnych. Wyrok ten jest dosadną krytyką działalności władz administracji sądowej przez samych sędziów.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#CzesławChmielewski">Uwagi powyższe nie uszczuplają zasług sędziów naszych, gdyż niedostateczna ich liczba nawałowi pracy podołać nie może, natomiast mają one na celu wskazać, ku czemu dążyć powinne nasze władze kierownicze sądowe, które, przez uwzględnienie słusznych żądań stanu sędziowskiego w zakresie ich postulatów materjalnych, zachęcać powinne prawników do zasilenia liczebnego stanu sędziowskiego, inaczej stan dotychczasowy doprowadzić może do ucieczki prawników od sądu, na czem najbardziej ucierpiałoby całe społeczeństwo. Nieodzownym warunkiem poprawy wymiaru sprawiedliwości jest zatem na terenach województw zachodnich zwiększenie liczby sędziów, jak również poprawa ich uposażeń oraz zwiększenie liczby sił kancelaryjnych i sekretarskich.</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#CzesławChmielewski">Dochodząc do końca mych wywodów, chciałbym powrócić jeszcze w kilku słowach do przemówienia mówcy z Klubu Niemieckiego z dnia wczorajszego.</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#CzesławChmielewski">Otóż żalił się on na to, że zaszedł taki wypadek, iż sędzia domagał się pod zagrożeniem grzywną od strony, czy też świadka używania języka polskiego. Muszę oświadczyć, że nie znam żadnego wypadku, gdzieby odmówiono w Polsce obywatelowi niemieckiemu, nieznającemu języka polskiego, tłumacza.</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#CzesławChmielewski">I muszę stwierdzić, że inaczej działo się w procesie w Niemczech w sprawie robotnika Polaka Jakubowskiego. Otóż gdy Jakubowski domagał się tłumacza, sąd stanął na stanowisku, że Jakubowski zna dostatecznie język niemiecki, chociaż okazało się, że języka niemieckiego nie znał dostatecznie.</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#komentarz">(Przerywanie na ławach niemieckich.)</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#CzesławChmielewski">Nie znam zaś wypadku w Polsce, gdzieby sądzono obywatela niemieckiego o mord względnie zbrodnię, i gdzieby mu, tak jak było z Jakubowskim, odmówiono tłumacza. Jeżeli mówca niemiecki dowodził, że nie zna większego skandalu, to muszę stwierdzić, że ja natomiast nie znam większego skandalu od procesu Jakubowskiego i dziwię się, że o tem zapominają mówcy z Klubu Niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#CzesławChmielewski">P. pos. Trąmpczyński oświadczył co do wypadków majowych, że wtenczas, „by dalej walczyć, starczyło sił”. Już poprzednio inny mówca Zw. Ludowo-Narodowego podkreślił, jaką to siłę posiada Zw. Ludowo-Narodowy, cała młodzież rzekomo idzie za nim, Chciałbym się zapytać, na czem właściwie pos. Trąmpczyński swoje informacje opiera, kogo miał na myśli? Jest rzeczą znaną, że warstwy robotnicze do wypadków majowych ustosunkowały się przecież pozytywnie. Mam wrażenie, że pos. Trąmpczyński miał na myśli Wielkopolskę. Otóż jest faktem, że przywódcy niektórych stronnictw w Wielkopolsce podpisali szumnę odezwę, ale odezwę tę społeczeństwo wielkopolskie zlekceważyło. Jeden z profesorów uniwersytetu nawoływał młodzież uniwersytecką do akcji, do pójścia z odsieczą Warszawie. Poszła garstka studentów, doszła aż do Kutna, ale o tem, żeby w Wielkopolsce były siły, które chciały się ustosunkować negatywnie do wypadków majowych, mowy być nie może. Przede wszystkiem ostatnie wybory na terenie m, Poznania dowodzą, że obóz, który się chwali, że posiada taką siłę, poniósł kompletną porażkę, a społeczeństwo wielkopolskie, mianowicie społeczeństwo m. Poznania, pragnie współpracy z Rządem. Ciągłe podkreślanie siły, jak to czynią panowie ze Związku Ludowo-Narodowego, wskazuje tylko na to, że to stronnictwo dziś już ledwie dyszy. W Wielkopolsce jest rzeczą notoryczną, że krytyka polityki Związku Ludowo-Narodowego jest we własnym nawet obozie Związku coraz ostrzejsza i że poważni jego zwolennicy od stronnictwa tego odpadają. Naturalnie przyczynia się do tego polityka Związku Ludowo-Narodowego. Jeżeli Panowie, a mianowicie p. poseł Trąmpczyński tak ostro atakował Rząd i powoływał się na praworządność, to można wyrazić zdziwienie, że uczynili to właśnie panowie, którzy gloryfikowali mord Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. Głosy: Nieprawda, nieprawda! Myśmy potępiali. Głos: A nabożeństwa odprawiane w Poznaniu? Wrzawa. P. ks. Snopczyński: Myśmy potępiali zawsze mordy i wszelkie bunty.)</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#CzesławChmielewski">Jeżeli Panowie tak dużo mówią o praworządności i atakowali Rząd, to muszę stwierdzić, że ta praworządność okazać się była powinna przede wszystkiem w czasie wojny i muszę panom ze Związku Ludowo-Narodowego przypomnieć, że nikt inny, jak wymienione stronnictwo, dążyło do tego, aby stworzyć odrębną armję wielkopolską w czasie wojny bolszewickiej.</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#komentarz">(P. ks. Snopczyński: Jedno z drugiem nic nie ma wspólnego, co Pan plecie!)</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#CzesławChmielewski">Panowie z Chrześcijańskiej Demokracji wyrzekali się wszelkiego współudziału w gloryfikacji mordu Prezydenta. Muszę tu jednak podnieść, że organ poznański Chrześcijańskiej Demokracji pisał 17, czy 18 grudnia 1922 r. o morderstwie pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej, że to jest palec Boży, że Prezydent został ukarany za to, że był niby masonem, inowiercą.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Karuzo.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PawełKaruzo">Wysoka Izbo! Zabieram głos, aby skorygować niektóre rzeczy. P. pos. Mackiewicz, przemawiając w obronie p. Ministra Sprawiedliwości, zaraz po przemówieniu p. pos. Wołyńca przede wszystkiem powiedział, że sądu nad Hromadą białoruską nie można uważać za jakikolwiek atak przeciw ruchowi białoruskiemu.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Głos: Przeciw ruchowi bolszewickiemu wśród ludu białoruskiego.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#PawełKaruzo">Otóż, jakkolwiek my zasadniczo, ideowo zawsze ustosunkowywaliśmy się do Hromady krytycznie, a nawet jej wpływ na masy białoruskie poniekąd zwalczaliśmy...</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Głos: Tylko poniekąd?)</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#PawełKaruzo">...jednak nie ulega najmniejszej wątpliwości, że Hromada również była partją białoruską i ten cały sąd my, naród białoruski, a także, jak słyszeliśmy nawet ludzie z partji mniej lub więcej lewicowych, tak polskich, jak i innych krajów, innych narodowości, nie przestaną uważać za jedną wielką manifestację przeciw ruchowi białoruskiemu, manifestację polskich sfer obszarniczych przeciwko dawnym ich poddanym, białoruskim chłopom, którzy nagle zapragnęli żyć i uzyskać ogólnoludzkie prawa.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#komentarz">(Głos: To jest przeciwko agitacji bolszewickiej w ruchu białoruskim.)</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#PawełKaruzo">P. poseł Mackiewicz powiedział, że cały naród mówi inaczej, niż jego przedstawiciele. Pan nie ma prawa w ten sposób mówić, ani nie może Pan również się uważać za przedstawiciela tego narodu.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(P. Mackiewicz: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#PawełKaruzo">Albowiem Pan przeszedł w okręgu wileńskim, gdzie głosowało na Pana przeważnie miasto, które jest spolonizowane, gdzie są tak liczne sfery polskie urzędnicze, ziemiańskie, kupieckie i t. p., którego nie można nazwać…</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(Głos: Jest miastem może białoruskiem?)</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#PawełKaruzo">Merytorycznie nie będę tej sprawy roztrząsał, lecz powiem, że mieszczaństwo w Wilnie tylko dzięki polityce Murawjewa, przy pomocy której chciano rusyfikować, a która dała odwrotnie jako wynik to, że naród białoruski, również nie chcąc iść do prawosławia, chwycił się mocno katolicyzmu i polskości, która panowała tam w kościele katolickim; tylko dzięki temu mieszczaństwo w Wilnie jest dziś tak spolonizowane. Ale nie chcę wchodzić w te wszystkie kwestje. Tak samo, proszę Panów, w ludzkim okręgu nie było listy białoruskiej nr. 18, a ludność głosowała na nią. W jaki sposób zyskiwały man. daty takie osoby, jak choćby p. poseł Kamiński, o tem chyba nie trzeba mówić; nigdy na osadnika naród białoruski głosować nie będzie.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#PawełKaruzo">Co zaś do polityki p. Ministra Sprawiedliwości do Białorusinów, przytoczę choćby fakt z czasów Litwy środkowej, kiedy bez sądu wysiedlono 33 działaczy białoruskich za granicę.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#PawełKaruzo">Protestuję przeciw nazywaniu siebie przedstawicielami narodu białoruskiego przez tych posłów, na których bodaj że ani jeden głos białoruskiego chłopa nie padł.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#JanPiłsudski">Wysoka Izbo! Wówczas, gdy ja i moi współkoledzy dzieliliśmy między sobą obowiązek przemawiania tutaj, mieliśmy za zadanie, obronę tylko rzeczowej strony budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Po wczorajszych przemówieniach jednak musieliśmy zmienić plan i oprócz rzeczowej obrony pewnych części budżetu, musimy mówić o stronie politycznej.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#JanPiłsudski">Co do rzeczowej strony budżetu, miałem przemawiać tylko w obronie kredytu 100.000 zł. na prace t. zw. ustawodawcze. Chciałbym zaznaczyć, skracając swoje przemówienie, że Panowie niejednokrotnie podnoszą, że w Polsce unifikacja prawodawstwa postępuje powoli, a jednocześnie jeżeli Rząd przeznacza 100.000 zł. na przyspieszenie tych prac, to Panowie je skreślają. Muszę dodać, że te 100.000 są przeznaczone nie na Radę Prawniczą, ale na wynagrodzenie za pewne prace z dziedziny ustawodawstwa, które nie wchodzą do obowiązków Komisji Kodyfikacyjnej, albowiem na Komisję Kodyfikacyjną można włożyć tylko główne podstawowe unifikacyjne prace, jak prawo cywilne, prawo postępowania karnego, ustawy z dziedziny prawa handlowego, a niezależnie od tego sama ustawa o ustroju powszechnym sądów wymaga wydania do 30 rozporządzeń wykonawczych. Otóż te pieniądze są przeznaczone na wynagrodzenie za poszczególne prace niektórych urzędników: za prace dodatkowe nocne, jak i za specjalne prace zamówione u osób postronnych, albowiem Ministerstwo nie posiada specjalistów we wszystkich dziedzinach prawa, jacy są potrzebni dla prac unifikacyjnych. Więc skreślenie tych 100.000 zł. bije nie w Rząd, ale bije w pracowników, o których dusze takie zażarte walki się tutaj toczą i takie licytacje. Blok Bezpartyjny będzie głosował za przyznaniem tych 100,000 i mam nadzieję, że większość Sejmu przywróci ten kredyt pomimo, że komisja uznała go za wydatek niepotrzebny i niecelowy.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#JanPiłsudski">Kończąc swoją część przemówienia ściśle rzeczową, muszę przejść do szeregu momentów politycznych. Robiono zarzuty p. Ministrowi Sprawiedliwości, zarzuty i osobiste i zarzuty przeciw Ministrowi Sprawiedliwości i zarzuty zupełnie z innej dziedziny. Co do zarzutów osobistych, które niejednokrotnie były powtarzane, to chcę Panom przypomnieć, że przed ferjami letniemi na plenum Sejmu wpłynie wniosek o amnestję z powodu 10-lecia istnienia niepodległego Państwa Polskiego i tam będzie paragraf, że: podlegają zapomnieniu zbrojne czyny, zbrojne wystąpienia części obywateli dzisiejszego Państwa Polskiego przeciw narodowi polskiemu. Więc jeżeli podlegają zapomnieniu zbrojne wystąpienia, to omyłka z przed 20 laty chyba tem bardziej powinna podlegać zapomnieniu.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#JanPiłsudski">Wspomniano dalej, że p. Minister jest przekonań monarchistycznych. Nie wiem, nie spowiadał mi się z tego, ale przypuśćmy nawet, że tak jest, to z drugiej strony słyszeliśmy 10 razy większe zarzuty stawiane przez posłów z ław zbliżonych do Obozu Wielkiej Polski. Więc zapewne z tym monarchizmem nie jest znowu tak źle, żeby trzeba było to wytykać p. Ministrowi. Pozostają dalsze jeszcze zarzuty. Mówi się o stronniczości sądów; zaznaczono że sądy są stronnicze i to klasowo-stronnicze. Ktoś zaznaczył, że sądy czasem są niesprawiedliwe, ale co jest winien temu dzisiejszy Minister? Czy on tych sędziów mianował, czy od niego zależał dobór tych czy innych sędziów? Skład dzisiejszego personelu sędziowskiego nie jest od niego zależny; on powstał w ciągu 10 lat, w ciągu których inne czynniki różne, i przed paktem Lanckorońskim i po pakcie Lanckorońskim działały; i Panowie, stawiający dziś zarzuty, niejednokrotnie sami byli w rządach czy to Ponikowskiego, czy Grabskiego, czy też Witosa raz, drugi i trzeci. I za dzisiejszy skład sądów ani dzisiejszy Rząd, ani dzisiejszy p. Minister nie jest odpowiedzialny. Dalej mówi się o tem, że p. Minister, z jednej strony tak wybitna polityczna jednostka, który dał się poznać w r. 1922, jako mąż stanu, odkąd został ministrem, stał się pionkiem w rękach cudzych. Przy tej okazji słyszymy anegdotę, która nie dotyczy wprawdzie p. Ministra, ale dotyczy jeszcze dalszych osób. Muszę na ten zarzut odpowiedzieć, bo przy takiej okazji były wysunięte pewne żądania, ażeby ludzi, pionków, którzy nie mają żadnych przekonań i mogą łatwo zmieniać swoje przekonania, usunąć z otoczenia. Przy tej okazji opowiedziano anegdotkę. Ja też jestem zwolennikiem anegdot i lubię anegdoty, które się opowiada w towarzystwie dam, ale nie przy damach stenografujących; nie dlatego, żeby te anegdoty były nie cenzuralne, ale dlatego że powaga tej Wysokiej Izby nie może dopuszczać, aby pewne wnioski w tej Izbie były wyciągane na podstawie anegdot. Powiedziano, że podobno p. Minister jest pionkiem. Twierdzono, że dzisiejszy Rząd i wszyscy ministrowie są właściwie pionkami w ręku osoby trzeciej. Wolę dzisiejszy Rząd, nie dlatego, że na czele stoi ta czy inna osoba, ale ze względu na system. Wolę, by na czele Rządu stała jedna osoba, która wie czego chce, a reszta członków gabinetu, żeby była z nią solidarna i lojalna i nie uważam, aby dobrze było, gdy 12 ludzi zebranych do kupy o rozmaitych przekonaniach i tendencjach idzie jedni do Sasa, drudzy do łasa, co się niejednokrotnie w Polsce zdarzało.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#JanPiłsudski">Mówiono, że p. Minister-Sprawiedliwości powinien być stróżem prawa w Państwie. Przy tej okazji zaznaczono, że dotychczas ministrowie sprawiedliwości zajmowali niewłaściwe stanowisko w gabinetach dotychczasowych. Ja też uważam, że Minister Sprawiedliwości nie z tytułu generalnego prokuratora w Państwie, ale dlatego, że jednocześnie do pewnego stopnia jest on reprezentantem tej trzeciej władzy w Państwie, sądowej, powinien mieć w gabinecie ministrów zupełnie inne miejsce...</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#JanPiłsudski">...nie mogę jednak podzielić innych jeszcze zarzutów, a mianowicie że on powinien był zaprotestować wobec wielu aktów, które, jak zaznaczono, miały charakter „suwerennego pogardzania prawa”. Przeanalizujmy te przykłady, które były podane jako owe suwerenne pogardzenie prawa. Więc zaznaczone było, że Sejm dał Rządowi pełnomocnictwa, a później, gdy mocodawca zażądał zwrotu, to plenipotent — Rząd tych plenipotencji zwrócił nie chciał. Rząd rzeczywiście otrzymał plenipotencje, ale od kogo? Od innego plenipotenta, bo mocodawcą jest Państwo i naród polski, a Sejm jest plenipotentem także.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#JanPiłsudski">I jeżeli się spór zaczął, kto ma rządzić, według jakich plenipotencji, to był spór nie między mocodawcą i plenipotentem, ale spór między dwoma plenipotentami. I wówczas gdy dodamy tę korektywę, to ta „nielojalność” ze strony Rządu w tym sporze może będzie inaczej wyglądała.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#JanPiłsudski">Dalej zaznaczono, że suwerenna pogarda prawa wyrażała się w nominacji p. Wiceministra Cara na generalnego komisarza wyborczego, przy czem powiedziano, że Rząd interpretował ustawę tak, a inne czynniki interpretowały inaczej. Gdyby ustawa była napisana w ten sposób, żeby nie dopuszczała interpretacji, to zapewne o incydencie nie mogłoby być mowy. Ja jako sędzia przez szereg lat, może codziennie miałem do czynienia ze sprawami, gdy dwie strony interpretowały prawo, ale nigdy nie mogłem postawić zarzutu, ażeby ktoś interpretując w ten, czy inny sposób prawo, pogardliwie traktował prawo. To jest spor o interpretację, który musi być rozstrzygnięty przez sąd kompetencyjny, a nie przez jedną z zainteresowanych stron.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#JanPiłsudski">Pozostaje dalej do omówienia, jako jeden z przykładów takiej suwerennej pogardy prawa, dekret prasowy tak ostro obciążający prasę, że podobno przekreśla pewne artykuły Konstytucji gwarantujące wolność prasy. Czy Panowie zapominają, że tu trzeba także małą poprawkę wprowadzić? Panowie zapominają, że trzeba wziąć pod uwagę ton, rozwydrzenie i rozpasanie prasy, i jeżeli dodamy tę małą korekturę, to wówczas to „złamanie” Konstytucji będzie też troszeczkę inaczej wyglądało.</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#JanPiłsudski">Zaznaczono również, że bywają konfiskowane przemówienia, wygłaszane z tej wysokiej trybuny. Ja nie wiem i nie wczytywałem się w dosłowny tekst przemówień, które były dotychczas wygłaszane, jestem dopiero na 20 posiedzeniu, ale mam wrażenie, że niejednokrotnie nadużyto wolności słowa nawet tu, z tej trybuny.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos na lewicy: A mowa Sobolewskiego?)</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#JanPiłsudski">Jeżeli więc tę małą poprawkę wprowadzimy, to to „naruszanie Konstytucji” znowu będzie trochę inaczej wyglądało.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#komentarz">(P. Langer: Marszałek za to odpowiada.)</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#JanPiłsudski">To też z powodu rzekomej bierności p. Ministra, podczas łamania Konstytucji przez inne czynniki p. Marszałek Trąmpczyński wskazuje, że p. Minister jest winien, iż w pewnym momencie nie rzucił teką swoją o stół na znak protestu i nie ustąpił, ale p. Minister może powiedzieć: czy potem zmieniłoby się coś, czy choć o jedno mniej t, zw. naruszenie praworządności byłoby? pozostałoby wszystko po staremu.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#komentarz">(Głos: I oni się do tego przyznają.)</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#JanPiłsudski">Ja mogę odpowiedzieć inaczej: gdyby kto inny, na przykład b. Marszałek Senatu cisnął swoją laską marszałkowską o ziemię w pewnym momencie na znak protestu, to w tym wypadku byłoby może mniej nie o jedno t. zw. naruszenie praworządności w Państwie.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#IgnacyDaszyński">Minister Sprawiedliwości p. Meysztowicz.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#IgnacyDaszyński">Wysoka Izbo! Panie Marszałku!</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#IgnacyDaszyński">Zacznę od kilku zasadniczych uwag Panów Posłów, przejdę potem do spraw budżetowych, a skończę na zarzutach skierowanych w stronę ministra, w stronę ministerstwa i wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#IgnacyDaszyński">Przede wszystkiem więc kilka słów o uposażeniach. Są one istotnie niewystarczające. Panowie sędziowie są w gorszej sytuacji, niż pp. urzędnicy odnośnych klas, choćby dlatego, że nie mają dodatkowych prac ani w samorządach, ani w instytucjach finansowych i że nie otrzymują dodatkowych płac za dokonane prace. Ciężką jest pozycja kierowników sądów. Otrzymują oni: od 100 punktów dla naczelników sądu powiatowego do 500 punktów dla pierwszego prezesa Sądu Najwyższego. To nie wystarcza. Panowie urzędnicy sądowi podzielają losy innych urzędników, ale mamy w wymiarze sprawiedliwości bardzo mało etatów VII i VIII klasy i żadnego etatu VI klasy. Jakież są tego skutki? Pp. urzędnicy nie wierzą w lepszą przyszłość; pp. aplikanci unikają posad sądowych, pp. sędziowie uciekają na lukratywniejsze posady, a kiedy idzie o mianowanie kogoś na kierownicze stanowisko, mamy z tem cały szereg trudności.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#IgnacyDaszyński">A jednak Państwo Polskie łoży na sądownictwo mniej, niż inne państwa. Według wyliczeń b. senatora Buzka łoży ono na 1 mieszkańca 1/3 tego co Niemcy. Z tego stanu trzeba wyjść, ale na to, ażeby wyjść, trzeba odnaleźć nowe źródła dochodów państwowych.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#IgnacyDaszyński">Przeciążenie sędziów jest nadmierne. Mamy sędziów mniej, niż mieliśmy przed wojną, a spraw więcej, a przybędą nam jeszcze sprawy karno-administracyjne. Praca pp. sędziów jest nader intensywna, a jednak zaległości są duże i wymiar sprawiedliwości byłby się już zachwiał, gdybyśmy nie uzyskali w roku zeszłym 55 nowych etatów, a w roku obecnym 150 etatów. Potrzeba nam jeszcze 157 etatów, nie wliczając w to pomnożenia etatów, które może okazać się niezbędnem przy wprowadzeniu nowego ustroju sądowego.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#IgnacyDaszyński">Ażeby ulżyć pp. sędziom, wzięliśmy się do nowego wydania Dziennika Ustaw. Dziennik Ustaw jest wielotomowy i trudno się w nim orjentować. W nowem wydaniu ominiemy ustawy uchylone a ustawy zmienione zamieścimy w zmienionym tekście.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#IgnacyDaszyński">Zabudowania sądowe są w stanie fatalnym, zwłaszcza w b. Kongresówce i na Kresach. Nie idzie tu o pałace, o których mówił p. poseł Bitner, idzie tylko o możność spokojnej pracy, W tym roku uzyskaliśmy 12.200.000 zł. To już jest coś. Żałujemy bardzo, że w preliminarzu tegorocznym nie mogliśmy uwzględnić palących potrzeb Warszawy i Krakowa. Ale nie od razu Kraków zbudowany.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#IgnacyDaszyński">W więziennictwie naszem jest dużo do zrobienia tak, jak we wszystkich dziedzinach życia, ale twierdzę, że nasze więzienia nie są gorsze od więzień w wielu państwach Europy.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#IgnacyDaszyński">Mamy kursy dla instruktorów i kursy dla dozorców więziennych, którzy umieją nieraz na posterunku życie poświęcić. Szkoły w więzieniach funkcjonują sprawnie. Dział pracy rozwija się pomyślnie. Śmiertelność nieduża, bo wyniosła w roku zeszłym zaledwie 1%, co dowodzi, że stan sanitarny więzień jest niezły. Do 11 szpitali przybył nam jeden szpital w Wiśniczu. Urządzony zakład dla umysłowo chorych w Grudziądzu i projektujemy drugi taki zakład w Grodzisku.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Panie Ministrze, a jak z tą sprawą Św. Krzyża, który Sejm uchwalił skasować?)</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#IgnacyDaszyński">Znajduję, że Św. Krzyż to więzienie wzorowe tak pod względem sanitarnym jak pod innemi względami. Sfery katolickie starały się o zwrot Świętego Krzyża. Muszę jednak powiedzieć, że moglibyśmy pójść na to nie inaczej, jak zdobywając sobie jakieś inne pomieszczenia.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#IgnacyDaszyński">W zeszłym roku na Świętym Krzyżu zmarło 13 więźniów, nie jest to cyfra zastraszająca.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#IgnacyDaszyński">W więzieniach nie ma głodu. 2.400 kalorji to norma ustalona naukowo, a przy pracy więźniowie otrzymują o 600 kalorji więcej. Tak samo niepełnoletni. W więzieniach nie ma chłodu. Norma 8 kg. węgla albo 16 drzewa na 1 m3 jest wystarczająca. Więzienia opalają się w ciągu 150 dni w roku.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#IgnacyDaszyński">Twierdzenie, jakoby z więźniami naszymi postępowano niehumanitarnie, odpieram z całą stanowczością. Twierdzenie to dyktuje albo nieświadomość, albo chęć awansowania przestępców na męczenników.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#IgnacyDaszyński">Więzienia nasze zwiedzali: pp. Profesor Teodorescu z Bukaresztu, adwokat Maurice Garcon, delegat Międzynarodowego Czerwonego Krzyża Brunolle, v. Drachenfels, także delegat Czerwonego Krzyża, członek parlamentu francuskiego Guilhomme i inni. Wszyscy zostawili w księgach więziennych bardzo pochlebne wzmianki o swoich wrażeniach.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#IgnacyDaszyński">Nieprawdą jest, ażeby w kwietniu r. b. osiągnięto największą cyfrę zaludnienia więzień. Cyfra ta była istotnie większa w kwietniu r. b. niż w kwietniu roku przeszłego i zaprzeszłego, ale mniejsza, niż w roku 1924 i 1925. Rekordowa cyfra 34.234 wypadła na marzec r 1925. Korzystamy szeroko z ustawy o przedterminowem zwalnianiu, zwalniając miesięcznie koło 300 więźniów, To jest więcej, niż 1% miesięcznie, a zatem więcej niż 12% rocznie. Na recydywistów zwrócimy baczną uwagę, ale procent recydywistów w Polsce nie jest zastraszający; 10,5%, a 7,3%, jeżeli chodzi o ponowne dokonanie przestępstw już raz dokonanych. Nie mam cyfr pewnych. Słyszę jednak, że w Niemczech i Szwecji % recydywistów jest daleko większy.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#IgnacyDaszyński">Prewencyjnych jest dużo. Ale zwrócę uwagę Panów na to, że na środek zapobiegawczy jest skarga do sądu i że wielka część (więcej niż 1/4) prewencyjnych to ci, którzy już mają wyrok I instancji. Idzie więc o przyśpieszenie spraw sądowych, a więc o więcej etatów sędziowskich.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#IgnacyDaszyński">Chcę jeszcze zwrócić uwagę na sprawę aresztów. W aresztach osadza się ludzi skazanych nawet nie za przestępstwa ale za wykroczenia, w b. zaborze rosyjskim areszty są takie, że łatwo stracić w nich zdrowie? Trzeba temu zaradzić. Budując nowe sądy na Kresach, budujemy przy nich areszty, aczkolwiek dotychczas nie jest jeszcze postanowionem, kto ma zawiadywać temi aresztami w b. Kongresówce i na Kresach. W Małopolsce i Wielkopolsce zawiadują niemi naczelnicy sądów.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#IgnacyDaszyński">Przechodzę do ustawodawstwa. Kilka słów tylko o nowym ustroju sądowym, ponieważ Panowie mówili tu o niem, kilka słów tylko, bo ustrój ten będzie prawdopodobnie przedmiotem dłuższych obrad Sejmu. W nowem prawie zachowaliśmy zasadę wyboru sędziów przez sędziów. Jest to zasada, wprowadzona w Rosji łącznie z liberalną reformą roku 1864, na którą powołują się nieraz nasi wybitni prawnicy i powołują się słusznie, Ale według ustawy rosyjskiej minister miał prawo przedstawiać do nominacji kogo chciał, poza wybranymi.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#IgnacyDaszyński">Co innego, że korzystał rzadko z tych uprawnień, ale je miał. A według naszego prawa minister może mianować poza wybranymi tylko 20% w stosunku do zeszłorocznych mianowań. Pod tym względem prawo nasze poszło wiele dalej, niż liberalna ustawa rosyjska. W państwach, zachodnich mianowanie sędziego odbywa się na całkiem innych podstawach.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#IgnacyDaszyński">Mówi się u nas o militaryzacji sądów. Nie jest ono groźnem, bo pp. sędziowie wojskowi mają daleko większe uposażenie, niż sędziowie wojskowi i nie zechcą przechodzić do sądów cywilnych. Ale trzeba pamiętać, że żyjemy w kraju, który musi być militarnym i w którym urzędów wojskowych od urzędów cywilnych nie wolno chińskim murem odgradzać. I trzeba jeszcze powiedzieć, że mamy cały szereg sędziów w b. zaborze rosyjskim bez wykształcenia prawniczego. Spełniają oni wcale nieźle swoje obowiązki. Nieraz można się od nich dużo dowiedzieć, ale wielka ich ilość nie jest zjawiskiem normalnem. Pociągnięcie do sądownictwa cywilnego sędziów wojskowych o wykształceniu prawniczem, aczkolwiek są przeważnie karnikami, mogłoby więc dać tylko dodatnie rezultaty.</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#IgnacyDaszyński">Mówili Panowie wreszcie o okresie zawieszenia nieusuwalności sędziowskiej. Ale proszę Panów, taki okres był stosowany w wielu państwach przy zmianie praw, i w Austrji i we Francji i w Rosji. Okres taki przewiduje art. 78 w Konstytucji, przewidziała go i Komisja Kodyfikacyjna w swoim projekcie, okres taki jest więc teoretycznie całkiem uzasadniony. Wszystko należy od wykonania, ale zarzut, że będzie źle wykonaną, może być skierowany do każdej ustawy.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#IgnacyDaszyński">Panowie twierdzą, że unifikacja idzie bardzo powoli. Wszyscy jesteśmy za unifikacją, bo wspólne ustawodawstwo wyrabia wspólne przyzwyczajenie i wykuwa charakter narodu, ale z drugiej strony ustawy winny być zastosowane do narodowego charakteru. I trzeba pamiętać, że wprowadzenie każdej nowej ustawy jest wstrząsem. Idzie więc o to, aby wstrząs był jeden, a nie kilka wstrząsów, aby nie było ciągłych zmian w ustawach. A na to trzeba ustawy pisać przezornie, co pochłania dużo czasu. Możemy się jednak poszczycić całym szeregiem ustaw unifikacyjnych, wydanych za czasów pełnomocnictw, a więc i ustrój sądowy, procedura karna, przedterminowe zwolnienia, areszt domowy i warunkowe zawieszanie kar, nadzór sądowy nad upadłościami i t. p.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#IgnacyDaszyński">Departament Ustawodawczy pracuje do późna w nocy. Opracował on w okresie pełnomocnictw 80 ustaw, brał czynny udział w opracowaniu 56, a przeanalizował 469 ustaw. Była to wielka praca. Ażeby dokonać takiej pracy, trzeba nam pomocy z zewnątrz, trzeba pracy indywidualnej. Skreślenie 100.000 na ustawodawstwo nie może się więc przyczynić do przyśpieszenia unifikacji.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#IgnacyDaszyński">Rada Prawnicza pomagała nam poważnie, ale bezpłatnie i te 100.000 zeszłoroczne zużyliśmy przeważnie na prace indywidualne.</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#IgnacyDaszyński">O Komisji Kodyfikacyjnej słyszałem uwagi w komisji sejmowej, że powinna ona przejść na indywidualizację prac. Wiem, że Komisja Kodyfikacyjna przeszłą w pewnej mierze na taką indywidualizację, a jeżeli trzeba będzie takiej reformy w pracach Komisji Kodyfikacyjnej to sądzę, że projekt takiej reformy wyjdzie z jej łona.</u>
<u xml:id="u-21.31" who="#IgnacyDaszyński">Co do taks notarjalnych zaznaczam, że opracowaliśmy w zeszłym roku ustawę o taksach notarjalnych w Małopolsce. Obniżyliśmy tam tak taksy notarjalne, jak i taksy adwokackie, a była tego wielka potrzeba, bo taksy były daleko wyższe od taks przedwojennych. W b. Kongresówce i na Kresach obowiązują taksy przedwojenne. Opracowaliśmy ustawę o obniżeniu tych taks, musimy ją jednak sprawdzić z danemi statystycznemi. Trzeba to zrobić dokładnie, bo pewien umiar jest potrzebny, bo chodzi o to z drugiej strony, ażeby pp. notarjusze, którzy mają do czynienia z bardzo trudnemi sprawami, nie wpadli w taką sytuację, w jakiej znaleźli się dziś pp. sędziowie.</u>
<u xml:id="u-21.32" who="#IgnacyDaszyński">Jeszcze kilka słów o unifikacji adwokatury, o której mówił p. referent. Projekt ustawy unifikacyjnej, opracowany przez Komisję Kodyfikacyjną, został nam przesłany bodaj ostatniego dnia naszych pełnomocnictw i przystąpimy do analizy tego projektu.</u>
<u xml:id="u-21.33" who="#IgnacyDaszyński">Przechodzę do spraw budżetowych.</u>
<u xml:id="u-21.34" who="#IgnacyDaszyński">W preliminarzu naszym zeszłorocznym obliczono dochody nasze na 34–35 mil jonów. W preliminarzu na rok bieżący cyfrę tę podnieśliśmy o 2 miliony. Ponieważ jednak zeszłoroczny nasz dochód był większy od preliminowanej cyfry, celowem jest podniesienie tego dochodu o 500.000 i użycie tej sumy na hipoteki włościańskie przy sądach powiatowych.</u>
<u xml:id="u-21.35" who="#IgnacyDaszyński">W roku zeszłym mogliśmy wydać 102 mil jony, wydaliśmy tylko 100, a to nie dlatego, ażeby nam zabrakło wydatków, a dla tego, że są t. zw. limity miesięczne. Kredyty asygnują na miesiąc, a o ile się ich nie wyczerpie, traci się prawo do pozostałości. Preliminarz tegoroczny wynosi 108 mil jonów, jest to 4,4% w porównaniu do ogólnych wydatków Państwa. Tak stwierdził p. Referent. Jeżeli jednak dodać do naszej cyfry 12.200.000, które otrzymamy na zabudowania, i do cyfry ogólnych wydatków państwowych 91 miljonów na inwestycje, to okaże się, że stosunek jednej cyfry do drugiej wynosi 4,7%, t. j. że się ten stosunek nie zmienił od kilku lat.</u>
<u xml:id="u-21.36" who="#IgnacyDaszyński">W pierwszym dziale zarządu centralnego skreśliła Komisja 182.000 złotych, a wszystkiego preliminowano w tym dziale poza uposażeniami 540.000 zł. 182.000 na 540.000 to bardzo poważne skreślenie. I gdyby się utrzymało, to nie moglibyśmy funkcjonować prawidłowo. Skreślenia te byłyby pałkami, wrzuconemi w koła wozu ministerjalnego, który jednak posuwać się musi.</u>
<u xml:id="u-21.37" who="#IgnacyDaszyński">Ze skreśleń Panów w dziale wymiaru sprawiedliwości zwracam uwagę na to, że gdyby te skreślenia przeszły, to musielibyśmy zmniejszyć sumę zapomóg dla sędziów i pozbawić herbaty urzędników sądowych. Panowie sędziowie potrzebują zapomóg. Są to przeważnie zapomogi na pogrzeby i na kuracje. Suma zapomóg wynosi 1% uposażeń sędziowskich.</u>
<u xml:id="u-21.38" who="#IgnacyDaszyński">Taki sam procent jest przyjęty we wszystkich ministerstwach. Zmniejszenie tej sumy byłoby bardzo ciężkie w swoich skutkach. Zdawałoby się również, że nie można pozbawiać urzędników herbaty. Czyżby pp. urzędnicy mieli przychodzić na pracę ze swoimi termosami?</u>
<u xml:id="u-21.39" who="#IgnacyDaszyński">W rezultacie proszę Panów o przywrócenie cyfr preliminowanych przez nasze Ministerstwo. Temu Ministerstwu zarzucano nieraz, że jest zbyt oszczędne. Istotnie, analizowaliśmy każdą cyfrę, i każdą z nich dodatkowo przeanalizował p. Minister Skarbu.</u>
<u xml:id="u-21.40" who="#IgnacyDaszyński">Przechodzę teraz do zarzutów, skierowanych do Ministra Sprawiedliwości, Ministerstwa i wymiaru sprawiedliwości. Nie będę mówił o zarzutach co do mojej przeszłości. Ja się mojej przeszłości nie boję. Nie boję się jej tem bardziej, że patrjotyczny element kresowy darzył mnie nieraz swojem zaufaniem a znał moją przeszłość.</u>
<u xml:id="u-21.41" who="#IgnacyDaszyński">Przechodzę więc do pytania, dlaczego Minister nie ingerował do całego szeregu aktów, jako stróż pieczęci?</u>
<u xml:id="u-21.42" who="#IgnacyDaszyński">Otóż zauważę, jak już zauważyłem, że Minister w Polsce nie ma uprawnień francuskiego ministra, i że są akty, do których Minister nie ma żadnej ingerencji, a tam, gdzie ją ma, odpowiada, czy to z innymi Ministrami, czy indywidualnie i gotów jest ponieść tę odpowiedzialność indywidualnie, nie bacząc na to, że większość zarzutów skierowuje się poprzez głowę Ministra Sprawiedliwości, w stronę Rządu pierwszego Marszałka Polski.</u>
<u xml:id="u-21.43" who="#IgnacyDaszyński">Dlaczego Ministerstwo nie opracowało w okresie pełnomocnictw całego szeregu ustaw wykonawczych do Konstytucji, ustaw, które w ciągu dłuższego czasu nie zostały opracowane przez poprzednie sejmy i rządy? Dlatego, że byliśmy ostatnie zawaleni pracą ustawodawczą, i dlatego, że Sejm obecny jest władny zmienić Konstytucję, i że w razie zmian, ustawy wykonawcze trzeba będzie do tych zmian dostosować.</u>
<u xml:id="u-21.44" who="#IgnacyDaszyński">Dlaczego nie zostały zanulowane ustawy zaborcze niezgodne z Konstytucją? Praca ta jest w toku. Wydaliśmy już ustawę o zmianie 9 tomu praw rosyjskich. Mamy opracowane zmiany 10-go tomu.</u>
<u xml:id="u-21.45" who="#IgnacyDaszyński">Przygotowujemy nareszcie do anulacji cały szereg ustaw niezgodnych z Konkordatem.</u>
<u xml:id="u-21.46" who="#IgnacyDaszyński">Dlaczego nie wykrywa się sprawców kilku przestępstw, któremi Panowie się interesują? Odpowiem na to, że jest cały szereg przestępstw o niewykrytych sprawach i to nie bacząc na postępy techniki śledczej. Tak jest i u nas, tak jest zagranicą. Tak np. w zeszłym roku zameldowano u nas 182 rabunków w bandzie, a wykryto 108. Dlaczego wykryto tak mało przestępców? Oto dlatego, że dane dostarczone przez poszkodowanych były niewystarczające, i dlatego, że zeznania świadków były błędne. Przestępstwa wykrywa się albo natychmiast po ich dokonaniu, albo po pewnym dłuższym okresie czasu i dlatego nie trzeba się śpieszyć z umarzaniem śledztw Śledztwa w sprawach, o których Panowie zechcieli tu wspomnieć, nie są umorzone. Co do mnie mogę powiedzieć z zupełnym spokojem, że robiłem wszystko, ażeby te śledztwa wzmocnić.</u>
<u xml:id="u-21.47" who="#IgnacyDaszyński">Mówiąc o gen. Zagórskim wspomniał p. Marszałek Trąmpczyński, że Mussolini złożył bardzo piękne oświadczenie w sprawie Matteotiego. Tak jest, ale po tem oświadczeniu okazało się, że było zabójstwo, że był trup. Rząd nasz żadnych oświadczeń nie składał, ale nie widzimy ani zabójstwa, ani trupa.</u>
<u xml:id="u-21.48" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ani żywego. Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-21.49" who="#IgnacyDaszyński">Dlaczego Pan redaktor Stpiczyński chodzi, jak ongi Łaszcz, w płaszczu podbitym wyrokami sądowemi? Oświadczam, że p. redaktor Stpiczyński miał cały szereg spraw, że prosił o łączny wyrok, do czego miał najzupełniejsze prawo. Kiedy zaś ten łączny wyrok otrzymał, udał się do łaski Prezydenta, a p. Prezydent raczył go ułaskawić na mocy art. 47 Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-21.50" who="#IgnacyDaszyński">O sądownictwie naszem słyszę głosy, że jest ono powolnem narzędziem w rękach władz administracyjnych. Twierdzę, że tak nie jest. Badając sprawy, natrafiłem na przykład na to, że bardzo wiele zajęć pism zostało uchylonych przez władze sądowe. A jeżeli idzie o procesy polityczne, to rozstrzygają tam przeważnie nie wskazania policji, czy konfidentów, ale dowody rzeczowe.</u>
<u xml:id="u-21.51" who="#IgnacyDaszyński">Zarzucają sędziom, że powodują się własnemi poglądami politycznemi przy ferowaniu wyroków. Byłoby to źle, bardzo źle, ale tak nie jest. I nawet elementy, nieodznaczające się sympatją do Państwa Polskiego, odzywają się z ufnością o naszych sądach. Była np. ankieta wśród kupców hamburskich, którzy stwierdzili, że na sądach polskich polegać można, że wyroki ich są bezstronne i że sądy nasze odznaczają się bardzo poważnem badaniem spraw. Wobec tego dziwią mnie głosy Panów z koła niemieckiego. Opinja niemiecka w tej sprawie nie jest snąć uzgodniona. Opinja ta zresztą w tej chwili zajęta jest innemi sprawami.</u>
<u xml:id="u-21.52" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Zamordowanie Jakóbowskiego.)</u>
<u xml:id="u-21.53" who="#IgnacyDaszyński">Sądy sądzą według ustaw, a nasz kodeks kamy przewiduje kary za przestępstwa antypaństwowe. Tak jest w naszym kodeksie, tak jest we wszystkich kodeksach i tak musi być u nas, bo bardziej od innych jesteśmy zagrożeni. Szanuję prawa innych narodowości, znajduję jednak, że niekaralność za zbrodnie polityczne nie może być przywilejem mniejszości narodowych, i znajduję jeszcze, że komunistyczna akcja antypaństwowa musi być ścigana wszystko jedno, czy działa pod firmą własną, czy pod płaszczem jakiejś innej organizacji, czy to o charakterze wyznaniowym czy narodowym, wszystko jedno czy polskim, czy niepolskim.</u>
<u xml:id="u-21.54" who="#IgnacyDaszyński">Pan Wice-marszałek Zahajkiewicz wystąpił z całym szeregiem zarzutów przeciw apelacji lwowskiej, w której jest bardzo dużo sędziów rusinów. Cyfry mogę Panom przytoczyć. Sąd okręgowy we Lwowie ma sędziów Rusinów 26 1%, sąd okręgowy w Brzeżanach Rusinów 40%, sad okręgowy w Czortkowie 40%. sąd okręgowy w Kołomyj? 40%, w Przemyślu 20%, w Samborze 35%. w Sanoku 25%, w Stanisławowie 43%, w Stryju 36%. w Tarnopolu 30%, w Złoczowie 34%. Średnio przypada 32,9%.</u>
<u xml:id="u-21.55" who="#IgnacyDaszyński">A ilu jest sędziów Polaków? Zaznaczam, że oprócz Polaków i Rusinów są i inne narodowości. Sąd Okręgowy w Barzeżanach, Polaków — 46%, w Czortkowie — 46%, w Kołomyj? — 50%, w Samborze — 47%, w Stanisławowie — 50%, w Stryju 52% i t. d.</u>
<u xml:id="u-21.56" who="#IgnacyDaszyński">Co do sądów powiatowych: w Rymanowie naczelnik sądu Rusin, w Żabinie również Rusin, w Drohobyczy 10 sędziów rusińskich, w Wiśniowcu tylko rusini. Wiceprezesem Sądu Okręgowego w Czortkowie jest Rusin, wiceprezesem sądu okręgowego w Stryju — Rusin i t. d. Podkreślam więc, że zarzuty P. Wicemarszałka Zahajkiewicza w stronę polskiego sądownictwa spadają w znacznej mierze i na panów sędziów rusinów.</u>
<u xml:id="u-21.57" who="#IgnacyDaszyński">Pan Wicemarszałek twierdzi, że procesy lwowskie i inne są tendencyjne i że nie ma przestępstw antypaństwowych. Ale pozwolę sobie zapytać się Pana Wicemarszałka, czy wczorajsze jego przemówienie było propaństwowe?</u>
<u xml:id="u-21.58" who="#komentarz">(Głos: Nie powinien być wicemarszałkiem po tej mowie.)</u>
<u xml:id="u-21.59" who="#IgnacyDaszyński">Proces Hromady i inne procesy nie były skierowane przeciwko mniejszościom narodowym. Wiedzą Panowie, że jednocześnie z procesem Hromady toczyło się i toczy się śledztwo przeciwko polskiej organizacji, pod której firmą działali pp. komuniści. Czy można powiedzieć, że śledztwo to jest skierowane przeciwko narodowi polskiemu?</u>
<u xml:id="u-21.60" who="#IgnacyDaszyński">Bolesnem jest istotnie, że część inteligencji białoruskiej dała się porwać prądom komunistycznym i że chciała zaszczepić te prądy spokojnemu i oddanemu Polsce ludowi białoruskiemu, który niedawno jeszcze w Wileńszczyźnie głosował świadomie za Polską w Sejmie wileńskim. Bolesnem jest, że Hromada występowała jako ekspozytura obca i że nawoływała do oderwania ziemi polskiej od Polski. Ale równie bolesnem jest to, że są Polacy, którzy się oddają antypaństwowej robocie, nie bacząc na to, że tak niedawno jeszcze odzyskali własne państwo.</u>
<u xml:id="u-21.61" who="#IgnacyDaszyński">Charakterystycznem jest, że w sprawie Białoruskiej Hromady otrzymaliśmy w czasie rozprawy sądowej cały szereg protestów, podpisanych przez Polaków i przez nie Polaków, z Francji, z Niemiec, z Austrji, ze Stanów Zjednoczonych i z Kanady. Niektóre z tych protestów twierdzą, że oskarżonych w procesie Hromady było 500, a było ich wszystkich 56, z których skazano 37. Niektóre z tych protestów powołują się na świadectwo zbiegłego b. posła Ballina, inne skierowują się nie tylko przeciwko Rządowi Polskiemu, ale i przeciwko polskim stronnictwom, mówiąc np. o faszystowskim rządzie i o bojówkarzach z P. P. S. Proszę Panów! Nie tędy droga. Czasy przedrozbiorowe minęły, Polska jest suwerenną i żadnym obcym organizacjom nie wolno się mieszać do jej wewnętrznych spraw. Cały szereg aspiracji mniejszościowych może być uwzględniony w Polsce, gdzie żadnego prześladowania narodowościowego nie ma, ale może być uwzględniony bez wpływów obcych i nie pod groźbą antypaństwowych knowań.</u>
<u xml:id="u-21.62" who="#IgnacyDaszyński">Mówią, że komunizm, to idea. Jest to teza wygodna, bo każdy ideowiec znajdzie zawsze w Polsce uczuciowych protektorów. Ale są idee twórcze i są idee destrukcyjne, a z destrukcją trzeba Walczyć. Rozumiem, że dla tej walki nie wystarczą środki policyjne i sądowe. Na propagandę trzeba propagandy, na idee destrukcyjne — idei twórczych. I trzeba wzniecić w narodzie odporność i poczucie odpowiedzialności za własną przyszłość. Ale i sądy i administracja nie mogą tolerować destrukcji.</u>
<u xml:id="u-21.63" who="#IgnacyDaszyński">Komunizm grozi kulturze europejskiej i Polsce, która jest jej przedmurzem. Polska, jak to mówił jeden z przedmówców, jeżeli się z komunizmu nie otrząśnie, to straci własną indywidualność. Pp. Komuniści nie są sentymentalni. Dali tego niejednokrotnie dowody. I nie ma tu miejsca na zbytnią uczuciowość. Poczucie samozachowawcze każę się nam bronić.</u>
<u xml:id="u-21.64" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-21.65" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Kamiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WładysławKamiński">Wysoka Izbo! P. pos. Karuzo, przemawiając na temat Ministerstwa Sprawiedliwości, użył wyrażenia, że p. pos. Kamiński musi przyznać, że nikt z Białorusinów nie głosowałby na osadnika”. Muszę stwierdzić, że na terenie okręgu łudzkiego, oprócz listy mniejszości narodowych nr 18, która rzeczywiście była, ku naszemu zdziwieniu naturalnie, unieważniona, była jeszcze druga lista białoruska, bardziej radykalna od 18 i wzięła 2 mandaty, a więc konkurencja mniejszościowa była.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#WładysławKamiński">Na tej liście był p. pos. Stankiewicz i Wołyniec, który przynależał do Hromady, a więc była bardziej radykalna i bardziej nastrojom białoruskim odpowiadała, niż lista nr 18. Muszę stwierdzić, że mój mandat i mojego kolegi z okręgu łudzkiego, — wobec tego, że lista, na której figurowaliśmy, uzyskała blisko sześćset kilkadziesiąt tysięcy głosów, niezależnie od osobnej listy białoruskiej — jest nie mniej ważny niż mandat białoruski. Panowie zapominają, że okręg łudzki i cała Wileńszczyzna nie jest monopolem tylko białoruskim i że tam, na zasadzie zgodnego współżycia ludności białoruskiej i polskiej, która tam od dawna mieszka, ta ludność ma prawo i będzie w dalszym ciągu wybierała polskich posłów. I przed, wojną jeszcze polscy posłowie z tamtego okręgu byli przedstawicielami ludności w izbie rosyjskiej. Muszę stwierdzić, że praca społeczna nasza, — osadników, którzy pierwsi położyliśmy podwaliny pod podniesienie gospodarcze Kresów na Wileńszczyźnie, uprawnia nas do tego, że jesteśmy zupełnie takimi samymi reprezentantami tamtejszej ludności, jak i Panowie. Muszę też stwierdzić, że nie na podstawie jakiegokolwiek nacisku administracji, ale na podstawie tylko wolnego wyboru jesteśmy przedstawicielami w organizacjach gospodarczych i społecznych.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#IgnacyDaszyński">Przechodzimy do dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu. Głos ma referent p. pos. Hołyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#JanWalerianHołyński">Wysoki Sejmie! Zanim przystąpię do rozpatrzenia samego budżetu Ministerstwa Skarbu, chciałbym zastanowić się chwileczkę nad naszą sytuacją gospodarczą, ponieważ położenie gospodarcze i dobrobyt gospodarczy ludności odbija się w Bardzo silnej mierze na Skarbie. Można śmiało twierdzić, że dobrobyt Skarbu zależy od dobrobytu ludności danego państwa. Struktura gospodarcza Polski jest w tej chwili w pewnej mierze w stadjum przeobrażania się. Ludność polska, w 60–70% ludność rolna, przechodzi dziś zmianę swej struktury, przeprowadzona zostaje reforma rolna. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę stały przyrost ludności polskiej, większy, niż możność zatrudnienia tej ludności na roli, musimy być świadkami odpływu ludności rolnej do miast, o ile zaś w miastach ta ludność nie znajdzie zatrudnienia, musimy być świadkami odpływu tej ludności za granicę, musimy być świadkami emigracji. Choćby całą ziemię podzielić na całą ludność rolną, nie pozostawiając wcale ziemi wielkiej własności, to i wtedyby ziemi w Polsce nie starczyło na stworzenie przewidywanej normy gospodarstw rolnych i jakkolwiekby była przeprowadzona reforma rolna, to zjawisko emigracji, będzie się powtarzało i stale z niem liczyć się musimy. Otóż przypuszczam, że nie będzie dwóch zdań, że emigracja i niemożność zatrudnienia ludności u siebie są pewnem złem koniecznem, ale dążenie nasze, powinno iść w tym kierunku, żeby ludność była zatrudniona w wystarczającej mierze w kraju, żeby znalazła u nas zarobek i pracę.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#JanWalerianHołyński">Otóż tu staje drugie zagadnienie przed nami, zagadnienie podniesienia naszego przemysłu, rozbudowy naszego przemysłu. Często przytaczano tu przykład z Ameryki, jako kraju o rozbudowanym przemyśle i o dobrobycie ludności. Jednak analiza przeprowadzona nie była głęboka, rzucała tylko powierzchowne oświetlenie. Przytaczano nam kolosalny dobrobyt robotnika amerykańskiego, kolosalne jego zarobki i w związku z tem jako remedjum dla Polski podnoszono, że należy podnieść naszą konsumpcję przez podnoszenie zarobków. Jeżeli słuszna jest teza, że podniesienie naszej wytwórczości powinno iść drogą naszej konsumpcji krajowej, to jednak do podniesienia konsumpcji krajowej należy dążyć inną drogą. Mianowicie przez stały wzrost produkcji, czy to rolnej czy przemysłowej powinniśmy powiększać nasz wewnętrzny rynek zbytu i tem samem automatycznie będziemy podnosili naszą produkcję i w dalszym ciągu podnosili zbyt.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli zanalizujemy stosunki, jakie panują w Ameryce, i przykład, jaki daję, pozwalam sobie oprzeć na tym samym materjale, na którym oparł swe wywody p. poseł Diamand, gdy ostatni raz przemawiał, to okaże się, że stosunki amerykańskie przedstawiają się w świetle rzeczywistości w sposób następujący. Istnieje pewna warstwa robotników, zarabiających bardzo dużo, tworzy ona t. zw. arystokrację robotniczą, ale jeżeli chodzi o gros robotników, to stosunki w Ameryce nie są gorsze, niż w Polsce, w każdym razie nie są lepsze. To mówią cyfry oficjalne amerykańskie, które, jeszcze raz powtarzam, cytuję z tego samego źródła, na które się powoływał p. poseł Diamand, a stwierdzają one, że przeciętny zarobek robotnika amerykańskiego wynosi 108 marek — jest to przeliczone z dolarów na marki, gdyż jest to źródło niemieckie — gdy tymczasem oficjalnie obliczone minimum egzystencji wynosi dla Ameryki 185 marek tygodniowo. W ten sposób w świetle prawdy przedstawiają się te stosunki. Posiadam dalej dane dla robotników w poszczególnych branżach, wszystkie one okazują się poniżej minimum egzystencji. Tym sposobem na 28 miljonów robotników 16 miljonów zarabia poniżej 100 marek, przy minimum egzystencji 185, jak to jeszcze raz zaznaczam.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#JanWalerianHołyński">Z tego wypływa zasadniczy wniosek, że dobrobyt amerykański nie polega na wielkości zarobków, lecz na kolosalnej produkcji, na modernizacji przemysłu, opartego na nowoczesnych wynalazkach i na nowoczesnej organizacji pracy, jaka w Ameryce została zastosowana w czasie wojny. Ale po wojnie dla utrzymania tego stanu amerykański minister pracy domagał się dużej ochrony celnej dla Ameryki i wyraźnie w swem oświadczeniu powiada, że należy pamiętać o tem, że wydawanie pieniędzy za granicą i popieranie w ten sposób zagranicznej wytwórczości jest zmniejszeniem rynku zbytu dla wytwórczości amerykańskiej i wewnętrzny rynek amerykański należy tak ukształtować, żeby przede wszystkiem jego sobie zapewnić dla zbytu pracy własnych rąk i własnych robotników.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli i my chcielibyśmy dążyć do tego, aby przede wszystkiem rynek wewnętrzny zachować dla pracy rąk polskich, toby wtedy nastąpiło odpowiednie rozwiązanie trudności naszego życia gospodarczego i możność rozwoju i zatrudnienia tych ludzi, którzy pochodzą z ludności rolniczej, a obecnie muszą emigrować i pracować nie na rzecz polskiego dobrobytu, lecz dobrobytu zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#JanWalerianHołyński">W tem świetle przedstawiają się ostatnie wydarzenia w dziedzinie polityki finansowej naszego Ministerstwa Skarbu. Przypomnę tylko zarządzenie z przed kilku tygodni, które spotkało się z wielkim sprzeciwem, dotyczące częściowej waloryzacji ceł, zarządzenie, które wraca do pełnych stawek celnych na artykuły luksusowe, dla bardzo nielicznych artykułów podnosi cło o 30%, a wszystkie inne pozostawia bez zmiany. Ale nie zapominajmy, że konkurencja nasza z zagranicą jest bardzo utrudniona. Gdy przemysł zagraniczny podczas wojny się rozbudowywał przy wielkiej pomocy państwowej, gdy ten przemysł się reorganizował, postępował naprzód, to nasz przemysł, nasze życie gospodarcze przez cały czas wojny nie tylko że się nie rozwijało, lecz cofało się, świadomie niszczone przez okupantów. Dopiero po wojnie, która u nas trwała daleko dłużej, niż gdzie indziej, zaczęliśmy się odbudowywać, ale i w czasie odbudowy naszego przemysłu przeżywaliśmy pewne ciężkie kryzysy.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#JanWalerianHołyński">A Mało tego. Bo mimo naszej sytuacji zrobiliśmy jedną rzecz, postąpiliśmy naprzód i w pewnej dziedzinie, można powiedzieć, dziś kroczymy w każdym razie w pierwszym szeregu świata; mam tu na myśli t. zw. ubezpieczenia socjalne, kasy chorych.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#JanWalerianHołyński">Polska kroczy tu niewątpliwie na czele.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Na papierze.)</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#JanWalerianHołyński">Nie, poza ostatniem ubezpieczeniem, które nie jest jeszcze wprowadzone, ubezpieczeniem robotników na starość, które, nie wątpię, zostanie w Polsce wprowadzone tak, jak inne ubezpieczenia, zwłokę tę p. Minister Pracy tłumaczył skomplikowaniem tego ubezpieczenia.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Na każdym kroku łamiecie 8-godzinny dzień pracy.)</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#JanWalerianHołyński">W tej chwili przedstawiam Panom sytuację, w jakiej odbudowywał się nasz przemysł, i rzeczy, które były dokonywane jednocześnie z odbudową. Dalszym momentem, który tę odbudowę nam znacznie utrudnił, był podatek majątkowy, który w chwili odbudowy, w chwili konieczności dużych nakładów w nasze życie gospodarcze dla modernizacji tego życia, odciągał od niego gotówkę na cele państwowe.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#JanWalerianHołyński">Otóż proszę Panów, to były te trudności odbudowy i dojścia do takiej możliwości walki z konkurencją zagraniczną, jakiejbyśmy sobie wszyscy życzyli.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#JanWalerianHołyński">Momentem, który do dnia dzisiejszego jest dla nas bardzo ciężki i utrudnia nam wszelką modernizację, jest brak kapitału rodzimego, a jeżeli ten kapitał się znajduje, to bardzo wysoka stopa procentowa. Zarządzenia Ministerstwa Skarbu, zdążające do obniżenia stopy procentowej, należy uważać za bardzo słuszne i celowe, powinne one postawić życie gospodarcze na nogi a jednocześnie wpływa ono na zwiększenie wpływów skarbowych.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#JanWalerianHołyński">Na nieszczęście mamy pewną ustawę, która hamuje ten rozwój; mam tu na myśli ustawę o odsetkach za zwłokę. Odsetki za zwłokę pobierane w wysokości 2% miesięcznie; są one tym czynnikiem, który na rynku naszym stopę procentową podnosi, podbija. Otóż proszę Panów, to zarządzenie musi być powoli zmienione; zastrzegam, że musi to być robione bardzo powoli, bardzo ostrożnie, w ten sposób, aby wpływy skarbowe przez to nie malały, żeby nie wpaść w drugą ostateczność i przez polepszenie naszego rynku finansowego nie popsuć naszego Skarbu. Z tego względu ta rzecz musi być bardzo ostrożnie i bardzo powoli przeprowadzona.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#JanWalerianHołyński">Dziś Stoimy przed faktem dokonanym w ostatnim okresie budżetowym, przed stabilizacją złotego, stabilizacją faktyczną i stabilizacją ustawową. Fakt taki nastąpił już parę razy, słyszeliśmy lat temu 4 o pełnej stabilizacji i o niewzruszalności podstaw dawnego złotego. Różnica jednak między stanem ówczesnym a dzisiejszym jest zupełnie zasadnicza; wtedy budżet nie był zrównoważony, bo chociaż pewna równowaga budżetu jakoby istniała, to była ona osiągana kosztem faktycznego przejścia nominalnego z marki na złoty, czyli w sposób zupełnie sztuczny i fikcyjny. Dzisiaj równowaga budżetu jest absolutnie zapewniona, naturalnie jeżeli Wysoki Sejm nie poweźmie uchwał, któreby nie liczyły się z możliwościami finansowemi, a które tę równowagę mogłyby naruszyć. Jeżeli jednak wziąć rzecz normalnie, tak jak ten budżet nam jest przedstawiony i uchwalony w Komisji, to równowaga naszego budżetu jest zapewniona.</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli tę rzecz w tej chwili podkreślam, to dlatego, że już w społeczeństwie dają się słyszeć głosy, że budżet nasz nie jest zrównoważony, że nasza sytuacja gospodarcza w tej chwili się przedstawia tak groźnie, że już nie ma pewności co do naszego złotego, co do stabilizacji naszej waluty. Chciałbym przestrzec przed takiemi pesymistycznemi, przed tak nierozważnemi i pozwolą Panowie, że użyję tego słowa, defetystycznemi pogłoskami, które są rozsiewane w społeczeństwie. Złoty nasz z punktu widzenie budżetowego, jak przed chwilą nadmieniłem, nie jest zagrożony, a jeżeli przyjrzymy się stronie walutowej złotego, to i ta strona jest zapewniona, zapewniona podwójnie. Po pierwsze zapewniona została jak gdyby moralnie pewną gwarancją międzynarodową, którą osiągnęliśmy dzięki planowi stabilizacyjnemu i pożyczce stabilizacyjnej na rynku międzynarodowym. Przypomnę tylko, że obok pożyczki stabilizacyjnej została przyrzeczona pożyczka w złotych polskich dla Banku Polskiego, którą Bank Polski w każdej chwili będzie mógł pożyczyć w razie, gdyby jego stosunki walutowe tego wymagały. Ale jest i drugi moment. Nie zapominajmy, że w tej chwili jesteśmy świadkami otrzymania przez Polskę pożyczek samorządowych, których wpływ w obcej walucie musi bezwzględnie odbić się na stanie Banku Polskiego i które muszą wypełnić lukę, jaka się wytworzyła przez deficytowy nasz bilans handlowy. Otóż ten nasz bilans handlowy, jak to słusznie zaznaczył p. Minister Kwiatkowski, jest w dużym stopniu zależny w Polsce od urodzaju. Bilans nasz tegoroczny nie jest zagrożony z tego punktu widzenia, że stan zasiewów ostatniemi czasy się poprawił i o tem, aby była klęska nieurodzaju, chyba mowy być nie może.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów, zarządzenie Rządu o waloryzacji ceł dąży w tym kierunku poprawienia naszego bilansu handlowego i doprowadzenia go do równowagi, ale nie zapominajmy, że okres otrzymania zagranicznych pożyczek gotówkowych musi się odbić z drugiej strony wzmożonym przywozem środków, potrzebnych do produkcji, a zatem jej modernizacją. I właśnie jesteśmy w tej chwili świadkami takiego zwiększonego przywozu. Proszę Panów, przypływ tylko złota na rynek wewnętrzny, bez jednoczesnego przypływu towarów mógłby mieć i złą stronę w formie podniesienia znacznego podstawy czynności emisyjnej Banku Polskiego i jednoczesnego wywołania drożyzny. I ten moment musi być brany pod uwagę i nie można brać tego zagadnienia w oderwaniu od całokształtu naszych zagadnień finansowych.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#JanWalerianHołyński">Rzeczywiście nasz bilans płatniczy jest zależny od bilansu handlowego. Nasz bilans płatniczy po wyeliminowaniu bilansu handlowego jest ujemny W ostatnich Wiadomościach Statystycznych Głównego Urzędu Statystycznego jest ogłoszony nasz bilans płatniczy z lat 1925 i 1926. Zastrzegam, że jest to przybliżone obliczenie. Bilans płatniczy nie da się w ten sposób obliczyć, jak się oblicza bilans handlowy. Obliczenia bilansu handlowego, jeżeli chodzi o pozycje wywozu, w bardzo wielu razach nie są ścisłe i dużo mniejsze, aniżeli faktycznie nasz wywóz wynosi. Za te dwa lata widzimy wyraźnie, że zarówno w r. 1925, jak i w r. 1926 nasz bilans płatniczy po wyeliminowaniu bilansu handlowego był ujemny, i dopiero dodatni bilans handlowy z r 1926 rzecz tę zmienił. W roku obecnym bilans płatniczy zmienia się, mianowicie przypływ pożyczki zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli o tem zagadnieniu mówię, chciałbym chwileczkę zatrzymać się nad wpływem i celowością pożyczki stabilizacyjnej. Zdaję mi się, że w tej chwili, dowodzić potrzeby i konieczności pożyczki stabilizacyjnej nie potrzebuję, ta rzecz absolutnie nie ulega wątpliwości. Natomiast jest w ocenach stawiane pod znakiem zapytania, czy pożyczka stabilizacyjna odnosi te skutki, których spodziewaliśmy się po niej. Otóż pozwolą Panowie, że się cofnę do wiosny r. 1927. Wtedy cośmy mogli zaobserwować? Otóż zauważyliśmy, że już wtedy zdyskontowano pożyczkę stabilizacyjną. Otóż gdyśmy pożyczkę otrzymali, skutki jej w znacznej mierze były już zdyskontowane z góry. I dlatego na pierwszy rzut oka pożyczka stabilizacyjna nie odniosła takiego skutku, jakiego się spodziewaliśmy. Faktycznie radzimy nasz obecny stan, widzimy, że jednak ta pożyczka otworzyła drogę do innych pożyczek zagranicznych, nie tylko komunalnych. Jak Panowie wiedzą, Warszawa otrzymała pożyczkę, Poznań otrzymał pożyczkę, Górny Śląsk otrzymał pożyczkę, Łódź może w tej chwili pożyczkę otrzyma; prowadzone są pertraktacje w sprawie pożyczki dla Lwowa i bodajże dla Krakowa. To już jest otwarta droga nasza na rynek międzynarodowy.</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#JanWalerianHołyński">Kursu emisyjnego pożyczek państwowych na rynku międzynarodowym nie można z dnia na dzień zmienić, musi on stopniowo stawać się coraz lepszym. Jeżeli nasz kurs pożyczek nie odnosi tego efektu, którego się po nim spodziewaliśmy, to na skutek rzeczy postronnych, na skutek względów politycznych, które w momencie zaciągnięcia przez nas pożyczki na rynkach zagranicznych odbiły się ujemnie na tej pożyczce.</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#JanWalerianHołyński">Jest drugi moment, który chciałbym podkreślić, to jest moment wzrostu stopy procentowej w Niemczech, który bezwzględnie odbił się podniesieniem stopy procentowej dla Europy i wskutek tego nie ma takiej poprawy, jakiejbyśmy się spodziewali. To są warunki zewnętrzne, a nie bynajmniej brak zaufania do naszej waluty, czy też nasze położenie finansowe.</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#JanWalerianHołyński">Teraz oprócz tych pożyczek, daję się zauważyć także napływ pożyczek prywatnych. Jeżeli w tej chwili obserwujemy na rynku wewnętrznym pewne ścieśnienie finansowe, ścieśnienie, które jednak w ostatnich dniach już bardzo zmalało, to należy je przypisać pewnym okolicznościom przejściowym i specjalnym, chociażby między innemi i waloryzacji ceł, która wywołała nadmierny import w marcu, import spekulacyjny dla wykorzystania pewnej zniżki ceł, import nieskonsumowany przez społeczeństwo, który pochłonął dość znaczne fundusze nasze. Rzeczywiście ścieśnienie to odbija się i na wpływach podatkowych, nie przez zmniejszenie wpływów efektywnych, ale przez większe wpływy z odsetek za zwłokę i z kar, które co miesiąc, poczynając od jesieni roku zeszłego, stale wzrastają. Jednak o tem, ażeby z tego powodu nastąpiło jakiekolwiek zachwianie naszego życia gospodarczego, nie możemy mówić w tej chwili.</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#JanWalerianHołyński">Twierdzenie, że załamała się konjuktura, to twierdzenie, które słyszeliśmy tutaj, jest niesłuszne. Nie możemy powiedzieć, żeby konjunktura się załamała, albo ażebyśmy stanęli w obliczu jakiegoś kryzysu. Zycie nasze gospodarcze było ustalone na znacznym wzroście konjunktury. Ten wzrost postępował w r. 1927. W chwili obecnej nastąpiła pewna stabilizacja. Otóż życie gospodarcze nastawione na wzrost w chwili stabilizacji odczuwa ten moment ujemnie. Ale stabilizacja konjunktury nie może być uważana za kryzys. Z tego względu nie można patrzeć pesymistycznie na możności naszych wpływów i na stan naszego Skarbu na najbliższy rok budżetowy. Musimy patrzeć raczej optymistycznie. Naturalnie, że te skomplikowane elementy muszą być brane w rachubę, nie możemy wpaść w jakąś radość, optymizm i bezkrytycyzm i do preliminarza naszego budżetowego trzeba przystąpić z odpowiednią ostrożnością, ażeby nie wywołać wrażenia nadmiernego preliminowania wpływów dla podniesienia wydatków, — bo rozumiemy, że tylko w tym celu podnosi się preliminarz wpływów, ażeby nie wpłynąć ujemnie na nasz Skarb.</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#JanWalerianHołyński">Teraz jeżelibyśmy przeszli do samego zagadnienia budżetowego, to chciałbym zwrócić uwagę, że wpływy preliminowane w naszym budżecie są preliminowane w znacznie wyższym stopniu niż w roku ubiegłym, są jednak preliminowane ostrożniej, niż efektywne wpływy ubiegłego okresu. Sposób preliminowania bardzo słuszny, jak nadmieniłem przed chwilą, mówiąc o naszem położeniu gospodarczem. Na Komisji Budżetowej przy rozpatrywaniu wpływów podatkowych słyszeliśmy liczne głosy o konieczności podnoszenia bardzo znacznego tych preliminowanych wpływów. Przed tem chcę przestrzec, tem bardziej, jeżeli weźmiemy pod uwagę zaproponowany przez Komisję nowy art. 5 ustawy skarbowej, który ewentualnie te nadwyżki przeznaczył na podniesienie płac urzędniczych, które, jak o tem nikt w tej Izbie nie wątpi, nastąpić musi. Jednak podniesienie płac dokonane być nie może w tych rozmiarach i w tej wysokości, jakiejby słuszność wymagała.</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#JanWalerianHołyński">Dla dokonania właściwej regulacji płac urzędniczych koniecznem się okazało uchwalenie nowych źródeł podatkowych, któreby odpowiadało temu podwyższeniu płac urzędniczych. W tym budżecie tak jak on się przedstawia i tak, jak proponowane jest w art. 5, może być mowa najwyżej o 15%, to znaczy o sumie około 130 miljonów, o wszelkich dal szych podwyżkach w ramach tego budżetu mowy być nie może. Ten moment jest tem ważniejszy, że jeżeli weźmiemy 15% podwyżkę dla urzędników państwowych administracji, to odbijają się one na poszczególnych resortach a przede wszystkiem na Ministerstwie Kolei i gdyby taryfy nie były podwyższone, musiałyby w pewnym stopniu zmniejszyć się wpływy do Skarbu Państwa. Przy preliminowaniu wszelkich tych podatków należy mieć to stale na względzie. W preliminarzu naszym jest preliminowany podatek gruntowy w tej mniej więcej wysokości, jak obecnie wpływa, gdyż podatek ten, będąc podatkiem w dużym stopniu, że się tak wyrażę, ustabilizowanym, sztywnym, jest takim, z którego wpływy nie rosną, ale stale maleją, bo i wpływy przeciętne z hektara stale maleją. Struktura ustawodawcza tego podatku to przewiduje i to jest rzecz, z którą liczyć się musimy. Wreszcie podatek przemysłowy preliminuje się znacznie niżej, niż to było dotychczas, jednak, jak to p. Minister zaznaczył, podatek ten w tej formie, jak dziś jest pobierany, w formie podatku obrotowego, staje się coraz cięższy dla życia gospodarczego i w bardzo dużej mierze przyczynia się do utrudnienia naszego rozwoju gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#komentarz">(Wicemarszałek Dąbski obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#JanWalerianHołyński">Pozwoliłem sobie przytoczyć, że podatek obrotowy pojawiał się w skarbowości wszystkich państw po ciężkich przeżyciach wówczas, kiedy skarb znajdował się w ciężkiem położeniu, i ten podatek potem powoli zanikał, jako szkodliwy dla życia gospodarczego. To samo zjawisko musimy i u nas zaobserwować, tem bardziej, gdy zwrócimy uwagę na bardzo wysokie opodatkowanie i gdy mówimy o dużej rozpiętości cen między hurtem a detalem, między ceną u producenta a ceną, po jakiej nabywa konsument.</u>
<u xml:id="u-24.30" who="#JanWalerianHołyński">Mam tu amerykańską ankietę w sprawie kosztów handlu, rozbitą na poszczególne elementy, i proszę Panów, jeżeli weźmiemy podatki, to okazuje się, że zależnie od branży podatki stanowią od 0,3 do 0,5% w stosunku do obrotu wtedy, kiedy u nas sam podatek obrotowy stanowi, jak dotychczas, dla handlu hurtowego 1%, względnie dla tych, którzy nie prowadzili ksiąg do roku bieżącego, stanowi 2% plus 1/4 dodatku dla komuny i plus jednorazowy 10-cio procentowy dodatek przewidziany w dochodach nadzwyczajnych. Prócz tego są jeszcze świadectwa przemysłowe, więc to wszystko przekracza kilkakrotnie to, co stanowi obciążenie handlu w Ameryce. I tu należy szukać jednego z elementów naszej różnicy i naszej rozpiętości cen.</u>
<u xml:id="u-24.31" who="#JanWalerianHołyński">Z tego wszystkiego, co powiedziałem, wychodziłoby, że nasz system podatkowy już dzisiaj nie da się utrzymać i że należałoby przystąpić do zmian. To jest zadanie, które nas czeka, ale zadanie, do którego dziś jeszcze nie można przystąpić.</u>
<u xml:id="u-24.32" who="#komentarz">(Głosy: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-24.33" who="#JanWalerianHołyński">Przystąpienie do ogólnej reformy podatkowej będzie możliwe dopiero wtedy, kiedy zostaną uchwalone ustawy samorządowe, kiedy zostaną rozdzielone ciężary, wypływające z funkcji, pełnionych przez państwo i z funkcji samorządu, kiedy będziemy wiedzieli, ile potrzebują samorządy i wtedy dopiero będziemy mogli źródła podatkowe rozdzielić między samorządy a państwo, a dzięki temu będzie też można przystąpić do gruntownej reformy podatkowej. Jak to się nie stanie, możemy dokonywać w dziedzinie istniejących podatków zmiany mniej lub więcej daleko sięgające, ale nie możemy mówić o reformie zasadniczej naszego systemu podatkowego.</u>
<u xml:id="u-24.34" who="#JanWalerianHołyński">Wreszcie chcę tu wspomnieć o naszym podatku dochodowym, który z wyjątkiem paru koniecznych zmian, jest jednym z najlepszych, jednak ten podatek dochodowy wymaga dużego wyszkolenia tak aparatu skarbowego ściągającego, jak i samych płatników podatkowych. Dlatego też rok rocznie wpływy z tego podatku rosną i rosnąć będą nawet w silniejszej mierze niż dochód społeczny.</u>
<u xml:id="u-24.35" who="#JanWalerianHołyński">Przejdę teraz do zagadnień celnych. Cła, preliminowane w r. b. są preliminowane dużo wyżej niż w r. ub., jednak dużo niżej niż faktyczny wpływ z r. ub. Faktyczny jednak wpływ celny za rok ubiegły był wpływem wyjątkowym, wywołanym waloryzacją ceł. Wtedy, gdy przeciętnie nasze wpływy z ceł, wynoszą do 25 miljonów miesięcznie, to wpływ za marzec wyniósł 56 i 57 miljonów złotych, a wpływ już w miesiącu lutym był też znacznie wyższy, niż wpływ normalny. A nie tylko przez to będą wpływy tego roku mniejsze, że tamte były wyższe, i dlatego trzeba niżej preliminować, ale i dlatego, że, jak już nadmieniłem, importowane towary nie zostały skonsumowane. Będą skonsumowane w okresie następnym, ale w trakcie tego okresu nie były skonsumowane, import tych towarów będzie niniejszy, czego należy sobie życzyć ze względu na nasz bilans handlowy. I z tego powodu preliminarz ceł musi być niższy, niż był taktyczny wpływ.</u>
<u xml:id="u-24.36" who="#JanWalerianHołyński">Chciałbym jeszcze tutaj pomówić o dziale 5, który zawiera między innemi wpływ z majątków państwowych. Tutaj Komisja zgodnie z opinją Rządu postanowiła podnieść wpływ o 12.750.000 zł. Otóż podniesienie tych wpływów było możliwe tylko wskutek uzyskania pożyczki stabilizacyjnej. Pożyczka stabilizacyjna przede wszystkiem stworzyła pewną rezerwę stalą w wysokości 75 miljonów zł., rezerwę na ewentualne wydatki. Rezerwy tej w obecnej sytuacji skarbowej nie trzeba będzie naruszać i na zasadzie układu, jaki został zawarty, rezerwa ta ma przynosić 3% w stosunku rocznym. Oprócz tego wskutek istnienia tej rezerwy Rząd mógł część swoich rezerw skarbowych ulokować w papierach procentowych i co do tego został, jak Panowie wiedzą, wydany dekret Prezydenta Rzeczypospolitej o ulokowaniu 75 miljonów zł. w papierach procentowych. Z tego źródła też będzie powiększenie wpływów. Wreszcie z pożyczki stabilizacyjnej zostały nabyte akcje Banku Polskiego, będące w posiadaniu Rządu, — w przyszłości według przewidywania mają one być sprzedane publiczności, a właściwie zaofiarowane dawnym akcjonarjuszom, jednak będą teraz w posiadaniu Rządu i powinne bezwzględnie odbić się w podniesieniu dochodów skarbowych, które zostały tu właśnie uwzględnione w wysokości 5 miljonów zł. Przypominam, że jeszcze w dziale 20 budżetu jest przewidziany specjalny wpływ sumy z pożyczki stabilizacyjnej, mianowicie w wysokości 9.500.000 zł. Pożyczka państwowa odbiła się zresztą nie tylko powiększeniem wpływów, ale i zmniejszeniem wydatków skarbowych, mianowicie w budżecie roku przeszłego, w budżecie tym i następnym, miała się znajdować suma specjalna na stopniowy wykup biletów zdawkowych i wymianę ich, suma 6.300.000 złotych, której obecnie w budżecie nie ma, gdyż wykup tych biletów nastąpił z wpływów pożyczki stabilizacyjnej i przez to wydatki zostały zmniejszone.</u>
<u xml:id="u-24.37" who="#JanWalerianHołyński">Jeżeli to wszystkie weźmiemy pod uwagę, to faktycznie oprocentowanie tej pożyczki tak drogo nawet nie kosztuje i obciążenie budżetu nie jest tak znowu wielkie, a korzyści może w znacznej mierze przekraczają ten koszt, który ona wywołuje.</u>
<u xml:id="u-24.38" who="#JanWalerianHołyński">Chciałbym słów parę powiedzieć o sprawie monopolów, a przede wszystkiem monopolu spirytusowego. We wnioskach, które zostały zgłoszone na plenum, mamy specjalny wniosek o podniesienie wpływów z tego monopolu o 18.000.000 zł. Skąd ten wniosek powstał? Otóż, jak już miałem zaszczyt zwrócić uwagę na Komisji, ceny spirytusu i wódek, pobierane przez monopol i wstawione do preliminarza, nie są pobierane w odpowiedniej proporcji. Spirytus o mocy 95 stopni, jest za tani w stosunku do ceny wódki. I właśnie wniosek jednego z pp. posłów, podnoszący wpływy, opiera się na tem, żeby podnieść ceny spirytusu do proporcji ceny wódek.</u>
<u xml:id="u-24.39" who="#JanWalerianHołyński">Bezwzględnie uregulowanie ceny spirytusu i wódek nastąpić musi, jednak te rzeczy wymagają głębszych studjów i zależne są od położenia gospodarczego kraju. Nie wiem, czy będzie można podnieść cenę spirytusu w pełni, czy częściowo. Jak długo ta rzecz nie zostanie gruntownie zbadana, tak długo żądanie podniesienie ceny może wywołać efekt odwrotny, może zmniejszyć spożycie i efekty skarbowe.</u>
<u xml:id="u-24.40" who="#JanWalerianHołyński">Nadmieniam, że i drugi wniosek nie powinien być uchwalony. Mamy czerwiec, a już upłynęły trzy miesiące całego okresu budżetowego, a więc obliczenia zrobione dla całego okresu budżetowego byłyby tu nie miarodajne, bo wstecz obliczać nie można. Ilość sprzedanego spirytusu jest o 14% większa niż w roku ubiegłym. Konsumcja spirytusu przewidziana jest większa z powodu spodziewanego zwiększenia konsumcji legalnej kosztem konsumcji nielegalnej, a więc nie absolutnego zwiększenia konsumcji.</u>
<u xml:id="u-24.41" who="#JanWalerianHołyński">Wśród wielu wniosków, zmniejszających wydatki budżetowe, są wnioski, które były po części już zgłaszane na Komisji Budżetowej, po części dzisiaj dodatkowo. Chciałbym zwrócić uwagę na jedno, a mianowicie, że wszystkie te zmniejszenia są robione w formie dość sumarycznej, bez bliższego wykazania, względnie umotywowania. Z tego też względu, że umotywowania dla większości tych wniosków nie było, Komisja Budżetowa je odrzuciła i postanowiła przejść nad niemi do porządku dziennego. Znajduje się tam i taki wniosek, jak zmniejszenie sumy na nasze wydawnictwa i naszą propagandę zagraniczną. Proszę Panów, jeżeli chcemy, ażeby pożyczka stabilizacyjna dała nam spodziewany przypływ kapitałów zagranicznych, jeżeli chcemy, ażeby o nas zagranicą mówiono i nas znano, jest rzeczą nieodzowną postawienie naszej propagandy i naszych wydawnictw na odpowiednim poziomie i to należy uważać za plus obecnego Rządu, że te rzeczy postawił na takim poziomie. Te wnioski, które dążą do ponownego obniżenia tych wydatków, to są wnioski oszczędnościowe, które mogą nas drogo kosztować i nie doprowadzą nas do rzeczowych, faktycznych oszczędności.</u>
<u xml:id="u-24.42" who="#JanWalerianHołyński">Proszę Panów! Z dalszych wniosków mniejszości są wnioski, zmierzające do podniesienia niektórych pozycji podatkowych. Komisja Budżetowa stanęła na stanowisku, ażeby ostrożnie preliminować wpływy podatkowe i wypowiedziała się przeciw wszystkim podwyżkom. Ja w swoim referacie Panom Posłom długo tę rzecz przedstawiałem. Pozwolę sobie zatem w imieniu Komisji prosić o odrzucenie wszystkich tych wniosków, które przedstawił p. pos. Kornecki, mianowicie o podwyższenie o 5.000.000, następnie o podwyższenie o 3.000.000. Wreszcie jest także wniosek p. pos. Diamanda, wniosek czysto formalny, że tak powiem, o przeniesienie preliminowanych sum podatku obrotowego z działu podatków bezpośrednich do działu podatków pośrednich. Wniosek ten został na Komisji Budżetowej zupełnie słusznie odrzucony, ponieważ jest sprzeczny z ustawą przemysłową. Jeżeliby nawet ktoś mógł się zgodzić z tem stanowiskiem, że podatek obrotom wy nie jest podatkiem bezpośrednim, to jednak preliminowanie tego podatku musi być w dziale podatków bezpośrednich, a nie pośrednich.</u>
<u xml:id="u-24.43" who="#JanWalerianHołyński">Jeszcze jedną rzecz nadmienię, że w drugiem czytaniu na Komisji Budżetowej jako referent zostałem przegłosowany i wtedy złożyłem swój referat. W trzeciem czytaniu większość poprawek została przez Komisję odrzucona, jednak niektóre z nich zostały utrzymane. Otóż ponieważ nikt nie chciał przyjąć referatu, zastrzegłem się, że chociaż biorę referat z powrotem, jednak osobiście nie zgadzam się ze wszystkiemi poprawkami, które zostały uczynione na Komisji Budżetowej i że dam temu odpowiedni wyraz, gdy będę tę rzecz referował. W moim drukowanym referacie starałem się tę sprawę omijać, jednak tutaj muszę się zastrzec, że jestem przeciwnego zdania co do tych skreśleń wydatków, które zostały uczynione na Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-24.44" who="#JanWalerianHołyński">Chciałbym jeszcze nadmienić Panom jedną zasadniczą rzecz, która była poruszana na Komisji Budżetowej. Mianowicie tam słyszeliśmy bardzo dużo ataków, bardzo dużo krytyk, że Rząd nie przedstawił zamknięć rachunkowych tej Wysokiej Izbie. Otóż otrzymałem informacje, że zamknięcie kończące się 31 marca 1927 r. Rząd już przedłożył Najwyższej Izbie Kontroli Państwa. Przypuszczam więc, że Najwyższa Izba Kontroli Państwa na sesji jesiennej będzie mogła Wysokiemu Sejmowi to zamknięcie przedstawić.</u>
<u xml:id="u-24.45" who="#JanWalerianHołyński">Przejdę teraz w paru słowach do budżetu długów państwowych. Otóż tak, jak już nadmieniłem, wpływy z pożyczki stabilizacyjnej zostały zużyte, częściowo na wykup biletów zdawkowych, częściowo na wymianę biletów zdawkowych na srebro, dalej zostały zużyte na zakup akcji Banku Polskiego i t. d. Jak już nadmieniłem, wpływy z tej pożyczki ulokowane rzeczywiście przynoszą dochód, tak, że obciążenie, które jest przewidziane na amortyzację tej pożyczki, to jest 26.400.000 w pozycji 12 jako rata amortyzacyjna oraz 44 miljony jako oprocentowanie — te sumy częściowo się zmniejszają.</u>
<u xml:id="u-24.46" who="#JanWalerianHołyński">Preliminarz długów państwowych przewiduje wszystkie te same pozycje, jak w roku ubiegłym, z wyjątkiem właśnie tej pożyczki stabilizacyjnej, której nie było, natomiast nie zawiera już spłaconej 8% pożyczki złotej, której wykup nastąpił w roku ubiegłym, oraz nie zawiera pozycji 8% biletów skarbowych, które zostały wykupione z pożyczki stabilizacyjnej.</u>
<u xml:id="u-24.47" who="#JanWalerianHołyński">Komisja Budżetowa proponuje przyjęcie działu pożyczek państwowych bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#AleksanderDębski">Mam zamiar odroczyć posiedzenie do popołudnia. Proponuję, aby to posiedzenie rozpocząć od referatu i sprawozdania z budżetu długów państwowych, emerytur, rent inwalidzkich i pensyj, którego referentem jest p. Krzyżanowski. Nad temi wszystkiemi sprawozdaniami odbędziemy dyskusję razem. Nie słyszę protestu, uważam propozycję moją za przyjętą. Wskutek tego posiedzenie odraczam do godziny 3 min. 30. Potem nad temi sprawozdaniami odbędziemy łączną dyskusję. Nie słyszę protestu, uważam propozycję moją za przyjętą.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#AleksanderDębski">Posiedzenie odraczam do godz/3 min. 30.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Po przerwie)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#JanWoźnicki">Wznawiam przerwane posiedzenie. Jako drugi referent głos ma p. Krzyżanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#AdamKrzyżanowski">Wysoki Sejmie! P. Marszałek Sejmu połączył dyskusję nad budżetem Ministerstwa Skarbu, nad budżetem długów publicznych i rent inwalidzkich. Miał po temu bardzo poważne rzeczowe motywy, bo trzy te budżety tworzą całość, zarówno z punktu widzenia administracyjnego, jak rzeczowego. Wszystkie trzy budżety są zawiadywane przez Ministerstwo Skarbu, a rzeczowo rzeczywiście najbardziej się łączą z Ministerstwem Skarbu, Ministerstwo Skarbu jest przede wszystkiem powołane do zapewnienia tej obsługi, t. zn. oprocentowania i amortyzacji długów publicznych, a jednocześnie renty i emerytury mają do pewnego stopnia charakter długu, można je uważać także za dług państwa wobec uprawnionych. Dlatego uważam za rzecz uzasadnioną, że będziemy dyskutowali razem nad temi trzema budżetami.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#AdamKrzyżanowski">Nie będę streszczał mego sprawozdania, które Szan. Panom kancelarja sejmowa rozdała, przypuszczam, że wszyscy obecni to sprawozdanie mają w ręku i z treścią jego się zapoznali. Dodam kilka uwag nieobjętych sprawozdaniem. Przede wszystkiem zacznę od części dotyczącej emerytur i tu chciałbym zwrócić uwagę na to, że zarówno kwestję emerytur, jak nie mniej kwestję budżetu rent inwalidów, rozważałem w swem sprawozdaniu i w swych wnioskach z punktu widzenia konieczności państwowych. Brałem pod uwagę przepis Konstytucji, według którego nie wolno proponować wydatków bez pokrycia i dlatego wiele uzasadnionych, mojem zdaniem, żądań, odnoszących się do poborów emerytalnych, poborów inwalidów nie znajduje zaspokojenia w przedłożonych przeze mnie wnioskach. Nie znajduje tego zaspokojenia nie dlatego, żebym nie był zdania, iż żądania te są uzasadnione, przeciwnie, podzielam pogląd, że zarówno w budżecie emerytur, jak i rent należałoby niejedną pozycję zwiększyć, atoli musimy się liczyć z rozporządzalnemi środkami i proszę Panów, abyście wnioski moje przede wszystkiem wzięli pod uwagę właśnie z tego punktu widzenia konieczności państwowej, gdyż nie możemy uchwalać wydatków bez należytego pokrycia.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#AdamKrzyżanowski">Z tem zastrzeżeniem przystępuję do problemu emerytur i tutaj chciałbym wnioski moje, drukiem rozdane, w jednym punkcie uzupełnić. Jest to punkt drobnej natury, chodzi o zmianę, która nie ma nic wspólnego z finansami tego działu. Nie mam zamiaru zmieniać swych wniosków ani w zakresie wydatków, ani w zakresie dochodów, ale chciałbym nazwę jednej z pozycyj zmienić. W tych wnioskach Panowie znajdziecie także pozycję „darów z łaski”, która uzasadniona jest w ustawie uchwalonej w roku 1924. Otóż z wielu stron zwracano uwagę na to, że nazwanie tej pozycji „darami z łaski” nie koniecznie jest szczęśliwe. Z pozycji tej Prezydent Rzeczypospolitej na wniosek Ministra Oświaty udziela zapomóg zasłużonym literatom, ludziom nauki, którzy nie mając ani poborów urzędniczych, ani emerytur, w starości popadli bez swojej winy w ciężkie położenie materjalne. Jest nieco upakarzającem tego rodzaju uznanie ich działalności, wyrażone przez głowę Państwa, określone jako „dary z łaski”. I dlatego będę proponował, ażeby pozycję tę nazwać „funduszem zapomogowym dla zasłużonych literatów”.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#AdamKrzyżanowski">Sądzę, że nikt się temu nie będzie sprzeciwiał.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#AdamKrzyżanowski">Poza tem chciałbym zwrócić uwagę na to, że wnioski moje, odnoszące się do emerytur, nie czynią niestety zadość często podnoszonym postulatom powiększenia emerytur, płatnych emerytom państw zaborczych. Jest to problem tej Wysokiej Izbie dobrze znany. Znane są te przykłady, niestety, dość częste, niewątpliwie dziwne, że stary, dobrze zasłużony, wysoki stosunkowo urzędnik, powiedzmy radca, lub nadradca pobiera dziś emeryturę mniejszą niż jego woźny, a to z tego powodu, że jemu wymierzono emeryturę, jako emerytowi państw zaborczych, a woźny otrzymał już t. zw. polską emeryturę, wymierzoną nieco później. Z powodu braku środków finansowych ta niewątpliwa krzywda, wyrządzona emerytom państw zaborczych, w tym budżecie nie została usunięta. Jeżeliby stosunki finansowe w przyszłości pozwoliły na to, uważałbym za wskazane, aby tę krzywdą w miarę sił i możności finansowych naprawić.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#AdamKrzyżanowski">Łączy się z tem jeszcze jedna kwestja, mianowicie emeryci, zwłaszcza emeryci państw zaborczych, pobierający emerytury jeszcze z rubryki emerytur państw zaborczych, odczuwają bardzo boleśnie to, że z ich drobnych emerytur strąca się 3% tytułem podatku emerytalnego, tak, że ci emeryci płacą 3% na fundusz emerytalny. Może w przyszłości dałoby się tego uniknąć i cieszyłbym się, gdyby w przyszłości ściąganie tych opłat odpadło. Już nie chodzi o wysokość tej kwoty, która w wielu wypadkach w tych budżetach nie jest tak wielką, ale rzeczywiście zakrawa to na pewną ironję, że z tak drobnych emerytur ten podatek na fundusz emerytalny jest ściągany.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#AdamKrzyżanowski">Chcę jeszcze powiedzieć kilka słów o problemie rent inwalidzkich. Zwracam uwagę na to, że wnioski przeze mnie przedłożone obejmują propozycję utworzenie funduszu gospodarczego pożyczkowego na korzyść inwalidów. Ten fundusz nie pojawia się po raz pierwszy w budżecie Rzeczypospolitej, mianowicie już w prowizorjum budżetowem na I kwartał 1927 r., jeżeli mnie pamięć nie myli, podobna pozycja się znalazła. Doświadczenia poczynione z użyciem tej kwoty, zdaje się, 500.000 zł. okazały się korzystne i istnieje zamiar, który będzie urzeczywistniony, o ile Panowie wniosek mój przyjmą, ażeby ten fundusz odnowić, względnie rozszerzyć, fundusz zawiadywany, nawiasem mówiąc, przez Bank Rolny, więc rozdzielanie pożyczek z tego funduszu nie przyczyniłoby nowych wydatków administracyjnych państwu. Wielkość tego funduszu świadczy, że chodzi tu o kroplę w morzu, jednak być może, że na tej drodze uda się niejedną wadę obecnego stanu rzeczy złagodzić.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#AdamKrzyżanowski">Kto wie czy nie byłoby rzeczą wskazaną, ażeby przeprowadzić ponowną rejestrację osobistą inwalidów. Znane są skargi na to, że wiele osób, niebardzo powołanych i niebardzo na to zasługujących, takie zasiłki inwalidzkie pobiera. Naturalnie bardzo trudno sprawdzić, w jakim stopniu te skargi są uzasadnione. Że tego rodzaju poszczególne wypadki się zdarzają, to jest chyba nieuniknione, chodzi tylko o rozmiar tych wypadków. Jednak uważałbym za wskazane, żeby na tę sprawę zwrócić uwagę, szczególniej licznie powtarzają się skargi na to, że wiele wdów pobiera zasiłki w danej sytuacji, a co do nich obowiązujące przepisy niezupełnie są uzasadnione. Możnaby temu zaradzić przez przeprowadzenie ponownej rejestracji osobistej inwalidów i na problem ten także zwracam uwagę Wysokiego Sejmu.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#AdamKrzyżanowski">Słyszeliśmy z trybuny, zdaje mi się, z ust pos. Gen. Roji, a także od innych kolegów, skargi dotyczące tego, że inwalidzi nie otrzymują wszystkich świadczeń im należnych; obliczano te zalegające świadczenia na olbrzymią kwotę. Jedni mówili o 100 miljonach złotych, a zdaje mi się, że nawet padła cyfra 400 miljonów złotych. Kwestja ma znaczenie aktualne, dlatego, że niektórzy z uprawnionych wytoczyli Państwu procesy, odnieśli się do Trybunału Administracyjnego w tej sprawie. Proszę Panów, różnie można się zapatrywać na stan prawny tej kwestji, ja rozróżniam stan prawny od innych aspektów tego problemu. Jeżeli biorę pod uwagę stan prawny, to sądzę, że twierdzenie, iż ustawa została niewykonana i że z tego powodu należy się szereg świadczeń, dochodzących do znacznej kwoty, można zakwestjonować. Osobiście jestem zwolennikiem tej koncepcji, że ustawa budżetowa ma w tych wypadkach moc ustawy, jak każda inna, lex posterior derogat priorem, z powodu braku pokrycia wymaganego Konstytucją, świadczenia z tych ustaw nie zostały wstawione do budżetu i z tą chwilą ustawa budżetowa tamtą ustawę uchyla. Tak się mnie przedstawia stan prawny i ja osobiście, gdybym był sędzią w tym sporze, wyrokowałbym na korzyść Państwa. Muszę jednak powiedzieć, że taka administracja jest oczywiście niepożądana, wywołuje niewątpliwie poczucie krzywdy wśród osób zainteresowanych. Ten objaw korzystny nie jest i być może, że ze stanowiska ściśle prawnego można tutaj bronić Skarbu i poszanowania administracji publicznej, jednak z punktu widzenia administracji poprawnej w stosunku do obywateli ten stan rzeczy jest ubolewania godny. Niestety nie widzę środków zaradczych wobec tego, że fundusze któremi rozporządzamy, są szczupłe. W granicach tych szczupłych funduszów nie wiele się da zrobić. Jednak zgłoszony tu został poza wnioskami, które były już postawione i akceptowane przez Komisję Budżetową, wniosek p. Snopczyńskiego o przyznanie 7 dalszych miljonów na korzyść inwalidów, został postawiony wniosek dalej sięgający, obejmujący 18.000.000, razem 33.000.000. Wobec trudnego położenia finansowego będę musiał oświadczyć się w imieniu Komisji Budżetowej przeciw tym wnioskom, natomiast mam zamiar w imieniu Komisji Budżetowej wniosek p. Snopczyńskiego o 7.000.000 poprzeć. Uważam, że to jest przynajmniej częściowe zadość uczynienie z powodu ubolewania godnego nie wypłacenia należności ustawą zagwarantowanych.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#AdamKrzyżanowski">Kończąc, raz jeszcze proszę, aby Wysoka Izba zechciała rozpatrzeć te wnioski, odnoszące się do emerytur i rent inwalidzkich, z punktu widzenia konieczności Państwa i konieczności finansowej. Nie możemy niestety dać tyle, ilebyśmy pragnęli, musimy się liczyć z rozporządzalnemi środkami i w tym duchu wnioski swoje zredagowałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Snopczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#AntoniSnopczyński">Wysoki Sejmie! Opracowane przez referenta p. pos. Krzyżanowskiego sprawozdanie Komisji Budżetowej w dziale emerytur, rent inwalidzkich i pensyj zupełnie jasno i drobiazgowo przedstawia wszystkie okoliczności i momenty z tym budżetem związane. Z tego powodu, jak również z braku czasu, ograniczę się do krótkiego omówienia sprawy najważniejszej, mianowicie rent inwalidzkich, wdowich i sierocych.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#AntoniSnopczyński">Na samym wstępie pragnę stwierdzić, że aczkolwiek od ukończenia wojny upłynęło z górą 7 lat, sprawa inwalidów, wdów i sierot dotychczas definitywnie załatwiona nie została. Kwota preliminowana na okres budżetowy 1928/29 na renty inwalidzkie, dział I, wynosi 124 milj. Suma ta w poważnym stopniu obciąża Skarb Państwa, jednak pod żadnym pozorem zmniejszona być nie może, chociażby dlatego, że w preliminowanej sumie nie został uwzględniony ustawowo należny inwalidom dodatek, jak dodatek kwalifikacyjny i dla ciężko poszkodowanych. Dodatki te, przewidziane ustawą z dnia 18 marca 1921 r., wskutek dewaluacji marki i braku pozytywnego przepisu stały się fikcją i dziś bez ustawowego uregulowania sprawy zaopatrzeń inwalidzkich wypłacane być nie mogą. Renta inwalidzka nie jest odszkodowaniem za odniesione kalectwo, względnie cierpienie, renta jest zaopatrzeniem, wypłaca się inwalidom tylko wtedy, kiedy zapracować nie może na utrzymanie. Utraconego wzroku, utraconej ręki lub nogi odkupić nie można, na te rzeczy ceny nie ma. Dlatego też Rząd powinien dążyć do tego, aby inwalidzi pracowali. Praca, prócz tego, że zwalnia Rząd od płacenia zaopatrzeń, jest czynnikiem społeczno-wychowawczym, czynnikiem leczniczym. Uważam, że zatrudnienie inwalidów jest bodaj jedynem rozwiązaniem tego problemu tak z korzyścią dla Państwa, jak dla inwalidów.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#AntoniSnopczyński">Do tego celu prowadzą dwie drogi, zresztą nie nowe, mianowicie: wprowadzenie w życie rozporządzenia P. Prezydenta Rzeczypospolitej o rewizji koncesji monopolowych, oraz udzielenie pierwszeństwa inwalidom i wdowom po poległych przy obejmowaniu wakujących posad. Jest to ścisłe wykonanie art. 53 i 54 ustawy inwalidzkiej z dnia 18 marca 1921 r., której art. 53 głosi: Inwalidzi wojenni mają przy równych kwalifikacjach pierwszeństwo przy obsadzaniu urzędów państwowych i nadawaniu zezwoleń na sprzedaż towarów monopolowych, biletów loteryjnych i prowadzeniu gospód, księgarni kolejowych i t. p. Pierwszeństwo takie przysługuje także pozostałym wdowom po inwalidach wojennych, po poległych i zmarłych, nie mającym dostatecznych środków do życia. Art. zaś 54 mówi: Inwalidzi wojenni, posiadający dostateczne kwalifikacje, mają pierwszeństwo także przy obsadzaniu urzędów, posad w samorządach, posad w przedsiębiorstwach i zakładach państwowych i samorządowych, oraz prywatnych, przez Państwo subsydjowanych i koncesjonowanych. Gdyby rządy poprzednie postępowały w myśl obowiązujących przepisów, to liczba inwalidów, pobierających renty, byłaby dziś mniejszą o połowę, Skarb byłby poważnie odciążony, a Państwo zyskałoby bardzo wielu zadowolonych i dobrych obywateli. Wystarczy pójść do jakiegokolwiek urzędu, a łatwo można się przekonać, że inwalidów tam nie ma lub pracuje bardzo niewielu, a jednak różne posady mogliby tam zająć. Rzecz oczywista, że dziś trudniej zwolnić zaangażowane siły, ażeby na ich miejsce wprowadzić inwalidów, niemniej jednak w tym kierunku należy wytężyć wysiłki, aby krzywdę wyrządzoną inwalidom naprawić.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#AntoniSnopczyński">Blok Bezpartyjny dąży do rzeczywistej poprawy losu inwalidów, wdów i sierot.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Głos: Zobaczymy.)</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#AntoniSnopczyński">Dowodem tego fakt, że złożyliśmy poprawkę do ustawy skarbowej, do art. 5, upoważniającą Rząd do wypłacenia inwalidom, wdowom i sierotom tytułem zapomóg 7 milj. zł.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#komentarz">(Głos: To nic.)</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#AntoniSnopczyński">Poprawka nasza jest uzgodniona z Rządem, wskazaliśmy pokrycie i jeżeli zostanie przez Wysoką Izbę uchwalona, zapomoga może być wypłacona od 1 lipca r. b., więc poprawka ta jest rzeczą realną. Natomiast wnioski Panów z lewicy, zmierzające do wypłacenia większych sum inwalidom, do całkowitego wprowadzenia w życie ustawy inwalidzkiej, należy w tej chwili traktować jako wnioski demonstracyjne, obliczone tylko na efekt, ponieważ Panowie nie wskazują pokrycia. Wnioski Panów będą rozpatrywane przez komisję, komisja musi znaleźć sposób i środki ich zrealizowania, ale czy komisja te środki znajdzie, tego przesądzać nie możemy. Z tego wynika, że wnioski Panów nie mają widoków szybkiego załatwienia, więc są dziś nierealne. Z tego względu zwracam się do Wysokiej Izby, ażeby raczyła uchwalić wnioski złożone przez nas. Da to możność wypłacenia zapomóg i poprawienia losu tym, wobec których Państwo ma poważne zobowiązania i którym słusznie przysługuje miano bohaterów.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#AntoniSnopczyński">Wysoki Sejmie! Mam zaszczyt oświadczyć, że inwalidzi wojenni do Premjera P. Marszałka Piłsudskiego zaufanie mają...</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#AntoniSnopczyński">...i tak, jak kiedyś pod jego dowództwem walczyli o niepodległość polityczną Państwa, dziś chcą pod jego kierunkiem pracować i budować niepodległość gospodarczą Państwa. Los Państwa jest losem inwalidów.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#AntoniSnopczyński">Kończąc, mam zaszczyt oświadczyć, że klub nasz głosować będzie za przedłożonym preliminarzem w brzmieniu Rządowem i za temi poprawkami Komisji, które z Rządem zostały uzgodnione.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Wyrzykowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PWyrzykowski">Wysoki Sejmie! Nim przystąpię do merytorycznego rozpatrywania budżetu Ministerstwa Skarbu, pozwolę sobie zwrócić uwagę Wysokiej Izby na niewłaściwą, mojem zdaniem, metodę, jaką od roku 1925 stosuje Ministerstwo Skarbu przy przedkładaniu przeliminarza budżetowego. Przedłożony preliminarz budżetowy jest niesłychanie skąpy w w objaśnienia i że się tak wyrażę, skondensowany tylko do paragrafów i dopiero po ciężkiej i mozolnej debacie na Komisji Budżetowej, można coś nie coś z wyjaśnień Ministra Skarbu względnie poszczególnych Ministrów zrozumieć, na co idą kwoty, częstokroć bardzo wysokie, miljonów sięgające w poszczególnych paragrafach. Dawniej przed 1925 r. przedkładane preliminarze budżetowe bardzo dokładnie omawiały każdy artykuł, każdą poszczególną pozycję. W 1925 r., za czasów urzędowania p. Władysława Grabskiego, ze względów oszczędnościowych, bo tak się to wtedy nazywało, zmniejszono druk preliminarza więcej prawie niż o połowę i praktykuje to się do dnia dzisiejszego. Uważam, że tak dalej być nie powinno, że ten preliminarz, jaki będziemy mieli złożony w jesieni, powinien podać szczegółowo i dokładnie każdą pozycję z dokładnemi wyjaśnieniami. Trzeba co do tego iść za przykładem państw zachodnich. Proszę zobaczyć, nie mówię już o wielkich państwach, jak Francja, Rzesza Niemiecka, — ale proszę zobaczyć choćby budżet czeski, jest to gruby tom i cała masa załączników niemal tej samej grubości, gdzie każdy najdrobniejszy szczegół jest omówiony i dokładnie podana jest ilość etatów w poszczególnych urzędach co do każdej kategorji. Mając taki materjał, można dopiero dokładnie się orjentować w całokształcie potrzeb administracji.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#PWyrzykowski">Przechodząc teraz do ogólnych zagadnień budżetu, chcę zwrócić uwagę przede wszystkiem na ogólne położenie gospodarcze Państwa. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że ogólne położenie gospodarcze Państwa pogorszyło się. Sam p. referent budżetu Ministerstwa Skarbu na Komisji Skarbowej oświadczył, że jest ono tak trochę niedysponowane; tak, Pan użył francuskiego terminu „malaise”, trochę tak niedysponowane. Trzeba jednak jasno spojrzeć prawdzie w oczy, że nie tylko jest ono niedysponowane, ale, mojem zdaniem, zaczyna się choroba i trzeba dołożyć wszelkich wysiłków, żeby chorobę tę uleczyć. Kto wyczuwa, co się dzieje w rolnictwie, a olbrzymia większość szanownych Panów zna sytuację rolnictwa w tej chwili w kraju, zna stan zasiewów, ten dobrze wie, że w jesieni zbiory będą prawdopodobnie znacznie gorsze niż były w roku zeszłym. To jedna rzecz. Kto przygląda się temu, że na ogół ceny artykułów pierwszej potrzeby idą w górę, kto widzi zanoszące się strajki, kto wyczuwa i widzi, bo zresztą nie potrzeba wyczuwać, ale widzi ten ferment szalony, jaki jest wśród pracowników państwowych, ten musi sobie zdać sprawę, że sytuacja gospodarcza Państwa jest na drodze do coraz silniejszego pogorszenia się. Tymczasem budżet nasz został w ogólnych swych rozmiarach rozciągnięty do kwoty, mówię w okrągłych sumach, 2.500.000.000 zł., w przeciwieństwie do budżetu zeszłorocznego, wynoszącego, znów mówię w okrągłych sumach, 2 miljardy zł. Rząd, mojem zdaniem, zbyt optymistycznie traktował wpływy zeszłoroczne, które były o 300 przeszło milj. większe, niż preliminowano i opierając się na tych wpływach, przedłożył preliminarz budżetowy znacznie rozszerzony w porównaniu z rokiem zeszłym. Mam bardzo poważne obawy, proszę Wysokiej Izby, czy ten preliminarz będzie mógł być wykonany, jeżeli sytuacja gospodarcza nie będzie taką, jak chociażby zeszłego roku.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#PWyrzykowski">Proponowaliśmy na posiedzeniu Komisji Budżetowej i tu szereg poprawek oszczędnościowych, które uważaliśmy za słuszne, w dziedzinie administracji politycznej, oszczędzając natomiast administrację gospodarczą, bo uważam, że cała dotychczasowa polityka gospodarcza, nie tylko tego Rządu, ale wszystkich dotychczasowych rządów polskich, była błędna w swych założeniach. Chodzi mi mianowicie o to, że przecież podstawą produkcji naszej jest produkcja rolna, a dla produkcji rolnej robiło się niesłychanie mało w Polsce. Trzeba przyznać i tu muszę być bezstronnym, że obecny Minister Skarbu okazał daleko więcej zrozumienia niż wszyscy dawniejsi Ministrowie Skarbu dla tych potrzeb rolnictwa, a specjalnie dla potrzeb drobnego rolnictwa, jednak to, co zostało uczynione, jest kroplą w morzu w porównaniu z tem, co uczynić by należało. Uważam bowiem, że i rząd obecny, jako całość, nie idzie po te) drodze, po jakiej w naszych stosunkach gospodarczych Rząd w polityce gospodarczej powinien iść. Jeśli się zważy, o czem zresztą już mówiłem w debatach nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, że 2.100.000 drobnorolniczych rodzin chłopskich siedzi na 4 milj. ha, to proszę Panów, dla każdego, kto ma jakie takie pojęcie o rolnictwie, jasne jest, że nie jest to praca produktywna tych ludzi, to wegetacja. Te 2,100.000 rodzin, czyli okrągło biorąc około 13 miljonów dusz, produkują zaledwie tyle, żeby w biedzie i nędzy żyć. I w tym kierunku dotychczasowe wszystkie rządy bardzo niewiele zrobiły, nie wyłączając i obecnego Rządu, aczkolwiek powiedziałem, że obecny Minister Skarbu okazuje daleko więcej zrozumienia dla tych zagadnień, niż wszyscy poprzedni ministrowie skarbu. Otóż Panowie powiadają, mam tu na myśli w tej chwili, bo taką opinję słyszałem, panów z Klubu Bezpartyjnego, że sytuacja gospodarcza nie jest zła i że nie zapowiada się gorzej. Nie pojmuję, jak można być takiego zdania, jeżeli się widzi tę gwałtownie powiększającą się bierność naszego bilansu handlowego. Jeżeli się zważy, że bilans handlowy za 1927 r. dał 220 miljonów deficytu...</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(Głos: 280)</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#PWyrzykowski">...jeżeli się doliczy, że bilans handlowy za ubiegłe 3 miesiące wynosi 320 milj. deficytu, to razem wynosi to prawie 600 milj. zł. deficytu.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(Głos: A pożyczka. Inny głos: 700 milj. zgórą do maja.)</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#PWyrzykowski">Liczę tylko do kwietnia.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#komentarz">(P. Byrka: Od maja do maja.)</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#PWyrzykowski">Pan Kolega poprawił, ja się zgadzam, że do maja jest 700 milj. deficytu. Otóż chciałem się Panów zapytać, z czego ten deficyt będziemy płacili? Jeżeli przywiozło się towary z zagranicy, to trzeba je zapłacić, trzeba je zapłacić gotówką, trzeba je zapłacić z tych rezerw, jakie mamy w Polsce. Ujemność bilansu handlowego już się odbija nawet na bilansie Banku Polskiego, bo jeżeli się weźmie pod uwagę zabezpieczenie w postaci dobrych, mocnych walut zagranicznych w styczniu obecnego roku i to zabezpieczenie, jakie widzimy na 31 maja, to zmniejszenie zabezpieczenia wynosi 90. milj. zł. Nie ulega wątpliwości, że jednocześnie podniósł się portfel wekslowy o jakie 100 milj. zł., jest to tylko potwierdzeniem mojej tezy, że pieniądz zaczyna z kraju odpływać na pokrycie zobowiązań, jakie mieliśmy za przywóz towarów do Polski. Więc obawiam się. ażeby nie powtórzyła się ta sama zupełnie historja, jaka przeżywaliśmy na końcu 1924 r. i w pierwszej połowie 1925 r., że mimo zapewnień rządu, mimo ciągłego przypominania, ciągłych zaklęć ówczesnego ministra skarbu, że wszystko jest jak najlepiej, jednak w pierwszych dniach sierpnia 1925 r. przyszedł krach, który najfatalniej odbił się na naszych stosunkach gospodarczych. Jeżeli się chociażby ten moment zauważy, to trzeba sobie jasno uprzytomnić, że sytuacja gospodarcza nie jest dobra i z tą kiepską sytuacją pogarszającą się — nie chcę powiedzieć, że jest kiepska, — z tą pogarszającą się sytuacją trzeba się bezwarunkowo liczyć.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#PWyrzykowski">Jeszcze jest jedno z najważniejszych zagadnień naszej polityki gospodarczej w Polsce, to jest zagadnienie kredytowe. Obecna urzędowa stopa dyskontowa Banku Polskiego wynosi 8%. To bardzo pięknie wygląda, ale jest tylko dostępne dla tych, którzy mają możność korzystania z kredytów w Banku Polskim Natomiast, jeżeli chodzi o szerokie sfery produkujące, czy też handlujące, to mi w tej chwili obojętne, to szerokie warstwy i szerokie rzesze przecież nie mogą korzystać z kredytu w Banku Polskim i płacą dalej stopę procentową, sięgającą, dobrze, jeżeli 24% rocznie, to jest bardzo dobrze, bo częstokroć, zwłaszcza w zapadłych kątach wiejskich stopa procentowa dochodzi obecnie do 4–5% miesięcznie Otóż póki zagadnienie taniego kredytu w Polsce nie zostanie rozwiązane, póły nie można mówić o ustabilizowaniu się stosunków gospodarczych w Polsce. Każdy, kto ma trochę do czynienia z zagadnieniami gospodarczemi teoretycznie, czy praktycznie jako mały drobny kupiec, czy rzemieślnik, czy rolnik na wsi, ten doskonale wie, że o ile nie dostanie wtedy, kiedy potrzeba, na tani procent pieniędzy, to nie są ustabilizowane stosunki gospodarcze. Trzeba jasno sobie powiedzieć, że zagadnienie kredytu nie jest u nas rozwiązane, kredytu nie ma. I wszelkie wysiłki Rządu muszą iść przede wszystkiem w kierunku rozwiązania problemu kredytowego. Nie ulega wątpliwości, że w tym kierunku Rząd pewne kroki poczynił, nie ulega wątpliwości, że ta pożyczka stabilizacyjna, można się do niej tak czy inaczej ustosunkować, w każdym razie krajowi coś przyniosła, zastrzyknęła trochę krwi w żywy organizm kraju, jest to jednak kropla w morzu w porównaniu z tem, co jest potrzebne.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#PWyrzykowski">Zapowiadano nam następnie szereg pożyczek. Niestety te zapowiedzi Rządu się nie ziściły, bo aczkolwiek mamy pertraktacje o pożyczki dla Warszawy czy dla Łodzi, czy też to, co zostało dokonane, to jednak są to niesłychanie małe rzeczy w porównaniu z tem, co zapowiadano. Także trzeba sobie powiedzieć, że na razie przynajmniej na dopływ kapitału, któryby mógł rozwiązać problem kredytowy w Polsce, zanadto liczyć nie można. A więc należy szukać dróg innych. W tej chwili trudnoby mi było rozwijać inną koncepcję, którą dawniej rzucano o zabezpieczeniu hipotecznem, koncepcję mojem zdaniem przebrzmiałą, ale w każdym razie zadaniem Rządu jest zrobić wszystko, żeby problem kredytowy w Polsce rozwiązać. Najważniejszą rzeczą jest jednak rozwiązanie tego problemu kredytowego na wsi, dla drobnego rolnika, umożliwienie mu intensywnej produkcji na jego drobnym warsztacie pracy. To, co Rząd zrobił i robi za pośrednictwem Banku Rolnego, jest rzeczą niesłychanie małą w porównaniu z szalonemi potrzebami, jakie są. Możnaby na to odpowiedzieć, że lepiej zacząć od małego i przechodzić do dużego, ale uważam, że w założeniu samem cała koncepcja Banku Rolnego została postawiona na gruncie trochę niewłaściwym. Już przy budżecie Ministerstwa Reform Rolnych mówiłem, że z dobrodziejstw Banku Rolnego, o ile są, może korzystać tylko włościanin, siedzący na gruncie hipotecznym, nie może korzystać włościanin, siedzący na gruncie ukazowym. A Rząd nic nie zrobił, żeby umożliwić kredyt włościaninowi, siedzącemu na gruncie ukazowym. Co prawda, daję się pożyczki różnym lokalnym kasom, różnym spółdzielniom, to jednak, mojem zdaniem, nie jest rozwiązanie problemu. Trzebaby założyć szereg oddziałów Banku Rolnego w poszczególnych województwach, chociażby w miastach wojewódzkich, i bezpośrednio udzielać kredytu petentom, omijając kosztowne częstokroć pośrednictwo różnych kas pożyczkowych, czy też nawet spółdzielni rolniczo-handlowych.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#PWyrzykowski">Przechodząc do zagadnienia podatkowego, muszę zastanowić się nad samą zasadą wymierzania podatków w Polsce. Jest rzeczą niesłychanie ciekawą, że t. zw. podatki bezpośrednie, jeśli się już doliczy do tego i podatek majątkowy, są preliminowane w kwocie 653 milj. zł., natomiast wszystkie podatki pośrednie, cła oraz stemple, wszelkie opłaty stemplowe, czyli podatki o „charakterze konsumpcyjnym, jeżeli się do tego jeszcze doliczy monopol w kwocie 836 miljonów zł., są przewidziane w kwocie 1 milj. 460 tys. zł. Czyli wpływ z podatków konsumcyjnych wynosi dwa i pół raza więcej, niż z podatków bezpośrednich, Inaczej mówiąc cała nasza polityka podatkowa idzie po najfatalniejszej drodze, po drodze niesłychanie prymitywnej, stosowanej w dawnych państwach absolutystycznych, które stały pod względem gospodarczym niesłychanie nisko. Co prawda, nasza struktura gospodarcza nie jest jeszcze tak wysoka, abyśmy mogli wprowadzać system podatkowy, istniejący w państwach, pod względem struktury gospodarczej znacznie wyżej od nas stojących, tak jak Francja, Anglja albo sąsiadująca z nami Rzesza Niemiecka, nawet małe Czechy, ale nie robi się nic w tym kierunku, aby iść drogą wymierzania podatków od posiadania i w kierunku tego, co Niemcy nazywają Verkehrssteuer, podatku od ruchu pieniężnego, przemysłowego, handlowego i t. d. W tym kierunku u nas nie tylko nic się nie robi, lecz przeciwnie p. Minister Skarbu, właściwie Rząd, złożył nam niedawno świeżo te słynne swe przedłożenia podatkowe o podatku gruntowym i budynkowym, które mają charakter wybitnie reakcyjny pod względem swej struktury podatkowej i nie nadający się zupełnie do zastosowania, a raczej niewłaściwy i zupełnie szkodliwy do zastosowania w nowoczesnych społeczeństwach, do jakich w każdym razie ma pretensje zaliczać się Polska.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#PWyrzykowski">Jeżeli, proszę Panów, porównamy np. dane, jakie mamy w budżecie Rzeszy Niemieckiej, to tam widzimy niesłychanie ciekawe zjawisko. Tam podatki są podzielone na dwie zasadnicze grupy. Budżet Rzeszy ma na myśli t. zw. Besitz- und Verkehrssteuer i drugą grupę Zoll und Verbrauchabgahen. Pierwsza grupa, to podatki od tego, co ktoś ma, od posiadania i ruchu przemysłowego, czy pieniężnego, czy handlowego, a druga grupa, to są podatki, które mają właściwie charakter konsumpcyjny i nazywają się podatkami od spożycia. I jaki jest stosunek między temi podatkami? Jeżeli pierwsza grupa preliminowana jest w budżecie Rzeszy na r. 1928 w kwocie 6.000 milj. marek złotych, to druga grupa, o charakterze podatków spożywczych, preliminowana jest zaledwie w kwocie 2.500 milj. mk. złotych, czyli stosunek odwrotny niż u nas; dwa razy mniej wynoszą te podatki od spożycia. Dalej jest bardzo ciekawa historja. Jeżeli u nas preliminuje się dochód z cukru, akcyzę cukrową 105 milj. przy 29 milj. ludności, przy niesłychanie małej ilości spożycia cukru na głowę tej ludności, to w Niemczech przy 62 milj. ludności preliminuje się zaledwie 140 milj. złotych marek podatku cukrowego. Więc proszę Panów, dalsza, znów błędna niesłychanie i szkodliwa linja polityki podatkowej u nas. Co prawda, jest to wina nie tylko obecnego Rządu, jest to wina wszystkich poprzednich rządów, ale winą obecnego Rządu o tyle, że prowadzi to dalej, nie objawiając żadnych intencji w kierunku naprawy.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#PWyrzykowski">Proszę Panów, a nafta? Nafta jest artykułem pierwszej potrzeby szerokich mas ludności i to tej ludności najbiedniejszej po wsiach i małych miasteczkach, a głównie po wsiach i u nas preliminuje się blisko 13 milj. zł. podatku od nafty, tylko od nafty, gdy w całym budżecie Rzeszy Niemieckiej pozycja, odnosząca się do t. zw. Leuchmittelsteuer wynosi 8 miljonów złotych marek, 8 miljonów na 62 miljony ludności, i w tem jest już podatek od elektryczności, gazu i wszystkich środków oświetlenia.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#PWyrzykowski">Inaczej mówiąc, u nas cały ciężar podatków pakuje się na szerokie masy, na ciężko pracujące warstwy ludności, nie uzależniając go zupełnie od stanu posiadania, nie ustosunkowując go w zasadach swych do stanu posiadania i siły podatkowej tych warstw, które te podatki mają płacić. Przeciwnie, jeżeli chodzi o obecny Rząd, to okazuje on tendencje całkiem wyraźnie w kierunku zniesienia progresywności podatków.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#PWyrzykowski">Proszę Panów, bardzo ciekawym momentem w obecnem przedłożeniu rządowem jest propozycja Rządu zmniejszenia wpływów z podatku obrotowego. Nie ulega wątpliwości, że podatek obrotowy jako taki, w założeniach swych nie jest właściwy, nie ulega wątpliwości, że w normalnych stosunkach gospodarczych ten podatek powinien być bezwzględnie zniesiony. W naszych jednak warunkach, gdyby ten podatek, wprowadzony już od lat 4, został od razu zniesiony, spowodowałoby to szaloną lukę w budżecie. Jednak Rząd, który tak troszczy się o zabezpieczenie bytu urzędników, że aż specjalne ustawy podatkowe zgłosił tu, żeby tym urzędnikom można było podwyższyć, jeżeli chodzi o podatek obrotowy, czyli o, te wielkie przedsiębiorstwa przemysłowe i handlowe, poszedł tak daleko na rękę tym sferom, że aczkolwiek z podatku obrotowego wpłynęło za ubiegły okres sprawozdawczy, czyli za ubiegły rok budżetowy 281 milj. zł., t. j. z ogólnego podatku przemysłowego, z czego należy odliczyć 24 milj. na podatek patentowy, bo mniej więcej taka kwota zawsze wpływała, czyli z samego obrotu wpłynęło do kas skarbowych 257 milj. zł., to Rząd w tym budżecie preliminuje o kilkadziesiąt miljonów mniej. Co prawda p. sprawozdawca budżetu Ministerstwa Skarbu w swem sprawozdaniu napisał, że w tej kwocie 257 milj. jest 21 czy 22 miljjony zł. zaległości za rok poprzedni z czegoby miało wynikać, że ta kwota 22 miljonów zł. na pewno w tym roku nie wpłynie. Śmiem twierdzić, że zaległości podatku obrotowego będą bardzo poważne i w przyszłym budżecie, albowiem niema na świecie państwa, w któremby nie było zaległości podatkowych, a w Polsce nie ma ani jednej kategorji podatków, w którejby nie było zaległości. Trzeba brać pod uwagę, że cały podatek nie będzie wpłacony i pewną jest rzeczą, że zaległości podatkowe będą z roku na rok duże i będą zaległości z poprzedniego roku ściągane. Dlatego trzeba traktować tu kwotę 257 miljonów, jaka wpłynęła w tym roku, jako tę, która przy obecnym wymiarze podatkowym powinna wpłynąć także w roku przyszłym. Tymczasem Rząd zamiast 257 milj. podatku obrotowego preliminował tylko 186 milj., czyli o 71 miljonów mniej.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#PWyrzykowski">Wyjaśniano nam ze strony Rządu i potwierdza to swem sprawozdaniem sam p. referent budżetu Ministerstwa Skarbu, że Rząd nosi się z zamiarem obniżenia stawek podatku obrotowego. Przyklasnąłbym najbardziej temu projektowi, gdyby nasza sytuacja budżetowa była tego rodzaju, że możnaby sobie na to pozwolić. Ale dziś obniżenie stawek podatkowych podatku obrotowego i ściągnięcie tego podatku obrotowego o 71 miljonów zł. mniej spowoduje wielką lukę w budżecie państwowym.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#PWyrzykowski">Niech mi panowie Koledzy pozwolą, że dalej swą myśl umotywuję. O 71 miljonów wypadłoby mniej. Tymczasem o co tu najbardziej chodzi? Że i podatek obrotowy został wprowadzony już przed 4 laty. Cepy wszelkich towarów i w detalu i w hurcie wykalkulowały się już z uwzględnieniem stopy podatku obrotowego.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#komentarz">(Głos: Co Pan mówi?)</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#PWyrzykowski">I ceny wszystkie nie tylko, że nie spadną po obniżeniu stopy podatku obrotowego, lecz będą szły dalej w górę, bo wobec ogólnej tendencji zwyżkowej cen mowy o tem nie ma, żeby ceny po zmniejszeniu stopy podatku obrotowego się zmniejszyły.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#PWyrzykowski">I dlatego, proszę Panów, tak jak tę rzecz Rząd proponuje, muszę ją traktować jako prezent, który Rząd chce zrobić wielkim posiadaczom, wielkiemu kapitałowi kupieckiemu i wielkiemu kapitałowi przemysłowemu. Co innego jest kwestja wymiaru podatku obrotowego. Nie ulega wątpliwości, że podatek ten, jeżeli chodzi o sfery szerokie, o te drobne kupieckie sfery, był wymierzany bardzo często w niesłychanie niesprawiedliwej normie, częstokroć był wymierzany, i o tem wiemy, nawet w drodze specjalnych szykan czy to narodowościowych, czy najrozmaitszych innych, takie wypadki bywały.</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#komentarz">(Głos: Tu o zawiść konkurencyjną chodzi.)</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#PWyrzykowski">Może i ze względu na konkurencyjną zawiść, i taki wzgląd mógł odgrywać rolę w wymiarze, częstokroć bardzo niesprawiedliwym. Dlatego jeżeli ma być mowa o rewizji wpływów z podatku obrotowego, to tylko z punktu widzenia tych wymiarów, w celu dokonywania wymiaru solidniejszego i dokładniejszego przez urzędników skarbowych. Dlatego też pozwoliłem sobie zgłosić na Komisji Budżetowej poprawkę, podnoszącą wpływ z podatku obrotowego z 186 miljona 216 miljonów, czyli o 30 milj., nie o całe 71 milj., licząc się z jednej strony z gorszą konjunkturą gospodarczą, a z drugiej z potrzebą przeprowadzenia rewizji wymiarów. Proszę Panów, czy Panowie się łudzicie, że ten podatek nie będzie ściągany? Czy Panowie nie zwrócili uwagi na art. 5 ustawy skarbowej według projektu komisji, gdzie daję się możność Rządowi uczynienia świadczeń urzędnikom w wysokości 15% poborów z Ł zw. nadwyżki budżetowej? Czy Panowie przypuszczacie, że te 15%, które mniej więcej będą sięgały kwoty 150 milj., to tak z nieba kapnie? To z nieba nie kapnie, to zostanie ściągnięte z podatków. Rząd do pewnego stopnia w swem przedłożeniu rządowem, jeżeli chodzi o budżet M-stwa Skarbu, jego część tyczącą się dochodów, już bardzo przezornie preliminował wszystkie dochody. Ta sama historja jest z cłami, są tak samo niesłychanie przezornie preliminowane. Z ceł wpłynęło mniej więcej, jeżeli się nie mylę, 370 milj. Co prawdą, trzeba odliczyć jakie 40 milj. z ceł, które wpłynęły za miesiąc marzec i luty, gdzie przywóz towarów z zagranicy był niesłychanie wzmożony dzięki przeprowadzonej przez Rząd t. zw. waloryzacji ceł. Wpłynęło w tych miesiącach o 40 milj. więcej, niż normalnie, bo przeciętnie było około 25 milj., a tu raptem wpłynęło jakie 40 z górą za dwa miesiące. Jeżeli się te 40 milj. odliczy, to zostanie jeszcze około 340 milj., a Rząd preliminował zaledwie 280 milj., czyli znów o 60 miljonów mniej. Traktować to muszę nie tylko jako przezorność budżetową, nie tylko jako chęć ostrożnego gospodarza, który się boi gorszego roku, więc sobie ostrożnie budżet szykuje, lecz muszę to traktować jako przezorność całkiem innego rodzaju, chęć, Panie Ministrze, Rządu zrobienia sobie takich ukrytych rezerw, z najlepszą zresztą wolą. Bo proszę Panów, skąd od razu Rząd się zgodził na wprowadzenie do ustawy skarbowej art. 5, w którym się daję Rządowi szerokie prawo korzystania z nadwyżek budżetowych na podwyżki dla urzędników. To dla każdego, kto ma trochę pojęcia o tem, co to jest budżet państwowy i jak się te rzeczy robią, jest jasne, że jest to t zw. po giełdowemu marża. Dlatego Komisja Budżetowa na mój wniosek podniosła przewidywane wpływy z 280 milj. na 300 milj., wbrew wnioskom innych pp. posłów, którzy proponowali, ażeby te wpływy podnieść o 50 milj. Ja wychodziłem z założenia, że ponieważ rok zapowiada się, jak widać, gorszy, wpływy będą mniejsze, liczyłem się z waloryzacją ceł i silnemi wpływami celnemi w lutym i marcu i uważałem, że jednak podwyższenie tej pozycji o 50 milj. byłoby może trochę wysokie. Trudno dziś to przewidzieć, ale takie odnoszę wrażenie.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#PWyrzykowski">Proszę Panów, jeżeli chodzi natomiast o samą konstrukcję podatkową, to wolę o tem nie mówić, bo mój czas przemówienia upływa. Chciałem jeszcze tylko poruszyć sprawę monopolu spirytusowego i monopolu tytoniowego. Otóż z monopolu tytoniowego Rząd preliminował jakie 400 milj. wpływu, komisja trochę zmniejszyła, o jakie 2 1/2 miljona na domy ludowe po wsiach, ale twierdzę i zdaje mi się, że i Panowie ze mną się zgodzą, że wpływy z monopolu tytoniowego powinne być znacznie większe i byłyby znacznie większe, — pomijam samo zagadnienie fabrykacji, bo na tem zupełnie się nie znam — gdyby nie szalony szmugiel. Każdy, kto zna stosunki pomorskie, śląskie i małopolskie, wie, że w każdej restauracji, w każdej cukierni dostaje się papierosy czy niemieckie, czy austrjackie i to, proszę Panów, niemal zupełnie jawnie, w Warszawie nawet, w tej chwili ten zwyczaj nawet do Warszawy się dostał.</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#komentarz">(Głos: Cygara.)</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#PWyrzykowski">Pan Kolega lubi cygara, więc kupuje cygara, a inni lubią papierosy, więc kupują całemi masami papierosy.</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#komentarz">(Głos: Nie ma tego.)</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#PWyrzykowski">Jest Panie Kolego. Po co Pan Kolega się spiera? Gdziekolwiek Pan będzie, czy w Poznaniu, czy w Grudziądzu, do każdej restauracji zawiozę Pana i tam kelner sprzeda Panu papierosy niemieckie czy austrjackie. To, proszę Panów, powoduje szalone obniżenie sprzedaży produktów naszego monopolu tytoniowego i tu by należało zrobić wszelkie wysiłki, specjalnie jeżeli chodzi o straż graniczną i urzędy celne, a również puścić w ruch czynniki policyjne, aby temu kres położyć. Nie ulega wątpliwości, że tej całej rzeczy by nie było, gdyby gatunki wyrobów tytoniowych stały na wysokości zadania. Niestety, proszę Panów one nie stoją na wysokości zadania i dlatego ten szmugiel idzie.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#PWyrzykowski">Jeżeli chodzi o monopol spirytusowy, to, Panie Ministrze, dalej obstaję przy mojem stanowisku, które sformułowałem na komisji, że kwota, którą preliminujemy z monopolu spirytusowego jest o jakie 150 milj. za mała. Znów nie dlatego, że to nie wpływa, tylko z powodu niewłaściwego mojem zdaniem systemu organizacyjnego i administracyjnego. Tu znów powtarzam, mam tu zresztą daty, że jeżeli chodzi o budżet rosyjski z 1914 r., to wpływy netto z monopolu spirytusowego w Rosji w stosunku do wszystkich państwowych wpływów netto osiągały około 25%. U nas niestety sięgają mniej więcej 16%. Gdyby przeprowadzić bardziej racjonalną organizację, a przede wszystkiem ścisły nadzór nad gorzelniami i rozlewniami, specjalnie nad gorzelniami i rektyfikacjami, gdzie tego spirytusu masa ginie, po prostu na bok sobie odchodzi, to jestem przekonany, że nie mniej jak 150 milj. zł. moglibyśmy z monopolu więcej wyciągnąć.</u>
<u xml:id="u-31.30" who="#PWyrzykowski">Monopol spirytusowy ma jeszcze jedno zagadnienie społeczne, na które tu przede mną zwrócił uwagę p. Snopczyński. Mianowicie gdyby się przeprowadziło organizację sprzedaży wódek na wzór tej, jaka była urządzona w Rosji przedwojennej, to zdaje mi się, że około 10 a może 12 tysięcy rodzin inwalidzkich dostałoby zajęcie spokojne i całkiem dobrze płatne w państwowych sklepach monopolowych. Niestety, zdaję sobie sprawę z tego, że w naszych stosunkach obecnych lokalowych jest to rzecz na razie trudna i nie mogę czynić z tego powodu Dyrekcji monopolu i p. Ministrowi Skarbu żadnego zarzutu, ale powinniśmy z całym wysiłkiem w tym kierunku iść, bo powiadam jeszcze raz, nie licząc już na ogromne zyski fiskalne, jakieby miał Skarb Państwa, jeszcze jakie 10 do 12 tysięcy rodzin inwalidzkich miałoby byt zabezpieczony.</u>
<u xml:id="u-31.31" who="#PWyrzykowski">Jeszcze sprawa monopolu zapałczanego. Nie będę się nad nią rozwodził, znam ją bardzo gruntownie ze względu na to, że byłem referentem tej sprawy w nadzwyczajnej komisji sejmowej w zeszłym Sejmie. Kwestja jest niesłychanie zabagniona. Wina jest naturalnie znowu nie po stronie tego Rządu, nie ulega wątpliwości, że jeżeli chodzi o obecnego p. Ministra Skarbu, to wówczas jako Wiceminister Skarbu razem z komisją sejmową czynił wszystko, aby to co poprzedni rząd, poprzedni minister zepsuł, naprawić. Całe nieszczęście leży w fatalnej, wprost skandalicznej umowie, która częstokroć nie tylko grzeszy przeciw zdrowemu rozsądkowi, lecz śmiem twierdzić, cuchnie. I dlatego uważam, że te wszystkie gadaniny, przepraszam, że się tak wyrażam, które w tej chwili Rząd z panami dzierżawcami prowadzi, na nic się nie zdadzą, tu trzeba zastosować cesarskie cięcie i, mojem zdaniem, nie oglądając się na nic, umowę zerwać, jako taką, która jak twierdzę, została zrobiona w złej wierze, a to, co zostało zrobione w złej wierze przez tamtą stronę, to śmiało powinno być zerwane i żadnych wyrzutów sumienia ani żadnych wyrzutów prawnych nie powinno się mieć z tego powodu.</u>
<u xml:id="u-31.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Przed paru dniami miałem możność z kilku moimi kolegami z dawnych kadencji sejmowych rozmawiać o wrażeniach, jakie mamy z obecnie przeprowadzanej i w komisji i na plenum dyskusji budżetowej. Otóż wszyscy doszliśmy do przekonania, że ta obecna dyskusja, jej ton, jej realny charakter odbiega trochę od tej dyskusji, do jakiej doszliśmy, nie od razu, ale po paru latach, w Sejmie poprzednim, Doszliśmy do przekonania, że wszystkie argumenty, które sobie rzucano w oczy w pierwszym Sejmie i drugim, nie wyczerpią dyskusji, nie zabliźnią ran i nie wyrównają różnic i dlatego, ponieważ specjalnie sprawy finansowe Państwa, stan jego ekonomiczny czekać nie może, aż się te różnice wyrównają, o tych rozmaitych zatargach przestaliśmy mówić. W końcu ostatniego Sejmu, Panowie zapewne pamiętają, głównie od czasu, gdy p. pos. Zdziechowski był prezesem Komisji Budżetowej, a później pracował z nami jako Minister Skarbu, dyskusja od początku do końca, chociaż miała bardzo szerokie tło, chociaż były poruszane w niej te wszystkie zagadnienia, jakie poruszamy obecnie, jednak była kierowana przez pewną wyrobioną już umiejętność polityczną i parlamentarną do tego, ażeby ostatecznie jeden drugiego przekonał, czy potrzeba 100 zł., czy potrzeba 120 zł., na ten czy inny cel budżetowy. A to, co nami kierowało przede wszystkiem, to było poczucie oszczędności, to poczucie, które jest wszechwładne we wszystkich parlamentach całego świata. Tam nie ma żadnych jakichś interesów politycznych, wszędzie, we wszystkich parlamentach świata, jeżeli chodzi o budżet, jest tylko poczucie potrzeby oszczędzania i dążność do oszczędzania. Jeżeli Rząd oszczędza, to poprzeć Rząd, jeżeli zaś Rząd nie oszczędza, to nauczyć go oszczędzać i z zaciekłością bronić tych kilku złotych, które odbiegają w wydatkach tegorocznych od zeszłorocznych. Otóż w tym nowym naszym Sejmie zaczęła się dyskusja da capo, jak była prowadzona w 1919 i 1920 roku, wyciągane są takie argumenty, które już przez 6 lat nie były powtarzane w tej Izbie. Miałem wrażenie, że wielu posłów, którzy odnowili tę Izbę, w myśl życzenia wyrażonego nawet przez kierowników Rządu przed wyborami, na nowo zaczęło od tych samych argumentów, od tej samej deski odskokowej, żeby się temu nowemu Sejmowi zaprezentować, oni osobiście, albo grupy, które przedstawiali. Musieli szukać jakiegoś tła. To są rzeczy, które były, będą i przejdą, tak jak dawniej przeszły, dlatego, że po jakimś czasie nowi nasi koledzy na pewno pouczą się, że to można powiedzieć raz, a na drugi raz już ani całej Izbie, ani nawet jego grupie w smak nie pójdzie.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#SewerynCzetwertyński">Ale w tej dyskusji tegorocznej zastanowiła mnie jedna rzecz. Ten sam ton w dyskusji budżetowej w komisji, a niekiedy i na forum Sejmu przejęli przedstawiciele Rządu. Przedstawiciele Rządu w dyskusji budżetowej tu, w Sejmie, przejęli się też przekonaniem, że muszą czy to wobec nas, czy wobec całej opinji publicznej przedstawić te ubiegłe dwa lata jako pewną epokę w życiu Polski. Nie wiem dlaczego, bo przecież nie jest ona zakończona, a więc dlaczego jest wyrywana z historji naszego kraju jako odcięta i wyraźnie się odcinająca z ubiegłych lat, dlaczego wszystkie grafikony, wszystkie zestawienia, wszystkie statystyki ilustrują stan tej epoki dwuletniej w porównaniu z tem, co było przedtem, tego sobie wytłumaczyć nie umiem. Jest obowiązkiem każdego rządu, jakiby on był, nawiązać swoją rolę, swoją pracę do tego, co było przed nim. Czy się jest konserwatystą, czy nie, zmysł zachowawczy trzeba posiadać w tym kierunku, że żadna praca rządowa urywkowo robiona być nie może. Musi się ona łączyć z pracą, która była dokonana przedtem, chociażby okazała się ona złą. One muszą się łączyć.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#SewerynCzetwertyński">Miałem np. wczoraj, muszę to powiedzieć, bardzo przykre uczucie, gdy pojechałem w zastępstwie p. Marszałka Sejmu do fabryki „Ursus”, która po paru latach pracy wypuściła 50 pierwszych samochodów. Byli obecni p. Prezydent, przedstawiciele Rządu, przedstawiciele sfer przemysłowych i innych Otóż byłem na poświęceniu tej fabryki 3 lata temu, gdy ówczesny minister spraw wojskowych gen. Sikorski zakładał kamień węgielny pod budowę tego przedsiębiorstwa, tego samego, które wczoraj sławiono, że jest wiekopomnem dziełem w historii rozwoju życia przemysłowego Polski, wielkim duchem dla rozwoju jej wojskowości. Otóż w pięciu przemówieniach przedstawicieli wojskowości i grup, które fabrykę te stworzyły, nie wspomniano ani jednem słowem o tem. że to ówczesny Minister Spraw Wojskowych gen. Sikorski tę instytucje powołał do życia. Muszę powiedzieć, że to mię boleśnie dotknęło, bo cóż przeszkadzało nawiązać nić jednego ministra spraw wojskowych z drugim?</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#komentarz">(P. Byrka: Ale Pan Marszałek tego nie sprostował.)</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#SewerynCzetwertyński">Nie miałem okazji przemawiać.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#komentarz">(Głos: Mógł się Pan zapisać.)</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#SewerynCzetwertyński">Przecież tam nie odbywał się wiec, to były uroczyste przemówienia przed p. Prezydentem.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#komentarz">(Głos: Mimo to mógł Pan.)</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#SewerynCzetwertyński">Gdyby Pan był na mojem miejscu, toby Pan może zrobił ten niesmaczny krok, ja nie mogłem tego zrobić, bo umiem odróżniać, co jest uroczystością, a co długiem, spłacanym tym wszystkim, którzy dawniej przed nami pracowali.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#SewerynCzetwertyński">I póki tej rzeczy się nie nauczymy, to wszystko jedno, czy rządy będą nazywały się tak czy inaczej, czy będą kierowane przez jednych czy przez drugich, póki się nie nauczymy nawiązywać prac naszych, czy to sejmowych, czy przez Rząd wykonywanych, z pracą, która była przed nami, a potrafimy tylko wyciągać to, co nas od tamtych wyróżnia, potrafimy pognębiać poprzedników, byleby na tem tle wystąpić jaśniej przed opinją publiczną, to Polska nie posunie się naprzód ani na krok, ani politycznie, ani gospodarczo.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#SewerynCzetwertyński">Jeżeli poruszam tę sprawę, to dlatego, że przy ocenie działalności Ministerstwa Skarbu traktuje się całokształt naszych spraw finansowych, a nam przecież wszystkim bez względu na to, czy popieramy Rząd, czy nie, chodzi o to, żeby otrzymać rzeczywisty obraz naszego kraju, uwypuklić jego stan ekonomiczny prawdziwy, a nie urojony. Pod żadnym względem nie można zaniknąć oczu na pewne posunięcia i trzeba powiedzieć szczerze i sprawiedliwie, że takie a takie posunięcia poprzednich ministrów skarbu prowadzą obecnie do złych wyników czy do dobrych wyników. I tu chcę się zastanowić nad jedną rzeczą, która mojem zdaniem dla wielu z Panów nie jest dostatecznie wyraźną. A mianowicie od tego roku 1926, który się tak pięknie przedstawiał i razem z rokiem 1927, również bardzo dobrym, upoważnił Ministra Skarbu do przedstawienia nam tego bogatego budżetu, — w przeciągu dwóch lat skoczyliśmy blisko o miljard, z 1,600,000,000 w budżecie Zdziechowskiego na dwa i pół miljarda budżetu tegorocznego. Więc proszę Panów, jasną jest rzeczą, że to zwiększenie się wpływów spowodowały zarządzenia dawniejsze. Przecież to nie może być, ażeby tak z niczego cała ludność się zbogaciła, nastąpił nowy okres i wszyscy znaleźli o tyle więcej pieniędzy w kieszeni, aby o te paręset miljonów więcej wpłynęło do Skarbu Państwa. Dla zdrowia społecznego i finansowego, abyśmy rzeczywiście, tak jak mówił Supiński, odnaleźli ojca i matkę obecnego stanu rzeczy, z czystem sumieniem twierdzę, że ojcem tego dobrego rezultatu, tych wzmożonych wpływów, to budżet Zdziechowskiego, który szczerze cała Izba poparła i szczerze współpracowała, idąc w zawody nie po to, by jakąś pozycję podnieść o parę czy więcej miljonów, aby znaleźć parę miljonów i dodać je czy to na reformę, czy na meljorację, czy na inne rzeczy, lecz idąc w zawody w oszczędności. I największym sukcesem tego 1926 roku, po siedmiu, jak mówiłem, latach błądzenia, po siedmiu latach nauki, jest to, żeśmy powoli, ale jednak nauczyli się rozumieć pracę komisji budżetowej i Sejmu nad budżetem jako oszczędzanie. To jest, była i będzie naczelna dewiza wszystkich parlamentów świata.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#SewerynCzetwertyński">Gdy byłem prezesem Centralnego Towarzystwa Rolniczego, a p. Władysław Grabski był referentem budżetu Ministerstwa Rolnictwa w Petersburgu, i gdy dzięki jego staraniom jako referenta budżetu powiedziano nam, że możemy wstawić pierwszą skromną pozycję na zapomogi dla rolnictwa w b, Kongresówce, chodziło wtedy o 27.000 rubli, to przy budżecie 3 miljardowym rosyjski minister skarbu nie chciał się na to zgodzić, nie dla względów politycznych, lecz dlatego, że nie chciał nowej pozycji 27 tysięcy do 3 miliardowego budżetu wprowadzić. Ówczesny minister rolnictwa i prezes rady ministrów Stołypin przekonywali go, że można sobie na ten wydatek pozwolić. I słowo Panom daję, że nie było żadnych argumentów politycznych, lecz czysto skarbowe. Rosja w ostatnich latach przed wojną miała najrozumniejszych ministrów skarbu, obecnie tę sprawiedliwość oddaje im opinja świata ekonomicznego, dlatego że doskonale rozumieli charakter Rosji jako państwa. Wiszniegradzki, i Witte, i Kokowcew doskonale znali Rosję i jej zasoby, byli politycznie wyszkolonymi ministrami, a politycznie wyszkolonymi ministrami nazywam takich, którzy nie tylko są teoretykami skarbowymi, lecz znają kraj, w którym rządzą, i swój aparat i psychikę społeczeństwa, także wszystkie środki do wydobycia pieniędzy z kieszeni podatnika, co można osiągnąć, a co jest zbytecznym wydatkiem. Jeszcze w r. 1908, po upływie dwudziestu paru lat od ostatniej katastrofy finansowej w Rosji, minister skarbu jak cienia się jej bał i mówił, że Rosja nie jest krajem uporządkowanym mimo swych bogactw, mimo wzrostu dochodów, i bał się, ażeby rubel po 20 paru latach pomimo wzrostu ekonomicznego Rosji, jeszcze się nie załamał.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#komentarz">(P. Byrka: I co dzień pożyczał we Francji pół miljona rubli.)</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#SewerynCzetwertyński">A my, którzyśmy dwa razy przeszli ten okres załamania się naszego pieniądza, już po dwóch dobrych latach przez wzrost dochodów i wzrost wpływów państwowych, zamykamy oczy na rzeczywisty stan rzeczy w kraju.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego pozwolę sobie zanalizować, z jakich przyczyn jest ten wzrost wpływów, który można stwierdzić w roku zeszłym i w roku obecnym w kasach skarbowych. P. Minister uważał za właściwe zwaloryzować cła z powodu podniesienia się cen, przy waloryzacji podatku gruntowego również się powołał na podobne argumenty, że od czasu, kiedy podatek ten był uchwalony, ceny się zmieniły, ceny produktów rolnych poszły o 100% w górę, i dlatego twierdzi, że podatek gruntowy może być podwojony. A dlaczego na tę samą drogę nie wkroczył we wszystkich innych podatkach, które wszystkie wobec tego powinne być zdewaluowane? Jeżeli weźmiemy podatek spadkowy, jeżeli weźmiemy podatek obrotowy, jeżeli weźmiemy podatek dochodowy, to one wszystkie były w swojej progresji uchwalane przy złotym w stosunku 5 zł. za dolara. Jeżeli mam być sprawiedliwym i powiedzieć sobie tu, że produkty idą w górę, podatek gruntowy już nie jest ten sam, co parę lat temu i trzeba go podwoić, to trzeba iść tą samą drogą i tamte podatki zmniejszyć, bo stawki podatkowe zostały w swojej progresji uchwalone przy sumach, które dziś znacznie mniejszą wartość przedstawiają.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#SewerynCzetwertyński">Przytoczę Panom fakt. Otóż niedawno pewien bardzo ubogi człowiek, posiadający około 4 mórg ziemi, przypadkowo dostał 12.000 zł, po swoim bracie, zabitym w Rosji. Otóż zastosowano stawkę podatkową 14%, brat po bracie zapłacił ze spadku 12.000 złotych 2.500 zł.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#SewerynCzetwertyński">Następnie stwierdzam, że wszystkie nasze stawki podatkowe są wysokie, przecież one były tworzone w czasie, kiedy rząd wyciągał pieniądze, jakie się tylko dało i wszystkiemi drogami, jakie były do dyspozycji, P. Grabski jako Minister Skarbu z tem się nie krył, że przyjmował maksymalną stawkę i rzecz prosta, że dziś, jeżeli życie się mniej więcej unormowało i przyjęło cechy normalnie żyjącego kraju, to dzięki tym wysokim stawkom wpłynęło więcej pieniędzy do kas rządowych. Zapytam się jednak, czy przez te 2 lata zamożność i dobrobyt kraju wzrosły. Jestem w tem szczęśliwem położeniu, że 9. rok w Sejmie zasiadam, że się temi sprawami w komisji sejmowej zajmuję, poza tem jestem zainteresowany w różnych przedsiębiorstwach przemysłowych i rolnych, następnie jako poseł 10 rok jeżdżę po Polsce, jeżdżę po wsiach, obracam się wśród ludzi, którzy Polskę stanowią. I odpowiadam nie, dobrobyt nie wzrósł, własnego kapitału nie mamy ani na grosz więcej w kraju. Chciałbym znaleźć słowa dla przekonania wszystkich tu obecnych, że dobrobyt Polski ani w tych 5 latach, ani w 2 ostatnich się nie zmienił. Ani na jotę i w żadnym zawodzie. Zyskali tylko spekulanci, ci, którzy umieją spekulować i umieją przy pewnej nadarzającej się sposobności pośredniczyć i zarobić. Poza tem cała Polska nie zarobiła ani jednego grosza, a to, co Panowie nazywacie wzmożonem życiem gospodarczem, to jabym nazwał wzmożonym ruchem gospodarczym. Ale czy ten wzmożony ruch gospodarczy daję jakieś dodatnie wyniki, czy można twierdzić, że końcowym efektem tego ruchu jest już czysty zysk, jest dochód narodowy? Odpowiadam stanowczo: Nie. Dotychczasowy efekt pracy społeczeństwa polskiego, to zapłacenie procentów kapitałowi zagranicznemu, temu, który niestety stanowi kapitał obrotowy we wszystkich naszych przedsiębiorstwach dziś pracujących.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoka Izbo, kiedyśmy się w I. Sejmie zastanawiali, widząc, że kapitału brak w kraju, w jakiej formie go wprowadzić, jak pożyczać, czy Rząd ma pożyczać, ażeby potem rozpożyczać obywatelom, czy sprzedać pewne posiadłości, ażeby przeszły w ręce cudze i stworzyły kapitał, którego w Polsce nie było, to każdy z nas twierdził, że w ówczesnych warunkach najlepszą drogą było, ażeby Państwo pożyczyło i odpożyczało od siebie obywatelom, bo i warunki pożyczki będą lepsze i pewna opieka Państwa nad dłużnikiem, aby go kapitał nie wyzyskiwał. Teraz się zastanawiam i jeżeli sobie powiem, że pewien kapitał zagraniczny wchodzi, i powiem, że przed czystym zyskiem, który może sobie z kraju zabrać, przedtem się płacą procenty, a czysty zysk przychodzi później, to dochodzę do przekonania, że może lepszą formą jest wprowadzenie pewnej ilości kapitału zagranicznego, jako posiadacza pewnych wartości, bo w ten sposób w postaci zysku od przedsiębiorstwa mniej będzie wywiezione z kraju pieniędzy, aniżeli w formie procentów od długów w Polsce. Nie mam czasu rozwinąć mojej myśli, ale twierdzę, że działalność Państwa nie może się bardzo różnić w jednym i tym samym kraju od działalności prywatnego człowieka. Jeżeliby się mnie kto zapytał, krewny czy nie krewny, bliski czy nie bliski, o dobrą radę, czy ma pożyczyć pieniądze na jakieś inwestycje czy też na sprawienie sobie warsztatu gospodarczego, czy jakiegokolwiek innego, to powiedziałbym: oszczędzaj, i czekaj do lep szych czasów, bo teraz nie czas, przy drożyźnie kapitału, a szczególnie kapitału zagranicznego, na inwestycje, któreby mogły zły stan poprawić. Jeżeli stan się poprawi po paru latach, to wtenczas możemy iść naprzód. I te same reguły stosują się do naszego Państwa, które mojem zdaniem pozwala sobie na budżet wcale nie oszczędnościowy. Prezes Chądzyński zarzucił mi, że nie chcemy dać 50 milj. Ministrowi Komunikacji na budowę nowych linij kolejowych i powiedział, że jest to wzgląd polityczny, bo te koleje się opłacą. Przypomnijmy sobie, że w swoim czasie te same argumenty przytaczano przy budowie kolei ze Strzałkowa do Kutna i z Kutna do Płocka, i niech Panowie się zapytają p. Ministra Komunikacji, czy te lin je wybudowane dają zysk Nie, zysku nie dają, obniżają tylko dochód ogólny kolei. Sprawy te traktuje się u nas lekkomyślnie, mówi się, że dostaniemy jeszcze jedno połączenie z Gdańskiem i dlatego trzeba 50 milj. uchwalić. Wszystkie nakłady powinne być czynione bardzo oględnie, bo wszystkie wobec drożyzny kapitału a ogólnej biedy w Polsce kosztują zbyt drogo. Przypominam Panom, że mieliśmy jednego ministra skarbu, pierwszego czy drugiego w Polsce, nieboszczyka p. Bilińskiego, który sobie zastrzegł, biorąc Skarb Polski pod swoją opiekę, że będzie dyktatorem, to znaczy, że kto inny dysponować wydatkami nie będzie. Jeżeli weźmiemy stan obecny w całej Europie, to tam, gdzie są dyktatorzy, są tylko finansowi dyktatorzy. Poincare jest dyktatorem finansowym, Mussolini jest dyktatorem finansowym, tylko minister skarbu może być dyktatorem w obecnych czasach. Nie tylko dlatego, że ma w ręku organa wydatkujące, lecz że ma znajomość kraju, jego potrzeb i rzeczywistych zasobów i zamożności obywateli. Czy 3 miljony dochodów z kar w obecnym budżecie świadczą o zamożności, czy o biedzie?</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#SewerynCzetwertyński">Nasza teraźniejsza technika skarbowa obfituje w wyrażenia, których dawniej nauka skarbowa i podręczniki skarbowe nie znały: „nastawianie się na wydatki”, „kredyty”, i inne. Było pojęcie kredytu, ale kredyty jako takie nie są znane nauce. Stworzymy może w Polsce nową naukę skarbowości.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#komentarz">(P. Byrka: P. prof. Rybarski przyczynia się do tego.)</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#SewerynCzetwertyński">Zapytuję się, proszę Panów, czy jest rozsądnem, aby nasza pożyczka państwowa, która była wypuszczona po 92, która zeszła już na 86 w czasie zatargu z Litwą, a obecnie stoi 8924, była obniżaną w kursie przez nowe pożyczki Łodzi, Śląska, które się wypuszcza po kursie 89.25. Przecież na rynku amerykańskim nie będzie wiadomo, że jest to pożyczka łódzka, czy pożyczka śląska, czy inna, tylko wszystkie będą nazwane polskiemi i nie może być mowy, aby kurs nowych nie obniżył kursu dawnych.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#SewerynCzetwertyński">P. referent odsłonił nam tajemnicę, a mojem zdaniem, każdy, kto odsłania tajemnice, czyni dobrze, i jestem wdzięczny p. referentowi za uwagę, że ta pożyczka pomoże wyrównać bilans handlowy. Jeżeli motywem, aby uzyskać nową pożyczkę, jest dopomożenie sobie w wyrównaniu złego bilansu handlowego, to każdy zrozumie, że ani Łódź, ani Śląsk nie dostaną tych dolarów do ręki, tylko dostanie je p. Minister i będzie niemi dysponował, a Łódź i Śląsk dostaną tylko złote. Upatruję w tem rozumną troskę Ministra Skarbu, aby za pomocą tych dolarów, które dostanie do ręki, wyrównać nasze zobowiązania handlowe.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#SewerynCzetwertyński">Ale chcę zrobić zastrzeżenie. Czy w innych warunkach, nie wymagających tak pilnie i Koniecznie tego zagranicznego pieniądza, zachęcalibyśmy miasta polskie do brania pożyczek na niekorzystnych warunkach, wobec obawy, że nie będą miały możności zapłacenia zobowiązań, bylibyśmy ostrożniejsi i Łodzi, Śląskowi i innym miastom odradzali zaciąganie pożyczek na tych ciężkich warunkach, które zbliżają się do warunków pożyczek Ullenowskich, co do których przestrzegałem w dawnym Sejmie, aby miasta ich nie brały, bo warunki są zbyt uciążliwe, a które obecnie Minister Skarbu musi w pewnej części spłacać, bo miasta nie mogą tego uskuteczniać!</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#SewerynCzetwertyński">W tem krótkiem przemówieniu ze względu na ograniczony czas nie mogłem wyczerpać przedmiotu. Nasze życzenia i wnioski idą po linji, której trzymaliśmy się dotychczas w dawnym Sejmie, oszczędzać i oszczędzać, oszczędzać jako Państwo, oszczędzać jako obywatele, Tylko tą drogą odbudujemy powoli ten czynnik nieodłączny produkcji własnej t. j. kapitał własny. Innej drogi nie widzimy. Pragniemy, aby czy to będzie obecny pan Minister, czy inny, mogli się oni cieszyć z wyników oszczędnych budżetów, t, j. z możności robienia oszczędności i zapasów i w Skarbie i w społeczeństwie. Tego i obecnemu Ministrowi jak i jego ewentualnym następcom z całego serca życzę.</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Wysoki Sejmie! Gdyby świadkiem tegorocznej debaty budżetowej był bezstronny obserwator, nie orjentujący się wcale w naszych stosunkach, to na podstawie przemówień większości Panów, tak na Komisji Budżetowej, jak i tu na plenum niezawodnie dojść musiałby do wniosku, że sytuacja gospodarcza Polski w obecnej chwili jest rozpaczliwa i że sprawcą tej rozpaczliwej sytuacji jest nikt inny jak Rząd obecny. Większość Panów pomija milczeniem te sukcesy, jakie Polska osiągnęła w ciągu 2 ostatnich lat, natomiast ześrodkowują Panowie swoją uwagę wyłącznie na objawach niepomyślnych, przejaskrawiając je często i wysnuwając jak najposępniejsze horoskopy na przyszłość. Historja jednak ma swoje prawa i nikt nie potrafi przekreślić tej prawdy, że w ciągu 2 ostatnich lat Polska weszła nareszcie na drogę poprawy gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Pomijanie milczeniem tego, cośmy osiągnęli, pomijanie milczeniem znaczenia równowagi budżetowej, znaczenia dla kraju stabilizacji waluty, w którą przecież i przeciwnicy Rządu wierzą, lekceważenie znaczenia dla kraju faktu przełamania izolacji kredytowej, na którą Polska była narażona w okresie poprzednim, nie przyczynią się bynajmniej do podniesienia prestige'u Polski w oczach świata kulturalnego.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Gdyby Panowie byli łaskawi poświęcić chwil kilka na przejrzenie sprawozdań doradcy amerykańskiego p. Devey'a, to mogliby się Panowie przekonać, że zagraniczny badacz naszych stosunków, badacz bezstronny odzywa się jednak z wielkiem uznaniem o naszych postępach tak na polu gospodarczem, jak i finansowem. Tymczasem z tej salt płynie na kraj fala beznadziejnego pesymizmu i to się dzieje wtedy, kiedy istotny stan rzeczy powinien napawać nas wiarą w lepszą przyszłość.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Niektórzy z Panów twierdzą, że Polska zawdzięcza równowagę budżetową Sejmowi, że w tem nie ma żadnej zasługi Rządu obecnego. Przed chwilą p. pos. Czetwertyński usiłował dowieść, że zawdzięczamy równowagę budżetową wyłącznie b. Ministrowi Skarbu Zdziechowskiemu. Nie neguję bynajmniej zasług p. Zdziechowskiego, tem niemniej muszę przypomnieć Panom niektóre fakty. Przecież nikt inny, jak tylko Sejm po deficytowym roku 1924, po klęsce nieurodzaju, uchwalił budżet na rok 1925 o 40% wyższy od faktycznie osiągniętych w roku poprzednim dochodów. Przypomnieć muszę również Panom, że p. Minister Zdziechowski wniósł w swoim czasie budżet, który przewidywał po stronie wydatków 1.730.000.000, po stronie zaś dochodów 1.528.000.000, czyli wniósł budżet z deficytem wynoszącym 202.000.000.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Panowie uczą mnie oszczędności. Bardzo dziękuję za debrą radę, jednak sądzę, że złożyliśmy pewne dowody umiejętnej gospodarki. Za rok 1926/27 mieliśmy 150 miljonów oszczędności budżetowych, za rok 1927/28, za ten rok, który skończył się 31 marca 1928 roku, osiągnęliśmy 214.000.000 nadwyżki budżetowej. Nie chcę, proszę Panów, przeprowadzać w obecnej chwili analizy, jaką Panowie przeprowadzali, na temat, komu Polska zawdzięcza osiągnięte rezultaty, czy Rządowi czy Sejmowi, czy być może, jak to twierdzą ekonomiści pewnego obozu, wyłącznie i jedynie pomyślnej konjunkturze gospodarczej. Ograniczę się do stwierdzenia, że ta poprawa nastąpiła, że postały założone fundamenty do dalszej pracy. Powodzenie tej dalszej pracy zależy niewątpliwie od skoordynowania wysiłków Rządu i społeczeństwa Społeczeństwo powinno zrozumieć, że żaden Rząd w Polsce nie potrafi stworzyć dobrobytu, że w kraju takim, jak Polska, zniszczonym przez wojnę i przez 2 inflacje, w kraju, który nigdy nie był bogatym, jedynie droga długoletniej a wytrwałej pracy może doprowadzić do celu. Na dobrobyt trzeba zarobić, żaden Rząd nie potrafi, jak tego niektórzy z Panów żądają, przeistoczyć Polski za pociągnięciem różdżki czarodziejskiej w Danję czy Czechosłowację, Nikt nie potrafi przeskoczyć dystansu, na który się złożyły dziesiątki lat wytrwałej i planowej pracy ludzkiej.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Pozwolę sobie teraz przejść do ciemnych plam na naszym horyzoncie, na które Panowie zwracali uwagę i o których Rząd bynajmniej nie zapomina. Niewątpliwie na pierwszy plan wysuwa się kwestja bilansu handlowego. Nasz bilans handlowy wykazał za r.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">1927 380.000.000 deficytu i za pierwsze 4 miesiące 1928 r. 367 miljonów deficytu. Są to bardzo poważne cyfry, które nie mogą nie wzbudzać obaw. Istnieje wprawdzie teorja, że dla waluty nic są niebezpieczne deficyty bilansu handlowego, o ile instytucja emisyjna funkcjonuje prawidłowo, i o ile w miarę odpływu z kraju kruszców i dewiz zagranicznych zmniejsza w drodze restrykcji kredytowych swój obieg banknotów. Teorja ta jednak, przy naszych warunkach, nie wytrzymuje krytyki. Restrykcje kredytowe, przy istniejącym u nas dotychczas głodzie pieniężnym, odbiłyby się fatalnie na rozwoju naszej produkcji i postawiłyby pod znakiem zapytania również i równowagę budżetową.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Rząd, jak Panom wiadomo, przeprowadził w połowie lutego r. b. waloryzację ceł. Waloryzacja ceł jednakże nie rozstrzyga problemu, albowiem punkt ciężkości leży nietyle w ograniczeniach importu, ile we wzmożeniu naszej ekspansji na zewnątrz, ile w podwyższeniu naszego eksportu. Ten pogląd miałem zaszczyt wypowiedzieć już przed paru miesiącami na posiedzeniu Komisji Budżetowj. P. prof, Rybarski w swojem przemówieniu podzielił ten pogląd, co jednak nie przeszkodziło mu zaatakować Rządu za rzekome lekceważenie deficytu w bilansie handlowym.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">W ogóle Związek Ludowo-Narodowy od dłuższego czasu, w związku z deficytowością naszego bilansu handlowego, bije na alarm i przepowiada nieunikniony kryzys finansowy, jednak nie może wskazać innych środków zaradczych, jak tylko te, które Rząd albo zastosował, albo zapowiedział. Jeżeli Panowie znają te środki, to dlaczego Panowie tej tajemnicy nie zdradzą. Nie rozumiem też, dlaczego p. prof. Rybarski opiera swoje rozumowanie na porównywaniu dwóch pierwszych miesięcy r. b. z dwoma pierwszemi miesiącami r. 1927. Przecież takie porównania są niedopuszczalne. Przecież w lutym zostały zwaloryzowane cła, a już na początku roku Rząd waloryzację ceł zapowiedział. Więc w sposób nieunikniony przecież w tych pierwszych miesiącach r. b. import, obliczony na spekulację, musiał się zwiększyć, musiał się zwiększyć przede wszystkiem import artykułów luksusowych i zbędnych. Widocznie to porównanie p. profesorowi było potrzebne wyłącznie w tym celu, ażeby podać w wątpliwość twierdzenie Rządu, że import nasz w porównaniu z okresem poprzednim jest zdrowszy, że ten import wykazuje zwiększenie surowców, maszyn i artykułów potrzebnych, a natomiast zmniejszenie się w procentowym stosunku przywozu artykułów, dla naszego życia gospodarczego niepotrzebnych. Jeżeli weźmiemy cyfry roczne, jeżeli porównamy okresy roczne, co jest jedynie właściwe, to dojdziemy do innych wniosków, niż te, do których doszedł p. prof. Rybarski.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Pozwolą Panowie, że przeczytam kilka cyfr: w roku 1925 wwieźliśmy środków spożywczych na sumę 654 miljony, a w roku 1927 na 619 miljonów. Konstatuję pewną poprawę. Surowców i półfabrykatów — jest to import produkcyjny — wwieźliśmy w r. 1925 na 918 miljonów, a w r. 1927 na 1.256.000.000 zł. Fabrykatów produkcyjnych w r. 1925 wwieźliśmy na 356 miljonów, a w r. 1927 na 507 miljonów. Natomiast zmniejszył się dowóz fabrykatów konsumcyjnych z 792 miljonów do 507 miljonów.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Nie mogę również przyznać racji twierdzeniu p. prof. Rybarskiego, że wpływy z ceł muszą się zwiększać, gdyż w miarę pogarszania się sytuacji gospodarczej import nasz będzie wzrastał. Doprawdy, ta teorja wydaje mi się oryginalną, gdyż dotychczas żaden ekonomista nie twierdził, że siła nabywcza kraju ma wzrastać w miarę pogarszania się jego sytuacji gospodarczej.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Przejdę jednak do istoty zagadnienia. Jeżeli kształtowanie się naszego handlu zagranicznego zależne jest przede wszystkiem od eksportu, to musimy zastanowić się nad środkami, które prowadzą do wzmożenia tego eksportu. Wydają się być rzeczą niewątpliwą, że kwestja eksportu pokrywa się z kwestją produkcji. Dotychczas Polska za mało pracowała i za mało wytwarzała. W r. 1927 konstatujemy ogromne, znaczne w każdym razie, zwiększenie naszej produkcji. Nie będę powtarzał cyfr, które już przytoczyłem, które też przytoczył Minister Przemysłu i Handlu, i które Panom są znane. Musimy uczynić wszystko, żeby ten pomyślny stan rzeczy utrzymać i w tym kierunku też nastawiona jest cała polityka gospodarcza Rządu. W tym też celu Rząd wprowadził do budżetów, tak administracyjnych, jak do planów gospodarczych przedsiębiorstw państwowych znaczniejsze niż w latach poprzednich wydatki na cele inwestycyjne. W tym też celu Rząd spowodował ustawę o nadzwyczajnych inwestycjach państwowych z rezerwy kasowej. Potrzeba i celowość kredytów inwestycyjnych jest przez niektórych Panów kwestionowana, a przecież nie ulega wątpliwości, że te kredyty przyczynią się do utrzymania pomyślnej konjuktury, że te kredyty przyczynią się do wzmożenia produkcji, jednocześnie odbiją się dodatnio na kształtowaniu się dochodów państwowych i zapobiegną najbardziej nieprodukcyjnemu ze wszystkich wydatków, jakim jest wydatek na bezrobotnych, W okresie przejściowym, póki nie nagromadzimy oszczędności własnych, nie potrafimy przyśpieszyć tempa naszego rozwoju, i nie potrafimy wywołać, że tak powiem, z uśpienia naszych bogactw naturalnych bez dopływu do Polski kapitałów zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">W zamierzenia Rządu nie wchodzi bynajmniej wyprzedaż przedsiębiorstw krajowych, względnie uzależnianie ich od obcych kapitałów.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Kapitał zagraniczny zdobywa supremację nad przemysłem polskim przeważnie w okresie inflacyjnym. Stabilizując pieniądz, Rząd obecny zapobiegł w dużej mierze dalszemu przechodzeniu przedsiębiorstw polskich pod kontrolę kapitału zagranicznego. I dziwnem jest, że Rządowi obecnemu imputuje się zjawiska z okresu inflacyjnego. Powiem więcej: pożyczek komunalnych nawet na cele najbardziej się rentujące nie uważamy bynajmniej za zjawisko dodatnie. Pożyczki te bowiem wpływają raczej ujemnie na nasz bilans handlowy, potęgując wwóz do Polski artykułów zagranicznych i nie stwarzają żadnego ekwiwalentu po stronie eksportu. Pożyczki te jednak musimy do czasu tolerować, a to ze względu na ogromne potrzeby naszych samorządów, które nie mogą być na razie zaspokojone ze środków wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Za najbardziej produkcyjną formę kredytu uważamy taką, która zwiększa wytwórczość krajową.</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Rząd nie ma zamiaru zaciągać nowych pożyczek państwowych. Pożyczki państwowe są nam w obecnej chwili niepotrzebne. Jednakże chętnie się podejmie roli pośrednika pomiędzy kapitałem zagranicznym, a między naszem życiem gospodarczem, pomiędzy kapitałem zagranicznym, a krajowemi instytucjami kredytowemi i gospodarczemi.</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">W sprawozdaniu swojem referent budżetu p. Krzyżanowski poinformował już Panów, że Rząd planuje ześrodkowanie w swem ręku lokowania zagranicą naszych listów zastawnych ziemskich. Byłaby to niewątpliwie najzdrowsza forma kredytów i łącznie z pozyskaniem rynków zagranicznych dla obligacji meljoracyjnych Banku Rolnego, przyczyniłaby się w ogromnej mierze do podniesienia produkcji rolnej, której potrzeby w zakresie kredytu długoterminowego są olbrzymie. Powodzenie tej akcji zadecyduje w większym stopniu o rozwoju operacji Banku Rolnego, niż zwiększenie kapitału zakładowego tego Banku, jak niektórzy z Panów żądają, o 'dalszych sto miljonów lub więcej, na co nas niestety, w obecnej chwili nie stać. Mylnem byłoby atoli mniemanie, że przyszłość gospodarcza Polski i losy polskiego eksportu zależą jedynie i wyłącznie od rozwoju rolnictwa, jak to przyjęto u nas mówić.</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#komentarz">(Głos: Tak jest, Panie Ministrze.)</u>
<u xml:id="u-35.19" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Rolnictwo winno być otoczone specjalną opieką choćby dlatego, że będąc w obecnej chwili zaledwie samowystarczalni, nie potrafimy bez podniesienia poziomu produkcji rolnej wyżywić szybko wzrastającej ludności własnej.</u>
<u xml:id="u-35.20" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Natomiast nie ulega dla mnie wątpliwości, że w równej mierze co najmniej o losach naszego eksportu będzie decydować rozwój naszego przemysłu. Polska, mająca obfite pokłady węgla i nadmiar rąk roboczych, posiada wszystkie warunki szybkiego rozwoju przemysłu.</u>
<u xml:id="u-35.21" who="#komentarz">(P. Malinowski: Pomóc rolnictwu, to reszta pójdzie.)</u>
<u xml:id="u-35.22" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Przemysł nasz powinien jednak zdobyć się na większą niż dotychczas pomysłowość, większą ruchliwość, a to tem bardziej, że granica wschodnia, która przy normalnych warunkach stanowiłaby naturalne ujście dla naszej produkcji przemysłowej w obecnej chwili jest prawie martwą. Przemysłowi naszemu powinny przyjść z pomocą w większej niż dotychczas mierze nasze placówki zagraniczne. Na to Rząd zamierza zwrócić specjalną uwagę.</u>
<u xml:id="u-35.23" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Ministerstwo Skarbu ze swojej strony zamierza w najbliższej przyszłości uruchomić specjalne, dłużej terminowe kredyty eksportowe, których brak stał na przeszkodzie do penetracji naszych towarów do innych krajów.</u>
<u xml:id="u-35.24" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Zrealizowanie danego planu w szerszym stylu, jak i całego szeregu innych, napotka niewątpliwie przeszkody w tem, że środki nasze są ograniczone, że środki, któremi Rząd dysponuje są szczupłe.</u>
<u xml:id="u-35.25" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Niektórzy z Panów skłonni są myśleć, że Rząd poza budżetem dysponuje środkami na zaspokojenie wszystkich potrzeb. P. prof. Rybarski zaatakował Rząd, że niepotrzebnie trzyma nierealizowaną sumę 93.000.000 z pożyczki stabilizacyjnej w Banku Polskim. Ale Panowie już przestudjowali plan gospodarczy kolei państwowych i mogli się Panowie przekonać, że ten plan przewiduje z tego źródła pożyczkę na nowe inwestycje w wysokości 68 miljonów. Nadto przecież do czasu uzyskania rynku zagranicznego musimy mieć rezerwy do uplasowania, chociażby czasowego, listów zastawnych i obligacyj Banku Rolnego. Jeden tylko Bank Rolny oblicza swoje zapotrzebowanie na najbliższe 6 miesięcy na 60.000.000 złotych.</u>
<u xml:id="u-35.26" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Kończąc o bilansie handlowym, uważam za swój obowiązek zaznaczyć, że waluta polska oparta jest na mocnych podstawach, a deficyty bilansu handlowego według wszelkich przewidywań zostaną wyrównane w drodze dopływu do naszego życia gospodarczego kapitałów zagranicznych, tak, że o nowym kryzysie walutowym nie może być mowy. Powinniśmy jednak w okresie przejściowym intensywnie pracować, ażeby z tego okresu wyjść dostatecznie przygotowani i dostatecznie uzbrojeni dla wytrzymania konkurencji międzynarodowej.</u>
<u xml:id="u-35.27" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Przejdę teraz do drugiego cienia na naszym horyzoncie, do kwestji urzędniczej. Z chwilą, gdy Rząd wyraził swoją zgodę na podwyższenie poborów o 15%. zgłoszone zostały wnioski o znaczniejsze podwyższenie o 25%. Upewniam Panów, że los urzędników leży Rządowi na sercu, w stopniu nie mniejszym niż Szan. Panom. Rząd jest o tyle w trudniejszemi położeniu; że jednocześnie jest odpowiedzialny za równowagę budżetową, że przecież jeżeli tę równowagę naruszy, to nie uniknie potępiającego wyroku ze strony Szan. Panów. Ministerstwo Skarbu przygotowało nawet projekt nowej ustawy uposażeniowej, przewidującej zwiększenie poborów o 25%. W przedłożeniu jednak budżetowem nie znaleźliśmy miejsca dla tak dużego bo 220.000.000 wynoszącego wydatku. Panowie w związku z tem podnosili zarzut, że należało szereg wydatków zmniejszyć lub skreślić. Jednak po zbadaniu budżetu na Komisji Budżetowej nie potrafili Panowie żadnej istotnej oszczędności dokonać. Nic więc dziwnego, że Rząd, nie znajdując w budżecie pokrycia dla wszystkich wydatków, które uważa za nieuniknione, a m. in. na wydatki na poprawę bytu urzędników państwowych, wystąpił z projektami zwiększenia źródeł dochodowych.</u>
<u xml:id="u-35.28" who="#komentarz">(Głos: A zaległy podatek majątkowy, Panie Ministrze.)</u>
<u xml:id="u-35.29" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Będę mówił p. Pośle i o podatku majątkowym. Projekty te zostały przez Panów odrzucone a limine, aczkolwiek zdawałoby się, że przecież możliwe były kompromisy, przecież możliwą była inicjatywa poszczególnych stronnictw, na którą Rząd mógłby przystać. Utrącenie wniosków rządowych w takiej formie, w jakiej to się stało, uniemożliwiło narazie definitywną regulację poborów urzędniczych, co z prawdziwą przykrością muszę stwierdzić. Na jesieni Rząd ponownie wystąpi z projektem zwiększenia strony dochodowej budżetu.</u>
<u xml:id="u-35.30" who="#komentarz">(P. Smoła: W tej formie, jak poprzednio, to się nie da. Głos: Może będzie wtedy inny szef opozycji, nie Pan.)</u>
<u xml:id="u-35.31" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Co do formy, to trudno przypuścić, aby zgoda w tej sali mogła zapanować. Od samego początku w Sejmie, jeżeli sobie Panowie łaskawie przypomną, zwalczały się 2 prądy: jeden, idący z prawej strony Izby, domaga się rozszerzenia podstaw wymiaru podatków, zniesienia przywilejów, które pewnym grupom społeczno-gospodarczym przysługują i zmniejszenia progresji podatkowej. Przedstawicielem tego kierunku był między innymi b. Minister Skarbu, p. Jerzy Michalski, który upodobnił nasz system podatkowy do trójkąta, odwróconego wierzchołkiem ku dołowi.</u>
<u xml:id="u-35.32" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Natomiast lewica sejmowa stale i konsekwentnie domagała się przerzucenia ciężaru podatkowego na klasy posiadające. Stronnictwo P, P. S., zwalczając projekty rządowe, wystąpiło jednocześnie z wnioskami, wzywającemi Rząd do reformy podatku gruntowego, celem zwiększenia wpływów z tego źródła, wedle planu przewidującego z jednej strony zastosowanie do tego podatku egzystencji — minimum, z drugiej zaś strony progresji o wysokiej rozpiętości w stosunku do większych posiadłości, Nie wiem, jaka norma byłaby zastosowana, przypuszczam, że co najmniej taka, jaką mamy w ustawie o podatku dochodowym, czyli 15 ha. Byłoby to równoznaczne ze zwolnieniem od podatku gruntowego 16 miljonów ha użytkowych gruntów i z przerzuceniem na pozostałe 14 miljonów ha zwiększonego podatku państwowego i prawdopodobnie wszystkich obciążeń na rzecz samorządu. Podatek w takiej formie przy jednoczesnem istnieniu podatku dochodowego i na wysokiej progresji opartego podatku majątkowego na pewno nie przyczyniłby się do zwiększenia dochodów państwowych. Odwrotnie mam wrażenie, że dochody z tego źródła znacznieby się zmniejszyły. Należy w ogóle unikać podatków trudnych do osiągnięcia. Typowy przykład stanowi obowiązujący obecnie podatek majątkowy, oparty na progresji, której rozpięcie łącznie z tak zwaną zwyżką kontyngentową dochodzi do 60% wartości majątku. Z lewej strony Wysokiej Izby stale był podnoszony zarzut, że Ministerstwo Skarbu za słabo ściąga podatek majątkowy, że chłopi ten podatek zapłacili, że natomiast u większych płatników zalegają dotychczas znaczne sumy. Mają Panowie słuszność, że zaległości tego podatku są bardzo duże, stanowią około 700 miljonów. Ale proszę zwrócić łaskawie uwagę na następujące cyfry: wymiar podatku majątkowego od mniejszych właścicieli, których majątek nie przekraczał wówczas 10.000 franków złotych, dał 55 miljonów przy globalnej wartości wszystkich tych majątków, stanowiącej 3.800.000.000, wtedy, kiedy dla średniej i większej własności wymierzono 1.045.000.000 przy wartości majątków opodatkowanych stanowiącej 8.100,000.000.</u>
<u xml:id="u-35.33" who="#komentarz">(Głos: Wszystko razem wynosi, Panie Ministrze, miliard.)</u>
<u xml:id="u-35.34" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Ja podaję Panom jednocześnie wartość majątków, które były opodatkowane. Wartość tych majątków pociągniętych do podatku stanowi 12 mil jardów zł., z tego około 4 miljardów przypada na mniejszą własność i około 8 miljardów na większą i średnią własność. Drobni płatnicy uiścili na dzień 1 kwietnia r. b. około 50 miljonów, prawie wszystko, co im było wymierzone. Stanowi to jednak od szacunku majątków 1,4%.</u>
<u xml:id="u-35.35" who="#komentarz">(Głos na ławach chłopskich: Oni żywią całe rodziny. Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-35.36" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Ja tego nie prostuję, podaję tylko cyfry. Średnia i większa własność zapłaciły 338 miljonów, co stanowi 4,2% od wartości majątków, należących do tej grupy. Z tego mogą się Panowie przekonać, że średnia i większa własność zapłaciły jednak trzy razy więcej w stosunku do wartości majątków, niż mniejsza. Bynajmniej nie kwestjonuję Pp. Posłom, że więksi płatnicy, zamożniejsi płatnicy mogą większy procent zapłacić, jednakże uważam za swój obowiązek sprostować te zarzuty, że mniejsi płatnicy zapłacili podatek, a więksi nie zapłacili.</u>
<u xml:id="u-35.37" who="#komentarz">(Głos na ławach chłopskich: Bo tak jest.)</u>
<u xml:id="u-35.38" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Aczkolwiek proszę Panów, podatek majątkowy ze względu na jego wadliwą strukturę jest wyjątkowo dotkliwy dla życia gospodarczego, to tem nie mniej Rząd zmuszony będzie w roku bieżącym sięgnąć do tego źródła w większym stopniu, niż w roku poprzednim, a to celem zabezpieczenia pokrycia dla zwiększonych o 15% poborów urzędniczych.</u>
<u xml:id="u-35.39" who="#komentarz">(Oklaski na ławach chłopskich.)</u>
<u xml:id="u-35.40" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Proszę o to junctim się nie obrażać, gdyż zawsze musi istnieć junctim między tem, co Rząd wydaje, a tem, co ma do pobrania.</u>
<u xml:id="u-35.41" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">P. prof. Rybarski ironizował, wkładając w moje usta porównanie, którego ja nigdy nie wypowiedziałem. Nigdy nie porównywałem głowy polskiej z głową angielską, mówiłem tylko o wzroście podatków w innych krajach, przytaczałem cyfry, świadczące o tem, ile tych podatków przypadało na głowę w Anglji i w Niemczech w 1913 i 1925 r. Nigdy zaś nie robiłem takich porównań, które doprawdy byłyby zbyt naiwne i prosiłbym mnie o taką naiwność nie posądzać. Dowcipkując moim kosztem, p. prof. Rybarski nie zechciał liczyć się z tem, że moje stanowisko, jako członka Rządu, czyni mnie do pewnego stopnia bezbronnym i nie, pozwala na odpowiedź w tonie równie nieskrępowanym.</u>
<u xml:id="u-35.42" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos: Obraził się.)</u>
<u xml:id="u-35.43" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Muszę sprostować zarzuty, które były podniesione przez generalnego referenta budżetu p. prof. Krzyżanowskiego, sądzę, że na skutek pewnego nieporozumienia, zarzuty nieprzedkładania zamknięć rachunkowych. W ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy odrobiliśmy wszystkie zaległości, sporządziliśmy sprawozdania za kilka lat, poczynając od r. 1923. Ostatnie zamknięcie rachunkowe za r. 1926/7 do dnia 31 marca roku 1927 zostało przesłane Najwyższej Izbie Kontroli dnia 22 maja roku bieżącego za L. 6589. Również zostały odesłane wszystkie zamknięcia rachunkowe monopoli państwowych. Za okres ostatni, za okres od 1 kwietnia 1927 do 31 marca 1928 sprawozdanie jeszcze nie może być gotowe. Sprawozdanie to wymaga uzgodnienia ze wszystkiemi resortami a to jest praca przewlekła i żmudna. W innych państwach sprawozdania są sporządzane w rok po upływie okresu sprawozdawczego, a nawet i dłużej, a więc w obecnej chwili jesteśmy w porządku.</u>
<u xml:id="u-35.44" who="#MinisterSkarbupCzechowicz">Kończąc niniejsze przemówienie mam zaszczyt prosić Panów, żeby Panowie zaniechali oszczędności w budżecie Ministerstwa Skarbu, żeby Panowie zgodzili się zaakceptować wnioski rządowe. Zmniejszenie wydatków na czynności egzekucyjne, na walkę z przemytnictwem, na podróże służbowe i na inne potrzeby odbije się ujemnie na sprawności aparatu skarbowego. Każdy tysiąc nieracjonalnie oszczędzony będzie niezawodnie nas kosztował dziesiątki tysięcy.</u>
<u xml:id="u-35.45" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Krzyżanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#AdamKrzyżanowski">Wysoki Sejmie! Jako sprawozdawca generalny budżetu nie zabierałem ani razu głosu w dyskusji szczegółowej, w dyskusji szczegółowej przemawiałem tylko jako sprawozdawca budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych i jako sprawozdawca budżetu emerytur/f inwalidów. Ze względu jednak na doniosłość oświadczenia p. Ministra Skarbu i ze względu na to, że zbliża się chwila głosowanie, mam zamiar dziś kilka słów wypowiedzieć, przede wszystkiem zaś zająć stanowisko wobec oświadczenia p. Ministra.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#AdamKrzyżanowski">P. Minister był łaskaw wspomnieć w kilku słowach, na końcu swego przemówienia, o problemie zamknięć rachunkowych. Ja w swojem sprawozdaniu w imieniu Komisji Budżetowej wyraziłem życzenie przyspieszenia prac nad zamknięciami rachunkowemi. Z oświadczenia p. Ministra dowiadujemy się, że zarządzenia jego w pełni pokrywają się z poglądami Komisji Budżetowej i niech mi wolno będzie z radością stwierdzić, że pod tym względem istnieje harmonja poglądów. Wobec tego, że p. Minister Skarbu odesłał już zamknięcia do Najwyższej Izby Kontroli, nie wątpię, że Najwyższa Izba Kontroli wkrótce zamknięcia te Sejmowi przedłoży, P. Minister Skarbu wspomniał w swem przemówieniu o sprawozdaniu członka Rady Nadzorczej Banku Polskiego p. Dewey'a. Ostatnio w prasie polskiej żywo omawiano kwestję pożyczki łódzkiej. Kwestja ta została już wyjaśniona. Okazało się, że Rząd, widząc niemożność równoczesnej emisji na targu w New Yorku dwóch pożyczek, przyznał pierwszeństwo pożyczce dla Górnego Śląska, a odroczył pożyczkę łódzką. Równocześnie stwierdził w komunikacie urzędowo, że nie było różnicy zapatrywań pod tym względem między Ministrem Skarbu a p. Dewey'em. Zwracam uwagę, że część prasy niemieckiej, mówię wyraźnie część, a nie cała prasa niemiecka, z nadzwyczajną radością podchwyciła niektóre odezwania się prasy polskiej, wskazując na to, że już do konfliktu z doradcą finansowym doszło. Mogę zapewnić naszych wrogów, że tej radości im nie zrobimy, że będziemy umieli konfliktu uniknąć, na który zresztą bynajmniej się nic zanosi. Uważam, że tego rodzaju wyraźne stwierdzenie jest potrzebne.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#AdamKrzyżanowski">Z oświadczeń p. Ministra Skarbu chciałbym tu podkreślić szczególnie dotyczące zwiększenia kredytów rolnych. P. Minister Skarbu wspomniał najpierw o akcji, zmierzającej do ułatwienia plasowania za granicą naszych listów zastawnych. Sądzę, iż istotnie jest to najpewniejszy sposób podniesienia produkcji rolnej i ułatwienia reformy agrarnej. Wspomniał zarazem p. Minister Skarbu, że emisja listów zastawnych Banku Rolnego w najbliższym czasie będzie znacznie powiększona. Otóż z radością przyjąłem to do wiadomości, jako częściowe uczynienie zadość słusznym postulatom, poruszonym na Komisji Budżetowej, a dotyczącym właśnie tej kwestji.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#AdamKrzyżanowski">Na Komisji Budżetowej pojawiły się wnioski, jeżeli mię pamięć nie myli, klubu Wyzwolenia i Stronnictwa Chłopskiego, zmierzające do tego, ażeby przeznaczyć 100 milj. na zwiększenie kapitału Banku Rolnego. Aczkolwiek ten kapitał przez Rząd został w marcu o 75 milj. już podwyższony, mimo to, na komisji takie wnioski się pojawiły, wnioski w zasadzie niewątpliwie uzasadnione; byłoby rzeczą pożądaną, ażeby działalność kredytową w interesie rolnictwa rozszerzyć. P. Minister zapowiedział, że częściowo idea ta będzie zrealizowana. Być może, że wobec tego pp. wnioskodawcy wnioski swe jako bezprzedmiotowe cofną, jeżeli nie, to mogę powiedzieć, że mnie, jako referentowi budżetu, dzięki oświadczeniu p. Ministra Skarbu przybył jeszcze jeden argument do zwalczania tych wniosków. Wnioski te tak są sformułowane, że niewątpliwie naraziłyby nas na deficytowość budżetu. Z oświadczenia p. Ministra okazuje się, że będzie można tym wnioskom zadość uczynić bez chwytania się środków finansowo niepożądanych. Rząd będzie mógł zrealizować listy zastawne, będzie mógł je wykupić, jeżeli nie znajdą nabywców na wolnym targu, prawdopodobnie za pewne pozostałości z pożyczki stabilizacyjno-inwestycyjnej. W ten sposób więc ten postulat rozszerzenia kredytu rolnego, jak słyszeliśmy, będzie pomyślnie załatwiony w granicach rozporządzalnych środków.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#AdamKrzyżanowski">Słyszeliśmy także z ust p. Ministra Skarbu, że Rząd w jesieni przedłoży ponownie wnioski podatkowe. Uważam, że jest to najbardziej wskazane wyjście z obecnej sytuacji. Wiadomo, że Rząd, tak samo zresztą, jak i Komisja Budżetowa, obecnie proponowanego podwyższenia pensji nie uważa za definitywne załatwienie kwestji. Jednak pójście dalej w tym kierunku, który jest zamiarem Rządu i Komisji Budżetowej i Sejmu, jest uwarunkowane tem, żeby nie zachwiało ono równowagi budżetu. Ponieważ na razie nie widać w budżecie możliwości powiększenia dotacji urzędniczych ponad 15%, objętych moim wnioskiem, jeżeli się chce to uczynić, nie pozostanie nic innego, jak równowagę budżetową zabezpieczyć wyszukaniem nowych źródeł dochodu. Uważałbym za rzecz pożądaną, aby Rząd swoją reformę podatkową pojął szeroko, sądzę, że ona powinno objąć zasadnicze znamiona naszego systemu podatkowego, a w szczególności powinna łączyć się z nowelizacją podatku obrotowego, pomyślanego, co mojem zdaniem jest zupełnie możliwe, w sposób nie uszczuplający dochodów Skarbu.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#AdamKrzyżanowski">Chciałbym parę słów powiedzieć o tym tak zwanym wniosku urzędniczym, to jest o proponowanym art. 5 ustawy skarbowej, nad którym mamy jutro czy też pojutrze głosować. Pan Minister mówił tu o zamiarze podniesienia uposażeń o 25%, rozumiał oczywiście to w ten sposób, że chodzi o podniesienie o 25% uposażeń obecnych, bez wliczenia w to tych 15%, o których jest mowa w projekcie ustawy skarbowej. Proszę Panów, chciałbym zwrócić uwagę na wielkość tej pozycji w budżecie. Rozumiem bardzo dobrze, że pozycja ta dla poszczególnych ludzi, którzy będą z niej korzystać, przedstawia się skromnie, ale pozycja ta w budżecie jednak jest bardzo znaczna. Pozycja ta rozkłada się według art. 5 na dwie kwoty, z których jedna jest wyraźnie cyfrowo określona, natomiast druga jest określona tylko ogólnikowo. Powiedziano w art. 5, że upoważnia się Rząd do wypłacenia 15% dodatku do wysokości 130 miljonów, a ponadto do zwiększenia odpowiednio wydatków przedsiębiorstw państwowych. Otóż to niesłychanie zmienia przede wszystkiem budżet Kolei, budżet także Poczt i Telegrafów. Zechcą Panowie wziąć pod uwagę, że ten art. 5, o ile będzie uchwalony, stwarza dla administracji kolejowej problem bardzo poważny, bo w administracji kolejowej te 15% stanowi 78 miljonów rocznie, kwotę, niemal odpowiadającą wysokości wpłaty, którą kolej ma uskutecznić w tym roku budżetowym do Skarbu. Kolej ma wpłacić do Skarbu około 90 milj. zł. według projektu budżetowego, który leży przed nami. Otóż ta cyfra 90 milj. została obliczona bez owych 78 milj., potrzebnych na wypłacenie 15% dodatku. Otóż może tu zajść kilka ewentualności, może zajść ewentualność pomyślna i mniej pomyślna. Najbardziej pomyślną ewentualnością byłoby, gdyby dochód z przewozu osobowego i towarowego tak dalece wzrósł ponad preliminarz, że w tym wzroście ta kwota 78 milj. znalazłaby pokrycie.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#AdamKrzyżanowski">Możliwy jest wypadek, że Minister Skarbu nie będzie żądał od Ministra Komunikacji wpłaty tej całej kwoty, jeżeli jego dochody będą się korzystnie rozwijać. Ale możliwy jest także wypadek mniej pomyślny, jest możliwe, że kolej będzie zmuszona zmniejszyć swe inwestycje, co zresztą doradza referent budżetu kolejowego p. poseł Kaczanowski. Możliwe jest także, że kolej będzie zmuszona chwycić się, naturalnie za zgodą Rady Ministrów, podwyższenia taryfy.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#AdamKrzyżanowski">Zwracam uwagę na ten problem i na cztery ewentualności w nim zawarte, dlatego, żeby jasno uwidocznić Panom wielkość ofiar dla Skarbu, jakie zawiera ów proponowany 15% dodatek. Dlatego podkreślam wielkość tych ofiar dla Skarbu, że zgłoszono wnioski mniejszości, wedle których ten dodatek miałby być powiększony na 25%. Uważam zgodnie z p. Ministrem Skarbu, że przekroczenie tych 15% byłoby w wysokim stopniu ryzykowne, byłoby uchwaleniem budżetu deficytowego. Zwracam uwagę na to, bo nie wiem czy leżałoby to tak bardzo w interesie urzędników, jak by się to na pierwszy rzut oka wydawało. Rząd we wrześniu, a więc 8 czy 9 miesięcy temu, podwyższył pobory urzędnicze o około 12%. Ten 15%-owy dodatek nie jest płatny od całego uposażenia tylko od uposażenia bez dodatku, więc zważywszy także pewien ruch cen, obliczam poprawę bytu urzędników na jakie mniej więcej 11 do 12%. Jest to poprawa w naszych stosunkach poważna, ta poprawa musi się wżyć w proces cen i jabym się obawiał, że gdybyśmy dziś uchwalili podwyższenie o 25%, to ceny poszłyby znacznie w górę i w ten sposób korzyść z tej zwyżki zostałaby w znacznej mierze uchylona procesem ekonomicznym, na który Państwo, jak wiadomo, ma wpływ minimalny. Próby reglamentowania cen, jak dotąd, w znaczniejszej mierze były zawodne, to też wniosek o podwyżkę 25% zamiast proponowanych przez Komisję Budżetową 15% jest zdaje mi się niebezpieczny nie tylko finansowo, lecz także dla samych urzędników.</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów ten wniosek o 15% już bardzo znacznie budżet zwiększa i chciałbym tu powiedzieć kilka słów o wielkości naszego budżetu. 'Mówił o tym problemie p. pos. Czetwertyński; p. pos. Czetwertyński podawał cyfry dotyczące właśnie wielkości naszego budżetu. Chciałbym tu wyjaśnić, jak mnie się ta kwestja przedstawia.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#AdamKrzyżanowski">Otóż nasz budżet w okrągłych cyfrach, mówię w tej chwili o wydatkach, tak jak dziś rzeczy stoją, to znaczy według wniosków Komisji Budżetowej, nie przesądzam tego, co Sejm uchwali, ale według wniosków Komisji Budżetowej z dodatkiem tych 15%, przedstawia się tak, że preliminuje się w wydatkach mniej więcej 2.700 milj. W roku zeszłym wydano mniej więcej 2.500 milj Istnieje poważny wzrost, ale znacznie mniejszy niż ten, który zachodzi, gdy się porówna rok 1926 i rok 1927. W roku 1926 wydaliśmy 2.000 milj., w 1927 r. 2.500 milj. Obecnie preliminujemy 2.700 milj.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#AdamKrzyżanowski">Jakkolwiek jednak preliminujemy 2.700 milj., jesteśmy jeszcze dalecy od budżetu z roku 1925, o którym mówił p. Minister Skarbu. Ten budżet, który okazał się bardzo fatalnym w swych wpływach walutowych, finansowych, gospodarczych i politycznych, jednak wyrażał się i był w znacznej mierze wykonany to kwocie 2 miljardów złotych według dawnej relacji. Otóż iluż mil jonom złotych odpowiada to obecnie? Wobec spadku złotego, budżet w roku 1925 wyrażałby się dziś kwotą 3.400 milj. zł. Jeżeli jednak uwzględnimy zmiany w cenach — mówię o cenach wyrażonych i przeliczonych na złoto — to ceny nasze są o jakie 11% niższe, niż w roku 1925, to znaczy, zwyżka w złotych t. zw. obiegowych, czyli tych nowych ustabilizowanych w październiku, nie dorównała dewaluacji złotego. Jeżeli to uwzględnimy, to możemy powiedzieć, licząc na realną siłę kupna, że budżet r. 1925 odpowiada 3.100 milj. obecnych złotych. Niewątpliwie powoli zbliżamy się do tego budżetu z 1925 r., lecz jeszcze po dziś dzień nie doszliśmy do niego. Nie radzę, żebyśmy się z dojściem 3o tego budżetu spieszyli. Jestem przekonany, że Polska z biegiem czasu taki budżet wytrzyma, wytrzyma nawet większy, ale rozwój w tym kierunku musi iść powoli. Gdybyśmy po raz pierwszy złoty stabilizowali, nie pamiętaliśmy o tej prawdzie i ciesząc się z tej stabilizacji, chcieliśmy ją wyzyskać przez zbyt szybkie powiększenie budżetu. To się zemściło i tego błędu nie możemy ponowić i dlatego proponuję powiększenie płac tylko o 15%, a nie o 25%.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#AdamKrzyżanowski">Co się tyczy oszczędności w budżecie, była tu mowa w przemówieniach p. pos. Czetwertyńskiego i innych panów, że oszczędność jest bardzo wskazana. Naturalnie stoję na tem samem stanowisku i uważam, co poprzednio powiedziałem, że rozwój wydatków w budżecie powinien być stopniowy. Komisja Budżetowa była w położeniu bardzo trudnem co do przeprowadzenia konkretnych drobnych oszczędności, które posłowie proponowali, bo komisja nie rozporządza dostatecznym materjałem i dostateczną znajomością aparatu, ażeby mogła wejść w możność przeprowadzenia drobnych oszczędności. Dlatego wnioski te nie spotkały się z powodzeniem, ale chciałbym zaznaczyć, że idea oszczędności jest w naszym budżecie, w upoważnieniach do ustawy skarbowej zapisana, śmiem tak powiedzieć, złotemi głoskami. W tem upoważnieniu powiedziano, że budżet będzie układany miesięcznie, że będzie go miesięcznie układał p. Minister Skarbu w miarę rozporządzalnych środków. W ten sposób Komisja Budżetowa i Sejm wzorem dawnych sejmów, bo jest to przepis przyjęty w naszem prawie budżetowem, daję Rządowi, specjalnie Ministrowi Skarbu, bo on, a nie Rada Ministrów układa miesięczne budżety, bardzo daleko idące pełnomocnictwo przeprowadzenia potrzebnych reform oszczędnościowych.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#AdamKrzyżanowski">Na zakończenie chcę powiedzieć kilka słów o sytuacji gospodarczej, chcę zająć stanowisko wobec uwag, które tu padły. Chciałbym parę słów powiedzieć na temat optymizmu i pesymizmu w ocenie naszych stosunków gospodarczych. Wyrażano tu horoskopy dość ponure z powoływaniem się przede wszystkiem na bilans handlowy. Jeden z mówców mówił o odpływie walut i dewiz z Banku Polskiego. Otóż p. Minister przeciwstawił temu poglądowi raczej pesymistecznemu między innemi zapatrywanie członka Rady Nadzorczej Banku Polskiego p. Dewey'a.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#AdamKrzyżanowski">Chcę zwrócić uwagę jeszcze na jeden fakt, który dziwnym sposobem w dyskusji budżetowej dotąd nie został należycie podkreślony, fakt który uważam za ogromnie doniosły. Jest olbrzymi po prostu wzrost kursu akcji Banku Polskiego. Jest to wydarzenie zupełnie niezwykłe, nie powiem, żeby całkowicie nie przewidziane. W chwili, kiedyśmy ząciągali pożyczkę, byli tacy, co się głęboko nad przyszłym kursem akcji Banku Polskiego zastanawiali; byli tacy, którzy ten przyszły kurs określali w cyfrach wyższych, inni w niższych. Ci; co go określali w cyfrach wyższych, wygrali, z opóźnieniem kilkomiesięcznem. Kurs akcji Banku Polskiego podniósł się w ostatnich 3 miesiącach mniej więcej ze 150 na 190, mówię w cyfrach okrągłych, bo to, że się podniósł W rzeczywistości na sto dziewięćdziesiąt kilka nie odgrywa roli. Ten ogromny wzrost jest niesłychanie wymowny. To przecież nie jest zysk kilku spekulantów, którzy na tem zarobili, naturalnie może zaistniał także zysk kilku spekulantów, ale jest to objaw, który ma doniosłe ogólnospołeczne i polityczne znaczenie, jest to objaw, świadczący o ogromnem zaufaniu wewnętrznem i zewnętrznem nie tylko do Baku Polskiego jako przedsiębiorstwa zarobkowego, bo przecież proszę pamiętać, że Bank Polski jest stróżem naszej waluty, że jeżeli idą w górę akcje Banku Polskiego, to idą w górę dlatego, że świat gospodarczy, który ma najsubtelniejsze i najlepsze odczucie tego rodzaju procesu, bo chodzi tu o jego zysk, odnosi się do przyszłości polskiej waluty w tej chwili z jak największem zaufaniem. Ci ludzie, którzy są w pierwszym rzędzie kompetentni do wyrażania sądu o przyszłości, wyrazili ten sąd nie przemówieniami, nie pisaniem artykułów, lecz kupowaniem akcji, a jest to dowód najsilniejszego zaufania, jakie uzyskać można. To też uważam, że zwyżka kursu akcji Banku Polskiego jest w tej chwili ogromnym tryumfem naszej polityki finansowej i walutowej jest także niewątpliwie tryumfem polityki Państwa, jako całości Jest to tryumf tem większy, że jak niektórzy sądzą, zwyżka kursu akcji była wywołana w części zakupami zagranicznemu. Osobiście uważam, że te zakupy zagraniczne się przecenia, ale o ile były, to tem bardziej świadczą o sile Banku Polskiego, bo zagraniczny finansista, który kupuje akcje, kupuje prawo do dywidendy, ale nie kupuje prawa głosu, bo jak wiadomo ze statutu Banku Polskiego, do nabycia prawa głosu trzeba zgody Prezesa Banku. Jest to przewidziane w statucie Banku Polskiego z tego powodu, aby nie koniecznie każdemu! dać prawo głosu na walnem zgromadzeniu. Jeżeli jest prawdą, że kupują akcje Banku Polskiego finansiści zagraniczni, to tem silniej świadczy to o pozycji i Banku, i waluty, i Państwa, bo kupując wiedzą oni dobrze, że prawa głosu na walnem zgromadzeniu nie nabywają.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#AdamKrzyżanowski">Panowie pozwolą, że powiem coś nie coś także o kursie pożyczki naszej. Wyrażano się ujemnie o tym kursie, podkreślano, że jest niski. Muszę stwierdzić otwarcie, że istotnie kurs naszej pożyczki jest w tej chwili mało zadowalający. Złożyły się na to głównie przyczyny natury politycznej, ale spójrzmy nieco w przyszłość, spróbujmy uchylić zasłonę, która nam tę przyszłość zasłania. Sądzę, że przystępując ze znajomością faktów do tego problemu, możemy coś nie coś powiedzieć o przyszłym kursie pożyczki stabilizacyjnej. Jeżeli będziemy przestrzegali dotychczasowych zasad zdrowej polityki finansowej i walutowej, to ręczę Panom, że może nic za rok, może za dwa, może za 2 i pół roku niewątpliwie polska pożyczka będzie papierem pierwszorzędnym, w tem znaczeniu, że pójdzie w górę. Polska pożyczka musi pójść w górę. Polska pożyczka, naturalnie przy zachowaniu racjonalnej polityki finansowej i walutowej, jest doskonałym papierem dlatego, że mamy przecież krótkie okresy amortyzacji. Pożyczka stabilizacyjna amortyzuje się po 20 latach, a zatem podaż tego papieru na giełdzie niesłychanie szybko spada. Już w swem sprawozdaniu budżetowem napisałem, że w naszym budżecie istotnie olbrzymie kwoty przeznacza się na cele amortyzacyjne. Niech mi wolno będzie uzupełnić moją ówczesną uwagę przypomnieniem, że tak silna amortyzacja jest pewnym zadatkiem podwyżki kursu. Sądzę, że nie zbraknie nabywców dla polskiej pożyczki wśród finansistów zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#AdamKrzyżanowski">Kurs polskiej pożyczki nie poszedł tak szybko w górę, jakbyśmy sobie tego życzyli, to prawda, ale jest rzeczą pewną, że tylko od nas zależy, to znaczy od energicznej, konsekwentnej naszej polityki finansowej i kredytowej, aby ta zwyżka nastąpiła, ta zwyżka, gwarantująca zniżkę procentów w kraju i dalszy przypływ kapitałów, bo istotnie nasza przyszłość gospodarcza! jest ściśle związana z zagranicznym kursem naszych pożyczek. Jeżeli kurs pójdzie w górę, to stosunki tutaj będą się poprawiały, a warunki dla osiągnięcia tej zwyżki istnieją, istnieją chociażby dlatego, że i inne papiery polskie mają niesłychanie krótki okres amortyzacyjny i pod tym względem różnią się korzystnie od szeregu innych papierów. To nas obciąża spłatami rocznemi, to prawda, ale z drugiej strony daję korzyść, o której mówiłem, to znaczy korzyść, łączącą się z tem, że stwarza to warunki szybkiego wzrostu kursu naszych pożyczek.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#AdamKrzyżanowski">W tym stanie rzeczy, zdaje mi się, że nie ma powodu do zbyt czarnego oceniania przyszłości. Nasza sytuacja walutowa i finansową jest dobra, sytuacją gospodarcza niewątpliwie mniej zadowalająca, ale jeżeli potrafimy rozumnym wysiłkiem, a to jest zupełnie możliwe, utrzymać poprawny stan finansowy i walutowy, to nie wątpię ani na chwilę, że ten dobry stan finansowy i walutowy musi odbić się prędzej czy później na poprawie stosunków gospodarczych, czego wszyscy sobie życzymy.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Socha.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#MarcinSocha">Wysoka Izbo! Sądzę, że będę wyrazem niemal wszystkich członków tej Wysokiej Izby, jeżeli wyrażę żal, że debata nad budżetem Ministerstwa Skarbu odbywa się na końcu debaty nad całokształtem preliminarza budżetowego i że tak wielkiemu zagadnieniu, jakiem jest budżet Ministerstwa Skarbu, poświęca się niemal tyle tylko czasu, co takim częściom budżetu, jak budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, gdzie debata trwała prawie tak długo, jak będzie trwała debata nad budżetem Skarbu, gdy budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wynosi 63 miljony zł., a budżet Ministerstwa Skarbu wyraża się w cyfrze prawie 3 miljardów zł. W innych działach mówiło się i omawiało przeważnie wydatki. W dziale tym na podstawie budżetu trzeba omówić wyłącznie dochody. Tej części właśnie należałoby poświęcić więcej czasu, niż to istotnie ma miejsce.</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#MarcinSocha">Podstawa ładu w Państwie, podstawa zaufania społeczeństwa do Rządu leży nie tylko w sprawiedliwym wymiarze sprawiedliwości, czy też w sprawnem funkcjonowaniu władz administracyjnych, lecz także w rozumnem i oszczędnem gospodarowaniu funduszami państwowymi, oraz w odpowiedniem i sprawiedliwem obciążeniu podatkowem społeczeństwa i obywateli. U nas atoli w Polsce utarł się zupełnie inny zwyczaj, dotychczasowi bowiem ministrowie skarbu nie przestrzegali tej zasady, lecz od początku, jak Państwo nasze istnieje, utarło się, że dobrych płatników się karze, a złych nagradza. Przypominam, że w Sejmie ustawodawczym uchwalono nadzwyczajną daninę majątkową; danina ta nie została w całości ściągnięta, nie wpłynęła preliminowana i spodziewana kwota do Skarbu. Dlaczego? Bo opornym podarowano resztę. Przypominam, że w Sejmie ostatnim przeprowadzono ustawę o popieraniu przemysłu cynkowego, gdzie podarowano spadkobiercom Gieschego około 30 milj. podatku majątkowego i ceł. Tak samo się ma z podatkiem majątkowym.</u>
<u xml:id="u-39.2" who="#MarcinSocha">Z zadowoleniem musimy przyjąć do wiadomości oświadczenie dzisiejsze p. Ministra, że zajmie się energicznie ściąganiem tego podatku.</u>
<u xml:id="u-39.3" who="#komentarz">(Głos: Bodaj odrobinę!)</u>
<u xml:id="u-39.4" who="#MarcinSocha">Tak, bodaj odrobinę. Podał nam p. Minister pewne cyfry, twierdząc, że większa własność zapłaciła procentowo od wartości majątków więcej, aniżeli mniejsi płatnicy. Ja podaję w powątpiewanie to twierdzenie p. Ministra, bo z sumy 338 milj., podanej przez p. Ministra Skarbu, ściągniętej od płatników ponad 10.000 zł. majątku, jestem najświęciej przekonany, że najmniej połowa była wpłacona przez płatników średniej klasy, że to nie był nikt inny, jak średni gospodarze, średni przemysłowcy, handel, płatnicy podatku majątkowego od 10.000 zł. wartości majątku, odpowiadający chłopu 30-o, 20-o, ba nawet często i 10-o morgowemu. A wiemy, że te klasy swój obowiązek pod tym względem w zupełności spełniły.</u>
<u xml:id="u-39.5" who="#MarcinSocha">P. Minister Skarbu, obejmując swój resort, wybrał nawet bardzo dobrą drogę. Pierwszy on z ministrów skarbu w Państwie naszem z trybuny sejmowej oświadczył, że otoczy rolnictwo specjalną opieką, że będzie dążył do materjalnego podniesienia rolnictwa. Muszę przyznać, że początkowo działał w tym kierunku i przypominam, że Klub Stronnictwa chłopskiego w poprzednim Sejmie darzył p. Ministra zaufaniem, popierał jego zamiary i dążenia i jego poczynaniom przyklaskiwał. Ale niestety, po stosunkowo niedługim czasie p. Minister zaczął zbaczać z drogi. Zły duch. Lewjatana, zły duch Dzikowa i Nieświeża zawisł nad Ministrem Skarbu i naprawdę począł z tej dobrej drogi p. Ministra sprowadzać. Dowodem tu chyba najlepszym…</u>
<u xml:id="u-39.6" who="#komentarz">(Przerywania: P. Wiślicki pokazuje ręką liczenie pieniędzy.)</u>
<u xml:id="u-39.7" who="#MarcinSocha">Wiem, że wy bardzo te rzeczy lubicie.</u>
<u xml:id="u-39.8" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-39.9" who="#MarcinSocha">Dowodem tego chociażby te ostatnio wniesione, a przez Wysoką Izbę uchylone projekty ustaw podatkowych. Przecież te ustawy podatkowe w największej mierzą obciążały naszą wieś. P. Minister Skarbu usprawiedliwiał wniesienie tych projektów tem, że dzisiaj chłopom na wsi się powodzi trzy razy lepiej, niż w r. 1924. Ja twierdzę i nawet spróbuję to udowodnić na podstawie danych statystycznych, że p. Minister wychodzi z mylnego założenia.</u>
<u xml:id="u-39.10" who="#MarcinSocha">Cena hurtowa 100 kg. żyta według giełdy warszawskiej z października 1924 r. 22 zł. 67 gr., mniej więcej równa się cenie przedwojennej, bo różnica zaledwie o 3 gr. W pierwszem półroczu 1925 r. 55 zł. 40 gr., w październiku 1927 r. 40 zł. 45 gr. Trzykrotną niestety podwyżką to nie jest, o ile umiem rachować. Teraz wskaźnik cen hurtowych na produkty rolne z grudnia 1927 r. w stosunku do pierwszego półrocza 1925 r.: artykuły rolne 150,8, artykuły kolonjalne 162,5, drzewo 217 z dodatkiem, tylko artykuły włókiennicze niżej, 141 prawie, żelazo 154, nawozy sztuczne 171,5, skóry, w czem p. Wiślicki, o ile się zdaje, jet dobrze zainteresowany, 279, czyli prawie 100% więcej, niż produkty rolne.</u>
<u xml:id="u-39.11" who="#komentarz">(Głos: Zdemaskowali go. P. Wiślicki: Nie ma surowej skóry w Polsce, ale ceny rolnicze są najwyższe.)</u>
<u xml:id="u-39.12" who="#MarcinSocha">U mnie to nie jest najwyższe, bo jeżeli jest 150 i 279, to bezwzględnie muszę obstawać przy tem, że o ile chodzi o wzrost produktów rolnych i produktów innych, produkty rolne nie wzrosły tak, jak tamte.</u>
<u xml:id="u-39.13" who="#MarcinSocha">Utarło się przekonanie w Polsce, że chłop nie płaci nic na rzecz Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-39.14" who="#komentarz">(P. Wiślicki: 3,30 na głowę.)</u>
<u xml:id="u-39.15" who="#MarcinSocha">Będę, Panie Kolego zaraz liczył i przekonam Pana, że jest znacznie więcej. Tak twierdzi p. kolega Wiślicki, ale on przecież należy do przemysłowców, a wszyscy przemysłowcy, ziemianie i obszarnicy nic innego nie mówią, tylko to, że oni trzymają Skarb Państwa na swoich barkach. A ja się pytam, kto daję te dochody kolosalne z monopoli, które wynoszą blisko półtora miljarda zł.</u>
<u xml:id="u-39.16" who="#komentarz">(P. Wiślickie Nie mówcie głośno, bo się wyda, że wy sami wódkę robicie. A kto tytoń uprawia w Polsce?)</u>
<u xml:id="u-39.17" who="#MarcinSocha">Będę mówił zaraz i o tytoniu, to wtedy się okaże, że za te wysokie kwoty chłop pali po prostu machorkę i niszczy się tem, a daję to przecież bardzo wielkie wpływy. P. Wiślicki twierdzi, że na głowę przypada 3 zł. Otóż dam za przykład Panom 5-morgowego gospodarza z Małopolski. Płaci podatku gruntowego państwowego około 25 zł., przy średniej klasie ziemi, podatku samorządowego także 25 zł., innych samorządowych, parafjalnych, szkolnych, na drogi i na najrozmaitsze inne rzeczy płaci, już skromnie licząc, 30 zł., asekuracji biorę 20 zł., a jeszcze różne, najrozmaitsze kary, to się okaże, że chłop 5-morgowy płaci około 120 zł. czyli 300 kg. żyta. A pytam się, jeżeli jest tam 8 osób, to czy jest po 3 zł.? Panie Wiślicki, chyba, nie umiem dobrze rachować.</u>
<u xml:id="u-39.18" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Weź Pan nakazy płatnicze w małem miasteczku, zobaczy Pan, ile sklepikarz płaci, to Pan dostanie 500 zł.)</u>
<u xml:id="u-39.19" who="#MarcinSocha">Panie Wiślicki, sklepikarz na pewno płaci więcej, aniżeli ci ludzie, których Pan przedstawia.</u>
<u xml:id="u-39.20" who="#MarcinSocha">A jeżeli tego chłopa, Panie Wiślicki, spotka jeszcze nieszczęście, gdy będzie gradobicie, powódź, czy dotknie go jakaś inna katastrofa, czy padnie mu jakaś sztuka z inwentarza żywego, to pytam się, czem się ten człowiek staje. Skończonym nędzarzem. Jestem przekonany, że gdyby p. Minister Skarbu zajrzał do domów tych swoich wyborców, to na pewno zmieniłby zdanie, że w istocie nie jest tak, mu to insynuuje Lewjatan i Nieśwież łącznie z p. kol. Wiślickim.</u>
<u xml:id="u-39.21" who="#MarcinSocha">U nas o lewicy w ogóle mówi się, że uprawiamy demagogję. Gdyśmy odrzucili projekty podatkowe, się pisało, że stanowisko lewicy i tej większości Izby, która te projekty odrzuciła, było demagogiczne. Uderzało się np. na socjalistów, że chcą się wywdzięczyć wyborcom wiejskim, a ja twierdzę, że ani socjaliści, ani my, ani Wyzwolenie, nie chcieliśmy się wywdzięczać wyborcom, lecz poczuwaliśmy się do obowiązku obrony tej klasy społecznej w interesie nie tylko jej, ale i Państwa, Panie Kolego Wiślicki, dlatego, że wychodzimy z założenia, że jak chłop w Polsce będzie bogaty, to i Państwo będzie bogate. I z tej drogi nie damy się sprowadzić i będziemy jej się pilnować. Dlatego też będziemy głosowali za wszystkiemi poprawkami, które będą rzeczowo uzasadnione, a które nie będą obciążały wsi.</u>
<u xml:id="u-39.22" who="#komentarz">(Oklaski Aa ławach stronnictw ludowych. P. Wiślicki: Jeszcze Polska nie zginęła, ale płacić nie będziemy.)</u>
<u xml:id="u-39.23" who="#MarcinSocha">Na patrjotę Pan ma patent od czasu, jak Pan zasiadł na ławach B. B.</u>
<u xml:id="u-39.24" who="#komentarz">(Wesołość, oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Kuśnierz.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#BronisławKuśnierz">Wysoka Izbo! P. Minister Skarbu za r. 1927 mógł się poszczycić dodatniemi rezultatami dlatego, że wpływy podatkowe w tym roku wzrosły o 30%. Życie gospodarcze mogło znieść te ciężary, ponieważ był to okres silnego rozwoju gospodarczego i wyjątkowej konjunktury gospodarczej. Jednakowoż analiza dzisiejszej sytuacji gospodarczej nie upoważnia do takiego optymizmu, któryby pozwalał na zbytnie rozdęcie budżetu.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#BronisławKuśnierz">Warunki dla regeneracji gospodarczej obecnie w Polsce są bardzo ciężkie. Na ogół obserwujemy, że w pewnych dziedzinach następuje poprawa, jednak czas stwierdzić, że tam, gdzie chodzi o warsztaty drobnych wytwórców, o wieś, rzemieślników, drobny handel, rękodzieła, drobnych przemysłowców i mieszczaństwo, to regeneracja postępuje bardzo powoli, a niejednokrotnie, jak w miasteczkach, konstatuje się depresję i silny upadek. Jeżeli chodzi o obecny system skarbowy, to trzeba stwierdzić, że pod tym względem, jak w ogóle pod względem obciążeń, panuje kompletny chaos. Uważamy, że sytuacja skarbowa obecnie dojrzała do tego, żeby przeprowadzić gruntowną rewizję całego systemu skarbowego. Obawiam się, że tworzenie junctim co do reformy ustroju skarbowego z reformą samorządów, przeciągnęłoby tę sprawę ad infinitum.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#BronisławKuśnierz">Obawiam się również, że zapowiedziana przez p. Ministra Skarbu na jesieni reforma, reforma tylko częściowa, do skutku nie doprowadzi. Uważam, proszę Panów, że granica wytrzymałości życia pod względem obciążenia została w wysokim stopniu przekroczona. Chodzi nie tylko o budżet państwowy w sumie 2.800.000, ale także o budżet powiatowy gminny, który wynosi około miljarda, i ubezpieczeń socjalnych, które wynoszą 500 miljonów. Uważam, że to jest granica wytrzymałości i że przekroczyć jej nie wolno, uważam, że jednak należy jak najszybciej przeprowadzić reformę ustroju skarbowego, ażeby w związku z tą sprawą przystąpić do reformy płac urzędniczych. Uważamy, że w ten sposób najpewniej i najszybciej w drodze budżetu tę sprawę można będzie załatwić.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#BronisławKuśnierz">Narazie jednak chciałbym, ażeby bezzwłocznie przystąpić do zniesienia ustawy sanacyjnej, która krzywdzi w wysokim stopniu nauczycielstwo szkół średnich, które dla dobra kultury narodowej tak wielkie usługi oddaje.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#BronisławKuśnierz">Zanim jednak nastąpi kompletna reforma ustroju skarbowego, chciałbym, ażeby przystąpić o ile możności bezzwłocznie do usunięcia pewnych jaskrawych objawów fiskalizmu. Mam na myśli przede wszystkiem podatek obrotowy. Co do tego podatku chciałbym stwierdzić, że w znacznej mierze płynie on nie z obrotu, ale z majątku; jest to anachronizm, który w wysokim stopniu przyczynia się do niszczenia życia gospodarczego w Państwie.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#BronisławKuśnierz">Chcę dalej stwierdzić, że podatek przemysłowy zupełnie niszczy import, skutkiem czego import prowadzą u nas agenci zagraniczni. Widzimy w Poznańskiem, że cały handel zbożem skoncentrowany jest w Gdańsku i agenci, unikając podatku obrotowego, robią dobre interesy.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#BronisławKuśnierz">Jeżeli chodzi o drobne rękodzieła, drobny handel i przemysł, to uważam, że te warsztaty nie są w stanie płacić więcej niż 1% podatku obrotowego.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#BronisławKuśnierz">Uważamy, że rewizja tego podatku jest koniecznością.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#BronisławKuśnierz">Jeżeli chodzi o regenerację życia gospodarczego, to chciałbym, ażeby reforma nastąpiła nie tylko w dziedzinie gospodarczej, ale także finansowej.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#BronisławKuśnierz">Stabilizacja waluty oddała bardzo cenne usługi życiu gospodarczemu. Widzimy np. że w ostatnim r. 1927 wzrost oszczędności był nadzwyczajny, bo wynosił 675.000.000 zł., a w ogólnej sumie 3f grudnia 1927 r. wynosił 1.790.000.000. Obserwujemy jednak, że największy wzrost oszczędności wykazują banki państwowe i kasy oszczędności: banki państwowe 712.000.000, a kasy oszczędnościowe 243.000.000. A więc banki państwowe i kasy oszczędności, dzięki gwarancji Państwa, dzięki powiatom i gminom, mogły wykazać wzrost oszczędności do 955.000.000. Natomiast proces regeneracji i kapitalizacji, gdy chodzi o współdzielnie, które reprezentują drobny kapitał, był słaby i wyraża się kwotą 94.000.000 zł. Mówię to dlatego, że chcę wyciągnąć z tego konsekwencje jak najdalej sięgające. Wiemy, że nasze spółdzielnie w trzech zaborach reprezentowały przed wojną olbrzymi kapitał idący w miljardy złotych. Dzisiaj nie z winy tych organizacyj ten proces regeneracji będzie musiał potrwać długo, może dziesiątki lat. A tymczasem Rząd i Państwo ma nieomal wyłączny monopol na kredyty i poza lokatą pożyczek może lokować setki i miljony nadwyżek w bankach państwowych. Wyraża się to tem, że nadwyżki skarbowe, ulokowane w dwóch bankach państwowych wynosiły 569 miljonów: w Banku Gospodarstwa 389 miłjonów, w Banku Rolnym 180 miljonów zł. W samym r. 1927 ulokował Rząd w bankach państwowych 219 miljonów, jeżeli więc chodzi o banki państwowe, to nie ulega wątpliwości, że one oddają duże usługi życiu gospodarczemu.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#BronisławKuśnierz">Chcę jednak stwierdzić, że o ile chodzi o drobne warsztaty produkcyjne na wsi, o drobne rękodzieła, handel i drobny przemysł, to polityka finansowa tych banków jest w wysokim stopniu niedostateczna. Na wsi w wysokim stopniu szaleje lichwa kredytowa, a niejednokrotnie możemy w miastach obserwować katastrofalny brak kapitału obrotowego. Dlatego uważamy, że demokratyzacja kredytu przez banki państwowe jest koniecznością chwili. Uważamy, że ta demokratyzacja powinna nastąpić bezzwłocznie. Możemy zaobserwować, że Bank Gospodarstwa Krajowego do pewnego stopnia wstąpił na tę drogę, mianowicie ma on objąć kredyty w P. K. O. ale w praktyce widzimy, że niektóre oddziały Banku stawiają nadzwyczaj ciężkie warunki, postępują biurokratycznie, a to powoduje opóźnienie tej akcji.</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#BronisławKuśnierz">Jeżeli chodzi o Bank Rolny, to w ostatnich dniach zaczęliśmy otrzymywać alarmujące wiadomości. Bank Rolny mianowicie cofnął kredyty szeregowi spółdzielni i zażądał spłaty, teraz na przednówku. Tymczasem jest to nie do pomyślenia, żeby te drobne kredyty z kas zaliczkowych, z kas Stefczyka, teraz mogły być ściągnięte, a tu wymaga się spłaty wielkich sum w najbliższych tygodniach. Znam zapatrywania p. Ministra Skarbu pod tym względem i wiem, że dołoży starań, żeby zmienić ten kierunek i żeby te kredyty z banków państwowych, o ile chodzi o drobne warsztaty, były nie tylko utrzymane, ale nawet w wysokim stopniu powiększone.</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#BronisławKuśnierz">A teraz kwestja kredytu długoterminowego. Ja do tego zagadnienia przywiązuję bardzo wielkie znaczenie. Uważam, że jakkolwiek powoli, ale kapitał zagraniczny coraz bardziej wciskał się i wciska, tam, gdzie ma wyjątkowe warunki zysku; faktem jest, że opanowuje te przemysły, które mają monopolistyczne stanowisko, i to stanowisko Wyzyskuje w niesłychanie bezwzględny sposób. Dlatego uważam, że należy otworzyć źródła kredytu długoterminowego. Z dużem zadowoleniem przyjmujemy do wiadomości oświadczenie p. Ministra Skarbu, że uda się otworzyć nowe źródło dla lokaty naszych listów zastawnych.</u>
<u xml:id="u-41.13" who="#BronisławKuśnierz">I w związku z tą sprawą chcę zwrócić uwagę na potrzebę kredytu skryptowego. Uważam, że istnieją w Banku Polskim poważne niewyzyskane rezerwy i że powinno się przeznaczyć kilkadziesiąt miljonów na długi skryptowe dla drobnych rolników oraz rzemieślników i drobnych przemysłowców. Również w bankach prywatnych mamy poważne kredyty niewyzyskane, około 194 miljonów uważam więc, że Bank Polski powinien się bardziej zdemokratyzować i starać się o rymesy także drobnych warsztatów.</u>
<u xml:id="u-41.14" who="#BronisławKuśnierz">Jeżeli chodzi o stan Skarbu, to muszę stwierdzić, że jest on świetny, jednak między stanem państwowym pod względem finansowym a stanem gospodarczym kraju panuje wielka dysharmonja. Stan Skarbu jak określam, jest świetny, ale brak jest programu gospodarczego, w kraju mamy objawy degresji, zaś na wsi i w miastach pauperyzacja i nędza. Braki te należy usunąć.</u>
<u xml:id="u-41.15" who="#BronisławKuśnierz">Przychylam się do tych opinji, że należałoby wzmocnić stanowisko p. Ministra Skarbu wobec innych resortów, które dążą do wzmocnienia etatyzmu lub nawet do socjalizacji i pragną rozwinąć gospodarkę państwową. Dążyć będziemy do rozwoju całokształtu warunków przyjaznych finansowych i gospodarczych, któreby sprzyjały rozwojowi wszystkich warstw a przede wszystkiem podniesieniu warstw najsłabszych i najbardziej upośledzonych, czy to gdy chodzi o wieś, czy o mieszczaństwo czy też o robotników. W podniesieniu się tych warstw widzimy najmocniejszą gwarancję naszej niezależności gospodarczej i politycznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Hartglas.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#ApolinaryHartglas">Wysoka Izbo! Nie jestem skarbowcem ani nawet członkiem Komisji Skarbowej, ale te anomalje systemu skarbowego, które panują u nas, są tak jaskrawe i tak rzucają się w oczy, że każdy laik, który nie chce oczu umyślnie zamykać, widzi je i może swoje uwagi wypowiedzieć. Uwag można wypowiedzieć dużo; ja ograniczę się tylko do jednej części, tylko do systemu podatkowego tylko do tego, że u nas stosuje się zupełnie odmienne zasady przy układaniu części rozchodowej budżetu i przy układaniu części dochodowej. Kiedy mówi się o rozchodowej części budżetu, traktuje się Polskę jako państwo rolnicze, państwo o ludności przeważnie wiejskiej, państwo chrześcijańskie. Ale kiedy się przystępuje do dochodowej strony budżetu, cały ciężar utrzymania Państwa przerzuca się na miasto, na ludność handlową i przemysłową a de facto, później przy wykonywaniu budżetu i egzekwowaniu podatków w lwiej części na ludność żydowską.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#komentarz">(Głos: A p. Wiślicki?)</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#ApolinaryHartglas">P. Wiślicki należy do grubego handlu w „Jedynce”, a ja mówię w imieniu żydowskiej ludności, która się składa przeważnie z przedstawicieli drobnego handlu, rzemiosła i drobnego przemysłu. To jest ogromna różnica.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#ApolinaryHartglas">Otóż proszę Panów, rzućmy okiem tylko na niektóre ustalone u nas zasady budżetowe. Weźmy dla przykładu chociażby podatek dochodowy. Zgodnie z ustawą, gospodarstwa do 15 ha zwolnione są od podatku dochodowego. To miałoby czasem słuszność, gdybyśmy mówili, że gospodarstwo do 15 ha w błotach pińskich, czy gospodarstwo 15 ha gdzieś na Podkarpaciu jest zwolnione od podatku dochodowego. Ale ta ilość 15 ha ustalona jako zasada dla całego Państwa jest niesłuszna, bo majątek 15 ha w centrum Państwa, w b. Kongresówce, czy w Małopolsce zachodniej — to jest objekt wartości kilku tysięcy dolarów i także odpowiedni dochód dający.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#komentarz">(Głos: Bogato Pan liczy.)</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#ApolinaryHartglas">Tak jest; W okolicach Warszawy, w dawnem Królestwie to jest objekt wartości 6–7.000 dolarów, i objekt ten daję odpowiedni dochód. A czy Panowie wiecie ile w Polsce jest gospodarstw do 15 ha? — 3.000.000 jednostek gospodarczych. A że jednostka gospodarcza wiejska reprezentuje przeciętnie 5 ludzi, to znaczy, że w 28 miljonowem państwie 15 miljonów ludzi zwolnionych jest od podatku dochodowego. Czy to jest zjawisko zdrowe?</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#komentarz">(P. Duro: Czy Pan jest posłem z Jedynki?)</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#ApolinaryHartglas">Według projektu rządowego z podatków bezpośrednich mamy otrzymać w obecnym roku budżetowym 521.250.000 zł. Z tego dwa podatki tylko, podatek przemysłowy, zwany pospolicie obrotowym, i podatek dochodowy mają dać 390 miljonów zł, pierwszy 210, drugi 180 miljonów zł. Podatek przemysłowy płaci miasto, podatek dochodowy płaci częściowo i wieś, ale przeszło 68% podatku dochodowego płaci przemysł i handel, zatem niewiele z tego przypada nie na miasto. Inaczej mówiąc, jeżeli weźmiemy te rzeczy, to 2/3 przynajmniej całej silmy podatków bezpośrednich płacą wyłącznie miasta. A ile płaci wieś? Wieś płaci 60 miljonów zł. podatku gruntowego przy 22 miljonach ludności wiejskiej w Polsce, to znaczy niecałe 3 zł. na głowę.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#ApolinaryHartglas">Rozumiem zupełnie, że wieś opłaca podatki pośrednie, konsumuje produkty monopolu państwowego, — bezwarunkowo, — ale jeżeli chodzi o podatki pośrednie, wśród których najwyższą sumę daję podatek od cukru, to każdy się ze mną zgodzi, że jakkolwiek w masie wieś daję tego podatku może więcej niż miasta, ale na każdą głowę mieszkańca miejskiego wypada więcej tych podatków pośrednich, ponieważ w mieście potrzeby konsumcyjne są większe.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#ApolinaryHartglas">Jeżeli chodzi o produkty monopolowe, to nie posunę się tak daleko, żeby wypominać, że na wsi wyrabia się własną wódkę, że na wsi uprawia się tytoń. O tem mówić nie będę.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#komentarz">(Wesołość: Pos. Reger: Wszystko płaci biedne miasto!)</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#ApolinaryHartglas">Panie kolego Reger, od jakiego czasu Pan się stał posłem wiejskim? Chyba dopiero niedawno.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#ApolinaryHartglas">Proszę Panów, tak daleko nie pójdę, żeby mówić tylko o tem, ale nie ulega też wątpliwości, że na głowę mieszkańca miejskiego wypada większa ilość skonsumowanych artykułów monopolowych. Dlatego, gdy chodzi o tę indywidualną od głowy mieszkańca miejskiego opłatę w dziedzinie podatków pośrednich i dochodów monopolowych, to nie ulega wątpliwości, że mieszkaniec miejski daję więcej. Zatem, jeżeli Panowie występują i mówią, że wieś daję to i tamto, to mówią o mieszkańcach, o ludności wiejskiej w masie, ale nie mówią o poszczególnym mieszkańcu wiejskim. Jeżeli my twierdzimy, że ciężary podatkowe ponosi miasto, to nie mówimy o ilości mieszkańców miast, których Polska ma 6.000.000 co najmniej, ale mówimy o każdym mieszkańcu miejskim, który te ciężary ponosi. Budżet obecny poszedł tym samym trybem, jakim szły budżety dotychczasowe, t. j. przerzucił znaczną część ciężarów utrzymania Państwa na miasta i ludność miejską, Dlaczego, o tem powiem później.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#ApolinaryHartglas">Jaskrawe dowody widzimy w tem, w jaki sposób preliminowano podatki na obecny rok budżetowy. Podatku gruntowego preliminowano na rok zeszły 60.000.000; podatek ten dał wpływu 63.000.000, wymiar podatku gruntowego dał 67.000,000, ale ściągnięto tylko 63.000.000, a na rok obecny preliminuje się znowu 60 miljonów. Natomiast podatek obrotowy preliminowany był w wysokości 196 miljonów, włączając w to opłaty patentowe. Wymiar tego podatku został ustalony pierwotnie na 233.980.106 zł. oprócz patentów, a z patentami razem wobec tego było 258 miljonów. Ściągnięto jednak tego podatku 281 miljonów przeszło, to znaczy więcej, niż był pierwotny wymiar. Ja nie mówię już o tem, że jeszcze ściągnięto 10% dodatku i nie mówię o tem, że preliminowano tylko 18 miljonów w budżecie na zaległe raty, odsetki, kary i t d., a ściągnięto do 37 miljonów. Na rok obecny w budżecie preliminuje się wprawdzie tylko skromne 210 miljonów zł., ale, jak słusznie zauważył p. Wyrzykowski, to się tylko preliminuje, a ściągnie się więcej w tym samym stosunku, jak do 196 miljonów w roku zeszłym. Tutaj pos. Wyrzykowski, zwrócił uwagę na to, że za mało się ściąga tego podatku obrotowego w Polsce, że rolnicy są przeciążeni. Ale zdaje mi się, że już wskazałem, iż rolnicy pod względem wymiaru podatkowego i egzekucyj podatkowych nie są przeciążeni, bo wymiar był wyższy niż to co wyegzekwowano, gdy tymczasem podatek przemysłowy dał więcej niż był pierwotny wymiar. Zatem ten zarzut jest niesłuszny.</u>
<u xml:id="u-43.14" who="#ApolinaryHartglas">Natomiast p. Wyrzykowski zwrócił słuszną uwagę na inny objaw, na to, że ten podatek jest zasadniczo niedobry i powiedział: zwłaszcza wymiar tego podatku jest niedobry. Wielu posłów tutaj mówiło o tem, że należy ten podatek, jak niektórzy się wyrażali, zrewidować, a jak ja twierdzę, zreformować. A jeżeli się mówi o reformie, o rewizji, to się słyszy wciąż tylko o rewizji stawek podatkowych, a to jest wprowadzanie ludzi w błąd, bo jest zupełnie obojętne dla kupca, czy stawka będzie 1% i obliczy mu się w komisji szacunkowej jego obrót na 50.000 zł. i weźmie się od niego 1% od 50.000 zł., czy też, gdy się obniży stawki do 1/2%, a wtedy w komisji szacunkowej obliczy mu się obrót na 150.000 zł. i ściągnie się od niego półtora raza więcej. Reforma powinnaby polegać na tem, żeby podatek ściągać u źródła, przy pierwszej produkcji, przy otrzymywaniu surowców, lub przy pierwszej przeróbce surowców. Jeżeli Państwo otrzymuje teraz przeszło 11% obrotu w drodze tego podatku, a p. Wyrzykowski tak się obawia, że Państwo straciłoby to źródło dochodów, to możnaby było podatek odnieść do pierwszego stadjum produkcji i 10% brać od razu.</u>
<u xml:id="u-43.15" who="#ApolinaryHartglas">Tak daleko jednak nasi reformatorzy nie idą. Nie idą z dwóch względów. Przede wszystkiem, gdyby się brało 10% u źródła, to nie ulega wątpliwości, że ostatni sprzedawca przerzuciłby te 10% na konsumenta w całości, a wtedy wyborcy p. Wyrzykowskiego podnieśliby wielkie larum z tego powodu, bo wszystkoby rzeczywiście zdrożało, i wówczas stałoby się widoczne, co jest jedną z głównych przyczyn tej znacznej rozpiętości między cenami hurtowemi a detalicznemi w Polsce, i wtedyby cała lewa strona Izby, zarówno włościańska, jak i robotnicza wystąpiła przeciw temu podatkowi. Jeżeli zaś ten podatek po drodze dzieli się na raty i gubi się, że tak powiem, po drodze, — nie można go przerzucić w zupełności na konsumenta i płaci go właściwie kupiec i przemysłowiec ze swojego kapitału zakładowego. W ten sposób zmniejsza się kapitał zakładowy i w ten sposób ten podatek staje się de facto pewną formą podatku majątkowego, a konsument tego tak nie odczuwa. Ale czy handel i przemysł drobny to wytrzyma, to jest już inna sprawa.</u>
<u xml:id="u-43.16" who="#komentarz">(P. Reger przerywa.)</u>
<u xml:id="u-43.17" who="#ApolinaryHartglas">Jest jeszcze inny sekret, p. Pośle Reger. Mianowicie, jeżeli się będzie ten podatek płaciło u źródła, to kupiec żydowski, przypuśćmy Goldberg, zapłaci tylko tyle, ile miał faktycznie obrotu, a jego konkurent chrześcijański, przypuśćmy Reger zapłaci też tyle, ile się należy. Jeżeli zaś można będzie robić wymiary w komisji szacunkowej, to Goldberg zapłaci i za Regera, — i to jest jeden z powodów, że u nas tak niechętnie się zdąża do reformy tego podatku.</u>
<u xml:id="u-43.18" who="#komentarz">(P. Reger: My domagamy, się zniesienia tego podatku.)</u>
<u xml:id="u-43.19" who="#ApolinaryHartglas">To po co mi Pan przeszkadza?</u>
<u xml:id="u-43.20" who="#ApolinaryHartglas">To jest jedna z przyczyn, dlaczego utrzymuje się w obecnej formie ten podatek, o którym się mówi, że jest nieracjonalny i szkodliwy. P. Bitner w przemówieniu swojem powiedział tutaj, że w ciągu ostatnich kilku lat o 36.000 patentów mniej wykupiono w Polsce, ale p. Bitner nie powiedział jeszcze kilku rzeczy jakie to były te 36.000 patentów. Według danych urzędu statystycznego w ciągu czasu od roku 1924 do 1926 ilość patentów w pierwszej kategorji handlowej w Polsce zmniejszyła się o 66%, w drugiej kategorji o 40%, w trzeciej kategorji o 8%, natomiast ilość patentów czwartej kategorji, to znaczy handlarzy ulicznych ze straganów, zwiększyła się o 25%, co dowodzi, że nastąpiła ogólna pauperyzacja w handlu, przejście do niższej kategorji.</u>
<u xml:id="u-43.21" who="#ApolinaryHartglas">Jeżeli chodzi o drobny przemysł, który mnie jako Żyda interesuje, to ilość patentów VII kategorji zmniejszyła się o 40%, zwiększyła się natomiast o 6% ilość patentów VIII kategorji, czyli tych najdrobniejszych przemysłowców, po prostu mówiąc rzemieślników. Znaczy to, że pauperyzacja w drobnym przemyśle również nastąpiła.</u>
<u xml:id="u-43.22" who="#ApolinaryHartglas">Czyim kosztem nastąpiła ta pauperyzacja? O tem kol. Bitner też przemilczał. — Atoli okazało się, że w tym samym okresie czasu w województwie warszawiakiem i w mieście Warszawie, które można uważać w danym wypadku za typowe, udział Żydów w handlu zmniejszył się z jakichś 80% jak przedtem do 55%, to znaczy o 33%. Ja nie należę do ludzi zachłannych i nie mam nic przeciwko temu, żeby handel polski tak wzrósł, i żeby wobec tego udział handlu żydowskiego się zmniejszył. Przeciwko temu nic nie mam, — ale skoro to nastąpiło jednocześnie ze zmniejszeniem się ilości patentów o 36.000, czyli, że także cały handel się zmniejszył, to stąd logiczny wniosek jest tylko jeden, mianowicie, że prawie cała ta ilość, — nie mówię cała, ale prawie cała ta ilość patentów, która nie została wykupiona, to są patenty, które wykupywała ludność żydowska.</u>
<u xml:id="u-43.23" who="#komentarz">(Głos: Jedźcie do Palestyny!)</u>
<u xml:id="u-43.24" who="#ApolinaryHartglas">Proszę Panów, jeżeli ja słyszę z tych ław okrzyk: do Palestyny, to mnie to nie razi, bo ja niczego innego od Panów nie mogę żądać, choć to jest ława Jedynki, ale jak słyszę to tutaj (wskazuje na Wyzwolenie), to mam wrażenie i odczucie, że nie daleko zaszedł zmysł demokratyczny w Polsce. Nie ulega wątpliwości, że budżet jest przeważnie oparty na eksploatacji ludności miejskiej, a jest on na niej oparty dlatego, że znaczną większość tej ludności, opłacającą podatki w miastach, stanowią Żydzi W kierunku Żydów jest linja najmniejszego oporu i po tej linji Rząd obecny, poszedł zupełnie tak samo, jak szły rządy poprzednie. Natomiast, gdy chodzi o ludność rolniczą, to ta ludność, która stanowi w Polsce 70%, wszelkiemi siłami broni się nadal od podatków. Kiedy tu niedawno wniesiono dwie ustawy podatkowe, — ja nie mówię o tym pozorze, pod jakim chciano wprowadzić te ustawy, rzekomo dla urzędników, ale mówię co do samej istoty rzeczy, — to przedstawiciele ludności rolniczej nie chcieli z powrotem zacząć płacić tego podatku, który płacili przez szereg lat, nie uważając go za niesłuszny. Mam na myśli podatek budynkowy, który miał zastąpić dawny podatek podymny. Ludność ta nie zgodziła się na podniesienie podatku gruntowego chociaż miał obciążać ją w tym tylko stopniu, w jakim obciążał włościan u nas 60 lat temu, gdy para butów kosztowała tylko rubla.</u>
<u xml:id="u-43.25" who="#ApolinaryHartglas">Z tego widzimy, że 70% ludności w Polsce wszelkiemi siłami broni się, jak tu oświadczył pos. Socha, przed płaceniem podatków. To mi przypomina pewne rzeczy stare i zamierzchłe z historji Polski przedrozbiorowej. Wiemy, że w Polsce przedrozbiorowej — i to była jedna z przyczyn upadku Polski — szlachta nie chciała dawać wojska i pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-43.26" who="#komentarz">(Głos: A teraz Żydzi nie chcą.)</u>
<u xml:id="u-43.27" who="#ApolinaryHartglas">Otóż proszę Państwa, szlachta nie stanowi już warstwy społecznej, ale wady szlachty pozostały. Nie można mówić o niechęci dawania wojska, bo istnieje powszechny obowiązek służby wojskowej, a ostatecznie Polacy są narodem bitnym i odważnym, tak, że żołnierz polski, który idzie do wojska, jest żołnierzem dobrym, o tyle lepszym od dawnej szlachty, że odpowiednio wyszkolonym. Ale powszechny obowiązek płacenia podatków u nas kuleje i nadal podatków płacić się nie chce. Przed rozbiorami, kiedy trzeba było pieniędzy, to pieniądze musiał dać król. Obecnie króla nie ma, i jego miejsce zastąpili Żydzi — ale bez jego przywilejów.</u>
<u xml:id="u-43.28" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-43.29" who="#ApolinaryHartglas">Lecz obowiązki są zawsze połączone z prawami. Jeżeli dzisiaj oddaliście Żydowi miejsce króla pod względem obowiązków, to nie odejmujcie temu Żydowi przywilejów. Ktoś dowcipny powiedział mi niedawno, że nieomal każdy Polak w wieku zdolnym do noszenia broni zasłużył ostatnio na Virtuti Militari, ale jeżeli chodzi o koszta utrzymania Państwa, o utrzymanie egzystencji Państwa, to należałoby stworzyć order „Poloniae Restitutae Existentitae” i order ten przeznaczyć dla ludności żydowskiej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-43.30" who="#komentarz">(Głos; A skąd ona to bierze? — Od Polaków!)</u>
<u xml:id="u-43.31" who="#ApolinaryHartglas">Nie mogę jednakowoż winić we wszystkiem ludności, jej przedstawicieli, zasiadających w Sejmie, bo jest zrozumiałą rzeczą, że reprezentant każdej grupy, jak np. p. Socha, broni interesów tej grupy, zapominając czasem o całości. To są rzeczy zrozumiałe. Ale jeżeli mamy Rząd, który się nie boi niczego, jeżeli mamy Rząd, który się opiera między innemi i na takim przedstawicielu tej Izby, który powiedział, że gdy trzeba będzie coś zrobić, to się zrobi i mimo Sejmu, to dziwię się, że Rząd pod tym względem Jednak utrzymuje dawne tradycje i idzie po tej linji najmniejszego oporu, nadal utrzymuje barjerę pomiędzy ludnością polską a żydowską. To nie sztuka powiedzieć, że „gdy Panowie idziecie osobno do wyborów, to stawiacie barjerę”, — to nie sztuka powiedzieć, ale gdzie chodzi o podatki, o dotacje, tam proszę przede wszystkiem usunąć barjerę.</u>
<u xml:id="u-43.32" who="#ApolinaryHartglas">Tę samą barjerę widzimy w rządowym projekcie podatku majątkowego, który tak skwapliwie został przez Rząd wycofany, chociaż akurat ten projekt miał szanse przejścia — ale on obciążał widocznie pewne sfery w niepożądanym stopniu. W tym projekcie ten sam Rząd, którego przedstawiciel mówił o wadach podatku obrotowego, postanawia obliczać majątek kupca nie wedle faktycznie posiadanego przezeń majątku, ale wedle obrotu, czyli wręcz sprzecznie z posiadanym majątkiem, albo wiem kupiec, który ma mniejszy majątek, musi robić stosunkowo większe obroty, aby utrzymać się na powierzchni. Otóż z tego widzimy, że linja, po której idzie Rząd w stosunku do ludności żydowskiej, jest obecnie ta sama, po której idą w tej Wysokiej Izbie przedstawiciele stronnictw mniej lub więcej opozycyjnych. Pod tym względem te dwie krańcowości się łączą, kiedy chodzi o skórę żydowską. Czy jednak to wytrzyma tak na dłuższą metę, śmiem wątpić. Ludność żydowska na pewno nie wytrzyma, ludność żydowska ugina się pod ciężarem podatków, dochodzi częstokroć już do zatargów krwawych z policją i sekwestratorami, — a przecież ludność żydowska w stosunku do władzy na pewno nie odznacza się zbytnią odwagą. Jeżeli do tego dochodzi, to mamy do czynienia już z osobnikami zrozpaczonymi. Jest rzeczą nie do pomyślenia, żeby 28 miljonowe państwo żyło kosztem 3-miljonowej drobno-handlowej rzemieślniczej i drobno-przemysłowej ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-43.33" who="#komentarz">(Głos: To jest przesada.)</u>
<u xml:id="u-43.34" who="#ApolinaryHartglas">To może się udać przez rok, dwa, trzy, ale w końcu taka polityka skarbowa musi doprowadzić do bankructwa.</u>
<u xml:id="u-43.35" who="#ApolinaryHartglas">Zgadzam się z p. Sochą w tem, że przyszłość Polski w znacznym stopniu jest oparta na tem, żeby chłop polski był bogaty. Z tem się zgodzę. Ale do tego trzeba dodać jeszcze jeden warunek: żeby płacił i chciał płacić podatki, bo bez tego nic się nie da uczynić. Jestem tego zdania, że jeżeli nie zejdzie się z tej linji, po której szła gospodarka finansowa Polski przedrozbiorowej, jeżeli się nie zacznie pod względem podatkowym traktować obywateli o ile możności jako równouprawnionych, jeżeli dalej ciężary będzie się przerzucać na miasta i na Żydów, jako ten najsłabszy żywioł polityczny w Państwie, to w końcu zawiodą wszelkie dwukrotne i trzykrotne stabilizacyjne wielkie pożyczki, te inwestycje, o których się tyle mówi, ta równowaga budżetowa, którą osiąga się z przewyżką 500.000.0000 przeszło ponad budżet. — Wszystko to w końcu zawiedzie i doprowadzi do katastrofy. I dlatego też, nie tylko jako przedstawiciel ludności żydowskiej, ale i jako obywatel Polski, z trybuny tej zgłaszam protest przeciwko stałemu przerzucaniu ciężarów na barki ludności żydowskiej. Mówię po to, ażeby zwrócić uwagę Panów na to, do jakiego niebezpieczeństwa gospodarczego Panowie prowadzą Polskę. Naturalnie, że wobec tego, że cały budżet przeważnie jest oparty na wyzysku ludności miejskiej w części dochodowej i na niedawaniu prawie niczego ludności żydowskiej w części rozchodowej, zrozumiałem jest, że my się odpowiednio ustosunkujemy w głosowaniu do budżetu.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Roja.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#BolesławRoja">Wysoki Sejmie! Sprawę inwalidzką uważam podobnie, jak większość Izby, za bardzo poważną i ważną nawet z państwowego punktu widzenia. Niestety jednak przy tak nerwowem, zbyt szybkiem i pobieżnem załatwianiu budżetu, powiedziałbym młóceniu budżetu, nie ma się możności dokładnego omówienia poszczególnych kwestyj. Wobec ograniczonego czasu, zwłaszcza dla posłów, walczących z trudnościami retorycznemi, jak ja, w przeciągu pozostawionych mi 15 minut, nie będę mógł choćby nawet podać wyłącznie faktów, dotyczących spraw inwalidzkich.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#BolesławRoja">Zwracani uwagę jedynie na najważniejsze:</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#BolesławRoja">A więc nie wypłaca się renty w wysokości, ustalonej ustawą. Inwalidom wojennym i rodzinom pozostałym po poległych, a uprawnionym do zaopatrzenia z tytułu ustawy inwalidzkiej, zalega Rząd z wypłatą około 400 miljonów złotych, jak to już swego czasu zaznaczyłem, a co tu niesłusznie kwestjonowano. Nie wypłacono dodatków kwalifikacyjnych, nie przystąpiono do kapitalizacji rent, nie utworzono wskazanych ustawą inwalidzką domów inwalidzkich, nie wykonano nawet rozporządzenia P. Prezydenta Rzeczypospolitej w przedmiocie rewizji koncesji.</u>
<u xml:id="u-45.3" who="#BolesławRoja">Liczymy się z trudnościami Skarbu Państwa, od dwóch lat już jednakowoż istniała możność przynajmniej częściowego załatwienia tych niecierpiących zwłoki spraw.</u>
<u xml:id="u-45.4" who="#BolesławRoja">Ustawa z dnia 18 marca 1921 r. zabezpiecza inwalidom wojennym, ich rodzinom, jak również rodzinom po poległych i sierotom minimum egzystencji. Wypłacane jednakowoż uposażenie wynosi obecnie tylko 76 i 2/3% należnej ustawowo renty, nie licząc niewypłacanych dotychczas dodatków dla ciężko poszkodowanych, kwalifikacyjnego i pielęgnacyjnego.</u>
<u xml:id="u-45.5" who="#BolesławRoja">Pretensje inwalidów wojennych do wypłacania zaległych rent w ustawowej wysokości, oparte są na art, 12 ustawy inwalidzkiej, tudzież na rozporządzeniu P. Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 27-go grudnia 1924 r. Dz. U. Nr. 115, nakazującego zwaloryzowanie zaległości w myśl rozporządzenia Prezydenta Rz. P. z dnia 14 maja 1924 r. Dz. U. Nr. 42, poz. 441.</u>
<u xml:id="u-45.6" who="#BolesławRoja">Cyfrowo zaległości powyższe na rzecz inwalidów przedstawiają się następująco:</u>
<u xml:id="u-45.7" who="#BolesławRoja">Renta inwalidzka wraz z dodatkiem drożyźnianym na dzień 1 maja 1921 r. powinna wynosić dla zupełnego inwalidy kawalera 170 zł., a dla zupełnego inwalidy obarczonego rodziną 283 zł. 33 gr. bez dodatków, przewidzianych w ustawie.</u>
<u xml:id="u-45.8" who="#BolesławRoja">Obliczenie powyższe opiera się na powyżej przytoczonych rozporządzeniach, przy których zastosowaniu zupełny inwalida wojenny winien otrzymać za czas od 1-go maja 1921 r. do 31-go grudnia 1926 r. kwotę 11.560 zł., otrzymał natomiast zaledwie za czas powyższy 5.092 zł. 20 gr., czyli mniej o 6.457 zł 80 gr.</u>
<u xml:id="u-45.9" who="#BolesławRoja">Biorąc za podstawę rentę samotnego inwalidy V-ej kategorji, jako przeciętną, należy przyjąć, że pretensje inwalidów wojennych z tytułu rent i waloryzacji wynoszą 307.117.015 zł. 20 gr, t. j. 50% pretensji 100%-go inwalidy 3.233 zł. 90 gr. przy 94.968 (ilość inwalidów).</u>
<u xml:id="u-45.10" who="#BolesławRoja">Należytości pozostałych wdów, sierot i rodziców po inwalidach uprawnionych do zaopatrzenia obliczamy na kwotę 185.896.586 zł. 76 gr., z której to kwoty przypada dla wdów, mających prawo do 50% renty inwalidzkiej — 52.777.015 zł. 20 gr. — dla (30%) wdów 24.849.249 zł. 18 gr. — dla sierot (30%) 10.676.165 zł. 36 gr, — dla sierot (20%) 89.294.446 zł. 80 gr. — dla rodziców (30%) 2.289.597 zł. 66 gr. — i dla rodziców (20%J 6.009.879 zł. 76 gr.</u>
<u xml:id="u-45.11" who="#BolesławRoja">Zaznaczam, że przy obliczeniach tych nie brałem pod uwagę dodatków kwalifikacyjnych, a mimo tego, ogólny dług Państwa na rzecz inwalidów wynosi 493.013.601 zł. 96 gr.</u>
<u xml:id="u-45.12" who="#BolesławRoja">Dla ścisłości dodaję, że przy obliczeniach brałem pod uwagę następującą ilość osób:</u>
<u xml:id="u-45.13" who="#BolesławRoja">[tabela]</u>
<u xml:id="u-45.14" who="#BolesławRoja">Cyfry powyższe są niższe od faktycznych i pochodzą z roku 1926, należałoby je zatem przy obliczeniach podwyższyć o około 100%, ponieważ w czasie, z którego pochodzą dane te, zalegało i zalega w izbach skarbowych, a w szczególności w Izbie Skarbowej Krakowskiej z górą 30.000 spraw.</u>
<u xml:id="u-45.15" who="#BolesławRoja">Przy tak powierzchownem załatwianiu budżetu uniemożliwia się, zwłaszcza młodym posłom, gruntowne przestudjowanie spraw.</u>
<u xml:id="u-45.16" who="#BolesławRoja">Zbyt szybkie takie załatwianie się z budżetem uniemożliwia wprost spełnianie obowiązku poselskiego i praw zagwarantowanych Konstytucją. Z tego samego powodu niezawodnie pan prof. Krzyżanowski, mimo woli objektywnego traktowania budżetu i opracowania referatu swego z tak znacznym nakładem pracy, pomija w swoim referacie pewne szczegóły bardzo ważne. P. prof. Krzyżanowski zwrócił na przykład uwagę na potrzebę skontrolowania należności rent ze względu na możliwość nieuzasadnionego pobierania tej renty, ale nie wspomniał o tysiącach inwalidów, którym się należy renta, a którzy renty tej nie pobierają. Następnie proponował pan referent komisji sejmowej w myśl intencji Rządu podniesienie minimum prawa do pobierania renty z 15% niezdolności i inwalidztwa na 30% i tutaj p. prof. Krzyżanowski powołał się na ustawę niemiecką, natomiast nie zauważył, że w Niemczech wypłaca się rentę przy utracie 25% niezdolności do pracy, a inwalidom przy mniejszej aniżeli 25% niezdolności zarobkowej renty i należności zostały skapitalizowane, to znaczy, inwalidzi dostali z góry gotówką całość należytości. To ekonomiczne i racjonalne rozwiązanie zagadnienia umożliwia założenie jakiegoś przedsiębiorstwa, sklepu i zarobkowania samodzielnego.</u>
<u xml:id="u-45.17" who="#BolesławRoja">Dane te częściowo tylko przytaczam, jako przykład. Przy tym pośpiechu bowiem niezwykłym w omawianiu budżetu przez Wysoką Izbę, jak gdyby pod przymusem jakimś, opracowanie należyte całości materjału jest wykluczone, a załatwianie tych tak poważnych dla Państwa spraw układa się na szkodę nawet całości poszczególnych resortów.</u>
<u xml:id="u-45.18" who="#BolesławRoja">Przy powoływaniu się na ustawy niemieckie, nie wspomniał p. Profesor, że we Włoszech np. inwalidzi pobierają obce zaopatrzenie już od 5% niezdolności zarobkowej, podczas gdy u nas od 15% i to nie wszyscy naturalnie, a teraz zamierza się podwyższyć prawo pobierania dopiero od 30% niezdolności do pracy. We Francji, w Rumunji, w Stanach Zjednoczonych wypłaca się rentę od 10%. Proszę Panów, są to cyfry nieproporcjonalne, a w naszym wypadku niewystarczające.</u>
<u xml:id="u-45.19" who="#BolesławRoja">Jako nowicjusz i nowy poseł odnoszę to przykre wrażenie, że nawet po możliwie, w warunkach nienormalnych, rzeczowem przedstawieniu spraw tych i faktów, przychodzi następnie z powierzchownemi uwagami, mniej lub więcej wymowny poseł, by dane te gołosłownie kwestjonować, a w następstwie takiego młócenia przechodzi się nad najpoważniejszemi sprawami Państwa do porządku dziennego. Prawdopodobnie przy głosowaniu sprawy te zostaną przegłosowane bez odpowiedniego i bez dodatniego rezultatu. Tak to uniemożliwia się posłom spełnianie obowiązku, jaki Naród i wyborcy od posła oczekują i wymagają.</u>
<u xml:id="u-45.20" who="#BolesławRoja">Dla przykładu jak to poszczególne izby skarbowe traktują te sprawy i jak je załatwiają, pozwolę sobie odczytać pismo izby z tej części kraju, gdzie jak się sądzi, najprecyzyjniej urzędują, z Wielkopolski, z Poznania:</u>
<u xml:id="u-45.21" who="#BolesławRoja">Wielkopolska Izba Skarbowa w Poznaniu.</u>
<u xml:id="u-45.22" who="#BolesławRoja">Wydział VI Emerytur i Rent,</u>
<u xml:id="u-45.23" who="#BolesławRoja">L. dz. 79/27. P.</u>
<u xml:id="u-45.24" who="#BolesławRoja">Kr. ewidenc. 16183.</u>
<u xml:id="u-45.25" who="#BolesławRoja">Poznań, dnia 19.1.1927 r. Za recepisem zwrotnym.</u>
<u xml:id="u-45.26" who="#BolesławRoja">Do Pani Pauliny Górka z d. Massowa</u>
<u xml:id="u-45.27" who="#BolesławRoja">Skorzewo, pow. Kartuzy.</u>
<u xml:id="u-45.28" who="#BolesławRoja">W myśl ustawy z dnia 18.111.1921 r. (Dz. U. R. P. Nr. 32, poz 195) i rozporządzenia wykonawczego do tejże, przyznaję się pani jako pozostałej po mężu Janie Górka, różnicę między wpłaconemi zaliczkami, a zaopatrzeniem ustawowem za czas od 1.V.21 r. począwszy do końca sierpnia 1924 r. włącznie w wysokości 7 gr. (słownie: siedem groszy), którą to kwotę wypłaci właściwy urząd pocztowy za pośrednictwem P. K, O. z zaopatrzeniem bieżącem. Przysługuje ustawowo od 1.V.21 do 31.VI 11.24 łącznie 201 49 zł. pobrała pani zaliczki z Urzędu Pocztowego 201,42 zł., zatem wynosi różnica 7 gr:</u>
<u xml:id="u-45.29" who="#BolesławRoja">Za Prezesa podpis nieczytelny</u>
<u xml:id="u-45.30" who="#BolesławRoja">Naczelnik Wydziału.</u>
<u xml:id="u-45.31" who="#BolesławRoja">To jest urzędowanie poszczególnych Izb Skarbowych, to jest załatwianie spraw inwalidzkich i podobnych. Nie chcę po prostu nazwać urzędowania takiego jak należy. Nie istnieje nazwa parlamentarna na określenie podobnego postępowania wobec wdów i sierot po inwalidach. O izbie krakowskiej dostatecznie znanej już, nie mówię z powodu braku czasu.</u>
<u xml:id="u-45.32" who="#BolesławRoja">Pozwoliłem sobie sprawy te przedstawić choć w części i bynajmniej nie dla demonstracji, a jedynie celem naprawy zaniedbań i bytu ofiar wojny.</u>
<u xml:id="u-45.33" who="#BolesławRoja">Uważamy za rzecz słuszną, by jak najrychlej stworzono fundusz gospodarczy, którego zadaniem byłaby budowa warsztatów pracy dla inwalidów wojennych, wdów i sierot i w tym celu złożony został wniosek nagły o przekazanie 18.000.000 zł. na rzecz tak niecierpiącą zwłoki. Ciężko poszkodowani inwalidzi muszą wreszcie otrzymać przyznane im ustawą dodatki, zwłaszcza ciężko chorzy, ociemniali, sparaliżowani jakich to np. na wsi tak często spotykamy. Trzeba przejechać po wsi i widzieć w jak trudnych warunkach żyje znaczna część inwalidów. Wiemy, że Państwo znajduje się w trudnościach finansowych, lecz w myśl rozporządzenia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej można było z roku na rok przynajmniej ratami spłacać te zaległości. To się nie stało wbrew rozporządzeniu Pana Prezydenta, wbrew wyrokom Trybunału Administracyjnego. Dalszy przykład praworządności ze strony Rządu.</u>
<u xml:id="u-45.34" who="#BolesławRoja">Chciałbym tu dać skromną wskazówkę, która umożliwiłaby Ministrowi Skarbu i Państwu wyjście z tego przykrego położenia, powaga bowiem Państwa wymaga, aby inwalidom wreszcie spłacić chociaż część długu i zaopatrzenia przyznanego.im przez ustawy i Sejmy, oprócz tych drobnych kwot, jak proponowane przez nas 18.000.000 zł., które znaleźć się powinny, tak jak się znajdują kwoty na reprezentacje.</u>
<u xml:id="u-45.35" who="#BolesławRoja">Ciekawą jest rzeczą, dlaczego Rząd nie przeprowadził rewizji koncesyj w myśl licznych uchwał, wezwań i terminów. Koncesja daję pewne dochody i jeżeli te dochody dochodzą do pewne i wysokości, wówczas inwalida nie otrzymuje już renty od Państwa. Otóż koncesji inwalidzi nie otrzymują w należnej ilości, a otrzymują je różni ludzie nieuprawnieni, a nawet ludzie zamożni, dlatego też w interesie Państwa i inwalidów należałoby niezwłocznie rewizję koncesji przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-45.36" who="#BolesławRoja">Kończę już i tylko krótko dla ilustracji wskażę na te rozmaite wydzierżawiania bufetów, toalet i t. d., gdzie inwalida mógłby dobrze spełniać obowiązki. Jeżeli się nie przyjmuje inwalidów do zakładów i warsztatów, gdzie wymaga się pewnych umiejętności, gdzie inwalida powstrzymywałby tok urzędowania, czy pracę, to jest to słusznem, tu jednakowoż mógłby inwalida pracować, a równocześnie zaoszczędzić wydatków Państwu.</u>
<u xml:id="u-45.37" who="#BolesławRoja">Np. w Warszawie inwalidzi wojenni mają tylko 10 miejsc koncesyjnych, rodziny kolejarskie 66, i to jest słuszne, to się kolejarzom należy, nieuprzywilejowani jednakowoż mają tu 48 takich różnych miejsc koncesyjnych. — Dyrekcja Radomska nadała nieuprzywilejowanym miejsc takich 17. Ci nieuprzywilejowani są to często ludzie, którzy mało interesowali się Państwem, wówczas, gdy w 1914 r. teraźniejszy inwalida narażał się dla Państwa. Inwalidzi nie o sobie pamiętali i nie umieli chodzić koło swoich interesów. Dyrekcja Krakowska: inwalidzi otrzymali tylko 6 miejsc na dworcach, nieuprzywilejowani 20. Dyrekcja Lwowska: tu nie ma żadnych nieuprzywilejowanych. Dyrekcja Śląska: jest w porządku. W Dyrekcji Gdańskiej inwalidzi tylko 20, wdowy 6, nieuprzywilejowani 37 i t. d.</u>
<u xml:id="u-45.38" who="#BolesławRoja">Nie będę w dalszym ciągu tych cyfr Panom przytaczał, a przejdę teraz w krótkości do poszczególnych koncesyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#IgnacyDaszyński">Panie Pośle, czas przemówienia już minął.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#BolesławRoja">Już kończę. Mówię o nadużyciach przy udzielaniu koncesyj w monopolach tytoniowym i spirytusowym. Przytaczam tylko fakty:</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#BolesławRoja">1) Rajewski Józef, inwalida wojenny 60%, urzędnik państwowy, ubiegał się o hurtownię spirytusową w Gostyniu. Izba Skarbowa Poznańska poleciła mu zrezygnować z posady państwowej, lecz zamiast niego koncesję otrzymał restaurator p. Hołoga.</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#BolesławRoja">1) Kobiera Leon z Kościerzyna, inwalida wojenny, wniósł do Izby Skarbowej w Grudziądzu podanie o koncesję na hurtownię spirytusową. Sprawa została odmownie załatwioną, a koncesję otrzymał emerytowany porucznik.</u>
<u xml:id="u-47.3" who="#BolesławRoja">3) Pastusiak Jan, inwalida wojenny z Wronek, ubiegał się o hurtownię spirytusową w tejże miejscowości, a koncesję otrzymała p. Szumska, zamożna posiadająca trzy kamienice, restaurację wraz z wyszynkiem napojów alkoholowych, jeden z największych sklepów kolonjalnych, skład sprzedaży żelaza, słowem jedna z najbogatszych obywatelek we Wronkach. Podobno nawet karana za ukrywanie wódek przed ocleniem.</u>
<u xml:id="u-47.4" who="#BolesławRoja">4) Bihara Mikołaj, inwalida wojenny z Kosowa, starał się o koncesję na sprzedaż napojów alkoholowych, opróżnioną po niejakim Królbajmie, Izba Skarbowa Lwowska nadała koncesję Izaakowi Królbajmowi człowiekowi bardzo zamożnemu, dla którego koncesja jest zbędną.</u>
<u xml:id="u-47.5" who="#BolesławRoja">5) Chudzik Edward, inwalida wojenny z Bełza, otrzymał koncesję na wyszynk w Sokalu, którą mu Izba Skarbowa we Lwowie z nieznanych powodów cofnęła.</u>
<u xml:id="u-47.6" who="#BolesławRoja">6) Białopotocki Bronisław, inwalida wojenny, zamieszkały w Szczakowej, prosi o koncesję na wyszynk, Izba Skarbowa Krakowska nie uwzględniła prośby, rzekomo wskutek sprzeciwu miejscowej komisji antyalkoholowej, natomiast obcokrajowiec Jan Sowa posiada i prowadzi koncesję.</u>
<u xml:id="u-47.7" who="#BolesławRoja">7) Róża Weberowa, której koncesja dawno wygasła, jednak nadal takową prowadzi, gdyż jest osobą zamożną i wpływową, 8) W tej samej miejscowości trzy wyszynki należą do bardzo wpływowej rodziny Selingerów i w ich rękach też znajduje się spirytusowy sklep monopolowy, w którym można nabyć spirytus na miarkę, mimo, że szynkarzom tego robić nie wolno.</u>
<u xml:id="u-47.8" who="#BolesławRoja">9) Końska Emilja, wdowa po podoficerze, od szeregu miesięcy ubiega się bezskutecznie o sklep tytoniowy w Birczy, który znajduje się w rękach bardzo zamożnego Schuberta.</u>
<u xml:id="u-47.9" who="#BolesławRoja">10) Sękulski i Soczek, inwalidzi wojenni, ubiegają się bez rezultatu o sklep tytoniowy w Rudniku nad Sanem, który był w ręku Wolfa Szpigla-Birbauma, bardzo zamożnego człowieka.</u>
<u xml:id="u-47.10" who="#BolesławRoja">Nie będę więcej faktów podobnych przytaczał, a posiadam ich masę. Pozwolę sobie tylko jeszcze zwrócić uwagę na znaną historję p, Hirta Mojżesza z Turki, który dziwnemi zabiegami otrzymywał tytoniowe zastępstwa, a obecnie znowu, wbrew jakiemukolwiek porządkowi usiłuje otrzymać skład soli.</u>
<u xml:id="u-47.11" who="#BolesławRoja">Fakty te podaję Panu Ministrowi Skarbu do wiadomości. Fakty te idą w setki i tysiące. Pozwolę sobie zwrócić uwagę Pana Ministra, że rewizja koncesji odciążyłaby Skarb Państwa w znacznej mierze, uskuteczni się to w drodze udzielenia zastępstw monopoli państwowych inwalidom, a nie ludziom zamożnym, w zupełności nieuprzywilejowanym.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Karkoszka.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#JanAugustynKarkoszka">Wysoka Izbo! Ze sprawozdania do preliminarza budżetowego do części 18, pod tytułem: Emerytury, — słyszeliśmy, że suma ta wynosi 103.839.000 zł. i jest w porównaniu do roku 1924 potrójna. Otóż główny referent tutaj już wyjaśnił szczegółowo wszystkie te sprawy, które są związane z ustawą emerytalną z odciągnięciem procentów i t. d. Ja pozwolę sobie zwrócić uwagę na inny jeszcze fakt. W ustawie emerytalnej z 11.XII.1923 r. robi się różnicę między emerytami polskimi a emerytami z b. zaborów, między innemi w ten sposób, że emerytowani, funkcjonarjusze lub nauczyciele z b. zaborów otrzymują tylko 75% tej renty, którąby otrzymywali, gdyby pełnili swoją służbę w Państwie Polskiem. W myśl art. 80 powyższej ustawy może jednak Rada Ministrów na wniosek uchwalić emeryturę w całej pełni, o ile dany funcjonarjusz przysłużył się w czasie pełnienia swojej służby w b. zaborze sprawie polskiej i narodowi polskiemu. Otóż przysłużyć się mógł funkcjonarjusz Państwu Polskiemu w Małopolsce albo w Kongresówce, lecz nie mógł tego zrobić w b. zaborze pruskim, gdyż przynależność do związków polskich już powodowała wówczas zwolnienie go ze służby państwowej lub przesiedlenie wgłąb Niemiec. Mógł tylko tajnie popierać sprawę polską. Pozwolę sobie tutaj przypomnieć, że nawet władze kościelne przesiedlały księży polskich ze Śląska na piaski brandenburskie, o ile zajmowali się za wiele sprawami polskiemi.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#JanAugustynKarkoszka">W bliższe szczegóły ustawy emerytalnej z powodu braku czasu nie będę wchodził, lecz przy jej nowelizacji krzywda wyrządzona emerytom z byłych zaborów musi być naprawiona. Również powinna być w całej pełni przeprowadzona stabilizacja urzędników, aby los kontraktowych pracowników państwowych został ustalony. Obecny Rząd jest świadom tego, że urzędnik, który poświęcił najpiękniejsze lata swojego życia, całą swoją wiedzę i energję służbie państwowej i który przecież jest reprezentantem woli Rządu, który ma wychowywać społeczeństwo w duchu państwowotwórczym, lub nauczyciel, który ma wpajać naszej młodzieży miłość do Ojczyzny, w pierwszym rzędzie musi być sam w dostatecznej mierze zabezpieczony na swoje stare lata. Wobec tego stara się Rząd, jak i nasz Blok, o polepszenie bytu emerytów na równi z funkcjonariuszami państwowymi, a dowód na to dał już Rząd przez udzielenie kilkakrotnie jednorazowego zasiłku emerytom, wdowom i sierotom po objęciu władzy.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#komentarz">(Głos: Mniej deklamacji, więcej czynów trzeba.)</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#JanAugustynKarkoszka">To nie jest deklamacja, bo tak się zrobiło.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#JanAugustynKarkoszka">Otóż proszę Panów, pozwolę sobie przejść do części 19-tej „Renty inwalidzkie i pensje”. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że suma preliminowana w wysokości 130.046.000 zł. jest tak wysoka i wydatek tak olbrzymi, że jest nieprawdopodobnem, żeby Państwo takie ciężary mogło ponosić, jednakowoż jeżeli sumę tę zanalizujemy, to musimy stwierdzić, że wydatek ten choć tak olbrzymi, jest niewystarczający jeszcze, by wszystko to zrobić, co ustawa inwalidzka z r. 1921 przewiduje. Suma ta składa się z pensji dla powstańców narodowych w wysokości 2.300.000, z pensji orderowych w wysokości 2.085.000, z pensji dla byłych skazańców politycznych 1.500.000, lecz najważniejszą pozycją są renty inwalidzkie w wysokości 124.161.000 zł.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#JanAugustynKarkoszka">Pierwsze trzy wymienione pozycje są tak jasne, że przypuszczam, że nie będę potrzebował nad niemi się rozwodzić, bo główny referent sprawę tę dostatecznie oświetlił. Najważniejszą pozycją w części 19-tej preliminarza budżetowego są renty inwalidzkie, gdyż stanowią one zaopatrzenie 258.913 osób. O ile do tego doliczymy jeszcze około 210 tysięcy dzieci, to mamy blisko pół miljona ludzi, którzy są na tej ustawie na zaopatrzeniu. To jest tak poważny odłam społeczeństwa, który zamieszkuje zarówno po wsiach, jak i w miastach. Jest to ta część społeczeństwa, która najwięcej Ofiarowała na ołtarzu Ojczyzny, bo swoją własną krew lub swego żywiciela i słusznie pos. Snopczyński powiedział, że można ich nazwać bohaterami.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#JanAugustynKarkoszka">Inwalida wojenny — obojętne, czy walczył….</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#komentarz">(Głos: Już kilka lat temu myśmy wiedzieli, że są bohaterami.)</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#JanAugustynKarkoszka">Ja też.</u>
<u xml:id="u-49.9" who="#komentarz">(Głos: Ale Pan dopiero teraz mówi.)</u>
<u xml:id="u-49.10" who="#JanAugustynKarkoszka">Bo nie byłem w poprzednim Sejmie.</u>
<u xml:id="u-49.11" who="#JanAugustynKarkoszka">Inwalida wojenny — obojętne, czy walczył na froncie polskim czy pod b. zaborami — przyczynił się bezpośrednio do zmartwychwstania naszej Ojczyzny. Jako przykład szlachetności charakteru inwalidów z b. zaborów, pozwolę sobie nadmienić, że gdy Ojczyzna wołała ochotników na front przeciw bolszewikom, to olbrzymia część tych bohaterów stawiła się ponownie, mimo już odniesionych kalectw. Pozwolę sobie tutaj nadmienić powstania śląskie, gdzie całe masy inwalidów wojennych stały się ponownie dzielnymi bohaterami polskimi i zarówno z powstańcami śląskimi stanowią dziś część elity społeczeństwa polskiego na Śląsku.</u>
<u xml:id="u-49.12" who="#JanAugustynKarkoszka">Nie wolno nam także zapominać o powstańcach wielkopolskich, którzy również brali wybitny udział w obronie niepodległości Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-49.13" who="#JanAugustynKarkoszka">Kto miał sposobność przyjrzeć się bliżej rodzinie inwalidy lub wdowie z paru dziatkami, jaka bieda i nędza panuje między niemi, ten zrozumie, że koniecznością jest przyjść im z wydatniejszą pomocą i nie pozwolić im zwątpić o swym losie. O obowiązującem prawie, dotyczącem opieki nad inwalidami wojennymi, wdowami i sierotami, wielu ma zgoła fałszywe pojęcie. Chociaż ustawa inwalidzka jest prawem, obejmującem nie tylko dziś żyjące ofiary wojny, ale mającem obowiązywać i tych, których ewentualnie dotknie w przyszłości wojna, prowadzona w obronie granic, mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jakie daję ona świadczenia i jakie nakłada na inwalidów wojennych obowiązki. Zdarzyło się przecież, że pewne pisma zaatakowały gwałtownie renty wdów i inwalidów jako zbyt wygórowane, zachęcając uprawnionych do poboru renty, do życia próżniaczego. Nawet wybitni politycy rozwodzili się swego czasu nad koniecznością zmiany ustawy inwalidzkiej w kierunku zacieśnienia praw i dobrodziejstw, z niej wypływających. Pierwsze skrzypce brali przy tym ataku na prawo inwalidzkie b. ministrowie Zdziechowski i Kucharskii ze Związku Ludowo-Narodowego. Ostatni opublikował nawet kilka artykułów w Kurjerze Poznańskim, dowodzących, że wydatki Skarbu Państwa na renty inwalidzkie, wdowie i sieroce są tak wygórowane, iż Państwo ciężaru tego udźwignąć nie może. Wyprowadzono z tego wniosek, że ustawa inwalidzka winna być znowelizowaną, że zaopatrzenie inwalidów wojennych winno być dwojakie; większe dla inwalidów wojsk polskich, których jest stosunkowo niewielu, mniejsze i to znacznie mniejsze, dla inwalidów z armji zaborczych.</u>
<u xml:id="u-49.14" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Prof. Krzyżanowski także jest zdania, że trzeba zmniejszyć o 30%.)</u>
<u xml:id="u-49.15" who="#JanAugustynKarkoszka">To się nie stało jeszcze ustawą, zdanie można mieć różne, ale trzeba to jeszcze przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-49.16" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Widzi Pan wolność w Jedynce, każdy może mieć różne zapatrywanie i ma swobodę wypowiedzenia się. Głos na lewicy: Nam nie chodzi o „wolność”, tylko o głosowanie.)</u>
<u xml:id="u-49.17" who="#JanAugustynKarkoszka">Jeżeli wybitni politycy takie głosili zdania, cóż dziwić się temu, że szerszy ogół nie zna ustawy inwalidzkiej? A znać ją powinien każdy obywatel, a szczególnie już nasz żołnierz, który powinien wiedzieć, jakie będzie miał prawa i co go czeka, gdyby przez służbę wojenną dla Ojczyzny stracił swoją zdolność do pracy.</u>
<u xml:id="u-49.18" who="#JanAugustynKarkoszka">Te momenty charakteryzują jaskrawo stanowisko ostatniego Sejmu i przeszłych rządów. Pozwolę sobie tutaj przypomnieć atak na ustawę inwalidzką przez p. posła Łypacewicza z początkiem roku 1926. Stawił on wówczas wniosek, żeby przeszło 40% inwalidów pozbawić w ogóle renty. Dalej pozwolę sobie przypomnieć głośną ustawę sanacyjną p. Ministra Zdziechowskiego, który z góry poobcinał renty inwalidzkie, oprócz tego znacznie zmniejszył renty wdowie i w ten sposób chciał uratować Skarb Państwa i złotego przed dewaluacją.</u>
<u xml:id="u-49.19" who="#JanAugustynKarkoszka">Wobec nieprzychylnego traktowania i wykonania ustawy inwalidzkiej przez ostatnie rządy, da się wytłomaczyć tę anomalję, że do dziś dnia jeszcze rentę zasadniczą stanowi 500 marek polskich, pomimo, że złoty już 5 lat istnieje. Wobec tego pozbawiono inwalidę, ciężko okaleczałego, dodatku dla ciężko poszkodowanych. Dodatku kwalifikacyjnego także nie można płacić, gdyż 25% od 500 marek polskich nie stanowi nawet żadnej jednostki monetarnej.</u>
<u xml:id="u-49.20" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-49.21" who="#JanAugustynKarkoszka">Panowie mieliście czasu więcej, właśnie ci, którzy zasiadali przedtem w Sejmie, a nie myśleliście o tem. Trudno jest naraz wszystko zrobić to, co powinno było być zrobione w latach 1923, 1924 i 1925, a nie można żądać od tego Rządu, żeby on od razu wszystko przeprowadził.</u>
<u xml:id="u-49.22" who="#JanAugustynKarkoszka">Przy trwającym bezrobociu zwolniono z pracy przede wszystkiem inwalidów do 45%, którym się później nie wypłacało wsparcia doraźnego wobec pobierania renty inwalidzkiej.</u>
<u xml:id="u-49.23" who="#JanAugustynKarkoszka">I ta ustawa jest tworem przeszłych rządów i dlatego winę ponosi nie obecny Rząd, tylko rządy przeszłe.</u>
<u xml:id="u-49.24" who="#JanAugustynKarkoszka">Obecnie otrzymuje 100% samotny inwalida 124 zł. Przypomnijmy sobie, że 100% inwalida, to jest człowiek zwykle albo ociemniały, albo bez rąk albo bez nóg, albo chory na gruźlicę, albo na inną chorobę, która wymaga specjalnej pielęgnacji. Więc za 124 zł. musi ten człowiek jeszcze zapłacić za tę pielęgnację. Każdy z Panów uzna, że to jest niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-49.25" who="#JanAugustynKarkoszka">Wdowa bezdzietna lub z jednem dzieckiem poniżej lat 15 pobiera 37 zł. 47 gr., sierota, będąca przy matce — 24 zł. 99 gr., albo razem 62 zł. 47 gr., — otóż ta suma na pewno też nie wystarczy, żeby się wyżywić. Stawki te Są bardzo niskie przy obecnej drożyźnie. Rząd obecny zniósł krzywdzącą ustawę sanacyjną p. Zdziechowskiego i w tym krótkim czasie swego istnienia poprawił renty o 10% w ramach możności, jak budżet mu na to pozwalał...</u>
<u xml:id="u-49.26" who="#komentarz">(Głos: Bo więcej było, więcej ściągano, można było i dać więcej.)</u>
<u xml:id="u-49.27" who="#JanAugustynKarkoszka">...w przeciwieństwie do tego, że przeszłe rządy nie tylko nic nie dały, nic się tą sprawą nie interesowały, ani drożyzny nie zwalczały, a natomiast największem staraniem ich było zmniejszyć rentę inwalidzką.</u>
<u xml:id="u-49.28" who="#komentarz">(Przerywania. Głos: Bo nie było z czego wziąć.)</u>
<u xml:id="u-49.29" who="#JanAugustynKarkoszka">To nie stoi w żadnym stosunku do drożyzny i inwalidzi słusznie się domagają, żeby im rentę poprawić w takim stosunku, jak urzędnikom. Żądanie to jest zawarte w art. 12 ustawy inwalidzkiej — i Wasz wniosek też się opiera na art. 12 ustawy inwalidzkiej, lecz ja mogę stwierdzić tylko jedno, że Panowie uniemożliwiliście wypełnienie art. 12, dlatego że art. 12 opiera się na ustawie uposażeniowej z roku 1920. Ta ustawa dawała dodatek drożyźniany w art. 12. Niestety, w roku 1923 ta ustawa została zniesiona Panowie w ostatnim Sejmie, jak i w ostatnich rządach, nie uważali za potrzebne tę ustawę znieść także w ustawie inwalidzkiej i wstawić na to miejsce ustawę z roku 1923.</u>
<u xml:id="u-49.30" who="#JanAugustynKarkoszka">Klub, który mam zaszczyt reprezentować, najzupełniej przyznaję tak samo jak i Rząd, rację żądaniom inwalidzkim. Wykonanie tego uniemożliwiliście Panowie z lewicy, boście odrzucili projekty ustaw podatkowych.</u>
<u xml:id="u-49.31" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Bezczelność.)</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#komentarz">(Dzwoni)</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów nie używać wyrazów obelżywych.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#IgnacyDaszyński">Rzesze inwalidzkie Panom na pewno nie będą wdzięczne za to pomimo, że stawiacie demonstracyjne wnioski o podwyższenie renty bez wskazania na to źródeł pokrycia.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#IgnacyDaszyński">Pierwszym najważniejszym czynem musi być znowelizowanie i całkowite wykonanie ustawy inwalidzkiej, na co wszyscy inwalidzi czekają z niecierpliwością i czego obecny Sejm musi dokonać. Jeżeli ustawa będzie wykonana, a w szczególności art. 53,54, 55, to wówczas zrobimy z tych inwalidów, wdów i sierot ludzi zadowolonych przywrócimy im wiarę w samego siebie z powrotem i zrobimy z nich dobrych, dzielnych obywateli, a co najważniejsze budżet inwalidzki zmniejszy się do minimum. Całkowite wykonanie ustawy, do której powrócimy przy jej nowelizacji, wpłynie też dodatnio na naszą młodzież i na nasze wojsko, które przecież nie obojętnie patrzy na to, co się działo od powstania Ojczyzny z tymi, którzy nadstawiali czoła nieprzyjacielowi. Inwalidzi mogą być czynnikiem państwowo-twórczym, jeżeli widzą, że Rząd się o nich troszczy, lecz mogą też być bardzo poważnym czynnikiem demoralizacyjnym, o ile będą się czuć przez Rząd i społeczeństwo opuszczonymi. Zasady te uznały także i państwa inne, np. Francja, Rumunja i t. d. i kilkakrotnie ustawy inwalidzkie poprawiały, ażeby je zastosować do trybu życia obecnego.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#IgnacyDaszyński">Nie przeczę, że młode nasze Państwo borykać się musi z trudnościami, na jakie nie napotykają państwa stare, lecz dobra wola Rządu, której zapowiedź tak wyraźnie podkreślona została przez preliminowanie wyższej, aniżeli w poprzednich latach kwoty daję rękojmię dostateczną, że zasada sprawiedliwości w stosunku do tego odłamu społeczeństwa będzie jak najściślej przestrzegana. Dalszym dowodem, że Rząd otacza opieką inwalidów wojennych i nie zamierza dążyć do ograniczenia ich nabytych praw, jest przyznanie prawa do zaopatrzenia osobom, które dokumenta swoje oddały w swoim czasie tak zwanym komisjom francuskim i których poprzednie rządy nie uznały, dopiero Rząd obecny uznał je i wciągnął do ustawy inwalidzkiej z r. 1922.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#IgnacyDaszyński">Fakta te najwymowniej stwierdzają, że Rząd kroczy po drodze nie obiecanek, lecz przychodzi z pomocą faktyczną. Otóż tutaj p. generał Roja powiedział, że renty wypłaca się nie w pełnej wysokości. Ja mu przyznaję rację, jednakowoż stwierdzam, że nie Rząd obecny jest temu winien, tylko rządy poprzednie.</u>
<u xml:id="u-50.6" who="#komentarz">(Głos: To można było zrobić.)</u>
<u xml:id="u-50.7" who="#IgnacyDaszyński">Na to jest tutaj Sejm, by to zrobił.</u>
<u xml:id="u-50.8" who="#komentarz">(Głos: To można było zrobić dekretem.)</u>
<u xml:id="u-50.9" who="#IgnacyDaszyński">Kapitalizacja będzie przeprowadzoną, muszę to Panom powiedzieć w imię prawdy, że daję się 2 miljony zł. miesięcznie na kapitalizację rent. Obliczenie, że inwalidzi mają otrzymać 400 miljonów zł., nie wiem na jakiej podstawie jest zrobione, lecz jest to niewykonalne, gdyż Państwo tej sumy wydać nie może, gdyż to jest obliczone na podstawie nierealnej i żaden rząd tego obliczenia uznać nie będzie mógł.</u>
<u xml:id="u-50.10" who="#IgnacyDaszyński">W sprawie monopolowej godzę się w zupełności z p. gen. Roją, zgadzam się na to, że faktycznie inwalidzi byli i są pokrzywdzeni, dlatego, że nie dostali tego, co im było potrzebne, nie dawano im koncesji, ani składów, a choćby je byli dostali, to nie mieliby środków na ich prowadzenie.</u>
<u xml:id="u-50.11" who="#komentarz">(Głos: Wiślicki nie pozwolił.)</u>
<u xml:id="u-50.12" who="#IgnacyDaszyński">Wiślickiego wtedy jeszcze nie było, ustawa obowiązuje od 1924 r., proszę obliczyć, ile było koncesji wydanych inwalidom, proszę przejrzeć gazety inwalidzkie i tam zobaczyć, jak rządy postępowały z inwalidami. Teraz ten Rząd dużo więcej zrobił w stosunku do inwalidów na tem polu, jak wszystkie rządy razem przed 1926 r.</u>
<u xml:id="u-50.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos: Wiślicki był przedtem i jest teraz.)</u>
<u xml:id="u-50.14" who="#IgnacyDaszyński">P. Wiślicki nie będzie mógł wpływać na emeryturę i koncesję, tylko może wpływać na jego interesa, a tutaj rządzi Rząd, a nie p. Wiślicki. Mógłbym tem samem prawem powiedzieć, że i Pan rządzi.</u>
<u xml:id="u-50.15" who="#IgnacyDaszyński">Dla przyjścia z pomocą wspólnie z kolegami Polakiewiczem i Snopczyńskim imieniem klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem postawiliśmy wniosek, uzupełniający art. 5 ustaw skarbowej, w którym proponujemy przyznanie 7 miljonów złotych na zasiłki osobom pobierającym zaopatrzenie na mocy ustawy z dnia 18 marca 1924 r. o zaopatrzeniu inwalidów wojennych ze szczególnem uwzględnieniem ciężko poszkodowanych. Jest nam bardzo przykro powiedzieć, że tylko 7 miljonów może Rząd dać, jednak będziemy dążyli do tego, aby inwalidzi i tak dostali co im się prawnie należy, jednak jeżeli w budżecie nie można większych sum na tę rzecz poświęcić, bo nie ma pokrycia, to trzeba się do tego zastosować. W ten sposób nie drogą stawiania demonstracyjnych wniosków, ale konkretną pomocą Bezpartyjny Blok chce przyjść w porozumieniu z Rządem inwalidom z pomocą.</u>
<u xml:id="u-50.16" who="#IgnacyDaszyński">Jesteśmy zdania, że dola i los ofiar wojny nie mogą być przedmiotem przetargów i haseł partyjnych...</u>
<u xml:id="u-50.17" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-50.18" who="#IgnacyDaszyński">...ale że winny być rozpatrzone pod kotem rzeczowym, z największą troską i uwagą, na jakie problem inwalidzki zasługuje.</u>
<u xml:id="u-50.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Heller.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#HerszLuzerHeller">Wysoki Sejmie! Jako reprezentant parlamentarny gospodarczo słabych i upośledzonych warstw żydowskich uważam za swój obowiązek zwrócić uwagę Wysokiej Izby na różne krzywdy spadające na szerokie warstwy inwalidów, wdów i sierot wojennych jak też i na niektóre kategorje cywilnych i wojskowych emerytów po państwach zaborczych. Muszę przyznać, że nie jest mi tak łatwo tu żądać, nawet w bardzo słusznych sprawach, podwyżki. wydatków, jeżeli źródłem tych dochodów ma być polityka podatkowa, którą uważamy za niesprawiedliwą. Widząc, jak niektórzy panowie koledzy reagowali na wywody p. pos. Hartglasa, ubolewałem, że oni tak mylnie ujmują i pojmują obronę stanowiska Żydów w sprawach podatkowych. Panowie mylicie się, jeżeli sądzicie, że my chcemy, jak niestety wielu innych w tym Sejmie, sprawę podatków traktować z punktu widzenia ciasnego egoizmu, albo że chcemy bronić przed płaceniem podatków tych Żydów, którzy są w stanie płacić, jeżeli wymiary tych podatków i ich wysokość nie są podyktowane tylko względami antysemickiemi i polityką pokonywania najmniejszego oporu, jak to niestety w Polsce najczęściej bywa; jest to zupełnie błędne ujęcie sprawy i chciałbym, abyście Panowie kiedyś do tej sprawy w ten sposób zaczęli się odnosić, jak ona rzeczywiście wygląda i jak my chcemy, żeby ona była pojęta. Chcemy walczyć z reakcją i antysemityzmem, ale chcemy być zrozumiani przez sfery prawdziwie postępowe, przez demokrację i świat pracy polskiej większości i narodowych mniejszości.</u>
<u xml:id="u-52.1" who="#HerszLuzerHeller">Jestem tego zdania, że niestety ustawodawstwo podatkowe, a jeszcze więcej znana praktyka podatkowa wykazuje jaskrawe tendencje antysemickie. Chcę się spodziewać, że to nie leży może w intencjach wielu panów, choć nie najlepsze mamy doświadczenia z lewicą polską, dlatego powinniście wspólnie z nami przeciw tym bezprawiom walczyć i nam w tej obronie pomagać, aby potem na płaszczyźnie sprawiedliwości problem podatkowy można było traktować. Otwarcie powiadam, że uważamy cały dzisiejszy system ustroju podatkowego w Polsce w samej swej zasadzie za szkodliwy i niesprawiedliwy. Nie wiem, czy w tym szczególe mam prawo mówić w imieniu wszystkich mych kolegów, ale ja uważam, że tylko dwa podatki powinne istnieć: majątkowy i dochodowy. Wszystkie inne podatki bezwzględnie obciążają szerokie warstwy wszelkich narodowości zamieszkujących Polskę — a pod ich jarzmem ludność żydowska podwójnie się ugina. Dlatego Panowie zrozumieją, że jeżeli mówię przeciw podatkowi obrotowemu, jeżeli walczymy przeciw patentom i żądamy zniesienia jednego i drugiego, to dlatego, że wejrzeliśmy w te stosunki tej najbiedniejszej żydowskiej ludności rzemieślniczej i handlarskiej, którą obarczają te i podobne formy podatków raz jako konsumentów, a drugi raz jako sfery ciężko zarobkujące, które nie mogą tego łatwo na innych konsumentów przerzucić, jak to robią fabrykanci, albo wielcy kapitaliści. I dlatego przyznaję się wyraźnie, że jest mi ciężko na takie dochody reflektować, które są wynikiem tak niesprawiedliwej polityki podatkowej. Ale nie jest przecież winą tych najbiedniejszych i upośledzonych, że system podatkowy jest zły. Dlatego nie można ich kosztem robić oszczędności.</u>
<u xml:id="u-52.2" who="#HerszLuzerHeller">Ustawa inwalidzka jest wreszcie dojrzała do nowelizacji. Obecnie jest po prostu stan ex lex. Od czasu dewaluacji nie ma właściwie żadnych podstaw prawnych, któreby wyraźnie ustaliły, jak i ile należy tym ludziom płacić. Poza tem nikt nie dał odpowiedzi na te interpelacje, które w poprzednim Sejmie nieustannie zgłaszaliśmy, dlaczego nie wpłaca się dodatku dla ciężko poszkodowanych, tudzież i dodatku kwalifikacyjnego chociaż wyraźnie to ustawa nakazuje. Jest to wyraźnie postępowanie wbrew ustawie u wszystkich rządów, które tego nie wypłacają. Bardzo aktualny jest już problem waloryzacji rent inwalidzkich. Chcę zwrócić jednak uwagę, że są dwie kategorje ofiar wojennych, które dostają nie mało, ale po prostu nic. Jest w Polsce jakich 10.000 inwalidów, którzy nic nie dostają tylko dlatego, że nie są rejestrowani w czasokresie ustalonym. Był to okres przejściowy, okres, kiedy jeszcze wojna była prawie we wszystkich zakątkach kraju, nie było stanu pokoju, ludzie nie znali postanowień prawa, ani możliwości komunikacyjnych. Wszyscy oni, a są wśród nich 100% inwalidzi bez oczu, bez nóg, nie dostają nic. Dziesięć lat już podarowali Państwu. Gdyby każdy dłużnik mógł się tak łatwo uwolnić od długów i powiedzieć: jeżeli się nie zgłosiłeś w czas, to przepadło, — byłaby to wygodna sytuacja. Ubolewam, że Ministerstwo Spraw Wojskowych, które w tamtym Sejmie zgodziło sięgną mój wniosek, nie mogło tego przeprowadzić na Radzie Ministrów, wskutek niesłusznego uporu p. Ministra Skarbu, który oszczędności robi kosztem tych najnieszczęśliwszych. Tak samo wygląda sprawa wielu wdów wojennych, które nie dostają rent, bo nie mają dostatecznych dokumentów. Panowie wiedzą, że niektórzy żołnierze umarli na Syberji, inni w Albanji i t. p., a jest wyraźne postanowienie ustawy, że Państwo ma dostarczyć takich dokumentów. Tymczasem jedyna dotąd była norma, że liczono wdowie rentę wstecz od chwili złożenia podania o rentę, dzisiaj jest rozporządzenie: od dnia kompletowania dokumentów, Izba Skarbowa częstokroć umyślnie zwraca te podania i żąda nowych dokumentów, ażeby zyskać w kramarski sposób kilka miesięcy kosztem tych wdów.</u>
<u xml:id="u-52.3" who="#HerszLuzerHeller">Sprawa t. zw. inwalidów cywilnych była niejednokrotnie poruszana przeze mnie. Jest ona także z tego powodu przykrą, bo gdy dla cywilnych inwalidów austrjackich w myśl dawnej ustawy renty się daję, to cywilni inwalidzi z czasów wojny polskiej nic nie dostają.</u>
<u xml:id="u-52.4" who="#HerszLuzerHeller">Teraz sprawa kapitalizacji rent. Uważam, że kapitalizacja jest faktycznie formą produktywnej pomocy dla inwalidów, zamiast tej żebraniny, którą się daję w formie groszowych rent. Jeżeli prof. Krzyżanowski przychodzi z zasadniczemi uwagami w sprawie inwalidzkiej, to należałoby się wreszcie zastanowić nad istotą tej renty, za co Państwo ją daję. Jest ona syntezą dwóch elementów: zaopatrzenia dla ludzi, którzy stracili swoją zdolność do zarobkowania i odszkodowania Państwa za kalectwo i straty, jakich ludzie doznali w wykonaniu rozkazu. Dlatego nie jest łatwem zabrać rentę do 30%. To są zobowiązania prawne Państwa wobec tych poszkodowanych, których nie można jednostronnie anulować.</u>
<u xml:id="u-52.5" who="#HerszLuzerHeller">Jeżeli mówi się o koncesjach, to chciałbym znów podkreślić, że dotąd nikt nie zwracał uwagi na to, że jest towarzystwo „Ruch” o kilku tysiącach warsztatów pracy i zarobkowania na kolejach i pocztach; możnaby dać inwalidom bufety kolejowe i że różne protekcyjne posady dla panienek i paniczów możnaby obsadzić przez inwalidów. Dotąd chciano o tem milczeć. Dla krótkości czasu nie mogę poruszać problemu pośrednictwa pracy dla inwalidów, szczególnie żydowskich i wielu innych naszych bolączek. Żądamy przeto równouprawnienia żydowskich ofiar wojny na polu koncesyjnem — a bezwzględnie, domagamy się, by świetnie funkcjonujące żydowskie związki inwalidzkie, dające pomoc i opiekę dziesiątkom tysięcy żydowskich ofiar wojny — dostały jak inne związki koncesje monopolowe na hurtownie na materjalne zabezpieczenie ich bytu i działalności.</u>
<u xml:id="u-52.6" who="#HerszLuzerHeller">Przechodząc do ostatniej sprawy, do emerytur, chciałbym zwrócić uwagę na ustawy emerytalne z czasów zaborczych i wynikające stąd dla Polski obowiązki.</u>
<u xml:id="u-52.7" who="#HerszLuzerHeller">Słyszeliśmy o amnestji, którą Rząd m. i. chce zatrzeć ślady z okresu tworzenia się Polski, gdy wszystkie narodowości przejęte zasadami i hasłami Wilsona walczyły o swe prawa państwowe lub narodowe. Jest to amnestja dla skutków, mówmy kryminalnych, ale nie załatwia Ona problemu urzędników cywilnych i wojskowych, nie przyjętych w tym okresie do służby państwowej i do dziś głodujących. Chcę zwrócić uwagę, że jest szereg urzędników Żydów, Niemców i Ukraińców, którzy mimo wszelkich pragmatyk służbowych i mimo ustaw emerytalnych, obowiązujących Polskę, jako państwo sukcesyjne;, dotąd nie zostali przyjęci do służby państwowej i dotąd nie otrzymują należnej im emerytury. W interpelacjach moich poparłem odnośne memorjały związku b. austr. oficerów, podofic. i urzędn. wojskowych uprawnionych do emerytury i posad państwowych w myśl certyfikatów służbowych. Amnestja kryminalna nie wystarcza więc, jeżeli tym ludziom pozwala się dalej głodować. Dlatego byłby najwyższy czas, aby równocześnie z polityczną i kryminalną amnestją oddano ludziom to, co się im słusznie i prawnie należy. W przeciwnym wypadku jeszcze dożyjemy tego, że ludzie ci w końcu będą zmuszeni procesować się z Państwem na terenie Trybunału Administracyjnego lub instancji międzynarodowych, bo Polska, która jako państwo sukcesyjne w drodze rozliczenia zainkasowała wkłady, składane przez tych ludzi na fundusz emerytalny i ubezpieczeniowy, teraz im tego nie oddaje. Dotąd wstrzymuje się te procesy w interesie sprawy i Państwa, ale jest już najwyższy czas, aby usunięto tę krzywdę i to bezprawie. Państwo przyjęło na siebie zobowiązania międzynarodowe jako państwo sukcesyjne, więc powinno je wykonać — a chodzi przecież o egzystencję polskich obywateli. Dlatego w tej chwili, gdy przy budżecie dla inwalidów i emerytów jesteśmy może w atmosferze sprawiedliwości, to powinniśmy lepiej chcieć i umieć zrozumieć postulaty żydowskie i tę sprawiedliwość stosować do wszystkich, którzy do tego mają prawo i tego najbardziej potrzebują.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#IgnacyDaszyński">Dyskusja wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków wraz z mojemi adnotacjami do odesłania ich do komisyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#HenrykRosmarin">Wniosek p. Puchałki i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w przedmiocie zmiany rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 22 marca 1928 r. w sprawie zmiany niektórych przepisów prawnych, dotyczących ubezpieczenia w bractwach górniczych — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#HenrykRosmarin">Wniosek p. Próchnika i tow. z Z. P. P. S. w sprawie zmiany ustawy o Zakładach Kórnickich — do Komisji Oświatowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#JanKornecki">Interpelacja p. St. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel.-Rob.) do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć komisji wyborczej przy wyborach do rady gminnej w gminie Tatarynowie, pow rudeckiego i w sprawie pobicia przez posterunkowego Józefa Dubczaka z posterunku P. P. w Podwierzyńcu włościanina Danyła Korobyna z Tatarynowa pod lokalem wyborczym w Tatarynowie.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#JanKornecki">Interpelacja p. St. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel.-Rob.) do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie sabotowania i robienia bezpodstawnych przeszkód przez starostwo w Gródku Jagiellońskim w zatwierdzeniu jeszcze w zeszłym roku wybranej rady gminnej w gminie Dobrzany, pow. gródeckiego.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z klubu parlamentarnego „Wyzwolenie” do p. Ministra Skarbu w sprawie urzędowania naczelnika urzędu skarbowego w Miechowie, Wiśnieckiego.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie trudności stawianych obywatelom przez starostwo mieleckie.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Krempy i tow. do pp. Ministrów Sprawiedliwości oraz Rolnictwa w sprawie zrujnowanego gospodarza Antoniego Ozimka, zamieszkałego w Nowej wsi pow. kolbuszowskiego.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie włościan pokrzywdzonych przez sąd Radomyśla Wielkiego, gmina Wola Wadowska, pow. mieleckiego.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie zabierania pastwiska gminnego w Rozniatach pow. mieleckiego przez rzekę Wisłę.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Krempy do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie krzywdzącego postępowania wobec włościan sądu w Radomyślu Wielkim pow. mieleckiego.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Hellera i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie antykonstytucyjnego postępowania antysemickiego komisarza rządowego wydziału powiatowego w Mościskach (woj. lwowskie).</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Stefaniwa i tow. z klubu Ukraińskiej Socjalistyczno-Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zatrzymania w urzędzie naczelnika gminy w Lipicy Dolnej mimo jego rezygnacji.</u>
<u xml:id="u-56.11" who="#JanKornecki">Interpelacja klubu Ukraińskiej Socjalistyczno-Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużycia policji państwowej w Stanisławowie na szkodę Walerjana Riczki.</u>
<u xml:id="u-56.12" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Kohuta i tow. z klubu Ukraińskiej Socjalistyczno-Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie naruszenia przez starostę d-ra Nowaka w Bohorodczanach rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 22 marca 1928 r. o postępowaniu karno-administracyjnem Dz. U. Nr. 38, poz. 365.</u>
<u xml:id="u-56.13" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Stefaniwa i tow. z Klubu Ukraińskiej Socjalistyczno-Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie nadużyć przy dostawach wojskowych dla 49 p. p. w Kołomyi.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#IgnacyDaszyński">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#IgnacyDaszyński">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godz. 15 z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#IgnacyDaszyński">1. Głosowanie nad preliminarzem budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1928 r. do 31 marca 1929 r. (druki nr 80, 150 i odbitka roneo nr 17).</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#IgnacyDaszyński">2. Pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie niektórych przepisów ustawy o uwłaszczeniu b. czynszowników, b. wolnych ludzi i długoletnich dzierżawców na obszarach województw wschodnich (druki nr 174).</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#IgnacyDaszyński">3. Pierwsze czytanie projektów ustaw:</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#IgnacyDaszyński">a) w sprawie ratyfikacji konwencji konsularnej między Polską a Królestwem Serbów, Chorwatów i Słoweńców, podpisanej w Białogrodzie dnia 6 marca 1927 r. (druk nr 169);</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#IgnacyDaszyński">b) w sprawie przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do konwencji, dotyczącej uregulowania kolizyj ustawodawstw i jurysdykcyj w zakresie rozwodu i rozłączenia co do stołu i łoża, podpisanej w Hadze, dnia 12 czerwca 1902 r. (druk nr 130);</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#IgnacyDaszyński">c) w sprawie przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do konwencji o kolizjach ustawodawstw, dotyczących skutków małżeństwa w dziedzinie praw i obowiązków małżonków w ich stosunkach osobistych i w dziedzinie spraw majątkowych małżonków, podpisanej w Hadze dnia 17 lipca 1905 r. (druk nr 129);</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#IgnacyDaszyński">d) w sprawie przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do konwencji, dotyczącej uregulowania kolizyj ustawodawstw w zakresie małżeństwa, podpisanej w Hadze dnia 12 czerwca 1902 r. (druk nr 133);</u>
<u xml:id="u-57.9" who="#IgnacyDaszyński">e) w sprawie przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do konwencji, dotyczącej uregulowania opieki nad małoletnimi, podpisanej w Hadze dnia 12 czerwca 1902 r. (druk nr 131);</u>
<u xml:id="u-57.10" who="#IgnacyDaszyński">f) w sprawie przystąpienia Rzeczypospolitej Polskiej do konwencji, dotyczącej ubezwłasnowolnienia i analogicznych zarządzeń opiekuńczych, podpisanej w Hadze dnia 17 lipca 1905 r. (druk nr 132).</u>
<u xml:id="u-57.11" who="#IgnacyDaszyński">Nie słyszę sprzeciwu.</u>
<u xml:id="u-57.12" who="#IgnacyDaszyński">Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>