text_structure.xml
369 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JanWoźnicki">Otwieram posiedzenie. Protokół 19 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 20 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze sejmowem. Jako sekretarze zasiadają pp. Kornecki i Róg. Listę mówców prowadzi p. Róg.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#JanWoźnicki">Usprawiedliwia nieobecność poseł Szczypiorski.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#JanWoźnicki">Udzieliłem urlopu posłom: Juchniewiczowi, Puławskiemu i Targowskiemu na 1 dzień, Burtanowi, Harniewiczowi, Łosiowi, Z. Piotrowskimu, Solańskiemu, St. Wojtowiczowi i Żółtowskiemu na 2 dni, Chwalińskiemu na 3 dni.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#JanWoźnicki">Prosi o udzielenie urlopu na 5 tygodni poseł Pluciński. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba godzi się na udzielenie urlopu.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#JanWoźnicki">Do ślubowania zgłosił się poseł Kazimierz Żaczek, wstępujący w miejsce posła Błażejewicza, który zrzekł się mandatu. Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#JanKornecki">„Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego jako całości”.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PŻaczek">Ślubuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do porządku dziennego. Dalszy ciąg rozprawy nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1928 r. do 31 marca 1929 r. Dyskusja szczegółowa nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych. Głos ma p. Kościałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PKościałkowski">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych jest jakby uprzywilejowanym budżetem w tej Wysokiej Izbie, albowiem niezależnie od kierunków politycznych cała Izba prócz komunistów do budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych ustosunkowuje się zwykle rzeczowo i rzadko tylko widać tendencje polityczne. Przyczyny, które się na to składają, są następujące: po pierwsze, w społeczeństwie naszem istnieje głęboka świadomość tego, iż niepodległość zdobyta z takim trudem i wysiłkiem utrwalona i utrzymana być może tylko wówczas, jeżeli Państwo nasze będzie posiadało odpowiednie siły do wystąpienia w jej obronie.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PKościałkowski">Z drugiej strony Sejm polski przyzwyczaił się do bardzo skrupulatnego i bardzo oszczędnościowego układania budżetów przez poprzednie i przez obecne Ministerstwo Spraw Wojskowych. Nie słychać było nigdy poważnych zarzutów, żeby budżet wojskowy był budżetem opracowywanym i układanym pod kątem widzenia militarystycznych, odwrotnie, niejednokrotnie wyrażano tu w Wysokiej Izbie zdania, że kierownictwo spraw wojskowych w latach ubiegłych zbyt pochopnie poddawało się tendencjom niektórych ministerstw, a szczególnie Ministerstwa Skarbu, w kierunku zmniejszenia wydatków na obronę Państwa. Jeśli do tego dodamy, że surowy preliminarz budżetowy przedstawiany przez poszczególne departamenty przechodzi w Ministerstwie Spraw Wojskowych nie tylko przez administrację wojskową, ale jeszcze przez szczegółowe badania korpusu kontrolerów, to zobaczymy, że nim dojdzie ten preliminarz do Rady Ministrów, jest on już często dwukrotnie, czasem o zmniejszony przez same władze wojskowe. Robi się to ze Względu na konieczność przystosowania naszych wydatków wojskowych do ogólnej sytuacji gospodarczej i finansowej naszego Państwa, jak również przez świadomość w samem wojsku o konieczności czynienia jak najdalszych oszczędności, a przede wszystkiem celowości wydatków. W tej dziedzinie, jak również w dziedzinie uproszczenia i ulepszenia administracji wojskowej, jedną z głównych ról odgrywa korpus kontrolerów, który z każdym rokiem nabiera coraz większego doświadczenia, prace jego są coraz bardziej precyzyjne, a w wynikach swych dają oszczędności, uproszczenia i ułatwienia naszej administracji.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PKościałkowski">Jeżeli mówimy o preliminarzu budżetowym na rok bieżący, nie wolno pominąć milczeniem wykonania budżetu z roku ubiegłego i podkreślenia stosunku, jaki zachodzi między wydatkowanym budżetem z r. 1927/28 i preliminowanym budżetem na rok 1928/29. Budżet na rok 1928/29 jest mniejszy od budżetu wykonanego przez Ministerstwo Spraw Wojskowych o okrągłą sumę 79 mil jonów, albowiem wydatki na wojsko w roku ubiegłym wynosiły 839 miljonów, w bieżącym zaś roku budżet uchwalony przez Komisję Budżetową wynosi zaledwie 760.450.049 zł. Nie należy zapominać, że pierwotny preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Wojskowych w roku ubiegłym wynosił 730 milj. Później w Komisji Budżetowej ze względu na ogólną sytuację gospodarczą i finansową Państwa zmniejszony został na skutek wycofania przez Rząd art. 4 ustawy skarbowej o 80 miljonów i w ten sposób budżet uchwalony przez Sejm wynosił wszystkiego 624.800.000. Te 80 milj., o których jest tu mowa, były przeznaczone przede wszystkiem na zaopatrzenie naszej armji w sprzęt wojenny. Wówczas już jako referent ówczesnego budżetu wojskowego podkreśliłem, że budżet na rok ubiegły w żadnym wypadku nie może wystarczyć dla wojska i na zaspokojenie najistotniejszych jego potrzeb, że w ciągu roku będą musiały zajść zmiany w wysokości tego budżetu w drodze uchwalenia dodatkowych kredytów. Wobec niezbierania się normalnego Sejmu w tamtym okresie czasu kredyty te zostały uchwalone przez Rząd i w ten sposób wykonanie budżetu roku ubiegłego jest znacznie wyższe od budżetu zatwierdzonego przez Sejm. Różnica ta wynosi 214 milj. Na te 214 miljonów zł. przypadają pozycje, które same sobą wyraźnie stwierdzają konieczność wydatkowania tych sum i uzasadnienie tego wydatkowania. Jednocześnie stwierdzają, że budżet uchwalony przez Sejm nie był realny i że koniecznością było powiększyć go z chwilą, gdy weszło się w normalne prace wojskowe.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PKościałkowski">Przypomnę tutaj Panom pozycje na wydatki, związane z zakupem zboża. Zboże preliminowane było zbyt nisko i to pociągnęło za sobą znacznie wyższe wydatki, co łącznie z 10 mil jonami, które Ministerstwo Spraw Wojskowych zmuszone było zwrócić Ministerstwu Skarbu, wyniosło w tej jednej pozycji 57 miljonów.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PKościałkowski">Drugi wydatek, którego niewątpliwie nikt w tej Wysokiej Izbie nie zakwestjonuje, to wydatek na rezerwę zaopatrzenia. Rząd preliminował na nią 128 miljonów, po skreśleniu zostało 52 miljony. Należało tę sumę uzupełnić i została ona uzupełniona dodatkowemi kredytami, uchwalonemi przez Radę Ministrów oraz oszczędnościami, poczynionemi przez administrację wojskową, oszczędnościami, które po raz pierwszy zostały dokonane w budżecie wegetacyjnym na korzyść budżetu zaopatrzenia naszej armji w sprzęt wojenny. W ten sposób rezerwa zaopatrzenia została po raz pierwszy odpowiednio potraktowana i wydatki na nią wyniosły 152 miljony. Jeżeli dodam do tego wydatki na uposażenie 34 miljony, 10 miljonów na magazyny amunicyjne, które trzeba było rozbudować po wybuchu w Krakowie, kiedy została uznana konieczność rozrzucenia magazynów amunicyjnych po całym kraju i to w odpowiedniej odległości od miast, aby już obaw o katastrofy nie było. Jeżeli dodam zwyżkę robocizny, zakupienie sanatorium dra Dłuskiego dla osób wojskowych chorych na gruźlicę, to ta suma 214 milj. zł., stanowiąca różnicę pomiędzy uchwalonym budżetem a wydatkowanym jest całkowicie uzasadniona. Na Komisji Budżetowej podnoszono tylko, że Rząd mógł przyjść do Sejmu z propozycją uchwalenia dodatkowych kredytów, jednak odpowiedzi, które przez członków Rządu, jak również przez referentów budżetowych, a w szczególności przez referenta generalnego prof. Krzyżanowskiego zostały udzielone Wysokiemu Sejmowi i komisjom, prawie w zupełności rozproszyły niepokój, wyrażany przez poszczególnych członków Sejmu.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PKościałkowski">Jeżeli więc przyjmiemy, że budżet nasz na rok bieżący jest o 79 miljonów mniejszy od budżetu roku ubiegłego, budżetu, który był ledwo, ledwo wystarczający na potrzeby naszej armji, to stwierdzić będziemy musieli, że Ministerstwo Spraw Wojskowych poszło jeszcze dalej po linji oszczędności i że suma, przedłożona przez nie Wysokiemu Sejmowi, nie może już być w większych pozycjach zmniejszona. Na tem też stanowisku stanęła Komisja Budżetowa, albowiem zmniejszenia, dokonane przez nią, są w stosunku do ogólnej sumy budżetu bardzo małe. Komisja Budżetowa zmniejszyła bowiem preliminarz budżetowy przedłożony przez Rząd o 3.625.738 zł., przy czem należy nadmienić, że niektóre zmniejszenia nastąpiły prawdopodobnie wskutek nieporozumień, które w Komisji Budżetowej podczas dyskusji zaistniały. Niektórzy członkowie Komisji Budżetowej twierdzili, że przesiedleń dokonywa się niesłusznie, częstokroć bezcelowo, z pewnemi tendencjami politycznemu a nie rzeczowemi. Twierdzenia te spowodowały zmniejszenie niektórych pozycji na wydatki związane z przesiedleniami w niektórych działach budżetu wojskowego. Jednak wnioski, które zostały złożone w tej materji, wypływają z pewnego nieporozumienia, albo stąd, że wnioskodawcy nie dopatrzyli różnic, które zachodzą między złożonemi wnioskami a pozycjami w preliminarzu budżetowym.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PKościałkowski">Mianowicie w dziale 1 we władzach centralnych na przesiedlenia zaproponowano zmniejszenie tej pozycji o 157.000 zł., wówczas gdy na ten cel preliminowane jest wszystkiego 37.908 zł. Wnioskodawcy prawdopodobnie, biorąc pod uwagę ogólną sumę tej pozycji, sumę, która jednak dzieli się na przesiedlenia, na podróże służbowe i inne wydatki, wzięli ją globalnie i od tej globalnej sumy postanowiono 157.000 zł. strącić. W ten sposób strącają nie tylko sumy na przesiedlenia, ale również kwoty na podróże służbowe. To samo dotyczy działu 2 § 3, w którym skreślono 3.496.719 zł. Skreślenie tej sumy, gdy chodzi o przesiedlenia służbowe, nie jest możliwością, gdyż w preliminarzu preliminuje się na ten cel tylko 1.423.702 zł., to też ośmielam się twierdzić, że wnioskodawcy nie zapoznali się dokładnie z preliminarzem budżetowym i że skreślenia te nastąpiły na skutek grubych nieporozumień, które przed chwilą Wysokiej Izbie wyjaśniłem.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PKościałkowski">Jeżeli chodzi o wysokość budżetu na r. 1928/29, to jest ona w stosunku do całego budżetu mniejsza niż w latach ubiegłych. Mianowicie w r. 1923 stosunek ten wynosił brutto 32,61%, netto 43,08%; w 1924 r. brutto 34,27%, netto 44,05%; w 1925 r. brutto 21,43%, netto 33,47%; w latach 1927/28 brutto 16,66%, netto 31,42%. W 1928/29 brutto 16%, netto 30,82%.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PKościałkowski">Niewątpliwie budżet na r. 1928/29 nic może być uważany za wystarczający dla 30-miljonowego narodu i dla Państwa w tak niezwykle trudnych granicach położonego. Należy go uważać w tym roku tylko za budżet wegetacyjny i nie zabezpieczający całkowicie obronności naszych granic.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PKościałkowski">Jeżeli przejdę do charakterystyki wykonania budżetu na rok ubiegły, to przede wszystkiem chcę podkreślić ogromne postępy, które nastąpiły w dziedzinie administracji, w dziedzinie wyszkolenia i przystosowania armji do ewentualności wojennych oraz w dziedzinie uzdrowienia przemysłu wojennego.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PKościałkowski">W dziedzinie administracyjnej na pierwsze miejsce wysuwa się zmniejszenie wydatków wegetacyjnych na korzyść zaopatrzenia armji. Przypomnę Wysokiej Izbie, że w ciągu istnienia Państwa naszego przy każdym budżecie wojskowym toczyły się długie dyskusje nad tem, że wydatki na zaopatrzenie armji są zbyt niskie i że t. z w. kocioł pochłania w armji naszej wydatki zbyt wielkie w stosunku do potrzeb obronnych naszego Państwa. Dopiero w tym roku to zmniejszenie tych wydatków wegetacyjnych nastąpiło. Nie jest ono jeszcze wystarczające w skali, jednakże zapoczątkowanie tych prac należy powitać z największem uznaniem.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PKościałkowski">Stąd też i Komisja Budżetowa postanowiła utrzymać w mocy art. 7 ustawy skarbowej, umożliwiający Ministerstwu Skarbu przenoszenie oszczędności dokonanych w dziale wegetacyjnym na rzecz zaopatrzenia armji.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PKościałkowski">Poczyniono dalej duże oszczędności nie tylko osobowe w administracji wojskowej, ale również i materjalne. Jeżeli chodzi o osobowe, to wprowadzono w życie zamierzenia Marszałka Piłsudskiego, który dąży do tego, aby w armji oficerowie i szeregowi żołnierze obywatele pracowali tylko w dziedzinie, która ma ścisły związek z przygotowaniem ich do wojny, do obrony naszych granic. W tym też celu Ministerstwo Spraw Wojskowych zastąpiło funkcjonarjuszami cywilnymi oficerów i podoficerów, których prace nie były ściśle związane z przygotowaniami do wojny, z przygotowaniami związanemi z fachem żołnierskim. Oszczędności te w materjale ludzkim są znaczne, nie są jednak jeszcze przez ministerstwo zakończone.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PKościałkowski">Trzecia rzecz, którą należy podkreślić, to jest uproszczenie administracji i przystosowanie jej do wymogów życia codziennego. Dotychczas wszystkie regulaminy i przepisy były opracowywane przez oficerów pracujących w centrali od dłuższego okresu czasu i nie mających zetknięcia bezpośredniego z życiem codziennem. Tutaj została dokonana wielka zmiana w metodzie prac Ministerstwa Spraw Wojskowych. Komisje reorganizacyjne, przepisowe i regulaminowe, objęli oficerowie z linji, członkami tych komisji zostali również oficerowie, którzy stykając się w życiu codziennem z potrzebami wojska, z potrzebami najdrobniejszych oddziałów, mogą wnieść do prac komisyjnych praktyczne ustosunkowanie się do istniejących dotychczas przepisów i skutecznie je zmienić.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PKościałkowski">W końcu należy nadmienić ogromną pracę, dokonaną przez Ministerstwo Spraw Wojskowych w dziedzinie personalnego uporządkowania korpusu oficerów, rzeczy trudnej i niesłychanie drażliwej, dokonanej jednak w ten sposób, że nie obudziła ona w armji większych niezadowoleń.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PKościałkowski">Jeśli przejdę do prac, które dokonane zostały w dziedzinie wyszkolenia i przygotowania operacyjnego naszej armji do ewentualnych działań wojennych, to stwierdzić muszę, że w tej dziedzinie nastąpiło ogromne polepszenie i że dzisiaj żołnierz jest tak wyszkolony i w ten sposób urobiony do walk, które mogą go czekać, iż nie zajdzie już obawa, aby działał, nie wiedząc w jaki sposób ma obchodzić się z bronią, w jaki sposób ma zastosować w życiu regulaminy, których go uczą.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PKościałkowski">Z jednoczesnem polepszeniem uzbrojenia daliśmy żołnierzowi pewność, że broń, którą posiadać będzie w razie wojny, będzie niezawodną. Pewność ta wzmacnia jego siłę moralną, wzmacnia zaufanie nie tylko do przedmiotów uzbrojenia, ale i do swego zwierzchnictwa.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PKościałkowski">O przemyśle wojennym i o reformach w niem dokonanych będę mówił osobno. W tej dziedzinie zostały zapoczątkowane ogromne prace, które już dziś dają rezultaty, a niewątpliwie w przyszłości całkowicie ten przemysł wojenny uzdrowią.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#PKościałkowski">Proszę Panów! Jednym z wielkich działów budżetu wojska, pochłaniającym ogromną sumę pieniężną, jest dział intendentury. W tym dziale nastąpiła duża poprawa w kierunku uproszczenia służby intendenckie j, a przez wprowadzenie ryczałtów w poszczególnych oddziałach otrzymało się możność osiągnięcia dużych oszczędności. Oszczędności te zostały osiągnięte i przez centralne zakłady intendenckie, jak również przez oddziały, które ryczałtami temi rozporządzają. Wykorzenienie całego pośrednictwa w wielu działach intendentury, nawiązanie kontaktu i korzystanie bezpośrednio z producenta, nie tylko w dziale wyżywienia, ale i w dziale umundurowania i w innych działach, spowodowały potanienie przedmiotów, które wojsko zakupywać musi i spowodowały polepszenie wyżywienia. To wyżywienie jest dziś lepsze i lepsze niż kiedykolwiek w armjach państw zaborczych, biorących udział w wielkiej wojnie. Ryczałtowa gospodarka dała również możność urozmaicenia zakupu i doboru artykułów, stosowania się do upodobań szeregowych.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#PKościałkowski">Jeżeli mowa o wyżywieniu, to chcę jeszcze tutaj nadmienić, że przez dłuższy okres czasu przedstawiciele Żydów w Sejmie walczyli o prawo korzystania z kuchni rytualnej, twierdzono bowiem, że zmuszanie Żydów do korzystania z kuchni wojskowej sprzeciwia się ich religijnym wierzeniom. W armji naszej mamy 5,64% Żydów, ogółem jest ich 11.263, Wskutek domagań się posłów i duchownych żydowskich Żydzi uzyskali prawo korzystania z kuchni rytualnej i otrzymali prawo, żeby im wypłacano na rękę relutum równoznaczne z temi wydatkami, które pociąga za sobą wykarmienie jednego szeregowca. Ale w końcu się okazało, że z 11.263 Żydów w armji z prawa relutum korzystało 903, więc wszystkiego 8%, przy czem zaznaczyć należy, że tylko 588 na 11.000 korzystało z kuchni rytualnej. Przepis ten jednak zostaje w mocy.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#PKościałkowski">Kończąc o intendenturze, chcę podkreślić ogrom pracy dokonanej przez Ministerstwo Spraw Wojskowych w dziedzinie wykorzystania produktów, znajdujących się w kraju i doprowadzenia władz wojskowych do zakupów wyłącznie w kraju z pominięciem zagranicy. Ministerstwo Spraw Wojskowych przejawiło ogromną inicjatywę twórczą nie tylko w poszczególnych działach swojego resortu, ale jeszcze w działach i innych resortów, gdzie na skutek inicjatywy Ministerstwa Spraw Wojskowych dokonano wielu prac w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#PKościałkowski">Przechodzę do uposażenia osób wojskowych. Proszę Panów, uposażenie osób wojskowych nie jest w żadnym wypadku wystarczające i w tej chwili zagraża już nie tylko zdrowiu osób wojskowych, ale i interesom Państwa. Uposażenie to w stosunku do wydatków związanych ze służbą wojskową jest tak nędzne, że nie ma bodaj w tej chwili w armji oficera, który by nie był zadłużony. Dochodzi do absurdalnych zupełnie wypadków. Proszę wziąć pod uwagę, że oficer-podporucznik, który wchodzi dopiero w życie wojskowe, który wchodzi do korpusu oficerskiego i do służby państwowej, z pierwszym dniem tej służby jest już obdłużony, bo sumy przeznaczone na jego wyekwipowanie nie wystarczają i zmuszają go do wzięcia zaliczek, które przez 2 lata spłaca. Jeżeli zważymy, że wydatki osób wojskowych są większe od wydatków osób cywilnych, chociażby w tych kilku punktach, które Panom tutaj przytoczę, to sądzę, że Panowie zgodzicie się z tem twierdzeniem, które postawiłem na Komisji Budżetowej, że należy osoby wojskowe wyłączyć z ogólnej tabeli uposażeniowej, jak to jest zrobione w stosunku do nauczycielstwa, do sądownictwa i służby kolejowej, i dać im osobne uposażenie, przystosowane do charakteru służby.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#PKościałkowski">Proszę pamiętać o tem, że między służbą wojskową a cywilną jest ogromna różnica, płynąca z różnicy między pragmatyką osób wojskowych a pragmatyką funkcjonarjuszy cywilnych jak również z charakteru samej służby.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#PKościałkowski">Jeżeli chodzi o pragmatykę, to projekt dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej, który ma wejść w życie, wyraźnie podkreśla różnicę, jaka zachodzi między oficerami a funkcjonariuszami cywilnymi. Szereg postanowień, które projekt ten zawiera, zapewnia funkcjonarjuszom cywilnym w różnych dziedzinach życia służbowego znaczne uprawnienia, jakie nie przysługują oficerom. Poza tem, jak już mówiłem, projekt tej pragmatyki wyłącza sądownictwo, wyłącza szkolnictwo, jak również funkcjonariuszy poczt i telegrafów, policję państwową i funkcjonariuszy kolejowych z ogólnej pragmatyki służbowej i ogólnej ewentualnej tablicy uposażeniowej.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#PKościałkowski">Przypomnę Panom choćby to, że funkcjonarjusz cywilny jest na służbie 7 godzin, a z resztą wolnego czasu, który posiada, wolno mu robić, co mu się żywnie podoba — oficer zaś jest na służbie 24 godziny i nie wolno mu mieć żadnej dodatkowej pracy zarobkowej; że gdy funkcjonarjusz cywilny ma prawo wybierania do Izb ustawodawczych swoich przedstawicieli, którzy będą stanowili o podatkach nań nakładanych, to oficer tych praw nie posiada; że urzędnik cywilny tylko w razie konieczności musi wykonywać polecenia, nie związane z jego określoną służbą państwową, wojskowy zaś wykonywa wszystko, czego jego władza przełożona od niego zażąda i wymaga, a zakres służby wojskowej jest ogromny. Gdy urzędnika cywilnego trudno jest przenieść z miejsca na miejsce, oficera przerzuca się wciąż. Służba oficera wymaga tego, że różne kursa, różne przeszkolenia, straże pułkowe i inne prace z wojskiem związane przerzucają go z miejsca na miejsce i zmuszają go do prowadzenia dwóch domów. Jeżeli jeszcze weźmiemy pod uwagę, że kwalifikacje urzędnika ustala specjalna komisja kwalifikacyjna, a oficera kwalifikuje jego zwierzchnik, że od kwalifikacji tej komisji urzędnik cywilny ma zawsze możność odwołania się, a wojskowy nie, to zobaczymy, że różnica między charakterem służby wojskowego a cywilnego funkcjonariusza państwowego jest duża.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#PKościałkowski">Jeżeli chodzi o wydatki związane z tą służbą, to, jak już mówiłem, z chwilą, gdy oficer ma być przenoszony z miejsca na miejsce, te wydatki są znacznie większe; zwiększają się one również z chwilą, gdy on ma nosić mundur i posiadać różne akcesorja wojskowe, a ponieważ on nie może zarobkować poza służbą wojskową, więc nie może na te wydatki znaleźć należytego i potrzebnego pokrycia. Jeżeli dalej uwzględnimy, że urzędnik ma urlopy płatne przez 2, a nawet 3 miesiące, oficer tylko zaś w wyjątkowych wypadkach osobistych, rodzinnych i majątkowych może otrzymać poza normalnym urlopem płatny urlop najwyżej jednotygodniowy, to zobaczymy, że charakter służby oficera i charakter służby urzędnika cywilnego jest tak różny, że to również przemawia na korzyść lepszego uposażenia osób wojskowych niż osób cywilnych. Dzisiejszy stan rzeczy musi być zmieniony dlatego, że w korpusie oficerskim i wśród szeregowych jest nędza, że ta nędza obniża hart ducha, chęć do służby wojskowej, pozbawia korpus oficerski wielu zdolnych i wykwalifikowanych ludzi i że ta nędza doprowadza do ruiny to zdrowie oficera, które powinien posiadać, a które w ćwiczeniach nocnych, niejednokrotnie na słocie i w pracy wojskowej, trwającej nie 7 a często 24 godziny, jest stale nadwyrężane. Tem się tłumaczy ogromna ilość chorób i ogromna ilość zapadań na gruźlicę.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#PKościałkowski">Kończąc o uposażeniu, chcę przypomnieć bolączkę, z którą dotychczas skutecznie walczyć nie potrafiono. Bolączką tą są potrącenia z uposażenia wojskowego na rzecz wydatków pułkowych, kasyna, czy tym podobnych. W takich pułkach, jak pułki stacjonujące w Warszawie, potrącenia te są tak wielkie, że np. w pułku szwoleżerów niejednokrotnie zdarzają się wypadki, że oficerowie na 1-go otrzymują zaledwie po kilka złotych. Pułki te, jako pułki reprezentacyjne, zmuszone są do wydatków znacznie większych od innych, a składają się z tego samego elementu ludzkiego jak inne, natomiast w dawnych czasach, w armjach zaborczych, pułki reprezentacyjne, specjalnie stacjonowane w stolicy, składały się przeważnie z elementu ludzkiego zamożnego, a uposażenie, które otrzymywali oficerowie, było potrzebne im już tylko na drobiazgi, gdyż gros wydatków ponosili z własnych funduszów.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#PKościałkowski">W poprzednim Sejmie rzecz ta została uregulowana ustawą, jednak w życie nie dało się jej wprowadzić i dotychczas kwestja ta jest jedną z większych bolączek, z którą Ministerstwo Spraw Wojskowych nie może sobie dać rady.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#PKościałkowski">Jeżeli porównamy uposażenie osób wojskowych w Polsce z uposażeniem w innych krajach, to zobaczymy, że uposażenie w Polsce jest najniższe. Weźmy kilka stopni: generał broni w Anglji — 1720 dolarów, w Niemczech 491, w Czechach 178, w Polsce 168; pułkownik w Anglji 600 dolarów, w Niemczech 185, we Francji 157, w Czechosłowacji 104, w Polsce 85; kapitan w Anglji 200, w Niemczech 110, we Francji 82, w Czechosłowacji 70, w Polsce prawie 2 razy mniej niż w Czechosłowacji, a 5 razy mniej niż w Anglji — 47 dolarów; podporucznik w Anglji 129, w Niemczech 44, we Francji 50, w Czechosłowacji 43, w Polsce 31, a więc 4 razy mniej niż w Anglji. Jeżeli porównamy tę tabelę z uposażeniem przedwojennem, to zobaczymy, że przed wojną wydatki państw zaborczych na uposażenie wojskowych były większe niż wydatki, które są dzisiaj, mianowicie: podporucznik przed wojną brał w dolarach: w Austrji 44, w Niemczech 42, w Rosji 41. Nawet w Rosji bolszewickiej uposażenie oficerów jest wyższe, albowiem dowódca plutonu, który u nas jest porucznikiem, ma 47, wówczas gdy porucznik w Polsce ma 35, dowódca plutonu podporucznik ma 44, wówczas gdy u nas ma 31.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#PKościałkowski">Cyfry, które podałem, wykazują niezbicie, że uposażenie w Polsce jest najniższe. Podniesienie go jest koniecznością i to koniecznością palącą. Innego wyjścia, jak wydzielenie osób wojskowych z ogólnej tablicy uposażeniowej funkcjonarjuszów państwowych, trudno się dopatrzeć i zdaje się, że w tym kierunku powinne iść prace nasze i w przyszłości prawdopodobnie będziemy musieli podobną uchwałę powziąć.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#PKościałkowski">Proszę Panów, niejednokrotnie była poruszana kwestja zbyt wielkiego odmładzania naszej armji. Chcę podkreślić, że to odmłodzenie nastąpiło przeważnie wśród starszych oficerów, szarże niższe nie zostały niem dotknięte. W nowej Polsce, w Polsce odrodzonej, w Polsce niepodległej, kierownictwo armji musi spoczywać w rękach ludzi, którzy uchronili się od naleciałości armji obcej i niewoli. Doświadczenia poczynione w okresie wojny wykazały, że armje nowoczesne muszą się składać z elementów młodych, twórczych, które mogą na wypadek wojny nie tylko swoją wiedzą, ale też i zdrowiem fizycznem przyczynić się do zwycięstwa. Tem powodowało się Ministerstwo Spraw Wojskowych wówczas, gdy przeprowadzało odmłodzenie korpusu oficerskiego w szarżach wyższych, dziś zaś musi pójść dalej w kierunku odmłodzenia korpusu oficerskiego w szarżach niższych. Wystarczy podać dla charakterystyki kilka cyfr, a więc majorów w wieku od 40 do 53 lat mamy w piechocie 20%, w kawalerji — 23%, w artylerji — 18%; kapitanów w wieku od 34–46 mamy w piechocie — 35%, w kawalerji — 45%, w artylerji — 34%; poruczników w wieku od 30–46 lat w piechocie 63%, w kawalerji 54%, w artylerji 49%, w lotnictwie 40%. Nikt chyba twierdzić nie będzie, że porucznik, zmuszony do wielkiej pracy fizycznej i wytrwałości fizycznej, mając czterdzieści kilka lat, pracy tej podołać może. To zakorkowanie korpusu oficerskiego w stopniach niższych oficerami o wysokim wieku uniemożliwia awanse, a bardzo często wpływa na decyzję młodych ludzi, którzy, bojąc się długiego czasu pozostawania na stopniu podporucznika, nie wstępują do służby wojskowej.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#PKościałkowski">Przechodzę do przemysłu wojennego. Od długich lat sprawa przemysłu wojennego wywołuje długie debaty i szereg zarządzeń, które jednak do niedawna jeszcze nie mogły uzdrowić przemysłu i doprowadzić go do należytego poziomu. Niewątpliwie, że w dobie obecnej najbardziej złożoną kwestją zaopatrzenia armji w sprzęt wojenny jest sprawa postawienia na odpowiedniej stopie przemysłu wojennego. Przemysł wojenny, który jest podstawą uzbrojenia naszej armji, stanowi kapitalny czynnik w gotowości bojowej sił zbrojnych. Przed 7 laty mniej więcej zapoczątkowany został ten przemysł wojenny dość niefortunnie, albowiem Polska, nie posiadając kapitałów prywatnych, musiała zawrzeć umowy z różnymi przedsiębiorcami, umowy korzystne tylko dla jednostek prywatnych, a Skarbowi Państwa przynoszące duży uszczerbek. Z umów tych zostało już bardzo mało, gdyż musiały być jak najszybciej zmienione. Dość przypomnieć umowy z Pociskiem, czy Starachowicami, które gwarantowały tym przedsiębiorstwom zamówienia w wysokości przeszło 30.000.000 zł. rocznie, powodując ogromne zyski tych przedsiębiorstw przez to, że te umowy ramowe gwarantowały przedsiębiorstwom tem większy zysk, im większe były koszty produkcji. Uporządkowanie tych stosunków musiało nastąpić radykalne. Jednak dopiero od dwóch lat nastąpiła w tej dziedzinie poprawa.</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#PKościałkowski">Pomimo tak korzystnych warunków przedsiębiorstwa te wiodły żywot suchotniczy i niejednokrotnie zwracały się do Skarbu Państwa o pomoc, która często powodowała, że wartość jakościowa przedsiębiorstwa była mniejsza od zaliczek, względnie od kredytów, uzyskanych przez to przedsiębiorstwo od Państwa. Stąd wypłynęła konieczność uporządkowania przemysłu wojennego i wykorzystania tych możliwości, które Państwo w dziedzinie tej posiada. Skoro Państwo dawało kapitały, więc i prawa Państwa musiały być jak najbardziej zastrzeżone. Stąd wypływała też konieczność przejęcia szeregu przedsiębiorstw na rzecz Państwa w całości, względnie częściowo. Przypomnę tutaj chociażby przejęcie Starachowic, które zostały wykupione przez Bank Gospodarstwa Krajowego w ilości 51% akcji, przy czem należy nadmienić, że niektóre z tych przedsiębiorstw, jak Starachowice, znajdowały największe korzyści dla siebie w tem, że produkcja nic była uruchomiona i że tylko w zmianach kursów akcji osiągały zyski dla akcjonarjuszy, posiadających większość akcji starachowickich, W tej dziedzinie zostały dokonane już duże zmiany, najcharakterystyczniejsze są następujące.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#PKościałkowski">Umowa z Pociskiem została zmieniona i dawna niemoralna umowa zastąpiona nową prowizoryczną, zabezpieczającą już interesy Państwa. Różnica zdań, która istnieje między stanowiskiem Ministerstwa Spraw Wojskowych, a między właścicielami Pocisku, jest przedmiotem badań specjalnej komisji międzyministerjalnej i już pewne wyniki, pewne projekty uregulowania tej sprawy zaistniały.</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#PKościałkowski">Drugi dział przemysłu wojennego, dział lotnictwa, został radykalnie zreformowany, a mianowicie dawna umowa z Frankopolem, jak Panowie wiedzą, w zeszłym roku została zmieniona. Dzisiejszy właściciel tego przedsiębiorstwa Skoda wywiązał się z warunków, postawionych przez Ministerstwo Spraw Wojskowych, gdyż uruchomił produkcję silników i dał armji już w tym roku 50 nowych silników, a naprawił 100 starych. Prawdopodobnie jeszcze w bieżącym roku zostaną wykonane wszystkie zamówienia i armja nasza uzyska w ten sposób 150 nowych silników, wyprodukowanych w kraju.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#PKościałkowski">Jeżeli chodzi o Białą Podlaskę i „Samolot” w Poznaniu, których zadłużenie było niesłychanie wysokie, to przy pomocy, udzielonej przez Państwo i przy zamówieniach, które te firmy uzyskały, nastąpiła sanacja tych dwóch firm.</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#PKościałkowski">Fabryka Plage i Laśkiewicz, fabryka płatowców w Lublinie, będzie produkowała nowe płatowce typu Fokker, które mają być używane nie tylko w razie wojny, ale również dla celów lotnictwa cywilnego, a mianowicie komunikacyjnego.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#PKościałkowski">Prócz tego nastąpiła komercjalizacja centralnych warsztatów lotniczych. Były one dotychczas administrowane według przepisów gospodarki materjałowej w wojsku, a teraz zostały skomercjalizowane, oparte na zasadach handlowych i dadzą niewątpliwie znacznie lepsze rezultaty niż dotychczas. Zakłady te stanowić będą państwową fabrykę płatowców, przeznaczoną na twórczą placówkę w dziedzinie nowej konstrukcji i produkcji płatowców myśliwskich.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#PKościałkowski">Przez zróżniczkowanie w zamówieniach, przez dawanie zamówień poszczególnym firmom o jednym typie, uzyskało się prócz dużych oszczędności w dziale produkcji, jeszcze i podtrzymanie tych placówek i umożliwienie im istnienia.</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#PKościałkowski">Jeżeli chodzi o przedsiębiorstwa państwowe, jakiemi były przedsiębiorstwa złączone w centralnym zarządzie wytwórni wojskowych, to zostały one skomercjalizowane i utworzono z nich osobę prawną, prowadzoną całkowicie na zasadach gospodarki handlowej pod nazwą „Państwowe Wytwórnie Uzbrojenia”. Z centralnego zarządu wytwórni wojskowych wydzielono państwową wytwórnię prochów w Zagożdżonie, jako samodzielną placówkę. Wytwórnia ta wykonała wszystkie zamówienia, które otrzymała od Ministerstwa i po raz pierwszy spełniła nałożone nań zadanie. To samo dotyczy państwowej fabryki karabinów, której produkcja była dotychczas znikoma, a która obecnie pracuje już w całej pełni i daję możność zaspokojenia potrzeb wojska.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#PKościałkowski">Jeżeli chodzi o dział inżynieryjny, to przede wszystkiem należy podkreślić dodatni rezultat przejęcia pewnej części akcji fabryki Ursus, która już wyprodukowała w tym roku 50 sztuk samochodów półciężarowych, z których 3 odbyły już przepisany rajd i okazały się zupełnie dobremi.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#PKościałkowski">Następnie należy podkreślić komercjalizację państwowych zakładów inżynieryjnych, które składają się obecnie z centralnych warsztatów samochodowych, z centralnych warsztatów łączności i z centralnych warsztatów saperskich. Zakłady te w nowej formie staną się twórczemi placówkami w dziedzinie broni pancernej i sprzętu łączności, — dotychczas tego brakło.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#PKościałkowski">Jeżeli będziemy mówili o reformach, dokonanych w dziedzinie ogólnej przemysłu i w dziedzinie zaspokojenia potrzeb armji w tym kierunku, to podkreślić należy kilka rzeczy.</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#PKościałkowski">Przede wszystkiem został zlikwidowany departament przemysłu wojennego, który nie okazał się celowym. Natomiast prócz nowego wydziału, który kieruje tym działem w Ministerstwie Spraw Wojskowych, dla należytego przygotowania mobilizacji przemysłu wojennego został jeszcze powołany w Ministerstwie Przemysłu i Handlu specjalny wydział wojskowy, który rozpoczął funkcjonowanie już z dniem 16/IV b. r. Jest to początek naszych prac, związanych z rozbudową prac wojskowych w poszczególnych resortach ministerjalnych, w myśl ogólnych ramowych projektów związanych z Radą Obrony Państwa. Jednakże wobec szczupłości naszego budżetu wojskowego i wobec niemożności zaspokojenia potrzeb, wypływających z nadprodukcji przedmiotów wojskowych w kraju, zaistniała konieczność poszukania rynku międzynarodowego na produkty wojenne polskie i stąd też powstała nowa organizacja pod nazwą eksportu przemysłu obronnego.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#PKościałkowski">Armja nasza miała zbyt mato inżynierów wojskowych. Aby zaspokoić potrzeby w tym kierunku i mieć fachową obsadę placówek przemysłu wojennego, przewiduje się uruchomienie od jesieni specjalnych katedr wojskowych na politechnice warszawskiej. Katedry te, wyłączone z ogólnej autonomji politechnicznej, dają tym, którzy ukończą nauki wojsko inżynieryjne, prawo posiadania tytułu podporuczników-inżynierów, Tych podporuczników można będzie przydzielać do różnych przedsiębiorstw z tem, że pozostając w ewidencji wojskowej, uposażenie będą czerpali z tych fabryk, do których się ich przydzieli i dzięki temu otrzymamy ogromny zasób inżynierów wojskowych, który na wypadek wojny całkowicie będzie musiał być wykorzystany.</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#PKościałkowski">Kończąc swoje sprawozdanie, chciałbym Wysokiej Izbie przypomnieć, że na Komisu Budżetowej postawiono parę wniosków o zmniejszenie liczbowe naszej armji. Niektóre z tych wniosków szły tak daleko, że domagały się zmniejszenia armji o 59.863 żołnierzy. Wydaje mi się, że już samo postawienie tych wniosków jest pewnem niebezpieczeństwem dla naszego Państwa. Wątpię, czy w najbliższych latach ten, lub inny Sejm pójdzie na zmniejszenie ilościowe naszej armji, wątpię, czy takie wnioski spotkają się z życzliwością. Jednak już samo stawianie takich wniosków jest w mojem przekonaniu rzeczą złą i szkodliwą, gdyż w społeczeństwo wpaja przeświadczenie, że armja nasza może być zmniejszona. Jeżeli weźmiemy, że faktyczny stan armji szeregowych naszych niezawodowych wynosi 198.000 ludzi, to zobaczymy, że takie zmniejszenie o 56.000 sprowadzi nas do ilości armji, najzupełniej niewystarczającej dla celów obronnych naszego Państwa. Wnioski takie, określone przeze mnie jako szkodliwe, prawdopodobnie wypłyną i tu, na pełnej Izbie. W imieniu większości Komisji Budżetowej, która wnioski te odrzuciła, proszę Wysoką Izbę, ażeby również odpowiednie przyjęcie i tutaj, w tej Wysokiej Izbę, spotkały one.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#PKościałkowski">Kończąc przemówienie, chcę podkreślić, że Ministerstwo Spraw Wojskowych i Rząd, stojąc niezłomnie na stanowisku polityki pokojowej, nie może przedłożyć Wysokiej Izbie mniejszego preliminarza budżetowego niż ten, który przedłożony został, — my zaś, w pełni świadomi odpowiedzialności za ugruntowanie i utrzymanie z takim trudem zdobytej niepodległości, nie możemy zgodzić się na zmniejszenie przedłożeń rządowych w większych rozmiarach. Stojąc na stanowisku polityki pokojowej, uznajemy jednak konieczność przygotowania całego narodu do zbrojnego odparcia każdego najazdu, celem zachowania naszego niepodległego bytu.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#PKościałkowski">Preliminarz budżetowy, który w imieniu większości Komisji Budżetowej Wysokiemu Sejmowi przedkładam, jest budżetem, jak już mówiłem, zaspokajającym jedynie minimalne potrzeby naszej armji, a jego dalsze uszczuplenie może wywołać niebezpieczeństwo, za które odpowiedzialność niewątpliwie spaść będzie musiała na Wysoką Izbę.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JanDąbski">Głos ma poseł Lieberman.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#HermanLieberman">Szanowni Panowie, już w Komisji Budżetowej miałem zaszczyt powiedzieć imieniem Polskiej Partji Socjalistycznej, że do budżetu wojskowego ustosunkowujemy się w sposób rzeczowy.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#HermanLieberman">Polityka światowa nie jest sielanką i nie usuwa wszelkich obaw ani naszych ani innych państw dbałych o utrzymanie pokoju.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#HermanLieberman">Charakterystyczną rzeczą jest, że państwo, które najsilniej woła w świecie o rozbrojenie, ma najpotężniejszy budżet wojskowy, mianowicie Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. Budżet tego państwa przekracza znacznie cały nasz budżet; wynosi on, o ile chodzi o wydatki czysto wojskowe, około 300 miljonów dolarów, a więc jest nawet większy aniżeli budżet armji lądowej Republiki Francuskiej. To daję dużo do myślenia. Widać z tego, że atmosfera w świecie jest przeciążona, przeładowana niepokojem.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#HermanLieberman">Dla nas w Europie są głównie trzy źródła niepokoju i obaw: pierwszem są oficerowie pozostali po Hohenzollernach w armji niemieckiej i ich przyjaciele polityczni. Ci myślą o odwecie, a jakkolwiek naród niemiecki w większości przeciw nim walczy, to jednak ta walka nie jest zakończona.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#HermanLieberman">Drugiem źródłem niepokoju i obaw wojennych są dyktatury, wprowadzone w niektórych krajach. W logice i psychologji dyktatury tkwi niebezpieczeństwo wojny. Potwierdza to doświadczenie historji.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#HermanLieberman">Trzeciem źródłem niepokoju i obaw jest olbrzymio rozrastający się militaryzm w Rosji sowieckiej.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#HermanLieberman">Komuniści kreślą obrazy raju dla umysłów młodocianych, a jednak prawdą jest, że militaryzm w Rosji sowieckiej w sposób olbrzymi się rozbudowuje. Komuniści są marksistami, a więc zwolennikami milicji i wprowadzili milicję, a jednocześnie mają wojsko stałe, na stan pokojowy wynoszące 560.000 żołnierzy. Gazownictwo i lotnictwo jest tam kolosalnie rozbudowane. Dla ludności założono 20 wielkich dzienników wojskowych. Mówią oni, że tę armję, całą tę wielką siłę wojenną, którą kształcą od 25 roku i w milicji i w wojsku, mają dla obrony kraju. Mają prawo do obrony swego kraju, ale po cóż ta olbrzymia siła wojenna, którą przygotowują, bo rocznie przeszkalają 600.000 w milicji i 300.000 w armji stałej, co daję rocznie 900.000. W r. 1935 ta siła zbrojna marksistów Rosji sowieckiej będzie wynosiła 9.000.000 ludzi przygotowanych do wojny.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#HermanLieberman">Jasną tedy jest rzeczą, że my polscy socjaliści wobec siły zbrojnej naszego Państwa nie możemy stać na stanowisku doktrynerskiej negacji. Już pierwszy międzynarodowy kongres socjalistów w r. 1889 proklamował dla każdego narodu i państwa prawo do obrony kraju i dlatego my na tym gruncie Stoimy i stać będziemy, a jeżeli stawiamy wnioski, które nie podobają się p. referentowi, które on uważa za złe i szkodliwe, to wypływają one nie z potrzeby demonstracji, ani z potrzeby politycznej, lecz wyłącznie z potrzeby rzeczowej. Uważamy bowiem, że budżet i w tym kierunku także powinien być realny, że powinien być przystosowany do siły gospodarczej kraju. Panowie wszyscy wiedzą, że wojnę dzisiaj prowadzi nie tylko stałe wojsko, bo i na wojnie światowej tak było, i w przyszłości, jeżeli wojna będzie, będzie walką nie armji stałych, ale walką przemysłów, walką gospodarstw narodowych, walką narodów. Wszak według naszej ustawy o świadczeniach wojennych w razie wojny powołani są do obrony, do służby wojskowej, do świadczeń wojennych wszyscy obywatele bez różnicy płci od 17 do 50 roku życia. To będzie wojna całej masy ludzkiej, na jaką nas stać, i dlatego o potrzebach gospodarczych, o położeniu gospodarczem tej wielkiej masy ludzkiej zapominać nie możemy, albowiem siłą zbrojną Państwa jest nie tylko to, co jest w koszarach, ale każdy żywy człowiek, zdolny do tego, aby służyć Ojczyźnie, jest częścią składową siły zbrojnej. I dlatego jednostronnie tej siły zbrojnej — kierując jedynie nasz wzrok w stronę koszar — jednostronnie jej organizować nie można.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#HermanLieberman">Szanowny p. referent dał w drukowanym swoim referacie wykaz statystyczny, ile wynoszą w stosunku do wydatków ogólno-państwowych wydatki na wojsko. Wynoszą one, proszę Panów, bardzo dużo. Mówię o budżecie wojskowym i tych pozycjach, które w innych budżetach jawnie są uwidocznione dla całego świata, które są przeznaczone na to, aby służyć sile zbrojnej. Suma tych wydatków jest znacznie większa, aniżeli podają oficjalne źródła, znacznie większa, niż to co każdy może wyczytać z naszego budżetu i ze sprawozdania p. referenta. Pan referent doszedł do wniosku, że w tym roku mamy mniejszy budżet niż w tamtym roku. Ale doprawdy użył na to sztuki prawdziwie czarodziejskiej. Mianowicie budżet nasz z roku poprzedniego wynosił 624 mil jony i referent obliczył wówczas w swojem znacznie obszerniejszem sprawozdaniu, że budżet ten wynosi 31,53%. Aliści w jednym ustępie swego sprawozdania, dostępnego dla każdego, każdy je może kupić za 20 groszy, podaje do naszej wiadomości, on, nie Rząd, że poza budżetem wydano 214 miljonów, i tych 214 miljonów wydanych poza budżetem dołącza do owych 624 miljonów, — więc ponieważ w tym roku jest 760 miljonów, to rzeczywiście jest mniej. I radość p. referenta jest wielka, ale przedwczesna, bo nie wiemy, co w tym roku będzie się działo. Mamy jeszcze przed sobą przeszło 6 miesięcy i nie wiemy, czy w następnym roku znowu nie będzie udowadniał w ten sam sposób, że następny budżet jest mniejszy, bo do budżetu wykonanego doliczy jeszcze dwieście kilkadziesiąt miljonów.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#HermanLieberman">To jest prawdziwie czarodziejska sztuka zmniejszania budżetu wojskowego, obniżania procentu. Pan referent nazywa to przekroczenie budżetu, wykonaniem budżetu. Jabym to nazwał niewykonaniem budżetu...</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#HermanLieberman">...przecież uchwalono 624 miljony drogą ustawy, a Rząd wydał o 214 miljonów więcej.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#HermanLieberman">P. referent umieścił wykonanie budżetu w ustępie, który nazwał „analizą wykonania budżetu”. Jeżeli Rząd, nie trzymając się uchwały Sejmu, wydaje o kilkaset miljonów złotych więcej, to się to nazywa analizą, ale my nazywamy to przekreśleniem prawa budżetu, które jest konstytucyjnie zastrzeżone Sejmowi.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(P. Kościałkowski: To samo jest w innych resortach.)</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#HermanLieberman">To nie umniejsza winy Ministerstwa Spraw Wojskowych. Mamy prawo żądać, ażeby zarząd wojska i kierownicy armji w swojej rycerskości trzymali się granic ustawy i Konstytucji, gdy chodzi o wydatki wojskowe. Konstytucyjnie ludność ma uchwalać wydatki przez swoje przedstawicielstwo, a jeżeli tak nie jest, to nie jest to „oświecona demokracja”, to jest może „jaśnie oświecona demokracja”, albo absolutyzm, ale wątpię już, czy oświecony. Przekreślanie prawa parlamentu do uchwalania budżetu czy takiego, czy innego, przekreślanie tego prawa prowadzi z natury rzeczy do konfliktu między parlamentem, a władzą wykonawczą na polu siły zbrojnej, co nie leży w interesie Państwa i powagi jego na zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#HermanLieberman">Otóż proszę Panów! Przeciwko takiemu sposobowi stawiania kwestji musimy się zastrzec, musimy protestować.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#HermanLieberman">Tak być nie może, to nie może się powtarzać. Według Konstytucji budżet uchwala Sejm, a jeżeli Rząd był zdania, że potrzeba mu dodatkowych kredytów, to było jego rzeczą przyjść do parlamentu z przedłożeniem.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Głos: Nie było wtedy Sejmu.)</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#HermanLieberman">To trzeba było zwołać. Ale dziś parlament istnieje i dlaczego Rząd nie przychodzi z przedłożeniem? Ja bardzo szanuję p. referenta, on jest bardzo wpływową osobistością, ale jego oświadczenie tutaj nie może nam zastąpić aktu rządowego. Opowiadanie referenta w tym niewinnym rozdziale, który się nazywa „analizą wykonania budżetu”, powinno się nazywać projektem dodatkowych kredytów, wniesionym przez Rząd, a kto zna Komisję Budżetową i stosunek wszystkich stronnictw, ten nie może twierdzić, że Komisja Budżetowa byłaby się zamknęła przed temi powodami, które skłoniły Rząd do. poczynienia nadzwyczajnych wydatków. Ale to powinien uczynić Rząd, a nie, żeby p. referent bocznemi drzwiami do sali wnosił nam na tacy rachunek na 214 miljonów, bardzo pięknie ugarnirowany, bo jest w nim nawet akcja przeciw bezrobociu na to, żeby to łatwiej strawili ci, którzy reprezentują klasę robotniczą, mamy podwyższenie robocizny. To jest cudownie przyprawione i zrobione, ale to powinien był uczynić Rząd, tego żądamy od Rządu i damy możność Wysokiej Izbie, żeby w osobnej rezolucji zajęła stanowisko wobec tego przekroczenia budżetu, którego dotąd ani jednem słowem Rząd nie usprawiedliwił i które nie stanowi przedmiotu osobnego przedłożenia ustawowego, jak to być powinno według ustawy i Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#HermanLieberman">Szanowni Panowie, postawiliśmy wnioski w Komisji Budżetowej, zdążające do redukcji ciężarów wojskowych. Jesteśmy zdania, że te ciężary wojskowe przekraczają możność gospodarczą. I p. referent omylił się w swoim drukowanym referacie, jeżeli twierdzi, że wydatki wojskowe wynoszą 31,42%, bo z temi 214 mil jonami one wynoszą około 39%. JP. referent pozostawił dawne cyfry statystyczne, wziął w rachubę te 214 miljonów w tekście referatu, ale nie wyciągną! konkluzji statystycznej. Wziąwszy w rachubę wydatki budżetu zeszłorocznego w stosunku do wydatków dzisiejszych, to jest to suma ogromna. I dlatego żądamy redukcji w interesie gospodarstwa narodowego i drogę wskazywaliśmy. A jeżeli p. referent nazwał tę drogę złą i szkodliwą, to my mamy przekonanie, że jesteśmy na dobrej drodze. Tak samo przemawiano w parlamencie francuskim, gdy stan armji francuskiej wynosił 834.000 żołnierzy; na żądanie obniżenia mówiono; że to jest złe i szkodliwe. A potem wszyscy generałowie, i nauki, i praktyki i ci, którzy prowadzili politykę w armji francuskiej, stwierdzili, że co było złe, to opieranie siły zbrojnej na przewadze setek tysięcy żołnierzy. I dziś wynosi stan pokojowy armji francuskiej 509.000, ponieważ Francuzi mają olbrzymie zadania w dziedzinie polityki światowej do spełnienia.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#komentarz">(Głosi Tylko, że mają granicę krótszą.)</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#HermanLieberman">Pan się myli; ja Panu zaraz powiem, że nie. Granica nasza jest na przestrzeni 3.500 kilometrów granicą t. zw. niebezpieczną.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Ale my mamy najgorszą w świecie.)</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#HermanLieberman">Francuzi mówią, że ich jest najgorsza.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Nie.)</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#HermanLieberman">Ja Pana mogę przekonać, nie w tej chwili, ale Pana przekonam. Ich granica europejska wynosi 961 km., prawda, ale Francja jest w Europie po Anglji najpotężniejszem państwem kolonjalnem, dla Francuzów granicą niebezpieczną są kolonje, czego dowiodło doświadczenie, — jak oni się krwawili w Maroku i Syrji i jak długo musieli walczyć o to, aby ustalić pokój w Algierze i Tunisie. Dla Francuzów niebezpieczną jest granica nie kraju macierzystego, ale kolonij, bez których Francja spadłaby do roli trzeciorzędnego państwa. I na same kolonje, szanowni Panowie, na utrzymanie kolonji, tej niebezpiecznej granicy kolonjalnej, potrzeba im jest prawie tyle, ile wynosi stan pokojowy naszej armji.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#HermanLieberman">Proszę Panów, ja dlatego sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze, żądając obniżenia stanu pokojowego armji. Przy czem muszę dodać, że jeżeli p. referent wyliczył nam, że 198.000 — jeżeli się nie mylę — mamy żołnierzy w koszarach, to ja nie wiem, czy to jest zgodne z rzeczywistością?</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#komentarz">(P. Kościałkowski: Podałem liczby rzeczywiste.)</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#HermanLieberman">Zaraz, Panie Kolego, wyjaśnię, dlaczego mam wątpliwości. W budżecie mamy stan budżetowy, — to jest stan papierowy, cyfrowy, powiedziałbym, buchalteryjny stan; w odróżnieniu od tego jest stan, który Francuzi nazywają effectif des bases; ale jest jeszcze trzeci stan, stan rzeczywisty. Wiemy ilu żołnierzy jest na papierze, ilu jest rachunkowo, ale ilu jest rzeczywiście w koszarach — nie wiemy. Jeżeli p. Kolega podaje 198.000, to może mieć rację, może nie mieć racji; może mieć rację na dziś, a nie może mieć racji na jutro i na drugi tydzień, bo nasz stan nie jest ustalony przez ustawę, jak w innych państwach i jak powinno być na podstawie Konstytucji, o co upominamy się rok rocznie, i już od 6 czy 7 lat wszyscy ministrowie stwierdzają, że to jest prawie gotowe, że będzie niedługo wniesione i do tej chwili czekamy.</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#HermanLieberman">Proszę Panów, dla oszczędności, jakie, powiedzmy, można uzyskać przez zmniejszenie stanu pokojowego armji — a wojna światowa wykazała, że nie ilość walczących żołnierzy utrzymywanych w koszarach decyduje o zwycięstwie, ale siła zbrojna państwa — żądamy także skrócenia służby wojskowej. Jedna sprawa łączy się organicznie z drugą. Służbę mamy dwuletnią, najdłuższą po Rosji Sowieckiej w Europie. Wszyscy praktycy i zresztą szanowny p. generał Roja stwierdził ze swej własnej praktyki, z doświadczenia, że rok wystarczy. Z listów otrzymywanych ze wszystkich stron i z rozmów z oficerami doświadczonymi każdy może dojść do przekonania, że po roku żołnierz, choćby był analfabetą, jest w swoim zakresie doskonale przygotowany do tego, żeby być dobrym bojowym żołnierzem na wojnie w razie niebezpieczeństwa.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#HermanLieberman">Ale zarząd wojskowy nam odpowiada, że w rzeczywistości jest obecnie półtoraroczna służba wojskowa, że w drodze zwolnień, urlopów na podstawie dotychczasowych przepisów, zdaje się, art. 66 ustawy o powszechnej służbie wojskowej, zwalnia się wielką ilość żołnierzy tak, że mamy półtoraroczną służbę wojskową.</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#HermanLieberman">Jak Panowie widzą, ramy prawne naszej armji są płynne, chwiejne, powiedziałbym, w pewnym stopniu chaotyczne. Mamy budżet wojskowy, który określa ramy ustawowe w wydatkach, ale te ramy są przesuwane, przesuwa je Rada Ministrów i to o setki miljonów złotych. Stan liczebny armji mamy również przesuwalny, albo ku górze, albo ku dołowi w miarę oceny kierownictwa armji. Więc i stan pokojowy jest przesuwalny, czas trwania służby wojskowej jest także przesuwalny, ustawowo wynosi 2 lata, a nam powiadają, że trwa półtora roku, na co się nie żalimy, ale jeżeli jest prawdą, że wszyscy służą półtora roku, to dlaczego nie sformułować tego w ustawie?</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(P. Kościałkowski: Bo nie wszyscy.)</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#HermanLieberman">Otóż właśnie. A jeżeli nie wszyscy, to dlaczego naruszać zasadę równości ciężarów i obowiązków wobec Państwa dla wszystkich obywateli? Dlaczego najkardynalniejszy obowiązek służenia Państwu ma się opierać na tak lotnej podstawie, na ocenie dowódcy, czy on uważa za stosowne pozostawić go jeszcze pół roku, czy nie?</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#HermanLieberman">Jestem zdania, Szanowni Panowie, którzy macie odpowiedzialność za kierownictwo armji, że jest czas największy zakończyć ten chwiejny stan prawny. Trzeba wyjść z tego chaosu prawnego, w jakim pozostaje i budżet i czas trwania służby wojskowej i stan pokojowy armji. To są tak wielkie rzeczy, że muszą się oprzeć na trwałych, dla wszystkich widocznych, przez wszystkich uznanych podstawach prawnych. Wymaga tego interes obrony Państwa. Ale także interes obrony Państwa wymaga, ażeby stosunek zarządu armji do robotników zatrudnionych w zakładach przemysłowych i wytwórniach, o których p. referent tak obszernie mówił, oparł się na zdrowych, sprawiedliwych podstawach.</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#HermanLieberman">Z braku czasu w szczegóły nie będę się wdawał, jednak już w Komisji Budżetowej przytoczyłem szereg faktów; z których wynika, że jakkolwiek dużo dobrej woli jest w samem ministerstwie w stosunku do robotników, to jednak zarządzenia w niektórych wytwórniach i zbrojowniach nie odpowiadają intencjom zarządu centralnego i nie odpowiadają temu, co się jako stosunek do robotników centralnego zarządu armji przedstawia. To jest wielka rzecz, mojem zdaniem, i lekceważyć jej nie wolno. Proszę Panów, w listopadzie 1917 roku dla celów armji francuskiej pracowało 1.600.000 robotników, a Hindenburg w swojej armji wszystkich robotników kwalifikowanych wydzielił z armji i odesłał do wytwórni. Powodzenie wojny, obrona niepodległości zależy od współpracy żołnierza i robotnika. Utworzono w państwach walczących, w Anglji i we Francji, specjalne ministerstwo, którego zadaniem było utrwalenie stosunku przyjaznego robotników do spraw obrony państwa. I bez pracy uczciwej, szczerej, wytrwałej robotnika zwycięstwo byłoby niemożliwe. To już jest dziś powszechnie uznaną prawdą, że klasa robotnicza, która pracuje w wytwórniach, w przedsiębiorstwach przemysłu wojennego, w zakładach wojskowych, na kolei, jest częścią siły zbrojnej, która jest powołana do bezpośredniego udziału w obronie Państwa i dlatego tej sprawy i tej dziedziny zaniedbywać nic wolno. Jestem przekonany o dobrych zamiarach, o zrozumieniu doniosłości tego zagadnienia u centralnych władz, jednak o wiele dobitniej wpoić powinny centralne władze w swoich podwładnych, że żądania robotników powinne być sprawiedliwie zaspokajane.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#HermanLieberman">Wśród naszych wniosków jest jeden wniosek, który żąda podwyższenia żołdu dla żołnierzy, a do postawienia go skłoniło nas przedstawienie rzeczy przez p. referenta, który nam wyjaśnił, że żołd żołnierza wynosi dziś 8,6 grosza i wyliczył, że z tym kapitałem żołnierz niczego począć nie może w tym mocno kapitalistycznym świecie, do którego należy i nasza Ojczyzna. Wyciągamy konsekwencję z tego przedstawienia stanu rzeczy i postawiliśmy wniosek, żeby zmniejszyć rezerwę zaopatrzenia o 8 miljonów i w ten sposób o 100% powiększyć żołd. Mojem przekonaniem głębokiem jest, że rezerwa zaopatrzę nią to okrojenie wytrzyma. Rezerwa zaopatrzenia została według sprawozdania znacznie powiększona w r. ub. Przedstawiono nam także, że zarząd centralny zaoszczędził w administracji 24 miljony zeszłego roku i te 24 miljony użyto na powiększenie rezerwy. P. referent bardzo przekonywująco i w optymistyczny sposób zapowiadał nam, że w tej prący oszczędnościowej zarząd centralny posuwać się będzie z wolna, ale z całą pewnością naprzód tak, że nie jest wykluczona nadzieja i można przyjąć za pewne, że w tym roku także będą poczynione wielkie oszczędności. I dlatego uważamy, że jest obowiązkiem Wysokiej Izby przyjąć ten wniosek, który zadośćuczyni w skromnej tylko mierze temu żądaniu, jakie sam referent postawił, temu żądaniu, które powinno być w interesie siły zbrojnej spełnione.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#HermanLieberman">Mówił p. referent o groźnej sytuacji gospodarczej oficerów i korpusu oficerskiego. Wszystko to, co powiedział, jest prawdą. Dola oficerów jest tak samo ciężka i tragiczna pod względem materjalnym, jak dola wszystkich pracowników państwowych. Jeżeli położenie materjalne oficerów naszych nie zostało polepszone, to wina tkwi w samym budżecie. Pod względem stosunku procentowego wydatków wojskowych do ogólno-państwowych wydatków Polska zajmuje naczelne miejsce, jednak żaden naród, żadne społeczeństwo nie łoży procentowo tyle na utrzymanie swoich sił zbrojnych, co Polska. Zgadzam się z teren, że można więcej i może potrzeba więcej, że w absolutnych cyfrach inne państwa wydają więcej, ale tu absolutne cyfry nie mogą odegrać decydującej roli, bo te cyfry muszą być porównane z ogólnemi wydatkami. Jeżeli ludność daję 40% podatków i dochodów na utrzymanie armji, to w tych wydatkach powinno się było znaleźć miejsce dla sum, potrzebnych na należyte uposażenie oficerów. Poprawa doli leży w reorganizacji armji, w przebudowie budżetu. Nie wątpię i wierzę w to, że korpus oficerski dołoży wszystkich sił, ażeby przebudować organizację i administrację w armji w takiej mierze, by budżet wystarczył także na poprawę doli oficerów. Wierzę w to silnie, że oficerowie nasi dołożą wszystkich sił, żeby zrzucić z nas dziedzictwo Józefa II i Katarzyny, to tragiczne dziedzictwo, o którem mówił zeszłego roku Marszałek Piłsudski, a które cięży na naszej armji.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#HermanLieberman">Szanowni Panowie, mówiono poprzednio o odmłodzeniu korpusu oficerów. Nie ulega kwestji, że dużo jest młodości w szeregach naszych oficerów, uważam to za jego chlubę. Oficerowie nasi nie wyszli z akademji wojennej, ani z warstw uprzywilejowanych. Ich szarże i stopnie oficerskie przeważnie zrodziły się na polach bitew wojny światowej. Przeżyli oni twardą szkołę życia i wojen, idąc „borem lasem” i „przymierając z głodu czasem”. I dlatego jestem pewny, że nie będą wlec za sobą starych szablonów reakcyjnych i formuł kastowych, które cechowały przed wojną stałe Wojska. Jestem przekonany, że korpus oficerski wszelkich sił dołoży, aby zmodernizować naszą armję i oficerowie nasi wyciągną należytą konkluzję z tego, co widzieli na wojnie światowej, a konkluzją tą jest, że w walce o niepodległość o swoje ziemie i o swoją wolność, w walce między narodami rozstrzyga wyższość techniki i wyższość moralna. O ile chodzi o wyższość techniki, to armja musi być przebudowana, ażeby wydatki wegetacyjne nie przygniatały i nie uniemożliwiały rozbudowy sprzętu wojskowego…</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#komentarz">(P. Kościałkowski: I dlatego wnosicie o zmniejszenie.)</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#HermanLieberman">Nie, Panie Kolego! O ile chodzi o wyższość siły moralnej, to armja nasza i oficerowie nasi nie zapomną tej starej nauki, jaką dał światu Sokrates, który był nie tylko filozofem, ale i bardzo dzielnym żołnierzem, wypróbowanym w boju, a która to nauka brzmi, że bogowie dali ludziom sztukę wojenną na to, aby im służyła jako narzędzie wolności. Dlatego armja polska nie da się nigdy użyć jako narzędzie przeciw demokracji...</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#HermanLieberman">...i przeciw wolności, zawsze będzie stała w obronie wolności naszych praw obywatelskich i to jej da siłę moralną, która sprawi, że mimo naporu wielkich mas ludzkich od Wschodu i Zachodu nasza siła zbrojna będzie nieprzebytym wałem dla naszej niepodległości i dla naszej wolności.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Bronisław Pieracki.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#BronisławPieracki">Wysoka Izbo! Od czasu wojny światowej zagadnienie wojny i wojsk staje na porządku dziennym życia tak wewnętrznego Państwa, jak i międzynarodowego w formie bardziej realnej i jaskrawej niż poprzednio. Ciężkie konsekwencje zmagań wojennych, które w równej mierze dotknęły zwyciężonych jak i zwycięzców, postawiły zagadnienie konfliktów zbrojnych pod znakiem zapytania. Świadomość tego pobudziła z jednej strony odpowiedzialnych kierowników życia narodowego do szukania realnych dróg unikania tej formy walki. Z drugiej strony ta sama świadomość wzbudziła w społeczeństwie odruch w formie rozległej fali pacyfizmu, która niejednokrotnie wyzyskana przez wrogie danemu państwu czynniki może nieświadomie przekształcić się na działalność, bijącą w podstawę państwa. Jesteśmy świadkami prac, prowadzonych w tym kierunku na terenie Ligi Narodów oraz prywatnej inicjatywy państw, które chcą te problemy rozwiązać. Razem z innemi narodami, jak słyszeliśmy od p. Ministra Spraw Zagranicznych, podejmuje. Polska żmudną pracę nad rozwiązaniem zagadnienia pacyfikacji stosunków międzynarodowych; teoretyczne te debaty wspiera polityka zagraniczna Polski realnie i praktycznie.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#BronisławPieracki">Proszę Panów! Do wojny światowej, każdy zbrojny konflikt był przez naród polski pożądany i oczekiwany, bo dawał nam i stwarzał widoki zmiany naszej sytuacji narodowej, słowo zaś „wojna” było uosobieniem naszych nadziei narodowych. Moment odzyskania niepodległości i ustalenia granic zmienił stosunek porozbiorowej Polski do zagadnienia wojny. Powrócił ten sam stosunek, który istniał w dobie przedrozbiorowej, a który jest naturalną konsekwencją polskiej racji stanu. Polska, posiadająca wszelkie podstawowe warunki życia w ramach swych granic, nie jest zmuszona szukać poza granicami Państwa elementów równowagi politycznej czy gospodarczej, może regulować stosunek swój do sąsiadów na zasadzie współżycia i współpracy, dyktowanych interesem własnym, ale szanujących także obcych. I w tem tkwi największe źródło polskiego pacyfizmu.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#BronisławPieracki">I dlatego też, Proszę Panów, nawet Rząd dużo więcej zmilitaryzowany od obecnego, który z powodu przydzielenia kilkunastu oficerów do służby cywilnej niektórzy Panowie uważają za militarny, nie mógłby zmienić pokojowego toru polityki państwowej, bo polski militaryzm nie jest tworem ustroju feudalnego i nie ma na celu torowania drogi gospodarczej czy społecznej ekspansji. Nasz militaryzm wyrósł z walki o niepodległość, zrodził się z kultu wolności własnej i innych.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#BronisławPieracki">Proszę Panów, jeśli na każdem polu życia państwowego istnieje konieczność liczenia się z przymusami rzeczywistości, to w najwyższym stopniu zasada ta musi być zastosowana do zagadnień obrony państwa. Silna wola regulowania stosunków międzynarodowych z wykluczeniem wojny nie pozwala zamykać oczu na fakt istnienia tendencji agresywnych i fakt istnienia środków do podjęcia ich realizacji. Rzeczywistość nam mówi, że mamy z jednej strony sąsiada, który podstawową zasadę swojego istnienia opiera na sięganiu poza granice swojego państwa, który moralność swojej armji opiera na przeciwpolskiej agitacji i którego budżet wojskowy wykazuje corocznie tendencję zwyżkową. Z drugiej strony wybudowanie nielegalne twierdz w Prusach przez Niemców, twierdz, które zostały zburzone z polecenia Rady Ambasadorów, lub katastrofa ostatnia z fosgenem w Hamburgu, nie wskazują na zbyt lojalne ustosunkowanie się naszych sąsiadów do przyjętych zobowiązań międzynarodowych.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#BronisławPieracki">Tym faktom przeciwstawia się prawdziwy pacyfizm polski w tendencjach i metodach, czego jaskrawym przejawem jest nasz stosunek do Litwy. Bo tylko głęboką wolą pokojowego rozwiązania wszystkich trudności międzynarodowych tłumaczyć można tę bezprzykładną cierpliwość, którą zachowuje nasz Rząd wobec złej woli i prowokacji obecnych kierowników polityki litewskiej. W tych warunkach na długo jeszcze pozostanie najmocniejszą gwarancją naszego rozwoju pokojowego nasza armja. I ktokolwiek by objektywnie oceniał z jednej strony naszą sytuację militarną, a z drugiej strony zasady naszej polityki państwowej, to nie może mieć najmniejszej wątpliwości co do tego, żeby jakikolwiek złoty naszego budżetu wojskowego obniżał szanse pokoju w Europie. Bajki o polskim militaryzmie i o specjalnie wojowniczych tendencjach Marszałka przebrzmiały dawno, jak przebrzmiały szereg innych kłamstw złośliwych i brudnych.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#BronisławPieracki">Przechodzę więc spokojnie do analizy budżetu wojskowego w tem przekonaniu, że jest to budżet Państwa o głębokich tendencjach pokojowych.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#BronisławPieracki">We wszystkich państwach można zaobserwować to, że kwoty preliminowane nie tylko na rezerwę zaopatrzenia, ale i na budżet wegetacyjny wydają się za wysokie w stosunku do całego budżetu, ponieważ budżet obrony państwa jako konsumcyjny w czasie pokoju, nie przedstawia widocznych korzyści dla pokojowego organizmu państwowego, z drugiej zaś strony nawet te wygórowane w pojęciu ogółu wydatki na obronę państwa nie zdają się gwarantować bezpieczeństwa na wypadek wojny. Dla państw bardzo dobrze postawionych pod względem ekonomicznym nie jest do pomyślenia preliminowanie takich kwot na budżet mobilizacyjny, które by zapewniały na dłuższy czas zaopatrzenie materjalne armji walczących, w obecnej bowiem wojnie zmagania militarne oparte są na nadzwyczaj nem zużyciu materjałów, które w miarę prowadzenia wojny stają się wyścigiem materjalnym stron walczących. Normalne kwoty preliminowane w państwach o dobrej sytuacji ekonomicznej na zapasy mobilizacyjne służą tylko do postawienia wojska na stopie wojennej we wszystkich działach jego życia i by mogło przetrzymać okres czasu potrzebny do uruchomienia odnośnych gałęzi gospodarczego życia w takich wymiarach, jakie są potrzebne nie tylko do zrównania się z przeciwnikiem w dziedzinie materjalnego zaopatrzenia, ale nawet do przelicytowania go.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#BronisławPieracki">Sytuacja w wyżej wspomnianych państwach jest nierównie lepsza od naszej, bo jako stare posiadają ciągłość pracy wojskowej, posiadają duże zapasy mobilizacyjne pozostałe z wojny światowej i jeszcze nie skonsumowane. Sytuacja Polski pod tym względem jest fatalna. Jako państwo nowe, świeżo powstałe, jest pozbawiona tych materjalnych zapasów mobilizacyjnych, które mają państwa egzystujące przed wojną światową. Nasz przemysł jeszcze nie jest przygotowany do wojny, podczas gdy w państwach, które prowadziły wojnę światową, jest tylko dziś uzupełniany, gdyż jego przygotowanie na wypadek obrony jest kompletne. Dlatego też w Polsce rezerwy zaopatrzenia muszą być użyte na zaspokojenie najprymitywniejszych potrzeb wojska w okresie mobilizacji. To też słusznie, mojem zdaniem, uzupełniono tę pozycję kredytem dodatkowym, który kwestjonuje mój szanowny przedmówca. Nie mogę się z nim zgodzić dlatego, że nawet dla przyczyn najbardziej prawnych nie możemy poświęcać naszej obronności, gdy idzie o zaspokojenie najprymitywniejszych jej potrzeb. Sprawdzianem racjonalności ułożenia budżetu wojskowego będzie stosunek procentowy wydatków wegetacyjnych do wydatków na rezerwę zaopatrzenia. Im większy będzie stosunkowo budżet na rezerwę zaopatrzenia, tem racjonalniejszy będzie układ budżetu z punktu widzenia obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#BronisławPieracki">Na tem stanowisku stoi również ostatnia ustawa skarbowa, która daję prawo Ministrowi Spraw Wojskowych przeprowadzenia virement wewnętrznego z działu wegetacyjnego na dział IX, § 17, to znaczy na rezerwę zaopatrzenia. Można więc powiedzieć, że punkt ciężkości istotnej kontroli racjonalności gospodarki budżetem wojskowym będzie polegał na wykonaniu budżetu oraz na racjonalnem zużyciu oszczędności dla celów obrony narodowej przez zwiększenie działu rezerw zaopatrzenia. Wykonanie budżetu w dziedzinie rezerw zaopatrzenia aż do roku 1926, jak z tego dokładnie wszyscy sobie zdajemy sprawę, pozostawiało wiele do życzenia.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#BronisławPieracki">Rokiem przełomowym, jak to możemy stwierdzić ze sprawozdania p. referenta i p. szefa administracji armji w Komisji Budżetowej, jest rok 1926, w którym realizacja w tym dziale dosięgła do 100%. Chociaż budżet w tym roku był bardzo szczupły, jednakowoż uniknięto virement wewnętrznego z pozycji rezerw zaopatrzenia na pozycje wegetacyjne, które było dotychczas prawie nagminne we wszystkich budżetach od roku 1923. Rok 1927/28 daję już w preliminowanym budżecie oszczędności w sumie 24.700.000, przeniesionych z działów wegetacyjnych na mocy ustawy skarbowej na właśnie ten dział IX § 17, t. zn. na zaopatrzenie rezerw. Kredyty dodatkowe, o których mówił p. poseł Lieberman, które miały uzupełnić nasz budżet wegetacyjny z poprzedniego roku, były przeznaczone na pokrycie budżetu w tych pozycjach, które od administracji armji zupełnie nie zależą, jak np. kwestja ratownictwa przy powodziach, rozbudowa i przesunięcie prochowni z obrębu miast z powodu wybuchu w Witkowicach. To są te kredyty, których nie można było przewidzieć z budżetu przeszłorocznego. Inne kwoty, które poszły na dział wegetacyjny, zaspokoiły braki, powstałe z powodu zmiany konjunktur, niezależnych od Ministerstwa Spraw Wojskowych. Ponieważ budżet wojskowy jest typowo konsumcyjny, a nie dochodowy, więc trzeba było te rzeczy pokryć specjalnemi kredytami.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#BronisławPieracki">Oszczędności uzyskane z działów wegetacyjnych budżetu pochodzą z ulepszenia gospodarki ryczałtowej i z rozszerzenia ryczałtowej gospodarki żywnościowej i mundurowej, przy czem trzeba jednak zaznaczyć, że dzieje się to zupełnie bez uszczerbku w wyżywieniu żołnierza.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#BronisławPieracki">Jak już wspomniałem, budżet w żadnej preliminowanej wysokości i przy najbardziej racjonalnej gospodarce nie jest w stanie zaspokoić całkowitego przygotowania obrony, bo w istocie swojej musi być ono funkcją pokojowego rozwoju gospodarczego Państwa, Dodać tu muszę, że aby przejście ze stanu pokoju do stanu wojennego nie było improwizowane i aby nie poderwało równowagi gospodarczej Państwa w momencie kryzysu, koniecznem jest ewolucyjne nastawienie życia gospodarczego w odpowiednim kierunku już w czasie pokoju. Z tego wynika, że każde posunięcie w dziedzinie gospodarczej musi mieć dwa oblicza: pokojowe i konieczności obrony, to znaczy, że z jednej strony w żaden sposób równowaga życia gospodarczego pokojowego nie może być poderwana przygotowaniami wojennemi, z drugiej strony zaś konieczność obrony względami gospodarczemi czasu pokojowego nie może być zbagatelizowana. Konieczność kompromisu w dwoistości tego zagadnienia, zdążającego w rezultacie do samowystarczalności, musi się weżreć w umysły tych, którzy w dziedzinie regulowania polityki gospodarczej Państwa mają coś do powiedzenia. Jest to u nas tem cięższe, że Polska jest ostatniem państwem w Europie, które zawarło pokój: a charakterystyczną cechą społeczeństw bezpośrednio po wojnie jest to, że przechodzą one normalnie chorobę niechęci do wszystkiego, co jest związane z przygotowaniami do obrony. I proszę mnie dobrze zrozumieć — nie chcę nie doceniać głębokiego patrjotyzmu naszego społeczeństwa, do którego zawsze można się odwołać — ale jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że o ile w czasie trwania wojny u każdego przeciętnego obywatela występuje na plan pierwszy uczucie, przejawiające się w gorącem umiłowaniu Ojczyzny i biorące górę nad instynktem samozachowawczym, to w okresie powojennym instynkt samozachowawczy musi wziąć górę nad uczuciem objawiającem się w niechęci do wszystkiego, co nasuwa wizję niedawno przebytych okropności wojennych. Dlatego też musimy drogą ewolucji ten sposób myślenia wszczepiać w umysły zwłaszcza tych obywateli, których działalność ma wpływ na regulowanie gospodarczego życia w Polsce. Dotychczasowa praca w tym kierunku dała już pewne rezultaty. Należałoby we wszystkich gospodarczych resortach zorganizować placówki, któreby zgłębiały to zagadnienie i przygotowywały elementy do jego regulowania. W związku z tem, co powiedziałem, pozycja budżetowa, preliminowana na rezerwę zaopatrzenia, będzie się mogła zmniejszać odpowiednio do gospodarczego przygotowania kraju na wypadek wojny Jeżeli mówimy o przygotowaniu obrony, to jednem z najkapitalniejszych zagadnień jest kwest ja przemysłu ściśle wojskowego i tu muszę podkreślić różnice w traktowaniu tego przemysłu. Poprzednie rządy angażowały kapitały państwowe pośrednio w prywatnych wytwórniach artykułów wojennych przez zobowiązywanie się na szereg lat do zakupywania pewnego kontyngentu tych artykułów, płacąc za nie przeważnie jeszcze przed otrzymaniem dostawy w formie zaliczek. Było to zupełnie zrozumiałe, gdyż kapitały prywatne, zainwestowane w tych wytwórniach, nie widziały dostatecznego oprocentowania na dłuższą metę, a nie znając możliwości rozwoju tego rodzaju przemysłu, zdając sobie sprawę, że sprzęt produkowany nie prędko będzie mógł znaleźć rynek zbytu, unikały wkładu w tę gałąź przemysłu. System tego rodzaju angażowania się nie dawał państwu należytej kontroli finansowo-technicznej odnośnych przedsiębiorstw. Z tego powodu państwo, najbardziej zainteresowane w rozwoju przemysłu wojennego, było zmuszone zaangażować się w nim bezpośrednio, jako kapitalista. Rozbudowuje się więc po odpowiedniej reorganizacji państwowa wytwórnia uzbrojenia, wytwarzająca broń ręczną automatyczną, państwowa wytwórnia prochu i materjałów kruszących, państwowe zakłady lotnicze i t. d.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#BronisławPieracki">Przede wszystkiem przez taką reorganizację uzyskano możliwość bezpośredniej kontroli techniczno-finansowej przez rady administracyjne, względnie rady nadzorcze tych zakładów, które pracują już nie dla własnych zysków, ale dla zaspokojenia konieczności państwowych. Oprócz tego uzyskano regulację cen i to nie tylko produktów przemysłu wojennego, ale i potrzebnych dla przemysłu wojennego surowców i półfabrykatów. Przez skomercjalizowanie zaś tych wytwórni postarano się usunąć złe skutki etatyzmu, usamodzielniono je handlowo, oparto na zdrowej inicjatywie odpowiedzialnych kierowników, a przez odpowiedni skład rad administracyjnych zbliżono organy produkcji do czynników decyzji gospodarczej w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#BronisławPieracki">Słyszeliśmy zarzuty, że tego rodzaju poczynania, zmierzające do zastąpienia przemysłu obliczonego na zysk przez przemysł państwowy, dadzą smutne rezultaty. Cyfry jednakowoż stwierdzają co innego, gdyż koszty własne wytwórni państwowych, nawet po wkalkulowaniu amortyzacji i podatku majątkowego, dają wyniki nie droższe niż ceny dotychczas płacone. W wielu wypadkach dają znacznie niższe ceny za produkt przy zupełnie dobrej jakości produktów. Jeżeli mówimy o przemyśle specjalnym i o jego poprawie, to nie sposób nie wspomnieć tutaj o nadzwyczajnych wynikach sanowania przemysłu lotniczego, który już dziś, jak słyszeliśmy z referatu p. sprawozdawcy, daję rezultaty pozytywne.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#BronisławPieracki">Jak z całości cyfr budżetu wegetacyjnego wojskowego wynika — największą pozycję w budżecie wegetacyjnym stanowi utrzymanie wojska. W związku z tem postawiono wnioski o zmniejszenie kontyngentu o 59.863 ludzi, aby w ten sposób zmusić Rząd do skrócenia czasu służby wojskowej i do zrobienia poważnych oszczędności.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#BronisławPieracki">Zdajemy sobie dokładnie sprawę z tego, że odrywanie młodych ludzi na dłuższy okres czasu od ich warsztatów pracy jest niekorzystne, zwłaszcza, jeżeli to jest państwo rolnicze, jakiem jest Polska. Jednakowoż jest to zło konieczne, którego na razie uniknąć nie będziemy mogli. Społeczeństwo bowiem dziś oddaje rekruta wojskowego w fatalnej kondycji fizycznej. Nie jest to winą społeczeństwa, ani Sejmu, ani stronnictw politycznych, że młodzież ma za wąską klatkę piersiową, zbyt małą wagę, że ma płucne choroby, że ma gruczoły powiększone, ale jest to faktem i z tym faktem trzeba się liczyć. Trzeba pamiętać, że to są roczniki wychowane i wykarmione podczas wielkiej wojny światowej: w tych warunkach musi wojsko zużyć wielką część czasu w początkach okresu wyszkolenia na wychowanie fizyczne danego rekruta. Jak wiemy ze sprawozdania p. szefa administracji na Komisji Budżetowej, rekrut dopiero po 4 do 6 miesięcy pracy dochodzi do formy, kiedy można wymagać od niego pewnego wysiłku, kiedy można go skutecznie szkolić. Biorąc pod uwagę dzisiejszą skomplikowaną naukę walki, przy której wymaga się, jeżeli nie inteligencji, to przynajmniej rozgarnięcia i inicjatywy osobistej, zrozumieją Panowie, że oficerowie muszą najpierw uzupełnić braki wychowania fizycznego i to niewątpliwie kosztem wyszkolenia fachowego. Jeżeli praca nad przysposobieniem wojskowem, podjęta przez Rząd obecny, bardzo racjonalnie i intensywnie będzie się posuwała, to proporcjonalnie do tej pracy będzie można skrócić czas służby w wojsku stałem. Dziś są już wprowadzone ulgi dla tych, którzy przeszli przysposobienie wojskowe i otrzymali świadectwo II stopnia, w formie skróconej o 3 miesiące służby wojskowej.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#BronisławPieracki">A teraz, proszę Panów, weźmy pod uwagę drugi fakt, to znaczy poziom naszej kultury pod względem ilościowym. Ludność, zamieszkująca całą Rzeczpospolitą, pozbawiona była w czasie wojny światowej i później w czasie wojny polsko-bolszewickiej dobrodziejstwa szkoły. I mniej więcej powiedzieć można, że dowódca jednostki dostaje około 40% analfabetów, których musi nauczyć czytać i pisać, a przede wszystkiem oprócz tego musi kosztem wyszkolenia fachowego wychować go na dobrego obywatela. Więc, proszę Panów, jeśli weźmiemy z jednej strony konieczność wychowania fizycznego i dokształcenia, to jest nauki czytania i pisania, a z drugiej strony ciężkie wyszkolenie fachowe wobec konieczności wyspecjalizowania się, to w związku ze skomplikowaną nowoczesną nauką wojenną nie wiem, czy będziemy mogli dzisiaj przeprowadzić skrócenie czasu służby wojskowej.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#BronisławPieracki">Zmniejszenie kontyngentu wojska ma dawać nam podobno wielką oszczędność, jak to był łaskaw powiedzieć mój przedmówca. Powoływał się on na Francję. Aczkolwiek ja nie jestem zwolennikiem robienia pod tym względem porównań z innemi państwami, gdyż nasze warunki geograficzne i etnograficzne i dla jednostki i dla całego społeczeństwa są zasadniczo inne, to jednak pozwolą Panowie, że dowody mego przedmówcy uzupełnię. Otóż we Francji w dyskusji nad tem zagadnieniem, która zresztą trwała około 2 lat, parlament francuski doszedł do tego przekonania, że proporcjonalnie do redukcji kontyngentu szeregowych musi nastąpić zwyżka kadry zawodowej, bo szybkość wyszkolenia musi pociągnąć za sobą zwiększenie aparatu instruktorskiego specjalnego i personelu zastępczego. Minister Painleve zażądał powiększenia liczby zawodowych podoficerów z 76.000 na 106.000. Otóż w uzupełnieniu wywodów p. Liebermana chcę podać warunki, które przewiduje ustawa francuska o skróconej służbie wojskowej. Pod tym warunkiem ma być skrócona służba wojskowa do jednego roku, że kontyngent podoficerów zostanie podniesiony z 72.000 do 106.000, że ilość urzędników cywilnych zostanie podniesiona do 30.000, że specjalny korpus urzędników cywilnych, rekrutujący się z dawnych podoficerów, będzie wynosił 15.000 i że wreszcie ilość żandarmów, t. zw. gwardja narodowa, podniesiona zostanie z 6.000 do 15.000 i że w związku z wejściem w życie ustawy, t. j. z dniem 1 listopada 1930 r. liczby te mają być zastosowane i wprowadzone w życie. Mogę Panom zaznaczyć, że obecnie już w związku z wprowadzaniem we Francji ustawy o skróconej służbie wojskowej zwiększono ilość podoficerów z 9.509 do 17.643, czyli zwiększono podoficerów o 85%.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#BronisławPieracki">Uważam przeto, że uzyskanie specjalnych oszczędności budżetowych przy skróceniu służby wojskowej byłoby platoniczne. Uważam te wnioski za demonstracyjne. Rozumiem, że zarzut, który stawiam, wymaga pewnego wytłomaczenia z mojej strony i postaram się sprawę wyjaśnić. Sejm miałby uchwalić dnia 30 czerwca mechaniczne skreślenie od 1 lipca bądź to 59.863 szeregowych niezawodowych, jak chce p. Lieberman, bądź też 9.863 szeregowych niezawodowych, jak życzy sobie tego p. Woźnicki. Realizowanie tej rzeczy wymagałoby bardzo wielu zmian, a więc zmiany planów uzupełnień, zmiany planów repartycji rekruta, zmiany planów wyszkolenia armji oraz przeprowadzenia studjów, które z broni i w jakim czasie mają mieć skróconą służbę wojskową, czyli zmieniłoby to całą strukturę organizacyjną armji. Ponieważ organizacja jest tylko emanacją mobilizacji, a więc właściwego przygotowania kraju do obrony i jest ściśle dostosowaną do mobilizacji, przeto musiałaby nastąpić kompletna zmiana planu mobilizacyjnego, która pociągnęłaby za sobą zmianę planu koncentracyjnego, zaś zmiana planu koncentracyjnego pociągnęłaby za sobą zmianę planu operacyjnego. Jeśli zaś zważymy, ileby czasu, ludzi i miljonów złotych przeprowadzenie tych zmian w organizacji armji kosztowało, to przyjdziemy do przekonania, że jest to fizyczną niemożliwością i nawet Panowie wnioskodawcy nie mogą sądzić, żeby Minister mógł to przeprowadzić. I dlatego muszę uważać te wnioski za demonstracyjne. Gdyby ktokolwiek z Panów znalazł się jako minister spraw wojskowych przed tego rodzaju faktem, miałby przed sobą następującą alternatywę: albo utaić przed Sejmem niewykonanie uchwały Sejmu i przeprowadzić virement wewnętrzne z budżetu mobilizacyjnego na dział budżetu wegetacyjnego, albo po prostu przejść do porządku dziennego nad uchwałą Sejmu. Przypuszczam, że nie podniosłoby to prestige'u Sejmu.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#BronisławPieracki">Widziałem tutaj u różnych stronnictw tyle chęci współpracy z naszym klubem w formie potoku uwag i krytyki pod naszym adresem, że to ośmiela mnie do uwagi, którą pozwolę sobie zrobić.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#BronisławPieracki">Jeżeli w związku ze skróceniem służby wojskowej we Francji, — nie wiem słusznie czy niesłusznie — wytworzyła się opinja, że po raz pierwszy lewica francuska wydatnie przyczyniła się do powiększenia budżetu wojskowego, to gdyby te wnioski demonstracyjne uzyskały przypadkową większość, co jest w obecnym Sejmie zupełnie możliwe, obawiam się, żeby nie powiedziano, że po raz pierwszy ta lewica, która ma niewątpliwie piękną kartę w walkach o niepodległość Polski, podważyła poważnie podwaliny Państwa, a bynajmniej nie przyczyniła się do podniesienia prestige'u Sejmu.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AleksanderDębski">Głos ma p. Stefan Zygmunt Dąbrowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wysoki Sejmie! Jeżeli mamy przeprowadzić oszczędności w wojsku, to nigdy kosztem zmniejszenia obronności Państwa, zachwiania podstawami mobilizacyjnemi oraz zdrowiem roczników wojskowych w Polsce, które w najbliższym okresie przechodzić będą ciężkie przesilenie fizyczne i liczebne.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Klub, którego imieniem mam zaszczyt przemawiać, zaproponował oszczędności w budżecie wojskowym, które nie wynoszą nawet jednego procentu w stosunku do ogółu wydatków, a mianowicie wynoszą one 6.970.000 zł., a nadto będzie głosował za temi wnioskami, które w dziale 2, poz. 1, mianowicie w uposażeniach, popierają wniosek Rządu, a w tym samym dziale, poz. 3, zmniejszają koszty przesiedlenia do 10.000.000.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Oszczędności, jakie klub nasz proponuje, mają wykazać, że w środkach lokomocji np. podwyższenie o 200% w stosunku do r. 1926/27 powinno wystarczyć, także w wydatkach biurowych i wydawnictwach podwyższenie w stosunku takim, aby łącznie wydatki obecne były równe wydatkom zeszłorocznym. Następnie w funduszu dyspozycyjnym — skreślamy z górą 3 miljony, a to z tego powodu, że budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych we wszystkich działach dopuszcza przenoszenie kwot, t. z. virement i że uważamy, iż w wielu pozycjach to virement może być dokonane, a przede wszystkiem z tej pozycji funduszu dyspozycyjnego na rzecz, rezerwy zaopatrzenia.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Ale szczegółowy rozbiór pozycji naszego budżetu wojskowego może mieć tylko przybliżoną ścisłość, ponieważ nasza ustawa skarbowa w art. 7 p. 3 pozwala na przenoszenie kredytów ze wszystkich paragrafów na § 17 działu 9 t. zn. na rezerwę zaopatrzenia. Wiadomo, że w innych państwach tego rodzaju „virement” jest surowo zakazane i że parlamenty dopominają się ścisłości, mianowicie w ten sposób, że każda pozycja jest szczegółowo obmyślana i ściśle określona, aby parlament mógł wykonać kontrolę istotną. I dlatego z punktu widzenia zasadniczego dyskusja nad poszczególnemi pozycjami nie może być w naszym Sejmie całkowicie celowa i rzeczowa, a tylko ścisłe może być rozpatrzenie ogólnej, globalnej sumy wydatków w granicach, w których te przenoszenia kwot są dopuszczalne. Chodzić zatem może ostatecznie o rozpatrzenie tego tylko, czy ogólna suma wydatków może być zmniejszona w warunkach tak niebezpiecznych, w jakich Polska się znajduje.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Muszę zatem powiedzieć zasadniczo, że podzielam pogląd tych kolegów, którzy uważają, że analiza budżetu przez parlament może być dokonana tylko wówczas, jeżeli pozycje jego są zupełnie ścisłe, a tem samem ścisłą jest suma ostateczna. W przyszłości powinniśmy dążyć nie do budżetu przybliżonego, ale do budżetu ścisłego, w którym przenoszenie kwot nie jest dopuszczalne. Proszę Szanownych Panów! Nie potrzebuję ukrywać, bo wszyscy wiedzą w jak ciężkich warunkach niebezpieczeństwa zewnętrznego znajduje się Polska i że wobec tego także w polityce wojskowej naszej najlepszą zasadą będzie zasada Euklidesa, a mianowicie linja prosta.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Ale niedokładność naszego budżetu, a raczej przybliżona ścisłość tego budżetu wynika przede wszystkiem z tego, że jak powiedział p. poseł Lieberman, na próżno poprzednie sejmy dopominały się ustawy o etatach i kadrach, ponieważ ta ustawa jest podstawą budżetowania. Skoro ten Rząd, jak to optymistycznie przedstawiał sprawę p. referent, tyle dokonał w zakresie wojskowości, to możemy mieć nadzieję, że wreszcie Rząd ten przyjdzie przed Sejm z ustawą o kadrach i etatach.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Oszczędności, które mogą być zrobione w budżecie wojskowym, w jego sumie globalnej, mają dotyczyć dwóch zakresów, zakresu personalnego i zakresu materjalnego.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Co do zakresu materjalnego, to podzielam pogląd mego przedmówcy, p, pos. Pierackiego, że kwoty, przeznaczone na rezerwy zaopatrzenia w obecnym budżecie, nie są wystarczające na pokrycie tych wielkich potrzeb, które są niezbędne dla armji zmobilizowanej do boju. Wysoka Izbo! Nie trzeba zapominać o tem, że wszelkie oszczędności, robione w tej pozycji budżetowej, będą opłacone bezcenną krwią naszych dzieci.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Głos: Tak jest!)</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Oszczędna gospodarka, udoskonalona administracja, nie dadzą jednak pełnego efektu w oszczędnościach. U nas tuła się jeszcze po Ministerstwie Spraw Wojskowych, a także po ostatnim przewrocie ta doktryna się wzmocniła, że dzieło obrony Państwa jest dziełem wyłącznie Ministerstwa Spraw Wojskowych. Tak nie jest. Obecnie narody walczą pod kierunkiem swych rządów, a nie tylko generałowie na czele swych armji. Naród wszechstronnie, we wszystkich swoich dziedzinach musi być przygotowanym do obrony, a to zagadnienie przerasta siły Ministra Spraw Wojskowych. Wprawdzie wkrótce po przewrocie majowym wyszło rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, które objęło organizację naczelnych władz Państwa, a także i organizację Komitetu Obrony Państwa. Pomijam to, że w wielu punktach te dekrety nie całkowicie są zgodne z obowiązującą Konstytucją, ale przede wszystkiem nie wynikają one z nowoczesnej doktryny wojennej, przynajmniej na ogół i dlatego należy je uważać jako ustawodawstwo przejściowe, fragmentaryczne i Polska, idąc za wzorem innych państw, powinna się zdobyć na wielką ustawę organiczną o obronie narodu na wypadek wojny i organizacji obrony Państwa w czasie pokoju.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#StefanZygmuntDąbrowski">My tutaj stanowimy Sejm, który ma dokonać reformy Konstytucji i wszelkie kryterja w tym kierunku zostały już poruszone, mianowicie kryterjum równowagi władz, wzmożenia dobrobytu, skrajnych doktryn społecznych i politycznych, ale jedno kryterjum nie zostało dotąd poruszone, a musi być ono uwzględnione przy reformie Konstytucji, mianowicie to kryterjum, które wynika z naszego położenia geograficznego i zagrożeń zewnętrznych, mianowicie kryterjum obrony Państwa, a wtedy wszelkie zmiany Konstytucji będą realniej odpowiadały potrzebom Polski.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dlatego tuszymy, że Rząd przedstawi Sejmowi ustawę o organizacji obrony Państwa i że w takim razie równolegle, dyskutując zmiany Konstytucji, będziemy mogli w tych zmianach uwzględnić te rzeczy, których Konstytucja nasza nie podaje, bo nie podaje nowoczesnych zasad obrony Państwa. Te zasady muszą być ustawowo załatwione na to, aby cały rząd postawiony był wobec zagadnienia obrony i odpowiedzialności przed ciałami ustawodawczemi i przed narodem za przygotowanie i przeprowadzenie obrony Państwa. Wówczas część znaczna wydatków budżetu wojskowego w zakresie rezerwy zaopatrzenia będzie mogła być rozłożona na cały Rząd i życie gospodarcze kraju.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Jeżeli jeszcze można mówić o pewnych doraźnych udoskonaleniach w zakresie materjałowym, które dadzą oszczędności, to muszę tutaj podnieść konieczność ściślejszego traktowania naukowego wszystkich materjałów uzbrojeniowych i konieczność rozwinięcia instytucji, która u nas jest po macoszemu traktowana, mianowicie instytutu do badań materjałów uzbrojenia.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Widzimy zatem, że wszelkie oszczędności w zakresie materjałowym muszą się oprzeć na ulepszonej administracji i przygotowaniu całego Państwa do obrony na mocy odpowiedniej ustawy.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#StefanZygmuntDąbrowski">O oszczędnościach w zakresie personalnym od razu można rzec, że są one niebezpieczne. Zakres personalny wedle naszego budżetu wynosi: stan budżetowy oficerów łącznie z oficerami rezerwy powołanymi na ćwiczenia — 17.900, szeregowych zawodowych — 37.000, poborowych szeregowych niezawodowych łącznie z szeregowymi rezerwistami — 209.000, razem 254.068. Otóż oszczędności w zakresie personalnym, jak w ogóle wszelkie oszczędności muszą uwzględniać konieczność wojny, a nie pokoju. Już w komisjach wojskowych poprzednich sejmów przedstawiłem ten rachunek, z którego wynika, że Polska musi się zdobyć na taki wysiłek mobilizacyjny w zakresie osobowym, który jest mniejszy niż we Francji w roku 1914, który wszakże wynosił około 7% ogółu ludności, co się wyraża w cyfrze 2.000.000 z górą ludzi, względnie około 50 dywizji bojowych, tyluż w rezerwach generalnych, reszta dla wnętrza kraju, że się oprzemy na doświadczeniu wielkiej wojny. Otóż dla ujęcia w kadry zmobilizowanej siły bojowej w takich rozmiarach liczba 17.900 oficerów zawodowych w czasie pokoju jest niewystarczającą. Dodam, że ten stan budżetowy zawodowej kadry oficerskiej nie jest realny, ponieważ tę liczbę w poprzednich budżetach podawano, jako liczbę oficerów zawodowych, a tu wliczono oficerów rezerwowych, których należy odciągnąć, i nie odciągnie to tych wszystkich oficerów zawodowych w ilości 1.326, których przeniesiono w stan spoczynku od maja 1926 roku, na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z grudnia 1926,4 w postaci noweli do ustawy emerytalnej. Nie tylko więc niepodobna zmniejszyć kadr oficerów zawodowych, lecz należy te kadry powiększyć ze względu na konieczność obrony narodowej. Jednakże to powiększenie wymaga między innemi odpowiedniej atmosfery, odpowiedniej opinji w społeczeństwie, którego dzieci powinne dążyć do tego, ażeby być oficerami polskimi i wykonywać tę szczytną misję obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Muszę jednak powiedzieć, że zarządzenia w ostatnich dwóch latach tej opinji w każdym razie nie wzmocniły. W ustawie pragmatycznej z r. 1922 dowolność usuwania z wojska została zabezpieczona odpowiednią procedurą, która dawała oficerom gwarancje poszanowania zastrzeżonych im praw. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej te gwarancje w znacznym stopniu przekreśliło. Oficerowie według tej pragmatyki mogą służyć w danym stopniu do oznaczonego wieku, a dekret Prezydenta ustawowo nakazał przyspieszyć granicę tego wieku i to w ustawie pośredniej, mianowicie w noweli do ustawy emerytalnej, co pociągnęło za sobą znaczne wydatki w zakresie świadczeń emerytalnych i przede wszystkiem zachwiało w opinji poczuciem stałości praw oficera, Powiedział p. referent, że to odmłodzenie armji jest rzeczą konieczną. Ja już wielokrotnie mówiłem o odmłodzeniu armji, ale muszę stwierdzić, że to odmłodzenie, które w 2 latach dokonywało się, ma obowiązywać tylko do roku 1930, po którym to terminie oficerowie będą służyli do dawnej granicy wieku. W każdym razie struktura korpusu oficerskiego, którą p. pos. Kościałkowski uważa za polepszoną, znowu się pogorszy. Poprzednio mówiłem niejednokrotnie na Komisji Wojskowej, że z powodu warunków, w jakich korpus oficerski się tworzył w Polsce, właśnie nie mamy za. dużo najwyższych stopni, tylko mamy za wielu pułkowników i podpułkowników we wszystkich rodzajach broni i służby, a za mało majorów i kapitanów, kategorja zaś poruczników i podporuczników jest stosunkowo zbyt gęsta, żeby zbyt pewnie naturalny awans młodym oficerom. Zresztą ten awans będzie już w r. 1930 zahamowany, ponieważ młodzi podpułkownicy i pułkownicy będą parokrotnie dłużej pozostawali na swoich stanowiskach, aniżeli w warunkach normalnych. Te rzeczy, niedoceniane i nierozumiane często przez społeczeństwo, są doceniane przez młodzież, którą brak widoków na normalny awans w niższym stopniu powstrzymuję od służby wojskowej.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Dalej muszę powiedzieć, że polityka biura personalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych także nie przyczynia się do zachęcenia młodzieży, ani do uspokojenia korpusu oficerskiego, a tem samem i opinji publicznej. W ostatnim roku 1927 było 6.400 t. zn, 40% przeniesień korpusu oficerskiego. Dziennik personalny stał się do pewnego stopnia mieczem Damoklesa wiszącym nad korpusem oficerskim. Muszę wspomnieć, że nr. 9 dziennika zawiera 100 stron druku, że dziennika personalnego oczekuje się z niepokojem i praca nie może być wydajną, gdy jedni przygotowują się do oddania starego, inni do objęcia nowego stanowiska.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Po raz pierwszy zniesiono system protekcyjny. Wrzawa i śmiechy na ławach Zw. Lud. Nar.)</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Czas doprawdy skończyć z temi eksperymentami, które wstrząsają głęboko charakterem i niezależnością oficerów. Gdy wprowadzimy warunki normalne, gdy przełożeni będą mieli większy wpływ na awanse swoich podwładnych, gdy dobór personelu będzie wolny od wszelkich podejrzeń o stronniczość, czy od niezrozumiałej linji polityki personalnej, wtedy młodzież polska będzie się chętniej garnęła do zawodu wojskowego i dla ludzi o wykształceniu akademickiem nie będzie potrzeba wprowadzać takich ustaw, które im przerywają w środku studja akademickie.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Przy tej sposobności muszę odpowiedzieć szanownemu koledze referentowi. Powiedział on, że to odmłodzenie miało także na celu usunięcie tych oficerów armji zaborczych, na których było piętno naleciałości niewoli, w jakiej służyli. Otóż zdaje mi się, że ten zarzut generalny jest bardzo krzywdzący, przynajmniej co do ogromnej większości tych oficerów, że wspomnę tylko o najwybitniejszych, gen. Rozwadowskim, albo o trzech Hallerach, którzy także służyli w armji zaborczej. Muszę powiedzieć, że jeżeli opinja publiczna troszczy się wciąż o losy nieznane gen. Zagórskiego, to dlatego, że wychowany w Heidelbergu w rodzinie powstańca z r. 1863, dążył do tego, ażeby walczyć o wolność z Rosją i walczył z nią skutecznie w r. 1920.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: I był szpiclem austrjackim w legjonach.)</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Ja w te zarzuty nie wchodzę.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Myśmy przez gen. Zagórskiego w kryminale siedzieli i to mi wolno powiedzieć.)</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#StefanZygmuntDąbrowski">On także siedział w Marmarosz-Sziget. A zatem kadra oficerska nie może być zmniejszona, przeciwnie musimy dążyć do jej powiększenia, a środki ku temu sięgają głęboko.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Przejdę do kadry podoficerów. Liczba 37.000 podoficerów na wypadek mobilizacji 50 dywizji bojowych i rezerwy generalnej 2.000.000 z górą ludzi, jest niewystarczająca, bo 1 podoficer przypadałby na więcej niż 50 ludzi. Jest to stanowczo za mało. Przy dążności do skrócenia służby w szeregach kadra podoficerów zawodowych musi z konieczności wzrastać.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Tę rzecz już tutaj kol. p. Pieracki przedstawił, ja dam niektóre uzupełniające dowody. We Francji podczas 3-letniej służby na 880.00 żołnierzy armji stałej było 40.000 podoficerów zawodowych. Przy 18-miesięcznej służbie 600.000 ludzi wymaga obecnie z górą 72.000 podoficerów. Przy rocznej służbie przewidzianej we Francji dopiero w r. 1930 na podstawie art. 103 i 104 nowej ustawy o poborze rekruta ilość podoficerów zawodowych ma wynosić 106.000. A zatem gdy czas służby wojskowej został skrócony do połowy, ilość podoficerów wzrosła blisko dwukrotnie, gdy zaś czas służby zostanie skrócony do to ilość podoficerów zawodowych ma wzrosnąć o 2,6 razy przy malejącym wciąż kontyngencie poborowych.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Tutaj jeszcze chcę powiedzieć o jednej sprawie, której nie poruszył p. pos. Pieracki, mianowicie o koszcie utrzymania. Koszt utrzymania jednego podoficera wynosi w przybliżeniu tyle, ile wynosi koszt utrzymania 3 żołnierzy. Jeżeli zatem dla danego kontyngentu budżetowego, który ustalono jako granicę nieprzekraczalną np. u nas 200.000, zwiększy się kontyngent kadry stałej celem przeprowadzenia jednorocznej służby, to nie da to oszczędności, ale przeciwnie, przysporzy wydatków.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wreszcie mówiło się o kontyngencie szeregowych niezawodowych, których łączna liczba z rezerwistami wynosi według budżetu 209.863, a po odliczeniu rezerwistów okrągłe 200.000. Czy można zejść poniżej tego kontyngentu?</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wychodząc z założenia owych 50 dywizji na froncie na wypadek wojny, które nie są maksymalnym wysiłkiem Polski, możemy obliczyć: 1) ile roczników rezerwistów w wieku określonym potrzeba dla każdej broni, przy jakim odsetku strat i potrzebnych uzupełnień w służbie piechoty — wiadomo, że piechota ma największe straty, — jazdy, artylerji i innych broniach; 2) stany liczebne na stopie wojny we wszystkich jednostkach poszczególnych broni, ilość potrzebnych uzupełnień; 3) dzieląc stany liczbowe jednostek każdej broni na stopie wojennej przez ilość roczników w granicach wieku określonego, otrzymujemy kontyngent poborowy, który należy do każdej broni wcielić. Z tego rachunku, który przedstawiłem na Komisji Wojskowej poprzedniego Sejmu, wynika, że rocznie należy wcielić 130.000 ludzi. Jeżeli na tej podstawie obliczymy kontyngent budżetowy, t. zn. teorytyczny kontyngent obecnych w szeregu w ciągu 365 dni, jeśli dalej uwzględnimy różny czas służby w intendenturze 21 miesięcy, w lotnictwie i inżynierji 22, artylerji konnej i jeździe 23 według ostatniego rozporządzenia, to właśnie wynika kontyngent budżetowy 201.000 ludzi. Idąc za poglądem p. pos. Liebermana, można by próbować zmniejszyć czas wyszkolenia w niektórych broniach, ale w takim razie nie zejdziemy niżej liczby 174.000, albo 160.000.</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Gdybyśmy mogli do tego stopnia obniżyć kontyngent poborowy, to musielibyśmy przeprowadzić rewizję organizacji terytorjalnej naszej armji, która nawet przy kontyngencie budżetowym 200.000 żołnierzy ma zbyt szczupłe, zbyt nikłe formacje. Niektórym fachowcom wydaje się, że ilość dowództw korpuśnych w liczbie 10 jest zbyt wielka. Liczny stan formacji naszych jest zbyt szczupły. Żeby temu zaradzić, nie należy zmieniać terytorjalnej organizacji armji, ale można by iść za przykładem innych państw, które, nie zmieniając ani rozmieszczenia biur poborowych, ani punktów mobilizacyjnych, rozwiązały pewną ilość dywizji w ten sposób, że np. z 3 dywizji o 9 pułkach można zrobić 2 dywizje o 6 pułkach, nie kasując pułków, natomiast kasując niektóre bataljony i sztaby i tworząc z pozostałych bataljonów kadry mobilizacyjne, które z łatwością mogą być zmobilizowane w odpowiednią ilość bataljonów. Zatem z 30 dywizji można by przejść na 20. Ale, jak powiedziałem, to wymaga przeorganizowania systemu terytorialnego, co jest trudne, a uzyskane oszczędności z tej zmiany byłyby wątpliwe.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Zatem twierdzę, że ciężary w zakresie personalnym nie mogą być zmniejszone, nie podobna na nich zaoszczędzić, ponieważ to jest minimum kontyngentu budżetowego, które jest potrzebne dla wyszkolenia, do wytworzenia odpowiednich jednostek w czasie pokoju. Poprzednio już wykazałem, że kadry oficerskie są niewystarczające, a także kadry podoficerów zawodowych są zbyt szczupłe.</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Przechodzę teraz do sprawy względnego skrócenia służby wojskowej. Ta sprawa skrócenia służby wojskowej także opiera się na pewnych podstawach rzeczowych. Mogą tu być dwie polityki: albo pobory będą bardzo surowe i będzie się brać 80% naszych rekrutów, to znaczy także fizycznie słabych, albo będą racjonalne i ponadto uwzględnią pewne ulgi społeczne, tak że wyniosą 130.000 rocznie rekruta, jak to wynika z poborów faktycznie wykonanych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Następnie nie można traktować kwestji wyszkolenia tak, jak to czynił p. pos. Lieberman. Wyszkolenie składa się z trzech faz: jest indywidualne, musi się odbywać w broni tego samego gatunku, musi się odbywać w zespołach formacyjnych. Te wszystkie rzeczy muszą być wzięte pod uwagę, ażeby móc rzeczywiście mówić o skróconym czasie służby wojskowej. Uważam, że czas służby wojskowej powinien pozostać w granicach dwóch lat, ponieważ sprawność fizyczna coraz gorszych roczników, zwłaszcza w krytycznym okresie 1930–1940, nie pozwoli na szerszy pobór. Jednoroczna służba poza słabszem wyszkoleniem indywidualnem daję słabe wyszkolenie zbiorowe w pułkach, a w formacjach zespołowych doprowadza je do zaniku. Dalej, przy niewystarczającym poziomie inteligencji naszego rekruta, oraz przy naszych warunkach klimatycznych ten czas jest także niewystarczający. Następnie zwolnienia, urlopy i wszystkie świadczenia na rzecz ludności musiałyby być zniesione. W tych warunkach mielibyśmy rezerwistów niedoszkolonych, a w konsekwencji nie armję bojową, lecz rodzaj uzbrojonej milicji.</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Otóż muszę powiedzieć, że znajdujemy się tutaj w anachronizmie pojęć co do naszych tendencji milicyjnych. Dotykam sprawy t. zw. przysposobienia wojskowego, by przedstawić nasz punkt widzenia.</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#StefanZygmuntDąbrowski">Wysokiej Izbie przedstawiono, że wychowanie fizyczne jest konieczne, ponieważ stan roczników naszych, jak to przewidywałem od dawna, staje się coraz gorszym i dlatego musi się uprawiać wychowanie fizyczne w szkole, powinno się niem zajmować także Ministerstwo Oświaty przy współudziale Ministerstwa Spraw Wojskowych, i to gruntownie i fachowo, a nadto powinno być ono przedmiotem dyskusji w tej Wysokiej Izbie. Natomiast co do przysposobienia wojskowego, to mamy tu doświadczenie Niemiec od 1924 roku. Tam zostało ono zarzucone, ponieważ polityka Stahlhelmu i Reichswehry jest w tem zgodna, że w czasie, kiedy szerzy się komunizm, monopol do władania bronią nowoczesną powinna mieć armja, a organizacje przysposobienia wojskowego dają tylko ten moment moralny, który tkwi w dyscyplinie, jaka jest potrzebna dla każdej postaci obrony Państwa. I to jest zagadnienie, które w Niemczech w znacznym stopniu jest przesądzone. W publikacjach „Menschheit” i w publikacjach prof. Forstera szanowni Panowie mogą znaleźć na to odpowiedź w oświetleniu dokumentów. Dlatego też uważam, że także w tym dziale „przysposobienia wojskowego” musi być zrobiona oszczędność w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych, jeżeli przedyskutujemy w tej Izbie doktrynę, czy wychowanie fizyczne obciążające budżet Ministerstwa Oświaty, czy przysposobienie wojskowe?</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#StefanZygmuntDąbrowski">To przysposobienie ma charakter milicyjny, a więc charakter tej formacji, z jaką nasi sąsiedzi zachodni w systemie wojskowym zrywają. Przyjęcie właśnie tej doktryny taktycznej i technicznej, że tylko armja ma monopol do wyszkolenia wojskowego, a wszystkie inne organizacje tego monopolu nie posiadają, jest szczególnie ważna na ten czas krytyczny od r. 1936 do 1940, o którym niedawno w senacie mówił Mussolini, że ten okres będzie bardzo zajmujący, a o którym ja dodani, że dla Polski będzie bardzo niebezpieczny. Bez przyjęcia w całej rozciągłości tych poglądów i tej doktryny, że armja ma jedyny monopol władania bronią nowoczesną, a naród cały musi się przygotowywać w czasie pokoju do obrony Państwa we wszystkich dziedzinach swojej działalności, nie tylko Ministerstwo Spraw Wojskowych, lecz cała Polska może być zaskoczona w okresie krytycznym znacznym stopniem bezbronności. Jest jasnem, że nasza armja zawsze bronić będzie wolności, jak powiedział p. Lieberman, ale nie może ułatwiać przez swoje braki ilościowe i jakościowe zadania tym armjom, które dążą do odebrania wolności innym.</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JanDąbski">Zapisani są jeszcze do głosu pp. Roja, Bitner, Polakiewicz. Prawdopodobnie przemawiać również będzie p. Minister i sprawozdawca. Wobec tego posiedzenie odraczam do godz. 3 min. 45.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanWoźnicki">Wznawiam przerwane posiedzenie. Głos ma p. Roja.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#BolesławRoja">Wysoki Sejmie! Najpoważniejszym czynnikiem obrony Państwa pozostanie niewątpliwie stan psychiczny i duch obywateli bez różnicy klas i narodowości. Nie tylko bowiem klasy u góry materjalnej z reguły zadowolonej ze stanu rzeczy, ale także najszersze warstwy u dołu materjalnego powinne czuć się przynajmniej w przybliżeniu równie dobrze. Nie tylko naród polski, rządząca większość narodowa, ale także mniejszości narodowe powinne niemniej być zadowolone z państwowego stanu rzeczy. Tylko wówczas bowiem unikniemy braków, a nawet wyłomów w całości obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#BolesławRoja">Stan uczuć klas wszystkich, poza normalną miłością ojczyzny, będzie wówczas tylko odpowiednio odporny i silny, gdy najszersze klasy narodu, pracująca inteligencja i warstwy robotniczo-włościańskie, zależne materjalnie ciągle jeszcze od kapitalizmu personalnego i rządów jego, będą traktowane odpowiednio do swych potrzeb i konieczności życiowych. Przysporzy to w wysokim stopniu i decydująco odporności i sił Państwu i obronie jego.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#BolesławRoja">Idzie tu Jedynie o realną proporcję pracy i o zaspokajanie potrzeb normalnych poszczególnych ludzi, klas i narodów. W miarę postępu staje się coraz wyraźniejszą koniecznością ta proporcja i sprawiedliwy podział społeczny, ale nie nierealna, nieistniejąca w naturze i u ludzi równość, która tak w dziedzinie pracy, jako też w dziedzinie zaspokajania potrzeb, wobec naturalnej różnicy ludzkich wymagań i potrzeb, nie mogłaby im dać nigdy zadowolenia osobistego, ani społecznego. To też nie o t. z w. równość, ale o proporcjonalny, sprawiedliwy podział pracy i produktów upominają się słusznie klasy i narodowości w interesie własnym, społecznym i państwowym. Tego rodzaju dążenia prowadzą równocześnie po najkrótszej i najgodziwszej drodze do należytej obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#BolesławRoja">W interesie nie tylko Państwa i najszerszych warstw narodu, ale także w interesie klas, grup i jednostek u materjalnej góry leży nie mniej ta proporcja i sprawiedliwość społeczna. Tam, gdzie zrozumienia dla tych konieczności społecznych brak, lub tam, gdzie proporcja ta nadchodzi zbyt późno, uskuteczniają je narody zamiast w drodze ewolucji, drogami innemi, dla narodów i Państwa mniej korzystnemi, a zwłaszcza dla klas zbyt wiele i wbrew proporcji posiadających.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#BolesławRoja">Proporcja ta społeczna nakazuje niemniej harmonijne współżycie z mniejszościami narodowemi w danem państwie, co dla zwartych mniejszości narodowych możliwem się staje przede wszystkiem w formie autonomji terytorjalno-narodowych, tak przez nie pożądanych. Do tego stanu rzeczy, gwoli organizacji odpornej obrony Państwa, przyczyniać się winne przede wszystkiem rządy przez dobre rządzenie, przez oddziaływanie na najpoważniejszy czynnik obrony Państwa, którym pozostanie stan psychiczny obywateli i przyszłych obrońców bez różnicy narodowości i klasy.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#BolesławRoja">Dzięki przyczynianiu się do tego dodatniego stanu psychicznego, trudniejsze zadanie będzie miała wszelka akcja t. zw. wywrotowa i nawet komunistyczna, o ile naturalnie dotkliwy materjalny stan rzeczy, a niejednokrotnie także moralny, wytwarzany często nieświadomie z urzędu na szkodę klas materjalnie upośledzonych, nie doda agitacji tej materjału. Bezwarunkowo niepożądanemi ze względu na obronę Państwa pozostają występy Ministerstwa Skarbu z nowemi podatkami, trafiającemi w najszersze ubogie warstwy ludności, oraz występy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w myśl nieznanych bliżej zamierzeń personalnych i dla wyborów, a nie w myśl programów społecznych zrozumiałych i aktualnych.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#BolesławRoja">Materjalną podstawą obrony Państwa był zawsze i pozostaje jego stan ekonomiczno-gospodarczy i finansowy. Państwa i grupy państw gospodarczo silniejsze zawsze wojnę wygrywały. Znany ten fakt powinienby uczyć czegoś rządy, przygotowujące obronę Państwa, lub decydujące się na wojnę na rachunek narodów.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#BolesławRoja">Tą materjalną podstawą i pomyślnym stanem ekonomicznym dla obrony Państwa jest jednakowoż nie tylko dobrobyt klas ponad proporcję posiadających, ale także jakość bytu i stanu posiadania inteligencji pracującej, mas robotniczych i włościan małorolnych. Wzmocnienie ich stanu posiadania w drodze ustalenia minimum bytu przyczyni się najlepiej do wzmocnienia materjalnej podstawy obrony Państwa, a niemniej przyczyni się także do rozwiązania poruszanych tu przez ekonomistów zagadnień konsumcji i do wzmożenia przemysłu naszego, związanego tak ściśle z obroną Państwa.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#BolesławRoja">Bezpośrednim wreszcie fachowym czynnikiem obrony Państwa jest wojsko.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#BolesławRoja">Obrona wojskowa w czasach współczesnych, kiedy ciągle jeszcze czynnik personalnego kapitalizmu, ciasny egoizm, utrudnia narodom współżycie, obrona ta fachowa pozostaje nadal potrzebą i narzędziem rządów współczesnych.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#BolesławRoja">Wojska stałe, liczebne ponad proporcję do zasobów Państwa w długich latach pokoju, wyczerpują nawet najsilniejsze ekonomicznie organizmy państwowe. To też nawet tak zasobne i zaradne państwa, jak Stany Zjednoczone, Anglja, a także i inne już dawno przeszły, a inne przechodzą w szybkiem tempie z systemu wojsk stałych, nieproduktywnie konsumujących budżety, do systemu kadr wojskowych. Przewlekłą u nas, bo półtoraroczną i dłuższą mustrę, mechanizującą myśl i wyszkolenie bojowe ze szkodą dla wojska i rezultatów obrony, zastępuje się u państw nowoczesnych krótkiem kilkumiesięcznem intensywnem szkoleniem w drodze kadr. Zwyżka kontyngentu podoficerów i personelu szkolącego w razie skrócenia czasu służby jest, zdaniem mojem, uzasadniona, a powoływanie się na Francję wymaga bliższego przyjrzenia się tej sprawie. Przez zmniejszenie stanu liczebnego w myśl naszego wniosku o 10 do 20.000, ani obrona Państwa by nie ucierpiała, ani nie wywołałoby to żadnego pogmatwania w organizacji wojskowej i bezwarunkowo nie wywołałoby wyższych kosztów dla personelu szkolącego, jak to tutaj mówiono, powołując się nieściśle na Francję.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#BolesławRoja">Natomiast zbyt liczne i kosztowne, bo absorbujące z roku na rok zasoby Państwa stany wojsk stałych zastępuje się w państwach nowoczesnych sprawną mobilizacją, której niemniej uczyć się należy.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#BolesławRoja">Rzekomo konieczne liczne pogotowie pokojowe, a więc wysokie stany liczbowe w pokoju na czas wojny, która przecież choćby dzięki pracy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych tak od razu nastąpić nie może, zastępować należy raczej odpowiednią dyzlokacją oddziałów wojskowych na pograniczu.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#BolesławRoja">Długa, mechanizująca myśl bojowa, mustra w czasie pokoju ze względu na nieprzewidzianą technikę przyszłej wojny, będzie zawsze utrudniać zdolność przystosowania się żołnierza do nowych warunków na wojnie. Mustra ta, do szczytu i absurdu doprowadzona, nie uratowała Niemców przed przewagą ekonomiczną i techniczną, a brak tej mustry nie przeszkadzał formacjom ochotniczym, jak legjony, dotrzymywać placu elicie wojsk zaborczych.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#BolesławRoja">W uwzględnieniu też faktów tych proponuję w Imieniu stronnictw ludowych, Stronnictwa Chłopskiego, Wyzwolenia i P. P. S. oszczędności stosunkowo nieznaczne przez również nieznaczne skrócenie koszarowania żołnierzy o 3 miesiące tylko, t. j. o 1/6 całości szkolenia i koszarowania. Mimo tego skrótu żołnierze będą jeszcze przez półtora roku i dłużej bez przerwy przebywać w służbie i dopiero potem urlopowanoby ich w ramach obowiązującej jeszcze ustawy.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#BolesławRoja">Przy tak nieznacznem unormowaniu czasu służby w wojsku zaoszczędzonoby na razie z półmiljardowych prawie wydatków na samo utrzymanie i zaprowiantowanie wojska, kwotę 22,343,689 złotych, a mianowicie w dziale budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych § 5 poz, 1-1,100,000, w tym samym dziale paragraf ten sam poz. 2-595,025 złotych, w dziale tym samym § 10 ryczałty — 14,121,712, dział ten sam § 11 ryczałty 3,446,370 zł., dział ten sam § 13 poz. 1-3,080.582, razem kwotę 22,343,689 złotych.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#BolesławRoja">Uchwalenie przez Sejm wniosku tego i oszczędzenie tych niecelowo użytkowanych sum, płaconych z trudem wielkim przez naród umożliwiłoby podwyżkę niedostatecznego żołdu szeregowym niezawodowym o 50% już z samych pozostałości budżetowych Ministerstwa Spraw Wojskowych dz. II § 1 poz., „Szeregowi niezawodowi”, z dodatkiem, 2.320.000 zł. z proponowanych przez nas skreśleń i oszczędności. Resztę natomiast 20,023.689 proponujemy w myśl naszych wniosków nagłych i zwykłych użyć na częściową choćby spłatę zaległych rent inwalidzkich, zwłaszcza ociemniałym i innym, pozbawionym możności normalnego zarobkowania.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#BolesławRoja">Społeczeństwo i sejmy już niejednokrotnie uchwałami swemi w drodze ustaw wzywały rządy do uiszczenia tego długu, uznając doniosłość tej sprawy dla obrony Państwa. Rządy jednakowoż niestety nie zastosowały się, ani do ustaw dotyczących przez sejmy uchwalonych, ani nawet do wyroków Trybunału Najwyższego i to w tak słusznej sprawie.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#BolesławRoja">Jest to niepożądany przykład niepraworządności.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#BolesławRoja">Na koniec pozwalam sobie zaznaczyć, że zbyt licznego w stosunku do innych rodzajów broni stanu kawalerji nie usprawiedliwia już dziś rozciągłość granic, względnie dotyczących terenów. To też należałoby przynajmniej 1/3 naszej dobrej kawalerji przeformować na lepszą jeszcze artylerję konną, względnie oddziały karabinów maszynowych.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#BolesławRoja">Pomijam inne liczne wydatki, których by w sposób odpowiedniejszy dla obrony Państwa użyć należało.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#BolesławRoja">Uchwalenie tych celowych skreśleń w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych przyczyni się nie tylko do racjonalnego zapoczątkowania oszczędności bez uszczerbku dla obrony Państwa i wojska, ale będzie nadto równocześnie wskazówką dla Ministra Spraw Wojskowych, Prezesa Rady Ministrów i Rządu, w jakim kierunku należy kształtować obronę Państwa i najpoważniejszy jej cel, bytowanie społeczne najszerszych mas społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-14.22" who="#BolesławRoja">Naród polski stoi zdała od zaciekłych nienawiści narodowościowych i klasowych, a genjusz narodu naszego, genjusz klas włościańsko-robotniczych, po załatwieniu się z narzucaną mu walką klasową, której klasy włościańsko-robotnicze nie pragną i nie wywołują, skieruje rządy na drogę proporcjonalnego zdrowego współżycia klas i porozumienia z mniejszościami narodowościowemi dla dobra Państwa i skutecznej jego obrony.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Wacław Bitner.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#WBitner">Wysoka Izbo! Budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych nie można rozważać z punktu widzenia potrzeb jednego roku. Jest to budżet, który gwarantuje nam naszą wolność w tych czasach, gdy niestety pacyfizm nie zapanował jeszcze w wielu krajach i gdy niestety wiele rządów i narodów nie postanowiło jeszcze niezłomnie, ażeby zasada pokojowego współżycia narodów, ażeby zasada pokojowego załatwiania zatargów między narodami były jedynemi zasadami życia międzynarodowego. Polska, znajdując się w tak niesłychanie ciężkich warunkach geograficznych, musi mieć pewne reminiscencje historyczne, gdy się przyglądamy obecnie tym niesłychanie wysokim budżetom wojskowym państw sąsiednich i gdy przypominamy sobie, że te państwa sąsiednie ze strony Polski ani obecnej, ani tej przedrozbiorowej nigdy na wojnę zaczepną narażone nie były. Gdy jednak zestawimy te setki dywizyj, które są przygotowywane przez sąsiadów naszych, gdy dalej zestawimy to ogromnie rozwinięte lotnictwo, budowanie twierdz na naszej. właśnie granicy, gdy zestawimy produkcję masową gazów trujących, gdy zestawimy to wszystko z przemówieniami bardzo wybitnych i wpływowych przedstawicieli myśli i idei politycznych naszych sąsiadów, to niestety musimy przyjść do przekonania, że militaryzm bezgraniczny, militaryzm nieopanowany jest jeszcze wyznawany przez ich wpływowe i miarodajne koła polityczne. I wobec tego, wobec wielu takich faktów, wobec szeregu przemówień ja wskazywałem nawet na datę, która i dla nas i dla innych krajów będzie bardzo niebezpieczna, mówiłem mianowicie miesiąc temu na Komisji Budżetowej, wskazując na rok 1936, a to na podstawie danych, jakie mi jeden z historyków polskich nadesłał w związku z mojem przemówieniem na Komisji Budżetowej — wskazywałem na to, że istotnie zbliżamy się do chwili, która nie jest tak bardzo od nas odległą. Potwierdzenie tej tezy znajdujemy w przemówieniach bardzo wybitnych mężów stanu, jak również w ostatniem przemówieniu Mussoliniego, który wskazuje na zbliżanie się tej niebezpiecznej fazy dla Europy pomiędzy rokiem 1936 a 40.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#WBitner">Nie ulega dla żadnego z nas wątpliwości, że Polska nie tylko nie przyczyniała się i nie przyczyni się do zamącenia pokoju, lecz przeciwnie, będziemy się wysilali wszyscy, niezależnie od naszych poglądów, aby pokój i pokojowe rozstrzyganie wszelkich zatargów wprowadzono jako zasadę międzynarodowego współżycia. Niestety jednak praktyka i historja uczy, że tylko z silnemi państwami, państwami dobrze zorganizowanemi, zaopatrzonemi, z państwami silnemi militarystycznie liczą się narody i ta psychika przedwojenna, jak wskazywałem na wielu przykładach, nie zmieniła się w niektórych państwach. I oto dlatego uważamy, że zarówno sytuacja geograficzna, jak rodzaj naszych granic, jak i te fakty z życia naszych sąsiadów, to wszystko świadczy o tem, że tendencje do zmniejszenia budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych, do zmniejszenia naszej obrony narodowej nie są słuszne, nie mają należytego uzasadnienia i że musiałyby wywołać bardzo ciężkie następstwa dla Polski.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#WBitner">I dlatego będziemy głosowali przeciw tym wszystkim wnioskom, zarówno Polskiej Partji Socjalistycznej, jak i innych stronnictw, które zmierzają do obniżenia budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Twierdzimy, że przez każde zaniedbanie, przez każde niedostatecznie głębokie zbadanie tego budżetu, dla zaoszczędzenia miljona, dziesiątki tysięcy robotników i chłopów mogą życiem i kalectwem swojem przypłacić te t, zw. oszczędności w budżecie.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Wszyscy militaryści tak mówią.)</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#WBitner">Nie, Pan Kolega dobrze wie, że my Polacy, a przypuszczam, że i Pan Kolega do nich należy, zaczepnych wojen nie prowadziliśmy. Dlatego, jeżeli chodzi o obronę, to oszczędności w tym dziale zrobione, mogą się skończyć tragicznie dla wielu istnień ludzkich, i my na siebie odpowiedzialności brać za to nie możemy. Uważamy, że taki budżet, jak budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, musi być uchwalony w tej wysokości, w jakiej proponuje Rząd, bo tylko dokładna, wszechstronna znajomość całokształtu polityki zarówno państwowej, jak i potrzeb wojskowych, może dyktować określoną wysokość budżetu. Nikt z nas nie może być tak dobrze poinformowany, ażeby mógł wziąć odpowiedzialność za zmniejszenie budżetu.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#WBitner">Niestety, nie mam wystarczającej ilości czasu, ażebym mógł poświęcić trochę uwag w celu zanalizowania potrzeb tego budżetu pod kątem widzenia zaspokojenia obrony kraju, tak jak my ją rozumiemy. Wobec tego poruszę tylko te zagadnienia, którym zamierzamy później, o ile czas i okoliczności na to pozwolą, w Komisji Budżetowej szerszą uwagę poświęcić.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#WBitner">Na pierwszym planie stoi konieczność zasadniczego zreformowania naszej armji. Wydaje nam się, że rozszerzenie i wzmocnienie wojsk technicznych, chociażby kosztem skrócenia czasu służby wojskowej w piechocie i kawalerji, jeśli innej rady nie będzie, chociażby kosztem innych ofiar, jest wielką koniecznością. Jest to zagadnienie, które interesuje nie tylko sfery wojskowe, ale i całe społeczeństwo.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#WBitner">Drugiem zagadnieniem, które mojem zdaniem nie jest może dotychczas należycie zrozumiane przez Sejm, a nawet wskutek pewnych doktryn wojskowych jest niedoceniane i przez nasze sfery wojskowe, to jest zagadnienie umocnienia naszych granic. Nasze granice stoją otworem. Granica zachodnia jest również zupełnie otwarta, i jeżeli nie będzie należycie umocniona, to już w pierwszych dniach inwazji nieprzyjacielskiej, najżyźniejsze i najkulturalniejsze ziemie nasze staną się terenem walk. Ruina wielu istnień ludzkich, utrata w znacznych materjałach zasobów Państwa, już nie mówiąc o politycznych następstwach tego stanu, byłyby rezultatem takiego zaniedbania. A należy zwrócić uwagę, że w związku z tem, co mówiłem poprzednio, czasu właściwie wiele nie mamy i jeżeli na umocnienie naszych granic poświęcamy śmieszną kwotę 11/2 miljona złotych, to twierdzę, że dzieje się to tylko na skutek tej doktryny, jaka, wydaje mi się, jest własnością tylko wojska polskiego. Bo jeżeli weźmiemy jakikolwiek inny kraj, to wbrew twierdzeniom, że umocnienia są niepotrzebne, we wszystkich państwach umocnienie granic stanowi stałą troskę rządów. Pomijając Niemcy, o których pracach w tym kierunku było głośno w Europie, należy stwierdzić, że i we Francji bardzo poważne autorytety łączą kwestję wycofania się z Nadrenji z ubezpieczeniem wschodniej granicy Francji, chociaż Francja jest zabezpieczona traktatem lokareńskim.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#WBitner">Dalej, kto śledzi kronikę wojskowych wydarzeń, wie, że Włochy umacniają swoją granicę od północy, wie, że Belgja umacnia swoją granicę wschodnią, Ameryka nawet, której zdawałoby się umocnień nie potrzeba, umacnia swoją granicę południową, — chcąc oprzeć się wszelkiej inwazji i nie dopuścić do walki na własnych terenach. A więc, jeżeli nie tylko w teorji i w praktyce przedwojennej, ale i powojennej wszystkie państwa o takie umocnienia się troszczą, to mam wrażenie, że kompletne zaniedbanie tej sprawy przez wojsko polskie nie jest słusznem i jest wynikiem mylnej doktryny. Jestem przekonany, że dzieje się to właśnie tylko wskutek mylnego teoretycznego stanowiska, które jak we wszelkich innych dziedzinach, nie tylko w wojsku, ale i w nauce, prowadzi do błędnych wniosków, nawet najzdolniejszych, najbardziej wykwalifikowanych ludzi w danym dziale. Nie przemawia mi również do przekonania argument braku funduszu. Fundusze muszą się znaleźć i im większe fundusze są potrzebne, na ten dłuższy okres czasu muszą być rozłożone w tym celu, żeby Państwo mogło konieczności swoje w tym kierunku załatwić.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#WBitner">Wreszcie uważam sobie za obowiązek poselski, za obowiązek względem kraju i wojska, żeby raz jeszcze wrócić do sprawy zwolnień i przeniesień w wojsku. Stwierdzam z całym naciskiem, że poruszając tę bolesną sprawę, nie poruszam jej w imieniu ani jednej partji, ani żadnej grupy wojskowej, ani dla obrony ludzi pokrewnych mi poglądów, bronię tylko dostępnym mi głosem protestu żołnierza polskiego, który wbrew zapowiedziom, jakie mieliśmy w szlachetnych przemówieniach p. Kościałkowskiego nieraz wygłaszanych w Sejmie, nie ma dostatecznej gwarancji, że praca jego będzie uszanowaną, a zasługi należycie ocenione.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#WBitner">Robiono mi zarzut po mojem przemówieniu w Komisji Budżetowej, że nie wymieniłem nazwisk. Ja je wymienię. Uważałem sobie za obowiązek przejrzeć przynajmniej część listy zwolnionych oficerów. Z 1.350 nazwisk sprawdziłem 200 nazwisk. Ilu z nich ma krzyże Virtuti Militari? W odpowiedzi na to sprawdziłem, ilu z oficerów zwolnionych ma krzyże Virtuti Militari, a nie było w wieku, wymagającym odejścia z wojska. Otóż na 200 nazwisk sprawdzonych, znalazłem 14, a mianowicie nazwiska pułkowników — nie mówię o generałach: Kobordo, Silicki, Branicki, Dobrowolski, Tokarz, Batalja, Koiszewski, Wołkowicki, Cieński, Wysocki, Młocki, dalej major Michalski, kapitan Dziedzłcki, porucznik Maliszewski. A następnie, ponieważ tych ludzi przeważnie nie znałem, postarałem się dowiedzieć jak się oni sprawowali w wojsku i czem się zasłużyli. I wiele osób, których nie podejrzewam o żadną stronność stwierdziło, że tych ludzi, którzy otrzymali order Virtuti Militari, cechuje prawdziwe bohaterstwo, a jednak dla tych 14 ludzi z 200 przeze mnie sprawdzonych kawalerów Virtuti Militari nie było stanowisk w wojsku polskiem. Pomijam resztę, ale 70 kawalerów orderu Virtuti Militari trzeba było zwolnić przed upływem czasu, jaki im prawo gwarantowało do służby Ojczyźnie i krajowi.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#komentarz">(P. Chudy: I płacimy im pensje' całkowite.)</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#WBitner">Otóż tego ja zrozumieć, tego pojąć nie mogę. Jeżeli nawet było wielu ludzi niedołężnych, to nie mogę przypuścić, ażeby dla bohaterów, którzy złożyli dowody swojego wielkiego poświęcenia i krwi na polu walki, nie było miejsca w armji.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#WBitner">Proszę Panów, nie jestem tym, dla którego byłoby rzeczą przyjemną wywlekanie tych sporów dla podkreślania wad i krytyki, jestem bodaj ostatnim z tych, który by chciał podkreślać jakiekolwiek wady w wojsku polskiem. Chciałbym tylko chwalić i admirować to wojsko, ale żadna admiracja nie może mi zamknąć ust wówczas, kiedy uważam, że się dzieje krzywda i że niesłusznie jest traktowany szereg oficerów. I dlatego śmiem zapytać tych wszystkich Panów, którzy oponowali, co Panowie Posłowie zrobiliście, ażeby tym Waszym kolegom z pola walki zapewnić wymiar sprawiedliwości i ażeby kawalerów orderu Virtuti Militari, w pełni sił i zdolności będących, uchronić przed wydaleniem z armji i umożliwić im pracę dla Państwa i armji.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#WBitner">Nie chciałbym szukać mocnych określeń, mocnych słów w tym wypadku, wołałbym przeciwnie podnosić tylko zasługi, a milczeć o wadach i błędach, lecz to, co się dzieje obecnie, najłagodniej może być nazwane — dopomaganiem do porażki wojska polskiego w przyszłości. Jestem przekonany, że to nie może wychodzić od p. Ministra Spraw Wojskowych, który chyba był nieściśle poinformowany o kwalifikacjach zwalnianych oficerów.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#WBitner">Raz jeszcze muszę powtórzyć na zakończenie to, co powiedziałem na Komisji Budżetowej, a co było jedynie przypomnieniem zasad, jakiemi się kierowali najszlachetniejsi żołnierze polscy — Kościuszko i Poniatowski: żołnierz musi być ludzkim i sprawiedliwym wobec własnych rodaków, tem więcej wobec własnych kolegów, jeśli naprawdę chce służyć krajowi, jego zwycięstwu, jego chwale i potędze.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#WBitner">Obowiązkiem nas wszystkich jest, aby raz wreszcie stało się to faktem, aby wszyscy Polacy, którzy dali dowód swojej tężyzny nie tylko słowem lecz i czynem, nie tylko w pracy cywilnej, ale i na polu bitwy, mieli możność pracy ku chwale i potędze Polski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Polakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#KarolPolakiewicz">Wysoka Izbo! Zabieram głos jako drugi po moim przyjacielu i koledze p. Pierackim, imieniem Bloku Bezpartyjnego Współpracy z Rządem, aby podkreślić, że do spraw obrony Państwa, do interesów armji polskiej przywiązujemy jak największą wagę.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#KarolPolakiewicz">Konstytucja polska mówi, że armja polska winna być otoczona specjalną opieką Narodu, jako gwarantka naszej niepodległości. Podchodzimy też do problemów, związanych z obroną Państwa, jak do czegoś, co jest nam najdroższe, jako do czegoś, nie co leży poza nami, ale co wyrosło z krwi i kości naszej. Dlatego też wszystkich rzeczowych uwag, czy to na Komisji Budżetowej, czy też z tej Wysokiej Trybuny poczynionych słuchaliśmy i słuchamy z całą uwagą i całym objektywizmem. Z tego stanowiska nie damy się zepchnąć żadnym sposobem w niepoważną dyskusję, nie damy się ściągnąć z gruntu rzeczowego, jakim Sejm się powinien odznaczać w stosunku do armji polskiej. Bezpartyjny Blok postawił sobie za cel, żeby politykę zagraniczną, wojsko i skarb postawić poza możność przetargów partyjnych z Rządem, Proszę Panów, wszyscy, którzy zasiadamy na ławach Jedynki, przyszliśmy do Sejmu reprezentować nie tylko interesy poszczególnych grup, nie tylko te czy inne postulaty w stosunku do Państwa, ale bierzemy na siebie także ten dumny obowiązek reprezentowania w stosunku do Państwa obowiązków obywateli. Za najzaszczytniejszy obowiązek obywatelski uważamy obowiązek powszechnej służby wojskowej, uważamy obowiązek obrony Państwa. Armja nasza prócz zwycięstwa i sławy, jaką nosi na swoich sztandarach, ma już za sobą kilka lat pracy pokojowej. Jesteśmy w tem szczęśliwem położeniu, że na czele tej armji stoi zwycięski Naczelny Wódz, Marszałek Józef Piłsudski, który po wygranej wojnie wiedzie ją w ciężkich trudach pracy pokojowej. Sejm przez uchwalenie budżetów corocznie i przez uchwalenie rekruta przyczynia się do pracy nad obronnością Państwa. Dlatego też w Komisji Budżetowej, kiedyśmy się zastanawiali nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych, pozwoliłem sobie zwrócić uwagę na jeden z ważniejszych momentów w roli wojska w życiu Państwa.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#KarolPolakiewicz">Wojsko jest największym konsumentem i największym odbiorcą, a zarazem największym producentem w Państwie Polskiem. Dlatego też od paru lat stawialiśmy tezę, że wprowadzenie do wojska gospodarki ryczałtowej ureguluje życie gospodarcze Polski w wysokiej mierze. Przepowiednie nasze sprawdziły się i jesteśmy zobowiązani Ministerstwu Spraw Wojskowych, że przez wprowadzenie gospodarki ryczałtowej zbliżyło konsumenta, jakim jest wojsko, do producenta. Jednak jak na Komisji Budżetowej, tak i tutaj, pragnę zwrócić uwagę Ministerstwa Spraw Wojskowych, że przez wprowadzenie gospodarki ryczałtowej nie usunęliśmy jeszcze zupełnie pośrednictwa. Często się zdarza, że pośrednika wielkiego zastąpił pośrednik mały i że oddziały przy nabywaniu środków żywności nie kupują bezpośrednio od producenta. Dlatego pozwalam sobie skierować apel do ministerstwa, ażeby przez szczególną kontrolę i przez dokładne przepisy skłoniło poszczególne oddziały wojska do nabywania środków żywności bezpośrednio u producenta.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#KarolPolakiewicz">Wiąże się tem pogląd, z którym nie zsolidaryzowała się Komisja Budżetowa, a o którym w roku poprzednim wspominał p. Marszałek Piłsudski, że wojsko, jako konsument, powinno mieć możność nabywania środków żywności, zwłaszcza zboża, w najdogodniejszym okresie, i dlatego tutaj zagadnienie tangent miesięcznych wybija się, mojem zdaniem, na plan pierwszy. Zdaję sobie dokładnie sprawę z tego, że dopóki wojsko przy tak wielkiej gospodarce nie będzie miało możności dostawania w okresie najdogodniejszej konjunktury, powiedzmy, trzech miesięcznych tangent z rocznego budżetu, dopóty nie będzie regulatorem cen, czego byśmy wymagali i czego bym najgoręcej wojsku życzył. Dlatego jakkolwiek generalny sprawozdawca p. prof. Krzyżanowski, oświadczył na komisji, że miesięcznie tangenty są jedną ze zdobyczy kontroli równowagi budżetu, ja pozwolę sobie do tej sprawy wrócić i apelować do Ministerstwa Skarbu, czy nie byłoby możliwem, ażeby w interesie uregulowania cen i konsumcji wojsko w okresie najdogodniejszym dla zakupu środków żywności dostawało większe tangenty niż dotychczas. Mam wrażenie, że w ten sposób będziemy w wyższej mierze i w wyższym stopniu mieli stabilizowane stosunki gospodarcze, niż dotychczas.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#KarolPolakiewicz">Proszę Panów, na Komisji Budżetowej, a także i na plenum Sejmu, była mowa o personaljach, o polityce personalnej i o korpusie oficerskim. Zagadnienie tak poważne, dla armji i dla tych, którzy podchodzą do tej sprawy z całą uwagą, a także z sentymentem, nie ma drażliwych stron i dlatego do sprawy personaliów podchodzimy również z całą rozwagą i z całą odwagą.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#KarolPolakiewicz">Proszę Panów, na Komisji Budżetowej p. Marszałek Trąmpczyński mówił, w jaki sposób on sobie wyobraża rolę oficera polskiego. Ja pozwoliłem sobie określić, że oficer polski jest to obywatel — urzędnik, który całe życie przygotowuje się do wojny, a który specjalnie w Polsce poza tem spełnia wielkie zadanie wychowawcze wobec obywateli polskich. Na tę stronę wychowawczą w działalności wojska pragnę zwrócić Wysokiej Izbie uwagę. Poza ćwiczeniami i przygotowaniem wojennem, oficerowie i podoficerowie uczą chłopców w latach od 18 do 20 roku życia, którzy by nigdy nie przeszli przez żadną szkołę — nie tylko czytać i pisać, ale dają im także wychowanie obywatelskie. Jest to poważne zadanie, zdaniem mojem, w interesie demokracji leżące, jakie armja polska spełnia.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#KarolPolakiewicz">Ażeby spełnić te zadania, oficer polski musi stać na wysokim poziomie. Przypominam sobie, że w r. 1918/1919 obecny Minister Spraw Wojskowych powiedział do wszystkich nas, którzyśmy służyli w leg jonach: każdemu oficerowi, który zgłasza się, aby służyć Ojczyźnie, otwórzcie możność pracy. Tak też się stało. Do wojska polskiego przyjmowani byli oficerowie wszyscy, prócz tych, którym oficerski trybunał honorowy udowodnił, że w czasie służby w państwach zaborczych wrogo występowali przeciw polskości.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#KarolPolakiewicz">Przeszła wojna, wojna zwycięska, korpus oficerski i podoficerski armji polskiej zdał chlubnie i szczytnie swój egzamin. Mamy kilka lat pracy pokojowej i przyszła teraz segregacja korpusu oficerskiego.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#KarolPolakiewicz">Kwestją, która najwięcej podejrzeń i zadraśnień wywoływała tak na Komisji Budżetowej, jako też i na plenum Sejmu, są przesiedlenia i zwiększone kredyty na ten cel. Rzeczy tych nie robi się w sposób nieokreślony i bezplanowy. Jeżeli p. Bitner tak na komisji jako też na plenum, jak również Panowie ze Związku Ludowo Narodowego apelowali do nas, abyśmy do tej sprawy podeszli bez uprzedzenia i całkowicie bezstronnie, stało się temu zadość w ten sposób, iż zwróciliśmy się z zapytaniem do władz wojskowych, jakie są powody tych przesiedleń i zwalniam Otóż jeżeli szanowni Panowie zechcą poświęcić kilka chwil bezstronnej uwagi tym momentom, to może zdołam tę podejrzliwość względem Ministerstwa Spraw Wojskowych usunąć, a może przynajmniej zmniejszyć, z czego byłbym także zadowolony. Głównym celem wszystkich przeniesień jest dobro służby wojskowej, ale władze wojskowe dokonywają przeniesień i na własną prośbę oficerów. Wobec tego przeniesienia są dwojakiego rodzaju: przeniesienia służbowe i na własną prośbę. Oczywiście nie przypuszczam, ażeby chociaż przez chwilę interesowało Panów zagadnienie przeniesienia na własną prośbę, ale jak z uśmiechu widzę…</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#komentarz">(P. Bitner: Nikt się nie śmieje.)</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#KarolPolakiewicz">Nie Pan, ale kolega, który przedtem krzyknął słowo: „prowokacja” Jedną z przyczyn przeniesienia jest potrzeba wymiany oficerów w garnizonach kresowych tak, ażeby każdy oficer mógł dwukrotnie przejść praktykę na Kresach, ażeby się zapoznał z terenami pogranicznemi, i tudzież ze względu na to, że służba na Kresach jest nieco uciążliwsza. Sądzę, że to jest zasada sprawiedliwa i nie wzbudzi żadnych podejrzeń. Druga zasada, którą Panowie znacie, a którą miałem zaszczyt referować przy korpusie ochrony pogranicza to jest ta, że każdego oficera i każdego podoficera zawodowego z korpusu ochrony pogranicza po dwóch latach wymienia się stale z innymi oficerami z armji czynnej. Rzecz oczywista, że przeniesienie oficera z Warszawy, czy w ogóle bardziej kulturalnych ośrodków na Kresy, nie wywołuje pełnego zadowolenia.</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#KarolPolakiewicz">Trzecią zasadą na podstawie której odbywają się przeniesienia, jest wymiana oficerów pracujących w sztabie i biurach. Oficerowie zwłaszcza linjowi, którzy powołani zostali do pracy w sztabie, mogą pozostać na tych stanowiskach tylko przez pewien określony czas, po czem wracają do linji, do dalszej praktyki, tak, żeby mogli przejść przez wszystkie działy służby.</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#komentarz">(P. Bitner: Ale nie trzy razy w roku.)</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#KarolPolakiewicz">Ani jednego takiego wypadku Pan nie zacytuje.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#KarolPolakiewicz">Następna zasada, to jest repartycja absolwentów wyższej szkoły wojennej i wyższej szkoły intendentury. Corocznie wyższa szkoła wojenna i wyższa szkoła intendentury wypuszcza w kraj kilkudziesięciu nowych oficerów, którzy muszą otrzymać odpowiednie przydziały. Oczywiście, że wszyscy w Warszawie pozostać nie mogą. Oficerowie nowo mianowani, porucznicy, po ukończeniu szkoły, muszą otrzymać przydziały w różnych formacjach w różnych częściach kraju.</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#KarolPolakiewicz">Następną zasadą jest wymiana oficerów różnych służb. Oficerowie muszą odbywać praktykę we wszystkich rodzajach służb, przechodząc z organów kierowniczych do wykonawczych i na odwrót.</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#KarolPolakiewicz">Dalej oficerowie awansowani muszą być niejednokrotnie przeniesieni z powodu braku dla nich etatu w dotychczasowej formacji.</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#KarolPolakiewicz">W końcu jest konieczność przeniesienia z powodu wyroków sądowych, orzeczeń komisji dyskwalifikacyjnej, ze względów na dyscyplinę wojskową i na zastąpienie ubytków.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#KarolPolakiewicz">To są te zasadnicze tezy, któremi Ministerstwo Spraw Wojskowych kieruje się przy przenoszeniu oficerów. Co do zwalniania, nie neguję, że mogą być zwalniani także oficerowie, którzy są odznaczeni najwyższą i najszczytniejszą odznaką, orderami Virtuti Militari. Ale, proszę Panów, to wojsko polskie, armja narodowa, musi być owiana jednym duchem, i jednolitą doktryną. Żaden inny instrument, jak właśnie instrument obrony narodowej, nie może być bardziej jednolity i dlatego, Panie Pośle, tych oficerów, którzy nie potrafili się w czasie pracy pokojowej otrząsnąć z naleciałości państw zaborczych, usunięto z armji.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#KarolPolakiewicz">A skoro tu była mowa, zresztą nie po raz pierwszy, o kilku oficerach i cytowano nawet ich nazwiska, śmiało i otwarcie podejmę dyskusję publiczną na ten temat. Pierwsze nazwisko — to jest nazwisko generała Włodzimierza Zagórskiego. Szanowni Państwo, ja szczerze mówię, nie wiem, jaki jest jego los.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#komentarz">(Głos: W takim razie, niech Pan nie mówi o nim.)</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#KarolPolakiewicz">Proszę Panów, gdyby ten człowiek nie żył, tobym o nim nie mówił, bo jest zasadą, że o zmarłych albo mówi się dobrze, albo wcale się nie mówi. Ale ponieważ tego przekonania nie mam…</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#komentarz">(Głos: A gdzie jest?)</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#KarolPolakiewicz">Pozwoli Pan Poseł, że nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, gdzie on jest.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#komentarz">(Głos: Niech Panowie znajdą tych, którzy pomogli mu uciec.)</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#KarolPolakiewicz">Zapewniam po raz drugi poważnie z tej trybuny — a jestem związany przysięgą poselską jak i Pan Poseł — nie wiem, co się stało z p. generałem Włodzimierzem Zagórskim. I dlatego szanowni Panowie pozwolą mi, że zajmę się tym człowiekiem w sposób, na jaki on zasługuje. Panowie dziś zrobili z niego jakiegoś bohatera, ale my, oficerowie legjonowi, pamiętamy p. Włodzimierza Zagórskiego, jako notorycznego szpiega austrjackiego. P. Włodzimierz Ostoja-Zagórski był członkiem austrjackiego wywiadu, będąc równocześnie szefem sztabu leg jonów polskich. Będąc szefem sztabu leg jonów polskich, dopuścił się największej zbrodni, jakiej mógł się dopuścić oficer, który nosił mundur polski. Zadenuncjował kilku naszych kolegów przed generałem Beselerem za to, że przebrali się w mundury żołnierzy i poszli do Szczypiorny i Benjaminowa dzielić razem z innemi losy niewoli.</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#komentarz">(Głosi Wtenczas trzeba było to mówić.)</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#KarolPolakiewicz">Stwierdzam z tego miejsca, że generał Zagórski był oskarżony o tę zbrodnię przed 1926 rokiem.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#komentarz">(P. W. Bitner: O tem można mówić tylko w jego obecności. Inny głosi My tych spraw nie znamy.)</u>
<u xml:id="u-18.29" who="#KarolPolakiewicz">Bardzo przepraszam szanownych Panów, jeżeli w sprawach tyczących się honoru i dobrego imienia armji polskiej dodam trochę sentymentu, niech mi Panowie tego za złe nie biorą, Mam zaszczyt stwierdzić, że generał Włodzimierz Zagórski stawał przed sądem okręgowym polskim w Warszawie, oskarżając tam jednego z redaktorów dziennika o Jo, że nazwał go szpiegiem austrjackim i niemieckim. Sąd Rzeczypospolitej Polskiej uwolnił tego redaktora od zarzutu zniesławienia, ale ja zostawiam i ceduję tego bohatera, zostańcie z nim, my mamy innych bohaterów armji polskiej.</u>
<u xml:id="u-18.30" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-18.31" who="#komentarz">(Wicemarszałek Marek obejmuje przewodnictwo.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#ZygmuntMarek">Proszę Panów o spokój. Nie będę Panu Posłowi utrudniał dyskusji w tej sprawie, winienem jednak nadmienić, że tego rodzaju dyskusja o człowieku, który jest nieobecny na sali i bronić się nie może, winna przyjąć inną formę. Panie Pośle Polakiewicz, ta sprawa znajduje się w toku postępowania sądowego i z tego powodu nie należy rozsnuwać tu takich rzeczy.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#KarolPolakiewicz">Panie Marszałku, nie chcę polemizować z Panem Marszałkiem, ale w interesie sprawiedliwości domagam się, aby to samo upomnienie Pan Marszałek dał tym posłom, którzy mi przerywają.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#ZygmuntMarek">Nie byłem obecny, więc nie słyszałem.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#KarolPolakiewicz">Ja bardzo żałuję, że Pan Marszałek nie był obecny, ale rozumiem, że rzeczy, które ja pozwoliłem sobie nazwać drażliwemi, mogą wywoływać te czy inne zapatrywania. Jeżeli wskutek tej sprawy generała Zagórskiego z czystem imieniem armji polskiej łączy się szereg insynuacji, pozwolicie Panowie, że ja z tej trybuny tym insynuacjom chciałem kres położyć, choć się naraziłem na uwagi p. Wicemarszałka Marka.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#KarolPolakiewicz">Przechodzę do innych nazwisk, które padły z tej trybuny, jakkolwiek ci ludzie także są nieobecni. Co do nazwiska generała Rozwadowskiego, to stosując się do uwagi p. Wicemarszałka, żeby nie poruszać sprawy, która jest w toku dochodzenia sądowego, ograniczę się tylko do krótkiego oświadczenia, że nie jest to dochodzenie dotyczące złej, czy dobrej sławy P. generała Rozwadowskiego jako dowódcy, lecz tylko dochodzenie dotyczące nadużyć materjalnych.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#KarolPolakiewicz">Do tych dwóch wyjaśnień ograniczam się i bardzo przepraszam, jeżeli wywołałem zadraśnienie, którego nie chciałem wprowadzać do dyskusji nad budżetem Ministerstwa. Spraw Wojskowych, ale sądzę, że leży w interesie prawdy ustalenie pewnych momentów, naokoło których nie wiem dlaczego osnuła się legenda, która nie przynosi pożytku i zaszczytu ani tym, którzy ją rozsiewają, ani dla tych, przeciwko którym została skierowana.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(P. Lewandowski: Chcemy tylko wiedzieć, co się stało. P. Pieracki Bronisław: I my nie wiemy.)</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#KarolPolakiewicz">Starałem się uzasadnić te momenty polityki personalnej Ministerstwa Spraw Wojskowych, które wywołały pewne zastrzeżenia. Chcę się zastanowić również trochę dłużej nad kwest ją wychowania fizycznego. Pan prof. Dąbrowski w swojem przemówieniu dzisiejszem ku wielkiemu mojemu zdziwieniu oświadczył nam, że jakiś profesor niemiecki Forster występuje dlatego przeciwko przysposobieniu wojskowemu, ponieważ żywi obawy, że uzbrojony obywatel, zarażony komunizmem mógłby tę swoją broń skierować przeciwko swojemu własnemu państwu. Proszę Panów, ja do tego problemu podchodzę z innej strony. O komunizmie każdy Polak, każdy robotnik i chłop polski wie, że jest on w Polsce specjalną emanacją imperjalizmu rosyjskiego, to też nie wyobrażam sobie, żeby ten komunizm już tak się wżarł w nasz organizm, ażeby każde zagadnienie państwowe z tego punktu widzenia rozpatrywać. Jeżeli dyskutujemy z Panami tyle razy na temat długości służby wojskowej, jeżeli zastanawiamy się ciągle, czy nie jest możliwem ten czas skróci, to czynimy to tylko dlatego, że przysposobienie wojskowe i wychowanie fizyczne umożliwi nam dojście dot. tego problemu. Otóż, proszę Panów, tylko z elementem przeszkolonym przez wychowanie fizyczne, będziemy mogli przystąpić do skrócenia czasu służby wojskowej, i dlatego jabym apelował do Wysokiej Izby, żeby do problemu przysposobienia fizycznego i przysposobienia wojskowego młodzieży naszej podeszła z całą bezstronnością, bez żadnych zastrzeżeń. Zgadzam się tu z obydwiema stronami Wysokiej Izby, że tylko przygotowanie całego narodu do obrony może tę obronę utrzymać.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#KarolPolakiewicz">Na zakończenie chcę stwierdzić, że myśmy nigdy nie brali monopolu na wojsko polskie, bo armja polska jest własnością całego narodu i Państwa, jest ostoją niepodległości i nienaruszalności granic. To nie jest nic nowego. Gdy poprzednie sejmy do zwycięskiego naczelnego wodza, do twórcy armji, odnosiły się niesprawiedliwie, my robiliśmy osobiście wszystko, żeby tej niesprawiedliwości położyć kres. Myśmy nie twierdzili i nie będziemy twierdzili, że armja jest własnością jakiejś części tej Izby. Twierdzimy, że jest, własnością całego narodu i im bardziej to przeświadczenie utrwali się w tej Wysokiej Izbie i im serdeczniej i bezstronniej do armji jak do czegoś naszego własnego i drogiego odnosić się będziemy, tem lepszy będzie duch korpusu oficerskiego i podoficerskiego armji polskiej, duch, który w razie niebezpieczeństwa wojennego w dużym stopniu zadecyduje o zwycięstwie.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#ZygmuntMarek">Głos ma Wiceminister Spraw Wojskowych p. generał Konarzewski.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#ZygmuntMarek">Wysoka Izbo! Na Komisji Budżetowej udzieliłem szczegółowych wyjaśnień w sprawie budżetu wojskowego; obecnie wobec sprawozdania Komisji Budżetowej, jak również wobec przemówienia p. referenta i przemówień pp. posłów pro i contra, sądzę, że większość spraw budżetowych została wyjaśnioną.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#ZygmuntMarek">Chciałbym zatrzymać się tylko na kilku momentach, które widocznie Wysoką Izbę najwięcej interesują, a mianowicie chciałbym dodać kilka uwag, dotyczących możliwości skrócenia czasu trwania służby wojskowej. Sprawa powyższa została przez specjalną komisję szczegółowo zbadana. Komisja ta przyszła do przekonania, że w chwili obecnej wprowadzenie skróconego terminu służby byłoby bardzo trudne z przyczyn 1) od wojska niezależnych, a po 2) z przyczyn natury wojskowej.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#ZygmuntMarek">O przyczynach od wojska niezależnych wspominał pos. Dąbrowski i pos. Pieracki. Co się tyczy przyczyn natury wojskowej wyjaśnić muszę, że walka obecna wymaga dużej inicjatywy najmniejszych jednostek do sekcji włącznie. Sekcja musi mieć swego podoficera, kaprala, jak również w razie straty tego kaprala musi mieć zastępcę. Więc już w tej najmniejszej jednostce stosunek między podoficerami i szeregowymi jest jak 2: 4. Przy kompanji stosunek ten wynosi 67: 98.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#ZygmuntMarek">Przy obecnym systemie część szeregowych starszego rocznika pełni służbę instruktorów, względnie ich pomocników, część zaś pełni służbę fachowców.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#ZygmuntMarek">W pułku instruktorów kaprali niezawodowych według etatów jest 124, a pomocników instruktorów jest 190, co stanowi 314 instruktorów niezawodowych. Ponadto 290 szeregowych pełni obowiązki gospodarcze. W razie przejścia do służby skróconej instruktorzy ci odpadają i muszą być zastąpieni przez fachowców. Obecnie z całego składu kompanji tylko 66% strzelców przechodzi wyszkolenie unitarne, zaś 44% stanowią specjaliści. Obecnie strzelec musi być wyszkolony jeszcze w umiejętności działania lekkiemi karabinami maszynowemi, miotaczami min, w rzucaniu ręcznemi granatami, prócz tego orjentować się w walce przeciwgazowej i przeciwlotniczej. Nie mówię o specjalistach, którzy muszą posiąść cały szereg innych wiadomości. To jest główna przyczyna, powodująca, że przejście na skrócony termin jednoroczny musi pociągnąć za sobą zwiększenie budżetu wojskowego co stanowiłoby dla Państwa wysiłek bardzo ciężki; następnie musielibyśmy dysponować całym szeregiem sił pomocniczych, celem zastąpienia wszystkich szeregowych, którzy dotychczas są zajęci w pułkach rozmaitemi robotami gospodarczemi, a takich w pułkach piechoty jest 290.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#ZygmuntMarek">Panowie posłowie Lieberman i Dąbrowski mówili o znaczeniu wyszkolenia technicznego, jak również podkreślali znaczenie strony moralnej. Podzielam ten pogląd. Szczególnie strona moralna ma wysokie znaczenie; określam ją na nie mniej jak 90% w czasie przyszłej wojny.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#ZygmuntMarek">P. pos. Dąbrowski również wspomniał, że wszelkie oszczędności w budżecie wojskowym będą opłacane krwią dzieci naszych. Proszę Panów, poza stroną techniczną, która jest b. ważna, jest jeszcze strona odpowiedniego kierownictwa i dowodzenia, a kierownictwo i dowodzenie decydują również o stronie moralnej, bo strona moralna, duch wojska i hart ducha zależą bezwzględnie tylko od odpowiedniego dowódcy. To też, proszę Panów, ten, na którym leży odpowiedzialność nie tylko za obronę granic Państwa, ale za obronę życia obywateli, musi pamiętać, że wojsko, ta kadra przyszłej armji, w skład której wejdą wszyscy zdolni do noszenia broni, musi być odpowiednio dowodzona i odpowiednio kierowana.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#ZygmuntMarek">Przechodzę do kwestji personalnych. Z liczby zwolnionych z wojska oficerów bardzo znaczna ilość osób jest wielce zasłużonych, uczciwych i porządnych, ale dowodzenie wymaga specjalnej umiejętności, specjalnych zdolności, specjalnego orjentowania się w terenie, jak również w warunkach bojowych. Są to zalety przeważnie indywidualne, to też dlatego my nie możemy traktować sprawy tak, jak były one traktowane przed wojną, czy to w armji rosyjskiej, czy też austrjackiej; liczono się tam z tem, że taki to jeszcze musiał przesłużyć parę lat, bo mógłby być mianowany generałem i otrzymać odpowiednią emeryturę, a drugi znów z tego powodu, że miał rodzinę i t. p. Są to względy oczywiście humanitarne, ale odpowiedzialność przełożonego pod tym względem musi być bezwzględna. W wojsku mogą być tylko tacy, którzy potrafią pracować, a ci, którzy czy to z powodu charakteru, czy innych względów tym warunkom nie odpowiadają, muszą przejść w zasłużony spoczynek i mogą znaleźć pracę, która przyniesie ojczyźnie i społeczeństwu pożytek.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#komentarz">(P. W. Bitner: Ale jeżeli ktoś na froncie uzyskał order jako dowódca?)</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#ZygmuntMarek">Kwestja orderu jest bardzo często kwestją odwagi osobistej, zasług osobistych.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#ZygmuntMarek">Wobec poruszenia przez niektórych Panów posłów sprawy gen. Zagórskiego muszę zaznaczyć, co następuje. Sprawa ta została przez sędziego śledczego jak najdetaliczniej zbadaną. Wszyscy, którzy mogli cokolwiek w tym kierunku powiedzieć, zostali zbadani. Niestety, sprawy tej dotychczas nie wyjaśniono i wobec tego jest ona w zawieszeniu do chwili wykrycia nowych danych lub do momentu, gdy zjawi się gen. Zagórski, który oficjalnie uważany jest za znajdującego się w dezercji.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#ZygmuntMarek">Wobec uwagi p. Wicemarszałka, zrobionej memu przedmówcy, ja osobiście w tej sprawie nic więcej nie dodam, lecz uważam, że słuszność nie jest po stronie panów posłów.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#ZygmuntMarek">Przechodzę do budżetu. W dzisiejszym numerze „Polski Zbrojnej” mogli Panowie przeczytać przedruk z pisma niemieckiego „Welt am Montag”, porównywującego budżet polski z budżetem niemieckim i stwierdzającego, że armja polska, mająca 255 tysięcy, w tem 55,000 zawodowych żołnierzy, posiada budżet 350 miljonów mk. niem., a armja niemiecka, składająca się ze 100.000 żołnierzy zawodowych, posiada budżet 476 miljonów mk. niem., a więc o 126 miljonów mk. niem. więcej. Również dzisiaj p. pos. Lieberman na wstępie swojego przemówienia wskazał na bardzo poważny fakt, a mianowicie, że największe zbrojenia są dokonywane obecnie w Bolszewji, że w Bolszewji panuje militaryzm. P. Poincare, otwierając izbę francuską, powiedział, że traktaty międzynarodowe określiły granice niepodległej Francji i że Francuzi muszą ich bronić; uprzedził, że nie da się uniknąć większych wydatków na budżet wojskowy.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#ZygmuntMarek">Wysoka Izbo! Jeżeli takie jest stanowisko potężnej Francji, to sądzę, że tem bardziej my, mając fatalne granice — trudniejsze od Francji, musimy ten budżet mieć przynajmniej w granicach preliminowanych przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#ZygmuntMarek">Głos ma sprawozdawca, p. Kościałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PKościałkowski">Wysoka Izbo! Najpierw chcę poruszyć kwestję, która tu wywołała dość gorącą dyskusję, a która w mojem przekonaniu została w tej dyskusji źle postawiona i spowodowała pewne nieporozumienie.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PKościałkowski">Sprawą tą jest odmłodzenie armji.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PKościałkowski">P. pos. Dąbrowski, który twierdził, że krzywdę uczyniłem tym oficerom b. armji zaborczych, o których mówiłem, że wśród nich jest najwięcej takich, którzy mając naleciałości niewoli, nie są odpowiedni, żeby służyć w armji polskiej, źle mnie zrozumiał, gdyż sprawę tę inaczej stawiałem.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#PKościałkowski">Zasadnicza strona zagadnienia polega na tem, że doświadczenie ostatnich wojen stwierdziło konieczność odmłodzenia korpusu oficerskiego, stwierdziło, że tylko człowiek w sile wieku, posiadający nie tylko dużą wiedzę wojskową, ale i siły fizyczne, może podołać trudom wojennym, niezwykle ciężkim. Przypomnę Panom fakt, że gdy po wojnie japońskiej zastanawiano się nad przegraną rosyjską, wówczas uznano, że jedną z głównych przyczyn tej przegranej jest zbyt wysoki wiek korpusu oficerskiego. Ta sprawa była szeroko potraktowana i przepracowana przez gen. Wojejkowa, do której to pracy chciałbym skierować p. prof. Dąbrowskiego.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PKościałkowski">Jeżeli mówiłem o tem, że oficer, który przez dłuższy okres czasu pracował w armji zaborczej, nie jest częstokroć odpowiedni do służby obecnie, to miałem na myśli przede wszystkiem to, że długoletnia służba wojskowa powoduje zrutynizowanie metodami prac pokojowych, które w rezultacie mszczą się, gdy przychodzi do rozprawy orężnej. Nigdy nie miałem na celu krzywdzenia któregokolwiek z oficerów b. armji zaborczych.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PKościałkowski">Miło mi stwierdzić, że nie pod tym kątem widzenia były rozpatrywane wnioski i zarządzenia władz wojskowych, gdy chodziło o przeniesienie tych oficerów w stan spoczynku. Przecież, proszę Panów, jeżeli weźmiemy listę oficerów, korpusu oficerskiego, to zobaczymy tam nazwiska powszechnie znanych i cenionych wyższych oficerów b. armji rosyjskiej i austrjackiej, którzy dotychczas na stanowiskach bardzo wybitnych w armji naszej się znajdują, że wspomnę tylko generałów Romera, Kutrzebę, Romla, Dzierżanowskiego, Małachowskiego, obydwu Wróblewskich, Pożaryskiego i innych. A jeżeli Panowie zechcą się zastanowić, a przede wszystkiem p. prof. Dąbrowski, nad tem, że Wiceministrem Spraw Wojskowych, człowiekiem posiadającym pełne zaufanie p. Marszałka Piłsudskiego, szczycącym się wielkiem uznaniem i miłością armji, jest p. gen. Konarzewski, b. oficer armji rosyjskiej, to zobaczą, że nikt w formie ogólnikowej tych rzeczy nie stawiał i w ten sposób sprawy tej nie traktował.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PKościałkowski">Jednocześnie, gdy mowa o odmładzaniu korpusu oficerskiego, o usunięciu szeregu oficerów, niech mi wolno będzie również stwierdzić, że zły przykład wybrał p. prof. Dąbrowski. P. prof. Dąbrowski nie wziął żadnego z generałów, którzy zostali przeniesieni w ostatnich paru latach z armji czynnej w stan spoczynku, lecz wziął jako przykład 2 generałów, którzy zostali usunięci pod zarzutem nieścisłości materjalnej, pod zarzutem przekroczenia etyki żołnierskiej i obywatelskiej.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#komentarz">(Głos: Trzech Hallerów.)</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#PKościałkowski">P. prof. wspomniał o Hallerach, ale szczególny nacisk położył na gen. Rozwadowskiego i gen. Zagórskiego.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(Głos: Piętnaście miesięcy siedzieli w więzieniu.)</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#PKościałkowski">Otóż Panie Pośle, niech mi będzie wolno przypomnieć, że podczas dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych w roku ubiegłym, nie chciałem poruszać sprawy gen. Zagórskiego i innych generałów, przebywających w więzieniu, gdyż stałem na stanowisku, że dopóki sprawa ta nie została rozpatrzona i definitywnie załatwiona przez sąd, nie należy jej tutaj poruszać. Panowie z tej strony Izby sprawę tę poruszyli. Ja wówczas odpowiedziałem, że sprawy lotnictwa, dotyczące gen. Zagórskiego, były w roku zeszłym tematem b. długich i burzliwych obrad komisji lotniczej, które doprowadziły do powzięcia bardzo ujemnego zdania o całokształcie gospodarki tego departamentu.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To było przed majem 26 roku. P, Czetwertyński: Jakiej komisji?)</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#PKościałkowski">Podkomisji lotniczej, która obradowała jeszcze przed wypadkami majowemi. I wtedy na tej podkomisji, na której byli obecni p. gen. Żeligowski, p. gen. Zagórski, p. pułk. Rayski, jeszcze inni panowie, oraz 5 członków podkomisji, sprawa gospodarki gen. Zagórskiego była wszechstronnie rozpatrywana.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Był więc czas na zbadanie dokładne i na wydanie wyroku.)</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#PKościałkowski">Wyjaśnię dalszy ciąg tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Czasu było dość.)</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#PKościałkowski">Korpus kontrolerów postawił wniosek o usunięcie gen. Zagórskiego ze stanowiska szefa departamentu, wysuwając szereg zarzutów, których w sprawozdaniu nie podałem dlatego, że nie chciałem rozszerzać krytyki na osobę p. gen. Zagórskiego. Wówczas stwierdzono, że gospodarka była wadliwa, przynosiła straty Skarbowi Państwa i na skutek stwierdzenia tych faktów nie tylko gen. Zagórski, jako szef departamentu został usunięty z szefostwa, ale również został usunięty gen. Żymirski, wówczas w więzieniu wojskowem przebywający. Podkreślam, że usunięcie gen. Zagórskiego ze stanowisk zajmowanych przez niego w Ministerstwie Spraw Wojskowych nastąpiło nie po wypadkach majowych, ale przed niemi i nie było zarządzone przez Marszałka Piłsudskiego, ale przez Ministra Spraw Wojskowych, gen. Żeligowskiego. Sprawę tę w tej formie wyjaśniłem podczas dyskusji budżetowej, wydawało mi się, że gen. Zagórski nie wypłynie nigdy w tej Izbie, jako ten, którego ktokolwiek będzie wysuwał jako jednego z lepszych oficerów i jako najlepszego patrjotę polskiego.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#komentarz">(Głos: Tego nikt nie robił.)</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#PKościałkowski">Panowie mówicie, że tego nikt nie robił, przeciwnie, przedstawiciel Panów dziś, na rannem posiedzeniu, wyraźnie stwierdził, że człowiek o tak Wysokiem poczuciu patrjotyzmu, człowiek, będący synem powstańca, bronił idei niepodległości Polski, że ten człowiek znajduje się w więzieniu. Prof. Dąbrowski porównał więzienie gen. Zagórskiego w ostatnich czasach z więzieniem oficerów, którzy z pobudek ideowych, walcząc o niepodległość Państwa Polskiego, przez niego zadenuncjowani, w więzieniu się znaleźli.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#komentarz">(P. Dąbrowski: Tak nie mówiłem.)</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#PKościałkowski">Pan Poseł powiedział, że siedział również w więzieniu. Nie twierdzę bynajmniej, że gen. Zagórski nie miał dużych zalet jako żołnierz, niewątpliwie był to człowiek wielkiej odwagi.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Szczególnie, gdy latał aeroplanem nad Warszawą.)</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#PKościałkowski">Wydaje mi się, że wielką krzywdę czyni prof. Dąbrowski tym wszystkim oficerom, którzy zostali z wojska polskiego z różnych względów przeniesieni w stan spoczynku, jeśli walcząc o nich, wysuwa, jako ich przedstawiciela, właśnie gen. Włodzimierza Zagórskiego.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#komentarz">(Głos: Mówił o 3 Hallerach. P. W. Bitner. Dlaczego zostali usunięci kawalerowie krzyża Virtuti Militari?)</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#PKościałkowski">Panie kolego Bitner, zdaje mi się, że krzyż Virtuti Militari jest nadawany za wielkie zasługi bojowe, za męstwo i cnotę żołnierską. Słusznie było podniesione, że to czasem nie idzie w parze z umiejętnością dowodzenia. Jeżeli ktoś otrzymał Virtuti Militari jako oficer niższego stopnia, może nie nadawać się do tego, ażeby był oficerem wyższego stopnia.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#komentarz">(P. W. Bitner: Otrzymywali, jako oficerowie wyższego stopnia.)</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#PKościałkowski">Jeżeli chodzi o kawalerów Virtuti Militari, sądzę, że Państwo Polskie, mając 48.000 funkcjonarjuszów państwowych, może odpowiednio zatrudnić kawalerów Virtuti Militari i dać im takie stanowiska, takie funkcje, które w żadnym wypadku krzywdy im nie przyniosą. Wtedy, gdy p. poseł Bitner mówił, że przeniesienie do rezerwy jest uchybieniem honoru, czci, wartości czy kwalifikacji żołnierskiej, poseł Czetwertyński rzucił nazwisko Hinderburga, rozumiejąc to w ten sposób, że Hinderburg, przeniesiony do rezerwy został z powrotem przywrócony na najwyższe stanowisko w państwie. Przeniesienie w stan spoczynku nie uchybia żadnemu z tych, których to przeniesienie dotknęło. W Komisji Budżetowej, referując tę sprawę, wyraźnie podkreśliłem, wiele jest przeniesień ze względów natury czysto wojskowej, a wiele jest przeniesień na skutek stwierdzenia nadużyć, to jest nie przeniesienie w stan spoczynku, ale wydalenie z wojska.</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#PKościałkowski">Księże Pośle, wydaje mi się, że przy dyskusji budżetowej nad wojskiem i wtedy, gdy ja jestem referentem Komisji Budżetowej, to Ksiądz Poseł niesłusznie stawia sprawę, jeżeli chce, ażebym opowiadał o samolotach z okresu wyborczego. Jako referent budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych muszę stwierdzić, że nie jest mi wiadomem, ażeby jakikolwiek samolot wojskowy był używany do akcji wyborczej. Jeżeli ks. Poseł ma te dane, proszę na trybunę i proszę o podanie tych danych.</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. P. Polakiewicz: Panie Marszałku, proszę dać możność złożenia sprawozdania.)</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#PKościałkowski">Przechodzę do tego, co mówił p. pos. Lieberman, twierdząc, że jest koniecznością, żeby każdy żołnierz normalną ustawową ilość czasu w armji spędzał i nie miał służby skróconej. Muszę zauważyć, że jest to mylne postawienie sprawy. Twierdzenie to w mojem przekonaniu, jest niesłuszne i wszelkie powoływanie się na sprawiedliwość jest w tem miejscu nieodpowiednie i nie na miejscu dlatego, że sprawę tę należy ująć pod zupełnie innym kątem patrzenia.</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#PKościałkowski">Mianowicie stwierdziliśmy z tej trybuny parokrotnie, że wojna przyszła będzie wojną narodową, że wszyscy fizycznie zdolni mężczyźni staną do walki z bronią w ręku, i aby się do tego przygotować, należy wszystkich mężczyzn zdolnych fizycznie przeszkolić. Kontyngent nasz nie pozwala na przeszkalanie wszystkich, komisje poborowe wielu obywateli odsyłają do domu. Zróżniczkowanie służby, skrócenie tej służby tym, którzy mają pełne kwalifikacje już zdobyte jako szeregowi żołnierze i wprowadzenie na ich miejsce innych obywateli, którzy dotychczas służby wojskowej nie zaznali, leży w interesie Państwa, jest koniecznością państwową. Obywatel, który przeszedł służbę wojskową i posiadł arkana służby wojskowej, zostaje odesłany do domu, a na jego miejsce zostaje przysłany ten, który tej służby nie przechodził. Stąd niesłuszne jest twierdzenie, że należy jedną metodę stosować do wszystkich żołnierzy naszych.</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#PKościałkowski">Jeżeli p. pos. Lieberman mówił o złych stosunkach, panujących w fabrykach państwowych przemysłu wojennego, administracji z robotnikami i złej sytuacji tych robotników, to śmiem twierdzić, że p. pos. Lieberman żadnej takiej fabryki nie zwiedził, nie zbadał stosunków i to, co powiedział tutaj, opierał tylko na tych czy innych, mniej czy więcej prawdziwych krążących plotkach.</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#komentarz">(Głos: Na zatargach.)</u>
<u xml:id="u-25.34" who="#PKościałkowski">Jeżeli chodzi o zatargi, to prawdopodobnie p. Poseł wymieniłby tu „Pocisk”, ale „Pocisk” nie jest państwowem przedsiębiorstwem. A jeżeli o to chodzi, to właśnie tam, a nie gdzie indziej działały elementy komunistyczne w czasie wyborów. I te zatargi, które tam najczęściej się odbywały, to były zatargi z jednej strony na skutek agitacji komunistycznej, z drugiej strony na skutek złego, nieuczciwego ustosunkowania się do robotników niejednokrotnie administracji „Pocisku”.</u>
<u xml:id="u-25.35" who="#PKościałkowski">Chciałbym, ażeby Panowie zwiedzili te fabryki.</u>
<u xml:id="u-25.36" who="#PKościałkowski">Czy to fabrykę karabinów, czy fabrykę prochu w Zagożdżonie, a wówczas stwierdzą, że takich warunków mieszkalnych, jakie mają robotnicy tam, nie mają robotnicy w Polsce prawie nigdzie.</u>
<u xml:id="u-25.37" who="#komentarz">(Głos z Centrum: Bo nie zna Pan.)</u>
<u xml:id="u-25.38" who="#PKościałkowski">Panie Pośle, Jeżeli Pan mieszka w hotelu sejmowym, to poza tem, że Pan ma marmurowe schody i łazienkę, stwierdzam, że mieszkania robotników w Zagożdżonie czy w fabryce radomskiej nie są w niczem gorsze od tego mieszkania, jakie Pan tutaj zamieszkuje.</u>
<u xml:id="u-25.39" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: W Skarżysku są najlepsze.)</u>
<u xml:id="u-25.40" who="#PKościałkowski">Proszę mi wierzyć, że robotnik, który pracuje w państwowej fabryce, wie, że jego trud i wysiłek idzie na rzecz Państwa. Robotnik, pracujący w przedsiębiorstwie prywatnem jest przeświadczony, że z trudu jego i znoju korzystają poszczególne jednostki, niejednokrotnie niekorzystnie ustosunkowane do Państwa, jak to mieliśmy kilka przykładów choćby z temi Starachowicami na początku ich istnienia, gdzie kapitał zagraniczny odgrywał wielką rolę. Robotnik polski, uświadamiany przez kolegów p. Liebermana i przez P'. P. S., powinien wiedzieć, że wielkim trustom zagranicznym, wielkim i potężnym koncernom kapitału zagranicznego może się przeciwstawić w tej chwili w Polsce tylko kapitał państwowy, gdyż kapitału prywatnego nie ma i nie stać go na to. O tem robotnik wie i rozumie, że w interesie jego własnym, w interesie klasy robotniczej jest przejęcie jak największej ilości fabryk przemysłu wojennego w ręce państwowe. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że na wypadek wojny robotnik polski zgromadzony przy pracy w fabrykach państwowych spełni swój obowiązek i tam zatargów żadnych nie będzie, że fabryki te przejdą od razu na produkcję wojenną i obowiązek swój spełnią.</u>
<u xml:id="u-25.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-25.42" who="#PKościałkowski">P. p. Lieberman twierdził dalej, że wydatki w Polsce na wojsko są stokroć większe niż w innych państwach, jednocześnie chętnie powołuje się na to, że my się staramy ukrywać pozycje, związane z wydatkami wojskowemi w innych budżetach. Łącznie z p. p. Liebermanem walczyliśmy prawie przez 5 lat, by pozycje takie, jak Kasa Chorych, jak cło od sprowadzanych maszyn do budowy aeroplanów i inne pozycje były z budżetu wojskowego zdjęte. Nie są to sumy wydatkowane bezpośrednio na wojsko; jeżeli zaś chodzi o stosunek wydatków na jedną osobę wojskową w Polsce i w innych państwach, to mogę podać tu następujące cyfry: w Polsce na rok bieżący 2.780 zł., w Niemczech 12.366, w Czechach 3989, czyli koszta związane z jedną osobą wojskową są w Polsce znacznie niższe, niż w Niemczech i Czechach.</u>
<u xml:id="u-25.43" who="#PKościałkowski">Gdybym zechciał Panom podawać cyfry z innych państw, tobym mógł Panom te rzeczy oświecić i zobaczyliby Panowie, że w Polsce te wydatki są małe. Wydatki zaś, związane z utrzymaniem jednego żołnierza, czy wydatki na technikę obrony bez globalnej sumy wydatków, wynoszą 871 zł 46 gr. wydaje mi się, że to rozdmuchiwanie militarystycznych dążności naszego Państwa, stwierdzanie z trybuny sejmowej, że Polska wydaje na wojsko więcej, aniżeli inne państwo, w żadnym wypadku nie idzie na korzyść naszego Państwa, ale odwrotnie może nam tylko utrudnić nasze prace zagranicą.</u>
<u xml:id="u-25.44" who="#PKościałkowski">Proszę Panów, p. pos. Lieberman, w swojem przemówieniu rozpoczął walkę z „jaśnie oświeconym demokratyzmem”.</u>
<u xml:id="u-25.45" who="#komentarz">(Głos: Oświecony wystarczy.)</u>
<u xml:id="u-25.46" who="#PKościałkowski">Tak się dziwnie złożyło, że określenie to zostało wynalezione i nadane…</u>
<u xml:id="u-25.47" who="#komentarz">(Głos: Przez Panów.)</u>
<u xml:id="u-25.48" who="#PKościałkowski">„Jaśnie oświecony nie od nas pochodzi. Od nas „oświecony”. Na skutek stwierdzenia przez p. posła Radziwiłła, że oświecony demokratyzm jest rzeczą dobrą, w parę dni potem ukazał się feljeton w „Gazecie Warszawskiej” pióra niezwykle dowcipnego człowieka, jakim jest p. Nowaczyński. Nie wiedziałem, że p. Lieberman w ostatnich czasach właśnie od niego czerpie swoje wiadomości i określenia. Tak jak to już tylekroć się zdarzało, i w tym wypadku te dwie strony się połączyły i p. Lieberman uścisnął dłoń redaktora Nowaczyńskiego. Wydaje mi się jednak, że ten zarzut, rzucony części Izby o tym „jaśnie oświeconym demokratyzmie”, a zastosowany przy budżecie wojskowym, jest błahy, nic nie mówiący tak, że dłużej nad tem, po za tą uwagą, zastanawiać się nie będę.</u>
<u xml:id="u-25.49" who="#komentarz">(Głos na ławach P, P. S.: Zwrócił jednak uwagę.)</u>
<u xml:id="u-25.50" who="#PKościałkowski">No tak, ale tylko na ten fakt podania dłoni przez posła Liebermana i zaczerpnięcia nauki nie od kogo innego, ale właśnie od redaktora Nowaczyńskiego.</u>
<u xml:id="u-25.51" who="#komentarz">(Głos na ławach P, P. S.: Nieszczęście zbliża czasami ludzi.)</u>
<u xml:id="u-25.52" who="#PKościałkowski">Kończę, podkreślając jeden z momentów, który tutaj uwydatnił już p. Pieracki, który powiedział, że o militaryzmie Marszałka Piłsudskiego, o rozdmuchiwaniu dążności militarystycznych dawno już zapomniano i że należy te rzeczy między bajki włożyć.</u>
<u xml:id="u-25.53" who="#PKościałkowski">Gdy mówi się o budżecie wojskowym, to naprawdę należy podkreślić tu fakt, że wtedy, gdy na czele Rządu Polskiego stoi Marszałek Piłsudski, gdy w Rządzie tym są generałowie, wtedy właśnie budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych jest zaledwie wegetacyjny i nie może u nikogo budzić podejrzeń, że jest to budżet militarystyczny. Niech Panowie zastanowią się nad tem, że nigdy zagranica tak przychylnie nie ustosunkowała się do pokojowych tendencji i dążności Polski, jak właśnie przy Rządzie Marszałka Piłsudskiego.</u>
<u xml:id="u-25.54" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-25.55" who="#PKościałkowski">Proszę zwrócić uwagę na fakt, że ta tendencja jest w całej rozciągłości uwidoczniona w budżecie wojskowym i że Ministerstwo Spraw Wojskowych, znajdujące się pod kierownictwem Marszałka Piłsudskiego, w opracowaniu budżetu wojskowego dało temu wyraz, wprowadzając daleko idące oszczędności.</u>
<u xml:id="u-25.56" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#ZygmuntMarek">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych jest zakończona.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#ZygmuntMarek">Przystępujemy do dyskusji nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości. Udzielam głosu p. Rosmarinowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#HenrykRosmarin">Wysoka Izbo! Wydatki na resort Ministerstwa Sprawiedliwości wynoszą 4,4% ogólnych wydatków. Mimo wszystko jednak budżet ten zasługuje na szczególną uwagę już ze względu na to, że Minister Sprawiedliwości ma zadanie, które na Zachodzie odpowiada zadaniu zastępcy premjera, zadanie pilnowania praworządności w Państwie. W państwach zachodnich poza działalnością, związaną ściśle ze swoim resortem, Minister Sprawiedliwości jest ponadto strażnikiem prawa w wszelkich dziedzinach życia publicznego, a obowiązkiem jego jest dążenie do utrzymania praworządności, do zabezpieczenia poszanowania praw.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#HenrykRosmarin">W państwach o starej tradycji państwowej, o wyrobionym stanie urzędniczym, zadanie Ministerstwa Sprawiedliwości nie jest zbyt trudne. Wobec silnego wyrobienia poczucia prawa u ludności poszanowanie prawa w każdej dziedzinie życia państwowego jest pierwszorzędnym nakazem, a jakiekolwiek wybryki pod tym względem spotykają się z bardzo zrozumiałym odruchem całego społeczeństwa. W Polsce stanowisko Ministerstwa Sprawiedliwości jest znacznie cięższe, ile że w młodem państwie praworządność trudniejsza jest do zrealizowania i tem większa odpowiedzialność spoczywa na barkach każdego ministra. Nie ulega żadnej kwestji, że pod tym względem stosunki zmieniają się na lepsze. Szerokie warstwy społeczeństwa coraz silniej przyswajają sobie przekonanie, że w sile prawa i w odczuwaniu potrzeby bezwzględnego jego przestrzegania tkwi sama wartość społeczeństwa. Bądź co bądź dalecy jesteśmy jeszcze od stosunków w takich państwach o starej kulturze państwowej, które w przestrzeganiu prawa i ustaw panujących, widzą gwarancję ładu i spokoju.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#HenrykRosmarin">Czy dotychczasowi ministrowie sprawiedliwości spełnili szczytną rolę strażników prawa? Należy stwierdzić, że brak im było niejednokrotnie tej siły i odporności, która by gwarantowała praworządności należyte uznanie.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#HenrykRosmarin">Mimo jasnego nakazu Konstytucji Ministerstwo Sprawiedliwości nie wywarło dotychczas należytego wpływu na to, ażeby wprowadzone zostały w życie ustawy, które gwarantują wykonanie Konstytucji, a dotyczą swobód obywatelskich. Nie uchylono również dotychczas ustaw sprzecznych z Konstytucją. Jeżeli poruszam kwestję, która może bezpośrednio nie dotyczy resortu Ministra Sprawiedliwości, gdyż graniczy z działalnością Ministra Spraw Wewnętrznych, czynię to z tego powodu, że uważam, iż obowiązkiem Ministra Sprawiedliwości jest baczyć na to, ażeby Konstytucja była ściśle przestrzegana, ażeby te ustawy, które są wynikiem Konstytucji, konsekwencją Konstytucji, a które dotychczas nie zostały w życie wprowadzone, zostały przez Rząd zrealizowane. Ten pierwszorzędny postulat, o którym przed chwilą mówiłem, a który wynika z jasnego brzmienia Konstytucji i ma decydować o istotnym ustroju demokratycznych Republiki Polskiej, nie znalazł niestety dotychczas w żadnym Ministrze Sprawiedliwości silnego orędownika.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#HenrykRosmarin">Stwierdzam z zadowoleniem, że poza tem w wielu dziedzinach pracy tego resortu zauważyć się daję znaczna poprawa, a przede wszystkiem w unifikacji prawa. I tu jednak praca postępuje zbyt powoli. Ze wszystkich kół społeczeństwa słyszeć się dają głosy, że unifikacja ustawodawstwa staje się pierwszorzędnym nakazem życia, że potrzeby stąd wynikające coraz silniej naciskają Rząd, mimo wszystko jednak, mimo nacisku wywieranego przez sam Rząd na czynniki do tego powołane, praca, jak powiedziałem, postępuje zbyt powoli naprzód.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#HenrykRosmarin">Oczywiście zarzut ten spotyka przede wszystkiem Komisję Kodyfikacyjną. Prawie we wszystkich dyskusjach budżetowych stwierdzono niemal, jednomyślnie, że konieczną rzeczą jest przyspieszenie prac kodyfikacyjnych, związanych przede wszystkiem z unifikacją ustawodawstwa, mimo wszystko jednak prace Komisji Kodyfikacyjnej posuwają się zbyt powoli naprzód. Zdaje mi się, że nie ma nikogo w tej Wysokiej Izbie, ktoby nie żywił wielkiego szacunku, jaki się należy instytucji, w której skład wchodzą najwybitniejsi może uczeni naszego Państwa. Zdaję mi się, że jest obowiązkiem moim, jako referenta, stwierdzić z tego miejsca wysokie poczucie odpowiedzialności, które wykazuje przede wszystkiem przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej, p. rektor Fierich. Nie ulega żadnej kwestji, że prace Komisji Kodyfikacyjnej wykazują ogromne zrozumienie jej, członków dla potrzeb społeczeństwa. Mimo wszystko jednak nie wolno zapominać o tem, że działalność tej komisji obciążona jest jakiemiś specjalnemi trudnościami, w których niemałą rolę odgrywają rozdźwięki antagonizmów dzielnicowych. Byłoby rzeczą konieczną zaapelować do p. Ministra Sprawiedliwości, ażeby wywarł swój wpływ w tym kierunku, aby unifikacja ustaw nieco raźniej postępowała, abyśmy wyszli wreszcie z obrębu nadziei na bardziej realne pole. Komisja Kodyfikacyjna pojmuje zadanie swoje stworzenia zunifikowanego ustawodawstwa zbyt idealnie. Jest rzeczą niemożliwą stworzenie idealnego ustawodawstwa, jest rzeczą konieczniejszą zastosowanie się do potrzeb aktualnych i dlatego należałoby w członków Komisji Kodyfikacyjnej wpoić to przekonanie, że opóźnienie unifikacji ustawodawstwa zbyt silnie ciąży na potrzebach i na interesach ludności. Mimo wszystko jednak, mimo tak szeroko pojmowanego swego zadania, projekty komisji niejednokrotnie spotykały się z ostrą krytyką samego społeczeństwa, a ostatnio dekrety o ustroju sądownictwa, ustawa o postępowaniu karnem, są niezbitym dowodem tego, że osiągnięcie idealnego ustawodawstwa jest rzeczą niemożliwą. Będzie rzeczą Sejmu, a może rzeczą Komisji Prawniczej zainteresowanie się planem Komisji Kodyfikacyjnej, a zdaniem mojem pożądanem będzie naśladowanie praktyki pod tym względem poprzedniego Sejmu, gdzie z inicjatywy p. Marszałka Sejmu Komisja Prawnicza Sejmu i Senatu miały możność zetknięcia się bezpośrednio z kierownictwem Komisji Kodyfikacyjnej i poinformowania się o planie jej prac.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#HenrykRosmarin">Ministerstwo nie zrobiło dotąd nic dla unifikacji adwokatury. Istnieje u nas w Państwie kilka typów adwokatów, co najjaskrawiej wskazuje na różnice dzielnicowe w Państwie zachowane. Uniemożliwianie wolnoprzesiedlenia adwokatów znajduje w łonie ministerstwa silnych popleczników, a wytworzenie jednolitego typu adwokatów polskich mamo nakazu płynącego z konieczności usuwania kordonów dzielnicowych i coraz silniejszego zazębiania się interesów obywateli ze wszystkich dzielnic Państwa nie spotyka się w ministerstwie z należytem zrozumieniem. Oczywiście odgrywają tu pewną rolę względy konkurencyjne. Nie bez wpływu pozostaje nacisk wywierany przez niektóre sfery na Ministerstwo Sprawiedliwości, ale mimo wszystko, Ministerstwo winno pod tym względem okazać należytą odporność, należytą siłę i doprowadzić do zjednoczenia adwokatury.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#HenrykRosmarin">Co do działalności Ministerstwa Sprawiedliwości w ściślejszem znaczeniu, to na działalność tę składa się troska o dobre ustawy i dobre sądy. Stwierdzić należy, że w dziedzinie ustawodawstwa departament ustawodawczy ministerstwa może się wykazać znacznemi rezultatami. W dziedzinie administracji sprawiedliwości jest znaczny postęp, ale wymiar sprawiedliwości jeszcze ciągle jest utrudniony, a czasem staje się wprost niemożliwy z powodu nieodpowiednich pomieszczeń sądowych. Rząd sam doszedł do przekonania, że pomieszczenia te są nieodpowiednie i że przyczyniają się one do utrudnienia wymiaru sprawiedliwości, i w budżecie inwestycyjnym, który stał się ustawą, przeznaczył około 12 miljonów złotych na nowe budowle w zakresie Ministerstwa Sprawiedliwości. Jest to jednak jedynie kropla w morzu, potrzeby pod tym względem przekraczają sumę 200 miljonów złotych, a trzeba podkreślić, że potrzeby te są konieczne, że najbliższe budżety będą się musiały liczyć z temi potrzebami i wydatkowanie na ten cel nie da się na dłuższą metę odłożyć. W sprawozdaniu drukowanem, przeze mnie przedłożonem, znajdziecie Panowie dokładny wykaz budowli, które powinny być w interesie wymiaru sprawiedliwości uskutecznione. Na żądanie moje ministerstwo wręczyło mi ten wykaz i wydrukowałem go w tym celu, żeby wykazać, że tak Sejm, jak i Rząd zdają sobie należycie sprawę z potrzeb pod tym względem i że jedynie wzgląd na finansowy stan Państwa, na niemożliwość wydymania budżetu, uniewożliwia realizację tych potrzeb już w tym budżecie. W Komisji Budżetowej w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości poszczególni posłowie, należący do różnych stronnictw z całą siłą podkreślali niemożliwe stosunki, wśród jakich dziś pracują sędziowie.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#HenrykRosmarin">Myślę o stosunkach, dotyczących pomieszczenia. Jednozgodność pod tym względem była ogromnie charakterystyczna; i gdyby nie wzgląd, o którym przed chwilą mówiłem, wzgląd na niemożność wyolbrzymienia budżetu w tak ciężkiem położeniu gospodarczem, w jakim się znajdujemy, niezawodnie ta potrzeba znalazłaby swój wyraz w powiększeniu właściwej pozycji budżetowej. Nie stało się tylko, jak powiedziałem, ze względów ściśle budżetowych.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#HenrykRosmarin">Uposażenie sędziów i urzędników sądowych jest nieodpowiednie. Zdaje sobie z tego sprawę i Rząd i Sejm. W państwach zachodnich nie ma żadnego czynnika do tego powołanego, czynnika, który by się interesował wymiarem sprawiedliwości, który by nie zdawał sobie dokładnie sprawy, że sędziom należy zapewnić byt niezależny, dać im uposażenie umożliwiające im zupełne oddanie się swemu zawodowi, a przekonanie to wynika z głęboko pojętego poczucia zagwarantowania sądownictwu niezależności od wszelkich pokątnych wpływów. Jeżeli u nas nie zawsze i nie wszędzie, ale mimo wszystko słyszeć się dają głosy, które wyrażają niezadowolenie z działalności sądownictwa, to przyczyny tego szukać należy przede wszystkiem w braku zrozumienia w samem społeczeństwie, że sędziom należy zapewnić niezależność, ujawniającą się w należytem uposażeniu. Kwestji tej nie można uważać za drugorzędną. Samodzielność sędziowska narażona jest na szwank, skoro sędzia w ubocznem zajęciu szukać musi pomocy dla zapewnienia sobie i rodzinie marnego bytu. Umysł sędziego zaprzątnięty walką o byt, zajęciami nie mającemi nic wspólnego z samym zawodem, nie może być tak jasny i swobodny, jak tego wymaga szczytna jego rola. Jest rzeczą notoryczną, że sędziowie, szczególnie w wielkich miastach, muszą szukać pomocy w celu zapewnienia bytu sobie i rodzinie np. w udzielaniu lekcji, nauczaniu w gimnazjach. Jeżeli tego rodzaju zajęcia nie stoją w kolizji z działalnością sędziowską, to niestety zauważyć się dają zajęcia, które już siłą faktu kolidować muszą z działalnością sędziowską. Uważam za rzecz wykluczoną, aby sędzia mógł pełnić funkcje buchaltera, albo korespondenta w banku lub w jakiejś firmie, a mimo wszystko zdarzają się takie wypadki. Rząd zdaje sobie sprawę z tego faktu. O ile wiem, Ministerstwo Sprawiedliwości stara się nie dopuścić do tego, by sędziowie w zajęciach swoich pobocznych wybierali takie, które kolidują z zawodem sędziowskim. Życie jest mimo wszystko silniejsze. Wzgląd na najistotniejsze potrzeby rodziny jest silniejszy i kolizja taka następować musi. Zaradzić temu może tylko Rząd i Sejm, jeżeli obmyśli i zrealizuje należyte środki zapobieżenia temu złu.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#HenrykRosmarin">W nie lepszem położeniu znajdują się urzędnicy sędziowscy, których ciężkim obowiązkiem jest pomagać sędziemu w wymiarze sprawiedliwości. Pomijam sam fakt przeciążenia pracą urzędników sędziowskich, stwierdzić jednak należy, że marny ich byt, spowodowany niskiem uposażeniem, musi się spotkać z należytemi środkami zapobiegawczemi tak ze strony Rządu, jak i ze strony Sejmu i to przede wszystkiem w interesie samego wymiaru sprawiedliwości, gdyż tak samo, jak i sędzia, urzędnicy sędziowscy muszą być wolni od wszelkich pokątnych wpływów, które kolidują z ich zajęciami.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#HenrykRosmarin">Kwestja niedostatecznych etatów sędziowskich jest nadal bolączką, której w całej pełni nie zapobieżono. Ludność musi nieraz całe lata czekać na wymiar sprawiedliwości, a wskutek tego zatraca wiarę w prawo i w praworządność. Z brakiem etatów sędziowskich, kancelaryjnych czy funkcjonariuszy niższych, walczy Rząd już od kilku lat. W okresie od roku 1920–1924 liczba spraw w sądach była bardzo niska w porównaniu ze stanem przedwojennym, szczególnie w zakresie spraw cywilnych, Z chwilą jednak stabilizacji waluty, rozwoju stosunków handlowych i gospodarczych, wejścia w życie ustawy o ochronie lokatorów i t. p., liczba spraw cywilnych wzrasta z roku na rok w sposób zastraszający i w roku 1925 przekroczyła liczbę przedwojenną, przy czem rok 1926 zaznaczył się dalszym wzrostem, rok 1927 wykazuje również zwyżkę. Jednocześnie sprawy karne, chociaż ilościowo się nieznacznie zmniejszyły, za to jednak ze względu na jakość swoją wymagają znacznie większego nakładu pracy, w wielu bowiem sądach toczą się i toczyły się wielkie procesy polityczne, które trwały po kilka tygodni, a nawet po kilka miesięcy. Ponadto niektóre ustawy nowo wprowadzone: jak ustawa karno-skarbowa, ustawa o prawie prasowem i inne przekazały sądom szereg spraw, których liczby obecnie ustalić nie można, a które w każdym razie przyczyniły się do znacznego obciążenia sądów.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#HenrykRosmarin">Ze sprawozdań z działalności sądów stwierdzić należy ogrom wytężonej pracy, jak i personel sędziowski, jak i kancelaryjny spełnia i to nie tylko w godzinach urzędowych, ale także w godzinach pozaurzędowych. Mimo wszystko zaległości wzrastają stale, a skargi i zażalenia na powolny tok spraw coraz silniej się wzmagają. Powodem tego przede wszystkiem niedostateczna obsada sądów. Utrzymanie nadal obecnej ilości etatów grozi zatamowaniem wymiaru sprawiedliwości. O ile szybki wymiar karny przedstawia najskuteczniejszą represję w stosunku do przestępców, o tyle szybkie wyrokowanie w sprawach cywilnych ma niezaprzeczenie dodatni wpływ na rozwój stosunków prywatno-prawnych. Przeciąganie procesów na okres kilku lat demoralizuje społeczeństwo, a wymiar sprawiedliwości przedstawia się wówczas jako fikcja. Względy ogólno-państwowe nakazują postawić sądy na należytej wysokości, a największą przeszkodą ku temu jest brak dostatecznej liczby etatów; taki wzgląd na konieczność szybkiego wymiaru sprawiedliwości, jak również utrzymanie judykatury na odpowiednim poziomie nie da się pogodzić z przeciążeniem personelu sądowego. Przed wojną judykatura była ustalona, drogi jej były od szeregu lat przemyślane i ujednostajnione. Obecnie jednak zmiany sięgające głęboko w istotę życia gospodarczego, publicznego i prawno-prywatnego wniosły w dziedzinę i tak rozległą nowe, przedtem nieistniejące zagadnienia, których rozstrzyganie nastręcza wiele trudności.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#HenrykRosmarin">Ustawodawstwo, rozwijające się w ogromnie szybkiem tempie, nie może pozostać sędziemu nieznane. Komentarze i objaśnienia, które dotrzymywały kroku postępowi ustawodawstwa przed wojną, dziś prawie nie istnieją, a jeżeli gdzieś wyjątkowo pokażą się tego rodzaju wydawnictwa, to są one w obecnych warunkach bytu przeważnie dla sędziego niedostępne. Stąd wymagany jest dziś dużo większy nakład pracy od sędziego, a konieczność zapewnienia sądom należytego pod względem jakości załatwienia spraw nie może być podporządkowana wymaganiom załatwienia jak największej liczby spraw.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#HenrykRosmarin">Normalizacja stosunków nastąpić może przede wszystkiem przez usunięcie istniejącego przeciążenia sędziów, przez pomnożenie etatów. Już poprzednie sejmy zdawały sobie sprawę z tego stanu rzeczy, a sejm ostatni w budżecie podniósł kredyt osobowy dla sądownictwa b. dzielnicy rosyjskiej. W obecnym preliminarzu budżetowym, przyjętym przez Komisję Budżetową, powiększa się etaty sędziowskie o dalsze 150 etatów, co umożliwi Ministerstwu Sprawiedliwości częściowe chociażby uzdrowienia stosunków, panujących w sądownictwie. Jest to jednak jeszcze dalekie od zupełnego uzdrowienia stosunków. Będzie rzeczą Rządu, który zdaje sobie sprawę z dzisiejszego stanu rzeczy, nadal dążyć do tego, żeby przy następnym budżecie istotnej potrzebie w zakresie etatów sędziowskich w pierwszorzędnym interesie Państwa i ludności stało się zadość. Według twierdzenia Ministerstwa Sprawiedliwości, na podstawie poczynionych studjów, ilość etatów sędziowskich potrzebna i nieodzowna ogranicza się narazie do 315.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#HenrykRosmarin">Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w dzisiejszym budżecie przewidziana jest liczba 150, to rzeczą Rządu i Sejmu będzie uwzględnić w następnym budżecie potrzebę utworzenia przynajmniej 165 nowych etatów sędziowskich.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#HenrykRosmarin">Podobnie się rzecz ma z urzędnikami sędziowskimi, gdyż zaproponowane i przez Komisję Budżetową przyjęte powiększenie etatów urzędniczych o 319 również jest bardzo dalekie od istotnego zapotrzebowania, Decydująca kwestją przy wymiarze sprawiedliwości jest kwestją kwalifikacji sędziów. Daleki Jestem od tego, ażeby twierdzić, że stan sędziowski w swem ciężkiem zadaniu, jakie spełnia, w znacznej swej większości nie powoduje się poczuciem odpowiedzialności, ale tem większym obowiązkiem ministerstwa jest baczyć na to, ażeby niektórzy sędziowie nie traktowali spraw sobie powierzonych ze stanowiska politycznego, partyjnego lub też wyznaniowego, a są takie wypadki, sporadyczne co prawda, przeciwko którym ministerstwo z całą siłą wystąpić powinno. Bez uogólniania, bez obciążania oskarżeniem całego stanu sędziowskiego, muszę podkreślić fakt, że różne warstwy ludności nie szczędzą od czasu do czasu skarg na postępowanie tego lub innego sędziego. Będzie rzeczą Rządu, ażeby jednostki, które pod tym względem istotnie zawiniły, pociągnąć do odpowiedzialności, w razie konieczności wyeliminować je z sądownictwa, ale nie ulega żadnej kwestji, że sam stan sędziowski w Wysokiem pojmowaniu swego wielkiego zadania nie zaniedba niczego, ażeby uwolnić się od osób, które ten stan poniżają. Nie wolno zamykać oczu na zatrważający objaw obniżania się poziomu intelektualnego sędziów, który wynika przede wszystkiem z powodu przeciążenia, a który ponadto znajduje swoje źródło w braku odpowiednich materjałów, książek i podręczników. Należy sobie zdać sprawę z tego, że do wykonywania ciężkiego zawodu sędziowskiego nie wystarczają jedynie kwalifikacje, uzyskane drogą egzaminów, że w równej mierze potrzebne są tu kwalifikacje, które się urabiają drogą dalszych studjów i drogą badania życia. Rozwój intelektualny sędziów powinien się spotkać z należytą opieką ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#HenrykRosmarin">Przy tej sposobności chcę z uznaniem stwierdzić, że ministerstwo nie nosi się z zamiarem zwinięcia jakiegokolwiek z sądów w Małopolsce. Jeżeli ten fakt podnoszę, czynię to z tego powodu, że od czasu do czasu słyszeć się dają specjalnie w Małopolsce głosy niepokoju, jakoby Rząd nosił się z zamiarem zwinięcia pewnych sądów w Małopolsce. W czasie dyskusji budżetowej, w Komisji Budżetowej, od Rządu usłyszeliśmy uspakajające pod tym względem oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#HenrykRosmarin">Mimo żalów, podnoszonych i w tej Wysokiej Izbie, na nadmiernie wysokie taksy, pobierane przez notarjuszów i sekretarzy hipotecznych, Rząd pod tym względem nie uczynił nic, w każdym razie zbyt mało, ażeby żale te uwzględnić. Specjalnie ludność wiejska, co zresztą było podkreślane również w dyskusji budżetowej, na Komisji Budżetowej, przy każdej sposobności nie szczędzi skarg, że taksy, pobierane przez notarjuszy i sekretarzy hipotecznych są wygórowane, że, jak się jeden z mówców na Komisji Budżetowej wyraził, każdy notarjusz czy sekretarz hipoteczny, przy każdem postępowaniu spadkowem staje się wspólnikiem chłopa, który dziedziczy kilka morgów gruntu. To ignorowanie głosów społeczeństwa, zwłaszcza wiejskiej ludności, przez ministerstwa nie może trwać dłużej i nie przyczynia się do wzmocnienia autorytetu władzy i zapewnienia należytej powagi sądownictwu. Będzie pierwszorzędnym obowiązkiem Rządu w najbliższym czasie przystąpić do tego problemu, a rzeczą Sejmu będzie przypilnować załatwienia tego. Przechodzę do działu więziennictwa. Jak Panom wiadomo, na skutek uchwały Sejmu specjalna Komisja Sejmowa zbadała stan więziennictwa w Polsce. Stwierdziłem to już w czasie dyskusji na Komisji Budżetowej że społeczeństwo z zadowoleniem przyjęło do wiadomości ten fakt, że sprawozdanie tej komisji wykazało pod niejednym względem nieprawdziwość rozpowszechnianych, szczególnie zagranicą, wieści o więzieniach w Polsce. Mimo wszystko nie zmienia to w niczem postaci rzeczy, że stan więzień w Polsce jest dalekim od ideału i że pod tym względem, pod względem pomieszczenia, jak już to dokładnie na komisji wykazałem, znaczne inwestycje są nieodzowne.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#HenrykRosmarin">Na dzień 1 kwietnia 1928 r. liczba więzień wynosiła w Polsce 329, w tem 3 zakłady wychowawczo-poprawcze państwowe. Pojemność tych więzień wynosi 36.000 więźniów. Zaludnienie — jest to techniczne wyrażenie, używane pod tym względem — wynosiło na dzień 1 kwietnia 1928 r. 31.350, w tem było więźniów karnych 19.315, więźniów śledczych — 11.835, więźniów nieletnich 935. Przestępców t. zw. politycznych, do których się zalicza przestępców przeciw-państwowych, religijnych, prasowych i skazanych za pojedynki, było w dniu 1 kwietnia 1928 r. 2.850.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#HenrykRosmarin">Przeciętne zaludnienie więzień w roku 1927 wynosiło miesięcznie 28.466, w tem było: więźniów karnych — 17.308, więźniów śledczych 11.158, więźniów nieletnich 895. Przestępców politycznych, o których przed chwilą mówiłem, było przeciętnie 2.361.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#HenrykRosmarin">Jak z powyższego wynosi, zbyt silne zaludnienie więzień nasunąć musi pewne uwagi.</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#HenrykRosmarin">W dotychczasowych dyskusjach nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości podkreślano niejednokrotnie fakt zbyt lekkomyślnego stosowania aresztów prewencyjnych. Zdaje sobie sprawę z tego Rząd. Wiadomą jest rzeczą, że Rząd w instrukcjach swoich, wydawanych do prokuratora — Minister Sprawiedliwości jest mianowicie naczelnym prokuratorem Państwa, — wyraźnie podkreślał niepotrzebne, lekkomyślne, zbyt rozwlekłe stosowanie aresztów prewencyjnych. Mimo wszystko jednak stan ten nie ulega znaczniejszemu polepszeniu. A jest rzeczą konieczną, ażeby p. Minister Sprawiedliwości, właśnie jako naczelny prokurator, baczył pilnie na to, użył wszelkich środków, które ma do dyspozycji, aby ustawy pod tym względem były bezwzględnie stosowane, ażeby bez istotnych powodów nie dysponowano zbyt lekkomyślnie wolnością obywatelską. Zdaje się, że instrukcje p. Ministra zbyt lekko są brane przez podwładnych mu prokuratorów, gdyż żale nie tylko nie usta ją, ale mojem zdaniem, pod tym względem są coraz jeszcze silniejsze.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#HenrykRosmarin">I tu przychodzę do kwestji, na którą rozmaicie zapatrują się prawnicy i politycy. Przechodzę do kwestji, która pozostaje w ścisłym związku z zaludnieniem więzień, do kwestji, kogo się uważa za podejrzanego o zbrodnię polityczną? Zdaję sobie sprawę, że spotkam się tu ze znacznym sprzeciwem. Wyrażam tu pod tym względem tylko moje zdanie, a nie zdanie Komisji Budżetowej, ale chciałbym właśnie wszcząć dyskusję na ten temat. Uważam za rzecz nieodpowiednią, żeby za podejrzanych o zbrodnie polityczne uważać nie tych, którzy popełnili konkretne przestępstwo polityczne, lecz w ogóle tych, którzy należą do stronnictwa komunistycznego. Zachodzi pewnego rodzaju paradoks: pociąga się ludzi do odpowiedzialności za przynależność do stronnictwa, które w Sejmie jest uznane, które w Sejmie, jako stronnictwo komunistyczne, ma swoją tablicę na drzwiach swojego lokalu klubowego. Nie ma to żadnego celu praktycznego, nie przyczynia się do osłabienia komunizmu, a wyznawcom jego nadaje aureolę męczeństwa. Ulegalizowanie komunizmu równoznaczne będzie z wydobyciem działalności jego z pod ziemi i ułatwi walkę z nim, a zmniejszy to również ilość więźniów politycznych, gdyż uwolni od zaludniania aresztów prewencyjnych osobami, które potem przez sąd są uwalniane.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#HenrykRosmarin">Wiemy, że stanowisko Rządu w tej mierze jest inne i przypominam oświadczenie p. Ministra Spraw Wewnętrznych na Komisji Budżetowej z okazji dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ale zdaje się, że ostatecznie i to stanowisko Rządu będzie musiało ulec zmianie. Sam Rząd się przekona, że tego rodzaju walka z komunizmem nie doprowadzi do celu. Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatecznie stosunki, wśród jakich żyje Państwo Polskie, są specyficzne ze względu na bezpośredni kontakt z sąsiadem, który dopomaga pracy komunistów tutejszych. Zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczą Rządu jest baczyć na ten problem z całą uwagą, mimo wszystko jednak uważam jednak ze stanowiska Rządu, stanowiska potrzeby walki z komunizmem, ten sposób walki, że z jednej strony posłów komunistycznych uznaje się w Sejmie, a z drugiej strony ludzi, przyznających się do komunizmu, a nie popełniających żadnych konkretnych przestępstw, pociąga się za to do odpowiedzialności, że to nie doprowadza do celu.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#komentarz">(Głos: Ja jestem innego zdania.)</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#HenrykRosmarin">Zaznaczyłem już, że pod tym względem zdania są podzielone, jeżeli tę okoliczność podnoszę, to tylko w związku z budżetem, gdyż rozwiązanie tego problemu po mojej myśli przyczyni się do odciążenia zbyt silnie obciążonych więzień i aresztów prewencyjnych i dlatego ta kwestja przy budżecie musi być omówiona.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#HenrykRosmarin">Problem recydywistów nie jest należycie traktowany przez Rząd. Pod tym względem jest kwestja sporna, o ile większy jest stosunek recydywistów u nas w porównaniu z krajami zachodu. Na zachodzie stosunek recydywistów obraca się w cyfrze od 2 do 5%, a faktem jest — przyznaję to ministerstwo — że procent ten u nas jest kilkakrotnie większy. Zaryzykowałem na Komisji Budżetowej zdanie, że jest on kilkanaście razy większy. P. Wiceminister na podstawie cyfr statystycznych starał się wykazać, że ten procent jest zaledwie kilka razy większy. Gdyby nawet tak było, to problem ten nie może być omijany ani przez Rząd, ani przez Sejm. Objaw ten niepokojący świadczy bezwarunkowo o pewnych brakach, znamionujących więziennictwo, w każdym razie jest niewystarczająca opieka społeczna nad więźniami, bo gdyby ona była należytą, liczba recydywistów byłaby znacznie mniejsza.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#HenrykRosmarin">W związku z zaludnieniem więzień wysuwa się na pierwszy plan kwestja amnestji. Sam Rząd wykazał należyte zrozumienie dla tego problemu i wystąpił z projektem w tej sprawie. Szkoda tylko, że ta sprawa znajduje się jeszcze w komisji i nie stała się wreszcie ustawą. Przyczyniłoby się to również w znacznej mierze do odciążenia naszego budżetu.</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#HenrykRosmarin">Wyżywienie więźniów nie odpowiada pod wielu względami istotnym potrzebom, Oczywiście różne są pod tym względem zapatrywania, ile kalorji potrzeba na odpowiednie wyżywienie człowieka w więzieniu. Czytałem sprawozdanie ministerstwa, które niedawno ukazało się w druku, z którego wynika, że śmiertelność w więzieniach jest mniejsza, aniżeli u ludzi, którzy pozostają na wolności. Oczywiście stan pod tym względem jest zadawalający. Chciałbym tylko wiedzieć, czy ci ludzie tam żyją, czy wegetują. W każdym razie sam Rząd, może nie w oficjalnych swoich oświadczeniach, ale w enuncjacjach, z któremi się liczyć należy, stwierdza, że jedynie ze względów budżetowych, ze względu na brak odpowiednich kredytów, nie może dostarczyć więźniom tego pożywienia, które byłoby koniecznem i potrzebnem na odpowiednie utrzymanie i wyżywienie.</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#HenrykRosmarin">Kwestją, która musi być rozwiązana w najbliższym czasie, to kwestja nieodpowiednich kredytów na odzież, obuwie, pościele przeznaczone dla więźniów. Faktem jest, że w szeregu więzień nie ma łóżek, więźniowie leżą na podłogach.</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#komentarz">(P. Diamond: Prawie tak, jak w szpitalach.)</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#HenrykRosmarin">Zdaje sobie z tego sprawę Rząd. Informacje te otrzymałem od Rządu. Również kwestja budżetu, jak Rząd twierdzi, uniemożliwia mu spełnienie tego koniecznego postulatu, którego domaga się humanitaryzm. Reforma, z której zdaje sobie sprawę Ministerstwo Sprawiedliwości, pod tym względem musi być dokonana. Nie wolno nadal ministerstwu zaniedbywać tego właśnie ze względu na to, ażeby wykazać przede wszystkiem społeczeństwu, że człowiek po wymiarze sprawiedliwości, po tem, jak mu się wolność odbiera, gdy siłą faktu zdany jest wyłącznie na opiekę Państwa, na specyficzną opiekę Państwa, otrzymuje od Państwa to, co mu jest koniecznie do życia. Następny budżet musi pod tym względem wykazać należyte zrozumienie.</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#HenrykRosmarin">Pod względem gospodarczo-finansowym dział sprawiedliwości należy do tych działów, które zdaniem mojem, są dobrze administrowane. Zauważyć się daję z roku na rok znaczny postęp pod tym względem.</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#HenrykRosmarin">Przechodząc do szczegółowego omówienia budżetu, chcę zwrócić uwagę jedynie na pewne pozycje. Dochody Ministerstwa Sprawiedliwości preliminuje się na rok 1928/29 w kwocie 37 miljonów — będę mówił cyframi okrągłemi — w roku poprzednim dochody te wynosiły faktycznie 43 mil jony. Ze względu na to, że na dochody te wpływają opłaty ze spraw sądowych, a spraw tych bezwarunkowo będzie więcej, a w każdym razie nie mniej, cyfra preliminowana będzie stanowczo realna. Przy tej sposobności chcę zaznaczyć, że dochody te nie obejmują opłat sądowych w Małopolsce, które są dotychczas pobierane za pomocą znaczków stemplowych ogólnych i które w ten sposób wpływają, na dochody Ministerstwa Skarbu. Stan ten ulegnie zmianie z chwilą ujednostajnienia przepisów procedurowych dla całego Państwa. Jeżeli weźmiemy jednak pod uwagę dochody z Małopolski i z tej części Śląska, która również należała do zaboru austrjackiego, możemy dojść do przekonania, że Ministerstwo Sprawiedliwości dochodami swemi pokryć może swoje wydatki, oczywiście z pominięciem więziennictwa, na które łożyć musi Państwo.</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#HenrykRosmarin">Wydatki Ministerstwa Sprawiedliwości preliminowano na rok budżetowy 1928/29 w kwocie 108.849.110 zł., a z tego 107 miljonów na wydatki zwyczajne, a 1 miljon z czemś na wydatki nadzwyczajne. W roku poprzednim wydatki wyniosły faktycznie 104 mil jony. Zachodzi różnica między ustawą skarbową, a faktycznie dokonanemi wydatkami, gdyż w drodze nadzwyczajnych kredytów Rada Ministrów przyznała resortowi Ministerstwa Sprawiedliwości dodatki, które oczywiście będą musiały być przy okazji załatwiania kredytów nadzwyczajnych załatwione. Powiększone w roku bieżącym wydatki o około 3 1/2 miljona idą w znacznej części na powiększenie wydatków osobowych i to na wydatki osobowe sui generis, na powiększenie etatów sędziowskich, na powiększenie urzędników sądowych. Jak powiedziałem, etaty sędziowskie w tym budżecie powiększone zostały o liczbę 151 etatów, urzędnicze o 319 etatów, funkcjonarjuszy niższych o 150 etatów. Preliminarz budżetowy Ministerstwa Sprawiedliwości przyjęto tylko z kilkoma zmianami. W dochodach podwyższono dochód z należytości sądowych o kwotę 500.000 zł. W mojem drukowanem sprawozdaniu jest omyłka: nie o 500 zł., lecz o 500.000 zł. Podwyższenie tych dochodów pozostaje w związku z wydatkiem nadzwyczajnym, uchwalonym przez komisję, a mianowicie z utworzeniem nowego paragrafu II z wydatkiem 500.000 zł. na organizację hipotek włościańskich przy powiatowych sądach pokoju. Chcę przypomnieć Panom, że chodzi tu o wniosek p. pos. Kiemika, o preliminowanie kwoty 500.000 zł. na hipoteki włościańskie przy sądach powiatowych w b. Kongresówce.</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#HenrykRosmarin">W wydatkach skreślono w dziale 1 tyczącym się zarządu centralnego „Podróże służbowe i przesiedlenia kwotę 10.000 zł., a więc zmniejszono 30.000 do 20.000 zł. Komisja w większości swojej wyszła z założenia, że kwota ta jest zbyt wygórowaną. Skreślono również w § 4 dotyczącym środków lokomocji kwotę 12.000 zł. z 20.000 zł., a więc pomniejszono ten paragraf do kwoty 8.000 zł.</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#HenrykRosmarin">W § 6 „Wydatki biurowe” zmniejszono kwotę 127.000 zł. o 30.000 zł. do kwoty 97.380 zł.</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#HenrykRosmarin">W § 8 „Inne wydatki” zmniejszono z sumy 98.000 o 30.000 zł. do kwoty 48.700.</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#HenrykRosmarin">Komisja w większości swej skreśliła w zupełności § 10 „Ustawodawstwo bieżące”, a więc wydatek 100.000 zł.</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#HenrykRosmarin">Uważam za swój obowiązek poinformować Wysoki Sejm, o co w tym wypadku chodzi. Rząd wychodzi z założenia, że kwota ta jest mu konieczną dla departamentu ustawodawczego, ażeby przyśpieszyć ustawodawstwo, zreformowanie, unifikację ustawodawstwa. Rząd twierdzi, że bez kwoty tej praca w tym departamencie ustawodawczym dla ustawodawstwa byłaby znacznie utrudniona. Komisja w większości swej wyszła z innego założenia i pozycję tę skreśliła.</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#HenrykRosmarin">W dziale II, dotyczącym wymiaru sprawiedliwości, poczyniła komisja również pewne zmiany, mianowicie zmniejszyła pozycję „Różne wydatki osobowe”, o 250.000 zł, do kwoty 1.249.375 zł. Będzie rzeczą odpowiednią, abym Wysoką Izbę poinformował, jakie to są wydatki w tym paragrafie przewidziane, a więc na wydatki osobowe składają się zapomogi, umundurowanie służby niższej, opłaty za ubezpieczenia. Umundurowanie składa się z bluzy i spodni, które co roku daję się dla niższego personelu, a co powoduje koszt 110 zł. od osoby, dalej czapki — 10 zł, i płaszcza raz na 3 lata — 120 zł. Opłaty ubezpieczeniowe obejmują opłaty do Kas Chorych, do zakładu ubezpieczeń i pracowników umysłowych na podstawie odpowiednich przepisów prawnych. Będzie rzeczą Panów rozstrzygnąć pod tym względem, czy te wydatki są odpowiednie, czy też mogą być utrzymane w wysokości, przewidzianej przez komisję.</u>
<u xml:id="u-27.43" who="#HenrykRosmarin">W § 3 komisja skreśliła kwotę 300.000 zł., a więc pozycja ta będzie wynosiła jedynie 502.000 zł. W § 8 „Inne wydatki” zmniejszono o 40.000 zł. do kwoty 140.000 zł.</u>
<u xml:id="u-27.44" who="#HenrykRosmarin">Co do § 8 „Inne wydatki' chciałem także poinformować Panów, że ten paragraf obejmuje subwencje dla wydziałów wydawnictw prawniczych na tłumaczenie aktów z języków obcych, drobne wydatki, jak herbata po 20 groszy na miesiąc od urzędnika i t. p. Nadto przewidziane są tu 2 nowe pozycje:</u>
<u xml:id="u-27.45" who="#HenrykRosmarin">35.000 zł, na koszty udziału w wystawie w Poznaniu i 30.000 zł. na wydatki reprezentacyjne Ministra.</u>
<u xml:id="u-27.46" who="#HenrykRosmarin">Pozycję wydawnictw zmniejszono o 10 zł. z kwoty 525.000 do 524.990 zł. Kwestja ta pozostaje w związku z wnioskiem p. pos. Niedziałkowskiego dotyczącego Dziennika Ustaw.</u>
<u xml:id="u-27.47" who="#HenrykRosmarin">W wydatkach nadzwyczajnych wstawiono pozycję 500.000 zł, na organizację hipotek nieruchomości przy sądach powiatowych (pokoju).</u>
<u xml:id="u-27.48" who="#HenrykRosmarin">Wysoki Sejmie, w ten sposób uważam referat swój za ukończony. Chcę zwrócić się do szanownych Panów, aby Panowie, mimo znużenia, które panuje i które jest zupełnie zrozumiałe, wobec tempa naszych prac, przyłożyli odpowiednią wagę do tego resortu. Resort ten, jak już podkreśliłem z samego początku swych wywodów, ma ogromnie doniosłe znaczenie w życiu każdego państwa, szczególnie w życiu każdej demokratycznej republiki.</u>
<u xml:id="u-27.49" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-27.50" who="#HenrykRosmarin">Minister Sprawiedliwości jednak nie w każdym państwie cieszy się tem uznaniem, że jest z urzędu swojego zastępcą premjera, Minister Sprawiedliwości w młodem państwie ma ogromne zadania przed sobą. Zrozumiałą jest rzeczą, że kwest ja praworządności, o której tutaj dość mówiono, nie jest kwestją obojętną w republice. Jeżeli ona nie sprawiała tyle trudności w poprzednich wiekach, ale wiekach, gdy o losach ludności i państwa decydowali monarchowie, gdy wola ich była decydującą, to ta kwestja praworządności jest naprawdę dzisiaj jednym z istotnych wymogów ustroju każdej republiki, państwa o demokratycznym ustroju. Resort, który decyduje o wymiarze sprawiedliwości, jest decydującym nie tylko o stosunkach prywatno-prawnych ludności, ale i o życiu, o zdrowiu obywateli, resort ten musi się spotkać z należytą opieką i zrozumieniem Sejmu.</u>
<u xml:id="u-27.51" who="#HenrykRosmarin">Jeżeli poświęciłem tu dość dużo czasu kwestji uposażeń sędziowskich, to wierzcie mi Panowie, uczyniłem to po należytej rozwadze, licząc się z koniecznością poprawy uposażenia i bytu całego stanu urzędniczego. Ale jeżeli to uczyniłem, to uczyniłem to, podkreślając specjalną potrzebę poprawy bytu urzędników sędziowskich, uczyniłem to właśnie w tem przeświadczeniu, że byt sędziów, niezależność tego bytu, swoboda sędziów w rozstrzyganiu najistotniejszych spraw, dotyczących i życia i mienia obywateli, ta swoboda jest kwestją pierwszorzędną, nad którą specjalnie w republice, specjalnie w demokratycznej republice nie można przejść do porządku dziennego. Zapraszam Panów do dyskusji na ten temat i chciałbym, aby ta dyskusja przyniosła pewne rezultaty, jakie dała dyskusja w poprzednim sejmie. Dyskusja w poprzednim sejmie przy czynnej pomocy Rządu dała nowych 150 etatów sędziowskich, dała w każdym razie ulgę pod tym względem, że wymiar sprawiedliwości zdaje się być szybszym i łatwiejszym. Niechże dyskusja i w tym roku da takie rezultaty, że z dyskusji tej społeczeństwo nabędzie przekonania że kwestją prawa i praworządności jest należycie oceniana przez Sejm i przez Rząd, i że jakiekolwiek wybryki pod tym względem, jakiekolwiek łamania ustaw spotkają się z należytą reakcją właśnie przede wszystkiem powołanych do tego czynników, a więc przede wszystkiem izb ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-27.52" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Róg.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#MichałRóg">Wysoka Izbo! Wszyscy wiemy, ale zdaje się, że nie od rzeczy będzie przy rozważaniu budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości przypomnieć, że największą chorobą, rakiem, który stoczył organizm dawnej Rzeczypospolitej szlacheckiej, to był brak praworządności, brak bezstronnego wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#MichałRóg">Mówiąc to, nie mam na myśli wymiaru sprawiedliwości dla ludu, bo o tem nie było mowy, ale nawet dla szlachty wymiar sprawiedliwości i w ogóle sądownictwo znajdowało się w stanie opłakanym. Karząca ręka sprawiedliwości nie opadała nigdy na możnych przestępców, dotykała tylko ludzi słabych i bezbronnych. Historyk Bobrzyński, którego nikt chyba nie posądzi o to, żeby lekkomyślnie rzucał cień na przeszłość narodu polskiego, pisze, że w wieku XVIII sprawiedliwość była usłużna dla możnych przestępców; milczała nawet wtedy, kiedy dokonywano zbrodni mordów, grabieży i podpalać. Sądownictwo było tak nastawione, że sprawy wlokły się całemi latami; ojcowie przekazywali dzieciom i wnukom prowadzenie procesów. Największe zbrodnie możnowładcom uchodziły bezkarnie.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#MichałRóg">Nic może tak bardzo nie charakteryzuje ówczesnych stosunków od wieku XVII zaczynając, jak jeden fakt, sam w sobie drobny i nieznaczny, że wielki magnat polski, który sprowadził obce wojska do Polski i ściągnął na kraj niesłychane klęski i przejścia, które się omal nie skończyły katastrofą rozbioru Polski, Hieronim Radziejowski, został pochowany po śmierci nie gdzieś w niepoświęcanej ziemi, ale uroczyście w jednym z największych kościołów warszawskich, i do dzisiejszego dnia grób jego znajduje się w kościele Dominikanów na Starem Mieście. Patrjotyczny kler zapomniał mu, przypuszczać należy, że nie bezinteresownie...</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#komentarz">(P. Woźnicki: Za pieniądze!)</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#MichałRóg">...że sprowadził heretyków ze Szwecji, którzy oblegali Jasną Górę w Częstochowie i którzy znieważali największe świętości kościelne w Polsce.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#MichałRóg">Do dzisiejszego dnia pokazują w Lublinie krzyż z dawnego trybunału sądowego, na którym Chrystus ma odwróconą głowę. Legenda mówi, że odwrócił ją od niesprawiedliwie wyrokujących sędziów.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#MichałRóg">Żywa też jest wśród ludu druga legenda o wdowie, która szatanów wezwała do rozsądzenia sprawy, nie mogąc się doczekać sprawiedliwości od sędziów.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#MichałRóg">Rzecz zrozumiała, że przy takim stanie praworządności, przy takim stanie sądownictwa, Państwo doszło do upadku.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#MichałRóg">Jak przedstawia się sprawiedliwość w niepodległej Polsce po blisko 10 latach jej istnienia? Czy Ministerstwo Sprawiedliwości dba o praworządność i czy Minister Sprawiedliwości jest rzeczywiście naj wyższym stróżem prawa, najwyższym z obowiązku swojego urzędu opiekunem i obrońcą krzywdzonych, gnębionych i wyzyskiwanych?</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#MichałRóg">Zadania Ministerstwa Sprawiedliwości są dwojakiego rodzaju: w dziedzinie ustawodawczej — inicjatywa ustawodawcza i w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości — administracja wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#MichałRóg">Jeżeli idzie o inicjatywę ustawodawczą, to stwierdzić trzeba, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie spełniło dotychczas swego kardynalnego i głównego zadania. Mianowicie art. 126 Konstytucji żąda, ażeby uchwalone zostały te wszystkie ustawy, które realizują Konstytucję i w ramach Konstytucji dotyczą swobód obywatelskich; żąda też ten sam artykuł, żeby zostały uchylone wszystkie przepisy i zarządzenia prawne, które są sprzeczne z Konstytucją. Otóż to, niestety, dotychczas się nie stało. Ministerstwo Sprawiedliwości z taką inicjatywą wystąpiło, a wśród dekretów wydanych przez Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z inicjatywy Ministerstwa Sprawiedliwości, a w każdym razie za jego wiedzą i zgodą znajdują się takie, które stoją w jaskrawej sprzeczności z Konstytucją, jak np. dekret prasowy. Znajdują się także dekrety krzywdzące niesłychanie ludność rolniczą, jak dekret z listopada 1926 r., którego § 2 jest niezmiernie krzywdzący chłopów serwitutantów i dekret o czynszownikach na ziemiach wschodnich, który także krzywdzi wielkie kategorje czynszowników.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#MichałRóg">Opieszale bardzo, naszem zdaniem, postępują prace nad unifikacją, czyli ujednostajnieniem ustawodawstwa w Polsce. Komisja Kodyfikacyjna pracuje od kilku lat i jesteśmy w takiej sytuacji, że po 10 blisko latach istnienia Państwa Polskiego obowiązuje na ziemi polskiej 4 czy 5 ustawodawstw i cztery rodzaje wolności obywatelskiej. Najwyższy czas, żeby ta komisja opracowała nareszcie kodeks cywilny i kamy, i najwyższy czas, żeby skończyć z temi nienormalnemi stosunkami, przy których obywatele jednej dzielnicy mają inny kodeks cywilny i karny niż obywatele drugiej dzielnicy i to co wolno jest obywatelowi w jednej dzielnicy, w drugiej dzielnicy uważane jest za przestępstwo.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#MichałRóg">Z zadowoleniem natomiast witamy rozporządzenie o organizacji sądownictwa. Rozporządzenie to w szczegółach pozostawia wiele do życzenia, ale na ogół uważamy je za ważny krok na drodze do unifikacji ustawodawstwa. Będziemy o tem szczegółowiej mówili na Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#MichałRóg">A teraz przechodzę do wymiaru sprawiedliwości. Jakie jest nasze sądownictwo i jaki skład osobowy sądów? Niestety, musimy powtórzyć to, co przedstawiciele nasi niejednokrotnie w Sejmie już mówili, że stan naszego sądownictwa, w szczególności niższego, daleki jest od stanu doskonałości, daleki jest od ideału. Mamy dotychczas jeszcze w dalszym ciągu znaczny procent sędziów, szczególnie w sądach niższych, którzy wskutek zbytniej wybujałości swoich sympatji, czy antypatji, często politycznych, zbytniej pobudliwości, małej znajomości prawa, nie nadają się do pełnienia funkcji sędziowskich. Faworyzowanie też w wyrokach często jednej kategorji obywateli, a upośledzanie innej kategorji nie przyczynia się do wzmożenia powagi sądownictwa. Jako przykład nich mi wolno będzie przytoczyć taki przypadek.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#MichałRóg">W powiecie ostrowskim chłop Kozłowski w sporze z właścicielem dworu wyrwał temu właścicielowi dworu rewolwer i pobił go. Za to sąd w Łomży skazał go tak, że on otrzymał 4 lata ciężkiego więzienia. Mniej więcej w tym samym czasie na Kujawach, był analogiczny wypadek, gdzie właściciel folwarku Kiwerski w sporze z własnym robotnikiem folwarcznym, który był mniej szczęśliwy od Kozłowskiego i nie wytrącił Kiwerskiemu rewolweru, ten właściciel dworu zastrzelił go i został całkowicie przez sąd uniewiniony.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#komentarz">(Głos: Miał znakomitego obrońcę. P. Dąbski: Ale Kozłowski jest dotychczas pozbawiony praw. Głos: Podwójna sprawiedliwość.)</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#MichałRóg">Tę sprawę zna P. wicemarszałek Dąbski.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#MichałRóg">Niewątpliwie i tu i tam sąd miał podstawy prawne do wymierzenia takiego a nie innego wyroku, ale stwierdzać trzeba z żalem, że te podstawy prawne zwykle przechylają szalę na korzyść mocniejszego.</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#komentarz">(Głos: I bogatszego.)</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#MichałRóg">I można do nas stosować to, co Bebe! powiedział o Niemcach, że zaczynamy im dorównywać w jednem, mianowicie coraz więcej jest uczonych prawników i ekonomistów, którzy zawsze znakomicie wykażą, uzasadnią, że w wypadku, kiedy maszyna urwie rękę robotnikowi, to głównym poszkodowanym, główną ofiarą jest fabrykant.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#komentarz">(Głos: Słusznie!)</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#MichałRóg">Co do sądownictwa w ogóle, a w szczególności niższego, to stwierdzić trzeba, że jest ono zawalone sprawami sądowemi i przeciążone pracą. Dochodzi do tego, że jak mówiono na Komisji Budżetowej, niektóre sądy prowincjonalne załatwiają, czyli „odwalają” dziennie po 100–150 spraw. Proszę sobie wyobrazić, jak się może odbywać taki sąd, czy możliwe jest rozpatrywanie motywów i okoliczności, w których rzekome przestępstwo zostało popełnione? Sąd ogranicza się do tego, że stwierdza tożsamość oskarżonego, z zasady daję wiarę oskarżeniu i wydaje wyrok skazujący w imieniu Rzeczypospolitej, zanim chłop, nieumiejący się często wysłowić, zdąży powiedzieć na swoją obronę kilka słów.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#MichałRóg">W sądownictwie karnem rozwielmożnił się bardzo zwyczaj, o czem wspomniał tu już p. referent, powiedziałbym, lekkomyślnego stosowania aresztu prewencyjnego. Środek ten zapobiegawczy' w rękach niektórych sędziów i prokuratorów staje się środkiem karnym, a prawo tego nie chce. Żąda się od aresztowanego nieraz za głupstwo chłopa wysokiej kaucji pieniężnej, tak jak gdyby chłop, związany z kawałkiem ziemi i ze swoją rodziną, mógł gdziekolwiek uciec. Żądanie w takich sprawach kaucji pieniężnej jest tylko szykanowaniem i gnębieniem chłopa. Przez takie postępowanie sędziowie i urzędy prokuratorskie podkopują powagę Państwa, bo każdy nawet najciemniejszy człowiek ma w swojej duszy pewne poczucie sprawiedliwości i kiedy czuje i. widzi, że go krzywdzą niesłusznie, że go sądzą niesłusznie, to przeciw władzy i przeciw Państwu zbiera w nim gorycz.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#MichałRóg">Jeżeli już mowa o tych sędziach i prokuratorach, którzy bardzo gorliwie stosują areszt prewencyjny, to niech mi wolno będzie na tem miejscu zwrócić uwagę na jeden skandal, że się tak wyrażę, który się dzieje w Warszawie, a na który gorliwi sędziowie i prokuratorzy jakoś nie zwracają uwagi. Mianowicie nie ma prawie dnia, żebyśmy nie czytali w dziennikach, że przed takim a takim konsulatem, głównie przed amerykańskim został okradziony wychodźca udający się do Ameryki, który sprzedał całe mienie i przyjechał do Warszawy załatwić ostatnie formalności. W biały dzień dokonywane są te kradzieże, a w komunikatach policyjnych czytamy, że znany policji taki a taki koperciarz — tak się nazywają ci panowie — dopuścił się tego przestępstwa. Pieniędzy już przy nim nie znaleziono. A więc „znany policji koperciarz” może urzędować w biały dzień na pryncypalnych ulicach Warszawy przed konsulatami i ograbiać ludzi bezbronnych! Od czego są prokuratorzy, którzy bardzo pilnie śledzą za przestępstwami politycznemi, a tego rodzaju przestępstwa nie znajdują jakoś przeciwdziałania u władz.</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#MichałRóg">Niedawno okradziono jakąś kobietę ze Wschodniej Małopolski, której mąż znajduje się w Ameryce i który nazywa się Koza. Przyjechała ona z trojgiem dzieci do Warszawy i tu przed konsulatem amerykańskim ograbiono ją doszczętnie ze wszystkich pieniędzy. W komunikacie policyjnym powiedziano, że w okropnej rozpaczy w komisarjacie tłukła głową o ścianę. Jeden z dzienników brukowych zamieścił ten wypadek pod nazwą: „Bek Kozy i Koźląt na ulicach Warszawy”.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#komentarz">(Głos: Sanacyjny organ I)</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#MichałRóg">Proszę Panów, ja nie dziwię się tej gazecie i reporterowi tej gazety, ponieważ od dłuższego czasu, po wojnie w każdym razie, wytworzył się u nas typ reportera, który gotów dla zarobienia kilku groszy więcej i zabawienia swoich czytelników opisać humorystycznie choćby śmierć swojego rodzonego ojca.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Oni robią właśnie sanację moralną.)</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#MichałRóg">Proszę Panów, Ministerstwo Sprawiedliwości nie spełniło też dotychczas obowiązku swego co do wydania taksy rejentalnej i dlatego każdy z rejentów ustanawia sam dla siebie taksę nieraz dochodzącą do sum horendalnej wysokości. Powiedział ktoś, że przy każdym spadku rejent staje się niejako współspadkobiercą. Tam, gdzie dwóch zawiera transakcję majątkową, to rejent przystępuje na trzeciego. Ministerstwo Sprawiedliwości, a raczej p. Wiceminister Sprawiedliwości zakomunikował nam na Komisji Prawniczej, że już jest opracowana taksa dla rejentów i będzie wniesiona do Sejmu. Oby te słowa stały się ciałem, oby ta zapowiedź została jak najprędzej urzeczywistniona, oby to nie było to malowanie przez ministrów pięknemi barwami obrazków przyszłości, która jest jeszcze daleka. O malowaniu tem mówiono już z tej trybuny; panowie ministrowie malują, a dla pożytku ich zapewne sam Wicepremjer Bartel napisał i wydał niedawno podręcznik „O perspektywie malarskiej”.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#MichałRóg">Mam nadzieję, że ta właśnie zapowiedź o tej taksie dla rejentów nareszcie skończy tę sprawę i nareszcie Sejm będzie mógł rozpatrzeć projekt taksy i uchwalić go. Tak samo co do rejentów można powiedzieć...</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#komentarz">(Głos: To są wywłaszczyciele bez odszkodowania)</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#MichałRóg">...że oni istotnie w Polsce pierwsi wprowadzają w życie hasło wywłaszczania bez odszkodowania i oni to są ci prawdziwie niebezpieczni komuniści. Jakże niewinni wobec nich wyglądają pp. Bitner i Warski!</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#MichałRóg">Nad rejentami mają mieć nadzór prezesi sądów okręgowych...</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#komentarz">(Głos: Którzy zostają potem rejentami.)</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#MichałRóg">...ale nadzór to jest fikcyjny, bo sędziowie uważają prezesurę za szczebel do rejentury.</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Tak samo, jak i niektórzy wiceministrowie.)</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#MichałRóg">Niektórzy wiceministrowie zostawiają sobie na osłodę po trudach urzędowania urząd rejenta, notarjusza. Dlatego chyba ta sprawa nie może być tak prędko załatwiona.</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#MichałRóg">Muszę też tu powiedzieć, że sędziowie, których Sejm ustawodawczy powołał do tego, ażeby bezstronnie przewodniczyli w komisjach wyborczych, nie wszyscy spełnili należycie swój obowiązek i nie wszyscy byli bezstronnymi przewodniczącymi komisyj wyborczych. Panowie Posłowie wiedzą w jakich okręgach tak zachowywali się ci sędziowie i ile skarg jest na nich właśnie w Komisji Administracyjnej, która bada nadużycia wyborcze.</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#komentarz">(Głos: I w Sądzie Najwyższym.)</u>
<u xml:id="u-29.39" who="#MichałRóg">I w Sądzie Najwyższym także.</u>
<u xml:id="u-29.40" who="#MichałRóg">Dalecy jesteśmy od tego, ażeby za wszystkie te uchybienia, niedomagania i braki w sądownictwie składać odpowiedzialność na Rząd Marszałka Piłsudskiego. Rząd ten zastał już po poprzednich rządach prawicowych kulejącą sprawiedliwość, ale sądzę, mieliśmy prawo spodziewać się, że Rząd ten szybko usunie zło istniejące. Nie kto inny, jak Marszałek Piłsudski w pamiętną historyczną noc na 13 maja 1926 r. powiedział w Komendzie miasta do przedstawicieli prasy, że powstał i podniósł miecz przeciw istniejącej władzy dlatego, że za dużo jest w Polsce nieprawości i niesprawiedliwości. I proszę Panów, po zwycięstwie, jakby na ironję, Ministrem Sprawiedliwości zamianowany został przedstawiciel tego starego ducha zacofania, który dawną Rzeczpospolitę szlachecką doprowadził do upadku...</u>
<u xml:id="u-29.41" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-29.42" who="#MichałRóg">...tego starego ducha, który w czasie niewoli, zamiast organizować i podtrzymywać opór przeciw zaborcom, dopuszczał się aktów poniżenia godności narodowej.</u>
<u xml:id="u-29.43" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
<u xml:id="u-29.44" who="#MichałRóg">Proszę Panów, Państwo nasze jest jedyną republiką na świecie, w której Ministrem Sprawiedliwości jest monarchista.</u>
<u xml:id="u-29.45" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-29.46" who="#MichałRóg">Czy możemy spodziewać się, czy możemy mieć nadzieję, że Minister Sprawiedliwości, z przekonań monarchista, będzie wprowadzał w życie demokratyczną Konstytucję, że będzie najwyższym opiekunem krzywdzonych, gnębionych i wyzyskiwanych? Nie mamy co do tego żadnych złudzeń.</u>
<u xml:id="u-29.47" who="#MichałRóg">Do przedłożenia budżetowego Ministerstwa Sprawiedliwości zgłosiliśmy dwie poprawki. Pierwszą, żeby w dziale: Wymiar sprawiedliwości skreślić 400.000 zł. z działu: różne wydatki osobowe. Druga poprawka nasza zmierza, żeby z działa: Więziennictwo przenieść mil jon złotych do działu: Wymiar sprawiedliwości na tworzenie nowych etatów sądowych. Chcemy przez to dać wyraz naszemu życzeniu, aby wydatki na więziennictwo w Polsce nie wzrastały.</u>
<u xml:id="u-29.48" who="#MichałRóg">Z tego, co powiedziałem, wynika aż nadto jasno, że nie możemy mieć zaufania do p. Ministra Sprawiedliwości. Zgodnie jednak z deklaracją, złożoną w dyskusji ogólnej przez prezesa naszego klubu, nie zgłaszamy formalnego wniosku o nieufność. Mimo to wyrażamy głębokie przekonanie i nadzieję, że następny budżet Ministerstwa Sprawiedliwości przedstawi nam już inny minister.</u>
<u xml:id="u-29.49" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Podoski.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#BohdanPodoski">Wysoka Izbo! Przed określeniem stosunku naszego do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości i poprawek zaproponowanych przez Komisję Budżetową, pragnę wypowiedzieć kilka uwag natury ogólniejszej. Zanim jednak przystąpię do tych kilku uwag, które mi się nasunęły, chcę podnieść jedną sprawę. Przed chwilą mój przedmówca, p. poseł Róg, w bardzo ostrych wyrazach zaatakował p. Ministra Sprawiedliwości. Żadnych stąd konsekwencji nie wyciągnął, powiedział jedynie: Wniosku o votum nieufności nie zgłaszam. Proszę Panów, takie postawienie sprawy jest bezwarunkowo krzywdzące Ministra i musimy przeciwko temu zaprotestować. P. Minister cieszy się zaufaniem p. Marszałka Piłsudskiego...</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Ale Piłsudski to nie naród.)</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#BohdanPodoski">...i swoje obowiązki spełnia należycie. Jeżeli Panom to nie odpowiada, to mogą Panowie zgłosić wniosek o votum nieufności, ale nie mogą go w ten sposób obrażać.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(Głos: To postawcie wniosek o votum zaufania.)</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#BohdanPodoski">Już w Komisji Budżetowej podczas debat nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości wielu panów wysunęło zarzuty, dość poważne zresztą, które były stawiane naszemu sądownictwu. Zarzuty te i w debacie tu w Wysokiej Izbie znalazły swoje odzwierciedlenie w przemówieniu p. sprawozdawcy i p. Róga A więc zarzucano sądownictwu między innemi powolne załatwianie spraw, obniżenie poziomu intelektualnego, przytaczano sporadyczne wypadki niewłaściwego postępowania sędziów, zarzucano, że jest nadmierna liczba aresztów prewencyjnych, wreszcie dawały się nawet słyszeć głosy, że sądownictwo polskie jest stronnicze.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Klasowe.)</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#BohdanPodoski">I klasowe. Proszę Panów, nie neguję, że wiele głosów krytycznych, które słyszeliśmy jeszcze na Komisji Budżetowej i które znalazły swój wyraz w referacie sprawozdawcy p. Rosmarina, jest słusznych, jednak te zarzuty nie mogą być żadną miarą uogólniane, bo to nasze sądownictwo niesłusznie krzywdzi. Sądy Rzeczypospolitej, jako całość, stronnicze nie są i tu stanowczo Panowie się mylą. Ja sądzę, że to uprzedzenie, szczególnie lewej strony Izby, do naszego sądownictwa….</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nie tylko lewej strony, ale i prawej.)</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#BohdanPodoski">Ale lewej strony szczególnie, mieliśmy przed chwilą tego dowody. Otóż to przeważnie wypływa z niezrozumienia roli sądownictwa.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#BohdanPodoski">Najważniejszem zadaniem magistratury jest obrona pokrzywdzonych przed tymi, którzy ich prawa naruszyli. Ci pokrzywdzeni to są najczęściej jednostki słabe intelektualnie i materjalnie i te właśnie jednostki uciekają się pod opiekę sądów, bo silny dochodzi swoich praw w inny sposób. On się do sądu nie ucieka, ale właśnie słaby ucieka się pod opiekę, sądów i to jest najważniejsze zadanie magistratury, żeby tym pokrzywdzonym i słabszym dać obronę. Twierdzę stanowczo, że nasza magistratura należycie pojmuje swoje zadania, spełnia je chlubnie i poszczególnych, sporadycznych wykroczeń, które się zdarzają, nie można uogólniać.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#BohdanPodoski">Moi poprzednicy zastanawiali się nad tem, kto ponosi odpowiedzialność za ten stan rzeczy, że sądownictwo polskie dalekie jeszcze jest od doskonałości, i słusznie podkreślali, że nie można całej winy zwalać na sądownictwo. Jeżeli zaczniemy analizować, to musimy przyjść do wniosku, że odpowiedzialność za ten stan rzeczy ponoszą przede wszystkim ci, którzy dzierżyli ster rządów w Polsce przed majeni. Bo, proszę Panów, czy ci panowie uczynili cokolwiek, ażeby zadośćuczynić minimalnym potrzebom sądownictwa, aby podnieść jego powagę wśród społeczeństwa...</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Chyba Pan nie ma na myśli p. Makowskiego?)</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#BohdanPodoski">...ażeby zapewnić sędziom znośną egzystencję i możliwe warunki pracy? Nie mamy moralnego prawa uogólniać sporadycznych wypadków i stawiać zarzutów sędziom, pracującym ponad miarę w warunkach wprost opłakanych, w ciasnych, dusznych izbach za nędzne wynagrodzenie, po dwa- , naście godzin dziennie. Proszę Panów, tym szczególniej sędziom, którzy od zarania Państwa Polskiego wytrwali po dziś dzień na swojem stanowisku, zdaniem mojem, należą się jedynie słowa uznania. Im to Rzeczpospolita zawdzięcza wysoki poziom naszej magistratury, dzięki nim sądy cieszą się zasłużonym szacunkiem u swoich i obcych. Istotnie zaczyna się dziać dziś gorzej i czas najwyższy przestrzec przed niebezpieczeństwem. Kadry magistratury naszej przerażająco topnieją i dlatego najzupełniej zgadzam się ze zdaniem p. sprawozdawcy Rosmarina, że dalsze odwlekanie załatwienia sprawy uposażeń sędziowskich może dezorganizować nasze sądownictwo. Blok Bezpartyjny ma tyle zastrzeżeń co do wartości nasze, Konstytucji, jednakże muszę stwierdzić i przypuszczam, że w całej Izbie niema najmniejszej wątpliwości, że art. 80 Konstytucji, mający na celu zapewnienie sędziom odrębnego stanowiska i uposażenia, jest umieszczony w tej Konstytucji słusznie i nie może nadal być uważany jedynie za swego rodzaju privilegium odiosum. Na mocy art. 80 zostały wydane jeszcze przez ubiegły Sejm ustawy uposażeniowe, które wyraźnie krzywdzą sądownictwo. Te rzeczy muszą być bezwarunkowo zmienione. Za wytworzony historyczny stan rzeczy nie można w żadnym wypadku winić obecnego Ministra Sprawiedliwości. Rząd Marszałka Piłsudskiego pierwszy przyszedł z realną pomocą sądownictwu. Przypominam, że w roku budżetowym 1927/28 utworzono 55 nowych etatów sędziowskich, w bieżącym roku przedłożenie rządowe obejmuje dalszą zwyżkę o 150 etatów sędziów i 319 sił urzędniczych. Dalej w budżecie inwestycyjnym przewidziano po raz pierwszy od wskrzeszenia Państwa Polskiego budowę nowych gmachów sądowych i na ten cel przeznaczono około 12 miljonów zł. Poprzednie rządy nie troszczyły się o budowę gmachów sądowych.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#BohdanPodoski">W dziedzinie organizacji sądownictwa, poza kilku mniejszej wagi rozporządzeniami, zostało wydane jednolite prawo o ustroju sądów dla całej Rzeczypospolitej w formie rozporządzenia Prezydenta z mocą ustawy. Rozporządzenie to, jak słusznie stwierdzono z tej wysokiej trybuny, stanowi pierwszy poważny krok na drodze ku unifikacji prawa we wszystkich trzech dzielnicach Polski. Nawet najzaciętsi przeciwnicy przyznają, że rozporządzenie to posiada doniosłe zalety. Nawiasem dodam, że jest ono napisane prawie bez zarzutu pod względem techniki i estetyki prawnej i stanowi rzadki u nas wzór, jak naprawdę należy pisać ustawy. Kto się z tem rozporządzeniem zapozna, łatwo to może sprawdzić. Oczywiście, że posiada pewne braki i usterki, jednak dadzą się one z łatwością usunąć przy dobrej woli.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#BohdanPodoski">Była tu mowa o działalności legislatywnej naszego Rządu, w szczególności Ministerstwa Sprawiedliwości i zarzucono, iż Rząd nie porządkuje ustawodawstwa. Otóż jestem wprost zdziwiony, jak można było postawić ten zarzut Rządowi Marszałka Piłsudskiego. W dziedzinie legislatywnej Rząd ten dużo więcej i lepiej zrobił, niż wszystkie razem poprzednie rządy i sejmy Z pewnych jeszcze niedokończonych prac legislatywnych nie można wysnuwać wniosków, iż Rząd w tym kierunku nic nie zrobił, lub że Ministerstwo Sprawiedliwości nie troszczy się o unifikację naszego ustawodawstwa. Wspomnę o doniosłej ustawie, która wejdzie w życie od 1 lipca 1929 r. i została ogłoszona w formie rozporządzenia Prezydenta o kodeksie postępowania karnego. Padły tu głosy, p. sprawozdawca podniósł, że ten kodeks ma rzekomo również braki.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#BohdanPodoski">Muszę stwierdzić, że kodeks ten w prasie fachowej zagranicznej spotkał się z ogromnem uznaniem, mówiono, że stoi na bardzo wysokim poziomie i znów podkreślano technikę i estetykę prawną.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#BohdanPodoski">Jeżeli już bliżej zająłem się pracami ustawodawczemi Ministerstwa Sprawiedliwości, to muszę podnieść ogromne znaczenie dla życia gospodarczego rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o zapobieganiu upadłości. Wypełnia ono poważną lukę naszego ustawodawstwa. Rozporządzenie to umożliwia wierzycielom odzyskanie znacznej części swych należności bez uciekania się do rujnującego obie strony postępowania upadłościowego.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#BohdanPodoski">Fakty, które w tej chwili przytoczyłem, nie wyczerpują zupełnie przedmiotu, brak czasu nie pozwolił mi na to, ale świadczą wymownie o tem, że Ministerstwo Sprawiedliwości w należyty sposób pojmuje swoje zadanie i w zakresie swych możliwości przyczynia się wydatnie do usuwania braków i usterek wymiaru sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#BohdanPodoski">Pragnąłbym jeszcze zwrócić uwagę na parę spraw, które, zdaniem mojem, wymagają szybkiego załatwienia.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#BohdanPodoski">Jeżeli chodzi o zakres organizacji wymiaru sprawiedliwości, zdaje mi się, że konieczną jest rzeczą zwiększenie sieci sądów, a w szczególności sądów okręgowych w województwach wschodnich. Dla przykładu przytoczę, że woj. lubelskie ma 4 sądy okręgowe, natomiast woj. wileńskie, obszarem prawie równe lubelskiemu ma tylko 1 sąd okręgowy i ten sąd okręgowy obejmuje jeszcze 2 powiaty woj. nowogródzkiego, Oczywiście to jest pewną anomalją, utrudnieniem ludności korzystania z sądów, co winno być usunięte jak najprędzej. Konieczne jest dalej utworzenie sądów dla nieletnich w większych skupieniach ludzkich, a przede wszystkiem w większości miast wojewódzkich i w ośrodkach wielkiego przemysłu. Dla przykładu podam, że sądu dla nieletnich nie ma w tak wielkim ośrodku, jakiem jest Wilno.</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#BohdanPodoski">Konieczne jest bezwarunkowo jeszcze zwiększenie etatów w prokuraturze. Prokuratura jest przeciążona sprawami. Ponieważ są to sprawy do pewnego stopnia drobniejsze, załatwianie ich winno następować szybko, bo inaczej ludzie czasem niewinni przesiadują w aresztach prewencyjnych. Zwiększenie ilości pracowników w prokuraturze jest konieczne w celu przyspieszenia postępowania karnego w sprawach mniejszej wagi.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#komentarz">(Głos na lewicy: System.)</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#BohdanPodoski">To nie jest system, Panie Kolego. Kto się przyjrzy bliżej działalności urzędników prokuratorskich i sądów, ten wie, że pracują one bardzo intensywnie i czynią wysiłki, aby ludzie nie siedzieli zbyt długo w aresztach prewencyjnych.</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#BohdanPodoski">Zwracamy uwagę na konieczność szybkiej nowelizacji przepisów o postępowaniu egzekucyjnem w b. zaborze rosyjskim, gdyż obecne przepisy prawne uniemożliwiają wykonywanie wyroków. Iluzorycznem jest często prawo powoda, który wygrał proces.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#BohdanPodoski">Wreszcie zwrócę uwagę na zmianę przepisów o doręczaniu wezwań stronom w b. zaborze rosyjskim. Obecny system prowadzi do tego, że procesy w sprawach cywilnych ogromnie się przewlekają, albowiem doręczanie wezwań stronom odbywa się przez gminy, a gminy wywiązują się niedbale ze swych obowiązków, nie zachowując częstokroć form postępowania.</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#BohdanPodoski">Chciałbym jeszcze podnieść głos ostrzegawczy przed zbyt pochopnem zwijaniem sądów pokoju z powodu przekształcania ich na sądy grodzkie. Chodzi szczególnie o województwa wschodnie, gdzie sieć komunikacyjna jest słabo rozwinięta, przestrzenie są ogromne, zwinięcie każdego sądu pokoju pociągnęłoby z reguły ogromne niedogodności dla ludności gmin, obsługiwanych przez ten sąd, uboższą ludność pozbawiłoby możności korzystania z obrony praw przed sądami.</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#BohdanPodoski">Jest jeszcze jeden temat, który chciałbym poruszyć, temat pozostający w bardzo luźnym związku z zagadnieniami, które się wiążą z wymiarem sprawiedliwości. Pan sprawozdawca podniósł sprawę legalizacji Partji Komunistycznej i wyraził pogląd, że zdaniem jego, to jest pożądane i wzywał Rząd do zaniechania walki z komunizmem za pomocą represji karno-sądowej. Proszę Panów, mieliśmy w naszych dziejach Targowicę i Targowiczan, ale zbrodnie Targowicy bledną wobec zbrodni dokonywanych codziennie w naszych oczach przez komunistów polskich. Komunistyczna Partja Polski dąży nie tylko do wywołania krwawej rewolucji, do obalenia za pomocą gwałtu naszego ustroju społecznego i państwowego, do wprowadzenia dyktatury komisarzy sowieckich nad proletariatem, jak to trafnie panowie z P. P. S. określają, ale Komunistyczna Partja Polska od 1924 r głosi program rozbioru Polski, odłączenia od niej województw wschodnich, stanowiących niemal połowę naszego obszaru państwowego. Przywódcy Komunistycznej Partji Polskiej cynicznie prowadzą swą niecną robotę za pieniądze z kasy obcego państwa i dostarczają temu państwu informacyj szpiegowskich.</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#BohdanPodoski">Przywódcy Komunistycznej Partji Polskiej nie kryją się z tem nawet, że działają na mocy poleceń organizacji, która znajduje się poza granicami naszego Państwa i która sprawuje rządy w państwie obcem. Walka z komunizmem, to walka o utrzymanie niepodległości Polski. Nas, żołnierzy walk o niepodległość Polski, wychowanych na polu bitew i w podziemiach, nie mogą wzruszyć i nie wzruszają głosy ludzi, przesiąkłych duchem ckliwego quasi humanitaryzmu.</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#BohdanPodoski">Komunistów uważamy za śmiertelnych wrogów państwowości polskiej, za zdrajców stanu, których ścigać i karać należy z całą surowością prawa, jak na to zasługują.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#BohdanPodoski">Teraz przechodzę do omówienia budżetu i oświadczam, że Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem głosować będzie za budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości, ale przeciw skreśleniom, proponowanym przez Komisję Budżetową, ponieważ są one nierealne. Postaram się to zaraz uzasadnić. Otóż komisja z § 3 proponuje skreślić w dziale I 10.000 zł., a w dziale drugim 300.000 zł., nie uwzględniając wcale faktu zwiększenia djet za podróże służbowe o 50%, ani faktu powiększenia etatów sędziowskich i urzędniczych. Jak mało realne są te skreślenia, świadczy zamknięcie rachunkowe z roku 1927/28, z którego wynika, że na § 3 działu 2 wydatkowano w roku 1927/28 sumę 622.160 zł., a komisja proponuje na rok bieżący zaledwo 502.000 zł., a więc to skreślenie jest zupełnie nierealne, ponieważ obecnie proponowana przez komisję suma na te wydatki jest mniejsza niż w roku zeszłym, mimo, że te wydatki wzrosły.</u>
<u xml:id="u-31.30" who="#BohdanPodoski">Teraz co do skreślenia z § 4 działu 1 na środki lokomocji. Komisja Budżetowa na rok bieżący chce pozostawić tylko 8.000 zł., a skreślić 12.000 zł. z § 4 działu 1.</u>
<u xml:id="u-31.31" who="#BohdanPodoski">Ministerstwo Sprawiedliwości ma na swojem utrzymaniu tylko 2 samochody, zaznaczam to gwoli ścisłości. Utrzymanie tych dwóch samochodów kosztowało w roku zeszłym budżetowym 16.997 zł. Komisja chce pozostawić tylko 8.000 zł., oczywiście znowu skreślenie zupełnie nierealne. To samo jest ze skreśleniem z „Różnych wydatków osobowych”, o czem zresztą wspominał już p. referent. Nie chcę Panów nużyć, ale twierdzę, bo zbadałem dokładnie te wszystkie pozycje, że wszystkie skreślenia są nierealne i wypowiadamy się przeciwko nim, bo traktujemy budżet państwowy rzeczowo, wnioski zaś większości komisji są jedynie demonstracyjne.</u>
<u xml:id="u-31.32" who="#BohdanPodoski">Muszę się również wypowiedzieć przeciwko skreśleniu z § 10 — „Ustawodawstwo bieżące” — całej kwoty 100.000 zł. Panowie tem skreśleniem uczynią wielką krzywdę ludziom, którzy pracują bardzo pożytecznie, jak to mogliśmy się przekonać z tych projektów już załatwionych, względnie uchwalonych i które wejdą jeszcze na nasz warsztat. Te sumy są przeznaczone na opłaty akordowe osób, które te projekty rozporządzeń lub ustaw opracowują, a częściowo służą jako remuneracje dla urzędników, którzy pracują poza godzinami urzędowemi nad ustawami. Jest to praca bardzo poważna, twórcza, wymagająca wielkiego wysiłku. Oczywiście, że płaca akordowa nie jest w żadnym stosunku do tego wysiłku i wiedzy, którą wkładają ci panowie w swą pracę, ale skreślać tej sumy nie ma żadnej racji.</u>
<u xml:id="u-31.33" who="#komentarz">(Głos: Sejm chce wyręczyć.)</u>
<u xml:id="u-31.34" who="#BohdanPodoski">Ale Sejm musi otrzymać od Rządu projekt, jedno drugiego nie wyklucza, Sejm może zademonstrować to w inny sposób, a nie skreślać całej sumy 100.000 zł.</u>
<u xml:id="u-31.35" who="#BohdanPodoski">Proszę Panów, jest jeszcze jedno skreślenie z Dz. V § 7-10 zł. na wniosek p. Niedziałkowskiego. To jest wniosek wybitnie polityczny oczywiście. Wskazuję na pewną niekonsekwencję wnioskodawcy. Panowie skreślają te 10 zł. rzekomo dlatego, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie ogłosiło w Dzienniku Ustaw uchwały Sejmu. Jednocześnie panowie wnoszą — nawet ci sami z P. P. S. — wniosek o nowelizację rozporządzenia o wydawaniu Dziennika Ustaw, w którymby się znalazł przepis, że mają być ogłaszane w Dzienniku Ustaw uchwały Sejmu. Więc jedno z dwojga: albo Ministerstwo istotnie przekroczyło prawo i w takim razie ten wniosek, uzupełniający to rozporządzenie, jest bezprzedmiotowy, albo też Ministerstwo, stojąc na gruncie obowiązujących praw, słusznie tej uchwały nie ogłosiło. Muszą Panowie wybrać jedno albo drugie.</u>
<u xml:id="u-31.36" who="#BohdanPodoski">Kończąc moje przemówienie, oświadczam, że Klub nasz głosować będzie za wnioskiem komisji, który podnosi dochody o 500.000 zł. w poz. 10: „Należytości sądowe” i przeznacza ten dochód na organizację hipotek włościańskich przy sądach powiatowych.</u>
<u xml:id="u-31.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Spitzer.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Wysoki Sejmie! Zajmując z ramienia Niemieckiego Klubu Parlamentarnego stanowisko do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, zdaję sobie sprawę, iż mamy do czynienia z jednym z najważniejszych budżetów, co zresztą kilku przedmówców już podkreśliło. Rzymskie przysłowie twierdzi: Justitia fundamentum regnorum. Zdanie to pod każdym względem jest trafne, bo od wymiaru sprawiedliwości, pracującego szybko i prawidłowo, w największym stopniu zależne jest normalne funkcjonowanie maszyny państwowej.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">To wszystko ma tem bardziej doniosłe znaczenie, o ile się odnosi do państwa narodowościowego, jakiem jest Rzeczpospolita Polska. W takiem państwie zupełne równouprawnienie i równe traktowanie wszystkich obywateli, które jest co prawda gwarantowane Konstytucją, które jednak w rzeczywistości zależy od praktyki administracyjnej i sądowej i oczywiście też od uzgodnienia ustawodawstwa z Konstytucją, którego brak już kilkakrotnie zarzucili moi przedmówcy, w takiem państwie takie równouprawnienie jest rzeczywiście podstawą rządzenia. Jeżeli my budżet Ministerstwa Sprawiedliwości rozpatrujemy z powyżej przytoczonych punktów widzenia, to niestety znajdujemy duże pole do krytyki.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Jeżeli przechodzę do szczegółowej oceny różnych działów wymiaru sprawiedliwości, to muszę zaznaczyć, że taka ocena z powodu krótkości czasu, stojącego do dyspozycji, nie może być wyczerpująca, może polegać tylko na wychwyceniu kilku ważniejszych punktów.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Zaczynam od sądownictwa cywilnego, które, nawiasem mówiąc, większą rolę odgrywa, niż ogół społeczeństwa zdaje sobie sprawę. Od szybkiego i sprawiedliwego rozstrzygania tych licznych sporów, które powstają przy załatwianiu interesów wszelkiego rodzaju, zależy bowiem w znacznej mierze zaufanie obywatela do państwa i przede wszystkiem możliwość kredytu krajowego, a przede wszystkiem też zagranicznego. Któż bowiem chciałby wypożyczyć swoje kapitały, jeżeli nie ma pewności szybkiej realizacji płatnego długu. A że rozwój ruchu kredytowego w obecnych czasach jest podstawą i warunkiem rozwoju gospodarki ogólnej, tego nie trzeba specjalnie podkreślać.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Z tego powodu zatem musimy żądać jak najszybszego załatwiania cywilnych sporów prawnych.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Rzeczywistość pod tym względem zostawia bardzo dużo do życzenia. Mówię tu w szczególności o b. dzielnicy pruskiej, której stosunki są mi dobrze znane. Sądzę jednak, że i w innych dzielnicach, o ile odniosłem wrażenie z mów tu wygłoszonych, nie są one o wiele lepsze. Całkiem proste spory cywilne trwają lata, a o ile chodzi o sprawy specjalnie skomplikowane, a zarazem zwykle specjalnie ważne, to czasami po prostu rozstrzygnięcia doczekać się nie można. Często na szczęście zrozpaczone strony sprawę załatwiają ugodą, powaga jednak sądownictwa i w takim wypadku ogromnie cierpi. Wiadomo mi, iż stan ten jest częściowo skutkiem niedostatecznej ilości sędziów i przede wszystkiem sił kancelaryjnych. Ponieważ jednak chodzi tu o kwestję kardynalnej ważności, nie można się ograniczyć do rezygnującego twierdzenia, iż utworzenie dostatecznej ilości miejsc etatowych jest niemożliwe. Ludność ma tem większe prawo do żądania należytej obsady sądów, iż koszta sądowe są obecnie bardzo znaczne. Przede wszystkiem angażowanie dostatecznej ilości sił kancelaryjnych nie natrafi na wielkie przeszkody natury finansowej, a właśnie brak tych sił bardzo znacznie się przyczynia do wolnego załatwiania spraw.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Drugą przyczyną zbyt powolnego biegu wymiaru sprawiedliwości jest niewątpliwie nienależyte opłacanie sędziów i urzędników sądowych, Jest ludzko zrozumiałem, iż ciągła troska o byt odbiera urzędnikowi często chęć do intensywnej pracy. Jeden intensywnie pracujący człowiek natomiast jest więcej wart od kilku innych. Fiskalny punkt widzenia przy opłacaniu urzędników jest dlatego wprost katastrofalny i oszczędność przez to osiągnięta jest tylko pozornie oszczędnością, w rzeczywistości jednak ze względu na daleko idące wpływy wadliwego wymiaru sprawiedliwości na gospodarkę krajową jest olbrzymią stratą.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Co się tyczy specjalnie średnich urzędników sądowych, to na tem miejscu popieram ich żądanie, wyrażone w memorjale obecnie przedłożonym Rządowi i nam o przesunięcie o kilka stopni w uposażeniu, uważając takie żądanie za zupełnie uzasadnione. Ale i przy obecnym stanie można by dużo poprawić.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Do przewlekania spraw przede wszystkiem przyczynia się ciągłe odraczanie, które chwilowo co prawda jest dla sądu wygodnem załatwieniem, w rezultacie jednak obarcza sędziego i sekretarjat znaczną niepotrzebną pracą. Trzeba wymagać ścisłego przestrzegania zasady, iż sprawa tak daleko i tak wyczerpująco winna być załatwiona, jak to w danej chwili jest możliwe. Gdyby sądy zawsze tej zasady przestrzegały, oszczędzałyby przez unikanie próżnego biegu maszyny znaczną ilość czasu do produktywnej pracy. Trzeba dalej wymagać, by rozprawy były dokładnie przygotowywane. Niestety, bardzo często bywa inaczej, bywa tak, że ustna rozprawa jest farsą i tylko bezcelowem marnowaniem czasu.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Ze szczególnym smutkiem trzeba stwierdzić, iż wymienione stosunki z biegiem czasu się nie poprawiły, przeciwnie, raczej się pogorszyły. W szczególności w instancjach apelacyjnych, stosunki, które przez pewien czas były całkiem znośne, obecnie są po prostu opłakane. Jeżeli się widzi, iż w niektórych sądach apelacyjnych dość szybko się pracuje, to nie można fatalnego położenia w innych sądach uniewinnić ogólnemi stosunkami, które przecież wszędzie są te same.</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Niemniej ważne, przeciwnie, ważniejsze od szybkiego rozstrzygania procesów jest ich słuszne rozstrzygnięcie. I prawnicza kwalifikacja wyroków często niestety daję duże pole do krytyki. Nie ma się to odnosić do Sądu Najwyższego, ale przy instancjach niższych często, niestety bardzo często, spotyka się wyroki, które zarówno, co się tyczy wyczerpania materjału faktycznego, jak co do prawniczej oceny, nawet bardzo oględnej krytyki nie wytrzymują. Skutkiem tego jest oczywiście, iż wszystkie w ten sposób rozstrzygnięte sprawy przechodzą do wyższych instancyj i przeto niepotrzebnie pomnażają ilość spraw. Na szczególnie niskim poziomie stoi w niektórych wypadkach judykatura izb odwoławczych przy sądach okręgowych w b. dzielnicy pruskiej. Sąd, który jako izba odwoławcza bezapelacyjnie rozstrzyga, winien z tego powodu sprawę tem skrupulatniej badać. Ma się jednak wrażenie, iż przeciwnie brak dalszego środka prawnego ma często ten skutek, iż izby nie czują się krępowane ustawą.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">W tej materji winna poprawa nastąpić przez odpowiednie obsadzenie sądów procesowo-cywilnych i to bez względu na starszeństwo przez najlepiej kwalifikowanych. Niestety i tutaj okazuje się zły skutek nieodpowiedniego opłacania sędziów, ponieważ zwykle najlepiej uzdolnieni uciekają ze sądownictwa do wolnych zawodów.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Wyroki, które się sprzeciwiają poczuciu prawnemu ludności, zachwiewają zaufaniem ludności do wymiaru sprawiedliwości. Faktycznie też wytworzyła się u publiczności bardzo ujemna opinja o naszem sądownictwie. Do tego przyczynia się również niestety traktowanie publiczności przez sądy, które nie zawsze jest poprawne. Choć procedura przepisuje, iż strona winna być przesłuchana nawet, jeżeli jest zastąpiona przez rzecznika, stronom bardzo często nie daję się dostatecznej możliwości do wywodów. Szczególnie grzeszą pod tym względem sądy powiatowe, które są zobowiązane strony nieobeznane z procedurą pouczyć i wszelkie wywody ustne przyjąć, a które jednak zwykle uciekają się do wprawdzie bardzo wygodnego, ale nieprawidłowego polecania stronom wniesienia wywodów na piśmie. Proces przed sądem powiatowym wskutek tego często tak się odbywa, iż ustnej rozprawy wcale nie ma, a sędzia sprawę rozstrzyga na podstawie pism przez strony nieudolnie przygotowanych.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Publiczność ma bardzo często słuszny powód do skargi na nieuprzejme i szorstkie traktowanie przez sędziego, który również często uważa za niepotrzebne wyjaśnić stronom wynik rozprawy. Często się widzi takich ludzi jeszcze długi czas po rozprawie stojących i nie wiedzących co się stało. Szczególny powód do skargi ma często ludność niemiecka. Wiadomo, iż każdy, który oświadcza, iż ojczystym językiem jego jest język niemiecki, ma prawo do używania języka niemieckiego przed sądem. Niektórzy sędziowie, jeżeli ostatecznie język niemiecki dopuszczają, stronom jednak dokuczają, robiąc im uwagi, iż powinni właściwie mówić po polsku i że tylko w drodze łaski dopuszcza się język niemiecki. W jednym wypadku sędzia nawet tak daleko się posunął, iż groził oskarżonemu aresztowaniem na wypadek, gdyby jego twierdzenie, że nie włada językiem polskim, okazało się nieprawdziwem.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Wobec takich nadużyć trzeba na tem miejscu z całą stanowczością podkreślić, iż ludność niemiecka ma ustawowe prawo do używania języka ojczystego niezależnie od tego, jak włada językiem polskim, że dopuszczenie języka niemieckiego zatem jest obowiązkiem sędziego, a nie łaską i że wszelkie, choćby pośrednie, ograniczenie tego prawa jest naruszeniem ustawy.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Gorzej jeszcze ma się sprawa językowa w sądownictwie karnem, do którego teraz przechodzę. Przy rozprawach karnych sąd winien, o ile oskarżony używa języka niemieckiego, albo przywołać tłumacza, albo rozprawiać z oskarżonym w języku niemieckim. W takim razie oskarżonemu trzeba tłumaczyć wszystkie odczytane pisma, zeznania świadków i t. d. To zwykle w dostatecznej mierze się nie dzieje, tak, iż oskarżony bardzo często o przebiegu rozprawy zostaje nie poinformowany, co mu oczywiście ogromnie utrudnia, jeżeli nie uniemożliwia obronę. Słusznie zauważa sprawozdanie p. referenta, że władza prokuratorska i w szczególności Minister Sprawiedliwości jako pierwszy przełożony tej władzy, winien być strażnikiem prawa i dbać o to, aby krzywdy wyrządzone obywatelom doznały podług możliwości słusznej kary. Jesteśmy zmuszeni do ciężkiego oskarżenia, że władze prokuratorskie temu obowiązkowi nie czynią zadość, o ile chodzi o niezliczone napady i inne objawy terroru skierowanego, jak wiadomo, przeciwko ludności niemieckiej na Górnym Śląsku.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Wobec takich wypadkach władza prokuratorska zwykle nie jest w stanie ścigać przestępców, chociaż oni publicznie są znani.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Dam przykłady. Nasz kolega, poseł Franz, oraz liczni inni posłowie z Sejmu Rzeczypospolitej oraz Sejmu Śląskiego, stali się ofiarami napadów ze strony powstańców i innych podobnych obywateli. Mimo, że prasa wymieniła nazwiska przestępców, prokurator nie zdołał ich wyśledzić. Jedynie w wypadku p. Franza w 5 miesięcy po napadzie nastąpiło śledztwo. Chociaż poseł Franz 3 przedstawionych mu przestępców rozpoznał, od tego czasu — od listopada zeszłego roku — władze śledcze pozostały bezczynne.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Tak samo ma się sprawa z licznemi wypadkami teroru. Nawet jeżeli czasami odbędzie się rozprawa sądowa, sprawa nie o wiele lepiej się przedstawia. Charakterystyczną jest sprawa napadu na inż. Zweigelta, który został w Siemianowicach przez umundurowanych powstańców nadzwyczaj ciężko pobity i zraniony. Na rozprawie sądowej, która odbywała się choć ze skromnem opóźnieniem, bo w półtora roku po napadzie, główny sprawca otrzymał aż trzy tygodnie więzienia, ale niestety z zawieszeniem mu kary, tak, że w rzeczywistości bezkarnie wychodzi za tak niesłychanie ciężki napad. Za znane zajście w Bytomiu, które prasa polska tak gorliwie wyzyskała, bo widocznie ma tak rzadko podobną sposobność, a przy którem nikt nie był tak ciężko zraniony, jak w powyższym wypadku — otrzymał główny sprawca na rozprawie sądowej, która się odbyła w półtrzecia miesiąca po czynie, 1 rok więzienia.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Całkiem inaczej wyglądają wyroki, które zapadły przeciwko mniejszości niemieckiej.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">W procesie przeciwko członkom Volksbundu orzeczone kary opiewały na półtora roku twierdzy. Przy tem wyrok okazał się tak wadliwy, iż przy rozprawie rewizyjnej sam prokurator przy Sądzie Najwyższym wniósł o uchylenie. Trzeba uznać, iż władza prokuratorska w ten sposób starała się powetować krzywdę wyrządzoną oskarżonym przez postępowanie I instancji, ale musi się zauważyć, iż lepiej by było, gdyby władze prokuratorskie już przy sądach I instancji otrzymały takie instrukcje i były obsadzone takimi ludźmi, ażeby sprawy karne, które krytyki instancji rewizyjnej wytrzymać nie mogą, w ogóle nie były rozpoczynane.</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Jeszcze jeden charakterystyczny przykład wymiaru sprawiedliwości na Górnym Śląsku przytoczę, pomijając z braku czasu dalsze.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">W roku 1922 lub 1923 zostali aresztowani za szpiegostwo dyrektor Bernard i inni. Po 14 dniach wypuszczono ich za kaucją. Do dziś dnia czekają oni na rozprawę sądową lub na zwrot kaucji.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Wyrokom takim, jak wyrokowi w sprawie Volksbundu, nie można się dziwić, skoro wszyscy ławnicy, względnie przysięgli, są powstańcami i skoro sędziowie zawodowi wobec grożącego zniesienia niezawisłości sędziowskiej muszą się bać władzy politycznej.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Wybór ławników lub przysięgłych w ogóle, także poza Górnym Śląskiem, nie zawsze odbywa się automatycznie w drodze przepisanej kolejności, tylko czasami dobiera się dogodnych ławników, co jest ciężkiem naruszeniem zasady, iż sprawę może rozstrzygać tylko sędzia, ustawowo do tego powołany.</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Co się tyczy zniesienia niezawisłości sędziowskiej przez dekrety Prezydenta Rzeczypospolitej o ustroju sądownictwa i o zmianie przepisów dotyczących Najwyższego Trybunału Administracyjnego, to mamy do czynienia za sprawą, której musimy poświęcić specjalną uwagę przy ustaleniu naszego stosunku do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Bo chodzi przy tem zniesieniu niezawisłości, które rzeczowemi względami organizacji sądownictwa nie jest dostatecznie uzasadnione, nie o mniejszą rzecz, jak o próbę owładnięcia wymiaru sprawiedliwości przez władzę wykonawczą. Położenie, które się wtenczas wytworzy, trudno będzie nazywać „oświeconym demokratyzmem”, o którym tak wiele się mówi, raczej trzeba będzie mówić o „oświeconym absolutyzmie”. Trudno wymagać od parlamentu, aby wyraził zaufanie ministerstwu, które przygotowało taki zamach na demokratyczny ustrój Państwa.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Mówiłem poprzednio o procesie przeciwko Volksbundowi na Górnym Śląsku, tej nieudałej próbie wykazania nielegalnej działalności organizacji Niemców na Górnym Śląsku. Analogicznym procesem w Poznańskiem i na Pomorzu jest znana sprawa przeciwko Scherffowi i innym członkom „Deutschtumsbundu”. O tej sprawie już dużo pisano i mówiono, mimo to poty nie przestaniemy o niej mówić, póki trwa ten skandal wymiaru sprawiedliwości. Wyraz „skandal” za traktowanie tej sprawy przez organy wymiaru sprawiedliwości jest jeszcze bardzo oględny, bo to, jak w tej sprawie i w związanej z nią sprawie rozwiązania „Deutschtumsbundu” władze postąpiły, przechodzi wszelkie pojęcie.</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Scherff i inni członkowie Deutschtumsbundu zostali oskarżeni o szpiegostwo i należenie do związku, którego działalność sprzeciwia się ustawom. Sąd okręgowy w Chojnicach zasądził Scherff'a i większość oskarżonych. Kto chce się przekonać o wartości tego wyroku, niech tylko przeczyta wyrok Sądu Najwyższego, uchylający pierwszy wyrok. Nie można sobie wyobrazić bardziej druzgocącej krytyki wyroku sądowego, niż wywody Sądu Najwyższego, przyznające rewizji oskarżonych w każdym, ale to w każdym punkcie rację. Ażeby choć jeden szczegół tego niżej wszelkiej krytyki stojącego postępowania sądu okręgowego w Chojnicach przytoczyć, nadmieniam tylko, iż głównym dowodem było odczytanie zwykłych odpisów relacyj wojewody pomorskiego do prokuratorji i Rady Ministrów. Gdyby nie można było tego czytać czarno nabiałem, nie chciałoby się wierzyć, iż znalazł się sąd, który zasadę bezpośredniości postępowania dowodowego, tę podstawę nowoczesnego procesu karnego, i w ogóle wszelkie zasady o ocenie dowodów mógł w ten sposób negować. Po wyroku Najwyższego Sądu upłynęły 4 lata, aż nowa rozprawa odbyła się przed kilku tygodniami. W międzyczasie główmy oskarżony Scherff, którego po długim areszcie śledczym wypuszczono za kaucją na wolność, został jako optant wydalony. Scherff przed wydaleniem stanowczo przeciwko temu protestował, wskazując na to, iż czeka go nowa rozprawa. Nic nie pomogły protesty. Człowiek, na którym ze wszystkich oskarżonych członków Deutschtumsbundu cięży najcięższy zarzut, którego sąd okręgowy w Chojnicach zasądził na 4% roku ciężkiego więzienia, który długi czas musiał przecierpieć w więzieniu śledczem, został przymusowo wydalony. Przy drugiej rozprawie, która się niedawno odbyła, stanął prokurator bez dowodów i postawił wniosek o odroczenie, ażeby ściągnąć materjał rzekomo nagromadzony w piwnicach sądu okręgowego w Toruniu. Sąd musiał pouczyć prokuratora, iż wniosek ten można uwzględnić dopiero po lepszem przygotowaniu, mianowicie po wykazaniu, które dokumenty mają służyć za materjał. W ten sposób proces musiał być odroczony, ponieważ prokurator przez czas 4 lat nie był w stanie przygotować materjału dowodowego.</u>
<u xml:id="u-33.28" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Czy tu można mówić jeszcze o wymiarze sprawiedliwości? Zdaje mi się, iż nikt nie będzie tak śmiały, ażeby tak zaszczytny wyraz zastosować do postępowania, które w rzeczywistości z wymiarem sprawiedliwości nic nie ma wspólnego, jest tylko pomocniczą służbą dla władzy politycznej, której w swoim czasie te gołosłowne twierdzenia, których udowodnić do dziś dnia ona nie jest w stanie, wystarczyły do ciężkiego oskarżenia organizacji Niemców w Poznańskiem i na Pomorzu i do rozwiązania jej przez władze policyjne. Rozwiązanie to zaczepiono skargą do wojewódzkiego sądu administracyjnego w Poznaniu, sprawa ta jednak nie może dalej postąpić przed załatwieniem procesu przeciwko Scherffowi, którą znów z winy prokuratury się przewleka.</u>
<u xml:id="u-33.29" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Jaki zatem jest w krótkości obraz tej sprawy? Padły gromkie oskarżenia o ciężkie zbrodnie — dziś 5 lat temu, — alarmowano cały świat, zamknięto organizację, a potem kiedy się rozchodziło o to, żeby wykazać, czy te zarzuty były prawdą, a nie z palców wyssane, kiedy się rozchodziło o to, aby oskarżonym dać możliwość wykazania przed sądem, iż są niewinni, okres 5 lat nie wystarczył, ażeby prokurator na rozprawie okazał przygotowane dowody, 5 lat nie starczyło, ażeby w głównej sprawie przeciwko Deutschtumsbundowi przystąpiono choćby tylko do aktu oskarżenia.</u>
<u xml:id="u-33.30" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Jeżeli są takie rzeczy dzieją, kto może się wtenczas dziwić, iż my obecnie tylko z niedowierzaniem słyszymy słowa o chęci przyznania mniejszości niemieckiej zupełnego równouprawnienia.</u>
<u xml:id="u-33.31" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Dowodu na częsty zarzut, żeśmy nielojalni nie zdołano dostarczyć i bez dowodu przystąpiono do rozbicia naszej organizacji i do innych prześladowań mniejszości niemieckiej. Dlatego widzimy, że gadanie o naszej nielojalności jest tylko pretekstem mającym upozorować prześladowanie. Naszem oskarżeniem na tem tu miejscu jest, iż władze wymiaru sprawiedliwości zamiast być twierdzą prawa i sprawiedliwości, przy tem prześladowaniu posłusznie pomagały.</u>
<u xml:id="u-33.32" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Wywodów tych nie mogę zakończyć bez wspomnienia o prześladowaniu prasy niemieckiej. Dekret prasowy, który b. dowcipnie zaczyna się słowami „prasa jest wolna”, rozpoczął erę nieustannego prześladowania prasy przez ciągłe konfiskaty i postępowania sądowe. I przedtem położenie naszej prasy bynajmniej nie było różowe. Liczne procesy i nadzwyczaj ciężkie kary częstokroć orzekane świadczyły o martyrjum prasy pełniącej swe obowiązki obrony słusznych praw niemieckiego narodu w Polsce. Obecnie jednak zastosowanie dekretu prasowego oznacza nie mniej niż zaprowadzenie cenzury prewencyjnej. Konfiskuje się przy tem gazety za artykuły, które absolutnie w żaden sposób ustaw karnych nie naruszają, jedynie dlatego, ponieważ ich tendencja władzom politycznym się nie podoba.</u>
<u xml:id="u-33.33" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Rej w tem oczywiście znowu wodzi Górny Śląsk. Tam w ostatnich dniach skonfiskowano „Oberschlesischer Kurier” za wydrukowanie mowy wygłoszonej przez przewodniczącego naszego klubu posła Naumanna kilka dni temu z tej trybuny. Że Konstytucja postanawia, „iż za zgodne z prawdą sprawozdanie z obrad Sejmu nikt do odpowiedzialności pociągnięty być nie może”, to jest władzy prokuratorskiej w Królewskiej Hucie widocznie całkiem obojętne. Do takich zatem stosunków doszliśmy w tej oświeconej demokracji, że nie dopuszcza się, aby ludność była poinformowana o obradach Sejmu.</u>
<u xml:id="u-33.34" who="#WilhelmAdolfStillfriedSpitzer">Oczywista rzecz, że taki systematycznie przeciwko ludności niemieckiej obracany wymiar sprawiedliwości zmusza nas do stanowczej opozycji i uzasadnia nasze zasadnicze stanowisko wobec Rządu, zdeklarowane przy ogólnej dyskusji przez przewodniczącego naszego klubu.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#JanDąbski">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Sprawiedliwości odgrywał w komisji specjalną rolę, był prawie jedynym, w którym komisja nie chciała wielkich skreśleń robić. Raczej jednomyślnie prawie komisja była za tem, że w przyszłych budżetach pewne podwyżki chociaż nie wielkie są konieczne, bo wymiar sprawiedliwości uważa komisja za równie ważny, jak wojsko w obronie kraju.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Z naszej strony poruszyliśmy sprawę także zaopatrzenia urzędników średnich sądowych. Jak Panom wiadomo, remunerację urzędników sądowych łącznie z sędziowskiemi regulowało się osobno; kiedy regulowano pensje innych urzędników, zapomniano o nowelizowaniu uposażenia urzędników sądowych.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeśli rachunkowo co do tego budżetu było w komisji bardzo mało mowy, to tem więcej pod względem politycznym.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Zarzucano mianowicie p. Ministrowi Sprawiedliwości, że nie dość wypełnia swoje powołanie. Rozporządzenie o ustroju sądów powszechnych, któremu my musimy zarzucić, że zawiera pewien zamach na niezawisłość sędziów, zawiera jednak część bardzo zdrowych zasad, bardzo dobrych przepisów. Mianowicie art. 231 mówi: Prokurator stoi na straży prawa, art. 232 zaś mówi: Naczelnym prokuratorem jest Minister Sprawiedliwości. A więc Minister na mocy prawa jest powołany być naczelnym stróżem prawa. Chwilowo jednak, ten przepis jest zupełnie martwą literą.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#WojciechTrąmpczyński">W komisji przypomniałem p. Ministrowi, że w innych krajach, mianowicie we Francji, minister sprawiedliwości jest zastępcą urodzonym premjera, że jego głos protestu nie może być przegłosowany.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#WojciechTrąmpczyński">W połączeniu z tem przypomniałem rozmaite bezprawia, które za czasów pana Ministra się działy i to nie ze strony niższych władz, ale ze strony władz centralnych. Na to pan Minister Sprawiedliwości odpowiedział jedynie: Polska to nie Francja, czyli jednem słowem oświadczył, że jest zupełnie bezsilny. Proszę Panów, ja znam pana Ministra dość dawno i nie mam mu do zarzucenia tego, co mu zarzucą pos. Róg, t. j. orjentacji przed wojną i w czasie wojny.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Głos: nie ma Pan powodu.)</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie, ja byłem zawsze innej orjentacji, ale gdybyśmy patrzyli na orjentację w czasie wojny i przed wojną, nie przekreślilibyśmy tej sprawy raz na zawsze, w takim razie z tysiącami ludzi nie możnaby w ogóle rozmawiać. Za to w czasie wolnej Polski przyglądałem się działalności pana Murstra jako administratora Wileńszczyzny i mogę powiedzieć, że tam wielkie dla Polski położył usługi. Ale jako Minister Sprawiedliwości nie potwierdził tych nadziei, które w nim pokładałem. Wprawdzie jest bezsilny, powołuje się na to, że Polska to nie Francja. I we Francji nie ustawowo minister sprawiedliwości ma tak nadzwyczajne stanowisko, tylko je powoli ministrowie sami wyrobili. Jabym był miał nadzieję, że jeżeli Minister Sprawiedliwości nie czuje się dość silny, to powinien był przy pierwszem bezprawiu, jakie skonstatował, a za które on odpowiedzialność ponosi, z trzaskiem tekę ministerjalną rzucić.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Przez to byłby się zasłużył przyszłości Polski, pokazał dzisiejszym i późniejszym możnowładcom, że w Polsce jednak nie wszystko jest wolno.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Pos. Radziwiłł niedawno wygłaszał dytyramby na cześć dzisiejszego Rządu. Ja łamałem sobie głowę, co mu się w dzisiejszym Rządzie tak bardzo podoba? Jestem sprawiedliwy, ja uznaję zupełnie, że niektórzy ministrowie, którzy mają ekonomiczne sprawy pod sobą, pracują dobrze, niejedni pracują lepiej niż poprzednicy, — pomimo, iż stoję politycznie na zupełnie przeciwnem stanowisku. Ale jeżeli p. Radziwiłł twierdzi, że to jest pierwszy rzeczywisty rząd w Polsce, to jest wielka przesada. Nikt nie może twierdzić, nawet Rząd nie twierdzi; że poprawa ekonomicznych stosunków jest zasługą dzisiejszego rządu. Nikt nie słyszał, żeby rząd nasz był wywołał strajk robotników angielskich albo, żeby wpłynął na to, iż w roku 1926 i 1927 były dobre żniwa i wysokie ceny światowe, mianowicie nie tylko na produkty żywnościowe, ale także na cynk, węgiel, naftę. A teraz sytuacja zmieniła się bardzo na niekorzyść Polski. Ja nie będę twierdził, gdy przyjdzie zła konjunktura, że to jest winą Rządu, ale zaprzeczam teraz Rządowi prawo twierdzenia, że dotychczasowa dobra konjunktura jest jego zasługą.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#WojciechTrąmpczyński">A jeżeli p. Radziwiłł twierdzi, że to jest pierwszy rzeczywisty rząd w Polsce, to ja stawiam kontrpytanie — kto jest właściwie tym rządem, bo tę rolę, którą p. Minister Sprawiedliwości odgrywa, odgrywają mniej więcej wszyscy ministrowie. Ministrowie nie rządzą, jak wiadomo p. Marszałek Piłsudski rządzić też nie może, bo w wielkiem państwie jedna osobą dyrygować nie może — więc rządzą konfidenci, których każdy minister ma przy sobie, z wyjątkiem takich ministrów, którzy są sami konfidentami, — ale to jest najgorszą formą rządów.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Ja nie biorę tego wcale tak komicznie, uważam to za rzecz tragiczną.</u>
<u xml:id="u-35.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeżeli p. Radziwiłł twierdzi, że dawniejszy rząd był słaby i dyletancki, to może ma do pewnego stopnia racje, ale mnie się zdaje, że pod tym względem nie wiele się poprawiło, bo abstrahując od ekonomicznych stosunków, to ten Rząd jest dla człowieka zachodu, za jakiego uważam p. Radziwiłła, w ogóle niemożliwy. Ten Rząd powstał pod hasłem usuwania nieprawości; a nie widziałem rządu, który by z taką suwerenną pogardą patrzył na wszelkie prawa.</u>
<u xml:id="u-35.15" who="#WojciechTrąmpczyński">P. Sobolewski niedawno miał bardzo ciekawą mowę; poza głośnem myśleniem o nowym zamachu, którego wcale nie biorę mu za złe...</u>
<u xml:id="u-35.16" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-35.17" who="#WojciechTrąmpczyński">...skonstatował mianowicie, że gdy kiedyś za tak zwanych prawicowych rządów żądał jakiejś posady dla siebie, to mu radzono, ażeby wstąpił albo do Piasta, albo do Wyzwolenia. Otóż to jest dla nas bardzo cenne wyznanie, bo ja twierdzę, że rządów prawicowych w Polsce jeszcze nie było.</u>
<u xml:id="u-35.18" who="#komentarz">(Głos: W ogóle prawicy nie było.)</u>
<u xml:id="u-35.19" who="#WojciechTrąmpczyński">No, to powiedzmy, że rządu narodowców nie było. Kilku narodowców było w rządzie, ale mieli oni minimalny wpływ. Nikt nie może twierdzić, że prawica nadużywała kiedykolwiek swego wpływu w Państwie. Rząd dzisiejszy wydał hasło walki z nieprawościami, ale suwerenna pogarda prawa, jaką Rząd dzisiejszy na każdym kroku okazuje, ta rzeczywiście w historjach bardzo rzadko zachodzi, stoi z tem hasłem w rażącej sprzeczności. Mając czas krótki, mogę tylko kilka próbek podać.</u>
<u xml:id="u-35.20" who="#WojciechTrąmpczyński">A więc art. 16 ordynacji wyborczej do Sejmu mówi: „Generalnego Komisarza wyborczego i jego zastępcę mianuje, na wniosek Prezesa Rady Ministrów, Prezydent Rzeczypospolitej z pomiędzy trzech kandydatów, przedstawionych przez zebranie prezesów Sądu Najwyższego”.</u>
<u xml:id="u-35.21" who="#WojciechTrąmpczyński">7 grudnia 1927 roku zebranie prezesów Sądu Najwyższego ustaliło kandydatury pp.: Giżyckiego, Michaelisa i Ludkiewicza. Na to Prezes Rady Ministrów odpowiedział, że żąda innego wyboru, a mianowicie, aby także i p. Car, Wiceminister Sprawiedliwości, był na liście. Ustnie zauważono podobno, że Sąd Najwyższy mylnie interpretuje paragraf, o którym była mowa, w tym sensie, że wolno tylko wybierać sędziów. Na to prezesi Sądu Najwyższego jeszcze raz zebrali się i oświadczyli, że nie mają powodu zmieniać dotychczasowego zdania, ani nie mają powodu prezentować jakiejś innej listy. Wtedy p. Premier zaprezentował pomimo to p. Cara.</u>
<u xml:id="u-35.22" who="#WojciechTrąmpczyński">Otóż, mojem zdaniem, to jest zupełnie oczywiste złamanie prawa i to jeszcze z tym dodatkiem bardzo niesmacznym, że do tego złamania prawa, jako narzędzia, używa się Wiceministra Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-35.23" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nacisk na sąd.)</u>
<u xml:id="u-35.24" who="#WojciechTrąmpczyński">Na to wnieśliśmy interpelację, jakiem prawem Rząd mianował p. Cara, który nie był prezentowany, komisarzem wyborczym? Nadeszła odpowiedź, że stało się to, ponieważ mylnie prezesowie wychodzili z założenia, iż komisarzem wyborczym musi być tylko sędzia. Sąd Najwyższy od roku 1922, a zatem w najrozmaitszym składzie, zawsze był tego zdania, że Generalnego Komisarza powinno się wybierać między sędziami. Wydedukował to z historji powstania ustawy wyborczej, z której wbrew projektowi rządowemu usunięto zupełnie czynnik administracyjny z dyrygowania wyborami i dopuszczono tylko czynnik obywatelski i czynnik sędziowski. Mojem zdaniem, zupełnie słusznie. Każdy człowiek z natury jest stronniczym. Sama nauka prawa nie wystarcza, aby pozbyć się błędu stronniczości. Sędzia zaś w swem codziennem zajęciu musi dążyć do bezparcjalności; ta bezparcjalność staje się u niego drugą naturą. P. Premjer w odpowiedzi na interpelację, twierdzi, że ponieważ Sąd Najwyższy się omylił, ograniczając Koło Radykałów, Rząd miał prawo zamianować innego komisarza wyborczego. Tu zachodzi logiczne salto mortale doradców prawnych Rządu! Przypuśćmy nawet, że Rząd miał tu rację, przypuśćmy, że zebranie prezesów Sądu Najwyższego miało prawo wybierać kandydatów z szerszych kół nie tylko z sędziowskich, takie prawo nie zawierałoby jeszcze obowiązku do wyboru kandydatów z kół niesędziowskich. Rząd nie miał najmniejszego uprawnienia do twierdzenia, że nie potrzebuje respektować tego, co zebranie prezesów Najwyższego Sądu powiedziało.</u>
<u xml:id="u-35.25" who="#WojciechTrąmpczyński">Ta próbka jasno dowodzi, że Rząd powinien przede wszystkiem zmienić swoich doradców prawnych, o których krążą zresztą najrozmaitsze anegdoty, np. anegdota, że w ciągu jednej godziny gotowi napisać dwie opinje wprost przeciwne o tej samej sprawie. Każda prawie większa instytucja finansowa ma swych doradców prawnych, ale czy kto słyszał, że trzyma sobie doradców prawnych na to, żeby oni wynajdywali tej instytucji wybiegi wobec prawa? Nie, ona ich trzyma na to, aby akcja tej instytucji finansowej była zawsze zgodna z prawem.</u>
<u xml:id="u-35.26" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeżeli wolno mi radzić Rządowi, to radziłbym, żeby na doradców prawnych wyłożył może więcej kosztów niż dotychczas, a za to brał ludzi doświadczonych, z kością pacierzową, żeby nie tylko ex post kazał im opinje pełne wybiegów wydawać, ale raczej zażądał opinji przed swą decyzją. Tylko lichą jakością doradców prawnych można sobie wytłumaczyć owe igraszki z Konstytucją, które Rząd robił od połowy 1927 r., owe odraczania Sejmu i Senatu. Gdy Sejm i Senat po odroczeniu w lipcu 1927 r. zażądały, jak miały prawo według Konstytucji, zwołania, zwołano je wprawdzie, ale natychmiast odroczono. Rząd nie chciał tego widzieć, że, jeśli parlament ma Konstytucyjne prawo być zwołany, to ma też prawo obradować. Wobec tych igraszek ja, jako marszałek Senatu, na mocy jednomyślnej zgody konwentu senjorów i żądania tegoż byłem zmuszony napisać otwarty protest do p. Prezydenta Rzeczypospolitej przeciw temu oczywistemu złamaniu Konstytucji. Wątpię bardzo, aby tego rodzaju wypadki mogły przyczynić się do podniesienia autorytetu Polski w świecie.</u>
<u xml:id="u-35.27" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzę do sprawy dekretów, równie smutnej jak poprzednia. Zdaje mi się, że historja połowy roku 1926 nie jest dość znana. Mianowicie zagranicznicy dziwili się, że w Polsce tak łatwo przyszedł przewrót do skutku. Otóż w połowie maja wprawdzie przewrót zwyciężył w Warszawie, ale nie zwyciężył w kraju. I wtedy my narodowcy, którzy byliśmy w opozycji, stanęliśmy przed dylematem: czy dalej walczyć, czy nie. Niewątpliwie byłyby się siły znalazły, żeby dalej walczyć, ale ze względu na sąsiadów naszych, mianowicie na zachodniego sąsiada nie mogliśmy pogodzić z naszem sumieniem ryzyka długiej wojny domowej.</u>
<u xml:id="u-35.28" who="#WojciechTrąmpczyński">Tę decyzję pogodzenia się z nowym Rządem ułatwił nam p, Premjer Bartel, który na piśmie zapewnił, że zamierza powrócić bezwzględnie do praworządności. Otóż przyrzeczenie to nie zostało dotrzymane. Jest to legendą, że narodowcy, prawica od razu stanęli w bezwzględnej opozycji przeciwko dzisiejszemu Rządowi. Nie. Ja oświadczyłem p. Wicepremierowi Bartlowi, że uważamy wypadki majowe za nieszczęście, ale z tego nieszczęścia można pewne korzyści dla Ojczyzny wyciągnąć, że mianowicie poprzemy Rząd, jeżeli wymyśli jakąś rozsądną zmianę ustroju. Zapoczątkowaniem tej rozsądnej zmiany ustroju miały mianowicie być pełnomocnictwa dla Rządu. Zapewniano już dziś, że te plenipotencje przeszły głosami narodowców, że lewica przeciw nim głosowała.</u>
<u xml:id="u-35.29" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-35.30" who="#WojciechTrąmpczyński">Ja muszę powiedzieć ex post, że lewica miała rację.</u>
<u xml:id="u-35.31" who="#komentarz">(Wesołość. P. Kwapiński: Dwukrotnie nas nabrali.)</u>
<u xml:id="u-35.32" who="#WojciechTrąmpczyński">Głównym celem pełnomocnictw dla Rządu było usunięcie bałaganu prawnego, Do tej żmudnej i trudnej pracy aparat składający się z 555 ludzi jest niezdatny. W uznaniu tej potrzeby oddało się pełnomocnictwa Rządowi. Jednak już w czasie obrad w Senacie dochodziły posłuchy, że Rząd użyje tych pełnomocnictw w pierwszym rzędzie na to, ażeby prasę schwycić za gardło. Ja ostrzegałem w Senacie przed tą możliwością, ale optymizm był wtedy tak wielki, że nie wykluczono prawa prasowego z pełnomocnictw. Jak widzieliśmy, Rząd zaraz wykorzystał pełnomocnictwa w tym kierunku, że wydał pierwszy dekret prasowy, który faktycznie wolność prasy usunął. Drugi dekret jest taki sam. Te dekrety prasowe są cięższym gwałtem niż regularne prawodawstwo prasowe zaborców z czasów niewoli. Tylko okupanci zdecydowali się na podobne skneblowanie prasy, jakiego dziś jesteśmy świadkami. Więc kiedy Rząd wydał pierwszy dekret prasowy, Sejm, jak tylko się zebrał — jednomyślnie z oburzeniem ten dekret prasowy uchylił i to, ażeby uroczystsze nadać uchyleniu znaczenie, w formie ustawy. Sprawa przeszła do Senatu i wtedy proponowałem, aby wyraźnie Rządowi cofnąć plenipotencję co do dekretu prasowego. Ponieważ tam drobna mniejszość była temu przeciwna, a większość chciała koniecznie jednomyślności, aby Rządowi zaimponować, poprawka nie została przyjęta i Senat zadowolił się tylko rezolucją, wzywającą Rząd, aby kwestję prawa prasowego regulował nie rozporządzeniem, lecz ustawą ze względu na polityczną drażliwość sprawy. Rząd zaś o to się nie pytał, tylko wydał drugi dekret, bardzo mało się różniący od pierwszego, a co do skneblowania prasy również ciężki, jak pierwszy.</u>
<u xml:id="u-35.33" who="#WojciechTrąmpczyński">I z tego co wynika? Rząd zapoznał swoje stanowisko jako pełnomocnika. Rządowi się wydało, że on ma samodzielne prawo ustawodawcze, tymczasem on był tylko plenipotentem Sejmu i Senatu do wydawania ustaw i to z zastrzeżeniem rewizji. Przecież w polityce nie mogą panować inne zasady, jak w życiu prywatnem. W życiu prywatnem plenipotent, który działa świadomie przeciw woli swego mocodawcy, popełnia nieuczciwość; w życiu publicznem nazwiemy to nielojalnością. Rząd przypomina mniej więcej administratora majątku, który dostał plenipotencję na rok, a po skończonym roku nie chce właściciela wpuścić do majątku, twierdząc, że on daleko lepiej gospodaruje.</u>
<u xml:id="u-35.34" who="#WojciechTrąmpczyński">Rząd niewypowiedzianą szkodę wyrządził przyszłości Polski przez podkopanie zaufania i do siebie i do przyszłych rządów. Bo czyż po tych doświadczeniach, po tem kurczowem trzymaniu się dekretów, wydanych świadomie wbrew woli Sejmu i Senatu, jest do pomyślenia, że jakikolwiek Sejm się znajdzie, który jeszcze rządowi da plenipotencję? A szkoda, bo może takie pełnomocnictwa byłyby potrzebne!</u>
<u xml:id="u-35.35" who="#WojciechTrąmpczyński">P. pos. Radziwiłł mówił także o wzmocnieniu władzy Prezydenta, recte Rządu. Czy po tych doświadczeniach ostatnich można przypuścić, że takie wzmocnienie władzy Prezydenta zostanie przez czynniki ustawodawcze przyjęte? Doświadczenie uczy, że dzisiejsza Konstytucja była może do pewnego stopnia nadużywana przez przeszły Sejm, nie przez Senat, bo Senat znakomicie pracował, o ile mu Konstytucja na to pozwalała. Ale te nadużywania były drobne, były do wytłumaczenia nie dość wysokim stopniem kultury dużej ilości posłów. To, co się dzisiaj dzieje, wykazuje, że równowaga jest naruszona, ale na niekorzyść Sejmu i Senatu, bo czyż można sobie wyobrazić, żeby w innym kraju minister stanął przed Sejmem i oświadczył, że on sobie z votum niezaufania Sejmu nic nie robi?</u>
<u xml:id="u-35.36" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To nie jest prawda, Panie Pośle, bo p. Minister Składkowski wyraźnie to sprostował.)</u>
<u xml:id="u-35.37" who="#WojciechTrąmpczyński">Ale co do treści jest to niewątpliwe. Powiedział: „dopóki mam zaufanie Marszałka Piłsudskiego, to mnie mało obchodzi wasze votum zaufania”. Więc, oczywiście, było to otwarte kopnięcie art. 58 Konstytucji, który zmusza Ministra do wzięcia dymisji, jeżeli Sejm sobie tego życzy. Zanim mogłaby być mowa o jakiemś wzmocnieniu władzy Prezydenta i Rządu, to wprzód musiałaby być stworzona instancja, gwarantująca przeciwko nadużyciom władzy. Wniosek o taką instancję, zgłosiliśmy i ostrzegamy Panów…</u>
<u xml:id="u-35.38" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Trzeba, żeby ta instancja miała 3 korpusy wojska, bez tego nie da rady.)</u>
<u xml:id="u-35.39" who="#WojciechTrąmpczyński">Na bagnetach siadać nie można.</u>
<u xml:id="u-35.40" who="#komentarz">(Głos: Ja się zgadzam.)</u>
<u xml:id="u-35.41" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeżeli ktoś wierzy tylko w bagnety, to najlepiej niech siedzi cicho.</u>
<u xml:id="u-35.42" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzę do ekskursji historycznych p. Radziwiłła, który twierdził, że Batory walczył z demokracją szlachecką. Mnie się zdaje, że to jest fałszywe pojęcie, bo tam właśnie spiritus movens był nie Batory, a Zamoyskit.</u>
<u xml:id="u-35.43" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: To się Pan Marszałek myli.)</u>
<u xml:id="u-35.44" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie jeden z nas się myli, dobrze. Zamoyski chciał się oprzeć na tłumie szlacheckim przeciwko możnowładcom i tu rzeczywiście do pewnego stopnia miał rację — rokosze robiła nie szlachta, ale tylko możnowładcy, ci byli niebezpieczni dla władzy królewskiej i ci nadużywali ciemnego tłumu szlachty. Błędem ówczesnej szlachty był po prostu brak oświaty, jaki dziś jeszcze mamy wśród najniższych warstw naszego narodu. Ten brak oświaty sprawiał, że sejmy nic nie chciały dawać na wojsko i na skarb. Oni nie oponowali wcale przeciwko wzmocnieniu władzy królewskiej, oni raczej mówili: skarb i wojsko jest rzeczą wyłącznie króla, my to jemu całkowicie pozostawiamy. W każdym razie był to materjał, dla którego trzeba było oświaty i dobrej szkoły. Dobre szkoły Pijarów i Komisji Edukacyjnej sprawiły, że wykrzesano z tego ciemnego tłumu szlachty materjał, za który się historja nasza przed żadnym narodem wstydzić nie potrzebuje, który nie tylko w Sejmie 4-letnim zdziałał bardzo dużo, — więcej jeszcze chciał zdziałać — ale i w czasie niewoli nie szczędził mienia i krwi, aby odzyskać wolność, nie szczędził swej pracy, aby w najszerszych rozmach utrzymać swoją narodowość.</u>
<u xml:id="u-35.45" who="#WojciechTrąmpczyński">Nie przypisuję największej zasługi Sejmowi Czteroletniemu za to, że wydał Konstytucję 3 Ma ja. Najważniejszą zasługą jego było to, że od pierwszego dnia swego istnienia wydał hasło: Skarb i Wojsko, a tem samem wyrobił w opinji publicznej zdrową zasadę, na jakich podstawach spoczywa byt państwowy.</u>
<u xml:id="u-35.46" who="#WojciechTrąmpczyński">Ale jeżeli p. Radziwiłł chciał dla nas nauki z tego wyciągać, to my tej nauki nie potrzebujemy, bo prawdopodobnie udowodniliśmy już w teraźniejszej sesji, że i u nas skarb i wojsko, według naszej woli, mają stać poza partjami i poza kwestją, czy rząd jest nam sympatyczny, czy nie.</u>
<u xml:id="u-35.47" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A w czasie wojny jak było?)</u>
<u xml:id="u-35.48" who="#WojciechTrąmpczyński">Jakiej wojny?</u>
<u xml:id="u-35.49" who="#komentarz">(P. Polakiewicz. W czasie wojny polsko-bolszewickiej.)</u>
<u xml:id="u-35.50" who="#WojciechTrąmpczyński">Cóż Pan ma nam do zarzucenia? Cóż Pan widział? Nie brał Pan udziału w naszych naradach — ofiarowaliśmy Państwu wszystko co było potrzeba.</u>
<u xml:id="u-35.51" who="#komentarz">(Głos: Obecny Minister Poczt i Telegrafów nie chciał dać rekruta.)</u>
<u xml:id="u-35.52" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeżeli hasło Skarbu i Wojska stoi na czele wszystkich kwestji, które nas zajmują, to nie wyklucza, że będziemy monitowali stale wszystkie nadużycia, jakie zobaczymy w wojsku, i będziemy co do Skarbu pamiętali o tem, ażeby ciężary było równo i sprawiedliwie rozdzielone i ażeby żaden rząd, nie tylko dzisiejszy, nie uważał Skarbu za swój folwark. Pod tym względem są różne groźne objawy. Zaczęło się od rozdziału subwencji państwowych na rzecz różnych towarzystw politycznych według ich przekonań.</u>
<u xml:id="u-35.53" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeżeli przy kwestji Skarbu i Wojska absolutnej opozycji robić nie będziemy, to w każdym razie jesteśmy zmuszeni do bezwzględnej opozycji gdy chodzi o kwestję praworządności. Tu przechodzę do kwestji, która specjalnie interesuje p. Ministra Sprawiedliwości. Muszę zarzucić dzisiejszemu Rządowi, że dopuszcza bezkarność przestępstw, a nawet zbrodni. Mianowicie między przestępstwa liczę również sprawę redaktora Stpiczyńskiego, którą cytowałem na komisji. Stpiczyński ma na sobie kilkanaście wyroków i nie myśli o tem, żeby iść do kozy. Niedawno miał pięć nowych spraw jednego dnia, wezwano go do sądu, nie stawił się, a policja nie ma odwagi sprowadzić go do sądu; wszystko dlatego, że pisze na korzyść Rządu. Ale ja się obawiam, że Rząd się nie orjentuje co do niebezpieczeństwa przyjaźni z p. Stpiczyńskim. „Powiedz mi z kim się zada jesz, a powiem ci kim jesteś”. I o tem Rząd powinien pamiętać, że dać się bronić przez człowieka, który robi proceder z oszczerstw, to jest dla Rządu, który się szanuje, rzecz bardzo niepraktyczna.</u>
<u xml:id="u-35.54" who="#komentarz">(Głos: A Nowaczyński?)</u>
<u xml:id="u-35.55" who="#WojciechTrąmpczyński">Nowaczyński nic mnie nie obchodzi. Wprawdzie niedługo o nim wspomnę, jako o ofierze. Przechodzę do tych czterech zbrodni, co do których Rząd umywa ręce, to jest napaści na ministra Zdziechowskiego, redaktora Mostowicza, redaktora Nowaczyńskiego i sprawy generała Zagórskiego. Zresztą te sprawy znane są wszystkim, nie będę ich wszystkich szczegółowo opisywał. Muszę tylko wspomnieć, że o tem, kto brał udział w napaści na p. Zdziechowskiego, pisały gazety, ale Rząd nic nie wie. Śledztwo wojskowe się skończyło. Sprawa poszła do śledztwa cywilnego i tam ma usnąć, o ile my nie będziemy jej ciągle przypominali.</u>
<u xml:id="u-35.56" who="#WojciechTrąmpczyński">Druga sprawa p. Mostowicza też jest bardzo ciekawa. Mam przypadkiem relację bardzo dokładną. Zacytuję ją dosłownie ze względu na kneblowanie prasy, ażeby prasa mogła to od drukować:</u>
<u xml:id="u-35.57" who="#WojciechTrąmpczyński">W połowie września 1927 r. został dokonany napad na redaktora Tadeusza Mostowicza. W pobliżu domów akademickich przy ul. Grójeckiej około północy — akcentuję to — napadło na niego kilku osobników, którzy go obezwładnili, ogłuszyli razami, wnieśli do auta, wywieźli do lasku Sękocińskiego i tam po nieludzkiem znęcaniu się nad bezbronnym, porzucili go.</u>
<u xml:id="u-35.58" who="#WojciechTrąmpczyński">Minister Meysztowicz osobiście zainteresował się już nie raz powtarzającym się napadem i polecił przeprowadzić energiczne dochodzenie. Z dochodzeń policyjnych i prokuratorskich okazało się, że auto, którem porwano i wywieziono redaktora Mostowicza, nosiło numer auta wojewody Krahelskiego z Brześcia. Wojewoda z najwyższem zdumieniem stwierdził, że wprawdzie owej nocy był obecny w Warszawie, ale auto jego stało bezczynnie na podwórzu Głównej Komendy Policji Państwowej. Badany szofer auta wyznał, że spał w aucie, więc nikt nie mógł nim jechać, a natomiast po wyjeździe z miasta spostrzegł, że tabliczka z numerem brzęczała, ktoś ją widocznie odkręcał i słabo następnie przykręcił.</u>
<u xml:id="u-35.59" who="#WojciechTrąmpczyński">Świadkami napadu na redaktora Mostowicza byli dwaj akademicy, którzy oczekiwali na przybycie autem ich ojca z miasta Łodzi. Badani akademicy stwierdzili, że auto było marki Buick. Sprowadzeni do Głównej Komendy poznali natychmiast, że autentycznem autem, którem dokonano napadu, było auto systemu Buick Głównego Komendanta Policji Państwowej pułkownika Maleszewskiego.</u>
<u xml:id="u-35.60" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalsze badania prokuratorskie ustaliły, że autem tem istotnie porwano redaktora Mostowicza. Autem kierował przodownik Sikora, który wyznał, że jeździł na polecenie porucznika przydzielonego z Komendy Miasta do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-35.61" who="#WojciechTrąmpczyński">Badany porucznik wyznał, że jeździł w sprawie „honorowej”, dalszych wyjaśnień odmówił. Mnie nie chodzi, kto jest winien, Rząd dobrze wie, kto jest winien.</u>
<u xml:id="u-35.62" who="#WojciechTrąmpczyński">Raport prokuratorski został wręczony przez ministra Meysztowicza Wicepremjerowi Bartlowi z prośbą o wręczenie go Marszałkowi Piłsudskiemu.</u>
<u xml:id="u-35.63" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-35.64" who="#WojciechTrąmpczyński">W komisji p. Minister Spraw Wewnętrznych nic na to nie odpowiedział, a. p. Wiceminister Konarzewski dał taką relację.</u>
<u xml:id="u-35.65" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-35.66" who="#WojciechTrąmpczyński">„Dochodzenie wykazało alibi tego oficera, który wprawdzie w czasie krytycznym wyjeżdżał z miasta autem Nr 19978, ale jak zostało stwierdzonem zeznaniem kilku świadków, udał się do Piaseczna jako świadek w sprawie honorowej dwóch oficerów”. Z jaką łatwością sądy przypuszczają alibi! Około północy wywieziono Mostowicza, oczywiście pojedynek nie odbywał się w nocy. Tak, że między 12, a owym pojedynkiem można było pojechać nie tylko do Piaseczna, ale i do Kalisza, To dowodzi, że śledztwa w podobnych sprawach robią niepoważne wrażenie.</u>
<u xml:id="u-35.67" who="#WojciechTrąmpczyński">Tak samo było z napaścią na Nowaczyńskiego, który 23 grudnia 1927 r. został na ulicy o godzinie 5 popołudniu złapany przez jakiegoś policjanta z trzema zbirami i wywieziony za miasto i tylko dlatego nie został utopiony w sadzawce, że jakaś kobieta zaczęła krzyczeć. Proponowano grube zakłady, że w sprawie tej nic się nie wyda, ale jakoś nikt nie chciał przyjąć zakładu, bo wszyscy z góry to wiedzieli Przechodzę do sprawy generała Zagórskiego. Muszę zaznaczyć, że na mnie fatalne wrażenie zrobiła nerwowość, jaką niektórzy posłowie z Jedynki okazywali przy wymienianiu nazwiska generała Zagórskiego.</u>
<u xml:id="u-35.68" who="#WojciechTrąmpczyński">Ta nerwowość jest zupełnie nieuzasadnioną. Przecież nikt nie twierdził, że Rząd tutaj palce maczał w tej sprawie, tylko że niedostatecznie spełnia swój obowiązek śledzenia sprawy.</u>
<u xml:id="u-35.69" who="#WojciechTrąmpczyński">I tu bym się powołał na to, co Mussolini powiedział w analogicznej sprawie, kiedy jego zbytnio gorliwi zwolennicy porwali Mateottiego, a jak się znacznie później okazało zamordowali go i rozćwiartowali. Wtedy gdy Mussolini mówił, to jeszcze nie było wiadome. Mussolini mówił:</u>
<u xml:id="u-35.70" who="#WojciechTrąmpczyński">„Uważałbym siebie za ostatniego z ludu, gdybym w chwili tak szczególnie trudnej wewnątrz kraju wyrzekł się wyraźnej odpowiedzialności moralnej i politycznej…</u>
<u xml:id="u-35.71" who="#WojciechTrąmpczyński">Chociaż sprawcy (porwania Mateottiego) rozpierzchli się szybko w różnych kierunkach, 3 z nich zostało aresztowanych, pozostali są osaczeni. Z godziny na godzinę badam sytuację…</u>
<u xml:id="u-35.72" who="#WojciechTrąmpczyński">Wymiar sprawiedliwości jest kwestją zaufania do rządu… albowiem wobec czynów tego rodzaju nie podobna się wahać, gdy chodzi o odróżnienie tego, co jest polityką, od tego, co jest zbrodnią…. Pragnę, by i dobrzy obywatele włoscy umieli odróżnić dziedzinę zbrodniczości od dziedziny ideału. Jest to moim obowiązkiem i będzie on spełniony”.</u>
<u xml:id="u-35.73" who="#WojciechTrąmpczyński">A Panowie słyszeliście to, co w tej samej sprawie oświadczył dziś p. Minister Spraw Wojskowych, oświadczył mniej więcej to samo, co w komisji:</u>
<u xml:id="u-35.74" who="#WojciechTrąmpczyński">„W sprawie generała Zagórskiego te różne przypuszczenia nie opierają się na żadnych pozytywnych danych, może na babskich. Sąd wojskowy prowadził dochodzenia, wzywał świadków, narazie sprawa jest w zawieszeniu, do otrzymania nowych danych, których może mogłyby dostarczyć strony rozpuszczające owe plotki, bo oczernianie bez ścisłych danych nie może być uważane za rzecz dobrą, albo też do ujęcia generała Zagórskiego, czy stawienia się jego do sądu”.</u>
<u xml:id="u-35.75" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Panów, jednak te 2 deklaracje mocno się między sobą różnią w pojmowaniu obowiązków rządu.</u>
<u xml:id="u-35.76" who="#WojciechTrąmpczyński">Teraz muszę przedstawić objektywnie sprawę generała Zagórskiego. Jedno z pism zrobiło zestawienie tęgo:</u>
<u xml:id="u-35.77" who="#WojciechTrąmpczyński">Niedziela, 7-go b. m.: W pismach pojawia się wiadomość o zwolnieniu generała Zagórskiego z więzienia na Antokolu.</u>
<u xml:id="u-35.78" who="#WojciechTrąmpczyński">Poniedziałek 8-go b. m.: Pisma poranne wiadomość tę potwierdzają. Dziennik „A. B. C.” zwraca się do władz wojskowych i otrzymuje wiadomość, że władze te o niczem nie wiedzą. Generał Zagórski istotnie opuścił Wilno w towarzystwie kapitana Miładowakiego.</u>
<u xml:id="u-35.79" who="#WojciechTrąmpczyński">Środa 10-go b. m.: Według niestwierdzonych wiadomości, generał Zagórski znajduje się w Komendzie Miasta, skąd miał się udać po raport do p. marszałka Piłsudskiego. Po południu „A. B. C.” wydaje nadzwyczajny dodatek, który podaje szczegóły przywiezienia generała Zagórskiego do Warszawy i stwierdza, że właściwie nie wiadomo co się stało z generałem Zagórskim.</u>
<u xml:id="u-35.80" who="#WojciechTrąmpczyński">Czwartek 11-go b. m.: Obiecany komunikat oficjalny jeszcze nie wydany. Pisma podają w tej sprawię szereg sprzecznych wersji. Ani rodziną, ani władze wojskowe nic nie wiedzą.</u>
<u xml:id="u-35.81" who="#WojciechTrąmpczyński">Piątek 12-go b. m.: Wszczęte śledztwo wojskowe, które prowadzi płk, żand. Piątkowski, pod nadzorem prokuratora wojskowego Karczmarka jeszcze nie dało żadnych rezultatów. Niektóre pisma twierdzą, jakoby generał Zagórski w obawie przed procesem, uciekł zagranicę. Ustala się, że dokumentów o zwolnieniu generała z więzienia nie ma. Po południu zostaje wydany komunikat oficjalny, w którym są podane znane szczegóły uwolnienia generała Zagórskiego. Prokuratura Wojskowa uważa, iż generał Zagórski ukrył miejsce swego pobytu i zarządziła rozpisanie listów gończych.</u>
<u xml:id="u-35.82" who="#WojciechTrąmpczyński">Niedziela 14-bo b. m.: Ukazują się wiadomości, że dochodzenie w sprawie generała Zagórskiego prowadzone jest z całą energją i jakoby władze wojskowe są już w posiadaniu konkretnych danych.</u>
<u xml:id="u-35.83" who="#WojciechTrąmpczyński">Poniedziałek 15-go b. m.: Nikt nic nie wie.</u>
<u xml:id="u-35.84" who="#WojciechTrąmpczyński">Wtorek 16-go b. m.: Nikt nic nie wie.</u>
<u xml:id="u-35.85" who="#WojciechTrąmpczyński">Środa 17-go b. m.: Nadal kursuje wiele domysłów i plotek.</u>
<u xml:id="u-35.86" who="#WojciechTrąmpczyński">Czwartek 18-go b. m.: Dalszy zalew plotek i fantazji.</u>
<u xml:id="u-35.87" who="#WojciechTrąmpczyński">Sobota 20-go b. m.: Mija 2 tygodnie od chwili zaginięcia generała Zagórskiego, jednak nie wiadomo, co się z nim dzieje i gdzie przebywa. Płk, żand. Piątkowski, prowadzący śledztwo, oświadcza raz jeszcze kategorycznie, że generał uciekł. Poza tem władzę wojskowe żadnych wyjaśnień nie udzielały.</u>
<u xml:id="u-35.88" who="#WojciechTrąmpczyński">Ale, proszę Panów, „Robotnik” trafia w sedno rzeczy:</u>
<u xml:id="u-35.89" who="#WojciechTrąmpczyński">„Dalej, zdaje się już nie ulegać wątpliwości, iż generał Zagórski zginął, jako więzień! Na wielokrotne żądanie prasy prawicowej — którą się bojkotuje tylko dla tego, że jest opozycyjną — wyjawienia, czy generał Zagórski w chwili zniknięcia był formalnie zwolniony — nie mamy żadnej odpowiedzi. Należy więc przypuszczać, iż zwolnienie miało nastąpić dopiero po raporcie u marszałka Piłsudskiego, jak to było z generałem Rozwadowskim.</u>
<u xml:id="u-35.90" who="#WojciechTrąmpczyński">W tym wypadku musimy żądać wyjaśnienia, czy oficerowie i wywiadowcy, którzy mieli strzec generała Zagórskiego do czasu raportu, zostali za zaniedbanie służbowe pociągnięci do odpowiedzialności — oraz żądać wyjawienia ich nazwisk, które są dotąd okryte niezrozumiałą tajemnicą.</u>
<u xml:id="u-35.91" who="#WojciechTrąmpczyński">W interesie już nic tylko rządu, ale też Państwa leży najrychlejsze wyjaśnienie tej coraz bardziej ponurej sprawy. Ale dla tych posłów, którzy nie uznają tego źródła, zacytuję słowa, które napisał „Czas” wtedy, kiedy jeszcze Jedynki nie było. Cytuję z pamięci: Radzimy Rządowi, ażeby się postarał o publiczne wyjaśnienie tej sprawy, bo prawda przegryzie wszystko. I ja muszę tę radę teraz powtórzyć. Schwycenie prasy za gardło, konfiskowanie gazet za pytanie, co się stało z generałem Zagórskim, na nic się nie przyda. Cisza cmentarna, która jest w prasie, nie zatuszuje sprawy. Oskarżenie przeciwko rządowi, nie powiem rządowi, przeciwko władzom jest to, że generał Zagórski zginął jako więzień śledczy. Niesłychanie ubliża to Państwu, że to było możliwe. Skończyłem.</u>
<u xml:id="u-35.92" who="#komentarz">(Huczne brawa i oklaski na ławach Z. L. N.)</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Zahajkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Przystępując w imieniu Ukraińsko-Białoruskiego Klubu do dyskusji nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa, które z natury rzeczy jest obowiązane czuwać, by nikt wobec ustaw nie doznał krzywdy i by sprawiedliwość w Państwie się działa, którego Minister powinien być stróżem prawa i praworządności, a jako dzierżyciel wielkiej pieczęci powinien mieć decydujący głos w całym gabinecie, chcę rozpatrzyć i ocenić dwie kwestje, dwie strony działalności tego Ministerstwa. Pierwszą jest dziedzina jego urządzeń, ich celowości i działalności i ich tendencji rozwojowej, dziedzina oświetlona poszczególnemi pozycjami budżetu. Obok tego zaś muszę zastanowić się nad tem, co jest motorem wszelkich ludzkich czynności, poczynań i urządzeń, nad duchem, który wyciska swe piętno na każdej dziedzinie i w każdem stadjum dziejów ludzkości. Analiza tego, wszystkie poczynania Ministerstwa Sprawiedliwości i całą jego działalność regulującego ducha jest rzeczą stokroć ważniejszą, niż trutynowanie poszczególnych pozycyj budżetu.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">O ile chodzi o pierwszą kwestję, to byłbym l dłużnikiem prawdy, jeślibym nie stwierdził nadmiernego przeciążenia sędziów i urzędników sądowych, oraz niedostatecznego ich uposażenia, co niewątpliwie musi się niekorzystnie odbijać na samym wymiarze: sprawiedliwości. Nic w tem dziwnego, jeśli się zważy, że etat Ministerstwa Sprawiedliwości np. na terenie okręgów apelacyjnych krakowskiego, lwowskiego, poznańskiego, katowickiego i toruńskiego, wykazujący obecnie sędziów 1.715, a urzędników kancelaryjnych 4.115, przed wojną wykazywał sędziów 2.125, a urzędników kancelaryjnych 4.815, gdy tymczasem ilość spraw i agend sądowych niepomiernie wzrosła. Stało się to, jak wiadomo; wskutek wydania całego szeregu ustaw w nieznanych dotychczas, a przynajmniej obecnie masowo niewystępujących kwestjach społeczno-gospodarczych, przybyły więc sprawy przerachowania i waloryzacji zobowiązań pieniężnych, sprawy mieszkaniowe, wynikające z ustawy o ochronie lokatorów, przestępstwa karnoskarbowe i t. d. Jest prawdą, że sędziowie i urzędnicy kancelaryjni są przeciążeni pracą, co niestety tu i tam odbija się niekorzystnie na samym wymiarze sprawiedliwości. Wyrabia się u sędziów w wielu wypadkach pewnego rodzaju, że tak powiem, nerwowość w toku prowadzenia rozpraw. Nerwowość ta przebija się w traktowaniu stron, co osobliwe w sprawach karnych przykre czynić musi wrażenie w bagatelizowaniu uświęconej procedurą asystencji obrońców, względnie pełnomocników procesowych, oraz niestety w bagatelizowaniu czasu wszystkich osób, biorących oprócz osób sądowych udział w rozprawie. Wyczekiwanie nieraz kilkogodzinne stron, adwokatów lub świadków na rozprawę, przebywanie, w braku poczekalni, na korytarzach sądowych wśród najohydniejszych warunków należy do zjawisk niestety tak częstych, że nad tem nie można przejść do porządku dziennego. Jest to objaw niezdrowy, nienormalny i bez wątpienia przynoszący ujmę zarówno prawom stron, jako też powadze sądu.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Zasada, iż wymiar sprawiedliwości powinien być szybki i dla ludności przystępny, tani, należy prawie do utopji. Procesy trwają latami, od rozprawy do następnej odroczonej rozprawy mijają nie tygodnie, lecz miesiące. Że w takich warunkach wymiar sprawiedliwości mija się z celem, jest rzeczą jasną. Wielkiem niedomaganiem niniejszego resortu jest też sprawa pomieszczenia sądów. Śmiało można powiedzieć, że jest mało, a na terenie apelacji lwowskiej znikomo mało budynków sądowych, któreby odpowiadały najprymitywniejszym wymogom zdrowotności i celowości, oraz powadze sądu.</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Pracownikom sądowym należy dać możność pracy wśród warunków higjenicznych, nie rujnujących ich zdrowia, a interesantom celowo poczucie, iż rzeczywiście znajdują się w poważnej świątyni sprawiedliwości. Potrzeby te jednak nie mogą być zaspokojone z pominięciem innych analogicznych, lecz bardziej jeszcze piekących potrzeb i domagań. Póki ludność robotnicza i najbiedniejsze warstwy ludności w miastach są bez dachu lub w nędznych, ciemnych, wilgotnych wegetują ubikacjach, póki nasze wsie po burzy wojennej nie zostały odbudowane, póki ludność wiejska mieszka w chatach, które urągają najprymitywniejszym potrzebom i dostojeństwu ludzkiemu, a znikąd nie ma dla nich pomocy, dopóki nie odbudowano kosztem rządu zniszczonych przez działania wojenne naszych cerkwi, póki kasy skarbowe nie mają funduszów na wydatną pomoc na budowę po wsiach szkół powszechnych, póki nie przeprowadzono koniecznej regulacji rzek i potoków przynajmniej w tych miejscach, gdzie ich rozlew niszczy wsie i osiedla ludzkie, poty nie wolno, zdaniem mojem, z pominięciem tych piekących potrzeb budowlanych zaspakajać w należnej mierze potrzeb budowlanych Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Wielką działalność wykazało Ministerstwo Sprawiedliwości w dziedzinie ustawodawczej, wydając nadmiar legislatywnych dekretów. Zdaję mi się, że mam prawo twierdzić, iż ta działalność dekretowa jest nieco nadmierna nawet w świetle przemówienia b. ministra, p. Makowskiego dn. 17, V1L 1926 r., gdy uzasadniał potrzebę ustawodawstwa mocą dekretów prawem Rządu „wyrzucić za drzwi to wszystko, co w Polsce jest niepotrzebne, co jest pozostałością dawnych okresów okupacji”. Niestety jednak przeoczyło Ministerstwo w tej swej działalności niektóre bardzo ważne, niecierpiące zwłoki zagadnienia ustawodawcze, jak np, zapowiedziane przez Konstytucję uzgodnienie z nią niektórych ustaw, oraz wydanie ustaw i rozporządzeń celem zrealizowania praw, stypulowanych jedynie teoretycznie przez Konstytucję. Nie zajęło się Ministerstwo Sprawiedliwości dotąd uratowaniem przed zaginięciem, bo tak, a nie inaczej nazwać można dewaluację różnego rodzaju i różnej wysokości kwot, złożonych celem pupilarnego ich zabezpieczenia do depozytów sądowych i kas sierocych na rzecz małoletnich, kurandów i t. d. Były to najczęściej spłaty spadkowe, lub należności za grunt, stanowiące całą przyszłą egzystencję właściciela, które wskutek dewaluacji straciły zupełnie swą wartość, narażając uprawnionego niejednokrotnie na zupełną ruinę. Zwracam szczególną uwagę p. Ministra na tę sprawę, która tem większym obowiązkiem obarcza Rząd, ile że w mowie będące sumy zostały w powyższych instytucjach rządowych ulokowane na bardzo niskie oprocentowanie, ale za to za pupilarnem zabezpieczeniem, które obecnie osobliwie w uwzględnieniu rzeczowego tytułu tych lokacji powinno znaleźć wyraz w pełnem, najwyższem ich przerachowaniu.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Wspomnę też o bezpotrzebnem, osobliwie ludność uboższą nadmiernie obciążającem przeniesieniu pertraktacji spadkowych do kancelarji notarialnych. W ten sposób spadł na barki już i tak materjalnie wyczerpanej ludności ciężar nowy, wydatek niepotrzebny. Usunięcie tej, choć nie przez obecne Ministerstwo wprowadzonej inowacji i zwrócenie przewodów spadkowych sądom jest rzeczą konieczną, gdyż czynności te są częścią wymiaru całej cywilnej sprawiedliwości, która też w właściwych, to jest sądowych rękach spoczywać powinna.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">A jeśli mówiłem o legislatywnej działalności Ministerstwa w drodze dekretów Prezydenta Rzeczypospolitej, to nie mogę pominąć jednej sprawy, w bezpośrednim związku z omawianą materją pozostającej, a mianowicie nieogłoszenia przez p. Ministra Sprawiedliwości uchwały sejmowej z dn. 9 września 1927 r., uchylającej dekret prasowy z dn. 10 maja 1927 r. Było i jest konstytucyjnym obowiązkiem Ministra Sprawiedliwości uchwałę tę ogłosić, gdyż będąc stróżem prawa, powinien był p. Minister Sprawiedliwości stanąć w obronie Konstytucji i praworządności...</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-37.8" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">...a nie ulegać innym przez bieżącą politykę dnia podyktowanym względom gabinetu czy też innych sfer decydujących. Wiadome w tej sprawie wydane rozstrzygnięcie Najwyższego Trybunału prawne zapatrywanie moje najzupełniej potwierdza. Jeśli zaś postanowienia ówczesnej ustawy o Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej z dn. 31.VII.1919 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr 66) i z 11.XII.1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr 9 z r. 1925) nasuwały Ministerstwu Sprawiedliwości jakieś wątpliwości, czy taką uchwałę sejmową w Dzienniku Ustaw ogłosić należało, było rzeczą p. Ministra Sprawiedliwości podać tę uchwałę, to jest utratę mocy obowiązującej prasowego dekretu do wiadomości prezesom apelacji i nadprokuratorom w zwyczajnej urzędowej drodze ministerjalnego okólnika. Stanowisko wielkorządcy w dziedzinie prawa i praworządności wymagało, mojem zdaniem, od Ministra Sprawiedliwości usunięcia prawnej anomalji, jaką jest stosowanie zniesionego, a więc nieistniejącego przepisu prawnego, a to tem bardziej, że chodziło o przywrócenie jednej z najważniejszych swobód obywatelskich, wolności prasy. P. Minister Sprawiedliwości ponosi tedy resortową odpowiedzialność za stanowisko, zajęte w tej sprawie przez Rząd, a wyrażone w wiadomem piśmie Prezesa Rady Ministrów z dn. 23 września 1927 r.</u>
<u xml:id="u-37.9" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Mówiliśmy o etatach sądowych i o obsadzie posad sędziów i urzędników kancelaryjnych. W tej kwestji muszę z całym naciskiem podkreślić bezwzględną konieczność wszelkiej w tej mierze apolityczności. Mam tu na myśli dwie rzeczy: Przede wszystkiem pełną apolityczność i rozbrat sędziego z walkami i partyjnictwem politycznem. Ale co mówić, proszę Panów, jeżeli np. pewien sędzia — mogę podać nazwisko — w sądzie powiatowym w Dolinie otrzymuje na czas ostatnich wyborów do Sejmu urlop w celu agitacji na korzyść listy Jedynki i urządzanie w tej mierze wieców. Zainteresowanie człowieka, wymierzającego sprawiedliwość po stronie jakichkolwiek antagonizmów narodowościowych, religijnych, społecznych lub w ogóle partyjnych, może świadomie lub nieświadomie uczynić zeń narzędzie tej lub owej strony procesowej. Niestety w wielu sprawach, a mam tu na myśli procesy karno-polityczne, my, naród ukraiński, nie możemy odpędzić od nas myśli, że wiele i na tem polu dzieje się w myśl zasady: „Vae victis!”.</u>
<u xml:id="u-37.10" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Chodzi jednak jeszcze o jedną w tej kwestji sprawę, mianowicie o nieprzyjmowanie Ukraińców do służby sądowej.</u>
<u xml:id="u-37.11" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Znane są wypadki nieprzyjęcia do polskiej państwowej służby w sądownictwie poważnych rutynowanych sędziów b. zaboru austrjackiego pod jakimkolwiek najbłahszym pozorem. Aplikantem sądowym może zostać prawnik Ukrainiec dopiero po zwalczeniu wielu, wielu trudności. W mianowaniu go sędzią ubiegają go liczni aplikanci narodowości polskiej, choć są młodsi latami wieku i służby, wyższe szczeble w hierarchji sądowej są dla Ukraińców zamknięte. W całej apelacji lwowskiej na II prezesów sądu okręgowego jest jedynie 2 Ukraińców, poza tem zaś w całem Państwie Polskiem nie ma ani jednego. Wiceprezesów, ani też prokuratorów nie ma ani jednego Ukraińca. Od roku 1917 nie powołano do wyższego sądu apelacyjnego we Lwowie ani jednego sędziego ukraińskiej narodowości. W Sądzie Najwyższym i w Najwyższym Trybunale Administracyjnym stosunki pod tym względem są jeszcze gorsze. W Najwyższym Trybunale Administracyjnym nie ma ani jednego sędziego ukraińskiej narodowości, tak samo przedstawia się rzecz i w samem Ministerstwie Sprawiedliwości. A jeśli się na to odpowiada, że w obsadzie tych posad grają rolę jedynie względy rzeczowe, t. j. osobista kwalifikacja, to dziwnem musi się to wydać; czyżby rzeczywiście nie było wśród Ukraińców odpowiednich sił sędzowskich? Mogę przytoczyć nazwiska sędziów Ukraińców, chlubę każdemu przynoszące sądownictwu. Odpowiedź na to zgodna z prawdą może tylko być jedna, mianowicie, iż przy obsadzie tych wszystkich posad grają rolę wyłącznie motywy natury politycznej.</u>
<u xml:id="u-37.12" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Niemniej upośledzony jest naród ukraiński pod względem praw swej ojczystej mowy. Równouprawnienie naszej mowy w sądach i innych urzędach i w ogóle w życiu publicznem, jakie przysługiwało dawniej w Austrji, zostało nam ustawą z dnia 31 lipca 1924 r. w zupełności odjęte, a mowa ukraińskiego narodu, autochtona ziem wschodniej Galicji, została zepchnięta w straszliwie obkrojone i nawet teoretycznie na papierze nic nam nie dające przepisy.</u>
<u xml:id="u-37.13" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Chwalicie się Panowie, że mamy pełne równouprawnienie, że nasze prawa narodowościowe są szanowane, że mamy pełną swobodę używania naszej mowy we wszystkich urzędach i w życiu publicznem. Niestety jest to tylko szumna dewiza, obliczona na eksport, w rzeczywistości zaś ruguje się naszą mowę zupełnie i bez jakichkolwiek wyjątków z wszystkich centralnych władz i urzędów, z całego resortu kolei, poczt i telegrafów, a w sądach spycha się naszą mowę do najpodrzędniejszej roli. Bo czyż można mówić o równouprawnieniu, gdy zezwala się na używanie tej mowy w słowie lub piśmie tylko przez ukraińską stronę, względnie tylko przez ukraińskiego adwokata, ukraińską zastępującego stronę, tak, aby broń Boże nie Ukraińca nie sprofanował ukraiński adwokat, wnosząc w jego imieniu pismo w ukraińskiej mowie? Czyż można mówić o równouprawnieniu, jeśli mimo wniesienia do sądu jakiegoś podania w ukrańskiej mowie jeszcze ponadto osobno trzeba prosić o wygotowanie załatwienia także w mowie ukraińskiej? I wtedy ma być wygotowane rozstrzygnięcie w dwóch mowach, t. j. ukraińskiej i polskiej, w tym chyba celu, byśmy pamiętali o suwerenności polskiej mowy i polskiej nacji. Jednak i te mikroskopijne, ustawą nam zapewnione, prawa nie są przez władze sądowe wykonywane. ' Rozstrzygnięć sądowych, wygotowanych w ukraińskiej mowie doczekać się można tak rzadko, że do znikomych należą one wyjątków. Żadne interwencje i zażalenia nie pomagają. Panowie sędziowie przyznają, że stało się bezprawie, ekskuzują się jednak nieumieniem ukraińskiej mowy, bądź też brakiem odpowiedniego personelu kancelaryjnego czy maszyny pisarskiej z ukraińskiemi trzcionkami. Tym ostatnim rekwizytem, o ile mi wiadomo nie rozporządza żaden sąd. I w ten sposób nawet ta odrobina rzekomego uprawnienia, przyznanego przez ustawę ukraińskiej mowie, przemienia się w zupełną iluzję. Naruszenie prawa staje się regułą. Przemawiająca do sądu po ukraińsku strona nigdy nie spotka się z ukraińską mową u sędziego.</u>
<u xml:id="u-37.14" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-37.15" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Nawet roty przysięgi odbiera się od Ukraińców w polskiej mowie. Jest to wtłaczanie preponderancji i wyższości polskiej mowy i polskości nad mowę ukraińskiego narodu.</u>
<u xml:id="u-37.16" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">I z świątyni sprawiedliwości wynosi nasz naród poczucie, „Vae victis!” O poszanowaniu ukraińskich świąt grecko-katolickiego obrządku względnie prawosławnego wyznania mowy nawet nie ma, w najuroczystsze nawet święta wyznaczane są rozprawy.</u>
<u xml:id="u-37.17" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">I gdzież ta wasza bogobojność, o której tyle się mówi, gdzie piecza o religijne wychowanie i życie narodu, po co ten Krzyż Zbawiciela wisi tu nad nami w tej sali, gdy nasz włościanin, czy ktokolwiek inny, zamiast iść tam, gdzie go cerkiewne wzywają dzwony, musi iść do sądu! Zamiast modlitewnego w tym dniu ukojenia jad swarów i nienawiści.</u>
<u xml:id="u-37.18" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Przechodzę do drugiej części wymiaru sprawiedliwości, mianowicie wymiaru sprawiedliwości karnej. To właśnie jest pole, na jakiem panuje i w całej swej nagiej, strasznej rzeczywistości okazuje się ów duch dominujący, o którym mówiłem na wstępie. Mówić o kryminalistyce w Polsce, o sprawach karnych i o więziennictwie rzecz niewymownie przykra. Jest to bolączka, o której od szeregu lat mówi się w tej Wysokiej Izbie, a przecież jest ona raną wiecznie bolącą i wiecznie jątrzącą.</u>
<u xml:id="u-37.19" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Wspomnę najpierw kilka szczegółów.</u>
<u xml:id="u-37.20" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Nie zważając na uchwały międzynarodowego kongresu penitencjarnego w Londynie, nie zawsze wymierzają sądy grzywnę tam, gdzie grzywnę, a nie areszt należałoby zastosować i w ten sposób w wielu wypadkach zaznajamia się ludzi za wcześnie i bez potrzeby z aresztem sądowym. Czy dobro społeczne i poziom moralności społecznej na tem co zyskuje, czy leży to w interesie pedagogiki społecznej, rzecz bardziej, niż wątpliwa.</u>
<u xml:id="u-37.21" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Przedterminowe zwolnienie po odbyciu 2/3 części kary oraz nowo wprowadzone warunkowe zawieszenie kary za mało bywa stosowane, przy czem zauważyć i stwierdzić należy bezcelowe utrudnienie i spaczenie pierw nazwanej instytucji przez ustawowe postanowienie, że aresztu śledczego, a to nawet tej części, która zaliczaną została na poczet kary, nie wlicza się do tych 2/3 części kary, które odbyte być mają.</u>
<u xml:id="u-37.22" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Również mylnie interpretują przepis § 400 p. k. o zaliczeniu, względnie niezaliczeniu kary pozbawienia wolności po ogłoszeniu wyroku pierwszej instancji w razie wniesienia bezskutecznego środka prawnego. Odnośny przepis ustawy nie wlicza tego czasu do policzalnego aresztu śledczego tylko wtedy, gdy przedłużenie tego czasu nastąpiło z winy podsądnego. A czyż można mówić o jakimś w tej mierze przewinieniu podsądnego, jeśli nie ma on wpływu na szybkość wyższosądowego rozstrzygnięcia i gdy bez jego winy sprawą np. w Najwyższym Sądzie miesiącami zalega? Jest zasadą, że kto korzysta z prawa swego, nie może ponieść z tej przyczyny szkody.</u>
<u xml:id="u-37.23" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">I cóż winien oskarżony, gdy, korzystając jedynie z przysługującego mu ustawowego prawa, odwołuje się do instancji wyższej i miesiącami musi czekać na jej rozstrzygnięcie? W takich razach cały czas ograniczenia wolności, przedłużony w ten sposób bez winy zasądzonego, powinien mu być policzony do zaliczalnego aresztu śledczego. Chcę mieć nadzieję, że p. Minister Sprawiedliwości sprawę tę weźmie pod rozwagę.</u>
<u xml:id="u-37.24" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Nerwowość sędziów, o której na wstępie wspomniałem, przejawia się w sprawach karnych w postępowaniu z podsądnym — oczywiście mam tu na myśli tylko tych maluczkich, z ludu — tak jakby on już był nie wiedzieć jak niebezpiecznym zasądzonym zbrodniarzem, a przecież, proszę Panów, i ta rzecz, jakkolwiek drobnostkową wydać się może, jest sprawą poważną. Nie wolno naruszać na czci nikogo, kto przed sądem staje, bez względu na jego stan społeczny i beż względu na charakter, w jakim przed sądem staje.</u>
<u xml:id="u-37.25" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Chcę jeszcze z tych szczegółowych spraw zwrócić uwagę na dość surowo praktykowane i w budżecie dość poważne cyfry przedstawiające ściąganie kosztów postępowania karnego i zwrot kosztów wykonania kary. Od najbiedniejszego nawet, z pracy rąk utrzymującego się skazańca, ściąga się koszta jedne i drugie. I biada mu, jeśli ma choćby kawałeczek gruntu, bo grunt ten odpowiada za te zwroty. W ten sposób dotyka zasądzonego kara potrójna: kara więzienia, a ponadto duże kary pieniężne, jedna za udzielenie mu umieszczenia i utrzymania w pensjonacie za kratami, a druga za różne wydatki i należytości połączone z postępowaniem karnem przeciw niemu. Jednem słowem: kara potrójna.</u>
<u xml:id="u-37.26" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Wielką anomalją i wielkiem złem jest bagatelizowanie przez prokuratorów i sędziów wolności osobistej człowieka i zbyt pochopne, nadmierne szafowanie aresztem prewencyjnym. Areszt śledczy, czy też nazwane skromnie tymczasowe przytrzymanie, stał się regułą. W ogóle policja prawie nie zna doniesienia bez równoczesnego doprowadzenia podejrzanego do aresztu. W najbłahszej nawet sprawie muszą iść dnie za dniami, zanim sędzia śledczy przesłucha świadków, by dojść do wniosku, że w danej sprawie zgoła nic w rzeczy nie ma, albo jedynie przestępstwo, nie wymagające aresztu prewencyjnego. A cóż dopiero w sprawach, mających choćby najmniejszą zakraskę polityczną lub narodowościową! Aresztu śledczego podejrzany, uszczęśliwiony donosem policyjnym, wtedy nie ominie. A donos policyjny zawsze stereotypowo opiewa „przeciwpaństwowa działalność, znany niebezpieczny dla państwa komunista lub szpieg, zakłócenie spokoju publicznego” itp. I pod wpływem tych czarodziejskich słów, jak pod zaklęciem: „Sezamie, otwórz się” otwierają się i bramy więzienne przed tymi, na których spoczęło oko władzy policyjnej. Okres niedawnych walk wyborczych dał jaskrawy tego dowód. We wszystkich - ukraińskich i białoruskich okręgach wyborczych zamykano agitatorów lub zwolenników niemiłego Rządowi wyborczego bloku mniejszości narodowych Nr. 18. Ponad 400 osób, pracujących na korzyść listy Nr. 18, w ten sposób aresztowano i po krótszem lub dłuższem uwięzieniu, ale już po wyborach, zwolniono przy zupełnem najczęściej zastanowieniu sprawy. Przykładów mogę Panom przytoczyć bez liku.</u>
<u xml:id="u-37.27" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Przerażające są też cyfry więziennictwa w Polsce, które ponadto wykazują tendencję zwyżkową.</u>
<u xml:id="u-37.28" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Dnia I.XII.1926 r. było więźniów 28.329, w tem więźniów śledczych aż 10.661; w roku 1927 wynosiło przeciętne zaludnienie więzień miesięcznie 28.446, w tem aresztowanych prewencyjnie 11.158; dnia 1.1. 1928 r. wzrosła liczba więźniów na 31.350, w tem więźniów śledczych aż 11.835. Więźniów politycznych było w tej liczbie w r. 1927 2.361, zaś w dniu 1.IV.1928 2.850, a więc i te liczby wzrosły. Liczby te mówią same za siebie, a jeżeli ponadto uwzględnimy, że pojęcie przestępstwa politycznego jest w Polsce, z wyjątkiem dawnego zaboru rosyjskiego, nieznane i że nazwą więźniów politycznych objęci zostali jedynie przestępcy przeciwpaństwowi, religijni, prasowi i skazani za pojedynki — to dojdziemy do przekonania, że liczby te są dalekie od prawdziwego stanu rzeczy i że więźniów politycznych jest o wiele, wiele więcej.</u>
<u xml:id="u-37.29" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Ale, Wysoki Sejmie, problemat ten daleko głębiej sięga. Widzimy rzecz dziwną, przerażającą. Nad wymiarem sprawiedliwości unosi się i dalekosiężnie go przenika duch systemu policyjnego. Na arenę rozpraw sądowych jako aspirant i wielokroć jako jedyny, choć niewidzialny świadek występuje groźna, wszelką praworządność podminowująca, a szerząca zniszczenie i wyrywająca ofiary, zasłonięta tajemnicą urzędową postać konfidenta policyjnego, postać nietykalna i nieodpowiedzialna. „Od konfidenta dowiedziałem się”, tak głoszą policyjne donosy, tak zeznają występujący na rozprawach sądowych w charakterze świadków policyjni funkcjonarjusze, częstokroć jedyni świadkowie, na których zeznaniach opierają się wyroki zasądzające. Jest to potworna anomalja, przeciw której jak najkategoryczniej zaprotestować i którą zwalczać musimy. Oskarżony ma prawo wiedzieć, kto go oskarża, ma prawo bronić się przeciw podłemu oszczerstwu, musi mu być dana możność stanąć oko w oko z oskarżającym, by ewentualnie wykazać nieprawdziwość podłego oszczerstwa. A jakżeż ma bronić się z anonimem, z niewidzialnym duchem? Jak ma odeprzeć oszczerstwo, rzucone nie wiadomo przez kogo? Te zakulisowe, tajne donosy konfidentów policji nabierają w rozprawach sądowych pełnego dowodowego waloru, uzewnętrzniając się w zeznaniach funkcjonarjusza policji, który je zebrał i przed sądem reprodukuje. Na takich zeznaniach opierają się idące w setki a raczej tysiące lat więzienia, wyroki wszystkich ostatnich politycznych ukraińskich rozpraw karnych. I widzi się całą bezradność, całą niemoc wszelkich środków dowodowych wobec jednego jedynego świadka, jakim jest funkcjonarjusz policyjny. Choćby na wykazanie nieprawdziwości takich zeznań było wiele innych dowodów, jedynie funkcjonarjusz policyjny jest tym, który zasługuje na wiarę i na skutek jego zeznań pochłaniają więzienia coraz nowe ofiary.</u>
<u xml:id="u-37.30" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Twierdził na Komisji Budżetowej p. Minister Spraw Wewnętrznych, że przestępstwa polityczne zmniejszyły się, zwiększyły się natomiast zbrodnie szpiegostwa, na których wytępienie potrzebuje on wielkiego funduszu dyspozycyjnego To właśnie ten niezdrowy kierunek polityki wymiaru sprawiedliwości karnej. Linję tej polityki kryminalnej i karnej judykatury wytycza policja państwowa, wytycza defenzywa. W poprzednim okresie kwalifikowano każde dla Rządu niebezpiecznem się wydające działanie jako zbrodnię zdrady głównej, powodującą przymusowy areszt śledczy. Obecnie, aby zdyskwalifikować oskarżonych o przestępstwa polityczne i ociąć im charakter przestępców politycznych i aby ulegitymować te niesłychane masowe aresztowania, procesy i wyroki, kwalifikuje się je przeważnie jako zbrodnię szpiegostwa, uzasadniającą najostrzejsze postępowanie i pozbawiającą ich wszelkich względów, wyłączającą ich od wszelkich aktów ogólnej lub indywidualnej amnestji. Masowe procesy komunistyczne i o szpiegostwo, oto ten duch, wyciskający swe piętno na polityce kryminalnej naszej doby. Sprawa przestępstw politycznych i więziennictwa politycznego nie jest tylko pozycją rachunkową, schematem budżetowej kalkulacji, lecz jest głębokim problematem politycznym, którego kazamatami więziennemi rozwiązać nie można. Czyż nikt z pomiędzy Panów nie zastanowi się nad etjologją tych czynów, nad ich przyczyną? Każdą myśl wolnościową naszą, każdy ideowy odruch naszego, szczególnie młodego pokolenia piętnujecie mianem zdrady głównej, komunizmu i szpiegostwa. Nie wyrzekamy się naszych ideałów i dążeń niepodległościowych i za nie cierpieć jesteśmy gotowi, ale protestujemy przeciw wprzęganiu naszej myśli niepodległościowej w rydwan jakichś obcych celów, w służbę interesów obcych, jaką Wy piętnem szpiegostwa uogólniacie i temu molochowi hekatomby ofiar ukraińskich i białoruskich składacie. Zatraca się zupełnie indywidualizacja uczynków, spraw i sprawców. Bez dowodu indywidualnej winy w kierunku przedmiotowym i podmiotowym, nie zadając sobie trudu segregowania uczynków i zamiarów sprawcy, przetapia się wszystko najpierw kwalifikacją ze strony policyjnych funkcjonarjuszów i defenzywy i idącemi za tem wnioskami prokuratury, a następnie drogą swobodnej oceny sędziowskiej w jednym tyglu komunizmu, bo to jest potrzebne dla imperialistycznej linji politycznej, by uchodzić za przedmurze przeciw bolszewizmowi i upozorować rozprawianie się z mniejszościami narodowemi, a w szczególności z życiem i i swobodami przyłączonych do Polski części narodu ukraińskiego i białoruskiego koniecznością walki z komunizmem i z szpiegostwem na rzecz ościennego państwa.</u>
<u xml:id="u-37.31" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Dziesiątki lat tworzenia potęgi Hohenzollernów, budowa „nierozdzielnej i niepodzielne?' Monarchji Habsburgów, czasy reakcji Metternicha. nie wykazują takiej ilości procesów politycznych i takiej bezgranicznej ilości orzeczonych lat więzienia, jak dziesięciolecie z obcych kajdan, z ucisku i niewoli wyzwolonej Polski.</u>
<u xml:id="u-37.32" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Przesada! Głos na ławach B. B.: Za wiele, Panie Pośle!)</u>
<u xml:id="u-37.33" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Trudno wyliczyć wszystkie procesy, trudno zliczyć te lata ciężkich cierpień więziennych, nie mówiąc już o śmiertelnych justyfikacjach, jakiemi obdarzono przez ten czas ludność ukraińską. Masowe procesy karne we Lwowie, Krakowie, Łucku, Lublinie, Włodzimierzu Woł. i t d. dały nam w ostatnich 2 latach tysiące lat kary więziennej.</u>
<u xml:id="u-37.34" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głośna rozprawa młodzieży ukraińskiej przed trybunałem przysięgłych we Lwowie o przynależność do ukraińskiej rewolucyjnej organizacji, proces tak zw. „siedemnastki” zakończył się dnia 13 marca r. b. masowem zasądzeniem. Z pomiędzy zasądzonych Wasyl Atamańczuk i Iwan Werbickyj zostali zasądzeni na śmierć. I jaka straszna ironja losu. Wyrok śmierci ogłoszono Atamańczukowi w dniu jego urodzin! Nie chcę w tem miejscu krytykować wyroku sądowego, ale od wielu wytrawnych prawników sędziów zawodowych, obeznanych dokładnie z tokiem procesu i z całym materjałem dowodowym, słyszałem, że żaden, choćby najsurowszy sędzia zawodowy, wyroku takiego by nie wydał.</u>
<u xml:id="u-37.35" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy,)</u>
<u xml:id="u-37.36" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Mówię, Panie Kolego, i mówią wszyscy, że stał się straszny, w niemieckiej nomenklaturze t. zw. „Justizirrtum”.</u>
<u xml:id="u-37.37" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Ledwo przebrzmiały echa tego procesu, zasiadło na tej samej ławie oskarżonych przed sądem przysięgłych we Lwowie 15 młodych Ukraińców (proces Michała Barzańskiego i tow.), oskarżonych o zbrodnię z §§ 58 a, 59 b i 89 u. k. Szanowny Kolega wtrącił, że my, adwokaci, jesteśmy zwolennikami sądów przysięgłych. Tak, ale jesteśmy wszędzie zwolennikami i obrońcami poszanowania prawa, a w tym procesie byliśmy świadkami nowej anomalji, dziwnego środka wyjątkowego, zastosowanego przeciw ukraińskiej ludności. Właściwym do osądzenia sprawy był trybunał przysięgłych sądu okręgowego w Kołomyji. Widocznie prokuratura nie miała zaufania do kołomyjskich sędziów przysięgłych, między którymi znajduje się siłą rzeczy pewna ilość obywateli ukraińskiej narodowości, gdy na lwowskiej liście sędziów przysięgłych Ukraińców, dziwnym zbiegiem okoliczności, nie ma, bo postarała się prokuratura o wyjątkowe zarządzenie, o delegację do osądzenia tej sprawy lwowskiego trybunału przysięgłych. Tak się też stało mimo sprzeciwu, wniesionego przez obronę do Najwyższego Sądu w Warszawie. W ten sposób oskarżeni, wbrew art. 98 Konstytucji, zostali pozbawieni właściwego, przez ustawę im zagwarantowanego sądu.</u>
<u xml:id="u-37.38" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Wysoki Sejmie! Tego rodzaju praktyki nie powinne mieć miejsca. Lwowska ława sędziów przysięgłych nie zawiodła położonego w niej przez prokuraturę zaufania i znowu posypały się lata więzienia.</u>
<u xml:id="u-37.39" who="#komentarz">(Głos: To wynik tego procesu.)</u>
<u xml:id="u-37.40" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Zostało coś 8-iu zasądzonych na większe kary.</u>
<u xml:id="u-37.41" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
<u xml:id="u-37.42" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Jeżeli P. Kolega częściowe uwolnienie nawet przez ławę lwowskich sędziów przysięgłych uważa za anomalję, pozostawiam mu odpowiedzialność za tę ocenę. Proszę sobie wyobrazić całą doniosłość motywów, ale tych rzeczywistych motywów takiego wyjątkowego zarządzenia. Czyż ludność ukraińska, z pośród której pochodzą podsądni, a do której Rząd nie ma zaufania i którą od tej wysokiej funkcji sędziowskiej wyłącza, może przywiązywać wagę do słów o tem wychwalanem równouprawnieniu, które przed kilku dniami wypowiedział tu i książę Radziwiłł? I za ten krok jest odpowiedzialny Minister Sprawiedliwości, jako bezpośredni zwierzchnik prokuratury, jako stróż prawa i praworządności. Żadne tłumaczenie, żadne powoływanie się na celowość takiego zarządzenia, przewidzianego jedynie w nadzwyczajnych wypadkach, tego zarządzenia usprawiedliwić nie będzie w stanie i nie zakryje przed nami prawdziwego powodu i celu tej delegacji. To też w jasnem zrozumieniu treści i znaczenia tej przeciw nam wymierzonej anomalji i w pełnem poczuciu obelgi i krzywdy, nam tem wyrządzonej, protestujemy jak najkategoryczniej przeciw tej nowej niesłychanej formie „równouprawnienia” ukraińskiego narodu.</u>
<u xml:id="u-37.43" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Nie będę dalej o tem mówił, bo jest to pieśń bez końca! Te i wiele innych ukraińskich procesów karnych, niedawny tragiczny proces białoruskich działaczów Taraszkiewicza i tow., pionjerów porozumienia polsko-białoruskiego, to duch Waszej polityki kryminalnej...</u>
<u xml:id="u-37.44" who="#komentarz">(Głos: Zna Pan ich działalność?)</u>
<u xml:id="u-37.45" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">...ale zarazem, powiem otwarcie, to nieoceniony wkład w naszą psychikę nacjonalną i wzmocnienie odporności nacjonalnej narodów, z pośród których więziennictwo tak straszne pochłania ofiary.</u>
<u xml:id="u-37.46" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Słyszałem i ja tę legendę, o której dzisiaj mówił p. pos. Róg, że w zakrystji katedry w Lublinie przechowuje się krucyfiks, używany przedtem w sądzie. I mówi legenda, że raz, gdy wyrok jakiś wydano, Jezus na krzyżu odwrócił swą twarz od sędziów. A ja myślę, ileż to razy Chrystus teraz swą twarz od sędziów by odwracać musiał.</u>
<u xml:id="u-37.47" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Bardzo pięknie głoszą ustawy, że nikt nie może być aresztowany bez uprzedniego pisemnego nakazu sądu, że bez takiego nakazu nie może też być przeprowadzona rewizja domowa. Są to święte prawa, chroniące wolność osobistą i nietykalność prawa domowego. Tak jest w pięknej teorji, rzeczywistość daję nam co innego. Nie Ma literalnie ani jednego wypadku aresztowania lub przeprowadzenia rewizji domowej z zachowaniem przepisów ustawy.</u>
<u xml:id="u-37.48" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Represje naszej prasy przechodzą wszelką miarę, dając wymowną ilustrację swobody przekonań i wolności prasy.</u>
<u xml:id="u-37.49" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Ten duch bezprawia, wstrętny koszmar reakcji i absolutyzmu wyciągnął swe szpony, by rozszarpać zagwarantowane przez Konstytucję normy prawne. Taki pan cenzor prasowy nic sobie z ustaw nie robi. Stało się bezprawie, jakiego płazem puścić nie można.</u>
<u xml:id="u-37.50" who="#komentarz">(Głos: Czy wobec Polski kierujecie się zawsze prawem polskiem?)</u>
<u xml:id="u-37.51" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Byłbym szczęśliwy, gdybym mógł w naszym sejmie ustami naszego ministra odpowiedzieć Panu. A jeżeli P. Kolega pyta o równouprawnienie, to przypominam P. Koledze te czasy, jak mieliśmy nasze państwo, to gdyśmy władzę wykonywali, to i tu i tam zazdroszczono.</u>
<u xml:id="u-37.52" who="#komentarz">(Głos: Nie mówmy już o tem.)</u>
<u xml:id="u-37.53" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Przypominam Panom to równouprawnienie.</u>
<u xml:id="u-37.54" who="#komentarz">(Głos: Już niech Pan o tem lepiej nie mówi.)</u>
<u xml:id="u-37.55" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Owszem, to do mnie należy.</u>
<u xml:id="u-37.56" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Otóż, proszę Panów, ukraińskie czasopisma lwowskie „Diło” Nr. 121 i „Swoboda” Nr. 24 uległy konfiskacie za umieszczenie w dosłownym, słowo za słowem, przekładzie przemówienia prezesa ukraińskiego klubu dr. Lewickiego, wygłoszonego w Sejmie w debacie budżetowej dn. 30 maja r. b.</u>
<u xml:id="u-37.57" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A pismo ludowe polskie uległo również konfiskacie za powtórzenie mojej interpelacji.)</u>
<u xml:id="u-37.58" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Jestem bardzo wdzięczny za dostarczanie mi takich dowodów dla wykazania bezprawia, jakie się dzieje pod egidą p. Ministra Sprawiedliwości i proszę panów kolegów, którzy mi przerywają, aby mi takie fakty podali do wiadomości.</u>
<u xml:id="u-37.59" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Korzystając z obecności p. Ministra Sprawiedliwości tu w tej sali, chcę podać do jego wiadomości to, co się dzieje w tej sprawie, gdzie mamy zapewnioną wolność słowa, co jest gwarantowane ustawą konstytucyjną, że za przedrukowanie tego, co było mówione w tej sali, nikt nie może być pociągany do odpowiedzialności. Ta wolność ustaje, jeżeli za dokładnie przedrukowane przemówienia poselskie, wygłaszane w tym Sejmie i podawane w prasie, pisma będą ulegać konfiskacie. To nie jest nic innego, jak tylko „siła przed prawem”. To jest dewiza przeciw nam stosowana, czego dowodem nie tylko polityka Rządu, ale także, że wspomnę mimochodem, niedawne przemówienia dwóch posłów z różnych, siebie wzajem zwalczających obozów, Wierczaka i Sobolewskiego. Nie mogę niestety dla braku czasu obszerniej na ich wywody odpowiedzieć, zauważę tylko jedno, historja was niczego nie nauczyła, a koło historji się toczy, wciąż się toczy.</u>
<u xml:id="u-37.60" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Nie chcę nikogo przekonywać, chcę tylko w tej chwili z tego miejsca zaprotestować przeciw uciskowi mego narodu. Zamiast rzeczywistych praw dajecie nam puste słowa, zamiast szkół i swobody rozwoju bezkresne więzień lata.</u>
<u xml:id="u-37.61" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">W całokształcie naszej linji politycznej takiemu Rządowi budżetu wotować nie będziemy.</u>
<u xml:id="u-37.62" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Panów o spokój. Z powodu spóźnionej pory odraczam dalszą dyskusję nad tą częścią budżetu do jutra.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie rezolucji.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-39.1" who="#MichałRóg">Rezolucja p. Czarneckiego „Sejm wzywa Rząd do ustalenia i nadania etatów nauczycielom więziennym, którzy dotąd od szeregu lat mają uposażenie X stopnia bez dodatków i bez awansu”.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#MichałRóg">Wniosek p. Piescha i tow. w sprawie zmiany postanowienia ustawy emerytalnej dla funkcjonarjuszów państwowych i zawodowych wojskowych z dn. 11.XII.23 r., Dz. U, R. P. z r. 1924 nr. 6 poz. 46.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#IgnacyDaszyński">Wniosek ten odsyłam do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Piescha i tow. z Klubu Niemieckiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych odnośnie małego ruchu pogranicznego na granicy polsko-czeskiej na Śląsku Cieszyńskim.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob.) do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie szkód, wyrządzanych włościanom pow. peczeniżyńskiego przez dziką zwierzynę z lasów państwowych w pow. peczeniżyńskim.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob.) do p. Ministra Rolnictwa i Dóbr Państwowych w sprawie sztucznego zalesiania łąki zw. Juran w Peczeniżynie, położonej w samym środku osiedli ludzkich, przez nadleśnictwo w Peczeniżynie.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob.) do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Skarbu w sprawie bezprawnego ściągania wysokich kar i procentów od włościan gminy Trójca pow. Śniatyn przez naczelnika gminy Trójca, Antoniego Stolińskiego i egzekutora podatkowego z Śniatyna przy zbieraniu podatku gruntowego za pierwsze półrocze, względnie za pierwszy kwartał r. b. w gminie Trójca.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob.) do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego zachowania dotychczas przez wydział samorządowy w Śniatynie rogatek na drogach i niesłusznego pobierania przez ten wydział samorządowy wysokich opłat za przejazd od włościan pow. śniatyńskiego na rogatkach nad Prutem.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#JanKornecki">Interpelacja p. Wołyńca i tow. z klubu Ukraińskiego Włościańsko-Robotniczego Socjalistycznego Zjednoczenia (Sel-Rob.) do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie ignorowania i niezałatwiania przez p. starostę w Rawie Ruskiej protestu mieszkańców wsi Żurawce pow. Rawa Ruska przeciw wyborom do rady gminnej.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie brutalnego zachowania się inspektora szkolnego na pow. siedlecki p. Jana Nowaka wobec nauczycieli narodowości ukraińskiej i zwolnienia ich z posad.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego aresztowania Michała Szewczuka i tow. przez posterunek policji w Isakowie, pow. horodeńskiego.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie komisarza rządowego Władysława Kropelnickiego w Mikołajowie i stronniczego postępowania starosty żydaczowskiego.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie sprzecznego z ustawami postępowania nauczyciela szkoły powszechnej Tadeusza Fijali w gminie Urmań, pow. brzeżańskiego.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego i nie licującego z godnością funkcjonariusza postępowania komendanta posterunku policji Kaniugi w Komuchach pow. brzeżańskiego.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie zaniedbywania obowiązku usuwania wysp na Dniestrze we wsi Hanowce pow. rohatyńskiego przez urząd wodny w Stanisławowie.</u>
<u xml:id="u-43.13" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra W. R. i 0. P. w sprawie opieszałego załatwienia zażalenia obywateli gminy Sokołówka pow. złoczowskiego przeciw postępowaniu kierownika szkoły powszechnej w tejże gminie przez inspektora szkolnego w Złoczowie.</u>
<u xml:id="u-43.14" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań R. i O. P. w sprawie sprzecznego z ustawami i stronniczego postępowania nauczycielki Wołoszczakówny w Ohladowie pow. radziechowskiego przy przeprowadzeniu plebiscytu szkolnego.</u>
<u xml:id="u-43.15" who="#JanKornecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nieprawnego zarządzenia starostwa w Sokalu woj. lwowskiego co do wyborów gminnych w gminie Uhrynów, Marszałek:</u>
<u xml:id="u-43.16" who="#JanKornecki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-43.17" who="#JanKornecki">Przed zaproponowaniem jutrzejszego porządku dziennego muszę zakomunikować Wysokiej Izbie rzecz następującą:</u>
<u xml:id="u-43.18" who="#JanKornecki">W dniu jutrzejszym jest możliwe ukończenie dyskusji budżetowej. Pozostałaby nam zatem we środę połowa dnia na zastanowienie się wszystkich klubów i grup poselskich nad całością zmian i poprawek, zaproponowanych w drugiem czytaniu budżetu. Dlatego proszę, ażeby wszystkie poprawki, odnoszące się do całego budżetu zostały jutro do godz. 12 złożone w kancelarji sejmowej. Tam wszystkie będą zroneowane, tak, że wszystkie kluby i ugrupowania mogą we środę rano mieć całokształt proponowanych zmian i będą mogły zająć wobec każdej z nich stanowisko. Proponuję więc w interesie samych p. p. posłów, ażeby do godz. 12 w dniu jutrzejszym złożono w kancelarji sejmowej wszystkie poprawki.</u>
<u xml:id="u-43.19" who="#komentarz">(Głos: Kiedy głosowanie?)</u>
<u xml:id="u-43.20" who="#JanKornecki">Głosowanie zamierzam zarządzić w środę na posiedzeniu popołudniowem, które się zacznie o godz. 3. W ten sposób mam nadzieję, że może w dniu środowym dokonamy głosowania w drugiem czytaniu. Później dzień czwartkowy musi zostać wolny, celem uporządkowania uchwalonych już poprawek, względnie złożenia poprawek do trzeciego czytania. Po czem w piątek mogłoby się odbyć trzecie czytanie, tak, ażeby w sobotę komisja senacka mogła przygotować substrat dla poniedziałkowego, względne wtorkowego plenum Senatu.</u>
<u xml:id="u-43.21" who="#JanKornecki">Proponuję najbliższe posiedzenie zwołać jutro, dnia 12 czerwca o godz. 10 r., więc o godzinę wcześniej niż zwykle, z następującym porządkiem dziennym: dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1928 r. do 31 marca 1929 r.; dokończenie dyskusji szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Sprawiedliwości, następnie dyskusja szczegółowa nad budź. Ministerstwa Skarbu, Długami państwowemi, Emeryturami, Rentami inwalidzkiemu i premjami, a na koniec nad ustawą skarbową.</u>
<u xml:id="u-43.22" who="#JanKornecki">Nie słyszę protestu. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>