text_structure.xml 205 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#IgnacyDaszyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 9 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 10 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Michałkiewicz i Piotrowski. Listę mówców prowadzi p. Piotrowski.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#IgnacyDaszyński">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Birschel, Bobrowski, Dyboski, Jaruzelski, Jeremicz, Karuzo, Kohut, Kosydarski, Kronig, Kulisiewicz, Milczyński, Moritz, Moszyński, Paczkowski, Jan Pieracki, Potworowski, Serwetnik, Taurogiński i Towarnicki.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#IgnacyDaszyński">Udzieliłem urlopów posłom: Faustyniakowi na 2 dni, Stefanowi Dąbrowskiemu na 3 dni, Pankratzowi i Rosumkowi na 4 dni, Korfantemu i Saengerowi na tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#IgnacyDaszyński">O urlop z powodu choroby proszą posłowie: Rosenblatt i Taurogiński.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#IgnacyDaszyński">O urlopy proszą również: poseł Stańczyk na 2 tygodnie, poseł Barlicki do 5 czerwca, poseł Chaciński na 3 tygodnie, poseł Palijiw na miesiąc, poseł Szydłowski do 1 lipca, a posłanka Waśniewska do 15 lipca r. b.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#IgnacyDaszyński">Nie słyszę protestu. Uważam, iż Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#IgnacyDaszyński">Do ślubowania zgłosili się pp. Mikołaj Osada i Ludwik Antoni Maksymowicz.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#SekretarzPiotrowski">„Ślubuję uroczyście jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#MikołajOsada">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#AntoniMaksymowicz">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#IgnacyDaszyński">Przed porządkiem dziennym, zanim przystąpimy do drugiego czytania preliminarza budżetowego na rok 1928/1929, chcę Panom zakomunikować moją propozycję co do prowadzenia obrad podczas dyskusji budżetowej. Mianowicie, po porozumieniu się z panami przewodniczącymi klubów, mam zaszczyt zaproponować Wysokiej Izbie następujący porządek obrad.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#IgnacyDaszyński">Przyjmując w r. b. za podstawę kontyngentu normy analogiczne do tych, jakie stosowano przy uchwalaniu budżetów na rok 1925 i 1927/I928, proponuję przeznaczyć klubom następujące kontyngenty.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#IgnacyDaszyński">Do tego kontyngentu trzeba doliczyć czas przemówień referentów, przedstawicieli Rządu oraz czas, potrzebny dla odbycia głosowania. Ogółem dyskusja budżetowa zajmie przypuszczalnie 90 godzin, czyli ciągnąć się będzie przez 12 posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#IgnacyDaszyński">Posiedzenia odbywać się będą od godz. 11 rano do godziny 2 po poł., później nastąpi przerwa obiadowa 1 i pół godziny. Od godz. 3 m. 30 posiedzenie będzie trwało do godz. 8 min. 30 lub do 9. Propozycję swą opieram niemal dosłownie na dotychczas praktykowanym zwyczaju prowadzenia debat budżetowych. W ten sposób debaty w drugiem czytaniu moglibyśmy zakończyć około 12 czerwca, a przeznaczywszy 1 lub 2 dni na trzecie czytanie, odesłać do Senatu uchwalony przez Sejm preliminarz na r. 1928/29. Oczywiście czas Senatu musi być również trochę szczupło wymierzony, ale mam nadzieję, że uda mi się uzyskać porozumienie, ażeby Senat zwrócił około 26 czerwca preliminarz budżetowy z poczynionemi zmianami. W ten sposób mielibyśmy jeszcze dostateczną ilość czasu dla zastanowienia się nad poprawkami Senatu i, bez uciekania się do nowego prowizorjum budżetowego, uchwalenia budżetu przed 1 lipca. Z rozmów, które prowadziłem z pp. przewodniczącymi, wyciągnąłem wniosek, że we wszystkich stronnictwach jest silne postanowienie, ażeby dotrzymać tego terminu. Zdaję mi się, że termin ten jest możliwy do utrzymania, a skoro jest możliwy, to mam nadzieję, że zostanie dotrzymany. Ponieważ nikt nie protestuje, uważam, że Izba na moją propozycję się godzi.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#IgnacyDaszyński">Nadto, proszę Panów, będę musiał zwrócić prośbę do wszystkich pp. posłów, którzy na Komisji Budżetowej zapowiedzieli wniesienie wniosków mniejszości, ażeby najpóźniej do godz. 12 w południe jutro vota mniejszości w kancelarji złożyli.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#IgnacyDaszyński">Na dzisiaj przewidziana jest tylko dyskusja generalna. Po skończeniu rozprawy ogólnej, na porządku dziennym postawię najpierw budżet Ministerstwa Rolnictwa i Ministerstwa Reform Rolnych. Proszę więc szanownych pp. sprawozdawców i tych pp. posłów, którzy mają zamiar zabrać głos w rozprawie szczegółowej, ażeby byli łaskawi przygotować się do przemówień o budżetach obu tych Ministerstw.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma referent generalny Komisji Budżetowej, p. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#AdamKrzyżanowski">Wysoki Sejmie! W dn. 29 marca r. b. Rząd przedłożył wysokiemu Sejmowi trzy przedłożenia ściśle ze sobą związane, mianowicie prowizorjum budżetowe na I kwartał r. b., projekt ustawy o nadzwyczajnych inwestycjach państwowych i preliminarz budżetowy. Losy dwóch pierwszych projektów są Panom dobrze znane. Preliminarz budżetowy odesłano do Komisji Budżetowej, tam w ciągu 5 tygodni został przedyskutowany i uchwalony, a mnie przypadł w udziale wielki zaszczyt przedłożenia Panom tego preliminarza w imieniu Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#AdamKrzyżanowski">Przypadł mi w udziale nie tylko wielki zaszczyt, ale i zadanie trudne do spełnienia ze względu na ogrom i różnorodność materjału w grę wchodzącego i ze względu na różnorodność sądów o tym materjale wypowiadanych. Zadaniu temu będę się starał w miarę sił i możności zadość uczynić.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#AdamKrzyżanowski">Podczas poprzednich obrad nad prowizorjum budżetowem, podczas dyskusji nad projektem reform podatkowych, podczas obrad Komisji Budżetowej, starałem się dla przyśpieszenia obrad przemawiać możliwie najkrócej i mówić tylko o sprawach, będących bezpośrednio na porządku dziennym, ale obecnie nadeszła chwila, że mam zamiar utartym zwyczajem zastanowić się nad całokształtem polityki finansowej Rządu na tle sytuacji gospodarczej. Trafny pogląd na całokształt polityki finansowej Rządu musi wyjść mojem zdaniem z zajęcia stanowiska wobec reformy walutowej.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#AdamKrzyżanowski">Jesteśmy w tej chwili w tem szczęśliwem położeniu, że troska o stałość waluty odpada. Kilka lat temu wszelkie uchwały budżetowe były właściwie czysto iluzoryczne, bo z powodu spadku waluty, budżet w wykonaniu swem niesłychanie odbiegał od zamierzonego. Dziś sytuacja się zmieniła, dziś gospodarujemy na pewnym fundamencie trwałej waluty. Uważam za stosowne temu zjawisku i polityce rządowej w tej mierze kilka słów poświęcić.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#AdamKrzyżanowski">Około 1 lipca 1926 r. zaszła bardzo doniosła i dodatnia zmiana w sytuacji na rynku walutowym w Polsce. Podczas gdy w pierszej połowie 1926 r. z przyczyn, których tutaj nie mam zamiaru rozpatrywać, ludzie poszukiwali walut i dewiz w rozmiarach znacznie przewyższających istotne zapotrzebowania, jak to się później okazało, gdy z powodu tego kurs walut i dewiz szedł w górę, to pod tym względem pod koniec czerwca 1926 r. zaszła radykalna zmiana. Podczas gdy przedtem ludzie nadmiernie kupowali waluty, z tą chwilą rozpoczął się objaw odwrotny, rozpoczęła się masowa sprzedaż walut, bo zaufanie do polskiej waluty wróciło. Bank Polski wówczas mógł był z powodu wielkiej podaży walut i dewiz kurs obniżyć ponad ten, który się ustalił na rynku z końcem czerwca, w wysokości około 9 zł za dolara.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#AdamKrzyżanowski">Istniała niewątpliwie możność obniżenia tego kursu do 8,50 lub do 8,25 za dolara; sądzę, że dalej go obniżyć nie było można. Bank jednak mojem zdaniem trafnie zrobił, że tej możności nie wyzyskał. Bank był skrępowany tem, że wówczas niepodobna było przewidzieć, czy i kiedy Polska dostanie pożyczkę stabilizacyjną. Musiał się liczyć z możnością wyczerpania zapasu dewiz i walut przy obrotach na wolnym rynku. Gdyby zaczął kurs dolara obniżać, to naturalną jest rzeczą, że i podaż dolarów by się zmniejszyła. I dlatego Bank dobrze zrobił, że trzymał się wówczas polityki kupowania i sprzedawania dewiz po kursie mniej więcej 9 zł. za dolara.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#AdamKrzyżanowski">Ten stan rzeczy utrzymał się, jak Panowie wiedzą, do dnia dzisiejszego. Dziś ustawowo kurs dolara wynosi 8,91 z ułamkiem. Ale zaszła bardzo doniosła zmiana w październiku r. 1927, mianowicie, ten faktyczny stan rzeczy został przez rząd ulegalizowany. Rząd wydał w r. 1927 dekret o powrocie Polski do waluty złotej, który sięga znacznie dalej, niż ustawa, wprowadzająca walutę złotą w roku 1924, albowiem ustawa ta nie przewidywała obowiązku natychmiastowego podjęcia wypłat w zlocie, w kruszcu lub dewizach na złote opiewających. Obowiązek ten był czasowo zawieszony. Bank Polski wprawdzie kupował i sprzedawał dolary po ówczesnym ustawowym kursie 5,18, ale ustawowego obowiązku do tego nie miał. To też gdy w lipcu 1925 r. Bank Polski był zmuszony podnieść kurs dolara z powodu wyczerpania się zapasu walut i dewiz, to jednak właściwie, ściśle biorąc, swego ustawowego obowiązku nie naruszył. Nie było to bankructwo formalne, ale materjalnie było to oczywiście bankructwem. Otóż obecna ustawa walutowa z 1927 r. definitywnie stabilizuje dewaluację złotego, krok, który mojem zdaniem, w danych warunkach był konieczny, a zarazem ustanawia obowiązek wymiany przez Bank złotego na złote w zlocie, na złoto w kruszcu lub na dewizy, wymienialne na złoto według uznania Banku Polskiego. W ten sposób Polska wróciła do krajów waluty złotej, względnie pozłacanej.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#AdamKrzyżanowski">Zachodzi pytanie, dlaczego Rząd Polski zdecydował się na ten ważny krok, jak zaraz zobaczymy, połączony z wielkiemi ofiarami dla Skarbu. Otóż Rząd zdecydował się, mojem zdaniem, słusznie na ten ważny krok dla wzmocnienia zaufania i wewnętrznego i zewnętrznego do naszej waluty, zaufania, które wprawdzie od czerwca 1926 r. wzrastało, ale które jeszcze nie było pewnie ugruntowane, właśnie z powodu braku obowiązku wymiany banknotów na złoto.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, brak zaufania wewnętrznego objawiał się w tem, że ludność, zwłaszcza ludność włościańska tezauryzowała złoto, srebro, a nawet banknoty zlotowe, objaw ten zresztą, o ile mi wiadomo, jeszcze całkowicie nie znikł, a naturalnie jest wysoce szkodliwy, bo utrudnia odbudowę kredytu. Jeżeli się walorów nie tezauryzuje, to składa się je w bankach, które dzięki wzrostowi depozytów, mogą powiększyć swoje obroty i udzielać więcej pożyczek, niż przedtem.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#AdamKrzyżanowski">Otóż tego zaufania nie było w dostatecznej mierze, a zagranica mówiła nam ciągle: jakże mamy my mieć do was zaufanie, jeżeli wy sami do siebie zaufania nie macie.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#AdamKrzyżanowski">To też kredyt nasz zagranicą — ocena polskich stosunków, gotowość do pożyczenia Polsce pieniędzy, kredyt w najszerszemi tego słowa znaczeniu, nie rozumiany wyłącznie jako pożyczki dla Państwa, lecz w ogóle jako lokowanie w kraju gotówki, były w ogóle bardzo ograniczone. Otóż Rząd, po zorjentowaniu się w stosunkach walutowych i w zapatrywaniach zagranicznych ekspertów, doszedł do przekonania, że koniecznym warunkiem przy odbudowie zaufania zewnętrznego i wewnętrznego, koniecznym warunkiem postępu gospodarczego w kraju, jest podjęcie wypłat w zlocie. W ten sposób Polska weszła do grona krajów, które szły tą samą drogą. Podjęcie wypłat w zlocie przez Polskę nie jest faktem odosobnionym, lecz stanowi cząstkę ogólnoświatowej ewolucji. Przeżywamy okres powrotu do waluty złotej, bo doświadczenie wykazało, że ta waluta najlepiej swoje zadanie spełnia. Celem tej reformy było przede wszystkiem ułatwienie dopływu kapitałów zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#AdamKrzyżanowski">Chcę kilka słów poświęcić problemowi dopływu kapitałów zagranicznych, który w Komisji Budżetowej żywo był omawiany, a zacznę od uwagi, że działalność Państwa, skierowana do dopływu kapitałów zagranicznych, wydaje mi się szczególnie owocną w interesie podniesienia dobrobytu kraju. Zazwyczaj Rząd w swych zarządzeniach zdolny jest tylko zmieniać istniejący rozkład kapitału i pracy w kraju, natomiast mniej jest zdolny kapitału przysparzać. Najlepszym tego dowodem są mało zadawalające wyniki przedsiębiorczości państwowej. Jasnem jest, że zdolność Państwa do kapitalizacji jest niewielka. Inne zarządzenia Państwa mają wyraźnie charakter przesuwania kapitału, a nie mnożenia. Przypominam np. politykę celną. Cóż może oznaczać podniesienie stawek celnych dla ochrony produkcji krajowej? Nie może oczywiście oznaczać niczego innego, jeno skierowanie pewnej sumy kapitału i pracy, sumy rozporządzalnej w kraju ku gałęziom chronionym, ze szkodą innych. Odbiera się jednym, daję się drugim. Przy sposobności tego przesuwania, czy w zakresie ceł, czy w innym zakresie, niestety, część kapitału ma raczej skłonność zatracania się.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#AdamKrzyżanowski">Zupełnie inaczej przedstawia się akcja Państwa, skierowana do zwiększenia dopływu kapitałów zagranicznych. Tutaj właśnie przez ułatwienie dopływu kapitału zagranicznego, następuje oczywiście pomnożenie ilości kapitałów w kraju, zniżka stopy procentowej i zwyżka papierów wartościowych. Mówiąc o dopływie kapitału zagranicznego, z naciskiem chciałbym zaznaczyć, że mam na myśli bynajmniej nie wyłącznie pożyczki państwowe, ale dopływ w najszerszem tego słowa znaczeniu, to znaczy, chodzi mi o to, ażeby odpowiednią polityką ułatwić lokowanie tego kapitału w kraju, czy w formie kupna papierów wartościowych, listów zastawnych, akcyj, obligacyj, czy w. formie pożyczek, udzielanych bankom, gminom i t. d., słowem, biorę pod uwagę całokształt tego objawu.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#AdamKrzyżanowski">Już przed wojną Polska odczuwała bardzo wyraźnie brak kapitału; już wówczas była krajem eksportu ludzi, jeżeli wolno mi się tak wyrazić, i krajem importu kapitałów. Zdaję mi się, że nasz bilans płatniczy już przed wojną w tem znaczeniu był bierny i jego równowagę utrzymywało się sprzedażą zagranicy naszych papierów wartościowych, listów zastawnych i t. d. Po wojnie, oczywista rzecz, konieczność dopływu kapitałów zagranicznych jest znacznie większa. Wiemy jak dalece wojna i inflacja zniszczyły kapitał obrotowy. A przede wszystkiem waży na szali wypadków jedna doniosła okoliczność. Najważniejsza zmiana, która zaszła w strukturze gospodarczej na ziemiach Polski, jest skurczenie się emigracji. Wszystkim wiadomo, że niestety, Stany Zjednoczone są niemal już dla nas zamknięte, to znaczy, wyznaczono nam bardzo niski kontyngent imigracyjny, a także możność emigracji do innych państw ulega zmniejszeniu. Oczywiście, nie możemy zmusić stanów Zjednoczonych do tego, ażeby nam otworzyły bramy swojego sezamu, ale możemy prowadzić naszą politykę w ten sposób, ażeby nadmiar kapitałów, istniejących w Stanach Zjednoczonych, po części skierować ku Polsce. Ideał zupełnej niezależności gospodarczej jest czystym romantyzmem polityczno-ekonomicznym. Wszystkie kraje są od siebie wzajemnie zależne, a nawet potężne i wielkie Stany Zjednoczone muszą się w pewnej mierze liczyć z innemi państwami i społeczeństwami. Struktura gospodarcza Stanów Zjednoczonych jest taka, że nie mogą zużyć w obrębie swojego państwa całego nadmiaru swojego kapitału, aczkolwiek przez politykę wysoce protekcyjną dążą do zatrzymania tego kapitału wewnątrz kraju. Ale układ stosunków jest taki, że ten cel nie jest w całości możliwy do osiągnięcia. Stany Zjednoczone, a nie tylko Stany, ale i szereg innych państw, należą do krajów, które są skazane na eksport kapitału. Polska skazana jest najoczywiściej na import kapitału po prostu ze względu na swoją strukturę demograficzną. Jesteśmy zupełnie w tem samem położeniu co Włosi, którzy świadomie i celowo nastawili całą swoją politykę na import kapitałów zagranicznych, motywując to właśnie zupełnie otwarcie stosunkami demograficznemi. Polska, jak wiadomo, jest krajem wyjątkowo silnego przyrostu ludności. Oczywiście jest to róża nie bez kolców, jest to czynnik, który działa obniżająco na wysokość płac w kraju, ale na szczęście jest to zarazem czynnik, który ma w sobie pewien element wyrównawczy, mianowicie, ten zniżkowy wpływ na płace ludności jest zarazem magnesem, który przyciąga kapitały zagraniczne i w ten sposób dokonywuje się wyrównanie sił gospodarczych i społecznych na globie ziemskim. Rzeczą tylko naszą jest z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski, rzeczą naszą jest nastawić naszą politykę całą na to, aby dopływ ten kapitałów zagranicznych w naj szerszeni tego słowa znaczeniu ułatwić, bo jeszcze przez szereg lat na ten dopływ będziemy skazani, jeżeli chcemy postępu gospodarczego i społecznego. Zwyżka płac nie zależy od drobnych reform ustawodawczych, gospodarczych, ale w pierwszym rzędzie od dopływu kapitałów zagranicznych, bo kapitalizacja wewnętrzna postępuje powoli i może się zwiększyć tylko wtedy, gdy ten dopływ kapitałów zagranicznych tę kapitalizację wewnętrzną podtrzyma i ożywi.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#AdamKrzyżanowski">Podnoszono tu nieraz różne zarzuty przeciw dopływowi kapitału zagranicznego i wskazywano na niebezpieczeństwa tego dopływu. Ja nie wątpię, że niebezpieczeństwo to istnieje, rozumie się samo przez się, że jest możliwość poczynienia tu nadużyć, że możemy importować za wiele kapitału, jest możliwość, że możemy go zużytkowywać za mało produkcyjnie. To są rzeczy, rozumiejące się samo przez się i oczywiste, że nie należy importować kapitałów bez ograniczeń w nadmiernych ilościach i na cele konsumpcyjne. Sądzę, że nie potrzebuję tego uzasadniać, bo uważam, jak już powiedziałem, że to się samo przez się rozumie, ale zechcą Panowie uwzględnić, że nie importując kapitału zagranicznego, mamy tylko możność strat, to jest tylko minus, a przy imporcie kapitału zagranicznego mamy wprawdzie możność strat, ale mamy także możność zysków, której absolutnie nie widzę wówczas, gdybyśmy wzorem Rosji Sowieckiej, odcięli się od dopływu kapitałów zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#AdamKrzyżanowski">Dlatego Rząd robi dobrze, że swoją politykę na dopływ kapitału zagranicznego nastawił. Z tego punktu widzenia reforma waluty, wprowadzenie waluty złotej i ugruntowanie jej pożyczką stabilizacyjną, jest ze wszechmiar godne uznania. Rząd chce kontynuować tę politykę i jako dowód zamiaru kontynuowania tej polityki, pozwolę sobie wymienić, że w budżecie Ministerstwa Skarbu jest przewidziana pozycja na kreowanie stanowiska radcy finansowego w New-Yorku. Widzę w tem przejaw tej właśnie tendencji, o której mówię, aby ten dopływ kapitału zagranicznego, oczywiście nie nadmierny, ale racjonalnie obmyślany, podtrzymać.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#AdamKrzyżanowski">Przejdę specjalnie do dopływu kapitałów zagranicznych w formie pożyczek państwowych, przy czem mam na myśli w pierwszym rzędzie pożyczkę stabilizacyjne-inwestycyjną z zeszłego roku, pożyczkę, na której przejście do złotej waluty zostało ugruntowane. Proszę Panów, o ilem dobrze zrozumiał przebieg obrad w Komisji Budżetowej, to, zdaje mi się, właściwie zasadniczych zastrzeżeń przeciwko pożyczce stabilizacyjnej nie słyszałem. Nie słyszałem zasadniczych zastrzeżeń, ponieważ nikt nie kwest jonował pożytku waluty złotej. Otóż przejście do waluty złotej byłoby oczywiście niemożliwe bez pożyczki stabilizacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli mowa o jej dobrych i złych stronach, to jak każde dzieło ludzkie, z pewnością nie jest bez skaz i jeżeli mówię o tych złych i dobrych stronach, to jednak chciałbym podkreślić jedno. Pytam przeciwników tej pożyczki, jakbyśmy dziś wyglądali, gdyby nie to, że zaciągnięcie pożyczki stabilizacyjnej ugruntowało niesłychanie mocno fundament polskiej waluty. Przecież wszyscy dziś narzekamy, mojem zdaniem, przesadnie, ja wrócę do tego punktu, na niebezpieczeństwo drożyzny, bilansu handlowego biernego, na niebezpieczeństwo nieurodzaju. Sytuacja ta, proszę Panów, byłaby znacznie gorsza, gdyby nie to, że niebezpieczeństwom tym możemy stawiać czoło, ugruntowawszy walutę przez pożyczkę stabilizacyjną. Jeżeli chodzi o warunki tej pożyczki stabilizacyjnej, to nie będę tu wchodził w szczegóły, ale z całym naciskiem zaznaczę, że warunki niewątpliwie są lepsze, niż warunki poprzednich pożyczek, nie ma dla mnie wątpliwości, że jeżeli porównamy tę pożyczkę z poprzedniemi, widzimy, jak powoli, podkreślam powoli, kredyt polski zagranicą jest coraz lepszy. Przeciwko pożyczce zagranicznej podnosi się jednak przede wszystkiem ten zarzut, że pożyczka ta łączy się z przyjęciem do grona członków rady Banku Polskiego zagranicznego doradcy finansowego. Uważam, że w danych warunkach to postanowienie pożyczki stabilizacyjnej i planu stabilizacyjnego, właściwie raczej planu, niż pożyczki, jest w wysokim stopniu dodatnie. Oczywiście jest zupełnie fałszywem przedstawieniem rzeczy, twierdzenie, jakoby doradca finansowy w Banku Polskim krępował naszą suwerenność polityczną. Jego działalność jest ściśle ograniczona do problemu zużycia pożyczki, poza tem spełnia funkcję członka Rady Nadzorczej Banku Polskiego jak każdy inny. O tem, żeby ta działalność ograniczała suwerenność polityczną, w żadnym wypadku mowy być nie może. Działalność tego doradcy jest korzystna i podnosi zaufanie zagranicy do nas, zaufanie, które niestety, nie jest tak znaczne, jakbyśmy tego pragnęli, czego oczywistym dowodem jest mało zadawalający kurs naszych pożyczek zagranicą. Ten kurs pożyczek musimy się starać podnieść przez prowadzenie odpowiedniej polityki. Instytucja doradcy jest jednym z ważnych składników tej polityki. Dzięki instytucji doradcy, zagranica ma możność bezpośredniego informowania się o rozwoju stosunków, co uważam za rzecz w wysokim stopniu dodatnią.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli mowa o obciążeniu budżetu pożyczką stabilizacyjną, to zwracam uwagę, że właściwie budżet bezpośrednio obciążony jest mniej więcej tylko połową kwoty oprocentowania i amortyzacji tej pożyczki, dlatego, że częściowo pożyczka ta została użyta w ten sposób, że po zużyciu jej, dochody służyły na oprocentowanie i amortyzację. Właściwie więc budżet obciążono tylko połową kwoty, która się rok rocznie z tytułu oprocentowania i amortyzacji płaci. Dodaję. że obok pożyczki stabilizacyjnej równocześnie przecież w łączności z nią zaistniała druga pożyczka nie Państwa Polskiego, tylko pożyczka Banku Polskiego, pożyczka zresztą niezrealizowana, która ma charakter pożyczki ewentualnej na wypadek niebezpieczeństwa. Jest to pożyczka w wysokości 20 miljonów dolarów, udzielona przez szereg banków emisyjnych, przy czem prawie 1/4 część tej kwoty subskrybował Bank Emisyjny w New Yorku, polegająca na przyrzeczeniu reeskontowania weksli Banku Polskiego w razie potrzeby. Ponieważ sytuacja jest obecnie bardzo zadawalająca, nie było potrzeby wyzyskania tej pożyczki, a zwracam uwagę, że nie tylko bank, ale cały kraj ma w tej drugiej pożyczce wielką rezerwę na wypadek niebezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#AdamKrzyżanowski">Ta druga pożyczka jest oczywiście związana z tą pierwszą.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#AdamKrzyżanowski">Równocześnie z zaciągnięciem pożyczki i przejściem do waluty złotowej, został ogłoszony plan stabilizacyjny, który ma charakter programu, wiążącego przede wszystkiem Rząd. Napisane tam jest wyraźnie, że Rząd ma zamiar, o ile to od niego zależy, przeprowadzić plan stabilizacyjny, to znaczy, o ile jego zamiary nie będą sparaliżowane przez działalność Sejmu. Rząd tylko siebie związał, Rząd ma zamiar ten, a nie inny plan finansowy przeprowadzić, jak raz jeszcze podkreślam, o ile to od niego zależy.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#AdamKrzyżanowski">Naturalna rzecz, że znaczenie planu stabilizacyjnego jest jeszcze inne: po pierwsze, w pewnej mierze wiąże Rząd moralnie do przestrzegania pewnej polityki, a po drugie, przestrzeganie planu stabilizacyjnego ma na celu ułatwienie nam dopływu dalszych pożyczek.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#AdamKrzyżanowski">Otóż do tej kwestji, do której przywiązuję wielką wagę, z kolei rzeczy przechodzę.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, w chwili zaciągnięcia pożyczki stabilizacyjno-inwestycyjnej od razu zdawano sobie w Rządzie sprawę z tego, że dalszym ciągiem tej pożyczki ma być pożyczka ściśle już inwestycyjna i to przeznaczona przede wszystkiem na cele kolei. Zamiar ten wydaje mi się ze wszech miar uzasadniony i pragnąłbym, żeby Rząd wytrwał na tej drodze, ażeby zamiar ten doprowadził do skutku.</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#AdamKrzyżanowski">A nie taję, że chwilowo urzeczywistnienie tego zamiaru zostało na pewien, mam nadzieję, krótki, czas, odroczone.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#AdamKrzyżanowski">Plan stabilizacyjny przewiduje, że zamiarem Rządu polskiego jest oparcie administracji kolejowej na zasadach autonomicznych lub handlowych. Cytuję dosłownie polski tekst Dziennika Ustaw, nie jest użyte tam wyrażenie komercjalizacja kolei, natomiast jest powiedziane, jak już zaznaczyłem, że chodzi o oparcie kolejnictwa na zasadach autonomicznych lub handlowych. Uważam, że reforma tego rodzaju byłaby z wielu względów godna zalecenia. Sądzę, że sprawność organizacyjna kolei zyskałaby, gdyby ta myśl została urzeczywistniona, ujawniłoby się przede wszystkiem zwiększenie dochodowości kolei. Przeprowadzenie tego rodzaju reformy, jak uczy doświadczenie zagraniczne, wszędzie doprowadza do zwiększenia dochodowości kolei, tak bardzo nam potrzebnej. Po drugie, jestem przekonany, że wykonanie w tym punkcie planu stabilizacyjnego ułatwiłoby nam zaciągnięcie pożyczki inwestycyjnej zagranicą, przede wszystkiem kolejowej. Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że autonomizacja albo oparcie zarządu kolejowego na zasadach handlowych jest warunkiem niezbędnym zaciągnięcia pożyczki. Tak daleko bynajmniej nie idę i nie jestem zdania, by sprawa tak stała, ale sądzę, że bądź co bądź przeprowadzenie tej idei, zawartej w planie stabilizacyjnym, zaciągnięcie pożyczki w wysokim stopniu by ułatwiło. O ile mi wiadomo, rzecz na razie stoi w ten sposób, że w Rządzie opracowano plan oparcia kolei na zasadach autonomicznych. Plan ten wywołał w Rządzie pewną rozbieżność opinji, jeżeli się nie mylę. Nie mam żadnych autorytatywnych wyjaśnień, opieram się tylko na interpretowaniu notatek dziennikarskich. Plan ten wywołał w łonie Rządu pewną rozbieżność opinji. Ja należę do stronnictwa, popierającego Rząd, więc przypuszczam, że ta rozbieżność opinji jest w wysokim stopniu uzasadnioną. Uważam, że jeżeli się okazało, że jeden plan rozwiązania tego problemu jest nieodpowiedni, to należy go zmienić w tych punktach, w których sprawa napotyka na trudności, ale nie należy żadną miarą porzucać tej myśli, ze wszech miar zdrowej. Sądzę, że Rząd przy tych punktach swojego programu, zawartych w planie stabilizacyjnym, obstawać powinien i powinien przedłożyć Izbom jak najrychlej projekt tego rodzaju ustawy, bo tego rodzaju reforma wymaga ustawy.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli mowa o dopływie kapitałów zagranicznych, chciałbym podkreślić, że Rząd w porozumieniu z samorządami rozwinął obszerną akcję, która właśnie skierowana jest do wzmożenia tego dopływu kapitału zagranicznego. Wiemy, że Warszawa i Poznań dostały pożyczkę, zapewne województwo śląskie, jako takie, dostanie pożyczkę, jak również miasto Łódź, może Kraków razem ze Lwowem. Akcję, która idzie po tej linji, jak wynika z poprzednich wywodów, uważam za właściwą.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#AdamKrzyżanowski">Poza tem Rząd stara się poprzeć dopływ kapitałów zagranicznych jeszcze jednym sposobem, także, mojem zdaniem, zasługującym na uznanie. Chodzi tutaj o ułatwienie zbytu naszych papierów długoterminowych za granicą. Rząd po części i z pożyczki stabilizacyjno-inwestycyjnej, po części z rezerw kasowych, zakupuje listy zastawne i podobne papiery, a poza tem jest w toku akcja stworzenia instytucji, która by specjalnie rozwój wypadków w tym kierunku ułatwiała. Już ze sprawozdania Kemmerera wiadomą jest rzeczą, że zbyt naszych listów zastawnych napotyka na przeszkody, tkwiące w ich różnorodności. Zagranica nie może kupować drobnych pakietów różnych papierów, natomiast kupowałaby chętnie większe pakiety jednolitych papierów. Ta unifikacja listów zastawnych nie dała się z różnych względów przeprowadzić. Rząd pracuje obecnie nad tem, aby do tego samego celu dojść inną drogą, a mianowicie przez tak zw. substytucję walorów. Papiery te w Banku Polskim byłyby złożone w depozyt, a na ich podkład byłyby emitowane papiery, któreby znalazły zbyt zagranicą. Uważam, że podjęcie tej akcji niewątpliwie byłoby pożądane.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#AdamKrzyżanowski">Przechodzę do problemu pożyczek wewnętrznych. Rząd w swojej polityce kredytowej naturalnie zwraca uwagę nie tylko na dopływ kapitałów zagranicznych w najszerszem tego słowa znaczeniu, ale, nie pomija również problemu pożyczek wewnętrznych. Niestety, nasz targ wewnętrzny jest bardzo mało pojemny. Okazało się, że jedyną formą wyzyskania targu wewnętrznego jest pożyczka loteryjna. Trzeba zachęty loteryjnej, aby potrzebne Rządowi kapitały wydobyć ze społeczeństwa. Znane powodzenie dolarówki, ten jej wyjątkowo wysoki kurs świadczy, za ta droga jedynie prowadzi do celu, jeżeli się chce zaciągać pożyczkę wewnętrzną, nawiasem mówiąc, świadczy to z drugiej strony, że jesteśmy jeszcze ciągle skazani na dopływ kapitału zagranicznego, bo musimy się, chcąc zyskać kapitały wewnątrz kraju, chwytać środków bądź co bądź wyjątkowych, jakim jest każda pożyczka loteryjna.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#AdamKrzyżanowski">Rząd ogłosił dekret o wypuszczeniu 50-miljonowej pożyczki loteryjnej. Sprawa uległa pewnej zwłoce. Nie sądzę, że ta zwłoka jest wybitnie szkodliwa, bo na naszym rynku pieniężnym jest ciasnota gotówki. Jest więc pytanie czy ta pożyczka loteryjna, choć zwracająca się do pewnego specjalnego typu kapitału, czyby nie wpłynęła na zwiększenie tej ciasnoty. Odroczenie projektu mnie nie martwi, ale uważam, że obstawanie przy tym planie jest pożyteczne. Fundusze, uzyskane z tej pożyczki, miały pójść na zwiększenie ruchu budowlanego w miastach.</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#AdamKrzyżanowski">Mówiąc o polityce kredytowej Rządu, chciałbym w kilku słowach dotknąć tego, jak wyglądają nasze długi w budżecie, jak wyglądają te pozycje długów w budżecie po stronie rozchodów i dochodów, bo mogą być wprowadzane jako dochód pożyczki zaciągane albo zaciągnąć się mające.</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#AdamKrzyżanowski">Jest jedna okoliczność, na którą z naciskiem chciałbym zwrócić uwagę. Mianowicie, w naszym budżecie ogromne kwoty są przeznaczone na amortyzację długów. Jest to objaw w wysokim stopniu dodatni, objaw, który umożliwia późniejsze zadłużenia, objaw, który wzmacnia zaufanie zagranicy, a jest zarazem dowodem siły naszego budżetu, że znaczne kwoty na amortyzację przeznaczamy. Nie jestem w stanie podać dokładnej kwoty amortyzacji, a to z następujących powodów. W dziale długów, pozycje na amortyzację bez oprocentowania wynoszą około 100 miljonów złotych, ale my amortyzujemy daleko więcej, ponieważ szereg długów jest zawartych w innych działach budżetu. Tam naturalnie istnieją pozycje na amortyzację i oprocentowania, więc kwota w naszym budżecie liczona brutto, przeznaczona na amortyzację bez oprocentowania, wynosi nie 100 miljonów, ale 150, a nawet 200, to jest dowód, świadczący jak najlepiej o budżecie.</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#AdamKrzyżanowski">Z drugiej strony nie wprowadzono dochodu z pożyczek z zastrzeżeniem, o którem zaraz powiem. A zatem w dochodach naszych przedsiębiorstw, a więc nie w budżecie głównym, figurują pewne kwoty, pochodzące z t. zw. fundusz f), zeszłorocznej pożyczki stabilizacyjnej. Chodzi tutaj o pożyczki na budowę t. zw. drugiego Chorzowa pod Tarnowem — 12 miljonów, chodzi o 15 miljonów na kable i o 5 milj. na wodociągi śląskie. Więc w budżecie naszych przedsiębiorstw istnieją pewne pozycje, pochodzące z zeszłorocznej pożyczki stabilizacyjnej, w szczególności z t. zw. funduszu f). Poza tem budżet żadnych pożyczek nie wprowadza, jako dochodu, natomiast wprowadza, jak już powiedziałem, bardzo znaczne kwoty na amortyzację.</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#AdamKrzyżanowski">Przechodzę, proszę Panów, do problemu polityki inwestycyjnej, która jak najściślej się łączy z problemem polityki kredytowej. Mam tu na myśli zagadnienie, które poruszył w bardzo ważnym i doniosłym artykule p. Minister Romocki w jednym z numerów „Przemysłu i Handlu”, mianowicie, chodzi tu o to, z czego finansować inwestycje. Inwestycje mogą być oczywiście finansowane z pożyczek zagranicznych i wewnętrznych, mogą być finansowane z podatków, lub z zysków przedsiębiorstw. P. Minister Romocki w tym artykule, o ile go dobrze zrozumiałem, postawił problem tylko, a nie określił definitywnie swego stanowiska, zaznaczył jednak, że sympatyzuje z finansowaniem inwestycji z bieżących zysków. Jest to jednak objaw chwilowy, który tutaj p. Minister Kolei ma na myśli. Wiadomą jest rzeczą, że koleje w roku zeszłym dały zupełnie wyjątkowe wyniki. To był rok całkiem niezwykły dla administracji naszych kolei. Dzięki temu 100 miljonów rezerw kolejowych, nie wliczonych do ogólnych rezerw państwowych, wprowadzono w tym roku do budżetu kolei jako dochody na wydatki inwestycyjne. Ale obawiam się, że to zjawisko nie ma charakteru trwałości. Odpowiednia akcja inwestycyjna, mojem zdaniem, musi być prowadzona jedynie na podstawach kredytowych. Nie wyklucza to przeznaczania na ten cel pewnych zysków przedsiębiorstw, ani pewnych podatków, ale chodzi o to, że główną podstawą polityki inwestycyjnej musi być akcja kredytowa specjalnie, nie podatkowa, o czem będę mówił. Podatki uważam dziś za dociągnięte jednak do granicy, która uniemożliwia przeznaczanie dochodów z nich na inwestycje.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#AdamKrzyżanowski">O akcji inwestycyjnej chciałbym jeszcze jedno powiedzieć, mianowicie akcja ta, jak wiemy, jest bardzo popularna i słusznie, ale i tu należy zachować właściwą miarę. Już podczas dyskusji w Komisji Budżetowej i w czasie dyskusji nad nadzwyczajnemi inwestycjami państwowemi, pp. Wicepremjer prof. Bartel i Minister Moraczewski zwrócili słusznie uwagę na to, że Rząd nie może bardzo wielkich kwot inwestować. Nie może na przykład budować więcej, niż to było przewidziane w budżecie. Otóż argumentem przeciwko temu były nie tylko względy finansowe, że tych pieniędzy nie ma, ale argumentem przeciwko temu było także to, że cały aparat nasz nie jest w stanie tak wielkich kwot zużytkować. Mamy ograniczoną ilość inżynierów, ograniczoną ilość materjałów budowlanych. Zbyt szybkie budowanie naturalnie podbija cenę materjałów budowlanych a także i robociznę, a to znów hamuje postęp inwestycyjny. To też przedstawiciele Rządu powiedzieli wówczas, że należy tutaj zachować pewną miarę. Ja bym dodał jeszcze jedno ostrzeżenie. Mianowicie, proszę Panów, niewątpliwie wobec bierności bilansu handlowego, nadmierne inwestycje są niebezpieczne, bo inwestycje z pewnością wpływają na bilans handlowy ujemnie, gdyż inwestycji nie można robić wyłącznie materjałem krajowym, te wydatki są częściowo importem na cele inwestycji, a po drugie inwestycje, unieruchamiając bardzo znaczną ilość kapitału i pracy wewnątrz kraju, utrudniają nam wywóz, tak, że z tego powodu należy zachować w inwestycjach właściwą miarę. Jest to jeszcze jeden argument za tem, żeby ograniczyć inwestycje do inwestycji, na które mamy środki, pochodzące z pożyczek, a nie z podatków i zysków.</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#AdamKrzyżanowski">Mimo bardzo znacznego wzrostu dochodu w r. z., Rząd uznał za stosowne w roku zeszłym zaciągnąć pożyczkę, a w tym roku wystąpił z przedłożeniami podatkowemi.</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#AdamKrzyżanowski">Co do tego znacznego wzrostu dochodów, chcę rzucić parę cyfr, żeby to zilustrować. Przewidziane było w dochodach 2.000 miljonów, wpłynęło zaś 2.700 miljonów. Złożyły się na to wyjątkowe okoliczności, złożyły się na to wyjątkowo wysokie dochody celne w marcu, wpływy z zaległości podatkowych większe, niż przedtem, bo z powodu dobrej konjunktury, ludzie chętniej płacili podatki i wyrównywali zaległości, niż przedtem. A więc te dochody były znacznie większe, niż przewidywano. Mimo to Rząd uznał, że spełnienie należyte zadań państwowych, wymaga posiłkowania się pożyczkami, o których mówiłem, wymaga posiłkowania się i podatkami.</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#AdamKrzyżanowski">Chciałbym powiedzieć coś nie coś o swojem stanowisku w odniesieniu do problemu podatkowego. Proszę Panów! Rozbierając problem podatkowy, chcę zwrócić w pierwszym rzędzie uwagę na cyfry ogólne obciążenia podatkowego. Otóż cyfry te wykazane w budżecie — mówię w okrągłych cyfrach, bo przecież szczegółów się i tak nie pamięta, a zresztą w księgach zawsze można sprawdzić — ogólna suma dochodów z danin publicznych i monopoli w roku zeszłym wynosiła niewiele ponad 2 miljardy złotych. A pamiętać trzeba i to muszę podkreślić, że nasze obciążenia społeczne, obciążenia z tytułu przymusowego ubezpieczenia od ognia, obciążenia samorządowe, wynoszą, zdaje się, około miljarda złotych, wynosiły mniej więcej połowę tego, co obciążenia państwowe, może nieco mniej. A więc to łączne obciążenie dochodzi już do 3 miljardów złotych z doliczeniem obciążenia samorządowego, wynikającego z ubezpieczeń społecznych i z przymusowego ubezpieczenia od ognia.</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#AdamKrzyżanowski">Trzeba uwzględnić, mając na myśli problem podatkowy, że u nas stopa procentowa jest wysoka. W krajach o wysokiej stopie procentowej ściąganie wielkich podatków napotyka oczywiście na nieprzezwyciężone przeszkody. Wielkie podatki oczywiście łatwiej ściągać w krajach o niskiej stopie procentowej, niż o wysokiej, to nie może ulegać wątpliwości, bo wysoka stopa procentowa oznacza, że w ogóle ilość gotówki w obiegu jest mała, a niska stopa procentowa oznacza, że jest wielka. Tam, gdzie jest wielka ilość gotówki w obiegu, to stamtąd można więcej wydobyć nie tylko absolutnie, ale i procentowo, mojem zdaniem. Otóż wysoka stopa procentowa w Polsce nakazuje nam ostrożność w tym kierunku. Mamy zresztą do czynienia z tem, że niektóre podatki są z pewnością ciężkie.</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#AdamKrzyżanowski">Chcę w paru słowach wspomnieć o podatku obrotowym. Wiemy, że w obecnej sytuacji finansowej, a zwłaszcza po odrzuceniu przez Sejm podatków, o czem wiemy, zniżka dochodów z podatku obrotowego naturalnie nie może wchodzić w grę. Ale musimy przeprowadzić pewną reformę podatku obrotowego, która by nie uszczuplała dochodów Skarbu. I nad tem trzeba się zastanowić. Przypomnę tylko jedną okoliczność, która z wysokością stawek nie ma żadnego związku. W naszym podatku obrotowym pobiera się przecież podatek nie tylko od obrotu gotówkowego, ale i od kredytowanego. O ile kupiec sprzedaje na kredyt towary, to jest także obciążony podatkiem obrotowym. Świadczy to niewątpliwie o tem, że podatek ten jest ciężki. Zresztą zachodzi pytanie od kogo pobierać ten podatek, czy raczej od kupca, czy we wcześniejszych stadjach. Słowem, zdaje mi się, że nadszedł czas pewnego znowelizowania ustawy o podatku obrotowym, naturalnie bez uszczuplenia dochodów Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#AdamKrzyżanowski">Oczywista rzecz, że są podatki za niskie. Zanim do tego przejdę, chciałbym powiedzieć, że wysoki podatek obrotowy jest połączony z wybitną szkodą dla ludności rolniczej. Obniżenie tego podatku nie leży wyłącznie w interesie kupców, jak to czasem czyta się w prasie, przeciwnie, to jest interes ogólno-społeczny, specjalnie interes rolników, bo podatek obrotowy ma to do siebie, że specjalnie procent w kraju podbija, a następnie, utrudniając odpowiednie zaopatrzenie kupców w kapitały, doprowadza do tego, że kupcy, zmuszeni pożyczać na bardzo wysoki procent, starają się obniżyć ceny produktów zakupionych, w ten sposób rozpiętość między ceną surowca a ceną gotowego produktu jest w Polsce znacznie większa, niż gdzie indziej. Jest to z pewnością związane z brakiem kapitału, a specjalnie z poborem podatku obrotowego. Wiemy, że u nas cena ziarna jest niska, cena mąki i pieczywa — wysoka. Jestem przekonany, że rozpiętość zmieniłaby się na korzyść rolnika, w razie przeprowadzenia odpowiedniej reformy podatku obrotowego. Dlatego uważam, że tydzień temu podczas obrad nad podatkami przedstawiciele ludności włościańskiej, zdaje mi się, nie bronili trafnie interesów tej ludności. Mieli oni na oku bezpośrednie ciężary, wynikające z ewentualnego nałożenia podatku gruntowego i budynkowego, ale zapoznali, że ogólne uzdrowienie naszej podatkowości, naszej skarbowości, wyszłoby w bardzo znacznej mierze, mojem zdaniem, na korzyść włościańskiej ludności.</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#komentarz">(P. Dąbski: I tak będą łupili, Panie Profesorze.)</u>
          <u xml:id="u-6.42" who="#AdamKrzyżanowski">Słowem, sądzę, że reforma podatkowa u nas w kraju może iść tylko w malej mierze w kierunku uzyskania podwyżki ogólnych dochodów, nie wykluczam całkowicie tego punktu widzenia, ale zwracam uwagę, że główną podstawą tej reformy powinien być trafniejszy rozkład ciężaru podatkowego, natomiast zwiększenie globalnego ciężaru podatkowego, zdaje mi się, że jest tylko w małej mierze wykonalne bez szkody.</u>
          <u xml:id="u-6.43" who="#AdamKrzyżanowski">Rząd według mnie, dobrze zrobił, wycofując podatek majątkowy po odrzuceniu w pierwszem czytaniu podatków gruntowego i domowego. Zrobił to dlatego, że przedłożenia podatkowe tworzą pewną całość i dyskutowanie nad jednym oderwanym podatkiem nie wydaje mi się celowe. Przeciwnie, sądzę, że przedłożenia podatkowe powinny być nawet szersze, niż te, które Rząd przedłożył, bo powinny obejmować, jak już wspomniałem, nowelizację podatku obrotowego. Mam nadzieję, że Rząd w odpowiedniej chwili znowu złoży na stole Wysokiej Izby przedłożenia podatkowe, które pozwolą nam przeprowadzić rzeczową dyskusję, wejść w meritum i sądzę, że tego rodzaju rzeczowa dyskusja możeby doprowadziła do innych wyników, niż te, które się ujawniły w zeszłotygodniowem głosowaniu.</u>
          <u xml:id="u-6.44" who="#komentarz">(P. Dąbski: A co z podatkiem majątkowym?)</u>
          <u xml:id="u-6.45" who="#AdamKrzyżanowski">Powiedziałem, że będzie ściągany.</u>
          <u xml:id="u-6.46" who="#komentarz">(P. Dąbski: Chodzi o 700 miljonów.)</u>
          <u xml:id="u-6.47" who="#AdamKrzyżanowski">Panie Prezesie, oczywista rzecz, że Rząd będzie ten podatek w pewnej mierze ściągał.</u>
          <u xml:id="u-6.48" who="#komentarz">(P. Dąbski: Na parę lat wystarczy.)</u>
          <u xml:id="u-6.49" who="#AdamKrzyżanowski">Nie uważam, Panie Prezesie, że z tego źródła da się uzyskać tak znaczne sumy, jak Pan Prezes sądzi.</u>
          <u xml:id="u-6.50" who="#komentarz">(P. Dąbski: 700 miljonów.)</u>
          <u xml:id="u-6.51" who="#AdamKrzyżanowski">Chodzi o to czy to jest ściągalne. Doświadczenie poucza, że to nie jest ściągalne. W roku 1924 ściągnięto 180 miljonów podatku majątkowego, eskontując krótkoterminowe weksle Banku Gospodarstwa Krajowego i Banku Polskiego, w ten sposób unieruchamiając zasoby tych banków, a skutki tego widzieliśmy w roku 1925.</u>
          <u xml:id="u-6.52" who="#komentarz">(Głos: Chłopów licytowano.)</u>
          <u xml:id="u-6.53" who="#AdamKrzyżanowski">Nie mówię teraz o tem, czy chłopów licytowano, czy nie licytowano, ale wiemy, że podatek majątkowy w latach 1924 i 1925 doprowadził do ujemnych rezultatów. Zresztą nie powiadam, że go nie należy ściągnąć, z pewnością należy go ściągnąć w miarę możności. Byłoby lepiej ściągnąć go w tej formie, w jakiej Rząd proponuje i mam nadzieję, że Rząd do tego projektu powróci.</u>
          <u xml:id="u-6.54" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego wycofał?)</u>
          <u xml:id="u-6.55" who="#AdamKrzyżanowski">Wycofał dlatego, że tworzy to pewną całość, więc chce się namyśleć nad sytuacją i w odpowiedniej chwili do tego powróci, nie wiem co zrobi, sądzę, że to byłoby wskazane.</u>
          <u xml:id="u-6.56" who="#komentarz">(Głos: Rząd zrobił faux pas. P. Diamand: Jest junctim między zmniejszeniem progresji a wprowadzeniem podatku. Tego Rząd nie mógł spełnić i musiał cofnąć.)</u>
          <u xml:id="u-6.57" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli Panowie kiedyś przyj mą w pierwszem czytaniu te przedłożenia, to w dyskusji na Komisji Skarbowej nad tem się zastanowimy, dziś trudno mówić o szczegółach. Ja się ograniczam do przedstawienia pewnego ogólnego punktu widzenia, który naturalnie, nie wątpię, że nie wszystkim trafia do przekonania.</u>
          <u xml:id="u-6.58" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, przechodzę do problemu urzędniczego. W opinji publicznej stworzono junctim między przedłożeniami podatkowemi a problemem urzędniczym. Co do mnie, ja przedłożeń podatkowych i zwyżki płac nie rozumiem jako junctim. Nie wiem, jak Rząd to rozumiał, jeśli będzie chciał, to nam udzieli wyjaśnień, ale muszę powiedzieć, że co do mnie, rozumiałem sytuację w ten sposób, że Rząd, przedkładając reformę podatkową i nosząc się z zamiarem podwyższenia płac urzędniczych, naturalnie zdawał sobie sprawę także z konieczności utrzymania równowagi budżetowej i dochodów z tych podatków nie przeznaczał specjalnie na podwyższenie płac, ale na utrzymanie równowagi budżetowej, tak, jak się na ten cel przeznacza każdy inny podatek. Dlatego sądzę, że tego junctim nie było.</u>
          <u xml:id="u-6.59" who="#komentarz">(P. Pragier: Rząd sam to junctim stwierdził.)</u>
          <u xml:id="u-6.60" who="#AdamKrzyżanowski">Ja to inaczej zrozumiałem. Być może, że Pan to lepiej rozumie.</u>
          <u xml:id="u-6.61" who="#komentarz">(P. Pragier: Przeciwnie, jesteśmy bardzo radzi, że Pan nie widzi tego junctim.)</u>
          <u xml:id="u-6.62" who="#AdamKrzyżanowski">Co się tyczy kwestji urzędniczej w Polsce, chciałbym zacząć od bardzo zasadniczej uwagi, mianowicie od tej uwagi, o której się często zapomina, iż Polska postanowiła przeprowadzić reformę walutową bez redukcji urzędników. Pod tym względem zajmujemy stanowisko zupełnie wyjątkowe. We wszystkich państwach, które przeżyły tak ostrą inflację, jak Polska, przeprowadzono daleko idące redukcje zwłaszcza w dziale kolejowym. W tym dziale naturalnie redukcje najbardziej ważą na szali, bo chodzi o personel najliczniejszy. Otóż Polska tą drogą nie poszła, za czem niewątpliwie przemawiały i przemawiają bardzo ważne argumenty. Wobec znacznego bezrobocia w kraju Polska zdecydowała się większych redukcji nie przeprowadzać. Proszę Panów, ten plan ma wiele zalet. O zaletach nie potrzebuję mówić, bo wszyscy jesteśmy zgodni w uznaniu zalet tego planu. Ale ten plan naturalnie stawia naszej skarbowości bardzo trudne zadanie, zwłaszcza w chwili, gdy chodzi o podwyżkę uposażeń. Naturalnie jest łatwiej płacić wyższe uposażenie niewielkiej liczbie urzędników, niż to samo wyższe uposażenie znaczniejszej liczbie urzędników. Pod tym względem muszę powiedzieć, że budżet, który Rząd przedłożył, i budżet, który komisja uchwaliła, akcentuje właśnie te trudności przeprowadzenia redukcji. Nie tylko redukcji nie widzimy, ale widzimy bardzo znaczne powiększenie liczby urzędników. Chciałbym tu zaznaczyć, że znane mi są zasługi Rządu w kierunku wprowadzenia oszczędności i w tym duchu. Wiem, że p. Wicepremjer prof. Bartel, że p. Składkowski i inni ministrowie wysilali się niejednokrotnie ze skutkami w pewnym określonym punkcie w kierunku redukcji. Jeżeli jednak bierzemy pod uwagę całość wypadków, to muszę stwierdzić, że budżet, który mam zaszczyt imieniem komisji przedłożyć — mam przed sobą wykaz szczegółowy, który na moją prośbę sporządziło Ministerstwo Skarbu — zawiera kreację 14.000 nowych etatów, 8.000 wyższych i 6.000 niższych. Ta cyfra nie jest tak wielka, jakby się na pierwszy rzut oka wydawała, bo te kreacje nowych etatów są po części, w jakiej części nie wiem, zamianą stanowisk kontraktowych na etatowe, więc są przede wszystkiem obciążeniem nie tyle budżetu, ile przyszłego budżetu emerytur. Ale nawet z tem zastrzeżeniem pozwolę sobie stwierdzić, że nasze etaty bardzo znacznie wzrosły w wielu działach, przyczem Komisja Budżetowa nie tylko żadnego etatu nie skreśliła, ale kilka etatów dodała.</u>
          <u xml:id="u-6.63" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, które to są etaty? Dla przykładu pozwolę sobie przytoczyć, że stworzenie 150 nowych posad sędziowskich wszyscyśmy uznali w dzisiejszej sytuacji, jako rzecz z przyczyn na komisji omawianych, niezbędną. Dalej stworzono cały szereg etatów w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Komisja Budżetowa była bardzo hojna dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych, wychodziła z założenia, że prestige Państwa wymaga, ażeby to Państwo było reprezentowane w licznych punktach globu ziemskiego poselstwami i konsulatami W rezultacie — nie będę tu przechodził każdego ministerstwa po kolei — liczba etatów wzrosła.</u>
          <u xml:id="u-6.64" who="#AdamKrzyżanowski">Dodam jeszcze jedno, że naturalnie wzrosła liczba inwalidów, bo pewne kategorje inwalidów dawniej nie wciągnięte obecnie dotowano. Wzrosła również liczba urzędników w bankach państwowych. Widzicie tu Panowie, że mimo wysiłków Rządu w kierunku redukcji aparat nasz państwowy wykazuje tendencję wzrostu, a to jest niewątpliwie kwest ja, utrudniająca należyte uregulowanie kwestji urzędniczej. Atoli trzeba przecie zaznaczyć, że Rząd uczynił bardzo dużo dla podniesienia uposażenia urzędników. Przede wszystkiem zniósł prawie w całości, z wyjątkiem punktu, odnoszącego się do profesorów gimnazjalnych, t. zw. ustawę sanacyjną z 1 stycznia 1926 r. Następnie przeprowadził bardzo znaczną zwyżkę uposażeń urzędniczych we wrześniu zeszłego roku. Jeżeli weźmiemy w realnej sile kupna, to według obliczeń biura konjunktur uposażenie urzędników w realnej sile kupna znacznie wzrosło. Biuro konjunktur oblicza tę rzecz w ten sposób, że uposażenie urzędnicze w pierwszej połowie 1925 r. przyjmuje jako 100 i oblicza, że wynosiło ono w sierpniu 79, a we wrześniu doszło do 94. Toby mniej więcej odpowiadało tej 15% znanej podwyżce. Naturalnie te cyfry w miarę wahań cen ulegały pewnym zmianom, ale nie da się zaprzeczyć, że Rząd bardzo znacznie podwyższył płace urzędnicze. Chciałbym zwrócić uwagę, że budżet zawiera szereg drobnych pozycji, które jednak zwłaszcza dla pewnych kategorji urzędników stanowią znaczną zwyżkę, a więc powiedzmy strawne dla policji, hojniejsze dotacje na umundurowanie, godzinne przyznane konduktorom, wyższe renumeracje zawarte w różnych pozycjach budżetu, dodatki za pracę w niedzielę. To wszystko razem świadczy o tem, że Rząd robi co może dla poprawy bytu urzędników. Jak ta kwestja stanęła w Komisji Budżetowej, to Panowie wiecie, ja to w mojem drukowanem sprawozdaniu nieco bliżej objaśniłem, tu tylko dodam, że Rząd złożył autorytatywne oświadczenie, że nie uważa tej kwestji za definitywnie załatwioną, a ja także sądzę, że mój wniosek, który Panom jest znany, jest załatwieniem prowizorycznem sprawy.</u>
          <u xml:id="u-6.65" who="#AdamKrzyżanowski">Przechodzę z kolei rzeczy do omówienia polityki Rządu w sprawie rezerw skarbowo-kasowych. Najpierw chciałbym zwrócić uwagę na to, że rezerwy istnieją nie tylko natury pieniężnej w formie gotówki, czy w formie wierzytelności w bankach, ale istnieją rezerwy towarowe. Nasze rezerwy w roku 1927 bardzo znacznie wzrosły; wzrosły dzięki wzrostowi dochodów, o którym mówiłem. Wzrost ten wyraził się w tem, że zamiast przewidywanych 2 mil jardów wpłynęło 2 miljardy 700 miljonów, wydatki wyniosły tylko 2 miljardy 500 miljonów, w ten sposób osiągnęliśmy około dwieście miljonów nadwyżki, która zasiliła nasze rezerwy. Przy tem poprzedni rok budżetowy, kończący się 31 marca 1927 roku, zamknął się także nadwyżką budżetową przeszło stu miljonów. Obie te nadwyżki tworzą obecny stan rezerw — przedtem żadnych rezerw nie było, była chwila, że te rezerwy wyrażały się w sumie jakichś 8 miljonów — obecnie w sumie około 400 miljonów. To są po prostu zesumowane nadwyżki budżetowe ostatniego i przedostatniego roku budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-6.66" who="#AdamKrzyżanowski">Ale chciałem zwrócić uwagę na to, że istnieją rezerwy towarowe, których ewidencja nie jest, niestety, tak obfita, jakbyśmy tego pragnęli. Na ogół mam wrażenie, że nasze rezerwy towarowe także w roku 1927 wzrosły, powtarzam nie tylko pieniężne, ale i towarowe. O ile mi wiadomo, to rezerwy kolejowe nie. Informowałem się w Ministerstwie Komunikacji, one wykazują poziom dawny, około 200 miljonów. Natomiast w Monopolu Tytoniowym, a może i w innych działach administracji stan zapasów towaru wzrósł, czyli rezerwy towarowe się powiększyły. To jednak ma naturalnie mniejsze znaczenie. Decydującą jest kwestja rezerw pieniężnych.</u>
          <u xml:id="u-6.67" who="#AdamKrzyżanowski">Tutaj chciałbym z naciskiem podnieść jedno. Nasze rezerwy pieniężne są zarazem rezerwami walutowemi. Nasze rezerwy, to znaczy rezerwy Skarbu Państwa, są nie tylko funduszami zabezpieczającemi Skarb w razie nadejścia ciężkiej godziny, ale są one podporą waluty. Każdy, kto czyta bilanse Banku Polskiego, dobrze o tem wie. Z tych bilansów Banku Polskiego widzicie Panowie, że Rząd trzyma tam na rachunku bieżącym przeszło 200 miljonów, nie mówiąc już o tem, że Rząd nie wyzyskał tam dwóch innych pozycyj, które ma zamiar dłużej zatrzymać w Banku, na łączną kwotę 100 miljonów. Ale pomijając tę kwotę, na rachunku bieżącym jest tam złożone 200 miljonów. To ma pierwszorzędne znaczenie i wyrażam życzenie, aby Rząd, administrując rezerwami, starał się te rezerwy w tej wysokości możliwie najdłużej utrzymać, bo wobec bierności naszego bilansu handlowego, wobec możliwości nieurodzaju — nie przesądzam, czy będzie urodzaj, nie mam tak ścisłych informacji, jak niektórzy z Panów, którzy twierdzą, że na pewno będzie nieurodzaj, ale w każdym razie istnieje możliwość nieurodzaju, istnieje możliwość pogorszenia się bilansu handlowego i wobec tego jest rzeczą oczywistą, że trzymanie tych rezerw w Banku Polskim wzmacnia naszą walutę, bo gdyby Rząd wycofał je, to otrzymałby w zamian za nie banknoty, to znaczy, zwiększyłby się obieg banknotów, czyli pokrycie by spadło.</u>
          <u xml:id="u-6.68" who="#AdamKrzyżanowski">Rząd postanowił w tym budżecie częściowo swoje rezerwy zużytkować. Budżet nasz oparty jest na częściowem wyzyskaniu rezerw, w jakiem znaczeniu — zaraz nowiem.</u>
          <u xml:id="u-6.69" who="#AdamKrzyżanowski">Najpierw koleje z zysków zeszłorocznych otrzymały 100 miljonów jako wydatek przeznaczony - na inwestycje. Jest to rezerwa, która nie figuruje w ogólnym rachunku rezerw państwowych.</u>
          <u xml:id="u-6.70" who="#AdamKrzyżanowski">Poza tem Rząd przeznaczył z rezerw 93 miljony na tak zwane nadzwyczajne inwestycje państwowe, które Panowie uchwalili. Dodam tutaj, że tych 93 miljonów oczywiście nie będzie zaraz wydanych, tylko będą wydawane stopniowo, liczę, że w tym roku będzie wydana mniej więcej połowa.</u>
          <u xml:id="u-6.71" who="#AdamKrzyżanowski">Wreszcie Rząd przeznaczył znanym dekretem Prezydenta 75 miljonów na zakup papierów wartościowych, które oczywiście w razie potrzeby można zbombardować albo sprzedać.</u>
          <u xml:id="u-6.72" who="#AdamKrzyżanowski">W polityce unieruchamiania rezerw, wynikającej z tej obfitości rezerw, Rząd poszedł jeszcze o krok dalej, mianowicie, we wrześniu roku ubiegłego, postanowił stworzyć fundusz budowlany, lokowany w Banku Gospodarstwa Krajowego, i na ten cel pewną część rezerw przeznaczył.</u>
          <u xml:id="u-6.73" who="#AdamKrzyżanowski">Zaznaczam z naciskiem, że Komisja Budżetowa w zupełności aprobowała politykę ' Rządu w sprawie rezerw, wszystkie te posunięcia Rządu Komisja uznała za trafne, a zarazem nie poszła poza granice, zakreślone przez Rząd, żadnych dalszych wydatków z rezerw postanowiła nie czynić, co jest objawem bardzo dodatnim, sądzę bowiem, że nadeszła obecnie chwila, gdzie należy zaniechać dalszego wydatkowania z rezerw, ponieważ rezerwy od Nowego Roku począwszy, nie okazują tendencji do dalszego wzrostu i tendencji wzrostu zdaje się w najbliższych miesiącach nie wykażą. A wobec bierności bilansu handlowego dalsze korzystanie z rezerw wydaje mi się niewskazanem i wydaje mi się trafnem stanowisko Komisji Budżetowej, która postanowiła do rezerw nie sięgać.</u>
          <u xml:id="u-6.74" who="#AdamKrzyżanowski">Jeszcze pozwolą Panowie, że krótko wrócę do zeszłego roku budżetowego i zwrócę uwagę na jeden wydatek tam uczyniony, a wykazujący bardzo dodatnie wyniki finansowe zeszłego roku. W roku zeszłym było rzeczą możliwą przeznaczenie 75 miljonów na dotację Banku Rolnego. Ze sfer włościańskich słyszy się ustawicznie uzasadnione żądania dotowania jak najsilniejszego Banku Rolnego w interesie przyśpieszenia procesu reformy agrarnej i potanienia kredytu rolniczego. Otóż Rząd w roku zeszłym postulatowi temu hojne uczynił zadość przez wysokie dotowanie Banku Rolnego. Poza tem dobry stan Skarbu umożliwił w r. b. wstawienie kilku pozycji, których potrzeba od dawna dawała się odczuć.</u>
          <u xml:id="u-6.75" who="#AdamKrzyżanowski">Mówiłem już o inwestycjach kolejowych. Dotknę tego, że w tegorocznym budżecie potrzeby armji naszej zostały szeroko uwzględnione przez wstawienie rezerwy na powiększenie zaopatrzenia armji w wysokości 100 milionów.</u>
          <u xml:id="u-6.76" who="#AdamKrzyżanowski">Etaty całego szeregu resortów zostały znacznie powiększone. Budżet, jak wspomniałem, przewiduje duże kwoty na amortyzacje długów, w najgorszym wypadku istnieje możność kurczenia tego budżetu, w razie złego obrotu wypadków, gdyż figurują w nim wydatki inwestycyjne w wielkiej kwocie, które oczywiście w razie złego stanu finansowego mogą być ograniczone.</u>
          <u xml:id="u-6.77" who="#AdamKrzyżanowski">Uczyniono zatem zadość wielu postulatom, nie na ruszając równowagi budżetu.</u>
          <u xml:id="u-6.78" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, budżet, który mam zaszczyt przedłożyć, zamyka się, mojem zdaniem, poważną nadwyżką, aczkolwiek można go interpretować w ten sposób, że jest deficytowy. Chciałbym przede wszystkiem temu zaprzeczyć i chciałbym z naciskiem podnieść, że budżet, jaki wyszedł z uchwał Komisji Budżetowej, tę nadwyżkę zawiera.</u>
          <u xml:id="u-6.79" who="#AdamKrzyżanowski">Komisja Budżetowa podniosła dochody i wydatki. Część zwyżek została uzgodniona z Rządem, co do części tych pozycji prawdopodobnie Rząd wystąpi z zastrzeżeniami w toku dalszych obrad. Te różnice między Rządem a komisją, mojem zdaniem, globalnie biorąc, nie chcę tutaj ani bronić, ani potępiać, jako sprawozdawca generalny uważam za swój obowiązek przede wszystkiem referować stan rzeczy, — otóż, globalnie biorąc, podwyżki te, mojem zdaniem, zasadniczo budżetu nie zmieniają, obracają się one w stosunkowo drobnych kwotach, stanowią podwyżkę po jednej i po drugiej stronie 1 lub 2% ogólnej sumy dochodów lub wydatków. W rezultacie nadwyżka wzrosła do 60, była preliminowana na 47 miljonów, atoli cyfra ta nie obejmuje 130 milj. na uposażenie urzędników tym 15% dodatkiem. Można by rozumować w ten sposób, że budżet nie zawiera nadwyżki 60 milj., tylko właściwie zawiera deficyt 60 milj., jeżeliby Rząd skorzystał ze swego upoważnienia, a oczywiście ma zamiar z tego upoważnienia skorzystać, i te dodatki wypłacił. Uważam jednak, że tego rodzaju interpretacja byłaby zasadniczo błędna, ona nie bierze pod uwagę całego szeregu momentów, nie bierze przede wszystkiem pod uwagę tego, że budżet zawiera dwa upoważnienia, nie jedno upoważnienie. Ustawa skarbowa zawiera dwa upoważnienia wzajemnie się uzupełniające i tłomaczące. Jest nie tylko upoważnienie dla p. Ministra Skarbu do wypłacenia owych 130 milj., jeżeli będzie pokrycie, w co nie wątpię, ale jest także upoważnienie do tego, żeby p. Minister Skarbu także nadal układał budżety miesięczne. Ta stała zasada naszej rachunkowości, zasada podstawowa, niesłychanie dodatnia, została w ustawie skarbowej utrzymana i właśnie to upoważnienie gwarantuje nam, że nie nastąpi naruszenie równowagi budżetowej, gwarantuje nam nawet, że będzie osiągnięta nadwyżka. Upoważnienie to bowiem znaczy, że Minister Skarbu, nie cała Rada Ministrów, ale Minister Skarbu ma prawo i obowiązek na zasadzie budżetu rocznego ustalać budżety miesięczne na mniej więcej 10 dni przed początkiem następnego miesiąca i do tych budżetów wciąga te tylko wydatki, na które w następnym miesiącu jest pokrycie. W ten sposób Minister Skarbu ma prawo i obowiązek pilnować, ażeby tylko te wydatki budżetowe zostały uskutecznione, na które jest pokrycie. Wobec tego uważam, że wszystkie obawy, jakoby budżet nasz był deficytowy, są płonne, póki to postanowienie będzie utrzymane. Zresztą, pamiętajcie Panowie o tem, że dochody niektóre są ostrożnie preliminowane, parnię tajcie o tem, żeśmy nie wstawili zupełnie rezerw z kas skarbowych do budżetu ponad granice, przez Rząd proponowane. W uwzględnieniu tych okoliczności jestem przekonany, że budżet zawiera tę nadwyżkę, o której jest mowa w planie stabilizacyjnym. Ten zamiar Rządu, wyrażony w planie stabilizacyjnym, ażeby tegoroczny budżet nadwyżką się zamykał, ten zamiar jest w tym budżecie w pełni urzeczywistniony, naturalnie proszę Panów z zastrzeżeniem, że oba te upoważnienia będą utrzymane, ale nie rozszerzane. Podczas dyskusji nad ustawą skarbową pojawiły się wnioski, zmierzające do podwyższenia znacznego wydatków. Pojawiły się wnioski, ażeby uposażenie urzędników wzrosło o 25% i ażeby 100.000.000 przeznaczyć na cele dotacyjne Banku Rolnego, względnie na powiększenie kredytów rolnych. Oświadczyłem już na Komisji Budżetowej i tu to powtarzam, że przyjęcie tych wniosków tę równowagę by zachwiało i wywarłoby zgubny wpływ pod względem finansowym, walutowym i politycznym.</u>
          <u xml:id="u-6.80" who="#AdamKrzyżanowski">Chciałbym jeszcze kilka słów powiedzieć na zakończenie mych wywodów o sytuacji gospodarczej, o której często była mowa w toku obrad Komisji Budżetowej. Mianowicie przedstawiono tam sytuację gospodarczą w kolorach bardzo czarnych, przyznawano, że nasze finanse są dobre, waluta dobra, bo mamy dużo rezerw skarbowych i walutowych, a dodam to, że właśnie nasz kraj wymaga dużo rezerw, bo u nas wahania są wielkie i rozpiętość pomiędzy latami tłustemi a chudemi jest znaczna, dlatego rezerwy są potrzebne większe, niż w innych państwach; przyznawano, że te rezerwy istnieją, ale skarżono się bardzo na sytuację gospodarczą i przewidywano niekorzystny przebieg wypadków. Wyrażano przekonanie, że konjunktura wkrótce załamie się i że ten zwrot w konjunkturze wywoła niepomyślne następstwa finansowe, bo zmniejszą się dochody Państwa. Otóż chciałbym wobec tego problemu zająć stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-6.81" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, zdaje mi się, że omawiając sytuację gospodarczą Polski, nie można Polski traktować, jako wyspy izolowanej. Właśnie dlatego zaciągnęliśmy pożyczkę zagraniczną i dlatego przyjęliśmy walutę złotą, aby nawiązać kontakt z zagranicą. Otóż, zagranicą stosunki gospodarcze są niewątpliwie pomyślne. Ogólny tok wypadków idzie w kierunku poprawy stosunków ekonomicznych powojennych. Niewątpliwie, że stosunki w różnych krajach są różne. Ale główna linja wypadków wskazuje na zniżkę stopy procentowej, a zatem wskazuje na to, że kapitalizacja, a to jest moment rozstrzygający, rośnie. Otóż te pomyślne objawy gospodarcze odbiją się z pewnością na stosunkach Polski, o ile potrafimy tylko tę sytuację wyzyskać i nie popełnimy błędów, któreby wyzyskanie tej dobrej międzynarodowej konjuktury gospodarczej uniemożliwiły.</u>
          <u xml:id="u-6.82" who="#AdamKrzyżanowski">Jeżeli zaś chodzi o naszą sytuację wewnętrzną, to wiemy wszyscy, że ta sytuacja pozostawia dużo do życzenia. Głównym powodem objawów ujemnych jest skurczenie się emigracji, trudność odpływu naszej ludności zagranicę. Poza tem proszę Panów, trzeba pamiętać, że wojna zniszczyła nasz kapitał obrotowy. Wojna przy tem rozszerzyła bardzo znacznie etatyzm w Polsce. Liczba urzędników jest dziś mniej więcej dwa razy tak wielka, jak przed wojną, co niewątpliwie jest nałożeniem znacznych ciężarów na społeczeństwo. Mimo tego jednak uważam, że życie gospodarcze wykazało wielką elastyczność. Przede wszystkiem powołam się na to, że przecież istnieje w Polsce bardzo wyraźna poprawa śmiertelności. Pod tym względem nie pozostajemy w tyle za zachodem. Wielki prąd obniżania śmiertelności i przedłużania przeciętnego czasu trwania życia ludzkiego bynajmniej Polski nie ominął. Przeciwnie, cyfry statystyczne dowodzą niezbicie, że w Polsce jest znacznie lepiej, niż przed wojną. Według obliczeń Głównego Urzędu Statystycznego śmiertelność poprawiła się o około 25% w porównaniu do czasów przedwojennych. Widocznie te złe warunki, to pewne pogorszenie się odżywiania, pogorszenie się warunków mieszkaniowych, nie były tak znaczne, aby mogły paraliżować tendencje, działające w kierunku obniżania się śmiertelności.</u>
          <u xml:id="u-6.83" who="#AdamKrzyżanowski">Zwracam tu jeszcze na to uwagę, że bezrobocie w tej chwili w Polsce, jest stanowczo mniejsze, niż tamtego roku.</u>
          <u xml:id="u-6.84" who="#komentarz">(Głos: A w zimie?)</u>
          <u xml:id="u-6.85" who="#AdamKrzyżanowski">W zimie bezrobocie rozwijało się z powodów sezonowych. Zima jest sezonem, który sprzyja zwiększaniu się bezrobocia, ale obecnie bezrobocie się zmniejsza, jest mniejsze niż w zeszłym roku. W tym kierunku poprawa jest wyraźna.</u>
          <u xml:id="u-6.86" who="#komentarz">(P. Dąbski: A na wsi?)</u>
          <u xml:id="u-6.87" who="#AdamKrzyżanowski">Naturalnie istnieją i objawy ujemne, ale znaczenia tych objawów nie trzeba przeceniać. Są ludzie, którzy spodziewają się wielkiej drożyzny. Ja muszę powiedzieć, że te przypuszczenia bynajmniej mi nie trafiają do przekonania. Specjalnie odnośnie do towarów przemysłowych, raczej należy oczekiwać zniżki, bo istnieją znaczne ilości zamagazynowanych towarów u niektórych przedsiębiorców z powodu niemożliwości ich sprzedaży. W przemyśle łódzkim rosną tak zwane stoki towarowe, magazyny są pełne, co nawiasem mówiąc, podraża kredyt, bo przedsiębiorcy szukają pożyczek, nie chcąc towarów sprzedać po niższej cenie. Ale ten moment nastąpi i dlatego w zakresie przemysłu w tej chwili raczej istnieje prawdopodobieństwo obniżenia się cen, czemu sprzyja i międzynarodowa tendencja, która nie jest bynajmniej zwyżkową.</u>
          <u xml:id="u-6.88" who="#AdamKrzyżanowski">Co się tyczy ceny towarów rolniczych, to ewolucja ich jest trudna do przewidzenia, ale w związku ze zbliżającemi się zbiorami, przynajmniej w najbliższym czasie można oczekiwać obniżenia się raczej, aniżeli podwyższenia.</u>
          <u xml:id="u-6.89" who="#AdamKrzyżanowski">Bardzo ujemnie oceniano nasz bilans handlowy. Otóż chciałbym i tutaj w tym kierunku stwierdzić, że nie należę do pesymistów. Nie przywiązuję zbytniej wagi do cyfr bilansu handlowego, bo wiadomo, że są one niedokładne, część importu i eksportu nie jest notowana, a przy tem wartość towarów importowanych i eksportowanych jest niedokładna, cały szereg towarów eksportowanych jest obliczany za nisko. Jeżeli się uwzględni wszystkie błędy, które tu wchodzą w grę, choć pewności pod tym względem nie ma, ale prawdopodobnie bilans handlowy jest lepszy, niż zwykle się przypuszcza. Zgadza się to z tem, że rezerwy walutowe Banku Polskiego nie wykazują tendencji spadku. Mimo bierności bilansu handlowego rezerwy te są prawie tak wielkie, jak w chwili zaciągnięcia pożyczki. W chwili zaciągnięcia pożyczki, wynosiły łącznie z niezaliczonemi do pokrycia walutami i dewizami około 1390, a obecnie wynoszą 1.340 miljonów. To jest różnica minimalna. A zatem, ta cała wielka bierność bilansu handlowego, ona się na stanie naszych rezerw nie odbija, jak dotąd o znaczniejszym odpływie rezerw mowy nie ma. Wprawdzie może okażą się pewne płatności późniejsze, może część towarów importowano na kredyt, ale kapitał zagraniczny w formie pożyczek i w innej formie ciągle przypływa, zatem nie należy przewidywać większego osłabienia rezerw w Banku w najbliższej przyszłości. Tem bardziej, że zazwyczaj pierwsza połowa roku — a właśnie jesteśmy w pierwszej połowie roku — jest gorsza i dla stanu rezerw walutowych, a druga połowa roku zazwyczaj bywa lepsza. Przedtem każda bierność bilansu handlowego natychmiast wywoływała odpływ walut i dewiz. Zaciągnięcie pożyczki stabilizacyjnej zwiększyło zaufanie, ułatwiło kredyt, czego skutkiem jest to, że nasze rezerwy walutowe i dewizowe w pewnej mierze uniezależniły się od bilansu handlowego.</u>
          <u xml:id="u-6.90" who="#AdamKrzyżanowski">Sytuacja gospodarcza nie budzi we mnie obaw, ale muszę tu stwierdzić, że piętą Achillesową w sytuacji gospodarczej w mojem zrozumieniu, jest sytuacja polityczna. Trudności politycznej natury, które by doprowadziły do zachwiania zaufania w normalny rozwój naszych stosunków wewnątrz kraju i zagranicą, oczy wiście musiałyby się ujemnie odbić na sytuacji finansowej. Ja nie chcę wchodzić w bliższe określenia tych trudności politycznych. Mam zamiar oświetlić je z punktu widzenia uchwał Komisji Budżetowej. Komisja Budżetowa ze względów prawdopodobnie politycznych, a nie oszczędnościowych, skreśliła fundusz dyspozycyjny p. Ministra Spraw Wewnętrznych. To jest niewątpliwą oznaką sytuacji politycznej. Tę uchwałę należy zestawić z dwiema uchwałami, odrzucającemi w toku ostatniego posiedzenia komisji wnioski, grożące w podstawę równowagi budżetowej, utrzymanej w projekcie komisji, który mam zaszczyt referować. Są to dwa wnioski, z których jeden dążył do podniesienia płac urzędniczych po za granice zawarte w moim wniosku, a drugi aczkolwiek Rząd już dotował kwotą 75 miljonów Bank Rolny, domagał się dalszej sumy 100 miljonów na podobny cel.</u>
          <u xml:id="u-6.91" who="#AdamKrzyżanowski">Oba te wnioski zostały odrzucone różną w każdym z tych dwóch wypadków większością głosów.</u>
          <u xml:id="u-6.92" who="#AdamKrzyżanowski">Ta okoliczność, że ta większość była w każdym z tych 2 wypadków różna, ta okoliczność ma naturalnie pierwszorzędne znaczenie polityczne i w świetle tej okoliczności należy oceniać uchwałę, odmawiającą funduszu dyspozycyjnego p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych. Te uchwały należy zestawić. Ale jeżeli tę stronę polityczną pominiemy, bo uważam, że to nie należy do generalnego referatu budżetowego, a jeżeli się ograniczymy do budżetowego znaczenia tych uchwał, to jednak muszę stwierdzić, że uchwały te czynią zadosyć wymogom równowagi budżetowej. Między stanowiskiem Rządu i Komisji zachodziły wielkie rozbieżności polityczne, ale znacznie mniejsze finansowe. Uważam, że w ogólnych swych zarysach, jeżeli bierzemy pod uwagę budżet, jako całość, to muszę powiedzieć, że uchwały Komisji Budżetowej zatwierdziły w pełni dotychczasową politykę Rządu, to jest politykę skierowaną do utrzymania równowagi budżetowej, do nienaruszenia nadmiernego rezerw, do fundowania na trwałych podstawach waluty. Ta konieczność państwowa utrzymania równowagi budżetowej, ta konieczność dbania o stałość naszej waluty, znalazła zrozumienie w uchwałach Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-6.93" who="#AdamKrzyżanowski">Proszę Panów, będzie rzeczą Wysokiego Sejmu tę linję wytyczną zatwierdzić lub odrzucić. Gdyby Wysoki Sejm przyjął obie, czy jedną z tych dwóch poprawek, o których wspomniałem, to w takim razie zdaje mi się, że ta linia zasadnicza, Unia utrwalenia fundamentów naszej waluty, ta linja zasadnicza utrzymania równowagi budżetowej, byłaby poważnie zachwiana. Uchwalenie tych poprawek dwóch, odrzuconych na ostatniem posiedzeniu Komisji Budżetowej, pociągnęłoby za sobą doniosłe, mojem zdaniem, ujemne skutki, nie tylko finansowo-gospodarcze, ale także polityczne. Proszę Panów! Jestem przekonany, że Sejm w tej kwesji poweźmie decyzję po dokładnem rozważeniu wszystkich argumentów pro i contra, a nie lekkomyślnie. Imieniem Komisji Budżetowej oddaję wnioski Komisji Budżetowej Sejmowi z prośbą, ażeby Sejm budżet zgodnie z tem, co powiedział p. Marszałek, załatwił w terminie do 1 lip ca i z prośbą, ażeby Sejm w uchwałach swoich kierował się tą troską o równowagę budżetową i utrzymanie naszej waluty, którą kierowała się Komisja Budżetowa.</u>
          <u xml:id="u-6.94" who="#komentarz">(Oklaski w centrum.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Wiceprezes Rady Ministrów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Wysoki Sejmie!</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Dokładnie przed dwoma miesiącami, bo dnia 29 marca, miałem zaszczyt przedłożyć w imieniu Rządu Wysokiej Izbie preliminarz budżetowy na rok 1928/29 z prośbą o jego przestudjowanie i zatwierdzenie.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Pierwsze zadanie przeprowadziła Komisja Budżetowa, wprowadzając do projektu rządowego szereg zmian w formie skreśleń lub uzupełnień. W tej chwili przystępujecie Panowie do drugiej części swego zadania, to jest do wyboru między propozycjami budżetowemi Rządu, a postanowieniami Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Zdaję mi się, że jest to moment, wobec którego Rząd stanowisko swoje określić winien jasno i niedwuznacznie.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">U podstawy formowania budżetu na rok 1928/29 Rząd założył przede wszystkiem, ponad wszystko, jego bezwzględną i niebudzącą żadnej wątpliwości równowagę.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Z założenia tego wynikła ostrożność w preliminowaniu dochodów i oszczędność w wydatkach. Niech mi wolno będzie zapewnić Panów, że przedłożenie rządowe było wynikiem długich, bardzo sumiennych i pełnych poczucia odpowiedzialności roztrząsam.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Panowie raczyliście, w ciągu krótkich debat komisyjnych, poczynić w przedłożeniu tem, mimo przedstawień reprezentantów Rządu, długi szereg zmian.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">W szczególności część rubryk wydatków zwiększono o sumę 59.263.706, a część ich zmniejszono o kwotę 20.825.176. Saldo zwiększające wydatki w porównaniu z propozycją rządową wynosi więc 38.438.170 złotych.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Wnioski Rządu zmierzać będą do restytucii przedłożenia, względnie do korektury propozycji Komisji Budżetowej. W szczególności dążyć one będą do zwiększenia pozycji wydatków o sumę 19.745.331 zł. i równoczesnego zmniejszenia ich o sumę 31.617.040 zł. Tym sposobem propozycja Rządu wyraża się saldem bezwzględnem na rzecz zmniejszenia wydatków, proponowanych przez komisję w wysokości 11.871.709 zł.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">W porównaniu z przedłożeniem rządowem zwiększyła Komisja Budżetowa dochody Państwa na ogólną sumę 59.986.828 zł.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Rząd sprzeciwia się pewnej części propozycji komisji i domagać się będzie zwiększenia dochodów w niektórych pozycjach na ogólną sumę 3.380.000 i równoczesnego zmniejszenia dochodów z ceł o sumę 20 miljonów. Propozycje Rządu w stosunku do przedłożenia komisji wyrażą się więc żądaniem ich zmniejszenia o sumę 16.620.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">W dyskusji, którą Panowie rozpoczynacie, padać będą w stronę Rządu niewątpliwie pociski z różnej broni, różnego kalibru i różnego napełnienia. Aby ułatwić Panom ocenę pozycji Rządu, pozwoliliśmy sobie przedłożyć Im tom materjałów, odnoszących się do naszej działalności po koniec r. 1927. W przedmowie do tej pracy zaznaczyłem, że nie jest ona bynajmniej doskonałą. Niech mi wolno jeszcze będzie dodać, że jest ona w każdym razie źródłem, z którego czerpać można obficie i z niejakim pożytkiem.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Część Panów reprezentuje opinję, że zastosowanie odpowiednich oszczędności w budżecie pozwoliłoby na zdobycie sum potrzebnych na uregulowanie palącej kwestji poborów urzędniczych. Mam przekonanie, że zachodzi tu nieporozumienie odnośnie pojęcia oszczędności. Jeżeli Panowie zechcecie określać tem mianem zaniechanie inwestycji państwowych, to muszę przestrzec Panów przed tem najusilniej. Wykładnikiem rozwoju Państwa nie jest i nie może być w żadnym wypadku rosnący jedynie budżet konsumcyjny. Możność inwestowania w Państwo jest nakazem zarówno racji stanu, jak i poczucia dumy narodowej, Z tych powodów zastrzec się muszę przeciwko wysuniętej przez jednego z mówców przy dyskusji nad wniesionemi projektami podatkowemi tezie zmniejszenia budżetu i to aż do poziomu miljarda dwieście miljonów złotych.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Ten swoisty kurs ekonomiki operuje także, zdawałoby się już dawno przebrzmiałem, hasłem ograniczenia ilości urzędników i zdobycia tym sposobem środków potrzebnych na poprawę bytu pozostałym.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Aby nie stwarzać podstaw do dalszych fałszywych wniosków i do złudzeń, pozwolę sobie kwestję tę nieco bliżej oświetlić.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Świadomi jesteśmy braków naszej administracji i naszych przedsiębiorstw pod względem organizacji i racjonalizacji pracy. Wiemy, jak wiele w tej dziedzinie jest do zrobienia, ale rozumiemy, że praca ta postępować może tylko powoli, jest ona bowiem rekonstrukcją maszyny, będącej w ruchu, którego wstrzymać niepodobna. Praca ta dokonana być musi własnemi siłami, które tylko w miarę ich dojrzewania mogą być użyte. Stwierdzamy stałą pod tym względem poprawę.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Żadną miarą i w żadnej dziedzinie nie wolno uważać pracowników państwowych — jak się to tu i owdzie pragnie — za bezpłodnych i bezużytecznych zjadaczy państwowego chleba. Pracownicy państwowi w znacznej swej większości dorastają do swoich ważnych zadań, a ofiarność wielu z nich musi budzić głęboki szacunek.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">W administracji państwowej w ścisłem znaczeniu zajętych było w maju 1926 r. 45.031 urzędników i 20,403 funkcjonarjuszów niższych; w sierpniu 1927 r. ilość urzędników wynosiła 43.728, zmniejszenie wyniosło więc 2.89%. W szczególności redukcja w Prezydjum Rady Ministrów wyniosła 21,5%, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych 9.3%, w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego 7%, w Ministerstwie Robót Publicznych ponad 5%, w Ministerstwie Skarbu ponad 4%. Dalsza redukcja sił administracyjnych jest albo w ogóle niemożliwa, albo uzależniona od usprawnienia organizacji pracy, które — jak powiedziałem — postępować może tylko stopniowo.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Przejdźmy z kolei pozostałe grupy osób, żyjących z dotacji Skarbu Państwa i rozważmy możność, ale także i racjonalność ewentualnej ich redukcji. Z rachunku naszego wyeliminować musimy posłów i senatorów, których liczba petryfikowana jest wszakże w drodze ustawodawczej.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Ilość nauczycieli wszystkich kategorji wynosiła w r. 1926 75.290, a w sierpniu 1927 r. 73.684...</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#komentarz">(Głos: A dziś? Inny głos: A policja?)</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">...dalsze zmniejszenie tego stanu nie tylko nie jest możliwe, ale liczyć się należy z koniecznością stałego jego zwiększenia. W najbliższych 10 latach wyrównywać się będzie ilość dzieci do stanu przedwojennego, co pociągnie za sobą w następnych 4 latach zwiększenie etatów nauczycielskich o 3.500 rocznie, wreszcie przez dalsze 3 lata o 3.000 rocznie, a przez dalsze 4 lata o 2.300 w każdym z nich.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Policja państwowa zredukowana została o 6.53% w r. 1927 i dalsza jej redukcja jest niemożliwa.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Funkcjonarjusze instytucji, zakładów i przedsiębiorstw państwowych, płatnych z kredytów osobowych, obejmują liczbę 5.265. Rozwój monopoli państwowych nie tylko wyklucza możność redukcji tej liczby, ale każę spodziewać się jej powiększenia. Ilość sędziów i prokuratorów, wyrażająca się liczbą 3.254 w sierpniu 1927 r., tylko w sposób niedostateczny zapewnia szybkość w wymiarze sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Wydatek na emerytury i zaopatrzenia inwalidów wojennych jest istotnie bardzo znaczny, ale czyż istnieje możność ich zmniejszenia?</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Ilość potrzebnych i racjonalnie użytych dla eksploatacji kolei pracowników winna być funkcją jedynie dokonywanej pracy przewozowej. Średni dzienny ładunek na kolejach polskich, liczony w wagonach 15-tonowych, w okresie pierwszych 4 miesięcy roku kalendarzowego przedstawia się w sposób następujący:1925 1926 1927 1928 9.905 9.951 12.902 13.518 zaś przeciętna ilość pracowników stałych wyniosła w tych latach:168.733 165.906 162.883 163.000.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Na sto tysięcy przepracowanych osio-kilometrów przypada stałych pracowników przeciętnie 3,60 2,87 2,39 Na 100.000 parowozo-kilometrów liczby pracowników wynoszą w 1925 r. — 131,92, w 1926 r. — 124.75, w 1927 r. — 110. 63.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Na 100.000 pociągo-kilometrów przypada w 1925 r. 183,61, w 1926 r. 163,97 i w 1927 r. 146,52.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Wreszcie na 1 kilometr linji kolejowej eksploatowanej przypada: w 1925 r. 9,94, w 1926 r. 9,72, w 1927 r. 9,47.</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Jakiekolwiek mierniki stosować więc będziemy dla oceny pracy personelu, otrzymamy zawsze liczby wskazującą na stale dokonywaną oszczędność w wydatkach personalnych.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Przy wzmagającej się nadal pracy przewozowej redukcja pracowników kolejowych nie tylko nie jest d&lt; pomyślenia, ale przeciwnie, już obecnie zachodzi po trzeba ich zwiększenia, co znalazło także wyraz w przedłożonym budżecie. W stosunku do wykonywanej przez kolej pracy, zajmujemy już dziś wśród kolei europejskich bardzo poczesne miejsce.</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">A jak podobnie przedstawia się sprawa ilości personelu w resorcie poczt i telegrafów, to kilka cyfr rzecz najlepiej objaśni.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Ilość instytucji pocztowych w r. 1926 wynosiła 3927, w 1927 4286, a na r. 1928 przewiduje się cyfrę 4827. W stosunku do r. 1926 wzrost w r. 1927 wyniósł 7%, a w r. 1928 przewidziany jest 12%.</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">W r. 1926 ilość przesyłek listowych wynosiła 736.122.248, w r. 1927 około 834 miljonów. W tym samym czasie ilość telegramów prywatnych wzrosła z liczby 5.591.665 na 6.563.134.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Czyż przy powszechnie uznanej potrzebie rozszerzania i zagęszczania w kraju sieci urzędów pocztowych, telegraficznych i telefonicznych i przy rosnącym w tak szybkiem tempie ruchu i przesyłek listowych i telegraficznych — można Uczyć się z możnością zmniejszenia personelu w służbie pocztowo-telegraficznej?</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Ta pobieżna, chociaż w cyfrach dostatecznie dokładna, analiza wykazuje, że czynnik ewentualnej dalszej redukcji pracowników w każdym razie w tej uproszczonej formie winien hyc z rachunku usunięty całkowicie i ostatecznie. Troska Rządu, aby w granicach równowagi między wydatkami a dochodami pomieścić konieczną zwyżkę uposażeń urzędników, zniewoliła go do przedłożenia Panom propozycyj zwiększenia dochodów Państwa. Wnioski Rządu nie mogły szukać zwiększenia dochodów wśród podatków pośrednich, ani w podatku dochodowym. Ten ostatni powiększony został automatycznie ze spadkiem wartości złotego.</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Większość tej Izby zadowoliła się wysłuchaniem oświetlenia tej ważnej i poważnej sprawy przez kilku z Panów, zapewne najbardziej kompetentnych i wnioski Rządu odrzuciła. Rząd gotów jest szukać wyjścia z wytworzonej tym sposobem sytuacji — zawsze jednak tylko w granicach równowagi między dochodami i wydatkami Państwa. Oświadczam, że równowaga ta w żadnym wypadku i dla żadnego z celów zachwianą być nie może i nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-8.37" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Bez powiększenia istniejących źródeł dochodów lub bez odkrycia nowych zasadniczo uregulowanie poborów pracowników państwowych nie będzie możliwe. Istota rzeczy nie ulegnie najmniejszej zmianie, gdy powiemy, że sprawa poborów urzędniczych wymaga zwiększenia strony dochodowej ogólnego budżetu Państwa. Istota ta polega na czemś zgoła innem, polega na zmianie stosunku reprezentantów pewnego typu psychicznego do pracownika umysłowego.</u>
          <u xml:id="u-8.38" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Dopóki poseł, przemawiający z tej trybuny nie będzie mijał się z prawdą, twierdząc, że chłopi patrzą z dużą zazdrością na mieszkanie nauczyciela, tak długo nie nastąpi właściwe zrozumienie trudu człowieka, pracującego mózgiem.</u>
          <u xml:id="u-8.39" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-8.40" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Brak należytego zrozumienia pracy ludzkiej jest równocześnie brakiem należytej jej oceny. Im prędzej braki te ustąpią, tem lepiej dla Państwa i wszystkich jego obywateli. Skończyłem.</u>
          <u xml:id="u-8.41" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-8.42" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
          <u xml:id="u-8.43" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Pozwolą Panowie, że Zacznę od przypomnienia faktu, iż Polska odzyskała swój byt niepodległy w okresie dziejowym wyjątkowo trudnym.</u>
          <u xml:id="u-8.44" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Jest on trudnym nawet dla państw, które mają za sobą nieprzerwany długoletni okres istnienia, jest trudnym podwójnie dla Państwa, które świeżo powstałe z niewoli. My ten okres dziejowy nazywamy okresem kryzysu kapitalizmu. Dotychczasowa organizacja gospodarstwa społecznego nie jest w stanie rozwiązać zagadnień, które historja dzisiaj postawiła. Jedną z rzeczy najbardziej istotnych, najbardziej może miarodajnych dla oceny tego okresu, będzie fakt kolosalnego rozpięcia między możliwością wytwórczą społeczeństwa, a faktycznem wyzyskaniem aparatu wytwórczego.</u>
          <u xml:id="u-8.45" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Według urzędowych danych statystycznych, Europa pracuje w tej chwili przeciętnie 80 procentami swojej zdolności wytwórczej, a Polska zaledwie pięćdziesięciu paru procentami. Zasada organizacji produkcji, obliczonej na zysk, coraz mniej i coraz trudniej da się pogodzić z interesami społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-8.46" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Z tej rozpiętości między organizacją produkcji dla zysku a potrzebami społeczeństwa, wypływa źródło ogromnej części tych stałych kryzysów, w których w tej chwili i Polska i Europa się znajdują. Jednym z najbardziej jaskrawych objawów kryzysu jest bezrobocie. W pierwszych miesiącach bieżącego roku stan bezrobocia sięgał kilku miljonów ludzi w samej Europie. Zjawiskiem równoległem jest podział dochodu społecznego. Nie mamy jeszcze w tej chwili przed sobą całkowitych wyników ankiety o kosztach produkcji, przeprowadzonej przez Rząd na skutek uchwały Sejmu poprzedniego. Ale sprawozdania już ogłoszone, jedyne, z których mam prawo korzystać, przynoszą cyfry po prostu rewelacyjne. W lutym 1927 r., w fabrykach nawozów sztucznych, które były zbadane przez Komisję Ankietową, 70% robotników zarabiało poniżej 100 zł. miesięcznie, a 40% dyrektorów powyżej 5.000 zł. W przemyśle cementowym robocizna wynosiła w tym okresie 11% kosztów produkcji.</u>
          <u xml:id="u-8.47" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">W cenie detalicznej cementu koszt robocizny sięga zaledwie 8 proc. O ile wiem, ogłoszenie danych, dotyczących przemysłu metalowego, górniczego, spożywczego i t. d. nie przyniesie żadnej zasadniczej zmiany w tych cyfrach. Ten podział dochodu społecznego łączy się bardzo ściśle z problemem poziomu płac robotników.i pracowników. Zagadnienia produkcji niepodobna oddzielić od zagadnienia spożycia. Przy tym poziomie płac robotniczych i pracowniczych, jaki istnieje w tej chwili, zagadnienie spożycia jest nie do rozwiązania. Chodzi wszakże nie tylko o poziom płac, ale również i o stan obciążenia dochodów poszczególnych klas społecznych. Jeżeli Panowie wezmą do rąk dane urzędowe, więc nie sztuczne, nie jednostronne, to łatwo stwierdzić, że pierwszych 12 kategorji płatników podatku dochodowego, to znaczy tych 12 kategorji, które wedle ducha ustawy i wedle intencji ustawodawcy powinny być dzisiaj na skutek dewaluacji pieniądza zwolnione od podatku dochodowego, płaci 32,5% ogólnej kwoty podatku dochodowego, 60.000.000 zł. polskich rocznie, podczas gdy w preliminarzu rządowym zaledwie 50.000.000 zł. jest wyznaczone na ściągnięcie zaległości podatku majątkowego, który, jak wszyscy wiemy, w daleko większym stopniu został zapłacony przez drobny przemysł i drobne rzemiosło, aniżeli przez wielką własność, wielki przemysł i wielkie finanse. Proszę Panów! Ten podział dochodu społecznego, stan obciążenia mas robotniczych i pracowniczych i stan płac robotniczych i pracowniczych stanowią razem jedno z głównych źródeł kryzysu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-8.48" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Zanim przejdę do wyciągania wniosków, chciałbym Panom zwrócić uwagę na kwestję rolną. Według danych statystycznych w ciągu 6 lat od r. 1919 do 1925 włącznie, ogólna suma drobnych gospodarstw rolnych, stworzonych na podstawie ustawy o reformie rolnej i na podstawie parcelacji prywatnej sięgała 44.000 gospodarstw. Licząc po 4 osoby na jedną rodzinę, będziemy mieli do 175.000 osób, które znalazły zatrudnienie na skutek dobrowolnej lub przymusowej parcelacji. Jednocześnie roczny przyrost ludności w Polsce wynosi 450.000, z czego na wieś przypada przynajmniej 300.000, to znaczy, że w ciągu tego samego 6-letniego okresu przyrost ludności wiejskiej wyniósł 1.500.000 co najmniej, a zatem zaspokojenie potrzeb ludności wsi przez ustawę o reformie rolnej i przez t. zw. dobrowolną parcelację sięgało zaledwie 10% wzrostu liczby ludności na skutek naturalnego przyrostu. Oprócz tego zechcą Panowie zwrócić uwagę na fakt, że z każdym rokiem wskutek klasowej polityki Związku Ziemian, mamy do czynienia z ciągłym wzrostem liczby robotników rolnych, wydalonych ze swoich warsztatów pracy, skutkiem tego, że ziemianie, pragnąc uniknąć krępujących ich przepisów ustawy o reformie rolnej, systematycznie zmniejszają liczbę zatrudnionych robotników.</u>
          <u xml:id="u-8.49" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Z każdym 1 kwietnia coraz większe masy robotników rolnych chodzą tygodniami całemi od dworu do dworu, od wsi do wsi, w poszukiwaniu pracy. Emigracja tej sprawy nie rozwiąże. Na emigrację idzie element najbardziej wartościowy, zdolny, najbardziej przedsiębiorczy.</u>
          <u xml:id="u-8.50" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Mamy wrażenie, że polityka Rządu i polityka tych czynników, które za Rządem stoją, wobec wszystkich tych zagadnień, jest nie tylko zupełnie bezradna, ale dąży świadomie i konsekwentnie do ich omijania, do odsuwania ich w dalszą, mniej więcej nieokreśloną przyszłość, nie czyni żadnych prób, ażeby zagadnienie to istotnie rozwiązać...</u>
          <u xml:id="u-8.51" who="#komentarz">(P. Dąbski: Jest emigracja.)</u>
          <u xml:id="u-8.52" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">...a te zagadnienia są temi samemi, które rozstrzygają i o przyszłości, i o losie, i o charakterze Rzeczypospolitej Polskiej. Widzę tutaj jeden czynnik, którego pominąć niepodobna. Wydaje mi się, że polityka gospodarcza Rządu była i jest prowadzona w bardzo dużym stopniu pod znakiem polityki, powiedziałbym, ogólnej, że pewne cele polityczne, np. cel dla mnie osobiście bardzo zresztą sympatyczny — rozbicie narodowej demokracji — decyduje o kierunku polityki gospodarczej. Ale zapomniano przy tem o jednej prostej rzeczy. Nie polityka ogólna określa politykę gospodarczą, ale wręcz odwrotnie. Supremacji, przewagi pewnej klasy społecznej nie można złamać przez odbieranie tej klasy pewnej partji, ażeby oddać ją innej. Istota zagadnienia leży zupełnie gdzie indziej i z chwilą, kiedy moment polityczny rozstrzyga o stosunku Rządu do pewnej klasy społecznej, z tą chwilą następuje świadome czy półświadome podporządkowanie polityki państwowej określonym interesom klasowym, określonym dążeniom klasowym.</u>
          <u xml:id="u-8.53" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Idea „solidaryzmu społecznego” jest nie tylko utopią, ale jest zupełną fikcją w społeczeństwie klasowem. „Solidaryzm społeczny” w praktyce polega dzisiaj na jednej tylko rzeczy, mianowicie, jedna grupa klas społecznych ugina kolana przed drugą grupą. Zdaje mi się że będę bliskim prawdy, jeżeli powiem, że zwycięzcami tej koncepcji, która dziś w Polsce panuje, są p. Sapieha i p. Radziwiłł, nie p. Polakiewicz, a zwłaszcza, nie p. Sanojca.</u>
          <u xml:id="u-8.54" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-8.55" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Tutaj chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz, która stale pomiędzy nami rodzi nieporozumienie. P. Sanojca, odbywszy swoją wszechstronną wędrówkę po różnych stronnictwach politycznych, niewątpliwie zupełnie szczerze uwierzył, że odkrył Amerykę przez to, że może siedzieć w jednem stronnictwie z posłem Radziwiłłem.</u>
          <u xml:id="u-8.56" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Na pewno również i bardzo wielu Panów z obozu konserwatywnego było mile zdziwionych, że ten twórca wywłaszczenia bez odszkodowania, którem żyć nam nie dawał, nie jest taki straszny.</u>
          <u xml:id="u-8.57" who="#komentarz">(Wesołość. P. Dąbski: Myśmy go bez odszkodowania odstąpili.)</u>
          <u xml:id="u-8.58" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Ale to wszystko nie ma najmniejszego praktycznego znaczenia. Panowie z „Jedynki” mylą się, gdy sądzą, że my w jakiś sposób specjalnie chytry i kunsztowny chcemy rozbić „Jedynkę”. Z punktu widzenia interesu P. P. S. „Wyzwolenia” czy Stronnictwa Chłopskiego, „jedynka” jest rzeczą bardzo pożyteczną pod względem partyjno-konkurencyjnym i dlatego ten moment nie gra roli.</u>
          <u xml:id="u-8.59" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Bo my partyjnie nie konkurujemy.)</u>
          <u xml:id="u-8.60" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Chodzi o to, że nie mogę uwierzyć, że znajdzie się jakikolwiek Rząd, który przy najbardziej genialnych zdolnościach swoich kierowników, będzie mógł przeprowadzić jednocześnie i program p. Mackiewicza i program p. Kościałkowskiego. To są zadania niewykonalne. Panowie są połączeni dwoma czynnikami: osobistem zaufaniem do Marszałka Piłsudskiego i przypuszczeniem, że mają Panowie mniej więcej jednakowy pogląd na zagadnienie rewizji Konstytucji. Ale wszystko inne Panów dzieli i dlatego też my nie wierzymy w przyszłość „Jedynki”.</u>
          <u xml:id="u-8.61" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Marek.)</u>
          <u xml:id="u-8.62" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Jeżeli już jestem przy „Jedynce”, chciałbym jeszcze zrobić jedno w stosunku do Panów zastrzeżenie. Ile razy słucham dyskusji nad okresem wyborczym, tyle razy zdaje mi się, że te debaty są ściągane, jakby rozmyślnie, na zupełnie niewłaściwą płaszczyznę. Mnie absolutnie nic nie obchodzi, czy ten lub inny starosta w mniejszym lub większym porządku był w zgodzie z ustawą, nic mnie nie obchodzi, czy policjant numer taki a taki zachowywał się dobrze, czy źle względem kandydata za posła, to są spory drobne, które nie rozstrzygają o istocie rzeczy. Chodzi o zagadnienie, które sformułował p. profesor Krzyżanowski na Komisji Budżetowej Sejmu. Pan profesor powiedział, że jego zdaniem udział czynny Rządu w wyborach stanie się przypuszczalnie zjawiskiem stałem w polskim życiu państwowym. Tu między nami istnieje istotna, zasadnicza różnica. My jesteśmy zdania, że administracja państwowa z chwilą, gdy uczestniczy w kampanji wyborczej tego czy innego stronnictwa, traci charakter administracji państwowej; wszystkie te żywioły społeczni i polityczne, które są przeciwne temu obozowi, za którym w danej chwili staje administracja państwowa, wydają się być przeciwne administracji państwowej, jako takiej, to znaczy, że w społeczeństwie ginie zaufanie do przedstawicieli władzy, jako przedstawicieli państwa. I to jest istotne. Tam gdzie starosta staje się człowiekiem partji, człowiekiem obozu organizacji, wszystko jedno jak to się nazywa, tam przestaje być człowiekiem Państwa. Dla mnie największa szkoda, wynikająca dla kraju z okresu wyborczego polega na tem, że rozdźwięk między administracją państwową a masami kolosalnie się pogłębił.</u>
          <u xml:id="u-8.63" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">I tu dochodzimy do „kochanego' słowa, do „partyjnictwa”.</u>
          <u xml:id="u-8.64" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Liga Narodowa od której Panowie z „Jedynki” wzięli genezę ideologiczną, Liga Narodowa tak samo mówiła, że nie jest żadnem stronnictwem. Niedawno wpadło mi do rąk parę numerów „Przeglądu Wszechpolskiego” z lat dawnych, w których p. Balicki udowadniał, że Liga Narodowa to nie jest partja polityczna, że to jest coś większego, że to jest jedyna reprezentacja całego narodu, wszystkich jego interesów, wszystkich jego dążeń i pragnień. Dziś na miejsce „Naród” wstawiono słowo „Państwo” ale treść została ta sama. I te same przyczyny, które spowodowały ongiś klęski Ligi Narodowej, trwają nadal, spowodują klęskę „Jedynki”, bo leżą w istocie społeczeństw klasowych.</u>
          <u xml:id="u-8.65" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Proszę Panów, to, co dla nas jest naprawdę istotnem w projekcie budżetu, który leży przed nami, to jest to, że ten projekt budżetu jest zbudowany wedle nastawienia psychicznego że Polska po wojnie żyje w warunkach analogicznych, do tych, w których świat przed wojną. A warunki dzisiejsze są zupełnie inne.</u>
          <u xml:id="u-8.66" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">To, o czem mówiłem na wstępie, zagadnienie podziału dochodu społecznego w Polsce, zagadnienie płac roboczych, pracowniczych i urzędniczych, zagadnienie rozpięcia pomiędzy interesami produkcji dla zysku a interesami społeczeństwa, te wszystkie zagadnienia pod kątem widzenia przedwojennej psychiki są niemożliwe dla rozwiązania. Naszem zdaniem jest jedna, jedyna droga, po której można i trzeba iść, tej drodze na imię: kontrola nad produkcją.</u>
          <u xml:id="u-8.67" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Polska nie może żyć, jeżeli się me utrzyma na poziomie dzisiejszego europejskiego życia.</u>
          <u xml:id="u-8.68" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">A gdy świat idzie w kierunku racjonalizacji i nowych metod organizacji przemysłu, gdy uchwały Międzynarodowej Konferencji Gospodarczej stanowią jak gdyby pierwszą maleńką białą chorągiewkę, którą odłam kapitalistów wysuwa ze swego szańca na znak, że jest gotów do zrozumienia, iż rok 1928 to już nie jest rok 1914, to u nas cała siła naszego przemysłu, cała wiara w przyszłość i cała podstawa naszego budżetu państwowego, opiera się na przeświadczeniu, że niskie płace są tem, co odsuwa w przyszłość trudności i pozwala przetrwać jeszcze jakiś czas.</u>
          <u xml:id="u-8.69" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">I tutaj chciałbym tylko w dwóch słowach się zastrzec przeciwko sztucznemu łączeniu odrzucenia projektów podatku gruntowego i podatku budynkowego przez Sejm ze sprawą płac urzędniczych. Była to świadoma i konsekwentna demagogja.</u>
          <u xml:id="u-8.70" who="#komentarz">(Brawa na lewicy. Wrzawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-8.71" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Była świadoma i konsekwentna demagogja dla tej prostej przyczyny, że wszyscy w tej Izbie zdawali sobie świetnie sprawę, że trzy projekty ustaw o podatku gruntowym, o podatku majątkowym i o podatku budynkowym w żadnym wypadku i pod żadnym warunkiem nie mogą być uchwalone w takiem tempie, by zmieniły układ budżetu...</u>
          <u xml:id="u-8.72" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-8.73" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">...a ponieważ właśnie w tym budżecie muszą być uchwalone kwoty dla podniesienia płac urzędniczych, dlatego to „junctim” było w naszem przekonaniu najzwyklejszą pod słońcem demagogją.</u>
          <u xml:id="u-8.74" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Okres, który mamy za sobą, jest okresem co do oceny którego Panowie i my różnimy się zasadniczo.</u>
          <u xml:id="u-8.75" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">W polityce bardzo trudno wymagać wdzięczności.</u>
          <u xml:id="u-8.76" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">I nie o wdzięczność w tej chwili mi idzie. Masy robotnicze i włościańskie wiązały z przewrotem majowym ogromną sumę nadziei, pragnień i marzeń. Odbiegały one radykalnie od dalszego biegu wypadków. Musiano przeto znaleźć uzasadnienie ideowe i moralne dla samego przewrotu.</u>
          <u xml:id="u-8.77" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Znaleziono je w walce z „partyjnictwem” i „sejmo-władztwem”. Ośmielam się twierdzić, że jedno i drugie było mitem, i jedno i drugi było legendą.</u>
          <u xml:id="u-8.78" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Jest absolutnie wszystko jedno, czy na zmianę starosty wpływa poseł z tego czy innego stronnictwa, czy też wpływa miejscowy Związek Naprawy, czy Związek Ziemian. To zupełnie to samo, wynik jest ten sam.</u>
          <u xml:id="u-8.79" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To zależy od pobudek, czy są subjektywne, czy objektywne. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-8.80" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Nie czuję się powołanym do sądzenia o pobudkach.</u>
          <u xml:id="u-8.81" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Istota rzeczy jest absolutnie identyczna w jednym i drugim wypadku. Każdy system rządzenia na świecie ma swoje formy i sposoby zakulisowych wpływów, ale im mniej dany system jest pod kontrolą publiczną, tem bardziej te zakulisowe wpływy są silne.</u>
          <u xml:id="u-8.82" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Dla mnie zagadnieniem najbardziej istotnem, które określa w dużej mierze to, co potrafiłbym powiedzieć o obecnym systemie rządzenia, jest to, że system ten związany jest nierozerwalnie z jednostką. Stabilizacja tego rodzaju systemu rządzenia jest zadaniem niewykonalnem, a ponieważ jest zadaniem niewykonalnem, dlatego twierdzę od wielu miesięcy, że Polska stoi u rozstajnych dróg i że są możliwe dwie tylko drogi dalszego rozwoju Polski. Jedna z tych dróg ma na imię demokracja, druga ma na imię ta, czy inna forma faszyzmu.</u>
          <u xml:id="u-8.83" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Trzeba rozstrzygnąć o przyszłości i o rozwoju Państwa. Dlatego my od pierwszych miesięcy po przewrocie majowym główny nacisk w całej naszej krytyce, w całej naszej opozycji stawiamy na jednem prostem pytaniu: co dalej? Na to jedno proste pytanie były nam dawane odpowiedzi różne przez życie. Jedną z tych odpowiedzi najbardziej jaskrawą była polityka gospodarcza Rządu, polityka, która podporządkowywała się potrzebom, dążeniom, planom i zamiarom wielkiej własności rolnej i wielkiego przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-8.84" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Drugim rodzajem odpowiedzi była cała historja poprzedniego Sejmu. Nie byliśmy w tym przeszłym Sejmie ani większością, ani czynnikiem rozstrzygającym, ale jeden największy zarzut można tu postawie Rządowi. Niepodobna powiększać znaczenia jednej władzy Państwa przez obniżenie powagi i znaczenia drugiej, albowiem przez obniżanie powagi i znaczenia władzy ustawodawczej obniżało się znaczenie i powagę Państwa, jako takiego. I ci z panów, którzy mieli podczas wyborów naprawdę do czynienia z masami, wiedzą, jakie spustoszenia w ich psychice ten okres miniony dokonał, bo na miejsce Sejmu nie można postawić ani starosty, ani komendanta policji.</u>
          <u xml:id="u-8.85" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Jest jeszcze jedno zagadnienie, które stoi dziś przed nami akurat tak samo, jak stało przed dwoma laty, w przededniu przewrotu, to jest sprawa narodowościowa. Proszę Panów, trudno sobie wyobrazić obok zagadnień gospodarczych i społecznych, o których już mówiłem, zagadnienie, które by do tego stopnia w sposób palący domagało się już nie powiem rozwiązania, ale przynajmniej świadomych i konsekwentnych prób rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-8.86" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Mówiłem na Komisji Spraw Zagranicznych, że nie potrafiłbym zrozumieć naszej państwowej polityki zagranicznej, gdyby chciała ona oderwać siebie od zagadnień narodowościowych. I gdy mówię „zagadnień narodowościowych”, nie robię żadnego wyjątku, mówię tak samo o sprawie ukraińskiej, białoruskiej, niemieckiej i żydowskiej. Wszystkie te sprawy stoją w Polsce na porządku dziennym. Wierzę, że przyznają Panowie mi słuszność, gdy powiem, że proces „Hromady”, to była tragedja ludu białoruskiego, której nie wolno nam oceniać z policyjnego punktu widzenia.</u>
          <u xml:id="u-8.87" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-8.88" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Tragedja narodu białoruskiego łączy się w sposób nierozerwalny z dramatem narodu polskiego, bo rozwiązanie sprawy ukraińskiej, rozwiązanie sprawy białoruskiej, rozwiązanie sprawy mniejszości, „rozsianych” w Polsce w tym samym stopniu zupełnie leży w polskim interesie, jak w interesie tych mniejszości, o których mowa. My chcemy znaleźć i proponujemy od szeregu lat konkretny plan rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-8.89" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Proponujemy autonomję terytorjalną dla ziem o o ludności ukraińskiej, proponujemy tę samą drogę dla ludności białoruskiej. Proponujemy przede wszystkiem i wydawać się może tragicznem, że o tem trzeba mówić w 7 lat po uchwaleniu Konstytucji, ażeby te przepisy Konstytucji, które dają prawa i nakazują dać prawa mniejszościom, ażeby one wykonane zostały naprawdę bez zastrzeżeń i bez żadnych ukrytych myśli. Te dwa lata ubiegłe pod względem polityki narodowościowej były latami zmarnowanemi.</u>
          <u xml:id="u-8.90" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Proszę Panów, w wszystkich zagadnieniach, jakie stoją przed Polską w tej chwili w zakresie gospodarczym, w zakresie społecznym i w zakresie narodowościowym i w dziedzinie polityki zagranicznej, której pokojowość jest tak samo dobrze naszem największem zadaniem, jak niewątpliwie, wszystkich innych czynników w Polsce — we wszystkich tych dziedzinach musi przyjść możliwie najprędzej czas, w którym się będzie rozstrzygało i rozwiązywało zagadnienia, a nie usuwało je pod kątem widzenia bieżącej polityki w daleką przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-8.91" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Obecny system rządzenia w naszem przekonaniu tych wszystkich zagadnień rozwiązać nie jest w stanie. Nie wierzymy, ażeby je rozwiązać można było w innej formie prawno-państwowego życia, aniżeli w formie demokracji; nie wierzymy dla tej przyczyny, że to, co powstało z ruchu masowego, to, co żyje przez ruch masowy i to, co zwycięża i przegrywa przez wzmagania się ruchu masowego, to nie może być rozwiązane poza plecami mas i bez tych mas. Jedna tylko demokracja da tę formę życia prawno państwowego, która umożliwi wciągnięcie mas do rozwiązania konkretnych zagadnień, jakie stoją przed Polską.</u>
          <u xml:id="u-8.92" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">My w jutro obecnego systemu rządzenia nie tylko nie wierzymy, ale jesteśmy przekonani, że ten system rządzenia utrzymać się w Polsce nie jest w stanie. Uważamy za swoje zadanie, ażeby likwidacja tego systemu odbyła się na rzecz demokracji, a nie na rzecz tej czy innej formy faszyzmu. Mówimy o tem, co dla nas jest najbardziej istotne.</u>
          <u xml:id="u-8.93" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">W obozie socjalistycznym klasa robotnicza zorganizowała się w bardzo znacznym stopniu. Postęp socjalizmu w kampanji wyborczej uprawnia nas do zupełnie wyraźnego żądania: chcemy mieć wpływ na Państwo Polskie. Mamy do tego prawo, bo reprezentujemy nie tylko duże wartości moralne, nie tylko całą historję ogromnych wysiłków polskiego socjalizmu, ale reprezentujemy też żywe, realne siły społeczne, które sztucznie nie mogą być odsunięte od wpływu na Państwo, jeżeli nie mają stać się prędzej, czy później czynnikiem przeciw Państwu.</u>
          <u xml:id="u-8.94" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale nikt tego nie chce.)</u>
          <u xml:id="u-8.95" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Trzeba zdać sobie sprawę z tego, że problem władzy nie powstał w mózgu najbardziej genjalnego człowieka i nie może być rozwiązany przez najbardziej genjalną koncepcję. Problem władzy to jest problem układu sił w kraju i to, co Panowie przez tyle lat mieli do zarzucenia Sejmowi polskiemu, że nie miał większości, na to była zawsze jedna odpowiedź, że większość w Sejmie nie spada z nieba, że na to trzeba większości w kraju. I dlatego problem większości sejmowej to nie jest problem złej czy dobrej woli tej czy innej grupy posłów — to jest zagadnienie daleko bardziej trudne. Sądzę, że w tym okresie właśnie powinna być forma rządzenia, ściśle odpowiadająca realnemu układowi sił w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-8.96" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Jest to warunek niezbędny, żeby rozwój Państwa mógł się odbywać w stosunkach możliwie normalnych. Nie sądzę, ażeby obecny system rządzenia odpowiadał realnemu układowi sił.</u>
          <u xml:id="u-8.97" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Kończąc, pozwolę sobie w następujący sposób sformułować nasz zasadniczy punkt widzenia na całość obecnej sytuacji politycznej i gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-8.98" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Sądzimy, że dotychczasowy stan organizacji gospodarstwa społecznego w Polsce jest nie do utrzymania na przyszłość. Sądzimy, że podział dochodu społecznego i podział obciążenia gospodarczego, który znalazł swój wyraz w projekcie budżetu, jest nie do utrzymania dla kraju. Sądzimy, że sztuczny wzrost wpływów wielkiej własności rolnej i wielkiego przemysłu jest niemożliwy do utrzymania na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-8.99" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">Sądzimy, że w stosunku do produkcji zagadnienie sprowadza się do tego, że, jeżeli Polska chce się utrzymać na poziomie życia europejskiego, musi się zdobyć na zorganizowanie kontroli nad produkcją, musi się zdobyć na położenie dłoni Państwa na tych gałęziach przemysłu, które pracują wyłącznie pod kątem zysków i których życie dlatego istnieje, że poziom płac realnych spadł w dziesiątki razy poniżej minimum egzystencji. Sądzimy, że budżet taki, jak on w tej chwili wyszedł z komisji, jest w istocie rzeczy budżetem deficytowym, dopóki nie będzie znalezione pokrycie na podniesienie realnych płac pracowników państwowych w sposób gospodarczo możliwy do wytrzymania dla społeczeństwa. Sądzimy, że ten stan rzeczy, przy którym najniższe kategorje podatku dochodowego płacą Państwu więcej, aniżeli najbogatsze, oparte o największe kapitały, jest nie tylko nienormalny, ale zupełnie niemożliwy do utrzymania. Sądzimy, że wyjście z tych wszystkich zagadnień gospodarki, jak wyjście z zagadnień politycznych, kulturalnych i narodowościowych, jakie nie tylko stoją przed nami, ale które po prostu krzyczą o rozwiązanie, to wyjście jedyne, które istnieje, to powrót do rozwoju Państwa Polskiego na drogę demokracji parlamentarnej.</u>
          <u xml:id="u-8.100" who="#WiceprezesRadyMinistrówpBartel">My tu w tej chwili jesteśmy wspólnie z lewicą włościańską tym czynnikiem, który reprezentuje demokrację parlamentarną, jako ideę, jako program budowania Państwa Polskiego. I to mówimy z całą jasnością i otwartością, że zrobimy cały wysiłek z naszej strony, ażeby życie państwowe na te tory sprowadzić. Położymy kres wszystkim próbom, skądkolwiek by one pochodziły, bądź dalszego rozwijania, bądź dalszego pogłębiania obecnego systemu rządzenia. Mogą Panowie być pewni, że potrafimy zrobić ten wysiłek. Stosunek nasz do budżetu określa się przez zasadniczą opozycję naszą wobec obecnego systemu rządzenia.</u>
          <u xml:id="u-8.101" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#ZygmuntMarek">Głos ma p. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JanWoźnicki">Wysoka Izbo! Nie jest rzeczą przypadkową, że trzej przedmówcy moi nie zastanawiali się szczegółowo nad pozycjami budżetowemi, ale rozwinęli dyskusję nad całokształtem zagadnień państwowych i gospodarczych. Jakkolwiek wielką mogłaby być chęć zajęcia się wyłącznie cyframi budżetowemi i ściśle rzeczowego zastanowienia się nad tem, czy wysokość preliminowanych dochodów i pozycji wydatkowych odpowiada dobrze pojętemu interesowi Państwa, to jednak właśnie interes Państwa wymaga, mojem zdaniem, wszechstronnego, opartego na historji młodego Państwa naszego omówienia całokształtu naszych spraw państwowych; tem bardziej uczynić to należy, że ściśle rzeczowe rozpatrywanie budżetu jest prawie że niemożliwe, tak tu na plenum Sejmu, jak i w komisjach, ze względu przede wszystkiem na szkicowość całego preliminarza budżetowego, na brak danych co do faktycznego wydatkowania w poszczególnych pozycjach w latach ubiegłych i ze względu na sposób obradowania nad budżetem w komisji, jak również i na plenum w sposób bardzo przyśpieszony.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JanWoźnicki">Ta szkicowość budżetu, o której mówiłem, jest ona niewątpliwa. Niektóre pozycje budżetowe i paragrafy wyrażają się w cyfrach dość wysokich, a nie są rozbite na poszczególne pozycje, które by były uzasadnione w motywach przytoczonych do budżetu. Konstytucja wymaga, ażeby budżet przedstawiony był Sejmowi wraz z załącznikami. Oczywiście załączniki posiadamy, ale są one niewystarczające i już w naszej praktyce parlamentarnej mieliśmy preliminarze budżetowe o wiele bardziej szczegółowe, niż te, które od dwóch lat nam się przedstawia. Oczywiście, należy dążyć do tego, ażebyśmy materjały do budżetu posiadali bardziej szczegółowe i będziemy się tego na przyszłość domagali. Również brak danych co do faktycznego wydatkowania uniemożliwia nam rzeczowe zastanowienie się nad budżetem.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#JanWoźnicki">Zamknięć rachunkowych dotychczas nam nie przedstawiono. Dziesięć lat naszej państwowej praktyki nie doprowadziło nas jeszcze do tego, żeby którykolwiek rząd przedstawił nam zamknięcia rachunkowe za okres ubiegły, poświadczone i sprawdzone przez Najwyższą Izbę Kontroli, jak to nakazuje Konstytucja. To utrudnia rzeczowe zastanawianie się nad budżetem, bo jeżeli nie mamy zamknięć rachunkowych, jeżeli nie mamy danych co do tego, jakie były wydatkowania w poprzednich okresach, dopóty zgaduje się preliminowanie na przyszłość i w ten sposób cała ta praca budżetowa staje się bardzo niecelowa. W ten sposób też, mojem zdaniem, są' możliwe tego rodzaju zjawiska, jak to było w roku ubiegłym, że Rząd, nie licząc się z koniecznością przedstawienia zestawień rachunkowych Sejmowi, przekraczał budżet tak, jak mu się tylko podobało. Budżet poprzedni przekroczony został przeszło o 300 miljonów złotych bez przedstawienia nawet dodatkowych żądań budżetowych, bez przedstawienia ich nawet wtedy, kiedy się te sumy już wydawało. Przychodzi się z budżetem nowym, a nad tamtem przekroczeniem, nad takim antykonstytucyjnym faktem, przechodzi się, jak nad jakiemś zjawiskiem normalnem do porządku dziennego. My tego zjawiska za normalne uznać nie możemy, protestujemy przeciw temu, będziemy się domagali, żeby jednak te dodatkowe przedłożenia Sejmowi przedstawiano, abyśmy mieli całokształt wydatków zeszłorocznych i podług tego całokształtu przynajmniej o przyszłym budżecie sądzić mogli. Mimo to tak na komisji, jak i na plenum, postanowiliśmy, nie chcąc uchwalać prowizorjum, obecny preliminarz rozpatrywać w tempie przyspieszonem. Z tych wszystkich względów rzeczowe ustosunkowanie do budżetu jest prawie niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#JanWoźnicki">W tej generalnej debacie nad preliminarzem budżetowym, w ogólnych tylko linjach dam wyraz naszym poglądom na układ i celowość budżetu, pozostawiając szczegóły do rozprawy nad poszczególnemi częściami., zaś znaczną część mego przemówienia pragnę poświęcić politycznej sytuacji naszego Państwa na tle pracy i działalności politycznej obecnego Rządu i będę się starał wyjaśnić stosunek mojego stronnictwa tak do poczynań Rządu, jak i do aktualnych zagadnień państwowych. Przedtem jednak kilka słów o samym budżecie. Nie pójdę tutaj utartą drogą rozpatrywania i krytyki poszczególnych resortów ministerjalnych, to stanie się w debacie szczegółowej, ale zastanowię się nad rozdziałem wydatków, które figurują w budżecie w rubrykach mniej więcej stałych. A więc we wszystkich częściach i działach budżetu rubryką stałą jest § 1, który obejmuje wielkie sumy, przeznaczone na uposażenie urzędników i funkcjonarjuszy państwowych Następnie jest § 2, który obejmuje różne wydatki osobowe, § 3 — podróże służbowe i przesiedlenia, § 4 — środki lokomocji, § 5 — pomieszczenia, § 6 — wydatki biurowe, § 7 — wydawnictwa, § 8 — inne wydatki a potem idą już najrozmaitsze działy wydatków gospodarki państwowej. O tych kilku stałych rubrykach słów kilka chciałbym powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#JanWoźnicki">W § 1 mamy od razu do czynienia z uposażeniem urzędników i funkcjonarjuszy państwowych, a więc nie tylko z normalnemi zagadnieniami budżetowemi, ale ze sprawą polityczną, nad którą obowiązkiem moim jest zatrzymać się cokolwiek dłużej. Sprawa stała się polityczną nie z woli Sejmu, lecz na skutek postawienia tej sprawy przez Rząd. Nawet p. Wicepremjer Bartel w dzisiejszem przemówieniu nie uniknął połączenia jej z żądaniem uchwalenia trzech nowych podatków, których przedłożenia mieliśmy niedawno przed sobą. Pan Wicepremjer Bartel uczynił to może w formie cokolwiek mniej drastycznej, niż p. Wiceminister Grodyński w komisji po odrzuceniu tych przedłożeń podatkowych. Generalny referent budżetu, p. profesor Krzyżanowski, już wyraził ten pogląd, że łączenie tych dwóch spraw było rzeczą niewłaściwą. A było rzeczą niewłaściwą chociażby z tego względu, że płatnik podatków, jak słusznie ktoś powiedział, nie powinien mieć tego wrażenia, że płaci podatek na opłacanie pensji tego egzekutora, który podatek ściąga. To jest dla funkcjonarjusza i urzędnika państwowego szkodliwe, to jest ze względu na przyzwoite budżetowanie niemożliwe jeżynie tego nie należy. A jednak tak się znowu stało, gdy opinja wypowiedziana o tej sprawie przez kolegę Niedziałkowskiego podniosła burzę na ławach centrowych. Wyrażenia, jakiego on użył, „demagogja”, nie uważamy za nieparlamentarne czy nieodpowiednie, chociażby z tego względu, że tem słowem obdarzył nas tu p. Wicepremjer Bartel przy debacie nad inwestycjami państwowemi.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#JanWoźnicki">Więc prawo obywatelstwa ten wyraz już wtedy zyskał. Rząd jest do pewnego stopnia regulatorem zwyczajów parlamentarnych. Jeżeli Rząd taki dobry zwyczaj zapoczątkował, to dlaczego mielibyśmy tego sobie oszczędzać? Otóż, naszem zdaniem, takie stawianie przez Rząd tej sprawy było jednakże, przepraszam bardzo, demagogją.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#JanWoźnicki">Następnie, co do uposażenia urzędników i funkcjonarjuszy państwowych, to chociaż uważamy to za rzecz z punktu widzenia państwowego niesłychanie słuszną, ażeby ono dochodziło do normy, gwarantującej dostatnie utrzymanie się tych ludzi, którzy pracę swą i cały swój wysiłek Państwu poświęcają, to jednak uważamy też za rzecz konieczną, ażeby z tem dążeniem do podnoszenia uposażeń szło w parze dążenie do obniżania etatów, do zmniejszania ilości urzędników. Oczywiście, nie może się to stać od razu, ale tego postępu, który usiłował tutaj wykazać p. Wicepremjer Bartel, nie uważamy za wystarczający żadną miarą i dlatego w tym kierunku zgłosimy wnioski, nieuwzględnione na komisji, wnioski, o których jeszcze później będę mówił. Jest to bardzo wielki paragraf i obejmuje bardzo wielkie sumy to uposażenie funkcjonarjuszy państwowych, dlatego zastanowić się nad tą pozycją i nad obciążeniami, jakie z tego powodu na podatników spadają, jest rzeczą konieczną, i do tej sprawy przy okazji oszczędności, o których mówić pragnę, również wrócę.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#JanWoźnicki">A teraz przejdę dalej do stałych paragrafów.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#JanWoźnicki">W § 2 wszystkich działów mieszczą się „różne wydatki osobowe”. Składają się na nie przede wszystkiem zapomogi bezzwrotne, jakie się wydaje urzędnikom i funkcjonarjuszom państwowym, zapomogi, które są powodowane czy chorobą, czy śmiercią w rodzinie — i te są zupełnie usprawiedliwione. Drugi rodzaj tych wydatków to są nagrody pieniężne. Te uważam za niewskazane, za demoralizujące, za wywyższające jednych nad drugimi i powodujące pewien serwilizm, pewne uginanie karku, pewną służalczość, której być nie powinno. I uważam, że w miarę polepszania się bytu funkcjonarjuszów państwowych powinniśmy tę pozycję całkowicie usunąć. Nagrodą za dobrą służbę' powinien być awans, no i te błyskotki, które się tam biednym, ambitnym urzędnikom rozdaje. Następnie jeszcze do tego paragrafu wchodzą t. zw. opłaty ubezpieczeniowe do kas chorych i inne. Też są rzeczą konieczną, jeżeli są ustawy, które to przewidują, to oczywiście, redukcja jest tu niemożliwa.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#JanWoźnicki">Ale zwrócę uwagę na ten paragraf: „różne wydatki osobowe” także w innych działach budżetu. Gdy w administracji świadczenia na ten dział wydatków osobowych sięgają 1% sumy preliminowanej na uposażenie, to w naszych monopolach państwowych i w przedsiębiorstwach państwowych ta suma dochodzi do 50% uposażeń. Ta nierównomierność pomiędzy uposażeniem funkcjonarjuszy państwowych, bo funkcjonarjusze monopoli i przedsiębiorstw państwowych są również funkcjonarjuszami państwowymi, jest niewskazana i szkodliwa. Mówi się tam, że tam są potrzebni specjaliści, których trzeba wyżej uposażyć, aby ich zatrzymać, bo inaczej odejdą do przedsiębiorstw prywatnych. Ale przecież monopole me mają konkurencji w przemyśle prywatnym. Jeżeli to jest fachowiec, który zna dobrze odnośny dział gospodarki państwowej, to taki może tylko znaleźć zatrudnienie w monopolach państwowych. Jeżeli jest jakiś wyjątkowo zdolny specjalista w danej dziedzinie, to można by go specjalnie uposażyć przez zawarcie kontraktu, ale to są wyjątkowi ludzie, jacyś kierownicy pewnych działów. Ale tego nikt nie zrozumie, dlaczego maszynistka, pisząca na maszynie w monopolu tytoniowym ma mieć o 50% większe uposażenie, niż maszynistka, pisząca na maszynie w Sejmie czy w Ministerstwie Skarbu, czy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, czy w jakiemś starostwie. To są rzeczy niezrozumiałe. I dlatego to budżetowanie, które nadaje tego rodzaju przywileje pracownikom i funkcjonarjuszom przedsiębiorstw i monopoli państwowych, uważam za rzecz bardzo niepożądaną.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#JanWoźnicki">Paragraf 3 obejmuje podróże służbowe i przesiedlenia. Przesiedlenia w ogóle powinny być jak najrzadsze przy tej nędzy, jaka dziś jest wśród urzędników i przy niemożności pokrycia całkowitego kosztu przesiedlenia. I tu muszę zwrócić specjalną uwagę na przesiedlenia służbowe w wojsku, na które żalą się oficerowie. Przenoszenie oficerów z jednego końca Państwa na drugi, podyktowane czasem racjonalnemi względami, jak np. względem na potrzebę zapoznania się z terenem, jest może poniekąd słuszne, ale niewątpliwie krzywdzi tych ludzi w sposób dotkliwy. Muszą ci rodzinni ludzie wyprzedawać się ze wszystkiego i przenosić się gdzie indziej. Zasiłek państwowy na przesiedlenie jest niewspółmierny do wydatków, które on ponosi i tam na nowo, jak po pogorzeli się dorabia. Więc, ażeby te przesiedlenia były rzadsze, chcemy odjąć Rządowi możliwość szafowania temi przesiedleniami i zgłosiliśmy wniosek, przez Komisję Budżetową przyjęty, ażeby przesiedlania były rzadsze i ażeby sumy na przesiedlenia były zmniejszone.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#JanWoźnicki">Ale istnieje też przesiedlenie specjalnego rodzaju i było ono stosowane — t. zw. przesiedlenie wyborcze. Oby już raz nareszcie, po tem zastosowaniu go przy obecnych wyborach, do przeszłości można je było zaliczyć. Gdziekolwiek ktokolwiek z funkcjonarjuszów państwowych, a przeważnie trzeba to powiedzieć o nauczycielach, zaangażował się w pracy politycznej, czy to związany z kandydowaniem do Sejmu, czy wypełniał swój uczciwie zrozumiany obowiązek obywatelski, tam uzyskiwano przeniesienie, płatne najczęściej ze Skarbu Państwa — czasem o tem zapomniano, ale często płacono na przesiedlenie, ażeby tylko pozbyć się takiego człowieka z okolicy. W żaden sposób nie chcemy umożliwiać Rządowi tego rodzaju przesiedlania. Oczywiście wiemy, że gdyby się miały powtórzyć te praktyki, nie zapobiegnie temu ograniczenie kredytu na przesiedlenia, bo będzie to zrobione i bez kredytu, ale uważamy za swój obowiązek zwrócić na to specjalną uwagę.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#JanWoźnicki">Środki lokomocji, § 4. Proszę Panów, przez dwa lata stanowczo ani życie państwowe, ani fukcjonowanie aparatu państwowego nie skomplikowało się tak bardzo, ażeby wymagało tak wielu środków lokomocji, jak to obecnie ma miejsce Jeżeli chodzi o Ministerstwo Spraw Wojskowych, to już w tamtej Izbie słyszeliśmy o wysiłkach, jakie miało się czynić dla ograniczenia liczby samochodów wojskowych, obsługujących urzędy wojskowe, i podobno doszło do bardzo małej liczby samochodów, służących tym władzom centralnym. Obecnie jednak tych samochodów wojskowych, kursujących po ulicach Warszawy ze znakiem wojskowym jest niemożliwa ilość i to nie tylko w dni powszednie, ale i w dni świąteczne. Przepełnione przedstawicielkami płci pięknej i bardzo niskiemi szarżami oficerskiemi biegają po ulicach Warszawy, że aż wstyd. A przecież i samochód się niszczy, i zużywa się benzynę, czyli że jest to wielkie marnotrawstwo. Na te środki lokomocji należy zwrócić uwagę w interesie chociażby moralności publicznej, gdyż taki objaw publicznego marnotrawienia grosza publicznego jest gorszący.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#JanWoźnicki">Paragraf 5 i 6 to są pomieszczenia, wydatki biurowe. Trudno, jeżeli się wynajmuje lokal pod biuro, to trzeba zapłacić; nie są te lokale jeszcze tak idealnie czyste, ażebyśmy się przeciwstawiać mieli doprowadzaniu ich do porządku; opalić, oświetlić też trzeba. Oczywiście, głębiej zastanawiając się nad temi sprawami, można by tam znaleźć możność zaoszczędzenia, ale na to trzeba by mieć budżet bardziej szczegółowy. Ponieważ tych szczegółów nie posiadaliśmy, a uważaliśmy, że to są wydatki konieczne, nie przeciwstawiamy się i nie kwestjonujemy ich, może to uczynimy wtedy, kiedy otrzymamy załączniki — może przy następnym budżecie.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#JanWoźnicki">§ 7: wydawnictwa państwowe. Oczywiście każdy resort wymaga tego, ażeby przez wydawnictwa miał możność poinformowania społeczeństwa, czy podwładnych sobie urzędów o sposobie rządzenia u siebie i przeciw temu nie mamy zastrzeżeń. Gotowiśmy usprawiedliwić nawet wydatki nadprogramowe na cały wielki odłam prasy publicznej, do pewnego czasu dosyć niezależnej, albo uzależnionej od tych stronnictw politycznych, które ją wydają czy subsydjują, o to mniejsza; ale teraz istnieje przecież wielki odłam prasy, o którym wróble ćwierkają, że jest zasilany ze Skarbu Państwa, a my nie widzimy tych pozycji w budżecie Państwa.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#komentarz">(Przerywanie.)</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#JanWoźnicki">To bardzo źle, że nie widzimy, bo na pewno są subsydjowane, tylko to jest gdzieś ukryte. Więc tu mamy chyba do czynienia z jakimś funduszem dyspozycyjnym; gdyby tak istotnie było, to byśmy bez ceremonji żądali skreślenia takich funduszów dyspozycyjnych i stawilibyśmy odpowiednie wnioski. Jeżeli innego usprawiedliwienia dla funduszów dyspozycyjnych nie ma, jak tylko konieczność posiłkowania prasy, to my uważamy, że jest to wydatek niecelowy i niepożyteczny, tem bardziej że z podatków, płaconych przez wszystkich, subwencjonuje się prasę, która występuje przeciwko tym odłamom społeczeństwa, za których pieniądze jest utrzymywana, a to nie da się niczem usprawiedliwić.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#JanWoźnicki">Jest tam jeszcze § 8: „inne wydatki”. Gdyby owe wydatki były wyrażone w cyfrach skromnych, to uważalibyśmy je za rzecz naturalną. Dość jednak rozejrzeć się w budżecie, aby widzieć, że w niektórych pozycjach te wydatki „inne” sięgają dziesiątków, setek tysięcy, a często i miljonów. Takie „nadzwyczajne inne wydatki” są, naszem zdaniem, niedopuszczalne. Trzeba je włączyć do stałych pozycji budżetowych i usprawiedliwić. Ale te wszystkie wydatki, opiewające na bardzo wielkie sumy, mają charakter wyłącznie konsumpcyjny, są przeznaczone, powiedziałbym, na zjedzenie, a stanowią bardzo znaczną część naszego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#JanWoźnicki">Takie budżetowanie byłoby może usprawiedliwione w państwie, w którem rolnictwo, handel, przemysł, i wszystkie gałęzie pracy państwowej i gospodarstwa państwowego funkcjonują jak najlepiej, nie potrzebują żadnej opieki, pomocy, zasiłku, zachęty, mogą funkcjonować same. Jednakże tak nie jest. Państwo nasze po wielkiem zniszczeniu wojennem z trudem odbudowuje się, stawia się na nogi. Wiele gałęzi pracy państwowej jest w tem położeniu, że bez pomocy ze strony całej zbiorowości, jaką jest Państwo, ze strony całego narodu, ze strony tych, którzy świadczą na rzecz Państwa, nie ruszy z miejsca. Wiemy, że nie będzie można potem wydusić świadczeń na rzecz Państwa, jeżeli te gałęzie gospodarki państwowej nie będą zasilone. Dlatego potrzebne są inwestycje specjalne, w szerszem znaczeniu tego słowa, niż inwestycje, omawiane przez p. Wicepremjera Bartla i generalnego referenta budżetu, prof. Krzyżanowskiego. Potrzebne są inwestycje w znacznie szerszem znaczeniu, albowiem za inwestycje uważamy także pewne zasiłki, czy kredyty świadczone na rzecz rolnictwa. To nie są inwestycje budowlane, ale to są niewątpliwie inwestycje. Inwestycją nazwałbym rozumnie pojętą oświatę, budowanie szkół. To są również inwestycje które się potem Państwu stokrotnie opłacą. Inwestycje te mają znaczenie szersze i tak pojęte inwestycje w budżecie państwowym, naszem zdaniem, są niedostatecznie uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów, tu muszę przejść do najważniejszej gałęzi naszej narodowej pracy, do najważniejszego i, mojem zdaniem, szanowniejszego warsztatu pracy, jakim w Państwie naszem jest rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#JanWoźnicki">Jest ono najszanowniejsze choćby dlatego, że większość ludności jest do niego przywiązana, pokochała ten warsztat pracy, jest mu oddana i trzeba stworzyć warunki, żeby to przywiązanie do rolnictwa znalazło wyraz w reformach rolnych tak przeprowadzonych, aby umożliwiły każdemu tę umiłowaną pracę na własnym zagonie.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#JanWoźnicki">Tu przychodzimy do bardzo wielkiego, przez nikogo w Państwie nie kwest jonowanego, zagadnienia reform rolnych. Uważamy, że reformy rolne, w szerokiem tego słowa znaczeniu, nie jako parcelacja, ale jako całokształt tej pracy, nie są przez Państwo uwzględnione należycie. Co do parcelacji, to słyszeliśmy niejednokrotnie od Rządu oświadczenie, że oto przecież teraz jest daleko lepiej, niż było, przytaczano cyfry porównawcze, że poprzednie rządy parcelowały mniej, że my parcelujemy już ponad to minimum, które Sejm uchwalił. Sejm uchwalił roczne minimum 200.000, my zaś parcelujemy więcej, bo w roku 1926 rozparcelowano 216.000 ha, obecnie w r. 1927 - 230.000 ha, tedy więcej, niż minimum. Ale zawsze zapominamy o tem, kto uchwalił to minimum i dla kogo. Uchwaliła to minimum ta większość, która w 1925 r. rządziła Państwem, ta większość, zwana popularnie chjeno-piastową — dziś nie może to być obraźliwem — a uchwaliła rządowi chjeno-piastowemu. Oni uważali to minimum za wystarczające, ale żadną miarą my, przedstawiciele ludności bezrolnej, czy małorolnej, która potrzebuje uzupełnienia swych karłowatych gospodarstw z tych zapasów ziemi, jakie znaleźć się mogą i muszą, my nie możemy uznać tego minimum za wystarczające. My, teraz, kiedy mamy u steru władzy Rząd o zupełnie innem pochodzeniu niż rząd Chjeno-Piasta, Rząd który ma na swojem czele człowieka demokracji, jakim niewątpliwie przynajmniej do niedawna był Piłsudski, mamy prawo od tego Rządu wymagać daleko szybszego tempa w wykonywaniu tej wielkiej demokratycznej reformy w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#JanWoźnicki">Parcelacja nie jest jeszcze ściśle reformą rolną, dokonywaną tak, jakbyśmy tego pragnęli, my i cała demokracja. My uważamy, że spełnienie reformy rolnej jest jednocześnie przywiązaniem do Państwa wielkich, wielomiljonowych rzesz ludowych, których przywiązanie może nie jest tak duże, jakby być powinno. Reforma nie jest zapłatą za patrjotyzm, ale jest stworzeniem takich warunków, żeby jednakże te szerokie masy nareszcie zaczęły lżej oddychać w Polsce, a pracując ciężko na swoje uposażenie, mogły świadczyć dla Państwa tak, jak świadczyć mogą, będąc pracowitemi.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#JanWoźnicki">200.000 ha to jest mało, tem bardziej, że 200.000 ha oddaje się drobnym rolnikom z prywatnej parcelacji, a nie z parcelacji państwowej, a mybyśmy chcieli, aby Państwo było dobrodziejem dla tych małorolnych, aby Państwo obdarzyło ich ziemią, a nie obszarnicy, którzy przy tej okazji dobrze sobie nabijają kabzę, co Państwo im umożliwia.</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#JanWoźnicki">Jeżeli mówimy o wyższych dotacjach, o powiększeniu kapitału zakładowego Banku Rolnego, to nie wiem dlaczego Rząd upiera się przy innem traktowaniu innych banków państwowych czy nawet prywatnych aniżeli Banku Rolnego, który jest bankiem państwowym i ma na celu przeprowadzenie niesłychanie doniosłej i niesłychanie potrzebnej dla Państwa reformy, mianowicie reformy rolnej. Powiedziano, że 75 milj. dostał Bank Rolny w roku ubiegłym. To jest kropla w morzu. My nie domagamy się jakichś dodatkowych świadczeń dla Banku Rolnego, które by się tam utopiły, ale przecież danie wielomiljonowych kredytów Bankowi Rolnem z tych samych rezerw skarbowych nie jest ich unieruchomieniem, jest tylko funduszem, który byłby w ciągłym obrocie. Ziemia jest niesłychanie droga, dlatego zaś cena jej niesłychanie się podnosi, że nie ma nabywcy, nie ma konkurencji, nie ma nikogo, który by wykupił większą ilość morgów czy hektarów ziemi i rzucił na rynek. Zapotrzebowanie na ziemię jest, ale nie ma tego, ktoby zapotrzebowaniu temu czynił zadość za umiarkowaną cenę. Gdyby się znalazł jakiś dobry kupiec, gdyby Państwo płaciło za ziemię i po tej samej cenie odstępowało, to ten fundusz nie byłby unieruchomiony, bo dziś się kupuje i dziś się sprzedaje. Rozumiemy to w ten sposób, że gdyby Bank Polski kupował majątki, to nie trzymałby ich latami w swojej ewidencji, ażeby wysocy urzędnicy mieli gdzie jeździć na polowanie, tylko rzucałby je na rynek i w ten sposób obniżałby ceny. Na tego rodzaju akcję nie ma dość wysokich funduszów, dość wielkich świadczeń, bo tu chodzi o byt Państwa Polskiego, o jego bezpieczeństwo, o jego siłę, bo ta siła już teraz opierać się musi na przywiązaniu wielomiljonowych mas i na tem, ażeby te masy tu w Państwie pracowały i znajdowały coraz lepszy kawałek chleba, a nie na emigracji, na wywożeniu mas ludu poza granice Państwa.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#JanWoźnicki">Z całokształtem reformy rolnej wiąże się i to, ażeby serwituty były likwidowane, ażeby scalanie postępowało i ażeby meljoracja była dokonywana. Bo meljoracja to powiększanie Polski, to jest możność pozostawania na tych obecnie nieużytecznych obszarach ziemi tych ludzi, których w dotychczasowych warunkach musieliśmy eksportować za granicę, szukając terenów dla emigracji Bóg wie gdzie, gdzieś w Peru i w Centralnej Ameryce, gdzie klimat jest szkodliwy, wydając wielkie sumy na prace przygotowawcze, na oglądanie obcych terenów, gdy mamy własne tereny pod bokiem i nie trzeba się wysilać, ażeby zostały oddane ludowi polskiemu do pracy.</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów! Z tem związane jest zagadnienie kredytów dla drobnego rolnictwa. Trzeba mu pozwolić dźwignąć się na nogi, ażeby mogło płacić Wprawdzie się mówi, że wieś płaci mało podatków, albo wcale nie płaci, ale to jest niesłuszne, bo choć może te pewne podatki od tych nędzarzy są małe, ale są duże w stosunku do tego wysiłku, jaki oni muszą zrobić, płacąc podatek. Chodzi o to, ażeby opłacali podatki wszyscy z jednakowem natężeniem się i — przepraszam za wyrażenie — stęknięciem. Dzisiaj klasa bogata kpi z podatków, a biedni, a szczególniej rolnicy drobni, płacą te podatki z wielkim wysiłkiem, bo są jedynymi, do których się egzekucje stosuje w całej rozciągłości i okrucieństwie. Proszę Panów, oczywiście, że nie będziemy tu zazdrościli innym gałęziom pracy państwowej, jeżeli i one uzyskaj ą dzisiaj pomoc państwową przy budowaniu tej swojej gospodarki czy warsztatów pracy, ale jeżeli przemysł uzyskuje zasiłki, to niech je dostaje z tem zastrzeżeniem, żeby to był przemysł dobrze funkcjonujący i gospodarujący, a nie przemysłowcy do własnej kieszeni, żeby oni się z tych zysków nie bogacili, żeby nic nie wydając na rozumne inwestycje, na dobre maszyny, na rozumne zorganizowanie pracy, nie tuczyli się subwencjami, tanim kredytem ze Skarbu Państwa. Tak samo, jeżeli idzie o zasiłki dla tych czy innych gałęzi — zazdrości nie ma tu żadnych, ale musi to być celowo rozplanowane, musi być pewna myśl gospodarcza i to myśl gospodarcza polska, która każę uwzględniać przede wszystkiem najważniejszy i najszanowniejszy warsztat pracy narodowej, jakim jest rola.</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#JanWoźnicki">A potem: skąd wziąć na te świadczenia — zada każdy pytanie i słusznie. Oczywiście, jeżeli tak trudno jest osiągnąć jakieś podwyższenie świadczeń podatkowych na rzecz Skarbu Państwa, to trzeba chwycić się środka innego, oszczędności. Pan referent generalny budżetu powiedział: widzicie, Panowie, oszczędności żadnych nie dało się uzyskać, budżet jest jednak mniej więcej taki, jak nam Rząd przedstawił. Ale są po temu powody: raz, że Rząd stawia tę sprawę tak kategorycznie, że niektórzy panowie cofają się przed wszelkiem odważniejszem posunięciem w tej dziedzinie. Rząd stawia sprawę w ten sposób: budżet został przemyślany, głęboko przestudjowany, i nie wolno, bo, bo, bo…</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#komentarz">(Głos: Po co my tu jesteśmy?)</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#JanWoźnicki">To znaczy: domyślcie się, jakie mogą być konsekwencje, jeżeli wy tu jakiekolwiek skreślenia zrobicie. Ale zdaje mi się, że i w interesie Rządu, i w interesie Państwa, i w interesie wszystkich leży, aby nad możliwością poczynienia oszczędności zastanowić się razem z Rządem zupełnie poważnie. Powiedziałbym, że taka debata poważna i dla Rządu bardzo, mojem zdaniem, korzystna, przeprowadzona była naprawdę przy jednym tylko dziale, przy jednej tylko części budżetu, to jest przy Ministerstwie Spraw Wojskowych, i tu Rząd tę batalję w Komisji Budżetowej wygrał na całej linji: na 700 miljonów preliminowanych w budżecie na wojską Rząd uzyskał 700 miljonów, skreślenia były minimalne. A dlaczego? Dlatego, że tam nie byliśmy świadkami takich oświadczeń bardzo oryginalnych i swoistych w formie, jakie złożył nam chociażby i dzisiaj p. Wicepremjer Bartel. Myślę, że to już jest z pożytkiem dla Sejmu, że przestał we właściwy sposób reagować na tę formę wystąpień, ale myślę też, że powinno to kiedyś i p. Wicepremierowi dań coś do myślenia. Tam, w komisji, wszystkie wyjaśnienia, które nam udzielano i w formie i w treści, zasługiwały na całkowite uwzględnienie i zaufanie, bo tchnęły dobrą wolą, jaką przedstawiciele tego największego resortu w stosunku do parlamentu wykazali, i dlatego, proszę Panów, rozprawa skończyła się na prawie identycznych cyfrach. Tu nie chodzi o to, żeby jedni drugim robili psoty, ani żeby okazywali lekceważenie. Nie mam tu na myśli lekceważenia towarzyskiego, bo takie często uchybia raczej tym, którzy je stosują, ale lekceważenie w dawaniu wyjaśnień, które prowadzi do tego, że ludzie zgadują: a może tu jest coś do urwania, a może tu coś do zaoszczędzenia, i czasem trafiają źle, bo przecież to jest rzecz naturalna, że jeżeli się błądzi po omacku i nie ma się należytych wyjaśnień, to potem są tego rodzaju rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#JanWoźnicki">Gdzieby się dało tu oszczędności dokonać? Niewątpliwie dałoby się ich dokonań i w wojsku, jesteśmy głęboko przekonani, chociażby z tego powodu, że jesteśmy w zasadzie zwolennikami skróconego czasu służby wojskowej i że już w naszej pracy parlamentarnej mieliśmy dowody, że to uczynić można. Temu dwa, czy trzy lata, kiedyśmy tu udowadniali, że skrócenie czasu służby wojskowej jest możliwe, przedstawiciele wojska wyłazili, że się tak wyrażę, ze skóry, żeby nam udowodnić, że niżej dwóch lat nie można obniżyć żadną miarą czasu służby wojskowej, a teraz sami na komisji powiedzieli nam: większa sześć ludzi służy półtora roku w piechocie, a niektórzy inaczej. I samo to się zrobiło, bo to jest nieodparta konieczność, bo to idzie, to musi przyjść. Przede wszystkiem rośnie liczba tych, którzy muszą być przećwiczeni w wojsku, a trudno utrzymać większą armję, więc trzeba wcześniej urlopować, aby wszystkich przećwiczyć; a potem, przecież musi się wyjść z tego zasadniczego założenia, że armja, która stoi pod bronią, powinna być tylko kadrą ćwiczącą i odsyłającą ludzi do domu, ale nie może być tem, co budzi nadzieję na wypadek niebezpieczeństwa, grożącego Państwu, bo wtedy ani 200 ani 300 ani 400.000 nie rozstrzygnie, wtedy rozstrzygnie sprawność mobilizacji, wtedy rozstrzygnie wchłonięcie umiejętne tych 2 miljonów, możność uzbrojenia przez zużytkowanie rezerw, zaopatrzenia, a dalej doskonała taktyka i przećwiczenie tej kadry, jaką jest korpus oficerski. Resztę rozstrzygać będzie duch w samym narodzie, w tej wielkiej armji, która właśnie w państwach nowożytnych broni swego państwa. Tymczasem dotychczas o ten duch w narodzie u nas nie dba się dostatecznie, leżelibyśmy widzieli, że nawa państwowa zdąża w tym kierunku, że wysiłki Rządu zdążają do jak największych oszczędności w wydatkach nieprodukcyjnych, jak na jedzenie czy na administrację, i jeżelibyśmy widzieli rozumne i celowe inwestycje, naprawdę odpowiadające, interesom pewnej części ludności i głęboko przestudjowane, i naprawdę racjonalne ze względu na potrzeby pewnej części ludności, to oczywiście każdy taki rząd, który by dbał o te inwestycje, który by dbał o zwiększenie warsztatu pracy, jakiem jest rolnictwo, który by chciał przeprowadzić reformę rolną na wielką skalę, ten Rząd z naszej strony mógłby zawsze się spodziewać poparcia. W dziejach naszego stronnictwa byty już niejednokrotnie takie momenty, że chociaż Wyzwolenie nie miało w rządzie swoich ludzi, jednak Ustosunkowywało się doń rzeczowo, pozytywnie, gdy miało jakiekolwiek nadzieje, że ten rząd tym potrzebom państwowym, o których tu mówiłem, zadość czyni, albo przynajmniej zadośćuczynić pragnie; przechodziło zaś do najostrzejszej opozycji wtedy, gdy traciło nadzieję, że tak będzie Tak też Wyzwolenie zachowuje się względem każdego rządu bez względu na to, kto na czele jego stoi, kto kieruje jego pracami.</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#JanWoźnicki">Skoro zaś już jestem przy tych rządach polskich, to muszę tutaj w paru słowach, przechodząc do tej politycznej części swego przemówienia, rzucić okiem wstecz. Oczywiście, my jesteśmy zwolennikami rządu demokratycznego, chłopsko-robotniczego, opartego na szerokich masach ludowych i sprawującego rządy przez przedstawicieli tych szerokich mas pracujących, czy to rękoma, czy umysłowo, ale w każdym razie tych mas pracujących, bo one żywią Polskę. Jesteśmy zwolennikami takich rządów, ale ze smutkiem musimy stwierdzić, że w ciągu 10 lat istnienia naszego Państwa, takich rządów nie mieliśmy, a raczej mieliśmy tylko przez parę tygodni. Mieliśmy taki rząd w Lublinie, którego rocznicę w tym roku obchodzić będziemy uroczyście.</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#komentarz">(P. Rybarski: Rządu z udziałem Moraczewskiego?)</u>
          <u xml:id="u-10.34" who="#JanWoźnicki">Z udziałem Ministra Moraczewskiego. To był ten rząd lubelski, który porwał się na wielkie rzeczy: na wypowiedzenie wojny okupantom i na wiele takich rzeczy, których dotychczas nawet Panowie nie zakwestjonowali i które szanowane być muszą; są to reformy społeczne, reformy robotnicze, reformy włościańskie, w oświacie i w innych dziedzinach, a zdobycze te stały się już zupełnie nieodłączną własnością klas pracujących w tem Państwie. Ale to był rząd krótko trwający. Powstał rząd Moraczewskiego, trwający również krótko wskutek owego słynnego operetkowego zamachu 6 stycznia, w którym niektórzy panowie z prawicy i z dzisiejszego B. B. brali udział. Do tego dołączyły się i uboczne okoliczności, które trwanie tego rządu przerwały. To był początek tego zła, które w Polsce zapanowało. Odejście rządu w styczniu 1919 r., zapoczątkowało to zło, które jest w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-10.35" who="#komentarz">(Głos: Do tego wrócimy.)</u>
          <u xml:id="u-10.36" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-10.37" who="#JanWoźnicki">Wrócimy niewątpliwie, lecz poczekamy jeszcze troszeczkę, ja nawet w swojem przemówieniu do tego wrócę. Jestem najmocniej przekonany, jesteśmy wszyscy przekonani na lewicy, że gdyby ten rząd nie był odszedł...</u>
          <u xml:id="u-10.38" who="#komentarz">(Głos: Nie wiedział, że można pieniądze drukować.)</u>
          <u xml:id="u-10.39" who="#JanWoźnicki">...to te masy ludowe polskie, które były w swej masie usposobione patrjotycznie względem każdego rządu polskiego, jaki będzie, a więc i względem tego pierwszego rządu, — to niewątpliwie te setki tysięcy, a może miljon i więcej głosów, które później padły na rząd Paderewskiego, byłyby padły na rząd Moraczewskiego, gdyby był podczas wyborów u władzy. W Sejmie Ustawodawczym było takie zjawisko, że jeden głos przechylał szalę na jedną lub drugą stronę, ale byłoby wtedy zgoła inaczej, powiem skromnie 10, 15, 20 głosów więcej, większość byłaby stanowczo po stronie lewicy i niewątpliwie przyszłość Polski potoczyłaby się po innych torach, po których ona niewątpliwie się kiedyś potoczy, jednak po bardzo ciężkich próbach i doświadczeniach, które zakończyły się po części w maju 1926 roku, bo nieszczęściem dla Polski, były te wszystkie następne rządy, ani prawicowe, ani lewicowe, ani nijakie od 1919 do 1926 roku.</u>
          <u xml:id="u-10.40" who="#JanWoźnicki">Maj zakończył ten okres rządów nijakich, maj obudził wielkie nadzieje wśród reprezentantów tych wielkich mas, które miały zaufanie do twórcy tego czynu majowego, Józefa Piłsudskiego, a niewątpliwie te nadzieje były uzasadnione, bo Józef Piłsudski z temi masami pracował, na tych masach się opierał, kiedy szedł walczyć o Polskę, tak jak na nich się opierał w roku 1920, gdy do wszystkich się odwołał, aby bronili Polski i wtedy jednomyślnie cały Sejm uchwalił reformę rolną, choć później jej zupełnie nie dotrzymał. I Piłsudski właśnie na tem powinien był zbudować całe swoje rządzenie po maju 1926 r. Mieliśmy nadzieję, że tak się stanie, ale rewolucja dokonana w 1926 r., jak stwierdził nasz Szanowny Marszałek w swej publikacji, nie miała konsekwencji, a raczej miała konsekwencje wręcz przeciwne tym, jakich po dotychczasowej należności Józefa Piłsudskiego, po dotychczasowem jego ustosunkowaniu się do rozmaitych sił w Państwie, można się było spodziewać. Miała ona wręcz przeciwne konsekwencje, a ujawniły się one choćby w obsadzeniu tek ministerjalnych, kiedy usłyszeliśmy o „p. Meysztowiczu, p. Niezabytowskim. Kiedy nam zaproponowano, żeby Poniatowski robił do spółki z Meysztowiczem, czy Niezabytowskim reformę rolną, wydało się nam to od razu taką karykaturą, na jaką żadną miarą nie mogliśmy pójść, bo byśmy się uwikłali w kabałę bez wyjścia, w rzecz śmieszną, a że była to rzecz śmieszna, to okazało się teraz, kiedy ci panowie dłuższy czas na ławie ministerjalnej zasiadają i tak owocnie rozwijają tutaj działalność. Później przyszły pełnomocnictwa na Sejm, później różne wątpliwości konstytucyjne, Nieśwież, Dzików, a potem wybory. Jeżeli kto miał złudzenia co do kierunku polityki naszej państwowej, to rozwiać się musiały wobec konsekwencji wyborczych.</u>
          <u xml:id="u-10.41" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów, oczywiście dla nas jest może o wiele przyjemniej widzieć na ławach państwowych czy p. posła Radziwiłła, czy posła Sapiehę, bo oni są panami, nie muszą być niczem innem jak tylko reprezentantami swojego własnego interesu klasowego czy społecznego, a nie pracownikami na usługach czyichś, ich stać na otwarte stawianie sprawy w swojem własnem imieniu, a nie potrzebują zastępców, często niepowołanych, zbyt gorliwych i wskutek tego przejaskrawiających swoje wystąpienia.</u>
          <u xml:id="u-10.42" who="#komentarz">(P. Dąbski: Oficjaliści muszą zwracać uwagę na siebie.)</u>
          <u xml:id="u-10.43" who="#JanWoźnicki">Tylko nie wiem dlaczego Panowie weszli tutaj pod sztandarem Piłsudskiego…</u>
          <u xml:id="u-10.44" who="#komentarz">(Głos: Inaczej nie dostaliby remuneracji.)</u>
          <u xml:id="u-10.45" who="#JanWoźnicki">...oczywiście inaczej byście nie weszli, tylko ktoś mocniejszy, silniejszy musiał Was tu wprowadzić. Ale jego siła, jego autorytet, jego wielka moc, nie wtedy się zaczęły, kiedy Wy za nim zaczęliście chodzić, lecz wtedy, kiedy za nim i z nim chodziły i razem walczyły wielomiljonowe masy polskiego ludu, a to co się obecnie dzieje, jest rzeczą nienormalną, która żadną miarą nie może natchnąć wielką nadzieją w dobrą przyszłość Państwa Polskiego pod Rządem, który szuka oparcia w tak różnorodnym składzie i układzie społecznym, jaki Panowie niewątpliwie reprezentujecie.</u>
          <u xml:id="u-10.46" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów, ja o wyborach mówić nie będę. Moi koledzy, niewątpliwie ku utrapieniu Izby, będą sporo o tych rzeczach mówili. Ja tylko chcę stwierdzić, że właśnie te wybory, które z takim wysiłkiem robiono, w które się włożyło taki nakład wszelkich środków, taki mizerny dały rezultat. Niby ten rezultat otrąbiliście, Panowie, jako wielkie zwycięstwo i Rząd zwyciężył! słyszeliśmy po wyborach. Po całej Polsce grzmiało w prasie: oto Rząd zwyciężył. Zwyciężył, to znaczy ma taki parlament, jakiego chciał i z tym parlamentem w dzień jego otwarcia walczy przy pomocy policji.</u>
          <u xml:id="u-10.47" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To nie z parlamentem, Panie Marszałku, niech Pan nie przekręca.)</u>
          <u xml:id="u-10.48" who="#JanWoźnicki">Panowie nie wiedzieli, kogo panowie będą aresztowali, a już trzymaliście Panowie, czy kto inny zresztą trzymał tam, poza opłotkami tego parlamentu policję tak, że zjawić się mogła tutaj w ciągu dwóch minut na to, aby zaaresztować naszego kol. Smołę. To była bardzo tragiczna omyłka, bo jednak kol. Smoła reprezentuje tutaj pewne interesy i taki sposób państwowego myślenia, którego do kozy zapakować nie jest w niczyim interesie, a to się właśnie zdarzyło przez tę fatalną pomyłkę i przez tę gotowość wsadzania do kozy byle kogo, kto się tylko nadarzy.</u>
          <u xml:id="u-10.49" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów i oto jaki rezultat. Dotychczas mieliśmy Sejmy, powiedziałbym, roztrojone, podzielone na trzy części: prawica, lewica i mniejszości narodowe, które są czasami prawicą, czasami lewicą, ale przeważnie idą z lewicą. Taka była konstrukcja dotychczasowych Sejmów. Co się stało teraz? Pomimo tego dążenia dołączenia przeciwieństw, mamy prawicę, lewicę, jedynkę i mniejszości narodowe. Były trzy części, teraz są cztery części. Czy to jest uproszczenie sytuacji, to wszyscy mieliśmy możność doświadczyć, choćby w tem rzucaniu się na siebie z pianą na ustach, które miało miejsce, jeżeli nie tu, to na komisji. To wcale nie uprościło sytuacji. Ja tu nie widzę jednolitego rządu i żadnej zdrowej państwowej myśli w tem, co się stało. Może kiedyś w przyszłości to będzie. Jedyna rzecz, którą Panowie szczycicie się, to to, że zlikwidowaliście prawicę, wepchnęliście ją tutaj w te oto trzy rzędy ławek i oni się już nie wydobędą.</u>
          <u xml:id="u-10.50" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Wydobędą!)</u>
          <u xml:id="u-10.51" who="#JanWoźnicki">Nie, nie, Panowie, ja wierzę w to na równi z tamtymi panami, i my pomożemy, abyście się Panowie nie wygrzebali, nie wydobyli. Ale proszę Panów, o czem to świadczy? To nie jest żaden pozytywny i naprawdę pocieszający objaw społeczny, ani jakieś rzeczywiście mądre przesunięcie sił społecznych. Nie, proszę Panów, to świadczy tylko o małej wartości tych, którzy na nich dawniej głosowali: gdy dostanie w pysk, albo gdy go kopną, gdy dostanie złotówkę, to idzie tam, gdzie mu każą. Trzeba było ich lepiej uczyć na narodowych demokratów, ażeby się nie stali jedynkarzami, a dziś oni stali się jedynkarzami i uciekali jak te kaczuszki. Może to byłby pouczajmy objaw, gdybyśmy widzieli jakąś myśl państwową, która by poprowadziła w jakimś zbawiennym dla Państwa kierunku. To, co się dokonało, uważamy za negatywnie pouczające, a nie pozytywnie.</u>
          <u xml:id="u-10.52" who="#JanWoźnicki">Po tem zwycięstwie Rządu przy wyborach, stosunek Rządu do parlamentu jest prawie taki sam, jak w poprzednim Sejmie, z tem jeszcze, że tu siedzi 130 zdecydowanych zwolenników tego rządu, dających sobie za ten Rząd odciąć głowę, a jeżeli nie głowę, to prawą rękę. Wychodzi p. wicepremjer Bartel i przemawia tu do tego zgromadzenia, nie wyłączając tych 130 zwolenników i zwraca się w sposób taki, że gdybyśmy nie byli przyzwyczajeni do tego wicepremjera, to naprawdę, byśmy inaczej reagowali. To jest stosunek do parlamentu. Ten stosunek utrzymać się nie może, bo doprowadzi niewątpliwie do konfliktu. Kto w tych konfliktach zwycięży? Ręczę, że nie Państwo, że ono nie osiągnie z tego korzyści.</u>
          <u xml:id="u-10.53" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-10.54" who="#JanWoźnicki">A co jest demagogja? To Pan właśnie, to jest dobra szkoła, to są obyczaje parlamentarne! Jaz zastrzeżeniem używam tego wyrazu „demagogja”, i chociaż Pan we dworze został wykołysany i niebieską krew podobno Pan posiada, a ja pochodzę tylko z prostej chaty, nie pójdę po tej drodze, żeby z Panem tym sposobem polemizować.</u>
          <u xml:id="u-10.55" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Krew tę ja na wojnie przelewałem.)</u>
          <u xml:id="u-10.56" who="#JanWoźnicki">Trzeba najpierw zrozumieć ten wyraz „demagogja”.</u>
          <u xml:id="u-10.57" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Ja go rozumiem.)</u>
          <u xml:id="u-10.58" who="#JanWoźnicki">To dlatego tak łatwo Pan go wymawia.</u>
          <u xml:id="u-10.59" who="#komentarz">(P. Kleszczyński:' Kiedy Pan mówi o niebieskiej krwi, to Pan jest demagog.)</u>
          <u xml:id="u-10.60" who="#JanWoźnicki">Jeżeli mam powiedzieć prawdę, to Pan powinien się znaleźć nie w parlamencie, tylko w radzie gminnej.</u>
          <u xml:id="u-10.61" who="#JanWoźnicki">To wątpliwe zwycięstwo przypadło w czasie, kiedy konjunktura gospodarcza się załamała i stawały przed naszemi oczami smutne horoskopy. Choć rząd robi miny, że bilans handlowy nie jest zły, jednak jest on ujemny, a nieurodzaj grozi. Nie kto inny, tylko p. poseł Radziwiłł w Komisji Konstytucyjnej w bardzo wymownych słowach dał wyraz wielkim obawom, że tak w polityce zagranicznej, jak w polityce wewnętrznej przychodzą czasy ciężkie. A jeżeli tak jest, to trzeba właśnie z tego pewne wnioski wyciągnąć i nie mnożyć tych nieporozumień, tych konfliktów, które nie są w żadnym razie strawne dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-10.62" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A kto je mnoży?)</u>
          <u xml:id="u-10.63" who="#JanWoźnicki">Ja nie wiem, kto z nas ma większe zasługi w mnożeniu konfliktów, ja, czy p. Polakiewicz?</u>
          <u xml:id="u-10.64" who="#komentarz">(Wesołość. P. Polakiewicz: Dałby Bóg, żeby było tylko tyle zadrażnień, ile ja zrobię.)</u>
          <u xml:id="u-10.65" who="#JanWoźnicki">A teraz parę słów o naszym stosunku do Rządu. Czy to jest opozycja? Naprawdę zmęczeni jesteśmy opozycją, bo nic innego przez 10 lat w Sejmie nie robiliśmy.</u>
          <u xml:id="u-10.66" who="#komentarz">(Wesołość i brawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-10.67" who="#JanWoźnicki">Tak jest, dlatego, że rządy były nijakie, albo złe. Robiliśmy opozycję i bardzośmy się stęsknili do pozytywnego ustosunkowania się do jakiegoś rządu.</u>
          <u xml:id="u-10.68" who="#komentarz">(Brawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-10.69" who="#JanWoźnicki">Tak, stęskniliśmy się, ale już ta tęsknota minęła, bo mamy Rząd, do którego znów musimy się inaczej ustosunkować. Minęła tęsknota, bo uważamy za nasz obowiązek inaczej się ustosunkować do tego Rządu, do którego pragnęliśmy się pozytywnie ustosunkować. To nie było pragnienie maskowane, udawane, bo cała nasza przeszłość nas do tego skłaniała. Cała nasza wspólna praca z Piłsudskim, z której jesteśmy dumni, — ta wspólna przeszłość nas pociągała do tego, fascynowała i chcieliśmy tej współpracy.</u>
          <u xml:id="u-10.70" who="#komentarz">(Głos: Załamała się!)</u>
          <u xml:id="u-10.71" who="#JanWoźnicki">Tak jest, ona się załamała. I czy to jest opozycja? Proszę Panów, opozycja według pojęć — powiedziałbym — przedmajowych, to jest zupełnie inny sposób postępowania. Opozycja, to jest stawianie wniosków o votum nieufności dla rządu, opozycja, to znaczy nieuchwalanie budżetu, niedawanie rekruta. To jest opozycja w normalnem pojęciu parlamentarnem. O nas mówią, że my jesteśmy stronnictwem opozycyjnem.</u>
          <u xml:id="u-10.72" who="#komentarz">(P. Rybarski: To nie jest opozycja)</u>
          <u xml:id="u-10.73" who="#JanWoźnicki">Nie my się będziemy uczyli od Panów sposobu robienia opozycji...</u>
          <u xml:id="u-10.74" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-10.75" who="#JanWoźnicki">...my mamy swój swoisty sposób. Chcę wytłumaczyć, w jakiej sytuacji my jesteśmy.</u>
          <u xml:id="u-10.76" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Panowie porozumieją się, bo razem robicie opozycję.)</u>
          <u xml:id="u-10.77" who="#JanWoźnicki">Prędzej Książę porozumie się z Panami, jako klijentami. Wasze nieporozumienie jest tylko chwilowe, a pomiędzy nami jest głębsze i dawniejsze. Opozycja nasza, jeżeli się tak ją nazwie, odnosi się do okresu obecnego. Rządy są nienormalne, nie oparte na tych obyczajach parlamentarnych i demokratycznych, jakie istnieją w większości państw na całym świecie, i opozycja musi się przystosować do takiego stanu rzeczy. Nie my stworzyliśmy ten Rząd, dopomagaliśmy tylko, przyznaję. Nie my go stworzyliśmy, on powstał z zupełnie innych przesłanek, inaczej przyszedł do władzy i dlatego też inaczej się do niego ustosunkujemy; to nie jest ten rząd, któremu się uchwala votum nieufności, a on sobie pójdzie, a na drugi dzień zrobi się rząd inny.</u>
          <u xml:id="u-10.78" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-10.79" who="#JanWoźnicki">To jest inny rząd i to jest ta rzeczywistość, przed którą Stoimy. My ze swego punktu widzenia w tej chwili, Rząd i system obecny uważamy za chorobę, ale uważamy, że tę chorobę trzeba do końca przechorować. To jest pedagogja, nauka, którą musi przecierpieć i na skórze swej wytrzymać naród polski. Jeżeli już doszło do tego, przepraszam bardzo, faszyzmu w Polsce, to musimy przetrwać do pewnego czasu, aż się tak wszystkim uprzykrzy, że się sam zlikwiduje.</u>
          <u xml:id="u-10.80" who="#JanWoźnicki">Rządzić narodem przeciw narodowi się nie da i trzeba będzie jakoś dojść do końca. Operować wtedy, kiedy jest gorączka, nie jest rzeczą wskazaną. To się samo skończy, proszę Panów, wtedy, kiedy przyjdzie czas na ukończenie się tego systemu rządów, obyśmy byli w tej sytuacji, żeby nie doszło do niepożądanych i niebezpiecznych dla Państwa doświadczeń i ekstrawagancji. Nad tem się trzeba bardzo zastanowić, szczególnie w momencie obecnym, i zdaje mi się, że wielu z Panów woli zastanowić się nad tem dziś, niż kiedyindziej, niż w rozgwarze wyborów, niż dwa miesiące temu. Nad tem się trzeba poważnie zastanowić, jak to się będzie likwidować.</u>
          <u xml:id="u-10.81" who="#JanWoźnicki">Rządzić — że użyję słowa, które czasem padało z tej trybuny, czy gdzie indziej — rządzić narodem idjotów można do czasu. Ale, proszę Panów, gdy przyjdzie okres niebezpieczeństwa, to nawet filozofowie i genjusze Państwa nie obronią, trzeba będzie tych idjotów pod broń powołać, żeby Państwa bronili i trzeba, żeby oni nawet tacy, jakimi są, kochali Polskę, żeby byli do niej przywiązani, a to, żeby w Polsce takie warunki stworzyć, jest obowiązkiem każdego, kto po obywatelsku i państwowo myśli.</u>
          <u xml:id="u-10.82" who="#JanWoźnicki">Ja paroma słowami zakończę. W przestworzach czasu, niedaleko już może, widać przed Polską wielki, może nawet krwawy znak zapytania. W uchwale swojej Sejm poprzedni powiedział, że Józef Piłsudski dobrze zasłużył się Narodowi. Tej uchwały historia Polski nie przekreśli, ale o tyle, o ile Józef Piłsudski będzie umiał w czasie właściwym zlikwidować obecny okres rządów nieodpowiedzialnych na rzecz rządów demokracji, na rzecz pracowitej i pracującej większości Narodu, na rzecz przedstawicieli szerokich warstw pracujących.</u>
          <u xml:id="u-10.83" who="#komentarz">(Huczne oklaski na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#IgnacyDaszyński">Odraczam dyskusję do jutra.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do punktu 2: nagłość wniosku p. Hartglasa i tow. w sprawie uchylenia przepisów prawnych, ograniczających równouprawnienie ludności żydowskiej w b. zaborze rosyjskim (druk nr. 81).</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Hartglas dla uzasadnienia nagłości wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ApolinaryHartglas">Wysoka Izbo! Już trzeci Sejm odrodzonej Polski obraduje obecnie, już Rząd wniósł do tego Sejmu projekt amnestji z powodu 10 - lecia odzyskania niepodległości, już wszystkie szyldy rosyjskie w Polsce zamalowano, ale do dnia dzisiejszego jeszcze nad Polską wisi niezamalowany i nieprzekreślony szyld rosyjski, szyld ograniczeń ludności żydowskiej. W marcu 1921 r. Sejm Ustawodawczy uchwalił Konstytucję, w której powiedział, że wszyscy obywatele Państwa są równi, a w art. 126 obowiązał rząd do wniesienia w ciągu roku projektu ustaw, uchylających wszelkie zarządzenia i prawa niezgodne z Konstytucją.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#ApolinaryHartglas">Rzeczywiście, takie ustawy, znoszące ograniczenia ludności żydowskiej zostały wniesione przez rząd Ponikowskiego, następnie przez rząd Sikorskiego, ale to się działo w zeszłych Sejmach, co do których przedstawiciele obecnego rządu, oraz najliczniejszej grupy w tym Sejmie mają opinję, że te sejmy zamiast prowadzić twórczą pracę, zajmowały się zabawą w partyjnictwo i sejmowładztwo. Otóż przyszedł Rząd, który nie lubił tej zabawy i podjął się twórczej pracy i Rząd ten został wyposażony w specjalne pełnomocnictwa, a ponadto złożył uroczyste zobowiązanie z trybuny sejmowej w dniu 19-go lipca 1926 r. przez usta ówczesnego Premjera, a obecnego Wicepremjera Bartla: „Rząd stwierdził w drodze właściwej, że pozostałe po rządach zaborczych ograniczenia ludności żydowskiej są zniesione i stosowane nie będą”. Noblesse oblige. O ile się Rząd zobowiązał, powinien był wykonać. Rząd ten trwa do dziś dnia, bowiem to lekkie przegrupowanie, przy którem dawny premjer stał się wicepremjerem, a dawny minister spraw wojskowych stał się premjerem obecnego gabinetu, nie zmienia postaci rzeczy. Gabinet ten przyjął na siebie pewne zobowiązania i obecny premjer jako członek tamtego gabinetu, przez to samo też je przyjął i powinien był je wykonać. Mimo to, od tego czasu upłynęło blisko dwa lata, a zobowiązania wykonane nie zostały. I proszę nie myśleć, że Rząd nie robił zmiany w ustawach, które Żydów ograniczają.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#ApolinaryHartglas">Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z mocą ustawy z dnia 14 października 1927 r. (Dz. Ust. Nr. 92) o uchyleniu odrębności stanowych, uchyla szereg artykułów IX tomu zbioru praw, ale pomija dwa artykuły, te właśnie, które ograniczają w prawach ludność żydowską. Rozporządzenie z 6 lutego 1926 r. (Dz. Ust. Nr. 16) zmienia art. 152 ustawy górniczej, zmienia również szereg innych artykułów ustawy górniczej, ale art. 464 p. 4 ustawy górniczej, który zabrania żydowskim obywatelom nabywania nadań górniczych, nie został zmieniony. Zatem twierdzę, że — jak dotychczas — - Rząd mając możność i zobowiązanie i mając nakaz Konstytucji — unika usunięcia ograniczeń ludności żydowskiej, i doszło do tego, że w 10 roku istnienia niepodległej Polski i w 7 lat po uchwaleniu Konstytucji w styczniu 1928 r., władze odmawiają rozmaitych praw ludności żydowskiej, powołując się jeszcze na moskiewskie rozporządzenia, w których powiedziano, że osoby wyznania mojżeszowego nie mają tego lub innego prawa. Sądzę, że nadszedł wreszcie moment, ażeby położyć kres temu stanowi rzeczy, że czas jest zmyć tę plamę, która jeszcze z czasów rosyjskich pozostała na tym kraju. Dlatego też poraź trzeci już w dziejach odrodzonej Polski wnosimy projekt o uchylenie ograniczeń ludności żydowskiej i sądzimy, że Wysoka Izba wreszcie uzna, że sprawa jest pilną i nagłość naszego wniosku uchwali.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#IgnacyDaszyński">Przeciw nagłości głos ma p. Wierczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#KarolWierczak">Wysoki Sejmie! Przemawiamy przeciw nagłości tego wniosku z tych przede wszystkiem powodów, które zaznaczyliśmy w poprzednich sejmach, że nie może być mowy o nagłem traktowaniu ograniczeń, tyczących się mniejszości żydowskiej, bo te ograniczenia odnoszą się także do ludności polskiej i wobec tego sprawa powinna być łącznie traktowana.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#KarolWierczak">Z motywów, które są we wniosku przytoczone, można by wnioskować, że chodzi tu o rzeczy bardzo ważne, gdyż o przyjmowanie większej jeszcze ilości Żydów do urzędów, o zniesienie prawa zakazu nabywania ziemi włościańskiej, o sprawy dzierżaw i t.p. Jest szereg spraw, które w samym wniosku nie są uwzględnione i dlatego trzeba spokojnie i dokładnie te rzeczy rozstrzygnąć.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#komentarz">(P. Hartglas: Już 10 lat tak spokojnie rozstrzygacie.)</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#KarolWierczak">My nie mielibyśmy nic przeciwko temu, gdybyście Panowie, jeżeli nie chodzi Wam o demonstrację, w poprzednich sejmach przygotowali wnioski, które by były rozpatrywane w formie poszczególnych ustaw.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#KarolWierczak">Jeżeli się do tego doda jeszcze to, że Panowie przed akcją wyborczą w swoich pismach podkreślali, że Panowie od tego Rządu otrzymali tak liczne koncesje, jakich przez 8 lat przedtem nie otrzymaliście…</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(P. Hartglas: Pan cytuje z „Dwugroszówki”, ona przeszła do Jedynki.)</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#KarolWierczak">Ja nie cytuję z „Dwugroszówki”, ale przypominam, że „Epoka”, organ rządowy, ogłosiła, jakie koncesje Panowie dostali, a poza tem „Hajnt” i inne pisma żydowskie twierdziły wyraźnie, że Panowie ten właśnie Rząd błogosławią przede wszystkiem dlatego, żeście otrzymali od niego i w sprawach szkolnych, i w innych wiele różnych koncesji.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#KarolWierczak">W motywach do tego wniosku Panowie się powołują na zobowiązania Rządu. Jeżeli Rząd, mając możność w formie dekretu zniesienia tych rozporządzeń i zastrzeżeń, tego nie robi, to widocznie to są rzeczy trudne.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#KarolWierczak">Ponieważ nie wszystkie kwestje są tu podniesione, oświadczamy się przeciw nagłości tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do głosowania nad nagłością wniosku. Proszę Posłów, którzy są za nagłością wniosku p. Hartglasa i tow., żeby wstali. Stoi większość, nagłość została uchwalona. Wniosek odsyłam do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: nagłość wniosków posłów Koła Żydowskiego w sprawie niesłusznego wymiaru podatku przemysłowego za r. 1927 (druk nr 82).</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Farbstein dla uzasadnienia nagłości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Wysoki Sejmie! Nie będzie przesady, jeżeli powiem, że wymiar podatku przemysłowego za rok 1927 był wyzwaniem, rzuconem całemu kupiectwu i rzemiosłu w Polsce. Ze wszystkich miast i miasteczek Rzeczypospolitej dochodzi nas jeden okrzyk rozpaczy, że całe kupiectwo jest zagrożone, że stoi teraz nad krawędzią ruiny. Urzędy skarbowe, nie licząc się dostatecznie z istniejącym stanem handlu, pomijając bardzo często opinje komisji szacunkowej, a w wielu wypadkach nawet bez udziału rzeczoznawców, określały tak kolosalne sumy obrotów, że przekraczały one o 500 do 600% istotny obrót danego kupca, a w niektórych wypadkach o 1000 do 1500%. Trudno posądzać urzędy skarbowe, że pragnęły zniweczyć cały handel polski, ale co im można zarzucić, to jeżeli nie lekkomyślne, to w każdym razie bardzo nieoględne traktowanie tak poważnej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Urzędy skarbowe powinny były zrozumieć, że nadmiernym wymiarem podatków podkopują egzystencję tysięcy płatników podatkowych i wtrącają w przepaść nędzy rzesze drobnego kupiectwa i rzemieślników. Chyba nie leży to ani w interesie Państwa, ani Skarbu!</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Dziwne istotnie były praktyki urzędów skarbowych. Gdy urzędy skarbowe miały samodzielnie wyliczać obroty, ustalono fantastyczne ceny i w ten sposób uzyskano nadmierne sumy obrotów. U fabrykantów wynotowywano sumy obrotów kupców, do tego dodawano wartość towarów, otrzymywanych przez kupców koleją lub pocztą, t. j. wartości tych samych towarów, które już były wynotowane u fabrykantów, i w ten sposób określano dwukrotny obrót. Rzemieślnikom VIII kategorji, pracującym bez żadnej pomocy, a zwolnionym od podatku przemysłowego, wymierzono jednak wbrew ustawie podatek obrotowy w bardzo poważnej sumie. Naturalnie wszystkie organizacje gospodarcze, jak również rady miejskie, zarządy miast, instytucje społeczne, podniosły bardzo silny protest przeciwko temu niesprawiedliwemu wymiarowi podatków.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Należy jednak przyznać, że p. Minister Skarbu miał może najlepsze chęci, ale podobno dobremi chęciami jest wybrukowane piekło. Od dobrych chęci do dobrych czynów jest bardzo często u nas taka odległość, że te dwa pojęcia nigdy się spotkać nie mogą. A że tak jest w istocie, pozwolę sobie tutaj przytoczyć list, otrzymany od bardzo poważnego kupca, który zawiadamia: „Wczoraj dn. 19 maja zgłosiłem się do urzędu skarbowego w Warszawie. Chciałem zapłacić ratę podatku przemysłowego za rok 1927. Powołałem się na okólnik p. Ministra z dn. 8 maja i chciałem zapłacić połowę podatku, wymierzonego za 1926 r. plus 30%. Na to urzędniczka, która wypisuje deklaracje, odpowiedziała: musi pan zapłacić podatek za 1927 r., bo to co jest w gazetach nikogo nie obowiązuje”. Takie same informacje otrzymujemy teraz już prawie z całej prowincji. To jest właśnie ta różnica: okólniki — to są dobre chęci Ministra, a to co oświadcza urzędniczka — to są czyny. Sam okólnik wcale nie zmienił położenia kupiectwa w Polsce, bo znowu oddaje całe kupiectwo na łaskę i niełaskę tych samych panów naczelników urzędów skarbowych, którzy wymierzali te horendalne podatki. Jak opiewa ten cyrkularz? Cyrkularz poleca naczelnikom urzędów skarbowych bądź osobiście, bądź przy współudziale rzeczoznawców podług wyboru naczelników urzędów skarbowych przeprowadzić przedwstępne, prowizoryczne zbadanie wymiaru podatków, a poza tem tym samym naczelnikom pozostawia się decyzja co do delegatów najpoważniejszych organizacji gospodarczych, czy dają gwarancję lojalnej współpracy. Innemi słowy, czy ci delegaci pójdą na pasku panów naczelników.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Nie będę wyliczał setek wypadków, o których w innej drodze zakomunikowaliśmy p. Ministrowi Skarbu, ale chcę przytoczyć ze trzy, cztery wypadki dla zilustrowania, do jakiego absurdu dochodzą wymiary podatków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#IgnacyDaszyński">Panie Pośle, proszę o motywowanie nagłości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JoszuaHeszelFarbstein">Otóż handlarzowi jabłek, mającemu stragan w miasteczku Huszczy, wymierzono obrót 80.000 zł. Sklepikom spożywczym, mającym jak zwykle trochę drobnych towarów galanteryjnych, obliczono podatek w wysokości 80% za towary galanteryjne i 20% za spożywcze. Naturalnie, że położenie drobnego kupiectwa i rzemiosła jest zagrożone i wobec tej katastrofalnej sytuacji proszę uprzejmie Wysoki Sejm o uchwalenie nagłości wniosku Koła Żydowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do głosowania nad nagłością wniosku Koła Żydowskiego. Proszę Posłów, którzy są za nagłością tego wniosku, aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek nie uzyskał większości, przesyłam go jako zwykły do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do 4 punktu porządku dziennego: nagłość wniosku posłów Klubu Białoruskiego „Zmagania o sprawę chłopów i robotników” w sprawie mordu, dokonanego na mieszkańcach kolonji Zawań przez posterunkowego Raubę.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Gawrylik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JózefGawrylik">Wysoki Sejmie! Zabieram głos celem uzasadnienia nagłości wniosku w sprawie mordu nad trzema chłopami białoruskimi, dokonanego przez policjanta posterunku policji w Mołódecznie, Raubę, wspólnie z konfidentem Achramowiczem.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#JózefGawrylik">Nie będę przemawiał w celu zaagitowania Was, Panowie, bo wiem, że to jest cel nie do osiągnięcia z powodu zasadniczej wrogości, jaką żywicie do nas, jako szczerych przedstawicieli dążności wyzwoleńczych ludu białoruskiego. Ponad waszemi głowami nie przemawiam do tłumów, ażeby je roznamiętnić, to jest zbyteczne, gdyż fakty codziennych mordów i nadużyć spełniają doskonale tę rolę. Ograniczę się tylko do treści samego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#JózefGawrylik">„Dnia 17 maja mieszkańcy kolonji Zawań, położonej około Mołodeczna, byli na ulicy, bawiąc się i rozmawiając. Przez ulicę przechodził policjant z Mołodeczna, posterunkowy Rauba w towarzystwie włościanina Achramowicza. Posterunkowy bez żadnej przyczyny dał rozkaz zebranym kolonistom rozejścia się. Jeden z obecnych, Dymitr Czerniawski zaczął tłumaczyć posterunkowemu, że ludzie bawią się, gdyż jest święto, nic złego nie robią i nie ma żadnych racji do rozpędzania ich. W odpowiedzi na to policjant Rauba zaaresztował Czerniawskiego i odprowadził go na posterunek. Za aresztowanym poszli brat jego Aleksander Czerniawski i Aleksander Owsianik. Prosili oni policjanta, żeby wypuścił aresztowanego.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#JózefGawrylik">„Policjant Rauba kazał im odejść i natychmiast strzelił do nich…”</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#komentarz">(Głos: Ale powiedz Pan, jak oni prosili.)</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#JózefGawrylik">Ja właśnie proszę o to, ażeby wykryć całą prawdę.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#JózefGawrylik">Tam trzeba pojechać i zbadać, wtedy będziemy wiedzieli gdzie jest prawda.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#JózefGawrylik">„Kula przebiła pierś Aleksandra Owsianika i trafiła w ramię Aleksandra Czerniawskiego. Aleksander Czerniawski zaczął uciekać — Owsianik z jękiem upadł na ziemię. Aresztowany Dymitr Czerniawski błagał, aby w niego nie strzelano, ale Achramowicz zakomenderował: „Strzelaj do niego”. Policjant strzelił do aresztowanego, trafiając go w brzuch. Ranny aresztowany upadł na płot, Achramowicz zrzucił go z płotu na ziemię i kamieniem uderzył w bok, od tego uderzenia Dymitr Czerniawski skonał. Leżącego rannego Owsianika kopano nogami w brzuch dopóki nie skonał. Świadkami mordu byli: Juljan Januszkiewicz, Suszko Mikołaj, Chadusewicz Anna i wszyscy z Mołódeczna, bawiący się tam, którzy byli w odległości 50 kroków od tego wypadku”. Sekcję zwłok przeprowadzili: Sędzia śledczy, doktór trzech komendantów policji i trzech przodowników policji tajnej. Mówią tamtejsi ludzie, że dopuszczono się nieścisłości w protokóle, że doktór stwierdził, że nie złamano żebra. Wtedy brat zabitego przyprowadził doktora, który przypadkowo bawił w Mołódecznie na komisji wojskowej, który zbadał zabitego i stwierdził, że żebra są połamane, a drugi aresztowany zmarł od uderzenia nogą w brzuch. Jednak słowa tego doktora nie zostały wniesione do protokółu. W ogóle starostwo i policja stara się ten czyn zatrzeć. Krewni i sąsiedzi prosili nas o wystąpienie z wnioskiem nagłym w imieniu tego ludu, który do rozpaczy dochodzi pod wrażeniem tych gwałtów i okrutnych, drakońskich wyroków, jakie zapadły w Wilnie na b. posłów. Proszę o przyjęcie nagłości naszego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do głosowania. Proszę Posłów, którzy są za nagłością tego wniosku, żeby wstali.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Niech Pan wstanie, Panie Polakiewicz. P. Polakiewicz: Ja nie wstaję, dlatego, że jest dochodzenie prokuratorskie.)</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#IgnacyDaszyński">Proszę na przyszłość szanować głosowanie. Jeżeli ktoś z Panów głosuje tak, jak mu sumienie każę, to nie ma prawa drugiemu mówić, żeby głosował tak, jak inni. To jest bardzo młody parlamentaryzm, który pozwala sobie głosować jak sam chce, a drugiemu nie pozwala.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#IgnacyDaszyński">Proszę pp. Sekretarzy o obliczenie głosów.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#komentarz">(Po obliczeniu głosów.)</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#IgnacyDaszyński">Wynik głosowania jest następujący: za nagłością głosowało 144 posłów, przeciwko 110. Nagłość została uchwalona. Wniosek odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: nagłość wniosku posłów Klubu Ukraińskiego w sprawie zamknięcia 5 wyższych klas państwowego gimnazjum z językiem wykładowym ukraińskim w Stanisławowie (odbitka nr. 13).</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Rudnicka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MilenaRudnycka">Wysoki Sejmie! Stan faktyczny sprawy, co do której Klub Ukraiński zgłasza wniosek nagły, przedstawia się w sposób następujący: Młodzież 5 wyższych klas gimnazjum państwowego z ukraińskim językiem wykładowym w Stanisławowie, nie usłuchała zarządzenia dyrekcji i nie wzięła udziału w obchodzie święta 3 maja. Organizacją tego obchodu zajmował się miejscowy komitet obywatelski. W programie obchodu, oprócz nabożeństw i poranków uroczystych w szkołach, była manifestacyjna defilada młodzieży wszystkich szkół. Udział młodzieży ukraińskiej w tej defiladzie zadecydował powyższy komitet obywatelski, na którego czele stał burmistrz Stanisławowa. Za wstrzymanie się od udziału w obchodzie i pochodzie dyrekcja zakładu za-, rządziła natychmiastowe zamknięcie 5 wyższych klas gimnazjum, wydając to zarządzenie jeszcze przed przeprowadzeniem śledztwa i przed ustaleniem ewentualnej winy. Delegat kuratorjum okręgu szkolnego lwowskiego zatwierdził zarządzenie dyrekcji. Jest ono w mocy do dnia dzisiejszego. W ten sposób na 6 tygodni przed końcem roku szkolnego unieruchomiono naukę w 5 klasach gimnazjum, wyrzucono na bruk około 200 uczniów, godząc w istnienie samego zakładu naukowego.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#MilenaRudnycka">Fakt ten, niesłychany w dziejach szkolnictwa, nie wytrzymuje krytyki, ani ze stanowiska pedagogicznego, ani politycznego. Proszę przede wszystkiem wziąć pod uwagę dysproporcję między ewentualną winą, a wysokością kary. Wychowawca, wymierzający karę, musi brać przede wszystkiem pod uwagę pobudki i motywy czynu, a nie ulega wątpliwości, że młodzież ukraińska w danym wypadku kierowała się motywami czysto ideowemi.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#MilenaRudnycka">Do czego prowadzi przymusowe wciąganie młodzieży ukraińskiej do publicznych manifestacyjnych obchodów, o tem świadczą fakty, które zaszły w niedawnej przeszłości. Mianowicie, młodzież tego samego gimnazjum stanisławowskiego brała udział z nakazu władz szkolnych w obchodzie manifestacyjnym w dniu 11 listopada. Kiedy ta młodzież przechodziła przed płytą Nieznanego Żołnierza, publiczność polska obsypała ją obelgami i wyzwiskami.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#MilenaRudnycka">Zupełnie analogiczny fakt zaszedł także w dniu imienin Marszałka Piłsudskiego w marcu, kiedy młodzież ukraińskiego gimnazjum w Tarnopolu brała udział w pochodzie manifestacyjnym. Wówczas jednak publiczność polska nie ograniczyła się do obelg słownych, ale zaatakowała czynnie młodzież ukraińską i jednego ucznia, ciężko zmasakrowanego, odesłano do Lwowa.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Głos: Nie polska, endecka. Inny głos: Młodzież sanacyjna.)</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#MilenaRudnycka">Nic więc dziwnego, że młodzież ukraińska w Stanisławowie, mając za sobą tak smutne doświadczenia, nie chcąc narażać się na policzek moralny i na profanację swych uczuć narodowych, nie wzięła udziału w tym obchodzie. Z punktu widzenia pedagogicznego przymusowe wciąganie młodzieży do obchodów państwowych, które w rzeczywistości mają charakter świąt narodowych polskich, a we Wschodniej Galicji są bardzo często manifestacją szowinizmu polskiego, jest wiwisekcją dokonywaną na duszy młodzieży ukraińskiej i prowadzi w skutkach do tego, że młodzież ta z nieufnością, a nawet z nienawiścią odnosi się do szkoły i do nauczyciela. Że tak rzeczywiście jest, że te święta w Galicji Wschodniej mają charakter szowinistyczny polski...</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Głos: A szowinizmu ukraińskiego nie ma, że młodzież ukraińska ma prawo uważać te święta za atak wymierzony przeciwko sobie, przeciwko prawom młodzieży ukraińskiej do szkoły narodowej)</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#MilenaRudnycka">...dowodem tego jest fakt, że obchód 3-go maja jest dniem zbiórki na rzecz towarzystwa szkoły ludowej.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#MilenaRudnycka">Wżyjcie się Panowie na chwilę w przeżycia młodzieży ukraińskiej, w tortury moralne, jakie ona znosi widząc na każdym kroku, że szkoła stara się zniweczyć jej uczucia narodowe, wynarodowić ją i w duszach posiać to, co jest tych uczuć zniewagą. Młodzież ukraińska, jak każda młodzież, jest wrażliwa na wszelkie upokorzenia. Taką była młodzież polska, ale to, coście Panowie szanowali, rozumieli, usprawiedliwiali, a często i gloryfikowali, gdy chodziło o młodzież polską, to depczecie i potępiacie, gdy chodzi o młodzież ukraińską. Młodzież polska w zupełnie analogiczny sposób reagowała przeciw zarządzeniom władz zaborczych szkolnych, jak to czyni dziś młodzież ukraińska, ale tych szlachetnych porywów młodzieży ukraińskiej nie chcecie dziś zrozumieć.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#MilenaRudnycka">Z punktu widzenia politycznego zarządzenie takie też nie wytrzymuje żadnej krytyki, sprzeciwia się ono traktatom międzynarodowym, zabraniającym narzucania mniejszościom narodowym obowiązków państwowych, które sprzeciwiają się poczuciu narodowemu ludności, które koliduj ą z uczuciami narodowemi tych mniejszości narodowych. Tego rodzaju zarządzenie nie. prowadzi też do celu, chyba, że celem polityki szkolnej jest jeszcze większe jątrzenie i budzenie nienawiści narodowościowej. Polityka szkolna sądzi, że zarządzeniami tego rodzaju i karami potrafi zmienić stosunek i nastroje, panujące na terytorjum ukraińskiej większości narodowej. Ale wierzcie Panowie, że ostre kary za spontaniczne odruchy tej młodzieży nie czynią jej bardziej uległą rozporządzeniom, przeciwko którym protestuje jak najkategoryczniej całe społeczeństwo ukraińskie i przed któremi wzdrygają się dusze młodzieńcze. Martyrologja szkolnictwa polskiego pod zaborem pruskim i rosyjskim powinna Was była nauczyć, że tego rodzaju zarządzenia pchają młodzież w związki tajne, w których jeszcze bardziej wzmaga się idea oporu i że ostre kary nie prowadzą do celu, ale wytwarzają atmosferę rozpaczy i nienawiści.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#MilenaRudnycka">Klub ukraiński, protestując jak najkategoryczniej przeciwko temu łamaniu duszy młodzieży ukraińskiej, przeciwko temu systemowi wciągania młodzieży ukraińskiej do patrjotycznych obchodów polskich, prosi o uchwalenie nagłości tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Posłów, którzy są za przyjęciem nagłości wniosku posłów Klubu Ukraińskiego, aby wstali. Stoi większość, nagłość wniosku została uchwalona. Odsyłam wniosek do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosków z mojemi adnotacjami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek posłów z KI. Parł. Bezp. BI. Wsp. z Rządem w przedmiocie umów sprzedaży, zamiany lub przyrzeczenia sprzedaży nieruchomości ziemskich na obszarze b. zaboru rosyjskiego — do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek Zw. Pari. Pols. Soc. w przedmiocie niektórych zmian w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 15 kwietnia 1927 roku (Dz. U. Rz. P. Nr. 35 poz. 305) w sprawie zapewnienia czasowych mieszkań i pomieszczeń dla zwolnionych robotników rolnych — do Komisji Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek p. Krempy i kol. z KI. Parł. Zw. Chł. w sprawie założenia szkoły tkackiej w Padw i Narodowej pow. mieleckiego przy pomocy 12 warsztatów mechanicznych i przędzalni, które są niezbędne w obecnych czasach i na przyszłość z powodu braku odzieży na wsi w pow. tarnobrzeskim, niskim, kolbuszowskim i inn. dawnej Galicji — do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek p. Żuka i to w. z Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji w sprawie pomocy Rządu gospodarzom wiejskim w gminie Borki, Wiśniowiec i Szumsk, pow. krzemienieckiego, woj. wołyńskiego, dotkniętych gradobiciem — do Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek p. J. Pieniążka i kol. P. S. L. „Piast” w sprawie dokończenia regulacji rzeki Mleczki w pow. przeworskim — do Komisji Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek p. Juchniewicza i tow. z Klubu Białoruskiego w sprawie darowania wszystkich kar i nawiązek za przestępstwa, popełnione w związku z zakazem plantowania tytoniu — do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek posłów: Michałkiewiecza, Piątka, Szyszki, Noska, Płoszajczaka i kol. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie pominięcia w spisie parcelacyjnym maj. Jerka pow. kościańskiego — do Komisji Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek p. Michałkiewicza i kol. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie kontynuowania prac około sypania wałów ochronnych nad Wisłą — odsyłam do Komisji Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek posłów Michałkiewicza, Płoszajczaka, Szyszki, Piątka, Noska oraz kol. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie dodatkowej parcelacji m. Góra pow. Żnin — do Komisji Reform Rolnych.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#ZygmuntPiotrowski">Wniosek nagły p. Pawła Karuzo i tow. z klubu Białoruskiego w sprawie doraźnej pomocy dla dotkniętej klęską żywiołową ludności w woj.: wileńskiem, i nowogródzkiem postawię później na porządku dziennym.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nieposzanowania świąt grecko-katolickich w urzędach skarbowych powiatów woj. tarnopolskiego.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Sochy i to w. z klubu Stronnictwa Chłopskiego do p. Prezesa Rady Ministrów, pp. Ministrów: Skarbu, Spraw Wojskowych oraz Pracy i Opieki Społecznej w sprawie t. zw. rejestracji francuskiej Interpelacja p. Sochy i tow. z klubu Stronnictwa Chłopskiego do p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Skarbu w sprawie obsadzenia hurtowni tytoniowej w Lisku.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zarządzeń wydawanych przez starostwa, a szczególnie przez starostwo mieleckie.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Szczepańskiego i kol. z klubu parlamentarnego „Wyzwolenie” do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie niedozwolonego wywierania nacisku na urzędników państwowych i samorządowych przy pomocy interdyktów biskupich.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie pokrzywdzonej sanitarjuszki Katarzyny Stelmachowej z gminy Złotniki, pow. mieleckiego.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Krempy i tow. do pp. Ministrów: Komunikacji, Przemysłu i Handlu oraz Skarbu w sprawie wykończenia rozpoczętej budowy kolei: Rzeszów - Kolbuszowa-Tarnobrzeg.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie ściągania kar od kontrahentów nieopłacających w czasie należytości skarbowych od przeniesienia własności.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie bagatelizowania ustawy o przemyśle ludowym przez inspektoraty skarbowe w Mielcu i Kolbuszowej.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Krempy i tow. do p. Ministra Skarbu w sprawie niesłusznie pokrzywdzonej Józefy Gargas z Książnic, pow. mieleckiego.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Kohuta i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego pobierania opłat przez komisarza gminnego w Horocholinie pow. bohorodczańskiego.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Roguckiego i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nadużyć służbowych nauczycielki Marji Kucidowej w Zarajsku pow. Samborskiego, woj. lwowskiego.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Kohuta i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niedopuszczania przez władze administracyjne do urzeczywistnienia samorządu gminnego w Lachowcach pow. bohorodczańskiego i w sprawie stosowania przez województwo w Stanisławowie targu w załatwianiu środków prawnych.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Stefaniwa i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie odmówienia emerytury Józefowi Martyno wieżowi z Bełza b. austryjackiemu wachmistrzowi żandarmerji.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Szekieryka-Donykiwa i tow. z klubu Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do pp. Ministrów: Robót Publicznych i Rolnictwa w sprawie nadużyć radcy leśnictwa Lisowskiego w Kutach.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja posła Szekieryka-Donykiwa i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie gospodarki wydziału powiatowego w Kosowie na szkodę gminy Biłoberezka.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Szekieryka-Donykiwa i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niewydawania przez starostwo w Kosowie zezwoleń na przebywanie w strefie nadgranicznej.</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Kohuta i tow. z klubu Ukr. Soc. Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie jaskrawego naruszania obowiązujących ustaw przez starostę d-ra Nowaka w Bohorodczanach i w sprawie oświadczenia tegoż starosty, że w urzędowaniu kieruje się swoją wolą a nie ustawami.</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Sobka i kol. z parlamentarnego klubu Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie utworzenia starostwa w Leżajsku w woj. lwowskiem.</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Sobka i kol. z klubu Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie przyjścia z pomocą kredytową i zapomogą wydziałowi powiatowemu łańcuckiemu przy budowie mostu na Sanie we wsi Kuryłówka, pow. łańcuckiego, woj. lwowskiego.</u>
          <u xml:id="u-26.20" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja posła Sawickiego i kol. z klubu Stronnictwa Chłopskiego do pp. Ministrów Spraw Wojskowych i Skarbu w sprawie renty inwalidzkiej dla Józefa Sosnowskiego, mieszkańca miasta Goniądza, pow. białostockiego.</u>
          <u xml:id="u-26.21" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja p. Sawickiego i kol. z klubu Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie gwałtu Michała Skorubskiego, dokonanego na spokojnej ludności przez posterunkowego z posterunku Zołudka, pow. lidzkiego.</u>
          <u xml:id="u-26.22" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja posła Buli i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Rolnictwa w sprawie zakazu przywożenia gnojówki ze Śląska niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-26.23" who="#SekretarzpPiotrowski">Interpelacja posłów: dr. Michałkiewicza, Noska, Szyszki, Płoszaj czaka, Piątka i kol. z klubu P. S. L. „Piast” do p. Ministra Reform Rolnych w sprawie pominięcia w spisie parcelacyjnym maj. Jerka, pow. Kościan.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#IgnacyDaszyński">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#IgnacyDaszyński">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia jutro, 30 maja, o godz. 11 r., z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#IgnacyDaszyński">Dalsza rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Rzeczypospolitej Polskiej na okres od 1 kwietnia 1928 r. do 31 marca 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#IgnacyDaszyński">Nagłość wniosku posła Karuzo w sprawie doraźnej pomocy dla dotkniętej klęską żywiołową ludności w woj. wileńskiem i nowogródzkiem.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#IgnacyDaszyński">Nie słyszę protestu, zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>