text_structure.xml 191 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 9 min. 48 rano)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Przemysłu i Handlu — Czesław Klarner, Minister Sprawiedliwości — Antoni Żychliński. Pods. Stanu w Min. Sprawiedliwości — Julian Siennicki, Gener. Dyr. Poczt i Telegr. — Moszczyński.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 99 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 100 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Gruetzmacher i Kopciński. Listę mówców prowadzi s. Gruetzmacher.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego, punkt pierwszy: Sprawozdanie Komisji Skarbowo Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925, część 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości (dalsza rozprawa). Głos ma s. Biały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#StanisławBiały">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#StanisławBiały">Przy uchwalaniu budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości Sejm uznał za wskazane budżet ten podwyższyć o dość znaczną kwotę, a mianowicie o kwotę 7.668.200 zł. Otóż na kwotę tę składają się przeważnie wydatki na nowe budowle. Niewątpliwie znaczna część z tych wy datków to rzeczy bardzo pożyteczne, może nawet pilne, ale może nie wszystkie konieczne. Senat uchwalając ustawę finansową wyszedł z zapatrywania, że należy budżet zrównoważyć, by dochody zrównały się z wydatkami. Ponieważ jednak nie znaleziono źródeł nowych dochodów, zatem w preliminarzu Ministerstwa Sprawiedliwości skreślono 4.500.000 zł, lecz nie wyszczególniając pozycyj, które się ma skreślić, pozostawiając je uznaniu Ministrowi Sprawiedliwości w porozumieniu z Ministrem Skarbu, Dlatego art. 1 ust. skarbowej jest w następujący sposób zredagowany:</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#StanisławBiały">„Załączonym budżetem administracji na r. 1925 ustala się: kwoty wydatków zwyczajnych na 1.652.7000,032 zł, kwotę wydatków nadzwyczajnych na 359 524.376 zł, z tem atoli ograniczeniem, iż Minister Sprawiedliwości w porozumieniu z Ministrem Skarbu obniży w drodze rozporządzenia wydatki zwyczajne i nadzwyczajne części 9 o kwotę 4,500.000 zł. Łączną sumę wydatków państwowych administracji na r. 1925 ustala się zatem na kwotę 2,007.724.408 złotych”.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#StanisławBiały">Sądzę, że tego rodzaju załatwienie sprawy nie jest zupełnie właściwe; rzeczą bowiem Sejmu i Senatu jest ściśle ustalić te dochody i wydatki, które uznają za konieczne, a nie pozostawiać je decyzji Rządu, Wobec tego stawiam wniosek do art. I ustawy skarbowej następujący:</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#StanisławBiały">„W art. 1 skreślić ustęp dodany przez Komisję Skarbowo-Budżetową Senatu od słów: „z tem atoli ograniczeniem” aż do słów: „o kwotę 4.500.000 złotych” Wzamian za to zmniejszyć wydatki w części IX Ministerstwa Sprawiedliwości o kwotę następującą: 1. Wydatki zwyczajne Dział 2 Wymiar Sprawiedliwości. § 9. Remont i konserwacja budowli o kwotę 750.000 zł. Dział 3 Więziennictwo. § 9. Remont i konserwacja budowli o kwotę 400.000 zł. II. Wydatki nadzwyczajne. Dział I. Zarząd Centralny § 9 Budowle o kwotę 500.000 zł. Dział 2. Wymiar Sprawiedliwości. § 9 Budowle o kwotę 3.075.000 zł. Dział 2a. Wymiar Sprawiedliwości w woj. Śląskiem. §9 o kwotę 200 000 zł Dział 3. Więziennictwo. § 9. Budowle o kwotę 240.000 zł Są to przeważnie te pozycje, o które budżet Ministerstwa Sprawiedliwości został przez Sejm podwyższony.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#StanisławBiały">Przy tej sposobności pozwolę sobie zwrócić uwagę p. Ministra Sprawiedliwości na pewną bolączkę Małopolski W Małopolsce zarządza się doręczanie uchwał sądowych i cytacyj sądowych w tych wszystkich miejscowościach, które nie mają urzędów pocztowych, za pomocą posłańców sądowych i pobiera się od tych doręczeń opłatę 35 groszy. Takie postanowienia były za czasów Austrii i ludność szczególnie wiejska, ponieważ to jej dotyczyło, bardzo się na nie żaliła, tak, że w ostatnich czasach, w r. 1914, wniesiono rozporządzenie o zniesieniu tych opłat Obecnie zostały one przywrócone. Ludność czuje się tem dotknięta, bo właściwie za to, że w jej miejscowości nie ma poczty, musi płacić za doręczanie 35 gr. Proszę bardzo, żeby p. Minister Sprawiedliwości był łaskaw w tę sprawę wejrzeć i o ileby to było możliwe, te opłaty znieść, jak niemniej ciężary z tytułu tych opłat, które dotychczas obowiązywały.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Zubowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PiotrZubowicz">Budżet Ministerstwa Sprawiedliwości jest całkowicie usprawiedliwiony, warunki obecne nie pozwalają tylko jego ram rozszerzyć i dlatego nasz klub, jako stojący na demokratycznem stanowisku i dążący do uniezależnienia sądów i rozumiejący, że niezależność sądowa jest ściśle związana z niezależnością materialną, zwłaszcza w uposażeniach sędziów i prokuratorów, sprzeciwia się wszelkim zakusom, by obciąć budżet Ministerstwa Sprawiedliwości w tej lub innej materii. Stawiają nam tutaj już pewne kompromisowe wnioski, mianowicie, ażeby znieść pewne cyfry z budżetu na budowle. Otóż nie wiem, czy który z Panów był w budynku Ministerstwa Sprawiedliwości, nie wiem, czy który z Panów widział tę zaiste trafikę, ale jeżeli porównamy tę trafikę z tym Palais de Justice, z temi pałacami sprawiedliwości na zachodzie, to faktycznie ogromnie niekorzystnie będziemy wyglądali. Były pieniądze na stawianie pałaców wojskowych, są pieniądze na stawianie pałaców dla innych ministerstw, tylko zawsze Ministerstwo Sprawiedliwości jest u nas kopciuszkiem spychanym na szary koniec i chociaż wymiar sprawiedliwości jest trzecią władzą, jest jednak traktowany tylko tak en passant.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PiotrZubowicz">Senat już w roku zeszłym wniósł rezolucję o poprawę bytu, niezależności materialnej sędziów i prokuratorów. Nie robię zarzutów p. Ministrowi, bo wiem, jak w tym wypadku ciężko jest mu wywalczyć coś z tego budżetu. Na wszystko są pieniądze, tylko gdy przychodzą potrzeby Ministerstwa Sprawiedliwości, jest ono właśnie tym nieszczęśliwym resortem, który raz wraz obcinają. A czy nasze sądy zasługują na takie traktowanie? O Sądzie Najwyższym mogę się wyrazić tylko z jak największem uznaniem. Orzecznictwo Sądu Najwyższego jest wyrazem głębokiej myśli prawniczej i wiemy, że temi orzeczeniami naszego Sądu Najwyższego interesuję się cały świat prawniczy i że nasze orzeczenia dotyczące kodeksu Napoleona, są komentowane i brane pod uwagę w judykaturze francuskiej. I muszę tu powiedzieć ze smutkiem, że orzeczenia te są zbyt mało znane, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie dokłada wysiłków, aby one na czas się pojawiały. One się pojawiają zbyt późno, tak, że z orzeczeniami, przypuśćmy, z 1922 r. zapoznajemy się w r. 1924. Teraz wyszły orzeczenia z 1923 r. Otóż wobec tego, że nasze prawodawstwo jest niezmiernie chaotyczne, że nasze prawodawstwo nowe, młode, mające impet wyrzucania szeregu ustaw, potrzebuje więc interpretacji, to pośpiech w redagowaniu tych orzeczeń jest wskazany. Podobno znowu brak pieniędzy stoi temu na przeszkodzie, tak, że z braku pieniędzy nawet nie można było wydać orzeczeń ostatnich. Wychodził w swoim czasie przy Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Sprawiedliwości dodatek prawniczy; za ministra Sobolewskiego było zapoczątkowane umieszczanie tam artykułów o poważnej treści prawniczej, lecz dodatek ten uwiądł na suchoty. Dziś Dziennik Urzędowy zawiera tylko zbiór informacyj i rozporządzeń urzędowych, nie pojawia się tam nic takiego, coby myśl prawniczą pchnęło naprzód. Ze smutkiem trzeba powiedzieć, że inne ministerstwo, które wcale nie jest powołane do interpretowania praw, do rozwijania nauki prawa, wydaje Dziennik Policji i Administracji i tam znajdujemy ten materiał, który powinnibyśmy znaleźć właśnie w czasopismach Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PiotrZubowicz">Gdy mówimy już o dziennikach, to muszę z tej trybuny mocno i silnie zaprotestować przeciw opóźnianiu ogłaszania ustaw w Dzienniku Ustaw. Jakie są tego konsekwencje, to Panom tu specjalnie na przykładzie przedstawię. Jest sobie gospodarz wiejski nazwiskiem Wojciech Kotlarz. P. Wojciech Kotlarz czytuje gazety, nawet czytuje „Wolę Ludu”, centralny organ piastowski. P. Wojciech Kotlarz wyczytał w tej gazecie, że Sejm uchwalił zniesienie podatku od zwierząt domowych. Przypominam, że w końcu kwietnia nawet i Senat tę sprawę załatwił, a Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr państwowych wydało zarządzenie, żeby nie ściągać podatków na r. 1925. W kwietniu Senat uchwalił ustawę bez zmian, nas tu przynaglali, pamiętam, twierdzili, że jest to ustawa nadzwyczaj pilna. Ustawa została więc uchwalona przez Sejm, przez Senat i do tego czasu spoczywa w archiwach ministerialnych, żadnego biegu nie otrzymała, w Dzienniku Ustaw niema jej. P. Wojciech Kotlarz uwierzył „Woli Ludu”, że taka ustawa została wydana i z tą wiadomością podzielił się z mieszkańcami swojej wsi i skutek jest taki, że obecnie sąd okręgowy w Mławie ma wniosek p. prokuratora w Mławie wytoczył p. Wojciechowi Kotlarzowi oskarżenie, że podburzał do nieulegliwości wobec ustaw obowiązujących — do niepłacenia podatku od zwierząt. To miało miejsce w roku 1925. Pytam się, kto jest winien? Może redaktor „Woli Ludu”, p. Dzendzel, powinien być pociągnięty do odpowiedzialności? Nie, p. Dzendzel mówił prawdę, bo taka ustawa została uchwalona przez Sejm i przeprowadzona przez Senat. W takim razie Wojciech Kotlarz, gałgan, powinien wisieć, że takie rzeczy opowiada. Nie, p. Wojciech Kotlarz słusznie uwierzył „Woli Ludu, ale wina jest w tem, że do dziś dnia numeru Dziennika Ustaw, w którym by było to rozporządzenie, niema. I prokuratora nie można też winić, bo on powiada, że ta ustawa, dopóki nie jest ogłoszona w Dzienniku Ustaw, nie jest obowiązująca.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PiotrZubowicz">Otóż uważam, że tak być nie powinno; jeżeli jakaś ustawa jest uchwalona przez Sejm, jeżeli została przeprowadzona przez Senat, to trzeba chyba postawić termin władzy, żeby ogłosiła tę ustawę w Dzienniku Ustaw, bo przez takie opóźnienia ludzie są później wprowadzani w błąd. Żeby to jeszcze „Wyzwolenie” napisało, ale to pisze „Wola Ludu”, ten niby główny pień macierzysty, który się ciągle szczyci tem, że broni Rządu. Chłopek przeczytał artykuły „Woli Ludu”, uwierzył i chłopka za to wali się w kark.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#komentarz">(S. Nowodworski: A czy Pan wie jaka jest manipulacja z ogłaszaniem w Dzienniku Ustaw? Sprawiedliwość zawsze ogłasza w przeciągu 24 godzin)</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PiotrZubowicz">Szukam winnego, może jest tu winnym Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych? Wiem, że wykonawcą i stróżem praw jest najwyższy prokurator, a najwyższym prokuratorem jest obecny Minister Sprawiedliwości, niechże on poszuka tego, kto jest winien.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PiotrZubowicz">Może nazwą mnie maniakiem, bo znowu będę mówiło sądach pokoju, nazwą mnie maniakiem dlatego, że już nieraz mówiłem, że mamy już dostateczną ilość ukończonych prawników, że nareszcie trzeba skończyć z analfabetyzmem w sądach. W tym względzie muszę podziękować p. Ministrowi, bośmy już nareszcie w okręgu zamojskim paru sędziów z wykształceniem prawniczym zobaczyli. Dotąd to była posada, którą mógł zajmować tylko ten, kto miał domowe wykształcenie. Teraz nareszcie ujrzeliśmy kilku prawników. Nie wiem, czy p. Ministrowi jest to wiadomem, iż niedawno członek rady lubelskiej na Zamość, adw. Henryk Rosiński złożył prokuratorowi Skolimowskiemu referat co do pewnych uchybień — nie będę o tem mówił — sędziego pokoju w Komarowie p. Kaweckiego, jeżeli potrzebne, jest nazwisko. Otóż mam wrażenie, że p. Minister jednak zainteresuje się tą sprawą i dość ciekawych rzeczy z niej się dowie. Przecież trzeba raz skończyć z temi ersatz-sądami, przecież czas już na to, aby nasze sądy miały wygląd prawdziwych sądów.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#PiotrZubowicz">Muszę też zwrócić uwagę na bieg spraw politycznych. W sprawach politycznych nazbyt często pochopnie wytaczamy sprawy i skutek jest taki, że zapadają potem wyroki uniewinniające. Według mego zdania, w sprawach politycznych trzeba mieć istotnie jakieś atuty do wygrania, żeby gdy się je położy na stół, faktycznie był jakiś skutek, bo inaczej tworzy się tylko rozmaite ofiary, które potem twierdzą, że jedne władze pociągają, a drugie uwalniają. Otóż muszę stwierdzić ze smutkiem, że to jest wynikiem zbyt rozwielmożnionej w ostatnich czasach instytucji konfidentów. Konfident musi usprawiedliwić swoje istnienie. Kto 1o jest konfident? Przecież człowiek przyzwoity nie zostanie konfidentem, bo to niemiła jednak rzecz tak jakoś donosić na swego współobywatela, albo dowiadywać się, rozpytywać. Konfident zwykle pochodzi, powiedziałbym, z szumowin społeczeństwa, i taki konfident musi usprawiedliwić swoje istnienie, bo jeżeli nic nie przynosi i nic nie wie, to za co mu płacą Otóż taki konfident, jeżeli nie ma już materiału, który może donieść, to go bardzo często sam stwarza, to go specjalnie robi. Inna rzecz, że ci konfidenci jeszcze są tak nieudolni, że kiedy przychodzi proces, to całe oskarżenie jak domek z kart wywraca się. Nie mówię o tem, żeby ludzie nieprawomyślni w stosunku do państwa mieli być bezkarni, ale tylko twierdzę, że nie powinno się tworzyć procesów, które nie dają wyników, bo to jest później duży minus dla wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli nawet ktoś jest niepoprawnym, to czy nie lepiej poczekać na to, aż się zdobędzie fakty i dowody niezbite, bo taki nieprawomyślny prawdopodobnie się nie uspokoi. Nie wierzę, żeby jeżeli ktoś był w poniedziałek nieprawomyślnym, już we wtorek stał się prawomyślnym, on w czwartek, lub piątek zrobi napewno coś takiego, co faktycznie będzie materiałem do ujęcia go. Ale sprawy z powietrza przez konfidentów tworzone dają efekt minimalny.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PiotrZubowicz">Muszę zapytać p. Ministra, czy to jest prawda, że niektórzy prezesi sądów dążą do tego, żeby powiększyć liczbę obrońców sądowych, ersatz — adwokatów? Przecież młodzi podrastają, młodzi nadchodzą. Już dziś w pewnej mierze jest hiperprodukcja. Znana jest odezwa rady lubelskiej, która konstatuje stan powyższy. A jednak my wiemy, że instytucja obrońców sądowych stworzona tylko tymczasowo, o pomocniczym charakterze, instytucja, która powinna była z rozwojem wykształcenia prawniczego zginąć, jednak trwa i nie tylko trwa, ale się powiększa. Otóż czy to jest pożądane? Ja mniemam — jestem już taki złośliwy — że może niektórzy z panów prezesów chcą zaskarbić łaski rozmaitych sekretarzy swoich, a nie mając gdzie ich wepchnąć, robią z nich obrońców. A jak się robi obrońców, to Panom opowiem. Był sędzia pokoju. Ten sędzia był dyscyplinarnie ukarany i to w ten sposób, że go wydalono i odjęto mu prawa do emerytury, za jakąś bardzo niedokładną historię z jakąś tam niewiastą i t. d, i t. d. Otóż nie minął miesiąc, a ta sama władza, która go przedstawiła do władzy dyscyplinarnej, robi go obrońcą sądowym. A robi z takim pośpiechem, że nawet wbrew art. 5 o palestrze nie pyta się rady adwokackiej o opinię. Czy to jest pożądane? Jeżeli ta jednostka nie była odpowiednia na sędziego pokoju, to mam wrażenie, że nie jest także odpowiednia na obrońcę sądowego, a chyba jednakowych kwalifikacyj musimy wymagać od wszystkich sług sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#PiotrZubowicz">Teraz muszę powiedzieć Panom o pokątnem doradztwie. Przecież w każdem miasteczku obecnie potworzyły się biura, które piszą najrozmaitsze brednie, które sąd odsyła, bo one pod względem ani formy, ani treści nie odpowiadają, najprymitywniejszym warunkom. Niema ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości żadnego wysiłku, aby usunąć tych ludzi, którzy są prawdziwemi pijawkami szerokich mas ludowych. Przecież istniał w dawnym kodeksie rosyjskim artykuł, który pociągał do odpowiedzialności, za pokątne doradztwo. A nasze sądy bardzo liberalnie do nich się odnoszą. Opowiem Panom jeden wypadek. Był sobie taki pan Judka Gerson i pisał prośby. Pisał prośby do jednego sądu — przegrał, do drugiego sądu — przegrał. Kiedy sprawa już we wszystkich instancjach została przegrana wtenczas Judka rozpytuje jeszcze chłopka o szczegóły i dowiaduje się że był wojakiem. — A, ty wojak byłeś, to ja napiszę apelację teraz do Ministra Wojny, sprawa będzie wygrana. Za to chłopek zapłacił 200 do 300 złotych. Pisze apelację do Ministra Wojny, zakleił, ale chłopek dowcipny nie bardzo wierzył, bo poprzednio sprawdził, że jednego papieru Judka do sądu nie doręczył. Wziął papier, patrzył pod światło lecz jakoś liter nie widać. Przychodzi do mnie i mówi; może Pan mi przeczyta co jest w tej apelacji do Ministra. Odpowiedziałem, że nie mam prawa, gdyż jest do Ministra jednak powiedział mi, że to jest papier jego własny, i nalegał żebym odczytał. Otwieram — czysty papier. Sprawę oddaje się do sądu i uniewinniają p. Judkę Gersona. Otóż pokątne doradztwo. Czy trzeba z nim walczyć? Takich przykładów może mniej jaskrawych, mógłbym przytoczyć bardzo wiele.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PiotrZubowicz">Jako członek opozycji, muszę zaznaczyć jednak, że to co mówią o naszych więzieniach, nie jest prawdą. W więzieniach nie biją. a nawet w ostatnich czasach potworzyły się patronaty i pewną opieką otaczają więźniów. Ale, jeżeli dziś z tej trybuny padł projekt zniesienia pewnych kredytów na budowę więzień, to muszę zaprotestować przeciw temu. Więzienia nasze są po większej części więzieniami niehygienicznemi, a ze wszystkich więzień najbardziej niehygienicznem jest przedewszystkiem Św. Krzyż, gdzie faktycznie ludzie mrą, gdzie suchoty rozwijają się w drugim lub trzecim roku pobytu.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A może byśmy lepiej postawili najpierw higieniczne szkoły.)</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PiotrZubowicz">Dobrze, ale w takim razie Panie Senatorze, lepiej już odrazu strzelać, ale nie skazywać na powolne konanie. Więźniowie żyją w warunkach najbardziej anty higienicznych, bo Św. Krzyż to stare mury klasztorne, mury nadzwyczaj wilgotne, należałoby uzyskać kredyt na przebudowę tego więzienia. Nie mieliby wtedy wrogowie Polski motywów do mówienia, że istnieje w więzieniach jakiś biały teror. Ja jeszcze raz podkreślam, że o ile wiem, w więzieniach obchodzą się z więźniami dobrze, lecz wiem też, że to z zewnątrz do więzień przychodzą nakazy protestowania przeciwko tym porządkom, jakie istnieją w naszych więzieniach. Sam dość krytycznie odnosiłem się do więziennictwa, ale muszę powiedzieć, że pod względem więziennictwa stoimy nienajgorzej.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#PiotrZubowicz">Jeszcze o jednej rzeczy chcę powiedzieć. Mówiłem że Ministerstwo Sprawiedliwości jest kopciuszkiem, a ja chciałbym widzieć w p. Ministrze Sprawiedliwości faktycznie generalnego prokuratora, przed którym wszystko drży, który stoi na straży Konstytucji i praworządności demokratycznego ustroju Polski. I dlatego ze smutkiem muszę powiedzieć, że jeżeli czujemy mocną rękę p. Ministra Sprawiedliwości, gdy chodzi o pewne zamachy na Konstytucję z lewej strony, to te zjazdy w Poznaniu, gdzie się ogłasza Sykstusów V albo Pooderów królami polskimi, nie znajdują w p. Ministrze tego bezwzględnego stróża praw bezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(Głos: A jak było w Lublinie?)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#StanisławPosner">Wysoka Izbo! Wszyscy wiemy i powtarzamy często stare przysłowie: justycja fundamentum regnorum. To jest siara odwieczna prawda, pochodząca jeszcze z czasów, kiedy były regna, kiedy byli królowie jeżeli to było prawdą dla tamtych ustrojów politycznych, to od czasu, kiedy do władzy przychodzą na świecie demokracje, ta prawda powinna być podniesiona do drugiej i trzeciej potęgi, bo tamte ustroje polityczne mogą się jeszcze opierać na innych pierwiastkach, ale ustrój republikański, ustrój demokratyczny spoczywa na tym właśnie, jako na najważniejszym, jako na śpiżowym fundamencie swojego istnienia. Bez sprawiedliwości na świecie żyć nie można, ale już napewno demokracja, republik a bez sprawiedliwości, bez prawa i praworządności istnieć nie może. Nawet pomyśleć o tem nie można. I dlatego też jest zjawisko, które się daje powszechnie zauważyć, że w demokracjach ministerstwa sprawiedliwości i ministrowie sprawiedliwości zajmują zaraz po prezesach rady ministrów najpierwsze miejsce i według organizacji np. władz francuskich minister sprawiedliwości jest z natury rzeczy zastępcą prezesa rady ministrów Dla tych powodów uważam, że budżet Ministerstwa Sprawiedliwości tak, jak został uchwalony w Sejmie, jest zupełnie usprawiedliwiony, i uważam nawet, że jest on minimalny, że jest to minimum tego, co Państwo, co Rzeczpospolita Polska może i powinna uczynić, ażeby było prawdą, że justycja fundamentum reipublice.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#StanisławPosner">To stwierdziwszy i że wszelkie próby, prowadzące do ograniczenia tego budżetu nie powinne znaleźć posłuchu w tej Wysokiej Izbie, a że przeciwnie, Senat powinien wyrazić nadzieję, że w dalszych budżetach, jak tylko nasze stosunki gospodarcze na to pozwolą. budżet Ministerstwa Sprawiedliwości powinien być znacznie a znacznie powiększony, przejdę do scharakteryzowania urządzeń, nad któremi czuwa Ministerstwo Sprawiedliwości i zgłoszę tutaj kilka postulatów, które wydaje mi się, powinne być uwzględnione, załatwione, jeżeli naprawdę chcemy, ażeby justycja była fundamentum reipublice.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#StanisławPosner">Proszę Panów, przedewszystkiem kwestia sądownictwa. Najzupełniej podzielam ten pogląd, że sytuacja gospodarcza, ekonomiczna, a nawet społeczna naszego sądownictwa pozo stawia bardzo wiele do życzenia. Jest to rzecz niedopuszczalna, ażeby sędziowie cierpieli nędzę; jest to rzecz niedopuszczalna, ażeby sędziowie nie mogli wychowywać swoich dzieci tak, jak tego pragną, tak jak wymaga sytuacja w której oni się znajdują; jest rzeczą niedopuszczalną, ażeby sędziowie nie cieszyli się powagą wśród innych urzędników administracji. I te prawdy, które zawiera znany memoriał zrzeszeń prawniczych polskich, tutaj zdaje się publicznie odczytany — są bardzo bolesne i z przykrością wielką słuchaliśmy tego, że sędziowie nasi muszą upominać się, ażeby ich koledzy, ażeby dopiero administracja polityczna kraju tłumaczyła, że sędzia naprawdę nie jest jakimś zbytecznym organem w organizmie politycznym kraju, ale że to jest organ, który powinien być najdostojniejszy w liczbie wszystkich innych, składających się na ogół urzędników administracji. Ale jeżeli pragniemy sędziom dać wszystko to, co im się z natury rzeczy należy pod względem płacy i honoru, to musimy też żądać od nich, aby stali na bardzo wysokim poziomie wykształcenia przedewszystkiem prawniczego. Często dają się słyszeć zdania, że tak nie jest i o ile najzupełniej przychylam się do poglądu, wyrażonego tu przez mego przedmówcę, szanownego p. kolegę Zubowicza, kiedy mówił o Sądzie Najwyższym, to nie ulega wątpliwości, że w sądach niższych ten poziom jeszcze bardzo dużo pozostawia do życzenia. Kolega Zubowicz zwracał uwagę na różne niewłaściwości natury moralnej, mnie zaś przedewszystkiem chodzi o wykształcenie prawnicze naszych urzędników sądowych, nie tylko sędziów, ale i prokuratorów i sędziów śledczych, wogóle całego personelu sądowego. I jestem przekonany, że bardzo wielu z obecnych tu na sali senatorów prawników zgodzi się ze mną, że Ministerstwo Sprawiedliwości powinno starać się, ażeby w drodze albo jakichś kursów dodatkowych, albo egzaminów dodatkowych ten poziom fachowy naszego sądownictwa w najszerszem tego słowa znaczeniu podnieść.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#StanisławPosner">Proszę Panów, mówiono tu przed chwilą o naszem więziennictwie. Panowie wiedzą, że ten temat nie tylko w kraju naszym i w prasie naszej, ale także i poza granicami naszego kraju był bardzo ujemnie omawiany. Istnieje już nawet cała literatura, poświęcona temu, co się podobno dzieje w więzieniach polskich. Mówię nie tylko temu, co się dzieje, ale i temu, co się podobno dzieje. Ta literatura jest w znacznym stopniu przesadzona i niesprawiedliwa, ale ma ona charakter polityczny i największa ilość tych oskarżeń, zwróconych przeciw stanowi więzień naszych, wychodzi z oficyn drukarskich sowieckich, sowieckich nie tylko moskiewskich, ale sowieckich na szerokim przestworze świata w Europie i Ameryce. Posiadamy w naszej bibljotece sejmowej szereg broszur i książek poświęconych stanowi naszego sądownictwa, które noszą tytuł bardzo zachęcający „Białego teroru”. Książka ta istnieje we wszystkich językach świata. Jest to jeden i ten sam rękopis, który został przez niewiadomych ludzi przetłumaczony na języki: niemiecki, francuski, angielski, rozrzucony w niezliczonej ilości egzemplarzy po całym świecie, i tak się nieszczęśliwie składa, że na końcu tej broszury jest odezwa partii komunistycznej. Ta broszura sama siebie dostatecznie charakteryzuje, bo ma wyraźną pieczęć tej instytucji z której pochodzi. Dziś to już trochę rozumieją ludzie na Zachodzie, że w tych wszystkich oskarżeniach jest bardzo dużo kłamstwa. Ale jest i prawda i tą prawdą zajęła się, jak to Wysokiej Izbie wiadomo, specjalna komisja sejmowa, która już od półtora roku bada więzienia polskie i ma ogłosić memoriał tej sprawie poświęcony. Te niewłaściwości, które i ta komisja znalazła — a my o tem wiemy, bo posłowie i senatorowie, którzy się tem interesują, są o tem dokładnie poinformowani — te niewłaściwości, nawet te przewinienia mają swoje źródła nie tylko w tem, że personel więzienny jest jeszcze niedostatecznie wyszkolony i bardzo często nie znajduje się na właściwym poziomie oświaty i moralności, ale przedewszystkiem i w tem, że pod względem ubikacji, pod względem możności umieszczenia tych więźniów, więzienia nasze są absolutnie niedostateczne. To znaczy, że ta sprawa sprowadza się do braku funduszów. Bo jeżeli w celi więziennej, w której może znaleźć dla siebie miejsce tylko 10 więźniów, siedzi 50 młodych ludzi, to każdy z nas doskonale rozumie, jaka jest atmosfera tej celi więziennej, jak cierpi ich odporność i na tle tego przeczulenia i tego zdenerwowania mogą odbywać się różne niewłaściwe rzeczy, które prowadzą do najróżnorodniejszych procesów.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#StanisławPosner">Nieraz rozmawiałem i z dzisiejszym p. Ministrem Sprawiedliwości i z p. Wiceministrem i z jego poprzednikami o tem, ażeby uczynili wszystko co jest w ich mocy, by procesów komunistycznych było mniej. Może się to wydać dziwnem, jeżeli tu powiem, że te procesy komunistyczne nie tylko dlatego mają miejsce, że mamy tak dużo komunistów 15-letnich, ale także i dlatego, że władze sądowe odnoszą się do tych spraw zbyt surowo, ze zbytnią bezwzględnością. 14 i 15-letnie dzieci aresztowane na jakimś studenckiem zebraniu, na którem znaleziono odezwy komunistyczne — oczywiście władza sądowa ma rację, że występuje przeciw nim, że ich aresztuje, ale nie ma racji, jeżeli te dzieci trzyma pod śledztwem pierwiastkowem 2 albo 3 lata. A nie ma władza sądowa słuszności nie dlatego, proszę Panów — bardzo proszę nie przypuszczać, że w tej chwili przemawiam po wodowany uczuciami zbyt daleko posuniętego miłosierdzia i humanizmu, wcale nie — ale dla bardzo prostej przyczyny, że jeżeli chłopiec 15 letni pod zarzutem zbrodni stanu dostaje się do więzienia i w celi, w której powinno być 10 ludzi, a siedzi jako 50-ty, to siedząc tam 2 albo 3 lata on dopiero kształci się na komunistę i dopiero po tych 3 latach, kiedy doskonale dojrzał jako agitator komunistyczny, jest sądzony i sąd wtedy go uniewinnia dla braków dowodów. I oto rezultat jest taki: trzyma się go 3 lata w więzieniu, uniewinnia dla braku dowodów winy, a więzienie dało mu właściwe wykształcenie komunistyczne, tak, że ten chłopiec, który gdyby był w sposób ojcowski ukarany zaraz na samym początku i gdyby w dalszym ciągu chodził do szkoły, byłby po dwu tygodniach wyszumiał z tych niepotrzebnych ingrediencyj komunistycznych i byłby z tej szkoły wyszedł na porządnego, poważnego obywatela kraju, staje się w tem więzieniu istotnym komunistą. A my sami, my, władza, my, Ministerstwo Sprawiedliwości, przyczyniliśmy się do tego, żeby dojrzał dopiero w tej atmosferze więziennej na doskonałego komunistę, na wroga państwa i Ojczyzny naszej.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#StanisławPosner">Otóż, proszę Panów, ja z tych powodów zarówno z p. Ministrem Sprawiedliwości, jak i z p. Wiceministrem Sprawiedliwości nieraz mówiłem, że należałoby wpłynąć w granicach możności, w granicach władzy ministerstwa, na sędziów śledczych, ażeby te śledztwa jak najprędzej kończyli, ażeby te śledztwa nie trwały po dwa i po trzy lata, ażeby one kończyły się w ciągu miesiąca, w ciągu dwóch miesięcy. Mnie się zdaje — mówiłem — że ze względu na koszt utrzymania tych więźniów i samych więzień, i ze względu na wyniki tych śledztw i rozpraw sądowych jest to nadzwyczaj pożądane. Na to ja zawsze słyszę odpowiedź: nie mamy dostatecznej ilości sędziów śledczych, bo nie mamy na to funduszów. Proszę Panów, znowu się sprowadza do tego samego, o czem już mówiłem kilka razy, że w interesie państwa leży, ażeby budżet Ministerstwa Sprawiedliwości był w granicach możności Państwa jak największy, dlatego, że to jest w interesie porządku społecznego, to jest w interesie pożytku społecznego, w interesie sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#StanisławPosner">Jest druga sprawa, o której bym chciał kilka słów powiedzieć: to jest sprawa ustawodawcza. My z natury rzeczy, będąc Państwem bardzo młodem, rozwijamy bardzo obfitą działalność prawodawczą. Nasze izby są przeciążone działalnością prawodawczą. Nie wychodzimy poprostu z tej gorączkowej roboty prawodawczej, ciągle musimy uchwalać niezliczone ustawy, małe, drobne, a także wielkie i największe. Ustawy te są przygotowywane w Ministerstwie Sprawiedliwości, lecz pozostawiają bardzo wiele do życzenia i my nieraz na Komisji Prawniczej Senatu stwierdzamy, że ustawy te nie są dostatecznie przygotowane, a w szczególności, że są redagowane w sposób niedopuszczalny w Rzeczypospolitej Polskiej. P. Minister Sprawiedliwości z tego tytułu nie będzie miał do mnie żadnego żalu, to są rzeczy dawne, stare, to są rzeczy stałe wogóle od 5 lat. My w Senacie, już nauczeni doświadczeniem Sejmu Ustawodawczego, odrazu w Komisji Prawniczej, utworzyliśmy komitet językowy; ten komitet językowy był złożony z 3 senatorów, którzy mieli czuwać nad tem, aby ustawy nasze pod względem redakcyjnym stały na wysokości zadania. Ten komitet językowy przyszedł bardzo prędko do przekonania, że niewiele może zdziałać, bo z chwilą kiedy ustawa przychodzi do Senatu, kiedy przeszła już cały szereg instancyj, a mianowicie wyszła z Ministerstwa Sprawiedliwości i poszła do Rady Ministrów, tam została uzgodniona, wróciła do Ministerstwa Sprawiedliwości, poszła do komisji sejmowej, następnie na plenum Sejmu i przyszła do Komisji Prawniczej Senatu, została już tak spaczona, że Senat niewiele już może w niej poprawić. Dlatego też w Komisji Prawniczej Senatu spoczywa jeszcze dotychczas niezałatwiona sprawa projektu Rady Prawodawczej przy Ministerstwie Sprawiedliwości. Mianowicie my, niektórzy senatorowie, wychodzimy z tego założenia, że trzeba to zło chwycić u samego początku, że trzeba dążyć do tego, ażeby ustawa, już gdy wychodzi z Ministerstwa Sprawiedliwości, z tej 1. instancji, z tej pierwszej retorty, była o ile możności doskonałą, aby następne instancje prawodawcze nie potrzebowały już jej poprawiać. Zdaje się, że p. Minister Sprawiedliwości podziela ten pogląd dotyczący Rady Prawodawczej przy Ministerstwie Sprawiedliwości. Ja nie będę tego bliżej charakteryzował, to jest dotychczas tylko projekt. Wierzę osobiście, że Komisja Prawnicza Senatu zgodzi się po bardzo krótkiej rozprawie na zasady tego projektu i że on zostanie uchwalony.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#StanisławPosner">To jest nasz codzienny chleb ustawodawczy, na który zwracam uwagę; zwracam uwagę z tego wysokiego miejsca na jeden szczegół, mianowicie na niedbalstwo, jakie się bardzo często widzi w tej robocie prawodawczej I-go stopnia, bo my oprócz tego mamy jeszcze Komisję Kodyfikacyjną, o której będę mówił osobno.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#StanisławPosner">My otrzymujemy bardzo często w Komisji Prawniczej Senatu przekłady i oryginały różnych konwencji międzynarodowych i mieliśmy już nieraz sposobność stwierdzić, że przekłady tych konwencji w małym tylko stopniu odpowiadają oryginałom. Komisja wykrywała nieraz sprzeczności, zachodzące pomiędzy oryginałem i przekładem, a przecież ten przekład ma być takim samym autentykiem, jak oryginał niemiecki czy francuski. Nie ulega wątpliwości, że ta druga strona, mianowicie Państwo Niemieckie w danym wypadku bardzo łatwo się spostrzeże, że konwencja ma w tekście polskim zupełnie inną treść, inne brzmienie, niż ich oryginał. A proszę Panów, ten oryginał został podpisany. Czy można sobie wyobrazić większy skandal? Kiedyśmy jednego Ministra Sprawiedliwości z tego powodu przywołali do porządku.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości p. Żychliński: Ministra Spraw Zagranicznych chyba?)</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#StanisławPosner">Ja mówię o Komisji Prawniczej, to i Panów też dotyczy. Zresztą będzie Pan mógł później odpowiedzieć, że nie mam racji. Kiedy zwracaliśmy uwagę na niewłaściwe tłomaczenie, to przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości, czy Ministerstwa Spraw Zagranicznych odpowiedział: to trudno, Panowie żądają, aby ten tekst prawniczy był wyrażony w języku obowiązującym w tej dzielnicy, a tymczasem ta ustawa została przetłomaczona przez prawnika, pochodzącego z innej dzielnicy. Otóż, jeżeli prawnik z jednej dzielnicy tłomaczy ustawę na język polski w taki swoisty sposób, to czy inna dzielnica nie ma prawa domagać się, aby w danym wypadku zastosować ten jej język? Muszę wyznać, żeśmy się wtedy mocno pokłócili na komisji z tym przedstawicielem Ministerstwa Sprawiedliwości. On miał bardzo ciężką chwilę, ale muszę wyznać szczerze. że takie rozumowanie przecież jest absolutnie niedopuszczalne, to każdy rozumie. Więc chodzi o to, stwierdzam, a wiem, że i p. Minister Sprawiedliwości najzupełniej się z tem zgodzi w zasadzie, że trzeba uczynić wszystko, co tylko jest w mocy Ministerstwa, ażeby do takich aktów niedbalstwa nie do puszczać.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#StanisławPosner">Jest Komisja Kodyfikacyjna. To już nie jest ten codzienny chleb ustawodawczy, którym się tu żywimy, ale to jest ten uroczysty, wspaniały chleb kodyfikacyjny, który jest obliczony nie na dziś, nie na jutro, ale na czas bardzo długi, bardzo daleki. My poczytujemy sobie za wielką zasługę, my Senat, Komisja Prawnicza Senatu, żeśmy przybliżyli Komisję Kodyfikacyjną do Izb prawodawczych. Jak Wysokiej Izbie zapewne wiadomo, od dwóch lat corocznie odbywa się wielka uroczystość, na której prezes Komisji Kodyfikacyjnej, prof. Fierich, zdaje wobec zjednoczonych komisyj prawniczych Sejmu i Senatu sprawozdanie z postępu prac Komisji Kodyfikacyjnej za rok ubiegły. Komisja Kodyfikacyjna uskarżała się niejednokrotnie na zupełny brak funduszów, i istotnie, działy się tam rzeczy zupełnie niemożliwe, jak n. p. są fakty takie — pp. Senatorowie może nie uwierzą, że coś podobnego było możliwe — iż członkowie Komisji Kodyfikacyjnej składali się na opłacenie komornego za lokal Komisji, bo nie było na to funduszów. Ale to już dziś należy do przeszłości. Stwierdzam, że te rzeczy nie bez wpływu i udziału Sejmu i Senatu uległy radykalnej zmianie.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#StanisławPosner">Mnie się wydaje, że mając Komisję Kodyfikacyjną, która ma zjednoczyć nasze prawodawstwo, która ma to prawodawstwo podnieść na poziom godny dzisiejszego nowoczesnego Państwa Polskiego, powinniśmy uczynić wszystko, co jest w naszej mocy, ażeby tym ludziom, oddanym tak ciężkiej i odpowiedzialnej pracy, tę pracę umożliwić. I dlatego też my w Komisji Prawniczej — zdaje mi się, że to jest już uchwalone i że budżet nasz te wszystkie rzeczy uwzględnił poszliśmy możliwie jak najdalej w kierunku uwzględnienia życzeń Komisji Kodyfikacyjnej pod względem materialnym. Muszę jednak powiedzieć, że dając Komisji Kodyfikacyjnej wszystko, co ona wymaga pod względem materialnym, będziemy od niej wymagali wszystkiego pod względem wartości tej kodyfikacji, którą ona nam opracuje. Nie spodziewajmy się jednak, byśmy w ciągu najbliższych miesięcy posiedli kodeks. Ja tego wcale nie myślę. Jestem raczej tego przekonania, że praca kodyfikacyjna, jako praca bardzo odpowiedzialna, musi wymagać dłuższego czasu, musi wymagać dłuższego namysłu. I to, co kiedyś rzymski Horacy radził poetom „Nonum in annum vertere stilum, że 9 lat powinni cyzelować każdy utwór literacki, niewątpliwie odnosi się także do tak odpowiedzialnej pracy, jak praca w Komisji Kodyfikacyjnej. Nie żądajmy pośpiechu, nie występujmy z żądaniem: „Panowie, spieszcie się, kraj czeka!”. Ta robota kodyfikacyjna nie może być robotą, „sobotnim sztychem na niedzielny targ”. Jest to praca na stulecia. Kodeks Napoleona obowiązuje od stu kilkudziesięciu lat i Francja, choć dawno bardzo myśli o jego rewizji, jednak go rewiduje tylko częściowo. Jeżeli to ma być kodyfikacja, obliczona na bardzo daleki czas, to nie powinniśmy żądać od tych panów, aby się śpieszyli ze swoją pracą.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#StanisławPosner">Proszę Panów, przy francuskiem ministerstwie sprawiedliwości istnieje specjalny wydział kodyfikacji cudzoziemskiej. Kiedyś na Komisji Prawniczej zwracałem uwagę Ministrowi Sprawiedliwości, że byłoby bardzo właściwem, gdyby podobny urząd powstał przy naszem Ministerstwie Sprawiedliwości. Jest to urząd specjalny w Paryżu, do którego może się zwracać każdy obywatel francuski, mający trudności z zakresu ustawodawstwa obcego, i gdzie znajduje zawsze pomoc i źródła i środki naukowe, ażeby zapoznać się z kodeksem cywilnym czy karnym takiego lub innego państwa, którego języka nie rozumie. Ten Office de legislation etrangere, istniejący przy Ministerstwie Sprawiedliwości nie ogranicza się do dawania porad adwokatom w zakresie ustawodawstwa cudzoziemskiego, ale stworzył także rzecz, co do której jabym pragnął bardzo, żeby istniała i u nas, stworzył bibliotekę kodyfikacji cudzoziemskiej w języku francuskim. Jest już dziś cała biblioteka, kilkadziesiąt tomów kodeksów cudzoziemskich najważniejszych, które zostały w sposób odpowiedzialny przez najwybitniejszych prawników przetłomaczone na język francuski i które oczywiście oddają bardzo duże usługi nie tylko praktykom i teoretykom, ale także młodzieży, która się uczy prawa. Organizacje prywatne nie są w stanie zdobyć się na takie kolosalne przedsięwzięcia, to są rzeczy bardzo kosztowne, kosztowne nie tylko ze względu na pracę naukową, która wymaga bardzo wielkich kwalifikacyj, ale także ze względu na koszta danego wydawnictwa. I dlatego też jabym bardzo pragnął, żeby można się było zastanowić nad tem, żeby w dalszych latach, w chwili, kiedy budżet Ministerstwa Sprawiedliwości się powiększy i będzie mógł się rozwinąć, pomyśleć o stworzeniu takiej biblioteki kodyfikacji cudzoziemskiej w doskonałych odpowiednich przekładach na język polski.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#StanisławPosner">Chcę jeszcze na jeden szczegół zwrócić waszą uwagę. A mianowicie, jeżeli mówimy: justycja fundamentum reipublice, jeżeli mówimy, że Rzeczpospolita, że demokracja nie może spoczywać na czem innem, jak tylko na prawie i na Praworządności, to musimy tego Prawa uczyć. I musimy tego prawa uczyć nie tylko przez to, że zakładamy uniwersytety, w których tworzymy wydziały prawne, starając się o pozyskanie dla nich najlepszych sił, ja tu mówię o idealnym stanie tej sprawy, nie mówię wcale, czy ten idealny stan zgodny jest z naszą dzisiejszą rzeczywistością — ale musimy starać się uczyć tego prawa w najszerszem znaczeniu tego wyrazu wprowadzić nauczanie prawa dla szerokich warstw naszej ludności. My tego wcale nie czynimy, ani w szkole ludowej, ani w szkole średniej, nikt nie myśli o żadnej nauce prawa. Za dawnych czasów, nawet za czasów moskiewskich została wprowadzona do szkół średnich za przykładem zagranicy nauka prawa i w ostatniem roku szkoły średniej nauczyciele specjaliści prawnicy udzielali w szkołach średnich męskich i żeńskich początków prawa, takiej encyklopedii prawa. I posiadamy w naszej literaturze kilka bardzo dobrych podręczników w języku polskim, które zostały napisane specjalnie w tym celu, ażeby służyły dla uczniów i uczennic szkół średnich, przemysłowych, handlowych i t. d. Nie wiem, dlaczego nasze Ministerstwo Oświaty skasowało te wykłady, wcale ich teraz niema, jest tylko t. zw. wykład o Polsce współczesnej, obejmujący i geografię, i historię, i sztuki piękne, i naukę o konstytucji, ale nauki prawa w dzisiejszym programie naszej szkoły średniej wcale niema. Ja bym bardzo prosił p. Ministra Sprawiedliwości, ażeby w porozumieniu z p. Ministrem Oświaty, postarał się o przywrócenie tej nauki encyklopedii prawa w szkołach średnich.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(S. Wurzel: Werbalizm się z tego zrobi)</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#StanisławPosner">Mnie chodzi o to, aby była rzeczywista nauka, a nie żaden werbalizm. Niech Pan zajrzy do tych podręczników, które u nas istnieją, to się Pan przekona, że tam niema żadnego werbalizmu, tylko jest nauka prawa, nie taka oczywiście, jaka jest wykładana w uniwersytecie na wydziale prawnym, ale w sensie popularnym i dostępnym dla tych umysłów, z którymi ma do czynienia nauczyciel szkoły średniej.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#StanisławPosner">A teraz szkoły ludowe. W szkołach ludowych francuskich istnieje t. zw. nauka obywatelstwa, a ta obejmuje także i początki nauki prawa w szerokiem znaczeniu tego słowa, a więc naukę konstytucji, naukę prawa cywilnego, prawa karnego, procedury karnej i t. d Tam prawodawca francuski wychodził z tego założenia, że olbrzymia większość obywateli francuskich kończy swe wykształcenie w szkole elementarnej i poza szkołą ludową i dopełniającemi kursami tej szkoły ludowej żadnej innej szkoły nie zna, a więc jeżeli ten obywatel francuski w tej szkole elementarnej nie zostanie wykształconym na obywatela, to nigdy już tego wykształcenia nie uzupełni. I dlatego w ciągu 6 lat, od 6–13 roku życia, to dziecko francuskie w szkole ludowej uczy się o tem, co to jest państwo, co to jest prawo, jakie są rodzaje prawa, co to jest prawo cywilne, prawo karne i t. d. Proszę Panów, to jest droga do szerzenia prawa i praworządności w nowoczesnem państwie demokratycznem.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#StanisławPosner">Oto kilka uwag, które uważałem za swój obowiązek tutaj Wysokiej Izbie zakomunikować. Wydaje mi się, że to są uwagi takiego rodzaju, że na żaden sprzeciw napotkać nie mogą i nie powinne. Jest tylko jedyna przeszkoda: brak funduszów na wykonanie tych postulatów, bez których ziszczenia żadne nowoczesne państwo, żadna republika istnieć nie może. Starajmy się, tedy, aby fundusze się znalazły, boć przecież: Justycja fundamentum reipublice!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Baliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#IgnacyBaliński">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#IgnacyBaliński">Jeżeli pozwalam sobie w sprawie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości ująć, że tak powiem, lutnię po tylu Bekwarkach, po tylu znakomitych znawcach tych spraw, którzy, począwszy od sprawozdawcy, aż do przedmówcy, swoje opinie i uwagi tu wyrażali, czynię to nie dla tego, ażeby przeciągnąć tę sprawę, lecz najprzód dlatego, że mam pewne propozycje do postawienia w imieniu swego klubu, a również i dlatego, że żyjąc w stałym związku z sądownictwem, mam jeszcze kilka tonów do poruszenia, lub raczej chcę silniej zaakcentować te, które tu już były poruszone. Wreszcie i dlatego, że uważam, iż budżet Ministerstwa Sprawiedliwości i wszystkie sprawy z tem Ministerstwem związane powinne ulegać niezmiernie skrupulatnemu rozważaniu Izb prawodawczych, a przynajmniej nie mniejszemu od budżetów i innych spraw tyczących się zarządu państwem.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#IgnacyBaliński">Niewątpliwie, proszę Panów, w pierwszych latach budowania i ustalania się wskrzeszonego Państwa Polskiego, wskrzeszonego nadto po pożogach i ruinach wojennych, przy usilnych zabiegach dyplomatycznych, przy fermencie społecznym jeszcze bardzo rozbieżnym, na pierwszy plan wysuwały się sprawy organizacyjne, wojskowe, skarbowe i gospodarcze, ale, dzięki Bogu nadszedł już teraz stan normalny, a przynajmniej normalniejszy dla naszego bytu, państwowego, a w takim stanie normalnym Ministerstwo sprawiedliwości, pod którego egidą znajdują się organa trzeciej władzy narodu, organa wymiaru sprawiedliwości, ma ogromne znaczenie dla praworządności i pracy bytu całego Państwa. Mogę twierdzić, że bez sprawiedliwości, o której tu wczoraj i dzisiaj kilka razy słyszeliśmy powtarzaną tę wielką, a prawdziwą maksymę, że „justycja fundamentum regnorum”, która jest wprawdzie prawdą banalną, lecz mimo to powinna być powtarzana, bo to jest nieszczęściem prawd banalnych, że się o nich zapomina, że bez sprawiedliwości obejść się nie można, że jest konieczną, bo ona podtrzymuje i utrwala siły materialne jak i gospodarcze państwa a nawet, proszę Panów, kulturę i oświatę, albowiem, niestety, powiększanie się kultury i oświaty jednak nie idzie w parze ze zmniejszeniem się przestępczości. Tak! niestety nie można powiedzieć, żeby rozwój oświaty zmniejszał naruszanie ustaw.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#IgnacyBaliński">A zatem owa — „justycja, ta sprawiedliwość powinna objawiać się przedewszystkiem w jednolitości i słuszności samych ustaw, a z drugiej strony w wymiarze sprawiedliwości na mocy tych ustaw przez niezawisłe sądy. Zapewne byłoby najlepiej, gdyby można było zupełnie skasować budżet Ministerstwa Sprawiedliwości, żeby można było skasować cały aparat wymiaru sprawiedliwości i sędziów i prokuratorów, adwokaturę i urzędy ministerstwa i więzienia. Ale na to potrzeba bardzo prostej rzeczy: niech wszyscy ludzie jednakowo rozumieją ustawy, niech spełniają swoje zobowiązania i nie kłócą się, niech nie krzywdzą innych ludzi i nie popełniają przestępstw. Ale to jest utopja, jak również utopijnem jest marzenie o zniknięciu wszystkich chorób i zniesieniu zawodu lekarskiego. Musimy zatem nad tą sprawiedliwością z taką pieczołowitością się zastanawiać i z taką życzliwością ją traktować, jak wszystkie inne sprawy i zarządy państwowe. Niezawisły bezstronny i prawidłowy wymiar sprawiedliwości winien być i według zasad Konstytucji i dla istotnego dobra państwa i ludności jak najbardziej stanowczo i właściwie zapewniony.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#IgnacyBaliński">Otóż w tym celu, proszę Panów, obok czynników, które mieszczą się w pragmatyce i ustroju sądowym, (a tu wspomnę nawiasem, że od trzech lat w kuźniach prawodawczych, utknął ten ustrój sądowy i pragmatyka) są inne ważne warunki, które się muszą także uzewnętrznić, w budżecie:</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#IgnacyBaliński">1) utrzymanie powagi i autorytetu stanu sędziowskiego,</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#IgnacyBaliński">2) warunki jego materialne,</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#IgnacyBaliński">3) warunki jego pracy i jednolitości, zwięzłość i jasność ustaw.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#IgnacyBaliński">Tymczasem, Wysoki Senacie, muszę stwierdzić, że nie tylko Rząd, nie tylko Izby prawnicze, ale i część społeczeństwa zapatruje się na wymiar sprawiedliwości i na sądownictwo, jako na kwantite negligeable na coś, co na szarym końcu iść może, i pod względem materialnym i pod względem powagi. Nie sądzę jednak, żeby to było słuszne. Być może, że to pochodzi stąd, że sędziowie mają to nieszczęście, ii, wydając wyroki, zawsze którejś stronie muszą się narazić. Symplicyści, którzy przegrywają sprawę cywilną lub ulegają właściwym karom, czynią odpowiedzialnemi sądy i przeciw nim niezadowolenie swe kierują. Pogląd taki nie powinien być jednak podtrzymywany, a pochodzi niezawodnie z braku uświadomienia prawnego wśród szerokich mas. I w tem miejscu wspomnę o tem, co mój poprzednik poruszył, mianowicie o braku wykształcenia prawniczego, o tem, że na całym świecie, a szczególnie w demokracjach, w szkołach nie tylko średnich, ale i powszechnych są wykłady zasadniczych elementów prawa, zasad ogólnych, u nas zaś zostaje to skasowane nawet w szkołach średnich. Maturzysta, który właśnie powinien mieć dostateczny zakres wiadomości do działania uświadomionego, pożytecznego w społeczeństwie, nie ma nawet pojęcia o zasadach prawa. Stanowczo więc popieram to, co powiedział s. Posner, ażeby przywrócić przynajmniej w 7 i 8 klasie wykład prawa; niech ten maturzysta, który może będzie radnym posłem czy senatorem, wie przynajmniej co to jest apelacja, a co kasacja, co to jest prawo publiczne i prywatne i t. p. Trudno wymagać, ażeby w społeczeństwie gdzie olbrzymia większość nic się o prawie nie uczyła, rozwijało się poczucie sprawiedliwości. Co do powagi, autorytetu sądownictwa, to pogląd na ten urząd i na stanowisko, a więc i na wymiar sprawiedliwości ilustruje rezolucja 3, umieszczona w naszem sprawozdaniu Komisji Skarbowo-Budżetowej, a dotycząca stanowiska sędziów w Rządzie i w administracji. Panowie znają tę rezolucję, jest ona wydrukowana pod punktem 3) rezolucji ogólnych; nie chcę się nad nią rozwodzić, ale sam fakt, że wszystkie senackie ugrupowania w Komisji Budżetowej musiały taką rezolucję postawić w szóstym roku niepodległości Rzeczypospolitej, jest niezmiernie przykry i daje tylko dowód pewnego rodzaju — ja nie wiem — zawiści, czy niezdrowej rywalizacji między władzami, co jednakże niesłychanie źle wpływa nie tylko na sądownictwo, ale i na całe Państwo Dłużej o tem nie mówię, bo ta rezolucja, która żadnego sprzeciwu nie znalazła, jest dowodem, do jakiego jednakże wniosku cały Senat dochodzi, jeżeli taką rezolucję postawił. To łączy się z tem, co było już powiedziane, o stanowisku Ministra Sprawiedliwości w rządzie i legislatywie.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#IgnacyBaliński">O stanie materialnym sędziów i prokuratorów rozwodzić się nie będę; sprawozdawca naszego budżetu s. Nowodworski o tem już mówił. Przypomnę raz jeszcze, że sądownictwo w Polsce jest niezmiernie tanie, że kosztuje daleko mniej niż w Czechach, niż w Prusach i innych krajach. Cyfry są podane przez znakomitego znawcę statystyki, s Buzka i wykazują, że 2 zł 77 gr. kosztów wypada na jednego mieszkańca w Polsce, kiedy np. w Czechach 4 zł 80 gr., a 8 zł 14 gr. w Prusiech i Niemczech. Musimy więc przyznać, że utrzymanie sądów w Polsce jest tanie. Wid zimy nadto na 41 stronnicy sprawozdania s. Buzka, że po Ministerstwie Skarbu Ministerstwo Sprawiedliwości przynosi największe dochody administracyjne w Państwie, z opłat sądowych, a jeszcze trzeba pamiętać, że do tych 20 kilku milionów nie dodano opłat sądowych z całej Małopolski, bo one są tam wciągnięte do wpływów Ministerstwa Skarbu, i że budżet Ministerstwa Sprawiedliwości ogarnia jeszcze więziennictwo, które, prawdę powiedziawszy, jako wydatek budżetowo może być równie dobrze przeniesione do innego ministerstwa, np. do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#IgnacyBaliński">Co do uposażenia sędziów, to istnieje mylna opinia, że sędziowie są płatni lepiej od innych resortów. Tak nie jest, nawet według uposażeniowych ustaw są oni teraz gorzej traktowani, spadli więc, bo uposażenia w administracji są nieco podniesione, W Komisji Prawniczej Senatu zaproponowano powtórzenie rezolucji, którą już kiedyś Senat powziął przy uchwalaniu uposażeń, aby zaliczyć sędziom, prokuratorom szczebel za wykształcenie wyższe, jak dla wszystkich innych pracowników państwowych Komisja Budżetowa Senatu zgodziła się na tę propozycję Komisji Prawniczej Senatu w ten sposób, ażeby ogólnie wezwać Rząd do nowelizacji ustaw uposażeniowych dla wszystkich urzędów. Dlatego też z rezolucyj specjalnych została ta rezolucja usunięta i przeniesiona jako rezolucja c) do zespołu rezolucyj ogólnych. Ja jednak chcę tu podkreślić, że w tej rezolucji c) gdzie jest powiedziane w sposób ogólnikowy „ażeby Rząd uwzględnił naglącą potrzebę poprawy bytu wszystkich funkcjonariuszy państwowych tak cywilnych jak i wojskowych, i by przygotował w czasie możliwie bliskim znowelizowanie istniejących ustaw. Senat miał na myśli również sędziów i prokuratorów. Chcę to podkreślić, ażeby było przynajmniej stenogramie mojego przemówienia, że przez słowa: „funkcjonariusze państwowi cywilni” Senat rozumie także „sędziów i prokuratorów, ażeby nie było żadnych wątpliwości, że to żądanie, że ta rezolucja Senatu dotyczy ich także A i kwestia tego jednego szczebla dla sędziów z wyższem wykształceniem, mam nadzieję, rychło będzie uwzględniona, bo wprost trudno zrozumieć, dlaczego we wszystkich urzędach wyższe wykształcenie ceni się właściwie, a dla sędziów dzieje się przeciwnie. Mam nadzieję, że przy poparciu p. Ministra Sprawiedliwości zostanie ta rzecz należycie uregulowana, bo nie jest pożyteczne dla Państwa, dla ogółu, żeby sędziowie byli stawiani niżej, niż urzędy administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#IgnacyBaliński">A teraz, proszę Panów, muszę powiedzieć jeszcze parę słów o pracy sędziów, jej rozmiarach i warunkach. Żałuję, że ani w sprawozdaniu komisji sejmowej ani w sprawozdaniu komisji senackiej obok bardzo wielu koniecznych i niezmiernie cennych dat statystycznych niema dat co do gwałtownego i olbrzymiego powiększenia się pracy sędziów w ostatnich czasach. Z jednej strony narzekają na sądy, choć muszę tu stwierdzić, że apelacja i kasacja chronią od możliwych wszędzie i zawsze omyłek w razie braku zastanowienia się czy zdolności u sędziów niższych instancyj. Z drugiej strony natomiast ciągle i co raz częściej ogół do sądów się zwraca. Ostatni rok 1924, wykazuje nadzwyczajne wzmożenie się liczby spraw zarówno cywilnych, co jeszcze jest mniejszem złem, ale i kryminalnych, co już jest rzeczą bardzo niepożądana i ujemną. W roku 1924, o ile wiem, sądy wszystkich instancyj i w całej Rzeczypospolitej wydały 4.500.000 decyzyj wszelkiego rodzaju, a liczba spraw tak się podniosła, że obecnie przeciętnie na każdego sędziego wypadło po 1.757 spraw na rok. To są liczby ogromne. Naturalnie, sądy niższe mają daleko większą liczbę spraw, a sądy wyższe mniejszą. Ale przecież wykazują te liczby nawał ogromny roboty, bo te decyzje sądowe nie mogą być zwyczajnem pociągnięciem pióra, bo praca sędziowska, proszę Panów, wszędzie, a szczególnie u nas kiedy się tworzy ciągle nowe ustawodawstwo i kiedy wydaje się częściowe nowele do starych kodeksów, jest pracą, wymagającą bezwarunkowo wie-kiego wysiłku umysłowego, przygotowania wielkiego i to przygotowania, o którem słusznie mówił p. senator Posner, że musi być ciągle uzupełniane nawet przy wolniejszem tempie ruchu ustawodawstwa.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#IgnacyBaliński">Sędzia musi ciągle studiować ustawy i komentarze, musi ciągle iść życiem prawniczem i z życiem społecznem, z rozwojem nauki psychologii, sędzia rutynista staje się nieużytecznym. Sumienny sędzia musi w każdej sprawie robić pewien specjalny wysiłek umysłowy, oparty na studiach, oparty na komentarzach. To jest praca, która go wyczerpuje umysłowo o wiele bardziej, niż innych urzędników. Dalej jeszcze musi u sędziów wchodzić w grę w najwyższym stopniu, w największem napięciu wpływ tego, co nazywamy sumieniem, dlatego, że naogół orzeczenia sędziego nie mogą być porównane z decyzjami innych urzędów. Owszem i w innych urzędach także potrzeba wysiłku umysłowego, znajomości ustaw i rozporządzeń, ale orzeczenia sędziów dotyczą czci, mienia, czasem życia obywatela, rozporządzenia władz wyższych, ale w imię i na zasadzie sprawiedliwości, piastowanej i wymierzanej przez sądy, jako organ całego narodu, dlatego też ci sędziowie są we wszystkich państwach praworządnych, demokratycznych wyodrębnieni w oddzielną grupę, jako organ władzy narodowej, bo oni są jakby jego sumieniem, bo w ich rękach, jak powiedziałem, leży cześć, majątek, wolność, a nieraz i życie człowieka. Panowie, jeżeli ktokolwiek z nas, nawet tu w Senacie, będzie powołany np. do jakiegoś sądu marszałkowskiego, czy honorowego, przyznajcie, że odrazu wysubtelnia się w nim sumienie i inaczej patrzy na tę samą sprawę, bo ma osądzić. Otóż sędziowie taksamo, oprócz składanej przysięgi przejmują się swem powołaniem. Często nad sprawą o 5 złotych rozmyśla sędzia w domu i wieczorem, bada, szuka po książkach, więcej nieraz niż dla sprawy o 100 lub 1000 złotych, bo tu wchodzi w grę problemat porządku prawnego. Nie można oceniać pracy sędziego tak samo jak innego urzędnika, bo może on mniej codziennie siedzi w biurze, choć gdy się sesja zacznie, to trwa czasem przez kilka dni od rana do nocy, ale oprócz tego musi pracować w domu. Bo sędzia nie pracuje tak, jak ogół urzędników, którzy odbywają swoje godziny pracy w biurze i praca sędziego jest tego rodzaju, że jest nie tak uchwytna, nie tak szablonowa, ale jest ciągła i jak widzimy w wysokim stopniu porusza nie tylko jego władze umysłowe, ale i uczuciowe, porusza to biedne serce, ten aparat fizyczny sercowy, w który właśnie uderzają wszystkie nie tylko wysiłki zewnętrzne ale i wzruszenia.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#IgnacyBaliński">Było tu powiedziane, słyszeliśmy dwa dni temu zarówno od Pana Ministra Skarbu jak od Pana Ministra Spraw Wojskowych, o ich pracownikach, że jeżeli tym pracownikom stawia się wymagania, to trzeba dać im łagodne warunki pracy i dostateczne środki, ażeby mogli bez zbytecznej troski przynajmniej mieć na wychowanie dzieci. Powinno to dotyczyć i sędziów. Sędziowie są postawieni w trudnych warunkach utrzymania i w bardzo utrudnionych warunkach pracy. A warunki ich pracy wymagają oprócz tych pomocy naukowych, dzienników ustaw, zbiorów orzeczeń, książek naukowych, o których była już tu mowa, a dla których w tym roku po raz pierwszy znajdujemy w budżecie pewne kwoty...</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Głos: Parę groszy)</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#IgnacyBaliński">Tak! ja mówię, że to jest początek, otóż te warunki pracy wymagają właściwych lokali. Tu przychodzi kwestia budynków. Zapewne byłoby najlepiej, ażeby można było, jak to za króla Piasta czynili królowie lub ich wojewodowie, siąść pod dębem i sądzić. Ale nie możemy wrócić do tego okresu, musimy dbać o to, ażeby te sądy były sprawowane w budynkach odpowiednich. ja mogę stwierdzić, że sam przez jedną zimę z moimi kolegami z Sądu Najwyższego siedzieliśmy w futrach od godz. 11-tej do 4-ej. Teraz dzięki Bogu, tego w Warszawie niema. Był jeden taki rok, Niestety, już 5 moich kolegów nawet niebardzo starych, nie żyje. A wielu młodych sędziów w sile wieku musi przy takich warunkach pracy tracić zdrowie a nieraz i życie.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#IgnacyBaliński">Warunki, w jakich w wielu miejscowościach sędziowie w sądzie pracują, są nie tylko ze względu na nich samych, lecz i ze względu na powagę Państwa, powagę wymiaru sprawiedliwości nieznośne, dlatego też nie można, Panowie, zupełnie już lekceważyć i odsuwać na plan dalszy sprawy budynków sądowych.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#IgnacyBaliński">Otóż pod tym względem szczególniej są upośledzone Kresy Wschodnie. Dlaczego? Dlatego, że tam wogóle jeszcze i za czasów rosyjskich było tych budynków sądowych niewiele i dlatego, że tam najwięcej wojna zaszkodziła i mnóstwo wyrządziło zniszczenia. Tam sędziowie nie mają sami gdzie mieszkać, a lokale sądowe są w najgorszym stanie, albo ich wcale niema. Z tych pobudek mój Klub uważa, że całkowite wykreślenie tych 4.500.000 zł. o które w art. 1 projektu ustawy Komisja Budżetowa wnosi, idzie zadaleko Oczywiście, należy się liczyć z potrzebami naszego państwa, trzeba więc jeśli niecałe 4.500.000, to jakąś mniejszą sumę jednakże pozostawić dla min. Sprawiedliwości, a więc przynajmniej 1.650.000 na najniezbędniejsze budynki sądowe, szczególniej na Kresach. Ja tu nie wstawiam na razie konkretnej sumy, tylko zastrzegam poprawkę, bo jestem przekonany, że jeszcze przed głosowaniem zbierze się Komisja Budżetowa i wyraźnie tę sumę określi. Ale sądzę, że należałoby pozostawić w tym roku na budynki sądowe przynajmniej od półtora do dwóch milionów, jak rząd proponował. Pokrycie na to znaleźć należy przez skreślenie z budżetu z innych ministerstw sum na odpowiednie budynki preliminowanych, żeby była zachowana równowaga i równomierność.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#IgnacyBaliński">Przechodzę teraz do ostatniej części mego przemówienia, do czynników, które dotyczą nie tylko sędziów, ale i urzędników i utrudniają nie tylko działalność Ministerstwa Sprawiedliwości, ale i działalność wogóle całego Rządu, a o których już wspominali niektórzy moi przedmówcy. Stosowanie wszelkiego rodzaju ustaw i rozporządzeń rządowych, wymaga większych wysiłków czasu i pracy we wszystkich urzędach, a w szczególności w sądach, jeżeli rozumienie i wykładnie tych, tak pod względem formy, jak i treści ma odpowiedzieć zadaniom. My prze chodzimy okres z jednej strony inflacji ustaw a z drugiej strony arytmii ustawodawczej. Używam języka lekarskiego, tak, bo to jest istotnie stan patologiczny. Uprzytomnijmy sobie, że od stycznia 1918 do 1 kwietnia 1925 r. wydano ustaw, dekretów i rozporządzeń ogólnych, ogłoszonych w dziennikach urzędowych 5.678. Opanowanie tego materiału jest rzeczą niezmiernie trudną dla urzędników wszystkich resortów, a tembardziej dla sędziów, którzy muszą się na tem znać dokładnie i opierać swą wykładnię na ścisłem porównywaniu jednych ustaw z drugie mi, na godzeniu sprzeczności, a posługując się przytem kodeksami o czterech odmiennych typach w każdej dawnej porozbiorowej dzielnicy. Jest to więc okres bardzo ciężki. Z drugiej strony jednakże widzimy, że bardzo wiele ustaw, nader potrzebnych, a szczególnie tych, o których mowa jest w ostatnim artykule Konstytucji, dla których był dany roczny termin, nie są jeszcze wydane i zalegają bądź to w Sejmie, bądź też nie wyszły jeszcze z biur rządowych. To jest właśnie ta arytmia; za dużo kazuistycznych nowel i częściowych ułamkowych ustaw, za mało nieodzownych ustaw ogólnych, któreby zmniejszyły potrzebę tych drobnych nowel i Syzyfową pracę sądów i urzędów.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#IgnacyBaliński">To też nie zgadzam się z jednym z przedmówców, p. s. Posnerem, który wprawdzie słusznie podniósł znaczenie Komisji Kodyfikacyjnej i potrzebę udzielenia jej większych środków, ale zbyt długi termin dla jej prac zakreślił. My musimy dążyć do tego, ażeby jak najprędzej było wprowadzone ujednostajnienie ustawodawstwa w całej Rzeczypospolitej, po drugie, ażeby główne ustawy były co do formy ustalone, bo wtedy nie będzie potrzeby ciągłych nowel i ciągłych zmian. Muszę Panom powiedzieć, że niedawno miałem konferencję z profesorem instytutu francuskiego, cywilistą, który także się uskarżał, że nawet we Francji poza kodeksami jest zbytnia tendencja do rozmaitych przygodnych nowel, a to okropnie utrudnia działalność sędziów, wykładnię i uzgodnienie kodeksu z temi nowelami. To też Komisja Kodyfikacyjna, która teraz uzyskuje środki odpowiednie, niezawodnie i tempo swych robót przyspieszy. Winna do tego dążyć, a przedewszystkiem do szybkiego ukończenia swoich głównych zadań, to jest kodeksu prawa materialnego, prawa formalnego, cywilnego i karnego, bo jednakże pamiętajmy, że Napoleon ten swój kodeks bardzo prędko przeprowadził i jeżeli ta komisja będzie rozwlekała swoją robotę, jak to było w Niemczech przy pracy nad kodeksem cywilnym, albo w Petersburgu i jeżeli rozłożą swą pracę na kilkanaście lat, to będzie to z ujmą dla całego Państwa i ładu prawnego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#IgnacyBaliński">Jest jeszcze druga kwestia, że jasność i zwięzłość redakcji, przedewszystkiem jasność redakcji jest koniecznie potrzebna. To nieszczęście, że w różnych dzielnicach mamy odmienną i sprzeczną nieraz terminologię prawniczą, którą uparcie i różnorodnie utrzymujemy w różnych zarządach. Jest to wadą wszystkich ministerstw, ale nad jej usunięciem winno czuwać Ministerstwo Sprawiedliwości, ono powinno dbać o to, ażeby wszystko, co pochodzi z kuźni ustawodawczej Rady Ministrów, zarówno ustawy jak i przepisy wykonawcze, a nawet formularze i wzory były układane możliwie jasno i niedwuznacznie. Przecież formularz deklaracji o podatku majątkowym czy innym jest tak zrobiony, że wymaga usilnego badania nawet dla ludzi, którzy znają się na tem, jak rozumieć takie rozporządzenie. I nic dziwnego, że ludność mająca tak zawiłe formularze, tak ciężkie postanowienia, nie może rozumieć ich i popełnia błędy bez złej woli bo i urzędnik sam nie rozumie często o co chodzi, a to jest wina kuźnicy naszej, która przygotowuje prawa, rozporządzenia, okólniki i formularze. Gdyby tego nie było, możnaby osiągać decyzje urzędników prędzej, prace ich ogromnie zmniejszyć, co byłoby ułatwieniem dla ludności i zmniejszało rekursy.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#IgnacyBaliński">Chciałbym stwierdzić jeszcze i to, że u nas rozporządzenia wykonawcze do ustaw mają wielkie braki. Przedewszystkiem ten, że — wychodzą za późno. My w Senacie musimy nieraz pracować pod obuchem koniecznej szybkości, a potem przepisy wykonawcze do tych ustaw ukazują się dopiero w pół roku. Sądzę, że przepisy wykonawcze powinne być przez właściwe ministerstwo opracowywane jednocześnie z projektem ustaw, do których się stosuje, bo potem jest łatwiej zmienić w nich coś niż czekać, aż ustawa zostanie uchwalona i potem na nowo nad przepisami wykonawczemi pracować, opóźniając wykonywanie ustawy. Druga wada, którą często się spotyka i której dowodzą orzeczenia sądów i Trybunału Administracyjnego, jest to, że przepisy wykonawcze nie zawsze są zupełnie zgodne z ustawą i ubocznie ją niekiedy zmieniają To już jest błąd bardzo ciężki, który również przysparza pracy urzędom i sądom, dlatego, że w razie skarg trzeba je porównywać, a jeśli się okaże, że przepisy wykonawcze są niezupełnie zgodne z ustawami, na których się opierają, trzeba je inaczej tłumaczyć. Pod tym więc względem uważam że jest brak dostatecznej rozwagi zarówno co do wydawania przepisów wykonawczych jak i co do czasu ich wydawania i treści. Uważam, że p. Minister Sprawiedliwości powinien czuwać nad tem co do innych ministerstw, dlatego że on jako stróż legalności i stróż praw powinien mieć na to zwróconą baczną uwagę.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#IgnacyBaliński">Mogę tu przy końcu jeszcze poruszyć sprawę ścisłości redakcyjnej okólników, rozporządzeń ministerialnych, gdzie wszelka dwuznaczność i niejasność jest wielce szkodliwa. Biorę przykład z Ministerstwa Sprawiedliwości. Zwracam uwagę np. na jeden z ostatnich cyrkularzy, który został wydany na życzenie Głównego Urzędu Likwidacyjnego przez p. Ministra d. 14 maja r. b. i umieszczony w dzienniku urzędowym tego Ministerstwa, a który rzeczywiście może strasznie skrępować ludność szczególniej na Kresach Wschodnich. Wiemy, że na mocy punktu 17 Traktatu Ryskiego pewne sprawy byłych obywateli rosyjskich w Polsce podlegają nie sądom ale Komisji Mieszanej Urzędu Likwidacyjnego. Bardzo słusznie tedy Ministerstwo Sprawiedliwości przypomina o tem w okólniku do prezesów sądów, ale następny okólnik do notariuszów jest tak zredagowany, że może krępować we wszystkich prawach obywateli polskich przy zawieraniu wszelkich umów kupna — sprzedaży. Proszę Panów, ten drugi okólnik może budzić i budzi już teraz w praktyce ogromne wątpliwości, mianowicie, dotyczy on aktów notarialnych co do mienia należącego do byłych cudzoziemców Okólnik ten nakazuje wszystkim notariuszom, że sporządzenie wszelkiego rodzaju aktów notarialnych odnoszących się do mienia tak nieruchomego, jak ruchomego, należącego do cudzoziemców, którzy obecnie są obywatelami związku sowieckiego, oraz tych co byli obywatelami państwa rosyjskiego, a nie nabyli innego obywatelstwa przed 18 marca 1921 r., jest dopuszczalne jedynie za przedstawieniem przez osoby interesowane, niezależnie od wszelkich innych pozwoleń, jeszcze pozwolenia Głównego Urzędu Likwidacyjnego. Te ostatnie określenia byłych obywateli rosyjskich może być i jest tu komentowane w sposób niezmiernie uciążliwy dla nas wszystkich, którzy formalnie byliśmy, obywatelami państwa rosyjskiego, ani przed ani po 18 marca 1921 r. nie potrzebowaliśmy przyjmować, jako Polacy obywatelstwa polskiego, lub z przyczyn niezależnych od nas, przyjęliśmy je po 18 marca 192 i r. Tymczasem z brzmienia tego ustępu wynikałoby, że ja np. nie mogę sprzedać mego zegarka bez zezwolenia Głównego Urzędu Likwidacyjnego. Taka dwuznaczność redakcji, musi być wyjaśniona, aby nie krępować bezzasadnie obywateli polskich.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#IgnacyBaliński">Widzimy z tego przykładu potrzebę skrupulatniejszej pracy przy układaniu nie tylko projektów ustaw, ale i przepisów wykonawczych, okólników i formularzy.</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#IgnacyBaliński">W każdym razie budżet tegoroczny i stosunek Rządu i Izb do Ministerstwa Sprawiedliwości w tym roku jest znacznie lepszy niż dawniej, nastąpiła znaczna poprawa i wyrażam nadzieję, że z każdym rokiem stanowisko moralne i stanowiska materialne sędziów i powaga sądownictwa będą się polepszały, a to bezwarunkowo da możność tym sędziom a zwłaszcza młodym zdolnym prawnikom poświęcać się chętniej temu szczytnemu zawodowi, że nie będzie już tak, jak dotychczas, że nie było kim obsadzać niezbędnych placówek. Z braku chętnych prawników, może stąd zdolniejsze elementy prawnicze będą się poświęcały temu zawodowi, gdy będą wiedziały, że ten zawód ma należytą powagę w społeczeństwie i w rządzie, odpowiednie uposażenie i odpowiednie warunki pracy. Oby tak było!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Wurzel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JuliuszArturWurzel">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#JuliuszArturWurzel">Po cennych uwagach moich szanownych przedmówców zadanie moje bardzo jest uproszczone, dlatego nie będę też nadużywał cierpliwości Wysokiej Izby. Chciałbym powiedzieć kilka uwag przedewszystkiem ogólnej natury, oraz na tury bardziej szczegółowej ze stanowiska stronnictwa, którego imieniem tu przemawiam Już Szanowny p. referent zaznaczył w swoim referacie, a nie odnosiło się to wyłącznie do obecnego p. Ministra, ale do wszystkich ministrów sprawiedliwości w Polsce, że dotychczas Ministerstwo Sprawiedliwości w Polsce nie grało tej roli, jaką powinno było odgrywać. Z tego powodu Komisja Prawnicza i Budżetowa Senatu uchwaliła znaną rezolucję, którą p. referent Komisji przedstawił, żądającą, ażeby w przyszłości we wszystkich budżetach resort Ministerstwa Sprawiedliwości traktowany był na piątem miejscu bezpośrednio po resorcie Prezydjum Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#JuliuszArturWurzel">Otóż jest to słuszne żądanie. Lecz zdaje mi się, że jeżeli dotychczas budżet Ministerstwa Sprawiedliwości traktowany jest na dziewiątem miejscu, to leży w tem także cokolwiek winy Ministerstwa Sprawiedliwości, bo Ministerstwo Sprawiedliwości od początku istnienia naszego Państwa, niestety, nie zajęło w państwowości naszej dotychczas tego stanowiska, jakie powinno by zająć, jakie mu się z prawa należy. Ministerstwo Sprawiedliwości, powinno zdaniem mojem, być sumieniem Rządu, tą osią, około której się Rząd w Państwie, a raczej rządzenie państwem obraca, aby przecież tej polityce nie pozwolić latać w przestworzu ponad prawem i poza prawem Zwłaszcza w Polsce rola Ministra Sprawiedliwości jest szczególnie ważna. Państwo Polskie powstało przecież z trzech zaborów, w których obowiązywały trzy rożne systemy prawa cywilnego i karnego, trzy różne konstytucje i systemy prawa publicznego, w których panują trzy różne poglądy na stosunki prawne. To wszystko prosi się o unifikację, trzeba by przyspieszyć ten proces, któryby usunął wreszcie te kordony wewnętrzne w Państwie i któryby pozwolił wszystkim obywatelom w całem państwie czuć się jak u siebie w domu. Naturalnie spełnienie tego zadania nie ciąży wyłącznie na Ministrze Sprawiedliwości, ale na nim przedewszystkiem, bo minister sprawiedliwości powinien być stróżem prawa, praworządności, on powinien dbać przedewszystkiem o to, ażeby wczas wydane zostały wszystkie potrzebne ustawy.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#JuliuszArturWurzel">Jest rzeczą naturalną, że unifikacja prawa, Zwłaszcza, o ile chodzi o prawo prywatne i karne jest bardzo trudna. Rzecz ta została powierzona do opracowania Komisji Kodyfikacyjnej, wymaga studiów i za to też, że ta rzecz nie została jeszcze przeprowadzona, nie można czynić odpowiedzialnym Ministra Sprawiedliwości, bo praca ta wymaga czasu. Inaczej się jednak ma rzecz, o ile chodzi o prawo publiczne. U nas to prawo publiczne ma już wytyczoną linię rozwoju przez naszą Konstytucję, należałoby tylko pójść po tej linii i spełnić to, co nakazuje Konstytucja. Rzecz ta należy przedewszystkiem do Ministra Sprawiedliwości, ponieważ on powinien dbać o to, aby wszystkie nakazy Konstytucji zostały wykonane i by w Państwie panowała praworządność. Tymczasem chociaż odrodzona Polska istnieje rok siódmy, chociaż obowiązuje Konstytucja marcowa już rok piąty, nie została wydana prawie żadna ustawa, przepisana przez Konstytucję. Nie posiadamy jeszcze dotychczas ustawy o stowarzyszeniach, ustawy o prawie koalicji i o zgromadzeniach, nie posiadamy dotychczas jeszcze ustawy o odpowiedzialności Państwa za szkody wyrządzone przez jego urzędników w urzędowaniu; nie posiadamy jeszcze także dotychczas ustawy normującej prawa mniejszości narodowych do pielęgnowania swej mowy i swych narodowych właściwości mimo, że według art. 125 Konstytucji wszystkie te ustawy powinneby być wydane w ciągu jednego roku od dnia uchwalenia Konstytucji. Możnaby tę zwłokę poniekąd usprawiedliwić, gdyby praca nad wydaniem tych ustaw była tak żmudna i ciężka, iżby się okazało, że ona w ciągu tego czasu wykonana być nie może. Ale wiemy wszyscy, że tej pracy właściwie nawet jeszcze nie rozpoczęto, Jest rzeczą naturalną, że za te rzeczy odpowiada cały Rząd, ale przecież ktoś w tym Rządzie musi głównie dbać o to, ażeby Konstytucja była wykonywana. Mojem zdaniem ten obowiązek ciąży na Ministrze Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#JuliuszArturWurzel">O stylu i formie ustaw nie będę już mówił, ponieważ moi przedmówcy już tę rzecz poruszali, ale chciałbym uczynić pewną uwagę do punktu innego, który także, zdaniem mojem, wchodzi w sferę działalności Ministerstwa Sprawiedliwości, a mianowicie co do zgodności wydawanych ustaw i rozporządzeń z Konstytucją, względnie rozporządzeń z ustawami. Jest to rzeczą dziś notoryczną w Polsce, że posiadamy wiele rozporządzeń, które stoją w sprzeczności z ustawami. W szczególności odnosi się to do rozporządzeń p. Prezydenta Rzeczypospolitej, wydanych na podstawie t. zw. pełnomocnictw. Już w Komisji Prawniczej Senatu bardzo szeroko omawiano te rzeczy. Sądzę, że gdy np. wspomnę tutaj rozmaite rozporządzenia paszportowe, to nie napotkam na sprzeciw z żadnej strony Izby, bo co do tego jest ogólna opinia w kraju, że są one w sprzeczności z ustawami, na których podstawie zostały wydane. Wspomnę jednak także o innem rozporządzeniu p. Prezydenta Rzeczypospolitej, co do którego ta opinia nie jest tak zgodna, jeżeli się traktuje sprawę z politycznego punktu widzenia, o rozporządzeniu znanem, które w ostatnich czasach narobiło tyle hałasu, rozporządzeniu w sprawie koncesyj. Jeżeli prawnik czyta ustawę o pełnomocnictwach i porówna ją z treścią rozporządzenia p. Prezydenta Rzeczypospolitej z 31 grudnia r. z o koncesjach, i jeżeli myśli wyłącznie prawniczo i na chwilę zapomni o tem, że jest politykiem, to prawnik ten bez względu na to, do jakiego należy stronnictwa, musi przyznać, że rozporządzenie o koncesjach stoi w jaskrawej sprzeczności z ustawą o pełnomocnictwach i z upoważnieniami, jakie daje ustawa o pełnomocnictwach. Ustawa o pełnomocnictwach żąda tylko rewizji koncesyj, mówi tylko krótko o inwalidach, a w rozporządzeniu o koncesjach znajdujemy nie rewizję, ale odebranie wszystkich koncesyj.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(Wicemarszałek Woźnicki obejmuje przewodnictwo).</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#JuliuszArturWurzel">Tam już mowa nie tylko o inwalidach, ale także o kółkach rolniczych, o rozmaitych organizacjach społecznych i t. d. Nie chcę w tej chwili nad tą rzeczą rozwodzić się z punktu widzenia politycznego, bo mówię wyłącznie jako prawnik. Sądzę, że każdy prawnik zgodzi się z moją opinią, że to rozporządzenie stoi w sprzeczności z ustawą. Politycy doszli do przekonania, że nie należy z tego czynić kwestii i w Sejmie wniosek o uchylenie tego rozporządzenia nie znalazł odpowiedniego poparcia Ale mimo to nie mogę oszczędzić p. Ministrowi Sprawiedliwości zarzutu, że będąc stróżem prawa w Państwie, zgodził się na to, ażeby rozporządzenie takie zostało wydane.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#JuliuszArturWurzel">Także i co się tyczy wymiaru sprawiedliwości w Państwie nie można rozpływać się w zupełnym zachwycie. Dotyczy to zarówno sądownictwa cywilnego, jak i karnego. Rzecz naturalna, że nie można p. Ministra Sprawiedliwości czynić odpowiedzialnym w czambuł, ani za poziom naszej judykatury; ani za powolność w sądzeniu. Nasze sądy są niezawisłe. P. Minister Sprawiedliwości tylko w małem stopniu może w tym kierunku wpływać na sądy. Zresztą nie podnoszę też żadnych generalnych zarzutów przeciw naszej judykaturze i sądownictwu, które także moim zdaniem stoi na dość wysokim poziomce. Ale, proszę Szanownych Panów, zdarzają się przecież wybujałości w sądownictwie naszem, które się zdarzać nie powinne, i przeciw którym występować jest, mojem zdaniem, bezwzględnym obowiązkiem Ministerstwa Sprawiedliwości. Je żeli się zdarzają tego rodzaju wypadki, jak np. w Bychawie, gdzie sędzia wobec licznych świadków oświadczył, że świadkom Żydom wogóle z zasady nie wierzy; jeżeli się zdarzają tego rodzaju wypadki jak w Przemyślu, gdzie p. prokurator, wytaczając oskarżenie, mówi, że oskarżony działał z jakichś motywów talmudycznych, jeżeli się zdarzają tego rodzaju wypadki, jak w Śniatynie, gdzie sędzia w motywach wyroku powiada, że oskarżony działał z naturalnym tupetem swojej rasie właściwym, to zdaje mi się, proszę Wysokiej Izby, że przeciw takim wybujałościom, przeciw takim rzeczom Ministerstwo Sprawiedliwości powinno wystąpić.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie!)</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#JuliuszArturWurzel">Sprawy te znalazły swój wyraz także w interpelacjach i aby nie być zbyt zwięzłym, opowiem jakie były losy interpelacji dotyczącej wypadku w Bychawie. Na interpelację tę, nie pamiętam czy to było za czasów p. Ministra, czy jego poprzednika,</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości p. Żychliński: W Bychawie to było nie za moich czasów)</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#JuliuszArturWurzel">Być może, te wszystkie moje uwagi kieruję pod adresem Ministerstwa Sprawiedliwości wogóle, a nie pod adresem specjalnie osoby p. Ministra obecnego Otóż na interpelację co do faktu, że sędzia oświadczył tam publicznie, iż świadkom żydowskim wiary z zasady nie daje, otrzymał klub mój odpowiedź, iż sprawa ta nie została stwierdzona wskutek braku świadków. Jest to bardzo charakterystyczna odpowiedź, bo przecież świadkowie Żydzi byli, więc znowu chyba ta odpowiedź została dana dlatego, że żydowskim świadkom nie dano wiary, i zasada wygłoszona przez p. sędziego w Bychawie znalazła niestety także swój wyraz w odpowiedzi Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#JuliuszArturWurzel">Otóż, proszę Wysokiej Izby, sądzę, że tego rodzaju rzeczy zdarzać się nie powinny. Jeżeli osoby prywatne pozwalają sobie na takie uwagi, że świadkom żydowskim nie wierzą i mówią o względach talmudycznych, to można uważać to za niesmaczny żart, za objaw ciemnego przesądu, ale jeżeli sędzia wypowiada takie słowa, to daje tem najlepszy dowód, że mu brak najważniejszego wymogu na ten urząd, mianowicie wymogu bezstronności, jak może, proszę Wysokiej Izby, żyd szukać z zaufaniem sprawiedliwości u takiego sędziego, który w ten sposób się wyraził. A przecież len żyd musi u tego sędziego właśnie szukać sprawiedliwości, bo przepisy o właściwości sądów nie dają mu prawa gdzieindziej jej szukać, Zdaje mi się, że p. Minister Sprawiedliwości ma możność występowania przeciw tego rodzaju rzeczom. Powinien z jednej strony przez odpowiednie pouczenie zwrócić uwagę tym sędziom, że takie rzeczy są niewłaściwe i starać się o to, aby sędziowie, którym udowodniono taki brak bezstronności, którzy w ten sposób się zdyskwalifikowali, pracowali na innych placówkach, na takich, gdzie nie mają sposobności dawać lub nie dawać wiary świadkom żydowskim, a przecież i takie placówki znajdują się w naszem sądownictwie.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#JuliuszArturWurzel">Co się tyczy sądownictwa karnego, to już zauważył jeden z p. przedmówców, zdaje się s. Posner, że jedną z charakterystycznych cech tego naszego sądownictwa jest obecnie przepełnienie więzień. Więzienia, zostawione nam przez państwa zaborcze, nie wystarczają dziś do pomieszczenia wszystkich aresztowanych, jest rzeczą naturalną, że częściowo musi się tę rzecz przypisać tej okoliczności, iż w czasach powojennych zbrodniczość trochę się zwiększyła, ale tylko częściowo, główną przyczyną jest zdaje się ta okoliczność, że u naszych sądów i prokuratur zaistniała teraz jakaś nadzwyczajna pochopność do zawieszania aresztów śledczych, do aresztowań, pochopność, która w sposób zupełnie zbyteczny wypełnia nasze więzienia. Na tę okoliczność wskazuje jaskrawa dysproporcja, między ilością aresztowań a ilością zasądzeń i okazuje się z tych wyroków, że bardzo wielu ludzi więziono zupełnie niepotrzebnie. Zdaje mi się że p. Minister Sprawiedliwości przysłużyłby się i Skarbowi Państwa, gdyby przeciwko temu wystąpił i gdyby pouczył podległe mu sądy i prokuratury, że należy trochę więcej szanować wolność ludzi i że aresztowanie nie jest taką bagatelą, ażeby można dla byle jakiego powodu pozbawiać obywateli wolności. Są ludzie, którzy siedzenia w więzieniu nie uważają wyłącznie za sport, są ludzie, którzy to biorą sobie istotnie do serca i zdarzają się wypadki, że ludzie niewinnie aresztowani, popełniają samobójstwo. Ale u nas z taką lekkością stosuje się te areszty śledcze, że istotnie ma się wrażenie, że sądy nasze i prokuratoria, zatraciły poczucie wartości wolności. Sądzę, że nie będzie nieskromnym mój apel do p. Ministra, ażeby tej sprawie poświęcił więcej uwagi i ażeby sądy nasze i prokuratorie odpowiednio pouczył.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#JuliuszArturWurzel">Trochę przyczyniają się do większego zaludnienia naszych więzień sądy doraźne swoje mi wyrokami, ja się z tego bynajmniej nie cieszę, i chciałbym zwrócić uwagę, że może już ustały powody do utrzymywania stanu sądów doraźnych na tak wielkich przestrzeniach naszego Państwa. O ile mi wiadomo, jeszcze w przeważnej części Rzeczypospolitej istnieją te sądy, choć właściwie znikły zupełnie już przesłanki, od których zależnem jest funkcjonowanie tych sądów. Przesłanką dla ustanowienia sądów doraźnych jest powtarzanie się pewnego gatunku zbrodni. W tym wypadku społeczeństwo dla obrony własnej zasadę gruntowności postępowania i badania poświęca zasadzie pośpiechu, celem szerzenia przestrachu w społeczeństwie. Dziś niema tych masowych wypadków. Jeżeli się które zbrodnie często powtarzają, jak to nam przytoczył w swojem pięknem przemówieniu ks, s. Żebrowski, to są to zbrodnie jednej małej szajki, to była masa zbrodni kilku sprawców, ale to nie były zbrodnie masowe i one nie uprawniają do utrzymywania nadal instytucji sądów doraźnych. Sądy doraźne wogóle, proszę Panów, wątpliwą posiadają wartość i jest wogóle kwestią, czy wolno jest z punktu widzenia etycznego poświęcać zasadę gruntowności badania tylko dla pośpiechu. Tembardziej tej rzeczy należy się wystrzegać dziś w czasach, gdzie jest tak rozpowszechniona instytucja konfidentów policyjnych, którzy wszelkiemi siłami starają się dla zaspokojenia swoich interesów i ambicyj o danie roboty sądom doraźnym. W tych wypadkach wobec tej działalności konfidentów jedynie gruntowność badania może ustrzec sądy od tego, by nie padły ofiarą mistyfikacji. Dlatego sądzę, że jest czas największy, ażeby te sądy doraźne zostały wreszcie w Państwie zupełnie zniesione.</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#JuliuszArturWurzel">Osobną rubrykę sądownictwa naszego stanowią t. zw. konfiskaty, im też chcę poświęcić kilka uwag. Ale gdy o tem mówię, to nie wiem, na co się mam bardziej żalić, czy na to, że konfiskuje się pochopnie, zupełnie zbytecznie artykuły niewinne, zawierające tylko dopuszczalną krytykę czy to postępowania Rządu, czy stronnictw, ale nie kolidujących absolutnie z żadną ustawą, czy też mam się więcej żalić na to, że nie konfiskuje się artykułów, których jedynym celem i zadaniem jest jątrzenie jednej części ludności przeciw drugiej, podżeganie i utrzymywanie wewnętrznego niepokoju w Państwie i ustawiczne wywoływanie w kraju atmosfery nienawiści. Istnieją dzienniki i pisma periodyczne, których cała treść od pierwszego słowa do ostatniego nie jest niczem innem, jak tylko judzeniem i jątrzeniem. Nie potrzebuję wymieniać tych pism i nie potrzebuję, zdaje się, szeroko rozwodzić się nad tem, przeciwko komu te dzienniki występują. Są to rozmaite „Rozwoje”, „Hasła narodowe” i t. d Pisma te rozchodzą się po kraju w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy, a chociaż każde z nich zawiera właściwie od początku do końca zbrodnię, o konfiskatach tych pism prawie nigdy się nie słyszy. Naturalnie jestem także zwolennikiem wolności prasy i rozumiem i umiem ocenić te wolność, ale jeżeli Sz. Panowie uzmysłowią sobie lepiej całą tę rzecz, jeżeli zechcą tę rzecz odwrócić i zapytać: gdyby tak dzienniki żydowskie pozwoliły, sobie wobec handlu polskiego wystąpić raz w ten sposób, jak codziennie występują rozmaite „Rozwoje” przeciw handlowi żydowskiemu i przeciw całemu narodowi i społeczeństwu żydowskiemu, to zdaje mi się, że żaden środek znajdujący się w arsenale prokuratury nie wydawałby się zbyt ostry dla poskromienia takiej zuchwałości. Ale tamtym dziennikom to wolno, tamtych pism się nie konfiskuje. Żaden prokurator nie znajduje nie wiem, czy na tyle odwagi, czy na tyle poczucia słuszności w swojej duszy, ażeby raz wreszcie położyć tamę pewną tej zabójczej wprost i szkodliwej literaturze, jaką w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy rozpowszechnia się obecnie codziennie po całym kraju ja nie chcę kalać tej Wysokiej Trybuny i nie będę cytował treści tych artykułów. Sądzę, że mogę żądać od p. Ministra Sprawiedliwości jako naczelnego prokuratora, ażeby tym rzeczom raz zechciał tamę położyć. Sądzę, że mam prawo wymagać tego nie tylko jako żyd, chociaż żydom ta ochrona się należy, ale także dlatego, że tolerowanie tej chronicznej zbrodniczości jest tolerowaniem grzyba, który toczy fundamenty naszego Państwa. Na straży praworządności powinne stać przedewszystkiem organy wymiaru sprawiedliwości. W sądownictwie nie powinno być miejsca dla polityki, sądownictwo pod każdym względem powinno być bezstronne, nie powinno być ani klasowe, ani narodowe, ani nawet patriotyczne. Ja nie rozumiem patriotycznego sądownictwa. Każdy taki przymiotnik jest zaprzeczeniem pojęcia sprawiedliwości. Pan Minister przysłużyłby się nie tylko żydom, ale także Państwu, gdyby tym rzeczom w przyszłości zapobiegł, gdyby pouczył wszystkich panów prokuratorów, że stosowanie polityki przy konfiskatach, że uprawianie w urzędowaniu patriotyzmu w taki czy owaki sposób przez nich rozumianego, obniża znaczenie ich urzędu i degraduje go do roli narzędzia wiecowej demagogii.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#JuliuszArturWurzel">Tak że o ile chodzi o administrację wymiaru sprawiedliwości, można uczynić pod adresem p. Ministra Sprawiedliwości pewne zarzuty. Je żeli gdziekolwiek, to specjalnie w administracji Ministerstwa Sprawiedliwości powinna niepodzielnie panować zasada sprawiedliwości, nie powinno być żadnych różnic przy nominacjach na stanowiska i urzędy. A tymczasem rzut oka na praktykę przy tych nominacjach i skład sądów i prokuratur wskazuje, że przecież ta zasada sprawiedliwości nie cieszy się w tym względzie zupełnym poklaskiem Ministerstwa Sprawiedliwości. Nie chcę nad tem szeroko się rozwodzić, ale jednak trudno oprzeć się przykremu zdziwieniu, jeżeli, jak czytaliśmy to onegdaj w gazetach, nawet h. wicepremier, p. Tugutt, ogłasza, iż jego wysoka protekcja nie wystarczyła, ażeby jednemu członkowi mniejszości narodowej dopomóc do osiągnięcia stanowiska rejenta w Państwie...</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Bardzo słusznie bo protekcji nie powinno być.)</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#JuliuszArturWurzel">...chociaż jak twierdzi p. Tugutt nie wiem o kogo tu chodzi ta jednostka była nieposzlakowana i pełniła już poprzednio służbę w urzędach polskich.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#JuliuszArturWurzel">Ze swojej strony dodać tylko chciałbym jedno. Ze źródła, które jest niewątpliwie wiarogodne, doszło do mojej wiadomości, że w Ministerstwie Sprawiedliwości nawet w tej dziedzinie, która nie dotyczy już bezpośrednio sądownictwa, ale adwokatury, także czynione są pewne różnice narodowościowe. Mianowicie, proszę Wysokiej Izby, dowiedziałem się, że istnieją w Ministerstwie Sprawiedliwości dwie listy kandydatów na stanowisko aplikantów, którzy się poświęcają zawodowi adwokackiemu: lista żydowska i nieżydowska. Otóż nie wiem, wedle jakich zasad odbywają się nominacje, i dlatego chcę przyjąć najlepszy dla Ministerstwa Sprawiedliwości wypadek, a mianowicie, że p. Minister Sprawiedliwości nominuje tych aplikantów wedle stosunku ilości zgłoszeń. To byłoby dość sprawiedliwie, ale sądzę, że niesprawiedliwym jest już punkt wyjścia, gdyż w państwie, w którego Konstytucji znajduje się przepis, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa, nie powinno się zgłaszających się kandydatów zapisywać na dwóch różnych listach i tworzyć listy żydowskie i nieżydowskie, a powinno się zapisywać wszystkich na jedną listę tylko i mianować wedle chronologicznego porządku. Być może, że żydzi przytem nawetby gorzej wyszli, ale byłoby to w każdym razie sprawiedliwe.</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#JuliuszArturWurzel">Wszystkie te rzeczy dowodzą, proszę Wysokiej Izby, że nasze Ministerstwo Sprawiedliwości także ulega w wysokim stopniu tym wszystkim wpływom i nastrojom, które na terenie naszego życia publicznego wywołują taką kakofonię. Jeśli ta dysharmonia wewnętrzna, która w sposób dla Państwa niebezpieczny rozluźnia spoistość i osłabia energię i twórczość społeczeństwa, ma kiedykolwiek ustać, powinnoby się to bezwzględnie rozpocząć od dziedziny, która podlega Ministerstwu Sprawiedliwości. Przedewszystkiem w tym resorcie zwyciężyć musi na całej linii zasada sprawiedliwości, a stać się to powinno już choćby z tego względu, że resort Ministerstwa Sprawiedliwości jest tym jedynym resortem, który się światu zawsze pokazywać musi we właściwej postaci i który żadnemi frazesami ani zwrotami, ani w dodatnim, ani w ujemnym sensie maskować się nie da.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Lewczanowska,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#HelenaLewczanowska">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#HelenaLewczanowska">Występując dzisiaj przed Wysoką Izbą w imieniu klubów ukraińskiego i białoruskiego w sprawie budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości muszę zaznaczyć, iż czynię to dla tego, że miałam sposobność bardzo częstego stykania się ze sprawami sądowemi, przeważnie politycznemi, i czuję moralny obowiązek wystąpić tutaj z tej wysokiej trybuny, w obronie tych narodów, w których imieniu zabieram głos.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#HelenaLewczanowska">Proszę Wysokiego Senatu, na rok 1925 preliminowane jest 75 400.451 zł. na Ministerstwo Sprawiedliwości, na to Ministerstwo, które powinno być stróżem prawa, być tą twardą skałą, o którą rozbija się wszelkie bezprawie i wszelkie nadużycia. I gdyby to Ministerstwo, a raczej przeznaczone dla tego zadania organy jego, któremi są sądy, odpowiadały tym swoim zadaniom, to ma się rozumieć, że obywatel mógłby pogodzić się z tem, że na niego spada jeszcze ciężki cios podatków i tak już niezmiernie trudnych do zniesienia. Ale niestety, sądy Rzeczypospolitej Polski, działające na terenach ukraińskich, lub białoruskich, temu zadaniu nie odpowiadają. Tam, gdzie tak niedawno mieliśmy sądy przysięgłych rosyjskie, instytucję niezależną i apolityczną, którą — możemy to powiedzieć zupełnie obiektywnie szczycić się mogła ta była Rosja, teraz ludność bardzo boleśnie od czuwa ogromną różnicę w sądownictwie. Gdzie jest ten sąd przysięgłych dla spraw karnych i politycznych, który winien być powołany do życia na mocy art. 83 Konstytucji? 4 lata zgórą minęło od czasu, gdy Konstytucję tę uchwalono ale pp. ministrowie sprawiedliwości nie spieszą się zastosować do tego artykułu i dotychczas nie wnieśli projektu ustawy określającej czyny podlegające sądom przysięgłych, organizację tych sądów i tok postępowania.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#HelenaLewczanowska">Zamiast jawnych sądów przysięgłych, procesy polityczne odbywają się przy drzwiach zamkniętych, nawet wtenczas, gdy do tego niema podstaw prawnych. Prawna podstawa do tajnej rozprawy może być wtedy, gdy rozprawa grozi albo bezpieczeństwu publicznemu, albo może obrażać moralność, łub może wyjawiać jakąś tajemnicę wojskową. Tymczasem byliśmy świadkami tego, że proces naszych posłów ukraińskich, proces o wiec w Hoczajowie, na którym było kilka tysięcy ludzi, toczył się przy drzwiach zamkniętych. Jedyną publicznością na tej rozprawie a także na innych rozprawach, które odbywały się w ostatnich czasach, była policja i defenzywa, która notowała zeznania świadków obrony, żeby ich teroryzować. Tak się odbywają i sądy doraźne. W wielu wypadkach wyroki sądów tych opierają się na zeznaniach policji śledczej, o czem już kilkakrotnie mówiono tutaj na różnych „poufnych” wiadomościach. Policja biciem i katowaniem zmusza oskarżonych do przyznawania się do winy, Proszę Wysokiej Izby, w ostatnim wielkim procesie „ukraińskiej narodnej powstańczej organizacji”, który odbył się w Równem parę tygodni temu, oskarżony Górnaków, który siedział w więzieniu w Łucku, domagał się ponownego śledztwa, bo mówił, że sędzia śledczy, który prowadził tę sprawę, wymuszał na nim przyznanie rozmaitemi sposobami. Na procesie w Równem ten sam Górnaków i inni oskarżeni twierdzili że ich bito w areszcie prewencyjnym w okropny sposób, związano im ręce i przeciągnięto bagnety, obrócono ich i bito kijami w podeszwy I o są sprawy, o których mówi się głośno i w których ja sama interweniowałam u p. prokuratora To nie są rzeczy wymyślone, to są sprawy, które zostały stwierdzone nawet przy dochodzeniu prokuratorskiem.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Głos: Areszty prewencyjne nie należą do Ministerstwa Sprawiedliwości.)</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#HelenaLewczanowska">Tak Panie Senatorze, to nie należy do Ministerstwa Sprawiedliwości, ale gdzież są prokuratorowie, których niegdyś nazywano „niedrzemnym okiem Sprawiedliwości”? Dlaczego nie wkraczają oni w te sprawy, a przedewszystkiem ten pierwszy prokurator, p. Minister Sprawiedliwości, który powinien o tem wiedzieć i zwrócić na to uwagę Wyroki w sprawach karnych, oparte na takich zeznaniach lub na poufnych wywiadach i wiadomościach nadużycia prokuratorów i śledczych, (przytaczam dla przykładu sąd doraźny w Pińsku, gdzie prokurator Olszewski i sędzia śledczy Gierasimowicz sfałszowali daty, ażeby nie opuścić 14-dniowego terminu, o co tu wniesiona była interpelacja s. Czerkawskiego), stwarzają sieć niesłychanej prowokacji, jakiej może świat jeszcze nie widział, pozbawienie społeczeństwa kontroli nad sądem przez skasowanie sądu przysięgłych — wszystko to przeciwne jest zasadom sądu przysięgłych, wszystko to przeciwne jest zasadom sądu nowoczesnego i wywołuje nieufność do sądu.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#HelenaLewczanowska">Zgodnie z art. 97 Konstytucji nikt nie może być aresztowanym bez polecenia sądowego, które ma być doręczone w przeciągu najdalej 48 godzin. Tymczasem setki, a czasem tysiące ludzi siedzą bez wszelkiej winy (bo ich po paru tygodniach wypuszcza po 20, 30 osób dziennie), po kilka tygodni w areszcie prewencyjnym, ponieważ sędziowie śledczy nie mogą dać sobie rady ze zbadaniem ich wcześniej. Ludzie ci siedzą w okropnych warunkach, głodni, (bo w areszcie prewencyjnym wydaje się tylko pół kilograma chleba na osobę dziennie i trochę wody, i to nie zawsze czystej) siedzą w brudzie i ciasnocie. W Łucku jest cztery pokoje przeznaczone na areszt śledczy, jeden pokój jest przeznaczony na to, ażeby w mm badać i bić aresztowanych, a w trzech siedzi czasem 80, 90 ludzi. W Łucku w areszcie prewencyjnym siedzieli czasem ludzie po 5 tygodni, niezbadani przez sędziego śledczego. Człowiek ten (przyznaję, zupełnie lojalny) nie ma fizycznej możności tych ludzi zbadać; mówił mi oni: „proszę pani senatorki, prowadzę pracę po rejonie do godziny 4, po czwartej idę na obiad, potem idę do aresztu i do więzień, ażeby tych ludzi badać. Ja ich badam do 3 godz. w nocy, ja nie mam siły, ja czasem zasypiam nad biurkiem, bo już nie mogę, tyle pracy, to jest nad ludzkie siły”. Ja się z tem zupełnie zgadzam. Ale tych ludzi sprowadza się z odległości dziesiątek wiorst i trzyma się w śledczym areszcie bez jedzenia, bez bielizny, bez niczego, a potem się wypuszcza, bo oni Bogu ducha winni. Przed przyjazdem sprawozdawców parlamentarnych do Łucka było aresztowanych w areszcie prewencyjnym 71 osób Przyjechali oni we czwartek 21 maja. Z wtorku na środę ja jechałam z Warszawy do Łucka i jechał ze mną jakiś pan, nie wiem, kto — ale widać, że jakaś wielka figura z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, bo spotkali go na dworcu w Łucku dygnitarze policyjni; wszyscy aresztowani tegoż samego dnia zostali zbadani, większą ich część wypuszczono do domu, bo żadnej winy im nie udowodniono, a reszta, których o coś podejrzewano, została przeniesiona do więzienia, ażeby nie pozostawali w areszcie prewencyjnym, podłoga została wymyta na dowód, że tu nikogo nie było i nikogo niema, bo po słowie ukraińscy rzekomo kłamią i nigdy nikogo nie trzyma się tygodniami w areszcie.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#HelenaLewczanowska">Proszę Panów, przed postawieniem sprawy na wokandzie sądu ludzie niewinni też siedzą latami w więzieniu. Tak np. 21 miesięcy siedział w więzieniu w Łucku i Równem były pułkownik ukraińskiej armii Bondarenko, który lata cale walczył z bolszewikami, a tu pod zarzutem bolszewizmu prawie dwa lata wysiedział w okropnych warunkach, człowiek chory na suchoty. Prokurator nie miał podstaw do oskarżenia, podał do sądu apelacyjnego sprawę na umorzenie, umorzono sprawę przeciw 4 czy 5, (bo tam było kilku oskarżonych). Bondarenkę pozostawiono pod śledztwem. Polem sąd musiał go uwolnić, i był to nawet sąd rówieński, bo absolutnie żadnej podstawy nie było, żeby go skazać, ale proszę Panów, za co ten człowiek siedział dwa lata i za co stracił resztki zdrowia, którego już nie miał wiele?</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#HelenaLewczanowska">Lud ukraiński i białoruski, terroryzowany przez policję i administrację za wszelki przejaw nacjonalnej świadomości, boi się korzystać w sądach nawet z tych mikroskopijnych praw, które niby to daje zeszłoroczna ustawa językowa. Z drugiej strony, postanowienia tej ustawy dozwalają używania mowy ojczystej, dają prawo przemawiania w języku ojczystym jedynie w tym wypadku, gdy strona i adwokat należą do narodowości ukraińskiej, względnie białoruskiej. Ponieważ prawnicy autochtoni narodowości ukraińskiej lub białoruskiej po większej części nie mają obywatelstwa, (bo to jest rzecz, którą i Polacy u nas nie wszyscy mają!), więc na naszych ziemiach mamy tylko trzech adwokatów, którzy uzyskali prawo praktyki adwokackiej. W tych warunkach sąd zwykle odbywa się w języku polskim. Taki sąd, na którym oskarżony, świadkowie, ani ludność nie rozumieją toczącego się procesu, przygnębiająco działa na psychikę tej ludności i pozbawia ją możności należytego bronienia swoich interesów. Wbrew ustawie podprokurator np. podczas badania nie tylko oskarżonych, ale i ludzi aresztowanych pod jakimkolwiek zarzutem, którzy są zupełnie niewinni i za dwa dni zostaną wypuszczeni, nie pozwala mówić po ukraińsku, tylko krzyczy: „Mówić po polsku, co to jest”?!</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#HelenaLewczanowska">Sądy i sędziowie śledczy, nie licząc, się z okolicznościami sprawy i siłą płatniczą aresztowanych często wyznaczają tak wysokie kaucje, że aresztowany musi albo sprzedać ostatni inwentarz, ostatnią krowę czy konia, albo zrzec się apelacji i odsiadywać karę, chociaż nie poczuwa się do winy, jedynie dlatego, że nie jest w stanie wnieść kaucji.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#HelenaLewczanowska">W sądownictwie i notariacie na Wołyniu w Chełmszczyźnie, na Polesiu i Podlasiu a także na Białorusi nie daje się posad Ukraińcom lub Białorusinom, chociaż wszędzie odczuwa się brak sił prawniczych o czem tu dużo mówiono; a znaczna ilość sędziów i prokuratorów z czasów przedwojennych nie Polaków, tuła się bez pracy, lub zajmuje posadę „djaka”, która stanowi szczebel w cerkwi prawosławnej. Nawet p. Tugutt nie potrafił wywalczyć choć jednej posady notariusza dla Ukraińca.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#HelenaLewczanowska">Wobec tego, że — jak widać z tego wszystkiego, o czem mówiłam sądy na naszych ziemiach nie tyle służą obronie praw naszej ludności, ile celom polonizacji i faktycznie znajduj a się pod wpływem policji i administracji miejscowej, którego ciemne strony aż nadto dobitnie podkreślane były nieraz z tej Trybuny przez przedstawicieli Rządu i przez przedstawicieli parlamentu, posłów i senatorów, będziemy głosować przeciw budżetowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Wysoki Senacie! Przedewszystkiem wyrażam uznanie i podziękowanie imieniem wymiaru sprawiedliwości sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, sen. Nowodworskiemu za jego rzeczowy referat, nacechowany troską o byt sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Przy debacie budżetowej w Wysokim Sejmie szczegółowo przedstawiłem działalność Ministerstwa Sprawiedliwości, rozwijającą się w trzech kierunkach: w zakresie ustawodawstwa w ścisłym kontakcie z Komisją Kodyfikacyjną, w zakresie więziennictwa i w zakresie administracji i kontroli sądownictwa Przyznałem przy tej debacie, że w organizacji sądownictwa są pewne braki i wady. Zobrazowałem wydajność pracy sądownictwa, podniosłem zasługi sądownictwa wyższego i jego zalety tak wielkie, że te braki i usterki, które dały się zauważyć w sądownictwie niższem zupełnie pokrywają się; dałem wyraz nadziei, że niebawem całe sądownictwo polskie stanie na wysokości zadania Nie będę szczegółowo powtarzał swego przemówienia, przytoczę tylko ostatni ustęp co do horoskopów na przyszłość i zadań, jakie ma przed sobą sądownictwo polskie. Mówiłem w Sejmie:</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">„Jeżeli mam mówić o przyszłości polskiego sądownictwa, to z tych faktów, które tu przytoczyłem, z tych obserwacyj, które podczas mego administrowania wymiarem sprawiedliwości poczyniłem. dochodzę na przyszłość do horoskopów dla rozwoju sądownictwa bardzo dodatnich. Cały szereg doniosłych wypadków dziejowych, cały splot różnych interesów wywołał w stosunkach prawnych pewne zagmatwanie i podkopał poczucie prawa i osłabił je Pierwszym krokiem do uporządkowania tych stosunków jest unifikacja ustawodawstwa; zanim to nastąpi, zadanie to musi przyjąć sądownictwo. Ono musi uporządkować te zagmatwane stosunki, ono musi utrwalić byt, istnienie i podwaliny praworządności — i to dotychczas robi i mam nadzieję, że w przyszłości będzie to zadanie spełniało Potrzeba tylko jednego, ażeby dać sądownictwu te warunki pracy, w których może pracować i rozwijać się. Mówię nie tylko o dostatecznem uposażeniu, ale również o pewnem decorum, które sądownictwo polskie musi mieć. Mówię o tych gmachach i lokalach, w których sądownictwo urzęduje. Otóż projektowana w budżecie kwota na budynki daje możność zapoczątkowania akcji w tym kierunku”.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Tak mówiłem, takie miałem nadzieje, opierając się na budżecie uchwalonym w Wysokim Sejmie. Budżet ten był uchwalony nie z jakimś przywilejem dla sądownictwa, ale po głębokiem rozważeniu i w zrozumieniu jego potrzeb. Budżet ten winien być uchwalony i w Senacie, dlatego, że podniesione były dochody o 14,500.000 zł. Jak słusznie zaznaczył generalny sprawozdawca budżetu na stronie 41 Sprawozdania Generalnego o preliminarzu budżetowym na r. 1925, Ministerstwo Sprawiedliwości jest drugiem po Ministerstwie Skarbu, które przysparza Państwu najwięcej dochodu z należytości sądowych. Otóż preliminowane w przedłożeniu urzędowem należytości sądowe na r. 1925 były bardzo małe. Wyliczone było, że miesięcznie przynosiły one około 1.810.000 zł. Po sprawdzeniu dochodowości za pierwsze miesiące tego roku okazało się, że dochody są daleko większe. Wyniosły one w pierwszych 5-u miesiącach przeciętnie 2.666.785 zł. Otóż wobec zwiększenia się dochodów z należytości, można było podnieść w odpowiednim stosunku i wydatki na niezbędne potrzeby i akcję, dla usunięcia tych braków i usterek, które są w samych warunkach urzędowania sądownictwa i wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Przy dyskusji budżetowej w Wysokiej Komisji Senatu nadzieje moje na poprawę i usunięcie usterek i braków w warunkach urzędowania sądownictwa zostały zachwiane. Rozważano tam skreślenie z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości 7 milionów dla pokrycia ogólnego deficytu budżetowego. Skończyło się na skreśleniu 4 i pół miliona, Motywy, które skłoniły Wysoką Komisję budżetową do takiego skreślenia, wydają mi się nieuzasadnione. Mianowicie Komisja Budżetowa wychodziła z założenia, że Ministerstwo Sprawiedliwości jest Ministerstwem apolitycznem i że w pierwszych miesiącach r. b. wydatkowano bardzo małą kwotę 22.839.000 zł. (str. 81 Sprawozdania Generalnego), co przy budżecie określonym przez Sejm na 92.240.636. zł. jest sumą bardzo małą. I dlatego Komisja twierdziła, że w ciągu ostatnich miesięcy, gdyby wydatki były nawet zdwojone, to i tak preliminowana przez Komisję suma wystarczy Otóż co do pierwszego motywu — prawdą jest, że Ministerstwo Sprawiedliwości jest apolityczne, ale z tego nie wynika, żeby z budżetu tego Ministerstwa były skreślone pewne sumy. prawdą jest znowu, że Ministerstwo Sprawiedliwości, jak już zaznaczyłem, najwięcej dochodów daje Państwu po Ministerstwie Skarbu i że to Ministerstwo, jak widać z debaty budżetowej, powinno być przez państwo i przez ciała ustawodawcze otoczone pewną pieczołowitością ze względu na te ważne zadania państwowe, które to Ministerstwo spełnia. Obejmuje ono bowiem trzecią część całej władzy narodu — tak brzmi art. 2 ustawy konstytucyjnej. Przechodząc z kolei do drugiego motywu, że w pierwszych miesiącach wydatki Ministerstwa były stosunkowo niewielkie — muszę zaznaczyć, że wydatkować można tylko to, co się ma — wydatki zaś w pierwszych miesiącach były dokonywane na zasadzie miesięcznych budżetów, te zaś były oparte na zeszłorocznym jeszcze budżecie.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Następnie nie są wzięte pod uwagę sumy, które dopiero w drugiem półroczu będą płacone, a mianowicie sumy na remont: suma 2% miliona wydatków pocztowych, suma wynagrodzeń za pracę komisji kodyfikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Prócz tego, jak to zaznaczył senator Nowodworską największy wydatek, to jest na zakup żywności dla więźniów, uskutecznia się w jesieni, kiedy się robi zapasy, bo żywność wtedy jest tańsza. Te wydatki są nadzwyczaj duże.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Uważam więc motywy Komisji za nie uzasadnione i nie mogę się zgodzić z tem aby kosztem resortu, który powinien być pieczołowitością państwa otoczony, wyrównać deficyt ogólnobudżetowy i skreślić sumę, tak dużą dla naszego resortu, jak 4 1/2 miliona złotych. Najlepszem rozwiązaniem byłoby uchwalenie wniosków mniejszości Komisji uzasadnionych przez Senatora Nowodworskiego. Mam niepłonną nadzieję, że Senat dbały o dobro i praworządność w Państwie, których wyrazem jest dobry wymiar sprawiedliwości, uchwali budżet Ministerstwa Sprawiedliwości w tej sumie, w jakiej był preliminowany przez Sejm. Muszę zaznaczyć, że komisja budżetowa Senatu, proponując skreślenie sumy 4,5 miliona, nie wskazała pozycyj z jakich to skreślenie winno nastąpić i bardzo słusznie zrobiła, gdyż trudno wynaleźć taką pozycję, z której by można cośkolwiek skreślić. Pozycję uposażeniowe są stałe, oparte na ustawie i nic z nich skreślić nie można nowe etaty muszą być obsadzone: etaty zostały powiększone ze względu na to, że ilość spraw cywilnych w ostatnich czasach od chwili wprowadzenia stałej waluty podwyższyła się 6–7-krotnie. Nie można również skreślić tej sumy z uposażeń, ani też z pozycji: „Inne wydatki”, w której mieści się suma około 2,5 miliona jako zasiłek dla sędziów, prokuratorów i urzędników wymiaru sprawiedliwości. O tej sumie dużo mówiono, jednak suma ta nie może być uszczuplona. Jak słusznie zauważył p. Senator Nowodworski, suma ta jest przeznaczona dla wyrównania krzywdy, wyrządzonej sędziom i prokuratorom z powodu niezaliczenia im dodatku za wyższe studia, oraz urzędnikom sądowym — z powodu nie zaliczenia ich do wyższej kategorii służby. To są motywy i moje i p. s. Nowodworskiego i zdaje się słuszne. Suma ta ma dla sądownictwa wielkie, moralne znaczenie, to jest suma niewielka, od tej sumy byt sądownictwa nie polepszy się, gdyż wynosi ona mniejwięcej 40 do 50% uposażenia miesięcznego, lecz ma ona moralne znaczenie, że sądownictwo będzie miało naoczny dowód, widoczny znak, że czynniki miarodajne myślą o poprawieniu losu tego sądownictwa, następnie ma i znaczenie praktyczne. Ministerstwo sądzi, że może uda się zatamować pewną ucieczkę z sądownictwa, ujawnioną w ostatnim roku. Od czerwca roku zeszłego do obecnych czasów ubyło z sądownictwa w województwach zachodnich: w apelacji poznańskiej 67 sądowników, a w apelacji toruńskiej 28. razem 95. Poszli za lepszym zarobkiem, przeszli do adwokatury, dlatego, że otrzymywane uposażenie im nie wystarczało i warunki życia były bardzo trudne. Otóż zdaje mi się, że każda oznaka zajęcia się losem sądownictwa i przyjścia mu z pomocą, nawet doraźną, być może zahamuje ten pęd. Z tej więc sumy skreśleń żadnych zrobić nie można. Nie może być również skreśleń z działu na budowle dlatego, że jak powiedział p. senator Baliński, urzędować pod gołem niebem — może to byłoby i bardzo sielankowe — ale ze względu na nasze warunki klimatyczne i atmosferyczne niemożliwe. Musi być budowa niektórych gmachów rozpoczęta, a w niektórych musi być przeprowadzony gruntowny remont Nie będę wskazywał wszystkich potrzeb, które są, a potrzeby te są bardzo wielkie, ale wskażę, że niezbędna jest budowa sądu w Łodzi, dlatego, że sąd dotychczas zajmuję szkołę włókienniczą. Mam ciągłe pisma z Ministerstwa Oświaty, żeby zwolnić ten gmach i oddać na szkołę. Sąd w Tarnowie musi być dokończony, bo inaczej zapoczątkowana praca pójdzie na marne.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Otóż uważam, że z żadnej pozycji budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, preliminowanego przez Sejm, nie może być nic skreślone. Pozycje budżetowe, ujęte cyfrowo są wyrazem pewnych potrzeb i postulatów. Otóż mam obawy, że jakąkolwiek pozycję budżetu się skreśli to będzie znaczyć, że ten postulat, tę potrzebę możemy cofnąć. I potem na przyszłość w przyszłym budżecie nie można będzie jej wstawić. Dlatego proszę Wysoki Senat o przyjęcie budżetu uchwalonego w Sejmie bez zmian.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Zanim przejdę do odpowiedzi na poszczególne zarzuty i krytykę, zresztą bardzo cenną, którą tu usłyszałem, chciałbym powiedzieć parę słów o więziennictwie. Była przez p. Posnera poruszona kwestia więziennictwa. Uważam tę kwestię za bardzo ważną, ze względu na to, że w prasie zagranicznej, nam wrogiej, zjawiają się artykuły o rzekomym złym stanie więziennictwa w Polsce, o rzekomym gnębieniu i głodzeniu więźniów. Mamy wprawdzie bardzo pochlebną ocenę nie tylko naszych obywateli, ale i takich ludzi, jak p. Brunela delegata Czerwonego Krzyża, który zwiedził kilkadziesiąt naszych więzień i wydał bardzo pochlebną ocenę, jak p. Maurice Garcon, adwokata z Paryża, który przy sposobności zjazdu w Wilnie zwiedził parę więzień i dał bardzo pochlebną ocenę, ale z boku mogą zarzucić, że to są przygodne rzeczy. Z góry przepraszam, że zajmę uwagę Panów Senatorów, jednak uważam za jeden z najgłówniejszych momentów przy debacie budżetowej coś o tem powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy bardzo, słuchamy.)</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Postaram się streszczać: zacznę przedewszystkiem od budynków więziennych. Z ogólnej liczby 341 więzień i aresztów sądowych w całem Państwie znaczna ich część znajduje się w gmachach ad hoc przez byłych zaborców wy budowanych i odpowiadających wymaganiom stawianym tego rodzaju zakładom. Pozostałe mieszczą się w budynkach starych, przeważnie poklasztornych, lub w domach prywatnych, niezawsze odpowiadających celowi swojemu. Ministerstwo Sprawiedliwości, dążąc do stałego polepszenia stanu budynków więziennych, zmierza do tego celu dwiema drogami, a więc z jednej strony zwija więzienia, mieszczące się w zabudowaniach nieodpowiednich pod względem higieny i bezpieczeństwa (Busk, Jędrzejów, Oborniki, a ostatnio Biłgoraj), z drugiej zaś strony uskutecznia kapitalne remonty i rozbudowę więzień (Grodzisk, Nowogródek, Miechów, Wilno-Stefańskie, Równe, Drohobycz, Tarnów), Niezmiernie ważną jest sprawa żywienia więźniów; oparto ją na podstawach naukowych, opracowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości z b. Ministerstwem Zdrowia i przedstawicielem dziekanatu medycznego Uniwersytetu Warszawskiego prof. Dzierzgowskim; wprowadzono w życie we wszystkich więzieniach normę żywnościową, ustaloną od roku ubiegłego na 2400 ciepłostek zamiast 2000, dla pracujących zaś i nieletnich na 3000, dla chorych 4000. Nad przestrzeganiem tej normy czuwa Ministerstwo przez podwładne mu organy kontrolujące, przy czem szczególną uwagę zwraca się na urozmaicenie strawy więziennej i układanie jadłospisu z 2-ch dań — płynnego i stałego. Wzięto pod uwagę lokalne warunki, w jakich znajdują się ciężkie więzienia na Św. Krzyżu i w Wiśniczu i powiększono tam normy żywnościowe dla wszystkich więźniów do 3000, a dla pracujących do 3600 ciepłostek, co odrazu odbiło się nadzwyczaj dodatnio na stanie zdrowia więźniów.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Muszę tu zaznaczyć, że na Komisji Budżetowej p. sen. Posner zrobił uwagę: bardzo piękne są te ciepłostki, ale czy rzeczywiście więźniowie to dostają. Otóż ja zapewniam Pana Senatora Posnera, że dostają, bo nie tylko władze, administracja więzienna kontroluje, ale więźniowie sami kontrolują, oni widzą jak się gotuje, tembardziej, że oni sami gotują, kucharzami są więźniowie, więc jest bardzo ścisła kontrola, kontrola nie urzędowa, lecz sprawowana przez samych więźniów Więzienia obecnie na podstawie ścisłej ewidencji są zaopatrzone dostatecznie w odzież, bieliznę i pościel, z powodu zaś zorganizowania wyrobu płótna na ubrania letnie i bieliznę w warsztatach więziennych i uzyskania w ten sposób oszczędności, dało się osiągnąć zakupy na rynku w drodze konkurencji znacznie lepszych innych materiałów (koce, sukno na ubrania zimowe).</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Następnie bardzo baczną uwagę zwraca Ministerstwo na higienę więzień. Przedewszystkiem zorganizowano racjonalne własne szpitalnictwo, a więc w Warszawie są kompletnie zorganizowane szpitale, wyposażone we wszystkie specjalności, nie wyłączając gabinetu Roentgenelogicznego, lamp kwarcowych, gabinetu dentystycznego i sali porodowej. Następnie uruchamia się szpitale dla gruźliczych w Wilnie, Lucku, Lwowie. Krakowie, w Poznaniu, w Grudziądzu i Lodzi, zaś ogółem na 300 łóżek w Białymstoku i w Wiśniczu.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">O tem, że stan sanitarny więzień znacznie się poprawił, świadczy zmniejszenie się chorób i śmiertelności. Otóż w 1924 r. przy zaludnieniu 33.750 więźniów było 922 zgony, na I maja 1925 r. przy zaludnieniu 32.639 więźniów jest zgonów 192, a więc ilość zgonów znacznie się zmniejszyła.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Również przedsięwzięto środki celem zabezpieczenia więzień przed epidemią; opracowuje się własnego typu denzynfektory. Otóż chcę powiedzieć o więzieniu na Św. Krzyżu. To więzienie jest położone w górach, jest więzieniem dobrem, trzeba tylko więcej w piecach palić, bo zimno, i dawać więcej więźniom jeść ze względu na górzyste położenie i na ozon. Otóż było poruszane, że w więzieniu na Św. Krzyżu zauważono bardzo dużo zgonów. Rzeczywiście w r. 1924 było 102 zgony. Tłumaczy się to tem, że do tego więzienia, jako ciężkiego przysyłano więźniów długoterminowych przeważnie z Małopolski już bardzo chorych i tam oni jako chorzy umierali. Teraz dzięki zwróconej bacznej uwadze na zaludnienie tego więzienia, na warunki higieniczne, na należyte opalanie i odżywianie więźniów, zauważono, że w tym roku do dnia 1 maja przy zaludnieniu 352 więźniów umarło tylko 9. Znakomitą poprawę należy przypisać tym środkom, które przedsięwzięło Ministerstwo Sprawiedliwości w dziedzinach higieny.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Teraz będę mówił o pracy. Przywiązując wielką wagę do niezmiernie ważnego czynnika umoralniającego, jakim obok oświaty jest praca, Ministerstwo Sprawiedliwości kładzie szczególny nacisk na największy rozwój pracy w warsztatach i na roli, z uwzględnieniem miejscowych warunków zbytu, a przedewszystkiem własnych potrzeb więziennictwa. Otóż w r. 1922 działy pracy więźniów zorganizowane były w 73 więźniach, w r. 1923 w 88, i w 1924 w 125 a w 1925 w 134 więzieniach. W r. b. uruchomiono w Wiśniczu ręcznych warsztatów tkackich 120, na Św. Krzyżu 40, w Piotrkowie 15, w Inowrocławiu uruchomiono mechaniczny wyrób trepków z kompletem maszyn, w Katowicach mechaniczną fabrykę stolarską do obróbki drzewa i gwoździarnię, w Kaliszu rozszerzono mechaniczną fabrykę zabawek z kompletem maszyn do obróbki. Ogół pracujących więźniów w więzieniach w r. 1924 wynosił 12% ogólnego zaludnienia, a 20,3% więźniów karnych, a w r. b. rzeczony odsetek zmniejszył się i wynosi 10,6% ogólnego zaludnienia i 15,6% więźniów karnych. Zmniejszenie się liczby więźniów pracujących jest tylko chwilowe i wynika z ogólnego kryzysu gospodarczego. Liczba zatrudnionych więźniów w 400 warsztatach pracy zorganizowanej w 134 większych więzieniach wynosi przeszło 4.000. Zaznaczyć tu muszę, że więźniowie polityczni nie są zatrudnieni pracą, a więźniowie prewencyjni są zatrudnieni pracą o tyle tylko, o ile wyrażą na to swoją zgodę.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Następnie, jak już wspomniałem przy de bacie budżetowej, Ministerstwo bardzo wielką, uwagę zwraca na wykształcenie personelu i dlatego specjalnie utworzono szkołę centralną w Warszawie. Wszyscy funkcjonariusze i inspektorowie więzienni wszędzie przeszli tę szkołę, a przy więzieniach utworzone są szkoły dla dozorców, których wyszkolono 1326. Na wyszkolenie zwraca się specjalną uwagę ze względu na to, że taki dozorca oprócz tego, że nabywa pewnych fachowych wiadomości, musi mieć i specjalną umiejętność obchodzenia się z więźniami. Trzeba pamiętać ciągle o tem, że tam w więzieniu jest dużo bólu, jest dużo łez; wszak chodzi o to, żeby te więzienia były nie tylko chwilowem izolowaniem dla niebezpiecznego przestępcy, lecz również miejscem poprawy, żeby więzień wychodzący z więzienia więcej doń nie wracał, a miał dzięki pracy i nauce rzemiosła w więzieniu możność utrzymania się na wolności.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Na zakończenie chciałbym zaznaczyć, że organizacja więzienna dotychczas opierała się na różnych, częstokroć sprzecznych ze sobą dzielnicowych przepisach, co oczywiście utrudniało wytknięcie jednej wspólnej linii i uniemożliwiało jednolitość zarządzeń. Kres temu został położony opracowaniem ustawy o jednolitej organizacji więziennej dla całego Państwa już przedłożonej Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Reasumując to wszystko, co powiedziałem o więzieniach, mogę stwierdzić, że dla więziennictwa Państwo Polskę bardzo dużo zrobiło, że idziemy z każdym dniem naprzód. Przeto wszelkie zarzuty wrogiej nam prasy zagranicznej są zupełnie niesłuszne.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Podnoszone tutaj zarzuty uważam jako bardzo cenną krytykę i wskazówki dla mnie, osobiście i dla Ministerstwa sprawiedliwości. Chciałbym jednak przynajmniej na niektóre z tych zarzutów odpowiedzieć. Krytyka sądownictwa w woj. zachodnich przez p. sen. Banaszka o obniżeniu jakościowem pracy w sądownictwie, o bezpodstawnych aresztowaniach, o pochopności do tych aresztowań, o powolności procesów, o nieumiejętności traktowania spraw przez podprokuratorów, aczkolwiek częściowo wydaje mi się słuszna, jednak nieco przejaskrawiona. Pan Senator, jako prawnik, jako obywatel chciałby istotnie widzieć sądownictwo na bardzo wysokim poziomie.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#komentarz">(Głos: My wszyscy.)</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#komentarz">(Głos: Słusznie, tak być powinno.)</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">I ja także. Obniżenie się jakości pracy jest chwilowe i spowodowane było odpływem doświadczeńszych sił, w ostatnim roku 95 sędziów podprokuratorów, i zastąpieniem ich młodemi siłami. W apelacji poznańskiej i toruńskiej mamy sądy apelacyjne bardzo dobre. Nawet Niemcy, którzy bardzo krytycznie odnoszą się do wszystkiego, co jest polskie, w szczególności i do sądownictwa, przyznawali i przyznają, że sąd apelacyjny w Poznaniu stoi na wysokości zadania, i że w niczem nie ustępuje dawnemu wyrobionemu sądowi niemieckiemu. Skoro sądy wyższe stoją na wysokości zadania, a więc i sądy niższe, jako dalsze rozgałęzienie, przy pewnej kontroli, udzielaniu im wskazówek, nie naruszających zresztą w niczem niezawisłości sądów, oraz dzięki zapoznawaniu się z orzecznictwem sądów wyższych spełniać będą coraz lepiej swoje zadania.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Zarzut co do prokuratury częściowo tylko jest słuszny. Ze względu na wielkie znaczenie, jakie zajmuje w Państwie prokuratura i ze względu na to, że z dotychczasowych kandydatów i aplikantów egzaminowanych bardzo mało zapisuje się do prokuratury, zwróciłem się 15 czerwca b. r. do p. Ministra Skarbu o wyrażenie zgody na przesunięcie prokuratorów do wyższej grupy i zrównanie ich z sędziami sądów okręgowych.</u>
          <u xml:id="u-15.24" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Co się tyczy pochopności do aresztowań i prewencyjnych aresztów, to zarzuty w tym względzie p. sen. Banaszka, sen. Wurzla i sen. Lewczanowskiej wydają mi się niesłuszne. Ministerstwo Sprawiedliwości jeszcze w październiku 1924 roku wydało odpowiedni okólnik i baczy, aby okólnik ten był ściśle stosowany. Okólnik ten brzmi:</u>
          <u xml:id="u-15.25" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-15.26" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">„Do pp. Prokuratorów przy Sądach Apelacyjnych i Okręgowych.</u>
          <u xml:id="u-15.27" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Z posiadanych przez Ministerstwo danych statystycznych wynika, iż bardzo znaczną ilość osób, znajdujących się w więzieniach, stanowią aresztanci prewencyjni, wskutek czego jest nadmierne przepełnienie domów zamknięcia.</u>
          <u xml:id="u-15.28" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Wobec tego proszę Panów Prokuratorów o zwracanie szczególnej uwagi na to, aby areszt prewencyjny był stosowany w wypadkach koniecznych, ściśle w granicach przewidzianych ustawą”.</u>
          <u xml:id="u-15.29" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Jeszcze chciałbym odpowiedzieć Senatorowi Banaszkowi na zarzuty, skierowane pod adresem sędziów niezawodowych — laików. Zagadnienie to jest bardzo poważne; są zwolennicy czynnika obywatelskiego i ludowego w sądownictwie...</u>
          <u xml:id="u-15.30" who="#komentarz">(Głos: To samo mówi Konstytucja.)</u>
          <u xml:id="u-15.31" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">...ale są i przeciwnicy. Co do tego zagadnienia wypowiedzą się ostatecznie miarodajne czynniki — ciała ustawodawcze. W województwach zachodnich na zasadzie rozporządzenia z r. 1919 o organizacji sądownictwa w b. dzielnicy pruskiej komplet sądzący w sprawach karnych składa się: z 2 sędziów zawodowych i 3 sędziów niezawodowych. Otóż często się zdarza, że sędziowie niezawodowi przegłosowują sędziów zawodowych; takie skargi dochodzą do Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-15.32" who="#komentarz">(Sen Banaszek: Gdzie te wyroki?)</u>
          <u xml:id="u-15.33" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Ministerstwo Sprawiedliwości, uwzględniając te skargi i zarzuty, wniosło jesienią zeszłego roku do Sejmu nowelę do ustawy, zmieniającą to rozporządzenie i ustanawiającą komplet sądzący z 2 sędziów zawodowych i 1 niezawodowego. Sprawa ta jest w Sejmie i ciała ustawodawcze po rozważeniu wypowiedzą swoje zdanie.</u>
          <u xml:id="u-15.34" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Tutaj jeszcze zrobiony był bardzo poważny zarzut, aczkolwiek niesłusznie, przez p. s. Posnera, że rzekomo 14–15-letnich chłopców podejrzanych o komunizm sadza się do więzienia i trzyma się ich tam przez długi czas. Stwierdzam, że 14 i 15-letni chłopcy komuniści nie siedzą u nas w więzieniach, areszt jest stosowany do chłopców od lat 17–18.</u>
          <u xml:id="u-15.35" who="#komentarz">(Głos: Wcześniej nie?)</u>
          <u xml:id="u-15.36" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Może się na jakimś ogólnem zebraniu, gdzie się propaguje, albo kolportuje bibułę komunistyczną, zamieszać taki mały chłopczyna.</u>
          <u xml:id="u-15.37" who="#komentarz">(Głos: Nim lata nie będą sprawdzone)</u>
          <u xml:id="u-15.38" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Lata w pierwszym rzędzie się sprawdza i takich malców się zwalnia.</u>
          <u xml:id="u-15.39" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Państwo musi mieć jakieś środki dla wałki z kolportażem komunistycznym, tembardziej, że idzie bardzo poważna agitacja wśród młodzieży ze strony zakordonowej; to jest właśnie system psucia tej młodzieży. To są bardzo poważne rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-15.40" who="#komentarz">(S. Posner: Mnie o to tylko chodzi.)</u>
          <u xml:id="u-15.41" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">I stanowią, Panie Senatorze, przedmiot rozważań Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Oświaty, by pod tym względem oddziaływać na młodzież nie tylko więzieniem. Narazie, niestety, musimy tych starszych chłopaków izolować od innych, żeby nie pozwalać im uprawiać bezkarnie dalszej agitacji. Ale takich młodocianych, o jakich mówił p. s. Posner, w więzieniach niema.</u>
          <u xml:id="u-15.42" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Chciałbym jeszcze tu odpowiedzieć na pewien zarzut, zarzut drobny lecz zasadniczy, jakoby u nas mniejszości narodowe nie są dopuszczane do urzędów, i jakoby mimo wielkiej protekcji przedstawiciel mniejszości narodowej nie mógł uzyskać prowincjonalnej rejentury. Muszę zaznaczyć, że aplikantów żydów jest w apelacji warszawskiej około 20%.</u>
          <u xml:id="u-15.43" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Nie o cyfry, ale o system mi chodzi)</u>
          <u xml:id="u-15.44" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">O systemie najwymowniej świadczą cyfry.</u>
          <u xml:id="u-15.45" who="#komentarz">(Głos: To zły system)</u>
          <u xml:id="u-15.46" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Następnie co do narodowości rosyjskiej, jak słusznie s. ks. Maciejewicz zaznaczył. bardzo dużo jest na kresach prawosławnych sędziów(ks. Maciejewicz: Więcej niż Polaków w sądach okręgowych i przytem dobrych sędziów.) Na terenie apelacji warszawskiej i lubelskiej również są sądownicy Rosjanie. Co się tyczy nie otrzymania nominacji na notariusza w Brześciu przez przedstawiciela mniejszości, wyjaśniam, że rejentura materialnie lepiej się może kalkulować zależnie od koniunktur — aniżeli stanowisko w magistraturze, więc jest dążenie sądowników do uzyskiwania rejentury. Sprawę nominacji notariuszów normuje dawny okólnik Ministerstwa, na mocy którego notariuszami mianuje się zasłużonych sądowników, którzy przez dłuższy przeciąg czasu pracowali w sądownictwie.</u>
          <u xml:id="u-15.47" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-15.48" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">I są obarczeni rodziną. Ten okólnik jest nie przezemnie wy dany, lecz już kilka lat temu, ja go stosuję, i żadne względy polityczne ani narodowościowe nie zaważą w czasie mego urzędowania na nominacjach notariuszów. Ten kandydat był zaledwie w sądownictwie polskiem parę miesięcy i gdyby należał do stronnictwa najbardziej zasłużonego dla Polski, to równieżby nie został mianowany, ze względu na to, że nie ma cenzusu, wymaganego tym okólnikiem.</u>
          <u xml:id="u-15.49" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-15.50" who="#MinisterSprawiedliwościŻychliński">Dostał tę rejenturę sędzia sadu okręgowego z Pińska, człowiek obarczony liczną rodziną, nie mający innej protekcji nad swoje akta służbowe. Wogóle z posad sądowych i notariuszów Ministerstwo Sprawiedliwości żadnej polityki nie robiło i robić nie będzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Lewczanowska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#HelenaLewczanowska">Wysoki Senacie! Chcę tylko parę słów powiedzieć. Zdaje się p. sen. Posner wyraził na komisji powątpiewanie, czy strawy dochodzą do więźniów. Otóż mogę stwierdzić, że chociaż więzienie w stołecznym grodzie Łucku jest może jednem z najlepszych, mimo to więźniowie nie dostają tam dwóch straw, tylko jedną. W mojej obecności była zupa grochowa ze słoniną. Czy zawsze daje się słoninę, tego nie powiem, twierdzę tylko, że była jedna strawa. Po drugie, nie mówiłam o sprawach, gdzie dużo jest aresztowanych, np. o dużych sprawach powstańczych i t. d., chociaż bardzo wiele jest w tem prowokacji ale mówiłam o sprawie Bondarenki, który był więziony 21 miesięcy, chociaż podprokurator przy sądzie okręgowym podał o umorzenie tej sprawy Właśnie o to tylko chodziło.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości p. Żychliński: Postaram się sprawdzić, jak ta sprawa wygląda i w należytym czasie i formie ją przedstawię.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#StanisławNowodworski">Wysoki Senacie! Co do postulatu, zgłoszonego przez s. Balińskiego w sprawie rezolucji pod lit. c) w dziale rezolucyj, odnoszących się do całokształtu budżetu, to jest w sprawie rezolucji, która się domaga nowelizacji ustaw uposażeniowych, to na zasadzie dyskusji, przeprowadzonej w Komisji Skarbowo Budżetowej, mogę z całą stanowczością oświadczyć, że ta rezolucja obejmuje i sędziów i prokuratorów. Tak ją rozumiała Komisja Skarbowo-Budżetowa.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#StanisławNowodworski">W związku z cyframi uposażeń sędziów, podanemi przez s. Banaszaka, ażeby przypadkiem nie utrwaliło się pojęcie, że nasi sędziowie są tak „dobrze” uposażeni, jak to wczoraj przedstawiał p. s. Banaszak, ja muszę te jego cyfry uzupełnić jeszcze innemi cyframi. Ponieważ przy wprowadzeniu ustawy o uposażeniu sędziów i prokuratorów w związku z pewnemi zaszeregowaniami z dawnych rang austriackich do grupy uposażeń polskich i w związku z pewnemi tabelami etatowemi utworzonemi w b zaborze pruskim przez b ministerstwo dzielnicy pruskiej za czasów, kiedy ono było jeszcze samodzielne, miało swoje własne ministerstwo finansów i samo u siebie gospodarowało, wytworzyła się, proszę szanownych Panów, sytuacja taka, że wielu sędziów, nie wszyscy, bo to są rzeczy indywidualne, ale wielu sędziów w b. zaborze pruskim i austriackim ma uposażenie wyższe, aniżeli sędziowie na analogicznych stanowiskach w całym b. zaborze rosyjskim — wskutek tego cytowane wczoraj przez p. kolegę Banaszaka cyfry, odnoszące się do sądu okręgowego w Ostrowie nie są miarodajne dla całej Polski. Jeżeli weźmiemy b. zabór rosyjski, a częściowo oczywiście, niektórych sędziów w b zaborze pruskim i austriackim, to uposażenie sędziego okręgowego żonatego z małą rodziną na maj roku bieżącego, czyli przy mnożnej 41, wynosi: w szczeblu a) 475 zł. miesięcznie, w szczeblu b) 516 zł. miesięcznie, o ile zaś ma lata służby na szczebel c), to 557 zł. miesięcznie brutto, bo z tego jeszcze idą potrącenia na po datek dochodowy i na fundusz emerytalny. Za każde dziecko dostaje dodatkowo 18 zł. miesięcznie. Prezes w Ostrowie, którego pobory pan kolega Banaszak wczoraj przytaczał, jest specjalnie uprzywilejowany, gdyż pobiera 737 zł. zaś na całym obszarze b. zaboru rosyjskiego w tym stanie rodzinnym ma 618 zł.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#StanisławNowodworski">To są, proszę Panów, cyfry, które, mojem zdaniem, powinne być podane tej Wysokiej Izbie i ogłoszone w całej Polsce, ażeby nakoniec ustało to tumanienie opinii publicznej przez najlepiej w Polsce uposażone czynniki urzędnicze, które głoszą, że sędziowie są uprzywilejowani w porównaniu z innymi urzędnikami i że są najlepiej płatni.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#StanisławNowodworski">Przechodzę teraz do wniosków, zgłoszonych do budżetu. Otóż przedewszystkiem o propozycji p. s. Balińskiego nie mogę mówić, bo dotychczas nie jest jeszcze skonkretyzowana, nie przyjęła jeszcze postaci wniosku.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#StanisławNowodworski">Co się tyczy wniosku p. s Białego, to przedewszystkiem muszę wyjaśnić, że sen. Biały skorygował ją nieco cyfrowo, tak, że skreślenia, które proponował na 5.165.000 zł. wynoszą obecnie tylko 4.540.000 zł. Co do tego wniosku, jako referent budżetu z ramienia Komisji Skarbowo-Budżetowej uważam, że niemożliwem jest mi zająć to stanowisko wobec tych pewnych komplikacyj, jakie się z tym budżetem w łonie samej Komisji Skarbowo-Budżetowej porobiły. Jednakże uważam, że mogę zwrócić uwagę na rzeczy następujące. Po pierwsze, że ten wniosek idzie dalej aniżeli szedł wniosek większości komisji, różnica niewielka, ale jest. Tamta uchwała większości komisji skreśla 4.500.000 zł, ten wniosek skreśla 4.540 000 zł., czyli o 40.000 zł. więcej. Następnie zwracam uwagę na drugą okoliczność, że wniosek ten w nowej swojej postaci jest pewnem pogorszeniem w porównaniu z wnioskiem w pierwotnej postaci. Wniosek w pierwotnej postaci dawał nadwyżkę budżetową w ogólnym budżecie 137 084 zł., wniosek w nowej postaci pozostawia jeszcze deficyt budżetowy w sumie 487.916 zł. Uważam, że byłem uprawniony dać te wyjaśnienia zupełnie obiektywne i arytmetyczne.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#StanisławNowodworski">Co się zaś tyczy rozstrzygnięcia tej sprawy, w której mamy już uchwałę większości komisji, wniosek mniejszości komisji, nowy wniosek p. s. Białego i będziemy mieli jeszcze zapowiedziany przez p. s. Balińskiego inny wniosek — o tem będzie musiało zdecydować plenum Senatu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#JanWoźnicki">Ten punkt porządku dziennego, mianowicie budżet Ministerstwa Sprawiedliwości został wyczerpany. Przystępujemy do punktu b): Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów. Głos ma sprawozdawca s. Kasperowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MaciejKasperowicz">Wysoki Senacie! W roku 1923 ze względów natury oszczędnościowej na zasadzie przedłożenia Rządu oraz uchwały ciał prawodawczych zostało zniesione samodzielne Ministerstwo Poczt i Telegrafów i natomiast utworzono Generalną Dyrekcję Poczt i Telegrafów. Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów została wcielona do Ministerstwa Przemysłu i Handlu i obecnie stanowi jego część integralną. Poczta, telegraf, telefony, oraz radiotelegraf należą do środków komunikacji publicznej, a więc zdawałoby się, iż z samej natury rzeczy Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów powinna była stanowić część Ministerstwa Komunikacji, a nie część Ministerstwa Przemysłu i Handlu z którem ona jest sztucznie złączona. Uważam, iż w najbliższej przyszłości takie Ministerstwo Komunikacji powinno powstać, obejmując wszelkie rodzaje komunikacji publicznej, jak koleje, drogi wodne, drogi szosowe, lotnictwo, oraz poczta, telegraf, telefony i radjo.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#MaciejKasperowicz">W związku z organizacją Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafu, opracowuje się projekt nowego statutu organizacyjnego dla Dyrekcji Poczt i Telegrafów, jako administracyjnych władz pocztowych i telegraficznych pierwszej instancji, z rozszerzeniem zakresu działania okręgowych dyrekcyj. Z chwilą powstania Państwa Polskiego nowo utworzone Ministerstwo Poczt i Telegrafów objęło w swój zarząd urzędy pocztowe, oraz urządzenia telegraficzne i telefoniczne pozostałe po okupantach, względnie zaborcach. Stan tych urządzeń był pod każdym względem różnolity. W zachodniej części Państwa stan ten liczebnie przedstawiał się pomyślnie, pod względem zaś technicznym — dość słabo, co wynikało z tego, iż w okresie wojny światowej żadne budowy, ani też przebudowy wykonywane nie były, i poziom tych urządzeń nie podnosił się, a więc upadał. W b. Kongresówce i na kresach wschodnich stan ten i pod względem liczebnym i pod względem technicznym był niezadowalniający, gdyż wszystko co było przed wojną uległo zniszczeniu, podczas wojny zaś budowano wszystko prowizorycznie byle uczynić zadość wymaganiom wojennym.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#MaciejKasperowicz">Oczywiście w takich warunkach Ministerstwo Poczt i Telegrafów musiało główną uwagę zwrócić na wskrzeszenie urzędów pocztowych, rozbudowę linij telegraficznych i telefonicznych, szczególnie tam, gdzie ich zupełnie nie było, lub gdzie liczba ich była niedostateczna, bądź wreszcie gdzie kierunek linii nie odpowiadał zmienionym warunkom układu politycznego i gospodarczego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#MaciejKasperowicz">Okres dewaluacji marki polskiej stał na przeszkodzie w latach ubiegłych Ministerstwu Poczt i Telegrafów do urzeczywistnienia w szerszym zakresie swoich zamierzeń. W każdym jednak razie długość przewodów telegraficznych wzrosła z 79,696 km. w roku 1919 do 113 635 km. w roku 1924: telefonicznych [tabela] w roku 1924.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#MaciejKasperowicz">Oczywiście, iż w porównaniu z państwami zachodniemi jest ta ilość wcale niedostateczna, jednakowoż narazie już zadowalająca główne potrzeby komunikacji telegraficznej i telefonicznej i pozwala już obecnie zwrócić uwagę na przebudowę central i sieci telefonicznych miejskich, których stan wymaga rekonstrukcji, ponieważ nie odpowiada zapotrzebowaniom życia kulturalnego. Częściowo te wymagania zastały uwzględnione w preliminarzu roku bieżącego, w większej zaś mierze będą uwzględnione w preliminarzu na rok 1926 i 1927.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#MaciejKasperowicz">W celu możliwego zredukowania wydatków na budowę nowych linij telefonicznych międzymiastowych, w roku bieżącym mają być zainstalowane urządzenia, umożliwiające telefonowanie za pomocą prądów o wysokiej częstotliwości, dzięki czemu na jednej linii będą mogły być prowadzone równocześnie trzy — cztery rozmowy. Pierwszą taką instalację projektuje się wykonać na połączeniu Warszawa-Kraków. Jeżeli pierwsze próby wypadną pomyślnie, urządzenia tego rodzaju będą stosowane w tych wszystkich wypadkach, gdzie obciążenie istniejących już w pewnych kierunkach przewodów wymaga zwiększenia ich liczby. Zmniejszenie wydatków przy budowie nowych przewodów da się osiągnąć również przez zastosowanie t. zw. wzmacniaczy, dzięki którym najdłuższe nawet linie w kraju będą mogły być wykonywane z drutu brązowego 3 mm, a nie 4 mm, jak to miało miejsce dotychczas. Pierwsze próbne wzmacniacze Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów montuje w Warszawie dla umożliwienia rozmów Krakowa i Lwowa z jednej strony, Wilna zaś i Gdańska z drugiej strony.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#MaciejKasperowicz">Takież wzmacniacze zainstalowane będą w Poznaniu dla rozmów Warszawy z Berlinem, w Wilnie dla rozmów wszystkich punktów kraju z Rygą i w Krakowie dla rozmów Warszawy z Bukaresztem.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#MaciejKasperowicz">W zakresie radiokomunikacji stan naszego posiadania przedstawia się następująco: a) dla komunikacji z krajami europejskiemi posiadamy trzy radjostacje: w Poznaniu (pracuje z Anglią, Szwajcarią i Węgrami), w Grudziądzu (pracuje z Francją, Danią i Szwecją) i w Krakowie (pracuje z Austrią i Jugosławją); b) dla komunikacji z krajami pozaeuropejskiemi posiadamy radjostację w Warszawie, która w nocy pracuje z Anglią.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#MaciejKasperowicz">Pierwsze trzy radjostacje, przekazane resortowi pocztowemu przez wojsko, są przestarzałe co do systemu, mało ekonomiczne w eksploatacji, nie posiadają niezbędnych rezerw i stan ich techniczny przedstawia wiele do życzenia, wobec czego projektuje się w roku bieżącym:</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#MaciejKasperowicz">a) wybudować nową stację o europejskim zasięgu w Warszawie;</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#MaciejKasperowicz">b) stację w Grudziądzu zwinąć, aparaturę zaś tej stacji przewieźć do Krakowa;</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#MaciejKasperowicz">c) w Krakowie wybudować lokal dla stacji, zainstalować tam aparaturę z Grudziądza, miejscową aparaturę odremontować i uzupełnić, by mogła służyć jako rezerwa dla pierwszej;</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#MaciejKasperowicz">d) w Poznaniu aparaturę uzupełnić, by odpowiadała nowoczesnym wymaganiom i mogła być użyta jako stacja do automatycznego nadawania;</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#MaciejKasperowicz">e) zaopatrzyć centralne biuro operacyjne w Warszawie w niezbędne aparaty do nadawania i odbierania.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#MaciejKasperowicz">Wszystkie stolice Europy oraz wielkie miasta, nie mówiąc już o Ameryce, zaopatrzone są w stacje nadawcze radjo-telefoniczne (Broad Casting), Warszawa zaś do dziś dnia takiej stacji nie posiada. Jednakże w roku bieżącym ma być rozstrzygnięta kwestia nadania koncesji na „Broad Casting” towarzystwu prywatnemu.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#MaciejKasperowicz">W skład Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów wchodzą: I) zarząd centralny w Warszawie, 7 okręgowych dyrekcyj, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#MaciejKasperowicz">1) warszawska (485 instytucyj pocztowych),</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#MaciejKasperowicz">2) lubelska (263 instytucyj pocztowych),</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#MaciejKasperowicz">3) wileńska (422 instytucje pocztowe),</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#MaciejKasperowicz">4) lwowska (760 instytucyj pocztowych),</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#MaciejKasperowicz">5) krakowska (626 instytucyj pocztowych),</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#MaciejKasperowicz">6) poznańska (717 instytucyj pocztowych) i</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#MaciejKasperowicz">7) bydgoska (820 instytucyj pocztowych) inspektorat poczt i telegrafów w Katowicach (124 instytucyj pocztowych) i dyrekcja pocztowa Rzeczypospolitej Polskiej w Gdańsku (4 urzędy).</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#MaciejKasperowicz">W stosunku do obszarów oraz do ilości mieszkańców, przypada jedna instytucja pocztowa:</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#MaciejKasperowicz">1) w warszawskiej Dyrekcji na 164 km2 i 13 677 mieszkańców,</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#MaciejKasperowicz">2) w lubelskiej Dyrekcji na 309 km2 i 18 000 mieszkańców,</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#MaciejKasperowicz">3) w wileńskiej Dyrekcji na 222 km2 i 6.542 mieszkańców (197 urzędów i 225 agencyj),</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#MaciejKasperowicz">4) w lwowskiej Dyrekcji na 86 km2 i 7.703 mieszkańców,</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#MaciejKasperowicz">5) w krakowskiej Dyrekcji na 50 km2 i 5.572 mieszkańców,</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#MaciejKasperowicz">6) w poznańskiej Dyrekcji na 35 km2 i 2.256 mieszkańców,</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#MaciejKasperowicz">7) w bydgoskiej Dyrekcji na 21 km2 i 1.320 mieszkańców,</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#MaciejKasperowicz">8) w katowickim Inspektoracie na 26 km2 i 10.400 mieszkańców.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#MaciejKasperowicz">Z przytoczonych danych można wnioskować, jak niedostatecznie są zaopatrzone w instytucje pocztowo-telegraficzne Kresy Wschodnie i b. Kongresówka. Niedomagania te powinne być zaspokojone drogę wzmożonego rozwoju sieci pocztowej, telegraficznej i telefonicznej, Tu muszę nadmienić, iż w b. Kongresówce, oraz w województwach wschodnich olbrzymia ilość zabudowań pocztowych uległa doszczętnemu zniszczeniu, a więc stąd wynika konieczność ich odbudowy.</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#MaciejKasperowicz">Oczywiście sanacji tej nie można przeprowadzić w ciągu jednego — dwóch lat, jeśli się uwzględni interes Skarbu z jednej strony, z drugiej zaś strony zupełnie zrujnowany stan urządzeń pocztowych, telegraficznych i telefonicznych. Naprawa winna odbywać się stopniowo według ramowo zakreślonego planu.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#MaciejKasperowicz">Zdając sobie zupełnie sprawę z takiego stanu rzeczy. Generalna Dyrekcja Poczt i Tele grafów nakreśliła plan zaspokojenia mniej więcej najważniejszych inwestycyj na okres 3 lat i zwróciła się do p. Ministra Skarbu o udzielenie jej pożyczki w kwocie 30.000.000 zł na pewnych warunkach. Ze względu na ciężki obecnie stan Skarbu p. Premier nie mógł udzielić pożyczki, jednakowoż, uznając za konieczne przeprowadzenie zamierzonej przez Generalną Dyrekcję Poczt i Telegrafów sanacji, zgodził się na podwyższenie taryfy telegraficznej z 8 na 10 groszy od wyrazu, oraz ubocznych opłat pocztowych. Porównywując obecną taryfę telegraficzną z dawniejszą, widzimy, iż wyraz przed wojną w Rosji kosztował 17.55 grosza, a więc taryfa przedwojenna była wyższa o 7.55 grosza Uzyskana przez to suma wyniesie rocznie 8.000.000 zł., a w roku bieżącym 6.000.000 zł, czyli w ciągu trzech lat 22.500.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#MaciejKasperowicz">Przy układaniu preliminarza budżetowego na rok bieżący w r. 1924 przyjęto za podstawę wyniki za miesiąc lipiec. W czasie zaś rozpraw budżetowych w Komisji Budżetowej Sejmu w rozporządzeniu Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów były wyniki za cały okres czasu I. V. do 31. XII. 1924 r. Na podstawie tych danych, oraz uwzględniając wprowadzoną od Mil. 1925 r. podwyżkę taryfy (Dz. Urz. Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów z 7 marca 1925 r. Nr. 11) został skorygowany preliminarz tak dochodów, jak też i wydatków.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#MaciejKasperowicz">Dochody zwyczajne preliminowane przez Rząd w sumie 102 194.601 zł, zostały podwyższone przez Sejm do 113.558.854 zł, czyli zwiększone o 1 1 364 253 zł; dochody nadzwyczajne, preliminowane w sumie 1.352.000 zł, podwyższył Sejm do 3.284.000 zł, czyli zwiększył je o 1.932.000 zł. Ogólna suma dochodów na r. 1925 wynosi 116.842.854 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#MaciejKasperowicz">Wydatki zwyczajne, preliminowane przez Rząd w sumie 86387.367 zł, zostały podwyższone przez Sejm 94.057.971 zł, czyli zwiększone o 7.670.604 zł; wydatki nadzwyczajne, preliminowane w sumie 2.691,238 zł, podwyższył Sejm do 10.157.512 zł, czyli zwiększył je o 7 466.274 zł. Ogólna suma wydatków na rok 1925 wynosi 104 215 483 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#MaciejKasperowicz">Czysty dochód na rok 1925 wynosi 12.627.351 zł.</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#MaciejKasperowicz">Na zakończenie chciałbym powiedzieć jeszcze parę słów o spółce telefonicznej Past. Jak zostałem poinformowany, spółka ta wystąpiła z propozycją zmiany dotychczasowej taryfy telefonicznej i ustalenia nowej w zależności od ilości rozmów. Zważywszy, iż projektowana zmiana w rzeczywistości jest tylko ukrytą, a znaczną podwyżką opłat telefonicznych, a więc, że jest to bardzo wyraźny atak na kieszeń obywatelską i to wtedy, kiedy Rząd walczy z drożyzną, uważam, iż podawane przez spółką motywy, jako to: dążenie do zwalczania zbędnych rozmów oraz plotek, nie mogą być przyjęte pod uwagę, ponieważ to nie wchodzi w obowiązek spółki.</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#MaciejKasperowicz">Tu muszę jeszcze nadmienić, iż obecna obsługa telefonów warszawskich, w szczególności w godzinach posłużbowych, w niedziele i dni świąteczne, częste omyłkowe połączenia i przerywania rozmów, wymaga zwrócenia osobistej uwagi ze strony Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#komentarz">(Głos. Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#MaciejKasperowicz">Wobec tego oprócz uchwalonych już przez Komisję Skarbowo Budżetową rezolucji pozwalam sobie zgłosić jeszcze rezolucję treści następującej: „Senat wzywa Rząd, by nie zatwierdził, jako nadmiernej, proponowanej przez Spółkę Telefoniczną Past, nowej taryfy telefonicznej w Warszawie, ponieważ w wieku XX w państwach kulturalnych telefon jest uważany jako rzecz niezbędna, oszczędzająca czas, a nie luksus, lub zbytek, dostępny ludziom bardzo zamożnym”. W imieniu Komisji Skarbowo Budżetowej proszę o przyjęcie budżetu Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów w brzmieniu sejmowem, oraz o uchwalenie rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#MaciejKasperowicz">1) Senat wzywa Rząd, by w celu wykorzystania produkcji aparatów telegraficznych, wykonywanych w Państwowej wytwórni aparatów telegraficznych i telefonicznych, drogą zamówień wskazanych aparatów w rządowej wytwórni popierał dalszy jej rozwój.</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#MaciejKasperowicz">2) Senat wzywa Rząd, by dążył do obniżenia taryf pocztowych dla ruchu przesyłek pączkowych.</u>
          <u xml:id="u-21.45" who="#MaciejKasperowicz">3) Senat wzywa Rząd do wstawiania do budżetu dochodów Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów w paragrafie zwrotu świadczeń na rzecz Pocztowej Kasy Oszczędnościowej z sum odpowiadających istotnym kosztom tych świadczeń”.</u>
          <u xml:id="u-21.46" who="#komentarz">(Głos: A czwartą rezolucję Pan cofa?)</u>
          <u xml:id="u-21.47" who="#MaciejKasperowicz">Tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do dyskusji. Głos ma s. Popowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#TadeuszPopowski">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#TadeuszPopowski">Parę słów, które tu powiem, nie dotyczy bezpośrednio budżetu, ale dotyczy resortu budżetu, który rozpatrujemy. Jednem z regaljów państwowych jest prawo komunikacji telefonicznej. Otóż komunikacja telefoniczna w głównych ośrodkach naszego życia politycznego i handlowego, a mianowicie w dużych miastach, jak w stolicy, w Lodzi, Lublinie Lwowie, Białymstoku, Drohobyczu, Zagłębiu naftowem, Sosnowcu i w Zagłębiu Dąbrowskiem została oddana na mocy specjalnej umowy polskiej spółce telefonicznej pod nazwą „Past” Rząd jest znacznym udziałowcem w tej spółce. Rząd w swoim czasie przejął 3/5 kapitału akcyjnego, towarzystwo dawne Cedergren przyjęło 1/5, a 3/5 została objęta przez akcjonariuszy polskich, tak że bezwzględnie udział Rządu jest tu decydujący.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#TadeuszPopowski">Otóż w ostatnich czasach opinia publiczna została zbulwersowana nowym projektem, z ja kim zarząd towarzystwa „Past” wystąpił, a mianowicie projektem wprowadzenia opłat za rozmowy telefoniczne po 1) na podstawie ryczałtowej normy, a 2) dodatkowych opłat za rozmowy nadetatowe. Uznając w zasadzie słuszność takiego wprowadzenia opłat w celu ukrócenia nadużywania komunikacji telefonicznej, co zresztą zostało już wprowadzone i w większych miastach Europy, bo Berlin, Paryż mają tego rodzaju opłaty, Klub nasz jednakże zasadniczo uważa, że normy proponowane przez zarząd tego towarzystwa są stanowczo niemożliwe, a mianowicie najniższą normą ma być 270 rozmów kwartalnie, następnie 400 rozmów, dalej 600 rozmów i t. d., wykładnikiem dla najniższej normy byłoby mniej więcej 3 rozmowy dziennie. Normy te stanowczo nie odpowiadają potrzebom tak dużego miasta, jakim jest Warszawa, i ludzi, którzy w Warszawie korzystają z telefonicznych rozmów. Dlatego, nie sprzeciwiając się samej zasadzie, bylibyśmy zdania, że ta kwestia wymaga bardzo szczegółowego zastanowienia się i doskonałego zbadania, ażeby normy opłat zostały ustanowione tak, ażeby zbytnio nie obciążały konsumentów, przedewszystkiem tych, którzy z telefonów korzystają dla interesów gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#TadeuszPopowski">Wobec tego pozwalam sobie zgłosić w imieniu mojego klubu rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#TadeuszPopowski">„Senat wzywa Rząd, aby przy wprowadzaniu przez spółkę „Past” liczników dla kontroli rozmów telefonicznych ustanowił odpowiednie normy rozmów ryczałtowych i niezbyt obciążającą opłatą dodatkową, żeby zmiana systemu obliczania należności nie spowodowała podrożenia komunikacji telefonicznej”.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#TadeuszPopowski">Dalszą troską tego resortu, którego w posiadaniu całkowicie znajduje się prowincjonalna komunikacja telefoniczna, powinno być ułatwienie tej komunikacji telefonicznej, która dziś jest potrzebna, każdemu kulturalnemu człowiekowi, tak jak dziś każdemu jest potrzebna jaka taka wanna, jakie takie oświetlenie. Ale przy ustanowieniu połączeń telefonicznych na prowincji są trudności i koszty kolosalne, a zasada pobierania opłaty od przyłączenia się do stacji telefonicznej jest niesprawiedliwa, że kto chce wprowadzić u siebie połączenie telefoniczne, staje wobec niemożliwości. Dajmy na to, chcę się połączyć z Kutnem, mieszkam od Kutna o 11 km i po drodze jest ktoś, w odległości 10 km. od Kutna, kto ma telefon, czyli że ja mieszkam od niego w odległości I km. Wystarczy więc połączenie o I km, lecz urząd telefoniczny korzysta z tych 10 km gotowego już połączenia i bierze odemnie zapłatę za całe 1 1 km, podczas gdy w rzeczywistości powinien wziąć tylko za 1 km. To są sumy bajońskie. Ja pozwoliłem sobie na ten zbytek i za przestrzeń 12 km w zeszłym roku zapłaciłem około 5,000 zł. To jest suma wprost bajeczna, na to może sobie pozwolić tylko taki Krezus, jak przemawiający obecnie z trybuny. Otóż mając to na oku i zaznaczając konieczność jak najszybszego rozwoju sieci telefonicznej, w imieniu mojego klubu składam wniosek następujący: „Senat wzywa Rząd, aby poczynił konieczne zarządzenia w celu rozwoju i udostępnienia komunikacji telefonicznej prowincjonalnej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Kaniowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#TadeuszKaniowski">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#TadeuszKaniowski">W dzienniku Urzędowym Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów z dnia 2 maja 1925 roku ukazał się okólnik w sprawie wypłat przekazów czekowych Pocztowej Kasy Oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#TadeuszKaniowski">W tym okólniku zaznacza Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów, ze coraz częściej zdarzają się wypadki wypłaty przekazów czekowych Pocztowej Kasy Oszczędności do rąk osób nieuprawnionych, legitymujących się obcemi dokumentami. Wskutek tego żąda się, ażeby w szczególności przy zastrzeżeniu „do rąk własnych” wypłacanie odbywało się tylko do rąk własnych adresata, z wykluczeniem wszelkiego pełnomocnictwa lub pośrednictwa nawet najbliższych członków rodziny adresata. To wszystko bardzo dobrze, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że nie w każdej miejscowości znajduje się poczta i nieraz kilka kilometrów odległości jest od miejscowości, gdzie jest poczta, wskutek czego ludność cierpi z powodu tego okólnika. Wiadomo że skutkiem ostatniej wojny bardzo dużo jest w Państwie naszem inwalidów wojennych, bardzo dużo otrzymuje zaopatrzenie ze Skarbu Państwa na tej podstawie, że ojcowie rodzin zginęli i nieraz zdarza się, że dzieci, jako sieroty mają za opiekunów osoby starsze, słabe, chorowite, lub niedołężne, które otrzymują to zaopatrzenie. Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów, a właściwie Pocztowa Kasa Oszczędności, żąda, ażeby te przekazy pocztowe osobiście były likwidowane, ażeby adresaci osobiście odbierali pieniądze, tymczasem niejeden chory, inwalida, często kadłub, nie może się zjawić na tej poczcie o kilka kilometrów oddalonej, a nie może nawet użyć pełnomocnictwa, gdyż tem zarządzeniem wyklucza się wszelkie pełnomocnictwo nawet najbliższych członków rodziny adresata, celem pobrania pieniędzy przesłanych jako zasiłek inwalidzki. Takie pełnomocnictwa winne być dopuszczane, lecz z tem zastrzeżeniem, żeby były wystawiane w gminie z wykluczeniem pełnomocnictw notarialnych czy sądowych. Pozwolę sobie co do tego okólnika, ażeby nie prze dłużąc dyskusji, zgłosić do Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#TadeuszKaniowski">„Senat wzywa Rząd do zmiany zarządzenia, zawartego w okólniku Dziennika Urzędowego Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów z dnia 2 maja I925 r. (nr 19), polecającego wypłatę przekazów P. K. O. tylko do rąk własnych adresata, z wykluczeniem wszelkiego pełnomocnictwa lub pośrednictwa nawet najbliższych członków rodziny adresata — a to w tym duchu, by inwalidzi lub ciężko chore osoby, mieszkający w miejscu, w którem niema poczty, mogli otrzymywać przekazy P. K. O. także za pośrednictwem pełnomocników.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Bodek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JakubBodek">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#JakubBodek">Preliminarz budżetowy G. D. P. i T. pozostaje niestety i w roku bieżącym pod znakiem daleko posuniętej akcji oszczędnościowej, co odbija się bardzo niekorzystnie na wielu ważnych pozycjach tego budżetu. Gdy pierwotnym, koniecznemi potrzebami usprawiedliwionym, żądaniom G. D. przeciwstawi się bezwzględne nieraz skreślenia, zastosowane przez Generalnego Komisarza Oszczędnościowego, to trudno oprzeć się poważnym troskom o dalszy rozwój instytucji, której wysoki poziom niezbędny jest nie tylko dla całego tem życia gospodarczego, dla handlu i przemysłu, lecz także dla należytego funkcjonowania administracji cywilnej i wojskowej, a poniekąd przyczynia się on też do podniesienia prestigu państwowego nazewnątrz. Nie przecząc, iż poważne położenie finansowe, w jakim znajduje się obecnie Państwo Polskie, wymaga ograniczenia się w wydatkach, dochodzi się przecież po zbadaniu szeregu cyfr budżetowych G. D. P. i T, do przekonania, iż pan komisarz oszczędnościowy, a względnie posłuszne mu organa zbyt rygorystycznie, a nie zawsze z należytą znajomością rzeczy korzystają z przysługujących im praw, nie zdając sobie sprawy, że niejedna oszczędność uzyskana przez skreślenie lub zmniejszenie tej lub owej pozycji, jest raczej pozorną, a w niejednym wypadku zbyt dorywcze zredukowanie sił urzędniczych lub łączące się z redukcją obsadzanie ważnych stanowisk nieodpowiedniemi siłami, narazić może Skarb Państwa na nieprzewidziane i nieraz ciężkie straty materialne i moralne.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#JakubBodek">Zważywszy, że instytucja pocztowo-telegraficzna w naszym młodym organizmie państwowym powstała z bardzo różnorodnych pozostałości po 3 państwach zaborczych, różnych pod względem jakości i fachowego wyszkolenia personelu, jak nie mniej pod względem organizacji służby wewnętrznej i urządzeń technicznych, że wreszcie w niektórych okolicach dotkniętych najbardziej wypadkami wojennemi, objęto budynki zupełnie zniszczone lub w wysokim stopniu uszkodzone, przy braku należytego inwentarza biurowego, zrozumiałem jest, wśród jak ciężkich warunków odpowiedzialne czynniki, grupujące się w ówczesnem ministerstwie, a obecnie w Głównej Dyrekcji Poczt i Telegrafów, działały celem ugruntowania i rozbudowy całego aparatu Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#JakubBodek">Referent sejmowej Komisji Budżetowej popada w sprzeczność z sobą samym, jeżeli w sprawozdaniu swem wyraża żal z powodu znacznych niedomagań w dziale rozbudowy sieci pocztowo-telegraficznej we wschodnich częściach Państwa, a nadto w dziale pomieszczeń urzędów pocztowych i rozbudowy sieci międzymiastowej i central telefonicznych, a nieco dalej w końcowym ustępie wyraża żywe zadowolenie, że Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów jest agendą aktywną, gdyż przynosi znaczne zyski, któremi zasila deficytowe Ministerstwo Przemysłu i Handlu z jego bogatemi, ale deficytowemi przedsiębiorstwami. Wołałbym, żeby Generalna Dyrekcja władną była te zyski użyć na potrzebne inwestycję i uzupełnienie inwentarza. Wedle zasad, jakie przyświecały i przyświecają państwom nowoczesnym dochody z resortu pocztowo-telegraficznego winne być obracane na ciągłe udoskonalanie tej instytucji, nie zaś na łatanie innych deficytów. W interesie dalszego rozwoju poczt i telegrafów w Polsce, a tem samem w interesie Państwa należy wyrazić życzenie. żeby trudne w tym kierunku zabiegi powołanych czynników doznawały w przyszłości więcej zrozumienia i poparcia u naczelnej władzy skarbowej, aniżeli to dotychczas miało miejsce.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#JakubBodek">Nie chcąc wdawać się w zbyt drobne szczegóły, ograniczę się do poruszenia kilku bliżej mi znanych spraw dotyczących okręgowej dyrekcji poczt i telegrafów we Lwowie, która obejmuje 3 województwa (Lwów, Stanisławów i Tarnopol), a częściowe dotyczących i dyrekcji krakowskiej.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#JakubBodek">Chcę przedewszystkiem zwrócić uwagę Wysokiej Izbie na jeden szczegół, świadczący, jak łatwo Ministerstwo Skarbu przechodzi do porządku dziennego nad uchwałami ciał ustawodawczych, co do pilnych potrzeb tego lub owego resortu. 1 tak piekąca sprawa budowy urzędu pocztowego na głównym dworcu kolejowym we Lwowie znalazła zeszłego roku wyraz w przedłożonej przezemnie rezolucji, a przyjętej jednogłośnie, tak w Komisji Skarbowo-Budżetowej jak na plenum tej Wysokiej Izby, rezolucji wzywającej Rząd, by jeszcze roku 1924 rozpoczęto budowę tego gmachu. Należy przy tem przypomnieć treść interpelacji, wniesionej o rok wcześniej w tym przedmiocie, wedle której urząd powyższy mieści się dotychczas w drewnianym baraku, urągającym najprymitywniejszym wymaganiom higieny i bezpieczeństwa, narażającym w równej mierze zdrowie i życie znacznej ilości pracowników, jak i bezpieczeństwa mienia państwowego na wypadek pożaru. Mimo tej jednogłośne przyjętej rezolucji nie rozpoczęto zeszłego roku budowy, choć wystarczyłaby na ten cel kwota 100 000 zł. tytułem pierwszej raty kredytu, zażądanego przez Generalną Dyrekcję Poczt i Telegrafów, a robocizna była wówczas znacznie tańszą niż dziś. Na ten rok wstawiono wreszcie 1/3 część kredytu, niestety z winy organów Ministerstwa Robót Publicznych aż do ubiegłego tygodnia robót nie rozpoczęto, choć pora letnia najlepiej ku temu się nadaje. W tej mierze przedkładam następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#JakubBodek">Wysoki Senat uchwala: „Wzywa się Rząd, by spowodował przyspieszenie rozpoczęcia budowy gmachu pocztowego na głównym dworcu we Lwowie i by do preliminarza budżetowego na 1926 r. wstawił resztującą kwotę celem ukończenia budowy w przeciągu roku przyszłego”.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#JakubBodek">Wspomnieć też muszę przy tej okazji o potrzebie własnego budynku dla Dyrekcji Poczt i Telegrafów we Lwowie. Jeszcze przed wojną ówczesny rząd austriacki nabył na ten cel grunt przy ulicy Listopada, rozpoczęto też pierwsze roboty, które jednak utknęły z chwilą wybuchu wojny. Dziś mieści się Dyrekcja prowizorycznie bądź to w gmachu dyrekcji kolei państwowych przy ulicy Zygmuntowskiej, bądź też w gmachu wydziału samorządowego przy ul. Smolki, który znów zajmuje z tej przyczyny znaczną część dawnego gmachu sejmowego ze szkodą dla umieszczonego tam uniwersytetu lwowskiego. Rychła decyzja w tej mierze jest zatem bardzo pożądana. Wobec wielkiej ilości budynków pocztowych wymagających koniecznie adaptacji, należałoby udzielić dyrekcjom okręgowym pewnych nieprzekraczalnych kredytów celem poczynienia najkonieczniejszych robót we własnym zakresie działania.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#JakubBodek">Za sprawę pilną uważam też utworzenie lepszego połączenia telegraficznego z zagłębiem naftowem we wschodniej Małopolsce przez zbudowanie jeszcze jednej linii oraz ubronzowanie głównej linii telefonicznej idącej na wschód Małopolski a to ze względu na powstające koło żelaznych drutów wirowe indukowane prądy, które szkodzą wyrazistości rozmów.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#JakubBodek">Na zakończenie słów kilka o stosunkach personalnych i o awansach. Pan Premier Grabski stanął onegdaj tak gorąco w obronie swoich, jak się wyraził, urzędników skarbowych. Nie obeznani z rzeczywistym stanem rzeczy mogliby nabrać przekonania, że tylko urzędnicy skarbowi spełniają gorliwie i z poświęceniem swe obowiązki. Kto bliżej zna stosunki, wie dobrze że i urzędnicy innych dykasterii a nie w ostatnim rzędzie pocztowcy pracują wśród bardzo ciężkich warunków, nieraz z prawdziwem zaparciem się własnej osoby. Czy wiadomo p. Premierowi i pp senatorom, że istnieje liczna grupa prowizorycznych pracowników pocztowych, którzy z powodu braku funkcjonariuszów starszych pełnią odpowiedzialną służbę listonoszów przy wielkich urzędach pocztowych, a których miesięczna płaca w formie dziennego wynagrodzenia wynosi 75 zł. Czy nie należy się raczej tym ludziom remuneracja, jeżeli mimo wynagrodzenia pozostającego niżej minimum egzystencji nie zbaczają z drogi uczciwej, choć pokusa w tym kierunku jest nieraz aż zanadto wielka. Czas największy pomyśleć o skromnej choćby podwyżce tego — sit venia verbo — wynagrodzenia. W obrębie okręgowej dyrekcji we Lwowie, znajdują się liczni urzędnicy, przesiadujący po kilkanaście lat w jednej i tej samej randze pomimo doskonałych kwalifikacyj i ukończenia szkół średnich a częściowo i akademickich, nie mogą się doczekać posunięcia do wyższej rangi; choć znacznie młodsi od nich koledzy w b. zaborze pruskim z niższem wykształceniem dawno już osiągnęli wyższą rangę. Nie dziwić się tedy że wśród urzędników pocztowych w Małopolsce coraz większe panuje przygnębienie i rozgoryczenie a to tembardziej, że ogólne położenie urzędników ze względu na niedostateczne płace pozostawia wiele do życzenia.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#JakubBodek">Dlatego też proszę Wysoki Senat o przyjęcie następującej rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#JakubBodek">„Senat wzywa Rząd, by w najbliższym czasie uskutecznił awanse tych urzędników pocztowych w obrębie dyrekcji pocztowych w Małopolsce, którzy według zdania G. D. P. i T. ze względu na dłuższy czas służby i dobrą kwalifikację zasługują na posunięcie do wyższych rang.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#JakubBodek">Z ramienia klubu zaś, do którego mam zaszczyt należeć, stawiam żądanie, by na wypadek obsadzania opróżnionych stanowisk także i kierowniczych, przy równie dobrej kwalifikacji, uwzględniano w równej mierze także urzędników wyznania i narodowości żydowskiej Nie możemy patrzeć obojętnie na fakt, iż gdy w przeciągu ostatnich lat przeniesiono w stan spoczynku wiele będących na wysłużeniu sumiennych i wytrwałych urzędników żydów, potem wśród posuniętych na t. zw. kierownicze stanowiska oraz wśród nowoprzyjętych urzędników, choćby w charakterze prowizorycznym, dla żydów miejsca nie było Domagamy się stanowczo w tej mierze rychłej remedury, tak, by artykuł 96 Konstytucji, traktujący o dostępności urzędów publicznych dla wszystkich bez różnicy obywateli Państwa Polskiego, przestał być teorią a znalazł zastosowanie w życiu codziennem. Spełnienia tego postulatu domaga się nie tylko ludność żydowska, ale leży to w interesie Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#JanWoźnicki">Głos ostatni ma jeszcze s. Kowalczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#JanJakubKowalczyk">Wysoki Senacie! Chciałem krótko przedłożyć pewne życzenia naszych poczciarzy, urzędników pocztowych na Śląsku, nie tylko urzędników lecz również życzenia naszego społeczeństwa śląskiego. Mamy na Śląsku inspektorat poczt i telefonów w Katowicach dla górnośląskiej części województwa śląskiego. Inspektorat ten został utworzony na krótko przed objęciem Śląska przez Polskę. Ma on właściwie te same kompetencje, co okręgowe dyrekcje poczt i telegrafów, ma też taki sam budżet Mam właśnie prośbę, aby Wysoki Senat raczył poprzeć zabiegi nasze i naszych urzędników pocztowych, ażeby ten inspektorat przemianowano na Okręgową Dyrekcję Poczt i Telegrafów w Katowicach. Uzasadniam to tem, że inspektoraty nie istnieją nigdzie indziej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#JanJakubKowalczyk">Następnie muszę tu, niestety znowu kwestię polityczną poruszyć. Niemcom się wydaje, że jeżeli tworzymy na Śląsku jakieś prowizoryczne, bliżej nieokreślone urzędy, jest to tylko rodzaj tymczasowości i że nie mamy zamiaru osiąść na Śląsku na stałe. Wobec tego właśnie, ażeby przekonać tych naszych przeciwników politycznych, że przecież chcemy zostać i pozostaniemy na Śląsku, proszę, by Wysoki Senat raczył domagać się od Rządu w rezolucji, aby przemianowano katowicki inspektorat na dyrekcję okręgową.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#JanJakubKowalczyk">W konsekwencji wynika z tego, że trzeba będzie wprowadzić tam w życie pewne komisje, które dotąd nie istnieją. Chodzi nam specjalnie o dwie: komisję egzaminacyjną i komisję weryfikacyjną. Komisja egzaminacyjna służy rzecz jasna — do egzaminowania naszych urzędników pocztowych, którzy jeszcze nie są przyjęci na stałe. A pod tym względem grozi naszym Ślązakom pewne niebezpieczeństwo mianowicie: Gdybyśmy byli zależni od jakiej innej dyrekcji a nie od dyrekcji katowickiej, nasi Ślązacy bowiem nie władają jeszcze dobrze językiem polskim, bo szkoła niemiecka ich tego nie uczyła. Mają doskonałe wykształcenie fachowe, znają się na swoim przedmiocie, ale językiem polskim niezawsze władają poprawnie i mogłoby się zdarzyć, że powiedzianoby temu lub owemu: nie władasz należycie językiem polskim, nie możemy cię zrobić stałym etatowym urzędnikiem. Wobec tego chciałbym prosić o to, by osobną komisję egzaminacyjną czemprędzej utworzono. Tak samo co do komisji weryfikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#JanJakubKowalczyk">Na Śląsku istnieje specjalna ustawa, która ma się zająć weryfikacją wszystkich bez względu urzędników. Uwzględnia ona wielu zasłużonych urzędników, którzy za czasów niemieckich zajmowali stanowiska prywatne, a praca na nich ma im być zaliczona na poczet służby państwowej. Wszyscy znajdują uwzględnienie w odnośnej ustawie, ale komisji weryfikacyjnej niema. Jeżeli np. urzędnik umrze, wtedy niewiadomo, do której klasy zakwalifikować pozostałe po nim wdowę i dzieci. Prosimy także i tu, aby Senat był łaskaw poprzeć zadania nasze u naszych władz centralnych i u Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#JanJakubKowalczyk">Następie, jest ustawa, która przepisuje, że od egzaminów są wolni urzędnicy, którzy są zatrudnieni w naszej administracji od pięciu lat. Tymczasem Śląsk został przyłączony do Polski dopiero 20 czerwca 1922 r. Gdy ta ustawa weszła w życie, należał do Polski dopiero 2 i pół roku, więc też urzędnicy służą w Polsce w takim samym okresie czasu. Chodzi o to, ażeby tych urzędników, którzy pracowali w plebiscycie, ponosili różne ofiary, straty, zakwalifikować na równi z urzędnikami reszty Rzeczypospolitej, żeby ten termin pięcioletni zmniejszyć do 2 lat.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#JanJakubKowalczyk">Mamy wreszcie jeszcze jedną prośbę. W całym byłym zaborze pruskim, odziedziczyliśmy po Niemcach rozporządzenie pocztowe, według którego przy końcu kwartału każdy listonosz ma obowiązek przedłożenia kartki abonamentowej abonentowi pism periodycznych i ściągnięcia pieniędzy za następny kwartał. Przy abonowaniu pism periodycznych jest to ogromne ułatwienie i wielka zdobycz kulturalna. Jeżeli kto mieszka w mieście, nie sprawia mu to trudności pójść na pocztę i zapłacić, ale jeżeli kto musi iść 1% mili na pocztę i opłacać gazetę, to jest to wielkie utrudnienie. Słyszymy teraz, że dla całego b. zaboru pruskiego poczta ten przepis skreśla i zrównać nas chce z resztą kraju Prosimy bardzo, ażeby u nas ten przepis zatrzymano i według możności rozpowszechniono go w reszcie Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#JanJakubKowalczyk">Zabiegi nasze zawarte są w następujących rezolucjach, które pozwalam sobie odczytać:</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#JanJakubKowalczyk">„Senat wzywa Rząd:</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#JanJakubKowalczyk">1) aby utworzonemu na mocy rozporządzenia Ministerstwa Poczt i Telegrafów z dnia 29 maja 1922 r. (Dz. Ust. Min. P. i Tel. Nr. 23 poz. 48) Inspektoratowi Poczt i Telegrafów, w Katowicach nadał urzędową nazwę „Okręgowa Dyrekcja Poczt i Telegrafów w Katowicach”, tak, by przy niej mogły powstać rada dyrekcyjna oraz komisje weryfikacyjna, dyscyplinarna, egzaminacyjna i t. p.;</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#JanJakubKowalczyk">2) aby w rozporządzeniu Rady Ministrów z dn. 26 czerwca 1924 r. o wykonaniu ustępu 3 art. 116 ustawy o państwowej służbie cywilnej (Dz. Ust. Rz. P. Nr 64 (poz. 630) w punkcie d) w związku z § 2 tegoż rozporządzenia słowa „pozostając od lat 5 w państwowej służbie zastąpić słowami „pozostając od 2 1/2 lat w państwowej służbie polskiej, licząc wstecz od 1 kwietnia 1925 r.” oraz słowa końcowe: „lub zawodowe wykształcenie średnie” zastąpić słowami: „najmniej cztery klasy gimnazjalne” — bo tak było pod rządami niemieckiemi, że odnośny urzędnik potrzebował skończyć tylko 4 klasy gimnazjalne, aby zostać urzędnikiem.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#JanJakubKowalczyk">„3) aby utworzoną została przy dotychczasowym Inspektoracie Poczt i Telegrafów w Katowicach z łona tegoż własna komisja egzaminacyjna dla urzędników administracyjnych pocztowych, analogicznie do wszystkich bez wyjątku innych dyrekcyj pocztowych z równoczesnem przesunięciem terminu składania egzaminów dla urzędników pocztowych przy tymże inspektoracie przynajmniej do końca sierpnia r. b.;</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#JanJakubKowalczyk">4) aby Rada Ministrów ostatecznie ustaliła tryb postępowania i skład komisji weryfikacyjnej dla urzędników państwowych z górnośląskiej części województwa śląskiego w myśl ustawy z 13 lutego 1924 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 21 poz. 224) i zarządziła utworzenie własnej komisji weryfikacyjnej przy urzędach II Instancji na wspomnianym obszarze, a tem samem także przy dotychczasowym Inspektoracie Poczt i Telegrafów w Katowicach;</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#JanJakubKowalczyk">5) aby nie zmieniono oddziedziczonego po niemieckich władzach pocztowych rozporządzenia, na mocy którego listonosze mają obowiązek ściągać od pocztowych abonentów pism periodycznych abonament przy końcu każdego kwartału na kwartał następny”. To są wszystkie rezolucje i proszę, by przy głosowaniu Wysoki Senat był łaskaw poprzeć i przyjąć je, jeżeli są słuszne i uzasadnione.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Dyrektor Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">Ze względu na bardzo krótki czas udzielony mi na odpowiedź, pozwolę sobie wyjaśnić tylko niektóre sprawy poruszone przez Pp. Senatorów.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">W sprawie zaprowadzenia liczników i ograniczenia rozmów w telefonach miejskich, przedstawiła istotnie Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna memoriał Ministrowi Przemysłu i Handlu. Jakkolwiek słusznem jest, że rozmowy miejscowe winny być częściowo ograniczone z tego powodu, że Spółka ta już nie ma możności ze względu na obciążenie central, przyjmować nowych abonentów, to jednak koniecznem jest zastanowienie się nad żądaniem Spółki co do maximum rozmów w poszczególnych kategoriach. Sprawa ta będzie poddana przez p. Ministra Przemysłu i Handlu ścisłemu rozważaniu i prawdopodobnie właśnie w tym kierunku będzie poprawiona, ażeby zachowując projektowane liczniki, ilość rozmów została rozszerzona w znaczniejszej mierze, godzącej słuszne żądania abonentów z interesami Spółki, przyczem uwzględniane będą mylne wywołania.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(Głos: Kto będzie płacił za mylne wywołania?)</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">O ile chodzi o mylne wywołania, to jak zaznaczone jest w memoriale, taryfa uwzględniać będzie odliczenia w pewnym procencie, n. p. 5%, 10%, 15%. — I wysokość tych procentów będzie wzięta pod rozwagę.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">Następnie podniósł p. senator Kaniowski, że Generalna Dyrekcja Poczt i Tel. wydała okólnik, na podstawie którego czynią urzędy pocztowe trudności przy wypłacie rent inwalidzkich w zamiejscowym okręgu doręczeń. W sprawie tej wyjaśniam, że odnośne przekazy czekowe P. K. O. zaopatrzone są napisem: „Wypłacić do własnych rąk adresata. Wobec tego poczta, jako wykonawczyni zlecenia P. K. O., musi się w myśl przepisów ściśle stosować do tego żądania. Generalna Dyrekcja Poczt i Telegrafów porozumie się jednak z P. K O. i czynnikami przekazującemu renty inwalidzkie, jakie ulgi będzie można poczynić celem ułatwienia tych wypłat, z zachowaniem możności stwierdzenia, czy dany inwalida wzgl. rentobiorca znajduje się przy życiu i zabezpieczenia przed ewentualnemi nadużyciami w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">Co do stosunków awansowych okręgu lwowskiej Dyrekcji P. i T., o czem wspomniał p. s. Bodek, to są one rzeczy wiście bardzo ciężkie, wskutek tego, że w służbie zaborczej tego okręgu wykwalifikowany stan urzędniczy był bardzo liczny, a obecnie etaty zostały ograniczone. Wytworzyła się więc tego rodzaju sytuacja, że rzeczywiście długoletni, wykwalifikowani urzędnicy mają narazie przed sobą nie wesołą przyszłość W miarę jednak rozwoju instytucji i w miarę przechodzenia w stan spoczynku starszych wysłużonych urzędników stosunki awansowe powoli będą się poprawiać.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">Kwestia remuneracji względnie zapomóg Instytucji Poczt i Telegrafów przedstawia się prawie, że beznadziejnie. Pozwolę sobie przytoczyć, że pracowników pocztowych jest około 30.000; dla tej rzeszy ludzi wstawione jest w budżecie na fundusze zapomogowe i remuneracje 22.528 złotych, co w stosunku do poborów preliminowanych rocznie w kwocie 60.694.881 złotych stanowi zaledwie 0,037%. Skreślenie do tej kwoty nastąpiło wskutek imperatywu wprowadzenia równowagi przy pierwszem zestawianiu budżetu. Nie trzeba uzasadniać dalej, że z taką kwotą niema mowy o przyjściu z pomocą urzędnikom pocztowym w razie nieszczęścia, choroby czy innych wypadków powodując trudności finansowe. Wziąwszy pod uwagę, że Zarząd Pocztowy już teraz odrzucił preliminowany czysty dochód, zwracam się z prośbą o podwyższenie kredytu na zapomogi i remuneracje w bieżącym roku przynajmniej do nieznacznej wysokości i o od kwoty preliminowanej na pobory dla funkcjonariuszów pocztowych.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">W kwestiach Górnego Śląską, poruszonych przez p. s. Kowalczyka, sprawę przemiany Inspektoratu Pocztowego w Katowicach na Dyrekcję weźmie Generalna Dyrekcja P. i T. pod uwagę. Tu chciałbym, nadmienić, że komisje weryfikacyjne i egzaminacyjne nie zostały w Inspektoracie wprowadzone dlatego, ponieważ wiąże się to z pragmatyką służbową, która jeszcze tam nie obowiązuje, a która dopiero będzie wprowadzona tam w najbliższym czasie. Z tą chwilą siłą faktu i automatycznie wszystkie te komisje będą mieć zastosowanie także do Inspektoratu pocztowego w Katowicach.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">Tu jeszcze chciałbym sprostować, że niema mowy, abyśmy mieli zamiar znieść abonament gazet, który praktykowany jest w górnośląskiej części województwa śląskiego, analogicznie jak w województwie poznańskiem i pomorskiem. Przeciwnie przed tygodniem odbyła się właśnie w Generalnej Dyrekcji Poczt i Telegrafów konferencja prasowa, w której uczestniczyli reprezentanci prasy całej Rzeczypospolitej Polskiej i na której ustalono, ażeby od 1 stycznia 1926 r. abonament gazet analogicznie jak na Pomorzu, w Poznańskiem i na Górnym Śląsku wprowadzić w całej Rzeczypospolitej dolskiej.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#komentarz">(Brawa)</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#DyrektorGeneralnejDyrekcjiPocztiTelegrafówMoszczyński">Jeszcze podkreślił p. s, Popowski potrzebę ulepszenia komunikacji telefonicznej prowincjonalnej. Co do tej sprawy Zarząd Poczt i Telegrafów dotychczas w pierwszym rzędzie miał na oku umożliwienie dobrej komunikacji telefonicznej na głównych liniach magistralnych. Obecnie gdy w tym roku Zarząd Poczt i Telegrafów uzyskał nieco większe kredyty na cele eksploatacyjne i inwestycyjne, nie omieszka skierować całą swą uwagę w kierunku stopniowego polepszenia i rozwijania także telefonicznej komunikacji prowincjonalnej o charakterze więcej lokalnym. Do rezolucji wniesionej przez p. s. Popowskiego Zarząd Poczt i Telegrafów będzie się starał zastosować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#JanWoźnicki">Dyskusja nad p. b) ukończona. Wobec spóźnionej pory punkt c) spada z porządku dziennego. Proponuję odbycie następnego posiedzenia jutro o godz. 11 rano punktualnie. Posiedzenie potrwa cały dzień z przerwą od 2 do 4 z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#JanWoźnicki">1) Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#JanWoźnicki">2) Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#JanWoźnicki">3) Ministerstwo Reform Rolnych, ewentualnie 4) Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#JanWoźnicki">Sprzeciwu nie słyszę, uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#JanWoźnicki">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 2-ej min. 30 po południu.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>