text_structure.xml 310 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25 przed poł.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów — Władysław Grabski, Minister Przemysłu i Handlu — Czesław Klamer, Minister Sprawiedliwości — Antoni Żychliński, Minister Kolei — Kazimierz Tyszka. Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu — Bolesław Markowski, w Ministerstwie Skarbu — Józef Karśnicki, w Ministerstwie Sprawiedliwości — Julian Siennicki, Dyr. Dep. N. I. K. — Furuhielm.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 96 posiedzenie uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów, Protokół 97 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Gruetzmacher i Koerner. Listę mówców prowadzi s. Koerner.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do jedynego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925. Część 5: Najwyższa Izba Kontroli. Jako sprawozdawca głos ma s. Adelman.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AleksanderAdelman">Wysoki Senacie! Kontrola Państwowa powołana jest na mocy ustawy z dnia 3 czerwca 1921 r. do kontroli całej administracji państwowej pod względem finansowym i badania zamknięć rachunkowych Państwa. Przedstawia ona corocznie Sejmowi wnioski o udzielenie lub odmówienie Rządowi absolutorium. W skład Najwyższej Izby Kontroli wchodzą: Prezes i dwaj wiceprezesi. Najwyższa Izba Kontroli jest złożona z 4 oddziałów i 8 izb okręgowych. W państwach zachodnich, jak we Włoszech, izba kontroli ma wielkie prerogatywy, w Belgii może odmówić nawet wydatku skarbowi państwa, jeżeli nie jest należycie umotywowany.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#AleksanderAdelman">W myśl porozumienia się z Rządem Najwyższa Izba Kontroli nie przedstawi zamknięć rachunkowych za lata 1918–1922, a to z powodu wielkich trudności, jakieby nastręczyło przygotowanie tych zamknięć.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#AleksanderAdelman">Zdaniem mojem Izba Kontroli jednak powinnaby zażądać od ciał ustawodawczych zwolnienia od przedstawienia zamknięć rachunkowych za ten czas. Za r. 1923 i 1924 będą przedstawione zamknięcia rachunkowe.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#AleksanderAdelman">Najwyższa Izba Kontroli przedkłada rok rocznie sprawozdania z czynności za rok ubiegły. Te sprawozdania zostały przedłożone i przez Komisję Skarbowo-Budżetową zbadane równocześnie z budżetem na r 1926. Pozwolę sobie zwrócić uwagę, że w tych rozprawach wiele jest faktów podanych, ale brak ogólnego poglądu na pojedyńcze resorty i brak bilansów z przedsiębiorstw tak, żeby można mieć pojęcie, czy te przedsiębiorstwa są rentowne, czy nie, bo pojedyńcze cyfry nie dają nam zupełnie poglądu na rentowność tych przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#AleksanderAdelman">Sam projekt preliminarza budżetowego, został przedstawiony bardzo dokładnie w sprawozdaniu Komisji Budżetowej Sejmu przez p. posła Chądzyńskiego. Pozwolę sobie tylko zwrócić uwagę, na nadzwyczajne wydatki, gdzie wstawiona była kwotą 750.000 zł na budowę gmachu Izby Najwyższej Kontroli. Najwyższa Izba Kontroli mieści się w trzech budynkach ogromnie od siebie oddalonych, budynki te absolutnie nie nadają się dla urzędowania tego rodzaju Władzy, są ogromnie ciasne, co bardzo utrudnia pracę, Z tego powodu budowa jest konieczna. Ale Komisja Skarbowo-Budżetowa po rozpatrzeniu tej sprawy przyszła do przekonania, że te 750.000 zł w tym roku zużyte nie będą i dlatego stawia Wniosek o obniżenie tej kwoty do wysokości 600.000 i prosi o uchwalenie tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#AleksanderAdelman">Jest też rezolucja: „Senat wzywa Rząd do bacznego wglądania w zarzuty, stawiane poszczególnym organom Rządu przez Najwyższą Izbę Kontroli i do dopilnowania, by sprawy niemi zaczepione, były odpowiednio wyjaśnione, a tam, gdzie nadużycia zachodzą, by zostały one ukarane”. Taką rezolucję zgłoszono dlatego, ponieważ dotychczas Izby Ustawodawcze dowiadywały się dopiero ze sprawozdań o tych kwestiach, które były poruszane, a jeżeli Rząd nie zrobi użytku z tych sprawozdań Najwyższej Izby Kontroli, to winna być relacja zdana ciałom ustawodawczym, żeby oświadczyły się one, czy Rząd powinien był prędzej załatwić taką sprawę, czy nie, a jak się często dotychczas zdarzało, sprawozdania takie były rzucane do kosza.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt więcej się nie zgłosił.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy teraz do części 8: Ministerstwo Skarbu. Głos ma s. Szarski.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Głosy: Nieobecny. Możeby zacząć od monopoli.)</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Niema sprawozdawcy. Głos ma sprawozdawca do kwestii monopoli s. Adelman.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#komentarz">(Głos: Gdzie jest Minister Skarbu?)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AleksanderAdelman">Wysoki Senacie! Monopoli państwowych mamy teraz pięć: monopol państwowy sacharyny, soli, tytoniu, spirytusu i loterii państwowej. Monopole te mają luźny związek z samem Ministerstwem Skarbu i koniecznem jest, żeby były one więcej związane. Decentralizacja jest dobra, ale bezwarunkowo wykonanie tych monopoli powinno przy Ministerstwie Skarbu pozostać, tem bardziej, że dochody mają wpływać do Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#AleksanderAdelman">Jeżeli monopole nie dają tych rezultatów, jakie powinny dać, to wina tkwi właśnie w tem rozluźnieniu stosunku, zwłaszcza, że kontrola skarbowa absolutnie nie dopisuje. Uważam dzisiejszą kontrolę Skarbu za zupełnie nieodpowiednią i ona musi być zreorganizowana, jeżeli dochody mają rzeczywiście wpływać.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#AleksanderAdelman">Pierwszy jest, jak powiedziałem monopol sacharyny. Otóż Komisja Budżetowa podniosła ten monopol o 100.000 zł a to z tego powodu, że te pieniądze już Wpłynęły. Monopol ten ma być zlikwidowany. Likwidację monopolu uważam za dobrą, bo użycie sacharyny bezwarunkowo przeszkadza konsumcji cukru. Jeżeli przyjąć tylko te 18.000, które wpływają z monopolu sacharyny, to odpowiada to 2.950 klg sacharyny. To zastępuje 12.000 metr. cent, cukru. Te 12.000 metr. cent, cukru przy podatku, jaki dziś test, dałby około 560.000 zł dochodu, a tymczasem z sacharyny jest dochodu tylko 100 000 zł. Widzimy więc ogromną różnicę, jaką monopol sacharyny wprowadza. Mnie się zdaje, że użycie sacharyny jest szkodliwe dla zdrowia...</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#AleksanderAdelman">...i taka ustawa, powinna być uchwalona przez ciała ustawodawcze. To wywoła większą konsumcję cukru, a przez to większe dobrodziejstwa dla rolnictwa i przemysłu rolniczego.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#AleksanderAdelman">Drugim monopolem jest monopol soli. Otóż monopol soli jest tylko w sprzedaży, bo produkcja nie została dotychczas zmonopolizowana. Produkcja w b. zaborze austriackim i rosyjskim prowadzona jest przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, a w b. zaborze pruskim przez T-wo Solvaj. Sprzedaż jest zmonopolizowana. Zdaje mi się, że nie jest dobrą rzeczą, ażeby taki był sposób rozdziału i bezwarunkowo, jeżeli monopol ma być utrzymany, to tak sprzedaż, jak i produkcja powinny znajdować się w jednym resorcie. Do tego jest odpowiednie Ministerstwo Skarbu, ze względu na to, że jest monopol i z tego powodu Komisja Skarbowo-Budżetowa uchwaliła przedstawić Panom rezolucję, która mówi o tem, ażeby zarząd produkcji soli został przeniesiony z Ministerstwa Przemysłu i Handlu do Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#AleksanderAdelman">Temsamem administracja będzie tańsza i Więcej celowa.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#AleksanderAdelman">Koszty produkcji są rozmaite. Jeżeli wynoszą w towarzystwie Solvaja 22 zł, sól kamienna kosztuje 35 zł, a sól warzonka 70 zł, to Panowie macie pojęcie, jak to jest różniczkowane i z tego powodu zmniejsza się naturalnie dochód z monopolu. Monopol za sól bierze po 190 za tonnę. Sprzedaż drobna dochodzi w Warszawie nawet do 500 zł za tonnę, a w innych miastach 350 zł, to znaczy o 100% wyżej. To jest dowód braku kontroli nad sprzedażą, że ludność w monopolu takim, jak sól, zostaje ogromnie wyzyskiwana przez niesumiennych sprzedawców. I tu kontrola bezwarunkowo jest potrzebna, powinne być w sklepach wywieszone ceny soli i tylko po takich cenach sól winna być sprzedawana. Na sprzedaż soli wydane są koncesje, głównie inwalidom i spółdzielniom.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#AleksanderAdelman">Zyski z monopolu soli są ogromnie obniżone z powodu złej kontroli. Otóż obliczyłem, że np. w peczeniżyńskim powiecie sprzedaje się soli monopolowej tylko 2 tonny, a powinno się sprzedawać według ilości ludności 383 tonny; w pow. bohorodczańskim powinno sprzedawać się 411 tonn, a sprzedaje się 30 tonn. Z jakiego powodu? Są tam źródła soli, które za czasów austriackich były zamknięte i kontrolowane, a dzisiaj stanowią dochód, ale nie dla monopolu solnego, tylko dla tych wszystkich, co wygotowują sól na własny dochód.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#AleksanderAdelman">W samym budżecie nie zrobiliśmy zmiany żadnej i dlatego proszę o uchwalenie budżetu monopolu soli tak, jak jest przedstawiony przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#AleksanderAdelman">Trzecim monopolem jest monopol tytuniowy, na podstawie ustawy z r. 1922, zaprowadzony na w końcu 1924 r. w całym kraju. Dochody zwiększają się coraz bardziej. Trzeba tu jednak zwrócić uwagę władz skarbowych na przemycanie na wielką skalę z Gdańska, Górnego Śląska i Czechosłowacji, czemu należy zapobiec. Fabryki tytoniu, przezemnie zwiedzone, świadczą o ogromnej zapobiegliwości dyrekcji, która potrafiła nawet w nieodpowiednich budynkach urządzić fabryki i doprowadzić je do takiego stopnia, że produkcja wystarcza na konsumcję. Zwiedziłem fabryki w Łodzi, Poznaniu, Warszawie, Krakowie i Zabłotowie. Fabryka w Zabłotowie zajmuje się oprócz tego jeszcze zakupnem tytoniu i dyrektor tej fabryki jest jednocześnie inspektorem uprawy tytoniu na Zabłotów i Monasterzyska.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#AleksanderAdelman">Według sprawozdania dyrekcji ilość gmin, uprawiających tytoń, wynosi 476, a zgłoszono 1.369 ha. Przed wojną było zgłoszonych 1800 uprawnień, a teraz tylko na 601 ha. Najmniejszy obszar wynosi 501 metrów kwadratowych. Plantatorów było 23.450. Odebrano tytoniu 5215 centnarów metrycznych, a nieużytków było 670 ctn., razem 5893. Za jeden kilogram przeciętnie płacono 70 groszy. Wpłynęło 340.705 zł, powinno być oddane według oszacowania 8.000 centnarów metrycznych. Niedobór wykazuje 2.785 metryczcentnarów, którą to ilość sprzedano nieprawnie poza monopolem. Mamy tu znowu dowód niezdarności kontroli skarbowej, która musi być bezwarunkowo zorganizowaną. Plantacji tytoniowych wogóle w r. 1924 w Małopolsce było 600 ha, w rosyjskim zaborze 93 i w pruskim zaborze 29 1/2, czyli ogółem uprawiano 723 ha, wykupiono 675 000 kg. Za czasów austriackich wykupiono 40 milionów kg. Otóż w interesie Państwa leży, ażeby plantację tytuniowe rozszerzyć, tembardziej i dla podniesienia rolnictwa, bo dochód przeciętny wynosi z 1 ha około 1,400 zł. Jest więc w interesie rolnictwa rozszerzenie tych plantacji, a dla monopolu tytuniowego jest to dlatego lepsze, że za tytuń krajowy płaci się 1 zł za kilogram, a za tytuń obcokrajowy od 3–4 zł. Więc dochód z monopolu byłby bezwzględnie większy, gdyby można było w kraju plantować.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#AleksanderAdelman">Budżet monopolu tytoniowego przez komisję nie został zmieniony, lecz zmniejszony został procent od sprzedaży, który wynosił dotychczas według budżetu 48.000.000 zł, a został zmniejszony o 2.500.000 zł, ponieważ bezwarunkowo był za wysoki, bo wynosił około 14,5%. Zdaje mi się, że W drodze przetargu możnaby za daleko niższą cenę to uzyskać i w ten sposób zmniejszyć rozchody na sprzedaży tytoniu.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#AleksanderAdelman">Czwartym monopolem jest monopol spirytusowy. Został on wprowadzony na mocy ustawy z lipca 1924 r. i dlatego też preliminarz nie jest dostatecznie na cyfrach oparty i nie może dać należytego obrazu dochodów, tembardziej, że niewystarczająca kontrola skarbowa umożliwia dowóz spirytusu z zewnątrz Państwa i wyrobów wódek nieopodatkowanych z zewnątrz Państwa, przez co dochód z monopolu jest zmniejszony. W kampanii 1923–1924 r. opodatkowano 570.000 hektolitrów, a r. 1922/1923 — 587.930. Gdybyśmy przyjęli za podstawę konsumcję z r. 1924 i cenę 600 zł na jeden hektolitr, to cały dochód z monopolu powinienby wynieść 342 000.000 zł, przyjęto dochód 330.000000 zł. Bezwarunkowo lepiej, że tę cyfrę podano, bo trzeba się liczyć z pewnym ubytkiem w samej sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#AleksanderAdelman">Cena spirytusu monopolowego jest rozmaita.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#AleksanderAdelman">I tak: na wódki gatunkowe 644 zł, na cele lecznicze do aptek 730 zł, na cele przemysłowe po 40 zł, to jest nawet niżej własnych kosztów, a to z tego powodu, że spirytus przemysłowy ma być użyty do fabrykacji sztucznego jedwabiu, który nie mógłby znieść wyższej ceny spirytusu; cena spirytusu denaturowanego 55 zł, do wyrobu eteru 105 zł, do wyrobu pachnideł 200 zł, na ocet preliminuje się po 105 zł.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#AleksanderAdelman">Dochody wynoszą netto 163.574.000 zł. Zmniejszyliśmy W rozchodach o 7.000 000 zł, które miały być użyte na budowle, ponieważ te budowle w tym roku nie będą wykonane. Z tego powodu można było zmniejszyć tu rozchód i przeznaczyć z rozchodu nadzwyczajnego 250.000 zł na budowę stacji doświadczalnych.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#AleksanderAdelman">Taka stacja doświadczalna dla przemysłu fermentacyjnego jest koniecznie potrzebna. Wszystkiego spirytusu dla konsumcji użyć nie będziemy mogli i dziś już przemysł spirytusowy zużywa ledwie 60% konsumowanego spirytusu, reszta musi być wywieziona. Cena eksportowa wynosi 36 złotych. Przy tej cenie gospodarstwo gorzelane kalkulować się nie może i z tego powodu musimy się starać, żeby spirytus zużyć wewnątrz kraju na cele przemysłowe. Spirytus można użyć i powinno się przedewszystkiem na cele motoryczne.</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#AleksanderAdelman">Wprawdzie jest to Walka z benzyną, ale tam, gdzie jest wielkie oddalenie od rafinerii, jak na wschodnich naszych rubieżach, tam możnaby użyć spirytus dla celów przemysłowych i motorycznych i trzebaby doprowadzić do tego stanu, jaki jest w Niemczech. W Niemczech 50% idzie na cele konsumcyjne, a 50% na cele przemysłowe. Do tego potrzebna jest propaganda i wykazanie potrzeby zużycia spirytusu na te cele i dlatego taka stacja doświadczalna jest konieczna i te 250.000 zł na to przeznaczyliśmy.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#AleksanderAdelman">Cena spirytusu, jaką płaci monopol wynosi 60,6 gr. za litr. Ta cena jest za niska i została bez żadnych podstaw technicznych oznaczona. Rada spirytusowa oznaczyła cenę tę na 80 groszy, potem po rozmaitych sprawdzaniach najniższą kwotę podano na 72 grosze, a mimo to Ministerstwo Skarbu uznało cenę 60,6 gr. za wystarczającą. Przy tej cenie ziemniaki nie przyniosą Więcej jak 2 zł 28 gr. Przy takiej cenie, przy dzisiejszych kosztach produkcji, to się nie może opłacać. I jeżeli chodzi o to, aby monopol spirytusowy miał przedewszystkiem spirytus, to musi bezwarunkowo dać lepszą cenę, tembardziej, że we wszystkich ościennych krajach są wyższe ceny. Nie będę przytaczał cen, jakie płaci Łotwa, Czechy, Węgry, ale zaznaczę, że w Niemczech wprawdzie cena jest niższa, ale monopol niemiecki odbiera wszystek spirytus, zarówno spirytus, który używa na cele wewnętrzne, jak i na eksport. U nas monopol przyjmuje tylko wewnętrzny obrót spirytusu, a eksport jest zupełnie wolny. Jeżeli dziś cena eksportowa wynosi 36 gr, to przy takiej cenie ziemniak nie przyniesie nawet jednego złotego. W ten sposób produkować nie można i tu reorganizacja musi nastąpić i cena musi być w tym roku podwyższona, tembardziej, że monopol bierze 7 zł. Jeżeli rafinowanie kosztuje 8 gr, a płaci 60, to razem 68, więc około 6,32 ma brutto zysku, a to jest zysk względnie dość wielki i z takiej ceny można producentom pewną kwotę dodać.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#AleksanderAdelman">Loteria państwowa ma przynieść dochodu Państwu wedle preliminarza 4.032.000 zł. Mojem zdaniem i zdaniem Komisji Skarbowo-Budżetowej z loterii państwowej powinno Państwo zrezygnować. To jest rzecz niemoralna i nie można narzucać społeczeństwu, aby grą zarabiało na życie. Przez 20 lat p. Rose, który był swego czasu w parlamencie austriackim, stawiał zawsze wniosek o skreślenie tej pozycji dochodu. To się nie stało i państwo austriackie do końca loterię kłusową prowadziło. Myśmy wprowadzili ten sam system. Dziś pierwszy raz tę kwestię stawiam, ale mam nadzieję, że przy zwiększeniu dochodów Państwo z tych 4 milionów będzie mogło zrezygnować a z pewnością skreślenie tej pozycji Państwu sowicie się opłaci, bo nie będzie wydawać na grę, ale na pracę.</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#AleksanderAdelman">Nie stawiam wniosku o skreślenie tej pozycji, lecz mam nadzieję, że w przyszłości Rząd będzie się starał tę pozycję skreślić.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#AleksanderAdelman">Proszę o przyjęcie budżetu W tej zmienionej formie do wiadomości i proszę o uchwałę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do sprawozdania o budżecie Ministerstwa Skarbu. Głos ma s. Szarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MarcinSzarski">Budżet Ministerstwa Skarbu jest dochodowy i stanowi stos pacierzowy całego budżetu, okrągło 80% wszystkich dochodów państwowych przypada na ten-budżet, podczas gdy z wszystkich wydatków państwowych okrągło tylko 18% absorbuje budżet Ministerstwa Skarbu. Wprost odwrotnie wyglądają te cyfry we wszystkich innych resortach, które prócz jednego Ministerstwa Przemysłu i Handlu, są wyłącznie budżetami wydatkowemi. Badanie budżetu to przedewszystkiem kontrola realności jego przewidywań, t. j. cyfr budżetowych: jeżeli więc przy badaniu preliminarzy wszystkich resortów przedmiotem studium są wydatki, to w budżecie Ministerstwa Skarbu przedewszystkiem poddawane badaniu muszą być dochody. Strona wydatkowa odgrywa tu drugorzędną rolę.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MarcinSzarski">Skoro z wszystkich dochodów Ministerstwa Skarbu w wysokości 1.337 milionów złotych przypada na daniny publiczne 1.101 milionów t. j. okrągło 83%, przeto studium budżetu Ministerstwa Skarbu to właściwie studium danin publicznych. Sąd o realności preliminowanych wpływów z danin publicznych (monopole nie są przedmiotem referatu) zależy oczywiście przedewszystkiem od ocenienia zdolności płatniczej społeczeństwa, która znowu zależy od całej konfiguracji gospodarczej kraju.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#MarcinSzarski">Powstaje zatem kapitalne pytanie, czy społeczeństwo będzie w możności sprostować obowiązkom podatkowym, nałożonym na nie przez budżet? Odpowiedź na to pytanie jest zapewne trudną i nigdy nie może być zupełnie trafną. Tylko na podstawie ogólnych symptomów życia gospodarczego da się sformułować odpowiedź, która oczywiście może bardzo łatwo odbiegać od faktycznego rozwoju. Przewidywania na rok 1924 okazały się na ogół trafne. Wyniki budżetu 1924 r. dały nadwyżkę ponad preliminowane kwoty. Dlaczego? Rok ubiegły był na ogół rokiem niezłym. Nie było nieurodzaju i był wysiłek społeczeństwa, zelektryzowanego pomyślnym wynikiem reformy walutowej. Rok 1925 stoi pod znakiem nieurodzaju, a prócz tego nie należy zapominać, że społeczeństwo już się wysiliło, a nieurodzaj i stagnacja nie ułatwią reprodukcji zmniejszonej wskutek wysiłku energii gospodarczej. To jest argument z pewnością poważny. Natomiast rok 1925 będzie już rokiem pełnej stabilizacji pieniądza, a przypływ kapitału zagranicznego z pożyczki amerykańskiej winien się przyczynić do ożywienia życia gospodarczego i do ułatwienia kredytu. Te dwa czynniki mogą przyspieszyć proces oszczędności, a więc i kapitalizację.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#MarcinSzarski">Po tych kilku ogólnych uwagach, przejść możemy do niektórych szczegółów.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#MarcinSzarski">W Sejmie, jakoteż w komisjach sejmowych, W przemówieniach p. Premiera, podkreślano jeden symptom życia gospodarczego, jako niezwykle niekorzystny, a nawet groźny, a mianowicie bierność naszego bilansu handlowego, jako jednego z głównych czynników bilansu płatniczego. P. Premier podniósł, że bierność bilansu handlowego nie Wpłynęła nie korzystnie na Walutę, gdyż została skompensowana przypływem walut z zagranicy, wskutek czego bilans płatniczy został zrównoważony. Gdyby to nie było nastąpiło, niewiadomo, jakby wyglądał kurs złotego. Nie podzielam tych obaw bez zastrzeżeń. Wartość danej waluty zależy od ilości dóbr, którą można za nią kupić w kraju, gdzie jest ustawowym środkiem płatniczym. Wartość złotego, a więc i cena, którą dać może za niego zagranica, czyli kurs walut, t. j. międzynarodowa jego wartość, zależy od jego siły nabywczej w kraju, a nie od bilansu płatniczego. Dopóki złoty posiadać będzie siłę nabywczą w kraju — nie nadto chwiejną, dopóty i kurs walut będzie stały bez względu na bilans płatniczy. Wartość ta dopiero Wtedy się zmieni, jeżeli złoty wewnątrz kraju zacznie mniej kupować, a to tylko wtedy mógł by nastąpić, jeżeliby przyszła inflancja. Kurs walut się podnosi nie wskutek biernego bilansu płatniczego, ale wskutek za wielkiej obfitości środków płatniczych i wy wołanej wskutek tego zwyżki cen w kraju. Inflacja może być albo wypływem nadto liberalnej, czyli nieostrożnej polityki banku emisyjnego, albo — czego u nas chyba nie trzeba przypominać — złej gospodarki państwowej. Żaden naród, nawet najbiedniejszy, nie musi rezygnować z dobrodziejstw stałej waluty; ani ubóstwo narodu, ani jego zadłużenie wobec zagranicy, ani niekorzystne stosunki produkcyjne nie wywołują zwyżki kursu walut, tylko inflacja. W roku 1923 nasz bilans handlowy był czynny, a marka codzień się dewaluowała, t. j. dolar szedł ciągle w górę; w Austrii bilans handlowy był bierny, a korona nie ruszała się. Dlaczego? Bo roku 1923 była u nas inflacja, a w Austrii już jej nie było. I gdyby do nas przypłynęły obce Waluty w największej ilości, dolar szedłby w górę, jak długo powiększałaby się ilość marek. Natomiast w Austrii mimo ogromnego odpływu. Walut wskutek bierności bilansu handlowego, kurs dolara się nie. zmienił, bo ilości koron nie powiększono sztucznie. Zapatrywanie to opierające się na klasycznej teorii ilościowej, a głoszona dzisiaj przez wybitnego znawcę walutowego prof. Cassela, opiera się na jasnym i logicznym toku myśli. Międzynarodowa wartość waluty krajowej zależy włącznie od jej siły nabywczej w kraju, Wartość ta, t. j. kurs walut, musi się usadowić na takim poziomie, przy którym siła nabywcza się nie zmienia bez względu na to czy za daną jednostkę pieniężną kupuję wprost towary, czy też za nią nabywam inną walutę i dopiero tą inną walutą robię zakupy. Jest to kurs naturalny. Gdyby się kurs od tego poziomu oddalił, wtedyby można robić niezwykle intratne interesy; przyjmując n. p. że 1 kg. jakiegoś towaru kosztuje u nas 5 zł., a w Ameryce 1 dolara, to kurs dolara powinien wynosić zł. 5. — i to jest właśnie ten kurs naturalny, bo jest obojętnym, czy bezpośrednio za dolara kupuję ten towar u nas, czy też zmieniam dolara za złote i za złotego kupuję ten sam towar. W obu Wypadkach otrzymuję tę samą ilość tego towaru. Przypuśćmy jednak, że dolar się podniósł na 10 zł, cena towaru jest niezmieniona i wynosi 5 zł., wtedyby można już za 50 zł kupić u nas 1 kg, tego towaru. Coby był za wynik tej sytuacji? Oto Amerykanie na gwałt kupowaliby ten towar u nas i sprzedawaliby go Ameryce. Stąd powstałby popyt za złotym, czyli podaż dolarów u nas, któraby podbiła kurs złotego, względnie zniżyła kurs dolara, na poziom naturalny, t. j. taki, gdzieby już z tej transakcji zysku nie było. Trwale zatem kurs walut nie może się oddalać od poziomu, który wynika z siły nabywczej Waluty krajowej.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#MarcinSzarski">Przydługi ten ekskurs pozwoliłem sobie zrobić tylko dlatego, by wykazać, że sytuacja bilansu handlowego, względnie płatniczego nie ma według innego zdania tego dominującego znaczenia dla waluty, które jej wszyscy przypisują i że niebezpieczeństwo załamania się kursu waluty grozi nam tylko od inflacji, a nie od bilansu płatniczego. Gdy zaś niebezpieczeństwo inflacji nie grozi nam ze względu na ostrożną politykę Banku Polskiego, a przedewszystkiem tak długo, jak długo budżet wiąże koniec z koncern, zatem ja przynajmniej uważam kwestię złotego w głównej części za załatwioną. Nie podzielam trosk o kurs złotego, wyjąwszy oczywiście nadzwyczajne wypadki polityczne. Podnoszę to, jako dodatni czynnik, z którym liczyć się należy w roku 1925.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#MarcinSzarski">Chociaż uzdrowienie waluty wywołało ostre przesilenie, to przecież chyba niema dwóch zdań, że przesilenie to, jest stokroć mniejszem, niż brnięcie w inflację. Czemże jest to przesilenie, na które wszyscy narzekają, które stanowi jądro wszystkich dyskusji i wysuwa się na czoło wszystkich zagadnień? Jest to nienormalne funkcjonowanie organizmu gospodarczego, a więc konsumcji i produkcji. Objawia się ono we wszystkich dziedzinach równocześnie, ale zaczyna się od konsumcji, która się kurczy, a wskutek tego producent zwalnia tempo pracy. Ale i przy zredukowanej pracy nie osiąga dodatnich wyników. Kryzys to nierównowaga między konsumcją, a produkcją. I u nas jest on wynikiem tej nierównowagi, ale nierównowagę tę spowodowała stabilizacja, Względnie ustanie inflacji. Gdy inflacja się skończyła, dopiero wtedy wyszło na jaw w całej grozie, że kapitał nasz zniknął, zjedzony przez inflację, brak kapitału osłabił konsumcję, a produkcji utrudnił pracę, względnie nawet ją uniemożliwił. Najsilniejszym symptomem braku kapitału, to paraliż kredytu i jego niesłychana drożyzna. Przesilenie objawia się we wszystkich dziedzinach równocześnie, w rolnictwie, przemyśle i handlu. Działanie czynników kryzysowych potęgują niekorzystne czynniki rodzime. I tak w rolnictwie — nieuregulowane stosunki rozdziału warsztatów rolnych, względnie ciągła niepewność ich reformy, niedostateczna intensywność gospodarki rolnej — w niektórych dzielnicach jej zupełny brak — wreszcie niesprawna, zacofana organizacja handlu płodami rolnemi. Go się tyczy przemysłu to wiemy, jak bardzo narzeka się na jego braki, niedołężność, niesprawność, drożyznę produkcji, ale przytem niedostateczną zwraca się uwagę na kilka arcyważnych czynników.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#MarcinSzarski">Przedewszystkiem naród nasz nie jest przemysłowo dostatecznie wyszkolonym. Brak mu — z wyjątkiem kilku — że tak powiem okręgów, tradycji przemysłowej. W Małopolsce nie było właściwie przemysłu wielkiego, a tam gdzie przemysł istniał, już od dawna, n. p. w Łódzkiem, Kongresówce, przemysł ten był stworzony dla zupełnie innych rynków niż te, które dziś ma do dyspozycji.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#MarcinSzarski">Stąd powstało zamieszanie i bezład, który tem trudniej da się usunąć, ponieważ przestawienie przemysłu nastąpić musi właśnie w czasie, gdy zupełnie z innych powodów szerzy się przesilenie. Cały nasz przemysł musi się zatem dostosować do zmienionej konfiguracji zbytu, co nie tak prędko nastąpi, bo do tego nawet w czasach normalnych trzeba lat. Tymczasem naokoło nas pracują stare przemysły, które podejmują walkę konkurencyjną. Dlatego też widoki naszego przemysłu nie są korzystne. Trzeba będzie wysiłków przedsiębiorców, ale i te nie wiele pomogą, jeżeli Rząd nie poprze akcji na polu taryf, ceł, podatków, kredytu i ustaw.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#MarcinSzarski">Sen. Buzek, mówiąc o dodatkowych kredytach na rok 1924, doszedł na podstawie dat statystycznych do podobnej konkluzji, ale posunął się jeszcze dalej twierdząc, że wobec słabej zdolności konkurencyjnej naszego przemysłu, oprzeć się powinniśmy na eksporcie produktów rolnych. Produkcja rolnicza może przy małym nawet Wysiłku dać się powiększyć o połowę, a ta połowa to miliardy. Niema kwestii, że popieranie rolnictwa w kraju rolniczym, jak nasz, jest łatwiejsze, niż wzmocnienie produkcji przemysłowej, gdyż idzie tylko o wzmożenie pracy na warsztatach, na których naród w znacznej części już od wieków pracuje. Zwiększenie intensywności produkcji rolnej wymaga jednak — sądzę — utrzymania większych, z natury sprawniejszych warsztatów rolnych, a wtedy nasuwa się pytanie, czy nasze ustawodawstwo rolne, uwzględni dostatecznie racjonalność zwiększenia wydajności produkcji rolnej, której konieczności nikt nie zaprzecza. Jednakowoż nie wolno zapominać także, że w przemyśle naszym są już związane znaczne kapitały, których ignorować nie wolno. Program gospodarczy Rządu nie może zatem faworyzować jednego działu produkcji przed drugim, ale równomiernie otaczać opieką oba tem Więcej, że jako źródło podatkowe rolnictwo mimo wszystko jest mniej obfitem, niż przemysł i handel. Momentalnie jednakowoż cała nasza produkcja bez wyjątku laboruje, głównie z powodu braku kapitału pieniężnego, t. j. braku i drożyzny kredytu.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#MarcinSzarski">Byłoby niesprawiedliwem dowodzić, że stosunki kredytowe nie uległy zmianie. Przedewszystkiem wskutek sanacji pieniądza rozpoczęła się — choć jeszcze w słabem tempie — akumulacja kapitału pieniężnego, a Więc zaczęto oszczędzać. Wkłady w bankach wzrastają, choć jeszcze w bardzo powolnem tempie. Najsilniejszem źródłem kredytu stać się może jednakowoż podczas regeneracji kapitalizacji — jak to już nieraz wspominałem — tylko świeży obcy kapitał. Pożyczka amerykańska winna być tem źródłem, a jej wpływ stać się może bezsprzecznie jednym z ożywczych czynników życia gospodarczego. Program jej użycia jest racjonalny. Ożywcze jej działanie stałoby się o wiele intensywniejsze, gdyby przy jej rozdziale współdziałały prywatne organizacje kredytowe. Rząd zdaje się niedostatecznie doceniać roli banków w życiu gospodarczem. Niektóre jego zarządzenia, w szczególności stworzenie monopolu dla wkładów pieniężnych gmin i instytucji prawa publicznego, przez co odebrano bankom znaczną część i tak niesłychanie już nikłych środków obrotowych, świadczy o tem. Bilanse złotowe jaskrawo uwypukliły zubożenie banków ł ujawniły nieznany dotąd fakt, że banki najwięcej ucierpiały wskutek inflacji. Banki państwowe, którym wielkich zasług nikt nie odmawia, nie mogą zastąpić banków prywatnych. Słusznie podkreślił p. Premier niedawno, że uzdrowienie stosunków kredytowych jest dziś najważniejszym postulatem sanacji. Kryzys kredytowy ma swe źródło jedynie w braku kapitału. Sam p. Premier już doszedł do przekonania, że braku tego nie wypełnią rozporządzenia o lichwie, ale tylko zwiększenie podaży kapitału. Do tego potrzeba oczywiście kapitału, ale podaż musi być też zorganizowaną, a to może uczynić tak, jak na całym świecie i u nas, tylko się ć banków prywatnych, które docierają do najszerszych warstw społeczeństwa. Banki nasze nie stoją z pewnością dziś na wysokości zadania, ale ich niedomagania — to skutek inflacji. Ogromny ich aparat i warsztaty rozszerzano ciągle wskutek inflacji i dziś stoją w rażącym stosunku do rozporządzalnych minimalnych środków obrotowych, a z tego wynikają te niedomagania, które widzimy wszędzie — w handlu i przemyśle. Odbudowa aparatu bankowego musi iść po drodze restrykcji personelu i kosztów. Akcję tę banki już podjęły, ale nie mogą jej prowadzić bez opamiętania, gdyż pominąwszy już kwestię sentymentu, niepodobna bez szkody dla całego życia gospodarczego zwiększać liczby bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#MarcinSzarski">Mówiąc o bankach, należy przedewszystkiem podnieść, że bank naszych banków, t. j. Bank Polski nie zawiódł oczekiwania i spełnia swe zadanie w sposób zupełnie zadowalający. Sytuacji Banku Polskiego, którego zapas kruszcowy wzrósł od chwili założenia o 70%, nie uważam, mimo bardzo znaczny odpływ dewiz w ostatnich miesiącach, za niekorzystną. Odpływ ten nie jest objawem zastraszającym, ponieważ ostrożna polityka bankowa zupełnie słusznie dąży do tego, by obieg biletów równocześnie nie wzrastał, a raczej się zmniejszał. Wszakże przy wymienialnej walucie kruszcowej odpływowi złota odpowiada zawsze równomierna redukcja obiegu, wskutek czego wywołana przez to zwyżka wartości pieniądza, a więc zniżka cen, wstrzymuje import, pobudza eksport i automatycznie wstrzymuje odpływ kruszcu, a nawet przyciąga go do kraju, poczem automatycznie przywraca się równowaga. Analogicznie dziać się powinno przy walucie niezamienialnej, jak nasza. Odpływowi walut i dewiz winna odpowiadać automatyczna redukcja obiegu, a więc restrykcja kredytu. Prawdą jest, że ścisłe przestrzeganie tej polityki jest w naszych stosunkach niezwykle przykre.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#MarcinSzarski">Powszechne narzekania na ucisk podatkowy nie są czemś specyficznie polskiem, boć narzekania te słyszy się wszędzie i w najbogatszych krajach. U nas posiadają one specjalne znaczenie. Po pierwsze zwrócone są przedewszystkiem przeciw ostrej czasem fiskalności władz, a po drugie są one symptomem niejako prawdziwego przerażenia społeczeństwa, które dotychczas, t. j. do roku 1924 nie płaciło właściwie większych podatków i nagle wśród ogólnej depresji i stagnacji, po upuście krwi wskutek inflacji, musiało świadczyć więcej na rzecz państwa, niż przed wojną. P. Premier oświadczył, że wszystkich danin i monopoli na jednego mieszkańca przypada u nas kwota zł 43, podczas gdy przed wojną kwota ta wynosiła tylko zł. 25, uważając tę zwyżkę za zupełnie zrozumiałą, atoli przecież po zubożeniu społeczeństwa winno ono płacić mniej, niż przedtem, gdy jeszcze posiadało. Jeżeli mimo to sprostało ono temu ciężarowi, to uwzględniając nawet podniesione już dodatnie momenty gospodarki, nie można być takim optymistą, by sądzić, że społeczeństwo bez istotnego polepszenia się sytuacji gospodarczej będzie mogło świadczyć więcej. Jeżeli świadczenia będą równe, to to już będzie znakomitym objawem siły ludności.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#MarcinSzarski">Dotarłszy do ciężarów publicznych, poświęcimy im kilka uwag.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#MarcinSzarski">Państwo pobiera daniny i podatki celem pokrycia kosztów swego utrzymania, t. j. kosztów administracji w najszerszem znaczeniu. Jeżeli państwo chce stale się utrzymywać z tych danin, musi stworzyć warunki powstania i utrzymania sił podatkowych. Powstałe zatem w życiu państwa organiczny łańcuch. Z sity podatkowej płyną podatki, z podatków stwarza się administracja, a administracja znowu wytworzyć ma siłę podatkową. Teoretycznie wartość danego systemu podatkowego nie mierzy się wydajnością podatków, ale ich silą twórczą kapitału, jako źródła podatkowego. Nasze podatki były wcale wydajne, ale czy przyczyniły się do wytworzenia i zwiększenia siły podatkowe? Nie łatwo na to odpowiedzieć, choćby z tego względu, że mamy za sobą dopiero jeden rok prawdziwie funkcjonującego aparatu podatkowego; atoli są pewne symptomy, jak n. p. nierównomierność rozdziału ciężarów podatkowych, któraby wskazywała, że nasze podatki nie wzmacniają źródeł podatkowych, a są i takie, które wprost niszczą źródła kapitału. Referent sejmowy budżetu Ministerstwa Skarbu przedstawił nasz system podatków bezpośrednich graficznie jako trójkąt, którego podstawa, t. zn. ogół płatników, jest bardzo wąską, natomiast o ogromnej wysokości, która to wysokość wyraża stopień natężenia świadczeń pieniężnych na rzecz skarbu. W innych krajach trójkąt ten wprost przeciwnie się przedstawia. Ma bardzo szeroką podstawę, wysokość umiarkowaną. Innemi słowy u nas nieliczne warstwy płacą bardzo wysokie podatki, podczas gdy gdzieindziej najszersze warstwy podlegają podatkom bezpośrednim o miernej wysokości. Referent stosuje to przedewszystkiem do podatku dochodowego, gruntowego, do nierównomierności opodatkowania większej i mniejszej własności ziemskiej. Sąd ten nie jest pozbawiony słuszności. Wielką pociechą jest jednak fakt, że taki system długo się nie da utrzymać, gdyż gwałci kardynalne prawo solidarności interesów gospodarczych wszystkich obywateli. Nadmierne obciążenie jednej klasy chwilowo tylko i pozornie odciąża resztę. Warstwy zwolnione z zapałem popierają taki system, ale wkrótce się przekonają, że same sobie szkodzą. Nadmierne obciążenie niszczy podatników, jako konsumentów, czyli źródła dochodu tych klas produkujących, które faworyzuje system podatkowy. Znany jest spór o partycypację podatków pośrednich i bezpośrednich w ciężarach publicznych. Podczas gdy podatki bezpośrednie obciążają kapitał we wszystkich jego formach, jako źródła dochodu, to podatki pośrednie obciążają pracę. Nie ulega kwestii, że ponieważ praca jest obok kapitału także źródłem dochodu, byłoby niesprawiedliwością, gdyby jej nie opodatkowano; bezpośrednio nie można jednakowoż jej opodatkowywać, a jej owoce, t. j. dochody, nie dadzą się mierzyć. Podatki pośrednie uchwytują zatem dochody pracy w konsumcji. Są doktryny, które żądają, by praca była zwolniona od wszelkich podatków, a więc cały ciężar podatkowy winien spaść na kapitał. Przypuśćmy, że taki system podatkowy się urzeczywistni. Cóż by był za wynik? Oto kapitał nie byłby w stanie znieść takiego ciężaru i zniszczałby zupełnie. Ale państwo musi istnieć i mieć dochody. Cóż by się zatem stało? Oto cały ciężar podatkowy, ponoszony dotychczas wspólnie przez pracę i kapitał, spaśćby musiał wyłącznie na pracę. A więc zniesienie podatków pośrednich prowadzi do zaniku bezpośrednich, a do oparcia całego systemu podatkowego właśnie tylko na podatki pośrednie. Oto jaskrawy i logiczny dowód, do jakiego rezultatu prowadzi ekstrawagancja rozłożenia ciężaru podatkowego. Jeżeli nie zapomnimy, że dla każdego podatku miarodajną być winna jakość świadczeń administracji państwa na korzyść przedmiotu podatkowego i jego reprodukcji, jako rodzaj zwrotu zapłaconego podatku, to się przekonamy, że przy podatkach pośrednich państwo wprawdzie niewiele świadczyć może na korzyść czysto mechanicznej pracy, ale przez całokształt swych świadczeń administracyjnych stwarza ono możność pracy wogóle, która to możność stanowi trwałą siłę zarobkową, a więc źródło dochodu obfitsze, jak czysto mechaniczna praca. Ta siła zarobkowa w przeciwieństwie do kapitału reprezentowanego przez dobra materialne i wartości — to kapitał osobisty. Ten kapitał to właśnie dzieło Państwa, które musi podlegać opodatkowaniu. Otóż w najnowszych czasach świadczenie na rzecz kapitału osobistego znacznie się wzmogły. Jest to objaw bardzo dodatni, ale jeżeli stoimy na gruncie rozwiniętej tu słusznie zasady, to się nie da zaprzeczyć, że jeżeli w czasach, gdy te świadczenia były tylko minimalne, podatki pośrednie odgrywały przecież w dochodach państwowych zawsze bardzo ważną rolę, to przy wzmożonych świadczeniach nie można bez naruszenia zasady sprawiedliwości popierać zmniejszenia podatków bezpośrednich. Organizm gospodarczy jest bardzo subtelny, każde nadmierne obciążenie wywołuje reakcję, która podobnie, jak manometr, jest wskaźnikiem grożącego niebezpieczeństwa rozsadzenia całości. Stosunek obciążenia podatkami pośredniemi i bezpośredniemi przedstawia się u nas jak następuje. Według oficjalnych dat wpłynęło:</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#MarcinSzarski">W roku 1923 podatki pośrednie stanowiły wprawdzie 60%, a bezpośrednie tylko 40% wpływów podatkowych, ale w roku 1924 już się ten stosunek zasadniczo zmienił, gdyż 68% wpływów podatkowych dały podatni bezpośrednie, a tylko 32% pośrednie. Opodatkowanie pracy spadło zatem w roku 1924 o połowę, zaś kapitału zwiększyło się o 3/4 przyczem nie można zapominać, że kapitał, jako konsument, partycypuje b. silnie także w podatkach pośrednich.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#MarcinSzarski">Jeszcze jeden moment uderza w tych cyfrach, a mianowicie wysiłek kapitału w porównaniu do wysiłku pracy. Pierwszy wzrósł tylko nie całe trzy razy, ostatni 10 razy. Cyfry te pokazują też, że społeczeństwo zapłaciło w roku 1924 wogóle 5 razy więcej, jak w roku 1923 (w 1923 — 140 milionów, w 1924 — 725 milionów). Jest to wysiłek, który się łatwo nie powtórzy. Pan referent budżetowy w Sejmie powiedział, że nigdzie niema tak silnego obciążenia podatkami bezpośredniemi, jak u nas. Pozwolę sobie powołać się na najnowsze cyfry ogłoszone przez francuskie ministerium skarbu o faktycznych wpływach skarbowych we Francji: oto W roku 1924 roku podatki bezpośrednie dały tam 5.807 milionów fr., zaś podatki pośrednie i monopole — 19.703 milj. fr., t.zn. z wpływów skarbowych tylko 23% przypada tam na podatki bezpośrednie, a 77% na resztę wpływów.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#MarcinSzarski">Atoli sąd o stosunku obciążenia podatkami bezpośredniemi i pośredniemi nie może się opierać na statystyce formalnej. Trzeba podatki i daniny klasyfikować według ich natury, bez względu na ich nazwę.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#MarcinSzarski">Francuskie ministerstwo skarbu ogłasza, począwszy od tego roku, wpływy danin publicznych według nowej klasyfikacji naukowej, uwzględniając naturę pojedynczych wpływów (suivant leur nature). To classement rozpada się na następujące grupy:</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#MarcinSzarski">Z tego wynika, że tylko 30% wszystkich danin francuskich przypada na właściwe podatki konsumcyjne, obciążające niezbędne do życia potrzebne produkty, t. zn., że system podatkowy francuski ma charakter demokratyczny, gdyż 70%, a więc gros podatków, obciąża majątek, dochód ł konsumcję produktów do życia zbędnych. Dla objaśnienia dodać należy, że schemat francuski zalicza do grupy V., a więc do podatków obciążających środki niezbędnie do życia potrzebne, następujące podatki: obrotowy, cła, podatki na cukier, naftę, węgiel, zapałki, natomiast nie zalicza do tej grupy podatków od wina, piwa, wódki t monopol tytoniowy.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#MarcinSzarski">Jeżeli zastosujemy ten schemat do naszych wpływów, to dochodzimy do następujących cyfr, przyczem do grupy V. wstawiamy podatek przemysłowy po odciągnięciu wpływów z patentów, które należą do podatków bezpośrednich:</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#MarcinSzarski">Wszystkie wpływy z danin i monopoli wynosiły w r. 1924 1.197 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#MarcinSzarski">Z kwoty tej przypada na:...</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#MarcinSzarski">...czyli 40% podczas, gdy na resztę przypada 60%.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#MarcinSzarski">Z porównania tych cyfr z francuskiemi wynika zatem, że u nas właściwe podatki konsumcyjne, obciążające niezbędne środki do życia, odgrywają większą rolę w dochodach skarbowych, niż we Francji.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#MarcinSzarski">Uczucie silnego obciążenia podatkami bezpośredniemi da się wszędzie skonstatować. To, co mówi Smolka o Lubeckim, iż znał naturę szlachty polskiej, która z lekkiem sercem zapłaci każdy podatek, ukryty w wyższej cenie kupionego towaru, a zawsze będzie narzekać, mając wnieść gotówkę do kasy rządowej, nie odnosi się ani tylko do szlachty polskiej, ani do wszystkich Polaków, ale wogóle do wszystkich ludzi. Płacenie podatków jest rzeczą mniej sympatyczną, aniżeli zaspakajanie własnych potrzeb. Stąd wynika, że państwo daleko łatwiej, bez Większej opozycji może ściągnąć potrzebne środki pieniężne pod postacią opłat pośrednich, aniżeli zapomocą ściągania daniu bezpośrednio od obywateli. To bezpośrednie ściąganie podatków staje się tem trudniejszem, im mniej sprawnym jest aparat skarbowy — tem więcej, że percepcja podatków bezpośrednich nie może się obejść bez weksacji i daleko idącej formalistyki. Silniejsze naprężenie śruby podatków pośrednich zdaje się być tem bardziej wskazanem tam, gdzie jak u nas — ilość płatników podatków bezpośrednich jest nikła.</u>
          <u xml:id="u-7.30" who="#MarcinSzarski">Wysokość tych podatków ma wyrównać małą ilość płatników. Podatki pośrednie winny tutaj być środkiem wyrównawczym i dla tych, którzy wogóle są zwolnieni od podatków bezpośrednich, jak i dla tych przedewszystkiem, którzy się uchylają od ich płacenia, gdyż u nas jest tu trudniejszą. U nas zawiodły podatki bezpośrednie, gdyż w społeczeństwie, które do roku 1924 nie płaciło prawie żadnych podatków bezpośrednich, a przedtem płaciło je tylko zaborcom, poczucie obowiązku podatkowego nie mogło się rozwinąć. Zawiódł podatek dochodowy. Podatek ten jest ideałem podatku bezpośrednio nałożonym na globalny dochód podatnika, ale właśnie dlatego jego aplikacja wymaga najwyższej kultury podatkowej. W Anglii, w Niemczech, podatek ten funkcjonuje, ale chroma już we Francji, a kto studiuje tamtejsze stosunki wie, jak ten podatek jest tam znienawidzony. We Francji panuje teoria, że każdy podatek weksatoryjny, a takim jest podatek dochodowy, polegający na fasji, nie da się pogodzić z wolnością demokratyczną. Jest to przesada, ale nie da się zaprzeczyć, że zeznanie, jako podstawa wymiaru podatkowego, funkcjonuje sprawnie tylko w społeczeństwach, gospodarczo stojących na najwyższej wyżynie. Inaczej zeznania te mijają się często z prawdą i uczciwi płacą za nieuczciwych. Jeżeli takim uczciwym płatnikiem jest posiadacz kapitału śpiącego, nie aktywnego, to z punktu widzenia społecznego jest to rzecz wprawdzie pożałowania godna, ale daleko gorzej jest wtedy, gdy taki uczciwy płatnik jest posiadaczem kapitału produkującego, gdyż wtedy może zajść łatwo wypadek, że podatek sam się zjada; taki producent obarczony podatkami za innych, może wtedy łatwo wyrachować, czy lepiej produkować na to, by skarb wziął wszystko, czy zaniechać wogóle produkcji.</u>
          <u xml:id="u-7.31" who="#MarcinSzarski">Zawiódł podatek majątkowy i to w wyższym stopniu. Jest to podatek zasadniczo różny od wszystkich podatków bezpośrednich. Podczas gdy podatki bezpośrednie znajdują swe usprawiedliwienie w odstąpieniu części przychodu z kapitału na rzecz państwa, podatek majątkowy żąda od obywateli na rzecz państwa części majątku. Jest to podatek na kapitał. Mając na oku ideę podatkową wogóle, Według której kapitał, jako źródło podatku musi być utrzymany w całości, podatek majątkowy przedstawia się jako wyłom od tej idei i może być zrealizowanym tylko w nadzwyczajnych wypadkach jako jednorazowa danina. Takim jest i nasz podatek majątkowy, a jeżeli zawiódł — to nie z powodu przecenienia majątku społecznego, lecz z powodu niesłychanych trudności realizacji majątku na podatek. Znane są te trudności wszystkim -dodani tylko, że właśnie z powodu tych trudności realizacji aktywów społecznych, podatek majątkowy bardzo często uiszczano nie z kapitału, ale z przychodu, która to konkurencja podatku majątkowego przyczyniła się do zmniejszenia wpływów z podatku dochodowego. Gdy się ułatwi mobilizację kapitałów, a kredyt potanieje, to podatek majątkowy wpłynie, ale właśnie dlatego winien być rozłożonym na dłuższy okres czasu, by stworzyć warunki kredytu i mobilizacji.</u>
          <u xml:id="u-7.32" who="#MarcinSzarski">Formą pobierania podatków pośrednich jest cło, które u nas wskutek pogorszenia się bilansu handlowego daje coraz Większe dochody. Praca tworzy istotną część kosztów wszelkiej produkcji. Gdzie państwo nakłada ciężary socjalne na korzyść pracy, tam się drożej produkuje, niż tam, gdzie kapitał nie ponosi tych ciężarów. Produkty kraju, obciążonego prestacjami socjalnemi, nie mogą wtedy konkurować na własnym rynku z produktami innych krajów. Wtedy kapitał niszczeje, ale też i dla pracy nie ma zajęcia. W ten sposób troska o pracowników, wyrażająca się w ciężarach socjalnych, staje się powodem ich bezrobocia, a z tego korzysta kapitał zagraniczny, który, nie troszcząc się tak bardzo o los pracy produkuje taniej. Cło, które nie uwzględnia tych ciężarów socjalnych, jest etyczną, socjalną i finansową sprzecznością. Cło, które wyrównywa ciężary socjalne, jako część kosztów produkcji przy imporcie towarów z tych krajów, które nie znają takich ciężarów, albo w których one są mniejsze, jest ochronnem cłem socjalnem. Jeżeli takich ceł niema, wtedy kraj nie może nic świadczyć na rzecz klas niższych, bo nie można sprzedawać towaru poniżej kosztów produkcji, a więc produkować. Cło socjalne jest więc koniecznym warunkiem wszelkiej akcji socjalnej rządu. U nas panuje przekonanie, że drożyzna jest skutkiem ceł. Przedewszystkiem należy dążyć do taniości, t. j. chronić konsumenta. Teoria ta zapomina o konieczności wyrównania wymienionych ciężarów i wyższych kosztów produkcji, jakoteż i o tem, że każdy prawie konsument jest producentem. Jeżeli się go będzie bronić, jako konsumenta, a niszczyć, jako producenta, wtedy przestanie konsumować z braku środków i praca ustanie. To samo odnosi się i do robotnika, który nie będzie miał korzyści z taniości, gdy warsztat, przy którym pracuje, stanie. Jest to solidarność interesów, o której już mówiłem. U nas zniesiono cło na odzież, obuwie i t. d., co pogorszyło bilans handlowy, ceny nie spadły tylko zaakomodowały się do tutejszych, a wynik był ten, że fabryki zamknięto, względnie zredukowano pracę, co powiększyło bezrobocie.</u>
          <u xml:id="u-7.33" who="#MarcinSzarski">Niech mi będzie wolno na końcu rzucić jeszcze raz okiem na ogólne położenie gospodarcze. Do walnych elementów, które stworzyły dzisiejszą sytuację należy zniszczenie wojenne, u nas silniejsze niż gdzieindziej z powodu dłuższego trwania wojny i inflacji. Wreszcie — sanacja walutowa. Że pierwsze te czynniki nas zniszczyły, jest bezsprzeczne. Nie tak bezsprzeczną jest opinia natomiast co do skutków akcji walutowej. Są zdania, które jej przypisują właśnie ciężką sytuację dzisiejszą. Nie mogę się z tem zgodzić, atoli nie można twierdzić, że nie miała ona żadnych skutków w tym kierunku. Nie myślę tutaj o stagnacji, koniecznym skutku wstrzymania inflacji. Stagnacja nie była niespodzianką i każdy się z nią liczył. Nie myślę też o braku kapitału, gdyż inflacja zjadła kapitał, a stabilizacja tylko fakt ten ujawniła. Na myśli mam tylko nagłe podniesienie się cen wskutek waloryzacji, która podwyższyła poziom cen dotychczasowych, będących niżej parytetu złota, do tego parytetu i jeszcze wyżej. Po wstrzymaniu inflacji ceny jak Wiadomo spadły, a podnosić się zaczęły dopiero od lipca 1924 r. wskutek nieurodzaju. Niesłusznem jest więc twierdzenie, że stabilizacja wywołała ostatnią zwyżkę cen, gdyż wywołał ją nieurodzaj, ale nie da się zaprzeczyć, że bez waloryzacji dzisiejszy poziom cen byłby niższy. To się jednakowoż stało i odstać nie może, przyczem należy się z tem liczyć, że stabilizacja była koniecznością i wyratowała państwo i wszystkich.</u>
          <u xml:id="u-7.34" who="#MarcinSzarski">Jak już wspomniałem, skutki stabilizacji nie były niespodzianką. Jeżeli jednak kryzys przeszedł nasze oczekiwanie i gnębi nas tak bardzo, to powodem tego jest fakt, że podczas inflacji nie mieliśmy zupełnie świadomości o niesłychanem zanikaniu kapitału pieniężnego i dopiero właśnie wskutek stabilizacji odczuliśmy w całej potędze zupełny jego brak, a po drugie nieurodzaj. To są główne przyczyny szerzącego się dziś kryzysu. Niesłuszną jest opinia, która tak rozumuje: sanacja pieniądza niewiele nam przyniosła, natomiast zabiła życie gospodarcze. Lepiejby było uzdrowić naprzód życie gospodarcze, a potem szanować pieniądz. Co nam z dobrego pieniądza, gdy gospodarcze życie zanika? To jest rozumowanie błędne, gdyż niema zdrowego gospodarstwa bez zdrowego pieniądza. Widzieliśmy to przecież podczas inflacji. Kardynalnym warunkiem normalnego funkcjonowania gospodarstwa jest zdrowy pieniądz, natomiast nie naodwrót, gdyż gospodarstwo społeczne może bardzo chromać, a pieniądz krajowy przytem nie musi być chory. Natomiast nie masz zdrowego gospodarstwa przy złym pieniądzu. Chory pieniądz musi zakazić życie gospodarcze, niema zatem miejsca na alternatywy. Sanacja pieniądza musiała być przeprowadzona przed sanacją gospodarstwa. Sanacja wymaga czasu i zabiegów, ale o jednej rzeczy wszyscy zapominają, a mianowicie, że sanację gospodarczą prowadzi automatycznie przecież sam uzdrowiony pieniądz, a to przedewszystkiem przez to, że umożliwia akumulację nieskonsumowanych części produkcji dóbr, t. j. kapitalizację, która podczas inflacji była niemożliwą. To jest niesłychana korzyść — boć właśnie wskutek tej niemożności akumulacji kapitału podczas inflacji został on całkowicie skonsumowany, a ta dziura kapitałowa toć przecież właściwie całe przesilenie. Zmniejszy się ono i poprawi — abstrahuję tu oczywiście od momentów politycznych — tylko wtedy, gdy nasze gospodarstwo społeczne nasycimy kapitałem. To nasycenie zależnem jest tylko od wysiłku, t. j. pracy, gdyż i przy zdrowym pieniądzu niema kapitalizacji, gdy się kapitału nie wypracowuje i nie odkłada. Skargi na brak środków płatniczych, to przecież skargi tylko na brak kapitału pieniężnego i jeżeli je się tak zdjagnozuje, to się odrazu musi przyjść do przekonania, że zapobiec temu brakowi nie może zwiększenie emisji biletów bankowych, ale tylko tworzenie kapitału.</u>
          <u xml:id="u-7.35" who="#MarcinSzarski">Dotychczas idę po linii dedukcji, na którą jest po większej części zgoda, ale teraz się od tej linii odchylę tak, jak to zawsze czyniłem. Oto brak kapitału jest u nas tak wielki i tak dotkliwy, że twierdzę i twierdziłem zawsze, iż niepodobna czekać na normalne, t. j. organiczne usunięcie tego braku przy pomocy pracy i kapitalizacji, tylko że przyjść tu musi oprócz tego pomoc w postaci iniekcji już gotowego kapitału. Dlatego to byłem zawsze zwolennikiem pożyczki zagranicznej. Pożyczkę tę wprawdzie otrzymaliśmy, ale raz jest ona za małą, a po drugie nieurodzaj efekt jej sparaliżował. Oczywiście — że bez niej byłoby jeszcze gorzej, atoli wskutek nieurodzaju nie mogła ona sprawić tej ulgi, która była tak bardzo potrzebna. Akcja sanacyjna wymaga trzech czynników: wytężenia pracy i oszczędności, dobrych żniw i nowej pożyczki.</u>
          <u xml:id="u-7.36" who="#MarcinSzarski">Wytężenie pracy, czyli produkcji, to jednak program nie specyficznie polski, ale ogólny, międzynarodowy. Chodzi o program specjalnie nasz, przykrojony do naszych potrzeb. Program ten wyłania się z analizy obecnej sytuacji. Suprema lex to utrzymanie waluty, tej lex musi być wszystko podporządkowane, dlatego o obfitości środków, płatniczych marzyć teraz nie można, przeciwnie — wskutek bierności bilansu handlowego obieg będzie się kurczyć. Tymczasem tak nikły obieg rodzi coraz większe pragnienie kredytu. Stąd wynika duszenie się gospodarczego życia, jednak lepsze to duszenie, niż spadek waluty. Rząd starać się musi, by ta przykra sytuacja była przynajmniej znośną i stworzyć warunki pewnej poprawy. To nastąpi, gdy popyt za walutami się zmniejszy, względnie podaż ich zrównoważy popyt. Dlatego ożywienie eksportu wszelkimi środkami, ułatwienie go — jest polityką racjonalną, Ale na długą metę to pomagać nie może. Wszelki handel, a więc i zagraniczny zależy od cen tak, że nie można ani eksportować, ani importować, jeżeli niema różnicy cen, która czyni handel zyskownym. Ceny, względnie istniejące różnice cen, wywołują kupna i sprzedaże, a te tworzą bilans handlowy. Zniżka cen najpewniej poprawiłaby bilans handlowy i całą sytuację, dlatego to centralnem hasłem programu naszego — obniżenie kosztów produkcji, przyczem nie chodzi o taniość cen wywołaną przez import zagranicznych towarów bez cła, ale o stworzenie warunków tańszej produkcji, między któremi to Warunkami oprócz zwiększenia wydajności pracy pierwsze miejsce zajmuje kredyt, którego ułatwienie i potanienie zależy dzisiaj przedewszystkiem — od przypływu zagranicznego kapitału.</u>
          <u xml:id="u-7.37" who="#MarcinSzarski">Przechodząc teraz do omówienia samego budżetu Ministerstwa Skarbu, sądzę, że ze względu na jego rozmiary byłoby rzeczą zbyteczną przedstawiać wszystkie jego pozycje szczegółowo. Wystarczy wymienić tylko ważniejsze i objaśnić zmiany, uchwalone przez Sejm w preliminarzu rządowem. Oto przedewszystkiem ogólne cyfry: Rząd preliminował wszystkie dochody na [tabela] Rozpoczynam od dochodów:</u>
          <u xml:id="u-7.38" who="#MarcinSzarski">W dziale 1 i 2 jako też i 3 nie mam nic do zauważenia. Dział 5, ogólny zarząd skarbowy par. 11, „różne dochody” podwyższył Sejm z 3 milj. na 5 milj. z powodu tego, że już wpływy z tego tytułu dotychczas były b. znaczne. W tymże dziale wstawił Sejm 2 nowe pozycje, a mianowicie: udział Państwa w zysku Banku Polskiego za rok 1924 w kwocie 2.719 000 zł., jako też dochód z funduszu państwowego gospodarczego w kwocie 13.359.000. Ten dochód stoi w związku z zaciągniętą państwową pożyczką w Ameryce w kwocie 50.000.000 dolarów i przedstawia pokrycie na ratę amortyzacyjną i odsetki płatne 1 lipca 1925 r. od tej kwoty wzmiankowanej pożyczki, która przypadła na państwowy fundusz gospodarczy. — Jest to pozycja przejściowa, gdyż równocześnie w wydatkach dział 5, par. 14 rubryka długi państwowe wstawiona jest ta sama kwota.</u>
          <u xml:id="u-7.39" who="#MarcinSzarski">Przystępujemy do działu 6 daniny publiczne — par. 10 podatki bezpośrednie. W tym dziale Sejm przyjął prawie wszystkie preliminowane kwoty, wstawił tylko nową pozycję 8 milionów, jako podatek wojewódzki od wyszynku i drobnych sprzedaży trunków, który to wpływ w preliminarzu rządowym był zarachowany na pozycje opłaty patentowe w podatkach pośrednich. Komisja Skarbowa Senatu przyjęła wszystkie te pozycje z wyjątkiem podatku od nieruchomości miejskich i niektórych wiejskich, którego wpływ preliminowany przez Sejm na 18.000.000 podwyższyła na 20.000.000, proponując przyjęcie tych zysków Wysokiemu Senatowi. Powodem tego podwyższenia jest okoliczność, że wpływy z tego podatku za pierwsze 4 miesiące są b. znaczne, a podstawa wymiaru tego podatku, przyjęta przez Rząd, zdaje się być bezwzględnie za niską, nawet przy obowiązujących na rok 1925 stawce 2%. Par. 11 podatki pośrednie preliminowane w kwocie 98.550.000, zostały zaakceptowane przez Komisję Skarbową Senatu, gdyż jest pełna nadzieja, że kwota ta nie tylko wpłynie, ale da nadwyżkę. Odnosi się to w szczególności do podatku od cukru.</u>
          <u xml:id="u-7.40" who="#MarcinSzarski">Par. 12 — cło. Tutaj Sejm podwyższył kwotę preliminowaną z 205.000.000 na 270.000.000, ponieważ dotychczasowe wpływy z ceł do I kwietnia wynoszą już blisko 37 ponad preliminarz roczny, kwota ta z pewnością wpłynie mimo zarządzonych w ostatnich czasach podwyżki niektórych ceł, która wstrzymuje import. W Komisji Skarbowo Budżetowej Senatu poddano przy dyskusji cła dość ostrej krytyce stosunki cłowe polsko-gdańskie. Ważna to sprawa należy jednakowoż do spraw polityki zagranicznej i przedyskutowaną została merytorycznie przy dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-7.41" who="#MarcinSzarski">Par. 13 — opłaty stemplowe. Preliminowany dochód 85,000.000 zł podwyższył Sejm na 100.000.000 kwota ta ze względu na dotychczasowe wyniki wpływów z tego paragrafu będzie nie tylko osiągnięta, ale da prawdopodobnie nadwyżkę. Do dochodów zwyczajnych nie mam nic więcej do zauważenia.</u>
          <u xml:id="u-7.42" who="#MarcinSzarski">Przechodzę do dochodów nadzwyczajnych podnoszę przedewszystkiem dochód z bilonu w kwocie 128.007.000, który Sejm przyjął bez zmiany. Kwota ta prawdopodobnie wpłynie. Według rozporządzenia Ministra Skarbu z 23 kwietnia 1924 r. dopuszczalna ilość obiegu bilonu wynosi 12 zł na każdego mieszkańca przy ilości okrągło 28 000.000 mieszkańców dodaje sumę 336.000.000. Obecnie, t. j. według stanu z 20 maja obieg srebra, bilonu i biletów zdawkowych wynosi na głowę koło 6 zł. Istnieje zatem możność powiększenia tego obiegu jeszcze o 100%. Wstrzymuję się tutaj od uwag na temat, czy obieg ten nie przedstawia elementów pewnej inflacji, o czem już niejednokrotnie pisano i mówiono. Narazie rozwój cen nie dowodzi, jakoby tak było. Nie mogę jednak powstrzymać się od uwagi, że niestety Rząd traktuje bilon niejednokrotnie jako pieniądz obiegowy, czyniąc w nim wypłaty bez względu na ich wysokość, podczas gdy przecież pieniądz zdawkowy powołanym jest tylko do dokonywania wypłat drobnych. Ustawa zakreśla moc płatniczą bilonu do pewnych niższych sum. Tak nie powinno być, gdyż praktyka taka daje powód do zjadliwych, a słusznych krytyk. W dochodach nadzwyczajnych mamy cztery przez Sejm nowo wstawione paragrafy, a mianowicie dochody z likwidacji P. K. K. P. — 18.000.000 zł. z udziału w aktywach b. Banku Austro-Węgierskiego — 2.394.445 zł., zwrot lokat w bankach państwowych — 19.549.742 zł., w końcu sprzedaż majątku państwowego — 1.000.000 zł. Z pozycji tych wymaga objaśnienia tylko pozycja — zwrot lokat w bankach państwowych. Kwota ta składa się z dwóch kwot, a mianowicie zł. 11.549.742, która przedstawia rezerwę z funduszów pozabudżetowych ulokowanych w Bankach Gospodarstwa Krajowego na spłatę długów reliefowych na wypadek, gdyby umowa o konsolidacji długów zagranicznych nie doszła do skutku. Rezerwa ta pochodzi ze spłat przemysłowców, którzy otrzymali w swoim czasie na kredyt surowce, zakupione przez Rząd zagranicą z kredytów reliefowych. Druga kwota zł. 8.000.000 została przez Rząd udzieloną na akcję kredytową dla przemysłu i rolnictwa i ma być zwróconą w r. 1925. Podczas gdy Wpływ pierwszej kwoty jest pewny, zwrot drugiej jest raczej wątpliwy.</u>
          <u xml:id="u-7.43" who="#MarcinSzarski">Między dochodami nadzwyczajnemi — najważniejszą rolę odgrywa podatek majątkowy. Rząd preliminował 1/3 ustawowej kwoty podatku majątkowego t. j. 333 000 000, jak w roku zeszłym. Sejm obniżył tę kwotę na 300.000.000; miarodajnym dla tej zniżki był fakt, że w roku zeszłym wpłynęło na podatek majątkowy tylko okrągło 200.000.000, a wobec ciężkiej sytuacji gospodarczej i trudności mobilizacji majątku jest rzeczą wykluczoną, by kwota preliminowana wpłynęła, a to tem mniej, że oprócz tego winny wpłynąć zaległości z roku zeszłego w kwocie 160 kilku milionów. Do opinii tej przyłączyła się też w zupełności Komisja Skarbowo Budżetowa Senatu, opierając się przytem na niesłychanie niskich Wpływach na podatek majątkowy z pierwszych 4 miesięcy b. r., które wynoszą zaledwie 25.000.000 zł. Z tego powodu komisja na wniosek referenta postanowiła kwotę 300.000000 obniżyć o dalsze 100.000.000, t. j. na 200.000.000, której to kwoty wpływ nawet się wydawał wątpliwym. Jednak ze względów politycznych wniosek ten został zreasumowany i komisja postanowiła pozostawić cyfrę przez Sejm uchwaloną, której zatwierdzenie przez Wysoki Senat w imieniu Komisji niniejszem proponuję.</u>
          <u xml:id="u-7.44" who="#MarcinSzarski">W dziale 10 dochodów nadzwyczajnych — par. 3, komisariat Gł. Urzędu Likwidacyjnego w Poznaniu — proponuję w imieniu komisji podwyższenie uchwalonej przez Sejm pozycji w kwocie 559.339 zł o kwotę 13.677 t. j. na kwotę 573.016 zł., albowiem wydatki tegoż komisariatu zostały do tej kwoty podwyższone, a wpływy z opłat likwidacyjnych mają w zupełności pokryć utrzymanie komisariatu. Niepodwyższenie tej pozycji przez Sejm polega widocznie na omyłce lub przeoczeniu.</u>
          <u xml:id="u-7.45" who="#MarcinSzarski">Przechodzimy teraz do wydatków zwyczajnych. Przedewszystkiem wszystkie wydatki osobowe W rządowym preliminarzu i tak na uposażenie, jak i wydatki osobowe — podwyższył Sejm w działach 1, 2, 3, 7, 9, 10 o łączną kwotę 8.803.586 zł. a to z powodu podwyższenia mnożnej 38, obowiązującej przy układaniu preliminarza, na 42. W dziale l par.2 — różne wydatki osobowe — proponuje Komisja Skarbowo Budżetowa obniżenie preliminowanego, a przez Sejm przyjętego kredytu 6.036.607 zł. o 3% milj. zł. na 2.536.607 zł. Lwią część tego kredytu tworzy wynagrodzenie urzędników skarbowych za wyniki finansowe w sumie 6000.000. Przy dysponowaniu kredytem tym, uwzględnione będzie żądanie rezolucji sejmowej do budżetu Ministerstwa Skarbu na 1924 r. która wzywała Rząd do renumerowania urzędników skarbowych zajmujących stanowiska kierownicze, lub wymagające specjalnych kwalifikacji moralnych. Ze względu na poważną wysokość tej kwoty, jako też i ze względu na ciężką sytuację gospodarczą, wymagającą jak najdalej idących oszczędności, a więc wyeliminowania wszystkich wydatków nie bezwzględnie koniecznych, komisja uchwaliła większością głosów obniżyć w tym roku tę pozycję.</u>
          <u xml:id="u-7.46" who="#MarcinSzarski">Dział 2. Władze i urzędy Skarbowe.</u>
          <u xml:id="u-7.47" who="#MarcinSzarski">Dział 2 i dział 3 nie nastręczają powodów do żadnych uwag. Dział 4, emerytury i zaopatrzenia — kredyt preliminowany przez Rząd w kwocie 110.796.195 zł został podwyższony przez Sejm o kwotę 16.458.972 do kwoty 129.255.167 zł. Podwyższenie to dotyczy przedewszystkiem rent inwalidzkich, które podwyższone zostały o sumę blisko 16.000 000 a to z powodu przeniesienia do budżetu Ministerstwa Skarbu kredytów na wypłacenie w wojew. śląskiem emerytur państwowych funkcjonariuszom cywilnym i wojskowym oraz na renty inwalidzkie. Przeniesienie to spowodowane zostało niedoborem w budżecie Śląska na rok 1925, wywołanym zniesieniem podatku od węgla i wprowadzeniem monopolu spirytusowego. Na wzmiankę specjalną w tym dziale zasługuje jeszcze podwyżka o 2 000 000 kredytu na pensję kawalerów orderu virtuti militari. Podwyżka ta służy na wypłatę pensji kawalerów tego orderu za jeden dalszy ubiegły rok.</u>
          <u xml:id="u-7.48" who="#MarcinSzarski">Dział 5, ogólny zarząd skarbowy, gdzie kredyt w wysokości 61.601.030 zł. zniżono na 59.312.000. Obniżenie to wywołane zostało zniżeniem kredytu (w par. 14 tego działu) na długi państwowe, Rząd preliminował tutaj 57.456.030 zł., kwota ta została zniżoną przez Sejm na 54.110.102 zł., a to z powodu konsolidacji części długów zagranicznych na podstawie układu waszyngtońskiego i propozycji londyńskich z roku 1924; oszczędność wynikła z tych układów wynosi blisko 20 000 000. Dalej — z powodu waloryzacji zobowiązań skarbu b. monarchii austro-węgierskiej i zobowiązań funduszu krajowego galicyjskiego, ciążących na skarbie państwa polskiego. Dalej — wskutek wciągnięcia do budżetu amortyzacji i odsetek pożyczki amerykańskiej, o czem już wyżej wspominałem. Z powodu tych zmian wynikła w końcu obniżka kredytu tego paragrafu o 3,3 milionów zł. Dalsze zmiany w wydatkach zwyczajnych nie dają powodów do specjalnych uwag. Z wydatków nadzwyczajnych — wymienić należy specjalnie obniżenie kredytu w dziale 5, par. 20 — koszty bicia bilonu zagranicą. Kredyt ten preliminowany na 57.500.000. Sejm obniżył o 10.000.000 na 47.500 000. — Ministerstwo Skarbu przypuszczało, że wszystkie obstalunki na bilon będą uregulowane w roku bieżącym. Tymczasem część obstalunków płaconą będzie dopiero w roku przyszłym. Prócz tego Ministerstwo użyje na bicie bilonu srebra, które skupowało już w roku zeszłym, wskutek czego zmniejszy się i wydatek na kupno srebra. Zdaje się jednakowoż, że i ta zniżona kwota nie będzie w tym roku całkowicie wydana. Temsamem przedstawiłem wszystkie ważniejsze pozycje budżetu Min. Skarbu. Zmiany, proponowane przez Komisję Skarbowo-Budżetową Senatu dotyczą jak wspomniałem w dochodach zwyczajnych.</u>
          <u xml:id="u-7.49" who="#MarcinSzarski">Dział 6, par. 10. — podatki bezpośrednie, poz. 2. Podatki od nieruchomości miejskich i niektórych wiejskich — podwyżka o 2 000.000; w dochodach nadzwyczajnych, dział 10, rozdział 3, Komisariat Gł. Urz. Likwidacyjnego w Poznaniu podwyżka o 13.677 zł. W końcu, w wydatkach zwyczajnych dział 1. par. 2, różne wydatki osobowe — zniżka o 3.500.000. Te zmiany przedkładam w imieniu komisji Wysokiemu Senatowi do przyjęcia. Oprócz tego w imieniu komisji polecam przyjęcie następujących rezolucji:</u>
          <u xml:id="u-7.50" who="#MarcinSzarski">1) Senat wzywa Rząd, by przedstawił Sejmowi jeszcze w ciągu roku 1925 projekt ustawy znoszący opłaty za patenty przemysłowe, przewidziane w ustawie o podatku przemysłowym.</u>
          <u xml:id="u-7.51" who="#MarcinSzarski">2) Senat wzywa Rząd, by ze Względu na dzisiejszy stan gospodarczy i na wyniki definitywnego wymiaru podatku majątkowego — przedłożył Sejmowi nowelę do ustawy o podatku majątkowym w kierunku rozłożenia okresu płatności tego podatku na dłuższy szereg lat.</u>
          <u xml:id="u-7.52" who="#MarcinSzarski">W końcu:</u>
          <u xml:id="u-7.53" who="#MarcinSzarski">3) Senat wzywa Rząd, aby na przyszłość wydzielił z budżetu Min. Skarbu emerytury i zaopatrzenia, jako też długi państwowe, i utworzył z nich w budżecie państwowym osobne części.</u>
          <u xml:id="u-7.54" who="#MarcinSzarski">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Przedewszystkiem pragnąłbym stwierdzić, że z uczuciem wielkiego zadowolenia i radości jestem świadkiem takiego zrozumienia spraw państwowych i skarbowych, jak tu się uwidocznia. Po pierwsze, w ogólnym referacie sejmowym, po drugie, w ogólnym referacie senackim i w trzecim rzędzie w referacie o Ministerstwie Skarbu w Senacie, Te trzy przemówienia wzajemnie się uzupełniają w mojem rozumieniu i stanowią bardzo poważną całość dla naszego Państwa. Szczególniej mają znaczenie pod tym względem, że uwidoczniają, iż zarówno w Sejmie, jak i w Senacie istnieje głęboka świadomość, że to wszystko co się stało, te wszystkie ofiary, które zostały poniesione przez społeczeństwo, jest to coś, co ma głębsze znaczenie, na co nie można patrzeć pod kątem widzenia takiego lub innego wrażenia i odczucia indywidualnego, ale pod kątem widzenia dojrzewania naszej państwowości. Dzięki temu jestem głęboko spokojny o dalszy los rozwoju naszej państwowości na polu skarbowem i finansowem. Miałem ten niepokój jeszcze prawie pół roku temu, bo widziałem, jak rozbieżnie się odzwierciadlają, odbijają różne sprawy w różnych sferach i czynnikach.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Obecnie, po tych trzech przemówieniach widzę, że jut się stworzył pewien granitowy mur w poważnej opinii publicznej. To jest poniekąd przyczyną, dlaczego z mojej strony uznałem za zbędne zarówno przemawiać w ogólnej dyskusji w Sejmie, jak również i w Senacie. Żałuję tylko, że wyjątkowe moje zajęcia, jakie miały miejsce w zeszły piątek, nie pozwoliły mi być obecnym i wysłuchać ogólnego referatu W Senacie. Natomiast dziś miałem możność stwierdzić, że w referacie sen. Szarskiego o ogólnej naszej sytuacji, znajdowały się bardzo cenne uzupełnienia tych poprzednich 2 referatów, od których zacząłem: referatu ogólnego Sejmu i referatu ogólnego Senatu, bardzo cenne uzupełnienia w jednej, niezmiernie trudnej do zrozumienia dla naszego społeczeństwa kwestii w zakresie zagadnienia walutowego, w zakresie polityki Banku Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Faktycznie nic nie mam do dodania do tego, co tu było powiedziane. Mam może tylko do powiedzenia dwie drobne rzeczy odnośnie do pewnych, skonstatowanych przez p. senatora faktów, P. senator zaznaczył, że podatek majątkowy zawiódł. To jest względne powiedzenie, dlatego, że uprzytomnijmy sobie tylko, jak był uchwalany podatek majątkowy. On był uchwalony wcale nie w tym sensie i w tym znaczeniu, żeby miał być brany gotówką. Przy jego uchwalaniu, w ustawie o podatku było zaznaczone, że ma on być pobierany listami. Więc zawiódł jako czynnik gotówkowy — tak jest. Ale to, że ma być czynnikiem gotówkowym, to nie było wolą ciał prawodawczych naszego Państwa, to już była nadmierna jak gdyby moja gorliwość, to ja stawiałem tę tezę, bo w ustawie jej niema. Więc podatek ten zawiódł nie Państwo, nie ciała ustawodawcze zostały zawiedzione w tym względzie, tylko moja istotna presja nie osiągnęła całkowitego skutku, wskutek nieurodzaju w roku 1924, co już w końcu 1924 r. w pewnym stopniu utrudniło odpowiednią realizację, a tembardziej w 1925 r. i dlatego można powiedzieć, że staje się koniecznym powrót do tych koncepcji, jakie przy uchwalaniu tego podatku były wyłonione, mianowicie koncepcji, że należy jednak umożliwić realizację tego podatku przez kredyt długoterminowy.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">W tem znaczeniu właśnie chciałem to sprostować, żeby w naszem społeczeństwie nie istniało to przekonanie, że podatek majątkowy zawiódł. Podatek majątkowy odegrał swoją wielką rolę, zupełnie nie mogącą być zakwestionowaną, bo on nam dał w miesiącu lutym i marcu roku zeszłego to, czegoby nic nie dało i bez czego nic byśmy nie zrobili, gdyby nie ta wielka rata podatku majątkowego, dana nam w miesiącu lutym i marcu roku zeszłego. A teraz trzeba się pogodzić z normalnym poglądem na wszelkie możliwie normalne źródła i te źródła trzeba brać normalnie, bo istotnie zbliżamy się do bardziej normalnych czasów.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Drugie drobne zastrzeżenie, bo przecież są to tylko wyjaśnienia odcieni myśli, niema żadnej różnicy poglądów, więc drugie drobne wyjaśnienie chciałem dać również w zakresie poglądów na to, jak się wyraził p. sen. Szarski, że jedno źródło nie zawiedzie, to znaczy, że niewątpliwie w ciągu 1925 r. dostaniemy 120.000.000 zł z bilonu. Otóż ja tak optymistycznie na te rzeczy nie patrzę, jakkolwiek bardzo byłbym rad, gdyby można było otrzymać te 120.000.000 zł, bo widzę Wielką trudność w tem, żeby naprawdę można było sumę taką z biletów zdawkowych osiągnąć. Istnieje tu ogromna trudność techniczna. Nawet jestem prawie przekonany, że właśnie to źródło dochodów nie dopisze, choć inne źródła dopiszą.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">I wobec tego właśnie muszę tu sprostować tembardziej pewien optymizm, że jednocześnie p. sen. Szarski słusznie zaznaczył dlaczego dokonywują się takie wypłaty bilonem, które nie powinny być dokonywane. Więc staję wobec tej sprzeczności: Z jednej strony budżet został zrównoważony, licząc na to, że będzie 120.000.000 zł dochodu, licząc na to budżet jest zrównoważony, a ja mam obowiązek dbać o to, żaby wydatki państwowe byty czynione jak się należy, właśnie korzystając z tych różnych innych podatków, a między innemi i z tego źródła. Jak nie będę ich wydawał, to będą sprzeczności z budżetem, będę robił krzywdę społeczeństwu, które ma prawo spodziewać się, że Minister musi to wykonywać i musi to wydawać, ale jak znowu zapłacić dużą ilość tego, to się okazuje, że to jest bardzo nieprzyjemna rzecz. Każdy wołałby, aby mu zapłacono nie bilonem. Tylko oczywiście skąd się to bierze, bo wszystko musi mieć swoją przyczynę i do tego naturalną?</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Tym bilonem, temi biletami społeczeństwo płaci podatki, więc tak samo mamy dochody z podatków, opłacanych bilonem mamy w budżecie pomieszczoną pozycję, że oprócz tego bilonu, który mamy z podatków, mamy jeszcze coś więcej zrobić, mamy jeszcze coś dodać do tego. I w sumie okazuje się, że wobec tego musimy wypłacać bilonem, bo skąd inaczej weźmiemy? Nie będziemy takich rzeczy robić, żebyśmy Bankowi Polskiemu dawali na zamianę, żeby za bilon dawał bilety skarbowe, to byłoby nie prawidłowem. Więc, tylko zaznaczyłem, że tu jest pewnego rodzaju trudność i sprzeczność i że ja będę się starał, że będzie mojem dążeniem tak zrównoważyć Skarb, żebyśmy właśnie tego źródła możliwie nie wyczerpywali i żebyśmy mogli innemi dochodami pokrywać nasze wydatki, ale możliwie najmniej, nie mówiąc o granicach ustawowych, bo granice ustawowe są bardzo jeszcze dalekie, a nawet o tych granicach budżetowych, które są trochę mniejsze niż ustawowe, aby nawet tych granic budżetowych nie wyczerpywać, żeby ten proces szedł stopniowo, bo tylko przy stopniowości jest racjonalny, i aby nam na przyszły rok jeszcze z tego źródła trochę zostało. Zresztą tak robiliśmy w r. 1924, w którym nie wykorzystaliśmy tego źródła. Oczywiście z tego nie wypływa, żeby w budżecie zmniejszyć dane pozycje, a mówię tylko, że tendencją moją będzie, aby to źródło było możliwie zastąpione innem. W budżecie oczywiście żadne zmiany z tej racji nie byłyby wskazane i tylko dzięki temu właśnie można zrobić to zrównoważenie budżetu.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Proszę Panów, wyjście moje na trybunę dziś nie jest podyktowane chęcią wypowiedzenia tych paru słów, mimo że jednak bardzo rad jestem, że miałem możność wypowiedzieć je, o ile odnoszą się do mego pozytywnego stosunku do tych wszystkich trzech przemówień, o których wspomniałem: jednam w Sejmie, dwóch w Senacie. Moje wyjście na trybunę jest podyktowane już czemś konkretnem — mianowicie zaproponowaniem przez Komisję Senatu zmniejszenia pozycji, która została Wprowadzona na skutek inicjatywy Sejmu w postaci remuneracji urzędników skarbowych. Motywy, które zostały podane tu z trybuny, podane zostały w sposób następujący: że szło o to, ażeby dla równowagi budżetu znaleźć możność nieczynienia takich wydatków, bez których możnaby się obejść. Gdyby tak było, tobym bardzo chętnie na to się zgodził. Muszę zaznaczyć, że metodę, którą przyjął Senat, polegającą na tem, żeby oddać budżet całkowicie zrównoważony, nadzwyczaj popieram. Rad jestem wielce, ze tak się stało, bo to, co miało miejsce poprzednio, że zostało powiedziane: budżet się zamyka deficytem ale Minister Skarbu ma w swojem ręku budżety miesięczne i może z tego deficytu wyjść — to nie jest dobra metoda. Budżety miesięczne nie są na to, żeby naprawiać deficyt, tylko są na to, żeby dopasowywać tempo wydatków do tempa dochodów. Rok przecież jest rozłożony absolutnie nierównomiernie w tym zakresie i gdybyśmy nie mieli budżetów miesięcznych, każdy by odrazu chciał wydać wszystko jaknajprędzej, a w każdym razie na wiosnę, podczas gdy główne źródła dochodu wpływają na jesieni. Więc budżety miesięczne są absolutnie niezbędne, żeby wyrównać te rzeczy. Jakby to zrobić, żeby na wiosnę nie stanąć wobec niemożności poradzenia sobie w sytuacji. To jest zadanie budżetów miesięcznych, a wcale nie wyrównanie.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Ale muszę powiedzieć, są różne sposoby i tych sposobów jest kilka na to, żeby znaleźć sumę 3 do 4.000.000 zł. Ale wśród różnych sposobów wytworzenia równowagi budżetowej — chcieć stworzyć równowagę budżetową przez zmniejszenie pozycji, przeznaczonych na to, żeby można było mieć odpowiednio pewne i odpowiednio wysokie dochody państwowe, jest to sposób niepraktyczny. Tą drogą można zachwiać równowagę budżetową bardzo łatwo, jak to się później udowodni. Przypuszczam, iż w tym względzie musiał być dane za mało informacji, za mało faktów, za mało oświetlenia rzeczowego tego zagadnienia i że musiało nastąpić pewne nieporozumienie. Moją winą jest, że parę razy tylko, a nie nieustannie i nie zawsze, podkreślałem jedną rzecz, mianowicie, że do sanacji Skarbu, do przeprowadzenia wszystkiego, co zostało wykonane, nie tylko potrzeba było ofiarności społeczeństwa, nie tylko potrzeba było pewnej linii państwowej, pewnych warunków ogólnopaństwowych, pewnej działalności zgóry poprowadzonej, ale że czynnikiem absolutnie niezbędnym — inaczej rzecz byłaby nie do pomyślenia — czynnikiem, bez którego nicby się nie udało zrobić, był nadmierny i wyjątkowy zupełnie wysiłek organów skarbowych. I dlatego wdzięczny jestem, że ta sprawa wyszła na jaw, bo mam pewien wyrzut sumienia, że za mało to podkreślałem i muszę dziś właśnie to uczynić, bo mam do tego odpowiednią sposobność.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Naogół funkcjonariusz skarbowy przez społeczeństwo przemęczone, przez społeczeństwo, któremu ciąży ten t. zw. nacisk podatkowy, jest traktowany jako coś, co nic subiektywnie nie odczuwa, a przecież to jest człowiek, to jest obywatel państwa, człowiek, który ma swoje prawa i te prawa polegać muszą na tem, że jemu się coś należy za jego pracę w stosunku do wysiłku jego pracy. Więc oceńmy wysiłek tej pracy.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Mam proszę Panów informację ułożoną z całym spokojem, ale z całą ilością cyfr i faktów i czuję się w obowiązku tę informację urzędowo mnie przedstawioną w ważniejszych wyciągach Panom wprost odczytać dla zorientowania się. „Ilość pozycji wymiarowych podatku bezpośredniego, według dat statystycznych z roku 1924 Rządu, wynosi: w podatku gruntowym 3.587.367 — będę mówił w cyfrach okrągłych — w podatku przemysłowym 1.180.000, w podatku dochodowym 332.000, w podatku majątkowym 1.025.000, razem 6 125000. Wynik podatków bezpośrednich w 1922 roku — 29.000.000, w 1923 roku — 52.000.000 — w 1924 r. 292.000.000”. Jak z powyższego wynika, ciężary podatkowe wzrosty w porównaniu z rokiem 1922 — 10-krotnie. W związku ze zwiększeniem ciężarów podatkowych utrudnione zostało ogromnie zadanie władz skarbowych, albowiem ludność nie przyzwyczajona w poprzednich okresach do podnoszenia znaczniejszych świadczeń na rzecz Państwa, reagowała silnie na wymiar i pobór podatków państwowych. O tem, że tak ludność reaguje, każdy ciągle słyszy, ale jak Wielkiem to jest utrudnieniem dla władz skarbowych, z tego sobie trzeba zdawać sprawę. Osiągnięcie wyników podatkowych jest zależne od dwóch czynników; od sumienności podatkowej i gotowości ponoszenia ciężarów na rzecz Państwa, i powtóre, od sprawności aparatu skarbowego. Przypomnę Panom, że jak zabieraliśmy się do pracy nad reformą naszych stosunków, wówczas ze strony eksperta angielskiego wyraźnie było powiedziane: wszystko nie może się udać, bo Polska nie ma urzędników, stojących na wysokości zadania i nie może mieć.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Niestety, społeczeństwo nasze nie stoi jeszcze pod tym względem na odpowiednim poziomie i przy ocenie działalności władz skarbowych należy się liczyć z tem, że sumienne deklaracje stanowią w zakresie podatków przemysłowego i dochodowego znikomy procent, że płatnicy nie przebierają w środkach, gdy chodzi o uchylenie się od obowiązku podatkowego (w samej Warszawie w stu kilkudziesięciu wypadkach stwierdzono prowadzenie podwójnych ksiąg handlowych), że ilość wnoszonych rekursów przewyższa w niektórych okręgach ilość pozycji numerowych. Nie należy również zapominać o akcji antypodatkowej, uprawianej przez niektóre związki kupców i przemysłowców. Antypodatkowa działalność związku znalazła swój wyraz przedewszystkiem w oficjalnych czasopismach tych związków, W całym szeregu artykułów i odezw do swoich członków. Sekretariaty niektórych związków przeistoczyły się W biura reklamacyjne, które nie tylko sporządzają reklamacje dla płatników, zwracających się do nich, lecz nawołują, a nawet zmuszają do wnoszenia odwołań, odbierając w tym celu od płatników nakazy płatnicze. Odwołania są redagowane szablonowo na specjalnych drukach. Ilość wniesionych odwołań nie zależy bynajmniej od rzeczywistego obciążenia podatkowego, lecz wyłącznie od ekspansywności miejscowych związków. Dla zobrazowania całokształtu prac władz wymiarowych, należy również podnieść, że nasze ustawodawstwo podatkowe ulegało i ulega w dalszym ciągu ciągłym zmianom.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">O ile pierwotnie potrzeba tych zmian była podyktowana koniecznością dostosowania systemu podatkowego do koniunktur inflancyjnych, o tyle po wprowadzeniu stałej waluty powstała konieczność zrewidowania przepisów podatkowych pod kątem widzenia potrzeb gospodarczych i zdolności płatniczej ludności. Ale to jest nowa praca dla urzędów skarbowych. Nie ulega wątpliwości, że studiowanie coraz to nowych ustaw i wprowadzanie ich w życie wymagało wyjątkowego wysiłku od aparatu wykonawczego. Dalej wchodzi w grę mnogość terminów płatności, np. w podatku przemysłowym 15 terminów, miesięczne wpłaty, wymiar 2 razy w roku i wykupienie świadectw przemysłowych; zachodzi również potrzeba rozkładania podatków na raty, np. w podatku dochodowym w r. 1924 — 5 terminów zamiast ustawowych dwóch. To było zrobione dla ulgi życiu gospodarczemu, ale to jest ogromne zwiększenie wysiłku urzędnika, to jest prawie 5-krotnie Większa praca. Wymiar podatku majątkowego, rozpoczęty w 1924 r., w dalszym ciągu wymaga ogromnego nakładu pracy, a to w związku z zaprojektowaną przez Rząd nowelą o rewizji kontyngentów i przedłużeniu okresu płatności. Połączone z podatkiem majątkowym oszacowanie wszystkich obiektów majątkowych W całem Państwie, przy braku jakichkolwiek materiałów, a nawet przybliżonej statystyki, przerasta siły naszego aparatu skarbowego. A przecież prace te noszą charakter nadzwyczajny, przy organizacji władz skarbowych nie mogły być przewidziane i etaty z tego tytułu nie były powiększone. Są to prace dodatkowe, prace ponad normę, które z reguły są wykonywane w godzinach poza urzędowych.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Jeżeli się zastanowimy nad tem, że ilość przypadających na każdego inspektora pozycji wymiarowych stanowi 20.4 8, że wymierzone podatki ze względu na zdolność płatniczą ludności nie mogą być ściągane jednorazowo, że za chodzi potrzeba rozkładania tych podatków na Większą ilość rat, niż to przewidują ustawy, że inspektoraty skarbowe toną w powodzi rekursów i wszelkiego rodzaju pretensji, zgłaszanych przez płatników, często niesłusznych, a wyłącznie pod wpływem agitacji antypodatkowej, że inspektoraty skarbowe są stale napastowane nie tylko przez osoby bezpośrednio zainteresowane, lecz również przez reprezentacje rozmaitych związków i zrzeszeń — nie możemy nie dojść do wniosku, że zadanie inspektoratu skarbowego w dobie obecnej jest wyjątkowo ciężkie i przykre.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Nie zważając jednak na te nadzwyczajne trudności i ponad wyraz przykre warunki urzędowania, aparat skarbowy wywiązał się ze swego zadania, osiągając w r. 1924 w dziale podatków bezpośrednich 98 proc, kwot preliminowanych w budżecie i w dziale opłat stemplowych 163 proc. preliminowanych sum.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Oprócz tego trzeba wziąć pod uwagę, że o ile słuszne bywają narzekania na niesprawiedliwe czynności urzędów podatkowych, to jednak te niesprawiedliwe czynności stopniowo się ulepszają i pod wpływem choćby samej presji, samych narzekań stopniowo pewna poprawa musi nastąpić, co wymaga dużych wysiłków.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">W ciągu ostatniego okresu zostały osiągnięte następujące postępy: w pierwszym kwartale dokonano rewizji ksiąg handlowych w 9.951 wypadkach i wynikiem tego badania było podwyższenie podatku obrotowego na kwotę 2.697.646 zł i podatku dochodowego na kwotę 4.184.667 zł. Spraw karnych za fałszywe zeznania w tym okresie wytoczono 776. W zakresie opłat stemplowych w ciągu r. 1924 dokonano 32.092 rewizji w instytucjach i przedsiębiorstwach.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Powstaje pytanie, za jaką cenę powyższe wyniki zostały osiągnięte, a, proszę Panów, dzięki tym wynikom możemy konstatować to wszystko, co Panowie konstatowali. Lekarz urzędowy Ministerstwa Skarbu dr. Krauze stwierdził, że nadmierna ilość chorych wśród urzędników skarbowych objaśnia się ogólnem wyczerpaniem organicznem na tle przemęczenia i pozostaje w ścisłym związku z pracą w godzinach pozaurzędowych. Według relacji niektórych inspektorów skarbowych, stan rzeczy na prowincji przedstawia się jeszcze gorzej. Zresztą z kół poselskich podnoszono niejednokrotnie, że urzędnicy skarbowi pracują niemal całemi nocami, nie wiem, czy z kół senatorskich można to samo skonstatować.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#komentarz">(Głos. Nie)</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Urzędnicy skarbowi okręgu lubelskiego na zjeździe w dniu 19 kwietnia r. b. uchwalili zwrócić się do Ministerstwa Skarbu z prośbą o zwolnienie ich z pracy ponad normę, przyczem oświadczyli, że gotowi są zrezygnować z wszelkich remuneracji. Identyczna uchwala zapadła w Łodzi. Ale jakim sposobem zapobiec nadmiernemu przeciążeniu pracą? Przeciążenie etatów nie jest wskazane ze względu na to, że podatek majątkowy, pochłaniający nieomal połowę energii urzędników podatkowych, jest podatkiem nadzwyczajnym i powiększenie tego aparatu w szerokim zakresie jest niewskazane, gdyż po upływie stosunkowo krótkiego czasu zostałby zredukowany. Wreszcie zaangażowanie nie wyszkolonych ludzi nie ułatwiłoby, lecz raczej utrudniłoby zadanie odpowiedzialnych urzędników, a szczególniej kierowników urzędów, którzy musieliby tracić dużo czasu i energii na wyszkolenie nowozaciężnych sezonowych pracowników.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Pozostaje więc jedyna droga renumerowania urzędników za ich nadmierną pracę i aczkolwiek wypłacane remuneracje nie mogą stanowić dostatecznej rekompensaty za wyczerpującą pracę, to jednak byłoby rzeczą w wysokim stopniu niemoralną, jeżeliby Państwo, wymagając od urzędników skarbowych w okresie sanacyjnym nadzwyczajnego, miarę ludzką przewyższającego wysiłku, nie poczuwało się do obowiązku chociażby częściowego wynagradzania urzędników, którzy swoją gorliwością i pełną poświęcenia pracą przyczyniają się do tego, że zamierzenia Ministerstwa Skarbu, nie zważając na nieprzezwyciężone zdawałoby się trudności, są jednak realizowane.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Do jakiego stopnia służba skarbowa jest ciężka i niepociągająca, najwymowniej świadczy ta okoliczność, że od dłuższego już czasu na obszarze byłego zaboru rosyjskiego i pruskiego nie było wypadków zgłoszenia się do służby skarbowej kandydatów z wykształceniem akademickiem. Ilość zgłaszających się kandydatów w byłym zaborze austriackim jest znikoma.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Należy więc poważnie się zastanowić nad kwestią uposażenia urzędników skarbowych, jeżeli mamy się liczyć z przyszłością i z bardzo poważnem niebezpieczeństwem, że aparat skarbowy, pozbawiony dopływu nowych odpowiednich sił, już po upływie kilku lat stanie się niezdolnym do prawidłowego funkcjonowania.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Proszę Panów, nie będę już dalej czytał, bo może naprawdę byłby wprowadzony do dyskusji na ten temat pewien pierwiastek żalu, który nie chciałbym, aby miał miejsce i wolę przejść do cyfr. Sądzę, że zaszło tu chyba nieporozumienie. Zdawałoby się, że to jest jakaś wielka rzecz, Wielka suma: istotnie, gdyby ktoś przypuszczał, że 3 1/3 miliona są przeznaczone dla wyższych urzędników Ministerstwa Skarbu, toby to było bardzo dużo, ale z chwilą, gdy te 3 1/3 miliona idą i na prowincję, na urzędników całej Polski, to 3 1/3 miliona są znikomą cyfrą. Odpowiedzialni urzędnicy, jakimi są urzędnicy skarbowi powiatowi otrzymują z tego zaledwie 30% swej pensji, a nauczyciele szkól powszechnych, będący kierownikami szkół powszechnych, otrzymują ze swojemi dodatkami, wszystkiemi świadczeniami za kierownictwo, specjalny egzamin, administrację i t. p. przeszło 30% dodatku do swej pensji. To jest dawno ustawą zagwarantowane. W dodatku w tej całej kwestii ja muszę siebie winić nie tylko za to, że niedostatecznie objaśniłem te wszystkie rzeczy, ale również i za to, że nie postawiłem sprawy tak, jakby może należało. Gdy mieliśmy trudności rok temu z ochroną naszych granic, stworzyliśmy korpus, któremu daliśmy odrazu z góry — bo wiedzieliśmy, że inaczej nie można postąpić, gdyż ten korpus musiał pracować w ciężkich warunkach, z poważnym, wyjątkowym wysiłkiem — odrazu daliśmy 40% wyższą pensję.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Ja teraz dopiero rozumiem, że zgrzeszyłem wobec urzędników skarbowych. Przed przystąpieniem do pracy nad sanacją Skarbu, zdając sobie sprawę z tych warunków, z tego wielkiego wysiłku, jakiego trzeba będzie wymagać, trzeba było także postawić tę rzecz w ten sposób.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Te 40% zostało dane ze Skarbu dzięki wysiłkom urzędników skarbowych, którzy zapewnili dochody Państwu, i moglibyśmy im dodać te 40%. Wszyscy przecież doskonale rozumieliby, że wysiłek urzędników skarbowych dla sanacji Skarbu jest nie mniej wielką rzeczą, jak wysiłek naszych funkcjonariuszów państwowych, którzy są rozstawieni na granicy. Proszę Panów, może zatem należało istotnie tak postąpić i byłoby to bardzo debrze i wszyscy niżsi urzędnicy skarbowi byliby bardzo zadowoleni, a ja mam sobie właśnie to do wyrzucenia, że tak nie zrobiłem. A nie zrobiłem dlaczego? Bo zanadto żałowałem wydatków skarbowych, bo tą drogą mielibyśmy nie 3.500.500, ale przynajmniej dwadzieścia parę milionów przeznaczyć na ten cel. Moją winą jest, że nie zażądałem tych dwudziestu paru milionów dla urzędników skarbowych, bo wtedy nie byłoby mowy o tem, ażeby odebrać te 3.500.500 dla wyższych urzędników — wcale nie wyższych, tylko średnich urzędników i nawet trochę niższych, tylko oczywiście 3.500.500 nie mogło wystarczyć dla kilkudziesięciu tysięcy urzędników skarbowych. Na ten temat tworzy się nawet jakieś legendy: powiedziano mi, że niepokojącem jest, że oprócz tych dodatków z tego funduszu trzy i półmilionowego, że oprócz tego są w Skarbie jakieś wielkie wynagrodzenia dla urzędników, którzy są delegowani do różnych rad nadzorczych. Proszę Panów, to było, ale nie specjalnie dla urzędników skarbowych, tylko było dla różnych urzędników różnych Ministerstw, którzy byli delegowani. Rady nadzorcze, czy zarządy wypłacają swoim członkom takie i takie wynagrodzenia, więc ten delegowany urzędnik ma też tyle i tyle. Były wypadki, że delegowano takiego urzędnika do trzech, czterech rad nadzorczych i wskutek tego miał on rzeczywiście bardzo dużo.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Na tem tle stworzyła się atmosfera pewnego słusznego niezadowolnienia z przypadkowości i łaski stąd płynącej, właśnie ten temat był jednym z tych, którym się zająłem już w r. 1923, żeby porządek wprowadzić. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów 20 maja 1923 r., a potem 2. maja 1924 r. przeznaczył Wszystko, co płacą różne towarzystwa akcyjne i inne dla członków rad nadzorczych na dochód Skarbu, Wcale nie na dochód urzędnika. Więc to było zrobione, a dziś się dowiaduję, że przypuszczają, iż z tego korzysta! urzędnik. Urzędnik nie może korzystać, Skarb z tego korzysta i dopiero wydziela każdy Minister Przemysłu, Skarbu, czy inny minister, który ma swojego delegata, z tego dochodu skarbowego, a właściwie nie z tego dochodu, bo to idzie do Skarbu, wydziela mu remunerację, która nie może przekroczyć, chociażby był w 10 radach, według uchwały Komitetu Ekonomicznego, pensji III kategorii. To nie jest wielka rzecz. Panowie wiedzą, czy to jest wielka rzecz pensja III kategorii, a to jest dla urzędników, których się deleguje do szeregu różnych zarządów, którzy mają wysokie kwalifikacje, którzy się znają na rzeczy nie mniej od innych członków zarządu i którzy widzą, że to, co inni biorą do własnej kieszeni, nie idzie do jego kieszeni, że to jest dochód Skarbu, a jemu się wyznacza 200, 300 zł, podczas, kiedy inni biorą 3.000 miesięcznie. Prywatny członek bierze 3.000, a urzędnik skarbowy, który obowiązany jest nie mniej od niego znać się na rzeczy, bierze 200, 300 zł. Mam głębokie przekonanie, że musiało nastąpić pod tym względem jakieś nieporozumienie.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Nie wyobrażam sobie, żeby można było nie życzyć Ministerstwu Skarbu powodzenia w budżecie, zrównoważenia budżetu, znalezienia dochodów. Ja sam wątpię, czy ten dochód z bilonu będzie tak duży, Panowie wszyscy wątpią, czy do chód z podatku majątkowego będzie tak duży, jak jest w budżecie, a jednocześnie wątpiąc w to, wyrażają życzenie, żeby wogóle wszystkim urzędnikom państwowym podwyższyć wynagrodzenie.</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">I to życzenie jest przecież ogromnie popularne i zrozumiałe i ja sam mam to życzenie, ale ja wiem to bardzo dobrze, że to wszystko się stanie pod jednym warunkiem, iż urzędników skarbowych za tę nadmiernie wielką pracę, jaką oni prowadzą, nie upokorzy się, odejmując wynagrodzenie skromne, małe, zupełnie nie wystarczające jakie dostają, wynagrodzenie, które w porównaniu z wynagrodzeniami na innych pulach służby państwowej nie daje im żadnej przewagi i me stwarza dla tych urzędników żadnego stanowiska wygodniejszego i łatwiejszego. Dlatego uważam za swój obowiązek to podkreślić i proszę Panów, osobiście muszę przyznać, że tego tematu ze strony wysokich urzędników skarbowych, dla których między innemi, te skromne rzeczy są przeznaczone, nigdy nie słyszałem.</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">To stworzyłoby taką atmosferę, że każdy musiałby zrozumieć, iż widoczne są oni Państwu niepotrzebni i widocznie po tych dwóch latach wielkiego wysiłku jest wyznaczone dla nich zamiast wielkiej nagrody, któraby się im właściwie należała, pewne upokorzenie. Ja tu w tym wypadku muszę mówić już nie ze stanowiska tylko Ministra Skarbu, bo ze stanowiska Ministra Skarbu nie dopuściłbym do takiego upokorzenia urzędników, którym tyle zawdzięczam i co do których czuję, że oni z niemniejszym, niż mój, a może większym wysiłkiem przyczynili się do powodzenia sprawy. Dla mnie byłoby to zrozumiale, przedewszystkiem jabym się czuł upokorzony i musiałbym z tego Wszystkiego wyciągnąć konsekwencje.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Ale proszę Panów, muszę tu przemówić w tej sprawie, jako premier, bo dobrze rozumiem, jak się to wszystko razem łączy. Wiem, że dla naszego Państwa wprost zabójczem byłoby dla całej naszej działalności, siły, sprężystości, śmiałości, decyzji, gdybyśmy nie mogli rachować, jako na najwyższe, jedynie pewne, na to, że nas nie zawiedzie.</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Jak my rozlokujemy wszystkie środki, chociażby w tych bardzo ważnych czynnikach naszego życia gospodarczego, bankach prywatnych czy państwowych — wszystko jedno.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Jeżeli powiemy: za 10 dni potrzebne nam są takie a takie fundusze na to lub na tamto, to nie jest to ten pewny środek działania, bo me wiemy, czy za 15 dni nie będzie to przedłożone na drugie 15 dni, na 30 dni, lub na miesiące całe. Jeśli od czasu do czasu spotykamy się z najrozmaitszemi, niespodziewanemi dla nas zupełnie wymaganiami życia naszego — spotykaliśmy się na wiosnę — trzeba dawać tu zasiewy z budżetu, który nie jest uchwalony, ze środków, które nie istnieją. Środki Państwa będą większe, ale na jesieni, a to trzeba było dać zimą na zasiewy. Dlaczego można było dać środki zimą na zasiewy, bez podstawy finansowej, bez uchwalenia budżetu? Bo zostały środki podatkowe przez wysiłki urzędników nagromadzone w odpowiednich terminach. Dlaczego dziś czujemy się na siłach, aby to, co pragnie z nami zrobić nasz sąsiad, mianowicie postawić nas w trudnej sytuacji na G. Śląsku i stworzyć takie warunki, przy których cała masa ludności stałaby się bezrobotną i nie miałaby z czego żyć — osłabić? Jeślibyśmy się nie porozumieli już z zarządami tamtych miast, aby mogły te masy robotników zatrudnić — cóżbyśmy dziś robili? Dzięki czemu to się stało, czy to w budżecie jest wskazane? Czy budżet pozwala nam to zrobić? Nie, jabym musiał powiedzieć: trzeba czekać na uchwalenie budżetu. Musiałbym po wiedzieć — trzeba czekać na terminy tych różnych wpływów, które później będą. Ja wierzę, że aparat podatkowy da mi w końcu czerwca rezultat spodziewany, że się nie zawiodę na tym aparacie w czerwcu i mogę już teraz przeznaczyć odpowiednie sumy na koniec czerwca i lipiec. Jeślibyśmy się w tej rzeczy zawiedli, cała nasza polityka byłaby odcięta, cała nasza polityka i cała nasza linia rozwoju naszej państwowości.</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki).</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Bo muszę przypominać, iż sam świadom tego jestem, jak my wiele cierpieliśmy w naszej przeszłości przez to, że nie rozumieliśmy doniosłości skarbu, czynników skarbowych, ludzi skarbowych.! pracowników skarbowych w poprzednim naszym bycie państwowym przed rozbiorami.</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#PrezesRadyMinistrówiMinisterSkarbuGrabski">Czy mamy znowu powtarzać to samo? Czy ma być znowu taka psychika, żebyśmy sobie wyobrażali, że właśnie ten urzędnik jest tym czarnym murzynem, o którego nie należy dbać którego pracy nie uważa się za potrzebne sprawiedliwie wynagradzać? Istnieje tego rodzaju psychika: Powiedzieliśmy sobie słusznie przy zakładaniu Państwa: postawić wynagrodzenie nauczycieli na odpowiedniej stopie i postawiliśmy. Następnie wyodrębniliśmy, wyżej postawiliśmy wynagrodzenie sądowników, aniżeli urzędników. Postawiliśmy w słabym stopniu. Jednak postawiliśmy i słusznie zrobiliśmy. Ja sam byłem za tem, żeby nie redukować, tylko pewną normę. Przypominam wysiłki skarbowe i to mam sobie do zarzucenia, że nie zażądałem tego postawienia wynagrodzenia wszystkich urzędników skarbowych na odpowiedniej stopie, kontentowałem się tak niewielkiemi sumami na wynagrodzenie najwybitniejszych tych, którzy najwięcej muszą pracować, właśnie w godzinach wieczornych i największe Wysiłki ponosić. Ale żadnego kroku wstecz uczynić nie możemy, możemy tylko zrobić krok naprzód w tym zakresie i wszelką inicjatywę, któraby dała słuszne posunięcia w tym względzie uważam za czynnik twórczy, o wszystko inne za destrukcję i podważenie tego co już zostało osiągnięte.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#StanisławNowodworski">Wysoka Izbo! Przed chwilą przemawiał, jak słyszeliśmy, z goryczą p. Minister Skarbu i p. Premier, a teraz staje przed Panami autor moralny tego wniosku, postawionego z goryczą i również z goryczą będzie dziś w dalszym ciągu przemawiał.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#StanisławNowodworski">Muszę zacząć od wyrażenia zadowolenia, że przynajmniej postawienie tego wniosku o skreślenie 3.500.000, jak to słyszeliśmy dziś z trybuny, spowodowało przybycie p. Premiera i p. Ministra Skarbu do Senatu na dyskusję budżetową...</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#StanisławNowodworski">...muszę jednak wyrazić ubolewanie, że cała ta drażliwa i niezdrowa sprawa, której poruszenie na Komisji Skarbowo-Budżetowej uważałem za swój obowiązek, nie została w całości załatwiona w ramach Komisji Budżetowej, a nie została załatwiona z winy. Rządu, o czem będę jeszcze mówił. Sprawa jest, proszę Panów, jak powiedziałem, drażliwa i niezdrowa, dlatego też postaram się być jak najbardziej ogólny i jak najbardziej oględnym w tem, co będę mówił. Roztoczony przed Wysoką Izbą przez referenta s. Szarskiego i p. Ministra Skarbu obraz, który — konstatuję to z całą bezstronnością — ma bardzo dużo stron jasnych i dodatnich, a mało ciemnych i ujemnych, nie byłby jednak całkowity, gdyby nie poruszyć tych stron ujemnych. A za taką stronę należy uważać to, co daje się obserwować od początku istnienia Państwa Polskiego, a mianowicie, że Ministerstwo Skarbu, pilnując oszczędności i legalności w działalności budżetowej i wydatkowej innych ministerstw, jednakże ma dla siebie znacznie łagodniejszą rękę. Oczywiście trudno jest znać wszystkie szczegóły: nie wiem czy nawet referent budżetu, gdyby bodaj rok cały nad tym budżetem pracował, czy potrafiłby wszystkie arkana gospodarki skarbowej poznać, wystarczy spojrzeć na niektóre cechy zewnętrzne, które zupełnie tę rzecz uwydatniają. Weźmy n. p. to, że w żadnym resorcie w r. 1924 nie osiągnięto tak wielkiej — nazywa się to oszczędnością — w rzeczywistości zaś nie osiągnięto tak wielkiej różnicy pomiędzy potrzebnem wydatkowaniem, a preliminowanem, jak w Ministerstwie Skarbu, Na to usłyszę odpowiedź, że Ministerstwo Skarbu ma bardzo wiele takich pozycji rozchodowych, które zgóry trudnoby oznaczyć i t. d. Zgoda, ale jednak tak się stało, znaczy to, że te rzeczy były preliminowane za szeroko, a jeżeli ktoś za szeroko preliminuje w niektórych działach, to trudno przewidywać, żeby był bardzo oszczędny w preliminowaniu w innych działach. Proszę Panów Ministerstwo Skarbu posiada 4 wiceministrów. Może to Panów zdziwi, ale tak jest, posiada 2 urzędników, posiadających nominację na wiceministra, i jeszcze 2, otrzymujących pobory wiceministrów. W tej chwili, jak słychać na mieście, są jeszcze spory na takiem tle: jakoby miał być mianowany piąty, ale szósty powiada: i ja nie jestem gorszy! Więc nie wiem, jak się to skończy, ale przy dobrej woli możemy się spodziewać, że będziemy mieli niedługo 6 wiceministrów. Jeżeli weźmiemy teraz stosunek wyższych kategorii do niższych w poszczególnych ministerstwach, to okaże się że w Ministerstwie Skarbu t. zw. czwórek czyli dyrektorów departamentu jest 12, piątek, czyli naczelników wydziału 55 w 1924 r. było ich 48, czyli w ciągu roku awansowało z szóstki do piątki 7. Rozumiem, że potrzebne są wyższe stopnie ze względu na wymagane wyższe kwalifikacje. Jeżeli jednak weźmiemy takie dwa wybitnie nazywałbym, inteligenckie ministerstwa, jak Ministerstwo Oświaty i Ministerstwo Sprawiedliwości, to w obu razem znajduje się czwórek tyle, co w jednym Skarbie, a piątek jest tam razem, 44, czyli o 11 mniej, aniżeli w Skarbie. Jeżeli teraz przejdziemy z centrali na całe Państwo i jeżeli porównamy z jednej strony Ministerstwo Skarbu bez Prokuratorii Generalnej, a z drugiej strony Ministerstwo Spraw Wewnętrznych bez Głównego Urzędu Statystycznego i Zdrowia, ale że wszystkiemi województwami, starostwami i z całą policją, to co się okaże? — W Ministerstwie Skarbu bez Prokuratorii Generalnej ze wszystkiemi urzędami skarbowemi jest czwórek 26, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych razem z województwami — 21. W Ministerstwie Skarbu piątek 122, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych z województwami, starostwami i policją — 108. Jest oczywistą rzeczą, że istnieje pewien przerost wyższych kategorii płac w Skarbie. Przechodzę teraz do zeszłorocznej rezolucji Sejmu, o której tu wspomniał p. Minister Skarbu, której jednak nie cytował, a pozwolę sobie ją odczytać. Ona jest bardzo ważną dlatego, że ma stanowić rzekomo coś w rodzaju pewnej podstawy prawnej do tej pozycji o której mówiłem. Rezolucja ta uchwalona przez Sejm w zeszłym roku brzmi:</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#StanisławNowodworski">Sejm wzywa Rząd:</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#StanisławNowodworski">1) aby przystąpił do pionowego podniesienia poziomu wykształcenia ogólnego i fachowego funkcjonariuszów skarbowych, zwłaszcza zajmujących stanowiska kierownicze;</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#StanisławNowodworski">2) aby w miarę wyszkolenia odpowiednich kandydatów wyznaczył ich na stanowiska kierownicze w miejsce tych urzędników, którzy wykazali praktycznie swe niedostateczne przygotowanie do spełniania powierzonych im funkcji kierowniczych;</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#StanisławNowodworski">3) aby zarządził rewizję norm wynagrodzenia i rozważył sprawę wprowadzenia specjalnych remuneracji urzędników skarbowych, zajmujących stanowiska kierownicze, lub wymagające specjalnie wysokich kwalifikacji normalnych.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#StanisławNowodworski">Widać, że rezolucja ta była podyktowana tendencją obsady stanowisk kierowniczych jak najlepiej wykwalifikowanemi zawodowo i najwyżej stojącemi moralnie ludźmi. Specjalnie co do wynagrodzenia powiada się, ażeby zarządzić rewizję norm wynagrodzeń i rozważyć sprawę wprowadzenia specjalnych remuneracji. Otóż różnie można tę rezolucję rozumieć. Ja uważam, że Sejm mógł uchwalić rezolucję tylko w granicach legalnych, tylko w granicach ustawy. A Więc rewizja norm wynagrodzeń mogła być zarządzona jedynie w drodze ustawodawczej, jak dziś słusznie mówił p. Minister Skarbu, albo też w drodze awansu kategorii plac. Widzimy, iż zastosowana została ta druga droga, ponieważ różne kategorie w budżecie 1925 r. zostały podwyższone. Druga część rezolucji wzywa Rząd do rozważenia sprawy remuneracji. Otóż czy Rząd tylko rozważał, czy stante pede wykonał, to jeszcze jest wielka różnica. Bądź co bądź częstokroć spotykaliśmy się z rezolucjami, co do których Rząd słusznie później zwracał uwagę ciał ustawodawczych, że one są czy niewykonalne, czy niezgodne z ustawami, czy nie celowe. W danym wypadku, wedle mego przekonania, zachodzi i niecelowość i niezupełna zgodność z ustawami. Jednakże żadnej remonstracji przeciw tej rezolucji nie zgłoszono i rezolucja została skwapliwie wykonana. Powiedziałem niecelowość i niezgodność z ustawą. Niecelowość dlatego, że, zdaje się, dwóch zdań być nie może, iż metoda remuneracji jest rzeczą śliską, niebezpieczną i możliwą do przyjęcia tylko w tym jedynym wypadku, jeżeli sumy przeznaczone na remunerację są dzielone pomiędzy wszystkich proporcjonalnie do ich poborów. W przeciwnym razie remuneracje grożą stwarzaniem takich urzędników, którzy będą służyli danemu ministrowi, danemu dyrektorowi departamentu, czy naczelnikowi Wydziału, wogóle tej osobie, od której zależy przyznanie lub nie przyznanie remuneracji, a nie Państwu. I dlatego w zasadzie remuneracja powinna być przyznawana tylko w nadzwyczajnych wypadkach, za nadzwyczajne zasługi i prace. Z tych zasad wychodziło stale dotychczas nasze ustawodawstwo, dając w ustawach skarbowych na remuneracje tylko l% od ogólnych uposażeń. Była to suma tak nikła, że dzielić jej absolutnie nie było można i mogła być użyta jedynie w wyjątkowych wypadkach.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#StanisławNowodworski">A dalej powiedziałem, że to jest niezgodne z ustawą, ponieważ takich remuneracji ustawa o służbie państwowej nie przewiduje i ustawy skarbowe dotychczas nie przewidywały, a na tę niezdrową drogę, według mojego przekonania, wchodzimy w roku obecnym.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#StanisławNowodworski">Skąd się wziął mój wniosek? Przepraszam, jeżeli znudzę Wysoką Izbę, ale muszę to wytłumaczyć. Uważam, że mam prawo bronić się przed tą Wysoką Izbą od zarzutu amoralności i przed całą Polską. Proszę Panów, pod koniec roku ubiegłego do prezesa sądu apelacyjnego warszawskiego została przysłana pewna suma na remunerację dla sędziów i urzędników. Powstała kwestia co z tą sumą zrobić. Sędziowie i urzędnicy byli zdania, że nie może być żadnych wyszczególnień, że ta suma musi być podzielona pomiędzy wszystkich. Zaczęto dzielić i wypadło na każdego z sędziów złotych polskich zł. 4 gr. 16 remuneracji. Nie wiadomo było jak to traktować, czy jako kpiny, czy obrazić się. Różne były co do tego poglądy, różne wnioski i nie wiem zresztą jak tę sprawę ostatecznie załatwiono. Ale jednocześnie, ponieważ takie rzeczy nigdy się nie ukryją i zawsze z jednego ministerstwa do drugiego przesiąkają, zaczęły chodzić wieści o wysokich, tysiące złotych wynoszących remuneracjach w Ministerstwie Skarbu. Rzecz oczywiście zasługiwała na wyjaśnienie. Ja stanąłem na tem stanowisku w budżecie Ministerstwa Skarbu w centrali przewidziane jest na remuneracje 12.000 kilkadziesiąt złotych. Skąd tu może być mowa o remuneracjach wynoszących po kilka tysięcy? Jednakże ponieważ te wersje się utrzymywały uważałem za swój obowiązek wprost przystąpić do zbadania sprawy i przy pomocy Najwyższej Izby Kontroli ta rzecz się wyjaśniła. Wyjaśniła się mianowicie, że w centrali Ministerstwa Skarbu za rok 1924 wydatkowano na remuneracje przeszło 400.000 zł. Skąd pieniądze? Z dwóch źródeł: przekroczenie danego paragrafu i virement. Virement z działu na dział — niedopuszczalne według ustawy skarbowej i virement z jakiego działu na jaki dział? Virement z przewidzianej w dziale 2, rozdz. 1, § 2 budżetu większej sumy na remuneracje — to jest właśnie ta suma na remuneracje, która była preliminowana dla władz i urzędów skarbowych, a z której znaczną sumę przeniesiono w drodze virement do centrali.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#komentarz">(Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu Grabski: To nie było na centralę, to było dla całego Ministerstwa)</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#StanisławNowodworski">Ja biorę tak, jak te rzeczy są w budżecie, dla mnie obowiązującą jest w tej chwili tylko ustawa. Ta suma była w dziale władz i urzędów skarbowych, a nie w zarządzie centralnym.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#StanisławNowodworski">Nie myślę, proszę szanownych Panów, z tego powodu stawiać jakichkolwiek zarzutów i przypisywać jakiejkolwiek winy p. Ministrowi Skarbu. Wszyscy znamy jego najlepsze intencje, jego wielkie poświęcenie dla tego dzieła, które prowadzi, ale rozumiejąc to, że p. Minister Skarbu nie ma możności wglądania w każde virement i dopilnowania każdej asygnacji, uważam, że należy zwrócić uwagę p. Ministrowi Skarbu na działalność tych, nie wiem których, jego współpracowników, którzy takiego virement dokonali i te wypłaty przeprowadzili. A skoro tutaj tyle było mówione o tym nieznanym urzędniku polskim, musiałem wyjaśnić, że ta suma była przeznaczona w budżecie na remuneracje właśnie dla tego nieznanego urzędnika, o którym tak wymownie mówił p. Minister Skarbu, dla tego, który pracuje wieczorami i nocami w urzędach skarbowych po całem Państwie, dla tego, który choruje Z pracy, jak to tutaj było skonstatowane i skonstatowane słusznie, z tej sumy duża część została przeniesiona do centrali.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#komentarz">(Minister Skarbu p. Grabski. Niesłuszne twierdzenie zupełnie. Muszę przeciw temu zaprotestować. Tu jest napisane wyraźnie, że dla wszystkich urzędników, to jest jakieś specjalne uprzedzenie.)</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#StanisławNowodworski">Otóż jak ta suma została w centrali podzielona? Tutaj nie będę się wdawał w szczegóły, wogóle całą sprawę chcę traktować zasadniczo. Bardzo znaczna część...</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#komentarz">(Minister Skarbu p. Grabski: Nie mogę słuchać takich rzeczy.)</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#komentarz">(Opuszcza salę.)</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#StanisławNowodworski">Bardzo mi przykro, że p. Minister Skarbu obraził się. Ja spokojnie słuchałem, co p. Minister Skarbu mówił, nawet zarzutu amoralności. Mogę tylko oświadczyć, że z tego dużo wzięli wyżsi urzędnicy, nie ci nieznani, tylko ci znani. Ale to jeszcze nie wszystko. Może Panom, nie studiującym budżet Ministerstwa Skarbu, nie wiadomo, że w budżecie tym za rok zeszły w rozchodach była pozycja 150 000, na ten rok, jeśli się nie mylę, jest pozycja, wynosząca 185.000; jest pozycja kosztów nadzoru państwowego nad instytucjami finansowemi. Otóż z tej pozycji, jak to zresztą przyznał z tej trybuny p. Minister Skarbu, wyżsi urzędnicy Ministerstwa Skarbu także otrzymują pewne dodatkowe uposażenie, a oprócz tego otrzymują je i z przedsiębiorstw państwowych.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#StanisławNowodworski">Niezmiernie się cieszę i bardzo jestem wdzięczny p. Ministrowi Skarbu za wyjaśnienie tej rzeczy, o której już głośno było w Polsce, a mianowicie: że to wynagrodzenie dodatkowe zostało znacznie ograniczone. Jednakże to ograniczenie, jak słyszeliśmy tutaj dziś, jest niestety sui generis ograniczeniem, jest takiem, żeby ani jeden urzędnik nie otrzymał więcej, aniżeli 3 stopnia służbowego uposażenia w dodatku do swego normalnego uposażenia. Więc, jeżeli te informacje zestawimy z tem, że na rok bieżący wstawione zostały do budżetu 6 milionów na ten cel, jeżeli zestawimy, że ta rzecz, jak mówię, przesiąkła z Ministerstwa Skarbu do wszystkich Ministerstw, że znalazła już oddźwięk w prasie, to cóż dziwnego, że Komisja Skarbowo-Budżetowa uważała za konieczne wyjaśnić, co się dzieje w roku bieżącym, ponieważ za rok przeszły sprawa ta została już o tyle o ile wyjaśniona.</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#StanisławNowodworski">Jako prawnik musiałem przypuszczać, że ponieważ gospodarujemy na zasadzie prowizoriów budżetowych, więc remuneracje centrali Ministerstwa Skarbu za pierwsze półrocze roku bieżącego nie mogły więcej wynosić, niż 6.000 zł. Jednakże wieści chodziły zupełnie odmienne, sprawa wymagała wyjaśnienia, wobec tego na Komisji Skarbowo-Budżetowej zwróciłem się z prośbą, oficjalnie na posiedzeniu, do p. Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, aby zechciał zarządzić tak, jak w zeszłym roku zostało, sprawdzenie, na rok bieżący. P. Prezes uchylił się od tego z motywów, według mnie, niewystarczających i mam mu to za złe, bo Najwyższa Izba Kontroli jest od tego właśnie, żeby badała prawidłowość gospodarki państwowej, prawidłowość wydatkowania budżetowego i prawidłowość przestrzegania prowizoriów póki nie ma budżetu. Wtedy Komisja Skarbowo-Budżetowa uchwaliła wezwać Ministerstwo Skarbu do przedłożenia w terminie tygodniowym sprawozdania co do sum wydatkowanych na remuneracje w roku bieżącym, z jakich paragrafów budżetowych, ewentualnie pozycji pozabudżetowych i z rozdziałem na kategorie płac. Te dane nie zostały przez Ministerstwo Skarbu przedstawione komisji. Dziś usłyszeliśmy od p. Ministra Skarbu bardzo wyczerpujące dane, które słyszeliśmy już na komisji co do wielkiej pracy, dla której jesteśmy z nadzwyczajnem uznaniem, dla pracy urzędników skarbowych, ale tamtych danych i dzisiaj nie usłyszeliśmy.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#StanisławNowodworski">Więc, Proszę Panów, w jakiej ja się znalazłem sytuacji? Z jednej strony widzę wydatek nadmierny w stosunku do naszego ogólnego budżetu, wydatek, na który nie widzę pokrycia i wydatek niewspółmierny z innemi ministerstwami. P. Minister Skarbu okazał dziś wielką troskę o urzędników skarbowych, ale proszę Panów, p. Minister Skarbu przemawiał tu i jako Minister Skarbu i jako Premier, i jako Premier, także mówił tylko o urzędnikach skarbowych, a nie mówił o innych urzędnikach. Wspomina o nauczycielach, rzeczywiście, względnie lepiej są w Polsce sytuowani nauczyciele, ale nie wspomniał o sądownictwie, a przynajmniej powiedział to, co jest nie zupełnie ścisłe. Nie mówił o wojsku, nie mówił o policji, nie mówił o tym całym szarym tłumie także nieznanych urzędników polskich nie skarbowych. Dlatego proszę Panów, byłem zmuszony postawić wniosek, skreślający 3 1/2 miliona, a pozostawiający tylko 2 1/2 miliona z zasad następujących: w wielu ministerstwach, w niektórych jako jawne pozycje budżetowe, w innych jako nie jawne, przyjmuje się już system płacenia półmiesięcznej remuneracji w stosunku rocznym. Jest to bardzo niezdrowa rzecz, uważam, ale trudno, jeżeli niema nowelizacji do ustawy uposażeniowej, to życie samo do tego zmusza. Obliczenie półmiesięcznego uposażenia wszystkich urzędników państwowych w centrali i na prowincji dają sumę 2 1/2 miliona i dlatego zaproponowałem pozostawienie tej sumy 2 1/2 miliona, a skreślenie reszty.</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#StanisławNowodworski">Po wyjaśnieniach p. Ministra Skarbu, złożonych dziś, niestety nie popartych tem, co nam było mówione na komisji, a mianowicie, że Rząd jest zdecydowany przystąpić do rewizji i znowelizowania wogóle ustawy uposażeniowej, ja proszę Panów, gotów byłbym na wszelkie ustępstwa i kompromis, byleby tę sprawę dobrze dla Państwa załatwić. Więc zgodzę się na wszelkie propozycje, ale pod trzema warunkami: po pierwsze, że p. Minister Skarbu wskaże pokrycie na te 3.500 000, którego komisja Skarbowo-Budżetowa nie znalazła i p. Minister Skarbu nam dzisiaj nie Wskazał, po drugie, że ta suma nie będzie wstawiona w budżecie, jak jest obecnie tylko dla centrali, ale że będzie rozbita na poszczególne działy budżetu. Przytem chcę wierzyć, że to się już nie powtórzy, żeby to, co jest przeznaczone dla urzędów skarbowych i inspektoratów, dostało się centrali.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#StanisławNowodworski">Propozycji cyfrowych nie zgłaszam, po pierwsze, nie jestem do tego przygotowany, a po drugie, jest to rzeczą Rządu. Jeżeli Rząd nie zgłosi propozycji, to ja do głosowania postaram się taką rezolucję przygotować. Po trzecie zgłoszę rezolucję, także nie mam jej jeszcze przygotowanej, ale redakcję przygotowuję, a teraz chcę wypowiedzieć swoją myśl — rezolucję, wzywającą Rząd, ażeby przy podziale remuneracji brał pod uwagę, jakie uposażenie pobiera urzędnik, czy utrzymywać tylko uposażenie normalne, ustawowe, czy bierze jeszcze dodatki poza ustawowe. Ja nie dlatego to mówię, ażebym był wrogiem wyższych urzędników wogóle, a wyższych urzędników Ministerstwa Skarbu w szczególności. Powiedziałem na wstępie, że przemawiam z goryczą. Ja mam także uznanie dla tych panów za to, co zrobili w Polsce, ale niestety muszę czuć gorycz, gdy przy nędzy ogólnej urzędników, oni brali dla siebie takie wynagrodzenie za swoją pracę. Ja nie mogę się zgodzić na to i muszę wziąć w obronę wyższych urzędników Ministerstwa Skarbu przed p. Ministrem Skarbu, który powiedział kiedyś, że jeżeli nie będzie remuneracji, to nie będzie równowagi budżetu, nie będzie sanacji Skarbu w Polsce. Ja wyżej cenię wyższych urzędników Ministerstwa Skarbu, ja uważam, że ich ambicją jest przedewszystkiem osiągnięcie jak najlepszych wyników i o to starają się bez względu na remunerację i wyniki tej pracy są dla nich najwyższą i dostateczną nagrodą. Ale jeżeli przeciętny naczelnik wydziału w Ministerstwie Skarbu będzie brał uposażenie wyższe, aniżeli pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, to wszystkiemi dostępnemi dla mnie drogami zawsze będę przeciwko temu protestował.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#komentarz">(Głosy: Brawo, brawo.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Gaszyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#StanisławGaszyński">Wysoki Senacie! Zawsze twierdziliśmy, że dla sanacji Skarbu są dwa warunki nieodzowne: zdrowy pieniądz i zdrowe życie gospodarcze. Dotychczas wykonany jest tylko warunek jeden. Jeżeli p. s. Szarski zadał pytanie, który jest ważniejszy, stabilizacja pieniądza czy uzdrowienie życia gospodarczego, to jabym pytanie to inaczej sformułował, pytając, który powinien być pierwszym? to jabym tylko skorygował, który jest pierwszy. Pierwszym bezwarunkowo jest zdrowy pieniądz ale w ślad za tein powinna iść i sanacja czyli uzdrowienie życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#StanisławGaszyński">Otóż zadaniem następnem p. premiera Grabskiego jest sanacja życia gospodarczego, a to życie gospodarcze może być uzdrowione tylko w jeden sposób: jeżeli będziemy mieli dostateczną ilość zdrowych znaków obiegowych. Niestety, mamy ich zaledwie 10% potrzebnych naszemu życiu gospodarczemu i dlatego pracujemy tylko na 10 procent naszych sił, a 90% leży odłogiem. I mielibyśmy i na podatki i na gratyfikacje dla wszystkich urzędników nie tylko dla skarbowych, gdybyśmy mieli dostateczną ilość zdrowego pieniądza obiegowego. A dzisiaj jesteśmy wszyscy niewolnikami posiadaczy złota, czemu daje wyraz brutalna otwartość artykułu w fachowem, poważnem amerykańskiem piśmie: „Commerce and Finance” ze stycznia b. r. w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#StanisławGaszyński">„Weszliśmy w rok 1925 i stajemy się właścicielami setek milionów niewolników. Posiadamy hipoteki na pracy tych, co żyją, i tych, co się dopiero urodzą w krajach Europy. Do naszej kieszeni stale wpływać będzie dochód z pracy i znoju, czy to w gotówce, czy to w złocie lub w towarze od tych, którym w drodze łaski daliśmy pożyczki dolarowe. Wszyscy jesteśmy pewni, że dochód nasz stale wzrastać będzie, bo oprócz naszej pracy pracuje na nas Europa. Z temi bogactwami możemy robić, co nam się spodoba, możemy być rozrzutni, trwonić majątek, jak to czynili dawniej bogacze, mamy też możność użyć naszych bogactw na każdy nowoczesny wynalazek, lub za pomocą gospodarki kapitalistycznej możemy zaprząc w nasz rydwan tych, co laską naszych dolarów żyją, możemy ich przekształcić według naszej woli i wedle naszych potrzeb. Po prostu mówiąc, dajemy dolary i żądamy, żeby te ludy były naszymi niewolnikami”.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#StanisławGaszyński">Zeszłych wakacji objechałem 9 państw europejskich, by zapoznać się z rynkiem pieniężnym świata. Zawiązałem stały kontakt z Ameryką, lecz poznałem zaledwie drobną cząstkę tajników zakulisowych walk: kapitału finansowego, eksploatacyjnego i spekulacyjnego, z kapitałem przemysłowym, produkcyjnym i z pracą ludzką. Kapitał finansowy podczas wojny zebrał już około 80% całego wydobytego złota świata. Posiada znaczny udział we wszystkich światowych fabrykach broni, jak Krupp, Vickers, Armstrong, Skoda, Schneider, Castiglioni i t. d. oraz w fabrykach pomocniczych artykułów wojennych i w różnych kopalniach, by opanować surowce. Kapitał finansowy wywołuje wojnę, by gromadzić złoto i burzyć wartości większe, niż złoto, mianowicie domy, fabryki, niszczyć ziemię uprawną i inne wartości użytkowe z pracy i złota powstałe. Królowie, ministrowie, politycy są tylko pionkami w rękach wielkich graczy finansowych, których ilość jest mała, ale właśnie oni są największą potęgą świata.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#StanisławGaszyński">By zbytnio nie trudzić długą litanią nazwisk, wspomnę tylko o kilku tych niekoronowanych królach, jak Morgan, Rockefeller, Stines, Warburg, Jakub Schif, Izaak Mortimer, Chuster, Run, Levy i najciekawszy członek tej rodziny złota, Boruch Zacharof, niegdyś skromny obywatel kiszyniewski, nieco później poważniejszy obywatel turecki, a jeszcze później grecki, francuski, amerykański, dziś już chrześcijanin, Sir Basil, z orderem podwiązki, a ostatnio starzec ożeniony z inflantką, staje się grandem hiszpańskim, który ma prawo przy królu z dumą nakryć głowę. Zbytecznem chyba wspominać, że szeroka wstęga wielkiego krzyża legii honorowej zdobi dość wąską zresztą pierś jego. I nic dziwnego: przyjaciel Llojd Georga, lorda Curzona, Clemenceau, Nittiego, króla Konstatyna, Venizelosa i całego legionu innych wielkich wyznawców cielca złotego.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#StanisławGaszyński">Na usługach kapitału finansowego są nie tylko organizacje wywrotowe, lecz również organizacje, wychowujące specjalnych ludzi, potrzebnych kapitałowi finansowemu. Za ich złoto, dotacje, często po kilkanaście milionów dolarów, uniwersytety całej kuli ziemskiej wpajają kult do złota i dlatego dziś każdy ekonomista powtarza, że pieniądz musi być płynnym, choć pieniądz w rzeczywistości głównie powinien być zamiennym i posiadać pełną gwarancję, a przez to i stabilizację. Zabójstwo Wybitnego posła Mateottiego, który zwalczał tajemniczą siłę złota, przypisują kapitałowi finansowemu. Od 1906 roku do 1916 — w samej Rosji, don i sir Basil Zacharof na rewolucję i na zniszczenie inteligencji i burżuazji rosyjskiej wydaje 5 milionów szterlingów. Inteligencja pracująca stwarza kapitał przemysłowy, stwarza nowe wartości, konkurujące ze złotem. Więc bolszewizm za kapitał finansowy tępi inteligencję, produkcję i wszystko, co może konkurować ze złotem. Chęć ujarzmienia i zmniejszenia wydajności pracy, a zatem i produkcji, jest celem kapitału finansowego.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#StanisławGaszyński">Jak ludzkość za sprawą genialnej Polki walczy dziś z rakiem, tak też Polska poznawszy najstraszniejszą chorobę ludzkości, niech podejmie Walkę ze złotem, hodującem próżniactwo — najgorszego raka wszystkich państw! światły duch polski niech rozproszy ciemne siły wszechświatowego trustu złota. Dyktator Lenin zdusił odrazu życie gospodarcze Rosji. Polsce również nałożono pętlice, której koniec trzyma W rękach zarząd trustu złota W Ameryce i powoli ją zaciska, pociągając za sznurek. Trust niszczy życie gospodarcze Europy celowo, lecz po cóż my niszczymy gospodarczo Polskę, działając przez to na korzyść trustu?</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#StanisławGaszyński">Czyżby ta zgodna symfonia na cześć złota miała trwać aż do zrujnowania wszystkich posiadaczy ziemi, domów, fabryk i innych wartości z pracy i złota powstałych, cenniejszych jednak niż złoto, bo posiadających wartość wtórną, użytkową? Lecz w takim razie w Polsce zapanuje już nie etatyzm, lecz niezwykła nieznana dotychczas nędza!</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#StanisławGaszyński">I w tem tkwi dramat, bo albo jesteśmy przyjaciółmi międzynarodowego trustu złota i opierając pieniądz na jego złocie, powinniśmy dla naszego życia gospodarczego osiągnąć długoterminową pożyczkę w sumie potrzebnych nam 6 miliardów złotych na dwa procent rocznie, albo też będziemy tylko przyjaciółmi Polski i na gwarancji hipotecznej majątku narodowego wypuścimy asygnaty narodowe na taką samą sumę! Czynić uporczywie coś trzeciego, a mianowicie obecną politykę finansową jest dla Polski zgubą. Jakie systemy monetarne przeżywaliśmy dotąd? Produkowaliśmy marki bez żadnej gwarancji rzeczowej, ani moralnej, bez tego sakramentalnego napisu: „Państwo odpowiada całym swoim majątkiem”. Czy brak tego napisu był celowy, czy to była chęć oszustwa, jak to uczynili Niemcy, którzy nie tylko zabraniali, lecz agitowali, by ich obywatele za takie niemoralne marki kupowali jaknajwięcej pełnowartościowych obcych dewiz? U nas dewizy kupować zakazano. W rezultacie na skute-k tej złośliwej i szkodliwej inflacji straciło Państwo i społeczeństwo, z wyjątkiem niektórych spekulantów, którzy pomimo zakazów kupowali pokryjomu dolary na wzór Niemców. Już od r. 1920 każdy obywatel domyślał się z łatwością, że pieniądz obiegowy bezwzględnie musi mieć gwarancję moralną Państwa i przymusową mechaniczną powszechną waloryzację. Nasi finansiści przez 4 lata czekali na waloryzację marki. Pieniądz papierowy bowiem jest niczem innem jak bezterminowym pełnowartościowym akceptem tego, kto go emituje.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#StanisławGaszyński">Niemcy natychmiast skorzystali z podsuniętej im przez nas idei „Rentenmark”, pieniądza gwarantowanego rzeczowo przez hipoteki obywateli i moralnie przez gwarancję czyli żyro Państwa. Uwierzyli oni, że od złej, bezwartościowej marki nie można odrazu przejść bezkarnie do pieniądza opartego na złocie, którego odpowiedniej ilości nie posiadają, a międzynarodowy trust dostatecznej ilości złota nie pożyczy. Na sposób, opracowany przez siebie, Niemcy jako pieniądz pomocniczy przejściowy wprowadzili pieniądz hipoteczny. Zrobiło im to znakomicie. Dopiero po pewnym czasie wobec nalegania międzynarodowego trustu złota i wpływu jego na uzależnionych członków tejże rodziny niemieckiej, by nie otwierać Polsce i innym państwom oczu, że można mieć zdrowy pomocniczy pieniądz bez ich złota, Niemcy otrzymali od trustu wielkie pożyczki i przeszli do pieniądza złotego. Przyczem wiadomo nam jest, że Niemcy bardzo tego żałują, bo żal im wysyłać haracze w postaci procentów, które przy pieniądzu, opartym na majątku narodowym pozostałyby w kraju, a przytem wysokie procenty podniosły w Niemczech znacznie koszta produkcji i utrzymania. Czy wobec tego nie powinniśmy się już od początku do końca wzorować się na Niemcach?</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#StanisławGaszyński">Kiedyśmy wraz z innemi państwami na początku naszego istnienia weszli na drogę złośliwej inflacji, to powinniśmy już wyciągnąć jak Niemcy nie tylko straty, ale i wszystkie korzyści z takiej inflacji. Premier Grabski, który odważył się na głęboką operację na żywem ciele Rzeczypospolitej, by Skarb sanować, nie obliczył się z siłą organizmu naszego życia gospodarczego. Mieliśmy zamało zdrowej krwi obiegowej, aby potrzebną jej ilość wytworzył sam nasz organizm. Musimy tej krwi szukać zewnątrz lub wewnątrz. Obca krew byłaby zdrową, ale zadrogo kosztuje, a przytem sączą nam jej po kropelce co oczywiście nie może pacjenta postawić na nogi. Zatem szukajmy ratunku wewnątrz, będzie to znacznie taniej kosztować Polskę. Sobie głównie zawdzięczamy wolność polityczną, niechże sobie wyłącznie zawdzięczamy i wolność ekonomiczną. Spieszmy się tylko, bo czas zapłaty za nasz upór nadchodzi. Obyśmy nie zapłacili długą niewolą ekonomiczną, zwlekając z ratunkiem.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#StanisławGaszyński">Dostateczna ilość gwarantowanych kwitów wymiennych, zwanych pieniądzem, powinna być naszą pierwszą troską. Jasną jest rzeczą, że pieniądz papierowy musi mieć jako główny podkład zaufane obywateli. Do naszych narodowych pieniędzy pomocniczych, gwarantowanych hipotekami naszemi i całym majątkiem Rzeczypospolitej, musimy mieć zaufanie, w przeciwnym razie nie Warci będziemy zaufania i kredytu obcych. Więc co mamy czynić, by nie dać się ujarzmić międzynarodowemu trustowi złota? Stworzyć własny długoterminowy kredyt hipoteczny na 2% rocznie, który byłby wyrazem naszej samowystarczalności i niezależności finansowej. To jest naszym państwowym obowiązkiem, a zdołamy go spełnić jedynie przy pomocy Rządu, który umiałby się nie tylko wczuć w konieczność wewnętrznego długoterminowego taniego kredytu, lecz także przewidział wszystkie straty moralne i materialne pochodzące z braku takiego kredytu. Państwowy Bank Hipoteczny, ewentualnie istniejący już Bank Gospodarstwa Krajowego i Bank Rolny, emitowałyby własne asygnaty obiegowe przymusowe i zwaloryzowane, za które Państwo Polskie odpowiadałoby pośrednio całym swoim majątkiem. Natomiast Państwowy Bank Hipoteczny lub ewentualnie inne wspomniane banki odpowiadałyby rzeczowo, zastawionym majątkiem nieruchomym swych dłużników, którzy otrzymując asygnatami 40% oceny swoich majątków, emitowaliby te asygnaty.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#StanisławGaszyński">Pożyczka byłaby amortyzowana przez lat 20 i udzielana na 2% rocznie, który to procent otrzymywałoby Państwo za udzielenie swego żyra.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#StanisławGaszyński">Czy wobec tego byłoby na miejscu porównywanie owych asygnat z pytą inflacją niezwaloryzowanej marki, nie mającej ani pośredniej gwarancji państwowej — tej moralnej, ani też gwarancji rzeczowej hipotecznej — tych dłużników, którzy wypuszczaliby asygnaty narodowe, oparte na majątku narodowym z pracy i złota powstałym?</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#StanisławGaszyński">Taka asygnata byłaby lepiej gwarantowaną niż obecny złoty Banku Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#StanisławGaszyński">Za otrzymane asygnaty produkując masowo, przy kalkulacji 2% rocznie za kapitał obrotowy, wysyłalibyśmy na cały świat wszystkie artykuły naszej gleby, a więc zboże, drzewo, len, sól, naftę, węgiel, kamień budowlany, azotniak i t. d. żądając na pokrycie należności w złotych polskich.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#StanisławGaszyński">Przez stworzenie naturalnego popytu na złote te ostatnie byłyby szybszym tempem drukowane przez Bank Polski, lecz już na podstawie własnego zarobionego złota, a nie międzynarodowego, którego się doprosić nie możemy. Pracując i eksportując osiągnęlibyśmy i drugi warunek sanacji Skarbu prócz stabilizacji i przyczem daleko trudniejszy, bo stałą równowagę budżetową.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#StanisławGaszyński">Amortyzując, asygnaty pomocnicze po 5%, rocznie skasowalibyśmy tą drogą wypuszczone asygnaty i wzamian za nie. otrzymalibyśmy automatycznie złote Banku Polskiego, do których w dużej potrzebnej nam ilości doszlibyśmy przez pracę i eksport.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#StanisławGaszyński">Pragnąc jednak być szczerymi, musimy zaznaczyć, że zasadniczo jesteśmy przeciwni opieraniu pieniędzy na złocie, a tylko na majątku narodowym przy gwarancji państwowej. W każdym razie, jeżeli nie chcemy własną pracą karmić lichwiarzy międzynarodowych, to pod żadnym pozorem nie powinniśmy w Polsce stosować systemu złotego, dopóki nie zarobimy własnego złota w dostatecznej ilości, nieodzownej dla naszej skali wielkopaństwowego życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#StanisławGaszyński">Słuszność naszej tezy potwierdza praktyka ubiegłych lat. Obfitość marek wytworzyła łatwość pracy i produkcji. Jasnem jest, że trwało to tylko do tego momentu, póki szeroki ogół nie spostrzegł, że otrzymuje pieniądze fałszywe, topniejące w rękach. Lecz kraj, pragnący pracować całą swą siłą, musi posiadać dla zarobienia złota międzynarodowego odpowiednią ilość pomocniczych pieniędzy papierowych, proporcjonalnie do swej siły pracy.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#StanisławGaszyński">Jednakże asygnaty takie bezwarunkowo powinne być gwarantowane moralnie przez Państwo, a rzeczowo przez majątek obywateli dobrowolnie przez nich zastawiany. Intensywna i produkcyjna praca jest możliwą jedynie przy dostatecznej ilości zdrowych znaków obiegowych, praca w kraju jest nikła, proporcjonalnie do wypuszczonych znaków.</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek).</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#StanisławGaszyński">Gdyby Rosja miała dostateczną ilość stabilizowanych obiegowych znaków na 2% rocznie, byłaby dużo bogatsza niż Ameryka. Rosja bowiem posiadała nieprzebrane skarby w ziemi, które leżały odłogiem jedynie z braku dostatecznych ilości stabilizowanych pomocniczych znaków obiegowych.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#StanisławGaszyński">Niechże Polska, mająca obywateli pełnych chęci i zdolności do pracy, nie trwoni tych skarbów. Możność pracy jest prawdziwą Wolnością! Międzynarodowy trust złota pragnie stale utrzymywać chorobliwy stan Polski, by ją mógł łatwiej eksploatować. Cel trustu międzynarodowego — nie dopuścić do ekonomicznego wyzwolenia naszego narodu. Niestety nasza polityka finansowa idzie na rękę trustowi. Obecna produkcja, czyli wydajność pracy obywateli polskich, pozostaje w prostym stosunku do sumy wypuszczonych złotych polskich, czyli że obecny stan katastrofalny, niestety, jest najnaturalniejszem zjawiskiem w świecie.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#StanisławGaszyński">Prosiłbym Pana Marszałka o pozwolenie zgłoszenia wniosku:</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#StanisławGaszyński">„Senat wzywa Rząd, by zaprosił członków Sejmu i Senatu celem wydania opinii o potrzebie długoterminowego, na 2% rocznie kredytu, gwarantowanego całym majątkiem państwowym oraz majątkiem nieruchomym obywateli, emitujących pieniądz pomocniczy, za pośrednictwem specjalnego Banku Hipotecznego lub innych państwowych banków już egzystujących”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Pasternak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#IwanPasternak">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#IwanPasternak">Budżet Ministerstwa Skarbu jest podstawowym budżetem w dziedzinie dochodów państwowych. Dochody tego Ministerstwa stanowią 70% ogólnych dochodów. Składają się te dochody przeważnie z podatków pośrednich i bezpośrednich, które nakłada się na ludność bez względu na to, czy ta ludność jest w stanie je płacić czy nie. Ludność, zrujnowana w czasie wojny światowej, żyje w nędzy, a obciążenie podatkowe w porównaniu z naszymi sąsiadami jest daleko wyższe. Kiedy dochody z danin publicznych i monopolów np. w Rosji wynoszą na głowę ludności 19 zł u nas wynoszą 57 zł na głowę. P. sprawozdawca generalny w swojem sprawozdaniu zaznacza, że obecnie podatki bezpośrednie są dwa razy wyższe, niż przed wojną. Zważywszy że po wojnie wieś zubożała, a podatki państwowe zwiększyły się dwa razy, komunalne zaś więcej niż 10 razy, można zrozumieć, w jak ciężkiem położeniu znajduje się płatnik podatku, a w szczególności biedny rolnik, i że te wszystkie podatki przyczyniają się do zrujnowania wsi.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#IwanPasternak">Przy nakładaniu podatków panuje chaos i niesprawiedliwość. Podatek gruntowy na wsi pobiera się tak z dobrej ziemi, jak i z nieużytków w jednakowej wysokości. Niesprawiedliwość przy wymiarze podatku majątkowego jest jeszcze większa. Często w jednej wsi i na jednakowe gospodarstwa wymierza się podatek majątkowy rozmaicie, przyczem różnica bywa znaczna. N. p. na jedno gospodarstwo rata wynosi 10 zł, na drugie takie samo gospodarstwo — 20 zł, a na trzecie — 30 zł. A ile jest gospodarstw, których wartość nie przekracza 3 000 zł, a z takich gospodarstw ściągają podatek majątkowy. Nierównomierność w opodatkowaniu doprowadza ludność do rozgoryczenia.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#IwanPasternak">Przy ściąganiu podatków panuje też niesprawiedliwość. Kiedy biedny rolnik na wsi nie jest w stanie zapłacić podatku, to przyjeżdża sekwestrator i zabiera niezbędne w gospodarstwie rzeczy, jak np. pług, brony, chomąta i t. p., a kiedy obszarnik nie płaci podatku, to o przymusowem ściąganiu nie słychać.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#IwanPasternak">Na Kresach Wschodnich ludność ukraińska i białoruska najsumienniej płaci podatki i spełnia wszystkie obowiązki wobec Państwa, a obszarnicy narodowości polskiej na tych Kresach uchylają się od płacenia podatku. 1 tak w powiecie rówieńskim na Wołyniu z 48 obszarników na 1 września 1924 r. gruntowy podatek częściowo wpłaciło 27, a majątkowy tylko 2, reszta nie wpłaciła nic. Lubomirski Adam, któremu wymierzono gruntowego podatku 6.203 zł, nic nie zapłacił; majątkowego wymierzono mu 71.038 zł — nic nie zapłacił; Kurzenicki Józef, któremu gruntowego podatku wymierzono 2.074 zł nie zapłacił ani grosza, majątkowego 7.851 zł — nie zapłacił ani grosza; Małyński Emanuel — wymierzono podatku gruntowego 3.441, zapłacił 72 zł, majątkowego 63.748 zł — nie zapłacił nic; Lubomirskiemu Hubertowi wymierzono podatku gruntowego 11.674 — nie zapłacił nic, majątkowego wymierzono 78.184 — nie zapłacił nic i t. d. Razem obszarnicy pow. rówieńskiego na 1 września 1924 r. podatku gruntowego wpłacili tylko 11%, a podatku majątkowego nie wpłacili nawet 1 proc.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#IwanPasternak">Podatek majątkowy na r. 1925 preliminowano w sumie 300.000.000 zł; wszyscy przyznają, że ten podatek w takiej sumie nie wpłynie, mimo to pozostaje on w budżecie w powyżej oznaczonej sumie, dla osiągnięcia papierowej równowagi budżetu. Ja myślę, że w r. 1925 wpłynie mniej podatku majątkowego niż w r. 1924, bo w ubiegłym roku oprócz podatku pobrana była także zaliczka na podatek majątkowy, a w roku bieżącym zaliczka nie będzie pobrana. W taki sposób równowagi budżetu nie uda się osiągnąć. Dlatego, aby uniknąć deficytu, potrzeba nie zwiększać dochodów za pomocą podatków, lecz zmniejszać wydatki we wszystkich ministerstwach. Zadużo jest w każdym urzędzie urzędników, za dużo wojska, za dużo policji, wszędzie potrzebna jest redukcja. Wynagrodzenie urzędników nie może być wyższe od uposażenia, jak to się stało w budżecie Ministerstwa Skarbu, gdzie na uposażenie zarządu centralnego Rząd preliminował 2.483.630 zł, a na wynagrodzenia i wydatki osobowe 6.036.607 zł. P. Minister Skarbu opowiadał nam o ciężkiej pracy urzędników skarbowych, którzy zasługują na dodatkowe wynagrodzenie, ale te 6 036.607 zł preliminowane jest nie dla tych urzędników, którzy ciężko pracują w powiatowych urzędach skarbowych, lecz dla centrali.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#IwanPasternak">Państwo Polskie nie może Wzorować się w swoich wydatkach na takich państwach jak Anglia, Francja, Stany Zjednoczone, Niemcy. Dochód narodowy tych państw pozwała im na takie wydatki, na jakie Polska nie może sobie pozwolić. Naród ponosi ciężary podatkowe dla Skarbu Państwa, ale co Państwo narodowi za to daje? Wieś zrujnowana podczas wojny. Na Kresach Wschodnich znaczna ilość włościan mieszka jeszcze w ziemiankach, a kredyt na odbudowę trudno otrzymać. Kiedy chłop ukraiński i białoruski zwraca się z prośbą o kredyt na odbudowę, to odmawia mu się, powołując się na brak pieniędzy. Ale pieniędzy nigdy nie brakuje na rozbieranie prawosławnych cerkwi i dzwonnic i na przebudowywanie cerkwi na kościoły. Kiedy chłopu trudno otrzymać paręset złotych na budowę, to kościół katolicki otrzymuje tysiące na zniesienie kopuł z cerkwi prawosławnych, wyświęconych na kościoły na Chełmszczyźnie i Podlasiu. Zamiast tego, aby dać pieniądze na budowę szkół na wsi, wydaje się pieniądze na rujnowanie cerkwi prawosławnych. Niema pieniędzy na melioracje i komasacje, na kredyt dla biednego rolnika, ale wydaje się znaczne sumy na osadnictwo na Kresach Wschodnich.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#IwanPasternak">Polityka finansowa obecnego Rządu nie przyczyni się do sanacji gospodarki państwowej i my nie możemy popierać takiej polityki. Będziemy głosować przeciwko budżetowi Ministerstwa Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odroczenie dalszej dyskusji do godziny czwartej punktualnie.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Po przerwie).</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wznawiam posiedzenie. Głos ma s. Rotenstreich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#FischelRottenstreich">Wysoki Senacie! W czasie, kiedy bilans płatniczy za pierwszy kwarta! wykazuje deficyt w kwocie 116.000.000 zł a dochód z ceł za kwiecień wynosi 37.000.000, co w ujemnym bilansie płatniczym wyniesie, prawdopodobnie 45.000000, kiedy zapas dewiz w Banku Polskim zmniejszył się od dnia 10 kwietnia do 31 maja o 70.000.000 zł, kiedy suma obiegu banknotów wynosi wszystkiego 517.000.000 zł, co nie daje nawet 20 zł. na głowę ludności, przystępujemy do rozprawy nad budżetem Ministerstwa Skarbu. Daje ona możność rozpatrzenia całego problemu gospodarczego z ekonomicznego punktu widzenia.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#FischelRottenstreich">Rok 1924 uważany jest za rok uzdrowienia Skarbu. Uzdrowienie to nastąpiło kosztem ciężkiego przesilenia gospodarczego, Sugerowano nam, że pierwszym i jedynym obowiązkiem naszym jest supremacja interesów skarbowych. Nie rozumiano, że Skarb i gospodarka społeczna stanowią jedno, a nie dwa odrębne zjawiska. Dziś na pierwszy plan wszelkich rozważań z dziedziny gospodarczej wysuwa się supremacja interesu walutowego. Nie bez winy jest Rząd, że kryzys gospodarczo-finansowy jest taki ciężki. P. Premier Grabski chciał przy pomocy pełnomocnictw rozwiązać Wszelkie problemy gospodarcze, finansowe i skarbowe, narzucając i dyktując rozporządzenia, nie licząc się wcale z życiem, które okazało się twardsze, niż te wszystkie twarde rozporządzenia.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#FischelRottenstreich">Gospodarka kapitalistyczna — a taka jest w Polsce — jest gospodarką indywidualistyczną i samorzutną. System podatkowy, celny i kredytowy nadaje tym różnorodnym jednostkom gospodarczym jednolitą i wyraźną fizjognomię, tworzy z nich pewną całość tak, że powstaje własna linia rozwojowa, która reaguje na wszelkie objawy z wewnątrz i z zewnątrz. Polityką podatkową celną i kredytową może Rząd współdziałać przy tworzeniu się koniunktur, może do pewnej granicy osłabić lub wzmocnić koniunkturę zwyżkową lub zniżkową, może to wszystko robić, jeżeli się liczy z życiem.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#FischelRottenstreich">Organizm gospodarczy zmartwychwstałe; Polski składa się z dzielnic gospodarczo zupełnie od siebie różnych. Polska przed wojną nie miała żadnej własnej polityki gospodarczej i żadnej idei gospodarczej. Włączona była w obce organizmy gospodarcze i musiała się do nich dostosowywać.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#FischelRottenstreich">Żadna dzielnica Polski nie stoi na wysokości organizmów wielkopolitycznych. Polska przed wojną była eksporterem pracy ludzkiej i importerem kapitałów w rozmaitych formach. Ponadto Polska znajduje się w punkcie krzyżowania się najżywotniejszych interesów szeregu wielkich mocarstw. To powinno było być założeniem wtedy, gdy przystąpiono do budowy gospodarki państwowej. Organizację życia gospodarczego zaczęliśmy w czasie wielkiego ubytku kapitału, nie licząc się wcale z problemami, przedtem wyłuszczonemi. Cały obecny ruchomy kapitał nie przekracza 1/4 przedwojennego kapitału ruchomego, a ceny w złocie lub w dolarach są wyższe od przedwojennych o około 50%. Do tego dochodzi wzrost ludności z powodu niemożliwości emigracji, zmniejszanie się oszczędności i ustanie regularnego przypływu kapitału. Tych wszystkich zasadniczych kwestii nie widział p. Grabski. Nie mógł ich widzieć dlatego, ponieważ jako fiskalista wpatrzony jest tylko w dochody Skarbu, nie ma zrozumienia dla życia gospodarczego, które wymaga całkowicie sobie oddanego człowieka o wielkim horyzoncie ekonomicznym. Obrońca ustaw o lichwie wojennej uważał za kradzież i oszustwo tworzenie kapitału. Cała polityka podatkowa Rządu uniemożliwiła nagromadzenie się kapitału w Polsce. Wzrost dochodów skarbowych napawał Rząd niepoprawnym optymizmem. Na posiedzeniu Sejmu dnia 27 października 1924 r. oświadczył p. Premier, że drogą taryf celnych będzie się starał oddziaływać na drożyznę, że przy pomocy polityki celnej zamierza w dalszym ciągu działać, aby naturalny kres położyć drożyźnie. W kilka dni później na posiedzeniu tej Wysokiej Izby oświadczył p. Premier, że równowaga naszego bilansu handlowego nie może być naszą podstawową troską. A potem w kilka dni na posiedzeniu Sejmu twierdził p. Grabski, że bilans handlowy w ostatnich miesiącach przed sierpniem był coraz lepszy, a za tem dane, które mamy o wywozie zagranicę ze statystyki ruchu wagonów we wrześniu i październiku każą przypuszczać, że we wrześniu i październiku ujemny bilans prawdopodobnie znacznie się zmniejszy, albo zastąpiony zostanie wprost odwrotnem zjawiskiem. Dnia 19 stycznia 1925 r. był p. Grabski trochę skromniejszy. Na posiedzeniu sejmowej Komisji Budżetowej mówił: „Muszę przyznać, iż mój program gospodarczy, wypowiedziany w ostatniem expose, jakie miałem w Sejmie, był świadomie jednostronny”. Dziś ta jednostronność jest niepotrzebna. P. Grabski przyznał się, że jednostronnie informował Sejm i tak może zironizował, że Sejm się nie zorientował w tej sytuacji. Ja wierzę, że p. Grabski w rzeczywistości był jednostronny, ale żeby świadomie jednostronnie informował, to jest wykluczone. To, co mówił, to było jego programem i jego przekonaniem. Nie ulega kwestii, że to była krótkowzroczna jednostronność, bo nikt nie uwierzy, że p. Grabski chciał przez zniżkę cen świadomie zniszczyć produkcję w kraju, natomiast p. Grabski nie wiedział, że tania produkcja jest wynikiem szeregu różnych objawów, jak organizacji i wydajności pracy, ułatwiania kredytowego, obciążenia podatkowego, możliwości zbytu wewnątrz kraju i zagranicą. Dziś ten obrońca i propagator liberalnej polityki celnej, dla celów fiskalnych wprawdzie, przechodzi do zupełnie innej polityki handlowej, do polityki protekcjonistycznej.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#FischelRottenstreich">Na całym świecie jest zwyczaj, że jeśli program rządu zawodzi, to rząd ustępuje miejsca przedstawicielowi innego programu politycznego i gospodarczego. W Polsce natomiast można przez jakiś czas być wyznawcą jednego programu, a potem rządzić na podstawie innego programu, a to dlatego, że polityki nie robi się świadomie. Jest to eksperyment, który drogo kosztuje, a niestety ciała ustawodawcze tę eksperymentację znoszą. Dziś po wywiezieniu z Banku Polskiego w ostatnich pięćdziesięciu dniach dewiz za siedemdziesiąt kilka milionów złotych, kiedy pokrycie w obiegu w złocie zmniejszyło się o 7 1/2%, mimo zmniejszenia się obiegu pieniężnego, odgradzamy nasz rynek wewnętrzny przed konkurencją krajów o niższych kosztach produkcji, tanim kredycie, doskonałej technice przez zarządzenia celne, które dotykają przedewszystkiem, jak twierdzi Rząd, przedmiotów zbytku. Wprowadzono wysokie cło np. od takich towarów luksusowych, jak śledzia, a nie podwyższono wcale cła od szampana, od perfum; wprowadzono dalej cło ochronne na takie towary luksusowe, jak np. na zdrowie importowane z zagranicy do Polski. Wiadomą jest rzeczą, że Rząd podwyższy! opłaty paszportowe, bo nie chciał dopuścić do wyjazdów zagranicę, a nie liczy się wcale z tem, że w kraju, zwłaszcza w miejscach kąpielowych, pobyt jest prawie niemożliwy, a to dlatego, że jest tam szalona drożyzna.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#FischelRottenstreich">Wracając natomiast do polityki gospodarczej stwierdzić należy, że gospodarować wysokiemi cłami nie jest to wielka sztuka. Trzeba chcieć to zrobić i zapobiec pasywnemu bilansowi handlowemu, ale przez to nie uratuje się jeszcze sytuacji gospodarczej. W chwili obecnej trzeba się starać o stworzenie czynnych pozycji bilansu w postaci wzmożonego wywozu, i tu stajemy wobec problemu bardzo trudnego. Mówi się o ułatwieniach kredytowych, taryfowych i podatkowych dla eksportu. Nie ulega kwestii, że te ułatwienia są niezbędne, ale nie rozwiążą one jeszcze tego zagadnienia. Nasze możliwości wywozowe zależą przedewszystkiem od koniunktur międzynarodowych, które dla najważniejszych gałęzi produkcji naszych przedstawiają się wprost fatalnie. Przez Wszystkie kraje Europy idzie wielka fala cła ochronnego, której celem jest wstrzymanie obcego wwozu, wzmocnienie własnych sił produkcyjnych i wzmożenie wywozu. Nawet kraje, które przedtem prowadziły liberalną politykę handlową, jak Szwajcaria, Norwegia, Szwecja i Anglia, dzisiaj przechodzą do polityki prohibicyjnej. Industrializacja Europy i Ameryki robi coraz większe postępy. Rosja już to z powodu samego ustroju, już to z powodu stosunków politycznych, już to z powodu braku kontrahenta finansowego i handlowego, zniszczonego przez rewolucję, nie jest dla nas czynnikiem, na którym opierać można nasz program gospodarczy. Zresztą Rosji zależy na tem, ażeby tendencjom gospodarczym Polski brakowało racjonalnej podstawy. Do tego dochodzi to, że siła kupna prawie całej Europy zmalała. Jako jedyną receptę dla opanowania kryzysu zbytu zaleca się zmniejszenie produkcji. To się robi w ten sposób, że stwarza się syndykaty, które jednak również zawodzą. Ostatni przykład w Esen nad Ruhrą wskazuje, że syndykaty tego problemu utrzymania produkcji i cen nie rozwiązują; możliwe, że to uchroni pewne przedsiębiorstwa od załamania się (i że niejeden dostanie bardzo dobrą posadę). Oznacza to przystosowanie produkcji do konsumcji, jest to restrykcja chwilowo potrzebna, ale nie do utrzymania na dłuższy okres czasu. Powiększenie możliwości zbytu osiągnąć można jedynie przez dźwignięcie konsumcji wewnętrznej. Wzrost konsumcji wewnętrznej w kraju, którego ludność rolnicza stanowi 65%, jest możliwy tylko wtedy, gdy wzrośnie wydajność z jednego hektara ziemi uprawnej. Jeśli doprowadzimy przeciętny zbiór Ważniejszych zbóż kłosowych do minimum 16 cetnarów na ha, to powstanie znaczny nadmiar wewnętrznych potrzeb konsumcyjnych, gdyż będzie można wywozić produkty rolne, których zachód poszukuje. W Polsce wydajność 1 ha jest mała.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#FischelRottenstreich">Przed wojną pokrywano niedobory spożycia zbożowego w Królestwie przywozem zbóż z Rosji; tak zbożowe saldo bierne Królestwa wynosiło w r. 1897 około 14 milionów rubli, a w r. 1898 nawet 21 milionów rubli. Według obliczeń Centralnego Towarzystwa Rolniczego wynosiło saldo ujemne Królestwa w r. 1910 około 22 milionów rubli. Gorzej przedstawia się b. zabór austriacki. Do Galicji sprowadzano znaczne ilości zboża z Węgier, Rumunii i Rosji. Niedobór pszenicy wynosił w Galicji 42 kilogramy na głowę, żyto również nie wystarczało na wyżywienie. Tylko b. zabór pruski miał czynny bilans zbożowy, natomiast na Górnym Śląsku produkcja zboża chlebowego stanowiła na głowę ludności 177 kg. Pokaźny więc niedobór zbóż spowodował przywóz żyta, wynosił bowiem 50.000 ton, oraz mąki 40.000 ton. Jedynie Poznańskie i Pomorze miały czynny bilans zbożowy. Cała produkcja zboża chlebowego na głowę ludności stanowiła w Poznańskiem 586 kg, na głowę, na Pomorzu 447; w Królestwie około 200 kg., w Galicji wschodniej 176 kg. a zachodniej 144 kg. Spożycie zaś zbóż na głowę rocznie wynosiło w b. zaborze austriackim i rosyjskim 225 kg., a w b. zaborze pruskim 233. Jakie są widoki przyszłego urodzaju? Zasiano około 4.945.000 ha żyta; jeżeli się przyjmie przeciętnie 11,2 centnara z hektara, a więcej nie można przyjąć, to daje to 553.840 wagonów 10 tonnowych W Polsce. Pszenicy zasiano 1.032.000 ha. Jeżeli się przyjmie przeciętnie z hektara 12,4 centnara, to daje to 127.968 wagonów 10 tonnowych, czyli razem produkcja pszenicy i żyta w Polsce wynosi 681.808 wagonów. Jeżeli się przyjmie na głowę ludności 220 kg., to stanowi to 638.000 wagonów. Blisko 11% idzie na zasiew, to jest około 70.000wagonów. Z tego wynika, że nie mamy zboża na wywóz. I jeżeli Rząd już teraz sprzedał 12.500 wagonów zagranicę, a za to właśnie dostajemy ten milion funtów, to mam wrażenie, że sprzedał więcej, niż kraj w rzeczywistości może wywieźć. Trzeba się jeszcze z tem liczyć, że być może, że my mamy trochę zboża — na wywóz, ale rozpoczynamy rok gospodarczy konsumcyjny bez żadnych remanentów w młynach, w magazynach i u rolników. Jeżeli wywieziemy teraz zagranicę za dużo zboża, to powtórzy się ten sam proces, który mieliśmy zeszłego roku, t. zn. trzeba będzie zboże przywozić. Statystyka urzędowa Stanów Zjednoczonych wykazuje, że w. roku bieżącym mają one mniej pszenicy niż w roku ubiegłym, o tyle, ile wynosi całe zapotrzebowanie Anglii. Jeżeli będziemy musieli w styczniu przywozić zboże, to zapłacimy minimum 50% drożej, niż dostajemy za zboże, które dziś wywozimy. Jest grzechem wywozić już 1 sierpnia zanim żniwa są ukończone i zanim wie się dokładnie, ile jest zboża w kraju. Rząd powinien się starać o wywóz mąki i nie dopuścić do zniszczenia młynarstwa krajowego. Różnica 20% między wartością zboża a mąką powinna zostać w kraju, a nie należy pozwalać, żeby zboże jako surowiec eksportowano.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#FischelRottenstreich">Zapowiedź p. Grabskiego, że Rząd nadal uprawiać będzie represję podatkową świadczy, że brak jeszcze ciągle trzeźwego rozpatrzenia się w całokształcie gospodarki państwowej. W jednym, z ostatnich okólników Ministerstwo Skarbu poleca urzędom skarbowym, by dla drobnych płatników podatku przemysłowego były stosowane zarządzenia ulgowe, ograniczające egzekucję. W wypadkach, gdy kwoty wymierzonego podatku są wygórowane i rażąco odbiegają od rzeczywiście osiągniętego obrotu, można takim płatnikom rozkładać zaległości podatkowe na raty na okres trzymiesięczny, oczywiście z pobraniem ustawowych odsetek. Ministerstwo więc przyznaje, że nieprawidłowo wymierzono podatki, że rażąco odbiegają one od rzeczywistych obrotów, i zamiast mieć odwagę, by upoważnić urzędników do obniżania podatków, każę pobierać te podatki i żąda 48% rocznie. A p. Premier ma odwagę z tej trybuny oskarżać społeczeństwo, że prowadzi politykę antypodatkową. Jeśli są nieprawidłowe wymiary, jeśli one niszczą zupełnie egzystencję i warsztat pracy, to chciałbym widzieć obywatela, który przeciw temu nie zaprotestuje. To jest samoobrona i ta samoobrona społeczeństwa jest wskazana. Były wypadki takie, że w miasteczku Turce nad Stryjem w dniu targowym inspektorat podatkowy otoczył cały rynek policją, przeszukując kieszenie obywateli i odbierając pieniądze nie tylko tym ludziom, którzy mieszkają w Turce, ale przyjezdnym, jeśli byli winni Skarbowi za podatki. I Premier żali się, że jest polityka antypaństwowa! W innem mieście, w Równem, inspektor podatkowy sam wniósł 900 sprzeciwów. Więc panu inspektorowi podatkowemu wolno robić sprzeciwy, a obywatelom nie wolno wnosić rekursów. W Krakowie był następujący wypadek: urzędnik przyszedł do jednej firmy i zażądał ksiąg handlowych. Przedłożono mu księgi handlowe, gdzie bilans był w markach. On zażądał bilansu w złotych. Dyrektor tłomaczył się przed nim, że nie może tego robić. To niech Pan da to do adwokata, wymienia swego adwokata. Adwokat każę przyjść później, za parę dni, to załatwi. Załatwił. Kupiec zapłacił cały podatek, a adwokat policzył sobie 2.000 zł. chociaż podatek wynosił tylko 400 zł. Czy urzędnik jako stręczyciel tego adwokata coś dostał, nie wiem, ale przypuszczam, że tak. Proszę Panów, to wszystko wolno i to wszystko się znosi, a jeśli ktoś w rzeczywistości broni się, to mu się zarzuca, że uprawia politykę antypaństwową. P. Premier zarzuca, i to się powtarza już kilka razy, że zrzeszenia kupieckie prowadzą agitację antypodatkową. Związki zawodowe również bronią swoich członków i zrzeszenia kupieckie mogą również bronić swoich, ale wcale nie było tam biur antypodatkowych, a porada jest wskazana. Skoro adwokat liczy sobie 200 zł. za t. zw. konferencję, bo nic innego nie robi, to jest obowiązkiem zrzeszenia kupieckiego poradzić członkom jak mają się bronić przed rozmaitemi kawałami, jakie się dzieją w inspektoratach podatkowych. I nie dziwota, że dziś urzędnik skarbowy nie jest łubiany, nie dlatego, że on pracuje dla uzdrowienia Skarbu, tylko dlatego, że nie tylko wykonuje rozmaite polecenia, które mu się daje z góry, ale dlatego, że chce mieć większe wpływy i skoro mu się już wyznacza kontyngent, co jest ustawowo niedopuszczalne, to on ten kontyngent przekracza 5–6 razy i to wywołuje protesty obywateli. Komisja Sejmowa, która wyjechała i zbadała całą działalność izby lwowskiej potwierdza, że w rzeczywistości urzędy nie stoją na wysokości zadania, a jeśli urząd nie stoi na wysokości zadania i wymiar podatkowy niszczy ludność, to jest obowiązkiem każdego obywatela bronić się przed zniszczeniem. I nie wolno rzucać takich haseł, bo one przedewszystkiem nie opierają się na faktach, a po drugie okazuje się, że ten, który rzuca te hasła, nie ma słuszności. P. Premier powinien być obiektywny, badać fakta, może bronić swoich urzędników, ale i obywatele coś znaczą, oni czasem też mają rację p. Premierze.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#FischelRottenstreich">Odczytuje się tutaj rozmaite sprawozdania, które napisał ten lub ów urzędnik ministerstwa, rozumie się, że on siebie chwali, chce udowodnić, że ta remuneracja, którą on dostaje, jest również za mała. Ale nieprawdą jest, że jest zasługą urzędnika, że wpływy są wielkie. A gdzie są ci obywatele, którym ostatni grosz zabiera się z kieszeni? To ten obywatel, który ostatni grosz daje, nic nie jest wart, tylko ten urzędnik, który z niego wyciąga i im więcej wyciągnie, tem większa jest jego zasługa i dostaje remuneracje! Proszę Panów, P. Premier stoi na stanowisku, że wpływy skarbowe muszą być wysokie. Nie ulega wątpliwości, że ma rację. Ale rocznie brać 48% to jest stanowczo za dużo. Jeśli instytucjom kredytowym nie wolno brać więcej, jak 20%, bo inaczej są karane za lichwę, to nie wiem, czy Ministerstwo Skarbu w tych ciężkich warunkach powinno brać 48% rocznie.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(S. Nowodworski. Musi brać więcej, bo inaczej nie byłoby na remunerację)</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#FischelRottenstreich">Proszę panów, w ten sposób zmusza się obywateli, aby pożyczali na 36% i nie liczyli się z ustawą o lichwie, byleby nie płacić 48%. Czas, ażeby Rząd pomyślał już o tem, że tak wysokich procentów nawet i Skarbowi brać nie wolno. P. Premier zapowiada presję podatkową. Jeżeli, mimo restrykcji kredytów dla utrzymania złotego nastąpi presja podatkowa, to p. Grabski osiągnie przedewszystkiem wyższą stopę procentową w prywatnym kredycie, a to spowoduje wzrost drożyzny i zastój produkcji. Przemysłowiec, który musi płacić 48% rocznie i na którego spada 28 rozmaitych samorządowych i państwowych podatków, musi kalkulować zyski minimalnie na 60% i nie może konkurować z zagranicą, która ma lepsze urządzenia techniczne, lepszą organizację pracy i przedewszystkiem tańszy kredyt.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#FischelRottenstreich">Była tu mowa o Banku Polskim, zwłaszcza p. referent budżetu Ministerstwa Skarbu Szarski chwalił bardzo politykę Banku Polskiego. Pod jednym względem może miał rację, ale gospodarka Banku Polskiego nie jest bez zarzutu. Bank Polski, który jest jedynym środkiem kredytu dla naszej gospodarki prywatnej, nie kieruje się przy repartycji kredytów istotnemi potrzebami społeczeństwa. Przedsiębiorstwom handlowym przyznaje się maksymalnie kredyt 1%, handel wielki i mały przemysł kupuje na weksle wiele surowców, półfabrykatów i narzędzi, potrzebnych do produkcji, i w ten sposób zostawia się handel na łasce dyskonterów prywatnych; to wywołuje ciśnienie na rynku kredytowym i zabija życie gospodarcze. Repartycja kontygentu kredytowego jest w wysokim stopniu nierównomierna i przy kredytach wekslowych i przy kredytach zastawowych. Poznań n. p. otrzymał 20 razy więcej kredytów zastawowych niż Lwów, a Bydgoszcz więcej niż Łódź, Kraków, Lwów, Bielsko i Katowice razem wzięte. Mówię to na podstawie sprawozdania Banku Polskiego. Oddział Bydgoski otrzymał więcej kredytu wekslowego niż nowy Sącz, Jasło, Rzeszów, Przemyśl i Drohobycz. Wiadomo, że Poznań dostaje większy kredyt, niż całe zagłębie naftowe i całe Podkarpacie wraz z wielkim przemysłem drzewnym. Świadczy to wyraźnie o polityce kredytowej w największej instytucji kredytowej w Polsce i o tem, że Bank Polski nie ma zrozumienia dla istotnych potrzeb gospodarczych, ani znajomości poszczególnych gałęzi przemysłu i handlu. Jednostronność i nierównomierność cechuje Rząd i instytucję, na którą wpływ wywiera. Przeżywamy ciężki kryzys, Rząd bezkrytycznie szuka środków zaradczych. Dziś tym środkiem zaradczym jest podwyższenie ceł, jutro, jeżeli przyjdzie reakcja ze strony państw, z któremi zawarliśmy traktaty handlowe, zaczniemy prawdopodobnie szukać innych środków.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#FischelRottenstreich">Ostatnie podwyższenie ceł utrudniło konkurencję zagranicy, ale nie wpłynęło na zwiększenie zbytu na rynku wewnętrznym. Zubożały konsument zmniejszy swoje zapotrzebowania odpowiednio do podwyższonych cen produktów. Trzeba obniżyć cła przedewszystkiem na surowce i półfabrykaty, żeby osiągnąć ten sam stosunek, jaki istnieje np. w przemyśle zagranicznym, w Czechosłowacji, wtedy odzyskamy pełną zdolność konkurencyjną na rynku wewnętrznym, jakoteż i zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#FischelRottenstreich">Powiedziałem, że sytuacja gospodarcza jest fatalna. Plan gospodarczy Rządu — to wiara w urodzaj, a jeżeli się okaże, że nie mamy zboża na wywóz, co wtedy będzie? Wódz musi mieć plan przygotowany, gdy podejmuje się ofenzywy, także na ewentualne nieudanie się jej. Nasz Rząd nie ma takiego planu i dziś spodziewaliśmy się, że p. Premier wystąpi nie tylko dla obrony 6 milionów złotych dla swoich współpracowników, ale, że w tej tak ciężkiej chwili, zwłaszcza, gdy stoimy przed wojną celną z Niemcami — usłyszymy jakiś wielki program gospodarczy. Zdaje się jednak, że p. Premier woli sprosić czasem dziennikarzy na wywiad, bo wtedy niema krytyki, niż z tej trybuny w tak ciężkim momencie rzucić pewien plan gospodarczy. Nie czyni tego, bo zdaje się, takiego planu nie ma. Jedna rzecz się udała p. Premierowi, to jest sanacja Skarbu, ale to nie wystarczy na dalszą metę. Rozumie się, Skarb i zdrową walutę trzeba utrzymać, ale trzeba także mieć jasny program gospodarczy. P. Grabski wierzy, że Pan Bóg będzie łaskaw, że urodzaj będzie i wtedy wszystko będzie dobrze. Zdaję mi się, że to nie jest wcale program gospodarczy.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#FischelRottenstreich">Pod względem gospodarczym p. Grabski całkiem zawiódł. Mimo to widzimy, że dalej ignoruje czynnik obywatelski, ignoruje i gniewa się na ciała ustawodawcze. Gdy się czasem powie słowa prawdy, jeżeli się krytykuje, co jest obowiązkiem ciał ustawodawczych, gniewa się i opuszcza salę, albo czasem wcale nie przychodzi.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#komentarz">(Głosy: Nie czasem, bo bardzo często!)</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#FischelRottenstreich">Jest przekonany, że on jest jedynie zdolny wszystko zrobić i wszystko przeprowadzić. Dotychczas pod jednym względem okazał się bardzo zdolnym. Na wszystkich innych polach zupełnie zawodzi. Obowiązkiem ciał ustawodawczych jest zmusić Rząd, jeśli panowie z prawicy i lewicy nie mają odwagi do zmiany, oby nie było zapóźno, zmusić Rząd, ażeby się liczył z ciałami ustawodawczemi, ażeby nie uciekał i nie wywoływał także urzędników i wiceministrów, gdy mu się ta lub owa krytyka nie podoba. Sytuacja w Państwie jest bardzo poważna. Jedynym, który jest zadowolony, tośmy słyszeli dziś jest p. Premier. P. Premier chwalił referenta sejmowego, myśmy mieli to szczęście, że naszych dwóch referentów pochwalił. Sejm nie był na tyle szczęśliwy, bo tylko jednego pochwalił p. Premier. Na p. Michalskiego, p. Premier nie jest łaskaw.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#FischelRottenstreich">Proszę Panów, sytuacja jest poważna i czas pomyśleć o budowie gospodarczej Państwa. Gdybyśmy byli zrobili to przed planem Dawesa, bylibyśmy w szczęśliwszem i lepszem położeniu. Musi przedewszystkiem nastąpić konsolidacja społeczeństwa, a hasłami demagogicznemi nie przeprowadzi się budowy gospodarczej. Muszą być do budowy gospodarczej Polski dopuszczone wszystkie siły produktywne w Państwie bez względu na przynależność narodową i religijną. Należy umożliwić i żydom budowę gospodarczą państwa. Dobro i interes Państwa tego wymaga. Żydzi mogą dużo na tem polu zrobić. Wejście na tę drogę nie może ulec zwłoce. W razie ociągania się z tym zabiegłem możemy łatwo się spóźnić. Stwórzmy te warunki, które jedynie mogą zapewnić Państwu, całości naszej gospodarki to, czego ta gospodarka potrzebuje, aby stanąć na poziomie wielkich organizmów państwowych. Od stronnictw polskich zależy, czy i kiedy to nastąpi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. wiceminister Markowski:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#BolesławMarkowski">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#BolesławMarkowski">Pozwolą mi Szanowni Panowie, że zabiorę głos w sprawie, która przed południem wywołała pewne zadrażnienie, być może nawet większe, aniżeliby skądinąd należało.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#BolesławMarkowski">Proszę Szanownych Panów, wedle mego zdania, reparowanie czy sztukowanie niedostatecznych płac urzędniczych za pomocą remuneracji jest wogóle rzeczą, z którą godzić się można tylko z powodu konieczności, zatem tylko na czas dość krótki, na czas przejściowy. Nie jest to normalny sposób wynagradzania pracy. Ale proszę Panów, gdybyśmy żyli w czasach normalnych, to zapewne nie byłoby takich nienormalnych objawów, jakich w danej sprawie jesteśmy świadkami. Cała rzecz polega na tem, że nas nie stać w chwili obecnej i zapewne długo jeszcze nas stać nie będzie na to, aby płace urzędników cywilnych i wojskowych mogły być doprowadzone do należytej wysokości. Panowie wiedzą z budżetu, że płace te wynoszą prawie 750,000.000 złotych rocznie. Podwyższenie płac tylko o 10%, coby także jeszcze sprawy całkowicie nie rozwiązało, jużby dało 75.000.000 zł rocznie zwyżki w budżecie. Jeżeli sobie przypomnimy, że podatek gruntowy przynosi 55.000.000, a podatek dochodowy preliminowany jest na 75 milionów, to widzą Szanowni Panowie, ileby to jeszcze nowych podatków trzeba natworzyć, aby rozwiązać ciągle otwartą kwestię podniesienia płac.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#BolesławMarkowski">Otóż ponieważ w tej chwili nie może być tego normalnego rozwiązania sprawy, muszą zachodzić objawy nienormalne. Takim nienormalnym objawem jest bez kwestii wydawanie remuneracji za pewne naprężenie pracy. Lecz musi być ono tolerowane, z niem się musimy pogodzić, jako z koniecznością na czas przejściowy. Jeżeli z tego punktu widzenia patrzeć będziemy, to czy to jest coś tak dziwnego, że jeżeli się wymaga od pewnego działu, od pewnej grupy urzędników państwowych pracy nadmiernej, pracy ponad wszelką przeciętną miarę wytężonej, że się im za to chce cokolwiek więcej ofiarować.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#BolesławMarkowski">Ja, jak Panowie wiedzą, zajmuję się administracją skarbową, od samego jej początku. Dziś już nie mam bezpośredniego kontaktu z urzędnikami niższych instancji, z całą administracją skarbową, ale go miałem przez lat pięć; bardzo wielu urzędników znałem osobiście i mam pewne dane do twierdzenia, że i nastroje ich i psychikę dobrze poznałem. Myśmy od samego początku istnienia naszej skarbowości wymagali od urzędników skarbowych niezmiernie dużo pracy, więcej aniżeli to, czegoby w normalnych warunkach wymagać należało. Chcąc dodać bodźca i pewnej otuchy tym pracownikom, czemże się ich do tej pracy pobudzało? Pobudzało się ich, oczywiście, tem naprężeniem w nich obowiązków obywatelskich, które zresztą pojmowali bardzo dobrze i nie potrzeba ich było w nich budzić, tylko od czasu do czasu na te obowiązki się powoływać. Jeżeli urzędnik pracował bez przesady 10 i 12 godzin na dobę, to robił to w imię patriotyzmu. Ja zawsze mówiłem urzędnikom skarbowym, że obok służby wojskowej może najważniejszą, najofiarniejszą dla Państwa, stwarzającą najwięcej warunków koniecznych dla bytu Państwa, jest służba skarbowa. Oni to, proszę Panów, dobrze rozumieli, ale przecież to jest taka rzecz ludzka, normalna, że nie można ciągle tylko grać na uczuciu i pobudkach ideowych, bo to przestaje robić efekt. Trzeba także znaleźć środki, trochę inne i tym innym środkiem były w roku 1924 i 1925 remuneracje. Że, proszę Panów, te remuneracje są może w stosunku do innych resortów w tej chwili nieco wyższe, że może rażą, z tem się zgadzam, ale proszę Panów, niema w tem zdaje się żadnej niesprawiedliwości. Przepraszam, że użyję może zbyt dosadnego porównania i powiem, że jeżeli się konia wyprawia w jakąś daleką, ciężką i trudną drogę, to mu się zawsze daje więcej obroku, więcej owsa, ażeby tę drogę mógł przejść. To samo jest i tutaj, musi się owsa dodać więcej. Za pomocą tego rodzaju ostróg można jeszcze dalej ciągnąć, inaczej, naprawdę, siły tych ludzi zupełnie zostaną zabite i zniechęcenie najzupełniejsze nastąpi. To jest, proszę Panów, powód, dla którego używa się lekarstwa, które jednak, jak to na samym początku powiedziałem, nie jest normalnym pokarmem. Na długi okres czasu tak być nie powinno, tak, miejmy nadzieję, może długo już nie będzie. Nie będziemy potrzebowali wymagać ciągle tej natężonej, niezwykłej, nienormalnej pracy, której się dziś żąda, a z drugiej strony może być, że po trochu, jeżeli się nasz stan ekonomiczny poprawi, a co zatem idzie, poprawią się i siły twórcze, podatkowe ludności, to i bez tego nadmiernego wysiłku można będzie podnieść uposażenia urzędnicze i wojskowe.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#BolesławMarkowski">Szanowni Panowie powiadają, że urzędnik skarbowy gnębi społeczeństwo, że urzędnik skarbowy popełnia cały szereg niesprawiedliwości, a za to daje mu się jeszcze remuneracje. Proszę Panów, oczywiście, nie ulega najmniejszej wątpliwości, że gdzie drzewo rąbią, tam drzazgi lecą. Niema żadnej kwestii, że w szeregu wymiarów podatkowych, robionych szybko, pospiesznie, na zasadzie nie dosyć może przemyślanych, za szybko rzuconych ustaw, na zasadzie danych, które badać bardzo trudno, zachodzą omyłki; proszę jednak zwrócić uwagę, w imię choćby zwyczajnej sprawiedliwości, że przecież nie sam inspektor skarbowy wymierza podatki.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#BolesławMarkowski">Już z tego, co przed chwilą p. sen. Rotenstreich powiedział, że tak wiele protestów założyli na inspektora, widzą Panowie, że inspektor jest jeden tylko pomiędzy kilkunastoma członkami komisji. Więc tu może jest niedoceniane tego, że w tych wypadkach, które najwięcej rozdrażnienia wywołują, mianowicie w podatku obrotowym i podatku dochodowym, rola komisji jest jeszcze niedoceniana i całkowitą winę składa się na barki owych urzędników skarbowych, zapominając o tem, że bardzo często taki urzędnik musi przeprowadzić całą walkę z komisją, a te komisje są dalekie od tego, trzeba to obiektywnie zupełnie powiedzieć, aby stały na wysokości zadania, aby tam nie było prywaty, tylko same cnoty obywatelskie.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#BolesławMarkowski">To jest tło ogólne. A teraz proszę Panów, jakże na tem tle ogólnem wyglądają owe remuneracje. Zebrałem w czasie przerwy te cyfry, które mogłem dostać z Departamentu Prezydialnego, a które Szanownym Panom Senatorom przedstawię. Są to cyfry z 1924 r. Z roku bieżącego jeszcze cyfr ścisłych nie mogłem otrzymać. Otóż w zeszłym roku na wszelkie remuneracje dla urzędników skarbowych przeznaczono ogółem 3,438,000 zł (opuszczam setki). Na tę sumę złożyła się kwota 2.638 000 zł, która była przewidziana na ten cel w budżecie na rok 1924, a ponieważ zabrakło, więc p. Minister Skarbu zaczerpnął jeszcze z tych przeniesień, z tych virements, o których wspomniał pan sen. Nowodworski, 800.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#BolesławMarkowski">Jeżeli już mówię o tych przeniesieniach, to muszę powiedzieć, że oczywiście przeniesienia te nie są zdrowem zjawiskiem w budżecie. Budżet powinien być tak skonstruowany, żeby przeniesień w nim wogóle było jak najmniej. Jednak niema takiego państwa na świecie, któreby się bez przeniesień całkowicie obywać mogło. Oczywiście, o ile one są mniejsze, o tyle jest lepiej. Nie łudźmy się tem, żeby nasze budżety, te, które teraz układamy — bo o tych, które były w markach układane, lepiej nie mówmy — ale żeby te obecne budżety były układane z całą przezornością i dokładnością. Na to, ażeby ułożyć dobry budżet, trzeba mieć za sobą przynajmniej 10 lat przeszłości, z której by można było wyprowadzić pewne wnioski na przyszłość. Następnie potrzeba mieć już stabilizowane warunki ekonomiczne, bo przecież dopiero licząc się z warunkami ekonomicznemu, można oceniać wydajność źródeł podatkowych, a zatem i wpływy z tych źródeł. Dlatego też nie jest jeszcze tak wielkim dramatem to, że w pierwszym budżecie naszym, uchwalonym w drodze ustawodawczej, trzeba było zrobić dość liczne zmiany, dość liczne przesunięcia, czyli owe virements, które wreszcie p. Minister Skarbu usprawiedliwił w złożonej Sejmowi i już przez Sejm zatwierdzonej ustawie skarbowej o przeniesieniach kredytowych w budżecie na rok 1924, a która prawdopodobnie do rąk Wysokiego Senatu jeszcze nie doszła, albo doszła w ostatnich dniach. Na stronie 12 w § 2-im owej ustawy usprawiedliwia Minister Skarbu tę kwotę 800 000 zł, którą przeniósł do tej pozycji, w rubryce objaśnień.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#BolesławMarkowski">Nie jest tak, jak mówił pan sen. Nowodworski, że budżet Ministerstwa Skarbu skonstruowany jest świadomie w ten sposób, że się pewne paragrafy preliminuje za wysoko, ażeby potem z oszczędności na nich mieć źródło na pokrycie czego innego.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#komentarz">(Sen. Nowodworski-. Ja tego nie mówiłem)</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#BolesławMarkowski">Może ja źle zrozumiałem. Chcę wytłomaczyć, że istotnie w budżecie Ministerstwa Skarbu w roku 1924 były dość znaczne oszczędności. Oszczędności te pochodziły, jak Szanowni Panowie wiedzą, głównie z 2-ch źródeł. Przedewszystkiem dlatego, że na spłatę procentów i amortyzację długów państwowych preliminowano 41 milionów, a wydatkowano tylko 10,9 milj., to było gros oszczędności. Następnie preliminowano również około 6 milionów zadużo na emerytury. Już panowie senatorowie wspominali, i bardzo słusznie, a Sejm i Senat wezwali Ministra Skarbu do tego, ażeby, jak to jest zresztą w budżetach innych państw, renty, emerytury, a także i służba długu publicznego, były wyodrębnione z budżetu Ministerstwa Skarbu, bo ich umieszczenie w tym budżecie nie daje należytego obrazu tego ciężaru, jaki Państwo Polskie ponosi z tytułu emerytur i rent. Nawiasem mówiąc, ciężar ten jest niewspółmiernie wielki w stosunku do naszych sił i stosunkowo znacznie większy, niż w innych państwach. Sądziłbym więc, że należałoby Ministra Skarbu usprawiedliwić od zarzutu, że te oszczędzone 800.000 zł. w zeszłym roku do remuneracji dodał drogą virement, bo to virement zostało przez Sejm zaakceptowane. Jeżeli policzymy całość sum renumeracyjnych, to otrzymamy 3.438.000 złotych. Muszę dodać dla ścisłości, że w moim rachunku tu nie jest policzona kwota remuneracji z okresu, ulgowego, więc może być różnica pomiędzy całkowitem zamknięciem rachunkowem rocznem, a między cyframi, o których ja mówię. Otóż ta kwota została podzielona w ten sposób; zużyto z niej w roku 1924, 292,863 zł na remunerację centrali Ministerstwa Skarbu, reszta, t. j. 3 miliony sto kilkadziesiąt tysięcy złotych, została przeznaczona dla urzędników pierwszej i drugiej instancji. Z kwoty 292.863 zł t. zw. wyżsi urzędnicy dostali 106.678 zł. Do wyższych urzędników zaliczam: 2 wiceministrów, którzy otrzymali razem 9.395 za cały rok, co na jednego wyniosło niespełna 450 zł dodatku do miesięcznej pensji, która, jak Panowie wiedzą, nie sięga do 1,000 zł. Następnie 7 dyrektorów departamentów i jeden generalny inspektor podatkowy, razem 8 osób, otrzymało 19.218 złotych, a więc wypada po dwa tysiące sto kilkadziesiąt złotych na każdego na rok. 40 naczelników wydziałów otrzymało 59.326 zł. co stanowi po 1.100 zł rocznie na jedną osobę, 16 inspektorów ministerialnych otrzymało 18.789 zł, a więc znów 1.100 zł rocznie na jedną osobę. Razem stanowi to 106.678 zł. Pozostałą kwotę, mianowicie 186.185 zł, otrzymali tytułem remuneracji z powodu nadmiernych zajęć urzędnicy niższych kategorii, to jest poniżej stopnia V. Całą resztę, to znaczy 3.107.187 zł, przeznaczono dla władz II i I instancji. Wszystkich urzędników skarbowych jest zgórą 24.000; w tej remuneracji nie partycypowali w zeszłym roku wcale strażnicy celni i wogóle służba celna. Ta remuneracja podzielona została pomiędzy mniej więcej 8.000 urzędników. To są głównie urzędnicy podatkowi i częściowo kasowi. Otóż jeżeli tę kwotę podzielić przez te 8.000 osób, to wypadnie przeciętnie na każdą osobę 400 zł rocznie. Oczywiście byli tacy, którzy otrzymali po 1.000 i po 1.200 zł rocznie, ale byli i tacy, którzy otrzymali po 200 zł rocznie, t. zn. niecałe 20 zł miesięcznie. Widzą zatem Panowie, że tu chyba wielkiej przesady w tem wszystkiem nie było.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#BolesławMarkowski">Zachodzi pytanie: jeżeli w zeszłym roku wystarczyła na zapomogi, chyba niezbyt wysokie, suma 3.438 000 zł, to dlaczego teraz p. Minister Skarbu przychodzi z żądaniem 6 milionów na ten sam cel? Dzieje się to z tego powodu, że jak już wspomniałem w zeszłym roku wcale tą kwotą nie była objęta straż celna; tymczasem praktyka poucza, że właśnie tym strażnikom celnym należałoby stworzyć nieco lepsze warunki bytu i przez to uchronić ich od tych licznych pokus, na które oni więcej niż inni ich koledzy narażeni bywają. Ponieważ ilość osób, które będą brały udział w remuneracji, znakomicie się w tym roku zwiększa, skutkiem tego i potrzebna kwota zostaje powiększona.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#BolesławMarkowski">Odpowiem jeszcze na jedno pytanie. Niektórzy Panowie zwracali uwagę — i to może istotnie na pierwszy rzut oka razić, że ta kwota cała jest pomieszczona w dziale I. Przecie normalnie wziąwszy, te różne wydatki osobowe powinny być rozdzielone pomiędzy poszczególne władze i urzędy skarbowe, to znaczy między działy 2 i 3. Takby to się na pozór zdawało, jednakże w rzeczywistości tak nie jest i nawet śmiem twierdzić, tak być nie powinno. Przecież panowie wiedzą o tem, że te wszystkie kredyty, które są w dziale 2, czy to w dziale 3 nie zostają przy Ministerstwie Skarbu, tylko zostają za pomocą t. zw. etatów kasowych rozdzielone pomiędzy odpowiednie władze. Otóż gdybyśmy rozdzielili tę sumę i pomieścili w dziale 2 to, co przypada na izby skarbowe i urzędy skarbowe, a w dziale 3 to, co wypada na celnictwo, czy na inne jakieś władze, to zgóry już urzędnicy niżsi wiedzieliby o tem, że mają przeznaczoną w etacie taką a taką kwotę, ani mniejszą ani większą. A właśnie cała rzecz polega na tem. aby te kwoty nie były z góry oznaczone, aby ich wysokość zależała od Ministra Skarbu, aby on mógł niemi operować i rzucać tam, gdzie będzie uważał, że jest potrzeba rzucić, a nie dawać w tych wypadkach, kiedy się to okaże mniej potrzebne. I to jest powód, którym kierował się nasz departament budżetowy, nie rozbijając całej sumy na części, ale umieszczając ją w jednym dziale, tam, gdzie ona znajduje się, t. j. w dziale władzy dysponującej.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#BolesławMarkowski">Takie są wyjaśnienia, dla których ośmieliłem się zabrać trochę czasu Panom, aby tę sprawę możliwie obiektywnie i spokojnie przedstawić. Proszę Panów, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, iż żaden urzędnik państwowy nie może stać na tym punkcie widzenia, że pracuje on tylko dlatego, żeby zarobić. Ten punkt widzenia może jest wystarczający dla przemysłowca, który wreszcie także powinien sięgać ponad własną kieszeń i ponad swoje własne interesy, ale od urzędnika musi się i powinno wymagać czegoś więcej ponad to, żeby on pracował za to tylko że mu płacą. Służba urzędnika jest taką jak i służba w wojsku. I tu i tam wymaga się ofiarności większej, niż przeciętnej. Niechże jednak Szanowni Panowie będą łaskawi zwrócić uwagę na to, że to zrozumienie jest może udziałem tylko pewnej liczby osób, że ono, wreszcie, na stałe wystarczyć nie może. I dlatego też musimy się z tem liczyć, że dotąd, dopóki od urzędników skarbowych będziemy wymagali przeciętnie więcej pracy, aniżeli się wymaga od każdego innego urzędnika, to trzeba im coś jednak za to dodać. Te rzeczy, jak już mówiłem, nie są znowu tak wielkie.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki).</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#BolesławMarkowski">Chcę jeszcze dodać parę słów dla informacji w sprawie, co do której, jak sądzę, zachodzi jakieś nieporozumienie. P. sen. Nowodworski zwrócił uwagę na to, że przy podziale zaoszczędzonych kwot w Ministerstwo Sprawiedliwości wypadła rzecz potworna poprostu, a mianowicie po 4 zł 16 gr na jednego sędziego. Otóż, proszę Pa nów, mam przed sobą pismo, które było skierowane przez Ministerstwo Sprawiedliwości do Ministerstwa Skarbu. Jak widać z niego, nie chodziło o remunerację, ale o zapomogi. Ministerstwo Sprawiedliwości zwróciło się z żądaniem do Ministerstwa Skarbu o wyrażenie zgody na to, by z szeregu paragrafów, na których były drobne oszczędności: 17.000 zł, 2.000 zł, 78.000 zł, żeby wszystkie te sumy pozwolono przelać na fundusz zapomogowy. Proszę Panów, trzeba rozróżniać dwie rzeczy: zapomogi i remuneracje. Zapomogi wtedy się tylko wypłaca, jeżeli jakaś szczególna klęska dotknie urzędnika, choroba, śmierć członka rodziny, wtedy daje się mu zapomogę; remuneracja w tem znaczeniu, w jakim poprzednio o niej mówiłem, wcale się z tem nie wiąże. Remunerację daje p. Minister Skarbu za odznaczenie się pod względem sprawnego wymiaru i poboru podatku i za nadzwyczajną pracę. Otóż proszę p. Senatora, sprawa dotyczyła czego innego, to była kwestia zapomóg, które inaczej trzeba traktować, mianowicie dawać je tylko tam, gdzie zachodzą tego rodzaju okoliczności, że one dane być mogą.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#BolesławMarkowski">Wobec tego wszystkiego, co powiedziałem w imieniu p. Ministra Skarbu, proszę Wysoki Senat, aby kwotę 6.000.000 złotych na remunerację pozostawić w budżecie, w tym samym dziale i w tej samej wysokości.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#BolesławMarkowski">P. Senator postawił pewne warunki, które chciałby ze strony Ministerstwa Skarbu mieć wykonane. Nie wiem, czy wszystkie te warunki dobrze pamiętam. Jednym z tych warunków było zdaje się, aby wskazać pokrycie dla 3.500.000 zł. Otóż takie pokrycie może się znaleźć w tym funduszu, który ma być użyty na przygotowanie bilonu. P. Minister Skarbu przed południem objaśnił, że nie spodziewa się tyle bilonu puścić w obrót, ile początkowo przewidywał. Wobec tego koszta przygotowania bilonu będą cokolwiek mniejsze. W tych kosztach brakujące 3 1/2 miliona mogłyby się znaleźć. To byłaby odpowiedź na pierwszy warunek p. Senatora.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#BolesławMarkowski">Nie pamiętam drugiego warunku.</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#komentarz">(Sen. Nowodworski: Rozdział)</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#BolesławMarkowski">Rozdział kwoty renumeracyjnej z tych powodów, o których mówiłem, jest niemożliwy.</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#komentarz">(S. Nowodworski: W zeszłym roku tak było).</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#BolesławMarkowski">Co się tyczy trzeciego warunku...</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#komentarz">(S. Nowodworski: Rezolucja co do brania pod uwagę przy rozdziale remuneracji niebudżetowych dodatków do uposażenia)</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#BolesławMarkowski">Na to się zgadzam.</u>
          <u xml:id="u-18.26" who="#komentarz">(S. Nowodworski: A czy w bilonie nie znajdzie się jeszcze 4 1/2 miliona dla sprawiedliwości?)</u>
          <u xml:id="u-18.27" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-18.28" who="#BolesławMarkowski">Nie znajdzie się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma sen. Bielawski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#BolesławBielawski">Wysoki Senacie! Zabieram głos wyłącznie dla wysnucia wniosków z dyskusji dzisiejszej w kwestii, ostatnio przez p. Wiceministra Markowskiego wyjaśnionej, skreślenia 3 1/2 miliona zł na wydatki osobowe w dziale „Centrala Ministerstwa Skarbu”. Rad jestem bardzo, że kolej na mnie przychodzi właśnie po głosie p. Wiceministra Markowskiego, po którego spokojnem i rzeczowem przemówieniu sprawa jest znacznie jaśniejsza.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#BolesławBielawski">Szef Rządu p. Władysław Grabski podkreślił dziś, że przemawia zarówno w charakterze Ministra Skarbu, ja i Premiera. Jestem przekonany, że mówiąc to, mówił zupełnie szczerze to, co myślał. Jednak mam osobiste wrażenie, że charakter Ministra Skarbu i Premiera został odsunięty na drugi plan przez charakter bezpośredniego dowódcy korpusu skarbowego, z którym p. Minister Grabski bardzo ciężką bitwę o sanację Skarbu przeprowadził i wygrał. Działał tutaj czynnik emocjonalny, właściwy każdemu dowódcy, który widzi pracę i ryzyko swoich podwładnych i który razem z nimi, przez nich i dzięki nim zwycięstwo zdobywa. Ale czynnik emocjonalny ma to do siebie, że zwykle nie pomaga do wyjaśnienia żadnej kwestii. Otóż chciałbym przedewszystkiem uspokoić wyrzuty sumienia p. Ministra Skarbu, którym tutaj dał wyraz, że swoje obowiązki bezpośredniego zwierzchnika urzędników skarbowych zaniedbał, że o tych urzędnikach skarbowych zamało myślał i że popełnił nierozważność, nie stawiając w swoim czasie wniosku, ażeby urzędników tych potraktować narówni z korpusem ochrony pogranicza i wyznaczyć im wynagrodzenie, odbiegające od normalnego wynagrodzenia urzędników innych dykasterii. Mam wrażenie, że p. Minister Skarbu nie ma nic sobie do wyrzucenia. Jeżeli tego wniosku nie postawił, to nie popełnił żadnego przeoczenia, ale uległ tu, zapewne, radom Premiera p. Władysława Grabskiego, który zwrócił uwagę Ministrowi Skarbu na to, że jakkolwiek przez wszystkich jest ceniona i rozumiana owocna i wytężona, a czasem nadludzka praca urzędników skarbowych, to jednak jest pewien dystans między ofiarą krwi własnej, do której korpus ochrony pogranicza musi być przygotowany, a ofiarą z krwawicy podatników, którą często muszą składać urzędnicy skarbowi. Pozatem zwrócił zapewne Premier Ministrowi Skarbu uwagę na to, że jakkolwiek praca resortu skarbowego w ostatnich czasach na bardzo wysoki poziom się podniosła i Wysokiem natężeniem jest nacechowana, to jednak ten wysoki poziom i natężenie nie jest wyłącznym przywilejem urzędników Ministerstwa Skarbu. Jeżeli urzędnicy Ministerstwa Skarbu niestety chorują z przemęczenia, to jednocześnie niejeden z nas w tym roku odprowadzał licznych przedstawicieli magistratury sądowej na Powązki, którą to podróż odbywali przedwcześnie właśnie dlatego, że byli zanadto przepracowani i na nadludzkim poziomie natężenia swoją pracę utrzymywali.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#BolesławBielawski">Otóż sądzę, że po wysłuchaniu tych rad p. Premiera Grabskiego Minister Skarbu rozważnie i rozmyślnie wniosku tego, co do którego dziś miał wyrzuty sumienia, w swoim czasie nie postawił. Ale jeszcze jedno mógłbym powiedzieć na pocieszenie p. Ministra Skarbu, że gdyby, mimo wszystko, wniosek ten w swoim czasie był postawiony, to nie zmieniłoby to stanu rzeczy, bo nie widzę szans, ażeby wniosek ten przez izby prawodawcze był przyjęty. Stan rzeczy pozostałby ten sam co i dzisiaj. W teraźniejszych nastrojach izb prawodawczych wniosek ten nie miałby szans powodzenia, mimo całego wysokiego uznania dla pracy resortu skarbowego. Jest to także objawem dla p. Ministra Skarbu i szefa Rządu pocieszającym, bo to świadczy o ostrożnem, oszczędnem i równomiernem traktowaniu przez izby prawodawcze zagadnień wszystkich resortów. Ten czynnik emocjonalny, powiadam, nie dopomógł do wyjaśnienia sprawy i może stał się przyczyną, że s. Nowodworski w swojej odpowiedzi ujął całą sprawę w płaszczyźnie niesłychanie zasadniczej, tam, gdzie właściwie zasadniczych różnic nie było. Po przemówieniu p. Wiceministra Markowskiego kwestia ta staje się zupełnie jasną. Zarówno Minister Skarbu, jak i Komisja Skarbowo-Budżetowa stoją na tem stanowisku, że remuneracje nie są zjawiskiem normalnem, nie są najlepszą formą wynagrodzenia pracowników państwowych i że wcześniej czy później, w miarę doprowadzania do normalnych warunków uposażeń urzędniczych, te remuneracje powinny zniknąć. Pod tym względem jesteśmy w zgodzie. Z drugiej strony Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu nie stanęła bynajmniej, jak to widać z jej sprawozdania, na stanowisku, że remuneracje te mają być usunięte. Ta rubryka „różnych wydatków osobowych” została utrzymana zarówno w tem miejscu budżetu jak i we wszystkich innych. Więc niema podstawy do dyskusji zasadniczej, bo co do zasad się nie różnimy, różnica powstała tylko co do sum i jeżeli ta różnica powstała, to nie chodzi tu o zasadniczy rozdźwięk, tylko raczej o nieporozumienie, którego wina leży nie po stronie Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu. Gdyby Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu otrzymała wcześniej na swoich posiedzeniach te wszystkie rzeczowe, cyfrowe wyjaśnienia, których dziś udzielił po części p. Premier, a w jeszcze większym stopniu p. Wiceminister Markowski, to przypuszczam, że cała sprawa nie byłaby podnoszona.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#komentarz">(Głosy. Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#BolesławBielawski">Jeżeli po wysłuchaniu przemówienia p. Wiceministra Markowskiego zestawić wyniki tego przemówienia z warunkami, które postawił s. Nowodworski oświadczając dziś, że gotów jest iść nawet na wszelkie kompromisy przy załatwianiu tej sprawy, jeżeli pewne warunki zostaną dotrzymane, to mam wrażenie, że żadnych trudności w uzgodnieniu stanowisk Ministerstwa i Komisji niema. Pierwszy warunek polega na tem, żeby znaleźć pokrycie, żeby utrzymać zasadę równowagi budżetowej, ażeby kompensować zwyżkę w jednem miejscu zniżką w drugiem. Otóż zgodnie z oświadczeniem p. Wice ministra Markowskiego wnosimy konkretnie, żeby wprowadzić następujące poprawki w sprawozdaniu komisji.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#BolesławBielawski">W pozycji „Różne wydatki osobowe” Dz. I § 2 utrzymać w wysokości 6.036.507 złotych czyli w brzmieniu sejmowem, natomiast w pozycji „Koszta bicia bilonu zagranicą” Dz. V § 20 skreślić kwotę 3 1/3 miliona zł. i przyjąć tę propozycję zamiast kwoty 47.500.000 zł. w kwocie 44.000.000 zł. Jednocześnie chcemy uczynić zadość słusznym wymaganiom p. s. Nowodworskiego i usunąć tę niejasność, która jednak istnieje w brzmieniu budżetu przedłożonego izbom prawodawczym, a mianowicie ustalić, że ta suma 6 milionów jest przeznaczona nie tylko na wynagrodzenie urzędników w centrali, ale i na wynagrodzenie urzędników niższych instancji skarbowych, co nie wynika z wyraźnego brzmienia, bez odsyłacza bądź wyjaśnienia. Aby usunąć tę niejasność, uwzględniając zarazem te motywy, które zmuszają do pozostawienia tej sumy niepodzielną, aby skuteczność jej efektu była zachowana, proponujemy przyjęcie następującej rezolucji „Senat wzywa Ministra Skarbu do zachowania przy rozdziale sumy 6.000.000 zł., przeznaczonych na remuneracje, właściwego stosunku pomiędzy remuneracjami urzędników centrali Ministerstwa, a urzędników niższych urzędów skarbowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#JózefBuzek">Zabierając głos w dyskusji nad budżetem Ministerstwa Skarbu, mam zaszczyt w imieniu klubu, który reprezentuję, wyłożyć główne nasze postulaty w zakresie działania Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#JózefBuzek">Na pierwszym planie stawiałbym konieczność reformy podstawy pobierania podatku gruntowego, a to z tego powodu, ponieważ wysokość podatku gruntowego w różnych dzielnicach, nawet czasem w różnych powiatach, jest różna i niezawsze dostosowana do naturalnych warunków urodzajności gleby i dochodowości gruntów. Różnice jakie pod tym względem, istnieją są bardzo znaczne, za hektar np. na Śląsku Cieszyńskim płaci się przeszło dwa razy więcej niż w Galicji Zachodniej, a w Galicji Zachodniej przeszło dwa razy więcej niż w Galicji Wschodniej, a w tej ostatniej znacznie więcej, aniżeli na Kresach Wschodnich. Różnice te w znacznej części nie są uzasadnione i powinny ustąpić wskutek zaprowadzenia sprawiedliwego katastru. Nie mam na myśli katastru, któryby wymagał długiego czasu, jak ongi kataster austriacki, ale uważam, że wprowadzenie takiego katastru jaki był w b. dzielnicy pruskiej, nie obciążyłoby Skarbu Państwa tak, iżby to żądanie nasze można było nazywać wygórowanem.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#JózefBuzek">Drugi punkt dotyczy podatku przemysłowego, a właściwie opłat patentowych. Opłaty patentowe są jedną z najbardziej reakcyjnych i szkodliwych form opodatkowania i żądamy zniesienia tego podatku. Daleko skuteczniejszą formą podatku przemysłowego byłby podatek procederowy, albo zarobkowy, jaki istnieje w b. dzielnicy austriackiej i w b. dzielnicy pruskiej. Były to podatki daleko więcej przystosowane do faktycznych zdolności płatniczych poszczególnych, płatników, czego przy obecnym podatku niema, skutkiem czego obciąża on zbyt wielkiemi ciężarami sfery słabsze, a jest przywilejem dla większego przemysłu i handlu.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#JózefBuzek">Następny postulat bardzo aktualny dotyczy dziedziny celnej. Muszę zająć jasne i zdecydowane stanowisko, zwłaszcza wobec tego postulatu, jakie wysunął jeden z szanownych przedmówców, moich p. kolega Rotenstreich. Zdaje mi się, minął ten czas, kiedy rolnictwo traktowano w ten sposób, jak wynika to z postulatów, przedstawionych przez p. s. Rotenstreicha, to jest, jako przedmiot wyzysku, eksploatacji i dla kogo? Dla tych klas, które pośredniczą między producentem rolnym i ostatnim konsumentem płodów rolnych. Bo inaczej nie można nazwać, gdy żąda się utrzymania cel wywozowych na płody rolne, a jednocześnie żąda się ceł przywozowych na mąkę i te płody, które są pochodzenia rolnego, ale już przez jakąś przeróbkę przeszły, to znaczy żąda się utrzymania ceł wywozowych dla rolnictwa, czyli żeby na milionowe rzesze ludności nałożyć podatek, jakim jest cło przywozowe od mąki, co oczywiście spada na konsumenta. W ten sposób ta klasa pośredników chce obłożyć podatkiem zarówno miliony ludności rolniczej, jak i miliony ludności konsumującej. Inaczej, proszę Panów, tego programu, normalnie wnioskując, nie można sobie wytłomaczyć. I my z całej siły będziemy przeciw temu programowi protestowali, Uważamy, że zniesienie wszelkich cel wywozowych, wszelkich zakazów wywozu na płody rolnicze, w interesie Państwa, w interesie rozwoju jego przemysłu, w interesie sanacji bilansu handlowego, powinno być szybko uskutecznione, w każdym razie, proszę Panów, jako termin najpóźniejszy z dniem 1 sierpnia. A jeżeli 1 sierpnia zniesiemy cła wywozowe, to w ten sposób będziemy coś wywozić, a ewentualnie trzebaby to samo znów potem importować. W ten sposób nie można dowodzić i kwestii stawiać.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#komentarz">(Protesty na ławach lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#JózefBuzek">Proszę Panów Kolegów, sytuacja jest taka, iż ludność nasza jest przyzwyczajona do konsumcji pszenicy i mąki pszennej i my w czasie urodzajów musimy mąkę pszenną importować, ale co się tyczy żyta, to nawet, proszę Panów, w złych latach jesteśmy zdolni do eksportu. A w każdym razie czy jesteśmy zdolni do importu i eksportu, to się da tylko wtedy zrobić, jeżeli będzie absolutna wolność wywozu.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To nie jest wolność, to jest swawola.)</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#JózefBuzek">Nie, proszę Pana Kolegi, moglibyśmy to samo odwrócić i powiedzieć, że to jest swawola, jeżeli się żąda teraz kredytów i specjalnego uprzywilejowania wywozu przemysłowego, jeżeli teraz mamy rezolucję, zgłoszoną przez panów kolegów, która żąda tych przywilejów w dziedzinie podatkowej, taryfowej, kredytowej, eksportu — to jest swawola.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#komentarz">(Głos na lewicy. To jest sprawiedliwość, a nie swawola.)</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#JózefBuzek">Proszę Panów, to musimy nazwać swawolą, bo to jest podrażanie produktów krajowych, a za to, żąda się przywilejów od kasy skarbowej, żąda się ulg w taryfach kolejowych żąda się specjalnych przywilejów kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#JózefBuzek">Minęły te czasy, kiedy na rolnictwo można się było zapatrywać poprostu jak na obiekt wyzysku i dlatego zupełnie słusznie Rząd postawił to obecnie na porządku dziennym, kiedy chodzi przecież o to, żeby eksportować, kiedy okazało się, że przemysł do eksportu jest niezdolny, a rolnictwo jest zdolne, żeby raz położyć koniec tym, przepraszam bardzo, ale nie mającym wiele sensu zakazom wywozu płodów rolnych, albo pobierania od nich wysokich ceł wy wozowych. Nie bylibyśmy tej kwestii poruszali, ale ponieważ widzimy, że sfery interesowane są przy czynie, aby znowu wywrzeć presję na Rząd, z tego powodu my tę kwestię postawimy i to nie w formie rezolucji, ale w formie wniosku ustawodawczego.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#JózefBuzek">Muszę polemizować z sz. kolegą sprawozdawcą, który powiedział, że cła przywozowe nie podwyższają cen produktów przemysłowych. Tak, jak cła na płody rolnicze obniżają sztucznie ceny płodów rolniczych, tak oczywiście cła przywozowe podrażają ten produkt, bo to cło jest poto wprowadzone, żeby podnosić poziom cen produktów przemysłowych ponad poziom na rynku światowym. Otóż nie można przedstawiać tych ceł przywozowych, jako rzeczy niewinnej. To jest podatek, nałożony na konsumentów wyrobów przemysłowych i to podatek nawet bardzo duży, bo wprawdzie jest rzeczą słuszną, że fala tych ceł ochronnych idzie przez Europę, ale jest też rzeczą słuszną, że my tu prym trzymamy, bo jeżeli porównamy nasz import i nasze cła, to się okaże, że jedynie w Sowietach cła stanowią mniej więcej ten sam procent wartości przywozu co u nas. Mianowicie u nas cła stanowią jakieś 20% wartości przywozu po wprowadzeniu nowej taryfy celnej z dnia 26 stycznia 1924 r. W pierwszem półroczu 1924 r. cło stanowiło jeszcze 11$ wartości przywozu, mianowicie w pierwszej połowie roku 1924 przywieziono towarów na 701.000.000 a dochód z ceł wynosi 77.000.000, a więc 11$ wartości przywozu. A po podwyższeniu ceł rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z czerwca 1924 r. sytuacja się przedstawia w sposób następujący, przywóz wynosił 777.000.000 a cła pobrano 149.000.000 to znaczy blisko 20%. Natomiast Czechosłowacja pobiera tylko 5 1/2%, a Niemcy tylko 3%. To są bardzo znaczne różnice. Jeżeli się mówi, dlaczego u nas jest drożyzna, dlaczego ceny są wyższe, to oczywiście tutaj ta wysokość ceł także odgrywa dużą rolę. Nie przyłączam się do głosów tych, którzy robią Rządowi zarzuty z powodu rozporządzenia Ministra Skarbu z grudnia z. r., które pewne cła obniża, aby wymusić zniżkę cen wysokich. Jeżelibym robił zarzut, to tylko ten, że Rząd zbyt prędko je wycofał, bo kilka miesięcy nie wystarcza, aby wymusić zniżkę cen. Przecież jest to rzeczą zupełnie ludzką, że jeżeli ktoś może wyższą cenę pobrać za swoje produkty, to ją pobiera, a to może umożliwić tylko wprowadzenie wysokiego cła.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#JózefBuzek">Ale to naszym obrońcom przemysłu nie wystarcza. Mamy tu jeszcze rezolucję, gdzie oni jeszcze większych żądają ofiar ze strony Skarbu Państwa, rezolucję, która domaga się, żeby bezwarunkowo wszelkie dostawy były robione w kraju. Otóż mamy na to ochronę celną, żeby wyrównać warunki produkcji i tu i tam. Jeżeli się poza tem jeszcze żąda pewnych przywilejów, to trudno to inaczej nazwać, jak wyzyskiwaniem kasy państwowej. A mamy projekt rezolucji, który żąda, żeby taki sam ciężar nałożyć na ciała komunalne. Ja się interesowałem, dlaczego ten postulat wysunięto i jest rzecz jasna: teraz mamy pożyczkę amerykańską dla sanacji naszych miast i na roboty inwestycyjne w naszych miastach, otóż tutaj chodzi o to, żeby wywarto nacisk, żeby bezwarunkowo pierwszeństwo miały firmy krajowe nawet po cenach, które przewyższają znacznie ceny zagraniczne wraz z ciem i transportem. Wiem o takim wypadku, opowiadano mi w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, że i dla nich te wymagania były za duże. Były produkty, gdzie żądano ponad cenę targu światowego z cłem i transportem jeszcze o 15% więcej, podczas, kiedy mogą produkować po tej cenie, jaka wynika z ceny zagranicznej, plus cło i transport. Otóż zdaje mi się, że jeżeli się żąda dla przemysłu takiego przywileju, to nie wolno tu przychodzić z wnioskami, które dążą do obniżenia cen płodów rolnych do minimum, które nie życzą rolnikom osiągnięcia w przybliżeniu cen światowych, gdy dla płodów przemysłowych żąda się od rolników, ażeby płacili nie tylko ceny światowe, nie tylko cła, ale w podatkach jeszcze ponadto. Mnie się zdaje, że tu zadaleko się idzie. Z tego powodu w imieniu klubu protestuję stanowczo przeciw temu żądaniu, któremu dal wyraz kolega sen. Rotenstreich. Jeżeli żądamy polityki cen światowych dla rolnictwa, to bądźcie Panowie Koledzy kontenci, że nie wysunęliśmy drugiego hasła natychmiast, mianowicie cen światowych dla produktów naszego przemysłu, bo to byłoby jedyną odpowiedzią na prowokacyjne wnioski. Jeżeli my narazie nie wysuwamy tego, a może bardzo szybko nadejść ten moment, że będziemy zmuszeni, my rolnicy, odpłacić pięknym za nadobne.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#komentarz">(Głos: Wywozicie zboże mimo nieurodzaju)</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#JózefBuzek">Podczas nieurodzaju zboża się nie wywozi, bo ceny są wyższe, aniżeli za granicą. To jest najlepszym dowodem, jak zbyteczne są te cła wywozowe, bo jeżeli brak jest u nas to cena odrazu jest wyższa u nas, aniżeli za granicą i wtedy nikt nie będzie wywoził, więc prosiłbym takich argumentów nie wysuwać.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#JózefBuzek">Co do naszej polityki celnej w stosunku do zagranicy, to żądamy tak samo prowadzenia polityki liberalnej i bardzo żałowaliśmy, że zostało wydane rozporządzenie, które takiem przykrem echem odezwało się za granicą, a także u naszego najbliższego sprzymierzeńca t. zn. w Czechosłowacji.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#JózefBuzek">Wspomnę i o rozpoczynającej się wojnie celnej. Ja o tem nic nie wiem, przypuszczam, że gdyby rzeczywiście wojna celna miała nastąpić, toby nam p. Premier dał tu wyjaśnienie, dlaczego ta wojna następuje, bo to jest zbyt ważna rzecz, ażeby pozostawić głos wyłącznie gazetom berlińskim. Byłby czas, aby i Polska zabrała głos i wyjaśniła ten problem. Jestem przekonany, że tak nie jest, ho inaczej nasz Rząd by na to zareagował. Sam problem wymaga spokojnego traktowania, a polega na tem, że nasz eksport do Nie mieć w ostatnim roku wynosi 536 milionów zł a przywóz z Niemiec 506 milionów.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#JózefBuzek">Są to sumy po obu stronach niemal się zupełnie balansujące, cyfry bardzo ważne, więc oczywiście wojna cłowa musiałaby sprowadzić dość duże perturbacje.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#JózefBuzek">Jak się ten nasz wywóz do Niemiec rozkłada? Otóż jeżeli liczyć tylko te płody i towary, których wywieziono conajmniej za miljon złotych, bo mniejsze porzuciłem, to okaże się, że płodów rolniczych wywoziliśmy za 107.000 000, leśnych za 53.000.000, węgla i koksu za 161.000.000, żelaza i wyrobów z żelaza za 43.000.000, ołowiu, cynku i wyrobów z ołowiu i cynku za 55.000.000, nafty i produktów naftowych za 21.000.000, przędzy i tkaniu za 37.000.000 chemikalji za 7.000.000, celulozy za 3,000.000, Z tego wynika to, że połowa naszego eksportu do Niemiec po chodzi z Górnego Śląska, 1/3 są to produkty naszego rolnictwa i leśnictwa, a dopiero pozostała 1/6 wypada na produkty przemysłu naftowego i także na nasze przędzalnictwo.</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#JózefBuzek">Otóż bynajmniej nie należy sądzić, żebyśmy tylko byli zainteresowani w tym naszym eksporcie do Niemiec, bo i Niemcy są zainteresowani w tem, żeby ten eksport z Polski nadal do nich szedł. Przedewszystkiem dotyczy to produktów rolniczych; Niemcy nie mogą się zrzec dostawy produktów rolniczych, albo muszą drożej płacić, bo wwóz z targów światowych kosztuje więcej, niż wwóz z Polski.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#JózefBuzek">Co do produktów górnośląskich, to sytuacja jest taka, że cale wschodnie Niemcy na wschód od Łaby są przystosowane do pobierania produktów górnośląskich, a jeżeliby zbojkotowały, to cały ich przemysł na zachód od Łaby będzie ponosił w znacznej części koszta. Np. węgiel górnośląski, najważniejszy produkt nasz, wszędzie był tańszy dotychczas, niż węgiel z Westfalii. Weźmy np. Drezno; w Dreźnie węgiel westfalski kosztuje 35, a górnośląski 32% zł. W Berlinie węgiel westfalski kosztuje 35, górnośląski 33 zł. W Szczecinie westfalski 35%, a górnośląski 33 zł. Otóż oczywiście jeżeli teraz zakazaliby Niemcy import naszego węgla to przemysł ich odrazu to uczuje, bo będzie musiał płacić drożej za węgiel westfalski. Z tego czerpię tę nadzieję, że Niemcy to dobrze rozważą i nie będą wysuwali haseł i postulatów, których Rzeczpospolita im dać nie może. Rzeczpospolita dać może to, co dała Czechom, Austrii i Włochom, ale nigdy więcej. A jeżeli Rzesza Niemiecka uchwala postulaty, które idą poza to, co się żąda w zwykłych traktatach handlowych, to są to postulaty natury politycznej i Rzeczpospolita oczywiście tego przyjąć nie będzie mogła i nie powinna. Naszem hasłem w stosunku do Niemiec powinno być: żadnych przywilejów ponad to, co się daje zwykle w traktatach handlowych Oczywiście nie żądamy żadnych praw wyjątkowych przeciw Rzeszy Niemieckiej, ale i żadnych przywilejów poza tem, co wogóle się daje cudzoziemcom, dawać im nie możemy. Przypuszczam, że jeżeli nasz Rząd stanie na tem stanowisku, sprawę te musi wygrać, bo oczywiście zależy to w bardzo znacznej mierze od opinii publicznej w krajach zagranicy, a opinia ta przyzna Polsce słuszność, jeżeli nie zgodzimy się na uprzywilejowanie Rzeszy Niemieckiej, godząc się na jej równouprawnienie z innemi państwami.</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#JózefBuzek">Z tego powodu prosiłbym o wyjaśnienia od sfer rządowych w tej sprawie i o wszczęcie odpowiedniej akcji propagandowej za granicą. Prasa berlińska tę akcję propagandy już robi. Nie jest rzeczą dobrą, by nas druga strona pod względem propagandy uprzedzała Jestem pewien, że jeżeli się stoi mocno na słusznem stanowisku, sprawę wygrać się musi.</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#komentarz">(Brawa i oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Siedlecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#StanisławSiedlecki">Wysoki Senacie! O Ministerstwie Skarbu mówimy w momencie najwyższego rozpasania kryzysu w Państwie i dlatego trudno mi zdobyć się na odpowiedni nastrój, by podnieść to, co uczyniło w poprzednim roku, zanim przystąpię do rozważania tego, co ma uczynić w r. 1925.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#StanisławSiedlecki">W r. 1924 dokonano rzeczy epokowych. Minister Skarbu wstrzymał jednem pociągnięciem pióra inflację i powołał naród do kolosalnych świadczeń na rzecz Skarbu w celu zrównoważenia budżetu Państwa. Zrobił to wbrew opinii autorytetów zagranicznych, które przekonywały go, że naród polski nie jest zdolny do tych świadczeń nie tylko materialnie, ale nawet moralnie. A jednak naród te świadczenia dał. Dała je [nieczytelne] klasa pracująca miast i wsi w postaci podatków pośrednich, jednak i podatki bezpośrednie płacone były w takiej ilości, że można śmiało powiedzieć, iż cały naród miał wolę wyjścia z tego stanu pauperyzacji, w który go wtrąciła inflacja. Dowiedliśmy nie tylko zagranicy, ale nawet samym sobie, że twierdzenie, jakoby naród polski nie był zdolny w swojej lekkomyślności do płacenia podatków własnemu rządowi, jest fałszem. Dowiedliśmy, że chcemy i umiemy być państwem niepodległem, rozumiemy swe zadania i potrafimy wykonać swoje zobowiązania.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#StanisławSiedlecki">Bo przecież musimy to sobie jasno powiedzieć, że w końcu r. 1923 Państwo Polskie staczało się w przepaść i było w takim stanie, że gdyby w początku 1924 r. nie zawróciło z tej drogi, musiałoby się oddać zagranicy w niewolę ekonomiczną, a tem i samem polityczną. Tę zagranicę my zwykle w swojej naiwności zaludniamy bezinteresownymi milionerami, pragnącymi nam pożyczyć swoje złoto. Ale zrozumieliśmy, że panów i władców za granicą wyszukiwać nie powinniśmy. Otóż, powtarzam, daliśmy dowód, że nie chcemy iść w niewolę i wykazaliśmy zdecydowaną wolę, oraz niezwykłą wytrwałość w dążeniu do celu.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#StanisławSiedlecki">Oczywiście Ministerstwo Skarbu wykazało wielką sprężystość, to trzeba przyznać, umiało ono wziąć to, co Polacy wprawdzie uchwalili, ale co niekoniecznie dać chcieli.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#StanisławSiedlecki">Ale to wszystko jest już przeszłością, nie mamy już marki, zapomnieliśmy o niej z łatwością, niema też i wielkich niedoborów budżetowych. Rok 1924 zamknęliśmy bez deficytu.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#StanisławSiedlecki">W roku 1925 mamy inne zadania i Minister Skarbu, co w Polsce w tej chwili oznacza właściwie wogóle rząd, musi zorganizować inną rzecz, mianowicie całokształt pracy w Polsce. Oczywiście przez zorganizowanie pracy rozumiem nie przedłużenie godzin pracy robotnika, bo tam, gdzie są setki ludzi próżnujących z powodu braku pracy przez 24 godzin na dobę, nie można mówić o przedłużeniu godzin, bo to jest wogóle nawet wbrew interesom gospodarczym Państwa. Rozumiem przez zorganizowanie całości pracy — zorganizowanie kapitału i kredytu, zorganizowanie pracy robotniczej, zorganizowanie konsumentów, zorganizowanie sprzedaży wytworów pracy i t. d.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#StanisławSiedlecki">Dlaczego Rząd ma właśnie obowiązek zorganizować tę pracę? Dlaczego nie ma czekać, aż praca sama się zorganizuje? Oto dlatego, że w roku przeszłym Rząd, a właściwie Minister Skarbu, pracę zorganizowaną na zasadzie inflacji przerwał, powstrzymał. Że ten sposób gospodarzenia został zaniechany, to jest słuszne, jednak kasując jeden system pracy, to jest pracy opartej na inflacji, w sposób radykalny i gwałtowny, Minister Skarbu tem samem wziął na siebie obowiązek zorganizowania pracy, opartej na podstawie trwałego pieniądza. Jest czas największy, żeby Rząd do tego przystąpił. Wszyscy wiemy, że moment taki musi nastąpić i czekamy go z wielkiem upragnieniem.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#StanisławSiedlecki">Przypominam, że na początku roku zeszłego, kiedy właśnie byliśmy w momencie wprowadzenia trwałego pieniądza, zjawiło się kilkudziesięciu ludzi, którzy napisali książki, napisali artykuły, zastanawiające się nad sposobem wprowadzenia reformy pieniężnej. Można zaś powiedzieć śmiało, że nie było takiego inteligentnego człowieka w Polsce, któryby się sam nie zastanawiał i nie deliberował nad tem, jak tę reformę przeprowadzić. Otóż i w tej chwili znajdujemy się w podobnem położeniu. Cały myślący ogół Polaków nie tylko czeka inicjatywy od Rządu, ale i sam zastanawia się i deliberuje nad tem, jak zrobić, żeby wyjść z tego ciężkiego kryzysu i wynajduje najróżnorodniejsze na to recepty. Chcę wierzyć, że i Rząd i Skarb nad tem myśli i że w najbliższej przyszłości przyjdzie z jakąś inicjatywą.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#StanisławSiedlecki">Że Rząd nasz nie liczy w tej chwili na zagranicę — to wiemy i może to jest dobre, ale wobec tego musi liczyć na własny kraj i mam wrażenie, że się na nim nie zawiedzie. Nie chcę tu podawać konkretnych recept i przepisów, jak Rząd ma się zabrać do zorganizowanej pracy, chcę tylko przedstawić parę zjawisk i podsunąć parę myśli, nad któremi trzebaby się poważnie zastanowić.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#StanisławSiedlecki">W Polsce pomimo całej mizerii, w jakiej się ona dziś znajduje, jest wiele bogactw — mamy przecież ziemię, lasy, kopalnie, fabryki, kamienice i domy. Bogactwem również, i to wielkiem bogactwem Polski, jest jej klasa robotnicza. Jednak właśnie wszystkie te wymienione bogactwa, wszystkie te skarby Polski, nie wyłączając i pracy najemnej, są bardzo dziś tanie. A jednak mamy drożyznę. Tak, lecz drożyzna ta dotyczy jedynie produktów pierwszej potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#StanisławSiedlecki">I tu widzimy wielką rozbieżność. Z jednej strony taniość bogactw, a z drugiej strony drożyzna produktów spożycia. Można powiedzieć, że oba te czynniki leżą na dwóch płaszczyznach, zaś między temi płaszczyznami znajduje się przepaść Ta różnica poziomów jest właśnie naszem nieszczęściem, ale możeby się dało tę różnicę znieść albo wykorzystać. Przecież z różnicy poziomu gruntów powstał wodospad Niagara i oto znaleźli się inżynierowie, którzy zaprzęgli to zjawisko w celu poruszania się wielu fabryk.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#StanisławSiedlecki">Wspomnę także o klasie robotniczej. Klasa robotnicza — to praca, a w pracy jest ukryta potężna siła, która może taksamo budować, jak niszczyć. Nie można tej siły gromadzić w bezczynności, trzeba jej dać ekspansję naturalną, bo inaczej stanie się siłą wybuchową, tak jak węgiel, ten skromny, zimny, zdawałoby się, materiał, gromadzony na wielkie kupy przez dłuższy czas leżące, może się zapalić, a jeśli to jest miał, może nawet wybuchnąć. A przecież klasa robocza, to jest siła czynna, to też łatwo może się stać materiałem wybuchowym, a nie wiem czy Rząd o tem pamięta i czy w danym momencie o tem nie zapomniał.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#StanisławSiedlecki">Kończę zapytaniem, czy Rząd, który nas wyprowadził z inflacji, jak Mojżesz żydów z domu niewoli, wie, jak w Polsce zorganizować pracę?</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#StanisławSiedlecki">A może Rząd ma nadzieję, że tak poprostu przetrzyma ten ciężki czas, licząc po polsku na to, że „jakoś to będzie”, a praca zorganizuje się sama? Skończyłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Kowalczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#JanJakubKowalczyk">Wysoki Senacie! Chciałbym tu poruszyć pewne kwestie natury raczej lokalnej, nawet poniekąd osobistej, które wszelako, gdy się je rozpatruje z punktu widzenia narodowego i państwowego, dotyczą całego naszego Państwa i narodu. Chodzi mi szczególnie o pewne sprawy śląskie. Znana jest Panom sprawa, nadużyć podatkowych pewnych wielkich przedsiębiorstw na Śląsku, mianowicie przedewszystkiem spółki akcyjnej Hohenlohe. Rząd, władze nasze i społeczeństwo nigdy nie byłoby się dowiedziało o tych nadużyciach, gdyby nie sumienność obywatelska dwóch urzędników tej spółki, a mianowicie pp. Oski i Popiołka. Pan Oska był od 28 lat urzędnikiem tej spółki, jest on Polakiem, a że jako Polak utrzyma! się na tem stanowisku bo spółka przecież aż do r. 1922 była nie tylko spółką niemiecką, ale i pod rządem niemieckim, więc urzędnik ten musiał być dobrym urzędnikiem, jeżeli przez tyle lat pracował w tej spółce ku jej zadowoleniu. Jednakże jako Polak nie mógł znieść nadużyć na które patrzał i doniósł o tem władzom. Wtedy władze zacytowały go jako świadka i w obecności sędziego śledczego i urzędnika wydziału skarbowego woj. śląskiego on i drugi urzędnik p. Popiołek zeznali to, co wiedzieli, jak im sumienie nakazywało. Co się potem dzieje? Urzędnik skarbowy powiada o tem, co słyszał z ust tego świadka, członka rady nadzorczej tejże spółki p. Korfantego. P. Korfanty bezzwłocznie publikuje całą sprawę w swojej gazecie „Polonij”, ogłasza to rano, a wieczorem obaj urzędnicy Oska i Popiołek otrzymują dymisję. Wyfrunęli na świeże powietrze a kto ich wyrzucił? — urzędnik Polak, generalny dyrektor p. Ciszewski, który otrzymał miejsce po generalnym dyrektorze Niemcu Jacobie. Ci panowie znaleźli się na łasce losu. Pytam się pewnego wysokiego urzędnika Rzeczypospolitej: Panie, dlaczego Rząd nasz teraz nie zajmuje się tymi prywatnymi urzędnikami, którzy przecież oddali Państwu przysługę, bo Państwo odrazu na mocy postępowania śledczego stwierdziło, że spółka oszukała Państwo na 18 milionów złotych, a więc Państwo otrzymało pokaźną sumę? A on w odpowiedzi zapytuje mnie, cobym zrobił, gdybym był właścicielem spółki i mój urzędnik przeciw mnie zeznał? Pan by go także chyba wylał — dodaje. Ja uważam, że chyba rzecz ma się trochę inaczej, bo nie można tej sprawy traktować z punktu widzenia interesu spółki, jeżeli spółka sama jest oszustką. Spółka taka niema prawa karać urzędnika za to, że spełnił swój obowiązek obywatelski, przeciwnie, powinna mu być wdzięczna za to, że urzędnik ten chce ją naprowadzić na prawą drogę. Zresztą spółka sama nie jest temu winna, tylko kierujący nią urzędnicy. Wtedy ten urzędnik uznał, że Ministerstwo Skarbu musi losem tych obywateli się zająć. Udałem się do ówczesnego Wiceministra Skarbu p. Klarnera. P. Klamer przyrzekł mi, że zajmie się ich losem, byleby stawili odpowiedni wniosek. Wszystko zainicjowałem i co się stało? Ten urzędnik dostał wezwanie, by się zgłosił do województwa śląskiego, bo ma nominację na urzędnika. Jaka to nominacja? X klasę szczebel a — zaraz po woźnym — dostaje urzędnik prywatny, pracujący przez 28 lat jako bardzo zasłużony funkcjonariusz spółki akcyjnej niemieckiej, który pobierał 600 zł. miesięcznie, oprócz tego miał darmo eleganckie mieszkanie, urządzenie, opał, światło i t. p. To mu nasz Rząd ofiarowuje za tak ogromną przysługę urząd klasy X, który daje pobory 150 zł, a ponieważ na Śląsku jest jeszcze dodatek 40% remuneracji z powodu tamtejszej drożyzny, więc wynosi to 210 zł. Oczywiście p. Oska takiego podrzędnego stanowiska przyjąć nie może i żałuję, że niema nikogo z Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(Głosy: Jest p. Wiceminister Markowski, ale nie chce słyszeć!)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#JanJakubKowalczyk">Żałuję, że tych wywodów nie słyszał reprezentant Ministerstwa Skarbu, bo był zaangażowany rozmową. Chciałbym prosić p. wiceministra Markowskiego, żeby Ministerstwo Skarbu zlitowało się nad tym urzędnikiem prywatnym, wyrzuconym na bruk, żeby nie traktowało tak nisko jego zasług, bo faktycznie ten człowiek przysporzył Państwu 18.000.000 zł. Ale to nie wszystko. Przedewszystkiem nastraszył różne inne spółki, które chciały także oszukiwać, bo np. jedna deklarowała 750.000 zł. rocznego dochodu, a potem odrazu podwyższyła na 7.500.000 zł...</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze oszukała!)</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#JanJakubKowalczyk">...więc dodała tylko jedno zero. Inne spółki tak samo poczyniły potem poprawki; Rząd, przeprowadził rewizję na mocy tego obywatelskiego postąpienia p. Oski i to tak gruntowne rewizje, że wykrył jeszcze różne inne nadużycia i gdyby Rząd dalej tam grzebał, czuwał i dał wynagrodzenie temu obywatelowi za jego czyn obywatelski, to z pewnością znaleźliby się jeszcze inni urzędnicy, którzyby Rząd powiadomili o podobnych nadużyciach. Ale naturalnie, jeżeli jeden człowiek za swój obywatelski czyn traci chleb i od 1 października bieżącego roku nie będzie miał nawet dachu nad głową, jeżeli Rząd go za to tak nisko wynagradza, że mu daje X klasę, to, proszę Panów, żaden inny prywatny urzędnik nie będzie miał odwagi wystąpić i powiadomić władze i ratować nasz Skarb. W dyskusji słyszymy bezustannie: brak tylu milionów, w tej dziedzinie znowu tylu milionów i t. d. P. Premier nawet grozi, że wyciągnie konsekwencje, jeśli dla jego urzędników skarbowych nie przyznamy 3.500.000, a tam na Śląsku olbrzymie sumy przepadają dla naszego Państwa, dlatego że niema ludzi odpowiednich, którzyby mogli wykryć, wskazać władzom na te nadużycia, które się tam działy i prawdopodobnie jeszcze w przyszłości dziać będą.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#JanJakubKowalczyk">To jest jedna bolączka, którą, jakkolwiek jest lokalna, nawet osobista, musiałem poruszyć, ponieważ uważam tę rzecz za niesłychanie doniosłą.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie, niech będzie głośna!)</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#JanJakubKowalczyk">Drugą sprawą jest zamknięcie fabryk tytoniowych w pewnym odcinku Górnego Śląska, mianowicie w tej części pow. rybnickiego, która dawniej stanowiła południowo wschodnią część pow. raciborskiego i po rozdziale Śląska między Niemcy i Polskę dostała się do Polski i wskutek tego także do pow. rybnickiego. Jest to jedyny zakątek na Śląsku, gdzie ludność hoduje tytoń, i to stosunkowo dość dobry tytoń, i potem wyrabiała także na miejscu cygara, (o papierosach tam nie było mowy, gdyż nasi Ślązacy wogóle lubią palić fajki, albo cygara). Otóż tamtejszy producenci dostosowali się do tego i założyli kilka fabryk. Rząd nasz po objęciu monopolu zamiast te fabryki wykupić, pozamykał je. Mam tu memoriał wystosowany do różnych posłów, a także do mnie jako senatora ze Śląska, zaopatrzony mnóstwem pieczęci wsi, których nazwy tu odczytam: Adamowice, Brzezie, Bluszczów, Buków, Kamień, Kobyla, Kornowac, Lubomia, Ligota, Twork, Nieboczowy, Pogrzebie, Raszczyce, Rogi, Syrynia i t. d. Otóż Rząd tam fabryki pozamykał, robotnicy stracili pracę, lecz w pewnej części otrzymali wynagrodzenie, ale wynagrodzenia nie dostali fabrykanci. Z tego memoriału, odczytam niewielki ustęp, żeby Państwo mogli się przekonać, że nasz Rząd nie postępuje tak, jakby powinien postępować, przez co szerzy w kraju ogromne niezadowolenie i wprost staje się bezwiednym agitatorem Niemców. Niemcy to wyzyskują na niekorzyść Polski.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#JanJakubKowalczyk">„Fabrykantom kazano urządzenie fabryk sprzedać zagranicę za pozwoleniem wyższej władzy monopolowej, albo je wprost spalić. Takie rozporządzenie przedłożyli fabrykantom urzędnicy kontroli skarbowej z Rybnika. O jakimkolwiek odszkodowaniu fabrykantów dotąd niema mowy.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#JanJakubKowalczyk">Od sierpnia roku ubiegłego, t. zn. 1924 r. mają zamknięte i zapieczętowane fabryki z zapasami cygar i tytoniu: Ludwik Janota i Wincenty Strzałka z Lubomi, Franciszek Sobol z Syryni. Zrozumiałem jest, iż zapasy się psują, ponieważ nie można ubikacji przewietrzać z powodu ich opieczętowania. Jan Woławczyk z Lubomi, który od młodości trudnił się fabrykacją cygar i dorobił się własnego przedsiębiorstwa, po zamknięciu fabryki starał się o jaką posadę w fabryce państwowej, niestety, wszelkie jego zabiegi nie znalazły posłuchu. Musiał iść zagranicę do Raciborza, do Niemiec, gdzie władze niemieckie pozwoliły mu na urządzenie skromnej fabryki i tam zagranicą zaczyna od początku dzieło, które mu Ojczyzna zniszczyła”. Tak ci ludzie piszą do mnie.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#JanJakubKowalczyk">„Tak samo Karol Jęczmionka z Lubomi, liczący 54 lat, dotąd szuka jakiegobądź zatrudnienia, by z głodu nie zginąć, lecz dotąd bezskutecznie. Dudek z Pogrzebienia, inwalida 100% owy zatrudnia! przeszło 30 ludzi w swem przedsiębiorstwie, klepie obecnie straszną biedę z powodu zamknięcia fabryki. Kampka z Brzezia, któremu zamknięto fabrykę, otrzymał pozwolenie od władz niemieckich na urządzenie fabryki na terenie niemieckim, o 8 kroków od granicy polskiej. Długosz Karol z Przowa miał fabrykę co do urządzenia pierwszorzędną i interes doskonały, ponieważ wytwarza! towar gatunku pierwszorzędnego. Dziś patrzy na ruinę swego kwitnącego niegdyś przedsiębiorstwa, na ruinę, którą mu zgotowała Ojczyzna, (tak ci ludzie rozumują). Konrad Franiczek z Lubomi miał fabrykę, zatrudniającą 240 ludzi, a tę fabrykę zamknięto i urządzenia kazano mu wywieźć-za granicę lub spalić”.</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#JanJakubKowalczyk">Sądzę, że to się wszystko stało bez wiedzy władz centralnych, jednak prosiłbym dlatego, że w tej kwestii już się kilkakrotnie zwracano do naszych władz, żeby nareszcie w te rzeczy raczył wglądnąć p. Minister Skarbu i naprawić te krzywdy, a muszę powiedzieć, że niema lepszego agitatora na rzecz Niemiec, właśnie w tym zakątku, jak takie postępowanie naszych władz. Niemcy to wyzyskują i w niesłychany sposób przeciw Polsce buntują naszą ludność miejscową i to dla takich jak i innych przyczyn, bo jeszcze nasi urzędnicy nie umieją dopilnować wszystkiego jak należy. Pozwalają np. domokrążcom, pochodzącym z Niemiec, albo takim, którzy mieszkają w Polsce, ale są zwolennikami Niemiec, chodzić od chałupy do chałupy po wsiach i od domu do domu w miastach i agitować przeciw Polsce, straszyć nasz lud, że i tak długo nie będzie należał do Polski, że już Anglia idzie Niemcom na rękę i pozwoli im zagarnąć z powrotem Górny Śląsk. Takie rzeczy dzieją się, i to wszystko na niekorzyść Polski, po tych ciężkich walkach, które stoczyliśmy na Śląsku za Polskę. Ci ludzie którzy to piszą, sami walczyli, dziś czują się pokrzywdzeni i obwiniają Polskę, nie urzędników, którzy może postępują ściśle według litery prawa, niezawsze jednak słusznie postępują. I dzieje się tak, że to wszystko wychodzi na naszą niekorzyść, gdyż ludzie twierdzą, że to nie urzędnicy zawinili, tylko że to jest winna Polska.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#JanJakubKowalczyk">Mamy jeszcze jedną bolączkę, mianowicie przemytnictwo papierosów i cygar. Tu dzieją się niesłychane rzeczy. Panie Ministrze, przyniosłem nawet prezent dla Ministra Skarbu, ażeby mu pokazać, co się u nas dzieje. Mogę kupić tych papierosów, ile chcę w Katowicach i gdziebądź na Górnym Śląsku. Mam jedną paczkę papierosów wrocławskiej firmy o nazwie „Raritat”.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#komentarz">(Głos: Jaka cudowna kontrola.)</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#JanJakubKowalczyk">Zapłaciłem za nią 1 zł 25 gr. — 25 sztuk, w Niemczech sprzedają sztukę po 4 fen, a u nas po 5 groszy. Mam drugą paczkę papierosów „Osterreichische Tabak Regie”, fabrykowanych w Monachjum i banderolowanych w Niemczech „6 Pfg. das Stuck, czyli 6 fen. sztuka. Mają być w Austrii sprzedawane, ale są z Niemiec do nas przemycane. Tych papierosów takie ogromne ilości przechodzą do nas, że bez przesady mogę twierdzić, iż nasi Ślązacy conajmniej 1.000.000 sztuk dzień nie palą papierosów niemieckich. Żalimy się, że mamy pasywny bilans handlowy; zdaniem mojem conajmniej 20 milionów złotych ludność polska, płaci Niemcom za same papierosy. A gdzie tu są jeszcze cygara, gdzie jest tytoń? Nasz lud prosty, zwłaszcza górnicy i gospodarze wiejscy, palą t. zw. pressówkę-Kentucky. Dawniej ten tytoń sprzedawano masami na Śląsku i płacono oczywiście cło przy imporcie. Teraz zachciało się monopolowi naszemu zaprowadzić monopol i na tę t. zw. presówkę, czy wziąć handel nią w swój zarząd. Ale ludzie, którzy tem zarządzają, przechowując tytoń, nie umieją się nim opiekować, tak, że lud tej polskiej presówki nie chce palić i sprowadza ją także z Niemiec. Tyle co do tytoniu.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#JanJakubKowalczyk">Wspomnieć jeszcze muszę o przemytnictwie innych przedmiotów. Niektórzy jeżdżą masowo do Bytomia, do Gliwic, czy do Zabrza, by tam kupić sobie ubranie, suknie, pończochy, skarpetki czy jakąkolwiek inną część bielizny. Wszystko to się dzieje tytułem szwarcu. Dzieją się więc niesłychane nadużycia.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#JanJakubKowalczyk">P. sen. Majer, którego tu niestety niema, ubolewał nad tem, że nasi urzędnicy celni mieszkają daleko od granicy, że nie mają przygotowanych koszar i kpił sobie, że w budynkach, gdzie się odbywa rewizja celna, są jakieś drzwi na kółkach. Co do tych drzwi na kółkach, to jest to wynalazek specyficznie niemiecki, ale bardzo praktyczny. Bardzo dziwię się, że p. sen Majer, jako urodzony w Niemczech i znający doskonale zwyczaje niemieckie, dworuje sobie z tych drzwi. One są bardzo praktyczne, bo każdy urzędnik celny może je otwierać szeroko albo wąsko. Jeżeli przeczuwa, że jest dużo szwarcowników, to je zwęża i przesuwać musi się jeden po drugim, a nie więcej osób naraz, dzięki czemu można każdego dokładnie zrewidować. Nie wiem zatem dlaczego p. sen. Majer, chyba, żeby nam Polakom jakąś łatkę przypiąć, na taką krytykę sobie pozwala, kiedy dobrze wie, o co chodzi.</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#JanJakubKowalczyk">Mógłbym dużo jeszcze mówić o pewnych praktykach naszych spółek akcyjnych, jednakże to nie należy do niniejszego przedmiotu. Mogę tylko krótko jedną rzecz nadmienić: rząd nasz uważa za wyrocznię, za alfę i omegę we wszystkich sprawach gospodarczych na Śląsku p. posła Korfantego. Tenże pan wszystkie zagadnienia, jakie tylko dotyczą Śląska, względnie przemysłu śląskiego z jednej, a naszych władz tu, w Warszawie z drugiej strony rozwiązuje i załatwia, on ma pod tym względem wszystkie zlecenia. Gdy go atakowano, kiedy w Warszawie kupił „Rzeczpospolitą”, oczywiście nie dla siebie, ale dla pewnych interesów i na Śląsku założył także gazetę, to wtedy Rząd ogłosił obszerny memoriał, w którym bronił p. Korfantego, że ma on istotne zasługi, choć kto inny co innego udowodnił (oczywiście to ze szmuglem nie ma nic wspólnego). Pozwalały sobie niektóre spółki dlatego na nadużycia, ponieważ były przekonane, iż mają obrońcę w Warszawie, który je obroni, jeśli już kto inny nie potrafi. Tak się zapatrywać nie można na nasze warunki i stosunki i nie można na jednego człowieka zwalać wszystkich spraw.</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#JanJakubKowalczyk">Pod koniec chciałbym tu jeszcze króciutko polemizować z p. s. Majerem. Powiada p. s. Majer, że się na Śląsku wyrzuca pracowników Niemców na korzyść Polaków. O urzędnikach państwowych tu naturalnie mowy niema. Chodzi o urzędników prywatnych. Przytoczę tylko jeden przykład. W górnictwie naszem według urzędowego organu górnośląskiego związku hutniczego i górniczego, w lutym 1925 pracowało 6.177 urzędników, w tem technicznych 3 830, a urzędników kupieckich 2,347. Rząd nasz w enuncjacji broniącej p. Korfantego, twierdzi, że p. Korfanty przyczynia się do polonizacji tych przedsiębiorstw. Ja nie mówię nic o przedsiębiorstwach hutniczych, tylko o górnictwie. Otóż wszystkich urzędników Polaków razem niema tam nawet 177 tak, że pozostaje conajmniej 6.000 Niemców, którzy są urzędnikami. Gdzie tu jest wyrzucanie? Polacy w tych przedsiębiorstwach nie stanowią nawet 3 Mogę dla uspokojenia p. s. Majera powiedzieć, że jakkolwiek z Niemiec naszych Polaków wyrzuca się na łeb i szyję, to my, przeciwnie, jesteśmy bardzo tolerancyjni wobec Niemców. W jednej spółce Hohenlohe na wyższych urzędach znajdują się następujący panowie, służę nazwiskami: Zawelberg, główny dyrektor hut, Milstef, główny dyrektor kopalni, Schweinitz, dyrektor kopalni „Marks”, Pietz, dyrektor biurowy z Westfalii, Plankemaun, dyrektor maszyn, także z Westfalii. Dochodzi nawet do tego, że są spółki, w których kierownikami kas chorych są majorowie Niemcy, będący urzędnikami tych spółek, a oczywiście także obywatelami niemieckimi. Gdy zwrócono uwagę głównemu dyrektorowi na tę anomalię, to on powiedział: wszakże niemiecka ustawa, Reichsversicherungsordnung, (ustawa o ubezpieczeniach społecznych) przepisuje, że na czele takich spółek mogą stać tylko Rejehsdeutsche, to znaczy obywatele Rzeszy niemieckiej. To powiada naczelny urzędnik huty o podwładnym sobie urzędniku. Więc on sobie poprostu kpi z nas, bo dobrze wie, że wszędzie, gdzie w ustawie jest mowa o „Reichsanghoerige” znaczy to „obywatel polski”. Tak dalece jesteśmy tolerancyjni i p. s. Majer nie ma prawa użalać się, że my występujemy wobec Niemców ostro.</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#JanJakubKowalczyk">Dalej jeszcze powiedział p. s. Majer, że Polska chce znieść autonomię Śląska. Proszę Panów, autonomię Śląskowi przyrzekliśmy i dotrzymaliśmy słowa. Gdy bowiem agitowaliśmy podczas plebiscytu, za tem, żeby Śląsk dostał się do Polski, to przyrzekliśmy, że damy autonomię. Niemcy ze swej strony przyrzekli, że dadzą Śląskowi, jeżeli zostanie przy Niemcach, własną państwowość, Bundesstaat, wydzielając z Prus tę prowincję. Myśmy dotrzymali słowa, daliśmy bowiem Śląskowi autonomię z Sejmem, w którego skład wchodzi 48 posłów, a Niemcy zrobili co? Sprowadzili sobie Stosstrupy, Orgesche i inne organizacje bojowe i tak steroryzowali Ind, że, gdy przyszło do głosowania, nie miał on odwagi pójść do urny i naturalnie wobec tego nie mogło się odbyć głosowanie za Bundesstaatem, czyli za państwem związkowem niemieckiem, które przepadło. Myśmy — jak powiedziałem dotrzymali słowa. Ale co się dzieje? Ślązacy muszą powiedzieć, że nie powinno być w Polsce dwóch państw. Mamy republikę śląską i naszą Republikę Polską; w tejże republice polskiej jest republika śląska. Cui bono? na czyją korzyść, ciekaw jestem? Dla ludu śląskiego — wcale nie i chyba także nie dla tych 48 posłów, którzy zasiadają w sejmie śląskim i nie rozwiązują lepiej spraw dotyczących Śląska, niż my tu w Warszawie; również i nie dla urzędników, kiedy to są prawie wszystko obywatele z Małopolski! Więc dla kogoż jest ta autonomia? Zdaniem mojem jedynie dla Niemców. Niemcy ją wyzyskują; oni sobie przedewszystkiem uroili, że muszą mieć wszędzie szkoły mniejszościowe; mają do nich swoją drogą prawo na podstawie konwencji genewskiej. A jaką agitację rozwijają za szkołą mniejszościową niemiecką, wystarczy tu tylko to przytoczyć, że w takiej wiosce jak Polska Wisła, choć szczerze polska, połowa dzieci polskich uczęszcza do mniejszościowej szkoły niemieckiej, a to tylko dla tego, że Niemcy za nią zaagitowali. Niemcy mają u nas wielką swobodę. A mimo to senator Majer ma czelność, przepraszam za wyrażenie, ma odwagę twierdzić, że Niemcom na Śląsku dzieje się krzywda. Mówił on z tej trybuny, jak to nazywają w Niemczech: „zum Pensterhinaus” czyli do swoich wyborców, a dalej do Berlina. Chciałbym z p. sen. Majerem iść o zakład...</u>
          <u xml:id="u-26.20" who="#komentarz">(Głos: Niema go)</u>
          <u xml:id="u-26.21" who="#JanJakubKowalczyk">...nic nie szkodzi, on to usłyszy, że jego mowa jest już dziś drukowana w Katowicach w „Kattowitzer Zeitung” i „Oberschlesischer Kurier”, a pojutrze będzie roztrąbiona we wszystkich gazetach niemieckich w całem. państwie niemieckiem.</u>
          <u xml:id="u-26.22" who="#JanJakubKowalczyk">Parę dni temu, gdy posłowie angielscy byli w Katowicach i przesłuchiwali także reprezentantów robotniczych, przedstawiciel niemieckich związków zawodowych pracowników umysłowych p. dr Wolf z rozmysłem nic nie mówił o położeniu pracowników umysłowych, ale wszedł na pole polityczne i powiedział mniej więcej to samo, co tu mówił p. s. Majer; tak się gada, żeby zohydzić Polskę, a gada się dlatego, że Anglicy idą trochę Niemcom na rękę. Wobec tego myślą sobie nasi panowie Niemcy (niekoniecznie tutejsi obywatele), że im łatwo będzie Śląsk zagarnąć. Jednakże mogą to powiedzieć, mimo to, iż nasze władze popełniają błędy, jednak nasz lud śląski jest ludem patriotycznym i tej wolności, którą otrzymał, gdy się dostał do Polski, nigdy sobie wydrzeć nie da,</u>
          <u xml:id="u-26.23" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-26.24" who="#JanJakubKowalczyk">Myśmy walczyli w trzech powstaniach przeciw Niemcom, jeżeli przyjdzie do tego, że nas zmuszą do walki, to będziemy umieli walczyć po raz czwarty i wtedy zabierzemy Śląsk polski conajmniej po Odrę.</u>
          <u xml:id="u-26.25" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Hammerling.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#LudwikHammerling">Mieliśmy niedawno gości amerykańskich, bankierów. Sześć tygodni temu byłem zagranicą, mówiłem też z ludźmi, którzy Polsce bardzo dobrze życzą i wszyscy się godzą, że pożyczka amerykańska, czy każda inna dana nam na bo tyle to wypada Ministerstwu Skarbu, gdy kupiec, przemysłowiec, czy rolnik musi płacić najmniej dwa razy tyle, nie jest dobra dla naszej egzystencji. A co jest dobre? Trzeba to robić, co po wojnie zrobili inni, a więc Anglia w 1919 r. wypuściła 3 miliardy Intern Pound na pierwszą hipotekę według szacunku domów w miastach pierwszej klasy i na majątki ziemskie w takiej wysokości na 4% w stosunku rocznym. Ten Intern Pound zapłacił częściowo lud amerykański i angielski i przemysł i handel miał pieniądze na 4%, ale my płacimy dzisiaj do 30% gdy Polska, według statystyki światowej, nie wiem jak nasza wykazuje, ma najmniejszą na świecie hipotekę. My mamy 80 miliardów złotych w realnościach w pierwszych domach i realnościach wiejskich, a mamy hipotekę według zestawień światowych na półtora miliarda złotych. Gdybyśmy zrobili tylko to, co zrobiła Anglia i wzięli tylko 3 miliardy złotych, które właściciele domów i majątków wzięliby na 4% w stosunku rocznym i wpłacali do Banku hipotecznego miesięcznie procent i amortyzację, to w ciągu 25 lat zapłaciliby te 3 miliardy złotych i mielibyśmy dobrobyt, bylibyśmy wielkiem państwem i nie groziliby nam nasi nieprzyjaciele czy Niemcy, czy bolszewicy groźną konkurencją, bo mamy dziś groźną konkurencję przeciwników i jeżeli Niemcy dostali w Ameryce pieniądze na 6% a my płacimy 12%, to my tej konkurencji nie wytrzymamy, gdybyśmy nawet dłużej i lepiej pracowali. Więc jedyne jest dla nas wyjście, ażeby pan Minister Skarbu porozumiał się z obcymi, gdy nie chce swoich ludzi bo nikt z nas nie jest zapraszany, gdy przyjeżdżają do nas jacyś światowi ludzie. Gdzieindziej przyjeżdżają jacyś światowi ludzie w jakimś fachu np. jeśli przyjeżdżają rolnicy, to Ministerstwo Rolnictwa zaprasza choćby prezesa Komisji Rolnej Sejmu i Senatu i zaprasza przedstawicieli rolnictwa Jak przyjeżdża bankier, to zaprasza się komisję skarbową i bankierów. Tu przecież nikt o tem absolutnie nic nie wie. Wyśmiał się jeden wielki człowiek, który tu przyjechał, jak on mnie szukał i powiedział: cóż ty jesteś za senator i człowiek, niby coś zrobił, bo mówią, że masz pieniądze, kiedy jak się chce z tobą mówić, to znaleźć cię nie można. Tu Ministerstwo zaprasza tego lub innego przyjaciela, albo jakiegoś młodego człowieka, który wyobrażenia o danej sprawie nie ma.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie!)</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#LudwikHammerling">Co do naszych oszczędności, proszę Panów, to jest Nadzwyczajny Komisarz Oszczędnościowy, ale czytał p. referent generalny Senatu, że bardzo mało się oszczędziło. Statystyka światowa wykazuje, że mamy tylko 13 ludzi na kilometr kolei przy pracy, a przeciętnie państwa tej wielkości co Polska, mają 3 1/2 ludzi na kilometr. Dlaczego? U mnie na stacji w Kalwarii, jest naczelnik stacji — ja bardzo lubię tego naczelnika — ale to jest niezdrowe, że on ma jednego człowieka, który nosi wodę, drugiego, który z panią idzie na jarmark kury kupować, proszę Panów, my sobie na to pozwolić nie możemy. W sobotę płaciłem 8.800 podatku majątkowego i przyznam się Państwu, że musiałem sprzedać bardzo ważną rzecz, żeby zapłacić. Nie możemy sobie na to pozwolić, żeby taki naczelnik stacji miał woźnego, by mu nosił rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#LudwikHammerling">Ministerstwo Oświaty nie tylko jest na to, aby nauczycielom szło na rękę, ale w mojem rozumieniu jest i na to, że musi uczyć naszych przyszłych obywateli, na których całe nasze Państwo kiedyś będzie spoczywało, bo nasze nerwy są potargane, żeby dzieci tych parę groszy, co im rodzice dają do szkoły, nauczyły się oszczędzać. Dam Panom porównanie z wycinka amerykańskiego dziennika z pierwszego maja b. r. gdzie amerykański minister oświaty oświadcza, że z 15 milionów dzieci chodzących do szkół publicznych w Ameryce 13.200.000 — zaczęły to robić dopiero w 1916 r. — oszczędza przeciętnie po 11 dolarów. Gzy my nie możemy tego wprowadzić — my, jako kraj kochający patriotyczni Polacy, bo jako tacy Polacy są znani na świecie? Dlaczego Ministerstwo nie poprosi tych dyrektorów i nauczycieli szkół, aby tę rzecz wprowadzili, to przecież jest rzecz konieczna dla naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#LudwikHammerling">Tych kilka słów chcę powiedzieć jako człowiek, który mówi z serca, bezpartyjnie, że jedyne dla nas dzisiaj wyjście słuchać takich ludzi, jak największy bankier na świecie, z którym mówiłem 6 tygodni temu i który radzi, żebyśmy zrobili to co Anglia. Czy ona jest naszym przyjacielem? Ona będzie naszym przyjacielem, jak sobie sami poradzimy. Więc nie płaćmy 12% zagranicznym państwom i nie prośmy ich, kiedy możemy sobie sami poradzić w domu na 4 o tak jak to już sami sobie poradziliśmy ze stworzeniem Banku Polskiego. Ja jestem zadowolony z niego.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#LudwikHammerling">Powinniśmy mówić nie tylko o oszczędności Państwa i ministerstw ale także musimy oszczędzać w domu. Jako przykład przytoczę Panom pewien fakt — bardzo mi przykro, że muszę tu takie rzeczy poruszać. Oto tydzień temu się działem w jednej restauracji hotelowej na obiedzie z ambasadorem amerykańskim i dwoma innemi panami. Obiad był porządny i zapłaciliśmy 44 złote. Koło nas się działo 4 panów Polaków, jedli takie nadzwyczajne rzeczy, że byliśmy ciekawi, jaki rachunek zapłacą. I oto proszę Panów okazało się że ci czterej panowie zapłacili 360 zł. To, proszę Panów, zagranicą robi bardzo kiepskie wrażenie.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie, żyjemy nad stan.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa nad budżetem Ministerstwa Skarbu wyczerpana, przystępujemy do budżetu Ministerstwa Kolei.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma sprawozdawca s. Siedlecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#StanisławSiedlecki">Wysoki Senacie! Ministerstwo Kolei jest to resort sprawujący właściwie nadzór nad wielkiem przedsiębiorstwem przewozowem, którem są koleje żelazne. Jest to tego Ministerstwa jedynym choć oczywiście bardzo ciężkiem obowiązkiem. Poza kolejami należy do Ministerstwa Kolei jeszcze lotnictwo prywatne. Jest to jednak rzecz tak pod względem budżetowym nikła, że można śmiało powiedzieć, że Ministerstwo Kolei to jest rzeczywiście tylko zarząd kolejami żelaznemi i nic więcej.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#StanisławSiedlecki">Teraz pytanie, jakiego rodzaju przedsiębiorstwem są koleje, czy mają one cechy przedsiębiorstwa t. zw. normalnego, przemysłowo-handlowego, czy też jest to typ przedsiębiorstwa kameralnego? Gdybym jako historyk za lat 20–30, a nie dzisiaj, badał koleje polskie z r. 1925, może bym przyszedł do przekonania, iż koleje polskie w r. 1925 nabrały cech przedsiębiorstwa prywatnego, mianowicie wynalazłbym w aktach rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, które przekształca przedsiębiorstwo kolejowe na przedsiębiorstwo o cechach handlowych. Również znalazłbym, że księgowanie na kolejach od 1 stycznia 1925 r. zostało zmienione w ten sposób, że buchalteria jest prowadzona już nie za pomocą tak zwanej „kameralistyki”, ale za pomocą systemu podwójnej buchalterii. Jednak prócz tych dwóch danych nie mamy innego dowodu, że koleje są przedsiębiorstwem o cechach handlowych i niewątpliwie istnieje tylko chęć zrobienia z nich przedsiębiorstwa sprężystszego. Wobec tego można powiedzieć śmiało, że w tej chwili jest to przedsiębiorstwo czysto kameralne. Wiemy, proszę Panów, że wielu w Polsce ma Ministerstwu za złe, że nie wyodrębniło, że tak powiem, kolei w osobne przedsiębiorstwo od 1 stycznia 1925 r., ale zaznaczam, że gdyby nawet Ministerstwo chciało to uczynić, byłoby rzeczą zupełnie niemożliwą odrazu zakończyć okres gospodarki kameralnej (słowa „kameralny” używam tylko z tego względu, żeby wogóle odróżnić gospodarkę obecną od gospodarki którą zwą gospodarką przemysłowo-handlową).</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#StanisławSiedlecki">Żeby przejść od gospodarki kameralnej do gospodarki odrębnego przedsiębiorstwa, trzeba dokonać niewątpliwie kilku bardzo poważnych rzeczy. Mianowicie przedewszystkiem trzeba zrobić bilans za pewien określony okres czasu, powiedzmy za rok 1924 i na podstawie tego bilansu przekazać koleje jako dawne przedsiębiorstwo, nowotworzącemu się, wyodrębnionemu przedsiębiorstwu. Otóż właśnie ten bilans jest rzeczą obecnie dla kolei bardzo trudną. Dla zrobienia tego bilansu należałoby przedewszystkiem zbadać i uszeregować nasze aktywa kolejowe, więc określić i podać wartość nieruchomości kolejowych, jako to: placów, terenów, fabryk, warsztatów, budynków, mostów, torów, potem podać wartość ruchomości kolejowych, więc: wartość taboru kolejowego, materiałów budowlanych i wogóle eksploatacyjnych, zgromadzonych w magazynach kolejowych, wartość inwentarza żywego i martwego, nakoniec trzeba podać wszelkie należności, zaliczki i t. d., które ma kolej, oraz wszelkiego rodzaju inne aktywa. Następnie trzeba zrobić spis pasywów. Więc tu należałoby wymienić na pierwszem miejscu, jak to zwykle jest w przedsiębiorstwie przemysłowo-handlowem, kapitał obrotowy. Otóż ten kapitał obrotowy nie istnieje. Wprawdzie, jak wiadomo, w roku 1924 zostało przeznaczone dla kolei na kapitał obrotowy — 40.000.000 zł., jednakże jest to kwota tak nikła i mała dla wielkiego przedsiębiorstwa, którem są koleje, że tego jako kapitału obrotowego poprostu liczyć niemożna. Więc trzeba go stworzyć. Dalej należałoby podać wszelkie wierzytelności z tytułu np. wywłaszczenia terenów, które są bardzo wielkie, wykupna prywatnych kolei i t. d. Gdybyśmy stworzyli taki bilans, byłoby to rzeczą zupełnie nową, w Polsce nie dokonywaną; zobaczylibyśmy coś bardzo ciekawego, mianowicie: po stronie aktywów byłyby kolosalne sumy, po stronie pasywów byłyby sumy znacznie mniejsze, nawet zupełnie małe, istniejący w tej chwili kapitał obrotowy — 40.000.00o; jakieś należności za wywłaszczenie terenów, za wykupno kolei i t. d. w niewielkich setkach milionów. Nie wiem, czy wogóle pasywa przekroczyłyby miliard złotych. Po drugiej stronie, po stronie aktywów figurowałyby liczby ogromne.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#StanisławSiedlecki">Liczby aktywów nie są jeszcze znane, jednak w przybliżeniu wynosiłyby około 5–6 miliardów złotych. Otóż mielibyśmy w takim razie w tym bilansie z jednej strony ogromną ilość aktywów, z drugiej strony małą ilość pasywów. Jasnem jest, i kto zna sposób sporządzania bilansu, musiałoby wyrównać obie sumy w ten sposób, że wstawiłoby się jako po stronie pasywów saldo t. j. czysty zysk olbrzymią sumę kilku miliardów złotych. Ten okres musi przyjść i ten zysk musi być wykazany. Oczywiście zysk ten nie byłby zyskiem z eksploatacji kolei, nie byłby zasługą obecnego Ministerstwa; byłby to zysk, że tak powiem, narodowy, zysk, który osiągnęliśmy jako Państwo niepodległe w ten sposób, że się tem państwem niepodległem staliśmy i żeśmy dostali w sposób automatyczny koleje od zaborców, nie wkładając w nie żadnych sum inwestycyjnych. Po skonstatowaniu tych rzeczy, po doprowadzeniu bilansu do porządku, moglibyśmy, na podstawie tego bilansu, mówić o dalszych sprawach, mianowicie o tworzeniu przedsiębiorstwa odrębnego i o przekazaniu temu przedsiębiorstwu wszystkich czynności, które obecnie, że się tak wyrażę, się prowadzi. W przeciwnym razie sprawa wyodrębnienia przedsiębiorstwa, mojem zdaniem, byłaby rzeczą po grzebaną, byłaby kompromitacją tej koncepcji, bo przecież gdybyśmy stworzyli przedsiębiorstwo tylko nominalnie, gdyby istniało ono tylko po to, by mógł być mianowany generalny dyrektor i jacyś inni „generalni” urzędnicy, Ministerstwo naraziło by się na zarzut, że są tylko nowi urzędnicy, lecz koleje są w dalszym ciągu tak jak były, przedsiębiorstwem kameralnem.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#StanisławSiedlecki">Wobec tego, gdybyśmy nawet chcieli jak najszybciej przetworzyć Ministerstwo w odrębne przedsiębiorstwo, łatwiej by to poszło gdyby zamianować jakiegoś komisarza rządowego lub zlecić obecnemu Ministerstwu, przyśpieszenie przetworzenia kolei i przekazywania jej temu nowemu przedsiębiorstwu. W przeciwnym razie samo tylko mianowanie i zadekretowanie nowego przedsiębiorstwa byłoby, mojem zdaniem, kompromitacją tej idei, która w zasadzie jest słuszna.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#StanisławSiedlecki">Teraz, opierając się na zasadzie, którą tu wygłosiłem, przejdę do budżetu Ministerstwa Kolei. Budżet przedsiębiorstwa kolei jest ogromny. Wydatki kolejowe sięgają miliarda złotych. Wobec tego jest to pod względem gospodarczym resort w Państwie najważniejszy. Gdy kolejami źle się gospodaruje, gdy one dają straty, to te straty mogą być w sumie tak wielkiej, że mogą zachwiać nie tylko całością budżetu państwa, ale nawet zagrozić istnieniu państwa. To też koleje nie powinne dawać strat. Antytezą strat byłyby oczywiście zyski. Jednakże zysków koleje, mojem zdaniem, dawać nie powinne. Maksymum tego, czego od kolei można wymagać w postaci zysków, byłoby oprocentowanie kapitału, włożonego w koleje, albo kapitału, który koleje reprezentują, co byłoby w odniesieniu do kolei polskich ściślejsze. Mógłby to być zysk wynoszący od 2 do 5% rocznie. Oczywiście przewyżka dochodów nad rozchodami tak wielka, jak powiedziałem, sięgałaby jakich 200–300 milionów, bo tyle mniej więcej wyniosłoby 5% od kapitału, który reprezentują koleje. Dla kolei państwowych w Polsce jest to tylko ideałem, do którego dążyć możemy, ale który jest na razie tylko ideałem. Bo przecież bez deficytu, bez strat dopiero niedawno wogóle przyszliśmy do tego przekonania, że możemy i powinniśmy gospodarować bez deficytu.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#StanisławSiedlecki">Teraz chciałbym zastanowić się pokrótce, dlaczego uważam, że koleje nie powinne dawać dochodu poza skromnem oprocentowaniem. Otóż z tej przyczyny, że koleje w ręku Rządu są potężnym środkiem do regulowania życia gospodarczego całego kraju. Jest to czynnik tak ważny, że wszelkie inne czynniki, a więc i czynnik zysku powinne być od kolei jak najdalej odsunięte, żeby nigdy Skarbowi nie przyszło do głowy stawiać kolei na takiej samej płaszczyźnie, jak stawia się np. monopolowe przedsiębiorstwa, jak stawia się monopol tytuniowy czy solny, czy inny, gdzie Skarb bierze zyski, jak tylko może, i podwyższa ceny, nie licząc się z tem, ile kosztuje dany produkt. Co do kolei, to takiego stanowiska zajmować się nie powinno i z góry należy sobie powiedzieć, że choć kolej jest monopolem w ręku Państwa, powinna być tylko przedsiębiorstwem dochodowem.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#StanisławSiedlecki">To też jeżeli w roku przeszłym rzucono hasło samowystarczalności kolei i na to hasło wszyscy się zgodzili, to nie dlatego, żeby ono teoretycznie było uzasadnione, bo jasnem jest, że chociaż kolej nie może dawać zysków, to jednak może czasem dawać straty, to znaczy, że Państwo od czasu do czasu może do kolei dokładać, powiedzmy, w postaci inwestycji. Jeżeli w zeszłym roku stanęliśmy na stanowisku samowystarczalności kolei, to tylko dlatego, aby zakończyć odrazu okres inflancyjny, aby raz już zakończyć ten okres, kiedy kolej naprawdę pasożytowała na organizmie państwowym. Zresztą hasło samowystarczalności kolei było wygodne nie tylko dla Państwa i dla Skarbu ale i dla kolei. Kolej mogła pod hasłem samowystarczalności, nie tylko zwiększyć swe dochody, ale i poczynić ogromne zarządzenia nie tylko w kierunku oszczędności, ale i tępienia nadużyć. Wobec tego ten okres samowystarczalności kolei śmiało może zaliczyć do okresu bardzo korzystnego dla samej kolei.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#StanisławSiedlecki">Obecny budżet rozpatrujemy po gruntownej już krytyce, przeprowadzonej nad nim w komisji sejmowej i na plenum Sejmu. Jak gruntowną była ta krytyka, dowodzi fakt, że na 216 głównych pozycji Ministerstwa Kolei wraz z przedsiębiorstwem zostało nie zmienionych tylko 59, reszta uległa zmianie, bądź powiększeniu, bądź zniżeniu. Stało się to z tego powodu, że prace referenta sejmowego, jak również i prace Sejmu nad budżetem były późniejsze niż prace samego Ministerstwa, a ponieważ cyfry wyników eksploatacyjnych za r. 1925 były w późniejszym czasie coraz pełniejsze, to też i budżet poprawiony przez Sejm jest znacznie realniejszy, niż wniesiony pierwotnie przez Rząd.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#StanisławSiedlecki">Czy wogóle jest realny? Na to pytanie trzebaby odpowiedzieć zasadniczo.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#StanisławSiedlecki">Kolej wogóle jako przedsiębiorstwo może uważać budżet zawsze tylko za wytyczną dla swojej pracy, ale nigdy za świętą literę prawa. Budżet mocniejszy, twardszy, bardziej niewzruszony może być przydatny dla jakiegoś organizmu biurokratycznego. Każde ministerstwo może i musi się trzymać bardzo ściśle pozycji budżetowych, jednakże kolej jako przedsiębiorstwo musi zawsze uważać pozycje budżetowe, tylko za ściśle zresztą wypracowane wskazówki wytyczne dla swojej pracy. Proszę Panów, w tej chwili, w r. 1925, znajdujemy się w bardzo ciężkim kryzysie przemysłowym, wobec tego koleje pracują bardzo słabo. Obecny budżet kolejowy jest więc przystosowany do tej słabej pracy kolejowej, ale wyobraźmy sobie, że w pewnym momencie — a przecież jest zupełnie możliwe, że jeszcze w tym roku kryzys się skończy — rozpocznie się życie bardzo bujne, wtedy wszystkie te pozycje budżetowe w przedsiębiorstwie kolei staną się zupełnie nierealnemi i to nie tylko wydatkowe, ale i dochodowe. Dochody kolosalnie się zwiększą, jednocześnie oczywiście i wydatki się zwiększą, bo przecież przy większym ruchu kolejowym zwiększy się i ilość obsługi i ilość wydawanego opału i smarów, no i w końcu reparacja taboru poruszającego się szybciej również bardzo wydatnie się zwiększy. Wobec tego na budżet kolejowy ja patrzę jako na wytyczne i te wytyczne niewątpliwie są bardzo ściśle przeanalizowane i, w tym sensie, o ile to tylko możliwe, budżet przedsiębiorstwa kolejowego jest realny.</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#StanisławSiedlecki">P. Tabaczyński, referent sejmowy, w swem sprawozdaniu stara się udowodnić, że Ministerstwo Kolei za rok 1924 ma niedobór i że wobec tego samowystarczalność kolejowa za rok 1924 nie została osiągnięta. Mnie się zdaje, że te wywody p. Tabaczyńskiego są jednak zbyt pochopne. Mianowicie p. Tabaczyński konstatuje około 30 milionów niedoboru za rok 1924, ale z późniejszych dat i wyników obliczeń okazuje się, że jego daty i liczby nie są zupełnie ścisłe. Mianowicie niedobór w tem samem rozumowaniu przeprowadzony wynosi nie 30 lecz tylko 20 milionów złotych. Otóż, proszę Panów, 20 milionów zł to jest około 2 1/3% sumy dochodów. Jeśli wziąć cały dochód kolei za r. 1924, to zdaje mi się, że 2 1/3% niedoboru jest tak małą liczbą, że właściwie jest tym wyjątkiem, który dowodzi reguły, że kolej, mając 20 milionów niedoborów na 860 milionów, naprawdę właśnie wykazała swoją samowystarczalność.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#StanisławSiedlecki">Ministerstwo Kolei w trosce o to, żeby w roku bieżącym rozchody z dochodami były tak samo w zgodzie, jak w ubiegłym, musi iść w tym samym kierunku, co w roku ubiegłym, mianowicie w kierunku rozumnej oszczędności i tępienia nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#StanisławSiedlecki">Oszczędności mogą być jeszcze bardzo wielkie, jeszcze bardzo dużo pod tym względem jest do zrobienia. Oszczędności można zrobić następujące: obniżyć cenę węgla, w tej chwili to idzie bardzo dobrze; potem za pomocą racjonalnego premiowania, jakoteż racjonalnego przechowywania węgla można zmniejszyć jego zużycie na kolejach, oraz można zmniejszyć koszty ładowania węgla na parowozy i wagony.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#StanisławSiedlecki">Dalej, kolej ma jeszcze bardzo dużo do zrobienia w sprawie zmiany umów, w sprawie naprawy taborów kolejowych w warsztatach prywatnych. Dotąd koleje zawierały umowy co do reparacji z firmami prywatnemi parowozów i wagonów w ten sposób, że obliczono koszty naprawy przez obliczenie efektywnego wydatku pracy na naprawę owych obiektów z dodaniem 220% na t. zw. „regie”. To jest system nieracjonalny. Wszak przy takim systemie płacy za to, ile godzin zużywa dana fabryka na reparację jakiegoś parowozu, fabryce nie zależy na tem, żeby ten parowóz zreparowano dość szybko, wobec tego ilość godzin zużytych na tę reperację jest nad miernie wielka. Jak duża jest rozbieżność w ilości godzin przy wykonywaniu np. naprawy głównej parowozu w różnych okresach czasu i w różnych fabrykach dowodzą cyfry. Mianowicie w prywatnych fabrykach ilość godzin, zużytych na gruntowną naprawę parowozu, sięga od 15.000 do 30.000 godzin. Ta rozbieżność nie wynika z tego, żeby ta naprawa była znacznie większa przy 30.000 godzinach, niż przy 15.000 godzinach, lecz z tego, że w jednej fabryce zużywa się czasu mniej na tę samą sprawę, a w innej więcej. Zresztą w różnych czasach zużywało się różne ilości godzin. 30.000 godzin wymagała reparacja parowozu przed paru laty, obecnie zmniejszyła się ta ilość godzin i maleje do 15.000. Gdyby zaś kolej płaciła za gruntowny remont parowozu nie od ilości zużytych godzin, lecz od sztuki, licząc się z przeciętną ilością godzin, zużytych przez daną fabrykę, to fabryki starałyby się zorganizować pracę racjonalniej i zużyć jeszcze mnie, godzin niż wypadałoby według zapłaty. Gdyby się wyszło z założenia, że na pewną reparację trzeba zużyć 18 czy 15.000 godzin i gdyby zapłacono z góry całą kwotę, to fabryka starałaby się zużyć 13.000 godzin, co jest teoretycznie możliwe, i zaoszczędziłaby sobie pewną ilość pieniędzy. Prócz tego sama fabryka, starając się o intensywniejszą pracę, wytworzyłaby u siebie lepszy warsztat pracy. W tej chwili fabryki nie mają do tego żadnego bodźca, ponieważ płaci im się nie za pracę, ale za godziny pracy.</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#StanisławSiedlecki">Drugą wielką oszczędnością, którą koleje powinne przeprowadzić, to jest tępienie nadużyć. Nieszczęściem kolei są jej wydziały zasobów. Referent sejmowy p. Tabaczyński wykazuje liczbami, że w zasobach kolejowych jest za dużo towarów, że ilość materiałów przechowywanych w magazynach zasobowych kolejowych jest nadmiernie wysoka. Ma się rozumieć, nie analizowałem bardzo ściśle tych liczb, możliwe, że są one przesadzone w niektórych wypadkach, ale bądź co bądź są one bardzo wymowne, mówią zaś, że w zasobach jest o 128 milionów za dużo.</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#StanisławSiedlecki">Gdy te pieniądze można było przynajmniej częściowo wycofać i użyć jako kapitału obrotowego na kolejach, toby kolejom w pracy było znacznie lżej.</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#StanisławSiedlecki">Wogóle kontrola na kolejach polskich jest niezupełnie dostateczna, jest ona zamało niezależna. Koniecznem jest wprowadzić do Ministerstwa Kolei jakąś generalną kontrolę, np. na wzór korpusu kontrolerów, istniejącego w Ministerstwie Spraw Wojskowych, lub na wzór, powiedzmy, inspektora generalnego, który istniał niegdyś w b. Austrii. Kontrola taka, któraby mogła ukrócić łapownictwo, kradzieże na kolejach i t. d., dałaby ogromną oszczędność. Wprawdzie w tej chwili istnieje już pewien zalążek tej kontroli, który już funkcjonuje i pracuje, jednak uważam, że należałoby to właśnie rozszerzyć i że tak powiem, usankcjonować. Wobec tego Komisja przychodzi z rezolucją, którą wzywa Rząd do utworzenia takiej kontroli. Rezolucja brzmi:</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#StanisławSiedlecki">„Senat wzywa Rząd do zorganizowania przy Ministerstwie Kolei generalnego inspektoratu na wzór korpusu kontrolerów w Ministerstwie Spraw Wojskowych i do wstawienia na r. 1926 do budżetu dostatecznych sum na ten inspektorat”.</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#StanisławSiedlecki">Ważną jest również rzeczą otrząśnięcie się czynników właściwych w Ministerstwie z pewnych przyzwyczajeń biurokratycznych w dziedzinie polityki taryfowej. Mam nadzieję, że politykę taryfową możnaby prowadzić sprężyściej i wtedy mogłaby bardzo dużo zaoszczędzić i przysporzyć kolejom dochodu.</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#StanisławSiedlecki">Co do zmian, jakie proponuje Komisja Skarbowo-Budżetowa w budżecie, to są one minimalne. Właściwie jest tylko jedna zmiana, w przedsiębiorstwach w dziale 2 § 2, który się zwie „Paliwo dla parowozów”. Komisja postanowiła kwotę 78.483.000, zniżoną już przez Sejm na 68 200.000, zniżyć jeszcze o 6 milionów, mianowicie do kwoty 62.200 000, a to z tego względu, że od tego czasu zmniejszyły się ceny węgla tak poważnie, że ta ostatnia kwota bardziej odpowiada rzeczywistemu stanowi rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#StanisławSiedlecki">Pozatem Komisja przychodzi z kilkoma rezolucjami. Jedną z nich już odczytałem, inne są następujące:</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#StanisławSiedlecki">„Senat wzywa Rząd, by w sprawie napraw głównych i średnich tak parowozów, jak i wagonów, oddawanych przemysłowi prywatnemu, ustanowił ceny jednostkowe.</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#StanisławSiedlecki">Tę rezolucję już uzasadniłem swem przemówieniem. Dalej w sprawie lotnictwa cywilnego, którem kolej zawiaduje jest następująca rezolucja:</u>
          <u xml:id="u-30.24" who="#StanisławSiedlecki">„Ze względu na konieczność energicznej inicjatywy Rządu w kierunku rozwoju cywilnego lotnictwa — Senat wzywa Rząd do kreowania specjalnego komisarza lotnictwa cywilnego w trzecim stopniu służbowym. Wydatek na ten cel w r. 1925 winien być pokryty z sum, przewidzianych w budżecie na lotnictwo. Komisarz winien przedstawić w najkrótszym czasie plan kompletnej organizacji niezależnego resortu lotnictwa oraz ewentualnie dodatkowy budżet”.</u>
          <u xml:id="u-30.25" who="#StanisławSiedlecki">Następna rezolucja:</u>
          <u xml:id="u-30.26" who="#StanisławSiedlecki">„Senat wzywa Rząd do przeniesienia Dyrekcji Gdańskiej na terytorium Pomorza”. Sprawa ta jest powszechnie znaną i już zupełnie zdecydowaną, jednak Senat uważał za potrzebne wyrazić swoją opinię w tej kwestii. Wiemy że senat gdański bardzo dużo trudności robił Polsce w sprawie utrzymania w Gdańsku dyrekcji kolejowej, z drugiej zaś strony Polska nie ma właściwie, poza interesem czysto narodowym, żadnego interesu w utrzymywaniu dyrekcji właśnie w Gdańsku. Znacznie wygodniej i prościej byłoby umieścić ją w Bydgoszczy. Kolej już zdecydowała tę kwestię. Senat jeszcze rezolucją na to zwraca uwagę.</u>
          <u xml:id="u-30.27" who="#StanisławSiedlecki">Dalej: „Senat wzywa Rząd do zwrócenia należytej uwagi na sanitarne stosunki i estetyczny wygląd wewnętrzny stacji kolejowych, które obecnie w nich panują, i na konieczność szybkiej w tym kierunku naprawy”.</u>
          <u xml:id="u-30.28" who="#StanisławSiedlecki">„Senat wzywa Rząd, by potrzeby opałowe dla administracji i służby kolejowej w dyrekcjach, w obrębie lasów państwowych położonych, były zaspakajane drzewem, jak również, by wszelkie materiały budowlane — podkłady, słupy telegraficzne i telefoniczne były nabywane przez Ministerstwo Kolei bezpośrednio z lasów państwowych”.</u>
          <u xml:id="u-30.29" who="#StanisławSiedlecki">To był zupełnie zresztą słuszny wniosek p. s. Pułaskiego, sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Rolnictwa, żeby kolej jako przedsiębiorstwo państwowe starała się nabywać cały potrzebny jej materiał drzewny również w przedsiębiorstwie państwowem, jakim są lasy państwowe.</u>
          <u xml:id="u-30.30" who="#StanisławSiedlecki">Dalej: „Senat wzywa Rząd, by w jaknajbliższym czasie przeprowadził jaknajściślejszą rewizję wszystkich spraw, wywłaszczeniowych z wyjaśnieniem obecnego stanu tych spraw, szczególnie w Dyrekcjach Wileńskiej i Radomskiej”.</u>
          <u xml:id="u-30.31" who="#StanisławSiedlecki">Sprawa wywłaszczenia gruntów jeszcze od czasów wojny nie jest u nas uregulowana. Sprawa to bardzo ciężka i bardzo słusznie, że Senat wzywa Rząd do jak najszybszej jej załatwienia, chociaż oczywiście z góry sobie Komisja zdawała sprawę z tego, że tej rzeczy nie da się wykonać szybko, przynajmniej w tym roku i na wielką skalę.</u>
          <u xml:id="u-30.32" who="#StanisławSiedlecki">Z tą jedyną poprawką proszę Wysoki Senat o przyjęcie budżetu jakoteż i przytoczonych rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Grabski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WładysławGrabski">Wysoka Izbo! Przed rokiem przemawiałem tutaj w imieniu Klubu w rozprawie nad sprawozdaniem budżetowem o kolejach. Poruszyłem sprawę oszczędności, sprawę rozmaitych niepotrzebnych wydatków. Konstatuję, że niejedno na korzyść się zmieniło. Zaraz po uchwaleniu budżetu jakieś 28 formularzy znikło ze stacji. Ten stan trwał aż do końca roku, ale jakoś po Nowym Roku nowe formularz: zaczęły napływać. Część musiano wycofać, jako zupełnie niezdatne, część jednak została, a od kwietnia przybyły nowe. Są to długie ręczniki sklejone z czterech arkuszy papieru. Uważam, że jeżeli przedtem obywało się bez tego i szło dobrze, to poco zaprowadzać wydatki na ten papier i na druki? Nie będę się jednak nad tem dłużej rozwodził, bo tak, jak jednego posła w parlamencie niemieckim, który zawsze o jednej sprawie przemawiał, mogliby Panowie mnie tem prześladować, tylko chciałbym zwrócić uwagę na nierównomierność wynagrodzenia, która jest pomiędzy urzędnikami kolejowymi.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#WładysławGrabski">Otóż, proszę Panów, nasze koleje mają rozmaite związki. Najsilniejszym związkiem jest, jak się okazało, związek maszynistów, który wywalczył sobie takie przywileje, takie pobory, że maszynista, który ma dużo szczęścia do dobrych jazd i oszczędza dostatecznie przy dobrej maszynie, zarabia dziś o wiele lepiej, niż dyrektor departamentu w ministerstwie.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#WładysławGrabski">Drugiem ogniskiem niezadowolenia są pobory drużyn konduktorskich. Drużyny konduktorskie wywalczyły sobie też takie pobory, że — ja nie wiem, czemu to się dzieje — ale są o wiele większe, aniżeli w Niemczech, w Czechosłowacji, i aniżeli były przed wojną.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(Ks. s. Maciejewicz: To jest demokratycznie)</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#WładysławGrabski">Gdybyśmy mogli przeprowadzić regulację korzystną tych poborów nadzwyczajnych drużyn konduktorskich i poborów maszynistów i palaczy, to moglibyśmy zrealizować ogromne oszczędności, któreby się należały służbie stacyjnej. Ta służba stacyjna jest bezwzględnie pokrzywdzona. Z całym spokojem sumienia oświadczam, że służba na stacji, która ma tyle do pisania, która nocami pracuje i musi normalnie spełniać służbę, na której polega tyle pracy nie fizycznej, ale umysłowej i tyle zaufania całego ruchu kolejowego, bo od niej bezpieczeństwo całej kolei zależy, ta służba rzeczywiście marnie wynagradzana w porównaniu do drużyn konduktorskich i maszynistów.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#WładysławGrabski">Inżynierowie kolejowi, o czem już mówiłem w r. ub., mają marne pobory w porównaniu do maszynistów. Nie będę powtarzał twierdzeń o wykształceniu inżynierów, które jest o wiele wyższe, które wymaga wielkiego nakładu pracy i kapitału, ale my w takich warunkach nie będziemy mieli niedługo wcale przyrostu inżynierów kolejowych, zwłaszcza, jeżeli nareszcie przemysł ruszy, a daj Panie Boże, aby ruszył jak najprędzej. Ja nie wiem, czy dziś z tych młodych kończących politechnikę inżynierów przyjdzie do kolei 20. Zdaje mi się, że to jest najwyższa cyfra, jaką osiągniemy. Starsi, wysłużeni inżynierowie — nie chcę wymieniać nazwisk — powiadają, że nie będą służyć ani chwili dłużej ponad czas pełnej emerytury, że już dłużej nie będą pracowali za te pieniądze, jeśli nie będą odpowiednio do swej pracy wynagradzani, jeżeli widzą, że ludzie, którzy nic nie umieją, są lepiej wynagradzani od nich. Rozmaici Indzie, którzy nie byli mile widziani w administracji kolejowej, którym rozmaite rzeczy ciała ustawodawcze zarzucały, wychodzą ze służby i potem opowiadają pozostałym kolegom, którzy wytrwali w swej służbie, o ogromnych poborach, które obecnie pobierają. Panowie wszyscy te wypadki możecie studiować, że ci panowie mają dziś więcej jak premier ze wszystkimi swemi dodatkami i poborami, oni mogą go w kieszeń schować ze swojemi dochodami na prywatnej służbie. Tak dalej być nie może. Jeżeli koleje nasze nie mają opustoszeć i zostać bez inżynierów, to musimy coś zrobić. Wzywam obecnego tutaj p. Ministra Kolei, żeby jednak coś w tej sprawie zrobił, żeby poruszył w Radzie Ministrów potrzebę wstawienia funduszy, któreby wychowywały młodzież od chwili skończenia szkoły średniej, aż do inżynierskiego egzaminu. Niech technik nie ma żadnej troski o swoje wyżywienie i naukę, niech ma nawet mieszkanie i pensję zapewnioną, a za to niech przyjmie obowiązek służby dla Państwa przez lat kilkanaście przy normalnych poborach, to będziemy mieli dobór i możemy odpowiednich ludzi z pośród tego wybrać.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#WładysławGrabski">Niema inżynierów, a jednocześnie czego nie mogę zrozumieć a co widzę w administracji kolejowej, inżynierów starych, którzyby jeszcze 6, 7 lat mogli spokojnie pracować w służbie kolejowej, usuwa się; oni już swoją służbę wysłużyli mają pełną emeryturę, poco się ich usuwa? W ten sposób traci się ich doświadczenie i pracę i płaci się im emeryturę, bierze się nowego inżyniera, który jest rzekomo tańszy, ale nie ma najmniejszego doświadczenia, nie może tamtego zastąpić i musi się dopiero wszystkiego uczyć.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#WładysławGrabski">Dalej jest sprawa dochodowości kolei. Oszczędności możnaby przeprowadzić jeszcze daleko większe. Już w zeszłym roku uchwaliliśmy rezolucję o rewizji biletów ulgowych. Ta sprawa poszła do Ministerstwa i wiem, że Ministerstwo Kolei było w gruncie rzeczy za tem, że była to bardzo sympatyczna dla niego rezolucja. Ale cóż się z nią stało? Otóż Ministerstwo Skarbu skręciło kark tej rezolucji. Rozumiałbym wszystkie ministerstwa, ale że Ministerstwo Skarbu to uczyniło, tego nie mogę zrozumieć. Ale wiem, o co chodzi. Chodzi o to, że gdy ta rezolucja przejdzie, trzeba będzie bonifikować chociaż na papierze wszystkie urzędowe przejazdy urzędników. Apeluję do prasy, która zdaje się już opuściła swoją łożę, ażeby nas popierała, a nie zwalczała. Gdy w podkomisji s. Łubieński poruszył nadużycia popełniane z biletami prasowemi, to w tej chwili znalazło się sprawozdanie, opiewające zupełnie coś innego, w złośliwy sposób mówiące o tem, że p. s. Łubieński wniósł o zniesienie wolnych przejazdów dla senatorów i posłów. To był dowcip, to była zemsta, ale to nie jest realne traktowanie sprawy. Tak nie powinny być traktowane rzeczy poważne, a to jest poważna rzecz, tu chodzi, jak p. Tabaczyński stwierdził, o 50.000.000 zł rocznie. Otóż w tej sprawie musimy żądać poparcia całego społeczeństwa. Jednakowoż muszę podnieść, że najwięcej w tem zainteresowani, t. j. urzędnicy, wszystkie zrzeszenia urzędnicze, oświadczyły się za bardzo skromnemi wymaganiami i na bardzo znaczną redukcję zniżek kolejowych zgodziły się. Tak przynajmniej jestem poinformowany i sądzę, że to może być potwierdzone. To jest główna bolączka kolei i tę należy skasować.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#WładysławGrabski">Nie stoję wcale na gruncie p. referenta budżetu kolei i sądzę, że przemawiał raczej w swojem imieniu, niż Komisji, gdy powiedział, iż kolej jest na to, by nie być przedsiębiorstwem dochodowem. Ja uważam, że jeżeli jest przedsiębiorstwem, jeżeli prywatne koleje przynoszą do. chody, to i ona musi Państwu przynosić zyski, a my musimy dążyć do tego, by Państwu ułatwiać, a nie utrudniać, osiągnięcie tych zysków w naszym budżecie.</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#WładysławGrabski">Mamy tu poruszoną sprawę dwóch korytarzy, które nas drogo kosztują, a nie przynoszą zysków, mianowicie Działdów - Malbork i Kluczbork — Bytom. To są korytarze, które są dla nas ciężarem. Wzywam i proszę p. Ministra, aby zaniedbał jeden z tych korytarzy, który, mojem zdaniem, jest zupełnie niepotrzebny Polsce, lecz tym, którzy z naszych pociągów w tym korytarzu korzystają, to jest Działdów - Malbork; ten mógłby odpaść.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#WładysławGrabski">Z tego korytarza Pomorze nic nie ma, ma tylko Warszawa i Gdańsk, te dwa miasta mają połączenia i z tego korytarza korzystają, ale Polska cała, a specjalnie Pomorze nic nie ma. Wszystkie koleje nasze powinny chodzić naszem terytorium, a nie przez korytarz Działdów - Malbork.</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#WładysławGrabski">Jesteśmy niestety zmuszeni do używania jeszcze korytarza Kluczbork Bytom. Ale przypominam Panom — proszę w akta zajrzeć — że przed trzema laty, gdyśmy ratyfikowali układ genewski, tyczący się Górnego Śląska, to już wtedy wniosłem rezolucję, którą Sejm ustawodawczy jednomyślnie uchwalił, po referacie p. Korfantego, że żądamy wstawienia na to pozycji, aby ominąć cały korytarz górnośląski, naprawić przerwaną komunikację kolejową i wykonać jak najprędzej to połączenie.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#WładysławGrabski">Otóż kolej stała, muszę to przyznać, zawsze na stanowisku zrozumienia tego zagadnienia, ale w Rządzie niestety tego nie widzieliśmy. Nie wystarczyło to. Przed 2 laty nasz Klub wniósł interpelację w tej sprawie. Dostał odpowiedź poprostu śmieszną od Ministra Skarbu, a Minister Kolei bardzo dobrze wycofał się z tej sprawy, bo wcale nie odpowiedział dlatego, że musiałby odpowiedzieć, że interpelanci mają słuszność.</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#WładysławGrabski">Gdy wnoszono tę rezolucję, to p. Michalski, jako Minister Skarbu, oświadczył gotowość natychmiastowego dania pieniędzy. Niestety rząd ten wtedy się obalił i od tego czasu żaden Minister Skarbu o to się nie zapytał. A, proszę Panów, to są szalone pieniądze, co to nas kosztuje. I tutaj nie mogę oszczędzić kolei zarzutu, iż nie pomaga tam oszczędzać, ale wydawać pieniądze.</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#WładysławGrabski">Proszę Panów, my tam mamy takie zjawisko, że kosztuje nas każde święto, każda niedziela tyle, że to czyni miesięcznie 2 miliony złotych. My ponosimy wydatki na postojowe i inne skutkiem zatorów wagonów, które się tam robią, bo my jeździmy w niedziele, a Niemcy nie jeżdżą w niedziele, te wagony się gromadzą i płacimy potem za rozsegregowanie tych wagonów. Czy za te 23 miliony rocznie przez trzy lata nie można było wybudować kolei okrężnej?</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#WładysławGrabski">Proszę Panów, nie mogę też oszczędzić kolei zarzutu, że na tym korytarzu ten kawałek kolei my utrzymujemy, a jeżdżą Niemcy, my zaś płacimy za to, że oni jeżdżą. Jest stacja Łęka na pograniczu Górnego Śląska i Poznańskiego — to jest pierwsza nasza stacja na terytorium polskiem, Możnaby tam bardzo dobrze urządzić stację pograniczną, możnaby tam postawić szopę drewnianą do rewizji celnej, możnaby dwa kawałki toru położyć i jedną obrotnicę. Tymczasem, proszę Panów, cała odprawa celna zamiast w Łęce dzieje się w Hanulinie, jeździ się w kierunku do Poznania 18 kilometrów, a my płacimy za każdy wagon niemiecki, za każdą lokomotywę niemiecką, za każdego niemieckiego konduktora, za przejazd na naszym torze. I tak już jest od trzech lat i nie widać końca. Od trzech lat szturmuję o tę kolej i mam ją obiecywaną. Nareszcie teraz Rząd się bierze do tego, przyspieszcie to, Panowie, na miły Bóg, bo każdy dzień kosztuje nas drogo.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#WładysławGrabski">Pytałem się przed chwilą p. Ministra o reorganizację kolei, gdzie to jest w budżecie; powiedział mi, że nie może być w budżecie, bo to nie jest żaden wydatek, bo to spowoduje tylko oszczędność, dlatego, że my oszczędzimy przez to 600 urzędników, przez to taniej będziemy mogli gospodarzyć. Prosiłbym p. Ministra bardzo o specjalne wyjaśnienie tej sprawy, jak się ta rzecz ma, bo wiem, że w jednym takim urzędzie, gdzie dotychczas pracowało 30 ludzi łącznie z woźnymi, teraz po reorganizacji będzie musiało pracować 56. Otóż dla nich przecież niema miejsca, trzeba coś wybudować, coś zrobić, a to kosztuje. Czyby się bez tego jeszcze nie mogło obejść w tych ciężkich czasach, czybyśmy tego nie mogli przełożyć, Panie Ministrze, bo mnie się zdaje, że to będzie teoria, że dopiero w przyszłości okaże się ta oszczędność, ale narazie to nas będzie kosztowało.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#WładysławGrabski">Dalej poruszę sprawę wąskotorowych kolejek, które Państwo Polskie odziedziczyło po okupantach. To są deficytowe przedsiębiorstwa, to wiem doskonale, bo sam się działem długi czas w sejmiku w wydziale powiatowym i wiem, jak wyglądają sprawy tych wąskotorowych kolejek. Takich rzeczy powinniśmy się pozbywać. Co do tego zapadła rezolucja i ją stawiałem nawet, że o ile są samorządy, powiaty i wogóle interesowani, to żeby je im oddawać. Otóż słyszę, że jednak p. Minister ma odbiorców, a wzdraga się i w dodatku wzdraga się oddać koleje, które nie należą do Państwa, które były zarekwirowane kiedyś przez okupacyjne władze, to są tylko kawałki, które należą do Państwa jako dziedzictwo po okupantach; prawo własności tych kolejek jeszcze istnieje. Przypominam to Panom dlatego, że już Sejm Ustawodawczy — pamiętam, byłem w komisji komunikacyjnej — tą rzeczą się zajmował i nawet powziął uchwałę, ażeby to oddać zainteresowanym, żeby oni sobie pracowali i dokładali, a nie żeby Państwo dokładało. Otóż jabym apelował do p. Ministra, ażeby tę rzecz załatwił i oddał właścicielom, żeby doszło do jakiejś ugody za te kawałki, i żeby nie prowadzić dalej tego samego interesu, który napewno jest deficytowy.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#WładysławGrabski">Wreszcie, proszę Panów, jako senator zachodnich dzielnic, przychodzę z pewnemi życzeniami tych dzielnic. Panowie dużo już poprawiliście w obecnym planie jazdy, ale jednak, mimo, że Poznań prosił, że miał obiecane parę dziennych pociągów pospiesznych, dotychczas nie dostał. Wprawdzie dostał kolej, która idzie z Poznania przez Strzałków do Kutna i skraca podróż o 80 kilometrów, ale, proszę Panów, te 80 kilometrów skróconej drogi trzeba bardzo długą jazdą płacić tak, że się jedzie mniej więcej tę samą ilość godzin, gdy się w dodatku od Kutna używa kurierskiego pociągu, jakby się jechało na Toruń, respective na Łódź. A przecież jest to kolej, która nie będzie mogła mieć nigdy pośpiesznego ruchu bez gruntownej przeróbki.</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#WładysławGrabski">Proszę Panów, w roku 1920 byłem w Komisji Komunikacyjnej, gdy był nacisk na przedsiębiorstwo, które prowadziło budowę linii Strzałków — Kutno, żeby wobec wojny z bolszewikami kończyło jaknajspieszniej tę komunikację, żeby stworzyć jeszcze jedną komunikację niezagrożoną, bo Toruń był zagrożony. Ja stwierdzam, że od Strzałkowa do Kutna tor jest haniebny, pod psem, jak się to mówi, że to jest tor niebezpieczny, gdzie pospiesznego pociągu nigdy z czystem sumieniem nie będzie można puścić bez gruntownej przeróbki. Tam jest takich 70 kim., albo 50 kim., jedno z dwojga, bo razem jest 120, 70 kim. jednego typu szyn, a 50 drugiego typu szyn. Jeden typ jest o wiele za lekki i nie może służyć do tego. Kolej od Poznania do Strzałkowa jest bardzo porządna, ale to jest normalnotorowa, dzwoniąca kolej, jak mówili Niemcy, Klingelbahn i ta dzwoniąca kolej została nagle podniesiona do rangi kolei łączącej Poznań — Warszawa. Otóż tu jest dowcip znany, który Panom dla rozweselenia powiem, że do takiego pociągu nie chciał wsiąść listonosz, dlatego, że miał list pospieszny do oddania. Proszę Panów, takie rzeczy się robi dla pocieszenia Poznania. Trzeba pamiętać, iż byliśmy dawniej połączeni z Berlinem pięcioma parami pociągów i że dziś przyjaciele nasi najserdeczniejsi powiadają: a widzicie, a co teraz macie? Otóż dla nas to nie jest jeszcze tak ważna rzecz, ale o Pomorzu i wogóle całej dzielnicy zachodniej trzeba pamiętać z punktu widzenia politycznego, nie tylko gospodarczego, ekonomicznego, nie tylko o tem, co przynosi zyski, ale czasem deficytową rzecz trzeba zrobić dla politycznych względów. Otóż, proszę Panów, urzędnik w Ministerstwie mówi, że nie może przyspieszyć odejścia tego pociągu dlatego, że to jest pociąg, którym wszyscy odjeżdżają z teatrów, ale to jest także pociąg, którym powracająca rzesza Pomorzan, gdyby godziny rychlej odszedł, trafiła na połączenie z swemi lokalnemi pociągami. Takie rzeczy są niesłychane; takie odpowiedzi są niemożliwe, a jednak takie odpowiedzi się słyszy. Otóż muszę powiedzieć p. Ministrowi, że przykro nam było, iż nie dotrzymał obietnicy, przykro było mi osobiście, bo ja zapewniałem, że to będzie, ale zwracam uwagę, że wobec zakusów obecnych zachodnich sąsiadów z Berlina przeciw Pomorzu i nam wymierzonych, to jest wielka rzecz i pod względem politycznym potrzebna. Jest np. taka linia jak Kartuzy — Wejherowo, konieczna dla Kaszubów i dla Pomorza, ale o tej linii wcale się nie myśli, zato się myśli o linii przez Szlachtę do Gdyni. Bierze się za podstawę stary projekt niemiecki, w którym zdołano już przeprowadzić modyfikację i proponuje się przeprowadzić ją przez Szlachtę, tymczasem powinna iść przez Czersk, nie omijać takich miejscowości, jak Czersk i Tuchola.</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#WładysławGrabski">Otóż ja bardzo proszę, aby Rząd dobrze to sobie rozważył, a Ministerstwo Kolei wzięło to pod uwagę i wyjaśniło te wątpliwości budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#WładysławGrabski">Głos ma s. Kasperowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#MaciejKasperowicz">Wysoki Senacie! Wszyscy pamiętamy rok 1923, kiedy to koleje żelazne pochłaniały prawie 2/3 deficytu ogólnopaństwowego. Drugi, trzeci, czwarty kwartał jest bardzo pamiętny. Od roku 1924 z rozpoczęciem sanacji Skarbu i kolej rozpoczęła nowe życie pod hasłem samowystarczalności, a więc powstaje pytanie, dlaczego przed rokiem 1924 te koleje były deficytowe, dlaczego z początkiem roku 1924 ta samowystarczalność została ociągniętą? Jaka jest przyczyna, a przedewszystkiem jak rozumieć tę samowystarczalność? Ja jestem przyzwyczajony do takiego jej rozumienia, że samowystarczalność pokrywa nie tylko wydatki eksploatacyjne, lecz i wydatki inwestycyjne. Długi czas służyłem na kolejach rosyjskich. Otóż w roku 1913 koleje rządowe dały koło 700 000.000 rb. z pokryciem wszystkich wydatków rubryk inwestycyjnych.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#MaciejKasperowicz">Prawda, że jest duża różnica między stanem kolei polskich w 1923 r., a stanem kolei rosyjskich w 1913 r. Wtedy, kiedy koleje rosyjskie nie były zniszczone, pewne inwestycje były tylko dlatego przeprowadzane, że trzeba było robić ulepszenia techniczne, a koleje polskie miały inne zadania. Cztery dyrekcje, mianowicie wileńska, radomska, lwowska i stanisławowska, to jest te dyrekcje, które były objęte działaniami wojennemi podczas wojny światowej, zostały prawie doszczętnie zniszczone. Dziesiątki kilometrów toru wysadzono w powietrze, zniszczono mosty, tysiące budynków, moc urządzeń wodociągowych, moc różnych budynków torowych, oraz same tory, wszystko to uległo ogromnemu zniszczeniu podczas wojny. Pokrycia te musiały robić same koleje i stąd powstawały te deficyty.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#MaciejKasperowicz">Ja uważam, że w obecnych warunkach samowystarczalność powinna być tylko eksploatacyjna. Ale dla przeprowadzenia pewnych inwestycji, odbudowy zniszczonych obiektów podczas wojny, jeszcze długo koleje państwowe będą wymagały dotacji skarbowych.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#MaciejKasperowicz">Nie wiem, czy w ministerstwie istnieje plan odbudowy wszystkich zniszczonych obiektów oraz rewizji, której powinne być poddane te zniszczone obiekty, których odbudowa być może będzie zaniechana, a to na skutek tego, że warunki pracy kolei gruntownie zostały zmienione, w porównaniu z tem, co było przed wojną. Jeżeli nawet weźmiemy dla przykładu kolej Warszawa - Wilno, kiedyś to była jedna z najgłówniejszych arterii kolejowych w państwie rosyjskiem, była najlepiej uposażona i dozorowana.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#MaciejKasperowicz">Teraz to jest kolej conajmniej drugorzędna, a więc te wszystkie budynki pomiędzy stacjami, które zostały prawie doszczętnie zrujnowane, może powinne być odbudowane przy zestawieniu ogólnego planu odbudowy zniszczonych obiektów. Jednak, powinien być sporządzony taki plan i to plan na dłuższy okres czasu. Uważam, że będzie już dobrze, jeżeli zostanie i dalej osiągnięta ta samowystarczalność eksploatacyjna, jedynym miernikiem jej jest współczynnik eksploatacji, to jest stosunek wydatków do dochodów, a więc im większe będą dochody i mniejsze wydatki, tem lepsze będą wyniki z eksploatacji, a im one będą większe, tem większa będzie możność stworzenia kapitału obrotowego, o którym mówił sprawozdawca p. sen. Siedlecki, a także możność udzielenia pewnych kwot na przeprowadzenie odbudowy zniszczonych obiektów i na inwestycje, które są niezbędne dla doprowadzenia kolei do porządku.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#MaciejKasperowicz">Jakże można dojść do polepszenia wyników tej eksploatacji? Różne są drogi, proszę Panów. Pierwszą drogą jest usunięcie tego kryzysu ekonomicznego, kiedy powiększą się przewozy, ergo dochody. Druga to jest przeprowadzenie pewnych oszczędności jak w przebiegach, tak i w personelu, trzeba przedewszystkiem sobie określić ten zakres pracy, który powinien być wykonany przez personel kolejowy, a więc aby zmniejszyć np. personel stacyjny, lub biurowy trzeba zdać sobie sprawę, jakie dane statystyczne powinne być przedstawione z poszczególnych stacji do centralnego zarządu kolejowego, aby dobrze prowadzić gospodarkę. Oczywiście, proszę Panów, ta praca biurowa może być zmniejszona i określona zupełnie, jeżeli się zastosuje np. ten sam system tajloryzacji, wyliczenia wydajności pracy jednostki. Wiemy co niezbędnie powinno być zrobione na stacji, aby kolej funkcjonowała sprawniej. Cały ogrom tej pracy podzielony na wydajność poszczególnych jednostek da nam ilość tych jednostek. Nie jest to nic nowego. W czasach przedwojennych to się robiło, nie wiem, czy w b. zaborze austriackim i pruskim, ale tam, gdzie ja spędziłem tyle lat swej służby, to się robiło i dawało najlepsze wyniki.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#MaciejKasperowicz">Dalej wskazane jest badanie naszych przebiegów, to jest największego wydatku naszego. O ile będą większe przebiegi, o tyle będzie większy dochód, o ile zmniejszone będą przebiegi, tem mniejsze będą wydatki, ponieważ wszystkie wydatki zależą od ruchu, a więc od przebiegu. Wynoszą one 70% wszystkich wydatków kolejowych.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#MaciejKasperowicz">Dla przeprowadzenia osiągnięcia tego celu powinne być przeprowadzone pewne studia, co do tych przebiegów, w szczególności przebiegów pomocniczych. Powinien być zastosowany i to w najszerszym zakresie system premiowania. Premiowanie nie jest odkryciem Ameryki, albowiem ma swoją historię, która najlepiej wskazuje, że przy zastosowaniu tego systemu wyniki bywały jak najlepsze. Otóż tak w przeszłym, jak i w tym roku, przewidziany był kredyt miliona złotych na przeprowadzenie tych badań technicznych i eksploatacyjnych. Więc byłoby bardzo pożądanem, żeby był sporządzony taki plan na podstawie przeprowadzonych badań i z tym planem moglibyśmy się zaznajomić w naszej Komisji Komunikacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#MaciejKasperowicz">Proszę Panów, koleje żelazne są uważane jako środek komunikacji publicznej. Ale nie same koleje do tych środków komunikacji publicznej należą; należą do nich przedewszystkiem drogi wodne, drogi szosowe i gruntowe oraz lotnictwo, poczta i telegraf. Uważam, że działalność tych wszystkich środków komunikacyjnych wymaga pewnego skoordynowania, drogi wodne w szczególności. Jest rzeczą wiadomą, że nie wszystkie towary wytrzymują przewóz kolejowy. Główne nasze towary eksportowe, jak węgiel i drzewo więcej jak 300–400 km. przewozu kolejami wytrzymać nie mogą, a więc muszą dawać przewozowi kolejowemu pewien deficyt. Co z tego wynika? Że w takim razie powinno coś innego przyjść na pomoc tym kolejom, a mianowicie — woda, czy to kanały, czy rzeki; tak zawsze we wszystkich państwach było i tak powinno być, ale działalność tak wody, jak i kolei powinna być skoordynowana, a stąd wynika, że wszystkiemi temi środkami komunikacyjnemi powinien rozporządzać jeden resort, jedno ministerstwo — ministerstwo komunikacji, które nie będzie zaniedbywało jednej drogi dla drugiej. Tylko przez skoordynowanie działalności tych środków komunikacyjnych będzie można osiągnąć lepsze rezultaty, będzie można osiągnąć to, że nasz eksport, na który tak oddziaływają nasze taryfy, będzie powiększony. Z tego punktu widzenia dla mnie jest zupełnie zrozumiałe rozporządzenie p. Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 16 grudnia r. ub. o utworzeniu generalnej dyrekcji, którą ja rozumiem, jako zapoczątkowanie przyszłego ministerstwa komunikacji. Uważam, że to jest niezbędne z jeszcze innego punktu widzenia. Proszę Panów, w ciągu 6 lat istnienia Państwa Polskiego dużo, bardzo dużo, rządów zmieniło się. Zmienia się minister i na jego miejsce przychodzi inny, a więc ten plan, który miał poprzedni minister, odchodzi wraz z tym ministrem, a nowy musi jeszcze dłuższy czas opracowywać własny plan rządzenia resortem. Więc, proszę Panów, wynika z tego, że niema ciągłości pracy, a jednak dany resort nie może funkcjonować dobrze, jeżeli nie będzie zachowana ciągłość pracy. Ta ciągłość pracy będzie zachowana wtedy, kiedy poszczególne resorty jak generalne dyrekcje będą kierowane przez osobnych kierowników, kiedy na te resorty nie będą wpływały ciągłe zmiany rządowe, kiedy będą poza wpływami stronniczemi, bo dziś jest tak, że raz jedno stronnictwo stoi na czele rządu i proteguje pewne grupy ludzi, drugi raz inne stronnictwo, a interes ogólny na tem cierpi. Więc zaprowadzenie takiego ministerstwa z poszczególnemi generalnemi dyrekcjami, w którychby przedewszystkiem była zachowana ciągłość pracy, niezależna od wpływów politycznych — uważałbym w interesie Państwa, za niezbędne.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#MaciejKasperowicz">Nie jestem zwolennikiem podwyższenia taryf. Dopóki przeżywaliśmy okres inflacyjny — innego ratunku nie było. Marka spadała, wydatki powiększały się, a dochody przy stałych taryfach oczywiście powinny zostać na pewnym poziomie. Więc wtedy Ministerstwo było zmuszone do ciągłego podwyższania taryf. Mnie się zdaje, że w okresie stałej waluty, taka konieczność już jest zbędna. Uważam, że ostatnie podwyższenie taryfy osobowej, przekroczenie taryfy przedwojennej o jakieś 20%, jest rozporządzeniem tymczasowem i powinno być zniesione wtedy, kiedy nastąpi, dajmy na to, zwiększenie ruchu, czy też wogóle zmniejszenie wydatków, osiągnięte przez inne rozporządzenie, łub zastosowanie innych metod.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#MaciejKasperowicz">Co się tyczy taryfy towarowej, to z wielkiem zadowoleniem muszę podkreślić, że Ministerstwo Kolei dla podniesienia naszego życia gospodarczego zaczyna przechodzić do stwarzania taryf różniczkowych. W swoim czasie w b. Rosji takich taryf było 78 czy 80 i zastosowanie ich dało jak najlepsze rezultaty. Uważam, że u nas oprócz tych taryf różniczkowych, które są obecnie, trzeba będzie jeszcze stworzyć dość dużo taryf różniczkowych, ażeby zadość uczynić potrzebom życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#MaciejKasperowicz">Tutaj była podejmowana myśl o kolejach wąskotorowych. Uważam, że takie urządzenie, jak kolejki wąskotorowe, powinny odgrywać dużą rolę w życiu gospodarczem państwa. Otóż, wychodząc z tego założenia, jeszcze w 1923 r. komisja kolejowa na swojem posiedzeniu zgłosiła dezyderat, żeby Ministerstwo Kolei poleciło poszczególnym radom kolejowym stworzenie planu rozbudowy kolejek dojazdowych, któreby zadośćuczyniły potrzebom życia gospodarczego w Polsce. Jak się dowiedziałem od p. dyrektora departamentu takie plany są już wykonywane w poszczególnych dyrekcjach, opracowane z udziałem przedstawicieli handlu, przemysłu, rolnictwa, ciał samorządowych, oraz władz kolejowych i że już napływają do Ministerstwa Kolei. Oczywiście, że trzeba pomyśleć o tem, jak one powinny być eksploatowane, czy przez Rząd, czy przez ciała samorządowe, czy przez instytucje prywatne Sprawa ta powinna być zbadana przed tem, zanim zapadnie ostateczna decyzja. Jest dużo głosów za tem, ażeby przekazać to samorządom, czy instytucjom prywatnym, są też głosy za tem, ażeby pozostawić w zarządzie państwowym, jednakże zmniejszywszy wszelkie wydatki do minimum. Powtarzam, że sprawa ta wymaga pewnego zbadania i rozważenia, więc teraz tego lub innego rozstrzygnięcia tej sprawy nie mógłbym proponować.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#MaciejKasperowicz">Jeszcze jest jedna ogólna bolączka w naszych urzędach państwowych, to jest prawdziwa plaga naszego życia, mianowicie ten system biurokracji, która niewiadomo skąd przybyła do naszego państwa słowiańskiego. Nie leży to w charakterze Słowian, ta biurokracja. Uważam też za bardzo korzystne ogłosić taki konkurs — to dotyczy, Panie Ministrze, nie tylko Ministerstwa Kolei, lecz wszystkich resortów — któryby wypracował taki system, żeby można było zwalczyć tę biurokrację, która zajmuje i dużo czasu i pracy, a przedewszystkiem zatrudnia zadużo urzędników, a więc zwalczenie jej doprowadziłoby nas do zmniejszenia kosztów na personel, który tyle pochłania tych pieniędzy państwowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odroczenie dalszej rozprawy do jutra do godz. 10 r. Jutro odbędzie się posiedzenie z porządkiem dziennym następującym: Dokończenie dzisiejszej dyskusji nad budżetem Ministerstwa Kolei, budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 min 30 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>