text_structure.xml
207 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 rano.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu — Władysław Grabski, Minister Spraw Wewnętrznych — Zygmunt Hubner, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych — Stanisław Janicki, Minister Reform Rolnych — Wiesław Kopczyński.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 69 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 70 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Kaniowski i Smólski. Listę mówców prowadzi s. Kaniowski.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1924 — Ministerstwo Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Zubowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PiotrZubowicz">Wysoki Senacie! Z dniem 24 lipca 1923 został Główny Urząd Ziemski, na mocy ustawy z dnia 6 lipca 1923, zniesiony i zamiast niego utworzono Ministerstwo Reform Rolnych, a według ustawy z dnia 11 sierpnia 1923 należą do zakresu jego działania sprawy przebudowy ustroju rolnego, wszystkie zaś uprawnienia zastrzeżone ustawami Prezesowi Głównego Urzędu Ziemskiego przysługują Ministerstwu Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PiotrZubowicz">Ze zmian organizacyjnych wymienić należy zorganizowanie Głównego Urzędu Ziemskiego w Grudziądzu na obszar województwa Poznańskiego.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PiotrZubowicz">W końcu r. 1922 czynnych było okręgowych urzędów ziemskich 65 i powiatowych urzędów ziemskich 149, w styczniu 1924 okręgowych urzędów ziemskich było 13 i powiatowych urzędów ziemskich 145.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PiotrZubowicz">Ministerstwu podlegają jeszcze dwa urzędy; pierwszy, zarząd likwidacyjny b. Banku Włościańsko-Szlacheckiego, drugi Państwowy Bank Rolny.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PiotrZubowicz">Stan ilościowy personelu urzędniczego przedstawiał się następująco: na 1 stycznia 1923 r. wynosił 1603, na 1 stycznia 1924 r. — 1388, na 1 maja 1924 — 1369.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PiotrZubowicz">Przy porównaniu stanu faktycznego personelu na 1 stycznia 1924 r. ze stanem na dzień 1 stycznia 1923 okazuje się, że zmniejszenie wynosi 215 urzędników, na dzień 1 maja 1924 r. zmniejszył się personel jeszcze bardziej.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PiotrZubowicz">Preliminowano w roku 1923 etat na 1794, w roku 1924 etat na 1504 urzędników.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PiotrZubowicz">Przechodzimy obecnie do pracy i działalności Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#PiotrZubowicz">Parcelacja przeprowadzona na przekazywanych przez Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych ziemiach, względnie na wykupionych przez Państwo majątkach prywatnych, przedstawia się jak następuje: w r. 1919 przeznaczono do parcelacji 58313 ha, w 1920 r. 42646 ha, w 1921 r. 75745 ha, w 1922 r. 126136 ha, w 1923 r. 9228 ha, czyli przeznaczone do parcelacji dotychczas 312068 ha, faktycznie zaś rozparcelowane zostało w 1919 r. 6426 ha, w 1920 r. 10738 ha, w r. 1921 70307 ha, w 1922 r. 48619 ha, w 1923 r. 47053, czyli razem rozparcelowano jak dotychczas 183 143 ha.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#PiotrZubowicz">Niewątpliwie wykonano mało w porównaniu z potrzebami całości zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#PiotrZubowicz">Normalny postęp prac agrarnych w sprawie parcelacji jest gruntowany istnieniem całokształtu dobrego ustawodawstwa materialnego.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#PiotrZubowicz">Parcelacja rządowa ograniczyła się prawie wyłącznie do parcelacji obszarów, będących własnością Państwa. Powodem tego jest wadliwość ustawy z dn. 15.VII 1920 r. Cztery lata wysiłku, moc włożonej pracy nie dały żadnych absolutnie rezultatów, boć za nikłe rezultaty uznać należy ostateczny wynik nabycia w drodze dobrowolnego porozumienia około 3000 ha gruntu z majątków prywatnych.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#PiotrZubowicz">Rezultaty te tak zdefiniować należy, gdyż nawet uprawomocnionych 12 decyzji okręgowych komisji ziemskich, mocą, których uznano za przymusowo wykupione na cele reformy rolnej 5997 ha, wobec całokształtu postanowień ustawy i przewidzianej tam procedury wykupu, za wykupione nie tylko, że nie można uważać, lecz wręcz przeciwnie wykup ich bez zmiany ustawy zupełnie nie da się zakończyć.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#PiotrZubowicz">Innemi słowy dotychczasowy tryb wywłaszczenia nie daje prawie dosłownie żadnego zapasu ziemi, a wywołuje poczucie krzywdy u obywateli tem postępowaniem dotkniętych.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#PiotrZubowicz">Reforma dotychczasowego stanu rzeczy iść musi w dwóch kierunkach. Primo — postępowanie przy wykupie należy uprościć i przyśpieszyć, a secundo — należy wyeliminować moment dowolności władz ziemskich. Dwa te postulaty na pozór ze sobą sprzeczne są do pogodzenia i należyte ich ustosunkowanie stanowi o praworządności naszego Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#PiotrZubowicz">Wielką rolę odgrywa także organizacja władz; powołanych do przeprowadzenia przymusowego wykupu. Z tego stanowiska stwierdzić należy wielką niedoskonałość w ustanowionych przepisach, dotyczących tak dawniejszej, jak i obecnej organizacji urzędów i komisji ziemskich.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#PiotrZubowicz">Sprawa odszkodowania za wywłaszczone majątki jest sprawą dotychczas otwartą i dotąd nie istnieje wogóle ustawowo sformułowany sposób sfinansowania reformy rolnej. Nie uregulowano wcale dotąd ważnej kwestii dobrowolnej sprzedaży majątków ziemskich. Również kwestią otwartą jest należyte i umiejętne sformułowanie sprawy parcelacji wśród ludności parcelowanej. Trudność polega na tem, aby w sposób trafny uzgodnić pewien zakres swobodnego uznania władz ziemskich z prawem zagwarantowanem Państwu i interesowanej ludności przed dowolnością, która tutaj łatwo wyrodzić się może w uprawianie polityki partyjnego protekcjonizmu lub wprost własnego interesu.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#PiotrZubowicz">Pomimo tych braków jednak parcelację rządową należy uznać za najwięcej państwowo twórczą i akcję najwięcej uspołecznioną. Parcelacja rządowa, bowiem w wykonaniu swem zupełnie ściśle czyniąc zadość postanowieniom ustawy przy dysponowaniu ziemią, przeznacza ją przedewszystkiem dla małorolnych i bezrolnych. Ponadto parcelacja rządowa uwzględnia ogólne potrzeby publiczne, wydzielając ziemię na cele szkolnictwa powszechnego, potrzeby szpitalnictwa, opiece społecznej, tworzy obok tego pewien procent większych gospodarstw wzorowych, gospodarstw przykładowych i małych kolonii rzemieślniczo-robotniczych i urzędniczych. Nowoutworzone działki gruntu oddane są nabywcom na zasadzenie przedwstępnych umów kupna i sprzedaży. Szacowanie parcel i gospodarstw odbywało się w roku sprawozdawczym w dalszym ciągu na podstawie prowizorycznych szacunków. Nowonabywca wpłacał pewien zadatek na rachunek parceli przy zastosowaniu ulg, obniżających zadatek z tytułu nabycia gruntu 1 gospodarstw do 1/4 części wysokości.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#PiotrZubowicz">Kardynalną podstawą wykupu jest ustalenie jakiegoś stałego miernika. Dla czasów ekonomicznie normalnych rzecz stosunkowo łatwa. Z trudności tego zagadnienia i zaniku wszelkiego miernika wartości, wobec stałej z zawrotną szybkością postępującej dewaluacji marki, każdy sobie zdaje sprawę. Trudności te w czynnościach urzędowych regulowane ustawą wzrastały do trudności wręcz nie do przezwyciężenia i musiały się stać istotnym hamulcem całej sprawy.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#PiotrZubowicz">Plan gospodarczy parcelacji i osadnictwa na rok 1924 przewiduje się następująco. Z ustawy z dnia 15.VII 1920 r. o wykonaniu reformy rolnej w Kongresówce jest zapas obecnie 45.243 hektarów, z Ministerstwa Reform Rolnych przeznaczono 7.000 ha, 2.000 z wykupu, z tego ma być rozparcelowano 45.000 ha. W Małopolsce jest zapas 1281. Z tego w roku 1924 jest do rozparcelowania 1000 ha. Wielkopolska ma zapas ziemi 3.471 ha ma być przekazane z Ministerstwa Rolnictwa 100, proponuje się do rozparcelowania 3.000 ha. Kresy Wschodnie mają zapas ziemi 82.371, proponuje się rozparcelować 35.000 ha. Ziemi Wileńskiej przekazano z Ministerstwa Reform Rolnych 300 ha, z wykupu 7.000 ha, z tego ma się rozparcelować 6.000 ha, czyli projektuje się mniejwięcej do rozparcelowania w t. 1924 90.000 ha.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#PiotrZubowicz">Z ustawy z dn. 17.XII. o nadaniu ziemi żołnierzom wojsk polskich przewiduje się rozparcelować około 70.000 ha ziemi, osoby prywatne i instytucje do tego upoważnione rozparcelują około 100.000 ha, czyli, że w tym roku ma być rozparcelowanych 260.000 ha.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#PiotrZubowicz">Na pomoc kredytową dla osadników Państwo za przykładem lat ubiegłych przeznaczyło na mocy ustawy z dn. 19.IV 1923 r. 9.000.000 zł. na zakup budulca. W sprawozdaniu Najwyższej Kontroli Państwowej znalazło to zagadnienie rzeczowa krytykę. A mianowicie Kontrola Państwowa, badając wykonanie akcji pożyczkowej, ujawniła w wielu wypadkach zbyt późne udzielanie funduszów poszczególnym okręgowym urzędom ziemskim, co oddziałało ujemnie na skuteczność pomocy rolnej. Stwierdzono również późne wydawanie osadnikom pożyczek na zakup ziarna siewnego już po okresie siewnym, wobec czego petenci celem kupna zboża w swoim czasie musieli się wyzbywać częściowo żywych inwentarzy. Stwierdzono dalej brak dostatecznego nadzoru ze strony urzędu ziemskiego w Wilnie nad użytkowaniem udzielonej pomocy finansowej.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#PiotrZubowicz">Na czoło prac, domagających się ze strony Ministerstwa wytężonej pracy, wysuwa się sprawa komasacji gruntów. Wynik dotychczasowy jest nieznaczny i w stosunku do przestrzeni, wymagających tej reformy, nader nikły. Stosunek przestrzeni scalonej do zgłoszeń wyraża się w odsetku 4,7. Tłumaczy się to brakiem fachowo przygotowanych urzędników, których należało różnemi sposobami dopiero szkolić i do pracy przygotowywać i brakiem ustawy scaleniowej. Ustawa z dnia 31.VII 1923 r. o scaleniu gruntów upraszcza znacznie postępowanie scaleniowe i należy mieć nadzieję, że prace komasacyjne wezmą na przyszłość korzystniejszy obrót. Preliminowano na rok 1924 podjąć prace komasacyjne na obszarze około 160.000 ha, z czego przypuszczalnie 70% miałoby być przeprowadzone we własnym zakresie.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#PiotrZubowicz">Drugim ważnym działem pracy w dziedzinie regulacji rolnej jest likwidacja serwitutów. Dotychczas jest zbyt mało zrobione w sprawie likwidacji serwitutów. Ustawa z dnia 7 maja 1920 r. o likwidacji wymaga jeszcze nowelizacji głównie w postanowieniach swych co do ustanawiania cen, według których mają być wyceniane użytki serwitutowe, o ile w najbliższym czasie oczekiwać od nich chcemy lepszych rezultatów. Na terenie b. Kongresówki w r. 1922 zgłoszone zostały 233 obiekty o obszarze 32.842 morgów do likwidacji serwitutów. W r. 1923 zgłoszone zostało 165 obiektów o obszarze 14.841 morgów. Czyli razem zgłoszono już do likwidacji serwitutów 47.683 morgi. Z tego umorzono 22 sprawy na obszarze 2029 morgów; definitywnie zakończono prace na obszarze 2455 morgów. Stosunek zatem procentowy mac ukończonych do ogółu pozostałych z r. 1922 i zgłoszonych w r. 1923 wynosi zaledwie 5,3%.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#PiotrZubowicz">Likwidację serwitutów na Kresach Wschodnich normuje ustawa z dnia 10 stycznia 1922. Ustawa ta bardzo prosta w wykonaniu okazała się w praktyce bardzo krzywdząca dla włościan i napotkała ogólny sprzeciw ze strony włościan i o ile w b. Kongresówce o przymusową likwidację zgłaszają się wsie, to na kresach rzecz ma się odwrotnie. To też w niektórych wypadkach dwory we własnym dobrze zrozumiałym interesie, unikając zaostrzenia stosunków, czynią na rzecz wsi ustępstwo, zwiększając ponad ustawowo przepisane normy obszar wydzielonego równoważnika. Większość jednak ziemian stoi na gruncie ustawy i domaga się likwidacji na zasadzie przepisanych norm.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Bojko).</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#PiotrZubowicz">Konieczność rewizji tej ustawy jest przez ministerstwo uznana, gdyż likwidacja w obecnych warunkach przyczynia się tylko do zaognienia i tak zabagnionych stosunków na kresach.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#PiotrZubowicz">W r. 1923 ukończono definitywnie likwidację, szczęśliwie, że tak niewiele, dla 14 miejscowości obszaru 1190 morgów. Prace obecnie prowadzone są dla 227 miejscowości obszaru 5994 morgów.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#PiotrZubowicz">Z instytucji podległych Ministerstwu Reform Rolnych kulka słów Chcę powiedzieć o Banku Rolnym. Zakres działania Banku Rolnego i sposób wykonywania jego czynności normuje statut, ogłoszony ustawą z dnia 16 czerwca 1921 r., oraz uchwalony, na podstawie art. 26 statutu przez radę nadzorczą, regulamin z dnia 5 maja 1922 r. Jemu wyznaczona została administracja b. Polskiego Banku Rolnego jak i likwidacja b. Banku Włościańskiego i Szlacheckiego. Zgodnie z opiją Najwyższej Izby Kontroli Państwa, wskazana jest zmiana statutu banku i ograniczenie jego czynności skierowanych li tylko ku bezpośredniemu oddziaływaniu na podniesienie gospodarstw rolnych drobnej własności i wykonanie reformy rolnej. Do tego dążyć należy i tego wymagać trzeba od Rządu. Rozporządzeniem Prezydenta Rzplitej z dn. 14 maja 1924 roku zostały wprowadzone pewne zmiany do ustawy z dn. 10.VI 1921 r. w przedmiocie utworzenia Państwowego Banku Rolnego. Rozporządzenie to przewiduje wydanie nowego statutu.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#PiotrZubowicz">Budżet do zakreślonych zadań dla Ministerstwa Reform Rolnych jest wysoce niedostateczny lecz Komisja Senatu uznając to, ze względu na stan sanacji ii Skarbu, prosi przyjąć go bez zmian w całości, w brzmieniu przyjętem przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#PiotrZubowicz">Pozostaje mi jeszcze powiedzieć o dezyderatach Senatu wymienionych w sprawozdaniu Komisji Skarbowo Budżetowej. Otóż wobec tego, że z pewnemu dezyderatami nie mógłbym się zgodzić, a chcąc być lojalnym, uprosiłem s. Gruetzmachera, który zreferuje Panom kwestię rezolucji Komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Gruetzmacher.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#KazimierzGruetzmacher">Wysoki Senacie! P. referent zaszczycił mnie rolą koreferenta. Tak nie jest, właściwie nie porozumiewałem się wcale w tym kierunku z p. referentem i zapatrywania swoje na działalność Ministerstwa Reform Rolnych wygłoszę zupełnie niezależnie od jego poglądów. Zagadnienia, które obejmują działalność Ministerstwa Reform Rolnych są tak obszerne, że kusić się o to, żeby je w jednem przemówieniu omówić, jest niepodobieństwem. Mam nadzieję, że do tych spraw wrócimy i będziemy mieli możność i w Komisji i na plenum Sejmu szczegółowo je omówić w tym momencie, kiedy Sejm przyszłe nam ustawy, które są już na warsztacie Komisji Sejmowej. Wtedy będzie pora do szczegółowego omówienia.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#KazimierzGruetzmacher">Teraz chcę się ograniczyć tylko do ogólnych uwag, które nasuwają się z racji budżetu Ministerstwa Reform Rolnych i z tych uwag chcę Panom wskazać, że Ministerstwo Reform Rolnych, według mego głębokiego przekonania!, idzie zupełnie fałszywemi drogami i że najwyższy Czas jest z tych dróg nawrócić i iść w innym kierunku, żeby cel osiągnąć.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#KazimierzGruetzmacher">Chcę Się streścić i w krótkich słowach Panom przedstawię, co w działalności Ministerstwa Reform Rolnych wydaje mi się niewłaściwe i nieprowadzące do celu.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#KazimierzGruetzmacher">Ministerstwo Reform Rolnych obejmuje zasadniczo trzy działy realnej pracy, to jest parcelację czyli osadnictwo i kolonizację, komasację i regulowanie serwitutów.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#KazimierzGruetzmacher">Rozpatrzmy kolejno wszystkie te trzy działy. Pierwsza rzecz to jest parcelacja. Parcelacja i osadnictwo na całym świecić ma dwa główne zasadnicze cele. Jeden cel to jest ekonomiczny, zmierzający do tego, żeby produkcja kraju wzrastała, a drugi cel — polityczny i tak jak chcą nasil autorowie profesor Bujak i Władysław Grabski, do tego celu politycznego dołącza się jeszcze i społeczny.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#KazimierzGruetzmacher">Cel ekonomiczny, mający za zadanie zwiększyć produkcję rolną, w naszych warunkach niestety miejsca mleć nie może. Wogóle jest jeszcze nie rozstrzygnięte przez ekonomistów, czy naprawdę mniejsza własność więcej produkuje. Są takie kraje jak na przykład Dania Czechy, które być może, że górują pod tym względem nad większą własnością, ale złożyły się na to lata całe kultury drobnego rolnictwa, drobnej własności. My od tego ideału jesteśmy bardzo dalecy. Są coprawda teoretycy, którzy powiadają, że mniejsza własność wytwarza zupełnie inne płody, mianowicie nabiał i inwentarz, ale podstawą bądź co bądź do tej wytwórczość będzie zawsze ziemia i porównanie wydajności mniejszej własności, z wydajnością większej własności jest tym najlepszym sprawdzianem, czy te hasła i powiedzenia! są prawdziwe. Dlatego pozwolę sobie panom zacytować najświeższe dane statystyczne. Rocznik urzędowy statystyczny, który Werze za podstawę 5 zasadniczych płodów rolnych: pszenicę, żyto, jęczmień. owies i ziemniaki tak to wyraża w cyfrach: większa własność z jednego hektara produkuje pszenicy centnarów metrycznych 11,9, mniejsza własność 10,5; większa własność produkuje żyta 12,1, mniejsza własność 10,6; jęczmienia większa własność 12,7, mniejsza 10,7, czyli okrągłe 2 centnary metryczne z 1 hektara mniej. Owsa większa własność 11,9, mniejsza 10; ziemniaków większa własność 165, mniejsza 147. Tak wygląda w cyfrach ta rzekomo większa wydajność mniejszych gospodarstw od większych. Bynajmniej nie chcę przez to powiedzieć, że wobec tego nie trzeba dążyć do rozdrobnienia własności, tylko te cyfry stwierdzają, że trzeba z wielką ostrożnością iść w tym kierunku i że zbyt raptowne działanie mogłoby poderwać produkcję krajową, mogłoby poderwać samowystarczalność Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#KazimierzGruetzmacher">Go do drugiego celu, jakie ma parcelacja i osadnictwo, celu politycznego, to sądzę, że nikt nie wątpi, iż wszyscy uznajemy, że należy dążyć do rozdrobnienia własności. Chodzi o to, żeby w Państwie nasycić większą ilość ludzi ziemią i żeby większą ilość obywateli Państwa związać organicznie, że tak powiem, z tą ziemią. Ten cel jest niewątpliwy i jest przez wszystkie państwa, przez wszystkich ludzi z prawej czy z lewej strony, uznawany, tylko chodzi o środki, jakimi do tego dążyć należy. Już przy produkcji powiedziałem, że ze względu na bezpieczeństwo produkcji, trzeba spokojnie do tego zmierzać. A przypatrzmy się, jak to u nas się dzieje. Ktokolwiek zapoznawał się z naszemi ustawami i projektami ustaw o reformie rolnej, widzi na nich dwa wyraźne piętna: 1) pośpiech, 2) stwarzanie jakiegoś maximum władania. Określanie, ile najwyżej jeden człowiek powinien posiadać ziemi. I jedno i drugie w mojem przekonaniu jest niesłychanie niezdrowe. Jest pewna kategoria ludzi, którym się wydaje, że jedynie tylko spieszna reforma rolna zbawi Polskę. Nic fałszywego. Na podstawie cyfr, które Panom wykazałem, okazuje się, że ten pośpiech byłby zabójczy dla Polski ze względu na zmniejszenie produkcji i na zaburzenia w życiu gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#KazimierzGruetzmacher">A kwestia tych maximów. Jest to zagadnienie bardzo trudne, pierwszy raz w naszej literaturze próbował je rozstrzygnąć prof. Bujak, i w swojej pracy, którą ofiarował pierwszemu Sejmowi Ustawodawczemu, poświęcił temu zagadnieniu, maximów dość dużo miejsca. Określą on maximum, potrzebne dla produkcji Państwa Polskiego na 500 ha. Przyjrzyjmy się jak motywuje profesor. Treść motywów brzmi dosłownie jak następuje: „podstawą do określenia maximum własności powinna być z jednej strony wielkość gospodarstwa, które w obecnie istniejących warunkach może jeden człowiek, posiadający wyższe wykształcenie rolnicze kierować bez pomocy innego rolnika z hakiem samem wykształceniem — a z drugiej strony przestrzeń ziemi, która jest obecnie potrzebna dla prowadzenia najbardziej postępowego gospodarstwa rolnego przy użyciu wszelkich środków technicznych”.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#KazimierzGruetzmacher">Proszę się wmyśleć w tę definicję bardzo poważnego człowieka prof. Bujaka. Jest ona tak elastyczna, że ujęcie maximum posiadania jest poprostu nie do uchwycenia, bo, proszę Panów, jak. określić co to jest przestrzeń ziemi, która jest obecnie potrzebna do prowadzenia najbardziej postępowego gospodarstwa. Przecież postęp gospodarczy idzie naprzód, przecież pługi parowe, elektryfikacja rolnictwa może bez granic rozszerzać te przestrzenie. Mojem zdaniem profesor Bujak bardzo zaryzykował, stawiając nawet 500 ha. A druga kwestia, drugi jego motyw, że to powinna być taka przestrzeń ziemi, na której jeden człowiek z wyższem wykształceniem rolniczem i t. d. Kto jest w stanic zakreślić granice dla mocy ducha człowieka, dla jego talentu organizacyjnego? My wszyscy rolnicy widzieliśmy nie raz takiego rolnika, który gospodarował nie na 500 ha, ale na 1000 ha, i to dla jego energii i zdolności, jeszcze bywa zamało, i jeżeli niema możności nabycia ziemi, to bierze w administrację lub dzierżawę, nowe przestrzenie, bo jego twórczy duch szuka coraz większego pola do pracy. Skąd profesor Bujak jest pewien, że 500 ha ziemi zadowoli twórczość każdego człowieka. Mojem zdaniem, wszelka próba nakreślania jakiejkolwiek granicy jest zawsze efemerydą, i nigdy nie będzie celową. Jest to niebezpieczna rzecz.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#KazimierzGruetzmacher">Jak doszło już do określania maximum to zaczęli się ludzie licytować. Profesor Bujak zaczął od 500 ha, a drudzy powiedzieli: dlaczego 500 ha. To logicznie i naukowo obronić się nie da, więc bardzo słusznie można powiedzie, że 300 ha, jest tak dobrze jak 500 ha, a potem powiedzą — poco 300, lepiej 180, a potem 100, 60, wreszcie dojdziemy do absurdalnych 45 ha.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(Głos: Już doszliśmy.)</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#KazimierzGruetzmacher">I wszystkie te cyfry będą miały jedne i te same logiczne naukowe podstawy. Według mnie to jest absurd i każdy prawodawca, który kusi się o określenie i wstawienie tego do ustaw, popełnia błąd. W mojem przekonaniu, nie potrzeba tego określać. Poco my gwałtem chcemy stworzyć to maximum, kiedy inne prawodawstwa kulturalne, mające za sobą wielkie doświadczenie, wcale tego maximum nie określają i kolonizacja idzie sprawniej, niż u nas. Chcę powołać się w danym wypadku na przykład Niemiec. Dlaczego powołuję się na Niemcy? Dlatego, że Niemcy są najbardziej do nas zbliżone i pod względem klimatu i pod względem rodzaju produkcji i wytwórczości. Po drugie Niemcy w tym kierunku mają za sobą bardzo bogate doświadczenie kolonizacyjne. Nie będę sięgał do epoki Fryderyka II, tylko do nowoczesnej kolonizacji. Wszystkim wiadomo, że w celach politycznych Rzesza Niemiecka 30 lat temu przystąpiła do energicznej kolonizacji. Robiła to wzorowo. A ponieważ przedewszystkiem cele polityczne miała na widoku, więc, państwo to robiło samo swojemi środkami przez swoje organa. I jaki był tego wynik? Przez 30 lat stworzono 40.000 osad o przestrzeni około 500.000 ha. Oto jest rezultat 30-letniej wytężonej pracy niemieckiej. To doświadczenie pouczyło Niemcy, że jeżeli w tym kierunku trzeba iść dalej, to należy zmienić zasadniczo metody i zmieniono te metody. Nowa już powojenna ustawa niemiecka rezygnuje z tego wszystkiego, co Niemcy robiły przed wojną. Więc przedewszystkiem rezygnuje, żeby państwo jako takie tem się zajmowało — uznano swoją słabość, swoją niemożność, uznano, że prywatne upoważnione instytucje społeczne dużo prędzej i sprawniej tę rzecz prowadzić będą. I co do maximum, co do tych ustaw, który cały wschód tak ogromna przypisuje wagę, nowa ustawa niemiecka nie stawia żadnych ograniczeń. Jeżeli w danej prowincji według dobrze, ściśle opracowanego planu instytucji społecznych, zatwierdzonych przez Rząd, okazuje się po wyczerpaniu wszelkich innych środków, a więc prywatnej podaży, prawa pierwokupu i t. d. potrzeba wywłaszczenia, to wówczas Rząd pozwoli na to wywłaszczenie każdego obszaru ziemskiego ponad 100 ha, w ilości jednej trzeciej części nadwyżki ponad 100 ha. Jest to według mnie rozumne postawienie kwestii, pod względem gospodarczym. Nie sprowadza się całej własności do jakiegoś urojonego szablonu, czy to będzie 180 ha, czy 300, czy 500, tylko zostawia się wszystkie typy gospodarstw, bo w ogólnem gospodarstwie państwowem wszystkie typy gospodarstw do produkcji są potrzebne. Inna przestrzeń jest potrzebna do uprawy warzyw inna do uprawy zbóż, a jeszcze inna do hodowli, więc wszystkie typy i wszystkie wielkości gospodarstw dla pożytku danego państwa są potrzebne i konieczne. Prawodawstwo niemieckie to przewiduje i w tem przewidywaniu jest jego mądrość, jego nieskończona wyższość nad wysiłkami naszych projektów. Jeszcze jedną bardzo ważną rzecz ma prawodawstwo niemieckie, mianowicie, że nie tylko pozwala wywłaszczać w razie potrzeby koniecznej tę trzecią część, ale określa ile w jakiej prowincji jest pożądanem dla gospodarstwa państwowego, dla państwowego, że tak powiem, stanu posiadania, jaką część, jaki procent większej własności w dane prowincji powinien zostać i określ t to również na trzecią cześć. Tutaj prawodawstwo niemieckie pragnie widzie u siebie taki ustrój agrarny, żeby w każdej prowincji dla dobra produkcji. państwowej trzecia część ziemi pozostała w rękach większej własności. A u nas, jak się ta rzecz przedstawia? U nas większa własność niema trzeci części Grabski oblicza w swojem ostatniem dziele większa własność na 31%, a według roczników statystycznych jest poniżej 30. Więc pytam się, skąd fen gorączkowy pośpiech, żeby parcelować i parcelować; w imię czego? Przecież nasycenie mniejszej własności ziemskiej mamy większe niż gdzieindziej.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#KazimierzGruetzmacher">Nie chcę Panów dłużej słojem pi zmówieniem nużyć, tembardziej, że jak się zastrzegłem do tych tematów wrócimy i będziemy je wtedy szczegółowo omawiali. Chciałbym powiedzieć jak nasza rutyna, nasze zacietrzewienie się w pewnych wypadkach do jakich absurdów doprowadziło. Nasze ustawy dotychczasowe mówiły: broń Boże nie wolno parcelować prywatnym jednostkom i instytucjom upoważnionym, tylko Rząd powinien się tem zająć, bo on jedynie daje gwarancje, że wtedy reforma będzie dobrze przeprowadzona. I jaki fest tego rezultat?</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#KazimierzGruetzmacher">Ten, że przez pięć lat, to jest od 1919 r. do 1924 rozparcelowano wogóle w Polsce 467.698 ha. z czego rząd rozparcelował tylko 190.000 ha. — w okrągłych cyfrach, zaś instytucje upoważnione i osoby prywatne rozparcelowały 277.000 ha. to znaczy półtora raza tyle, co rząd. Nota bene zwracam uwagę, że w 1919 r. instytucje upoważnione nie parcelowały wcale, a osoby prywatne w ciągu 2-u lat, to jest w 1919 i 1920 roku nie rozparcelowały ani jednego hektara.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#KazimierzGruetzmacher">Proszę Panów, pytam się w imię czego zahamowało się rozdrabnianie własności ziemskiej? Dlaczego opierały się temu ustawy i rząd, na zasadzie ustaw, żeby broń Boże nie parcelować prywatnie? Ja mam to głębokie przeświadczenie, że gdyby tych skrępowań wolnego obrotu ziemią nie było, to rozparcelowano by conajmniej 10 razy większą przestrzeń. Jak słusznie w dyskusji nad jedną z ustaw s. Bielawski podkreślił zmarnowano jeden z najlepszych okresów tej parcelacji, kiedy podaż ziemi była kolosalna, kiedy ziemia była bardzo tania, a chłop polski miał pieniądze. Dziś stosunki się zmieniły, dziś chłop niema pieniędzy, bo stracił ją przy dewaluacji. Wiec komu to wyszło na pożytek?</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#KazimierzGruetzmacher">Proszę Panów, póki mówię o parcelacji chcę jeszcze nadmienić, że zdaje mi się słusznym postulat, postawiony w rezolucji, żeby w roku 1924 nie wywłaszczać wogóle żadnych majątków. Zapasy ziemi; które ma Ministerstwo Reform Rolnych wbrew temu, co oświadczył referent, są tak duże, że ono w r. 1924 nie zdoła ich rozparcelować. Jakiż będzie cel wywłaszczania dalej, kiedy te zapasy są i samo Ministerstwo nie kusi się o to, żeby wszystko rozparcelować, bo zapas ziemi jest 151.489 ha, a, jak referent powiedział, ministerstwa ma zamiar rozparcelować 90.000 ha. Do tej ilości dochodzi zapas z osadnictwa wojskowego a zatem Ministerstwo nie jest w stanie tego w tym roku rozparcelować nawet rozporządzanej ilości.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#KazimierzGruetzmacher">Jest jeszcze jedna dziwna rzecz, jak my wszystko, co było w przeszłości, niezależnie od tego, czy to było dobre i celowe, gwałtem chcemy przekreślić, gwałtem chcemy burzyć i na tych ruinach budować coś nowego, co ma być czemś lepszem. Mam na myśli rosyjski bank włościański z przed wojny. Była to instytucja młoda, świeża, ale zaczęła funkcjonować bardzo dobrze i zyskała sobie jak najkompletniejsze zaufanie włościan. Ktokolwiek z Panów obracał się w sferze włościan, ten wyczuwa mimowolną tęsknotę włościan do tego rodzaju instytucji. Powiadają oni: urzędy ziemskie nie dały nam nic, ale pozbawiły nas możności nabywania ziemi z dworskich obszarów. A przecież ten bank włościański działał zupełnie sprawnie. Nie widzimy więc powodu, dlaczego nie mielibyśmy wrócić do tej samej organizacji w Banku Rolnym, wzorując się na banku włościańskim. W 1924 r. Ministerstwo nasze ma z wywłaszczenia 9.000 ha na całe Państwo, na całą Rzeczpospolita i — to będzie prawdopodobnie rozparcelowane, tymczasem bank włościański przed wojną w 1910 roku, który działał tylko w granicach Kongresówki, zakupił bez żadnej ustawy, bez żadnego wywłaszczenia 28.000 ha. Porównajcie Panowie te cyfry i przekonacie się, gdzie jest naprawdę chęć tego, żeby włościanie przyszli do ziemi, a gdzie są tylko hasła nie oparte ani o rzeczywistość, ani o naukę, ani o znajomość naszego elementu włościańskiego.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#KazimierzGruetzmacher">Jeszcze przy parcelacji chcę powiedzieć o cenach. Według Konstytucji naszej za ziemie należy płacić pełną jej wartość. Ustawa z 15 lipca 1920 r. nie mówi o tem dlatego, że wtedy jeszcze Konstytucji nie było. Dlatego w budżecie Ministerstwa Reform Rolnych z 1924 r. znalazła się cena, według mnie faktycznie jakby wzięta z powietrza, mianowicie 280 zł. za 1 ha. Ta cena jest równoważnikiem 20 kwintali za hektar i jest oparta na rozporządzeniu Ministerstwa z dnia 4 września 1923 r. Zupełnie nie rozumiem, jak ta rzecz jest skonstruowana. Są tylko dwa sposoby oceny ziemi znane w nauce. Jeden to jest cena targowa, i oczywiście to może być brane w rachubę tylko wtedy, gdy jest wolny obrót ziemią. Niestety, my tego wolnego obrotu ziemią nie mamy, więc ten sprawdzian wymyka się z pod obserwacji. Pozostaje drugi — to jest ustalenie ceny z dochodu, jaki daje majątek. Ten sposób jest gorszy, bo na dochodowość ziemi wypływa ogromnie indywidualność prowadzącego. W tym wypadku można się jeszcze uciec do pośredniej drogi, t. j. do kapitalizowania tenuty dzierżawnej i dlatego na posiedzeniu Komisji Skarbowo-Budżetowej pozwoliłem sobie zaproponować skapitalizowanie tenuty dzierżawnej (przez mnożnik 16 i% jaki byt przy b. czynszownikach) na ziemiach wschodnich. Obecnie na podstawie, odbywających się publicznych przetargów, tenutę dzierżawna a zatem cenę ziemi ustalić można prawie ściśle. Jednak nawet już poprzednio osiągane przez ministerstwo opłaty dzierżawne, niższe od obecnych, wynoszą w przecięciu 222 kg. żyta z 1 ha, co przy zastosowaniu mnożnika 16% daje cenę 1 ha równa 518 złotym, wobec 280 zł., przyjętych do preliminarza — 518. Przypuszczam, że to zagadnienie nie jest tak ważne i przy przyszłej ustawie być może byłoby najracjonalniej oprzeć się na podatku majątkowym, naturalnie skorygowanym, t. j. nie takim, jak obecnie, bo obecnie jest, według mego zdania, zbyt niski.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#KazimierzGruetzmacher">Kończę z parcelacją i przechodzę do drugiego działu, według mnie nieskończenie ważniejszego, to jest do komasacji. Zagadnienie komasacji jeszcze przed wojną było bardzo popularne i szeroko omawiane aż do znudzenia i może w tem tkwi przyczyna, że ludzie, uznając, iż komasacja jest najważniejszą rzeczą, uznali tę prawdę i nie próbowali zanalizować treści tej wielkiej reformy.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#KazimierzGruetzmacher">W tym kierunku, w mojem przekonaniu, nie robi się nic. Te rezultaty, jakie dotąd osiągnęliśmy, równają się zeru. Bo proszę posłuchać, co mówią cyfry — wyciąg robię z pracy Ludkiewicza i z książki „Stosunki rolnicze Królestwa Kongresowego”: w Kongresówce mamy ziem nieskomasowanych 4.000.000 ha; w Małopolsce 5.000.000 ha. Co te cyfry mówią? Otóż teoretycy jeszcze przed wojną obliczali, że przyrost wartości na skomasowanych ziemiach wynosi w stosunkach austriackich na Morawach na hektarze skomasowane! ziemi przyrasta wartości w porównaniu z nieskomasowaną 414 do 418 koron. W naszych stosunkach Ludkiewicz przeliczył to dużo taniej, bo w Kongresówce obliczył, że przyrost wartości na 1 ha skomasowanej ziemi wynosi tylko 250 zł., a w Małopolsce 400 zł. Otóż przemnożywszy te, cyfry otrzymamy, że gdybyśmy — co do Kresów nie mam żadnych danych — tylko w Kongresówce i Małopolsce potrafili skomasować wszystkie ziemie, to przyrost narodowego bogactwa wynosiłby 3 miliardy złotych.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#KazimierzGruetzmacher">Czy jest się o co kusić? Daje się bogactwa te włościaninowi, na którego nawet ze względów fiskalnych można patrzeć, jako na dobrego podatnika. O ileby więcej podatków było, ileby więcej można na nie liczyć! A przyjrzyjmy się, co w tym kierunku zrobiono przez te pięć lat. Wszystkie wysiłki, całą niezdrową myśl skierowano wyłącznie tylko ku parcelacji, czyli tam, gdzie ktoś inny bez pomocy Rządu mógłby to zrobić, skomasowano zaś wszystkiego 127.000 ha przez 5 lat wobec 9.000.000 potrzebujących skomasowania. Zwracam tutaj uwagę, że w sprawozdaniu komisji sejmowej jest omyłka, bo podano tam 207.000 ha, a to jest poprostu pomyłka w dodawaniu. Otóż, proszę Panów, postarałem się zrobić następujące zestawienie. Zapytałem się w Ministerstwie Reform Rolnych, ilu jest rządowych geometrów i jaka jest wydajność pracy jednego geometry w każdym zakresie działalności ministerstwa, t. j. przy parcelacji, przy komasacji i przy regulowaniu serwitutów. Otóż okazuje się. że dzisiaj Ministerstwo Reform Rolnych ma do swego rozporządzenia 450 geometrów, a jeden geometra potrafi w ciągu jednego roku rozparcelować 1260 hektarów, skomasować 420 ha, a uregulować serwitutów 520 ha. Gdybyśmy zajęli wszystkich geometrów wyłącznie tylko komasacją, to plus-minus skomasowaliby oni około 200.000 ha. Naturalnie, że przez pracę akordową i do najem prywatnych geometrów możnaby tę cyfrę zwiększyć, ale gdybyśmy sobie powiedzieli, że Ministerstwo Reform Rolnych nie robi nic innego, tylko komasuje, to i tak przy obecnym swoim personelu musiałoby Polskę komasować, mam na myśli tylko Kongresówkę i Małopolskę, 45 lat.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#KazimierzGruetzmacher">Proszę Panów, czy wobec tego, jeszcze raz się Panów pytam, zdrowa jest myśl wytężenia wszystkich sił wyłącznie ku parcelacji, żeby Państwo to robiło, kiedy ma przed sobą potężne, nieskończenie ważniejsze zadanie? O pójściu śladem Rzeszy Niemieckiej możemy myśleć wtedy, gdy uregulujemy te sprawy, to jest komasację i serwituty, bo pamiętajmy, że Niemcy dawno już tego nie maja, że tam nie wiedzą, co to jest komasacja, a tembardziej co to jest serwitut.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#KazimierzGruetzmacher">I tam oni w swojej reformie rolnej są tak ostrożni, że nie naznaczają żadnego maximum i dotychczasowe funkcje Państwa w parcelacji przelewają na prywatne instytucje. A my, mając tyle zaległości, palących zaległości, jak komasacja i serwituty rwiemy się do tej pracy, której podołać nie możemy.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#KazimierzGruetzmacher">Nie chcę Panów dłużej nużyć serwitutami, jest to sprawa tak jasna i podkreślona tak silnie przez p. referenta, że jej więcej akcentować nie będę, nadmienię tylko, że tu jest mniejsza praca, jak w komasacji, ale także jest.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#KazimierzGruetzmacher">Według mego obliczenia, zatrudniając tą pracą rocznie 150 geometrów, możnaby całkowicie uregulować serwituty w przeciągu 6–8 lat, gdyż ogólna ilość osad serwitutowych (100.000 w Kongresówce i 60.000 na Kresach) stanowi obszar 480.000 ha. Jeszcze jedną drobną uwagę chcę zrobić. Zauważę mianowicie, że w budżecie są majątki we własnej administracji Ministerstwa Reform Rolnych. Zestawienie tych majątków administrowanych przez Ministerstwo Reform Rolnych i wypuszczonych w dzierżawę daje poprostu karykaturalne porównanie, mianowicie z majątków we własnym zarządzie administrowanych Ministerstwo osiąga zysk rocznie 50 kg. żyta z jednego ha, tymczasem przeciętna dzierżawa tych majątków, nie z publicznego przetargu, tylko z wolnej ręki wypuszczonych, a więc jak przypuszczano na Komisji Skarbowo-Budżetowej, bardzo lekką ręką danych, zysk wynosi 222 kg. z ha. Proszę cyfry te porównać. Stąd wniosek, że Ministerstwo nigdy nie powinno brać się do administrowania na własną rękę majątkami, tylko czemprędzej majątek rozparcelować lub wypuścić w dzierżawę, a w mojem przekonaniu póki komasacja i serwituty nie są uregulowane, wogóle parcelacji się nie tykać.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#KazimierzGruetzmacher">Łącznie z parcelacją dóbr państwowych, już dokonaną, są rezolucje, aby ośrodki nie były wypuszczane urzędnikom. Ja się dziwię wogóle, że na te ośrodki ministerstwo dotychczas nie znalazło dużo łatwiejszego sposobu. Przecież jest prościej, żeby parcelując państwowe obiekty, ośrodki. Ministerstwo pozostawiło tym długoletnim dzierżawcom, którzy gospodarują na tym folwarku. Przecież są to ludzie, którzy siedzą tam z pokolenia na pokolenie, są to ludzie, znający miejscowe warunki, znający się na rolnictwie i nie potrzeba robić eksperymentów i szukać nowych dzierżawców.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#KazimierzGruetzmacher">W końcu niniejszych wywodów pozwalam sobie prosić Wysoką Izbę, żeby była łaskawa przyjąć rezolucje, uchwalone przez Komisję. Te rezolucje są wydrukowane, więc czytać ich nie będę, zwrócę tylko uwagę, że to nie są wyłącznie moje rezolucje, są przyjęte, zdaje się, zupełnie jednogłośnie przez Komisję Skarbowo-Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Cieński.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#TadeuszCieński">Wysoka Izbo! Nie chciałbym zabierać dużo czasu Wysokiej Izbie, bo jeszcze mamy dość do załatwienia, a dziś pragniemy skończyć. Tem łatwiej mi to przyjdzie po przemówieniu s. Gruetzmachera, z wywodami temi zupełnie zgadzam się. a teraz tylko podniosę niektóre szczegóły, które, zdaje mi się, są zbyt ważne, żeby o nich me wspomnieć.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#TadeuszCieński">Proszę Panów! Myśmy bardzo wiele budowali na tej parcelacji, na wprowadzeniu osadnictwa; inaczej widzą te rzeczy ci, którzy tu w Kongresówce mieszkają w prowincjach czysto polskich, a inaczej my musimy patrzeć na Kresach lub w Małopolsce. Tam spodziewaliśmy się 2 rezultatów, jeden, to jest podniesienia produkcji przez sprowadzenie ludzi, gospodarzy, którzy na mniejszych obszarach będą mogli intensywniej pracować, a w tych krajach tak bardzo zniszczonych rzeczywiście wiele obiektów już trudno było podnieść w krótkim czasie do stanu przedwojennego, do produkcji normalnej. Ten motyw był dla nas bardzo ważny. Drugi motyw był polityczny, narodowy. Kresy i Małopolska Wschodnia zostały niezmiernie wyniszczone z żywiołu polskiego w czasie wojny. Wszystko co tam się działo przez szereg lat, szło na zniszczenie elementu polskiego, więc słuszne byłoby i pożądane, aby ten element, który pragnęliśmy ściągnąć na Kresy, wzmocnił i odrobił to, co się straciło. Ale muszę powiedzieć, że te nadzieje zostały nie w zupełności spełnione, bo znaczny procent rozparcelowanej ziemi. dziś jeszcze w kulturze jest gorszy, niż w wielkich obszarach. Ja sam patrzę zblizka na znaczne przestrzenie, gdzie na kilkuset morgach ledwie po kilku osadników mogło się zagospodarować, inni nie byli w stanie tego zrobić dotąd; ziemia ta jest bardzo mało wyzyskana. A dlaczego nie mogli tego zrobić? Dlatego, bo za gotówkę, którą mieli, a widząc, że jest ziemia tania, chcieli jak najwięcej jej nabyć, liczyli, że Rząd i Ministerstwo Reform Rolnych przyjdą im z pomocą w rozwoju tego gospodarstwa. Tymczasem stało się inaczej, ziemię nabyli, ale zabudować się nie mogli i dotąd nie mogą. Już kilka razy podnosiłem tu, aby Ministerstwo Rolnictwa znalazło sposób przyjścia z pomocą tym osadnikom nie w pieniądzach, ale w materiale budowlanym.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#TadeuszCieński">Gdyby się to stało wnet, to te osady, te gospodarstwa stanęłyby na wysokości zadania. Możnaby materiał obrabiać w lasach państwowych i gotowy materiał oddawać na zabudowania tym osadnikom. Inaczej ta rzecz będzie się wlekła i będzie marnowaniem sił, któreśmy tam ściągnęli, a odstraszanie tych, których powinniśmy jeszcze sprowadzać. Dziś już bardzo trudno o tych nabywców, dziś stanęła parcelacja, a przedtem ostrzegałem, że nie potrzebny jest przymusowy wykup, bo podaż ziemi jest dosyć znaczna. Są większe obiekty, które nie są w stanie zagospodarować się i odbudować po tem zniszczeniu, a więc z łatwością oddadzą ziemię na parcelację. Sam widzę, jaka to jest trudność, przewodniczę w organizacji towarzystwo Zagród dla inwalidów im. Kościuszki. Mamy ziemie za darmo, darowaną dla osadnictwa, a jednak w znacznej części ta ziemia już drugi, trzeci rok pozostaje bez możności wprowadzenia tych osad. Dlaczego? — Bo jak oddamy te ziemie osadnikowi inwalidzie, to nie jest w stanie bez znacznej pomocy, bez większych funduszów zagospodarować się na tem, wiec takież są trudności tam, gdzie ten, który nabył ziemię, wydal cały swój zasób kapitału. Otóż głównie dlatego tu zabieram głos, ażeby się zwrócić do Ministerstwa Reform Rolnych i do Rządu wogóle. ażeby to sobie postawił za najważniejsze zadanie i ażeby przedewszystkiem na tej ziemi rozparcelowanej dano możność osadnikom zagospodarować się. i dopiero wtedy iść naprzód z tym przedsięwzięciem, jakie postawiliśmy sobie. Kończę na tem, nie chcąc dłużej zabierać czasu.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Maciejewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#StanisławMaciejewicz">Przemawiać będę specjalnie do Panów Ministrów, wobec tego, że nasze ławy senatorskie są prawie pustkami świecące, senatorowie się śpieszą, więc wątpię, ażeby moje przemówienie do nich trafiło.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#StanisławMaciejewicz">Chodzi mi szczególniej o kolonizację i parcelację. Od kilku lat nasze Kresy są niepokojone parcelacją. Mniejszości narodowe irytują się i dąsają, ale jednak parcelacji i osadnictwa prawie nie widzimy. Uważam to za duży błąd; zaś to osadnictwo, które się odbywa, sprowadza się do osadzania na Kresach ludzi nieuzdolnionych i nieprzygotowanych do tego, ażeby spełnili wielkie posłannictwo, do jakiego powołany jest polski rolnik na Kresach. Bo młodzieniec, który wyszedł z wojska 18, 20-letni, który pod dyktando ojca ziemię orał i zasiewał, kiedy zostanie sam gospodarzem, wątpię, czy będzie mógł prowadzić wielkorolnicze gospodarstwo w stosunku do tego, co miał w domu. Dlatego uważam za daleką zdrowszą taką kolonizację, ażeby silne jednostki, mające liczne rodziny i mające potrzebny sprzężaj i narzędzia rolnicze mogły się przenosić na wschód i tam odrazu tworzyć rodzinne gniazda. Taki rolnik praktyczny, znający się na kulturze — bo na zachodzie Państwa jest wyższa kultura — odrazu przeniesie sztandar polskiego rolnictwa na wschód. Nigdy młodzieniec, który bez rodziny przyjeżdża na swoją kolonię nie może tego spełnić, tembardziej. że osiadając nieraz we wsi czysto prawosławnej, wchodzi w stosunki bliższe z temi rodzinami prawosławnemi, żeni się i ginie dla polskości ta jednostka, jak niegdyś zginęły miliony, które za dawnych polskich czasów kolonizowały Ukrainę i Białoruś. Jeżeli kolonizacja będzie trwała tak, jak dziś, to stracimy tych ludzi dla Polski. I dlatego zwracam uwagę na to, że kolonizować trzeba przez silne, zdrowe jednostki, mające rodziny, mające dużo dzieci, natomiast na ich karłowatych gospodarstwach powinno się osadzać tych bezdomnych, pojedyńczych młodzieńców, którzy we własnym swoim powiecie, czy we własnej swojej gminie mogą mieć zapomogi od krewnych, od znajomych i utrzymać mniejsze gospodarstwa, a silniejsi i bogatsi gospodarze powinni iść na wschód. Rząd w tym względzie powinien przeprowadzić pewną robotę, aby istotnie ci ludzie przy jego pomocy mogli na wschodzę zrobić żywy, że tak powiem, wał forteczny przeciw niebezpieczeństwu.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#StanisławMaciejewicz">Pozatem prosiłbym Panów Ministrów, aby zwrócili uwagę na te wszystkie formalności, które odbywają się w urzędach ziemskich, gdzie często bywa, że ktoś chcąc otrzymać kawałek ziemi, zniechęca się, rzuca wszystkie dokumenty i papiery i wraca do pracy w fabryce lub gdzieindziej, zamiast zabrać się do pracy na roli.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#StanisławMaciejewicz">Proszę także o zwrócenie uwagi na tych wszystkich, którzy zajmują się kolonizacją. Jestem zdania, że trzeba pozwolić wszystkim na prowadzenie kolonizacji: bankom, spółkom, kółkom rolniczym, sejmikom i t. d., ale trzeba mieć baczne oko na tych, którzy mają w tem specjalny swój interes, są bowiem biura kolonizacyjne, które dla rozbudzenia apetytu we włościanach oddają im nieraz obiekty bardzo dobre a potem, gdy chłop niema pieniędzy na termin do zapłacenia reszty, to powiada mu się, że za tę część, którą wpłacił, da mu się inny obiekt i okazuje się, że taki chłop osiada na piaskach, albo na błocie. Dlatego trzeba mieć kontrolę nad wszystkiemi biurami kolonizacyjnemi.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#StanisławMaciejewicz">Wtedy, gdy wszyscy będą mogli kolonizować, ale pod okiem Rządu, będziemy mogli przerzucić na Kresy więcej ludzi, niż to się działo dotychczas, a zwracam uwagę, że to jest rzecz paląca, bo proszę wziąć pod uwagę, że my kolonii poza tem nie mamy, mamy tylko wschód, gdzie jest bardzo mało ludzi, zwłaszcza proszę wziąć Pańszczyznę, ziemie brzeskie, gdzie ludzie powiadają, że to są grunty błotniste, nieodpowiednie do uprawy, jednak jeżeli tam przyszedł Niemiec, albo Czech, to z tego zrobił ogrody. Tak samo i my potrafimy to zrobić, jeżeli tam poślemy fachowego rolnika. Więc nie można opowiadać, że to są złe ziemie, tylko trzeba w te strony jaknajwięcej przerzucać ludzi.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Markowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#LewMarkowicz">Wysoki Senacie! Były Główny Urząd Ziemski i Ministerstwo Reform Rolnych podczas pięcioletniego swego działania nic nie zrobiły w sprawie realnego rozwiązania kwestii rolnej dla pracujących mas w Polsce. Nie uważając za potrzebne zadowolić koniecznych potrzeb większej części ludności rolniczej nadaniem jej ziemi z latyfundiów krajowych, stworzono instytut kolonizacyjny i osadniczy na obcych ziemiach...</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Głos: Jak to na obcych! Co to znaczy?)</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#LewMarkowicz">...narażając osadników na niespodzianki i na rezultaty tej antydemokratycznej i nie socjalnej pseudo reformy. Nie zastanawiam się nad tą kwestią całości, bo jej rozstrzygnięcie należy do kompetencji przedstawicieli polskiej demokracji.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#LewMarkowicz">Zabieram głos w sprawie reformy rojnej i refleksji o losach i dobrobycie włościaństwa ukraińskiego i białoruskiego. Polityka polska, stosowana do wszystkich gałęzi życia publicznego na ziemiach ukraińskich i białoruskich w dziedzinie ekonomiczno-gospodarczej ujawnia się wyraźnie w dążeniach do ekonomicznego osłabienia tej ludności.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#LewMarkowicz">Na 7.000.000 tej ludności, co widzimy ze statystyki, 60% przypada bezrolnemu i małorolnemu włościaństwu, większa połowa gospodarstw na Wołyniu i Białorusi me jest w stanie nakarmić rodziny włościańskiej. Każde takie gospodarstwo posiada mniej niż 5 ha. a bardzo często mniej niż 1 dziesięcinę, a rodzina składa się z 5. 6 i więcej osób, ziemia w wielkiej odległości od wsi składa się z 12–19 kawałków.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#LewMarkowicz">Nie lepiej przedstawia się sprawa w Galicji Wschodniej. Czytamy u d-ra Weinfelda, iż w 1921 roku na 793.000 gospodarstw było 322.000 gospodarstw o mniej niż 2 ha i 270.000 gospodarstw od 2 do 5 ha.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#LewMarkowicz">Już te cyfry mówią dużo o niesłychanie ciężkich warunkach rolnych na ziemiach, jakie zamieszkuje lud nasz. I do tego dodać należy, że zarobek w Niemczech i w Ameryce jest dziś wykluczony. Przed wojną ukraiński i białoruski włościanin miał kredyt na zakup ziemi od ziemskich banków włościańskich, towarzystw kredytowych, które to instytucje obfitą pomoc przynosiły. W Polsce niema żadnej nadziei na kredyt.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#LewMarkowicz">Głód ziemi ze wszystkiemi ekonomiczno-socjalnemi następstwami straszną, ciemną chmurą nasuwa się na ukraińską wieś. To ciężkie stanowisko mas rolniczych pogarsza się dzięki straszliwej masie podatków, które ostatecznie podpuszczają włościaństwo i zupełnie podrywają cały fundament jego materialnego dobrobytu. Pauperyzacja wsi jest pierwszym wyraźnym skutkiem tej nieracjonalnej gospodarki władz polskich na Kresach.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#LewMarkowicz">Co obiło Ministerstwo Reform Rolnych dla wykonania ustawy o reformie rojnej dla naszej ludności? Czy może Ministerstwo Reform Rolnych udowodnić swoją działalność w tym kierunku? Olbrzymie łany, które w przeciągu kilkuset lat pańszczyzny polewał naród ukraiński i białoruski swoim potem i krwią, zabrano mu z jego rąk mozoli tych i daje się na cele osadnictwa wojskowego i kolonizacji.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#LewMarkowicz">Na 1 stycznia 1922 r. na własność Państwa przechodzi 366.7,38 ha, z których to na cele osadnictwa oddano 133.146 ha wedle danych Ministerstwa Reform Rolnych. Ziemie, na których ukraiński i białoruski włościanin korzystał przeważnie z długoletnich dzierżaw i tem po części zadawalał swój głód, tak samo wydarto mu z rąk i oddano zupełnie obcemu elementowi, nadzielając każdego osadnika 15, 23 i więcej hektarami wtenczas, kiedy rzadko który z włościan zamożniejszych taką ilość posiada.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#LewMarkowicz">Na zabudowania i zagospodarowanie osadników wytraciło Państwo i teraz wytraca olbrzymie sumy, a tysiące zrujnowanych i zniszczonych wojną gospodarstw ukraińskich i białoruskich nie otrzymało do tej pory ani grosza.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#LewMarkowicz">Liczne podania i prośby leżą w szufladach biurowych bez skutku i większa część reemigrantów do tej pory jeszcze wegetuje w okropnych warunkach.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#LewMarkowicz">Na cele reformy rolnej oddano 80.399 ha, ale z pewnością stwierdzić można, że ani jeden hektar nie dostał się ukraińskiemu i białoruskiemu rolnikowi.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#LewMarkowicz">W każdym razie uprzejmie bym prosił p. Ministra udzielić Wysokiemu Senatowi informacyj: ile właśnie hektarów z tej ilości dostało się do rąk miejscowego ukraińskiego i białoruskiego bezrolnego włościanina, ponieważ statystyka rządowa nie daje w tej sprawie żadnych wiadomości.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#LewMarkowicz">W powiatowych urzędach ziemskich jemu zawsze się odmawia, bo nie jest katolikiem, ani Polakiem, odmawia się pod pretekstem, iż jest biedny i nie posiada ani roli, ani konia, uprawiać więc roli nie będzie mógł; drugiemu zaś się mówi, że ponieważ już ma mórg ziemi i konia — na ziemię liczyć nie może — bo dostać muszą tacy, którzy ziemi nie mają.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#LewMarkowicz">I w żaden sposób reforma rolna nie może wejść w życie.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#LewMarkowicz">Odłogiem leży w Zawiszowie, powiat Ostróg, 28 ha roli i nie zważając na niejednokrotne prośby nie wydano tej ziemi 16 petentom małorolnym i bezrolnym. Również nie dostała ludność nasza ani grosza od Rządu Polskiego na cele sfinansowania reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#LewMarkowicz">Trzeba skonstatować fakt, iż do dnia dzisiejszego Ministerstwo Reform Rolnych odebrało z rąk miejscowej ludności znaczne obszary ziemi i osadziło na nich 7.345 osadników, z jakich tylko 4.3% (według Srokowskiego) uprą via rolę, a resztę zaś nic wspólnego z rolnictwem nie łączy; na ten cel wydał Rząd kolosalne sumy, których znaczną część, muszę stwierdzić, dał znowuż lud ukraiński i białoruski. Nie zmieniając poglądu zasadniczego na rozwiązanie kwestii rolnej i w roku następnym na cele osadnicze i reformy rolnej przeznaczono 260.000 ha. Dla przeprowadzenia kolonizacji i osadnictwa i ich uruchomienia wyznaczono 9,000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#LewMarkowicz">Potrzeby naszego narodu znowuż zignorowano. Ciężko jest obrażony naród ukraiński i białoruski. Droga do roli w Polsce jest mu zakazana. Starają się umotywować takie rozstrzygnięcie polityki rolnej, tem, że na ziemiach ukraińskich są obszary polskich obywateli ziemskich; te ziemie są także ukraińskie, bo teraźniejsi właściciele ich pochodzą przeważnie ze starodawnej szlachty ukraińskiej, która to szlachta przeszła do panującego narodu polskiego.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#LewMarkowicz">Niezbędnem jest przytem przypomnieć historię kolonizacji ziem ukraińskich w XVI i XVII stuleciach z niesłychanym uciskiem nacjonalnym, represjami socjalnemi i religijną nietolerancyjnością. Dzisiejszą politykę i naprawę stosunków państwowych kieruje się na stare szlaki, jakie były zgubne dla Polski. Zapewnienia polityczne polskich stronnictw, że osadnictwo jest naturalnym gospodarczym procesem, nie noszącym żadnego politycznego zabarwienia, są conajmniej dziwne.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#LewMarkowicz">Dlaczego nie można było osadników osadzić w Kongresówce lub innych polskich okolicach, gdzie znajdzie się dość jeszcze ziemi do tego czasu nierozparcelowanej? I czuliby się tam lepiej pośród swoich rodaków, złączeni z nimi językiem ojczystym, religią, obyczajami i metodami agrokultury, niż na ziemiach ukraińskich i białoruskich, gdzie 60% bezrolnych i małorolnych dusi się bez kawałka ziemi.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#LewMarkowicz">Przytem nie można nie wykazać swego zdziwienia, iż nasadzając przy takich stosunkach polskich kolonistów i osadników na ziemie ukraińskie i białoruskie, Rząd Polski nic nie robi, aby ratować ich od skutków tej ślepej polityki, gdy przyjdzie czas, a on wcześniej czy później nastąpi, że tym nieszczęśliwym ludziom wypadnie opuścić oddane im ziemie.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#LewMarkowicz">A więc nosi ta ekspansja na wschód charakter polityczny i polonizacyjny. Wzmocnienie tego stanu posiadania na tych ziemiach, wbicie klina w żywe ciało ludności naszej — to są zadania, które Rząd przeprowadza, posyłając na ziemie nasze tysiące uzbrojonych ludzi.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#LewMarkowicz">Ale wątpimy, aby „stan posiadania” był wzmocniony przez tych ludzi. Przeciwnie, osadnik, będąc jawnym dowodem tej krzywdy, jakiej dopuścił się Rząd Polski względem ludności ukraińskiej i białoruskiej, wnosi podrażnienie, zaostrza stosunki między polską a ukraińską ludnością; będzie on tą solą, jaka zawsze rozjątrza rany, które nigdy się nie zaleczą, dopóki władza polska będzie stosowała na Kresach dotychczasową swoją ekonomiczno-socjalną politykę.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#LewMarkowicz">Wysoki Senacie! Przez wszystkie prawie państwa sąsiednie kwestia rolna jest rozwiązana na korzyść mas pracujących. Tylko Polska pośród nich stoi oazą reakcji. I naród nasz dobrze to wie. Czyż może on pogodzić się ze swojem stanowiskiem pariasa w Państwie Polskiem?</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#LewMarkowicz">Nic zupełnie niema dziwnego, jeżeli oczy jego zwracają się na bliski wschód, gdzie brat jego w ogniu rewolucji i krwi zdobył sobie prawo do ziemi i jest tam teraz faktycznym jej gospodarzem. Nieuzasadnionem jest także traktowanie osadnictwa jako elementu, niosącego kulturę na nasze ziemie. Stara historia się powtarza i naród nasz dobrze pamięta, jak tę kulturę krzewiło się ongiś za pomocą kańczugów, ucisku socjalnego, wyzysku ekonomicznego.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#LewMarkowicz">Narody nasze mają własną kulturę, mają własne obyczaje, odrębną religię, mają własne potrzeby, których tu nie chcą zrozumieć. Nowocześni Kultur-tragarzy niosą przeważnie ze sobą amoralność. Posiadamy w nieokreślonej ilości fakty niekulturalnego postępowania tych ludzi z ludnością miejscową i nie patrząc na częste w tej sprawie protesty i interpelacje Klubów Ukraińskiego i Białoruskiego, Rząd nie zwraca na to żadnej uwagi.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#LewMarkowicz">Ministerstwo Reform Rolnych co do ludności niepolskiej jest aparatem rujnującym jego warsztat pracy i jest polonizacyjne. Jak powietrza potrzebuje ludność, nasz naród ziemi. Komasacja, zapowiedziana likwidacja serwitutów nie w stanie będzie usunąć nędzy rolników naszego narodu i jako paliatyw w żadnym stopniu nie przyczyni się do naprawy stosunków rolnych. Naród nasz ukraiński i białoruski wymaga wprowadzenia w życie gruntownej reformy rolnej włącznie do natychmiastowego nadania małorolnym i bezrolnym ziemi. Naród nasz czeka na ziemię, będzie ją miał, ale chce otrzymać ją drogą ustawową. Nie nadużywajcie cierpliwości mas pracujących. Naród nasz wymaga absolutnej likwidacji osadnictwa i kolonizacji na ziemiach naszych.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#LewMarkowicz">Wychodząc z tego punktu widzenia. Kluby Ukraiński i Białoruski będą głosować przeciwko budżetowi Ministerstwa Reform Rolnych.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#JakubBojko">Rozprawa nad budżetem Ministerstwa Reform Rolnych została wyczerpana. Przystępujemy do budżetu Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#JakubBojko">Głos ma sprawozdawca s. Stecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#JanStecki">Wysoka Izbo! Nadużyłbym uwagi Szanownych Panów, gdybym przystępując do zreferowania tego ostatniego z preliminarzy budżetowych zechciał powtarzać, iż preliminarz ten ułożony został pod znakiem -tych samych motywów, które znajdują odbicie we wszystkich poprzednich, to jest pod znakiem możliwie daleko posuniętej oszczędności, związanej oczywiście z obecnemi zadaniami z sanacji Skarbu wynikającemu Jeżeli sprawy tej dotykam, to w tym tylko celu, ażeby ponownie, jak to już czyniono Wielokrotnie przy rozmaitych sposobnościach ze strony przedstawicieli rolników, podkreślić, że jednak pomimo wszystko dział administracji państwowej, poświęcony interesom przeważającej części ludności, powinien w przyszłości być potraktowany inaczej i powinien rozwijać wydatniejszą dbałość o interesy w tej właśnie przeważającej części ludności. Wszakże w ogólnych wydatkach administracyjnych na okres 1924 r. wydatki Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych, stanowią tytko niecałe 2%, co jest tem jaskrawsze, że dochody Ministerstwa Rolnictwa stanowią znacznie więcej bo 5%. Oczywiście za to nie można czynić odpowiedzialnym p. Ministra Rolnictwa, bo musiał się w danym razie w układaniu swego budżetu stosować do ogólnej sytuacji, o której mówiłem na początku.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#JanStecki">Przechodząc do szczegółów muszę powiedzieć, że dział Ministerstwa Rolnictwa rozbija się na dwie części: na dział przedsiębiorstw i na dział czysto administracyjny. W dziale przedsiębiorstw mamy dwie części, to znaczy część dotyczącą majątków państwowych i część dotyczącą lasów państwowych. Już s. Buzek, mówiąc o całości budżetu na rok 1924, zwrócił uwagę na małą dochodowość przedsiębiorstw państwowych, dotknął także małej dochodowości lasów i majątków państwowych. Aczkolwiek z ogólnych wniosków, jakie stąd wyprowadził, przewidując, iż dochody z lasów państwowych, obliczonych po wprowadzonych przez Sejm poprawkach na 106.051.000 zł., nie dociągną jakiejś dziewiątej czy ósmej części, aczkolwiek ja z temi wnioskami ogólnemi p. s. Buzka nie bardzo się godzę, sądzę bowiem, że druga połowa roku budżetowego znacznie zwiększy dochody z tego działu w porównaniu z pierwszą połową roku. Jednakże oczywiście godzę się w ogólnej charakterystyce, a mianowicie, że dochodowość lasów państwowych jest bardzo mała.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#JanStecki">Te właśnie względy kierowały zarówno opinią publiczną, jak i Sejmem, wreszcie i naszą senacką Komisją Skarbowo-Budżetową, kiedy domagały się w sposób kategoryczny, aby lasy państwowe wydzielić w ogólnej administracji i ująć je pod zarząd osobny, którego zadaniem byłoby prowadzić gospodarkę w lasach państwowych na zasadach handlowych i dochodowych. Jesteśmy w tem szczęśliwem położeniu, że możemy stwierdzić, zanim doszło w plenum Senatu do rozprawy nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, ten postulat pod adresem ministerstwa skierowany, został załatwiony, albowiem wydane już zostało rozporządzenie, stwarzające odrębny zarząd lasów państwowych, mający za zadanie podnieść ich dochodowość, opierając gospodarkę na zasadach o ile można odpowiadających zasadom gospodarki handlowej. Wprawdzie rozporządzenie to nie zostało jeszcze wprowadzone u. wykonanie, zarząd nie został jeszcze w całości na zasadach w rozporządzeniu tem zakreślonych, zorganizowany, a tymczasem nowe formy gospodarki w lasach państwowych nie mogły przynieść jeszcze oczekiwanych wyników, nie mniej przeto jesteśmy pod tym względem — jak należy przypuszczać — na dobrej drodze i jeżeli obecnej w lasach państwowych sytuacji dotknę, to tylko dlatego, żeby stworzyć na przyszłość materiał porównawczy.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#JanStecki">A więc — co zresztą już w ogólnych rozprawach Sejmu zaznaczono — trzeba wskazać, że stosunek wydatków do dochodów w dziale lasów odpowiadała 43% z małym ułamkiem, podczas gdy w Niemczech stosunek ten wynosił znacznie więcej. Wydatki administracyjne wyniosły w naszych lasach 12,8% ogólnej sumy dochodów, podczas gdy znów w Niemczech, które biorę dla porównania, wydatki te wynosiły więcej. Stąd wyprowadzić należy wniosek, że nasze lasy administrowane były w sposób niedostateczny, nie wyzyskując należycie całego bogactwa i całej dochodowości, które wydać mogły. Odbija się to także w ilości funkcjonariuszów leśnych, mianowicie w ilości nadleśniczych, leśniczych i wreszcie gajowych, których u nas w porównaniu z potrzebami gospodarki leśnej jest mało, do pewnego stopnia należy to przypisać brakowi mieszkań. Niestety, temu brakowi mieszkań narazie, naprędce zaradzić nie można.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#JanStecki">Go, się tyczy dochodowości z samej eksploatacji leśnej oraz tych przedsiębiorstw, które z lasami są związane, a mianowicie przedsiębiorstw przedewszystkiem tartaczanych, tych jest 54, z których wydzierżawiono 40, a 14 jest we własnej administracji. Cyfry te odnoszą się do końca r. 1923 a dziś te cyfry po zawarciu umowy na eksploatację Puszczy Białowieskiej, oczywiście ulegną zmianie. Otóż zarówno wydajność samej eksploatacji leśnej, jak i wydajność tartaków jest u nas stosunkowo bardzo mała. Nie chcę się wdawać w cyfry, aby nie przeciążać zbytnio cyframi mojego referatu. Jeżeli wszakże oczekiwać należy poprawy w gospodarce leśnej ze względu na oczekiwany wynik nowego ustroju jej zarządu, to natomiast w dziale dochodów z majątków państwowych poprawy stosunków oczekiwać nie można doraźnie, ale należy spodziewać się w nieco dłuższym czasie, albowiem większość majątków państwowych jest dzierżawionych, których kontrakty w dalszym ciągu trwają, a warunki, tych kontraktów oczywiście przed ich ekspiracją nie mogą być zmienione. Trzeba zaznaczyć, że majątki te dają dochód minimalny.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#JanStecki">Według preliminarza obszar wydzierżawionych majątków ziemskich oblicza się na rok 1924, prawie na 293.000 ha, a średnio tenuta z tych majątków wydzierżawionych wynosi w okrągłych cyfrach 1,2 kwintala z hektara, a więc około 67 z małym ogonkiem kilogramów z morga. Z tego widzimy Wysoka Izbo, że dochód jest minimalny, a w każdym razie jest bardzo mały w porównaniu z dochodem, o jakim zwykle może być mowa przy dzierżawieniu majątków prywatnych. Wszakże, gdy obciążenie podatkowe posiadłości, rolnych, łączne obciążenie podatkami państwowemi i komunalnemu sięga już u nas dzisiaj w niektórych wypadkach, znacznie powyżej 1 centnara metrycznego z morgi, t. j. 1,2–1,3 centnara metr, z morgi, to znaczy, że gdyby majątki państwowe pozostawały w ten sposób gospodarowane, jak są gospodarowane w rękach właścicieli prywatnych, nie byłyby w stanie opłacić nawet bieżących podatków, które na gospodarstwach rolnych ciążą. Ale musze powiedzieć, że zawierane obecnie kontrakty i odnawiane kontrakty wykazują zaczną pod tym. względem poprawę. I cały szereg takich kontraktów, które mi pokazywano na komisji., świadczy, że obecnie już tenuta dzierżawna w nich dochodzi do norm powszechnie praktykowanych w obecnym czasie. Oczekiwać zatem należy i pod tym względem poprawy, wszakże poprawa ta będzie stopniowa w miarę tego, jak Ministerstwo będzie przechodziło od dawnych kontraktów do nowych i należy tylko domagać się, żeby zarząd Ministerstwa Rolnictwa na drodze tej wytrwał.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#JanStecki">Go się tyczy dochodów, z pozostających we własnej administracji posiadłości, to znaczy łąk, lasów i jezior, to dochód ten jest również bardzo mały. Trzeba zwrócić w tem miejscu uwagę na jeszcze jedną okoliczność, że dotychczas jeszcze nie przeprowadzono w całości, to jest nie zakończono rejestracji majątków państwowych i Ministerstwo Reform Rolnych nie jest w stanie ustalić ścisłej cyfry. Jest to niewątpliwie rzecz, której naprawy, której uzupełnienia trzeba się z naciskiem domagać. Cały szereg drobnych obiektów, których administracja obciąża niewątpliwie Ministerstwo Rolnictwa i odbija się ujemnie na ogólnym wyniku rachunkowym, jest przeznaczony do sprzedaży i z mocy uchwalonej już przez nas ustawy o upoważnieniach dla Rządu, zostanie zapewne w najbliższym czasie zlikwidowany. Inny los ich być nie może, bo to są drobne posiadłości.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#JanStecki">Tyle o dziale ogólnym przedsiębiorstw w Ministerstwie Rolnictwa, przyczem cyfry okazują, że przedsiębiorstwa te według preliminarza w takiej formie, jak wyszedł z Sejmu i jaki ma w myśl ogólnych postanowień być uchwalony przez nas, ogólne dochody wynoszą zgórą 112,500.000 zł. Rozchody zaś na administrację przedsiębiorstw wynoszą 47 milionów z niedużą nadwyżką. W ten sposób przedsiębiorstwa, majątki i lasy państwowe wykazują czystego dochodu prawie 65.500.000 zł.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#JanStecki">Przechodząc do działu administracyjnego w Ministerstwie Rolnictwa, zaznaczyć muszę, jak już mówiłem na początku, że jest on zawarty w cyfrach minimalnych i w żaden sposób nie odpowiada ważności tych zadań, które administracją są objęte. Ogólny dochód w dziale administracji Ministerstwa Rolnictwa, przewidziany jest na prawie 12.000.000 złotych, podczas gdy rozchód wynosi prawie 16.000.000 zł., a więc 4.000.000 złotych Państwo na cele rolnicze dokłada. Szanowni Panowie rozumieją, że na 4.000.000 złotych dopłacane przez Państwo na potrzeby administracji rolniczej nie można zrobić nic, lub tak dobrze jak nic, a w każdym razie nie można zrobić tyle, ażeby to choć w najmniejszej mierze odpowiadało potrzebom ludności w tej dziedzinie, tembardziej, że w dziale dochodów nie wszystko pochodzi z ogólnych opłat i nie wszystko pochodzi ze Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#JanStecki">W dziale dochodów jest bardzo duża pozycja, mianowicie pozycja wpływów z opłat weterynaryjnych, pozycja, która wynosi. 10 zgórą milionów złotych i która pokrywa nie tylko odpowiadające jej wydatki, w dziale opieki nad inwentarzem, ale także daje znakomitą przewyżkę na potrzeby innych działów administracji. Jest to rzecz, w wysokim stopniu niezdrowa i tembardziej niewłaściwa, że aż dotychczas opłaty weterynaryjne pobierane były tylko w jednej dzielnicy, mianowicie w b. zaborze rosyjskim i dopiero obecnie, uprzedzając poniekąd pod tym względem uwagi, które zostały uczynione w komisjach i na plenum Izb Ustawodawczych, Rząd przygotował ustawę rozciągającą te opłaty na całe Państwo. Otóż, proszę Panów, dział opieki weterynaryjnej jest bardzo ważny ze względu na grasujące ciągle w Polsce choroby inwentarza, choroby tem niebezpieczniejsze, że stale do mas wchodzą zarazy, zwłaszcza ze Wschodu i zarazy, które zostały rozpowszechnione w okresie wojennym, nie wygasły jeszcze całkowicie, a niebezpieczeństwo wprowadzenia nowych jest nadal bardzo groźne.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#JanStecki">Teraz, proszę Panów, w dziale administracji jeżeli sobie postawimy pytanie ogólne, jakie są najważniejsze zadania Ministerstwa Rolnictwa. Najważniejszemi zadaniami oprócz tych, o których mówiłem przed chwilą, dla charakterystyki ogólnych dochodów tego działu, to jest oprócz zadań dozoru weterynaryjnego, będą rzecz prosta przedewszystkiem zadania dotyczące szerzenia oświaty rolniczej, wiedzy rolniczej i to począwszy od tej wiedzy początkowej, którą dają wszelkiego rodzaju początkowe szkoły i popularne kursy, przeznaczone dla mas wiejskich, dla drobnych właścicieli i drobnych gospodarzy, a skończywszy na tych zadaniach oświaty i wiedzy rolniczej, które wynikają z funkcjonowania stacji doświadczalnych, wyższych uczelni, i wreszcie instytutów mających charakter akademii rolniczych, samodzielnie pracujących.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#JanStecki">Drugiem ważnem zadaniem będzie dział melioracji.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#JanStecki">Trzeciem ważnem zadaniem będzie dział wspierania wszelkiego rodzaju organizacji rolniczych, albowiem w zakresie tych spraw, o których mówimy, bardziej aniżeli w jakiejkolwiek innej dziedzinie działalność Państwa wtedy tylko będzie owocna i skuteczna, jeżeli opierać się będzie o samorzutna prane społeczeństwa, o prace, która znajduje swoi wyraz w jego specjalnej organizacji.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#JanStecki">Na koniec do zadań administracji rolniczej zaliczyć należy przychodzenie z pomocą wszelkiego rodzajowi przedsięwzięciom, mającym na celu posuniecie naprzód kultury ściśle rolnej lub kultury hodowlanej. Tutaj należeć będą zarówno opieka nad sprawami rybactwa, jak opieka nad hodowlą inwentarza, wreszcie opieka nad! uprawą roli, nawożeniem, nasiennictwem i t. d.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#JanStecki">Wszystkie te działy znajdują w zakresie budżetu administracyjnego bardzo małe uwzględnienie, wynikające już z tego założenia oszczędnościowego.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#JanStecki">I tak potrzeby oświaty rolniczej w dziale budowy szkół rolniczych, stanowią wszystkiego 1.913.000, powiedzmy dla pamięci w okrągłej cyfrze 2.000.000 złotych, z których najważniejszą pozycją składową są kredyty na szkoły samorządowe i pożyczki na budowę szkół, wynoszące łącznie zgórą półtora miliona zł., kredyty po części zwrotne po części bezzwrotne i wyczerpujące prawie całkowicie wszelkie w tym dziale wydatki. W zakresie melioracji pozycje są tak drobne, że nawet wymieniać by ich nie było warto, gdyby nie to, że podkreślenie ich jest wskazane, aby ta dziedzina działalności Ministerstwa Rolnictwa znalazła w przyszłości rzeczywiste uwzględnienie, nie zaś pozorne.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#JanStecki">Kredyty na melioracje rolne wynosiłyby według przedłożenia Rządu nie całe 16.000, a według propozycji Komisji sejmowej i uchwały plenum sejmowego, nie całe 61.000 zł. A więc jest to propozycja, która żadnej w zakresie rozwoju melioracji nie może odegrać roli.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#JanStecki">Kredyty na popieranie hodowli, leżeli weźmiemy jako przykład dział zarządu stadnin państwowych wynoszą pozornie dużo, albowiem 2.750.000 zł. Jednak ta duża suma w ty tu budżecie w porównaniu z innemi jego pozycjami, również w żadnej mierze me odpowiada potrzebom choćby dlatego, że ilość posiadanych ogierów w zarządzie stadnin państwowych jest minimalna i że te ogiery są w znacznej części już małej wartości dla swego podeszłego wieku, na zakupno zaś nowych ogierów, na uzupełnienie stadnin przewidziane jest zaledwie 200.000 zł. co może starczyć na zakupno kilkudziesięciu ogierów i to bardzo średniej jakości. Brak ich jest bardzo duży, albowiem są dzielnice naszego Państwa, w których jeden reproduktor, jak up. na Kresach przypada na 30.000 koni, we Wschodniej Małopolsce na 5.000, lub nawet w b. Królestwie na 3.500 kom. Są to ilości minimalne.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#JanStecki">Wydatki na potrzeby wyższych uczelni rolniczych, na Państwowy Instytut Naukowy Gospodarstwa Leśnego, wynoszą 761.000, na stację botaniczno-rolniczą 19.000, Państwowy Instytut Meteorologiczny 179.000 zł.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#JanStecki">Musze jeszcze zwrócić uwagę na dwa działy wydatków: dział zarządu rybołówstwa, z tego powodu, że z preliminarzem tego działu związana jest jedna z rezolucji, przez komisję przyjęta, którą będę miał zaszczyt Wysokiej Izbie przedstawić. — i następnie dział łowiectwa reprezentacyjnego, w którym po pośredniem porozumieniu z Rządem wprowadzone zostały znaczne zmiany. W dziale zarządu rybołówstwa państwowego, aczkolwiek pozycje tu przewidziane są nieznaczne, jednak pozycje te świadczą, że wydatki na uposażenie są stosunkowo b. duże w porównaniu z wydatkami rzeczowemu a także, że ilość urzędników w tym dziale zarządu rybołówstwa, która wynosi na r. 1924 — 22 obok 9 funkcjonariuszy niższych nie może w żaden sposób wystarczyć na sprawowanie tych czynności, które dotychczas do nich należały, a mianowicie na sprawowanie policji wodnej, nadzoru nad wykonywaniem wszelkiego rodzaju przepisów, dotyczących przemysłu rybackiego. Dlatego też komisja przyjęła rezolucję, w której wzywa Rząd, żeby odciążył funkcjonariuszów w tym dziale rybactwa z zadania sprawowania policji i przekazał obowiązki dozoru i przestrzegania przepisów rybackich na wodach środkowych ogólnej policji państwowej, zachowując wydziałowi rybackiemu jedynie funkcje instrukcyjne, która to zmiana powinna znaleźć wyraz w budżecie na r. 1925.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#JanStecki">Co się tyczy łowiectwa reprezentacyjnego stwierdzono, że w tym dziale wydatki są nadmierne i że jeżeli gdzie, to w tym dziale posunąć można zasadę oszczędności dalej, aniżeli ją wyrażono. A więc najprzód Sejm, a potem Senat zgodnie przyszli do przekonania, że funkcje reprezentacyjne należy ograniczyć do minimum i że nawet kwestia opieki nad zwierzyną, kwestia ochrony zwierzyny lepiej wyjdzie, jeżeli będzie związana z zadaniami zwykłej służby leśnej. A więc wydatki, przewidziane dla utrzymania tych urzędników, zostały zredukowane w ten sposób, że zamiast 22 niższych funkcjonariuszy i dwóch funkcjonariuszy wyższych, po wprowadzonych zmianach pozostało dwóch funkcjonariuszy wyższych i tylko 4 funkcjonariuszy niższych. Aczkolwiek suma, przewidziana na ich uposażenie, nie doznała znacznej zmiany z tego powodu, że tak tu, jak i we wszystkich innych paragrafach uposażeniowych nowa ustawa kazała podnieść znacznie preliminowane przez Rząd cyfry, to jednak w dziale tym osiągnięto istotną oszczędność, albowiem gdyby zachowano poprzednio przewidzianą ilość funkcjonariuszy, suma wypadłaby znacznie większa. Nadto zmniejszyły się odpowiednio do tego renumeracje, zapomogi i świadczenia w naturze dla personelu leśnego i kredyty na wydatki biurowe etc.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#JanStecki">A więc, proszę szanownych Panów, przechodząc do konkluzji, do których prowadzi nas rozpatrzenie tego budżetu, sądzę, że są one należycie ujęte w tej rezolucji ogólnej, którą Komisja Skarbowo-Budżetowa Wysokiej Izbie do przyjęcia proponuje. Rezolucja ta wychodzi z ogólnego założenia, że interesy ludności rolniczej powinny się stać przedmiotem szczególnej opieki i troski Państwa, a rozwój rolnictwa powinien być przez Państwo uważany za rozwój tego działu gospodarki narodowej, który rokuje i na przyszłość najprędszy i największy postęp i najtrwalsze wzmożenie narodowego bogactwa i wreszcie najpewniejsze wzmożenie dochodów Państwa. Jest bowiem rzeczą jasną, że dochód Skarbu pozostaje w prostym stosunku do zamożności płatników, skoro zaś wśród płatników przeważają rolnicy, tedy i dochody Skarbu Państwa są ściśle związane z zamożnością rolników, z postępem rolnictwa polskiego. Są związane tem ściślej, że obecne obciążenie podatkowe rolników doszło, pozwolę sobie powiedzieć, do granicy, której przekroczyć się już nie da, jeżeli się nie chce Skarbu Państwa narazić na bardzo przykry zawód i jeżeli jednocześnie nie zechcemy obciążeniami temi działać na rozwój rolnictwa w sposób deprymujący.</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#JanStecki">Winienem tutaj parę słów powiedzieć na ten temat dlatego, że p. Minister Skarbu w przemówieniu swojem w Wysokiej Izbie, odpowiadając na wywody p. s. Adama i innych mówców, którzy go popędzali, ujął swoje w tym zakresie stanowisko w sposób, zdaniem mojem, nie zupełnie ścisły. Oczywiście, nie będąc powołany do zabierania głosu w tym momencie na temat ogólny, chce tylko parę słów powiedzieć, o tyle, o ile to dotyczy przedewszystkiem rolnictwa. P. Minister Skarbu, odpierając zarzut, który zdaje mi się, nie był wypowiedziany w tych wyrazach, jakie zacytował, to jest zarzut nielegalnego postępowania Ministerstwa Skarbu, przerzucił odpowiedzialność na społeczeństwo, na płatników. Zarzut tak ogólnie sformułowany dotyczyć musi także, a nawet przedewszystkiem rolników, zwłaszcza, że jako przykład p. Minister Skarbu wybrał sobie podatek majątkowy i mówiąc o opieszałości społeczeństwa, o jego niedbalstwie, o jego lekceważeniu interesów Skarbu, właśnie operował cyframi dotyczącemi podatku majątkowego. Ponieważ zaś podatek majątkowy, według jego zasad kontyngentowych, obciąża połową ogólnej swojej sumy rolnictwo, zaś dla należytego uzasadnienia proponowanej przez Komisję Skarbowo-Budżetową rezolucji musimy pomiędzy innemi także wyrobić sobie jasny pogląd na stopień obciążenia podatkowego w rolnictwie, przeto pozwolę sobie zauważyć, że z przytoczonych przez p. Ministra Skarbu cyfr nie wynika to, czego chciał dowieść. P. Minister Skarbu, oświadczając, iż obliczenia statystyczne wykazywały wysokość, wykazywały szacunek ogólnego majątku narodowego na 30, 40, 50 miliardów zł., podczas gdy deklaracje podatników wykazywały tylko 10 miliardów i chciał z tego wyciągnąć wniosek, że społeczeństwo, a więc także pomiędzy innymi i rolnicy uchylili się od należytego oszacowania swych majątków. Przedewszystkiem jeżeli chodzi o ogólne wykazy statystyczne takie, jakie posiadamy, takie, do których można przywiązywać pewna wagę z pewnemi zastrzeżeniami, to te podają o całości majątku narodowego cyfrę wyższą, aniżeli ją wskazał w niedawnem swojem przemówieniu b. Minister Skarbu, to jest cyfrę około 88 miliardów złotych dla całego obszaru Rzeczypospolitej w jej obecnych granicach, to jest taką cyfrę, jaką podawał p. Minister w mowie swojej na 19 posiedzeniu Sejmu, w mowie, drukowanej w Monitorze z dnia 6 marca 1923 r. Te 88 miliardów złotych p. Minister słusznie obliczył bez własności państwowej na 78 miliardów. Taką cyfrę podaje druk 269 projektu o naprawie Skarbu Rzeczypospolitej. W ten sposób na rolnictwo według obliczeń, przyjętych za podstawę do kontyngentowania podatku majątkowego, wypadałoby 39 miliardów zł. Ponieważ wszakże od podatku majątkowego zwalnia się posiadłości rolne w granicach od zera do mniej więcej 10 ha, obszar zaś tych posiadłości w Rzeczypospolitej wynosi około 6 milionów hektarów, to wartość majątku, rolnego ustalona jak wyżej na 39 miliardów złotych, przy ogólnej powierzchni posiadłości rolnych bez państwowych, bez samorządowych i bez kościelnych mniej więcej 22 milionów ha, nie 16 milionów ha, które podatek majątkowy opłacać mają, wynosiłaby 31.200.000.000 złotych, co odpowiadałoby; wartości 1 ha. 1775 zł. Otóż twierdzę, że p. Minister Skarbu mógłby mieć pretensję do społeczeństwa, a w szczególności do rolników, jako tych, którzy spłacają połowę podatku i majątkowego, mógłby mieć słuszną pretensje, gdyby w rozporządzenie wykonawczem do ustawy i o podatku majątkowym podane były normy szacunkowe, chociaż w pewnej mierze zbliżone do tej cyfry, którą otrzymaliśmy z ryczałtowego obliczenia, : t. j. do cyfry 1775 zł. za 1 ha. Ponieważ wszakże normy szacunkowe podane w rozporządzeniu wykonawczem p. Ministra Skarbu wynoszą średnio około 460 zł. za ha, jeżeli wziąć cenę średnią, to jest cenę trzeciej klasy gruntów ornych w trzeciej strefie ekonomicznej, to z pewnością nie będzie cyfra zbyt mała, a raczej może za duża dla wielkich obszarów, to przy 460 zł. za ha te 16.000.000 ha, które podatkowi majątkowemu podlegają, powinnaby wynieść w szacunku 7.000.000.0000 zgórą, a po doliczeniu 20% za inwentarz i budynki — 8.500.000.000 zł. Z tego po strąceniu 20% na obdłużenie, które wolno przy szacunku odtrącać i po strąceniu 8% na zniszczenie wojenne pozostanie cyfra szacunkowa 5.800.000.000 zł. A ponieważ p. Minister w przemówieniu swojem zarzucił, że płatnicy w deklaracjach wykazali wszystkiego 10.000.000.000, to znaczy rolnicy odpowiadają do połowy podatku majątkowego, która na nich spada, t. j. 5 miliardów, a my z obliczenia opartego na wskazanych w rozporządzeniu wykonawczem p. Ministra Skarbu normach otrzymujemy 5.800.000.000, t. j. cyfrę niemal odpowiadającą tamtej, która dała powód do zarzutu, przeto możemy wyprowadzić wniosek, że zarzuty te nie są należycie uzasadnione, zresztą Pan Minister Skarbu — bardzo żałuję, że nie słyszy tego, ale pragnąłbym, aby moje słowa doszły do niego, wie o tem dobrze, że my ze swej strony, t. j. rolnicy, a ja także w szczególności, dokładaliśmy wszelkich usiłowań, ażeby mające być wydanemi w rozporządzeniu wykonawczem normy szacunkowe były o ile możności podniesione. Również dobrze są znane Prezesowi Ministrów te. wszystkie zabiegi, które czyniliśmy dla spowodowania Ministerstwa Skarbu, ażeby zrobiło wszystko, co jest w jego mocy, celem wyrównania klasyfikacji gruntów i wyrównania szacunków i podniesienia ich do właściwej normy wszędzie tam, gdzie w deklaracjach nie zostały te normy i ta klasyfikacja właściwie wskazana. W tych warunkach, jeżeli przedstawicielskie organizacje społeczeństwa rolniczego czynią wszystko, co jest w ich mocy, dla ustalenia wyższych szacunków i dla poprawienia automatycznie z urzędu zeznań, gdzie mogą być wadliwe, sądzę, że przynajmniej na społeczeństwo rolnicze nie mogą spadać zarzuty Pana Ministra, że okazało zupełne lekceważenie interesów skarbowych i przed obciążeniem podatkowem się uchylało, nawet ukrywało.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#JanStecki">Co się zaś tyczy zarzutu nielegalnego działania, takiego zarzutu w takiej formie nikt chyba Ministerstwu Skarbu nie stawia. Stawiać możemy my rolnicy zarzuty, brzmiące nieco inaczej, że wymiary podatków, o ile to nie są wymiary podatku gruntowego, odbywające się całkiem mechanicznie na zasadzie norm od dawna istniejących — -wymiary podatków dla rolników odbywają się w sposób bardzo nieścisły, bardzo nierównomierny i bardzo dowolny. Dowolność w działaniu organów administracyjnych rządowych oznaczyćby mogła tyleż, ile oznacza nielegalność, gdyby nie to. że na obronę urzędów skarbowych powiedzieć można z jednej strony, że rzeczywiście w wielu wypadkach mają do czynienia z płatnikami opornymi, a z drugiej strony, że stosować muszą przepisy podatkowe tak bardzo zawiłe, bardzo chaotyczne, bardzo nieścisłe, a w dodatku raz po raz zmieniane komentarzami, zawartemi w okólnikach, wciąż rozbieżnych i jeden drugi poprawiających, że te organy skarbowe bardzo często rady sobie dać z tem nie mogą. Możnaby stawiać społeczeństwu zwłaszcza rolniczemu zarzut, że np. względem podatku dochodowego właściwie swój dochód ukrywa, to muszę tutaj stwierdzić i zapewne wszyscy rolnicy tak wielcy jak i mali to potwierdzą, że wymiar podatku dochodowego odbywa się, o ile chodzi o rolników, na podstawach całkowicie fantastycznych. Znam wypadek, w którym jeden z istotnie zamożnych rolników, gospodarujący na urodzajnej i dobrze zagospodarowanej części naszego kraju, poda do podatku dochodowego swój dochód na 4% centnara za 1 ha, na to mu urząd skarbowy odpowiedział, że ponieważ inwentarz ma w porządku i wszystko obsiane, to z pewnością ma więcej i że mu inaczej wymierzą. Jeżeliby na tego rodzaju faktach opierać wnioski, to istotnie możnaby przyjść do wniosku, że społeczeństwo rolnicze dochody swoje ukrywa. Ja zaś twierdzę, że społeczeństwo rolnicze jest obciążone podatkami bardzo znacznie. Nadto ma do czynienia wciąż z tem, co nazywamy kryzysem cen. Jest to zresztą zjawisko zupełnie takie samo, jakie spotyka się w innych krajach Europy, to jest rozbieżność pomiędzy cenami produktów przemysłowych, a produktów rolnych, wychodząca na niekorzyść rolnictwa. Na wschodzie naszej ojczyzny, w państwie sowieckiem rozbieżność ta została określona mianem otwartych nożyc, ale bez mała takie same otwarte nożyce są i w Polsce. Rząd dotychczas mimo tylokrotnych naszych skarg i jego zapowiedzi nie uczynił nie prawie w kierunku przymknięcia tych nożyc. Nie usłyszeliśmy przynajmniej dotychczas ani razu poza p. Ministrem Rolnictwa, który w swojem przemówieniu w Sejmie, komentując budżet, powiedział w sposób jasny, że jest zwolennikiem liberalizmu ekonomicznego w odniesieniu do rolnictwa i że będzie usiłował zapewnić produkcji rolniczej opłacalność między innemi przez wywóz produktów rolniczych — że takie będą usiłowania Ministra Rolnictwa w zespole rządowym, jesteśmy gotowi temu wierzyć i temu wierzymy — natomiast ze strony czynników, z których usiłowaniami p. Minister Rolnictwa będzie musiał walczyć nie spotkaliśmy dotychczas, twierdzę, ani razu jasnego i wyraźnego oświadczenia, że zdają sobie sprawę z sytuacji, w której jest rolnictwo i uczynią bodaj nie odrazu, bodaj stopniowo, ale przecież dążyć będą w sposób stanowczy do poprawienia tej sytuacji. Owszem niedawna jeszcze rozprawa pozostawiła nas bez odpowiedzi na pytanie dlaczego już nawet nie zboża chlebowe, ale zboża, które mają wartość tylko handlową, które nie mają wartości nawet pastewnej, jak naprzykład seradela, są obciążone zakazem wywozu i dlaczego się marnują, na to odpowiedzi przecież nie mieliśmy. Następnie kwestia dostarczenia rolnikom nawozów sztucznych, kwestia ułatwienia rolnikom nabywania maszyn rolniczych i potrzebnych narzędzi rolniczych pozostaje dalej otwarta.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#JanStecki">Dlatego na podstawie wszystkiego, co powiedziałem, sądzę, że mam prawo jak najgoręcej popierać w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej drugą rezolucję: „Senat wzywa Rząd, żeby zwrócił baczną uwagę na kryzys, grożący rolnictwu dla niskiego poziomu cen wytworów rolniczych, jak również dla drożyzny nawozów sztucznych, maszyn i narzędzi rolniczych oraz materiałów pomocniczych w rolnictwie, i żeby przystosował politykę celną i taryfową do potrzeb rolnictwa przez ułatwienie wywozu całej wolnej nadwyżki produkcji rolniczej, przez popieranie wymiany nawozów sztucznych za płody rolne i ich przetwory, przez obniżenie cła od maszyn i narzędzi oraz ich części nie wyrabianych w Polsce, nakoniec przez obniżenie cen węgla — a także, żeby wydatna dbałość o rozwój rolnictwa, zrzeszeń rolniczych i oświaty zawodowej znalazła stanowczy wyraz w najbliższym budżecie”.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#JakubBojko">Otwieram dyskusję. Głos ma s. Szułdrzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#TadeuszSzułdrzyński">Wysoki Senacie! Dyskusja budżetowa ma się ku końcowi. Jeżeli spojrzymy retrospektywnie na nasze obrady, winniśmy stwierdzić, że bardzo dużo spraw, dotyczących żywotnych interesów państwa, w obszernych dyskusjach było rozważonych. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że te kwestie, które stanowią podwalinę państwa, momenty gospodarcze w tej dyskusji były bardzo mało uwzględnione. Była tylko kilkogodzinna dyskusja przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu. Dziś na końcu może dlatego, że to jest najważniejsza sprawa, mówimy o rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Głos: A Skarb?)</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#TadeuszSzułdrzyński">O Skarbie Państwa dużośmy mówili i ciała ustawodawcze starały się bardzo w roku ubiegłym o napełnienie tego Skarbu. Pobudowano w formie projektu podatków bardzo liczne kanały, które mają dostarczyć złoto, aby Skarb napełnić, ale mam wrażenie, że nie dosyć pamiętano o tem, czy źródła, które mają złoto temi kanałami do Skarbu dostarczyć, nie wyschną i czy już nie ucierpiały.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#TadeuszSzułdrzyński">Jeżeli chodzi o to źródło — rolnictwo, stanowczo twierdzę, że za mało o nie myślimy. My rolnicy nieraz narzekamy na to, że gdy mówimy o naszych sprawach, to sądzi się, że przesadzamy. Mimo to spełniamy ten obowiązek i jeżeli ja tu przemawiam, to, aby go spełnić. Stwierdzam, że naszemu klubowi nikt zarzutów nie będzie mógł stawiać, jakoby właśnie tę sprawę położenia rolniczego na ubiegłej sesji niedostatecznie podnosił. Przypominam, że już przed rokiem w interpelacji tu wniesionej, mój Klub wskazywał na to fatalne położenie rolnictwa i na konsekwencje, które stąd mogą powstać. Byliśmy uspokojeni przez pewien czas, gdy Ministerstwo Rolnictwa dostało się w ręce p. Chłapowskiego. wtenczas widzieliśmy, że serio się myśli o tem, by wywóz naszych produktów stworzyć i jest nadzieja, że jakaś uprawniona zwyżka ceny zboża nastąpi. Krótki to był czas. A gdyśmy się przekonali, że te nasze nadzieje nie są ziszczone, koledzy moi rolnicy i ja spowodowaliśmy w Komisji Gospodarstwa Społecznego obszerną dyskusję, a ja jako referent tej Komisji wskazywałem z tej trybuny, zdaje się w lutym czy w styczniu, na te konsekwencje, które mogą wyniknąć dla ludności, gdy Rząd będzie zaniedbywał dalej interesy rolnictwa. Na przykładzie historycznym państwa niemieckiego udowodniłem, że bieda rolnictwa musi się odbić na produkcji przemysłowej i spowoduje bezrobocie oraz emigracje. Cyframi statystycznemi to wykazałem, że tak było kiedyś w Niemczech. I co się stało? Dziś po pół roku widzimy, że setki tysięcy naszych robotników zagranicą szuka pracy, widzimy, że warsztaty przemysłowe zwalniają robotników, że są rzesze bezrobotnych. Gdyby to rolnictwo, ten największy odbiorca przemysłowych artykułów, był w możności kupować, to dalibóg, wtenczas przemysłowe zakłady nie potrzebowałyby ograniczać swojej pracy i robotnik miałby chleb, choćby może droższy.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#TadeuszSzułdrzyński">Proszę Panów! Winienem stwierdzić, że w szerokich warstwach społeczeństwa naszego już to przekonanie coraz więcej się ustala, że bieda w rolnictwie pociąga za sobą te fatalne skutki dla przemysłu i handlu. Gdy p. Prezydent Rzplitej raczył odwiedzić nasze miasto Poznań, izba przemysłowo-handlowa na specjalnem posiedzeniu wobec niego przedłożyła rezultat naszych zabiegów, by przemysł dalej spolszczyć. Na zakończenie i prezes i wiceprezes p. Samulski przedstawili Panu Prezydentowi, jak ten przemysł udało się nam opanować i rozbudować i powiedzieli te słowa: ale pomimo to przemysłowi polskiemu dziś u nas źle się dzieje. Dlaczego? Dlatego, że rolnictwo znajduje się w takim stanie, że nie możemy się pozbyć naszych artykułów, nie mamy zbytu, a p. Samulski wręcz powiedział: dlatego, że ceny zboża są za niskie. Ale nie tylko ekonomiści, nie tylko inteligentni reprezentanci przemysłu to przyznają. Przytoczę Panom słowa wypowiedziane przez prostego rzemieślnika szewca z miasteczka do włościan, którzy mi to powtórzyli. Powiedział on: wołałbym, żeby to zboże było droższe, bo wtenczas buty obstalowywalibyście nowe, a dziś każecie je tylko reparować, a ja nie mam zajęcia. Proszę Panów, tak myśli społeczeństwo nasze. A Rząd? Jestem wdzięczny i z całem uznaniem odnoszę się do przemówienia p. Ministra Rolnictwa, wypowiedzianego przed niedawnym czasem w Sejmie, tam są bardzo piękne zapowiedzi, jest tam cały program, ale to są wszystko zapowiedzi, a mam wrażenie, że zapowiedziami samemi dziś kontentować się nie możemy, zwłaszcza, że mamy dowód na to w wypadkach z ostatnich dni, że Rząd nie odnosi się do rolnictwa tak jakbyśmy tego pragnęli. Przy ustawie celnej wszak uchwaliliśmy i w komisji i na plenum, że zadamy nieograniczonego wywozu bez żadnych opłat artykułów rolniczych.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#TadeuszSzułdrzyński">Podobno Rząd na to zgodzić się nie chce. Przy obradach nad monopolem spirytusowym reprezentant Rządu kopje kruszył za przemysłowemi gorzelniami w takiej chwili, gdy gorzelnie rolnicze ograniczyć będą musiały całą produkcję, a przecież są one integralną częścią rolniczego warsztatu stworzone tylko na to, żeby mogły przerobić te artykuły rolnicze, które umożliwiają gospodarkę postępową, jak to utrzymanie bydła, co ludności miejskiej zapewnia mięso, mleko i t. d. Tymczasem przedsiębiorstwa czysto przemysłowe, wyrabiające spirytus z melasy, mają mieć podwyższone prawo odpędu z jakiej racji? Niech zatrzymają to, co mają, ale jakże można podwyższać, gdy tyle nie produkują jeszcze, a naszą produkcję zmniejszać.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#TadeuszSzułdrzyński">Tak mówił przedstawiciel Rządu. Proszę Panów, jeszcze jedno powiem. Równocześnie z zaprowadzeniem monopolu spirytusowego, nakładają na nas w b. dzielnicy pruskiej obowiązek instalacji gorzelniczych, wymagających miliardowych nakładów. Za czasów pruskich tego nie było, a porządek w naszych gorzelniach był. Dziś żądają. żebyśmy zegary kupowali, które są w innych dzielnicach i w takiej chwili, gdy rzeczywiście wysilamy się, żeby tylko podatki móc zapłacić i produkcji naszej nie obniżyć, w takiej chwili z bezwzględnością pewną Rząd się do nas odnosi i mimo nasze prośby, żeby nam to odroczyć na później, żąda zaprowadzenia tak kosztownych instalacyj. To nie jest życzliwość.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#TadeuszSzułdrzyński">Proszę Panów, zaraz kończę, bo nie chciałbym zabierać długo Panom czasu i powiadam: zwracamy uwagę na to. co się dzieje i twierdzimy stanowczo, że dłużej rolnictwo czekać nie może. Ten okres przejściowy, o którym nam tyle mówiono, raz się musi zakończyć, rozumiemy doskonale intencję Rządu, żeby w tym przejściowym okresie chleb nie był drogi, rozumiemy, ale raz musi się to skończyć, musimy mieć możność sprzedawania naszych produktów po cenach kosztów produkcji. Jeżeli dziś zanoszę do Pana Ministra prośbę, żeby zakończył się ten okres, to sądzę, że nie przemawiam tylko w interesie rolnictwa, nie tylko w interesie produkcji rolnej, ale w interesie tej najpewniejszej podstawy ekonomicznej Państwa i nawet w interesie tych rzesz bezrobotnych, które dziś nie mają chleba dlatego, że nie mają pracy, a gdy nam się będzie dobrze działo, to znajdą tę pracę i będą miały za co kupić chleb, może nieco droższy.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#JakubBojko">Głos ma s. Średniawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#AndrzejŚredniawski">Wysoki Senacie! Wiadomem jest powszechnie, że w czasie wojny najwięcej ucierpiało rolnictwo, wojna głównie żerowała na rolnictwie. Obiekty, które rolnik posiada, nie dadzą się ukryć, nie można schować ani ziemi, ani budynków, inwentarz też i plony w pierwszym rzędzie pastwą się, stają. Wskutek tego rolnik został istotnie zniszczony, a jednak zasługą wielką jest rolnika, że zaledwie wojsko opuściło jego zagony, on odrazu uprawiał to pole i dzięki temu — naród mógł przetrwać te najcięższe czasy. W ciągu trzech lat stanęło ugorem około 3 miliony morgów ziemi. Wskutek właśnie dewastacji wojny rolnik potrafił te ugory wszystkie naprawić. Nasi dziennikarze, nasi publicyści nie uznali tego, nikt tego nie podnosił, dopiero trzeba było, ażeby Hilton Young nie pamiętam dokładnie jakimi słowami, unosił się nad pracowitością polskiego rolnika.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#AndrzejŚredniawski">W pierwszych latach po wojnie był ogromny brak środków żywności wskutek właśnie tego zniszczenia rolnictwa i wtedy rząd słusznie zamknął granice, zakazał wywozu, bo sam musiał sprowadzać jeszcze tysiące wagonów zboża z zagranicy. Ale po jakiś trzech latach rolnictwo uprawiło odłogi i zboża i żywności okazało się tyle, że było zupełnie wystarczająca ilość. Mimo tego zakazy pozostały. Przyszły dwa następne lata dość urodzajne i wskutek tego okazała się duża nadwyżka zboża, ale mimo tego wszystkiego rząd zakazy utrzymał. Jeżeli dawał pozwolenia na wywóz pewnej ilości drobnych artykułów, jak naprzykład paru wagonów jaj, to na to nakładał opłaty w drodze licytacji, poczynając od 150 funtów szterlingów. Wszystkie produkty rolne zostały zamknięte i musiały potanieć. Potanienie produktów rolnych, to jest rzecz sympatyczna dla wszystkich, jednakże rolnik także żyć musi, nie chce brać za produkty więcej dla tego, żeby miał się bogacić, ale musi egzystować i to, co produkuje, musi zamienić na inne rzeczy. I proszę Panów, doszliśmy do tego, że dziś mamy literalnie połowę cen przedwojennych za zboże. Biorę tu nie Królestwo, ale weźmy dzielnicę poznańską lub małopolską, mamy tam połowę cen przedwojennych. Tymczasem wszystko to, co rolnik potrzebuje, jest daleko droższe, przeciętnie jest dwa razy droższe niż przed wojną. A jeżeli porównamy te ceny w stosunku do rolników, to są one często cztery razy droższe. A przecież wiemy, że tej ludności rolniczej jest w naszym kraju aż 3/4 całej ludności, więc nie wolno jej gnębić, muszę się w ten sposób wyrazić.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#AndrzejŚredniawski">Teraz przechodzę do hodowli bydła. Myśmy zaprowadzili u nas hodowlę bydła czerwonego, polskiego. Ta sprawa była przez towarzystwa rolnicze popierana i subwencjonowana przez rząd austriacki. 20 lat praca ta trwała. Doszliśmy do ładnych rezultatów, sprawa jednak nie była jeszcze skończona, gdy nadeszła wojna. I co ona zrobiła? Pierwsze reproduktory najlepsze, najładniejsze, poszły pod nóż, również i krowy wojsko wybierało co najlepsze sztuki, to wszystko poszło pod: nóż. Kiedy zaś zaczęło się krzyczeć, że się dewastuje kraj, kazali spędzić pewną ilość bydła z każdej wsi i tyle a tyle sztuk i znowu przyszło wojsko i reprezentacje miast i znowu najlepsze sztuki wybierali a najgorsze zostawiali. A wiec całe dziesiątki lat pracowało się nad tem. aby podnieść, ulepszyć i uszlachetnić, a to wszystko poszło w odwrotnym kierunku przez lata wojny. Otóż to wymaga dziś koniecznie pomocy. Bez pomocy Biedny rolnik nie jest w stanie ani kupić dobrego reproduktora, ani go wogóle utrzymać. Hodowla bydła potrzebuje koniecznie wydatnej pomocy.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#AndrzejŚredniawski">Budżet Ministerstwa Rolnictwa jest niesłychanie mały, niesłychanie skąpy. Rozumiem, że z powodu sanacji Skarbu istotnie Rząd musi ograniczać swoje wydatki do ostatnich granic, ale nie na masach najbiedniejszych, które stanowiły i stanowią w każdem Państwie fundament. Nie na tych masach trzeba oszczędzać, lecz na administracji. Administrację dzisiaj mamy tak gorliwą i tak dużo czasu posiadającą, że nawet to, czego się przy austriackich ustawach nigdy nie wyciągało, to dziś się wyszukuje, jakieś małe młynki, jakieś drobiazgi, jeżeli ktoś buty połata, to każę się mu płacić patent, każę się brać karty przemysłowe i przedstawić dowody uzdolnienia. Szykany robią ci ludzie, którzy pracowali za czasów austriackich i tego wówczas nie robili. Dziś polscy urzędnicy to robią i dokładają wszystkich sił, ażeby obrzydzić ludowi Polskę. Powiedziałem nawet przy sposobności tym panom. Widocznie zadużo was jest, jeżeli się wyszukuje na całem dziury, żeby ludzi tylko szykanować. Można więc w tym kierunku zrobić duże oszczędności. Pamiętam czasy austriackie, wprawdzie dzieckiem wtedy byłem, ale potem z różnych pism i opowiadań słyszałem, że. w sądzie powiatowym był jeden naczelnik, miał jednego sędziego, kilku diurnistów i dwóch woźnych i to była administracja i sądownictwo. To było, zdaje się, do roku 1867. A potem pomalutku, pomalutku wprowadzono w starostwie więcej urzędników i t. d. Dlaczego dziś my nie możemy zacząć Itak skromniutko, a potem w miarę środków wzrastać, a nie ograniczać lud, ograniczać ludzi, którzy produkują, którzy są zniszczeni wojną i przeszli wielkie klęski i cięgi. Trzeba dać im czas, ażeby się podnieśli. Wprawdzie się mówi, że płacili małe podatki wskutek dewaluacji, bo chociaż w Sejmie po przednim podnosiliśmy je do miary przedwojennej, ale z powodu spadku marki nim przyszło do płacenia, to pokazało się, że to są śmieszne Dodatki, ale trzeba pamiętać, że rolnik płacił trzecią część conajmniej daniny na rzecz innych warstw nierolniczych. To był ciężki podatek i to trzeba rachować.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#AndrzejŚredniawski">Otóż, proszę Panów, w tych warunkach, oczywiście chciałbym zwrócić uwagę Rządu, że inaczej potrzeba na przyszłość postępować. Wszystkie zachodnie państwa bardzo się troskliwie obchodzą z rolnictwem, bardzo się niem opiekują tak samo i Niemcy pod względem narodowościowym brutalne i bezwzględne, pod względem gospodarczym rozumiały, że gospodarstwo powinno stać wysoko.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#AndrzejŚredniawski">To samo w Austrii było, mieliśmy tam pomoc i nawet podatki gruntowe tam się ciągle redukowało; w miarę jak podatki dochodowe wynosiły więcej, to obniżało się podatki gruntowe.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#AndrzejŚredniawski">Wiemy, że w Anglii podatek gruntowy zupełnie nie istnieje, w Prusach także ten podatek został przekazany samorządom i t. d„ bo każdy kraj to rozumie i Niemcy, które przecież są przemysłowe — więcej tam ludzie z przemyski żyją niż z rolnictwa — tak się opiekowały rolnictwem, a cóż dopiero powinno być u nas, kiedy to jest kraj głównie i wyłącznie prawie rolniczy. Mamy trochę tęgo przemysłu, ale ten przemysł się zachwiał. On jest tak chory, że nie wiem, czy z tej drogi nawróci, czy będzie i w stanie się rozwinąć i czy istotnie da podstawę bytu ludności.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#AndrzejŚredniawski">Teraz jeszcze chciałbym jedną rzecz podnieść, mianowicie obecnie spotkały naszą dzielnicę, t. zn. Małopolskę. rozmaite klęski. Klęski tę dotknęły nie całą Małopolskę, tylko wyjątkowo tu I owdzie nad rzekami położone wsie. Pozatem były także znaczne gradobicia, wielkie ulewy, szczególnie nad średnią Małopolską. Posłowie podnieśli tu wielki alarm z tego powodu i prosili o pomoc. Uchwalono zdaje się 6 milionów na pożyczki. Proszę Panów, zdaje się za te pożyczki przez kasę centralną dla gospodarstw zniszczonych klęskami, Rząd żąda 9%; do tego kasa centralna dodaje na swą administrację 3%, zaś na miejscowe kasy raifeisenowskie dodaje się znowu 3%, czyli razem 15% i to jest pożyczka na 3 miesiące.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#AndrzejŚredniawski">Proszę Panów, są wsie, które zostały kompletnie zniszczone, zupełnie zalane, gdzie nawet na strychach ludzie siedzieli, bo mieszkania i wszystko zostało zalane i czy ci ludzie będą w stanie spłacić po 3 miesiącach ten dług i jeszcze w dodatku 15% zapłacić? Nawet najlepiej zagospodarowane gospodarstwo w normalnych czasach przynosiło wogóle 5% dochodu, więc w jaki sposób taki rolnik może spłacić tę pożyczkę? I to się nazywa zapomogą! Dlatego też niektóre gminy zupełnie zrezygnowały z tego wielkiego zasiłku.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(S. Kędzior: Nie potrzebują tych pożyczek, bo nie są w stanie im podołać.)</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#AndrzejŚredniawski">Rząd austriacki w takich wypadkach dawał bezzwrotne zapomogi, a przynajmniej, jeżeli dawał pożyczki, to dawał pożyczki bezprocentowe i spłacane po 6 czy 8 latach.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#AndrzejŚredniawski">W sprawach podatkowych, o ile mówiłem, że dawniej płaciliśmy mało, tak teraz musimy więcej płacić, niż przed wojną. Ale, proszę Panów, przy udzielaniu kredytu, przy udzielaniu pomocy, prawie żadnej pomocy nie było. Dano nam natomiast pewną rekompensatę i to dość hojną przy wymiarze podatku majątkowego.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#AndrzejŚredniawski">Na przyszłość żądamy ograniczenia tych opłat wywozowych, żądamy wolnego zupełnie wywozu i nietylko wywozu, ale Rząd powinien tak samo bronić nasze rolnictwo jak broni przemysłu, to znaczy także dowozu. Bolszewja niszczyła tak samo rolnictwo, rabowali, niszczyli wsie, rekwirowali wszystko, zabierali plony i ostatecznie doprowadzili do tego, że nastał głód i kilka milionów ludzi wymarło. Dziś o ile czytamy i dowiadujemy się. bolszewicy zmienili swoje postępowanie, bo widzą, że nie tędy droga. Otóż jabym powiedział także i naszemu rządowi, że powinien pamiętać o tem, że nie tędy droga. Nam się należy przynajmniej ta sama opieka i to samo traktowanie, jak przemysłowi, a zatem wywóz wolny, a dowóz ograniczony. Trzeba pamiętać o tem, że Rosja się dźwiga gospodarczo, czy tam się dźwiga szybko czy nie, ale koniec końcem fakt jest, że jednak produkcja rolnicza podnosi się. Tak samo mamy w Rumunii niezmiernie bogate obszary ziemi urodzajnej. Otóż Polska nie jest w stanie z niemi konkurować, jeżeli rzucą zboże na nasz rynek, bo tu pracują na piaskach, na skrawkach ziemi, a jeżeli chcą konkurować, to można tylko przy pomocy dużych nakładów, nawozów sztucznych i t. d. Byłem na Ukrainie i znam tę gospodarkę i widziałem, że jeżeli rolnik sochą zorał, nie progiem przewracał ziemię, tylko sochą poruszył i zasiał, to jeszcze miał ładne plony. Otóż przy takiej urodzajności my nie możemy rywalizować i konkurować i dlatego nam się należy ta opieka, żebyśmy także egzystować mogli.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#AndrzejŚredniawski">Teraz należałoby także pomyśleć o tem, żeby w przyszłości obmyśleć plan jakiejś gospodarki rolniczej, gdzie założyć jakie szkoły i t. d. Słyszałem i czytałem, że rolnictwo we Włoszech bardzo podupadło i bardzo spadło nisko, a jednak Włochy jeszcze przed wojną opracowały pewien plan, wprowadziły instruktorów, szkoły rolnicze i już przed wojną rolnictwo się znacznie poprawiło. Więc i tu trzeba zrobić to samo. Mamy bardzo wielkie obszary ziemi, gdzie rolnictwo stoi bardzo nisko. Trzeba wkładów, umiejętności, trzeba, ażeby był jakiś plan, jakiś wysiłek Rządu, względnie Ministerstwa Rolnictwa wspólny ze stowarzyszeniami rolniczemi. Uważam, że my bez wielkiego wysiłku moglibyśmy podwoić plony z tych obszarów, jakie posiadamy. Widzimy to najlepiej na Poznańskiem. Poznańskie istotnie więcej o połowę dawało, aniżeli Małopolska, pomimo, że Małopolska miała dzielnice bardzo urodzajne i więcej dwa razy, jak Królestwo, a jak słyszymy na Kresach jest bardzo marnie. Jeżeli tam potrafiono podnieść dwukrotnie plony, to ostatecznie my potrafimy conajmniej to samo, tembardziej, że tu jest nie 10 metrów z ha, tylko 4 przeważnie.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#AndrzejŚredniawski">Apeluję do p. Ministra, ażeby był łaskaw na przyszłość wywalczyć nam lepsze warunki przy układaniu nowego budżetu, ażeby ten plan co do gospodarki, względnie podniesienia naszej gospodarki, naszego rolnictwa, ażeby był przeprowadzony.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Pułaski.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#LudomiłPułaski">Wysoki Senacie! Nie będę się długo rozwodził nad poszczególnemi pozycjami omawianego budżetu po szczegółowem sprawozdaniu, które tu złożył p. referent Stecki, zwłaszcza, że jesteśmy zmuszeni przyjąć ten skromny bardzo budżet ze względu na sanację Skarbu z temi małemi zmianami, które zostały wprowadzone przez komisję sejmową. Pominąć jednak nie mogę tych głównych niedomagań rolnictwa i gospodarki państwowej, które niedostatecznie wpływają na rozwój rolnictwa i są ściśle związane z budżetem Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#LudomiłPułaski">Nie winię tu ani obecnego Rządu, ani obecnego Ministra Rolnictwa, bo że skonstruowany został taki budżet winić należy może nas samych, może obie Izby ustawodawcze, że tak późno wogóle do zagadnień rolniczych się wzięły, winić należy, być może Sejm Ustawodawczy, który bardzo mało potrzebom rolnictwa uwagi poświęcał. Zaakcentować jednak tutaj muszę, że są pewne działy tego budżetu, które są zupełnie zadekretowane i nie licują z powaga tego budżetu rolnictwa, który powinien być jednym z najlepiej uposażonych budżetów Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#LudomiłPułaski">Zwracał już uwagę p. referent Stecki, że dochody Ministerstwa są oparte przeważnie na opłatach weterynaryjnych prawie wyłącznie w jednej dzielnicy, mianowicie w b. Królestwie Kongresowem. Cyfry przedstawiają się w sposób następujący: z opłat weterynaryjnych otrzymano 10.700.600 zł. Następnie ze stacji kopulacyjnej 904.055 zł., przy ogólnych dochodach Ministerstwa Rolnictwa niespełna 13.000.000 zł., czyli wychodzi na to, że te pieniądze, które winny iść na walkę — jak słusznie zaznaczył s. Stecki, z chorobami zakaźnemi u zwierząt domowych, których to chorób mamy niepomiernie dużo, na zakup reproduktorów i na polepszenie inwentarza, który jest słaby, a zwłaszcza u małej własności, bo choć mała własność posiada dużo inwentarza, ale ten inwentarz jest w bardzo złym gatunku, pieniądze, które winny były iść na walkę z epidemiami i na podniesienie hodowli, idą tylko na zwyczajne rozchody Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Minister Rolnictwa Janicki: To jest nieporozumienie.)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#LudomiłPułaski">W sprawie wydatków na oświatę rolniczą, państwo przewiduje 600.000 zł. subwencyj, komisja sejmowa podwyższyła tę pozycję do 900.000 zł. Na melioracje jest przewidziane 15.590 zł., jest to suma nieskończenie nikła na przeprowadzenie jakiejkolwiek melioracji. Na szkoły ludowe, które posiada państwo, 79 szkół samorządowych i 25 prywatnych projektuje się 1.167.534 zł. Sejm podwyższył tę pozycję. Na stacje botaniczne, na instytut naukowy, na instytut w Bydgoszczy, Puławach razem 724 506 zł. Jak nikłą jest ta suma to choćby tylko wskaże na budżet Centralnego Towarzystwa Rolniczego na terenie tylko jednej Kongresówki. Otóż w tym budżecie projektujemy wydać ogólnie 2.120 258 zł. na ogólne cele rolnicze b Kongresówki. Z tego na 7 szkół, które są w posiadaniu Centralnego Towarzystwa Rolniczego projektowane jest dać subwencji 254.000 zł. Wychodzi cyfrowo, że o ile Centralne Towarzystwo Rolnicze wydaje na 7 szkół 254.000 zł. czyli mniej więcej około 30.000 zgóra na idącą szkołę subwencjonowaną, to Państwo w tym preliminarzu budżetowym wydaje niespełna 10.000 zł. na jedną szkołę zawodową, popieraną przez Państwo respekcie zostającą pod jej zarządem.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#LudomiłPułaski">To są cyfry chyba dostatecznie przekonywające i słusznie ten punkt widzenia został podniesiony na Komisjach Sejmu i Senatu, ale naturalnie dzięki trudnościom finansowym nie została ta suma odpowiednio podwyższoną.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#LudomiłPułaski">Przechodzę teraz co do kilku cyfr, znowu ilustrujących gospodarkę Państwa w dziedzinie drugiego działu, mianowicie — przedsiębiorstw państwowych Majątki państwowe wydzierżawiane przez Ministerstwo Rolnictwa prywatnym osobom wynoszą w okrągłej liczbie 265.000 ha. Dochód z tego tytułu wynosi ekwiwalent 321.419 mtr. żyta, czyli w przecięciu mamy wszystkiego 1.2 kg. żyta z 1 ha. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że od nas, płatników rolnych Skarb Państwa przyjmuje dochodu z 1 ha najmniej 220 kg. przy obliczaniu podatku dochodowego, a jak p. referent Stecki przykładowo mówił, że nawet 450 kg. z 1 ha w niektórych okolicach kraju wydaje się Izbom Skarbowym zamało, więc widzimy jak nieskończenie mały dochód ma Państwo z majątków państwowych. Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, że ten dochód — 1.2, to nie jest czysty dochód, ponieważ trzeba jeszcze odliczyć podatki gruntowe, których obiekty państwowe nie płacą, czyli faktycznie dochód Ministerstwa Rolnictwa redukuje się do 70 kg. z hektara. Taki jest właściwy stan obecny.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#LudomiłPułaski">Doskonale rozumiem i podzielam poglądy p. Ministra Janickiego, które wypowiedział w komisji senackiej, iż wypuszcza się majątki w dzierżawę tylko osobom, dającym gwarancję, że dobro Państwa nie zostanie na szwank narażone, to jest osobom pewnym, a jednak śmiało twierdzić mogę, że dochody uzyskane z tego działu są stanowczo za małe i mogłyby być conajmniej dwukrotnie podwyższone.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#LudomiłPułaski">Teraz chciałbym podać kilka cyfr co do gospodarki w lasach państwowych. Lasów posiadamy ogółem 2.881.679 ha, w tem lasów produkujących 2.524.824 ha. Projektowany jest dochód z tego, jak Panowie widzicie ze sprawozdania Komisji Budżetowej, około 60.000.000 złotych. Niestety, i ten dochód jest zakwestionowany w tem sprawozdaniu, ponieważ okazuje się, że do 1 lipca Skarb Państwa uzyskał tylko 2.450.000 zł. czyli, że całą sumę do 60 milionów powinniśmy uzyskać obecnie. Jest to zdaje się, o ile mi wiadomo, absolutnie nieaktualne, ponieważ ceny drzewa spadły i zdaje mi się. że z tego tytułu nie 60 milionów, ale może najwyżej 20 milionów Państwo Polskie posiadać będzie. Ale nie o to mi chodzi. Chodzi mi wogóle o całokształt gospodarki w tych lasach państwowych, przez cały okres 5 lat istnienia Polski. Jeżeli, proszę Panów, przyjrzymy się sprawozdaniom komisji oszczędnościowej, wyłonionej na skutek żądania Nadzwyczajnego Komisarza Oszczędnościowego, to przekonamy się, że niestety przez te całe 5 lat gospodarka państwowa była jak najgorszą. Nie będę się tu wdawał w szczegóły, powiem tylko, że w tem sprawozdaniu figurują tego rodzaju ogólniki, jak np: rachunkowość skomplikowana, koncentracja kompetencji, skomplikowana instrukcja, brak procedury dyscyplinarnej, brak mieszkań dla urzędników, nieusuwalność personelu, trudność objazdów, defraudacje, wypasy, brak kultur. Np. co do kultur, tych kultur, które są podstawową rzeczą gospodarki leśnej, stwierdza komisja, że na kultury i szkółki, jako na podstawę przyszłości lasów Rzeczypospolitej, należałoby zwrócić specjalną uwagę, tymczasem kredyty na zalesienie w roku bieżącym nadeszły z takiem spóźnieniem, że niektóre okręgi nie były już w stanie ich całkowicie wykorzystać.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#LudomiłPułaski">Następnie mam tu także przed sobą raport tejże samej komisji oszczędnościowej co do gospodarki leśnej w Białowieży. Stwierdzają panowie rzeczoznawcy, że zapas ogólny masy drzewnej w Puszczy Białowieskiej przewyższa 30.000.000 mtr i jest większy, aniżeli powinien mieć dobry drzewostan.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#LudomiłPułaski">Nie będę naturalnie odczytywał całego sprawozdania, tylko nadmieniam, że jednym z najpoważniejszych zarzutów natury ogólnej jest ten. że wyrąb nie prowadzi się za gotówkę, tylko za drzewo, mianowicie w ten sposób, że za wyrąb daje się kupcom około 35% drzewa użytkowego, lub 40% drzewa opałowego. Czyli rezultat tej dotychczasowej gospodarki bywa taki, że wogóle jak stwierdzają przy bliższem rozpatrzeniu i bezstronnem zbadaniu białowieskiej gospodarki leśnej odnosi się wrażenie, że Puszczę Białowieską eksploatuje nie Skarb, lecz przedsiębiorcy na swoją własną korzyść. Na 6 tartaków o 22 trakach w Puszczy Białowieskiej wydajność, którą podaje się na 186,000 mtr3, jest znacznie mniejsza, bo przeciera się faktycznie mniej jak połowę tej ilości, tymczasem produkcja drewna użytkowego jest znacznie większą.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#LudomiłPułaski">Gospodarka tartaczna w Puszczy jest bezplanowa. Tartaki bowiem częściowo są wypuszczone w dzierżawę, a częściowo oddane przedsiębiorstwom z prawem przecierania na procenty. Przedsiębiorcy przecierają 1/3 materiałów własnych.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#LudomiłPułaski">Proszę Panów, jeżeli chodzi zatem o ogólną charakterystykę projektowanego budżetu Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych, to muszę zaznaczyć, że co do działu ogólnego, zarysowuje się nikły udział Państwa w podniesieniu produkcji rolniczej, niewydatne zasilanie organizacji rolniczych, brak popierania wiedzy zawodowej, prawie żaden współudział Państwa w melioracjach rolnych, słaba organizacja walki z epidemiami, a zatem niemal całkowita negacja pracy twórczej. Z drugiej strony gdy chodzi znowu o majątki państwowe i lasy zupełny brak organizacji i sprężystego funkcjonowania zarządu, mogącego, jak to powyżej wykazałem, dochody państwowe podwoić. Dzieje się to dlatego, że jak to już zaznaczyłem, Skarb Państwa ze względu na sanację nie może łożyć więcej na inwestycje i każda inwestycja okazuje się nieaktualną, a Ministerstwo Rolnictwa nie dysponuje odpowiednim personelem sił fachowych dla eksploatacji leśnej, któryby ten dział dochodu znakomicie podwyższył.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#LudomiłPułaski">Z radością witamy decyzję p. Ministra Rolnictwa, który w myśl życzeń wyrażonych w komisji sejmowej i senackiej zarząd eksploatacji lasów państwowych wydzielił w oddzielną jednostkę, wobec tego mamy nadzieję, że dzięki tej decyzji inną będzie i sprężystszą organizacja. W dniu dzisiejszym jednakże śmiało powiedzieć muszę, korzystając że mówimy o rolnictwie, że do tego czasu, do ostatnich kilku miesięcy Ministerstwo Rolnictwa w sprawach rolniczych niemal głosu nie zabierało, a nawet w tak doniosłych decydujących momentach, jak przy debatach o reformie rolnej, nie słyszeliśmy wypowiedzenia się Ministerstwa Rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#LudomiłPułaski">Niedawno odbyty kongres rolniczy w dziesiątkach rezolucji, ogłoszonych we wszystkich pismach, uwydatnił potrzebę rolnictwa, uwydatnił krzywdzącą ekonomiczną politykę Państwa, o czem tak dobitnie tutaj mówił dzisiaj referent, skutkiem czego jest obecne przesilenie finansowe, tymczasem Izby nasze prawodawcze dotąd zajmowały się rolnictwem tylko przygodnie, a głównie zajmowały się ustanawianiem urzędu ziemskiego, następnie Ministerstwa Reform Rolnych, zapominając o tem, że cały ten dział niepodzielnie do Ministerstwa Rolnictwa należeć winien. Nikt nie przeczy, że w dziedzinie reform rolnych jest wiele do zrobienia, o czem przy budżecie Ministerstwa Reform Rolnych tak rzeczowo mówił s. Gruetzmacher, lecz dotąd praca nasza rzekomo prawodawcza pochłaniała tylko nieprodukcyjnie czas i nerwy setek ludzi, wzbudzała apetyty, potęgowała waśń społeczną, ale ani na jotę nie pomagała podniesieniu rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#LudomiłPułaski">Były to wielkie wstrząsy, ale poczciwa nasza ziemia dotąd to wszystko znosiła. Dopiero przy budżecie Ministerstwa Rolnictwa w roku bieżącym pierwszy raz przyznał p. Minister Rolnictwa w swojem przemówieniu, że dotąd Rząd bardzo mało w zakresie poprawy rolnictwa uczynił, zaznaczył, że ma zamiar przyczynić się do rozwoju rolnictwa, ale również odważnie z trybuny sejmowej powiedział te słowa, które tu dosłownie cytuję, że „rozumiejąc konieczność reformy rolnej, zapatruję się na tę ostatnią z punktu widzenia ochrony produkcji. Majątki o wysokiej kulturze winne być ustawowo ochronione. Ważną jest rzeczą, by rolnik dokładnie wiedział, jaki los go czeka”. Tak Panowie, to były słowa Ministra, które dosłownie powtarzam, które musiały wreszcie paść, by społeczeństwo się ocknęło, bo dotąd hołdowało się zasadzie: rolnictwo samo sobie jakoś poradzi. I rzeczywiście ono sobie radziło, lecz tylko dzięki niezdrowym stosunkom finansowym, jakie w okresie dewaluacji marki polskiej istniały. Mówi się dużo z trybuny sejmowej i tu w Senacie odzywały się głosy, że dzięki dewaluacji rolnictwo popłaciło wszystkie swoje długi i wierzytelności, ale okazuje się, że tak nie jest, bo są dziś dowody, że największa część długów, to jest długi Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, zostały spłacone w znikomej części i to głównie przez rolników w tych częściach kraju, gdzie nie było pożogi wojennej, a co do małych rolników, jak tu zaznaczono, kieszenie ich są zupełnie puste.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#LudomiłPułaski">Władze państwowe do tego czasu prócz papierowych rozporządzeń nieraz bardzo dokuczliwych i niecelowych raczej przeszkadzały, niż przychodziły z pomocą pracującemu na roli. Z pomocy państwowej korzystał niepodzielnie przemysł i to przemysł wielki, przerabiając surowce zagraniczne, a przemysł rolniczy, ten przemysł w kraju par excellence rolniczym musiał poprzestawać wyłącznie na własnych siłach. Tymczasem uprzemysłowienie gospodarstwa wiejskiego jest właśnie wytyczną bieżącej chwili. Przemawia za tem geograficzne położenie Polski, wybitnie dobroczynny klimat sprzyjający rolnictwu, względy natury politycznej — bezpieczeństwa Państwa, które musi być samowystarczalne, wreszcie konieczność ześrodkowania sił roboczych na wsi, dziś rozproszonych, szukających pracy zagranicą, gdy tej pracy mamy nadmiar u siebie. I żałować należy, że dotąd w tym kierunku nic nie zrobiono. Głos przemysłu wielkiego był zawsze wysłuchany, zawsze się znalazły wydatne środki państwowe na zaspokojenie jego potrzeb. Bo za tym przemysłem wielkim stal robotnik fabryczny, który umiał grozić zorganizowanym strajkiem. Tymczasem rolnictwo, czy to znajduje się w posiadaniu mniejszej czy większej własności, strejkować nie może, bo praca rolnika jest związana ściśle z porami roku. A strata jednego dnia może przyczynić niepowetowane straty dla jego warsztatu pracy. Lecz niedostateczna uprawa roli przy braku kredytu, zła ekonomiczna polityka Rządu, brak melioracji, na które rolnika dziś nie stać, jak i na konieczne inwestycje, przyniosą państwu nieobliczalne straty. I tu” śmiem twierdzić, gdy zastrajkuje produkcja, a na to się, proszę Panów, zanosi, zastrajkuje wówczas cala Polska.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#LudomiłPułaski">Dlatego ostatnia wybiła godzina, gdy rolnik pozbawiony pomocy Państwa, czy to w uregulowaniu cen za produkty rolne, czy w możności uzyskania kredytu długoterminowego, czy przez brak środków komunikacyjnych, bezpieczeństwa osobistego i warsztatu pracy, będzie mógł spokojnie i z wrodzoną mu pracowitością wytrwać na swym posterunku, na swym zagonie. Klucz polepszenia do sytuacji rolnictwa, a tem samem całego Państwa jest w ręku Ministerstwa Rolnictwa; ono powinno mieć to poczucie swojej siły, reprezentując 75% ludności, a tem samem jest uprawnione do rozpoczęcia sanacji stosunków. Jemu się musi podporządkować Ministerstwo Reform Rolnych, bo wprost nie mogę zrozumieć, aby polityka Ministra Reform Rolnych mogła nie iść w parze z polityką ogólną, którą reprezentuje Minister Rolnictwa. A potem sanacja stosunków, to jest uzyskanie kredytu długoterminowego dla rolnictwa, bez którego rolnik absolutnie obejść się nie może i zbudzenie poszanowania prawa własności. Jeżeli tego kredytu długoterminowego do tego czasu nie mamy i nie możemy go znaleźć ani wewnątrz, ani na zewnątrz, to powodem tego jest brak do nas zaufania, a zaufania niema, bo niema poszanowania prawa własności, zasady wytycznej naszej Konstytucji. Tego prawa własności powinno Ministerstwo Rolnictwo bronić, bo to jest klejnot, który należy strzec, jak źrenicy w oku.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#LudomiłPułaski">Mam nadzieję, że ostatnie debaty, które miały miejsce w Sejmie i Senacie w sprawach rolnych, otworzą oczy tym, którzy do tego czasu nie chcieli słyszeć o rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#LudomiłPułaski">Chcę jeszcze zaapelować do naszej prasy. Do tego czasu prasa nie doceniała potrzeb rolnictwa, może dlatego, że rolnictwo nie było popularne — niech więc się stanie rolnictwo popularnym, bo od rolnictwa zależy przyszłość sanacji naszego Skarbu.</u>
<u xml:id="u-19.20" who="#LudomiłPułaski">Budżet tem. który tu został zreferowany przyjmujemy, lecz przyjmujemy jako przymuszony ze względu na sanację Skarbu, ale żądamy w przyszłym budżecie uwzględnienia istotnych potrzeb rolnictwa.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Karnicka.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#AleksandraKarnicka">Nie jest to przypadkowym zbiegiem okoliczności, że dyskusja nad budżetem Ministerstwa Reform Rolnych i Ministerstwa Rolnictwa zbiegła się w jednym dniu. Oczywista rzecz zachodzi między temi dwoma resortami bardzo ścisły związek i dlatego skąpy i biedny budżet Ministerstwa Rolnictwa musi nas specjalnie smucić. Z jednej strony stworzenie Ministerstwa Reform Rolnych świadczy o tem, że mamy zdecydowaną linię, i trudno przypuścić, ażeby ona mogła być nieprzemyślana, kiedy tak duża ilość osób brała w dyskusji udział, widać więc, że na mocy pewnych zasad ta lin ja została wytknięta. I dlatego, zdaje mi się, że musi nas niepokoić, czy istotnie Ministerstwo Rolnictwa przejęło się myślą o tem, że ta wielka idea musi być wykonana, bo nie ulega wątpliwości, że danie warsztatu pracy jest tylko jedną, bardzo niedużą cząstką tego przeprowadzenia reformy rolnej. Warsztat pracy, jak wiemy — może ja trochę po dyletancku to biorę — warsztat pracy, to mniej więcej W rozchodów, a 1/4 rozchodów pójdzie na zagospodarowanie, na zainstalowanie, zmontowanie tego warsztatu pracy i dlatego pytam Ministerstwo Rolnictwa czy dostatecznie przejęło się myślą o konieczności wprowadzenia tego nowego sposobu gospodarowania i czy dba o to. ażeby to nie zaprzepaściło się, ale na odwrót, ażebyśmy otrzymali rezultaty, których się cały naród po tej reformie spodziewał.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#AleksandraKarnicka">A naród polski przecież nie z własnej winy jest rolniczym, a jedynie dlatego, że takie jest jego położenie i taki jest jego stopień rozwoju. Jeżeliby według przepisów rzeczywiście rozumnych odrazu zastosować najwyższą jakąś formę opracowania tego całego naszego narodowego warsztatu pracy, to możebyśmy naukowo rzeczywiście doszli do jakichś lepszych rezultatów. Ale niestety śmiało możemy powiedzieć, że z jednej strony materialnie nas nie stać na to, żeby szybko to przeprowadzić, a z drugiej strony może działa tu presja tych ludzi, tych bezrobotnych, którzy mają na swoje wytłumaczenie to, że nie mają gdzie rąk podziać, nie mogą wyjechać, nie mogą zastosować swoich sił w przemyśle, bo i ten stoi, więc okazuje się, że może ta reforma rolna jest najtańszym sposobem załatwienia tej palącej kwestii bezrobocia. Ale naturalnie wielka rzeczą jest tu -udział Ministerstwa Rolnictwa, żeby ono możliwie przewidziało te wszystkie rzeczy, które trzeba będzie zrobić łącznie z ta reformą rolna.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#AleksandraKarnicka">Po pierwsze chcę mówić o melioracjach rolnych. Każdy, kto na warsztacie rolnym pracował. Wie dobrze co to jest ustalony warsztat, a co jest warsztat zakwestionowany i jak inaczej się na nim pracuje. Warsztat zakwestionowany jest zły dla Większych właścicieli, ale jest wręcz fatalny dla małych właścicieli. Przecież dla małego właściciela to jest połączone z radykalną zmianą, połączone ze zmianą nawet siedziby, trzeba zupełnie się wynieść, przenieść. O ile napewno nie będzie wiedział, jak i kiedy to się uskuteczni, to nie będzie mógł tego obmyślić i odpowiednio się przysposobić. I właśnie dlatego nam zarzucają, że kwestię wyrzucania dzierżawców, kwestię przypuśćmy uregulowania serwitutów, kwestię komasacji, kolonizacji, że to wszystko łączymy z reformą rolną, ale przecież to jest istotnie połączone. Jeżeli tego nie połączymy, jeżeli Ministerstwo nie powie, że to musi być połączone, to w takim razie te wszystkie rzeczy dadzą tylko ujemne wyniki, a dodatnich nie przyniosą.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#AleksandraKarnicka">Weźmy np. taką rzecz, jak regulacja serwitutów. Serwitut jest zawiązany z paszą. Bardzo rozsądnie, należy to uregulować, ale bardzo często bywa, że małorolny, nie mając całego serwitutu nie ma potem gdzie paść. Niektórzy teoretycy próbowali nawet mówić, że to bardzo dobrze, że nie może paść, ale okazało się, że nie. Kiedyś myślano, że dziecko do lat 10 nie może wychodzić z domu, a potem trzeba je wywieźć na południe. Tymczasem teraz okazało się, że przeciwnie, dziecko powinno wychodzić od pierwszego dnia i to samo z krowami ze wszystkiem.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#AleksandraKarnicka">Teraz przejdę do komasacji To jest świetna rzecz, konieczna rzecz, bo jeżeli człowiek ma 15 lub 20 morgów ziemi w 20 kawałkach, to to jest kaleka i dla niego komasacja jest dobra. Ale on współżyje z sąsiadem, który ma 3, 6 morgów, nawet 2 morgi i jego się komasuje. Co ten człowiek potem ma z tej komasacji, kiedy jedno się reguluje a drugie daje wyniki dzikiej parcelacji. I dlatego zdaje mi się, że Ministerstwo Rolnictwa powinno interweniować w takich wypadkach i wpłynąć na urząd reformy rolnej dlatego, żeby w każdym oddziale był pewien zapas do uregulowania tych karłowatych warsztatów, bo potem to będzie daleko trudniejsze. Już nie mówiąc o tem, że jeżeli się rozpoczyna jakąś przedwstępną pracę, to nie można pozwalać na indywidualne załatwienie tej pracy, nie przez żadną złość, nie przez to, żeby się mówiło, że indywidualność nic nie znaczy, ale dlatego, że potrzebny jest pewien plan, trzeba robić rozmaite rozchody, które tylko przez Państwo mogą być opłacone, jakieś regulacje, ulepszenia, może zdrenowanie, a to są wszystko rzeczy konieczne i które należy załatwiać bez gniewu, bez złości, ale z tem racjonalnem przygotowaniem, na podstawie nie osobistych korzyści, ale możliwie najlepszych rezultatów.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#AleksandraKarnicka">Teraz są dwa sposoby, które zwykle pokutują w dyskusji przy załatwianiu sprawy reformy rolnej. Jeden sposób mówi o tem, że jeżeli człowiek ma zamało zboża na wyżywienie się, to musi obsiać dwa razy tyle ziemi, to jest nasz wschodni kresowy sposób załatwiania, ale o ile człowiek już trochę wysunął nos gdziekolwiek zagranice, to widział, że tam np. takież warsztaty, które u nas są uważane za małe, są zupełnie wystarczające dla dobrobytu samego właściciela, ponieważ jest tam wyższa kultura i dlatego nasze stronnictwo, rozumiejąc, że to jest konieczne, głosowało za zwiększeniem liczby szkół rolniczych. To jest taka rzecz, która znakomicie ułatwia spokojne przeprowadzenie reformy rolnej i pogodzi. najzaciętszych jej przeciwników.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#AleksandraKarnicka">Jeżeliby chodziło o to, jakie rozwiązanie byłoby bliższe indywidualnego potraktowania niektórych dobrze mi znanych i kochanych warsztatów rolnych, to możebym ja według tego sądu Salomona głosowała za tem., żeby ten warsztat był cały unarodowiony ze względu na zakątek jakiś czy jakiś kochany ośrodek. Ale to są wszystko kwestie uczuciowego traktowania sprawy, a w chwili obecnej chodzi nam przecież o szybkie, racjonalne i konieczne załatwienie tego w okresie najbliższym i to niełatwo nam da się przeprowadzić, dlatego, żeśmy przecież podpatrzyli bieg faktów dziejowych w przyszłości i chcemy je racjonalnie przyśpieszyć i nie sprowadzić katastrofy, to są dwie takie rzeczy, które nam wykonanie tego, bardzo utrudniają.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#AleksandraKarnicka">Jeżeli my będziemy mówić o szkołach rolniczych, to mnie się zdaje, że to szkolnictwo spotyka się z najmniejszym sprzeciwem ze wszystkich stron, ono nie będzie wywoływało jakichkolwiek bądź kwestii narodowościowych, pociągnie do pracy, zbliża ludzi, tak niebezpiecznie zbliża, że najtężsi ludzie pod urokiem jej rwą się do pracy wprost z poczuciem samo zaprzepaszczenia.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#AleksandraKarnicka">Jeżeli będziemy mówić o osadnictwie, to osadnictwo trzeba traktować, jako zagraniczną reprezentację. Reprezentacja nędzy też nie jest dobrą reprezentacją, dlatego lepiej zrobić mniej w tej dziedzinie, ale zrobić dobrze. Mnie się zdaje, że tańszy sposób będzie, jak słusznie mówił ks. Maciejewicz, prowadzenia osadnictwa żołnierzy bliżej jego wsi, bliżej ludzi znanych. To ma ogromne znaczenie na wsi. Znajomemu się nieraz za darmo coś zrobi, to się nie rachuje na wsi.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#AleksandraKarnicka">Teraz jeżeli mówimy o polityce leśnej, to las jest bardzo cenną rzeczą. Jak smutno jest patrzeć, jak las choruje, i jak to człowieka przygnębia gdy się dzieje obecnie na Pomorzu. Ale u ludzi te lasy z jednej strony wzbudzają zawiść, z drugiej strony prowadzą do częstych nadużyć, a potem sprawa jest w sądach. I to się nie dzieje na skutek jakiejś specjalnej złości ludzkiej. Te sprawy na zachodzie daleko rzadziej się zdarzają, a w Kongresówce jest ich średnia ilość, a u nas na kresach jest ich masa-. Trzeba zdaje się szerzej na to spojrzeć dlaczego to się dzieje. Według mnie to są wady aprowizacji opałowej i w tej mierze zdaje się Ministerstwo Rolnictwa powinno myśleć o tem, w jaki sposób te rzeczy na jesieni uregulować, bo bardzo często bywa tak, że jest pewna niemożliwość kupienia indywidualnego i dlatego nieprzyjemną jest rzeczą przy tych wielkich obszarach i przy tej złej administracji wpuszczać człowieka z furką do lasu, bo może wyjechać z drugiej strony i wywieźć co innego, a potem dalsze konsekwencje są. Jest moment taki, że chłopak idzie do wojska, zostawia rodziców w domu, jeżeli ma się jakiegoś sprytnego leśnika, to ten go będzie napewno pilnował, dlaczego? Jeżeli to jest zamożny chłopak, to on przychodzi do dworu, żeby: — „batkom lesu kupić na zimę”, a jeżeli to będzie biedny chłopak to on postara się o to i poświęci tydzień na to, żeby dostarczyć drzewa rodzicom na zimę z lasu. To przecież nie są tak ciężkie przestępstwa, to nie są rzeczy zrobione z premedytacjo, to raczej okoliczności życiowe zmusiły człowieka do tego, ażeby się wykręcał; nie miał może pieniędzy Więc temu trzeba zapobiec i jeżeli gdziekolwiek można ułatwić tej ludności dostarczanie drzewa i wogóle pomóc jej, to jest daleko więcej racjonalne, niż karanie jej za to. Robi się zarzuty, że zrzeszenia rolnicze nie zalecają bardzo intensywnej produkcji, bo ona w tej chwili się nie opłaca. Widzimy, oczywista rzecz, że to jest zależne od tego, czy będzie możliwość sprzedaży, jakie będą ceny i t. d. Widzimy. że obecnie koniunktury znacznie się u nas dla produkcji pogorszyły. Widzimy, że w Poznańskiem. i na Pomorzu powolniej się to robi, ale u nas na kresach ta obawa nie zachodzi, u nas na kresach poprostu trzeba nauczać ludzi tego, ażeby potrafili produkować.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#AleksandraKarnicka">Co do polityki swobodnego wywozu, to zdaje się, żebyśmy mogli zająć najbardziej bezstronne stanowisko. Niektórym z naszych rolników byłby wywóz dogodny. Oczywista rzecz rozumiem potrzebę wywozu płodów rolniczych, lecz dotknie znów to tych rolników, którzy kupują tą żywność. W kwestii wywozu jesteśmy zupełnie bezstronni, tylko mnie się zdaje, że nie trzeba do tego przywiązywać tak przyjemnych nadziei, przecież, o ile weźmiemy listy naszych dziadów, pradziadów, to widzimy, że ta koniunktura na rynkach zawsze była bardzo zawodna. Bardzo często rolnictwo w Ameryce przez dłuższy okres czasu wywozić nie mogło to wszystko leżało w rozmaitych spichlerzach. Tak samo i teraz rynek zagraniczny jest daleko więcej zmienny pod wpływem rozmaitych koniunktur, ceny mogą być chwilowe i dlatego Ministerstwo Rolnictwa winno baczyć na to, winno informować, gdyż co mogło być dogodne w lutym, może być niedogodne w maju i t. d.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#AleksandraKarnicka">Zupełnie zgadzamy się z tem, że należy u nas w myśl tego wszystkiego rozwinąć prawdziwy instynkt państwowy i razem z tem chęć podporządkowania się nakazom czystej wiedzy, istotnym statystycznym danym, międzynarodowym koniunkturom, podawanym przez ludzi fachowych, żebyśmy mogli się dostosowywać szybciej, bo warsztat rolny jest uzależniony od takich rzeczy i wtedy często wielu z nas poczuje, że to co na wschodzie było nazywane bolszewizm okaże się naukowym racjonalizmem na zachodzie. Często robi się tak, że są wydawane jakieś nakazy hodowania czegoś, nierąbania, wszystko to jest rezultatem jakiegoś bardzo racjonalnego postawienia kwestii, a nie bezmyślnego krepowania indywidualnej gospodarki, jak to zwykle się u nas dziś przepisuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Ponieważ jest jeszcze zapisanych kilku mówców, proponuję krótką przerwę — do godz. 3 1/2 po poł.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Po przerwie).</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wznawiam posiedzenie. Głos ma s. Markowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#LewMarkowicz">Wysoki Sejmie!: Śruba podatkowa w okrutny sposób przytłoczyła ludność ukraińską i białoruską a włościanina naszego zrobiła nieszczęśliwym bez żadnej nadziei ratunku i pomocy ze strony rządu polskiego. Nic podobnego nie odczuwało włościaństwo ziem naszych za czasów przedwojennych bo płaciło ono z jednej dziesięciny do 3 pudów żyta, a teraz płaci kilkanaście pudów i wymaga się od niego płacenia podatku bez odpoczynku, po parę razy na tydzień; płaci lud nasz najrozmaitszych nazw i wielkości podatki: gruntowy, majątkowy, państwowy, komunalny, sejmikowy, gminny, miejski, na szosę, na szpital, na zwierzęta, na asekurację, podatek spadkowy, przy wjeździe do miasta, za parę sążni jeszcze raz na rogatce, za przejazd mostem, przemysłowy, handlowy, odsetki, kary za zwłokę, 100% podwyżki, egzekucyjny, weterynaryjny, ziarnem na utrzymanie poczty, wożenie piasku i kamieni na szosę, płacimy karę, jeżeli idziemy nie tą drogą, która się podoba administracji, płacimy za nieposiadanie dowodu osobistego, a za dowód osobisty płaci te 100 rozmaitych płac.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Głosy : A pogrzebowe i ślubne? A za chrzciny musi płacić.)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#LewMarkowicz">Płaci też włościanin i na Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych i naturalne by było, ażeby Ministerstwo zwracało całkowicie ludności rolniczej te podatki w postaci pomocy w gospodarce.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#LewMarkowicz">Najgłówniejszą uwagę musiałoby zwrócić Ministerstwo Rolnictwa i Dóbr Państwowych na udoskonalenie gospodarki leśnej, jaka się prowadzi w sposób niesystematyczny i nielitościwy.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#LewMarkowicz">Niejednokrotnie się mówiło, że olbrzymie przestrzenie lasów na ziemiach ukraińskich i białoruskich niszczy się, sprzedaje się zagranicę, dzięki czemu włościanin z ogromnemi przeszkodami drzewo opałowe nabyć może; nie mówiąc już o materiałach budowlanych, bo on jest albo wywieziony lub już przeznaczony dla eksportu. A włościanin nasz, jaknajwięcej materiału tego potrzebuje. Fala wojny światowej, laka się przemknęła po ziemiach naszych, zrujnowała zupełnie zabudowania. Miejscowe biura odbudowy są głuche na te żądania bolesne naszego narodu. Były przykłady, kiedy te biura dla odbudowy zrujnowanych gospodarstw wydawały nie materiał budowlany lecz po 1–2 metry drzewa opałowego.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#LewMarkowicz">Kiedy Klub Ukraiński wniósł propozycję, aby materiał leśny nie był wywożony z ziem naszych zagranicę, dopóki nie będzie zakończona odbudowa zrujnowanych miejscowości; można powiedzieć, iż wszystkie prawie stronnictwa polskie głosowały przeciw temu wnioskowi. Traktowanie w ten sposób potrzeb życiowych doskonale świadczy o lekceważeniu potrzeb naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#LewMarkowicz">Sanacja Skarbu przez niszczenie lasów kupiona jest za cenę pauperyzacji naszej ludności. Przyspieszona chaotyczna likwidacja lasów jest zupełnem ignorowaniem potrzeb i interesów ukraińskiej i białoruskiej ludności. Jeżeli rząd polski stara się wyciągnąć z ludności naszej w jaknajkrótszym czasie wszystko, co można, i zupełnie nic nie dać, to dlaczego nasza ludność właśnie ma być ofiarą tej tak oburzającej gospodarki.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#LewMarkowicz">Przy obsadzaniu wszystkich Urzędów i posad, włącznie do gajowych i zwyczajnych Stróży leśnych, objawia się pewna polityczna tendencja.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#LewMarkowicz">Miejscowych urzędników, którzy służbę pełnili przez dłuższy czas na odpowiednich posadach i są ludźmi niewątpliwie fachowymi, wydala się, a na ich miejsce przeznacza się przybyszów Polaków, którzy przeważnie pojęcia nie mają o sprawach leśnych, ale nie brakuje im wrogiego usposobienia do ludności miejscowej, które to usposobienie za często w praktyce wykazują. A Rząd się skarży na brak odpowiednich sił fachowych w gospodarce leśnej.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#LewMarkowicz">Do specjalnych szkół leśnych tak samo nie przyjmuje się Ukraińców względnie białorusinów. W Malowance — pow. krzemienieckiego do szkoły gajowych nie przyjmuje się żadnego Ukraińca, chociaż zgłaszali się tam ludzie ze skończoną szkołą średnią. Jeszcze przykład: do szkoły rolniczej w Białej Krynice tegoż powiatu, nie patrząc na to, Iż w testamencie szkoły tej fundatora Woronina wyraźnie powiedziano, że do szkoły mają być przyjmowane dzieci wyłącznie miejscowej ludności, teraz tam się kształci element napływowy.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#LewMarkowicz">Za popas bydła w lasach państwowych nadleśnictwa pobierają tak olbrzymią opłatę, że nie w siłach jest biedny włościanin zapłacić i zmuszony jest zrzec się wypasu.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#LewMarkowicz">Tak samo mówiło się, że serwitutowe prawo wypasania bydła i zbieranie suchodrzewu, z którego to prawa korzystali włościanie z dziadów pradziadów, zlikwidowano bez żadnej kompensaty ludności miejscowej. Likwidacja stuletnich tradycji tak samo w sposób bolesny odbiła się na ekonomicznem życiu Ludności. Liczne procesy sądowe na tem tle są żywym i świecącym dowodem nieporządku i chaosu w gałęzi gospodarki leśnej.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#LewMarkowicz">Rozpatrując dział 2 budżetu § 9, muszę zaznaczyć, iż wyłącznie nasza ludność oprócz wielkiej ilości rozmaitych podatków płaci podatek na cele weterynaryjne, a żadnej pomocy co do leczenia zwierząt nie otrzymuje, i nie zwrócono jej ani grosza odszkodowania za przymusowo zabite i padłe zwierzęta.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#LewMarkowicz">Co się tyczy troski Ministerstwa w sprawie pielęgnowania bydła, trzody chlewnej, Ministerstwo Rolnictwa nie uzupełnia materiału hodowlanego, a tylko na Wołyniu i Polesiu mamy 1.095.357 sztuk bydła, owiec 388.424 i trzody chlewnej 798.582 sztuki. To było w roku 1921.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(Głos: Teraz już to jest podwojone, a nawet potrojone.)</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#LewMarkowicz">To samo można skonstatować, rozpatrując wydatki na zarząd stadnin państwowych i pod tym względem ziemie ukraińskie i białoruskie najmniej są zaopatrzone, bo w województwie poznańskiem jednego reproduktora liczy się na 670 koni, a u nas na tak zwanych „kresach” nie mamy żadnego i na 30.000 koni, a mamy na Wołyniu 301.907 koni i na Polesiu 108 339 koni.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#LewMarkowicz">Świadczy to razem wzięte, iż wszystkie prawie podatki ściągnięte z ludności ukraińskiej i białoruskiej, wytraca się na poparcie kultury i rozwoju wyłącznie ziem polskich i Komisja Budżetowa z lekkiem sercem proponuje przyjęcie tych kredytów bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#LewMarkowicz">Zdawałoby się, wychodząc z państwowego punktu widzenia, iż dobrobyt ludności w gałęzi zabezpieczenia jej zdrowego, silnego, rasowego bydła i koni, przecież nie jest tajemnicą, czem są konie i rogacizna w gospodarstwie rolnem na biednem Polesiu, do tego dodać należy, zrujnowanem wojną. Należałoby postępować biegunowo odwrotnie.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#LewMarkowicz">Jeżeli patrzeć na tak zwane „kresy” nie jak na tymczasowo zawojowane ziemie, które tak czy inaczej trzeba będzie zwrócić prawemu gospodarzowi, zdawałoby się, że tam...</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#komentarz">(Głos: Panie Marszałku, o co tu chodzi?)</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#LewMarkowicz">...że tam właśnie powinne by były być skierowane wszystkie środki aparatu państwowego,</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Panie Senatorze, Pan użył wyrażenia, że te ziemie wcześniej czy później trzeba będzie zwrócić prawemu gospodarzowi, i że te ziemie są tymczasowo zawojowane. Przywołuję Pana za to do porządku i oświadczam, że jeżeli jeszcze raz powtóry podobne zdanie, to odbiorę Mu głos.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Skandal.)</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#LewMarkowicz">...a nie udoskonalenie gospodarstwa rolnego w zachodnich województwach Polski, gdzie dzięki starej kulturze niemieckiej kraj ten znajduje się w bezporównania lepszym stanie kultury rolnej.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#LewMarkowicz">Inny z ciężarem na sercu kategorycznie protestujemy przeciwko tak nieracjonalnej i gwałtownej gospodarce Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych, konstatując fakt zupełnego ignorowania potrzeb życiowych i domagań się ludności ukraińskiej i białoruskiej, względnie wykorzystania jej w sposób niemożliwy, niedopuszczalny, -a daje ona krajowi przecież podatek krwi i pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#LewMarkowicz">Wobec tego oświadczam w imieniu Klubu Ukraińskiego i Białoruskiego, iż będziemy głosować przeciw budżetowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Wysoka Izbo! Nie zamierzam wznawiać ogólnej dyskusji nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa. Miałem zaszczyt już w Sejmie bardzo szczegółowo i wyczerpująco wszystkie dziedziny z zakresu działania Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych omówić, więc tym panom senatorom, którzy sprawami temi się interesują, niewątpliwie przemówienie moje jest znane ze sprawozdania. W dyskusji budżetowej w Sejmie wyraziłem się, że budżet Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych tegoroczny jest najzupełniej głodowy, nie wystarczający na te potrzeby rolnictwa, jakie w Państwie Polskiem zrozumienie znaleźć powinny. Nic dziwnego, że te zarzuty, które dały się słyszeć zarówno w Sejmie, jak i w Wysokim Senacie, że Ministerstwo Rolnictwa mało zrobiło dla podniesienia rolnictwa, znajdują oświetlenie w tym właśnie małym budżecie. Przy tak nikłych środkach, trudno rozwinąć szerszą działalność w celu podniesienia rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Padło tu z ust kilku pp. senatorów zdanie, że w przemówieniu swojem w Sejmie wypowiedziałem same tylko obietnice, że obecnie należy czekać na spełnienie tych obietnic. Otóż chcę sprostować do pewnego stopnia to, co powiedziano, gdyż obietnic w mojem przemówieniu było bardzo niewiele. Przedstawiłem faktyczny stan rzeczy w części mego przemówienia. Przemówienie to dotyczyło wszystkich zagadnień, wszystkich dziedzin, z któremi Ministerstwo Rolnictwa ma do czynienia. W przemówieniu mojem podkreśliłem, iż faktycznie poraź pierwszy od czasu powstania Państwa Polskiego Sejm tak szczegółowo zajął się sprawą rolnictwa; do tej pory izby prawodawcze zajmowały się sprawami agrarnemi, a nie sprawami rolniczemi. Dyskusja rozpoczęta przezemnie nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, była pierwszą dyskusją rolniczą w naszych izbach prawodawczych.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Chciałbym obecnie sprostować kilka zarzutów, jakie tu z tej trybuny zostały skierowane pod adresem Ministerstwa Rolnictwa. Przedewszystkiem p. s. Pułaski przedstawił sprawę opłat weterynaryjnych w ten sposób, jakoby to wynikało z budżetu, że Ministerstwo Rolnictwa utrzymywane jest z dochodów, otrzymanych z opłat weterynaryjnych. Jest to tylko pozór, jest to nieścisłość, którą miałem zaszczyt w Sejmie sprostować i wyjaśnić i czynię to obecnie po raz drugi. W dochodach widzimy sumę 10.700 zł, a w rozchodach 5.900 zł, tak że wygląda to, jak gdyby nadwyżka dochodów szła na utrzymanie Ministerstwa. Stwierdzam po raz drugi, że tak nie jest dlatego, że wszystkie wpływy z opłat weterynaryjnych, które są, nawiasem mówiąc, niesłychanie skąpe w stosunku do potrzeb naszych, idą na opłacenie służby weterynaryjnej i na odszkodowanie za zabite zwierzęta. Tłumaczyłem to już w Sejmie, że sprawa ta będzie uregulowana na jesieni dodatkową ustawą skarbową.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Przy tej sposobności powiem, że opłaty weterynaryjne, które są ściągane tylko z b. Kongresówki i Kresów, a idą na potrzeby całego Państwa, są niesłychanie nikłe, zupełnie niewspółmiernie do tych wszystkich wielkich potrzeb, jakie w tej dziedzinie Ministerstwo odczuwa.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">O ile ta sprawa nie będzie szybko przez izby prawodawcze uregulowana, a odpowiednia ustawa została przezemnie przedłożona Sejmowi jeszcze w styczniu r. b., to trudno przedstawić sobie, w jakich warunkach znajdziemy się w niedługim czasie, gdyż choroby zakaźne szerzą się bardzo, a środków do zwalczania tych chorób nie mamy, a właściwie mamy bardzo nikłe. Dziś, kiedy wywóz produktów zwierzęcych stanowi jedną z podstaw naszego bilansu handlowego i jedną z głównych części zysków wywozowych nażycie te mogą być zagrożone, o ile my u siebie nie potrafimy znaleźć środków na to, żeby zarazy u zwierząt gospodarskich przytłumić.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Następnie poruszono tutaj sprawę niedostatecznej dochodowości majątków państwowych. Otóż sprawie tej już od pewnego czasu staramy się zaradzić w ten sposób, że obecne umowy są zawierane na znacznie korzystniejszych warunkach, niż te, jakie poprzednio zastałem w Ministerstwie Rolnictwa. Szczególnie w b. dzielnicy pruskiej szereg majątków państwowych dzierżawiono na bardzo niskich warunkach i rzeczywiście Skarb Państwa dużo na tem tracił. A ponieważ te umowy są obowiązujące i musimy ich dotrzymać, więc dodatkowo mamy załatwić tę sprawę przez obłożenie dzierżawionych majątków państwowych podatkiem gruntowym. W ten sposób ta niesprawiedliwość się wyrówna i Skarb będzie miał z tego więcej korzyści.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Jeżeli chodzi o budżet lasów i zarzut, że budżet ten nie będzie dotrzymany, to przyznaję, że są wszelkie dane po temu, że tak będzie. Lecz nie jest to winą administracji leśnej; przyczyna jest tu kryzys gospodarczy, który przeżywamy obecnie. Z powodu zniszczeń, jakie zostały wywołane w naszych lasach przez inwazję sówki-choinówki, na zachodzie trzeba będzie znaczne obszary lasów państwowych wyciąć, cześć lasów prywatnych również; o ile mi wiadomo, bardzo duże przestrzenie będą również z tych powodów wycięte w Niemczech.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(Głos: Czy na przyszły rok nie przyjdzie ta sówka-choinówka?)</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Prawdopodobnie nie, o ile moje wiadomości sięgają, dlatego, że pasożyty odpowiednie już się do niej wzięły i jej niszczycielska działalność została skończona. Środków nota bene technika leśna nie posiada, żeby tego szkodnika zwalczać.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Jeżeli chodzi o lasy państwowe, to gospodarka w tych lasach nie jest tak zła, jak złą była o niej opinia. Administracja leśna, aczkolwiek w wielu wypadkach może nie stać na wysokości zadania, jednak naogół składa się z ludzi fachowych i uczciwych i wątpię, ażeby zarzuty i zła opinia, jakie byty co do niej w prasie i izbach prawodawczych, mogły być usprawiedliwione.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Jeżeli chodzi o Puszczę Białowieską, o której tu mówiono, to właśnie w celu uzdrowienia gospodarki i administracji eksploatacji Puszczy, został przez Ministerstwo zawarty kontrakt z dużą firmą angielską, gdyż przez stosunek z jednym kontrahentem nienormalna eksploatacja Puszczy i sama administracja Puszczy bezwzględnie zostanie uzdrowiona, gdyż z jednym kontrahentem łatwiej jest postępować. niż z 20, nie zawsze stojącymi na wysokości zadania.</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Jeżeli chodzi wogóle o administrację na kresach, o której tu. mówiono, to o ile mi wiadomo, do administracji kresów Skarb dokłada, bynajmniej zysków nie ciągnie, tak, że słowa te nie są oparte na rzeczywistości. P. senator przedmówca wspomniał o tem, że ludność miejscowa zanosi ciągle skargi i żale. Muszę zaznaczyć, że przez pól roku swojego urzędowania, czy przez 7 miesięcy z tej dziedziny skarg nie słyszałem i one do mnie zupełnie nie dochodziły, więc nie wiem, skąd taka opinia pochodzi.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Jeżeli chodzi o dziedzinę polityki wywozowej, która była zarówno w Sejmie, jak i tu często i gruntownie omawiana, muszę zaznaczyć, że jednak wbrew temu, co tu było powiedziane, jest dzisiaj już znaczna różnica z tem, co było pół roku temu. Przypominam, że w listopadzie i grudniu cena żyta była nie wiele co większa od dolara, dzisiaj mamy cenę inną.</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#komentarz">(Głos: Inne przedmioty w tej proporcji jeszcze bardziej zdrożały.)</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Nie, przeciwnie, węgiel staniał blisko trzykrotnie.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#komentarz">(Głos: Żelazo tańsze.)</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Żelazo jest również tańsze, tak, że w każdym razie Rząd, może zbyt powolnie, ale zupełnie konsekwentnie kroczy na drodze uzdrowienia tych stosunków, do zwężenia rozpiętości owych nożyc, o których mówił p. s. Stecki. Wreszcie s. Stecki przytacza jako przykład drastyczny to, że wywóz seradeli, która nie służy do spożycia, jest zabroniony. Otóż seradela już od marca jest wolna od wywozu.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#komentarz">(Głos: Już było za późno.)</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Być może, za późno, jednak każdy, kto ma do czynienia z rolnictwem, rozumie, że na wywóz seradeli można było się zgodzić wtedy, kiedy nasze potrzeby już napewno były zabezpieczone, a to co do seradeli można było w marcu dopiero ocenić. Jeżeli chodzi o inne produkty, to Rząd obecnie jednak przeprowadził już od stycznia do obecnej chwili konsekwentnie zniesienie wszystkich kontyngentów oprócz kontyngentu jaj, następnie zmniejszono opłaty wywozowe na zboże z 30 zł. na 15 zł. od tonny, wreszcie zwolniono od zakazu wywozu za opłatami bardzo umiarkowanemi. trzodę, rzepak i t. d. Następnie, zwolniono całkowicie od opłat i od kontyngentów bydło, wszelkie nasiona, ostatnio ziemniaki, przedtem jeszcze warzywa, owoce, wiklinę i t. d. Proszę Panów Senatorów, być może, że Rząd zbyt powolnie kroczył po tej drodze, jednak wstąpił na nią w styczniu i do dzisiejszego dnia konsekwentnie krok za krokiem postępował.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Tutaj, aczkolwiek sam jako Minister Rolnictwa zawsze w Rządzie broniłem interesów rolnictwa, jednak muszę przyznać, że Rząd z usprawiedliwioną ostrożnością postępował na tej drodze z obawy, aby przez podniesienie cen nie zahamował i uniemożliwił całej sanacji, dlatego, że gdyby ceny artykułów pierwszej potrzeby nie utrzymały się na tym poziomie, jak to miało miejsce, to nastąpiłby wzrost robocizny, pensji urzędniczych i t. d., i w ten sposób sanacja byłaby uniemożliwiona. Tak, że są również pewne powody do obrony Rządu, że zbyt śmiało po tej drodze iść nie mógł.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Co do najbliższych zamierzeń, to pp. senatorom jest wiadome, że Rząd absolutnie nie myśli hamować wywozu z wyjątkiem tych artykułów, których zapotrzebowanie i dostateczna lub niedostateczna ilość może przedstawiać się wątpliwie. Dziś nie mamy jeszcze danych co do stanu ilości żyta, żadna statystyka odpowiedzieć na to nie może, dlatego, że omłoty w niektórych okolicach, co do których wydawało się, że wydadzą plony ogromne, są bardzo małe, w innych zaś okolicach, gdzie wydawało się, że będą małe omłoty, przeciwnie, są duże. Tak, że dopiero ostatnie tygodnie czy miesiące dadzą odpowiedź na to. Jeżeli chodzi o dane co do jęczmienia, co do zboża i nasion, które nie są artykułami pierwszej potrzeby, niema wątpliwości, że będą wywożone bez ograniczeń; co się tyczy żyw, to trzeba opłaty wywozowe, może zmniejszone, jakiś czas jeszcze utrzymać, dopóki nie będzie wiadomo, że nie będzie braku.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#komentarz">(Głos: Bydło z Rumunii będzie przywożone w dalszym ciągu.)</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#MinisterRolnictwaiDóbrPaństwowychJanicki">Bydło z Rumunii, nie przychodzi. Sprowadzanie bydła z Rumunii było objawem przejściowym czysto, bardzo krótko trwającym i Rząd zdawał sobie sprawę, że bydło z Rumunii przychodzić do nas nie może, bo nasze bydło jest bezwzględnie tańsze. Bydło z Rumunii przychodziło w wysokim bardzo gatunku, dobrze utuczone, zatem jako towar luksusowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Cieński.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#TadeuszCieński">Wysoka Izbo! Będę mógł skrócić przemówienie swoje w niektórych działach, bo to co tu powiedzieli poprzednicy moi, jak s. Stecki, a częściowo także i p. Minister, uwalnia mnie od tego, ażebym przedstawił to, z czem chciałem się podzielić z Wysoką Izbą i Rządem, a jedynie podnieść to muszę, że także uderzył mnie ten szczupły budżet Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych. Budżet tego ważnego działu życia gospodarczego i społecznego w naszym kraju w tych najważniejszych częściach, gdzie ministerstwo odnośne powinno się było zaopiekować, nie wykazuje dostatecznie, że dąży do podniesienia tej gałęzi gospodarstwa. Te wszystkie działy przedstawiają nadzwyczaj szczupłe kwoty, podniesiono to także już w Komisji sejmowej i p. Minister obecnie to także przyznał.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#TadeuszCieński">Gdy rozpatrzymy się w tem życiu gospodarczem, to widzimy, jak wielką troską powinno być otoczone. Dziś gospodarstwo, rolnictwo zwłaszcza, przeszło w niedawnym czasie wielkie klęski, wielkie zniszczenie i to właśnie na tych terenach, od których najwięcej spodziewamy się, które najwięcej powinne produkować, to jest na Kresach, w Małopolsce, na tych żyznych ziemiach, które dawały dotąd najobfitsze plony.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#TadeuszCieński">Przytem rozszerzyły się po wojnie niezmiernie zarazy na bydło i, na konie i to także utrudnia wielce pracę i przynosi znaczne straty gospodarzom. Gospodarować nie można tak jakby należało, bo jest ciągle obawa, że przyjdzie nosacizna, parchy, albo inne choroby, a Rząd dotychczas bardzo mało przeciwko temu działał. To też widzę zbyt małą pozycję na odszkodowania za zabite i wybite zwierzęta.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#TadeuszCieński">Szkolnictwo zwłaszcza, które przecież ma dać fachowych gospodarzy, którzy postęp szerzyć będą, jest w stosunku do naszego rolnictwa krajowego zbyt małą opieką otoczone, może nietyle małą opieką, jak zbyt mato rozwinięte, mato jest tych ognisk kulturalnych.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#TadeuszCieński">W gospodarce musimy się starać wyzyskać wszystko. Wszystkie prawie okolice mają pokłady torfu, tylko trzebaby się tem zaopiekować i koniecznie wyzyskać. Wiemy, jak ważnym dziś czynnikiem jest opał. Z drugiej strony przemysłowcy i przedsiębiorcy muszą zamykać swoje warsztaty dlatego, że opał jest tak drogi. W tym kierunku Ministerstwo Rolnictwa powinno dać pomoc inicjatywie prywatnej, ażeby to się rozszerzyło należycie.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#TadeuszCieński">Bardzo ważną rzeczą jest dla nas w Polsce siła wodna. Te siły wodne są mało wyzyskane jeszcze i rzeczywiście dziwić się należy, że tak społeczeństwo, jak i Rząd tego nie podnosi i do tego nie przykłada ręki. Ja sam wiem z doświadczenia, co to znaczy, jak się potrafi wyzyskać te siły wodne przez instalacje elektryczne dla gospodarstw. Wtedy i młocka i cyrkularki i nawadniania, oświetlenia i wszystko inne w gospodarstwie, do czego są potrzebne motory, mogą się rozwijać. A u nas jest tyle rzek i rzeczek ze spadkami, że nawet bez przenoszenia siły na daleką odległość dałoby się to łatwo wprowadzić. Pomijam już inne działy, o których mówiono, ale w każdym razie dziwić się należy, że ten dział gospodarki krajowej w budżecie, jaki dla niego jest przeznaczony, tak mało wykazuje opieki rządowej i zainteresowania.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#TadeuszCieński">Co do lasu, gospodarka wymaga zmian, organizacji lepszej. P. Minister powiedział, że obecnie te kontrakty dotychczasowe, które były nieodpowiednie, już się kończą, albo rozwiązują się. Te rzeczy należy robić z jaknajwiększą energią, bo niezawodnie tak jest, że eksploatacja we własnym zarządził nie daje odpowiedniego dochodu, a kontrakty z rozmaitymi przedsiębiorcami zwykle są tak niekorzystnie robione dla Państwa, że jest to marnowaniem tego majątku, który Polska posiada w lasach państwowych, przytem należałoby przedewszystkiem wyzyskać, przez eksploatacje własną i przeróbkę we własnym zarządzie ten materiał, który jest potrzebny dla odbudowy i zagospodarowania zniszczonych okolic i osadników. Tu przed chwilą powiedział p. Minister, że są już wiadomości, że zbiory po części zawodzą, a zwłaszcza co do żyta. Badałem w przedostatnim tygodniu te okolice, gdzie zbiór żyta był na ukończeniu i chciałem tutaj ostrzec, że w znacznej części Polski zbiór żyta da jak najgorsze rezultaty. Proszę Panów, miejscami jest nawet dość obfity zbiór słomy, ale ta słoma jest rdzą uszkodzona i wydała ziarna mało i najlichszego gatunku. Z tego ziarna nie będzie ani nasienia, ani mąki, będziemy mogli użyć tego chyba tylko na ospy do wypasów.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#TadeuszCieński">Proszę Panów, ażeby nie uogólniać, wyszczególnię w których okolicach to badałem albo miałem zupełnie wiarogodne wiadomości. A więc w Małopolsce Wschodniej i Południowej, to znaczy na Podolu, Pokuciu i Podgórzu, w znacznej części Zachodniej Małopolsce, w Królestwie znaczna część, wiele przestrzeni na Kresach zostało dotkniętych rdzą, niezmiarką, muchą szwedzką, zniszczone zostały zboża jare, jęczmień, owies, pszenica prawie zupełnie.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#TadeuszCieński">Z wielu stron mam o tem wiadomości. Piszą mi: nie będzie nic do zbierania, pola całe są czerwone od rdzy. Niezmiarki bardzo znaczne szkody zrobiły w pszenicy. Żyto nie wypełniło się. Więc zwracam się do Rządu, ażeby jaknajrychlej poinformował się o rzeczywistym stanie. Może to moje przedstawienie będzie zanadto pesymistyczne, ale lepiej zapatrywać się czarniej, niż potem spotykać się z zawodem. Takie są obecnie widoki na zbiory.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#TadeuszCieński">A w jakim stanie znajduje się rolnik wobec tych zbiorów? Przecież wiemy, że bez wyjątku mały, średni i wielki ziemianin ledwie wytrzymał finansowo do tego czasu zbiorów, liczył na spieniężenie tych zbiorów i załatwienie wszystkich niezbędnych potrzeb. Przeważnie rolnik dotąd podatków i danin różnych nie zapłacił w zupełności, tylko prosił o odroczenie. Teraz terminy już przyjdą, płatność musi nastąpić. Do tego koszty zbiorów, wogóle dzisiaj administracja gospodarcza wymaga bardzo znacznych wydatków, miało to być stąd pokryte. Te okolice, o których tu mówię, to jest Kresy, Wschodnia Małopolska, są ogromnie zniszczone przez wojnę i dotąd w części nie były w stanie doprowadzić do normalnego przedwojennego stanu gospodarstw. A więc każdy musi jeszcze zabudowywać, dokupywać inwentarz, to przy dzisiejszych cenach materiału, robocizny wymaga niezmiernych wydatków, więc przeważnie każdy wstrzymać się musiał z tem, bo nie mógł dalej prowadzić, ponieważ nie starczy na to funduszów, tak liczono przeważnie na ten zbiór, który mnie się zdaje, że na znacznej części obszarów zawiedzie. Otóż gdy jest taki stan obecny rolników, finansowo bardzo trudny, to trzeba obmyśleć, jak przyjść z pomocą, z poradą tym sferom. W okolicach, gdzie jest klęska, katastrofa, niema ziarna zdrowego, dorodnego, ale dobrze się zebrało siano, koniczynę, dotąd piękne są okopowe, jak ziemniaki i buraki w tych okolicach, gdzie pędraki nie zniszczyły, są również piękne. To zboże, które nie będzie na sprzedaż przydatne, służyć może na wypas. A więc Rząd musi być pomocny w tych okolicach gospodarzom, przyjść im z kredytem na zakup bydła; trzeba im zapewnić, aby później na to, w się wykarmi mogli znaleźć kupca, a nie potrzebowali podobnie, jak to było tego roku, na wiosnę puścić na pastwiska wypasione bydło; tylko w ten sposób nawet gospodarstwo, dotknięte klęską, będzie mogło sobie pomóc. Jeżeli już mowa o tym kredycie, to kredyt ten powinien być dla rolników długoterminowy i krótkoterminowy. Kredyt krótkoterminowy na zapotrzebowania, na zagospodarowanie się, a długoterminowy na zabudowanie się, na zakupy, na większe wydatki. Proszę Panów, dawniej to prawie w każdej gminie i miasteczku były kasy Raifeisena, oszczędności powiatowe i miejskie, zaliczkowe kasy i różne stowarzyszenia, gdzie włościanie dostawali kredyt i mogli sobie przez dokupno ziemi zaokrąglić gospodarstwo, mogli dokupić rzeczy brakujące im, porobić zapasy, teraz natomiast nie mają absolutnie żadnych kredytów. Niema skąd dostać pieniędzy, bo i zboża niema na sprzedaż, a jeżeli jest to nie można sprzedać, bo jest za tanie, i krowa spadła do 1/3 swojej wartości, tak że gospodarz w zupełności jest kapitału pozbawiony. Dlatego o ułatwionym kredycie Rząd musi pomyśleć. W tych okolicach, gdzie stwierdzi Rząd, że te doniesienia są prawdziwe, trzeba uregulować te rzeczy, to jest wstrzymać egzekucje, odpisać podatki, ewentualnie rozłożyć, dać zarobek, bo rolnik średni i mały, gdy nie ma dochodu ze swej ziemi i swego warsztatu, to pójdzie na zarobek, by jakoś utrzymać swoją rodzinę i gospodarstwo. A są niezmiernie potrzebne w bardzo ścisłej łączności z rozwojem rolnictwa, pewne działy życia gospodarczego — myślę tu o drogach i komunikacji. Obecnie mamy takie drogi, w kraju, że człowiek, który ma jakiś przemysł gospodarczy, a będzie miał coś do wywiezienia lub przywiezienia — jakąś maszynę lub produkty, to zupełnie nie wie, jak temu dać radę. Tam, gdzie były szutrowane drogi, są obecnie poprzewracane grube kamienie, które leżą na wierzchu. Z ciężarami zupełnie przejechać nie można, jeżeli przejedzie się z mniejszym nawet ciężarem, wozy i koła się rozsypują. Tak dalej być nie może, w tej dziedzinie zapanują u nas stosunki azjatyckie. Rząd powinien na to znaleźć fundusze i przy pomocy samorządów, gmin w tym kierunku z jak największą energią wystąpić, a przy tem, jak powiedziałem, znalazłby rolnik, który nie ma nic na sprzedaż, zarobek.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#TadeuszCieński">Również dziwię się, dlaczego Rząd nie weźmie się energicznie do odbudowy własnych budynków. Znam miasta, gdzie w wynajętych ruderach urzędują starostwa, sądy, urzędy podatkowe, a natomiast wspaniałe mury budynków państwowych stoją nieodbudowane. Na to muszą się znaleźć fundusze, bo to przedstawia kapitał, który z każdym rokiem niszczeje. Wymaga tego powaga Państwa, bo, jeżeli Państwo nie odbuduje własnych budynków, to jak tu stawiać żądania i robić wyrzuty, że ktoś nie mieszkający przy kolei, nieraz do 30–40 km. od kolei, nie odbudował, nie postawił jeszcze -gospodarstwa na wysokim poziomie. Więc tak przy drogach, jak przy budowlach mogłaby się znaleźć pomoc dla ludzi, którzy innych dochodów nie mogą mieć, a Państwo miałoby z tego wielką korzyść.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#TadeuszCieński">Wysoka Izbo! Zwracam się także do p. Ministra Skarbu — żałuję, że go niema. P. Minister Skarbu powinien mieć dokładne informacje o stosunkach rolnictwa, chociaż to wprawdzie nie wchodzi w jego zakres, ale przecież jego obliczenia i jego projekty opierają się głównie na tem, bo budżet Państwa całego musi zasilać rolnictwo w połowie. Widzę, że p. Minister Skarbu z tem mało jest obznajmiony. a cały plan buduje na podstawie niestwierdzonej, a potem wyrzuty robi okolicom, prowincjom całym, że tam obywatele polscy nie mają zrozumienia dla potrzeb Państwa. Przy rozprawie nad budżetem Ministerstwa Skarbu, p. Minister Skarbu powiedział, że: „Z boleścią przyjęliśmy do wiadomości słowa p. s. Adama, że społeczeństwo wszystko zrobiło dla sanacji Skarbu, to społeczeństwo, które wykazało w swoim podatku dochodowym sumę znikomą 4.500.000 zł. i to ma być połowa, a więc cały podatek od dochodu miałby wynosić jakieś 9.000.000 zł. To nie klei się nawet z tem, co to samo społeczeństwo zadeklarowało jako swój majątek, to są znikome i śmieszne cyfry. Gdyby społeczeństwo stanęło na wysokości, dawnoby Polska była potężniejsza i nie miałaby dotychczas tych niedomagań, na które cierpi”. A dalej: „Ja nie potępiam społeczeństwa. Takie jest, jakim je niestety długoletnia niewola wychowała. Nie stoi na wysokości Państwa, dumnego z tego, że posiada własne Państwo”.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#TadeuszCieński">Żeby takie słowa powiedzieć, toby trzeba coś więcej, jak pozorne zarzuty przeciwko temu społeczeństwu mieć. Nawet p. Minister, jako Minister Skarbu, powinien był się zorientować; jeżeli to społeczeństwo zadeklarowało tak mało, czy to przy podatku dochodowych, czy podatku majątkowym, to muszą być jakieś ważne przyczyny i powody, a przyczyny i powody są te, że te majątki nie przedstawiają i dziś jeszcze 1/5 wartości, jakaby przy normalnem zagospodarowaniu przedstawiać mogły. Dlatego tak niskie zeznania dla podatku-majątkowego i dlatego jest niższa fasja do podatku dochodowego, bo ten majątek jeszcze nic prawie nie daje. Takie powiedzenie odnosiło się do ludności polskiej w Małopolsce. Ludność polska w Małopolsce chociaż była pod zaborem, chociaż przeszła niewolę, nie urosła na niewolników, ani dzieci nie wychowała na niewolników. Każdy to wie, że gdzie chodziło o to, ażeby uwolnić się od przemocy, ażeby uzyskać wolność i zjednoczyć te prowincje z Polską, to nikt nie szczędził ani mienia, ani życia, ani zdrowia i wiele razy to stwierdzone zostało. Wiec tembardziej teraz, gdy mamy wolną Polskę, tobyśmy nie szczędzili mienia i wysiłków, ażeby te wolna Polskę postawić silną i potężną i umocnić ją. Trzebaby, żeby p. Minister Skarbu przed stawianiem takich zarzutów, zbadał dokładnie położenie. Nie wystarczy najostrzejsze tajne rozporządzenie do urzędów skarbowych, aby i łożyć i ściągnąć jak największą kwotę. Mimo to, że tak pesymistycznie przedstawiono stan rolnictwa w niektórych częściach Polski, to przekonany jestem, że gdy to społeczeństwo zobaczy, że w rządzie ma także czujnych opiekunów, że oni zrobią, co będzie można i co do nich należy, to społeczeństwo nie opuści rąk, tylko z całą energią, z całą świadomością swego obowiązku wspólnemi siłami przyczyniać się będzie, ażeby tym ciężkim terminom, które nań przychodzą, dać radę nie licząc na cudzą pomoc, własnemi siłami, swoją energią oszczędnością i pracą wydatną zwalczyć te trudności, jakie jeszcze przed nami stoją.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja wyczerpana. Ostatni głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! W dyskusji budżetowej dotykali poszczególni mówcy przeważnie kwestji natury politycznej. Wszystkie ważniejsze kwestie polityczne, któremi się opinia publiczna zajmuje, zostały w dyskusji budżetowej poruszone, a bardzo wiele z nich także w rezolucjach, które sz. Panowie wnieśli w toku dyskusji.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#JózefBuzek">Otóż moim obowiązkiem byleby omówić wszystkie te rezolucje, wniesione tutaj dopiero w ciągu dyskusji, ale, proszę Panów, jest ich przeszło 50. Największa część tych rezolucji jest Panom nieznana. Jeżelibyśmy więc chcieli traktować je w ten sposób, na jaki zasługują, to jest poważnie, to musiałbym je bardzo szczegółowo omówić co, jak Obliczyłem-, kosztowałoby najmniej 3 godziny czasu. Ponieważ czasu tego nie mamy, więc porozumiałem się z prezesami poszczególnych Klubów, ażeby tych rezolucji nie omawiać i żeby zamiast tego odesłać do Komisji Skarbowo-Budżetowej, gdzieby mogły być rozpatrzone, a następnie przedłożone Wysokiemu Senatowi do załatwienia. W ten sposób, jeżeliby Panowie mój wniosek przyjęli, głosowanie dotyczyłoby tylko całości budżetu i ustawy skarbowej i tych rezolucji, które zostały wydrukowane, które przeszły już przez sito dyskusji komisyjnej, Muszę jednak dodać, że trzeba będzie w tych rezolucjach sprostować pewne omyłki drukarskie, naprzykład w rezolucji umieszczonej na str. 38, a dotyczącej Ministerstwa Kolei, popełnioną pewną omyłkę. Rezolucja ta brzmi: „Senat wzywa Rząd, aby w celu -podniesienia życia gospodarczego wypracował i -wprowadził taryfę podatkową, zastosowaną do potrzeb naszego życia gospodarczego”. Oczywiście popełniono tu omyłkę bo powinno być nie: „taryfę podatkową”, ale „taryfę przewozową”.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#JózefBuzek">Jedną poprawkę trzeba wprowadzić w rewolucji czwartej, dotyczącej Ministerstwa Robót Publicznych. Rezolucja ta powinna brzmieć w sposób następujący: „Wzywa się Rząd, aby w myśl uchwały Sejmu Ustawodawczego z 4 lutego 1920 r. celem uzyskania pomieszczenia dwuwładz i zakładów państwowych, raszpel bezzwłocznie konkurs na projekty budowy gmachów państwowych i program budowy przedłożył ciałom ustawodawczym”. A więc trzeba skreślić słowa: „projekty te wraz”. Prosiłbym więc o uchwalenie zmienionej w ten sposób rezolucji.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#JózefBuzek">Przechodząc teraz do tych momentów dyskusji, które dotyczyły samego budżetu, musze przedewszystkiem zwrócić uwagę, że solidaryzuję się zupełnie z pewnem uzupełnieniem, które co do samego układania budżetu dał nam s. Kędzior. Mianowicie, s. Kędzior, referując budżet Ministerstwa Robót Publicznych, żądał, aby przy projektowaniu budżetu trzymano się zawsze obowiązujących ustaw. To jest zasada sama przez się rozumiejąca się, której niestety Ministerstwo przy układaniu budżetu nie przestrzegało. Chodzi tu głównie o to, że dochody z poszczególnych przedsiębiorstw melioracyjnych, które mają wpływać do funduszów danego przedsiębiorstwa melioracyjnego na pokrycie kosztów utrzymania tej melioracji zostały preliminowane jako ogólny dochód państwowy. To jest oczywiście sprzeczne z ustawą i dlatego s. Kędzior jeszcze w Komisji przedłożył wniosek, w którym wzywa Rząd do przestrzegania ustaw obowiązujących co do tych publicznych przedsiębiorstw melioracyjnych. Rezolucja ta została przyjęta przez Komisję Skarbowo-Budżetową, nie została jednak wskutek przeoczenia wydrukowana, proszę więc uważać rezolucję tę za rezolucję przyjętą przez Komisję Skarbowo-Budżetową.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#JózefBuzek">Rekapitulując cały przebieg dyskusji, mogę zaznaczyć, że te moje obliczenia, które pozwoliłem sobie przedstawić Wysokiemu Senatowi co do przypuszczalnych naszych dochodów i wydatków, nie zostały niemal przez nikogo zaczepione i zostały milcząco, albo wyraźnie przez wszystkich mówców zaaprobowane z pewnym tylko wyjątkiem. Mianowicie kolega s. Kasperowicz dał wyraz temu zapatrywaniu, że koleje państwowe dadzą przecież coś czystego dochodu i że z tych 21,000,000, które są wstawione w budżecie przez Sejm jako, dochód, a co do których powiedziałem, że ten dochód nie wpłynie, że przecież jednak coś z tego wpłynie do Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#JózefBuzek">P. Minister Kolei, jak Panowie słyszeli, stanął więcej po mojej stronie, mianowicie mówił, że jest rzeczą pewną, że koleje nasze nie będą miały deficytu i że jest nadzieja, że po upływie pewnego czasu koleje będą przynosiły zysk o tyle, że będą w stanie pokrywać z tego zysku swoje nadzwyczajne wydatki. P. Minister Kolei powiedział to w formie tak apodyktycznej, iż uważam, że możemy na to liczyć, że koleje państwowe żadnego deficytu eksploatacyjnego nie dadzą, a nawet dadzą pewien zysk, którego wprawdzie nie będzie można przelać do ogólnej kasy państwowej, ale przynajmniej użyć do pokrycia części nadzwyczajnych wydatków kolejowych, w ten sposób koleje przestaną być tą piętą Achillesa budżetu, jaką były w ubiegłych latach, i nie stałyby się już nigdy taką przeszkodą dla zrównoważenia naszego budżetu, jaką były w przeszłości.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#JózefBuzek">Przechodzę teraz do drugiej kwestii, którą w dyskusji omawiano, to jest kwestii sanacji gospodarczej. Poglądów całego szeregu mówców w tej sprawie nie podzielam. Szereg mówców czyni w tej sprawie Rząd odpowiedzialnym za dalszy przebieg sanacji gospodarczej, a z przemówień wielu mówców mogłoby wynikać, że właściwie czynią Rząd odpowiedzialnym za strony ujemne obecnego przesilenia gospodarczego. Byłoby to rzeczą z gruntu fałszywą, a to z tego powodu, że główną winę obecnego przesilenia gospodarczego nie ponosi sanacja, ale ponosi przedewszystkiem inflacja, a oprócz tego dotychczasowa polityka etatystyczna rządu. To są ci dwaj winowajcy: inflacja i etatyzm, którzy doprowadzili do tego, że nasze gospodarstwo społeczne znajduje się obecnie w tak groźnym stanie. Sanacja nie jest przyczyną tego. Najlepszym tego dowodem jest to, że gdyby nie sanacja finansowa, to gospodarstwo społeczne byłoby doszło do zupełnej ruiny. Niech Panowie sobie przypomną ten stan naszego gospodarstwa społecznego, jaki istniał w grudniu i z początkiem stycznia, wtedy, kiedy zdawało się, że cały ten gmach gospodarstwa społecznego runie, kiedy czuć było w gospodarstwie społecznem gorączkę przechodzącą 40 stopni, jeżeli mam mówić obrazowo. Otóż gorączce tej była winną inflacja, inflacja ciągnąca się od wielu lat, a sanacja tylko uwidoczniła to wszystkim, że nasze gospodarstwo społeczne wskutek inflacji zwyrodniało co obecnie musi być sanowanym. Oprócz inflacji także etatyzm naprowadził gospodarstwo społeczne na tory rozwoju sztucznego, nienaturalnego, a należy pamiętać, iż gospodarstwo społeczne może się rozwijać pomyślnie tylko wtedy, jeżeli znowu znajdzie swoje naturalne koryto rozwoju.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#JózefBuzek">Rzeczą najważniejszą, której powinniśmy się od Rządu domagać, jest to, aby przedewszystkiem utrzymał gospodarstwo społeczne w naturalnych warunkach jego rozwoju i żeby tych naturalnych warunków rozwoju nie starał się zmieniać, bo toby oczywiście groziło w przyszłości jeszcze gorszą katastrofą. Od rządu musimy się domagać, aby gospodarstwu społecznemu naturalne warunki rozwoju zostały przywrócone. Dlatego każdy kto domaga się nadal stosowania etatystycznej polityki, ten domaga się właśnie zmiany naturalnych warunków rozwoju. I tego było pełno w naszej dyskusji. Wielu szanownych pp. kolegów nie zdawało sobie dokładnie sprawy z tego, że domagając się, aby Rząd to lub owo zrobił dla ulepszenia stosunków gospodarczych, domagają się właśnie tego, by kurował skutki etatyzmu nowym etatyzmem. Oczywiście nie doprowadzi to do żadnego rezultatu. Trzeba pamiętać, że słuszność miał ś. p. wielki nasz poeta Krasiński, który przy podobnej sposobności powiedział bardzo mądre zdanie: „Kto chce iskier z czarta kuźni, by zwyciężyć czarta moc, ten mądrości wiecznej bluźni i świat w gorszą wpycha noc”.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#JózefBuzek">Więc skutków etatyzmu, nie można nowym etatyzmem naprawiać, tylko trzeba przywrócić naturalne warunki rozwoju, a do tego doprowadzi przedewszystkiem przywrócenie wolności gospodarczej, zapewnienie absolutnego bezpieczeństwa prawnego tj. bezpieczeństwa własności życia i mienia, przeprowadzenie dobrej komunikacji i przywrócenie kredytu. Dla poprawienia stosunków ekonomicznych trzeba czynić wszystko to, co podwyższa naszą zdolność produkcyjną, a więc trzeba uskuteczniać różne melioracje w zakresie rolnictwa, trzeba lepiej wykształcić młodzież, trzeba zapewnić lepsze połączenia pocztowe, lepsze połączenia Kolejowe i przeprowadzić wszystkie inne tego rodzaju reformy. Reformy te różnią się od etatyzmu tem, iż etatyzm jednym zabiera, natomiast drugim daje, podczas, kiedy reformy naturalne poprawiają warunki gospodarstwa społecznego i nie zabierają nikomu nic, dają natomiast wszystkim. Zastosujmy zasady te ogólne do przykładu praktycznego, naprzykład do taryf kolejowych. Kolega s. Szereszowski wysunął dwie naczelne zasady dla polityki kolejowej, mianowicie. 1) iż powinno się wywozić z kraju wszystko to czego w kraju mamy nadmiar, a 2) jeżeli się nie da wywieźć tego wszystkiego, to koleje winne nawet do przewozu dopłacić, byle tylko eksportować cały nadmiar.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#JózefBuzek">Otóż omówmy bliżej obie zasady. Na pierwszą zasadę możnaby się zgodzić z jednem zastrzeżeniem: kto będzie decydował o tem, czy mamy nadmiar pewnych rzeczy, czy nie. Mojem zdaniem nie powinien o tem decydować rząd, ale naturalnie warunki eksportu, a więc przedewszystkiem cena. Musimy stanąć na tem stanowisku, że nadmiar jest wtedy, kiedy ceny są u nas niższe niż na targu światowym. Stan ten jest oczywistym dowodem, że eksport jest zdrowy i naturalny. Ale nie można powierzyć decydowania tej kwestii, czy mamy nadmiar pewnych rzeczy, rządowi, bo rząd bardzo łatwo wytworzyłby warunki nienormalne, nieodpowiadające naturalnemu stanowi rzeczy.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#JózefBuzek">A teraz co do taryf kolejowych. Nigdy nie byłbym tego zdania, ze należy dopłacać do eksportu. Wszystkie tary ty kolejowe winne być ustalane w ten sposób, ze przedewszystkiem ustala się przeciętne koszty eksploatacji na tonnę i kilometr i taryfa wszystkich towarów winna być conajmniej tak wysoką, by była możność pokrycia tych kosztów eksploatacyjnych. Natomiast tę część należytości przewozowej, która pozostaje po pokryciu kosztów własnych kolei i która jest przeznaczoną na amortyzację, na oprocentowanie kolei i na zysk, należy ustalać stosownie do wymogów polityki gospodarczej państwa i od tej części należytości przewozowej możnaby zupełnie zwolnić te transporty, które w interesie ogólnym należałoby wysłać zagranicę. Więc dopiero po pokryciu kosztów eksploatacji może kolej państwowa stopniować taryfę zależnie od wymogów gospodarstwa społecznego, ale każdy towar, przewożony przez koleje, musi kolei conajmniej wrócić koszty własne kolei, inaczej musiałby ogół dopłacać do kosztu przewozów pewnych towarów, co stworzyłoby stanowczo niezdrowe warunki rozwoju dla transportów uprzywilejowanych na nie korzyść transportów, odpowiadających naturalnym warunkom rozwoju. Od rządu musimy się domagać, żeby te przeciętne koszty eksploatacyjne były jaknajmniejsze, bo oczywiście przez zniżenie ich do możliwego minimum, powiększymy bardzo znacznie naturalne szanse rozwoju naszego gospodarstwa społecznego. Przez obniżenie tych kosztów nie zabieramy nikomu nic, a dajemy wszystkim możliwość korzystania z taniości kolei.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! Na zakończenie pozwolę sobie przypomnieć słowa, które wypowiedział tutaj p. Minister Kolei. P. Minister powiedział, iż uchwalenie budżetu przez izby prawodawcze jest dla kolei państwowych wydarzeniem epokowem, wymusza Dowiem i umożliwia kolejom państwowym gospodarkę z ołówkiem w ręku. Otóż zdanie to można i należy stosować do wszystkich dziedzin gospodarstwa społecznego i do wszystkich dziedzin budżetu państwowego. Jeżeli się zapytamy, na czem polega cały ogromny postęp dokonany przez sanację w dziedzinę gospodarczej, to odpowiedź może opiewać, iż postęp ten polega na tem, iż każdy z nas może i musi gospodarować z ołówkiem w ręku. Otóż tak samo uchwalenie naszego budżetu zmusi, a z drugiej strony umożliwi administracji państwowej prowadzenie gospodarki z ołówkiem w ręku, to jest umożliwi celowe i planowe prowadzenie administracji, państwowej. By umożliwić, jak najwcześniejsze uchwalenie pierwszego budżetu Rzeczypospolitej proszę przyjąć budżet i ustawę skarbową w tej formie w jakiej zostały uchwalone przez Sejm, bez jakiejkolwiek zmiany.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Do budżetu są tylko dwie poprawki. Nasamprzód jest poprawka s. Lewandowskiej o utrzymanie sumy na obóz internowanych w Kaliszu — 617,514 według przedłożenia rządowego.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Mniejszość, poprawka odrzucona. Druga poprawka w druku Koła Żydowskiego do § 15 działu II budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, aby 10,000 zł. na cele wyznania mojżeszowego skreślić. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. Innych poprawek niema. Proszę Senatorów, którzy są za całym budżetem, aby wstali. Stoi większość, budżet przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad rezolucjami. Przypuszczam bez głosowania według wniosku p. referenta, że nowo postawione rezolucje zostaną odesłane do Komisji, będziemy głosowali tylko nad rezolucjami, załączonemi do druku nr 18. Jak już zapowiadałem tylko w tej formie będę uważał rezolucje za przyjęte, o ile nie nastąpi wniosek o oddzielne głosowanie. Mianowicie takie wnioski są postawionem do następujących rezolucji: część IV nr. 1, część V nr 3 d, część VII nr 2, część X nr 2, 3, 5, 6, 7, część XVI nr 10 i część XVIII nr 2, 3, 4, 5, 6. Tylko nad temi pozycjami będzie głosowanie. Inne rezolucje uważam za przyjęte o ile nie usłyszę protestu.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosujemy nad rezolucją część IV nr. 1. „Senat wzywa Rząd, aby w preliminarzu na rok 1925 był zmniejszony etat sędziów Najwyższego Trybunału Administracyjnego dwóch sędziów”.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Jest wniosek o skreślenie jednego sędziego: „Senat wzywa Rząd, aby w preliminarzu na rok 1925 był zmniejszony etat sędziów Najwyższego Trybunału Administracyjnego o jednego sędziego”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi większość. Poprawka ta, a tem samem rezolucja Komisji z tą zmianą — przyjęte.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy dalej do części V do rezolucji trzeciej lit. d). S. Kopciński wnosi. by wszczęto studia co do uproszczenia organizacji Ministerstwa Spraw Zagranicznych, przyczem należałoby zwłaszcza wziąć cod uwagę zwiniecie departamentu konsularnego Ministerstwa. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem Komisji, tylko co odczytanym, ażeby wstali. Stoi większość — wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do części VII — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych — rezolucja druga: „Senat wzywa Rząd do przyśpieszenia podziału województw i starostw, przyjmując za podstawę ilość ludności i obszar ziemi”.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Związek Ludowo-Narodowy wnosi o odrębne głosowanie. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem Komisji, dopiero co odczytanym, aby wstali. Stoi mniejszość, rezolucja odrzucona.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy dalej do części X — Ministerstwo Przemysłu i Handlu. O oddzielne głosowanie są wnioski do kilku punktów, mianowicie do punktu drugiego: „Senat wzywa Rząd, ażeby nadał przedsiębiorstwom państwowym formy spółek akcyjnych i prowadził je na podstawach, stosowanych w przemyśle prywatnym bez lub ewentualnie z dopuszczeniem kapitałów prywatnych, lecz zawsze z zachowaniem większości w rękach Rządu”. S. Konciński postawił wniosek o odrębne głosowanie. Proszę Senatorów, którzy są za rezolucją drugą w części X w brzmieniu komisyjnem, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość — rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do rezolucji trzeciej w części X: „Senat wzywa Rząd, ażeby w przedsiębiorstwach o kapitale mieszanym, w razie niechęci inwestowania w przedsiębiorstwie nowych państwowych funduszów, nie hamował prawidłowego rozwoju tych towarzystw, dopuszczał nowych akcjonariuszy, a przez uprzywilejowanie co do liczby głosów starych akcji, nie pozbawił się decydującego głosu w spółce”. Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją komisyjną, aby wstali. Stoi większość — rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Następnie głosujemy nad rezolucją piątą do części X: „Senat wzywa Rząd, by celem należytego, praktycznego wykształcenia młodzieży szkoły zawodowe i uzupełniające wyłączył z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego i przydzielił do Ministerstwa Przemysłu i Handlu”. Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją komisyjną, żeby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi mniejszość — rezolucja upadła.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do rezolucji szóstej części X: „Senat wzywa Rząd, aby towary zakupywane w drobnych ilościach pod kontrolą granicznych urzędów celnych, gromadzone na składach w celu uszlachetnienia, czyszczenia, sortowania, standaryzowania, jako to: szczecinę, włosia, szmaty, konopie, pakuły, zboże, nasiona oleiste i pastewne, oraz jaja, zwolnił od wyjednywania pozwoleń wywozowych, stosownie do przepisów reglamentacyjnych, a tem samem umożliwił wolny handel eksportowy.</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Aby przesyłki produktów naftowych, idące zagranicę z pozostających pod dozorem władz skarbowych wolnych składów naftowych położonych w miejscowościach: Warszawa, Wilno, Lublin i t. d. korzystały, przy nadawaniu towaru na stacji wolnego składu względnie odbiorze na stacji granicznej z taryfy eksportowej, obowiązującej dla danego towaru przy bezpośredniem nadaniu ze stacji Drohobycz do stacji granicznej tak, jak gdyby towar wysłany był bezpośrednio z Drohobycza.</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Wniesione kolei opłaty przewozowe za przestrzeń od rafineryjnej stacji nadawczej do stacji wolnego składu, winne być potrącone, a ewentualne nadwyżki zwrócone.</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Aby obmyślił sposób stworzenia kredytu taniego dla eksporterów i tem umożliwił nawiązanie stosunków handlowych bezpośrednio z odbiorcami zagranicznymi, jak Anglia, Holandia, Ameryka, bez uciekania się do pośrednictwa krajów sąsiednich”. Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi większość — rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do rezolucji siódmej: „Aby, ze względu na sanację Skarbu w żupach solnych, które nie przynoszą dochodu, ruch wstrzymał, a budynki użył na inne cele państwowe lub je wydzierżawił”.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Proszę o odrębne głosowania nad ostatniemi trzema słowami)</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosujemy nad rezolucją bez słów: „lub je wydzierżawił”. Proszę Senatorów, którzy są za tem, ażeby wstali. Stoi mniejszość — rezolucja odrzucona, a tem samem i te trzy słowa.</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#WojciechTrąmpczyński">Następnie głosujemy nad rezolucją 10 części XVI: „Wzywa się Rząd, ażeby w myśl art. 2 ustawy z d. 21 września 1922 r. (Dz. Ust. Nr. 90 poz. 823) w przedmiocie tytułu inżyniera przedłożył ciałom ustawodawczym projekt ustawy określającej szczegółowe warunki, pod któremi inżynier może być uprawniony do wykonywania samodzielnej praktyki zawodowej”.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad częścią KsVIII — Ministerstwo Reform Rolnych, rezolucja druga: „Wzywa się Rząd, by ustalał ceny kupna — sprzedaży przy parcelacji przez kapitalizację czynszu dzierżawnego, stosując mnożnik conajmniej taki, jak dla b. czynszowników na wschodzie, t. j. 16%. Tyczyć się to ma tak obiektów państwowych, jak i prywatnych nieruchomości ziemskich z przymusowego wykupu”. Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, żeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#WojciechTrąmpczyński">Trzecia rezolucja brzmi: „Wzywa się Rząd, by w roku 1924 nie wywłaszczał prywatnych majątków ziemskich, a parcelował z posiadanych zapasów”. Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, żeby wstali. Stoi większość — rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do rezolucji czwartej: „Wzywa się Rząd, by jak najszerzej pozwolił na prywatne parcelacje pod nadzorem Ministerstwa Reform Rolnych”. Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, żeby wstali. I teraz stoi większość — rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#WojciechTrąmpczyński">Rezolucja piąta: „Wzywa się Rząd, by przy nowelizacji ustawy o osadnictwie i parcelacji unikał norm maksymalnych”.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Proszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Zdanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#JuliuszZdanowski">Tu jest chyba omyłka, bo tekst pierwotny brzmiał: „schematycznych czy szablonowych norm maksymalnych”, a wydrukowane jest bez tego. Wnoszę więc o dodanie słowa „schematycznych”.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosujemy nad poprawką s. Zdanowskiego, aby umieścić w rezolucji słowo „schematycznych”. Proszę Senatorów, którzy są za tem, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głosujemy teraz nad całą rezolucją bez tej poprawki. Proszę Senatorów, którzy są za rezolucją piątą co do Ministerstwa Reform Rolnych, aby wstali. Mniejszość — rezolucja odrzucona.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do rezolucji szóstej: „Senat wzywa Rząd, aby przy przeprowadzeniu parcelacji ziemi nasamprzód były uwzględnione potrzeby ludności miejscowej”. Jest wniosek o osobne głosowanie słowa „nasamprzód”. Proszę Senatorów, którzy są za tem, aby w rezolucji umieścić słowo „nasamprzód”, aby wstali. Stoi mniejszość.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Senatorów, którzy są za rezolucją szóstą bez słowa „nasamprzód”, aby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Tem samem wszystkie rezolucje są załatwione.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy jeszcze do głosowania nad ustawą skarbową. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem ustawy skarbowej bez zmian, aby wstali. Stoi większość, ustawa skarbowa bez zmiany przyjęta.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Wysoki Senacie! Stanęliśmy u kresu szeregu dni zużytych na mozolną i poważną pracę.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Praca ta — uchwalenie pierwszego budżetu, stanowi historyczny moment w rozbudowaniu państwowości naszej. Niewątpliwie od pierwszego dnia odrodzenia Rzeczypospolitej mieliśmy wszyscy przekonanie, że państwowość bez podstawy rachunkowej w skarbowości jest nie do pomyślenia. A jednak w pierwszych latach nie tylko z powodu braku rutyny u wszystkich czynników współdziałających, ale głównie z powodu spadającej waluty, uchwalenie budżetu było niemożliwe, bo każdy budżet stawał się już w czasie obrad komisji sejmowych nierealnym.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#WojciechTrąmpczyński">I dzisiejszy budżet jako opóźniony niezupełnie odpowiada zasadom praworządności; pomimo to ma on wysokie znaczenie wychowawcze dla tej części społeczeństwa, która dotąd uważała Skarb za szkatułę bezdenną, ma wielkie znaczenie jako podłoże do wzbudzenia zaufania do Państwa na zewnątrz i na wewnątrz. W przyszłości wszystkie czynniki państwowe winne na to baczyć, aby terminy do uchwalenia budżetu, przepisane Konstytucją, były dotrzymywane.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Mówiąc o pracach Senatu muszę przedewszystkiem wyrazić uznanie iii podziękowanie członkom Komisji Budżetowej, która strawiła 62 posiedzenia nad obradami budżetu. Uznanie to dotyczy przedewszystkiem przewodniczącego Komisji s. Adelmana i generalnego referenta s. dr. Buzka.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Uznanie należy się i członkom Senatu, którzy zabierając głos w dyskusji, starali się tę dyskusję utrzymać na poziomie wysokim, odpowiadającym godności Senatu, którzy nie zapominali, że wszelka krytyka winna mieć na oku przedewszystkiem dobro Rzeczypospolitej ii współpracę celową z Rządem i Sejmem. Taka trwała współpraca wyjdzie niewątpliwie na pożytek Ojczyzny.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Wpłynęły jeszcze następujące interpelacje:</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacja s. Karpińskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie aresztowania w Równem na Wołyniu dwóch osób za to że 12 lipca r. b. byli obecni w cerkwi na nabożeństwie do św. Piotra i Pawła.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacja s. Karpińskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie ciężkiego pobicia włościanina Autonoma Sagana przez policję państwową koło wsi Mały Stydyń pow. rówieńskiego na Wołyniu.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacja s. Karpińskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie przeszkód, czynionych przez policję i starostę biłgorajskiego prawosławnej ludności co do świętowania świąt prawosławnych.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Następne posiedzenie Senatu odbędzie się w październiku, kiedy, nie wiadomo jeszcze, zależne to jest od tego, jak daleko będą posunięte prace Sejmu.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#WojciechTrąmpczyński">Z życzeniem wesołych wakacji zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#komentarz">(Głosy: Nawzajem.)</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 5.10 po poł.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>