text_structure.xml
299 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25 przed poł.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu — Władysław Grabski, Minister Spraw Wewnętrznych — Zygmunt Hubner, Minister Sprawiedliwości — Włodzimierz Wyganowski, Minister Kolei — Kazimierz Tyszka, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych — Stanisław Janicki, Minister Pracy i Opieki Społecznej — Ludwik Darowski, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych— Mieczysław Rybczyński, Wiceminister Skarbu — Klarner, Wiceminister Sprawiedliwości — Julian Siennicki.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 62 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 63 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Bielawski i Kaniowski. Listę mówców prowadzi s. Bielawski.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do jedynego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1924 (druk Senatu nr. 18). Jako sprawozdawca głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! Rozprawa budżetowa jest w każdym parlamencie dniem wielkim, jest ona bowiem rachunkiem sumienia całego gospodarstwa państwowego i narodowego, jednocześnie zaś powinna wytyczyć ogólne linie polityczne dla całej działalności państwowej. Znanem jest wszystkim zdanie, że bez dobrej polityki niema dobrych finansów. Jeżeli finansista ma zbierać, to polityk musi zasiać, a może zasiać tylko w ten sposób, iż stworzy warunki ogólnego rozwoju gospodarczego, który pozwoli na ponoszenie tych ciężarów podatkowych, jakich państwo od swoich obywateli żądać musi. Jakież to są warunki? Warunek pierwszy, to bezpieczeństwo życia i mienia, warunek drugi, nie mniej naczelne zajmujący miejsce, to zdrowy pieniądz, warunek trzeci, to dobra komunikacja i obfity kredyt. To są warunki najkardynalniejsze zdrowego rozwoju gospodarczego. Spełnienie tych warunków zdoła wytworzyć ogólny dobrobyt, a na tej podstawie może finansista wybudować wspaniały gmach podatkowy, stwarzając źródło dochodów wystarczających na bardzo wielkie wydatki. Wśród warunków wymienionych posiada bardzo wielkie znaczenie kredyt, ale kredyt, jak już samo słowo mówi, zależy od zaufania, zależy zwłaszcza od zaufania do państwa. Nie tylko kredyt państwowy zależy od zaufania do państwa, ale także i kredyt każdej poszczególnej jednostki, bo ten co udziela kredytu indywidualnej jednostce liczy się nie tylko z jej indywidualnem kredytem, ale także z kredytem państwa, którego dana osoba jest członkiem.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JózefBuzek">Musimy sobie również zdawać sprawę z odwiecznej prawdy, że bez dobrych finansów nie może być dobrej polityki. Właśnie to parlamentarne znaczenie dobrych finansów stawia rozprawę budżetową na tak wysokiem miejscu. Bez dobrych finansów nie możemy prowadzić dobrej polityki zagranicznej już z tego powodu, że siłę Państwa i jego znaczenie mierzy się przedewszystkiem stanem finansów. To jest pierwszy element wchodzący w rachubę, siła militarna jest dopiero elementem drugim, dlatego też opinia i praktyka państw zagranicznych stawia dotychczas Czechosłowację wyżej, aniżeli Rzeczpospolitą Polską.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#JózefBuzek">Bez dobrych finansów nie można dalej prowadzić dobrej polityki wewnętrznej, ani energicznej polityki oświatowej, ani polityki socjalnej, nie można rozbudować sieci komunikacyjnej, ani też łożyć na różne melioracje.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JózefBuzek">Myśmy żyli przez kilka lat w tem tragicznem nieporozumieniu, że możemy bez zrównoważenia budżetu, bez dobrych finansów stworzyć wspaniałą sieć szkolną. Okazało się jak daleko doszliśmy z temi planami, jakieśmy uchwalali, jakie rezultaty przyniosły ustawy w tym kierunku uchwalone. Oczywiście wyniki nie mogły być inne z tego powodu, że plany nasze nie miały realnej podstawy, którą stworzyć zdołają tylko silne finanse.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#JózefBuzek">Takie same doświadczenia zrobiliśmy z polityką socjalną. Mamy bardzo wiele ustaw ślicznych, pięknych pod względem socjalnym, ale nie są one wykonywane i nie mogą być wykonywane z rodnie z przepisami ustawy. Dlaczego? Ponieważ ustawy te nie mają zdrowej podstawy finansowej, ponieważ uchwalając w ustawie wydatek nie stworzono równocześnie wystarczającego pokrycia.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JózefBuzek">Otóż czas najwyższy, aby to tragiczne nieporozumienie ustało, czas, ażeby społeczeństwo zrozumiało, że tylko sanacja budżetowa umożliwi zdrową politykę państwową, tudzież, że bez sanacji budżetowej nie może być także sanacji gospodarczej i że dlatego sanacja budżetowa jest zawsze pierwszem zadaniem i najważniejszą zasadą całej polityki państwowej.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JózefBuzek">Przez długie lata mówiono u nas, że sanacja Skarbu nie jest rzeczą tak ważną, bo ostatecznie chociaż Skarb jest biedny, to społeczeństwo jest bogate. Ten frazes często obijał się o nasze uszy. Tymczasem rzeczywistość była inna, bo nie tylko Skarb był biedny, ale i społeczeństwo było biedne, a tylko mała cząstka ludności korzystała z anarchii finansowej i zdobywała miliardowe majątki.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#JózefBuzek">Ciężkie przejścia, jakie obecnie wskutek inflacji przechodzimy, powinne nam pozostawić niezłomne przekonanie, że busolą naszej polityki musi być równowaga budżetowa.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#JózefBuzek">Jeżeli pod tym kątem widzenia będziemy się zapatrywali na nasz budżet, to dzień dzisiejszy będzie dla nas dniem tem większej radości. Jest to przecież pierwszy budżet, który uchwalamy i to budżet zrównoważony, budżet, który stanowi niezbity dowód, iż sanacja jest nie tylko możliwą, ale i jest zapewniona, o ile oczywiście sami naszą polityką jej nie przeszkodzimy.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#JózefBuzek">Twierdzeniu, że budżet nasz jest zrównoważony, zdaje się przeczyć treść artykułów 1, 2 i 3 ustawy budżetowej i sam preliminarz budżetowy wykazujący wydatki w sumie 1.592.300.000, a dochody w sumie tylko 1.442.700.000, z tego wynika deficyt rachunkowy w kwocie 169.600.000 zł. Ale ten pozór deficytu powstaje wskutek tego, że budżet nasz nie obejmuje wszystkich naszych dochodów i wydatków. W budżecie naszym brak szeregu bardzo ważnych tak wydatków, jak i dochodów i dopiero, gdy uwzględnimy wszystkie te dochody i wydatki, będziemy mieli budżet pełny i okaże się, że ten budżet pełny jest rzeczywiście zrównoważony i że deficytu niema.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#JózefBuzek">Po stronie wydatków pominięto przedewszystkiem wydatki, związane z zaprowadzeniem nowej waluty, nowego pieniądza. Warunkiem wprowadzenia nowej waluty, nowego pieniądza, było stworzenie Banku Polskiego i potem jako konditio sine kwa non zapłacenie długu Państwa w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej, bo bez spełnienia tego warunku byłoby wycofanie marek z obiegu rzeczą zupełnie niemożliwą. Otóż w subskrypcji społeczeństwa na akcje Banku Polskiego wziął udział także Rząd i subskrybował akcji na kwotę 17.900.000 zł. Przekonamy się, iż ta pozycja jest przejściowa, bo odpowiednie dochody są tak samo wysokie, ale w każdym razie należy ten wydatek wstawić tu w rachunek. Dalej trzeba było zapłacić dług w P. K.K. P. Ile ten dług wynosił? Ten dług wynosił, począwszy od dnia 1 lutego, t. zn. od chwili, kiedy Państwo przestało się zadłużać w P. K. K. P., 297 trylionów 700 miliardów marek. Przerachowując to na złote wynosi to 162.056.000 zł. Kwotę tę oczywiście trzeba było zapłacić i to w tym roku, a więc trzeba wstawić także do rachunku tych 162.056.000 zł. Potem musi Państwo zastąpić części marek bilonem, a względnie biletami zdawkowemu. Wybicie bilonu oczywiście także kosztuje. Obliczałem, iż wybije się w bieżącym roku 70 milionów bilonu ze srebra, a resztę wybije się z niklu i brązu. Razem obliczam koszty wybicia bilonu na 38 milionów.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#JózefBuzek">Otóż jeżeli wszystkie te wydatki zliczymy, to okaże się, że mamy razem wydatków na kwotę 1.810.000.000.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#JózefBuzek">A jakie są teraz nasze dochody?</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#JózefBuzek">Przedewszystkiem dochody budżetowe wynoszą kwotę 1.422.700.000 zł. Do tego trzeba dodać, idąc sukcesywnie, te dochody, jakie Państwo osiągnęło, za odstąpienie akcji skarbowych Banku Polskiego przemysłowi górnośląskiemu i urzędnikom. Mianowicie z kwoty 17.900.000 zł. akcji Banku Polskiego nabytych przez Skarb 7.000.000 zł. odstąpiono przemysłowi górnośląskiemu, a resztę urzędnikom. Cały ten wydatek Skarbu na kupno akcji Banku Polskiego będzie Państwu zwrócony i nawet zdaje mi się, że Państwo będzie w pewnym kłopocie, bo urzędnicy podpisali trochę więcej akcji, aniżeli było dla nich zarezerwowanych, tak, że Państwo będzie musiało kupować te akcje od akcjonariuszy. W ten sposób cały kapitał akcyjny Banku Polskiego będzie pokryty z subskrypcji prywatnej, bez jakiegokolwiek stałego udziału Państwa, bo te 17.900.000 zł, akcji pierwotnie nabytych przez Państwo, przeszły w ręce prywatne. Całą kwotę 17.900.000 zł. trzeba więc wstawić także w dochodach Państwa. Dalej trzeba wstawić w dochodach drugą kwotę, mianowicie dochód, jaki Państwo miało ze źródła, z którego, da Bóg, Rzeczpospolita nigdy już czerpać nie będzie. Dochodem tem był dochód jaki Państwo miało w styczniu i dnia 1 lutego b. r. z druku marek polskich, a ściślej z pożyczek w P. K. K. P. W ciągu stycznia i dnia 1 lutego zaciągnęło Państwo w P. K. K. P. pożyczkę w kwocie okrągło 120.000.009. Pożyczka ta mieści się w wykazanym powyżej długu ostatecznym Państwa w P. K. K. P. w kwocie 162 milionów zł. Ponieważ powyżej wstawiliśmy całą kwotę 162 milionów zł. do wydatków Państwa, powinnibyśmy tutaj wstawić wykazaną kwotę 120 milionów zł. do dochodów. Nie możemy jednak wstawić całej tej kwoty do dochodów, bo 46.000.000 z niej było użytych na wydatki, uskutecznione w r. 1924 a konto budżetu 1923 r. Panowie wiedzą, że w gospodarstwie państwowem wprowadzony jest t. zw. okres ulgowy, t. zn. że w ciągu czasokresu, który oznaczy Minister Skarbu (w tym roku okres ulgowy trwał od 1 stycznia do, zdaje się, 20 lutego), można czynić wydatki na konto ubiegłego roku budżetowego. Otóż wydatki, uczynione w tym roku na konto roku 1923 wynoszą kwotę 46.240.000 i o tę kwotę trzeba zmniejszyć sumę, czerpaną w styczniu i w dniu 1 lutego z P. K. K. P. tak, iż zostanie jako dochód na pokrycie wydatków r. 1924 tylko kwota 73.873.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#JózefBuzek">Do dochodów Państwa należy dodać dochód z bilonu. Proszę Sz. Panów, jest to jedna z najważniejszych kwestii, ponieważ dotyczy ona bezpośrednio naszego systemu pieniężnego, a więc tem samem podstawy naszego gospodarstwa narodowego. Wszystkie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, które w tej sprawie zostały wydane, wymagają z tego powodu jak najbaczniejszej uwagi.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#JózefBuzek">Przedewszystkiem należy nam rozpatrzyć kwestię, ile właściwie bilonu ono potrzebuje? Otóż, aby się zorientować pod tym względem, zebrałem cyfry, przedstawiające ilość bilonu, będącego w obiegu przed wojną w Austro-Węgrzech, w Niemczech, w Anglii i w Stanach Zjednoczonych. Okazuje się, że srebrnego bilonu było w Austro-Węgrzech w obiegu na głowę 8 zł., w Anglii — 38, w Stanach Zjednoczonych — 55, a w Niemczech — 22.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#JózefBuzek">Bilonu z niklu, brązu i miedzi było w obiegu na głowę ludności w Austro-Węgrzech 2 zł. w Anglii także 2 zł., w Niemczech 2 1/2, a w Stanach Zjednoczonych blisko 4 zł.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#JózefBuzek">Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, wydane na podstawie ustawy o pełnomocnictwach w sprawie bilonu nie miały co do ilości bilonu zdania konsekwentnie przeprowadzonego. Pierwsze rozporządzenie ustaliło ilość bilonu z brązu i niklu na zł., później podwyższono tę kwotę na 4 zł. na głowę ludności, podczas gdy kwota ta winnaby wynosić 2 zł. Co się tyczy bilonu ze srebra, to ilość jego ma być bardzo niska, mianowicie ma wynosić 8 zł. na głowę. Niespodziankę nieprzyjemną sprawiło mi ostatnie rozporządzenie z końca czerwca, które mówi o biletach zdawkowych jednozłotowych i dwuzłotowych. Mianowicie dawne rozporządzenia wypowiadały słuszną zasadę, iż bilety te są czemś przejściowem, iż muszą być wycofane do dnia 31 stycznia 1925 r. i zastąpione rzeczywistym bilonem srebrnym. Ostatnie rozporządzenie z końca czerwca zmieniło ten przepis, obecnie nie ma żadnego terminu dla wycofania biletów zdawkowych jednozłotowych i dwuzłotowych i zachodzi niebezpieczeństwo, iż bilety te staną się zjawiskiem słabem. Jest to rzecz, którąby Rząd powinien naprawić w drodze noweli, bo bądź co bądź, kto zna historię walut zagranicznych, ten wie, że bilety zdawkowe jedno i dwuzłotowe to furtka, i przez którą mógłby się łatwo wkraść gość bardzo niepożądany, mianowicie nowa inflacja.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#JózefBuzek">Licząc, iż puścimy w obieg bilonu z niklu i brązu tylko po 2 zł. na głowę ludności, a więc tyle ile w Austrii i Anglii, a bilonu srebrnego 8 zł. otrzymujemy 10 zł. na głowę ludności. Przy ludności 28.000.000 daje to 280.000.000 zł. Otóż ja wstawiam na r. 1924 nie 280.000.000 zł. jako dochód Państwa, ale tylko 150.000.000 zł., bo oczywiście nie byłoby ze względów walutowych dobrze, gdyby odrazu całych 280 milionów w obieg puścić. Dalej trzeba pamiętać także o zrównoważeniu budżetu na rok 1925. Z tego powodu należy część zysku, jaki Państwo ma z wypuszczenia bilonu, zarezerwować na r. 1925, bo niestety zobaczymy, że budżet nasz na r. 1925 także tego dochodu będzie jeszcze potrzebował. Z tego powodu przypuszczamy, iż w r. 1924 puścimy w obieg bilonu na kwotę 150 milionów, w r. 1925 zaś na kwotę 130 milionów zł. W ten sposób wstawiamy jako dochód Państwa z bilonu w r. 1924 kwotę 150.000.000 zł., wreszcie należy policzyć jako państwowy dochód cały Skarb narodowy. Jak wielki jest, względnie był, Skarb narodowy, dowiadujemy się z wyczerpującego sprawozdania, które złożył nasz kolega p. Łażewski przed kilku dniami w sejmowej Komisji Skarbowej. Pozwolą Panowie, że najważniejsze cyfry tego sprawozdania przytoczę. Mianowicie Skarb Narodowy wynosił: złota 25 tonn 150 kg., wartość tego złota wynosi 86.628.000 zł., złoto to zostało lub zostanie sprzedane Bankowi Polskiemu. Srebra miał Skarb Narodowy 117 tonn i 407 kg. o wartości 12.976.000 zł. Srebro to jest przeznaczone na wybicie bilonu srebrnego. Kwotę potrzebną na wybicie bilonu wstawiłem już poprzednio w wydatkach, tu więc muszę wstawić kwotę powyższą w dochodach. Razem wynosił Skarb Narodowy, licząc tylko srebro, przeznaczone na wybicie bilonu, i złoto odstąpione Bankowi Polskiemu 99.604.000 zł. Pozatem znajdują się jeszcze w Skarbie Narodowym dalsze pozostałości, srebra i złota, kamienie szlachetne, kruszce i kryształy, potem różne rzeczy wartościowe, i kosztowności otrzymane od rządu rosyjskiego w wykonaniu traktatu ryskiego. W każdym razie wynosi wartość Skarbu Narodowego conajmniej 100.000.000 zł., a może blisko 105.000.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#JózefBuzek">Ostatniem źródłem dochodu jest dochód z pożyczki kolejowej i dolarowej. Dochód ten wynosił w pierwszem półroczu 30.000.000, a liczę, że w drugiem półroczu wyniesie 16.000.000.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#JózefBuzek">W ten sposób mamy razem dochodu 1.810.000.000, t. j. dokładnie tyle, ile wyrachowaliśmy wydatków.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#JózefBuzek">Z powyższego wynika niezbicie, iż budżet nasz, gdyby był budżetem pełnym i gdyby były w nim umieszczone zwłaszcza wszystkie te wydatki i dochody, które są związane z zaprowadzeniem nowej waluty, byłby budżetem absolutnie bez deficytu, byłby rzeczywiście budżetem najzupełniej zrównoważonym. Temu przekonaniu daje wyraz także art. 4 ustawy skarbowej.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#JózefBuzek">Artykułu takiego jeszcze nigdy w przedłożeniach rządowych nie czytaliśmy. Dotychczas zawsze w przedłożeniach rządowych o ustawie skarbowej znajdował się artykuł, stanowiący, że niepokryte dochodami wydatki Państwa może rząd pokryć operacjami kredytowemi. Projekt ustawy skarbowej dawał więc zawsze upoważnienie rządowi do uskuteczniania operacji kredytowych, jakieby rząd uważał za wskazane. Otóż tego pełnomocnictwa obecny projekt nie zawiera, wprost przeciwnie art. 4 stanowi, że wydatki państwowe wymienione w art. 3, o ile nie znajdą pokrycia w dochodach preliminowanych w tym artykule, będą pokryte w drodze operacji finansowych, opierających się na specjalnych tytułach ustawowych. To znaczy, że sama ustawa skarbowa nie daje rządowi żadnych pełnomocnictw do operacji finansowej. Jeżeli Rząd chce jakieś operacje finansowe zrobić, to musi otrzymać na to upoważnienie w osobnej ustawie. To jest najoczywistszy dowód, że mamy budżet bez deficytu, i że niema potrzeby przewidywania wskutek tego jakiejkolwiek operacji finansowej. W ten sposób oznacza art. 4 ustawy skarbowej stanowczy rozbrat z dawną deficytową gospodarką budżetową.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#JózefBuzek">Konstatując, iż budżet na r. 1924 jest zupełnie zrównoważony, winniśmy także zaznaczyć w jakiej drodze został zrównoważony. Otóż co do tego możemy powiedzieć w krótkości, że jest to zasługą tych rządów, które program sanacji finansowej, jako naczelny postulat polityki państwowej wysunęły. Pierwszym z tych rządów był Rząd generała Sikorskiego, dzieło przezeń rozpoczęte prowadził dalej energicznie gabinet Witosa, aż nareszcie Rządowi Grabskiego udało się dać nam te podstawy niezbite, na których możemy cały nasz dalszy rozwój opierać, mianowicie pieniądz zdrowy i pierwszy budżet zrównoważony. Bardzo znaczna część zasługi przypada także Sejmowi i Senatowi. Sanacja byłaby niemożliwa, gdyby Sejm i Senat nie stworzył warunków materialnych sanacji, gdyby nie uchwalił ustawy o podatku majątkowym, ustawy o waloryzacji i pierwszej ustawy o pełnomocnictwach, gdyby Sejm nie był się zdobył — nie mówię tu o Senacie, bo Senat nigdy walk partyjnych nie podsycał — gdyby Sejm nie był zdobył się na poskromienie tych wybujałych waśni partyjnych, tej niemal wojny wewnętrznej, która niweczyła wszelkie usiłowania sanacji Skarbu. Z tego powodu mogą więc czynniki ustawodawcze tak samo jak i Rząd z dumą dziś patrzeć na dzieło tak szczęśliwie rozpoczęte. Ale jeżeli mamy powód do radości, do dumy, to jednocześnie mamy wszelkie powody do tego, ażeby nie spoczywać na laurach. Musimy sobie zdawać wszyscy sprawę, że jeszcze będziemy mieli ciężkie przejścia i że mamy jeszcze bardzo twarde obowiązki do spełnienia, zanim dzieło sanacji będzie dokończone. Przekona nas o tem krytyczny rozbiór budżetu.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#JózefBuzek">Rozbierając budżet krytycznie spostrzegamy odrazu, jakie jeszcze obowiązki mają do spełnienia i Rząd i ciała ustawodawcze, ażeby dzieło szczęśliwie rozpoczęte do szczęśliwego doprowadzić końca.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#JózefBuzek">Rozbiór krytyczny budżetu należy rozpoczynać zawsze od zbadania dochodów. Dochody Skarbu Państwa nie są w budżecie ściśle szacowane. Jest to błąd ciężki, ale błąd niemal nieunikniony. Dochody w bardzo znacznej mierze nie mogły być ściśle szacowane z tej prostej przyczyny, ponieważ nie było racjonalnej podstawy do szacunku. Jeżeli przejrzymy prawo budżetowe francuskie, to znajdziemy tam przepisy, jak należy szacować dochody. Z reguły należy według prawa francuskiego szacować dochody według wyniku faktycznego lat ubiegłych. Tej podstawy nie było przy układaniu naszego budżetu, inflacja stworzyła bowiem anarchię, nie podstawę do jakiejkolwiek rozumnej kalkulacji dochodów.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#JózefBuzek">Z tego powodu opierają się sejmowe przewidywania dochodów przeważnie więcej na nadziejach niż na ścisłym obrachunku. Naogół Sejm, który poświęcił sprawie obliczenia dochodów Państwa bardzo dużo uwagi, nie doceniał zdolności płatniczej szerokich mas ludności, to jest tych, którzy płacą głównie podatki pośrednie, cła, opłaty i należytości, i którzy przyczyniają się głównie do dochodu Państwa z monopoli. Doświadczenie faktyczne, jakie zebraliśmy w ciągu 4 miesięcy przez marzec, kwiecień, maj i czerwiec uczy, że możemy spodziewać się z tych źródeł dochodów wyższych, niż Sejm preliminował.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#JózefBuzek">Najwięcej występuje to przy cłach. Dochód z ceł był preliminowany przez Sejm na 120 milionów. Jeżeli jednak Panowie przejrzą faktyczne wpływy z ceł w wymienionych 4 miesiącach i jeżeli Panowie przypuszczą, że w drugiem półroczu będzie wpływała co miesiąc ta sama kwota, która wpływała miesięcznie od marca, to Panowie dojdą do przekonania, że możemy śmiało liczyć na dochód z ceł w kwocie 157.000.000, a nie na 120.000.000, a więc o 37.000.000 więcej.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#JózefBuzek">Tak samo ma się rzecz z opłatami i należytościami. Wśród opłat i należytości jest taka sama tendencja rozwojowa, to też przyniosą one i większy dochód od spodziewanego. Tylko dochód z podatku giełdowego bardzo znacznie się obniżył, a to wskutek kryzysu gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#JózefBuzek">Natomiast rosną dochody z opłat, obciążających masy ludności. Zagadkę, dlaczego te podatki, które ponoszą masy — rosną, łatwo rozwiązać. Przyczyną jest przywrócenie zdrowego pieniądza. Stwarzając zdrowy pieniądz, stworzyliśmy najkardynalniejszy warunek rozwoju mas ludności, stworzyliśmy podstawę trwałą do powolnego, ale stałego wzrostu dobrobytu. Możemy więc liczyć na to, że proces powolnego wzrastania podatków, opłacanych przez masy ludności potrwa i nadal i tylko wielki nieurodzaj wstrzymałby na pewno ten proces. W każdym razie można liczyć tylko na wzrost powolny dochodu z tych podatków, bo przedewszystkiem musi się odrestaurować to, co zniszczyła wojna, a potem jeszcze gorszy wróg niż wojna, bo inflacja.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#JózefBuzek">Natomiast w dziedzinie podatków bezpośrednich Sejm, mojem zdaniem, przecenił zdolność płatniczą społeczeństwa, albo też umiejętność władz podatkowych do wydobycia podatków. Dotyczy to zwłaszcza podatku majątkowego. Nie możemy liczyć, że podatek ten da 333.000.000 zł. Zdaje się, że trzeba być zadowolonym, jeżeli drugie półrocze da tyle, co pierwsze. W tym wypadku wyniesie dochód z podatku majątkowego w całym roku 1924, 204.000.000 zł., a więc o 129.000.000 mniej, aniżeli preliminował Sejm. Podobnie ma się rzecz co do podatku dochodowego. Z podatku tego, według obowiązujących przepisów, powinno było wpłynąć w pierwszem półroczu 1924 r. połowa podatku od dochodów niefundowanych, i podatku od dochodów ufundowanych. Tymczasem wpłynęło do końca czerwca b. r. w całości z jednego i z drugiego źródła 16 milionów, a powinno było wpłynąć przeszło 50 milionów. Trudno wobec tego przypuszczać, iż w drugiem półroczu powetuje się deficyt pierwszego, natomiast należy się liczyć z tem, iż ten podatek da w tym roku 38 milionów, a nie 77 milionów. W ten sposób dochodzimy, iż ze wszystkich podatków i monopoli będziemy mieli dochód o jakich 97 milionów mniejszy, aniżeli obliczył Sejm, aniżeli więc wykazano w preliminarzu budżetowym.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#JózefBuzek">Najgorzej przedstawia się, proszę Panów, rzecz w dochodach z przedsiębiorstw państwowych. Zdawałoby się, że tam, gdzie dochód zależy wyłącznie od Rządu, gdzie nikt mu nie przeszkadza, Rząd będzie mógł pokazać, co umie...</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#komentarz">(Głosy: To też pokazał.)</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#JózefBuzek">...a tymczasem okazało się, że rezultat jest w tej dziedzinie najgorszy. Sejm preliminował dochód czysty z przedsiębiorstw na 115.500.000 zł. Tymczasem wpływy faktyczne wyniosły w tem półroczu tylko 7.500.000. Ponieważ w drugiem półroczu nie można oczekiwać wpływów większych, trzeba dochód całoroczny z tego źródła preliminować tylko na kwotę 15.000.000, a więc o 100 milionów mniej.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#JózefBuzek">Z przedsiębiorstw państwowych trzymają się najlepiej poczty, telegrafy i telefony. Przestały one być w roku bieżącym instytucją bierną dla Skarbu Państwa. Sanacja pieniądza odrazu postawiła je na nogi. W dawniejszych periodach poczty walczyły zawsze z deficytem, rujnował je zły pieniądz. Im większa była inflacja, im prędzej marka w otchłań leciała, tem większy był deficyt pocztowy. Od chwili, kiedy pieniądz został ustalony, budżet poczty zrównoważono i w pierwszem półroczu mieliśmy już z poczt czysty dochód. Nie liczę, że poczty dały czystego dochodu tyle, ile preliminował Sejm, a więc 15.800.000 zł, ale w każdym razie będą poczty jednem z najintratniejszych przedsiębiorstw państwowych.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#JózefBuzek">Co się tyczy drugiego wielkiego przedsiębiorstwa państwowego — kolei, to Sejm preliminuje czysty dochód w kwocie 21.000.000 zł. Otóż, proszę Panów, ja na ten dochód nie liczę, a to dlatego, ponieważ sprawozdawca budżetu kolejowego w Sejmie p. pos. Tabaczyński, obliczył dochód ten, wychodząc z błędnego założenia, że w roku 1924 będzie taki sam ruch towarowy na kolejach, jak w r. 1923. Tymczasem liczba załadowanych w kraju wagonów jest w r. 1924 znacznie niższa, aniżeli była w 1923 r. Z tem zjawiskiem spotykamy się już od stycznia. Odnośne daty za styczeń, luty, marzec i kwiecień zostały już opublikowane — wynika z nich, iż w każdym z tych miesięcy liczba wagonów załadowanych, w kraju była w r. 1924 niższa, aniżeli w r. 1923. Natomiast wzrosła w. r. 1924 ilość wagonów, idących tranzytem przez Polskę, tudzież liczba wagonów, przychodzących do Polski z towarami zagranicznemu W każdym razie ruch towarowy na kolejach w r. 1924 jest znacznie niższy niż w r. 1923, ponieważ zaś ruch jest mniejszy, będą także mniejsze dochody i na czysty zysk z kolei absolutnie liczyć nie możemy. Ja osobiście będę się cieszył, jeżeli koleje okażą się w r. 1924 rzeczywiście samowystarczalnemi, to znaczy, jeżeli poza 89 milionami, które są przewidziane na inwestycje kolejowe, i których dostarczy kolejom Skarb Państwa, nic więcej nie będziemy musieli do nich dopłacić. Liczyć na czysty zysk, wpływający do Skarbu Państwa, byłoby, mojem zdaniem, rzeczą nieostrożną.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#JózefBuzek">Przejdźmy teraz do lasów państwowych. Lasy państwowe są w innych zupełnie warunkach, aniżeli koleje. Lasy państwowe — to ogromny majątek, który tylko racjonalnie spieniężyć należy. To też z lasów państwowych przewidziano 60 milionów czystego dochodu. Przy tem obliczono dochód netto z 1 ha na kwotę 24 zł. Przypominam, iż lasy pruskie przed wojną dawały z 1 ha 39 zł. czystego dochodu, austriackie zaś 9 zł. Jeżeli więc nasze ministerstwo i Sejm liczyli z 1 ha na dochód 24 zł., to obliczenie to wywołało we mnie zgóry pewne wątpliwości. Bardzo znaczna część naszych lasów jest wprawdzie dobrze położoną na zachodzie, ale mamy też ogromne obszary lasów położone na wschodzie, gdzie eksploatacja nastręcza bardzo wielkie trudności, jeżeli mimo to, Rząd i Sejm liczyli na dochód 24 zł. z hektara, a więc na więcej niż połowę przedwojennego dochodu pruskiego, to zdawałoby się, że powinienby być osiągnięty przynajmniej ten dochód, jaki miała Austria, a więc 9 zł. z ha. Tymczasem według wyników z pierwszego półrocza będzie osiągnięty dochód okrągło 2 zł. z hektara. Ministerstwo projektowało więc dochody z lasów na modłę pruską, a nie zdołało uzyskać nawet dochodów austriackich.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#JózefBuzek">W podobny sposób co lasy, zawiodły także państwowe przedsiębiorstwa górnicze i hutnicze. Natomiast dają dość znaczne dochody majątki państwowe. Dochody te preliminował Rząd i Sejm na kwotę 5.500.000 zł., należy zaś liczyć, iż wpłynie niemal zupełnie pewnie 3.600.000, czyli tego, co było preliminowane.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#JózefBuzek">Rekapitulując powtarzamy, iż przy przedsiębiorstwach państwowych należy oczekiwać największego ubytku dochodu preliminowanego, bo zamiast preliminowanych 115.000.000 wpłynie tylko okrągło 15.000.000, a zatem o 100.000.000 mniej.</u>
<u xml:id="u-3.39" who="#JózefBuzek">Trzeciem źródłem dochodów państwowych są dochody administracyjne. Nazwą tą obejmujemy różne dochody, które pozwoliłem sobie wyszczególnić w swem sprawozdaniu na str. 22 i 23. Dochodów tych nie potrzebuję więc tutaj wyszczególniać, wystarczy, jeżeli przytoczę, iż z dochodów administracyjnych Ministerstwa Skarbu, które Sejm preliminuje na kwotę 66 1/2 milionów, wpłynie 46 1/2 miliona; z dochodów administracyjnych innych ministerstw, preliminowanych na 102 miliony, wpłynie 68.400.000.</u>
<u xml:id="u-3.40" who="#JózefBuzek">Zliczając wszystkie dochody państwowe okazuje się, iż dochody nasze będą o okrągło 251 milionów zł. niższe, aniżeli preliminował je Sejm.</u>
<u xml:id="u-3.41" who="#JózefBuzek">Oczywiście musi wynik ten mieć odpowiednie konsekwencje także po stronie wydatkowej budżetu. Ale o tem pomówimy poniżej.</u>
<u xml:id="u-3.42" who="#JózefBuzek">Obecnie należy zdać sobie sprawę z przyczyny, dlaczego mamy dochody tak nikłe? Czy to nasza administracja skarbowa jest tak niedołężna, czy winne jest społeczeństwo, uchylające się wszelkiemi sposobami od płacenia podatków, a więc nieuczciwość społeczeństwa, czy też może dobrobyt społeczeństwa, jego zasoby materialne są zbyt małe, by zdolne było opłacać wysokie podatki. Jeżeli zbadamy krytycznie jeden podatek po drugim, to przyjdziemy do przekonania, iż wszystkie trzy czynniki są odpowiedzialne za marne wyniki naszych podatków. Przedewszystkiem zasoby materialne naszego społeczeństwa są znacznie niższe, aniżeli wielu z nas przypuszcza. Są to oczywiście skutki wojny, a jeszcze więcej, niż wojny — skutki inflacji. Wojna i inflacja zniszczyły bardzo znaczną część naszych kapitałów przedwojennych ruchomych i nieruchomych. Jak strasznem było to zniszczenie, jak ogromne różnice zachodzą ze względu na ilość kapitału między Polską a państwami zagranicznemi wynika z cyfr następujących: 16 naszych największych banków akcyjnych miało dnia 1 maja wkładów na kwotę 21.400.000 zł. Weźmy teraz dla porównania 9 największych banków londyńskich, a okaże się, iż 9 największych banków londyńskich miało w lutym 1924 r. wkładów na kwotę 1.633 miliony funtów szterlingów, czyli 38.000 milionów złotych. U nas 21.400.000 zł., a tam 38.000 milionów złotych, a więc blisko 1.800 razy więcej. Przejdziemy teraz do Czechosłowacji a zobaczymy, iż 39 banków czeskosłowackich miało dnia 31 grudnia 1923 r. wkładów na kwotę 6.395.000.000 koron czeskich, czyli, licząc' 6,5 koron czeskich na 1 złoty, blisko jeden miliard złotych, a więc przeszło 45 razy więcej, aniżeli u nas. Łatwo teraz pojąć, iż te ogromne różnice w cyfrze wkładów w bankach muszą się odbić także w sile podatkowej ludności. Tak małe wkłady w bankach muszą powodować ogromny brak kredytu, a brak kredytu oznacza oczywiście brak jednego z głównych motorów korzystnego rozwoju ekonomicznego. Wkłady te zniszczyła inflacja, a odbudować je tylko może praca i oszczędność. Żaden minister skarbu i żaden rząd nie może tego braku zastąpić, Rząd może tylko i powinien zaapelować do kapitału zagranicznego, powinien umożliwić, by kapitał ten do kraju napłynął i skorzystał ze sposobności pobierania wyższych znacznie procentów. Ale na to potrzeba, żeby kapitał zagraniczny miał zaufanie do Państwa naszego, a zaufanie to może wzniecić tylko równowaga budżetu, i wiara, iż równowaga ta będzie stale utrzymywana.</u>
<u xml:id="u-3.43" who="#JózefBuzek">Zapominając o ogromnej różnicy w bogactwie narodowem, porównywa się bardzo często nasz budżet z takiemi budżetami, jak czeskosłowacki lub angielski i wymaga się, by Polska czyniła na różne cele wydatki, nie mniejsze niż tamte państwa. Przytem zapomina się, iż państwa te nie przechodziły przez tak ogromną inflację. Daleko odpowiedniej jest porównywać nasz budżet np. z budżetem rosyjskim. Na tle tego porównania odrazu zrozumiemy, dlaczego u nas nie można tworzyć cudów, dlaczego nie można wyciągać tak ogromnych podatków z ludności, jak np. w Czechosłowacji, a zwłaszcza w Anglii. Panowie pozwolą, że podam tutaj w krótkości najważniejsze pod tym względem dane.</u>
<u xml:id="u-3.44" who="#JózefBuzek">Przedewszystkiem omówmy budżet rosyjski.</u>
<u xml:id="u-3.45" who="#JózefBuzek">Rosja miała czystego dochodu z podatków i monopolów 1.339.000.000 zł. Ponieważ Rosja sowiecka ma 132.000.000 ludności, przypada w Sowdepji na głowę ludności 10 zł. dochodu z podatków. Ponieważ Polska będzie miała w roku bieżącym z podatków i monopolów dochodu czystego 974.700.000 zł. przypadnie u nas na głowę ludności 36,5 zł. dochodów. Państwa z podatków i monopoli. Dlaczego są dochody z podatków na głowę ludności w Rosji sowieckiej 3 1/2 razy mniejsze, niż w Polsce? Dlatego oczywiście, że komunizm i gospodarka sowietów, które w r. 1917, 1918, 1919 i 1920 uprawiały konsekwentną politykę inflacyjną, jeszcze więcej zniszczyła dobrobyt społeczeństwa, niż to się stało u nas. Nie wojna, jak to sowiety zwykle mówią, ale komunizm i polityka inflacyjna spowodowały to ogromne zniszczenie siły podatkowej ludności Rosji. Nie bez winy jest także system sowiecki. System ten polega na szukaniu głównych dochodów państwa w podatkach bezpośrednich.</u>
<u xml:id="u-3.46" who="#JózefBuzek">System podatkowy sowiecki przedstawia się w sposób następujący. Najwięcej obciążony podatkami jest włościanin. Podatek bezpośredni od włościan wynosi 449.000.000 zł. Podatek przemysłowy, na wysokość którego bardzo się skarżą przemysłowcy i kupcy rosyjscy, wynosi 99.750.000 zł., to znaczy mniej niż nasz podatek przemysłowy, który da Państwu naszemu dochód 150.000.000. Podatek dochodowy i majątkowy winien dać Sowdepji 106 milionów zł. dochodu. Dochód z akcyzy oblicza budżet sowiecki na 387 milionów, nasz budżet natomiast (wraz z monopolami) na 284.000.000 zł. Dochód z ceł preliminuje Rosja na 205.000.000 zł., my będziemy mieli z tego źródła przy ludności znacznie mniejszej 157 milionów dochodu. Z opłat będziemy mieli dochodu 65 milionów, Rosja sowiecka 85 milionów. Cyfry te dowodzą, iż społeczeństwo rosyjskie jest jeszcze więcej zniszczone i znacznie uboższe, niż społeczeństwo polskie, chociaż więc sowiety wszystko robią, żeby wycisnąć jak największe podatki ze społeczeństwa, to przecież nie preliminują większego dochodu z podatków, aniżeli 10 zł. na głowę ludności, a więc 3 1/2 razy mniej, niż w Polsce.</u>
<u xml:id="u-3.47" who="#JózefBuzek">Bardzo ciekawe są dochody podatkowe Anglii. Dochody te w roku 1922/23 wynosiły 17.772 miliony złotych, t. zn. 410 złotych na głowę ludności, a więc 41 razy więcej, niż w Rosji, a 11 razy więcej niż w Polsce. Wynik ten należy przypisywać przedewszystkiem bogactwu narodowemu Anglii. Bogactwo społeczeństwa angielskiego manifestuje się przedewszystkiem w tem, że podatek dochodowy daje 8.695 milionów zł. Stawki podatkowe nie są wyższe, niż u nas, owszem niższe, ale społeczeństwo jest bogate. Oprócz tego społeczeństwo jest uczciwe, moralność podatkowa stoi nieskończenie wyżej, niż u nas. Podatek gruntowy daje w Anglii 20 milionów zł., u nas 48 milionów zł., podatek domowy daje w Anglii 48 milionów, nasz 4 miliony, chociaż przed wojną dawał trzydzieści kilka milionów.</u>
<u xml:id="u-3.48" who="#JózefBuzek">Bardzo ważnym dla Anglii jest podatek od piwa. Podatek ten daje Anglii 2.117 milionów zł. Tak kolosalny podatek od piwa może zapłacić tylko społeczeństwo bogate, zdolne do bardzo wielkiej konsumpcji. Podatek od spirytusu dał 1.034 miliony zł., blisko 10 razy więcej niż u nas, podczas gdy ludność Anglii liczy tylko półtora razy więcej. Konsumcja wódki w Anglii nie jest większa niż u nas, przed wojną spożywano trunków alkoholicznych na głowę ludności w Anglii tylko 1,8 litra, natomiast w Niemczech 2,8 l., w Austrii 3,3 l., w Rosji 3,0.</u>
<u xml:id="u-3.49" who="#JózefBuzek">Monopolu lub podatku tytoniowego w Anglii niema, natomiast pobiera się cło od tytoniu importowanego. Dochód z tego cła daje ogromną kwotę 1.225 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-3.50" who="#JózefBuzek">Cło od cukru dało Anglii dochód 903 miliony zł., u nas podatek od cukru 46 milionów. Cło od herbaty daje w Anglii 265 milionów zł. dochodu, u nas 8 1/2 miliona. Ogromne te różnice wynikają głównie z różnicy zdolności konsumcyjnej, bogactwa narodowego. Nie potrzebuję dodawać, iż bogactwo to, może rosnąć tylko sukcesywnie, że nie może być jakimś nakazem rządu nagle stworzone.</u>
<u xml:id="u-3.51" who="#JózefBuzek">Najciekawsze jest porównanie naszych dochodów z dochodami Czechosłowacji. Należy przytem pamiętać, że ludność Czechosłowacji równa się dokładnie połowie ludności Rzplitej Polskiej, wynosi bowiem 13,600.000, podczas gdy ludność Polski wynosiła w r. 1921, 27,200,000.</u>
<u xml:id="u-3.52" who="#JózefBuzek">Podatek gruntowy miałby u nas dać dochodu teoretycznie 69.800.000 zł., liczymy jednak się z tem, iż w r. 1924 da dochodu 48 milionów zł. W Czechosłowacji preliminowano dochód z tego podatku w r. 1924 na 23 miliony zł. Podatek domowo - klasowy i domowo - czynszowy wynosi w Czechosłowacji 11 milionów zł, u nas tylko 4 miliony zł. Podatek zarobkowy w Czechosłowacji daje 68 milionów zł., a u nas podatek przemysłowy wynosi 150 milionów, tu relacja jest utrzymana, należy jednak pamiętać, iż podatek przemysłowy jest u nas przeważnie podatkiem pośrednim, gdy czeski podatek zarobkowy jest w całości podatkiem bezpośrednim.</u>
<u xml:id="u-3.53" who="#JózefBuzek">Podatek dochodowy w Czechosłowacji daje 132 miliony zł., u nas tylko 38 milionów. Jest to pierwsza wielka różnica na naszą niekorzyść. Drugą wielką różnicę stanowi podatek od piwa. Z podatku tego Czesi mają 35.500.000 zł., a my tylko 6.000.000. Ta wysoka różnica powstaje głównie skutkiem różnej wysokości konsumcji piwa. Dalsza różnica wynika stąd, że Czesi pobierają osobny podatek od mięsa, który daje dochód 15,000.000 zł., u nas tego podatku niema, został bowiem zniesiony. Dalej mają Czesi osobny podatek od obrotu i od zbytku, podatek ten stanowi najważniejszą pozycję dochodów czeskosłowackich, daje bowiem 243 miliony zł. Podatek ten odgrywa w budżecie czeskim jeszcze większą rolę niż u nas podatek majątkowy. Dalej Czesi pobierają osobny podatek od biletów i frachtów kolejowych, dochód z tego źródła jest bardzo znaczny, bo 75 milionów zł. Wspaniałe zyski daje wreszcie czeskosłowacki monopol tytoniowy, bo 170 milionów zł. podczas gdy u nas tylko 91 milionów.</u>
<u xml:id="u-3.54" who="#JózefBuzek">Rozpatrując główne różnice, zachodzące miedzy poszczególnemi państwami co do wysokości dochodu z podatków, przychodzimy do przekonania, że jeżeli nasze dochody z podatków są tak małe, to jest to tylko w części winą Rządu i społeczeństwa, główna zaś wina leży w tem, że wskutek wojny i inflacji jesteśmy znacznie ubożsi niż nasi sąsiedzi, a przyczyny tej nawet najenergiczniejsza działalność Rządu usunąć nie zdoła. Jeżeli Niemcy obliczają, że wojna i inflacja zniszczyła im połowę majątku narodowego, tak oblicza te zniszczenia Helferich — to i nasze zniszczenia, spowodowane wojną i inflacją, są słuszne. Otóż z tem trzeba się liczyć i nie trzeba wskutek tego żądać od Skarbu więcej, niż gospodarstwo narodowe dać może. Czego jednak możemy i musimy się domagać od Rządu, to tego, by udoskonalił administrację skarbową tak, by podatki przez ludność opłacane, wpływały w całości do Skarbu Państwa, a nie tonęły w kieszeniach niesumiennych fabrykantów i kupców lub łapowników. Pod tym względem ma Rząd jeszcze ogromne pole działania przed sobą. W swem drukowanem sprawozdaniu zwracam uwagę na zbyt niskie dochody z monopolu soli, z podatku od zapałek i z podatku od spirytusu. Gdyby cała konsumcja soli, zapałek i spirytusu została opodatkowana na rzecz Państwa, dochody Państwa z tych źródeł musiałyby być znacznie większe. Także podatek dochodowy daje niesłychanie marne wyniki Wszystkie te niedomagania tkwią częściowo w społeczeństwie, a częściowo w niedoskonałości naszego aparatu skarbowego. Musimy się od Rządu domagać, ażeby to było naprawione. Tak samo musimy się domagać, żeby polepszono gospodarkę w lasach państwowych i w innych przedsiębiorstwach państwowych. Przedsiębiorstwa państwowe powinne dać Skarbowi co najmniej te 115 milionów zł. dochodu czystego, które są przez Sejm preliminowane. Cel ten Rząd może przy bardzo usilnej pracy osiągnąć. Jeżeli to osiągniemy, osiągniemy już bardzo dużo, mianowicie możność obfitszego wydatkowania już w roku przyszłym.</u>
<u xml:id="u-3.55" who="#JózefBuzek">O ile chodzi o rok obecny, musimy się liczyć z tem, że dochody nasze będą o okrągło 250 milionów mniejsze, niżeśmy preliminowali. Z tego powodu musimy oczywiście obniżyć także wydatki nasze o 250 milionów. Czy to jednak możliwe? Otóż jeżeli zbadamy dokładnie nasze wydatki w pierwszem półroczu, przyjdziemy do przekonania, że jest to rzecz zupełnie możliwa, że nie jest to kwadratura koła, iż redukcja wydatków o 250 milionów nie obejdzie się wprawdzie bez wielkich boleści, ale jest możliwa.</u>
<u xml:id="u-3.56" who="#JózefBuzek">Budżet nasz przewiduje na Ministerstwo Spraw Wojskowych wraz z wytwórniami wojskowemi wydatki w kwocie 626,400.000 zł. Faktyczne wydatki na te cele wynosiły w pierwszem półroczu 300,100.000 zł. Niema najmniejszego powodu, powiększenia tych wydatków w drugiej połowie loku. Dlatego liczymy, iż wydatki Ministerstwa Spraw Wojskowych w drugiem półroczu nie przekroczą kwoty 300 milionów zł.</u>
<u xml:id="u-3.57" who="#JózefBuzek">Dopłaty do przedsiębiorstw państwowych, zwłaszcza do kolei, wynosiły w pierwszem półroczu według niezupełnych wykazów centralnej kasy państwowej 34 miliony zł. Na drugie półrocze obliczam, iż na inwestycje kolejowe i na inne dopłaty do przedsiębiorstw państwowych wystarczy kwota 51 milionów, to znaczy po 8,500.000 zł. miesięcznie. Kwota ta jest o 1 1/2 miliona miesięcznie większa, niż przewidywana dopłata Skarbu na inwestycje kolejowe w kwocie 7 milionów zł. miesięcznie. Wszystkie inne wydatki cywilnej administracji państwowej preliminował Sejm na 808 milionów zł., a faktycznie wydano w pierwszem półroczu tylko 287 milionów, nie wydano więc 404 milionów, coby odpowiadało połowie preliminowanej kwoty, lecz tylko 287 milionów. Jeżeli kwotę tę powiększymy o 15 milionów, to okaże się, że wydatki administracji cywilnej za drugie półrocze będą wynosiły 302 miliony zł., wszystkie wydatki państwowe zaś 653 miliony, podczas gdy wszystkie wydatki za pierwsze półrocze wynosiły tylko 621 milionów. Wszystkie wydatki państwowe w roku 1924 wynosiły więc nie 1.525 milionów, ale 1.274 milionów, a więc byłyby o 251 milionów mniejsze, niż preliminowano. W ten sposób pociągnęłoby to za sobą obniżenie dochodów o 251 milionów, takie same obniżenie wydatków.</u>
<u xml:id="u-3.58" who="#JózefBuzek">Uważając wspomnianą redukcję wydatków za konieczną, by dostosować wydatki do dochodów państwowych, Komisja Skarbowo - Budżetowa po rozpatrzeniu całej sytuacji skarbowej Państwa uchwaliła prosić Wysoki Senat o uchwalenie następującej rezolucji: „Zważywszy, iż najważniejszem zadaniem polityki państwowej Rządu jest zapewnienie równowagi budżetowej ponad wszelką wątpliwość, Senat wzywa Rząd, by nie przekraczał w budżetach miesięcznych przeciętnej miary wydatków, stosowanej w pierwszem półroczu 1924 r. bez uprzedniego stwierdzenia, iż wpływ dochodów państwowych, przewidzianych w preliminarzu na rok 1924, jest absolutnie zapewniony”.</u>
<u xml:id="u-3.59" who="#JózefBuzek">Cel tej rezolucji jest jasny. Wzywamy Rząd, a przedewszystkiem Ministra Skarbu, aby wydatkował w miarę tego, jakie ma wpływy z dochodów państwowych. Ażeby zaś Rząd mógł temu zadaniu sprostać, art. 5 ustawy skarbowej zawiera bardzo ważny przepis, który należy nazwać trzonem i stosem pacierzowym całego naszego budżetu. Przepis ten stanowi, że wszelkie kredyty, przewidziane w preliminarzu, otwiera Minister Skarbu sukcesywnie drogą miesięcznego ustalania wysokości kredytów. Mając to bardzo ostre narzędzie w ręku, Minister Skarbu może dostosować w całej pełni wydatki do dochodów. Oczywiście redukcja dochodów Jest rzeczą bardzo przykrą i trudną. Zdajemy sobie bardzo jasno sprawę z tego, że wśród wydatków państwowych, jest bardzo wiele takich, które muszą bezwarunkowo być uskutecznione. Weźmy naprzykład pozycję na oprocentowanie i spłatę długów państwowych. Poprzedni gabinet preliminował na ten cel 15 milionów zł., obecny gabinet podniósł słusznie to na 41,172.000 zł. Zaufanie dla Państwa jest kapitałem najdroższym, a zaufania nie można mieć, jeżeli się nie płaci regularnie odsetek i rat od długów zaciągniętych. Jeżeli chcemy apelować, a musimy zaapelować do kapitału zagranicznego, to kapitał ten musi ufać, iż jeżeli coś Polsce pożyczy, to Polska punktualnie z procentów i rat się uiści. Z tego powodu było rzeczą zupełnie słuszną, że pozycja na oprocentowanie długów państwowych została podwyższona. Mojem zdaniem nie może być mowy o tem, ażeby tę pozycję zredukować, wprost przeciwnie, jestem tego zdania, że należałoby rozważyć, czy na rok przyszły nie powinno się na ten cel daleko więcej preliminować tak, ażeby rzeczywiście wszystkie nasze długi mogły być oprocentowane i te procenty regularnie płacone. Dług nasz zagraniczny wynosi obecnie około 1.600 milionów zł., powinniśmy to wiedzieć dokładnie, ale nie wiemy, a to z winy Komisji Kontroli Długów Państwowych. Komisja Kontroli Długów Państwowych jest instytucją czysto parlamentarną, powinna dbać o praworządność, ale niestety muszę powiedzieć, że nie wykonuje swych obowiązków. Ustawa z r. 1923, która powołała do życia tę Komisje, przepisuje, że do dnia 15 lipca każdego roku i na dzień 15 stycznia każdego roku powinno się ukazać w „Monitorze Polskim” zestawienie wszystkich długów Państwa, zbadane i podpisane przez Komisję Kontroli Długów Państwowych. Nad wykonaniem tego przepisu powinien czuwać prezes Komisji i jej członkowie. Tymczasem obowiązku tego Komisja Kontroli Długów Państwowych nie wykonała. Przeglądałem wszystkie numery „Monitora Polskiego” od 1 lipca do 15 lipca i nie znalazłem tam absolutnie nic, coby świadczyło o tem, że Komisja Kontroli Długów Państwowych wykonuje obowiązki, jakie ustawa na nią włożyła. Ustawa nałożyła obowiązki te na Komisję Kontroli Długów Państwowych dlatego, żeby wzmocnić w ten sposób zaufanie do Państwa. Jeżeli zaś Komisja swych obowiązków ustawowych nie wypełnia, to niestety nie pracuje nad wzmocnieniem, lecz nad osłabieniem zaufania do Państwa naszego.</u>
<u xml:id="u-3.60" who="#JózefBuzek">Pozwoliłbym sobie przy tej sposobności zwrócić uwagę wybranych przez Sejm i Senat członków Komisji, iż powinni dopilnować ścisłego przestrzegania przepisów ustawy, a to nie tylko żebyśmy wiedzieli jaki jest stan naszych długów państwowych, lecz głównie dlatego, żeby zagranica była przekonana, iż kontrola parlamentarna nad długami państwowemi jest ściśle wykonywana. Tyle co się tyczy długów państwowych.</u>
<u xml:id="u-3.61" who="#JózefBuzek">Najważniejszą z pozycji w wydatkach naszego budżetu są pozycje na uposażenie urzędników i służby. Z ogólnej sumy wydatków administracji cywilnej w kwocie 808,717.000 zł. preliminowano na uposażenia służbowe kwotę 410,958.000 zł., a więc przeszło połowę. Zdaje mi się, że możnaby w tej pozycji zrobić pewne oszczędności, ale oczywiście drogą dość trudną, nie natychmiast. Przedewszystkiem należałoby zrewidować przepisy ustawy o poborach służbowych z r. 1923. Wszyscy urzędnicy domagali się zniesienia pasów drożyźnianych i słusznie, bo w czasach inflacji nie było możności racjonalnego ustalenia pasów drożyźnianych. Ale ustalenie waluty, które dało nam w miejsce anarchii nareszcie porządek, możliwość liczenia, dało nam także możność ustalenia obiektywnie tych pasów drożyźnianych. Daty statystyczne wykazują, że istnieją co do drożyzny bardzo wielkie różnice miedzy poszczególnemi miejscowościami. Uwzględniając tylko miasta większe, obliczył Główny Urząd Statystyczny, iż jeżeli koszty żywności — a koszty żywności stanowią w budżecie urzędniczym pozycję najważniejszą — w Warszawie oznaczymy na 100, to w Płocku wynoszą one 66, w Zamościu 65, w Kołomyi 65, w Stryju 66, w Siedlcach 75, w Krakowie 89, we Lwowie 89, w Łodzi 91, w Wilnie 92, w Bielsku i Królewskiej Hucie 93, w Borysławiu wreszcie 99. Różnice te są tak wielkie, iż powinneby być uwzględniane w wymiarze poborów służbowych. Jeżeli koszty utrzymania w różnych miejscowościach są różne, to oczywiście pobory nie muszą być zupełnie te same.</u>
<u xml:id="u-3.62" who="#JózefBuzek">Dalej, proszę Panów, należałoby przeprowadzić także rewizję zaszeregowania poszczególnych kategorii urzędniczych do stopni służbowych. Mamy wiele kategorii naszych urzędników, którzy są w porównaniu ze swemi funkcjami zbyt mało płatni, a mamy znów inne kategorie, o których tego nie można powiedzieć, nawet wprost przeciwnie. Bardzo ciekawe pod tym względem wyniki dałoby porównanie uposażenia różnych kategorii urzędniczych u nas i gdzieindziej. Gdybyśmy zastanowili się nad tem, czy płacąc niektóre kategorie urzędników znacznie lepiej, niż zagranicą mamy rację, toby się okazało, że w niektórych razach mamy rację, ale w innych płacimy za dużo bez słusznego powodu. W całości zdaje nam się, iż racjonalne unormowanie płac urzędniczych mogłoby dać w ostatecznym rezultacie pewne oszczędności.</u>
<u xml:id="u-3.63" who="#JózefBuzek">Znaczne oszczędności są możliwe w wydatkach wojskowych. Wydatki wojskowe stanowią największą rubrykę wydatków. O właściwej wysokości tych wydatków są zdania podzielone. Z tej trybuny Minister Spraw Wojskowych dal wyraz zapatrywaniu, iż za wysoko obliczamy wydatki wojskowe, iż są one w rzeczywistości znacznie niższe. Pan Minister obliczał te wydatki w ten sposób, iż wliczył do wydatków państwowych także wszystkie wydatki brutto kolei państwowych, wydatki brutto lasów, wydatki brutto monopoli i t. p. Naszem zdaniem jest to zupełnie niedopuszczalny sposób obliczania wysokości wydatków wojskowych. Wydatki wojskowe trzeba porównać z czystemi dochodami Państwa, nie z dochodami brutto. Państwo powinno obliczać swój czysty dochód tak, jak każda prywatna osoba. Jeżeli chcę obliczyć jaki procent moich dochodów wydaję na teatr lub na mieszkanie, to przedewszystkiem obliczam czyste dochody, nie wliczam więc do mego dochodu brutto z mojej fabryki, lecz tylko czysty jej dochód. Tą samą metodą trzeba obliczać wydatki wojskowe, trzeba obliczyć czyste dochody Państwa, a potem, ile z tych czystych dochodów wydajemy na armię. Okazuje się, że w pierwszem półroczu wydatki budżetowe na armię wyniosły 300,100.000 zł., podczas gdy czysty dochód Państwa ze źródeł budżetowych wynosił tylko 529,600.000 zł. Porównanie to daje bardzo poważny procent wydatków wojskowych, a zdaje mi się, że dzisiejsza sytuacja międzynarodowa nie jest taka, żebyśmy musieli obecnie za każdą cenę wydatki na wojsko forsować. Sytuacja międzynarodowa jest tego rodzaju, że bezpośredniego niebezpieczeństwa wojny w latach najbliższych niema. Ministerstwo Spraw Wojskowych słusznie buduje wytwórnie wojskowe, słusznie stara się o aeroplany i lepsze uzbrojenie, niesłusznie jednak podwyższa kontygent rekrutów, i wydaje znaczne kwoty na budowę koszar. O tem należy pamiętać, ustalając budżet wydatków wojskowych na drugie półrocze, a zwłaszcza na rok przyszły.</u>
<u xml:id="u-3.64" who="#JózefBuzek">O innych pozycjach, w których oszczędności ewentualnie byłyby możliwe, mówić nie będę, zwykle chodzi bowiem o rubryki względnie małe, a nie o rzeczy tak duże, jak te dwie pozycje, o których mówiłem. Bądź co bądź muszę powtórzyć raz jeszcze, że powinniśmy stosować nasze wydatki do dochodów jakie mamy i powinniśmy wytężyć wszystkie siły, aby najpierw osiągnąć większe dochody, a gdy je osiągniemy, to dopiero wtenczas będziemy mogli w miarę, jak te dochody będą wzrastały, myśleć o powiększeniu naszych wydatków.</u>
<u xml:id="u-3.65" who="#JózefBuzek">Przy układaniu budżetu na rok przyszły należałoby, proszę Panów, pomyśleć także o tym sposobie, jaki stosuje z powodzeniem Czechosłowacja W Czechosłowacji rozróżnia się budżet zwyczajny, gdzie są przewidziane wydatki zwyczajne i nadzwyczajne, od budżetu inwestycyjnego. Budżet inwestycyjny jest wykonany tylko o tyle o ile pozwalają na to dochody z pożyczek długoterminowych. Nie należy wprawdzie zapomnieć, iż Czechosłowacja jest w daleko lepszym położeniu od nas, ponieważ ma do dyspozycji przedewszystkiem bogaty w kapitał rynek pieniężny wewnętrzny. W bankach i kasach czeskich leży przęsło cztery tysiące kilkaset milionów zł. do dyspozycji dla kredytu państwowego. Tak ogromną rezerwę kapitału w bankach naszych dopiero z czasem zdołamy sobie wytworzyć. Dalej ma Czechosłowacja otwarty kredyt zagraniczny. Gdy w maju bieżącego roku — bliższe dane przytoczyłem w referacie pisemnym — Czechosłowacja zaciągała pożyczkę w Anglii i w Ameryce, to po otwarciu subskrypcji okazało się, iż w ciągu godziny zadeklarowali kapitaliści na przyszłą kwotę kilkanaście razy przekraczającą sumę pożyczki. Znaczy to, że Czechosłowacja ma bardzo wielki kredyt wewnętrzny i niemal nieograniczony kredyt zagraniczny. Nam do tego jeszcze daleko. Przedewszystkiem, musi się ugruntować u nas i zagranicą przekonanie żeśmy wyszli definitywnie z bagna inflacji, że mamy i będziemy mieli zdrowy pieniądz, że mamy i będziemy mieli równowagę budżetową. Gdy to przekonanie stanie się powszechnem, zaufanie naszego społeczeństwa i zagranicy do Państwa Polskiego znaczne wpływy z pożyczek państwowych, a to z pożyczek zaciąganych w sposób normalny i na normalnych warunkach. Z dochodu z tych pożyczek inwestycyjnych należałoby czynić różne inwestycje, a nie obciążać niemi normalnego budżetu, tak, jak to obecnie czynimy. Z przeglądu naszych wydatków wynika, iż część inwestycji pokrywamy obecnie z bieżących dochodów. Powiększa to bardzo znacznie tę ciżbę, jaką mamy przy wydatkach i te trudności przy redukowaniu i ściskaniu wydatków do normy, określonej faktycznemi dochodami Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.66" who="#JózefBuzek">Przechodzę teraz do postulatów, jakie Komisja Skarbowo-Budżetowa wysunęła co do budżetu na rok 1925. Przy tej sposobności muszę zaznaczyć, iż Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu dokonała pracy bardzo dużej dzięki przedewszystkiem niezmordowanej usilności prezesa Komisji s. Adelmana. Od dnia 29 stycznia 1924 r. do 10 lipca Komisja odbyła niemniej jak 61 posiedzeń. Robota Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu i jej referentów była bardzo żmudna i muszę, jako świadek tej roboty, zaznaczyć specjalne zasługi prezesa tej Komisji p. s. Adelmana. Otóż Komisja nasza wysunęła także pewne postulaty co do układania budżetu na rok przyszły. Postulat najważniejszy, natury najwięcej zasadniczej, znalazł swój wyraz w drugiej rezolucji uchwalonej przez Komisję do całokształtu budżetu. Rezolucja ta wychodzi z założenia, iż najważniejszą rzeczą w układaniu budżetu jest obliczenie dochodów. Obliczenie to powinno być jak najściślejsze, bo tylko mając ściśle obliczone dochody, można ustalić także budżet wydatków, uważając, że ustalenie dochodów jest kluczem do całego budżetu, prosi Komisja Wysoki Senat o uchwalenie następującej rezolucji:</u>
<u xml:id="u-3.67" who="#JózefBuzek">„Senat wzywa Rząd, by przy układaniu budżetu na rok 1925 uwzględniał należycie przy preliminowaniu dochodów faktyczne wpływy z roku 1924”.</u>
<u xml:id="u-3.68" who="#JózefBuzek">Znaczy to, iż w szacowaniu dochodów należy przejść na drogę stosowaną we Francji, o ile to ze względu na krótki czas, który ubiegł od ustalenia się waluty naszej, jest możliwe.</u>
<u xml:id="u-3.69" who="#JózefBuzek">Dalej żąda Komisja, aby budżet mieścił rzeczywiście wszystkie dochody i wszystkie wydatki Państwa. Nie powinno się powtórzyć to, czego w obecnym budżecie było uniknąć trudno, że część dochodów i część wydatków państwowych odbywa się poza budżetem. Praktyka tegoroczna pozostaje w jaskrawej sprzeczności z przepisem art. 5 ustawy skarbowej. Artykuł ten przepisuje, że wydatki państwowe mogą być uskuteczniane tylko na cele, wymienione w rubrykach budżetu państwowego. Przepis ten pozostaje w roku bieżącym martwą literą, wiemy bowiem, że jest poza budżetem kilka celów, na które Rząd będzie musiał wydatkować, a po części już wydatkował. Np. na wybicie bilonu będzie Rząd musiał dalej wydatkować, a pozycja ta nie jest w tym budżecie przewidziana. Na przyszłość żądamy przestrzegania tej zasady kardynalnej prawa budżetowego, że budżet powinien być zupełny. Że budżet na rok 1924 nie jest zupełnym bardzo łatwo Panom wyjaśnić. Wiemy wszyscy kiedy budżet był wniesiony do Sejmu, był wniesiony w październiku, a więc w czasie kiedy wydatków tych spodziewać się nie było można. Swoją drogą Sejm już był w stanie wydatki te przewidzieć. Za niezupełność naszego budżetu ponosi tu więc odpowiedzialność Sejm.</u>
<u xml:id="u-3.70" who="#JózefBuzek">Dalej domaga się Komisja, ażeby wydatki były dostosowane do dochodów, i to w tej mierze, ażeby drugie zdanie art. 5 mogło się stać z reguły zbytecznem. Bądź co bądź powinniśmy pamiętać, że budżet jest planem gospodarczym, a plan ten gospodarczy oddaje tem większe usługi, im ściślej może być wykonany. Budżet miesięczny oczywiście nie daje żadnej możliwości polityki administracyjnej na dłuższą metę, jest on konieczny, jeżeli się jest w tego rodzaju sytuacji, w jakiej jesteśmy obecnie, jest on wtenczas jedyną deską ratunku, jedyną gwarancją zrównoważenia budżetu, abyśmy jednak weszli na normalne tory, a mam nadzieję. że możemy wejść na normalne tory już w przyszłym roku, powinna obowiązywać zasada, że budżetem dysponuje każdy minister fachowy, że budżety miesięczne są zbyteczne. Ale oczywiście zasada ta może być stosowaną tylko wtenczas, jeżeli jest rzeczą absolutnie pewną, że budżet jest budżetem bez deficytu, że więc wydatki znajdą pokrycie w dochodach. Właśnie dlatego przywiązujemy tak wielkie znaczenie do postulatu, iż w przyszłym budżecie należy najpierw ścisłe obliczyć dochody, a potem dopiero ustalić wydatki.</u>
<u xml:id="u-3.71" who="#JózefBuzek">Opracowany w ten sposób budżet da oczywiście sumę wydatków mniejszą, niż budżet obecny, ale nie powinno nas to przestraszać, owszem budżet taki będzie dowodem najoczywistszym, że mamy równowagę absolutnie zapewnioną, że mamy normalne stosunki, że wypłynęliśmy zupełnie na spokojne wody normalnego rozwoju państwowego.</u>
<u xml:id="u-3.72" who="#JózefBuzek">Dalej powinienem zwrócić uwagę na to, że nie obejdzie się bez otwarcia nowych źródeł dochodów. Między innemi przypominam, iż podatki budynkowe dawały przed wojną, jeżeli chodzi o podatek od budynków miejskich, 30 milionów zł. na wsi zaś 13 milionów zł. Przy podwyższeniu podatku gruntowego brano pod uwagę, iż podatki domowe od budynków wiejskich nie będą płacone i podniesione o odpowiednią kwotę podatku gruntowego. Takiej rekompensaty, o ile chodzi o budynki miejskie, zupełnie niema. Rekompensatą taką nie jest zwłaszcza artykuł ustawy o ochronie lokatorów, na podstawie którego zostało wydane rozporządzenie, wprowadzające podatek od budynków miejskich. Rozporządzenie to obowiązuje tylko przez 7 miesięcy, aż do 31 grudnia 1924 r. A przecież punktem ambicji każdego obywatela powinno być, żeby każdy na rzecz Skarbu Rzeczypospolitej opłacał przynajmniej te podatki, jakie opłacał przed wojną zaborcom. Jeżeli lokatorowie przed wojną płacili nie tylko wyższe czynsze, ale także bardzo duży podatek mieszkaniowy na rzecz państwa, oni go opłacali a nie właściciele domów, to niema najmniejszego powodu, żeby nie mieli opłacać tego podatku na rzecz Państwa Polskiego. Nie ulega najmniejszej wątpliwości że budżet nasz będzie potrzebował niezbędnie tego dochodu. Tak samo zdaje mi się, że budżet nasz nie będzie mógł się zrzec tej podwyżki podatku dochodowego od dochodów niefundowanych, jaka została wprowadzona rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 12 kwietnia 1924 r. Podwyższenie tego podatku zwiększyło dochody skarbu miesięcznie o kwotę 1,250.000 zł., co na cały rok daje 15.000.000 zł. dochodu pewnego. Ale, proszę Panów, podwyższenie to ma obowiązywać w myśl rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej tylko do dnia 31 grudnia. Jestem pewien, że sytuacja nasza finansowa w r. 1925 nie będzie tego rodzaju, iżbyśmy się mogli i zrzec tej podwyżki. Przypominam, że rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej podwyższono także podatek gruntowy i opłaty patentowe, i to na stałe. Taksamo na stałe należało podwyższyć podatek od dochodów niefundowanych.</u>
<u xml:id="u-3.73" who="#JózefBuzek">Dalszy postulat Komisji Skarbowo-Budżetowej domaga się, ażeby Rząd przestrzegał jak najściślej praworządności w sprawach budżetowych. Jest to jeden z warunków sine kwa non zaufania jakie pragniemy mieć u własnych obywateli i za granicą, by formalne prawo budżetowe było jak najściślej przestrzegane. Do tego należy także oczywiście ścisłe przestrzeganie odnośnych przepisów przez Sejm i przez organa sejmowe, a takim jest zwłaszcza Komisja Kontroli Długów Państwowych. Zwracam uwagę, iż nasza ustawa skarbowa na r. 1924 zawiera pod względem prawa budżetowego bardzo surowe przepisy, przepisy może najsurowsze w Europie, z jedynym wyjątkiem Anglii. Z wyjątkiem Anglii nie znamy innego państwa, któreby w swem prawie budżetowem zawierało przepisy tak surowe jak artykuły 5 do 7 naszej ustawy skarbowej. Przepisy te powinne mimo to być przestrzegane i wtedy oczywiście osiągniemy pożądany skutek, t. j. wzmocnimy zaufanie do gospodarki państwowej i do Rzeczypospolitej Dlaczego należy uznać przepisy naszej ustawy skarbowej za surowe?</u>
<u xml:id="u-3.74" who="#JózefBuzek">Przedewszystkiem wypowiada art. 5 i 6 zasadę nie dopuszczającą żadnych wyjątków, że wydatki państwowe mogą być uskuteczniane tylko na cele wymienione w rubrykach budżetu państwowego. Na cele, które nie są wymienione w tych rubrykach, nie może Minister Skarbu otwierać żadnych kredytów inaczej, jak tylko po uzyskaniu uprzedniego zatwierdzenia przez Sejm i Senat. W myśl art. 5 i 6 jest więc rzeczą zupełnie wykluczoną, ażeby Minister Skarbu mógł czynić wydatki, które nie są przewidziane w budżecie. Oczywiście w roku bieżącym musimy dopuścić wyjątki, musimy uważać za dopuszczalne takie wydatki przewidziane w innych ustawach łub w rozporządzeniach Prezydenta Rzeczypospolitej, jak np. w rozporządzeniu o wybijaniu i wypuszczaniu w obieg bilonu.</u>
<u xml:id="u-3.75" who="#JózefBuzek">Drugą zasadą kardynalną naszego prawa budżetowego, jest dalszy przepis art. 5, że wydatki państwowe mogą być uskuteczniane tylko w granicach kredytów w rubrykach budżetu ustalonych, że nie wolno więc wydawać więcej, niż na to zezwala załączony preliminarz budżetowy. Od tej zasady na mocy art. 7 są dopuszczalne wyjątki w drodze virement, ale proszę Panów, wyjątki te nie idą tak daleko, jak zwykle za granicą, Rząd nasz nie ma co do virement pełnomocnictw tak rozległych, jak rządy zagraniczne. I dlatego właśnie mówiłem, iż prawo budżetowe, ustalone w artykułach 5–7 naszej ustawy skarbowej, daleko więcej krępuje Rząd, aniżeli zagraniczne prawa. Zagranicą obowiązuje zasada, że virement z pozycji na pozycję może zarządzić minister resortowy bez zgody ministra skarbu, nasza ustawa zaś przepisuje, że minister resortowy nie może przenosić z pozycji na pozycję, iż potrzebuje na to zgody Ministra Skarbu. Otóż w tej sytuacji, w jakiej jest obecnie Skarb Rzeczypospolitej, jest to oczywiście konieczne. Jako stała instytucja przepis ten szedłby stanowczo zadaleko.</u>
<u xml:id="u-3.76" who="#JózefBuzek">Zagranicą wymaganą jest zgoda Ministra Skarbu na virement od paragrafu do paragrafu, niema jednak co do tego żadnych ograniczeń. Nasza ustawa zawiera ograniczenie, że nie można z paragrafów, obejmujących wydatki rzeczowe, przenosić na paragrafy, obejmujące wydatki osobowe. Ograniczenie to jest celowe, spowoduje ono iż urzędy nie będą mogły robić oszczędności na wydatkach rzeczowych, aby powiększyć swój personel.</u>
<u xml:id="u-3.77" who="#JózefBuzek">Większą swobodę ruchu, niż w budżecie administracyjnym, ma Rząd w budżetach przedsiębiorstw i monopoli państwowych. Na mocy art. 7 może Minister Skarbu zezwalać na zwiększenie wydatków zwyczajnych, przewidzianych w planie finansowo-gospodarczym, przedsiębiorstwa lub monopolu, o ile to nie spowoduje zmniejszenia dochodu czystego danego przedsiębiorstwa lub monopolu. Przepis ten jest racjonalny, a zdaje mi się, że tę samą zasadę powinnoby się stosować także do budżetu Ministerstwa Poczt i Telegrafów. Poczty i telegraf są takiem samem przedsiębiorstwem komunikacyjnem, co koleje, z tego powodu należałoby w przyszłym budżecie wyodrębnić poczty z budżetu administracyjnego i przenieść je do budżetu przedsiębiorstw i monopoli. Dałoby to administracji pocztowej większą swobodę ruchu, zwłaszcza ze względu na przepis punktu 2 art. 7 Ścisłe przestrzeganie omawianych zasad art. 5–7 ustawy skarbowej stawiamy jako pierwszy postulat praworządności.</u>
<u xml:id="u-3.78" who="#JózefBuzek">Dalej uważamy za rzecz niezbędną, aby ustawa o prawie budżetowem została jak najwcześniej przez Rząd opracowana i do Sejmu wniesiona. Co do tego mamy osobną rezolucję Sejmu, myśmy osobnej rezolucji nie wnosili, ale nie z tego powodu, żebyśmy o tem nie mówili, albo żebyśmy się na rezolucję Sejmu nie zgadzali, owszem uważamy, że wniesienie ustawy o prawie budżetowem i o rachunkowości państwowej powinno być nową oznaką, że jesteśmy Państwem pod względem budżetowym stojącem zupełnie na równi z państwami zachodniej Europy. Oczywiście ustawa o prawie budżetowem, musi zawierać na miejscu naczelnem przepis, że jeżeli ciała ustawodawcze nie uchwaliły ani budżetu, ani prowizorium budżetowego, to żaden wydatek nie może być uskuteczniony, uchwalenie takiego przepisu pociąga za sobą ten skutek, że nie będzie w przyszłości rzeczą możliwą, by Sejm rozjechał się, nie uchwaliwszy prowizorium budżetowego przed dniem 31 grudnia. Tak samo byłby zupełnie niemożliwym taki wypadek, jak mamy obecnie, iż od 1 lipca Rząd prowadzi gospodarkę skarbową bez upoważnienia ustawowego, bez uzyskania prowizorium budżetowego. Powtarzam, iż bardzo wielką do tego przykładamy wagę, aby ustawa o prawie budżetowem i rachunkowości państwowej była jak najprędzej wniesiona i uchwalona, bo wzmocni to znacznie zaufanie do naszych stosunków, będzie klasycznym dowodem, że wypłynęliśmy na wody zupełnie bezpieczne.</u>
<u xml:id="u-3.79" who="#JózefBuzek">Na zakończenie jeszcze jedno żądanie. Projekt budżetu powinien być przez Rząd przedłożony Sejmowi tak wcześnie, by Senat mógł rzeczywiście korzystać z przysługującego mu prawa stanowienia o corocznym budżecie państwowym. Nie powinnoby się w latach przyszłych powtórzyć, iż Sejm przystępuje do rozpatrzenia budżetu dopiero w styczniu i kończy je dopiero w lipcu.</u>
<u xml:id="u-3.80" who="#JózefBuzek">Z tego co powiedziałem wynika, że mielibyśmy właściwie bardzo dużo zmian do uczynienia w preliminarzu, mimo to prosimy Wysoki Senat o uchwalenie całej ustawy skarbowej i preliminarza bez jakiejkolwiek zmiany tylko po to, ażeby raz Polska miała budżet, żeby raz zmyć tę hańbę, że Państwo nasze gospodaruje bez budżetu.</u>
<u xml:id="u-3.81" who="#JózefBuzek">Uchwalając budżet bez zmian, dajemy tem samem dowód naszego zaufania, że Rząd rezolucje, o których mówiłem wykona, iż zwłaszcza dostosuje wydatki do dochodów, i że Minister Skarbu będzie korzystał w pełnej mierze z przepisów art. 5. Uchwalamy budżet bez zmiany, ponieważ mamy zaufanie, iż Rząd będzie miał ambicję dokończenia tego wielkiego dzieła sanacji, które tak szczęśliwie rozpoczął, tudzież, że będzie miał świadomość, iż rok, w którym Państwo wydobyło się definitywnie z anarchii inflacyjnej i z bagna deficytu, pozostanie na długo w historii Polski jako rok największy po roku oswobodzenia.</u>
<u xml:id="u-3.82" who="#komentarz">(Brawa!).</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Zdanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JuliuszZdanowski">Wysoka Izbo! Zakończył mój przedmówca swoje przemówienie tem, że rok obecny jest właściwie dopiero rokiem oswobodzenia.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(S. Buzek: Największym po roku oswobodzenia)</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#JuliuszZdanowski">Ja też uważam, że mamy dziś wielkie święto, wielkiem świętem jest bowiem pierwsze opanowanie własnego Państwa, pierwsze opanowanie własnego terytorium, pierwsze opanowanie warunków życia, z któremi mamy do czynienia i które tworzymy.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#JuliuszZdanowski">Jeżeli tu nieraz w tej i w tamtej Izbie była mowa o tem, że Polska małą rolę odgrywa w polityce zagranicznej, że małoznaczące ma stanowisko wśród obcych, to z pewnością jednym z powodów było, że właśnie widziano w nas tych, którzy się opanować nie umieją. W rozterce i bez budżetu na wewnątrz, tembardziej musieliśmy być słabi na zewnątrz.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#JuliuszZdanowski">Opanowanie się, stanięcie wobec pieniądza stałego, który jest rzeczywistym miernikiem wartości, to jednak wskazało nam odrazu i stawiło nam przed oczy, cośmy tak dokładnie nie widzieli poprzednio, kiedy z prasy drukarskiej pieniądze się lały, t. j. to, że jesteśmy społeczeństwem niezmiernie ubogiem. Nic dziwnego, wojna i straty, które po niej przyszły, zjadły przecież conajmniej 1/4 naszego majątku narodowego. Jeżeli o samych wkładach w instytucjach finansowych będziemy mówili, to wkładów tych straciliśmy około 4 miliardów złotych. W samych spółkach zarobkowych poznańskich przez czas wojny i inflacji strata wynosi około 90% złożonych oszczędności. Są to wszystko rzeczy, które, jak słusznie powiedział mój przedmówca, tylko pracą i oszczędnością mogą być restytuowane. Dopóki jednak restytuowane nie są, nic nam nie pozostaje, jak stwierdzić, że oczywiście bardzo biednem jesteś my państwem i społeczeństwem i w tych warunkach może inaczej, niż zasadniczo stawia się rzecz gdzieindziej, nie dochody do potrzebnych rozchodów, lecz raczej rozchody do istniejących dochodów przystosować jesteśmy zmuszeni. A jest to rzecz trudna, bo przez czas inflacji widzieliśmy naokoło siebie wszędzie, nie tylko u nas, ale i za granicą, że nastąpił niezmierny wzrost stopy życiowej, tak indywidualnej, jak i państwa całego. To podwyższenie stopy życiowej indywidualnej, a następnie za tem idąca trudność cofnięcia się od pewnych zdobytych pozycji, od pewnego standardu życiowego, to z pewnością jeden z powodów tego, co dzisiaj zagranicą, w Europie Wydaje się być nowemi prądami, nowemi światopoglądami, a w gruncie rzeczy jest niezadowoleniem z konieczności rachowania się ze stanem faktycznym i ze ścieśnianiem nabytych przyzwyczajeń, które stan inflacji umożliwił. Takie same podwyższenie stopy życiowej mieliśmy i w Państwie, w gospodarce państwowej. Jeżeli sobie przypomnimy, powiedzmy, naszą ustawę o odbudowie, naszą ustawę o kredytach rzemieślniczych, która nie jest wykonana, a o której się teraz mówi, że jej postanowienia w danej chwili są ponad możność, jeżeli sobie przypomnimy takie ustawy, jak ustawa o rozbudowie miast, o budowie szkół powszechnych, wszystko to są ustawy, które tylko częściowo mogą być wykonane, nie zostały wykonane, bo były ponad możność, co po niewczasie stwierdzano. Przeświadczenie, że nasze możności są znacznie szersze, niż się okazało faktycznie, przeświadczenie oparte na pozornej łatwości stwarzania środków bogactwa przez prasę drukarską, było tem nieszczęściem, które nam pozwalało właśnie ponad naszą możność się rozszerzać.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#JuliuszZdanowski">Wyszliśmy wreszcie z tego zaczarowanego koła, o którem prowadziliśmy dyskusję właściwie przez 2 lata, bo już od 2 lat, można powiedzieć, dyskusja na temat sanacji była prowadzona, z tego zaczarowanego koła, czy przez stabilizację pieniądza do równowagi budżetu, czy odwrotna droga do sanacji prowadzi. Chciałbym, żeby ta dzisiejsza dyskusja była już epilogiem zamykającym cały ten spór, i żebyśmy już nigdy w Polsce nie potrzebowali do niego wracać. Przy tym epilogu chciałbym raz jeszcze przed Panami roztoczyć, jaką drogą właściwie ta rzecz w końcu się odbyła. Poszliśmy następującemi torami. Na tle czynnego bilansu handlowego, bo to uważam za rzecz ważną i nie we wszelkich okolicznościach rozpoczęta sanacja mogłaby dać te same rezultaty, więc na tle czynnego bilansu handlowego przyszła ustawa o podatku majątkowym, dalej waloryzacja, dalej przyszło podwyższenie ceł, dalej interwencja oparta o te wszystkie poprzednie dane, dzięki czemu można było stworzyć psychologiczny moment. Za nią poszło wstrzymanie druku marek z zadłużeniem równoczesnem w P. K. K. P., następnie dalsze interwencje, które umożliwiły ulokowanie kilkunastu milionów pożyczek państwowych na rynku wewnętrznym i nakoniec likwidacja P. K. K. P. i uzyskanie funduszów ze Skarbu Narodowego. Podstawą sanacji stał się fundusz sanacyjny, uzyskany z likwidacji P. K. K. P., aczkolwiek ostatecznie do tej likwidacji Rząd może dopłaci, ale jeszcze na 1 lipca Rząd ten fundusz miał w ręku. Dopełnieniem tego funduszu stał się podatek majątkowy, zadłużenie w P. K. K. P., likwidacja P. K. K. P. i zaliczki na podatek majątkowy, dały fundusz sanacyjny.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#JuliuszZdanowski">Jeżeli się przypatrzymy naszemu budżetowi, to po wysłuchaniu dzisiejszego referatu stwierdzić musimy, że sprawozdawca Senatu dał znacznie różne oświetlenie od sprawozdawcy sejmowego. Mówi p. sprawozdawca Senatu, że Sejm optymistycznie potraktował sprawę dochodów i przez to zezwolił na większe, niżby należało, wydatki. Sądzę, że w stawianiu sprawy przez Komisję sejmową i Komisję senacką jest jednak wspólnem tłem pewien cel, który inaczej się tylko odbił w postępowaniu jednej, a drugiej komisji. Jednej i drugiej komisji przedewszystkiem bardzo zależało na tem, aby przedstawić przed społeczeństwem i przed zagranicą nasz budżet w całej wyrazistości, a gdy Komisja sejmowa rozumiała, że raczej należy stwierdzić naszą możność i że ten pewien optymizm będzie ostrogą, która społeczeństwo pobudzi i zapewni mam zaufanie nazewnątrz, to Komisja senacka wypowiedziała się raczej w tym sensie, że tylko bardzo szczere, jak najdalej w szczerości posunięte przyznanie się do słabości naszych finansów i naszych środków jest tem, co właśnie wyraźnie wskaże drogę dalszą społeczeństwu, i tem co u zagranicy zapewni większe zaufanie. Droga, którą poszedł s. Buzek, jest bardziej drogą, wskazywaną nam przez p. Younga, i tą drogą, którą zagranica bardziej ceni. W konsekwencji jednak takiego postawienia sprawy główny nacisk w dyskusji i w pracy z tym budżetem musi przejść na stronę rozchodów.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel.)</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#JuliuszZdanowski">Jeżeli się stronie dochodowej przypatrzymy, to przedewszystkiem uderza nas niezmierne obciążenie podatkami bezpośredniemi. Nawet gdybyśmy odjęli od podatków bezpośrednich 2/3 podatku przemysłowego, który słusznie niektórzy uważają za podatek częściowo pośredni, to jeszcze i tak blisko 50% będzie wynosiło obciążenie samemi podatkami bezpośredniemi. Stwierdził i podkreślił tę rzecz już p. sprawozdawca sejmowy. Nie można porównywać tego naszego obciążenia i zestawiać w jakikolwiek sposób z cytowaną nieraz Anglią. Wobec tego, że podatek dochodowy niezmiernie tam jest wyrobiony i dawno istnieje, jest rzeczą zrozumiałą, że podatki bezpośrednie główne źródło stanowić tam mogą, w naszych zaś warunkach obciążania przedewszystkiem rozmaitych wartości realnych stwarzamy niezmierną i nieznośną w wielu razach nadwagę dla poszczególnych produkcji i poszczególnych przedsiębiorstw. Podatek dochodowy jest u nas dopiero w zawiązku zanim się będzie mógł wyrobić i na podstawie pracy administracyjnej i na podstawie pewnego wyrobienia społecznego na źródło naprawdę czynne, jeszcze sporo czasu upłynąć musi.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#JuliuszZdanowski">Jeżeli już mówię o tem podatku, to muszę zaznaczyć pewne i duże nieprawidłowości, które tego roku na tle tego podatku się odbyły, a bez których należałoby w przyszłości się obejść. Mianowicie waloryzacja dochodów na podstawie wskaźników sprawiła, że w wielu wypadkach jakie tu cytowano, przypadał podatek w wysokości większej, niż cały majątek płatnika. Te przykłady były obszernie na Komisji przedstawiane. Jest to, mojem zdaniem, skutek tego nieporozumienia, że w układaniu rozporządzenia nie zorientowano się może dostatecznie w tem, że się pobiera podatek dochodowy od wartości, które już podległy podatkowi emisyjnemu. Jeżeli się mówi o podatku dochodowym, to jeszcze i to trzeba podkreślić, że mamy w nim granicę zwolnienia postawioną 2 razy wyżej, niż była w Niemczech przedwojennych. Skutkiem tego ilość płatników niezmiernie się zmniejsza i osiągnięcie wydatnych źródeł z tego podatku jest rzeczą nie możliwą.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#JuliuszZdanowski">Konieczność ratowania się podatkami przedewszystkiem jest wywołana niezmiernie małemi dochodami z naszych przedsiębiorstw państwowych. Już wspomniał i podkreślał tę rzecz p. sprawozdawca Senatu. Jabym podkreślił, że np. lasy nasze dają 1,80 zł. dochodu z hektara. Jest to już pewna poprawa w porównaniu z tem, co było trzy lata temu, ale jeszcze poprawa niedostateczna. Trzy lata temu obliczał prof. Rybarski, że lasy nasze dają mniejszy dochód, niż gdyby były własnością prywatną i gdyby się od nich tylko podatek gruntowy i dochodowy opłacało. Otóż czy ta cyfra 1,80, którą tego roku osiągamy, jest o wiele ponad to, nie mogłem jeszcze obliczyć, sądzę jednak, iż jest to cyfrą rzeczywiście niewspółmiernie mała. Ziemia, która jest wydzierżawiona, daje 13 zł. z hektara. To także opłata może trochę za niska. Jeżeli porównamy dochód z spirytusu, czy tytoniu, z dochodem przedwojennym, to także zobaczymy, że wskutek różnych wyłomów w ścisłości ustawy w przestrzeganiu wykonania monopolu tytoniowego i skutkiem nadużyć w dziedzinie obrotu spirytusem, dochody te są znacznie mniejsze.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#JuliuszZdanowski">Natomiast nie jest zupełnie słuszne to, co powiedział p. s. Buzek, że na tle tych dochodów okazuje się jak Skarb i instytucje państwowe źle administrują, bo trzeba tu zawsze pamiętać, że nie są one zupełnie w tej administracji niezależne. O ile chodzi o lasy, ileż to było rozporządzeń, żeby drzewo wydawać darmo, czy po ulgowych cenach! Jeżeli chodzi o tytoń, czy jest winą administracji, że istnieją ustawy i przepisy, pozwalające szeroko poza monopolem i poza nadzorem produkować tytoń? Jeżeli monopol daje mały dochód, czy jest to winą administracji, że różne koncesje są dawane jako remuneracje od Państwa, ale właściwie nie z tytułu monopolu jako interesu. Jeżeli koleje dają mały dochód, to czyż jest winą administracji kolejowej, że mamy przepisy znowu państwowe, regulujące prawie ilość i sposób wynagradzania personelu, że mamy rozporządzenie państwowe, regulujące niezmierną ilość darmowych czy ulgowych przejazdów? Są to wszystko rzeczy, które sprawiają, że zarządzający poszczególnemi przedsiębiorstwami, czy działami administracji państwowej, nie są jedynie odpowiedzialni za niedobory i szkody, które w tym dziale administracji wynikają.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#JuliuszZdanowski">Jeżeli porównamy dochody preliminowane w tym roku z naszemi dochodami przedwojennemi, to właściwie tylko na jednym podatku widzimy dużą różnicę in plus w porównaniu z przedwojennemi stosunkami, wszystkie inne pozycje pozostają w tyle. Tym jednym podatkiem powiększonym jest podatek gruntowy. I to, że podatek gruntowy jest tym podatkiem, najbardziej jest dotkliwe dla dużej części Państwa, dla całego b. zaboru rosyjskiego, w Małopolsce bowiem i w Poznańskiem istniał kataster, który bardziej może sprawiedliwie pozwolił klasyfikować dochodowość ziemi i ją opodatkowywać, ale w b. zaborze rosyjskim rozbudowanie podatku gruntowego w dzisiejszej formie jest niezmiernie ciężkie. Na wszystkich zebraniach rolniczych i w Komisji, wszędzie, podnoszono, jak niesłuszne są jego podstawy. Widzieliśmy zestawienie, że np. pow. rawski płaci 2 razy większy podatek, niż pow. lubelski, który przecież jest dużo lepiej pod względem ziemi uposażony. Z tego powodu dalszą rozbudowę tego podatku uważam za niesłuszną, a grozi ona ciągle, bo Ministerstwo Skarbu stanęło na tym gruncie, że przedewszystkiem na tym podatku należy oprzeć dochody komunalne. Jeżeli się uwzględni, że cały samorząd ziemski stoi dziś przedewszystkiem na tym podatku gruntowym, nie mając prawie żadnego udziału w jakichkolwiek innych dochodach, to w świetle tego, oraz niesprawiedliwości tego podatku, t. zw. przekazywanie samorządowi różnych czynności ze wskazaniem mu odpowiednich źródeł dochodu, których przedewszystkiem w tym podatku się szuka, jest rzeczą niezmiernie dla rolnictwa ciężką i trudną do wytrzymania.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#JuliuszZdanowski">Przechodzę do strony rozchodowej. Tu z całem uznaniem trzeba przyjąć wszystko, co Komisja Skarbowa Sejmu w tej dziedzinie zrobiła. Trzeba przyznać, że budżet został przez Komisję Sejmową obciosany i w świetle mnóstwa wniosków, które tak często w druku tu otrzymujemy, domagających się rozmaitych subwencji, gratyfikacji, ulg i t. d., dokonanie tego dzieła w ten sposób, jak to zostało zrobione, jest wielką zasługą. Leroj Beaulieu powiedział, że zwykle deputowani jak drapieżne ptaki na budżet się rzucają. Otóż u nas śladu tego nie było i wykonana przez nasze Komisje praca może się przyczynić do ugruntowania w opinii publicznej powagi ciał ustawodawczych. I jeżeli się przypatrzymy rezolucjom, które czy w Sejmie, czy u nas zostały uchwalone, widzimy, że raczej poszły w kierunku ograniczania wydatków. Powiedziałbym, że może nawet trochę za daleko, w jednym szczególniej punkcie, mianowicie mimo szeregu rezolucji, podkreślających zły stan administracji naszej na Kresach, opłakane tam stosunki poprostu we wszystkich dziedzinach administracji, mimo domagań się, aby te rzeczy były naprawione, niedostatecznie w budżecie uwzględniono to, co jest niezbędnie konieczne, by całą administrację tam dobrze postawić, mianowicie inwestycje budowlane, któreby umożliwiały tam lokowanie urzędników, oraz lepsze wynagrodzenie urzędników za to, że z bardziej kulturalnych okolic, czy z bardziej wygodnych mieszkań przenieśli się na Kresy, gdzie warunki pracy są bezwarunkowo trudniejsze, a często niebezpieczne.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#JuliuszZdanowski">Proszę Panów, oszczędność, to przedewszystkiem kontrola i dobra organizacja. Jeżeli chodzi o kontrolę, to o ile będą wykonane rezolucje, które Komisje sejmowe przyjęły co do Najwyższej Izby Kontroli, to zdaje mi się, znacznie naprzód się posuniemy.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#JuliuszZdanowski">Jeżeli chodzi o organizację, to trzeba przyznać, że prawdziwie pożyteczna działalność została rozpoczęta przez organizację Komisji Oszczędnościowej przy Prezydjum Rady Ministrów. Wiem, że kilku panów senatorów w tych komisjach bierze udział, i sam biorąc udział, mam to przeświadczenie, że dużo dobrego w dziedzinie organizacji ta komisja i jej pochodne będą mogły zapoczątkować. Zbliżając się jednak do tej pracy widzi się, jak ogromne jeszcze zadania czekają nasze społeczeństwo, widzi się, ile jeszcze rozmaitych rozporządzeń musi być uzgodnionych, widzi się, ile jeszcze ustaw musi być wydanych, aby i administracji sprostać i jednolitość na terenie całego Państwa wprowadzić. Dochodzę stąd do wniosku, że dorywczemi komisjami i naradami wiele się jednak w tej dziedzinie nie da zrobić i wobec obciążenia Rządu zagadnieniami bieżącemi administracji byłoby jednak wskazane stworzyć w Polsce instytucję, któraby przedewszystkiem miała pieczę nad ujednostajnieniem naszej administracji i przygotowaniem właściwego ustawodawstwa, t. j. instytucję rady stanu na wzór francuski. Nie było w tym kierunku rezolucji ani w Sejmie ani w Senacie, ale sądzę, że nad tą sprawą powinniśmy się zastanowić poważnie i to jak najrychlej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę choćby rozporządzenia Pana Prezydenta, które przecież już bez udziału ciał ustawodawczych, a tylko w gronie wyrobionych urzędników były formułowane, jeżeli te rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej wychodzą w ten sposób, że na 65 rozporządzeń 8 po krótkim czasie musi być zmienione, to jednak to wskazuje, że nie mamy dostatecznie dobrego aparatu, któryby przygotowywał czy naszą pracę, czy same ustawy.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#JuliuszZdanowski">Dlatego właśnie, że przedewszystkiem w dziedzinie kontroli i organizacji oszczędność może dawać wyniki, w małym tylko stopniu może ona ratować nasz budżet już w roku przyszłym i dlatego niezupełnie godzę się na drugą tezę, postawioną przez p. sprawozdawcę, t. j. na tezę, że nie potrzeba zwracać uwagi Rządowi, ażeby więcej dbał o możność płatniczą ludności. Stosowanie oszczędności, poza tem, że widzimy je przedewszystkiem w dziedzinie organizacji i kontroli, jest utrudnione jeszcze przez to, że prowadzą one przez odbieranie części różnego stanu posiadania, jaki się w społeczeństwie przez ustawy i rozporządzenia wytworzył. Jest to rzecz tak trudna, że wątpię bardzo, żeby nasze ciała ustawodawcze i Rząd nad nią mogły lekko przejść do porządku dziennego. Z tego względu zwrócenie bacznej uwagi na stronę, poruszoną przedewszystkiem przez Komisję sejmową, uważam za rzecz pierwszorzędnego znaczenia, tembardziej, że żyjemy w warunkach, gdzie reforma walutowa nastąpiła wśród ogromnego rozstroju cen i wartości i że dostosowanie do tych wartości niewzruszonego pieniądza o bardzo wysokiej jednostce stwarza warunki, w których z pewnością będzie musiało nastąpić wiele załamań w naszem życiu gospodarczem.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#JuliuszZdanowski">Trzy sprawy przedewszystkiem wysuwają się w dziedzinie życia gospodarczego. Pierwszą jest sprawa kredytu. Była ona tu już parokrotnie omawiana. Brak pieniędzy, który odczuwa dziś rynek, jest tak dotkliwy, że na wszystkich komisjach, które w Ministerstwie Skarbu były zwoływane, o ratunek wołano. Nie będę szerzej tej sprawy poruszał. Natomiast sprawami, które jeszcze dotkliwiej się dają odczuwać, są po pierwsze duże upośledzenie rolnictwa w naszem życiu gospodarczem i po drugie drożyzna produkcji przemysłowej. P. Premier w jednem ze swych przemówień zaznaczył, że niskie ceny były jakby korelatem, koniecznym do przeprowadzenia sanacji skarbowej...</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(Głos: Kiedy konsumenci tak płacą, jak przedtem.)</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#JuliuszZdanowski">...a po drugie zaznaczył, że nie czuje jeszcze tak dużego obciążenia, skoro podatki pośrednie dobrze wpływają. Otóż co do tej drugiej uwagi, nie zgodziłbym się z tem, ażeby była argumentem dostatecznym, ponieważ skutkiem zmienności pieniądza i zmiany obliczenia w wielu wypadkach widzimy, że podatki w następnych miesiącach rosły, przedewszystkiem w podatkach pośrednich to uderzało, gdyż przez pierwsze miesiące stabilizacji ludzie żyli jeszcze zapasami, w czasie inflacji zakupionemi. Zatem ten wzrost podatków pośrednich nie jest dowodem takiego pomyślnego stanu płatników. Po drugie zaś niema wcale dowodu na to, żeby ten wzrost nastąpił właśnie dzięki opłacaniu tych podatków przez ludność rolniczą. Przeciwnie, z pewnością właśnie ludność rolnicza w nich mniejszy udział brała. Upośledzenie i obniżenie cen rolniczych, to sposób i metoda, która tylko na czas krótki może być stosowaną.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#JuliuszZdanowski">Przedstawiłem poprzednio i dotknąłem tej sprawy, jak ciężkie jest obciążenie rolnictwa podatkiem gruntowym i jak niesprawiedliwie w wielu miejscach jest ono rozłożone. Następnie przychodzi podatek obrotowy od zboża, który dotyka przedmiotu o małej wartości gatunkowej, wskutek czego jest nieproporcjonalnie wysoki do wartości samego przedmiotu i podwyższając cenę produktów zbożowych na rynku, daje wrażenie, iż rolnictwo te zyski pobiera, gdy tymczasem w tej wysokości podatek z pewnością tylko na obniżenie jeszcze zysków rolniczych wpłynąć musi. Mieliśmy opłaty wywozowe, stanowiące 30 zł. od tonny zboża. Są to opłaty, które rolnik ponosi, a które są obciążeniem prawie równie wielkiem, jak podatek gruntowy. Przedewszystkiem dlatego, że zamknęły nam zupełnie przez czas długi możność eksportu żyta. Opłaty te, obecnie mniejsze, p. Premier obiecał znieść. W najbliższym czasie powinno to nastąpić.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#JuliuszZdanowski">Dla ułatwienia sprzedaży węgla na Śląsku sprowadzono krowy z Rumunii, które za ten węgiel były kupione, wskutek tego znowu wytworzyła się poważna konkurencja dla naszej produkcji rolniczej. Wreszcie musimy wziąć pod uwagę tę niezmierną drożyznę wszelkich artykułów i przedmiotów przemysłowych, która dla rolnika upośledzonego pośrednio i bezpośrednio staje się wprost nie do zniesienia. Taniość własnego produktu hamuje i zabija konsumcję warstw rolniczych.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#JuliuszZdanowski">Stan upośledzenia rolnictwa i walka między rolnictwem a innemi rodzajami produkcji przemysłowej i miastami, było tu powiedziane, jest dziś objawem powszechnym na świecie. I rzeczywiście objaw ten prawie wszędzie na całym świecie widzimy. Być może, że odbywa się to, co na ostatnim Zjeździe komunistów w Moskwie Kalinin nazwał koniecznością pociągnięcia do wspólnego frontu przez pauperyzację elementów przejściowych, przez które rozumiał włościaństwo. Być może, że jest jakaś ręka kierująca tem, ażeby na całym świecie rolnictwo, ten żywioł, który zwykle i wszędzie stanowił element spokoju i ładu gospodarczego, starać się wyprowadzić z równowagi. Pozatem jednak ten stan upośledzenia wsi jest zupełnie dziś zrozumiały, stoimy bowiem na całym świecie wobec niezmiernie wielkich zdobyczy socjalnych klas pracujących w przemyśle, które w porównaniu ze stanem przedwojennym, szczególnie na naszem terytorium, przedstawiają niezmierną różnicę. Wprowadzenie drogich kas chorych, skrócenie dnia pracy...</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#komentarz">(Głos: Już został przedłużony.)</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#JuliuszZdanowski">...wprowadzenie urlopów, to wszystko rzeczy, które musiały podrożyć produkcję przemysłową. Jeżeli ją podrożyliśmy, to nic dziwnego, że ta część społeczeństwa, która nie jest w stanie o tyle swoja wydajność podnieść, aby zaspokoić te wzmożone skądinąd potrzeby, nie jest zdolna do konsumcji, nie może o tyle podnieść swych dochodów, aby mogła zakupić towary drożej wyprodukowane.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#JuliuszZdanowski">Proszę Panów, jeżeli mówimy o drożyźnie towarów przemysłowych, to wysuwa się tu szereg argumentów, że przedewszystkiem sam przemysł jest temu winien. Mówi się, że nie umie zorganizować eksportu. Godzę się, że jest w tem wielka doza prawdy, ale stwierdzić trzeba, że cały przemysł nasz był przedewszystkiem dostosowany przed wojną do eksportu na wschód i z chwilą, kiedy ten wschód dla eksportu ubył, znalezienie rynków na zachodzie, rynków, naturalnie znacznie więcej skomplikowanych, na których daleko trudniejsza jest konkurencja, niż była na wschodzie, że wytrzymać konkurencję na zachodzie jest bez porównania trudniej, niż poprzednio. Być może, że zamało jest umiejętności w zwalczaniu tych trudności, ale trzeba się z tem liczyć, że tak jest.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#JuliuszZdanowski">Mówi się dalej, że przedewszystkiem właśnie wśród organizatorów przemysłu brak umiejętności organizacji. Przytacza się przykłady amerykańskie, wskazujące na umiejętność tej organizacji, oraz przykłady francuskie i t. d. Umiejętność naukowej organizacji pracy jest w rozwoju kultury jednym z jej kwiatów, jest wynikiem kultury, nauki i sztuki, często razem połączonych. U nas nie może się to odbywać w tych fermach, jak w Ameryce, w Belgii, czy we Francji w tych formach może się to przejawiać tylko i społeczeństwach najbardziej oświeconych kulturalnych, bo przecież posiadanie w swem gronie wynalazców i wielkich organizatorów, to nie jest rzecz przypadku, lecz wynik wielkiej pracy całego społeczeństwa. Jeżeli ktoś mówi, że moglibyśmy naśladować wynalazki i ulepszenia organizacyjne, jakie są zagranicą, to zdaje mi się, że właśnie wynalazki i ulepszenia, jakie mnożą się w ostatnich czasach zagranicą, to najpoważniejszy dla nas konkurent, bo w tej dziedzinie trudniej, niż w jakiejkolwiek innej, możemy dorównać zagranicznej kulturze.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#JuliuszZdanowski">Wreszcie wskazuje się drożyznę kapitału i co za tem idzie, iż przyjeżdżają zagraniczni kupcy i przemysłowcy do nas, oferując towary po cenach niższych, niż się tu produkuje, dając na kredyt. I znowu każdy się zgodzi na to, że jest u nas drożyzna kapitału. Nie wiem, czy jest dobrą metodą do zapobieżenia temu wydawanie rozporządzeń, które mogą raczej płoszyć kredyt i utrudniać jego otrzymywanie, nie wchodzę w to na azie, ale bądź co bądź stwierdzić muszę, bo cyfry tu same za siebie mówią, przedstawił to także sprawozdawca a i w referacie sejmowym było to przedstawione, że jesteśmy krajem bez kapitału, i choćbyśmy nie wiem ile mówili, że winna tu drożyzna kapitału, na to nie poradzimy, bo tego kapitału u nas niema. Musimy się z tą drożyzną kapitału liczyć jako z faktem płynącym z jego braku. Dlatego tembardziej, że nie mamy tej ilości wynalazców i organizatorów, jaką mają wysoko kulturalne i w ostatnich latach z największem wytężeniem pracujące społeczeństwa, ponieważ kapitału nie mamy, ponieważ kredyt u nas jest drogi dlatego że kapitału nie mamy, tymbardziej ciężkie i obciążające jest utrzymanie zdobyczy socjalnych, które u nas istnieją. Utrzymanie tych zdobyczy socjalnych w tej chwili jest jeszcze bardziej utrudnione przez to, że w Niemczech przestano się liczyć z obowiązkiem dostosowania się do międzynarodowych układów i postanowiono pracować więcej, niż u nas.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#JuliuszZdanowski">Już przedstawiciel Polski na ostatniej konferencji pracy w Genewie, który przecież bezwzględnie nie może być posądzony o jakąś stronniczość szczególnie w prawo, wyjaśnił, jakie są niezmiernie ciężkie warunki konkurencji, wprost nie do wytrzymania, wytworzone przez przedłużenie czasu pracy w Niemczech. Panowie wiedzą, że ta sprawa jest aktualna na całym świecie, że inne z Niemcami graniczące państwa w tej chwili są tem przerażone. Trzeba pamiętać, że w Niemczech czas pracy stał się dziś zagadnieniem politycznem, i hasłem, które przyjęły szerokie masy. Woła się: skorośmy przegrali wojnę, to możemy wygrać pokój, bo ten, kto będzie pracował w ten sposób, że sąsiedzi z nim nie wytrzymają konkurencji zostanie na placu. W świetle tego, co się dzieje w Niemczech utrzymanie u nas zdobyczy socjalnej jest niebezpieczeństwem, które może nas narazić na klęskę. Niema mowy o tem, ażeby w drodze walki cofać się od t. zw. zdobyczy socjalnych, tych elementów postępu, do których doszliśmy, niema mowy o tem, żeby społeczeństwo polskie w formie jakiejś gwałtownej, czy parlamentarnej, czy ulicznej, prowadziło walkę o cofnięcie, czy o zmianę tego stanu rzeczy, jak tego mieliśmy przykłady zagranicą. Sprawa ta staje się tak bardzo jasną, niezadługo skutki jej będziemy widzieli tak dokładnie w zamykaniu warsztatów wskutek niemożności ich funkcjonowania, że jestem przekonany, iż same żywioły pracujące, sami robotnicy zobaczą, że własny ich interes dla utrzymania się na przyszłość. dla utrzymania ruchu, przedsiębiorstw, w których pracują, będzie wymagał pod tym względem zmian.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#JuliuszZdanowski">Na zakończenie chciałbym się jeszcze nad jednem zastanowić, t. j. nad sprawą, na końcu przez p. sprawozdawcę budżetu postawioną. Każdy z nas z pewnością to przyzna, że jak się tylko spotka z kimś z poza Sejmu, z poza tego gmachu, pierwsze pytanie, które otrzymuje, jest: co będzie z budżetem? Czy ta równowaga budżetu jest pewna, czy ją utrzymamy? Rzeczywiście, odpowiedź na to pytanie jest odpowiedzią, którą każdy z nas urobić w sobie musi. Jeżeli szukam odpowiedzi na to pytanie w referacie p. sprawozdawcy jeneralnego budżetu, to jednak z obawą widzę, że są pewne pod tym względem wątpliwości, bo aczkolwiek p. sprawozdawca przychodzi do wniosku, ażebyśmy za budżetem, przyjętym przez Sejm, bez zmiany głosowali, to jednak w swojem dowodzeniu przedstawia dużo argumentów ważkich, które właściwie prowadzą do innego wniosku. Ostatecznie zdaje mi się, że sprawa w gruncie tak stoi, że nietyle chodzi o cyfry, wykazane w dochodach i w rozchodach w jednym i drugim budżecie, co o to, że jeden i drugi sprawozdawca przychodzi do wniosku, że obie strony się bilansują nie na podstawie analizy poszczególnych cyfr, lecz na podstawie analizy całości. Właściwie więc nie głosujemy nad tym lub tamtym budżetem, lecz nad jego równowagą. Jeżeli nad równowagą, to przedewszystkiem nad ustawą skarbową i tym głównym jej paragrafem, który upoważnia do regulowania potem jednej strony w stosunku do drugiej. I w tem rozumieniu ten budżet przezimujemy, nie wchodząc już w to, które obliczenie jest słuszniejsze. Mamy nadzieję, że pan Minister Skarbu i Prezes Gabinetu bardziej jeszcze, niż dotychczas przejmie się przyjętemi na siebie przez tę ustawę zobowiązaniami, a na tej drodze możemy mu zapewnić współpracę i poparcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Szarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#MarcinSzarski">Wysoki Senacie! Rozprawa ogólna nad budżetem musi się zająć przedewszystkiem najważniejszą kwestią dotykającą wszystkiego,tj. sanacją. Wydanie sprawiedliwego sądu o sanacji możliwe jest tylko z oddalenia historii, gdyż żyjący sędziowie i świadkowie zdarzeń bywają złymi sędziami, albowiem nie widzą skutków i wyników, a wynik, jak wiadomo, o wszystkiem rozstrzyga. Także sąd o p. Premierze musimy zostawić historii, do której jego nazwisko z pewnością przejdzie. Mimo to nie należy się wstrzymać od wypowiedzenia już dziś swego zdania o najważniejszej kwestii, którą pozwolę sobie w krótkich słowach przedstawić z punktu widzenia czysto rzeczowego, gdyż sanacja Skarbu jest ratunkiem Ojczyzny i dlatego powinna być rozpatrywana ze stanowiska czysto rzeczowego.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#MarcinSzarski">Podstawowym warunkiem sanacji była sanacja pieniądza. Ta sanacja, jak Panowie wiecie, udała się, utrwaliliśmy wartość naszego pieniądza, ustaliliśmy nową walutę, stworzyliśmy Bank Emisyjny. Przeprowadził to p. Premier w sposób energiczny i podziwienia godny. Że przejście z życia, które było pod narkotykiem inflacji, do życia pozbawionego tego narkotyku musiało wywołać reakcję, to było pewne; zastój, ta cisza, która panuje dziś w życiu gospodarczem, nie jest żadną dla nas niespodzianką, atoli nie da się zaprzeczyć, że deflacyjny konieczny kryzys odczuwamy silniej, niż wszyscy nasi sąsiedzi. Dzieje się to dlatego, że przeprowadzamy sanację własnemi siłami i w szybkiem tempie, gdy natomiast sąsiedzi nasi przeprowadzali ją przy pomocy obcej i rozłożyli ją na lat parę.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#MarcinSzarski">Uznając zupełnie wartość samopomocy, muszę jednak wyrazić zdanie, któremu niejednokrotnie dałem wyraz w tej Wysokiej Izbie, że takiej sanacji, jaką my przeprowadzamy, sami nie sprostamy. Nie wątpiłem nigdy w ofiarność naszego społeczeństwa, jeżeli jednak twierdzę, że sami sanacji nie sprostamy, to tylko z tej prostej przyczyny, że w kraju naszym, już pod trzema zaborami kapitałowo najuboższym prawie w Europie, po zniszczeniu wojennem i inflacyjnem, które pożarły kapitał, nastąpił bardzo ostry zanik kapitału.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#MarcinSzarski">Były dwie alternatywy: albo damy to, co możemy, i wtedy sanacja się uda, albo też tego nie damy i sanacja się nie uda. Alternatywa pierwsza się sprawdziła, jednakże spowodowała, że dziś jest bardzo daleko posunięty zastój i kompletny brak kapitału. Sytuacja jest tem poważniejsza, że sanacja nie jest skończona i społeczeństwo nasze czeka jeszcze wiele zadań i świadczeń, które są prawie pod znakiem zapytania. Zubożenie społeczeństwa jest notoryczne. Przytoczę taki przykład, że udziały w naszych przedsiębiorstwach dziś mają wartość pudełka zapałek, a obroty czy to w przemyśle, czy w instytucjach kredytowych są tak nikłe, że nie dadzą się porównać z najmniejszemi obrotami małych instytucji przed wojną. Brak kapitału jest tak wielki, że realizacja najmniejszego kredytu staje się pracą Syzyfową, a wyzbycie się jakichkolwiek aktywów jest niemożliwością. Jesteśmy jak okręt, który osiadł na mieliźnie. Stoimy wobec wielkiego kryzysu i powiem, że cierpimy impotencję sanacyjną. Taki jest dzisiejszy stan gospodarczy. W takiej sytuacji przychodzi nie jednemu przedsiębiorstwu płacić podatki, kiedy niema środków, ażeby zapłacić pracowników i robotników.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#MarcinSzarski">Rząd, licząc się z tym kryzysem, zapewnił przedewszystkiem pomoc bezrobotnym. Jest to akt godny wysokiej pochwały. Dały temu również wyraz oba ciała ustawodawcze, uchwalając ustawę o bezrobociu. Ustawa ta obciąży przedsiębiorstwa ofiarami, ale wszyscy się na to godzą w imię ludzkich uczuć. Ale nie dość na tem, opieka nad warsztatami pracy jest pierwszym obowiązkiem. Jeżeli kapitał ruchomy, t. zn. dobra, zaoszczędzone z poprzednich okresów produkcji na przyszłą produkcję, zostały zniszczone, jeżeli brak kapitału zakładowego wskutek zniszczenia wojennego, to prosta logika mówi, że trzeba ten kapitał stworzyć na nowo, a może się to stać tylko pracą. Do tej pracy potrzeba znowu kapitału. Błędne jest mniemanie, jakoby ten kapitał mógł hojnie dawać Bank Emisyjny; uznajemy w zupełności ostrożną politykę kredytową Banku Polskiego, ale w dzisiejszej sytuacji zarząd Banku Polskiego powinien być liberalniejszy i strzegąc najzupełniej interesów waluty, powinien wychodzić ze stanowiska, że będąc liberalniejszym, ułatwi produkcję. Wstrzemięźliwość kredytowa, Banku Polskiego, w normalnych warunkach zupełnie usprawiedliwiona, bierze swoje źródło z przecenienia znaczenia pokrycia kruszcowego biletów. Pokrycie to według panującej opinii ma być, jak wszyscy słyszymy, pierwszym warunkiem wartości biletów. Śmiem twierdzić, że tak nie jest. Wartość biletów zależy tylko od ich ilości. Przekonaliśmy się podczas inflacji, iż to samo prawo, które ma zastosowanie do złego pieniądza, stosuje się i do dobrego. Tylko jego ilość rozstrzyga o jego wartości. Zdrowa waluta musi mieć wartość stałą, t. zn. przy kupnie i sprzedaży ceny nie mogą być alterowane przez pieniądz. Dzieje się to tylko wtedy, gdy obieg odpowiada realnym potrzebom kredytu, czyli jeżeli potrzeby kredytowe się zwiększają, to emisja powinna się zwiększać, i odwrotnie, jeżeli się one zmniejszają, powinna się i ona zmniejszać.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#MarcinSzarski">Tę elastyczność obiegu zapewnia tylko dyskont weksli kupieckich. Przy tym dyskoncie bowiem zwiększa się obieg tylko w miarę zwiększenia się ilości towarów już sprzedanych, wskutek czego zwiększenie cyrkulacji nie wywołuje obniżenia wartości biletów.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#MarcinSzarski">Bank Polski ma jeszcze coprawda, tak jak każdy bank emisyjny, zadanie strzeżenia waluty nazewnątrz, do czego mu służy zapas kruszcu i dewiz. Przepisy o pokryciu biletów nie są niczem innem, jak logiczną konsekwencją zasad zdrowej polityki bankowej, a więc takie nie są celem, tylko środkiem do celu. Dziś znajdujemy w szeregu przedsiębiorstw ogromną ilość towarów i zapasów, których nie można zbyć, dlatego, że za gotówkę tych towarów sprzedać nie można, a Bank Polski przy i udzielaniu kredytu dyskontowego czysto kupieckiego zajmuje stanowisko bardzo oporne, gdyż postanowił nie dopuścić do zmniejszenia się pokrycia. Pytam się co lepiej, czy żeby Bank Polski pokrycia nie zmniejszał i utrudniał mobilizację czy też, by zrezygnował z bardzo wysokiego pokrycia i liberalniej potraktował potrzeby kredytowe. Wprawdzie zarząd Banku Polskiego twierdzi, że brak materiału wekslowego, są jednak instytucje i przedsiębiorstwa, w których tego materiału jest wielka obfitość, gdzie ten materiał się ciśnie do kas instytucji kredytowych.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#MarcinSzarski">Nie sądzę, ażeby utrzymywanie pokrycia na zbytkownym poziomie było racjonalne. Powołuje się na przykład bliskiego sąsiada. Kryzys austriacki, który się szerzył w sposób gwałtowny, skłonił gubernatora banku narodowego, znakomitego praktyka, a jednego z najlepszych teoretyków, do bardzo hojnego otwarcia kredytu banku i zniżenia biletów. Dziś widzimy, że bank narodowy austriacki wypuścił, jeżeli się nie mylę, coś 4 biliony banknotów, stracił bardzo dużo dewiz, ale przecież przyczynił się do tego, że kolosalny brak kredytu został częściowo usunięty.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(Głos: Dr. Reisch)</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#MarcinSzarski">Tak dr. Reisch.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#MarcinSzarski">Zresztą, proszę Wysokiego. Senatu, immobilizacja wywołana dzisiaj w gospodarstwie, szczególnie w organizacjach kredytu bankowego, pochodzi także stąd, że przecież społeczeństwo subskrybowało akcje Banku Polskiego, wskutek czego pozbawiło się znacznej jak na dzisiejsze czasy gotówki, ma więc prawo żądać, by zimmobilizowane w tych akcjach środki mogły być znowu uruchomione.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#MarcinSzarski">Niesłuszne jest natomiast żądanie, by Bank Polski uzupełnił brakujący wogóle kapitał. Na to nie jest bank biletowy. Bank biletowy może tylko mobilizować kapitał, chwilowo w gotowej produkcji związany i tu powinien być liberalny, ale. poza to nie powinien wychodzić ani na chwilę gdzieby przekroczył granice nadanego mu statutu. Bank Polski, nie może uzupełniać istniejącego braku kapitału.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#MarcinSzarski">Ponieważ kapitału niema, więc trzeba go szukać tam, gdzie go się znajdzie. Uzyskanie nowego kapitału, to najlepsze lekarstwo na dzisiejszą sytuację. Jednakże byłby ignorantem, ktoby twierdził, że uzyskanie kapitału jest łatwe. Już przed wojną, kiedy gospodarka była harmonijna, uzyskanie kredytu zagranicznego nie było rzeczą łatwą, a cóż dopiero dziś, kiedy struktura gospodarcza się zmieniła i czynniki, które były miarodajne dla uzyskania kredytu, częściowo straciły wartość. Ale są czynniki kredytowe, które istnieją i istnieć będą zawsze i dlatego też, mojem zdaniem, Polska powinna mieć i dostęp do kapitału zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#MarcinSzarski">Jak się u nas przedstawiają czynniki kredytu z punktu widzenia państwowego? Kredyt, jak sama nazwa wskazuje, to wiara, że środki pieniężne, udzielone w drodze prawnego interesu, zostaną zwrócone i nie będą narażone na niebezpieczeństwo. Ta wiara, to oczywiście czysta impresja subiektywna, która niekoniecznie musi polegać na realnych obiektywnych danych. Wiemy, że często zdarza się tak, że dłużnik, najbardziej nawet zasługujący na kredyt, tego kredytu wskutek zlej opinii nie dostanie. W podobnem położeniu jest Polska, która chociaż na kredyt w zupełności zasługuje, jednak ma złą opinię i kredytu nie dostaje. Gdyśmy brnęli w inflacji, nie ufano nam, ale i dziś przy stałej walucie zaufanie do Polski się nie podniosło. Nasz ogromny wysiłek sanacyjny nie przyniósł nam tego zaufania, naktóreśmy zasłużyli. Zaufanie kredytowe jest kategorią gospodarczą. Stara firma ma większy kredyt od młodszej, potężne państwa mają większy kredyt niż młodsze, ale proszę Wysokiego Senatu, dlaczego większem zaufaniem obdarza dziś świat państwa młodsze od nas, jeżeli się cofniemy w historię, np. Czechosłowację? Przecież Czechosłowacja nie stoi o tyle wyżej od nas, posiada wprawdzie wielki przemysł, ale my, choć posiadamy mniejszy przemysł, posiadamy potężne rolnictwo i ogromne dobra i bogactwa naturalne, w Czechosłowacji to się dopiero organizuje. Gdzie zatem leży przyczyna naszej niższości kredytowej? Czy leży ona w konfiguracji naszych granic stosunków politycznych, na to nie daję odpowiedzi. Jeżeli mam być szczery, a chcę zawsze nim być, to powiem, że powodem naszej niższości kredytowej jest powszechna, bardzo rozszerzona u nas wada niedoceniania trudności i przeszkód, jakie przeciwstawiają się każdemu ludzkiemu poczynaniu.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#MarcinSzarski">Pewien filozof i jeden z największych poetów nazwał tę wadę „dyletantyzmem”. Dyletantyzm to krótkowzroczność, niewidzenie przeszkód. W czem ten dyletantyzm ma swe źródło? I tu śmiem powiedzieć, że ma on swe źródło czasem w braku naukowego fachowego wykształcenia, ale bardzo często w szybkiej decyzji, która jest wynikiem braku rozwagi. Nasze ustawodawstwo daje w tym kierunku bardzo ciekawe dowody. W najcięższych chwilach tworzenia się Państwa, zamiast kłaść w wytrwałej pracy fundament gmachu państwowego, na pierwszy plan, nie poznając się na wielkich trudnościach, wysunęliśmy najpotężniejsze reformy socjalne jako pierwszy punkt pracy, który, słusznie czy niesłusznie, w to nie wchodzę, powinien stanąć na porządku dziennym obu ciał ustawodawczych, ale wtedy dopiero, gdy Państwo będzie stać na silnych podstawach. Uchwalając te wszystkie reformy, do czegośmy doszli? Zapomnieliśmy o chlebie powszednim, zaprzepaściliśmy Skarb, nie przeprowadziliśmy potrzebnych reform, wzbudziliśmy apetyty i doprowadziliśmy do sytuacji, która przed 5 miesiącami groziła nam prawie ruiną państwową. Taka polityka odbiła się też w ustawodawstwie. Ustawodawstwo traciło autorytet, gdyż musiano co chwila zmieniać to, co uchwalono niedawna, a bardzo często restytuować to, co się nie dawno zmieniło. Zrodziła się tedy zmienność ustaw, t. zn. niepewność prawna, największy nieprzyjaciel kredytu. Na polu ustawodawstwa skarbowego mamy kalejdoskop, który w czasie kiedy władza ustawodawcza była w rękach obu ciał ustawodawczych, był niebezpieczny, a stał się plaga, kiedy to ustawodawstwo zostało ścieśnione na podstawie pełnomocnictw. Czyż możliwa jest gospodarka i inwestowanie, jeżeli się nie wie, czy to co się inwestuje będzie dalej własnością inwestytora, czy można kalkulować, jeżeli się nie wie, co się zapłaci jutro lub pojutrze? Jeżeli obywatele Państwa dziś nie mają w tym kierunku zaufania, to jakże można żądać tego zaufania od obcych? Zawsze, gdy mówiłem z kapitalistami zagranicznemi, powtarzali mi, że mimo całą sympatię dla narodu polskiego, nie są w stanie inwestować kapitałów w Polsce dlatego, że ustawodawstwo nasze ciągle się zmienia, a nawet nie cofa się przed naruszeniem praw nabytych. Nie będę przytaczał przykładów, przytoczę tylko znany przykład bonów skarbowych, które nam w najwyższym stopniu zaszkodziły, kiedy ich nieodpowiednio honorowano i nie w odpowiednich terminach.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#MarcinSzarski">Zrodziła się u nas jeszcze dalsza polityka, wychodząca z założenia, że jeżeli można zmieniać ustawy, to wolno zmieniać i umowy. Mam przykłady, że umowy są niejednokrotnie modyfikowane, a nawet zrywane.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#MarcinSzarski">Nie jestem natomiast zdania, by przyczyną braku zaufania były głównie prądy antykapitalistyczne, które u nas panują. Prądy te są znane powszechnie i panują wszędzie. Kapitał zagraniczny liczy się z niemi i żąda jednej rzeczy, ażeby antykapitalistyczny prąd był w równem naprężeniu, ażeby się ciągle nie zmieniał. Ta ciągła zmiana tych prądów, czasem nawet in minus, to ten jest czynnik, który absolutnie odstrasza kapitał.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Głos: Miał rację Llojd George, że jesteśmy narodem dzieci.)</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#MarcinSzarski">Musimy absolutnie pokazać światu, że tak jak potrafiliśmy ustabilizować walutę, tak samo damy kapitałowi faktyczne i prawne bezpieczeństwo, a wtedy z pewnością będziemy mieli dostęp do kapitału zagranicznego i przebrniemy kryzys. Wprawdzie dziś na rynkach zagranicznych szerzy się tak samo ogromny kryzys, jednak nie uniemożliwia on, choć niestety znacznie utrudnia ten dostęp.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#MarcinSzarski">Pożyczka zagraniczna, proszę szanownych Panów, jak to niejednokrotnie do znudzenia już mówiłem, jest zdaniem mojem pierwszym postulatem, pierwszym punktem programu. Ułatwi ona przedewszystkiem Rządowi zmniejszenie opresji podatkowej, a tem samem przyczyni się do zwiększenia środków obrotowych.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#MarcinSzarski">Prócz tego konieczne jest także dla państwa uruchomienie kredytu długoterminowego. W tym kierunku nie będę się długo rozwodził. Kredyt długoterminowy jest konieczny. Kredyt, który został udzielony gospodarstwu społecznemu za pomocą Banku Gospodarstwa Krajowego, niestety spalił zupełnie na panewce, gdyż pomijając bardzo wysoką stopę procentową, był niebezpieczny ze względu na krótkość terminu zwrotu. Widoki kredytu długoterminowego są niestety też liche, przedewszystkiem z powodu ogólnego kryzysu i niskiej taksacji naszego kredytu. Jestem przekonany, że będziemy mieli z tem niesłychane trudności. Jednakże uzyskanie kredytu dla przemysłu przy pomocy Państwa jest możliwe. Jako przykład wspomnę w dwóch słowach o kredycie, który uzyskuje teraz Jugosławia w drodze pośredniej przez bank narodowy hipoteczny w wysokości 3 milionów funtów, kredyt dany na 11 lat, rozpoczynający od 17%, a kończący się na 11% z gwarancją banku hipotecznego. W związku z tem dotknę w dwóch słowach piekącej kwestii drożyzny kredytów. Że nasza stopa procentowa jest kolosalnie wysoka, temu nikt zaprzeczyć nie może i w tym kierunku powinna być uczyniona represja przedewszystkiem przeciw karygodnym nadużyciom przez niedostosowanie się do stosunków targowych. Jest jednak absolutnie niesłuszne przypisywać organizacjom kredytowym winę tej drożyzny, która nie zależy od organizacji kredytowych, lecz od ceny, którą się płaci za pieniądz na targu pieniężnym. Jeżeli pieniądz jest tak drogi, jak dziś, to niepodobieństwem jest, żeby go można było osiągnąć drogą kredytu przy niskiej stopie. Gdzie podaż jest tak znikoma jak dziś, a popyt rośnie jak na drożdżach, gdzie kredyt musi być uzyskany za wszelką cenę, by uniknąć niewypłacalności, tam cena musi iść w górę, stopa procentowa nie może być niska. Jest to spiżowe prawo ekonomiczne, którego nie może zmienić żadna ustawa.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#MarcinSzarski">I dlatego, uznając, że ingerencja Rządu celem usunięcia nadużyć jest konieczna, sądzę, że Rząd powinien baczyć na to, żeby, regulując stopę procentową, nie doprowadził organizacji kredytowych, które dziś nie pokrywają nawet swych kosztów, do ruiny, by regulując stopę, uwzględniał każdoczesną prawdziwą sytuację na rynku pieniężnym i kapitałowym.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#MarcinSzarski">Nie mogę się jednak powstrzymać od uwagi, że dziwię się, iż Rząd wogóle zamierza dekretami regulować stopę pieniężną. Już podczas inflacji z tej trybuny miałem zaszczyt powiedzieć, że wszelkie akty, skierowane przeciw drożyźnie, są bezpodstawne i nie mają racji i przekonała się Wysoka Izba, że miałem rację, bo z chwilą ustabilizowania waluty ceny stanęły i urząd walki z lichwą zniesiono. I teraz Wysoka Izba się przekona, że jeżeli zwiększymy podaż kapitału, to i stopa procentowa się zmniejszy; jeżeli będzie taki zanik kapitału, jak dziś, to jak najspieszniej trzeba się zabrać do tego, aby przysporzyć gospodarstwu krajowemu kapitału. I wielki Napoleon był zdania, wyczytałem to niedawno w pewnej rozprawie ekonomicznej — że stopa procentowa, względnie ceny, to pułk, którym można komenderować. Dopiero trzeba było ministra skarbu Mollien, który z odwagą wytłumaczył Napoleonowi niesłuszność tego przekonania. Napoleon dał się przekonać.</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#MarcinSzarski">Drogi kapitał jest wielkim czynnikiem kosztów produkcji. Do tego przyczynia się i presja podatkowa, a przedewszystkiem ciężary socjalne, o których mówiłem, i waloryzacja.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#MarcinSzarski">Najważniejszym jednak czynnikiem, może przekona się kiedyś Wysoka Izba, że mam rację, to zmniejszenie się wydajności pracy.</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#MarcinSzarski">Piekąca ta kwestia wysuwa się dziś bezwzględnie na czoło wszystkich zagadnień, nie tylko Polski, lecz całego świata. Podczas wojny słusznie mówiono, że wobec zniszczenia tylu bogactw i sił produkcyjnych trzeba będzie po wojnie dalego więcej pracować, niż przed wojną, ażeby żyć po wojnie tak, jak przed wojną.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(Głos: My nie chcemy.)</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#MarcinSzarski">To jest logika. Tymczasem hasłem dnia stała się maksyma, że dziś można żyć lepiej pracując i produkując mniej, a to absurd i ten absurd jest przyczyną nieszczęść i trudności, które panują nie tylko u nas, lecz na całym świecie. Nasi sąsiedzi już się ocknęli, tam zwyciężyła logika, która mówi, że trzeba więcej pracować, by mieć więcej dóbr, a jak jest więcej dóbr, jest taniej.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(Głos: 25 godzin na dobę.)</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#MarcinSzarski">Czy nie byłoby wdzięcznem zadaniem przekonać warstwy pracujące, że prawa ekonomiczne się nie starzeją, że polepszenie ich bytu zależy tylko od nich samych, a obstawanie przy doktrynach sprzecznych z logiką pogarsza ich położenie? Nasi sąsiedzi pracują więcej, produkują taniej i wyprą nas z targów zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#komentarz">(Głos: Maszyny się bardzo starzeją.)</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#MarcinSzarski">Oprócz przypływu kapitału i wydajności pracy pozostaje jeszcze jeden czynnik, bardzo prosty ale zato potężny, to jest oszczędność.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#MarcinSzarski">U nas w polskiej gospodarce państwowej oszczędzono już bardzo wiele, przyznać to należy, ale niema tej oszczędności, która indywidualizuje, gdyż niekiedy hojność jest prawdziwą oszczędnością, a niehojność jest rozrzutnością.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#MarcinSzarski">Ciężki kryzys gospodarczy, jaki się szerzy na całym świecie, to właściwie pogwałcenie wieczystych praw gospodarczych, które mimo wszystkich burz nie wyszły z mody, i nigdy z niej nie wyjdą, oczywiście dopóty, póki nie zmienimy ustroju kapitalistycznego, w którym żyjemy. Praca tworzy dobra, a dobra tworzą bogactwo; w miarę zwiększenia pracy zwiększa się produkcja dóbr, a w miarę zwiększenia produkcji dóbr zwiększa się bogactwo narodu. Natomiast zmniejszenie pracy i zwiększenie konsumcji wyczerpuje zapas dóbr, a dobrobyt zamienia się w ubóstwo. Zwiększenie wydajności pracy i dostosowanie konsumcji do dzisiejszego szczupłego zasobu dóbr, to oszczędność umożliwiona dziś skuteczną poprawą, stałością waluty, oto lekarstwo, które sprowadzi równowagę gospodarczą.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#MarcinSzarski">Problemem oszczędności nie tylko w życiu prywatnem lecz i w państwowem jest wielkim postulatem. Słusznie powiedział na ostatniem posiedzeniu Ligi Narodów Salandra, że dziś jedynym środkiem ratunku dla świata jest więcej pracować, a przedewszystkiem więcej oszczędzać. Jeżeli pracownicy fizyczni i ich przedstawiciele przekonają się, że pracując więcej, pracują nie dla renty kapitału, lecz dla siebie, gdyż jedynie pracowitość jest skutecznym środkiem potanienia produkcji, i jeżeli naród się przekona, że oszczędności w państwie przeprowadzone, chociaż nieprzyjemne i gorzkie, jednakże zwalniają nas od opresji podatkowej, to z pewnością doczekamy się lepszych czasów. Co będzie charakteryzować te lepsze czasy? Otóż trwała równowaga gospodarstwa fiskalnego, nie tylko nie naruszająca równowagi gospodarstw indywidualnych, jak się to dziś dzieje, lecz dozwalająca na tworzenie nadwyżek, t. j. kapitału. Taki stan rzeczy prowadzi do dobrobytu, funduje potęgę państwa i narodu.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#MarcinSzarski">Narazie czasy są złe i ja przynajmniej nie sądzę, żeby się prędko poprawiły. Utrzymanie równowagi finansowej państwa powoduje dziś nierównowagę budżetów indywidualnych, a gdy podwyżka podatków już chyba jest wykluczona, utrzymanie równowagi budżetu państwowego wymaga przedewszystkiem dalszego ścieśnienia wydatków. Przez to ochroni się ludność tylko od dalszej podatkowej opresji, ale jej się nie zmniejszy. Jeżeli więc gospodarstwa indywidualne mają także osiągnąć równowagę, to podobnie jak Państwo, muszą dbać o zmniejszenie wydatków, zmniejszenie kosztów produkcji, a to może nastąpić przez podniesienie intensywności pracy w połączeniu z oszczędnością.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#MarcinSzarski">A do tego, ażeby oszczędzać i ażeby pracować, trzeba, proszę Wysokiej Izby, kapitału. Dlatego na tem kończę od czego zacząłem: bez silnej iniekcji kapitału zagranicznego i to tak dla Państwa jak i gospodarstwa społecznego, wielkie dzieło sanacji może z łatwością utknąć, dla uzyskania kapitału zagranicznego wszelki wysiłek jest za mały, najpotężniejszy wysiłek jest konieczny.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Koerner.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#MozesKoerner">Wysoki Senacie! Z zadowoleniem musi każdy obywatel przyjąć, że wreszcie zerwano z prowizoriami budżetowemi. Niech mi wolno będzie w imieniu mego stronnictwa przyłączyć się do tego zadowolenia.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#MozesKoerner">Zasadniczym warunkiem odbudowy, szczególniej po wojnie, dla wszystkich państw, które ucierpiały od zniszczenia wojennego, było ustalenie wartości pieniądza w ten sposób, żeby ta wartość zbyt się nie wahała, żeby się nie zmieniała z dnia na dzień, jak to u nas niestety miało miejsce. Dalszym etapem była konieczność zrównoważenia budżetu. Z przedłożenia budżetowego, które mamy, i z faktu stabilizacji waluty okazuje się, że te dwa zasadnicze warunki zostały u nas osiągnięte. Jedyną troską, która nas wszystkich teraz ogarnia, jest utrwalenie stabilizacji, która została osiągnięta. Już z referatu szanownego generalnego p. sprawozdawcy przebijała nuta, że ta troska istnieje istotnie, że niestety ta troska jest wielką, i że niestety nie widać jeszcze, by to utrwalenie stabilizacji było istotne i by równowaga budżetowa została istotnie osiągnięta. Przykład, który został przytoczony przez szanownego Sprawozdawcę, że oszczędności nasze podczas wojny i po wojnie zostały niemal całkowicie zjedzone, te cyfry, które wskazał, że gdy przed wojną mieliśmy w bankach, w większych instytucjach, na które się powoływał, dużą ilość milionów złotych, bo wymienił, jeśli się nie mylę, dwa miliardy złotych, to obecnie mamy wszystkiego w końcu maja 7 i pół miliona złotych. Wskazywał p. sprawozdawca na to, jak niewspółmierne to jest z innemi państwami, że w Anglii np. oszczędności, które są obecnie w bankach, wynoszą sumę niemal 5.000 razy większą, niż u nas, a w Czechosłowacji suma ta wynosi 300 krotnie więcej niż wkłady u nas.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#MozesKoerner">Kto zyskał na tem, kto zyskał na zubożeniu społeczeństwa, na zubożeniu ludności? Sprawozdanie przedstawione nam wskazuje, że jednak na tem zyskało Państwo. W sprawozdaniu znajdujemy, iż od dnia wyzwolenia Polski do końca roku ubiegłego Państwo na inflacji zyskało około 550 milionów dolarów, która to suma stanowi mniej więcej 2.850 milionów złotych, czyli wynosi to jakie 175% całego naszego preliminarza budżetowego. Zdaje mi się, że niema ani jednego takiego nouveauriche'a, któryby przez czas wojny i po wojnie zdobył tak wielki kapitał, któryby wynosił 175% całego jego obrotu rocznego. Wskutek tego zysku Państwa i jako dowód tego widzimy, że dług wewnętrzny w obecnej chwili wynosi wszystkiego coś przeszło 121,260.000 zł.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#MozesKoerner">Tem niemniej Państwo nie osiągnęło dotychczas jeszcze całkowitej sanacji, nie osiągnęło całkowitego zrównoważenia budżetu, bo jak z preliminarza widzimy, deficyt budżetu nam przedłożonego wynosi 169 milionów zł. Zagranica jesteśmy przytem winni blisko 1% miliarda złotych, a jak p. sprawozdawca powiedział nieco więcej, bo 1.600 milionów.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#komentarz">(S. Buzek: Wraz z wewnętrznemi pożyczkami.)</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#MozesKoerner">W takim razie bez wewnętrznych wynosi to 1.470 miljonów zł.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#MozesKoerner">Budżet tak jak jest skonstruowany niestety nie budzi całkowitego zaufania. Wskaże na kilka przykładów. Oprócz tego, o czem już mówił p. sprawozdawca, że bardzo poważny wydatek jak np. skup marek, nie został zupełnie w budżecie uwzględniony, wskażę na to, że niema wcale w budżecie pozycji na pokrycie odsetek od pożyczek zagranicznych; wskażę na to, że są pozycje, o do których zgóry należało wiedzieć, że będą większe. Istnieje między innemi pozycja w Ministerstwie Kolei: gwarancje dla kolei lokalnych; okazuje się obecnie, że podatek majątkowy z tych kolei lokalnych będzie tak wielki, że Państwo będzie musiało dołożyć różnicę, pokryć tym kolejom podatek majątkowy. Dochodzi się do tej absurdalnej sytuacji, że sam Rząd będzie musiał płacić podatek majątkowy, dawać część tego podatku majątkowego. Wskazuję na to tylko, jak powiedziałem, jako na przykłady, że struktura budżetu i zestawienie niezupełnie jeszcze jest dobre, ale nie jest to największy błąd, bo lepiej oczywiście mieć ten budżet, chociaż niezupełnie dobrze skonstruowany, niż żyć dalej prowizoriami, jak to było dotychczas.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#MozesKoerner">A w jaki sposób ten budżet ma być utrzymany w swych ramach, jak Rząd ma się uporać z sumami, które ma do dyspozycji? Nie jest tajemnicą, że jedyną drogą, jaką Rząd obrał, jest zmniejszenie wydatków, Rząd nie wydał dotąd wszystkich sum, które były preliminowane, obcinał wydatki gdzie mógł i jak mógł. Jest to anomalia, to skoro zostało uchwalone i Rząd sam uznał, że te wydatki są potrzebne, a nie czyni tych wydatków, to szczególnie w niektórych działach odbije się to w najbliższej przyszłości bardzo dotkliwie. Z tego też powodu nastrój nie tylko społeczeństwa, lecz Rządu zaczyna spadać. Mieliśmy tego drobny przykład, przy uchwalaniu ustawy o zasiłkach dla bezrobotnych. Kiedy pierwszy raz ta ustawa przyszła na komisję, Rząd z całą pewnością siebie i z całym optymizmem oświadczył, że można przyjąć stawki, które w ustawie są przewidziane. Po kilku tygodniach, kiedy ta ustawa przyszła do Senatu, okazało się, że Rząd zajął zupełnie inne stanowisko względem tej ustawy i już nam oświadczył, że w tej chwili nie jest w stanie dać tego co mógł dać kilka tygodni temu.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#MozesKoerner">Jako przykład tego, co się zaczyna dziać w życiu naszem i jak dalece ten nastrój optymistyczny spadł, jak dalece złowrogie zjawiają się symptomaty, wskazuję na to, że w maju na kolei wiedeńskiej, w tej części dróg żelaznych mieliśmy 24 pociągi towarowe dziennie, a w czerwcu 13, proszę się liczyć z tą różnicą, jaka w ciągu jednego miesiąca nastąpiła. Powiedział tu p. sprawozdawca, że liczy się z tem, iż obrót wagonów towarowych spadnie o 20%. To nic, to zabawka w porównaniu z tem, co w jednym miesiącu miało miejsce i co nadal niestety ten spadek przynieść może.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#MozesKoerner">Wybitni ekonomiści, którzy się zajmowali sposobem odbudowy państw zniszczonych przez wojnę i szukali sposobów, jakimi te państwa mają wejść na drogę normalnego życia, a szczególnie u nas ci, którzy znali siłę płatniczą ludności w Polsce i warunki istnienia zdewastowanego przemysłu, wskazywali na to, że ażeby utrwalić naszą stabilizację i zrównoważyć budżet, niezbędna jest i konieczna pożyczka zagraniczna. Blisko od dwóch lat mówimy o tem i wszyscy niemal to twierdzili, tylko p. Premier do tej sprawy odnosi się inaczej. Wprawdzie był moment, kiedy bardzo silnie forsowano i lansowano myśl o tem, że pożyczkę już dostaniemy, że ta pożyczka już płynie, a przy tej okazji nic zapomniano też dodać szczęśliwej radosnej nowiny, że ta pożyczka ma pochodzić nie od kapitału żydowskiego. Wprawdzie ta radość była bardzo krótkotrwała i nie wiem, czy dlatego, że taką nowinę przyniesiono, czy dlatego, że po tej linii się poszło, żeby tylko nie otrzymać kapitału żydowskiego, faktem jednak jest, że tej pożyczki w owym czasie nie uzyskano. Tymczasem teraz chwila, którą przeżywamy, wskazuje jeszcze dobitniej, że taka pożyczka jest dla nas konieczna, konieczna jest właściwie nie jedna, lecz dwie pożyczki. Jedna pożyczka byłaby nam potrzebna, aby utrwalić kapitał Banku Polskiego. Zewsząd, i w prasie i w Sejmie, rozlegają się głosy radości, że bez pomocy zagranicznej uporaliśmy się z trudnościami, które przeżywamy, że bez pomocy zagranicznej zorganizowaliśmy Bank Emisyjny, ale proszę Panów, jaki tego skutek? Już przedmówcy wskazywali na to, że ten Bank który wprawdzie istnieje, jest jednak tak bezsilny w naszem życiu gospodarczem, że istnienie jego w tej chwili nie odbija się tem silnem uderzeniem i pomocą, jakim powinno się odbić. Ten Bank choruje na pewną anemię kredytową, nie jest w stanie dać tego kredytu, jaki w tej chwili jest potrzebny, bo nie jest w stanie emitować tyle biletów, ile trzeba na zaspokojenie głodu kredytowego. Przyczyną zaś tego jest fakt, że nie utrzymaliśmy i nie zbudowaliśmy Banku tego na szerokich zasadach, a jedyną pomocą do tego może być pożyczka zagraniczna. Druga pożyczka potrzebna nam jest na pokrycie deficytu budżetowego. Nie trzeba się łudzić, zarówno sprawozdawca generalny, jak i przedmówcy moi wskazali na to, że jest bardzo wątpliwe, by można utrzymać równowagę budżetu tak, jak to nam przedstawiono. Wprawdzie p. sprawozdawca mówił, że nie jest to tak bardzo niebezpieczne, ale jeżeli nieco bliżej wejrzeć w te cyfry i wsłuchać w te słowa, które nam dzisiaj powiedział p. sprawozdawca generalny, to stamtąd wieje zupełnie inny wiatr. Słyszeliśmy, że nie możemy polegać na tem, żeby podatki bezpośrednie, które zgodnie z ustawą powinny być ściągane, istotnie do kas państwowych wpłynęły. P. Premier zamiast pójść po drodze poczynienia wszystkiego, aby pożyczkę zagraniczną otrzymać, poszedł po drodze innej, poszedł tylko po drodze podatków i to w tempie szalonem, a zostało stwierdzone przez miarodajne czynniki ekonomiczne i finansowe, że zbytnie obciążenie ludności podatkami, przeholowanie w wymierzaniu podatków, o ile przewyższa siłę płatniczą ludności, w rezultacie prowadzi znowu do inflacji, i byłoby niebezpieczne, gdybyśmy nie chcieli zajrzeć w oczy temu, co się dzieje i tym niebezpieczeństwom, jakie nam grożą, jeżeli dalej będziemy szli po tej drodze przyciskania śruby podatkowej bez oglądania się na prawo i lewo. Już w Sejmie ostrzeżono Rząd, że nie będzie zgodny na dalsze podatki i Rząd nie może liczyć na to, żeby mógł jakiekolwiek nowe podatki wprowadzić. Wprawdzie p. sprawozdawca powiedział nam, że art. 4 ustawy jest obecnie tak zredagowany, że nas zabezpiecza od wszelkich dowolności, gdyż tam, gdzie dawniej było powiedziane, że wszelkie niedobory mają być pokryte przez operacje finansowe i kropka, tu dodano: „operacje finansowe, oparte na podstawach ustawowych”. Gdybyśmy nie żyli w okresie pełnomocnictw dla Rządu, tobyśmy się najzupełniej zgodzili z p. sprawozdawcą, ale proszę sobie tylko odcyfrować, co to znaczy pokrycie niedoborów za pomocą operacji finansowych, opartych na podstawach ustawowych, wówczas, gdy na mocy ustawy p. premier ma prawo dokonać szeregu operacji finansowych, nie pytając ani Sejmu ani Senatu. Otóż to jest klucz i rozwiązanie. Jak się przedstawia jednak ta sprawa dokonania tych wydatków. P. sprawozdawca powiada: ukrócimy samowolę, dajemy tu broń do ręki p. Ministrowi Skarbu w ten sposób, że co miesiąc będzie pozwalał każdemu ministerstwu wydawać tylko tyle, ile dochodów przewiduje, a jednocześnie się mówi, że co miesiąc dochody nasze maleją. Nie chciałbym przytoczyć przykładu nieco wulgarnego o koniu, którego przyzwyczajono, ażeby coraz mniej jadł, ale nie przypuszczam, żeby była to broń, która nas ochroni, bo cóż nam pomoże, jeżeli tych dochodów co miesiąc będzie mniej, jeżeli będziemy obcinali wydatki najniezbędniejsze i najkonieczniejsze po to, żeby to się z większą siłą odbiło w następnym roku! Nie widzę w tem wielkiego ratunku. Jeżelibyśmy mogli co miesiąc powiększać nasze dochody, tobym rozumiał, że się daje taką broń i środki p. Ministrowi Skarbu, by mógł powiedzieć: za miesiąc dam ci więcej, bo mój dochód będzie większy. Niestety gospodarka skarbowa wskazuje na to, że dochody będą malały.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#MozesKoerner">A jak się przedstawia wykonanie ściągania tych podatków i jaki charakter mają te podatki? Podatek obrotowy. Użalamy się na drożyznę, szukamy przyczyn, skąd ta drożyzna powstała, a już przy uchwalaniu tego podatku wskazywano na to, że ten podatek będzie jednym z najpotężniejszych środków do powiększenia drożyzny. Ten podatek wpływa obecnie na cenę chleba, tego artykułu pierwszorzędnego dla ludności. Wierny, że ceny zboża nie są wysokie, tymczasem cena chleba jest wyższa, niż przed wojną, a to dlatego, że jak obliczenia wykazują, podatek obrotowy począwszy od producenta do konsumenta powiększa tę cenę o 20%. Ktoś dość dowcipnie nazwał ten podatek nagrodą za niedołęstwo i karą za ruchliwość. Może być, że tak jest w obecnych warunkach, bo gdy dawniej kupiec czy przemysłowiec liczył na to, że większy obrót nawet przy mniejszych zyskach daje mu możność egzystencji, to obecnie ten podatek zabija jego inicjatywę, nie daje mu możności czynienia większych obrotów przy małych zyskach, gdyż zabiera z nadwyżką te małe jego zyski. Jak ten podatek został obliczony, trzebaby przejrzeć tylko szereg podań i skarg na komisje szacunkowe. Dowolność, jaka panuje w rozkładzie tego podatku, jest czemś, czego nigdzie spotkać nie można. Komisje w bardzo wielu wypadkach nie liczą się zupełnie z tem, co dany przemysłowiec czy kupiec przedstawia, liczą się tylko z famą, albo może czasami z osobistemi jakimiś względami, a często niestety, muszę to podkreślić, nie z osobistemi, lecz ze względami różnych warstw czy społecznych, czy narodowościowych. Pod tym względem kupcy i przemysłowcy żydzi mieliby dużo do powiedzenia, gdyż nakłada się na nich podatek niewspółmiernie z ich możnością płacenia.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#MozesKoerner">Podatek dochodowy. P. s. Zdanowski dziś nam tu powiedział, że rolnictwo jest niesłychanie obciążone, że przeżywa ciężki kryzys. Jeżeli podzielimy preliminowany podatek dochodowy na 2 części, co płaci ludność miejska, a co wiejska, to się okaże, że ludność wiejska płaci nie całą 1/3 część, resztę płaci ludność miejska; tymczasem stosunek liczebny ludności miejskiej do wiejskiej jest odwrotny, ludności wiejskiej jest 2/3, a miejskiej 1/3. Muszę tu nadmienić, że cyfra, która została tu przytoczona, że z tego podatku uzyskano 16 milionów zł., zamiast preliminowanvch 50 milionów, w całej prawie wysokości została wpłacona przez miasta. Sądzę, że nie jest to w niczyim interesie, by to obciążenie miast szło dalej jak dotychczas, kiedy przekładano cały ciężar na miasta, bo miasta są jednak ogniskami kultury, którą trzeba utrzymać. Samorządy miejskie upadają wprost pod ciężarem wydatków i nie znajdują sposobu ich pokrycia, a wszak ludność wiejska, gdy przyjeżdża do miast, korzysta i z wszystkich dobrodziejstw tych miast, jak z komunikacji, teatrów i innych instytucji.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#MozesKoerner">Trzeci podatek, który dla nas jest podstawą, to podatek majątkowy. Nie jest to tajemnicą, że ten podatek, który miał być dla nas kapitałem, podstawą, nienaruszalnym fundamentem, został już częściowo zjedzony na łatanie dziur budżetowych, że cały podatek majątkowy, wniesiony do stycznia, został zjedzony jeszcze przed styczniem. Ale i później z podatku majątkowego czerpano bez kontroli, bez żadnego oglądania się na dalsze skutki, w celu łatania tych dziur budżetowych. A jak ten podatek został obliczony, w jaki sposób władze potraktowały obliczenie tego podatku, to chyba wszystkim wiadomo; nasze najwyższe władze skarbowe zastosowały co do tego sposób, który nazwano w Sejmie i w prasie niemoralnym. Zaliczka na ten podatek na mocy rozporządzenia nie została potrącona z pierwszej raty. Jest to wypadek niesłychany w dziejach skarbowości w żadnem państwie, u nas jednak i ta rzecz jest dopuszczalna.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#MozesKoerner">Poza tem wszystkiem urzędnicy skarbowi przy ściąganiu tych podatków, które są wielkim ciężarem dla ludności, pozwalali sobie na wykroczenia, o których nie można tu nie wspomnieć. We Lwowie np. był taki wypadek, żeby ustalić wysokość podatku majątkowego, czy dochodowego, zaczęto wzywać do izby skarbowej rozmaitych ludzi, kupców, przemysłowców, nauczycieli, nawet młodzież akademicką, pod karą 20 zł., z żądaniem przedstawienia paszportów zagranicznych, wydanych tym osobom w ubiegłym roku; zażądano tego po to, by skontrolować, ile razy dany osobnik był zagranicą, dokąd wyjeżdżał, ile zapłacił za wizę i t. d. Przecież tak daleko nie wolno stosować tych fiskalnych środków, jakie leżą w mocy naszej władzy skarbowej. Jest to już wnikanie w życie prywatne ludzi, a tak daleko nie wolno władzom sięgać.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#MozesKoerner">Słyszeliśmy, że podatki te niezupełnie dopisały, z podatków Rząd dotychczas nie ściągnął wszystkich należności, a koniunktura jaka się wytworzyła, zdaje się wskazywać, że coraz mniej Rząd będzie w stanie te podatki ściągać. Próbował zatem Rząd uciec się do pożyczek wewnętrznych i te pożyczki nie dopisały, wskutek tego, że częściowo ludność straciła zaufanie do Rządu, a częściowo nie jest w stanie nabywać pożyczek. I ciekawe cyfry wskazuje p. sprawozdawca co do bonów złotych. Okazuje się, że w pierwszem półroczu sprzedano bonów złotych za 15 milionów, wróciła zaś suma jeszcze większa. Oczywiście, jeżeli preliminarz budżetowy wykazuje bony złote jako pożyczkę i jeżeli na tem się buduje, a otrzymuje się wiadomość, że te pożyczki Państwo i Rząd musi jeszcze pierwej wykupić, niż je ludność kupiła.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#komentarz">(Głos: Bony złote, dane urzędnikom zamiast pensji.)</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#MozesKoerner">Urzędnicze, czy nie urzędnicze, to obojętne, w ogólnym bilansie tak się przedstawia, że tych pieniędzy Skarb nie ma. Pożyczka dolarowa, która z początku znalazła większe wzięcie wśród ludności, ostatnio także straciła siłę przyciągającą, a tu nie można nie wskazać na politykę Rządu, którą Rząd większą szkodę nam wyrządza, niż pożytek. Rząd sam w Ameryce poderwał zaufanie do tej pożyczki, skupując tam pożyczkę dolarową i płacąc tylko 40,50% wartości. Czy wolno Rządowi, szczególnie na gruncie zagranicznym, obniżać wartość naszych pożyczek.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#MozesKoerner">I ta polityka wielkich korzyści przynieść nie mogła, gdzie szukano podniesienia dochodów w ten sposób, żeby całą ludność postawić przeciw sobie; szukano sposobów podniesienia opłat za paszporty zagraniczne. Nie chcę twierdzić, ale fama głosi, że podniesienie opłat paszportów zagranicznych było spowodowane pewnym chwilowym impulsem p. Premiera, kiedy się dowiedział, że jeden z magnatów wyjechał zagranicę na polowanie na lwy i tygrysy i zmarnował tam wielki kapitał, jak mówiono, wydał około 50.000 funtów. Oczywiście szereg mniejszych magnatów zaczął ciągnąć zagranicę, by tam szukać rozmaitych rozrywek i przyjemności. Podobno ten wypadek spowodował p. Ministra Skarbu do tego, żeby ustalić opłatę za paszport w wysokości 500 zł. Nie trzeba wielu słów tracić, by udowodnić, jak wielkie szkody to nam wyrządza, z jaką to wielką szkodą jest dla sanacji Skarbu i polepszenia naszych stosunków gospodarczych.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#MozesKoerner">Największą bolączką, jaka u nas w tej chwili daje się odczuć w życiu gospodarczem, o czem tu już mówiono, jest brak kredytu. Bank Polski, jak to już wykazywałem, nie jest w stanie podołać potrzebom kredytowym, jakie się obecnie okazują; ale niech mi wolno będzie stwierdzić, że Bank Polski stosuje politykę, jakiej nie wolno stosować instytucji państwowej, albowiem ta instytucja różnic czynić nie powinna, tymczasem od szeregu firm bardzo poważnych żydowskich słyszałem, że ich weksle nie są przyjmowane, gdy firmy mniej poważne i solidne znajdują obrońców i mają możność dyskontowania. Rząd sam wprowadza nieład i chaos w ten sposób, że nie wypłacając w swoim czasie dostawcom, a to chyba nie jest tajemnicą, że wielu przedsiębiorcom nie wypłaca się na czas należytości za dostawy i roboty, zmusza tych ludzi do płacenia wysokich procentów, bo oni pieniądze mieć muszą, a równocześnie Rząd przychodzi z rozporządzeniem, ograniczającem stopę procentową na 24% rocznie, wówczas, gdy Bank Polski pobiera 12% rocznie. Proszę Panów, gdyby Bank Polski mógł obniżyć swoją stopę procentową do normy, jaka zagranicą jest stosowana przez banki państwowe, tobym rozumiał, że zaczyna on ograniczać stopę procentową i w stosunkach prywatnych, ale stopa, którą Rząd wyznaczył w tej chwili, te 24% w życiu i w warunkach naszych obecnych staje się fikcją i prowadzą tylko de nielegalnych transakcji. Nie jest tajemnicą, że banki mimo istnienia tego rozporządzenia ograniczającego stopę procentową do 2% miesięcznie, pobierają znacznie więcej, tyle, co pobierały przedtem, bo jak się okazało, przy tej stopie procentowej nie są w stanie pokryć wydatków, jakie ponoszą. Wprawdzie po tem co było, kiedyśmy się dusili od inflacji, teraz odetchnęliśmy, Rząd, że tak powiem, dokonał operacji naszych dróg oddechowych i szczęśliwie jej dokonał, ale zarazem zniszczył nasze drogi pokarmowe, co się zdarza. Tu siedzi lekarz przed nami i wie, że operując drogi oddechowe, łatwo uszkodzić drogi pokarmowe. Okazało się, że Rząd pod tym względem jest kiepskim chirurgiem i że to uszkodzenie dróg pokarmowych sprowadził. A te drogi pokarmowe, to nasza gospodarka państwowa.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#MozesKoerner">Jak ta gospodarka wygląda, jak się przedstawia w tej chwili sytuacja gospodarcza kraju? Po pełnomocnictwach, po usunięciu udziału ciał ustawodawczych w szeregu spraw, wszystko się chyli ku ruinie. Gdyby się tylko na tem kończyło że teraz cierpimy wskutek kiepskiej sytuacji gospodarczej, że wskutek tego tylko tu wewnątrz będziemy cierpieli, że to się odbije tylko na naszej sytuacji wewnętrznej, to moglibyśmy powiedzieć: trudno, cierpieliśmy tyle lat, możemy cierpieć jeszcze przez pewien czas. Ale wszak wszyscy wiedza, że jeżeli się toczy współzawodnictwo między państwami, to toczy się przedewszystkiem na polu gospodarczem, jeżeli teraz istnieje dalej walka między państwami, to za podłoże tej walki trzeba uznać przedewszystkiem stronę gospodarczą tych państw. A jak na nas patrzą zagranicą, na naszą umiejętność gospodarczą, chcę maleńki przykład przytoczyć. Byłem świadkiem niedawno, dwa miesiące temu toczyły się pertraktacje o pożyczkę dla pewnego przedsiębiorstwa, która miała być zaciągnięta w Anglii; Anglicy zażądali zabezpieczenia w postaci hipoteki na nieruchomościach, na zakładach przemysłowych, przyczem postawili warunek, że te wszystkie nieruchomości, które mają służyć jako gwarancja, te zakłady przemysłowe powinne być ubezpieczone, ale ubezpieczone obowiązkowo w Anglii; do naszych towarzystw ubezpieczeniowych oni zaufania nie mają. Ale to jeszcze nie wszystko, bo kiedy zaczęto liczyć, ile to będzie wynosiło, ile to będzie kosztowało, to okazało się, że miało to kosztować 6 czy 7% wartości budynków i przedsiębiorstw. A kiedy zwrócono uwagę Anglikom, że to zbyt drogo, odpowiedzieli na to z całą flegmą: gdyby te budynki i zakłady przemysłowe były w Petersburgu policzylibyśmy taniej. Otóż jest to pogląd, niestety, bardzo smutny, ale charakteryzujący, jak się na nas w tej chwili patrzą zagranicą. Największym błędem, dokonanym przez Rząd, największym błędem p. Ministra Skarbu i Premiera jest to, że nie umiał utrzymać w równowadze tempa sanacji Skarbu i tempa życia gospodarczego. W dziedzinie sanacji poleciał naprzód, nie oglądając się na skutki, a co się dzieje w dziedzinie gospodarczej, to go nie obchodziło. I nie ukrywał się z tem p. Premier, zupełnie otwarcie mówił w swojem expose, w swoich przemówieniach: mam teraz jeden cel, żeby jak najprędzej doprowadzić do stabilizacji waluty i do sanacji Skarbu, nie obchodzą mnie absolutnie inne sprawy państwowe, nie obchodzi mnie żadna polityka, mnie w tej chwili obchodzi jedna tylko rzecz: osiągnięcie stabilizacji waluty, Do jakich rezultatów to doprowadziło, tego jesteśmy w tej chwili świadkami. Mogliśmy sobie pozwolić na energiczne kroki do stabilizacji waluty, gdyż mieliśmy w 1923 r. bilans handlowy czynny, ale teraz już nie jest dla nikogo tajemnicą, że w tej chwili już tego nie mamy. Bilans ten opierał się na wywozie węgla śląskiego; z chwilą, kiedy to źródło wyschło, a raczej zaczęło wysychać, zmniejszyło się, i nasz bilans handlowy zaczyna stawać się biernym. Jeżeli mamy do czynienia z bilansem biernym, to oczywiście trzeba z jeszcze większą trwogą patrzeć na to, co się z naszym budżetem stanie w przyszłości. Rząd w swojej pogoni za stabilizacją waluty, za sanacją Skarbu, nie liczył się z niczem, ani z taryfą kolejowa, ani z taryfą celną, ani z uwzględnieniem wywozu i doprowadził szereg dziedzin do ruiny, zabił zupełnie eksport w szeregu dziedzin.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#MozesKoerner">Dziś wskazywano tu, że nasze lasy nie dają tego dochodu, jaki dawać powinne, że preliminowano z lasów-24 zł. z ha, a mamy wszystkiego pół złotego; nawet nie tak, jak powiedział s. Zdanowski, 1,8 zł., ale, jak powiedział p. sprawozdawca, tylko pół złotego.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#komentarz">(S. Buzek: Powiedziałem, że 2zł.)</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#MozesKoerner">W takim razie źle słyszałem.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#komentarz">(S. Buzek: Ja to zaokrągliłem na 2 zł.)</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#MozesKoerner">W takim razie to omyłka, nie dosłyszałem, mamy 2 zł., a życzeniem pobożnem p. sprawozdawcy było, żebyśmy choć doszli do tego, co było w Austrii, t. j. żebyśmy mieli 9 zł. A czy można się dziwić, że takie dochody mamy z lasów, jeżeli Rząd zaczął w zeszłym roku wprowadzać z impetem tak szalonym cła wywozowe, różne opłaty wywozowe na drzewo i w kilka miesięcy sprowadził wywóz niektórych gatunków drzewa do zera. Dosłownie od czerwca do września zeszłego roku sprowadzono wywóz niektórych gatunków drzewa do zera. Nic dziwnego zatem, że lasy nasze nie mogą dawać tych dochodów, jakie powinne były dawać. Obecnie Rosja sowiecka konkuruje z nami i to w tak wysokim stopniu, że nie wiem czy się uda odzyskać rynki zagraniczne.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#MozesKoerner">Pomagał Rządowi w zabijaniu eksportu bardzo dzielny urząd wywozu i przywozu. Nie przypominam sobie dokładnie, ale jeżeli się nie mylę, przedstawiciel Rządu w komisji sejmowej stwierdził, że w urzędzie przywozu i wywozu można było spotkać przedstawicieli wszystkich niemal ugrupowań sejmowych; każdy chodził do urzędu wywozu i przywozu i każdy miał tam interesy. Oczywiście były to rozmaite protekcyjki, których szukano. A ten urząd miał specjalną politykę; w poszczególnych wypadkach — może dlatego, że te możne wpływy zmuszały go do tego — pomijał firmy fachowe, które jeszcze przed wojną zajmowały się handlem w pewnych dziedzinach, a natomiast wydawał pozwolenia i certyfikaty ludziom, którzy nigdy nie mieli nic wspólnego z daną gałęzią produkcji ani handlu.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(Głos: Mieli do czynienia z polityką.)</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#MozesKoerner">Może ludziom, którzy mieli do czynienia z polityką. W tym kierunku potrafiliby wiele skarg podnieść kupcy i przemysłowcy żydowscy. Słyszałem to od s. Truskiera, który jest prezesem związku kupców żydowskich, że byli to ludzie, którzy mieli do czynienia z polityką. P. s. Truskier może wyjaśni i wyświetli tę rzecz nieco szczegółowiej.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#komentarz">(Wicemarszałek ks. Stychel: Czy Pan Senator zamierza jeszcze długo mówić?)</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#MozesKoerner">Chyba że Pan Marszałek chce przerwać, liczę, że będę mówił jeszcze pół godziny lub 25 minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#AntoniStychel">Może Panowie Senatorowie się zgodzą, żeby teraz przerwać, a p. Senator będzie kontynuował po przerwie.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#AntoniStychel">Zarządzam przerwę do godziny 4, poczem s. Koerner będzie przemawiał dalej.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#komentarz">(Po przerwie).</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Wznawiam posiedzenie. W dalszym ciągu głos ma s. Koerner.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#MozesKoerner">Sprawa wywozu płodów rolnych, która tu była poruszana przy omawianiu naszego życia gospodarczego, wywołuje przykre reminiscencje w związku z urzędem wywozu i przywozu. Urząd ten przez pewien czas, udzielając t. zw. certyfikatów i pozwoleń udzielał je bynajmniej nie firmom zawodowym, które przed wojną zajmowały się handlem artykułami i płodami rolnemi, ale zupełnie przygodnym ludziom, którzy mieli odpowiednie wpływy. Skutek był taki, że nie wyzyskując odpowiednich momentów dla wywozu, albo udzielając pozwoleń ludziom, którzy temi sprawami wcale się nie zajmowali, w pewnym momencie okazał się duży zapas artykułów strączkowych i pastewnych, które, nie będąc wywiezione w odpowiedniej chwili, kiedy zagranicą było zapotrzebowanie, uległy zepsuciu. Naraziło to kraj na duże straty, bo sięgające wielu milionów dolarów. Polityka urzędu wywozu i przywozu specjalnie w tym kierunku by faworyzować pewne grupy czy jednostki — a w tym wypadku odznaczyły się rozmaite spółki rolniczo - handlowe, które też za jedno ze swoich zadań uważają t. zw. unarodowienie handlu — doprowadziła do tego, że pozwolenia te dostały się do rąk rozmaitych aferzystów. Ci ludzie miast korzystać z tych pozwoleń dla wywozu, miast prowadzić normalnie handel zaczęli się zajmować sprzedażą tych pozwoleń. I oto firmy zagraniczne zamiast wejść w stosunki handlowe bezpośrednio z temi firmami, które się handlem zbożem i eksportem zajmowały dawniej i zajmują obecnie i tę sprawę znają, udawały się wprost do tych panów, w których posiadaniu znajdowały się takie certyfikaty. Zebrawszy te certyfikaty, te firmy nie spieszyły się bynajmniej z kupnem tego zboża, ale czekały kiedy się dużo zbierze, kiedy to zboże zacznie gnić i producent będzie zmuszony sprzedawać, taniej. Otóż, dusząc ceny doprowadzili do całkowitej ruiny i wina leży nie całkowicie po stronie Rządu, ale też jest w tej polityce poszczególnych organizacji społeczno-handlowych i w t. zw. unarodowieniu handlu, które spowodowało prowadzenie handlu nie przez firmy fachowe, lecz przez firmy do tego niepowołane. Oczywiście zemściło się to. Trzeba tu dodać jako fakt charakterystyczny, że przedstawiciel Rządu zakomunikował na komisji sejmowej, jakoby jedna z tych spółek rolniczo - handlowych wprost domagała się od Rządu, by nie udzielał pozwoleń na wywóz zboża tak długo, póki nie skończy swoich interesów, bo jeżeli Rząd wyda za wiele pozwoleń, to oczywiście ta spółka może na tem stracić. Oto skutki do jakich polityka przywilejów może prowadzić. Jak już zaznaczyłem, brak troski Rządu o nasz przemysł doprowadził do upadku wielu przedsiębiorstw, a te, które jeszcze istnieją, raczej wegetują i stopniowo są zamykane.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#MozesKoerner">W wyniku takiego stanu gospodarczego mamy bezrobocie, które się nie zmniejsza, lecz raczej są smutne widoki, że się jeszcze powiększać będzie. Na poprzedniem posiedzeniu Senatu p. Minister Pracy i Opieki Społecznej zakomunikował, że jest zarejestrowanych 145.000 bezrobotnych. To są ci, którzy zupełnie pracy nie mają. Ilu jest jednak takich, którzy pracują tylko 3, 2, albo nawet 1 dzień w tygodniu, o tem dotychczas nawet Rząd dokładnych danych nie ma. Skutek tego jest bardzo smutny, gdyż zaczynamy zagranicę wywozić najdroższy materiał, jaki Państwo posiada: zaczyna się emigracja robotników i według tych : danych, jakie od Rządu posiadamy, emigracja sił wykwalifikowanych. Jeżeli Państwo ma jakie bogactwo, to tem bogactwem są przedewszystkiem ci robotnicy wykwalifikowani. Jeżeli kraj pozbywa się tego najdroższego materiału, to oczywiście nie może się to przyczynić do polepszenia sytuacji, a odwrotnie trzeba się liczyć z dalszem pogorszeniem. W każdym razie w takiem świetle oczywiście nie możemy mieć różowych nadziei co do przyszłości naszego budżetu.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#MozesKoerner">Rząd ucieka się do środków nadzwyczajnych — wniósł ustawę o monopolu spirytusowym. Już Rosja z tą sprawą miała, jak jedni chcą, dobre rezultaty, a ja śmiem twierdzić, że z punktu widzenia państwowego bardzo smutne rezultaty. Już wówczas nazywano budżet rosyjski budżetem pijanym. Istotnie bodaj byłbym złym prorokiem, bodaj ten monopol nie doprowadził do rozpajania ludu i do tej demoralizacji, do jakiej w Rosji doprowadził w rodzinach szczególnie włościańskich i robotniczych. Budżet, nie przedstawia się różowo: jest przeciążony wydatkami, szczególnie na wojsko, gdyż mamy wydatków na wojsko przeszło 600 milionów, co stanowi 42% budżetu. Oczywiście, że wydatki związane z bezpieczeństwem Państwa muszą być uwzględnione i wniesione do budżetu. Ale w takiej sytuacji, w jakiej się znajdujemy podobne przeciążenie budżetu wydatkami na wojsko jest bardzo groźnym stanem. U nas wypada, że mamy w tej chwili więcej niż 4 żołnierzy na 1 nauczyciela ludowego, wówczas, kiedy rzeczpospolite Ameryki Południowej niedawno uchwaliły, że maksymalna ilość żołnierzy w państwie może być 2 na 1 nauczyciela, czyli, że mamy conajmniej 2 razy więcej żołnierzy, niż to maximum, które zostało ustanowione.</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#komentarz">(Głos: U bolszewików?)</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#MozesKoerner">Ja nie mówię, że bolszewicy dobrze robią, ja tylko wskazuję na bolączki w naszym budżecie i co należy robić, ażeby te bolączki usunąć.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(Głos: Ale Ameryka Południowa nie sąsiaduje z bolszewią.)</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#MozesKoerner">Tak jest, o ile jednak wiem, państwa Ameryki Południowej więcej między sobą wojują niż państwa europejskie, nie mija kilka miesięcy, by jedno albo drugie Chili, Boliwja czy Brazylia z kimśkolwiek nie wojowała. W każdym razie w chwili obecnej, kiedy zagranicą panuje tendencja do ograniczenia wydatków na zbrojenia wojskowe, nie można uważać za przyczynek do zbytniego zaufania do nas zagranicy, jeżeli budżet tak przeciążony wydatkami na wojsko.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#MozesKoerner">Jak przedstawia się polityka nasza, która powinna nam zyskać. zaufanie zagranicy, pozwolę sobie przedstawić w kilku słowach, przechodząc do krytyki poszczególnych resortów. Przedewszystkiem sprawa Ministerstwa Spraw Zagranicznych, która w tej chwili ma dla nas znaczenie dominujące po sanacji Skarbu. Społeczeństwo nasze przez władze ministerstwa nie jest informowane tak, jak to wszędzie w państwach konstytucyjnych jest praktykowane. Społeczeństwo faktycznie nie wie jaka jest linia wytyczna Ministerstwa Spraw Zagranicznych, przeciwnie ma się wrażenie, że wobec częstych zmian ministrów linia polityki zagranicznej przedstawia się jako linia łamana, a nie prosta. Najlepszym dowodem, jak się przedstawia nasza sytuacja zagraniczna jest stanowisko obecnej konferencji w Londynie do Państwa Polskiego. Jest zupełnie zrozumiałe, że bardzo boleśnie odczuliśmy, że Polska nie została dopuszczona do udziału w tej konferencji. Ale już kilka miesięcy temu, przy dyskusji nad expose p. Ministra przedstawiciel naszego klubu zwracał uwagę na to, że linia polityki zagranicznej Polski powinna być w tej chwili skierowaną w stronę Anglii i należy poczynić wszelkie kroki, by stosunki z Anglią, bez uszczerbku dla stosunku naszego do sojuszniczki Francji, jak najbardziej polepszyć. Wypadki z ostatnich lat wskazują, że Anglią odgrywa obecnie dominującą rolę w polityce wszechświatowej i oczywiście w naszym interesie leży, ażeby to państwo, które odgrywa taką rolę, odnosiło się do nas jaknajżyczliwiej. Również nie jest ustalona linia polityki naszej względem Ligi Narodów, o czem niejednokrotnie mówiliśmy.</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#MozesKoerner">Nasz Rząd nie starał się o to, by i polityka wewnętrzna prowadzona była tak, by mogła zdobyć zaufanie zagranicy. Proszę sobie wyobrazić stosunek Rządu do swojej ludności wówczas, kiedy dzieli on tę ludność, odróżnia jednych od drugich i nie uważa wszystkich obywateli za jednakowych. Jako przykład charakterystyczny możnaby przytoczyć t. zw. konferencje prasowe, odbywające się czy to w Prezydjum Rady Ministrów, czy w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdy się zaprasza prasę jednego odłamu, albo prasę czysto polską, a nie zaprasza się prasy żydowskiej. Podobne stosunki muszą się odbijać i zagranicą, bo prasa jest potęgą, która trafia wszędzie. Rząd powołał do życia, na mocy pełnomocnictw, bardzo poważne instytucje, które mają duży wpływ, a przynajmniej mieć powinny, jak Rada Finansowa, Rada Gospodarcza, Komisja Celna i cóż się okazało? Do tych Komisji nie zostali dopuszczeni przedstawiciele Żydów i tylko w jednym wypadku po długiej walce do Rady Gospodarczej został dopuszczony przedstawiciel kupiectwa żydowskiego. A te sprawy, które teraz są na porządku dziennym i mają pierwszorzędną wagę — ustawy odnoszące się do kresów, opracowywane były przez t. zw. komitet czterech, gdzie nie. zostali dopuszczeni przedstawiciele Żydów. Powiecie może Panowie, że jest tam p. Lowenherz. Otóż z tej trybuny muszę stwierdzić, że p. Lowenherz nie reprezentuje żydostwa; ten kierunek, który p. Lówenherz reprezentuje nie istnieje dla społeczeństwa żydowskiego, i p. Lówenherz jest raczej, jeżeli się tak wyrażę, Żydem eksportowym w odróżnieniu od Żyda, który został ostatnio importowany do Polski i który w ostatnich dniach kręci się w kuluarach Sejmu.</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#MozesKoerner">W polityce wewnętrznej oczywiście pierwszorzędne znaczenie ma polityka naszego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jaki jest stosunek tego ministerstwa do ludności, którą ja mam zaszczyt reprezentować. W szeregu wypadków postępowanie antykonstytucyjne przedstawicieli tego ministerstwa nie jest ukrócane. Wskaże na takie wypadki, jak niepozwalanie na zebrania publiczne i zgromadzenia nawet sprawozdawcze wiece poselskie, kiedy ci posłowie do ludności chcieli przemawiać w języku żydowskim, wskażę na wypadek w Drohiczynie, gdzie p. starosta zarządził cenzurowanie nawet kazań w synagodze, które stanowią część nabożeństwa, wskażę na to, że będzińskie starostwo dopuszcza się takich przekroczeń, że w dowodach osobistych, w których jako jeden z języków, posiadanych przez właściciela dowodu, był podany język żydowski, starosta to wykreślał, albowiem jest niedopuszczalne, by znać język żydowski. Wskażę na to, że gdy w Jedwabnie został wybrany na zastępcę sołtysa Żyd, to województwo dwukrotnie unieważniło wybory, bo oświadczyło, że zastępcą sołtysa nie może być Żyd. Wskażę na wypadki bicia przez policję w obecności nawet wyższych funkcjonariuszy policji, jak naprzykład w Działdowie, gdzie w obecności komisarza policji bito Żydów. Już nie mówię o tych wypadkach, o tych bezprawiach, że w Poznańskiem i na Pomorzu robi się Żydom różne szykany, np. zabrawszy synagogę w Rawiczu burmistrz trzyma klucze u siebie i tylko w piątki Wydaje te klucze Żydom, żeby się mogli pomodlić.</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(Głos: Kto tam jest, tam napewno wcale Żydów niema, pewno przyjeżdżają tylko.)</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#MozesKoerner">Widocznie że są, skoro się modlą, specjalnie na sobotę nie przyjeżdżaliby. Zapytuję, czy jest zgodne z Konstytucją, zabranie świątyni bez sądu, bez odpowiedniej decyzji prawnej?</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#komentarz">(Głos: Niezgodne.)</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#MozesKoerner">Proszę Panów, jeżeli będzie się to uważało za możliwe w państwie konstytucyjnem, to nie będziecie się Panowie może dziwić, jeżeli nasze Ministerstwo Sprawiedliwości, które jest stróżem prawa, też tak postępuje. Wskażę na ostatnie wypadki z aplikantami sądowymi, gdzie Ministerstwo Sprawiedliwości zaczęło przez sito przepuszczać tych młodzieńców, którzy ukończyli wydział prawny. Od Nowego Roku roku bieżącego Ministerstwo Sprawiedliwości dopuściło na aplikantów przeszło 200 chrześcijan, a z pośród -żydów tylko kilku i stwierdzić muszę, że z pośród tych kilku prawie wszyscy zostali przyjęci dzięki protekcji.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#MozesKoerner">Oczywiście nie jest to zgodne z Konstytucją, albowiem Konstytucja przewiduje, że wszyscy obywatele są równi wobec prawa i mają prawo zajmowania wszystkich urzędów. Nie wiem dotychczas w jaki sposób n. Minister Sprawiedliwości potrafi uzgodnić swoje stanowisko z Konstytucją. Słyszałem zdanie, że dlatego w ten sposób się postępuje, że jest zadużo Żydów w adwokaturze i że trzeba się ich pozbyć. Już w Sejmie kolega Hartglas powiedział w jaki niesłychany sposób Szczegłowitów wyraził się o Polakach, że Polacy zaśmiecają adwokaturę rosyjską. Czy podobna zasada może służyć za podstawę do postępowania Ministra Sprawiedliwości?</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#MozesKoerner">Niższe władze sądowe postępują tak samo, widząc przykład Ministerstwa i dlatego mogą się zdarzać takie wypadki jak w Poznaniu, gdzie trwa bicie Żydów przez słynnego już Sekretarczyka, a pan prokurator nie uważa za stosowne takiego pana zamknąć. Niedawno miałem możność rozmawiać z panem prezydentem miasta Poznania Ratajskim, który powiedział, że uważa za wstyd dla siebie, że taki pan się w jego mieście znajduje. Opowiadał mi, że gdy p. Sekretarczyk zgłosił się do niego i prosił ażeby przyczynił się do jego akcji, na zapytanie czy on rzeczywiście bije Żydów, odpowiedział, że bije, i wtedy p. Ratajski wyrzucił go za drzwi.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#MozesKoerner">Otóż jeżeli taki wypadek jak zabójstwo pasażera przez oficera może ujść bez apelacji prokuratora, zabójca zostaje uwolniony przez sąd i usprawiedliwiony dlatego tylko, że zabił Żyda, to oczywiście trudno mówić o tem, że prokuratura swoje obowiązki wykonywa. Nic dziwnego, jeżeli sobie niektórzy sędziowie pozwalają na takie wyroki, jak w. Sniatynie, gdzie sędzia w wyroku pisze, że „oskarżeni zachowywali się z tupetem swojej rasie właściwym”. Zapytuje się, czy sędzia, który powinien stać ponad partiami i ponad wszelką polityka, może w wyroku ferowanym w imieniu Rzeczypospolitej powoływać się na takie argumenty? Dziwić się temu nie trzeba, jeżeli znajdują się podobni przedstawiciele sądownictwa, skoro dotychczas w Państwie naszem, mimo że mamy Konstytucję od trzech lat mogą istnieć względem Żydów ograniczenia prawne, co do których nawet Rząd już wniósł był ustawę by je skasować, ale potem ją wycofał i nie wiadomo, kiedy wreszcie ograniczenia prawne względem Żydów będą zniesione. Stwierdzam jednak, że w każdym wypadku, kiedy te ograniczenia stosowane względem nas będą, będziemy się powoływali na wyrok Sądu Najwyższego, który został ogłoszony 16 lutego r. b. i w którym to wyroku Sąd Najwyższy, ta jedyna instytucja, która istotnie stoi ponad partiami i ponad polityką, oświadcza, że wszelkie ograniczenia praw obywateli bez względu na ich narodowość czy wyznanie nie mają mocy obowiązującej wobec istnienia Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#MozesKoerner">Przechodząc do najważniejszej dla nas sprawy, do sprawy oświaty, muszę stwierdzić ze smutkiem, że przy budżecie oświaty i wyznań przeszło 100 milionowym, na wyznanie żydowskie zostało przeznaczone aż 10.000 zł. Myśmy w Sejmie odrzucili to, myśmy oświadczyli,. że dziękujemy za taką sumę na całe wyznanie żydowskie w Polsce. Powtarzamy, że i tym razem nie będziemy dawali swojej zgody na podobny ochłap nam rzucony. Dotychczas jeszcze nie został cofnięty ten tajny, a nieodszukany przez Ministra Miklaszewskiego, okólnik p. Ministra Głąbińskiego o numerus clausus. Hańba, którą ten okólnik na siebie ściągnął jest większą niż sława, którą okrył się Minister Miklaszewski, usiłując w Sejmie zebrać datki polityczne na pomnik dla Esterki. Nie tylko w sprawach przyjmowania młodzieży do zakładów naukowych ten okólnik się przejawił względem nas z wielką krzywdą, ale ostatnio w imię zasady numerus clausus działy się wypadki zupełnie nieusprawiedliwione, przynajmniej z naszego punktu widzenia, wobec szeregu nostryfikantów, ludzi, którzy ukończyli uniwersytety zagraniczne i dopuszczeni do nostryfikacji na uniwersytetach polskich po niezdaniu egzaminu i złożeniu podań, o pozwolenie powtórnego zdawania, nie uzyskiwali tych pozwoleń. Niedawno w lwowskim uniwersytecie 4 medyków, 4 lekarzy, którzy ukończyli uniwersytet wiedeński nostryfikowało się i wszyscy czterej z tego samego przedmiotu zostali ścięci. Rozumiałbym, gdyby się znalazł taki jeden, który po uprzedniem ukończeniu wydziału medycznego uniwersytetu wiedeńskiego został uznany za niedostatecznie przygotowanego, toby było jeszcze zrozumiałe, ale, że czterech medyków, którzy ukończyli uniwersytet wiedeński nb. jeden z najlepszych w Europie, tutaj w Polsce zostało uznanych za niedostatecznie wykształconych w swoim zawodzie, to jest niezrozumiałe, a wszyscy czterej trzeba dodać — Żydzi. Rodzi się tedy myśl, że tutaj odgrywa rolę jeszcze jakiś inny czynnik, prócz samej umiejętności. Oczywiście, że niższe władze szkolne, widząc postępowanie Ministerstwa względem Żydów, pozwalają sobie na szereg krzywd względem ludności żydowskiej. Przytoczę Panom choćby, że w Rudnikach inspektor szkolny mimo, że istnieje rozporządzenie Ministerstwa Oświaty, karał grzywną rodziców dzieci żydowskich, którzy nie chcieli posyłać dzieci w uroczyste święta żydowskie do szkół. Ostatnie wypadki, które zdarzają się coraz częściej, mianowicie, że nie udziela się koncesji na szkoły żydowskie szczególnie dotkliwie odbijają się na szkołach zawodowych. Już miałem możność mówić z tej trybuny, że Ministerstwo Oświaty pozamykało szkoły zawodowe Towarzystwa Ort Mimo starań i interwencji w Ministerstwie szkoły są zamykane i pozwolenia na otwieranie ich nie są udzielane dlatego, że nauka rzemiosł w tych szkołach odbywa się w języku żydowskim. W wielu miastach dzieci, szczególnie sieroty i dzieci uchodźców są pozbawione szkół zawodowych i miast przebywać w murach szkolnych wałęsają się po ulicy.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Zwracam uwagę, że czas mówcy upłynął. Proszę kończyć w ciągu pięciu minut.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#S">Koerner:</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#S">Wspomnę też o sprawach, które na poprzedniem posiedzeniu przytaczał s. Mendelson, mianowicie o tajnych okólnikach, które Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało w stosunku do szeregowych Żydów. Ministerstwo Spraw Wojskowych bynajmniej nie wypiera się tych tajnych okólników. Zapytuję się, czy to jest dopuszczalne, żeby Izby ustawodawcze, słysząc o tem, że takie okólniki są wydawane, okólniki krzywdzące część ludności, ograniczające tę ludność w prawach, mogły przejść nad tem do porządku dziennego? Oczywiście skutek jest taki, że sami żołnierze odnoszą się do swoich kolegów Żydów tak, jak to było we Lwowie, gdzie starsi żołnierze w koszarach najspokojniej bili Żydów, było to w 40 pułku piechoty, skutek jest taki, że po utopieniu żołnierza Żyda w Nisku przez jego kolegów Polaków cynicznie mówiono potem: cóż, jednego Żyda będzie mniej. Oczywiście, że podobne wypadki są niedopuszczalne i podrywają zaufanie obywateli do Państwa, a kiedy takie wiadomości dochodzą do zagranicy, to czyż ta zagranica może mieć do nas zaufanie?</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#S">W Ministerstwie Kolei zdarzył się wypadek, który z punktu widzenia konstytucyjnego i praworządności jest nie do pomyślenia.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#S">Ministerstwo rozsyła ankietę do swoich pracowników, w tej ankiecie są rubryki: narodowość polska, białoruska, niemiecka i t. d. i między innemi jest rubryka: Żydzi - Polacy i Żydzi. Cóż to są za Żydzi - Polacy i Żydzi? Okazuje się, że ci Żydzi - Polacy żalili się, że ich uważają za drugą kategorię Polaków. Jedno z dwojga, albo są to Polacy, albo jeżeli nie są to Polacy, to cóż to za druga kategoria Polaków się znalazła.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#S">Co do Ministerstwa Pracy niech mi wolno będzie wskazać na dwie sprawy. Ministerstwo to w ostatnich czasach zaczyna stosować specjalne jakieś formy do udzielania pozwoleń na oddziały firm okrętowych, wystawia się zupełnie niedwuznacznie żądanie, że dyrektorem, kierownikiem takiego oddziału może być jedynie nie Żyd. Powstaje pytanie, jakim prawem Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej to czyni?</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#S">Drugą sprawą, którą niejednokrotnie poruszaliśmy i na którą Ministerstwo Pracy jest dotychczas głuche, jest sprawa ustawy grudniowej 1919 r. o odpoczynku niedzielnym. Powtarzaliśmy i powtarzam to jeszcze raz w imieniu naszego klubu, że jest to krzywda wyrządzona nie tylko Żydom, skoro się pozbawia ich możności pracy, ale krzywda wyrządzona Państwu, zwłaszcza w obecnych czasach, kiedy idzie o to, by od całej ludności można było uzyskać środki dla Skarbu Państwa, to zmniejszenie wydajności pracy, chociażby części ludności jest krzywdą dla Państwa. A faktem jest, że Żydzi rzemieślnicy, ten element produkcyjny, jest zmuszany do tego, aby zamiast świętować jeden dzień w tygodniu, świętować dwa dni w tygodniu. Ginie część pracy, część produkcji dla Państwa. W takich warunkach czyż można mówić o budżecie naszym jako o takim, który może liczyć na trwałe podstawy i że zacznie się teraz dziać lepiej? Jeżeli pan referent dzisiaj słusznie zauważył, że żeby móc liczyć na budżet bezdeficytowy musimy mieć przedewszystkiem zaufanie zagranicy, a w niemniejszym stopniu zaufanie wewnątrz Państwa, zaufanie całej ludności Państwa, to stwierdzić tu muszę, że nie cała ludność ma zaufanie do działania obecnego Rządu, a między innemi ludność żydowska — krzywdy tutaj wyliczyłem — nie może mieć tego zaufania do Rządu i wobec tego głosować będziemy przeciw budżetowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Nowodworski.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#StanisławNowodworski">Wysoka Izbo! Jestem w kłopocie czy mam wogóle przemawiać.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Głos: Kłopot nielada.)</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#StanisławNowodworski">Oczywiście, nie chciałem tutaj wdawać się w szczegóły, mówić o wszystkich poszczególnych budżetach, chciałem tylko w granicach rozumienia mojego i mojego Klubu poruszyć parę spraw zasadniczych, nie dla demagogii, nie dla prasy, nie dla galerii, lecz chciałem mówić do Rządu. Tymczasem Rząd pokazuje się w Senacie tylko 2 razy do roku dla pełnomocnictw, a pozatem mówimy w przestrzeń.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest, słusznie. Drugi głos: Senat jest piątem kołem u wozu.)</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#StanisławNowodworski">Swoją drogą to naszego stanowiska nie zmieni, budżetu nie będziemy inaczej traktowali jak rzeczowo, za budżetem głosować będziemy, a to dla motywów, jakie zostały wyłuszczone przez generalnego referenta, których powtarzać nie będę, ale głosować będziemy z ciężkiem sercem, ponieważ ustawa skarbowa prawniczo, preliminarz budżetowy merytorycznie, powinny by być kategorycznie i zupełnie przerobione, ażeby odpowiadały tym wymaganiom, jakie co do budżetu Państwa Polskiego w roku pańskim 19.24, w pięć lat po odbudowaniu niepodległego Państwa, stawiać można.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#StanisławNowodworski">Sama ustawa roi się od błędów, niewłaściwości, a nawet poważnych wątpliwości co do jej zgodności z Konstytucją. Już wspomniał tutaj nasz szanowny sprawozdawca generalny o tem, że Rząd nie zgłosił prowizorium budżetowego za czas od 1 lipca. Jest to rzecz niedopuszczalna. Sytuacja pod panowaniem Konstytucji, po uchwaleniu przez ciała ustawodawcze dwóch prowizoriów budżetowych do 1 lipca r. b, znów powróciła do takiego stanu, w jakim żyliśmy w Polsce przez 4 lata ubiegłe. Rząd gospodaruje wydatkami i finansami państwowemi jak chce, bez wiedzy i zgody ciał ustawodawczych. Na postawione przezemnie zapytanie na Komisji Skarbowo-Budżetowej, dlaczego nie zostało zgłoszone prowizorium, usłyszeliśmy odpowiedź: i tak niedługo będzie budżet uchwalony, to jest wszystko jedno. To jest dowód, jak kategoryczne postulaty praworządności, kategoryczne wymagania Konstytucji są w naszych sferach rządowych i skarbowych wykonywane. Zapytuję tu obecnego przedstawiciela Najwyższej Izby Kontroli, czy w tej sprawie Najwyższa Izba Kontroli ingerowała? Jeżeli tego nie zrobiła, zwracam na to' uwagę i proszę kategorycznie, ażeby na przyszłość Najwyższa Izba Kontroli pod tym względem dopilnowała Ministerstwo Skarbu, które zapomniało o swoich obowiązkach. Jakie tego są konsekwencje w ustawie? Weźmy art. 9 ustawy skarbowej. Wszystkie wydatki państwowe, dokonane na mocy ustawy z dnia 10 stycznia 1924 r. o prowizorium budżetowem na czas od 1 stycznia do 31 marca 1924 r. i ustawy z dnia 11 kwietnia 1924 r. o prowizorium budżetowem na czas od 1 kwietnia do 30 czerwca 1924 r., mają być zarachowane na właściwe rubryki załączonego budżetu. To jest w porządku. Ale gdzie będą zarachowane wydatki, dokonane w czasie od 1 lipca 1924 r. do daty wejścia w życie ustawy skarbowej, która, miejmy nadzieję, że w myśl rezolucji zgłoszonych przez Komisję Skarbowo-Budżetową, będzie szybko ogłoszona, ale w każdym razie nieprędzej jak w sierpniu, i wydatki conajmniej półtoramiesięczne są robione zupełnie nielegalnie i w ustawie skarbowej dalsze załatwienie ich nie jest przewidziane.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#komentarz">(Głos w centrum: Żyjemy na wiarę.)</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#StanisławNowodworski">To jest jedna rzecz.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#StanisławNowodworski">Teraz druga rzecz. Czy to, co mamy uchwalać, jest budżetem?</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#komentarz">(Głos: Nie)</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#StanisławNowodworski">Według mego najgłębszego przekonania nie jest budżetem. I jeżeli znowu zwrócimy się do ustawy skarbowej, to co widzimy? Art. 1 ustala wydatki zwyczajne, nadzwyczajne administracyjne i powiada: ustala się kwotę wydatków zwyczajnych na tyle, nadzwyczajnych na tyle, łączną sumę wydatków państwowych administracyjnych na tyle. W art. 2 ustanawia się: rozchody zwyczajne, nadzwyczajne dla przedsiębiorstw państwowych, dla monopolów państwowych, które znowu mają stanowić tyle i tyle. Te artykuły brzmią ściśle budżetowo: ustala się wydatki państwa w takich a takich rozmiarach. Czyli, że ciała ustawodawcze uchwalą, że tyle i tyle na takie a takie cele państwowe może być wydane. W art. 5 przekreśla się art. 1 i 2. Jest tu zupełna sprzeczność. Art. 5 daje uprawnienia Ministrowi Skarbu. Nie będą się o to spierał, że one przy takiem załatwianiu spraw budżetowych, jakie jest w tym roku, są konieczne i art. 5 jest niezbędny wobec sposobu załatwiania tej sprawy, ale niemniej jednak muszę skonstatować sprzeczność między art. 1, 2 a 5. Muszę skonstatować, iż art. 1 i 2 mają tylko jedno znaczenie, że więcej Ministrowi Skarbu nie wolno wydać, aniżeli tu jest powiedziane. W tych warunkach ustawa skarbowa nie jest budżetem, nie jest ustawą skarbową w ścisłem słowa tego znaczeniu, ale jest jeszcze jedną ustawą o pełnomocnictwach. Niczem innem.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#StanisławNowodworski">Ale co dalej? Mamy preliminarz budżetowy dołączony do ustawy skarbowej. Preliminarz budżetowy obejmuje szereg rubryk ujętych w działy, rozdziały i paragrafy, zarówno w dochodach, jak i w wydatkach. W ramach naszej działalności państwowej według art. 5 mamy budżety miesięczne, ustalane przez Ministra Skarbu. I słusznie powiedział generalny referent, że w ten sposób mamy dwa budżety. Ale to jeszcze nie jest ścisłe, mamy jeszcze i trzeci budżet, mamy właściwie trzy budżety. A ten trzeci budżet wynika stąd, że zgłoszony projekt rządowy został podzielony na działy, rozdziały, paragrafy i pozycje. W ustawie skarbowej jest mowa tylko o rubrykach, pod któremi rozumieją się tylko działy, rozdziały i paragrafy bez pozycji, ale pozycje przez to nie upadły. Pozycje istnieją dalej, pozycji tych Minister Skarbu ściśle się trzyma i ściśle rzecz biorąc, jakkolwiek nie posiada do tego upoważnienia w art. 5, jednak te rubryki na pozycje rozdziela. Jest to kwestia stosunku między Ministrem Skarbu i innymi ministrami, czy oni ten po dział na pozycje akceptują. Ministrowi Skarbu dzielić oczywiście na pozycje wolno, ale dzieje się to również pozaustawowo. W ten sposób otrzymujemy ten trzeci budżet, budżet z pozycjami, budżet, o którym jest mowa także i w ustawie skarbowej, ponieważ znów między art. 5 i 7 jest nadzwyczajna sprzeczność redakcyjna. Art. 5 mówi o celach, wymienionych w rubrykach budżetu państwowego, czyli wymienionych w działach, rozdziałach i paragrafach, ale nic nie wspomina o istnieniu jakichś pozycji, a art. 7 mówi w punkcie I: „Minister Skarbu ma prawo przenosić kredyty z pozycji do pozycji w obrębie każdego paragrafu”, czyli ma prawo robić to, czego niema, co ustawowo nie istnieje. W ten sposób Minister Skarbu może sobie w dalszym ciągu dzielić pozycje jeszcze na jakieś inne drobniejsze cząstki — słowem chaos. Po pierwsze chaos życiowy, z którego mam nadzieję, że dzięki budżetom miesięcznym i prawidłowej pracy coraz się poprawiającej w rachubie zarówno Ministerstwa Skarbu jak i poszczególnych ministerstw w tym roku się wybrnie, ale również i chaos ustawowy, wprost niedopuszczalny, który można znieść w tym roku przy pierwszem uchwalaniu budżetu, kierując się słuszną zasadą przytoczoną tu przez generalnego sprawozdawcę, że uchwalamy budżet dlatego, żeby on był, a nie dlatego, że on jest dobry, którego jednak na przyszłość znieść nie będzie można.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#StanisławNowodworski">Wreszcie trzecia kwestia, mianowicie, według mego rozumienia Konstytucja nie zezwala na przedstawienie i uchwalenie przez ciała ustawodawcze budżetu bez pokrycia. Budżet musi być uchwalony z równowagą budżetową. Musi się znaleźć rząd, który potrafi budżet z równowagą budżetową zestawić i przedstawić do uchwalenia, ponieważ w przeciwnym razie postępowałby niezgodnie z Konstytucją. Wypływa to, mojem zdaniem, z zestawienia przepisów artykułów 3, 6 i 10 Konstytucji. Cóż mówi w tym zakresie budżet? W art. 1 mamy wyliczone wydatki zwyczajne i nadzwyczajne na administrację. W art. 2 mamy wyliczone wydatki zwyczajne i nadzwyczajne na przedsiębiorstwa i monopole państwowe. W art. 3 — pokrycie. I to pokrycie, jak nam tutaj wykazał szanowny p. sprawozdawca generalny i jak to widać zresztą z zestawienia cyfr w ustawie, jest o 170 prawie milionów za małe. W art. 4 mówi się o tem, że te wydatki, które nie mają pokrycia, będą pokryte w drodze operacji finansowych. Otóż, mojem zdaniem, to nie jest pokrycie, jakiego żąda Konstytucja. Według Konstytucji powinien być wskazany „sposób pokrycia”. Nie można sposobu pokrycia rozumieć w ten sposób, że to później w jakiś inny sposób będzie załatwione. Może się okazać później niemożność innego sposobu pokrycia, a budżet wydatków już będzie uchwalony. Uważam, że tutaj jest nieuniknione junctim jednego z drugim. Uznając daną sumę wydatków za konieczną, Rząd powinien przedstawić we właściwej formie, w postaci właściwych ustaw, konieczne pokrycie, a Izby ustawodawcze uchwalą te wydatki, albo me uchwalą, zależnie od możności pokrycia dochodami z tych tytułów ustawodawczych, jakie już istnieją, albo jednocześnie będą głoszone.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#StanisławNowodworski">Jeżeli chodzi o budżet tegoroczny, merytorycznie wszystko jest w porządku, jak to inną metodą wyprowadził referent Sejmu a inną referent Senatu, jednakże wszyscy się godzimy, że merytorycznie budżet jest w porządku. Formalnie jednakże ta rzecz, według mego rozumienia, nie jest zgodna z Konstytucją. I na to trzeba także obecnie zwrócić uwagę, aby w przyszłości nie pozostawiono pokrycia budżetowego otwarłem i umożliwiającem pokrywanie w wszelkiej innej formie, jak obecnie. Przy takiem postawieniu jak tutaj nie jest wykluczonem pokrywanie ewentualnie deficytu drogą nadmiernego wypuszczenia bilonu. To będzie operacja finansowa; ona mieści się w ramach art. 4, ale będzie dla sytuacji walutowej, finansowej i gospodarczej niezmiernie szkodliwa. Dlatego jeżeli w tym roku dla konieczności szybkiego załatwienia budżetu godzimy się, na jego uchwalenie, to zwracamy uwagę, że na przyszłość będzie to niedopuszczalne.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#StanisławNowodworski">Wracam do preliminarza. Powtarzam, że równowaga budżetowa na rok bieżący jest zapewniona i że za taką ją uważać należy, pomimo ciężkiej sytuacji gospodarczej w jakiej jesteśmy, o której później parę słów powiem. Ale w jaki sposób ta sprawa przedstawia się, czem ten deficyt rzeczywiście jest pokrywany? Pokrywany jest jednorazowemi nadzwyczajnemi dochodami tegorocznemi, płynącemi z reformy waluty i związanemi z temi operacjami finansowemu Jeżeli musimy być z nadzwyczajnem uznaniem dla Rządu za przeprowadzenie reformy waluty, za wyciągnięcie nas z inflacji, w której grzęzło nasze Państwo, to jednak nie możemy się zgodzić, jakoby sanacja Skarbu już była dokonana. Jesteśmy z uznaniem dla tych wysiłków i starań, które w tym kierunku są przez Rząd robione, ale musimy, patrząc jasno na rzeczy, stwierdzić, że sanacja jest zapoczątkowana, że sanacja się zrobi, ale jeszcze wielkie wysiłki trzeba zrobić, ażeby ją ugruntować i wykonać. Cóż dla tego jest potrzebne? Na przyszły rok nie będziemy mieli tych nadzwyczajnych dochodów. Mówił już o tej sprawie p. sprawozdawca generalny, ja jednakże chcę jeszcze uwypuklić dwie strony tego zagadnienia. Przedewszystkiem to, że budżet tegoroczny, który obecnie uchwalamy, jest za duży jako budżet sanacyjny. Zastrzegam się, on nie jest za duży dla Państwa Polskiego, jest strasznie ciasny dla Państwa Polskiego, Państwo Polskie długo żyć i rozwijać się z takim budżetem nie będzie mogło, ale jako budżet sanacyjny jest on za wysoki. Nasz sprawozdawca generalny powiedział, że wydatki tegoroczne mogą być zmniejszone o 250.000.000 złotych. Chciałbym sięgnąć w przeszłość i przypomnieć Panom ten budżet, jaki został złożony w jesieni roku zeszłego. Tamten budżet był jeszcze więcej skondensowany, mieścił w wydatkach wszystkiego 1.100 milionów. Jestem jednakże głęboko przekonany, że przy twardej ręce Ministra Skarbu tamten budżet dałby się w ciągu roku obecnego utrzymać, ogromnieby sytuację ułatwił i nie dopuściłby do tak silnego kryzysu gospodarczego, jaki jest obecnie. Tamten budżet był zaledwie o stokilkadziesiąt milionów złotych mniejszy od tego, co nam wyliczył tutaj sz. referent. Przy twardej ręce, powiadam, Ministra Skarbu onby się dał wykonać. Niestety, jednakże p. Premier Grabski ma za miękką rękę pod względem wydatków budżetowych, i to, mojem zdaniem, musi być głośno i jasno powiedziane, bo to zjawisko obserwujemy od początku obecnego roku. Kiedy przyszedł p. premier Grabski i objął Ministerstwo Skarbu, rozpoczął swą działalność od tego, że zgłosił dodatkowy preliminarz budżetowy na jakieś trzysta milionów; a później baliśmy świadkami, tak na Komisji Budżetowej Sejmu, jak i na plenum Sejmu, że opór przedstawicieli Skarbu miękł ciągle przeciw żądaniom powiększenia kredytu. Wskutek tego budżet, który początkowo sam p. Minister Skarbu Grabski preliminował na 1.400 milionów rozrósł się obecnie po stronie wydatków prawie do 1.600 milionów. Należy położyć wielki nacisk na rezolucję zgłoszoną w tym względzie przez Komisję Budżetową Senatu, żądającą, ażeby p. Minister Skarbu w następnych budżetach miesięcznych nie pozwalał sobie na przekraczanie budżetów miesięcznych, co dotąd nie było uwzględniane, inaczej, jak z zapewnieniem niewątpliwem, że wpływy z danin będą w preliminowanych rozmiarach.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#StanisławNowodworski">W związku z tem należy zwrócić uwagę na problem oszczędności. Na tę oszczędność z początku p. Premier Grabski mniejszą zwracał uwagę i nic dziwnego, bo człowiek nie może robić wszystkiego, a p. Premier Grabski początkowo był bardziej zajęty sprawą reformy walutowej i stabilizacji marki. Teraz już przyszedł najwyższy czas, żeby się wziąć nie do redukcji urzędników, bo już dużo zrobiono w tym kierunku i niewiele da się jeszcze zrobić, ale wziąć się do reorganizacji pracy i usunięcia biurokratyzmu. Odpowiednia rezolucja została zgłoszona przez Komisję Skarbowo-Budżetową. Ja jednak chciałbym rzucić pewną myśl, może błędną, może nie dającą się wprowadzić w życie, ale może byłoby warto nad nią się zastanowić. Mianowicie, czem jest gospodarka nowoczesnego państwa demokratycznego? Ponieważ mutatis mutandi jest to jednakże olbrzymia kooperatywa, w której wszyscy w ogólnem dobrze powinni być zainteresowani, to zainteresowanie może być ideowe, ale może być, że do tego zainteresowania możnaby dołączyć także dla słabszych czynników i jakiś wzgląd materialny. Czy nie dałoby się skonstruować urządzenia przy którem, czy to wszyscy urzędnicy, czy przynajmniej niektórzy odpowiedzialni urzędnicy mogliby być zainteresowani w oszczędnościach? Takie rzeczy widzimy w przedsiębiorstwach, widzimy w różnych działach pracy. Być może tą drogą dałoby się poruszyć te żywioły z pośród urzędników państwowych, które dotychczas zagadnienia oszczędności państwowych nie uświadomiły sobie należycie.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#StanisławNowodworski">W każdym razie liczyć się musimy z tem, że budżet w przyszłości będzie musiał być rozszerzony, a więc i siła płatnicza ludności musi być nie tylko utrzymana, ale i chroniona i rozwijana. O sile płatniczej, o kryzysie gospodarczym bardzo dużo się u nas mówi, mówi się dziś tyle, co dawniej się mówiło o naprawie Skarbu. Staje się to obecnie zagadnieniem takiem, jakim poprzednio było zagadnienie naprawy Skarbu. Jednakże tamto zagadnienie nie zostało rozwiązane póty, póki wszystkie bez wyjątku czynniki w Państwie nie uświadomiły sobie niebezpieczeństwa, i konieczności poświęcenia wszystkiego, byle radykalnie uleczyć to zło. Ten sam stan istnieje obecnie co do kryzysu gospodarczego, co do ogólnego zrozumienia potrzeby ratowania się, którego dotychczas w społeczeństwie nie widzimy.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#StanisławNowodworski">Pod tym względem wybijają się na pierwszy plan przedewszystkiem dwie metody myślenia. Jedna metoda, którą nazwałbym wprost inflacyjną, metoda domagania się od Rządu, od Banku Polskiego, od Banku Gospodarstwa Krajowego, od P. K. O. — od tej najmniej, ponieważ ona w tej chwili nie rozporządza wielkiemi funduszami — otwierania kredytów, powiększenia emisji, powiększenia obiegu pieniądza, nie daj Boże, papierowego, bo gdybyśmy po tej drodze poszli, to znowu doszlibyśmy do inflacji — słowem metoda ta sama, jaką pewne sfery stosowały w ciągu kilku lat poprzednich i z czem ostatecznie nie najgorzej im się przez ten czas działo.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#StanisławNowodworski">Drugą metodą jest ta, za której przedstawiciela uważam p. Premiera i cały Rząd, i której odgłosy znalazłem także w sprawozdaniu drukowanem naszego szanownego referenta. Muszę przyznać, że w dzisiejszem przemówieniu, rozwinąwszy dalej swoją myśl, wyjaśnił ją w kierunku nieco odmiennym, aniżeli to ze zbyt skróconego sprawozdania w druku można było wnosić. Jest to metoda optymizmu opartego na wierze w naturalny rozwój wypadków i naturalną sanację tych wypadków.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#StanisławNowodworski">Pierwsza metoda, odznacza się jeszcze jednem, mianowicie, apelem do najsłabszych ekonomicznie, aby oni najenergiczniej przyłożyli się do wyjścia...</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#komentarz">(Głosy w centrum i na lewicy: Słusznie, ma Pan rację.)</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#StanisławNowodworski">...z tego położenia. Co do tego muszę na tem miejscu najkategoryczniej się zastrzec. Być może nie dotykałbym tego zagadnienia, gdyby nie zostało ono już dziś z tej trybuny poruszone. Dlatego muszę zwrócić uwagę, że po pierwsze, co się tyczy tych warstw ekonomicznie najsłabszych, to niewątpliwie one największe krzywdy poniosły, najwięcej się przyłożyły do utrzymania Państwa przez poprzednie lata przez płacenie podatku inflacyjnego. Zgoda, że kapitał ruchomy, kapitał obrotowy zrujnowany został w lwiej części i te kapitały zostały zużyte na utrzymanie państwa. Ale na utrzymanie Państwa zużyte zostały w wysokim zakresie żywe siły pracy, które z tego nic absolutnie w rezultacie nie dostały, które nic nie zdobyły przez ten okres czasu, ani nie zachowały z tego, co miały poprzednio, ani zaoszczędziły. Te warstwy jak dotychczas tak samo i teraz nie odmawiają zrozumienia konieczności państwowych i współudziału w solidarnej odbudowie życia gospodarczego. Ale zastrzegam się „w solidarnej”. Mianowicie muszą posiadać zupełną świadomość gotowości do poświęceń i innych, wszystkich tych czynników, które do tych poświęceń wzywają i które do poświęceń i dawniej w dobie inflancji wzywały, a dolary kupowały i na swoich rachunkach zagranicą lokowały.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#StanisławNowodworski">Otóż wątpię, czy uda się ten kryzys gospodarczy załatwić własnemi siłami, tak jak się udało własnemi siłami przeprowadzić reformę walutową. I dlatego też przyłączam się do tego wszystkiego, co tutaj było mówione o konieczności i potrzebie uzyskania kredytu zagranicznego w celu zwiększenia środków obrotowych w kraju. Abyśmy własnemi siłami, pracą i oszczędnością to odbudowali zadługo trzeba czekać. My pracą i oszczędnością będziemy spłacali kredyt zagraniczny, ale uzyskać go obecnie musimy. Rozumie się, że uzyskać jest trudno, ale mam nadzieję, że pierwszy krok w tym kierunku będzie zrobiony dzięki przyjętemu przez Sejm i nie wątpię, przyjętemu w najbliższej przyszłości przez Senat, monopolowi spirytusowemu, który miejmy nadzieję, da możność Rządowi uzyskania większej pożyczki zagranicznej.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#StanisławNowodworski">Ale w każdym razie musimy się liczyć, że perturbacje budżetowe są możliwe, że przy przyszłych budżetach może nie da się od razu spowodować podwyższenie dochodów w tych rozmiarach, w jakich są potrzebne, i że do kredytów wewnętrznych dla pokrycia wydatków budżetowych uciekać się będzie trzeba.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#StanisławNowodworski">Kredyt wewnętrzny dla Państwa został przez Państwo Polskie w zupełności podkopany i zdyskredytowany.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#StanisławNowodworski">Nawet pożyczki o spekulacyjnym charakterze, jak pożyczka kolejowa, jak jeszcze bardziej pożyczka dolarowa i te nawet z trudem znajdują popyt. Nie może być mowy w tych warunkach o uzyskaniu poważniejszego kredytu wewnętrznego. Rozumiem czynnik drożyzny kapitału, o którym tu była mowa, a który również temu przeszkadza. Ale muszę zwrócić uwagę na bardzo poważny czynnik inny. Kto dotychczas pokrywał zapisy na polskie pożyczki państwowe? Oczywiście nie wielcy kapitaliści, nie wielcy przemysłowcy, nie wielcy rolnicy — pokrywał średni przeciętny obywatel przeważnie miejski, w znacznym stopniu — to jest powszechnie wiadome — z drobnych swoich oszczędności pokrywał robotnik. Kupował pożyczkę odrodzenia, kupował miljonówki i co za to obecnie dostaje? Znam wypadki, gdzie ludzie zmuszeni wyrokami sądowemi do przyjęcia po 2,16 sum hipotecznych, sum często drobnych, wtedy, kiedy one jeszcze jakąś wartość miały, nie tak jak dzisiaj, kupowali pożyczki państwowe w nadziei, że w ten sposób chociaż trochę sobie tego zabezpieczenia na starość uratują i dlatego, żeby iść na wezwanie i na ratunek Państwa.</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#StanisławNowodworski">Polityka kredytowa wewnętrzna Państwa ustawicznie zgnębiała ludzi uczciwych; nieuczciwi wyszli z tej sytuacji doskonale. Nielegalnie kupowali dolary, wysyłali je zagranicę, albo chowali w skrytkach; przyszedł moment ulegalizowania tych dolarów, kiedy ci ludzie zostali uprzywilejowani przy kupowaniu akcji Banku Polskiego, na których jeszcze zrobią dobry interes, przyszedł moment, kiedy mogli legalnie — teraz już nielegalnie, ale i z tem dadzą sobie radę — dawać swoje dolary po X procent miesięcznie na lokaty. To tamci.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#StanisławNowodworski">A ci? Względem tych Państwo samo ogłosiło upadłość, samo stało się syndykiem tej upadłości, nie pytając się o układ z wierzycielami samo narzuciło procent regulacji i to nie taki procent, jaki kiedyś w czasach przedwojennych uważało się za rozpaczliwy przy regulacji upadłości, nie 10 ani 5, ale zależnie od tego, jak to będziemy liczyli, niecałe 1, może ewentualnie 2%. To jest w mojem rozumieniu czarna plama na naszej sanacji Skarbu, plama, która musi być na zasadzie nowych pełnomocnictw przez Rząd Rzeczypospolitej zmyta.</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#StanisławNowodworski">Na zakończenie wspomnę, że nasza ustawa skarbowa, jak i preliminarz, obejmuje nie wszystkie dochody i nie wszystkie wydatki Państwa. Jest to niezmiernie ciekawa dziedzina. Wchodzi ona w zakres kwestii prawnych, zgodności z Konstytucją, ponieważ, jak poprzednio zaznaczyłem, według mnie, nie może być ani wydatków, ani dochodów, któreby nie miały tytułu ustawowego u którychby nie umieszczono w budżecie. Ale i technicznie i gospodarczo te rzeczy mogą mieć duże znaczenie. Obroty dochodowe i wydatkowe, jakie są obecnie załatwiane poza budżetem, są bardzo poważne. Dochody sięgają powyżej 100.000.000 zł., co zaś do rozchodów, to sądzę, że nieznane są nikomu, zdaje się, w obecnej chwili w Polsce, że rozchody są, to można wnioskować chociażby z tego, że wszyscy ci, którzy z powodu obcięcia innych budżetów nie mogli jechać zagranicę jako delegaci, jadą obecnie zagranicę jako delegaci przy sprawach bilonowych i t. p., wogóle przy załatwianiu obrotu pieniężnego.</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#StanisławNowodworski">To z jednej strony, a z drugiej strony czy jest właściwe, żeby tak poważne zagadnienie załatwiane było bez wiedzy ciał ustawodawczych, nie wiem, czy z wiedzą Najwyższej Izby Kontroli Państwa; zwracam jej na to uwagę. I dlatego też uważam, że w tej sprawie jaknajszybciej powinna być zgłoszona przez Rząd dodatkowa ustawa do obecnej ustawy skarbowej i do preliminarza budżetowego. Tu pełnomocnictwa nie wystarczą.</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Pasternak.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#IwanPasternak">Wysoki Senacie! Ciała ustawodawcze rozpatrują pierwszy budżet Rzeczypospolitej Polskiej. Zdawałoby się, że serce każdego obywatela powinno napełnić się radością, że Polska wstępuje na drogę konstytucyjną. Niestety nie wszyscy obywatele zadowoleni są z tego budżetu, a to z tych względów, że nie uwzględnia on potrzeb znacznej części ludności. W tym budżecie potrzeby ukraińskiej i białoruskiej ludności są nie uwzględnione. Nie widzimy sum na szkolnictwo ukraińskie i białoruskie. Nasza ludność jest zrujnowana przez wojnę światową, a na odbudowę zniszczonych wojną budynków w budżecie wstawiono znikome sumy. Nie widzimy także sum na przeprowadzenie reformy rolnej, ale widzimy znaczne sumy na osadnictwo, za pomocą którego naszą ludność pozbawia się warsztatu pracy — ziemi.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Głos: Pan pochodzi z dawniejszych osadników.)</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#IwanPasternak">Wogóle w budżecie mało zwrócono uwagi na stronę gospodarczą. Blisko 50% wszystkich wydatków idzie na wojsko, z tego wynika, że budżet ten jest militarystyczny.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#IwanPasternak">Na czem ten budżet opiera się? Na podatkach, które nakłada się na ludność bez względu na to czy może ona je płacić, czy nie. Podatki obecnie doszły do tak wysokiego stopnia, do jakiego nigdy nie dochodziły. Wieś stęka pod ciężarem podatków i dochodzi do rozpaczy. Do wojny światowej chłop średniej zamożności, mający 10 morgów gruntu, mógł zapłacić wszystkie podatki, sprzedawszy 10 pudów żyta, a dziś powinien sprzedać nic mniej, jak 45 do 50 pudów żyta, aby zapłacić podatki, to znaczy, że on powinien sprzedać wszystko, co zbierze ze swojej ziemi.</u>
<u xml:id="u-18.4" who="#IwanPasternak">Chcę zwrócić uwagę Wysokiej Izbie na to, jaki chaos panuje przy nakładaniu podatków na rolników. Każdy włościanin jest zdany na łaskę i niełaskę wójta, albo sekretarza gminy. Przy wymiarze podatku majątkowego popełniano straszne nadużycia: na chłopa, który ma 6–10 morgów ziemi, nakłada się podatek majątkowy, a były gospodarstwa sto morgowe, które nie otrzymały nakazu płatniczego. Zaliczkę pobrano z takich gospodarstw, które są wolne od podatku majątkowego, bo wartość ich. nie przekracza 3.000 zł. Są takie wypadki, że rolnik zapłacił pierwszą i drugą zaliczkę na podatek majątkowy w większej sumie, niż wynosi wymierzony mu cały podatek majątkowy, a tymczasem władze skarbowe nie rachują tej zaliczki i wysyłają nakazy płatnicze na podatek majątkowy. Na podstawie ustawy o podatku majątkowym wolne są od podatku gospodarstwa rolne do 15 ha, których budynki zostały zniszczone przez wojnę i które do 1 lipca 1923 r. nie miały budynku mieszkalnego i jednego budynku gospodarczego. A tymczasem było dużo wypadków, że z takiego gospodarstwa pobrana została zaliczka i wymierzony podatek majątkowy.</u>
<u xml:id="u-18.5" who="#IwanPasternak">Podatek spadkowy jest tak wysoki, że obywatele, którzy go płacą, rujnują się, w szczególności rolnicy na Kresach, którzy są i tak zrujnowani przez wojnę. Umiera gospodarz, zostawia rodzinę, gospodarka jeszcze po wojnie nie doprowadzona do porządku, niema żywego inwentarza, znaczna część gruntu leży odłogiem i na takie gospodarstwo wymierza się wysoki podatek spadkowy. Prawda, Rząd przyszedł wreszcie do przekonania, że ten podatek, wymierzony na podstawie taryfy załączonej do rozporządzenia Ministra Skarbu z dnia 18 grudnia 1923 r., nie odpowiada obecnym stosunkom gospodarczym i że ustawa powinna przystosować stawki opodatkowania do zdolności płatniczej ludności. Ciała ustawodawcze uchwaliły nową ustawę o opodatkowaniu spadków i darowizn, ale ta ustawa jeszcze nie weszła w życie, a tymczasem biedny rolnik płaci podatek spadkowy wymierzany podług taryfy -1923 r. Urzędy skarbowe w swem staraniu nakładania podatku dochodzą do bajecznych rzeczy. Mogę przytoczyć taki fakt: umiera jednemu biednemu rolnikowi, który żadnego majątku nie posiada, dziecko 8-miesięczne i tego rolnika odrywają od pracy, wzywają do urzędu skarbowego, aby on wykazał, jaki majątek został po tem dziecku.</u>
<u xml:id="u-18.6" who="#IwanPasternak">Teraz co do podatku gruntowego. Podatek ten obecnie jest 2 1/2 razy wyższy, niż przed wojną. Przed wojną dochód z podatku gruntowego z całego obszaru obecnej Rzeczypospolitej Polskiej wynosił 28.000.000 zł., a na 1924 r. ten podatek preliminowano w sumie 69.800.000 zł. Że ten podatek jest wysoki, widać już z tego, że do końca czerwca kasy skarbowe zamiast 34.900.000 zł. otrzymały 24.130.000 zł., więcej urzędy skarbowe nie mogły ściągnąć.</u>
<u xml:id="u-18.7" who="#IwanPasternak">Podatki komunalne doszły do tak wysokiej wysokości, że ludność przeklina powiatowe sejmiki, które je nakładają, a ludność za to nic nie otrzymuje. Idą one na utrzymanie urzędników komunalnych.</u>
<u xml:id="u-18.8" who="#komentarz">(Głos: Których jest po kilkadziesiąt.)</u>
<u xml:id="u-18.9" who="#IwanPasternak">Przy ściąganiu podatków panuje straszny chaos, nikt nie wie, ile ma podatku płacić i w jakim terminie. Każda gmina płaci podatki inaczej. Płatnicy jednej gminy przy płaceniu podatków otrzymują pokwitowania, płatnicy drugiej gminy żadnych pokwitować nie otrzymują. W jednej gminie płaci się tego samego podatku więcej, w drugiej gminie mniej. Podatki te wywołują rozgoryczenie wśród ludności.</u>
<u xml:id="u-18.10" who="#IwanPasternak">Z jakąż pomocą zrujnowanej przez wojnę wsi, która płaci takie wysokie podatki, przychodzi Rząd? Wieś zostaje bez żadnej opieki. Podczas wojny światowej nikt nie był tak zrujnowany jak rolnictwo, a dziś o tem rolniku wszyscy zapomnieli. Światowa wojna zrujnowała naszą wieś, a co zrobiono, ażeby odbudować zniszczone budynki? Prawie nic. Mało jest takich szczęśliwych włościan, którzy otrzymywali z biur odbudowy materiał budowlany. W odbudowie kraju województwom z polską ludnością szło się z pomocą przedewszystkiem, a województwom zamieszkałym przez ludność ukraińską albo białoruską później. To widać z tego, że do 1 stycznia 1923 r. np. w woj. łódzkiem odbudowano 91% wszystkich zniszczonych budynków, w kieleckiem 74%, w krakowskiem 83%...</u>
<u xml:id="u-18.11" who="#komentarz">(Głos: Tani zniszczenia były bardzo małe.)</u>
<u xml:id="u-18.12" who="#IwanPasternak">...a w woj. tarnopolskiem odbudowano 45%, w poleskiem 22%. Nie odbudowano w łódzkiem województwie 957 budynków, w kiełeckiem 22.631 budynków, w tarnopolskiem 118.000, a w poleskiem 735.000. Odbudowano 137 kościołów, i ani jednej cerkwi.</u>
<u xml:id="u-18.13" who="#IwanPasternak">Z tego widać, że na ziemiach zamieszkałych przez ludność ukraińską i białoruską większości zrujnowanych budynków dotychczas nie odbudowano. Wieś nie ma żadnych kredytów na odbudowę Otrzymać kredyt na odbudowę przy teraźniejszych biurokratycznych porządkach bardzo trudno. Przed wojną w każdej gminie w Kongresówce była t. zw. kasa gminna, która natychmiast wydawała wszystkim pożyczki, a dziś kilka miesięcy a nawet i kilka lat przejdzie zanim biedny rolnik załatwi sprawę swojej pożyczki. Wszystko to doprowadza wieś do zniszczenia i nie przyczynia się do naprawy Skarbu.</u>
<u xml:id="u-18.14" who="#IwanPasternak">Naprawa Skarbu może nastąpić tylko wtedy, kiedy nastąpi zmiana polityki państwowej i jak będą wprowadzone w życie zasady Konstytucji. Dotychczasowa polityka Rządu na ziemiach ukraińskich i białoruskich zmierzała do tego, aby jak najprędzej spolonizować Ukraińców i Białorusinów, w tym celu na naszych ziemiach prowadzi i się osadnictwo. Parcelacje gruntów prowadzi się w ten sposób, że parcele otrzymują osadnicy narodowości polskiej, a bezrolnym i małorolnym Ukraińcom i Białorusinom nie daje się ziemi. W tymże celu na Chełmszczyźnie i na Podlasiu zabrano więcej jak 200 cerkwi prawosławnych. Nam mówią, że cerkwie te zabrano prawnie, bo one były unickiemi kościołami. Jeżeli tak rozumować, to trzeba odbierać wszystkie cerkwie prawosławne na Wołyniu, Polesiu i Wileńszczyźnie, bo tam wszędzie była unia religijna. Ale tego nie robi się. Przedewszystkiem chce się spolonizować ludność na Chełmszczyźnie i Podlasiu. W tym celu wyświęca się cerkwie na kościoły w tych wsiach, gdzie większość jest ludności prawosławnej, jak to było w Połoskach, Hannie, Gorbowie, Kodeńcu, Korolówce, Spasie i wielu innych, a w tych miejscowościach, gdzie prawie niema prawosławnych, tam się otwiera parafie prawosławne, jak w miasteczku Sławatyczach, gdzie jest tylko 5 rodzin prawosławnych. Ludności prawosławnej policja zabrania chować swoich zmarłych na cmentarzu, gdzie pochowani są ojcowie, dziadowie i pradziadowie, jak to się działo w Janowie, Kodniu i innych miejscowościach na Podlasiu. Prawosławnym zabrania się nawet stawiać krzyż na grobach swoich rodzin, jak się zdarzyło w Ortelu też na Podlasiu. To nazywa się tolerancja religijna!</u>
<u xml:id="u-18.15" who="#IwanPasternak">Szkolnictwo na naszych ziemiach znajduje się w opłakanym stanie. Na Podlasiu i Chełmszczyźnie wszystkie szkoły polskie — ani jednej ukraińskiej. Na Chełmszczyźnie na 635 szkół polskich jest tylko 25 ukraińskich. Na Wołyniu i w Galicji Wschodniej szkoły ukraińskie zamienia się na utrakwistyczne. W szkołach większość nauczycieli jest niekwalifikowanych, a kilkuset nauczycieli kwalifikowanych Ukraińców i Białorusinów nie może otrzymać posad, bo jest poufne rozporządzenie: Ukraińców i Białorusinów nie przyjmować. Takie same rozporządzenie wydano i w innych Ministerstwach. Jedno z takich rozporządzeń chciałbym Panom przeczytać:</u>
<u xml:id="u-18.16" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-18.17" who="#IwanPasternak">„P. K. P. Dyrekcja Kolei Państwowych w Wilnie. Wydział Administracyjny. Dział Personalny. Dnia 22/IV 1924 r. nr. 23. Wilno, ul. Nowackiego. Poufnie.</u>
<u xml:id="u-18.18" who="#IwanPasternak">Do wszystkich OR, OD, OM, OT, OZ. Odpis ON1–2–3–4 R. D. M. T. Z.</u>
<u xml:id="u-18.19" who="#IwanPasternak">W myśl rozporządzenia Prezesa Dyrekcji podaje się do wiadomości i ścisłego przestrzegania, że pracowników narodowości nie polskiej, wyznania prawosławnego zatrudnionych na odcinku położonym na wschód od linii Łuniniec — Wilno i na odcinku Łuniniec — Grodno, włącznie ze stacją Grajewo, którzy nie zostali objęci zarządzeniem dotyczącem przeniesienia ich na zachód, należy pozostawić nadal na ich miejscach pracy aż do czasu usunięcia ich drogą naturalnego odpływu, wymarcia. Jednocześnie zabrania się kategorycznie przyjmować prawosławnych na powyższych odcinkach, czy to nowych kandydatów, czy to w drodze przeniesienia z innych miejsc pracy. Dopuszczane będą tylko zupełnie wyjątkowe wypadki, na które należy uzyskać każdorazowo zgodę na mocy indywidualnych wniosków, wnoszonych z dołączeniem uzasadnienia motywów, oraz aktów osobistych, proponowanego kandydata. Dyrektor wydziału Cywiński”.</u>
<u xml:id="u-18.20" who="#IwanPasternak">Takie rozporządzenia Wydaje się w demokratycznem państwie. Nawet carska Rosja tak nie robiła, bo na wszystkich urzędach w Rosji była znaczna ilość Polaków, w szczególności na kolejach żelaznych.</u>
<u xml:id="u-18.21" who="#komentarz">(Głos: Na Syberii.)</u>
<u xml:id="u-18.22" who="#IwanPasternak">Nie, proszę Pana, i tu, na kolejach żelaznych w Kongresówce było dużo Polaków.</u>
<u xml:id="u-18.23" who="#IwanPasternak">Teraz, kiedy przejdziemy do polityki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to oprócz policyjnego ucisku nic dobrego nie znajdziemy. Na Kresach na 1 nauczyciela wypada 5 policjantów. W ostatnich czasach bicie obywateli przez policję stało się zwyczajnem zjawiskiem. Prawda, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało okólnik, że za pobicie obywatela przez policję winny będzie usuwany z posady i oddawany pod sąd. Ale tak nie jest. Ministerstwo zawsze winnego policjanta stara się uniewinnić. Ja także dam dowód. Na naszą interpelację do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia przez policję obywatela Kowalczuka na Podlasiu otrzymaliśmy odpowiedź — całej nie będę czytał, tylko jeden ustęp: „Było przedstawione między innemi świadectwo lekarskie sporządzone dla dochodzeń prokuratorskich w dniu 31 marca b. r. w trzy dni po rzekomem pobiciu Kowalczuka. Konstatuje wprawdzie u Kowalczuka zdarcie naskórka na nosie, podsinienie oka, i sińce na bokach, lecz obrażenia te pochodzą najoczywiściej z szamotania się, kiedy Kowalczuka zmuszeni byli policjanci zaprowadzić na posterunek”.</u>
<u xml:id="u-18.24" who="#IwanPasternak">Proszę Panów, czy od szamotania będą sińce na calem ciele?</u>
<u xml:id="u-18.25" who="#komentarz">(Głos: Widocznie, że tak.)</u>
<u xml:id="u-18.26" who="#IwanPasternak">Od takiego szamotania dużo naszych obywateli ma sińce na bokach. My nie mamy nadziei, aby taka polityka dała możność doprowadzenia sanacji Skarbu do końca. Bez zmiany dotychczasowej polityki i bez wprowadzenia w życie zasad Konstytucji sanacja Skarbu załamie się. Żadne pełnomocnictwa dla obecnego Rządu nie pomogą.</u>
<u xml:id="u-18.27" who="#IwanPasternak">Z tych względów będziemy głosować przeciw budżetowi.</u>
<u xml:id="u-18.28" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Patrioci, niema co!)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Kędzior.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejKędzior">Wysoki Senacie! W imieniu Klubu Ludowego „Piast”, który w roku ubiegłym zainicjował koalicję stronnictw polskich przedewszystkim celem uzdrowienia Skarbu Państwa, mam zaszczyt oświadczyć, że, jak to jest naturalne, Klub ten będzie głosował za budżetem.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#AndrzejKędzior">Wobec obszernego referatu p. generalnego sprawozdawcy, mógłbym na tem oświadczeniu poprzestać, jednakże tak preliminarz budżetowy, jak i stosunki w naszem Państwie wymagają przecież oświetlenia niektórych spraw. W dawnej Rzeczypospolitej wszyscy mówili o skarbie i wojsku, nie mówili o administracji, bo wówczas powszechne było przekonanie, że Polska stoi anarchią. Poruszę więc te dwie sprawy: skarb i wojsko, ale także muszę mówić i o administracji, bo anarchią żadne państwo stać nie może.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#AndrzejKędzior">Co do wojska, to zawdzięczamy pomocy Francji, że wojsko zostało zorganizowane, a zawdzięczamy przybyciu armii Hallera, że wschodnia część Rzeczypospolitej została uwolniona od najazdu Ukraińców i bolszewików. Wojsko zostało odpowiednio zorganizowane; jakkolwiek dużo kosztuje, ale Polska jest w takiem położeniu, że na te cele musi poświęcić wszystko, na co naród może się wysilić.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#AndrzejKędzior">Inaczej rzecz ma się ze Skarbem. Kiedy powstało Państwo Polskie pierwszem dążeniem było tworzenie jak najwjęcej ministerstw. Tworzono więc najrozmaitsze egzotyczne ministerstwa, a po utworzeniu ministerstwa nie wiedziano, co z niem robić. Więc zwrócono się dokąd? Ponieważ w b. Galicji było najwięcej urzędników, którzy urzędowali po polsku, a Wydział Krajowy oświadczył gotowość jeszcze w styczniu 1919 r. ofiarowania swych agend i całego majątku krajowego rządowi Rzeczypospolitej p. Paderewskiego, więc naturalnie i wszystkie te egzotyczne ministerstwa z tego skorzystały, anektowały co się dało i sprowadzały urzędników. Opowiadano mi, że w takiem ministerstwie zdrowia zabrano z Wydziału Krajowego kilkunastu urzędników: dwóch lekarzy, kilku prawników i urzędników rachunkowych, zresztą zaś byli sami eskulapi, coś za 120. Otóż ci eskulapi przychodzili do biura, nic nie robili i mówili: od załatwiania spraw są kanceliści galicyjscy. Dwóch inspektorów i prawnicy z urzędnikami rachunkowymi załatwiali akta, a Eskulapowie warszawscy przychodzili na godzinę, dwie, rozmawiali i szli potem do domu.</u>
<u xml:id="u-20.4" who="#AndrzejKędzior">Ale to jest drobiazg, wobec tego, jak szafowano funduszem publicznym. Nie było urzędników, którzyby mogli opracować ustawy skarbowe i nie ściągano podatków, ale zato każde takie ministerstwo szafowało groszem publicznym, tak, jak mu się tylko spodobało. I tak np. Minister Spraw Zagranicznych wysyłał konsula do Szanghaju, gdzie nie mamy żadnych stosunków. Ten konsul nie jechał najbliższą drogą przez Suez, ale przez Atlantyk i objeżdżał całą Amerykę Północną — co nam opowiadał ks. prałat Adamski w Sejmie Ustawodawczym, który był w Ameryce i widział tego konsula z kasjerem, sekretarzem i maszynistką, bez której się nie obejdzie, bo nie byłoby z kim flirtować. Objechali oni całą Amerykę i potem przez Pacyfik dostali się do Szanghaju. Gdy Ministerstwo Skarbu zwróciło na to uwagę — konsula tego odwołano.</u>
<u xml:id="u-20.5" who="#AndrzejKędzior">Wysyłano również rozmaite misje do zawierania różnych traktatów, jak np. do zawarcia traktatu w Rydze. Tam widzimy na traktacie 4 pieczątki bolszewickie, a naszych pieczątek jest 10, bo aż dziesięciu pełnomocników posłaliśmy. Bolszewicy mieli 3 automobile, nasi mieli 12. Bawili się, przedłużali rokowania jak najdłużej.</u>
<u xml:id="u-20.6" who="#komentarz">(Głos: Polowali)</u>
<u xml:id="u-20.7" who="#AndrzejKędzior">To było w zimie, więc nie wiem, czy urządzali polowania. Ale kiedy już rokowania postąpiły, wtedy przyjechało jeszcze na pomoc jakichś 30 urzędników i oficerów.</u>
<u xml:id="u-20.8" who="#AndrzejKędzior">Teraz Ministerstwo Spraw Wojskowych. Ponieważ się zeszli intendenci z Austrii i Rosji, a jedni i drudzy mieli nie najlepszą opinię, więc wyzyskiwanie Skarbu Państwa doprowadzili do szczytu doskonałości, jakiej nie było może jeszcze w całej Europie. W r. 1919, jak mi opowiadał inżynier z centrali odbudowy w Krakowie, przyjechał do Bielska jeden oficer intendentury po sukno dla wojska. Fabrykant żądał 28 koron za metr, ale on mówi, że nie kupi, jeżeli fabrykant nie postawi ceny wyższej i jemu nie da odpowiedniej prowizji. Naturalnie fabrykant Niemiec zdziwił się wielce, bo pierwszy raz w życiu widział takiego emisariusza rządu, który podobne propozycje stawiał. Poseł Czetwertyński, referent budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych, który był w Paryżu, opowiadał na Komisji Skarbowo-Budżetowej Sejmu Ustawodawczego, że nasza misja wojskowa składała się z kilkudziesięciu oficerów, miała kilkanaście automobili tak, że francuskie ministerstwo spraw wojskowych od naszej misji pożyczało automobile.</u>
<u xml:id="u-20.9" who="#AndrzejKędzior">A Ministerstwo Aprowizacji? Zwracałem uwagę w swoim czasie p-. ministrowi Śliwińskiemu, że zamiast kupować mąkę czy pszenicę w Ameryce, właściwiej byłoby kupować pszenicę w Banacie i Bessarabji za tańsze pieniądze, korony jugosłowiańskie i leje, zwłaszcza, że pszenica banacka i bessarabska jest najlepsza na świecie i dużo daje mąki. P. minister Śliwiński przyznał mi rację, ale jego funkcjonariusze nie chcieli brać prowizji w kiepskich koronach jugosłowiańskich i lejach i dlatego kupowali pszenicę w Ameryce. I to, jak mówiono nie od tych oferentów, którzy po niższych cenach ofiarowywali mąkę, ale od tych, którzy żądali wyższych cen, bo prowizja naturalnie była wtedy wyższa.</u>
<u xml:id="u-20.10" who="#AndrzejKędzior">Weźmy Ministerstwo Kolei. Bankrutująca Austria miała do zbycia dużo lokomotyw z Florisdorf i Wienerneustadt po bardzo niskich cenach. Jak opowiadał poseł Moraczewski, te lokomotywy austriackie były dziesięć razy tańsze, niż amerykańskie Baldwin a. Ale myśmy nie kupowali tam lokomotyw, tylko droższe w Ameryce. I za lokomotywy, mąkę i inne przedmioty tak Ameryce, jak i innym państwom jesteśmy winni dotychczas mniej więcej półtora miliarda franków szwajcarskich. Taka była nasza gospodarka finansowa. Naturalnie pokrywano to wszystko drukiem marek.</u>
<u xml:id="u-20.11" who="#komentarz">(Głos: Czy wykonawcy zostali ukarani?)</u>
<u xml:id="u-20.12" who="#AndrzejKędzior">Nie wiem. Ostatecznie Państwo Polskie wyszło na tym druku marek dobrze, bo te marki teraz spłaca po kursie 1 zł. = 1.800.000 mkp, tak, że te biliony, które się tu nazywają trylionami (bo jest semal bis i ter, lecz połknięto bis i zostało ter), te biliony, które Państwu było winne P. K. K. P. są spłacone teraz sumą sto kilkadziesiąt milionów złotych. Więc ostatecznie Państwo wyszło dobrze, wyszli dobrze także fabrykanci i spekulanci, którzy lokowali pieniądze zagranicą, ale najgorzej wyszli obywatele polscy. Cała ludność skutkiem tego zubożała.</u>
<u xml:id="u-20.13" who="#AndrzejKędzior">Dopiero w roku ubiegłym Państwo, t. j. Rząd i Ministerstwo Skarbu zabrało się do sanacji finansów. Podwyższono podatki do wysokości przedwojennej, zaprowadzono podatek przemysłowy, a co najważniejsza zwaloryzowano podatki. Dopiero od tego czasu datuje się początek naprawy Skarbu. W roku bieżącym na podstawie pełnomocnictw dzięki Ministrowi Skarbu p. Grabskiemu i dzięki ofiarności całego społeczeństwa, udało nam się otworzyć Bank Polski bez obcej pomocy. Co prawda kapitał zakładowy jest bardzo skromny, wynosi 100 milionów zł., jednakże pozbyliśmy się tej nieszczęsnej marki. Fatalnem jest tylko przesilenie gospodarcze z powodu trudności w uzyskaniu kredytu i odpowiedniej stopy procentowej, spowodowanych brakiem środków obiegowych. W takiem Państwie, jak Polska, ilość środków obiegowych powinna wynosić przynajmniej 1.500.000.000 do 2.000.000.000 zł. Tymczasem, jak widzimy z wykazów Banku Polskiego, środki obiegowe nie dochodzą dotychczas nawet do 500.000.000, muszą być więc powiększone 3 do 4 razy i dopiero wtedy będzie łatwiej o kredyt i umiarkowaną stopę procentową.</u>
<u xml:id="u-20.14" who="#AndrzejKędzior">W innych państwach, jak np. w republice austriackiej, czy na Węgrzech, a obecnie nawet w Niemczech, funduje się banki biletowe nie na podstawie subskrypcji własnych obywateli, lecz na podstawie pożyczek zagranicznych. Niemcy np. obecnie zawarli układ z bankierami angielskiemi i zakładają Deutsche Gold-Noten-Bank na podstawie pożyczki zagranicznej w wysokości 800.000.000 matek złotych. Kapitał zakładowy będzie 8 razy większy od kapitan naszego Banku. Bank niemiecki będzie niezależny od rządu, tak jak nasz Bank Polski, udzieli kredytu państwu w wysokości 100 milionów marek, poczcie i kolejom, które mają być zmienione na osobne przedsiębiorstwa po 100 milionów, razem 300 milionów marek. Pokrycie będzie takie jak u nas, to znaczy w obiegu może być taka ilość marek, któraby odpowiadała trzykrotnej wysokości złota i dewiz, a ilość banknotów preliminuje się na 5 miliardów marek, to znaczy, do tego dodać czwartą część - przeszło 6 i ćwierć miliardów złotych polskich ma być w obiegu.</u>
<u xml:id="u-20.15" who="#AndrzejKędzior">Co do polityki kredytowej Rządu muszę powiedzieć, że ta polityka nie była szczęśliwa. Najpierw w roku 1920, kiedyśmy emitowali krótki renesans, długi renesans, pożyczkę przymusową, pożyczkę premiową, to w tak krótkich odstępach czasu wypuszczaliśmy te pożyczki, że właściwie Państwo robiło samo sobie konkurencję. Tego nigdzie na świecie niema, żeby w jednym roku cztery rodzaje pożyczki państwowej emitować. W dodatku Państwo potem zaniechało tej pożyczki przymusowej, zostały trzy pożyczki: krótkoterminowa i długoterminowa odrodzenia i t. zw. miljonówka, t. j. pożyczka premiową.</u>
<u xml:id="u-20.16" who="#AndrzejKędzior">A na jakich warunkach emitowało się te pożyczki? We wszystkich państwach daje się swoim obywatelom premię, jeżeli się emituje, bo emituje się po 90, 92, 93, tak, że każdy obywatel przy losowaniu zarabia jakiś procent. U nas jest całkiem odwrotnie. Emitowało się al pari, a obecnie cóż ci obywatele dostaną? Za 100 mk. nie wiem czy 5 zł., czy jeszcze mniej. Wiec to jest poprostu okpiwanie własnych obywateli. Przecież teraz nikt nie będzie kupował pożyczek państwowych. W roku 1920, kto tylko miał obce waluty, wszystko składaliśmy w P. K. K. P., aby kupić obligacje polskich pożyczek, zwłaszcza, że była potrzeba odparcia bolszewików. Ale każdy z tych obywateli polskich został w ten sposób wykierowany, że dziś nic za to nie dostaje. Przez to Rząd dyskredytuje Państwo i doprowadza do tego, że nie tylko zagranica, ale i właśni obywatele nie mają do Rządu zaufania.</u>
<u xml:id="u-20.17" who="#AndrzejKędzior">Przedłożenie rządowe o ugruntowaniu naprawy Skarbu, jest nieco eufemistyczne. My naprawy właściwie jeszcze nie mamy, więc niema co gruntować. To się okazuje z budżetu. Według uchwały Sejmu na administrację zwyczajną i nadzwyczajną preliminuje się 1.490,985.643 zł., na nadzwyczajne rozchody przedsiębiorstw, które mają być pokryte przez Państwo — 101,321.656 zł., razem 1.592,307.293 zł. Jeżeli chodzi o wydatki na administrację, to uchwała Komisji Budżetowej Sejmu idzie dalej niż preliminarz. W preliminarzu przewidziano bowiem 1.015,000.000 zł., a Komisja Budżetowa podniosła wydatki o czterysta kilkadziesiąt milionów. Wiec Sejm wcale nie obciosał wydatków, jak twierdzi p. s. Zdanowski, lecz przeciwnie podwyższył te wydatki. Dochody z administracji zwyczajne i nadzwyczajne uchwalił Sejm w sumie 1.234,034.065, czysty zaś dochód z przedsiębiorstw i monopoli 188,679.742, razem dochód wynosi — 1.422,713.827, tak, iż w porównaniu z wydatkami okazuje się niedobór 169,593.466 złotych. Ale trzeba wiedzieć, że w dochodach zawarta jest trzecia część podatku majątkowego — 333,000.000 złotych. Podatek majątkowy nie może być uważany jako stały dochód, to jest jednorazowa danina rozłożona na trzy lata. Ciągle przecież nie można nakładać podatku majątkowego, bo ostatecznie zabrałoby się obywatelom wszystko. Obywatele dziś już są żebrakami, a potem nicby nie mieli. Więc właściwie niedobór wynosi 502,600.000 złotych, to znaczy, że cała część budżetu nie ma pokrycia.</u>
<u xml:id="u-20.18" who="#AndrzejKędzior">Ażeby dojść do równowagi budżetowej konieczne jest: 1) wyszukanie nowych źródeł dochodowych, 2) utrzymanie, a wedle możności, wzmożenie siły podatkowej ludności, a 3) wprowadzenie oszczędności i reforma administracji, bo jedno jest z drugiem ściśle związane.</u>
<u xml:id="u-20.19" who="#AndrzejKędzior">Co do nowych źródeł dochodowych, to pierwszorzędną rolę odegra tu monopol spirytusowy, który Sejm już uchwalił, a który znajduje się obecnie w Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu.</u>
<u xml:id="u-20.20" who="#AndrzejKędzior">Oprócz tego jednak okaże się potrzeba powiększenia podatków, tylko nie tak, jak to Rząd dotychczas robił, podatków bezpośrednich, bo podatki bezpośrednie już są 4 razy większe, niż w roku ubiegłym, a o 30% wyższe niż we Francji i Czechach; lecz trzeba sięgnąć do podatków pośrednich.</u>
<u xml:id="u-20.21" who="#AndrzejKędzior">Co do utrzymania siły podatkowej ludności, w muszę zaznaczyć, że Rząd po macoszemu traktuje ludność rolniczą. Wszakże ludność rolnicza w Państwie naszem stanowi, jak jedni mówią, 2/3 a jak inni — 3/4 całej ludności. Na rolnikach opiera się całe Państwo. Gdyby nie chłopi, rządziliby w Warszawie dzisiaj bolszewicy, a nie rząd polski. Chłopi poszli wszyscy na wojną z Bolszewją, tymczasem jak traktuje rząd rolników? Już p. Minister Rolnictwa w dyskusji budżetowej podniósł, że rząd dał na przemysł, fabrykantom w 1922 roku 560 miliardów kredytu, rolnictwu zaś tylko 26. Jaki to jest stosunek? Rząd nałożył na rolników połowę podatku majątkowego, a resztę dopiero tego podatku rozłożono na wszystkie inne warstwy ludności. Podatek majątkowy rolnicy z wielką trudnością mogą uiszczać. Dlaczego? Raz ponieważ rząd ustanowił cła wywozowe dla produktów rolnych, a powtóre ponieważ taryfy kolejowe nie są odpowiednio skonstruowane. Dopiero obecnie można będzie wywozić produkty rolne, kiedy już z południowej półkuli, zwłaszcza z Argentyny zboże zalało rynki zachodniej Europy. Nasze Ministerstwo Kolei ma kiepskie biuro komersjalne. Bardzo ważną rzeczą jest odpowiednie obliczenie taryf. Tak np. w b. Galicji dla przewozu zboża ukraińskiego do Niemiec na Śląsk skonstruowała kolej Karola Ludwika osobną taryfę specjalną niższą, tak, że cały transport poszedł przez kolej Karola Ludwika z Rosji do Niemiec i kolej płaciła nie tylko dywidendy, ale i superdywidendy. Tymczasem teraz dowiedzieliśmy się, że Rumunia, która wysyłała towary na zachód koleją Czerniowiecką i Karola Ludwika na Lwów, obecnie wobec wysokich taryf polskich wysyła przez Czechosłowację i Węgry do Niemiec.</u>
<u xml:id="u-20.22" who="#AndrzejKędzior">Opowiadał mi jeden obywatel z Podola, że z powodu kiepskich dróg, które tak dobrze utrzymuje Ministerstwo Robót Publicznych, zabrawszy je Wydziałowi Krajowemu, i z powodu wysokich taryf nie opłaca się wysyłać zboża do Gdańska, bo taryfy kolejowe i transport kiepskiemi drogami więcej kosztuje niż za to zboże mu zapłacą. Obywatel ten również nie jest w stanie zapłacić podatku majątkowego — chociaż ma 6.000 mórg podolskiej ziemi. Przed wojną miał 2/3 długu tak, że właściwie posiadał 2.000 morgów, po wojnie spłacił ten dług i ma 6.000 mórg swojej ziemi, a jednak nie jest w stanie zapłacić podatku majątkowego; bo nie może sprzedać ziemi chłopom, którzy są teraz poprostu żebrakami i naturalnie nie mogą kupować gruntów.</u>
<u xml:id="u-20.23" who="#AndrzejKędzior">Wogóle to nakładanie podatków bez oglądania się na siłę podatkową ludności robi na mnie wrażenie, jak gdyby tę politykę finansową prowadził jakiś buchalter a nie ekonomista. Bardzo łatwo jest nakładać podatki, mnożyć przez dwa, albo trzy, ale trzeba się starać także o utrzymanie siły podatkowej. Tymczasem nasze Ministerstwo Skarbu zarzyna kurę, która znosi złote jaja. To się może wyczerpać i potem podatki nie będą mogły być ściągane.</u>
<u xml:id="u-20.24" who="#AndrzejKędzior">Budżet Ministerstwa Rolnictwa muszę nazwać poprostu skandalicznym. Takiego budżetu nie widziałem w żadnem państwie, a przestudiowałem budżety czeski, niemiecki, austriacki, węgierski. Żeby na rolnictwo w państwie rolniczem przeznaczano 15,900.000 zł., co przedstawia 1% wszystkich wydatków państwowych, tego nigdzie niema. W tej kwocie mieści się i rolnictwo i melioracje, na melioracje zaś przeznaczyło Ministerstwo Rolnictwa 20.000 zł. Komisja Budżetowa Sejmu podniosła tę dotację na 60.000 zł., a w dawnej Galicji przed wojną na meliorację i na rolnictwo uchwalał sejm 15,533.000 zł., to znaczy 19% całego budżetu, jedna tylko część Polski, b. Galicja na rolnictwo i meliorację dawała tyle, ile daje Państwo Polskie na rolnictwo na całym obszarze Rzeczypospolitej. Ten budżet coprawda układał jeszcze p. Kucharski, jednakże ja się spodziewam, że p. Premier Grabski w przyszłorocznym budżecie postara się o to, żeby dotacje były podwyższone. Pamiętam bowiem bardzo dobrze i jego przemówienie jako posła w Komisji Skarbowo-Budżetowej Sejmu Ustawodawczego, gdzie powiedział, że my powinniśmy popierać produkcję rolną, bo za produkty rolne otrzymamy dobrą walutę z państw zachodnich, natomiast eksport produktów przemysłowych dla Polski nie mą takiego znaczenia, bo te produkty możemy wysyłać do Bolszewji i otrzymywać za nie kiepskie ruble sowieckie. Wobec tego, co powiedział p. Premier Grabski na Komisji Skarbowo-Budżetowej Sejmu Ustawodawczego, należy się spodziewać, że w budżecie przyszłorocznym interesy rolnictwa będą więcej uwzględnione.</u>
<u xml:id="u-20.25" who="#AndrzejKędzior">Teraz trzeci środek powiększenia dochodów Państwa — to jest oszczędność wraz z reformą administracji. Ciekawem jest, że obecnie w okresie oszczędności rozmaite ministerstwa powiększają swe urzędy i personel. W Ministerstwie Robót Publicznych wprowadzono dwa nowe wydziały: wydział samorządowy w departamencie drogowym i wydział żeglugi w departamencie wodnym.</u>
<u xml:id="u-20.26" who="#AndrzejKędzior">W biurze komisarza' oszczędnościowego także się powiększa ilość urzędników, bo każdą sposobność zużytkowują panowie reformatorzy w Warszawie do powiększenia liczby urzędników, choćby nawet pod znakiem oszczędności. Wartoby obliczyć, ile mamy właściwie ministrów i wiceministrów, bo jeżeli ktoś ma protekcję ulicy Chmielnej nr 2, to może być całe życie ministrem. Raz takiego pana spotkałem na ulicy, daje mi bilet — minister, chociaż od 4 lat nie jest ministrem, lecz teraz jest ministrem pełnomocnym. Takich ministrów pełnomocnych ma i urząd likwidacyjny i Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Mamy także dużo wiceministrów. Chociaż bowiem ci dygnitarze przechodzą do innych urzędów, dalej zatrzymują swoją rangę i pobierają pensję. Przytem muszę nadmienić. że o ile mi to wiadomo z czasu mego urzędowania częstokroć urzędnicy bez kwalifikacji powoływani są z protekcji rozmaitej a wcale się nic nadają do urzędowania i są wprost balastem. Np. naczelnik wydziału, a to jest piąta ranga w sekcji odbudowy, wniósł podanie, żeby mu pożyczyć kil. kaset tysięcy marek, bo chce założyć handel obrazami. Urzędnik piątej rangi pożycza na założenie handlu obrazami? To przecież jest niemożliwe, albo urząd, albo handel. Jest za dużo buchalterów i subjektów sklepowych w tem ministerstwie, a za mało wykwalifikowanych ludzi.</u>
<u xml:id="u-20.27" who="#AndrzejKędzior">Weźmy np. opracowanie Konstytucji. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych byli rozmaici ministrowie: buchalterzy, technolodzy, chemicy etc., tylko nie było prawnika. Najważniejszą rzeczą w budującem się państwie jest prawnik w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, którebymógł przygotować Konstytucję. Uchwaliliśmy Konstytucje państwową, ale nie na podstawie przedłożenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, lecz na podstawie wniosków poselskich. Konstytucje gmin i miejskich i powiatowych wniósł Rząd dopiero w roku 1924, na konstytucję wojewódzką dotychczas czekamy. Tymczasem w Czechach, które miały w ministerstwach wiedeńskich dużo urzędników, bo czwartą część urzędników ministerstw wiedeńskich stanowili Czesi, już w kilkanaście miesięcy po zawarciu rozejmu we Francji, dnia 29 lutego 1920 r. czeskie zgromadzenie narodowe uchwaliło wszystkie konstytucje: konstytucję państwową, konstytucję departamentalną, czyli wojewódzką, konstytucję powiatową, miejską i gminną wiejską, wszystkie ordynacje wyborcze, wszystkie ustawy o najwyższych trybunałach i co najważniejsze — ustawę językową. My tymczasem po 5 latach tych najważniejszych ustaw, które są podstawą Państwa, na których opiera Państwo swój byt, jeszcze nie mamy.</u>
<u xml:id="u-20.28" who="#AndrzejKędzior">Również urzędowanie w ministerstwach pozostawia wiele do życzenia. Na podania i pisma trzeba czekać całe lata. Nie wiem dlaczego. Czy urzędnik nie wie jak załatwiać, czy może mu się nie chce załatwiać? Przytem w ministerstwach znajduje się wielu analfabetów konstytucyjnych, którzy nie znają Konstytucji i nie wykonywają Konstytucji. Ponieważ każda ustawa kończy się klauzulą, że wykonanie ustawy porucza się temu albo owemu ministrowi, wielu referentów jest takich, którzy mówią, że minister może wykonać, albo nie wykonać ustawy, albo ją zmienić. Jako dowód przytoczę, że ustawa z marca 1920 r. o odbudowie technicznej wsi, miast i miasteczek powierza wykonanie odbudowy istniejącym już wówczas okręgowym dyrekcjom robót publicznych. Tymczasem ten naczelnik wydziału, czy szef sekcji, który zajmował się odbudową, a chciał być wielkim dyrektorem i komenderować osobnemi dyrekcjami odbudowy, podsunął ministrowi rozporządzenie, że ma być utworzona osobna generalna dyrekcja odbudowy i że odbudowę mają przeprowadzić nie istniejące dyrekcje okręgowe odbudowy, ale osobne okręgowe dyrekcje robót publicznych dla odbudowy. I takich dyrekcji namnożono coś 15. Rozporządzenie to nie było ogłoszone ani w Dzienniku Ustaw, bo przecież Minister Sprawiedliwości takiego rozporządzenia by nie ogłosił, ani w „Monitorze”, bo i Prezydjum Rady Ministrów czegoś podobnego nie ogłosiłoby, ale faktem jest, że od grudnia 1920 r. aż do 1924 r. te okręgowe dyrekcje robót publicznych dla odbudowy istniały i wyrzucało się pieniądze. A co takie mnożenie urzędów kosztuje, to Panom przytoczę.</u>
<u xml:id="u-20.29" who="#AndrzejKędzior">We Lwowie był jeden oddział techniczny w Namiestnictwie i biura techniczne przy Wydziale Krajowym. Władze te miały po jednym oddziale rachunkowym. Rząd Polski wprowadził: 4 województwa, 4 okręgowe dyrekcje robót publicznych, 4 okręgowe dyrekcje odbudowy, osobną dyrekcję regulacji rzek żeglownych w Krakowie, osobną dyrekcję budowy kanałów żeglownych w Krakowie, razem mamy 10. Teraz jeszcze przychodzą 2 kuratoria szkolne, jedno w Krakowie i drugie we Lwowie, to jest 12. To, co dawniej i załatwiał jeden dyrektor oddziału rachunkowego w Namiestnictwie Iwowskiem, który miał VI stopień służbowy, załatwiało 12 dyrektorów, a niektórzy z nich mają V rangę, nie tylko VI. Widzimy więc, w jaki sposób my marnujemy pieniądze przez ciągłe mnożenie urzędów.</u>
<u xml:id="u-20.30" who="#AndrzejKędzior">Zarządza się redukcję urzędników i wprowadza się oszczędności w różnych ministerstwach, ale należy zwrócić także uwagę właśnie na te ministerstwa, których budżet przez Sejm został powiększony o pół miliarda, a w których właśnie należałoby szukać oszczędności. Abstrahuję od Ministerstwa Spraw Wojskowych, którego budżet podwyższono o 50%, ale zwrócę się do Ministerstwa Skarbu, którego budżet podniesiono o 40%, i do Ministerstwa Oświaty, którego budżet podniesiono o 132 miliony, t. j. o 126%.</u>
<u xml:id="u-20.31" who="#AndrzejKędzior">Otóż austriackie ministerstwo skarbu, a wiadomo, że Austria jest spadkobierczynią tego najstarszego biurokratycznego świętego państwa rzymskiego, gdzie biurokracja była do szczytu doskonałości doprowadzona, austriackie ministerstwo skarbu miało urzędników 277, a woźnych 80. Polskie Ministerstwo Skarbu ma natomiast urzędników 430, a niższych funkcjonariuszy 104. Teraz jak wyglądają poszczególne rangi? Austria nie miała żadnego wiceministra, u nas jest ich dwóch, „a oprócz tego jeden z dyrektorów departamentów także jest wiceministrem. Na IV stopniu służbowym szefów sekcji w ministerstwie skarbu miała Austria 6, polskie Ministerstwo Skarbu ma 9 dyrektorów departamentów. W randze V radców ministerialnych miała Austria 22, polskie Ministerstwo Skarbu ma naczelników wydziałów 42, prawie dwa razy tyle. Na VI stopniu służbowym austriackie ministerstwo skarbu miało 23 urzędników, polskie Ministerstwo Skarbu ma 83 urzędników.</u>
<u xml:id="u-20.32" who="#komentarz">(Głos: Bogato!)</u>
<u xml:id="u-20.33" who="#AndrzejKędzior">Jakże my nie mamy bankrutować?</u>
<u xml:id="u-20.34" who="#komentarz">(Głos: Ale dobrze wykonywują robotę!)</u>
<u xml:id="u-20.35" who="#AndrzejKędzior">Weźmy Izby Skarbowe we Lwowie i Krakowie. Dawniej była jedna dyrekcja skarbu we Lwowie, która miała około 4.000 urzędników, a teraz są dwie Izby Skarbowe, we Lwowie i Krakowie, a czytałem w preliminarzu budżetowym, że Ministerstwo Skarbu chce jeszcze otworzyć Izbę Skarbową w Stanisławowie i Tarnopolu. Obecnie mamy 4.826 urzędników w tych dwóch Izbach, a potem będziemy ich mieli 9.600. Do czego to dojdzie? A jakie rangi maja ci urzędnicy? W IV randze w dyrekcji skarbowej we Lwowie był 1, teraz jest 2, a jeden z nich ma ad personam range III, bo tych wiceministrów jest wszędzie pełno. W randze V było we Lwowie 8, teraz jest 22: w randze VI było 51, teraz jest ich 179. Ministerstwo Skarbu, które dusi wszystkie inne ministerstwa, redukuje urzędników i urzędy, samo daje zły przykład. Chciałbym prosić Ministerstwo Skarbu, żeby także innym ministerstwom dało dobry przykład, i od siebie zaczęło redukcje.</u>
<u xml:id="u-20.36" who="#AndrzejKędzior">Co do Ministerstwa Oświaty. Sprawozdawca budżetowy sejmowy chwalił się, że pod względem oświaty zajmujemy drugie miejsce na świecie po Anglii. Na oświatę wydajemy 16% całego budżetu. Gdzieindziej w Czechosłowacji daleko mniej, tam wystarczy 5% wydatków całego budżetu, a i oświata stoi daleko wyżej niż u nas. Jak to wytłomaczyć? Bo u nas te pieniądze wydaje się nie na nauczycieli i na naukę, tylko na rozmaite urzędy. Wziąłem za przykład znowu b. Galicję, bo mam budżet państwa austriackiego i mogę porównywać, ilu np. inspektorów okręgowych szkolnych było przed wojną i ilu jest ich teraz. Otóż inspektoratów w b. Galicji jest 85. Dawniej jeden inspektor na powiat wystarczył, miał biuro w starostwie, gdzie urzędował, woźnych żadnych nie miał, bo woźny starostwa go obsługiwał. Jeżeli była potrzebna pomoc kancelaryjna, to się angażowało jakiegoś nauczyciela ze szkoły ludowej w miasteczku i dawało mu się remunerację 100 koron. Teraz jest 309 urzędników w 85 inspektoratach. Z jednego inspektora zrobiło się 3 do 4. Jest inspektor, czasem zastępca inspektora, sekretarz i kancelaryjny urzędnik albo maszynistka. Oprócz tego w tych inspektoratach jest 170 woźnych i woźniców, bo każdy inspektor ma bryczkę, parę koni, woźnicę i osobnego woźnego. To jest rzecz niesłychana. Tego nigdy nie było. I to jest zupełnie niepotrzebny wydatek.</u>
<u xml:id="u-20.37" who="#AndrzejKędzior">Weźmy uniwersytet lwowski. Kosztował przed wojną 1.658.000 koron — teraz kosztuje 2.107.000 złotych, profesorów było 72 zwyczajnych w VI randze, teraz jest ich 95 w IV randze, czyli o dwie rangi wyżej. Adiunktów i asystentów było 42, asystenci potrzebni są tylko w laboratoriach i na klinikach. W r. 1923 było 151 asystentów, a obecnie jest 141. Nawet profesor prawa trzyma sobie 1 lub 2 asystentów w VIII randze, którzy nic nie robią, tylko raz na tydzień seminarium odprawiają, to znaczy, że schodzi się trzech, czterech studentów, bo dzisiaj młodzież jest uboga szuka zarobku, i z tego powodu nie uczęszcza na seminaria i co robią? — Książki czytają, tak jakby student sam nie potrafił przeczytać książki. Jest to wiec nadużycie, na coś podobnego tylko Polska sobie może pozwalać, jak gdybyśmy mieli za dużo pieniędzy i całe stosy złota leżały w skarbcu przy ul. Bielańskiej. Urzędników administracyjnych w uniwersytecie lwowskim było 22, najwyższy stopień dawniej służbowy był VI t. j. bibijotekarza, obecnie t. j. zeszłego roku urzędników było 63, a teraz 62, prawie trzy razy tyle, a ten bibliotekarz nie ma VI rangi, tylko IV.</u>
<u xml:id="u-20.38" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-20.39" who="#AndrzejKędzior">Woźnych i sług było w uniwersytecie 40, Polska może sobie pozwolić na 141 w tym samym uniwersytecie, przeszło trzy razy tyle.</u>
<u xml:id="u-20.40" who="#komentarz">(Głos: Bo 8 godzin pracują.)</u>
<u xml:id="u-20.41" who="#AndrzejKędzior">Właśnie w tych dwóch ministerstwach, których Sejm nie obciosał, lecz przeciwnie, którym podwyższył dotacje, powinne nastąpić oszczędności.</u>
<u xml:id="u-20.42" who="#AndrzejKędzior">Teraz przechodzę do samorządu. Art. 3 ustęp 4 Konstytucji głosi: „Rzeczpospolita opiera swój ustrój na szerokim samorządzie terytorialnym”, t. zn., że fundamentem Rzeczypospolitej jest samorząd. Tymczasem co robi nasze ministerstwo? W poprzednich latach zaniedbało podatki, nie postarało się o wydanie ustaw podatkowych, któreby zabezpieczyły źródła dochodowe dla Państwa, a równocześnie nihilizowało wszystkie samorządy. Podwyższało wprawdzie skromnie podatek gruntowy, ale zawsze wykluczało samorządy od pobierania dodatków do podwieszonego podatku. We wszystkich ustawach było postanowienie, że od podwyższonego podatku samorządy nie mogą pobierać dodatków. Przed wojną w b. Galicji wszystkie samorządy razem pobierały 250% dodatków do podatków, z czego przypadało 75% na kraj, 75% na powiaty, a 100% na gminy. Tymczasem ustawa z dnia 11 sierpnia 1923 r. nie liczy się wcale z samorządem krajowym b. Galicji, który ma wielkie zadania do spełnienia w myśl statutu krajowego. Najpierw ustawa o podatku gruntowym przeznacza dla samorządów tylko 100% nie 250%, z czego na samorząd krajowy przypada tylko 10%, reszta zaś na powiaty i gminy.</u>
<u xml:id="u-20.43" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-20.44" who="#AndrzejKędzior">Ministerstwo Skarbu liczyło się tylko z wydziałami krajowemi w Poznaniu i w Toruniu, bo tam i Rada Ludowa poznańska a następnie i te wydziały krajowe trzymały się z początku z daleka od Warszawy i nie postępowały tak, jak galicyjski Wydział Krajowy, który w r. 1919 oddał Swe agendy i majątek krajowy gabinetowi p. Paderewskiego. Dla samorządów krajowych w Poznaniu i Toruniu zawiera ustawa o finansach komunalnych inne postanowienia. Wydziały krajowe dostają 40% dotacji od Państwa, a resztę, co im potrzeba, rozkładają na powiaty i miasta. Tymczasem Wydział Samorządowy we Lwowie, utworzony w miejsce Wydziału Krajowego, przy tych źródłach dochodowych, zapewnionych ustawą z dn. 11 sierpnia 1923 r. ma raptem 4.900.000 zł. dochodu, podczas gdy budżet kraju wynosił przed wojną 75,000.000 zł., to znaczy 15 razy więcej. Wprawdzie odpadło szkolnictwo ludowe, które kosztowało 30,000.000, ale w każdym razie zamiast 45,000.000 kraj ma obecnie 5,000.000, a departament budżetowy Ministerstwa Skarbu jest zdania, że i to jest za dużo. Nota bene z tych 5,000.000 60% idzie na drogi i melioracje. które były preliminowane przed wojną w kwotach trzy razy większych niż obecnie. Departament budżetowy mówi jeszcze, że z tego trzeba pokrywać koszty na utrzymanie szpitalnictwa, które wynoszą rocznie 5,700.000. Ja nie wiem, jaki tam jest rachmistrz, który potrafi pokryć 5,700.000. przeznaczonych na szpitalnictwo, z 5,000.000 przeznaczonych na dotychczasowe agendy Wydziału Samorządowego.</u>
<u xml:id="u-20.45" who="#AndrzejKędzior">Teraz proszę porównać jak wygląda budżet województwa pomorskiego, którego ludność wynosi 939.000 mieszkańców. Budżet tego województwa na r. 1924 wynosi 2,681.560 zł. W tym stosunku b. Galicja, która liczy ludności 7% miliona., mniej o pół miliona niż przed wojną, ponieważ straciła dużo ludności podczas wojny, powinnaby mieć budżet 21.500.000 zł. Ministerstwo Skarbu nie kwestionuje budżetu wydziału pomorskiego w Toruniu, a mówi, że dla b. Galicji 5.000.000 jest za dużo.</u>
<u xml:id="u-20.46" who="#AndrzejKędzior">Tak samo ma się rzecz z budżetami powiatów. Przed wojną przeciętnie wydziały powiatowe miały dochodu 300.000 koron na jeden powiat, a wogóle przeszło 21.000.000 koron rocznie, to znaczy 2% korony na głowę. Obecnie według czasopisma „Gmina”, wychodzącego w Warszawie, w roku 1921 wydatki powiatów w b. Galicji wynosiły tylko 12 groszy na głowę, podczas kiedy w innych powiatach w Kongresówce, były prawie 10 razy wyższe, bo wynosiły 1 zł. na głowę, a to dlatego, że dekret Naczelnika Państwa o finansach powiatowych przyznał wydziałom powiatowym prawo pobierania najrozmaitszych podatków, mianowicie dodatki do wszystkich podatków państwowych, a oprócz tego monopole, jakie powiat chce sobie utworzyć, z wyjątkiem monopolów państwowych, t. j. z wyjątkiem, tytoniu, soli, no i teraz przyjdzie spirytus.</u>
<u xml:id="u-20.47" who="#AndrzejKędzior">Na końcu kilka uwag co do traktowania Małopolski. Jak wspomniałem, Wydział Krajowy w styczniu 1919 r. ofiarował swoje agendy i cały majątek krajowy rządowi polskiemu, sadził bowiem, że póki we Lwowie była Austria i gubernia niemiecka, to jest namiestnictwo, wydział krajowy jako gubernia polska był potrzebny, gdy zaś utworzył się rząd polski w Warszawie, to ta gubernia polska we Lwowie stała się zbyteczną. Okazało się, że Konstytucja co innego postanowiła, ale to już sprawa dalsza, która będzie traktowana przy projekcie konstytucji wojewódzkiej. Ale jak się odwdzięczył rząd? Urzędników płacono koronami w takiej samej wysokości, jak w zaborze rosyjskim markami. Przy zamianie zaś koron na marki ustanowiono ustawą z 15 stycznia 1920 r. (Dz. U. Nr. 5, noz. 26), cenę za koronę 70 fenigów, podczas kiedy równia złota wynosiła 85 fenigów. Natomiast, kiedy chodziło o ruble, to ustanowiono wartość rubla według równi złota, t. j. 2 marki 16 fenigów. Zdawało się Ministerstwu Skarbu, że wielki zrobi interes na tem. W b. Galicji i okupacji austriackiej w Królestwie Kongresowem oceniano obieg koron na 6 miliardów. Tymczasem po ogłoszeniu odnośnej ustawy Ministerstwo Skarbu wypłoszyło korony austriackie, które uciekły do Rumunii i Czechosłowacji, bo Rumunia lepiej płaciła w Siedmiogrodzie swoim obywatelom, a Czechosłowacja utrzymywała walutę koronową. Taki był skutek tego, że państwo skrzywdziło swych obywateli, ale samo straciło jeszcze więcej, bo udział Polski w złocic banku austro-węgierskiego zredukował się do połowy. W stosunku do tej ilości koron, jaka została w Polsce, otrzymaliśmy 10.500.000 złota z banku austro-węgierskiego w Wiedniu, a ostatecznie cała różnica między równią złota a przyznanym kursem w kwocie 15 fenigów przy sumie 6 miliardów koron przedstawia sumę 900 milionów marek, czyli przy kursie zamiennym 1 zł. = 1.800.000 marek zaledwie 500 złotych. Państwo zyskało więc 500 złotych, a straciło 10 milionów złotych. To był, nie wiem jak nazwać, brak przewidywania.</u>
<u xml:id="u-20.48" who="#AndrzejKędzior">Na zakończenie pozwolę sobie odczytać artykuł „Rzeczpospolitej”, który dotyczy Górnego Śląska i b. Galicji; bardzo ciekawy, ogłoszony w nr. 187, z 10 lipca:</u>
<u xml:id="u-20.49" who="#AndrzejKędzior">„Wcielając Śląsk do Rzeczypospolitej, podjęliśmy wielkie zadanie utorowania wytwórczości tego kraju, dróg transportowych i handlowych na wschód i na południe, t. j. tam, gdzie węgiel i żelazo spotykają mniej silną konkurencję innych zagłębi węglowych niż na zachodzie i północy. W sprawie tej mogliśmy zrobić wiele, a nie zrobiliśmy prawie nic. Do dziś największym odbiorcą węgla górnośląskiego są Niemcy. W ostatnim miesiącu znów sprowadziły przeszło 100.000 wagonów, t. j. pięćdziesiąt kilka procent produkcji. Bez zbytu w Niemczech połowa kopalń górnośląskich musiałaby stanąć.</u>
<u xml:id="u-20.50" who="#AndrzejKędzior">Gdyby rządy polskie znajdowały się w ręku ministrów niemieckich, to za tych 5 lat powojennych jużby kanał Śląsk — Dniestr — Prut był skończony i węgiel śląski paliłby się pod kotłami czarno i śródziemnomorskich parowców. Kanałem tym szłaby ruda żelazna i kopalniaki w drugą stronę. Byt kopalń nie zależałby wyłącznie od tego czy w Ruhrze strajkują lub nie, czy koleje niemieckie gromadzą rezerwy węglowe na wszelki wypadek lub nie.</u>
<u xml:id="u-20.51" who="#AndrzejKędzior">Częstokroć ma się wrażenie, że wzrok naszych ekonomistów w warszawskich urzędach sięga po Łódź i Dąbrowę z jednej, a po Białystok z drugiej strony, bo inaczej trudnoby sobie wytłumaczyć, że w składzie rady nadzorczej Banku Polskiego Małopolska jest nieobecną, a właśnie te południowe lekceważone prowincje Rzeczypospolitej są jedną z podstaw jej gospodarczej przyszłości i mocarstwowego stanowiska. Czyż nie o wiele mniej warci jesteśmy bez ropy naftowej, soli kuchennej i potasowej i tych innych kopalni, któremi ręka Opatrzności hojnie obdarzyła polskie Podkarpacie”.</u>
<u xml:id="u-20.52" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Prauss.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#KsaweryPrauss">Wysoka Izbo! Pierwszy raz przystępujemy do rozpatrywania budżetu, co do którego mamy nadzieję, że będzie miał realne znaczenie. Przezwyciężenie trudności, związanych z przedstawieniem tego budżetu, bezwarunkowo zawdzięczać musimy przedewszystkiem p. Premierowi Grabskiemu. Jednakowoż drogi, któremi p. Premier idzie i dalej iść zamierza w kierunku uzdrowienia naszych stosunków ekonomicznych, często dążą po linii najmniejszego oporu. Jak w okresie inflacji tak samo i teraz uzdrowienie naszych stosunków ekonomicznych spoczywa dalej przedewszystkiem na barkach klas pracujących.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#KsaweryPrauss">Podatki pośrednie oraz podatek obrotowy, który w istocie jest także podatkiem pośrednim, sprawiają, że drożyzna wzrasta, że produkty pierwszej potrzeby wysoko opodatkowane temi dwoma podatkami są niedostępne dla szerokich warstw ludności i że kraj nasz jest w tej chwili krajem największej drożyzny w Europie. Widzimy brak zdecydowanej walki z tą drożyzną i brak ogólnego programu polityki gospodarczej w związku z polityką skarbową. Kryzys i bezrobocie wzrasta. Według słów przed kilku dniami przez p. Ministra Pracy wypowiedzianych mamy 145.000 bezrobotnych. Są to bezrobotni zarejestrowani. Istotna rzeczywista ilość bezrobotnych jest znacznie większa. Pozatem mamy olbrzymią ilość robotników, którzy pracują tylko dwa lub trzy dni w tygodniu.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#KsaweryPrauss">Tutaj już wskazywali pp. senatorowie przedmówcy na różne sposoby zaradzenia przynajmniej częściowego tej klęsce. Niestety wskazywano te drogi, które idą w kierunku dalszego obciążenia i dalszego spychania na barki klas pracujących ciężaru uzdrowienia naszych stosunków ekonomicznych. Ci panowie, którzy przemawiali w tej sprawie, wskazywali na konieczność zwiększenia intensywności pracy, powiększenia długości dnia roboczego. Byli to przedstawiciele kapitału. Nie wskazywali oni tych środków, które są przedewszystkiem w rękach kapitału, a mogłyby powiększyć produkcyjność pracy i zmniejszyć klęskę kryzysu i bezrobocia. Dla intensywności pracy przedewszystkiem potrzebny jest warsztat odpowiednio zorganizowany i administrowany, stojący na odpowiednim stopniu technicznej doskonałości. Panowie nie mówili o tem, że obowiązkiem kapitalistów jest uruchomić w kraju kapitały, które posiadają zagranicą. Panowie nie mówili o tem, że jednak toby było odpowiedniejsze niż żądać od robotników, aby zgodzili się na powiększenie dnia roboczego.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#KsaweryPrauss">P. s. Szarski powiedział, że jesteśmy dyletantami, ponieważ rozpoczęliśmy od reform społecznych. Jak to prędko zapominają Panowie wydarzenia z przed kilku lat! Panowie zapominają, że wielka wojna światowa zmieniła gruntownie stosunki między kapitałem i pracą. Panowie zapomnieli, że uchwalenie reform społecznych. było koniecznością także dla Panów, to nie był dyletantyzm. Wyrazem zmiany stosunków pomiędzy kapitałem i pracą zaraz na początku rokowań pokojowych było to, że zostało utworzone Międzynarodowe Biuro Pracy, że została przyjęta zasada, iż na przyszłość nie ma być dyktatury kapitału, iż na przyszłość i praca powinna mieć swoje należne prawa. Wymownem świadectwem tego stało się, że rządy kapitalistyczne nie protestowały przeciw temu, że na czele Międzynarodowego Biura Pracy stanął socjalista, który dotąd jest dyrektorem tego biura. To było uznanie dla pracy. Było ono również przez panów złożone, bo panowie zrozumieli wtedy, że ten szary obywatel, pracujący czy to w fabryce, czy pracujący ciężko na roli, że on, broniąc swego Państwa, swojej Ojczyzny, uświadomił sobie, że on też ma prawa w Państwie i to prawa nie tylko w dziedzinie politycznej, ale tak samo w dziedzinie ekonomicznej, prawa, które powinne go chronić od przewagi, którą w życiu ekonomicznem ma kapitał.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#KsaweryPrauss">Obecnie Panowie chcą cofnąć się z tej drogi. Nie tylko Panowie. Wogóle w całej Europie odbywa się próba cofnięcia się, odbywa się ofensywa kapitału przeciw zdobyczom klasy robotniczej. Wyzyskuje się każdy moment, każdą trudność ekonomiczną, aby wytłomaczyć ogółowi, że innego rozwiązania niema. W tym momencie, kiedy rządy Francji i Anglii zapowiedziały, że wniosą do ratyfikacji konwencję waszyngtońską o 8-godzinnym dniu roboczym, w tej chwili, kiedy w interesie Francji i Anglii leży ułożenie stosunków w ten sposób, żeby ten powiększony dzień roboczy w Niemczech jak najkrócej panował i żeby Niemcy jak najprędzej wróciły do normalnych stosunków pracy, w tym momencie Rząd nasz, który uległ tym razem całkowicie wpływom kapitału i to obcego, niestety, jednak popierany przez bardzo wybitnych obywateli polskich, wprowadził 10-godzinny dzień pracy w hutach śląskich. Stało się to pomimo obietnic p. Premiera Grabskiego, że zdobycze społeczne robotników będą uszanowane. Pośpiech, z jakim to zostało zrobione, tłomaczyć sobie można także tem, że w razie uchwalenia 8-godzinnego dnia pracy, czyli ratyfikacji konwencji waszyngtońskiej we Francji i Anglii, krok przeciwny u nas byłby trudniejszy.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#KsaweryPrauss">Pomimo tej słabości p. Premiera Grabskiego, który zgodził się na tego rodzaju rozporządzenie, skłonni jesteśmy oddzielić tę działalność p. Premiera od działalności jego jako Ministra Skarbu. Nie widzimy w tej chwili człowieka, któryby z równą energią w teraźniejszych naszych stosunkach i przy teraźniejszem ustosunkowaniu sił politycznych mógł zadanie swoje w dziedzinie sanacji Skarbu lepiej prowadzić. Z tego powodu p. Grabskiemu, jako Ministrowi Skarbu, gotowi bylibyśmy udzielić votum zaufania i uchwalić mu budżet. Ale skład gabinetu jest tego rodzaju, że nam to uniemożliwia.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#KsaweryPrauss">Bardzo odpowiedzialną jest jakakolwiek krytyka wymiaru sprawiedliwości. Jednak niestety muszę tutaj podnieść sprawę, która nie znalazła odpowiedniego odgłosu w naszych izbach. Sprawa prokuratora krakowskiego Sozańskiego musiała być tak bolesną dla wszystkich, którzy szczerze pragną utrzymania powagi sądu polskiego, że powinna była wywołać oburzenie we wszystkich obozach. Prokuratora tego nie można traktować jako jakiegoś zwykłego urzędnika podległego ministrowi, urzędnika który siedzi sobie gdzieś na końcu świata, może zrobić głupstwo, a minister jest za niego tylko pośrednio odpowiedzialny, jak wogóle za czyny wszystkich urzędników. To była sprawa zupełnie innego rodzaju. W sprawie tak ważnej jak proces krakowski, prokurator musi być traktowany jako mąż zaufania ministra i przez każdego ministra tak musiałby być traktowany. Wiemy o tem, że instrukcje otrzymywał prokurator stale z Warszawy od tegoż ministra i z tego powodu odpowiedzialność jest tu bezpośrednia. P. Minister Sprawiedliwości, gdyby miał poczucie odpowiedzialności, na drugi dzień podałby się do dymisji. I gdyby w nas rzeczywiście było to poczucie nie zagłuszone walkami partyjnemi, poczucie, że powaga sądu powinna być uszanowana, to p. Minister Sprawiedliwości nie mógłby tu zjawić się ani na chwilę na ławach ministerialnych.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Głos: Zupełnie słusznie.)</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#KsaweryPrauss">Jeżeli przejdę na teren Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to tutaj przedewszystkiem muszę zwrócić uwagę na pewną praktykę, która niestety zaczyna się u nas zakorzeniać. Mianowicie przy pewnych ekscesach w centrach przemysłowych, które oczywiście nie mogą być pochwalane, ale które są wynikiem rozgoryczenia mas pracujących w ciężkiej ekonomicznie chwili, którą kraj przeżywa, w tym momencie utrwala się praktyka, że takie ekscesy rozstrzyga się silą i rozprawy często bywają krwawe. Proszę Panów, to jest rezultatem zdziczenia wojennego. Jeżeli przed wojną usłyszeliśmy, nawet w tej Rosji, naturalnie pomijam okresy rewolucyjne — jeżeli usłyszeliśmy, że gdzieś było zastrzelonych lub poranionych kilku ludzi, to reagowaliśmy na to zupełnie inaczej niż teraz. Teraz mamy jeszcze ciągle w pamięci te miliony ludzi okrwawionych podczas wojny światowej i dla nas życie ludzkie ma teraz cenę bez porównania mniejszą. To jest rezultat zdziczenia powojennego. Do czego to doprowadza? Kula jest złym środkiem pedagogiki społecznej, kula skierowana do robotników, bezrobotnych, nędzarzy, nie wzbudza ani poszanowania do władzy, ani nawet nie wzbudza strachu. Ona obudzą nienawiść do władz i do państwa. Te rzeczy lekceważy się wtedy, kiedy jest się silniejszym, jednakowoż jest wielkiem ryzykiem takie środki wprowadzać jako stałą metodę do życia państwowego.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#KsaweryPrauss">Druga sprawa, którą chciałem poruszyć, a która dotyczy spraw wewnętrznych, to jest sprawa tu już tyle razy poruszana — administracji naszej na kresach. Ta sprawa jest, wydaje się, jedną z największych bolączek naszych. Czy p. Minister Spraw Wewnętrznych może wykazać, że w tej sprawie, w tej jednej z najważniejszych bolączek naszych rzeczywiście cośkolwiek zdziałał? To co się działo przed objęciem urzędowania przez obecnego p. Ministra Spraw Wewnętrznych, dzieje się i obecnie na Kresach wschodnich.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#KsaweryPrauss">Nie będę tutaj poruszał naszych niedomagań na terenie spraw zagranicznych ponieważ, jak wiadomo, p. Minister Spraw Zagranicznych jest w stanie dymisji, więc poczekamy, kto będzie jego następcą.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#KsaweryPrauss">Musze zwrócić uwagę, przechodząc do Ministerstwa W. R. i O. P., na oświadczenie p. Ministra, złożone na jednem z niedawnych posiedzeń Sejmu. Nie. będę poruszał spraw oświaty, ponieważ przy szczegółowej dyskusji nasz mówca te sprawy dokładnie omówi, ale tutaj muszę zwrócić uwagę na sprawę zasadniczą, to jest na sprawę stosunku p. Ministra W. R. i O. P. do spraw Senatu i Sejmu. P. Minister powiedział, że my będziemy mieli z konkordatem do czynienia wtedy, gdy otrzymamy ten konkordat do ratyfikacji. Uważam, że tego rodzaju stanowisko jest niezgodne z duchem Konstytucji i z ustrojem parlamentarnym, a to dlatego, że zawieranie każdego lak ważnego traktatu bezwarunkowo musi podlegać w ten lub inny sposób kontroli, aby treść jego była zgodną z opinią izb ustawodawczych. Ponieważ w chwili ratyfikacji zmiana traktatu jest wogóle bardzo trudna, więc z, tego powodu wszędzie istnieje praktyka, że o treści traktatu, o kierunku, w jakim traktat jest zawierany, minister informuje izby ustawodawcze.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#KsaweryPrauss">Przejdę do sprawy bardzo ważnej przy wykonaniu budżetu i wogóle przy sanacji Skarbu, to jest do sprawy oszczędności. Ta sprawa oszczędnościowa jest u nas dziwnie załatwiana. W Anglii, kiedy, o ile pamiętam, budżet został zmniejszony o 40%, do wypracowania projektu oszczędności powołano ludzi, którzy odznaczyli się, jako wybitni administratorowie i organizatorowie, najlepsze siły z całego Państwa. Nasz komisarz oszczędnościowy, który niewiadomo z jakiego tytułu doszedł do tego stanowiska, okazał na tem stanowisku kwalifikacje drobnego rachmistrza, ale wcale nie objawił kwalifikacji wielkiego administratora i organizatora. Należało tego oczekiwać. Do tej kariery doszedł częściowo po drabinie ordynackiej, a częściowo po drabince tajnej organizacji narodowej i mógł być bardzo zasłużonym na jednem i drugiem polu, ale wiemy, że ordynacja należy do majątków gorzej u nas administrowanych i zorganizowanych, a tajna organizacja nie może być wzorem dla, organizacji państwowej. Do kierowania tą sprawą należy powołać ludzi, którzy wykazali w swej pracy dotychczasowej wysokie kwalifikacje organizatorów i administratorów. Redukowanie urzędników jest rzeczą bardzo łatwą, skreślanie z budżetu pewnych pozycji też nie jest trudne, ale tu trzeba zmienić do gruntu organizację, która u nas jest jeszcze bardzo wadliwa. Ilustracji nie będę dawał, bo szanowny mój przedmówca, p. s. Kędzior, dawał takie przykłady, że pomnażać je byłoby zupełnie zbyteczne. My przeznaczamy sumy poważne na oświatę i pragniemy jeszcze dalej je powiększać, ale jeżeli zbadamy szczegóły, przez p. s. Kędziora przytoczone, które ja znam także, to mogą one wzbudzić myśl, że nasza administracja jest przynajmniej dwa razy droższa, niż powinna być, i na to, aby to usunąć, trzeba nietyle redukować, ile raczej zupełnie tę organizację zmienić. Tutaj niejednokrotnie tę sprawę stawiano, ale rezultatów poważnych nie widzimy. T z tego powodu sprawa musi być postawiona w inny sposób, mianowicie, należy oddać tę rzecz w ręce ludzi, którzy rzeczywiście potrafią organizację i administrację gruntownie ulepszyć. Jest to bezwzględnie konieczne, aby budżet tegoroczny i budżet przyszłoroczny mogły być rzeczywiście realne.</u>
<u xml:id="u-22.13" who="#KsaweryPrauss">Wobec tego wszystkiego co powiedziałem, i wobec składu Ministerstwa, nie możemy temu Ministerstwu w tym składzie udzielić zaufania, i wobec tego w konsekwencji głosować musimy przeciw budżetowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma s. Banaszak.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#JanWoźnicki">W takim razie udzielam głosu s. Krzyżanowskiemu.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Wysoki Senacie! Głównym warunkiem dobrego budżetu jest stabilizacja stosunków. Tej strony rzeczy nie podkreślono w dzisiejszej dyskusji, dlatego chcę na nią wskazać. Czy można powiedzieć, że stosunki w Polsce są ustabilizowane, jeżeli nawet taka kwestia, jak kwestia granic Polski, jeszcze ma być wniesiona w tym roku na sesję Ligi Narodów we wrześniu? Ja nie wiem, czy wszystkim Panom jest wiadome, że w tej sprawie w roku zeszłym jeszcze na ogólnem zgromadzeniu Ligi Narodów zapadła decyzja, iż kwestie prawidłowości decyzji Ligi Narodów, rozgraniczenia między Litwą a Polską, sprawa granic, ustanowionych przez Radę Ambasadorów, mają być jeszcze raz rozpatrywane na tegorocznej sesji Ligi Narodów, a mianowicie Liga ma decydować, czy nie oddać tej sprawy pod sąd Trybunału Międzynarodowego w Hadze.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#BronisławKrzyżanowski">Jeżeli do tego doszło, że ta sprawa wchodzi w tym roku na porządek dzienny, że wyznaczono nawet referenta do tej sprawy, to, proszę Panów, zdaje mi się, że nie można mówić, iż stosunki są ustabilizowane, a więc, że Polska może cieszyć się i nazewnątrz tem zaufaniem, które jest pierwszorzędnym warunkiem do tego, żeby mieć dobre finanse. W sprawie tej można i trzeba oskarżać rząd, który w zeszłym roku był u władzy, że o tej sprawie doniósł opinii Polski w takiej formie, że właściwie mówiąc, niewiadomo było, jak ta sprawa stoi, bo w takiej formie, w jakiej ją teraz komunikuję, ani prasa, ani Ministerstwo tych rzeczy nie podawało.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#komentarz">(Głos: Zdaje mi się, Panie Senatorze, że Pan jeden w całym świecie wie o tem.)</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#BronisławKrzyżanowski">Nie ja jeden wiem o tem, wie o tem i Rząd, ale nic nie mówi, a przynajmniej nie mówił rząd zeszłoroczny i nie wiadomo dotychczas, co Rząd w tej sprawie przedsięweźmie. Opinia polska jest spokojna, że Wilno jest polskie, że sprawa załatwiona, ale my wilnianie bardzo się obawiamy.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#BronisławKrzyżanowski">Zresztą, jeżeli przypuścić, że rząd polski mało w tej sprawie zawinił i że wszystkiemu jest winna ogromna energia rządu litewskiego, to w każdym razie, pod względem wewnętrznym, pod względem tego, co rząd powinien robić, a nie robi — rząd jest winien. Prawie codzień czytamy w pismach, prawie codziennie dowiadujemy się o bandyckich napadach na granicy wschodniej. Jeżeli mamy takie zjawiska, jak napad na miasteczko Wiszniew, gdzie 27 ludzi opanowało całe miasteczko, jeżeli policjanci nasi przechodzą przez granicę do kraju sowietów, jeżeli mamy niedołężnych starostów, którzy nie są w stanie tych rzeczy ukrócić, jeżeli na kresach są postoje wojskowe, które się tak zachowują, że tylko budzą niechęć naszej ludności, to nie możemy powiedzieć, że Rząd nie jest winien, i że stosunki są ustabilizowane. Tak nie jest. Niech Panowie wezmą to pod uwagę, jakie to wrażenie wywołuje zagranicą. Zagranicą wyrabia się przekonanie, że Państwo Polskie nie jest w stanie opanować bandytów. Przecież ta sprawa krzyczy i woła. Ja wiem, że się coś nie coś robi w tej dziedzinie, ale robi się zamało. Czytaliśmy o ostatniem zabójstwie Szaryna...</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#komentarz">(Głos: A wczoraj komisarza.)</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#BronisławKrzyżanowski">...to w związku z napadem na Wiszniew. Policja rzuciła się w pościg za bandytami, bandyci uszli, a komisarz jest zabity.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#BronisławKrzyżanowski">Potrąciłem o dwie dziedziny, ale to nie wszystko. Niema takiego ministerstwa i niema takiej dziedziny, któraby była w porządku w stosunku do naszych kresów. Pomijam zagadnienie szkól początkowych dlatego, że to będzie obiektem specjalnej naszej dyskusji, ale weźmy taki wileński uniwersytet. O tym uniwersytecie parokrotnie już mówiłem, ale ciągle uważam za potrzebne podkreślać, że dotychczas niema tam katedry języka białoruskiego i litewskiego. I co się dzieje wskutek tego? Oto dzieje się to, że wychowankowie średnich szkół białoruskich wędrują do Pragi, do Szwajcarii i Włoch, do Mińska i na Łotwę do Rygi, tam się kształcą na naszych wrogów i po kilku latach wrócą wykształceni i uświadomieni jako nasi wrogowie. Nasze Ministerstwo nic nie robi w tej dziedzinie, aby wychowanków średnich zakładów naukowych białoruskich przyjmować do naszych szkół. Nieraz sami przychodzili do mnie i prosili o to, aby wyrobić im przyjęcie do polskich wyższych zakładów. Proszę Panów, ale moje zabiegi są na nic. Czy to jest stabilizacja stosunków? Czy to jest coś takiego, co wyrabia nam dobre imię zagranicą?</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#komentarz">(S. Godlewski: Przyjmują Białorusinów do naszych uniwersytetów.)</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#BronisławKrzyżanowski">Tak, ale tych, którzy skończyli polskie gimnazjum, a gdy który ukończy gimnazjum białoruskie, to nie przyjmują go, Panie Profesorze.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#komentarz">(Głos: Gdy ukończy rządowe gimnazjum, to go przyjmą.)</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#BronisławKrzyżanowski">Znam doskonale te objaśnienia. Byłem kilka razy w Ministerstwie Oświaty i wiem o tem doskonale, że oni nie mogą być przyjmowani na uniwersytety nasze, bo te gimnazja białoruskie są prywatne. A przecież ta formalna strona rzeczy nie przeszkadza przyjmować ich w Czechach i wszędzie zagranicą, nie przeszkadza to Czechom i Rosji kształcić tę młodzież na wrogów Polski, ale nam ta formalność przeszkadza ich kształcić na przyjaciół Polski, jest to dziwne stanowisko Ministerstwa. Wszystkie uniwersytety europejskie przyjmuj ich.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#komentarz">(Głos: We Lwowie kształcono ich na przyjaciół.)</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#BronisławKrzyżanowski">We Lwowie Białorusinów nie było wcale. Według mego zdania błędem grubym Ministerstwa jest to. że Rząd Polski nie utworzył uniwersytetu ukraińskiego. A co się tyczy młodzieży białoruskiej, to od nas zależy, żeby była przyjaciółmi Polski, a my pozwalamy ich kształcić na naszych wrogów i to kształcić w ten sposób, że daje się w Pradze tak bogate stypendia, iż mogą utrzymywać tam swoje rodziny.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#BronisławKrzyżanowski">Przechodzę następnie do innej dziedziny. Weźmy reformę rolną. U nas na wschodzie te stosunki załatwiają się w ten sposób, że się tylko budzi szereg narzekań, przedewszystkiem związanych z wadliwem postawieniem zagadnienia o osadnictwie.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje marszałek).</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#BronisławKrzyżanowski">Teraz co do Ministerstwa Kolei. Przecież ważnym warunkiem podniesienia naszego kraju, podniesienia Kresów wschodnich jest budowa choćby jednej linii kolejowej. Odrazu by się życie ożywiło i zniknęłyby te wszystkie braki, jakie w tej chwili istnieją. Rozumiem, że te wszystkie rzeczy związane są z większemi wydatkami, z większemi kosztami, ale tu słuszność miał jeden z senatorów, który mówił, że są wypadki, gdzie hojność właśnie jest oszczędnością. Zwrócę uwagę na politykę, jaka istnieje w kraju sowietów. Zapewne Panom wiadomo, że w Rosji naogół jest źle pod względem ekonomicznym i każdym innym. Ale w pasie przyfrontowym, na zachodnich kresach sowieckich właśnie jest inaczej. Cały wysiłek jest włożony w to. żeby postawić szkolnictwo wysoko, żeby ludność korzystała z kredytu, żeby nie było biedy i nędzy, żeby się odbywała odbudowa. Cały wysiłek, a przynajmniej ogromny wysiłek tamtego państwa jest zwrócony na to, aby pokazać naszym kresom, że tam jest daleko lepiej. A co u nas w tym kierunku się robi? Czy hojność i wydawanie pieniędzy w tej dziedzinie nie jest wskazane, czy nie doprowadziłoby do uspokojenia i stabilizacji stosunków?</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#BronisławKrzyżanowski">Mowa jest o budżecie i o równowadze. Oczywiście to jest potrzebne, ale niema żadnego poważnego ekonomisty w Europie i niema takiego kongresu, któryby na ten temat obradował i nie powiedział: inflacja jest szkodliwa, mnożenie pieniędzy jest niedopuszczalne, jest zgubą państwa, z wyjątkiem jednego wypadku, kiedy chodzi o odbudowę. Ja bynajmniej nie nawołuję do drukowania jaknajwiększej ilości złotych na to, aby przeprowadzić zarządzenia, które, zdaniem mojem, są warunkiem spokojnego ekonomicznego rozwoju i dobrego budżetu w Polsce, nie nawołuje, tylko wskazuje, że wysiłek dla podniesienia kresów wschodnich, wysiłek o ile możności największy jest koniecznością, której pominięcie prowadzi do stosunków nieustabilizowanych, czyli do takich, które przynoszą ze sobą brak zaufania jak wewnątrz, tak i nazewnątrz.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Banaszak.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#AntoniBanaszak">Wysoki Senacie! Przez przemówienia niektórych mówców, według mego zdania, wiało zbyt wiele pesymizmu. Ja nie mogę podzielić myśli p. s. Zdanowskiego, że umiejętność organizacji w naszym przemyśle wobec wynalazków niemieckich nie będzie mogła podążyć za przemysłem obcym, innemi słowy, że my nie będziemy mogli w przemyśle konkurować z innemi narodami, że przemysł nasz zupełnie umrze, zniknie i będziemy narodem bez przemysłu. Ten sam pesymizm przebijał z mowy szanownego p. s. Szarskiego, który nam piękny wykład profesorski wypowiedział o tem, jak to będzie w Państwie dobrze, gdy będzie kapitał, gdy będzie kredyt. Ale niestety nie dał nam s. Szarski żadnej wskazówki, żadnego lekarstwa, jakby właśnie zrobić, żeby utrzymać, żeby rozwinąć ten przemysł polski. Czy mamy obawiać się tego, żeby przemysł upadł, a z nim naturalnie cierpiały niedolę wielkie masy robotnicze, które w tym przemyśle pracują? Czy nie mamy my, Polacy, żadnej racji mieć pewną dozę optymizmu. Czy nie zajaśniało jakieś słońce nad naszą pracą w Polsce?</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#AntoniBanaszak">Przecież, proszę Panów, trzy ustawodawstwa, trzy systemy demoralizujące, znieprawiające naród polski w czasie niewoli, biurokracja najgorsza., jaka była, która Polską rządziła przez tyle lat, dzielnicowość, wielka megalomania przywódców, wielkie warcholstwo partyjne wszystkich partij — uderzmy się w piersi — przecież jakoś to się zmieniło na korzyść, nastąpiło jakieś odprężenie i jakoś prawie że wszystkie partie zaczęły rozumieć interes Państwa Polskiego. Czy nie jest to postęp? Czy nie mamy mieć nadziei, że będzie lepiej? A ten dyletantyzm, o którym mówią zagranicą i my, my na tę zagranicę powinniśmy patrzeć z trochę większą pewnością siebie, z pewną dumą narodową, przecież ten dyletantyzm, wskutek którego każdy bezrobotny mógł zostać starostą, artysta malarz generałem, pianista prezesem ministrów, to się dziś jakoś kończy na korzyść Polski. Dawniej umyślnie stawiano ludzi skądinąd bardzo dobrych na miejscach nieodpowiednich, generała inżynierii robiło się komendantem dywizji jazdy, jak dziś inspektorem jazdy artylerzystę. Lecz to się pomału kończy w Polsce i przychodzi praca rzeczowa, rozsądna, praca twórcza dla Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#AntoniBanaszak">A przecież Polska wojnę bolszewicką wygrabi i teraz Polska poprawiła swoją walutę, uzdrowiła walutę własną siłą bez żadnej pomocy, Polska odprężyła walki partyjne. Polska patrzy na interes Państwa, no, i uchwaliła podatki, których Sejm Ustawodawczy nie uchwalił, a żaden rząd nie chciał ich zaproponować, bo każdy rząd myśli. że będzie wieczny i boi się niepopularności, boi się wyborów. Jednak teraz podatki są uchwalone, jest stabilizacja, nastąpiło cięcie chirurgiczne, teraz ten organizm ma wyzdrowieć, lecz żaden chory odrazu nic wyzdrowieje. Jedni mówią, że dobrze oddycha, ale źle się karmi, żołądek nie w porządku, ale ja mam nadzieję, że ten chory wyzdrowieje i on musi wyzdrowieć, bo my tego chcemy, naród polski tak chce, a jest przecież bogaty. Jeżeli zaś nie wyzdrowieje, to tylko my będziemy temu winni, nie kto inny, nie zagranica, bo jest rzeczą oczywistą, że nikt nikomu nie pożycza pieniędzy, dopóki nie ma zaufania. A teraz naszą rzeczą jest, żeby to zaufanie dla Państwa zdobyć i my je stworzymy.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#AntoniBanaszak">Teraz krzyczą na Grabskiego: strawić go nie mogę! Kto tak krzyczy? Paskarz, czarnogiełdziarz, lichwiarz, pokątny kupiec, jakiś pośrednik handlowy, krzyczą także te towarzystwa akcyjne, które wyrastały jak grzyby w lesie po pięknym deszczu, a nie miały żadnego kapitału. Krzyczy ta cała hołota, która właściwie nie wytwarzała żadnych wartości ekonomicznych ani przemysłowych, która na niczem chciała budować wielką potęgę gospodarczą, ci krzyczą na Grabskiego: huzia! — strawić go nie mogą. Ci ludzie muszą zginąć z powierzchni ziemi, muszą ostać się tylko uczciwi i rzetelni przemysłowcy, porządni kupcy, porządni kalkulatorzy, którzy prowadzą księgi i gospodarstwo opierają na racjonalnych podstawach. Krzyczą ci, którzy dostawali od Państwa pieniądze: gdzie jest ta dojna krowa? Lecz Bank Polski nie jest na to, ażeby dawał kredyty. A więc przychodzi teraz to uzdrowienie, przychodzi kryzys gospodarczy, jest brak kapitału, brak kredytu naturalnie.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#AntoniBanaszak">Mówi się: zagranica nie ma do nas zaufania! Są dwie przyczyny, dla których zagranica nie może mieć do nas zaufania, i pod tym względem musi nastąpić rewizja w obu ciałach ustawodawczych, musimy zrobić rachunek sumienia. Racją jest, że uchwalaliśmy trochę za pochopnie ustawy, nie uwzględniając praw nabytych, że uchwalaliśmy ustawy, które mają działalność wstecz, ustawy, które są prawami wyjątkowemi, a pamiętajmy, że justycja est fundamentum regnorum, pamiętajmy o tem, że izby ustawodawcze praw nic robią. Proszę Panów, nikt ustaw nie robi, praw się nie robi, prawa są odwieczne, to jest coś świetlanego, nadludzkiego, boskiego, ich nikt naruszyć nie może. My możemy tylko konstatować, ująć te prawa w pewien kodeks, a kto wie czy nie lepiejby było, gdyby kodeksy nie istniały. Więc tego musi się izba ustawodawcza musi się strzec robienia ustaw, które naruszają prawa odwieczne. Ustawy powinne być spiżowe, powinne być acre perennius.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#AntoniBanaszak">Teraz mówi się, że żyjemy wszyscy nad stan, że prowadzimy życie nad stan, że lubujemy się wprost w zbytku. Proszę Szanownych Panów, tu muszę skonstatować, że stopa życiowa we wszystkich sferach, w calem społeczeństwie podniosła się.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Szczególnie u bezrobotnych.)</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#AntoniBanaszak">Każdy z nas musi pamiętać o tem, żeby w swojej własnej gospodarce zastosować to, czego wymagamy od budżetu państwowego, mianowicie: dochodzie żyj z rozchodem w zgodzie.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#AntoniBanaszak">Trzecia ważna przyczyna, dla której niektórzy szanowni przedmówcy obawiają się, czy ta reforma skarbowa, czy ten budżet nie będzie zachwiany, to jest to, że u nas niema organizacji pracy. Słusznie, trzeba ją zorganizować. Słyszeliśmy u p. Marszałka Senatu bardzo dobry, interesujący wykład o psychotechnice w pracy, o produktywności. Ale, Szanowni Panowie, nie trzeba popełniać jednego kolosalnego błędu, nie trzeba mówić, że wszystko jest winą robotników, nie trzeba wszystkiego kłaść na karb 8-godzinnego dnia pracy. Nie będę się dłużej nad tem rozwodził, bo bardzo ładnie o tem mówił mój przedmówca; poruszę tylko te kwestie, które zauważyłem, a które trzeba naprawić. Trzeba zorganizować, zrekonstruować tę technikę i organizację pracy, ażeby ta produkcja była tańsza, a koszty mniejsze — przedewszystkiem u góry, u władz centralnych, w zarządach, w radach nadzorczych. Pytam: czy tam gratyfikacje dla członków zarządów, rad nadzorczych nie są zaduże, czy potrzeba takich dużych biur wspaniale urządzonych, czy potrzebne są odrazu te automobile? Ja znałem bardzo wiele przedsiębiorstw, które wysyłały swoje okręty za morza, a pracowały w jednem biurze, jednej kancelarii, na jednej maszynie.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#AntoniBanaszak">A u nas się wszystko rozpanoszyło, rozwielmożniło, wszystko się urządza pałacowo. Trzeba wejrzeć w te wyższe warsztaty pracy, które przez to, że się tak po wielkopańsku urządzają, mnożą koszty produkcji, a wskutek tego i drożyznę. Niech Panowie pomyślą o tych sferach, a nie składają wszystkiego na karb robotnika.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#AntoniBanaszak">Albo inwestycje: Czy przemysłowcy pamiętali o inwestycjach? Teraz mówią: mamy kiepskie maszyny, nie możemy nadążyć. Ale czy pamiętali o tych inwestycjach i o tem, aby ulepszać maszyny wtedy, kiedy mieli tani pieniądz? Nie, wtedy kupowali sobie wille lub szli na wieś i chcieli być dziedzicami, nie mając pojęcia o gospodarstwie, a to majątku gospodarczego nie podnosi, bo każdy powinien pozostać przy swoim zawodzie.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#AntoniBanaszak">Jedna rzecz jest bardzo przykra, to jest to, że znowu te szerokie masy cierpią właśnie w tym okresie, kiedy państwo przychodzi do siebie. Jest kolosalna bieda wśród robotników, jest bezrobocie i nędza pcha te masy do komunizmu. Mam poważne obawy, czy p. Grabski, który okazał się takim mistrzem w uzdrowieniu waluty, zajmie dość energiczne stanowisko wobec przemysłowców. Czy wrócą do kraju całe majątki ulokowane zagranicą, czy wrócą wszystkie dolary i czy da sobie radę z sabotażem, bo jestem przekonany, że przemysłowcy uprawiają jawny sabotaż, a zwłaszcza czy da sobie radę z niemieckimi przemysłowcami na Górnym Śląsku, czy ich chwyci za łeb i pokaże, że my jesteśmy panami, że my mamy coś do gadania, a oni mają pracować jak należy dla Państwa i przemysłu polskiego. Musi nastąpić przedewszystkiem nostryfikacja przemysłu: główne domicilia wielkiego przemysłu muszą znajdować się nie w Berlinie, gdzie się robi tranzakcje na cały świat, a pieniądze idą wprost do Berlina tak, że my nie mamy możności stwierdzić rozchodu i dochodu, lecz w Polsce musi być główne domicilium przemysłu. Głosować będziemy za budżetem, żądając jednak od p. Ministra Grabskiego energicznego zabrania się do opornego, sabotującego przemysłu.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#AntoniBanaszak">Ogólna polityka wcale nas nie zadawala. Trzeba zerwać z bandytyzmem i zwalczać go.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#komentarz">(Głosy: Co to znaczy zerwać z bandytyzmem? Z jakim bandytyzmem?)</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#AntoniBanaszak">Trzeba zwalczać bandytyzm, bo w Polsce wojny niema, a Państwo Polskie powinno mieć moc i siłę, żeby nie pozwolić np. na takie rzeczy na kresach, o jakich czytaliśmy dziś w gazetach. Niech p. Minister Grabski pamięta, że tylko energiczna i wytrwała jego praca doprowadzi do celu, a te stronnictwa, które przedstawiają ludność bogatą i majętną, niech pamiętają, że trzeba patrzeć na dobro Polski nie przez okulary partyjnego swego interesu, nie przez amitie a la bourse, tylko że jak inni dali krew dla ojczyzny, tak te sfery powinne dać majątek dla niej i pracę robotnikom. Nie trzeba nadużywać cierpliwości i dobroduszności tych robotników polskich, którzy stoją na gruncie narodowym, którzy są patriotycznie usposobieni, nie trzeba ich doprowadzać do rozpaczy i nędzy, bo to jest podatny grunt do agitacji komunistycznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Dyskusja ogólna wyczerpana. Przystępujemy do dyskusji szczegółowej. Rozdział 1 brzmi: Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! Dyskusja budżetowa nad pierwszą częścią budżetu, to jest nad budżetem Prezydenta Rzeczypospolitej, musi obracać się w innych ramach, niż rozprawa nad innemi częściami. Konstytucyjne stanowisko Prezydenta Rzeczypospolitej jest zupełnie inne niż konstytucyjne stanowisko ministrów. Prezydent Rzeczypospolitej na mocy Konstytucji, a to jeżeli się nie mylę na podstawie art. 51, nie odpowiada ani parlamentarnie ani cywilnie. Jeżeli więc Prezydent Rzeczypospolitej nie odpowiada za czynności urzędowe parlamentarnie, to oczywiście nie może być jego osoba wciągana w dyskusję. Zasada ta znalazła między innemi swój wyraz w przepisach art. 52 Konstytucji, który mówi, iż Prezydent Rzeczypospolitej otrzymuje uposażenie według przepisów osobnej ustawy. Przepis ten ma niewątpliwie na celu uniezależnienie Prezydenta Rzeczypospolitej od corocznych rozpraw budżetowych. Oczywiście, wyłuszczone zasady konstytucyjne, mogą być w praktyce przestrzegane tylko pod warunkiem, iż za wszelkie czynności urzędowe Prezydenta Rzeczypospolitej będzie ponosił w całej pełni odpowiedzialność Prezes Rady Ministrów, względnie odpowiedni resortowy minister. Ponieważ pod tym względem otrzymaliśmy wiążące zapewnienia, powinniśmy zastosować się zupełnie ściśle do przepisów konstytucyjnych i nie powinniśmy wciągać do dyskusji osoby Prezydenta Rzeczypospolitej, względnie jego przemówień publicznych lub innych czynności urzędowych. Rozprawa nasza winna więc trzymać się ściśle cyfr budżetu Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#JózefBuzek">Budżet uchwalony przez Sejm różni się bardzo znacznie od budżetu wniesionego do Sejmu.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#JózefBuzek">Budżet Prezydenta Rzeczypospolitej miał według projektu rządowego tylko dwa działy, a to dział: „uposażenie Prezydenta Rzeczypospolitej” i dział: „kancelaria cywilna”, w Sejmie został do tego dodany jeszcze dział trzeci mianowicie: „dział gmachów reprezentacyjnych”. Wydatki na gmachy reprezentacyjne wynoszą 801.873 zł., wydatki na uposażenie Prezydenta Rzeczypospolitej zaś tylko 84.585 zł., a więc kwota nadzwyczaj niska. Wydatki na kancelarię cywilną wynoszą 225.684 zł. Do gmachów reprezentacyjnych należą gmachy następujące: 1) w Warszawie Zamek królewski, Belweder i pałac łazienkowski, 2) poza Warszawą zaś należy wymienić Spałę, po tem Racoty w Poznańskiem i pałac w Wilnie. Zamek królewski na Wawelu nie jest do tych gmachów reprezentacyjnych zaliczony, Wawel pozostaje bowiem nadal w budżecie Ministerstwa Robót Publicznych, a zamek w Białowieży pozostaje w budżecie Ministerstwa Rolnictwa, pałac w Białowieży ma być przemieniony na szkołę rolniczą.</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#JózefBuzek">Co się tyczy dochodów, to w dochodach jest przewidziana kwota 165.490 zł. Są to po największej części dochody z pałaców reprezentacyjnych, a więc z ogrodów, z parków, które do tych pałaców należą.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#JózefBuzek">Pozatem jest w dochodach przewidziana kwota mała, ale bardzo charakterystyczna, mianowicie 10.000 zł., jako dochód nadzwyczajny, uzyskany ze sprzedaży dwóch automobili. Prezydent Rzeczypospolitej świeci sam przykładem oszczędności i sam domagał się ograniczenia tak swojego uposażenia, preliminowanego w dziale 1, jako też oszczędności w liczbie automobili oddanych do jego dyspozycji.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#JózefBuzek">Proszę Wysoki Senat o przyjęcie budżetu bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zgłosił. Przechodzimy do następnego rozdziału budżetu: Sejm i Senat.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Kasperowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#MaciejKasperowicz">Wysoki Senacie! Preliminarz budżetowy Sejmu i Senatu na rok 1924 składa się z dwóch części. Pierwsza część obejmuje dochody, druga zaś wydatki. Dochody na rok 1924 preliminowane przez Rząd w sumie 2.299 zł. zostały powiększone przez Sejm do sumy 2.799 zł., czyli powiększone o 500 zł. Dochody powyższe pochodzą ze sprzedaży wydawnictw sejmowych i z czynszu dzierżawnego z ogrodu sejmowego.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#MaciejKasperowicz">Wydatki zwyczajne. Dział pierwszy § 1 obejmuje uposażenie 43 urzędników, 20 stenografów i 69 funkcjonariuszów niższych. Kredyty według przedłożenia Rządu 398.147 zł. zostały powiększone uchwalą Sejmu do sumy 398.611 zł., czyli powiększone o 464 zł. dla wyrównania pewnych drobnych różnic w wynagrodzeniu personelu za pracę w godzinach pozaurzędowych.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#MaciejKasperowicz">Ogólna ilość etatów urzędniczych w Sejmie i Senacie wynosi 43 i 20 etatów stenografów i w porównaniu z r. 1923 została zmniejszona o 2 etaty. Funkcjonariuszów niższych 90, z czego uposażenie 69 zostało objęte paragrafem 1, zaś 21 paragrafami, obejmującemi wydatki rzeczowe, czyli w porównaniu z rokiem 1923, ilość funkcjonariuszów została zmniejszona o 15 etatów. Jeżeli porównać ilość urzędników w biurach izb prawodawczych Polski z ilością urzędników biurowych parlamentów innych państw, to się okaże, iż u nas jest w tym dziale znacznie mniej urzędników niż gdzieindziej. Tak np. w Czechosłowacji na 300 posłów i 150 senatorów jest 125 urzędników i 129 funkcjonariuszów niższych; w Stanach Zjednoczonych 365 urzędników, i w Niemczech 110 urzędników.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#MaciejKasperowicz">§ 2 obejmuje inne wydatki osobowe, a mianowicie remuneracje, zapomogi i umundurowanie. Kredyty według przedłożenia Rządu 9.871 zł. pozostały bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#MaciejKasperowicz">§ 3. Pomieszczenie. Kredyty według przedłożenia Rządu 72.877 zł. zostały powiększone przez Sejm do 79.277 zł., czyli o 6.400 zł. Zwyżka ta została wywołana koniecznością ułożenia nowego kabla elektrycznego w gmachu Sejmowym.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#MaciejKasperowicz">§4. Wydatki biurowe, obejmujące: inwentarz, materiały pisarskie, druki, książki i pisma, telefony, telegramy i porto. Kredyty według przedłożenia Rządu 74.144 zł. zostały powiększone przez Sejm do sumy 84.144 zł., czyli o 10.000 zł. Ta podwyżka idzie na bibljotekę Sejmu i Senatu.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#MaciejKasperowicz">§ 5. Koszty podróży, djety i środki lokomocji. Kredyty według przedłożenia Rządu 17.357 zł. zostały bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#MaciejKasperowicz">§ 6. Wydawnictwa. Kredyty według przedłożenia Rządu 58.000 zł. zostały powiększone przez Sejm do sumy 90.000 zł., czyli o 32.000 zł ze względu na to, że projektowane przez Rząd sumy zostały preliminowane w sumie oczywiście niedostatecznej.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#MaciejKasperowicz">§ 7. Inne wydatki. Kredyty według przedłożenia Rządu 6.012 zł. zostały powiększone przez Sejm do sumy 24.012 zł., czyli o 18.000 zł. na urządzenie higieniczne w gmachu Sejmowym.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#MaciejKasperowicz">§ 9. Djety i delegacje. Kredyty w sumie 4,987,134 zł. zostały uzgodnione z Rządem i przyjęte przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#MaciejKasperowicz">Porównywając wydatki innych państw na utrzymanie parlamentów, które przypadają we frankach na 1 mieszkańca, a mianowicie: Francja (Senat i Izba deputowanych) 33 cent., Belgia 21cent., Czechosłowacja 48 cent, Szwajcaria 22cent., Polska około 20 cent, widzimy, iż Polska na utrzymanie swoich ciał prawodawczych najmniej obciąża swoich mieszkańców. Jeżeli zaś przyjąć pod uwagę, że posłowie i senatorowie w przeważającej części muszą prowadzić dwa domy, płacąc ogromne nieraz sumy za mieszkanie w Warszawie, jeżeli się uwzględni zmniejszającą się według obliczeń teoretycznych, ale znacznie powiększającą się w rzeczywistości drożyzną, co może każdy z nas z własnego doświadczenia stwierdzić, to powinniśmy przyznać, że djety poselskie i senatorskie już obecnie nie mogą wystarczyć na bardzo nawet skromne utrzymanie.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#MaciejKasperowicz">Razem wydatki zwyczajne, według przedłożenia Rządu 5,623.542 zł., zostały powiększone przez Sejm do sumy 5,690.406 zł., czyli zwiększone o 66.864 zł.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#MaciejKasperowicz">Oprócz tego został uzgodniony z Rządem i przyjęty przez Sejm kredyt nadzwyczajny w sumie 100.000 zł. na dokończenie budowy trzypiętrowej oficyny na terytorium Sejmu, projektowanej na 43 ubikacji i przeznaczonej na mieszkania posłów i senatorów.</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#MaciejKasperowicz">Komisja Skarbowo-Budżetowa przyjęła przedłożony preliminarz budżetowy Sejmu i Senatu w brzmieniu sejmowem bez zmian oraz uchwaliła rezolucję treści następującej:</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#MaciejKasperowicz">„Senat wzywa Rząd, aby w budżetach na lata następne rozdzielił pozycje budżetowe przeznaczone na Sejm i Senat: wspólne pozycje należy rozdzielić w stosunku 1 : 4”.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt więcej się nie zgłosił. Proponuję odroczyć dalszą dyskusję do posiedzenia jutrzejszego, które odbędzie się o godz. 4 po poł. Na porządku dziennym będzie dalsza dyskusja nad budżetem Prezydjum Rady Ministrów łącznic z Trybunałem Administracyjnym, dalej nad budżetem Najwyższej Izby Kontroli Państwa, Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych łącznie ze Służbą Zdrowia.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 50 wiecz.).</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>