text_structure.xml 206 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godzinie 4 min. 25 po poł.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów Wincenty Witos, Minister Wyznań Rel. i Ośw. Publ. Stanisław Głąbiński, Minister Skarbu Ignacy Linde, Minister Sprawiedliwości Stanisław Nowodworski, Minister Kolei Żelaznych Leon Karliński, Minister Poczt i Telegrafów — Jan Moszczeński.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram 27 posiedzenie Senatu. Protokół 25 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 26 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Banaszak i Koerner. Listę mówców prowadzi s. Banaszak.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę s. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#MozesKoerner">Interpelacja s. Kaniowskiego i tow. z Klubu P. S. L. Piast do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie wydania zakazu przyjmowania dziewcząt jako zwyczajnych uczennic do szkół zawodowych (przemysłowych).</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#MozesKoerner">Interpelacja s. Kaniowskiego i tow. z Klubu P. S. L. Piast do pp. Ministra Reform Rolnych j Prezesa Rady Ministrów w sprawie skandalicznego stanowiska Jana Żółtowskiego, prezesa Komitetu Likwidacyjnego w Poznaniu.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#MozesKoerner">Interpelacje te prześlę Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#MozesKoerner">Porządek dzienny Panowie otrzymaliście na piśmie. O ile nie usłyszę sprzeciwu, będę uważał go za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#MozesKoerner">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#MozesKoerner">1) Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy w sprawie przyznania kredytu 20 miljardów marek na pomoc rolną w r. 1923 (Druk sejmowy nr. 660). Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Proszę Wysokiego Senatu! Ustawa ta powstają w sposób następujący. W marcu r. b. został zgłoszony w Sejmie wniosek p. Bona i towarzyszy, który się domagał na pomoc dla repatriantów w województwach kresowych 100 miljardów. Ten wniosek uzasadniony był tem, że repatrjanci, którzy zaczęli wracać do kraju od roku 1918, są nadal w bardzo wielkiej nędzy i biedzie, ze wciąż jeszcze wracają z Rosji i że w tym roku 500.000 hektarów jest ziemi nieuprawionej. Dlatego p. Bon proponuje, ażeby dać tę pomoc w formie kupna koni, mianowicie chce, ażeby za 100 miljardów nabyć 50.000 koni. Ta pomoc, jak Wysoki Senat widzi, miała być bardzo skuteczną i bardzo wydatną. Jednak sprawa weszła na porządek dzienny bardzo nieprędko i została zmieniona w ten sposób, ze w Komisji Skarbowo-Budżetowej Sejmu i w Sejmie wypadło traktować ją nie jako wniosek pierwotny, tylko jako wniosek Rządu. Rząd zgłosił propozycję wyasygnowania 10 miljardów, ale stało się to dopiero w maju t. j. wtedy, gdy marka od marca do maja bardzo spadła. P. Bon i inni posłowie domagali się podniesienia tej liczby do 200 miljardów, wciąż mając na względzie tę samą pomoc, którą pierwotnie zamierzali. Rząd obstawał przy 10 miljardach, Komisja podniosła tę sumę do 20 miljardów i Sejm uchwalił pomoc w sumie tych 20 miljardów. Podczas debat już nie było mowy o koniach, tylko wogóle o pomocy i miało się na względzie, że minimalna pomoc dla repatrjantów powinna wynosić 20 miljonów. Stąd rzecz prosta, że z 20 miljardów skorzysta maximum — bo marka spada — 1000 osób, 1000 repatrjantów.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#BronisławKrzyżanowski">Chodzi teraz o pytanie, czy Wysoki Senat ma tę rzecz zatwierdzić czy odrzucić? Aby się zorjentować w sytuacji uważam za konieczne zwrócić uwagę Wysokiego Senatu na art. 10 naszej Konstytucji i na dwie uchwały Sejmu, z których wynika, że żaden wydatek nie może być uchwalony inaczej, jak z tem, że będzie pokryty, i następnie, że zanim nie nastąpi równowaga budżetu, żaden kredyt nie może być uchwalony bez zgody Ministra Skarbu. Na te pytania częściowo już dałem odpowiedź, ponieważ sam Rząd, t. j. wprawdzie nie Minister Skarbu, ale Rząd, wystąpił z propozycją 10 miljardów, a następnie w posiedzeniu Sejmu brał udział Wiceminister Markowski, który dał takie wyjaśnienie:</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#BronisławKrzyżanowski">„Wysoki Sejmie, p. Bon przemawiał tak dobitnie i tak serdecznie, że gdyby tylko Skarb Państwa miał jakąkolwiek możność wyasygnowania tej kwoty do tej wysokości, której on żąda, to by jej udzielił. Ja nawet jestem zupełnie przekonany, że kwota ta nie byłaby za duża, i oczywiście należałoby to bez wahania uczynić. Ale z pustego i Salomon nie naleje, jak głosi przysłowie. Czyż Skarb Państwa może wstawić teraz do budżetu taką kwotę, któraby choć w przybliżeniu mogła dosięgnąć tych sum, które są potrzebne na cele, o których Panowie myślą? Zacytuję tylko takie cyfry, bo przecież żyjemy i żyć będziemy w dalszym ciągu pod grozą najstraszniejszych z tego tytułu następstw — ciągłego tylko drukowania marek polskich. Panowie oczywiście dokładnie wiedzą, że jakakolwiek kwota będzie przyznana, to ona nie będzie skądinąd wzięta, jak tylko z maszyny drukarskiej. Im kwota będzie większa, tem więcej marka się obniży. To jest sprzeczność sama w sobie. Najlepiej byłoby stanąć i zasnąć na jakiś czas i nie robić żadnych wydatków, gdyby to było możliwe. Ja nie dlatego, ażebym był przeciwny tego rodzaju wydatkowi, nie dlatego, ażebym zapoznawał potrzebę tego wydatku, ale w myśl tego, że z pustego się nie naleje, oświadczam imieniem Ministerstwa Skarbu, że tylko kwota przyznana na Komisji Skarbowej, 20 miljardów marek, tylko taka kwota mogłaby być przyznaną”.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#BronisławKrzyżanowski">To znaczy, że Ministerstwo Skarbu dało zgodę na wyasygnowanie 20 miljardów, przyzwoliło na tego rodzaju kredyt.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#BronisławKrzyżanowski">Dla dalszego zorientowania się Wysokiego Senatu muszę zaznaczyć, że w preliminarzu Ministerstwa Rolnictwa z roku 1922 była wniesiona kwota 600 miljonów na pomoc rolną na Kresach Wschodnich i we wschodnich powiatach Małopolski. W tym roku ta kwota nie figuruje wcale, natomiast figuruje b. wiele kwot na cele, które zdaniem mojem, odgrywają mniejszą rolę w życiu Państwa i w życiu specjalnie rolników. Jest tu np. pomoc dla rybaków na Helu, jest tu pomoc na eksploatowanie torfowisk. To są duże pozycje, na potrzeby, mojem zdaniem, niewspółmierne z potrzebą, o której mówię w tej chwili. Ciała prawodawcze stoją wobec zagadnienia, że niema skąd wziąć pieniędzy, jak tylko z pod prasy drukarskiej. To jest jedna strona tej sprawy. Z drugiej zaś strony wchodzi tu w grę zagadnienie odbudowy kraju, odbudowy Kresów.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#BronisławKrzyżanowski">Jeśli zwrócimy uwagę na to, jak się odbywa odbudowa w Europie, to wiemy, że np. Francja, choć nie otrzymała odszkodowań, jednak z największym wysiłkiem kończy odbudowę swoich północnych prowincji; wiemy, że Niemcy, jeszcze podczas wojny, odbudowały w zupełności Wschodnie Prusy. Mnie się zdaje, że w tej ciężkiej naszej sytuacji, należy szukać wyjścia w naszej racji stanu. Wiemy, że w grę wchodzą Białorusini, wiemy o tych prądach, o tych usposobieniach, jakie tam są; wiemy, że ta potrzeba jest tak dalece posunięta, że ci ludzie mieszkają w ziemiankach, że nie mają domów i nie mogą ani orać, ani siać, nie mogą nic produkować, bo nikt im nie przychodzi z pomocą.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#BronisławKrzyżanowski">Więc wszystko to razem wziąwszy, Komisja przyszła do tego wniosku, że pomimo bardzo ciężkiej sytuacji, w jakiej jest Skarb, należy Kresy odbudowywać, należy pomagać tym ludziom, tworzyć i produkować i w ten sposób w rezultacie Państwo skorzysta i skorzysta Skarb. Z tych względów Komisja wypowiedziała się za zatwierdzeniem tego kredytu. Tu uważam za konieczne zwrócić uwagę Wysokiego Senatu, że ten wypadek powinien być traktowany jako wypadek wyjątkowy, jako taki, który jest specjalnie przewidziany przez uchwalę konferencji brukselskiej. Konferencja brukselska aż w dwóch punktach wyraźnie zaznacza, że wszelkie mnożenie pieniędzy, wszelkie produkowanie ich za pomocą prasy drukarskiej jest w najwyższym stopniu szkodliwe i wzywa wszystkie rządy i państwa, które sobie pozwalają na tego rodzaju praktyki, do zaniechania ich, jednak zaznacza, że to nie dotyczy odbudowy zrujnowanych, zniszczonych przez wojnę okolic. Więc jeszcze mamy rozgrzeszenie w tej uchwale, uchwale bądź co bądź bardzo aktualnej, z którą się liczy cały świat. Ale w żadnym razie stanowisko zajęte w tej sprawie nie może być rozciągnięte przez analogję na takie wydatki, gdzie nie wchodzą w grę zniszczone przez wojnę okolice. Tyle co do ustawy.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#BronisławKrzyżanowski">Chcę jeszcze zaznaczyć, że ponieważ Komisja uznała ustawę, o której mowa, za nadzwyczaj aktualną, nadzwyczaj ważną, ponieważ pomoc repatrjantom można dać na razie w tej tylko, a nie w większej sumie, gdyż Skarb jest pusty, więc Komisja powzięła rezolucję, która brzmi:</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#BronisławKrzyżanowski">„Wzywa się Rząd, ażeby przed wyczerpaniem kredytu 20 miljardów w razie dalszej potrzeby i w miarę możności Skarb Państwa zgłosił do Sejmu projekt ustawy w sprawie przyznania dalszego kredytu na pomoc rolną dla reemigrantów w województwach kresowych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Nikt więcej głosu nie żąda.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Komisja wnosi o przyjęcie ustawy w brzmieniu proponowanem przez Sejm bez zmian. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem Komisji, aby wstali. Stoi większość, ustawa bez zmiany przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Panie Marszałku, jest jeszcze zgłoszona rezolucja, nie wiem, czy ją p. referent odczytał)</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę p. sekretarza o odczytanie rezolucji s. Woźnickiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#AntoniBanaszak">„Wzywa się Rząd, aby przed wyczerpaniem kredytu 20 miljardów — w razie dalszej potrzeby i w miarę możności Skarbu Państwa — zgłosił do Sejmu projekt ustawy w sprawie przyznania dalszego kredytu na pomoc rolną dla reemigrantów w województwach kresowych”.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#AntoniBanaszak">Proszę pp. Senatorów, którzy są za rezolucją s. Woźnickiego, aby wstali. Mniejszość rezolucja odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Panie Marszałku, to jest rezolucja większości Komisji i na Komisji została przyjęta. Może enuncjacja p. Marszałka spowodowała taki wynik głosowania. Pan referent widocznie nielojalnie referował tę sprawę)</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#AntoniBanaszak">W każdym razie powtarzać tego głosowania nie mogę, bo już uchwała zapadła.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#komentarz">(S. Krzyżanowski: Owszem, ja zgłaszałem tę rezolucję)</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#AntoniBanaszak">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#AntoniBanaszak">Sprawozdanie Komisji Oświatowej i Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy w sprawie państwowych stypendjów oraz innych form pomocy dla młodzieży akademickiej (Odbitka Roneo nr. 63). Głos ma s. Godlewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#EmilGodlewski">Wysoki Senacie! Ustawa o państwowych stypendjach i innych formach pomocy dla młodzieży akademickiej wchodzi pod obrady właśnie w okresie, w którym istotnie stosunki życia młodzieży akademickiej są niesłychanie trudne i ciężkie. Młodzież akademicka wszystkich wyższych uczelni, zarówno uniwersytetów jak politechnik znajduje się dziś w tych warunkach, że zarówno pod względem mieszkaniowym, jak i pod względem środków do życia ma położenie nadzwyczaj trudne. Mieszkania akademików wyglądają w sposób pożałowania godny. Można stwierdzić, że w miastach, gdzie znajdują się wyższe uczelnie, akademicy mieszkają często w warunkach strasznych, nieraz w piwnicach, w suterynach, stłoczeni, bez żadnych urządzeń hygienicznych tak, ze naprawdę dla tej młodzieży, która ma spełnić tak ważne posłannictwo w przyszłości, jest rzeczą niesłychanie trudną pracować i wiedzę zdobywać.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#EmilGodlewski">Tak samo ma się rzecz ze sprawą utrzymania wogóle. Ankiety robione w tym kierunku wskazują, że ogromna większość akademików musi poza pracą uniwersytecką zarabiać na życie. A ta praca bywa niesłychanie uciążliwa, bo akademicy nietylko dają lekcje, lecz także pracują w biurach w godzinach, w których odbywają się wykłady i ćwiczenia, ci zaś, którzy muszą przez cały dzień pracować w uniwersytecie albo na ćwiczeniach, pracują za to w nocy, i jest bardzo wielu akademików, którzy zarabiają na życie w ten sposób, że grywają w teatrach albo w restauracjach, pracują w piekarniach w nocy. To wszystko musi nas przekonać, że jest największy czas, żeby podać rękę akademickiej młodzieży i pomóc jej do utrzymania.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#EmilGodlewski">Ustawa przez Sejm uchwalona czyni zadość prawie wszystkim wymaganiom. Główne punkty, o któreby chodziło co do utrzymania młodzieży, są w niej zaznaczone. Wyraźnie podkreślone jest, że akademicy powinni uzyskać takie stypendja, żeby umożliwiały im przez okres Studjów kompletne utrzymanie. Około 2% akademików ma uzyskiwać takie stypendja. Następnie ustawa przewiduje, że stypendja te nie są jakiemiś darami z laski, lecz, że będą pożyczką, która później będzie zwracana Państwu, wówczas, gdy stypendysta będzie już odpowiednio zarabiał i będzie miał środki do życia. Zdaje się, że to jest bardzo ważne. Jako profesor, który ma przeszło 20 lat do czynienia z młodzieżą, stwierdzam, że stałe subwencje w formie darmowej, bezzwrotnej, są rzeczą niepożądaną, gdyż potem wyrabia się już pewne przyzwyczajenie do tego, ażeby brać pieniądze nieraz nawet wtedy, gdy niema koniecznej potrzeby. Więc ze względów etycznych ten przymus zwrotu tego, co było akademikowi dane na okres jego Studjów, jest rzeczą bezwzględnie wskazaną.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#EmilGodlewski">Ta ustawa o stypendjach państwowych postanawia, że pierwszeństwo mają ci akademicy, którzy zamierzają się poświęcić badaniom naukowym. Źródła finansowe na te stypendja pochodzą najpierw z sum, co do których chcielibyśmy, żeby corocznie były przez Rząd wpłacane, następnie miałyby być pobierane specjalne opłaty od wszystkich akademików, z czego gromadziłby się fundusz, któryby można dawać tym, którzy najbardziej tego potrzebują. Następnie bierze się pod uwagę sumy, które mają być przez ciała samorządowe przyznawane na cele stypendjów państwowych, a wreszcie przez instytucje społeczne i jednostki prywatne. Ostanie źródło to są zwroty stypendyjne. Jeżeli np. pewna instytucja albo gmina udziela jakiegoś zasiłku, to, o ile on sięga pewnej wysokości, ta instytucja może poczynić pewne zastrzeżenia co do tego, kto będzie pobierał te stypendja.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#EmilGodlewski">Rozdział należy do Ministra Oświaty. Stypendja te będą rozdawane w poszczególnych uniwersytetach przez Rady Wydziałowe, które mają prawo rozdzielać je także w ten sposób, aby przyznawać tylko część stypendjów większej ilości stypendystów. W art. 9 są wyliczone wszystkie te punkty, które wskazują, w jakich momentach należy stypendjum akademikowi odebrać, kiedy on je traci. Wreszcie co do spłacania, to splata była projektowana przez Sejm po 20 latach. Niezamożnego akademika może Minister uwolnić potem od spłacania zaległości. Prócz tego ustawa w drugiej części, mianowicie w art. 13 przewiduje pewne subsydja, gromadzone ze specjalnych opłat ustanowionych dla studentów. Wreszcie żąda wnoszenia corocznie do budżetu odpowiednich sum na cele opieki fizycznej nad młodzieżą, jej zdrowiem i hygieną.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#EmilGodlewski">Proszę Panów, w tej ustawie na posiedzeniu Komisji, które się wczoraj odbyło, porobiono pewne poprawki. Mianowicie art. 2 proponuje się cały skreślić. To skreślenie art. 2 motywuje Komisja tem, żeby Radom Wydziałowym dać większą swobodę w rozdawnictwie stypendjów. Przesądzenie w ustawie, że pierwszeństwo mają ci, którzy naukowo pracować będą, może być niejednokrotnie krępujące, a oprócz tego dla niektórych wydziałów, jak np. wydział lekarski, politechnika, stanowi to pewnego rodzaju utrudnienie.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#EmilGodlewski">Dalej proponuje się, by w art. 6 wykreślić początkowe słowa „jeżeli nie wszyscy kandydaci potrzebują pełnego stypendjum”. I tutaj znów ten sam cel. Chodzi mianowicie o to, ażeby Radom Wydziałowym dać większą swobodę w rozdzielaniu stypendjów.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#EmilGodlewski">W art. 11 proponuje Komisja zwrot stypendjów w ciągu lat 12, a nie w ciągu lat 20.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#EmilGodlewski">Dalej w art. 13 Komisja proponuje zaznaczyć, że podziału dokonywa Senat Akademicki. Tu chodzi o to, ażeby pieniądze, zbierane przez poszczególne uniwersytety, nie rozdzielał w swojej kompetencji Minister, ale żeby Senat, korzystając z autonomji przysługującej mu, mógł stypendja takie rozdzielać.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#EmilGodlewski">Proszę Panów, co do art. 15, to na wniosek s. Buzka pragniemy uzupełnić ten artykuł słowami: „Minister Oświaty składa Sejmowi i Senatowi sprawozdanie corocznie o wykonaniu tej ustawy”.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#EmilGodlewski">Prócz tych wniosków większości proponowanych było także kilka wniosków mniejszości, te wnioski będą dokładniej za chwilę umotywowane. Mianowicie p. senator Woźnicki, proponuje, ażeby w art. 1 skreślić słowa, że się nadaje stypendja młodzieży odznaczającej się nieskazitelnym charakterem. Dalej również s. Woźnicki proponuje skreślić w art. 3 cały punkt b), wychodząc z założenia, że te opłaty składane powinny być przez Państwo, a nie przez akademików.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#EmilGodlewski">Dalej wniosek mniejszości s. Kalinowskiego modyfikuje art. 13. Tu p. senator Kalinowski sam tę rzecz bliżej uzasadni.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#EmilGodlewski">Wysoki Senacie! Proponuję, ażeby tę ustawę, która zawiera nadzwyczaj ważne punkty dla całego życia młodzieży akademickiej, przyjąć. Chodzi o to, ażebyśmy jednak tym akademikom, którzy nie są dostatecznie uposażeni, mogli dać środki nabywania wiedzy w uniwersytetach i wyższych uczelniach, ażeby dzisiaj, kiedy nasz kraj się odradza, przygotować na przyszłość jak najwięcej inteligencji, i to nie tej zgorzkniałej, która przepędziła całą młodość w strasznej walce o byt, a także chodzi o to, żeby akademicy pamiętali o tem, że kraj, kiedy byli w potrzebie, podał im rękę, ażeby mogli skończyć akademickie studja.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#EmilGodlewski">P. senator Siciński wnosi rezolucję, która brzmi: „Wzywa się Rząd do zarejestrowania publicznych fundacji stypendjalnych i obmyślenie środków umożliwiających tym fundacjom spełnienie zadania z uwagi na obecne stosunki walutowe, które obniżyły do bezwartościowego znaczenia świadczenia, wynikające z tych fundacji”.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#EmilGodlewski">Wysoki Senat wie, że istniało bardzo wiele fundacji, najczęściej imienia fundatorów, które przed wojną dopomagały akademikom w najrozmaitszy sposób do ukończenia Studjów. Przez dewaluację obecnie stypendja te nie mają prawie żadnego znaczenia. Do pewnego stopnia i warunki, w których żyjemy, i rząd, który trzyma dotychczas ster państwa, przyczyniły się do zupełnego zdewaluowania stypendjów i jest rzeczą sprawiedliwości, ażeby w miarę możności dopomóc do restytuowania także i tej pomocy dla akademickiej młodzieży.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram dyskusję. Głos ma s. Thullie.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#WojciechTrąmpczyński">S. Thullie.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wysoki Senacie! Ustawa tutaj przedłożona jest nadzwyczaj sympatyczną i pieniądze, które Państwo Polskie wyda na te cele, z pewnością zwrócą mu się z procentem w przyszłości. To też my będziemy głosowali za wszystkiemi wnioskami referenta. Jednak miałbym tutaj jeszcze pewną poprawkę, która przez pewne nieporozumienie nie dostała się pod głosowanie w Komisji i wobec tego musi być wniesiona osobno. Mianowicie stypendja są zwrotne i Sejm uchwalił, że mają być zwrotne po 20 latach. Jednak Komisja wnosi, że mają one być zwrotne po 12 latach. Otóż na to się wszyscy zgadzamy; ale wobec tej uchwały Komisji, że stypendja mają być zwrotne po 12 latach, koniec art. 6, który mówi, że rady wydziałowe mogą 1/8 część użyć na pożyczki bezprocentowe zwrotne w przeciągu lat 10, nie jest usprawiedliwiony, bo różnica pomiędzy 10 i 12 jest za mała, aby tworzyć osobną kategorję jedną pod nazwą stypendjów, a drugą pod nazwą pożyczki. Co prawda pożyczka zasadniczo powinna być prędzej spłacana niż stypendjum, ale, jeżeli Wysoki Senat przyjmuje wniosek Komisji, aby stypendja były zwracane w ciągu lat 12, to stawiam wniosek, aby w art. 6 uchwalić, że pożyczki bezprocentowe mają być zwracane w ciągu lat 8 a nie 10, aby była zachowana pewna proporcja. To byłby jeden wniosek.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę tutaj jednak w imieniu klubu mojego podnieść kwestję zasadniczą. Mianowicie art. 10 Konstytucji naszej mówi, że wnioski i projekty ustaw, pociągających za sobą wydatki ze Skarbu Państwa, muszą podawać sposób ich zużytkowania i pokrycia. Klub nasz uważa w obecnej chwili naprawę Skarbu za jedno z najważniejszych zadań Sejmu i Senatu. Uchwaliliśmy, że będziemy żądać od wszystkich przedłożeń i ustaw stosowania się do art. 10 Konstytucji. A zatem, jeżeli ma wejść w życie ustawa, która nakłada na Skarb Państwa pewien wydatek dość znaczny, nieprzewidziany w budżecie, to mogłaby ona być uchwalona tylko wtedy, gdy w art. 16 powiedziane będzie, że ustawa ta wchodzi w życie nie z dniem ogłoszenia, lecz od 1 stycznia 1924 r., bo wtedy w budżecie na rok przyszły będzie odpowiednia suma wstawiona i zarazem jej pokrycie. Więc choć przykro mi, że należy stosować ten artykuł Konstytucji do ustawy tak sympatycznej jak ta, jednakże zasadniczo musimy postawić ten wniosek, ażeby ustawa weszła w życie z dniem 1 stycznia 1924 r., chyba, że p. Minister Skarbu oświadczy, że ma pokrycie na to i w takim razie rozumie się nie będziemy się sprzeciwiali, gdyż milszem by nam było, ażeby ustawa ta rzeczywiście weszła w życie z dniem ogłoszenia.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Kalinowski.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#WojciechTrąmpczyński">S. Kalinowski.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Wysoki Senacie! Ze strony mniejszości, jak już zaznaczył referent, wpłynęły propozycje pewnych zmian w art. 1, 3, 13 i 14, dodam jeszcze od siebie ze strony mniejszości dość pokaźnej, bo wynoszącej blizko połowę członków Komisji. Chodzi o to, że wprowadzenie w życie tej ustawy jest, właściwie mówiąc, wykonaniem art. 119 Konstytucji, gdzie jest powiedziane: „Państwo zapewnia uczniom wyjątkowo zdolnym a niezamożnym stypendja na utrzymanie w zakładach średnich i wyższych”. Konstytucja wskazuje więc sama, jakiej młodzieży należą się stypendja, mianowicie kwalifikuje do nich młodzież niezamożną i wyjątkowo zdolną. A zresztą, gdy chodzi o wykonanie samej ustawy o przyznawanie stypendjów poszczególnym jednostkom, to tutaj są już władne wydziały poszczególnych uczelni i tu należy ustalić jedno z dwojga. Albo należy tak sprecyzować kwalifikacje, ażeby było ściśle wiadome komu, w jakich warunkach i kiedy ma się dać stypendja im, to znaczy, żeby uczynić wydziały tylko wykonawcami mechanicznymi przepisów już zgóry przewidzianych, albo należy dać pewną swobodę wydziałom i możność wydawania opinji co do tych kwalifikacji. Jedno z dwojga, albo to prawo ma być pełne, albo jeżeli niema być pełne, to powinniśmy się ograniczyć do tej wskazówki ogólnej, którą przewiduje Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Weźmy art. 1: „Młodzieży zdolnej, pilnej, a niezamożnej”. Zdawałoby się, że dodanie słowa: „pilnej” nic nie szkodzi, a owszem dokładniej wskazuje, jaka młodzież ma korzystać z tych stypendjów. Jednakże zwrócę uwagę, że dodanie tego niewinnego słowa „pilnej” krępuje wydziały, bo proszę Panów, może się zdarzyć młodzieniec bardzo zdolny, jednak, ze względów zupełnie zrozumiałych w jego wieku, nie odznaczający się pilnością. Czy wydział ma mu odmówić stypendjum, jeżeli on z tego stypendjum będzie bądź co bądź korzystać w taki sposób, że Państwo później będzie miało z tego pożytek? Oczywiście, że wydziały, mając tego rodzaju przepisy, będą skrępowane i nie będą mogły tak swobodnie rozporządzać tym funduszem, jakby mogły, gdyby tego ograniczenia nie było.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Ale jeżeli trudno sobie wyobrazić, aby dodanie tego słowa „pilnej” mogło wywołać większe nieporozumienia albo niepożądane komplikacje, to jednak już następne słowa do tego bezwzględnie prowadzą, mianowicie kwalifikacja, która jest ujęta w tych słowach: „odznaczającej się nieskazitelnym charakterem obywatelskim”.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Panów, nie ulega wątpliwości, że kwalifikacje wogóle moralne, tak samo jak i obywatelskie, muszą być brane pod uwagę, ale co innego, jeżeli to pozostawimy wydziałom i sumieniu tych ludzi, którzy decydują, a co innego, jeżeli podkreślimy to wyraźnie, nie licząc się z tem, że tego rodzaju zwrot może w pewnych wypadkach znaleźć zupełnie niepożądaną interpretację. Pilność może być i będzie oceniona niewątpliwie przez profesorów na podstawie znajomości tych słuchaczy, o których chodzi, ale zachodzi pytanie, w jaki sposób będą oni mogli ocenić kwalifikacje właśnie co do tej nieskazitelności obywatelskiej? Wszak znajomości takiej profesorowie nie mogą posiadać. To znaczy, że trzeba się będzie chyba uciekać się do jakichś wywiadów, gdzie? Ajentury specjalne posiadać? Rzecz zupełnie niezgodna z charakterem wyższych uczelni, żeby mogła być wprowadzona. A wreszcie, jakie jest kryterjum, co się nazywa nieskazitelnością obywatelską? Czy czasem to nie jest śliska droga, po której można się zsunąć na grunt polityczny, a nawet partyjny. Przypomnijmy sobie te dyskusje, które staczane były w tej sali, przypomnijmy sobie te zarzuty pod względem obywatelskości, jakie czyniła prawica lewicy i odwrotnie lewica prawicy. Proszę Panów, gdzie w takim razie będzie miernik, co będzie wskaźnikiem, że ten a ten młodzieniec zasługuje na miano człowieka nieskazitelnego pod względem obywatelskim?</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#WojciechTrąmpczyński">A uwzględnijmy jeszcze tę naprężoną dziś atmosferę, że zaś jest ona naprężona, wystarczy powołać się chociażby tylko na ankietę w sprawie numerus clausus, aby uprzytomnić sobie, że jednak ciała akademickie nie są tak bezstronne ani tak objektywne i spokojne w sądach o sprawach społecznych i obywatelskich, jakby można się było tego spodziewać! Co się zaś tyczy młodzieży, to, że jest ona zaangażowana w sprawach nietylko politycznych, ale i partyjnych, dowodem tego chociażby wypadki grudniowe. Otóż jeżeli tak jest, to czy wprowadzenie takiego zwrotu nie będzie błędem, który do pewnego stopnia umożliwi ścieranie się takich czynników na polu, na którem się to nigdy dziać nie powinno.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Podczas dyskusji nawet ta część Komisji, która godziła się z pozostawieniem tego zwrotu, przyznawała, że może lepiej, gdyby tego zwrotu nie było, ale skoro ten zwrot już w ustawie się znalazł, trudno przeciwko niemu występować, bo znaczyłoby to, że Senat występuje przeciwko takim kwalifikacjom, jak nieskazitelność obywatelska. To nie jest argument, bo nie chodzi o to, żeby wogóle kwalifikacji obywatelskich nie brać pod uwagę, ale o to by nie wprowadzać właśnie pewnej stałej na to formy, pewnego zwrotu takiego, który może łatwo wywołać niewłaściwą, a często nawet niebezpieczną interpretację i właśnie zabagnić to, co powinno być Czystem. Prócz tego nawet zwracali uwagę na to członkowie Komisji, którzy byli za pozostawieniem tego zwrotu, że właściwie mówiąc, ten zwrot czyni ujmę profesorom, bo samo przez się rozumie się, że profesorowie powinni brać pod uwagę kwalifikacje obywatelskie. A więc, jeśli tak się stało, że znalazł się zwrot w tym projekcie, który przedstawił Sejm, uchybiający profesorom, to czy my możemy taki zwrot przyjąć?</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Muszę powiedzieć w imieniu mniejszości Komisji, że byłoby rzeczą poprawniejszą, gdyby sformułowanie art. 1 było zgodne z brzmieniem art. 119 Konstytucji, gdzie jest powiedziane, że korzysta z zapomóg młodzież niezamożna i zdolna i ażeby tylko na tych kwalifikacjach w tym artykule poprzestać.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#WojciechTrąmpczyński">Następnie art. 3 punkt b) opiewa, że na sumy, z których się udziela stypendjów, składają się między innemi specjalne opłaty, pobierane od studentów państwowych szkół akademickich i t. d. Otóż znowu mamy bardzo wyraźną sprzeczność. W tym art. 119 Konstytucji jest powiedziane, że nauczanie w szkołach państwowych i samorządowych jest bezpłatne. Prawda, powiada się, że jednakże czesne jest. Mnie się zdaje, że sprawa czesnego tylko wskutek tego, że nie było jeszcze sposobności, nie weszła tutaj pod obrady. Niewątpliwie będziemy musieli kiedyś zastanowić się nad tem, czy jest zgodny z Konstytucją fakt, że czesne istnieje. Lecz co innego, jeśli zło już jest, a co innego, jeśli to zło powiększamy. Zamiast znieść czesne, stwarzamy szereg opłat i w takim razie co się okazuje? Można to wyjaśnić przez porównanie. Wystawmy sobie, że jakaś instytucja dobroczynna ogłasza, iż daje obiady bezpłatnie, albo za opłatą 1 marki, lecz później byłoby powiedziane, że za łyżkę płaci się tyle, za krzesło tyle, za stół tyle i t. d., słowem te wszystkie płace dodatkowe wynosiłyby tyle. a w każdym razie tak dużo, że to zupełnie równałoby się zapłacie za ten obiad. Otóż jeżeli my robimy tak. że student wedle Konstytucji ma otrzymywać naukę bezpłatnie, ale i czesne musi zapłacić, i pewien dodatek na stypendia, potem wedle art. 13 jeszcze na sporty, na kuchnie i t. d., to ostatecznie okaże się, że art. 119 Konstytucji staje się zupełnie iluzorycznym i że niema bezpłatnej nauki w zakładach wyższych, jak tego chce Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#WojciechTrąmpczyński">Następnie niektórzy zwrócili uwagę na to, że to należy traktować jako podatek, że przecież młodzież jednak jest zamożniejsza, druga mniej zamożna, słusznem jest więc, ażeby zamożniejsi płacili podatek. Ale jeżeli to ma być podatek, to powinno się tu zastosować pewne kryterja, które stosuje się do podatków. Nie możemy tu wprowadzać pierwiastków poniekąd karykaturalnych, bo jeżeli to jest podatek, to jest to podatek od zamożniejszych — z tem nie będę polemizował, bo to jest możliwe. żeby płaciła część członków społeczeństwa, mianowicie cześć zamożniejsza, — ale jaka jest zasada? Właściwie, jest to podatek od liczby dzieci, bo człowiek bogaty, nie mający dzieci, podatku tego nie będzie płacił; mając jednego syna, będzie płacił pewną sumę, a mając trzech synów, będzie płacił jeszcze więcej. A przecież pomiędzy stanem majątkowym, dochodami, a liczbą dzieci niema żadnej proporcji, więc to wymaga jakiegoś skorygowania, to znaczy, że traktować tego jak podatku nie można.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Następnie jeszcze jedno. Powiedziano tutaj, że młodzież zamożniejsza powinna bądź co bądź przyjść z pomocą młodzieży uboższej właśnie ze względu na trudne warunki finansowe Państwa.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#WojciechTrąmpczyński">W zasadzie dopóty, dopóki nasze sprawy finansowe nie są uregulowane, dopóki Skarb nie posiada tych wpływów, które by pozwoliły Ministerstwu Oświaty w całej pełni wykonać ten art. 119, gotowi jesteśmy na to zgodzić się, że pomoc powinno się nieść nie w drodze ustawowej, ale w drodze samopomocy. Mogę przytoczyć taki przykład, że w Wolnej Wszechnicy Polskiej istnieje specjalny fundusz, zbierany przez słuchaczy W. W. P. za pośrednictwem kwestury W. W. P., bo młodzież po uchwaleniu tego podatku zwróciła się do kwestury z prośbą o pobieranie go przy wpisowem. Nie jest rzeczą wykluczoną — a znając młodzież, wiem, że jest chętna do wszelkich ofiar, — że czy to Bratnia Pomoc czy inne organizacje mogłyby uchwalić taki podatek, a władze szkolne przy pomocy swoich organów ułatwiłyby tego podatku pobieranie. Ale to jest co innego, jeżeli to wyjdzie z łona młodzieży, z jej inicjatywy, a co innego, jeżeli to będzie ustawowo wbrew Konstytucji uchwalone przez ciała ustawodawcze. Oczywiście, w takim razie jedynym wnioskiem, któryby wypływał z tego, co powiedziałem, byłoby zupełnie skreślić ten ustęp b), w którym są przewidziane opłaty od studentów, a jeżeli już ma tu być mowa o tych opłatach od młodzieży, to niech one wypływają głównie na podstawie ich własnych uchwał, a w takim razie możnaby było wzmiankę o tem umieścić nieco dalej, w ustępie c) lub d), w rzędzie tych sum, które mają wpływać od ciał samorządowych, albo wnoszone być mogą i przez instytucję społeczne. Tam pod d) jest powiedziane, że takie sumy mogą być wnoszone, ale nie muszą. A więc obok tych sum można umieścić także sumy, wpływające od organizacji młodzieży akademickich.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#WojciechTrąmpczyński">W związku z tym art. 3b) pozostaje także brzmienie art. 13 i 14. Art. 13 mówi o innych formach pomocy dla młodzieży akademickiej: „Niezależnie od opłat na cele stypendialne Minister Wyznań Relig. i Oświecenia publicznego ustanawia specjalne opłaty od studentów na inne cele pomocy w naturze dla młodzieży akademickiej jako to: na kuchnie, zaopatrzenie w ubranie, książki i t. p.”.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#WojciechTrąmpczyński">To byłyby również przymusowe opłaty, przymusowe dodatki do czesnego, co się kłóci z art. 119 Konstytucji. Tu powinien przyjść z pomocą Rząd, i sprecyzować co jest z jego strony w tym celu zrobione, a pozostawić w każdym razie pewien głos młodzieży akademickiej, która również w postaci dobrowolnych ofiar może się do tego celu przyczynić. Z tego powodu proponuję zamiast art. 13 i 14 jeden artykuł w brzmieniu następującem: „Rząd wnosi corocznie do budżetu odpowiednie sumy na cele pomocy w naturze dla młodzieży akademickiej, jako to: kuchnie, zaopatrzenie w ubranie, książki i t. d. oraz na cele, związane z opieką nad fizycznem zdrowiem młodzieży, jako to: uzdrowiska, kolonje letnie, sporty i t. d.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#WojciechTrąmpczyński">Podziału tych sum pomiędzy poszczególne uczelnie dokonywa Ministerstwo W. R. i O. P.; senaty akademickie dzielą otrzymane sumy pomiędzy wydziały: szczegółowego podziału dokonywują Rady Wydziałów”.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#WojciechTrąmpczyński">Do tego się sprowadzają te wnioski, które tutaj miałem zaszczyt Wysokiemu Senatowi zreferować, i muszę podkreślić, że aczkolwiek należę do stronnictwa, które jest zasadniczo przeciwko istnieniu Senatu, jednakowoż dopóki Konstytucja wymaga tego istnienia, my względem tych punktów” Konstytucji jesteśmy ściśle lojalni, lecz uważamy, że powinniśmy przedewszystkiem tej ścisłości przestrzegać. Sądzę jednak, że największym obowiązkiem Senatu jest czuwać nad tem, ażeby nie wychodziły z ciał prawodawczych ustawy sprzeczne z Konstytucją, i dlatego proszę o uchwalenie tych poprawek.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Kaniowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#TadeuszKaniowski">Wysoki Senacie! W niezmiernie ciężkich warunkach materjalnych znajdowała się młodzież akademicka jeszcze w czasach przedwojennych, obecnie zaś z powodu szalejącej i wzmagającej się drożyzny, spowodowanej wypadkami wojennemi, pogorszyło się znacznie położenie tej młodzieży Sprawa ta dla społeczeństwa nie może być obojętną, gdyż obowiązkiem społeczeństwa i Rządu jest baczyć na to, co robi młodzież, a zwłaszcza, czy ma ona normalne warunki do studjowania. Niestety z własnej obserwacji, a przedewszystkiem z tej racji, że z pod mojej ręki z roku na rok wychodzi młodzież z patentem matury gimnazjalnej, która jak ślepa chodzi, nie wiedząc, co ma robić dalej bo ukończeniu gimnazjum, czy o chłodzie i głodzie studjować w szkołach akademickich, czy chwycić się jakiejś pracy, któraby przyniosła byt materjalny — dochodzę do przekonania, że borykanie się naszej młodzieży akademickiej z twardym losem nie może być dla nas obojętnem. Faktem jest niezbitym, że dzisiaj przeważnie studjuje młodzież bogatych, czy zbogaconych wojną rodziców, faktem jest, że dziś prawie nie widzimy na ławach uniwersyteckich akademików, pochodzących z niezamożnych, czy całkiem biednych sfer zpoza miast uniwersyteckich, faktem jest wreszcie niezbitym, że dziś uniwersytet zaczyna przybierać zupełnie inne oblicze. A my Polacy, którzy najwięcej złożyliśmy na ołtarzu Ojczyzny, którzy tyle ofiar daliśmy molochowi wojennemu, którzy piersiami szlachetnej młodzieży akademickiej obroniliśmy Lwów — to czyż spokojnie mamy się przyglądać, jak nasza młodzież nie może studjować w szkołach akademickich?</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#TadeuszKaniowski">Tej klęsce ma po części zapobiec wniesiona ustawa o państwowych szkołach akademickich oraz innych formach pomocy dla młodzieży akademickiej. Ustawa ta ma uzasadnienie w art. 119 Konstytucji, który zapewnia uczniom, wyjątkowo zdolnym a niezamożnym, stypendja na utrzymanie w zakładach średnich i wyższych. Słusznie podkreśliła referentka Sokolnicka, że ta ustawa ma na celu nie filantropię, lecz interes Rzeczypospolitej, albowiem w interesie Państwa leży zapewnić dla różnych dziedzin życia i działania publicznego dopływ dostatecznej liczby pracowników zdolnych, dobrze przygotowanych naukowo i zawodowo.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#TadeuszKaniowski">Nie będę tutaj przytaczał nazwisk, ale pozwolę sobie wobec Wysokiej Izby stwierdzić, co jest znaną prawdą historyczną. — że bardzo wielu genjuszów wyrosło wśród biedy i nędzy rodziny własnej, że wielu znakomitych mężów, którzy odegrali wybitną rolę w życiu naukowem czy państwowem. wyszło z niezamożnych chat wieśniaczych. A ileż to talentów zmarnowało i marnuje się li tylko dlatego, że nie miały warunków do rozwoju swojej twórczości i genjalności. Państwo nie jest dziś w możności finansowej zapewnić wszystkim potrzebującym akademikom swoją pomoc, przyniesie tylko mała i to drobną ulgę drogą obecnie omawianej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#TadeuszKaniowski">Sadze, że to jest dopiero początek sanacji zainicjowanej na polu wychowania w szkołach akademickich. Jest to szlachetny początek, który powinien przemówić do ogółu społeczeństwa i zachęcić je do współpracy z Rządem. Dzisiaj nie słyszymy o zapisach fundacyjnych, jak dawniej, dziś w zmaterializowanem społeczeństwie brak jest niestety szlachetnych fundatorów stypendiów. A przecież, choć są ciężkie warunki bytu, ciężkie warunki finansowe z powodu niestałości waluty, to jednak, jeżeli można prowadzić interesa w obcej walucie, możnaby także i czynić zapisy fundacyjne w dolarach, frankach szwajcarskich i t. d. Trzeba tylko chcieć. Niestety kłaniamy się bożkowi mamony nie myślimy wcale o wyższych aspiracjach duchowych. Boję się. aby to nie stało się dla Państwa wielka klęska Dziś, kiedy tak szeroko i rozlewnie rozwija się życie państwowe, gospodarcze i społeczne, dzisiaj potrzeba olbrzymiej masy ludzi prawdziwie wykształconych, aby Polska na każdym kroku mogła dorównywać państwom zagranicznym.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#TadeuszKaniowski">„Dzisiaj, — jak mówi w uzasadnieniu posłanka Sokolnicka — w okresie psychozy powojennej, na jej tle i w pogoni za zarobkiem bez wyboru, w gorączkowej atmosferze niepokoju i niepewności jutro łatwo wykoleić się mogą niedojrzałe jeszcze charaktery. Skrępowany jest rozwój zdolności i zamiłowań, nierzadko widzimy ich zastój, a nawet niekiedy całkowite ich unicestwienie. O dążeniu w kierunku pracy ściśle naukowej mowy już być nie może w warunkach i atmosferze, jakie obecnie mamy w szkołach akademickich”.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#TadeuszKaniowski">Słusznie tedy musimy dążyć do zmiany tych warunków. Jeszcze dość dużo czasu upłynie, zanim ustanie ta psychoza powojenna. Choć tego świadomi jesteśmy, to jednak nie wolno nam opuszczać rąk, tylko należy wytężyć wszelkie siły, aby młode pokolenie wyrwać z tej anormalnej atmosfery, wskazać mu szlachetność ideałów wielkich mężów i wychowywać je w nowych pojęciach dla dobra i wielkości Odrodzonej Polski.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#TadeuszKaniowski">Omawiana ustawa obciąży narazie Skarb Państwa. I chociaż teraz Państwo znajduje się w ciężkich warunkach finansowych, to jednak to obciążenie nie powinno nas przerażać, gdyż ten wydatek stokrotnie opłaci się Państwu. Miejmy na pamięci słowa wieszcza naszego, Juljusza Słowackiego: „Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#TadeuszKaniowski">Tak jest, niebezpieczeństwo wielkie zagraża wychowaniu młodzieży akademickiej, rozwojowi kultury: niebezpieczeństwo to po części usunie ustawa obecnie omawiana. Dlatego w imieniu Klubu P. S. L. Piast oświadczam się za przyjęciem niniejszej ustawy wraz ze zmianami, przedstawionemi przez referenta Komisji.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#TadeuszKaniowski">Nadto pozwolę sobie w porozumieniu z kol. s Sicińskim postawić do tej ustawy dwie poprawki, a mianowicie do art. 7 i do art. 9.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#TadeuszKaniowski">W art. 7 jest mowa o wypłacie stypendiów, ale wcale niema wzmianki, w jakich ratach ma być udzielana pożyczka. Proponujemy tedy dodać do tego artykułu zdanie: „Pożyczki mogą być wypłacane w ratach półrocznych”.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#TadeuszKaniowski">W art 9 czytamy o okolicznościach, wśród których stypendysta traci stypendjum, nic zaś tam niema o tych co otrzymują pożyczkę. Może się zdarzyć, że ten. kto dostał pożyczkę, jeszcze tego samego roku opuści zakład naukowy, porzuci studia i przeniesie się już do jakiegoś zawodu praktycznego. Dla takich należałoby zmienić czas zwrotu pobranej pożyczki, i dlatego zgłaszamy do art. 9 dodatek. Jeżeli korzystający z pożyczki opuścił szkołę lub wydział, ma obowiązek zwrócić pobrana pożyczkę najpóźniej do lat dwóch”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Wysoki Senacie! Ja tylko w jednej materji, dotyczącej tej ustawy. Jestem jednym z najgorętszych jej zwolenników. Uważam, że to jest jedna z najsympatyczniejszych ustaw, i właśnie dlatego, że to jest jedna z ustaw podstawowych, dających możność rozwoju naszej inteligencji, uniwersytetów młodzieży i t. d. sądzę, że troska o ich byt, o zagwarantowanie tego bytu, o możność wykonania tej ustawy, powinna być najgorętszą, na pierwszem miejscu.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#BronisławKrzyżanowski">I z tego powodu przypomnę Wysokiemu Senatowi, że istnieje art. 10 Konstytucji. o którym już tu wspominał s. prof. Thullie, istnieją dwie ustawy z dnia 17 grudnia i 16 grudnia 1921 r., które wymagają, aby zanim dożyjemy chwili, kiedy nastąpi równowaga budżetowa, do tego czasu żaden wydatek nie był wprowadzony w życie bez pozytywnej zgody Ministra Skarbu. Żaden z referentów — ani referent w Sejmie, ani s. prof. Godlewski nie przytoczyli tutaj liczb. Nikt nie wie jakie liczby wchodzą w grę. Według mojego obliczenia, zresztą może mylnego, wchodzi w grę minimum 18 miljardów rocznie. Rachunek ten jest — liczę na każdego studenta miesięcznie po 25 rubli przedwojennych albo 60 koron, albo 60 marek przedwojennych. W ten sposób powstaję suma, która wynosi rocznie około 300 rubli na osobę. Według dzisiejszej wartości 100 rubli równa się 12.000.000 marek, czyli 300 rubli rocznie na jednego studenta, wynoszą 36 miljonów rocznie. Liczę, że ta pomoc będzie potrzebna minimalnie 500 studentom we wszystkich naszych uniwersytetach, to razem wyniesie 18 miljardów rocznie. Zwracam uwagę, że sama ustawa jest tak ułożona, że mowa jest nie o jednym roku, ale o szeregu lat. że na wiele lat, minimum 8–12 lat, będzie wchodził w grę ten kredyt. Sądzę, że jeśli moje liczby są mylne, to jakieś inne mniej lub więcej zbliżone są prawidłowe; że bądź co bądź sprawa ta nie może być załatwiona za pomocą rozumowania, że w grę wchodzi wydatek nieduży, albo wydatek, któremu się jakoś zaradzi. To nie jest konstytucyjne załatwianie sprawy. Musimy wiedzieć pozytywnie, jakie przynajmniej minimum wchodzi w grę, musimy liczyć się z tem, że marka dzisiejsza może jeszcze spaść, że jeżeli dziś 100 rubli warte jest 12 miljonów, to może być wkrótce dużo gorzej.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#BronisławKrzyżanowski">Z tego względu sądzę, że musimy mieć zupełnie pozytywną wiadomość od Ministra Skarbu, czy on wyraża zgodę na ten wydatek i czy jest pokrycie. Bez pokrycia bowiem uchwała zostanie niewykonaną. Cieszę się niezmiernie, że jest dziś obecny p. Minister Skarbu i stawiam mu to pytanie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#JanWoźnicki">Wysoka Izbo! W normalnych warunkach byłoby zupełnie usprawiedliwionem to, co nam przypominał już niejednokrotnie przy wielu innych ustawach s. Krzyżanowski. Gdyby ciała ustawodawcze, których członkiem jest s. Krzyżanowski, pamiętały nietylko o art. 10 Konstytucji i o jego zastosowaniu i wypełnianiu, ale i o art. 4, to jest, że ustawa Państwa ustala corocznie budżet Państwa na rok następny, gdyby ten artykuł Konstytucji został raz przynajmniej przez ciała ustawodawcze wypełniony, gdyby budżet Państwa chociaż raz był ustalony, to mielibyśmy już pokrycie dla tych wydatków, bo już w budżecie byłyby uwzględnione w rubryce wydatków. Moglibyśmy się też wtedy domagać, żeby wnioskodawcy czy Rząd szukał osobnego pokrycia dla nowych wydatków, nie w budżecie uwzględnionych, a powodowanych przez uchwalanie ustaw, a jeżeli by to się nie stało, ustawa, zgodnie z Konstytucją, nie mogłaby wejść w życie. Ale ponieważ Konstytucja nie obowiązuje w całości i w bardzo wielu jej artykułach są takie postanowienia, które do dziś jeszcze nie weszły w życie, zwłaszcza zasadniczy jej art. 4. nic więc dziwnego, że nie może być mowy o zastosowaniu się ścisłem do art. 10, gdzie jest mowa o pokryciu, bo wiemy, że właściwie żadne wydatki państwowe w tych warunkach nie mają pokrycia, skoro ani jeden budżet nie został przez nas uchwalony, a pokrycie wynajduje sobie sam Rząd Jeżeli Rząd zgadza się na ustawę, to widocznie ma okrycie. I tak np.: Rząd wynalazł sobie pokrycie na uposażenie dla urzędników państwowych i na wszystkie inne wydatki państwowe. Wszystkie dotychczasowe rządy rządziły się w Skarbie Państwa, jak szare gęsi — maszyną drukarską. Wtedy tylko Konstytucja wejdzie w życie, gdy zaczniemy wykonywać zasadnicze jej artykuły. Niema ustawy bez zgody Sejmu, ustawą Sejmu i za zgodą Senatu musi być uchwalony budżet: z chwilą kiedy jest budżet, jest podstawa, wiemy, co można wydatkować w granicach budżetu, a czego w granicach budżetu nie można wydatkować i w takich warunkach dopiero będzie mogła być mowa o szukaniu osobnego pokrycia.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#JanWoźnicki">P. senator Krzyżanowski domaga się, by Rząd przynajmniej oświadczył się, czy zgadza się na pokrycie czy nie. Mniemam jednak, że zgoda Rządu a pokrycie, to są dwie rzeczy różne. Zgoda Rządu oznacza, że godzi się on na wydrukowanie tylu a tylu marek z kontrolą albo bez kontroli Sejmu i Senatu. Tak się też dotychczas dzieje, że czy Sejm i Senat zgadza się, czy nie, drukuje się marki ponieważ marki są potrzebne. W takich warunkach niekonstytucyjnych nie można mówić o zastosowaniu Konstytucji w tym właśnie jednym punkcie.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#JanWoźnicki">Jeżeli chodzi o ustawę, którą obecnie uchwalamy. to p. kol. Kalinowski wykazał, że art. 119 Konstytucji będzie pogwałcony przez uchwalenie ustawy w brzmieniu, jakie Senat proponuje. Widzimy więc, jak przy omawianiu tej samej ustawy raz widać wielką troskę o wykonanie Konstytucji, drugi raz jej nie widać. Dopóki nie mamy uchwalonego budżetu, dopóty nie można mówić o wykonywaniu art. 10 Konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Kopciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#StefanKopciński">Wysoki Senacie! Przedmówcy moi podnosili niezmierną sympatyczność tej ustawy cieszę się z tego, że nareszcie mamy pierwszy krok w tej dziedzinie zrobić. W Polsce mówi się dużo o podniesieniu oświaty i kultury, ale niestety wiele rzeczy nam brak. Mówimy o powszechnem nauczaniu już od paru lat, a nie zaczynamy go, mówimy o ustawach szkolnych a nie mamy ich. Dzisiaj, zdawałoby się, jest dzień święta wskutek tego, że po uchwaleniu w Sejmie wchodzi ustawa o pomocy akademikom do Senatu. Ale właśnie na tej ustawie widzimy, że te rzeczy, o których tak wzniośle mówimy, są raczej w słowach, ale nie są ugruntowane na czemś realnem bo autorowie ustawy chcą pomóc akademikom, ale w tej chwileczce zjawia się wątpliwość: Skarb Państwa nie ma pieniędzy, więc skąd wziąć pieniądze? Oczywiście, obarczyć podatkami tych samych akademików. Mówiono tutaj już o pogwałceniu Konstytucji przy nakładaniu czesnego. Ten nowy podatek będzie dalszym pogwałceniem Konstytucji Proszę Panów, jeżeli dzisiaj już uchwaliliśmy 20 miljardów wydatków, to zgadzam się na to, że ten wydatek był bardzo a bardzo słuszny, ale chcę dowieść, że jeżeli tutaj p. senator Krzyżanowski miał wątpliwości, skąd się wezmą obliczone przez niego 18 miljardów, to dowodzi to tylko, że my właśnie oświaty i kultury nie stawiamy na równym stopniu z materjalnem dobrem narodu, ale o wiele niżej, bo wtedy, kiedy chodzi o wydatkowanie na te cele, zawsze nas bierze jakiś lek, zawsze nas coś powstrzymuje od tego.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#StefanKopciński">Nie potrzebuję Wysokiej Izbie i Panom tu zgromadzonym dowodzić, jakim kapitałem dla narodu jest to, co my damy młodzieży, jak to się w przyszłości będzie procentowało. Tu oczywiście tego dowodzić nie trzeba, ale kładę na to nacisk, że zawsze w tych sprawach mamy pewien lęk i zawsze się czegoś boimy. Panowie chcą zbierać na pomoc dla akademików z podatku od tychże akademików. Jeżeli tu była mowa o 18 miliardach, to pytam się jaka cześć wpłynie na to z tego podatku. Dając pomoc jednym. nakazuje się podatek innym. Prawda, ustawa powiada, że niektórzy będą zwolnieni, ale młodzieniec, który ma tylko na własne utrzymanie, nie zalicza się przez to jeszcze do zamożnych, stypendium nie otrzymuje, a musi płacić podatek, bo niby nie jest niezamożny To jest pewna presja moralna, bo uchylenie się od podatku na rzecz kolegów nie jest rzeczą tak łatwą i nie każdy będzie się starał od tego podatku zwolnić. Uchwalenie punktu b) będzie pewną presją na tych którzy podatek będą płacić Cóż autorowie wynaleźli? Oto biorą od młodzieży gotowe wzory, że młodzież w drodze samopomocy pomaga swoim kolegom, utrzymuje kuchnie i t. d. i t. d. — ten wzór przez młodzież prowadzony Panowie rejestrują w tej ustawie, odbierając inicjatywę młodzieży. Pod względem pedagogicznym i wychowawczym ma to niewątpliwie bardzo ujemne strony, bo oczywiście inicjatywa osobista młodzieży nie będzie już potrzebna, gdy wszystko jest już zawarte w ustawie państwowej, gdy te ofiary bierze się w postaci podatku. Ze względu na to, zdaje mi się, że w art. 3 ten punkt b) jest zaprzeczeniem tej chęci wzajemnego pomagania sobie wśród młodzieży, jest tym lękiem, który podkreśliłem, jest chęcią wyzyskania funduszów ze źródła, które się na to właściwie nie nadaje.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#StefanKopciński">Na oświatę, na pomoc dla młodzieży oczywiście nie powinno być żadnych ograniczeń. Państwo te wydatki powinno ponieść. Zbieranie z tych źródeł prywatnych, wywieranie presji na młodzież uważam za sprzeczne z tym duchem, który, zdaje się, autorami kierował.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#StefanKopciński">Nie będę mówił o art. 1, gdyż podzielam zupełnie zdanie referenta mniejszości, że wprowadzenie kryterjum — nieskazitelności obywatelskiej w przyszłości nabędzie podkładu politycznego, bo innego mieć nie może, a ponieważ młodzieży akademickiej nikt tak dokładnie pod tym względem znać nie będzie, ten przepis będzie wyzyskiwany przez jedną lub drugą stronę.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#StefanKopciński">Dlatego protestowałbym jak najgoręcej przeciw temu stanowisku, i w imieniu tych, których reprezentuję podtrzymuję skreślenie w art. 3 punkt b), jako paczącego całą ustawę, jak również skreślenie w art. 1 wzmianki o nieskazitelność obywatelskiej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Do głosu nikt się nie zgłosił. Wpłynęło mnóstwo poprawek, wątpię, czyby Panowie Senatorowie się w nich zorientowali. Proponuję, żeby sprawę odroczyć aż do soboty, aby każdy z senatorów wszystkie poprawki i wniesione rezolucje dostał na piśmie.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Przechodzimy do 3 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w sprawie upoważnienia zarządów gmin do czasowego zajmowania lokali szkolnych w gminie na cele powszechnego nauczania (Odbitka Roneo nr. 62).</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma referent s. Glogier.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MaciejGlogier">Wysoki Senacie! Uchwalona w dniu 24 Iipca przez Sejm ustawa w przedmiocie uprawnienia czasowego gmin do zajmowania lokali szkolnych na cele początkowego nauczania, jako ustawa wyjątkowa, jako ustawa wprowadzająca pewnego rodzaju nowe zasady do dotychczas obowiązujących przepisów o rekwizycji pomieszczeń, wymaga głębszego zastanowienia się co do jej konieczności i celowości.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MaciejGlogier">Punktem wyjścia dla tego projektu ustawy był wniosek grupy postów sejmowych (w druku nr. 589) i z motywów tego wniosku możemy skonstatować, że ta grupa posłów uznała za konieczne zainicjowanie tej ustawy dlatego, że stan lokali przeznaczonych na cele początkowego nauczania jest w obecnej chwili opłakany i że przymus szkolny obowiązujący u nas z tego powodu nie może być całkowicie realizowany.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MaciejGlogier">Tak jest istotnie, a do tego dodam jeszcze, że nawet te lokale, któremi szkoły początkowe obecnie rozporządzają, a zwłaszcza lokale na terenie b. zaboru rosyjskiego istotnie urągają wszelkim najprymitywniejszym wymaganiom pod względem pedagogicznym i hygienicznym. Ustawy z dnia 17 lutego 1922 roku co do obowiązku gmin dostarczania pomieszczeń dla początkowego nauczania i co do budownictwa szkół publicznych początkowych, w rezultacie nie dały zasadniczej podstawy do realizacji przymusu szkolnego, a nie dały jej, mojem zdaniem, dlatego, że w obu tych ustawach Rząd wziął na barki swoje zbyt dużo; z drugiej zaś strony postawił może zbyt wygórowane postulaty nowym budynkom na cele początkowego nauczania. I prawdopodobnie, gdyby zamiast zaofiarowanego pokrycia 50% kosztów budowy, co przy obecnej dewaluacji wyraża się sumami wprost astronomicznemi, Rząd w swoim czasie był przyszedł z realną i natychmiastową pomocą w formie dostarczania po ulgowej lub taksalnej cenie budulcu na wznoszenie budynków szkolnych, gdyby ewentualnie mógł dobrze zorganizowanym kredytem, jestem przekonany, że w obecnej chwili kraj jużby się był pokrył całą masą setek i tysięcy budynków, które może nie odpowiadałyby wszystkim teoretycznym wymaganiom pod względem pedagogicznym i hygienicznym, w którychby jednakowoż dzieci mogły się uczyć i spokojnie czekać na tę chwilę, kiedy Państwo nasze stać będzie na wzniesienie budynków szkolnych, zupełnie odpowiadających wszelkim wymaganiom. Jednak tak się nie stało.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#MaciejGlogier">Konstatując dotkliwy istotnie brak budynków szkolnych, konstatując niemożność realizacji przymusu szkolnego. Komisja Prawnicza przy rozpatrywaniu projektu ustawy na swojem posiedzeniu. zupełnie zdawała sobie z tego sprawę, że ustawa ta jest bardzo dotkliwym ciężarem, który się wkłada na barki naszych uczelni średnich, zarówno prywatnych jak społecznych, zdawała sobie sprawę z tego, że umieszczenie w takim lokalu szkoły średniej prowadzonej z pewnym komfortem i zasobnej w cenne pomoce naukowe, może być nawet niebezpieczne dla całości tych utensyljów, — majątku tak bardzo dziś cennego — lecz, uważała, że decydującym regulatorem tej w zasadzie niepożądanej symbiozy szkolnej jest kurator okręgu naukowego, który istotne interesy zarówno szkół powszechnych jak i szkół średnich równą otoczy opieką. Komisja Prawnicza uznała za możliwe przyjęcie ustawy w brzmieniu uchwały sejmowej bez zmian, jednakowoż z zaznaczeniem, że chociaż w projekcie pierwotnym grupy posłów sejmowych była wzmianka i o państwowych szkołach, a w tekście uchwalonym przez Sejm, o tych państwowych uczelniach niema mowy, to nie dlatego, żeby lokale dla szkół państwowych miały być od tego obowiązku wolne, lecz zapewne dlatego, że te lokale mogą być poprostu wewnętrznem zarządzeniem do tego obowiązku pociągnięte.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#MaciejGlogier">Reasumując w imieniu Komisji Prawniczej, mam zaszczyt prosić Wysoką Izbę o przyjęcie tej ustawy bez zmiany z jednoczesnem uchwaleniem rezolucji, która Panom została rozdana, a która brzmi:</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#MaciejGlogier">„Senat wzywa Rząd, aby polecił kuratorom okręgów naukowych zezwalać na zajęcie lokali szkół społecznych i prywatnych dopiero po całkowitem zużytkowaniu na cele nauczania powszechnego wszystkich lokali szkół państwowych i samorządowych oraz stosować zajęcia lokali z należytą ostrożnością, tak, ażeby interesy szkolnictwa prywatnego nie zostały pokrzywdzone; zezwolenia zajęcia winny być udzielane każdorazowo na termin nie dłuższy niż rok jeden”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#AntoniStychel">Nikt więcej głosu nie żąda. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem wniosku Komisji, przedstawionego przez sprawozdawcę, aby wstali. Stoi większość, — wniosek przyjęty. Wobec tego mogę sądzić, że rezolucja jest również przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#AntoniStychel">Przystępujemy do 4 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy w sprawie prowizorjum budżetowego za czas od 1 Iipca do 30 września 1923 r. (Druk sejmowy Nr. 629). Głos ma jako sprawozdawca s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej mam zaszczyt prosić Wysoki Senat o uchwalenie ustawy o prowizorjum budżetowem na czas od 1 Iipca do 30 września 1923 r bez zmian, w formie uchwalonej przez Sejm. Z dyskusji, przeprowadzonej na Komisji wynikało, że prowizorjum, uchwalone przez Sejm, nie odpowiada coprawda w zupełności potrzebom Skarbu i potrzebom publicznym. Prowizorjum zostało wniesione przez Rząd dnia 19 czerwca 1923 r., a więc było układane w połowie czerwca, w czasie, który odznaczał się względną stałością waluty. Wtenczas marka nasza, która w styczniu i w lutym, potem jeszcze w marcu wykazywała spadek bardzo gwałtowny, doszła na kilka miesięcy do względnej równowagi i wskutek tego Ministerstwo Skarbu, licząc się z pewnem zatrzymaniem się spadku marki polskiej jako ze zjawiskiem stałem, przypuszczało, że wystarczy, jeżeli na trzeci kwartał będzie się domagało kredytu w wysokości kredytu przyzwolonego na kwartał drugi plus 25%. Otóż katastrofalna zniżka marki niemieckiej, która nastąpiła od czerwca 1923 r. miała ten skutek, że pociągnęła za sobą w bardzo znacznej mierze markę polską i rezultat jest ten, że w chwili, kiedy Komisja Budżetowa Sejmu i następnie Sejm ustawę tę uchwalał, było rzeczą jasną, że tych 25% dodatku do kredytu przyznanego na kwartał drugi już dla potrzeb Skarbu wystarczyć nie może, a to z tego powodu, że przeciętna indeksu cen hurtowych za drugi kwartał wynosi 13.550, a z końcem Iipca 28.370, a więc była podwójnie wysoka. Wprawdzie pozwolę sobie przypomnieć, że, referując ustawę o prowizorjum budżetowem na drugi kwartał, wyraziłem zdanie i przytoczyłem dowody, dla których cyfry przyzwolone na drugi kwartał należało uznać stanowczo za zbyt wysokie, ale z drugiej strony wzrost cen hurtowych, który nastąpił od końca czerwca do chwili obecnej, jest tak znaczny, iż wydatki Skarbu Państwa w każdym razie wzrosną znacznie więcej niż o 25% i wtenczas ta suma, którą tutaj mamy w ustawie tej przyzwolić jako maximum wydatków dopuszczalnych dla Rządu, w ciągu III kwartału, okaże się za nizka.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JózefBuzek">Suma ta wynosi w okrągłej kwocie 4.849 miljardów. Mianowicie kwota przyzwolona w prowizorium budżetowem na II kwartał wynosi 3.879 miljardów 622 miljonów marek, z tego 25% wynosi 969.905.000.000, czyli razem przyzwala się na kwotę 4.849 miljardów 527 miljonów, przyczem nie są uwzględnione te wydatki, które są płatne w walutach zagranicznych, bo to oczywiście trudno obecnie przewidzieć, trudno nawet ex post wydatki te skonstatować, o ile się nie przeprowadza zupełnie szczegółowych obliczeń.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JózefBuzek">Otóż, ponieważ nie możemy doprowadzić do tego, aby uchwalać prowizorjum budżetowe dopiero z końcem września, albo zmuszać Sejm do tego, żeby dla tej ustawy ponownie się zbierał. Komisja była zdania, iż, nie patrząc na błędy tej ustawy, które zmuszą Rząd do wystąpienia z nowem dodatkowem prowizorjum budżetowem, należy tę ustawę uchwalić bez zmiany w tej formie, jak ja Sejm uchwalił.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JózefBuzek">Co się tyczy dalszych artykułów, to wystarczy zaznaczyć, iż brzmią one wszystkie zupełnie tak samo, jak odnośne artykuły w ustawie o prowizorjum budżetowem za I kwartał, później za II kwartał. Jest tylko pewne novum w art. 3, mianowicie Sejm na wniosek swojej Komisji Budżetowej dodał do art. 3 jedno zastrzeżenie, mianowicie to, iż kredyty inwestycyjne, mogą być otwierane tylko za uprzednią zgodą Ministra Skarbu. Jest rzeczą wiadomą, że pojęcie kredytu inwestycyjnego jest rzeczą dosyć sporną i z tego powodu wkradła się ta praktyka, iż b. wiele władz inicjowało różnie nowe budowle, nie zawiadamiając o tem Ministerstwa Skarbu, i w ramach tych kredytów, jakie Ministerstwu przyznano rozpoczynały zupełnie nowe przedsięwzięcia, które potem było trzeba kontynuować. Otóż, ażeby się te rzeczy nie powtarzały, ażeby pod tym względem było możliwe utrzymanie wydatków państwowych na stopie jak najniższej, Sejm zaproponował tutaj ten dodatek, ażeby ściśle przestrzegano zasadę, że kredyty inwestycyjne mogą być otwierane tylko za uprzednią zgodą Ministra Skarbu. Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu uznaje dodatek ten za konieczny w obecnych tych warunkach i dlatego także pod tym względem prosi Wysoki Senat o przyjęcie uchwały Sejmu bez zmiany.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JózefBuzek">Wicemarszałek ks. Stychel: Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MinisterSkarbuLinde">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#MinisterSkarbuLinde">Mam zaszczyt prosić o przyjęcie uchwalonej przez Sejm ustawy o prowizorjum budżetowem na III kwartał 1923 r. i o upoważnienie Rządu do pobierania danin publicznych i pokrywania przewidzianych w budżecie na rok 1923 wydatków.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#MinisterSkarbuLinde">Ani dochodów ani wydatków w tym kwartale nie da się ująć ściśle z powodu dewaluacji znaku obiegowego. Opierając się jednak na wynikach za ubiegłe półrocze, można przypuścić, że niedobór okaże się w tym samym stosunku, jakim był w I półroczu.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#MinisterSkarbuLinde">Przeżywamy obecnie w całym świecie okres deficytowy nie może ominąć i Polski, która przecież w najbardziej skołatanych warunkach rozpoczęła nowe życie, nie posiadając ani granic, ani kapitałów płynnych, — natomiast otrzymała wielką część kraju zniszczonego, spalonego i rozgrabionego przez wrogów.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#MinisterSkarbuLinde">Ten stan, w jakim zastała Ojczyznę naszą wolność i następne dwa lata dalszej wojny dostatecznie usprawiedliwiają obecne położenie.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#MinisterSkarbuLinde">Nie było może nasze włodarstwo idealnem, bo było często zakreślone zbyt górnie, oparte na haśle „mierz siły na zamiary” — jako ludzie Zachodu, wychowani i lgnący całą duszą do jego kultury, pragnęliśmy w ciągu paru lat stworzyć w Polsce to, co zazwyczaj bywa dziełem pokoleń całych, żądając od Państwa spełnienia wszelkich zadań, a nie dając wzamian Państwu w formie świadczeń podatkowych tyle, ile ono koniecznie potrzebowało. Wprawdzie energja, zapał i patrjotyzm ogółu starał się zastąpić brak kapitału zakładowego, dokonując dzieł na polu cywilizacji, wzbudzających niejednokrotnie podziw u obcych, ale nie posiadając pieniądza, ani zaopatrzonego Skarbu, zabrnęliśmy w okres stałych niedoborów. Cztery lata silimy się nad rozwiązaniem tego problemu, a wynikiem debat są zgodne wnioski, że należy nam zwiększać dochody, a obniżać wydatki, dążąc do równowagi budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#MinisterSkarbuLinde">Otóż ten okres w mojem przekonaniu już niedaleki!</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#MinisterSkarbuLinde">Życie gospodarcze Polski wre tętnem żywem na wszystkich polach: rolnictwo, przemysł i handel wykazują z roku na rok stały rozwój, — bilans handlowy czynny mamy już w czterech miesiącach b. r., a płatniczy czynny od czerwca r. b.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#MinisterSkarbuLinde">Politykę prowadzimy pokojową, a oparci o traktaty handlowe z przyjaznemi nam państwami, z wielką naszą sojuszniczką Francją na czele, możemy śmiało patrzeć w naszą przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#MinisterSkarbuLinde">To też mogę zaznaczyć, że obecnie nadszedł moment wysiłków dla całego społeczeństwa, System podatków realnych na ukończeniu, a ofiara społeczeństwa na rzecz Ojczyzny w formie podatku majątkowego zbliża sanację Skarbu o potężny krok.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#MinisterSkarbuLinde">Równolegle z wysiłkiem społeczeństwa idzie praca Rządu w kierunku uproszczenia administracji, a więc mocna akcja oszczędnościowa, która powinna znakomicie zredukować wydatki państwowe. Praca oszczędnościowa jest węgłem sanacji Skarbu, a ja chcę być bezwzględnym wykonawcą tych właśnie zamierzeń i poczynań Rządu.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#MinisterSkarbuLinde">Dążyć też będę do przedstawienia zbilansowanego budżetu na rok przyszły w październiku r. b., sądzę, że budżet ten da się ująć konkretnie cyfrowo, zwłaszcza, że w ustawie finansowej Rząd starać się będzie przewidzieć sposoby, mające na celu chronić Skarb od dewaluacji wpływów podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#MinisterSkarbuLinde">Dochody uchwalonych już danin publicznych stale wpływają, chociaż gros tych dochodów mieć będziemy dopiero od końca r. b.</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#MinisterSkarbuLinde">Kwartał bieżący muszę określić, jako przednówek najcięższy dla Skarbu Państwa Rząd zdaje sobie sprawę, że okres ten jest niemniej ciężki dla całego społeczeństwa, któremu daje się dotkliwie odczuwać drożyzna artykułów pierwszej potrzeby. Rząd stara się przeciwdziałać, ukracając wybujałą na tem polu spekulację, a wprowadzając ponownie w życie urząd komisarza drożyźnianego, uposażył go w szerokie pełnomocnictwa, mając nadzieję, że wobec spodziewanych obfitych zbiorów tegorocznych uda się ulżyć bytowaniu ludności. Rząd zwróci się również do społeczeństwa, ażeby zechciało współdziałać.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#MinisterSkarbuLinde">Jakkolwiek nie jest słuszną drogą pokrywania niedoborów budżetowych pożyczkami bądź wewnętrznemi, bądź opartemi o kredyt zagraniczny — wydatki bowiem budżetowe powinny być pokrywane daninami publicznemi — jednak konieczność zmusza nas do szukania pomocy w pożyczce wewnętrznej w formie biletów skarbowych 5%, a ponieważ te bilety skarbowe w kwocie 248 miljardów są już wyczerpane, Rząd przedstawia Wysokim Ciałom ustawodawczym projekt ustawy w przedmiocie upoważnienia Skarbu do wypuszczenia dalszej serji na sumę 1000 miljardów marek polskich.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#MinisterSkarbuLinde">Ta forma pożyczki wewnętrznej cieszy się znaczną popularnością i daję gwarancję, że się emisja projektowana powiedzie.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#MinisterSkarbuLinde">Wypuszczenia dalszej serji bonów Złotowych Rząd zaniechał, chcąc jednak wykonać zobowiązanie ustawowe, a nie chcąc zwiększać inflacji, przedstawi Wysokim Ciałom ustawodawczym przyjęty już przez Radę Ministrów wniosek o upoważnienie go do wymiany obligów na takież nowe bony do tej samej sumy jako prolongatę, — oczywiście będzie wolno posiadaczom bonów złotych żądać realizacji gotówkowej.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#MinisterSkarbuLinde">Tą drogą zatem pragnie Rząd częściowo pokryć niedobór bieżący, jakkolwiek spodziewany z tego źródła dochód będzie tylko częściowem pokryciem deficytu, jednak musimy się wszyscy uzbroić w cierpliwość, a Rząd czyni nieustanne zabiegi, ażeby wszelkie źródła dochodu wyzyskać i nie wątpi, że po pewnym czasie, gdy rezultat tych zabiegów zacznie się realizować, dojdziemy własnemi siłami do pokonania obecnych trudności budżetowych.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#MinisterSkarbuLinde">Walnym środkiem do zmniejszenia druku banknotów jest między innemi uproszczenie rachunkowości i rozszerzenie obrotów bezgotówkowych zarówno w gospodarce państwowej, jak prywatnej. Obrót bezgotówkowy opiera się na spopularyzowaniu zasady czekowej. Rząd, przywiązując wielką wagę do ustawy czekowej, spowoduje ponowne przedłożenie jej projektu na sesji jesiennej r. b. Projekt ustawy czekowej był przedłożony jeszcze Sejmowi Ustawodawczemu w roku 1922, niestety nie doczekał się załatwienia.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#MinisterSkarbuLinde">Kwestja polityki dewizowej została załatwioną rozporządzeniem z dnia 28 Iipca r. b., mam nadzieję, że obecna reglamentacja obrotu dewizami zaspokoi zarówno potrzeby sfer produkujących, jak i handlu, a niemniej przyczyni się do stopniowego zwiększenia zapasu dewiz w P. K. K. P., a zarazem wstrzyma niezdrową spekulację, przeciwko której Rząd z całą bezwzględnością występuje i nadal występować będzie.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#MinisterSkarbuLinde">Zapas dewiz w P. K. K. P. będzie nadto stale zasilany należnościami eksportowemi.</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#MinisterSkarbuLinde">Dążąc do stabilizacji marki, uważam ją za punkt wyjścia prac, zmierzających do definitywnego uregulowania waluty polskiej. W najbliższym czasie odbędą się narady nad organizacją przyszłego banku biletowego, którego możliwie rychłe stworzenie leży w zamiarach Rządu. Mam nadzieję, że w jesieni r. b. będą Sejmowi przedłożone projekty ustaw w tym względzie.</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#MinisterSkarbuLinde">Jako kraj bogaty nietylko w bogactwa przyrodzone, ale i w społeczeństwo pragnące i umiejące pracować, Polska ma wszelkie dane do tego, ażeby nawet w trudnych warunkach własnemi siłami dojść do równowagi budżetowej, a zatem i sanacji stosunków gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#MinisterSkarbuLinde">Wicemarszałek ks. Stychel: Głos ma s. Karpiński Aleksander.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AKarpiński">Wysoki Senacie! W imieniu klubu ukraińskiego i białoruskiego oświadczam: wobec tego, że przedstawione przez obecny Rząd prowizorjum budżetowe nie uwzględnia wcale niezbędnych potrzeb narodu ukraińskiego i białoruskiego, na których ciąży tylko obowiązek płacenia podatków bez prawa korzystania z tych podatków, my będziemy głosować przeciwko prowizorjum budżetowemu.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#AKarpiński">Wicemarszałek ks. Stychel: Głos ma s. Koerner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MozesKoerner">Wysoki Senacie! Celem dyskusji budżetowej w każdym parlamencie jest przedewszystkiem rozejrzeć się w danych liczbowych, w danej propozycji budżetowej a z drugiej strony rzucić okiem na tę gospodarkę, jaką Rząd prowadzi, na ten system, jaki został przez Rząd zastosowany, i wtedy dopiero można zdecydować czy środków, przewidzianych w budżecie ma się mu udzielić, czy odmówić.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#MozesKoerner">Niestety prowizorjum budżetowe, a szczególnie w takiej formie, w jakiej nam zostało przedłożone, nie daje wcale możności zajrzenia nietylko głębiej, ale chociażby powierzchownie do tego labiryntu cyfr, jaki w każdym budżecie istnieje.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#MozesKoerner">To też Komisja Skarbowo-Budżetowa, przyjmując prowizorjum budżetowe, prawie nie rozprawiała o niem, tem bardziej, że samo przygotowanie przedłożenia rządowego było wadliwe, i jak na warunki parlamentarne, mojem zdaniem, niedopuszczalne, bo na posiedzeniu na Komisji członkowie Komisji nie mieli wcale druków przed sobą, referent nie był przygotowany i dopiero na samem posiedzeniu oświadczył, że gotów jest zreferować tę sprawę, lecz musi opuścić zebranie, zapoznać się z nią i po krótkim czasie wrócić, by nam zakomunikować swoje zdane. Proszę Wysokiego Senatu, oczywiście można tak traktować sprawy pierwszorzędne, jeżeli większość popierająca Rząd nie chce nawet badać co jest dobrego a co jest złego w danej ustawie, lecz zgóry decyduje, że ta ustawa powinna być przyjęta, a tamta ma być odrzucona. Mówię: większość popierająca Rząd, a nie rządząca, bo już dyskusja w Sejmie przeprowadzona dowiodła, że i w tej większości są pewne zgrzyty, że i tam niezupełnie wszystko zgodnie idzie.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(S. Smólski: I w rodzinie są zgrzyty)</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#MozesKoerner">W przedłożeniu, w motywach, które Rząd w ustawie o prowizorjum budżetowem nam komunikuje, są pewne rzeczy, które, mojem zdaniem, w motywach rządowych istnieć nie powinny. Rząd oczywiście nie zorjentował się w sytuacji owego czasu, kiedy to przedłożenie do Sejmu przesyłał, a było ono przesłane w dniu 19 czerwca r. b. W motywach do prowizorjum Rząd twierdzi: „Rząd wychodzi przytem z założenia, iż drożyzna w III kwartale r. b. nie będzie wzrastała w tempie szybszem, niż w II kwartale r. b.”. Proszę Panów, jeżeli 19 czerwca, wiedząc o tem, jakiemi skokami szliśmy już wówczas, mówi się, że drożyzna w trzecim kwartale nie będzie większa, i przyjmuje się, że skoro według danych statystycznych powiększenie drożyzny do 1 czerwca wyniosło 16,7%, to do końca czerwca wyniesie wszystkiego 25%, to sądzę, że to jest albo nieorjentowanie się w sytuacji gospodarczej kraju, albo przyjmowanie cyfr takich, które komuś dogadzają.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#MozesKoerner">Nie uważam też za dobre, żeby w motywach rządowych była mowa o tem, że drożyzna musi podnieść się, że musi dalej skakać i musi dalej w przepaść nas rzucać jeszcze w trzecim kwartale.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#MozesKoerner">Wolelibyśmy, żeby Rząd tego nie powiedział, żeby wystąpił z prowizorjum takiem, jak na poprzedni kwartał, a z ewentualnemi dodatkowemi wnioskami występował w miarę potrzeb, o ile czas tego wymagać będzie.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#MozesKoerner">Jakie były próby Rządu celem naprawy Skarbu? Na początku sesji parlamentarnej doszliśmy wszyscy do wniosku, że najważniejszem zadaniem naszej obecnej pracy parlamentarnej jest naprawa Skarbu. Kładziono nacisk specjalny na tę sprawę i istotnie obie izby poświęciły jej przeważającą część swego czasu. A cóż Rząd w tej sprawie uczynił? Niestety, te wszystkie projekty, a jeżeli nie wszystkie, to znaczna ich część nie doprowadziła nas dotychczas do upragnionej naprawy Skarbu. Złoty polski został skompromitowany przez sam Rząd.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#komentarz">(Głos w centrum: Ten czy poprzedni?)</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#MozesKoerner">Przez obecny. Jak Panom wiadomo, niedalej jak kilka tygodni temu złoty polski był utrzymywany na wysokości zupełnie niewspółmiernej z frankiem szwajcarskim, do którego, jak mówiono, złoty polski będzie dostosowywany. To zrobił już obecny Rząd. Jak wiadomo, nie dalej, jak kilka tygodni temu jeszcze czyniono trudności w wymianie złotego polskiego, nawet były fakty, że nie chciano przyjmować bonów złotych za podatki. Jeśli się prowadzi taką politykę skarbową, jeśli się taką nieufność budzi u ludności do swoich znaków płatniczych, to nie można tego uważać za drogę do naprawy Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#MozesKoerner">Dalej, zakazami i cofaniem tych zakazów w sprawie obrotów dewizowych, przypuszczam, doprowadzono nie do naprawy, lecz raczej do chaosu, doprowadzono do tego, że naprawdę nikt nie wie, co wolno, a czego nie wolno, kiedy wolno, a kiedy nie wolno. Pan Minister Skarbu powiedział, że ta sprawa zostanie ostatecznie uregulowana przez ustawę. Bodajby tak było!</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#MozesKoerner">Cała polityka skarbową, o której dopiero co mówiłem, doprowadziła do tego, że marka polska uzyskała niesłychany ciężar gatunkowy, jeśli za ten ciężar gatunkowy uważać stosunek jej wartości do wartości funta szterlingów. Oczywiście, że ten ciężar gatunkowy doprowadził też do tego, że wysoko się ceni nietylko funt szterlingów, ale zaczęto zbyt wysoko cenić funt chleba. Ta wysoka cena funta chleba, która się wyraża obecnie w szalonej drożyźnie i w rozpasaniu się wprost tej drożyzny, nie wskazuje na to, ażebyśmy szli naprawdę po drodze do naprawy Skarbu Rzeczypospolitej. Rząd, jak widać, nie opanował dotychczas ani klęski walutowej, ani klęski drożyźnianej. I nie dziwić mu się! Już kiedyś Archimedes powiedział. „Chcecie, ażebym poruszył ziemię w posadach, dajcie mi odpowiedni punkt oparcia”. I Rząd, by opanować klęski walutową i drożyźniana musi mieć punkt oparcia: zaufanie ludności, Minister Skarbu zaś może mieć punkt oparcia głównie w dobrej polityce zagranicznej i w dobrej polityce wewnętrznej Rządu. Czy Pan Minister Skarbu otrzymał ten dobry punkt oparcia od większości obecnej?</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#komentarz">(Głos: Otrzymał)</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#MozesKoerner">O tem ja śmiem wątpić.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#MozesKoerner">Wolałbym, ażebyśmy tę odpowiedź otrzymali od Pana Ministra Skarbu, czy on rzeczywiście otrzymał ten punkt oparcia, wtedy dopiero będziemy mogli na ten temat dysputować.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Musi powiedzieć, że otrzymał)</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#MozesKoerner">Mnie się zdaje, że nie; mnie się zdaje, że zwycięstwa Ministra Spraw Zagranicznych w ostatnich czasach nie dały mu odpowiedniego punktu oparcia dla pozyskania pożyczki zagranicznej, która dla nas jest teraz niezbędna, nieodzowna i konieczna, jeżeli chcemy pójść naprawdę po drodze istotnej naprawy Skarbu. Coś niecoś niedawno zjawiło się w prasie pod znakiem zapytania i pod tytułem: „Francuska pożyczka 400 miljonową”. Co się stało z tą sprawą, nie wiemy, myśmy wiele planowali, licząc na tę pożyczkę.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#komentarz">(S. Kędzior: Ta pożyczka ma być użyta na spłatę długów)</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#MozesKoerner">Tak jest, ale ja stwierdzam, że się zjawiły w prasie znaki zapytania co do tej pożyczki. Pragnęlibyśmy otrzymać odpowiedź, jak ta sprawa istotnie się przedstawia.</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#MozesKoerner">Teraz zachodzi pytanie: czy, skoro dotychczas większość nie dała Ministrowi Skarbu dobrego i trwałego punktu oparcia w dobrej polityce Minister Skarbu może na przyszłość przynajmniej liczyć na lepszą politykę Rządu? I w tym wypadku ciekawą byłaby odpowiedź Ministra Skarbu. Ze swojej strony mam wątpliwości, czy obecny Rząd swoją polityką, jeżeli ona będzie taką jak dotychczas, da w przyszłości Ministrowi Skarbu ten dobry punkt oparcia. Już p. Prezes Ministrów w swojem expose tak samo, jak poprzedni prezesowie ministrów, stwierdził zupełnie wyraźnie, że w naszej polityce wewnętrznej mamy sprawę bardzo ważną — jeżeli jej nie zaliczymy do najważniejszych, — mianowicie kwestję uregulowania stosunku do mniejszości narodowych. Niestety, ta sprawa, którą się za tak ważną uważa i publicznie uważało i to nie ktokolwiek, ale przedstawiciel Rządu, reprezentant Rządu stwierdził to, mimo wielkiej wagi dotychczas nietylko nie jest rozstrzygnięta, ale nawet nie zadano sobie trudu, by próbować ją rozstrzygnąć.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#MozesKoerner">Kiedy p. Prezes Ministrów wygłaszał swoje exposé, w tej Wysokiej Izbie z ław senatorów po jego zdaniu, że uważa, iż słuszne żądania mniejszości narodowych powinny być zaspokojone, było rzucone pytanie: jakie żądania Pan Minister uważa za słuszne? Pan Prezes Ministrów niedługo szukał odpowiedzi, ale dał odpowiedź taką, jak niegdyś Pytja grecka, dał odpowiedź taką, że trzeba wpierw wiedzieć, jakie to są te żądania, aby móc powiedzieć, co jest słuszne, a co jest niesłuszne. Toby wyglądało tak, jakby Pan Prezes Ministrów dopiero co zjawił się na terenie parlamentarnym Państwa Polskiego i dotychczas nigdy nie słyszał żadnych żądań mniejszości narodowych i nie wiedział wcale, że istnieją te mniejszości, że one mają swoje specyficzne potrzeby i domagają się zaspokojenia tych potrzeb. Być może, że w języku dyplomatycznym jest to bardzo dobra odpowiedź, ale jeżeli chcemy prowadzić politykę realną, politykę, która wszystkie istniejące produkcyjne i pożyteczne siły w kraju zjednoczy i wciągnie do współpracy dla odbudowy i rozwoju Państwa, to tego rodzaju odpowiedź nie może być czynnikiem dopomagającym do skonsolidowania tych wszystkich sił. Natomiast p. Prezes Ministrów, który tutaj dawał bardzo ładne obietnice mniejszościom, poza tym gmachem, zabierając głos na wiecach swego stronnictwa, zupełnie inaczej i innym językiem zaczął przemawiać. W Tarnowie, kiedy mówił o żydach, już mówił zupełnie inaczej niż z tego miejsca.</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#MozesKoerner">Wicemarszałek ks. Stychel:</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#MozesKoerner">Proszę mówcy, aby trzymał się tematu.</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#MozesKoerner">Sądzę, że dyskusja nad budżetem jest dyskusją, która daje możność rozpatrzeniu polityki Rządu i to należy do rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#MozesKoerner">Wicemarszałek ks. Stychel:</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#MozesKoerner">Proszę nie krytykować tego co powiedział Marszałek.</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#MozesKoerner">Otóż prasa, która reprezentuje stronnictwo, do którego p. Prezes Rady Ministrów należy, a ostatnio pismo „Wola Ludu”, wystąpiła z szeregiem artykułów jawnie wrogich tym mniejszościom narodowym, nietylko wrogich w słowie, ale wprost nawołujące do czynów sprzeciwiających się praworządności. Kiedy się mówi o tem, że należy zwalczać te mniejszości, przytaczając słowa wieszcza „uderzmy w czynów stal”, to trzeba rozumieć należycie, co to znaczy i co za sobą to kryje.</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#MozesKoerner">Takie słowa ma się tu wewnątrz dla swego społeczeństwa, ale zupełnie inne słowa i zdania ma się dla przedstawicieli, przybywających do nas z zagranicy. Kiedy p. Prezes Ministrów udzielił wywiadu zagranicznemu przedstawicielowi prasy, to tarci zupełnie inne słowa i inne zdania się znalazły. Tam znalazły się zdania, które były wypowiedziane tu z tej trybuny. Jak Panowie widzą, polityka niestety nie ma u nas jednej linji. Ma się jedne słowa tu dla nas na wiecach, a inne na zewnątrz. Ma się też inne słowa, kiedy się występuje tu, kiedy się jest odpowiedzialnym przed Izbą Ustawodawczą. Przytem tę samą politykę, którą stosuje się u nas do mniejszości narodowych, uważa się za słuszną i sprawiedliwą, jeżeli ją kto uprawia nie w Polsce, lecz na Litwie lub w Prusiech. Dlaczego się potępia to, co się dzieje za granicą, a nikt niema odwagi potępić zła, które się dzieje w naszym kraju?</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#komentarz">(Głos: Jakie zło?)</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#MozesKoerner">Rząd polski interweniował i zupełnie słusznie interweniował wobec tego, że rząd litewski ogranicza w prawach mniejszości narodowe a także Polaków. Zupełnie słusznie to uczynił, bo w każdym kraju wszyscy obywatele winni być równi wobec prawa, i jeżeli to jest Polak na Litwie, to ma prawo korzystania z tych samych praw, z jakich korzysta Litwin. Tego samego tu się domagamy i nic więcej.</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To macie. Drugi głos: Wy chcecie przywilejów)</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#MozesKoerner">Żadnych przywilejów nigdyśmy się jeszcze nie domagali. Szanowny kolega powtarza to, co powiedział brutalniej b. premjer p. Sikorski ale jemu dość wyraźnie i dość dobitnie udowodniono, że był to tylko manewr polityczny, aby w ten Sposób pozyskać prawą stronę Izby.</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#MozesKoerner">Wicemarszałek ks. Stychel:</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#MozesKoerner">Proszę Pana Senatora powrócić do prowizorjum budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#MozesKoerner">Ja mówię o polityce Rządu, aby dojść do wniosku, czy mam mu dać zaufanie czy nie.</u>
          <u xml:id="u-22.35" who="#MozesKoerner">Reprezentanci mniejszości narodowych, skoro teraz w tej Wysokiej Izbie mają swój głos za rządowem prowizorjum budżetowem, albo przeciw niemu, mają prawo wypowiedzieć się czy ich sumienie, czy odpowiedzialność przed wyborcami pozwala im przyznawać Rządowi, który podobną politykę prowadzi, fundusze, czy nie. My twierdzimy, że tego uczynić nie możemy! Bardzo wiele praw, które powinny przysługiwać tym mniejszościom, w praktyce nie przysługuje im wcale. Dotychczas istnieje szereg ograniczeń jeszcze z czasów zaborów, szczególnie z czasów zaboru rosyjskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.36" who="#komentarz">(S. Smólski: Ale i my mamy)</u>
          <u xml:id="u-22.37" who="#MozesKoerner">Otóż ja wcale nie mówię, że to jest dobre, Panie Kolego, ja nie twierdzę bynajmniej, że jeżeli ograniczeń względem Kościoła katolickiego, dotychczas jeszcze nie zniesiono, to jest to dobre. Jest tylko jedna mała różnica, że te ograniczenia, które jeszcze dotychczas na papierze istnieją co do Kościoła katolickiego, nie są stosowane,</u>
          <u xml:id="u-22.38" who="#komentarz">(Głos: Są)</u>
          <u xml:id="u-22.39" who="#MozesKoerner">... zaś te, które istnieją co do żydów, są stosowane. To jest ta mała różnica.</u>
          <u xml:id="u-22.40" who="#MozesKoerner">Proszę Panów, Traktat Wersalski i nasza Konstytucja przewidują wyraźnie, że mamy prawo do swego szkolnictwa, mamy prawo pielęgnować naszą mowę. Tymczasem cóż Rząd robi? Czy chociaż jeden grosz z tych funduszów, które my mu przyznajemy w prowizorjum budżetowem, został przeznaczony na szkolnictwo dla żydów lub dla innych mniejszości narodowych? Mieliśmy co do tego wyjaśnienia od strony b. kompetentnej, b. miarodajnej, bo od Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, który w rozmowie z dziennikarzem oświadczył: Jakże my mamy dać pieniądze na szkolnictwo mniejszości narodowych, kiedy ich potrzebujemy na szkolnictwo dla Polaków?</u>
          <u xml:id="u-22.41" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-22.42" who="#MozesKoerner">Byłoby to dobrze, gdyby pieniędzy tych nie brano od Ukraińców, Białorusinów, Żydów i od Niemców.</u>
          <u xml:id="u-22.43" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Żydzi wszędzie na kresach uczą się po rosyjsku, co Pan zawracasz głowę!)</u>
          <u xml:id="u-22.44" who="#MozesKoerner">Ja nie znam tutaj w Warszawie ani jednej szkoły żydowskiej, gdzieby rosyjskiego języka uczono. Zresztą to jest sprawa innego rodzaju i nie chcę się w tej chwili w dyskusję wdawać. Śmiem twierdzić, że z sum budżetowych ani jeden grosz dotychczas nie został przeznaczony na szkolnictwo dla mniejszości narodowych w ich języku ojczystym, a to jest przewidziane przez Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-22.45" who="#MozesKoerner">Nie chciałbym oczywiście mówić o tem, jakie stanowisko zajmuje Rząd w sprawie tak doniosłej, pierwszorzędne], bo wprost życiowej, jak numerus Clausus, kiedy p. Minister Głąbiński w imieniu Rządu na Komisji Oświatowej Sejmu złożył oświadczenie miarodajne, że Rząd przychyli się do podobnej ustawy, która jest ograniczeniem i która nie jest zgodną z Konstytucją.</u>
          <u xml:id="u-22.46" who="#MozesKoerner">Jeżeli Rząd idzie po takiej drodze, to czy można domagać się od nas, abyśmy się zgodzili na udzielenie Rządowi funduszu do jego dyspozycji, do rozporządzenia tym funduszem według jego uznania? Nie sądzę, by się znalazł choć jeden Polak, któryby w parlamencie litewskim, czy niemieckim, gdzie istnieją ograniczenia dla Polaków stosowane wbrew Konstytucji, podniósł rękę, żeby Rządowi, który tego rodzaju ograniczenia stosuje, dać choć jeden grosz.</u>
          <u xml:id="u-22.47" who="#MozesKoerner">Następnie są sprawy, które z punktu widzenia gospodarczego i konstytucyjnego nie dają nam również możności głosować za tym projektem. Już w jednem ze swoich przemówień, również w sprawie prowizorjum budżetowego, zwróciłem uwagę Wysokiej Izby na to, że obowiązująca dotychczas ustawa o odpoczynku niedzielnym, mianowicie ustawa z dnia 18 grudnia 1919 r. zmusza do próżniactwa kilka miljonów ludzi w ciągu dwóch dni. Czy to z punktu widzenia potrzeb państwowych jest pożądane, czy ze stanowiska tolerancji i Konstytucji jest zgodne z prawem, ażeby gwałcić sumienie cudze, by zmuszać kogoś do pracy w dzień świąteczny? A jeśli się ma pracować, czy na wskutek tego ginąć z głodu?</u>
          <u xml:id="u-22.48" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest w Anglji. Tak jest na całym świecie)</u>
          <u xml:id="u-22.49" who="#MozesKoerner">Mogę dać na to odpowiedź, jak jest w Anglji, gdyż tam bytem. W Londynie w dzielnicy żydowskiej odbywa się w każdą niedzielę targ od 8-ej rano do 6-ej wieczór, chociaż istnieje również prawo odpoczynku niedzielnego. Tam, jeśli kto chce świętować w sobotę nikt nie zabroni otwarcia sklepu w niedzielę. My przeciwnie, tego nie mamy. My nie domagamy się niczego innego jak tylko takich praw, jakie mają inni obywatele. Skoro inni mają możność pracowania sześć dni w tygodniu, i my to chcemy mieć.</u>
          <u xml:id="u-22.50" who="#MozesKoerner">Sądzę, że produkcyjnej części ludności należy dopomagać w jej pracy, by dać Skarbowi możność wyciągnięcia jak największych funduszy od tej ludności zarabiającej, na rzecz Państwa i na rzecz gospodarki państwowej. Cóż się jednak okazuje? Wielu urzędników, jak panowie starostowie, czy inni, którzy mają odpowiednią władzę, wynajdują sobie zakaz wykonywania zarobkowej pracy rzemieślnikom żydom. Niedawno otrzymałem dokumenty, stwierdzające, że starostwo w Jędrzejowie zwróciło się do dwóch rzeźników żydów i zawiadomiło ich, że ponieważ oni nie mają fachowego wyrobienia i wbrew przepisom ustawy o cechach zajmują się swoim zawodem, to im starostwo zabrania.</u>
          <u xml:id="u-22.51" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-22.52" who="#MozesKoerner">Panowie mówią „słusznie”, chciałbym wiedzieć w takim razie, jak żyd rzemieślnik ma uzyskać pozwolenie cechu i wyrobienie się w zawodzie, skoro go tam nie przyjmą? Chciałbym wiedzieć, jaki może sposób cudowny wymyślicie Panowie, aby rzemieślnik mógł wyrobić się, jeżeli nie może się dostać do cechu? Jeżeli uważacie to Panowie za słuszne, to proszę dać na to sposób. Fakt jest jeden, że produkcyjnej części ludności, któraby mogła sporo zarabiać i ze swojego zarobku oddawać część na rzecz Państwa, nie daje się tej możności.</u>
          <u xml:id="u-22.53" who="#MozesKoerner">A dalej, skoro nam idzie o to, aby wszystkie nasze najlepsze siły wyzyskać dla dobra tego Państwa, to należy wyzyskać te siły bez względu na to, do jakiej narodowości i wyznania dany osobnik należy. Jego wiedza i praca jest Państwu potrzebna i powinna być wyzyskana. Tymczasem cóż nasz Rząd robi? Czy Istotnie idzie po tej drodze? Proszę zwrócić uwagę, że nie przyjmuje się na stanowisko urzędnicze żydów, a jest wielu takich ludzi, którzyby mogli z wielkim pożytkiem pracować dla tego Państwa. Kiedy w naszej stołecznej Radzie Miejskiej sprowadzono dla sprawdzania gospodarki urzędnika Niemca, zapytałem: Proszę panów, czy doprawdy musieliście szukać aż tak daleko, znaleźlibyście i tutaj! Ale Panowie odpychacie, nie przyjmujecie ich i nie dajecie im możności oddania swojej pracy i wiedzy dla tego Państwa! Taka jest polityka tego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-22.54" who="#MozesKoerner">Ja już nie mówię o tem, że się stosuje jawny i wyraźny bojkot. Niedawno w Janowie, pow. Sokółka, był przetarg na grunta, które oddawano pod uprawę, i między innemi jeden z żydów dzierżawił grunta, pracował na roli. P. starosta wydał wójtowi rozporządzenie, ażeby do przetargu nie dopuścić żydów, i żyd który na owej roli siedział i pracował w pocie czoła, został pozbawiony przystępu do przetargu. Czy Panowie uważają, że to jest dobre i że w takich warunkach można polepszyć nasz Skarb? Sądzę, że nie.</u>
          <u xml:id="u-22.55" who="#MozesKoerner">Niejednakowe traktowanie obywateli wpaja nietylko w organy władzy, ale i w ludność, co jest najgorsze, przekonanie, że są obywatele stojący poza prawem, obywatele, których prawo niejednakowo traktuje, to znaczy, mogą być inaczej traktowani.</u>
          <u xml:id="u-22.56" who="#MozesKoerner">Nie przypuszczam, ażeby tego rodzaju stanowisko mogło nam przysparzać funduszów i doprowadzić do naprawy Skarbu. Proszę spojrzeć, co wskutek tego rodzaju polityki czynią niektóre organy prasy: zupełnie jawne, nieskrępowane judzenie i podburzanie jednej części ludności przeciw drugiej, a robi się to zupełnie bezkarnie. Rząd nawet nie interwenjuje, nawet nie korzysta ze swego prawa nadzoru, żeby upomnieć taką prasę, żeby zamknąć jej drogę do tego traktowania obywateli. I jaki jest rezultat? Rezultat mają Panowie w postaci napadów ulicznych, ekscesów ulicznych, jak to niedawno było w Lututowie. Policja w Poznańskiem i na Pomorzu zupełnie jawnie kupców żydów, przyjeżdżających do Torunia, aresztuje, tylko dlatego, że są żydami, przetrzymuje ich 10, 12 godzin w areszcie i później uwalnia. Czy Panowie uważają, że to jest dobre, że się aresztuje kupca, który przyjeżdża, by prowadzić swój proceder, a ten proceder prowadzi po to, by wzbogacić siebie, zaś bogacąc się będzie mógł dać część dochodów na rzecz Skarbu? Nie przypuszczam, ażeby podobne postępowanie władz było dobre i wskazane.</u>
          <u xml:id="u-22.57" who="#MozesKoerner">Konstytucja daje nam możność i prawo korzystania z własnego języka ojczystego, pielęgnowania swojej mowy ojczystej. A jakie mamy świeże wypadki? Pani urzędniczka nie pozwala rozmawiać przez telefon po żydowsku lub hebrajsku.</u>
          <u xml:id="u-22.58" who="#komentarz">(Głos: To jest ojczysty język?)</u>
          <u xml:id="u-22.59" who="#MozesKoerner">Na jakiej zasadzie? Jeżeli Konstytucja pozwala na to, to pani urzędniczka nie ma prawa czynić inaczej. Rząd, monitowany przez nas, wydaje odpowiednie rozporządzenie, bo musi, bo jest wyraźny przepis Konstytucji. Ale urzędnik powiada: Co mnie to obchodzi. Wszak to tylko język żydowski!</u>
          <u xml:id="u-22.60" who="#MozesKoerner">Otóż to są te rezultaty i to prowadzi do niesłychanej demoralizacji. Bo proszę sobie przeczytać list otwarty ogłoszony przez p. Rżewskiego, prezydenta miasta Łodzi, z powodu ostatnich wypadków napaści na żydów w Łodzi, a przekonacie się Panowie, do czego to prowadzi. Nasza młodzież szkolna i akademicka, ten kwiat naszej młodzieży, która powinna trzymać się zdaleka polityki nienawiści, ucieka się do bicia i kaleczenia ludzi. Czy Panowie sądzicie, że na tej drodze będzie można Skarb naprawić? Otóż to jest polityka rządu obecnego, przeciw której podnosimy głos i protestujemy. Protestujemy tembardziej, że jako równi chcemy współpracować, chcemy dołączyć nasz wysiłek do wspólnego wysiłku, jaki jest potrzebny w tej chwili, by budować nasze Państwo, nasz kraj w tak ciężkiej dla nas chwili. Niestety, jak wykazałem, jesteśmy odtrącani bardzo często i w wielu wypadkach. Powiedział jeden z posłów w Sejmie, że rząd nie miał czasu zająć się sprawą mniejszości narodowych. Ja nie przypuszczam, ażeby sprawa tak pierwszorzędnej wagi mogła być w ten sposób tłumaczona przez stronników Rządu, przez jego obrońców. Jeżeli to jest obrona, to jest to bardzo kiepska obrona. Dopóki Rząd nie znajdzie czasu na rozpatrzenie, dopóki nie zawróci z tej drogi, po której kroczy, dopóki czynami nie wykaże, że istotnie chce sprawę mniejszości narodowych w duchu sprawiedliwym rozwiązać, tak długo my nie możemy głosować za żadnemi sumami dla Rządu, a tem samem i za obecnem prowizorjum budżetowem.</u>
          <u xml:id="u-22.61" who="#komentarz">(Oklaski na ławach żydowskich)</u>
          <u xml:id="u-22.62" who="#MozesKoerner">Wicemarszałek ks. Stychel:</u>
          <u xml:id="u-22.63" who="#MozesKoerner">Głos ma s. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#JanWoźnicki">Wysoka Izbo! Regulamin nasz domaga się, ażeby mówcy zgłaszający się do głosu oświadczali czy będą mówili za, czy przeciw przedłożeniu, będącemu na porządku dziennym.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#JanWoźnicki">Należę do tych, którzy oświadczają się przeciwko przedłożeniu rządowemu, ale jestem zdziwiony tem, że dotychczas do dyskusji tej nie zgłosił ani jeden mówca, oświadczający się za przedłożeniem rządowem. Nie sądzę, żeby mówcy ci nie 'mieli argumentów na uzasadnienie swego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#komentarz">(S. Godlewski: Szkoda czasu na to)</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#JanWoźnicki">Otóż to szkoda czasu. Mnie się zdaje, że jest to ta bezceremonjalność, która cechuje obecną większość, że nie wdając się wcale w omawianie ustaw, bezceremonialnie większością głosów wotuje za tem, za czem jej się wotować chce, nie wchodząc w dyskusję z przeciwnikami. Być może, że jeżeli chodzi o skrócenie czasu, — za który my tu jednak pobieramy djety i warto by tego czasu tak bardzo nie skąpić Państwu, — jeżeli o to chodzi, to jest to rzeczywiście dobry sposób, ale o ile chodzi o wyjaśnienie społeczeństwu pewnych posunięć Rządu, to mnie się zdaje, że taka taktyka nie jest na miejscu. Proszę Panów, Panom tak zawsze chodzi o powagę Senatu. Nie wiem, czy do powagi Senatu przyczyni się to, że ustawę tak ważną, jak prowizorjum budżetowe, uchwala się tu zupełnie bez zabierania głosu w dyskusji. Podobną propozycję mieliśmy teraz w Komisji, kiedy obradowaliśmy nad ustawą o podatku majątkowym. Przecież mieliśmy też propozycję, aby uchwalić ustawę en bloc, bo jest to ustawa bardzo pilna, na którą całe społeczeństwo czeka z otwartemi rękami, której się wszyscy domagają, więc jeżeli zaczniemy wglądać w szczegóły, zaczniemy czytać, broń Boże, artykuły poszczególne, to sprawa się przedłuży, a społeczeństwo tego nie wytrzyma.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#JanWoźnicki">Przechodzę teraz do omówienia samej ustawy. Ustawa jest lakoniczna, bardzo lakoniczna, nawet cyfr tutaj niema żadnych. Trochę cyfr dowiadujemy się ze sprawozdania pana referenta. Cokolwiek więcej cyfr zakomunikował nam p. referent na Komisji Skarbowo-Budżetowej, zakomunikował nam zwłaszcza ciekawy fakt, którego nie wiem dlaczego, nie powtórzył obecnie, że prowizorjum budżetowe za pierwszy kwartał r. b. nie zostało przez rząd wyczerpane.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#JanWoźnicki">To nie był obecny rząd, to był jeszcze poprzedni. 600 miljardów zostało z przyzwolonego prowizorjum budżetowego jako oszczędność. Następnie mieliśmy prowizorjum na kwartał II. Tu już rządził częściowo poprzedni rząd, częściowo obecny, mieliśmy jednak sto kilkadziesiąt miljardów oszczędności z przyzwolonego prowizorjum. Pan referent przewiduje, że za obecnych rządów w III kwartale, co zresztą oświadczył i dziś tutaj, sumy, proponowane w tem prowizorjum, nie wystarczą, że cyfra 25%, której się tutaj Rząd domaga na przekroczenie prowizorjum budżetowego, nie będzie dostateczną i Rząd prawdopodobnie będzie musiał od nas zażądać podwyższenia tej cyfry. Jabym sądził z tego, że skoro w tamtych kwartałach były oszczędności, toby należało wyciągnąć z tego wniosek, że wogóle nie należy podwyższać nawet o 25% prowizorjum budżetowego z poprzedniego kwartału. Bo jeżeli w poprzednim kwartale zostało, to poco podwyższać, przecież z tych pozostałości można czerpać, tembardziej, że jest zastrzeżone w ustawie, że te pozostałości można zużytkować. Widocznie było zasługą owych rządów, że tak poważne sumy zostały niewyczerpane. Ale jak już tutaj zademonstrował p. kolega Koerner, jeżeli rzeczywiście całe prowizorjum budżetowe i ta cyfra 25% jest tak realna jak to, co Rząd pisze tutaj o drożyźnie i o wzroście tej drożyzny, to rzeczywiście nie można wogóle traktować poważnie wszelkich przewidywań Rządu. Rząd obecny piszę: „Rząd wychodzi z założenia, że drożyzna, w III kwartale r. b. nie będzie wzrastała w tempie szybszem, aniżeli w kwartale II, wzrost drożyzny zaś ustalony przez Główny Urząd Statystyczny według indeksu cen hurtowych wyniósł w czasie od 1-go kwietnia do 1-go czerwca 16,7%”, to jest wtedy, kiedy rządził jeszcze rząd poprzedni a potem obecny. „Do końca czerwca zatem — czytamy — to jest do końca drugiego kwartału r. b. przypuszczalnie nie przekroczy 25%”. Rząd rezygnuje już zgóry, i nie wiem, jak będzie ten Rząd wyglądał, jeżeli teraz przyjdzie i zażąda przekroczenia tych 25%, jak uprzedził nas już tutaj s. Buzek. Cała ta sprawa wygląda niepoważnie, bardzo niepoważnie.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#JanWoźnicki">Często się powołujemy na Konstytucję, ja więc jeszcze raz przypominam, że art. 4 Konstytucji nie został jeszcze ani razu wypełniony w całości. Oczywiście nie jest to może winą rządu, ale gdyby rząd się domagał od Sejmu, to możeby te ferje nasze świąteczne, czy letnie byty krótsze, ale ten nasz obowiązek spełnilibyśmy choć raz. Nie został ten nasz obowiązek spełniony, i teraz weszliśmy na drogę uchwalania prowizorjów budżetowych. Mamy już pewne doświadczenie w tym kierunku. Gdybyśmy dziś pierwszy raz prowizorjum budżetowe uchwalili, to oczywiście byłoby to dla nas nowem i musielibyśmy ustalać pewne nowe praktyki, ale te praktyki są już nam dostatecznie znane, już Wysoki Senat. uchwala trzecie prowizorjum budżetowe.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#JanWoźnicki">Pamiętam, kiedy się uchwalało prowizorjum na pierwszy kwartał, ta część Izby głosowała za prowizorjum, inna część przeciw, wprawdzie po cichutku niektórzy panowie wychodzili, żeby nas nie przegłosować, ale to była sprawa domowa, to było energiczne zwalczanie rządów Sikorskiego, o którym się mówiło, że był szkodliwy, choć nie chciało się go położyć. Przy drugiem prowizorjum budżetowem było coś podobnego. Teraz mamy trzecie prowizorjum budżetowe, przy którem się role zmieniają. Cala tamta strona Izby będzie głosować przeciw, a z tej strony Izby Panowie będą głosowali za prowizorjum budżetowem, nie chcąc jednak należycie uzasadnić motywów tego głosowania. A więc należałoby wypowiedzieć z entuzjazmem, z takim entuzjazmem,</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#JanWoźnicki">... któryby obudził i w narodzie tę chęć usprawiedliwioną i zrozumiałą poparcia tego Rządu, że na kredyt bez żadnego uzasadnienia, bez żadnych cyfr, przyjmuje się to prowizorjum budżetowe, przyjmuje tysiące miljardów marek polskich. My tutaj, przedstawiciele, opozycji, przemawiamy jak dziad do obrazu,</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#JanWoźnicki">... bo nie słyszymy argumentów pozytywnych, argumentów rozumnych, uzasadniających przeciwny punkt widzenia. Takie całkowite zaufanie dla Rządu jest rzeczywiście rozczulające, ale mnie się zdaje, że kształtowało się ono nietylko w tej Izbie, ono się kształtuje i w kraju, lecz sprawa zaufania do Rządu w kraju urabia się wskutek braku tych motywów. To zaufanie do Rządu, jakie Panowie macie i może wskutek tego kształtuje się w sposób zupełnie inny, tem bardziej, że zapowiedzi tego Rządu nie całkowicie się spełniają.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#JanWoźnicki">Pan Premier tutaj bardzo dużo rzeczy mówił w swojem expose, a musiał coś powiedzieć, więc powiedział, że bardzo dużo się spodziewa po swoim Rządzie, złożonym z wybitnych fachowców, opartym na wybitnej większości wyłącznie polskiej. Jednem słowem spodziewamy się po tym Rządzie gruntownej naprawy stosunków Rzeczypospolitej. Nazwał Pan Premjer utworzenie się tej większości Sejmu i Senatu punktem zwrotnym w dziejach odradzającej się Ojczyzny. Proszę Panów, jabym konia z rzędem dał, gdybym, go miał, temu, ktoby mi wskazał, gdzie zaczął się ten punkt zwrotny w dziejach odradzającej się Ojczyzny. Coprawda p. Stroński w przemówieniu sejmowem powiedział, że sens zwrotu w dziejach odradzającej się Ojczyzny i korzyści z tego zwrotu polegają na tem, że oto teraz nareszcie jest ktoś, co odpowiada za to, co się dzieje w Polsce. Nie wiem, czy gospodynię, panią domu, która obecnie wydaje zamiast pewnej sumy — 4x na potrzeby codzienne, może pocieszyć to, że p. Stroński i jego koledzy odpowiadają za to. Ona sama przedewszystkiem odpowiada i cierpi. Nie pociesza ją wcale ta chęć ponoszenia odpowiedzialności, którą p. Stroński zadeklarował.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#JanWoźnicki">Może w dziedzinie wielkiej polityki zagranicznej osiągnęliśmy jakieś sukcesy, które i na przyszłość przydadzą się Polsce. Proszę Panów, chociaż słuchałem uważnie przemówienia sejmowego p. Seydy, który usprawiedliwiał swoje poczynania w polityce zagranicznej i t. d., nie mogłem jednak wyciągnąć tych wniosków, że aby te tryumfy, o których głoszono, były rzeczywiście tryumfami. Podobno tam po cichu, w Sejmowej Komisji do Spraw Zagranicznych p. Minister Seyda przyznał się do tego, że trjumfem oczywiście to nie jest, ale szkodliwe byłoby, gdyby ktoś to nazwał klęską. Lecz skoro ma się skłonność do porównywania rządu gen. Sikorskiego z obecnym, to mogę tylko przypomnieć, że za czasów tamtego rządu dokonało się ustalenie granic Rzeczypospolitej i to przy wybitnym udziale polityków owego rządu, i już to jest takim sukcesem, że na laurach tego sukcesu może śmiało spoczywać rząd, który rządził kilka miesięcy. A zdaje mi się, że sukcesów, które ma nowy rząd w dziedzinie polityki zagranicznej jest dosyć, jak na jeden rząd to zupełnie wystarczy, jeżeli przytoczę choćby to co tuła się obecnie po gazetach, że senat francuski nie uchwalił ustawy, przyznającej pożyczkę dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#JanWoźnicki">Dzieje tej pożyczki są dosyć dziwne. Nie wiemy, czy sami mamy ją uznać. O tej pożyczce dużo za granicą mówiono, że jest ona na organizowanie armji, a zaciągnięta została bez porozumienia się, bez żadnej kontroli. Widzimy z zestawienia długów zagranicznych, które przytoczył p. Minister Michalski, że ta pożyczka jest zaciągnięta na spłatę długów, zrobionych przez Komitet Narodowy bez upoważnienia ówczesnego rządu. Ale jeżeli już ta pożyczka została przez jeden rząd prawem kaduka zaakceptowana, i jeżeli Izba deputowanych francuska ją uchwaliła, to jednak Rząd nasz powinien był starać się, ażeby i druga izba ustawodawcza francuska tę pożyczkę załatwiła. Przecież fakt zaakceptowania pożyczki dla Państwa Polskiego przez inne państwo, pożyczki w tej drodze, że nasze zobowiązania względem obywateli francuskich zostałyby przejęte przez rząd francuski, podniósłby nasz kredyt w innych krajach. Stała się katastrofa i jeżeli ta rzecz została odłożona w senacie francuskim ad calendas graecas, to nie przysporzy to chwały obecnemu Rządowi, że tak prostej sprawy nie umiał przeprowadzić. Może to wynika z tych tryumfów, jakie Rząd świeci na terenie izb ustawodawczych przez przeforsowanie ustaw podatkowych, — lecz w takim razie tembardzej Francja powinna była uchwalić tę pożyczkę. Jeżeli nie uchwaliła, to widać, że nie przywiązuje wielkiej wagi do tych ustaw podatkowych, jakie zostały uchwalone.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#JanWoźnicki">I my do tych sukcesów Rządu w dziedzinie skarbowości nie przywiązujemy wielkiej wagi. Jeżeli chodzi o podatek majątkowy, to deklamacji było moc o tem, jaki to będzie ratunek dla Skarbu Państwa, jaki to wysiłek zrobił Sejm, że oto został jeszcze kilkanaście dni i uchwalił ustawę o podatku majątkowym, że z entuzjazmem cały naród czeka na tę ustawę i t. d. i t. d. Ale jak wygląda w rzeczywistości ta ustawa, która ma ratować Skarb Państwa, która jest przeznaczona na zasilenie Skarbu, jak jest powiedziane w ustawie? Ta ustawa wygląda tak, że mniejsi płatnicy, którzy są tą ustawą obciążeni, — ja tylko na chwilę to przytaczam, ponieważ chcę mówić o gospodarce skarbowej, — mniejsi płatnicy zapłacą ten podatek w trzy lata i gotówką, a więksi będą płacili jakiemiś papierkami, które sami sobie fabrykować będą, to będą się nazywały obligacje, czy inaczej I w każdym razie sami sobie będą uchwalać te obligacje, tak czy inaczej oprocentowane i spłacać je w ciągu lat 10, a w ciągu lat 10 mogą zajść jakieś wypadki, które ostatecznie sprowadzą i wymiar i zapłatę tego podatku do minimum, jak się to stało z daniną, którą p. Michalski miał uratować Skarb Państwa aż tak dalece, że nietylko miał pokryć deficyt, nietylko zapoczątkować pewne inwestycje, ale miał jeszcze pewną część tej daniny złożyć na założenie Banku emisyjnego i na wprowadzenie nowej waluty. Tę daninę ci biedniejsi zapłacili natychmiast, bo naturalnie Skarb Państwa nie popuścił i oni musieli ją zapłacić, a bogatsi wymigiwali się aż do ostatka i zapłacili ją w terminach późniejszych znacznie, wtedy kiedy ona nie miała już tej wartości, a przynajmniej dziesiątej części tego nie była warta, ile byłaby warta w czasie właściwym. Ta danina nie osiągnęła skutku i jesteśmy w fazie dalszego upadku naszego Skarbu. Teraz uciekamy się do podatku majątkowego, w którym podatników uwalniać będziemy najrozmaitszemi furtkami na to, aby znów wielki przemysł i znowu wielkie ziemiaństwo uciekły od płacenia tej daniny, aby tylko ci, którzy nie mają tak wydatnej obrony ani w Rządzie, ani w organach rządowych, podatek majątkowy zapłacili.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#JanWoźnicki">To jest ta gospodarka skarbowa. Pan Minister Skarbu mówił tu bardzo wiele o swoich projektach naprawy skarbu, mówił i w Sejmie i w Senacie. Ale proszę Panów, to, co Pan Minister Skarbu mówił powtarzają już ministrowie Skarbu od lat 4 i pół. Stale się to powtarza i o tej ustawie czekowej słyszeliśmy, słyszeliśmy wiele razy i mieliśmy nawet projekt tej ustawy, ale czy rząd palcem ruszył, aby ją przeprowadzić? Nie stale się powtarza jakieś wielkie hasła, wielkie idee stawia się, aby świeciły jak gwiazda przewodnia ludzkości i ludzkość do szczęścia prowadziły. Wysuwa się hasła jak: ustawa czekowa, uzdrowienie waluty, równowaga budżetowa, lecz takie hasła i idee każdy rząd wysuwa jak jakiś majak, do którego dążymy, dążymy i dążymy, ale dojść nie możemy, bo sam rząd nigdy nie ma zdecydowanej woli dojścia do rzeczywistej naprawy Skarbu Państwa. A jeżeli nawet ma zdecydowaną wolę, to darujcie Panowie, ale nigdy nie widać zdecydowanego, faktycznego działania w kierunku naprawy Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#JanWoźnicki">Rząd ten w dziedzinie uchwalania ustaw, ratujących Skarb Państwa osiągnął nawet pewien sukces, ale czy są to ustawy wniesione przez rząd obecny? To są ustawy wniesione przez rząd poprzedni, ustawy, które wynikały z planu sanacyjnego ministra Grabskiego i on zgłosił te ustawy w imieniu poprzedniego rządu. Jeżeli chodzi o podatek majątkowy, to p. Grabski, opierając wówczas swój system uzdrowienia Skarbu Państwa na trzechletniej pracy, wyznaczył w tym planie podatkowi majątkowemu miejsce, które było zupełnie wyraźnie umotywowane i nie było najmniejszej wątpliwości, że jeżeli ten plan z całą stanowczością realizowany będzie, to i ten podatek majątkowy wybitnie przyczynić się może do naprawy finansów. Ale, proszę Panów, co my teraz słyszymy na komisji? Uchwalamy ten podatek majątkowy, który niby w zasadzie opiewa na miljard franków złotych, uchwalamy tak wielkie świadczenie, lecz ja powiadam, że ten miljard będzie iluzoryczny, ale uchwalając go, musimy wierzyć, że Rząd ma rzeczywistą wolę pobrać ten miljard franków. Napisane jest nawet w ustawie, że to idzie na naprawę Skarbu Państwa, ale co nam mówią przedstawiciele tego samego Rządu na Komisji? Nie dawniej, jak dzisiaj p. wiceminister Markowski powiedział na Komisji, żebyśmy się nie łudzili co do jakichś wielkich przeznaczeń tego podatku majątkowego, to pójdzie na załatanie dziury w budżecie i nic więcej. Jeżeli dziury w budżecie łatać tak wielkiem świadczeniem, podatkiem, który niby to ma wydobyć od obywateli część majątków, to proszę Panów, to nie jest droga gospodarna. Można sobie tak powiedzieć, że gdy Rząd znajdzie się w potrzebie, wtedy te obligacje i akcje i t. d. sprzeda na pensje dla urzędników. Proszę Panów, więc i tutaj mówi się z jednej strony o wielkich świadczeniach majątkowych, a z drugiej strony o dziurach w budżecie! Moi Panowie, jeżeli tak dalej pójdzie, to gdy te trzy lata upłyną, znowu jakąś część majątku każdy obywatel będzie musiał oddać na dziury w budżecie i może niedługo wszyscy obywatele Państwa Polskiego będą musieli oddać cały majątek na dziury w budżecie.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#JanWoźnicki">Trzeba się postarać, żeby te dziury w budżecie w inny sposób łatać. I tu dochodzimy do oszczędności. Oszczędność — to najpopularniejsze hasło w Polsce. Mówi się: oszczędność, będziemy robili oszczędności, niema rządu, któryby tego nie przyrzekał. Ileż to uchwał Sejmu Ustawodawczego i obecnego szło w tym kierunku: redukcja urzędników, znoszenie urzędów i t. d. Ostatecznie tej redukcji nigdzie nie widzimy, widzimy tylko antikonstytucyjne przedłożenie Rządu, który domaga się, aby mógł redukować urzędy bez względu na to, czy zostały powołane drogą rozporządzeń czy drogą ustaw. Urzędy, powołane drogą rozporządzenia, rząd ma prawo redukować i kasować, jak mu się podoba. Oczywiście, jeżeli będzie robił to w sposób nierozumny napotka na sprzeciw izb ustawodawczych, ale jest niedopuszczalne kasowanie urzędów, powołanych w drodze ustaw, a takich mamy około 20, jest z nich może 5 lub 6 zbytecznych chyba nie więcej. Czyż opracowanie sześciu ustaw, złożonych z trzech, czterech artykułów, zgłoszenie ich do ciał ustawodawczych i przeprowadzenie ich przy obecnej większości, która entuzjastycznie uchwala to, czego Rząd zażąda, jest to tak trudnem? Chyba nie, ale Panom chodzi o wyłom w zasadach, chodzi o to, ażeby ten rząd mógł się rządzić, jak szara gęś wtedy nawet, kiedy Konstytucja tego zabrania. Chodzi o wyłom w Konstytucji, zdążający do tego, aby nie uzyskiwać pozwolenia izb ustawodawczych na znoszenie pewnych urzędów, których by może pewne stronnictwa broniły i któreby mogły znaleźć poparcie w opinji publicznej. Zgłasza się tego rodzaju ustawę oszczędnościową, a potem dopiero w prasie się bębni, że są tacy, którzy się temu sprzeciwiają. A przecież nam nie chodzi o przeciwdziałanie oszczędnościom lecz o Konstytucję, o zasadnicze prawo, które zostało ustanowione przez Sejm Ustawodawczy i którego łamanie byłoby początkiem końca Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#JanWoźnicki">Ja nie wiem, czy ten zwrotny punkt w dziejach odradzającej się Ojczyzny miałby się wyrażać w tem, że wzmogła się ofiarność na rzecz Skarbu Państwa. Gdybyśmy mieli o tem sądzić po uchwalonych ustawach podatkowych, to tej ofiarności na rzecz skarbu Państwa nie widzimy, szczególniej w sferach najwięcej posiadających, które największe świadczenia na rzecz Państwa ponosić powinny, bo nie poniosły ofiary krwi na odbudowanie ojczyzny. Widzimy tylko wymigiwanie się od spełnienia tego obowiązku, symulowanie, że się chce płacić, choć się faktycznie nie płaci.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#JanWoźnicki">W czasie istnienia obecnego rządu i w okresie, który obecnie jest omawiany, mieliśmy jedną rzeczywiście doniosłą zmianę w rządzie, któraby świadczyła o zapoczątkowaniu może nowej ery w naszej polityce gospodarczej i skarbowej. Mieliśmy zmianę w osobie ministra Skarbu, to rzeczywiście ważny fakt. Panowie jednak przyznają, że obecna większość rządowa sama kładła nacisk na to, że polityka skarbowa powinna być jednolita i nie ulegać nagłym wstrząsom, i dlatego powołała do swojego Rządu ministra skarbu z poprzedniego gabinetu. Niedostatecznie wyjaśnione są powody ustąpienia p. Grabskiego. Prawdopodobnie, jego plan uzdrowienia Skarbu Państwa, obliczony na trzy lata, wydawał się zbyt powolnym, chodziło o pośpieszniejsze realizowanie sanacji, może energiczniejsze, może oparte na gruntowniejszem przemyśleniu czy coś takiego. Ale bądź co bądź mieliśmy plan, jednak minister, który plan ten zgłosił, odszedł. Osoba p. Lindego daje duże gwarancje, jeżeli chodzi o gospodarkę w P. K. O. Wprawdzie gospodarka w P. K. O. jest według mojego zdania dużo łatwiejsza niż gospodarka Skarbu Państwa, bo gdy się ma kilkaset filji, które bezpłatnie spełniają bankowe operacje, a filjami temi są poczty, to dla człowieka bądź co bądź utalentowanego w tej dziedzinie łatwo jest taką instytucję postawić na tej wyżynie, na jakiej stanęła. Przy okazji nadmienię, że o oszczędnościach niema tu mowy, — są to zwykłe operacje bankowe, dokonywane przez poczty, a opłacane przez Skarb Państwa w całej Rzeczypospolitej. Więc operacje bankowe P. K. O. opłacał skarb Państwa, a P. K. O. się bogaciła. Niewiadomo na czyją korzyść pójdą zgromadzone tam fundusze. W każdym razie trzeba powiedzieć, że ta cała rzecz jest pomysłowo przeprowadzona, jeżeli tę instytucję oparto na tak wygodnej bezpłatnej pracy funkcjonarjuszów państwowych. Już to pomysłowości odmówić p. Lindemu nie można. Ale tak łatwo nie pójdzie ze skarbem Państwa, gdzie każdemu urzędnikowi trzeba płacić, gdzie nikt darmo świadczyć nie będzie i gdzie trzeba będzie rozległej znajomości gospodarki finansowej Państwa, ażeby sprawę naprawy Skarbu postawić na realnym gruncie.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#JanWoźnicki">Od tego nowego ministra skarbu mieliśmy prawo wymagać wskazania tego planu, według którego rządzić będzie, być może Panowie mają plan na szerszą miarę zakrojony niż plan p. Grabskiego, ale nie można tego powiedzieć o tych dwóch przemówieniach, które wygłosił p. Linde w naszych izbach ustawodawczych, byłoby to zbyt daleko posuniętą śmiałością, chyba, że ma się plan ukryty naprawy Skarbu, chyba że są jakieś sekrety. Jeżeli są, to pożyteczniej byłoby powiedzieć coś nie coś o nich, przynajmniej o tych, których ujawnienie nie zaszkodzi ich realizowaniu, choćby na to, aby otuchę w narodzie obudzić. Należy pamiętać, że ta cierpliwość, o której w uwadze do mnie mówił ks. Maciejewicz, zaczyna się wyczerpywać. Proszę księdza senatora, od tego czasu, gdy z tej trybuny mówiłem o tych stosunkach, a ksiądz senator wzywał mnie do cierpliwości, upłynęły już dwa czy trzy miesiące, a przez ten czas ta cierpliwość na wielkie próby została narażona i nie widać znikąd tej pociechy. I z dzisiejszego przemówienia Pana Ministra Skarbu nie widać tej otuchy i cierpliwość na dalsze próby będzie narażona, a nietylko cierpliwość, ale i kieszeń obywateli, nietylko kieszeń, ale ich żołądki, i cierpliwości zbraknąć może.</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#JanWoźnicki">Oczywiście tu możnaby mówić o tem, że polityka skarbowa uzależniona jest i od zewnętrznej i wewnętrznej polityki Państwa. Tych rzeczy tylko pokrótce dotknąłem, bo rzeczywiście mam wrażenie, że przemawiam jak dziad do obrazu. Ustawa będzie uchwalona z entuzjazmem jednomyślnie, i o wielkiem zwycięstwie nowej większości rządowej będą trąbić pisma po całej Rzeczypospolitej. Jednakże nie na tych zwycięstwach oprze się naprawa Skarbu i te zwycięstwa mogą być pyrrhusowemi zwycięstwami, jeżeli faktyczna praca w kierunku naprawy Skarbu nie nastąpi. Ale tej faktycznej pracy nie widać i nie widzi jej, zdaje się, większość społeczeństwa. To, co mówił p. Minister Skarbu o zwalczaniu drożyzny i o dążeniu do zrównoważenia budżetu i t. d., to są rzeczy o których wciąż słyszymy, ale dowiadujemy się o nich tylko od p. Ministra, a chcielibyśmy je raz zobaczyć w kraju. Pan Minister Skarbu chce nas napełnić optymizmem. Niema milszego uczucia jak optymizm, ale optymizm uzasadniony, usprawiedliwiony, oparty na jakichś realnych danych. To jest bardzo miłe uczucie, ale wobec urodzajów tegorocznych, wobec wiadomości, że już zdecydowano pewną nadprodukcję naszych plonów tegorocznych wywieźć za granicę i wzmóc jeszcze drożyznę, jaka jest, nie wiem, czy to może nas zbyt optymistycznie usposabiać. Zdaje mi się, że przedewszystkiem rynki miejscowe powinny być zaopatrzone tak, jak to mówił w swojem expose p. Premjer, a p. Premjer jest reprezentantem tych warstw, które mogą rzucić na rynek pewne ilości zboża. A więc jeżeli p. Premjer to obiecywał, to trzeba to przedewszystkiem spełnić. Niech widzimy na rynku zboże, niech widzimy chleb, niech widzimy, że tanieje jedno i drugie, a wtedy pomyślimy, czy mamy nadprodukcję i będziemy ją mogli wywozić, ale wywożąc zechcemy też wiedzieć, czy w tem, co za wywóz tej naszej nadprodukcji za granicę będzie otrzymane, czy w tych walutach zagranicznych, które stąd płyną, odpowiedni udział skarbu Państwa jest zagwarantowany? Bo my wiemy inne rzeczy. Mówi się u nas o czynnym bilansie handlowym i cieszymy się z tego i p. Minister Skarbu się cieszy. Ale nie dosyć jest wyliczyć, co się wywozi i co się przywozi i za ile, nie dosyć powiedzieć, że bilans handlowy jest czynny, bośmy więcej wywieźli, niż przywieźli, ale gdzie są waluty zagraniczne, otrzymane z wywozu? To jest wielkie pytanie. Otóż ja śmiem twierdzić, że nie przywozimy tych pieniędzy. Waluty obce lokuje się w bankach zagranicznych i Skarb Państwa na oczy nie widzi ani jednego procentu od tych walut pobieranego. Więc kto się bogaci? Przemysłowcy, najczęściej ci obconarodowcy, którzy tutaj żerują w Państwie Polskiem, i przemysł nasz wyzyskują dla swoich własnych korzyści i osiągnięte z pracy naszych robotników fundusze lokują za granicą, ale ani Skarb Państwa, ani naród Polski, ani Państwo Polskie nie ma ani jednego feniga z tych funduszów.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#JanWoźnicki">A jeżeli tak jest, to nie może to nas napełniać zdrowym optymizmem i nie może nas utwierdzić w tem przekonaniu, że zrobilibyśmy rzecz dobrą, dając votum zaufania temu Rządowi, który w tak nieudolny sposób gospodarkę prowadzi. Uważamy, że dając swoje głosy za prowizorjum budżetowem, przyczynilibyśmy się do prowadzenia Państwa do zguby.</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#JanWoźnicki">Wicemarszałek ks. Stychel: Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#BronisławKrzyżanowski">Wysoki Senacie! S. Woźnicki mówił, że niema entuzjazmu. Trzeba przyznać, że rzeczywiście w Izbie niema entuzjazmu, ale w Rządzie entuzjazm jest wielki. Bo jeżeli z ust p. Ministra Skarbu słyszymy słowa, które dzisiaj były tutaj rzucone i figurują w stenogramie: „możemy śmiało patrzeć w naszą przyszłość”, czyż to nie jest entuzjazm? Drugim entuzjastą jest Premjer. W swojem exposé on nam nic nie powiedział, natomiast w pismach zagranicznych jest wywiad, ja mam przed sobą część wywiadu, który był ogłoszony w piśmie francuskiem „Le Temps” z dnia 13 Iipca. Premjer tam powiedział, że wszystko idzie po najlepszej drodze, że uchwalone podatki, rygor oszczędności i przerwanie kompletne drukowania pieniędzy, które trwało dotychczas, położą koniec krytycznej sytuacji obecnej naszego Skarbu. Szkoda tylko, że te twierdzenia dla zagranicy, iż maszyna drukarska przestanie pracować, nie mają nic wspólnego z prawdą. Szkoda wielka!</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#BronisławKrzyżanowski">Proszę Panów, istnieje w kraju sowietów wybitny ekonomista, wybitny pod kątem widzenia nauki sowietów. Jest nim p. Preobrażenskij. Napisał on rozprawę na temat finansów sowieckich, i przyszedł w niej do wniosku, wyrażonego w twierdzeniu — przytaczam dosłownie: „Na nasz wiek obrotu papierowego matematyczne liczby wystarczą, a gdyby nie wystarczyły, to można je wymyślić”. Ja wyrażam wielką obawę, że my po podobnej drodze kroczymy.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#BronisławKrzyżanowski">Gwoli bezstronności chętnie przyznaję, że za czasów generała Sikorskiego emisja potroiła się W ciągu 5 miesięcy jego rządów. Tak jest, to jest prawda, ale musimy przyznać, że w ciągu dwóch miesięcy gospodarki obecnego Rządu inflacja od tamtego czasu już się podwoiła. Musimy przyznać, że nasza inflacja kroczy drogą inflacji niemieckiej, bo jeżeli przyjrzymy się drodze inflacji sowietów, to w momencie, odpowiadającym temu, w którym my teraz jesteśmy — mówię o ilości banknotów w obiegu — inflacja w Rosji wzrastała powolniej niż to odbywa się u nas. My jesteśmy podobni do Niemiec pod tym względem. Nie mówię, że warunki są jednakowe, ale pewna analogja jest. W Niemczech nic nie robiono dla reparacji i jeżeli my nie będziemy robili nic poważnego, zasadniczego, nic, coby naprawdę ratowało skarb, to pójdziemy tą samą drogą, a jaka to droga, to Panowie mogą wnosić z tego, że pozycja, jaka u nas jest dzisiaj, to znaczy 4.478.000.000.000 — tak było 1 sierpnia, dziś jest prawdopodobnie dużo więcej, może ponad 5 biljonów, — ta pozycja była w Niemczech nie w roku zeszłym ani zaprzeszłym, ale około 1 marca r. b. Więc około 1 marca r. b. w Niemczech było 5 biljonów papierowych pieniędzy w obrocie, 20 Iipca zaś miały Niemcy już 42 biljony, a dzisiejsze pisma podają, że dziennie drukują 45, zaś naogół doszły do 248 biljonów. Uważam za swój obowiązek przestrzec, że ta droga nas czekać musi, jeżeli nie wejdziemy na drogę prawdziwej reparacji Skarbu i waluty.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#BronisławKrzyżanowski">Nie będę mówił o polityce zagranicznej, ani polityce wewnętrznej, ale chcę wskazać na tę skandaliczną i ogromnie szkodliwą drogę, po której kroczy Ministerstwo Skarbu. Wprawdzie te rzeczy się działy za tamtego ministra skarbu, ale to jest przecież ten sam rząd. Takie zarządzenia jak zamknięcie giełdy i zarządzenia dewizowe, cóż to jest? To jest przecież psucie naszej pozycji zagranicznej i zupełne psucie kredytu. To oczywista nie obejmuje całego mnóstwa zjawisk z dziedziny polityki zagranicznej i wewnętrznej, które również rujnują naszą markę. Uchwaliliśmy podatki, to prawda, cały szereg rzeczy uchwaliliśmy i jeszcze inne są na porządku dziennym, ale czy mamy to przekonanie, czy mamy tę wiarę, tę świadomość, że to są naprawdę rzeczy, które skutecznie przyczynią się do naprawy Skarbu? Takiego planu od tego Rządu my nie słyszymy, a to, co słyszymy, to są komunały, i rzeczy nierealne. Czy wśród tych warunków możemy powiedzieć, że tak jest dobrze i podzielać ten entuzjazm? A jednocześnie słyszymy fakty, które podaje prasa. Ja tego nie sprawdzałem, ale podane jest w ostatnim numerze pisma „Przemysł i Handel”, że bardzo wiele banków, jak to zostało stwierdzone przez Ministerstwo Skarbu, działało na szkodę Skarbu Państwa, mianowicie uprawiało blankowanie t. j. banki te sprzedawały walory, których nie posiadały Wcale. Jest to najszkodliwszy rodzaj spekulacji. Przytoczone pismo podaje najwyraźniej, że te rzeczy są znane Ministerstwu Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#BronisławKrzyżanowski">Nie będę więcej mówił o tych rzeczach, tylko chciałbym wskazać na wyjście, właściwie nie na wyjście, ale na ramy do wyjścia, o których mówiłem na Komisji Budżetowej. Uważam, że to są rzeczy ważne i dlatego jedynie zabieram głos. Jestem tego zdania, że jakkolwiek wiele podatków, wiele Ustaw jest pożądanych i dobrych, lecz miałyby one bez porównania większy wpływ, gdyby były realizowane prędko, zaraz, jak były złożone do Sejmu. Tymczasem, jak Panowie wiedzą z doświadczenia, uchwala się te ustawy niesłychanie długo i jedną po drugiej w sposób rozumny i nieskoordynowany, a tymczasem marka coraz bardziej spada, i to do takiego stopnia, że nowa ustawa, nawet i dobra, nie przynosi już żadnej korzyści. Z tej trybuny przy dyskusji nad podatkiem gruntowym mówiłem i wyliczałem te błędy, teraz się okazuje, że może jest gorzej, niż brzmiały ówczesne moje przewidywania. Stąd praktyczny wniosek, że cokolwiekby dało się zrobić dla ratowania Skarbu, nie przyniesie pożytku, jeżeli to będzie robione w ramach Sejmu i Senatu, jeżeli będzie trwało po pół roku. Niema innego wyjścia, jak zrealizowanie ostatniego punktu uchwał belwederskich, mianowicie, należy utworzyć Radę Naprawy Skarbu w drodze legalnej, parlamentarnej, konstytucyjnej, ale stanowczo powinna być utworzona ta Rada, któraby w krótkim czasie, w ciągu 10, 15 dni wprowadziła w życie wiele rzeczy. Nie powiadam w tej chwili jakich, ale powtarzam raz jeszcze, że jeżeli jest jaki ratunek dla Skarbu, to nie może on nastąpić po długich konferencjach i rozprawach Sejmu i Senatu, ale musi on się dokonać w ramach legalnej instytucji, która będzie musiała te rzeczy skoordynować i odrazu w życie wprowadzić. Jeżeli na tę drogę Polska nie wejdzie, to nic z tego nie będzie, i jeżeli po tych doświadczeniach, o których mówiłem, będziemy liczyć na to, że ten Rząd coś zrobi, nic nie będzie dobrego.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#BronisławKrzyżanowski">Wicemarszałek ks. Stychel: Głos ma ks. Adamski.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#BronisławKrzyżanowski">S. ks. Adamski:</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#BronisławKrzyżanowski">Wysoki Senacie! Bardzo wdzięczny jestem s. Krzyżanowskiemu za jego wywody. Kto się przysłuchiwał bacznie jego wywodom, zaraz musiał odnieść wrażenie, że s. Krzyżanowski doskonale odpowiadał swemu przedmówcy i zbijał cały szereg twierdzeń p. Woźnickiego w bardzo dobry sposób. Zabrałem głos po to tylko, żeby wyświetlić kilka spraw, na które nie zwrócono dostatecznej uwagi.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#BronisławKrzyżanowski">Jest rzeczą naturalną, że z chwilą, kiedy dotychczasowe stronnictwa rządzące przechodzą do opozycji, z natury rzeczy w ich przemówieniach przejawia się ton elegijny, ton, który wymaga od drugiej strony bardzo dużo wypowiadań się i bardzo dużo słów. Siedziałem w Sejmie Ustawodawczym dość długo i słyszałem prawie wszystkie exposé i przemówienia dawnych przedstawicieli rządu i muszę powiedzieć, że nie zdarzyło mi się słyszeć złego exposé. Wszystkie bez wyjątku były bardzo piękne. Rezultat niezupełnie odpowiadał piękności formy tych wynurzeń i dlatego uważam, że na mówieniu nie można poprzestać i że nie jest słuszną rzeczą jeżeli p. senator Woźnicki nam tu delikatnie wypomniał, że za gadanie dają nam djety. Twierdzę, że nie za mówienie, ale za robotę nam dają djety i gdybyśmy uchwalili szereg dobrych ustaw bez tego gadulstwa, które miało miejsce w tej Izbie, byłby Skarb Państwa zyskał na tem znacznie.</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#BronisławKrzyżanowski">Dziwię się, że p. senator Woźnicki krytykuje formę ujęcia ustawy o prowizorjum. Zdawałoby się, że powinien był się przyzwyczaić do tego, gdyż ostatnie prowizorja wszystkie miały tę samą formę jak obecne, a wówczas nie znajdował nic ujemnego w tem ujęciu, jakie dzisiaj do gustu mu nie przypada. Temu się ostatecznie dziwić nie można. Miałem sposobność swojego czasu zaznaczyć, że w takich warunkach, w jakich Polska się Znajduje. nie możemy przywiązywać wielkiej wagi do cyfr budżetu, bo te cyfry będą przedawnione z chwilą ich wydrukowania i podania do wiadomości. Dlatego uważam, że Rząd obecny dobrze uczynił, nie występując z nadzwyczajnym programem w dziedzinie finansów. Te zapowiedzi w dziedzinie finansowej, sięgające nieraz prawie w dziedzinę cudów ekonomicznych, spełnić się nie mogą. Uzdrowienie i sanacja stosunków finansowych w Polsce nie będzie rezultatem jakiegoś nadzwyczajnego pomysłu tego lub innego ministra, nie będzie rezultatem jakiegoś nadzwyczajnego wynalazku, jednorazowego zamierzenia, lecz będzie rezultatem wspólnego wysiłku i twardej, ciężkiej pracy. I dopiero wtedy, gdy do tej ciężkiej, twardej pracy wszyscy się zabiorą, wtedy rezultat osiągniemy, ale tej wspólnej pracy dotychczas jeszcze nie było. Będę miał sposobność zaznaczyć jeszcze, gdzie tej wspólnej pracy niema.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#BronisławKrzyżanowski">Kierunkowi, który dawniej w tej Wysokiej Izbie i w Sejmie miał przewagę z rzeczowych powodów, nie mogę brać za złe, że do sanacji naszych stosunków nie mógł doprowadzić. Ideologja lewicy nie nadaje się do tego. Ona jest dobra jako krytyka pożyteczna w wielu wypadkach, ale do budowy, do sanacji, do pozytywnego stwarzania nie nadaje się. I dlatego dopóki ten obóz miał przewagę u nas i był przy władzy, dopóki ta ideologją panowała w tej Izbie, nie można było poprostu nawet wymagać od Rządu na tym obozie się opierającego, aby doprowadził do sanacji, do zupełnego uzdrowienia wszystkich naszych stosunków.</u>
          <u xml:id="u-24.11" who="#BronisławKrzyżanowski">Mówiono tu, że Rząd obecny nie opanował sytuacji. Z pewnością, że nie opanował. Ale Rządy poprzednie 4 lata męczyły się nad opanowaniem sytuacji i wiemy, z jakim skutkiem to czyniły. Przecież dzisiejsza większość mogła się urządzić wygodniej. Przecież wiedziała, że obejmuje rządy w chwili tak bardzo krytycznej, w chwili kiedy obce waluty wszystkie zostały wyczerpane i kiedy podtrzymanie marki polskiej stało się niemożliwe. Jeżeli mimo to zdecydowała się na to, żeby nie zostawić rządów w dawnem ręku, jeśli nie pozwoliła dawnemu rządowi na poniesienie konsekwencji trudnej sytuacji, to dlatego, że uważała za swój obowiązek, uzyskawszy większość, wziąć w ręce rządy, żeby ratować to, co się da. I dlatego tą drogą trzeba było pójść i sytuację nową wyzyskać.</u>
          <u xml:id="u-24.12" who="#BronisławKrzyżanowski">Przyznaję, że nowy Rząd jest w korzystniejszej sytuacji niż rządy dawniejsze. Przecież p. s. Woźnicki poprzednio z przekąsem wyraził się, że podobno zdarzyło się na prawicy przy głosowaniu za rządu gen. Sikorskiego, że ten i ów z posłów czy senatorów wymykał się, ażeby rząd Sikorskiego nie upadł. Przyznaję, tak było. Obawialiśmy się, żeby czasem przyjaciele p. Sikorskiego przedwcześnie go nie obalili i dlatego musieliśmy dopomagać, żeby nie doszło do ruiny.</u>
          <u xml:id="u-24.13" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Więc Panowie popieraliście rząd Sikorskiego)</u>
          <u xml:id="u-24.14" who="#BronisławKrzyżanowski">Ale dzisiejsza sytuacja Rządu jest inna i od niego będzie mogło społeczeństwo po pewnym czasie, po dłuższym czasie rzeczywiście wymagać więcej niż od rządów poprzednich. Po raz pierwszy w dziejach parlamentaryzmu polskiego rząd opiera się na większości nietylko politycznej, ale także gospodarczej i ekonomicznej, na większości opartej na pewnych uzgodnionych pojęciach i poglądach, które pozwolą na przeprowadzenie pewnych postulatów programowych. Dawniejsze większości rządowe rozpadały się z chwilą uchwalenia pierwszego votum zaufania dla rządu. Ody tylko to pierwsze votum zaufania zostało uchwalone, już zaczynały się dysonanse i to nie takie rodzinne kłótnie, o jakich wspominał p. s. Woźnicki, takie, jakie podobno w najlepszych małżeństwach zachodzą, takie o których powiadają, że w każdem mieście jest jarmark, — lecz dysonanse, sięgające głęboko i wiodące do zupełnych i najwyraźniejszych przeciwieństw i dyferencji. I dlatego, proszę Panów, Rząd obecny będzie mógł rzeczywiście przeprowadzić program dobry, zdrowy, na dłuższy dystans obliczony, choć może nawet niepopularny.</u>
          <u xml:id="u-24.15" who="#BronisławKrzyżanowski">Proszę Panów, rządy oparte na chwilowej większości, na większości, którą spajają względy raczej negatywne niż pozytywne cele, taki rząd musi b. często oglądać się na popularne hasła i na popularne zwroty, bo inaczej wnet swoją rację bytu podkopie i straci. A jednakże w takiej sytuacji, w jakiej Polska się znajduje, musi ona nakładać na swoich obywateli zobowiązania i wysiłki, które wszystkich będą dotykały. A jeżeli dotąd prowadziło się politykę w celu pozyskania sobie szerokich warstw, by je zwalniać od ciężkich obowiązków, by wszystko przerzucać na drugą stronę, to jest to polityka, która do rezultatów nie prowadzi. Kto, proszę Panów, czytał swego czasu niemieckie statystyki podatkowe, które specjalnie układano na żądanie partji socjalistycznych, ten wie, że rząd niemiecki na podstawie dokładnych cyfr, wyjaśniał, że podatki, choćby najwyższe, choćby najwięcej progresywne, nałożone na warstwy najbogatsze, nie będą w stanie sanować stosunków państwa, jeżeli się nie obciąży równocześnie szerokich warstw ludności w sposób możliwy i dobry. Ale w tych naszych Wysokich Izbach tak bardzo często widzieliśmy dążenie do tego, ażeby pewne warstwy zwolnić z ciężarów wobec państwa, a tylko ta druga strona ma ciężary pokrywać. Ciężary i obowiązki muszą być rozłożone sprawiedliwie i dobrze, wtedy dopiero będziemy mogli pójść drogą rzeczywistej sanacji naszego położenia. Ja wierzę w to, że w dzisiejszych warunkach wytworzyła się atmosfera o wiele przychylniejsza ku temu, ażeby nałożyć obciążenie równomierne.</u>
          <u xml:id="u-24.16" who="#BronisławKrzyżanowski">Chciałbym zwrócić uwagę na to, że sytuacja, która się obecnie od kilku tygodni wytworzyła na podstawie nowej większości parlamentarnej, już bardzo poważne przynosi owoce, o czem zapomnieli mówcy poprzedni i tego nie zdołali jakoś podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-24.17" who="#BronisławKrzyżanowski">Żyjemy w sąsiedztwie państwa olbrzymiego, najsilniej i najlepiej zorganizowanego w świecie, które teraz znajduje się w położeniu okrętu tonącego. Naokół tego okrętu tworzą się przepaście i wiry a wszystko, co w sąsiedztwie się znajduje, podlega działalności tych wirów i wpływowi tego tonącego wielkiego okrętu. Było niebezpieczeństwo, że nasze społeczeństwo będzie wciągnięte w te wiry i zatonie razem z okrętem. Marka polska z marką niemiecką prawie nierozdzielnie była związana, i do ostatniego czasu kurs marki polskiej szedł za kursem marki niemieckiej. Przypatrzmy się teraz, jaki jest kurs marki niemieckiej, a jaki jest kurs marki polskiej — jaka jest olbrzymia różnica. Więc twierdzę, że to jedno wskazuje, że dokonywa się olbrzymi proces sanacyjny w stosunkach gospodarczych polskich, dlatego, że już w wielkiej mierze zdołaliśmy się odczepić od marki niemieckiej i nie poszliśmy w ten wir, w który wpadła marka niemiecka. To jest zdobycz bardzo wielka, i to jest zdobycz, która rzeczywiście conajmniej w tej mierze, jak uznanie granic Polski przypisuje się dawnemu rządowi, idzie już na rachunek tego nowego rządu. Rozumiem, że ustalenie granic Polski to jest wielka rzecz, ale nie wiem napewno i nie przysięgałbym, czy to ustalenie granic Polski zawdzięczamy absolutnie tylko rządowi, a nie także ogólnym stosunkom i warunkom, które się wytworzyły.</u>
          <u xml:id="u-24.18" who="#komentarz">(S. Woźnicki: A to, co ksiądz poprzednio mówił, czy było zależne od Rządu?)</u>
          <u xml:id="u-24.19" who="#BronisławKrzyżanowski">Z pewnością, że stan marki polskiej daleko więcej mógł być zależnym od Rządu. Tak jest z pewnością. Nie idę tak daleko, ażeby wszystkie objawy dodatnie czy ujemne, zapisywać na rachunek nowego czy dawnego Rządu, ale to jest pewne, że gdy powstał Rząd, który ma możność stworzenia warunków pozytywnej pracy i ekonomicznego uzdrowienia, a zagranica sobie doskonale zdaje sprawę, że tak jest, z tą chwilą spadek marki polskiej przez ten psychologiczny moment zaufania został wstrzymany, tak samo jak psychologiczny moment nieufności do rządów przyczyniał się do tego, że marka polska spadała.</u>
          <u xml:id="u-24.20" who="#BronisławKrzyżanowski">Nasza sytuacja dziś przedstawia się bardzo niedobrze, marka polska spada i spadać pewnie będzie musiała przez pewien czas, dlatego poprostu, że nieszczęsnym sposobem mamy administracyjny deficyt, który bezustannie jeszcze istnieje: rozchody nasze przewyższają dochody, skutek jest ten, że drukować musimy marki i rozwadniamy ten zasób kapitału, który posiadamy, a zagranica obserwuje to rozwodnienie marki polskiej, skwapliwie niższym kursem na nie reaguje. Ktokolwiek z Panów śledził rozwój kursu marki polskiej, zapewne spostrzegł, że obniżenie się marki polskiej mniej więcej odpowiada nowym emisjom, które trzeba było wydawać. I dlatego sanacja marki polskiej musi i może się rozpocząć wtedy, gdy pokryjemy deficyt administracyjny. Dlatego twierdzę, że gdyby polityka Sejmu ustawodawczego i władz polskich szła w tym kierunku, aby na cały naród polski nałożyć takie ciężary, w jakikolwiek sposób, choćby najmniej popularnemi podatkami, aby ten deficyt pokryć, wstrzymałoby to emitowanie marki polskiej, a tem samem ustaliłoby skutecznie jej kurs na rynku międzynarodowym. Ale zrobić tego nie można, było bo dotychczasowa większość nie była poprostu w stanie przeprowadzić niepopularnych haseł i podatków. Dziś jest już lepiej. P. senator Woźnicki bardzo jakoś sentymentalnie i bardzo płaczliwie mówił o kwestji podatku majątkowego. Zdaje mi się, że bez wielkiej przesady i bez nadmiernych zdolności proroczych będę mógł zapewnić go, że ten podatek dojdzie do skutku i że się go nie odrzuci. Wprawdzie może wbrew opozycji panów z lewicy, ale podatek majątkowy przejdzie i przyczyni się znowu do wzmożenia gospodarczych sił kraju naszego. Wspólny tylko wysiłek nas wszystkich może powstrzymać ruinę marki polskiej. Powstrzymanie tej ruiny jest możliwe i nie ulega wątpliwości, że ten Rząd, który obecnie istnieje, musi wziąć sobie za zadanie wydobycie ze społeczeństwa polskiego wszelkiemi sposobami tylu pieniędzy, ile potrzeba, by druk marki polskiej powstrzymać.</u>
          <u xml:id="u-24.21" who="#BronisławKrzyżanowski">Kończę swoje wywody, nie chcąc przedłużać jeszcze więcej tej dyskusji. Pozwolę sobie tylko powiedzieć p. s. Koernerowi, który mówił o żalach mniejszości narodowych, że bylibyśmy bardzo szczęśliwi, gdybyśmy swego czasu mieli w Niemczech część tych swobód, jakie dziś mają mniejszości narodowe w Polsce. Jeżeli p. senator Koerner nie ma większych bólów jak te, które przytoczył, to w takim razie ja będę patrzył na przyszłość narodu żydowskiego z wielkim spokojem, bo mu się żadna krzywda nie stanie. Istnieje jeszcze tyle niezałatwionych spraw na innych polach, jest jeszcze tyle spraw, na które cierpi sam naród polski. Jeżeli p. s. Koerner wspomniał o kościele katolickim, to powiem, że przecież właśnie za rządu gen. Sikorskiego episkopat katolicki musiał wnosić memorjały i wykazywać, że mimo wszystko, mimo Konstytucji istnieją najgorsze ograniczenia wobec Kościoła katolickiego, że urzędnicy Polacy wykonywują dekrety, których urzędnicy Rosjanie nie śmieli wykonywać wobec Kościoła katolickiego. I tego rząd tamten nie załatwił. Więc jeżeli tak jest, u nas Polaków', to niech p. s. Koerner nie dziwi się, że inne narodowości jeszcze nie znajdują się w tem położeniu, w jakiemby być pragnęły i w jakim z biegiem czasu będą.</u>
          <u xml:id="u-24.22" who="#BronisławKrzyżanowski">Zupełnie zastrzec się muszę przeciwko tej przesadzie, na którą pozwolił sobie p. s. Koerner, mówiąc o młodzieży polskiej, że zabija żydów. Proszę Panów, ja akurat byłem w Ameryce w tym czasie, kiedy w całym świecie była mowa o pogromach, kiedy wszystkie gazety żydowskie i od żydów zależne pełne były wiadomości najbardziej kłamliwych o pogromach i widziałem, co czyniono, ażeby cały świat przeciwko narodowi polskiemu zbuntować. A później kiedy p. Morgentau, przedstawiciel narodu żydowskiego, po pobycie w Polsce, zdał referat zdarzeń, przed rządem amerykańskim i wykazał, że co najwięcej było 280 zdarzeń takich, któreby można podciągnąć pod ideologję pogromów, prasa żydowska w Ameryce nie wydrukowała tego sprawozdania, nic chciała go wydrukować. A gdy w Poznaniu było powstanie przeciwko Niemcom, w sąsiednim Berlinie pojawiły się wiadomości, że w Poznaniu na synagodze ustawialiśmy karabiny maszynowe, że żydów mordują, że po kolana brodzi się w krwi żydowskiej. Mieliśmy wielu żydów w Poznaniu, którzy komunikowali się z Berlinem, a żaden nie uważał za stosowne sprostować tych wiadomości, które były wierutnym fałszem i kłamstwem. Dlatego zastrzec się trzeba przeciwko tej przesadzie. Panowie zdajecie sobie sprawę z tego, że przez ta przesadę nie wytworzycie w kraju atmosfery dla was przychylnej.</u>
          <u xml:id="u-24.23" who="#BronisławKrzyżanowski">Dobiegam do końca swoich wywodów. Czekaliśmy 4 lata ciężkie i długie na poprawę sytuacji naszej, czekaliśmy daremnie, obecnie czekamy 4 czy 6 tygodni za nowego rządu. Pozwólcie Panowie, że ten Rząd nowy, który musi się zorganizować od nowa, że ten Rząd nowy, w którym się słyszy skargi, że jego podwładni niekoniecznie dokładnie wykonywują to, co Rząd nowy chce — pozwólcie Panowie, że ten Rząd wpierw zapewni sobie maszynerję, wykonywującą dokładnie jego polecenia i zlecenia, pozwólcie, aby jego zabiegi, które się czynią, mogły oddziaływać na stosunki ekonomiczne. Stosunków ekonomicznych nie sanuje się jednym zamachem, trzeba, żeby się sanowały powoli. A stanie się to, gdyż nareszcie stworzono nową sytuację, w której społeczeństwo polskie może mieć poraz pierwszy przeświadczenie, że trudności zostaną rozwiązane jak należy, bo za Rządem obecnym stoi tak silna grupa parlamentarna, że on bez obawy przewracania się co chwila, będzie mógł przeprowadzić program obliczony na dłuższy dystans, program, chociażby nawet mało popularny.</u>
          <u xml:id="u-24.24" who="#komentarz">(Huczne oklaski na prawicy i w centrum)</u>
          <u xml:id="u-24.25" who="#BronisławKrzyżanowski">Wicemarszałek ks. Stychel: Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#JózefBuzek">W pierwszem przemówieniu swojem trzymałem się samego tylko tekstu prowizorjum budżetowego, nie dawałem gospodarczego wyjaśnienia co do stanowiska tej większości Komisji Skarbowo-Budżetowej, która głosowała za uchwaleniem tego prowizorjum. Szanowny Pan Kolega Woźnicki pytał się o to uzasadnienie, dlaczego, na jakiej podstawie, my, większość Komisji tego Senatu preliminarz ten uchwalamy.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#JózefBuzek">Politycznej odpowiedzi udzielił zupełnie wyczerpująco kol. s. ks. Adamski. Pozwólcie Panowie, że do tych uwag dodam jeszcze kilka uwag natury ściśle skarbowej i ściśle finansowej. Otóż przedewszystkiem, jeżeli badamy położenie gospodarza...</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Ja jestem bardzo rad, że wogóle jest dyskusja!)</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#JózefBuzek">... i zasługi, jakie położył w gospodarstwie, musimy się obejrzeć, w jakim stanie on to gospodarstwo objął, jaki jest spadek, który Rząd obecny po rządach poprzednich otrzymał. Otóż na jeden punkt zwrócił uwagę Szanowny Kol. s. ks. Adamski. Mianowicie mówił o tem, iż cały sposób walki poprzedniego rządu przeciw obniżeniu kursu marki był wadliwy i doprowadził do tego, że 20 miljonów dolarów, które poprzedni rząd miał do dyspozycji, już nie było w chwili, gdy rząd obecny objął urzędowanie.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#JózefBuzek">Ale jest punkt może jeszcze więcej ważny. Rząd poprzedni popełnił jeden kardynalny błąd w swojej polityce finansowej. Mianowicie chciał on sanować markę i równocześnie zwiększać wydatki państwowe w sposób bardzo a bardzo wydatny. Jeżeli my wszystkie nasze wydatki w roku 1922 przeliczymy na złote, to okaże się, iż wynosiły one około 800 miljonów złotych polskich. Otóż jeżeli się przeprowadza sanację skarbu, jeżeli się robi politykę, żeby ustalić raz tę walutę, to musi to być wyłącznym celem, a nie można równocześnie sięgać po drugi cel, mianowicie podwyższać wydatki w bardzo znacznej mierze. A niestety budżet, który nam został przedłożony przez poprzedni rząd, wykazywał w złotych polskich nie mniej i nie więcej jak 2.247 miljonów złotych polskich, 1.700 miljonów w wydatkach zwyczajnych, a 547 miljonów w wydatkach nadzwyczajnych.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#JózefBuzek">Jest rzeczą bardzo ciekawą, w jaki sposób doszedł do tego bardzo znacznego podwyższenia.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#JózefBuzek">Otóż największe podwyższenie wydatków nastąpiło w Ministerstwie Wojny, a drugie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Mianowicie w Ministerstwie Wojny wydatki wyniosły w roku 1922 około 300 miljonów złotych, zaś preliminarz na rok 1923 wynosił już 732 miljony złotych polskich, z tego 460 miljonów wydatki zwyczajne, a 273 miljony wydatki nadzwyczajne. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wynoszą wydatki — 112 miljonów złotych, gdy w przeszłym 1922 roku Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na wszystkie swoje potrzeby i agendy wydało 56 miljonów złotych polskich.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#JózefBuzek">Szanowni Panowie, jeżeli my wydatki nasze z roku 1922 porównamy z wydatkami przedwojennemi państw zaborczych na tym obszarze albo obciążające ten obszar, to okaże się, że obszar obecnej Rzeczypospolitej był wtedy także obciążony wydatkami 800 miljonów złotych polskich. I bardzo ciekawe że na administrację wewnętrzną tak samo wypadało 56 miljonów, jakie faktycznie wydaliśmy w roku 1922. Ja się pytam, jeżeli się chce sanować skarb państwa, to dlaczego równocześnie podwyższać wydatki na 112 miljonów złotych polskich? To jest dla mnie zagadnienie niewyjaśnione.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#JózefBuzek">Otóż wyobraźmy sobie teraz sytuację finansową, jaką Rząd obecny zastał na podstawie tego zwiększonego budżetu. Były ministerstwa, które już na podstawie tego zwiększonego budżetu gospodarowały, no i rezultat oczywiście musiał być taki, że bardzo znaczna część tych wydatków nie mogła znaleźć innego pokrycia jak tylko w prasie drukarskiej.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#JózefBuzek">Za drugi kwartał mamy bardzo dokładne co do tego dane. Niektóre z nich przytaczałem już na Komisji. Przytaczałem także dane za pierwszy kwartał co do nich jednak już w Komisji zaznaczyłem, że nie są zbyt dokładne, że tam są pewne błędy, natomiast za drugi kwartał te dane są dokładniejsze. Dlatego i teraz nie przytaczałem danych za pierwszy kwartał, ponieważ nie mam z pierwszego kwartału cyfr, do których bym miał zaufanie, ale do dat z drugiego kwartału mogę mieć zaufanie, bo próby kilkakrotnie wykazały, że te cyfry są ścisłe. Otóż, jeżeli weźmiemy faktyczny rozwój wydatków w drugim kwartale, to okazuje się, iż razem one wynosiły 3.544 miljardy, dochody 2.299 miljardów, deficyt wynosił 1.255 miljardów za trzy miesiące, a równocześnie zadłużenie Skarbu Państwa w Polskiej Krajowej Kasie Pożyczkowej wzrosło o 1.245 miljardów. Więc deficyt wynosił 1.255, a wzrost zadłużenia w P. K. K. P. 1. 245 miljardów. I to jest dla mnie próba, że cyfry tutaj były dobrze obrachowane. Gdy zaś wezmę dane z pierwszego kwartału, to już ta próba mi się nie udaje, bo z powodów, o których mówiłem na Komisji, te dane dla I-go kwartału nie są tego rodzaju, iżby można do każdej z nich mieć odpowiednie zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#JózefBuzek">Otóż skąd powstał ten deficyt 1.255 miljardów? Przedewszystkiem wskutek tego, iż koleje i poczty nasze, te dwa wielkie przedsiębiorstwa, przynoszą deficyt. Wydatki na koleje w ciągu tych 3 miesięcy wynosiły 1.424 miljardy, dochody 898 miljardów, a więc deficyt wynosił 526 miljardów. Na pocztach wydatki wynosiły 114 miljardów, dochody 87 miljardów, deficyt 27 miljardów. Więc te dwa przedsiębiorstwa państwowe dają deficytu 553 miljardy. Teraz wydatki na wojsko wynosiły 1002 miljardy, a wydatki na wszystkie inne działy 1014 miljardów. Razem wydatki na wojsko i na inne ministerstwa, z wyjątkiem Ministerstwa Kolei i Poczt, wynosiły kwotę 2600 miljardów.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#JózefBuzek">Jakie były dochody? Dochody z danin dały 730 miljardów, inne dochody skarbowe 355 miliardów, największa pozycja dochodów Skarbu Państwa z nadwyżek śląskich w województwie śląskim — wynosi 85 miljardów. Nadwyżki, które pozostają w województwie śląskim po pokryciu wszystkich wydatków na Śląsku, wpływają do Skarbu Państwa. Dochód z Ministerstwa Rolnictwa wynosi 171 miljardów, a z innych Ministerstw 58, razem 314 miljardów.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#JózefBuzek">A więc deficyt 702 miljardów, deficyt na wojsko i inną administrację, z wyjątkiem poczt i telegrafów.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#JózefBuzek">Jak te rzeczy zrównoważyć? Co Rząd obecny zrobił, aby ten deficyt, jako odziedziczony po poprzednim rządzie stopniowo usunąć? Otóż przedewszystkiem uchwaliliśmy podatek gruntowy, uchwalimy podatek majątkowy i nie byłbym tego zdania, co szanowny p. kolega s. Woźnicki, że gdyby się te dochody z podatku majątkowego zużyło dla załatania dziur w budżecie, dla załatwienia deficytu, to nie jest to naprawa Skarbu. Przecież nasza naprawa Skarbu polega przedewszystkiem na tem, ażeby nie mieć deficytu, ażeby rząd zaprzestał drukowania marek, bo wtedy wszystko inne będzie nam dane, bo przecie mamy bilans handlowy czynny, więc jeżeli będziemy również mieli bilans budżetowy czynny, wtedy nie potrzebujemy się obawiać o przyszłość naszej marki, będzie ona ufundowana w taki sposób, że potrafi się ostać nawet wobec różnych machinacji giełdowych.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#JózefBuzek">A jeszcze ważniejsza rzecz to jest to, co Rząd rozpoczął w kierunku zmniejszenia wydatków. Otóż i tutaj musze wyrazić podziękowanie p. koledze Krzyżanowskiemu, który zupełnie słusznie zwrócił uwagę na to, że bez pełnomocnictw nadzwyczajnych dla Rządu poczynienie tych oszczędności będzie rzeczą niemożliwą. Będzie zupełnie to samo, co w Austrji. W Austrii gdyby nie utworzono z członków obu izb Rady Stanu i gdyby nie dano tej Radzie Stanu praw, które według Konstytucji przysługiwały tamtejszej National-versammlung i Bundesratowi, a więc tym obu ciałom parlamentarnym, nie byłoby oczywiście mowy o tem, ażeby przystąpić do sanacji w tej mierze, jak tam się wtedy odbywało. Może być, że było rzeczą za daleko idącą, tylko dla Rządu domagać się tych praw, ale czemuście Panowie nie zaproponowali, by zgodzić się na te nadzwyczajne pełnomocnictwa z tem ograniczeniem, z jakiem ta sprawa została załatwiona w Austrji? Dlaczegoście Panowie nie zaproponowali tej rady obrony skarbu, składającej się z 18 członków, 12 posłów i 6 senatorów, któraby zamiast Sejmu i Senatu wypowiadała swoją zgodę na projekty ustaw, które Rząd albo komisarz oszczędnościowy będą uważali za konieczne dla wprowadzenia równowagi budżetowej?</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#JózefBuzek">Mam jednak nadzieję, że to, co zostało zaniedbane w tym miesiącu, zostanie powetowane po następnem zebraniu się Sejmu i że te ustawy o naprawie skarbu państwa uchwalimy i wtenczas, jestem pewny, ta akcja oszczędnościowa pójdzie znacznie prędzej. Bo nie chodzi o kilka ustaw, o zwinięcie kilku ministerstw, problem jest o wiele cięższy, i te rzeczy jeżeli mają być skuteczne, powinny być przeprowadzone w szybkiem tempie. Ale jeżeli o każdy urząd, o każdą reformę trzeba będzie w Sejmie staczać walki przez 2, 3 miesiące, a potem jeszcze w Senacie, to jest to tempo, które do sanacji Skarbu absolutnie nie doprowadzi. I dlatego zawsze stałem na stanowisku, że bez nadzwyczajnych pełnomocnictw, z tą korekturą, któraby przecież pewne prawa dla reprezentacji ludowej zabezpieczyła, bez takich pełnomocnictw z korekturą tej nadzwyczajnej Rady Skarbowej, bez tego, sanacji Skarbu według mego zdania być nie może.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie)</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#JózefBuzek">I bardzo się dziwię, że lewica ten projekt tak pojęła. Zamiast dążyć do kompromisu, na który by się Rząd zgodził wogóle „wylewa się dziecko razem z kąpielą” i uniemożliwia uchwalenie tej bardzo ważnej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#JózefBuzek">To jest drugi punkt, na który pozwoliłem sobie jeszcze zwrócić uwagę. Na poszczególne uwagi, które dotyczyły tego wielkiego problemu odpowiadać nie będę, by uniknąć wielkiego przedłużenia się dyskusji. Chciałbym zaznaczyć jedno, że mamy zaufanie przedewszystkiem do samych siebie i do tej gorliwości, która ożywia ciała ustawodawcze, ażeby raz do sanacji finansowej doprowadzić. Wiemy, że najlepszym chorążym, który nas prowadzi i wskazuje nam drogę test właśnie obecny Rząd, oparty przecież o skonsolidowaną większość parlamentarną, i dlatego my z całem sercem, chętnie za prowizorjum budżetowem, uważanem jako votum zaufania dla Rządu, głosujemy.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#komentarz">(Oklaski w centrum)</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#JózefBuzek">Wicemarszałek ks. Stychel: Przystępujemy do głosowania. Jest wniosek Komisji Skarbowo-Budżetowej, przedstawiony przez p. sprawozdawcę, żeby przyjąć prowizorjum budżetowe bez zmiany, w formie przedłożonej nam przez Sejm. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem ustawy o prowizorjum budżetowem bez zmian, aby wstali. Stoi znaczna większość, stwierdzam, że prowizorjum budżetowe bez zmiany zostało przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#JózefBuzek">Przechodzimy do 5 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej i Gospodarstwa Społecznego o projekcie ustawy w sprawie spółdzielni. (odbitka Roneo Nr. 56 i 67).</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#JózefBuzek">Głos ma sprawozdawca s. Adam.</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek Trąmpczyński)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#ErnestAdam">Wysoki Senacie! Uchwalona przez Sejm Ustawodawczy 29 października 1920 r. ustawa o spółdzielniach miała być i była faktycznie pierwszą ustawą gospodarczo-społecznego znaczenia, która obejmowała i obejmuje wszystkie ziemie, wchodzące w skład Rzeczypospolitej Polskiej. Powtóre jest to ustawa, która obejmuje całe życie spółdzielcze, obejmuje wszelkie najrozmaitsze typy tego życia. Wskutek tego nic dziwnego, że przygotowywanie jej trwało dość długo i było do pewnego stopnia dziełem kompromisu, albowiem trzeba było uzgodnić zarówno rozmaite różniące się pod tym względem stosunki prawne w poszczególnych dzielnicach, jak i, co jeszcze ważniejsze, poglądy na ideologję samego życia spółdzielczego, wyrażające się w poszczególnych typach spółdzielni.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#ErnestAdam">Sejm, kiedy na szeregu posiedzeń w Komisji i podkomisji tej sprawie poświęconej, uchwalał tę ustawę, był świadom, że stwarza rzeczy w prawdzie bardzo wielkiego znaczenia, ale rzecz, którą dopiero życie wydoskonali, i która będzie wymagała w pewnym nawet niedługim czasie pewnych reform prawnych. Otóż jesteśmy teraz w pierwszem stadjum tych reform, w którem Rząd zwrócił się do ciał ustawodawczych z propozycją uchwalenia pewnych poprawek, które życie jako konieczne wskazały.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#ErnestAdam">Poprawki te były przygotowane najpierw przez Radę Spółdzielczą, następnie przez Ministerstwo Skarbu, później przeszły do Sejmu, który po pewnych pracach przygotowawczych w Komisji Przemysłowo-Handlowej, przedstawił te poprawki w formie noweli, która jest obecnie przedmiotem obrad Wysokiego Senatu. Nowela ta obejmuje szereg najrozmaitszych zmian w poszczególnych artykułach, zmian, które są przeważnie mniejszego znaczenia. Tylko niektóre z nich sięgają rzeczywiście w istotę życia spółdzielczego. Zmiany te były najpierw w Komisji Prawniczej przedmiotem obrad dość ożywionych. Następnie uchwałą Wysokiego Senatu przyszły do Komisji Gospodarstwa Społecznego, która je poddała również bardzo wyczerpującemu omówieniu i przychodzi obecnie z rezultatem swoich narad.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#ErnestAdam">A rezultaty te streszczają się w tem, że Komisja proponuje znaczną większość tych poprawek przyjąć bez zmiany, natomiast, co do niektórych proponuje zmiany, które będę się starał pokrótce uzasadnić.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#ErnestAdam">Więc najpierw rzeczy, które proponuję w imieniu Komisji Gospodarstwa Społecznego przyjąć bez zmiany. Tutaj należą przedewszystkiem zmiany w art. 2, które wprowadzają pewne stylistyczne przeróbki tego artykułu. Dotychczas było powiedziane w ustawie, że statuty spółdzielni mogą odbiegać od postanowień tej ustawy tylko w tych wypadkach, w których ustawa na to wyraźnie pozwala. Okazało się, że w życiu praktycznem sądy, które są powołane do rejestrowania statutów spółdzielni, niekiedy zbyt ściśle interpretowały ten ustęp statutu, wbrew intencjom ustawodawcy, do tego stopnia, że nie pozwalały rejestrować statutów instytucji, zresztą b. pożytecznych, tylko dlatego, że ustawa o nich nie wspomina. Np. kiedy chciano wprowadzić w niektórych statutach instytucje komisji rewizyjnych, a zatem instytucje, które miały zwiększyć jeszcze kontrolę w danej spółdzielni, więc z punktu widzenia każdego kooperatysty instytucje b. pożyteczne, znalazły się jednak sądy, które tego statutu nie uwzględniały i zarejestrowania odmówiły, dlatego że ustawa nie pozwala wyraźnie na to, ażeby istniały komisje rewizyjne. Ustawie nie chodzi jednak o to, ażeby temu zapobiec na przyszłość, i dlatego jest tu zmiana na którą Komisja Gospodarcza w zupełności się zgadza, że „statut nie może zawierać postanowień sprzecznych z niniejszą ustawą, a postanowienia takie nie mają skutku prawnego”.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#ErnestAdam">W dalszym ciągu są również zmiany istotne. Zmiany takie są w art. 5, który mówi o sposobie uwierzytelniania podpisów członków zarządu na pierwszym statucie przy założeniu spółdzielni. Ustawa się wyraża, że podpisy te powinny być podane w formie wierzytelnej. Ponieważ są różne ustawodawstwa dzielnicowe, które różnie to pojmują, przeto, ażeby uniknąć w praktyce wszelkich pod tym względem nieporozumień, proponuje Sejm a za nim Komisja Gospodarcza Wysokiego Senatu, ażeby słowa te zmienić w ten sposób, żeby podpisy tych członków były „uwierzytelniane bądź przez sąd, bądź przez notarjusza, bądź przez urząd gminny”.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#ErnestAdam">W art. 6 jest proponowana również niewielka zmiana, dotycząca sposobu powoływania zarządów i rad nadzorczych. Znów życie wykazuje, że należy wymagać tej zmiany. Dotychczas owa ustawa powiada, że statuty powinny między innemi określać liczbę członków zarządów i rad nadzorczych. Okazało się, że skutkiem takiego określenia ustawy sądy odmawiały rejestrowania statutów, gdy ta liczba nie była definitywnie podana, lecz była wymienioną względnie, np., gdyby było podane, że ma być członków zarządu od 3–5, a członków Rady Nadzorczej od 6–12. Sądy twierdzą, że to nie jest zgodne z ustawą, bo ustawa mówi, że ma być wyraźnie określona liczba członków. Wskutek tego jest propozycja, na którą i Komisja się zgadza, aby te słowa zamienić wyrazami: „sposób powoływania zarządu i rady Nadzorczej”.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#ErnestAdam">W art. 7 ustępie 3 powiedziano, że statuty i daty statutów, wymagających zarejestrowania, mają być podawane do publicznej wiadomości w piśmie, które jest przeznaczone do ogłaszania postanowień danej spółdzielni, i w drugiem piśmie, wyznaczonem do tego przez Radę Spółdzielczą. Drugie postanowienie pochodzi z tej intencji, aby ułatwić statystykę i zcentralizowanie wniosków, odnoszących się do spółdzielni specjalnemu pismu w Polsce wychodzącemu i ułatwić prace statystyki poświęconej życiu spółdzielczemu. Okazało się to jednak praktyczne z rozmaitych powodów: dla Rad Spółdzielczych, dla najwyższych organów życia spółdzielczego, jest to zupełnie niepotrzebne, bo otrzymują te dane wprost, ale natomiast okazało się, zwłaszcza w dzisiejszych warunkach drożyzny druku i papieru, że nieraz takie ogłoszenie obowiązkowe w innych pismach czasem pochłania cały pierwszy zasób gotówki, jakim spółdzielnia rozporządza. Wobec tego Sejm uchwalił, że nie jest to konieczne i Komisja Gospodarcza zgadza się, aby ten ustęp art. 7 zupełnie skreślić.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#ErnestAdam">W art. 11 jest mowa o firmie przedsiębiorstwa. Jest powiedziane, że firma towarzystwa ma być brana od przedmiotu przedsiębiorstwa i nie może zawierać nazwisk członków zarządu, ani członków spółdzielni. Znowu to jedno postanowienie, że firma powinna być wzięta od przedmiotu przedsiębiorstwa wywołało rozmaite nieporozumienia życiowe. Mianowicie niektóre sądy znowu bardzo ściśle interpretowały to postanowienie. Trzeba się liczyć z tem, że spółdzielnia zajmuje się pracą spółdzielcza w najrozmaitszych typach. Są spółdzielnie, które są jednocześnie spożywczemi, kredytowemi, wytwórczemi w jakimś kierunku, ą nie mają jednego przedmiotu. Niektóre sądy były tego zdania, że skoro ustawa mówi, że firma ma być wzięta od przedmiotu przedsiębiorstwa, przeto tego rodzaju spółdzielnie, które mają kilka przedmiotów, muszą te wszystkie przedmioty w firmie wymienić, ażeby uczynić zadość postanowieniom ustawy. Wskutek tego dochodziło się do tytułów firm absurdalnych nieraz pod względem językowym i innym. Jako przykład mogę się powołać na firmę następująca: „Spółdzielnia mieszkaniowo-spożywczo-wytwórczo-rolno-kredytowa z odpowiedzialnością i oddziałami w Warszawie”. Ten, jak wąż morski ciągnący się, napis pozostał wyłącznie wskutek tego, że sąd dany ściśle, trzymając się ustawy, żądał, ażeby wszystkie przedmioty przedsiębiorstwa były w tej firmie towarzystwa wyrażone. Oczywiście nie potrzebuję dodawać, jak wielką udręką w życiu handlowem i przemysłowem jest zbyt wielka nazwa firmy. Więc oczywiście, że słuszną jest poprawka, którą Sejm uchwalił, i którą Komisja Gospodarcza również proponuje, ażeby te słowa skreślić.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#ErnestAdam">W art. 16 jest mowa o sposobie wpłacania udziałów. Jako zasada jest przewidziane w ustawie, że poszczególni członkowie mogą mieć więcej udziałów w danej spółdzielni, ale zanim zdeklarują nowy udział, muszą poprzedni udział wpłacić w całości. Jeżeli w zastosowaniu do członków ludzi prywatnych może to mieć pewne uzasadnienie, to znika ono, jeżeli się ma na względzie spółdzielnie wyższego typu, t. zw. związkidzielniami większego typu o tyle, że członkami ich są znowu spółdzielnie, w których zmienia się liczba członków. W tego rodzaju spółdzielniach wyższego typu utrzymanie tego postanowienia jest o tyle niepraktyczne i nieuzasadnione, że udziały w tych spółdzielniach wyższego typu regulują się według zmieniającej się liczby członków danej spółdzielni. Więc i to postanowienie proponujemy skreślić.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#ErnestAdam">Z dalszych postanowień, które zawierają się w noweli przez Sejm uchwalonej, a które proponujemy w imieniu Komisji Gospodarstwa Społecznego przyjąć bez zmian, zasługują na uwagę jeszcze następującą:</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#ErnestAdam">Najpierw jest art. 33, który mówi znowu o sposobie powoływania członków zarządu, a który koordynuje się z art. 6, o którym już mówiłem. Tutaj również proponujemy, aby Senat skreślił sakramentalną liczbę członków zarządu i powiedział: „Statut określi sposób powoływania członków zarządu”.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#ErnestAdam">W art. 45 ust. 3 zawiera jedną z kardynalnych zasad dla życia spółdzielczego, mianowicie zasadę, że każdy członek spółdzielni bez względu na liczbę udziałów posiadanych ma na walnem zgromadzeniu tylko jeden głos. Chodzi o to, aby odebrać spółdzielniom jakąkolwiek cechę instytucji kapitalistycznych, a zatem, aby nie pozwolić jednostkom silniejszym kapitalistycznie wywierać większego wpływu na walnem zgromadzeniu i majoryzować tych, którzy są pod tym względem słabsi. Ale inna powinna być zasada, o ile chodzi o związki gospodarcze, o których wspomniałem poprzednio, o te spółdzielnie wyższego typu, albowiem to są związki, które reprezentują znowu nie tyle same siebie, ile liczbę członków, którą każda z tych spółdzielni posiada. Należałoby je raczej uważać za pełnomocników tych członków, których posiadają u siebie, i wskutek tego proponuje się zrobić od tej zasady wyłom, ale wyłom tylko formalny co do tych związków gospodarczych, o których mówi art. 43 w ust. 3.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#ErnestAdam">Pomijam w tej chwili czysto formalne zmiany, które bądź co bądź nie dotykają istoty rzeczy, są czysto redakcyjnej natury, a z któremi oczywiście Komisja Gospodarstwa Społecznego się zgadza.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#ErnestAdam">Wspomnę o art. 51, który w ust. 1 powiada, że spółdzielnie, które mają większą liczbę członków, przekraczającą 500 osób, mogą urządzać swoje walne zgromadzenia nie w pełnej liczbie członków danej spółdzielni, lecz przez t. zw. zastępców, delegatów, w ten sposób, że członkowie wybierają z pośród siebie delegatów i ci delegaci zastępują ich na walnem zebraniu. Znowu brzmienie dość jasne ustawy, a jednak ustawa pod tym względem była najrozmaiciej interpretowana przez sądy do tego stopnia, że niektóre sądy odmawiały rejestracji statutów, twierdząc, że taki statut może mieć tylko stowarzyszenie, które już w chwili założenia ma więcej niż 500 członków. Ażeby temu na przyszłość zapobiec, należy spółdzielni, która ma mniej niż 500 członków dać możność przewidzenia w przyszłości, że może się rozwinąć więcej i posiadać więcej niż 500 członków: W tym celu proponujemy zmianę art. 51 w tym duchu, że w statucie spółdzielni można umieścić przepis, że o ile liczba członków przekroczy 500, walne zgromadzenie może powziąć uchwałę co do wyboru takiego zebrania delegatów.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#ErnestAdam">Spółdzielnie, istniejące jeszcze przed uchwaleniem niniejszej ustawy, miały według obowiązującej ustawy uzgodnić swój statut z postanowieniem tej ustawy w ciągu dwóch lat. Później okazało się, że to postanowienie było nierealnem, ponieważ bardzo znaczna większość spółdzielni dotychczas zalega ze swemi statutami termin dwu lat upłynął z końcem roku 1922. Zachodzi wobec tego potrzeba, ażeby ten termin przedłużyć. Wskutek tego w art. 117 proponuje się przedłużenie tego terminu do dnia 1 stycznia 1925 r., z odpowiednią zmianą tego artykułu, którą również przedkładam.</u>
          <u xml:id="u-26.16" who="#ErnestAdam">Przeszedłem dotychczas te zmiany, które były proponowane przez Sejm na podstawie rządowego projektu noweli. Pozatem sejmowa Komisja Przemysłowo-Handlowa jeszcze rozszerzyła te zmiany, a mianowicie wprowadziła szereg innych zmian, które nie były objęte pierwotnym projektem rządowym, a które wychodzą tylko z inicjatywy Komisji Przemysłowo-Handlowej Sejmu. Zmiany te są mniejszego lub większego znaczenia, ale te ważniejsze dotyczą przedewszystkiem jednego tylko typu spółdzielni, mianowicie spółdzielni mieszkaniowej. Komisja Sejmowa, a za nią i Sejm uchwalił trzy zmiany dość zasadniczej natury, specjalnie do tego typu spółdzielni mieszkaniowej się odnoszące, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-26.17" who="#ErnestAdam">Pierwsza zmiana — oczywiście w odnośnym artykule — wprowadza zasadę, że udziały we spółdzielniach mieszkaniowych mogą być dziedziczne, co jest wyłomem b. zasadniczym w pojęciu ustawy o spółdzielniach, albowiem w myśl ustawy udziały członków nie mogą być dziedziczne, są wyłącznie ich własnością, a na wypadek śmierci danego członka, traktuje się go tak, jakby wypowiedział swój udział z chwilą zejścia ze świata.</u>
          <u xml:id="u-26.18" who="#ErnestAdam">Druga zmiana polega na tem, ażeby wolno było członkom spółdzielni mieszkaniowej w pewnych wypadkach odstępować swoje udziały, ale tylko innym członkom tejże spółdzielni mieszkaniowej. To jest znowu pewien wyłom w idei spółdzielczości, albowiem zasadą jest, że udziałów takich odstępować nie wolno, są one osobistą własnością udziałowca.</u>
          <u xml:id="u-26.19" who="#ErnestAdam">Wreszcie trzecia zmiana co do spółdzielni mieszkaniowych obejmuje postanowienie całkiem nowe, które miało być w art. 71 wstawione jako osobny ustęp, że we spółdzielniach, mających na celu dostarczanie członkom mieszkań, przepisy statutu, dotyczące praw członka do mieszkania, nie mogą ulegać zmianie.</u>
          <u xml:id="u-26.20" who="#ErnestAdam">Otóż co do tych trzech specjalnych zmian Komisja Gospodarcza Senatu miała duże wątpliwości, najpierw czysto konstrukcyjne czy wogóle uchodzi, ażeby w ustawie, która z natury swojej jest do pewnego stopnia ustawą ramową, która ma obejmować wszystkie wogóle istniejące i mogące w przyszłości powstać i rozwijać się typy spółdzielni, czy uchodzi wstawiać postanowienia, które dotyczą tylko pewnego typu, niewielkiego zresztą w stosunku do innych zakresów życia spółdzielczego. Po dłuższej, dyskusji większość Komisji oświadczyła się za dwiema pierwszemi poprawkami, a mianowicie za ewentualną dziedzicznością udziałów w spółdzielni mieszkaniowej i za możnością odstępowania udziałów innym członkom spółdzielni, a to ze względów czysto praktycznych, podyktowanych warunkami mieszkaniowemi, w których to wielką rolę odgrywa, gdyż w ten sposób można ułatwić tym spółdzielniom bytowanie i rozwój.</u>
          <u xml:id="u-26.21" who="#ErnestAdam">Natomiast co do trzeciej zasady, któraby opiewała, że praw członków do mieszkań spółdzielni mieszkaniowej w statucie zmieniać nie wolno, że przepisy statutu, dotyczące tego, nie mogą ulegać zmianie, to Komisja Gospodarcza tej zmiany nie zaakceptowała, wychodząc z tego założenia, że wogóle ustawa nie może zabraniać członkom wywierania swego wpływu na treść statutu w tym czy w owym kierunku. Jeżeli członkom wolno jest statut w pewnym brzmieniu uchwalić to nie można ich krępować, jeżeli uważają za pożyteczne i za właściwe dla swoich interesów ogólnych na walnem posiedzeniu zmienić statut w tym czy owym kierunku. Uważalibyśmy, że to byłoby za wielkie krępowanie członków, pomijając już to, że zwykle w spółdzielni mieszkaniowej prawo członków do mieszkań jest zawarowane nie statutem, ale osobnym kontraktem.</u>
          <u xml:id="u-26.22" who="#ErnestAdam">Pozatem, to znaczy poza pierwotnym projektem urzędowym Komisja Przemysłowo-Handlowa Sejmu wstawiła jeszcze parę poprawek mniejszego, mojem zdaniem, znaczenia, ale z obowiązku wspomnieć o nich muszę. A mianowicie w art. 57, który o sposobie rozdziału dywidendy między członków danej spółdzielni mówi, że ta dywidenda nie może być wyższa, nie może przekraczać 2% ponad stopę najwyższa, płaconą przez Bank Polski, słowa „Banku Polskiego” uchwalił Sejm zmienić na słowa: „P. K. K. P.”. Jako ówczesny referent ustawy o spółdzielniach jeszcze w roku 1920 w Sejmie Ustawodawczym, muszę przypomnieć, że słowa o Banku Polskim znalazły się w tej ustawie w tem rozumieniu, że Bankiem Polskim jest już faktycznie P. K. K. P., a ponieważ wówczas przewidywaliśmy, jak się okazało mylnie, bardzo rychłe przekształcenie P. K. K. P. na Bank Polski, przeto wstawiliśmy ten termin „Bank Polski” do ustawy o spółdzielniach. Obecnie Sejm uznał widocznie, że jeszcze nie tak rychło przekształcenie nastąpi i wskutek tego uchwalił zamienić te słowa na „P. K. K. P.”.</u>
          <u xml:id="u-26.23" who="#ErnestAdam">Następnie Komisja i Sejm już z własnej inicjatywy zmieniły niektóre inne artykuły jak 110, 112, 113 i 115, które zawierają sankcje karne i to w grzywnach za rozmaite mniej lub więcej przestępstwa członków zarządu, członków rad nadzorczych i innych funkcjonarjuszów spółdzielni. Sejm grzywny, obliczone wówczas na marki polskie, zmienił na złote polskie. Komisja Gospodarstwa Społecznego powodu do sprzeciwu nie znalazła i proponuje to samo, tylko z tą zmianą, że zachowuje stopniowanie tych kar również w złotych polskich, podczas gdy zmiany proponowane przez Sejm, stopniowania nie zachowują. Wskutek tego zachodzi pewna dywergencja między naszym wnioskiem a wnioskiem Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-26.24" who="#ErnestAdam">To byłoby mniej więcej treścią tego, co zawiera nowela przez Sejm Senatowi przedłożona. Jednak muszę wspomnieć o jednej jeszcze rzeczy, mianowicie o tej, której ta nowela nie zawiera, a która, mojem zdaniem, jak i zdaniem Komisji Gospodarstwa Społecznego, jest w tej sprawie najważniejsza. Mianowicie w Sejmie i w Komisji Gospodarstwa Społecznego największą dyskusję i największą różnicę zdań wywołała kwestja ewentualnej zmiany do art. 81 ustawy, której to zmiany Sejm nie uchwalił, więc niema tej zmiany i w noweli przedłożonej Senatowi. Art. 81 ustawy mówi o sposobie likwidacji spółdzielni i zawiera postanowienie, że jeżeli spółdzielnia się likwiduje, to majątek jej służy przedewszystkiem oczywiście na pokrycie zobowiązań, następnie wolno z tego majątku wypłacić członkom spółdzielni należną im za rok ostatni dywidendę oraz udziały, które wpłacili, natomiast cała reszta majątku po pokryciu tych świadczeń, o których wspomniałem, ma być przeznaczona na cele użyteczności publicznej.</u>
          <u xml:id="u-26.25" who="#ErnestAdam">Już w roku 1920, kiedy Sejm Ustawodawczy uchwalał tę ustawę, zarówno na pełnym Sejmie, a jeszcze więcej na Komisji, specjalnie nad tą sprawą obradującej, ten artykuł był jednym z najsporniejszych w całej ustawie. Chodziło bowiem o sposób traktowania spółdzielni bądź jako pewnej instytucji gospodarczej jako takiej, bądź też jako pewnej instytucji gospodarczo-społecznej wszelkich innych. I wówczas zwyciężyła zasada, z pewnem ideowem znamieniem, różniącej się od żeby podobnie, jak w innych, które bardzo silnie odcinają spółdzielnię od wszelkich instytucji kapitalistycznych, tak i w tym artykule traktować instytucję spółdzielni bardziej ideowo, to znaczy, jako instytucję raczej dobra społecznego, a więc taką, do której majątku członkowie na wypadek jej rozwiązania nie mogą mieć żadnych pretensji. Tak też ta rzecz została postanowiona w danej ustawie. W życiu jednak kiedy ustawa została ogłoszona i kiedy ustawa ta równocześnie zawierała przepis, zmuszający wszystkie spółdzielnie do uzgodnienia swoich statutów z przepisami ustawy w ciągu lat dwóch, okazało się, że dla życia spółdzielni w rozmaitych dzielnicach ten przepis był bardzo niewygodny, i wskutek tego ten przepis nie stał się przepisem obowiązującym o tyle, że jak już wspomniałem, znaczna część spółdzielni uzgodnienia statutu nie dokonywała. Pewna część spółdzielni sposobem niezupełnie legalnym, przez mniej lub więcej sprytne lub dowcipne obejście ustawy, starała się od tego przepisu uwolnić w ten sposób np., że przybierała inną formę prawną, bez formy likwidacji, lub też całe swoje aktywa i pasywa znowu bez formy likwidacji sprzedawała np. jakiemuś bankowi akcyjnemu. Inne zamieniały się w filję lub oddziały innych spółdzielni albo w innego rodzaju twory, spółki jakieś z ograniczoną odpowiedzialnością, niektóre zaś zamieniały się w samoistne towarzystwa akcyjne. Chodzi o to, że w dzisiejszych warunkach utrzymanie się spółdzielni jest niesłychanie trudne, albowiem przepisy, które krępują spółdzielnię odpowiedniem wynagrodzeniem udziałów członków, nie zachęcają zbyt wielu ludzi, którzy rozporządzają gotówką, do wstępowania do tych spółdzielni. To też spółdzielnię przeważnie chorują na brak kapitału obrotowego i należałoby im ten brak kapitału obrotowego w jakiśkolwiek sposób wynagrodzić, w jakiś sposób im go zapewnić. Postanowienia, zawarte w art. 81, raczej odstręczają niż zachęcają do wstępowania do spółdzielni. Z tem liczą się rozmaite czynniki, które z życiem spółdzielni są związane i rozumieją potrzebę życia spółdzielczego jakkolwiek zdają sobie sprawę z tego, że ewentualnie zmiana tego art. 81 ten ideowy charakter spółdzielni możeby nieco zmieniła. Te rzeczy omawiano również na Radzie Spółdzielczej i był wniosek o zupełne zniesienie art. 81 w ustawie, ale nie utrzymał się, przeciwnie został znaczną większością odrzucony. Mimo to wszystko Rząd, a właściwie Ministerstwo Skarbu wystąpiło do Sejmu z projektem częściowej zmiany art. 81, który zmierzał do tego, żeby na przyszłość art. 81 stosowano w ścisłem słowa znaczeniu tylko, o ile odnosi się do funduszów specjalnych, do funduszów rezerwowych, do funduszów zasobowych, t. zw. społecznych i innych, tak, ażeby na wypadek likwidacji spółdzielnia oczywiście najpierw z majątku swego wyrównywała swoje zobowiązania, następnie wypłaciła członkom dywidendę należną za rok ostatni i zwróciła udziały, potem zaś majątek miałby być podzielony na dwie części. O ile są jakieś fundusze rezerwowe, zasobowe, czy specjalne, te miałyby być nietykalne dla członków i byłyby przeznaczane, jak dziś cały majątek według art. 81, na cele dobroczynności, resztą majątku zaś mogłoby zarządzać Walne Zgromadzanie.</u>
          <u xml:id="u-26.26" who="#ErnestAdam">Otóż Rząd, jak powiedziałem, z tego rodzaju projektem wystąpił 30 grudnia do Sejmu, to było za kierownictwa p. Jastrzębskiego. Kiedy ta sprawa przyszła na Komisję Przemysłowo-Handlową Sejmu i na plenum Sejmu, wówczas stała się rzecz następująca: Komisja Przemysłowo-Handlowa postanowiła radykalną zmianę, mianowicie postanowiła art. 81 znieść. Mniejszość Komisji Przemysłowo-Handlowej Sejmu zgłosiła votum mniejszości, aby utrzymać art. 81 w dotychczasowem brzmieniu. Rząd swojego projektu nie popierał, ani go nie bronił. Na plenum Sejmu, o ile zdołałem się przekonać z protokółu stenograficznego, referent większości z nieznanych mi zresztą powodów oznajmił, że doszło do porozumienia z mniejszością i większość Komisji przychyliła się do votum mniejszości tak, że jedno było tylko votum mniejszości, to znaczy utrzymanie art. 81 w brzmieniu dotychczasowem, a rząd przez usta p. Wiceministra Markowskiego oświadczył się również za tem, aby to utrzymać i znów nie bronił nawet swego wniosku rządowego.</u>
          <u xml:id="u-26.27" who="#ErnestAdam">W Komisji te rzeczy rozpatrywaliśmy, najrozmaitsze pod tym względem wypowiadano zapatrywania i najrozmaitsze formułowano wnioski. Z tych wniosków nie utrzymały się dalej idące, ale utrzymał się jeden wniosek, który był również rozpatrywany w Komisji Prawniczej, tam przybrał formę wniosku mniejszości, natomiast uzyskał potem większość w Komisji Gospodarstwa Społecznego i jako taki mam zaszczyt w imieniu Komisji Senatowi go zreferować. Opiewa on, aby art. 81 zmienić o tyle, aby dodać ustęp 3, który brzmiałby w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-26.28" who="#ErnestAdam">„Spółdzielnie, powstałe przed 1 stycznia 1921 r., mogą w razie zmiany swej formy prawnej na mocy uchwały walnego zgromadzenia rozporządzać pozostałą po zaspokojeniu wszelkich zobowiązań częścią swego majątku podług swego uznania, o ile własny ich statut na to pozwala”.</u>
          <u xml:id="u-26.29" who="#ErnestAdam">Jak Panowie widzą, jest to skromna zmiana, którą Komisja Gospodarstwa Społecznego proponuje co do art. 81. Skromna o tyle, że dotyczy to tylko spółdzielni dawniejszych, istniejących przed wejściem w życie ustawy z dnia 29 października 1920 roku. Krępuje je ona o tyle, że pozwala im tylko na ten wypadek dowolnie rozporządzać swoim majątkiem, jeżeli spółdzielnia zmienia swoją formę prawną i jeżeli im własny statut na to pozwala. Oczywiście co do wszystkich innych spółdzielni pragniemy utrzymać art. 81 w całem jego dotychczasowem brzmieniu.</u>
          <u xml:id="u-26.30" who="#ErnestAdam">To byłby ten najważniejszy artykuł, nad którym się nieco dłużej rozwiodłem dlatego właśnie, że on najrozmaitsze fazy przechodził, aż w tej formie został Wysokiemu Senatowi przez Komisję Gospodarstwa Społecznego przedłożony.</u>
          <u xml:id="u-26.31" who="#ErnestAdam">Poza tem odrębnie od uchwały Sejmu Senat proponuje jeszcze następujące zmiany. Mianowicie w art. 23 pragnie przywrócić końcowe słowa drugiego zdania: „nie może on być dłuższy niż dwa lata”. Art. 23 ustawy mówi o terminie wypowiedzenia udziału spółdzielni przez członka. Zasada przeprowadzona jest ta, że termin określa statut, jeżeli zaś statut takiego terminu nie podaje, a członek chce wycofać swój udział, to wtedy termin z reguły podaje się na trzy miesiące przed końcem roku administracyjnego, to znaczy, że członek musi wypowiedzieć najdalej z końcem września danego roku, jeżeli chce, ażeby mu liczono od 1 stycznia następnego roku. Jeżeli statut wskazuje termin, to ustawa powiada, że termin nie może być dłuższy niż dwa lata. Sejm proponuje, ażeby skreślić słowa: „dwa lata”. Myśmy w Komisji Gospodarczej przyszli do przekonania, że ten dwuletni — a właściwie trzyletni termin, bo dwuletni to jest termin tylko wypowiedzenia, a po wypowiedzeniu udziału musi ten udział członkowski w spółdzielni pozostać, — więc termin trzyletni zupełnie wystarczy na to, ażeby wypowiedzenia dokonać. Dlatego proponujemy, ażeby te słowa przywrócić, względnie utrzymać tak, jak w ustawie obecnej są zawarte.</u>
          <u xml:id="u-26.32" who="#ErnestAdam">W art. 24 pragniemy znów przywrócić pierwsze zdanie, które Sejm postanowił skreślić, a mianowicie: „jeżeli egzekucja na majątku członka okazała się bezowocna”. Art. 24 mówi o sposobie egzekwowania wierzytelności, jaką wierzyciel ma na osobie członka spółdzielni, i ustawa chroni ten udział spółdzielczy w sposób taki, że pozwala wierzycielowi dobrać się do tego udziału dopiero wówczas, gdy reszta majątku danego dłużnika na zaspokojenie wierzytelności tego wierzyciela nie wystarczy. To jest także pewnego rodzaju uprzywilejowanie spółdzielni, które jest zresztą cechą całej ustawy. Przyszliśmy do przekonania w Komisji Gospodarstwa Społecznego, że nie należy intencjom zasadniczym ustawy tutaj się sprzeniewierzać przez skreślenie tych słów i dlatego proponuję, ażeby te słowa: „jeżeli egzekucja na majątku członka okazała się bezowocną”, nadal pozostawić.</u>
          <u xml:id="u-26.33" who="#ErnestAdam">W art. 33 w ustępie 3 proponuję przywrócić drugie zdanie, które postanawia, że „w spółdzielniach, przyjmujących wkłady, zarząd powinien się składać przynajmniej z dwóch osób”. To prawdopodobnie przeoczono w Sejmie i gdy uchwalano zmianę pierwszego zdania art. 33, nie wspomniano wyraźnie o zdaniu drugiem, tak, że wynikałoby, że to całe drugie zdanie ma być zniesione. Ustęp 1 mówi o powołaniu zarządu i rady naczelnej. Ustęp 3 był z celem pewnym wstawiony do ustawy. Mianowicie, ustawa przewiduje, że zarząd może się składać z różnej liczby członków, może się nawet składać z jednej osoby, ale wyjątek się robi dla tych spółdzielni, które przyjmują wkłady. A robimy wyjątek w tym duchu, że polecamy tym spółdzielniom mieć zarząd przynajmniej z dwóch osób, ażeby wierzycielom drobnych współdzielni, wierzycielom, którzy powierzają wkłady swoje, dać większą gwarancję należytego operowania temi wkładami, gwarancję przeciwko jakimkolwiek nadużyciom, któreby były możliwe, gdyby zarząd spoczywał w ręku jednej osoby. Sądzimy, że ten powód nie przestał istnieć przez zmianę redakcji pierwszego zdania i dlatego uważając to za przeoczenie ze strony Sejmu, sądzimy, że należy przywrócić to zdanie: „W spółdzielniach, przyjmujących wkłady, zarząd powinien się składać przynajmniej z dwóch osób”.</u>
          <u xml:id="u-26.34" who="#ErnestAdam">W art. 49 jest formalna, redakcyjna zmiana, że zamiast („art. 6 ustęp 1”) ma być („art. 66 ustęp 1”). Jest to omyłka drukarska.</u>
          <u xml:id="u-26.35" who="#ErnestAdam">W art. 71 proponuję skreślenie tej poprawki, którą Sejm zaproponował do spółdzielni mieszkaniowych, że „w spółdzielniach, mających na celu dostarczenie członkom mieszkań, przepisy statutu, dotyczące praw członka mieszkania, nie mogą ulegać zmianie”.</u>
          <u xml:id="u-26.36" who="#ErnestAdam">W art. 81, jak już wspomniałem, pozostaje poprawka, jak opiewa wniosek Komisji Gospodarstwa Społecznego.</u>
          <u xml:id="u-26.37" who="#ErnestAdam">W art. 110, 112 i 113, które mówią o grzywnach przemienionych na złote polskie, Komisja proponuje zmienić uchwalone w Sejmie cyfry jak następuje: „W art. 110 zamiast „10 złotych polskich” ma być: „150 złotych polskich”. W art. 112 słowa: „50 złotych polskich” zmienia się na: „100 złotych polskich”. W art. 113 ustęp 1 zamiast: „500 złotych polskich” powinno być: „150 złotych polskich”. Powinno być — dlatego, że uważam, iż należy zachować to stopniowanie wymiaru grzywien, które zawiera ustawa. W tem była pewna myśl, żeby za mniejsze wykroczenia wyznaczać mniejsze grzywny, a za cięższe — wyższe grzywny. Ten sam sposób stopniowania proponuję utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-26.38" who="#ErnestAdam">Wreszcie w art. 117 proponuję również tylko redakcyjną zmianę, ażeby w ustępie 1 słowa zamieszczone przy końcu: „w ciągu dwóch lat od daty wejścia jej w życie” zastąpić słowami: „najdalej do 1 stycznia 1925 r.”. W uchwale sejmowej było powiedziane, że należy skreślić słowa: „w ciągu dwóch lat”, ale pozostawić potem słowa: „od wejścia jej w życie”, lecz gdyby tylko te dwa słowa skreślić, a tamte pozostawić, to nie miałyby one żadnego znaczenia. Wskutek tego zwróciliśmy uwagę na tę redakcyjną poprawkę i proponujemy ją również przyjąć.</u>
          <u xml:id="u-26.39" who="#ErnestAdam">Proszę Wysoki Senat, aby był łaskaw przyjąć te poprawki w tem brzmieniu, w jakiem je Komisja Gospodarstwa Społecznego przedkłada.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Misiołek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#LeonMisiołek">Wysoki Senacie! Życie pokazało, że w wielu ustawach, które Sejm Ustawodawczy uchwalił, były pewne braki. Tak samo i ustawa o spółdzielniach, uchwalona 29 października 1920 roku, jak również okazało się, ma wiele braków, i Rada Spółdzielcza porozumiała się ze związkiem spółdzielni i, aby im ułatwić rozwój i spełnienie obowiązków wobec tych, dla których one istnieją, postanowiły w ustawie owej poczynić pewne zmiany i dlatego przyszły do Sejmu z nowelą do tej ustawy. Przyznać każdy musi, że spółdzielnie w dzisiejszych ciężkich warunkach bardzo wiele pożytku przynoszą, szczególnie spółdzielnie spożywcze bardzo wiele pożytecznego zdziałały dla swoich członków. Miały one za obowiązek, szczególnie spożywcze spółdzielnie, regulowanie cen i po dziś dzień jeszcze, pomimo tych ciężkich warunków, w jakich istnieją, jakie wytworzyła wojna i stosunki powojenne, jednak pracują, ażeby podczas drożyzny cokolwiek ulżyć swoim członkom. Spółdzielnie mimo tych ciężkich warunków rozwijają się bardzo, tworzą związki, które dają gwarancję coraz lepszego rozwoju swoim członkom. Spółdzielnie te mają zadania nietylko gospodarcze, ale i zadania wychowawcze, ideowe i one te zadania spełniają dotychczas w tych ciężkich warunkach. Ponieważ w ustawie były pewne braki, przychodzimy tutaj z nowelą, ażeby spółdzielniom pracę dalszą ułatwić i rozszerzyć. Jest szereg poprawek, które tutaj już p. referent wyłuszczył, ale to są rzeczy drobne, mniejszej wagi, więc bądź co bądź nie należy mojem zdaniem, na nie zwracać uwagi.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#LeonMisiołek">Jest jednak jedna poprawka, o której wspomnieć należy, szczególnie co do spółdzielni budowlanych, i przeciw tej się opowiadam. Ta poprawka powstała z pewnością ze względu na obecne ciężkie warunki mieszkaniowe, ażeby zachęcić do tworzenia spółdzielni budowlanych. Jedną z najważniejszych spraw jest dodatek do art. 81. Powiedział p. referent, że ta nowela została uzgodniona z Radą Spółdzielczą, następnie z organizacjami spółdzielczemi, z rządem i że Sejm większością głosów ją uchwalił, a zmiana w art. 81 powstała dopiero na Komisji Prawniczej po uchwaleniu przez Sejm. Jeżeli ustawa o spółdzielniach ma zadania gospodarcze, wychowawcze, ideowe, jak jest rzeczywiście, to dlaczego to psuć? Dodatek do art. 81 grozi dobrze rozwijającym się dziś spółdzielniom likwidacją. Możliwem byłoby się zgodzić na ten dodatek, ale przed wojną, w dzisiejszych jednak warunkach powojennych, kiedy, powiedzmy otwarcie, panuje paskarstwo, które zdemoralizowało, niestety, wielu obywateli, ten dodatek otwiera furtkę takim osobnikom do likwidacji dobrze rozwijających się spółdzielni, a zdaje się pewnym jednostkom, którym spółdzielnie są solą w oku jako konkurencja, chodziłoby o to, aby spółdzielnie zniknęły. Sądzę, że zdrowa część społeczeństwa powinna dbać o rozwój spółdzielni, aby tem samem w tych ciężkich warunkach dopomóc szerokim klasom robotniczym.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#LeonMisiołek">Stawiam wniosek, aby Wysoki Senat przyjął ustawę uchwaloną przez Sejm bez zmiany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odroczyć dyskusję aż do soboty w celu uzgodnienia kilku punktów z senatorami, którzy nie byli obecni na Komisji. Myślę, że w ten sposób cała sprawa się uprości.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję odbyć następne posiedzenie w sobotę o godzinie 10 r. z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#WojciechTrąmpczyński">1. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w przedmiocie zmiany niektórych postanowień ustaw karnych oraz przepisów karno-administracyjnych, skarbowych i dyscyplinarnych, obowiązujących w b. dzielnicy austrjackiej. Odbitka Nr. 69, spr. sen. Ścibor.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#WojciechTrąmpczyński">2. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy zmieniającym niektóre postanowienia obowiązujących w b. dzielnicy austrjackiej ustaw o postępowaniu sądowem w sprawach cywilnych. Odbitka Nr. 70, spr. sen. Ścibor.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#WojciechTrąmpczyński">3. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy zmieniającej niektóre przepisy karne, obowiązujące w województwach poznańskiem i pomorskiem oraz w Górnośląskiej części wojew. śląskiego. Odbitka Nr. 71, spr. sen. Banaszak.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#WojciechTrąmpczyński">4. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy zmieniającym niektóre przepisy ustawy o ustroju sądownictwa i ustawy o postępowaniu w cywilnych sprawach spornych w wojew. poznańskiem i pomorskiem oraz w Górnośląskiej części wojew. śląskiego. Odbitka Nr. 72, spr. sen. Banaszak.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#WojciechTrąmpczyński">5. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy zmieniającym niektóre przepisy o postępowaniu sądowem w sprawach cywilnych w b. zaborze rosyjskim. Odbitka Nr. 73, spr. sen. Siennicki.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#WojciechTrąmpczyński">6. Sprawozdanie Komisji Prawniczej o projekcie ustawy w przedmiocie zmiany niektórych postanowień ustaw karnych oraz przepisów karno-administracyjnych, skarbowych i dyscyplinarnych, obowiązującym w b. dzielnicy rosyjskiej. Odbitka Nr. 74, spr. sen. Siennicki.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#WojciechTrąmpczyński">7. Głosowanie nad projektem ustawy w sprawie państwowych stypendji oraz innych formach pomocy dla młodzieży akademickiej. (Poprawki odbitka Nr. 75).</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#WojciechTrąmpczyński">8. Dalszy ciąg dyskusji nad projektem ustawy o spółdzielniach. (Odbitka Nr. 56 i 67).</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#WojciechTrąmpczyński">9. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o uposażeniu funkcjonarjuszów państwowych i wojska. (Druk sejm. Nr. 718), spr. sen. Buzek.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#WojciechTrąmpczyński">10. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnem funkcjonarjuszów państwowych i zawodowych wojskowych. (Druk sejm. Nr. 721), spr. sen. Buzek.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#WojciechTrąmpczyński">11. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych. (Druk sejm. Nr. 725), spr. sen. Kędzior.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#WojciechTrąmpczyński">12. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o podatku majątkowym. (Druk sejm. Nr. 726), spr. sen. St. Karpiński.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#WojciechTrąmpczyński">13. Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o projekcie ustawy o zakresie działania Ministra Reform Rolnych. Odbitka Nr. 66, spr. sen. Buzek.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#WojciechTrąmpczyński">14. Sprawozdanie Komisji Gospodarstwa Społecznego o projekcie ustawy w przedmiocie zmian w ustawie z dnia 17. XII. — 20 r. o przejęciu na własność Państwa ziemi w niektórych powiatach Rzeczypospolitej Polskiej. (Odbitka Nr. 77). Spr. sen. Średniawski.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#WojciechTrąmpczyński">15. Sprawozdanie Komisji Gospodarstwa Społecznego o projekcie ustawy o opiece społecznej. (Odbitka Nr. 64), spr. sen. Kowalczyk.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#WojciechTrąmpczyński">16. Sprawozdanie Komisji Prawniczej i Gospodarstwa Społecznego o projekcie ustawy w sprawie ochrony wynalazków, wzorów i znaków towarowych. (Odbitka Nr. 57), spr. sen. Brun.</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#WojciechTrąmpczyński">Jak Panowie widzą porządek dzienny jest bardzo obfity. Jeżeli mamy skończyć sesję naszą w sobotę, jeżeli niema się okazać potrzebnem jeszcze jedno posiedzenie w poniedziałek, to mówcy muszą się bardziej skracać niż to dziś czynili. Muszą Panowie uzgodnić sprawy w komisjach, aby już długich przemówień nie było.</u>
          <u xml:id="u-29.19" who="#WojciechTrąmpczyński">Prosiłbym, aby senatorowie, którzy stawiają nowe poprawki i rezolucje, doręczyli je do biura najpóźniej w piątek, aby żaden z senatorów nie był niemi zaskoczony, bo inaczej będzie potrzebne posiedzenie w przyszłym tygodniu. W piątek dlatego nie urządzano posiedzenia, że pracują komisje i biuro musi wszystko przygotować na sobotę. Zamierzaliśmy urządzić posiedzenie w piątek, jednak technicznie było to niewykonalne. Pozostajemy więc przy sobocie.</u>
          <u xml:id="u-29.20" who="#WojciechTrąmpczyński">Naznaczam posiedzenie w dniu 11 b. m. na godz. 10 rano.</u>
          <u xml:id="u-29.21" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-29.22" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 9 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>