text_structure.xml
339 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 55 przed pół.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu: Minister Tugutt, Minister Spraw Wojskowych gen. Władysław Sikorski, Minister Sprawiedliwości Antoni Żychliński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Stanisław Grabski, Minister Przemysłu i Handlu Józef Kiedroń, Minister Pracy i Opieki Społecznej Franciszek Sokal. Kierownik Ministerstwa Reform Rolnych Józef Radwan.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Skarbu Czesław Klarner.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 205 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 206 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Harasz i Pużak. Listę mówców prowadzi p. Pużak.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Posłowie: Maślanka, Rosmarin. Erdman. Stempel i Lewin usprawiedliwiają swą nieobecność w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Udzieliłem urlopów postom: Anuszowi. Melcerowej, Chomińskiemu, Pławskiemu i Regerowi na jeden dzień, Mieczkowskiemu i Ćwiakowskiemu na 2dni, Potoczkowi na 3 dni, Makówce na 4 dni, Wiktorowi Ostrowskiemu na 5 dni, Szapielowi na tydzień.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na r. 1925 (druk nr 1800). Cześć 15 Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Jako sprawozdawca głos ma p. ks. Kaczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#ZygmuntKaczyński">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#ZygmuntKaczyński">W imieniu Komisji Budżetowej mam zaszczyt przedłożyć Wysokiej Izbie budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, uchwalony przez komisję. Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w wydatkach administracyjnych przewiduje sumę 34.348.608 zł, w rubryce zaś dochodów 878.960 zł. Z tych liczb widać, że budżet Ministerstwa Pracy obejmuje 1,7% całego budżetu państwowego. W porównaniu z rokiem zeszłym wydatki są wyższe prawie o12.000.000. W r. 1924 wydatki Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wynosiły 22.974.061 zł. według zamknięć rachunkowych.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#ZygmuntKaczyński">Wysoki Sejmie! Zdawałoby się, że ten budżet jest w obecnym roku, roku oszczędności, zbyt wygórowanym, jednak przyglądając się poszczególnym pozycjom wydatkowym Ministerstwa, możemy odrazu stwierdzić, że budżet ten jest wywołany koniecznościami państwowemi, specjalnemi warunkami gospodarczemi, w jakich znajduje się obecnie Polska. W tych 34.000.000 zł wydatków Ministerstwa na sam udział Państwa w funduszu bezrobocia przypada 16.000.000 zł to jest wydatek nadzwyczajny, który wywołały specjalne warunki, jakie obecnie przeżywa nasz kraj. Gdybyśmy odliczyli ten wydatek nadzwyczajny, który w latach zwykłych, normalnych nie będzie figurował w budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, to wtedy otrzymamy na budżet administracyjny Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej tylko sumę 18.000.000. I pod tym kątem widzenia musimy rozpatrywać cały budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Budżet ten został przedstawiony komisji w sumie 18.000.000. Suma ta odrazu Komisje Budżetową raziła tem, że w porównaniu z ubiegłym rokiem jest znacznie zmniejszona.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#ZygmuntKaczyński">Wszystkie inne budżety przedstawione przez Rząd Sejmowi przewidują o 30% wydatków więcej niż w roku poprzednim, tylko budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, aczkolwiek wymagania socjalne znacznie się zwiększyły, przedstawia sumę daleko mniejszą, bo był zredukowany o 4 miliony. Mimo to konieczności państwowe wymogły na komisji, że komisja, choć miała na względzie specjalnie rok obecny, rok oszczędności, w którym powinno się zastosować kompresję wydatków, musiała budżet podwyższyć do 34 milionów. I nie powiedziałbym, że ta suma, jak przy innych budżetach, została osiągnięta tylko z inicjatywy poselskiej, przeciwnie Rząd przyszedł na komisję z szeregiem swoich poprawek i nawet wstawienie ostatnich dziesięciu milionów na fundusz bezrobocia dokonało się z inicjatywy samego Rządu. Budżet 34 milionów został uchwalony przez komisję przy pełnem porozumieniu Komisji Budżetowej, posłów i Rządu.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#ZygmuntKaczyński">Od tych ogólnych cyfr chcę przejść do charakterystyki działalności Ministerstwa. Siedem lat mamy już Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Dla wielu w Polsce samo istnienie tego ministerstwa było nowością, było wprowadzeniem czegoś, czego zagranica nie znała przedtem, było poprostu wynikiem stosunków demokratycznych w Państwie Polskiem. Jednak gdy przyjrzymy się państwom zachodnim, to widzimy, że już w pierwszej połowie XIX w. w państwach zachodnich, jak w Anglii, było wiele instytucji socjalnych, które miały na celu opiekę nad robotnikiem, wprowadzenie ustawodawstwa ochronnego pracy. I tak inspekcja pracy, ten właściwie najważniejszy dział Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, został wprowadzony w Anglii w 1833 r. i te dziesiątki lat, kiedyśmy byli rozdarci na trzy zabory, posłużyły państwom zachodnim do rozwinięcia ochrony nad ekonomicznemi warunkami klasy robotniczej. U nas 7 lat działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej było poświęconych organizacji ministerstwa, a następnie wprowadzeniu niezbędnych ustaw z zakresu ochrony pracy i opieki społecznej. W ciągu tych 7 lat widzimy dużo postępów w działalności Ministerstwa, widzimy szereg inicjatyw, widzimy szereg ustaw, które weszły tutaj do Wysokiej Izby i zostały uchwalone.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#ZygmuntKaczyński">Przyglądając się jednak krytycznie 7-letniej działalności ministerstwa, musimy przyjść do konkluzji, że mimo tych stron jasnych i dobrych, dużo rzeczy pominięto ze szkodą właśnie ustawodawstwa socjalnego. Proszę Panów, w ciągu tych 7 lat można było zorganizować nie tylko ministerstwo, ale wprowadzić także wiele ustaw, które już istnieją wszędzie w państwach zachodnich. Ministerstwo jednak ograniczyło się do opracowania tylko kilku ustaw, a następnie całą swoją działalność poświęciło rozjemstwu pomiędzy kapitałem a pracą i załatwianiu różnych spraw, bieżących. Spójrzmy na szereg ustaw zasadniczych. Ustawa o inspekcji pracy do dziś dnia mimo kilkakrotnych wezwań Sejmu, mimo obietnic ministerstwa, nie weszła do Sejmu i nie została uchwalona. Opieramy dzisiaj całą działalność inspekcji pracy na dekrecie Naczelnika Państwa. Gdy weźmiemy następnie inne ustawy, n. p. ustawę o rozjemstwie, ustawy z dziedziny opieki społecznej, poza ustawą ramową, to również zauważymy, że w dziedzinie ustawodawstwa Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej uczyniło bardzo mało. Działalność ustawodawcza ministerstwa nie była obfita i dlatego, że zwykle panowie ministrowie pracy i opieki społecznej przychodzili do Sejmu ze zbyt wielkiemi programami. Za każdym razem wygłaszali na komisji wielkie, szerokie programy, ale im one były większe, tem mniejsza była możność, tem mniej było nadziei, ażeby w ciągu kilku, lub kilkunastu miesięcy urzędowania każdego ministra mogły być w czyn wprowadzone.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#ZygmuntKaczyński">Za najważniejsze zadanie ministerstwa w dziedzinie ustawodawstwa ochronnego pracy uważam ujednostajnienie i skodyfikowanie tego ustawodawstwa. W trzech zaborach mamy różne ustawy, które się nawzajem ze sobą kłócą i nawzajem się wyłączają. Ministerstwo powinno przedewszystkiem przystąpić do utworzenia specjalnej komisji kodyfikacyjnej w ministerstwie. Otóż obecnie po porozumieniu się mojem z p. Ministrem ta komisja kodyfikacyjna, na którą uchwalono w budżecie odpowiednią sumę, zostanie w niedługim czasie utworzona i zajmie się zebraniem ustawodawstwa ochronnego pracy dla przedłożenia Sejmowi już specjalnie opracowanego kodeksu pracy.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#ZygmuntKaczyński">Poza działalnością ustawodawczą Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ma ogromne zadanie przed sobą, jeżeli chcę poprowadzić organizacje robotnicze w kierunku ich rozwoju i w kierunku zabezpieczenia im praw socjalnych. Każdy, ktoby przypuszczał, że wyczerpuje się w pracy ustawodawczej zakres pracy i zadań Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, myliłby się, gdyż to ministerstwo, podobnie jak Ministerstwo Przemysłu i Handlu, nie jest tylko przedstawicielstwem stron zainteresowanych, ani tych lub innych organizacji. Jak Ministerstwo Przemysłu i Handlu nie jest tylko przedstawicielstwem organizacji przemysłowych i handlowych, tak samo i Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nie może być tylko przedstawicielstwem organizacji robotniczych, jak to się nieraz mylnie sądzi, ale musi być jedną wielką całością, jednem wielkiem dążeniem Rządu do tego, ażeby w Polsce zapewnić jak największy rozwój gospodarstwa krajowego. Otóż Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w tym kierunku ma wielkie zadania. U nas, gdy się mówi o podniesieniu przemysłu i handlu, to ma się zawsze na myśli, że to się może odbyć tylko n. p. przy zaniechaniu ośmiogodzinnego dnia pracy, tylko przy zniesieniu reform socjalnych.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#ZygmuntKaczyński">Mógłbym Szanownym Panom zacytować poważne prace przemysłowców, np. z ostatnich numerów „Przeglądu Gospodarczego” i wtedy wykazałbym tym wszystkim, którzy takie zapatrywania głoszą, że się grubo mylą, bo dużo poważnych teoretyków i znawców przemysłu i handlu dopatruje się zupełnie innych przyczyn dzisiejszego kryzysu. Więc przedewszystkiem przyczyną jego jest brak programu gospodarczego i to, że byliśmy rozdarci na trzy dzielnice, a żadna z nich nie jest dostosowana do całości gospodarstwa narodowego. Mógłbym zacytować, bo mam dużo pism gospodarczych, które wykazują, że pierwsze i zasadnicze przyczyny kryzysu gospodarczego tkwią zupełnie gdzieindziej, że chociaż i kwestie socjalne należałoby oczywiście także poruszyć przy ogólnych zagadnieniach gospodarczych, ale to są przyczyny drugorzędne. Otóż Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej również powinno odpierać niesłuszne zarzuty i ataki, powinno brać żywy udział w pracy nad rozwojem gospodarstwa narodowego. W jaki sposób może to zrobić? Ministerstwo powinno to zrobić, wprowadzając szereg ustaw, któreby zmierzały do współpracy z czynnikami gospodarczemi w kraju.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#ZygmuntKaczyński">Jeszcze w czasach przedwojennych w Niemczech weszła do parlamentu ustawa bardzo ważna dla postępu gospodarczego Niemiec, mianowicie ustawa o Izbach Pracy. I nasza Konstytucja również to przewiduje. Minęło kilka lat od uchwalenia naszej Konstytucji. Otóż Konstytucja nasza przewiduje utworzenie Rady Gospodarczej, i w tym samym art. 68 przewiduje utworzenie przy Radzie Gospodarczej izby pracy. Właśnie izby pracy, mojem zdaniem, są tym czynnikiem, któryby mógł zapewnić warstwom robotniczym współdziałanie w zakresie czuwania nad tem, by gospodarstwo krajowe miało jak największe widoki rozwoju. Proszę Panów, my dziś wszyscy wiemy, że robotnik polski nie jest oderwany od całości narodu, że jak uczestniczy w życiu politycznem narodu, jak w chwili nieszczęść, w chwilach dla narodu ciężkich również bierze na swoje barki odpowiedzialność z całym narodem i w czasie wojny idzie walczyć, tak samo ten robotnik pod względem gospodarczym nie jest częścią oderwana od narodu, nie jest klasą, którą byt, istnienie i przyszłość przemysłu nic nie obchodzi. Przeciwnie, on jest również w tym całym organizmie gospodarczym bardzo ważną sprężyną, i powiedziałbym. że bodaj najważniejszym czynnikiem obok kapitału i tego robotnika musi obchodzić i stan i przyszłość przemysłu. Dlatego uważam, że działalność Ministerstwa Pracy powinna iść również w kierunku gospodarczym, aby tego robotnika zaprząc do współpracy z czynnikami gospodarczemi Polski, aby wiedział, jaka jest diagnoza dzisiejszych nieszczęść gospodarczych Polski i jak można uleczyć dzisiejsze stosunki gospodarcze w Polsce.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#ZygmuntKaczyński">Art. 2 tego projektu ustawy o izbach pracy w Niemczech mówi, że celem izb pracy jest czuwanie nad spokojem równowagi gospodarczej. Muszą one pilnować wspólnych przemysłowych oraz ekonomicznych interesów pracodawców i robotników w tych gałęziach przemysłu, które reprezentują, jakoteż czuwać nad interesami szczególnemi robotników w tychże dziedzinach, oraz pracodawców w dziedzinie stosunku do pracy, Otóż uważam, że pod tym względem jest ogromne dla Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej pole do współdziałania. I gdy Ministerstwo na tę drogę wstąpi i będzie się starało wspólnie z organizacjami robotniczemi uczestniczyć w dziele naprawy gospodarki krajowej, w stworzeniu programu gospodarczego na przyszłość, to Państwo Polskie będzie mogło wybrnąć z kryzysu gospodarczego łatwiej i bez wstrząśnięć.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#ZygmuntKaczyński">Obok tych zasadniczych spraw uważam, że Ministerstwo Pracy w swojej działalności również pominęło pewne rzeczy, które mają bardzo ważne znaczenie dla Państwa, specjalnie dla klasy robotniczej. Chodzi o to, że Ministerstwo Pracy za mało zwracało uwagi na sprawę kooperatyw i spółdzielni robotniczych i następnie na sprawę mieszkań robotniczych. Pod tym względem Ministerstwo nie może się wykazać żadnemi rezultatami pozytywnemi, a rzecz ta jest dziś niesłychanie ważną. Już w ciągu tych kilku lat, w latach inflacji można było przystąpić do tych spraw. Dziś nie tylko sprawą organizacji robotniczych, ale i całego Państwa jest to, by pracownicy posiadali odpowiednie mieszkania, odpowiednie, dobre kooperatywy, bo od tego zależy życie higieniczne i zdrowie robotnika. A zależy od tego tak samo jeszcze jedna ważna rzecz. Mianowicie, gdyby istniały w Polsce dobre spółdzielnie, gdyby robotnik mógł bez pośredników nabywać różne przedmioty niezbędne dla swego życia, wtedy kwestia płac nie byłaby tak ostrą, jak dziś. Ale tu inicjatywę powinno Ministerstwo podjąć. Kwestia mieszkań robotniczych, kwestia spółdzielni powinna obchodzić Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej i oczekujemy obecnie od p. Ministra tym kierunku również inicjatywy i pracy.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#ZygmuntKaczyński">Powiedziałem już na początku, że dla mnie tak samo jak i dla każdego, kto zna organizację Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, najważniejszym działem jest właśnie inspekcja pracy, i że musimy wyrazić ubolewanie, iż dotychczas pod względem ustawowym ta inspekcja pracy nie jest należycie dobrze zorganizowana. Do dziś dnia niewiadomo, czy inspektorowie pracy będą niezależnymi sędziami, czy też będą zależni od administracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#komentarz">(Głos: Przestaliby być wtedy inspektorami pracy)</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#ZygmuntKaczyński">Tak. Niektórym się zdaje, że wszyscy urzędnicy i instancji powinni być zależni od wojewodów. Ale muszę przypomnieć Panom stosunki angielskie, na których możemy się wzorować. Nie są one zbyt demokratyczne, a jednak tam inspekcja pracy jest prawie niezależną, zależną jest tylko od sekretarza stanu pracy i opieki społecznej. Nie wiem, dlaczegoby w Polsce koniecznie inspekcja pracy miała być zależna od czynników administracyjnych. Do zakresu jej działalności należą przedewszystkiem zadania, które wymagają niezależności, ma ona dział właściwie sędziowski.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#ZygmuntKaczyński">Co do inspekcji pracy, to musze skonstatować, że przedstawia się ona dzisiaj w Polsce dość dobrze. Inspekcja dzieli się na okręgi, te zaś na obwody, których jest 71. Ogółem w inspekcji pracy jest zatrudnionych 213 urzędników. Przy tej okazji muszę powiedzieć, że wśród tych urzędnikowi jest dziś 80% posiadających wyższe wykształcenie. To uważam również za objaw korzystny, jak i ich działalność. Wiele pism, jakie otrzymałem nie tylko od organizacji robotniczych, ale i od pracodawców, jak od Związku Ziemian, Towarzystwa Przemysłowców, które domagają się lepszego uposażenia inspektorów pracy i ich niezależności, stwierdzają, że działalność inspekcji pracy jest dziś pozytywną.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#ZygmuntKaczyński">Działalność inspekcji pracy w. trzech kwartałach 1924 r. miała dość pokaźną ilość wyników swej pracy. Odbyła wizytacji i komisji w ciągu 3 kwartałów 10.143, załatwiła zatargów indywidualnych 17,976, zatargów zbiorowych — 3,225. Z tego Panowie widzą, że działalność inspekcji pracy w naszych warunkach ciężkiego przesilenia gospodarczego jest dodatnia.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#ZygmuntKaczyński">Przechodząc do drugiego działu, do działu ubezpieczeń społecznych, muszę tu pod adresem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej kilka uwag wypowiedzieć. Przedewszystkiem, proszę Panów, od kilku lat Sejm stwierdzał w swoich uchwałach, iż obecna ustawa o Kasach Chorych, jedyna, która została przedstawiona Sejmowi przez Departament Ubezpieczeń Społecznych, ma wiele poważnych braków i oddawna już Sejm oczekuje wniesienia noweli. Ta nowela była zapowiadana, jednakże do dziś nie ujrzała światła dziennego. Uważam tego rodzaju zachowanie się Departamentu Ubezpieczeń za lekceważenie uchwał sejmowych.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#ZygmuntKaczyński">Następnie, co do działalności jednego z wydziałów Departamentu Ubezpieczeń, kas chorych, to muszę powiedzieć, że dotychczas zorganizowano około 40 kas chorych. W bieżącym roku ma powstać około 20 kas chorych, na co w budżecie preliminuje się sumę 250.000 zł, które są udzielane kasom chorych w formie pożyczki. Co rok Państwo daje pożyczek w sumie 250.000 zł, które w następnym roku bywają spłacone. Obecnie Sejm również uchwalił ten kredyt, który ma być dopiero w przyszłym roku spłacony. Działalność Departamentu objęła utworzenie 40 kas chorych i reorganizację kas chorych w Małopolsce i Wielkopolsce. Obecnie, szczególnie w Wielkopolsce i Małopolsce, reorganizacja dobiega końca i w niedługim czasie całe b. Królestwo Kongresowe będziemy mieli pokryte kasami chorych.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#ZygmuntKaczyński">Brak jest w dziedzinie ustawodawstwa ubezpieczeniowego wielu ustaw, które często były podkreślane w uchwałach sejmowych, jak ustawy o ubezpieczeniu od starości, o ubezpieczeniu od nieszczęśliwych wypadków, ustawa o inwalidztwie pracy i t. d. Uważam, że Ministerstwo powinno również i w tym kierunku przejawić większą działalność i starać się, ażeby te ustawy, o które Sejm niejednokrotnie zabiegał, jak najszybciej zostały przedstawione Sejmowi.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#ZygmuntKaczyński">Bardzo wielkimi działem, który również przedstawia dużą kwotę w budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest Departament Opieki Społecznej. Departament Opieki Społecznej przejawił większą działalność, polega ona na opiece nad dziećmi i młodzieżą. Co do innych działów opieki społecznej, mianowicie co do opieki społecznej nad starcami, nad niezdolnymi do pracy, co do opieki społecznej nad różnego rodzaju nieszczęśliwymi, co do pomocy dla tych, którzy ucierpieli z powodu żywiołowych wypadków, to uważam, że w tych dziedzinach opieka społeczna bardzo mało postąpiła naprzód. Ograniczyła się do tego, że w budżecie każdorocznym przychodziło się z pewnemi, sumami ryczałtowemi, któremi dopiero Ministerstwo według swego uznania dysponuje.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#ZygmuntKaczyński">O ile chodzi o dział bardzo ważny, o dział, który musi nas wszystkich obchodzić, mianowicie o dział wychowania dzieci, które nie mają żadnej opieki, są pozbawione rodziców, to ten dział, jak już powiedziałem, przedstawia się zupełnie dodatnio. W roku obecnym na opiekę nad dziećmi preliminowano 4.194.343 zł. Gdy się zważy ilość dzieci, która jest objęta tą opieką, to suma ta jest dość skromna. Na opiece Rządu jest obecnie około 7.000 dzieci, na których utrzymanie Rząd całkowicie łoży. Następnie większe zasiłki otrzymuje 8.000 dzieci, które znajdują się w zakładach na Kresach Wschodnich. Mniejsze zapomogi, zapomogi dowolne i jednorazowe otrzymują zakłady, znajdujące się wewnątrz kraju, które są utrzymywane przez różnego rodzaju organizacje i samorządy. Ministerstwo daje im pewne subsydia, tyczy się to 24.800 dzieci. Razem więc dzieci korzystających z pomocy państwowej jest około 50.000. Oprócz tego budżet przewiduje tworzenie zakładów specjalnych. Zakłady specjalne, które mają być tworzone przez Rząd, przewidziane są w ustawie o opiece społecznej. Otóż w roku obecnym tworzy się zakłady specjalne dla dzieci chorych na jaglicę i gruźlicę i inne choroby. Zasiłki dla tych zakładów specjalnych wynoszą w roku bieżącym 500.000 zł. W tym wydatku zawarte są również zapomogi na kolonie letnie dla dzieci, dalej wydatki, spowodowane pracą nad higieną dziecka i matki.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#ZygmuntKaczyński">Co do opieki nad niezdolnymi do pracy, to ona obejmuje bardzo mały zakres działalności Ministerstwa i tu również przewiduje się znikoma sumę. Dla tych wszystkich, którzy pozbawieni są pracy z powodu starości, dla tych, którzy nie mają innych środków do utrzymania, budżet przewiduje sumę 260.000 złotych. Gdy się zważy, że w obecnych ciężkich warunkach w Polsce, mamy ogromną ilość starców bezdomnych, mamy ogromna ilość ludzi, którzy z powodu kalectwa są niezdolni do pracy, i na te tysiące ludzi przewiduje się tylko 260.000. to z tego jasno widać, jak ta opieka nad starcami i niezdolnymi do pracy jest niedostateczna i mdła. Otóż nie można się dziwić, że dziś na głównych ulicach Warszawy prawie przejść nie można, żeby na każdej nie zobaczyć po kilku, kilkunastu żebraków. Zajęcie się walką z żebractwem, a do tego jest konieczne stworzenie pewnych podstaw ustawowych, uważam również za bardzo ważną dziedzinę pracy dla Ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#ZygmuntKaczyński">Na opiekę nad weteranami powstania narodowego, którzy są już na wymarciu, przewiduje się kredyt 68.000 złotych na utrzymanie w zakładach leczniczo-protezowych dla inwalidów wojennych przewiduje się sumę 2.691.000 złotych. Ta suma nie jest w rozporządzeniu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, lecz całkowicie w dyspozycji władz wojskowych, które utrzymują szpitale dla inwalidów wojennych i tam zajmują się ich leczeniem.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#ZygmuntKaczyński">Następnie została podwyższona pozycja na pomoc dla poszkodowanych przez wypadki żywiołowe i na żywienie ludności. W roku zeszłym mieliśmy ogromne potrzeby związane z wylewem rzek, w tym roku te straty wyrządzone przez żywiołowe wypadki z roku poprzedniego jeszcze nie zostały wyrównane i Ministerstwo w dalszym ciągu musi przychodzić z pomocą wszystkim poszkodowanymi, a prócz tego przewiduje się, że i w tym roku, jak każdego roku mogą się zdarzyć wypadki żywiołowe, na które Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej musi mieć pewne fundusze dyspozycyjne. Komisja więc w porozumieniu z Rządem wyasygnowała większą sumę, niż przewiduje preliminarz budżetowy, mianowicie sumę 1.999.500 zł, podwyższając kredyt preliminowany o 1.123.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.25" who="#ZygmuntKaczyński">Następnie w § 21 powiększono fundusz zapobiegawczy na zasiłki dla instytucji opiekujących się dziewczętami i kobietami. Pomoc dla domów ludowych przewidywana jest w sumie 115.000 zł.</u>
<u xml:id="u-3.26" who="#ZygmuntKaczyński">Jednym z działów, który jest zbliżony do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, jest fundusz bezrobocia. Jak panowie widzą, w preliminarzu budżetowym obecnie przedstawionym przez Komisję Sejmowi, tytuł poprzedni, mianowicie „udział Rządu w funduszu dla bezrobocia” został zmieniony na „pomoc dla bezrobotnych”. Stało się to z powodu życzenia Rządu bo Rząd przewidywał, iż potrafi usunąć klęskę bezrobocia nie tylko funduszem bezrobocia, przewidzianym w ustawie o zabezpieczeniu bezrobotnych, ale również inną drogą, mianowicie przez poparcie i wszczęcie jakichś robót publicznych. Dlatego też komisja zgodziła się na inną nazwę tego artykułu, nie „Udział w Funduszu Bezrobocia”, ale „Pomoc dla bezrobotnych”, aby Rządowi dać możność swobodnej inicjatywy w dysponowaniu sumą 16.000.000. którą przyjęto jako pomoc dla bezrobotnych. Kwestia bezrobocia w Polsce w dalszym ciągu, pomimo pewnych wahań dzisiaj dla kraju dodatnich, zmierzających do zmniejszenia bezrobocia, przedstawia się jednak u nas niesłychanie ciężko. Mamy obecnie w Polsce według wskazań Urzędu Statystycznego z 11 kwietnia b. r. około 182.000 bezrobotnych. Jest to ilość oczywiście ogromna w porównaniu z tym kontyngentem robotników, którzy są zatrudnieni dziś w całym przemyśle, i handlu, a gdy jeszcze zwrócimy uwagę, że dziś robotnicy zatrudnieni w przemyśle i handlu pracują najwięcej po 2, 3, 4 dni, to jest rzeczą jasną, że kwestia bezrobocia dla Państwa nie przestała być palącą i w dalszym ciągu wymaga od Rządu i Sejmu jak najrychlejszych planów i zarządzeń w celu zmniejszenia tej klęski.</u>
<u xml:id="u-3.27" who="#ZygmuntKaczyński">Przy Departamencie Opieki Społecznej również muszę poruszyć kwestię pośrednictwa pracy. Otóż zostało ono w Polsce zorganizowane tak, że Rząd ujmuje je całe w swoje ręce. Ustawa dąży do tego, ażeby wieliminować prywatne pośrednictwa pracy, i również zdawało się, że takie posuniecie i pogląd Rządu, a również i dużej części Sejmu jest z pożytkiem dla Państwa. Dzisiejsze bezrobocie, konieczność rejestracji tych bezrobotnych, następnie szybkiego przesuwania ich odpowiednio do wymagań lokalnych rynków pracy i konieczność dania tym robotnikom pracy — dowiodły, że zamierzenia Sejmu i Rządu były bardzo trafne. A gdy porównamy koszt pośredniczenia państwowego i prywatnego, to zauważymy wszyscy, jak wielka jest różnica, jak wielkiem dla robotnika dobrodziejstwem stały się utworzone obecnie biura pośrednictwa pracy. Mam z departamentu opieki społecznej obliczenia, które dotyczą kosztów pośredniczenia. Otóż przeciętny koszt jednego zapośredniczenia rządowego wynosi 3 zł 8 gr, z tego pracodawca zwraca 50 gr, gdy koszt zapośredniczenia prywatnego przez pośrednika, który na tem zarabia, wynosi około 40% pensji, to znaczy, że pośrednictwo kosztuje przeciętnie 16 zł, to jest przeszło cztery razy więcej niż obciążenie Państwa za pośredniczenie dla robotnika.</u>
<u xml:id="u-3.28" who="#ZygmuntKaczyński">Jeżeli porównamy to z wydatkami, jakie z tego tytułu ponosi np. Anglia, to widzimy, że w roku 1920 koszt jednego zapośredniczenia wynosił 27 funtów 10 szylingów, dzisiaj ta suma się zmniejszyła, ale w każdym razie nie wynosi mniej niż 3 funty, a więc około 75 złotych.</u>
<u xml:id="u-3.29" who="#ZygmuntKaczyński">Co do statystyki zapośredniczenia, to w roku bieżącym zapośredniczono na miejscu około 129.000 osób. Do Francji w tej liczbie zapośredniczono 28.980. do Danii 1.500. do Rumunii 500. To jest statystyka z roku 1924. Państwowe urzędy pośrednictwa pracy skierowały do pracy w ciągu roku około 300.000 robotników. Ilość poszukujących pracy w urzędach pośrednictwa pracy wynosiła w 1924 roku 400.000 osób. Widzimy z tego wszystkiego, że przy istnieniu 46 państwowych urzędów pośrednictwa pracy, 26 ekspozytur i 10 komunalnych urzędów pośrednictwa pracy na Górnym Śląsku, jednak ilość zapośredniczeń jest dość duża.</u>
<u xml:id="u-3.30" who="#ZygmuntKaczyński">Przechodzę do ostatniego wreszcie działu w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, nie dlatego, żeby miał być ostatni pod względem ważności swoich zadań, ale dlatego, że taki jest układ organizacyjny samego Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, do emigracji. Muszę stwierdzić, że dziś kwestia emigracji nabiera dla Polski bardzo wielkiego znaczenia. Pókiśmy nie mieli niepodległości, póki Państwo Polskie nie mogło wpływać na kierunek emigracji i w kwestii emigracji wogóle nie mogło zabrać głosu, emigracja była właściwie czemś żywiołowem, nieuświadomionem. Dziś jednak, proszę Panów, wobec tego, że emigracja jest dla nas niesłychanie ważnym problematem, zarówno Państwo, jak i Sejm muszą stworzyć dla emigracji program jasny, któryby się dał zrealizować. Emigracja stanowi problem, który przy pewnych warunkach zaludnienia i rodzaju produkcji musi powstać niezależnie od tego, czybyśmy jej chcieli, czy nie, bo gdy ma się dziś w Polsce przyrost średni ludności około 1/2 miliona rocznie, ta kwestia musi istnieć i Państwo musi się nią zająć.</u>
<u xml:id="u-3.31" who="#ZygmuntKaczyński">W problemacie emigracyjnym musimy rozróżniać emigracje zamorską od kontynentalnej. Gdy emigracja kontynentalna, ma charakter tylko czasowy, jest właściwie skierowaniem sił roboczych gdzieindziej na pewien czas, kiedy koniunktury gospodarcze kraju nie są w stanie dać zatrudnienia wszystkim potrzebującym pracy, to emigracja zamorska jest zjawiskiem stałem, osiedleńczem. W większej mierze niż kontynentalna, kwestia emigracji osiedleńczej, zamorskiej wymaga od nas wszystkich programu i planu. Na emigrację wpływają trzy zjawiska: przedewszystkiem przyrost naturalny, po drugie niemożność zatrudnienia pewnej części ludności i po trzecie reemigracja. Jak powiedziałem, przyrost naturalny wynosi pół miliona — dzisiaj wobec kryzysu gospodarczego nie możemy myśleć o tem, ażeby coraz większa ilość robotników, coraz większa ilość sił roboczych mogła być zatrudniona w naszym przemyśle. Nie możemy również liczyć na to, ażeby reforma rolna tym, którzy potrzebują, dała warsztaty pracy, ażebyśmy mogli zatrudnić te ręce, które pracy pożądają. Dlatego ten przyrost naturalny wywołuje konieczność stworzenia dobrej emigracji dla Polski. Następnie, gdy chodzi o kryzys gospodarczy, to bezrobocie również sprzyja emigracji czy kontynentalnej, czy zamorskiej, która jest dla Polski ogromnie utrudniona. Reemigracja również przyczynia się do wzmożenia naszego pędu do emigracji. Otrzymaliśmy z Ameryki 169.000 ludności, a ze Wschodu 1.116.409. Ta wielka liczba, około 1.400.000 nowych ludzi w Polsce, musiała wywołać przeludnienie w kraju, w którym było zniszczenie wojenne, brak warsztatów pracy i wskutek tego ciężkie koniunktury gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-3.32" who="#ZygmuntKaczyński">Dlatego uważam, że kwestia emigracyjna jest dziś jedną z najbardziej palących, która powinno się zająć Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Najlepszą dla Polski oczywiście, najbardziej pożądaną była emigracja do Stanów Zjednoczonych. Niestety, emigracja ta została zredukowana do śmiesznej poprostu sumy 5.000 ludzi rocznie tak, że o emigracji do Stanów Zjednoczonych absolutnie myśleć nie można. Przed nami są widoki emigracji do innych krajów, ale tą emigracją musi Państwo tak pokierować, żeby ona się nie rozbijała na maleńkie cząstki, żeby nie odbywała się w ciężkich i złych warunkach, ażeby miała wszystkie warunki jak najlepsze i jak najpodobniejsze do warunków kraju ojczystego, Polski. Otóż dla Polski jedną z najlepszych możliwości emigracyjnych jest wyjazd do Brazylii, Kanady i innych miejscowości. Wiem że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ciągle bada tereny najodpowiedniejsze dla emigracji polskiej. Wiemy, że Ministerstwo od kilku miesięcy zajęło się poważnie tym problemem i usiłuje właśnie ułożyć sobie przedewszystkiem plan działania, oparty na dobrej i pewnej statystyce, chce wyzyskać tereny najodpowiedniejsze dla robotnika, czy dla rolnika polskiego. Otóż jest bardzo słusznem, że tym niesłychanie ważnym problemem, Ministerstwo się poważnie zajęło, i w krótkim czasie może Rząd przystąpi do stworzenia programu jasnego i opartego na rzeczywistości i przedstawi ten program ciałom ustawodawczym do opinii i zarazem do zatwierdzenia.</u>
<u xml:id="u-3.33" who="#ZygmuntKaczyński">W ten sposób, proszę Panów, zilustrowałem kilka działów działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, poświęciłem jego działalności trochę krytyki nie dlatego, żeby krytykować dla samej krytyki, lecz ponieważ — a przypuszczam, że będę tu w zgodzie z p. Ministrem Sokalem i z urzędnikami Ministerstwa — ponieważ krytyka nasza gdy się zjawia na tej trybunie sejmowej, wychodzi z naszych ugrupowań robotniczych przedewszystkiem i zmierza do tego, aby praca Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej mogła wydawać jak najlepsze wyniki i przynosić korzyści nie tylko dla klasy robotniczej, ale i dla całego naszego kraju. Jak powiedziałem, kwestia życia, kwestia pracy naszego robotnika jest związana ściśle z problemem gospodarczym naszego kraju, i oddzielić robotników od innych warstw narodu, oddzielić od innych produkcji jest rzeczą niemożliwą.</u>
<u xml:id="u-3.34" who="#ZygmuntKaczyński">Dlatego uważam, że dziś Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, będąc czynnikiem spokoju, będąc czynnikiem pracy, i starając się myśleć nie tylko o problematach socjalnych, o tem, ażeby robotnikom zapewnić jak najlepsze warunki pracy i jak najlepszą płacę, powinno kierować także organizacjami robotniczemi i dążyć do tego, ażeby kwestię gospodarcze nie były rozpatrywane poza zagadnieniami pracy, ale żeby i ono samo i organizacje robotnicze brały żywy udział w urządzaniu naszego przemysłu krajowego, a taksamo w rozwoju naszego Państwa. Działalność Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i organizacji zawodowych, musi pozostawać w ścisłym kontakcie z innemi czynnikami gospodarczemi. Wtedy będziemy mogli postawić dobrą diagnozę naszych chorób gospodarczych i przeprowadzić sanację. Tak jak sanacja pieniądza nie mogła być przeprowadzona jedynie wysiłkiem jednej klasy, jednej warstwy, tak również sanacja naszego przemysłu i naszej gospodarki musi być przeprowadzona wysiłkiem i pracą całego społeczeństwa, a przedewszystkiem tych, którzy stanowią niezwykle ważną część składową naszej produkcji, mianowicie siłą pracy naszych robotników. Może to zachęci Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, a tak samo wszystkie te czynniki, które zajmują stanowisko, mojem zdaniem, niepoważne i spychają tylko na tę warstwę robotniczą odpowiedzialność za dzisiejszy stan rzeczy, może zachęci do rozumnego traktowania dzisiejszych przejawów naszej choroby gospodarczej i do wysiłków, aby tę chorobę gospodarczą i aby te rany można było zabliźnić i uzdrowić.</u>
<u xml:id="u-3.35" who="#ZygmuntKaczyński">Tyle co do części administracyjnej i budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-3.36" who="#ZygmuntKaczyński">Teraz, o ile chodzi o przedsiębiorstwa Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, to aczkolwiek może dziwnie wygląda, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej posiada taki dział, to jednak w układzie budżetu pewien dział tego ministerstwa musiało się wyodrębnić dział przedsiębiorstw państwowych. Na przedsiębiorstwa państwowe składają się trzy działy w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, a mianowicie zakład stolarski w Piotrkowie, zakład mechaniczno-stolarski w Warszawie i etap emigracyjny. Komisja Budżetowa nie poczyniła, żadnych zmian w tych działach, ponieważ niema w nich żadnych ujemnych stron, mianowicie żadnego deficytu, wydatki pokrywają się z dochodami. Następnie aczkolwiek dochody są znacznie niższe niż w r. ub., to jednak trzeba uwzględnić dzisiejszy ciężki kryzys gospodarczy i nie możemy żądać od przedsiębiorstw państwowych, aby lepiej funkcjonowały i pracowały od przedsiębiorstw prywatnych, które obecnie przeżywają bardzo ciężki stan, tak że wiele warsztatów pracy jest bądź w likwidacji, bądź też zamkniętych. Tam, gdzie chodzi o prowadzenie przedsiębiorstw państwowych przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, jeden może być największy tylko wzgląd, ażeby przy tej okazji uwzględniano także szkolenie inwalidów, bo w tym zamiarze te przedsiębiorstwa się utrzymuje, nie są one obliczone na zysk, a jeżeli chodzi o szkolenie inwalidów, czy o zapewnienie im pewnego przytułku, czy opieki, ażeby nie byli bez pracy, to uważam, że przy inwalidzkich zakładach opiekuńczych mogą istnieć warsztaty pracy. Tyle co się tyczy tych dwóch warsztatów pracy, które obecnie prowadzi Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-3.37" who="#ZygmuntKaczyński">Etap emigracyjny w tych ramach, w jakich został przedstawiony w budżecie, już nie istnieje, gdyż częściowo został zlikwidowany w związku z ograniczeniem reemigracji polskiej za ocean. Obecnie przewiduje się, że wyjedzie z kraju w roku obecnym około 20.000 emigrantów, w tem 5.000 do Stanów Zjednoczonych, 10.000 do Brazylii, około 2.500 do Palestyny, więc razem obejmie emigracja około 20.000 osób. Oczywiście przy dzisiejszym kryzysie gospodarczym emigracja jest! bardzo szczupła, tembardziej, że niema widoków co, do emigracji kontynentalnej do Francji, gdyż tam jest rynek pracy zapełniony, a zupełnie to samo tyczy się Niemiec, gdyż dziś stosunki polityczne i ekonomiczne pomiędzy Polską a Niemcami nie są ujęte w formy ustawowe i robotnicy, którzy tam się udała, działają tylko ma własną rękę. Więc emigracji większej w roku obecnym nie przewiduje się, dlatego właśnie wydatki na etat emigracji musiały być powoli skompresowane, ograniczone w związku z tym małym stanem naszej emigracji.</u>
<u xml:id="u-3.38" who="#ZygmuntKaczyński">W ten sposób przedstawia się budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, i w imieniu Komisji Budżetowej Wysoką Izbę proszę o jego przyjęcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Heller.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#HerszLuzerHeller">Wysoki Sejmie! Polityka socjalna jest najlepszym dowodem dojrzałości, państwowej narodu. O tem przekonywa nas najlepiej Anglia, która stała się wprost zagadką dla naszych polityków, bo tam nie tylko robotnicza Labour Party, ale i mieszczańska partia liberalna, a nawet partia konserwatywna prześcigają się wprost w reformach społecznych, w zamierzeniach na polu polityki socjalnej.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#HerszLuzerHeller">Niestety, u nas jest inaczej. Reprezentanci mas pracujących muszą bezustannie walczyć o każdy postęp społeczny lub bronić zdobyczy społecznych przed złą wolą, krótkowidztwem i niezrozumieniem różnych klubów sejmowych i sfer społecznych. Najjaśkrawszym dowodem takiego stanowiska Rządu i większości sejmowej wobec najżywotniejszych problemów społecznych jest projekt budżetowy, przedłożony przez Rząd względnie uchwalony przez Komisje Budżetową. P. premier Grabski ma oczy wpatrzone tylko w sanację walutową i nie ma dużo czasu i zrozumienia dla problemów gospodarczych i społecznych, co się ciężko odbija na sytuacji mas pracujących i gospodarczo słabych. I dlatego to jest możliwe, że w państwie o prawie 30-miljonowej ludności wyznaczono w budżecie wynoszącym 2.176.772.000 zł zaledwie 1 1/2%, bo około 34 milionów złotych dla resortu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej! Ale to, tylko formalnie, bo w rzeczywistości, jeżeli odliczymy 16 milionów przeznaczonych na doraźną akcję dla bezrobotnych, i 3 miliony na budowę gmachu dla Ministerstwa, dla inwalidów i ofiar wojennych i t. p., co należy rzeczowo do innych resortów, to zostanie dla normalnych agend z dziedziny ustawodawstwa i ochrony pracy, na polu ubezpieczeń społecznych, oraz na opiekę społeczną i politykę emigracyjną zaledwie śmiesznie mała suma 15 milionów, czyli 0.7% całego budżetu. Stereotypową odpowiedzią i wyjaśnieniem jest brak pieniędzy — okres sanacyjny.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#HerszLuzerHeller">Tymczasem widzimy Wysoki Sejmie, że mimo braku pieniędzy podwyższono budżet tegoroczny w całości o 30%, a tylko, dla tych spraw, od których zależy los milionów ludzi pracy, sierot i dzieci pieniędzy nie było. W tymi samym czasie mimo braku pieniędzy uchwalono na cele wojskowe kwotę zwyż 727 milionów, na policję i korpus pograniczny około 160 milionów, a na więziennictwo około 22 milionów, czyli razem 40 kilka procent całego budżetu. A jeśli, Wysoka Izbo, te wszystkie wydatki około miliarda złotych maja służyć na zabezpieczenie naszych obywateli przed ewentualnem niebezpieczeństwem wroga zewnętrznego, to dlaczego nie zastanawiamy się, Panowie Koledzy, nad tem, że tym milionom dzisiejszych i przyszłych obywateli grożą większe jeszcze niebezpieczeństwa: głód i nędza, wyzysk i bezrobocie, gruźlica i jaglica i setki innych nieszczęść i niebezpieczeństw o wiele bliższych i bardziej bezpośrednich, przed któremi Państwo chce zabezpieczyć miliony swych obywateli za pomocą — 15 milionów na rok.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#HerszLuzerHeller">Tym tysiącom szczęśliwców, którzy dla siebie i swych rodzin mają wszystko w nadmiarze, potrzebna jest może tylko pomoc i obrona wojska i policji, ale szerokie warstwy ludzi, gospodarczo słabych, ludzi pracy i nędzy, inwalidów i emigrantów, dzieci i sierot, starców i chorych chcą, by Rząd i społeczeństwo te miliony złotych obróciły przedewszystkiem na cele bardziej produktywne, na cele szeroko pojętej i rozwiniętej polityki socjalnej. A wówczas dopiero te milionowe rzesze będą mogły mieć zrozumienie obywatelskie i faktyczne zainteresowanie dla obrony własnej i Państwa przed niebezpieczeństwem zewnętrznem.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#HerszLuzerHeller">Inaczej te sprawy pojmują gdzieindziej. Patrzmy się na to, co w tej biednej Austrii zarządcy tak podupadłego Wiednia zdziałali w ciągu krótkiego czasu na polu polityki socjalnej i opieki społecznej. Ale nie tylko socjalistyczny Wiedeń, moi Panowie, bo i konserwatywny gabinet Anglii, walczącej z tak wielkiemi trudnościami gospodarczemu i finansowemi przedłożył projekt budżetowy na r. 1925. w którym wyznacza bardzo wielkie sumy na cele szeroko zakreślonej polityki socjalnej. Dlatego widzimy n. p., że we Francji państwo, wydaje na stałe cele społeczne na głowę mieszkańca około 6 zł, Czechy zwyż 10 zł, a Polska zaledwie 1/2 złotego,.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#HerszLuzerHeller">I dlatego, dla mnie nie może wystarczyć dobra wola p. Ministra Sokala, ani jego, bardzo trafne ujęcie problemów gospodarczo-społecznych w expose wygłoszonem ostatnio w Komisji Ochrony Pracy, ani usprawiedliwienie, że ramy jego głodowego budżetu ograniczają możność jego działania. Minister, który dla swego programu polityki socjalnej nie znajduje poparcia u swoich kolegów ministerialnych, ani pokrycia w budżecie — powinien stąd wyciągnąć konsekwencje, a nie pokrywać swoją osobą polityki fałszywej, antyspołecznej. W przeciwnym wypadku jest on za to głównie odpowiedzialnym.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#HerszLuzerHeller">Przechodząc do poszczególnych gałęzi resortu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, chcę podnieść konieczność rozbudowy ustawodawstwa pracy i ubezpieczenia społecznego, jak i nowelizacji niektórych postanowień już obowiązujących ustaw. Kodeks Pracy i Izba Pracy powinne wkrótce przejść ze stadium planów do rzeczywistości. Ubezpieczenie na wypadek niezdolności pracy inwalidztwo pracy, i starości, ubezpieczenie dla wdów i pozostałych, które istnieje tylko w b. dzielnicy pruskiej na podstawie ustawy z r. 1911 ks. IV Reichversicherungsordnung u. Hinterliebenen Versicherung, ma być rozszerzone na całe państwo. Ale polityka socjalna musi iść w dwóch kierunkach — tak po drodze rozwoju form i instytucji ubezpieczeń społecznych, jak i w kierunku gospodarczego usamodzielnienia pracowników przez tworzenie robotniczych kooperatyw wytwórczych i kredytowych, przez ustawowy udział w zysku i t. d.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#HerszLuzerHeller">Jeżeli mówimy o nowelizacji ustaw, to nie chodzi tylko o dostrzeżone szczegółowe braki, ale o problem bardzo zasadniczy, a mianowicie o rozszerzenie wszelkich form ubezpieczenia społecznego odnoszącego się dziś tylko do pracowników najemnych, także na ludzi samodzielnie pracujących, jak rzemieślników, chałupników, którzy najczęściej taksamo po stracie jedynego źródła zarobkowania: t, j. pracy rąk własnych, nie mają żadnej podstawy utrzymania. Ta zmiana, jak i przerzucenie finansowania ubezpieczeń społecznych na Skarb Państwa, naturalnie przy równoczesnej zmianie polityki podatkowej w całości lub przynajmniej względem małych przedsiębiorstw, nie tylko. usunęłoby krzywdę, pochodzącą z niezabezpieczenia pracowników, zajętych w małych warsztatach, ale ułatwiłoby także zbliżenie lub zjednoczenie wszystkich ludzi pracy.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#HerszLuzerHeller">Dlatego także przy zmianie ustawy o Kasach Chorych w tym kierunku należy dążyć. Zasady powszechnej przymusowości i terytorialności są wprost warunkiem rozwoju Kas Chorych, a przeciw tym zasadom nie może się utrzymać argument niższości kulturalnej naszego robotnika, bo przecież przez dobrze funkcjonujące instytucje najlepiej go wychowamy. Mamy dążyć nie do podważenia instytucji Kasy Chorych, ale drogą naprawy istniejących błędów i usunięcia systemu „folwarków partyjnych” tej lub owej partii. Wszystkie bowiem sfery pracy, jak i Ministerstwo Pracy powinne wzmocnić zaufanie ubezpieczonych do instytucji przez obiektywność i bezpartyjność: Tymczasem zakład pensyjny we Lwowie, który nawiasem powiedziawszy, jest strasznem obciążeniem pracowników, prowadzi gospodarkę bez kontroli i zaufania przeważającej ilości zabezpieczonych, których gwałtownie wyłączono przez bezprawne usuniecie przy ostatnich wyborach listy „Związku Żydowskich Urzędników Prywatnych”. Żądamy po raz ks-ty, by Ministerstwo Pracy, jako organ nie tylko nadzorczy ale i opiekuńczy, w tę sprawę się wmieszało i conajmniej w drodze rozjemczej spowodowało nowe wybory, które naprawią krzywdę wyrządzoną żydowskim pracownikom. Przy tej sposobności wyrażamy nasze niezadowolenie, że Ministerstwo Pracy mimo poprzedniego protestu i obecnie nie przysłało projektu ustawy o pracownikach umysłowych do zaopiniowania Związku Żydowskich Urzędników Prywatnych we Lwowie, który reprezentuje ogół żydowskich pracowników umysłowych w Małopolsce.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk.)</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#HerszLuzerHeller">Dalej muszę poruszyć sprawę, wciąż bardzo palącą — problem bezrobocia, który jest jedną z bardzo wielu bolesnych konsekwencji polityki gospodarczej p. premiera Grabskiego. Mamy dziś 180.000 bezrobotnych robotników, 50.000 bezrobotnych pracowników umysłowych, podczas gdy 200.000 robotników pracuje 3–4 dni w tygodniu. Znaną jest golgota, przez jaką przechodziły i dziś jeszcze przechodzą zamiary ustawowego uregulowania tej sprawy dla ogółu pracowników, tem nieszczęściem bezrobocia dotkniętych. Mogę Panów zapewnić, że my jako zastępcy warstw pracujących sami wolelibyśmy, by zamiast demoralizującej formy zapomóg Rząd i społeczeństwo dało bezrobotnym możność pracy.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#HerszLuzerHeller">I dlatego, żądamy, by ten zapowiedziany Mesjasz akcji budowlanej wreszcie w całej swej okazałości się zjawił. Niepokoi nas, że maj się kończy, odpowiedni sezon budowlany mija, a Rząd nie zdołał tej sprawy ruszyć z martwego punktu. Żądamy, by akcja kredytowa Rządu nie ograniczyła się do wielkich miast, ale objęła także i mniejsze miasta, które są bardziej skazane na pomoc Rządu i mają dziesiątki robotników i rzemieślników działu budowlanego, bezrobotnych od wielu lat, miasta takie jak Buczacz, Trembowla, Monasterzyska, Kopyczyńce, Brody i t. d. Tak samo, żądamy, by Rząd nierealnemi i przesadnemi planami regulacyjnemi przynajmniej nie utrudniał i nie uniemożliwiał akcji odbudowy zniszczonych miejscowości, rozpoczętej wysiłkiem własnym obywateli, jak to od lat bywa w szeregu miejscowości jak Trembowla, Tłuste, Husiatyn, Jaryczów i t. d.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#HerszLuzerHeller">Ale nie wolno nam też zapomnieć, że przy kwestii bezrobocia musimy w końcu naprawić krwawą krzywdę, wyrządzoną pracownikom umysłowym. Niema żadnej ani prawno-konstytucyjnej, ani społeczno-gospodarczej przyczyny, dla którejby musiało się skazać na głód i nędzę 50.000 bezrobotnych pracowników umysłowych, którzy mimo wszechstronnego uznania słuszności ich żądań i mimo obietnic lewicy, prawicy i Rządu do dziś są wykluczeni od ustawowego ubezpieczenia na wypadek bezrobocia. A gdy Rząd rzucił im ochłap w formie jakiejś śmiesznej zapomogi — dodał im jako wspólników, do tej samej marnej jałmużny zredukowanych urzędników państwowych i ograniczył te jałmużnę do pracowników, którzy stracili posadę w czasie między styczniem a październikiem 1924 r.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#HerszLuzerHeller">Tą samą metodę krzywdzenia i lekceważenia praw pracowników umysłowych widzimy na polu ustawowego uregulowania ich warunków pracy, ich płacy. Sejm już zajmował się wszelkiemi sprawami robotników fabrycznych i rolnych, dziś nawet załatwia ustawy dla pomocnic domowych i dozorców, tylko „umowa pracy t. zw. oficjalistów” do tej chwili nie mogła się doczekać nawet wniesienia projektu ustawy do Sejmu, mimo moich interpelacji i wniosków i mimo obietnic Rządu. Ale nędza, pracownika umysłowego — tego najbardziej dziś upośledzonego, a potężnych protektorów pozbawionego nieszczęśliwca, zmusza mnie do otwartego zarzutu także pod adresem moich szanownych kolegów z partii robotniczej. Jest otwartą tajemnicą, że Rząd p. Grabskiego ma ciche lub otwarte poparcie wszystkich trzech polskich partii robotniczych, które dawno już mogły przy intensywnej woli wymusić na Rządzie poszanowanie konstytucyjnego równouprawnienia pracownika umysłowego, czego niestety ja nie mogłem uzyskać, ani jako prezes związku żydowskich urzędników prywatnych, ani jako członek frakcji parlamentarnej syjonistycznej partii pracy „Hitachdutb”, reprezentującej w Sejmie żydowskie warstwy pracujące.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#HerszLuzerHeller">Kończąc te uwagi o dziale ubezpieczeń społecznych, chciałbym łącznie z kwestią pracowników umysłowych zwrócić uwagę na memoriał pracowników izby handlowo-przemysłowej we Lwowie, kasy chorych m. Lwowa, okręgowego związku kas chorych we Lwowie, zakładu pensyjnego dla funkcjonariuszy i zakładu ubezpieczeń od wypadkowi we Lwowie i t. d., domagający się słusznie zniesienia rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 30 grudnia 1924 r. Rozporządzenie to jest bezprawne i godzi w byt tych pracowników, od których słusznie wymagamy poświęcenia dla instytucji społecznych ich pieczy oddanych, ale to jest możliwe tylko wtedy, gdy ich własny byt jest całkiem zapewniony.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#HerszLuzerHeller">W końcu chcę przejść na to wielkie pole działania państwowego, jakim być powinna opieka społeczna. Muszę się przyznać, że jako obywatel Państwa Polskiego wstydzę się na widok, ile w tym kierunku Państwo nasze grzeszy. I już w prawie 2 lata po uchwaleniu ustawy o opiece społecznej chcę powtórzyć za koleżanką, p. Puzynianką, że — „nie wolno nawet w chwili przesilenia skarbowego robić oszczędności kosztem życia, zdrowia i wychowania zarówno fizycznego, jak i moralnego młodego pokolenia”. Polska, która — jak wyżej powiedziałem — wydaje na wojsko 727 milionów, na policję 160 milionów, na więziennictwo 22 — wyznacza na fizyczną, umysłową i moralną opiekę nad młodzieżą, i dziećmi, aż 4,844.000 zł. W Polsce, której poszczególne części były terenem różnych wojen i bitew, walk i wstrząśnień, ekscesów i pogromów, głodów i ograniczeń, dorastające pokolenie wymaga specjalnych wysiłków i opieki Państwa i społeczeństwa. Czy nie przeraża nas krwawa statystyka—200.000 dzieci, umierających w Polsce, 70 proc. dzieci chorych na gruźlicę gruczołów i płuc, niesłychany wzrost, jaglicy, chorób wenerycznych i przestępczości wśród młodzieży, dziesiątki tysięcy sierot wojennych przeważnie bez żadnej opieki i wychowania i tysiące ułomnych, niedorozwiniętych i zaniedbanych?! Ten spadek wojenny jest przedmiotem troski, rozważań i usiłowań i innych państw. Uważa się to za problem wszechludzki. Kongresy międzynarodowe dla dzieci, dla walki z gruźlicą i t. p., międzynarodowe akcje dla niesienia finansowej pomocy w tej walce państwom słabszym, są dobitnym tego wyrazem, a dzieje się to nie tylko dla celów humanitarnych, ale i ze względu ma wspólność interesów wszystkich państw i narodów na tem polu. Tembardziej musi ustać wszelka polityka i stronniczość na polu opieki społecznej nad obywatelami tego samego państwa. Najprymitywniejsze uczucie humanitarności nie powinno pozwolić na robienie różnic narodowych lub wyznaniowych wśród tych nieszczęśliwych obiektów opieki społecznej, ale i egoistyczny interes współobywateli polskich wymaga niemniej troskliwego zajęcia się dziećmi i sierotami żydowskiemi. I znów chcę na tem miejscu naprowadzić i uzupełnić zdanie p. posłanki Puzynianki, nie tylko ze względu na słuszność tych słów, ale i ze względu na parlamentarnie realną ważność jej zdania jako członkini największego klubu sejmowego. Powiedziała ona, że „nieużytki społeczne w postaci nadmiernie zwiększonej ilości chorych, kalek. żebraków i włóczęgów, a nieraz zbrodniarzy, którzy prędzej czy później zaciążą na budżecie państwowym, przepełniając szpitale, przytułki i więzienia”, a ja dodam, że te nieużytki są równie niepożądane, szkodliwe i niebezpieczne dla państwa i społeczeństwa bez względu, czy są polskiej, czy ukraińskiej, czy żydowskiej narodowości.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#HerszLuzerHeller">Muszę się przeto dziwić, że Rząd i Wysoki Sejm nie zrozumiał dotąd, że przynajmniej na tem polu t. zw. eksterminacja w stosunku do żydów powinna ustać, a równouprawnienie i współpraca są wymogiem słuszności i konieczności. Dlatego żądamy, by do Rady Opieki Społecznej zostali powołani zastępcy żydowskich instytucji opieki społecznej. A mogę Panów zapewnić, że społeczeństwo żydowskie dotąd bez pomocy Rządu stworzyło centralne organizacje, jak i dziesiątki instytucji opieki społecznej, które pod każdym względem dorównywają, a częstokroć przewyższają wartość takich instytucji założonych przez państwo lub samorządy. Tymczasem dowiadujemy się, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zawiera umowy z różnemi instytucjami społecznemi które pod nadzorem Ministerstwa opiekować się mają dziećmi, wysyła dyrektywy i rady w sprawie sposobów organizowania i prowadzenia zakładów, przeprowadza rejestrację sierot, zajmuje się problemami higieny lekarskiej, opieki macierzyńsko-niemowlęcej i t. d., a społeczeństwo żydowskie o tem nic nie wie. A wielkich żydowskich organizacji, na tem polu działających, panowie z Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jakby nie znali. Czyż i to Panie Ministrze, ma być dowodem liberalnego, postępowego i celowego traktowania tak humanitarnej sprawy? Dlaczego Pan, panie Ministrze, dotąd nie uznał za stosowne i wskazane wejść w kontakt, jeśli nie umowny, to przynajmniej informacyjny z tak wielkiemi organizacjami żydowskiemu, działającemi w kraju, jak „TOZ” i Związek Opieki nad Sierotami Żyd. R. P. P.?</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#HerszLuzerHeller">Nie lepiej wygląda to równouprawnienie w świetle cyfr przy rozdziale skromnych funduszów, jakimi Ministerstwo dysponuje na cele opieki społecznej. Rząd utrzymuje całkowicie około 8.000 dzieci w przeszło 100 zakładach, a wśród nich niema dosłownie ani jednego żydowskiego zakładu. Rząd subwencjonuje około 33.000 dzieci, w blisko 600 zakładach, a subwencje udzielane gdzieniegdzie, żydowskimi zakładom po memoriałach, delegacjach i wielokrotnych wysiłkach są wprost śmieszne. I tak w całej Małopolsce Wschodniej dostawał centralny komitet opieki żydowskiemi sierotami od województwa lwowskiego miesięcznie kwotę 500 zł, która została nawet nagle zredukowaną do 325 zł, a w całem Królestwie i na Kresach dostaną ostatnio Brześć i Białystok po 6 czy 7 groszy na sierotę, i to dopiero na skutek powodzi memoriałów. To samo odnosi się do funduszów łożonych na instytucje do walki z gruźlicą, jaglicą i innemi chorobami epidemicznemi, na które Rząd nawet dostawał fundusze zagraniczne, a nie dał ani grosza żydowskiej organizacji „TOZ”. Tak samo było z powołaną przez Rząd radą kolonii letnich, do której nie powołano ani jednego reprezentanta żydowskich centralnych organizacji społecznych, z których Związek Opieki nad sierotami utrzymywał 36, a „TOZ” 10 kolonii letnich, a z kwoty 75.000 złotych, którą ta rada na ten cel otrzymała, żydowskie kolonie nie dostały ani grosza.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#HerszLuzerHeller">Korzystam przeto ze sposobności, by z tej wysokiej trybuny udzielić p. Ministrowi, jak i Wysokiej Izbie pewnych niemało ważnych informacji o ogromnej a zbawiennej wprost działalności tych instytucji. „TOZ”, t. j. towarzystwo ochrony zdrowia ludności w Polsce, zaczęło swą działalność w r. 1921. Początkowo działało to towarzystwo obok medycznego wydziału amerykańsko-żydowskiej organizacji „Joint”, która, jak wiadomo, wydała w Polsce na różne formy pomocy dla tutejszych żydów około 30.000.000 dolarów, a na samą pomoc sanitarną wydała 400.000 dolarów, zakładając lub naprawiając szpitale, ambulatoria, apteki, łazienki i studnie, które przeważnie stały się dobrodziejstwem dla całej ludności bez różnicy wyznania i narodowości. „Joint” dał nawet kwotę 50.000 dolarów na założenie państwowej szkoły higienicznej. Gdy tymczasem pod przymusem Rządu ta pod każdym względem dla całego Państwo Polskiego bardzo pożyteczna działalność „Jointu” została w Polsce wogóle zlikwidowana — zaczęło towarzystwo „Toz” od r. 1923 samodzielnie bardzo intensywną i rozgałęzioną działalność. Po zjednoczeniu się z wszystkiemi innemi żydowskiemi organizacjami zdrowia, jak stowarzyszeniem higienicznem we Lwowie, „Oze” w Wilnie i Białymstoku — ma dziś „Toz” swe oddziały w 54 miejscowościach i to w Małopolsce 19, na Wileńszczyźnie 11, Wołyniu i Polesiu 5, w woj. warszawskiem, białostockiem, łódzkiem po 4. Towarzystwo rozwija swoją działalność we wszelkich kierunkach, i tak np. roztacza swoją kontrolę nad higieną szkolną w 150 najrozmaitszych szkołach żydowskich o 33.500 uczniach. Na podstawie specjalnej kartoteki uczniowskiej stwierdzono, że w ub. okresie zbadano około 20.000 dzieci, z których zwyż 11.000 udzielono pomocy lekarskiej, około 21.000 dzieci otrzymywało bezpłatne kąpiele w zakładach kąpielowych towarzystwa; towarzystwo urządziło 576 popularnych wykładów higienicznych dla dzieci szkolnych, a 739 wykładów dla 54.000 dorosłych słuchaczów, dalej rozpowszechniło 30.000 egzemplarzy literatury higienicznej, i utrzymywało 49 grup sportowych dla uczniów i dorosłych. Jak w roku zeszłym, tak i na tych wakacjach towarzystwo będzie utrzymywało 10 kolonii dla około 2.000 dzieci.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#HerszLuzerHeller">I to Lwów-Topolnice, Łódź-Krzyżowce, Brześć-Domaczów, Grodno-Łosośna, Wilno Antokól-Równe-Zlerań, Warszawa-Otwock, dalej pod Białostokiem, Radomiem i Gdańskiem.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#HerszLuzerHeller">W poradniach dla matek i dzieci zbadano w przeciągu ostatnich 4 miesięcy zwyż 10.000 dzieci i wydawano mleko, żywność i lekarstwa. Towarzystwo „Toz.” posiada 8 stacji Röntgena (warszawska jest wogóle największa, jaka istnieje w Polsce), w których zupełnie wyleczono około 15.000 dzieci chorych na favus. Tu chcę nadmienić, że ze stacji tych korzystają bezpłatnie dzieci i sieroty chrześcijańskie, a nawet w większej ilości dzieci z państwowego zakładu przy ul. Czerniakowskiej (Dom Sierot, Czerniakowska 131).</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#HerszLuzerHeller">Towarzystwo utrzymuje dwa specjalistyczne ambulatoria dla leczenia jaglicy w Równem i Brześciu (ostatnio pod kierownictwem chrześcijańskiego lekarza.) Dotąd zgłosiło się około 20.000 chorych. Wśród leczonych dzieci znajduje się prawie połowa dzieci chrześcijańskich. Towarzystwo prowadzi też na wielką skalę walkę z gruźlicą i utrzymuje w tym celu w różnych miejscowościach dwa szpitale, 6 ambulatoriów, 5 poradni dla dzieci, 2 poradnie dla matek, jedno sanatorium dla gruźliczo chorych, jak i schroniska. We Lwowie odwiedzają ponadto fachowe patrole sanitarne domy prywatne, udzielając wskazówek higienicznych i rozdając bieliznę i mydło. Budżet roczny towarzystwa, dochodzący obecnie w całem Państwie do 800.000 zł, pokrywają w części rejonowe komitety ze zbiórek, urządzeń, wkładek członkowskich lub drobnych subwencji niektórych gmin żydowskich, a wreszcie z subwencji centrali, która dotąd jeszcze czerpała ze spadku po „Joincie”.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#HerszLuzerHeller">Skutkiem kryzysu gospodarczego i zubożenia mas żydowskich z jednej strony, a wyczerpania się funduszów centralnych z drugiej strony, dalszy byt instytucji jest w głównej mierze zależny od subwencji Rządu, samorządu i gmin żydowskich. Spodziewam się, że p. Minister zrozumie z tych informacji doniosłość tej organizacji, wejdzie z nią natychmiast w bezpośredni kontakt i udzieli jej moralnego i materialnego poparcia. W szczególności wyrażamy nasze żądanie, by Rząd polecił swym wydziałom wojewódzkim przychylnie załatwić prośbę poszczególnych komitetów w sprawie subwencji na kolonie letnie dla młodzieży, a ponadto wywarł w tym kierunku swój wpływ na samorządy.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#HerszLuzerHeller">Druga ze wspomnianych organizacji, t. i związek towarzystw opieki nad sierotami Żyd. R. P. P. zaczął właściwie swą działalność jeszcze w r. 1920 również przy pomocy amerykańskiego towarzystwa „Jointu”, który wydał na akcje sierocińską w Polsce 41.000.000 dolarów. Rejestracja sierot żydowskich przeprowadzona w r. 1920. wykazała w 565 miejscowościach liczbę około 38.000 sierot, a z tego 31.000 (81%) sierot wojennych. Prawie połowa, bo około 15.000 sierot wojennych, była na całkowitem utrzymaniu organizacji w 4.000 zakładach, a reszta w opiece domowej. Związek prowadził swoją akcję za pośrednictwem towarzystw, działających w poszczególnych rejonach, jak centralny komitet opieki nad sierotami we Lwowie, „EKAPE” w Wilnie i t. d. Towarzystwo daje sierotom utrzymanie i odzież i wysyła je do rozmaitych szkół. Sieroty od 13–14 lat kieruje do żydowskich szkół zawodowych lub kształci w formie dobrze zorganizowanych patronatów u prywatnych, dobrze wykwalifikowanych rzemieślników. Związek wprowadził też przez swą kontrolę lekarską nadzór nad zdrowiem i higieną tak w zakładach jak i w opiece domowej. Związek w końcu prowadził dla sierot wojennych na bardzo wielka skalę akcję kolonii letnich, które w zeszłym roku utrzymywał w liczbie 36. Prócz wkładek członków, zbiórek, darów i subwencji gmin żydowskich, główne dochody czerpał związek jeszcze ze spadku po „Joincie”, który już po tej znanej przymusowej likwidacji wnosił na ten cel jeszcze w r. 1924 kwotę 350.000 dolarów. Wobec ogólnego przesilenia, które zredukowało możność zbiórek wśród ludności żydowskiej ad minimum, związek znajduje się w rozpaczliwej sytuacji i zmuszony był robić użytek ze swego dobrego prawa i zwrócił się z odpowiednim memoriałem do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jeszcze dnia 7 listopada 1924 r., lecz dotąd nie otrzymał żadnej odpowiedzi.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#HerszLuzerHeller">Nie mogąc pokrywać budżetu wynoszącego miesięcznie pół miliona złotych, zredukował związek ilość miejscowości objętych swoją praca do 420 i zniósł patronaty, czekając na pomoc Rządu, samorządu i gmin żydowskich. Obecnie związek utrzymuje zakłady sierot w Królestwie w 24 miejscowościach (razem 1.723 sierót), we wschodniej Małopolsce w 27 miejscowościach (razem 4.564 sierot), w zachodniej Małopolsce w 4 miejscowościach (razem 1.188 sierot), na Polesiu w 10 miejscowościach (razem 1.656 sierot), w Wileńszczyźnie w 9 miejscowościach (razem 1.346 sierot), w Białostockiem w 7 miejscowościach (razem 1.181 sierot) i na Wołyniu w 5 miejscowościach (razem 1.846 sierot), t. j. razem blisko 12.000 sierot, a z tych zwyż 4.000 w zakładach, a około 8.000 jako adoptowane przez prywatne domy. Towarzystwo utrzymywało w swoich 36 koloniach letnich 3.725 dzieci, a to około 1.000 w koloniach letniczych, a resztę w koloniach wypoczynkowych. Centrale w Królestwie i Małopolsce Wschodniej utrzymywały po 8 kolonii, na Wołyniu 6, a w Małopolsce Zachodniej 5, na Polesiu, w Wileńszczyźnie, w Białostockiem po 3 kolonie, a to wszystko pochłonęło wydatki na kwotę około 514.000 zł. Kolonie prowadzone były pod względem lekarskim i pedagogicznym wzorowo, a wyniki były znakomite. Dzieci wydawały same dwa pisma periodyczne p. t. „Kolonie letnie” (8 numerów) i „Nasza Kolonia” (1 numer). Przeciętnie przybywało im wagi od do 5 kg.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#HerszLuzerHeller">Sądzę, że p. Minister uzna w końcu obowiązek nie tylko odpowiadania i przychylnego załatwienia memoriału, przez związek wniesionego przed przeszło 6 miesiącami, ale odczuje zarazem potrzebę ciągłego kontaktu i pracy z tak olbrzymią i zasłużoną żydowską organizacją społeczną i ponadto wyda poszczególnym województwom pouczenie co do równomiernego traktowania sierot żydowskich z polskiemi i natychmiastowego załatwienia memoriałów i próśb subwencyjnych poszczególnych komitetów, które z 5 do 6 wyjątkami (wyżej wspomnianych drobnych subwencji) w ogóle odpowiedzi nie dostawały lub otrzymują ustne wyjaśnienie, że im odmówiono. Skutkiem krótkiego czasu nie mogę obecnie wyliczyć wypadków nadużyć i niewłaściwości, jakie zostały popełnione względem zakładów i sierot wojennych w różnych miejscowościach przez władze rządowe i samorządowe (jak Wołkowisko, Skidł, Częstochowa i t. d!.).</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#HerszLuzerHeller">Kończąc kwestię opieki społecznej, nie mogę pominąć kwestii inwalidów, wdów i sierot, którym Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ma udzielić opieki i pomocy materialnej. Spodziewam się, że tak Rząd jak i Wysoka Izba uznają słuszność mego żądania, że osób, które dla Państwa straciły życie lub zdrowie, nie powinno się traktować rozmaicie według ich przynależności narodowej. W imieniu przeto związków żydowskich, inwalidów, wdów i sierot, istniejących w Krakowie i Lwowie dla Zachodniej i Wschodniej Małopolski, jak i rzesz Żydów inwalidów w całej Polsce, należących do związków ogólnych, domagam się od Rządu, aby zaniechano antysemityzmu względem żydowskich inwalidów i wdów przy rozdziale koncesji monopolowych, jak to widzieliśmy u 100-procentowego inwalidy Metzgera Jakuba ze Szczucina, 50-procentowego Talera Joachima z Dobrzyc i wielu innych. Przy tej sposobności zwracam uwagę na konieczność nowelizacji art. 24 ustawy inwalidzkiej z roku 1921 w kierunku usunięcia terminowego ograniczenia prawa do rejestracji, i art. 3 w kierunku rozszerzenia świadczenia i na matkę nieślubną. Ministerstwo powinno zarządzić rychłe załatwienie podań o kapitalizację rent inwalidzkich, zalegających miesiącami w województwach, i mieć wreszcie dawno obiecany projekt ustawy w sprawie zaopatrzenia cywilnych ofiar wojny.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#HerszLuzerHeller">Sądzę, że p. Minister Pracy i Opieki Społecznej z racji swego resortu i jako członek Rządu zainteresuje się ważnem zjawiskiem w życiu społecznem żydowskiem, jakim jest zorganizowana akcja w kierunku przewarstwowienia i powrotu do pracy i zawodów produkcyjnych. Tak Państwo jak i naród polski mają w tem wybitny interes, tak z punktu widzenia normalizacji stosunków ekonomiczno-zawodowych ludności żydowskiej w, kraju, jak i ze względu na emigrację do Palestyny, która się najczęściej łączy z przejściem do pracy produktywnej. Tu jest pole dla poważnych polityków i ekonomistów polskich, by miast szkodliwej dla Państwa i destruktywnej demagogii bojkotowej i szczucia antyżydowskiego, Rząd polski poparł te dążności Żydów, a w szczególności tych młodych „chaluców” (pionierów pracy produktywnej w Palestynie) przez udzielanie pomocy i poparcia prawnego, moralnego i materialnego, potrzebnego do przeprowadzenia tak ciężkiego a poważnego dzieła na większą skalę.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#HerszLuzerHeller">W związku z tym problematem racjonalnego a pokojowego przegrupowania zawodów i ludności polskiej i żydowskiej, muszę podnieść uroczysty protest przeciwko gwałceniu prawa Żyda do pracy, prawa, które jest najprymitywniejszem prawem człowieka. Jeśli Panowie chcą stać się z czasem szynkarzami i kupcami w miejsce wypartych Żydów, musicie się zastanowić nad tem, co ma się stać z wypieranymi żydami przy stosunkowo małej możności emigracyjnej. Problem ten nie może być obojętny dla Państwa i dla poważnych polityków polskich. Otóż zostaje tylko to, do czego i my sami dążymy — powrót do produktywnej pracy.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#HerszLuzerHeller">I dlatego, jeśli Wy nie dopuszczacie naszych robotników do emigracji zarobkowej do Francji (co podniosłem w swej interpelacji z dnia 19 II 1925 r., dotąd bez odpowiedzi), jeżeli Rząd, i to z wielką szkodą dla Skarbu Państwa i społeczeństwa, ruguje kwalifikowanych robotników i urzędników żydowskich z państwowych instytucji i fabryk przez monopol objętych (co podniosłem w interpelacji z dnia 30 października 1924 r. i otrzymałem odpowiedź — p. Premier Grabski mi to wybaczy — w całej osnowie niezgodną z faktycznym stanem rzeczy), jeżeli Żydzi przez sposób reformy agrarnej są faktycznie wykluczeni od możności pracy rolnej, jeśli Panowie przez przymusowy wypoczynek niedzielny uniemożliwiacie żydowskim robotnikom pracę w fabrykach, bo nie mogą oni odpoczywać przez 2 dni w tygodniu, i niszczycie biednego żydowskiego rzemieślnika i czeladnika — to unicestwiacie nasz zamiar i dążność do przejścia z zawodów handlowych do produktywnych. I o to prawo do pracy nie przestaniemy walczyć.</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#HerszLuzerHeller">Żądamy, by dla Żydów, odpoczywających w sobotę, zniesiono przymus odpoczynku niedzielnego, co jest przewidziane w konwencji międzynarodowej i co jest przeprowadzone w postępowej Francji, potężnej Ameryce i pobożnej Anglii.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#HerszLuzerHeller">P. Minister Sokal zakończył swoje ostatnie expose uwagą, że przez swą politykę socjalną Polska pokaże, czy chce jako mocarstwo należeć do demokracji zachodniej lub czy chcę zostać państewkiem półucywilizowanem, i my reprezentanci żydowskiej demokracji, żydowskich mas pracujących, na tę odpowiedź czekamy.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. ks. Styczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#TadeuszStyczyński">Wysoka Izbo!</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#TadeuszStyczyński">Pozwalam sobie nasamprzód zrobić ogólną uwagę co do sprawozdań budżetowych. Odczuwa się w nich dotkliwy brak osobnej rubryki z cyframi zeszłorocznego budżetu. Taka rubryka bardzoby dopomogła czytelnikowi do łatwiejszego przejrzenia i porównania cyfr. Dlatego zwracam się z prośbą do Komisji Budżetowej, ażeby w przyszłości była łaskawa polecić sprawozdawcom, by umieszczali w rubrykach także cyfry zeszłorocznego budżetu.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Głos: Owszem, są w generalnym budżecie.)</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#TadeuszStyczyński">Z zestawień sprawozdania budżetowego Ministerstwa Pracy wynika, że Komisja Budżetowa z 18.000.000. preliminowanych przez Rząd, podwyższyła kwotę budżetu na 34.000.000. prawie o 100%. Wprawdzie w tej kwocie figuruje 10.000.000 na doraźną pomoc dla bezrobotnych. Z zadowoleniem przyjmuje się nowy paragraf do wiadomości, przewidujący 500.000 zł dla reemigrantów rencistów, którzy z tytułu ubezpieczeń społecznych w Niemczech zdobyli prawo do rent, zawieszone chwilowo po powrocie do Polski. W ten sposób komisja dopomoże Rządowi do zrealizowania wniosku, przyjętego przez Sejm, a referowanego przezemnie w swoim czasie w tej Wysokiej Izbie.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#TadeuszStyczyński">Słusznie podniósł w swojem expose w Komisji Ochrony Pracy p. Minister Pracy i Opieki Społecznej konieczność utworzenia Komisji Kodyfikacyjnej, któraby zunifikowała ochronne prawodawstwo na całą Rzeczpospolitą Polska, a temsamem rozłożyła równomiernie ciężary na świadczenia socjalne.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#TadeuszStyczyński">Chciałbym tu zwrócić uwagę, że świadczenia socjalne obciążają przemysł b. dzielnicy pruskiej w wyższym stopniu, niż w innych dzielnicach. Podczas, gdy ubezpieczenie robotników w innych dzielnicach wynosi 1% do 2% płacy zarobkowej, w b. dzielnicy pruskiej obciążenie to sięga od 7–12%.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: Trzeba ubezpieczenia wszędzie wprowadzić.)</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#TadeuszStyczyński">Przyjdziemy do tego, właśnie o tem mówię, że kodyfikacja, wprowadzająca ubezpieczenia w całej Polsce, zmniejszy te ciężary, bo nierównomierny rozkład ciężarów socjalnych powoduje krzywdę dla przemysłu b. dzielnicy pruskiej.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. R.: To nie jest żadna krzywda.)</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#TadeuszStyczyński">To się w rezultacie odbija na zdolności konkurencyjnej.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To jest obowiązek.)</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#TadeuszStyczyński">Dziękuję za tę uprzejmość.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#komentarz">(P. Michalak: Ale to jest zaszczytny obowiązek.)</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#TadeuszStyczyński">Rentowników, przejętych po Niemcach, na których według decyzji Rady Ligi Narodów z 18 lipca 1922 r., powinien płacić wyłącznie Skarb Państwa Polskiego, narzucono b. dzielnicy pruskiej 7.370. podczas gdy według ustawy o ubezpieczeniu wypadkowem po 1 stycznia 1921 r. było w to dzielnicy pruskiej dopiero około 1.100 wypadków, obowiązujących b. dzielnicę pruską. Czy Rząd może pogodzić z poczuciem sprawiedliwości fakt obarczenia obywateli jednej dzielnicy haraczem, na który składać się powinni obywatele całego kraju, a w tym wypadku wyłącznie Skarb Państwa? Dodać należy, że rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 27 grudnia 1924 r. ustanawia znowu waloryzację rent, co w rezultacie równa się ich podwyższeniu o 100–150%.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#TadeuszStyczyński">Na mocy rozporządzenia ministerstwa b. dzielnicy pruskiej, którem przyłączono do Ubezpieczalni krajowej w Poznaniu także Pomorze, liczba ubezpieczonych od inwalidztwa i na starość powiększyła się blisko o 50% i wynosi obecnie około 600.000. Tem samem powiększyła się także liczba pobierających renty, wynosi ona 63.000. Miesięczny wydatek na wypłacanie rent wynosi przeszło 700.000 zł. Dlatego przyjęcie pod koniec ubiegłego miesiąca ustawy, nowelizującej rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej, o zastosowaniu złotego do obliczenia wkładek i rent i o przerachowaniu na złote dawnych zobowiązań rentowych w ubezpieczeniu na wypadek niezdolności do pracy, na starość i na rzecz rodzin pozostałych po ubezpieczonych w b. dzielnicy pruskiej, jest doniosłym faktem dla dalszej owocnej działalności Ubezpieczalni krajowej w Poznaniu. Bo ustawa ta przywraca dawniejszy dodatek państwowy w wysokości przedwojennej, oprócz tego obniża składki i może z czasem umożliwi podwyższenie rent, a co najważniejsze, umożliwi stopniowe uzupełnienie rezerw. 850.000 zł, wpływających miesięcznie ze składek, wystarczą wprawdzie na wypłacanie rent, lecz nie starczą na utworzenie kapitałowego pokrycia, odpowiadającego obowiązującym zasadom ubezpieczeniowym.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#TadeuszStyczyński">Tak samo nie można uważać za definitywne załatwienie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 28 czerwca 1924 r. w sprawie ubezpieczenia urzędników prywatnych. Normuje ono wprawdzie opłaty i świadczenia według stawek przedwojennych, ale składki są stanowczo za wysokie tak dla pracodawców, jak i dla ubezpieczonych urzędników prywatnych. Podobno Ministerstwo Pracy obecnie tą sprawą się zajmuje i czekamy z niecierpliwością odpowiednich zarządzeń. Przedewszystkiem zalecałoby się skrócić okres wyczekiwania przy osiągnięciu renty i złagodzić ostre przepisy o utracie prawa do świadczeń.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#TadeuszStyczyński">Dotychczas mówiłem wyłącznie o obciążeniu produkcji socjalnej w b. dzielnicy pruskiej, ale myli się p. Minister Pracy, jeżeli twierdzi, że obciążenie to w innych dzielnicach nie jest tak dotkliwe, dlatego że w nich niema ubezpieczenia od inwalidztwa i na starość. Otóż według generalnego sprawozdania p. Zdziechowskiego, w samem Zagłębiu Dąbrowskiem, gdzie niema tych ubezpieczeń od inwalidztwa i na starość, wynosiły obciążenia socjalne produkcji przeszło 19%...</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Głos: To jest nieścisłe.)</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#TadeuszStyczyński">... — cytuję źródło — a w Niemczech razem z ubezpieczeniami socjalnemi wynosiły te socjalne obciążenia produkcji tylko 20%. Zwracam uwagę Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, żeby na czas postarało się zaradzić tym zatrważającym formom, jakie obciążenie produkcji w Polsce całej przyjąćby mogło, jeżeli ubezpieczenia socjalne zaprowadzi się na terenie całej Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#TadeuszStyczyński">Preliminarz budżetowy przewiduje 250.000 zł na 20 nowych Kas Chorych. Otóż moi Panowie, mojem zdaniem, szkoda tych pieniędzy, jeżeli przedtem nie nastąpi gruntowna nowelizacja ustawy o Kasach Chorych. Przecież od 2 lat powtarzają się w tej Izbie wnioski niektórych stronnictw sejmowych, a i opinia wszystkich stronnictw, nie wyłączając najskrajniejszych, dała wyraz konieczności znowelizowania ustawy o Kasach Chorych. W każdym razie jest jednolity pogląd w całej Komisji Ochrony Pracy, że ustawa o Kasach Chorych musi być zrewidowana i znowelizowana.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#komentarz">(Głos: W których punktach?)</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#TadeuszStyczyński">Wnioski te atakują i centralizację i przymus ubezpieczeniowy, i powszechność ubezpieczenia, a do niezadowolenia przyczynia się także właśnie i samorząd Kas Chorych. Udział pracodawców w samorządzie kasowym jest fikcyjny, bo, jak Panom wiadomo, z pracodawców ściąga się 3/5 składek, a przyznaję im się w zarządzie tylko 1/3 część przedstawicieli.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(Głos: I tak za dużo.)</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#TadeuszStyczyński">Zdawałoby się, że ministerstwo w myśl tych wniosków stronnictw sejmowych i w myśli całej opinii, zgodnej w tem, że ustawa o Kasach Chorych musi być znowelizowaną, przyjdzie nareszcie z projektem nowelizacji. Dotychczas tego projektu nie widzimy. P. Minister Pracy oświadczył, że już go przedłożono Radzie Ministrów, ale w swojem expose, wygłoszonem w naszej komisji, właściwie te podstawy Kas Chorych, które atakują wnioski stronnictw sejmowych,...</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(Głos: Tylko prawicowych stronnictw, dla ścisłości.)</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#TadeuszStyczyński">... uznał za ideał nienaruszalny. Zaraz Wam powiem, dlaczego Wy nie chcecie takiej nowelizacji. Specjalnie podoba się p. Ministrowi Pracy samorząd Kas, bo ten samorząd, jego zdaniem, świetnie szkoli robotników.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(Głos: Trudno, żeby tam mianować samych endeków.)</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#TadeuszStyczyński">Otóż Panie Ministrze, ten samorząd, który tak się Panu podoba, jest właśnie źródłem i przyczyną wszystkich nadużyć i wszystkich niedomagań i skandalów, jakie się łączą z Kasami Chorych w Polsce. Jeżeli p. Minister chce wyszkolić robotników, to niech dla nich urządzi osobne kursa, ale niech tego nie czyni kosztem chorych i last not least kosztem samych robotników, którzy nie przestaną przeklinać Kas Chorych z powodu wysokich składek. Nie tylko pracodawcy nie są zadowoleni z Kas Chorych, ale i robotnicy. Robotnicy rolni nie tylko że całą ordynarię muszą przeznaczać na Kasy Chorych, ale także część swojej szczupłej gotówki.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Każdy woli brać niż dawać.)</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#TadeuszStyczyński">Więc, proszę Panów, w obecnych warunkach Kasy Chorych nie spełniają swoich obowiązków, a są tylko placówkami agitacji partyjnej. Niedomagania w Kasach Chorych właśnie z tego wynikają, że w tym samorządzie jedynymi władcami i panami są przedstawiciele robotników, i dlatego jest dość ciekawą rzeczą, na czem będzie polegała nowelizacja ustawy o Kasach Chorych, proponowana przez Rząd? Bo jeżeli podstawy Kas Chorych, są nienaruszalne, jeżeli ten samorząd jest idealny, to ciekawe, co właściwie p. Minister chcę nowelizować?</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Głos: Że całą składkę będą płacić pracodawcy.)</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#TadeuszStyczyński">W każdym razie zaznaczam, że nie zadowolimy się pozorną i powierzchowną nowelizacją ustawy o Kasach Chorych, ale będziemy żądali gruntownej rewizji tejże ustawy.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#TadeuszStyczyński">Radykalne uzdrowienie ciężkiego kryzysu gospodarczego, jaki obecnie przeżywamy, upatruje p. Minister Pracy jedynie w reorganizacji produkcji i uważa, że jedynem remedium jest potanienie produkcji przy odpowiedniej organizacji pracy, a środki, których zastosowania my się domagamy, jak nowelizacja ustawy o czasie pracy, przedłużenie czasu pracy, rewizja płatnych urlopów, przedłużenie tygodnia pracy o 2 godziny, to wszystko P. Minister Pracy uważa za środki nie prowadzące do celu, nawet, o ile się nie mylę, powiedział, że to są drobnostki, o których nie warto mówić. Z pewnością, że w teorii p. Minister Pracy ma słuszność. Problem wzmożenia naszej produkcji jest problemem równowagi budżetowej i bilansu handlowego hasło reorganizacji produkcji, jest hasłem bardzo mądrem, bardzo rozsądnem, ale przecież taka akcja obliczona jest na dłuższą metę, potrzebuje dużo czasu, dużo kapitału i ludzi wykształconych fachowo. I proszę Panów, przy teorii p. Ministra Pracy miną lata całe, zanim produkcje postawimy na poziomie zachodnio-europejskim. A tymczasem wyrzucani jesteśmy i z rynków obcych i nasz rynek własny zalewany jest przez towary importowane.</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#TadeuszStyczyński">Wytwórczość nasza wymaga w różnych kierunkach reorganizacji. Ale koniecznem jest również, by pracować więcej niż dotychczas pracujemy, bo bez zrównania warunków w naszej pracy z Zachodem niema mowy, żebyśmy mogli wybrnąć z obecnych trudności.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#komentarz">(P. Michalak: Wszystkiemu winien robotnik.)</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#TadeuszStyczyński">I dlatego jedynym środkiem na natychmiastowe zaradzenie złu, jest znowelizowanie ustawy o czasie pracy. Koniecznie trzeba dłużej pracować w Polsce.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#TadeuszStyczyński">Przeciwnicy przedłużenia czasu pracy upatrują przyczyny za drogiej produkcji jedynie tylko w złem urządzeniu technicznem. Jeżeli zachodnie kraje mają doskonałe urządzenia techniczne, a pomimo to dłużej pracują, czyż i u nas niema potrzeby przedłużenia czasu pracy przy niedoskonałych urządzeniach technicznych? Czyż i my nie powinniśmy uzupełnić tego braku? Przecież Niemcy przy całym zasobie technicznych środków, przy świetnie zorganizowanym systemie produkcji, nie wahali się przejść z 8 godzin do 10 godzin pracy. Anglia odrzuciła ratyfikacje konwencji waszyngtońskiej z 8godzinnym dniem pracy. Dlaczego? Dlatego, że Anglii zależy na podniesieniu produkcji. Ale minister angielski stanął w obronie produkcji całego kraju, a nasz Minister Pracy i Opieki Społecznej jest jednostronnym obrońcą robotników. Mnie się jednak zdaje, że ta obrona robotników jest problematyczna i p. Minister niedźwiedzią przysługę wyrządza robotnikom. Były Minister Pracy p. Darowski miał tę cywilną odwagę, że rzeczywiście przedłużył w polskiej części Górnego Śląska w hutnictwie pracę z 8 do 10 godzin i w ten sposób umożliwił produkcję.</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#komentarz">(Głos: Ale bezrobocie wzrosło.)</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#TadeuszStyczyński">Ale sami Panowie, i p. Waszkiewicz i p. Ziemięcki od socjalistów, przyznawaliście w dyskusji w komisji nad czasem pracy, że rzeczywiście w Belgii i we Francji, gdzie jest 8-godzinny dzień pracy, pracuje się o 26 dni więcej niż w Polsce.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#TadeuszStyczyński">Zdaje się, że jednakowoż ten pogląd toruje sobie drogę nawet także w obecnym gabinecie. P. Premier Grabski wprawdzie oświadczył, że naczelnem zadaniem jego polityki i programem Rządu jest naprawienie warunków gospodarczych. A wtedy, to było jeszcze przed kilkoma miesiącami, prawdopodobnie z parlamentarno-politycznych względów — mówił, że zdobycze socjalne muszą być utrzymane dla robotników. P. Minister Kiedroń już innego był zdania i powiedział nam wczoraj, że ustawa jest ustawą, trzeba ją respektować, że ustawa jest świętą. Ale jednocześnie powiedział: Cóż my uczynimy, jeżeli za granicą będą dłużej pracować, a my pozostaniemy przy 8-godzinnym dniu pracy? Jeżeli dobrze zrozumiałem wczoraj p. Ministra Przemysłu i Handlu, to on uważa, że chwila, w której trzeba zastosować paragraf o koniecznościach narodowych, które pozwalają Rządowi przedłużyć czas pracy, już nastąpiła. P. Minister Pracy jest wprawdzie innego zdania i to jest bardzo smutne, bo świadczy o tem, że w łonie Rządu, który chcę uzdrowić warunki gospodarcze, niema uzgodnionego programu socjalnego. To świadczy, że istnieje rozbieżność poglądów w łonie samego Rządu. Musi dojść do tego, że Minister Pracy będzie musiał iść z całym Rządem i znowelizować ustawę o czasie pracy. Proszę Panów, przecież w parlamencie angielskim odrzucono konwencję waszyngtońską z tem umotywowaniem, że ona zaszkodziłaby przemysłowi i powiększyłaby liczbę bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-7.40" who="#TadeuszStyczyński">U nas liczba bezrobotnych się zmniejsza,...</u>
<u xml:id="u-7.41" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. R.: Zwiększa się!)</u>
<u xml:id="u-7.42" who="#TadeuszStyczyński">... ale dziwna rzecz, że liczba pobierających zasiłki się powiększa! Dziwny ten objaw, z pewnością uprawnia do daleko idących przypuszczeń.</u>
<u xml:id="u-7.43" who="#komentarz">(P. Popiel: Ale na co jest ustawa, Księże? To jest zgodne z ustawą.)</u>
<u xml:id="u-7.44" who="#TadeuszStyczyński">Z okazji ostatniego strajku rolnego muszę zaznaczyć, że cała ta sprawa napewno byłaby wzięła inny obrót przy większej sprężystości Ministerstwa Pracy. Ziemianie jeszcze dnia 22 grudnia 1924 r. zwrócili się do p. Ministra Pracy z prośbą o powołanie Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej, lecz p. Minister Pracy tę komisję powołał w styczniu; komisja wydała orzeczenie dopiero 21 marca, a dopiero 7 kwietnia to orzeczenie zostało ogłoszone w Monitorze Polskim. To dało powód do szerzenia niezadowolenia i mylnych pogłosek, jakoby wynagrodzenie robotników zostało zmniejszone,...</u>
<u xml:id="u-7.45" who="#komentarz">(Głos: Bo, tak było.)</u>
<u xml:id="u-7.46" who="#TadeuszStyczyński">... a ono tymczasem przez orzeczenie Nadzwyczajnej Komisji zostało w porównaniu z zarobkami z 1924 r. powiększone.</u>
<u xml:id="u-7.47" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Na Pomorzu wskutek tego orzeczenia nastąpiła zniżka.)</u>
<u xml:id="u-7.48" who="#TadeuszStyczyński">Postanowienia Nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej mają moc obowiązująca na przeciąg jednego roku i celem ustawy z 18 lipca 1924 r. jest zlikwidowanie zatargów zbiorowych miedzy pracodawcami a pracownikami rolnymi. Jeżeli wśród tego roku Związek zawodowy robotników rolnych już proklamował strajk, to Ministerstwo Pracy powinno było zawiesić działalność tego Związku, lecz tego nie uczyniło. W obecnej, chwili Związek zawodowy robotników rolnych odłożył tylko strajk na czas żniw i znowu p. Minister Pracy i Opieki Społecznej powinien przyjść do Sejmu z projektem ustawy o zabezpieczeniu sprzętu i zasiewów rolnych,...</u>
<u xml:id="u-7.49" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. R.: To już ks. Lutosławski dawno zrobił.)</u>
<u xml:id="u-7.50" who="#TadeuszStyczyński">... ustawy dającej w tej mierze uprawnienia władzy administracyjnej. Tymczasem p. Minister Pracy i Opieki Społecznej tego nie czyni i tem samem uprawnia Związek zawodowy robotników rolnych do szerzenia występnej agitacji strajkowej.</u>
<u xml:id="u-7.51" who="#TadeuszStyczyński">W końcu jeszcze kilka słów o emigracji. Zagadnienie emigracyjne ma dla Polski pierwszorzędnie znaczenie, bo emigracja może się stać bardzo poważnymi czynnikiem w rozwoju potęgi Polski i naszego znaczenia tak w polityce międzynarodowej, jak i w ekonomicznych zmaganiach się narodów i państw. Niestety, Polska nie ma swojej polityki emigracyjnej — owszem w tej sprawie istnieje walka różnych resortów: Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, Ministerstwa Przemysłu i Handlu i Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Uważam, że taki stan jest szkodliwy, i że należy kwestię emigracji podporządkować jednemu ministerstwu i rozszerzyć samodzielność Urzędu emigracyjnego. Kwestia emigracji to nie jest tylko opieka społeczna nad emigrantami, ale to jest opieka przedewszystkiem polityczna i ekonomiczna, zwłaszcza kiedy emigranci opuszczają granice Państwa Polskiego, a za granicą już nie sięga wpływ Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Dlatego uważam, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nie jest odpowiednim resortem na to, żeby mu powierzyć politykę emigracyjną. Dotychczas jednak za tę politykę odpowiedzialne jest Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, a jego winą jest złe zorganizowanie Urzędu emigracyjnego, nadużycia na etapach emigracyjnych i braki w ustawodawstwie emigracyjnem. Dotychczas p. Minister nie miał programu polityki emigracyjnej. Ostatnio na posiedzeniu Komisji Ochrony Pracy w swojem expose rozwinął p. Minister taki program dość obszerny i w główniejszych zarysach nam go przedstawił. Z pewnością, że ten program jest godny uwagi i stanie się przedmiotem bardzo ciekawej i szerokiej dyskusji nie tylko w Sejmie, ale i w prasie.</u>
<u xml:id="u-7.52" who="#TadeuszStyczyński">Kończę tem, że klub mój, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, nie zgadza się ze stanowiskiem p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej ani w kwestii Kas Chorych, ani też w kwestii nowelizacji ustawy o czasie pracy, owszem na działalność obecną Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej mój klub patrzy bardzo krytycznie.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Szafranek.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Nieobecny)</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#LudwikGdyk">Głos ma ks. p. Dachowski.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Ziemięcki.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#BronisławZiemięcki">Wysoki Sejmie!</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#BronisławZiemięcki">Ministerstwu Pracy w okresie obecnym przypada rola niezmiernie ważna. Tutaj wczoraj p. poseł Wierzbicki mówił o tym ogromnym wysiłku gospodarczym, który musi być dokonanym. Zachodzi poważna obawa, że wysiłek ten może niezmiernie osłabić, ba nawet zdruzgotać poprostu tego, który ma być główną jego dźwignią, mianowicie robotnika. Już poprzedni mówcy z naszego klubu i p. Barlicki i p. Żuławski mówili o ciężkiem materialnem położeniu, w jakim się znajduje klasa robotnicza. Zarobki nawet wykwalifikowanych robotników obniżyły się znacznie w porównaniu z zarobkami przedwojennemi, jeżeli zaś chodzi o zarobki robotników niewykwalifikowanych, to te istotnie są na takim poziomie, że nędza robotnicza staje się zupełnie przeraźliwą. Te stosunki są mojem zdaniem, zamało badane przez nasze organa rządowe, specjalnie przez Ministerstwo Pracy. Fakta, o których my jako posłowie robotniczy wiemy, są istotnie przerażające. I mojem zdaniem, przychodzi moment, że w tę dziedzinę, w dziedzinę płac, Ministerstwo Pracy, organa samorządowe i władze ustawodawcze muszą wkroczyć. Ustawodawcze regulowanie płac, ustalanie płac minimalnych dla robotników najgorzej wynagradzanych jest już dziś kwestią zupełnie aktualną. Gdy widzimy tak znaczne obniżenie płac robotniczych, to musi nas napawać niepokojem, gdy wysoki urzędnik Ministerstwa Pracy, główny inspektor pracy, w krytycznej chwili dla robotników rolnych rzuca na szalę swój głos, żeby obniżyć zarobki robotnicze.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#BronisławZiemięcki">Jednocześnie z tem obniżeniem zarobków idzie znaczne obciążenie robotników pracą. Nawet na podstawie materiału ze sfer przemysłowych co do przemysłu górniczego okazuje się, że zwiększenie wydajności pracy robotników dokonywa się mechanicznie przez zmniejszenie zarobku bez żadnych ulepszeń technicznych. To samo dzieje się w przemyśle włókienniczym, gdzie zwiększenie wydajności osiągnięto znowu bez żadnych ulepszeń technicznych, wprost przez przestawienie jednego robotnika z dwóch na trzy, lub cztery warsztaty.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#BronisławZiemięcki">Przy tem jednoczesnem zmniejszeniu płac i zwiększeniu ciężarów pracy, wkładanych na robotnika, ochrona robotnika powinnaby być również zwiększona. Tymczasem z tych samych sfer, które się domagają zwiększenia wydajności pracy, a systematycznie obcinają zarobki, słyszymy ciągle głosy, zwracające się przeciw tym właśnie instytucjom, które są przeznaczone dla ochrony zdrowia, życia i bezpieczeństwa robotników.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#BronisławZiemięcki">Jeżeli chodzi o ubezpieczenia, które właśnie są trwałym, planowym systemem dla takiej ochrony, to już przed chwilą słyszeliśmy tu z ust ks. posła Styczyńskiego opinię zmierzające do ograniczenia, zwężenia i wykoszlawienia poprostu ubezpieczeń społecznych. Powołuje się poseł ks. Styczyński na opinię, wyrażoną w generalnym referacie przez p. posła Zdziechowskiego. I tu musze skorzystać ze sposobności, ażeby wyrazić zdumienie, że w generalnym referacie generalny sprawozdawca budżetu tak lekkomyślnie i nie obiektywnie podaje cyfry, które oczywiście później będą materiałem, na który będą się powoływać zarówno mówcy z prawicy, jak i przemysłowcy. P. poseł Zdziechowski na to, ażeby wykazać jak wielkie są te t. zw. ciężary socjalne, a myśmy powinni to nazwać obowiązkami socjalnemi — zupełnie tendencyjnie wybiera specjalnie jeden przemysł, w którym koszta produkcji są stosunkowo większe, wybiera górnictwo i podaje, iż ono ma 45–50% kosztów robocizny w kosztach produkcji, i w ten sposób otrzymuje się do 8% obciążenia produkcji. Nie wystarcza, że wybiera ten przykład zupełnie specyficzny, ale prócz tego zalicza do socjalnego obciążenia produkcji nie tylko to, co płacą przemysłowcy, ale i to co płacą robotnicy. Ale jeśli Panowie idą tak daleko, to dlaczego jeszcze nie zaliczyć np. tego, co robotnik płaci na związki zawodowe, współdzielnie robotnicze, albo nawet na partie polityczne, tobyście pokazali jeszcze większe ciężary produkcji. P. Wierzbicki Panom tak ładnie tu mówił o prawdzie cyfr i dlatego zdaje mi się, że należałoby tę rzecz potraktować nieco obiektywniej, zwłaszcza w generalnym referacie. O tem, jak lekkomyślnie p. generalny referent podaje cyfry i fakty, świadczy chociażby taki fakt, że wynalazł ubezpieczenie od inwalidztwa w b. dzielnicy austriackiej. Każdy, kto się trochę z tem styka, wie, że niestety tego ubezpieczenia tam niema. Ale p. Zdziechowski je tam znalazł i dzięki temu te ciężary wyglądają jeszcze bardziej imponująco.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#BronisławZiemięcki">Gdybyśmy wzięli inną gałęź przemysłu, gdzie koszty robocizny stanowią część znacznie mniejszą, dostalibyśmy po należytem przerachowaniu, nie systemem p. Zdziechowskiego, do tego, że np. w hutnictwie stanowią one 1% z małym ułamkiem, w przemyśle włókienniczym wynoszą 1,8% wszystkie ubezpieczenia razem z urlopami, a zatem owe „ciężary” — jak to Panowie nazywacie — uniemożliwiają przemysłowi polskiemu konkurencję z zagranicą, wynoszą 1% z ułamkiem. Otóż wedle p. Zdziechowskiego koszty ubezpieczeń w górnictwie dochodzą do 8%; według nas po należytem przerachowaniu do 6%, a w innych przemysłach, np. w przemyśle włókienniczym — 1,8%! Gdybyśmy to zestawili w procentach od zarobków okazałoby się, że u nas wynosi to również znacznie mniej, niż np. — w Niemczech. Jeżeli przeoczymy, co wypada na jednego ubezpieczonego w Niemczech, a co wypada na jednego zabezpieczonego u nas, to w Niemczech wypada znacznie więcej. Gdybyśmy obliczali, ile wypada na jednego mieszkańca, to w Niemczech wypadnie siedmiokrotnie więcej niż u nas owych ciężarów socjalnych. Tak się sprawa przedstawia, jeśli ją zbadać i sprawdzić według liczb, a te liczby posiadamy i wbrew twierdzeniu Panów, nie są one niekorzystne dla przemysłu polskiego w porównaniu z przemysłem innych krajów.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#BronisławZiemięcki">Ale zresztą występują Panowie tu niby jako zwolennicy owych ubezpieczeń, tylko że jak to zapowiada ks. poseł Styczyński, chcecie znowelizować ową ustawę. Ks. p. Styczyński w swojem przemówieniu dzisiejszem bardzo krótko napomykał, w jakim kierunku ma pójść to znowelizowanie, ale tendencje Panów znamy dostatecznie, zarówno z Waszych publikacji, jak i z Waszych wystąpień w komisji i na plenum. Godzicie w tę istotna podstawę ubezpieczeń społecznych i gdybyście osiągnęli taką nowelizację, o jakiej mówicie, to wtedy cały gmach ubezpieczeń społecznych runie, bo nowocześnie pomyślane ubezpieczenia społeczne muszą być oparte na tych podstawach, o których między innemi mówił p. Minister Sokal w swojem expose w komisji. Przymus, powszechność, to są te kardynalne podstawy, są one konieczne dlatego, żeby istotnie istniały silne finansowo, mocno budowane instytucje, zdolne do tych wszystkich świadczeń, których się wymaga od instytucji nowoczesnego lecznictwa i nowoczesnego ubezpieczenia. Ks. pos. Styczyński powiedział tu ogólnik, który naprawdę jest zdumiewający. Przyglądał się, przypuszczam, Kasom Chorych i instytucjom ubezpieczeniowym, lecz nie znalazł w nich nic prócz agitacji partyjnej,. Jednak świadectwa ludzi nieuprzedzonych stwierdzają, że Kasy Chorych nawet przy wszystkich tych brakach, które w okresie organizacyjnym są konieczne, odegrały ogromną rolę w tym właśnie okresie, pod względem materialnym bardzo ciężkim dla klasy robotniczej. Jeśli liczba ludzi uciekających się do porad lekarskich wzrosła w sposób ogromny, to stało się to tylko dzięki temu, że umożliwionem to zostało przez istnienie Kas Chorych. Gdyby nie istniały Kasy Chorych, to przy dzisiejszych nędznych zarobkach i przy dzisiejszym ogromnym wzroście kosztów leczenia, robotnik absolutnie nie mógłby ani w drobnej, części nawet korzystać z tej pomocy lekarskiej, z jakiej korzysta tylko dzięki istnieniu właśnie Kas Chorych.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#BronisławZiemięcki">Propozycje Panów co do wyłączenia niektórych grup, utworzenia samodzielnych kas fabrycznych i t. d., zmierzają do rozdrobnienia, do finansowego osłabienia i do tego ideału, o którym ks. poseł Styczyński mówił, mianowicie do oddania tych instytucji w ręce pracodawców. Pod tym względem ks. poseł Styczyński wyraził się zupełnie otwarcie. Boli Was i nie podoba się Wam zwłaszcza to, że w Kasach Chorych i w instytucjach ubezpieczeniowych sami ubezpieczeni, ci właśnie, dla których te instytucje są przeznaczone, mają przewagę. Chcieliby Panowie wrócić do dawnego rosyjskiego pomysłu kas fabrycznych, zupełnie oddanych na łaskę i niełaskę pracodawców. Oczywiście, że gdy się o takiej nowelizacji mówi, gdy mówi się o podważeniu tych podstaw powszechności, przymusu i samorządności instytucji ubezpieczonych, to z tem będziemy z całą energią i ustawicznie walczyli! Uważamy, że istotnie w ustawie są braki, które należy poprawić, ale nie w tych punktach, o których Panowie mówicie, lecz właśnie w tych, w których ona się Wam podoba.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#BronisławZiemięcki">Jeżeli chodzi o ubezpieczenia w ogóle, to muszę nadmienić jeszcze, że u nas świadczenia Rządu, Skarbu Państwa są znacznie mniejsze, aniżeli w innych państwach. Jeżeli Niemcy łożą 25.000.000 na ubezpieczenia, jeżeli znaczna cześć kosztów leczenia w Anglii jest! pokrywana ze skarbu państwa, to u nas mizerna suma 350.000 nie pokryje nawet kosztów świadczeń położniczych w Kasach Chorych. Zbiera się już ogromna suma, która nie jest z roku na rok wstawiana do budżetu. Nawet pod. tym względem instytucje ubezpieczeniowe są ustawicznie krzywdzone.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#BronisławZiemięcki">Jeżeli chodzi o ubezpieczenia, to jako jeden z naczelnych postulatów musimy wysunąć to właśnie, aby tę kategoriję ubezpieczeń, która w b. dzielnicy pruskiej istnieje, a nie istnieje w dwóch innych dzielnicach, jak najrychlej wprowadzić. Dlatego domagać się musimy jak najrychlejszego wniesienia projektu ustawy o ubezpieczeniu na wypadek inwalidztwa, starości i zabezpieczenia wdów i sierot po robotnikach.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Prosimy o to od lat kilku i nie możemy się doczekać.)</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#BronisławZiemięcki">Muszę przejść teraz do drugiej niezmiernie ważnej kwestii, do kwestii czasu pracy. Proszę Panów!, postulaty Panów, z prawicy zostały nieco zmodyfikowane już się w tej chwili nie mówi o całkowitem uchyleniu ustawy o czasie pracy. Nawet p. pos. Wierzbicki i ksiądz pos. Styczyński takich postulatów już nie zgłaszają. Niedawno nawet p. pos. Wierzbicki opowiadał się jako zwolennik konwencji waszyngtońskiej o czasie pracy, ale widocznie, przejrzawszy ją dokładniej, we wczorajszem przemówieniu już o tem nie mówił. Ale postulatem Panów jest skorzystanie z tych wyjątków, które dopuszcza ustawa o czasie pracy. Te wyjątki się robi i to niestety w sposób często niezmiernie nie właściwy. My ze wszystkich stron jesteśmy zagrożeni tem, że wyjątki te będą interpretowane w sposób rozszerzający, i te wyłomy w ustawie o czasie pracy mogą wogóle cała ustawę rozwalić. Bo i orzeczenia sądów zmierzają w kierunku rozszerzającym, powiada się np. w orzeczeniu Sądu Najwyższego o pracy nocnej w piekarniach, że praca ta jest dopuszczalną dlatego, ponieważ art. 11 punkt a) dotyczy także zakładów użyteczności publicznej, aczkolwiek wydawałoby się, że, ponieważ praca niedzielna i praca nocna musi być traktowana analogicznie, taka interpretacja nie leżała w intencji prawodawców.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#BronisławZiemięcki">Ale najgroźniejszy jest w tej ustawie właśnie ów art. 6 punkt d), do którego stosowania nawoływał i p. poseł Wierzbicki i ks. poseł Styczyński. Już w poprzedniej praktyce były wypadki, że z zupełnie niezrozumiałych powodów zrobiono użytek z tego artykułu. Cóż to była za konieczność narodowa w swoim czasie, by zezwolić specjalnie tartakom na dłuższą pracę, albo zezwalać na pracę dłuższą w cukrownictwie z roku na rok? W r. 1918 cukrownicy żądali, żeby im pozwolono przedłużyć dzień pracy na jedną tylko kampanię. Pozwolono, zwracając uwagę, że to tylko na jedną kampanię i że później mają się przystosować. Tymczasem główny inspektor pracy, który hojnie szafuje temi zezwoleniami, z roku na rok przedkłada Ministerstwu Pracy wnioski o robienie użytku z tego art 6 punkt d,). I Panowie teraz chcą, aby ten artykuł był szeroko stosowany. P. ks. Styczyński powiada: przyszedł moment konieczności narodowych, można niemal dla wszystkich gałęzi przemysłu zrobić użytek z tego artykułu. I dlatego właśnie przypuszczam: że p. poseł Wierzbicki odbiegł daleko od konwencji! waszyngtońskiej. Proszę Panów, tę ustawę naszą opracowywano mniej więcej w tym samym czasie, kiedy powstawała konwencja waszyngtońska. W konwencji waszyngtońskiej jest art. 14, który analogicznie przewiduje w wyjątkowych wypadkach pewne wyłomy, mianowicie: w razie wojny i w razie okoliczności, zagrażających bezpieczeństwu narodowemu. Myśmy w debacie nad art. 6 p. d) naszej ustawy w r. 1919, sprzeciwiali się właśnie temu, i w przewidywaniu nadużyć chcieliśmy interpretacji i sformułowania wyraźniejszego. Ten art. 6 punkt d) jest według Panów analogiczny do art. 14 konwencji waszyngtońskiej. Ale przecież teraz już niema wióry, czyż każda zachcianka przemysłowca w pewnej gałęzi przemysłu ma być dostatecznym powodem do zastosowania tego artykułu? Stąd grozi dla nas największe niebezpieczeństwo. Rozumiemy, że Panowie chwycili się teraz już całkiem innej metody, mianowicie, już nie zrównania z konwencją waszyngtońską, już nie całkowitego uchylenia ustawy o czasie pracy, ale jedynie nawoływania do p. Ministra: Stosuj Pan art. 6 p. d) — konieczność narodowa! Lecz to jest pojęcie, które można tak szeroko. stosować, jak się zechce i wtedy z całej ustawy o czasie pracy może nic nie pozostać, bo przecież te apetyty panów przemysłowców co do zmiany ustaw robotniczych na niekorzyść robotników wciąż rosną. Myśmy niedawno czytali w pismach o zjeździe majstrów budowlanych, którzy się skarżyli na to, że nie tylko maksymalny czas pracy, ale nawet prawo o dwutygodniowem wymówieniu krępuje rozwój przemysłu budowlanego. Niektórzy z nich mówili na tym zjeździe, że przemysł budowlany nie może się rozwijać, bo nie może dobierać dobrych robotników, będąc skrępowany prawem o dwutygodniowem wymówieniu. To jest miarą tego, jak daleko posuwają się obecne zachcianki panów przedsiębiorców. Dokucza im już nawet to prawo, wszędzie uznane.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#BronisławZiemięcki">Jeżeli znowu i w tych punktach porównać obiektywnie stan rzeczy u nas ze stanem rzeczy na Zachodzie, to tak samo, jak w dziedzinie ubezpieczeń trzeba przyznać, że wszystkie opowiadania o tem, jakobyśmy prześcignęli zachód Europy, żeśmy się wysunęli zanadto naprzód, są przesadne i krytyki nie wytrzymują. Naturalnie ks. p. Styczyński chciałby przeciw klasie robotniczej iść bardzo daleko. To wezwanie do p. Ministra, które usłyszeliśmy tutaj, było naprawdę czemś zdumiewającem, nawet w ustach przedstawiciela Związku Ludowo-Narodowego. Mianowicie powiedział, że Związek Robotników Rolnych prowadzi występną agitację. Występną nazywa się agitacja strajkowa, którą wszędzie na Zachodzie...</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#komentarz">(Głos: Nie wszędzie.)</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#BronisławZiemięcki">... uznaje się za rzecz zupełnie legalną. A jakie środki proponuje ks. p. Styczyński? Powiada: Panie Ministrze, dlaczego Pan nie zawiesi Związku Robotników Rolnych? Proszę Panów, art. 14 dekretu o pracowniczych związkach zawodowych pozwala je zawieszać tylko na mocy wyroku sądowego. Więc to, do czego ks. poseł wzywa p. Ministra, jest czynem nielegalnym. Jabym to właśnie nazwał występną agitacją, skoro Pan nawołuje Ministra do nielegalnego działania.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#BronisławZiemięcki">Jeśli chodzi o nasze postulaty pod adresem obecnego Ministra Pracy, to nie chodzi nam tyle o blichtr różnych nowych ustaw w dziedzinie robotniczej, chociaż pewne ustawy uważamy za palącą potrzebę, jak ustawa o ubezpieczeniu, o której mówiłem, o płacach minimalnych, nowa ustawa o umowie pracy, ale powiadam, nietyle o ten blichtr nam chodzi, bo widzimy, iż wiele z naszych ustaw jest tylko na pokaz dla zagranicy, a w rzeczywistości tutaj w kraju jest jeszcze bardzo daleko do ich zastosowania.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#komentarz">(P. ks. Styczyński: Kto temu winien?)</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#BronisławZiemięcki">Winne temu przedewszystkiem organy wykonawcze i winien w dużym stopniu Sejm, że upośledza pod względem personalnym, pod względem materialnym te organy.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#BronisławZiemięcki">Mówimy o inspekcji pracy. My zazwyczaj traktowaliśmy inspekcję pracy bardzo życzliwie, ale po przyjrzeniu się cyfrom widzimy, że rola, którą ma spełniać inspekcja pracy, jest w dużym stopniu fikcją. Inspektorzy pracy co rok w ostatnich latach zwiedzali 20% zakładów przemysłowych, a 13% ogółu zakładów. Niezmiernie małą ilość zwiedzili dwa razy. Okazuje silę więc, że jeżeli to będzie szło w tem tempie, to do jednie fabryki inspektor pracy trafia mniej więcej raz na pięć lat.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#komentarz">(Głos: A do rządowych fabryk wcale nie może trafić.)</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#BronisławZiemięcki">Bo tam go nawet nie wpuszczą. Proszę Panów, czy wobec tego, że stosowanie ustaw ochronnych, przepisów o ochronie robotnika skontroluje się w danej fabryce raz na pięć lat można powiedzieć, że te ustawy są rzeczywistością, a nie tylko fikcją na pokaz dla zagranicy? Bo jednak z tych wizytacji widzimy, że ich potrzeba jest niezmierna, gdyż mniej więcej około 4 wykroczeń wypada na jedną wizytację inspektora. Więc pod tym względem od wskazań i postulatów, jakie w tej dziedzinie istnieją na terenie międzynarodowej organizacji pracy, stoimy bardzo daleko. Jednem z zaleceń międzynarodowej organizacji pracy jest, żeby inspektorowie przynajmniej raz do roku zwiedzali każdy zakład pracy. Nasi inspektorowie zwiedzają raz na pięć lat. A więc tu jest niezmiernie dużo do zrobienia i przynajmniej w przyszłych budżetach musi Sejm to uwzględnić, bo ilość naszych inspektorów jest znacznie mniejsza niż ilość inspektorów w innych krajach. Następnie, inspektorów u nas obarcza się szeregiem zadań i spraw innych, oprócz tych bezpośrednio do nich należących i dlatego musimy się domagać nie tylko nowych ustaw, ale głównie tego, żeby istotne wprowadzenie w życie ustaw już wydanych stało się pierwszem zadaniem i pierwszą troską Ministerstwa. a co zatem idzie, oczywiście, żeby także charakter, samo zrozumienie zadań u inspekcji pracy zostało w znacznym stopniu zmienione. Nie mówię o wszystkich inspektorach, ale mamy wielu takich, którzy zwłaszcza. w tych ostatnich zatargach okazali niezrozumienie potrzeb robotnika, okazali, że nie współczuto z nimi, że nie rozumieją swoich społecznych obowiązków, więc sanacją pod tym względem musi być bardzo gruntowna.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#BronisławZiemięcki">Pozwolę sobie w myśli tego, co powiedziałem, złożyć rezolucję, powtarzającą już te wezwania, które nie jednokrotnie stosowaliśmy do Rządu, a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#BronisławZiemięcki">„Sejm wzywa Rząd do najrychlejszego wniesienia do Sejmu projektu ustawy o ubezpieczeniu na wypadek inwalidztwa, starości i śmierci”.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#BronisławZiemięcki">Ponieważ wiem, że jednak ta ustawa nie będzie rychło przez wszystkie instancje Sejmu i Senatu rozpatrzona, uważam, że jest konieczną rzeczą rozpoczęcie, a w każdym razie zwiększenie doraźnej opieki, którą winien Rząd roztoczyć nad inwalidami pracy. Zwłaszcza w związku z reorganizacją pracy w fabrykach mamy ogromną ilość starych robotników, steranych w pracy, którzy są zupełnie pozbawieni środków do życia, dlatego zgłaszam poprawkę do art. 14 pierwszego działu wydatków, ażeby kwotę, tam umieszczoną na opiekę nad niezdolnymi do pracy, podnieść do 500.000 zł. Wreszcie w związku ze sprawą zaległych należności od Skarbu Państwa dla Kas Chorych, ponieważ kwota umieszczona w obecnym budżecie jest zupełnie niewystraczającą i ponieważ dotychczas nie widzieliśmy u Skarbu Państwa zrozumienia, że to jest należność ustawowa, którą należy zwrócić, zgłaszam następującą rezolucję:</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#BronisławZiemięcki">„Sejm wzywa Rząd ażeby na podstawie dokładnego obliczenia kwoty należnej Kasom Chorych ze Skarbu Państwa, uzyskał na ten cel kredyty dodatkowe i zwrócił Kasom Chorych należność ze Skarbu Państwa”.</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma pos. Ossowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#StanisławOssowski">Wysoki Sejmie! Jeżeli dziś mowa jest o Ministerstwie Pracy, to echo mówi: walka z bezrobociem. Nie tylko w Polsce. Wszystkie państwa europejskie czynią olbrzymie wysiłki nad odbudową warsztatów produkcji krajowej. Hasłem dnia jest walka z bezrobociem.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#StanisławOssowski">Jeżeli się przyjrzymy akcji naszego Ministerstwa Pracy, w odniesieniu do walki z bezrobociem, musimy bezwzględnie skonstatować bardzo krótkowzroczną politykę, ograniczająca się wyłącznie do zasiłkowania bezrobotnych. Zapomogi udzielane robotnikom którzy bez własnej winy stracili możność zarobkowania, są koniecznością państwową. Ale są bezcelowe, o ile im nie towarzyszy rozumna, wytrwała i konsekwentna praca nad wzmożeniem produkcji krajowej, konsumcji krajowej, nad utrzymaniem warunków konkurencyjnych. Stanowisko Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej powinno być bardziej szerokie i bardziej wszechstronne. P. Minister Darowski, orientując się w sytuacji, pragnął nadać polityce Ministerstwa Pracy bardziej wszechstronny kierunek i padł. P. Minister Sokal wołał zejść do linii najmniejszego oporu i stał się wykonawcą woli jednego ze stronnictw robotniczych. Jaskrawego pod tym względem dowodu dostarczył ostatni tak zwany strajk rolny.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(Głos: Najwięcej Was to boli.)</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#StanisławOssowski">Muszę przedewszystkiem zaznaczyć, że niewątpliwie towarzyszyły temu strajkowi okoliczności nadzwyczajne, niezwykłe. Coprawda robotnik nasz nie poszedł na ten strajk, Strajk całkowicie się nie udał i będzie na przyszłość nauczką, ażeby przedwcześnie różowe nadzieje nie towarzyszyły wyprawom.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#StanisławOssowski">Robotnik rolny dużo lepiej od swych przywódców ocenił istotę sprawy, ukryte intencje, niewątpliwie lepiej zrozumiał od swych przywódców znaczenie powtórnego nieurodzaju dla dzieła sanacji skarbu. Zdezawuował swych przywódców. Zrozumiał przedewszystkiem, że żyjemy w okresie bardzo niepokojących zawikłań na terenie międzynarodowym i że trzeba bezwzględnie zaniechać wszelkich zaburzeń, zwłaszcza na naszych kresach zachodnich. Osobiście należę do tych pracodawców rolnych, którzy dążą do jak najlepszych stosunków z robotnikami rolnymi, do uczciwej współpracy, której celem jest wzajemny dobrobyt. Dlatego też z uznaniem mówię o tych związkach, które wykazały stanowisko państwowe. Z swej strony dołożę starań, żeby okazać zrozumienie dla ich położenia i trudności, a aczkolwiek muszę się zastrzec, że warunki pracy na roli są bardzo ciężkie wogóle, a w szczególności w tym roku nieurodzaju, zarobki na roli są wyższe, aniżeli przed wojną, wogóle warunki pracy na roli są o niebo lepsze niż w przemyśle — za wysokie jak na stosunki w Polsce.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(Głos: 30 groszy.)</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#StanisławOssowski">Pomówimy o tem, to jest żonglerka cyframi.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(Głos: Ale i zboże też jest droższe.)</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#StanisławOssowski">Ale go niema na sprzedaż i w tem jest całą tragedia. Bardzo się cieszę, że rolnictwo może dać lepsze warunki swoim pracobiorcom.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#StanisławOssowski">W rażącej sprzeczności z takim nastrojem szerokiego ogółu robotników rolnych, a sadzę, że i w sprzeczności z programem Rządu co do naprawy Skarbu i życia gospodarczego, zajął p. Minister Sokal odmienne stanowisko. I wynikło zabawne qui pro quo, że p. Minister Sokal nie tylko nie stanął w obronie praworządności i Państwa, ale będąc w kolizji z p. Kwapińskim, sabotującym orzecznictwo komisji nadzwyczajnej, powołanej przez Ministra Pracy, szedł na rękę temuż p. Kwapińskiemu.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#StanisławOssowski">Kiedy dziś wybierałem się do Sejmu, słyszałem całkiem przypadkowo, jak katarynka wygrywała starą, brukową melodję: „gdy dzieweczka kogoś kocha, bywa łatwa, bywa płocha” i dziwnie przypomniała mi ta melodja stosunek p. Sokala do p. Kwapińskiego. Dla przedmiotowego wyświetlenia sprawy wymienić muszę następujące daty i szczegóły, które mówią same za siebie. Pierwszy szczegół: Dla zapobieżenia zatargom w rolnictwie, ażeby (jak mówiło się szumnie tu w Sejmie i poza Sejmem) uchronić kraj przed zaburzeniami ekonomicznemi i z inicjatywy Rządu ustanowiono ustawę z 18 lipca 1919 r. o nadzwyczajnem rozjemstwie w rolnictwie. Za tą ustawą głosowało P. P. S.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Kłamiesz Pan!)</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#StanisławOssowski">Więcej! P. Kwapiński zabierając głos z tej trybuny, oświadczył się za sprecyzowaniem ustawy tak ścisłem, aby była respektowana i aby zapewnić wykonanie: „gdyby w wypadku orzecznictwa ktokolwiek nie chciał się podporządkować”. Słowa wyjęte ze stenogramu sejmowego!</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#komentarz">(P. Kwapiński przerywa.)</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Wicemarszałek Gdyk: Poseł Kwapiński nie ma głosu.).</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#StanisławOssowski">Panie Kwapiński! Wierzę, że przykre to przypomnienie, ale prawdziwe. Dalej mówił p. Kwapiński z tego miejsca, że „nie było wypadku, aby robotnicy, uchylali się od spełnienia obowiązków, wypływających z ustawy”. To jest punkt pierwszy. Następują chronologiczne dalsze daty i szczegóły: Dnia 24 czerwca 1924 r. organizacje rolnicze wystosowały do p. Ministra Pracy pismo, prosząc o umowę zbiorową przed 20. XII.24) r. Wobec opóźnienia ostatnich układów, które doszły do skutku dopiero 22. V.24 r., pod wieczną groźbą strajków, ziemianie nie chcieli po raz drugi narażać produkcji rolniczej na tak ciężkie przejścia i niepewność. Oświadczyli, że wobec doraźnego zawierania umów indywidualnych w dniu 1. I. każdego roku, zgodzą się na umowę polubowną, ale nie po 20-tym grudnia.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#StanisławOssowski">3) Pismem z dn. 23 lipca Ministerstwo Pracy odpowiedziało, że zgadza się, uznając motywy.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#StanisławOssowski">4) Dn. 22 grudnia nie dochodzi do skutku zbiorowa umowa, Związek Ziemian wnosi o nadzwyczajną Komisję rozjemczą.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#StanisławOssowski">5) 25 stycznia, po miesiącu zatem, odpowiada Ministerstwo Pracy, że przyjęło do wiadomości wniosek o nadzwyczajne rozjemstwo.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#StanisławOssowski">6) Powołanie komisji nastąpiło znowu o miesiąc później dn. 3 marca 1925.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#StanisławOssowski">7) Dn. 8 marca wydaje Zw. Zaw. Rob. Roln. odezwę, z której cytuję następujący ustęp: „Zjazd stwierdza, że robotnicy rolni nie przyjmą do wiadomości orzeczenia Nadzwyczajnej K. R. — o ile nie uwzględni ona żądań Związku”!! Pan Kwapiński zapowiada zatem strajk przed orzecznictwem N. K. Rozjemczej.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#StanisławOssowski">8) Dnia 21/IJI wydaje N. K. R. swe orzeczenie.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#StanisławOssowski">9) W tydzień po orzeczeniu następuje ogłoszenie w Monitorze.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#StanisławOssowski">10) 30/IV proklamuje p. Kwapiński oddawna zapowiadany strajk — a p. Sokal tegoż samego dnia wyjeżdża na urlop, pozostawiając swemu zastępcy cały ciężar następstw swej polityki.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#StanisławOssowski">Oto szereg szczegółów, będących ilustracją do szumnych zapowiedzi „aby ustrzec kraj przed zaburzeniami i umożliwić sanacje życia gospodarczego”. Ale w grze jest powaga prawa i autorytet Państwa. Była to niewątpliwie próba oporu przeciw prawu niewygodnemu, a ze Strony Rządu łagodne przyznanie prawa do dyktatury.</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#StanisławOssowski">I pyta się zdziwiony postronny obserwator, jakież powody musiały skłonić Rząd do tak niebezpiecznych ustępstw?, Słyszeliśmy wczoraj z ust p. Roguszczaka cyfry dotyczące zarobków w górnictwie, które są dowodem, że zarobki w rolnictwie o niebo całe przewyższają zarobki w górnictwie. Budżet ordynariusza przedstawia się cyfrą 54 metrów żyta i to za rok ubiegły. Odpowiada to obecnie zarobkowi dziennemu 5 ½ do 6 złotych, N. K. R. w niczem nie uszczupliła tych dochodów. Jeżeli chodzi o płace gotówkowe, dniówkowe, to uległy one zmianie tylko w tem, że cena ustalona w złotych uznaje anormalne dotąd warunki ceny za żyto, którego rolnictwo nie posiada. Odkładając dyskusje szczegółową do debaty w Komisji Ochrony Pracy, wyliczę tylko stosunek płac gotówkowych robotników dniówkowych w roku 1925/26 do tychże płac w, roku 1924/25. Nadmieniam, że są to cyfry zaczerpnięte z Ministerstwa Pracy. Płace gotówkowe podwyższono w 56 powiatach, utrzymano w 26 powiatach, a zmniejszono bardzo nieznacznie tylko w 4 powiatach. Są to przeciętne roczne. Stosunek płac w kwietniu tego roku, kiedy obliczano je w stosunku do anormalnie wysokich cen żyta, a w kwietniu według orzeczenia N. K. R. w złotych, zniżono w 68 powiatach płacę, utrzymano w 5, a podwyższono w 13 powiatach, przyczem zarobki w naturaliach pozostały niezmienione.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#StanisławOssowski">Tyle na marginesie ostatniego strajku i stanowiska zajętego przez p. Ministra Sokala.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Ale w przemyśle pracują 3 dni w tygodniu, a w rolnictwie 6 dni!).</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#LudwikGdyk">Panie Pośle Kwapiński, po raz drugi zwracam uwagę, że Pan nie ma głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#StanisławOssowski">Pragnę jeszcze kilka uwag poświęcić sprawie Kas Chorych, która w zakresie ubezpieczeń społecznych jest przedmiotem ciągłych utyskiwań. Ciągle się o niej mówi. My w Komisji Ochrony Pracy już od 2 lat prosimy stale o nowelizację ustawy o Kasach Chorych, bo na każdym wiecu, na każdem zebraniu poselskiem, zdaje się wszyscy posłowie doświadczają to samo, słyszymy ustawicznie: znowelizujcie ustawę o Kasach Chorych. Ogół skłonny do generalizowania utożsamia wadliwą konstrukcję ustawy o Kasach Chorych ze szkodliwością kasy jako takiej. Mamy ją za pożyteczną ustawę, trzeba ją tylko zmienić i zastosować do warunków naszych, a przedewszystkiem trzeba osiągnąć, żeby pracowała taniej i sprawniej. Jeżeli chodzi o postulaty nasze, przedstawiają się one jak następuje:</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#StanisławOssowski">1) ograniczenie zbytniej samodzielności Kas,</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#StanisławOssowski">2) umożliwienie gospodarki więcej ekonomicznej przez udział w zarządzie w równej części pracodawców i pracobiorców.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#StanisławOssowski">3) Rewizja stosunków Kas Chorych do lekarzy i aptek, absorbujących olbrzymią część wpływów.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#StanisławOssowski">4) Rozdział kas miejskich od wiejskich, gdy chodzi o miasta powyżej 5.000 mieszkańców.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#StanisławOssowski">Wolno nam wytężyć wszystkie siły, żeby to osiągnąć!</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#StanisławOssowski">5) Uniemożliwienie symulacji i rozszerzającego się poglądu, że Kasy Chorych, to są kasy oszczędności, do których wpłaca się oszczędności, aby je po kwartale odebrać.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(P. Kwapiński: Najlepiej pańszczyznę wprowadzić.)</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#StanisławOssowski">Jeżeli Pan w ten sposób rozumuje, to możemy zacząć z równą logika i racją mówić o królikach.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#StanisławOssowski">Chcąc dać pogląd na obciążenie produkcji rolnej ciężarami ulepszeń społecznych, przytoczę cyfry zaczerpnięte z ankiety Pomorskiej Izby Rolniczej, dotyczącej rolników w województwie Pomorskiem. Cyfry obejmują pierwsze półrocze 1924. Odnoszą się do folwarków 500 ha — z czego przypada 375 ha gruntu rolnego, 55 ha łąk, 39 ha pastwisk i 31 ha.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#StanisławOssowski">Na Kasę Chorych taki folwark płaci 1.100 zł półrocznie, to znaczy wypada na hektar 2.20 zł. Na znaczki inwalidzkie płaci 580 zł, na hektar 1,16 zł. Folwark taki, płacąc na podatki państwowe 34,5%, płacąc na podatki samorządowe 26,6%, płaci na ulepszenia społeczne 38,9%. Na Kasy Chorych właściciel w jednem półroczu płaci przeciętnie 1.100 zł, pracownicy — 736 zł, razem 1.836 zł, co wynosi 17.40 zł na pół roku na jednego robotnika.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#StanisławOssowski">Proszę Panów, jeżeli spodziewamy się, że nowela do Kas Chorych, o którą ogół wprost krzyczy, niebawem znajdzie się w Komisji Ochrony Pracy, to ja pod tymi względem jestem pesymistą, dlatego że mam pewne doświadczenia z p. Ministrem Sokalem. Doświadczenia dostarczyła mi ustawa inwalidzka, której nowelę wniosłem i która kilka dni temu przyjętą była przez Sejm. Prosiłem p. Ministra Sokala, żeby zechciał mi dopomóc w uzyskaniu aprobaty p. Premiera Grabskiego co do 50 zł dotacji rządowej:. Po 2 czy 3 dniach dostałem kategoryczną odmowę i p. Minister Sokal powiedział, „że mowy niema o uzyskaniu aprobaty p. premiera”. W 3 czy 4 dni później osobiście osiągnęliśmy od p. Premiera owe 50 zł ustawa przeszła w trzeciem czytaniu w Sejmie, a wynik jest ten, że składki będą o 30% tańsze i robotnika i pracodawcy, a renty pozostaną te same. Na podstawie takich doświadczeń trudno będzie realnie myśleć, aby w najbliższych dniach nowela do ustawy o Kasach Chorych znalazła się w Sejmie. Niezależnie od tego wnoszę odpowiednia rezolucję.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#StanisławOssowski">Pragnę dojść do końca moich wywodów. Metody, jakim hołduje p. Minister Sokal, dostarczają argumentów tym, którzy twierdzą, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej rządzi się względami partyjnemu.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#komentarz">(Głos: Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#StanisławOssowski">Mam osobiście bardzo wysoki szacunek dla rozumu i wiedzy p. Ministra Sokala. Niewątpliwie na stanowisku w Genewie był on odpowiednim człowiekiem na odpowiedniem miejscu. Niestety, bogaty doświadczeniem, nie mogę powiedzieć, aby był odpowiednim człowiekiem na stanowisku Ministra Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Franz.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#FranzP">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na rok 1924 wynosił zaledwie 1% całego budżetu. Dla ogółu pracobiorców znaczyło to tyle, co dla was, pracobiorców, Rząd nie ma nic do dania, dla waszych żądań socjalnych nie ma on żadnego zrozumienia. Możnaby jednak przypuszczać, że krzywda wyrządzona ogółowi pracobiorców w budżecie na rok 1924, zostanie w budżecie na rok 1925 naprawiona. Lecz wszystkich, którzy tę nadzieję mieli, spotkał duży zawód. Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na rok 1925 znajduje się na tym samym poziomie, co w r. 1924. Tak więc Państwo Polskie co do ochrony pracy i opieki społecznej wśród wszystkich państw kulturalnych zajmuje ostatnie miejsce.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#FranzP">Ustawą z r. ub. w sprawie ubezpieczenia robotników na wypadek bezrobocia zrobiono wprawdzie niemały krok naprzód i można było przypuścić, że w tym kierunku dalej pójdziemy. Lecz Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, od tego czasu widocznie pozbawione zostało nóg, gdyż stoi jeszcze na tem samem miejscu, na któremi stało w r. ub. Pod tym względem Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej różni się zupełnie od Ministerstwa Skarbu, które całą siłą atakuje kieszenie robotników i pracowników. Jeżeli chodzi o napełnienie kas skarbowych, nie pomija się robotnika i pracownika, lecz przeszukuje się wszystkie jego kieszenie i bada każdy kąt, aby nie zostało ani jednego grosza, któryby można mu odebrać. Najlepszym dowodem tego są podatki pośrednie, które najwięcej ciążą na robotnikach i pracownikach.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#FranzP">Jeżeli więc pracobiorcy stanowią najważniejsze źródło dochodu i tem samem ponoszą największą część ciężarów państwowych, to Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nie ma prawa przechodzić do porządku dziennego nad ich potrzebami.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#FranzP">Za pomocą ustawy o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia Rząd chciał przyjść z pomocą robotnikom biedę cierpiącym. Okazało się jednak, że pomoc jest niedostateczna i że musi być znacznie powiększona. Prawie 180.000 robotników znajduje się dziś na bruku i są pozbawieni wszelkich zarobków. Szczupłe zasiłki dla bezrobotnych nie wystarczają nawet na chleb powszedni. Prócz tych 180.000 bezrobotnych, dziś 600.000 członków ich rodzin ugina się pod jarzmem najokropniejszej nędzy. Kto miał możność wejrzenia w życie tych rodzin, ten mógł się przekonać o bardzo smutnych warunkach ich bytu. Na Górnym Śląsku w sferach tych szerzy się gruźlica, największy wróg ludzkości. Według opinii lekarzy musimy się pod tym względem liczyć z katastrofą, jeżeli nie zostanie udzielona natychmiastowa pomoc. Najtroskliwsza opieka lekarzy jest zupełnie bezskuteczna, gdyż chorzy nie są w stanie zakupić przepisanych leków. Skąd ci najbiedniejsi mają brać pieniądze na zakup leków, jeżeli wypłacane im zasiłki nie wystarczają nawet na zakup chleba. Liczba chorób płucnych wśród bezrobotnych i ich rodzin, zwłaszcza zaś wśród dzieci jest, według opinii lekarzy, również zastraszającą. Aby uniknąć katastrofy, winno być zadaniem Rządu, by dzieci bezrobotnych chore na płuca umieścił w odpowiednich zakładach leczniczych.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#FranzP">Kwestia ochrony pracy i opieki społecznej jest dla Państwa jednem z najważniejszych zagadnień. Na kwestię tę należy zwrócić baczną uwagę, gdyż od jej rozwiązania nie w mniejszej mierze zależą losy Państwa. Najbardziej upośledzeni są w tym wypadku pracownicy umysłowi. Lecz chociaż bezrobocie w szerokiej mierze ogarnia sfery pracowników umysłowych, nie podlegają oni dotychczas ustawie o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, akcja pomocy dla nich pozostawiona jest całkowicie organizacjom pracowniczym. W myśl Konstytucji wszyscy obywatele mają równe prawo do opieki państwowej, jednak z pod opieki tej pracownicy umysłowi dotychczas byli wykluczeni. Nowelę do ustawy o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia, według której na przyszłość i pracownicy umysłowi mają podlegać zabezpieczeniu, należy uważać za niedostateczna.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#FranzP">Pracownicy umysłowi jako warstwa gospodarczo słaba, zaś z drugiej strony mająca duże znaczenie dla życia gospodarczego, nie mogą zrezygnować z opieki Państwa. Obowiązkiem! Państwa jest zabezpieczyć ich na wypadek starości, choroby, inwalidztwa, a rodziny ich na wypadek śmierci żywiciela. Dlatego pracownicy umysłowi, opierając się na wydanych już w Państwie Polskiem ustawach emerytalnych dla tej kategorii pracowników, żądają wydania jednolitej ustawy, zapewniającej starym, względnie niezdolnym pracownikom umysłowym, oraz wdowom i sierotom po pracownikach umysłowych, korzystanie z odpowiedniego zaopatrzenia emerytalnego. Dalej pracownicy umysłowi żądają rozszerzenia tej ustawy na ustawę o zabezpieczeniu socjalnem, któraby im zapewniła opiekę państwową na wypadek choroby, nieszczęśliwego wypadku i t. p.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#FranzP">Mniej więcej przed dwoma laty Rząd przesłał organizacjom pracowniczym i odnośnym instytucjom projekt ustawy o umowach najmu pracy dla pracowników umysłowych, żądając, by zajęły względem niego stanowisko. Minęło już przeszło 1 1/2 roku od przedłożenia Rządowi poprawek i zmian do tego projektu ustawy, lecz do tego czasu o ustawie tej nic więcej nie słyszano. Ustawa ta ze względu na skład Rzeczypospolitej Polskiej, w który wchodzą trzy dzielnice, przed kilku laty jeszcze zupełnie odrębne, ma dla ogółu pracowników bardzo duże znaczenie. Aby położyć kres niepewności prawnej, krzywdzącej pracowników umysłowych, przechodzących z jednego zaboru do drugiego, koniecznem jest jak najszybsze przeprowadzenie jednolitej ustawy. Dziś na terytorium Państwa Polskiego obowiązują niemieckie i austriackie ustawy o pracownikach umysłowych, w Kongresówce zaś tylko rosyjskie prawo zwyczajowe.</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#FranzP">Z tych krótkich wywodów widocznem jest, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej wobec pracowników umysłowych ma jeszcze wiele zadań do spełnienia. Pracownicy umysłowi oczekują od Ministerstwa uwzględnienia swych skromnych postulatów i przedłożenia Sejmowi w jak najkrótszym czasie ustaw, niezbędnych dla ogółu pracowników. W przeciwnym bowiem razie pracownicy umysłowi w całej Rzeczypospolitej Polskiej straciliby zaufanie do Ministerstwa Pracy, jak i do Rządu wogóle.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. ks. Dachowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#FilipDachowski">Wysoka Izbo! Klub Katolicko-Ludowy. w imieniu którego mam zaszczyt przemawiać, chce widzieć w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej organ polityki społecznej, który przez ochronę pracy, życia i dobrobytu rzesz pracujących zdolny jest unormować stosunek pracy do kapitału, obywateli do Państwa. W społeczeństwo należy wpoić przekonanie, że nie tylko kapitał, ale i praca, połączona z kapitałem, jest podstawą dobrobytu kraju. Lud pracujący, czujący nad sobą opiekę Państwa, nie daje tak łatwo posłuchu podszeptom antypaństwowym i wywrotowym. Wywrotowcem najłatwiej staje się ten, który nie ma nic do stracenia. Dlatego trzeba ten lud otoczyć jak największą opieką i związać go z Państwem tak, aby byt ludu pracującego stał się nierozerwalnym z bytem Państwa. Mając to na względzie, klub nasz cieszy się, że to młode narzędzie naszej polityki społecznej konsoliduje się z roku na rok coraz bardziej, że naprawdę przynosi pożytek Państwu i warstwom pracującym. Pragnęlibyśmy tylko tę konsolidację widzieć więcej wyraźną i skonkretyzowaną. Z zadowoleniem przyjmujemy zapowiedź Pana Ministra, w Komisji Ochrony Pracy, że będzie dążył do tego, ażeby urzędnicy Ministerstwa mogli zdobyć odpowiednie kwalifikacje i zdolności nietyle partyjno-polityczne, ile fachowe. Tego domagamy się od Pana Ministra dla dobra Państwa i klasy pracującej.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#FilipDachowski">Co do postulatów bardziej szczegółowych, to stawiamy na pierwszem miejscu nowelę do ustawy o Kasach Chorych. Ministerstwo, czemprędzej powinno ją przedłożyć, bo w dzisiejszym stanie rzeczy ustawa ta nie zadowala nikogo w Polsce, ani pracodawców, ani ubezpieczonych jakiegokolwiek kierunku politycznego. Nowela powinna mieć trzy zalety: 1) decentralizację, 2) wolny wybór lekarzy, 3) obniżenie taryf. Nadto trzeba uwzględnić różnicę między robotnikiem w mieście a robotnikiem na wsi, który z powodu odległości Kasy Chorych często żadnej z niej nie czerpie korzyści.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#FilipDachowski">Obok tego potrzeba czemprędzej ustawy o ubezpieczeniu na starość. W dobie, kiedy przedsiębiorcy, wydobywając, z robotnika maksymum wysiłku celem uzdolnienia produkcji narodowej do konkurencji na rynku światowym, wyrzucała na bruk tysiące robotników starych, skazanych na żebractwo, taki stan rzeczy dłużej trwać nie może. Ustawa powinna temu kres położyć.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#FilipDachowski">Dalej sprawa wniesienia projektu ustawy o zaopatrzeniu inwalidów cywilnych. Inwalidzi cywilni pobierają obecnie tytułem zasiłku śmieszne nieraz kwoty po 1 gr dziennie.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#FilipDachowski">Dalej sprawa unormowania, względnie zwaloryzowania zaopatrzeń inwalidów powojennych. Mimo wyraźnego brzmienia art. 38 ustawy inwalidzkiej Ministerstwo Pracy i, Opieki Społeczne i Skarbu nie chcą kapitalizować rent inwalidzkich na cele urządzenia warsztatów pracy rękodzielniczej albo kupna gospodarstwa rolnego. Szkoda dochodzeń, badań lekarskich straty czasu i pieniędzy na dochodzenia urzędowe i jazdy inwalidów do starostw i województw.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#FilipDachowski">Skutkiem półmilionowego rocznego przyrostu ludności i skutkiem bezrobocia jest emigracja za granicę w poszukiwaniu pracy. Powinno być troską Rządu, aby ci emigranci nie byli dla ojczyzny straceni. Rząd powinien o emigrantów dbać pod względem dotrzymania warunków pracy i troszczyć się o ich dobro moralne i narodowe. Wiemy już z czasów niewoli jak ważnym czynnikiem w zachowaniu ducha narodowego była wiara ludu naszego na wychodźtwie. Otóż i dziś Rząd powinien dbać o opiekę duchową nad emigrantami. I szkoła polska na wychodźtwie powinna doznać wydatnego poparcia Rządu. Nie mają także nasi robotnicy na wychodźtwie organizacji zawodowej polskiej. Objeżdżając zeszłego roku ważniejsze centra emigracyjne mogłem się naocznie o tych wszystkich brakach przekonać. O ile chodzi o politykę obecnego Ministra Pracy, to trudno o niej powiedzieć coś ujemnego. Zbyt krótko pracuje dotąd p. Minister Sokal, zbyt wiele zastał bezładu w Ministerstwie z doby swych poprzedników, zbyt małemi rozporządza on funduszami, ażeby mu można stawiać poważne zarzuty. Budżet Ministerstwa Pracy nie dochodzi bowiem do 1% ogólnego budżetu państwowego.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#FilipDachowski">Natomiast klub mój pochwala stanowisko, jakie p. Minister zajmuje w zatargach miedzy pracą a kapitałem, starając się usilnie zażegnać zatargi i to przeważnie sposobem polubownym. Jest to bowiem najlepszy sposób rozwiązywania zatargów zbiorowych, sprzyjający układaniu się trwałych stosunków pokojowych między pracodawcami i pracownikami.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#FilipDachowski">Z punktu widzenia interesu państwowego i społecznego ten spokój społeczny, jaki obecnie zapanował w Polsce, jest najcenniejszym zyskiem obecnego Rządu i dobrem moralnem, jakim cieszy się naród cały.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#FilipDachowski">Klub mój więc dążyć będzie do utrzymania tego dobra i dlatego głosować będzie za budżetem Ministerstwa Pracy i Opiekł Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Wojtiuk.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#JakiwWojtiuk">Ministerstwo, którego budżet omawiamy, tylko przez okrutne szyderstwo nazywa się ministerstwem „pracy” i „opieki społecznej”. Przedewszystkiem trzeba stwierdzić, że ten wysoce „humanitarny” urząd dość tanio kosztuje Skarb burżuazyjnego Państwa. Praca i opieka zajmują w wydatkach rządowych miejsce tak samo nikłe, jak dbałość o robotnika w sercach panów kapitalistów. Z pośród prawie dwóch i ćwierć miliarda wydatków pan opiekun Sokal ma do swego rozporządzenia ledwie 30 milionów, to jest mało co więcej jak 1%.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#JakiwWojtiuk">Ale na cóż wydaje się nawet te nędzne 30 milionów? Więcej jak połowa idzie na pensje różnych dygnitarzy, na powiększenie maszyny biurokratycznej. Robotnikom bezrobotnym, bezdomnej dziatwie, inwalidom i nędzarzom wychodźcom nie pozostaje nic zgoła lub nędzne grosze, żebracze zapomogi.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#JakiwWojtiuk">A przytem ci panowie dygnitarze tworzą w rzeczywistości jeszcze jedną kuźnię zamachów antyrobotniczych, jeszcze jeden z wydziałów i narzędzi Lewjatana kapitalistycznego. W każdej dziedzinie swej pracy Ministerstwo zdradza jaskrawo swój reakcyjny charakter. Inspekcja fabryczna ani myśli przestrzegać stosowania nawet istniejących ustaw. Sam sprawozdawca, ks. Kaczyński, stwierdza, że nikt z tych panów nie pofatyguje się do fabryk, żeby poznać warunki pracy niewolników kapitału.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(P. ks. Kaczyński: A pan był w fabryce?)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#JakiwWojtiuk">Byem. Ten sam ksiądz przyznaje, że panowie inspektorzy swym sabotażem wzbudzili zachwyt wśród obszarników i fabrykantów, którzy nawet zabiegają u Rządu o podwyższenie ich pensji.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#JakiwWojtiuk">W zakresie ubezpieczenia od bezrobocia stosunki są jeszcze potworniejsze. Liczba bezrobotnych nawet według statystyki rządowej wynosi prawie 200.000. w rzeczywistości zaś jest o wiele większa. Nędza tych nieszczęśliwych jest coraz straszliwsza. Lecz cóż robi Ministerstwo „pracy” i „opieki”? Zamyka kieskę, obniża zapomogi dziesiątkom tysięcy bezrobotnych, odejmuje zgłodniałym ostatni kęs strawy.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#JakiwWojtiuk">W zakresie Kas Chorych Ministerstwo również nie próżnuje. I tutaj fabrykuje się wciąż nowe „wyjaśnienia”, zawsze i nieodmiennie ograniczające prawa członków i świadczenia kasy. Ministerstwo osłania i popiera krecią robotę kapitalistów, podkopujących się pod kasy i pod całe ustawodawstwo fabryczne. P. Premier Grabski oraz p. Minister Pracy Sokal z całą życzliwością odnoszą się do różnych memoriałów delegacji przemysłowców, domagających się skasowania obowiązującej ustawy o 8-godzinnym dniu pracy, skrócenia urlopów, skręcenia karku Kasom Chorych i t. p. P. Minister Sokal najuprzejmiej zaprasza przedstawicieli Lewjatana na poufne konferencje, aby lepiej zastanowić się nad sposobami wykonania ich żarłocznych żądań.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#JakiwWojtiuk">O jakiejś „opiece” nad wychodźcami daremnie byłoby mówić. Rzesze robotnicze, wyrzucone z kraju głodem i nędzą, są przez pijawki kapitalistyczne traktowane jak bydło robocze, pozbawione wszelkich praw i tylko w obozie rewolucyjnego proletariatu znajdują oparcie w walce i obronę swych interesów.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Ks. Kaczyński: Ładnieby emigranci z Rosji wyglądali, gdyby tak było.)</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#JakiwWojtiuk">Rząd jednak czyni wszystko co może, aby swój rodzimy system pałki policyjnej przeszczepić również i zagranicą, uniemożliwiając proletariuszom-wychodźcom legalną organizację, wytrącając im z ręki jedyną broń w walce z wyzyskiem.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#JakiwWojtiuk">Stwierdzając, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej pracuje wraz z całym Rządem nad usunięciem i koszlawieniem nawet istniejącego ułomnego i nędznego ustawodawstwa robotniczego, Komunistyczna Frakcja Poselska wnosi o przejście nad jego budżetem do porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#LudwikGdyk">Proponuję przerwę do godz. 4.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#LudwikGdyk">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Schiper.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#IgnacySchiper">Wysoka Izbo! Po przemówieniu kolegi klubowego pos. Hellera moje zadanie ogranicza się do poczynienia kilku uwag na marginesie budżetu Urzędu Emigracyjnego. Zasadnicze pytanie, jakie sobie stawiam w tej materii, brzmi: czy uposażenie i organizacja tego urzędu odpowiadają w istocie temu ogromowi zadań, jakie urząd ten ma spełnić?</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#IgnacySchiper">O ile chodzi o uposażenie, to w budżecie, przedstawionym nam przez komisję, mamy do czynienia z trzema kategoriami sum. Jedna suma w wysokości 460.000 zł, przeznaczona jest na repatriację, oczywiście akcję konieczną. Druga suma, 1.500.000 zł na pomoc emigrantom zagranicą; chodzi tu w szczególności o emigrację we Francji, a więc akcję, która również musi znaleźć aprobatę. Trzecia suma, to mniej więcej 200.000 zł przeznaczonych na właściwą politykę emigracyjną, poza kwestią repatriacji i emigracji francuskiej. Suma ta sama przez się już wskazuje na cała śmieszność wyposażenia Urzędu Emigracyjnego. Przy pomocy takiego budżetu, oczywiście, niema mowy o tem, aby można było poczynić jakieś poważniejsze pociągnięcia w kierunku racjonalnej polityki emigracyjnej.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#IgnacySchiper">Jeżeli chodzi o zagadnienie organizacyjne, to niestety stoimy przed faktem, że sprawami emigracyjnemi zajmują się rozmaite urzędy, ministerstwa. Ministerstwo Przemysłu i Handlu opracowuje ustawę o wyłączności portów polskich, ustawę wrzynającą się bardzo głęboko w zagadnienie emigracyjne. Ministerstwo Spraw Zagranicznych prowadzi pertraktacje z liniami okrętowemi w sprawie udzielania lub nieudzielania koncesji, również kwestią, która bardzo głęboko się wrzyna w problemy emigracyjne. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego decyduje w sprawie wyjazdu na studia zagraniczne i t. d. Niemal każdy urząd, każdy komisariat ma coś do powiedzenia w sprawie zwyczajnej, czy nadzwyczajnej emigracji. Oczywiście, że gdzie kucharzy sześć, tam bardzo chudo wygląda sprawa emigrantów. Temu trzeba położyć kres i dlatego wyłania się bardzo aktualny postulat skoncentrowania agend mających coś wspólnego z emigracją w jednym centralnym urzędzie. W związku z tem pozwolę sobie zwrócić uwagę na konieczność ustawy emigracyjnej, któraby raz wreszcie uregulowała tę sprawę, niestety u nas zabagnioną. Mamy przyrzeczenia co do tego już od kilku lat, ale z tej ustawy emigracyjnej nie ma śladu.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#IgnacySchiper">Pozwolą Panowie, że jeszcze kilka słów powiem o planie w sprawie emigracji, jaki p. Minister rozwinął przed nami na ostatniem posiedzeniu Komisji Ochrony Pracy. Powitać trzeba zapowiedź p. Ministra, że przystąpi do reorganizacji Rady Emigracyjnej. Stał się z tej Rady Emigracyjnej jakiś klub akademicki, teoretyzujący dużo, a za mało wglądający w praktykę życiowa, należałoby więc przyciągnąć o wiele więcej czynników społecznych, aby świeża struga praktyki życiowej znalazła jakieś ujście w Radzie Emigracyjnej.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#IgnacySchiper">Bardzo poważnie odnosimy się także do zapowiedzi p. Ministra, że będzie się starał, aby żaden niekwalifikowany robotnik nie mógł emigrować z Polski, to znaczy, żeby nasza emigracja w kraju była przygotowana i żeby w ten sposób ułatwione były warunki i możliwości zarobkowania dla naszych emigrantów. Ale oczywiście, kwestią ta wymaga znowu funduszów i wyłania się pytanie, skąd p. Minister weźmie pieniędzy na to, skoro jego budżet jest właśnie dla podobnych celów śmiesznie mały, bo wynosi niespełna 200.000 zł?</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#IgnacySchiper">Oczywiście ważną jest także kwestia zbadanie możliwości immigracyjnych i terenów immigracyjnych. Mamy w tym kierunku zapowiedź p. Ministra, ale w budżecie sprawa przedstawia się w postaci około 70.000 zł, które mają iść na te cele. Suma znów niewystarczająca. Przy tej sposobności jednakże trzebaby zwrócić uwagę Ministerstwa na to, że odpowiednie ekspedycje są organizowane na płaszczyźnie międzynarodowej. Niestety, w naszym Urzędzie Emigracyjnym niedostatecznie są panowie informowani i nieraz się zdarza, że sposobności są zaniedbywane.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#IgnacySchiper">Nie bez echa minęła także cicha wprawdzie zapowiedź p. Ministra, dotycząca konieczności stworzenia towarzystwa kolonizacyjnego. Istotnie, jeżeli chcemy rozwiązać jako tako problemat emigracji z Polski, to musimy bardzo wielką wagę położyć na kwestię polityki kolonizacyjnej. Dzisiaj, przy ograniczonych możliwościach emigracyjnych jedynie kolonizacja może tworzyć należyty wentyl dla tego parcia mas, potencjalnie gotowych do emigracji. Ale, jeżeli takie towarzystwo, wymagające przecież ogromnych milionów, będzie w rękach prywatnych, a Rząd ograniczy się tylko do pewnych subsydiów, to boję się, że będziemy bliżsi Panamy aniżeli Parany. Te rzecz Rząd powinien mieć na oku, gdy wogóle zabierze się do niej.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(P. Waszkiewicz: Panama jest bliższa.)</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#IgnacySchiper">Prawda, że jest bliższa, ale nam wszak chodzi o Paranę, o tereny Brazylii.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#IgnacySchiper">A teraz kilka jeszcze kwestii bardzo aktualnych, które muszą także znaleźć odpowiedź w Urzędzie Emigracyjnym. Należałoby kres położyć pewnym pociągnięciom, których świadkami byliśmy przed niedawnym czasem, a które obecnie na szczęście jakoś się skryły w cień, ale zachodzi zawsze jeszcze obawa, by znowu nie wychyliły głowy. Chodzi mi o zmianę ducha, panującego w Urzędzie Emigracyjnym. Manifestuje się on dwojako. Przedewszystkiem w Urzędzie Emigracyjnym uważa się niejednokrotnie emigranta nie za przedmiot humanitarnej akcji, ale niejako za delikwenta i przejmuje się agendy, należące do policji, a więc bada się, czy jego paszport jest w porządku i t. d., słowem wykonuje się funkcje, nie należące do urzędu. Druga rzecz — to są pewne symptomy polityki eksterminacyjnej, prowadzonej przez niektórych urzędników Urzędu Emigracyjnego.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#IgnacySchiper">Proszę Panów, stało się niejako aksjomatem, że trzeba wysilać się, ażeby w żadnym oddziale tego czy owego towarzystwa okrętowego nie piastował urzędu Żyd. Nie kwalifikacje, nie przygotowanie zawodowe jest brane w rachubie, ale czynnik, który nie powinien zupełnie ważyć na szali, czynnik taki, jak wyznanie albo narodowość. Oczywiście, powstają takie śmieszne sytuacje, że fachowiec, który od szeregu lat zajmował się emigracją, ponieważ jest Żydem, jest wyrzucony na bruk z tego towarzystwa, a na jego miejsce wchodzi jakiś zdyscyplinowany policjant, który nie ma wyobrażenia o problematach emigracyjnych. Podobnych przykładów mógłbym sporo przytoczyć. Należałoby temu raz nareszcie kres położyć. Należałoby także porzucić pewne mrzonki flotowe, jakie pokutują dotychczas w tem Ministerstwie, a przynajmniej należałoby te mrzonki porzucić na jakiś czas, aż wyjdziemy z tego kryzysu gospodarczego, w jakim tkwimy. Wreszcie należałoby stworzyć legalne podstawy dla pewnych opłat, które się pobiera od emigrantów, a które nie są oparte na żadnej ustawie skarbowej. Mam na myśli specjalnie podatek, wynoszący w stosunku do ceny szyfkarty, ciążący jako podatek konsumcyjny na emigrantach. Podatek ten żadnych legalnych podstaw nie ma; tę legalną podstawę należałoby stworzyć, o ile się go nie chcę wogóle skasować. co uważałbym za najodpowiedniejsze. Należałoby uregulować w dalszym ciągu kwestię konwojentów, ażeby nie byli oni jakimś klubem amatorów, którzy chcą rozjeżdżać i poznać świat, idąc śladami Jacka Londona, ale ażeby to byli opiekunowie emigrantów, ażeby to byli ludzie, którzy nie stylizują raportów, ale rzeczywiście zdają sprawę z tego, co ich oczy widziały. Niestety mamy takie przykłady, że konwojenci, którzy mają odprowadzać emigrantów np. do Konstancji, wyrastają w porcie Pireus i mają pretensje do jakiegoś towarzystwa okrętowego, ażeby finansowało ich podróż do Egiptu czy do Grecji. Należałoby wreszcie, o ile rzeczywiście zamierza się serio traktować postulat przygotowania zawodowego przyszłych emigrantów, popierać spółdzielnie emigracyjne, mające na celu stworzenie należytych kredytów dla tych emigrantów, którzy jechać muszą, a nie mają odpowiednich środków.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#IgnacySchiper">Wreszcie pozwolę sobie na kilka uwag w sprawie emigracji, która niewątpliwie staje na pierwszym planie emigracji z Polski, mianowicie emigracji palestyńskiej, Stanowi ona w obecnych warunkach niemal 3/4 całej emigracji zamorskiej, idącej z Polski. Jeżeli liczymy, że emigracja zamorska do Ameryki południowej czy północnej wyniesie w tym roku bodaj 10.000. to jednak mamy wszelkie podstawy do przypuszczenia, że emigracja do Palestyny wyniesie w tym roku conajmniej 30.000. Nie może być ta kwestia obojętną dla Państwa. Niestety, muszę skonstatować w tym kierunku pewną neutralność, pewną obojętność i desinteressement. Uważam, że jednak tak być nie powinno. Ministerstwo powinno wejrzeć w to, aby urzędnicy rozmaitych instytucji społecznych, które starają się o ułatwienia dla emigrantów palestyńskich, mieli możność wyjazdu za paszportami ulgowemi, a nie musieli, tak jak to się teraz dzieje, płacić pełne 250 zł. Należy również wpłynąć na Ministerstwo Kolei, ażeby większym transportom emigrantów palestyńskich udzielało ulg kolejowych, bo obecnie, niestety, ci żydzi, jadący do Palestyny, żadnych ulg taryfowych nie otrzymują. Należy zlikwidować także kwestię wiz. Liczba ludzi przyjeżdżających do Polski jest minimalna; z Polski, wyjeżdża bez porównania więcej osób, aniżeli przyjeżdża do Polski. Nie mniej jednak Rząd nasz prowadzi taką politykę wizową, że pobierając za wizy przyjazdowe do Polski bardzo wysokie sumy, tem samem daje precedens tym państwom, do których idzie nasza emigracja, ażeby również ustanawiały wysokie opłaty wizowe. Oczywiście w ten sposób sięga niepotrzebnie do kieszeni obywateli, bo obywatele nasi zmuszeni, są płacić funty sterlingi i dolary na rzecz skarbów obcych państw. Trzeba tu raz przeprowadzić obrachunek i zobaczyć kto na tem wygrywa, a kto przegrywa. Uważam, że po takiej kalkulacji Rząd się przekona, że powinien przystąpić do zniżenia wiz, względnie do zupełnego usunięcia tych opłat.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#IgnacySchiper">Chciałbym jeszcze poruszyć jedna kwestię bardzo aktualną, specjalnie w związku z naszą emigracją palestyńską. My praktykujemy od szeregu lat to, co podniósł p. Minister Pracy, gdy mówił o przygotowaniu zawodowem emigrantów. Tworzymy falangi pionierów, którzy pracują na roli i w warsztatach przemysłowych, przygotowując się zawodowo do emigracji. Ale, proszę Panów, są to ludzie przeważnie bardzo biedni i dla tej biedoty trzeba stworzyć pewne źródła kredytu i organizacje kredytowe. Wyłania się tedy kwestia stworzenia banku emigracyjnego. W tymi kierunku wysuwamy postulaty i uważamy, że w interesie Państwa będzie leżało, aby te postulaty znalazły odpowiedni oddźwięk. Należałoby także zapobiec temu bardzo niefortunnemu organizowaniu transportów emigracyjnych, mianowicie niedopuszczalnej poprostu praktyce, że do pociągów, któremi jadą wyłącznie emigranci, i które są wyłącznie przeznaczone dla nich, wpuszcza się różnych przygodnych pasażerów, między którymi znajdują się bardzo często hijeny emigranckie. Należałoby również zrobić ułatwienia, o ile chodzi o rewizję bagażu, ażeby nie w Śniatynie, gdzie niema odpowiednich urządzeń, emigranci palestyńscy mogli poddawać swoje bagaże rewizji, ale żeby to było robione tu na miejscu w Warszawie, gdzieby je można było po rewizji oplombować i wysłać na miejsce przeznaczenia.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#IgnacySchiper">To są najważniejsze postulaty, które wysuwamy. Zdajemy sobie sprawę, że dużo jest wśród nich „pobożnych życzeń” i wypowiadamy je też, jako pobożne życzenia, nie mając nadzieji, aby one w bliskim czasie zostały należycie uwzględnione. Jednak czynić to musimy ze względu na sprawę emigrantów, wymagającą bardzo humanitarnego traktowania. Czynimy to także z powodów zasadniczych, aby Ministerstwo nareszcie liczyło się z temi głosami, które płyną nie z gabinetowych mądrości i książek, ale z nizin cierpiącego życia.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Waszkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#LudwikWaszkiewicz">Wysoki Sejmie! Klub nasz zajął stanowisko do poszczególnych pozycji budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w Komisji Budżetowej. Kolega nasz klubowy, p. Chądzyński, domagał się w imieniu klubu N. P. R. powiększenia przedewszystkiem pozycji ma pomoc dla bezrobotnych, następnie zwiększenia pozycji na opiekę społeczną, pozycji na optantów-emigrantów naszych, a wreszcie pozycji na szkolenie personelu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Część naszych propozycji komisja przyjęła, dzięki czemu zamiast 18.000.000 zł preliminowanych, Komisja Budżetowa przychodzi ze sprawozdaniem, które obejmuje 34.000.000 zł, jako budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#LudwikWaszkiewicz">Budżet ten jest bardzo szczupły i szczególnie dwie pozycje powinny ulec podwyższeniu. Pierwsza, jest to pozycja dla bezrobotnych, albowiem statystyka wykazuje, że bezrobocie nie maleje — o czem zresztą będę mówił jeszcze później — a pozycja druga, to jest zwrot Kasom Chorych za świadczenia dla położnic. Jest to obowiązek ustawowy Rządu, wynikający z art. 44 ustawy z dn. 19 maja 1920 r., obowiązek, który Rząd, zwłaszcza w obecnym czasie, powinien bardzo ściśle wykonywać. Kasy chorych znajdują się w tej chwili w sytuacji krytycznej pod względem finansowym. Wskutek olbrzymiego bezrobocia zmniejszyła się ogromnie cyfra wkładek, natomiast zwiększyły się wydatki Kas Chorych, z powodu wzrostu chorobowości i wzrostu cyfry niezdolnych do pracy członków Kas Chorych. Okręgowy Związek kasy chorych woj. łódzkiego obliczył, że za pierwsze półrocze 1924 r. Skarb jest winien kasom chorych woj. łódzkiego 190.000 zł. W budżecie odpowiednia pozycja wynosi 300.000 zł mną całe Państwo, cyfra tak mała, że nie wystarczy na wypełnienie ustawowego obowiązku Rządu. Dlatego domagamy się, aby tę kwotę odpowiednio podwyższyć.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeżeli teraz z kolei przejdziemy do charakterystyki działalności Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, to dla bezstronności musimy stwierdzić, że Ministerstwo znajduje się w wyjątkowo trudnych warunkach, a to zarówno ze względu na szczupły personel, jak i mały budżet, a przedewszystkiem z uwagi na niesłychanie ciężkie położenie, w jakim znalazła się klasa pracująca. Niskie realne płace, wysokie koszty utrzymania, 180.000 ludzi bez pracy, około 100.000 robotników, pracujących po 2, 3 dni w tygodniu i wskutek tego pobierających wprost głodowe płace, zupełne zubożenie inteligencji pracującej, kryzys mieszkaniowy, bo w Zagłębiu Dąbrowskiem i Łodzi mamy tysiące wypadków, że w jednej izbie dusi się, bo inaczej tego nie można nazwać, poprostu po kilkanaście osób, brak ubezpieczenia na starość w b. zaborze rosyjskim i austriackim, to wszystko składa się na ponury obraz naszych stosunkowi społecznych w chwili obecnej. Jeżeli jeszcze weźmiemy pod uwagę zaciekłe ataki, które prowadzone są przez najrozmaitszych lewjatańczyków na t. zw. zdobycze społeczne, to uprzytomnimy sobie te wielkie trudności, które piętrzą się przed Ministerstwem Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#LudwikWaszkiewicz">Mimo tych trudności, obowiązkiem tego resortu jest konsekwentne utrzymywanie równowagi pomiędzy pracą i kapitałem i konsekwentne postępowanie po linii polityki państwowej, godzącej interes Państwa z interesem klas pracujących, bowiem Polska może więcej, niż jakiekolwiek inne państwo, jest zainteresowana w dobrej polityce społecznej. Naród nasz przez długoletnią niewole bardzo się sproletaryzował. Mamy wysoki procent obywateli nie posiadających własnych warsztatów pracy. Praca stanowi w Polsce największe bogactwo narodowe. Wrogowie nasi, szczególniej ci ze wschodu, żerujący na nędzy ludzkiej, usiłują z fermentu społecznego ukuć broń przeciw Rzeczypospolitej!. Biorąc to wszystko pod uwagę, należy zdawać sobie sprawę z tego, jak ważnem dla Polski jest zagadnienie dobrej polityki społecznej.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeżeli przyjrzymy się polityce Ministerstwa Pracy, to musimy przedewszystkiem stwierdzić, że wpływy kapitalistyczne usiłują stale spychać ten resort z linii równomiernego uwzględniania obu czynników produkcji: pracy i kapitału. Wpływy Lewjatana, który urządził sobie wygodne legowisko w Ministerstwie Przemysłu i Handlu pod opieką p. Ministra Kiedronia, stają się tak silne, tak oddziaływują na rozmaite resorty, między innemi i na Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, że stają się groźnem niebezpieczeństwem dla dobrej polityki społecznej w Polsce. Weźmy dla przykładu sprawę t. zw. zdobyczy socjalnych. Codziennie prawie nachodzą p. Premiera różne małe i duże lewjatańczyki z coraz bardziej, że tak powiem, zuchwałemi żądaniami. Niedawno była u p. Premiera delegacja przemysłowców włókienniczych, którzy zrazu żądali tylko zamiast 46-godzinnego tygodnia roboczego 48-godzinnego, a potem już bez ceremonii zażądali „rozluźnienia” przepisów co do dodatkowych godzin pracy. Charakterystyczne jest to domaganie się „rozluźnienia” przepisów prawnych. Chodzi tu o obalenie całej ustawy o czasie pracy.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#LudwikWaszkiewicz">W parę dni później zjawili się u p. Premiera przedstawiciele Lewjatana śląskiego, ci, którzy posiadają mocniejsze plecy niż przemysłowcy łódzcy, bo opierają się na potężnych barach „syna górnika”, p. Wojciecha Korfantego.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#komentarz">(Protesty na ławach Chrz. Dem.)</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#LudwikWaszkiewicz">W imieniu tych panów, niejaki p. Sabass zażądał od p. Premiera ni mniej ni więcej tylko powrotu do stanu przedwojennego, jeżeli chodzi o ustawodawstwo społeczne. Ci panowie domagają się, żeby p. Grabski dokonał cudu, żeby przekreślił 10 lat historii, 10 ostatnich lat postępu społecznego w całym świecie.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#LudwikWaszkiewicz">I co na to Rząd? P. Premier Grabski zapewnia z dobrotliwym uśmiechem przedstawicieli klas pracujących, że nie ma on zamiaru ruszać zdobyczy społecznych. I trzeba stwierdzić, że osobiście p. Premier Grabski ich nie rusza. Czyni to natomiast p. Kiedroń, który bardzo energicznie rusza ustawodawstwem społecznem. Widzieliśmy to na Śląsku, gdzie wprowadzono 10-godzinny dzień pracy w hutnictwie i gdzie po paru miesiącach tej reformy stwierdzamy, że bezrobocie wcale nie maleje. A jak reaguje na politykę p. Kiedronia p. Minister Pracy? P. Minister Pracy w ostatniem swojem expose oświadczył, że uważa, iż sprawa 2 godzin tygodniowo nie załatwi kryzysu — co jest zupełnie słuszne. P. Minister Pracy również słusznie podkreślał, że rozwiązanie zagadnienia kryzysu przemysłowego przez przedłużenie czasu pracy nie doprowadził do pozytywnych rezultatów. P. Minister Sokal oświadczył, że Rząd jest za zachowaniem obowiązującego czasu pracy. A tego samego dnia p. Minister Kiedroń w tej Izbie, z tej wysokiej trybuny powiedział słodziutkim głosem : „A jednak czas pracy w Polsce trzeba przedłużyć”. P. Sokal mówi swoje, a p. Kiedroń również swoje. Ta podwójna gra musi się skończyć. Najgorszą polityką jest polityka sypania piaskiem w oczy. Domagamy się wyraźnego postawienia tej sprawy i oświadczamy, że będziemy wszelkiemi dostępnemi nam środkami bronili obowiązującego w Polsce czasu pracy.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#LudwikWaszkiewicz">Ostatnie orzeczenie nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej dla rolnictwa wykazuje również, że wpływy kapitału są bardzo silne w Rządzie.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#komentarz">(Głos: I niemieckich pracodawców.)</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#LudwikWaszkiewicz">Orzeczenie nadzwyczajnej Komisji Rozjemczej jest wbrew temu, co z tej trybuny mówił p. pos. Ossowski, niesłychanie krzywdzące dla robotników rolnych, szczególnie dniówkowych, sezonowych. Zastosowanie do przerachowania płacy tych kategorii robotników normy 21 zł. dla Poznańskiego, niespełna 20 zł. dla Pomorza w tym czasie, kiedy na giełdzie centnar żyta kosztuje 33 zł., jest bardzo wielkiem obniżeniem płac robotników rolnych. Nawet w takiem woj. warszawskiem, które w Kongresówce stosunkowo jest lepiej usytuowane, jeżeli naprzykład weźmiemy pow. warszawski, to okazuje się, że robotnik rolny trzeciej kategorii, sezonowy, robotnik zdolny do najcięższej pracy, który dotychczas otrzymywał 2 zł 8 gr, otrzyma na mocy orzeczenia Komisji Rozjemczej latem tego roku 1 zł 50 gr, więc obrywa mu się z górą 1/4 część jego płacy. To niesprawiedliwe orzeczenie, naszem zdaniem, utrzymać się nie może, jeżeli nie chcemy, ażeby ferment na folwarkach trwał dalej i ażeby wybuchła na roli burza społeczna w czasie żniw. Jeżeli! porównamy orzeczenie Komisji Rozjemczej z arbitrażem obywatelskim, który był przeprowadzony na Pomorzu i w Poznańskiem w roku zeszłym pod prezydencją p. Ponikowskiego, albo orzeczenie obywatelskiej komisji arbitrażowej dla przemysłu włókienniczego, która pracowała pod przewodnictwem p. Bukowieckiego, to się okazuje, że rozjemstwo obywatelskie jest znacznie sprawiedliwsze, znacznie bardziej uwzględnia ciężkie położenie klasy pracującej, niż rozjemstwo Rządu, prowadzone pod przewodnictwem urzędnika Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#LudwikWaszkiewicz">Przeciskają się wypływy kapitalistyczne nawet tam, gdzie ich do niedawna prawie nie było. Mówię w tej chwili o praktykach niektórych inspektorów pracy. Otóż dla przykładu zilustruję praktyki inspektora pracy w Białymstoku. W okręgu tego inspektora fabrykant Cytron z Supraśla postanowił obniżyć płacę robotnikom o 15% wbrew cennikowi, który w tem województwie obowiązuje. Fabrykant Cytron zamyka fabrykę i ogłasza, że przyjmuje robotników z powrotem, o ile zgodzą się na płacę o 15% niższą. I cóż czyni p. inspektor pracy? Gdy bezrobotni fabryki Cytrona udają się do urzędu pośrednictwa pracy w Białymstoku o zapomogę, p. inspektor orzeka, że tym robotnikom zapomogi się nie należą, bo oni pracę maja. Orzeczenie p. inspektora pracy w Białymstoku jest niezgodnie z ustawą o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia. Art 15 tej ustawy mówi wyraźnie, że praca zaofiarowana robotnikowi winna być uważana za odpowiednią, o ile jest opłacana według przyjętych w danej miejscowości norm. Otóż te płace, które chciał narzucić fabrykant Cytron swoim robotnikom nie odpowiadały normom obowiązującym w województwie białostockiem. A przecież nie kto inny, jak p. Minister Pracy niedawno powiedział, że w Polsce płace są niskie, głodowe. Jeżeli p. Minister Pracy tak twierdzi, to czemu p. inspektor pracy, podwładny urzędnik, prowadzi kampanię, ażeby te głodowe płace jeszcze obniżyć? Otóż takie praktyki muszą ustać, albowiem Ministerstwo Pracy jest organem Państwa, a nie organem Lewjatana.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#LudwikWaszkiewicz">Z uznaniem muszę tu podkreślić oświadczenia p. Ministra Pracy, że powołaną będzie specjalna Komisja Kodyfikacyjna dla ustawodawstwa robotniczego. Sprawa kodeksu pracy jest coraz pilniejsza w Polsce. Mamy nie tylko mozaikę rozmaitych praw społecznych, ze względu na różne dzielnice, z których Polska powstała, ale szereg ustaw polskich stoi w sprzeczności z dawnemi reakcyjnemi ustawami państw zaborczych. W ten sposób tworzy się plątanina praw, która zawsze wychodzi na korzyść pracodawcy, bo robotnika nie stać na adwokata i na to, ażeby włóczył się latami po sądach i dochodził tą drogą swoich praw. Dlatego zunifikowanie naszego ustawodawstwa społecznego jest rzeczą naglącą. Szczególnie palącą jest sprawa ustawy o najmie robotników i oficjalistów. Projekt ustawy o najmie pracy był gotowy, o ile wiem, dwa lata temu. Dwa lata temu został rozesłany przez Ministerstwo do zainteresowanych organizacji zawodowych dla wydania opinii. Dwa lata minęło, jak organizacje te dały odpowiedź, tymczasem projekt bardzo ważny i pilny leży pod suknem. Dlaczego nie był oni wniesiony na Radzie Ministrów i, dlaczego nie wpłynął do Sejmu? Jeżeli w tem tempie dalej będzie szła praca kodyfikacyjna, to kodeks pracy powstanie za lat 20. Domagamy się z całym naciskiem przyspieszenia prac projektodawczych w Ministerstwie Pracy.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#LudwikWaszkiewicz">Wspomniano tu już o kasach chorych, o potrzebie nowelizacji ustawy. Domagamy się również tej nowelizacji, ale nie takiej, jakiej sobie życzy ks. Styczyński, który chce z pracodawców zdjąć obowiązek płacenia na rzecz ubezpieczonych. My chcemy kasy chorych ulepszyć, udoskonalić, podczas, gdy niektórzy z prawej strony chcą je zniszczyć, bo wyprowadzanie kas zastępczych fabrycznych i cechowych jest w dzisiejszych warunkach rozbiciem tego, co dotychczas zrobiono.</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#LudwikWaszkiewicz">Jeżeli nasze kasy nie są doskonałe, to należy pamiętać, w jak niesłychanie trudnych warunkach one powstały. Ale niech wskażą mi Panowie, jakie instytucje państwowe czy społeczne są już doskonałe? Trzeba być obiektywnym i brać tę sprawę w skali porównawczej. Ważną dla nas jest rzeczą wniesienie ustawy nowelizacyjnej ze względu i na to, że trzeba na gwałt pomyśleć o ubezpieczeniu na wypadek starości. Rząd chcę to połączyć z reorganizacją kas chorych. Tak skandalicznego traktowania starych robotników, jakie jest dziś, nie było przed wojną i, do tej sprawy jeszcze wrócę.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#LudwikWaszkiewicz">Przyłączamy się w zupełności do oświadczenia p. Ministra Sokala, że pójdzie on w kierunku szkolenia zespołu urzędniczego w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Zwracam uwagę, że to szkolenie jest jeszcze bardziej potrzebne w kasach chorych. Dewizą w stosunku do kas chorych powinno być: mniej partyjności, a więcej fachowości, a wtedy niezawodnie wiele skarg ustanie.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#LudwikWaszkiewicz">Co do inspekcji pracy, to musze stwierdzić, że jest to dział administracji, który stosunkowo dobrze funkcjonuje, bo takich inspektorów jak w Białymstoku jest niewielu w inspekcji.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#komentarz">(Głos: Chwała Bogu!)</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#LudwikWaszkiewicz">Inspekcja nasza powinna być bardziej dostosowana do naszych warunków. Stosunki higieniczne w naszych fabrykach są poprostu opłakane. Nie mamy ustawy o chorobach zawodowych, mało się czuwa nad tem, aby chronić zdrowie, najcenniejszą rzecz dla robotnika. Należy powiększyć ilość lekarzy inspekcyjnych i ruszyć wreszcie z martwego punktu sprawę ochrony zdrowia ludzi pracy.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#LudwikWaszkiewicz">Również poruszyć muszę sprawę inspekcji zakładów państwowych. Nie może być tak, jak dzisiaj, że zakłady państwowe niejednokrotnie gorzej traktują robotników, niż fabryki prywatne, że w zakładach państwowych wielu ustaw ochronnych nie wykonywa się, a szczególnie władze wojskowe i skarbowe czynią trudności inspektorom pracy, gdy chcą przeprowadzić inspekcje tych zakładów. Dlatego apelujemy do p. Ministra Pracy, ażeby użył swego wpływu w Rządzie, by przy układaniu ustawy o inspekcji pracy został przewidziany i ustalony tryb postępowania inspektorów w zakładach państwowych.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#LudwikWaszkiewicz">A teraz przechodzę do najbardziej w tej chwili dla nas palącej sprawy — bezrobocia. Rząd, który bardzo często odznacza się optymizmem, ogłasza od 5 tygodni, że ilość bezrobotnych się zmniejsza. Rząd twierdzi, że przeszliśmy maksymum bezrobocia, które wynosiło w dniu 21 marca r. b. 186.630 bezrobotnych, od tego czasu ilość bezrobotnych podobno się zmniejsza. Ale te liczby, które Rząd podaje, są cyframi przybliżonemi, tak je nazywa państwowy Urząd Pośrednictwa Pracy, który te cyfry zbiera. Jeżeli weźmiemy pewniejszy sprawdzian, liczbę otrzymujących zapomogi, to mamy obraz inny. Kiedy 21 marca b. r. zapomogi otrzymało 87.186 osób, to dnia 25 kwietnia ta cyfra doszła do 87.713, a główny zarząd funduszu dla bezrobocia, układając preliminarz na maj, przewiduje, że z ustawowej pomocy państwowej korzystać będzie 34.389 bezrobotnych, a z pomocy t. zw. doraźnej, opartej na rozporządzeniu z dn. 25 marca tego roku — 60.650. a więc razem 95.039 bezrobotnych będzie korzystało z zapomóg, czyli widzimy znaczny wzrost pobierających zapomogi, ten wzrost jest tembardziej uderzający, że sprawność aparatu ubezpieczeniowego wzrasta i kontrola jest coraz lepszą, ilość symulantów się zmniejsza i całe kategorie bezrobotnych pozbawiono zapomóg. Jeżeli tak potraktujemy analizę cyfry bezrobotnych, to musimy stwierdzić, że bezrobocie wcale u nas nie maleje.</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#LudwikWaszkiewicz">Klęska tembardziej staje się wielką, jeżeli zważymy, że 2/3 tych bezrobotnych, którzy pobierają zapomogi, jest bez pracy już niemal od roku. Przedewszystkiem tak jest w łódzkiem województwie i na Śląsku. Proszę zwrócić uwagę na niesłychanie krytyczne położenie bezrobotnego, który przez cały rok nie może znaleźć pracy i otrzymuje zapomogę w wysokości 1 zł 30 gr dziennie. W tych warunkach o ludzkiem bytowaniu niema mowy.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#komentarz">(P. Manterys: Ile?)</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#LudwikWaszkiewicz">1 zł 30 gr, Panie Manterys, i z tego trzeba całą rodzinę bezrobotnego wyżywić.</u>
<u xml:id="u-23.25" who="#komentarz">(P. Manterys przerywa.)</u>
<u xml:id="u-23.26" who="#LudwikWaszkiewicz">Panie Manterys, mybyśmy Pana wzięli na taką zapomogę i potrzymalibyśmy miesiąc, to Pan zmieniłby zdanie. Ktokolwiek przyjrzy się baczniej doli bezrobotnych, szczególnie tych, którzy są bez pracy od dłuższego czasu, zobaczy obraz pełen zgrozy. Proszę pójść na przedmieście Łodzi, lub do mniejszych ośrodków przemysłu włókienniczego, a Panowie zobaczą izby robotników, gdzie niema zupełnie mebli, robotnicy się wyprzedali, śpią na gołej podłodze. Proszę zwrócić uwagę na wzrost śmiertelności w ośrodkach dotkniętych bezrobociem. Wydział statystyczny m. Łodzi wykazuje, że za r. 1924 wśród zmarłych w wieku od lat 20 do 40 połowa zmarła na gruźlicę, a gruźlica to jest ten wróg robotnika, który idzie razem z bezrobociem. Jeżeli zwrócimy uwagę na tak charakterystyczny fakt, jak wzrost samobójstw, spowodowanych brakiem pracy. Proszę wziąć do ręki pierwszy lepszy dziennik śląski lub łódzki, a niema prawie numeru gazety, w którym nie byłoby wzmianki o samobójstwie, spowodowanemu nędzą, wówczas wielu z Panów inaczej będzie traktować zagadnienie bezrobocia, niż to dotąd się dzieje. Nawet wojskowość stwierdza, że przy poborze wzrasta z roku ma rok ilość słabych, niezdolnych do służby wojskowej poborowych, wojskowość stwierdza, że jeżeli ten stan dalej miałby się tak rozwijać, to powstanie niebezpieczeństwo dla siły obronnej Państwa.</u>
<u xml:id="u-23.27" who="#LudwikWaszkiewicz">W tych warunkach musimy sobie powiedzieć, że należy wszystko czynić, co leży w naszej mocy, zarówno Rządu, jak Sejmu, jak samorządów, jak i całego społeczeństwa, aby uruchomić warsztaty pracy. Rząd ciągle zapowiada, że ożywi się przemysł budowlany, że zacznie się szereg robót inwestycyjnych, robót publicznych, ale musimy z żalem stwierdzić, że są to przeważnie tylko słowa i treści realnej w tych zapewnieniach jest bardzo mało. Rząd dużo obiecuje a konto ruchu budowlanego, otóż trzeba stwierdzić, że ruchu budowlanego w tej chwili w Polsce niema i to wbrew zapowiedziom zarówno p. Premiera Grabskiego, jak i ministrów resortowych. W Polsce jest tak, że w pewnych sprawach należy więcej zwracać uwagi na opinię podwładnych urzędników, niż na opinię kierowników poszczególnych ministerstw. W sprawie ruchu budowlanego ukazał się w gazetach warszawskich bardzo charakterystyczny wywiad z dyrektorem Banku Gospodarstwa Krajowego, p. Szenkiem, który zawiaduje kredytem budowlanym, i oto p. dyrektor Szenk na zapytanie, kiedy możną liczyć na ożywienie ruchu budowlanego, daje krótką odpowiedź: w każdym razie na jesieni. Co to znaczy sezon budowlany na jesieni? Jeżeli stwierdzimy, jak powolny jest tok załatwiania pożyczek budowlanych w Banku Gospodarstwa Krajowego, jeżeli zwrócimy uwagę na cały szereg szykan biurokratycznych, to musimy stwierdzić, że p. dyrektor Szenk ma rację, a nie p. Premier Grabski, który zapowiedział, że wkrótce rozpocznie się ruch budowlany. I w tej krytycznej sytuacji kiedy to zapowiada się ożywienie przemysłu, które nie nadchodzi, kiedy nam każą czekać całe miesiące na otrzymanie pracy dla bezrobotnych, co robi Rząd? Rząd sam przyczynia się do wzrostu bezrobocia! Proszę spojrzeć na praktyki monopolu tytoniowego. Niema miesiąca, żeby monopol nie redukował robotników. Przed miesiącem mówiłem o oburzającymi fakcie w ognisku największego bezrobocia w Polsce, w Łodzi, gdzie Rząd wyrzucił na bruk 300 robotników z fabryki tytuniowej i na interwencję naszą otrzymujemy po paru tygodniach zawiadomienie z Poznania, że w tamtejszych fabrykach tytoniowych znowu 312 robotników zredukowano. W ten sposób nie można walczyć z bezrobociem, to jest, naigrawanie się z akcji walki z bezrobociem,. Tak dalej być nie może. Walka z bezrobociem, uruchomienie warsztatów pracy musi być traktowane jako najważniejszy obowiązek Rządu w dziedzinie polityki społecznej w chwili, obecnej. Prawo do pracy jest przyrodzonem prawem każdego obywatela i nie może ostać się państwo, które wskutek złego kierownictwa swej produkcji stwarza taki stan rzeczy, iż setki tysięcy zdrowych ludzi miast pracować, musi trwać w przymusowej bezczynności ku swojemu nieszczęściu i krzywdzie całego społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-23.28" who="#LudwikWaszkiewicz">Proszę Panów, wobec złych horoskopów na rychłe uruchomienie przemysłu, musimy obstawać przy rozwinięciu, rozszerzeniu pomocy dla bezrobotnych. Klub nasz stoi na tem stanowisku, że należy zmienić ustawę z dnia 18 lipca, albowiem sprawa pomocy dla bezrobotnych powinna być załatwiona na drodze ustawowej, a nie na drodze filantropii., czy takiej czy innej woli Rządu. Dlatego prosimy Wysoką Izbę, aby wnioski nasze, któreśmy zgłosili do Sejmu w sprawie nowelizacji ustawy z dnia 18 lipca 1924, były jak najprędzej rozpatrzone, abyśmy doszli do tego, by pomoc dla bezrobotnych była rzeczywiście skuteczna. Jak jest teraz? Rząd powiada, że jest 180.000 bezrobotnych, ale jeżeli zajrzymy do cyfr, ilu jest tych, którzy otrzymują zapomogi, to okazuje, się, że korzysta 90.000 bezrobotnych, a więc zaledwie co drugi bezrobotny otrzymuje pomoc od Państwa. Jeżeli zwrócić uwagę na środowiska mniejsze, to tam ten stosunek jest jeszcze gorszy. W Grudziądzu bezrobotnych jest 980 — otrzymuje zapomogi zaledwie 29, czyli 5% w Ostrowiu na tysiąc bezrobotnych otrzymuje 107, czyli z zapomóg korzysta 10%, w Toruniu na 900 bezrobotnych korzysta z zapomóg 111, czyli 11%, w Poznaniu na 1,860 bezrobotnych — tylko 256, czyli 13%. Takich miejscowości możemy wiele przytoczyć. A przecież nasza Konstytucja powiada w art. 102, że każdy obywatel w razie braku pracy ma prawo do opieki Państwa. Nasze żądanie nowelizacji ustawy z dn. 18 lipca 1924 r. jest, niczem innem, jak żądaniem dostosowania tej ustawy do wymagań Konstytucji naszej.</u>
<u xml:id="u-23.29" who="#LudwikWaszkiewicz">Proszę Panów, dnia 1 czerwca kończy się t. zw. doraźna pomoc dla 60-kilku tysięcy bezrobotnych, Zapytuję z tego miejsca p. przedstawiciela Ministerstwa Pracy, co ma zamiar uczynić po 1 czerwca tego roku, bo przecież niema żadnych widoków, aby ta masa ludzi za parę tygodni otrzymała pracę? Prosimy o wyraźne w tej sprawie oświadczenie. Ze swej strony możemy oświadczyć, że dalszy nasz stosunek do Rządu uzależniamy od tego, jak Rząd będzie załatwiał sprawę bezrobocia i uruchomienia warsztatów pracy i od tego, jaka pomoc Rząd da tym bezrobotnym, którzy pracy nie posiadają.</u>
<u xml:id="u-23.30" who="#LudwikWaszkiewicz">A teraz na zakończenie muszę powiedzieć parę słów o sprawie, która dotąd nie została tu poruszona, a która musi znaleźć oświetlenie z tej trybuny. Mianowicie jest to sprawa reorganizacji pracy. Ja rozumiem reorganizację pracy w ten sposób, że ma ona dążyć do stworzenia najkorzystniejszych warunków, w których robotnik przy minimalnym wysiłku mógłby osiągnąć maksymum wydajności. Osiąga się to przez umiejętne wieliminowanie bezużytecznie marnowanego czasu, energii i, pieniędzy. Chodzi o usunięcie z procesu pracy wszystkiego tego, co jest nieproduktywne, a więc zbyteczne. Robotnik, osiągając maksymum wydajności, tem samem powinien otrzymać znacznie wyższą niż dotąd płacę. Tak rozumiem sprawę naukowej organizacji pracy, taką jest teoria. ale jaką jest praktyka?</u>
<u xml:id="u-23.31" who="#komentarz">(Głos: A jak robi Ford?)</u>
<u xml:id="u-23.32" who="#LudwikWaszkiewicz">Jak robi Ford, o tem będę mówił za chwilę. Ja chcę powiedzieć, jak się robi w Polsce, jak się ma rzecz w przemyśle włókienniczym z reorganizacją pracy. Otóż muszę stwierdzić z całym naciskiem, że niektórzy przemysłowcy łódzcy pod pretekstem naukowej organizacji pracy usiłują zwiększyć wyzysk robotnika. Niektórzy przemysłowcy łódzcy zażądali, ażeby tkacze, którzy dotąd pracowali na dwóch warsztatach, pracowali na 4 warsztatach. Nazywają to „reorganizacją” pracy. Nie zwracają na to uwagi, iż zmiana metod pracy ma także swoją stronę techniczną i ma swoją stronę społeczną i o tem zapominać nie wolno. Jeżeli się maszyny nie zmieni, jeżeli się żąda, ażeby tkacz pracował ze zdwojonym wysiłkiem przy maszynach starych, które mają czasem po 20 i 30 lat, wtedy, kiedy w Ameryce maszyny tkackie zmienia się co lat 5, to, proszę Panów, taka „reorganizacja” wyników wielkich dla produkcji nie da, poza olbrzymiem rozgoryczeniem wśród robotników. Z wielu naszych tkackich warsztatów możnaby stworzyć muzeum historyczne. Jest rzeczą znaną, i wszyscy ci, którzy się stykają z zagadnieniem reorganizacji pracy wiedzą, że dla zwiększenia wydajności prący należy zacząć przedewszystkiem od wprowadzenia lepszych maszyn, bo tu decyduje maszyna, a nie człowiek. Łódzcy przemysłowcy narzucili tu i ówdzie robotnikom przymusową pracę przy czterech warsztatach. A jakie były skutki? Skutki były takie, że robotnik słabszy mdlał przy pracy. Do tego doprowadzano, że aż władze lekarskie musiały się wdać w tę sprawę.</u>
<u xml:id="u-23.33" who="#komentarz">(Głos: A gdzie inspektorat pracy?)</u>
<u xml:id="u-23.34" who="#LudwikWaszkiewicz">Gdy zwrócimy uwagę na społeczną stronę zagadnienia reorganizacji, to mamy przedewszystkiem sprawę zarobku. Jeżeli się żąda od człowieka, żeby zdwoił wysiłki, jak to jest w fabrykach łódzkich, to nie można tak robić, jak przemysłowcy łódzcy, którzy robotnikowi. zmuszonemu do pracy na czterech warsztatach z niesłychanem napięciem, do pracy podwójnej — proponują podwyżkę 25%. To jest rzeczywiście urągowisko, to jest jak powiedziałem przedtem, ordynarne zwiększenie wyzysku pracy.</u>
<u xml:id="u-23.35" who="#LudwikWaszkiewicz">Ale chodzi nie tylko o kwestię unormowania zarobków. Kiedy w wielkich zakładach Scheiblera i Grohmana ogłoszono tkaczom, że mają pracować na czterech warsztatach, jednocześnie ogłoszono o redukcji 700 tkaczy. Wchodzi więc w grę sprawa bezrobocia. Ale w Łodzi dzieje, się jeszcze coś gorszego. Pod pozorem „naukowej” organizacji pracy usuwa się robotników słabszych, a ostrze zwraca się głównie przeciw starym robotnikom. P. Dyr. Landsberg, osławiony ze swoich praktyk wileńskich, obecnie dyrektor fabryki Poznańskiego w Łodzi, zaczął „reorganizację” od wyrzucenia na bruk 90 najstarszych robotników. Robotnik, który pracuje w fabryce 30–40 lat, był dobrym robotnikiem, gdyby był złym robotnikiem, wyrzuconoby go dawno z pracy. Najlepszem świadectwem robotnika jest długoletność jego pracy. Otóż dyrektor Landsberg 90 weteranów pracy wyrzuca na bruk i to się nazywa u niego „naukową” organizacją pracy. Ale dzieją się rzeczy jeszcze gorsze. Oto dnia 29 kwietnia zjawiła się u p. Premiera delegacja przemysłowców włókienniczych, o której wspomniałem już na początku, i w jej imieniu dyrektor p. Marceli Barciński domagał się, cytuję to według „Gazety Porannej 2 grosze”, a więc źródło w tym wypadku niepodejrzane zupełnie, zwolnienia fabrykantów od obowiązku ustawowego zatrudniania inwalidów wojennych. Fabrykanci łódzcy uznali, że widocznie wojna dawno się skończyła, że ludzi, którzy krwawili na naszych rubieżach, którzy, broniąc granic Rzeczypospolitej, bronili majątków fabrykantów, należy wyrzucać w okresie bezrobocia na bruk, na nędzę i głód. Ja znam stosunki przemysłu włókienniczego za dawnych carskich czasów i nie wyobrażam sobie, ażeby fabrykanci łódzcy mieli odwagę zwrócić się do rządu rosyjskiego, do pierwszego lepszego gubernatora i zaproponować mu, ażeby pozwolił usunąć z fabryki inwalidów żołnierzy rosyjskich. Coś podobnego jest tylko możliwe w Polsce. Nasz Rząd rozzuchwalił przemysłowców.</u>
<u xml:id="u-23.36" who="#komentarz">(P. Michalak: To hańba. Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-23.37" who="#LudwikWaszkiewicz">P. Premier powinien był za drzwi tych panów wyrzucić. A szczytem skandalu jest fakt, że w kilka dni potem na liście odznaczonych dnia 3 maja orderem Polonia Restituta znalazł się p. Marceli Barciński. I, proszę Panów, co ma sobie pomyśleć o Rządzie polskim ten tysiąc inwalidów, którzy pracują w przemyśle włókienniczym?</u>
<u xml:id="u-23.38" who="#LudwikWaszkiewicz">My nie możemy zgodzić się na to, aby reorganizacja metod pracy w przemyśle polskim miała się odbywać pod dyktandem takich ludzi, jak Marceli Barciński. My się domagamy, aby ta zagadnienie było traktowane ze wszystkich stron, zarówno pod względem techniki, jak polityki społecznej. My się domagamy, aby w tej sprawie zabrał głos Rząd. Kiedy doszło do ekscesów w fabryce Scheiblera na tle wprowadzenia tej t. zw. naukowej organizacji, pracy, wówczas prasa prawicowa oburzała się na robotników, że są bolszewikami. że dopuszczają się ekscesów, że wyrzucają majstrów, którzy uczą „lepiej” pracować. Było to oburzenie robione na obstalunek fabrykantów. Reorganizacja pracy musi się odbywać pod kontrolą Rządu, pod kontrolą organów Ministerstwa Przemysłu i Handlu, a przedewszystkiem pod kontrolą Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Reorganizacja pracy odbywać się musi przy udziale sfer zainteresowanych. Tu powinni mieć głos nie tylko fabrykanci, ale przedewszystkiem robotnicy polscy, bo o ich skórę tu właściwie chodzi. Proszę Panów, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej tej sprawy nie doceniało. Inspektor pracy w Łodzi, p. Wojtkiewicz dopiero po ekscesach dowiedział się, że w fabrykach łódzkich przeprowadza się reorganizację pracy. Inspekcja pracy powinna zawczasu tą sprawą się zająć i to we wszystkich gałęziach przemysłu i powinna badać, jakie skutki ze zmian wprowadzonych do pracy wyniknąć mogą dla robotników i dla przemysłu.</u>
<u xml:id="u-23.39" who="#LudwikWaszkiewicz">W Łodzi, było inaczej. Kiedy na żądanie przedstawicieli robotników Rząd wyłonił komisję dla zbadania reorganizacji pracy w przemyśle włókienniczym, wówczas zjawiła się delegacja przemysłowców u Rządu i domagała się, ażeby komisja nie rozpoczęła pracy, bo przemysłowcy nie mieli czystego sumienia, bali się publicznie traktować sprawę. Obawiali się, że jeśli przyjdą ludzie uczciwi i bezstronni, to stwierdzą, że nie chodziło o wprowadzenie lepszych metod pracy, aby tą drogą sanować przemysł, ale, chodziło o to, aby skorzystać z ciężkiego położenia robotników i z wielkiej armii bezrobotnych, która działa rozkładająco na organizacje robotnicze, chodziło o narzucenie gorszych warunków pracy. Dlatego domagamy się od Rządu, ażeby wejrzał wszędzie tam, gdzie się odbywa reorganizacja pracy i by ją nadzorowało Ministerstwo Pracy, by nie była ona wprowadzona pod jednostronnym dyktandem przemysłowców.</u>
<u xml:id="u-23.40" who="#LudwikWaszkiewicz">Racjonalna reorganizacja pracy może być przeprowadzona bez zwiększania bezrobocia, bez wyrzucania z pracy starców i inwalidów, bez zwiększania wyzysku pracy. Przytoczę przykład Forda, który nie jest wielkim przyjacielem robotników, ale przedstawicielem czystego liberalizmu ekonomicznego. Ford, kiedy przeprowadzał reorganizację swoich zakładów, jak pisze w swoich pamiętnikach, poprzednio rozsegregował zajęcia wedle tego, które są cięższe, które lżejsze, i znalazł na 12.000 zajęć 3.500 takich, które kwalifikowały się według jego opinii dla ludzi słabszych, dla kobiet, a nawet dla inwalidów. Dzięki temu mógł dać pracę 670 ludziom bez nóg, mógł zatrudnić 12 ludzi, którzy w fabryce Forda stracili wzrok, mógł zatrudnić 715 robotników, którzy stracili jedno ramię, 2.637 robotników, którzy stracili jedną nogę. Proszę Panów! Przykład Forda wskazuje więc, że można przeprowadzić reorganizację pracy bez krzywdzenia słabszych, bez krzywdzenia starych robotników i bez skandalicznych prób wyrzucania na bruk inwalidów wojennych.</u>
<u xml:id="u-23.41" who="#LudwikWaszkiewicz">Na zakończenie swojego przemówienia, pozwalam sobie prosić Wysoki Sejm o przyjęcie dwóch poprawek do preliminarza budżetowego. Pierwsza:</u>
<u xml:id="u-23.42" who="#LudwikWaszkiewicz">W części 15, dział 1 § 23 udział w „funduszu bezrobocia” zamiast cyfry „16.000.000” wstawić cyfrę „20.000.000”. Zwiększenie tej pozycji jest koniecznością, jeżeli mamy w spokoju doczekać się uruchomienia warsztatów pracy. Proszę Panów! Budżet Ministerstwa Pracy nie jest wielki, 34.000.000 na tak ważne zagadnienie jak polityka społeczna wobec 2-miliardowego budżetu, to jest 1% z małym ułamkiem. Kilkanaście milionów danych na bezrobotnych, to jest cena, za którą się kupuje spokój w kraju, a zachowanie spokoju w momencie sanacji życia gospodarczego, jest tak wielkiej wagi, że nie należy skąpić funduszów, żeby ten spokój utrzymać. Zwracam Panom uwagę na Anglię, która przez 5 lat półtoramilionowej masie bezrobotnych płaci zapomogi, które idą w zawrotne cyfry. Nadto proszę o uchwalenie poprawki drugiej: Część 15 dział 1 § 11. Zwrot kasom chorych kosztów świadczeń zamiast „300.000” wstawić cyfrę „500.000”.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Puchałka.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#JanPuchałka">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, wynoszący według uchwały Komisji Budżetowej w dochodach 878.000. w rozchodach zwyczajnych 33.848.000. a w rozchodach nadzwyczajnych 500.000 stanowi zaledwie 1,6% całego naszego budżetu. Jest to zatem po budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych najskromniejszy co do pozycji budżet. Mianowicie budżety poszczególnych resortów wynoszą: Ministerstwa Spraw Wojskowych 35% całego budżetu, Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — 15%. Ministerstwa Skarbu — 15%, Spraw Wewnętrznych — 10%, Przemysłu i Handlu — 7%, Robót Publicznych — 4,2%, Sprawiedliwości — 4%, Reform Rolnych — 2.3%, Rolnictwa i Dóbr Państwowych — 1,8%, Spraw Zagranicznych — 1%, a zatem przedostatnim budżetem jest budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Już to samo świadczy, że Komisja Budżetowa nie doceniała ważności zagadnień, jakie ma rozwiązywać Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, ale i samo Ministerstwo nie docenia ważności tych zadań, jakie przed niem stoją, skoro preliminowało w pierwotnym preliminarzu zmienionym przez Komisję Budżetową w rozchodach tylko kwotę 18 milionów zł. Dopiero Komisja Budżetowa uznała, że ta kwota jest jednak nie wystarczająca i podwyższyła ją prawie o 90%.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#JanPuchałka">Rzecz ciekawa, dlaczego ministerstwo tak nisko preliminowało budżet, skoro nawet sam Rząd w innych działach resortowych podwyższył budżety w porównaniu z wydatkami, jakie w r. 1924 zostały uskutecznione, mniej więcej o 30%; tymczasem w budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wystarczała, wedle opinii tego Ministerstwa, nawet zniżka pewna preliminarza w stosunku do sum wydanych w roku 1924.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#JanPuchałka">Mam wrażenie, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej przez 7 lat swojej działalności szukało dróg i programów działania, nie zdołało jednak sobie zdać sprawy z tych zadań i obowiązków, jakie przyjęło na siebie wobec całego społeczeństwa, a specjalnie wobec warstw robotniczych. Nie jest rzeczą przyjemną dla mnie, jako przedstawiciela stronnictwa, które niewątpliwie staje w obronie klasy robotniczej, poddawać krytyce działalność ministerstwa, którego znaczenie chciałoby się raczej podnieść i obronić przed atakami jednakże uważam za konieczne wypowiedzenie szeregu uwag krytycznych pod adresem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, aby działalność jego uległa zmianie, aby samo Ministerstwo zdało sobie sprawę, do czego jest powołane, jak swoje zadanie powinno wykonywać.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#JanPuchałka">O działalności każdego resortu można się przekonać, jeżeli się przejrzy całokształt poszczególnych działów jego pracy. Tak chcę też zrobić co do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Ośrodkiem działalności Ministerstwa jest t. zw. Zarząd Centralny, skąd wychodzą wskazówki na całą Rzeczpospolitą Polską, i który oczywiście nadaje kierunek akcji Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. W zarządzie centralnym pracuje 149 urzędników i niższych funkcjonariuszów, a zatem mniej więcej 20% całego personelu zatrudnionego w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej, który w ogólnej sumie wynosi cyfrę 839 osób. Cyfra 149 osób zatrudnionych w centrali ministerstwa jest jednak dowodem, że nastąpiło tam pewne zbiurokratyzowanie w stosunku do tej działalności, jaką to Ministerstwo wykonywa i w stosunku do preliminarza budżetowego, jaki nam przedłożyło. Utworzono tam szereg wydziałów, co do których nie wiadomo, jaki jest ich zakres działania. Między innemi istnieje wydział polityki pracy, o czem w sprawozdaniu ks. referent wspominał. Nie wiem na czem polega polityka pracy. Kierownikiem tego wydziału jest p. Ulanowski. Wiem, że p. Ulanowski, którego zresztą cenię, bardzo pilnie przysłuchuje się obradom politycznym w Sejmie. wiem, że często odbywa konferencje w bufecie przy stole P. P. S., ale jaki jest rezultat polityki pracy trudno się dowiedzieć. Jest również wydział rolny. Jakie zadania ma do rozwiązania, czem się zajmuje, nie wiem. Jeżeli chodzi o stosunki zarobkowe robotników rolnych, to jest rzeczą bardzo pożądana, żeby tem zagadnieniem się zająć, ale regulowaniem tych stosunków zajmują się komisje rozjemcze w rolnictwie, a zatem nie potrzeba specjalnego wydziału rolnego. Badanie systemów rolnych jest rzeczą bardzo chwalebną, ale wątpię, czy należy do zakresu Ministerstwa Pracy. W każdym razie nie mogę nigdzie znaleźć sprawozdania z działalności tych wydziałów, o których mówiłem. Odczuwamy natomiast brak wydziałów, które są naprawdę konieczne, np. wydział kodyfikacyjny, którego utworzenie dopiero p. Minister zapowiada. Dobrze, że teraz przynajmniej o tem się mówi, bo przez 7 lat o tem się wcale nie mówiło i tych wydziałów, których potrzebę najbardziej odczuwamy, dotychczas nie było.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#JanPuchałka">Ciekawe też czasem stosuje się oszczędności w centrali Ministerstwa. Otóż swego czasu był departament administracyjny, który miał 2 wydziały. Ten departament ze względów oszczędnościowych zniesiono i pozostał jeden wydział. Otóż temu wydziałowi dano 2 naczelników. Jednym z nich jest p. Nakonieczników, niedoszły dyrektor funduszu bezrobocia, który, według posiadanych przeze mnie informacji, ma dość ciekawe stanowisko. Ma pewne uprawnienia, jakich nie mają inni naczelnicy, mianowicie komunikuje się bezpośrednio z p. Ministrem, podczas gdy inni naczelnicy mogą to robić za pośrednictwem dyrektorów departamentów.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Głos: To są pogłoski!)</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#JanPuchałka">W każdym razie te pogłoski są. Oczywiście p. Minister będzie miał możność odpowiedzieć i te rzeczy wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#JanPuchałka">Po zarządzie centralnym przechodzą do innych działów pracy Ministerstwa. Biorę pod uwagę działy, które dotychczas nie zostały zaczepione poważnie przez żadnego z mówców, mianowicie inspekcja pracy. Trzeba stwierdzić bezstronnie, że jakkolwiek inspekcją pracy niewątpliwie wykazuje pewne braki, to można je zrozumieć. Wobec braku personelu przygotowanego i wobec trudności gospodarczych, w jakich żyjemy, te braki muszą się uwydatnić. Jednakże inspekcja spełnia naogół dobrze swoje zadania. Życzyćby sobie tylko należało jeszcze większego wyszkolenia sił, które tam pracują. Mówiono tu dziś, że w inspektoratach mamy już 80% kwalifikowanych sił. Procent ten jest bardzo pocieszający, ale byłoby wskazane, żeby jaknajprędzej ten procent doszedł do całych 100. Pozatem niektórzy panowie inspektorowie jeszcze się nie stosują do wymagań życiowych, jakie przed nimi stają. Mam tu na myśli głównie kwestię rozjemstwa. Przyznaję, że rozjemstwo nie powinno należeć do inspektorów pracy, lecz być odrębnym działem, niestety, u nas jednak inspekcja pracy musi te rzeczy niejednokrotnie załatwić. Skoro zaś tak jest i nie ma osobnego wydziału, to trzeba wymagać, żeby rzeczywiście zawsze, kiedy tego czy robotnicy, czy pracodawcy zażądają, pp. inspektorowie te interwencję przeprowadzali. Są jednak skargi z poszczególnych okręgów, że niektórzy inspektorowie nie mogą zrozumieć, czy w danym wypadku należy interweniować czy nie. To jest usterka — zresztą takich usterek jest więcej, która da się usunąć przy dalszym rozwoju sieci inspektoratów. Sieć inspektoratów jest niewątpliwie bardzo mała. Niektórzy inspektorowie mają kolosalne obszary i słusznie któryś z kolegów powiedział, że gdyby chcieć zbadać poszczególne fabryki, trzebaby kilkakrotnie więcej sił, bo dziś zaledwie raz, na 5 lat w jednem przedsiębiorstwie w danym okręgu może być inspektor. Dlatego sądzę, że Ministerstwo Pracy do przyszłorocznego budżetu postara się wystawić lepsze dotacje na cele inspekcji pracy, dzięki czemu inspekcja pracy będzie mogła wiele trudności rozwiązać i lepiej spełniać swe zadania.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#JanPuchałka">Co się tyczy wyszkolenia naszych wybitnych sił z inspekcji pracy to mam wrażenie, że wysyłanie ich do Ameryki na studia, nie jest bardzo celowe, bo w Ameryce inspekcja nie jest tak wysoko postawiona jak gdzieindziej. Wysłano do Ameryki p. Bohusiewicza, ale czy się tam wiele nauczy, to dla mnie jest rzeczą wątpliwą.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#JanPuchałka">Drugi dział, który zasługuje na omówienie jest to departament ubezpieczeń społecznych. Gdyby ktokolwiek chciał ukuć broń przeciw Ministerstwu Pracy, przeciw potrzebie istnienia Ministerstwa Pracy, wystarczy, ażeby zbadał krytycznie działalność tego departamentu. Ma on dwa wydziały, mianowicie wydział kas chorych oraz wydział ubezpieczeń społecznych. W dziale pierwszym rezultat działalności departamentu jest prawie że upokarzający. Według sprawozdania Komisji Budżetowej utworzono na podstawie ustawy o kasach chorych zaledwie 40 kas chorych, a trzeba dodać, że te kasy zostały utworzone w tych miejscowościach, gdzie już podobne instytucje ubezpieczeniowe dawno istniały, a zatem zorganizowanie kas chorych było znaczenie łatwiejsze. Niema tu zdaje się nikogo, ktoby był przeciwny ubezpieczeniom na wypadek choroby. A jeżeli nawet robotnicy przeciw dzisiejszym kasom chorych wypowiadają się na setkach wieców i zgromadzeń, to dlatego, że w tych kasach, które są pod opieką departamentu ubezpieczeń społecznych, dzieją się bardzo ciekawe rzeczy. Pomijam tu rozmaite nadużycia. Można je tłumaczyć powojenną psychozą, można zrozumieć niedostateczność pomocy lekarskiej, na co się żalą ubezpieczeni, można wreszcie tłumaczyć niechęć do kas chorych niezrozumieniem idei ubezpieczeń społecznych, ale jak zrozumieć niedbałość władz nadzorczych i niesłychane lekceważenie żądań ubezpieczonych, żądań zgłoszonych do departamentu?</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#JanPuchałka">Poważną przyczyną niedomagań kas chorych jest ustawa o nich. Jesteśmy również zwolennikami nowelizacji tej ustawy, ale uważamy, że jako organizacja przymusowa, są one potrzebne. Tymczasem specjalnie opornie od paru lat zachowuje się wobec postulatów nowelizacji departament ubezpieczeń społecznych. Setki memoriałów, rezolucji i wniosków poselskich, zupełnie nie są brane pod uwagę. Ciągle się nowelę robi i robi, a od pięciu lat zrobić jej nie może. Ja rozumiem, dlaczego jest taki opór przeciwko nowelizacji ustawy o kasach chorych. Może w następstwie nowelizacji skończyłby się dzisiejszy monopol kas chorych, może pewna ilość zwolenników pańskich, panie pośle Ziemięcki, straciłaby pracę i wpływy, gdyby nastąpiła nowelizacja. Zyskałby wprawdzie więcej ubezpieczony i byłby więcej zadowolony, ale to nie jest w interesie niektórych ludzi. Jeżeli Panowie sadzicie, że przez odraczanie noweli do ustawy o kasach chorych, więcej uświadamianie o potrzebie kas chorych więcej uświadamiacie o potrzebie kas chorych Ja jestem z tych, którzy pragną i żądają, aby robotnik był ubezpieczony, ale trzeba dać taką kasę, któraby zadowoliła, należy tę kasę chorych uleczyć, bo naprawdę jest chora, jak już to nieraz powiedziano.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#JanPuchałka">Proszę Panów! Za tę działalność departamentu ubezpieczeń społecznych jest jednak odpowiedzialnym p. Minister. Chcę przytoczyć pewne fakty, jak w departamencie ubezpieczeń społecznych traktuje się sprawy, jak tam się raczej bierze pod uwagę interes partyjny, a nie interes ubezpieczonych. Winienem przytoczyć, że na czele departamentu ubezpieczeń społecznych stoi pan dyrektor Jurkiewicz. Pan ten jest również dyrektorem głównego urzędu ubezpieczeniowego, a zatem ma dwie funkcje. Wychodzę z założenia że o ile chodzi o rozstrzygnięcie spraw rekursowych powinien je rozsądzać sędzia zawodowy. Jeżeli zaś ustawa obecna dopuszcza do tego urzędników, to musi być uwzględniona przy nowelizacji ustawy i ta zmiana. Zastępuje pana dyrektora w obydwóch godnościach jeden z naczelników wydziałów, który równocześnie jest komisarzem kasy chorych w Sosnowcu, gdzie oczywiście ma swego zastępcę. Uważam, że nie jest to w porządku, ażeby wysoki urzędnik centrali Ministerstwa był jednocześnie komisarzem kasy chorych, tembardziej, jeśli ma on charakter organu kontrolnego, a wiec sam siebie jako komisarza kasy chorych kontroluje. Wracam jednak do przykładów: w powiatowej kasie chorych w Warszawie lista chadecka na 21 mandatów w Radzie Kasy dostała w zarządzie tylko 4 miejsca, a ta sama ilość, t. j. 21 członków Rady Kasy miejskiej w Warszawie z listy socjalistyczno-komunistycznej dostała 5 miejsc. A więc 21 głosów chadeckich mniej znaczy niż 21 głosów socjalistyczno-komunistycznych. To nie jest w porządku i przeciw temu musimy się opowiedzieć. Pomijam już to, że wysokiemi urzędnikami kas chorych są ludzie bardzo partyjnie zaangażowani. Nikomu nie odmawiam prawa do współpracy, ale nie wolno na stanowiska naczelne wysuwać ludzi partyjnie zanadto zaangażowanych. Jest np. p. Siwik, którego bardzo cenię jako literata, artykuł jego w „Robotniku” „O potrzebie trybunału rewolucyjnego w Polsce”, lub artykuł przeciwko świętowaniu 3 maja, może budzić zachwyt, ale to wcale nie budzi zaufania do jego działalności w stosunku do kasy chorych. Nic mi nie przeszkadza, że p. Siwik zajmuje się literaturą, ale pragnąłbym, ażeby nasi urzędnicy, pozostający na wyższych stanowiskach, mniej byli zaangażowani partyjnie, zwłaszcza o ile chodzi o urzędników kasy chorych, instytucji nowej, która bądź co bądź, jeszcze dużo będzie musiała walczyć, żeby sobie jednak prawo obywatelstwa utrwalić. Proszę Panów, mam przykład z Wadowic: na żądanie socjalistów rozwiązano zarząd tamtejszej kasy chorych i mianowano dyrektorem p. Sokołowskiego z Białej, człowieka, który pluł nieraz jadem nienawiści w prasie i na zebraniach na nasze organizacje. Rzucono nam wezwanie, a my to wezwanie przyjmujemy i oczywiście będziemy się bronić, ale czy to jest w porządku, czy do takiej kasy chorych może mieć robotnik niesocjalistyczny, nieenperowski zaufanie? Takie są stosunki w kasach chorych. Niech się Panowie nie dziwią, że wobec tego mogą się pojawić wnioski, żeby całkowicie znieść kasę chorych. Mogą się te wnioski pojawiać dlatego, że niezadowolenie robotników z kas chorych chcą wykorzystać ludzie, którzy są nieprzejednanie wrogo usposobieni do kas chorych.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(P. Ziemięcki przerywa)</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#JanPuchałka">Panie kol. Ziemięcki, Pan sam wie, że Klub Chrz.-Dem. przeciw ubezpieczeniu na wypadek choroby nigdy nie głosował i głosować nie będzie.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#JanPuchałka">Może jednak departament ubezpieczeń, w innych działach lepiej pracuje? Tak nie jest. Weźmy kwestię ustawodawstwa, ani jedna ustawa społeczna w ciągu 7 lat nie wyszła z tego departamentu do Sejmu. Bo nawet ustawa o kasach chorych jest tylko nowelą do dekretu Naczelnika Państwa. A wprost skandaliczną jest kwestia ubezpieczeń na starość. Panowie pamiętają, ile razy ta sprawa była tu poruszana. Mówimy od lat 7 o tem, ciągle o tem się mówi. Jeszcze w Sejmie Ustawodawczym między innemi i Klub Chrz.-Dem. stawiał wniosek wzywający rząd, żeby przedłożył ustawę. To się nie stało. P. Minister Sokal oświadczył, że ta rzecz się robi. Otóż, Panie Ministrze, ten robotnik, ten inwalida wyrzucony przez fabrykantów wiecznie nie może czekać, nie może czekać ad infinitum, kiedy się wreszcie spodoba departamentowi Ubezpieczeń tę rzecz przygotować. Dlatego też skoro narazie nie możemy doczekać się polskiej ustawy, proponuję, żeby rozciągnąć niemiecką ustawę o ubezpieczeniu na wypadek starości i inwalidztwa, działającą w b. dzielnicy pruskiej, na resztę Państwa Polskiego. I w tym kierunku zgłaszam rezolucje. Ale i ta rzecz jednak potrwa jakiś czas, a ponieważ ludziom do pracy niezdolnym trzeba prędko przyjść z pomocą, stawiam wniosek, ażeby w odpowiednim paragrafie powiększyć fundusz zapomóg dla tych, którzy są niezdolni do pracy, o kwotę 500.000 zł. a więc o tę kwotę, którą przyjmuje się jako nadzwyczajny dodatek na budowę domu dla Ministerstwa. Ja rozumiem, że Ministerstwo potrzebuje domu, ale narazie ważniejszą jest rzeczą ratować niezdolnych do pracy, niż budować choćby nawet bardzo potrzebne domy.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#JanPuchałka">Przechodzę proszę Panów, do departamentu opieki społecznej. Oczywiście przy tych środkach finansowych, jakie preliminuje Ministerstwo, ten departament wiele zrobić nie może. Obok inspekcji pracy jest to może najsprawniej działający departament, instytucja bardzo pożyteczna i potrzebna. Przeciw Ministrowi Pracy i Opieki Społecznej skierować tu muszę zarzut, że nie potrafił uzyskać odpowiednich kredytów na to, ażeby tę akcje w tym dziale Ministerstwa można było naprawdę lepiej rozwinąć. Bo te pozycje po 100 i 200 tysięcy złotych przeznaczone między innymi i na to, aby dziesiątki tysięcy dzieci chorych utrzymać, są rzeczywiście niewystarczające, kwoty takie są chyba tylko dowodem uznania potrzeby tego rodzaju departamentu, ale właściwie przy takich funduszach nie może on w zakresie swoim wiele zrobić. To co zrobił przy szczupłych kredytach zasługuje na uznanie, jestem przekonany, że w następnym budżecie p. Minister postara się o to, aby na opiekę społeczną, a specjalnie na opiekę nad dzieckiem była preliminowana wyższa kwota.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#JanPuchałka">Przechodzę teraz krótko do bezrobocia. O tej sprawie mówiono wiele. Stronnictwa włościańskie, których przedstawiciele, p. Kiernik i p. Jasiński, tu przemawiali, oświadczyły, że należy z tych funduszów jakie płaci się bezrobotnym, dać im pracę, rozpocząć roboty publiczne i t. d. Chcę stwierdzić że fundusz bezrobocia nie miał na celu walki z samem bezrobociem, tylko pomoc dla ofiar tego bezrobocia. Inne natomiast jest zagadnienie dania pracy bezrobotnym. Niech mi Panowie wierzą, że tak samo, jak ja, tak i bezrobotni pragną gorąco tej pracy, bo te zasiłki są głodowe, one dla bezrobotnych nie wystarczają i każdy z nich wołałby mieć pracę, ale to nie jest zadanie wyłącznie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, które mam wrażenie, mogłoby dużo w tym kierunku zrobić, gdyby starało się o uzyskanie odpowiednich wpływów. Ministerstwo nie umiało jednak swego autorytetu tak podnieść, aby inne resorty, a zwłaszcza Ministerstwo Skarbu, z jego postulatami się liczyło.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#JanPuchałka">Przechodzę do ostatniego działu, mianowicie do emigracji. Proszę Panów, oświadczam z góry, że nie jestem specjalistą w sprawach emigracji. Kilkakrotnie byłem na posiedzeniach nowoutworzonej Komisji Emigracyjnej, i pamiętam, kiedy tam nawet p. Minister Sokal musiał stwierdzić, że Ministerstwo niema jeszcze właściwego programu, jak sprawę emigracji należy uregulować. Stwierdzono na komisji, że nawet niema statystyki. O ile mi wiadomo urzędniczka, która robiła statystykę, choruje i sprawa ta jest w zastoju dlatego, że urzędniczka choruje. Trudno mówić w takich warunkach o uregulowaniu emigracji, jeżeli nawet statystyki niema.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#JanPuchałka">Nie chcę mówić o problemie emigracji, ani o tem, czy jest wskazaną rzeczą, żebyśmy corocznie setki tysięcy ludzi za granicę eksportowali, ale chcę zwrócić uwagę na to, że Urząd Emigracyjny nie jest przygotowany do pokierowania emigracją. Może się dopiero tego nauczy, może go to zaskoczyło. I właśnie to mu zarzucam, że daje się zaskoczyć wypadkom, jak było z reemigracją, kiedy to setki i tysiące ludzi ginęło i cierpiało dlatego, że nic nie było przygotowane na przyjęcie tych, którzy z Rosji wracali.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#JanPuchałka">Urząd Emigracyjny nie zawarł dotychczas umowy z liniami okrętowemi. Pozycja budżetu przedstawiająca dochód z kart okrętowych to są zaliczki od towarzystw okręgowych, ale o ile wiem, niema żadnej umowy. Pomijam kwestię, że do Niemiec corocznie 300.000 ludzi ucieka przez t.zw. zieloną granicą i żadnej opieki tam niema. Zdaję sobie sprawę ze wszystkich trudności, jakie nastręcza emigracja, ale emigracja w Polsce nie jest rzeczą nową. Przed wojną była powszechna, przed wojną corocznie dziesiątki tysięcy ludzi wychodziło za granicę na sezonową lub stałą pracę ze wszystkich dzielnic Polski i dlatego emigracja nie powinna być rzeczą obcą, a znajomość tej sprawy powinna być dokładna. P. Minister zapowiedział nam, że Ministerstwo opracowuje już dokładny plan, jak należy rozwiązać problem emigracji. Będę się cieszył bardzo, jeśli po tych zapowiedziach nastąpi przynajmniej pewna zmiana na lepsze. Pragnęlibyśmy, żeby ten plan działania został nam przedstawiony jako skonkretyzowany i by był realizowany.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#JanPuchałka">Wykazując ujemne strony działalności Ministerstwa Pracy, należy również ustalić odpowiedzialność za niedomagania, jakie tam spotykamy. I tu dotknę strony, której wołałbym nie dotykać. Musimy pamiętać, że od początku istnienia tego Ministerstwa kierownikami jego są ludzie nie z mojego obozu. Kierownikami są ludzie zbliżeni do P. P. S. względnie N. P. R.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#komentarz">(P. Prausowa: Pan Smólski!)</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#JanPuchałka">Za krótko był, to co chciał naprawić, to przez Panów ponownie zostało zepsute. Na najwyższych stanowiskach są ludzie nie nasi, ale socjaliści i enperowcy. Należy przeto ustalić, że jedynie ci ludzie wobec rzesz robotniczych muszą wziąć odpowiedzialność za działalność Ministerstwa. Tak dalej być nie może. Za Pańskiego urzędowania, Panie Ministrze, chce się wyrzucić resztę tych ludzi, którzy nie przysięgali na ewangelię Marksa. Ja uważam, Panie Ministrze, że każdy ma prawo do współpracy, nie należy nikogo od współpracy odsuwać i nie można kwalifikować ludzi według ich przynależności partyjnej, ale według ich osobistej zdolności. Co do mnie, to nie wierzę w to, Panie Ministrze, żeby Pan to zrobił, chociażby dlatego, że Pan, według ogólnej opinii, za blisko stoi tych ludzi, których trzeba właśnie zredukować, których wpływy trzebaby do właściwej miary sprowadzić. P. Minister tego nie zrobi. Oczywiście nasz klub nie będzie stawiał wniosku votum nieufności, bo rozumie, że jeżeli p. Minister zobaczy, że wszelka walka z systemem, jaki wkradł się do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej nie doprowadzi do rezultatu, to sam zrezygnuje i ustąpi z tego posterunku, na jakim go los postawił.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#JanPuchałka">Na zakończenie przemówienia chcę jeszcze raz zaznaczyć, że jeżeli kilka może gorzkich zarzutów powiedziałem, to nie w tym celu, żebym broń Boże chciał osłabić wartość Ministerstwa Pracy. Uważam je za wielką zdobycz i twierdzę, że to co ono już zrobiło, choćby w dwóch działach, gdy chodzi o inspekcję pracy i o opiekę społeczna, to już daje dostateczny dowód potrzeby tego rodzaju instytucji. Mówiąc o tych ujemnych stronach, nie mam na myśli chęci osłabienia wartości tego Ministerstwa, lecz chciałbym, ażeby te niedomagania zostały usunięte przez Rząd, ażeby Ministerstwo Pracy naprawdę stało się tym czynnikiem, który wprowadza ład społeczny i harmonię i reguluje stosunki, które dzisiaj są zaognione, zwłaszcza w czasie przesilenia przemysłowego. W tym też duchu proszę pojmować moje przemówienie.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#JanPuchałka">Wreszcie chciałem się zwrócić do całego Rządu, a specjalnie do p. Premiera Grabskiego, ażeby na stosunki w Ministerstwie, zwłaszcza w departamencie ubezpieczeń społecznych zwrócił baczną uwagę, bo mnie się zdaje, że ani p. Minister Sokal, ani p. Wiceminister nie dadzą sobie z tem rady. Tam trzeba silnej i energicznej ręki, jaka okazał p. Grabski wobec potrzeb skarbowych, tam trzeba ingerencji p. Premiera, bo on za to odpowiada również, skoro odpowiada za całość postępowania Rządu.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#JanPuchałka">Proszę w końcu o przyjęcie poprawki o skreślenie w pozycji wydatków nadzwyczajnych kwoty 500.000 zł na budowę domu, a zużycie tej kwoty na zaopatrzenie tych do pracy niezdolnych robotników, którzy nie mają żadnego zaopatrzenia. Równocześnie proszę o przyjęcie rezolucji, wzywającej Rząd do przedłożenia w terminie trzymiesięcznym Sejmowi projektu ustawy o rozciągnięciu obowiązującej w b. zaborze pruskim ustawy o ubezpieczeniu na wypadek starości i inwalidztwa na cały obszar Rzeczypospolitej Polskiej, wreszcie rezolucji w sprawie przedłożenia Sejmowi w terminie trzymiesięcznym projektu jednolitej na całym obszarze Rzeczypospolitej ustawy o górniczych kasach brackich, w szczególności o połączeniu górniczych kas brackich Zagłębia Krakowskiego i Górnego Śląska i wprowadzeniu takich kas również w Zagłębiu Dąbrowskiem. Wreszcie rezolucji wzywającej Rząd do podjęcia energicznej walki z drożyzną artykułów pierwszej potrzeby, ewentualnie o zaopatrzenie ważniejszych ośrodków przemysłowych w te artykuły po zniżonej cenie.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. ks. Ilków.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#MikołajIlków">Wysoki Sejmie! Zabieram głos, ażeby bodaj w krótkości dać wyraz opłakanym stosunkom w dziedzinie pracy i opieki i normowania tego zagadnienia na terenie trzech wschodnich województw, mianowicie woj. stanisławowskiego, lwowskiego i tarnopolskiego. Ze zdziwieniem wielkiem słuchałem dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Nie znaleźli się przedstawiciele, przedewszystkiem reprezentujący stan włościański w tej Izbie, ażeby zwrócić uwagę na pewne nadużycia, które na szeroką skalę są praktykowane w niektórych ośrodkach gospodarczych ma terenie tych trzech województw. Odnosi się to przedewszystkiem do ośrodków gospodarstw rolnych obszarów dworskich. W niektórych wypadkach daje się tam zauważyć wprost ordynarne traktowanie ludności, kwalifikujące tych właścicieli, jeżeli nie do kryminału, to bodaj do domu poprawy. Niektórych ludzi, których się angażuje do pracy, wskutek pierwszego lepszego niezadowolenia obszarników, spotyka kara cielesna, wyrzucenie z warsztatu pracy, usunięcie ze służby bez żadnego zaopatrzenia, wprost wyrzucenie na bruk. Są wypadki, że właściciel obszaru przyjmuje człowieka do pracy bez wszelkich formalnych przepisów, ustawy o opiece społecznej, bez książek służbowych, bez umowy odpowiedniej, bez odpowiedniego wynagrodzenia, wyzyskując ciężki stan i kryzys gospodarczy obecny, jaki po wsiach przedewszystkiem panuje. Otóż odnosi się to przedewszystkiem do fornali, pastuchów, służby domowej i robotników sezonowych rolnych, których używa się w pewnych porach roku do pracy. Chodzi o to aby temu położyć kres. Przecież takie postępowanie dalej nie może być tolerowane. Jeżeli nie chcemy tych ludzi wyrzucić i dać na pastwę zniszczenia i formalnej eksploatacji materiału ludzkiego, nieraz niżej godności, to w takim razie musimy się tą sprawą zająć. Dziwi mnie przedewszystkiem stanowisko inspektorów pracy, którzy są po województwach. To są ludzie, którzy nie zaglądają do tych ośrodków, a nie robią tego dlatego, bo liczą przedewszystkiem na poparcie władz administracyjnych, które w tym kierunku także dokładają starań, aby takie sprawy różnemi formalnościami utrudniać, tak dalece, że ci inspektorowie noszą tylko miano inspektorów, jeżdżą tylko po różnych komisjach, liczą sobie djety za te komisje, ale do ośrodków nie zaglądają.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#MikołajIlków">W imieniu tych wszystkich ludzi skrzywdzonych protestuję w tej Wysokiej Izbie i wzywam p. Ministra, tu obecnego, aby zwrócił uwagę na tych, którzy tam działają, na wyzysk tych ludzi pozostających bez wszelkiej opieki. Dochodzi do tego, że pracownika wyrzuca się z folwarku za jakąś urazę właściciela, albo za rzekome niespełnienie rozkazu, a nawet zamyka się go do aresztu, jako buntownika, hajdamakę, chama i t. d. i takiemi epitetami ozdabia się te osoby. Jeżeli w ten sposób traktują ludzi czynniki, które uważają się za ośrodki kultury na Kresach Wschodnich, to nie dziwcie się Panowie, że może przyjść moment, że ci ludzie pójdą tam, gdzie pieprz rośnie. Takie ordynarne stosunki panują w Medyni, w Studziance, w Łuce-Stopy, w majątkach Gartenbergów pow. skolskiego i innych. Mógłbym dać jeszcze świadectwo zgnilizny moralnej, bo przyjmuje się kobiety, aby je gwałcić. Tę anormalność powinno się zwalczać na każdym kroku i zabieram dziś głos ażeby zwrócić Rządowi i p. Ministrowi, który tu jest obecny, uwagę, iż tak dalej dziać się nie może.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#MikołajIlków">Jeżeli chodzi o wynagrodzenie, to za 30 groszy dana osoba pracuje od 6 do 6 na łanie i czeka aż jaśnie pan raczy przyjść do domu i dać te 30 groszy, a czasem czeka całe dwa tygodnie. Używa się do pracy nawet dzieci 10-letnie i wyzyskuje się prawa przewodnictwa szkolnego. Obszarnik, przewodniczący w szkole używa tych dzieci do robót polnych, płacąc im znikome kwoty za pracę od 6 do 6.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#MikołajIlków">Na tem traci frekwencja szkolna. Gdzie jest tu ustawa o opiece społecznej, która nie pozwala niedorozwiniętym dzieciom pracować tak ciężko?</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#MikołajIlków">Z tą rzeczą trzeba skończyć i na takie nadużycia, na tego rodzaju traktowanie ludzi muszę z tego miejsca, najwyższego bądź co bądź w Państwie, zaprotestować. Aby położyć temu kres, zgłaszam rezolucję, aby Rząd był łaskaw tą rzeczą się zająć: „Sejm wzywa Rząd do przeprowadzenia szybkiej rewizji stosunków dotyczących unormowania warunków pracy i płacy pracowników rolnych w woj. stanisławowskiem, lwowskiem i tarnopolskiem”.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#MikołajIlków">Myślę, że będzie to przynajmniej w części może tym regulatorem, który ułoży pewna platformę w tej dziedzinie, albowiem warunki zawierania umów i normy pracy i płac robotników rolnych nie są respektowane. Zaczniemy sezon, gdy przyjdą roboty rolne w czasie żniw, wtedy daje się ludności rolnej żniwo na t. zw. spółki na 12,13 snop, snop tak lichy, za który dany osobnik nie może nawet wyżywić siebie, ani swojej rodziny. Takie stosunki w Małopolsce święcą swój triumf i właśnie przez to podważają harmonię i zagrażają temu pokojowi i bezpieczeństwu, do którego wszyscy panowie i my wszyscy dążymy.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Wysoka Izbo! Przedewszystkiem uważam za swój obowiązek podziękować p. referentowi, który zarówno tu na plenum, jak i w Komisji Budżetowej przedstawił stan faktyczny projektowanego budżetu z jaknajdokładniejszą znajomością rzeczy i w wielu konferencjach, które odbywał z nami w Ministerstwie Pracy, dał dowód! wielkiego obiektywizmu i zrozumienia tych celów i dążeń, do których idziemy.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Również muszę podziękować tym członkom Komisji Budżetowej, którzy tak skutecznie współdziałali w podniesieniu sumy ostatecznej budżetu Ministerstwa Pracy. Istotnie bowiem, jeżeli zważymy, że projektowana w preliminarzu suma 18.000.000 zł musi być pomniejszona o 6.000.000 na pomoc dla bezrobotnych, wypadałoby, że 12.000.000. a po potrąceniu kredytu, którym Ministerstwo Pracy faktycznie nie dysponuje, zaledwie 10.000.000 zł miało stanowić budżet tego ministerstwa na rok bieżący. Jasną jest rzeczą, że nie można z 10 milionami złotych prowadzić państwowej polityki społecznej w naszem Państwie, liczącem 28.000.000 mieszkańców, które posiada tak olbrzymie nie załatwione potrzeby, zarówno w dziedzinie opieki społecznej, jak ubezpieczeń społecznych, emigracji i ochrony pracy. To też szczęśliwie dla ministerstwa się stało, że wniosek komisji, przedstawiony tu dziś przez księdza posła referenta, brzmi już nie na 18.000.000 tylko na 34.000.000, co daje pewną możność wykonania niektórych zadań z zakresu tej polityki społecznej. Jednak te 34.000.000 trzeba rozumieć tak, jak one istotnie się przedstawiają. Te 34.000.000 zawierają 16.000.000 na pomoc dla bezrobotnych, przeszło 2.000.000 kredytu na inwalidów, któremi dysponuje P. Minister Spraw Wojskowych — w rezultacie nie więcej niż 16.000.000 stanowi istotny budżet Ministerstwa Pracy.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Proszę Panów, ta cyfra sama mówi za siebie. Jeżeli ja tu z wielką uwagą słuchałem wszystkich dezyderatów klubów lewicowych i prawicowych, zgłaszanych pod adresem Ministra Pracy, co do różnych działów tego ministerstwa, to musiałem jednak wciąż pamiętać, że te dezyderaty mają być zmieszczone w kwocie 15.000.000 zł. na rok bieżący. Każdy z Panów Posłów zdaje sobie jasno sprawę z tego, czy to jest możliwe. Czy istotnie można o tak szerokich planach w dziedzinie polityki społecznej myśleć, jeżeli jednocześnie ten sam Sejm uchwala na prowadzenie tej polityki społecznej bardzo ograniczoną sumę 15.000.000 zł. Proszę Panów, jeżeli nie chcę powtarzać tego, co już miałem zaszczyt komisji sejmowej kilka dni temu mówić o polityce społecznej Rządu, to pragnę sprowadzić te punkty, które stanowią przedmiot polityki społecznej, do najważniejszych, nawiązując do kilku przemówień, które tu słyszałem, a bez jakiegokolwiek zamiaru polemizowania, bo to nie jest mojem zadaniem. Poruszę sprawę czasu pracy, ubezpieczeń społecznych, walki z bezrobociem, emigracji i opieki społecznej. Oczywiście, będę o każdym przedmiocie mówił dwa słowa, aby czasu Wysokiej Izbie zbytnio nie zaprzątać tą sprawą, tembardziej, że ona była jaknajwszechstronniej oświetlona, zarówno przez przemówienia posłów z lewicy, jak i z prawicy.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Jeżeli chodzi o czas pracy, dałem na czwartkowem posiedzeniu komisji wyraz zarówno poglądom Rządu, jak i moim poglądom osobistymi i pragnę tu jaknajkrócej i najzwięźlej oświadczyć, że ustawodawstwo w tej dziedzinie Rząd utrzymuje niezmienione. Z nowelizacją ustawy z dnia 18 grudnia 1919 r. o 8-godzinnym dniu pracy Rząd do Sejmu nie występuje. Oczywiście to, co w tej chwili tu oświadczam, oświadczam w imieniu Rządu z całem poczuciem odpowiedzialności, jakie tem samem na siebie biorę i byłoby rzeczywiście lekkomyślnością z mojej strony, gdybym tu Wysokiemu Sejmowi w tak ważnej sprawie przedstawiał tylko moje osobiste poglądy i dezyderaty.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Musze w sprawie czasu pracy wtrącić kilka słów o sytuacji międzynarodowej pod tym względem, ponieważ na ten temat panuje cały szereg nieporozumień i były nawet cytowanie przez tu obecnego p. pos. Wierzbickiego pewne interpretacje stanowiska Anglii w tej sprawie, które, mnie się zdaje, nie są całkowicie zgodne z tym stanem faktycznym, jaki w Anglii ma miejsce.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#komentarz">(P. Wierzbicki: Opierałem się na Timesie z dna 2 maja r. b.).</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Ja także na Timesie z 2 maja się opierałem, i wobec tego mam do zakomunikowania, co następuje :</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Ustawodawstwo międzynarodowe o czasie pracy dotychczas nie istnieje. Istnieje konwencja waszyngtońska, która została ratyfikowana przez bardzo niewielką ilość państw i to nie wielkich, została ratyfikowana między innemi przez Czechosłowację, natomiast nie jest dotąd ratyfikowana ani przez Anglię, ani przez Francję, ani przez Niemcy. Również i Polska tej konwencji nie ratyfikowała.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Pragnę tutaj stwierdzić, że główna przyczyna, dla której unormowanie międzynarodowego czasu pracy na podstawie konwencji waszyngtońskiej dotąd do skutku nie doszło, leży w stanowisku Niemiec. Korzystam z tej Wysokiej Trybuny, żeby oświadczyć, że przedłużenie czasu pracy w Niemczech spowodowało zatrzymanie w tem dążeniu, jakie od 1919 r. było wyrażane i obiecywane, że da rezultaty pozytywne, mianowicie, że uda się w wielko-przemysłowych krajach dojść do porozumienia co do normalnego czasu pracy.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Niemcy przez przedłużenie czasu pracy wywołały zaniepokojenie w krajach wielko-przemysłowych i utrudniły równocześnie, jeżeli nie uniemożliwiły, ratyfikację konwencji waszyngtońskiej. Z tego też względu klasa robotnicza we wszystkich krajach musi być świadoma, że jeżeli przedmiot czasu pracy, kwestia 8-godzinnego dnia pracy, która była bezsporna w 1919 r. stała się kwestią kontrowersji zarówno w poszczególnych państwach, jak i na terenie międzynarodowym, jest to jedynie i wyłącznie wina Niemiec.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#komentarz">(Głos: Za to dostali 800 milionów pożyczki.)</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Jeżeli powiada się, że ciężar odpowiedzialności spada na Anglię, to jest to mojem zdaniem nieznajomość stanu faktycznego w Anglii. Anglia dotychczas nie posiada ustawy o czasie pracy dla dorosłych, mimo to, że czas pracy w Anglii wynosi 48 godzin najmniej. Jeżeli ostatnia debata w Izbie Gmin doprowadziła do odrzucenia projektu partii robotniczych, unormowania czasu pracy w ten sposób, to nie znaczy to bynajmniej, żeby w Anglii panowała tendencja do przedłużenia czasu pracy. Takiej tendencji niema. Zarówno posłowie z lewicy, jak i posłowie z prawicy, zupełnie zdecydowanie stwierdzili, że takiej tendencji nie mają. I w swojem przemówieniu angielski Minister Pracy nie wypowiedział ani słowa w tym duchu, oświadczył jednak, że specjalne warunki w Anglii unormowania czasu pracy w drodze umów zbiorowych w poszczególnych działach pracy, istniejące już od szeregu lat, są oparte na długoletniej tradycji, zwłaszcza, jeżeli chodzi o uniemożliwieniu takich ramowych norm ustawowych o czasie pracy.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Angielska procedura jest inną, dlatego ta ustawa w tej formie, jak ją partia robotnicza do parlamentu wniosła, nie mogła być przyjęta. To tylko, i nic innego oznaczało głosowanie w parlamencie angielskim, które całkowicie jedynie przez prasę niemiecką zostało wykorzystane dla uzasadnienia, że Niemcy przedłużyły czas pracy, a obecnie po Niemcach nastąpiło teraz przedłużenie pracy w Anglii. Nigdy tego rodzaju pomysł nie powstał. Usiłowania Międzynarodowego Biura Pracy dla doprowadzenia do unormowania czasu pracy w drodze układu międzynarodowego mają dla Polski pierwszorzędne znaczenie. I dlatego Polska robiła niemały wysiłek, ażeby w międzynarodowem biurze tej akcji dopomóc. I sądziłbym, że my wobec innych państw, mając już ustawodawstwo uchwalone w roku 1919, będziemy stali narówni z innymi, jeśli nastąpi powszechna ratyfikacja konwencji waszyngtońskiej.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Jest jedna rzecz, która stoi w Traktacie Wersalskim, a która jest często albo nie rozumiana, albo zapomniana, jest tam bowiem napisane w tak zwanym „Clauses ouvrieres”, że praca nie jest towarem. Ta bardzo lakoniczna forma jest interpretowana w sposób najrozmaitszy u nas, ale jest zupełnie jasno rozumiana wśród tych, którzy tę część 13 opracowywali. Rozumieć to należy w ten sposób, że w krajach wielko-przemysłowych. które ze sobą konkurują, istnieje pewna określona wysokość kosztów produkcji każdego kraju. W tych kosztach produkcji mieści się pewien odsetek, który się zowie kosztem robocizny efektywnej i robocizny z dodatkiem tych tak zwanych świadczeń socjalnych. Dążeniem tych, którzyby chcieli, aby praca w świecie przestała być towarem, jest, aby ten element kosztów robocizny plus świadczenia socjalne nie był przedmiotem ciągłych targów i przetargów zależnie od konkurencji i koniunktur, ale żeby przedstawiał o ile możności pewną wartość stałą, która nie podlega ciągłej fluktuacji i która powoduje podnoszenie się, a przeważnie obniżanie się stanu utrzymania klasy pracującej w poszczególnych krajach. W kosztach produkcji istnieje tyle elementów zmiennych, że całkowicie wystarczy jeśli konkurencja przemysłu wielkiego będzie walczyła ze sobą, obniżając te elementy, które nie są związane z praca ludzką. l tylko w drodze umów międzynarodowych można zapewnić możliwą stałość tego odcinka, który nazywam kosztami robocizny i świadczeniami socjalnemi. W tym kierunku Polska powinna iść. Rząd obecny, podobnie jak i Rządy poprzednie, w tym dziale w Międzynarodowym Biurze Pracy w tym kierunku współpracował i sądzę, że my jako kraj narażony szczególnie na wielko-przemysłową konkurencję naszych sąsiadów, mamy wielki interes w tem, aby zapewnić temu elementowi pewną stałość, aby nie wyrzucać go stale na możliwości przelicytowywania się in minus w drodze tak zwanego dumpingu socjalnego, dlatego też powiadam i Rząd obecny dąży do tego, ażeby usiłowania Międzynarodowego Biura Pracy popierać. Jeśli one dotychczas dały w sprawie konwencji waszyngtońskiej o czasie pracy rezultaty negatywne, albo nie dały rezultatów pozytywnych, to te rezultaty, które Międzynarodowe Biuro Pracy osiągnęło w innych konwencjach, ratyfikacje których sięgają już bezmała 200 w dziedzinie pracy kobiet, dzieci i w innych dziedzinach, świadczą o tem, że ta droga, która została w Waszyngtonie zapoczątkowana, a była w Genewie kontynuowana, jest drogą obiecującą i dla Polski jest bezwarunkowo drogą niezmiernie interesującą. Po tej drodze chcemy iść i nadal.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Proszę Panów! Jeśli chodzi o nasze wewnętrzne stosunki i o sprawę czasu pracy, pragnąłbym dodać tylko jedno. To, co powiedziałem we czwartek, było tu przedstawione jako teoria idealna, teoria, która w praktyce nie ma zastosowania, dlatego, bo o ile ona mogłaby mieć zastosowanie, to zastosowanie to nastąpiłoby za lat szereg i w praktyce na dzień dzisiejszy żadnego efektu nie uzyskuje. Proszę Panów, ja się obawiam, że ta droga, która była wskazywana jako druga alternatywa tej propozycji, o której ja mówiłem, nie tylko nie wyda efektów na dziś, ale również nie wyda efektów na przyszłość i jeśli nie zdecydujemy się na porzucenie linii chodzenia po linii najmniejszego oporu, to nie osiągniemy dla naszej produkcji tych warunków, które uczynią ją zdolną do konkurencji. Mam tu list przed sobą jednego z kierowników jednej z najlepiej urządzonych fabryk w naszym kraju. W tym liście, którego nie chcę odczytywać w całości, aby Panów nie nudzić, jest takie zdanie:</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">„Jak z załączonej statystyki widać, dochodzimy z reorganizacją pracy do końca, ponieważ zbliżamy się do granicy, przy której z robotnika pracy wydobyć się więcej nie da i będziemy musieli dla dalszego zniżenia kosztów własnych wyłącznie na drodze reorganizacji technicznej dalej postępować”.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">To pisze wybitny technik, to pisze człowiek, który...</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czy należy do Lewjatana? P. Wierzbicki: Jeżeli wybitny, to należy.)</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Nie wiem, czy jest rzeczą odpowiednią, ażeby w chwili, kiedy przedstawiciel Rządu przemawia i mówi o rzeczach poważnych, przerywać mu dowcipami.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. Głosy: Wolno. P. Wierzbicki: Jeżeli Pan dłużej będzie Ministrem, to się Pan dowie, że wolno. Pan nie zna zwyczajów parlamentarnych. Ogólna wrzawa i różne okrzyki)</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#LudwikGdyk">Zarządzam przerwę na 10 minut.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Chciałbym tutaj zacytować.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Głosy: Głośniej.)</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Przepraszam najmocniej, ale mam chrypkę i nie mogę głośniej mówić.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Chciałbym tutaj zacytować uwagę, którą zrobił sprawozdawca Senatu francuskiego przy budżecie Ministerstwa Pracy w tym dziale, kiedy mówił o 8-godzinnym dniu pracy.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#komentarz">(Wrzawa i różne okrzyki na prawicy)</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">P. Senator, mówiąc o 8-godzinnym dniu pracy, powiada, że w ustawie o 8-godzinnym dniu pracy mieści się dla zdrowia fizycznego i moralnego tyle pierwszorzędnych zalet, że dłuższy dzień pracy, który człowieka czyni niewolnikiem pracy, osłabia rasę, dezorganizuje rodzinę, powiększa śmiertelność, zmniejsza wydajność pracy.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Niewątpliwie należy produkować, należy pracować, należy eksportować, ale należy również żyć i interes egzystencji ludzkiej musi być potraktowany przed interesem przemysłu i handlu, mimo, że te są godne całego szacunku.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Widzę, że głos mi nie dopisuje i nie chcę Panów męczyć dłuższem przemówieniem.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Chcę tylko oświadczyć, że w dyskusji były robione zarzuty przeciw urzędnikom Ministerstwa. Muszę tutaj oświadczyć, że wszystkie zarzuty przeciw urzędnikom Ministerstwa przyjmuję pod swoim adresem. Prosiłbym Wysoki Sejm, ażeby uwzględnił, że urzędnicy Ministerstwa nie mogą się przed Sejmem bronić, i dlatego, jeżeli urzędnik Ministerstwa nie ma tej obrony w ministrze, nie będzie oczywiście można zreorganizować Ministerstwa w ten sposób, ażeby składało się ono istotnie z urzędników bezpartyjnych i ażeby Ministerstwo było prowadzone w sposób obiektywny, od wszelkiej polityki niezależny. Moim celem i moim ideałem było, ażeby Ministerstwo Pracy mogło istotnie wykonywać politykę społeczno-państwową i mogło składać się z urzędników jaknajbardziej kompetentnych i jaknajbardziej wykwalifikowanych, dalekich od wszelkiej partyjności. Tylko wtedy, kiedy przyjmuje się całą odpowiedzialność za wszystkich urzędników, można istotnie zapewnić tę spokojną pracę, tę niezależność przy pracy.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Proszę Panów. Oświadczam, kończąc, że to niezadowolenie, które wynikło z tej strony Izby przeciwko mnie...</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#komentarz">(Wrzawa i bicie w pulpity na prawicy trwa.)</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">... bynajmniej nie utrudnia mi przemawiania.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Kończąc moje słowa, oświadczam, że jesteśmy przy końcu dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i wkrótce odbędzie się głosowanie nad tym budżetem. Osoba Ministra, a raczej teka Ministra Pracy jest w rękach Sejmu i za chwilę przy głosowaniu Sejm wypowie się pod tym względem. Ja ze swej strony oświadczam, że przyjąłem tekę Ministra Pracy tylko dlatego, że zostałem do tego zaproszony nie przez jakiekolwiek stronnictwo, ale zgodnie z życzeniem Premiera tekę tę w gabinecie objąłem. Jest rzeczą Panów zdecydować, czy Panowie...</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#komentarz">(Wrzawa. Głosy na prawicy: Niech przeprosi!)</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejSokal">Jako żywo twierdzę, że żadnego z Panów Posłów nie obraziłem i oświadczam, że sądziłem, iż spełniam obowiązek obywatelski, przychodząc na to stanowisko i wedle sił i możności spełniając te obowiązki, jakie na mnie urząd Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej nakłada. Jest decyzją wyłącznie Panów rozstrzygnąć o tem, czy sądzą Panowie, abym ten obowiązek nadal kontynuował, czy też nie. Dla mnie jest to jedynie spełnienie ciężkiego obowiązku. Jeżeli p. poseł Ossowski wyraził w dyskusji przedpołudniowej zaproszenie, abym powrócił do Genewy, to mogę oświadczyć mu w odpowiedzi, że to zaproszenie przyjąłbym najchętniej, gdyż idzie właśnie po linii moich osobistych interesów.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#ZygmuntKaczyński">Wysoki Sejmie! Przedstawiciele różnych stronnictw zgłosili w rozprawie nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej szereg wniosków. Jako sprawozdawca muszę stać na stanowisku komisji, która uchwaliła budżet w ramach, w jakich miałem zaszczyt przedstawić go Wysokiej Izbie. O skreślenie całego paragrafu, t. j. 185.6000 zł. Proszę Komisję Budżetowej, oczywiście musze podtrzymywać stanowisko, które zajęła Komisja Budżetowa, i dlatego podtrzymuję to, co w referacie przedpołudniowym wyłuszczyłem. Proszę zatem o przyjęcie niniejszego budżetu w tych ramach, jak go uchwaliła Komisja Budżetowa.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do głosowania. Najpierw będziemy głosowali nad budżetem Ministerstwa Skarbu. Panowie zechcą otworzyć sobie zestawienie budżetowe na str. 9. Do wydatków Ministerstwa Skarbu zgłoszone są następujące poprawki. Najpierw jest wniosek mniejszości, zgłoszony przez p. Łypacewicza w komisji, Panowie mają wydrukowany ten wniosek, odnosi się on do działu 5 § 13 „Koszty nadzoru państwowego nad instytucjami finansowemu”. Czy jest p. Łypacewicz?</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(Głos: Niema.)</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#MaciejRataj">W sformułowaniu jego nie bardzo ten wniosek rozumiałem i nie bardzo rozumiem nadal, mianowicie w § 13 „koszta nadzoru państwowego nad instytucjami państwowemi” wynoszą 185.000. p. Łypacewicz zaś wnosi, o ile sobie przypominam, ażeby skreślić 145.800.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: On wnosi o całość, to omyłka drukarska.)</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#MaciejRataj">A wiec jest wniosek o skreślenie całego paragrafu, t. j. 185.800 zł. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Łypacewicza, aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#MaciejRataj">Innych wniosków do wydatków budżetu Ministerstwa Skarbu niema. Zwracają mi uwagę, że w dziale 3 rozdziale 2 § 3 i 4 mylnie wydrukowano preliminowane kredyty, wynoszą one rzeczywiście 443.478 i 464.367 zamiast 464.367 i 462.619. jak zostało wydrukowane. Panowie zechcą poprawkę tę wprowadzić do rozdanych im egzemplarzy preliminarza. Nie wpłynie ona na zmianę ogólnej sumy rozdziału, względnie działu, bowiem przy wyprowadzaniu ogólnych sum były uwzględnione właściwe kredyty. Do dochodów również nie zgłoszono poprawek, tak samo, jak i do monopoli. Uważam więc ten budżet za przyjęty bez zmiany.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#MaciejRataj">Będziemy głosowali obecnie nad częścią 9 budżetu: Ministerstwo Sprawiedliwości. Do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości mamy kilka poprawek. Proszę o uwagę, dlatego, że niektóre głosowania będą do pewnego stopnia skomplikowane.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#MaciejRataj">Najpierw mamy do działu 1 § 10 poprawkę p. Bitnera, zgłoszoną w dyskusji, by na prace nad bieżącem ustawodawstwem wstawić 60.000 złotych. Panowie mają ją powieloną jako pierwszą w odbitce roneo nr 178. Proszę Posłów, którzy są za poprawką p. Bitnera, aby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta, paragraf 10 został wstawiony.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#MaciejRataj">Dalej do działu 3 § 10 są zamieszczone w druku dwie poprawki p. Sommersteina. odnoszące się do tego samego paragrafu, tylko p. Sommerstein rozbił je na pozycje. Będziemy głosowali nad każdą pozycją osobno i w razie przyjęcia jednej albo drugiej, czy też obu paragraf zostanie w odpowiedniej sumie skorygowany. Proszę Posłów, którzy są za pierwszą poprawką p. Sommersteina, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. Proszę Posłów, którzy są za drugą poprawka p. Sommersteina, aby wstali. I tu stoi mniejszość, poprawka odrzucona. § 10 działu 3 utrzymany bez zmian.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#MaciejRataj">Dalej do działu 4 § 10 mamy dwie poprawki: pp. Sommersteina i Wyrzykowskiego oraz pp. Bitnera i Chełmońskiego. Poprawka pierwsza idzie dalej, domaga się podniesienia tej kwoty na 700.000 zł.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#komentarz">(P. Sommerstein: Akomoduję się do wniosku pp. Bitnera i Chełmońskiego)</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#MaciejRataj">A wiec jest wycofana, poprawkę pp. Bitnera i Chełmońskiego mają Panowie w odbitce roneo. Domaga się ona wstawienia w miejsce 335.440 sumy 500.000 zł. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#MaciejRataj">Do wydatków nadzwyczajnych mamy kilka poprawek. Najpierw jest poprawka p. Romockiego, którą Panowie mają w druku.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#komentarz">(P. Gruszka: Ta poprawka jest obecnie skonsumowana.)</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#MaciejRataj">Wiec niema jej. Dalej jest poprawka, p. ks. Kaczyńskiego.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#komentarz">(Głos: Też nie istnieje.)</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#MaciejRataj">Czy tak? Pozostaje więc poprawka p. Matakiewicza.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#komentarz">(P. Gruszka: Te poprawkę należy umieścić w dziale 2 § 8, „Różne wydatki”. P. Moraczewski: Proszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#MaciejRataj">W sprawie głosowania głos ma p. Moraczewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#JędrzejMoraczewski">Zwracam uwagę na to, że w sprawozdaniu komisji ta pozycja jest uchwalona i uważam za omyłkę drukarską, że nie została wydrukowana. Nie można uważać tego za poprawkę, tylko za sprostowanie. omyłki drukarskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#MaciejRataj">Czy p. Sprawozdawca uznaje to wyjaśnienie?</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#BrunoStanisławGruszka">Mogę stanąć i na tem stanowisku.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#MaciejRataj">Nie będziemy więc uważali tego za poprawkę, tylko za sprostowanie omyłki drukarskiej.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#MaciejRataj">Zostały zatem do wydatków przyjęte poprawki p. Bitnera do działu 1 § 10. poprawka np. Bitnera i Chełmońskiego do działu 4 § 10 i sprostowanie w dziale 2 w myśl propozycji p. Matakiewicza. Do dochodów Ministerstwa Sprawiedliwości nie zgłoszono poprawek, przyjęte bez zmiany. W ten sposób budżet Ministerstwa Sprawiedliwości został przegłosowany.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#MaciejRataj">Przechodzimy do następnej części, mianowicie do Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Mamy najpierw poprawkę p. Wierzbickiego, zamieszczoną w odbitce roneo, mianowicie: „W dziale 1 § 8 powiększyć kredyt od 130.000 zł na pokrycie kosztów, związanych z gruntowną rewizją taryfy celnej”. Łączy się z tem wniosek, dotyczący wstawienia tej samej kwoty w dochodach. W razie przyjęcia propozycji p. Wierzbickiego do wydatków, będę uważał za przyjętą ipso facto także poprawkę do dochodów. Proszę Panów, którzy są za poprawką p. Wierzbickiego, żeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Wydatek ten zostanie zrównoważony przez podwyższenie dochodów o 180.000 zł.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#MaciejRataj">Do § 10 działu 1 mamy dwie poprawki p. Malinowskiego, które Panowie maja w odbitce roneo. Pierwsza poprawka brzmi: „W wydatkach w dziale 1 § 10 zamiast sumy 470.000 zł wstawić sumę 540.000 zł”.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Druga poprawka, Panie Marszałku, ściśle się łączy z pierwszą.)</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#MaciejRataj">Wiem, ale można doskonale głosować za pierwszą i nie głosować za drugą, albo też na odwrót. Jeżeli p. Sprawozdawca ich nie zsumuje, będziemy głosowali osobno.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#MaciejRataj">Głosujemy najpierw nad pierwsza poprawką p. Malinowskiego o podwyższenie kredytu o 70.000 zł na przemysł ludowy. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Część druga tej poprawki stanowi tylko wyjaśniający dodatek. Dalej jest druga poprawka p. Malinowskiego, żeby w wydatkach w dziale 1 § 10. dodać sumę 22.000 zł na pokrycie różnicy procentu od pożyczek przez ustawę o popieraniu przemysłu ludowego zagwarantowanych. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawka, żeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#MaciejRataj">Do wydatków nadzwyczajnych jest poprawka p. Głąbińskiego, którą Panowie mają wydrukowaną na szapirografie. Nie wiem, czy wszyscy Panowie mają tę poprawkę przed sobą, wobec tego proszę p. Sekretarza o jej odczytanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#MarianMilczyński">W dziale 1 § 10 do cz. X (Ministerstwo Przemysłu i Handlu) subwencje: podwyższyć w wydatkach nadzwyczajnych sumę o 100.000 zł na dwie równe subwencje dla Targów Wschodnich we Lwowie i dla Targów w Poznaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#MaciejRataj">Częściowo pokrywa się to z wnioskiem p. Moraczewskiego, bo p. Moraczewski proponuje podwyższyć subwencję o 75.000 zł dla Targów Wschodnich we Lwowie. Będziemy więc głosowali najpierw nad wnioskiem p. Głąbińskiego, dalej idącym. Proszę Panów, którzy są za wnioskiem p. Głąbińskiego, aby wstali. Stoi większość, wniosek przyjęty. Przez to skonsumowany jest wniosek p. Moraczewskiego.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#MaciejRataj">Pozostał jeszcze wniosek p. Szydłowskiego: „W dziale 1 § 10 (subwencje) podnieść z 470.000 zł na 1 milion z przeznaczeniem podwyżki na premie dla towarzystw żeglugowych, pracujących na linii Tczew-Gdynia”. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Szydłowskiego, ażeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#MaciejRataj">Dalej jest jeszcze wniosek p. Plucińskiego, ażeby wstawić nowy dział 7a: „Polska Delegacja Rady Portu i dróg wodnych w Gdańsku” w wydatkach 90.000 i w dochodach 90.000 zł. Poprawka ta dotyczy zatem łącznie dochodów i wydatków i tak poddaję ją pod głosowanie. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Plucińskiego, ażeby wstali. Stoi większość, wniosek przyjęty. Przez to samo uważam, że o 90.000 zostały podwyższone wydatki i dochody.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#MaciejRataj">Wreszcie do wydatków nadzwyczajnych są wnioski p. Szydłowskiego i p. Wierzbickiego, odnoszące się do tego samego działu i tego samego § 9. Chodzi o podwyższenie preliminowanej kwoty 80.000 na 800.000 według wniosku p. Szydłowskiego, a o 220.000 według wniosku p. Wierzbickiego na budowę instytutu geologicznego. Głosować będziemy najpierw nad wnioskiem p. Szydłowskiego. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Szydłowskiego, aby wstali. Stoi mniejszość, wniosek odrzucony. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Wierzbickiego, aby wstali. Stoi większość wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#MaciejRataj">Co do dochodów, to są tam tylko dwie poprawki, które uważam za przyjęte już przez głosowanie nad wydatkami, gdyż łącznie z niemi zostały zgłoszone i głosowane. Są to poprawki p. Wierzbickiego i p. Plucińskiego.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#MaciejRataj">Do przedsiębiorstw Ministerstwa Przemysłu i Handlu nie zgłoszono poprawek: budżet ich uważam za przyjęty. W ten sposób cała część 10 preliminarza została przegłosowana.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#MaciejRataj">Przechodzimy do części 14: Ministerstwo Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#komentarz">(P. Maksymilian Malinowski: Panie Marszałku, chciałbym stwierdzić, czy moją poprawkę w punkcie 2 do części 10 mam uważać za przyjętą, czy też nie, bo nie było to dość wyraźnie powiedziane, na co te 70.000 mają iść.)</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#MaciejRataj">Ta poprawka jest przyjęta.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#MaciejRataj">Do budżetu Ministerstwa Robót Publicznych mamy jedną poprawkę, zgłoszona w komisji, a wydrukowaną jako wniosek mniejszości p. Posackiego do działu 2 § 17. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Mniejszość, poprawka odrzucona. Do dochodów nie zgłoszono poprawek, podobnież i do przedsiębiorstw. Cześć 14 uważam w całości za przyjętą, tak w wydatkach i dochodach, jak w rozchodach i wpływach.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#MaciejRataj">Przechodzimy do części 16: Ministerstwo Reform Rolnych. Do działu 1 wydatków zwyczajnych § 1 mamy poprawkę p. Wł. Ostrowskiego. Mam wrażenie wobec tego, że przez sprawozdawcę została zgłoszona w dyskusji, że wynikła ona z czysto matematycznego przeliczenia, ale zarządzam nad nią głosowanie. Panowie mają tę poprawkę p. Ostrowskiego w odbitce roneo. Proszę Posłów, którzy są za nią, aby wstali. Większość, poprawka przyjęta. Jest jeszcze druga poprawka p. Wł. Ostrowskiego do działu 1 § 8, wynikająca z przeliczenia. Sądzę, że mogę ją uważać za przyjętą bez poddawania pod głosowanie.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#MaciejRataj">Do działu 3 § 11 „ Osadnictwo wojskowe” jest poprawka p. Chruckiego o skreślenie sumy 1.197.600 zł. Proszę Posłów, którzy są za ta poprawką, ażeby wstali. Mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#MaciejRataj">Dalej jest poprawka p. Chruckiego, aby w wydatkach nadzwyczajnych w dziale 3 § 11 „Osadnictwo wojskowe” skreślić 3.400.000 zł. w dziale 3 § 12 „Pomoc kredytowa dla osadników” skreślić sumę 12,800.000 zł. Proszę tych Posłów, którzy są za temi wnioskami, ażeby wstali. Mniejszość, poprawki odrzucone.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#MaciejRataj">Dalej jest wniosek p. Poniatowskiego do działu 3 § 13, który Panowie mają w druku, chodzi o podniesienie preliminowanej kwoty do 15.000.000. Proszę Posłów, którzy są za wnioskiem p. Poniatowskiego, ażeby wstali. Mniejszość, wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#MaciejRataj">Dalej mamy jeszcze wnioski do dochodów najpierw wniosek p. Poniatowskiego do działu 3 § 10. który jest wydrukowany we wnioskach mniejszości. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#MaciejRataj">Jest jeszcze jeden wniosek p. Poniatowskiego do działu 4 § 10. również wydrukowany. Proszę Posłów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi mniejszość, wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#MaciejRataj">W ten sposób i ta część została przegłosowana: budżet Ministerstwa Reform Rolnych uważam za przyjęty w całości z poprawkami p. Wł. Ostrowskiego.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#MaciejRataj">Proponuję Panom odroczenie głosowania nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej ze względu na to, że nie mogły być powielone poprawki zgłoszone w dyskusji. Ponieważ widzę dość duży i niezwykły w ostatnich czasach komplet, zawiadamiam Panów, że jutro zakończymy rozprawę i odbędziemy głosowanie ostateczne nad budżetem w drugiem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#MaciejRataj">Przystępujemy do rozprawy nad częścią 6 preliminarza budżetowego, mianowicie nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych. Jako sprawozdawca głos ma p. Czetwertyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Sprawozdanie, które Panowie powinni już mieć w rękach, ponieważ miało być na dziś wydrukowane, a muszę ubolewać, że jeszcze nie zostało szanownym Panom rozdane, zawiera bardzo szczegółowe sprawozdanie z prac Komisji Budżetowej nad preliminarzem wojska na rok bieżący, chodziło mi bowiem o przedstawienie Wysokiemu Sejmowi w tem drukowanem sprawozdaniu motywów, które skłoniły Komisję Budżetową do powiększenia budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych o poważną sumę 71 milionów zł, czyli o przeszło 11% przedstawionego preliminarza.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#SewerynCzetwertyński">Komisja Budżetowa zniewolona była wyjść z swej normalnej roli, którą być powinno zmniejszenie projektowanych wydatków, ograniczenie administracji wojska w rozbudowie zbyt szerokiej i zbyt pośpiesznej, dostosowanie wydatków do wysokości spodziewanych wpływów Skarbu, a nie, jak to uczyniła, zwiększenie brzemienia ciążących na ludności naszego Państwa świadczeń o poważną sumę, którą poprzednią wymieniłem, 71 milionów zł. Jestem zwolennikiem jasnych sytuacji politycznych i dlatego wszędzie tam, gdzie przedstawia się ona niejasno i niezrozumiale, uważam za koniecznie potrzebne taką sytuację wyświetlić, aby Wysoki Sejm, a również cały nasz myślący ogół, ten, który niezawodnie troskliwie śledzi myślą prace Sejmu, wiedział, jeżeli nie dziś, to w przyszłości, komu przypisać winę, a komu zasługę, że tak a nie inaczej się stało. Uważam za konieczne wyjaśnić tę sytuację, która mojem zdaniem dla szerokiego ogółu jest niezrozumiała, a czynię to tem pochopniej, że w tym dziwnym, niespotykanym gdzieindziej stosunku, który już nie między niektóremi grupami w Sejmie, ale faktycznie między całym Sejmem a całymi Rządem się wytworzył, trzeba, żeby szeroka opinia wiedziała, że w sprawach, dla których uchwalenia Sejm w swej większości ma jednolity program, umie on wystąpić ze śmiała inicjatywą i w miejsce zbyt często zmieniających się poglądów Rządu na kierunek jego polityki, a więc i na stosunek wydatków państwowych w poszczególnych częściach, w tem lub owem Ministerstwie, Sejm wprowadza swój program i za ciężary, jakie podwyższenie wydatków nakłada na ludność, przyjmuje pełną odpowiedzialność przed tymi, którzy mu całość sprawy narodowej wyborem do tego wysokiego zgromadzenia powierzyli. Musze wyjaśnić, że Komisja Budżetowa nie uczyniła tego pośpiesznie i lekkomyślnie, lecz po głębokiem rozważeniu wysokości projektowanych i przedstawionych jej wydatków i po przekonaniu się, że istotnie zamierzenia budżetowe, przedstawione komisji, były w niektórych działach nierealne i prowadziły niechybnie do powtórzenia historii wykonywania budżetów z lat inflacji, z lat, jak Panowie pamiętają, 1921, 1922, a nawet 1923 r., które odznaczały się wysokiemi cyframi budżetowemi i wydatkami na wojsko, ale tylko na papierze, bo wykonanie odbiegało daleko od zamiarów i cały budżet w tych latach ograniczał się do nakarmienia, jakiego takiego ubrania i jakiego takiego wyćwiczenia żołnierza. Jeżeli nad tą sprawą Sejm wówczas przechodził łatwo do porządku dziennego, to czynił to dlatego, że budżety nie tylko nie były przez Sejm uchwalane, ale nawet nie były przez Sejm rozważane i ówczesne rządy z góry, można powiedzieć, były rozgrzeszane z wszystkich kombinacji wydatkowych, na jakie wówczas sobie pozwalały. Ale obecnie, uważam, że sytuacja jest zgoła inna. Sejm za swój pierwszy obowiązek uważać powinien nie tolerowanie i niedopuszczenie do t. zw. gospodarki pozabudżetowej lub do gospodarowania w ogólnych ramach budżetowych, a nie ściśle i według pozycji, które się składają na pewną programową całość, na pewien plan rozbudowy armii na ten rok i na przyszłość przewidziany i na pewne uposażenie techniczne, jakiego ta armia wymaga. Nie mogło nie być jasne dla Komisji Budżetowej, że budżet, jaki jej był przedstawiony, albo z braku środków nie byłby wcale wykonany realnie, albo, jak to zaznaczyłem, nie różniłby się od budżetów z najgorszych lat inflacji t. zn., że w razie zmniejszenia wpływów i złego stanu Skarbu żołnierz byłby tak, jak przedtem, tylko nakarmiony i odziany, gdyby zaś stan Skarbu był pomyślny, doprowadziłoby to, jak w roku ubiegłym, do dodatkowej ustawy skarbowej, któraby dziury budżetowe zapchała i pokryła braki w niektórych pozycjach, w niektórych częściach i działach budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Ale sądzę, że Wysoki Sejm zgodzi się tu z zapatrywaniami Komisji Budżetowej, która uważa, że choćby Ministerstwo Spraw Wojskowych otrzymało w końcu roku taką samą sumę, jaką obecnie odrazu w budżecie otrzymuje, to nie byłoby mowy o wykonaniu jakiegoś określonego planu. Już wykonanie budżetu roku zeszłego, w którym mieliśmy w końcu roku dodatkowa ustawę skarbową, o tem nas przekonało, dlatego, że plan, który ministerstwo wykonywa, musi być określony z góry i jednocześnie muszą być z góry określone środki, które pozwolą ten program wykonać. Wówczas preliminarz budżetowy jest wyrazem jakiegoś określonego planu, inaczej gospodarka będzie zawsze tak jak w roku zeszłym, mniej lub więcej dorywczą, nierówno rozdzielającą środki otrzymane przedtem i otrzymane później i z tendencją nie zawsze pójścia po drodze najistotniejszych i najpilniejszych potrzeb wojska. To działanie Rządu jest w każdym razie przez dodatkową ustawę, która ponad przepisane sumy przychodzi, swobodniejsze, jest on rozgrzeszony z pewnych czynności, które w najlepszej wierze uważa za najpilniejsze, które jednak później, w wykonaniu nie przedstawiają takiego stanu rzeczy i obrazu gospodarczego, jaki Sejm w swej uchwale zatwierdził. Nasza administracja wojskowa daje i jestem przekonany, że będzie dawała w przyszłości doskonałe rezultaty, coraz lepsze rezultaty i osiągnie efekt gospodarczy wspaniały, ale jestem przekonany, że tylko w spółpracy z Sejmem, od którego otrzymuje wyraźne, szczegółowe i ścisłe zatwierdzenie planu. Im bardziej Sejm będzie wnikał w potrzeby wojska, poszczególne, a nie ogólne, a zarazem im bardziej ściśle będzie czuwał nad wykonaniem tego budżetu ściśle według zamierzonego planu, tembardziej administracja wojskowa będzie lepsza i będzie osiągała, jestem o tem przekonany, wyższy stopień gospodarki umiejętnej, prawidłowej i oszczędnej. Każda jednostka administracyjna nie jest niczem innem, jak tylko organizmem biurokratycznym i musi nim być w swem założeniu, ale życie tej komórce, właściwe tętno działania, prawidłowe napięcie jej nerwów i muskułów daje oko gospodarza, które według przysłowia konia tuczy w prywatnych przedsiębiorstwach, a w gospodarce publicznej ten gospodarz przejąć się powinien wyższą rolą, większym stopniem odpowiedzialności za niemarnowanie grosza publicznego i dlatego tej wysokiej i odpowiedzialnej roli nikomu nie można odstąpić.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#SewerynCzetwertyński">Sprawy wojskowe, obejmujące najważniejsze zagadnienia Państwa i jego bytu w przyszłości, nie mogą, zdaniem komisji i mojem zdaniem również, ulec losowi zagadnień finansowych i gospodarczych w Polsce. Dla rozwiązywania spraw gospodarczych wytworzyło się, czy też wytwarza się jakieś ponadsejmowe zgromadzenie, jedno ponadsejmowe zgromadzenie, czy też kilka ponadsejmowych zgromadzeń, w których łonie sprawy gospodarcze, sprawy finansowe jako w organie, uważanym za bardziej kompetentny od Sejmu, bardziej logicznie myślący, ale w każdym razie nie pozbawionym zainteresowania osobistego w tych sprawach gospodarczych, w ostatnich czasach nie tylko są rozważane, lecz nawet decydowane są zmiany w ustawach, które w przyszłości Sejmowi mają być przedstawione. Zdaje mi się, że nawet ostatnie rozprawy, któreśmy w Sejmie słyszeli, nad budżetem Ministerstwa Skarbu i Ministerstwa Przemysłu i Handlu są najlepszym dowodem tego stanu rzeczy. Rozprawy były może utrzymane na najwyższym poziomie znajomości rzeczy, ale były zupełnie apolityczne, z obawy pochwały albo krytyki nie wyciągnięto wskazań politycznych z działań Rządu i faktycznie nikt nie chcę przyjąć odpowiedzialności za program, który w budżecie najlepiej jest uwyraźniony, nikt nie chce przeciwstawić temu budżetowemu programowi programu własnego. Otóż nie mogę się powstrzymać od wypowiedzenia uwagi kto czytał historię naszego narodu, musiał się przekonać, że właśnie historia naszych parlamentów z czasów przedrozbiorowych uczy nas, że nie jest wypowiedziane zdanie, który Sejm z tych wszystkich złych był najgorszy, czy te Sejmy, które były zrywane jednym głosem dlatego, że ostatecznie każdy poseł miał prawo to uczynić i tak była pomyślana wolność i odpowiedzialność tych obywateli, którzy w Sejmie zasiadali, czy też te Sejmy z ostatnich lat naszych przedrozbiorowych, które nie były zrywane, ale wogóle do żadnych uchwał nie doprowadzały i żadnej politycznej myśli odbiciem nie były, ani żadnej politycznej myśli nie wykonywały. Przypomnę również, że w historii, już nie Polski, ale świata nie zaznaczono nigdy od czasu, gdy ustawodawcze ciała w Polsce, czy gdzieindziej działają, o tych parlamentach, jednomyślnie zadowalających się Piłatowem umywaniem rąk, że im poczytuje się to za zasługę wobec ojczyzny. Jeżeli to było z korzyścią, to historia zazwyczaj zaznaczała, że parlament nie odegrał roli w tej sprawie, tylko jakiś wielki mąż stanu jeżeli zaś to było ze szkodą, to historia wówczas zaznaczała, że parlament zawinił. Musimy sobie powiedzieć, że tylko te dwa rodzaje sądu może wydać historia o działalności naszej, a obawiamy się, abyśmy w razie, naturalnie, gdyby wypadek taki zaszedł, który jedni przewidują, a drudzy nie przewidują, a który może się potoczyć zmienna koleją losów, gdyby więc wypadki potoczyły się tak, jakbyśmy sobie tego nie życzyli, nie byli uznani później przez historię za współwinowajców. Nawet nasi historycy ostatnich czasów zaznaczają, bo to widocznie leży w psychologii naszego narodu, że podczas większych przesileń i w przewidywaniu większych wypadków czołowi mężowie narodu byli różnego zdania i różnych przekonań, jedni mówili tak, inni mówili inaczej, a jednak później bezstronna historia musiała ich wszystkich zaliczyć do sprawców i winowajców rzeczy, które później nastąpiły.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż sprawy wojskowe w naszym Sejmie chciałbym uchronić od losu, któremu ulegają obecnie sprawy finansowe i gospodarcze w naszym Sejmie i w naszym Rządzie. Jeżeli obawiam się wpływu tych ponadsejmowych zgromadzeń, z najbardziej nawet fachowych ludzi złożonych, dla spraw finansowych i gospodarczych, to mogę najwyżej ubolewać, że Sejm tych fachowców i poważnych ludzi nie wchłonął w siebie, a tembardziej obawiałbym się, gdyby w łonie Rządu lub specjalnie w łonie Ministerstwa Spraw Wojskowych popierane były starania grup, któreby na sprawy wewnętrznej gospodarki wojskowej pośrednio albo bezpośrednio wpływ mogły wywierać. Tylko Sejm i jego komisje, czy to budżetowa, czy morska, czy wojskowa, wogóle te komisje, które sprawami wojska się zajmują, powinne troskliwą i fachową pieczą wojsko otoczyć, jego techniczne materiałowe uposażenie, jego rozwój, jak i planową rozbudowę armii. Ta piecza, być może, że jest niedostateczna, może przez dłuższy czas będzie niedostateczna, może jest nie dość fachowa, na to powszechna zgoda i nikt nie myśli ubierać się w jakieś zasługi, których faktycznie nie ma, pod tym względem wszyscy bezwarunkowo się zgadzamy, że Sejm w wielu razach nie dorósł do swego zadania i że tu niema fachowców do zajęcia się tem. Ale wszyscy znający się na rzeczy, jakich Polska posiada pod tym względem, powinni bezwzględnie uwagi swe wypowiadać przed Sejmem, jeżeli tego wprost uczynić nie mogą przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#SewerynCzetwertyński">Uważam, że tak jak rzeczy się obecnie składają, te nasze komisje, choć z natury słabe i często zdaniem opinii publicznej nierozważne, nieodpowiednie, niefachowe, są jednak z natury swej zawsze niezainteresowane w danem działaniu. Jeżeli zaś Ministerstwo Spraw Wojskowych gromadzi fachowców w dziedzinie np. zakupów dla armii i wogóle intendentury, jak to miało miejsce przed kilku dniami na konferencji, na którą dostałem zaproszenie, jeżeli gromadzi przemysłowców, czy doradców, to muszą być zainteresowani. W każdej opinii będzie tkwił pośrednio lub bezpośrednio interes zaproszonej grupy. Na tem zebraniu, na którem byłem, rzecz prosta wyrażono opinię o możliwości dostaw wprost od producentów, opinia słuszna, ale przecież była to opinia wyraźnie jednostronna, pragnąca doprowadzić do tego, żeby te zakupy były tak, a nie inaczej robione, oświadczająca się za takim, a nie innym przebiegiem sprawy w duchu swych osobistych interesów nie na to, żeby na tem grubo zarobić, ale zawsze w obronie własnego interesu. To zawsze w zasadzie ma miejsce, a obecnie w Polsce więcej, niż kiedykolwiek. Bieg polityki państwowej potoczył się, świadomie czy nieświadomie, po linii zasady walki i obrony klasowej, obrony zawodowej, obrony interesu pod hasłem różnicy przekonań albo współpracy. Taki stan rzeczy najuczciwszych ludzi nawet upoważnia, moralnie uprawnia, żeby się organizowali, żeby tworzyć w tem ciele państwowem ciało klasowe, w niem zaś ciało zawodowe i jeszcze inne ciała zainteresowań nie dla czego innego, jak dla obrony swych zagrożonych interesów. Jak na tem wyjdzie Państwo jak to licuje z demokratycznemi hasłami Rzplitej, jak na tem wychodzi interes ogółu, co to nas obchodzi! Ale sprawa wojska nas obchodzi i nie może być tak traktowana. Pamiętam że za czasów urzędowania p. Ministra Sosnkowskiego byłem zaproszony na szereg konferencji, dotyczących przemysłu wojennego i projektów jego rozbudowy przez Państwo. Pamiętam, powiedziałem już wówczas, a to miało miejsce, zdaje się, 4 lata temu, że ani decydowanie, ani opiniowanie w tej sprawie nie powinno mieć miejsca na tak dorywczych zebraniach przez tak bardzo niefachowy organ. Przypominam np. Wysokiemu Sejmowi, że właśnie w tej sprawie, która wówczas została postanowiona, a która dziś mechanicznie pociąga za sobą wzrastające ciągle wydatki, pociąga za sobą właśnie te wielkie przedsiębiorstwa wojskowe, które Państwo buduje, bierze w swoje ręce i eksploatuje i w ten sposób monopolizuje najpoważniejsza część dostaw dla wojska, Sejm nie był zapytywany. Prawda, że to również działo się w czasie, gdy Sejm sprawami temi się nie zajmował, uważał, że zwracanie uwagi na politykę ogólną było rzeczą ważniejszą w tym czasie, ale obecnie jest stan taki, że wielkie rzeczy powstały i liczyć się musimy z faktem dokonanym, z wydatkami, które z natury rzeczy z roku na rok rosną i na które Sejm faktycznie oczu zamykać nie powinien, lecz uznać, że z chwilą, kiedy to już jest rozpoczęte, potrzeba czynić wszystko, aby wytwarzać, aby praca w tych wytwórniach szła ile możności najnormalniej. Zresztą nikogo winić tu nie należy, bo jesteśmy Sejmem, który sam powinien praw swoich własnych bronić, i nie winię p. Ministra Spraw Wojskowych. Ale właśnie dla celów praktycznych, które zaznaczyłem, a wreszcie, że nasza Konstytucja tego wymaga i że tak wymaga związek logiczny między każdym rządem i każdym sejmem, uważam, że właśnie w dziedzinie rozbudowy armii, w dziedzinie, która zawsze ma za sobą większość w Sejmie i to znaczna, w dziedzinie, która faktycznie niema sprzeciwów znacznych co do potrzeby utrzymania wojska, co do planowej rozbudowy armii, Sejm ma przedewszystkiem obowiązek praw swoich bronić i zazdrośnie strzec, aby nikt inny, żadne inne ciało, doradcze czy niedoradcze, ich nie objęło.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#SewerynCzetwertyński">W sprawozdaniu mojem na Komisji Budżetowej podkreśliłem, że specjalnie ustawodawstwo w dziedzinie wojska jest niesłychanie opóźnione. Brak podstawowych ustaw i tych wszystkich ustaw, na których wewnętrzne życie armii opierać się powinno, a wreszcie tych wszystkich, które gospodarkę wojskową organizują, regulują i ujmują w ścisłe ramy wykonawcze.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#SewerynCzetwertyński">Przed paru dniami mieliśmy przykład tego. Na tej konferencji, o której wspomniałem, gdzie omawiana była sprawa bezpośredniego zakupu zboża przez wojsko od producentów, było przedstawione sprawozdanie jednego, z naszych intendentów, wysłanego do Francji, który tam się zapoznawał ze sposobem zakupu zboża, jakie instrukcje tam służą do tych zakupów i t. d. Otóż z danych bardzo ciekawych i dokładnych, które świadczą o wybitnych zdolnościach i umiejętnej pracy tego człowieka, dowiadujemy się, że w zeszłym roku, tak samo widocznie złym dla zbiorów we Francji, jak i u nas, zmniejszono procenty wagi i powiększono procenty dopuszczalne, wilgoci w zbożu, a zarazem we Francji nie instrukcja i nie postanowienie ministra spraw wojskowych, lecz uchwała parlamentu te rzeczy zatwierdziła. Dlaczego? Dlatego, że jeżeli się dopuszcza gorsze zboże, to to zboże może być taniej kupione, może to mieć wpływ na budżet i dlatego w prawidłowo działającym organizmie parlament uważa, że to jego atrybucja, a nie innego ciała opiniującego i tylko przez jego uchwałę te rzeczy powinny być usankcjonowane. Uważam za swój obowiązek powiedzieć, że właśnie tam, gdzie praca nasza posuwa się zbyt powoli, a całe działy pracy w Ministerstwie Spraw Wojskowych powstały na zasadzie uchwał Rady Ministrów, to wobec dziwnego stosunku Sejmu do Rządu, co zresztą Komisja Budżetowa również podkreśliła, ustawodawstwo wojskowe i wyższe i niższe powinno szybszem tempem pójść naprzód i szybszem tempem powinno być przedstawione Sejmowi, aby można powiedzieć, że jeżeli to ustawodawstwo nie wyda odpowiednich rezultatów, to w tych rzeczach Sejm zawinił, a nie żeby wyszukiwać nieodpowiednich, a często zupełnie niewinnych winowajców. Uważam za swój obowiązek podkreślić to, chociaż bezpośrednio praca referenta jako taka nie dotyczy stania na straży prac Sejmu. Nie powoduję się tu ani specjalną miłością własną, ani specjalną miłością sejmową, lecz uważam ten porządek za prawidłowy, za konieczny do prowadzenia naszych prac. Nie zamykam oczu na to, że były wypadki i że prawdopodobnie będą miały miejsce wypadki, że parlamenty dezorganizują wojsko, wprowadzają do niego walki polityczne, a zresztą często nawet dla celów demagogicznych zamykają oczy na jego potrzeby i osłabiają jego zasoby.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Osiecki.)</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#SewerynCzetwertyński">Na Komisji Budżetowej właśnie przytoczyłem, jak fatalny był stosunek parlamentu do armii bezpośrednio przed wojną i jakie były uchwały parlamentu francuskiego w ostatnich latach przed wojną, jaki był brak zapasów, gdy wojna wybuchła, chociaż wielka wojna, jak to przecież teraz jest ogólnie stwierdzone, Francji bynajmniej nie zaskoczyła. Francja doskonale wiedziała o zbrojeniach się Niemiec i o tem, że wielka wojna prędzej czy później nastąpi. Rządy we Francji bynajmniej nie były uśpione i o wszystkich przygotowaniach Niemców do wojny były dokładnie powiadomione. O jednem tylko nie wiedziały, to jest o najcięższych armatach, które Niemcy posiadali, Pozatem o wszystkich przygotowaniach niemieckich Francuzi doskonale wiedzieli, a jednak groza rzeczywistości i bezpośrednie niebezpieczeństwo nie stworzyło ani w rządzie francuskim, ani w parlamencie tej woli, aby dojść do decyzji i odpowiednie postanowienia w parlamencie przeprowadzić, odpowiednie ciężary podatkowe na ludność francuska nałożyć. Istniała wówczas we Francji ta mgławica, którą, jeżeli przestudiujemy historię, często spotykamy w ciałach politycznych, które w takich właśnie chwilach, jakąś fatalną ręką przeznaczenia kierowane, umyślnie tę mgławicę wytwarzają i mimo woli zasłonę sztuczną często z frazesów, uogólnień i niedomówień spuszczają na obraz rzeczywistości. W parlamentach często zdarza się tak, że tam, gdzie obraz jest właśnie uchwytny, wyraźny i rzeczywisty, tam właśnie zgromadzenie pozbawione pewnej cywilnej odwagi spuszcza umyślnie zasłonę, ażeby nie być zmuszonem wypowiedzieć zdania o tym obrazie. I wówczas w rządzie i parlamencie we Francji zasłaniano sobie wzajemnie prawdę. Wielkie słowo, które padło nawet z tej trybuny z ust przedstawiciela Rządu o szkodliwości mówienia całej prawdy, rozbrzmiewało we Francji bardzo doniośle. I dlatego wyrwało się z ust późniejszego prezydenta rzeczypospolitej wówczas zdanie, że losy Francji często są nie w rękach zbrodniczych, ale nawet w jeszcze bardziej niebezpiecznych niż zbrodnicze, bo lekkomyślnych i niewiedzących, jak istotę rzeczy uchwycić i po męsku rozstrzygnąć. Jeżeli odpowiedzialność za ten stan rozdzielimy między sobą, między większością parlamentarną i rządami, które z tej większości wyrosną, to pragnąłbym, żeby u nas od tej odpowiedzialności, jak poprzednio, nikt się nie wymknął, ażebyśmy ją śmiało na siebie całkowicie przyjęli, nawet zwalniając od niej Rząd, który jest tylko de nomine odpowiedzialnym, ponieważ do odpowiedzialności nawet nie bywa pociągany. A ponieważ ten stan rzeczy coraz bardziej się uprawnia i sądzę, że do tego myśmy się przyzwyczaili, dlatego pragnąłbym, żeby w sprawach wojskowych, właśnie, w sprawach wojskowych dla nas najbliższych, w sprawach najbardziej ciążących nam na sercu, w najbardziej pilnych, żeby Sejm, korzystając z tej większości, która dla spraw wojskowych jest w Sejmie zawsze do uzyskania, odpowiedzialność tę na siebie wziął i odpowiedni program prac wojskowych rozbudował i śmiało w tym kierunku prace swoje prowadził.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#SewerynCzetwertyński">Muszę też wspomnieć właśnie w tem miejscu o postanowieniu Rządu, które świadczy, że właśnie w tej sprawie podzielała, że wzmianka o zrzeczeniu, a nie powinien był przekraczać ich, nie dlatego, że prawnie nie był do tego upoważniony, ale dlatego, że dla spraw wojskowych ma zawsze większość w Sejmie i zrozumienie dla potrzeb wojskowych. Chcę tutaj zaznaczyć — i sądzę, że chyba Komisja Budżetowa nie uzna tego za przekroczenie moje, jako referenta jej, bo rzecz ta zaszła po zakończeniu prac w Komisji Budżetowej, zresztą stanowisko moje, podkreślane kilkakrotnie, w tej sprawie podzielała — że wzmianka o zrzeszeniu się przez Polskę ostatniej 100 milionowej raty z przyznanych Polsce kredytów francuskich, która była ogłoszona w pismach, jest postanowieniem, które mojem zdaniem nie powinno być w ten sposób dokonane, jak zostało dokonane. Rzecz ta przeszła przez ciała ustawodawcze i zresztą jest związana ściśle z budżetem wojskowym, jak już zaznaczałem kilkakrotnie i zaznaczałem, że wydatki z kredytu francuskiego zazębiają się wzajemnie z wydatkami budżetowych sum. Często nawet utrudniają sprawozdanie z wydatków budżetowych referentowi. I dlatego nie poruszam tej sprawy in meritum, ponieważ jej nie znam być może, że postanowienie takie jest w pewnej mierze usprawiedliwione, być może, że spowodowane zostało względami natury politycznej, ale uważam, że jeżeli już nie cała opinia publiczna, to w każdym razie Sejm powinien znać dokładnie wszystkie motywy, któremi Rząd się kierował, ażeby nie był w tej mierze zaskoczony i nie przypuszczał rzeczy może zupełnie nieusprawiedliwionych. Jeżeli to zostało spowodowane potrzebą jakiegoś gestu Polski wobec Francji, potrzebą wzmocnienia opinii o finansowym stanie Polski przed opinią zagraniczną, to uważam, że to pociągnięcie jest najzupełniej chybione, jeżeli naturalnie to było tym powodem, zastrzegam, że istotnych powodów nie znam, starałem się po części o tem się dowiedzieć, ale dokładnych wiadomości otrzymać nie mogłem. Uważam, że jeżeli to zostało podyktowane jakimiś względami polityczno-finansowemi, to ono było najzupełniej chybione. Byłem w Paryżu, kiedy ta wiadomość nadeszła, przyniosła ona raczej polityczną szkodę, niż jakąkolwiek lepszą opinię, którą w ten sposób chciano wywołać. We Francji uważano to tylko za piękny gest, nawet tak zostały zatytułowane artykuły, które w tej mierze czytałem. Muszę powiedzieć, że o Polsce wogóle pisze się i wyraża się niesłychanie górnolotnie. Najczęściej we wszystkich artykułach, dotyczących Polski, wyraża się w sposób górnolotny, jakby się mówiło o rzeczy bardzo odległej, jakby się mówiło o ks. Józefie Poniatowskim, o odsieczy wiedeńskiej czy o innych rzeczach, które narazie nie wpływają i w najbliższym czasie wpłynąć nie mogą na ukształtowanie się politycznych spraw w Europie.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#SewerynCzetwertyński">I dlatego uważam, że te pociągnięcia, które spraw polskich nie sprowadzają na realny grunt myślowy, na polityczny grunt nowoczesnej polityki polskiej, dla których niema w Polsce poważnego miejsca, uczynione być nie powinny.</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#SewerynCzetwertyński">Na Komisji Budżetowej również wyrażałem kilka razy zdanie, że t. zw. wogóle towarowe pożyczki, albo t. zw. pożyczki z towarowym serwitutem, które mamy niestety u nas w kraju, uważam za ciężkie i że jeżeli otrzymać innych nie można, to naturalnie na tych poprzestać musimy, ale gdybyśmy mieli takie pożyczki otrzymać w dziedzinie dostaw wojskowych — to raczej wołałbym się tych pożyczek zrzec, niż z nich korzystać. Dostawy wojskowe są rzeczami zbyt rozmaitemi, zbyt godzącemi w interesa poszczególnych grup, o których dowiadujemy się dopiero po pewnym czasie, że pomiędzy taką a taką organizacją, albo pomiędzy takiemi niby bezinteresownemi pożyczkami a późniejszemi dostawami zachodzi jakiś nieuchwytny związek. I dlatego właśnie w sprawie specjalnie dostaw towarów zagranicznych i szukania nowych dróg, skąd te rzeczy moglibyśmy otrzymywać, wojsko powinno być niesłychanie ostrożne.</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#SewerynCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Powiedziałem już, że uwag powyższych nie dyktuje ambicja. Sądzę, że właściwa i rozumna współpraca polega przedewszystkiem nie na frazesach o armii, lecz na właściwym podziale ról współpracy nad armia. W tej sprawie niema mojem zdaniem mniejszej i większej roli. Współpraca ta nie jest też „romansem” mówiono o tem niedawno i podejrzewano p. Ministra Wojny o romans z jedną czy dwiema grupami politycznemi. Otóż romansu tego nie było, zdaje się, że nikt tego twierdzić nie może. Romans taki nie był prowadzony w naszej budżetowej pracy,...</u>
<u xml:id="u-41.13" who="#komentarz">(Głos: Romans się robi na uboczu.)</u>
<u xml:id="u-41.14" who="#SewerynCzetwertyński">... a tam naturalnie, gdzie romansu niema, tam niema bohatera, któremu przypadła taka czy inna rola.</u>
<u xml:id="u-41.15" who="#komentarz">(Głos: Ale czasami są skutki.)</u>
<u xml:id="u-41.16" who="#SewerynCzetwertyński">Uważam, że nasza sejmowa współpraca z Rządem odbywa się bez rozgłosu i bez propagandowej szaty, która coraz bardziej w działaniach i wystąpieniach Rządu jest jakby nieodłączną towarzyszką. Nie przeczę, że jest ona często potrzebna, ale twierdzę, że jej wartość i znaczenie jest bardzo często znacznie przeceniane, a mojem zdaniem właśnie dla umysłowości polskiej, która jest skłonna do rozgłosu, która lubi rozgłos, jest ona niebezpieczną bronią. W zasadzie więc żadna propaganda, żaden rozgłos nie zastąpi tej cichej, fachowej pracy w komisjach sejmowych, jeżeli zrobimy wszystko, co powinniśmy dla wojska uczynić, wówczas pochwalimy się tem wojskiem, wówczas, gdy rzeczywiście będzie ono takie, na jakie Polskę stać, jakie w Polsce być powinno.</u>
<u xml:id="u-41.17" who="#SewerynCzetwertyński">Mojem zdaniem przedstawiony Komisji Budżetowej projekt budżetu uwypukla bardzo wyraźnie, że chodziło Rządowi o zbliżenie cyfrowe do budżetu zeszłorocznego. W zeszłym roku budżet wynosił 636.330.630 zł, w tym roku została zapreliminowana suma 640.000.000. Faktycznie chodziło głównie o to, aby cyfry budżetu zeszłorocznego i tegorocznego były ile możności zbliżone. Tak powinno być istotnie, wydatki nasze muszą dojść do pewnej cechy stałości, musi wreszcie być opracowana norma stała z roku na rok niezmienna. To co powiedział tu p. przewodniczący Komisji Budżetowej, że na przyszły rok bezwarunkowo Komisja Budżetowa musi prędzej zakończyć swoje prace, naturalnie wówczas tylko będzie możliwe, jeżeli te budżety materiałowo nie będą odbiegały jeden od drugiego, tak, że faktycznie będzie można porównać tylko zmiany, zaszłe z roku na rok i o tych zmianach wypowiedzieć się, czy są potrzebne. Ale tak, jak jest teraz, jak było w roku bieżącym, że cyfrowo wprawdzie się zbliżały, ale materialnie budżet się niesłychanie różnił jeden od drugiego, przynajmniej w niektórych działach, nie dziwnego, że praca sprawozdawcy była bardzo ciężka i Komisja Budżetowa budżetowi wojskowemu musiała poświęcić więcej pracy. Uważam, iż właśnie z powodu, że materialnie różnice zostały pokryte, komisja musiała dojść do przekonania, biorąc pod uwagę właśnie ofiary, jakie budżet 1925 r. czyni w porównaniu z r. 1924, że była to faktycznie ofiara wojska na rzecz Skarbu i że molochem, pożerającym własne dziecko, okazało się nie wojsko, lecz Skarb,...</u>
<u xml:id="u-41.18" who="#komentarz">(Głos: Wylać Grabskiego.)</u>
<u xml:id="u-41.19" who="#SewerynCzetwertyński">... nie wojsko, które niby to miało trwonić zasoby Skarbu, lecz właśnie Skarb, który na swą korzyść chciał pewne rzeczy poświęcić przynajmniej w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-41.20" who="#SewerynCzetwertyński">Rzecz prosta, że podczas gdy komisja rozważała budżet wojskowy, ceny jeszcze podskoczyły i dlatego dysproporcja między wydatkami 1924 r. a 1925 stała się o wiele większą, niż była wówczas, gdy budżet przechodził przez Rade Ministrów, ale komisja musiała zauważyć, że już wówczas, gdy budżet przechodził przez Radę Ministrów, istniała pewna dysproporcja, już wówczas wykonanie budżetu roku 1925 wedle ilości na rok 1924 określonej było niemożliwe, chociażby z tej prostej przyczyny, że już wówczas była dodatkowa ustawa, która dodała dość znaczną sumę, podniosła budżet wojskowy przecież na 690 milionów złotych, czyli że wówczas było zupełnie wiadome, że budżet, na który musiano wydać 690 milionów zł, za 640 milionów zł przy dalszej zwyżce cen w żaden sposób nie mógł być wykonany. P. Minister Spraw Wojskowych rzeczywiście oświadczył na komisji, że tę ewentualność przewidywał, przed nią się zastrzegł przed p. Ministrem Skarbu i ten ostatni uczynił mu obietnicę dodatkowej ustawy, jednakże komisja uznała to, jak już przedtem zaznaczyłem, za drogę niewłaściwą i postanowiła odpowiednią zwyżkę odrazu wprowadzić do budżetu. Dokonane to zostało po naradzie, jaką przewodniczący Komisji Budżetowej miał z Ministrem Spraw Wojskowych i Ministrem Skarbu. Po tej naradzie p. Minister Skarbu niespodziewanie łatwo i faktycznie bez sprzeciwu zgodził się na dodatkową sumę 75.600 zł, właśnie na tę sumę, o którą Komisja Budżetowa powiększyła wydatki na wojsko. Nie wiem, jakie jest zdanie Komisji Budżetowej, ale uważam tu za słuszne powiedzieć, że osobiście wołałbym, aby się p. Minister Skarbu nie zgodził, wołałbym, aby oponował i przekonał komisję, że wydatki te są nadmierne, tak, jak uważał p. Minister parę miesięcy temu, że nie ręczy za ich pokrycie, jak to czynił parę miesięcy temu, i żeby uzasadnił stanowisko, jakie zajął, przeznaczając Ministerstwu Spraw Wojskowych 640.5100.000 zł, stanowisko, które faktycznie było nakazem dla Ministerstwa Spraw Wojskowych i któremu Ministerstwo Spraw Wojskowych było posłuszne. Powtarzam, że wołałbym, ażebyśmy w Komisji Budżetowej spotkali się ze sprzeciwem Ministra Skarbu i żebyśmy musieli przeprowadzić to, co Komisja Budżetowa uważała za słuszne, t. zn. postawić budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych na pierwszem miejscu i jeżeli nie można dodatkowych sum uzyskać na pokrycie, zmniejszyć inne budżety Państwa. W ten sposób przekonanie Komisji Budżetowej byłoby się jeszcze bardziej wyraźnie zaznaczyło. Wiemy przecież powszechnie, że nawet wzrastające wydatki Ministerstwa Spraw Wojskowych nie są żadnem specjalnem zbrojeniem się, zostało to wyjaśnione w roku zeszłym. Na Unii międzyparlamentarnej, w której uczestniczyłem, w obradach nad rozbrojeniem przekonałem się, że co do tych wydatków na wojsko opinia parlamentarna innych państw europejskich jest zgodna i zbliżona do istotnego stanu rzeczy, usprawiedliwia nasze wydatki wojskowe, wiedząc, że one spowodowane są brakami dawniejszemi, pustkami dotychczasowemi, brakiem zapasów i tym nieszczęśliwym sąsiadem, którego posiadamy na wschodzie.</u>
<u xml:id="u-41.21" who="#komentarz">(Głos: A na zachodzie lepszy?)</u>
<u xml:id="u-41.22" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego nie byłoby to żadnym specjalnym okrzykiem przyjęte, chyba tylko przez tych, którzy wszędzie widzą dziurę w całem, ale nie przez poważną opinię, gdybyśmy podwyższyli wydatki na wojsko ze szkodą innych ministerstw. Nawet ten wysoki nasz procent wydatków wojskowych, który nas straszył w roku zeszłym i który stale kieruje naszemi oszczędnościami, ażeby zejść do normy przyjętej w innych państwach, nie przedstawia się bynajmniej groźnie. Każdy mówi: przecież nie chodzi o procent, chodzi o to, że w obecnym czasie każde państwo, tembardziej Wasze musi uważać sprawy wojskowe za najpilniejsze przecież Wy macie oczy otwarte na istotne niebezpieczeństwo, jakie Waszemu Państwu grozi. Te rzeczy słyszałem wypowiedziane i przez przyjaciół i przez nieprzyjaciół naszych. Tembardziej takie wydatki na wojsko, które mają usprawiedliwienie w oczach obcych, powinne znaleźć usprawiedliwienie w oczach naszych. Rzeczywiście muszę powiedzieć, nie chcę tu być złośliwym, ale takie porównanie mi się narzuca. — że forma, w której ta zgoda między p. Ministrem Spraw Wojskowych a p. prezesem Komisji Budżetowej nastąpiła po bardzo krótkiej wymianie zdań, była tego rodzaju, że poprostu wkładała w usta końcowe odezwanie się Słowackiego do Mickiewicza, kiedy mówił do niego: „Bądź zdrów — a tak się żegnają nie wrogi, lecz dwa na słońcach dwóch przeciwnych — bogi!” Muszę zaznaczyć, że budżety wojskowe po wojnie we wszystkich prawie krajach Europy mimo ogólnego ich powiększenia w stosunku do innych, spotyka prawie ten sam los, co u nas, to jest że nie wywołują sprzeciwu w żadnym parlamencie, że zgromadzenia narodowe nie okazują nigdzie tendencji do ich obcinania i zwalczania, odwrotnie, nawet istnieje tendencja do ich powiększenia: bądź co bądź wymagania wojska wszędzie są uważane za słuszne i nigdzie niema zażartej walki o ich zmniejszenie, jak to było przed wojną. Zniknęły te silne i głębokie różnice, jakie pewne grupy polityczne zaznaczały jako punkt wytyczny swego programu politycznego wobec wojska. Grupy polityczne, zwalczające się na innych polach zarówno pod względem przekonań politycznych, jak i w charakterze reprezentacji interesów, dążące do dojścia do władzy i sprawowania rządów, w niczem nie różnią się, o ile chodzi o stosunek do wojska. Przypominam, że Mac Donald, gdy po swym poprzedniku objął rządy, cały program marynarki i lotnictwa utrzymał w mocy. To samo uczynił Herriot, gdy objął rządy po Poincare, w niczem budżetu wojska nie zmienił. Sprawozdawca budżetu wojskowego, należący do lewicy francuskiej, wyraża się temi samemi słowami o potrzebach wojska we Francji, co jego poprzednik, należący do prawicy. To samo w Niemczech. Myli się ten, kto przypuszcza, że zapatrywania socjalisty czy nacjonalisty w Niemczech na Reichswehrę albo na jakąkolwiek inną organizację wojskowa różnią się w czemkolwiek. Mogę Panom przytoczyć, że w Luksemburgu, gdzie uczestniczyłem w konferencji rozbrojeniowej, przedstawicielstwo Niemiec składało się z trzech osób: z nacjonalisty, centrowca i przedstawiciela lewicy i wszyscy trzej mniej więcej temi samemi słowami uzasadniali, że obecnie policja musi być zupełnie inaczej zorganizowana, niż dotychczas w Europie, że zadania jej są szersze. Uważają oni, że to, co było zasadą dawnej policji, że policja może użyć broni tylko w obronie własnej, powinno należeć do przeszłości, w przyszłości policja powinna mieć samochody pancerne, a na tych samochodach ułożone karabiny maszynowe, dlatego, że to wspaniały robi efekt, są to słowa socjalisty — gdy te samochody pancerne wjeżdżają w zbuntowany tłum. Oprócz państw skandynawskich, które wogóle w psychice swej straciły zrozumienie istoty i celów wojska, gdzie wojsko stało się faktycznie parodią, dlatego, że państwa te przeszło sto lat nie prowadziły wojny, cały świat pozostały niezmierną wagę przywiązuje do wojska, potrzeby tego wojska, naturalnie w granicach możliwości państwowych, szeroko są uwzględniane i dlatego państwa teraz, mniej więcej w dwa lata po wojnie, po r. 1922 i 1923, kiedy ponosiły mniejsze wydatki, na co wpłynęły przeważnie względy finansowe, obecnie wszystkie zwiększyły wydatki na wojsko i z roku na rok je powiększają. Naturalnie, że gdzieś, coś, lub ktoś jest tego przyczyną, nic bez przyczyny się nie dzieje. Coś stanowi ten pierwszy podmuch, który później tę wielką falę zbrojeń po całej Europie rozlewa, ale to coś, ten ktoś jest nieuchwytny. Naturalnie w znacznej mierze jest to brak zaufania między państwami wrogiemi, a tembardziej wrogi stosunek nawet między państwami niedawno sprzymierzonemi, a pozatem — i to mogę tu śmiało stwierdzić, ponieważ miałem możność rozmawiania z przedstawicielami parlamentów — ogólny lęk przed tym nowym nieprzyjacielem, który działanie swe zaznaczył na całym świecie, którego świat cały jest polityczną areną i który groził już nie hegemonią, nie, jak dawniej, niewolą, lecz destrukcją cywilizacyjnego i materialnego dorobku narodów, jest głównym powodem, że wszystkie Państwa się zbroją, nie dlatego, żeby się obawiały bezpośredniego natarcia na nie, ale te same państwa Europy, które są solidarne w ocenie tego niebezpieczeństwa, w potępianiu metod działania i sposobów walki i programów sowieckiej Rosji, jednakże podejrzewają siebie nawzajem, że w razie jakiegoś zbrojnego konfliktu sprowadzą ją jako sojuszniczkę i za pomocą tego sprzymierzeńca mogą zwyciężyć i sprawę wygrać. W tem tkwi istota tego wyścigu w zbrojeniach inaczej tego nie można sobie wytłumaczyć, nie można zrozumieć, że czy to będą faszystowskie Włochy, czy konserwatywna Anglia, czy radykalizująca obecnie Francja, czy w niewyraźnej sytuacji postawione obecne Niemcy, wszystkie mniej więcej w jakimś stosunku do tego czerwonego mocarstwa stoją i stać pragną, aby w razie jakiegoś konfliktu, może nie na kontynencie Europy, lecz daleko w koloniach angielskich, czy francuskich, np. w Marokku, jak to np. niedawno zaszło, wiedzieć przynajmniej, co ono czynić zamierza, aby w razie jakiegoś konfliktu, który może doprowadzić do wielkiego pożaru, być ile możności dobrze przygotowanym. A wreszcie, proszę Panów, co jest przyczyną naturalną zbrojenia się wszystkich państw? To, żeby mieć wpływ polityczny, a wpływ polityczny może mieć państwo, które albo ma pełny skarb, to znaczy pełny dla siebie i dla obcych, albo państwo, które jest wojskowo bardzo silne, a obecnie tak się stosunki w Europie układają, że łatwiej mieć silne wojsko, niż pełny skarb. I dlatego państwa, żeby stworzyć silną polityczną podstawę, wybierają co łatwiejsze, to znaczy rozbudowę wojska, nawet kosztem skarbowości, ponieważ uważają, że ta rzecz, przynajmniej na razie, w żadnem ze wspomnianych większych państw europejskich nie da się uzyskać.</u>
<u xml:id="u-41.23" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Wolimy i skarb i wojsko.)</u>
<u xml:id="u-41.24" who="#SewerynCzetwertyński">Teoretycznie można sobie życzyć bardzo wiele. Powiedzieli Panowie, że to błędne koło, rzeczywiście to było i zawsze będzie błędnem kołem i dopiero właśnie wojna wprowadza światło i to błędne koło przerywa okazało się, że przerywa je na bardzo krótko, bo obecnie już znowu jesteśmy w błędnem kole, z którego wyjście jest niesłychanie trudne.</u>
<u xml:id="u-41.25" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż uważam, że w tym wyścigu, w którym naturalnie jest i Polska, ta Polska nie powinna ubiegać się ani o pierwsze, ani o drugie miejsce, nawet nie powinna ubiegać się wogóle o żadne miejsce na czele wyścigu, ale uważam, że tak samo, jak w wyścigu konnym współubiegające się konie powinny mieć pewną klasę, bo inaczej nie mogą być dopuszczone do tego wyścigu, i Polska musi mieć wojsko, które ma pewną nowoczesna klasę, a nie może mieć wojska, jakie miała dawniej, wojska, o którem dziadunio śnił, panna marzyła, a dziecko się bawiło. Polska musi mieć nowoczesne wojsko.</u>
<u xml:id="u-41.26" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Szlacheckie!)</u>
<u xml:id="u-41.27" who="#SewerynCzetwertyński">Nie żadne szlacheckie, lecz takie, które się składa ze wszystkich części naszego społeczeństwa, bo wszędzie jest wojsko postawione na demokratycznej zasadzie powszechnej służby i tak na tę sprawę wszyscy się zapatrują. Musze zaznaczyć jeszcze raz, zaznaczyłem to już na Komisji Budżetowej, również powiedziałem to w sprawozdaniu komisji, ale zaznaczę po raz trzeci, że właśnie, jeżeli w tym wyścigu wojsko musi mieć odpowiednią klasę, jeżeli musi mieć nowoczesną organizację, jeżeli to wojsko ma spełniać to zadanie, jakie wojsko spełnia gdzieindziej, to jest obronę granic, to musi być tak samo uposażone, tak samo zaopatrzone, tak samo wyćwiczone, musi być tą samą organizacją, jaką gdzieindziej nazywają wojskiem i dlatego odwrotnie wojsko musi od społeczeństwa wymagać tego samego, czego się wojsko domaga gdzieindziej. Jeżeli gdzieindziej sumy te liczą się na miliardy i setki milionów, to niemożliwe, z chwilą, gdy opinia publiczna i większość Sejmu idzie w tym kierunku, aby wojsko rzeczywiście uposażyć, żeby w Polsce wojsko można utrzymać jakaś fikcją pieniędzy. Rząd bezwarunkowo, dotychczas trzymał się zasady, że wojsko trwoni pieniądze i jeżeli mu dać mniej, to i tak zrobi to, co potrzeba. To fantazja. Wogóle jest fantazją i mrzonką, że można coś zrobić za nic, że można coś kupić za pół ceny, za pół darmo, zrobić mniejszemi siłami robotników. To zupełnie wykluczone. Chciałbym to nazwać, jeżeli nie fantazją, to marzeniem, którego zarówno, przedstawiciele Rządu, jak i opinia sejmowa powinni się wyrzec.</u>
<u xml:id="u-41.28" who="#SewerynCzetwertyński">Następnie, proszę Panów, uważam, jak to w roku zeszłym mówiłem, że żaden minister wolny nie może mieć ani półrocznego, ani rocznego programu, można mieć raczej program finansowy krócej terminowy, ale wojsko musi mieć program szeroko rozbudowany, który z roku na rok musi być wykonywany. Żaden rząd polityki państwowej, właśnie w dziedzinie wojska, dorywczym programem z dnia na dzień wykonać nie może. Każdy rząd musi być świadomy nie tylko dzisiejszego wydatku, ale i dalszego ciągu tego wydatku. Każde rozumne i przewidujące państwo nawet inne wydatki odłoży, dopóki te najpilniejsze wydatki na wojsko nie będą wszystkie dokonane. Uważam, że jest frazesem taka rzecz, jaka była wypowiedziana, zdaje się 1 1/2roku temu przy objęciu ministerstwa przez obecnego Ministra Spraw Wojskowych, że przy okrojonym budżecie minister nie może odpowiadać za bezpieczeństwo państwa. Nie jest rzeczą Sejmu od Ministra wymagać poręczenia bezpieczeństwa państwa, bo sami od siebie takiego poręczenia, ani wymagać, ani uzyskać nie potrafimy, ale naodwrót, nie jest frazesem, że osiągniecie pokrycia potrzeb armii wewnątrz kraju, czyli tak zwana samowystarczalność, jest koniecznością. To musi być, nie za rok i nie za dwa, ale w program budżetu naszego wejść musi. Zapasy mobilizacyjne muszą być wzmożone, odnowione i uzupełnione. Wojsko bez możności materiałowej mobilizacji nie jest wojskiem, jest tylko zabawką. Bez uprzemysłowienia kraju, bez polityki gospodarczej, któraby zapewniła rozwój przemysłu, również niema możności prowadzenia wojny. W najbliższej wojnie, z góry można powiedzieć, nie to państwo, które będzie ilościowo słabsze, lecz to, które będzie posiadało słabszy przemysł, już nie tylko słabszy przemysł wojenny, lecz wogóle przemysł, wojnę przegra. Wreszcie musi być powiedziane, że wojsko musi posiadać autorytet w społeczeństwie, musi się cieszyć sympatią i uznaniem, ażeby w razie konfliktu mogli mu być wszyscy wierni i posłuszni. To nie są jakieś moje aksjomaty, są to rzeczy, które dziś wobec rozmaitych prób demoralizacji wojska, jakie swoją drogą są czynione, stawia się na pierwszym planie i z ust nie tylko wybitnych wojskowych, lecz także wybitnych polityków słyszałem: Jeżeli u was wojsko posiada autorytet, jeżeli jest na pewnym poziomie w ogólnem uznaniu całego społeczeństwa, to brońcie tego jak świętości; przekonacie się, że w razie gdyby pod tym względem zaszły jakieś zmiany, jak to są czynione próby, to będziecie mieli niesłychane trudności, będziecie mieli o wiele kosztowniejsze wojsko i wszelkie próby innej organizacji, innego sposobu tworzenia kadr, inna ustawa o powszechnej służbie wojskowej nic nie pomogą pod względem oszczędności, jeżeli ta zasada nie będzie uszanowana.</u>
<u xml:id="u-41.29" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż, mojem zdaniem, z tych założeń wypływa sam przez się plan potrzeb wojska i pokrycia ich w formie planu budżetowego na czas dłuższy. Plan tych potrzeb zgóry w postaci budżetów rocznych trzeba i można ułożyć, dlatego, że tylko takie właśnie budżety, na dłuższa metę ułożone, umożliwiają i okazują, co można w budżetach zmniejszyć, co można z roku na rok odłożyć, co można ograniczyć, aby jednak ciągłość była stale utrzymana. Takie główne wytyczne powinne być postawione przez ludzi, organa i organizacje, które mają budować przyszła siłę Polski, i stworzyć warunki nieodzowne dla jej dobrobytu. Z pośród ludzi niefachowych tylko ten, kto pragnie ludziom mydlić oczy, będzie się zastanawiał nad tem, że właśnie taki karabin w wojsku będzie potrzebny, że taki silnik jest wynaleziony i że ten silnik, a nie inny, powinien być na płatowcu umieszczony, albo będzie gwałtował, że taka potrzebna jest, taka, a nie inna, organizacja armii, taki skład dywizji piechoty, bo przecież w Belgii, we Francja jest inny, więc taki i w Polsce jest potrzebny. To są rzeczy małostkowe i takie naturalnie musza być rozpatrywane, ale właśnie w sferach czysto technicznych, fachowo wojskowych, a nie w ciele tak zorganizowanem, jak nasz Sejm. Sejm, jak mówię, jeżeli potrafi ustalić główne linie wytyczne organizacji naszej armii i dopilnować, żeby te linie wytyczne były ciągle utrzymane, żeby nie były wogóle zmieniane, to już fachowo to uczyni i dokona tej wielkiej roli, jaka Sejmowi przystoi.</u>
<u xml:id="u-41.30" who="#SewerynCzetwertyński">Ponieważ na całym świecie starają się zwiększyć budżety wojskowe, a powiększenia te naturalnie są wywołane droższem obecnie uposażeniem wojska, to naturalnie starają się zmniejszyć koszta, przez tańszą organizację służby, tańszą naukę żołnierza i sam nawet wypowiedziałem przed 2 laty zdanie, że bez zmiany systemu służby, a bez jakiejś nadzwyczajnej pożyczki, któraby odrazu zapełniła te nasze braki i luki nie zdołamy znieść ciężarów wojskowych, które z tego zadłużenia wynikają. Otóż w tym kierunku zmiany organizacji wojska poszła wielka intensywna praca prawie we wszystkich krajach Europy i obecnie mamy już pewne rezultaty. Te rezultaty nie są świetne, są raczej złe. Belgia przechodzi pewien kryzys wskutek wprowadzenia krótszej służby wojskowej. Projekty wprowadzone do parlamentu francuskiego przez poprzedni rząd, zostały przez najwyższą radę wojenna odrzucone, a obecny gabinet francuski, choć do poprzedniego bardzo zbliżony, napowrót ich nie wniósł. Są zdania, które pragną przekonać opinię publiczną, że Niemcy są bardzo bojowi i że przedstawiają jednak bardzo groźną siłę. W dzisiejszej Polsce Zbrojnej czytałem notatkę, że czeskie pismo zaznacza, że Niemcy wydają w roku bieżącym więcej, niż przed wojną, niby na stutysięczną armię. Nie wiem, czy te cyfry są ścisłe, ale w każdym razie co do Niemiec trzeba się starać, żeby w Polsce zapanował prąd prawidłowszy i prawidłowsza ocena rzeczywistej siły Niemiec. Tak nerwami się kierować w sprawie siły zbrojnej Niemiec, jak to się dzieje we Francji, Polacy nie mają potrzeby, bo sąsiadując z Niemcami i walcząc z nimi przez wiele lat, lepiej ich znać powinni; bez nerwowości powinniśmy oceniać, co przedstawia siła militarna Niemiec. Otóż uważam, że siła militarna Niemiec trwa póty, dopóki są ci starzy żołnierze niemieccy, te dawne kadry żołnierzy niemieckich. Nie system stosowany w Niemczech jest groźny, lecz to tylko, że w ten system wchodzą wyłącznie starzy żołnierze, którzy całą wojnę przeszli. Oni ożywiają armię i są kierownikami, opiekunami tych wszystkich organizacji wojskowych. Trzeba przeczekać, aż te kadry starych żołnierzy, którzy wojnę przeszli i całe już doświadczenie na sobie zdobyli, powoli wymrą i na ich miejsce wejdą nowi, wówczas dopiero przyjdzie czas na ocenę rzeczywistej wartości, nie siły Niemiec, lecz siły systemu niemieckiego jako takiego, aby się przekonać, że nie jest on możliwy do zastosowania u nas.</u>
<u xml:id="u-41.31" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Ale jak oni przed śmiercią zechcą jeszcze wojnę zrobić?)</u>
<u xml:id="u-41.32" who="#SewerynCzetwertyński">Nabrałem przekonania, że taka zmiana systemu służby specjalnie u nas w Polsce — to już jest nieszczęście Polski — natrafia na trudności. Nie będę się bliżej rozwodził nad tem, jakie to trudności, ale faktycznie, jeżeli bliżej wejdziemy i przekonamy się, jaką ilość wojska stałego powinniśmy posiadać w razie mobilizacji na zabezpieczenie granic, to choćbyśmy zmienili system odbywania służby wojskowej, jaki jest obecnie, poniżej ilości żołnierza, jaką posiadamy, zejść nie będziemy mogli, czyli że cały efekt oszczędnościowy będzie żaden, a raczej będzie podniesienie się wydatków wskutek potrzeby utrzymywania większej ilości podoficerów i większej ilości zawodowych żołnierzy.</u>
<u xml:id="u-41.33" who="#SewerynCzetwertyński">Tem mojem sprawozdaniem uzupełniam to, co jest w sprawozdaniu drukowanem, dlatego tych części, które tam są obszernie omówione, tu bliżej nie omawiam. Chciałbym jeszcze zająć stanowisko co do przemysłu wojennego. To, czego prywatne siły dokonały, a co się może w opinii publicznej przedstawia jako rzecz mała, stanowi dla naszych warunkowi bardzo dużo. Niewielkie to przedsiębiorstwa, ale jest ich sporo, jest to zaczątek, a łatwiej jest zaczątki rozwijać, niż tworzyć od nowa. Nie mam dość słów, aby przedsiębiorstwa te polecić troskliwej opiece Ministerstwa Spraw Wojskowych. Chciałbym to podkreślić dlatego, że w naszym kraju hasła walki, niestety, wciąż jeszcze rozbrzmiewają, często i Rząd obecny jeszcze wygłasza zasadę walki pomiędzy obywatelami danego kraju, między Rządem a dostawcami, miedzy Rządem a obywatelami i t. p., a nawet zasada taka w szeregu ustaw ma usankcjonowanie, objawia się to w systemie kar. Kara jest znana w języku polskim jako pojęcie kary za przewinienie. Otóż to, co jest u nas utrzymane jako kara, bywa stosowane nie za jakieś przewinienie, lecz jest jakoby nieodłączną częścią każdej naszej ustawy. W naszym budżecie wojskowym dochód z procentów stanowi ni mniej ni więcej tylko milion złotych; w żadnym budżecie państwowym nie znajduje się, żeby rząd wykazywał dochody z tak mętnego i z tak chyba niepewnego źródła, jak z tytułu kar.</u>
<u xml:id="u-41.34" who="#komentarz">(Głos: Ale co robić z takimi dostawcami?)</u>
<u xml:id="u-41.35" who="#SewerynCzetwertyński">Uważam, że jest to gorzej, że ten właśnie sposób, który nazwałbym półdzikim i półdziecinnym, nie tworzy nigdy ani moralności podatkowej, jeżeli chodzi o podatki, ani punktualności w dostawach, lecz utrzymuje nadal ten rozłam, jaki prawodawstwo nasze między wszystkimi prawie obywatelami stale wytwarza i dalej utrzymuje. Administrację wojskową z jej dostawcami właśnie dlatego, że trudnią się przemysłem wojskowym, powinna cechować forma współpracownictwa szeroko pojętego, to jest cicha, lojalna i uczciwa współpraca, podejmowana przecież nie dla jakiegoś prywatnego interesu dostawcy czy przedsiębiorcy, lecz dla dobra całego kraju, dla korzyści nas wszystkich. I dlatego cieszyłbym się, gdyby przyszłe nasze kontrakty wojskowe tą drogą poszły, ażeby na miejsce tej spekulacji, którą obecne kontrakty wywołują a dobrobytu nie stwarzają, które od czasu do czasu większe zyski dają, ale w zasadzie nigdy dobrobytu nie tworzą, bo zyski ze spekulacji płynące w żadnem państwie dobrobytu nie stworzą, ani korzyści na dłuższą metę nie przyniosą, wprowadzono zasadę normalnych zarobków, normalnych dochodów i wówczas wojsko najlepiej będzie obsłużone, a prawdopodobnie najtaniej, najoszczędniej i najpunktualniej dostawy swe zabezpieczy. Najlepsze kontrakty zawierają się przez podanie sobie ręki; w Anglii kontrakty polegają na podaniu sobie ręki, nie spisuje się żadnych warunków umowy. Naturalnie, instytucja państwowa publiczna musi mieć te warunki spisane na papierze, rzecz prosta, ale nie może być mowy, ażeby był nadal utrzymany ten system pewnej fiskalności, co zmusza drugiego kontrahenta do obrony, a nie do lojalnego traktowania umowy jaką zawiera z Rządem. To samo odnosi się do intendentury. O intendenturze mówiono tu długo i szeroko. I rzeczywiście, wojsko okazało bardzo wiele dobrej woli i w roku zeszłymi i w roku bieżącym. Komisja postanawia w rezolucjach, ażeby ile możności wszystkie zakupy były u producentów robione, ale z samych oświadczeń niektórych przedstawicieli Ministerstwa Spraw Wojskowych widzę, że robią niesłychane trudności. Przecież to samo zboże kupią od kogo innego gdzieindziej, dlaczegóż stwarzać jakieś specjalne warunki, podawać w instrukcji różne warunki, jeżeli będziemy zmuszeni przecież, o ile to zboże tym warunkom nie będzie odpowiadało, jeżeli tutaj tego zboża nie kupimy, to samo zboże kupić gdzieindziej, bo innego zboża w Polsce niema. Dostawcy wojskowi nie mają wielkich magazynów, jakichś specjalnych suszarni, gdzieby to ziarno dostarczane poprawiali pod względem wagi, wilgoci i t. d. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że jeżeli stwarzamy sobie częstokroć biurokratyczne trudności pod tym względem, to tem samem nie poprawimy zboża, bo jeżeli nie ja sam, to poszczególne organa i intendentury kupią to samo zboże, bez tych rozmaitych trudności, ale właśnie sposobami, które Komisja Budżetowa uważa za niedopuszczalne i któreby chciała z wojska usunąć.</u>
<u xml:id="u-41.36" who="#SewerynCzetwertyński">Muszę wspomnieć jeszcze parę słów z konieczności o wytwórniach wojskowych. To bardzo poważne przedsiębiorstwa. Trzeba się liczyć z tem, że będą łączyły w sobie wszystkie zalety i naturalnie wady przedsiębiorstw państwowych. Jeżeliśmy niejednokrotnie słyszeli o wadach w organizacji, kierownictwie, eksploatacji przedsiębiorstw rządowych, niedawno przy Ministerstwie Przemysłu i Handlu, to trzeba sobie zgóry powiedzieć, że tworząc takie wielkie przedsiębiorstwa wojskowe, będziemy mieli niewątpliwie powtórzenie tych samych braków i tej samej krytyki, które mamy obecnie we wszystkich przedsiębiorstwach w innych dziedzinach. Ponieważ rzeczy te są w zaczątku, i od wielu braków możnaby się uchronić w samym zaczątku, aby pewne rzeczy nie nabrały tradycji złego funkcjonowania, chciałbym podkreślić, że wytwórniom tym, które obecnie są, które są budowane i które już wytwarzają, przedewszystkiem brak organu, kontrolującego taniość i koszta faktyczne produkcji. Dyrektor, który jest tu w Warszawie, albo poszczególny dyrektor, który stoi na czele przedsiębiorstwa, otrzymuje szereg rozmaitych zamówień, a potem, jak to zostało zilustrowane na komisji, żąda się jeszcze różnych zmian technicznych, bo sztab generalny życzy sobie dziś takiego a takiego systemu karabinów, jutro znów innego, dziś takiego a takiego zamku, a jutro już innego, więc jest zwyżka, usprawiedliwiana nie rzeczywistemi kosztami produkcji, nie wydatkami, jakie rzeczywiście są ponoszone, lecz tem, że zmieniony jest rysunek karabinu czy zamku i wtedy wszystkie już inne niedopatrzenia kładzie się na karb tego zmienionego rysunku, na karb tych zmieniających się wymagań Ministerstwa czy sztabu, więc wszelkie niedomagania fabryczne, płynące ze złej administracji, ze złej kalkulacji i złego kierownictwa, które sprawiają, że cena karabinu wynosi 2, 3 a nawet 4 razy drożej niż być powinno. Zawsze jest wymówka, że w trakcie fabrykacji wymagano pewnych zmian, tymczasem okazuje się, że prawie zawsze wynika to z nieodpowiedniego i złego, kierownictwa fabryką, wskutek niedopatrzenia. Dlatego konieczne jest stworzenie organu, któryby był jak najbardziej czujny, któryby rozpatrywał te wszystkie rzeczy i ściśle orzekał, które wydatki można uznać za usprawiedliwione, a których za usprawiedliwione poczytywać nie można. To właśnie powinno być jedną z najważniejszych trosk Rządu.</u>
<u xml:id="u-41.37" who="#SewerynCzetwertyński">Teraz się mówi, że wszystko pójdzie dobrze, jeżeli to będzie należało do Państwa. Koleje mają być prowadzone jako prywatne przedsiębiorstwo, lasy jako prywatne lasy i fabryki jako prywatne przedsiębiorstwa. Jest to błąd. To, co należy do Państwa, ma tę naturalną przyrodzoną cechę, że jako prywatne przedsiębiorstwo prowadzone być nie może, dlatego, że niewiadomo, kogo postawić w roli zarządu, w roli rady nadzorczej, która tem wszystkiem kieruje. Prywatne przedsiębiorstwo, to stowarzyszenie posiadaczy akcji, którzy czuwają, żeby to przedsiębiorstwo, ta fabryka jak najlepiej była prowadzona, żeby potem dobry procent od swych akcji dostali. W państwowych przedsiębiorstwach tego niema. Tu przyjdą ludzie przeciążeni pracą, bo to kierownicy departamentów w wojsku, a nikt nie ma tak usilnej pracy, jak właśnie kierownicy departamentów w wojsku i choćby dzień biurowy miał 24 godziny, to jeszcze by mieli mało czasu, aby tę pracę wykonać. I oto tacy ludzie są członkami rad nadzorczych, pełniąc te obowiązki w czasie, kiedy są do tego stopnia przemęczeni pracą zawodową w departamencie, że mechanicznie tylko muszą przyjąć to wszystko, co im się do podpisu czy do wyrachowania podaje.</u>
<u xml:id="u-41.38" who="#SewerynCzetwertyński">Obawiając się, żeby te rzeczy nie szły dalej tą drogą i żebyśmy się nie spotkali z produkcją bardzo drogą, która będzie pochłaniała bardzo wielkie wydatki Państwa w roku bieżącym, Komisja Budżetowa zaprojektowała, ta rezolucja jest wydrukowana w ogólnem sprawozdaniu budżetowem — żeby zamierzenia tych wytwórni składane były Komisji Budżetowej o miesiąc wcześniej od samego budżetu. Faktycznie trzeba sobie zdać sprawę, że z chwilą, gdy staje się coś w przedsiębiorstwie państwowem, wymyka się to już faktycznie z pod kontroli Sejmu. Sejm nie może już skontrolować i powiedzieć, że takie mają być karabiny, że ten karabin musi kosztować tyle a tyle. Dlatego Komisja Budżetowa uznała za właściwe, aby budżety tych przedsiębiorstw, budżety ogólne i budżety eksploatacyjne, były składane Komisji Budżetowej o miesiąc wcześniej, ażeby odpowiednia komisja, jeżeli będzie można ją z łona Sejmu wybrać, z odpowiednich ekspertów złożona, szczególnie w pierwszych latach, przekonała się o ścisłości kalkulacji towarów i przed Komisją Budżetową jako wyraz swej opinii o prawidłowości, czy nieprawidłowości tej kalkulacji zdanie swe wypowiadała.</u>
<u xml:id="u-41.39" who="#SewerynCzetwertyński">A dalej, im więcej przedsiębiorstw, tem trudniej ustrzec się od postronnych wpływów, od intryg które wprowadzają ludzi do przedsiębiorstw i usuwają ludzi z przedsiębiorstw. Niedawno przeczytali Panowie w pismach, byłoby dobrze, gdyby p. Minister chciał w swem przemówieniu rozwiać różne pogłoski, które się szerzą i co do których miałem wiadomości — o wybuchu, który był w fabryce prochu w Zagożdżonie. Kto wie, czy nie był on spowodowany usunięciem pewnych ludzi, pewnemi intrygami, które szły w kierunku usunięcia pewnych ludzi, którzy ostatecznie z tej fabryki zostali usunięci. A tu trzeba się liczyć z tem, że są to rzeczy o wiele groźniejsze dla przedsiębiorstw publicznych i państwowych o wiele możliwsze i częstsze, niż w przedsiębiorstwach prywatnych. A naturalnie, jeżeli poważni ludzie, fachowi ludzie, pewni ludzie, uczciwi ludzie mogą być usuwani za pomocą wpływów postronnych, a na ich miejsce wprowadzani nieucy, to tego się trzeba bezwarunkowo strzec i przed tem chronić.</u>
<u xml:id="u-41.40" who="#SewerynCzetwertyński">W drukowanem sprawozdaniu wyjaśniłem postęp, jaki Ministerstwo Spraw Wojskowych osiągnęło na każdem prawie polu swej działalności w roku ubiegłym. Wykazałem w tem sprawozdaniu stan naszego lotnictwa, wyjaśniłem dlaczego chwilowo budowa tego lotnictwa jest zmniejszona. Podany jest stan wojsk technicznych. To, co Komisja Budżetowa uznała za konieczne podwyższyć, wynika ze zmian, wywołanych zwyżką cen w wydatkach na wojska techniczne, szczególniej w dziale wydatków nadzwyczajnych. Komisja Budżetowa postanowiła rozpocząć już w roku bieżącym inwestycje, przewidziane t. zw. małym programem rozbudowy marynarki. Wydatki te do programu i zamierzeń budżetu wcale wprowadzone nie były, a przypominam, że w tej dziedzinie i Sejm i Komisje Wojskowa i Morska się wypowiedziały. Komisja Budżetowa uznała za konieczne podwyższyć, żeby już w roku bieżącym rozpocząć wykonanie tego programu, zdając sobie doskonale sprawę, że bez tego byłaby marynarka tak, jak piechota bez karabinu, albo kawaleria bez konia, dlatego, że te okręty, któremi nasza marynarka rozporządza, są dobre do ćwiczeń, ale nie są to okręty wojenne w ścisłem tego słowa znaczeniu, któreby mogły spełniać służbę bezpieczeństwa na wodach naszych.</u>
<u xml:id="u-41.41" who="#SewerynCzetwertyński">Wreszcie niejasno przedstawia się Komisji Budżetowej dział t. zw. przemysłu wojennego.</u>
<u xml:id="u-41.42" who="#SewerynCzetwertyński">W tym dziale jest skoncentrowana praca nad organizacją przemysłu w razie wojny, a dodatkowo prowadzi się tam badania nad wynalezieniem złóż, które mogłyby w przyszłości służyć wojsku, badania nad miedzią, poszukiwania gazów i wreszcie pośrednictwo z robotnikami pracującymi w wytwórniach wojskowych. Otóż te działy przedstawiały się Komisji Budżetowej dość niejasno i nieokreślenie jako program działania. Musze powiedzieć, że jest to również moje zdanie. Rzecz prosta że jeżeli chodzi o organizację przemysłu wojennego, to wszystkie państwa weszły na tę drogę i trzeba to także u nas zaprowadzić, ale jest to raczej działanie sztabu, a nie administracji wojskowej. Sądzę, że ta dziedzina właśnie jest tak pokrewna innym dziedzinom, które sztab obejmuje swym programem działania, że raczej powinna się mieścić w sztabie, a nie w administracji wojska. A pozatem te wszystkie rzeczy, które idą na poszukiwanie czegoś, są często wyrzuceniem pieniędzy, bo Polska jest dość zbadana. Badania te wykonywane są przy pomocy sił nie wojskowych, lecz technicznych, często wzywa się pomocy profesorów politechniki i innych prywatnych ludzi i często również to samo dwa razy się robi; profesor kontent, jeżeli za pracę geologiczną otrzyma z budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych parę tysięcy złotych, ale te prace nie mogą być tak dorywczo prowadzone, zależnie od tego, czy przedstawiciel tego przemysłu wojennego uznaje tego, czy innego profesora za bardziej odpowiedniego, żeby tę pracę wykonał.</u>
<u xml:id="u-41.43" who="#SewerynCzetwertyński">Otóż sądzę, że właśnie tego rodzaju rzeczy powinne być w Ministerstwie Spraw Wojskowych zaniechane, ponieważ faktycznie mamy do tego organa kompetentniejsze. Ministerstwo Przemysłu i Handlu powinno być tym organem kompetentniejszym, które powinno w tej mierze albo już posiadać własne dane i w takim razie poszukiwanie tych danych byłoby zbyteczne, albo je za pomocą określonych na to sum rozpocząć, jeżeli rzeczywiście w tej mierze jest co do zrobienia. Ponieważ jest to początek czynności, dział ten przemysłu wojennego dopiero faktycznie po raz pierwszy w budżecie się ukazał, więc Komisja Budżetowa wstrzymuje się od wypowiedzenia swego zdania, a tylko zaznacza, że jak teraz ten program w budżecie dość nieokreślenie się przedstawia. Budżet, muszę powiedzieć, przedstawia nawet tylko ogólną liczbę, a nie jest powiedziane, z czego ma się ona składać, tak, że Komisja Budżetowa nie mogłaby nawet powiedzieć, czy na ten czy na inny cel proponuje tę sumę, gdyż wymagano od niej zatwierdzenia tylko ogólnej sumy 600.000 zł.</u>
<u xml:id="u-41.44" who="#SewerynCzetwertyński">Co do administracji wojska, Komisja Budżetowa nie może nie stwierdzić, że administracja tak rozległemi obiektami i tak znacznemi środkami bez istniejącego i zakorzenionego systemu i bez administracyjnej tradycji, co we wszystkich działach administracji jest bardzo ważne, jest rzeczą niełatwą. Muszę przeto wyrazić wysokie zadowolenie, że ta administracja wojskowa okazuje stały postęp, który się w oczach Komisji Budżetowej wyraził choćby przez to, że działy, które były najbardziej krytykowane w latach ubiegłych, uległy uporządkowaniu, jak budownictwo wojskowe, jak intendentura, które bezwarunkowo okazały znaczny postęp i oszczędności mimo zwyżki cen w, porównaniu do lat ubiegłych. Ale nie mogę nie zaznaczyć, że zarówno w roku sprawozdawczym, jak i niestety w roku bieżącym niestety są ujawnione nadużycia i nieporządki, nad któremi zdaniem mojem Komisja Budżetowa, trzymając się ściśle zasady, ażeby jednak wypowiadać prawdę, nic nie ukrywać, śmiało wypowiadać swoją opinie, bo uważa, że jest to najwłaściwsza droga, nie może przejść do porządku dziennego. A to dlatego przedewszystkiem, że wszędzie nadużycia są i będą, ale jeszcze i dlatego, że te nadużycia co do swych rozmiarów i swego gatunku są niebezpieczne. Uważam, że nadużycia popełniane przy powoływaniu do służby wojskowej, to nadużycia podwójnie niemoralne, które zwykle nie tylko tworzą niemoralność, lecz są świadectwem braku kultury ludzi i środowiska, w którem tego rodzaju rzeczy mają miejsce. I dlatego rzucają gorszy cień od wszelkich innych nadużyć. Informowałem się o tej kwestii w innych państwach. I tam są nadużycia, ale nie tak często się zdarzają, jak u nas. Dlatego pozwoliłem sobie powiedzieć, że są niebezpieczne i że jest to związane z kulturą całego środowiska, jeżeli dzieją się nadużycia w tej rzeczy, która powinna być jako świętość uważana. Wykryte ostatnio nadużycia w marynarce stwierdzają, że w administracji tego działu, w administracji ogólnej i w jej poszczególnych organach, kontrola działa niedostatecznie sprawnie, ponieważ ta kontrola odbywała się niedawno, a te nadużycia trwały od kilku lat. Władze wojskowe mają specjalne organa kontroli do dyspozycji. Kontrola ta musi działać szybciej i sprawniej i nie może być rzeczy takiej, że po kilku latach dopiero nadużycia tych rozmiarów się wykrywają. Z ubolewaniem muszę też zaznaczyć, że ogólna przestępczość w wojsku, chociaż się zmniejszyła, ale jest jeszcze bardzo znaczna.</u>
<u xml:id="u-41.45" who="#SewerynCzetwertyński">Uważam, że nie mogę zakończyć referatu bez zaznaczenia postępu, który się dzisiaj w oczy rzuca i który uznać i ocenić należy, że mianowicie osiągamy coraz większy stopień spoistości w wojsku. Jest to wielka zaleta każdej armii, zaleta moralna i nawet materialna. Im bardziej wojsko jest spoiste, tem mniej jest tarć, tem mniej jest też trwonienia wydatków i współpraca doprowadza do oszczędności i dobrych materialnych efektów. Społeczeństwo nasze zawsze kochało swoją armię jako krew z krwi, kość z kości swojej, jako obraz swej siły przeszłej i jako obraz swej siły przyszłej, może właśnie także dla tej zalety, która wojsko obecnie posiada, dla spoistości i łączności narodowej, tem bardziej, że samo społeczeństwo tej łączności nie okazuje. Armia powinna mieć autorytet moralny poważnej pracy, sprawiedliwej oceny zasług każdego, zdrowia fizycznego i moralnego, ażeby każdy, kto przeszedł przez armię, wniósł te same pierwiastki do swego najbliższego otoczenia, w którem będzie żył i, pracował. Nie da się zaprzeczyć, że poczucie łączności narodowej nie jest rzeczą przyrodzoną. Naturalne poczucie łączności języka i wiary na pierwszymi stopniu prymitywnym jest przyrodzone, ale to drugie, które określa się współdziałaniem i łącznością, to zdobycz kulturalna, bez kultury nie da się osiągnąć szczerej łączności. Dlatego uważam, że byłoby lepiej i korzystniej, skoro łączność i spoistość wojska ma być użyta jako szkoła całego narodu, ażeby ta powszechność i równość, która się w wojsku przejawia, nie tylko się przejawiła w przymusowej służbie wojskowej, lecz i w dobrowolnej służbie wojskowej. Muszę powiedzieć, że we Francji na tę rzecz zwrócono uwagę. Przez ustawę o przymusowej służbie wojskowej nie osiągnie się wiele. Trzeba, ażeby w społeczeństwie okazała się potrzeba dobrowolnej zawodowej służby wojskowej. Tak samo, jak w wielu okręgach poselskich mamy wiele rodzin, które szczycą się, że dały najwięcej dzieci do stanu duchownego, mamy gminy, które się współubiegają w wykazaniu największej ilości dzieci, idących na służbę kościoła, dlaczego nie wytworzyć takiego zdrowego prądu, żeby były również rodziny, któreby współzawodniczyły w tem, która da więcej dzieci do wojska, nie przymusowo, lecz dobrowolnie, z tą myślą nie żeby robić karierę, nie by robić na wojsku majątek, albo zdobyć takie czy inne bardzo wysokie odrazu stanowisko i polityczne wpływy, lecz dlatego, że się uważa, że jest to pewien moralny nakaz i obowiązek każdego obywatela? Dlatego byłoby bardzo wskazane, żeby się wytworzył ten prąd, któryby wojsku dostarczył zawodowych żołnierzy idących do wojska z tą myślą, nie z inną, żeby tylko wojsku służyć. Każde stanowisko mojem zdaniem jest zaszczytne przez sposób, w jaki jest obsadzone, i przez sposób, w jaki ta praca jest wykonywana. I to stanowisko jest tem wybitniejsze jeżeli zajmuje je człowiek, który tej zasady się trzyma.</u>
<u xml:id="u-41.46" who="#SewerynCzetwertyński">Chciałem to powiedzieć dlatego, że komisja zbadała także sprawę uposażenia wojskowych w Polsce. Mieliśmy liczne skargi w tym kierunku. Komisja zaznajomiła się z całym, stanem rzeczy, zbadała tę sprawę i porównała ze stanem, jaki jest gdzieindziej. Przekonaliśmy się, że skargi te są powszechne, że skargi te są w Czechach, we Francji, wszędzie się skarżą, dlatego, że wojsko w porównaniu z innemi zawodami! wszędzie otrzymuje mniej. I dlatego uważała Komisja Budżetowa, że sprawy tej nie można traktować w ten sposób, jak często niektórzy chcą, że z chwilą, kiedy dziecko idzie do wojska, musi mieć tyle, co ma kupiec, inżynier i t. d. Komisja Budżetowa uznała, że uposażenia obecnego nie można dziś podnieść a to dlatego że chociaż uznała tę sprawę za pilną, ale wobec innych pilnych spraw i potrzeb wojska tej sprawy za najpilniejszą nie uznała, uważała, że trzeba raczej usunąć niedomagania i mając nadzieję, że drożyzna życia ustąpi, postanowiła te sprawę odłożyć do przyszłego roku. Nie trzymam się bynajmniej jakiejś zasady nieprzychylności względem wojska, ale z chwilą, gdy uważam, że wogóle sprawy wojskowe są pilne i potrzebne dla naszego kraju, że stanowią jedną z najpilniejszych spraw, to zabezpieczenie bytu nie tylko samym wojskowym, ale i ich rodzinom w nawale innych pilniejszych spraw musimy uznać za mniej pilne i musimy na inne zwrócić uwagę.</u>
<u xml:id="u-41.47" who="#SewerynCzetwertyński">Kończąc swój referat, proszę Wysoki Sejm o przyjęcie preliminarza budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych w następującej wysokości: w dziale dochodów 16.188.862 zł, w dziale rozchodów w administracji 712.100.00 zł, w tem zwyczajnych rozchodów 528.962.940 zł, nadzwyczajnych 183.147.060 zł. Następnie punkt B przedsiębiorstwa 32.085.530 zł, w tem zwyczajnych wydatków 17.085.530 zł, a nadzwyczajnych 15.000.000 zł. Razem budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych w wysokości określonej przez Komisie Budżetową wynosi 744,185.530 zł.</u>
<u xml:id="u-41.48" who="#komentarz">(Brawa na prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#StanisławOsiecki">Proponuję odroczenie posiedzenia. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Reicha i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie agitacji antysemickiej, uprawianej przez nauczycielkę Ciskową w szkole we wsi Kosiną, pow. łańcuckiego.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Mariana Malinowskiego i tow. z Z. P. P. S. do pp. Ministrów Przemysłu i Handlu oraz Kolei w sprawie paraliżowania krajowego przemysłu wagowego oraz szykanowania pewnej kategorii robotników w tym przemyśle pracujących przez Główny Urząd Miar i jego funkcjonariuszy.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Wolickiego i tow. z P. P. S. do p. Ministra Sprawiedliwości, w sprawie stronniczego sprawowania urzędu przez podprokuratora sądu okręgowego w Pińsku Zalewskiego, urzędującego na pow. łuniniecki woj. poleskiego.</u>
<u xml:id="u-43.3" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Wolickiego i tow. z Z. P. P. S. do p. Wicepremiera Tugutta w sprawie pożaru we wsi Cna, pow. łuninieckiego.</u>
<u xml:id="u-43.4" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Zygmunta Nowickiego i tow. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność Ludowa” do p. Ministra Skarbu i w sprawie rażąco niesprawiedliwego rozłożenia podatku na mieszkańców m. Złoczewa przez urząd skarbowy w Sieradzu.</u>
<u xml:id="u-43.5" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Romana i tow. z Klubu P. S. L do p. Ministra Robót Publicznych w sprawie nieodpowiedniej gospodarki w zarządzie budowy kanału nadwiślańskiego w pow. wadowickim.</u>
<u xml:id="u-43.6" who="#AntoniHarasz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnych aresztowań ludności ukraińskiej w pow. włodzimierskim.</u>
<u xml:id="u-43.7" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Kudelskiego i tow. z poselskiego klubu Chłopskiego Stronnictwa Radykalnego do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie skazanych wyrokiem sądu w Janowie na grzywnę 100 zł. Jana Kani i jego żony.</u>
<u xml:id="u-43.8" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Halki i kol. z klubu Z. P. S. L. „Wyzwolenie i Jedność Ludowa” do pp. Ministrów Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego oraz Sprawiedliwości w sprawie szykanowania b. inspektora szkół powszechnych p. Kazimierza Masiejewskiego przez kuratorium wileńskie, oraz zaniedbania sprawy p. Masiejewskiego przez urząd prokuratorski w Wilnie.</u>
<u xml:id="u-43.9" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Dutczaka i kol. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych, Spraw Wojskowych, Skarbu, Sprawiedliwości i Oświaty w sprawie tolerowania nadużyć, popełnionych przez Mikołaja Tysiaka, komisarza gminy Lolin, pow. doliniańskiego, woj. stanisławowskiego.</u>
<u xml:id="u-43.10" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Sprawiedliwości. w sprawie zasądzonego przez sądy Walentego Górskiego z Brnia Osuchowskiego pow. mieleckiego.</u>
<u xml:id="u-43.11" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Spraw Wojskowych w sprawie nadania ziemi żołnierzom w myśl ustawy z dnia 17. XII. 1920 r., do tego czasu niewykonanej.</u>
<u xml:id="u-43.12" who="#AntoniHarasz">Interpelacja p. Krempy i tow. z p. poselskiego klubu Związku Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie niesprawiedliwego wymiaru skarbowego od kontraktu kupna przez dyrekcję okręgu skarbowego w Rzeszowie, wymierzonego Michałowi Grębowcowi z Machowa, pow. tarnobrzeskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#StanisławOsiecki">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów na drodze regulaminem przepisanej.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#StanisławOsiecki">Wpłynęły następujące wnioski:</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Józefa Romana i kol. z klubu P. S. L. o przyjście z pomocą ludności, dotkniętej klęską gradobicia w pow. wadowickim — odsyłam go do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#StanisławOsiecki">Wniosek p. Sochy i kol. z poselskiego klubu Związku Chłopskiego w sprawie katastrofy przy budowie mostu na Sanie pod Krzeszowem — nagłość wniosku będzie motywowana.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#StanisławOsiecki">Proponuję odbyć następne posiedzenie jutro o godz. 10. Na porządku dziennym dalsza rozprawa nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Sprawi Wojskowych. Nie słyszę sprzeciwu, uważam, że porządek dzienny jest przyjęty. Dodaję jeszcze, że prawdopodobnie odbędzie się jutro głosowanie.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#StanisławOsiecki">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>