text_structure.xml 356 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#IgnacyDaszyński">Otwieram posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#IgnacyDaszyński">Protokół 71 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 72 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia, Jako sekretarze zasiadają pp. Rosmann i Michałkiewicz, Listę mówców prowadzi p. Michałkiewicz, Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: ks. Hanuszewskyj, Juchniewicz, Leszczyński, Maksymowicz, ks. Pellich, Terszakowec, Woźnicki i Żuk.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#IgnacyDaszyński">Udzieliłem urlopów posłom: Diamandowi, Dzierżawskiemu i Matuszewskiemu na 2 dni, Liebermanowi na 3 dni, Czernickiemu, Domagale, Stanisławowi Nowakowi i Wasyńczukowi na 4 dni. Kautzkiemu na 6 dni, Seniukowi na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#IgnacyDaszyński">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Duro na 3 tygodnie, Woźnicki na 1 miesiąc. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#IgnacyDaszyński">Pan poseł Róg nadesłał pismo następujące: „Mam zaszczyt zakomunikować Panu Marszałkowi, że nie będę mógł pełnić obowiązków sekretarza Sejmu”.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#IgnacyDaszyński">Otrzymałem również następujące pismo:</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#IgnacyDaszyński">„Do Pana Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#IgnacyDaszyński">Uprzejmie proszę Pana Marszałka o powiadomienie Sejmu, że z powodu przedłużenia się choroby mojej, uważam za swój obowiązek zrezygnować ze stanowiska wicemarszałka Sejmu, Z uszanowaniem Jan Woźnicki”.</u>
          <u xml:id="u-1.8" who="#IgnacyDaszyński">Otrzymałem list od p. Prezesa Rady Ministrów z dnia 4 lutego r. b.:</u>
          <u xml:id="u-1.9" who="#IgnacyDaszyński">„W związku z wystąpieniem na dzisiejszem posiedzeniu Sejmu p. posła Korneckiego, który zarzucił P. A. T. brak obiektywizmu w sprawozdaniu z przemówień pp. posłów: Kozłowskiego, Rataja i Dąbskiego oraz w związku z apelem, z którym zwrócił się do mnie p. Marszałek Czetwertyński — mam zaszczyt zakomunikować, co następuje:</u>
          <u xml:id="u-1.10" who="#IgnacyDaszyński">1) Bezpośrednio po objęciu szefostwa rządu wydałem redakcji P. A. T. instrukcję, aby sprawozdania P. A. T. z posiedzeń sejmowych robione były obiektywnie oraz, aby przemówienia posłów streszczano proporcjonalnie t. zn. odpowiednio do faktycznej długości przemówienia, a nie przynależności partyjnej przemawiającego. Instrukcja ta, jak stwierdziłem, jest przez redakcję P. A. T. wykonywana,</u>
          <u xml:id="u-1.11" who="#IgnacyDaszyński">2) Co do sprawozdania P. A. T. z przemówienia p. posła Kozłowskiego i odpowiedzi pp. posłów Rataja i Dąbskiego — stwierdziłem, że w sprawozdaniu tem, przeznaczonem dla prasy, przemówieniu p. posła Kozłowskiego poświęcone jest 27 wierszy, zaś odpowiedziom pp. posłów Rataja i Dąbskiego łącznie 13 wierszy. Odpowiada to stosunkowi zachowanemu w diariuszu sejmowym, w którym przemówienie p. posła Kozłowskiego ujęte jest w 45 wierszach, zaś odpowiedzi pp. posłów Rataja i Dąbskiego łącznie w 28 wierszach.</u>
          <u xml:id="u-1.12" who="#IgnacyDaszyński">Wobec tego uważam, że omawiane sprawozdanie P. A. T, było obiektywne.</u>
          <u xml:id="u-1.13" who="#IgnacyDaszyński">3) W komunikacie radjowym P. A. T. z dnia 3 b. m. wspomniane przemówienia pp. posłów nie zostały streszczone odpowiednio, mianowicie redaktor komunikatu radjowego poświęcił przemówieniu p. posła Kozłowskiego 7 wierszy, zaś przemówieniom pp. posłów Rataja i Dąbskiego tylko 1 wiersz.</u>
          <u xml:id="u-1.14" who="#IgnacyDaszyński">Wytknąłem to postępowanie jako niewłaściwe, poleciłem odebrać redagowanie komunikatu radjowego funkcjonariuszowi P. A. T., który to czynił dotychczas i poruczyć tę czynność redaktorom politycznym P. A. T., którzy otrzymali równocześnie polecenie przestrzegania zasad najściślejszej obiektywności”. Wysoka Izbo! Treścią zarzutu, który streścił P. A. T., uczynionego budżetowi Sejmu i Senatu, było twierdzenie p. pos. Kozłowskiego, że istnieje fundusz dyspozycyjny Marszałka Sejmu. Dlaczego nie Senatu, nie rozumiem, bo i Marszałek Senatu ma taki sam fundusz jak i Marszałek Sejmu. Fundusz dyspozycyjny ma swoje charakterystyczne cechy i znaczenie. Fundusz dyspozycyjny mianowicie nie ulega kontroli Najwyższej Izby Kontroli Państwa, P. pos. Kozłowski oświadczył, że jest fundusz dyspozycyjny i w streszczeniu dla publiczności, które było w pismach, dwa razy przychodzą słowa: „fundusz dyspozycyjny”. Ponieważ jest to nieprawdą, nagą, ścisłą nieprawdą, przeto, proszę Panów, sprostował to wczoraj referent i na jego prośbę, przewodniczący pan Wicemarszałek Czetwertyński, Napróżno jednak we wczorajszem sprawozdaniu radjowem P. A. T. szukać sprostowania tej notorycznej nieprawdy, bo i wczoraj zadowolono się tem, że przemawiał p. Dąbski i przemawiał p. Wicemarszałek Czetwertyński. Wprawdzie mogą się oni nie czuć poszkodowanymi, ponieważ o wczorajszej mowie p. Premiera jest także w radjowem sprawozdaniu tylko tyle: „Przemawiał p. Premier Bartel”. Co mówił, co obiecywał, to zostało zakonspirowane.</u>
          <u xml:id="u-1.15" who="#IgnacyDaszyński">Jesteśmy, proszę Panów, w położeniu dość oryginalnem, że prawodawcze ciało, centralna instytucja państwowa, jest przez polską Agencję Telegraficzną traktowana zupełnie stronniczo i partyjnie.</u>
          <u xml:id="u-1.16" who="#IgnacyDaszyński">I jaka na to rada? Wprawdzie jest rada, podana w jednym z wniosków, o których nie moją tu rzeczą jest mówić,</u>
          <u xml:id="u-1.17" who="#komentarz">(Głos: Jedyne lekarstwo.)</u>
          <u xml:id="u-1.18" who="#IgnacyDaszyński">ale faktycznie rzadko znajduje się państwo na świecie, gdzieby instytucja państwowa podrzędna, sprawozdawcza, redakcyjna, systematycznie...</u>
          <u xml:id="u-1.19" who="#komentarz">(Głos: Kłamała.)</u>
          <u xml:id="u-1.20" who="#IgnacyDaszyński">Nie powiem kłamała, tylko ukrywała prawdziwy przebieg posiedzeń Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-1.21" who="#IgnacyDaszyński">Jaka na to rada, powtarzam. Chyba trzeba będzie się udać z petycją do jednego z b. premierów, którzy mają taką protekcję, że ich prywatne mowy są przez radjo podawane in extenso przez P. A, T. To wyrasta na taki skandal, że uważałem za swój obowiązek zaprotestować przeciw temu postępowaniu.</u>
          <u xml:id="u-1.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-1.23" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1930/31 (druk nr. 700). Dyskusja szczegółowa nad częścią 12 — Ministerstwo Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-1.24" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma sprawozdawca p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WładysławKiernik">Wysoki Sejmie! Przystępując do referatu budżetu Ministerstwa Rolnictwa, pragnę na wstępie zauważyć, że nie myślę nużyć Wysokiej Izby cyframi samego budżetu. Nie będę też wracał do tych uwag, które w pisemnym referacie Wysokiej Izbie zostały udzielone, zajmę się kwestiami, których w pisemnem sprawozdaniu nie ująłem, a przedewszystkiem będę starał się ująć zasadniczy dziś nad wszystkiem ciążący problem kryzysu rolniczego, a w następstwie kryzysu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WładysławKiernik">Sam budżet Ministerstwa Rolnictwa nie jest żadnym wyrazem dzisiejszej sytuacji, w jakiej rolnictwo się znajduje, i suma tego budżetu, stosunek jego procentowy do ogólnej sumy całego budżetu państwowego istotnie zdawałyby się raczej świadczyć o lekceważeniu interesów rolnictwa. Mimo utrzymania preliminarza rządowego w sumie ogólnej mniej więcej równej zeszłorocznej cyfrze budżetu, przeznaczono na Ministerstwo Rolnictwa, a więc na popieranie produkcji rolnej — bo to jest zadaniem głównem tego Ministerstwa — kwotę poniżej tego procentowego stosunku, jaki przedstawiał budżet Ministerstwa w latach poprzednich; zamiast 2.20 w r. 1928/29 a 249 w r. 1929/30, zeszedł poniżej 2%. Na 3 miliardowy budżet bowiem suma 58 milionów ten stosunek reprezentuje, Komisja Budżetowa uważała, że byłoby rażącem, a w tym momencie wielkiego presilenia rolniczego uwydatniło się w budżecie skurczenie tego budżetu i tak skromnego w ogólnym budżecie państwowym. Dlatego podniosła w jednej pozycji ten budżet, mianowicie przywracając obciętą w stosunku do poprzedniego budżetu sumę 1 1/2 miliona zł na meliorację.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(Głos: Niema melioracji, są złodziejstwa.)</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#WładysławKiernik">Czyli podniosła tę sumę do 5 milionów w tym budżecie. Nie nadwyrężyło to równowagi budżetu, bo mimo to komisja stanęła na stanowisku równowagi budżetu wogóle i dlatego globalna cyfra budżetu tego Ministerstwa po podniesieniu do 60 milionów, znalazła pokrycie przez zmniejszenie rozchodów przedsiębiorstwa należącego do tego budżetu, mianowicie w lasach państwowych przez zmniejszenie o takąż sumę 1,5 miliona, kwotę potrzebną do zwiększenia kredytów na melioracje.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WładysławKiernik">Ponadto dokonano tylko jednego przesunięcia w budżecie przedsiębiorstwa lasów państwowych co do sumy 150.000 zł, o którą zwiększono pozycję, przeznaczoną na ulgową sprzedaż drzewa dla ludności małorolnej i bezrolnej, zwłaszcza sąsiadującej z lasami. Zresztą przyjęto budżet bez zmian zgodnie z preliminarzem, przedstawionym przez Rząd, a zmiany, o których przed chwilą mówiłem zostały z Rządem uzgodnione. Jeżeli mimo tego przedsiębiorstwo lasów państwowych wykazało obniżkę wpływów do Skarbu Państwa, to wynika to nie z wniosków komisji, ale z zasadniczej zmiany, na którą się Rząd zgodził co do budżetowania, mianowicie ze wstawienia do rozchodów przedsiębiorstwa lasów państwowych, sumy przeszło 5.000.000 zł z tytułu emerytur dla pracowników lasów państwowych, która to kwota figurowała poprzednio w wydatkach Ministerstwa Skarbu. Jest to zatem rzecz czysto rachunkowa i techniczno-budżetowa.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WładysławKiernik">Tyle o budżecie. O działalności Ministerstwa Rolnictwa szeroko mówić nie będę, stwierdzam, że działalność była normalna. Nie trudziłem Wysokiej Izby ani zbyt obszernym pisemnym referatem, ani powtarzaniem, wtłaczaniem w ramy mego referatu tych materiałów, które uzyskałem od Rządu, powtarzaniem cyfr, które bądź znajdują się w generalnem sprawozdaniu budżetowem, bądź w sprawozdaniach Ministerstwa Rolnictwa z jego działalności, które są przystępne dla posłów. Dlatego uważam, ze względów choćby oszczędnościowych, za niewłaściwe rozszerzanie druku sprawozdania do rozmiarów olbrzymich, wspomnę tylko pokrótce, że jeżeli chodzi o te dziedziny działalności Ministerstwa Rolnictwa, które specjalnie interesują ogół społeczeństwa rolniczego, to jak wspomniałem, tę działalność uważam za normalną.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WładysławKiernik">Jeżeli chodzi o szkolnictwo, to uruchomiono w r. 1929 6 szkół, tak że z końcem 1929 r. mamy 129 szkół, chociaż niestety tylko 5213 uczniów.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#WładysławKiernik">Stwierdzić muszę także dodatnią działalność administracji weterynaryjnej, opartej zwłaszcza na ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych u zwierząt, której korzystne skutki ujawniły się dla rolnictwa. Zlikwidowano całkowicie zarazę płucną u bydła.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#WładysławKiernik">W r. 1927 i wprowadzono planową akcję przeciwko nosaciźnie koni. Na bene weterynarii należy policzyć stłumienie pryszczycy w Małopolsce.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#WładysławKiernik">Również wzorowo są prowadzone stadniny państwowe.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#WładysławKiernik">Jeżeli zaś chodzi o fundusze wotowane przez Sejm w dziale zasiłków na produkcję rolną, to stwierdzić trzeba zupełną niedostateczność tych funduszów i zasiłków, które zresztą reprezentują około 50% budżetu Ministerstwa Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#WładysławKiernik">Należy stwierdzić z pewnem uznaniem, że w budżecie tym koszty administracyjne rzeczowe i personalne nie pochłaniają więcej, niż 50%, czyli że połowa tego budżetu idzie na wydatki produkcyjne.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#WładysławKiernik">Muszę wspomnieć przy tej sposobności o sprawie, która odbiła się żywem echem w Komisji budżetowej, mianowicie o stosunku Rządu do t. zw. zjednoczenia organizacyj rolniczych, a właściwie o stanowisku Rządu w sprawie przeprowadzenia tego zjednoczenia. Akcja ta, prowadzona już od 1925 r., rzeczywiście została doprowadzona formalnie do pomyślnych wyników o tyle, że tak na terenie Małopolski, jak i na terenie zaboru rosyjskiego istniejące tu towarzystwa rolnicze zostały zunifikowane. Jednakowoż słusznie, mojem zdaniem, na komisji podnoszono, że metody, któremi posługiwał się Rząd, nie tyle może Ministerstwo Rolnictwa, ile czynniki administracyjne, a Ministerstwo Rolnictwa może raczej pod wpływem innych resortów administracji państwowej, metody te zupełnie nie oddały dobrych usług sprawie unifikacji stowarzyszeń rolniczych. Stoję na tem stanowisku — a dziś jako referent przemawiam oczywiście nie w imieniu klubu, tylko imieniem własnem, — nie zawsze imieniem komisji, ale własnem imieniem swoje własne zdanie wypowiadam, jak zresztą inni referenci to czynili, zatem, mojem zdaniem, metody te nie oddały dobrych usług sprawie zjednoczenia organizacyj rolniczych, albowiem metody gróźb wstrzymania subwencyj pod warunkiem niewyeliminowania pewnych osób, czy grup nieprzyjemnych sferom rządowym, wprowadzenie polityki do organizacji rolniczych i to przy pomocy zasiłków rządowych, które powinny być dysponowane tylko pod kątem widzenia rzeczowej pracy organizacji rolniczych, dobrych rezultatów wydać nie mogły i nie wydały. Szczególnie w Małopolsce, muszę stwierdzić, że po narzuceniu zarządów przymusowych, a więc modnego dziś ogólnie t. zw. komisarstwa, nawet w organizacjach rolniczych, pozostał aparat administracyjny, czerpiący subwencje, a natomiast został zdezorganizowany dół rolniczy. A śmiem twierdzić, że bez rolników organizacje rolnicze chyba nie są organizacjami rolniczemi. Sam zarząd centralny nie wystarczy do prowadzenia żywotnej działalności. Trzeba liczyć się z faktem, że są poważne grupy na poszczególnych terenach kraju, które reprezentują przeważną ilość rolników, a które przez tego rodzaju metody zostały od tej współpracy usunięte.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#WładysławKiernik">Wysoka Izbo! Właśnie obecnie ma się odbyć rada ogólna kółek rolniczych, a więc towarzystw rolniczych zunifikowanych w Małopolsce, do tej rady w poszczególnych organizacjach okręgowych, które dziś przedstawiają raczej sztywny aparat biurokratyczny, aniżeli zastępy rolników, ożywionych chęcią współpracy dla podniesienia rolnictwa i pracy dla rolnictwa w swojej organizacji. Do tej rady w dużym procencie powybierano jako przedstawicieli interesów rolniczych i organizacji rolniczych panów starostów.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#WładysławKiernik">Nie sądzę, proszę Panów, aby starostowie byli tymi właściwymi przedstawicielami rolnictwa, zresztą ze szkodą dla swego urzędowania i czasu, który powinni poświęcać właściwej służbie państwowej, nie sądzę, aby to był zdrowy objaw, ale jest to raczej wyraz zbiurokratyzowania organizacji rolniczych, które będą prowadzone pod naciskiem przy pomocy subwencji i popychane w tę lub inną stronę. Sądzę, że odbudowa organizacji rolniczych nastąpi wtedy dopiero, kiedy zupełnie niezależna opinia rolnicza będzie miała swobodny przystęp do nich i wtedy zasada unifikacji organizacji rolniczych, którą uznaję za zdrową, wykaże wydatnie rezultaty.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#WładysławKiernik">Przechodząc do innych działów działalności Ministerstwa Rolnictwa, nie będę wspominał o Instytucie Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach i powtarzał tego, co w pisemnem sprawozdaniu o tem powiedziałem, stwierdzę tylko, że wyniki działalności tego Instytutu, mającej duże znaczenie dla rolnictwa pod względem praktycznym, wyniki, nauki i doświadczalnictwa nie są dostępne dla ogółu rolników i dlatego postawiłem rezolucję, aby Instytut Gospodarstwa Wiejskiego w Puławach za pośrednictwem odpowiednich publikacji zaznajamiał rolników z wynikami swej działalności.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#WładysławKiernik">Przedsiębiorstwo Lasów Państwowych jest aktywnem stale. Wpływy do Skarbu Państwa wzrastają, w każdym razie w ostatnim roku nie zmniejszyły się mimo, że koniunktura drzewna w ostatnich czasach, tak samo, jak i w innych gałęziach gospodarczych, doznała wahania — jeżeli nie załamania. Masa wyrębu rocznego obraca się mniej więcej w tych samych granicach, w jakich obracała się w latach poprzednich, a dochód czysty przeciętny z 1 ha 50 do 70 zł, wykazuje również ten sam poziom, jaki wykazywany był poprzednio, Natomiast trzeba stwierdzić, jako dodatni moment, wzrost inwestycji, które zostały w ostatnich latach mocno przyśpieszone i oczywiście nawet obniżyły na razie możliwą zwyżkę dochodów z lasów państwowych do Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#WładysławKiernik">Można oczywiście krytykować gospodarkę lasów państwowych, gdyż w tak olbrzymiem przedsiębiorstwie, jakim są lasy państwowe, muszą być oczywiście usterki, ale, muszę stwierdzić, że, opierając się na wynikach badań N. I. K. i uwagach tej Izby, nie znalazłem zarzutów tego rodzaju, któreby mnie, jako referenta, spowodowały do wytoczenia tych zarzutów przed Wysoką Izbą. Szeroko poruszoną była w opinii publicznej sprawa umowy zawartej w roku 1929 ze spółką angielską „Century”, co do likwidacji umowy z tą spółką w r. 1924 zawartej w przedmiocie eksploatacji Puszczy Białowieskiej i Puszczy Nadniemeńskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zahajkiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#WładysławKiernik">Jednak sprawa ta, budząca wątpliwości, a w każdym razie zniewalająca do dokładnego zbadania ze względu na podniesione zarzuty, została przez komisję we właściwy sposób potraktowana, a mianowicie wybrano podkomisję, która ma zająć się dokładnem zbadaniem podniesionych zarzutów przeciwko sposobowi zlikwidowania umowy o eksploatację.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#WładysławKiernik">Komisja ta rozpoczęła swoje prace przy udziale przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa, Najwyższej Izby Kontroli i Generalnej Prokuratorii Rzplitej, a zadaniem jej będzie w szczególności zbadanie, czy warunki, pod któremi zlikwidowano umowę ze spółka angielską „Century”, a z mocy których spółka zrzekła się dalszych eksploatacji, są dla Skarbu Państwa korzystne, czy nie, czy ewentualnie oferta. którą ta spółka w marcu 1929 r. składała Rządowi co do dobrowolnego bez nacisku administracji rozwiązania tej umowy, nie była korzystniejsza. To będzie przedmiotem badania i odpowiedź na to pytanie będzie decydująca, co do podstawności czy też bezpodstawności zarzutów. Tu jednak muszę powiedzieć zgóry, że umowa zawarta w 1924 r. była dla Skarbu Państwa niekorzystna i że rozwiązanie jej na dobrych warunkach może być dla Państwa pomyślne, o ile, jak się zastrzegam, warunki te były odpowiednie, co będzie dopiero przedmiotem badań komisji.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#WładysławKiernik">Podnoszono obawy, a nawet zarzuty, które także odbiły się szerokiem echem w prasie, że kierunek i duch Gospodarki w lasach państwowych w ostatnich szczególnie latach stał się zbyt etatystyczny,</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Bardzo słusznie)</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#WładysławKiernik">przez dążenie objęcia pod swój zarząd całego obrotu drzewem, a szczególnie obrotu drzewem z zagranica, a więc zmonopolizowanie państwowego eksportu drzewnego. Zarzuty te byłyby oczywiście bardzo słuszne, bo etatyzm tak daleko posunięty nie dałby dobrych wyników dla Państwa, tak samo jak nie daje w innych dziedzinach, muszę jednak stwierdzić z przyjemnością, że pogłoski te okazały się nieuzasadnione i najkategoryczniej ze strony ministerstwa zaprzeczono przez stwierdzenie, że takich zamierzeń Ministerstwo Rolnictwa co do wprowadzenia etatyzacji i zmonopolizowania przez Państwo obrotu drzewem i eksportu zagranicznego nie ma, co powinno uspokoić opinię publiczną.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#WładysławKiernik">Nie będę się wdawał w omawianie szczegółów, dotyczących gospodarki drzewnej, albowiem chciałbym przejść do sprawy, o której właściwie dziś przed Wysokim Sejmem chciałbym powiedzieć cokolwiek więcej, przejść od spraw budżetu, tego skromnego budżetu Ministerstwa Rolnictwa, od tej codziennej, szarej agendy tego Ministerstwa Rolnictwa działalności, przejść do tego ważnego zagadnienia, które ciąży nad tym budżetem i nie tylko nad tym budżetem, ale według mego zdania i nad całym budżetem Państwa i nad całą sytuacją gospodarczą w Państwie, do kryzysu rolniczego, który dziś już nie tylko jest kryzysem rolniczym przedewszystkiem, nie tylko zbożowym, ale staje się kryzysem gospodarczym państwowym. Wynika to z natury rzeczy i z tej ogólnie już przyjętej zasady, że podcięcie siły nabywczej rolnictwa musiało sparaliżować wszystkie inne dziedziny działalności wytwórczej, fabrycznej, rękodzielniczej, a także i handlu ze względu na to, że największa masa konsumentów, jaką stanowią rolnicy, bo wynosząca do 70% ludności, jest zmuszona wstrzymać się od najniezbędniejszych zakupów.</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#WładysławKiernik">Przechodzę do tej sprawy, tak ważnej dziś dla naszego Państwa, a także dla naszego budżetu, który uchwalamy i którego realność i efektywność, mojem zdaniem, w znacznej mierze będzie zależeć w roku 1930/31 od tego, jak w dalszym ciągu będzie się rozwijało przesilenie rolnicze i w jaki sposób przesilenie to zostanie złagodzone, względnie zahamowane, Przechodząc do tego zagadnienia, nie będę się silił na wyczerpywanie wszystkich możliwych przyczyn kryzysu. bo ich jest zbyt wiele przyczyn, które spowodowały ten stan rzeczy, jednak wskażę najważniejsze, i będę się starał w skromnym zakresie postawić pozytywne sposoby wyjścia i program, który, mojem zdaniem, jedynie może spowodować z jednej strony złagodzenie obecnego kryzysu, a z drugiej strony wogóle na przyszłość wskazać, jak traktować rolnictwo i zapobiegać powtarzaniu się tego stanu rzeczy. Pozwolę sobie stwierdzić, że nie jest wyłączną przyczyną kryzysu t. zw. nadprodukcja. Bardzo wiele w ostatnich czasach się mówi o nadprodukcji, szczególnie o nadprodukcji zbożowe?. Niewątpliwie, że bardzo wiele państw, które dawniej zaopatrywały się w zboże. dziś starają się być dla siebie samowystarczalne. Weźmy przykład Włoch, w których hasło popierania produkcji wydało tak doskonałe rezultaty, że Włochy, które dawniej nie były samowystarczalne, dziś stały się pod względem zboża samowystarczalne. Ja bałbym się wywieszać tego rodzaju hasło i zbytnio je głosić, że/nadprodukcja jest przyczyną przesilenia rolniczego, albowiem hasło to postawione zbyt nieopatrznie. może skierować na złe, fałszywe tory,</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Bardzo słusznie)</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#WładysławKiernik">może spowodować cofniecie wogóle wysiłków rolniczych społeczeństwa w kierunku podniesienia produkcji. W tej formie hasło to nie powinno być stawiane: można mówić o skierowaniu produkcji na właściwe tory, można mówić o przesunięciu kierunku tej produkcji można mówić o tem, że przy ogólnej złej koniunkturze zbożowej, zwłaszcza, co do żyta, trzeba zastanowić się. czy nie należałoby powodować większe przesuniecie produkcji rolniczej w kierunku pszenicy, jako popłatniejszej bądźcobądź, można mówić o przesuwaniu produkcji rolniczej roślinnej w kierunku powiększenia produkcji hodowlanej, ale nie można mówić o nadprodukcji w tem znaczeniu aby zahamować rozpęd i rozmach pracy rolników polskich. Zresztą, jeżeli mówi się o nadmiernej podaży, to trzeba stwierdzić, zgodnie z prawdą, że wbrew twierdzeniom zapasy amerykańskie zupełnie nie wpłynęły faktycznie, a przynajmniej nie w wysokim stopniu, na ten stan rzeczy, Ameryka dotychczas nie rzuciła zboża, szczególnie żyta swego na targ, a jeżeli przesilenie rolnicze w Polsce — mówię w tej chwili o zbożu, mówię o tym jednym odcinku — nabrało jaskrawego charakteru, to raczej stało się to ze względu na stosunek do Niemiec, które nie dopuszczały polskiego zboża na pewne rynki zbytu i które starają się swoje zboże przeforsować, zwłaszcza, że zapoczątkowały znacznie wcześniej od naszego rządu odpowiedni system popierania swojej produkcji rolniczej, w szczególności przez racjonalne premie eksportowe. Pod tym względem my, którzy wkroczyliśmy nieśmiało na drogę premii, wynoszących 4 czy 6 złotych, musieliśmy przegrać, premie te były wyrzuceniem pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#WładysławKiernik">Ta połowiczność premii zemściła się na samej sprawie, nie przyniosła żadnego pożytku, a z drugiej strony zrobiło się prezent różnym państwom, do których skierowano przy pomocy premii zboże, jak np. państwom skandynawskim, bo rolnicy, wliczając w cenę premie, byli skłonni dla pozbycia się nadmiaru zboża sprzedawać je po cenie nawet niższej, niż na targu wewnętrznym. Na to Rząd nie zwrócił uwagi i dlatego, jeżeli chodzi o ten kryzys produkcji zbożowej, premie nie odegrały roli, jaką powinny były odegrać, bo było to zarządzenie połowiczne, pozostające w tyle w stosunku do tych pociągnięć, które uczynił w dziedzinie rolnictwa rząd niemiecki.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A w jakiej sytuacji jest rolnictwo niemieckie?)</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#WładysławKiernik">W o wiele lepszej, niż polskie.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To jest wątpliwe.)</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#WładysławKiernik">Jeżeli jednak przejdę do innych przyczyn tego kryzysu, to ośmielę się twierdzić, że nie ta kwestia zbożowa, która się dziś wysuwa na pierwszy plan, ale są dwie zasadnicze przyczyny kryzysu rolniczego, które działają niezależnie od rynku zbożowego i cen giełdy zbożowej, a to są mojem zdaniem: dysproporcja między cenami produktów rolniczych a produktów przemysłowych i zupełne zubożenie wsi i rolnictwa od szeregu lat. To są dwie zasadnicze przyczyny, o których musimy pamiętać, mówiąc o złagodzeniu kryzysu rolniczego i o zatamowaniu przesilenia. Bo kwestia zbożowa jest tylko jednym z odcinków, tego wielkiego przesilenia. Stronnictwa rolnicze nie stały i nie stała na stanowisku, żeby ich celem było specjalnie śrubowanie cen produktów rolnych. Nam nie chodzi o wysokie ceny produktów rolnych, nam chodzi raczej żeby te ceny odpowiadały cenom produktów, przemysłowych, a pod tym względem musimy stwierdzić niestety poprostu przerażający stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#WładysławKiernik">Nie będę sięgał do cyfr dawniejszych, wspomnę tylko, że burtowy wskaźnik przedwojenny w stosunku do 100 przedstawia co do produktów rolnych 123, co do produktów przemysłowych przeciętnie 116. Stwierdzam więc, że w przecięciu biorąc pod uwagę, że były zabór rosyjski pod względem rolnictwa i cen zboża był gorzej usytuowany, lepiej trochę Małopolska, a najlepiej b. zabór pruski, jednak wskaźnik hurtowy wykazywał zwyżkę na korzyść produktów rolnych. Jak się ta sprawa przedstawia w ostatnich latach? Według „Wiadomości Statystycznych” z 1928 roku i z ostatniego stycznia 1929, widzimy, że w stosunku do normy 100 z roku 1927 jeszcze w lipcu 1928 r. artykuły rolne wykazywały wskaźnik 98,8, przemysłowe 104,5 czyli różnica między tymi artykułami wynosiła tylko 4,7. Ale już w grudniu 1928 r. wskaźnik produktów rolnych wynosił 93,9, przemysłowych 104, czyli dysproporcja wzrosła do minus 10 na niekorzyść rolnictwa. W lipcu 1929 r. wskaźnik artykułów rolnych wynosił już tylko 85, podczas gdy przemysłowych wynosił 103,6, czyli dysproporcja wzrosła do minus 18,5 na niekorzyść rolnictwa. Wreszcie w grudniu 1929 wskaźnik cen produktów rolnych wykazuje 80,2, podczas gdy przemysłowych 101, czyli różnica doszła do minus 21 na niekorzyść rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#WładysławKiernik">Czyli że w ciągu ostatnich dwóch lat, licząc od lipca 1928, dysproporcja ta wzrosła na niekorzyść rolnictwa w stosunku 400%, jeżeli bierzemy pod uwagę minus 4, a obecne minus 21, w stosunku zaś do grudnia 1928 r. to znaczy w ciągu jednego roku 100%. To są rzeczy, które muszą każdego zastanowić, bo rzucają się w oczy bez względu na zachwianie cen w ostatnich czasach, ponieważ cyfry, które podałem, odnoszą się do okresu, kiedy ceny zboża — mianowicie w 1928 r. — były stosunkowo nie takie złe, A jednak widzimy, w jakim tempie ta dysproporcja wzrastała.</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#WładysławKiernik">Co do wskaźnika cen hurtowych i dysproporcji cen, to będę mówił o tem jeszcze przy programie pozytywnym przeciwdziałania kryzysowi, albowiem dopatruję się przyczyny tego w błędnej polityce celnej naszego Państwa, która. ochrania sztucznie przemysł, nie mający nawet naturalnych warunków rozwoju. Jeżeli chodzi o zagadnienie dysproporcji cen płodów rolniczych i przemysłowych, to nie można twierdzić, żeby nie było pod tym względem programu, przeciwnie, w dziedzinie polityki rolnej jest program w Polsce. Śmiem twierdzić, że mają ten program stronnictwa rolnicze; programy te są w części tylko czysto polityczne, a program Piasta i innych stronnictw włościańskich zawiera skonkretyzowany zupełnie program agrarny, którego przestrzeganie należyte i wykonywanie byłoby dało odpowiednie rezultaty. My staliśmy i stoimy na stanowisku — a sądzę, że pod tym względem jestem wyrazicielem nie tylko mojego stronnictwa, ale wogóle stronnictw rolniczych włościańskich, — że Państwo powinno popierać rozwój przemysłu, przerabiającego płody rolne i leśne, przemysłu rękodzielniczego i górniczego oraz przemysłu, niezbędnego dla zapewnienia skutecznej obrony narodowej. Natomiast przeciwdziałać powinno się sztucznemu popieraniu przemysłu, nie mającego zdrowych i naturalnych podstaw, za pomocą wygórowanych ceł ochronnych, zwłaszcza podrażających ceny artykułów, służących do zaspokojenia koniecznych potrzeb życiowych, oraz niezbędnych dla produkcji rolnej.</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#WładysławKiernik">To jest jasno skonkretyzowana zasadą, ona jest rozwinięta w programie w szczegółach, tak że to nie jest hasło, ale niestety to nie jest przestrzegane, Kiedy będę rozwijał dalsze przyczyny kryzysu, szczególnie kwestię polityki rządowej, wówczas wykażę, gdzie tkwi tego przyczyna. Wskazał na nią zresztą w swoim generalnym referacie p. referent Krzyżanowski, wypowiedział to oględnie, ja jednak doczytałem się — nie wiem, czy zgodnie z intencją p. referenta — uderzenia we właściwy punkt. Ten moment, kiedy generalny referent budżetu tutaj stwierdził, że u nas wszelki handel stoi, że się tak wyrażę, pod psem, ale jeden handel kwitnie, t. j. handel pozwoleniami przywozu i wywozu, był należy tem napiętnowaniem tej polityki właśnie, z jednej strony starającej się przez reglamentację sztuczną, regulować życie, które tych sztucznych ograniczeń, jeżeli chodzi o rolnictwo, nie znosi i nie zniesie, a z drugiej strony sztucznie hodującej przemysł, czego tajemnica tkwi nie w Ministerstwie Rolnictwa, a w innem Ministerstwie, które zaciążyło nad całą organizacją zbytu produktów rolnych, t. j. w Ministerstwie Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-2.37" who="#WładysławKiernik">Bo Ministerstwo Rolnictwa zostało ograniczone i zepchnięte wyłącznie do popierania produkcji rolnej, ale w dziedzinie najważniejszej dla rolników, a mianowicie o ile chodzi o opłacalność produkcji rolnej i siłę nabywczą ludności rolnej, Minister Rolnictwa musi odpowiadać za to i odpowiada przed Sejmem i społeczeństwem, ale faktycznie nie umie albo nie może mieć wpływu, bo tam decyduje kto inny, bo decyduje ten, pod którego patronatem i wpływem rozwijają się syndykaty eksportowe, czy to idzie o trzodę chlewną, czy też inne dziedziny eksportu rolniczego — to wszystko się ogniskuje w Ministerstwie Przemysłu i Handlu. A jeżeli mówię o tem, to nie pod adresem obecnego Ministra Rolnictwa, który jest dla nas człowiekiem nowym, do którego się odnosimy z całą dobrą wolą i poprzemy jego zamierzenia, które będziemy uważali za celowe do zahamowania kryzysu. Błędów, które zostały popełnione, nie popełnił tylko poprzedni Minister Rolnictwa, ale w tej sprawie oskarżony powinien być Minister Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-2.38" who="#WładysławKiernik">Drugą zasadniczą przyczyną jest zupełne zubożenie i nędza wsi, zubożenie, będące znowu wynikiem szeregu przyczyn. Zubożenie to sięga czasów jeszcze wojennych. Trzeba stwierdzić — i to się przeoczą, — że wieś nie odbudowała się właściwie do dziś dnia. Zniszczone warsztaty pracy, szkody olbrzymie, miljardowe, których wsi nikt nie zwrócił, mimo rozmaitych wieców, związków i stowarzyszeń, jakie się na tem tle utworzyły i mimo obiecanek w tym kierunku. Musimy się tej sprawie przypatrzeć w związku z zawartemi ostatnio konwencjami i umowami, zwłaszcza w stosunku do Austrii co do zrzeczenia się przez Austrię pretensji do odszkodowań za majątki, przejęte od tego byłego państwa zaborczego przez Państwo Polskie, które to przejęcie nastąpiło na podstawie przedstawionych rachunków, obejmujących szkody poszczególnych obywateli państwa; szczególnie rolników. Nad tą sprawą do porządku dziennego nie przejdziemy. Zdajemy sobie doskonale sprawę, że w dzisiejszych warunkach przeprowadzenie doraźnego wynagrodzenia szkód doznanych w czasie wojny przez rolników i przez innych obywateli przechodzi siły i możliwości Państwa, ale sprawa ta przemilczona zupełnie i zepchnięta z porządku dziennego być nie może; ona musi być w jakiś sposób załatwiona tak, jak załatwiona była waloryzacja pewnych wierzytelności, tak, jak Sejm wynagrodził szkody tym najbiedniejszym, którzy wysyłali w zaufaniu do Państwa przez konsulaty dolary amerykańskie do Pocztowej Kasy Oszczędności, którzy składali na pożyczki polskie, tak jak im Sejm ustawą wynagrodził te szkody, tak musi przy bardziej normalnych warunkach, zresztą stopniowo, i sposobem amortyzacyjnym wynagrodzić te olbrzymie szkody poniesione przez rolnictwo i przez innych obywateli. Taksamo, jak musi Sejm wynagrodzić szkody tych, którzy w zaufaniu do instytucyj państwowych, do instytucyj sądowych, do kas sierocych, istniejących w niektórych dzielnicach, składali swój ostatni grosz, ażeby dziś być zupełnie wykwitowanymi z wszelkiego mienia. Ta sprawa musi być również załatwiona tak, jak tamte sprawy zostały załatwione. Mówię o tem dlatego, że mówię o wszystkich czynnikach, które składają się na to, co jest nędzą wsi, co jest przyczyną tego olbrzymiego kryzysu, jaki wieś dziś przechodzi.</u>
          <u xml:id="u-2.39" who="#WładysławKiernik">Jeżeli mówimy o tej nędzy, to musimy stwierdzić pozostający z nią w ścisłym związku brak pieniędzy na wsi, który jest również zasadniczą przyczyną obecnego przesilenia. Brak wszelkich środków obrotowych, wypompowanie ze wsi wszelkiego grosza i zasobów, jakie jeszcze na tej wsi się znajdowały, kredyty zupełnie niedostateczne, o których możnaby powiedzieć, że są kroplą w morzu — to wszystko przyczynia się do kryzysu. Wprawdzie Bank Rolny przytacza cyfry kredytów, które wynoszą setki mil jonów, ale cóż znaczy jakieś 200 milionów złotych dla 20 milionowej ludności rolniczej, dla kilku milionów gospodarstw włościańskich? Co znaczy ta suma? A jak się je rozdziela? Muszę tutaj o tem wspomnieć, szczególnie ze stanowiska małego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-2.40" who="#WładysławKiernik">Otóż, Wysoka Izbo, podczas gdy lokata Skarbu Państwa w Państwowym Banku Rolnym, a więc banku, powołanym specjalnie dla udzielania kredytu drobnemu rolnictwu, małym gospodarstwem włościańskim, wynosi 50 milionów zł, to według „Wiadomości Statystycznych” ze stycznia r. b. lokata w Banku Gospodarstwa Krajowego, udzielającego tym szczęśliwszym więcej posiadającym kredytu, przedstawia sumę 369 milionów złotych.</u>
          <u xml:id="u-2.41" who="#WładysławKiernik">Proszę wziąć pod uwagę liczbę potrzebujących, te masy małorolnych w stosunku do liczby wielkich gospodarstw a nawet przemysłu naszego i stosunek cyfry lokat 50 milionów w Banku Rolnym 70 Skarbu Państwa, a cyfry 8 razy niemal większej. lokowanej w Banku Gospodarstwa Krajowego, a zrozumiemy ten brak i głód kredytu panujący na wsi, zrozumiemy ten brak nasycania pieniądzem, a nie tylko nasycenia. ale wogóle brak wszelkiego pieniądza na wsi, co dotkliwie wpływa na dzisiejszy stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-2.42" who="#WładysławKiernik">Mimo pięknych oczywiście cyfr, ogłaszanych przez Państwowy Bank Rolny, kredyt w Polsce dla rolników dziś właściwie nie istnieje. Kredyt długoterminowy został już nawet nie tylko faktycznie, ale nawet formalnie zamknięty, kredyt melioracyjny został również zamknięty w Państwowym Banku Rolnym przez oficjalne ogłoszenie. Obecnie Państwowy Bank Rolny ma podjąć akcje nowej emisji obligacji melioracyjnych, która oby jak najwcześniej została przeprowadzona. zwłaszcza, że jest pora na to, kiedy rozbiła się koncepcja utworzenia centralnej instytucji emisyjnej, centralnego banku ziemskiego, który miał podjąć emisję wszystkich listów ziemskich. Koncepcja ta została obalona i dziś jest czas na to, żeby forsować kredyt obligacyjny melioracyjny Państwowego Banku Rolnego, W tym Państwowym Banku Rolnym zalega podań o pożyczki długoterminowe 87 milionów, podań o kredyty melioracyjne na przeszło 50 milionów, według ogłoszenia samego Banku Rolnego, a podań o pożyczki na różne inwestycje dla drobnych rolników na 42 mil jony. Podania te leżą i nie mogą doczekać się załatwienia i nie można pod tym względem również zupełnie uwolnić od odpowiedzialności tych, których obowiązkiem było dbać o to, żeby ten kredyt był należycie ciągłym i nie załamał się, jak to się stało.</u>
          <u xml:id="u-2.43" who="#WładysławKiernik">Nie moje tylko to jest zdanie, ale zdanie ludzi kompetentnych i fachowych, a przedewszystkiem praktyków ekonomistów, którzy stwierdzają, że zupełnie nieuzasadniona obawa rządu w chwili starań o pożyczkę stabilizacyjną w roku 1927, obawa, aby nie robić samemu sobie konkurenci i, spowodowała przegapienie najlepszej chwili dla lokaty listów zastawnych Banku Rolnego dla uzyskania w ten sposób wielkich zasobów, jako podstawy do kredytu długoterminowego. Błąd ten powtórzył się również przy tej sprawie, o której wspomniałem, mianowicie przy koncepcji tworzenia centralnej instytucji emisyjnej, względnie Centralnego Banku Ziemskiego. Bo również wychodząc z błędnego założenia, że nie należy przeszkadzać tej koncepcji, sparaliżowano świadomie wszystkie instytucje emitujące listy, a więc czy to Towarzystwo Kredytowe Ziemskie, czy Bank Rolny, czy inne banki, ażeby nie wkraczały ze swojemi staraniami o uplasowanie listów zastawnych zagranica. To był drugi błąd, który sparaliżował możliwość sfinansowania kredytu przez te instytucje, poszczególne, które miały po temu warunki. O tem wiedzą z pewnością bardzo dobrze zarządy tych instytucji, wie o tem dyrekcja Banku Rolnego, wie o tem dyrekcja Banku Gospodarstwa Krajowego, że była możność uplasowania pewnemi częściami listów zastawnych. ale rząd świadomie temu przeszkadzał, może zresztą i w dobrej myśli — chcąc stworzyć tę centralna instytucje emisyjną, któraby operowała na wielką skalę, ale myśląc o rzeczy wielkiej, która się nie udała, przeszkodził rzeczy mniejszej, która mogła się udać, byłaby wpłynęła w znacznym stopniu łagodząco na przebieg dzisiejszego przesilenia. Mam tutaj w ręku prośby, które doprowadzają sprawę do wręcz rozpaczliwej humorystyki. Mam w ręku prośbę jednego z rolników z b. zaboru rosyjskiego, pow. jędrzejowskiego; nie jest to list nawet tak świeży, to znaczy nie z ostatnich dni. tylko z ostatnich miesięcy. Rolnik ten pisze, że nabył działkę gruntu około 25 morgów, ale cóż, kiedy uzyskał pożyczkę z Banku Rolnego tylko na 4.800 zł. a winien jest jeszcze resztę ceny kupna gruntu, więc potrzebuje jeszcze 7.000 złotych. I oto na 25 morgów dobrej ziemi nie może uzyskać nożyczki do wysokości 12.000 zł. I powiada tak: Chciałbym sprzedać część, ale nikt nie chce kupić, bo pieniędzy niema na wsi. Chciałby sprzedać całość, ale też nie może i wreszcie pisze, czyby rząd nie objął tego majątku na własność, żeby założył tymczasem kapitał, a on będzie gospodarował, a ponieważ dzieci nie mają, więc po śmierci rząd może ten majątek sobie wziąć, A jakby i tak nie poszło, to ponieważ Bank odmówił, czyby nie można było rozegrać tego majątku na loterii, bo nie może ani sprzedać, ani znikąd pożyczki dostać.</u>
          <u xml:id="u-2.44" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-2.45" who="#WładysławKiernik">To nie jest humor, proszę Panów, to są przez łzy pisane słowa, to są bolesne słowa, które, gdy się czyta, to się odczuwa całą nędzę i tragedie, przez jaką wieś dziś przechodzi.</u>
          <u xml:id="u-2.46" who="#WładysławKiernik">Proszę Panów, a dalej ciężary, które są znowu poważną przyczyną dzisiejszego kryzysu, nędzy wsi i braku pieniędzy. Nie będę mówił szczegółowo o tych ciężarach, bo już mówiono o nich przy innych resortach, przypominam, że p. referent generalny budżetu stwierdził to nadmierne obciążenie, zwłaszcza w ostatnich latach, wywołane także rozrostem budżetu. Budżet, który wynosił w r. 1926–2 miliardy, dziś 3 miliardy, a więc wzrost w stosunku do tamtego o 50%. Twierdzę, że tego budżetu społeczeństwo, zwłaszcza w obecnej, sytuacji, nie wytrzyma, że Rząd powinien był przyjść z budżetem, wynoszącym najwyżej 2,5 miliarda, a więc przynajmniej o 1/2 miliarda mniejszym. Budżet ten pozostaje pod znakiem zapytania, nawet przy najlepszej woli społeczeństwa, albowiem albo Rząd pójdzie po linii doraźnych środków pomocy i ulg podatkowych, które zaprojektował na Komisji Rolnej nowy Minister Rolnictwa, a wtedy musi się pogodzić z mniejszemi wpływami podatkowemi, albo nie przyjdzie z pomocą rolnictwu i w takim razie nie wydobędzie z rolnictwa tych dochodów, które są w budżecie przewidziane. Pod tym względem musimy stwierdzić znowu winę dopuszczenia do tego stanu rzeczy i wzmożenia tych ciężarów, zwłaszcza w samorządach, w samorządach powiatowych, gdzie mści się znowu ten system komisarski, polegający na samowoli podatkowej komisarza i starosty, który nie pyta się o wolę ludności. Nie mówię już oczywiście o tych dzielnicach Państwa, w których komisarze są, gdzie niema sejmików, ale twierdzę, że to samo jest tam, gdzie są sejmiki, w Królestwie.</u>
          <u xml:id="u-2.47" who="#WładysławKiernik">Niedawno skarżono mi się, że przedstawienia i wnioski wydziałów powiatowych są ignorowane. Starosta uważa się tutaj także za komisarza, który sam wyznacza budżet i wydatki i skutkiem tego wydatki te rosną w niesłychany sposób. Mieli starostowie w tej dziedzinie zachętę, bo istotnie władze przełożone a nawet władze naczelne nawoływały o inwestycje, o przeprowadzenie rozmaitych kosztownych rzeczy, na które wieś nie było w danej chwili stać. Te wszystkie rzeczy niejednokrotnie drobne składają się na tę finansową całość, przed którą stajemy w przerażeniu i poprostu zwątpieni i bezradni, czy i jak da się uchwycić te sprawy i jak je potem rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-2.48" who="#WładysławKiernik">Nie chcę tutaj mówić o wygórowanych podatkach. My byliśmy tymi, którzy bez względu na to, czyśmy byli w opozycji, czy braliśmy odpowiedzialność za rząd, nigdy w stosunku do tych, których reprezentujemy, nie uprawialiśmy demagogii, nigdy nie mówiliśmy, że podatków nie trzeba płacić. Przeciwnie, pouczaliśmy, że jest obowiązkiem obywatela dać Państwu to, co jest konieczne, aby Państwo mogło niezbędne swoje potrzeby zaspokoić. Ale to, co się dzieje w ostatnich latach w dziedzinie wykonywania ustaw podatkowych, to jest już przerażające i woła o pomstę do nieba.</u>
          <u xml:id="u-2.49" who="#WładysławKiernik">Tu mówi się o reformie podatkowej, a ja twierdzę, że reformę podatkową inspektorzy skarbowi sami sobie przeprowadzili bez ustaw. Ze swego doświadczenia mogę powiedzieć, a Panowie wszyscy, bez różnicy stronnictw, jesteście świadomi tego, że to, co mówię, nie jest przesadą, że bez zmiany ustawy pociągnięto do podatku dochodowego w ostatnich 2–3 latach conajmniej 300% małych rolników, chociaż absolutnie nie podpadają pod podatek dochodowy.</u>
          <u xml:id="u-2.50" who="#WładysławKiernik">Są to rolnicy, którzy mają po kilka hektarów gruntu, i przy obliczeniu według ustawy po 2 metry z morgi nawet dobrej ziemi po cenie jeszcze z 1928 r., wynoszącej 40 zł., jaką Skarb przyjmował w 1929 r., kiedy już cena była 30–25 zł., nawet bez uwzględnienia członków rodziny i obniżenia po 2 stopnie na każde dziecko poza mężem i żoną, absolutnie nie podlegają podatkowi dochodowemu, ale mają ten podatek wymierzony i to w bardzo wysokim stopniu,</u>
          <u xml:id="u-2.51" who="#komentarz">(Głos: A na odwołania się nie odpowiada.)</u>
          <u xml:id="u-2.52" who="#WładysławKiernik">Mamy przykłady w jaki sposób te ustawy są wykonywane, ot niedaleko, w pow. radzymińskim jest inspektor skarbowy, który publicznie miał odwagę oświadczyć i to przy pożegnaniu ustępującego starosty, niejaki p. Borecki z Radzymina, że kiedy miał w 1928 r. ściągnąć 500.000 zł. tytułem podatku dochodowego, to, dzięki energii swojej ściągnął 2 razy więcej, to znaczy 1 milion złotych. Tem się inspektor skarbowy chlubi. System, który w tym wypadku obciąża Ministerstwo Skarbu, sam ten system oznaczania pewnej kontyngentowej sumy, jaka ma być z danego podatku ściągnięta, bez względu na to, czy podatnicy w danym powiecie są według ustawy obowiązani zapłacić tak wielką sumę podatków, ten system narzucania sum podatkowych zgóry, tego haraczu, który dany powiat musi zapłacić, — to jest źródło nadużyć podatkowych i tej reformy podatkowej samowolnej, narzucającej na rolnictwo ciężary, których ono ponosić nie jest obowiązane na podstawie obowiązujących ustaw.</u>
          <u xml:id="u-2.53" who="#WładysławKiernik">Co mówić o innych ciężarach, jeżeli pominiemy państwowe ciężary? Nie będę już powtarzał o tym wielkim rozkwicie radosnej twórczości Polskiej Dyrekcji Ubezpieczeń Wzajemnych. Uderzyło także generalnego referenta, że ta instytucja potrafiła o 100% w ciągu ostatnich lat podnieść sumę składek, prawda, że przy pewnem podniesieniu również szacunku, ale przy nadwyżkach corocznych, przy powiększeniu funduszu rezerwowego, różnych subwencjach, rozdzielanych na lewo i prawo. Ja twierdzę, że w tym ciężkim stanie rzeczy, jaki dziś mamy, najpierw trzeba obniżyć świadczenia, a potem dopiero bawić się w subwencje, a nie zgóry te świadczenia ściągać, aby potem rozdawać subwencje.</u>
          <u xml:id="u-2.54" who="#WładysławKiernik">Proszę Panów, na wystawie w Poznaniu widziałem tabelę, która przedstawia, że to towarzystwo, Polska Dyrekcja Ubezpieczeń Wzajemnych czy też Zakład Powszechny Ubezpieczeń Wzajemnych, jak się dziś to nazywa, ściągnął od roku 1919 do roku 1928–360.000.000 złotych składek z ludu, oczywiście olbrzymią większość, bo 70% z tego z rolnictwa, a może nawet ten stosunek jest jeszcze większy, ponieważ najmniej opodatkowane tą przymusową asekuracją są domy w miastach jako murowane, ogniotrwałe kryte i mniej wskutek tego płacące.</u>
          <u xml:id="u-2.55" who="#WładysławKiernik">I w tem jest tragedia, że właśnie te najbiedniejsze chaty włościańskie, własność tych najbiedniejszych, tych pariasów społeczeństwa, są procentowo wyżej obciążone i mają narzucone wyższe stawki, niż wspaniałe pałace i kamienice w miastach. Dlaczego? Rozumowo ze stanowiska ubezpieczeń da się to tem uzasadnić, że oczywiście te małe chaty są łatwo palne, gdyż są kryte słomą, więc procent palności jest znacznie większy, ale przecież Powszechny Zakład Ubezpieczeń od ognia nie powinien być instytucją spekulacyjną, Zakład ten powstał na podstawie ustawy sejmowej w tej intencji, żeby był instytucją społeczną. Jeżeli ma nadany ten wielki przywilej i monopol ściągania z wszystkich obywateli składek przymusowych, to powinien też mieć i pewien moralny obowiązek, to znaczy, że nie powinien kierować się li tylko zasadami ściśle matematycznemi i handlowemi, ale musi także społecznemi. Należałoby rozłożyć ten ciężar tak, żeby ten najbiedniejszy nie czuł go w wyższym stopniu, jak go czuje zamożniejszy i dlatego my się nie przestaniemy domagać rewizji tego systemu. Bo muszę wręcz oświadczyć, że wywołuje on na wsi tyle rozgoryczenia — Panowie wszyscy to stwierdzą zupełnie zgodnie ze mną — tyle niechęci do tej instytucji, a nawet do samej idei asekuracji, że gdyby się ten potworny stan rzeczy utrzymał nadal, to sprawa asekuracji byłaby w opinii szerokich mas rolniczych przegrana.</u>
          <u xml:id="u-2.56" who="#WładysławKiernik">Dlatego nie przestaniemy domagać się rewizji.</u>
          <u xml:id="u-2.57" who="#WładysławKiernik">Musimy także stwierdzić, że niestety i Rząd nie ulżył ciężarom. Uwydatnia się to w zakresie przedsiębiorstw państwowych, jak przedsiębiorstwo lasów państwowych, gdzie ceny na drzewo wzrosły o 100% w ciągu ostatnich kilku lat. Oczywiście, ze stanowiska gospodarki handlowej, ze stanowiska kalkulacji kupieckiej, gospodarka taka jest racjonalna, jeżeli jednak będziemy mówić o tej gospodarce ze stanowiska społecznego, ze stanowiska obecnego kryzysu, musimy powiedzieć, że polityka lasów państwowych powinna uwzględniać w znaczniejszej mierze interesy wielkiej masy drobnego rolnictwa i w większej mierze, aniżeli to jest przewidziane, ułatwiać przy pomocy kredytów ulgowych nisko procentowych, kredytów kilkuletnich, nabycie drzewa zwłaszcza na budowę. Pozatem są narzekania, że wogóle tego drzewa z lasów państwowych nabyć nie można.</u>
          <u xml:id="u-2.58" who="#WładysławKiernik">Co do soli Rząd znowu, zamiast tamować drożyznę rozsądnemi posunięciami, zamiast zrezygnować z niewielkiego stosunkowo wzrostu dochodów skarbowych w tej dziedzinie i nie pomnażać tej psychozy przesilenia, rząd, rozporządzeniem z 1 września 1929 r. podnosi cenę detalicznej sprzedaży soli z34 na 35 zł. za 100 kilo i t. d. To są napozór nieznaczne momenty, które istotnie muszą powodować wzrost przesilenia gospodarczego, jakie idzie i iść musi przy tej olbrzymiej cyfrze budżetów państwowych, samorządowych, ubezpieczeniowych, które, jak obliczam, wynoszą około 5 miliardów złotych.</u>
          <u xml:id="u-2.59" who="#WładysławKiernik">Nic dziwnego, że wieś wyczerpana, przez wojnę zniszczona, jest przygnębiona i ekonomicznie przytłumiona. I w tem leży kryzys rolniczy, nie tylko w cenach zboża na giełdach, ale ten wewnętrzny kryzys rolniczy, ogólne zerżnięcie cen na płody rolnicze, wysokie ceny przemysłowe, nędza ostatnia, brak wszelkiego kapitału, nieopłacalność produkcji i pracy rolnika.</u>
          <u xml:id="u-2.60" who="#WładysławKiernik">W swoim czasie jeden z członków drugiej Izby, Senatu, przypominał, że w British Museum — w sali staroperskiej, na cegiełkach wypalanych, widnieją ustawy przez dynastię Sasanidów wydane, a pisane klinowem pismem, że królowi wolno ściągać najwyżej 10% dochodu społecznego, a urzędnikom, którzyby się poważyli ściągać z obywateli więcej podatków, jak 10% dochodu społecznego, groziło obcięcie głowy.</u>
          <u xml:id="u-2.61" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-2.62" who="#WładysławKiernik">A nasz generalny referent budżetu, p. prof. Krzyżanowski, w swoim czasie, w jednej ze swoich publikacji powiedział, co obecnie się potwierdza, że ciężary podatkowe w Polsce łącznie z ukrytemi ciężarami, wynoszą do 40% dochodu społecznego. Może jest to cyfra trochę za wysoka, ale w każdym razie nie pomylę się, jeżeli określę to na 30% dochodów społecznych. Przy 30% obciążeniu dochodu społecznego, zdaje mi się, że wszyscy urzędnicy u nas, według prawa Sasanidów, powinni mieć dawno głowy obcięte.</u>
          <u xml:id="u-2.63" who="#komentarz">(Głos: A jeżeli ich nie mają. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-2.64" who="#WładysławKiernik">Chyba, że tych głów nie mają!</u>
          <u xml:id="u-2.65" who="#WładysławKiernik">Nie będę cytował dalszych przykładów z dziedziny obciążeń, a chcę jeszcze omówić jeden czynnik, który się przyczynił niewątpliwie do kryzysu, a tym czynnikiem jest niewątpliwie błędna polityka Rządu w ostatnich czasach. W czem leży przedewszystkiem to zło: w braku skoordynowania, nie w braku programu, bo Ministerstwo Rolnictwa ma program, ale w niemożności wykonywania go, bo ten, kto powinien być odpowiedzialny t. j. Minister Rolnictwa nie okazał tej energii, ażeby nadać temu programowi odpowiednią wagę w Rządzie, a w tym Rządzie krzyżują się prądy różne, w których Minister Przemysłu i Handlu szczególniej reprezentuje wielką ambicję do aktywowania bilansu handlowego, pomijając, że tę aktywność mamy w pewnych miesiącach, nie w czasie całego roku. Dalej, te rezerwy zbożowe, które są w ręku Ministra Spraw Wewnętrznych, które znowu mają wpływ na podaż i popyt zboża i jego ceny. Te momenty polityczne muszą oddziaływać. Jeżeli się ktoś zastrzega, że nie trzeba winić tego czy innego rządu, to muszę tylko stwierdzić, że te winy są, i spokojnie i rzeczowo o tych winach mówić można. Stwierdzam, że poprzedni Minister Rolnictwa oświadczył wyraźnie, a mówię na podstawie tego, co zanotowałem dosłownie na Komisji Budżetowej, że „za duży zysk demoralizuje i dlatego Państwo przeciwdziała zbyt wysokim cenom zboża, bo ceny zbyt wysokie zabijają zmysł oszczędności i budzą chęć używania wśród rolników”. Jeżeli Minister Rolnictwa zajmuje takie stanowisko, to czyż Panowie się dziwią, że inne resorty nie tylko nie przeciwdziałają, ale z przyjemnością to stanowisko akceptują?</u>
          <u xml:id="u-2.66" who="#WładysławKiernik">Powołam się także na niepodejrzane źródło, na przemówienie prezesa rady naczelnej związku Organizacyj Ziemiańskich ks. Kazimierza Lubomirskiego, który w mowie, wygłoszonej na Zjeździe ziemian podczas Powszechnej Wystawy Krajowej dn. 6 lipca 1929 r. w Poznaniu, oświadczył, że „nieszczęsna doktryna prof. Bartla wpędziła politykę na tory rolnictwu i całemu życiu gospodarczemu najzupełniej szkodliwe”.</u>
          <u xml:id="u-2.67" who="#WładysławKiernik">To jest ta polityka rzekomo ochraniająca interesa konsumentów, która w rezultacie wypadła najszkodliwiej dla konsumentów, bo w następstwie ekonomicznego upadku sił nabywczych rolnictwa, poszedł upadek przemysłu, zastój, bezrobocie, rozszerzenie tego wielkiego kryzysu, który dziś przeżywany, na wszystkie dziedziny życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-2.68" who="#WładysławKiernik">Odnoszę się z całą dobrą wolą do wszystkich zarządzeń Rządu, zmierzających do opanowania kryzysu, ale nie mogę ukryć tego, co powiedziałem i na uzasadnienie czego mam szereg argumentów, że było to błędem, było niezrozumieniem interesów ogólnych, a nawet pociągnięciem wręcz szkodliwem, które, mojem zdaniem, ten kryzys przygotowało. P. Bartel powiedział, że same rezerwy zbożowe nie odegrały tu roli decydującej, ale one były jednym z wielu czynników błędnej polityki, gdyż te rezerwy zbożowe w rękach Ministra Spraw Wewnętrznych obliczone były na duszenie cen. Pod tym względem mamy dokumenty. Kiedy Najwyższa Izba Kontroli Państwa w sprawie zakupu zboża zagranicą na owe rezerwy i odstąpienia a raczej wepchnięcia wojsku tego zboża, które już zgniło, stęchło i było zniszczone, zwróciła się do Rządu o wyjaśnienie, wówczas p. minister Składkowski w roku 1928 t. j. kiedy jeszcze było stosunkowo dobrze, kiedy ceny były jakie takie, kiedy można było jeszcze przewidywać i zapobiec złemu i przez rozsądne posunięcia ochronić kraj od tego, co teraz przeżywamy, p. Składkowski odpowiedział: „Nadmieniam, że dostawa zboża dla wojska ma ogromne znaczenie ogólno — ekonomiczne, gdyż Rząd uznał w tym czasie, że na podstawie akcji ku obniżeniu cen zboża w kraju musi być wieliminowane wojsko z zakupów zboża na rynkach krajowych. Nie potrzebuję chyba dodawać — pisze p. minister Składkowski — że obniżenie cen zboża miało podstawowe znaczenie dla poziomu cen”. Jeżeliby się po tej linii dalej poszło, to musielibyśmy powiedzieć, że kryzys rolniczy nie skończy się kryzysem, ale skończy się wprost katastrofą.</u>
          <u xml:id="u-2.69" who="#WładysławKiernik">Proszę Panów, p. premier Bartel, kiedy mówił o położeniu gospodarczem, szczególnie w rolnictwie, wymieniał pewne dodatnie momenty, jak np. zawarcie traktatu handlowego z Francją. Ten argument, użyty przez p. premiera Bartla, jest raczej aktem oskarżenia przeciw Rządowi i systemowi, który obecnie panuje. Jako referent nie chcę dotykać spraw politycznych, ale w związku ze sprawami gospodarczemi muszę stwierdzić, że upominaliśmy się długi czas o to, aby zmienić traktat handlowy z Francją, w wielu punktach niekorzystny dla nas. Francja, jako nasz sprzymierzeniec, poszła za tymi głosami. Na gwałt w marcu 1929 r. uchwalono w parlamencie francuskim ten traktat, ponieważ Polska nalegała, że sprawa jest pilna. Są tam korzystne postanowienia dla Polski, a szczególnie dla rolnictwa. Pisma obozu rządowego stwierdzają, przytaczam „Ilustrowany Kurier Krakowski”, że korzyści zastrzeżone w tym traktacie, a poczynione przez Francję, dotyczące różnych ulg Weterynaryjnych, przedstawiają dziesiątki milionów złotych dla rolnictwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-2.70" who="#WładysławKiernik">I cóż się dzieje? Francja się śpieszy na gwałt, parlament uchwala, a w Polsce zamyka się Sejm dnia 31 marca i zwołuje się go w listopadzie 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-2.71" who="#komentarz">(Głos: Bo tu jest wyścig pracy!)</u>
          <u xml:id="u-2.72" who="#WładysławKiernik">Od Francji żąda się, aby śpieszyła się z uchwaleniem tego traktatu, a w Polsce go się nawet nie ratyfikuje, a raczej, jak wyraził się jeden z panów Ministrów, ratyfikowano go częściowo. Tak się „wygadał” jeden z ministrów. Przez kogo, pytam? Tylko Sejm jest powołany do ratyfikacji. Aby dokuczyć Sejmowi, żeby swoją wolę przeprowadzić, nie zwołuje się Sejmu przez 8 miesięcy, chociażby to było ze szkodą dla życia gospodarczego i dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-2.73" who="#WładysławKiernik">I dlatego, chociaż mówimy tylko o gospodarstwie, musimy powiedzieć, że na przyczyny kryzysu składa się także ten system polityczny, który przeżywamy, składa się przedewszystkiem ten brak praworządności, który uniemożliwia normalne funkcjonowanie Państwa. Jeżeli więc mamy mówić o zmianie obecnego stanu gospodarczego, o złagodzeniu kryzysu, to nie pomogą połowiczne środki. Musi iść wielka akcja, która przeciwdziałać będzie głównym przedewszystkiem przyczynom, t. j. dysproporcji cen między płodami rolniczemi i artykułami przemysłowemi i zupełnemu wypompowaniu wszelkiego kapitału i pieniędzy ze wsi. I dlatego dla rozwiązania kryzysu rolniczego domagać się musimy przedewszystkiem rewizji dotychczasowej polityki celnej. Nie może być to, co obecnie jest, to ciągłe eksperymentowanie z rolnictwem, wydawanie zakazów wywozu, to znowu wydawanie zakazów przywozu, wprowadzanie opłat wywozowych, to znowu premii eksportowych, to musi się raz skończyć. Musimy ceny produktów rolniczych podnieść, a ceny fabrycznych wyrobów zniżyć w stosunku do cen światowych. Rolnictwo nie może być traktowanie poniżej wszelkiego poziomu cen zagranicznych, jak jest dziś, podczas gdy przemysł, sztucznie hodowany przez p. Ministra Kwiatkowskiego, korzysta ze sztucznej ochrony. Prawda, że i on dziś upada przez krótkowzroczną politykę, już nie przez nieprzychylną dla przemysłu politykę Rządu, ale przez drugą politykę błędną w stosunku do rolnictwa. Sztuczna ochrona nie pomogła przemysłowi i to jest tem większy asumpt dla nas, żebyśmy się domagali zmiany tego stanu rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-2.74" who="#WładysławKiernik">Musimy odebrać Rządowi pełnomocnictwa, dane ustawą z 1924, a pozwalające Rządowi wydawać zakazy wywozu według swego widzimisię, To musi należeć i musi być zastrzeżone dla Sejmu i tylko odebranie z rąk Rządu tego instrumentu niestałości, chwiejności i eksperymentów może wreszcie wprowadzi kalkulację opłacalności rolnictwa na właściwe tory.</u>
          <u xml:id="u-2.75" who="#WładysławKiernik">Musimy znaleźć kapitały na pomoc kredytową dla rolnictwa i Rząd musi je znaleźć. Jeżeli Rząd na serio mówi o złagodzeniu kryzysu, to musi rzucić pieniądze, kredyty i to wielkie kredyty dla wsi, bo inaczej absolutnie nie wybrniemy. Musi Rząd odroczyć te dolegliwe dla rolnika płatności, musi skonwertować te ciężary i krótkoterminowe, lichwiarskie kredyty na kredyty kilkoletnie, ulgowe, niskoprocentowe, musi spowodować obniżenie ciężarów społecznych, o których mówiłem.</u>
          <u xml:id="u-2.76" who="#WładysławKiernik">Jeżeli, proszę Panów, Rząd nie może dzisiaj obniżyć budżetu 3 miliardowego, to może odpowiedni nacisk wywrzeć na te instytucje, jak Powszechny Zakład Ubezpieczeniowy, aby zrewidował swoją politykę i ciężarów ludności ulżył. Musi dostosować taryfy kolejowe do potrzeb rolnictwa, a nie jak ostatnio zrobił, podwyższać taryfy kolejowe na najważniejsze artykuły rolne.</u>
          <u xml:id="u-2.77" who="#WładysławKiernik">To są, proszę Panów, te postulaty najważniejsze, wobec nich nawet kwestia premii wywozowych na zboże schodzi na plan drugi. Nie jestem przeciwnikiem premii wywozowych, owszem, twierdzę, że należy je utrzymać, ale jeżeli mają mieć racjonalne znaczenie, muszą być znacznie podwyższone.</u>
          <u xml:id="u-2.78" who="#WładysławKiernik">Nie jestem przeciwnikiem zasadniczym rezerw zbożowych, ale nie w ręku Ministra Spraw Wewnętrznych, ale w ręku Ministra Rolnictwa. Aby one służyły dla regulacji podaży i popytu i nie dopuszczały do niesłusznej zniżki cen, ale nie tak, jak to robił p. Minister Składkowski. To są rzeczy ważne, które jednak uważam za drugorzędne. Za pierwszorzędne uważam te rzeczy, o których co dopiero mówiłem i przestrzec muszę, co także p. Minister Rolnictwa w swoich uwagach na Komisji Rolnej mówił, że jesteśmy dopiero w stadjum rozwoju kryzysu rolniczego, że także w dziedzinie obrotu trzodą, względnie produkcji hodowlanej, grozi nam przesilenie, które może przyjdzie nie w marcu, jak jest przewidywane, ale nieco później, w czerwcu, ujawni się i ten kryzys w dziedzinie produkcji trzody, tej podstawy siły ekonomicznej, zwłaszcza małego rolnictwa. Na czas więc trzeba wszystkie konieczne zarządzenia wydać i przeprowadzać, jeżeli nie chcemy, aby kryzys rolniczy stał się katastrofą gospodarczą dla całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-2.79" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Maksymilian Malinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MaksymilianMalinowski">Wysoki Sejmie! P. sprawozdawca wyczerpał przedmiot, wyczerpał wszystkie niemal zagadnienia, dotyczące rolnictwa i jego kryzysu, wyczerpał i to, co jest dziedziną działania Ministerstwa Rolnictwa, jak i to, co należy naprawić, ku czemu należy dążyć, aby rolnictwo nie było tak upośledzone, Wobec tego ja już nie będę dotykał tych spraw, tylko uznaję, że one są zupełnie słuszne i zasady, które tu wygłosił szanowny referent i rezolucje, które wniósł, uznaję za słuszne, uznaję, że to wszystko możemy przyjąć i przyjmą wszyscy przedstawiciele rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#MaksymilianMalinowski">Ja pozwolę sobie jeszcze pokrótce dotknąć tych spraw, których nie dotknął referent. Stwierdzam tak, jak i on, że rolnictwo, które jest uważane za najważniejszy resort, za najważniejszy czynnik gospodarczy Polski, jest upośledzone, a Ministerstwo Rolnictwa jest uważane za podrzędne. Najmniej ono znaczy nie tylko w Państwie, w Rządzie, ale uwydatnia się to małe znaczenie rolnictwa i w budżecie, ponieważ w stosunku do potrzeb rolnictwa, w stosunku do tej roboty, którą dla rolnictwa trzeba zrobić, budżet ten nie tylko nie został zwiększony, ale nawet został zmniejszony.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#MaksymilianMalinowski">Oczywiście działalność Ministerstwa Rolnictwa nie tylko nie może się wzmocnić, ale musi być uszczuplona. To robi Rząd, który zwłaszcza w ostatnich czasach mówił, że rolnictwo uważa za najważniejszy czynnik gospodarczy Państwa i że rolnictwo ma wpływ na rozwój gospodarczy Polski.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#MaksymilianMalinowski">Że Ministerstwo Rolnictwa jest upośledzona, to już uzasadnił szanowny referent.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#MaksymilianMalinowski">Jeżeli o handlu przedmiotami produkcji rolnej, jak również o wpływie handlu na kredyt i na inne dziedziny, Ministerstwo Rolnictwa nie miało nic do powiedzenia, nikt się z niem nie liczył, to musi być zmienione, jeżeli chcemy, aby nie nastąpiła katastrofa. Dlatego zwracam się do nowego Ministra, aby starał się w Rządzie nie być Kopciuszkiem, ale czynnikiem najważniejszym w Państwie pod względem gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#MaksymilianMalinowski">Druga rzecz, to brak programu w Ministerstwie Rolnictwa. Wyczuwa to nie tylko każdy z nas, zajmujący się sprawami gospodarczemi, ale instynktownie to wyczuwają szerokie masy, że Rząd powinien pokierować sprawami rolniczemi. Nie można postępować tak, jak ta kobiecina, która kupuje ryż dlatego tylko, że łatwiej go jest ugotować, po kaszę bowiem trzebaby jechać aż do młyna; nie można w ten sposób ułatwiać sobie życia. Społeczeństwo rozumie, że Ministerstwo nie ma programu i nie przeciwdziała temu, co się dzieje. Od tylu lat porusza się sprawę pszenicy. Pytam się, co zrobiono w Polsce, ażeby sprowadzanie pszenicy ustało, ażeby nie było takiego wypadku, jak notowaliśmy w roku zeszłym, że był zakaz sprowadzenia pszenicy, a 2.000 ton sprowadzono, bo zabrakło jej w kraju. Jak udowadniają Włochy, można pokierować tak w kraju, ażeby hodować to, co jest potrzebne, aby nie przywozić. Tak samo co do ryżu i co do kukurydzy.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#MaksymilianMalinowski">Kto wie nawet, czy nie należałoby prowadzić inaczej hodowli, czy też nie należy nadać innego kierunku, jak w Prusiech było przed wojną, a dziś jest w Anglii i w Stanach Zjednoczonych, gdzie wskazuje się rolnictwu, co ma hodować, Pod tym względem żadnego programu niema, nie poucza się społeczeństwa, aby te rzeczy są potrzebne dla Państwa po to, aby na nie nie wydawać pieniędzy zagranicę, Nie wiem, czy o tem kiedykolwiek poważnie myślano, czy nie było z tem tak, jak z cłami, że raz był zakaz, drugi raz pozwolenie, raz jest cło, drugi raz niema cła i tak samo co do tej produkcji.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#MaksymilianMalinowski">Od czasu do czasu były pewne próby. Pamiętam, że w r. 1927 i 1928 mówiono dużo o spichrzach, o elewatorach zbożowych. Dziś zapomniało się o tem, choć uregulowanie obrotu zbożem wewnątrz kraju bodaj czy nie jest o wiele ważniejsze, niż uporządkowanie zbytu zagranicę, My wywozimy tak minimalne ilości zboża zagranicę, a większość zużytkowuje się w kraju, że nad uregulowaniem tej sprawy więcej należy się zastanowić. Jest to rzecz konieczna, ale tem się najmniej zajmujemy.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#MaksymilianMalinowski">Są nieraz drobiazgi, które powinny być uwzględnione. Przed dwudziestu paru laty byłem w Danii i przekonałem się — z literatury także można się przekonać — że hodowla bydła prowadzona tam jest w ten sposób, żeby cena mogła być utrzymana jednakowa i żeby rolnicy cały rok mieli odpowiedni dochód, A co się u nas w tej chwili dzieje? Ze sprawozdania koniunktur gospodarczych wypada, że cena cieląt się obniżyła dlatego, że w tej chwili krowy cielą się w całym kraju. Uważam, że w takich drobiazgach, które są gospodarczo niesłychanie ważne, Ministerstwo powinno czuwać nad tem, ażeby kraj rozwijał się gospodarczo należycie. Świadectwem tego, że najważniejszym rzeczom najmniej poświęcamy uwagi, służyć może departament chowu koni. Mamy departament chowu koni, ale nie mamy departamentu chowu zwierząt wogóle, a zwłaszcza trzody. U nas najmniej wagi poświęca się tej hodowli.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#MaksymilianMalinowski">Uważam, że Ministerstwo także nie zwraca uwagi na ochronę rolnictwa od ciężarów, które zbyt jaskrawo je dotykają, Mówił tutaj p. referent o tem, że Powszechny Zakład Ubezpieczeń szczególnie zaciążył dziś na kieszeni rolnika i na całem rolnictwie. Należy zaznaczyć, że w r. 1928 zebrano z ubezpieczeń 35 milionów, a w r. 1929–65 milionów, tak wielka była nadwyżka. I oto gmina Jastków w woj. lubelskiem kupiła dom na szkołę za 15 tysięcy, a Powszechny Zakład Ubezpieczeń ubezpieczył ten dom na 40 tysięcy i od tej sumy każę płacić. Takie traktowanie rolnictwa jest niedopuszczalne i uważam, że Ministerstwo Rolnictwa powinno rolnictwu dać ochronę.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#MaksymilianMalinowski">Powinno ono wejść na drogę bezpartyjnego i sprawiedliwego traktowania całego rolnictwa, dotąd może zbyt jaskrawą była tendencja opiekowania się wielkiem rolnictwem i traktowania drobnego rolnictwa jak tego Kopciuszka. Może to da się zobrazować na przykładzie wystawy w Poznaniu. Wiemy, że Bank Rolny w sprawozdaniu swojem bardzo się szczyci tem, że drobne rolnictwo jest doskonałym płatnikiem. Tak kredyty krótkoterminowe, jak i długoterminowe spłaca wyjątkowo regularnie, nawet dzisiaj w tak ciężkich warunkach. Bank Rolny bardzo rozumnie to robi, przedstawiając to zagranicy i mówiąc, że ten płatnik jest dobry i dlatego można mu dać pożyczkę, Na wystawie stało się wręcz coś przeciwnego; przeszło 90% wystawców rolniczych należało do większej własności, Pytam się, czy nie możemy się pochwalić także i tą drobną własnością, nie tylko na Pomorzu i w Poznańskiem, ale w Kongresówce, a nawet w Małopolsce? Czy nie warto byłoby przedstawić tego rolnictwa drobnego w tym stanie, jak ono jest, chociażby około 1.000 gospodarstw, opisanych przez instytut gospodarstw włościańskich i czy nie należałoby przedstawić i pokazać Europie, że to jest siła, rozwijająca się gospodarczo, żeby nie tylko widzieli większą własność, którą doskonale znają, chociaż widzimy, że pożyczka centralnego banku ziemiańskiego się nie udała.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#MaksymilianMalinowski">Może to wszystko oglądali na tej wystawie, ale wiedzieli o tem, że to jednak nie jest ta siła głęboka, o którą im chodzi, tymczasem wystawa nie pokazała drobnego rolnictwa i egoistycznie wyzyskana została przez ziemiaństwo. Uważam, że to było niewłaściwe i że Ministerstwo Rolnictwa powinno zwrócić uwagę na drobnych rolników, jako na tych, którzy jednak posiadają 80% wszystkiej ziemi polskiej. Może na Komisji Reform Rolnych dowiemy się o tem, co Ministerstwo Reform Rolnych zrobiło z tym programem, który Sejm zeszłego roku dał, uchwalając w budżecie zasiłek, na popieranie drobnego rolnictwa. Sejm wyraźnie wytknął program i mam nadzieję, że na Komisji Rolnej dowiemy się, w jaki sposób ten program został wykonany.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#MaksymilianMalinowski">Sejm w zeszłorocznym budżecie uwzględnił ogromne znaczenie nauki dla rolnictwa. Uważam za bardzo ryzykowne powiedzenie, że nauka przyjdzie wtedy, gdy będzie zamożność. Jestem zdania, że zamożność przyjdzie razem z nauką rolną, ze znajomością przyrody, gospodarczy rozwój przyjdzie, gdy nauka będzie odpowiednio rozpowszechniona, gdy najdrobniejszy rolnik działać będzie w myśl jej zasad. W zeszłym roku w budżecie Ministerstwa Oświaty postawiliśmy na ten cel około 2 milionów, ażeby nauka mogła przyjść z pomocą drobnemu rolnictwu. Będziemy bardzo ciekawi dowiedzieć się, co się z tym programem stało.</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#MaksymilianMalinowski">Proszę Panów, Ministerstwo Rolnictwa zrobiło kilka rzeczy bardzo ciekawych i bardzo pożytecznych. Jest jeden z działaczy Ministerstwa Romie twa, do którego ja osobiście odnoszę się, a i bardzo wielu z nas, z wielkim szacunkiem, to jest p. prof. Mikułowski - Pomorski. Działalność jego rolnictwu naszemu i krajowi bardzo dużo korzyści przyniosła. Tak właśnie traktuję jego pracę i dlatego tem śmielej powiem o tem, co myślę o jego poczynaniach. Jego poczynania idą w dwóch kierunkach: 1) aby wśród młodzieży zaszczepić zamiłowanie do tego, aby produkować, hodować z jak największą miłością i dochodzić do tego, aby jak największe korzyści osiągać. Druga rzecz zainicjowana także przez prof. Mikułowskiego - Pomorskiego, to założenie biura współpracy z inspektorami rolnymi. Najlepsi profesorowie i znawcy wykładają na tych kursach, które mają odbyć się w tych dniach. To jest niewątpliwie robota pożyteczna i dobra. Uważam jednak, że i jedno i drugie nie wyczerpuje programu rolnictwa. Dam taki przykład. Dwa lata temu dwa powiaty kolneński i ostrołęcki osuszyły swoje rzeki. Ci ludzie zrobili wielką robotę, z zapałem pracowali jak na swojem i rzeki uregulowali. Wyobraźmy sobie dwie wsie w tym powiecie: jedna wieś Wołkowa ma 200 domów i druga wieś Dąbrowa ma również 200 domów i oto w tej wsi młodzież, zachęcona przez działalność Ministerstwa i organizację młodzieży będzie hodowała świnki i kapustę i na swoich zagonkach dziewczyna czy chłopiec wyhoduje to z wielką pieczołowitością.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#MaksymilianMalinowski">Pytam, czy to będzie ta wielka korzyść, jakąby miały sąsiednie wsie, gdybyśmy odrazu na całym terenie, na tych przestrzeniach zmeliorowanych przez spuszczenie wody, zastosowali odpowiednią kulturę, gdybyśmy do tych ludzi, którzy tak chętnie, z takim zapałem pracowali, przyszli i powiedzieli, że to i to ma być tak a tak zrobione. Niewątpliwie dobrobyt tych dwóch wsi wzrósłby o wiele więcej, niż dziś, gdy parę dziewcząt, czy kilku chłopców będzie hodowało to lub owo. Nie neguję, że jest to pożyteczne, ale przecież Ministerstwo ma za zadanie większą robotę spełniać, aniżeli ta. Czy ono dziś ma środki po temu odpowiednie wobec tego budżetu — nie wiem, ale rozumiem, że taka robota jego być powinna.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#MaksymilianMalinowski">Druga rzecz: założenie biura współpracy z instruktorami. Bardzo pożyteczna rzecz, rozumiem, że ona przyniesie niemałą korzyść, ale nie przyniesie tych korzyści, jakich kraj dziś wymaga. Nie możemy wszak czekać, aż się wykształci młodzieniec, który skończył niższą szkołę lub jej nie skończył i jest instruktorem, a takich instruktorów rolniczych bez wykształcenia na 720 w Polsce jest około 400, a 120 jest ze średniem wykształceniem. I cóż ten profesor Wyższej Szkoły Gospodarstwa Wiejskiego będzie mógł zrobić w ciągu 3 dni z tym instruktorem? Czyby nie należało kształcić instruktorów naprawdę rozumiejących się na rzeczy i mogących podnieść na wyższy szczebel siebie i kraj. Jestem zwolennikiem zamknięcia szkół średnich rolniczych, które wychowują młodzież do wszystkiego, nic nie umiejącą i żeby zamiast tych szkół tworzyć szkoły specjalne, któreby wychowywały ludzi, jakich potrzebuje kraj... P. Minister Niezabytowski w zeszłym roku odpowiedział mi na to, że młodzież garnie się do tych szkół. To i we Franpolu chcieli mieszczanie tamtejsi koniecznie założyć gimnazjum, i w malutkim Urzędowie też chcieli gimnazjum założyć, gdy im radzono w Ministerstwie założenie szkoły zawodowej, to nie godzili się, bo chcieli gimnazjum. Do Państwa, do czynników kierowniczych, które wiedzą, czego w Polsce trzeba, powinno należeć kierowanie młodzieży do tych szkół, które naprawdę dadzą pożytek krajowi i im samym. Taki pan, który wyjdzie ze szkoły w Bojanowie, może być ekonomem, ale jak przyjdzie zdecydować, czy mleko jest dobre, czy jest należycie odciągane, czy fermentacja odbywa się prawidłowo, nie będzie umiał nic powiedzieć, tak samo jak nie będzie umiał zorganizować zbytu. W tej dziedzinie należy zrobić posunięcie stanowcze, ponieważ specjalistów nam koniecznie potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#MaksymilianMalinowski">Na jedną rzecz chcę zwrócić uwagę. Mamy około 100 szkół niższych rolniczych. W Danii na IX do 2 milionów ludności rolniczej jest 80 uniwersytetów chłopskich, u nas na 22 milionów ludności rolniczej mamy około 100 szkół rolniczych. Należę do tych — prawdziwie czuję się szczęśliwy — do tych ludzi, którzy tworzyli na ziemiach polskich pierwsze szkoły rolnicze dla drobnych rolników.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#MaksymilianMalinowski">Nie dziwcie się, Szanowni Panowie, że troską mnie napawa to, co widzę, co się dzieje w szkołach. Za czasów zaborów prowadziliśmy szkoły rolnicze w ten sposób, że ideowo podnosiły wszystkich do najwyższego poziomu, nie tylko w rolnictwie, ale i w ideowych rzeczach, bo i z tych szeregów później wyszło bardzo wielu niepodległościowców, którzy działali na właściwym terenie, ale dziś nie powiem, żeby obecne szkoły rolnicze stały na właściwym poziomie, nie powiem nawet, ażeby one sięgały do tego poziomu co dawniej, ani żeby kierownictwo tych szkół w Warszawie stało na tej wyżynie, aby mogło dać tym szkołom właściwy kierunek. Muszę się zastrzec, że nie robię tutaj żadnej wymówki p. prof Mikułowskiemu-Pomorskiemu, albowiem on wszystkiego zrobić nie może. Szkoły te jednakże teraz znajdują się w niebezpieczeństwie, najpierw dlatego, że kierowane są w sposób najniewłaściwszy. Nie powiem tego o wszystkich, ale są szkoły, na które zwróciła uwagę nawet Najwyższa Izba Kontroli Państwa, O jednej z nich tak mówi: „Szkoła i gospodarstwo robią takie wrażenie, że jest tam nieporządek i opuszczenie, a prowadzenie kultury ogrodowej i polowej nie stoi na odpowiednim poziomie. I ludność wyraźnie nie ma zaufania do tej szkoły, która w tym stanie rzeczy nie stanowi ośrodka kultury rolnej, lecz odwrotnie, dyskredytuje akcję oświatową rolniczą, prowadzoną na wsi”. Proszę Panów, jestem jednym z tych, którzy prowadzili przed 29 laty szkołę. Ten zapał, z jakim młodzież szła do szkół, ten zapał starszych ludzi, którzy posyłali do tych szkół dzieci, ten zapał dla rzeczy, dla idei był tak wielki, że ja dziś muszę się dziwić tej nieufności — znam te powiaty i te okolice — i przypisać winę samym szkołom. Opowiadano mi o szkole, która została zamknięta w powiecie radomskim, bo nieudolnie była prowadzona, znam szkołę w powiecie białostockim, którą zamknięto dlatego, że miejscowi nauczyciele w tej szkole żarli się i kłócili między sobą i szkołę zamknięto, w święciańskim powiecie tak samo. Może tydzień temu była narada w gronie członków Izby Rolniczej w Warszawie i była tam mowa o tem, ażeby szkoły rolnicze zamykać, bo młodzież się do nich nie garnie. Zapewniam, że tak, jak kiedyś pracowaliśmy na to, ażeby szkoły były, tak dziś będziemy pracować na to, ażeby je utrzymać, będziemy walczyć do upadłego i nie pozwolimy, ażeby szkolnictwo rolnicze miało ginąć i upadać? Dlatego zwracam się do nowego Ministra z prośbą, ażeby był łaskaw zwrócić uwagę na to wszystko, o czem mówiłem, zwłaszcza na szkolnictwo rolnicze, którego będziemy bronić, ażeby szkolnictwo to podniesione zostało do tego poziomu, by Najwyższa Izba Kontroli nie miała konieczności zwracania uwagi na to, co się tam dzieje, żebyśmy się nie dowiadywali o tem, co się obecnie dzieje w kraju, że ludność wiejska zniechęca się do szkół.</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#MaksymilianMalinowski">Nie może być w tych szkołach także militaryzacji, Pan starosta zamojski, postanowił sobie, żeby w szkole w Janowicach zrobić przysposobienie wojskowe. I w tej szkole nie będzie już chłopów, jak było dawniej, tam będą same mundury i komendant przysposobienia wojskowego jest właściwie wychowawcą, Proszę Panów, azali Polska ma tą drogą iść? Ja serdecznie swoje słowo zwracam w tym względzie do p. Ministra, żeby zwrócił uwagę, by militaryzacji w szkołach nie było, żeby tam była praca dla podniesienia gospodarczego kraju, dla wychowania obywateli w tym duchu, aby oni byli istotnie podstawą i fundamentem rozwoju gospodarczego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Wyzwolenia i Piasta.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Szturmowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JanPiotrSzturmowski">Wysoki Sejmie! Przysłuchując się dyskusji nad budżetem, a w szczególności nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, doznajemy wrażenia, że rolnictwo nasze przechodzi wielki kryzys i nowy Minister p. Janta — Połczyński wyrzekł też takie zdanie, że nadszedł czas, byśmy ratowali rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JanPiotrSzturmowski">Należy się zastanowić nad tem, co się na to złożyło, że rzeczywiście rolnictwo przechodzi w Polsce większy kryzys, aniżeli gdzieindziej?</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#JanPiotrSzturmowski">Mówi się, że jest kryzys międzynarodowy, ale jednakże my przechodzimy kryzys większy, i tu chcę wspomnieć, że zaraz od początku powstania Państwa Polskiego rolnictwo u nas nie było tak traktowane, jakby tego rzeczywiście wymagał jego interes. To trzeba stwierdzić. U nas każda warstwa dla siebie działa i te warstwy, które lepiej były zorganizowane, więcej korzyści dla siebie wyciągały, a rolnictwo, które najmniej było zorganizowane, musiało wielkie szkody ponosić.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#JanPiotrSzturmowski">Byliśmy przecież świadkami na początku powstania Polski, że się cieszyły niektóre warstwy z tego, jeżeli rolnik dla daniny musiał krowę sprzedać — sam byłem tego świadkiem, gdy takie rzeczy głosili. A potem jakie losy rolnictwo przechodziło? Wiemy też, skąd powstały t. zw. sekwestry i t. zw. aprowizacje. Przecież to było wynikiem wielkich walk klasowych i przypomina mi się, że u nas rozmaite warstwy i klasy postępowały w myśl hasła: „niech sobie wyschną źródła w górach, byle mi płynęła woda w; miejskich rurach”. Nie pytano się o to, czy te źródła w rolnictwie długo będą trwać, czy ostatecznie na innych warstwach to się nie zemści, tylko każdy starał się o jak największe korzyści dla siebie.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#JanPiotrSzturmowski">I, zdaje mi się, że ta psychika ogarnęła i nasz rząd, bo inaczej nie mógłbym wytłumaczyć takich pociągnięć, jakie były w r. 1928, kiedy 540.000 ton zboża i mąki sprowadzono z zagranicy, a przecież wtedy było widoczne, że zboża mamy dosyć. Mówił tutaj p. referent o Ministrze Składkowskim, który pisał do Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, ale nie wypowiedział jeszcze wszystkiego, że p. Minister pisał jeszcze więcej, bo powiedział, iż może jeszcze przyjdzie chwila, że będziemy musieli drogą pszenicę sprowadzać z zagranicy, ażeby tamować wewnętrzne ceny za pszenicę.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#JanPiotrSzturmowski">Jeżeli dziś wielu rolników z obawą patrzy w przyszłość i powiada, że żyta się nie opłaca uprawiać, lecz trzeba iść w kierunku pszenicy, to trzeba zdawać sobie sprawę, że wtenczas tylko opłaci się uprawa pszenicy, jeżeli ceny będą lepsze za pszenicę niż za żyto. Bo my, w Polsce, nie mamy zbyt dużo roli pszennej, trzeba tę rolę lepiej uprawiać, wymaga to większego nawożenia, a więc wymaga wyższych cen. Dlatego, jeżeli ta rozpiętość cen żyta i pszenicy będzie na przyszłość utrzymana, to rolnicy rzucą się na uprawę pszenicy i w ten sposób rolnictwo nasze pójdzie naprzód.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#JanPiotrSzturmowski">Społeczeństwo musi to zrozumieć, ale żeby to zrozumieć, trzeba, żeby całe społeczeństwo się tem przejęło, żeby to hasło było zrozumiane, iż trzeba ratować rolnictwo. Wszyscy muszą się zgodzić z tem, że jeżeli za kryzysem cen na zboże nastąpi teraz kryzys cen na produkty zwierzęce — to za tym kryzysem pójdzie kryzys w innych gałęziach i że potem to wszystko odbije się i w innych warstwach. Już teraz w Grudziądzu fabryka maszyn rolniczych zwalnia setki robotników, bo niema dziś kto tych maszyn kupować. Już dziś rolnicy na kółkach rolniczych powiadają, że nie będą mogli kupować także nawozów sztucznych. I cóż pomoże nam budowanie nowych wielkich fabryk, jak chełpimy się, że wybudowaliśmy nową fabrykę związków azotowych, kiedy nie będziemy mogli tego kupować i bezrobocie będzie wzrastać.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#JanPiotrSzturmowski">Jeżeli chcemy rzeczywiście politykę rolniczą prowadzić, to musimy ją zakroić na dłuższą metę, musimy opracować program i według tego programu pracować. Dorywcze pomoce nie wystarczą i musimy przedewszystkiem utrzymać dalej t. zw. cła przywozowe. Musimy wszelkiemi siłami starać się o to, aby wywóz umożliwić, aby nie tylko cła przywozowe na zboże utrzymać, ale także na tłuszcze. A przecież jest faktem znanym, że w 1928 r. przywieźliśmy tłuszczów 26.700 tonn za 66 milionów złotych. Musimy nie dopuszczać do tego, Niemcy najlepszą dają nam naukę. Przecież Niemcy są tymi, którzy krzyczeli na gwałt, gdy ziemie pomorskie i poznańskie zostały im odebrane, że zostali pozbawieni bogatej „Kornkammer”, że zabrano im spichlerz, że oni bez tych ziem nie mogą się obejść, a dziś, gdy nasze zboże mają wziąć, to żądają różnych ustępstw politycznych. Widzimy, jak tam socjalistyczny rząd dokładnie rozumie politykę rolniczą i jak wszyscy starają się o to, aby podnieść rolnictwo.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To znaczy Pan chce, żeby socjalistyczne rządy były w Polsce?)</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#JanPiotrSzturmowski">Wiemy, jak było, jaka to była robota socjalistyczna, wiemy, ile nas w Sejmie pracy kosztowało, żebyśmy ostatecznie mogli znieść sekwestry. My tu w Sejmie wiemy, ile pracy nas kosztowało, zanim znieśliśmy granicę między powiatami i województwami, ile nas kosztowało, zanim doprowadziliśmy do tego, żeby zboże można było wywozić, bo u nas się utarło hasło, że wszystko, co wyprodukujemy, trzeba zjeść i skonsumować.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#JanPiotrSzturmowski">To jest polityka socjalistyczna, która dziś się na nas mści.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy, Głos: Polscy socjaliści mają inne metody działania, niż niemieccy.)</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#JanPiotrSzturmowski">Trzeba koniecznie obniżyć taryfy kolejowe, bo widzimy, że taryfy kolejowe także przyczyniają się do tego, że u nas wszystko jest nie w takim porządku, jak powinno być. Wiemy np., że po ostatniej podwyżce taryfy kolejowej przewiezienie 1 litra mleka o 40 km kosztuje przeszło 2 grosze, co oczywiście odbija się na jego cenie, Do programu pomocy dla rolnictwa musi zatem wejść także obniżenie taryf kolejowych.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#JanPiotrSzturmowski">Musimy dalej przedewszystkiem żądać, żeby z rolnictwa w dzisiejszych czasach został trochę zdjęty ciężar podatkowy. Prawda, że ustawy podatkowe obowiązują, ale jeżeli ustawa np. mówi, że nie wolno w rolnictwie więcej dochodu opodatkować, jak 4 metry z hektara, to ta ustawa mówi ogólnie o całokształcie Polski, ale jeżeli teraz weźmiemy ziemie kaszubskie lepsze, bo gorsze dają jeszcze mniej, ale lepsze ziemie kaszubskie może dadzą 1/4 tego dochodu, który dają u nas ziemie nizińskie, a jednak u nas opodatkowuje się rolników na trzy i pół metra z hektara. Więc gdzie tu jest sprawiedliwość i tu w tym duchu musi być koniecznie naprawa i jestem przekonany, że p. Minister porozumie się co do tego z Ministrem Skarbu, aby wnioski płatników, skierowane do Ministra Skarbu były uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#JanPiotrSzturmowski">Mówi się dziś bardzo często, że może teraz umowy z Niemcami przyniosą nam jakąś ulgę, że może pod tym względem będzie lepiej, bo będziemy tam zboże odsyłali. Ja się obawiam tylko jednego, żebyśmy przy tych pertraktacjach z Niemcami nie podkopali naszej samodzielności w międzynarodowym handlu, bo ta rzecz ściśle się wiąże z naszym dostępem do morza. Naród, który się nie wyrzeka handlu, naród, który chce w swoje ręce wziąć handel produktami swojemi, ten naród ma prawo do morza. Naród, któryby się tego handlu wyrzekał, któryby chciał ten handel oddać komu innemu, tem samem zrzeka się dostępu do morza.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#JanPiotrSzturmowski">Dlatego prosimy p. Ministra, ażeby wszystkie siły wytężył, by przy tych pertraktacjach handlowych, które mogą nam chwilowo pomóc, utrzymana była ta pewność, że handel zostanie w naszych rękach, że nie zrezygnujemy z praw państwa handlowego, które i kupiectwem będzie się zajmować, bo wiemy, że kupiectwo może przynieść Państwu większe zyski, niż sama produkcja. Dlatego przy tych układach handlowych trzeba dążyć, żeby na Kresach Zachodnich, na Pomorzu, żywioł polski nie ucierpiał. Jednakże my widzimy, jak kapitał, czy niemiecki, czy holenderski szerzy się na Pomorzu, jak tam starają się wykupywać wielkie polskie obiekty. Więc należy przyjść Pomorzu z pomocą, bo inaczej będzie to przekreśleniem nasze pracy przed wojną, która szła w tym kierunku, aby utrzymać w polskich rękach każdą morgę roli.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#JanPiotrSzturmowski">Tę rolę naszą chcemy utrzymać i stać na niej tak silnie, ażeby rzeczywiście ten Drang nach Osten odeprzeć i nie dopuścić do dawnej polityki niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#komentarz">(Głos: Będziemy walczyli, każdego Niemca wyrzucimy na łeb. Dosyć ich mamy.)</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#JanPiotrSzturmowski">Dalej mamy jeszcze wiele bolączek na Pomorzu, co do kredytów. W ostatnich czasach jeszcze były pogłoski, że Państwowy Bank Rolny wypowiedział bankom ludowym kredyty. Byłoby to w dzisiejszych czasach niewskazane, przeciwnie, byłoby wskazane, gdyby to było możliwe, ażeby dalsze kredyty, chociaż krótkoterminowe, były rolnikom przyznawane, ażebyśmy się czuli bezpieczni na tych naszych rubieżach.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#JanPiotrSzturmowski">Kto zna nie tylko Polskę, ale i inne państwa, np. Niemcy, Belgię, albo Francję, ten musi się dziwić, dlaczego Polska ma tylu bezrobotnych. Przecie Polska z drzewa postawiona, bez dróg bitych, bez komunikacji dostatecznej, przecie całe kresy polskie są zupełnie gołe od wszystkiego i w takiem państwie, gdzie jest tyle pracy potrzeba, jest kryzys! Przecież u nas powinno dojść do tego, ażeby Polska robotników sprowadzała, gdybyśmy chcieli doprowadzić Polskę do tego stanu, jaki np. jest w Belgii, ale na to trzeba, aby całe społeczeństwo zrozumiało, że tylko przez pracę mogą się państwa dorobić.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#JanPiotrSzturmowski">Dyskusja była wczoraj na zupełnie innym poziomie i doznaliśmy tu wrażenia, jakoby rozwój rolnictwa zależny był od ustawodawstwa społecznego, a mojem zdaniem, jest odwrotnie, gdyż rozszerzenie opieki społecznej na wsi może się tylko opierać na gospodarczo silnem rolnictwie. Jeżeli będzie mocne rolnictwo, to będziemy mogli mówić o opiece społecznej, ale nie wtedy, kiedy rolnictwo leży. Panowie! To społeczeństwo całe musi zrozumieć, że dopiero intensywna praca, która się będzie opłacała może przynieść polepszenie, gdy jednak 1.000 cegieł będzie kosztowało 90 zł, jeżeli festmetr drzewa będzie kosztował od 60 do 100 zł, to mowy niema, żebyśmy się odbudowali. Praca musi się opłacać, żeby to wszystko, co zbudujemy, rzeczywiście się opłacało, a jesteśmy pewni, że są możliwości w Polsce złagodzenia kryzysu. Niech tylko najważniejszy warsztat pracy, jakim jest rolnictwo, dojdzie do pieniędzy, niech zacznie konsumować, produkty przemysłowe nabywać, a wtedy rozpocznie się nowy okres, że robotnik znajdzie robotę, a tem samem chleb, a tem samem dobrobyt.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Łucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#OstapŁucki">Wysoki Sejmie! Jakkolwiek sam budżet Ministerstwa Rolnictwa rzeczywiście nie ma dla rolnictwa decydującego znaczenia, to przecież przy rozważaniu tego budżetu trzeba zaznaczyć, że odgrywa on w budżecie państwowym tragicznie śmieszną rolę. Ten sakramentalny, około 2% wymiar w ogólnym budżecie państwowym na szkolnictwo rolnicze i oświatę fachową, na popieranie produkcji rolniczej i na organizację jej zbytu, to zaiste smutny symbol. Gorzej, że ta sama historia powtarza się przy budżetach Ministerstwa Reform Rolnych i Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#OstapŁucki">Większe znaczenie, niż sam budżet rolnictwa, ma dla nas — rolników — globalna suma sześciomiliardowego budżetu państwowego i jej przeznaczenie. Wobec 10 czy 12 miljardowego ogólnego dochodu społecznego, takie budżety już same przez się muszą rujnować kapitały obrotowe wszystkich warsztatów pracy i zabijać wszelką normalną kapitalizację wewnętrzną, szczególnie wobec znanego, przeważnie nieproduktywnego, ich nastawienia, I udział rolnictwa w dochodowej części tych budżetów, rolnictwa, od wieków zaniedbanego i tak bardzo zniszczonego przez wojnę, musiał wbrew wszelkim frazesom o przywileju wsi, okazać się również nadmiernym i stworzyć nareszcie sytuację niemożliwą, już nie dla rozwoju rolnictwa — szczególnie drobnego, ale dla zwyczajnego życia chłopskiego na jego dawnym, nieodpowiadającym godności ludzkiej, poziomie, Nadmiernie duże budżety państwowe odbiły się bardzo ciężko na całem rolnictwie, szczególnie jednak na rolnictwie ukraińskiem w Polsce, Jak wykazałem cyfrowo na Komisji Budżetowej, nasze właśnie rolnictwo ma najgorszą w Państwie strukturę; niewspółmiernie dużo folwarków, całe morze niewystarczalnych gospodarstw karłowatych i wyjątkowe przeludnienie.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#OstapŁucki">Obok rozpaczliwej struktury udziałem ukraińskiego rolnictwa odrazu stała się i najgorsza koniunktura. Na nasze, pozycyjną wojną światową najdłużej niszczone, a więc i najbardziej zachwiane rolnictwo, spadło nie tylko najpowolniejsze tempo i najcięższe warunki w naprawie ustroju rolnego, ale i specjalnie nikłe inwestycje. Do dzisiejszego dnia mamy najgorsze i najmniej liczne drogi, po dziś dzień u nas właśnie najmniejsza jest regulacja rzek i potoków — proszę tylko przeanalizować pozycję budżetową na melioracje podstawowe w wojew. stanisławowskiem, wołyńskiem, poleskiem czy tarnopolskiem lub lwowskiem, chociaż właśnie u nas wylewy rzek górskich i potoków największe muszą czynić i czynią szkody; — my właśnie nie zdobyliśmy dotychczas ani jednej państwowej szkoły rolniczej i t. d. Wszystkie dotychczasowe budżety państwowe starały się i starają zapomnieć o nas. Źle żyje się całemu rolnictwu w Polsce, jeszcze gorzej ukraińskiemu.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#OstapŁucki">I to jeszcze może wytrzymałby najmniej wymagający dla siebie i najbardziej odporny i uparty w walce z niedolą i irracjonalnie kochający swą pracę lud wiejski, gdyby równocześnie nie bił w niego i inny wrogi dla całego rolnictwa, ważniejszy od budżetu czynnik: państwowa polityka gospodarcza. Godzę się z tem, co powiedział p. Kiernik o tej polityce. Wybitną jej cechą było i jest uparte rujnowanie rolnictwa i chorobliwy protekcjonizm dla przemysłu krajowego.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#OstapŁucki">My, rolnicy, rozumiemy bardzo dobrze, że jesteśmy w rozwoju zdrowego przemysłu również zainteresowani, że jak w interesie przemysłu leżą dobre ceny rolnicze, tak też i w naszym interesie leży, aby świat przemysłu miał dobre ceny, przedewszystkiem przemysłu przystosowanego do rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#OstapŁucki">Ośrodki przemysłu i handlu, mające zapewnione normalne warunki rozwoju, są dobrym konsumentem rolnictwa. Widzimy jednak, że dotychczasowa polityka gospodarcza utrzymywała i utrzymuje dalej przy życiu przemysły nie mające tych warunków naturalnych dla swego istnienia, widzimy, że zetatyzowany i skartelizowany przemysł krajowy, zjadłszy ogromne kredyty państwowe, spłacone dewaluacją, żyje tylko z kasy państwowej, z niskich płac za pracę i wzajemnej zmowy na wysokie ceny, na t. zw. nożyce wobec cen na produkty rolnicze. Za chorobliwy protekcjonizm nieżywotnego przemysłu rolnictwo płaci każdego roku miliardowe kwoty w postaci specjalnych stawek celnych i tranzytowych na lepsze, obce towary przemysłowe. Widzimy nareszcie, że tem protekcjonizm uniemożliwia rolnictwu zbyt produktów rolniczych w przemysłowych państwach ościennych.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#OstapŁucki">Przyjacielskim uśmiechem darzyła państwowa polityka gospodarcza spożywców, lecz i te uśmiechy zawiodły. Zabijanie warunków rentowności produkcji rolniczej nie przyniosło spożywcom trwałych i rzeczywistych korzyści. Źle płatni pracownicy fizyczni i umysłowi nigdy nie mieli w Polsce tak taniego chleba, jak taniem było zboże, ani tak taniego mięsa, jak taniemi były bydło i trzoda. Tymczasem nadmiernie wysokie budżety państwowe, udekorowane lichwiarskiemi odsetkami za spóźnione podatki i pięciomilionowemi karami administracyjnem, dające w swoim czasie z nadwyżkami z ubezpieczeń społecznych wielkie rezerwy kasowe, dziś już zamrożone nieoględnemi inwestycjami nierolniczemi, — rozdęty miliardowy budżet samorządu terytorialnego i nerwowa, wiecznie zmienna lecz naogół antyrolnicza polityka gospodarcza Państwa, utrzymująca na wyjątkowo niskim poziomie ceny produktów rolniczych, stwarzająca tak zwane nożyce w cenach towarów i produktów przy chorobliwym, chybionym szkodliwym dla całości interesów gospodarczych protekcjoniźmie wszelkiego przemysłu krajowego — wszystko to razem wzięte zabiło i tak już mizerną siłę nabywczą wsi. Ten smutny efekt, pogłębiony niskiemi płacami pracowników fizycznych i umysłowych i niemożliwością uzyskania koniecznego, nie tylko długoterminowego, lecz i krótkoterminowego wystarczającego i zdrowego kredytu zagranicznego, — zahamował nareszcie słaby handel w kraju i nawet przemysł, wywołując w nim procentowo bardzo znaczne bezrobocie. Zrównoważono wprawdzie budżet, uratowano walutę, lecz życie gospodarcze ginie, rynek wewnętrzny zamiera.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#OstapŁucki">Wśród takiej rzeczywistości przypłynęła do nas fala światowego kryzysu rolniczego. Mimo zupełnego prawie zaniku eksportu zboża ze wschodniej Europy, wytworzyła się taka sytuacja, że w całym świecie zachwiała się równowaga między zdolnością intensyfikacji produkcji rolniczej, a możliwością sprzedaży produktów rolnych po cenach zapewniających rentowność. Rolnictwo ogarnięte dopiero teraz właśnie imperatywami kapitalizmu szamocze się bezradnie, kryzys rolniczy zapowiada się na dłuższą metę.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#OstapŁucki">Nigdyby jednak nie doszło do tak głębokiego kryzysu w Polsce, gdyby nie ta długoletnia, histeryczna, a na całej linii wroga dla rolnictwa polityka gospodarcza. Dzisiaj przeżywamy katastrofalny spadek cen na zboże i kartofle. Bije to przedewszystkiem we własność folwarczną, lecz w krótkim już czasie możemy spotkać się ze spadkiem cen na mięso, przedewszystkiem na trzodę chlewną. Zagrożony jest tak ważny dla rolnictwa ukraińskiego burak cukrowy. Nie dopisał rachunek rolnictwa i spółdzielczości rolniczej na len. Zupełnie nie kalkuluje się chmiel. Handel jajami, produktem tak niezmiernie ważnym dla rolnictwa i polityki eksportowej państwa, skończył obecnie swój roczny obrachunek ogromnemi stratami. Chłodnie niemieckie są zasypane naszemi jajami. Te ogromne straty zrujnowały eksporterów i przymuszają ich teraz do zakładania spółek akcyjnych, bo inaczej tego interesu prowadzić nie będą mogli. Straty poniesione w tym roku eksporterzy jaj zechcą pokryć zbyt niską ceną za ten produkt w przyszłym roku. Jeszcze trzyma się mleko; to będzie w końcu zdaje się jedyny najpewniejszy jeszcze produkt rolniczy, który z natury rzeczy może nie ulegnie temu ogromnemu falowaniu cen, ale to jest już ostatnia nitka, na której wisieć będzie drobne rolnictwo. Tak przedstawia się już dzisiaj bliska przyszłość. Rolnictwo w dzisiejszych warunkach toczy się w przepaść.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#OstapŁucki">Jeżeli ta polityka — bo o to głównie chodzi, — nie będzie jak najrychlej zmieniona, jeżeli ona w dotychczasowej formie będzie utrzymana, to kryzys rolny przeistoczy się w załamanie całej gospodarki. Nie pomogą dzisiaj już żadne połowiczne środki. Społeczeństwo rolnicze musi — chociaż to jest ciężkie zadanie — mimo wszystko ustalić swój nowy program produkcji w zastosowaniu do możności zbytu. Musimy pracę naszych towarzystw rolniczych zwrócić przedewszystkiem na to, ażeby ogromne rzesze drobnych właścicieli rolnych były pouczone w zakresie ekonomiki rolniczej wśród tych warunków. Ale na nic się to wszystko nie przyda, jeżeli protekcyjna dla przemysłu, a histeryczna i stale wroga dla rolnictwa gospodarcza polityka Państwa nie będzie zmieniona.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#OstapŁucki">W zakresie taryf i ceł trzeba wprowadzić natychmiast takie zmiany, ażeby przy ich zachowaniu można było jeśli nie zahamować, to przynajmniej ulżyć temu kryzysowi, który obecnie przeżywamy. Również budżet państwowy jak i samorządowy muszą być radykalnie zredukowane. Bez tej radykalnej redukcji nie może się podnieść siła nabywcza wsi i wogóle siła nabywcza pracujących warstw, a bez tej siły nabywczej, bez zdrowego i wystarczającego rynku wewnętrznego rolnictwo w Polsce nie może się utrzymać. Muszą być stworzone warunki takie, ażeby rolnictwo mogło mieć zorganizowany swój własny zbyt produktów rolnych, ażeby zamiast obecnego handlu karteczkami wywozowemi powstały rzeczywiście rolnicze organizacje zbytu, kierowane przez rolników i zapewniające korzyści producentom rolniczym. I muszą być wypuszczone, znalezione dla rolnictwa i upłynnione bardzo znaczne kapitały, conajmniej półmiliarda zł, aby nareszcie zahamować lichwę na wsi i aby przynajmniej trochę ożywić świeżą krwią kredytu zdrową pracę rolnika. Nie mogą być utrzymane na przyszłość lichwiarskie odsetki za zaległe podatki rolnicze, — natomiast musi nastąpić moratorium podatkowe dla rolników i polityka banków państwowych musi być tak prowadzona, aby w czasie głębokiego przesilenia nie rujnowała rolnictwa, aby liczyła się z jego najcięższem teraz położeniem.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#OstapŁucki">Muszą ustać stałe podwyżki stawek w P. D. U. W., jak to zaznaczył p. referent minister Kiernik. Dobre warunki dla swego rozwoju musi mieć przedewszystkiem spółdzielczość rolnicza, bo widzimy w niej jedyny instrument ratunku dla drobnego rolnictwa. Specjalnie ważną jest teraz jej praca w dziedzinie organizacji zbytu produktów rolniczych, przedewszystkiem spółdzielczość mleczarska.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#OstapŁucki">W całej naszej spółdzielczości rolniczej mamy dużo jeszcze ręcznych małych mleczarń, które z natury rzeczy nie mogą zazwyczaj rzucać na rynek wewnętrzny i na rynki światowe masła takiej jakości, jakiej świat szuka. Muszą być znalezione kapitały, aby spółdzielczość mleczarska mogła odpowiadać wszystkim warunkom zbytu.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#OstapŁucki">Musi ustać dotychczasowa polityka przemiałowa. Ministerstwo Przemysłu i Handlu musi zrozumieć, że teraz interes rolnictwa jest decydujący dla ogólnej gospodarki, że nareszcie po tylu krzywdach dla rolnictwa musi ono uczynić przynajmniej to, ażeby ceny nawozów sztucznych — rzecz bardzo ważna, bo rzeczywiście już rodzi się pojęcie, że nie można intensywnie gospodarować, — ażeby cena tych nawozów, które są w ręku Rządu, a więc cena nawozów azotowych i potasowych, była teraz dostosowaną do cen za produkty rolne.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#OstapŁucki">Specjalnie my, Ukraińcy, mamy jeszcze dużo postulatów, które zmierzają do tego, ażeby nareszcie skończyły się te wyjątkowe ciężary, z któremi nasza praca rolnicza i nasza praca spółdzielcza dotychczas się spotyka. Sprawa jest dostatecznie znana, nie będę więc jej rozpatrywał z tego powodu, jak również i ze względu na krótki czas przeznaczony dla naszego-klubu. Zauważę jednak, że niemożliwem jest nadal utrzymanie tej linii, ażeby nasze stare, jedyne w całem Państwie, samowystarczalne dotychczas i tak bardzo zasłużone ukraińskie towarzystwo rolnicze traktowane było per non est nie tylko przez organy państwowe, ale i przez organy samorządowe. Niedopuszczalnem jest, ażeby cała nasza spółdzielczość rolnicza, jedyna nadzieja tej zrozpaczonej już dziś ludności naszej, znów była pozostawiona poza nawiasem polityki kredytowej, aby chorobliwe, absolutnie błędne sofizmaty polityczne decydowały o tem, czy nasza spółdzielczość rolnicza ma otrzymać kredyt w Banku Rolnym, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#OstapŁucki">Nie może być dalej prowadzona taka polityka, ażeby spółdzielczość naszą wykluczano i od monopoli państwowych nawet przy drobnej sprzedaży tytoniu czy soli. Nie może być tak, aby centrala naszej spółdzielczości rolniczej była wykluczona z syndykatu eksportowego, jakkolwiek się na ten syndykat zapatrujemy.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#OstapŁucki">A to się stało. Nie może być tak, żeby pan wojewoda stanisławowski wysyłał tajemny, a w naszych rękach znajdujący się, okólnik do starostów i pisał im, że trzeba tak teraz dostrajać wszystkie powiaty samorządowe, ażeby na przyszłość wykluczyć z nich wpływ ludzi naszej narodowości, byśmy w tym samorządzie nie mieli ani miejsca ani głosu. Nie może być tak, jak to się dzieje w pow. brodzkim, gdzie p. starosta zakazuje agronomowi naszego Towarzystwa Rolniczego zajmować się propagandą kultury rolniczej w powiecie, albowiem w wydziale powiatowym jest także agronom, mający prawo monopolu na tę pracę. Nie może być tak dalej, jak się to dzieje w pow. skolskim, gdzie starosta karze administracyjnie naszych spółdzielców za użycie sondy przy wzdęciu krów na wsi. Za to karze się administracyjnie po 3 i 5 zł naszych ludzi i żadne odwołania nie pomagają. Nie może być tak dalej, aby Ukraińcy, 1/4 część ludności w Polsce pozostawała bez państwowego szkolnictwa rolniczego z ukraińskim językiem nauczania.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#OstapŁucki">Ukraińskie organizacje rolnicze i ukraińska spółdzielczość rolnicza, wytężą wszystkie siły, ażeby kryzys, to wielkie nieszczęście, jakie na rolnictwa nasze spadło, odeprzeć. Razem ze wszystkiemi stronnictwami rolniczemi poprzemy w Sejmie projekty ustaw Ministerstwa Rolnictwa, jeśli będą zmierzały rzeczywiście do tego, aby nareszcie dotychczasową wrogą dla rolnictwa gospodarczą politykę państwową złamać.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#OstapŁucki">Przyjmujemy do wiadomości oświadczenie przedstawicieli większości Komisji Budżetowej, że wyjątkowe przeciw nam zwrócone prawa znikną. Zwracamy jednak jeszcze raz w tej 12-tej godzinie wobec strasznego kryzysu w całem rolnictwie, uwagę Panów, iż samo życie już woła, że i w tym kierunku gospodarcza polityka państwowa w swoim własnym interesie musi znaleźć inne drogi, niż dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#komentarz">(Oklasku)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Sobek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#JanSobek">Wysoki Sejmie! Debatując nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa, stwierdzić musimy, że nawet najbardziej nieobeznany z rolnictwem człowiek zgodzić się z tem powinien, że w życiu każdego społeczeństwa, a więc i polskiego, rolnictwo jest tak ważnym działem, że żaden inny najbardziej na oko ważny w porównanie z nim iść nie może. Rolnictwo bowiem jest fundamentem, na którym przemysł, handel, rzemiosła i wszystko inne oprzeć się może i od którego pomyślny rozwój zarówno tych działów, jak wogóle całego społeczeństwa, zależy. Bez dobrze zorganizowanego i na wysokiej stopie postawionego rolnictwa nie można sobie wyobrazić w kwitnącym stanie całego zbiorowego życia danego społeczeństwa. Stwierdzoną bowiem jest rzeczą, że tam, gdzie rolnictwo zostało postawione na najwyższym stopniu kultury, łam za niem podąża w szybkim biegu ogólny ruch społeczny, natomiast gdzie rolnictwo jest zaniedbane i nie wyzyskane, tam też życie społeczne na wszystkich innych polach kuleje i niedomagania jego są wielorakie.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#JanSobek">W Polsce rolnictwo nie stanęło jeszcze dotąd na odpowiednim poziomie. Przyczyn tego jest wiele, których z braku czasu omawiać szczegółowo nie będziemy, pragnę jednak zaznaczyć, że większość naszego społeczeństwa wielkości zadań rolnictwa należycie jeszcze nie docenia, a co za tem idzie, że nawet i czynniki najbardziej miarodajne, bo czynniki mające w swem ręku klucz do rozwiązania tych zagadnień rolniczych, nie poświęcają im tyle uwagi, na ile sprawa ta zasługuje. Od czasu bowiem powstania Polski niemal żaden rząd nie uwzględnił postulatów rolnictwa tak, jak tego życie wymaga. Rząd obecny po wypadkach majowych okazał więcej od poprzednich rządów zrozumienia, co się czasowo uwydatniło w pomyślniejszej koniunkturze, lecz niestety stan ten nie okazał się trwałym i obecnie rolnictwo, zwłaszcza mniejsze, nie tylko że zeszło znowu do położenia, w jakim znajdowało się przed wypadkami majowemi, lecz ponadto grożą mu nowe niebezpieczeństwa, które w razie wykonania różnych zapowiadających się ciężarów, zwalonych na tych, którzy dźwigać ich nie mogą, sytuację znacznie pogorszą.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#JanSobek">Rolnictwo mniejszej własności w Polsce potrzebuje szczególniejszego zrozumienia, troski i opieki, aby wiekowe zaniedbanie w możliwie jak najkrótszym czasie odrobić, aby rolnictwo nasze mogło być doprowadzone do stanu, w jakim znajduje się rolnictwo tych krajów, gdzie rządy niem się szczerze zaopiekować zechciały i gdzie dziś cieszyć się mogą, tak opiekujący, jak i zaopiekowani wielkiemi wynikami. I w Polsce jest to możliwe, trzeba tylko, aby Rząd wreszcie zajął się rolnictwem, zwłaszcza włościańskiem i dołożył wszystkich starań w tych dziedzinach. Jeżeli się z biedaków ściąga ponad ich siły i miarę, stwarza się tem samem jeszcze większe zubożenie, co rzecz zrozumiała, nie może być ani pożądane, ani pożyteczne dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#JanSobek">Ze wszystkich prac, jakie w rolnictwie czekają na załatwienie, na pierwszem miejscu postawić musimy melioracje rolne. Bez przeprowadzenia melioracji rolnych na wielką skalę nie może być mowy o wydajności z ziemi tej ilości ziemiopłodów, jakie nauka i postęp zdolne są wyprodukować. Lecz niestety z przykrością musimy to powiedzieć, że Ministerstwo Rolnictwa prowadzi politykę, która w Małopolsce wywołała żywiołowy głos oburzenia i protestów, albowiem te prace, które dawniej Wydział Krajowy uważał za właściwe rozwijać, propagować i prowadzić, ciesząc się dodatniemi ich rezultatami, obecnie Ministerstwo Rolnictwa skasowało, pozbawiając już zapoczątkowane spółki wodne tak bardzo pożądanej pomocy sił technicznych, celem dokonania zdjęć i pomiarów na terenie spółek wodnych. Ludność małopolska zarządzenie to przyjęła z uczuciem pokrzywdzenia jej przez czynniki Ministerstwa Rolnictwa i domaga się stanowczo, aby dawny system stosowany na terenach b. Galicji został nadal utrzymany.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#JanSobek">Ze względu na bilans handlowy podniesiono u nas hasło poczynienia możliwych starań i wysiłków, aby produkcję rolną podnieść przynajmniej o jeden centnar metryczny z hektara, wskutek czego powstało większe zainteresowanie się działem nawozów sztucznych i w związku z tem wzmożona została akcja produkcji nawozów azotowych, co uważać musimy za objaw dodatni i pocieszający na przyszłość. Lecz uważamy, że to jest zaledwie jeden krok naprzód i w tej materii jest jeszcze wiele do zdziałania, na co też właśnie tak Wysokiej Izbie jak i Rządowi pozwolimy sobie zwrócić uwagę. Wiadomo, że w Polsce w większości budynków na wsi istnieje jeszcze pokrycie dachów słomą, co ma ten skutek, że w razie rzuconej iskry płoną nieraz całe wsie, a każdy taki pożar jest zubożeniem nawiedzonych pożarem, gdyż nawet ubezpieczenie w Powszechnym Zakładzie Ubezpieczeń Wzajemnych nie zwróci całkowicie poniesionej straty, a następnie ogałaca kraj z materiałów drzewnych, przyczyniając się tem samem do ich podrożenia. Pozatem powoduje to także straty w rolnictwie, gdy słoma spłonie, zamiast być użytą na paszę dla inwentarza, czy też na ściółkę nawozową, ozem, policzywszy to we wszystkich gospodarstwach wiejskich w Polsce, możnaby stworzyć dobre warunki nawozowe polskich pól, a tem samem podnieść wydajność rolną o znaczny procent. Słoma zatem, jako pokrycie dachowe na budynkach w obecnych czasach stosowaną być nie powinna, a zamiast niej należy wprowadzić masowe krycie budynków dachówką cementową i blachą, które to materiały w Polsce się znajdują, zwłaszcza piasek i cement i wprost koniecznością jest ich szerokie zastosowanie, należy tylko, aby Ministerstwo Rolnictwa zajęło w tej sprawie zdecydowane stanowisko, przekonując o tem Rząd, aby wspólnie z Powszechnym Zakładem Ubezpieczeń Wzajemnych wszystkie nadwyżki, jakie posiada poza opłaceniem szkód ogniowych i administracji, obrócił bądź na kupno maszyn do wyrobu dachówek i wypożyczania ich w większej ilości gminom, bądź też na stworzenie wielkiego kapitału kredytowego dla ludności, chcącej zaciągać pożyczki na pokrycie swoich budynków ogniotrwałemi materiałami.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#JanSobek">Kiedy popatrzymy na miasta zbudowane ogniotrwałe i tak też pokryte, kiedy porównamy te gmachy kilkopiętrowe z naszemi skromnemi chatkami jednoizbowemi, często walącemi się z powodu starości, widzimy w całej pełni dobrobyt miast i nędzę wsi, chociaż się w miastach mówi o tem przeciwnie, a nawet w tym Wysokim Sejmie wiele się słyszy skarg i narzekań na niedolę ludności, mieszkającej w miastach, a na przepych, zbytek i luksus, panujący po wsiach. Każdy jednak nie uprzedzony i trzeźwo na stosunki w Polsce patrzący człowiek przyznać musi, że lud wiejski jest zupełnie zaniedbany i żyje w biedzie i bez znacznej pomocy nie prędko, a może i nigdy przy obecnych niektórych tendencjach, nie mógłby się sam dźwignąć. I namby się to uśmiechało, aby widzieć po wsiach piętrowe domy murowane, jak to istnieje w innych krajach, ale ludności samej nie stać na to, a i pomocy rządowej na tak dużą zakrojoną miarę spodziewać się trudno, lecz jesteśmy zdania, że przy usilnych zabiegach w ciągu 10 lat wsie polskie mogą być pokryte ogniotrwałym materiałem, co zmieni ich wygląd nazewnątrz, wzmoże produkcję rolną i zmniejszy wypłaty pogorzelowe, które dziś kosztują wielkie sumy ze stratą i szkodą dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#JanSobek">Blacha wyrabiana w Polsce także może znaleźć większe zastosowanie niż obecnie, gdy Ministerstwo Rolnictwa wejdzie w porozumienie z przemysłowcami i wykołata u nich możliwie dogodne warunki spłaty w nabywaniu blachy. Jeżeli dla rozwoju miast, przy ich rozbudowie, wodociągach, elektryfikacji, i t. p. zagranica udziela im pożyczek inwestycyjnych, koniecznością się staje wystaranie się o podobne kredyty inwestycyjne, jeżeli już nie na pobudowanie gmachów, to przynajmniej zabezpieczenie przed masowemi pożarami naszych skromniuteńkich chat, na pokrycie ich blachą. Uważamy, że Ministerstwo Rolnictwa ma tu piękne pole do pracy i sądzimy, że gdy się jej podejmie i doprowadzi ją do skutku, ludności odda niemałą przysługę, a choć wsi z miastami jeszcze przez to nie zrówna w wyglądzie, jednakże przyczyni się do tego, że obecny bardzo lichy wygląd ubogich naszych wiosek ulegnie nieco zmianie na lepsze.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#JanSobek">Gdyby się okazało, że inne materiały, jak np. eternit, w Polsce są wyrabiane w gatunkach przedwojennych, nie od rzeczy będzie, gdy Ministerstwo Rolnictwa wspólnie z Powszechnym Zakładem Ubezpieczeń Wzajemnych uczynią wszystko, aby i ten system krycia wprowadzić, jako również zabezpieczający przed pożarami.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#JanSobek">Do klęsk, jakie przechodzić musi rolnictwo nasze z powodu niesłychanie niskich cen produktów rolnych, przybyła w zeszłym roku klęska nowa, jakiej Polska od 100 lat przeszło nie przechodziła. Katastrofalna zima zniszczyła w niektórych okolicach Polski nasze sady niemal zupełnie, powodując tem samem taki stan rzeczy, że właściciele sadów, którzy przed dwoma jeszcze laty, mieli z nich jedyne źródło swoich dochodów, dziś nie tylko że owoców nie mogą sprzedać innym, lecz ich nie posiadają na własny użytek. Statystyka podaje, że zima zeszłoroczna zniszczyła 12 milionów drzew owocowych. Mojem zdaniem, jest to liczba nieścisła i ilość zniszczonych drzew śmiało może być kilkakrotnie pomnożona po dokładnem zebraniu danych u właścicieli zniszczonych sadów. Zachodzi zatem konieczność zakładania nowych sadów. Na drodze tych zamierzeń stoją duże trudności i przeszkody. Pierwsza — to brak odpowiednich drzewek, albowiem i wojna była powodem, że pielęgnacja drzewek w szkółkach nie rozwinęła się należycie, a następnie nowe szkółki, powstałe już po wojnie, wskutek mrozów poniosły też znaczne straty, czem spowodowany został brak dobrych i szlachetnych odmian drzew owocowych, przyczyniając się tem samem do ich wysokich cen.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#JanSobek">Największą jednak trudnością, z jaką borykać się muszą pragnący założyć nowe sady, jest właśnie brak kredytu. O kredyt na wsiach jest dziś tak trudno, jak tego nie pamiętają najstarsi nawet ludzie. Rząd przez przyjście z pomocą zrujnowanym właścicielom sadów w udzielaniu na ten cel pożyczek, może poczynić w tym kierunku znaczne ułatwienia, lecz winien przytem pamiętać, że z zasadzonego drzewka za rok ani dwa nie da się mieć już takich dochodów, aby pożyczkę w tym czasie można było spłacić.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#JanSobek">Pożyczki na zakładanie sadów winny być udzielane przynajmniej na lat 10, jeżeli nie na więcej. Jakiego takiego dochodu z sadu można się spodziewać dopiero po 10, 15 latach, a zatem i spłata tych pożyczek w tym czasie winna nastąpić, gdy młody sad zacznie już lepiej owocować, a nie po dwóch latach, gdyż termin dwuletni jest absolutnie za krótki, aby większa ilość właścicieli zrujnowanych sadów zdecydować się mogła na zaciągnięcie tak krótkoterminowej pożyczki na nabycie drzewek owocowych. Domagamy się, aby Rząd zechciał o tem pamiętać i wpłynął na Bank Rolny, by na podźwignięcie zniszczonego sadownictwa udzielał pożyczek długoterminowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Przedpełski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Proszę Panów! Przy okazji swego referatu p. Kiernik był łaskaw zająć się bardzo gruntownie zagadnieniem unifikacji organizacji rolniczych, twierdząc, że ta unifikacja dokonała się w warunkach niezdrowych, pod naciskiem władz i że wskutek tego efekt jej jest pod znakiem zapytania. Nie znam dokładnie stosunków, jakie panowały pod tym względem na terenie Małopolski, natomiast z całą odpowiedzialnością chcę stwierdzić, że jeżeli chodzi o unifikację, która się dokonała na terenie b. zaboru rosyjskiego, to ona odbywała się wyłącznie na gruncie woli i życzeń tych organizacyj, które się unifikowały. Ona nie tylko nie powstała pod przymusem Rządu, ale odwrotnie, jeden z powodów, dla którego powstała unifikacja, to był ten, żeby przez stworzenie jednej wielkiej organizacji podnieść powagę i znaczenie zorganizowanego rolnictwa i uniezależnić się W dużym stopniu od czynnika administracyjnego. To był jeden z głównych powodów, dla którego unifikacja na naszym terenie się odbywała. Niezależnie od tego poszczególne organizacje bardzo wyraźnie wobec Ministerstwa Rolnictwa podkreślały, że zastrzegają się przeciwko ingerowaniu Ministerstwa Rolnictwa w to, co się dziać będzie na terenie organizacji rolniczych w okresie unifikacji i stawiały to jako warunek podjęcia akcji w kierunku unifikacji organizacji rolniczych. Taki jest obiektywnie przedstawiony stan rzeczy u nas i to chciałem przy okazji podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Dalej przemówienie p. Kiernika było poświęcone głównie zagadnieniu t. zw. kryzysu rolniczego. Muszę stwierdzić, że stanowisko jakie zajął p. pos. Kiernik, dążąc do rozwiązania tego zagadnienia kryzysu, jest stanowiskiem w naszych warunkach bardzo zasadniczem i powiem bardzo oryginalnem.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Pan prezes Kiernik oświadczył, że sprawa ewentualnego podniesienia cen produktów rolnych jest drugorzędną, względnie nie tyle ważną, ile sprawa skasowania wielkiej dysproporcji, jaka istnieje między cenami płodów rolnych, a cenami produktów przemysłowych. I na skutek tego uważa te wszystkie poczynania, które zmierzają do podniesienia cen, za drugorzędne, wysuwa natomiast zasadę zniesienia ceł i przyczynienia się do tego, żeby ceny produktów przemysłowych obniżyć do poziomu światowego i w ten sposób postawić rolnictwo w równych warunkach w stosunku do przemysłu.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Jeżeli chodzi o zasadniczy punkt widzenia, to trudno dopatrywać się tu braku słuszności, ale wydaje mi się, że droga, którą proponuje p. poseł Kiernik, jest nierealną i rolnictwu nie przyniesie żadnych korzyści. Mnie się wydaje, że p. poseł Kiernik, wysuwając ten pogląd, nie pomaga, a przeszkadza tej akcji podniesienia cen i rozwiązania w ten sposób zagadnienia kryzysu rolniczego.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Zasadnicza, radykalna zmiana polityki celnej w stosunku do naszego przemysłu w całej rozciągłości praktycznie zrealizowana być nie może. Sam p. poseł Kiernik stawia ograniczenia co do pewnych kategoryj przemysłu, które jednak, według niego, chronione być muszą. Między innemi do takich kategoryj należy przemysł górniczy, a także cała ta wielka gałąź przemysłu, która jest niezbędna dla obrony narodowej naszego Państwa. Gdybyśmy chcieli z punktu widzenia obrony narodowej zanalizować poszczególne gałęzie przemysłu, to boję się, że wszystkie gałęzie przemysłu, jakie mamy w Polsce, moglibyśmy pod te potrzeby obrony narodowej podciągnąć, Gdybyśmy stanęli na odwrotnem stanowisku, to jest, ażeby przez zniesienie ceł stworzyć warunki odmienne, aniżeli są obecnie, to niezawsze moglibyśmy to zrobić. Dzisiaj przemysł koncentruje się nie tylko na gruncie Polski, ale na całym świecie, i dziś przemysł przestaje się już bać tego, co się nazywa polityką celną poszczególnych państw. Gdybyśmy w tej chwili znieśli cło od żelaza, to nie będziemy mieli wskutek tego ceny światowej żelaza w Polsce, dlatego, że umowy międzynarodowe hut żelaznych ustalają wysokość cen dla poszczególnych krajów i najdalej idące posunięcia nie dałyby efektu, a przecież żelazo jest podstawowym produktem, potrzebnym dla całej wielkiej gałęzi przemysłu. Otóż powiadam, że gdybyśmy największych wysiłków w tym kierunku dołożyli, ażeby program p. Kiernika zrealizować, to w rezultacie odnieślibyśmy bardzo niewielki efekt. Dlatego dzisiaj, gdy istotnie całe rolnictwo znajduje się w tragicznem, rozpaczliwem położeniu, według mnie nie należałoby koncepcjami zasadniczemi zaciemniać walki z kryzysem, ale należałoby stosować te środki, przy pomocy których można ulżyć położeniu rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Ja twierdzę, że jedynym sposobem ulżenia rolnictwu, jedyną drogą, na którą wkroczyć należy, w każdym razie drogą główną, jest walka o podniesienie poziomu cen produktów rolniczych, i to nie jest zagadnienie drugorzędne, ale musi być zagadnieniem pierwszorzędnem i z tego punktu widzenia należy, według mnie, podejmować walkę z kryzysem rolniczym.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Co do obniżenia cen na poszczególne produkty, to oczywiście realnem jest obniżenie cen na nawozy sztuczne, w szczególności na nawozy azotowe, jednak wielkich skutków z akcji, zmierzającej do obniżenia cen na produkty przemysłowe i zniwelowania dysproporcji między cenami produktów wsi i miast, oczekiwać nie należy, I dlatego nie należy sobie sytuacji tym pięknym teoretycznym programem zaciemniać, ale należy dążyć do tego, aby przez podniesienie cen, a następnie przez uporządkowanie organizacji rolniczych, zorganizowanie handlu rolniczego, dążyć do opanowania kryzysu rolnego. Dlatego na naradzie, która się odbyła w Ministerstwie Rolnictwa, na której byli przedstawiciele wszystkich organizacji rolniczych z całego Państwa, odezwał się zaledwie jeden głos, podobny do głosu p. prezesa Kiernika, ale ten głos był zupełnie odosobniony i całość rolnictwa, przedstawiciele organizacji rolniczych wszyscy uważali, że należy podjąć wysiłki o podniesienie cen i uporządkowanie handlu rolniczego. I to jest najważniejsza i najrealniejsza droga, i zdaje mi się, że na tę drogę właśnie wkracza Ministerstwo Rolnictwa po to, aby opanować ciężką sytuację, jaką mamy przed nami.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Jeżeli z tego punktu widzenia popatrzymy na poczynania naszego Rządu, to oczywiście wielka odpowiedzialność p. Ministra Kwiatkowskiego przestaje być tak wielką, jak to wyglądało na tle przemówienia p. prezesa Kiernika. Oczywiście jest rzeczą zupełnie słuszną, zrozumiałą, że jeżeli chodzi o handel rolniczy, to wpływ na ten handel powinno mieć przedewszystkiem Ministerstwo Rolnictwa, ale jeżeli chodzi o te poczynania, które w zakresie handlu rolniczego były poczynione przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, to przedewszystkiem te poczynania były czynione na gruncie określonej, wyraźnej zupełnie opinii rolniczej, te poczynania nie zostały podjęte w sposób oderwany przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu, ale zostały podjęte po długich rozważaniach i na skutek opinii organizacji rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(P. Kosmowska: Zunifikowanych.)</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Nie tylko zunifikowanych, wszystkich organizacji rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Następnie te wszystkie poczynania zmierzają do tego, aby uporządkować handel rolniczy. Między wierszami p. prezes Kiernik zaatakował ideę syndykatu eksportowego trzody chlewnej, jako specjalnie ideę Ministerstwa Przemysłu i Handlu, uważając, że to jest między innemi też jeden z argumentów...</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#komentarz">(P. Kiernik: Powiedziałem tylko, że specjalny wpływ ma wyłącznie Ministerstwo Przemysłu i Handlu, ale nie atakowałem.)</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Panie Prezesie, chcę powiedzieć, że syndykat eksportowy trzody chlewnej, jak wszystkie następne poczynania na gruncie handlu rolniczego były uskutecznione w porozumieniu, za zgodą i przy współdziałaniu przedstawicieli świata rolnego.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#komentarz">(P. Kiernik: Razem z Panem walczyliśmy, żeby zwiększyć ingerencję czynnika rolnego, z początku byli sami kupcy w tym syndykacie, producentów nie było.)</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Panie Ministrze, nigdy w tym syndykacie nie byli sami kupcy, bo syndykat był w ścisłej zależności od organizacji rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Natomiast udział w tym syndykacie handlu rolnego był niesłychanie drobny z tego powodu, że handel rolny w zakresie trzody chlewnej albo nie istniał wcale, albo tak jakby prawie nie istniał. I dlatego jest taki stan rzeczy, jaki jest. Zresztą ja się nie sprzeciwiam zasadniczej tezie, którą wypowiedział p. Kiernik, iż należy dążyć do tego, by ingerencja i wpływ Ministerstwa Rolnictwa wzrastały, ale nie chciałbym dążyć do zrealizowania tej tezy przez atakowanie tych poczynań, które zostały zrobione na gruncie innych Ministerstw i które zmierzają do uporządkowania handlu rolnego, do zrealizowania jednej z głównych podstawowych zasad programu walki z kryzysem rolnym.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Oczywiście w dysproporcji między cenami produktów rolniczych i przemysłowych tkwi nie tylko realna różnica cen, ale zdaje mi się, że to, co jest głównie do zwalczenia, to jest dysproporcja między cenami, które rolnik płaci, i cenami, za jakie rolnik sprzeda je swoje produkty. I na tę stronę należałoby zwrócić baczną uwagę. Wielki spadek cen zboża, niskie ceny innych produktów rolniczych nie wpływają na obniżenie się drożyzny w miastach i dlatego trzeba podjąć usiłowania, aby pieniądze, płacone przez konsumenta, w jak najwyższym stopniu przechodziły do producenta. Ale tej walki nie można zrealizować na gruncie takich czy innych zarządzeń. Tę walkę musi podjąć samo rolnictwo i możemy to zagadnienie rozstrzygnąć dopiero wtedy, gdy handlowe organizacje rolnicze będą stały na odpowiednim poziomie i będą umiały należycie swój produkt sprzedać.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Proszę Panów, jeszcze jako jeden z takich największych, najważniejszych środków do walki z kryzysem rolniczym było tu wysuwane zagadnienie kredytu. Bardzo wielu mówców stwierdzało, że kredyt jest najlepszym środkiem do tego, aby rozwiązać zagadnienie kryzysu na wsi. Otóż ja jestem zdania, że sprawa walki z lichwą na wsi jest pierwszorzędnej wagi, ale chcę zwrócić uwagę, że samem tylko doprowadzeniem kredytu do wsi nie rozwiążemy kryzysu, bo kredyt zastawowy na zboże nie został całkowicie wyczerpany, zarówno przez wielką własność, jak i ten niewielki kredyt na zastaw pod zboże, przeznaczony dla drobnej własności, a nie był całkowicie wyzyskany dlatego, że ten kredyt był nieszczęściem dla tych, którzy go brali, dlatego, że ci wszyscy, którzy wzięli kredyt zastawowy, nie wygrali, ale przegrali, bo muszą oddać tę samą sumę pieniędzy, którą pożyczyli, a mają dziś zboże tańsze, niż wtedy, kiedy brali kredyt. I dlatego właśnie pomoc wyłącznie kredytowa nie może tego zagadnienia rozwiązać, kwestią zasadniczą jest tu sprawa podniesienia cen produktów rolnych do odpowiedniego poziomu. Dopiero wtedy będzie można zastosować wszelkie inne środki, które są proponowane jako zaradcze do opanowania kryzysu rolnego.</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Jeżeli chodzi o te sposoby walki doraźnej, walki z cenami, jakie zostały zaprojektowane na ostatniej konferencji i na jakie Rząd, wydaje mi się, że pójdzie, to wśród tych sposobów walki między innemi jest i uruchomienie, względnie nawet rozszerzenie, działania rezerwy zbożowej, tej osławionej rezerwy zbożowej, która oczywiście ma nosić zupełnie inny charakter, niż nosiła przedtem, ma być aparatem do podniesienia cen zboża.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Otóż przy okazji funkcjonowania tego aparatu w chwili obecnej chciałbym zwrócić uwagę p. Ministra Rolnictwa na pewne rzeczy, które dzieją się w zakresie rezerw zbożowych, a które, według mnie, dziać się nie powinny. Między innemi, kiedy rolnicy naradzali się nad rezerwą i wysuwali tę koncepcję, to mieli na myśli, ażeby rezerwa była aparatem, który podniesie ceny na terenie całego państwa. Na skutek tego, że eksport może się odbywać przedewszystkiem z terenów zachodnich, ta rezerwa, która pracuje równorzędnie z eksportem, winna dokonywać zakupów na terenie całego państwa, ażeby tą drogą działanie eksportu w pewnym stopniu uwypuklić na terenie całego państwa. Jednak praktycznie w ostatnich czasach rezerwa zbożowa wyłącznie pracuje na terenie Poznańskiego, a na naszym terenie niema możności sprzedania wagonu żyta.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Otóż ustalenie tej zasady, żeby rezerwa działała na całym terenie państwa, według mnie, jest koniecznością, bo ona w myśl rolników dlatego powstała, ażeby przedewszystkiem pracować na terenie Małopolski Wschodniej, na terenie Kresów i na terenie Kongresówki, a skupy eksportowe muszą oddziaływać na tereny dzielnicy zachodniej, które są najbardziej przystosowane do tego, ażeby eksportować zagranicę. Prócz tego, bardzo mocno i wyraźnie podkreślaliśmy, że rezerwa zboża, poza skupem żyta, winna się zająć skupem owsa. Mamy w tym roku wyjątkowy urodzaj owsa, a cyfry z lat poprzednich wskazują, że to jest rekordowy urodzaj owsa, a więc w przyszłości należy spodziewać się niedoboru owsa.</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Otóż z tego względu, jeżeli rolnicy bardzo mocno się zastrzegali przeciwko temu, ażeby rezerwy zbożowe przechodziły z jednego roku gospodarczego na drugi z zapasów żyta, to był pogląd, że wolno, że trzeba i powinno się przejść w tym roku z rezerwą jednego roku gospodarczego do drugiego, z zapasem owsa. Gdyby rezerwa przystąpiła istotnie do zakupu owsa, to podniosłaby się cena tego produktu, który ma na zbycie drobny rolnik na Kresach, gdzie cena owsa spadła do najniższego poziomu. Są miejsca, gdzie ta cena jest notowana na 7 zł. Zajęcie się tą sprawą i podjęcie akcji rezerw zbożowych w kierunku zakupu owsa jest, według mnie, jednem z bardzo ważnych zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Uważam, że powinniśmy myśleć nie tylko o doraźnych środkach, które mogą sytuację zmienić w danej chwili, ale że jednocześnie powinniśmy myśleć o tem, ażeby stworzyć narzędzie, przy pomocy którego rolnik trwale i stale będzie walczył o poprawę swojego bytu, będzie walczył o byt, który jest najważniejszą składową częścią jego bytu, Z tego względu główny nacisk kładziemy dla podniesienia zbytu na rozwój, uporządkowanie i podniesienie organizacji handlowo-rolniczych. Dlatego w całej rozciągłości przyłączam się do tego, co powiedział p. poseł Łucki, że sprawa spółdzielczości rolniczej i podniesienia spółdzielczości rolniczej na odpowiedni poziom, sprawa odrastania tej spółdzielczości rolnej jest sprawą stworzenia tą drogą narzędzia do walki o zbyt. Jest to jedno z najważniejszych zagadnień i dzisiaj my, walcząc z cenami, musimy jednocześnie walczyć o wybudowanie tego potężnego narzędzia, któreby nam służyło systematycznie do tej walki o ceny dla rolników, któraby pociągnęła do tego, abyśmy w tej sytuacji, w której znaleźliśmy się obecnie, nie znaleźli się w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Proszę Panów, chciałem odpowiedzieć na zarzut, który stale i systematycznie pod adresem Rządu był kierowany, na zarzut wielkiej chwiejności w polityce gospodarczej, która w konsekwencji, jak wszyscy panowie mówili, doprowadziła do tego kryzysu, który jest obecnie. P. Poseł Kiernik nawet był łaskaw powiedzieć, że właśnie ten nieład w życiu gospodarczem Polski jest ważniejszą przyczyną kryzysu, który obecnie przeżywamy, aniżeli nadprodukcja, że ta nadprodukcja może i jest przyczyną kryzysu, ale raczej drugorzędną, natomiast istotną przyczyną jest brak planu, brak programu w naszej polityce gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Otóż, proszę Panów, ja jestem innego zdania i twierdzę, że kryzys wywołany został tylko nadprodukcją i niskiemi cenami światowemi, Bo byliśmy w tej samej sytuacji przed półtora — dwoma laty, jak obecnie, polityka gospodarcza nie tylko nie wyglądała tak, jak dzisiaj, ale gorzej w stosunku do rolnictwa wyglądała, jednak wysokie ceny produktów rolnych wystarczały całkowicie nie tylko do tego, żeby podnieść byt wsi, ale w swojej konsekwencji pociągnęły olbrzymi rozwój przemysłu i to wielkie ożywienie gospodarcze, które Polska przeżywała na skutek tego, żeśmy mieli te wysokie ceny na wsi, względnie ceny, które zapewniały opłacalność produkcji. Otóż nadprodukcja światowa doprowadziła do tego obniżenia się cen i w swojej konsekwencji doprowadziła do niskich cen na naszym rynku, a skutki tego mamy w postaci kryzysu rolniczego, a już dzisiaj kryzysu przemysłowego.</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Chwiejność polityki zaś istnieje przez cały okres istnienia Państwa Polskiego, Wyręczył mnie p. poseł Sobek, który powiedział, że wszystkie niemal rządy, jakie w Polsce były, reprezentowały tę chwiejność w polityce gospodarczej i raczej nieżyczliwość dla takiej polityki gospodarczej, któraby miała na celu poprawienie interesów rolnictwa. Były rządy, za które oczywiście odpowiedzialność ponosi nie tylko ta t. zw. sanacja, ale za które odpowiedzialność ponoszą ci, którzy w Polsce dawniej rządzili. Otóż na chwiejność tej polityki gospodarczej, jeżeli nie ci, którzy poprzednio rządzili, wyłącznie się złożyli, to w każdym razie złożyli się wszyscy. Polityka nasza była chwiejna, bośmy w sposób chwiejny rozumowali. Jeżeli chodzi o rząd obecny, to on nie stosuje dopiero dziś i wczoraj polityki opieki i obrony interesów rolnictwa, bo chcę tu dla bezstronności podkreślić, że i rząd poprzedni, p. Minister Niezabytowski, który tu był tak mocno krytykowany przez p. prezesa Kiernika,</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#komentarz">(P. Kiernik: Lekko.)</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">przystąpił na całej linii do realizacji postulatów rolnictwa,</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Zniesienie wszystkich ograniczeń wywozowych, wprowadzenie ceł przywozowych na te produkty, które interesują rolnictwo, to wszystko były rzeczy dokonane już rękoma poprzedniego rządu, a nie obecnego. To gwoli bezstronności należałoby stwierdzić, Rząd obecny, mam wrażenie, kontynuuje do pewnego stopnia politykę rządu poprzedniego, który jasno i wyraźnie wkroczył na drogę popierania i opieki interesów rolnictwa, Jeszcze jedna drobna uwaga. Tutaj bardzo mocno i żywo przemawiał przedstawiciel Pomorza, między innemi zwrócił uwagę na to, żeby te posunięcia, które w zakresie uporządkowania handlu ostatnio są dokonywane, nie doprowadziły do tego, by samodzielność handlu polskiego na terenie wszechświatowym w jakikolwiek sposób była zakwestionowana, O ile ja, jako przedstawiciel organizacyj rolniczych, biorę udział w tych rozmowach i orientuję się w sytuacji, to wszystkie pertraktacje, jakie są prowadzone o uporządkowaniu handlu rolniczego, mają przedewszystkiem na widoku to, żeby roli i znaczenia handlu naszego nie obniżyć, ale podnieść, I właśnie po zrealizowaniu tych pertraktacji może wkroczymy jako kontrahent niezależny na teren międzynarodowy i zaczniemy tworzyć i posiadać własne samodzielne organizacje zbytu, których do tej pory w stuprocentowem znaczeniu tego słowa, nie posiadaliśmy. Ale powtarzam, ten handel zewnętrzny, eksportowy pozostaje w ścisłym związku z uporządkowaniem organizacji zbytu na naszym terenie, a co poza zarządzeniami, zmierzającemi do podniesienia cen, uważam za jedno z najważniejszych zagadnień, które powinno być zrealizowane.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#WiktorZygmuntPrzedpełski">Chciałbym się zastrzec przeciw temu, żeby to rozumowanie, że spółdzielczość jest słaba i chwiejna, uprawniało do tego, aby ona miała lec i aby na jej gruzach miało powstać coś nowego, Twierdzę, że rolnictwo zrobiło bardzo wielki wysiłek, aby wybudować ten aparat, który może nie jest zupełnie dobrym, może być że ma wady, ale jestem zdania, że właśnie ten kryzys rolniczy, jaki przeżywamy, powinien być punktem wyjścia dla rozbudowy potężnych organizacyj spółdzielczych, któreby na skoncentrowanie, jakie widzimy na całej linii ze strony przemysłu w ostatnich czasach, mogły odpowiedzieć wielką koncentracją rzesz rolniczych, zgrupowanych w szeregach tych organizacyj spółdzielczych,</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma poseł Saenger.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#BerndtvonSaenger">Wysoki Sejmie! Stale mówimy o kryzysie w rolnictwie, byłoby lepiej, mojem zdaniem, mówić otwarcie o grożącej nam katastrofie.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#BerndtvonSaenger">Jeżeli Rząd nie udzieli natychmiastowej i energicznej pomocy, to większa część rolników, tak mniejszych jak i większych znajdzie się w obliczu zupełnej ruiny.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#BerndtvonSaenger">I inne kraje walczą z kryzysem agrarnym, ale w Polsce jest on szczególnie ciężki, Polska ma na produkty rolnicze najniższe ceny ze wszystkich krajów kulturalnych i to przeważnie wskutek błędów, popełnionych przez Rząd, zwłaszcza przez b. Ministra Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#BerndtvonSaenger">Zakaz eksportu na zboże, wprost bezmyślne przepisy przemiałowe na żyto w ubiegłym urodzajnym roku i spowodowany przez takie zarządzenia spadek cen zbożowych poniżej kosztów produkcji, doprowadziły rolnictwo do tego beznadziejnego stanu.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#BerndtvonSaenger">Wobec tego Rząd jest obowiązany do szybkiej pomocy, aby wyrównać chociażby część wyrządzonych szkód.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#BerndtvonSaenger">Znajdujemy się obecnie w błędnem kole. Wskutek niskich cen zbożowych produkujący zboże przeważnie tak zubożeli, że nie mogą kupić żadnych artykułów przemysłowych. Wobec tego przedsiębiorstwa przemysłowe i handlowe w miastach mają tak małe obroty i dochody, że ludność miejska nie może nabywać droższych produktów rolniczych, jak mięso, masło i mleko. Dlatego ceny na te artykuły spadają i powodują dalsze zubożenie szczególnie drobnych rolników. Zupełny zastój życia gospodarczego naszego kraju, którego podstawą jest siła nabywcza ludności rolniczej, będzie nieodwołalnem następstwem tego błędnego koła.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#BerndtvonSaenger">Nominacja nowego Ministra Rolnictwa, w województwach zachodnich ogólnie cenionego fachowca-rolnika, jak i jego expose w Komisji Rolnej, dają nam pewne nadzieje na lepszą przyszłość. Koniecznem jest obecnie, aby po słowach Pana Ministra nastąpiły czyny, aby uzyskał dla planów swych aprobatę Rady Ministrów i urzeczywistnił swe dobre zamiary jaknajprędzej w praktyce, bez wszelkich biurokratycznych utrudnień. P, Minister Rolnictwa powinien wytężyć całą swą energię w kierunku zwalczania trudności, stawianych dotychczas tak często przez inne resorty i biurokrację i winien pamiętać, że od jego działalności zależy los większej części ludności kraju.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#BerndtvonSaenger">P. Minister może być przekonany, że ludność ta przy przeprowadzeniu rozsądnego i energicznego planu sanacji stosunków w rolnictwie będzie stała za nim jak jeden mąż.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#BerndtvonSaenger">Nie przypuszczam, żeby udzieleniem kredytów można osiągnąć stałe polepszenie stanu w rolnictwie. Może to tylko być dorywczy środek zaradczy. Przy obecnej stopie procentowej zaciągnięcie kredytów jest zbyt drogie dla rolnika, który obraca swemi produktami tylko raz na rok. Jedynym środkiem polepszenia bytu rolników byłaby stabilizacja takich cen, które gwarantowałyby pewną dochodowość, conajmniej wyrównanie dochodów z wydatkami w gospodarstwach rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#BerndtvonSaenger">Co do podniesienia cen zbożowych, które pod wpływem wielkich starych zapasów i wielkiej podaży znowu spadły w sposób zastraszający, to pożądane są następujące zarządzenia:</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#BerndtvonSaenger">1) natychmiastowe zniesienie bezcelowych przepisów przemiałowych,</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#BerndtvonSaenger">2) zorganizowanie eksportu,</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#BerndtvonSaenger">3) popieranie eksportu przez udzielanie premii wywozowych, praktykowanych nie tylko w Niemczech, lecz i w innych krajach, a nawet we Francji.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#BerndtvonSaenger">Co do eksportu, to wiem, że spotyka on wiele trudności, lecz przy należytej organizacji byłby możliwy, zwłaszcza eksport pewnych gatunków mąki, co stwierdziłem w jednem z największych przedsiębiorstw młynarskich województwa poznańskiego, Ale obowiązujące przepisy i ich biurokratyczne zastosowanie uniemożliwiają nawiązanie stosunków handlowych z zagranicą, które oczywiście prowadzone są zawsze na dłuższą metę.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#BerndtvonSaenger">Wobec tego koniecznem jest przedewszystkiem, ażeby wszystkie zarządzenia w celu polepszenia sytuacji rolniczej były oparte na podstawie stałego i na długi czas obliczonego programu, nie jak dotychczas na podstawie terminowo ograniczonych przejściowych planów. Kryzys w rolnictwie jest tak ciężką chorobą, że nie daje się wyleczyć jedną dozą lekarstwa, lecz tylko długotrwałą, staranną kuracją.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#BerndtvonSaenger">Przemawiając przy tym budżecie, nie Chciałbym poruszać kwestii wewnętrzno-politycznej, ale proszę pana Ministra Rolnictwa, aby wieliminował ze swego resortu wszystkie względy narodowościowe i otoczył rolników narodowości niemieckiej tą samą opieką, jak i polskich kolegów i współzawodowców, Jest to konieczne tak dla jednostek, jak i dla naszych spółdzielni w sprawach udzielenia kredytu państwowego, którego rolnicy niemieccy dotychczas byli prawię zupełnie pozbawieni. Przytoczę tylko jeden przykład: centralna instytucja bankowa naszych spółdzielni w Poznaniu, Bank Spółdzielczy, mimo Wszystkie starania otrzymał kredyt redyskontowy tylko w wysokości 600.000 zł, podczas gdy równorzędna instytucja polska, według wiarogodnych informacji, otrzymała 50 milionów. Jest to dysproporcja, której nie można wytłumaczyć względami gospodarczemi, lecz tylko innemi i która powodować musi u nas pewne rozgoryczenie. Zmiana tych stosunków jest konieczna, bo jestem mocno przekonany, że ten ciężki kryzys, ta katastrofa, która zagraża rolnictwu i tem samem całemu gospodarstwu krajowemu Polski, mogą być pokonane li tylko przez harmonijną współpracę wszystkich czynników i wszystkich obywateli Rzeczypospolitej,</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach niemieckich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Kwapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanKwapiński">Wysoka Izbo! Kryzys w rolnictwie jest jednym z przejawów powszechnej kapitalistycznej nadprodukcji. Charakterystycznem jest, że gdy rolnictwo, zwłaszcza w Ameryce, przeszło na system gospodarki kapitalistycznej, kryzys ten uwypuklił się jeszcze bardziej jaskrawo. Obserwujemy tragiczny paradoks ustroju kapitalistycznego, przy którym widzimy zawalone składy towarów, a jednocześnie widzimy miliony ludności, które nie mają kęsa chleba, Gdybyśmy chcieli zanalizować tragedię tysięcy głodujących w Łodzi i w innych wielkich ośrodkach przemysłowych, a zwłaszcza miliony mas głodujących na wsi, wyjaśnilibyśmy sobie jasno źródło kryzysu w rolnictwie. Rzuca się w oczy straszliwe zjawisko rozpięcia cen produktów rolnych od producenta do konsumenta. Bandy pośredników grasują bezkarnie, a Rząd bezradnie przygląda się temu rabunkowi. Cyfry, które przytoczę, są jaskrawą ilustracją tego nienormalnego stanu rzeczy. Jest to nie do pomyślenia, by w hurcie artykuły rolne wynosiły 82%, a w detalu np. w Warszawie — 102,1% w stosunku do 100 w 1927 r.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JanKwapiński">Komisja Ankietowa w swoich badaniach poświęciła wiele uwagi organizacji handlu. Ubolewać należy, że Rząd nie skorzystał z tych studiów i przygląda się bezczynnie, jak rośnie w kraju rozpięcie cen, jakiego w tych rozmiarach nigdzie zagranicą nie spotykamy.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#JanKwapiński">W tym samym stosunku, w jakim zmniejszymy rozpięcie cen, automatycznie zwiększy się zbyt i wzmoże się konsumcja. Konsumcja zboża zagranicą jest o wiele większa, jak u nas. Według danych statystycznych wynika, że z 4 zbóż: żyta, pszenicy, owsa i jęczmienia w Niemczech konsumcja przypada na głowę rocznie 355 kg, w Czechosłowacji 360 kg, we Francji 380 kg, na Węgrzech 372 kg, w Rumunii 282, a w Polsce 278 kg.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#JanKwapiński">Jeżelibyśmy się zastanowili nad polityką dampingową w zakresie cukru, to przecież jest to jeden wielki skandal. Ludność Polski zmuszona jest przepłacać kolosalnie na rzecz cukru wywożonego zagranicę. Niema żadnego porównania. Jeżeli od 100 kg ryżu niełuszczonego płaci się 58 zł, to od 100 kg cukru płaci się około 40 zł. Tego rodzaju polityka jest, zdaniem naszem, niebezpieczną i szkodliwą dla rozwoju gospodarstwa państwowego.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#JanKwapiński">Widzą Panowie zatem jaką pojemność mógłby mieć rynek wewnętrzny, gdyby siła nabywcza szerokich warstw ludności została zwiększona, bowiem dla zbytu ziemiopłodów rynek wewnętrzny odgrywa znacznie większą rolę niż dla wszystkich innych produktów? Perspektywa eksportu zboża z kraju stale maleje, gdyż Europa zalana jest zbożem kanadyjskiem, amerykańskiem, brazylijskiem, argentyńskiem, australijskiem. Ostatnio, jak donoszą pisma, w Ameryce nastąpił spadek cen zboża z powodu wstąpienia na rynek europejski zboża rosyjskiego.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#JanKwapiński">Eksport rolniczy Polski może się rozwijać w kierunku Wywozu produktów hodowlanych. Świadczą o tem wymownie cyfry wywozu jaj, masła, trzody itp. Na wielki eksport żyta liczyć nie możemy dlatego, że żyto konsumują tylko kraje północne. Zagadnienie więc osłabienia kryzysu zbożowego jest przedewszystkiem zagadnieniem wewnętrznej konsumcji, która, jak Panowie widzą, jest o wiele niższa, niż w innych krajach.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#JanKwapiński">Pan referent zwracał uwagę na obciążenie ludności rolniczej ogromnemi ciężarami przez zakłady wzajemnych ubezpieczeń oraz wskazywał na anarchistyczne praktyki w zakresie podatków komunalnych. Zgadzam się z tym poglądem i na Komisji Budżetowej zwracałem na to uwagę, wzywając p. Ministra Rolnictwa do roztoczenia opieki nad ludnością, w szczególności ludnością małorolną.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#JanKwapiński">Straszny głód pieniężny, jaki panuje na wsi, przyczynia się do pogłębienia kryzysu. Premie wywozowe, które miały być ulgą dla rolnictwa, okazały się dogodnym instrumentem zarobkowym dla eksporterów, w żadnym zaś razie nie dla producentów. Bank Rolny nie ma dostatecznych środków, aby przyjść z pomocą kredytową ludności małorolnej.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#JanKwapiński">Pan referent poświęcił znaczną część tego przemówienia tej polityce, która miała doprowadzić do stworzenia wielkiego banku ziemskiego, jako banku emisyjnego. Zmarnowano dobry okres i dobrą koniunkturę dla umieszczenia listów zastawnych państwowego Banku Rolnego, zmarnowano w sposób nieoględny i szkodliwy dla życia rolniczego. Łudzono się, że uda się finansjerę kapitalistyczną zagraniczną namówić na stworzenie i wciągnięcie jej w budowę emisyjnego Banku Rolnego. Proszę Panów, nie można mówić o przyciągnięciu kapitałów, zagranicznych z jednej strony, a z drugiej strony wygłaszać mowy takie, jakie wygłosił p. Kazimierz Świtalski, że muszą nastąpić na szerszej płaszczyźnie tarcia, a jeszcze inni panowie oświadczali gotowość do oktrojowania Konstytucji. Ba, to, że dnia 31 października zjawiła się grupa oficerów w Sejmie, nie przyczyniło się do tego, żeby zagranica nabrała dla nas ufności. Niepokój istniejący w Polsce i brak stabilizowania stosunków politycznych przyczynia się do pogłębienia tego kryzysu, jakiego jesteśmy świadkami. Wielka instytucja, państwowy Bank Rolny, który był zbudowany na to, żeby nieść pomoc rolnictwu, w obecnej chwili znajduje się w położeniu bez wyjścia. Tragizm sytuacji zwiększa jeszcze to, że miarodajni przedstawiciele Rządu wygłaszają mowy, siejące panikę wśród ludności rolniczej i że niektórzy panowie zajęli stanowiska w tak zwanych rolniczych organizacjach wyłącznie pod naciskiem władz administracyjnych. Obywatelski czynnik usunięto z organizacji rolniczych i oburzenie p. referenta Kiernika jest zupełnie uzasadnione. Starosta, przedstawiciel władzy administracyjnej, jest dzisiaj jedynym regulatorem życia gospodarczego i politycznego w powiecie. Jest to absurd i my w Sejmie mamy obowiązek podkreślić to i robić wszystko, ażeby temu zaradzić. Nie ukrywajmy, Panowie, przed sobą, że likwidacja samodzielnych organizacyj gospodarczych, kółek rolniczych pogłębiła tylko ten stan rzeczy. Absurdem jest dokonana nad gospodarczemi organizacjami małorolnych heca, która bije sama w oczy. Rząd pertraktował w organizowaniu szkodliwej polityki. Nie można przyjść do rzemieślników i powiedzieć im: zgłaszajcie się do Lewjatana i twórzcie z Lewjatanem wspólną organizację gospodarczą; gdyby do organizacji rzemieślniczych z podobną propozycją ktoś się zjawił, naśmieliby się z niego w oczy, a jednak tych małorolnych chłopów, zaledwie zdążających o własnych nogach w kierunku zorganizowania się na terenie gospodarczym, pozbawiono warsztatów pracy i wcielono ich do wspólnej organizacji ziemiańskiej.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#JanKwapiński">Nie jestem przeciwnikiem zorganizowania społeczeństwa. Uważałem, że było absurdem gospodarczym, że w Krakowie była organizacja ziemiańska, że w Toruniu była organizacja ziemiańska, że w Poznaniu, w Warszawie, w Wilnie i na Wołyniu były organizacje ziemiańskie.</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#JanKwapiński">Stworzenie jednej organizacji wielkiego rolnictwa było rozumne i w tym kierunku trzeba było iść, ale wpędzić pod jeden dach tych małorolnych nękanych głodem, tych chłopów, którzy mają po półtorej czy po dwie morgi ziemi i połączyć ich z wielkimi latyfundystami, to jest błąd i polityczny i gospodarczy i społeczny.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#komentarz">(P. Przedpełski: Że polityczny z punktu widzenia Pana, to zgoda.)</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#JanKwapiński">Rozpatrując budżet Ministerstwa Rolnictwa, zwracam uwagę na to i pan referent również zwracał uwagę na to, że w przedłożeniu rządowem usunięto ustęp, mówiący o pomocy dla drobnego rolnictwa. Proszę Panów, instancją Komisji Budżetowej w zeszłej sesji sejmowej i instancją większości Sejmu było nakreślić politykę rozwojową Ministerstwa. I co się okazało? Połączenie organizacji. Pan wiceminister Leśniewski powiedział: nie żądajcie Panowie odemnie, abym powiedział tu, że pomoc kilku milionów złotych, którą przeznacza się dla rolnictwa, będzie przeznaczona na pomoc dla drobnych rolników, bo organizacje rolnicze stanowią teraz jedną wielką organizację. Wprawdzie Komisja Budżetowa nie poszła za głosem p. Wiceministra i uchwaliła podkreślić, że to ma być pomoc dla drobnych rolników, ale zachodzi pytanie, męczące pytanie, czy drobni rolnicy otrzymają jakąkolwiek pomoc? Ja nie wiem i nie mam sposobu, ażeby przeprowadzić pod tym względem badanie, któreby dało odpowiedź na to męczące pytanie, czy w budżecie pieniądze będą przeznaczone dla drobnych rolników, czy też nie będą.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#JanKwapiński">Oto jest kompleks spraw, które są na porządku dziennym: głód w miastach, głód na wsi, a z drugiej strony tajemne jakieś posunięcia polityczne i groźby zamachów stanu, i tu dziki nonsens tańczy jakiś zawrotny taniec i nie widzi się wyjścia z sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#JanKwapiński">Dlatego, proszę Panów, te kilka słów chciałem powiedzieć, żeby większość Sejmu wzięła na siebie inicjatywę, aby wyprowadzić wóz państwowy z tych trudności, w jakie Państwo zostało obiektywnemi politycznemi, od nas niezależnemi, warunkami wepchnięte.</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#komentarz">(Oklaski. Głos na ławach B. B.: To wyście wtrącili.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Taurogiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#EdwardTaurogiński">Wysoka Izbo!</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#EdwardTaurogiński">Dla scharakteryzowania kryzysu rolniczego trzeba więcej nieco obiektywności i więcej, może być, równowagi w ocenie tak dodatnich jak i ujemnych momentów i w polityce ostatnich i poprzednich rządów. Pan referent był łaskaw w swym referacie wydrukowanym powiedzieć, że błędy polityki rządowej w ostatnich latach były przyczyną tego właśnie kryzysu. Otóż, proszę Panów, nie jest tak, jak możnaby z tego wnioskować. Jednak już stwierdzili mówcy więcej obiektywni, że wszystkie rządy poprzednie zawiniły w tem, że rolnictwo w tej polityce zostało zepchnięte na ostatni plan.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#EdwardTaurogiński">Jeżeli weźmiemy ten najważniejszy moment, który poruszył p. Kiernik — stosunek cen rolnych do cen przemysłowych, to rzeczywiście jest krytyczna sytuacja w rolnictwie, to rolnictwo jest upośledzone. To wszystko jest faktem, Ale czy w roku 1923, kiedy p. Minister Kiernik był w rządzie,</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(P. Kiernik: Nie byłem Ministrem Rolnictwa.)</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#EdwardTaurogiński">stosunek ten był inny? Był jeszcze gorszy. W roku 1923 wskaźnik dla produktów rolnych był 55,9, dla produktów przemysłowych 106, różnica więc wynosi 50 blisko punktów. A teraz różnica pomiędzy temi wskaźnikami jest znacznie niższa, bo wynosi około 20 punktów. Nie mówię, że to jest podstawa do tego, iżby uważać, że teraz jest świetna sytuacja. Dla obiektywności stwierdzam, że to jest winą nie ostatniego rządu, ale jest to winą wszystkich poprzednich rządów, a jeżeli chodzi o ostatni rząd, to on zrobił wiele dla naprawy tej polityki, bo zmienił konsumpcyjną politykę na produkcyjną, stanął na stanowisku ochrony produkcji i producentów, wprowadził naprzykład cła ochronne na produkty rolne, premie wywozowe i temu podobne. I możemy tylko krytykować poszczególne niedociągnięcia.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#EdwardTaurogiński">Łatwo jest, proszę panów, krytykować post factum, ale najtrudniej i najciężej w polityce jest przewidzieć pewne rzeczy i właśnie tego przewidywania jest brak naszym przemówieniom tutaj w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#EdwardTaurogiński">Jeżeli chodzi jeszcze o ocenę tego kryzysu, jaka część kraju jest najwięcej poszkodowana, to nie zgadzam się z tem stanowiskiem, zajętem przez przedstawiciela ukraińców p. Łuckiego, że część Polski, gdzie jest ludność ukraińska, jest pokrzywdzona najwięcej. Nie jest tak. Jeżeli będziemy rozpatrywali terenowo, to województwa północne i wschodnie Rzeczypospolitej najwięcej od kryzysu cierpią a to dlatego, że produkcja zbożowa w tych gospodarstwach odgrywa dwukrotnie większą rolę niż w Małopolsce Wschodniej. Tak samo wszystkie gospodarstwa ekstensywne, nawet drobnochłopskie na wschodzie, przy 5 ha nawet mają około 70% dochodu z produkcji zbożowo - roślinnej. I dlatego gospodarstwo drobnego rolnika jak i gospodarstwo folwarczne równie zainteresowane są w cenach na produkty zbożowe. Panowie z lewicy chłopskiej zawsze twierdzili przy poprzednich rządach zupełnie co innego. Mówili zawsze o tem, że drobny rolnik nie jest zainteresowany w wysokich cenach na produkty rolne, ale tylko w wysokich cenach na produkty hodowlane. Muszę skonstatować, że panowie ci zmienili swoje zdanie i bardzo dobrze, że wycofali się z tej roli obrońców źle zrozumiałych interesów drobnego rolnictwa. Ta opinia tych stronnictw też przyczyniła się w znacznym stopniu do tego, że nie było stałej polityki rządowej w stosunku do rolnictwa. Chcę jeszcze na jeden moment zwrócić uwagę. P. Prezes Malinowski mówił o tem, że rząd opiekuje się tylko wielkiem rolnictwem. Czyż tak jest?</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#EdwardTaurogiński">Jeśli wielkie rolnictwo przeważnie produkuje zboże i widzimy właśnie, że te gospodarstwa najwięcej są bite obecnie.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#EdwardTaurogiński">Pan Minister Kiernik mówił, że produkcja hodowlana również cierpi od kryzysu. Jeżeli weźmiemy dane z grudnia 1929 r. to jednak wskaźnik cen hurtowych dla produktów roślinnych jest 69,2, dla hodowlanych 98,9, a dla przemysłowych 101,3. Różnica wskaźnika dla artykułów hodowlanych i przemysłowych tylko o 2,4 punktu, a różnica dla artykułów roślinnych i przemysłowych wynosi 42 punkty na niekorzyść produkcji roślinnej. Więc widzimy, że ceny na produkty hodowlane stoją jeszcze dobrze w porównaniu z cenami na artykuły przemysłowe. Natomiast sytuacja dla artykułów zbożowych jest katastrofalna. Stąd wniosek dla walki z kryzysem — musimy iść w kierunku ściągnięcia tego rozpięcia tych nożyc. Dla rolnika nieważnem jest jaka istnieje cena na jego produkty rolne, ale ważnym jest stosunek ten cen na artykuły rolne do artykułów przemysłowych. W tej chwili wobec tego, że wskaźnik produktów rolnych (roślinnych) spadł poniżej 70 punktów, najważniejszem zagadnieniem jest podniesienie cen na te artykuły, a nie obniżenie cen, jak to proponuje p. Kiernik, na produkty przemysłowe, wysokość których mniej więcej trzyma się na jednakowym poziomie. I ze względu na istniejące porozumienie międzynarodowe w przemyśle nie dałoby się łatwo przeprowadzić. Dalej jeżeli chodzi o przyczyny dlaczego kryzys rolniczy u nas jest ostrzejszy niż w innych krajach, p. Kiernik zdawało się chciał nam udowodnić, że to z powodu polityki rządu. Nie chcę tutaj wchodzić we wszystkie szczegóły polityki rządowej. Każda polityka jakiegokolwiek rządu ma oczywiście swoje minusy, ale ten ostrzejszy kryzys w Polsce polega nie na tem, ale właśnie dlatego, że jesteśmy pod dwoma względami gorzej usytuowanymi niż rolnictwo zachodniej Europy. Mamy zamało kapitału obrotowego w rolnictwie. To jedna z najważniejszych przyczyn. Po drugie — mamy słabo zorganizowany, a właściwie zupełnie nieistniejący aparat zbytu. Dlatego słusznym jest pogląd, że właśnie drogą zorganizowania zbytu aparatu dla handlu i umożliwienie dostępu do tego aparatu, to znaczy ulepszenie środków lokomocji, można przyczynić się do złagodzenia kryzysu. Trudnem zadaniem jest sprawa dostarczenia kapitału obrotowego dla rolnictwa, ponieważ to związane jest z dopływem kredytów ze źródeł zagranicznych. Jeżeli przypomnę tutaj przykładowo o syndykacie zbytu trzody, który był zwalczany zasadniczo przez panów z lewicy w roku ubiegłym, to ten syndykat, jeżeli weźmiemy bilans handlowy za 1929 rok, jednak przyczynił się do tego, że średnia cena za sztukę trzody chlewnej ze 162 złotych, jaka była w roku 1928 podniosła się na 192 w roku 1929, a więc ten zarzut, że syndykat wzbogaca kupców, a jest szkodliwy dla rolników, nie jest słuszny. Więc to są pewne konkretne posunięcia rządu, które dały rezultaty. Oczywiście rząd wszystkiego zrobić nie może, i na społeczeństwie rolniczem, na nas wszystkich, niezależnie od tego gdzie kto siedzi, leży obowiązek zorganizowania rolnictwa wogóle i aparatu handlowego dla rolnictwa w szczególności.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#EdwardTaurogiński">Mnie się zdaje, że właśnie unifikacja organizacyj rolniczych, o której mówił poseł Kwapiński, ma i miała na celu zorganizowanie wszystkich rolników w jedną potężną organizację, któraby potrafiła w przyszłości stworzyć aparat zbytu. Nie można porównywać stosunku przemysłowca wielkiego i rzemieślnika z wielkim i drobnym rolnikiem jak to czyni poseł Kwapiński, bo gdy rzemieślnik od wielkiego przemysłowca różni się tem, że nie może konkurować z fabryką, że jest niszczony przez nią, to drobny rolnik dzięki temu, że operuje biologicznemi procesami, ma nawet przewagę nad warsztatem wielkim, szczególniej w produkcji hodowlanej. Dlatego też takiej przeciwności interesów pomiędzy rolnikami, jaka istnieje pomiędzy przemysłowcem a rzemieślnikiem, niema. Zmiana polityki rządowej w stosunku do rolnictwa częściowo została dokonana pod wpływem właśnie zunifikowanych organizacyj, tu już całe rolnictwo otrzymało realne korzyści z unifikacji, Unifikacji tembardziej nienależy się obawiać ponieważ my, drobni rolnicy, jesteśmy pewni, że 90% rolników drobnych nigdy się nie da prowadzić 10% wielkiej własności, a w naszym obopólnym interesie leży żeby mieć wspólną organizację. Jeśli p. Kwapiński jest niezadowolony to dlatego, że chciałby sam nas drobnych rolników poprowadzić. Była zawsze taka sytuacja, że drobni rolnicy przeważnie szli na pasku czyimś. W jednym kraju szli na pasku klei u, w drugim na pasku socjalistów. Otóż lepiej jeżeli będą nas prowadzili rolnicy nawet i więksi, aczkolwiek tak nie jest, bo dyrektorzy wszystkich instytucyj rolniczych zunifikowanych właśnie należą do drobnych rolników, więc nie jest słusznym zarzut, że kierownictwo objęła większa własność. Otóż myślę, że większą szkodę dla rolnictwa wyrządza rozbicie polityczne, to że rolnicy siedzą na wszystkich ławach tego Sejmu — to jest wielkie nieszczęście. Właśnie my jesteśmy zwolennikami jednolitego ruchu drobnych rolników. Nie proponuję rozstrzygnięcia tego zagadnienia w Bloku Bezpartyjnym, bo Blok nie jest w tym celu powołany. Blok, jak każda organizacja polityczna, ma szersze zadanie i zakreślone na pewien czas. Właśnie Blok Bezpartyjny to jest ugrupowanie, specjalnie stworzone dla pewnych zadań państwowych i o ile je wykona, to przestanie istnieć. Interes drobnych rolników jest w tem, żebyśmy — drobni rolnicy — tak samo jak robotnicy i przemysłowcy, stworzyli organizację zawodową, gdzie nie byłoby poszczególnych partyjek, ale byłaby jedna organizacja drobnych rolników. Kółka do tej akcji nie nadawały się, bo są one potrzebne jako organizacja gospodarcza, gdzie wszyscy rolnicy muszą ściśle współpracować. Tak jak i w przyrodzie są momenty walki i momenty współpracy i kooperacji. Otóż dla momentów walki istnieją organizacje zawodowe. W tych organizacjach bez różnicy partyjnych nastrojów możemy się zmieścić, zdaje mi się w tym kierunku należy pracować, a nie zwalczać unifikację organizacyj rolniczych, która ma dodatnie strony dla drobnego rolnictwa. Tutaj jeszcze p. poseł Kiernik mówił o tem, że dobrze byłoby mieć taką ustawę, któraby, jak w prastarych czasach, nakazywała zdejmować głowy tym urzędnikom, co ściągali zaduże podatki.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#EdwardTaurogiński">Tu chodzi o całokształt zaniedbania rolnictwa przez rządy przedmajowe, które w znacznym stopniu przyczyniły się do ciężkiej sytuacji rolnictwa obecnie. Otóż, jeżeli chodzi o winy, to właśnie Pan Minister Kiernik należy do tych, których nie mielibyśmy przyjemności dziś oglądać, gdyby to prawo istniało w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#IgnacyDaszyński">Zarządzam przerwę do godziny 4 po poł.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#IgnacyDaszyński">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Roguckyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#MykołaRogućkyj">Wysoki Sejmie! Kiedy ubiegłych lat, a nawet z wiosną ubiegłego roku stronnictwa chłopskie, a przedewszystkiem przedstawiciele Ukraińców zwracali uwagę na biedę, jaka panuje na wsi, to ani Sejm, ani Rząd nie wzięły pod uwagę tych wywodów, bo uważały, że położenie na wsi jest dość dobre, Potrzeba było aż tej strasznej lekcji poglądowej, potrzeba było, żeby nędza na wsi przeszła w rozpacz, dopiero wtedy słyszy się głosy do odwrotu, słyszy się nawoływania i w prasie i w Sejmie i w Rządzie, słyszy się, że zagadnienie rolnicze jest pierwszorzędnem zagadnieniem państwowem i że trzeba mu poświęcić jak największą uwagę.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#MykołaRogućkyj">Moi szanowni przedmówcy już powiedzieli dlaczego przeżywamy tak ostry kryzys w rolnictwie, zresztą sam p. Minister, to jest znamienne, stwierdził, że dotychczasowa polityka wszystkich rządów polskich była zwrócona przeciwko wsi, przeciwko interesom rolnictwa, że rząd wprost wrogo odnosił się do interesów rolnictwa. Stwierdził dalej p. Minister na Komisji Rolnej, dnia 1 lutego, że rząd nie miał dotąd polityki jasnej, polityki pewnej w dziedzinie rolnictwa. Ja oświadczam, że rzeczywiście był chaos w dziedzinie polityki rolnej, ale pod jednym względem rządy, względnie ministrowie rolnictwa mieli politykę jasną, a mianowicie politykę popierania nie drobnego rolnictwa, lecz popierania obszarników. Znamiennym dowodem tego jest to, że ministrowie rolnictwa w ostatnich czasach zawsze są ze sfer ziemiańskich, a tem samem są więcej zbliżeni do sfer ziemiańskich, aniżeli do sfer drobnego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#MykołaRogućkyj">Zostało w dyskusji stwierdzone, że rządy polskie kosztem rolnictwa popierały przemysł, przemysł ten musiał jednak załamać się, bo nie było odbiorców dla tego przemysłu, bo zniszczono całkowicie rolnictwo. I kiedy 70% posłów do tej Izby jest wybranych chłopskiemi głosami, i reprezentuje chłopów, to kiedy przyszlibyście między swoich wyborców i zapytali, choćby najciemniejszego wieśniaka, rolnika, jak poprawić stan rolnictwa, to odpowiedź znajdziecie jedną: zrobić tak, aby to, co my kupujemy, było tańsze, a to co sprzedajemy, było droższe.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#MykołaRogućkyj">To wszyscy wam odpowiedzą na wsi, każdy wasz wyborca to odpowie.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#komentarz">(Głosi Grunt, żeby zarobić.)</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#MykołaRogućkyj">I ja uważam, że to jest najprostsze rozwiązanie sprawy i wydaje mi się, że wszystkie te konferencje, wszystkie te narady, jakie w Ministerstwie się toczą, muszą się sprowadzić do tego jednego, ażeby to wszystko, co kupuje rolnik, było tańsze, a to, co sprzedaje, było droższe. Polityka rządów dotychczasowych w Polsce szła po tej linii, ażeby wszystko to, co rolnik kupuje, było droższe, a tańszem aby było to, co on sprzedaje.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#MykołaRogućkyj">Pomijając politykę celną, która jest taka, że za kosy, sierpy i sprzęty rolnicze, jakich potrzebuje rolnik, rolnictwo w Polsce dopłaca 1/2 miliarda zł rocznie, Rząd w dodatku patronuje wszystkim kartelom przemysłowym. W Polsce są kartele wyrobów włókienniczych, którym Rząd patronuje, są kartele skór, a nawet w ostatnich czasach słyszymy, że zanosi się na kartel naftowy. Drobne rafinerie naftowe nie mają prosperować, a na ich miejsce mają być tylko większe rafinerie, ażeby naftę podrożyć. Polityka celna dotychczasowych rządów była tego rodzaju, że tania słonina amerykańska zalewała rynek, a nie starano się celowo o odprowadzenie nierogacizny z Polski. Na każdym kroku był wrogi stosunek do rolnictwa, i popierano przemysł kosztem tego rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#MykołaRogućkyj">Naród ukraiński, jaki mam zaszczyt tu reprezentować, znajduje się w podwójnie gorszem położeniu, bo niezdrowe stosunki narodowościowe, polityka negacji naszego narodu, a nawet polityka niszczenia politycznych, kulturalnych i ekonomicznych naszych zdobyczy doprowadziła do tego, że naród nasz znajduje się od roku czy dwóch już nie w nędzy, ale w rozpaczy.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#MykołaRogućkyj">Ziemie ukraińskie są zamieszkałe przez ludność wieśniaczą. Na jeden kim. ludności rolniczej w innych państwach przypada 60 mieszkańców, a na ziemiach Galicji Wschodniej, na ziemiach ukraińskich, należących teraz do Polski, przypada 100 rolników. Dlatego sprawa parcelacji była dla nas zagadnieniem najpilniejszem, jak również sprawa upełnorolnienia drobnych rolników, dostania warsztatów pracy dla tych nieszczęśliwców, którzy mają po półtorej czy po dwie morgi pola. Natomiast rządy polskie przeprowadziły nie parcelację, ale kolonizację na ziemiach ukraińskich. Efekt tej kolonizacji, po której Panowie sobie tyle obiecywali, jest do niczego, bo życie ma swoje prawa i Wy swojemi zarządzeniami i rozporządzeniami, nawet najbardziej forsownemi, nie doprowadzicie do rezultatów, których pragniecie. Dziś doszło do tego, że koloniści, którzy przyszli na nasze ziemie, są wszyscy zadłużeni, bo korzystali z różnych kredytów, z różnych praw o jakich ukraińskim rolnikom nawet się nie śniło. Dziś chętnie porzuciliby te swoje kolonie i udali się z powrotem na zachód, bo oni nie wytrzymują konkurencji z naszymi rolnikami.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#MykołaRogućkyj">6 milionów rolników ukraińskich nie ma ani jednej szkoły rolniczej, ani jednego agronoma, utrzymywanego już nie mówię za pieniądze rządowe, to znaczy za nasze pieniądze, ale nawet przez samorządy, na które składamy nasze pieniądze. Nie mamy ani jednego ukraińskiego agronoma, wobec tego o postępie rolniczym, o nauce rolniczej, niema mowy. Do narzucanych nam przymusowo agronomów w poszczególnych powiatach rolnictwo ukraińskie nie ma najmniejszego zaufania i nie wykonywa ich zarządzeń, bo wie, że wszystko, co przychodzi od rządu i od polskiego agronoma, nie jest dla niego dobre.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#MykołaRogućkyj">My nie mamy nadziei, aby z tego wielkiego hałasu, aby z, tych wielkich debat coś dla rolnictwa się stało. Trzeba zmienić system rządów, żeby rząd był zawisły od Sejmu, trzeba, żeby, większość sejmowa miała coś do gadania i żeby rząd to wypełniał. Ale naród ukraiński, który jest zahartowany W walce z życiem, naród ukraiński, który przeżył gorsze czasy, który przeżył pańszczyznę, który był mszczony przez Moskali i Madziarów, przeżyje i tę niedolę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma poseł Łoś.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#DominikŁoś">Wysoki Sejmie! Przystępując do dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Rolnictwa, muszę zaznaczyć, że przystępujemy do tej pracy w czasie, kiedy rolnictwo przeżywa silny kryzys, a wieś znalazła się w rozpaczliwem położeniu i woła o ratunek.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#DominikŁoś">Jeżeli ogólny budżet Państwa porównamy z budżetem Ministerstwa Rolnictwa, które jest opiekunem najważniejszej gałęzi naszej produkcji, to się przekonamy, że jest on bardzo niski, o czem zresztą mówił p. referent dr. Kiernik. U nas na każde 100 zł, wpłaconych do kasy Skarbu, przypada na rolnictwo tylko 93 grosze, podczas gdy w Czechach 2 zł 30 gr a w Niemczech 3 zł 43 gr. Tutaj należy jeszcze zaznaczyć, że u nas część wpływów, które są przeznaczone na Ministerstwo Rolnictwa, to są kredyty, które muszą być zwrócone. Ściśle biorąc, na rok bieżący przeznacza się na rolnictwo 19 milionów zł oraz na część tych pożyczek, które są zwrotne. Gdy porównamy tę sumę z innemi pozycjami w budżecie, wówczas jasnem stanie się dla nas, że rolnictwo w Polsce jest traktowane po macoszemu. W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wydatki biurowe wynoszą 4 i pół miliona, w Ministerstwie Spraw Wojskowych na same koszta przesiedlenia przeznacza się zgórą 13 milionów, w budżecie Ministerstwa Rolnictwa przeznacza się tylko 3 miliony na melioracje. Ten stosunek wydatków świadczy wymownie jak nie docenia się u nas w Rządzie znaczenia potrzeb rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#DominikŁoś">A przecież Polska, to jest kraj rolniczy; rolnictwo ma być podstawą gospodarki państwowej, Rząd jednak nie docenia tego i traktuje rolnictwo jako czynnik drugorzędny.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#DominikŁoś">A jak wygląda rolnictwo obecnie?</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#DominikŁoś">Położenie rolnictwa, które do niedawna można było jeszcze określić jako złe, w ostatnich czasach staje się wprost katastrofalnem — a nie będzie przesadą, jeśli powiem, że rolnictwo wprost kona.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#DominikŁoś">Ceny zboża obniżyły się znowu. Giełda warszawska, która niedawno jeszcze notowała żyto po 22 zł za centnar metr., dziś notuje już tylko 19 zł za centnar metr.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#DominikŁoś">Ale rolnika obowiązuje nie giełda, a cena, jaką on może otrzymać na miejscu, a która dochodzi na Kresach do 10 zł za c. m. żyta i 7 zł za c. m. owsa; mimo tak niskich cen i tak niema nabywców.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#DominikŁoś">Kartofle są właściwie bez ceny, bo niema na nie zupełnie kupca.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#DominikŁoś">Do tego wszystkiego przyłączyła się nowa klęska — gwałtowny spadek cen masła, mleka i jaj, tych właśnie produktów rolnych, któremi drobne rolnictwo opędzało w ostatnich czasach swoje najpilniejsze i najniezbędniejsze potrzeby domowe. Obawiam się, że za spadkiem cen na masło i mleko przyjść może do zachwiania się cen trzody chlewnej, zwłaszcza, iż większa część rolników rzuciła się do hodowli świń, widząc w niej ratunek.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#DominikŁoś">Tymczasem ciężary, spadające na wieś w formie podatków, opłat i składek, nic się nie zmniejszyły, a co gorsza, w niektórych wypadkach wzrosły chociażby tylko przez wyznaczenie podatku dochodowego dla drobnych rolników, którzy tego podatku dotąd nie płacili. Jeżeli ktoś ma styczność z wsią, jeżeli ktoś ma styczność z rolnikami drobnymi, to musi stwierdzić, że niema takiego zebrania, niema zebrania kółka rolniczego, niema wiecu, ani zjazdu, żeby drobni rolnicy nie narzekali na krzywdzący wymiar podatku dochodowego. Urzędy skarbowe bezpodstawnie wymierzają podatek dochodowy, biorąc za podstawę cenę żyta 40 zł za centnar metryczny. Pytam się Panów — jestem sam rolnikiem — kto z drobnych rolników w r. 1929 i 1928 brał 40 zł za centnar metryczny żyta? Tej ceny nie było. Może p. Szwalbe, który kupował zboże za granicą dla sławnych rezerw zbożowych, płacił 40 zł za centnar metryczny. W Polsce takich cen rolnicy nie mieli i wskutek tego wieś znalazła się w skrajnej nędzy i rozpaczy i dlatego dziś na wsi jest duże oburzenie i rozgoryczenie, a skutki tego mogą być dla Państwa pod względem społecznym, ekonomicznym i politycznym niebezpieczne. Drobni rolnicy, którzy nie znali co to jest weksel, dziś, nie mając gotówki, wpłat dokonywują tylko wekslem. Egzekutorzy, którzy dawniej byli rzadkością na wsi, dziś stali się gościem codziennym, ale wszelki nacisk i kary nic nie pomagają. Znam takie wypadki, że kilkomorgowe gospodarstwo było wystawione na licytację kilka razy, ale nikt się nie zgłosił na licytację, bo nie było pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#DominikŁoś">Można przejść całą wieś i nie znaleźć paru groszy, bo nikt nie ma pieniędzy. Doszło do tego, że ludzie nawet we Wschodniej Małopolsce nie mają za co kupić zapałek i nafty, nawet ci gospodarze, którzy niedawno uważali się za zamożnych. Jeżeli wczoraj tu, z Wysokiej trybuny, padły słowa, że Polska przechodzi już trzeci raz kryzys gospodarczy, to muszę stwierdzić, że tak ciężkiego położenia i tak wielkiego kryzysu wieś jeszcze nie przechodziła.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#DominikŁoś">Przeżywamy go po raz pierwszy od czasu niepodległości Państwa Polskiego. Zadłużenie wsi doszło do niesłychanych granic, ilość weksli z dnia na dzień wzrasta w sposób zastraszający. Zużycie nawozów sztucznych, maszyn rolniczych i pasz treściwych spadło tak dalece, że można śmiało powiedzieć, że nikt z drobnych rolników dziś ich nie kupuje, bo kupić nie może. A najgorsze i najcięższe jest to, że nie widać kresu tego stanu rzeczy i nie widać prób zaradzenia. Słyszymy ciągle od Rządu — zła koniunktura — czekajmy, Brak środków zaradczych. Widocznie ludzie, stojący przy Rządzie, nie doceniają tego ciężkiego położenia w rolnictwie i na nich ciąży odpowiedzialność za to, co się w kraju dzieje.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#DominikŁoś">Ze zła jest koniunktura dla rolnictwa, nie tylko u nas, ale i w całej Europie, to wiemy, ale widzimy też, że rządy w innych krajach nie ograniczają się do samego tylko stwierdzenia tego, nie ograniczają się tylko do wołania: czekajmy. Nie przypatrują się bezradnie powolnemu konaniu swego rolnictwa, lecz stosują środki zaradcze i dają pomoc. Mimo, że zła koniunktura dotyka rolnictwo czeskie i niemieckie, to jednak, gdy porównamy ceny zboża u nas i w Niemczech, lub w Czechach, to widzimy wielką różnicę: nasze ceny są o wiele, wiele niższe.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#DominikŁoś">Gdyby w ubiegłych latach rząd nie popełniał błędów w polityce gospodarczej, gdyby nie był sprowadził za blisko 100 mil jonów złotych żyta, za 40 milionów złotych pszenicy, gdyby nie sprowadzał co miesiąc blisko za 5 milionów tłuszczów z zagranicy, — napewno ten kryzys, jaki przeżywa rolnictwo, nie byłby tak ciężki.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#DominikŁoś">Środki zaradcze, jakie Rząd wprowadza, są albo połowiczne albo niewystarczające, Np, wprowadzono premie od wywozu zboża zagranicę 6 zł od żyta, a 4 zł od centnaru owsa, ale są one niewystarczające, gdyż w Niemczech te same premie wynoszą o 100% więcej.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#DominikŁoś">Nie dosyć tego, daje się premie wywozowe jedną ręką, a podwyższa się taryfę kolejową na przewóz produktów rolnych drugą ręką, podnosi się ją o całe 15%.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#DominikŁoś">Nie bacząc na kryzys, jaki wieś przeżywa, wyciska się kredyty, udzielane przez Państwowy Bank Rolny, w sposób niemiłosierny, przykręca się śrubę podatkową do ostateczności, a oprócz tego wstrzymuje się nawet udzielanie pożyczek krótkoterminowych. Tego rodzaju stosunku Rządu do biedującej wsi nie wyrównają drobne premie wywozowe i konstatowanie złej koniunktury gospodarczej. Stosunek ten Rząd musi natychmiast zmienić, bo jeśli dalej tak pójdzie, skutki będą katastrofalne.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#DominikŁoś">Ceny na produkty rolne spadły i spadają ciągle w sposób zastraszający, natomiast te produkty pierwszej potrzeby, dostarczane rolnikowi przez przemysł, w cenie nie spadły, przez co stały się dla rolnika całkowicie niedostępne.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#DominikŁoś">Uważam, że te wszystkie środki, które Rząd przedsięwziął dla zaradzenia kryzysowi na wsi, są niedostateczne i dlatego należy jak najprędzej odroczyć płatność podatków, zniżyć podatek dochodowy, wymierzany drobnym rolnikom zupełnie niesłusznie; pożyczki krótkoterminowe zamienić na długoterminowe, podnieść premie wywozowe o 100%, obniżyć taryfę kolejową na przewóz produktów rolnych, cło przywozowe na tłuszcze podwyższyć o 100%, rozpocząć roboty publiczne, aby dać ludności wiejskiej możność zarobkowania. Oświadczam, że w niezadługim czasie Klub P.S.L, Piast przyjdzie z wnioskiem nagłym o ciężkiem położeniu wsi, który będzie debatowany w tej Wysokiej Izbie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma poseł Jaruzelski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#FranciszekJaruzelski">Wysoki Sejmie! Jeżeli kryzys rolniczy dotknął rolnictwo w całej Polsce, to przedewszystkiem województwa południowo-wschodnie. Kupcy zbożowi, którzy zaopatrzyli się w zboże w roku ubiegłym lub w jesieni po żniwach i mają magazyny przepełnione zbożem, zbankrutowali. Wszystkie młyny we Wschodniej Małopolsce stoją. Jedynem miejscem, gdzieśmy mogli dostarczać nasze płody rolne był Górny Śląsk, Zagłębie Chrzanowskie i Śląsk Cieszyński, Z tem centrum przemysłowem myśmy pozostawali w kontakcie, jednak 1 października 1929 r. została wprowadzona nowa taryfa kolejowa, która jest dla nas znacznie wyższą. Przedtem na 600 kilometrów stawka wynosiła 3 zł 99 gr, a dziś — 5.51 zł, na 700 klm. stawka wynosiła 4,41 zł, dziś — 6,36 zł. Skutkiem tego na 600 kim. o 23%, a na 700 klm. o 26% zostały stawki kolejowe podwyższone. Oprócz tego trzeba zważyć, że wiele gospodarstw w Małopolsce Wschodniej dostarcza swoje zboże do kolei lokalnych, np, Delatyn — Kołomyja, Stefanówka — Borki Wielkie — Grzewały, Kołomyja — Lwów — Janów, Tarnopol — Zbaraż, Jeżeli mamy jeszcze doliczyć te stawki, to musimy doliczyć 10%.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#FranciszekJaruzelski">Również nie mogliśmy korzystać z premij wywozowych, albowiem stawki kolejowe absolutnie konsumują premie wywozowe, które nam przypadłyby. Jeżeli zważymy wedle cen zboża obecnie, to na pszenicę mamy 16% na 600 kilometrach, wobec tych stawek i wobec ceny zboża, na 700 kilometrach 18%, na żyto 28%–32,5%, a na owies 35 do 40% stawki kolejowe poszły w górę, gdy tymczasem w roku poprzednim było 7 i 8% od pszenicy, przy życie 10%, przy owsie 10 do 11%. Dlatego prosiłbym p. Ministra Rolnictwa, ażeby był łaskaw wpłynąć na to, ażeby zapowiedź p. Premiera Bartla, którą nam dał przy expose, że stawki kolejowe będą zrewidowane, ażeby to weszło w czyn, gdyż położenie takie, w jakim obecnie się rolnictwo znajduje na kresach wschodnich, jest niemożliwe. W Komisji Budżetowej p. Minister Kühn o tem wspomniał i do tej pory pod tym względem nic nie zostało zrobione. Również prosiłbym p. Ministra, ażeby objął pieczą nasze rolnictwo i Kasy Chorych i odłączył nas od przemysłu, ażebyśmy razem z przemysłem nie byli w Kasach Chorych i wtedy nie będziemy mieli tych opiekunów.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze jedną Kasę!)</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#FranciszekJaruzelski">My mamy Kasę Chorych, ale nie chcemy być razem z przemysłem, tylko dla rolnictwa mogą być utworzone inne Kasy Chorych.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#FranciszekJaruzelski">Co do przemówienia p. posła Kwapińskiego, to zupełnie się nie dziwię, że nie jest on za unifikacją rolnictwa, bo co by wtedy robił?</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#komentarz">(Głos: Pana by wtedy oświecał.)</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#FranciszekJaruzelski">Pan dziś jest wielkim człowiekiem, ponieważ Pan wygrywa rzeczy klasowe i ma Pan cały sztab przy sobie. Zagranicą wszędzie rolnictwo, w Niemczech i t. d. połączyło się, aby walczyć przeciw takim opiekunom rolnictwa, jak Pan.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WładysławKiernik">Wysoki Sejmie! Kilka tylko uwag w odpowiedzi na dyskusję, bo nie chcę już nużyć Wysokiego Sejmu. Mianowicie, nie chciałbym, aby zaszło nieporozumienie pomiędzy mną, a Kol. Przedpełskim, który tu głos zabierał. Jeżeli chodzi o ostatni spadek światowy cen produktów zbożowych, to zgadzam się z Kol. Przedpełskim, że powodem tego był nadmiar produkcji zboża. Oczywiście, ogólne prawa ekonomiczne podaży i popytu działały, działają i działać będą zawsze. To jest dla mnie niewątpliwe. Różnica między nami nie w tem była, żebym kwestionował jako jedną z przyczyn kryzysu ceny zbóż, tylko stwierdzam, że ceny zbożowe nie wyczerpują jeszcze całego kryzysu rolniczego.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#WładysławKiernik">Dlatego nie z tego jednego odcinka tylko traktowałem sprawę, lecz starałem się ująć całokształt wszystkich przyczyn kryzysu rolniczego. Zdaje się, że po tem wyjaśnieniu będzie zupełnie jasnem, że tego przeciwstawienia między nami niema.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#WładysławKiernik">Natomiast w zupełności podtrzymuję to stanowisko moje, które określiłem pod względem dążności do usunięcia dysproporcji cen pomiędzy produktami rolnem i przemysłowemi, twierdząc, że nie da się to zwłaszcza obecnie osiągnąć wyłącznie przez podwyższenie cen, zwłaszcza zboża, ale że musi ono być podjęte wszystkiemi środkami, a jedną z ważnych dróg jest obniżenie cen artykułów przemysłowych, zwłaszcza tych, które są niezbędne dla produkcji rolnej, Sam p. Przedpełski przyznał, że np. uznaje potrzebę obniżenia cen na środki produkcji rolniczej, jak np, nawozy sztuczne i pod tym Względem zgadzamy się najzupełniej. Wcale nie przypuszczam, żeby można było na całej linii przeprowadzić zniżkę cen wszystkich artykułów przemysłowych, ale mam na względzie obniżenie przedewszystkiem tych artykułów, które jako środki produkcji dla rolnictwa są niezbędne. Samo dążenie do podniesienia ceny zboża w obecnym momencie nie doprowadziłoby do pożądanego rezultatu, albo do zwiększenia pojemności rynku przez większy eksport zagranicę, bo w obecnych warunkach obrony, jaką przedsiębrali w interesie swojej produkcji i Niemcy i inni, bez zdolności konkurencyjnej, a więc bez potanienia naszych środków produkcji, nie bylibyśmy W stanie konkurować z zagranicą.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zahajkiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#WładysławKiernik">Co do krytyki polityki Ministerstwa Przemysłu i Handlu, również muszę obstawać przy mojem stanowisku, a to tem więcej, że mam w tej sprawie tak poważnego sprzymierzeńca, jakim jest generalny referent budżetu p. Krzyżanowski, który, wprawdzie nie w tych słowach, nie w tak konkretny sposób, jak ja to określiłem, jednak mówi o tem w swoim referacie, co przytaczam dosłownie za Gazetą Polską: „Zagranica narzuca nam w znacznej mierze politykę reglamentacyjną w obronie naszej samowystarczalności i czynnego bilansu handlowego, ale zachodzi pytanie, czy nie poszliśmy przypadkiem w tym kierunku za daleko. To pytanie interesuje specjalnie rolników. Mamy w tej chwili 190 zakazów przywozu, z tego 120 wynika z wojny celnej z Niemcami, 70 pozostaje jednak rekordem międzynarodowym”.</u>
          <u xml:id="u-26.5" who="#WładysławKiernik">A w drugiem miejscu p. referent w krótkiem zdaniu powiada, że: „Musimy stosować politykę sztywniejszą, mniej zmienną. Warunkiem uzdrowienia naszego życia gospodarczego jest racjonalna polityka finansowa i handlowa. Doktryna czynnego bilansu handlowego jest pozostałością inflacyjną. Nie widzę zbawienia w czynnym bilansie handlowym”.</u>
          <u xml:id="u-26.6" who="#WładysławKiernik">Ja doceniam bilans handlowy, jednakowoż zgadzam się pod tym względem z p. prof. Krzyżanowskim, że dla czynnego bilansu handlowego nie można poświęcać samej istoty rzeczy. Wiadomo, że rolnictwo składa się głównie na czynne saldo bilansu handlowego, podczas gdy ograniczenia importu, połączone z aktywizacją bilansu handlowego, dla utrzymania czynności tego bilansu handlowego, te ograniczenia importu wychodzą najoczywiściej na korzyść przemysłu, zwłaszcza mam na myśli te artykuły, które są środkami produkcji rolniczej, I dlatego muszę podtrzymać w zupełności swoje stanowisko, zajęte poprzednio. Wogóle chcę powiedzieć, że nawet w dość obszernym moim referacie ustnym nie mogłem wyczerpać szczegółowo całokształtu sprawy.</u>
          <u xml:id="u-26.7" who="#WładysławKiernik">Moja rezolucja, która mieści się w sprawozdaniu pisanem, wyraża zasadę ogólną, zdążającą do ujęcia kryzysu w jego całokształcie i do złagodzenia go wszelkiemi wskazanemi drogami.</u>
          <u xml:id="u-26.8" who="#WładysławKiernik">Chcę jednak jeszcze poruszyć kwestię polityki traktatowej, która ma niezmierne znaczenie, zwłaszcza chcę to uczynić w tej chwili, kiedy stoimy przed zawarciem traktatu z Niemcami i muszę wyrazić obawę, abyśmy nie popełnili błędu przy zawieraniu tego traktatu handlowego. Dochodzą mnie wiadomości, które muszę uważać za prawdziwe, że zawarcie traktatu handlowego jest bliskie, doceniam jego wagę dla ukończenia wojny celnej między sąsiedniemi państwami, ale obawiam się, że ofiary, jakie w tem porozumieniu z Niemcami, łącznie z zawartemi już umowami i w tym traktacie czynimy, nie są w żadnym stosunku do korzyści, Już wówczas, kiedy miałem zaszczyt stać na czele Ministerstwa Rolnictwa, sprawa zawarcia traktatu handlowego z Niemcami była w toku.</u>
          <u xml:id="u-26.9" who="#WładysławKiernik">Przez cały czas i aż do dzisiejszego dnia stało się dogmatem, że traktat handlowy z Niemcami ma o tyle racjonalną podstawę i rację bytu, o ile konieczne warunki egzystencji rolnictwa polskiego będą w nim uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-26.10" who="#komentarz">(P. Minister Rolnictwa Połczyński: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-26.11" who="#WładysławKiernik">Tu chodziło przedewszystkiem o swobodny wywóz nierogacizny i bydła, tymczasem, jeżeli nie mylę się — i będę szczęśliwy, jeżeli p. Minister zaprzeczy moim informacjom — traktat handlowy, jaki ma być lada dzień podpisany, zezwala tylko na kontyngent wywozu świń, a więc nie na wolny wywóz nierogacizny do Niemiec. Wobec tego ze stanowiska rolnictwa muszę zakwestionować, czy tego rodzaju traktat handlowy odda te usługi, jakich rolnictwo od niego oczekuje. Czy się opłaci skórka za wyprawkę, czy te ofiary, które ponosimy, istotnie pozostają do korzyści w odpowiednim stosunku, jakkolwiek doceniam znaczenie traktatu i wiem, że jest on połączony z pewnemi korzyściami, jakie nam daje w tranzycie przez Niemcy, ułatwiając nam wywóz na Zachód.</u>
          <u xml:id="u-26.12" who="#WładysławKiernik">Muszę parę słów odpowiedzieć p. Przedpełskiemu w sprawie organizacji rolniczej. Bronił on się ogromnie przed tem, jakoby metody przymusu były stosowane w kierunku unifikacji towarzystw rolniczych. Ja muszę obstawać przy swojem, przytoczyłem konkretne przykłady. Jeżeli chodzi o Małopolskie Towarzystwo Rolnicze, to przyszedł wyraźny przymus, że, jeżeli człowiek, który stoi na czele towarzystwa, a który oddał wielkie dla niego zasługi, nie zostanie usunięty w jakikolwiek sposób czy też drogą dobrowolnej rezygnacji, subwencje dla tego towarzystwa będą wstrzymane. A więc to jest metoda nie tylko niewłaściwa, ale niemoralna.</u>
          <u xml:id="u-26.13" who="#WładysławKiernik">Jeżeli chodzi o Kongresówkę, o b. zabór rosyjski, p. Przedpełski twierdzi, że i tu nastąpiła dobrowolna unifikacja C. T. R. z Centralnym Związkiem Kółek Rolniczych. Co innego jednak czytałem w prasie, będącej wyrazem C. T. R., i zdaje mi się, gdyby dziś zapytać tych, którzy są w zunifikowanem Towarzystwie C. T. R. i Kółek Rolniczych, to stanowczo potwierdzą, że tylko dlatego, ażeby nie narażać towarzystwa na ruinę materialną, musieli się zunifikować. Uznaję zasadę unifikacji, ale musi ona powstać na podstawie dobrowolnego zrzeszenia, na zasadzie zrozumienia wzajemnych interesów i korzyści dla wszystkich rolników, a nie przez eliminowanie kogokolwiek z tej wspólnej pracy.</u>
          <u xml:id="u-26.14" who="#WładysławKiernik">Na zakończenie jeszcze kilka słów chcę odpowiedzieć kol. Taurogińskiemu, który był łaskaw wspomnieć, że skoro mówimy o odpowiedzialności rządu, to odpowiedzialność ponoszą także rządy poprzednie. Ponieważ p. Taurogiński zakończył, czyniąc aluzję do owego prawa dynastii Sasanidów, że obcinano głowy urzędnikom, ściągającym z ludności więcej jak 10% dochodów społecznych, chciałem na to powiedzieć, że byłem Ministrem Rolnictwa od 31 grudnia 1925 r. do maja 1926 r. Przez te 5 miesięcy oczywiście, o wprowadzeniu stałej polityki ekonomicznej nie mogło być mowy.</u>
          <u xml:id="u-26.15" who="#WładysławKiernik">Że jednak miałem ustalony program, dowodem jest pierwsze posiedzenie Rady Rolniczej już w grudniu, na którem program ten rozwinąłem. Muszę przypomnieć także następujące fakty: 1) Zdaje mi się, że przez każdy sąd obiektywny byłbym uznany za niewinnego, albowiem muszę się powołać na fakty. Ułożyliśmy budżet, który wniósł Minister Skarbu Zdziechowski do Sejmu, a który z budżetu 2 miliardowego p. Grabskiego, jaki odziedziczyliśmy, został zredukowany do 1 miliarda 600 milionów. W kwietniu skończył się deficytowy budżet miesięczny i panowie w maju przyszli na wyrównany już budżet miesięczny, Myśmy wnieśli do Sejmu budżet w grudniu na pierwsze półrocze, prowizorium kwartalne 400.000.000, czyli 1.600.000.000 rocznie, a więc potrafiliśmy przedsięwziąć tak znaczną redukcję ze względu na ciężką sytuację finansową, jaką zastaliśmy po rządach p. Grabskiego, to nie jest powód, żeby mnie głowę za to ucięto. Bo tak tę rzecz rozumiałem, jak to rozumiał także p. minister Zdziechowski, że nie można wszystkiego wypompowywać ze społeczeństwa. A jeżeli chodzi o ceny produktów rolnych, o których p. kol. Taurogiński mówił, to rok 1923 był rokiem inflacji, rokiem, kiedy żadne dane statystyczne nie mogły być miarodajne, zresztą w roku 1923 nie byłem Ministrem Rolnictwa i za ten resort nie będę odpowiedzialnym. Jeżeli zaś idzie o rok 1926, kiedy byłem Ministrem Rolnictwa, to mam przed sobą „Wiadomości Statystyczne”, wykazujące nie to, co zastałem, ale to, kiedy odchodziłem, t. zn. dane, pochodzące z lutego, marca i kwietnia 1926 r., a z tego czasu wskaźnik ogólny towarów, produktów rolnych i przemysłowych wykazuje, że w stosunku do 1914 r. wskaźnik cen artykułów rolnych w kwietniu roku 1926 wynosił 118, zaś przemysłowych 111, czyli była różnica na korzyść rolnictwa o 7 jednostek, a w porównaniu ze stanem dzisiejszym, jak miałem zaszczyt wykazać, różnica ta wynosi dziś 21 na korzyść cen artykułów przemysłowych. Dlatego Wysoka Izbo, mam wrażenie, że gdyby sąd się zebrał, to by mi głowy nie uciął i p. kolega może zgodzi się teraz z tem, że mogę spokojnie odpowiadać za to, co ja robiłem, a za to co się stało po maju 1926 r., to Panowie chyba nie mnie wieszać będą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Rozprawa wyczerpana. Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: dyskusja szczegółowa nad częścią 11 — Ministerstwo Komunikacji, Głos ma referent p. Chądzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#AdamChądzyński">Wysoki Sejmie! Zanim przejdę do zreferowania budżetu Ministerstwa Komunikacji, zmuszony jestem sprostować szereg błędów, które się dostały do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu Ministerstwa Komunikacji.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#AdamChądzyński">A więc na str. 18 w 13-ym wierszu od góry w prawej kolumnie, gdzie się mówi, ile firmy krajowe dostarczyły parowozów, cyfra 176 jest podana błędnie, powinno być 476. Następnie na str. 20 w wierszu 11 od dołu łamu lewego powinno być 610 a nie 710, dalej w prawej kolumnie w zestawieniu nadwyżek eksploatacyjnych za lata 1926, 1927, 1928, cyfra za rok 1928–29 podana jest mylnie, powinno być nie 256 milionów, a 156 milionów, a zatem nadwyżka wynosi nie 709 milionów a 609 milionów, bardzo przykra pomyłka o 100 milionów.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#AdamChądzyński">Dalej na stronie 22, ostatni wiersz, gdzie mówi się o skreśleniu 19.000 zł, to jest skreślenie w Ministerstwie Komunikacji, nie z paragrafu 3 lecz z paragrafu 4 „środki lokomocji”.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#AdamChądzyński">Dalej na stronie 23, tam, gdzie się mówi o skreśleniu części kredytów na Państwową Radę Kolejową i rady fachowe, skreśla się nie 10 zł a 10.000 zł. Wreszcie na tejże samej stronie, gdzie się mówi o powiększeniu etatów żeglugi powietrznej, nastąpiło powiększenie o 9 etatów, a nie 9 milionów.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#AdamChądzyński">Bardzo mi przykro, że powyższe błędy znajdują się w sprawozdaniu budżetowem, nie stawiam jednak zarzutu kancelarii sejmowej, dlatego, że kancelaria sejmowa musiała w 2 dni wszystkie sprawozdania załatwić, a także drukarnie musiały to zrobić. Muszę tylko z obowiązku podkreślić, że wskutek warunków, w jakich się odbywają obrady budżetowe w tym roku, mogą zachodzić podobne błędy w dokumentach, jakimi są sprawozdania budżetowe. Nie miałem nawet możności zrobienia rewizji sprawozdania, chociaż sobie to zastrzegłem, bo kancelaria nie miała dosyć czasu, aby mi do rewizji to sprawozdanie przedłożyć.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#AdamChądzyński">Teraz przechodzę do właściwego referatu. Polski budżet komunikacyjny składa się z budżetu administracyjnego, to znaczy budżetu samego Ministerstwa, który w wydatkach na rok 1930/31 wynosi 18 milionów złotych, a w dochodach — 2.000.000 zł, podaję tylko cyfry okrągłe.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#AdamChądzyński">Budżet ten niewiele się różni od preliminarza przeszłorocznego i dlatego nie będę się nad nim rozwodził, nie chcąc Panom zabierać zadużo czasu.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#AdamChądzyński">Druga część znacznie większa — to wielki budżet przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe”, którego obroty po stronie dochodów i po stronie wydatków wyniosą razem trzy i pół miliarda zł w preliminowanym roku 1930/31. Jest to więc wielki budżet, i gospodarka przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe” w swoich wynikach może bardzo zaważyć na losach budżetu ogólno-państwowego, tak jak to się zdarzało niejednokrotnie.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#AdamChądzyński">Dość szczegółowe sprawozdanie, które Panom Komisja Budżetowa przedłożyła, zwalnia mię od tego, żebym analizował szczegółowo cyfry budżetu kolei państwowych. Ograniczę się więc do przytoczenia i oświetlenia cyfr najważniejszych.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#AdamChądzyński">Komisja Budżetowa czysty dochód z eksploatacji kolei, to znaczy nadwyżkę dochodów eksploatacyjnych nad wydatkami eksploatacyjnemi na przyszły rok ustaliła w wysokości 293 milionów złotych. Nadmieniam raz jeszcze, że podaję tylko cyfry okrągłe. Z tej to nadwyżki ma być użyte 204 miliony złotych na inwestycje kolejowe, pozostała zaś suma 89 milionów złotych wraz z zaległym dochodem poprzedniego okresu budżetowego, w wysokości 25 milionów, stanowi razem sumę 114 milionów złotych, która, wedle przewidywań Komisji Budżetowej ma być przelana do Skarbu Państwa z przedsiębiorstwa „Polskie Koleje Państwowe” w roku budżetowym 1930/31.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#AdamChądzyński">Nadmieniam, dla oświetlenia cyfry 114 milionów, iż ona odpowiada wpływom, jakie ma przynieść zwyżka taryfy towarowej, która nastąpiła od 1 października 1929. Według nowej taryfy stawki za przewóz towarów podniesiono przeciętnie o 18%; podrożenie przewozu towarów wedle przybliżonych obliczeń departamentu taryfowego Ministerstwa Komunikacji ma przynieść kolejom około 120 milionów złotych rocznie. Zatem preliminowana wpłata do Skarbu Państwa w wysokości 114 milionów mniej więcej odpowiada przewidywanej zwyżce z przewozu towarów, w roku 1930/31 na skutek podniesienia taryfy towarowej. Nadmieniam, że cyfra 114 milionów, jako ewentualna wpłata do Skarbu, wymaga jeszcze pewnego komentarza, albowiem w ustawie skarbowej, którą Komisja Budżetowa przedkłada Wysokiej Izbie, uchwalony został art. 4, który przewiduje upoważnienie dla Rządu wypłacenia pracownikom zaległego dodatku mieszkaniowego za rok 1928, w razie zatem uskutecznienia powyższej wypłaty, która na kolejach wyniesie 21 milionów w roku budżetowym 1930/31, wpłata do Skarbu Państwa wyniosłaby nie 114 milionów, tylko 93 mil jony.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#AdamChądzyński">Wpłata, którą obliczyła Komisja Budżetowa, różni się od wpłaty, zapreliminowanej przez Rząd. Rząd w swojem drukowanem przedłożeniu przewidywał wpłatę z kolei państwowych do Skarbu Państwa na sumę okrągłą 46 milionów. Jak widzimy, wpłatę do Skarbu Komisja Budżetowa podniosła, gdyż wprowadziła szereg zmian do preliminarza budżetowego. Komisja podniosła dochód za przewóz towarów o sumę 36 milionów złotych, obniżyła wydatki eksploatacyjne o 7 milionów i wydatki inwestycyjne o 25 milionów. A więc Komisja Budżetowa, podnosząc dochód kolei o 36 milionów, a obniżając jednocześnie rozchody o 32.000.000 podniosła nadwyżkę budżetową Polskich Kolei Państwowych o 68.000.000. W tej materii zaszła duża różnica zdań między Komisją Budżetową a Rządem. Rząd sprzeciwił się zarówno podwyższeniu dochodów z kolei jak i obniżeniu rozchodów nadzwyczajnych.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#AdamChądzyński">Skąd pochodzi różnica między obliczeniem Komisji Budżetowej a przewidywaniami Rządu? Jeżeli chodzi o dochody z przewozów, to Komisja Budżetowa, podnosząc dochód o 36.000.000 zł, nic innego nie uczyniła, jak tylko wydobyła na jaw pewne dochody ukryte w budżecie. Rząd wyraża obawę, czy uda się uzyskać nawet te dochody, które on preliminuje. Ale jednocześnie sam Rząd, obliczając wydatki eksploatacyjne kolei, przewiduje pracę kolei w r. 1930/31 o 4% większą. W dziedzinie ruchu osobowego Rząd przewiduje wzrost o 1 milion pociągokilometrów. Nie jest rzeczą logiczną przewidywać zwiększenie ruchu osobowego, preliminować zwiększenie pociągokilometrów o 1 milion kilometrów, a jednocześnie obniżać dochody z przewozu osób, nie zmieniając taryfy. Tak samo w dziedzinie ruchu towarowego. Rząd preliminuje na przyszły rok budżetowy o 4 mil jony więcej pociągokilometrów towarowych. Jeżeli przewiduje się, że będzie w r. 1930/31 więcej o 4 miliony pociągokilometrów towarowych, to znaczy przewiduje się większy ruch przewozowy w dziedzinie towarów, a gdy się przytem weźmie pod uwagę podniesienie taryfy towarowej, to trudno zrozumieć, dlaczego Rząd preliminując wyższą pracę kolei o 4%, preliminując większą ilość przewozów towarowych i osobowych, obniżył w przedłożeniu niewspółmiernie małe podniesienie dochodów z przewozów w porównaniu do okresu poprzedniego. Ale spróbujmy zastosować jeszcze inny rachunek! Jak powiedziałem wyżej, weszła w życie nowa taryfa towarowa. Według przypuszczeń i obliczeń departamentu taryfowego Ministerstwa Komunikacji ta taryfa powinna dać nadwyżkę 120 milionów.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Mnie się zdaje, że na Komisji Budżetowej padła cyfra 80 milionów.)</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#AdamChądzyński">Nie, 120.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: 120 per saldo, bo w niektórych pozycjach nastąpiła zniżka.)</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#AdamChądzyński">Zaraz, Panie Profesorze, to wyjaśnię. Autorzy taryfy skonstruowali ją tak, żeby dała 160 milionów. Ze względu jednak na potrzebę zastosowania ulg na okres przejściowy, by zbytnio nie podrażać towarów, stosuje się zniżki taryfowe za przewóz towarów, przez co nadwyżka zmniejsza się ze 160 na 120 milionów.</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#AdamChądzyński">Panowie pytając mnie przedłużają mój referat, ale chętnie udzielę wyjaśnień. Rząd podniósł dochód z preliminarza tylko o 80 milionów. W porównaniu zatem z preliminarzem roku ubiegłego podniesiono w dochodach o 80 milionów, chociaż zwyżka taryfy powinna dać 120 milionów. Mają więc Panowie 40 milionów różnicy. Wnioski Komisji Budżetowej na podwyższenie dochodów o 36 milionów mieszczą się w granicach owych 40 milionów.</u>
          <u xml:id="u-28.19" who="#AdamChądzyński">Skoro mamy dwa czynniki działające, zwyżkę stawek za przewóz towarów, i Rząd sam preliminuje pracę kolej i o 4% większą niż w roku poprzednim, oraz ilości pociągokilometrów, ruch osobowy i taryfowy o 5 milionów większe, więc zrozumiałą jest rzeczą, że do tych założeń swoich winien Rząd zastosować i obliczenia wpływów z przewozu osób i towarów. Komisja Budżetowa, przyjmując w tej materii wnioski referenta, nic innego nie uczyniła, tylko wprowadziła ten logiczny stosunek między preliminarzem rozchodów a preliminarzem dochodów. Komisja Budżetowa nie zwiększyła ilości przewozów ponad to, co preliminował Rząd, ani o jedną tonnę, zastosowała tylko w obliczeniach stawki za przewóz (za jeden tonno-kilometr), które wynikły z zamknięć rachunków za poprzedni okres, powiększone odpowiednio do zwyżki taryfy. Pan generalny referent twierdził, że nie jest realną podwyżka dochodów o 36 milionów. Prezes Komisji Budżetowej poseł Byrka w wywiadzie prasowym oświadczył, że jeżeli są nierealne nadwyżki, które wprowadziła do preliminarza Komisja Budżetowa, to równie nierealne są i dochody, preliminowane przez Rząd. I zupełnie słusznie, albowiem i preliminarz Rządu i poprawki Komisji Budżetowej opierają się na przypuszczeniu, że rok 1930/31 nie będzie gorszym od roku 1929/30.</u>
          <u xml:id="u-28.20" who="#komentarz">(P. Rosmarin przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-28.21" who="#AdamChądzyński">Gdyby, Panie Pośle Rosmarin, kryzys się pogłębił, to oczywista rzecz równie nierealnemi byłyby poprawki Komisji Budżetowej, jak i przewidywania Rządu.</u>
          <u xml:id="u-28.22" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Ale nie w równej mierze.)</u>
          <u xml:id="u-28.23" who="#AdamChądzyński">Gdyby nastąpił jeszcze większy kryzys i załamanie, to oczywista rzecz, że z przewozu towarów, obliczonego przez Rząd na 1.157.000.000, tej sumy nie osiągniętoby. Zaznaczam, że z tablic, które Panowie mają w sprawozdaniu Komisji Budżetowej, wynika jasno, że dochody z przewozu towarów wzrastają od 1924 r., chociaż koniunktura w tym okresie układała się różnie. Pamiętamy, że rok 1924 był lepszy od 1925, rok 1925 był rokiem ostrego kryzysu, potem przychodzą lata 1926 i 1927, lata dobrej koniunktury, potem rok 1928 nieco gorszy i wreszcie 1929 ciężki. Ale mimo tego wpływy z przewozu towarów — zechcą Panowie zajrzeć do tablic, umieszczonych w sprawozdaniu Komisji Budżetowej — rosną z roku na rok. Co to znaczy? To znaczy, że Polska stopniowo dochodzi do normalnych potrzeb w dziedzinie wymiany towarów. Ja stwierdzam, że jeszcze nie doszła do swojej normy, do naturalnej wymiany dóbr pomiędzy poszczególnemi grupami ludności,</u>
          <u xml:id="u-28.24" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Bardzo słusznie.), do zaspokojenia swoich potrzeb konsumcyjnych. Dlatego nasz ruch towarów, który jest dziś znacznie większy niż parę lat temu, utrzymuje się w granicach wzrastających potrzeb konsumcyjnych ludności. Komisja Budżetowa stanęła na stanowisku powyższego rozumowania i przyjęła, że preliminarz rządowy oraz poprawki referenta są realnemi. Proszę więc Wysoki Sejm, by był łaskaw przyjąć obliczenia dochodów według Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-28.25" who="#komentarz">(Głos: A co w odniesieniu do taryf?)</u>
          <u xml:id="u-28.26" who="#AdamChądzyński">Co do taryfy muszę oświadczyć, że moment podniesienia taryfy był nieodpowiedni, bo w okresie kryzysu gospodarczego taryfy się nie podnosi. Jak powiedziałem w generalnej dyskusji, wprowadzono dodatkowe obciążenie ludności w wysokości około 120 milionów złotych rocznie. Jestem zdania, że podniesienie taryfy, które nastąpiło od 1 października 1929 r., powinno było nastąpić wcześniej w 1928 roku, w roku znacznie lepszym i wtedy do tego nawoływałem. Niestety prace Ministerstwa Komunikacji nad rewizją taryf kolejowych trwały zbyt długo, bo przeszło 2 lata. A więc przedłużyły się o jeden rok i dlatego podniesienie taryfy spóźniło się o rok i przyszło w momencie niewłaściwym.</u>
          <u xml:id="u-28.27" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-28.28" who="#AdamChądzyński">Przechodzę do wydatków eksploatacyjnych. Wydatki eksploatacyjne kolei rosną szybko. Jeżeli porównamy ostatnie trzy lata, za które mamy zamknięcia rachunkowe i ścisłe cyfry, rok 1926/27, 1927/28 i 1928/29, to stwierdzimy, że wydatki eksploatacyjne podniosły się w tym okresie o 42%. Niestety dochody eksploatacyjne nie wzrosły w tym stosunku, bo wzrosły tylko o 33%. Tu spostrzegamy, że stawki taryfowe nie idą równie szybko w górę, jak wydatki, czyli widzimy, że w swej polityce taryfowej Ministerstwo Komunikacji czyni pewne ofiary dla życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-28.29" who="#AdamChądzyński">Teraz analizuję wydatki. Wydatki eksploatacyjne kolei rozpadają się na dwie wielkie grupy: grupę Wydatków osobowych i rzeczowych. Za okres trzyletni wydatki osobowe wzrosły średnio o 25–30%, (10%, 15% dodatek i dodatek mieszkaniowy). Podniesienie wydatków osobowych waha się więc w granicach od 25 do 30%, stoi zatem niżej od przeciętnej cyfry 42% ogólnego wzrostu eksploatacyjnych wydatków. Jaki stąd wniosek? Taki, że skoro wydatki osobowe stoją poniżej normalnego wzrostu, to musiały iść powyżej wydatki rzeczowe na materiały używane do eksploatacji kolei, wydatki na węgiel, drzewo, żelazo, naftę, smary i t. d. Wydatki rzeczowe wahają się oczywista rzecz w różnych latach, dochodząc do sumy około 800 milj. zł. Jeżeli porównamy wzrost cen na drzewo, żelazo, cement, węgiel i t. d. i t. d. za te trzy lata, o których mówiłem, to zobaczymy, że wzrost cen nastąpił w granicach od 40–90%, a zatem Wzrost cen jest kolosalny. Dlaczego wzrosła cena podkładów kolejowych, to Panowie dobrze wiecie, tem zagadnieniem nie będę zajmował uwagi Panów. Wzrosły bardzo ceny węgla, żelaza, cementu, smarów i nafty. Popatrzmy, dlaczego te ceny wzrosły. Popatrzmy w jakich warunkach ministerstwo robi zakupy. Węgiel ministerstwo kupuje od konwencji węglowej. Jest to artykuł zmonopolizowany. konkurencja przy zakupie węgla jest wykluczona. To samo z żelazem — jest syndykat hut żelaznych, — cement — syndykat cementowy, to samo nafta, sam Rząd zrobił kartel i do niego wchodzi. Tutaj muszę przyłączyć się w swych wywodach do krytyki. która pod adresem Ministerstwa Przemysłu i Handlu była wypowiedziana przez innych referentów i członków Sejmu, biorących udział w dyskusji budżetowej. Ministerstwo Przemysłu i Handlu popiera politykę tworzenia i powstawania w Polsce wielkich syndykatów i karteli przemysłowych. Oczywiście, te syndykaty monopolizują towar na rynku i dyktują cenę. Ministerstwo Komunikacji. stając w roli konsumenta, musi płacić wysokie ceny za węgiel, cement, żelazo i t. d., a gdy chodzi o politykę taryfową, to Ministerstwo Komunikacji, chcąc ułatwiać rozwój stosunków gospodarczych, nie nadąża z podwyższaniem stawek przewozowych w tym kierunku, w jakim idzie drożyzna artykułów, potrzebnych do eksploatacji kolei. A więc traci na dochodach. Z drugiej strony, kupując artykuły potrzebne do eksploatacji kolejowej, traci także, gdyż spotyka się z polityką innych resortów, polityką Dopierającą kartele, a wiadomo, że powstawanie karteli i polityka kartelowa zawsze idą w kierunku podniesienia cen. A więc Ministerstwo Komunikacji zmuszone jest robić podwójne ofiary na rzecz życia gospodarczego. Uważam, że tę politykę należy zrewidować, a Minister Komunikacji winien dbać o to, by stosunki w tej dziedzinie się zmieniły, gdyż niedługo może wyjść poniżej bilansu swoi ego przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-28.30" who="#AdamChądzyński">Mówiąc o wydatkach materiałowych, pragnę kilka słów powiedzieć o wydatku na węgiel. Ta pozycja w budżecie kolei na r. 1930/31 jest bardzo wysoka, wynosi 105 milionów — wydatek na węgiel, na parowozy, stacje wodne i t. d. Panowie rozumieją, że jeśli chodzi o eksploatację kolejową, to trzeba dążyć nie tylko do tego, ażeby rozchodowanie węgla na jednostkę pracy było jak najmniejsze, ażeby poprawić gospodarkę cieplną — i trzeba przyznać, że ta gospodarka cieplna idzie naprzód, — ale trzeba równocześnie dbać i o to, ażeby cena płacona za węgiel nie była zbyt wygórowana.</u>
          <u xml:id="u-28.31" who="#komentarz">(P. Szydłowski Cena węgla na kolei jest o 30% niższa od ceny targowej.)</u>
          <u xml:id="u-28.32" who="#AdamChądzyński">Ja przyznaję częściowo to, co powiedział p. Szydłowski. Rzeczywiście wtedy kiedy cena rynkowa grubego węgla wynosiła 38 zł, to za gruby węgiel kolej płaciła 29 zł za tonnę. Zapytajcie się jednak Panowie czy inni odbiorcy węgla płacą te 38 zł, które podają „Wiadomości Statystyczne”. Oni mają także ulgi i bardzo często ulgi nie mniejsze od kolei.</u>
          <u xml:id="u-28.33" who="#AdamChądzyński">Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że kolej jest stałym odbiorcą węgla, że koleje kupują 4 mil jony tonn węgla rocznie, że kolej płaci gotówką, że kolej przewozi węgiel eksportowy do portów ze stratą, to w tym wypadku muszę powiedzieć, że stosunek handlowy między przemysłem węglowym, a kolejami państwowemu w ostatnich 2 latach uległ zmianie na niekorzyść kolei, albowiem w okresie czasu od września 1928 r. do września 1929 r. kopalnie podniosły ceny węgla dla kolei o 2.50 zł na tonnie, wtedy kiedy ceny handlowe utrzymały się na tym samym poziomie. Na tej jednej zwyżce, Panie Pośle Szydłowski, koleje państwowe ze swoich wyników eksploatacyjnych straciły 10 milionów zł w roku, a jednocześnie w tym samym okresie czasu koleje utrzymały stawkę przewozową na węgiel eksportowy do portów, wcale nie podniosły jej.</u>
          <u xml:id="u-28.34" who="#AdamChądzyński">Przechodzę do omówienia taryfy na węgiel eksportowy. Stwierdzam, że liberalizm p. Ministra Komunikacji w tej dziedzinie idzie za daleko i nie jest uzasadniony. Od paru miesięcy cena węgla eksportowego fob. statek Gdynia, Gdańsk zwyżkowała o 1 szyling, to znaczy o 2 zł 20 groszy na tonie. Pozatem władze gdańskie zwolniły nasz węgiel eksportowy od opłaty stemplowej, która to zniżka stemplowa wynosi 40 groszy na tonnie, Koniunktura zatem dla naszego przemysłu węglowego w Gdańsku poprawiła się na tonnie o 2 zł 60 groszy. Tymczasem Ministerstwo Komunikacji nie podniosło opłaty przewozowej do portów od węgla. Co do obliczenia, o ile należałoby powyższą opłatę podnieść, Komisja Budżetowa uznała, że należy to pozostawić Rządowi, w celu jednak zaznaczenia poglądu Sejmu, że stawka taryfowa powinna być podniesiona, zwiększyła dochód z przewozu tonny węgla eksportowego do portów o 30 gr. W ten sposób uzyskano 2.700.000 zł z nadwyżki. Jest to jednak tylko wskazówka dla Rządu, że ponieważ eksportowa koniunktura węglowa poprawiła się, że przemysł węglowy uzyskał 2,50 zł na 1 tonnie więcej, przeto taryfy eksportowe na węgiel do portów trzeba zrewidować i ustalić je w wysokości odpowiadającej koniunkturze i stosunkom gospodarczym. Oczywista rzecz zbędnem jest dodawać, że gdyby zawartą została umowa węglowa, — co jest rzeczą prawdopodobną, — między Polską a Anglią w sprawie podziału rynków skandynawskich, to wogóle cała kalkulacja węglowa ulegnie zmianie, a wtedy winny być zmienione i odnośne taryfy na węgiel eksportowy i dostosowane do tych warunków, jakie wtedy na rynku eksportowym zapanują. Oczywista rzecz, że w razie porozumienia między Polską i Anglją cena węgla eksportowego w Gdańsku podniesie się znacznie.</u>
          <u xml:id="u-28.35" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, żeby dać Panom obraz, jak wygląda nasza obecna taryfa eksportowa na węgiel do portów, nadmieniam, że opłata od jednego tonnokilometra pobierana jest przez Ministerstwo w wysokości 1,16 grosza, wtedy, kiedy własny koszt kolei jednego tonno-kilometra przy układaniu nowej taryfy towarowej obliczano na 2 grosze. Przyjmując zatem eksport węgla według preliminarza w przyszłym roku na 9 milionów tonn do portów, uwzględniając różnicę jaka zachodzi między dwoma groszami — kosztem własnym od tonno-kilometra — a pobieranemi obecnie 1,16 grosza, dojdziemy, że strata kolei z tego tytułu w jednym roku 1930/31 wyniosłaby przeszło 46 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-28.36" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-28.37" who="#AdamChądzyński">Powyższa cyfra daje miarę wysokości premii eksportowej na węgiel. Przytem trzeba przyznać, że kosztu premii eksportowej nie ponosi Skarb Państwa, lecz płacą ją krajowi konsumenci węgla, albowiem stawki taryfowe na przewóz węgla wewnątrz kraju zostały podniesione. Wewnętrzna taryfa na węgiel podniesiona została o 30, 23 i 19%, zależnie od odległości i ona spowodowała podrożenie węgla na rynku wewnętrznym o 4,74%. Powyższe obliczenie otrzymałem z Ministerstwa Komunikacji, z Departamentu Taryfowego, A zatem obecna wysoka premia na węgiel eksportowy jest opłacana nie przez Skarb Państwa, lecz przez konsumentów wewnętrznych krajowych, którzy przez to za węgiel płacą drożej. Zrozumieją więc Panowie, że w interesie gospodarstwa społecznego, w interesie konsumenta krajowego, zarówno konsumenta, kupującego węgiel na opał, jak i w interesie przemysłowców, produkujących towar, który musi być konkurencyjnym — a w kosztach własnych przemysłu węgiel niejednokrotnie gra dużą rolę, — weźmy np. przemysł ceramiczny, jak wielką rolę w kosztach produkcji tego przemysłu gra węgiel — więc w interesie ogółu konsumentów krajowych należy zwracać baczną uwagę na taryfę eksportową węgla. Należy ją tak zbudować, ażeby cena naszego węgla w Gdańsku była konkurencyjna, żeby opłaty przewozowe odpowiadały koniunkturze i umożliwiały eksport, natomiast, by jednocześnie nie zawierały niepotrzebnych prezentów dla eksporterów.</u>
          <u xml:id="u-28.38" who="#AdamChądzyński">Dużą pozycję w dziedzinie wydatków eksploatacyjnych stanowi tabor: naprawa taboru i zakup nowego taboru. Ministerstwo Komunikacji przyszło w tym roku do Sejmu z propozycją wyodrębnienia kolejowych warsztatów głównych, stworzenia z nich odrębnej jednostki organizacyjnej z dyrekcją warsztatową na czele, O tej reformie można mówić. Podobną reformę już dawno wprowadzono w Niemczech. W Niemczech warsztaty są wyodrębnione i na czele warsztatów stoją odrębne organy.</u>
          <u xml:id="u-28.39" who="#AdamChądzyński">Niestety, moment, w którym Ministerstwo przyszło ze swoim projektem, nie jest odpowiedni. Dlaczego? Oczywiście wyodrębnienie warsztatów i stworzenie z nich jednostki organizacyjnej samodzielnej może i winno mieć na celu racjonalizację pracy, podniesienie wydajności pracy, a zatem otrzymanie tańszej naprawy taboru. Gdy jednak Panowie wezmą pod uwagę zdolność naprawczą naszych warsztatów, ilość robotników zatrudnionych w tych warsztatach i procent chorego taboru, który na szczęście dla kolei obecnie jest bardzo mały, to twierdzę, że argumenty wysuwane przez Ministerstwo Komunikacji nie odpowiadają rzeczywistości warsztatowej. Sama idea, być może dobra, może być zastosowana wtedy, kiedy będzie znacznie większy ruch przewozowy, kiedy taboru trzeba będzie naprawdę znacznie więcej i trzeba będzie znacznie więcej wyzyskać wydajność pracy, być może, że wtedy można będzie mówić o wyodrębnieniu warsztatów i utworzenia jednostki organizacyjnej warsztatowej samodzielnej. Dziś warunków do tego niema i dlatego stwarzanie specjalnego organu dyrekcji warsztatowej o 136 etatach z prezesem na czele, z jednoczesnem wydawaniem 60.000 zł na urządzenie tej dyrekcji oraz dodatkowej sumy na zakup samochodu dla prezesa, dziś to są rzeczy nieuzasadnione i dlatego Komisja Budżetowa przyjęła wniosek p. Kuryło wieża i mój o skreślenie w budżecie Dyrekcji Warsztatowej, zatem organizacja warsztatów ma zostać w dotychczasowej formie, Przejdę teraz do zakupu nowego taboru. Sprawa bardzo ważna, bo, proszę Panów, można jeździć po kiepskim torze, nawet przez most kiepski można przejechać — oczywiście lepiej, żeby tor był w dobrym stanie — ale nie można zarabiać na przewozie towarów, gdy się nie ma taboru. Wydatek na tabor jest pierwszorzędnej wagi i przedewszystkiem musi być załatwiony. W r. 1930/31 kredyty na zakup taboru preliminarz przewiduje w wysokości 139 milionów; w porównaniu do kredytu z lat poprzednich, które wynosiły 117 milionów, a nawet 61 milionów (w r. 1927/28) postęp jest znaczny i to trzeba podkreślić jako plus budżetu. Komisja w tej pozycji skreśliła zaledwie 1,600.000 zł, gdyż uważała, że wzrost cen płaconych za tabor należy zahamować. Należy stwierdzić, że ceny na tabor rosną zbyt szybko.</u>
          <u xml:id="u-28.40" who="#AdamChądzyński">W związku z obecną sytuację finansową kolei, chwilowo trudną, Ministerstwo Komunikacji szukało drogi, aby mogło nowy tabor kolejowy kupować na kredyt i w tych warunkach doszła do skutku znana umowa z firmą Lilpop.</u>
          <u xml:id="u-28.41" who="#komentarz">(P. Roguszczak: Nie znana.)</u>
          <u xml:id="u-28.42" who="#AdamChądzyński">Znana ogólnie z pism, Panie Pośle Roguszczak.</u>
          <u xml:id="u-28.43" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Przecież obowiązkiem posła jest czytać referaty.)</u>
          <u xml:id="u-28.44" who="#AdamChądzyński">Nieznana jest umowa w szczegółach i o tych właśnie szczegółach będę mówił.</u>
          <u xml:id="u-28.45" who="#AdamChądzyński">Ponieważ umowa obejmuje wielką kwotę, bo dochodzi do sumy 360.000.000 zł, dlatego zaproponowałem Komisji Budżetowej, aby wybrała dla zbadania tej umowy specjalną podkomisję. Wybrana podkomisja zebrała się pod przewodnictwem generalnego referenta p. Krzyżanowskiego. Podkomisja swych prac jeszcze nie ukończyła, dlatego z ostatecznemi wnioskami na Sejm nie przychodzi, bo i sama sprawa umowy z Lilpopem jeszcze budżetowo nie jest kwestią realną.</u>
          <u xml:id="u-28.46" who="#komentarz">(Głos: Ale już jest definitywnie zawarta.)</u>
          <u xml:id="u-28.47" who="#AdamChądzyński">I zawarta i nie zawarta, Panie Pośle, w tej chwili będę o tem mówił. To jest ciekawa umowa, ma ona formę trójkąta...</u>
          <u xml:id="u-28.48" who="#komentarz">(Głos: Trójkąta małżeńskiego.)</u>
          <u xml:id="u-28.49" who="#AdamChądzyński">Będę mówił o trójkącie geometrycznym. Mianowicie, to jest umowa, która wiąże Skarb Państwa Polskiego z firmą Lilpop, a znowu firma Lilpop eks re tej umowy jest związana z trustem amerykańskim Mellona, a więc z jednej strony występuje Skarb Państwa Polskiego, a z drugiej strony formalnie i rzeczowo firma Lilpop, ale jeszcze bardziej rzeczowo występuje amerykański trust stalowy Mellona, albowiem tylko od tego trustu zależy, czy firma Lilpop otrzyma pieniądze i czy umowa będzie zrealizowana.</u>
          <u xml:id="u-28.50" who="#AdamChądzyński">Więc ta umowa jest zawarta i nie jest zawarta. Formalnie ta umowa jest podpisana między firmą Lilpop a Skarbem Państwa, ale są jeszcze pewne tarcia z tym trzecim kontrahentem, który za tą firmą stoi, t. zn. z amerykańskim trustem Mellona. Formalnie umowa jest zawarta z firmą Lilpop. Co do samej umowy, mam przedewszystkiem wątpliwości natury konstrukcyjnej. Umowa opiewa, że firma Lilpop zobowiązuje się w ciągu 7 lat wydzierżawić Skarbowi Państwa nowych 14.000 węglarek, a w ciągu 10 lat — nowych 1.100 wagonów osobowych. Wydzierżawić. Co to znaczy? To znaczy, że firma będzie dostarczała wagony dla P. K. P., za które gotówką Skarb Państwa będzie płacił 15%, a resztę, t. j. 85% zapłaci bonami skarbowemi, spłacanemi w ciągu 20 lat. Póki bony skarbowe nie zostaną wykupione, poty wagony, dostarczone przez firmę Lilpop i kursujące na kolejach, będą własnością firmy Lilpop i będą przez koleje tylko dzierżawione.</u>
          <u xml:id="u-28.51" who="#komentarz">(Głos: Małe zaufanie jest do nas.)</u>
          <u xml:id="u-28.52" who="#AdamChądzyński">Więc forma umowy jest dzierżawna. De facto jest to pożyczka towarowa, mianowicie firma daje kolejom państwowym towar, za który Skarb Państwa gotówką będzie spłacał w ciągu 20 lat. Gdybyśmy obliczyli wartość towaru, który ma dostarczyć firma Lilpop, a przyjęli obecne ceny, toby się okazało, że obiekt tej umowy wynosi około 360 milionów zł, więc to jest pożyczka towarowa, zaciągnięta przez Skarb Państwa w wysokości 360 milionów zł. I dlatego osobiście stoję na stanowisku, że art. 6 Konstytucji, który powiada, że zaciąganie pożyczek może się odbywać tylko na mocy ustawy, należy zastosować do umowy z Lilpopem.</u>
          <u xml:id="u-28.53" who="#AdamChądzyński">Poza zastrzeżeniami prawnemi mam co do umowy z Lilpopem zastrzeżenie także natury rzeczowej. Uznaję pogląd p. generalnego referenta, którego umowa z firmą Lilpop interesuje ze stanowiska ogólno — ekonomicznego. P. generalny referent stwierdził, że w ten sposób przychodzi kapitał obcy do kraju i stwierdził także, że przedsiębiorstwa państwowe zaczynają się finansować przy pomocy kapitału prywatnego. Z punktu widzenia ogólnych zasad ekonomicznych p. generalny referent uważa umowę z Lilpopem dla Państwa za korzystną.</u>
          <u xml:id="u-28.54" who="#komentarz">(Głosi To jest rentowną.) Ale, Panie Profesorze Krzyżanowski, ja jestem przecież referentem budżetu Ministerstwa Komunikacji i mając tę umowę w ręku, muszę powiedzieć, czy jest ona korzystną dla Kolei Państwowych, a pod tym względem mam pewne zastrzeżenia. Zastrzeżenia moje są następujące. Przedewszystkiem uważam, że ceny, przewidziane w umowie, są za wysokie. Mianowicie umowa przewiduje, że węglarka, dostarczona przez firmę Lilpop w pierwszem półroczu 1930 roku, będzie kosztowała 9.980 zł, tymczasem w obecnym okresie budżetowym Zakłady Ostrowieckie dostarczają kolei podobne węglarki po cenie 8.900 zł.</u>
          <u xml:id="u-28.55" who="#komentarz">(Głos: A Królewska Huta?)</u>
          <u xml:id="u-28.56" who="#AdamChądzyński">A zatem cena w umowie z Lilpopem, przewidziana za węglarki, jest wyższa o 1.080 zł od ceny, płaconej obecnie Zakładom Ostrowieckim.</u>
          <u xml:id="u-28.57" who="#komentarz">(P. Rosmarin 11%.)</u>
          <u xml:id="u-28.58" who="#AdamChądzyński">Jeżeli porównamy cenę, jaką Lilpop pobiera teraz, na podstawie starej umowy za węglarkę, mianowicie 9.450 zł, to nowa umowa przewiduje zwyżkę 530 zł.</u>
          <u xml:id="u-28.59" who="#AdamChądzyński">Jeżeli sięgniemy teraz do innej dostawy, mianowicie do dostawy na wagony osobowe,</u>
          <u xml:id="u-28.60" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Czy od tych bonów skarbowych płacicie odsetki?)</u>
          <u xml:id="u-28.61" who="#AdamChądzyński">Naturalnie. Będę o tem mówił, proszę mi dać możność.</u>
          <u xml:id="u-28.62" who="#komentarz">(Głosi Żydowski interes. P. Rosmarin: Kto zrobił ten żydowski interes, Lilpop, czy Ministerstwo?)</u>
          <u xml:id="u-28.63" who="#AdamChądzyński">Jeżeli chodzi o wagony osobowe, to umowa z Lilpopem przewiduje za wagony osobowe twardą cenę 188.000 zł, tymczasem Cegielski, który ma zamówienie w tym roku na 30 takich wagonów, pobiera za wagon 170.000 zł, a więc pobiera mniej o 18.000 zł. Jak Panowie widzą z powyższych porównań, ceny, przewidziane na dostawę taboru w umowie z Lilpopem, są wyższe od obecnych cen, jakie kolej płaci na podstawie dotychczasowych umów.</u>
          <u xml:id="u-28.64" who="#AdamChądzyński">Pozatem umowa zawiera ryzykowny pasus, bo powiada tak: stałe ceny ustala się tylko na pierwsze półrocze 1930 roku, a w następnych półroczach zależnie od tego, czy będzie się cena materiałów, używanych do budowy wagonów, zmniejszała, albo zwiększała, względnie zwiększone będą lub zmniejszone koszty robocizny — wtedy ceny, przewidziane na pierwsze półrocze 1930/31, ulegną zniżce, albo zwyżce. Czyli umowa przewiduje, że ceny będą płynne. Zawieramy umowę w stosunkach stabilizowanej waluty, dlatego fakt, że zawarta jest umowa, przewidująca ceny płynne, mogące się zmieniać, jest niewątpliwie bardzo niebezpiecznym precedensem przy zawieraniu dalszych umów między Skarbem Państwa, a poszczególnymi dostawcami.</u>
          <u xml:id="u-28.65" who="#AdamChądzyński">Następnie za minus umowy uważam dość wysoki procent, mianowicie przewidziany jest procent od bonów skarbowych, odpowiadający każdorazowej wysokości stopy lombardowej Banku Polskiego, który niedawno jeszcze był 9 1/2%, dziś jest 9%. Na stosunki polskie pewnie nie byłoby to dużo, ale przecież my tem obciążamy tabor i nasze inwestycje, bo część tego taboru jest nabywana z kredytów inwestycyjnych, ewentualnie Rząd ma zamiar część tych kredytów przerzucić na budowę nowych linij.</u>
          <u xml:id="u-28.66" who="#AdamChądzyński">Budowa nowych linij z pożyczek, od których płaci się 9% odsetek, jest bardzo kosztowna.</u>
          <u xml:id="u-28.67" who="#AdamChądzyński">Więc, proszę Panów, forma dzierżawnej umowy, wysokie ceny, przyjęte za podstawę w pierwszem półroczu 1930 r., płynność cen w następnych półroczach, wreszcie dość wysokie odsetki — to są minusy, które umowa zawiera. Ze względu na to, że chociaż umowa między Skarbem Państwa, a firmą Lilpop jest już podpisana, ale Amerykanie robią pewne trudności, bardzo doradzałbym Rządowi, żeby ze swej strony zechciał jeszcze raz przeanalizować warunki umowy, przedewszystkiem ceny taboru i postawić swoje warunki Amerykanom, względnie Lilpopowi, co do obniżenia tych podstawowych cen za tabor kolejowy.</u>
          <u xml:id="u-28.68" who="#AdamChądzyński">Mówiłem o umowie z Lilpopem, bo jest ona formalnie zawarta. Budżetowo nie ma ona narazie swego wyrazu, ale będzie go miała i na ten moment Komisja Budżetowa przyjdzie do Panów z wnioskami. których obecnie nie mogę przedłożyć.</u>
          <u xml:id="u-28.69" who="#AdamChądzyński">Przechodzę teraz do omówienia drugiej grupy wydatków eksploatacyjnych, mianowicie wydatków osobowych. Stan sprawy w tej dziedzinie jest Panom dobrze znany.</u>
          <u xml:id="u-28.70" who="#AdamChądzyński">W preliminarzu na rok przyszły procent wydatków osobowych w stosunku do ogólnych wydatków eksploatacyjnych wyniesie 60,62%. W porównaniu do kolei zagranicznych utrzymujemy się w normie dość dobrej: na jednakowej normie z Niemcami, lepszej od Szwajcarii i Włoch, w gorszej od Francji, Czechosłowacji i Belgii. Czyli administracja kolejowa u nas jest średnio droga. Są koleje, gdzie administracja jest droższa, są koleje wyjątkowe, tak dobre, jak czeskosłowackie, belgijskie i francuskie prywatne, gdzie administracja jest tańsza.</u>
          <u xml:id="u-28.71" who="#AdamChądzyński">Preliminarz budżetowy na rok przyszły przewiduje etaty na pracowników stałych i niestałych w wysokości 177.659, a zatem o 1.849 osób więcej, niż w obecnym okresie budżetowym. Ministerstwo Komunikacji, które preliminuje pracę kolei o 4% większą, uważa, że obecny personel mu nie wystarczy, i dlatego występuje o powiększenie personelu P. K. P. o 1.849 osób. Komisja to żądanie Ministerstwa przyjęła, przyjęła tem samem odpowiednie kredyty, aczkolwiek stan faktyczny pracowników etatowych i nieetatowych wynosił na dzień 1 grudnia 1929 r. 166.864. Nie znaczy to, aby tylko taka ilość pracowników była na kolei zatrudniona, bo poza wyżej wyszczególnionymi pracownikami stałymi, około 10.000 pracowników pełni służbę czasowo kontraktowych i próbnych. Wielu z nich pełni służbę już dłuższy czas, lata całe. Jestem zdania, że należy wykonać akt sprawiedliwości w stosunku do pracowników próbnych oraz czasowych, którzy dłuższy czas już pracują na P. K. P., przeprowadzić ich na stanowiska nieetatowych, a nieetatowych na stanowiska etatowych. Ministerstwo temu obowiązkowi względem swoich pracowników, o ile dowiaduję się z dzisiejszych pism, stara się zadość uczynić.</u>
          <u xml:id="u-28.72" who="#AdamChądzyński">Powiedziałem wyżej Panom, że wydatki osobowe od roku 1926-go wzrosły tylko o 25–30%, czyli stoją poniżej 42%, wyrażających ogólny wzrost wydatków eksploatacyjnych. Wiadomą jest rzeczą, że płace pracowników kolejowych są niskie. Proszę Panów, bez względu na to, jakie stanowisko w tej materii zajmie Izba, obowiązany jestem, jako referent budżetowy, sprawę płac pracowników P. K. P. postawić zupełnie jasno. Uważam bowiem, że obecny stan rzeczy w dziedzinie płac personelu kolejowego jest krzywdzący i utrzymać się nie da. Uważam, że sprawa płac jest dzisiaj jedną z najboleśniejszych i najpilniejszych spraw w kolejnictwie polskiem. Pragnę Panom dla zobrazowania przytoczyć rzeczywiste cyfry. Panowie wiedzą, jakie np. płace pobierają Prezes Banku Gospodarstwa Krajowego, Prezes Banku Rolnego, prezesi monopolów państwowych. A proszę sobie wyobrazić, ile pobiera Prezes dyrekcji okręgowej kolejowej, powiedzmy Warszawskiej. Prezes Dyrekcji Warszawskiej, który ma budżet 300 milionów rocznie, który stoi na czele 33.000 pracowników kolejowych, pobiera płacę urzędnika IV rangi, to jest mniej więcej około 1.300–1.400 zł. Porównajcie, Panowie, pensję tego dyrektora, który jest odpowiedzialny za eksploatację największej dyrekcji kolejowej w Państwie, który dysponuje setkami milionów zł, porównajcie płacę jego z pensją prezesów banków i monopolów państwowych, a przekonacie się jaki absurd zachodzi w kolejnictwie polskiem w dziedzinie płac. Przytaczam inny przykład. Weźcie Panowie warsztaty kolejowe w Bydgoszczy.</u>
          <u xml:id="u-28.73" who="#komentarz">(Głosy: Niech Pan wymieni.)</u>
          <u xml:id="u-28.74" who="#AdamChądzyński">Wymieniał referent Ministerstwa Skarbu. Panie Kolego, nie chcę powtarzać i nie chcę zasługi odbierać mojemu poprzednikowi. Biorę drugi fakt, biorę naczelnika warsztatów kolejowych w Bydgoszczy, które zatrudniają 2.308 pracowników. Naczelnik warsztatów, ten który kieruje fabryką kolejową, w której pracuje 2.300 ludzi, jest urzędnikiem VI klasy i otrzymuje sześćset kilkadziesiąt złotych</u>
          <u xml:id="u-28.75" who="#komentarz">(Głos: Nonsens.)</u>
          <u xml:id="u-28.76" who="#AdamChądzyński">miesięcznie. Porównajcie Panowie jego płacę z pensjami, jakie biorą kierownicy odpowiednich fabryk prywatnych. Dalej — skoro mówimy o warsztatach — weźcie Panowie wykwalifikowanego robotnika np. warsztatów kolejowych w Nowym Sączu, Bydgoszczy, Poznaniu i t. d., dostaje on 191 zł miesięcznie. Jeżeli dodać do tego premię, która wynosi około 30 zł — 35, 36 — otrzymamy 220 zł, tyle zarabia wykwalifikowany robotnik w warsztatach. Porównajcie Panowie tę płacę z zarobkiem wykwalifikowanego robotnika u Lilpopa, czy w innej fabryce, a zobaczycie, jaka zachodzi różnica na niekorzyść kolejarzy. Jeżeli Panowie weźmiecie np. starszego blokowego na stacji Warszawa, który pełni służbę w t. zw. stawidle, który nastawia zwrotnicę, jak idą pociągi, od którego przytomności zależy bezpieczeństwo i życie tysięcy ludzi, pobiera on w Warszawie razem z dodatkiem stołecznym (20%) zaledwie 347 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-28.77" who="#AdamChądzyński">Gdy weźmiecie Panowie np. dyżurnego ruchu na stacjach I klasy, to jest w miastach wojewódzkich: Krakowie, Lwowie, Poznaniu, Toruniu i t. d., to ten dyżurny dostaje (licząc rodzinę złożoną z 3 osób — żona, dwoje dzieci) 410 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-28.78" who="#AdamChądzyński">A przetokowy w Tczewie pobiera tylko 248 zł. Zdaje się, że powyższe przykłady Panom dostatecznie mówią, że płace na kolejach, płace wszystkich pracowników, czy to chodzi o robotników, czy urzędników, czy dyrektorów, płace na P. K. P., które przecież mają obrót roczny po stronie dochodów i wydatków, jak powiedziałem wyżej, 3 1/2 miliarda zł, że to są płace — przepraszam, że użyję tego wyrażenia — ale absurdalne.</u>
          <u xml:id="u-28.79" who="#AdamChądzyński">Budżet na rok przyszły niestety nie przewiduje zwyżki tych płac pracowników P. K. P. Ponieważ już niema zwyżki płac blisko półtora roku, zatem omawiany budżet stabilizuje obecny krzywdzący stosunek na 2 1/2 roku, i urzędnik kolejowy i robotnik kolejowy nie dostanie podwyżki. A więc mamy fakt taki, że, wtedy, kiedy robotnik w fabryce prywatnej ma co pół roku podwyżkę, albowiem zawierane są umowy zbiorowe co pół roku, które zazwyczaj przewidują podwyżkę, to warsztatowiec, pracownik warsztatowy kolejowy będzie 2 1/2 roku pracował bez podwyżki. To samo jest w dziedzinie robotników drogowych, to samo oczywiście tyczy się i pracowników umysłowych, urzędników P. K. P. Zrozumieją Panowie, że w interesie kolei, w interesie tego wielkiego przedsiębiorstwa należy zrobić z płacami na kolejach to, co zrobiono z monopolami państwowemi. Pracownicy kolei, jako przedsiębiorstwa, powinni być wyłączeni z pod ustawy uposażeniowej z 1923. Stosowanie dziś tej ustawy do pracowników kolei jest absurdem. Pracownicy kolei to są ludzie, którzy pracą swego umysłu, nerwów i mięśni wyrabiają dla Państwa miliony, to są ludzie odpowiedzialni za pokonanie wielkich trudności technicznych, odpowiadają oni za bezpieczeństwo ludzkiego życia. Pracownicy kolejowi powinni być traktowani, jak są traktowani pracownicy przedsiębiorstw, najwyższy jest czas, ażeby uposażenie ich było inne, niż uposażenie pracowników administracji państwowej. Mojem zdaniem, budżet kolejowy omawiany na przyszły rok na to zezwala. Budżet kolejowy przewiduje poza inwestycjami nadwyżkę 114 milionów. Nadwyżka jest skutkiem dodatkowego obciążenia życia gospodarczego przez wprowadzenie nowej taryfy towarowej. Uważam, że, skoro się wprowadza nową taryfę, to należy część jej oddać jako wpływ do Skarbu Państwa, a część wobec absurdalnych stosunków w dziedzinie płac pracowników kolejowych użyć na podwyżkę płac, I ja, z całą odpowiedzialnością, jako referent, który Panom analizuje plan finansowo-gospodarczy kolei i nie kierując się żadnemi względami politycznemi, uważam, że budżet Ministerstwa Komunikacji jest na tyle realny, że pozwala dać pracownikom P. K. P., poza dodatkiem mieszkaniowym,. także dodatek 5% do uposażenia, Dodatek 5% wyniósłby dla kolei 31 milionów, Niestety Komisja Budżetowa odrzuciła moje wnioski na poprawę uposażenia i preliminarz, z którym Komisja Budżetowa przychodzi na Sejm, zawiera tylko ewentualny warunek wypłacenia zaległego za rok 1928 dodatku mieszkaniowego w wysokości 21 milionów, natomiast nie przewiduje podwyżki uposażenia o 5%.</u>
          <u xml:id="u-28.80" who="#AdamChądzyński">Proszę Panów, podstawą prawną do tego, by Rada Ministrów mogła wyłączyć pracowników kolei z pod ogólnej ustawy uposażeniowej z 1923 r., jest dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 września 1926 r. Sąd Najwyższy orzekł, że ten dekret jest prawomocny i obowiązujący. Rada Ministrów, opierając się na tym dekrecie i orzeczeniu Sądu Najwyższego, uchwaliła w lipcu 1929 r. pragmatykę służbową dla pracowników kolejowych i wydała nowe przepisy emerytalne dla etatowych. Rada Ministrów tedy weszła w atrybucje ustawowe Sejmu, Sama bez Sejmu i poza Sejmem ogłosiła dwa rozporządzenia o charakterze ustaw, które obowiązują pracowników kolejowych, uczyniła to, opierając się na dekrecie Prezydenta z 1926 r. i na wyroku Sądu Najwyższego, Skoro Rada Ministrów weszła na tę drogę, — ja byłbym jej tego nie doradzał, jabym jej doradził, aby załatwiła pragmatykę i emerytury przez Sejm — ale skoro na tę drogę weszła, to powinna uczynić krok następny, krok logiczny, skorzystać z 27-go paragrafu rozporządzenia p. Prezydenta z roku 1926, który daje możność Radzie Ministrów, żeby sama ustanowiła normy wynagrodzenia pracowników kolejowych. Dzisiejsze normy nie mogą być utrzymane, jeżeli Panowie nie chcecie, żeby kolej się zbiurokratyzowała, żeby stała się bezdusznym urzędem, żeby pracownicy kolejowi nie myśleli o wynikach eksploatacji kolei, ale o tem, jak swoje godziny odsiedzieć. Ja pragnę, ażeby kolej była istotnie przedsiębiorstwem, ażeby pracownicy pracowali z całym wysiłkiem, żeby koleje państwowe, w których umieszczony jest wielki kapitał Państwa, dawały znaczne dochody Państwu. By tak było, trzeba uczynić pracowników kolejowych wielką siłą twórczą, zdolną do wysiłku, trzeba dać im egzystencję taką, jaką powinni mieć, a jakiej, niestety, nie mają w ramach dzisiejszego wynagrodzenia, w ramach ustawy uposażeniowej z roku 1923.</u>
          <u xml:id="u-28.81" who="#AdamChądzyński">Mógłbym jeszcze mówić o wydanej pragmatyce służbowej, o zarządzeniach emerytalnych, o rozporządzeniach leczniczych i t. d., ale to są szczegóły, na które nie mamy obecnie czasu. Przypuszczam, że przyjdzie czas, kiedy na komisjach sejmowych te rozporządzenia będą rozpatrzone. Jest już wniesiony projekt noweli o pragmatyce. Przyjdzie on pod obrady Sejmu, wtedy będziemy mieli możność omówienia szczegółów.</u>
          <u xml:id="u-28.82" who="#AdamChądzyński">Przechodzę do ostatniej części mego referatu, do sprawy inwestycyj kolejowych, czyli tak zwanych rozchodów nadzwyczajnych. Powiedziałem na początku, że Komisja Budżetowa z czystego dochodu eksploatacyjnego kolei przeznacza 204 mil jony na inwestycje. I tu była także różnica między Komisją Budżetową a Rządem. Rząd preliminuje rozchód inwestycyjny na rok 1930/31 w wysokości 230 milionów, a zatem wyższy od odpowiedniego rozchodu tego roku. Wprawdzie Rząd na obecny rok budżetowy 1929/30 miał uprawnienie od Sejmu na wydanie 276 milionów na inwestycje, jednak tego nie uczynił, bo mu sytuacja finansowa na to nie pozwoliła.</u>
          <u xml:id="u-28.83" who="#AdamChądzyński">Sam zredukował kredyt inwestycyjny do sumy 198 milionów. Dlaczego zatem na rok przyszły Rząd przychodzi z programem większym, z programem 230 milionów, tego właściwie nam nie uzasadnił. Komisja Budżetowa brała pod uwagę ogólną sytuację finansową kolei. Koleje wprawdzie miały wyniki eksploatacyjne bardzo dobre, bo z nadwyżek eksploatacyjnych za ostatnie trzy lata 1926/27, 1927/28 i 1928/29 osiągnęły 610 milionów złotych, to jednak obecnie wskutek przeinwestowania tych pieniędzy, wskutek powiększenia zasobów materialnych o 100 milionów, koleje znalazły się w ciężkich trudnościach finansowych. Nie mają płynnej gotówki. Dlatego program inwestycyjny na przyszły rok trzeba dostosować do sytuacji gotówkowej i finansowej, w jakiej koleje się znajdują. Z tego względu komisja obniżyła inwestycje o 25.300.000 zł i zredukowała je do sumy 204 milionów.</u>
          <u xml:id="u-28.84" who="#AdamChądzyński">Przy ustalaniu kredytów inwestycyjnych wysunęła się sprawa pierwszorzędnej wagi, mianowicie sprawa budowy kolei Śląsk — Gdynia. Tą ostatnią już sprawą uwagę szanownych Panów muszę jeszcze zająć. Ze względu na potrzebę potanienia eksportu węgla na rynki skandynawskie, ze względu na to, że ten węgiel idzie dzisiaj daleką drogą okólną, należy jak najprędzej dokończyć budowę linii Śląsk — Gdynia, ażeby skrócić drogę transportu dla węgla i przez to potanieć koszty transportu. Dokończenie budowy dwóch odcinków Bydgoszcz — Gdynia i Herby — Inowrocław wymaga jeszcze 167 milionów złotych. Ponieważ na rok 1930/31 preliminuje się 27 milionów, pozostaje jeszcze 140 milionów. Jak Panowie widzą, suma bardzo poważna i trudna do osiągnięcia w naszych warunkach. Należy sobie zakreślić narazie plan skromniejszy. Nie chodzi o zupełne wykończenie budowy tej linii, lecz o doprowadzenie budowy do takiego stanu, ażeby w r. 1930-ym móc uruchomić chociażby ruch prowizoryczny na tej linii, by bez budowy dworców transport węgla mógł iść do Gdyni. A więc należałoby powiększyć preliminowany kredyt na te lin je. Rząd doniosłość tej sprawy sobie uprzytamnia. Muszę powiedzieć — niestety zbyt późno, bo jeżeli chodzi o kończący się rok budżetowy, to Rząd kredyty na budowę linii Śląsk — Gdynia znacznie zmniejszył, mianowicie o sumę 18.560.000 zł — jestem zdania, że należy zmniejszyć kredyty na inwestycje drugo i trzeciorzędne, natomiast Rząd nie powinien zmniejszać kredytów na tak ważną linię, jak linia węglowa, I dlatego na Komisji Budżetowej stanowisko większości było takie, że należy się utrzymać, jeżeli chodzi o inwestycje, w sumie globalnej 204.000.000. Kredyty w tej sumie, projektowane przez Rząd na lin ją węglową, a przez Komisję bynajmniej nie zmniejszone, należy uważać za opancerzone, to znaczy nie wolno ich Rządowi zmniejszać. Odwrotnie zaleca się w ramach kredytu 204.000.000 zł zmniejszyć inwestycje mniej potrzebne, a kredyt na budowę linii węglowej podnieść. Na podstawie art, 7 ustawy skarbowej Minister Komunikacji ma prawo to uczynić w porozumieniu z Ministrem Skarbu, a zatem w ramach 204 milionów zł można drugorzędne i trzeciorzędne inwestycje odsunąć na dalszy plan, a odpowiednio zwiększyć kredyt na budowę kolei Śląsk — Gdynia.</u>
          <u xml:id="u-28.85" who="#AdamChądzyński">Pozatem jestem zdania, że dla dokończenia budowy linii węglowej należy szukać nie tylko kredytów budżetowych. Mówił o tem już generalny referent p. Krzyżanowski, mówił o tem także p. Minister Skarbu. Uważam, że walcząc z bezrobociem, uruchomiając pewne inwestycje, należy przedewszystkiem prowadzić budowę kolei Śląsk — Gdynia, część kredytów poza budżetowych, jakie Rząd niewątpliwie zmobilizuje i uruchomi, powinna być rzucona na budowę tej linii.</u>
          <u xml:id="u-28.86" who="#AdamChądzyński">A zatem gdyby do sum budżetowych przewidzianych w budżecie Ministerstwa Komunikacji, Rząd jeszcze z kredytów poza budżetowych dodał chociażby 20 milionów, to budowę kolei łączącej Śląsk z Gdynią możnaby doprowadzić w roku budżetowym 1930/31 do tego stanu, żeby można było uruchomić na niej prowizoryczny ruch.</u>
          <u xml:id="u-28.87" who="#AdamChądzyński">Proponuję Panom, żebyście byli łaskawi kredyty inwestycyjne przyjąć w takich rozmiarach, W takiej wysokości, jak Komisja Budżetowa zaproponowała, to jest w wysokości 204 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-28.88" who="#AdamChądzyński">Kończąc jako referent budżetu Ministerstwa Komunikacji moje wywody, chcę jeszcze rzucić parę końcowych uwag. Budżet polskich kolei państwowych jest budżetem przedsiębiorstwa, przedsiębiorstwa żywego i wielkiego. Nie można pojmować wykonania tego budżetu tak, jak się pojmuje wykonanie budżetu administracyjnego. To jest przedsiębiorstwo żywe, wielkie i wrażliwe na koniunkturę i stosunki gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-28.89" who="#AdamChądzyński">Lata ubiegłe dostarczyły nam dość dużo danych. Jeżeli Rząd będzie widział, że sytuacja gospodarcza nie pogarsza się, gdyby przyszła do skutku umowa handlowa z Niemcami, gdyby przyszło porozumienie węglowe polsko-angielskie, gdyby zatem ruch przewozowy znacznie wzrósł, to wtedy Rząd ma możność, jak powiadam, program inwestycyjny zwiększyć, ma możność, kiedy będą inne warunki, przyjść z ustawą o kredytach dodatkowych do Sejmu, a niewątpliwie Sejm w takiej sytuacji kredytów dodatkowych mu na inwestycje nie odmówi. Gdyby zaś była inna sytuacja, gdyby nastąpiło jeszcze większe pogorszenie kryzysu gospodarczego, gdyby umowa z Niemcami nie doszła do skutku, względnie porozumienie węglowe, to oczywista rzecz, ponieważ plan finansowy kolei jest elastyczny, to w miarę gdy przewozy zawiodą, p. Minister Komunikacji, jako odpowiedzialny za wyniki finansowe kolei, powinien wtedy i wydatki eksploatacyjne zmniejszyć. Już mamy ciekawe zjawisko za miesiąc styczeń tego roku. Istotnie przewozy spadły, a zatem Wpływy finansowe są nieco zmniejszone w porównaniu do stycznia roku zeszłego, ale za to i wydatki się także znacznie zmniejszyły w porównaniu do stycznia roku zeszłego, Jeżeli porównamy saldo wyrównawcze, to w gorszej sytuacji w styczniu 1930 r. mamy wyniki finansowe lepsze, niż w styczniu 1929 r. Minister Komunikacji winien bacznie obserwować koniunkturę gospodarczą i naturalnie w ramach tej koniunktury gospodarczej dostosowywać do niej i wykonywać plan gospodarczy polskich kolei państwowych.</u>
          <u xml:id="u-28.90" who="#komentarz">(Oklaski”)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Minister Komunikacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Wysoki Sejmie! Radbym tylko ograniczyć się do najważniejszych punktów, które p. poseł referent poruszył i które nie są całkowicie uzgodnione pomiędzy Komisją Budżetową a Rządem.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Jednym z tych punktów jest kwest ja dochodów. Spór ten ma oczywiście charakter dość teoretyczny, gdyż dochody nie są zależne od nas i chodzi tylko o to, czy przewidywania Rządu, czy też Komisji Budżetowej są bliższe prawdy.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#MinisterKomunikacjipKühn">W cyfrach, które p. pos. referent cytował, zachodzi pewna różnica z rzeczywistością. Pochodzi to stąd, że p. referent brał globalnie dochody z ruchu osobowego i towarowego, nie rozdzielał tych dwóch pozycyj. Jeżeli wziąć te dwa rodzaje przewozu osobowego i towarowego razem, to jest tak, jak p. referent komunikował, czyli, że preliminuje się w budżecie na rok przyszły zwyżkę 73 milionów. P. pos. Chądzyński mówił nawet o 80 milionach. Jeżeli jednak rozbijemy dochód z przewozu osobowego i towarowego, to w towarowym przewidujemy zwyżkę 96 milionów, a w osobowym przewidujemy zniżkę 23 milionów, Ta zniżka 23 milionów opiera się na praktyce roku bieżącego, która wykazała, że nasz preliminarz co do dochodów osobowych był za wysoki. Przewidywaliśmy dochody 426 milionów, gdy faktycznie nie będzie osiągnięte więcej, niż 410 milionów z ruchu osobowego, mimo, że była wystawa poznańska i że ta wystawa poznańska, według przybliżonych obliczeń, dała nam około 6 milionów,</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Panie Ministrze, 403 czy 410 milionów?)</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#MinisterKomunikacjipKühn">410 przewidywaliśmy w roku bieżącym, ale licząc się z tem, że wystawa powszechna nam przysporzyła około 6 milionów, liczymy się w roku przyszłym z pozycją 403 milionów.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Jeżeli chodzi o ruch. towarowy, to, jak zaznaczyłem, przewidujemy zwyżkę 96 milionów, P, poseł referent komunikował, że przy reformie taryfy przewidywaliśmy pierwotnie zmianę, któraby dała 160 milionów zwyżki. Cyfra ta istotnie byłą zamierzona, Przy faktycznem wykonaniu reformy taryfy, po wprowadzeniu całego szeregu zmian, na zasadzie porozumienia z czynnikami gospodarczemi i uwzględnieniu ich życzeń, rezultat jest taki, że w najlepszym razie można przewidzieć 100 do 120 milionów zwyżki.</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Co się tyczy taryfy towarowej, to ona jest więcej elastyczna, aniżeli osobowa. Osobowa statystycznie biorąc z roku na rok daje rezultaty bardzo mało różniące się między sobą. Jeżeli chodzi o taryfę towarową, to od jakości towaru i rodzaju przewozu bardzo zależy ostateczny wynik. Z tego powodu faktyczna nasza cyfra 96 milionów zwyżki w stosunku do roku bieżącego, w którym już od pół roku mamy zwiększoną taryfę, jest sumą dość wysoką, jeżeli nawet nie za wysoką.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#MinisterKomunikacjipKühn">W tym roku preliminowany dochód prawdopodobnie nie będzie w całości osiągnięty. Liczę się z tem, że może kilku, czy kilkunastu milionów zabraknie, mimo, że od 1 października jest taryfa zmieniona. Jeżeli w przyszłym roku przewidujemy plus 96 milionów, to jest to raczej optymistyczne obliczenie, aniżeli pesymistyczne, pójście jeszcze wyżej o dwadzieścia kilka milionów, tak, jak Komisja Budżetowa proponuje, jest nieuzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Z obowiązku mojego winienem to zakomunikować Wysokiej Izbie. Oczywiście, jeżeli przewidywania Komisji Budżetowej się sprawdzą, będę niezmiernie z tego uradowany. Liczyć się jednak z tem i budować coś na tym dochodzie absolutnie nie mogę i nie radziłbym.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Drugą kwestią, poruszoną przez p. pos. referenta, była kwestia umowy z Lilpopem, W tej sprawie winienem uzupełnić referat zasadniczem wyjaśnieniem, że umowa z Lilpopem nie jest rzeczą nową. Jest to właściwie umowa dawna, zmodyfikowana. Zawarta w 1920 ręku umowa z Towarzystwem Lilpop przewidywała dostawę tych właśnie wagonów, których reszta przewidzianą jest w zmienionej umowie z Lilpopem. Wszystkie złe strony dawnej umowy, które nas obowiązywały, w znacznym stopniu pozostały, Warunki są ulepszone w tym sensie, że w 85% dostawa jest kredytowa, gdy stara umowa mówiła o dostawie tylko gotówkowej i następnie, że rozkłada się dostawę na pewien szereg lat, tak długi, że pod względem naszego obciążenia budżetowego daje pewną ulgą przez szereg pierwszych i końcowych lat trwania umowy. Pod tym względem umowa nie może być rozpatrywana, jako coś nowego, jako coś, co świeże ciężary na Skarb Państwa nałoży. Jest to wykonanie umowy, która nas obowiązywała, wykonanie dla nas dogodniejsze. Procent 9 od sta, jeżeli mowa o jakimś kredycie zagranicznym, trzeba uważać za normalny, a nie za wygórowany, O pożyczkach, na warunkach znacznie lżejszych, trudnoby było myśleć. Co się tyczy cen, to ruchomość ich przewidziana była w starej umowie.</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#komentarz">(Głos: Ale wtedy była inflacja, marka była inflacyjna. Ale umowa trwa do tej pory.)</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Z tej umowy wynika ruchomość cen bez względu na walutę. Przewidziana była arbitrażowa Komisja dla ustalania cen na każdy okres i ta sama klauzula została i nadal. Nie chcę mówić, że to jest dobre. Uniemożliwia to stabilizację wydatków i niewątpliwie jest ciągle tematem do sporów. Ten sam temat jednak mamy ze wszystkiemi fabrykami taboru, które dostarczają czy to parowozy, czy też wagony. Przy każdem półrocznem zamówieniu prowadzi się długie targi, obliczenia, kalkulacje i wyprowadzenia pewnych cen. Ceny, które są przyjęte w tej zmodyfikowanej umowie Lilpopa na pierwsze półrocze, odpowiadają tym cenom, które wynikały ze starej umowy z różnicą o 20 złotych in minus na węglarkach. Co do wagonów osobowych, to jest przewidziana tylko jakaś bardzo znikoma różnica. Wzięliśmy za podstawę ceny, jakie wynikały ze starej umowy w chwili modyfikowania. Ceny są wyższe od płaconych w innych fabrykach.</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#komentarz">(Głos: Nawet u Lilpopa.)</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Tak było w zeszłym roku. Obecnie cena wypada 10 tysięcy. Gdybyśmy tej umowy nie modyfikowali, to na zasadzie starej umowy wypadłaby cena 10 tysięcy za węglarkę, a w zmienionej umowie przyjęliśmy 9980 zł.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Zwracam uwagę, że zawsze płacimy w fabryce Lilpopa za wagony i w fabryce „Parowóz” za lokomotywy drożej, niż za wagony i lokomotywy innych fabryk. Pochodzi to stąd, że robocizna w Warszawie jest wyższa i przy braniu pod uwagę czynników, składających się na cenę, musimy tę robociznę droższą brać pod uwagę, wskutek czego ceny wypadają droższe. W naszym interesie czysto handlowym kolejowym nie byłoby oczywiście żadnej racji dawać zamówienia tym fabrykom, mogąc je dawać w Ostrowie, Sanoku, Poznaniu, Chrzanowie i t. d.; jednak tak samo, jak państwowa polityka gospodarcza zmusza nas do ofiar pod względem przewozów w rozmaitych dziedzinach naszego życia gospodarczego, tak samo zmusza nas ona do podtrzymywania tych jednostek przemysłowych w Warszawie, które dają byt kilku tysiącom pracowników, a które istnieją tylko dzięki zamówieniom kolejowym. Gdybyśmy pod tym względem zastosowali metodę czystej kalkulacji handlowej i przestali dawać zamówienia tym fabrykom, narazilibyśmy oczywiście szerokie rzesze obywateli warszawskich na stratę zarobków. Tem kierowało się Ministerstwo w r. 1920, kiedy tę umowę zawierało i w dalszym ciągu, dopóki ta umowa będzie trwała, ten sam stan rzeczy musi pozostać.</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Następną kwest ją zasadniczą, poruszoną przez p. posła referenta, była kwestia wyodrębnienia warsztatów kolejowych w specjalną dyrekcję warsztatową. P. referent nie zaprzecza samej zasadzie i uznaję, że jest to posunięcie, które prowadzi do znormalizowania pracy, uważa jednak, że moment obecny nie jest odpowiedni. Pod tym względem nie mogę się z nim zgodzić, gdyż uważam, że każde posunięcie, które prowadzi do lepszego zorganizowania, znormalizowania pracy, niewątpliwie jest wskazane i należy wykonać je jak najprędzej. Zamierzona reforma nie jest tego typu, żeby się dała w sposób szybki urzeczywistnić. Na to potrzeba dość długiego czasu i z tego powodu każde odsuwanie o cały rok tego rodzaju reformy odsuwa również i te wyniki dobre, których po tej reformie można się spodziewać. Jeżeli panowie zwrócą uwagę na ogromne trudności, jakie nasze koleje muszą pokonywać przy posiadaniu kilkudziesięciu typów wagonów, ponad sto typów parowozów i tej różnorodności rozmaitych części zamiennych i urządzeń dodatkowych, które na naszej sieci kolejowej, istnieją dzięki spadkowi po trzech rządach zaborczych, — to znormalizowanie i uporządkowanie tej gospodarki reperacyjnej jest niewątpliwie posunięciem, które może dać wyniki bardzo dodatnie.</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Dalsza kwestia, o której p. referent wspomniał, tu uposażenie pracowników Całkowicie przyłączam się do opinii, że uposażenie jest niskie i za niskie, jak na te warunki pracy, w jakich znajdują się pracownicy kolejowi. Ale jakie są drogi, które prowadzą do poprawy?</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#MinisterKomunikacjipKühn">W mojem przekonaniu droga podwyżki taryfy jest niewłaściwa. Sam przyczyniłem się do zmiany taryfy, ale uczyniłem to z wielką przykrością, jako zmuszony okolicznościami. Uważam, że tego rodzaju operacje należy czynić jak najrzadziej i jak najostrożniej i lepiej by było unikać zmian jaknajdłużej. Skądże więc zdobyć te środki? Można je zdobyć tylko przez większe usprawnienie całej gospodarki kolejowej, przez potanienie całej eksploatacji, uzyskane stąd środki można będzie użyć na ulepszenie gospodarki, zarówno pod względem technicznym, jak i personalnym. Polepszenie pod względem personalnym może nastąpić tylko wtedy, jeżeli i warunki uposażeniowe będą zmienione. Mam duże, daleko większe trudności, aniżeli Panowie sobie wyobrażają, z tego powodu właśnie, że przy tak niskich płacach jak obecne, o otrzymanie dobrego elementu pracowniczego jest bardzo trudno. Wprawdzie pracownicy ci, którzy są, siłą tradycji, siłą przyzwyczajenia, siłą przywiązania do tej instytucji, gdzie pracują, pracują w znacznej swej części sumiennie, ale ludzie są śmiertelni, ubywają i zużywają się. Nowego narybku zaś niema, nowy, dobry narybek bardzo trudno otrzymać, dlatego, że warunki materialne, jakie mogę zaofiarować niedość odpowiadają wymaganiom. Nikt więcej nie pragnąłby tego, żeby warunki uposażeniowe poprawić, jak kierownik przedsiębiorstwa kolejowego: czy to będę ja, czy ktokolwiekbądź inny, to samo będzie niewątpliwie mówił. A droga, która prowadzi do polepszenia uposażeń, jest tylko drogą usprawnienia pracy i potanienia całej administracji. Tylko tą drogą można obniżyć nasze koszty eksploatacyjne do norm tych kolei, które najlepiej funkcjonują. Sądzę, że jednem z takich posunięć jest właśnie uporządkowanie gospodarki warsztatów i z tego tytułu przywiązuję do tej reformy dużą wagę i w dalszym ciągu obstaję przy tem, ażeby tę reformę rozpocząć już od przyszłego roku budżetowego, a nie odkładać jej na lata następne.</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Wreszcie pozostaje do omówienia ostatnia sprawa, a mianowicie kwestia inwestycyj. Całkowicie podzielam zdanie p. posła referenta, że w naszej polityce inwestycyjnej powinniśmy iść bardzo ostrożnie z uwagi na to, że nie posiadamy środków materialnych i zasobów pieniężnych. Tak olbrzymie przedsiębiorstwo, jako koleje państwowe, które 1 3/4 miliarda rocznie wydaje, musi i powinno mieć conajmniej półmiesięczny zapas gotówkowy na wypadek jakiegoś kataklizmu, jakiegoś załamania się koniunktury, przewozu i t. d. Tymczasem my nie posiadamy nic, i z tego powodu musimy dojść do takiego skomprymowania naszego budżetu, zarówno eksploatacyjnego, jak i inwestycyjnego, ażeby ten zapas gotówkowy z czasem zdobyć i spokojnie móc prowadzić eksploatację.</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Jeżeli chodzi o naszą politykę inwestycyjną, to błędnem jest również, że się naprzód desygnuje sumy, które mają być inwestowane. Właściwie powinniśmy inwestować te sumy, które nam zostały, jako saldo z roku ubiegłego. Wtedy oczywiście miałbym sumy konkretne, wtedy mógłbym robić konkretne projekty i wtedy byłbym pewny, że od początku do końca wszystko przeprowadzę. W tym stanie, w jakim się obecnie obracamy operujemy właściwie pewną niewiadomą.</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Czy p. referent ma rację, że będą takie dochody, czy ja mam rację, czy też jeszcze jakaś inna suma wypadnie — niewiadomo. O tem nie można w programie mówić. W roku przeszłym mieliśmy program inwestycyjny na 276 milionów. Przyszła zima, przyszła katastrofa, która pochłonęła dziesiątki, milionów złotych i zmuszony byłem w trakcie sezonu ograniczyć inwestycje do sumy niespełna 200 milionów. Raczcie Panowie zwrócić uwagę, — ci, którzy mają z jakimikolwiek robotami do czynienia, co to znaczy, jeżeli w środku sezonu trzeba 70 milionów skreślić z robót, które są już albo rozpoczęte, albo zaprojektowane, albo zakontraktowane. Oczywiście, robi się wtedy chaos, robi się rzeczy nieprzemyślane, rzeczy złe, Z tego powodu niewątpliwie przykład 1929 r. uczy mnie, że należy w tej polityce inwestycyjnej być bardzo ostrożnym i przezornym i dlatego nie oponowałbym przeciw tej sumie 200 milionów złotych, którą pan referent proponuje na inwestycje, gdybym miał tę świadomość, że można równie prędko tę sumę zwiększyć, jeżeliby odpowiednie środki były dostarczone. Przypuszczam, że ani p. poseł Chądzyński, ani nikt z Panów nie uważa, iż inwestycje kolejowe są tej miary, że suma 200 milionów, czy 230 milionów zadowoli potrzeby przedsiębiorstwa. Inwestycje kolejowe są potrzebne w znacznie wyższej sumie; nie mówię już nawet o budowie nowych kolei, ale na istniejących liniach kolejowych brak najrozmaitszych urządzeń technicznych, brak zabezpieczenia, brak sygnalizacji, brak pokrycia podtorza, brak odpowiedniej wagi szyn, brak taboru, sprawia, że my powinniśmy na nich inwestować około 500 milionów rocznie, Wszystko, co inwestujemy mniej, aniżeli za 500 milionów, jest ze szkodą dla technicznego stanu naszego kolejnictwa, dla bezpieczeństwa, dla powiększenia szybkości i wogóle dla całego efektu finansowego eksploatacji.</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Finanse kolei pozwalają na inwestowanie 150 do 180 milionów maksymum.)</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Zgadzam się, Wołałbym wydać tylko 100, bo wtedy zostałoby mi więcej na stworzenie rezerw gotówkowych. Niestety, powinniśmy wydawać do 500 milionów z własnych źródeł, bo nie mamy źródeł zewnętrznych, z których moglibyśmy korzystać. Źródło, które nam przyniesie pewną ulgę pod względem taborowym, ogranicza się do sumy niewielkiej, kilkunastu milionów rocznie, którą ewentualnie z powodu zmienionej umowy z Lilpopem będziemy mogli oszczędzić, (Głos na lewicy:</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Na długi okres nie wytrzymamy tego. Niewątpliwie, Ja też sądzę, że niedługi jest okres, kiedy będziemy mogli zaciągnąć większą pożyczkę i wtedy będziemy w stanie porządnie nasze inwestycje przeprowadzić. Nie możemy jednak ani jednego roku stracić.</u>
          <u xml:id="u-30.24" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Trzeba zwrócić uwagę na to, co jest zrobione w ostatniem 10-leciu; jest olbrzymia praca dokonana i możemy szczycić się, że została ona dokonana z własnych wysiłków i środków, które na cele ulepszenia kolejnictwa z pożytkiem były obrócone. Stanąć nie możemy i uważam, że suma, 230 czy 204 milionów jest niewystarczająca, jeżeli w dodatku z tego jeszcze kilka milionów pójdzie na budowę nowej kolei.</u>
          <u xml:id="u-30.25" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Różnica polega na tem, że gdyby nasz plan finansowy według projektu rządowego nie zawiódł, gdyby wpływy mniej więcej odpowiadały naszym przewidywaniom, to wtedy będziemy mogli sumę około 230 milionów na inwestycje przeznaczyć. Zorientujemy się co do tego może w lipcu, może w sierpniu, nie wcześniej. Czy jest wtedy moment i pora odpowiednia, żeby wyjednywać ustawowe pozwolenie na wydatkowanie o kilkanaście milionów więcej na cele inwestycyjne? Praktycznie jest ta rzecz nie do przeprowadzenia, to też, jeżeli zgóry sobie plan nakreślimy na 204 miliony, chcąc go lojalnie wykonać, nie będziemy mogli więcej nad 204 miliony wydatkować. Z tego powodu obstawałem na Komisji Budżetowej za sumą 230 milionów. Pod wpływem dyskusji, która była tam przeprowadzona, pod wpływem argumentów, które w znacznym stopniu są zupełnie słuszne, jeszcze raz poddałem krytyce wszystkie kredyty inwestycyjne, pragnąc oczywiście jaknajwięcej je skrócić, najwięcej ograniczyć nasze projekty. Po przeprowadzonej dokładnej analizie zdołałem z całą świadomością szkodliwości skreślić z kredytów inwestycyjnych na istniejących kolejach zaledwie 17 milionów i paręset tysięcy zł. Ponieważ z drugiej strony budowa kolei węglowej posuwa się w zbyt wolnem tempie i należy zwiększyć preliminowany kredyt na budowę tej kolei, co i p. poseł referent uznaje, proponuję przeznaczyć 9.300.000 zł na zwiększenie kredytów na budowę nowych kolei. W ten sposób zgodziłem się z ogólnej sumy kredytów inwestycyjnych 230 milionów zdjąć 7.400.000, czyli, że ogółem pozostałoby 222 miliony 600 tysięcy,</u>
          <u xml:id="u-30.26" who="#komentarz">(P, Chądzyński: Panie Ministrze, mam wrażenie, że przy trzeciem czytaniu jeszcze bardziej się zbliżymy. P. Krzyżanowski: Kto się będzie zbliżał? Jeżeli p. referent, to tem lepiej. P. Chądzyński: Narazie p. Minister zbliża się do mnie.)</u>
          <u xml:id="u-30.27" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Zaznaczam, że ja zajmuję stanowisko więcej pesymistyczne, niż p. poseł referent, bo twierdzę, że dochodów nie będzie tych, które przewiduje p. referent, a pomimo to uważam, że pewne inwestycje są tak konieczne, że ich nie ograniczam do sum Komisji Budżetowej, chyba, że nastąpi znowu katastrofa i wtedy pod przymusem tej katastrofy będziemy robili rzeczy świadomie niedobre, będziemy odsuwali pewne melioracje, co podroży eksploatację. Idę na większe ryzyko, niż p. poseł referent, który przewiduje, że będzie o 20 milionów więcej dochodu, a mimo to o kilkanaście milionów na inwestycje prowadzi taką zaciętą walkę.</u>
          <u xml:id="u-30.28" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Bo P. Minister nie ma płynnej gotówki. Pan jest winien Skarbowi 17 milionów.)</u>
          <u xml:id="u-30.29" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Właśnie dlatego chcę zachować dwadzieścia kilka milionów ewentualnego i wątpliwego zwiększonego wpływu, którego p. Chądzyński jest pewien.</u>
          <u xml:id="u-30.30" who="#komentarz">(P. Chądzyński: One przyjdą dopiero w końcu roku.)</u>
          <u xml:id="u-30.31" who="#MinisterKomunikacjipKühn">W przeciągu całego roku.</u>
          <u xml:id="u-30.32" who="#MinisterKomunikacjipKühn">Bardzo być może, że okoliczności zmuszą mnie do tego, iż wydam na inwestycje tylko 150 czy 200 milionów. Jeżelibym jednak mógł wydać 222 miliony, to uważam za rzecz niezmiernie szkodliwą, gdybym ze względów formalnych nie mógł zużyć tych pieniędzy i musiał ograniczyć inwestycje.</u>
          <u xml:id="u-30.33" who="#MinisterKomunikacjipKühn">P. referent podzielił inwestycje na 2 kategorie: pierwszej klasy, to jest budowa kolei węglowej i drugiej klasy, to jest reszta, poza taborem. Nie mogę się z tem zgodzić. Twierdzę, że obie te dziedziny są pierwszej klasy, bo na naszej sieci tyle potrzeba rozmaitych inwestycyj i melioracyj, że zaliczyć je do drugorzędnych, odsunąć na drugi plan absolutnie nie można. Dlatego bronię tej, tak niesłusznie zwanej drugorzędnej kategorii inwestycyj, bo po odliczeniu kredytów na budowę nowych kolei i na tabor pozostaje tak niewiele na inwestycje na istniejących kolejach, że faktycznie redukcja tego kredytu o kilkanaście milionów przyniesie wielką szkodę dla kolejnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Mastek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PMastek">Wysoka Izbo! Zabierając głos w dyskusji nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Komunikacji, nie chcę zagłębiać się zbyt daleko w same cyfry, w których wielkich zmian poczynić nie będzie można, ale chciałbym zwrócić uwagę na rzecz bardzo piekącą, a mianowicie na kwestię gospodarki personalnej i płac.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PMastek">W tej chwili oczy pracowników kolejowych zwrócone są na Sejm, albowiem tu szukają tej pomocy i rozumieją, że Sejm odczuje potrzebę przyjścia z wydatną pomocą pracownikom kolejowym. Od szeregu lat kwestia uregulowania uposażeń utykała zawsze z powodu braku odpowiednich kredytów. Stale ze sprawą tą zwlekano, stale przyrzekano, że jak tylko okażą się jakiekolwiek nadwyżki z eksploatacji, to przedewszystkiem zostaną użyte na inwestycje żołądkowe, aby raz wreszcie ten żywy organizm kolejowy odświeżyć. Niestety te nadzieje, jakie pracownicy kolejowi pokładali w tych obietnicach, zawiodły w zupełności.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#PMastek">Już w 1928 r. przy uchwalaniu budżetu rząd uzasadniał chęć przyjścia z pomocą pracownikom kolejowym, twierdząc, że konieczne jest uchwalenie dodatkowych podatków, aby zaspokoić te bieżące potrzeby.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#PMastek">Twierdzimy, że na podwyżkę płac pracowników kolejowych nie potrzeba uciekać się do ściągnięcia podatków, albowiem najlepszem poparciem naszego twierdzenia, że istnieje możliwość, gdyby tylko Rząd miał dobrą wolę uregulowania kwestii uposażeń, jest to, że w okresie trzyletnim od r. 1926 do 1928 nadwyżka z eksploatacji wynosiła 610 milionów, które Rząd ulokował w inwestycjach, takich jak rozbudowa linii kolejowych, niezależnie od inwestycji, jakie czyni normalnie w eksploatacji. Uważam, że lokowanie nadwyżki z eksploatacji w inwestycjach w tej chwili jest niewłaściwe, gdy w tak ciężkich warunkach znajdują się pracownicy, którzy tę nadwyżkę wytworzyli, — a w jaki sposób ta nadwyżka powstała, będę chciał uzasadnić i wykazać Wysokiej Izbie. Inwestycje powinny być prowadzone z pożyczek inwestycyjnych długoterminowych, albowiem nowe linie buduje się nie na okres jednego roku i nie należy tych wydatków pokrywać z normalnych dochodów eksploatacyjnych.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PMastek">Rozumiem p. Ministra Komunikacji, który oświadczył, przed chwilą, że niedługo nadejdzie może czas, gdy osiągniemy większe pożyczki z zagranicy i wówczas będzie można rozpocząć inną gospodarkę. Jestem też tego zdania, albowiem wiem — a może p. Minister to również odczuwa, — że zbliża się ten okres, kiedy era rządów sanacyjnych się skończy i przyjdzie inny rząd, który dostanie tę pożyczkę, ale obecny Rząd, walczący z własnem społeczeństwem, stracił zaufanie zagranicy i trudno wyobrazić sobie kapitalistów zagranicznych, którzy widzą tylko swój interes w udzielaniu pożyczki, aby byli tak naiwni i udzielili temu Rządowi jakichkolwiek pożyczek.</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#PMastek">Dzisiaj koniecznem jest przyjście z pomocą pracownikom kolejowym chociażby z tą minimalną podwyżką, jaką zaproponowaliśmy w Komisji Budżetowej przy Ministerstwie Komunikacji.</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#PMastek">Chcę wskazać, w jak strasznych warunkach pracownicy kolejowi się znajdują i w jakich warunkach żyją. Niektórzy panowie uśmiechają się. Panowie jeździcie pociągami, macie możność jeżdżenia dzisiaj wygodnie I klasą, ale nie zdajecie sobie sprawy, w jaki sposób służba obsługuje te pociągi, w jakich warunkach ci ludzie żyją i jaką muszą brać odpowiedzialność na siebie, kiedy prowadzą pociąg. Od jednego złego pociągnięcia uzależnione jest życie wszystkich ludzi w pociągu.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#PMastek">P. referent zacytował tutaj uposażenie blokowego. Ja śmiem twierdzić, że płaca jego jest przesadzona, że to jest pracownik chyba z rodziną, który ma żonę i dwoje dzieci na utrzymaniu.</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#komentarz">(P.Chądzyński: Tak, mówiłem o rodzinie mającej troje dzieci.)</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#PMastek">W takim razie rozumiem, że miał on cyfrę maksymalnego uposażenia, jakie blokowy może otrzymywać, na stacji pierwszej klasy w Warszawie i do tego jaszcze z 20% stołecznym dodatkiem. Ale przyjrzyjmy się na przestrzeni, gdzie warunki nie są bardzo odmienne. Pracownicy, którzy pracują w Pruszkowie, prawie wszyscy mieszkają w Warszawie i do tej pory nie ma zrozumienia u rządu, aby tym ludziom przyznał choćby ten stołeczny dodatek. Pracownicy ci są niżej płaceni, aniżeli w prywatnych przedsiębiorstwach, tam, gdzie się w bezprzykładny sposób eksploatuje robotnika. Instytucja państwowa, jaką jest kolej, powinna świecić przykładem i nie powinna być machiną, która wyzyskuje swoich obywateli, ale która daje możność naśladowania, wskazując jaką drogą powinny kroczyć prywatne przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#PMastek">Rządowi trudno znaleźć pieniądze na uposażenia, ale jeżeli chodzi o nakładanie obowiązków i kar, to administracja bardzo szybko to robi. Rząd wyzyskał czas kiedy Sejm był nieczynny i nie mógł pracować, skorzystał z dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej, z 24 września 1926, wykorzystał, dwa artykuły: 26 i 28 i wprowadził w drodze rozporządzenia pragmatykę służbową dla pracowników kolejowych i wprowadził rozporządzenie o zabezpieczeniu emerytalnem dla pracowników kolejowych.</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#PMastek">Będę chciał te sprawy szczegółowiej omówić, tu wskażę choćby na jedno tylko, jak w niesłychany sposób krzywdzi pracowników rozporządzenie pragmatyczne. W tej chwili mają niektórzy Panowie odwagę głosić w prasie, że pragmatyka jest dobrodziejstwem, wtenczas kiedy naprawdę pracownik jest zawieszony między niebem i ziemią przez 10 względnie 15 lat. Tutaj nie pomoże zasłanianie się art. 135, że to nie dotyczy tych pracowników, którzy obecnie są w służbie, obowiązkiem tych, którzy są dziś w służbie jest, aby dla tych, którzy przyjdą po nich, zostawić możliwe warunki pracy, aby nie zostawili w spuściźnie tego, co obecnie Ministerstwo narzuciło im w pragmatyce.</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#PMastek">W tej pragmatyce mieszczą się artykuły takie, które postanawiają, że wystarczy orzeczenie lekarza rejonowego, żeby pracownika zdyskwalifikować pod względem zdrowia i posłać na emeryturę. Pracownika w sile wieku i zupełnie zdrowego niejednokrotnie dla widzimisię administracji czy jakiegoś kacyka, który ma urazę do pracownika, posyła się do lekarza, opukuje się go i powiada: „Pan jesteś niezdolny do służby” i pensjonuje się go w sile wieku. On ze swojej małej emerytury wyżyć nie może i wtedy pozestawia mu się wyjście z art, 129 i powiada się: pan możesz prosić o zajęcie na kolei w niższej służbie z obniżoną płacą. Takie warunki przewiduje pragmatyka, wydana przez Rząd sanacyjny. To są dobrodziejstwa to jest usuwanie tych nieprawości jakie dotychczas istniały.</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B Głos: Dlaczego nie przyszliście z tem przedtem?)</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#PMastek">Sejm trzykrotnie Rząd do tego wzywał i Rząd tego nie uczynił, lecz wyzyskał moment, kiedy Sejm nie obradował, i jak nałożył kaganiec na prasę, tak nałożył kaganiec na pracowników kolejowych. Jemu się zdaje, że kagańcem wymusi na kolejarzach większy wysiłek. Niema okazji i uroczystości, ażeby organa Rządu nie podkreślały tych wielkich wysiłków i zasług, jakie kolejarze ponieśli dla Państwa Polskiego i odbudowy kolejnictwa. Sam p. sprawozdawca w swojem sprawozdaniu stwierdza, że od 1924 do 1928 roku wydajność pracy wzmogła się więcej. niż o 100%, czego Rząd nie neguje, ale Rząd nie uznaje konieczności przyjścia z pomocą, nie uznaje konieczności podwyższenia płac. P. Minister mówi że chciałby dać, gdyby miał. Ale trudno, jeżeli ma się odwagę wymagać od ludzi pracy, to trzeba wypełnić obowiązek i wynagrodzić ich, aby czuli się obywatelami.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#PMastek">Przejdę do wydanego rozporządzenia o zaopatrzeniu emerytalnem. Rozporządzenie do dotyczy pracowników etatowych. Nie jest ono doskonałe. Usunęło pewne niedorzeczności i sprzeczności, jakie istniały w porównaniu z dekretem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o zaopatrzeniu emerytalnem pracowników nieetatowych z r. 1926, ale dziś powstał na tem tle chaos. Dziś pracownicy nieetatowi zatrudnieni na kolei, mają w b. Kongresówce i Małopolsce dekret z mocą ustawy, o zaopatrzeniu emerytalnem nieetatowych pracowników z 1926 roku; a b. dzielnica pruska ma zupełnie odrębne zaopatrzenie emerytalne. A proszę Panów, dla pracowników etatowych stworzyło się rozporządzenie, które sobie Rada Ministrów może dowolnie co 14 dni zmieniać. To jest najgroźniejsze.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#PMastek">Równocześnie wydane zostało rozporządzenie p. Ministra Komunikacji o lecznictwie, które wprowadziło bezprzykładny chaos w lecznictwie. Już przedtem leczenie pozostawiało wiele do życzenia i należało przeprowadzić gruntowną reformę. Ale w tej chwili nie do uwierzenia jest fakt, że w b. dzielnicy pruskiej, gdzie lecznictwo było znacznie wyżej postawione, w tem nowem rozporządzeniu zostało pogorszone Po drugie chciałbym skrytykować z tej trybuny środki, jakim się leczy pracowników kolejowych. Mówi się, że jest bezpłatna pomoc lekarska, a ja śmiem twierdzić, że to są drwiny z pracowników, a nie leczenie. Niby to się ich leczy bezpłatnie, a jednak zmuszeni są za lekarstwa płacić, a lekarstwa stosuje się nie takie, jakichby choroba wymagała ale takie na jakie Ministerstwo zezwala. Niejednokrotnie lekarz przyzwany, którego sumienie ruszy i chciałby przyjść choremu z pomocą, musi się uciekać do łamania przepisów, bo wystawia choremu trzy recepty i mówi: Pan nie to weźmie w aptece, co na receptach napisałem, — weź pan wzamian zato takie a takie lekarstwo którego panu przepisać nie mogę, bo to panu jedynie pomoże. Taki jest stan lecznictwa. P Minister Prystor chce wprowadzić takie leczenie do Kas Chorych, albowiem na tę samą drogę wkracza Dziś lekarz kolejowy, który ma się chorym opiekować, któremu jest przydzielona pewna liczba chorych, według zapłaty planu pracy ma godzinę urzędować siedzi 2 do 3 godzin i przechodzi mu przez ręce nieraz i sto osób. Pytam się, jak ten lekarz jest w stanie ich leczyć? Czy to nie są drwiny z opieki lekarskiej? Proszę Panów stwierdzam że ustawa o czasie pracy na kolejach nie obowiązuje, jest ona w bezprzykładny sposób łamana. Myśmy zwrócili się jako związek zawodowy kolejarzy z zażaleniem do Ministerstwa Pracy i pismo to me jest dotąd rozpatrzone. Turnusy są niewłaściwie ustalane.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#PMastek">Jeżeli weźmiemy interpretację art. 9 ustawy uposażeniowej z 1923 r. na którą powołuję się, Ministerstwo neguje ją, zmuszając pracowników do dłuższej pracy, odmawia wypłacania za godziny nadliczbowe, twierdząc według „carowskiej” interpretacji tego artykułu, że pracownik etatowy czyli dekretowy, nie ma prawa pobierać dwóch różnych uposażeń za swe czynności, aczkolwiek ustawa o czasie pracy przewiduje, że za pracę w godzinach nadliczbowych pracownik ma otrzymywać osobne wynagrodzenie.</u>
          <u xml:id="u-32.18" who="#PMastek">Tak samo, w odniesieniu do pracowników nieetatowych Ministerstwo miało uregulować ich uposażenie we własnym zakresie, złamało ustawę i stosuje się wynagrodzenie 25% za godziny nadliczbowe wbrew istniejącej w Polsce ustawie.</u>
          <u xml:id="u-32.19" who="#PMastek">Następnie, proszę Panów, kiedy uchwalano podwyżkę czynszów, wzrost komornego, wówczas zapowiedziano, że pracownicy państwowi otrzymają wynagrodzenie w formie dodatku mieszkaniowego.</u>
          <u xml:id="u-32.20" who="#PMastek">I cóż się stało? Poszło się na rękę kamienicznikom, podwyższono czynsze, niektóre mieszkania osiągnęły już 100% przedwojennego czynszu, a wyłączono z pod tego dodatku wszystkich pracowników nieetatowych. I tu Ministerstwo Komunikacji i Rząd są niewzruszone w swojem postępowaniu, krzywdząc w dalszym ciągu pracowników na korzyść kamieniczników. Dlatego też domagamy się wciąż uregulowania tej piekącej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-32.21" who="#PMastek">W roku 1923 weszła w życie ustawa o uposażeniach. Art. 23 tej ustawy przewiduje, że w ciągu 6 miesięcy Ministerstwo wyda przepisy o zaszeregowaniu pracowników do odpowiednich grup uposażenia. Miało się to stać w ciągu 6-ciu miesięcy, t. j. do maja 1924 r. Ta ustawa była wydana w roku 1923, dziś, mamy rok 1930 i ta kwestia nie została załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-32.22" who="#PMastek">W roku 1925 wydano dziennik Ministerstwa Komunikacji, t. zw. Nomenklaturę, która nie załatwia art. 23 powołanej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-32.23" who="#PMastek">Mówi się szeroko o dodatkach dla kolejarzy. Jest przyznany dodatek za służbę nocną. Te dodatki są tak „kolosalne”, że sięgają od 90 gr aż do 2 zł, wówczas, kiedy pracownicy kolejowi w państwach zaborczych mieli te dodatki znacznie większe.</u>
          <u xml:id="u-32.24" who="#PMastek">Wspomniałem poprzednio o dodatku mieszkaniowym dla pracowników, chcę wspomnieć i o dodatku klimatycznym. Ministerstwo wydało, zarządzenia dyrekcjom, ażeby one w swoim zakresie je wypłacały. Ale tutaj znowu dowolność interpretacji pozwala na to, ażeby dyrekcje uchylały się od płacenia, motywując to albo brakiem kredytów, albo znajdując różne inne odpowiedzi, aby tylko tych dodatków nie przyznać, w tych miejscowościach, gdzie drożyzna wzrasta i wydatki pracownicy mają większe. Niektórzy pracownicy mają mieszkania służbowe. Mieszkania te często nie są odpowiednie. Niejednokrotnie ludzie mieszczą się w norach służbowych z rodzinami, mimo to Rząd skrupulatnie, bez względu na wartość tego mieszkania, potrąca im cały dodatek mieszkaniowy, jakkolwiek pracownik za takie mieszkanie normalnie by tyle nie płacił. Dlatego i ta kwestia powinna być uregulowana.</u>
          <u xml:id="u-32.25" who="#PMastek">Do tej pory na P. K. P. nie wprowadzono dla pracowników kolejowych t. zw. manca kasowego, które zawsze i wszędzie tam istnieje, gdzie są wielkie obroty drobnemi kwotami. Nie jest do uniknięcia, aby przy takiej pracy pracownik nie przeliczył się. Niejednokrotnie pracownik przy obliczaniu kasy musi z własnej kieszeni wyjmować pieniądze i dokładać do kasy ze swego szczupłego zarobku, ażeby nie wpaść w podejrzenie, że zdefraudował małą kwotę, a co gorsza, że w biurach dziś pracownicy po 10 latach istnienia Państwa Polskiego, z własnej kieszeni muszą kupować materiały piśmienne, — to jest wstyd — tak jest niestety kwestia ta załatwiona przez Ministerstwo. To nie jest wielki wydatek i dlatego na ten cel pracownikom należy przyznać dodatki.</u>
          <u xml:id="u-32.26" who="#PMastek">Następnie premie w warsztatach. Mówi się bardzo dużo o tej wydajności, o tym wzroście wydajności pracy i z preliminarza widać, jak tanio naprawia się tabor w warsztatach kolejowych, ale my widzimy, jakie premie pracownicy za to otrzymują. P. referent cytował 30 zł, wtedy kiedy pracownik przy swoim marnym zarobku niszczy zdrowie przy robocie premiowej, żeby sobie pomóc i z głodu nie zginąć z rodziną. Ta kwestia musi ulec radykalnej zmianie, tembardziej że w poszczególnych dyrekcjach są różne i sprzeczne systemy premiowania. To samo dotyczy niewłaściwego systemu premiowania pracy rewidentów wagonów. Premiowanie opiera się dziś na niewyłączaniu wagonów chorych z pociągów. Na kolei zatrudnia się pracowników, którzy pracują 10, 15, 17 lat i traktuje się ich jako sezonowych. To jest nowy typ ludzi stale zatrudnionych o charakterze sezonowym i tym ludziom do tej pory Ministerstwo nie przyznało tej jednej ulgi, jaką przyznaje innym pracownikom, nie chce przyznać im deputatu opałowego na spłaty, jakkolwiek ci ludzie stale pracują. Domagamy się uregulowania tej sprawy. Zeszłoroczna zima powinna była dać Ministerstwu Komunikacji dużo do myślenia. Powinna być pewna zapobiegliwość, czego jednak nie widzimy. Wskażę na taki przykład, że do tej pory, a mamy luty, nie zostały pracownikom kolejowym wydane kożuchy z terminu września ub. r., albowiem sposób zawierania umów co do umundurowania jest w Ministerstwie tak przeprowadzany, że czeka się do ostatniego momentu, wybiera się oferty najniższe, firmy zrywają potem te runowy.</u>
          <u xml:id="u-32.27" who="#PMastek">Gdyby była taka sroga zima jak w roku zeszłym, nie wiem, jakby pracownicy pracowali.</u>
          <u xml:id="u-32.28" who="#PMastek">Nie chcę już mówić, jaka jest na kolei higiena pracy. Szkoda słów. Wystarczy pojechać na dworzec główny. Pan Minister nie ma daleko, może się przejechać i przypatrzeć, w jakich warunkach pracują rzemieślnicy, którzy mają prawo czuć się ludźmi. — Jakie są urządzenia, jak wyglądają budynki.</u>
          <u xml:id="u-32.29" who="#PMastek">Następnie wskażę na taką rzecz, którą pracownicy muszą uważać za krzywdę, która im dopieka, mianowicie, że szereg miejsc stałych, które powinny być obsadzone przez stałych pracowników, ze względów oszczędnościowych administracja obsadza personelem sezonowym, ażeby tańszym kosztem przy większej ilości rąk wypełnić te roboty, które są do przeprowadzenia na kolei. W dyrekcji wileńskiej jest około 500 pracowników, którym odebrano etaty z powodu nieewakuowania się. Obecnie rok, czy 2 lata temu, Ministerstwo wydało zarządzenie, ażeby im przywrócić etaty, ale się tego nie przeprowadza, ponieważ niema miejsca i potrzebnych kredytów.</u>
          <u xml:id="u-32.30" who="#PMastek">Szeroki gest robi się napozór, który prasa rządowa rozgłasza jako sukces, przyznaje się pewne dodatki, które ja uważam za żebraninę, za łataninę, ażeby przedłużyć komuś życie. Ministerstwo Komunikacji przyznało zaliczki na pobory dla nieetatowych, kazano dyrekcjom wypłacić, tylko nie przyznano kredytów. Tak ta historia wygląda.</u>
          <u xml:id="u-32.31" who="#PMastek">Dalej chciałbym wskazać na represje polityczne, jakie się stosuje. Nie wiemy, czy kolej jest przedsiębiorstwem, czy ten ustrój został już przeprowadzony w myśl dekretu Prezydenta? Nie wiemy, kto rządzi na kolei, czy Minister Komunikacji, czy jaki inny resort polityczny?</u>
          <u xml:id="u-32.32" who="#PMastek">Dzisiaj na polecenie wojewody przenosi się pracownika gdzieś do Kaczego Dołu o 400 kilometrów dalej za jego działalność społeczną, za przynależność do partii P. P. S. i gdy on tam się już zżyje i ulokuje, przenosi się go po dwóch miesiącach jeszcze dalej, ażeby go maltretować i gnębić. Znam taki wypadek w Ostrowiu, że niejakiego Sudę, pomocnika maszynisty z Ostrowia Pozn. za to, że wykrył jakieś nadużycia w gminie, przeniesiono do Obornik, a p. Minister jest bezsilny, bo to jest rzekomo wyższy interes Państwa.</u>
          <u xml:id="u-32.33" who="#PMastek">Muszę kończyć, czas ograniczony nie pozwala mi dłużej przemawiać. Nie wiem, czy Panom wiadomo, że obecnie jest przeprowadzana redukcja pracowników kolejowych. Dostałem wczoraj telefoniczne zawiadomienie z Krakowa, że w jednym dniu w trzech warsztatach kolejowych wypowiedziano pracę 400 pracownikom. Takie same wiadomości przychodziły z innych okręgów i działów pracy. Ta samo grozi w służbie eksploatacyjnej. Redukuje się ludzi, którzy mają po kilkanaście lat służby. Proszę Panów, wskażę na inną rzecz, że równocześnie wydzierżawia się poszczególne działy służby z kolejnictwa, jak czyszczenie wagonów, naładowanie i wyładowanie towarów, prywatnym przedsiębiorstwom.</u>
          <u xml:id="u-32.34" who="#PMastek">Nie mając możności długo tu przemawiać, chcę wskazać p. Ministrowi na jedną rzecz, aby zaniechano zatrzymywać w pracy pracowników, którzy osiągnęli pełne prawa do zaopatrzenia emerytalnego. Mogę służyć p. Ministrowi dziennikiem, w Dyrekcji Krakowskiej, w którym czytamy, że zatrzymano w pracy około 30 pracowników już zemerytowanych. Jest także grupa ludzi, którzy mają do 40 lat służby, a których się trzyma i nie posyła na emeryturę, hamując w ten sposób młodych w awansach, czem zabija się chęć do pracy, a zatrzymuje się tych ludzi starych, którzy powinni odejść z kolei. Mogę służyć nazwiskami ludzi, którym czterokrotnie odraczano spensjonowanie tak, jakby kolej bez nich obejść się nie mogła. Jednocześnie zwracam się do Rządu i Wysokiej Izby, aby zrozumiano ciężkie położenie pracowników kolejowych i w tym okresie choćby proponowaną przez nas skromną podwyżkę zechciała uchwalić i usunąć te wszystkie krzywdy, które do tej pory nie zostały usunięte.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Rosumek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#FranzJohannesRosumek">Już w Komisji Budżetowej pozwoliłem sobie zwrócić uwagę p. Ministra Komunikacji na niektóre niewłaściwości w jego resorcie, na co nie otrzymałem zadawalającej odpowiedzi. Chciałbym dlatego powtórzyć z tej trybuny moje zapytania, dlaczego np. dr Wilczek z Katowic został przeniesiony w stan spoczynku? Krążą bowiem i tu różne pogłoski, że zachowanie się władz kolejowych w tej sprawie nie jest bez zarzutu.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#FranzJohannesRosumek">Dalej muszę jeszcze raz powrócić do sprawy różnych umów zawartych między Ministerstwem Kolei a poszczególnemi firmami. Wiem np., że za umowę ze stocznią w Gdańsku Polska otrzymała koncesje ziemskie w korytarzu. Ponieważ umowa ta kosztuje państwo przez 20 lat po 10 milionów złotych rocznie, conajmniej więc warto mówić o jej zrewidowaniu.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#FranzJohannesRosumek">Inne umowy, np. na dostawę lokomotyw i wagonów, zawarto przeważnie z firmami w kraju, istniejącemi tylko na papierze. I ciekawą jest rzeczą, że firmy te mimo to dostarczały lokomotyw i wagonów własnego wyrobu. Czy były to wyroby krajowe? Jest rzeczą jasną, że takie firmy, które dopiero za zaliczki Ministerstwa zaczęły budować fabryki, nie mogły dotrzymać terminów umowy. Jednakże udało im się uzyskać przedłużenie terminów dostawy. A nigdy nie słyszeliśmy o tem, żeby urzędników, którzy umowy te zawierali i odnawiali, pociągnięto do odpowiedzialności.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#FranzJohannesRosumek">Nie z takiem uwzględnieniem traktuje się przemysł górnośląski. Nim Górny Śląsk jeszcze należał do Polski, Ministerstwo Kolei pertraktowało z górnośląskimi przemysłowcami w Warszawie i poleciło im nabyć maszyny do naprawy wagonów i lokomotyw, ponieważ Ministerstwo dostarczy im na dłuższe lata zamówień i reparacyj. Przemysłowcy ci zaopatrzyli się we wszystkie potrzebne maszyny i rzeczywiście przez trzy lata: 1922, 1923 i 1924 wykonywali sumiennie duże zamówienia Ministerstwa. Przemysł górnośląski liczył i na dalsze dotrzymanie przez Ministerstwo danego przyrzeczenia i ciężko się zawiódł. Przy okazji ekskursji Komisji Komunikacyjnej na Śląsk, chętnie pokażę Panom Kolegom nieczynne obecnie maszyny, np. w fabryce Fitzner w Siemianowicach, która należała dawniej do Borsiga.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#FranzJohannesRosumek">Ministerstwo coraz bardziej rozbudowuje warsztaty kolejowe. Skutkiem czego stare warsztaty prywatne nie mają pracy i muszą być zamknięte. Uważam to za niesłuszne, gdyż w tych nowych ośrodkach pracy niema domów mieszkalnych dla pracowników i nie buduje się też takowych, podczas gdy w miejscowościach starych warsztatów pracy ludzie, mający swe mieszkania i stałe zarobki, teraz pozostają bez pracy.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#FranzJohannesRosumek">Budowa nowych linij kolejowych jest bardzo pożądana, mniej pożądane jest jednak zbytnie forsowanie poszczególnych linij. Śmiem wątpić, że linia kolejowa ze Śląska do Gdyni jest aż tak ważna, że musi być wybudowana aż kosztem wszystkich innych linij.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#komentarz">(Głos: Tak, to jest ważna linia.)</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#FranzJohannesRosumek">Ja nie wiem, czy te same taryfy dostaniemy za to, czy 7,20, bo może potem dostaniemy mniej, to znaczy 6 zł. za tonnę przewożoną do Gdyni.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#FranzJohannesRosumek">Pan Minister Przemysłu i Handlu z zadowoleniem podaje nam co rok większe cyfry wywozu węglowego. Chętniej słyszelibyśmy większe cyfry konsumcji w kraju, gdyż z tego mielibyśmy tylko zysk, ale z większego wywozu węgla na północ zagranicę mało korzystamy, ponieważ kolej dokłada rocznic kilkadziesiąt milionów złotych. Aby hamować ten bardzo kosztowny dla nas wywóz węgla, zaproponowałem w Komisji Budżetowej podwyżkę taryfy na węgiel wywozowy, a z osiągniętych z tęgo wpływów zmniejszenie taryfy na węgiel przeznaczony dla Kresów Wschodnich naszego kraju i na rozbudowę sieci kolejowej tamże, co przyczyniłoby się znacznie do powiększenia konsumcji węgla w kraju. Wogóle jestem zdania, że eksport nasz powinien koncentrować się więcej na produktach gotowych przemysłowych i rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#FranzJohannesRosumek">Drugi mój wniosek w Komisji Budżetowej zdążał do skreślenia 25 milionów zł z sumy przeznaczonej na zakup lokomotyw i wagonów. W roku ubiegłym suma ta wynosiła tylko 77 milionów, w tym roku zaś 140 milionów. Taki skok nie może być chyba wytłumaczony tylko nowemi umowami. A po drugie 400 000 zł za jedną lokomotywę i 10.000 zł za wagon, to zdaje się są ceny wygórowane.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#FranzJohannesRosumek">Bardzo ciekawe było oświadczenie p. Ministra, że długie pociągi z ciężkie mi lokomotywami na niektórych lin j ach muszą być dzielone na dwie części, ponieważ bocznice na małych stacjach są za krótkie. Byłoby przeto rzeczą ważniejszą przedłużyć te bocznice, a nie wydawać tyle pieniędzy na zakup nowych tak drogich lokomotyw.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#FranzJohannesRosumek">Wogóle uważam rewizję całej gospodarki w naszem kolejnictwie za konieczną.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#IgnacyDaszyński">Nikt głosu nie żąda, dyskusja wyczerpana. Przystępujemy obecnie do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Cz. 14 Ministerstwa Robót Publicznych na rok 1930/31. Jako sprawozdawca głos ma p. Pawłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#JakubPawłowski">Wysoki Sejmie! Preliminarz budżetowy Ministerstwa Robót Publicznych na rok 1930/31 w przedłożeniu Komisji Budżetowej przedstawia w dziale wydatków zwyczajnych 120 554 224 zł, w dziale wydatków nadzwyczajnych 41,325.346 zł, razem 161.879.570 zł. W porównaniu do przedłożenia rządowego, które wynosiło 158.850.000, został on w Komisji Budżetowej podwyższony o 3.029.570 zł. W porównaniu zaś z preliminarzem budżetowym ubiegłego roku, a więc z 1929/30, jest mimo to mniejszy o 252.953 zł, a gdybyśmy jeszcze dodali do tego 15% dodatek do uposażeń urzędniczych, który w preliminarzu zeszłego roku nie figurował, lecz był ujęty w globalnej cyfrze w art. 4 ustawy skarbowej, a który to dodatek dosięgał blisko 2.000.000 zł, to zobaczymy przy porównaniu tych dwóch sum, że preliminarz budżetowy Ministerstwa Robót Publicznych w dziale wydatków na rok przyszły Komisja Budżetowa Sejmu przedkłada Wysokiemu Sejmowi o 1,2% niższy w porównaniu do roku poprzedniego.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#JakubPawłowski">Stosunek wysokości preliminowanych wydatków na rok 1930/31 do ogółu wydatków całego budżetu państwowego, preliminowanego na tenże rok, wynosi 5,5%.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#JakubPawłowski">Poza wyżej wymienionemi kredytami Ministerstwo Robót Publicznych dysponuje jeszcze kredytami budowlanemi innych resortów z wyjątkiem Ministerstwa Komunikacji, Ministerstwa Spraw Wojskowych i Ministerstwa Poczt i Telegrafów, tutaj zauważyć należy, że o ile właśnie chodzi o budowle Ministerstwa Poczt i Telegrafów, to ze względu na uwagi wypowiadane w sprawozdaniu N. I. K., zdaniem mojem, te kredyty budowlane należałoby oddać do przerobienia Ministerstwu Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#JakubPawłowski">Więc ogólna suma kredytów oddanych do dyspozycji Ministerstwa Robót Publicznych na rok 1930/31 i podlegających przerobieniu przez organa Ministerstwa Robót Publicznych wyniesie: wydatki własne 161.879.570, wydatki budowlane innych resortów blisko 30 milionów, wydatki zaś budowlane państwowych monopoli około 10 milionów, tak że razem ta suma wynosi około 201.740.000.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#JakubPawłowski">W porównaniu z sumą z roku zeszłego, która wynosiła około 255 milionów, kredyty Ministerstwa Robót Publicznych na rok przyszły są więc niższe o 53 miliony, a po uwzględnieniu dodatkowych 10 milionów, które przewiduje Komisja Budżetowa z nadwyżek budżetowych w art. 4 ustawy skarbowej mniejsze o 43 miliony, t. j. około 25%.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#JakubPawłowski">Podkreślam, że intencją Komisji Budżetowej jest, by owe 10 milionów przewidziane w art. 4 ustawy skarbowej użyć na budowę dróg, a to 4 miliony na budowę dróg państwowych t. j. około 75 km., 4 milj. na subwencje na budowę dróg samorządowych, a 2 miliony na przebudowę jezdni na drogach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#JakubPawłowski">Jakkolwiek globalna suma kredytów, oddanych do dyspozycji Ministerstwa Robót Publicznych, znacznie się zmniejszyła, mimo to wydatki osobowe i administracyjne, co należy podkreślić, znacznie wzrosły. Jest to dysproporcja, która musi razić, zwłaszcza, gdy porównamy te wydatki z wydatkami z poprzednich lat. Wydatki te osobowo-administracyjne w preliminarzu budżetowym na r. 1928/29 wynosiły około 5,8%, w preliminarzu na r. 1929/30 około 7,2%, zaś w preliminarzu na rok przyszły około 10% Widzimy wiec stały wzrost. Coprawda na usprawiedliwienie należy zauważyć, że nie jest to rzeczy wistem odzwierciedleniem faktycznego stanu rzeczy, gdyż w poprzednich preliminarzach wiele wydatków osobowych pokrywano z funduszów rzeczowych nie objętych etatami, a tego roku postanowił Rząd przy przedłożeniu preliminarza Ministerstwa Robót Publicznych te rzeczy uregulować. Ponieważ pokrywanie wydatków uposażeniowych z wydatków rzeczowych bez otwarcia etatów dla danych funkcjonariuszy nie jest zdrowe, Komisja Budżetowa propozycje te z małemi wyjątkami przyjęła, ażeby raz tę sprawę uregulować. W mojem sprawozdaniu pisemnem z Ministerstwa Robót Publicznych poddałem szczegółowej analizie zwiększenie etatów i dlatego tutaj tą sprawa zajmować się nie będę, przejdę natomiast do szczegółowego rozpatrzenia przedłożenia budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-36.7" who="#JakubPawłowski">Na pokrycie dochodów zwyczajnych i nadzwyczajnych przewiduje preliminarz budżetowy w dochodach zwyczajnych 16.007.700, w dochodach nadzwyczajnych 18.280.999, czyli razem 34.288.699, a więc o 837.000 mniej, niż roku zeszłego. Uderza tutaj nadzwyczajny wzrost dochodów zwyczajnych, a mianowicie o 3.382.700 zł, na które składa się przedewszystkiem 1.671,400 zł, wzrost dochodu z komornego i z gmachów państwowych i 1.200.000 zwyżka z opłat administracyjno - policyjnych, w szczególności z rejestracji samochodów i innych pojazdów mechanicznych. Zniżkę zaś w dochodach nadzwyczajnych spowodowało przedewszystkiem zmniejszenie dochodu z daniny lasowej, który w zeszłorocznym roku był preliminowany na 6 milionów, teraz zaś jest preliminowany w kwocie 1.500 000 zł.</u>
          <u xml:id="u-36.8" who="#JakubPawłowski">Co do dochodów zwyczajnych zauważyć należy, że z ważniejszych poprawek wprowadzonych przez Komisję Budżetową, jest zwiększenie kredytu na państwowy fundusz melioracyjny o 428 074 zł, doprowadzając go w ten sposób do zeszłorocznej wysokości podobnie, jak i zwiększenie zapomogi na budowę i przebudowę mostów, na drogach samorządowych o 433 346 zł i wreszcie zwiększenie pozycji na pomoc na odbudowę w wydatkach zwyczajnych o 1.789 670 zł, tak, że pozycja ta została podniesiona do zeszłorocznej wysokości, dla zaznaczenia, że takich oszczędności Sejm nie żąda, dopóki ludzie mieszkają w ziemiankach. Jakkolwiek kredyt na Ministerstwo Robót Publicznych były ograniczone, to jednak tak ważne działy, jak podstawowe melioracje, jak roboty koło budowy i przebudowy mostów, jak odbudowa, nie mogą na tem cierpieć, zwłaszcza nie można ich kosztem zwiększać wydatków osobowych.</u>
          <u xml:id="u-36.9" who="#JakubPawłowski">Tutaj wreszcie muszę zwrócić uwagę na błędy w sprawozdaniu drukowanem. W szczególności opuszczono dwie poprawki, które przeszły na Komisji Budżetowej, a więc w dziale 2, rozdział 3, § 11 — szkice i projekty — kwotę 298.400 powiększono o 80.000 zł, do sumy 378.400, a w wydatkach nadzwyczajnych dział 2, rozdział 3, § 9 — budowle, gdzie sumę 5.232.061 podniesiono na 5.432.061, czyli o 200.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-36.10" who="#JakubPawłowski">Budżet Ministerstwa Robót Publicznych na rok 1930/31 w stosunku do całości budżetu i do potrzeb jest za szczupły. Szczupłość tę tem dobitniej należy podkreślić, gdy się uwzględni nasze trudne położenie gospodarcze, gdy się uwzględni wzrastające z dnia na dzień bezrobocie, kiedy suma, bezrobotnych, zarejestrowanych, a więc przeważnie po miastach wynosi przeszło 230.000, a suma bezrobotnych niezarejestrowanych zwłaszcza na wsi, dochodzi do 3 milionów. W takiej chwili, kiedy na bezrobocie Sejm w formie kredytów dodatkowych już na rok bieżący podniósł datek na zabezpieczenia bezrobotnych o 13 milionów, kiedy w preliminarzu budżetowym na 1930/31 kredyt dotychczasowy na zabezpieczenie bezrobotnych z 18 milionów podniesiono na wniosek Rządu o dalsze 15 milj., a więc do kwoty 33 milionów, w tej właśnie chwili rola Ministerstwa Robót Publicznych powinna być intensywniejsza i tutaj kredyty rzeczowo-budżetowe nie powinny być redukowanej ale zwiększane.</u>
          <u xml:id="u-36.11" who="#komentarz">(Głos: Szkoda, że Ministerstwo nie ubezpiecza robotników sezonowych we własnym zakresie i powiększa ich nędzę.)</u>
          <u xml:id="u-36.12" who="#JakubPawłowski">Ponieważ niema ustawy regulującej pomoc dla bezrobotnych niezarejestrowanych, uważam za jedyny i najwłaściwszy sposób przyjście z pomocą tej ludności przez dostarczanie im pracy. Przez to osiągnie się podwójny rezultat, bo nie tylko da się zapomogę potrzebującym, ale także Państwo się gospodarczo dźwignie i podniesie.</u>
          <u xml:id="u-36.13" who="#JakubPawłowski">Niestety Rząd w tym kierunku, jeżeli idzie o uruchomienie robót publicznych na czas bezrobocia, na czas katastrofalnego położenia wsi, nic nie robi. Rolę Ministerstwa Robót Publicznych, o ile mielibyśmy ją oceniać według tego przedłożenia rządowego, musimy nazwać niedostateczną; tego nie naprawia i to, co zrobiła Komisja Budżetowa, przeznaczając doraźnie z nadwyżek budżetowych w ustawie skarbowej 10 milionów złotych, jest to niczem wobec ogromu zadań i ogromu bezrobocia. A teraz przyjrzyjmy się, jak wyglądają kredyty budowlane tego Ministerstwa? Na roboty budowlane wodne przewidziano około 45 milionów, na budowę gmachów państwowych około 20 milionów, na drogi i mosty około 53 milionów, a w tem na budowę nowych dróg zaledwie 3.271.400 złotych, a więc na budowę 58 km. Cyfra ta jest przerażająco niska</u>
          <u xml:id="u-36.14" who="#komentarz">(Głos: Jak ma się rolnictwo podnosić?)</u>
          <u xml:id="u-36.15" who="#JakubPawłowski">wobec stwierdzonej potrzeby budowy 4200 km. nowych dróg państwowych. Dróg państwowych w Polsce mamy 17.400 km, w tem zaledwie 13.000 km. dróg bitych z twardą nawierzchnią. Stwierdzona została gwałtowna potrzeba budowy dalszych 4.200 km. I na te 4.200 km. potrzebnych nowych dróg bitych — bo nie mówię o samorządowych, tych według obliczenia fachowców trzebaby wybudować do 60.000 km., preliminuje się na rok tak katastrofalny jak obecny, gdy idzie o bezrobocie, budowę 58 km. w całem Państwie. Wobec 3-miliardowego budżetu znalazła się zaledwie kwota 3.271.000 zł. na budowę nowych dróg państwowych. To istotnie jest straszne jakieś nieporozumienie, bo nie chciałbym dosadniej tego określać. Gdybyśmy w tem tempie budowali, to pominąwszy już i kwestie bezrobocia i kwestię pomocy dla ludności wiejskiej, dotkniętej katastrofą gospodarczą, to istotnie musielibyśmy te 4.200 km., nie licząc potrzebnego przyrostu normalnego, budować przez 75 lat. Ale przecież potrzeby nie będą czekały, zwłaszcza wobec szalonego tempa rozwoju ruchu autobusowego, gdzie dochód z rejestracji samochodów z roku na rok podnosi się o 50%, co wskazuje na niesłychanie szybki przyrost pojazdów mechanicznych. Idzie więc nie tylko o rozbudowę sieci dróg, zwłaszcza dalekobieżnych, ale także zmianę jakości tych dróg, o przystosowanie istniejących do potrzeb chwili.</u>
          <u xml:id="u-36.16" who="#JakubPawłowski">Niestety, nie tylko nie mamy pieniędzy na budowanie dróg, ale właściwie nie mamy także programu budowlanego. Nie mamy programu, bo stwierdzenie, że jest 4.200 kilometrów dróg do budowania, a niezabezpieczenie sposobu, w jaki te drogi ma się wybudować, i niezabezpieczenie funduszów na ten cel, — to istotnie równie może być katastrofalne dla Państwa, jak brak funduszów. W tej dziedzinie niestety niewiele zrobiono od czasu istnienia naszej niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-36.17" who="#JakubPawłowski">O ile idzie o roboty wodne, to obecny Minister Robót Publicznych na Komisji Budżetowej stwierdził, że na Radzie Ministrów przeszedł projekt, zabezpieczający regulację i użeglownienie Wisły i na ten cel przewiduje się 90 milionów zł, rozłożone na 10 lat, przy globalnej potrzebie dla zrealizowania tego zadania pół miliarda, które będą przerobione w 25 latach.</u>
          <u xml:id="u-36.18" who="#JakubPawłowski">W wykonaniu pewnych podstawowych robót melioracyjnych stwierdzić należy pewien postęp. Opracowanie projektu melioracji Polesia postępuje szybko, a nawet roboty praktyczne zostały rozpoczęte. Również stwierdzić należy postęp w dziale budowy gmachów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-36.19" who="#JakubPawłowski">Niestety, nie można tego powiedzieć o dziale drogowym. Tutaj nie mamy jeszcze żadnego projektu, jakkolwiek oszczędzanie na tem, żeby nie wkładać w budowle drogowe, srodze się zemści. To jest oszczędność sknery, który nie chce czy nie może zrozumieć, że właśnie wkłady finansowe w drogi są najzyskowniejszem ulokowaniem kapitału dla gospodarki społecznej, a zresztą o ile nie włożymy dziś w budowę dróg, to nie tylko że jutro musimy to włożyć, ale musimy włożyć dużo więcej. Nie wolno zapominać i o tem, że w międzyczasie niszczymy pojazdy i wogóle środki przewozowe, używane na tych drogach, że musimy zwiększyć siłę pociągową, czy to jest siła żywego konia, czy też mechanicznego pojazdu. Trzeba to bezstronnie stwierdzić, że ani Rząd, ani Sejm dotychczas nie pomyślały o tem poważniej. Zresztą nie potrzeba tu silić się na oryginalne pomysły, wystarczy tylko wziąć wzory z zachodu. Tę rzecz rozwiązała już Anglia, Holandia, Włochy, Czechy nawet Austria, niestety nie pomyślała o tem Polska. A na to jest jedyne lekarstwo: stworzyć program, przeznaczyć na to odpowiednie fundusze, zabezpieczyć ustawą ten program i te fundusze. Tylko w ten sposób można zrealizować to zadanie, bo inaczej zawsze znajdą się takie potrzeby państwowe, że pieniądze, jakie moglibyśmy na te cele przeznaczyć, zostaną użyte na inne mniej konieczne cele, jak na zwiększenie wydatków osobowych, administracyjnych, reprezentacyjnych, a potem wpadniemy w tak beznadziejny stan pod względem drogowym, że trudno będzie się z niego wygrzebać i to kosztem wielokrotnie zwiększonym.</u>
          <u xml:id="u-36.20" who="#JakubPawłowski">Jak się przedstawiają w cyfrach nasze wydatki drogowe? W r. 1926 wydaliśmy na utrzymanie jednego kilometra dróg państwowych w Polsce 1.114 zł, w roku 1927–1.668 zł, w roku 1928–2.372 zł, w r. 1929 już spadamy — 2.182 zł, a na rok 1930 jeszcze mniej. Jakże wyglądają analogiczne cyfry w państwach sąsiednich? W Niemczech w 1926 r. wynosiły — 6.277 zł, w 1927–9.116 zł, a w 1928 r. — 8.900 zł. W porównaniu więc, czy to z przed trzech lat, czy dziś, Niemcy wydają blisko cztery razy więcej, niż u nas na utrzymanie jednego kilometra dróg. Ile wydaje zrujnowana Austria, będąca w nielepszych od nas warunkach? Tam na utrzymanie jednego kilometra dróg zabezpieczone zostało ustawą o specjalnym funduszu drogowym średnio na najbliższe 10 lat po 7.680 zł na 1 km., kiedy u nas jest 2.000. Jak wygląda ta sprawa w Czechosłowacji? I Czechosłowacja, idąc za wzorem Ameryki, Brytanii, Holandii, Włoch, nie wyszukując specjalnie oryginalnych pomysłów, a wzorując się tylko na istniejących już stosunkach na zachodzie, w roku 1927 uchwaliła odpowiednią ustawę i zabezpieczyła na najbliższe 10 lat na utrzymanie i naprawę istniejących dróg średnio po 6.863 zł na 1 km. A więc inne państwa europejskie, jak te cyfry wykazują, nie tylko zabezpieczyły ustawami specjalne fundusze drogowe, ale preliminują w tych funduszach od 3 do 4% raza większe kwoty, aniżeli my.</u>
          <u xml:id="u-36.21" who="#JakubPawłowski">Jeżeli istotnie nie chcemy cofnąć się wstecz, to musimy w bieżącym jeszcze roku stworzyć program rozbudowy naszej sieci drogowej, fundusze odpowiednie zabezpieczyć, a to stać się może jedynie przez uchwalenie ustawy o funduszu drogowym. Zwłoka w tym kierunku byłaby nie tylko niedopuszczalna, ale wprost karygodna.</u>
          <u xml:id="u-36.22" who="#JakubPawłowski">Dlatego też, kończąc to sprawozdanie, zgłaszam w imieniu Komisji Budżetowej następującą rezolucję:</u>
          <u xml:id="u-36.23" who="#JakubPawłowski">Sejm wzywa Rząd do opracowania i przedłożenia Sejmowi w jak najkrótszym czasie projektu ustawy o funduszu drogowym, któraby ustaliła program rozbudowy dróg i zabezpieczyła jego wykonanie.</u>
          <u xml:id="u-36.24" who="#JakubPawłowski">Przed zejściem wreszcie z tej trybuny pozwalam sobie sprostować następujące pomyłki, jakie się zakradły do sprawozdań Komisji Budżetowej:</u>
          <u xml:id="u-36.25" who="#JakubPawłowski">W sprawozdaniu mojem na stronie 6 w tabeli zestawienia ogólnego w wydatkach według uchwały Komisji Budżetowej w wierszu „suma ogólna” wydatki zwyczajne w kwocie 120.474.224 zastąpić kwotą 120.554.224, zaś w wydatkach nadzwyczajnych kwotę 41.125.346 zastąpić kwotą 41.325.346, zaś w kolumnie „Razem” tego samego wiersza kwotę 161.599.570, zastąpić kwotą 161.879.570. Analogicznie w tejże tabeli w przedostatnim wierszu w Dziale 2. kwotę 117 005.591 zastąpić kwotą 117.085.594, zaś kwotę 30.360.676 zastąpić kwotą 30.560.676, a w kolumnie „Razem” kwotę tego wiersza 147.366.270 zastąpić kwotą 147.646.270.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Kosydarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WładysławKosydarski">Wysoki Sejmie! Przysłuchiwałem się p. referentowi budżetu Ministerstwa Robót Publicznych, z tem większą uwagą, że Ministerstwo Robót Publicznych zasługuje na szczegółowe rozpatrzenie swej działalności. Ministerstwo Robót Publicznych przez dłuższy okres czasu nie miało szczęścia do swych kierowników, i dlatego szwankowało. Było już nawet postanowione, że z tem ministerstwem należy skończyć, ponieważ ono się nie nadaje do życia. I to było dla nas zupełnie zrozumiałe, że właśnie takie stanowisko zajął Sejm poprzedni, bo istotnie ministerstwo nie wykazywało tej aktywności, nie złożyło tego egzaminu, do którego było powołane, jeżeli chodzi o olbrzymi zakres robót publicznych, które faktycznie leżą odłogiem. W ostatnich latach dopiero ministerstwo to było w szczęśliwszem położeniu i pod kierunkiem poprzedniego Ministra p. Moraczewskiego budżet odrazu wzrósł o kilkadziesiąt a nawet paręset procent, bo dźwignął się z 40 milionów do 260 milionów.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#WładysławKosydarski">Ale to nie jest istota rzeczy. Istota rzeczy polega na tem, czy Ministerstwo Robót Publicznych ma program, czy nie ma programu, czy Ministerstwo Robót Publicznych przewiduje na najbliższą przyszłość i na dalszą przyszłość, co należy zrobić w kraju, czy też działa chaotycznie, od wypadku do wypadku. Tak wyglądało z przemówienia p. referenta. Tymczasem jest zupełnie inaczej.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#WładysławKosydarski">Ministerstwo Robót Publicznych od trzech lat ma, proszę Wysokiej Izby, wielki i mały program i ten wielki i mały program realizuje. Jeżeli referent p. poseł Pawłowski zaznaczył jako charakterystyczny przykład dziedzinę budowy dróg, to to właśnie jest wyrazem, że tam istnieje wielki i mały program, bo, proszę Panów, pierwsze pociągnięcie, które zrobił poprzedni Minister Robót Publicznych, p. Moraczewski, to było ujednolicenie administracji drogowej w kraju, która przed tem pracowała chaotycznie i nie umiała należycie wyzyskać pieniędzy.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#WładysławKosydarski">Zresztą zdawałoby się może, że to jest argument gołosłowny, dlatego niech poświadczą cyfry. Jeżeli administrację drogową podzielono na państwową i autonomiczną i administracja autonomiczna wykazała zużycie w wydatkach personalno-administracyjnych 20% wydatków rzeczowych, to to jest dowodem, że właśnie był chaos i nie było programu,</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(Głos: To samo jest teraz.)</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#WładysławKosydarski">Nie, Pan się myli. Jeżeli tak jest w Pańskim powiecie, Pan ponosi odpowiedzialność; bo Pan nie dogląda i nie kontroluje.</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#komentarz">(Głos: Wszędzie tak jest!)</u>
          <u xml:id="u-38.7" who="#WładysławKosydarski">Nieprawda. 20% wynosiły koszty administracyjne, które według ostatnich wykazów i raportów Ministerstwa spadły do 15%.</u>
          <u xml:id="u-38.8" who="#WładysławKosydarski">Ujednostajnienie administracji drogowej, oddanie jej pod kontrolę bezpośrednią Ministerstwa Robót Publicznych, to jest wyrazem programu. Ktoś musi w Polsce wziąć za to odpowiedzialność, ktoś musi czuwać, ażeby to, co robi powiat, harmonizowało z tem, co robi rząd. To nie jest obojętne dla mnie, że powiat buduje po 100 km. drogi, jak niedawno obchodzono tę uroczystość w zarządzie dróg w Garwolinie, gdzie dzięki zespolonym wysiłkom Ministerstwa Robót Publicznych i władzy autonomicznej, wybudowano setny kilometr drogi. To właśnie udowadnia, że tam istnieje ten wielki program. To jest fakt, który nie da się niczem osłabić i spławić.</u>
          <u xml:id="u-38.9" who="#WładysławKosydarski">Jeżeli województwo lubelskie wybudowało setki kilometrów w ostatnich trzech latach, a przedtem to wszystko leżało odłogiem,</u>
          <u xml:id="u-38.10" who="#komentarz">(Głosy: Nieprawda. To przesada.)</u>
          <u xml:id="u-38.11" who="#WładysławKosydarski">to jest dowód, że Ministerstwo Robót Publicznych ma wielki program, w zakresie budowy dróg.</u>
          <u xml:id="u-38.12" who="#komentarz">(P. Pająk: Robi starosta.)</u>
          <u xml:id="u-38.13" who="#WładysławKosydarski">Ani starosta nie robi tego, ani Pan, tylko inżynier, i całe szczęście, że on to robi.</u>
          <u xml:id="u-38.14" who="#komentarz">(P. Pająk: Robotnik to robi.)</u>
          <u xml:id="u-38.15" who="#WładysławKosydarski">Jeżeli więc chodzi o ten wielki program, to on istnieje. Do realizacji wielkiego i małego programu potrzeba pieniędzy. P. referent ma słuszność, twierdząc, że nie można budować dróg, nie mając pieniędzy, ale p. referent nie ma słuszności, twierdząc, że za to jest odpowiedzialne Ministerstwo Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-38.16" who="#WładysławKosydarski">Sięgnijmy do przykładów, które mają udowodnić, czy Ministerstwo ma program, czy nie ma programu. Podczas poprzedniej sesji wniesiono do laski marszałkowskiej projekt o podatku drogowym od pojazdów mechanicznych, który ma być i jest dowodem, że wszystkie opłaty, które są różniczkowane i rozdzielane na rozmaite podatki w takiej czy innej formie, zostały tu skumulowane w formie jednej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-38.17" who="#WładysławKosydarski">Na Komisji Skarbowej byliśmy świadkami, że nie kto inny, tylko właśnie na skutek wniosków centrolewu oświadczono, że z tego skromnego funduszu na drogi państwowe w wysokości maksymalnej 13 milionów, 75% ma iść na zarząd autonomiczny, a 25% na drogi państwowe. Jakże można budować te drogi państwowe, jeżeli w programie jest przewidziane 4.200 km. i na to 75% z funduszu 13 milionowego przeznacza się na drogi autonomiczne, a 25% na drogi państwowe?</u>
          <u xml:id="u-38.18" who="#WładysławKosydarski">Zestawienie opłat i kosztów konserwacji lub budowy jednego kilometra drogi u nas, a w państwach ościennych, nie ma podstaw realnych, bo gdyśmy ze skromnym funduszem nie mogli przejść przez alembik sejmowy, to inne państwa mają specjalne uprawnienia do zaciągania na ten cel wielkich pożyczek, wynoszących dziesiątki i setki milionów. Takie uprawnienia specjalne ma państwo włoskie, względnie ministerstwo robót publicznych we Włoszech, takie uprawnienia są w Niemczech, w Anglii i we Francji. Nikt nikomu nie odmawia prawa do inicjatywy, żeby Centrolew przygotował projekt i powiedział: upoważnia się Ministerstwo Robót Publicznych do zaciągnięcia pożyczki na 200–300 milionów na potrzeby drogowe.</u>
          <u xml:id="u-38.19" who="#komentarz">(Głosi Nie tak łatwo te pieniądze dostać.)</u>
          <u xml:id="u-38.20" who="#WładysławKosydarski">Jak nie można łatwo tych pieniędzy dostać, to jakże można realizować mały i wielki program budowy dróg? Nie można żądać od Ministerstwa Robót Publicznych, aby realizowało ten program bez środków, bo co do zasady jesteśmy wszyscy zgodni, więc i co do środków Chciałbym widzieć tę zgodę. Oczywiście, koszta na administrację wzrosły, ale ciągle mówi się o tem, że to ministerstwo ma wykonać poważne roboty, ktoś je musi zrobić i dlatego zwiększenie kosztów na administrację w centrali o 36 milionów nie jest bynajmniej dowodem chaosu.</u>
          <u xml:id="u-38.21" who="#WładysławKosydarski">Jestem za tem, że Państwo musi dać zajęcie ludziom, którzy są bez pracy, i wołałbym, aby zasiłki dla bezrobotnych, które nie są wielką pomocą dla nich, a często ich demoralizują, poszły raczej na roboty rzeczowe, związane z resortem Ministerstwa Robót Publicznych. Wołałbym, żebyśmy te kilkadziesiąt milionów zużyli na programowe roboty, czy to w zakresie dróg, czy w zakresie robót wodnych.</u>
          <u xml:id="u-38.22" who="#komentarz">(Przerywanie na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-38.23" who="#WładysławKosydarski">Nie starczy, to macie Panowie pełne prawo inicjatywy i możność przyjścia z projektem ustawy, zabezpieczającej stały fundusz dla Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-38.24" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-38.25" who="#WładysławKosydarski">Nie mówię nic o budżecie, mówię o środkach, albowiem była mowa o tem, że środki powinny się znaleźć. Muszą być środki, jeśli się chce budować drogi.</u>
          <u xml:id="u-38.26" who="#komentarz">(P. Stańczyk: Niech Pan wskażę.)</u>
          <u xml:id="u-38.27" who="#WładysławKosydarski">Nie jestem takim mistrzem od tego, jak Pan, musiałbym się uczyć od Korfantego, jak to Pan czynił.</u>
          <u xml:id="u-38.28" who="#komentarz">(P. Stańczyk: Nauka u Korfantego przydałaby się Panu.)</u>
          <u xml:id="u-38.29" who="#WładysławKosydarski">Skończyłem szkoły, to mi wystarcza, a Panubym bardzo jeszcze radził, żeby Pan zajrzał do elementarza.</u>
          <u xml:id="u-38.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-38.31" who="#WładysławKosydarski">Program w robotach wodnych także istnieje. Zresztą o tym programie mówił p. referent Pawłowski. On istnieje np. co do głównej arterii, t. j. Wisły. W zeszłym Sejmie i w tym Sejmie, na Komisji Robót Publicznych była o tem mowa niejednokrotnie, Rząd składał oświadczenia i przedstawiał nam rezultaty konferencji z rozmaitemi stronami, jeżeli chodzi o uaktywnienie tego programu. Ale tu znów są koszta, znowu setki milionów. Dziś mówiono o tem, że gdyby nie ten Rząd, to znalazłyby się na to fundusze. Proszę bardzo. Potrzebujemy 400.000.000 złotych na poważne roboty wodne.</u>
          <u xml:id="u-38.32" who="#komentarz">(Różne okrzyki i przerywania. Głos: Wiemy o tem.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę nie sprowadzać debaty budżetowej na coraz to niższy poziom.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#komentarz">(Brawa na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WładysławKosydarski">Potrzeba więc pieniędzy na regulację Wisły, która ma być arterią komunikacyjną; na wielki program melioracyjny, związany z tą główną arterią, potrzeba nam parukroć milionów. Proszę dać pieniądze. Gdzie są ci dobrodzieje? Do tego trzeba stabilizacji stosunków, zaufania dla obecnej naszej waluty — to zaufanie jest, tylko trzeba je przytrzymać, aby się pieniądze znalazły dla bardzo żywotnej gałęzi produkcji w kraju.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#WładysławKosydarski">Dlatego my, wiedząc o tem, że budżet Ministerstwa Robót Publicznych jest za szczupły, chcielibyśmy widzieć, żeby on był większy w stosunku do zakresu działania, do tego wielkiego zakresu działania, który ma spełnić Ministerstwo Robót Publicznych. Ale jeżeli się rzecz traktuje ze stanowiska rzeczowego, ogólnego, nie jednostronnego, to nikt nie przeszkadza Wysokiej Izbie, żeby przyszła z pomocą Ministerstwu Robót Publicznych, z taką ustawą, o której wspomniał p. referent, żeby w myśl tej ustawy znalazły się te wielkie środki do wykonania wielkiego i małego programu, zarówno w dziedzinie dróg, jak i w dziedzinie budownictwa wodnego.</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#WładysławKosydarski">Tyle chciałem powiedzieć, żeby rozproszyć niektóre mylne informacje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Chwaliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#PiotrChwaliński">Wysoka Izbo! O programie Ministerstwa Robót Publicznych i budżecie mówi się nie tylko przy tym budżecie, ale już przecież i w r. 1928/29 było to samo, że budżet Ministerstwa Robót Publicznych jest skierowany ciągle na budowę nieprodukcyjnych rzeczy. Mamy tego dowód i dziś w budżecie Państwa, bo to, co powiedział p. referent, że buduje się 58 kim. dróg na taki stan dróg, jaki jest w Rzeczypospolitej Polskiej, to już ubliża wszystkiemu. Nie dziwię się, że p. Kosydarski, bardzo wielki inżynier, kiedy był w Piaście inaczej mówił, gdy chodziło o budowę dróg, a gdy jest w B. B., inaczej przedstawia ten program. I ja w te j chwili myślę jako chłop, że Pan albo wtedy kłamał, albo dzisiaj inaczej przedstawia te rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#IgnacyDaszyński">Przywołuję Pana do porządku. Proszę wyrażać się parlamentarnie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#PiotrChwaliński">Przepraszam. Mówię, — buduje się wielki gmach w Al. Jerozolimskich dla Banku Gospodarstwa Krajowego, ale chłop mieszka jeszcze dziś pod ziemią. Na to niema pożyczki. Melioracja. Nawet jabym mógł się zgodzić z p. referentem, kiedy mówi, że melioracja idzie bardzo daleko, tam het, w błota. Nie tylko melioracja jest tam, gdzie chcą drenować chłopi, gdzie są porobione plany pod nadzorem rządu, gdzie pewne instytucje, które prowadzą melioracje, zostały zatwierdzone przez Ministerstwo Robót Publicznych i Ministerstwo Reform Rolnych, dostały koncesje, ale ta melioracja, wygląda tak, że 363 spółki są zarwane na ogromne sumy, a stało się to pod nadzorem Banku Rolnego i Ministerstwa Robót Publicznych, które im dawało koncesje. A co smutniejsze, że są pewni ludzie stąd i stamtąd zaangażowani do tego biura urządzeń rolnych i na taką sumę, na milion złotych, zostały te spółki nabrane! Na to Panom dam dowód.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Niech Pan nam wymieni nazwiska.)</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#PiotrChwaliński">Ja Panu Prezesowi dam, w „Wyzwoleniu”, są napisane, Pan Prezes przeczyta. W takim pow. gostyńskim — tu kolega siedzi, to potwierdzi, 6 spółek zostało na 100 000 zł nabranych. A co gorsza, że melioracja w ten sposób jest mało planowo robiona. Np. powiat wieluński niema żadnych funduszów na to, żeby w myśl ustawy asygnować pewne sumy. Samorząd wydał na zrobienie planu około 50.000 zł i niema Grosza na to, ażeby to wykonać. Może to nie wina Ministerstwa Robót Publicznych, ale urzędników, którzy wykonywują tę meliorację. W myśl ustawy wodnej w art. 134 i 135 wyraźnie jest powiedziane: po zatwierdzeniu statutu nie można czynić żadnych zmian.</u>
          <u xml:id="u-44.3" who="#PiotrChwaliński">Ale, proszę Panów, w województwie łódzkiem naczelnik Tymieniecki, kiedy był już statut zatwierdzony przeszło od roku, kiedy spółka wykonała już robotę na 500 ha, rozwiązał spółkę, przeprowadzono rewizję, tak jakby tam były jakieś nadużycia, choć wszystko było w porządku. Teraz Bank Rolny procesuje się z województwem. Łamie się ustawy i naraża się spółkę na 20 do 30.000 zł straty.</u>
          <u xml:id="u-44.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Gdzie to? W Wieluniu?)</u>
          <u xml:id="u-44.5" who="#PiotrChwaliński">W Wieluniu spółki nie może być, bo tam jest bruk. I dlatego, proszę Panów, to nie jest tak dobrze, jak Panowie mówicie. W ten sposób prowadzi się roboty. Na bezrobocie są pieniądze, są miliony. Są mil jony na budowanie gmachów i powiększanie personelu, podwyższanie procentów w budżecie, tylko niema pieniędzy na meliorację, a jeżeliby kto chciał się o tem przekonać, to radziłbym prezesowi Polakiewiczowi, czy komu z jego kolegów, ażeby taką spółkę zaangażował w swoim okręgu i był jej prezesem, to może byłby innego zdania. Może z nim byłoby odwrotnie, bo jest rządowcem, ale ja jestem w opozycji, możeby się przekonał, ile trudu trzeba ponieść, ile trzeba chodzić, żeby dostać pożyczkę i załatwić formalności biurokratyczne, jakie są związane z tą pożyczką. Dobrze jest powiedzieć, że to łatwo, a jeszcze lepiej się uśmiać, bo to łatwo przychodzi, tylko dużo gorzej pracować i dużo gorzej wykonywać to, ażeby podnieść produkcję, żeby podnieść materialną stronę tych, co Panów tu przysłali.</u>
          <u xml:id="u-44.6" who="#PiotrChwaliński">Na wiecach to wszyscy są bardzo hojni i B. B. napisało, że kto będzie głosował na jedynkę, ten będzie jadł kiełbasę i szynkę. A jak jest dziś? W takim stanie rzeczy, Ministerstwo Robót Publicznych powinno większą zwrócić uwagę na rzeczy produkcyjnie ważniejsze, a nie tak jak p. Kosydarski powiadał: tylko wielkie rzeczy. Tylko proszę Pana ten wielki gmach nie da Państwu dochodów, a każda taka spółka da Państwu dochód produkcyjny. Te wielkie rzeczy dają wygodę dla takich, jak Pan jest, gdzie będą urzędować, ale nie dają wygody dla takich, jak ja jestem i innych podobnych. Wobec tego apeluję, aby p. Minister zwrócił uwagę na rzeczy produkcyjne i na te, które są najpilniejsze i najważniejsze w Polsce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma sprawozdawca p. Pawłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#JakubPawłowski">Wysoki Sejmie! Nie mogę zarzutów, postawionych przez p. Kosydarskiego pozostawić bez odpowiedzi. P. Kosydarski ni mniej, ni więcej, tylko w całem przemówieniu polemizował ze mną, w szczególności co do twierdzenia, że Ministerstwo Robót Publicznych odnośnie do działu drogowego nie ma programu na dalsze lata. Odmiennego zdania był p. Kosydarski. Otóż jak się przedstawia program Ministerstwa Robót Publicznych z ostatnich lat?</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#JakubPawłowski">Był taki program, że istotnie z powodu krzyku idącego ze wszystkim krańców Rzeczypospolitej, a także i tej Wysokiej Izby w ostatnich latach szliśmy naprzód. Ministerstwo Robót Publicznych pod tym naporem podnosiło kredyty. W r. 1926 kredyty na Ministerstwo Robót Publicznych wynosiły 57 milionów, w roku następnym 1927/28 — już 87 milionów, a więc o 50% wyżej, w roku 1928/29 kredyty z 87 milionów skaczą na 134 miliony, a więc znowu mniej więcej o 50%, jednak w roku 1929/30 coś się z programem zaczyna chwiać, już nie idzie zwyżka o 50%, choć byłaby usprawiedliwiona faktyczną potrzebą, lecz tylko o 20%, a kredyt wynosi 162 mil jony, w ostatnim zaś roku ten program przewiduje, niestety, spadek, bo in minus 1,2%, jak wykazałem dzisiaj w referacie, a w tem na drogi zaledwie 65 milionów, kiedy z matematyczną dokładnością można ustalić, że na te cele potrzebny jest fundusz około 228 milionów. Wobec takiego załamania się nie można twierdzić o istnieniu programu drogowego. Można o tem było jeszcze mówić, kiedy głos posłów i głos tej Wysokiej Izby miał posłuch, starano się bowiem wówczas zabezpieczyć fundusze na omawiane cele, podnosząc odnośne kredyty stopniowo wprawdzie, ale w ten sposób, że mogło to wzbudzić nadzieję, że wejdziemy w tej dziedzinie na normalne tory. Niestety — już zeszłego roku załamaliśmy się, a w roku bieżącym zaczęliśmy się staczać w dół. Jeżeli z tym samym pośpiechem będziemy się staczali, jak szliśmy przed tem w górę, to za 4 lata wogóle nie będziemy mieli kredytu na roboty publiczne.</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-46.3" who="#JakubPawłowski">Jaki to jest program, który nie zabezpiecza kredytu?</u>
          <u xml:id="u-46.4" who="#JakubPawłowski">Panie Pośle, ja właśnie w mojem przemówieniu — chyba, że Pan Kolega spał i tylko przygotował sobie całkiem inną mowę i dlatego tutaj nie uwzględnił mojego przemówienia, podkreślałem, że potrzebna nam jest ustawa, któraby nie tylko zabezpieczała program prac, ale także wykonanie tego programu, a więc zabezpieczała kredyty, a kredyty te muszą być nie 5, 10 milionów, tylko muszą być ogromne. Na to muszą być znalezione specjalne źródła pokrycia. Powoływałem się na przykłady innych państw z zachodu, gdzie część potrzebnych sum na budowę dróg pokrywa się z ogólnych wpływów podatkowych, a na część składają się specjalne źródła podatkowe, tak zwane podatki celowe, jak opodatkowanie samorządów, podatek od biletów autobusowych, który w niektórych państwach wynosi 30–50% ceny biletu, podatek od benzyny, cło od samochodów, opon i dętek samochodowych i t. p. kredyty. Wpływy z tych źródeł winny być w całości przeznaczone na fundusz drogowy. Ale to musi być uregulowane ustawą. P. Poseł powiada: jest podatek od pojazdów mechanicznych. Był projekt, ale go rząd wycofał; nie mówię, że ten rząd i że ten minister, ale Premier Bartel stwierdził, że jest ciągłość rządów pomajowych. I rząd pomajowy wycofał ten projekt i dzisiaj niema nawet projektu. To jest właśnie różnica. A tutaj trzeba sum ogromnych, bo jak dyrektor departamentu drogowego, inż. Nestorowicz, wyliczył, to na samą poprawę istniejących dróg potrzeba po 29 milionów rocznie, rozkładając tę pracę na 10 lat. Na utrzymanie normalne przy uwzględnieniu większego zużycia wskutek rozrostu pojazdów mechanicznych, trzebaby w tym samym czasie po 46 milionów rocznie. Na budowę mostów na drogach państwowych, a muszę stwierdzić, że na tych 17.000 kilometrów dróg państwowych, jest 160 kilometrów mostów większych i 192 kilometrów małych mostków i przepustów, które są też z nietrwałego materiału i muszą być wymienione na trwałe, jeżeli koszt przebudowy tych mostów i mostków na mosty stałe rozłożymy na 20 lat, to trzebaby przez 20 lat po 56 milionów rocznie. Na budowę dróg państwowych, budowę tych 4.200 kim. gdy rozłożymy ją znowu na 10 lat, to trzeba by po 27 milionów rocznie, a zatem, na samą budowę, utrzymanie i melioracje dróg państwowych trzebaby przez 10 lat po 158 milionów rocznie. Gdy do tego dodamy minimalną kwotę, z jaką Państwo winno przyjść samorządom z pomocą celem uporządkowania dróg samorządowych w sumie 69 milionów, bo taka jest mnie więcej wypośrodkowana kwota, to zobaczymy, że trzeba by specjalną ustawą zabezpieczyć 227 milionów rocznie na fundusz drogowy. Ja się pytam, Panie Pośle, gdzie my mamy tę gwarancję, że znajdą się na to środki wobec stwierdzonej tendencji do powiększenia i opanowania wydatków na biurokrację kosztem wydatków rzeczowych, a czego tegoroczne przedłożenie rządowe jest dostatecznym dowodem, jeżeli i tego funduszu nie zabezpieczymy ustawą? Czy można spokojnie na te rzeczy patrzeć? My, wraz z Rządem, jesteśmy za to odpowiedzialni.</u>
          <u xml:id="u-46.5" who="#JakubPawłowski">Jest przyjęte w całym świecie, że przedewszystkiem rząd ma odpowiednie plany przedkładać, bo mnie trudno z Panem Posłem Kosydarskim uzgodnić taki plan w Sejmie, gdyż on każdą inicjatywę, któraby z naszej strony wyszła, uważa za obowiązek zwalczać, a jeżeli ten projekt Rząd przedłoży, to Pan Poseł Kosydarski bezkrytycznie, a życzliwie nań się zgodzi, a ponieważ my ustosunkujemy się rzeczowo — sprawa szybko zostanie załatwiona. Dlatego naszym obowiązkiem jest wezwać w tym kierunku Rząd, jeżeli Rząd tego nie robi.</u>
          <u xml:id="u-46.6" who="#JakubPawłowski">Moim obowiązkiem jako referenta było zwrócić na ten stan uwagę i dzwonić na alarm, bo jeżeli zwiększamy rok rocznie dochody z rejestracji samochodów, z opłat o 50%, to jest to najlepszym wskaźnikiem jak wzrasta ruch samochodowy, autobusowy, jakiemu zużyciu ulegnie istniejący stan dróg i jak wkrótce znajdziemy się wobec katastrofalnego położenia w dziedzinie dróg. Ja chcę być przezorny i nie usypiać opinii społecznej, a zwłaszcza odpowiedzialnych czynników rządowych i Sejmu. Powiada p. Kosydarski, że jeżeli wydatki administracyjne wzrosły z 7% za ostatni rok na 10%, to nie jest to dowodem chaosu. Przedewszystkiem proszę przejrzeć moje przemówienie i stenogram. Ja wyrażenia tego nie użyłem, a chaosem jest, jeżeli ktoś do poważnej dyskusji wprowadza pierwiastek nieprawdziwy. Ja stwierdzam więcej, bo równocześnie powiadając, że wydatki administracyjne w ostatnich trzech latach wzrastały z 5,8% dwa lata temu, na 7,2% zeszłego roku i na 10% w tym roku zrobiłem uwagę: Jednakże rzeczywistość nie odpowiada temu stanowi cyfrowemu — tak opiewało moje przemówienie — gdyż istotnie przedtem wiele wydatków osobowych było pokrywane z funduszów rzeczowych, gdzie niektórzy funkcjonariusze etatami nie byli objęci. I to nazwałem niezdrowem, i dlatego Sejm, względnie Komisja Budżetowa niemal wszystkie wnioski Rządu co do rozszerzenia etatów przyjęła.</u>
          <u xml:id="u-46.7" who="#JakubPawłowski">Tak brzmiało moje przemówienie, a tymczasem p. Kosydarski chcąc wypowiedzieć mowę w obronie rządu, którego w tym wypadku co do tych pozycyj nikt nie atakował, musiał naturalnie stworzyć fikcyjne niby twierdzenia i zarzuty, aby miał z czem walczyć.</u>
          <u xml:id="u-46.8" who="#komentarz">(Głos: Aby PAT miał co umieszczać.)</u>
          <u xml:id="u-46.9" who="#JakubPawłowski">PAT i tak przemówienie p. Kosydarskiego życzliwie potraktuje.</u>
          <u xml:id="u-46.10" who="#komentarz">(P. Kosydarski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-46.11" who="#JakubPawłowski">Lepiej jest czasem milczyć, P. Pośle Kosydarski, niż takie mowy wygłaszać, jak Pan wygłosił. To nie odpowiada poziomowi prowadzonych tu debat, zresztą nie będę się w prywatne dyskusje wdawał.</u>
          <u xml:id="u-46.12" who="#JakubPawłowski">Kończąc, muszę stwierdzić, że nie tylko dyskusja nie przekonała mnie, żebym miał wycofać się z zajętego stanowiska i zrezygnować z apelu do Sejmu o uchwalenie zgłoszonej rezolucji, lecz owszem na podstawie tej dyskusji nabrałem przekonania, że tem usilniej dopominać się potrzeba, zwłaszcza kiedy znalazł się w tej Wysokiej Izbie poseł, a co gorsza inżynier, który tych rzeczy nie rozumie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#IgnacyDaszyński">Dyskusja wyczerpana. Głos ma p. Ciołkosz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#AdamCiołkosz">Panie Marszałku, dnia 31 stycznia wniosłem interpelację do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, Pan Marszałek może będzie łaskaw interpelację tę przejrzeć i stwierdzić, że była uzasadniona i że prawa interpelacji poselskiej nie nadużyłem.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#AdamCiołkosz">W dniu dzisiejszym otrzymałem pismo starostwa powiatowego w Tarnowie, które zawiadamia mnie, że afisz z napisem „Interpelacja” został skonfiskowany. Upraszam Pana Marszałka o poczynienie kroków, jakie uzna za stosowne, wobec Rządu, aby skłonić Rząd i wogóle władze administracji ogólnej do poszanowania art. 31 i 38 Konstytucji, a w związku z tem art. 33 regulaminu obrad Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Bilak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#StepanBilak">Panie Marszałku, w numerze 27 Dziennika „Diło” z dnia 5 lutego 1930 r., wychodzącego we Lwowie, skonfiskowało starostwo grodzkie we Lwowie przemówienie prezesa ukraińskiej reprezentacji parlamentarnej posła dr Dmytra Lewickiego, wygłoszone na plenarnem posiedzeniu Sejmu dnia 3 lutego r. b. w czasie generalnej debaty budżetowej w imieniu Ukraińskiego Klubu sejmowego, Ukraińskiego Socjalistyczno-Radykalnego Klubu, Klubu Białoruskiego i ukraińskich posłów Sel-Sojuzu, mimo, że było ono dosłownem tłumaczeniem stenograficznego protokółu obrad sejmowych.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#StepanBilak">Niewątpliwem jest, że przemówienie to, chociaż w sposób kategoryczny osądziło politykę narodowościową rządów polskich, utrzymane było jednak pod każdym względem w granicach parlamentarnych, co przyznały nawet wrogie ruchowi ukraińskiemu czasopisma polskie, jak naprzykład „Polska” nr 34 z dnia 4 lutego 1930 r. i „Rzeczpospolita” nr 34 z dnia 4 lutego 1930 roku, a także nie dało ono żadnego powodu urzędującemu Panu Marszałkowi do jakichkolwiek ingerencyj w czasie przemówienia, tak co do treści, jak i formy. Nie ulega dalej wątpliwości, że przemówienie to, jak i każde inne, z chwilą jego wygłoszenia, stanowi własność całego Sejmu, którego sprawozdania zgodnie z art. 31 obowiązującej Konstytucji nie podlegają żadnym cenzuralnym ograniczeniom.</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#StepanBilak">Zwracam się przeto z prośbą do Pana Marszałka, jako stróża godności i zastrzeżonych Konstytucją praw Sejmu, a raczej z apelem, by poczynił stanowcze kroki, celem ukrócenia samowoli organów administracji państwowej w sprawach cenzury prasowej i przywrócenia naruszonych praw Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#IgnacyDaszyński">Na oba te zapytania mogę odpowiedzieć, że art. 31 Konstytucji i art. 33 regulaminu są bardzo wyraźne i niedwuznaczne. Skonfiskowany artykuł p. prezesa Lewickiego, mieszczący się w czasopiśmie „Diło”, od początku do końca jest niczem innem, jak dosłownym tekstem deklaracji, częścią protokółu stenograficznego w języku ukraińskim.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#IgnacyDaszyński">Afisza omówionego przez p. Ciołkosza nie miałem sposobności widzieć. Chciałbym wiedzieć, czy na tym afiszu były jakieś rzeczy, które oprócz interpelacji mogły zostać skonfiskowane?</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Dosłowny tekst interpelacji i nic więcej.)</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#IgnacyDaszyński">Proszę o dostarczenie mi tego.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#komentarz">(P. Ciołkosz: Nie mogę, bo do drukarni przybył oddział policji i zażądał rozrzucenia czcionek. Mogę przedłożyć tylko odpis, rękopis.)</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#IgnacyDaszyński">W obu wypadkach zwrócę się do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, a mojem zdaniem także i do p. Premiera, dlatego że tego rodzaju wypadki, jaskrawo naruszające Konstytucję, muszą wywołać uczucie, że istnieje system lekceważenia parlamentu polskiego, parlament polski więc powinien uważać na Konstytucję i porządek prawny i powinien wreszcie zacząć obronę tego prawa,</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#IgnacyDaszyński">żeby zapobiec na przyszłość tego rodzaju wypadkom, a urzędnicy, którzy arogują sobie prawo zawieszania Konstytucji, żeby byli przykładnie ukarani.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków z mojemi adnotacjami i interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wniosek p. Eisensteina i tow. z Koła Żydowskiego w sprawie odpisania zaległości z tytułu niewykupienia należytego świadectwa przemysłowego za ubiegłe lata do r. 1929 włącznie — do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z klubu Chrześcijańskiej Demokracji do p. Ministra Skarbu w sprawie zrównania emerytów b. państw zaborczych z emerytami polskimi.</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie udzielenia jednorocznego urlopu przez kuratorium O. S. L. we Lwowie dyrektorowi II państwowego gimnazjum w Tarnopolu dr Włodzimierzowi Lenkiewiczowi z pogwałceniem przepisów art. 52 naucz, pragmatyki służbowej.</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie zachowania się funkcjonariusza policji państwowej Pasowicza z posterunku w Ohladowie, pow. radziechowskiego, woj. tarnopolskiego.</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia dwóch mieszkańców wsi Opłucko, pow. radziechowskiego, woj. tarnopolskiego, przez posterunkowych policji państwowej z Ohladowa.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pobicia obywatela wsi Babicze, pow. radziechowskiego, woj. tarnopolskiego, przez funkcjonariusza policji państwowej w Chołojowie.</u>
          <u xml:id="u-52.7" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie prześladowania organizacji skautingowych „Płast”, wśród gimnazjalnej młodzieży ukraińskiej w Samborze przez kuratorium O. S. L.</u>
          <u xml:id="u-52.8" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie przyjęcia do urzędowej wiadomości przez starostwo powiatowe w Tarnopolu wyboru na burmistrza dra Włodzimierza Lenkowicza, chociaż nieważnego po myśli § 35 galicyjskiej gminnej ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-52.9" who="#MieczysławMichałkiewicz">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-52.10" who="#MieczysławMichałkiewicz">Wysoka Izbo! W myśl umowy z przewodniczącymi wszystkich klubów sejmowych mam zaszczyt zaproponować następne posiedzenie jutro o godz. 10-ej rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-52.11" who="#MieczysławMichałkiewicz">Preliminarz Ministerstwa Sprawiedliwości, preliminarz Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, preliminarz Ministerstwa Reform Rolnych, przyczem reformy rolne będą na końcu, ponieważ w sprawozdaniu, które Panowie Posłowie otrzymali, jest opuszczony jeden ustęp. Ten ustęp dopiero jutro rano drukarnia będzie mogła dostarczyć.</u>
          <u xml:id="u-52.12" who="#MieczysławMichałkiewicz">Nie słyszę innej propozycji.</u>
          <u xml:id="u-52.13" who="#MieczysławMichałkiewicz">Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>