text_structure.xml
348 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml" />
<TEI>
<xi:include href="header.xml" />
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#JanWoźnicki">Otwieram posiedzenie. Protokół 41 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 42 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Urbański i Rosmarin. Listę mówców prowadzi p. Rosmarin.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#JanWoźnicki">Usprawiedliwiają nieobecność pp.: Jakubowski, Juchniewicz, Karau, Puławski i Wojewoda.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#JanWoźnicki">Udzielam urlopu posłom: Miklaszewskiemu i Okuliczowi na 1 dzień, Czapińskiemu, Jaroszowi, Kwapińskiemu, Stadnickiemu, Winiarskiemu, Wysoczańskiemu i Janowi Zalewskiemu na 2 dni, Strutyńskiemu na 3 dni, Durze na 5 dni, Aleksandrowi Dębskiemu i Leserowi na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do pierwszego punktu porządku dziennego:</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#JanWoźnicki">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1929/30. Dyskusja szczegółowa nad budżetem część 1 — Prezydent Rzeczypospolitej. Jako sprawozdawca głos ma p. Wacław Bitner.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#WBitner">Wysoki Sejmie! W sprawozdaniu Komisji Budżetowej, wydrukowanem i Panom Posłom rozdanem, miałem zaszczyt wyjaśnić te drobne zmiany, jakie w tym budżecie zaszły, i zaproponować przyjęcie budżetu jedynie ze zmianą redakcyjną w paragrafie 12 dz. 2 oraz z sumą 60.273 zł. wobec zwiększenia paragrafu 1 w dziale 2 i 3 ż powodu dodatku mieszkaniowego.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#WBitner">Prostuję jedynie, że budżet ten został przez Komisję Budżetową przyjęty jednomyślnie w drugiem czytaniu, natomiast w trzeciem czytaniu zgłosił poprawki p. poseł Kornecki, co do których nie wiem, czy się pojawią na plenum Izby: gdyby się jednak pojawiły, mam zaszczyt oświadczyć, że w mojem przekonaniu w tym dziale budżet jest obliczony oszczędnie, jest nieco mniejszy niż budżet Czechosłowacji. Wszystkie podwyżki tego budżetu w porównaniu z poprzednim okresem budżetowym są umotywowane, jak to szczegółowo wyjaśniłem w sprawozdaniu drukowanem.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#WBitner">Wobec powyższego proponuję przyjęcie tego budżetu zgodnie z drukiem nr 400 część 1.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#JanWoźnicki">Do głosu nikt więcej się nie zgłosił. Przystępujemy do części 2a — Sejm i części 2b — Senat. Głos ma referent p. Wyrzykowski. Nieobecny.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do części 3-ej: Najwyższa Izba Kontroli. Głos ma referent p. Czapiński,</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#JanWoźnicki">Wobec nieobecności referentów zawieszam posiedzenie na 15 minut.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#JanWoźnicki">Wznawiam przerwane posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#JanWoźnicki">Przystępujemy do części 3 budżetu: Najwyższa Izba Kontroli. Głos ma referent p. Czapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#KazimierzCzapiński">Wysoki Sejmie! Bardzo obszernie referowałem budżet Najwyższej Izby Kontroli na Komisji Budżetowej. Komisja przeprowadziła bardzo szczegółową dyskusję i dlatego pozwolę sobie ograniczyć się tylko do głównych punktów.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#KazimierzCzapiński">Budżet Najwyższej Izby Kontroli wyszedł z Komisji Budżetowej bardzo mało zmieniony w porównaniu z preliminarzem rządowym. Zmianie uległy większością głosów tylko pozycje następujące: przedewszystkiem wprowadzono dwie pozycje powiększone, mianowicie w związku z dodatkiem mieszkaniowym dla urzędników. Są to §§ 1 i 4: mianowicie § 4 zwiększa się o 418 zł., chodzi o pensję szofera, a w § 1 dodaje się 301.609 zł, jest to dodatek mieszkaniowy dla urzędników — pozycja bezsporną. Pozatem dodaje się w § 1 jako osobną pozycję 7.100 zł, na dodatek reprezentacyjny dla prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Komisja większością głosów, a może nawet i jednomyślnie, obecnie nie pamiętam, stanęła na tem stanowisku, że utworzenie tego dodatku reprezentacyjnego jest konieczne tak ze względu na pozycję prezesa Najwyższej Izby Kontroli, jak również i na to, że powinien on być całkowicie niezależny pod względem finansowym, nie może nawet zależeć od jakichkolwiek ewentualnych dodatków przez Radę Ministrów uchwalonych. I dlatego dodatek w kwocie 7.100 zł. należy mu się bezsprzecznie. To -są, właściwie wszystkie poprawki, wprowadzone przez komisję.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#KazimierzCzapiński">Natomiast pozwolę sobie nadmienić, że dwie inne pozycje były na komisji kwestionowane, aczkolwiek kwestionowanie to nie wyraziło się w uchwałach komisji. Kwestionowany jest ten punkt preliminarza, który mówi o powiększeniu etatów urzędniczych. Mianowicie preliminarz Kontroli Państwa wykazuje wzrost etatów z 612 na 627, a zarazem te etaty są przesunięte, jak Szanowni Koledzy widzą z preliminarza, ku górze, ku wyższym stopniom służbowym. Komisja uchwaliła nie wprowadzać zmian pod tym względem do preliminarza, wychodząc z założenia, że agendy Najwyższej Izby Kontroli wzrastają i to wymaga pomnożenia sił urzędniczych. Z drugiej zaś strony, praca prowadzona przez Najwyższą Izbę Kontroli, jest to praca wysoko kwalifikowana, wymagająca ludzi o wielkich kwalifikacjach, o wielkiem przygotowaniu. Tymczasem ostatnie sprawozdanie Najwyższej Izby Kontroli stwierdza ucieczkę wykwalifikowanych urzędników na lepiej płatne posady. Wobec tego zdaje mi się, mówiłem o tem Panom na komisji i komisja stanęła na mojem stanowisku wbrew zastrzeżeniom niektórych mówców, zdaje mi się, że pomnożenie liczby etatów i przesunięcie ku wyższym stopniom służbowym jest całkowicie usprawiedliwione.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#KazimierzCzapiński">Następnie był kwestionowany na komisji budżet nadzwyczajny, W budżecie nadzwyczajnym bowiem marny budowę gmachu Najwyższej Izby Kontroli w Warszawie i na ten cel została wstawioną kwota 1.600.000 zł. Na komisji, mówiono, że ten wydatek może nie jest znowu taki najkonieczniejszy, a wydatek jest znaczny — przeszło półtora miliarda złotych. Stałem na stanowisku w moim referacie i komisja większością głosów poparła to stanowisko, że jednak ten wydatek jest konieczny. Osobiście zwiedziłem obecny stary gmach Najwyższej Iżby Kontroli przy ulicy Żórawiej i stwierdziłem, że owocna praca w danych warunkach jest prawie niemożliwa, a w każdym razie ogromnie utrudniona. Obecny gmach przy ul. Żórawiej to jest dawny gmach żandarmerji rosyjskiej, są to małe klitki, ciemne, i w tych warunkach prowadzenie pracy tak odpowiedzialnej i tak ważnej, jaką jest praca Izby Kontroli, jest rzeczą niezmiernie utrudnioną. Dlatego obstaję przy tem, co mówiłem już na Komisji Budżetowej, mianowicie, żeby tego wydatku w budżecie nadzwyczajnym nie uszczuplać.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#KazimierzCzapiński">To jest proszę Panów wszystko, co się tyczy poszczególnych pozycji. Pozwolę sobie w związku z tem, co mówiłem na Komisji Budżetowej, poruszyć kilka spraw ogólnych, związanych z funkcjami Najwyższej Izby Kontroli. Przedewszystkiem pozwolę sobie wskazać — a tę moją wskazówkę, zdaje się komisja jednomyślnie aprobowała że konieczne jest uregulowanie polskiego prawa budżetowego. Obecne polskie prawo budżetowe ma charakter fragmentaryczny, częściowo jest zawarte w Konstytucji, częściowo w ustawie o N. I. K. z r. 1921, częściowo bywa zawarte w dorocznej ustawie skarbowej i t. d. Nigdzie jednak skodyfikowanego, ustalonego, całkowitego prawa budżetowego nie mamy. Z tego płynie wiele niedogodności: ponieważ zaś prawo budżetowe jest prawem pierwszorzędnym, dla należytego funkcjonowania Państwa, dla budżetu państwowego i gospodarki państwowej, wobec tego pozwolę sobie w rezolucji, która w swoim czasie będzie głosowana, wezwać Rząd do opracowania i przedłożenia Wysokiemu Sejmowi całokształtu polskiego prawa budżetowego.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#KazimierzCzapiński">Pozwolę sobie przy tej sposobności wskazać, że obecnie istniejące fragmentarycznie polskie prawo budżetowe i tak w ogromnej części wykonywane nie jest, Weźmy Konstytucję. Art. 7 powiada: Rząd przedstawi corocznie zamknięcie rachunków państwowych do parlamentarnego zatwierdzenia. Ten przepis Konstytucji był dotychczas absolutnie martwą literą. Zamknięć rachunkowych nie przedstawiano i oczywiście Sejm ich nie zatwierdzał, dopiero w ostatnich czasach zaczęły się ukazywać pierwsze zamknięcia rachunkowe, aczkolwiek spóźnione. Za rok 1927/28 zamknięć rachunkowych do dziś dnia nie mamy. Jakie pociągnęło to za sobą konsekwencje? Pociągnęło te konsekwencje, że po pierwsze niezmiernie ważny art. 7 Konstytucji nie jest wykonywany, bo Sejm zamknięć rachunkowych nie zatwierdził, wobec tego jest pozbawiony możności wykonania niezmiernie ważnego prawa, prawa kontroli gospodarki pobudżetowej, A drugą ważną rzeczą jest ta, że przecież art. 7 ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli z r. 1921 przewiduje, że nie później, niż w sześć miesięcy po przedłożeniu przez Sejm zamknięć rachunkowych, Izba Kontroli opracuje t. zw. uwagi do zamknięć rachunkowych. Oczywista rzecz, że Izba nie mogła opracować tych uwag, skoro nie było zamknięć — to jest zupełnie jasne i dlatego te jej uwagi, zawarte w wielkich tomach, i niejednokrotnie cenne, które się dotychczas ukazały, z natury rzeczy są jeszcze bardziej spóźnione niż te nieliczne zamknięcia, które dotychczas zostały przedłożone.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#KazimierzCzapiński">W związku z art. 7 Konstytucji, o którym mówiłem, który wykonany do dziś dnia nie jest, stoi art, 9 Konstytucji — jest to rzecz niezmiernie ważna, dotychczas niemal zupełnie zapomniana — który powiada, że Najwyższa Izba Kontroli jest powołana do tego między innemi, ażeby przedstawiać corocznie Sejmowi wnioski o udzielenie lub odmówienie rządowi absolutorium, Gdy się czyta art. 9 Konstytucji, to czyta się go, jak rzecz nieznaną zupełnie, albo rzecz zupełnie zapomnianą. Nigdy dotychczas taki wniosek na Sejmie in pleno nie figurował. W ostatnich uwagach, opracowanych przez Izbę Kontroli, mamy tam w druku ten wniosek, z którym się przyjdzie na Sejm, ale dotychczas ani Komisja Budżetowa ani Sejm in pleno temi rzeczami nie zajmował się i żadnego wniosku o absolutorium Sejm nie rozpatrywał. Jeżeli połączymy ten art. 7 i 9 do wspólnego rozpatrywania, to widzimy, że de facto przewidziane przez Konstytucję i przewidziane przez ustawę o Izbie Kontroli niezmiernej wagi prawo konstytucyjne kontroli budżetowej eks post, wykonywane dotychczas nie było.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#KazimierzCzapiński">Wszystko jedno, proszę Panów, czyja w tem tkwi wina, ale nie ulega wątpliwości, że ponieważ obecnie już te zamknięcia rachunkowe są przyśpieszone i w związku z tem i uwagi częściowo też przyśpieszone, a częściowo będą w opracowaniu, Sejm według Konstytucji i ustawy o Izbie Kontroli powinien przystąpić do wykonywania słusznie należnego mu prawa kontroli budżetowej eks post. I nie ulega wątpliwości, że skoro chyba wszystkim zależy na tem, żeby to ważne prawo budżetowe Sejmu było wykonywane, wszyscy będziemy się starali iść w tym kierunku, ażeby teraz, kiedy są materialne podstawy do przedkładania zamknięć rachunkowych, to prawo eks post było wykonane.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, w związku z tem stoi druga sprawa, którą poruszano na Komisji Budżetowej, a którą to sprawę w moim krótkim referacie poruszam, mianowicie sprawa nowelizacji dotychczas obowiązującej ustawy o kontroli państwa z r. 1921, W tej ustawie niejedno jest dobre, a nawet bardzo dobre, jest tam zakreślone rzeczywiście dość szerokie pole dla działalności kontroli państwa, ale obecnie me jest ona już dostateczna, tem się tłumaczy, że tę ustawę incyndentalnie niejako rozszerza się przy różnych sposobnościach, naprzykład przy sposobności uchwalania ustawy skarbowej. Jeżeli weźmiemy tegoroczną ustawę skarbową, to będziemy mieli taki fakt, że w art. 7 ustawy skarbowej, którą szanowni koledzy znajdują w sprawozdaniu generalnego referenta, — jest mowa o t. zw. kredytach dodatkowych, jest mowa o ewentualność! przekraczania w nagłych wypadkach ustawy skarbowej i jest powiedziane, że w tych nagłych wypadkach, kiedy nastąpi przekroczenie, musi być natychmiast to przekroczenie przedłożone Sejmowi do uchwalenia, a również jest zastrzeżenie, że owo przekroczenie musi być natychmiast zakomunikowane Najwyższej Izbie Kontroli. Jest to bardzo ważne novum, bo istotnie takie możliwości nie były w ustawie z 1921 r. przewidziane.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#KazimierzCzapiński">Weźmy drugie zagadnienie, t. z w. virement, to jest przenoszenia poszczególnych pozycji budżetu na wniosek Ministerstwa Skarbu. Otóż na komisji poruszono sprawę, czyby nie należało o takim fakcie, jak virement, a przynajmniej gdy to virement przekracza pewną kwotę, również natychmiast zawiadamiać Najwyższą Izbę Kontroli, ażeby wiedziała, co się dzieje, bo przy obecnym układzie preliminarza nasze paragrafy budżetowe są ogromne, wynoszą nieraz po 40 milionów złotych, więc takie przenoszenie jest rzeczą niewielkiej wagi. To przenoszenie może w dużej mierze uczynić budżet fikcyjnym, a jeśli kto się nie zgadza na słowo „w dużej mierze”, to niech będzie „w pewnej mierze”.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#KazimierzCzapiński">Virement, przenoszenie między paragrafami przy obecnej specyfikacji preliminarza, gdzie ta specyfikacja idzie grubemi rubrykami, gdzie wahania są wielkie, virement ma duże znaczenie, i dlatego na komisji była poruszona przez niektórych mówców kwestia zawiadamiania Najwyższej Izby Kontroli przez Ministerstwo Skarbu, albo przez Radę Ministrów, jeżeli ustawa skarbowa została zmieniona w tym kierunku.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#KazimierzCzapiński">Albo weźmy jeszcze jedno zagadnienie w dziedzinie prawa budżetowego, mianowicie kwestię funduszów dyspozycyjnych. O funduszach dyspozycyjnych bardzo dużo mówiło się na Komisji Budżetowej i uznawano to zagadnienie bardzo, często za zagadnienie wielkiej wagi. Mianowicie p. referent Byrka mówił także w swoim obszernym referacie generalnym na Komisji Budżetowej o tem, że należałoby fundusze reprezentacyjne we właściwem tego słowa znaczeniu, których poszczególni ministrowie nie posiadają, wydzielić w osobną rubrykę budżetu, bo to są fundusze, które mogą podlegać kontroli w normalnym trybie. Jest jednak część funduszów dyspozycyjnych, która ma inne przeznaczenie, która musi istnieć, — ja tego przeznaczenia, jako referent me mogę tu omawiać i poruszać, ale jeżeli wogóle fundusz dyspozycyjny ma istnieć, to jest zupełnie jasne, że w normalnym trybie kontrola jego jest niemożliwa, bo w takim razie fundusz ten przestałby być funduszem dyspozycyjnym. To jednak nie wyklucza tej ewentualności, że fundusz dyspozycyjny mógłby być kontrolowany nie w trybie zwyczajnym, ale w trybie nadzwyczajnym, powiedzmy, przy pomocy Prezesa Najwyższej Izby Kontroli, albo przy pomocy Prezesa wraz z Marszałkiem Sejmu, albo w inny sposób.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, jeżeli zważymy te wszystkie doniosłe zagadnienia, które miałem zaszczyt Wysokiej Izbie przedłożyć, to zobaczymy, że te dwa postulaty, z któremi tu przychodzę, postulat kodyfikacji polskiego prawa budżetowego, dotychczas fragmentarycznie zaledwie istniejącego, i postulat nowelizacji ustawy z 1921 roku o Najwyższej Izbie Kontroli — są to rzeczy niezmiernej wagi, albowiem do dziś dnia, jak wskazałem, to polskie prawo budżetowe jako całość nie istnieje, istnieje tylko fragmentarycznie i niedostatecznie.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#KazimierzCzapiński">Wobec tego, streszczając się, musimy koniecznie realizować w najbliższym czasie to prawo kontroli budżetowej eks post, które jest przewidziane w art. 7 i 9 Konstytucji. Musimy następnie znowelizować ustawę o Najwyższej Izbie Kontroli w tym kierunku, ażeby została wprowadzona ta czy inna kontrola funduszów dyspozycyjnych, ażeby zostało wprowadzone to, co obecnie jedynie fragmentarycznie istnieje, mianowicie to, co obecnie zostało wprowadzone do ustawy skarbowej, kwestia zawiadamiania Najwyższej Izby Kontroli o dokonywanych przekroczeniach. Następnie przy tej sposobności musi być rozwiązana kwestia, czy nie należy informować Najwyższej Izby Kontroli o dokonywanych virements przynajmniej dopóty, dopóki specyfikacja idzie takiemi wielkiemi paragrafami, jak obecnie się odbywa.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, kończąc, muszę stwierdzić, że z temi wszystkiemi zastrzeżeniami naogół działalność Najwyższej Izby Kontroli Państwa w okresie ostatnim była w niejednym punkcie wysoce płodna i zadowalająca, Sprawozdania doroczne, które składała Najwyższa Izba Kontroli w myśl ustawy z 1928 r. figurowały prawie we wszystkich referatach kolegów, którzy referowali poszczególne budżety na komisji, i dostarczyły one bardzo dużo cennego materiału, Jednej atoli uwagi krytycznej nie mogłem oszczędzić Najwyższej Izbie Kontroli w moim referacie komisyjnym. Mianowicie jeżeli weźmiemy do ręki ustawę o Najwyższej izbie Kontroli z r. 1921, to zobaczymy, że drugi ustęp art. 8 powiada: w wypadkach szczególniejszej wagi lub niecierpiących zwłoki Prezes Najwyższej Izby Kontroli ma prawo zwrócić się do Sejmu, informując go o tych wypadkach. Otóż w wykonaniu budżetu za r. 1927/28 zaszedł, jak mnie się zdaje, rzeczywiście ten wypadek nadzwyczajnej Wagi, że zostało dokonane niepokryte żadnym aktem ustawodawczym przekroczenie w kwocie przeszło pół miliarda. Jaki może być wypadek jeszcze szczególniejszej wagi, niż ten?</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#KazimierzCzapiński">Ale Najwyższa Izba Kontroli wówczas i do dziś dnia nie uważała za stosowne w myśl ust. 2 art. 8 przyjść do Sejmu z informacją o tem, i dlatego na Komisji Budżetowej reprezentanci Najwyższej Izby Kontroli wysłuchali szeregu uwag krytycznych z powodu niewykonania tego przepisu wówczas, gdy to przekroczenie budżetu za r. 1927/28 w kwocie przeszło pół miliarda nastąpiło. Prezes Najwyższej Izby Kontroli, p. Wróblewski, wówczas złożył oświadczenie, które uważam za wysoce wiążące, że na przyszłość postara się, aby takich wypadków nie było, co oczywista należy rozumieć w ten sposób, że na przyszłość, gdyby coś podobnego miało miejsce, przyjdzie do Sejmu z informacjami. Tem łatwiej przyjdzie to p. Prezesowi, że wprowadziliśmy do obecnie przedłożonej Wysokiemu Sejmowi ustawy skarbowej wart. 6 obowiązek Rządu informowania N. I. K. o takich przekroczeniach.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#KazimierzCzapiński">Proszę Panów, to są te ogólne uwagi, które dodają do czysto cyfrowego swego sprawozdania z preliminarza budżetowego Najwyższej Izby Kontroli Państwa.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#KazimierzCzapiński">Ze zmianą tych trzech pozycji, o których mówiłem, proponuję przyjąć ten budżet w brzmieniu preliminarza rządowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#JanWoźnicki">Do głosu nikt się nie zgłosił.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#JanWoźnicki">Muszę powiedzieć Wysokiej Izbie, że w dalszym ciągu nie możemy obradować nad częścią 2 a) i b) preliminarza budżetowego dotyczącą Sejmu i Senatu, a to z powodu nieobecności w Warszawie p. referenta. Nad częścią 4: Prezydjum Rady Ministrów również nie możemy obradować, ponieważ p. Prezes Rady Ministrów z powodu wyjazdu swojego z Warszawy prosił o odłożenie jej do czasu jego przybycia. Na życzenie p. Ministra Spraw Wewnętrznych cześć 7 jest przełożona na dzisiejsze obrady popołudniowe.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#JanWoźnicki">Wobec tego przystępujemy do ostatniej części dzisiejszego rannego porządku dziennego, do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#JanWoźnicki">Głos ma referent p. Gustaw Zieliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#GZieliński">Wysoka Izbo! Analiza budżetu i oświetlenie działalności całego Ministerstwa jest podane w sprawozdaniu drukowanem: przeto pozwolę sobie tylko zwrócić uwagę na następujące sprawy.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#GZieliński">Układ preliminarza budżetowego na rok 1929/30 uległ nieznacznym zmianom w stosunku do układu z roku 1928/29, mianowicie kredyty na sądy pracy, które się mieściły dotychczas w budżecie Min. Pracy i Opieki Społecznej, w tym roku zostały przeniesione do budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Natomiast budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej ma nowy dział: urzędy inwalidzkie, dzięki projektowanemu przeniesieniu do kompetencji Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej tych spraw inwalidów wojennych, które dotychczas załatwiane są przez Ministerstwo Spraw Wojskowych. Sprawa ta będzie mogła być załatwiona definitywnie dopiero po przeprowadzeniu przez Wysoką Izbę odpowiedniej noweli do ustawy o zaopatrzeniu inwalidów.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#GZieliński">Komisja Budżetowa nie wprowadziła poważniejszych zmian w stosunku do przedłożenia rządowego. Jedynie na wniosek Rządu zostały podwyższone wszystkie pozycje, dotyczące uposażeń, wobec podniesienia wysokości dodatku mieszkaniowego. Następnie w § 11 (Naukowy Instytut Pracy) preliminowana suma 200.000 zł została obniżona do 150.000 dlatego, że wobec niewniesienia jeszcze do Sejmu odpowiedniego projektu ustawy, dotyczącej organizacji Instytutu Pracy, nie będzie Rząd w możności wydatkowania całkowitej preliminowanej przez siebie sumy.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#GZieliński">Następnie w § 3 dział IV (Urząd Emigracyjny) wydatki na podróże służbowe i przesiedlenia zmniejszono o 41 100 zł. to jest do sumy 70.000 zł. Podniesiono natomiast w dziale IX — świadczenia socjalne w § 13 (Kredyt na opieko nad młodzieżą i dziećmi) o 61.100 zł i w § 14 o 250:920 zł. W związku z koniecznością podwyższenia pozycji na uposażenia w grupie B (Przedsiębiorstwa) został podniesiony preliminowany dochód (etapy Urzędu Emigracyjnego) dział X § 1 o 18.475 zł. Innych zmian w budżecie tym komisja nie wprowadziła.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#GZieliński">W imieniu Komisji Budżetowej proszę Wysoki Sejm o przyjęcie preliminarza w wysokości ustalonej przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Topinek.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WilhelmTopinek">Wysoki Sejmie! Ministerstwo Pracy, klasa robotnicza uważa za jedną ze swych własnych zdobyczy, lecz chociaż ono w wielu wypadkach załatwia sprawy dla klasy pracującej bardzo korzystnie, to jednak jesteśmy i byliśmy świadkami silnych ataków na to Ministerstwo, ze strony związków przemysłowców i ze strony niektórych ministerstw. Jeżeli na te ataki zwracano uwagę, to jedynie z tego względu, że Ministerstwo Pracy nie zdobyło się dotąd na energiczne przeciwstawienie się im, na wyszukanie środków, ażeby zająć stanowisko twarde i otwarte wobec tych zamierzeń, które przeciw niemu są skierowane.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, w wielu wypadkach, kiedy przychodzimy do ministerium załatwiać bardzo ważne sprawy robotnicze, nie można tam znaleźć tego zasadni czego stanowiska, lecz widzimy, że szukano ciągle jakichś dróg połowicznych miedzy klasą robotniczą, a przemysłowcami, i wskutek tego ta klasa robotnicza od Ministerstwa Pracy nie doznaje całkowitej obrony swych interesów.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, w okresie tego czasu wydano szereg ustaw. Bezsprzecznie ustawa o sądach pracy jest wielkiem postępem dla klasy pracującej, jednakże trzeba w niej dokonać dwóch zmian, Przedewszystkiem sprawy karne robotnicze za przekroczenie ustaw nie są podawane do rozstrzygnięcia przy współudziale ławników. Oddano je do rozstrzygnięcia tylko sędziom jednostkowym. W takich wypadkach, kiedy ma się do czynienia z jaką bardzo ważną kwestią robotniczą, zachodzi konieczność rozstrzygania jej przy współudziale ławników, którzy mogą wtedy odegrać bardzo ważną rolę.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#WilhelmTopinek">Druga bardzo ważna kwestia, to jest kwestia wyborów, Dziś w ustawie ta sprawa przedstawia się w ten sposób, że ławników się mianuje. Byliśmy świadkami w Warszawie, że ugrupowania robotnicze musiały zgłaszać tysiące i tysiące kandydatów i dopiero z pośród tych kandydatów Ministerstwo Pracy wyszukiwało ławników i dokonywało nominacji, Wyobrażamy sobie, że zasady demokratyczne wymagają, aby tym sądom właśnie robotnicy nadawali odpowiedni charakter i kierunek i dlatego należałoby wprowadzić do ustawy tę zmianę, ażeby ławników ustanawiać za pomocą wyborów, jak to w wielu wypadkach ma miejsce.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, drugą ustawą jest ustawa o najmie pracy. Bezsprzecznie i ta ustawa jest pewnym postępem, jednakże i w niej są pewne przepisy niekorzystne, a jednak mimo zwracania uwagi na to, coby należało w tej ustawie usunąć, Ministerstwo Pracy tego nie uczyniło i klasa robotnicza będzie musiała, czy to w Sejmie, czy w innej formie, te pożądane zmiany przeprowadzić.</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#WilhelmTopinek">Wreszcie jest trzecia ustawa, która została wprowadzona w życie, mianowicie ustawa o ubezpieczeniu pracowników umysłowych. I ona jest także pewnym postępem, który naprawdę tę kategorię pracowników zabezpiecza na wypadek, kiedy ten pracownik naprawdę już jest fizycznie wyczerpany i zostaje na bruku bez zajęcia. Ale proszę Panów, i w tej ustawie zachodzi konieczność poczynienia wielkich zmian. Weźmy naprzykład pod uwagę to, — że tą całą instytucją rządzi przeważnie administracja, że całe ubezpieczenie oddane jest wyłącznie w jej ręce, że zarządy te nie mają prawa takiej ingerencji, jak aby dla nich była faktycznie niezbędna. Odpowiednia zmiana, któraby faktycznie uwzględniała korzyść pracowników umysłowych ubezpieczonych w tej instytucji, jest wprost konieczną, poprostu wynika z potrzeby utrzymania rzeczywistej kontroli w tem przedsiębiorstwie.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, faktycznie zabezpieczono pracowników umysłowych, ale od szeregu lat jesteśmy świadkami jak przyrzeka się wprowadzenie ustawy ubezpieczającej robotników na starość. W tej Izbie uchwalono wniosek nagły klubu P. P. S., że Rząd ma przedłożyć projekt o ubezpieczeniu na starość. Dotąd ta kwestia nadzwyczaj ważna nie została załatwiona. Dziś ubezpieczenia na starość robotników, pracowników fizycznych, nie można traktować jako jakiejś kwestii humanitarnej. Proszę Panów wziąć pod uwagę tę okoliczność, że dziś w przemyśle przeprowadza się racjonalizację prący. Przez racjonalizację pracy przemysłowiec szuka zdrowego, silnego robotnika. Bardzo wielu robotników, którzy przepracowali po 20, 30 i więcej lat, zostaje zwolnionych, ci ludzie zostają na bruku bez środków do życia i nie mają najmniejszego oparcia. Ostatnio byliśmy świadkami w przemyśle naftowym, że kiedy w r. z. powstał koncern, pierwszem jego zadaniem było masowe zwalnianie robotników, którzy przepracowali po 30 i więcej lat i tym robotnikom z łaski przemysłowiec rzucał 20, 30 do 40 zł. pensji miesięcznej. Czy jest możliwe żeby ten człowiek w dzisiejszych ciężkich i trudnych warunkach życia mógł jakie takie życie prowadzić, mógł jako tako wegetować? Więc w dzisiejszych warunkach konieczne jest zainteresowanie się tą ustawą, i należy ją jaknajszybciej wprowadzić w życie.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#WilhelmTopinek">Kiedy mówimy o tej ustawie, to zachodzi konieczność pomówienia także o tych ustawach, które już obowiązują, W górnictwie np. obowiązuje ustawa o t. zw. kasach brackich, lecz naprawdę jest ona drwiną z robotników. Gdy po kilkunastu latach ciężkiej pracy ten robotnik jest fizycznie wyczerpany i nie może pracować, zostaje bez pracy, wówczas przyznaj e mu się rentę miesięczną od 20 do 20 kilku złotych. Pomijam już to, że przy tej instytucji komisarz prowadzi agitację polityczną, ale nie jest do podarowania w żadnym razie takie postępowanie komisarza, że kiedy delegacja robotników przedłożyła mu memoriał wykazujący, że robotnik za 20 zł. miesięcznie nie może wyżyć, że należy mu przyznać rentę przynajmniej w wysokości 80 zł., to pan komisarz zamiast tę kwestię w sposób rozumny, sumienny, jako przedstawiciel tej instytucji rozstrzygnąć, odpowiada delegacji, że tego rodzaju żądania są tylko wysoką demagogią, W dzisiejszych czasach, kiedy górnik w ciężkich warunkach przepracował 20 lat, czy trzydzieści kilka lat i przychodzi po rentę, a otrzymuje 20 zł., gdy wysuwa swoje żądanie o powiększenie tej renty, wtedy, gdy to jest kwestią jego życia, to przecież takich żądań nie można w ten sposób traktować, Jak to uczynił przedstawiciel tak poważnej instytucji, występujący z ramienia Rządu.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów! Chciałbym jeszcze kilka słów powiedzieć o bezrobociu. Jesteśmy świadkami ciężkiej klęski, która dotknęła w Polsce klasę pracującą, Zawsze przeszło 100.000 ludzi znajduje się bez pracy, ludzi zdrowych i chętnych do tej pracy. Jednak w bardzo wielu wypadkach ustawa obecnie obowiązująca o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia nie służy robotnikom. Jesteśmy naprzykład świadkami, że w tych wypadkach, gdy chodzi o doraźną pomoc robotnikom bezrobotnym, którzy znajdują się w jakimś ośrodku, jakby odciętym od większych ośrodków przemysłowych, gdy grupa tych bezrobotnych jest mniejsza, liczy np. 800 albo 1000, wtedy się tej doraźnej pomocy odmawia. W takim wypadku należy te rzeczy potraktować w ten sposób, jak naprawdę interesy tego bezrobotnego człowieka wymagają. Robotnik w zasadzie uważa ten zasiłek za coś chwilowego, jego dążeniem jest praca, on rozumie, że ten zasiłek jest niewystarczający, rozumie, że to nie jest ten środek, któryby naprawdę usunął to straszne nieszczęście, które dotyka klasę pracującą, Ale z chwilą, kiedy naprawdę znalazł się beż pracy, należy nieść mu tę pomoc, aby mógł wyżyć.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, bardzo wielu robotników jest usuniętych z pod ustawy o bezrobociu i dlatego zachodzi konieczność znowelizowania ustawy w ten sposób, aby objęła robotników rolnych sezonowych, których także to nieszczęście bezrobocia dotyka. 1 my, i szczególnie Ministerstwo Pracy, powinniśmy się postarać aby te szerokie masy bezrobotne, które naprawdę utraciły możność zarobkowania na kawałek chleba, zostały objęte tą ustawą.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, kiedy poruszam kwestię bezrobocia, podnoszę także konieczność, aby Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej wydało odpowiednie zarządzenia do swych urzędników, w jaki sposób powinni zachować się wobec tych bezrobotnych i kiedy naprawdę temu bezrobotnemu należy się wypłata zasiłku. Byliśmy świadkami w roku zeszłym, że w fabryce lokomotyw w Chrzanowie wybuchł strajk. Rozumie się, jak zwykle dyrekcja fabryki usiłowała wszelkiemi sposobami ten strajk złamać. Oskarżono robotników o rozmaite pogróżki. Zostali ci robotnicy aresztowani, — na rozprawie sądowej od winy i kary ich zwolniono, jednak wbrew przepisom ustawy obowiązującej zarząd fabryki wystawił im świadectwa, że ci ludzie strajkowali, że nie zastosowali się do wezwania i wymagań dyscypliny postawionych przez zarząd fabryki i z tego powodu zostali z pracy zwolnieni. Udali się do Państwowego Urzędu Pośrednictwa Pracy i faktycznie tam zostali zarejestrowani jako bezrobotni, ale gdy przyszli po zasiłki, wypłaty zasiłku odmówiono im, wychodząc z założenia, że nie mają prawa korzystać z zasiłku, gdyż pracę samowolnie opuścili. Dla takich wypadków powinna znaleźć się instrukcja, ażeby ten urzędnik, na prowincji mógł naprawdę postępować tak, by strony nie były pokrzywdzone, by naprawdę ten, kto koniecznie potrzebuje zasiłku, znalazł go, znalazł tę pomoc, która mu jest do życia poprostu niezbędna.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#komentarz">(P. Cieplak: Ale Panie Pośle, to byli wyłącznie komuniści i tylko z powodów politycznych wydaleni.)</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#WilhelmTopinek">Nie byli tylko komuniści, bo mógłbym wymienić nazwiska tych ludzi, którzy nigdy nie byli i nie będą komunistami. Byli wprawdzie innych przekonań politycznych, ale przecież ustawa nie może stosować wyjątków, że ten jest komunistą, a tamten socjalistą: ustawa powinna być stosowana do wszystkich i z tego powodu należy wydać pewne instrukcje, aby wobec tego bezrobotnego stosowano ustawę tak, jak tego faktycznie wymaga konieczność.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#WilhelmTopinek">Wreszcie chciałem kilka słów powiedzieć o ochronie naszego ustawodawstwa socjalnego. Między 5 a 6 października związki nasze przeprowadziły ankietę o 8-godzinnym dniu pracy w rozmaitych gałęziach przemysłu. Ankieta ta objęła 127.000 robotników. Na podstawie tej ankiety stwierdziliśmy, że połowa ludzi pracowała nie 46, względnie 48 godzin tygodniowo, ale dłużej. Z tego 13% pracowało ponad 60 godzin tygodniowo.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#WilhelmTopinek">Okazuje się więc, że to ustawodawstwo łamią przemysłowcy pod rozmaitemi pozorami. Jesteśmy świadkami, że przemysłowcy nawet pod groźbą wydalenia z pracy, zmuszają robotnika pracować dłużej. Z tego względu zachodzi konieczność rozszerzenia inspekcji pracy. Wiemy, w jak ciężkich i trudnych warunkach pracują dzisiaj inspektorzy pracy. Ilekroć związki robotnicze zwracają się z interwencją do Ministerstwa Pracy, wskazując na konieczność rozszerzenia inspekcji pracy, powołanie odpowiedniej ilości inspektoratów, zwykle spotykają się z odpowiedzią, że Ministerstwo nie posiada na to kredytu, że nie posiada na to środków. Ale to nie jest załatwienie kwestii. Z chwilą, kiedy ustawodawstwo jest obchodzone, jest łamane, zachodzi konieczność, ażeby naprawdę tych inspektorów powołano taką ilość, któraby mogła w odpowiedni sposób obowiązujące ustawodawstwo socjalne chronić i przeszkadzać by przemysłowcy je łamali.</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, jeżeli o tej kwestii mówimy, to chcę zwrócić uwagę na tę okoliczność, że my wysuwamy jako kardynalne żądanie, aby inspektorzy załatwiali wszystkie sprawy bezstronnie, żeby inspektor pracy był człowiekiem bezstronnym, żeby przestrzegał prawa, aby bez względu na to, jaka jest przynależność polityczna danego robotnika przychodzącego o poradę, tego robotnika równomiernie we wszystkich wypadkach traktował. Ta konieczność zachodzi, gdyż byliśmy świadkami, w jaki sposób w niejednym wypadku traktowano jedno lub drugie stronnictwo.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#WilhelmTopinek">Wreszcie, proszę Panów, przy tej kwestii trzeba wskazać na konieczność wprowadzenia inspekcji pracy do zakładów państwowych. Jesteśmy świadkami bardzo ciekawych objawów. Rząd wykupuje takie lub inne przedsiębiorstwa, np. w roku zeszłym wykupiono fabrykę wagonów w Ostrowiu Poznańskiem. W kilka dni po przejściu tej fabryki na własność rządu, dyrekcja wywiesiła ogłoszenie, że fabryka ta nie podlega już inspekcji pracy. A jednak, robotnicy pracują tam nadal w takich samych warunkach, bo nie zmieniono im warunków ani pracy, ani płacy, sytuacja ich pogorszyła się tylko jeszcze przez to, że odpadło prawo inspekcji w tej fabryce przez inspektora pracy. Nie można przecież w dwojaki sposób traktować interesów robotniczych. Jeżeli w zakładach przemysłowych państwowych nie obowiązuje inspekcja pracy, to oczywiście w tem założeniu, że robotnicy tam mają, wyjątkowe warunki pracy, do nich stosuje się takie lub inne lepsze metody ich płacenia. Ale tutaj nic podobnego nie zaszło, zmieniono tylko sytuację na niekorzyść robotników, wyjęto ich z pod prawa inspekcji, pośpieszono się, aby szybko to załatwić. Na takie wypadki Ministerstwo Pracy powinno zwracać baczną uwagę i energicznie wystąpić przeciw temu, aby tego rodzaju system traktowania robotników nie był stosowany.</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, w ten sam sposób stosuje się prawo o urlopach dla robotników. Kiedy robotnik dochodzi do tego okresu czasu, że ma prawo do urlopu, w bardzo wielu wypadkach przemysłowcy na 15 dni przed upływem tego terminu zwalniają go z pracy i przyjmują na jego miejsce innego. Na takie właśnie wypadki inspekcja pracy powinna również zwracać uwagę i pilnować, aby przemysłowcy w taki podstępny sposób ustawy nie łamali.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, nawet w wielu zakładach państwowych robotnikom urlopów się nie przydziela. Inspektorzy pracy od interwencji są usunięci, robotnik ze swego prawa nie może korzystać. Zakłady państwowe, które powinne naprawdę świecić przykładem, które powinne dawać wzór zakładom prywatnym, w jaki sposób to ustawodawstwo winno być wykonywane, robią wręcz przeciwnie i nie trzymają się przepisów ustawy. Z tego względu zachodzi konieczność także rozszerzenia tej ustawy, aby inspektorom pracy przysługiwało prawo wykonywania inspekcyj także wobec tych zakładów.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, weźmy tak ważny dziś teren przemysłowy, jak Górny Śląsk. Dotąd nie zdołano tam przeprowadzić ustawy o 8-godzinnym dniu pracy, ani ustawy o urlopach. Proszę Panów, czy to nie jest naprawdę stwarzaniem możności agitacji przeciwnej, by do tego robotnika przychodził kto inny i podszczuwał go: patrz, chociaż tu rządzi Państwo Polskie, jednak ciebie odcięto od tego ustawodawstwa, które obowiązuje w całej Rzeczypospolitej Polskiej, do ciebie stosuje się zupełnie inne warunki z tego też względu, poprostu ze względu na interes państwowy należałoby tę kwestię wziąć pod uwagę i w jak najkrótszym czasie tam na Górnym Śląsku przeprowadzić to ustawodawstwo, do którego naprawdę robotnicy tęsknią.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#WilhelmTopinek">Omawiając te wszystkie kwestie, nie mogę pominąć milczeniem tak ważnej instytucji, jaką jest Zakład Ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków. W zakładzie tym ubezpieczeni są robotnicy, opłaty są dość wysokie. Polityka prowadzona przez ten zakład jest nadzwyczaj dziwną, opartą na przestarzałem ustawodawstwie. Prawo sprawowania rządów w tej instytucji przysługuje tylko administracji. Administracja jest panem wszystkiego, administracja załatwia sobie tak, jak jej interesy zakładu odpowiadają. W bardzo nielicznych wypadkach interesy tego nieszczęśliwca, robotnika okaleczałego, są brane pod uwagę. I proszę Panów, jesteśmy świadkami, że robotnik został ciężko okaleczony, po okaleczeniu zbadał go lekarz. Nie widziano go potem 2, 3, 4, 5, miesięcy. Po upływie 5 czy 6 miesięcy otrzymuje akt wydrukowany z Zakładu Ubezpieczeń od wypadków, że komisja administracyjna stwierdziła, że Pan wskutek swego wypadku nieszczęśliwego nie poniósł szkody i zarobek może Pan osiągnąć ten sam, jaki miał Pan przed wypadkiem, i na tej podstawie rentę wymierzoną Panu w wysokości 30% obniża się do 15%. Jeżeli to są robotnicy świadomi, jeżeli to są robotnicy zorganizowani, to mają możność uzyskania porady w związkach zawodowych, mają możność znalezienia obrony przez związki zawodowe, ale szerokie masy robotnicze stoją często poza związkami, ten robotnik bywa wtedy ciężko pokrzywdzony. Z tego powodu zachodzi konieczność dokonania tych zmian i znowelizowania tej ustawy, ażeby metoda przydzielania rent odpowiadała interesom pokrzywdzonych.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#WilhelmTopinek">Proszę Panów, wreszcie chciałbym kilka słów nadmienić o emigracji. U nas jest t. z w. emigracja zarobkowa i emigracja osadnicza. Jesteśmy świadkami, że z kraju wywozi się najzdrowszych robotników, ten najmiększy skarb pracy, jaki Państwo posiada. Robotnicy ci w wielu wypadkach bywają bardzo krzywdzeni, są zdani na łup wyzysku najrozmaitszych spekulantów, zachodzi więc konieczność, żeby kiedy ten robotnik wyjeżdża w poszukiwaniu pracy, bo wskutek bezrobocia tej pracy nie może znaleźć w Ojczyźnie, to niechże wyjeżdża po tę pracę za granicę pod zupełną opieką Państwa. Niech wie, że jest obywatelem tego Państwa, niech na tej obczyźnie dozna tej opieki, która mu jest potrzebna. Ostatnio mówi się o możności wyjazdu do Brazylii i do Peru. Robotnicy wyjeżdżający tam, są naprawdę zdani na łaskę i niełaskę losu. Najpierw padają oni ofiarami najrozmaitszych spekulantów emigracyjnych, potem podczas przewozu na okrętach w warunkach naprawdę strasznych pod względem higienicznym. Ci robotnicy są wyzyskiwani, w ogromnej większości stają się ofiarami żerujących spekulantów, więc Państwo, a w szczególności Ministerstwo Pracy kwest ją emigracji powinno się zająć. Ministerstwo Pracy powinno naprawdę postarać się, aby ten robotnik wyjeżdżający miał tę prawdziwą opiekę. My rozumiemy, że pracujemy i żyjemy w państwie o ustroju kapitalistycznym. Rozumiem, że najlepsze wysiłki nasze w wielu wypadkach bywają paraliżowane, ale zwracam się do tego Rządu z gorącym apelem i wezwaniem, ażeby zrozumiał, że tak ważny czynnik w Polsce, jakim jest robotnik, ten czynnik pracy powinien być potraktowany jako obywatel i powinne mu przysługiwać wszystkie te reformy, które mu przy tej pracy są niezbędne.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Jan Jankowski.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#JanWoźnicki">P. Jan Jankowski:</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#JanWoźnicki">Wysoka Izbo! Za najpilniejsze zadania w dziedzinie polityki socjalnej, której reprezentantem jest Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej: uważamy zagadnienia następujące:</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#JanWoźnicki">Na pierwszem miejscu stawiamy ujednostajnienie ustawodawstwa społecznego. Rozumiemy pod tem, że jeżeli Państwo Polskie obchodziło niedawno rocznicę 10-lecia, to już chyba czas najwyższy, ażeby i ustawy, które gwarantują obywatelom prawa, były już ujednostajnione, to znaczy, ażeby nie było przywilejów, bądź upośledzeń w poszczególnych dzielnicach. A dziś, niestety, jeszcze tak jest, że np. jedna z najważniejszych ustaw o zabezpieczeniu na wypadek niezdolności do pracy istnieje tylko w dzielnicach zachodnich, ale niema jej w całym zaborze rosyjskim i austriackim. I wytwarza się na skutek tego pewnego rodzaju stan niewolnictwa, dlatego, że robotnik pracujący, dajmy na to, na Górnym Śląsku, w kopalniach węgla, lub w hutnictwie, nie może szukać pracy w sąsiedniem, leżącem tuż o miedzę Zagłębiu Dąbrowieckiem, ponieważ przez to utraciłby swe nabyte prawa członka Zakładu Ubezpieczeń. Robotnik więc jest związany z danym terenem pracy i a z drugiej strony wytworzyły się gospodarcze warunki produkcji nierównomierne i na skutek tego tamtejsi przemysłowcy stale się skarżą, że są znacznie więcej obciążeni t. zw. kosztami świadczeń socjalnych, niż tutejsi.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#JanWoźnicki">Zwracam uwagę, że w r. 1925 Ministerstwo Pracy urządziło spis takich inwalidów pracy, którzy ukończyli ponad 65 lat życia, pracujących na terenie b. zaboru rosyjskiego i austriackiego. I tylko zaledwie w siedmiu województwach naliczono 8,688-iu takich inwalidów pracy, którzy ukończyli ponad 65 lat życia i którzy zostali na bruku bez żadnego zupełnie zabezpieczenia. Więc ze względów humanitarnych, jak i ze względu na konieczność zrównania warunków gospodarczych, uważamy tę sprawę dziś za najpilniejszą. Zwracam uwagę, że już w r. 1927 Ministerstwo Pracy ogłosiło projekt ustawy o zabezpieczeniu na starość i do dziś dnia mimo stałych domagań się wszystkich bez wyjątku organizacyj robotniczych, ten projekt nie został jeszcze na Sejm wniesiony. Zwracam uwagę, że ta sprawa jest aktualna jeszcze i z tego względu, że przecież żyjemy w okresie zaprowadzenia t. zw. naukowej organizacji pracy, która zawsze jest związana, a częstokroć polega u nas nie na ozem innem jak tylko na redukowaniu robotników, a wtedy redukuje się rzecz prosta tych starych.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#JanWoźnicki">Dalej jest jeszcze nie unormowana sprawa na terenie b. zaborów rosyjskiego i austriackiego t. zw. przedstawicielstwa robotniczego w zakładach pracy. Na Śląsku mamy t. zw. rady załogowe, w woj. poznańskiem i pomorskiem — wydziały robotnicze i urzędnicze, a na terenie pozostałych dzielnic żadnego opartego na ustawie przedstawicielstwa robotniczego nie mamy. Już jako członek Komisji Ankietowej spotykałem się z tego rodzaju horendalną sytuacją, gdyśmy zgodnie z ustawą o utworzeniu Komisji Ankietowej szukali kontaktu ze światem pracy, to znaczy z robotnikami i urzędnikami, pracującymi na terenie danej fabryki, że na terenie tych województw, gdzie to przedstawicielstwo istnieje oparte na ustawie, trudności żadnych nie było. Natomiast tutaj, gdyśmy szukali kontaktu z przedstawicielstwem urzędniczem, to go nie było. Trzeba było poprostu brać od zarządu przedsiębiorstwa listę płacy urzędników i palcami stukać na wyrywki: proszę zawezwać tych lub innych. Przytaczam to jako jaskrawy przykład, do czego prowadzi brak tego rodzaju zorganizowanego przedstawicielstwa. Odpowiedni wniosek na Sejm klub, który mam zaszczyt reprezentować, w tej materii już zgłosił.</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#JanWoźnicki">Również najzupełniej podzielam opinię, wygłoszoną przez mego przedmówcę, że trzebaby również ujednostajnić warunki urlopowe, to znaczy rozszerzyć ustawę obowiązującą tutaj na teren woj. śląskiego. Sejm Śląski jeszcze w r. 1925 odpowiednią uchwałę powziął, lecz do tego czasu ustawa o urlopach na woj, śląskie nie została rozszerzona.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#JanWoźnicki">Drugą z kolei sprawą, do której przywiązujemy bardzo wielką wagę, jest dzisiaj już modne, że się tak wyrażę, zagadnienie zarobków robotniczych. Zagadnienie to zostało zaktualizowane dzięki pracom Komisji Ankietowej, o której tu niejednokrotnie wspominano. Istotnie, jeżeli na zasadzie szczegółowych sprawozdań Komisji Ankietowej, ogłoszonych drukiem, okazało się, że — pomimo poważnego wzrostu wydajności pracy — w największym naszym przemyśle, mianowicie węglowym, w Zagłębiu Dąbrowskiem w 1927 r. około 60% robotników zarabiało poniżej kosztów utrzymania: w Zagłębiu Śląskiem około 63% robotników zarabiało poniżej kosztów utrzymania, zaś w Zagłębiu Krakowskiem około 83% robotników zarabiało poniżej kosztów utrzymania: jeżeli w przemyśle hutniczym w Zagłębiu Śląskiem około 34% robotników zarabiało poniżej kosztów utrzymania, a w woj, kieleckiem 43% robotników, jeżeli się okazało z ogłoszonych sprawozdań, komisji, że w przemyśle włókienniczym, który może najgorzej płaci robotnikom ze wszystkich t. zw. wielkich przemysłów, przeciętny zarobek robotnika za rok 1926 wynosi na głowę 4 zł. 09 gr., to chyba w całej grozie powstałe zagadnienie płac przed nami. I tu grają rolę nie tylko względy humanitarne, nie tylko wzgląd na potrzebę normalnego odżywiania się robotnika, aby on mógł wydajnie pracować, aby ta warstwa ludności nie cherlaczała, nie ulegała degeneracji na skutek opłakanych warunków odżywiania oraz mieszkaniowych, ale i względy gospodarcze, mianowicie potrzeba oparcia naszej produkcji na tej najważniejszej podstawie, jaką jest konsumcja wewnętrzna. Bo czyż może być mowa o wzmożeniu naszej konsumcji wewnętrznej, która u nas w porównaniu z krajami zagranicznemi jest tak niesłychanie niska, że np. spożycie cukru wynosi u nas około 10 kg, na głowę, podczas, gdy w Czechosłowacji wynosi około 26 kg., a w niektórych krajach dochodzi do 45 kg. na głowę, spożycie węgla i żelaza, papieru, wytworów włókienniczych i t. d. tak samo wynosi u nas zaledwie drobny ułamek spożycia zagranicznego, — to też czy może być mowa o wzmożeniu konsumcji w Polsce przy tak głodowych zarobkach szerokich mas pracujących?</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#JanWoźnicki">Używam świadomie wyrazu „głodowy”, bo mam potwierdzenie, chyba najzupełniej autorytatywne, mianowicie głosy, jakie nareszcie zaczęły się rozlegać i z łamów pracy urzędowej, np. z łamów tygodnika „Przemysł i Handel”, organu urzędowego naszych ministerstw gospodarczych, to jest Ministerstw Przemysłu i Handlu, Skarbu i Rolnictwa: Otóż ukazał się tam w roku ubiegłym szereg znamiennych artykułów pp. Gawrońskiego i Wojtyny, poświęconych właśnie omówieniu w sposób wyczerpujący zagadnienia płac realnych robotniczych, i autorzy tych wymienionych przezemnie artykułów odzywają się ni mniej ni więcej, tylko w taki sposób: p. Gawroński np. pisze w jednym z artykułów, że zarobki naszych robotników w niektórych przemysłach, np. w przemyśle superfosfatowym potwierdzają stwierdzoną w XVII w. przez fizjokratów zasadę, że płace robotnicze są zawsze bliskie granicy śmierci głodowej.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#JanWoźnicki">Inny autor p. Wojtyna powiada, że stwierdzić trzeba na zasadzie badań komisji, że poziom zarobków robotniczych jest niesłychanie niski i że w kształtowaniu się płac panuje zupełna dowolność i przypadkowość. W innem miejscu autor ten daje nam charakterystyczne porównanie psychiki przemysłowca naszego i przemysłowca amerykańskiego:. Mianowicie powiada: „Przemysłowiec amerykański pracuje nad zagadnieniem płac, podobnie jak nad zagadnieniem techniki produkcji, organizacji, zbytu, eksportu i t. d. Polski przemysłowiec pozostawia inicjatywę w dziedzinie płac robotnikowi. Amerykański przedsiębiorca szuka możliwości podniesienia płac, polski zaś — broni się przed nią”. I to jest istotnie zupełnie trafne ujęcie psychologicznej różnicy pomiędzy poglądami na zagadnienie podniesienia płac. Przemysłowiec amerykański wie, że z chwilą ogólnego podniesienia poziomu zarobków robotniczych — konsumcja wytworów również i jego fabryki, dajmy na to fordowskiej, będzie z czasem niewątpliwie wzrastała, bo robotnik będzie brał udział w konsumcji, a nasz przemysłowiec do tego jeszcze nie doszedł, broni się przed każdą minimalną, choćby paruprocentową zwyżką zarobków.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#JanWoźnicki">Wspomniałem o tem, że płace właśnie w tych wielkich gałęziach przemysłu wynoszą po kilkadziesiąt procent poniżej kosztów utrzymania. Koszty te są ogłaszane co miesiąc przez t. zw. Komisję Statystyczną, działającą przy Głównym Urzędzie Statystycznym. Zdawałoby się, że może te budżety robotnicze są wielkie? Zaznaczam wyraźnie, że te komisje nie były tworzone po to, żeby określać minimum utrzymania. One były utworzone po to, żeby określać procentowy wzrost cen środków potrzebnych do utrzymania średniej rodziny robotniczej czyli ogólnie mówiąc, żeby co miesiąc podawać do wiadomości wzrost kosztów utrzymania. Komisje oparły się na budżecie, składającym się z rodziny robotniczej 4-ro osobowej: ojca i trojga członków rodziny. Mógłby ktoś przypuszczać, że budżet rodziny robotniczej ułożony jest w sposób luksusowy. Jak ten luksus wygląda? Otóż dla czterech osób preliminuje się np. następujące normy spożycia dziennego na rodzinę: 1,23 kilo na głowę chleba, mleka zaledwie 3/4 litra dziennie, masła aż 65 gramów,</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#komentarz">(Głos: Żeby nie utyli! Inny głos: Recepta aptekarska!)</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#JanWoźnicki">mięsa wołowego 1/4 kilo, węgla kamiennego 4,65 kilo i t. d. A już kapitalna jest norma dla zelówek, o czem miałem sposobność mówić już na Komisji Budżetowej, mianowicie preliminuje się na rodzinę robotniczą aż trzy zelówki rocznie, a w niektórych miastach jak np. w Bydgoszczy, nie wiem dlaczego, 2 zelówki, tak, że spotkałem się z dowcipną uwagą członków Komisji Budżetowej, że widocznie w jednych butach cała rodzina robotnicza musi chodzić.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#JanWoźnicki">Tak wygląda ten preliminarz budżetowy. Nazwać go luksusowym nie można w żaden sposób!</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#JanWoźnicki">Dlatego zjawia się przed nami konieczność wkroczenia państwa w tę dziedzinę w formie t. zw. ustawowego zabezpieczenia minimum płacy. My sobie zdajemy sprawę, nauczeni doświadczeniem zachodu, że to jest rzeczą niebezpieczną, bo wtedy przemysł stara się wyższe płace robotnika wykwalifikowanego sprowadzić do tych minimalnych, ale zdajemy sobie również sprawę, że dzisiaj płace są tak głodowe, że to już grozi poprostu katastrofą społeczną i dlatego nie widzimy innego wyjścia jak uciec się do ustawowego zapewnienia minimum płac dla robotników niewykwalifikowanych i chałupników.</u>
<u xml:id="u-9.15" who="#JanWoźnicki">Jako następne z kolei zagadnienie, które uważamy za bardzo ważne i pilne, właśnie ze względu na te niesłychanie ciężkie gospodarcze warunki, w jakich świat robotniczy dzisiaj żyć musi, — warunki mieszkaniowe i warunki zarobkowe — uważamy za konieczne zaopiekowanie się najmłodszem pokoleniem, ażeby poprostu nie ulegało ono degenerowaniu. Uważamy mianowicie, że należy jak największą zwracać uwagę na opiekę nad macierzyństwem, nad dzieckiem i młodzieżą. Istnieje szereg ustaw już wydanych, jak np. ustawa o opiece nad macierzyństwem, nad dzieckiem, istnieją obowiązujące przepisy o zakładaniu żłobków — te przepisy zaczynają być wcielane w życie, ale daleko im jeszcze do. końca! Domagamy się również, aby organy Ministerstwa Pracy pilnowały ścisłego przestrzegania w przemyśle ustawy o ochronie pracy młodocianych i kobiet.</u>
<u xml:id="u-9.16" who="#JanWoźnicki">Przechodzę do omówienia zagadnienia emigracji, Rok rocznie jesteśmy skazani, niestety, na eksport tego żywego towaru, jakim jest praca nasza, jakim jest robotnik rolny i przemysłowy, który musi, nie mając w kraju zarobku, emigrować zagrani ją i szukać tam lepszej doli. Dlatego też w dalszym ciągu musi być bardzo wielka uwaga zwracana są opiekę nad emigracją i na organizację samej emigracji. Jesteśmy zdania, że już wielki czas, ażeby powołany do tego organ Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, to jest Urząd Emigracyjny, ustalił plan tej emigracji, a w pierwszym rzędzie, ażeby się zdecydował na te tereny, które będzie uważał za najbardziej odpowiednie, jako tereny emigracyjne, żeby już się skończyły te różne eskapady poszczególnych urzędników, czy nawet całe ekspedycje, wysyłane dla badania terenów emigracyjnych. Przy wyborze tych terenów należy również brać pod uwagę tereny, które już ludność sama uznała jako najbardziej odpowiednie, i żeby na tych terenach skoncentrować te szczupłe środki, jakie Państwo posiada ażeby właśnie tam stworzyć możliwe warunki dla naszych nieszczęśliwych emigrantów, oraz otoczyć ich opieką. Jeżeli chodzi o opiekę, to przywiązujemy wielką wagę do opieki szkolnej i przedszkolnej, ażeby ci ludzie nie podlegali wynaradawianiu, już od dziecka, to znaczy do zakładania ochron i uczenia ich języka ojczystego w szkołach na obczyźnie.</u>
<u xml:id="u-9.17" who="#JanWoźnicki">Uważamy dalej, że dziś ta akcja opiekuńcza jest rozstrzelona, rozproszkowana pomiędzy poszczególne ministerstwa, ponieważ nie tylko Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej przez swój Urząd Emigracyjny, ale także i Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, a także i Ministerstwo Spraw Zagranicznych zajmują się tem zagadnieniem. Każde z wymienionych ministerstw prowadzi ha swą rękę w pewnym zakresie akcję opiekuńczą i na skutek tego cała ta akcja szwankuje. Uważamy, że tę akcję trzeba scentralizować i — jako organ najbardziej do tego powołany z samej natury rzeczy — uważamy Urząd Emigracyjny przy Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej.</u>
<u xml:id="u-9.18" who="#JanWoźnicki">Jeżeli chodzi jeszcze o t. zw. subsydiowanie różnych towarzystw, które opiekują się emigracją, to uważamy, że przedewszystkiem należy przychodzić z pomocą finansową tym towarzystwom, które działają bezpośrednio na terenie samej emigracji, natomiast mniejszą uwagę należy przywiązywać do tych towarzystw, które działają w kraju, Wreszcie z kolei następnem zagadnieniem, do którego przywiązujemy wielką wagę, jest przestrzeganie ustaw. Pomimo, że w prasie robotniczej stale pisze się o tem, niestety jesteśmy w dalszym ciągu świadkami łamania bądź obchodzenia ustaw i i o nie tylko przez pracodawców, ale, jak to było na Komisji Budżetowej podniesione, częstokroć przez samo Ministerstwo, Jeżeli chodzi o sposób postępowania przy niedoszłych wyborach w Łodzi, pomijam względy polityczne, ale chodzi mi o względy prawne, uważam ten sposób postępowania za bezprawny. Ministerstwo powinno dawać przykład przestrzegania obowiązujących przepisów, bo jeżeli ono nie będzie tego robić, to nie może wymagać od innych.</u>
<u xml:id="u-9.19" who="#JanWoźnicki">Jeżeli już wspomniałem o kasach chorych, to nie obawiając się narazić na podejrzenie, że jestem wrogiem kas chorych, albowiem uważam je za największą zdobycz powojenną ludzi pracy, jednakowoż muszę podkreślić, że nie wolno zamykać na nią oczu właśnie dlatego, że instytucja ta szwankuje. Stale jesteśmy świadkami rozwiązywania rad i obsadzania kas chorych komisarzami i niestety niektóre stanowiska komisarzy są jakby stabilizowane, np. w Sosnowcu, gdzie są od szeregu lat rządy komisarskie i w dodatku rządy szkodliwe. Jesteśmy zdania, że tych komisarzy jest za dużo i że komisarze siedzą w danych kasach za długo. Trzeba wkroczyć na drogę inną — wzmocnienia okręgowych urzędów ubezpieczeń oraz związków okręgowych kas chorych i nad temi kasami roztoczyć opiekę i ścisłą kontrolę, Zajmuje się kasami chorych prasa — nic mnie nie wiąże z pismem A. B. C. — jednak nie można zamykać oczu na szereg artykułów, które w ostatnim czasie są zamieszczane, a które wykazują wielkie niedomagania tej tak ważnej instytucji dla świata pracy.</u>
<u xml:id="u-9.20" who="#JanWoźnicki">Następnie celowo mówię dopiero teraz o braku szeregu ustaw dlatego, że jeżeli warunki życia, jeżeli poziom zarobków nie będzie podniesiony, jeżeli ustawy istniejące nie będą przestrzegane, to rzecz prosta, że nowe ustawy takiego znaczenia, jak w normalnych warunkach by miały, dla nas mieć nie mogą. Dlatego stawiamy to zagadnienie na tem miejscu. Brak jest jeszcze wielu niezbędnych ustaw.</u>
<u xml:id="u-9.21" who="#JanWoźnicki">Są to ustawy następujące: O umowach zbiorowych i o zatargach zbiorowych. Dziś robotnik już dłużej nieznośnych warunków, życiowych znieść nie może. Jesteśmy świadkami wybuchających tu i owdzie strejków bądź pojedyńczych, bądź generalnych, jak ostatnio w przemyśle włókienniczym. Na Śląsku Górnym, kto wie, czy nie dojdzie również do zatargu w przemyśle górniczym, który to strejk z natury rzeczy rozszerzyłby się z natury rzeczy i na inne gałęzie przemysłu. Dlatego też tam, gdzie brak jest ustawodawstwa rozjemczego powinno ono być utworzone dla zachowania równowagi w produkcji. Tak samo jeśli chodzi o rolnictwo, to brak jest w rolnictwie umów o najmie robotników rolnych.</u>
<u xml:id="u-9.22" who="#JanWoźnicki">Wspomnieć też muszę o tem, że zostały utworzone izby, jako przedstawicielstwo gospodarcze poszczególnych dziedzin życia gospodarczego: izby rolnicze, izby przemysłowe, izby handlowe — natomiast nie ruszamy z miejsca w kierunku utworzenia izb pracy. Tej instytucji również oddawna się domagamy, boć przecież jest to podstawa wielkiej instytucji — naczelnej izby gospodarczej, o której mówi nasza Konstytucja i do utworzenia której po 10 latach istnienia Państwa Polskiego należałoby wreszcie przystąpić, bez tych fundamentów, bez poszczególnych izb pracy, rzecz prosta mówić o utworzeniu naczelnej nadbudówki nie można.</u>
<u xml:id="u-9.23" who="#JanWoźnicki">Jeżeli chodzi o nowelizację istniejących ustaw, to uważam za najbardziej aktualną nowelizację ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia nie tylko z tych względów, o których mówił mój przedmówca, ale przedewszystkiem z tego względu, że zjawisko bezrobocia jest zjawiskiem chronicznem w naszem Państwie, natomiast ustawa z r. 1924 jest tak zbudowana, jak gdyby to zjawisko było przejściowe. Mianowicie jest tam przewidziany okres zasiłków 13-tygodniowy, względnie 17-tygodniowy, do którego Minister Pracy ma prawo przedłużyć zapomogi. Jak powiedziałem, zjawisko to jest stałe, raz bezrobocie jest większe, drugi raz mniejsze, ale od zarania Państwa Polskiego nie mieliśmy nigdy mniej niż 60 parę tysięcy bezrobotnych. A więc do tego chronicznego zjawiska trzeba ustawę dostosować. Możliwości finansowe obecnie istnieją, albowiem jeżeli t. z w. rezerwy Funduszu Bezrobocia — nie zdołałem wziąć materiału wobec zmiany porządku dziennego — przekraczają zdaje się 36 milionów, to już widzimy, że zgrupowały się tak wielkie fundusze rezerwowe, że można na bardziej dogodnych dla świata pracy warunkach tę ustawę przebudować. Wykluczone są z niej np., poprostu nie wiadomo z jakich względów, jeżeli chodzi o punkt widzenia sprawiedliwości, drobne warsztaty pracy.</u>
<u xml:id="u-9.24" who="#JanWoźnicki">Podobnie, jak ustawa o urlopach, również i ta ustawa drobnych warsztatów, nie zatrudniających powyżej 5 pracowników — nie obowiązuje. Otóż uważamy za najpilniejsze zadanie — przedewszystkiem rozszerzyć tę ustawę na wszystkie zakłady, następnie przedłużyć ten niewątpliwie za krótki okres zasiłków 13-tygodniowy. Samo przez się rozumie, że skoro ta ustawa nie dotyczy i nie obowiązuje robotników rolnych, to istnieje potrzeba wydania nowej ustawy, albo też odpowiedniego przebudowania istniejącej. W mojem rozumieniu trzeba raczej zbudować nową ustawę, bo z natury rzeczy muszą być uwzględnione inne warunki pracy w rolnictwie.</u>
<u xml:id="u-9.25" who="#JanWoźnicki">Proszę Panów, chcę jeszcze wspomnieć o jednem zjawisku, które niewątpliwie dla ogólnych warunków pracy, dla ogólnych warunków gospodarczych, ma bardzo wielkie znaczenie — o tem ogromnem rozbiciu, jakie wśród czynnika pracy istnieje, o tem rozbiciu wśród związków zawodowych. Nie mówiłbym o tem, gdyby ta rzecz nie dotyczyła Rządu, gdyby i sam Rząd nie przyczyniał się, nie wpływał na to rozbicie. Niestety, Rząd wkroczył na zupełnie mylną drogę. Mianowicie czynniki, które się ogłaszają i reklamują jako czynniki współpracy z Rządem, wyszły z tego założenia, że rozmaitych organizacji zawodowych jest za dużo i wybrały drogę najbardziej „dowcipną”, mianowicie usiłują stworzyć jeszcze jedną organizację więcej! Wprowadza się niesłychany zamęt wystarczy przytoczyć jeden przykład, mianowicie w samem kolejnictwie do niedawna było aż 17 związków zawodowych, a Panowie zdadzą sobie sprawę z tego niebezpieczeństwa, jakim grozi to szalone rozbicie. Przecież to prowadzi nie do czego innego jak do zanarchizowania czynnika pracy, które musi się odbić na warunkach produkcji. Więc poprostu z tego punktu widzenia polityka Rządu winna iść w odwrotnym kierunku, t. zn. nie do pomnażania, nie do rozbijania istniejących organizacyj, ale raczej, jeżeli nie ma zachować się biernie, to do ich całkowania. Ostatnio mówiono tu przy okazji debaty generalnej, że te rzeczy mają miejsce również na Śląsku. Na tym terenie, tak trudnym pod względem narodowościowym i ważnym pod względem gospodarczym, na tym terenie który dostarcza najwięcej żelaza i węgla, bogactw naturalnych i produktów, bez których przemysłu niema, — przystąpiono do zakładania nowej organizacji, pomimo, że istniejące tam są rozbite, a jest ich kilka: dwie Chrześcijańskiej Demokracji, dwie t. zw. klasowe, kilka niemieckich, jedno Zjednoczenie Zawodowe Polskie, — mało tego, jeszcze jedną się tworzy!</u>
<u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Scalanie nie polega na tworzeniu jeszcze jednej nowej organizacji.)</u>
<u xml:id="u-9.27" who="#JanWoźnicki">Oczywiście, nie taką politykę Rząd prowadzi! A jeżeli weźmiemy pod uwagę, że z drugiej strony przemysł nasz się koncentruje, powstają wciąż nowe koncerny, kartele, syndykaty i t. p., a ze strony czynnika pracy przy pomocy Rządu następuje rozbijanie, to niech Panowie się nie łudzą, — skutki tego nie będą dodatnie dla warunków samej produkcji.</u>
<u xml:id="u-9.28" who="#JanWoźnicki">Dlatego też przeciw tego rodzaju polityce Rządu, który rozbija czynnik pracy, protestować musimy i przestrzec, że taka polityka na warunkach naszej produkcji i na interesach Państwa niewątpliwie odbije się ujemnie!</u>
<u xml:id="u-9.29" who="#JanWoźnicki">Na Komisji Budżetowej zgłosiłem, proszę Wysokiej Izby, wnioski, które pozwolę sobie w kilku słowach umotywować.</u>
<u xml:id="u-9.30" who="#JanWoźnicki">Mianowicie, ze względu na brak ustawy o zabezpieczeniu na wypadek starości, zgłosiłam wniosek, żeby w odnośnym dziale budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej powiększyć preliminowaną sumę dla inwalidów pracy i ten wniosek został przyjęty w drugiem i trzeciem czytaniu mimo sprzeciwu Rządu. Mam nadzieję, że Wysoka Izba się do niego przychyli i ten wniosek przyjmie i na plenum, z tego względu że dotychczasowa norma — 15 zł. miesięcznie, którą Ministerstwo przeznaczało na subsydiowanie części inwalidów pracy, oczywiście, jest niewystarczającą. Ja zaproponowałem podnieść to do 20 zł. miesięcznie. Dalsze wnioski, które przyjdą tutaj na plenum, są w sprawie kolonii letnich dla dzieci. Ze względu na opłakane wprost warunki, w jakich żyją dzieci robotnicze, do instytucji kolonii letnich, dzięki której dziecko robotnicze może przez miesiąc zaczerpnąć świeżego powietrza i podreperować wątły swój organizm, należy przywiązywać z punktu widzenia ogólnopaństwowego bardzo wielkie znaczenie. Udział państwa mimo, że budżet jest zwiększony, w naszem rozumieniu jest bardzo niedostateczny, bo jeżeli w r. 1927 całkowity koszt utrzymania dziecka na kolonii przeciętnie wynosił 60 zł., a udział państwa wynosił w tem 4 zł. 67 gr., to przyznacie Panowie, że ten udział był niedostateczny, co odbija się na utrzymaniu, na normalnem odżywianiu dziecka w czasie pobytu na kolonii. Dlatego też zgłosiłem wniosek o podniesienia udziału do 15 zł. na dziecko przeciętnie.</u>
<u xml:id="u-9.31" who="#JanWoźnicki">Następnie, biorąc pod uwagę, że zjawisko bezrobocia jest chroniczne, że dziś mamy jeszcze sto kilkadziesiąt tysięcy bezrobotnych, że nawet w okresie późniejszym, letnim, pomimo wszczęcia skromnego ruchu budowlanego, to zjawisko będzie miało jeszcze miejsce, a z drugiej strony, że odżywianie dzieci bezrobotnych jest bardzo niewystarczającem — z tego względu wystąpiłem z wnioskiem, ażeby Wysoki Sejm raczył przeznaczyć odpowiednią sumę na dożywianie dzieci bezrobotnych. Na to dożywianie zaproponowałem przeznaczyć 1.200.000 zł i o poparcie tego wniosku będę Wysoką Izbę prosił.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Kohut.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#OsypKohut">Wysoki Sejmie! Działalność Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w niczem nie odbiega od ogólnej linii politycznej Rządu j solskiego, Jak wszystkie ministerstwa, tak i Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w swoim zakresie z jednej strony jest organem obrony interesów panującej w Polsce klasy burżuazyjnej, z drugiej strony zaś jako organ Rządu w stosunku do ziem ukraińskich prowadzi politykę eksterminacyjną. I nie powinna nikogo wprowadzić w błąd nazwa Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, tak samo jak np. nazwa Ministerstwa Oświaty, które to Ministerstwo w rzeczywistości jest dla narodu ukraińskiego tylko ministerstwem ciemnoty.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#OsypKohut">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej spełnia na ziemiach ukraińskich głównie dwa zadania.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#OsypKohut">Aparat urzędniczy tego ministerstwa, wyłącznie polski, — gdyż tak samo jak do wszystkich urzędów tak i tutaj Ukraińców się nie przyjmuje, — ma za zadanie zwiększyć znikomą liczbę Polaków na ziemiach ukraińskich przeprowadzić bezpośrednio polonizację narodu ukraińskiego. Prócz tego aparat ten wykonywa opiekę, jednakowoż opiekę nie interesów pracy najemnej, tylko interesów polskiego fabrykanta, przemysłowca, przedsiębiorcy i obszarnika.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#OsypKohut">I znowu zaznaczyć muszę, że także nikogo w błąd wprowadzić nie może ustawodawstwo, dotyczące resortu tego ministerstwa, ustawodawstwo t. zw. społeczne, w ostatnich kilku latach dość płodne, z różnych przyczyn. Przedewszystkiem dlatego, co wiemy wszyscy, i co jest charakterystycznym duchem rządów obecnych, że w ogólności prawo w Polsce jest prawem papierowem i dlatego, nawet tutaj, bardzo aktualną jest sprawa praworządności w Państwie.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#OsypKohut">Pan poseł Rybarski w swojem przemówieniu wspomniał, że Polska przoduje państwom europejskim pod względem wysokości funduszów dyspozycyjnych. Trzeba do tego dodać, że przodownictwo to rozciąga się także na sferę łamania obowiązujących ustaw. Zresztą, biorąc to ustawodawstwo społeczne nawet zupełnie rzeczowo, stwierdzić trzeba, że ono dla narodu ukraińskiego prawie że wcale nie istnieje. Wiadomo bowiem, że ludność ukraińska jest przeważnie prawie wyłącznie rolnicza, po większej części bezrolna i małorolna i potrzebuje do swego wyżywienia zarobku. I wskutek tego tworzy stutysiączne rzesze robotników, przedewszystkiem robotników rolnych. A przecież wiemy, że obecne ustawodawstwo społeczne pozbawione jest postanowień, któreby brały w obronę interesy tych właśnie robotników rolnych. Jest to tem więcej uwagi godne, że według statystyki urzędowej Ministerstwa Pracy z roku 1926 na ogólną liczbę robotników w Polsce w liczbie 731.492 było robotników rolnych 417.952, a więc większa połowa i ta większa połowa nie ma swego ustawodawstwa społecznego.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#OsypKohut">Całe rzesze ludności wiejskiej bezrolnej i małorolnej w okresie żniwnym, osobliwie z powiatów podgórskich, wędrują na doły na roboty żniwne, ponieważ u siebie w domu nie mają co zbierać, stają do pracy na pańskich łanach, pracując od świtu do nocy za zapłatę nierzadko niższą od 1 zł., jak to zresztą było tutaj wspomniane. Czy jest jaka inna praca w Polsce, któraby była tak nisko płatna, któraby była płacona kwotą, nie stojącą w żadnym stosunku do potrzeb koniecznych, nie wystarczającą choćby na najbardziej niedostateczne wyżywienie jednej osoby, nie mówiąc już o rodzinę. Ale czy znajdą Panowie w całem ustawodawstwie społecznem choćby jeden przepis, któryby odnosił się do ochrony pracy tych robotników rolnych? Czy odnosi się do nich ustawa o czasie pracy, czy odnosi się do nich ustawa o inspekcji pracy, może ustawa o ubezpieczeniu od wypadków, ustawa o bezrobotnych, ustawa o warunkach pracy zdrowotnej? Dlatego też ludność ukraińska bezrolna i małorolna jest stale bezrobotna i cierpi nędzę bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#OsypKohut">Stwierdzić przytem trzeba, że bezrobotnymi na ziemiach ukraińskich są tylko Ukraińcy. Niema tam bezrobotnych Polaków. Bo gdy tam jakakolwiek robota się znajdzie, to przedewszystkiem przyjmuje się robotników Polaków, następnie rzymskokatolickich, na trzeciem miejscu jednostki t. zw. lojalne, według opinii policji i robotnika polskiego, na dalszem miejscu są osoby protegowane, a dopiero na samym końcu, na jakim piątem miejscu jest zwykle robotnik ukraiński.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#OsypKohut">Jednakowoż to uprzywilejowanie robotnika polskiego na tem się ogranicza, gdy bowiem przy jakichś budowach dróg, albo przy budowie budynku użyteczności publicznej okaże się potrzeba większej ilości robotników, wtedy tworzy się osobne posady dozorców pracy, naglądaczy pracy, którzy nie pracują a pobierają płacę co najmniej dwa razy wyższą niż zwykły robotnik, wykonywający pracę.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#OsypKohut">A propos, wspomniał tutaj p. poseł Walnyckij, że polskie masy robotnicze i chłopskie nic wspólnego nie mają i mieć nie chcą z kolonialnym wyzyskiem ludności ukraińskiej. Niestety, twierdzenie to jest zupełnie pozbawione prawdy. Któż bowiem, jak nie chłop polski kolonizuje ziemie ukraińskie i strzeże swej kolonizacji z orężem w ręku? Któż inny, jak nie robotnik chłopski, zabiera te wszystkie miejsca pracy na ziemiach ukraińskich ze szkodą bezrobotnych Ukraińców? Któż inny, jak nie chłop i robotnik polski tworzy kadry przysposobienia wojskowego na ziemiach ukraińskich?</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#OsypKohut">A zresztą masy chłopskie i robotnicze polskie nie p. posła Walnyckiego przysłały do tego Sejmu, ale posłały tutaj piastowców, enporowców, Stronnictwo Chłopskie, Wyzwolenie, pepesowców i Frakcję, wszystkich tych, którzy zgodnie, słowem i czynem, zaprzeczają twierdzeniu p. posła Walnyckiego. I tylko chyba za pobożnie życzenie p. posła Walnyckiego można uważać jego twierdzenie, za życzenie, ażeby przynajmniej w przyszłości polskie masy chłopskie i robotnicze przyjęły jego zapatrywanie. Przyznajemy, iż im prędzej to się stanie, tem lepiej dla tych właśnie polskich mas chłopskich i robotniczych.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński.)</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#OsypKohut">Zresztą dla pobieżnego tylko obrazu stosunków pracy na ziemiach ukraińskich wspomnieć trzeba, że ziemie ukraińskie tworzą dla Polski nie tylko źródło taniej siły roboczej, one stanowią — rzecz trudna do uwierzenia, ale prawdziwa — stanowią źródło przymusowej pracy, a dalej pracy zupełnie bezpłatnej.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#OsypKohut">Proszę Panów, w szeregu wsi powiatów górskich, woj. stanisławowskiego, w szeregu wsi na Wołyniu, policja przymusowo spędzała robotników do pracy na drogach i to nie w czasie niezbędnej konieczności, lecz do zwykłych robót na drogach, i obiecywała przytem, że te prace będą zapłacone, jednak dotąd nie zapłacono nikomu. W jednej tylko wsi — podaję dla przykładu — Dołgopole pow. kosowskiego jest 25 ludzi, których przymusowo policja wypędziła do pracy, a nie zapłacono im.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Głos: w Uścierikach pow. kosowskiego jest 28 takich.)</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#OsypKohut">Jednakowoż, proszę Panów, nawet robotnicy miejscy, robotnicy fabryczni i przemysłowi, którzy niby to mają to szerokie, to wszechobejmujące ustawodawstwo społeczne, nawet i oni w praktyce nie mają możności korzystania z tego ustawodawstwa. Organa Ministerstwa Pracy i podległych mu instytucyj, organa administracji politycznej, na które także nałożono według ustawodawstwa społecznego pewne obowiązki, organa te najspokojniej i w sposób najjaskrawszy łamią przepisy tego ustawodawstwa. Jeden przykład. Pan starosta bohorodczański, dr. Nowak, postawił sobie za punkt honoru w powiecie przedewszystkiem zbudować koszary i stadjon dla przysposobienia wojskowego. Pomijając to, że przytem naruszył swoje obowiązki jako przewodniczący wydziału powiatowego, wkładając wszystkie pieniądze powiatowe w tę budowę, bez żadnego zezwolenia i pytania się o to kogokolwiek, ale prócz tego, potrafił się urządzić tak zręcznie, że przy budowie tego budynku naruszył prawie każdy przepis zawarty w ustawodawstwie społecznej — i trzebaby długo ślęczeć nad kodeksem pracy, żeby znaleźć taki przepis, którego pan starosta nie naruszył. Przyjmując robotników do pracy, nie zgłosił ich ani do kasy chorych ani do zakładu ubezpieczeń od wypadków, nie zapewnił należycie warunków bezpieczeństwa przy tej budowie, to też zaraz w pierwszych dniach trafił się wypadek nieszczęśliwy robotnikowi Tadeuszowi Jaworskiemu, który musiał odleżeć parę tygodni, musiał leczyć się za swoje własne pieniądze, ponieważ nie był ani zgłoszony, ani ubezpieczony, a w dodatku stracił pracę wskutek choroby, — a przecież ustawodawstwo społeczne to wszystko w umowach o pracę robotników bardzo ściśle pod sankcją karną normuje.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#OsypKohut">Równocześnie z tą budową wydział powiatowy prowadził naprawę dróg powiatowych, między innemi jednej drogi idącej obok tej budowy koszar przysposobienia wojskowego. Pracowali tam również robotnicy, jednak nigdy nie wystarczało pieniędzy na zapłacenie ich zarobków, bo wszystkie pieniądze szły na budowę koszar. I chociaż znowu ustawodawstwo społeczne przewiduje sankcję za niewypłacalnie zarobków robotnikom na czas, mimo to robotnicy dniami i tygodniami wyczekiwali i prosili p. starostę samego o to, ażeby im wypłacono przynajmniej zaliczkę na ich zarobek, bo żony i dzieci czekają. Proszę Panów, gdy oni kończyli pracę o godzinie 4-ej i nie otrzymywali zapłaty, udawali się na budowę kasarni, gdzie stale urzęduje pan starosta, i prosili go, wyczekiwali na błocie w zimnie do godziny 10, 11, bo do tego czasu, do tak późnej nocy prowadził pan starosta budowę, choć, nie mając zezwolenia Ministerstwa, wymaganego przy przekroczeniu ustawy o 8-io godzinnym dniu pracy. Przychodzą do niego robotnicy i czekają godzinami. Gdy nareszcie po kilku dniach wyczekiwania kilku robotników w sposób nieco natarczywy prosiło go o wypłacenie czegokolwiek, wtedy on w sposób dyktatorski, bo to jest moda obecnego rządu polskiego, powiedział nie wprost do nich, lecz do urzędnika powiatowego, kierującego budową i naturalnie płatnego z pieniędzy powiatowych: „Panie inżynierze, komu długo czekać, proszę go więcej do pracy nie przyjmować”. Tak p. starosta oświadczył i natychmiast zwolniono dwóch robotników. Zwolniono ich, nie wypłacając im nie tylko za dni 14 naprzód, jak to przewiduje ustawa, która chyba obowiązuje także p. starostę, ale nawet tego zarobku, który rzeczywiście zarobili. Musieli skarżyć p. starostę do sądu karnego za naruszenie przepisów ustawy. Naturalnie starosta został uwolniony i dopiero w drodze sądowej musieli dochodzić swojego prawa do wypłacenia zarobku.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#OsypKohut">Inspekcja pracy, ta chluba ustawodawstwa społecznego Polski! Gdy zjawiłem się osobiście u pana inspektora pracy inż. Tulakiewicza i wspomniałem u tych stosunkach na budowie kasarni i stadjonu przysposobienia Wojskowego, oświadczył p. inż. Tulakiewicz, że wiadomo mu są te stosunki, wie że p. starosta nie ma zezwolenia od Ministerstwa na prowadzenie robót poza 8 godzin, jednak na moje żądanie ażeby tą sprawą bliżej się zainteresował, nie uważał za stosowne zrobić chociażby formalnego zapisku urzędowego w tej sprawie, naturalnie z przyczyn zupełni e zrozumiałych, z przyczyn ogólnej polityki rządu, każdego ministerstwa i każdego polskiego urzędnika.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#OsypKohut">A fundusz bezrobocia? Chociaż robotnicy co tydzień składają swoje ciężko zarobione składki do tego funduszu, jednak nie wypłaca się im tych zasiłków bezrobotnych. Znajduje się różne najniemożliwsze zarzuty, ażeby tylko odmówić im tego prawa. Gdy robotnicy na to wnoszą rekurs do komisji odwoławczej, to chociaż ustawa wyraźnie powiada, iż taki rekurs musi być załatwiony najdalej do 2 tygodni, jednak całe miesiące upływają i ta komisja odwoławcza zupełnie o ten rekurs się nie troszczy. W innym wypadku, gdy już nie można znaleźć wykrętu, żeby odmówić zasiłku, to wtedy oświadcza p. kasjer, że nie ma gotówki w kasie. A gdzie jest ta gotówka, którą robotnicy wpłacają? Czy może poszła na budowę koszar przysposobienia wojskowego, czy może poszła tam, gdzie idą inne fundusze z ducha t. zw. etatyzmu? Przytem zaznaczyć trzeba, że żaden taki urzędnik nie rozumie i nie chcę rozumieć języka ukraińskiego. Gdy zgłasza się strona do inspektora pracy, czy do kogokolwiek innego, np. do sekretarza okręgowego zarządu funduszu bezrobocia w Stanisławowie, to on wręcz mówi, że nie rozumie po ukraińsku, względnie po „rusku” i strona odchodzi ze sprawą niezałatwioną.</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#OsypKohut">Uważam za bezcelowe przytaczać dalej fakty rażących krzywd, wyrządzanych ludności ukraińskie, pracującej w zakresie Ministerstwa Pracy. Nie będę kreślił obrazu działalności Kas Chorych, które wobec robotników ukraińskich nie spełniają swego obowiązku, nie wpłacaj a zasiłków w czasie cheruby, nie wpłacają świadczeń żonom robotników w czasie ich połogów, a swoje liczne fundusze obracają na dobrze płatne synekury dla różnych potrzebnych i niepotrzebnych urzędników, naturalnie tylko Polaków.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#OsypKohut">Nie będę dalej przedstawiał niszczenia organizacji samopomocy ukraińskich mas pracujących, już o tem świadczy zarządzona obecnie likwidacja ukraińskiego pensyjnego instytutu funkcjonariuszów prywatnych. Nie będę przedstawiał dalej ciężkiego położenia emigracji zarobkowej, nie będę także wspominał o zakładzie ubezpieczeń od wypadków we Lwowie, który wobec robotników ukraińskich swego zadania nie spełnia, wszelkiemi sposobami stara się usuwać od wypełnienia swego obowiązku.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#OsypKohut">Nie będę naprowadzał innych ilustracji tej „opieki społecznej” dla pracy najemnej ludności ukraińskiej. Nie będę tych faktów naprowadzał, ponieważ najlepszą ilustracją są trupy robotników ukraińskich, padających bardzo często od kul policjantów, jak to ostatnio było w Dźwiniaczu i Batiatyczach, — a przecież dotychczas nie padł ani jeden trup wyzyskiwacza fabrykanta ani obszarnika, chociaż tutaj nawet słyszymy częste głosy, że wyzyskiwaczy przedsiębiorców, przemysłowców, fabrykantów i obszarników, poskromićby trzeba.</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#OsypKohut">Jeżeli zaś głos zabrałem, jeżeli rąbek prawdy co do stosunków pracy na ziemiach ukraińskich nieco odkryłem, to na to tylko, ażeby podkreślić, że naród ukraiński świadom jest prawdziwej, rzeczywistej i koniecznej treści walki narodowościowej, że cierpliwość jego, chociaż wielka, zaczyna się wyczerpywać, że miara gniewu jego w pełni odpowiadać będzie mierze jego cierpień.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Sawicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#AdolfSawicki">Wysoki Sejmie! Stoimy przed bardzo wielkiem i wysokiem zagadnieniem, t. j. przed zaszczytnem zadaniem Ministerstwa Pracy, Wprawdzie każdemu z posłów wiadomo, jak i każdemu w kraju, że opiekowanie się pracą człowieka, to jest największe i najzaszczytniejsze zadanie, i przeto uważamy, że to Ministerstwo właściwie ma największą i najpocześniejszą rolę wobec całego społeczeństwa. Ale jednakowoż musimy stwierdzić jedno, że mimo ustaw, mimo praw, mimo Konstytucji, Ministerstwo Pracy tych ustaw do dziś nie rozciągnęło tak, jak to powinno było zrobić.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#AdolfSawicki">Aby określić zadania Państwa w tym resorcie i te rzeczy, które niemożliwe są do tolerowania w państwie demokratycznem, w państwie nowoczesnem, chcę powołać się na cyfry, które świadczą, że jednym ludziom płaci się za nieróbstwo, a inni za swoją pracę, choć wykonali ją i pracowali nie 8 godzin dziennie, ale 16 godzin, a nawet więcej — ja to nawet z całą stanowczością muszę stwierdzić — absolutnie nic nie otrzymują i muszą z głodu konać.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(P. Pająk: Gdy kto dla siebie pracuje, to jest co innego, niż dla obcego.)</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#AdolfSawicki">W Polsce jest mniemanie, że gdy kto ma jakikolwiek kawałek gruntu, to już może się utrzymać. Ale ja twierdzę, że może mieć tak mało gruntu, że nie będzie mógł się utrzymać. Gospodarstw posiadających do 3 ha ziemi jest 1.487.000, ile takie gospodarstwo mogłoby dać? Ponieważ gospodarstwa na wsi są prowadzone nieracjonalnie, dzielą się na trzy t, zw. poletki, a więcej niż czwarta ich część idzie na pastwiska i łąki, więc takie gospodarstwa mogą dać co najwięcej 6 korcy żyta, ale zwykle 5 tylko, i może tyleż jarzyn rocznie. Licząc po 30 złotych korzec, otrzymamy 150 złotych za żyto, a za jarzyny otrzymamy drugie 150 zł., czyli 300 złotych rocznie dochodu. Więc zapytuję, czy gospodarz, którego rodzina składa się zwykłe z 5 osób i którego gospodarstwo daje dochodu 300 złotych rocznie, z tego może się wyżywić z rodziną? A nie mówię już o klęskach, jak gradobicie, deszcze, susze i inne.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#AdolfSawicki">Z tej trybuny krzyczymy, wprost narzekamy, że źle się dzieje. Urzędnik pobiera 300 złotych miesięcznie, a i o tem Wy mówicie, że to mało. Ale ja stwierdzam, co jest dobrze wiadomem, że gospodarz ten jest odcięty od świata, nie ma komunikacji do miast, odcięty wogóle od ośrodków życia ludzkiego, od kultury, — on posiada 3 ha ziemi, co nie daje żadnej egzystencji. Tak jest w Rzeczypospolitej, w państwie demokratycznem to jest wprost nieznośne. Według statystyki gospodarstwa chłopskie żywią 14 milionów i kilkaset tysięcy ludności. Tu mam na myśli wszystkich tych, którzy posiadają mniej niż 10 ha ziemi, czasem do pół hektara, takich gospodarstw jest w Polsce 333.000, czyli 10%. Od pół do 3 ha mamy 1.154.000 gospodarstw, czyli 35%. Od 3–10 ha jest 1.350.000 gospodarstw. A jeżeli przyjmiemy, że na jednem gospodarstwie żyje 5 osób, bo właśnie niestety tak się składa, że tam gdzie jest nędza, tam zwykle jest większa rodzina, takie to jest już psychologiczne prawo, — więc razem znajdziemy tam 7.435.000 osób żyjących, na minimum egzystencji, na gospodarstwach mających mniej 3 ha gruntu. Na gospodarstwach 3 do 10 ha żyje 6.750.000 osób. Razem 14.685.000 ludzi.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#AdolfSawicki">Ten obraz rzeczy jest dowodem, — przynajmniej tak powinien rozumieć to Sejm — kto właściwie jest pokrzywdzony i kto potrzebuje opieki,. Ro gdy chodzi o te zagadnienia, z całą stanowczością twierdzę, że ustawy nie są w tym duchu, nie są rozciągnięte w ten sposób, ażeby przynajmniej te 7 mil jonów, to znaczy gospodarstwa do 3 ha były tak samo wzięte pod opiekę jak ci, którzy otrzymują świadczenia socjalne. O to przedewszystkiem będzie chodziło.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#AdolfSawicki">A teraz dalej. Jeżeli zważymy, jaki stan rzeczy jest faktycznie praktykowany, to widzimy, że jest on lichy, że z wsią polską absolutnie nikt się nie liczy i tylko ten jest szczęśliwy, komu się uda dostać paszport zagraniczny, To jest nieszczęściem Państwa, że podupada ten najżywotniejszy materiał ludzki, który walczył z bronią w ręku, który uważał, że odzyskanie niepodległości będzie odzyskaniem warsztatu pracy, ten, który nie czeka na żadne datki, bo nie chce ich, bo wierzył, że warsztat będzie mu zapewniony, że prawa jego będą szanowane, jak się szanuje gdzieindziej prawa obywateli, na zachodzie Europy i na drugiej półkuli.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#AdolfSawicki">Wielkiem nieszczęściem jest nasza emigracja, jako system zapobiegania bezrobociu wiejskiemu. Ja uważam, że emigrację, jakkolwiek jest dozwolona, można uważać tylko za zło konieczne, ażeby przynajmniej ten najżywotniejszy materiał nie marnował się w naszym kraju. Jednakowoż stwierdzić musimy, że to jest rozłączenie rodziny, to jest rozłączenie męża od żony, to jest rozłączenie ojca od dzieci — to istna tragedia. Np. jest wychodźtwo do Peru, gdzie jest kolonizacja, nie mówię o Stanach Zjednoczonych, ponieważ tam absolutnie nie wyjeżdżają, jest wychodźtwo do Argentyny, lecz każdy z listów stamtąd mówi, że tam są warunki nieznośne, są mrówki, pijawki, a węże i inne płazy zjadają poprostu człowieka, tam nasz robotnik często nie ma posłania, ażeby mógł się przespać i przenocować, leży na chruście, a potem gdy się obudzi, ujrzy, że tam kupa wężów leży. To jest tragedia. To nie jest dobry system zapobiegania bezrobociu. Taki ratunek uważam tylko za ogólną tragedię w Państwie.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#AdolfSawicki">Jeżeli zaś kto mówi, że bezrobocie maleje, to stwierdzam z całą stanowczością, że ono się powiększa, że się musi powiększać, ponieważ jest udowodnione, że w przeciągu roku o pół miliona ludność wzrasta, a skoro ludność wzrasta, a nie mamy warsztatów pracy, to jest zupełnie zrozumiałe, że wzrasta także bezrobocie wśród najmłodszych ludzi i że musimy ich wywozić za granicę.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#AdolfSawicki">Mam pod ręką cytatę włoskiego dyktatora Mussoliniego. Dorwał się on do władzy przy pomocy siły zbrojnej i nie zwracał uwagi na społeczeństwo, jednakowoż przychodzi do przekonania, że społeczeństwo jest podstawą dobrobytu państwa i że ze społeczeństwem liczyć się trzeba, ponieważ wrzód, który dojrzewa bezwzględnie prędzej czy później pęknąć musi. Tak samo i tutaj. Dla przykładu przytoczyłem to, aby uzasadnić nasze wnioski, które stawiamy, że nie jest to nowość, bo świat cały zna już takie rzeczy, bo już wprowadzano je w różnych państwach, i to nawet w państwach dyktatury. Mussolini mówi w ten sposób:</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#AdolfSawicki">„Są dwa zagadnienia, których szczęśliwego rozwiązania należy się przedewszystkiem spodziewać, dwa zagadnienia, w których szczególnie ja jestem bardzo zainteresowany, ponieważ usiłujemy we Włoszech zrobić coś, co ma pewne podobieństwo z planami Hoovera. Idzie tu mianowicie o próby przyjścia z pomocą rolnictwu, oraz o usiłowanie, by znaleźć rozwiązanie kwestii bezrobotnych. Rolnictwo jest dzisiaj podstawą bogactwa prawie wszystkich wielkich państw. Rząd przyszedł już z pomocą chłopom włoskim w najróżniejszy sposób. Ale w r. 1929 ma się przemienić w czyn nasz wielki plan zupełnego wykorzystania ziemi. Na podstawie tego planu chcemy bagniste, nieurodzajne lub inne trudne do uprawy pasy ziemi doprowadzić do tego stanu, by wytworzyć tyk własnego zboża, zebranego w Italii, ażeby starczyło aa wyżywianie wszystkich Włochów. Nasz program w pierwszym rzędzie ma następujące cztery zadania:</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#AdolfSawicki">1) regulacja nawodnienia ziemi;</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#AdolfSawicki">2) budowa wodociągów;</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#AdolfSawicki">3) założenie wiosek i wsi w nowouzyskanych terytoriach;</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#AdolfSawicki">4) budowa szos i elektrowni dla użytku okręgów wiejskich. Projekt odnosi się do całej Italii, jest obliczony na lat 14”.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#AdolfSawicki">Na ten właśnie plan Mussolini proponuje wydać 7 miliardów lir. My, Stronnictwo Chłopskie, w Komisji Budżetowej żądaliśmy tylko 1 milion złotych więcej, jak proponował Rząd, na potrzeby rolnictwa. Panowie uważali, że jest to wniosek demagogiczny, że budżet nie wytrzyma 1 miliona więcej na rolnictwo. A tam u steru stoi człowiek, który w ten sposób to rolnictwo traktuje.</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#AdolfSawicki">I dalej: „Propozycja Hoovera co do rozwiązania zagadnienia bezrobocia ma, jak mi się zdaje, wielkie znaczenie międzynarodowe, bezrobocie jest problemem zarówno dla narodów rolniczych, jak i przemysłowych. Wiochy musiały stale walczyć z bezrobociem. Poprzednie rządy włoskie starały się rozwiązać ten problem, pozwalając Włochom opuszczać kraj w jak największej liczbie, id znaczy, że miały podobną emigrację jak w Polsce. Może na szczęście dla kraju, my nie mamy gdzie wysyłać tego naszego przyrostu ludności”. Dalej mówi Mussolini: „W przeciwieństwie do tego chce faszyzm włoski zatrzymać w domu swój eksport ludzi i dać im do ręki potrzebne środki dla zabezpieczenia sobie bytu”. To znaczy zatrzymać ten eksport, zatrzymać tę emigrację i dać do ręki potrzebny warsztat pracy — więc tu cała myśl skupia się w jednym punkcie: organizacji warsztatów pracy.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#AdolfSawicki">Dalej mówi: „Z chwilą rozpoczęcia naszego planu kultywacji w tym roku znajdzie pracę podczas cichych miesięcy zimowych tak bezrobotny pracownik rolny, jak też i bezrobotny robotnik w okręgach przemysłowych. Hoover proponuje utworzenie funduszu rezerwowego w wysokości 3 miliardów dolarów celem przeprowadzenia koniecznych robót publicznych wtedy, gdy kraj nawiedzi kryzys bezrobocia”, To sprawa zupełnie jasna. Nawet Włochy zrozumiały, że żaden eksport, żadne świadczenia socjalne nie są zdolne zapobiec temu bezrobociu, podczas którego człowiek bez pracy otrzymywał pieniądze, chociaż to jest ochłap. rzucony tylko na to, aby ten stan rzeczy utrzymać. Uważam, że hańbą jest dla państwa demokratycznego taki stan rzeczy tolerować. Tak robiły państwa kapitalistyczne tam, gdzie było potrzeba te placówki bezrobotnych ochłapem omamić i dawać po to, żeby na wypadek strajku mieć kadry łamistrajków. To było potrzebne w państwach kapitalistycznych, bo trzeba było łamistrajków, Ale uważam, że inaczej powinno być w Rzeczypospolitej Polskiej, gdzie nie parlament okazał lojalność wobec Państwa i społeczeństwa, ale społeczeństwo wobec Państwa i parlamentu ją okazało, zakreślając granice Państwa. I jeżeli ktokolwiek w ten czy inny sposób usposobiony jest do Państwa, to nie wynika z czego innego, jak tylko z braku egzystencji i niemożności życia. Człowiek w rozpaczliwem położeniu jest, według przysłowia, jak ów tonący, który brzytwy się łapie. Nie trzeba sądzić, że społeczeństwo jest tak złe, bo gdyby tak było, to i przedstawicielstwo jego rządzące krajem byłoby złe. Są przecież kradzieże, zabójstwa i inne zbrodnie, które to zło czynią groźnem, ale dlatego jest tak źle, że nie dochodzimy do sedna zła, nie badamy z jakich zakamarków ono wychodzi i jak możnaby je usunąć. A zaznaczam, że walka z nienasyconym żołądkiem, to jest walka na śmierć i życie i nie dziwię się tym, którzy tworzą bandy dywersyjne i działają przeciw Państwu, bo im żołądek tak każę. I tu leży rozstrzygnięcie kwestii — w usunięciu bezrobocia, w powiększeniu warsztatów pracy, to powinno być zrobione.</u>
<u xml:id="u-13.18" who="#AdolfSawicki">Proszę Panów, art. 102 i 103 Konstytucji wyraźnie mówi: Państwo ma za zadanie i musi opiekować się człowiekiem i dać mu warsztat pracy. Tak mówi Konstytucja do obywateli. W szczególności podkreślam art. 103, że Państwo musi opiekować się swemi dziećmi, które nie mają utrzymania, które nie mają kawałka chleba i możności życia.</u>
<u xml:id="u-13.19" who="#AdolfSawicki">Art. 68 nam mówi, że w Państwie muszą być zorganizowane izby rolnicze, izby przemysłowe i inne instytucje, na którychby cała oś Państwa się oparła. A czyż te rzeczy wcielono w życie i czy o tych rzeczach mówi się racjonalnie w naszych debatach? Nie, tak nie jest, właśnie jest to lekceważone przez wszystkich. I gdy my przyszliśmy na komisję z przedłożeniem naszego wniosku: „Sejm wzywa Rząd, aby do maja (a więc ma kilka miesięcy do dyspozycji) przedłożył nam plan organizacji pracy dla zatrudnienia bezrobotnych” — to co było z tego? Było to, że komisja nas nie zrozumiała, nasz głos pozostał głosem wołającego na puszczy, bo nie zrozumiano tego, że każdy obywatel musi otrzymać przynajmniej minimum egzystencji. Ale zaznaczam, że jeżeli my nie znajdziemy większości w tym Sejmie i Sejm nie zrozumie, że my ubolewamy jako przedstawiciele tego ludu, to kraj cały będzie przez to cierpiał. Tak będzie, bo wypompowywanie podatków, pompowanie gotówki od tego, który nie posiada nic, ewentualnie posiada tylko 300 zł rocznie dochodu, to jest ostatnia klęska w kraju.</u>
<u xml:id="u-13.20" who="#AdolfSawicki">Proszę zwrócić uwagę na ten system wypompowywania podatków. Nie mówię o samych podatkach, ponieważ to nie jest ten resort, ale każdemu dziś jest wiadome, że w żadnym banku ani kasie, gdzie lud pracujący na roli zabiega o pożyczki, szczęścia nie widzi. Nie mówię tu o pożyczkach lichwiarskich dawanych na 5–10% miesięcznie, ale mówię o procentach państwowych 10, 12, 14% rocznie. I kto chce te pożyczki zaciągać? Ten, kto siedzi na roli. I cóż on chce zrobić takiego nadzwyczajnego? On chce za tę setkę złotych płacić procenty i po roku czy po 2 latach zwrócić. Więc co to jest? To jest wyraźne pompowanie pieniędzy od tego, który nie ma nic, albo bardzo mało, ma tylko to, co wydobędzie przez tę swoją mało udoskonaloną pracę 16-godzinną na dobę i wskutek dysproporcji w pracy musi nawet to dawać jako procenty. I komu to daje? Daje temu, który pieniądze lokuje w bankach. Coprawda u nas kapitaliści nie lokują w naszych bankach, wywożą za granicę, gdyż w bankach krajowych dają im za mało gwarancji i procentów. Otóż ten, który pieniądze lokuje, zabiera te procenty, krwawe procenty, zapracowane 16-godzinnym dniem pracy. W ten sposób Państwo odsuwa od pieniędzy i kapitału wszystkich najbiedniejszych. W Rzeczypospolitej Polskiej taki stan rzeczy trwać może tylko jakiś okres czasu, ale nie całe lata. Stoimy na tem stanowisku, że Państwo, a tembardziej Rząd musi przyjść z jakąkolwiek propozycją unicestwienia tej dysproporcji między ludźmi. Tu widzimy tę dysproporcję, ten straszny wyzysk tych, którzy posiadają. Bo czy da się to pogodzić z godnością i z sumieniem człowieka, ażeby ten, kto pracuje bezustannie, nic nie posiadał, w tem samem Państwie, w tej samej Rzeczypospolitej, a ten, który nie pracuje, który nic nie robi, ażeby kapitał gromadził, ażeby temu, kto żyje bez pracy, dobrze się powodziło, ażeby był pulchniutki i biały. A je dnem z największych nieszczęść jest, że wszyscy, którym się dobrze powodzi, chcą odseparować naszą wieś od oświaty, by przy pomocy tej dysproporcji oświaty, przy pomocy tej separacji utrzymać tego chłopa w karbach niewoli moralnej, jeżeli nie fizycznej. Każą mu klękać przed księdzem i przed jaśnie dziedzicem i każą wierzyć, że to od Boga i że tam będzie jego zbawienie.</u>
<u xml:id="u-13.21" who="#komentarz">(Głos: Gdzie kto, przed kim klęka?)</u>
<u xml:id="u-13.22" who="#AdolfSawicki">Jemu kapitał każę — ta dysproporcja życia.</u>
<u xml:id="u-13.23" who="#AdolfSawicki">Chcę powiedzieć, że jeżeli taki stan jest, jeżeli temu nie zapobiegniemy, jeżeli nie wyciągniemy karty sprawiedliwości, jeżeli nie powiemy, że każdy, kto pracuje, musi być zabezpieczony, jeżeli nie powiemy, że praca człowieka ma być szanowana, to zaznaczam, że mimo wszystko, co Panowie tu będą robili, i mimo to, co Rząd będzie robił, nie będzie uszanowany także ten, kto pracy nie szanuje. Tak właśnie jest w państwach, które przychodzą do ruiny, które przeżyły swój byt i które straciły swoją niepodległość — a o tę ciągle z tej trybuny się walczy — a jeżeli straciły, to dlatego, że nie umiały szanować pracy. Otóż jeszcze raz stwierdzam, że przy takim systemie rządzenia w Państwie Polskiem możemy się do tej przepaści stoczyć.</u>
<u xml:id="u-13.24" who="#AdolfSawicki">Dla uwypuklenia, ile nas kosztuje bezrobocie w całem Państwie, chcę wskazać, że ci, którzy pracują, a przynajmniej chcą pracować, stoją w ogonkach przed Urzędem Emigracyjnym, przed urzędami pośrednictwa pracy, przy każdym urzędzie, a nawet nie urzędzie, przy każdym jakimkolwiek prywatnym interesie, gdzie się zarabia 60, 70, 80 groszy dziennie — tam całe ogonki stoją. W r. 1928 liczba bezrobotnych, zarejestrowanych w P. U. P. P., wynosiła aż 137.000 osób, a pobierających zasiłek ustawowy 31.000,</u>
<u xml:id="u-13.25" who="#komentarz">(Głos: Proszę Pana, w Anglii jest półtora miliona, a w Niemczech 2.)</u>
<u xml:id="u-13.26" who="#AdolfSawicki">czyli że 22% pobierało zasiłki, zaś robotnicy, pobierający zasiłki z państwowej akcji doraźnej stanowią armię 34.714 osób, razem tedy bezrobotnych, będących na utrzymaniu Państwa, jest 65.000. To było w r. 1928. Pan mówi, że w Anglii jest półtora miliona. Właśnie chcę to zaznaczyć, że jeżeli są na to ustawy i jeżeli dajemy 18,000.000 na świadczenia socjalne, to dążmy do tego, aby i te 7,000.000, o których przed chwilą powiedziałem, były zaopatrzone tak, jak ci inni są zaopatrzeni.</u>
<u xml:id="u-13.27" who="#AdolfSawicki">Niech Panowie się przekonają, że ta suma jest za mała, jeżeli ten system przyjmiemy, a innego nie widzimy.</u>
<u xml:id="u-13.28" who="#AdolfSawicki">Dlatego jeszcze raz stwierdzam, że klub, do którego mam zaszczyt należeć, wniosek ten na plenum Sejmu zgłosi i nie jako rzecz nową, ale jako starą, która na zachodzie Europy dawno już jest przeprowadzona, będziemy tę rzecz tutaj forsować, żeby Rząd do dnia 1 maja przyszedł do Sejmu z planem organizacji pracy, abyśmy już nad tem nie debatowali, gdy następny raz zbierzemy się przy debacie budżetowej nad tym samym punktem.</u>
<u xml:id="u-13.29" who="#AdolfSawicki">Dlatego jeszcze raz podkreślam: państwo, które opiera się na społeczeństwie, musi przedewszystkiem całemu społeczeństwu dać byt i zagwarantować jego jestestwo. Cała degeneracja i cała dezorganizacja społeczeństwa wynika głównie z niezaspokojenia poprostu żołądka człowieka, 1 kiedy przyjdzie odpowiednia chwila, poproszę o uchwalenie naszego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Kuzyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#StepanKuzyk">Wysoki Sejmie! W całym świecie przejawia się tendencja zwiększenia opieki socjalnej nad ludnością.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#StepanKuzyk">Ta tendencja ma swe odzwierciadlenie w budżecie każdego państwa. I w każdem kulturalnem państwie europejskiem stwierdzamy wzrost bardzo znaczny budżetów ministerstwa pracy i opieki społecznej, tego ministerstwa, które ma się opiekować bezpośrednio tą podstawową warstwą każdego narodu, jaką jest klasa pracy. Tego ogólnego dążenia całego świata nie podziela Państwo Polskie. Budżet naszego Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, w porównaniu z całym budżetem, jest śmiesznie niski, chociaż mam wrażenie, że w żadnem państwie pomoc społeczna nie jest tak konieczną, jak właśnie w Polsce.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#StepanKuzyk">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej jest czynnikiem regulującym życie ludzi pracy. Nikt w państwie nie powinien być pozbawiony środków do życia. Państwo musi dać obywatelom pracę, a jeżeli pracy dać nie jest w stanie, musi dać bezrobotnym pomoc społeczną. W stosunku do ludności miast Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej taką pomoc okazuje. Urzędy ministerialne skrupulatnie rejestrują bezrobotnych miast i wypłacają im zasiłki. Całkiem innym jest stosunek państwa wobec wsi. Tam, gdzie są setki tysięcy bezrobotnych, państwo nie wkracza i żadnej pomocy nie udziela. Specjalnie jeżeli chodzi o wieś ukraińską. Wczoraj p. poseł Rataj odmalował sytuację w galicyjskiej wsi ukraińskiej, gdzie ludzie proszą o protekcję, aby dostać pracę za 90 groszy dziennie. Protekcji trzeba nawet dla takiego zarobku. I nic dziwnego, bo ziemie ukraińskie są traktowane jako kolonie, gdzie nic się nie wkłada, nie robi się prawie żadnych inwestycyj, a do pracy bardziej intratnej sprowadza się robotników z zachodu. Wieś ukraińska ginie dziś bez pracy: nie tylko w zimie, lecz cały rok prawie połowa ludności w każdej wsi, nie mając żadnego własnego warsztatu pracy, szuka cudzego, lecz go nie znajduje. A zamiast Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej wkracza Ministerstwo Skarbu, proponując nowe podatki, nakładając nowe ciężary. Bliskiem cynizmu, proszę Panów, staje się już stosunek Rządu do wsi ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#StepanKuzyk">Przechodząc do polityki Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, poruszę przedewszystkiem zagadnienie emigracji Od przeszłego roku ustawa uznaje emigrację jako monopol państwowy i Rząd prowadzi odpowiednią politykę emigracyjną, która w stosunku do ludności ukraińskiej, chociaż Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej jest ministerstwem apolitycznem, stosuje takie same metody, jak inne resorty polityczne.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#StepanKuzyk">Przed wojną niedobór roczny ludności jednej tylko Galicji Wschodniej wynosił około 80. milionów koron. Ten niedobór pokrywała emigracja zarobkowa do Niemiec, wynosząca 82.000 osób, a w części emigracja zamorska. Emigracja do Niemiec była prawie jedynym ratunkiem ludności ukraińskiej. A jak przedstawia się ta sprawa dzisiaj? Zgodnie z statystyką polską do Niemiec wyjechało w przeszłym roku 85.000 robotników. Niemiecka statystyka poda je natomiast aż 200.000 robotników z Polski.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#StepanKuzyk">Weźmy dla przykładu statystykę z kwartalnika Urzędu Emigracyjnego, woj, łódzkiego pow. Wieluń. Z tego powiatu wyjechało w przeszłym roku 23.721 robotników rolnych,</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Głos: Ale powiat ma 200.000 mieszkańców.)</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#StepanKuzyk">a z całego terytorium, zamieszkałego przez ludność ukraińską, wyjechało według tego kwartalnika około 3000 osób, a cyfra Ukraińców na pewno nie przekracza 500 osób. Daje to nam najlepszy obraz polityki Rządu, która idzie w kierunku zniszczenia ukraińskich mas chłopskich i zabrania wyjeżdżać naszym robotnikom rolnym do Niemiec, by ci nie zarobili pieniędzy na poprawę swego gospodarstwa w kraju, lecz aby ginęli, nękani głodem.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#StepanKuzyk">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ma bardzo zaszczytne zadanie — a mianowicie opiekowanie się pracą i człowiekiem pracy. Ministerstwo to, jako ministerstwo apolityczne, powinno patrzeć jedynie na potrzeby ludności pracujące!, bez względu na narodowość, bez względu na to, czy ktoś jest obywatelem I czy I klasy. Tak niestety nie jest — jak z cyfr przedstawionych wynika. Nie zgadza się to z oświadczeniami panów ministrów różnych resortów, a specjalnie p. Ministra Spraw Wewnętrznych, o życzliwości Rządu do ukraińskiej ludności. Te cyfry świadczą najdobitniej o eksterminacyjnej polityce Rządu wobec ludności ukraińskiej także na polu emigracji i przeczą legendzie o przychylności Rządu dla rolniczej ludności ukraińskiej.</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#StepanKuzyk">W preliminarzu budżetowym Ministerstwa Pracy wstawiono na opiekę nad emigrantami we Francji sumę 819.000 złotych. Do dziś dnia robotnicy ukraińscy, którzy wyjechali z Polski do Francji i tam przebywają w liczbie około 30.000 osób, nie mają ani jednego księdza, ani jednego nauczyciela, pomimo tego, że ukraińskie towarzystwo opieki nad emigrantami zwracało się w tej sprawie do Ministerstwa Pracy, Religijne i kulturalne potrzeby tych emigrantów nie zostają więc zaspokojone.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#StepanKuzyk">W stosunku do ludności ukraińskiej urzędy ubezpieczeń społecznych występują bardzo wrogo.</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#StepanKuzyk">Ogólne mniemanie, że Kasy Chorych są domeną PPS., jest niesłuszne. W centrach robotniczych tak, natomiast w powiatowych miasteczkach województw, zamieszkałych przez ludność ukraińską, są Kasy Chorych domeną BB — są w ręku obszarników i sanacji. Zarówno stosunek PPS, jak i BB do ludności ukraińskiej, a zwłaszcza przy wyborach, do Kas Chorych, jest jednakowy. W Kołomyi rozwiązano władze Kasy Chorych w r. 1927 mimo, iż o odwołanie tej decyzji zwrócono się aż do Ministerstwa Pracy i opieki Społecznej. Mimo wniesienia przez Klub Ukraiński interpelacyj w maju 1928 r. — dotychczas urzęduje w Kołomyi komisarz rządowy, zamieszkały w Czortkowie, który swój urząd sprawuje jedynie w ten sposób, że pobiera pensję w każdej z Kas Chorych, w której jest komisarzem. Funkcyj swych jednak nie sprawuje, gdyż jest fizyczną niemożliwością pełnienie jednocześnie tego samego urzędu aż w trzech miejscowościach, w których jest on komisarzem. Wyborów dotychczas nie rozpisano, a mówią, że będą rozpisane dopiero na wiosnę, jak nastaną sezonowe roboty i ubezpieczeni sezonowi robotnicy głosować będą tak, jak im nakażą ich chlebodawcy.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#StepanKuzyk">W grudniu miały się odbyć wybory do Kasy Chorych w Rohatynie. Tam do 1926 r. Kasa Chorych pozostawała w rękach przedstawicieli endeckich, od maja 1926 — sanacji, a mianowicie hr. Rusockiego i sekretarza wydziału powiatowego, obszarnika Życzyńskiego. Rohatyńska Kasa Chorych ma już swoją historię, której epilogiem było zdefraudowanie około 20.000 zł. i wyrok sądowy przeciw jej dyrektorowi. W poprzednich wyborach Ukraińcy udziału nie brali i swoich przedstawicieli nie mieli Jednak do wyborów w grudniu 1928 r. przygotowali się i zgłosili osobną listę tak pracodawców, jak i ubezpieczonych. Przedstawiciele zarządu Kasy Chorych pertraktowali z ukraińskim komitetem wyborczym do Kasy Chorych w sprawie postawienia wspólnej listy, a gdy nie uzgodniono stanowisk, zarząd Kasy Chorych unieważnił, wbrew ustawie, listę ukraińską, wobec czego wybory się nie odbyły, a za wybranych uważają się wszyscy postawieni na liście zarządu Kasy Chorych, Jako powód unieważnienia listy ukraińskiej podał zarząd Kasy Chorych na piśmie, że zaopatrzono ją niedostateczną ilością podpisów. Gdy pełnomocnik ukraińskiej listy oświadczył ustnie zarządowi, że listy zawierały więcej niż wymaganą ustawowo ilość podpisów, mianowicie lista ubezpieczonych zawierała ich 40. a pracodawców 9, zarząd oświadczył, iż niektóre podpisy na listach są nieczytelne, wskutek czego uważa je za nieważne i listę dlatego unieważniono. Mimo tego, że sprawa kołomyjskiej Kasy Chorych jest znaną Ministrowi Pracy i Opieki Społecznej, a w sprawie rohatyńskiej Kasy Chorych wniesiono w końcu grudnia 1928 r. rekurs do Okręgowego Urzędu Kas Chorych we Lwowie — bezprawne stosunki w tych instytucjach toleruje się nadal i to tylko dlatego, że prezesem zarządu w Kołomyi śmiano wybrać Ukraińca, a w Rohatynie dlatego, że ukraiński komitet wyborczy postawił swoją samoistną listę wyborczą, która miała szanse zwycięstwa.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#StepanKuzyk">W preliminarzu budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest wstawiona cyfra 9 milionów złotych na opiekę nad młodzieżą i dziećmi, z tego 182.500 zł. dla zakładów Polskiego Komitetu Ratunkowego Dzieci z Dalekiego Wschodu.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#StepanKuzyk">Jakżeż korzysta ludność ukraińska z budżetowych pozycyj tego działu? Powojenna statystyka na naszych ziemiach, prowadzona przez grecko-katolickie duchowieństwo, wykazuje 50.000 sierot, opuszczonych przez rodziców, nieślubnych, zaniedbanych, zdanych na łaskę publicznej ofiarności wsi ukraińskiej, albo na niszczący wpływ ulicy miasta.</u>
<u xml:id="u-15.15" who="#StepanKuzyk">Komitety Opieki nad Sierotami, zorganizowane w trzech województwach, opiekują się temi sierotami. Około 1.500 sierot utrzymują komitety ze składek zubożałej wsi ukraińskiej, a ogromna większość tych sierot, któremi się komitety nie opiekują, zdana jest na łaskę ofiarności ludu ukraińskiego. Jak na to patrzy Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej? Oto przykład: komitet lwowski, utrzymujący 237 sierot, pobierał 150 zł: od listopada subwencja lwowskiego województwa wynosi 100 zł. miesięcznie, czyli po 40 groszy miesięcznie na jedno dziecko. Ale dla „Obszczestwa ruskich dam”, cieszącego się poparciem obecnego Rządu, znalazło Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w roku bieżącym 2.000 zł., chociaż ten komitet żadnych sierot nie utrzymuje.</u>
<u xml:id="u-15.16" who="#StepanKuzyk">Utrzymujemy ochronki dla dzieci we Lwowie i w całym kraju. Oprócz szykan ze strony różnych władz pomocy żadnej nie mamy, zwłaszcza nie mamy pomocy od Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, bo chyba nie można nazwać pomocą tego, że na 430 dzieci, utrzymywanych we Lwowie, od lwowskiego magistratu otrzymał komitet za czasów waluty marko we j zapomogę, równającą się 2 1/2 szwajcarskiego franka.</u>
<u xml:id="u-15.17" who="#StepanKuzyk">Mamy ukraińską ludową lecznicę, w której pracuje 15 lekarzy i która daje miesięcznie około 4.000 bezpłatnych porad lekarskich, w tem około 30% ludności polskiej i żydowskiej. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej na wniesione podanie o zapomogę dla towarzystwa dało odpowiedź odmowną. Jedynie od lwowskiego magistratu otrzymało towarzystwo kwotę 4.000 zł.</u>
<u xml:id="u-15.18" who="#StepanKuzyk">Ten obraz nędzy, który tu przedstawiłem, w małej części zaspakajany jest przez ofiarność ludu ukraińskiego. Od Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej nie mamy żadnej pomocy na polu tej nędzy, chyba od czasu do czasu funkcjonariusz państwowy zagląda do tych przybytków nędzy w celu ich zamknięcia z przyczyn sanitarnych.</u>
<u xml:id="u-15.19" who="#StepanKuzyk">Przechodzę obecnie do sprawy bardzo bolesnej, do sprawy zaopatrzenia inwalidów wojny światowej, a specjalnie inwalidów ukraińskich, którzy nie pobierają żadnej renty inwalidzkiej. Bardzo często są to inwalidzi, którym rządy austriacki i rosyjski przyznały bardzo wysoki stopień niezdolności do pracy. Jak wiadomo, Galicja Wschodnia pod względem prawnym należy do Polski na podstawie orzeczenia Rady Ambasadorów z 1923 r. Solidaryzując się z calem społeczeństwem ukraińskiem, inwalidzi ukraińscy nie zgłaszali swych pretensji w Państwie Polskiem do tego terminu. Zgłoszenie się ich w 1923 było daremne, gdyż minął prekluzyjny termin zgłaszania owych pretensyj inwalidzkich, który upłynął 30. IV, 1922 r. Dotychczas dziesiątki tysięcy inwalidów ukraińskich i ich rodzin głoduje dzięki tej ustawie. Nie tylko ta ideowa przyczyna pozbawiła ukraińskich inwalidów kawałka żebraczego chleba. Nie zgłosił się kaleka nieszczęsny w terminie prekluzyjnym, gdyż nie wiedział o istnieniu takiej ustawy, nie zgłosił się, gdyż wrócił po tym terminie z niewoli lub ze szpitala, gdzie przez kilka lat leczył swoje kalectwa, a odmawiają mu kawałka chleba, prawa do życia, z przyczyn formalnych. Ileż tych nieszczęsnych ofiar już umarło i uwolniło Skarb Państwa od zaopatrzenia, pozostały jednak ich rodziny i te powinny mieć prawo do wsparcia państwowego. Ile jest tych nieszczęsnych ofiar, widać bodaj z tego, że w pierwszych dniach posiedzeń sejmowych do jednego tylko ukraińskiego towarzystwa opieki nad inwalidami we Lwowie zgłosiło się 3,005 inwalidów austriackich i rosyjskich, którym ze względów formalnych odmówiono inwalidzkiej renty. Należałoby wreszcie załatwić tę sprawę przychylnie dla inwalidów i nie pozwalać śmiercią głodową umierać ofiarom wojny światowej.</u>
<u xml:id="u-15.20" who="#StepanKuzyk">Muszę podkreślić, że władze wojskowe stronniczo i nieprzychylnie załatwiają inwalidów ukraińskich, którzy nawet ze stanowiska formalnego mają rację. Nieszczęsnym zmniejszają stopień kalectwa, żeby odebrać im prawo do renty. Mamy na to, proszę Panów, setki niezbitych dowodów.</u>
<u xml:id="u-15.21" who="#StepanKuzyk">Przechodząc wszystkie funkcje Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, stwierdzamy, iż nawet to niby humanitarne ministerstwo prowadzi swą politykę według dyrektyw wszechmogącego dziś drugiego oddziału Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-15.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Ukraińskich.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Urbański.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#FranciszekUrbański">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, jako budżet ministerstwa socjalnego, tak w Polsce, jak w każdem państwie, jest budżetem deficytowym. Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ma przed sobą zagadnienia czysto socjalne. Nic też dziwnego, że jeżeli idzie o stronę przychodową, nie może mieć pozycji takich, jak to jest w innych ministerstwach.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#FranciszekUrbański">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej ma za zadanie łagodzenie sporów między kapitałem a pracą, regulowanie i wprowadzanie w państwie ustawodawstwa socjalnego. Chrześcijańska Demokracja, jako stronnictwo socjalne, na ministerstwo to patrzy, jako na resort, który ma sobie powierzoną wyłączną obronę interesów mas pracujących. Inne Ministerstwa, jak Rolnictwa lub Przemysłu i Handlu, umieją znakomicie obronić interesy tych warstw, których opiekę mają sobie powierzoną. Dlatego też i Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, którego budżet dzisiaj omawiamy, winno również swoją politykę kierować na drogę należytej obrony interesów zarówno pracowników fizycznych, jak i umysłowych.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#FranciszekUrbański">Wychodząc z tych założeń, stwierdzić obiektywnie należy, że p. Minister Pracy i Opieki Społecznej, który reprezentuje obecnie ten resort, dokonał kilku posunięć korzystnych zarówno dla pracowników umysłowych, jak i fizycznych. Może niewszystkie one odpowiadają naszym poglądom, może w tych ustawach i w tych rozporządzeniach, które zostały w ostatnim czasie wydane, istnieje szereg momentów, na które nie moglibyśmy całkowicie się zgodzić, stwierdzam jednak, że dokonano wielu rzeczy, które różne bolączki usunęły.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#FranciszekUrbański">Co do zagadnienia pracy, ma ono jeszcze wiele niedomagań i, mam wrażenie, nie dadzą się one w Polsce szybko usunąć, jeżeli Rząd, a w szczególności Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, nie przyjdzie w tym kierunku z pomocą.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#FranciszekUrbański">Weźmy stawki zarobkowe, jakie w Polsce obowiązują obecnie zarówno w rolnictwie, jak i w przemyśle. Trudno wytłumaczyć sobie ten przerażający fakt, że w państwie, w którem istnieje Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, urząd powołany do obrony interesów ludzi pracy, może być stosowaną w rolnictwie płaca dzienna, t. zw. dniówka, wynosząca 60 gr. Oczywiście jest rzeczą niemożliwą, i nikt twierdzenia tego nie zbije, aby przy takiej płacy można było sobie budżet ułożyć i żyć. Proszę Panów, zarobki w miastach są wyższe, ale daleko odbiegają od tego minimum egzystencji dla rodziny składającej się z 4 osób, które ustala komisja. Gdybyśmy wzięli przeciętną statystykę tych stawek w Państwie, to przyszlibyśmy do wniosku, że procent owych nisko zarabiających jest wprost przerażający. Najlepszy dowód, że w ostatnim czasie nie tylko na terenach, gdzie są większe skupienia robotnicze i gdzie jest większy przemysł, ale jednocześnie i w tych miejscowościach, gdzie lego wielkiego skupienia niema i przemysł jest mały, jest coraz większe wrzenie i coraz uporczywsze domaganie się podniesienia stawek zarobkowych i regulowania ich mniej więcej zgodnie z postępem drożyzny. Chociaż istnieje komisja, która co miesiąc ustala wzrost drożyzny w Polsce, nie zmienia to faktu, iż robotnik za swój zarobek z miesiąca na miesiąc mniej może kupić. Komisja ta nic mu nie daje.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#FranciszekUrbański">Prywatny przedsiębiorca chce wyzyskać jak najbardziej robotnika, czego nie powinny czynić przedsiębiorstwa państwowe. Tymczasem przedsiębiorstwa państwowe, a nawet samorządowe stosują takie stawki zarobkowe, że poprostu wstyd o nich mówić. Wystarczy wskazać na to, że dróżnik szosowy samorządowy zarabia 50 zł. miesięcznie. Możnaby przypuszczać, że otrzymuje pozatem inne świadczenia. Nigdzie tego się nie spotyka, nie otrzymuje nic, ani w naturze, ani w żadnej innej formie.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#FranciszekUrbański">Dlatego twierdzę, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej pod tym względem nie stoi na wysokości swego zadania i nie broni należycie interesów tych, którzy powinni się obrony spodziewać od tego ministerstwa. Pauperyzacja wskutek tego z dnia na dzień wzrasta. Niezadowolenie nie tylko w stosunku do osób reprezentujących ten resort, nie tylko do Rządu, ale wogóle do Państwa, jako całości, co raz więcej się wzmaga.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#FranciszekUrbański">Nieomal co roku, przy każdym budżecie, wskazywano na konieczność wprowadzenia ustawy o minimum egzystencji i zwracano się z tem żądaniem do Rządu. Do tej pory Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej tej bardzo ważnej sprawy nie załatwiło. Załatwienie jej przyczyniłoby się do zlikwidowania tego nienormalnego stanu, który w Polsce po dzień dzisiejszy jeszcze panuje. Przyznając, iż Minister Pracy i Opieki Społecznej ma pewne zasługi w dziedzinie zabezpieczenia pracowników umysłowych, stwierdzić należy, że dla pracowników fizycznych nie uczyniono nic w tej dziedzinie, pomimo, że Sejm domagał się tego kilkakrotnie. Ministerstwo Pracy tej tak ważnej sprawy, dotyczącej kilkuset tysięcy osób, nie załatwiło. Wskutek tego, niezadowolenie wśród robotników z każdym dniem rośnie. Jest to sprawa bardzo ważna, poprostu paląca, i należy sobie życzyć, ażeby Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej jak najwcześniej z taką ustawą do Sejmu przyszło.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#FranciszekUrbański">Przechodząc do kwestii bezrobocia, wypada stwierdzić, iż mamy wprawdzie ustawę, którą część robotników zabezpiecza i w ciężkich dla nich chwilach daje im pewien zasiłek, jednak nie wyczerpuje całkowicie sprany. Mamy obecnie ponad 100.000 bezrobotnych, którzy zostali zarejestrowani. Jeżelibyśmy jednak wzięli bezrobocie w Polsce wogóle i sięgnęli do tych, którzy nie są zarejestrowani, którzy chodzą luzem, którzy siedzą na wsi, to ta cyfra będzie daleko wyższa. Stoimy na tem stanowisku, że ustawa o bezrobociu musi być znowelizowana i przyjść z pomocą tym wszystkim, którzy nie ze swej winy znaleźli się bez pracy, a ich rodziny są narażone na głód. Dlatego ustawa o bezrobociu musi być znowelizowana w jak najkrótszym czasie. Ministerstwo było niejednokrotnie interpelowane w tej sprawie nawet przez delegacje robotnicze, przyczem temat ten był wielokrotnie w Sejmie poruszany.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#FranciszekUrbański">Ciekawie przedstawia się akcja doraźna na rzecz bezrobocia. Był czas, kiedy wszyscy, którzy byli zabezpieczeni w funduszu bezrobocia i korzystali z zapomóg ustawowych, skoro im się skończył ten okres, przechodzili na akcję doraźną. Później Rząd zaczął przesiewać i odejmować niektórym ich uprawnienia. Rezultat tego jest Jaki, że w szeregu miejscowości, zwłaszcza tam, gdzie jest większy przemysł, wielu robotników, którym odjęto zasiłek z akcji doraźnej, cierpi straszną nędzę. To zarządzenie, ograniczające zasiłki, które Rząd wydały a którego bronił p. Minister bez należytego poparcia, przynosi Polsce i Bogu ducha winnym bezrobotnym kolosalną krzywdę. Co do sezonowych robotników, zwłaszcza budowlanych, należałoby tę rzecz w ten sposób załatwić, ażeby robotnicy, którzy pracują na pewnych terenach, a później wyjeżdżają do swoich rodzin, nie byli pozbawiani zasiłków. Są tacy, którzy pracują pewien czas, a później wyjeżdżają do stron rodzinnych i są pozbawieni w okresie bezrobocia korzyści z pieniędzy złożonych na ubezpieczenie, z których korzystają inni. Dlatego też rozporządzenie Rady Ministrów powinno być zmienione.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#FranciszekUrbański">A teraz sprawa rent górniczych. Kasy brackie wskutek dewaluacji pieniędzy poniosły znaczne straty. Rząd, pomimo licznych interpelacyj, tej palącej sprawy nie załatwił.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#FranciszekUrbański">Inspekcja pracy ma ogromne zadania przed sobą. Ilość inspektorów pracy jest za mała w stosunku do naszego terenu i warsztatów pracy. Wskutek tego inspektorowie są przeciążeni i nie są w stanie wykonać tego wszystkiego, co na nich obowiązek nakłada. Sprawy leżą długo w urzędach, bo inspektorowie nie mogą podołać pracy. Inspekcja pracy i jej ogólne zadania sprowadzają się w tej chwili do tego, ażeby interweniować między pracodawcami prywatnymi i pracownikami, by kontrolować wyłącznie prywatne przedsiębiorstwa, natomiast przedsiębiorstwa państwowe i samorządowe pozostawia się bez opieki. W razie zatargu w instytucji państwowej inspektor odrazu mówi: do mnie te rzeczy nie należą. Z instytucjami samorządowemi — to samo.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#FranciszekUrbański">Przytoczę pewien przykład. Ministerstwo Robót Publicznych wydało kontrakty, które obowiązują pracowników dróg kołowych. Te kontrakty są sprzeczne z naszem ustawodawstwem. Zwróciliśmy się w swoim czasie przez związki zawodowe do inspekcji pracy, która nam jednak oświadczyła: Proszę Panów, w te rzeczy nie możemy się mieszać, to do nas nie należy, zresztą, nasz zakres kompetencji tak daleko nie sięga. Pod tym względem są kolosalne braki. Aby Ministerstwo mogło we wszystkich zagadnieniach pracy należycie ingerować, musi także zmienić ustawy dotyczące tego zagadnienia, ażeby inspektor pracy miał jednakowy dostęp do prywatnych przedsiębiorstw, jak i do przedsiębiorstw państwowych i samorządowych.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#FranciszekUrbański">Proszę Panów, 8-mio godzinny dzień pracy obowiązuje w Polsce tylko na papierze. W większych przedsiębiorstwach, stwierdzić należy, przepis ten jest o tyle o ile przestrzegany, ale w mniejszych przedsiębiorstwach 8-mio godzinny dzień pracy jest fikcją. Szczególnie młyny i mniejsze warsztaty pracują nie po 8, ale po 9 i 10 godzin. Inspekcja pracy, z racji przeciążenia, nie jest w stanie nadużyć tych likwidować.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#FranciszekUrbański">Jedną z palących kwestii jest także sprawa książeczek obrachunkowych. W wielu zakładach są te książeczki wprowadzone, jednak brak ogólnych przepisów w tym względzie, co w dużym stopniu przyczynia się do zatargów i do tego, że bardzo często robotnicy z tego powodu są narażani na straty.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#FranciszekUrbański">Jeżeli powstaje zatarg, jeżeli ten zatarg znajduje się w komisji rozjemczej, czy w sądzie, to pierwszem pytaniem kompletu sędziowskiego jest: Proszę o książeczkę obrachunkową lub jakiś dowód? Robotnik odpowiada, że nie ma — w takim razie pretensje nie są uzasadnione. Były wypadki tego rodzaju, że robotnik z tego powodu niejednokrotnie przegrywał najsłuszniejszą sprawę.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#FranciszekUrbański">Byłoby rzeczą wskazaną, aby Ministerstwo Pracy podjęło się opracowania ustawy, względnie wydało rozporządzenie dla obszaru całego Państwa Polskiego o obowiązku stosowania przez zakłady pracy książeczek obrachunkowych.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#FranciszekUrbański">Co do urzędu ubezpieczeniowego, to i tutaj jest cały szereg bolączek, o których nie wolno nam zapominać.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#FranciszekUrbański">W większości kas chorych urzędują komisarze, choć ustawa daje samorząd. Mimo to, nie wiem, ale takie przynajmniej odnosi się wrażenie, że istnieje nakaz zgóry, że rady, które nie podporządkowują się takiemu kierunkowi, czy nie chcą prowadzić zgóry nakreślonej polityki, rozwiązuje się. Powołuje się komisarza, który tak, jak mu się podoba, najspokojniej rządzi kasą wbrew ustawie, w kasach chorych w ostatnich czasach powtarzają się dość poważne zatargi, np. w poznańskiem, gdzie trwa zatarg z lekarzami. Tych rzeczy nie można uregulować, bo przypuszczam, że jest nakaz zgóry, według którego należy je w sposób wygodny dla siebie, a nie dla ubezpieczonych załatwić. Tak chce p. komisarz, który rządzi kasa chorych. Najlepszy wyraz temu daje kasa w Kutnie, gdzie rozwiązano radę i powołano komisarza. Oczywiście, komisarz zaangażował sobie lekarzy, gdyż miejscowi odmówili współpracy, nie wiem, z jakich względów. Jest to dość długa sprawa, która jest może i ministerstwu znana. Sprowadzony lekarz dał jednemu z chorych taką dozę lekarstwa, że ten przeszło od roku chodzi po warszawskich lekarzach, u których się leczy i nie może przyjść do zdrowia. Nie skutkuje interwencja poselska, nie skutkuje interwencja organizacyj społecznych — pan komisarz w dalszym ciągu urzęduje. Lekarz, z którego winy pacjent po dziś dzień nie pracuje, dotychczas urzęduje w kasie. To świadczy o tem, jak lekarze, angażowani przez komisarzy, i kasy chorych przez nich rządzone dbają o zdrowie ubezpieczonych. Na tę sprawę Ministerstwo musi zwrócić uwagę, tego nie wolno bagatelizować.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#FranciszekUrbański">Wreszcie Ministerstwo musi się zdecydować raz wreszcie, czy prowadzić w kasach chorych lecznictwo domowe, czy też ambulatoryjne. Spór na ten temat ciągnie się przecież od kilku lat. Ministerstwo ma pod tym względem głos decydujący.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#FranciszekUrbański">Sądy pracy do pewnego stopnia spełnią swoje zadanie na niektórych terenach, przyśpieszają rozstrzyganie zatargów. Nie wszędzie są one wprowadzone, a wskutek tego wytworzyła się taka sytuacja, że w Warszawie robotnik będzie mógł swoich pretensji dochodzić w sądzie pracy, a tuż obok zaraz na prowincji. będzie musiał iść od komisji rozjemczej, szczególniej jeżeli idzie o dozorców i robotników rolnych. Należałaby się postarać? aby sądy pracy były tak rozmieszczone, aby obejmowały wszystkie tereny Państwa. Zwłaszcza chodzi o robotników rolnych, którzy zostali pominięci, wskutek czego dzieje się im dość duża krzywda, bo sprawy w komisjach rozjemczych trwają po kilka miesięcy i nieraz biedak taki, któremu zaledwie wystarczy, aby jakoś wegetować, jest narażony na to, że musi czekać kilka miesięcy na swoją należność. Komisje rozjemcze są przeciążone, a inspektor pracy ma również dość dużo innego zajęcia.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#FranciszekUrbański">W sprawie emigracji Rząd musi się zdecydować na jakiś kierunek polityczny, któryby zabezpieczył w dostateczny sposób tych, którzy z konieczności muszą szukać tego zarobku na terenach innych.</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#FranciszekUrbański">Oświadczam, że głosować będziemy za budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#SewerynCzetwertyński">Odraczam posiedzenie do godziny 4.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#IgnacyDaszyński">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#IgnacyDaszyński">Z powodu nieobecności p. sprawozdawcy części budżetu „Sejm i Senat”, proszę prezesa komisji p. Byrkę, aby był łaskaw przedstawić referat.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WładysławByrka">Wysoki Sejmie! Do piśmiennego sprawozdania druk nr 400 Komisji Budżetowej o preliminarzu Sejmu i Senatu nie wiele mam dodać, a sądzę, że także niewiele potrzebuję dodawać z tego powodu, ze każdy z szanownych Posłów ma możność naocznie obserwować administracją tego Sejmu i Senatu, choćby na tych skrzętnie wierconych marmurach i zaklejanych później dziurach, na tem zrywania starej i dawaniu nowej podłogi i t. d. Sąd każdy ma o tem wyrobiony. Ja z tego powodu mogę się tylko ograniczyć do prośby o uchwalenie budżetu w myśl wniosku komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#IgnacyDaszyński">Do głosu nikt nie jest zapisany. Rozprawa nad częścią budżetu „Sejm i Senat” została wyczerpana.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#IgnacyDaszyński">Przystępujemy do dalszego ciągu dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Głos ma p. Heller.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#HerszLuzerHeller">Wysoki Sejmie! Przykro bardzo, że najważniejszą funkcję parlamentu, to jest dyskusję budżetową, skurczono do granic uniemożliwiających faktyczne omówienie spraw. W minutach, stojących mi do dyspozycji, będę się przeto musiał ograniczyć do kilku problemów i omówić je niestety w stylu telegraficznym. A ubolewam nad tem tembardziej, że coraz więcej zaczyna nas interesować Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Ministerstwa Skarbu robi bowiem wszystko, byśmy z pod jego wpływów przeszli do opieki społecznej, a również w dużej mierze przestając być interesantami departamentu handlu i monopoli, chcemy się stać interesantami Ministra Reform Rolnych i właśnie Ministra Pracy.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#HerszLuzerHeller">Nasze najważniejsze postulaty i bolączki są następujące:</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#HerszLuzerHeller">1) W dziale ustawodawstwa pracy jesteśmy bardzo niezadowoleni z ustaw, wydanych w formie dekretów Pana Prezydenta, a dotyczących pracowników umysłowych i pewnej części pracowników fizycznych. Bezwzględnie domagamy się wprowadzenia postanowienia o odprawie dla pracowników, którym pracę wypowiedziano. Ubezpieczenie pensyjne dla pracowników umysłowych musi być znowelizowane, a już jest wprost śmiesznym dziwolągiem, że na podstawie dzisiejszej „przeciętnej” urzędnik, płacący większą ilość lat, dostaje właśnie mniejszą pensję. Żądamy dalej rozszerzenia ustawy o bezrobotnych na pracowników dotąd wykluczonych z tego dobrodziejstwa. W końcu uważamy ustawowe uregulowanie płac za bezwzględny wymóg słuszności,</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#HerszLuzerHeller">2) Ponawiamy żądanie, by do wszystkich rad społecznych, utworzonych przez Państwo, powołano zastępców tak zasłużonych żydowskich organizacji społecznych. Wyrażamy też nadzieję, że do sądów pracy zostaną powołani delegaci, przedstawieni przez organizację zawodową żydowskich pracowników umysłowych (memoriał centrali lwowskiej).</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#HerszLuzerHeller">3) Przechodząc do problemów opieki społecznej, chciałbym zwrócić uwagę na obecną sytuację materialną tak zasłużonych organizacyj społecznych, jaką jest Centrala opieki nad sierotami żydowskiemi i „Toz”. Zbyteczne opisywać ich rozgałęzioną i zbawienną pracę, znaną dobrze Rządowi. W tym roku ustały wszelkie subwencje Jointu, a Rząd, który w 1924 r. wydalił Joint z Polski w związku z wprowadzeniem ustawy o opiece społecznej, ma nie tylko prawny, ale i moralny obowiązek przyjść ze swą pomocą. Centrala sierot opiekuje się 14.000 sierot w 120 zakładach lub w opiece prywatnej. Minimalny budżet na rok przyszły wynosi 7 mil jonów, a przy największych nawet wysiłkach zostanie deficyt 2 milionów. Żądamy przeto, by Rząd dał Centrali przynajmniej 5% budżetu, t. j. 350.000 zł. Towarzystwo ochrony zdrowia „Toz” jest chyba pożyteczne dla całego Państwa, bo higiena nie zna różnic. „Toz” prowadzi 114 zakładów higieniczno-lekarskich w 56 miejscowościach i prócz akcji kolonii i półkolonii wykonywa opiekę higieniczno-lekarską nad tysiącami uczniów w 405 szkołach. Ministerstwo dało na budżet wynoszący 2 i pół miliona mniej niż półtora procent, i tak np. z funduszów kolonii dano Żydom dwa i pół raza mniej od ogólnej normy, przypadającej na głowę dziecka. Żądamy przeto dla „Tozu” rocznej subwencji w kwocie 120.000 zł.</u>
<u xml:id="u-22.5" who="#HerszLuzerHeller">4) Jest jednak Ministerstwu już dziś znane, że żydostwo nie ogranicza swej pracy społecznej do form charytatywnych. Ogólnem dążeniem Żydów, tak pod wpływem świadomej woli narodowej, jak i obiektywnych konieczności gospodarczych, jest i w Polsce dążenie do przewarstwowienia i produktywnej pracy. Realizowanie tego dążenia odbywa się we wszystkich dziedzinach i instytucjach żydowskiej pracy społecznej — niestety w ramach bardzo ograniczonych, bo bez wybitnej pomocy Państwa. Znany jest udział Żydów w twórczej pracy na niwie emigracyjnej: tak w szukaniu nowych terenów emigracyjnych, jak i w zawodowem, językowem i psychicznem przygotowaniu emigrantów. Miałem sposobność przy poprzedniej dyskusji budżetowej szerzej przedstawić wielką w tym kierunku działalność żydowskiego towarzystwa emigracyjnego „Jeas”. Cieszy mnie uznanie tej działalności także przez Ministerstwo i jestem pewny, że dobitnym wyrazem tego uznania będzie podwyższenie subwencji „Jeasu” w obecnym roku budżetowym.</u>
<u xml:id="u-22.6" who="#HerszLuzerHeller">Wielkie znaczenie, nie tylko ze względów narodowych, ale i praktyczno-emigracyjnych ma dla Żydów emigracja do Palestyny. Spodziewam się, że Rząd, jak i Wysoka Izba przyjmie z zadowoleniem wiadomość, że po 2-letniej przerwie zaczęła się ostatnio na nowo emigracja do Palestyny, której systematycznego i liczebnego powiększenia należy się spodziewać w najbliższych miesiącach. Największą rolę w przygotowaniu elementu emigracyjnego do Palestyny gra organizacja „Hechaluc-Pioner”. Tak z tej Wysokiej Trybuny, jak i w różnych memoriałach i konferencjach przedstawiliśmy nadzwyczajną i różnorodną działalność „Hechalucu”. „Hechaluc” przygotował w roku 1925 cztery tysiące ludzi do emigracji, obecnie kształci około 2.000 ludzi w swych fermach, warsztatach i artelach, pracujących w prywatnych przedsiębiorstwach przemysłowych i rzemieślniczych. O jakości przygotowania niechaj świadczy fakt, że chalucowie z powodu swych kwalifikacji zawodowych i moralnych bywają teraz chętnie zatrudniani u chrześcijańskich przemysłowców i rolników, dalej, że nawet w okresie znanego wielkiego przesilenia w Palestynie z emigrantów, przygotowanych przez „Hechaluc” wróciło zaledwie 8% i to przeważnie ze względów zdrowotnych. „Hechaluc” liczy w Polsce dziś około 10.000 członków, nad którymi także roztacza wielką opiekę wychowawczą i higieniczną (kursy, kolonie i t. p.). W okresie otwartej emigracji do Palestyny ilość członków, jak i przygotowanych emigrantów, naturalnie znacznie się powiększa. Z ubolewaniem stwierdzamy, że Rząd dotąd ani grosza nie dał tej organizacji mimo ważności celu i głoszonych przez Rząd prosjonistycznych sympatyj. Żądamy przeto na początek miesięcznej subwencji dla „Hechalucu” w kwocie 5.000 zł.</u>
<u xml:id="u-22.7" who="#HerszLuzerHeller">5) Ale niezależnie od celów emigracyjnych starają się Żydzi wychowywać podrastającą młodzież w duchu i dążeniu do pracy produktywnej. Mimo trudności prawnych i finansowych założyli Żydzi szereg szkół zawodowych, których wychowankowie są chyba pożytecznem elementem dla całego Państwa. Związek dla szerzenia wykształcenia zawodowego wśród Żydów w Małopolsce utrzymuje 6 szkół zawodowych żeńskich i 2 męskie (we Lwowie, Krakowie, Przemyślu, Samborze, Stanisławowie, Stryju i Żółkwi), szkołę dokształcającą męską we Lwowie, 6 żeńskich kursów zawodowych (w Złęczowie, Ustrzykach, Kałuszu, Mościskach, Borysławiu i Kutach), warsztat ślusarski „Hasolel” w Stanisławowie i 2 fermy ogrodniczo-rolnicze w Stanisławowie i Lwowie.</u>
<u xml:id="u-22.8" who="#HerszLuzerHeller">Budżet wynosi 600.000 zł, deficyt 200.000 zł, a subwencja Rządu zaledwie 45.000 zł. Musimy przeto żądać subwencji w ramach otrzymywanych przez polskie prywatne szkoły zawodowe i jednorazowej subwencji dla ukończenia budynków szkolnych w Przemyślu i we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-22.9" who="#HerszLuzerHeller">6) Jeszcze gorzej przedstawia się sprawa w innych częściach Polski, gdzie żydowskie szkolnictwo zawodowe prowadzone jest przez towarzystwo „Ort”. Na roczny budżet tego towarzystwa, wynoszący prawie 3/4 miliona, subwencja rządowa wynosiła w 1926 roku aż 1.000, a 1927 r. aż 2.000 zł. Państwo nie tylko nie ułatwiło Żydom pracy w zakładaniu i utrzymywaniu szkół zawodowych, ale czyni jeszcze wielkie trudności prawne, odmawiając koncesji na prowadzone przez „Ort” szkoły zawodowe, kursa i warsztaty lub t. zw. patronaty. Jedną z przyczyn jest antykonstytucyjne i niepedagogiczne żądanie wprowadzenia polskiego jeżyka wykładowego. I tak czekała na koncesje szkoły zawodowe w Kowlu. Wilnie, Białymstoku, Brześciu, Grodnie, Lidzie, Łucku, Sarnach i Kobryniu. A gdy nawet pod przymusem niektóre szkoły wprowadziły język polski, jak w Warszawie, Brześciu, Baranowiczach, Sarnach, Piotrkowie, Kowlu i Lwowie, to przynajmniej do października 1918 r. jeszcze czekały na koncesje. Żądamy przeto od Rządu bezwzględnego udzielenia żydowskiemu szkolnictwu zawodowemu koncesji bez względu na język wykładowy, jak i subwencji w wysokości udzielanej prywatnym szkołom polskim. To samo odnosi się do żydowskich kooperatyw rolnych, które rozwijają się w najprymitywniejszych warunkach, a p. starosta z Baranowicz poinformuje Rząd, jak korzystną jest żydowska kooperatywa rolna dla okolicznych sąsiadów.</u>
<u xml:id="u-22.10" who="#HerszLuzerHeller">7) Od Ministerstwa Pracy, jako władzy opiekuńczej nad wszelkiemi objawami pracy, żądamy właśnie ingerencji w tych sprawach u swych kolegów resortowych lub na radzie ministrów. Musi się skończyć ta metoda, że polskie władze dają się łaskawie wyręczać w swych obowiązkach dla obywateli żydowskich przez pomoc Żydów zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-22.11" who="#HerszLuzerHeller">Tej samej ingerencji żądamy w naszej walce o prawo do pracy. Władze państwowe i komunalne w swych urzędach i przedsiębiorstwach rozmaitego typu całkiem lub na pół państwowych, skomercjalizowanych lub subwencjonowanych, zatrudniają i wyżywiają około 2 milionów ludzi. Wyraźnie oświadczamy, że Żydzi walczą o pracę dla tych 200 000 Żydów, którymby się należała praca w tych urzędach i instytucjach.</u>
<u xml:id="u-22.12" who="#HerszLuzerHeller">Wysoki Sejmie! Zamiast bezprawnego, dzikiego i szkodliwego dla Państwa systemu antysemityzmu, rugowania i niszczenia — proponujemy Wam bardziej kulturalny i więcej celowy system wzajemnego przewarstwowienia. Leży nie tylko w interesie Żydów, ale i Państwa, byśmy mogli przy tegoż pomocy część podrastającej naszej młodzieży, a i te masy żydowskie, z różnych motywów i dla różnych przyczyn w Polsce wykorzenione, przenieść do produktywnej i społecznie pożytecznej pracy w warsztatach, fabryce i na roli — także na roli: w przedsiębiorstwach państwowych i komunalnych, a także i w wielkiej miejskiej i wiejskiej produkcji społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Sypuła.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#KonstantySypuła">Toczy się debata nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Na różnych konferencjach międzynarodowych przedstawiciele Rządu polskiego przechwalają się wciąż rozbudową ustawodawstwa społecznego w Polsce: wtóruje im socjalugoda. Ale jak w rzeczywistości ta ochrona pracy w Polsce wygląda? Jeżeli, proszę Panów, zajrzymy do fabryk, w których pracują kobiety i dzieci, to co tam się dzieje? Czy przestrzegany tam jest 8-godzinny dzień pracy? Te dzieci robotnicze, za pędzone nędzą do fabryk, czy pracują po 6 godzin, czy są zwalniane do szkoły na dwie godziny — jak to przewidują ustawy? Nie, tego niema nigdzie. Kobieta — robotnica, będąca w ciąży, nigdy nie zostaje przetrzymana w fabryce do terminu, który dałby jej możność skorzystać z przewidzianych w ustawie praw. Zawsze przed terminem jest usunięta z pracy i wskutek tego nie korzysta z tych zasiłków, jakie są przewidziane, po powrocie zaś do zdrowia nie zostaje przyjęta z powrotem do tej fabryki. Tak się dzieje w całym kraju. Wystarczy przeczytać broszurę p. Krachelskiej o życiu pracownicy i dziecka w fabrykach w Polsce.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#KonstantySypuła">Dalej, proszę Panów, przechodzę do sprawy urlopów. Dzisiaj fabrykant i obszarnik odmawia robotnikowi prawa do urlopu i nie wypłaca mu należności. Dzieje się to przy cichem poparciu Ministerstwa Pracy i jego organów.</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#KonstantySypuła">A więc widzimy, że te piękne prawa, uchwalone przez Sejm, istnieją tylko na papierze i nie są wykonywane. Ingerencja inspektorów okręgowych polega na tem, że gdy się do nich pokrzywdzeni robotnicy zgłoszą, p. inspektor wykręca się obłudnie twierdząc, że nie ma władzy, że fabrykant do niego nie przyjdzie, może się da fabrykanta przez policję sprowadzić. I istotnie policja się zjawia — i szybko, ale tylko wtedy, gdy robotnicy solidarnie występują do walki w obronie swoich żądań. Taka jest w rzeczywistości faszystowska ochrona pracy.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#KonstantySypuła">Przejdźmy do sprawy zarobków, do sprawy podwyższenia płac robotniczych. Niedaleko sięgnę wstecz, bo tylko do ostatniego strajku robotników włókienniczych w Łodzi. Tam, gdzie robotnicy mają najbardziej głodowe płace, gdzie plagą ich jest barbarzyńska „racjonalizacja pracy,” tam fabrykanci na mocy dekretu p. Prezydenta wprowadzili we wrześniu r. ub. regulaminy pracy i tabele kar, których celem było dalsze obrywanie groszowych zarobków. Regulaminy te przewidywały pieniężne kary — i to znaczne — choćby za umycie rąk przed fajerantem, za uczesanie się podczas pracy i t. p.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#komentarz">(P. Hołyński: A jak. włosy porwie maszyna, to co będzie?)</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#KonstantySypuła">Będę mówił o tem, jakie dostaje wówczas wynagrodzenie. — Otóż, proszę Panów, regulaminy ograniczały robotnika nawet w tem, ile razy dziennie ma wyjść do ustępu i po ile minut ma w nim przebywać. Ten atak przemysłowców został odparty zdecydowanym protestem proletariatu łódzkiego — potężnym strajkiem antyregulaminowym. Teraz znów sprawa regulaminów fabrycznych staje się palącą. Przemysłowcy ufni w poparcie Rządu i ugody związkowej, podejmują na nowo w Łodzi ataki, wywieszając po fabrykach regulaminy rzekomo złagodzone.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#KonstantySypuła">Dalej przejdźmy do walk zarobkowych. Jeżeli robotnicy wystawiają żądania, to fabrykanci nie chcą z nimi pertraktować, odrzucają te żądania. A gdy strajk wybucha, wówczas zjawia się p. inspektor pracy, czy sam p. Minister, narzucając swój arbitraż. Praktyka tych arbitraży, znienawidzonych przez robotników, w ciągu szeregu lat wykazuje, że robotnikom, żądającym mniej więcej istotnej podwyżki zarobków, narzucano nędzne ochłapy podwyżkowe, zawsze odpowiadające propozycjom i interesom fabrykantów.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#KonstantySypuła">Takie łamanie strajków odbywa się nie tylko drogą przymusowych arbitraży, ale również brutalną siłą, gwałtem policyjnym.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#KonstantySypuła">Jeżeli weźmiemy ubezpieczenia, np. Kasy Chorych, to jak one są dziś rządzone? Wszystkie Kasy są poobsadzane mianowanymi przez Rząd komisarzami. Samorząd Kas Chorych został niemal całkowicie zlikwidowany przez unieważnianie list i rozwiązywanie rad.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#komentarz">(Głos: Może te rady są nic niewarte.)</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#KonstantySypuła">Jeżeli rady są nic nie warte, to nie Panowie mają o tem decydować, ale ci, którzy je wybierają. Robotnicy, którzy te rady wybierali, mają do nich zaufanie, tylko panowie fabrykanci i kapitaliści i obecny Rząd do nich zaufania nie mają.</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#KonstantySypuła">Następnie sprawa ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków, w Polsce tak częstych, wskutek zacofanej techniki, jaka u nas istnieje, jako też wskutek wprowadzania faszystowskiej racjonalizacji pracy, wyczerpującej nadmiernie siły robotnika. Jeżeli robotnik, np. włókniarz, który pracował dawniej na 2 krosnach, dziś zmuszany jest do pracy na sześciu, to zapytuję się, czy on może podołać temu wysiłkowi, nie będąc narażonym każdej chwili na wypadek? A jakie otrzymuje on odszkodowanie? Akurat dzisiaj otrzymaliśmy pismo z Zagłębia Dąbrowskiego, podpisane przez kilkadziesiąt wdów po górnikach, ubezpieczonych w Kasie lwowskiej. W piśmie tem podpisane stwierdzają, że otrzymują groszowe zasiłki i wraz z rodzinami mrą z głodu, a wszelkie ich zwracania się o podwyższenie zasiłków były stale odrzucane. Dodać należy, że częste są wypadki nieotrzymywania przez wdowy po ubezpieczonych żadnych zasiłków.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#KonstantySypuła">Z braku czasu nie mogę omówić szerzej palącej sprawy sytuacji bezrobotnych. Dla przykładu wskażę na robotników budowlanych. Co do nich art. 5 ustawy o ubezpieczeniu na wypadek bezrobocia przewiduje, że na czas od 1 grudnia do 1 marca robotnikowi budowlanemu odmawia się zasiłku. Ale tym samym robotnikom budowlanym, jeżeli dziś pracują, potrąca się podatek na fundusz bezrobocia. Gdy jednak robotnik budowlany zostaje zredukowany, to żadnego zasiłku w tym okresie nie otrzymuje.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#KonstantySypuła">Uważamy, że skreślenie 7 milionów złotych na wypłaty bezrobotnym jest niesłuszne, bo z każdym dniem bezrobocie wzrasta. Już dziś Polska liczy zarejestrowanych 137.000 bezrobotnych, a więcej niż drugie tyle jest niezarejestrowanych. Bezrobotnym należy się pomoc — i to wydatna. Żądamy uchwalenia przez Sejm podwyżki zasiłków o 100%, a także objęcia zasiłkami wszystkich bezrobotnych, przyznania im bezpłatnej pomocy lekarskiej, oraz wstrzymania płacenia komornego podczas trwania bezrobocia.</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#KonstantySypuła">Biorąc to wszystko pod uwagę, należy stwierdzić fatalny stan reklamowanego ustawodawstwa robotniczego, będący wynikiem faszystowskiej, antyrobotniczej polityki Rządu. Kapitaliści i ich poplecznicy usiłują zohydzić w oczach mas wszelkie instytucje ochrony pracy chcieliby ile znieść całkowicie, by mieć możność niczem nieograniczonego wyzysku siły roboczej. Na tle nędzy, poniżenia i wyzysku mas rodzą się odruchy rozpaczy, jak zabójstwo Kobna w Łodzi, osławionego właściciela Manufaktury Widzewskiej, przez wyrzuconego z pracy robotnika: niedawno jeden z robotników budowlanych rzucił się pod pociąg.</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#komentarz">(Głos: W Moskwie.)</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#KonstantySypuła">Zdajemy sobie sprawę, że Sejm nie poprze żądań klasy robotniczej. Klasa robotnicza wtedy tylko zdobyć może swe prawa, gdy na gruzach dyktatury faszystowskiej ustanowi rząd robotniczo-chłopski.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Waśniewska.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#EugeniaWaśniewska">Wysoki Sejmie! Rozpatrując budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, pragnęłabym zwrócić uwagę na następujące punkty: w dziale I par. 11 znajdujemy pozycję: Naukowy Instytut Pracy zł. 200 000, Na Komisji Budżetowej p. Minister Pracy i Opieki Społecznej oświadczył, że na wniosek referenta p. Zielińskiego zgodził się na skreślenie z tej pozycji sumy 50.000 zł. i obniżenie kwoty na Instytut Naukowy Pracy do 150.000 zł. Pan referent objaśnił przyczynę skreślenia tem, że odpowiednia ustawa o Instytucie nie została jeszcze dotąd uzgodniona i że Ministerstwo nie będzie mogło wykorzystać całej preliminowanej na ten cel sumy.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#EugeniaWaśniewska">Nie chciałabym przekonywać p. Ministra Pracy o potrzebie takiego instytutu, o wielkiej potrzebie. P. Minister rozumie to sam, ponieważ w budżecie tę pozycję umieścił. Ale wydaje mi się, że raczej nie należałoby skreślać nic z preliminowanej sumy, ale przystąpić energicznie do tej pracy.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#EugeniaWaśniewska">Pożądanem jest jak najszybsze ukończenie przez Rząd pracy nad ustawodawstwem o umowach zbiorowych i rozjemstwie. Prace przygotowawcze do tych projektów ustaw są już dość daleko posunięte i zostały zaopiniowane zarówno przez związki zawodowe, jak i przez specjalnie w tym celu powołaną Państwową Radę Ochrony Pracy. Czemu od paru miesięcy nic nie słyszymy o dalszych etapach tej pracy? Dla mas pracujących w Polsce ustawy te są specjalnie ważne, ponieważ dzielnice naszego kraju nie posiadają ujednostajnionego ustawodawstwa w tym względzie, a przecież będą one stanowiły materiał przygotowawczy przy rozważaniu zagadnienia płac minimalnych, o którem głośno teraz na świecie. Sprawa płac minimalnych była pierwszym punktem porządku dziennego KsI-ej międzynarodowej konferencji pracy, odbytej w czerwcu r. ub. w Genewie. Przyjęto tam ogromną większością głosów, 76 głosów przeciw 21 przy 14 wstrzymujących się od głosowania, konwencję, na mocy której państwa, należące do Międzynarodowej Organizacji Pracy przy Lidze Narodów, które głosowały za konwencją, będą moralnie obowiązane ratyfikować ją w przepisanym czasie 12 miesięcy od daty jej uchwalenia, a tem samem wprowadzić ją w życie.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#EugeniaWaśniewska">Zagadnienie płac minimalnych nie od dziś zajmuje umysły ekonomistów, kierowników państw i całego świata pracującego. Od lat 30 zostały one w wielu krajach ujęte w regularne przepisy prawne. Celem tego ustawodawstwa jest opieka nad pracownikiem, obrona przed wynagrodzeniem nadmiernie niskiem, a jednocześnie przeciwdziałanie nieuczciwej konkurencji pracodawców, obniżających normy płacy. Rola państw w tym względzie jest dość bierna, państwo nie może bowiem podnosić płac minimalnych jakiejkolwiek grupy pracowniczej ponad poziom odpowiadający jej zdolnościom produktywnym. Lecz z drugiej strony brak ustawy obowiązującej na terenie danego państwa wzbudza obawę, że pracownicy, czy to wskutek nieuświadomienia, czy też braku silnych organizacyj zawodowych, zmuszeni są przyjmować normy płac zbyt niskie. Z takiego stanu rzeczy wypływają niepożądane konsekwencje, ponieważ z jednej strony niedostateczny poziom życia pracowników oddziaływa ujemnie na wydajność ich pracy, z drugiej zaś strony pracodawcy przy taniej wytwórczości nie starają się ulepszać organizacji produkcji, co zkolei może wpływać ujemnie na podnoszenie się norm płacy.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#EugeniaWaśniewska">W ciągu drugiej połowy ubiegłego stulecia i początku bieżącego wiele państw przemysłowych wprowadziło u siebie ustawy normujące płace. Z europejskich: Anglia, Irlandia, Niemcy, Francja, Włochy, Norwegia, Austria, Czechosłowacja, Rumunia, a z pozaeuropejskich: Argentyna Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, Nowa Zelandia, Australia, Afryka południowa, Kanada, Meksyk, Urugwaj i inne. Nie które z tych krajów zastosowały ustawy tylko do chałupnictwa, to jest do działu przemysłu najbardziej upośledzonego i potrzebującego opieki. Inne zaś zastosowały je jednocześnie do pracy w domu i do pracy fabrycznej i objęły wszystkie przemysły, w których organizacja była słaba, a płace wyjątkowo niskie.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#EugeniaWaśniewska">Na konferencji genewskiej potrzeba wprowadzenia takiego ustawodawstwa została całkowicie uznana przez wszystkie 56 państw, należących do Międzynarodowej Organizacji Pracy, jak również i przez grupę robotniczą. Przedstawiciele pracodawców głosowali przeciw konwencji lub powstrzymali się od głosowania. Rząd polski, w odpowiedzi swojej na kwestionariusz Międzynarodowego biura Pracy, wypowiedział się jedynie za zastosowaniem konwencji do chałupnictwa. Podczas ostatecznego głosowania nad konwencją w Genewie przedstawiciele Rządu powstrzymali się od głosowania, ponieważ konwencja została przez konferencję rozszerzoną na wszelkie przemysły, w których organizacja zawodowa jest nikłą, a normy płac niskie Natomiast Rząd głosował za zaleceniem, t. j. rodzajem przepisów wykonawczych, które mogą, o ile dane państwo za niemi głosuje, stanowić materiał do ustawodawstwa krajowego. Rząd więc nie tylko zasadniczo uznał potrzebę takiego ustawodawstwa, lecz głosując za zaleceniem, które uwalnia go od obowiązku ratyfikacji konwencji, dał dowód, że jest za jego wprowadzeniem u nas, w nieco zmienionej może formie.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#EugeniaWaśniewska">Już na sejmowej Komisji Budżetowej zostało stwierdzone, że w Polsce normy płac minimalnych nie mogą wystarczyć na utrzymanie robotnika czy pracownika umysłowego. Są to rzeczy, które znamy wszyscy aż nadto dobrze. Zarobek robotnika wystarcza zaledwie na utrzymanie jego samego i żony, a przecież musimy pomyśleć o tem, żeby mógł on także do pewnego wieku utrzymać 2 dzieci, jeżeli nie chcemy wyludnienia Polski. Państwo nasze, które ratyfikowało Traktat Wersalski, musi dążyć do tego, aby stosowana w niem była zasada „przyzwoitego utrzymania”, którą ten traktat w swojej 13-tej części zawiera. Nie dojdziemy nigdy do tego, o ile nie będziemy posiadali odpowiedniego ustawodawstwa, zabezpieczającego tę zasadę. Wobec powyższego koniecznem jest, aby Rząd zajął się wprowadzeniem w życie ustaw o umowach zbiorowych i rozjemstwie oraz sprawą minimum płac.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#EugeniaWaśniewska">Przechodząc do inspekcji pracy, musimy stwierdzić, że inspekcja pracuje wydatnie, posiada jednak personel zbyt szczupły i nie może podołać swoim zadaniom. Koniecznem jest wprowadzenie asystentów inspekcyjnych, jako pomoc dla inspektorów pracy.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#EugeniaWaśniewska">Rażącą również jest zbyt mała liczba inspektorek pracy. W całej Polsce mamy dwie inspektorki i 10 podinspektorek pracy, co wobec masy kobiet pracujących, stanowiących około 44% ogółu pracowników, jest bardzo niewystarczające.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#EugeniaWaśniewska">Zbyt mało również wiemy o przeszkoleniu urzędników i działaczy związków zawodowych. Suma zł. 37 000, wydana w-ub. roku na ten cel na potrzeby całego Państwa i wydaje mi się również zbyt małą. Sądzę, że działacze związków zawodowych także zbyt mało są informowani, że powinni korzystać z takich subsydjów i z odpowiednich kursów. Ministerstwo winno corocznie zawiadamiać o takich kursach organizacje zawodowe.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#EugeniaWaśniewska">W końcu pragnę poruszyć sprawę gmachu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, które w Państwie nowoczesnem jest jedną z najważniejszych i najbardziej zainteresowania godnych placówek pracy państwowej. Ministerstwo to nie może mieścić się w paru ciasnych, nieodpowiednich gmachach, pozbawionych elementarnych zasad higieny i spokoju pracy. Chwalebna zasada oszczędności jest w tym wypadku nieco przesadzona. Pan minister Jurkiewicz znany jest ze skromności swoich wymagań, ale skromność ta sięga zbyt może daleko. Odbija się cna na całym budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i wywołuje czasem efekty zgoła niepożądane, jak np. pomysł skreślenia wydatku 20.000 zł. na kupno jednego tylko samochodu dla Głównego Inspektora Pracy, z którego miał korzystać również cały okręg warszawski.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#komentarz">(Głos: Słuchajcie, Lewjatany!)</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#EugeniaWaśniewska">Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej został powiększony o 15% w stosunku do poprzedniego. Miejmy nadzieję, że następne budżety będą mniej oszczędne, a bardziej odpowiadające istotnym potrzebom mas pracujących i potrzebujących opieki.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B, B, i P. P. S. P. Pająk: Lewjatan z B. B. powinien sobie to zapisać.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Chwaliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PiotrChwaliński">Wysoki Sejmie! Uważam Ministerstwo Pracy t Opieki Społecznej jako Ministerstwo robotniczo-mieszczańskie. Jeżeli słucha się teraz przedstawicieli wszystkich robotników, a nawet Jedynki, to każdy rozdziera szaty i płacze nad wielkiemi brakami robotnika miejskiego. My nie kwestionujemy, że jest źle w miastach, ale z tych wszelkich ubezpieczeń, żłobków, funduszów na bezrobocie korzystają wyłącznie miasta. Kiedy przychodzą wybory, to wszystkie partie z otwartemi rękoma idą na wieś. My tych wszystkich dobrodziejstw na wsi nie żądamy. My żądamy dla wsi pracy, pracy dla robotnika wiejskiego i tutaj Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej za mało wytęża siły ku temu, żeby mieć większy wpływ w innych Ministerstwach, żeby się ta praca na wsi znalazła. My się obejdziemy bez tych wszystkich darowizn, bo wieś od początku nie była przyzwyczajona do tego, żeby żyć z darmochy. Robotnik wiejski chce pracować, ale tej pracy nie ma, bo Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej przez Ministerstwo Robót Publicznych za mało wpływa na to, żeby w budżecie Ministerstwa Robót Publicznych były większe sumy a sygnowane na pracę na wsi.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PiotrChwaliński">W mieście buduje się wielkie, luksusowe, nieprodukcyjne gmachy. Słyszeliśmy też przed chwilą, jak pani posłanka powiedziała, że trzeba zbudować wielki gmach, bo to jest — tak rozumiem po chłopsku — wstyd, żeby Ministerstwo mieściło się w ciasnej budzie. Ale jabym zaproponował Pani, żeby Pani poszła na wieś, zwłaszcza na pogranicze, gdzie jest emigracja sezonowa, gdzie mieszkają trzy rodziny w jednej izbie, 12–15 osób. Czy to nie jest większy wstyd, gdy się dusi tylu ludzi w jednej izbie?</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PiotrChwaliński">I tam Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nic nie zrobiło, bo powinno wpłynąć na Ministerstwo Robót Publicznych, żeby była większa suma asygnowana na produkcyjne rzeczy, a nie na rzeczy luksusowe, bo Polski na to nie stać.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PiotrChwaliński">Idę dalej. Na wsi istnieje przeludnienie Jak wiadomo, przyrostu ludności mamy koło 450.000.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#PiotrChwaliński">Czytamy w dziennikach, że gdzieś w Peru zaczyna się kolonizację, kierowaną nie przez Rząd, tylko przez jakichś przedsiębiorców. Tam posyłać ma się chłopów. A niedawno czytaliśmy, że Rząd polski przyjął i nadał prawo obywatelstwa około 600.000 Żydów, a teraz chłopa, który krwawicą swoją bronił ziemi, chce wysyłać do Peru na zagładę. Czytałem w „Nowinach”, nie dawniej jak wczoraj, w których pisze jakiś robotnik z zagranicy do Boga polskiego, a potem dopiero się nawołuje, żeby składkę robić na tego biednego robotnika, który kona tam już całe lata i nie ma żadnej opieki. Czy to jest opieka Ministerstwa Pracy nad robotnikiem zagranicą? Ja byłem także robotnikiem sezonowym w trzech krajach i wiem, jak ta praca tam wygląda. Ale u nas opieka nad sezonowym robotnikiem tak wygląda, że jakiś dygnitarz przyjedzie, rozmówi się z p. starostą, albo jakimś referentem i na tem się kończy, a przeważnie gdy chodzi o robotników sezonowych. Jeden z Ukraińców — mnie to nie dziwi, bo już mniejszości wyrzekają, tak im źle, a przeważnie Żydom krzywda się dzieje — jeden z Ukraińców powiada: powiat jeden, taki uprzywilejowany, dostał 23 emigrantów sezonowych do Niemiec. Ale nie powiedział, jak ten powiat wygląda i nie porównał swojego powiatu z tamtym. Powiat wieluński, bo o tym mowa, ma 270.000 mieszkańców, nie posiada żadnego przemysłu, a przed wojną, na zasadzie prawa rosyjskiego, nie mógł dostarczać robotników sezonowych, którzy dziś znajdują się tam w opłakanych warunkach.</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#PiotrChwaliński">Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej — mówię, że niedomagania są, lecz wina to nie tylko Ministerstwa Pracy, ale także i Ministerstwa Skarbu i innych ministerstw, — powinno otoczyć opieką tych sezonowych robotników powracających z Niemiec. Czy można nazwać opieką wydanie okólnika, w myśl którego robotnikowi nie wolno nic wwieźć, jeżeli tam sobie co kupił. Jeżeli robotnicy cośkolwiek wwożą, wtedy trzyma się ich na mrozie i śniegu, nieraz około 3.000 osób stoi na otwartem polu, a urząd celny przerzuca rzeczy i nieraz za błahą rzecz, wartości około 2 do 5 złotych, nakłada wysokie cło. Więc ludność się zniechęca i to nie do urzędnika, ale do Państwa. Ministerstwo Pracy powinno zaradzić temu, ażeby emigrant, który pracuje i przywozi gotówkę do kraju, nie był w ten sposób traktowany, ażeby nie musiał stać pod golem niebem, na śniegu, na mrozie, jak to miało miejsce w grudniu, żeby nie przepatrywano mu wszystkich rzeczy i nie posądzono, że szmugiel prowadzi. Trzeba było już wcześniej wydać okólnik, że nie wolno nic wwozić, a nie wtedy, kiedy już każdy robotnik kupił sobie po dwa, trzy ubrania. Gdy staje na polskiej granicy, ubrania te mu konfiskują. Czy jest to opieka?</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#PiotrChwaliński">Wobec tego apeluję do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, aby tam, gdzie potrzeba, możliwie większą opiekę roztoczyło nad wsią. Jak powiedziałem, nie żądamy przywilejów, ale żądamy pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Jaworska.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#MariaJaworska">Wysoka Izbo! Jestem w wielkim kłopocie i strachu, boję się bowiem, że po grzmiącym głosie mego poprzednika, po jego imponującej postawie i druzgocących argumentach wszystko czem ja rozporządzam, począwszy od nikłej postaci a skończywszy na głosie, wypadnie bardzo blado.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#MariaJaworska">Chcę zwrócić uwagę na sprawę emigracji. Kilku mówców już tę sprawę poruszyło. Uważam, że uczynili bardzo debrze, bo kwestia ta powinna wejść na porządek dzienny życia społecznego i opieki rządowej i to w daleko poważniejszej formie, niż dziś. Przyłączam się do tej grupy mówców, którzy twierdzili, że opieka Rządu nad emigracją, zajęcie się Rządu emigracją, nie były wystarczające. Zmiana na stanowisku kierownika Urzędu Emigracyjnego pozwala jednak przypuszczać i mieć nadzieję, że sprawa ta w najbliższym czasie może ulec poprawie i że wobec tego te pewne lin je, które tu wytyczymy, będą wzięte pod uwagę Urzędu Emigracyjnego i w czyn wprowadzone.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#MariaJaworska">Mówcy poruszali, szczególnie w Komisji Budżetowej, kwestię tych t. zw. przejażdżek. Mam wrażenie, że teraz nie potrzebujemy się obawiać, ażeby podróże, mające na celu poznanie terenów emigracyjnych, miały wyłącznie charakter przejażdżek. Jak słyszeliśmy, trzy ministerstwa czuwają nad racjonalnością tych podróży i możemy mieć nadzieję, że w przyszłości wszystkie one będą miały cel określony i wyniki konkretne.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#MariaJaworska">Teraz chciałabym omówić po kolei te tereny emigracyjne, które w Komisji Budżetowej były bądź akceptowane, bądź kwestjonowane, jako niekoniecznie odpowiednie. Co do Brazylii, wydaje się i unie i tym, którzy znają tę kwestię, że najważniejszą sprawą byłoby poznanie i zbadanie innych terenów, oprócz Parany, tej jednej właściwie okolicy, która dotąd emigracją polską była objęta. Konieczność takiego rozglądnięcia się jest dyktowana i tem, że do tej pory w Brazylii mamy samorzutną i że tak powiem, dziką gospodarkę emigracyjną. Jechał tam kto chciał i gdzie chciał i emigrant nasz opieki nie doznawał. Jeżeli ta sprawa ma być uzdrowioną, to koniecznością jest poznanie i zbadanie terenu, koniecznością jest przeprowadzenie planowej i świadomej organizacji pracy w miejsce tego, co ja nazywam, dziką gospodarką. Konieczność poznania pociąga za sobą konieczność prób. Jeżeli nasza polityka emigracyjna ma być racjonalna, z konieczności musi być kontrola pracy. Konieczne są na to wszystko pieniądze i dlatego zdziwiło mnie żądanie z jednej strony p. Rybarskiego, a z drugiej strony p. Czapińskiego, skreślenia właśnie z tej pozycji na podróże kwity 30 tysięcy.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#MariaJaworska">Jeśli idzie o drugi teren kwestionowany na Komisji Budżetowej, o Kanadę, to wprawdzie stosunki inaczej się tam przedstawiają, jest to teren bardziej zbadany, jednak widzę konieczność zbadania nowych możliwości. Mana wrażenie, że jest ich o wiele więcej T właśnie rzeczą Urzędu Emigracyjnego byłoby rozglądnięcie się w tych możliwościach życia i pracy naszych emigrantów. Widzę dalej konieczność nawiązania i utrzymania kontaktu z tymi emigrantami. Tak jak dziś sprawa stoi, macierzyste państwo nie troszczy się o to, co się z tymi emigrantami dzieje. Widzę konieczność roztoczenia opieki kulturalnooświatowej nad tymi emigrantami i znowu nie rozumiem skreślenia tej kwoty, koniecznej dla jak najściślejszego utrzymywania kontaktu z omawianym terenem.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#MariaJaworska">Na terenie francuskim przedstawia się sprawa jeszcze inaczej. Tam aktualną jest potrzeba stałego oparcia, stałej opieki państwa, nie zaś dopiero wówczas, gdy emigrant jest tam prześladowany, czy popada w zatarg z władzami. Potrzebna jest opieka stała, prawdziwa, pewna, dająca mu gwarancję, że rzeczywiście wszystkie jego potrzeby będą zaspokojone. W łączności z tem stoi potrzeba opieki kulturalno-oświatowej. Jest ona ograniczona pewną niechęcią rządu francuskiego do szkół polskich, ale może przejawiać się w organizowaniu przedszkoli i powinna się przejawiać w bardzo intensywnej pracy oświatowej pozaszkolnej. I znowu dochodzimy do tego, o czem przedtem mówiłam, że realizacja wszystkich tych postulatów wymaga pieniędzy, więc znów skreślenie owych 30.000 zł. wydaje mi się niezrozumiałem.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To przecież nie dużo.)</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#MariaJaworska">Zawrze lepiej 30.000, Panie Pośle, aniżeli nic. Dochodzę do ostatniego terenu naszej emigracji, mianowicie do Niemiec. Uważam, że tam najpoprawniej ta sprawa stoi, przyczem emigracja ta jest sezonowa. Uważam jednak za konieczne zorganizowanie opieki objazdowej, któraby w ścisłym kontakcie utrzymywała Państwo z emigrantami. Na to znów trzeba koniecznie pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#MariaJaworska">Jeszcze jeżeli mam innych spraw dotknąć, to chętnie widziałabym w Urzędzie Emigracyjnym koncentrację całej opieki nad emigrantami, widziałabym chętnie kontrolę wszystkich instytucji prywatnych i społecznych, które zajmują się opieką nad emigrantami, idąc w tym kierunku, aby pomagać i subwencjonować te, które racjonalną pracę prowadzą, a odmawiać zupełnie subwencji tym, które nieumiejętnie ją wykonują. Uważam, że właściwa rola i praca tylko wszystkich instytucji powinna iść w tym kierunku, aby usuwać niewłaściwych pośredników. Kontrola Urzędu Emigracyjnego także powinna iść w tym kierunku, aby do tej roli te wszystkie instytucje sprowadzić. Wreszcie widzę konieczność, jeżeliby te instytucje istniejące nie potrafiły tej roli spełnić, tworzyć nowe instytucje, zajmujące się opieką nad emigrantami.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#MariaJaworska">Kończę na tem, od czego rozpoczęłam, a mianowicie, że nie rozumiem skreślenia tych 30.000 zł, tem bardziej, jeśli tak wydatki na podróże do Brazylii wynoszą 30.000 zł., podróże inspektorów 20.900 złotych, do Francji 10 000 zł., do Ameryki Północne 10.000 zł., do Niemiec, Danii i t. d. 15.000 zł. Nie mogę zrozumieć, jakie pozycje wydają się tym panom, którzy wymagają skreślenia, zbyt wygórowane, bo wedle mojego obliczenia każda z nich jest tak mała, iż nie należy nic skreślać. Dlatego odwołuję się do p. Rybarskiego i Czapińskiego, którzy postawili wnioski o skreślenie kwoty 30.000 zł., aby przy nich nie obstawali.</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#komentarz">(P. Czetwertyński: Niech Pani zapyta się p. Gawrońskiego, co kosztował jego wyjazd do Kuby.)</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#MariaJaworska">Nie wiem tego.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Baranowski Wincenty,</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WincentyBaranowski">Proszę Panów, w ostatnim czasie mówi się bardzo wiele i pisze, uderza się w dzwon alarmowy przed niebezpieczeństwem, jakie stoi przed Polską z racji spauperyzowania wsi polskiej i jej przeludnienia. Jest to faktem niezbitym i nad tem nie będę się rozwodził, tylko uważam za swój obowiązek zwrócić uwagę Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na skandaliczne stosunki, w jakich odbywa się emigracja robotników sezonowych do Niemiec. Jestem głęboko przekonany, że warunki i okoliczności, jakie towarzyszą tej emigracji, są prawdopodobnie Ministerstwu nieznane. W konwencji zawartej między Rządem polskim a niemieckim jest zaznaczone, że agrariusze niemieccy przesyłają kontrakty zapotrzebowania na robotników sezonowych z Polski. Kontrakty te są trojakiego typu: jedne wymieniają imiona i nazwiska każdego z tych robotników, których agrariusz chce mieć, drugie — imiona i nazwiska t. z w. kontraktowych, trzecie — kontrakty czyste. Chcę właśnie o tych kontraktach pomówić, żeby Ministerstwo miało możność sprawę tę głębiej zbadać i naprawdę coś w tym kierunku zrobić.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#WincentyBaranowski">Istnieje t. zw. komisja kwalifikująca robotników do Niemiec, komisja niemiecka, która właściwie dzieli się na dwie kategorie mianowicie jedna t zw. lekarska, która klasyfikuje ludzi i uzgadnia warunki ich pracy, a druga bada wzrost, siłę i kwalifikacje robotników. Otóż ta komisja, t. zw. Arbeitercentrale, czyli główna centrala niemiecka robotnicza, wysyła z kontraktami swych przedstawicieli do Biura Pośrednictwa Pracy.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#WincentyBaranowski">Chciałbym, żeby Ministerstwo zechciało posłać kogoś od siebie dla zobaczenia tego biura. Od prawie lutego do maja te biura pośrednictwa pracy oblegane są przez cztery-, pięć tysięcy ludzi w dzień i w nocy. Kiedy komisje niemieckie zobaczyły ogromne zbiorowisko ludzi przed biurami pracy, postanowiły to wykorzystać w bardzo niewłaściwy i nieludzki sposób. Przyjeżdża taki pan, zwraca się do pierwszego lepszego robotnika, a ma cały aparat różnych agentów, przez których działa, i powiada: chcesz kontrakt do Niemiec, dobrze, ale to kosztuje 500, 600 zł. stosownie do warunków, na jakich kontrakt jest zawierany i stosownie do ilości robotników, którzy na tym kontrakcie są zakontraktowani, i oto naturalnie wskutek tego, że jest olbrzymie zapotrzebowanie i zawsze chlebodawca ma przewagę nad pracownikiem, ta ludność jest wykorzystywana w ten sposób, że kontrakty się sprzeda je. Żąda się po 70, 80 zł. od „ryła”, jak to się mówi.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#WincentyBaranowski">Takie są stosunki na miejscu. Jakie są z tego konsekwencje? Bywają wypadki, że taki kontraktowy kupuje sobie później po 30, 40 włók ziemi dzięki temu, że dowolnie dobierał sobie aparat robotników za pieniądze i przeważnie brał do tej pracy gospodarzy zamożnych. Natomiast setki ludzi biednych i rozbawionych wszelkiego warsztatu pracy pozostają w kraju, jadą zaś tacy, którzy mają własny warsztat pracy. Ten handel białymi murzynami odbywa się całkiem formalnie na tych terenach. Ja ostrzegałem w tym roku, ale powtarzały się takie historie w niektórych gminach, że władze musiały uciekać oknem przed ludźmi, którzy nie mają żadnego sposobu do życia, żadnej pracy. Nienawiść pogłębia się tembardziej, że bezrobotni widzą, że nie mogą wyjechać, gdy gospodarze rolni wyjeżdżają. Przeklinają Polskę, Sejm i Rząd, aż przykro słuchać.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#WincentyBaranowski">Ostatnio w pismach pojawiła się wiadomość, że agrariusze niemieccy w parlamencie zgłosili wniosek o powiększenie kontyngentu robotniczego do Niemiec. Oświadczyli oni też wyraźnie, że nie widzą możliwości, aby rolnictwo niemieckie dźwignąć się mogło bez sezonowego robotnika polskiego. Ze swoich minimalnych wymagań, ze swojej intensywnej pracy robotnik polski zdał egzamin i ten agrariusz niemiecki mówi, że żaden inny robotnik nie dorówna pod tym względem robotnikowi polskiemu. Stąd to zapotrzebowanie i powiększenie kontyngentu, zgłoszone w postaci wniosku w parlamencie niemieckim. Uważam, że jest odpowiedni czas na to, aby Ministerstwo Pracy w porozumieniu z Ministerstwem Spraw Zagranicznych wykorzystało tę sytuację w ten sposób, ażeby można było uzyskać zmianę konwencji co do kontraktów. Jedynie wtedy można będzie ująć w należyte karby emigrację do Niemiec, jeżeli te kontrakty nie będą zawierały imion i nazwisk kontraktowych.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#WincentyBaranowski">Proszę Panów, oto dalszy skutek kontraktów. Taki kontraktowy werbuje grupę 60–70 ludzi.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#WincentyBaranowski">Co on z nimi robi? Ponieważ ci ludzie stoją przeważnie na bardzo niskim poziomie umysłowym, są wyzyskiwani w sposób niesłychany. Zakłada się knajpy w domach robotniczych i każdego robotnika zmusza się formalnie do tego, aby swoje zarobki przepijał i przehulał. Niema jednej dziewczyny, któraby wracała w takim stanie, w jakim wyjechała z kraju, bo przecież pan kontraktowy jest panem życia i śmierci tych setek dziewczyn. Dlatego też tak często spotyka się u nas bezdomne kobiety z dziećmi, któremi nikt nie chce się zaopiekować.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#WincentyBaranowski">Dwa lata temu w porozumieniu ze starostą kaliskim, tureckim a głównie wieluńskim, opracowaliśmy memoriał, wskazaliśmy pewne poprawki, jakie należałoby wprowadzić do umów, zawiązanych w sprawie robotników sezonowych. Skierowaliśmy te memoriały do Ministerstwa Pracy. Upłynęło już dwa lata, ale żadnej odpowiedzi me mamy. Nie rościmy sobie pretensji, ażeby memoriały te były naprawdę nieomylne, sądzę jednak, że my, jako miejscowi znawcy tych stosunków, daliśmy pewne wskazówki, które mogłyby się przydać Ministerstwu, a w każdym razie pewną odpowiedź winniśmy byli otrzymać. Jak dotąd memoriał ten pominięto milczeniem. Uważaliśmy sobie za święty obowiązek tę rzecz przedstawić Ministerstwu, radzilibyśmy, żeby Panowie posłali kogoś, ktoby przyjrzał się zbliska robotnikom sezonowym.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#WincentyBaranowski">Proszę nie zapominać, że jeżeli się mówi o przeludnieniu i pauperyzacji Polski, to powiaty na pograniczu dawnego zaboru austriackiego i pruskiego w promieniu kilkudziesięciu kilometrów są przeludnione bodaj że najwięcej: ludności w tym pasie nadgranicznym jest 400 do 500.000. Dziś wskutek zahamowania rozwoju przemysłu i handlu w Niemczech, kontyngent emigracyjny z tych okolic, który dawniej przed wojną był bardzo wielki, dosięga zaledwie 60.000. Pauperyzacja ludności w pasie pięćdziesięciokilometrowym od granicy jest zjawiskiem chronicznem, jest chorobą, która wcześniej, czy później może wywołać wstrząs, dramat, nad którym nie będzie można przejść do porządku dziennego. Ministerstwo musi wziąć tę rzecz pod uwagę. Sądzę, że agrariusze niemieccy, rozumiejąc doskonale, że bez rąk sezonowych robotników polskich gospodarki rolnej prowadzić nie mogą, zgodzą się zmienić tę skandaliczną umowę.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#WincentyBaranowski">Jak zaznaczyłem, pochodzę z okolicy, gdzie istnieje olbrzymi proletariat rolny i skąd odbywa się emigracja do Francji i Niemiec.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#WincentyBaranowski">Warunki w jakich znajdują się nasi emigranci we Francji są wprost skandaliczne. Warunki pracy na roli we Francji dadzą się porównać z warunkami pracy na plantacjach cukru, gdzie pracują niewolnicy. Robotnicy rolni we Francji, są nielitościwie wyzyskiwani przez agrariuszów francuskich. Nie zdarza się, aby robotnik pracujący we Francji przy roli wrócił zdrowy. Agrariusze francuscy zmuszają go do tak ciężkiej pracy przy niskiej płacy, że nikt nie wraca zdrowy, tem więcej, że żadne kontrakty i umowy, zawierane z agrariuszami francuskimi, nie są dotrzymywane i szanowane.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#WincentyBaranowski">Uważałem za swój święty obowiązek te rzeczy przedstawić Ministerstwu i sądzę, że Ministerstwo moje uwagi w należyty sposób rozpatrzy.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#IgnacyDaszyński">Wysoka Izbo! Chciałbym dać pewne wyjaśnienie, ponieważ chodzi mi, aby Izba miała jak najdokładniejsze informacje co do każdej części budżetu. Lista mówców do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest wyczerpana. Odraczam przemówienie p. referenta do poniedziałku w tej nadziei, że p. Minister Jurkiewicz będzie już mógł wziąć udział w tej dyskusji. Obecnie przechodzimy do części dalszej preliminarza, mianowicie do budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Głos ma p. referent p. poseł Polakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#KarolPolakiewicz">Preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w części dochodów preliminowany jest na sumę 16.700.000 zł., a w wydatkach na sumę 223.000.000 okrągło. Komisja Budżetowa wprowadziła zmiany, zmniejszające wydatki o sumę 7.339.298 zł, między innemi skreślono cały fundusz dyspozycyjny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#KarolPolakiewicz">Przedkładając sprawozdanie i zestawienie poprawek, pozwalam sobie wyrazić przekonanie, że Wysoka Izba ostateczną swoją decyzję oprze na rzeczowem rozpatrzeniu samych poprawek.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Pragier.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Roguszczak.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#FranciszekRoguszczak">Wysoka Izbo! Resort Ministerstwa Spraw Wewnętrznych porównałbym z matką, której głównem jest zadaniem odpowiednie wychowanie rodziny, a która spełnia swoje posłannictwo tylko wtenczas, gdy wszystkie swoje dzieci otacza troskliwą opieką, nie wyrządzając żadnemu z nich krzywdy i nie dopuszczając do tego, by w rodzinie powstawały swary i kłótnie, które w konsekwencji doprowadzają do wzajemnej nienawiści, rozbicia rodziny, zniszczenia jej powagi i dobrobytu.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#FranciszekRoguszczak">Ta rola przypada, mojem zdaniem, Ministerstwu Spraw Wewnętrznych w naszej rodzinie państwowej, i od jej wypełnienia w dużej mierze zależy wzajemne zaufanie, wzajemne współżycie obywateli, a w szczególności przywiązanie do kraju jako do rodziny państwowej.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(P. Byrka: I bicia dzieci w skórę.)</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#FranciszekRoguszczak">Zadanie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest bardzo wielkie i niełatwe, a dla naszej państwowości ma ono pierwszorzędne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#FranciszekRoguszczak">Państwowe i samorządowe władze administracyjne są temi czynnikami, z któremi się bezpośrednio stykają wszyscy obywatele, a zatem od inteligencji, ścisłego przestrzegania i bezstronnego wykonywania przepisów prawnych nie tylko przez samo Ministerstwo, ale również przez podległe jemu państwowe i samorządowe władze administracyjne, zależy niewątpliwie spokój, ład i porządek w kraju, oraz pozytywne i życzliwe ustosunkowanie się obywateli do państwa.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#FranciszekRoguszczak">Zachodzi tedy na samym wstępie pytanie, czy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych według tych kardynalnych, mojem zdaniem, zasad postępuje, czy docenia swoją rolę w stu procentach.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#FranciszekRoguszczak">Biorąc całokształt naszego życia państwowego i warunki w jakich Polska powstała, przyznać muszę, że w ciągu 10-lecia naszej niepodległości dużo rzeczy się już. uporządkowało. Niestety mało widać postępów w dziedzinie administracji wewnętrznej. Daleki jestem od tego, aby całą winę zwalać na obecnego szefa tego resortu, lecz z przykrością muszę stwierdzić, że w czasie Jego urzędowania dokonało się wiele faktów, które razem wzięte dają obraz dosyć ponury, o czem będę mówił nieco później.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#FranciszekRoguszczak">Podstawą każdego nowoczesnego państwa za jakie i Polska chce uchodzić, są samorządy gminne, powiatowe i wojewódzkie. Mają one nie tylko obowiązki, ale również wyposażone są w odpowiednie prerogatywy. Nie wyobrażam sobie sprawnie funkcjonującej administracji państwowej, jeśli nasze komórki samorządowe będą martwe. Dlatego sądzę, że należy jak najprędzej powołać szersze koła obywateli do współpracy około gospodarczych zadań gmin, powiatów i województw, powierzając im w pewnych granicach ustawą zastrzeżonych, nie tylko inicjatywę, ale również i decyzję. Niestety wobec tych naczelnych zagadnień Ministerstwo Spraw Wewnętrznych okazuje zupełną bierność. Metoda centralizacji, gromadzenia wszystkich spraw administracyjnych w stolicy jest, mojem zdaniem, błędna. Aparat centralny przeciążony jest drobnemi szczegółami, które mojem zdaniem do niego nie należą i które załatwiane winne być w niższych instancjach. Od tych drobnych spraw, mających niejednokrotnie charakter lokalny, należy centralny aparat państwowy odciążyć i przelać je na samorządy gminne, powiatowe, względnie wojewódzkie.</u>
<u xml:id="u-36.8" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd dziwi się, że posłowie zasypują go interpelacjami i wnioskami o błahe nieraz rzeczy. Muszę stwierdzić, że pochodzą one w 90% właśnie z tych okolic, które pozbawione są samorządów. Unikłoby się mojem zdaniem takich spraw, gdyby je można było w niższych instancjach załatwić.</u>
<u xml:id="u-36.9" who="#FranciszekRoguszczak">Jako dowód, że samorządy są istotną podwaliną państwa w całem tego słowa znaczeniu, mogą nam posłużyć za przykład ziemie zachodnie, które w ostatnich latach dokonały rzeczy, wprowadzających w zachwyt i zdumienie każdego przyjezdnego, nie wyłączając nawet naczelnych władz państwowych. Nie przesadzę, jeżeli powiem, że gdyby tam czekano, aż przyjdzie inicjatywa władz centralnych, upłynęłyby jeszcze lata całe i wątpię, czyby takie osiągnięto rezultaty jak te, na które obecnie z podziwem patrzymy.</u>
<u xml:id="u-36.10" who="#FranciszekRoguszczak">Z tego wynika jasno, że rozwój miast i gmin oraz dobrobyt obywateli w głównej mierze zależy od miejscowych władz samorządowych i obywateli, wciągniętych do współpracy i współdecyzji. Natomiast widzimy zupełną martwotę wszędzie tam, gdzie samorządów niema. Zatem odsuwanie szerokich kół obywateli od współpracy odbija się fatalnie na całokształcie zagadnień nie tylko natury lokalnej, ale również ogólnych interesów państwowych. Tego jakoś u nas zrozumieć się nie chce, nie wiem dlaczego.</u>
<u xml:id="u-36.11" who="#FranciszekRoguszczak">Błędna jest mojem zdaniem zasada i duch, panujący obecnie we władzach centralnych: my jesteśmy do rządzenia, a wszyscy inni winni tylko płacić i słuchać. Społeczeństwo nie bardzo chce w to uwierzyć, że cały rozum życia państwowego, społecznego i gospodarczego skupił się w Warszawie, a doświadczenie uczy nas, że stawianie opancerzonej pięści na wszystkich tych dziedzinach niezawsze jest szczęśliwe. To też uważamy, że uchwalenie odpowiednich ustaw samorządowych i wprowadzenie ich w życie należy do pierwszorzędnych zagadnień w chwili obecnej.</u>
<u xml:id="u-36.12" who="#FranciszekRoguszczak">Przy tej sposobności chciałbym podkreślić, że ustawy samorządowe, uchwalone w drugiem czytaniu przez Sejm poprzedni, a obecnie wniesione do Sejmu ponownie celem ostatecznego załatwienia, daleko odbiegają od samorządu, jaki my sobie wyobrażamy.</u>
<u xml:id="u-36.13" who="#FranciszekRoguszczak">Jeżeli się pojawiają zdania, że nie we wszystkich dzielnicach Rzeczypospolitej Polskiej obywatele dorośli do szerokiego samorządu i że projekty tych ustaw są ostatnim wyrazem tego, co im dać można w tej chwili, że one zupełnie wystarczą, to Klub Narodowej Partii Robotniczej, w którego imieniu mam zaszczyt przemawiać, nie będzie się sprzeciwiał wprowadzeniu tych ustaw w tej formie dla tej części kraju, która dotąd samorządu nie znała. Musimy się jednak kategorycznie zastrzec przeciwko wprowadzeniu tych ustaw w tem brzmieniu na ziemiach zachodnich, gdyż byłoby to tamowaniem rozwojowego pochodu i obniżaniem kultury i cywilizacji tamże.</u>
<u xml:id="u-36.14" who="#FranciszekRoguszczak">My będziemy się raczej domagali rozszerzenia dotychczas obowiązujących tamże ustaw samorządowych, gdyż obywatele ziem zachodnich dali dostateczny dowód solidnej gospodarki, przynosząc temsamem chlubę i sławę całemu Państwu.</u>
<u xml:id="u-36.15" who="#FranciszekRoguszczak">Twierdzenie, że w Państwie musi być jednolite ustawodawstwo samorządowe, nie wytrzymuje krytyki, gdyż sąsiednie Prusy, których administracja państwowa stoi na dość wysokim poziomie, wprowadziły u siebie trzy rodzaje ustaw samorządowych, dostosowując je do stopnia kultury różnych dzielnic. I doświadczenie wykazało, że pod względem gospodarczym rozwijały się najlepiej te dzielnice, w których nadano szersze prerogatywy samorządom. Mam wrażenie, że i u nas zastosowanie tego systemu byłoby bardzo wskazane.</u>
<u xml:id="u-36.16" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd, jak już zaznaczyłem, stanowiska do ustaw samorządowych nie zajął. Z tego jednak, co się od czasu do czasu przebija w prasie rządowej, wynika niedwuznacznie, że Rząd na szerokie uprawnienia samorządów nie idzie i z uchwaleniem ustaw samorządowych absolutnie się nie śpieszy, gdyż na pierwszy plan w chwili obecnej wysuwa się zmiana Konstytucji, na której ma się oprzeć nowy porządek prawny w Polsce.</u>
<u xml:id="u-36.17" who="#FranciszekRoguszczak">Niewątpliwie problem zmian Konstytucji stanowi dziś jedno z najważniejszych zagadnień życia politycznego Polski. Szczegóły tych zmian, jakie nastąpić mają, pozostają niestety tajemnicą, jak wiele innych spraw państwowych. Sądzę, że obecny okres byłby najlepszą okazją poznania rzeczywistych zamierzeń Rządu i poszczególnych obozów politycznych w tej materii. Pocóż trzymać tę sprawę tak długo pod suknem, kiedy każdy odczuwa, do czego sfery rządzące zmierzają. I z tego, co już na światło dzienne dzięki przypadkowi się przedostało, wynika jasno, że projektów w samym obozie rządowym nagromadziła się niesłychana ilość</u>
<u xml:id="u-36.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B Nie bój się Pan.)</u>
<u xml:id="u-36.19" who="#FranciszekRoguszczak">i że zmiany mają być daleko idące, ograniczające nie tylko prawa przedstawicielstwa narodowego, ale i swobody obywatelskie, zagwarantowane obecną Konstytucją, która miała być nagrodą dla szerokich warstw narodu, za to, że broniąc mężnie granic Rzeczypospolitej, nie szczędziły krwi i mienia dla Niej. Dzisiaj to wszystko poszło w zapomnienie. Pod nóż operatorski mają pójść kardynalne prawa obywatelskie, drogo krwią serdeczną okupione, by Polska była wolna i wolnymi byli Polacy.</u>
<u xml:id="u-36.20" who="#komentarz">(Głos: Skąd Pan to wie?)</u>
<u xml:id="u-36.21" who="#FranciszekRoguszczak">Pod nóż operatorski ma pójść to, co przez wieki całe było w duszach, sercach, myślach i na ustach wszystkich Polaków, gdy w jarzmie niewoli wzdychali do wolności i kochali wolność. Naród polski przez wieki całe w pieśniach zanosił prośby przed tron Najwyższego o tę wolność i do dziś dnia w hymnie narodowym to powtarzamy. To wszystko chce się obecnie przekreślić rzekomo dlatego, że naród polski nie dorósł jeszcze do takiej wolności, jaką mu gwarantuje obecna Konstytucja. Czy panowie projektodawcy nowego porządku prawnego sądzą, że naród polski przyjmie to milczeniem?</u>
<u xml:id="u-36.22" who="#FranciszekRoguszczak">Otóż ja sądzę, że jeżeli naród polski składał ofiary krwi i mienia na ołtarzu Ojczyzny, a składał je chętnie, bez szemrania, bo widział w Niej swą wolność polityczną i lepsze warunki bytowania i nadal też od tych obowiązków nie zamierza się uchylać, to mam śmiałość twierdzić, iż dorósł do wolności i że do niego winna należeć władza najwyższa w Państwie. Formy takiego ustroju wyrażają się w parlamencie, który wychodzi z pięcioprzymiotnikowych wyborów, i w rządach parlamentarnych, które gwarantują jawność życia publicznego w kraju, oraz wzajemny szacunek władz ustawodawczych i władz wykonawczych.</u>
<u xml:id="u-36.23" who="#FranciszekRoguszczak">Uważam, iż jest rzeczą niedopuszczalną, by po dziesięcioletniem istnieniu naszego Państwa zaczęto obywatelom odbierać nadane im prawa. Twierdzę, że każdy obywatel mając swoje prawa, wolność i swobody obywatelskie, zagwarantowane Konstytucją i ustawami krajowemi, ściśle przestrzegane przez władze wykonawcze, z tem większą miłością i tem większym zapałem stanie do obrony tego Państwa. Każde ograniczenie praw i swobód obywatelskich, a o to w tym wypadku chodzi, zmniejsza odporność tych obywateli wobec wrogów i zapał do obrony Państwa.</u>
<u xml:id="u-36.24" who="#FranciszekRoguszczak">Nie przesadzę, jeśli powiem, że pomysł inicjatorów, aby obecny porządek prawny w Polsce pogorszyć, spotęguje tylko walki wewnętrzne, których w dzisiejszej sytuacji politycznej winniśmy unikać. Trzeba nam bowiem wiedzieć, że w walce wewnętrznej narodu niema zwycięzców bez względu na to, która strona zwycięża. W takich walkach są tylko: zwyciężeni. O tem winni pamiętać ci, którzy dzierżą ster nawy państwowej w swym ręku i którzy powołani są do łagodzenia, a nie zaostrzania naszych stosunków wewnętrznych. Jeżeli zaś stosunki wewnętrzne z dnia na dzień się u nas zaostrzają, to wina nie leży w złej rzekomo Konstytucji i twierdzenie, że naród polski nie dorósł jeszcze do wolności i do rządów demokratycznych, nie wytrzymuje krytyki i nie jest prawdą. Natomiast prawdą jest, ze obóz sanacyjny, który siłą zbrojną wziął władzę w Państwie, nie dorósł jeszcze do rządzenia.</u>
<u xml:id="u-36.25" who="#FranciszekRoguszczak">Gdy rzucimy okiem wstecz na dwuletnie rządy ery pomajowej, to stwierdzić musimy, że bilans jest bardzo ujemny we wszystkich dziedzinach, chociaż, warunki układały się przez pewien czas dosyć pomyślnie. Konkurujemy wprawdzie z całą Europą w jednej dziedzinie, mianowicie tanią robocizną i głodowemi poborami pracowników państwowych, ale i ten problem wobec ciągle wzrastającej drożyzny nie da się sztucznie na dłuższą metę odsuwać.</u>
<u xml:id="u-36.26" who="#FranciszekRoguszczak">Ale najboleśniejsze dla każdego Polaka jest to, że samowola państwowych władz administracyjnych, a szczególnie policyjnych, rozwydrzyła się do najwyższego stopnia, że poszanowanie prawa stało się problematyczne, że wolność obywatelska zawisła w powietrzu i przez to przywiązanie obywateli do kraju zostało poważnie nadwyrężone. Jesteśmy świadkami, że pomiędzy władzami administracyjnemi a społeczeństwem wytwarza się coraz to większa przepaść.</u>
<u xml:id="u-36.27" who="#FranciszekRoguszczak">I kiedy jeszcze dwa lata a nawet rok temu udawało się sferom rządzącym wywoływać tu i owdzie, choć sztucznie wyhodowane objawy entuzjazmu dla swych poczynań, to dziś jesteśmy świadkami gwałtownego przekształcenia się umysłów nawet u tych, którzy w przewrócie majowym widzieli różową przyszłość Polski. Te koncerty na cześć przewrotu, majowego, mimo szumnych reklam, nie cieszą się już dziś żadną frekwencją. Powołano do życia szereg organizacyj, założono wielką ilość pism, mających na celu wyolbrzymienie dokonanych czynów, których społeczeństwo jakoś dostrzec nie może. Wszystko to, co na podtrzymanie ducha przewrotu majowego stworzono, niema już dziś żadnego wśród społeczeństwa posłuchu, a o v/pływie wcale nie warto mówić. I gdyby nie to sztuczne dożywianie i zastrzyki, dawnoby to wszystko poumierało. Stąd wypływa wniosek, że twory czy to w formie pism, czy organizacyj, które nie mają własnych soków życiowych, nie mogą się długo utrzymać przy życiu.</u>
<u xml:id="u-36.28" who="#FranciszekRoguszczak">Ten zwrot w opinii publicznej daje się najwięcej odczuwać na ziemiach zachodnich, gdzie za wszelką cenę starano się utworzyć granitowe podwaliny i nie ograniczony wpływ obozu sanacyjnego.</u>
<u xml:id="u-36.29" who="#FranciszekRoguszczak">Rząd wbrew opinii tamtejszego społeczeństwa narzucił swoich reprezentantów, których głównem zadaniem było i jest porozbijać wszystko, co poczciwy lud polski mozolną pracą, krwawym potem, wielką ofiarnością, kaźnią więzienną i ponoszeniem prześladowań za czasów pruskich sobie zbudował. Lecz ten lud wzdryga się przyjąć nowe wyznanie polityczne. Lud polski na ziemiach zachodnich pobudował twierdze narodowe i bastiony polskości, które były ostoją polskiej sprawy i basztami wypadowemi podczas wałki o złączenie ich z Macierzą, Jesteśmy świadkami, że od dwóch lat podkłada się dynamit pod te ostoje polskości, aby je rozsadzić. Hasło: „nie chcecie przyjąć nowoczesnej wiary, rozsadzimy was”, głoszą przeważnie ci, którzy, gdy ten lud walczył i krwawił się, siedzieli w norach, albo chronili się pod opiekuńcze skrzydła tych twierdz narodowych. Są to ci bankruci polityczni, umiejący tylko wygodnie żyć kosztem cudzej pracy i cudzych wysiłków. Te sfery cieszą się dziś wielkiem i czynnem poparciem władz administracyjnych. Dlatego też społeczeństwo polskie ziem zachodnich, które wykazało tyle hartu ducha, wielkich ofiar i poświęceń oraz twórczej pracy, pyta się słusznie dokąd my sterujemy?</u>
<u xml:id="u-36.30" who="#FranciszekRoguszczak">Szczególna atmosfera wytworzyła się na Śląsku. Rząd przysłał tam reprezentanta, do którego mieliśmy zastrzeżenia od samego początku. Przestrzegaliśmy Rząd przed tą nominacją i p. Premier Bartel oświadczył nam, że wobec takich argumentów Rząd musi się zastanowić i ewentualnie zrewidować swą decyzję. Widocznie jednak w Rządzie zwyciężyła.</u>
<u xml:id="u-36.31" who="#FranciszekRoguszczak">Zasada: my rządzimy, a wszyscy inni winni tylko słuchać i na ołtarzu postawiono opancerzoną pięść, To też skutki dwuletniej działalności p. Grażyńskiego są dla sprawy polskiej wprost katastrofalne i otworzyły obecnie Oczy najbliższemu jego otoczeniu, które mu wprost w oczy powiedziało: „Panie wojewodo, wszystkie dodatnie strony Twojej działalności bledną wobec faktu, że społeczeństwo polskie zostało rozbite, co dla Śląska i Polski stanowi dziś największą klęskę, Pragnęliśmy tu spokoju i zgody narodowej, by w ten sposób przysporzyć Polsce bogactwa narodowego, a Pan przyniosłeś nam wojnę i rozbój Społeczeństwa polskiego i dlatego nadszedł czas największy, abyś sobie poszedł, a twoje miejsce zajął Ślązak — Polak.</u>
<u xml:id="u-36.32" who="#komentarz">(Głosy: Już leci, leci!).</u>
<u xml:id="u-36.33" who="#FranciszekRoguszczak">To mówią jego najbliżsi przyjaciele, widząc dokonano na polu narodów em spustoszenia.</u>
<u xml:id="u-36.34" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Kłamstwo!)</u>
<u xml:id="u-36.35" who="#FranciszekRoguszczak">W tych słowach kryje się wszystko, czego Śląsk pragnie w chwili obecnej, albowiem każdy, który patrzy zbliska na metody, stosowane przez p. Grażyńskiego, jest przekonany, że doprowadzić one muszą do katastrofy.</u>
<u xml:id="u-36.36" who="#FranciszekRoguszczak">Tam, gdzie zachodzi potrzeba największego skupienia narodowego, rozpoczęła się na całej linii wojna ż władzą administracyjną, a szczególnie z władzą policyjną, z metodami przez nią wobec ludności stosowanej. Odnosi się poprostu wrażenie, że przestaliśmy być wolnymi obywatelami, a znajdujemy się pod okupacją.</u>
<u xml:id="u-36.37" who="#FranciszekRoguszczak">Kiedy Anglia w r. 1914 wypowiedziała Niemcom wojnę, na ustach wszystkich Niemców było hasło: „Gott strafe England”, po roku dodano jeszcze „mit oesterreichischer Verwaltung”. Tą austriacką administracją ukarała Polska Śląsk, za co, ja nie wiem. Samowola czynników administracyjnych doszła do tego, że nikt nie wie, co na Śląsku obowiązuje. Mam przy sobie dokumenty, które świadczą, że w jednej i tej samej sprawie różne jednostki administracyjne w dowolny sposób ustawy i przepisy wykonawcze interpretują. Bywają nawet wypadki, że władze administracyjne nie uznają nawet wyroków sądowych, uważając, że to prawo jest prawem, które im jest dogodne. Wszystkim tym Panom, którzy się tak niecierpliwią, składam tutaj obrazek, jak to władze administracyjne wyrzuciły polskiego urzędnika na bruk w grudniu, urzędnika z 11 dziećmi, nauczyciela, który został przesiedlony na Pomorze.</u>
<u xml:id="u-36.38" who="#komentarz">(Głos: Za co?)</u>
<u xml:id="u-36.39" who="#FranciszekRoguszczak">Ja nie wiem.</u>
<u xml:id="u-36.40" who="#FranciszekRoguszczak">A jeżeli chodzi o dziedzinę podatkową, to mi poprostu wstyd przytaczać fakty, gdyż nikt nie wie, za co ma te podatki płacić i w jakiej wysokości, ale to, że się po raz drugi ściąga zapłacone już raz podatki, jest stale na porządku dziennym i przytem staczają się formalne bitwy i padają nawet trupy,</u>
<u xml:id="u-36.41" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: Trupy, gdzie?)</u>
<u xml:id="u-36.42" who="#FranciszekRoguszczak">Proszę Panów, jeżeli nawet powstańcy sztandarem muszą się zasłaniać przed egzekucją niesłusznie ściąganych podatków, to posunęliśmy się już dosyć daleko.</u>
<u xml:id="u-36.43" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-36.44" who="#FranciszekRoguszczak">Mi już brak słów, aby tego rodzaju metody napiętnować. Zdolnych urzędników wprawionych w tej dziedzinie się pousuwało, a teraz z tego chaosu nie można wybrnąć.</u>
<u xml:id="u-36.45" who="#FranciszekRoguszczak">Nie da się zaprzeczyć fakt, że Śląsk, posiadając pulsujące życie gospodarcze i bardzo skomplikowaną administrację państwową, potrzebuje najlepszych znawców z prawa administracyjnego i skarbowego. Muszę również podkreślić, że rządy poprzednie zrozumiały doniosłość tej sprawy</u>
<u xml:id="u-36.46" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Hakatyści będą Panu wdzięczni za tę mowę.)</u>
<u xml:id="u-36.47" who="#FranciszekRoguszczak">i przysłały na Śląsk szereg tęgich jednostek z innych dzielnic, które się szybko zorientowały i zżyły z miejscową ludnością i z prawdziwą chlubą spełniają swoje posłannictwo. Te jednostki są otaczane wielkim szacunkiem i poważaniem przez ludność miejscową.</u>
<u xml:id="u-36.48" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Mówi Pan o wojewodzie Grażyńskim, wiemy o tem.)</u>
<u xml:id="u-36.49" who="#FranciszekRoguszczak">Ale muszę bez ogródek powiedzieć, że te uzupełnienia, jakich dokonał i dokonywa Rząd obecny nawet na najwyższych stanowiskach, nie rozumieją swego posłannictwa.</u>
<u xml:id="u-36.50" who="#FranciszekRoguszczak">Pytam się, czy można sobie wyobrazić przedstawiciela Rządu na Kresach, który jest w wojnie z calem społeczeństwem polskiem.</u>
<u xml:id="u-36.51" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Z całem?)</u>
<u xml:id="u-36.52" who="#FranciszekRoguszczak">Czy można sobie wyobrazić wojewodę, który za najważniejsze i najgłówniejsze żądanie uważa rozbijanie organizacji, która w dziejach Śląska i Polski odegrała pierwszorzędną rolę, która przez lat 40 krystalizowała w duszach, sercach i umysłach Ślązaków ideę niepodległości i złączenia Śląska z Macierzą, i która istotnie tego wiekopomnego dzieła, dokonała, nie szczędząc setek milionów własnych oszczędności dla polskiej sprawy.</u>
<u xml:id="u-36.53" who="#FranciszekRoguszczak">Podczas ostatnich walk o przyłączenie Śląska do Macierzy Zjednoczenie Zawodowe polskie było jedyną organizacją, która była wyposażona nie tylko w olbrzymie i karne szeregi członków, gotowych każdej chwili do walki o Śląsk, ale również i w olbrzymie zapasy kasowe, które umożliwiły przeprowadzenie tej akcji. Wszyscy na Śląsku o tem wiedzą i dlatego nie mogę tego zrozumieć, że władza polska przystępuje do zniszczenia tego bastionu polskości na Śląsku. Pytam się, czy byłby możliwy taka fakt w któremkolwiek państwie?</u>
<u xml:id="u-36.54" who="#FranciszekRoguszczak">A wszystko dzieje się dlatego., że organizacja ta wzbrania się przyjąć tej nowej wiary.</u>
<u xml:id="u-36.55" who="#FranciszekRoguszczak">Mogę oświadczyć z tej trybuny, że narodowy ruch robotniczy tej nowej wiary nie przyjmie, uważając ją za pewien rodzaj umysłowej choroby, szkodliwej dla Państwa i narodu polskiego. My nikomu do nóg padać nie będziemy, u obecnych władców łaski szukać nie będziemy. Pójdziemy nadal własną drogą, a z nami pójdą wszyscy ci, którzy się czują na siłach i stać umieją na własnych nogach Z łaski żyją tylko żebracy i niewolnicy, a my do tej familii nie należymy.</u>
<u xml:id="u-36.56" who="#FranciszekRoguszczak">Te sztucznie dożywiane twory organizacyjne, które się obecnie tam zakłada, nie są dla nas groźne, to się obawiać nie mamy powodu, ale obawiamy się czego innego, mianowicie, że tego rodzaju metody, stosowane na Śląsku, odstraszą mniej odpornych Ślązaków od obozu polskiego i zapędzą ich do obozu Polsce przeciwnego,</u>
<u xml:id="u-36.57" who="#komentarz">(P Polakiewicz: Gratulujemy.)</u>
<u xml:id="u-36.58" who="#FranciszekRoguszczak">Przecież wszyscy wiemy, że Śląsk długo jeszcze pozostanie problemem międzynarodowym i jeżeli Minister Spraw Zagranicznych nie ma być ponownie świadkiem bicia pięścią w stół, to trzeba zaprzestać tych metod na Śląsku i ludzi, prowadzących tak odpowiedzialny politykę, odwołać i dać im inne zajęcie.</u>
<u xml:id="u-36.59" who="#FranciszekRoguszczak">Cuda już się dzieją na Śląsku. Już w kilku miejscowościach przemienił się spirytus w wodę, a cudotwórcami byli ludzie, którzy sztandar sanacyjny dzierżyli bardzo wysoko. Skarb Państwa poniósł olbrzymie straty.</u>
<u xml:id="u-36.60" who="#FranciszekRoguszczak">P. Minister był niedawno na Śląsku, przeprowadzając tam inspekcję, ale do tych cudownych miejsc nie dotarł.</u>
<u xml:id="u-36.61" who="#FranciszekRoguszczak">Psim swędem różne szumowiny społeczne dorywają się do różnego rodzaju koncesji, a ponadto korzystając z cienia wysokich protekcji, okradają Skarb Państwa, wyrządzają mu nieobliczalne szkody.</u>
<u xml:id="u-36.62" who="#FranciszekRoguszczak">To jest ta rzeczywistość rzeczywista na Śląsku i jeżeli Rząd nie wyciągnie szybko z tego stanu rzeczy konsekwencji należytej, może się doczekać cudu, którego nikt z nas sobie nie życzy. Chcąc uniknąć tego cudu i następstw jego dla kraju, na to jest tylko jedna droga wyjścia, mianowicie uwolnić Śląsk z tych nieszczęśliwych rąk.</u>
<u xml:id="u-36.63" who="#FranciszekRoguszczak">Ministerstwu Spraw Wewnętrznych atmosfera wytworzona na Górnym Śląsku obcą być nie może, boć w ostatnich czasach nadsyłane są memoriały nawet z kół sanacyjnych, przebija się nieświadomość, że Górny Śląsk staje się dymiącymi pomrukujących wulkanem, który lada chwila może wybuchnąć, i domagają się usunięcia zła.</u>
<u xml:id="u-36.64" who="#FranciszekRoguszczak">Ludność zaczyna żywiołowo reagować na te haniebne praktyki sfer rządzących, które łamią przepisy tam obowiązujące i niszczą twierdze i bastiony polskości. Ludność śląska ma ustalone zdanie, kto jest winowajcą wytworzenia się tej sytuacji, przeładowanej elektrycznością. Jest nim obóz rządzący i jego wódz duchowy, p. Grażyński.</u>
<u xml:id="u-36.65" who="#FranciszekRoguszczak">Wszyscy Ślązacy Polacy, cała rodzima inteligencja śląska, wszystkie organizacje społeczno-polityczne, bez względu na zabarwienie polityczne, nawołują do wspólnego polskiego frontu przeciwko sanacyjnemu sposobowi rządzenia, mszczącemu źródła, z których lud śląski w ciężkich dla siebie chwilach czerpał swe siły żywotne i wspólną moc zdolną do czynów.</u>
<u xml:id="u-36.66" who="#FranciszekRoguszczak">Ograniczony czas nie pozwała mi na szczegółową analizę stosunków na Śląsku panujących już z tego jednak, co przedstawiłem, Panowie mogą się przekonać, że na Śląsku jest źle, powiem więcej, bardzo źle, albowiem W oczach giną interesy naród owe i państwowe. Jeżeli Rząd uważa, że to, co się dzieje, dzieje się z jego wiedzą i wolą, że wszystko tam jest w porządku, i jeżeli tę robotę rozpoczętą będzie kontynuował dalej, niech pamięta o jednej rzeczy, że ba tem pobojowisku nie obóz rządowy, lecz inni za mą miejsce.</u>
<u xml:id="u-36.67" who="#FranciszekRoguszczak">Pan Minister szczyci się temi że w ciągu jego urzędowania przybyło Polsce 600.000 nowych obywateli żydów. My byśmy woleli, by ci obywatele pozostali tam, skąd przyszli. Co to są za obywatele, o tem wiemy my na Śląsku, gdzie się ich wpakowało około 50000, obserwujemy ten element li bez ogródek powiem, że ci obywatele chluby Państwu nie przynoszą.</u>
<u xml:id="u-36.68" who="#FranciszekRoguszczak">Pytam się, czy to jest polityka państwowa, by uobywatelniać żydów uciekinierów z Rosji, a dla własnych rodaków zakupywać dziewicze lasy w Peru?</u>
<u xml:id="u-36.69" who="#FranciszekRoguszczak">Zostaw Pan, Panie Ministrze tych obywateli tam na wschodzie, bo Polska nigdy z nich pociechy mieć nie będzie. Zostaw Pan, Panie Ministrze, także tam na miejscu tych urzędników państwowych z wschodnich okolic, którzy nie rozumieją posłannictwa na Śląsku. Poślij ich do szkoły, niech się uczą, że nie naród jest dla nich, lecz oni winni być sługami narodu, wtenczas unikniemy tych smutnych faktów, jakich chcenie jesteśmy świadkami.</u>
<u xml:id="u-36.70" who="#komentarz">(Głos: na ławach B: B.: Brawo, pomocnik Stresemana na Górnym Śląsku.)</u>
<u xml:id="u-36.71" who="#FranciszekRoguszczak">Pan mnie obrazić nie może.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Pragier:</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#AdamPragier">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych należy do największych budżetów w Państwie, jest trzeciem z rzędu, wynosi zgórą 8% ogólnych wydatków Państwa i z roku na rok ma tendencję rosnącą. To też, jeżelibyśmy chcieli wszystkie pozycje danego budżetu pozostawić bez żadnego zmniejszenia, musielibyśmy stać na stanowisku zwiększania stałego wydatków państwowych, albo też musielibyśmy stać na stanowisku wzrastającej oszczędności w innych resortach.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#AdamPragier">Nie jesteśmy zdania, żeby takie postępowanie było słuszne. Administracja państwowa według dotychczasowych doświadczeń może być znać nieuproszczona i znacznie tańsza. I dlatego, szukając oszczędności w tym budżecie, już i tak dużym i ściąganym z obywateli przy pomocy dużego nacisku podatkowego, jesteśmy skłonni zwiększać sumy dla pozycyj natury konstrukcyjnej i natury gospodarczej, lecz nie możemy ich inaczej znaleźć jak tylko przez zmniejszenie niektórych pozycyj wydatków administracyjnych. Dlatego wnioski nasze w tej sprawie nie są podyktowane motywami politycznemi, lecz motywami wyłącznie rzeczowemi. Nie odnosi się to jedynie do funduszu dyspozycyjnego, o którym będę mówił osobno.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#AdamPragier">Resort Spraw Wewnętrznych jest wśród wszystkich resortów wyjątkowym, przez to, że urzędnicy, podlegający p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych, reprezentują we wszystkich ośrodkach kraju całą władzę państwową, są reprezentantami rządu całego, są wykładnikiem tego ducha rządzenia, który państwem kieruje. Dlatego też ze szczególną troską do tego resortu musimy się odnosić. I tu stwierdzam nie po raz pierwszy już, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w zakresie swoich czynności ustawodawczych od paru już lal ma wyraźną linię, od której nie zbacza, mianowicie Unię częściowego porządkowania istniejącego stanu rzeczy przez wydawanie przepisów porządkowych, przez wydawanie przepisów ujednostajniających tryb postępowania w niektórych działach swoich prac. Natomiast te wszystkie ważne dziedziny, które bronią obywateli od samowoli władz, które utrwalają w Państwie wolność, które nie są niczem innem, jak wykonaniem przepisów Konstytucji, stale przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w jego czynnościach ustawodawczych są zaniedbywane. Nie tylko nie ma Ministerstwo w tej dziedzinie żadnej inicjatywy, ale przeciwnie, nawet gdzie ta inicjatywa pojawia się z łona Sejmu, nie spotyka się z należytem poparciem Rządu.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#AdamPragier">Aby nie być gołosłownym, przytoczę ustawę o zgromadzeniach, ustawy samorządowe, przytoczę wreszcie postępowanie władz państwowych nie oparte na ustawach, niedające się ująć w formie ustawodawczej, a jednak zmieniające istniejący stan rzeczy w Państwie. Mam na myśli ukrócenie w drodze tajnego okólnika p. Ministra Spraw Wewnętrznych prawa zgromadzania się obywateli, przez ograniczenie t. zw. sprawozdawczych zgromadzeń poselskich. Przypominam Panom, że przed paru laty, kiedy za rządu koalicyjnego z inicjatywy p. wiceministra Smólskiego Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało okólnik, ograniczający wolność zgromadzeń poselskich na Kresach tylko w kilku województwach, okólnik powołujący się na jasny przepis wciąż jeszcze niezniesionego t. zw. dekretu komisarza Osmołowskiego, wszystkie stronnictwa parlamentarne z wyjątkiem skrajnej prawicy Sejmu zaprotestowały przeciw temu. Dziś ten sam przepis wyjątkowy, zastosowany dawniej tylko do Kresów, zastosowano w calem Państwie. Protest przeciw temu nie jest z dostateczną siłą podniesiony i nie jest należycie przez Rząd respektowany.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#AdamPragier">Przypominam dalej praktyki konfiskacyjne, które mają to do siebie, iż w szczególny sposób rzucają światło na politykę władz rządowych, bo znaczna większość konfiskat zostaje potem uchylona przez władze sądowe, jako pozbawiona właściwej podstawy prawnej.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#AdamPragier">W tem świetle dopiero staje się zrozumiałe dążenie władzy wykonawczej do ogarnięcia swojemi wpływami władzy sądowej, ażeby wolność obywateli, która znajduje ochronę i osłonę w niezawisłych sądach, i tej osłony została pozbawiona.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#AdamPragier">W ostatnim okresie 18 konfiskat spadło na „Robotnika”, z tych tylko dwie utrzymały się w obliczu władzy sądowej, 16 zostało przez sąd uchylonych, jako pozbawionych podstaw prawnych.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#AdamPragier">W tych warunkach nasuwa się myśl, że w Polsce poza walką toczącą się pomiędzy stronnictwami, które są wykładnikami różnych interesów klasowych i grupowych, rozpocząć się musi walka, jaka toczy się tylko w państwach o bardzo prymitywnym ustroju społecznym, walka o prawo, walka o szacunek dla pisanego prawa po to żeby organy, które zaprzysięgły uroczyście poszanowanie tego prawa, nie łamały go.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#AdamPragier">Nie jest to rzeczą obojętną, jaki jest stosunek obywatela do władzy. Ten stosunek może być bardzo rozmaity i mieć może bardzo obszerną gamę. W normalnym demokratycznym ustroju jest to stosunek szacunku do władzy i stosunek zaufania. Jeżeli miejsce zaufania i szacunku zajmuje niechęć czy strach, to należy żywić obawę o stałość stosunków w takiem państwie. A pozwolę sobie stwierdzić, że rozwój zdarzeń prowadzi do tego, że szacunek dla władzy zmniejsza się, i to zmniejsza się w tempie coraz szybszem.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#AdamPragier">W związku z tem po zostaje dalsza rzecz: zrzekanie się odpowiedzialności za Państwo, odpowiedzialności za byt tego Państwa przez wielu ludzi słabych i przez ugrupowania niedość odporne. Niejeden, przyciśnięty bezkarnym uciskiem władz, zachowuje się wobec nich tak, jak się zachowywał wobec władz zaborczych, wykpiwa się ze swoich obowiązków wobec Państwa, ponieważ utożsamia Państwo z przedstawicielami jego, z władzą urzędową. To jest niebezpieczeństwo, które także rośnie, albowiem ponad władzą państwo reprezentującą jest jeszcze sama Polska, samo Państwo, które przetrwa tę władzę. I ten dzisiejszy stan rzeczy jest jedną z ciężkich szkód, która wyrządzona jest na długi okres czasu w stosunkach prawnych w Państwie.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#AdamPragier">Żądaliśmy uproszczenia zarządu Państwem, żądaliśmy wielokrotnie ustalenia odpowiedzialności władz państwowych cywilnych za nadużycia władzy, żądaliśmy wzmocnienia nadzoru nad temi władzami nie w formie inspekcji tylko, bo to nie wystarcza, ale w formie rzeczywistej odpowiedzialności za nadużycia. Te rzeczy nie zostały dość uważnie, z należytym naciskiem potraktowane i dlatego nie mamy innego sposobu, by dać wyraz naszemu stanowisku, jak przez zmniejszenie wydatków administracyjnych w tych działach, gdzie tego da się dokonać bez szkody dla Skarbu Państwa i administracji skarbowej.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#AdamPragier">Jest dla nas rzeczą zrozumiałą, że każdy resort broni się jak może, że każdy resort ma naturalną dążność do ekspansji, do rozszerzenia swego stanu posiadania, że każdy resort cieszy się, gdy w budżecie Państwa jego wydatki mają procent rosnący i gdy suma bezwzględna z roku na rok się wzmaga. Ale jeżeli Rząd na to nasze dążenie do uproszczenia i potanienia zarządu Państwem odpowiada argumentem, że on musi dążyć do obrony urzędników przed redukcją i przepracowaniem, to my ten argument odpieramy jako nieuzasadniony. Ja stwierdzam, że Rząd nie posiada żadnej legitymacji moralnej do obrony klasy pracującej, do obrony urzędników państwowych.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#AdamPragier">Wielokrotne nasze wnioski, dążące do poprawy bytu urzędników państwowych, spotykały się z niechęcią lub obojętnością Rządu i stronnictwa rządowego.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#komentarz">(P. Polakiewicz. To jest niezgodne z prawdą.)</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#komentarz">(Głos: Czy kto ma monopol?)</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#AdamPragier">Mybyśmy chcieli, żeby to nie było niczyim monopolem, ale żeby to było udziałem wszystkich stronnictw.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#komentarz">(Głos: I Rządu.)</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#AdamPragier">Rządu także.</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#AdamPragier">Muszę stwierdzić, że na nasze wnioski Skarb Państwa nie znalazł dostatecznych środków w tym samym okresie, gdy z pogwałceniem praw budżetu na inne cele umiał znaleźć środki w kwocie pół miliarda, — na które nie znalazł pokrycia. W tych warunkach muszę stwierdzić, że Rząd niema legitymacji moralnej do obrony praw urzędników, a to tem bardziej, że urzędnicy państwowi w obecnych warunkach mają o wiele mniejszą pewność swojego bytu niż za jakichkolwiek innych rządów.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: A reforma Zdziechowskiego?)</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#AdamPragier">Nie było okresu, w którym byłoby tyle redukcji urzędników z przyczyn natury politycznej, w którym nacisk na sumienia urzędników byłby wykonywany tak intensywnie jak to ma miejsce dzisiaj.</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#AdamPragier">To samo, co stwierdziłem w tej chwili co do administracji państwowej, odnosi się również w dużej mierze do policji państwowej.</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#AdamPragier">Wielokrotnie domagaliśmy się uproszczenia organizmu policyjnego, domagaliśmy się w szczególności poprawy bytu szeregowych policji, który jest nader nędzny, bo są oni fatalnie opłacani przy swej ciężkiej służbie: domagaliśmy się jednocześnie zmniejszenia kosztów policyjnych, wynikających z nadmiernego nagromadzenia licznych komend policji. Tym żądaniom naszym nie stało się zadość w tej mierze, w jakiej oczekiwaliśmy. Za to różne instytucje policji przemianowano na komendy powiatowe policji, co jednak ciężarów i rozmiarów instytucji wcale nie zmniejszyło, a jednocześnie te wydatki policyjne, które są istotnie zdolne sprawność policji, jako organu bezpieczeństwa państwa, podnieść, przedstawiają się niesłychanie skromnie. Ten sam argument, który wielokrotnie przyjaciele nasi podnosili co do armii, że armia maksymalną część swego budżetu przejada, a drobna jego cząstka tylko idzie na techniczne udoskonalenie, ten sam argument z większą jeszcze siłą zastosować można do korpusu policyjnego, że sprawność jego techniczna jest lekceważona z powodu pomnażania kosztów licznych komend oraz licznych organów, do organów policyjnych nie należących.</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#AdamPragier">A jednocześnie wszystko to razem wcale nie zwiększa bezpieczeństwa, ani nie zmniejsza przestępczości w kraju. Wielokrotnie słyszeliśmy, że ten prąd, który dziś w Polsce panuje, jest prądem sanacji moralnej, jak gdyby jakiejś kąpieli ożywczej, w której państwo ma być skąpane na to, ażeby odmłodniało, ażeby wzrosło na siłach, ażeby stało się moralniejszem i lepszem. A oto ustrój sanacji moralnej sprawił, że w krótkim okresie czasu jednego roku wzmogło się opilstwo o 27%, gwałty publiczne w formie uszkodzenia ciała o 25%, a nawet kradzieże o 10% i morderstwa o 10%. Świadczy to o tem, że ani ten system rządzenia policyjnego, ani ogólne warunki poszanowania prawa i sanacji moralnej, w Państwie wprowadzone, na przestępczość nie wpłynęły. A dlaczego, to nie trudno zrozumieć.</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To wasza wina.)</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#AdamPragier">Oczywiście, ja sam tyle morderstw i opjustw popełniłem, że już to samo zwiększyło do 25% przestępczość w roku zeszłym. Ja to doskonale rozumiem, to jest jasne (P Sanojca: Jeszcze cztery lata, a wszyscy będą zbrodniarzami.) Za 4 lata i Pan będzie musiał popełniać zbrodnie: niezadługo wszyscy będą zbrodniarzami,</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#AdamPragier">ja może wcześniej, bo nie jestem sanowany moralnie, ale w ostatnim roku będzie i Pan należał do tych, którzy popełnią przestępstwa uszkodzenia ciała.</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wierzymy na słowo.)</u>
<u xml:id="u-38.29" who="#AdamPragier">Przestępstw, oczywiście, nie popełnia się dla przyjemności, popełnia się je z chęci t. zw. zysku. Ale wiemy doskonale o tem, że największe zyski pobierają ci, którzy nie popełniają ani włamań, ani zabójstw, ani innych tego rodzaju przestępstw. Kartel cukrowy nie może się utworzyć w Polsce tylko dlatego, że stopa procentowa, potrzebna dla akcjonariuszy cukrowni, wydaje się przy takim kartelu trudną do osiągnięcia. Oni włamań i zabójstw nie popełnili. W ten sam sposób bankier poprzestaje na podniesieniu stopy procentowej, nie potrzebuje uszkadzać ciała swego klejenta, ażeby uzyskać dla siebie korzyści. Ta rzecz cięży bodaj na masach pracujących, bezdomnych, bezrobotnych, bezrolnych, na tych zresztą, którzy stracili szacunek dla prawa, bo przykład zgóry nie jest im dany, tak intensywnie, ażeby to zdołało powstrzymać ich od przestępstwa prawa.</u>
<u xml:id="u-38.30" who="#komentarz">(P. Sanojca: Przestępstwo nie jest obowiązkiem.)</u>
<u xml:id="u-38.31" who="#AdamPragier">Nie, ale niestety jest smutną nieraz koniecznością. Pan nie jest obowiązany do żadnych przestępstw, prócz małego porządkowego, że Pan mi po raz trzeci przerywa. Jeżeli przy tych metodach rządzenia, przy tym systemie nasycenia i przesycenia aparatu policyjnego, nie widać zmniejszenia przestępczości, ale przeciwnie, jej wzrost, to świadczy nie tyle o tein, że sama administracja państwowa nie jest w stanie przestępczości ukrócić, ale że korzenie znajdują się głębiej, że szukać ich należy w stosunkach gospodarczych, społecznych, prawnych, wśród których żyjemy.</u>
<u xml:id="u-38.32" who="#AdamPragier">Mówi się wielokrotnie, że sama metoda rządzenia u nas się zmieniła. Kiedy ja podniosłem na Komisji Budżetowej zarzut, że w metodzie naszych rządów utrwala się coraz bardziej duch militarystyczny, p. Minister Spraw Wewnętrznych oświadczył, że liczba oficerów, znajdujących się na jego etacie jest niewielka, bo wynosi, o ile się nie mylę, około 40 oficerów. Jest to nieporozumienie. Nie o to chodzi, jaka jest liczba oficerów-urzędników. lecz idzie o metodę, jaka jest stosowana. Idzie o to, że władze uchylają się z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc od porozumiewania się z obywatelami na gruncie obowiązującego prawa i na gruncie obowiązku wykonywania tego prawa, ale postępują z nimi coraz bardziej w trybie rozkazodawstwa, który w stosunku władzy wykonawczej do rządzonych nie przystoi. I dlatego jest dla nas rzeczą niewątpliwą, że reforma w tym kierunku jest koniecznie potrzebną, jak również niewątpliwą jest rzeczą, że ten rząd nie jest zdolny do przeprowadzenia i wykonania tej reformy, bo ten system wynika z potrzeby rządzenia, związany jest z bytem i istnieniem ludzi, ten rząd reprezentujących.</u>
<u xml:id="u-38.33" who="#AdamPragier">Nawiasem mówiąc o policji, zadam pytanie p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych, czy to prawda, że w Polsce istnieje podsłuch telefoniczny. Pytanie to zadano p. Ministrowi Poczt i Telegrafów na komisji i p. Minister Miedziński oświadczył, że tego podsłuchu telefonicznego niema w Polsce. Niedawno jednak na sali sądowej w procesie karnym, skierowanym przeciw grupie fałszerzy monet, jeżeli się nie mylę, prokurator co do wielu punktów oskarżenia powoływał się na dane, uzyskane z podsłuchu telefonicznego. Sąd uznał istnienie podsłuchu telefonicznego za fakt notoryczny i dane, uzyskane z podsłuchu telefonicznego, zostały na wniosek prokuratora dołączone do akt sądowych, jako dowód przez sąd przyjęty. Zatem ktoś kłamał. Albo skłamał p. prokurator, twierdząc, że dane swoje uzyskał z podsłuchu telefonicznego, albo też skłamał p. Minister Miedziński, który oświadczył, że w Polsce niema podsłuchu telefonicznego.</u>
<u xml:id="u-38.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale Pan nie wziął w rachubę różnicy czasu, że to było parę lat temu.)</u>
<u xml:id="u-38.35" who="#AdamPragier">Prosiłbym więc bardzo Pana Ministra o wyjaśnienie tych dat, prosiłbym o wyjaśnienie istniejącego stanu rzeczy, ażebyśmy go mogli ściśle i dokładnie stwierdzić.</u>
<u xml:id="u-38.36" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wewnętrznych Składkowski: Ja Panu wyjaśnię, tylko bym poprosił, żeby Pan mnie i memu koledze kłamstwa nie zarzucał, nie wolno tak mówić, ja nie pozwolę na to.)</u>
<u xml:id="u-38.37" who="#AdamPragier">Jeżeli tedy Panowie daty ustalą, że w tym wypadku ani jedna ani druga strona się nie myliła i nie mówiła świadomie nieprawdy, to ja gotów jestem powiedzenie swe cofnąć.</u>
<u xml:id="u-38.38" who="#komentarz">(Głos na ławach B B.: To już mniej groźne.)</u>
<u xml:id="u-38.39" who="#AdamPragier">Zaświadczam, że lekkomyślnie zarzutu kłamstwa wobec nikogo podnosić nie chcę. Proszę tylko o wyjaśnienie tej kwestii.</u>
<u xml:id="u-38.40" who="#AdamPragier">Proszę Panów, przechodząc tedy do innej sprawy, z istotą rzeczy się wiążącej, mianowicie do stosunku obywateli do Państwa i do władzy, stwierdzam, że instytucją, która jest w stanie na terenie najbardziej bezspornym, na terenie wspólnych interesów, dokonać dzieła zbliżenia do siebie Państwa i obywateli, i to zarówno Polaków jak nie-Polaków w Polsce, jest władza samorządowa, to jest instytucja, która obywateli łączy ze sobą razem na podstawie interesów swego sąsiedztwa i na podstawie bliskich sobie spraw, aby dla swego wspólnego dobra pracować. Byliśmy tem już bardzo niemile zdziwieni, że w ubiegłej kadencji sejmowej Rząd przeszkodził jednak dojściu do skutku t. zw. wielkiej ustawy samorządowej. W obecnej sesji sejmowej zadałem Ministrowi Spraw Wewnętrznych na Komisji Budżetowej pytanie, czy Rząd stoi na stanowisku szybkiego wprowadzenia nowej, wielkiej ustawy samorządowej, czy nie. Uczyniłem to dlatego, żeby się przystosować jak najdalej do stanowiska Rządu, ponieważ zdaję sobie z tego sprawę, że wprowadzenie tej ustawy w życie wbrew stanowisku Rządu jest bardzo trudne, albo niemożliwe. P. Minister Spraw Wewnętrznych udzielił mi odpowiedzi, że Rząd stoi na stanowisku wprowadzenia t. zw. małej ustawy, to znaczy reformy stosunków samorządowych, panujących w Małopolsce. Tak przynajmniej Pana Ministra zrozumiałem. Do tego przystosowaliśmy nasze stanowisko, przestaliśmy forsować wielką ustawę samorządową, poprzestając na tych możliwościach, które w danej chwili istnieją, licząc na możność lojalnej współpracy naszej z Rządem w tym zakresie.</u>
<u xml:id="u-38.41" who="#AdamPragier">Na Komisji Administracyjnej, kiedy weszły pod obrady ustawy samorządowe, przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zajęli to samo stanowisko, jakie zajął p. Minister, natomiast stronnictwo rządowe, Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem uczynił szereg wysiłków, ażeby ustawa ta ulegała przewlekaniu.</u>
<u xml:id="u-38.42" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego?)</u>
<u xml:id="u-38.43" who="#AdamPragier">Wybory do Podkomisji nie przeszły bez zgrzytów, odbyło się to na czwartem z kolei posiedzeniu. I dlatego pozwolę sobie zaapelować do p. Ministra, ażeby Rząd użył wpływu, który ma na swoje stronnictwo, i skłonił je, aby nie przeszkadzało w wykonaniu tej deklaracji, którą p. Minister był łaskaw złożyć. Odpowiedzialne bywa nieraz stronnictwo rządowe za Rząd, w tym wypadku jednak, w tym lesie polskich paradoksów stwierdzić trzeba, że Rząd może być także odpowiedzialnym za swoje stronnictwo. I skoro p. Minister Spraw Wewnętrznych oświadczył, że stoi na stanowisku przeprowadzenia małej ustawy komunalnej i skoro stanowisko to w sposób zupełnie lojalny i prawidłowy wyrażał wielokrotnie przedstawiciel Rządu,</u>
<u xml:id="u-38.44" who="#komentarz">(P. Sanojca: Wyrazicie votum nieufności Ministrowi, a my się podamy do dymisji.)</u>
<u xml:id="u-38.45" who="#AdamPragier">byłoby rzeczą niesłychanie przykrą i ciężką, gdyby przez opór stronnictwa rządowego ustawa ta miała być udaremniona.</u>
<u xml:id="u-38.46" who="#komentarz">(Głos: W czem się Pan dopatruje tego oporu? Nie chcieliście się zgodzić tylko na dwóch członków.)</u>
<u xml:id="u-38.47" who="#AdamPragier">Już się zgodziliśmy.</u>
<u xml:id="u-38.48" who="#AdamPragier">Mówię o ważności samorządu dla Państwa nie tylko z punktu widzenia potrzeb poszczególnych grup obywateli, ale ważności jego wyjątkowej, jaką on ma w Polsce, albowiem doszliśmy w Polsce do tego stanu rzeczy, że mniejszości narodowe, terytorialne słowiańskie mniejszości narodowe od Państwa tego oddalają się politycznie coraz bardziej. Deklarują w formie coraz bardziej gwałtownej i coraz mniej dla nas do przyjęcia możliwej, swoją obojętność na losy i przyszłość tego państwa, w którem historia żyć im dała. Z naszego stanowiska, w poczuciu pełnej odpowiedzialności za byt kraju i za całość jego granic twierdzimy, że niema innej skuteczniejszej metody znalezienia w społeczeństwach kresowych elementów zdolnych do współpracy z Polską na lojalnych podstawach współżycia z ludnością i w lojalnem uznaniu istniejącego stanu rzeczy, jak dać możność rzeczywistej pracy na własnej ziemi w organizacjach zarządu miejscowego,</u>
<u xml:id="u-38.49" who="#komentarz">(Głos: Oni nie chcą.)</u>
<u xml:id="u-38.50" who="#AdamPragier">Jeżeli ktośkolwiek się łudzi, że można tworzyć fikcyjne organizacje, subwencjonowane z niejasnych źródeł, które imieniem tej narodowości godzą się jakoby z Polską, nie reprezentując w istocie żadnego z tych narodów, które rzekomo reprezentują, — ten błądzi. Dlatego my, podnosząc hasło autonomii terytorialnej jako ostatniego środka, na który gotowi jesteśmy pójść z mniejszościami narodowościowemi, dla zapewnienia im pracy w Polsce, uważamy, że pierwszym i najważniejszym krokiem do tego celu winno być danie im możności pracy w ciałach samorządowych. Te rzeczy wiążą się bardzo ściśle z całością naszego obszaru państwowego. Niema takiej siły, któraby była zdolna utrzymać Polskę w całości, jeżeli nie będzie nią wola afirmatywna olbrzymiej większości mieszkańców tego kraju i obudzenie tej woli afirmatywnej, od której zależy i której wytworem jest ofiarność i patriotyzm: tej woli zaś nie rozwija się u narodów niepolskich, w Polsce mieszkających. W danym razie stwierdzić musimy, że ciężkie brzemię odpowiedzialności, obciąży Rząd, który późno tych zadań się podejmie. Nasuwa się pytanie, jakie wogóle zadania się rozwiązuje, jeżeli to nie jest rozwiązane.</u>
<u xml:id="u-38.51" who="#AdamPragier">Byłem świadkiem, jak na Komisji Spraw Zagranicznych przedstawiciele mniejszości narodowych, przedstawiciele ludności niemieckiej, ukraińskiej i innych wytaczali swoje długie skargi na Polskę. Któryś z Panów postawił pytanie, dlaczego mówi się o tych rzeczach na Komisji Spraw Zagranicznych, kiedy to należy do spraw wewnętrznych, a zatem jest to rzecz Komisji Administracyjnej?</u>
<u xml:id="u-38.52" who="#komentarz">(Głos: Nawet za granicą mówili.)</u>
<u xml:id="u-38.53" who="#AdamPragier">Otóż dlatego tam mówili i dlatego będą jeździli i będą dalej mówili i dlatego będą tę kwestię podnosili, jako kwestię zagraniczną, że my jej nie rozwiązaliśmy w ramach swojej polityki wewnętrznej. I jak długo nie będziemy jej rozwiązywali, tak długo nie będziemy mieli skutecznego sposobu zapobieżenia przenoszeniu kwestyj mniejszości narodowych polskich na teren zagraniczny, a uważam, że to dla państwa naszego jest niesłychanie szkodliwe i naszą pozycję za granicą podkopuje.</u>
<u xml:id="u-38.54" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
<u xml:id="u-38.55" who="#AdamPragier">P. Sanojca jest innego zdania.</u>
<u xml:id="u-38.56" who="#AdamPragier">Gdyby leader stronnictwa B. B., p. pos. Sanojca: był łaskaw przejąć się tą sprawą i użyć swego wpływu za granicą, ażeby nasze mniejszości narodowe nam nie szkodziły, to byłoby to rzeczą bardzo ważną i korzystną dla Polski i pozwolę sobie do p. Posła w tej sprawie zaapelować.</u>
<u xml:id="u-38.57" who="#AdamPragier">Powiadam — ma się wrażenie, że jeżeli ta sprawa nie jest rozwiązana, to dlatego, że jedyną sprawą, jedynym problemem, który istnieje dla obecnego Rządu, to jest zagadnienie utrzymania się przy władzy. Władza, jako cel sam w sobie, państwo i obywatele jako tworzywo tej władzy. Obiecywano nam silny rząd, ale pozwolę sobie stwierdzić, że ten Rząd nie jest wcale silny.</u>
<u xml:id="u-38.58" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Najsłabszy)</u>
<u xml:id="u-38.59" who="#AdamPragier">Jest to istotnie jeden z najsłabszych rządów w Polsce, jak poważny i kompetentny rzeczoznawca, który ma wiele do powiedzenia w tej sprawie, p. Polakiewicz przyświadcza. Ten Rząd pozbawił Sejm jego prawa stanowienia ustaw w bardzo znacznej mierze. Jak wykazała praktyka wykonywania budżetu, Rząd zdołał pozbawić Sejm w dużym stopniu jego prawa budżetowego. — Jak wykazały ostatnie zdarzenia, ten Rząd potrafił przejąć pod swoje wpływy także władzę sądową, a jednocześnie proszę mi pokazać na kuli ziemskiej choć jeden parlament, w którymby W momencie wotowania votum ufności dla całego Rządu brakowało tak znacznego odsetką stronnictwa rządowego, jak to było parę dni temu na tej sali.</u>
<u xml:id="u-38.60" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: A wy dlaczego nie mieliście odwagi?)</u>
<u xml:id="u-38.61" who="#AdamPragier">Proszę mi dać przykład takiej abstynencji, przykład, w którym większość rządowa kopałaby większe doły pod swoim własnym rządem, oczekując, że będzie obalony przez opozycję? Proszę pokazać stronnictwo, związane z rządem nie tylko solidarnością, ale subordynacją, któreby tak traktowało przedłożenia podatkowe Rządu, jak to ma miejsce na Komisji Skarbowej, gdzie przez 3, A posiedzenia nie dochodzi do poważnego traktowania i my, opozycja, będziemy zastanawiać się nad tem, czy nie należałoby pp. referentów rządowych pozbawić referatów, aby ich Rządowi móc te ustawy uchwalić.</u>
<u xml:id="u-38.62" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B.: Bardzo prosimy.)</u>
<u xml:id="u-38.63" who="#AdamPragier">Odczuwa się odruchowość w calem tem rządzeniu, i jakkolwiek wyjątkowa odpowiedzialność na tym Rządzie ciąży, bp on ma dać amnestię historyczną zdarzeniom 1926 r. przez danie krajowi nowego ustroju, nie mamy owego ustroju, nie mamy planu konstytucyjnego. Słyszeliśmy niedawno wąziutkim ciurkiem z Wysokiej Trybuny płynącą wodę z sokiem malinowym w postaci przemówienia p. prof, pos. Makowskiego, które było niczem innem, jak poezją bezprogramowości, poezją braku programu. To nas najbardziej niepokoi.</u>
<u xml:id="u-38.64" who="#AdamPragier">Stronnictwo moje jest stronnictwem walki, ono walki się nie obawia, bo z walki wyrosło i w walce rośnie i wszystko to, co w nas jest silne i szlachetne, z walki się poczęło. W tych warunkach, gdybyśmy mieli do czynienia z dyktaturą jasną, to znaleźlibyśmy łatwo na to remedium. Ale stwierdzić muszę, że mamy do czynienia z czemś innem.</u>
<u xml:id="u-38.65" who="#AdamPragier">Proszę Panów, dlatego to w obliczu całego kraju staje się coraz bardziej jasnym fakt, że z poza owej maski dyktatorskiej zaczyna się wychylać larwa anarchii, i ta anarchia będzie ciężka, jak ciężką jest każda walka. Owa walka mafijna trwa stale, jest tajny rząd, choć temu przeczą niewierni, a każdy jego wiatraczek pan Poseł znajdzie łatwo w każdym powiecie, a może spis ich znajdzie w swoich notatkach, — oto jest ten tajny rząd, te wpływy poza widomą głową Rządu, i one stanowią o tem, że położenie staje się istotnie wątpliwe.</u>
<u xml:id="u-38.66" who="#AdamPragier">Mówi się o najrozmaitszych wyjściach, i ten, kto szuka tego czy owego, znajdzie to, co odpowiada jego temperamentowi, Narazie wszystkie te elementy, które są od władz państwowych niezależne i które mają podstawę w swojej własnej sile, a nie w łasce pańskiej i postawie Rządu, są przez Państwo zaledwie tolerowane, a przez owe wpływy tajne paraliżowane.</u>
<u xml:id="u-38.67" who="#AdamPragier">Panowie dziwili się, że stronnictwo nasze zgłosiło wniosek o uchylenie funduszu dyspozycyjnego. Ale niech Panowie pamiętają, że z tego funduszu dyspozycyjnego w rozmaity sposób alimentowane są te wpływy, które miały obezwładnić P. P. S., które usiłowały w partii tej wszcząć rozłam, które nabyły garstkę straceńców na to, aby osłabić partię, aby związki zawodowe i niezależną organizację partyjną zastąpić sztucznym tworem rządu. Ten zamach na partię się nie ostał, ale przyniósł klasie robotniczej ciężką szkodę, wniósł rozdźwięk, który musiał być sparaliżowany przy użyciu tej energii, która była potrzebna na co innego. Nie brak było przytem krwawych walk, ofiarnej śmierci, zginął Teofil Jaszewski w Piotrkowie i jego pamięci z tego miejsca cześć oddaję, a poległ on w obronie całości partii. Nie brak wypadków kupowania ludzi. Donoszono mi rzecz, o której wyjaśnienie również p. Ministra proszę, poinformowano mnie, że p. wojewoda Grażyński w Katowicach wezwał do siebie posła z P. P. S, Mańkę...</u>
<u xml:id="u-38.68" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B B. Minister Spraw Wewnętrznych p. Składkowski: Ta sprawa jest u prokuratora, to jest oszczerstwo.)</u>
<u xml:id="u-38.69" who="#AdamPragier">Szło mi tylko o to, aby ta sprawa znalazła swój epilog w sądzie. Zarzucano p. wojewodzie Grażyńskiemu, że usiłował przekupić posła: skoro sprawa ta jest skierowana do prokuratora, na tem poprzestaję,</u>
<u xml:id="u-38.70" who="#AdamPragier">Oświadczam, że w tych warunkach o uchwaleniu funduszu dyspozycyjnego przez nas nie może być mowy.</u>
<u xml:id="u-38.71" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dlatego, że sprawa jest u prokuratora?)</u>
<u xml:id="u-38.72" who="#AdamPragier">Nie, dla poprzednich argumentów, nie dla ostatniego wypadku. Pan wie o tem doskonale. Wyjaśnienia tej ostatniej sprawy będziemy spokojnie, lojalnie oczekiwali, o ile zasiadają jeszcze w sądzie sędziowie nie z nowej emisji ale z dawniejszej.</u>
<u xml:id="u-38.73" who="#komentarz">(Wrzawa. Przerywanie.)</u>
<u xml:id="u-38.74" who="#AdamPragier">Właśnie przechodzę do antypaństwowych wystąpień. Coraz głośniej i coraz Wyraźniej mówi się w kraju o gotujących się antypaństwowych wystąpieniach. Bezkarnie, bez konfiskat prokuratorskich nawołuje się w pismach jawnie wydawanych do gwałtownej zmiany ustroju państwa w drodze zamachu stanu, w formie t. zw. oktrojowania Konstytucji. Oświadczam, że w naszem rozumieniu zamach stanu jest jednoznaczny ze zdradą stanu i że kto w Państwie poważy się, łamiąc podstawy prawne jego bytu, targnąć się zbrodniczą ręką na Konstytucję, zaprzysiężoną przez cały Rząd, w drodze gwałtownego zamachu stanu — jako zdradę stanu będziemy to traktowali i damy temu odpowiedni opór i odpowiednią karę.</u>
<u xml:id="u-38.75" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma p. Czapski.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#AndrzejCzapski">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest trzecim z kolei pod względem wysokości wydatków pieniężnych, ale jest pierwszym jeżeli chodzi o intensywność pracy. Jako władza nadzorcza, jako władza kontrolująca, prowadząca i strzegąca prawa, władza ta obecnie intensywnie zaczęła się wrzynać w dziedzinę życia obywateli, a przedewszystkiem życia chłopa polskiego. Niema takiego ministerstwa, któreby miało możność w tym stopniu wglądania do każdego zakamarka naszego życia gospodarczego, naszego życia społecznego, jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Jako przykład przytoczę kilka faktów, a mianowicie: to co kiedyś nazywano korupcją jeszcze za czasów rządów Chieno-Piasta, kiedy to takie czy inne interpelacje były stosowane przez posłów, to dziś czynnikiem interpelującym a co gorzej czynnikiem wskazującym Rządowi to co ma robić, są mężowie zaufania jednej z partii. doktorzy, adwokaci i inni — a tą partią jest jedynka. Według wskazówek tych ludzi sprawuje się nadzór nad gospodarką samorządową w poszczególnych powiatach i gminach. Wyniki tego nadzoru są takie, że jeżeli samorząd wstawi w budżecie jakąś pozycję na podniesienie produkcji zwierzęcej, która przynosi korzyść przedewszystkiem drobnemu rolnictwu, ale też i Państwu, to zdarza się, jak to miało miejsce w moim powiecie gostyńskim, że samorząd został rozwiązany ze względów wyłącznie politycznych, dlatego, że jego większość należała do Stronnictwa Chłopskiego. Budżet nie został oczywiście uchwalony. Gdy budżet przyszedł do władzy nadzorczej, do województwa, pozycję na kupno stadników i świń zarodowych skreślono, natomiast zostawiono pozycje na kupno samochodów dla policji i na różne z nią związane wydatki. Taki nadzór, proszę Panów, istnieje obecnie a samorząd za obecnych rządów został przekreślony. Organ wykonawczy, proszę Panów, policja, pochłania z tego budżetu połowę ogólnej sumy, bo jak widzimy, zgórą 115 mijlionów. Patrząc na życie gminne widzę, że do każdej gminy przydzielonych jest 3 policjantów, gdy tymczasem przed wojną w tej samej gminie wystarczył jeden strażnik. Istotnie zakres działania policji się zwiększył, bo np. na każdem posiedzeniu rady gminnej musi siedzieć policjant i wskazywać, co ma być robione. Niema posiedzenia, na któremby nie siedział policjant.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#komentarz">(Różne głosy.)</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#AndrzejCzapski">To jest rzecz do sprawdzenia w pow. gostyńskim, kutnowskim i innych. Do budżetów gminnych są wstawione sumy na umeblowanie i malowanie biura, na kupno rowerów i motocykli. Wstawia się na wydatki 300–500 złotych, a gdy rada ma cywilną odwagę powiedzieć, że tego nie uchwali, to się mówi: To otrzymasz za to zapłatę... A zapłata na teraz polega, że później tenże policjant przychodzi i spisuje za byle co protokół, za psa, za tabliczkę, za drobiazgi. Chłop ma zbudować ustęp. Przychodzi policjant i kwestionuje urządzenie tej ubikacji, jej wymiary i t. d., przyczem każę chłopu płacić trzydzieści, lub trzydzieści kilka złotych kary. Wyszukiwane są pretensje i sposoby, ażeby coraz bardziej wżerać się w życie chłopa, tych szerokich mas, jakie stanowi chłop w Polsce.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#AndrzejCzapski">Stoję na gruncie państwowości polskiej. Szedłem z całym zapałem w tym kierunku, ażeby tę państwowość budować między tą najliczniejszą klasą narodu, jaką są chłopi. Ale stwierdzam, że ta ludność swe obowiązki w stosunku do państwowości spełniła, lecz obecne rządy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych doprowadziły do tego, że chłop w stosunku do tych, którzy apelowali do niego, do jego sumienia, ażeby stał się patriotycznym obywatelem, śle przekleństwa, bo powiada, że go traktują jak niewolnika, używają do obrony i do dawania pieniędzy, ale nic mu wzamian nie dają. Dziś staliśmy się niewolnikami poszczególnych jednostek. Według mego zdania wytworzyły się dwie Polski: jedna Polska (biurokracja) rządzących, a druga Polska słuchająca i wykonywująca to, co rządzący każą. Jeżeli w ten sposób ma dalej pójść, to jako chłop śmiem twierdzić, że nawet ten mały ogień jaki zabłysnął w duszy chłopa w formie odpowiedzialności za Polskę, zaczyna przygasać. I ja, mając odpowiedzialność za Polskę, obawiam się, aby on w całości nie zgasł. Byłoby to nie tylko nieszczęściem dla tych, którzy dziś dorwali się do władzy i rządzą, ale i dla nas. którzy w tej Polsce musimy pozostać, bo nie kto inny, jak my, bo bogaci i ci co nic nie mają, uciekną, chłopi daliśmy dowód, że zostajemy na naszym zagonie i będziemy go strzec i będziemy bronić, Ale broniąc tego zagonu i płacąc podatki, mamy prawo wskazywać na to, co się robi i wskazywać na nienormalne rządy. Nie wiem czy Panu Ministrowi Spraw Wewnętrznych jest wiadome, ja wiem o tem z miarodajnego źródła, bo od p. starosty, że już dziś policja siedząca w gminie nie ma u swoich władz zaufania, więc jeżeli poseł przyjedzie na wiec, to starosta musi wysyłać specjalnego urzędnika, który ma odpowiednio znać się na słowach, które ten czy inny poseł powie. Jeśli do takiego stopnia znikło zaufanie, że czynnik rządzący nie ma zaufania do swoich wykonawców, to pytam się, czy wtenczas obywatel, jako taki, ma mieć zaufanie do czynników rządzących? Ja twierdzę, że nie może mieć zaufania.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#AndrzejCzapski">Reasumując, co tutaj powiedziałem, twierdzę, że iskra zrozumienia dla państwowości i dla patriotyzmu zaczyna zanikać i oby w zupełności nie znikła. Należy zawrócić z drogi rządzenia batem, czy rządzenia karabinem, czy rządzenia drągiem, my się drąga nie boimy. Nasz płot chłopski jest tak wielki i mocny, mamy tyle drągów, że Wy nie będziecie w stanie ich połamać, Zgłaszam następujące poprawki, a mianowicie rozdz. 6 § 1 wynagrodzenie personelu lekarskiego i honoraria oraz § 2 leczenie zwiększyć z 4,500.000 o taką samą sumę do 9 mil jon ów.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#komentarz">(P. Byrka: Mało.)</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#AndrzejCzapski">Dlaczego zamierzam to zwiększyć? Panowie zajrzyjcie do samorządu gminnego. Są gminy, którym pozwala się ustawowo wziąć 30.000 wszystkich podatków, a za same koszta kuracyjne mają zapłacić dwadzieścia kilka tysięcy. Proszę wskazać administracji, jak ma administrować, może jest ta administracja istotnie bankrutem, skoro nie może zrobić tego rodzaju wydatków. Tym gminom, które są słabe, należy przyjść z pomocą, ażeby nie dopuścić ich do bankructwa.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#AndrzejCzapski">Dalej jest druga pozycja, mianowicie policja. Na policję było zaprojektowane 110.000.000. W komisji podwyższono o 5000.000, razem do 115 mil jonów. Śmiem twierdzić z całą stanowczością, że można zmniejszyć budżet policji o 1/3 część. Bo, proszę Panów, co to są ci policjanci? Ja Panom wskażę. Jeden był malarzem, maluje biurka, drugi — szewc, robi buty dla drugich policjantów, trzeci — stolarz, robi szafy i łóżka. To jest zawód policji. I dlatego, proszę Panów Szanownych, każdy powinien być na swoim posterunku. Szewc niech robi buty, krawiec niech szyje ubrania, a malarz niech maluje, policjant niech robi swoje, a nie maluje i nie jeździ samochodem, jako szofer. Taka powinna być rola policjanta i jeżeli do tej roli sprowadzimy policję, to spokojnie możemy budżet na policję zmniejszyć o 1/3 część. Aby zaś nie dokonywać gwałtownie tego zmniejszenia, stawiam poprawkę, aby budżet na policję zmniejszyć o 15 milionów.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#AndrzejCzapski">To wszystko, o czem mówiłem tutaj, świadczy, że sumy dyspozycyjne dla p. Ministra Spraw Wewnętrznych idą na djety dla tych, którzy mają pilnować posłów, ponieważ nie ma się zaufania do policji, I różnorodne inne jeszcze wydatki.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#AndrzejCzapski">Z tych względów głosowaliśmy na komisji przeciw tego rodzaju funduszowi i będziemy przeciw niemu głosować na pełnym Sejmie.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#SewerynCzetwertyński">Proszę, aby następni mówcy przemawiali z mniejszą namiętnością w sprawach swoich własnych. Jesteśmy u siebie, wystarczy jeżeli każdy z Panów Posłów przytoczy prawdziwe fakty, żeby to wywarło wrażenie na Sejmie i na Rządzie, nie należy jednak przybierać tonu takiego, jakgdyby dwa obozy walczyły ze sobą w jednym kraju.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#SewerynCzetwertyński">Głos ma sprawozdawca p. Polakiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#KarolPolakiewicz">Wysoka Izbo! Przed chwilą p. poseł Czapski był łaskaw zgłosić na plenum Sejmu poprawki, sięgające sumy 20 milionów, mianowicie, aby pozycję „policja” zmniejszyć o 15 milionów, a zwiększyć o 4.500.000 pozycję na wydatki personalne,</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#komentarz">(Głosy: No, to w takim razie jest różnicy 10 milionów.)</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#KarolPolakiewicz">Panowie mnie nie zrozumieli. Różnica w budżecie wynosi całe 20 milionów i jako referent sprzeciwiam się podobnemu nierzeczowemu traktowaniu sprawy, albowiem p. poseł Czapski, względnie jego koledzy, mieli czas przyjść z tem na komisję i nie stawiać nas i całego Sejmu w tem położeniu, że tak poważne po prawki miałyby być decydowane na plenum Sejmu. Jako referent, Panie Marszałku, musiałem zająć stanowisko, bo nie mógłbym podjąć się rozprawiania i powtarzania całej dyskusji komisyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#SewerynCzetwertyński">Dlatego też udzieliłem Panu Posłowi głosu, jako referentowi. Głos ma p. Stapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#JanStapiński">Wysoka Izbo! Będę prosił o wyrozumiałość, gdyż nie zamierzam trzymać się ściśle ram budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, o czem Pana Marszałka przy zapisywaniu się do głosu zawiadomiłem.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#JanStapiński">Wysoki Sejmie! Ktoby czytał przemówienia w tej Izbie o stanie naszych spraw państwowych i na ich podstawie miał sobie wyrobić zdanie o tem, czem jest Polska, to właściwie powinienby powiedzieć: jest bankrutem, jest anarchią, jest bezrządem, niema Sejmu, Sejmu nikt nie respektuje, każdy robi, co mu się podoba. A przecież to wszystko nieprawda. A że nieprawda, na to wszyscy razem możemy sobie powołać świadka, który nie należy do nas, który nie uczestniczy w naszych sporach, a który jednak z pewnością należy do ludzi prawdomównych. Dla mnie przynajmniej takim świadkiem jest rzeczoznawca amerykański, p. Dewej. I kto sobie przeczyta — a prosiłbym bardzo, abyśmy czytali —</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#komentarz">(Głosy: Czytaliśmy!)</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#JanStapiński">jego drukowane sprawozdania, to dochodzi do zupełnie innego przekonania: że jednak ten bezstronny obcy rzeczoznawca stwierdza z życzliwością dla nas olbrzymi postęp Państwa Polskiego pod każdym względem i tego swojego orzeczenia nie daje on impulsywnie, tak, jak impulsywnemi są mowy w Sejmie, ale daje w druku tłumaczonym także na inne języki. Wtedy, proszę Wysokiej Izby, nie dręczmy sami siebie, nie utrudniajmy sobie pracy przez straszenie jakimiś widmami, których niema. Nie można mówić o tem, że Państwo jest bankrutem, że stoimy w przededniu bankructwa, bo tem niewątpliwie Państwu ani na jotę nie tylko nie pomożemy, ale, jak twierdzę, Państwu wielką szkodę wyrządzamy.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#JanStapiński">Wysoka Izbo, w szczególności każdy z nas posłów ludowych powinien mieć świadomość, że nasze przemówienia w Sejmie, że nasze artykuły w prasie są czytane nie tylko przez Polaków w Polsce, ale one przecież dochodzą także do Polaków w Ameryce, We Francji i gdzieindziej, i kiedy tam Polacy czytają, że tu w Polsce nic tylko anarchia, bankructwo, to przez to wyrządzamy wszyscy sami sobie olbrzymią szkodę i wyrządzamy, oczywista rzecz, także szkodę Państwu. Powiedzmy sobie otwarcie, że toczy się w Sejmie walka o władzę i na tej platformie wygłaszajmy nasze przemówienia, krytykujmy stan rzeczy, przedstawiajmy może inny, ale niech to istotnie będzie jasne, że to jest walka o władzę, a nie walka z Polską. Bo jeżeli kto twierdzi, że Polska jest w przededniu bankructwa, albo że w Polsce istnieje kompletna anarchia, to nie jest to walka polityczna, to nie jest walka partyjna, lecz walka z Państwem.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#JanStapiński">Proszę Wysokiej Izby, przepraszam bardzo, ale co do przemówienia p. posła Pragiera, którego przed chwilą wysłuchałem, to stało ono na poziomie walki o władzę, choć nie było owiane duchem nienawiści do Państwa i spraw państwowych. Natomiast innemu mówcy, który tu wywodził, że jesteśmy w przededniu bankructwa, że Państwu brak potrzebnych pieniędzy, że Polska nie może otrzymywać pożyczek — odpowiadam, że ten pan przywódca powinienby tu w Sejmie powiedzieć całą prawdę, że jeżeli tych pożyczek Polska nie otrzymuje, to tego jest inna przyczyna, a nie gospodarka Polski. I pan przywódca stronnictwa, który to mówił, z pewnością o tem dobrze wie, że sprawa tej pożyczki toczy się na platformie tej, że Niemcy przywłaszczyli sobie pośrednictwo w udzielaniu pożyczek także dla Polski i że trudności sprowadzają się w znacznej mierze do walki z Niemcami.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#JanStapiński">Na inne rzeczy w dwóch słowach odpowiem — mam niestety tylko 30 minut — a mianowicie muszę tu zauważyć, że gdyby wszyscy wojewodowie-w Polsce zrobili to, co zrobił wojewoda Grażyński na Śląsku, toby ich należało ozłocić.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#JanStapiński">Jestem bezstronny. Jeździłem na Górny Śląsk, ażeby się bezstronnie informować i muszę powiedzieć, że od ludzi daleko stojących poza wszelką walką partyjną, słyszałem tylko największe pochwały o tem, co istotnie wojewoda Grażyński dla polskości na Śląsku uczynił.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy. P. Polakiewicz: Niech sobie Panowie przeczytają o tem wszystkie gazety niemieckie, które tylko w niego biją, a to jest dla niego najlepsze świadectwo.)</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#JanStapiński">Na to, że nam napoprzek stają Niemcy i że Rzesza Niemiecka czyni wszystko, ażeby nam utrudnić rozwój, niestety na to ani ten Rząd, ani żaden inny rząd doraźnych środków znaleźć nie może. Tę walkę o nasz byt państwowy, o nasze prawa do Niepodległości w tych granicach my musimy stoczyć. My sami, czy cały naród, musimy dowieść, że wszelkie nadzieje Rzeszy Niemieckiej i Niemców, że w jakiś sposób wzniecą w Polsce anarchię i doprowadzą ją do upadku, że to się nie ziści. Sam Rząd na to nie poradzi, tylko my, naród polski, jest obowiązany tego dokonać, „Na to niema, Wysoka Izbo, innej drogi, ani innych środków, tylko jest droga konsolidacji, droga porozumienia, droga takiego działania, jaką się idzie we wszystkich innych państwach wobec spraw państwowych. Proszę Wysokiej Izby, niewątpliwie jest też w bogatej Ameryce dużo nędzarzy, niewątpliwie i tam jest dużo bezrobotnych, Ale gdyby ktokolwiek w tej samej Ameryce odważył się w ten sposób mówić o państwie, jak się u nas mówi, wierzcie mi, Panowie, że nawet 5 minut w tem towarzystwie nie popasałby.</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#komentarz">(Brawa na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#JanStapiński">Tu dwa słowa. Czynią posłowie polscy zarzut Rządowi, że nie potrafił dla Państwa pozyskać uczuć innych narodowości, mniejszości narodowych, a w szczególności także Ukraińców. Proszę Wysokiej Izby, ten zarzut z ust posła polskiego, po tem, co tu dziś rano słyszeliśmy, jest istotnie, muszę powiedzieć najdelikatniej, lekkomyślnością, albowiem mówią nam przecież z tej strony: my nie chcemy do Polski należeć, my pod żadnym warunkiem nigdy nie uznamy Polski i uważamy Państwo Polskie za państwo zaborcze. Jeżeli w tych warunkach poseł polski powiada, że Rząd Polski nie doprowadził do porozumienia, to, jak powiadam, najdelikatniej muszę to nazwać lekkomyślnością. Od siebie mam tylko jedno do powiedzenia. Co do tych spraw oświadczam, jako obywatel z Małopolski Wschodniej, że my, Polacy w Małopolsce Wschodniej, od Trembowli aż do Brzozowa, nie jesteśmy żadnymi kolonistami, ani nie jesteśmy żadnymi przybyszami, lecz od praprawieków, od prapradziadów jako autochtoni na tej ziemi siedzimy.</u>
<u xml:id="u-44.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-44.17" who="#JanStapiński">Muszę powiedzieć, że spodziewamy się od naszego Rządu tego rodzaju akcji, abyśmy, Polacy na tym terenie, gdzie od prapradziadów życie prowadzimy, nie znajdowali się w tych warunkach, w jakich się obecnie znajdujemy. Nic idzie walka zaczepna od Polaków ku Ukraińcom, lecz przeciwnie, od Ukraińców idzie przeciwko Polakom, i nazywają nas wszystkich przybłędami.</u>
<u xml:id="u-44.18" who="#komentarz">(P. Chrucki przerywa.)</u>
<u xml:id="u-44.19" who="#JanStapiński">Równe prawa! Od najwcześniejszej młodości jestem zdecydowanym rzecznikiem równouprawnienia. Zawsze w Małopolsce Wschodniej akcję w tym kierunku prowadziłem i dziś zawsze będę rzecznikiem zupełnego równouprawnienia i wszelkiej pracy dla życia i rozwoju narodu ukraińskiego, ale równe prawa, conajmniej równe prawa!</u>
<u xml:id="u-44.20" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Nie macie ich?)</u>
<u xml:id="u-44.21" who="#JanStapiński">Oczywiście. Ale pod tym względem muszę powiedzieć, Panie Ministrze, są aż zanadto częste w ostatnich czasach skargi, że nasi Polacy czują się poprostu zdeprymowani, że jest szalona agitacja przeciw nim, którzy nie znajdują ochrony u władz polskich.</u>
<u xml:id="u-44.22" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich)</u>
<u xml:id="u-44.23" who="#JanStapiński">Jak to Pan inaczej mówił 20 lat temu, kiedy Pana żandarmi popychali!</u>
<u xml:id="u-44.24" who="#komentarz">(Wrzawa. Przerywania. Wicemarszałek Woźnicki dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-44.25" who="#JanStapiński">Jeżeliby akcja moja szła przeciw narodowi polskiemu, to obowiązkiem Rządu byłoby istotnie ścigać mnie za to i czynnik szkodliwy usunąć.</u>
<u xml:id="u-44.26" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-44.27" who="#JanStapiński">Wprawdzie przedstawiam tu tylko trójcę, ale się tem szczycę, że jednak w kraju, w Polsce, mam głos, że pismo moje jednak jest doskonałym wywiadowcą, które mnie bardzo dobrze informuje.</u>
<u xml:id="u-44.28" who="#komentarz">(Głos: Czy być może?)</u>
<u xml:id="u-44.29" who="#JanStapiński">Tak, Panie Kolego. Chce Pan, to może się Pan przekonać, że nawet i w Pańskim powiecie mnie czytają. W Małopolsce Wschodniej mam prenumeratorów prawie trzy tysiące, więc mam prawo chyba powiedzieć, że wiem, co się w Małopolsce Wschodniej dzieje.</u>
<u xml:id="u-44.30" who="#JanStapiński">Otóż, proszę p. Ministra i proszę Wysokiego Rządu, to poczucie, to przekonanie, że polityka Rządu przez dłuższy czas, a nie rzadko i dziś, była i jest w ten sposób nastawiona, że się za mało liczy z klasą chłopską, że się lekceważy skargi tej klasy, że się nie reaguje na jej zażalenia, ta polityka stała się przyczyną tego, że dziś jest istotnie niezadowolenie i rozgoryczenie, ale nie na Polskę, jak ktoś mówił, bo poseł, który dopuszcza, aby w jego obecności mówiono, że ognisko polskie gaśnie...</u>
<u xml:id="u-44.31" who="#komentarz">(P. Byrka: Jest dureń poprostu.)</u>
<u xml:id="u-44.32" who="#JanStapiński">...i który w mowie swej sam prze widuje, że ono może zgasnąć, taką mową sam się dyskwalifikuje.</u>
<u xml:id="u-44.33" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-44.34" who="#JanStapiński">Bo czyimże, jeżeli nie wybrańca ludności, jeżeli nie posła, obowiązkiem jest nie tylko nie dopuszczać do tego rodzaju mów, ale jeżeli się zdarzają, z całą bezwzględnością przeciw nim występować!</u>
<u xml:id="u-44.35" who="#komentarz">(Głos: Doszedł Pan do trójcy, ojciec, syn i zięć.)</u>
<u xml:id="u-44.36" who="#JanStapiński">Pan na swojej polityce, zaręczam Panu, razem ze swoim prezesem zajedzie do zera.</u>
<u xml:id="u-44.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-44.38" who="#JanStapiński">Ja nawet rozmyślnie jestem przy trójcy, bo czekam, czy Panowie coś zrobicie, kiedy nareszcie rozwiniecie ten program. Niech się Panowie nie dziwią. Ja mam dzisiaj 62 lata, ja się nie rwę do tego, żeby Panom robić konkurencję, tylko Panom komunikuję, że wobec Waszego nieróbstwa i wobec Waszej błędnej roboty, niestety, jeszcze ja, stary, będę się musiał do roboty zabrać.</u>
<u xml:id="u-44.39" who="#komentarz">(Głosy: Brawo!)</u>
<u xml:id="u-44.40" who="#JanStapiński">Bo, proszę Panów, w jakim kierunku należy pracować pozytywnie dla ludu? W kierunku organizacji, w kierunku oświaty rolniczej, coście Panowie zrobili? Przeszkadzać potraficie, krytykować, rozbijać, ale sami coście zrobili?</u>
<u xml:id="u-44.41" who="#komentarz">(Głos: A co Pan zrobił?)</u>
<u xml:id="u-44.42" who="#JanStapiński">Żyjecie temi resztkami, które Stapiński zrobił.</u>
<u xml:id="u-44.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-44.44" who="#JanStapiński">Ja Panom tę przyjemność zrobię, że zwołam do Warszawy moich przyjaciół, i Panowie się przekonacie, że będę ich miał na kongresie w Warszawie więcej, niż Wy, albowiem Wasze jedyne pisemko, które macie, wiecie o tem, że bokami robi, a ja bez niczyjej pomocy jestem daleko poza Wami.</u>
<u xml:id="u-44.45" who="#JanStapiński">Otóż polityka w stosunku do chłopów musi być absolutnie inaczej postawiona. Jednak nie wolno władzy państwowej nigdy zapominać o tem, że to jest ten czynnik podstawowy, że to jest grunt, na którym Polska wyrasta, i dlatego też ten grunt, ten chłop. czy on mniej poradny, czy więcej poradny, jednak jako mniej zdolny do władania bronią agitacyjną, jako mniej zdolny do procesowania się z władzą, zasługuje na inną opiekę niż to się dotychczas działo. Tu sobie pozwolę do p. Ministra Spraw Wewnętrznych zaapelować, że w Małopolsce najbardziej nagląca jest potrzeba wprowadzenia samorządu powiatowego. Największą klęską ludności, a śmiem twierdzić i siły Państwa, stało się to, że te samorządy powiatowe zanikły, że dostała całą władzę do rąk biurokracja, a tą biurokracja istotnie, jak każda biurokracja, najpierw o sobie pamięta, a potem dopiero o chłopach.</u>
<u xml:id="u-44.46" who="#komentarz">(Głos: Lepiej prosić, jak żądać.)</u>
<u xml:id="u-44.47" who="#JanStapiński">To musi jednak ulec rychłej i gruntownej zmianie. Dalej istotnie prawdą jest, że za wielki głos u władzy powiatowej ma szlachetczyzna i duchowieństwo, że gdy chłopi ze swoją sprawą przychodzą, to prawie zawszę przepadają. Śmiem apelować do Rządu, że jednak pod tym względem musi być zmiana, że jednak równość obywatelska, a w szczególności świadomość, czem jest rzesza chłopska dla Państwa, ani na chwilę czynników rządowych opuszczać nie powinna.</u>
<u xml:id="u-44.48" who="#JanStapiński">Proszę Wysokiej Izby, źle jest w Polsce, ciężko jest w Polsce — powiadają Panowie, A konsekwencja? Czy teraz jest, na tyle gorzej, że mamy tęsknić za tem, co było? To Panowie dobrze wiecie. Idźcie na jaki wiec.,.</u>
<u xml:id="u-44.49" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-44.50" who="#JanStapiński">Pan Madejczyk tutaj udaje bohatera, a w Jaśle przed starostą na kolanka by poszedł, Nie rób Pan komedii,</u>
<u xml:id="u-44.51" who="#komentarz">(P. Pieniążek: Panie Stapiński, co Pan w 20-tym roku robił, gdy trzeba było agitować, żeby wstępować do wojska bronić Państwa?)</u>
<u xml:id="u-44.52" who="#JanStapiński">Panie Pieniążek, nazwę to, co Pan powiedział, nazwę to — Pan Marszałek wybaczy...</u>
<u xml:id="u-44.53" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-44.54" who="#JanStapiński">...z palca wyssanem. Natomiast, proszę Wysokiej Izby, prawdą jest, że z mojej strony — mam na to świadków i w tej Wysokiej Izbie i w Rządzie — robiłem wszystko, co tylko było możliwe, nie od dziś, ale od wczesnej młodości, a następnie, jako poseł i jako prezes Koła Polskiego, ażeby pomóc przygotować akcję o wolność Polski, Panie Kolego Pieniążek, Pański zarzut stoi lak nisko, że istotnie mogę poprzestać na tem, żegnam Pana.</u>
<u xml:id="u-44.55" who="#JanStapiński">Nie ulega wątpliwości, że na każdem zgromadzeniu, jakiekolwiek by było, jeżeli przyjdzie mówca i powie, że u nas jest źle, to dostanie poklask, ale, proszę Panów, niech Panowie idą na zgromadzenie i zaproponują tym samym wyborcom powrót czy to do rządu z r. 1919/20, czy do rządów późniejszych aż do Marszałka, to Panowie będziecie mieli niewątpliwie uchwałę: ciężko jest, ale niech nas Bóg broni przed tem, co było przed majem.</u>
<u xml:id="u-44.56" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-44.57" who="#JanStapiński">I słusznie, że tak odpowiedzą, bo ze strony P. P. S. słyszymy program, wiemy do czego dążą, czego żądają i jak uzasadniają, więc oni idą po swojej linii, ale my, ale Wy, stronnictwa chłopskie, które mówią chłopu, że jest źle, powiedzmy sobie otwarcie: czyja jest w tem wina? Nas wszystkich razem, ale moja najmniej, bo ja nie utrudniałem, wycofałem się z areny i zostawiłem Panów. I jaki rezultat z tego? Zeszliście się Panowie na chwilę na punkcie obrony Konstytucji, ale tego samego tygodnia, kiedy mówiliście o związku, tego samego tygodnia w swoich gazetach suchej nitki na sobie wzajemnie nie pozostawiliście. Rozbicie to jest niewątpliwie źródłem niedoli ludu i dlatego mogę z tej trybuny powiedzieć: Panowie, jeżeli stosunek Rządu do Polski a w szczególności do chłopów jest niewłaściwy, to źródłem tego jest rozbicie i trudności porozumienia pomiędzy przywódcami polskimi. Panowie, skonsolidujcie się. a wówczas chłopu polskiemu będzie w Polsce także inaczej.</u>
<u xml:id="u-44.58" who="#komentarz">(P. Sawicki przerywa.)</u>
<u xml:id="u-44.59" who="#JanStapiński">Pan jest tak młody, a tak niepoważny. Otóż ja jako stary, nie chciałbym Panu tak ad personam odpowiadać, ale Pan prawie że prowokuje.</u>
<u xml:id="u-44.60" who="#JanStapiński">Jeszcze parę słów co do zamachu stanu. Tutaj w Izbie mówiono o tem, że gdzieś są jakieś przygotowania do zamachu stanu. Oczywista rzecz, uważam, że to są tylko plotki, puszczane w tym celu, aby także ludność niepokoić i aby w ten sposób szkodzić Państwu, Jestem przekonany, że Rząd jest doskonale świadomy stosunków, jakie są w kraju, i jestem przekonany, że jednak ten Rząd wcale nie dąży do zamknięcia Sejmu i do odebrania nam praw.</u>
<u xml:id="u-44.61" who="#JanStapiński">Proszę Wysokiej Izby, wystarczy przeczytać sprawozdanie generalnego referenta. W tem sprawozdaniu są w bardzo ważnej dziedzinie rozdziału funduszów państwowych bardzo krytyczne uwagi.</u>
<u xml:id="u-44.62" who="#JanStapiński">I wszystkie stronnictwa, nie wyłączając nikogo, w tej dyskusji budżetowej wypowiedziały to, co im leżała na wątrobie, a ze strony Rządu, muszę powiedzieć, nie padły tu słowa zastrzeżenia. Istotnie do pewnych granic korzystajmy z prawa sejmowego ale, proszę Wysokiej Izby, nie nadużywajmy tego prawa! Bo jeżeli w Sejmie polskim jest tak, że p. Grunbaum mówi: my głosujemy przeciw budżetowi, bo dzieje się w Polsce żydom krzywda, a cały kraj powiada, że niema w Polsce nikogo, komu by się lepiej działo, niż żydom, jeżeli Ukraińcy wstają i powiadają: jesteśmy przeciwko budżetowi, jeżeli Niemcy powiadają będziemy głosować przeciw budżetowi, to jedyna, proszę Wysokiej Izby, jest na to odpowiedź, że jeżeli takie stanowisko zajmują mniejszości, które tak jasno deklarują chęć rozbicia naszego Państwa, to obowiązkiem każdego posła polskiego jest temu się przeciwstawić i właśnie w odpowiedzi na to głosować za budżetem.</u>
<u xml:id="u-44.63" who="#JanStapiński">Skoro już jestem przy głosie, o jedno zwrócę się do Rządu z apelem. Mianowicie faktyczny stan rzeczy jest taki: podatki państwowe, trzeba powiedzieć zgodnie z prawdą, np. podatek gruntowy, nie są wysokie, ale obciążenie ogólne jest za wielkie. Rząd, a w szczególności p. Minister Skarbu, zanadto hojnie pozwala sięgać do kieszeni ludności różnym samorządom i te ciężary, które tą drogą idą, niewątpliwie są znacznie wyższe, niż ciężary państwowe. Słusznie powiedział p. generalny sprawozdawca, że żaden obywatel Państwa nie ma dwóch kieszeni tylko jedną, jeżeli tedy Rząd pozwala innym sięgać do tej kieszeni za głęboko, to dla Rządu zostaje już niewiele. Mam tu na myśli np. Państwowy Zakład Ubezpieczeń Wzajemnych. Egzekucje tego Zakładu odbywają się z dziką bezwzględnością, zabiera się ostatnie urządzenie domowe, a przecież nie można powiedzieć, że to jest podatek państwowy: ale ludność łączy jedno z drugiem, powiada, że to egzekutor państwowy, więc on zabiera, choć to nieprawda. Uświadomienie ludności pod tym względem, co to jest podatek państwowy, a co nim nie jest, jest w interesie Państwa bardzo potrzebne, bo istotnie z powodu tych różnych zakładów, instytucyj, na Skarb Państwa i na Państwo samo powstaje za wiele skarg.</u>
<u xml:id="u-44.64" who="#JanStapiński">Proszę Wysokiej Izby, jeden z mówców powiada: Tak, no dobrze, dopóki Marszałek Piłsudski żyje, dopóty to się trzyma, ale jak jego braknie, co wtenczas będzie? Odpowiedź jest prosta: Dopóki Marszałek Piłsudski żyje i dopóki to wszystko trzyma a chwała Bogu jest zdrów, dopóty korzystajmy z tej sposobności i z tej pomocy Marszałka i stwórzmy tę siłę wewnętrzną Państwa, ażeby w tym momencie, kiedy, nie daj Boże, go braknie, ta Polska, tak jak on chciał ją mieć, wielką i potężną, na wieki pozostała.</u>
<u xml:id="u-44.65" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#JanWoźnicki">Głos ma p. Smoła.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#JanSmoła">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, nad którem obecnie toczą się obrady Sejmu, jest nie tylko wielkie co do sum budżetowych, ale bodaj jest jeszcze większe w swojem znaczeniu co do działalności, jaką mu Państwo powierza. Mianowicie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ma odpowiedzialność nie tylko za podległe sobie organa, lecz za całą politykę wewnętrzną wszystkich urzędów państwowych. Ono to bowiem ma nadawać ton polityczny, ma nadawać kierunek, w jakim Państwo w swej wewnętrznej polityce ma zdążać. Dlatego też to, co wychodzi z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, stosunek władz administracyjnych, podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych, i organów policyjnych do ludności ma wielkie i głębokie znaczenie dla rozwoju Państwa. Od tego stosunku organów podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych zależy w pewnej mierze, czy obywatele zbliżają się do Państwa, staja się bardziej patriotyczni, stają się czynnikiem bardziej twórczym, czy też w pewnej mierze od Państwa zostają odpychani. Dlatego jest niezmiernie ważne, jaka jest ta linia, jaki jest kierunek wytknięty w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#JanSmoła">Dr. Polakiewicz, referent tego budżetu, w zeszłorocznym referacie powiedział: „Urzędnik administracyjny i policjant winien być obywatelem, który siły swe, wiedzę, poświęca Państwu i społeczeństwu, jest przyjacielem, doradcą i stróżem życia, zdrowia i mienia współobywateli. Obywatel polski ma uzasadnione prawo domagać się od funkcjonariuszy państwowych pomocy i wczucia się w jego potrzeby życiowe, a nie tylko obserwować ingerencję Rządu w postaci zakazów czy egzekucji”. Powiem, że z tym kierunkiem zgodziłbym się prawie w całości i przyznać muszę, ażeby prawdę stwierdzić, że i p. Minister szereg miesięcy początkowych swego urzędowania ze znaną energią w tym kierunku zdążał. Dla prawdy stwierdzić to muszę. Niestety jednak z przykrością i tę druga prawdę stwierdzić muszę, że od jakiegoś czasu padł jakiś rozkaz „w prawo patrz” i od tego czasu stosunki poszły w odwrotną stronę, całkowicie stały się inne. Dzisiaj nie można powiedzieć. że czynnik administracyjny i organa policji są opiekunami spokoju i bezpieczeństwa. Przeciwnie, z bólem stwierdzić musimy, że są wypadki, że jeżeli jest spokój, jeżeli jest bezpieczeństwo, to nieraz zawdzięcza się to temu, że niema na miejscu organów policji, że nie wchodzą i nie ingerują władze administracyjne. Że tak jest, mógłbym to udowodnić tysiącem przykładów. Wspomnę tylko niektóre, ażeby nie być gołosłownym.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#JanSmoła">Więc jaki rok temu zebraliśmy się W Kielcach w kilkadziesiąt osób, delegaci zarządu głównego i szereg naszych działaczy, żeby się zastanowić nad sytuacją wyborcza, nad sytuacją, która została otwarta dekretem Prezydenta, mówiącym o wyborach, gdzie naród ma się wypowiedzieć. I gdyby w Kielcach nie było władz administracyjnych i policyjnych, mogę zaręczyć, że spokojni tam byśmy się czuli i bezpieczni, bośmy byli jako gromadka radząca spokój w zamknięciu, w sali wynajętej, a jednak ten spokój i bezpieczeństwo trwały niedługo, bo w jakiś czas potem, jak rozpoczęliśmy obrady, zaczęli się do drzwi dobijać przedstawiciele policji z żądaniem otwarcia im drzwi. Oczywiście drzwi, jako dla władzy, zostały otwarte, ale otwarte zostały na to, żeby do sali wpuścić najgorsze szumowiny i bojówkę, ale zostały otwarte na to, żeby później przez policję zostało nam wzbronione je zamykać i kiedy niebezpieczeństwo nam groziło od władzy, która powinna pilnować, przenieśliśmy się do hotelu, do odrębnych pokoi, ale i tam bombardowano i drzwi wyrywano i to wszystko działo się na oczach organów policyjnych, z wiedzą starosty kieleckiego, z wiedzą wicewojewody kieleckiego, a ostatnio doszło do wiadomości Ministra Spraw Wewnętrznych. Przewodniczący tego zebrania, wtedy Wicemarszałek Senatu, obecnie Wicemarszałek Sejmu, prezes nasz Woźnicki, zwracał się do starosty, do wicewojewody i to nic nie skutkowało, a potem podał to do publicznej wiadomości w liście otwartym. Minister zna tę sprawę do gruntu, Minister przyjął to do wiadomości i Minister przyjął to jako linię polityczną Rządu odpowiedzialnego, która streszcza się w tem, że w pewnych razach policja ma być użyta jako gwałt przeciw obywatelowi.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#JanSmoła">A jeżeli chodzi o spokój, podam przykład drugi. Dn. 22 października r. z. w Sandomierzu na rynku odbywała się duża uroczystość dziesięciolecia zmartwychwstania Polski, uroczystość wręczenia sztandaru. Mogę powiedzieć, że nie tylko nasi zwolennicy, lecz wszystkie stronnictwa, które były, wszyscy przyjaciele czy nieprzyjaciele zachowywali się tak, jak podczas nabożeństwa, bo jednak ma obywatel polski ten głęboki takt, że choćby jego przeciwnik miał uroczystość, a szczególniej w tak wzniosłej sprawie, nie będzie mu przeszkadzał. I dopiero spokój został zakłócony przez policję i to nie przez policjanta posterunkowego, który może nie być przygotowany, lecz przez komisarza policji, któremu czas dłuższy tłumaczyłem, aby jeżeli widzi coś zdrożnego, postąpił według prawa, ale później, tylko żeby nie wchodził w tej chwili brutalnie swoją stopą w chwili takiej uroczystości. Nie poskutkowało, W chwili, kiedy mówiliśmy o wielkiem zdarzeniu, o powstaniu Polski i obowiązkach na przyszłość, kiedy sztandar z orłem polskim został wręczony i kiedy młoda dziewczyna, tak niebezpieczna dla Państwa. chciała wstęgę przypiąć do sztandaru i w dwóch słowach podziękować pierwszemu ministrowi wolnego Rządu Niepodległej Polski, bojownikowi o wolność człowieka i narodu, Tomaszowi Nocznickiemu, brutalna ręka targnęła się i zakłóciła spokój. Musieliśmy go ratować przed gniewem ludności i z przykrością stwierdzić, że to nie obca, że to nasza policja i administracja, i z przykrością stwierdzić musieliśmy, że nawet obce czynniki najbardziej surowe, najbardziej gwałtowne konsekwencje wyciągające względem, nas, w pewnych chwilach umiały się zdobyć na więcej taktu.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#JanSmoła">Więc jeżeli z aprobatą p. Ministra, z aprobatą władz wyższych, bo takie zdarzenie było opisane w gazetach, na rynku starożytnego miasta to miało miejsce, jeżeli takie wypadki się dzieją i są przyjmowane, to jakie wnioski wyciągają z takiej polityki niższe organa, te tysiące urzędów, tysiące urzędników, tysiące policjantów? Wyciągają wniosek, że każdy z nich jest gospodarzem, każdy z nich jest Marszałkiem Piłsudskim.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wewnętrznych: Dawniej bili, ale już od roku nie biją. Jest lepiej)</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#JanSmoła">Bardzo jestem rad. Ale tego faktu Pan Minister nie zaprzeczy, że sam to zaakceptował i nie wyciągnął konsekwencji.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wewnętrznych: Dawniej bili, ale już teraz, od roku, nie biją. jest lepiej.)</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#JanSmoła">Jestem bardzo wdzięczny za to.</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#JanSmoła">Ze smutkiem stwierdzić musimy niebywały fakt, że każdy z tych urzędników, każdy z tych policjantów, widząc tego rodzaju regime, idzie jako pan życia i śmierci, wtrąca się do wszystkich spraw,</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych gen. Składkowski: Nie bije, a bito dawniej.)</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#JanSmoła">Każdą rzecz chce pieczątką policyjną swoją przypieczętować i nakazy daje, nieraz najniesłuszniejsze, które później ostatecznie rejestrują się mil jonami kar. Mam wrażenie, że na świecie nie znajduje się żaden taki krat i naród, gdzieby jak w ostatnich latach u nas, było tyle kar nałożonych na obywateli. 2 miliony przeszło kar w roku 1927, prawdopodobnie więcej jeszcze w roku 1928. Są to liczby, które mówią same za siebie, są to liczby, które stwierdzają, że jest to ciężar pod względem pieniężnym więcej jak 10-milionowy, a pod względem swej wagi politycznej jest daleko większy. Rozumiem i każdy na wsi rozumie, że kary w pewnych wypadkach jako ostateczność muszą być stosowane, ale ta wielka ilość kar, która dotyka człowieka, jeżeli chodzi o rodzinę, to co drugą, co trzecią rodzinę, ta wielka ilość kar Państwu Polskiemu, mówię to z całą świadomością, musi szkodzić, Kiedy się karze ludzi złośliwych, opornych, to inna sprawa, ale tam jest napewno milion kilkaset tysięcy ludzi, którzy nigdy karani nie byli, którzy mają, wielką, głęboką godność ludzką, mają straszny ambit obywatela. polskiego, którzy od nikogo nigdy kary nie dostali, i nie powinni dostać, bo im tylko trzeba dać czas i możność i mądre zarządzenie, a oni wszystko spełnią.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#JanSmoła">I apeluję do tych czynników, bo i w jedynce znajdą się. żywioły patriotyczne czasem,</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#JanSmoła">apeluję do Pana Ministra, który pewnie pod względem patriotyzmu ma chlubną kartę, aby wziął to pod uwagę.</u>
<u xml:id="u-46.15" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Woźnicki: My sobie wzajemnie wymieniamy. Jeżeli p. Sanojca trochę, to i my też.)</u>
<u xml:id="u-46.16" who="#JanSmoła">Była tu dyskusja o tem, czy Polska jest f może być nazwana państwem policyjnem. Referent budżetu dr, Polakiewicz W każdej takiej dyskusji odpowiadał, że nie, ponieważ w Polsce, jak mówił, o czem jeszcze później wspomnę, oddzielnie, nie ma więcej policji, jak gdzieindziej. O tem później powiem, w tej chwili chcę stwierdzić, że nie na tem polega system policyjny, ile jest policji, lecz na sposobie jej urzędowania, na tem, jak daleko w każdą komórkę życia wchodzi. Stwierdzić muszę tu, czego nie było, że coraz dalej, coraz głębiej wchodzi w każdą czynność ludzką policja i kary idą. Tu było cytowane, że na posiedzenia rady gminnej przychodzi policja. Jeżeli chodzi o polityczne zebrania, to pomińmy zebrania większe, ale małe zebrania zarządów, zebrania dwóch, trzech osób z prezydjum danego jakiegoś zorganizowanego zespołu, i te podlegają opiece takiego pana z karabinem, który nieraz niechętnie to robi, bo mą wyczucie tego nietaktu włażenia wszędzie, ale musi. Ten sposób, jeżeli chodzi o życie, ta pieczątka policyjna niekiedy do absurdu dochodzi. Od niedawna mamy rozporządzenie wojewody lubelskiego, o ile mi wiadomo, które opiewa, że psy muszą być koniecznie temi znaczkami, temi meldunkami, temi nazwami opieczętowane. A na żądanie starosty p. Łopuckiego i kury muszą mieć świadectwo swego pochodzenia. Mam wrażenie, że jeżeli w ten sposób będziemy iść dalej, to system policyjny, to sto. pa policyjna wedrze się do spraw najbardziej rodzinnych, najbardziej prywatnych, najbardziej domowych. a być może, że idąc tą drogą, znajdzie się jakiś sposób, jakaś sztuka, jakąś maszyna, która będzie myśli i uczucia ludzkie wyciągać i przedstawiać władzom, nawiasem mówiąc niezawsze prawdziwie, bo te meldunki nieraz są tak nieprawdziwe, że przechodzi granice, abym tu o nich wspominał.</u>
<u xml:id="u-46.17" who="#JanSmoła">Tym systemem policyjnym chce się rozwiązać nawet tak wielkie zagadnienie, jak zdrowotność. Jeżeli chodzi o zdrowotność, zgóry zaznaczam, że najbardziej politycznie zwalczanemu ministrowi, kiedy chodzi o zasadę, pracy tej przeszkadzać nie będziemy, Pomagać będziemy każdemu, bo to jest podstawowa sprawa istotnych potrzeb państwowych, a nie chwilowych rządów. Mieliśmy zaszczyt przyjmować swych najtęższych działaczy i swych bojowników, może już tysiąc, bośmy pracowali 20 lat zgórą, i nawet najdostojniejszego gospodarza Pana Prezydenta, i wykazać, że idziemy za kulturą, za postępem, że idziemy za nowym ładem. Więc pod tym względem, choćbyśmy najbardziej się różnili politycznie, każdemu ministrowi nawet pomagać będziemy, ale chodzi o sposób, W tych sprawach humanitarnych, bez różnic politycznych pomagać będziemy, ale chodzi bardzo o sposób, w jaki tę sprawy są przeprowadzone. Sposobem policyjnym tych zagadnień się nie rozwiąże, może być, że w pewnych drobnych wypadkach sposób policyjny może być używany jako lekarstwo, ale ogólnie to zagadnienie można rozwiązać jedynie na drodze gospodarczej, na drodze społecznej, kulturalnej i higienicznej. I tu p. Minister daleko więcej by się Polsce przysłużył, żeby te fundusze, które, jak stwierdzają pisma rządowe, idą na gazety ośmieszające w przykry dla nas sposób powagę naszego Rządu i stronnictwa rządowego, szły na budowanie kulturalnych, higienicznych i gospodarczych stosunków. Daleko więcej p. Minister przysłużyłby się Polsce i higienie, gdyby mając ster tej polityki w ręku, starał się, aby stowarzyszenia społeczne się rozwijały, tymczasem polityka Rządu, jak stwierdzić musimy, zdąża na wsi do tego, aby organizację kółek rolniczych, organizację Związku młodzieży, tej dumy naszej wsi i przyszłości polskiej, podporządkować polityce panów z jedynki i żubrów, dla chwilowych korzyści Rządu, które mogą przeminąć, ale z uszczerbkiem dla Polski, która wiecznie potężna i niepodległa żyć musi.</u>
<u xml:id="u-46.18" who="#JanSmoła">Więc, jak wspomniałem już, moim zdaniem policji jest za dużo i na każdy nasz argument pod tym względem od p. Ministra, od referenta, od posłów z jedynki, względnie, od posłów z Klubu Narodowego mamy odpowiedź, że niebezpieczeństwo Polsce zagrozi, jeżeli zredukujemy policję. Nam na bezpieczeństwie Polski także zależy, ale mam wrażenie, że znacznie mniejszą ilością policji te właściwe zadania policyjne, które do niej należą, spełniać można będzie tak samo całkowicie, tylko nie trzeba będzie dawać jej pracy niecelowej, albo szkodliwej, tylko nie trzeba będzie jej dawać roboty, jakby gospodarz powiedział, skręcania, rozkręcania i znowu skręcania sznurów, bo musi być cel w pracy i pożytek. Pewnie, że policji 30 czy 40 tysięcy nie wystarczy na to, co ona ma zrobić, ale powiem, że i 100.000 nie wystarczy, bo jeżeli policja ma być używana do pewnej niegodnej dla niej roboty, do roznoszenia kartek wyborczych z jedynką, do roli agitatorów jednego stronnictwa, jeżeli ma być używana, do ochrony administracji i lasów w ordynacji Zamojskich, jeżeli ma być używana do pisania miliona kar, do różnych nie należących do niej zadań, to pewno, że jej zawsze będzie za mało. Jeżeli jednak zredukujemy ją do zadań właściwych, a przedewszystkiem bezpieczeństwa, ale dobrze pojętego, to napewno ta ilość policji wystarczy. I wystarczy policji daleko mniej, gdy chodzi o wieś. Każdy ze wsi stwierdzi, że daleko mniejsza ilość policji za zaborców była zawsze wystarczająca, a my mamy ambicję obywateli wolnych, by bronić sami Polski i ładu. Nam daleko mniej policji potrzeba, nam mniej policji wystarczy, że sprawnej, dobrze zapłaconej i istotnie swoje zadania wykonującej.</u>
<u xml:id="u-46.19" who="#JanSmoła">Muszę wspomnieć także o tak wielkiej dziedzinie życia państwowego, jaka jest samorząd, podległy nadzorowi Ministra Spraw Wewnętrznych. Nie będę w tej dziedzinie mnożył przykładów, znanych wszystkim, stwierdzę tylko niezaprzeczony fakt, że samorząd ten, jak nazwa wskazuje, niszczy się, jeżeli agendy jego oddaje się w ręce władz administracyjnych. Powiem przykład. Dowiedziałem się niedawno, że używa się przewagi wpływów w ten sposób, że jest rozporządzenie wojewody lubelskiego do wszystkich wydziałów, ażeby był przemocą narzucony 112%-wy podatek z funduszów sejmikowych dla każdego starosty. Gdybyśmy chcieli znaleźć obraz tego, jak jest w samorządzie, to tak, jak wystawa w Poznaniu, gdyby ktoś chciał zobaczyć wystawę samorządu, toby wystarczyło pójść na zjazd samorządów. Każdy kto był na tym zjeździe, przekonał się, że jak filozof i szukał z świecą człowieka, tak z świecą możnaby szukać tych samorządowców, byli starostowie prawie wyłącznie i sekretarze sejmików, był zjazd starostów i podległych im urzędników, a nie zjazd samorządowców. Pewnie, że Minister mógł triumfować, że ma w ręku zjazd i samorządy, ale taka przewaga całkiem innych czynników, do innych prac tez wielkich, powołanych, samorządom na dobre nie wyjdzie. Dla samorządów to wielka szkoda, samorząd dla obywateli to wielki kurs, na którym kształcić się mogą tysiące, bodaj dziesiątki tysięcy działaczy-obywateli pod względem gospodarczym, społecznym, kulturalnym i oświatowym. I ci działacze wchodzą tam w mrówczą pracę, w każdą szczelinę życia i mogą tę Polskę, o której marzyli, za którą krew przelewali, budować. Niestety Ministerstwo idzie dla chwilowych względów politycznych tą drogą, ażeby byli tylko wszędzie starostowie, a samorządy żeby zniknęły z powierzchni ziemi. My, jako ludzie czasów nowych, jako ci, którzy zdążają do tego, ażeby człowiek zawsze miał prawa i wolność, widzielibyśmy z wielkim zadowoleniem ministra, któryby za swoją dumę uważał, aby te tradycje wielkiej Konstytucji naszej o prawach obywatelskich, były szanowane w praktyce i ustawowo. Niestety tego nie widzimy, przeciwnie zdąża się wyraźnie w kierunku tego, ażeby życie obywateli wolnych krępować, ażeby rozsyłać nakaz i rozkaz, aby nie dopuścić do wolnej dyskusji o sprawach piekących najbliższych i całego Państwa. I dlatego zebrania, na których obywatele mogą dyskutować, prawie nie istnieją, a nawet zebrania bardziej wolne, zebrania sprawozdawcze poselskie okólnikiem p. Ministra mają być ograniczone. I tu przedewszystkiem niezależnie od samego kierunku, od tendencji, którą w tym okólniku tkwi, z niebywałem zdziwieniem musimy patrzeć na to. Jeżeli p. Minister uważa, że jest coś niedobrego, to ma prawo wnieść ustawę inną, nawet pewne rozporządzenia ogłoszone są w Dzienniku Ustaw. Tymczasem p. Minister sam widzi, że to jest zła droga, nie śmie pójść drogą jawną i wskazać nam, że przepisy te są niedobre i inne wnieść, czy inne rozporządzenie wydać, tylko wydaje tajny okólnik, poufny, którego oczywiście nikt łatwo nie zobaczy, bo tajnych okólników pokazywać nie wolno, i p. Minister odpowiedzialny za praworządność i prawo w Polsce chce, aby się, do tego stosować. Jak może okólnik obowiązywać, kiedy nikomu z obywateli nie jest znany, jak może obowiązywać, kiedy nikt nie może sprawdzić dokładnego brzmienia, aby mógł oprzeć się na prawie? A jak mnie półgłuche wiadomości dochodzą, w tym okólniku jest motyw, iż prawo w Polsce nie przewiduje takich zgromadzeń. Nie przeczę, że ścisłego prawa o zgromadzeniach poselskich nie mamy, ale jednak nie była tu całkowita pustka, bo przez lat 4 takie prawo wyraźne było i na podstawie tego -prawą wszystkie rządy, najbardziej choćby na prawo, dar wały zarządzenia, instrukcje i stworzyła, się pewna praktyka życiowa, która wyraźnie brzmi, że wiece poselskie są wolne. Ponieważ niema prawa dotychczas, p. Minister cofa się aż do prawa rosyjskiego które istotnie tego nie przewidywało, ale Panie Ministrze, to prawo, na które Pan się zechciał powołać, wbrew swemu znanemu i wykazanemu w bojach patriotyzmowi, jest takie, że nie przewiduje Polski wolnej, że za okrzyk „Polska wolna” wieszano w cytadeli, albo mrożono na Syberii i p. Minister znany patriota i bojowiec o Polskę śmie temu polskiemu wielkiemu narodowi 30-milionowemu powiedzieć, że tego rosyjskie prawo nie przewiduje. Ale polskie przewidywało,</u>
<u xml:id="u-46.20" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-46.21" who="#JanSmoła">ale życie tylu lat dało praktykę. I jeżeli p. Minister zauważył, że to prawo jest niestosownego jest na to Dziennik Ustaw, do którego należy wprowadzić odnośną ustawę, względnie nawet rozporządzenie, bo to jeszcze jest jakiś surogat prawa, ale nie w ten sposób. Panie Ministrze, muszę powiedzieć, że prawa polskiego nie chcemy łamać, nawet jeżeli jest złe, będziemy się starali poprawić je w drodze, jak należy, Ale ten okólnik. Panie Ministrze, to nie prawo i kiedy się takie okólniki stosuje, to ośmieszają one władzę administracyjną i policyjną, ośmieszają posłów, ośmieszają ład polski. Bo ludność się pyta: gdzie macie prawo? I ludność nie stosuje się do tego prawa, bo go niema. Ja sam mam to przewinienie, że się nie stosowałem. Zastosuję się do każdego polskiego prawa, ale prawa poufne, tajne okólniki, których nie ma możności stwierdzić, które nie obowiązują, gdyż nie są znane publicznie, nie są ogłoszone na zasadzie przepisów w Dzienniku Ustaw, nie obowiązują mnie i nikogo.</u>
<u xml:id="u-46.22" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-46.23" who="#JanSmoła">P. Minister ma dwie drogi do wyboru, albo wycofać ten okólnik, albo na zasadzie jego brnąć dalej i tworzyć chaos.</u>
<u xml:id="u-46.24" who="#JanSmoła">Jeżeli chodzi o wolność słowa, to już sam dekret prasowy, to kaganiec ograniczający wolność. Ale władzom administracyjnym i to nie wystarczy, bo konfiskaty często są przez sądy uchylane, czyli ten kagańcowy dekret jest jeszcze nadużywany. Władze administracyjne, pod kierunkiem p. Ministra pozostające, niezawsze tak dobrze widzą, gdzie jest istotne przewinienie. Jednak stwierdzić musimy tu fakt, dzieciom w Polsce znany, że jest prasa faworyzowana, która może pisać w biały dzień o gwałtach i nawoływać do zamachów, a Minister wielkiego narodu, p. Minister Spraw Wewnętrznych, który wobec Prezydenta Rzeczypospolitej, Głowy Państwa, przed krzyżem przysięgał na prawo, na Konstytucje, pozwala w biały dzień nawoływać do gwałtów. Wszystkich tych znanych faktów przytaczać nie będę. Przytoczę tylko jeden, a mianowicie „królewskie” Słowo z Wilna, a słowa królewskie więcej warte, jak szlacheckie.</u>
<u xml:id="u-46.25" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-46.26" who="#JanSmoła">„Wyjście z impasu może być tylko takie, jakie zastosował król Aleksander, zawiesić Konstytucję, aby Państwu nadać nową. Nie mamy króla, ale mamy bohatera narodowego, który własnym genjuszem zdobył sobie ten autorytet i nimb heroiczny, jakie dynastie wiekami zdobywają. Marszałek Piłsudski powinien Polsce nadać nową Konstytucję. Zamach stanu nastąpić musi. Albo jest na świecie logika, albo jej niema. Może nigdy w polityce nic nie było tak logiczne, jak to, że w Polsce oktrojowanie Konstytucji jest koniecznością”.</u>
<u xml:id="u-46.27" who="#komentarz">(Głos: Czy pismo to zostało zamknięte?)</u>
<u xml:id="u-46.28" who="#JanSmoła">I to pismo jest faworyzowane, bo pismo to jest królewskie. Mogę p. Ministra zapewnić, że nasze masy patriotyczne, organizacja „Wyzwolenia”, nie chcą żadnego gwałtu i zamachu. Polsce potrzeba spokoju z państwami ościennemi i trzeba spokoju wewnętrznego, bo po wielkiej wojnie musi leczyć rany, które są zadane.</u>
<u xml:id="u-46.29" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych Składkowski: Niech Pan się z tem zwróci do redaktora tego pisma, a nie do mnie. P. Woźnicki: Ale on powinien siedzieć. P. Maksymilian Malinowski: Pan jest odpowiedzialny.)</u>
<u xml:id="u-46.30" who="#JanSmoła">Muszę powiedzieć, że jeszcze Polska tak nie zaszła daleko, ażeby obywatel był pozbawiony prawa istnienia, żadna ewengelia, ani pisane na święcie najbardziej humanitarne kodeksy nie zabraniają obrony, Jeżeli chcą zamachu, to dziś lub jutro może spotkają swój koniec. Myśmy się nikogo nie bali, jak Pan, nas tu jest wielu, którzy byli w wielkich bojach, Ale nie o jednostki chodzi. Nasz ruch nie jest zbudowany za pieniądze rządowe, nie jest zrobiony sztucznie, nie jest wywołany huraganem zamieszania, lecz powstał ofiarną pracą z górą 20 lat w walce o niepodległość i dziś tego ruchu, opartego o życie, o wielkie masy narodu, o głębokie przekonania, za które ludzie cierpieli, nikt nie złamie. Może go tylko powstrzymać, najwyżej może cofnąć, aby z tym większym impetem do zorzy, do wyzwolenia swego zdążał. Nie chodzi tu o nasze własne rzeczy, bo mamy poczucie naszej siły i pewności naszej racji, lecz chodzi o Państwo, jest niedopuszczalne, aby była tego rodzaju sytuacja, żeby można było tak pisać. O to nam chodzi i wobec tego jako praworządni obywatele zwracamy się do p. Ministra, aby położył kres tego rodzaju pismom.</u>
<u xml:id="u-46.31" who="#komentarz">(Głos: I po co?)</u>
<u xml:id="u-46.32" who="#JanSmoła">Ja uważam, że powinien położyć, bo jeżeli będą w Polsce samosądy, to nie będzie dobrze. Powiedziałem, że my się nie boimy, ale chodzi nie tylko o nas, chodzi o rzecz większą, o całą Polskę, o którą niejeden z nas walczył.</u>
<u xml:id="u-46.33" who="#JanSmoła">Rząd dzisiejszy chwali się wielką zdobyczą, mianowicie, że wyrugował posłów z urzędów. Dobrze, bo nie uznawaliśmy nigdy tego systemu, aby posłowie chodzili i ingerowali w różne prywatne interesy i byłoby to uważane jako zdobycz Rządu pomajowego, jako sanacja. Ale niestety, stwierdzić muszę, że nie jest to sanacja, bo jeżeli był zły obyczaj w tym kierunku, to tak wyglądało, że poseł jako strona błagająca szedł do urzędnika, który urzędował, a dziś z rozkazu politycznego tworzy się zjazdy regionalne, które nie są niczem innem, jak tem, że posłowie z jedynki przyjeżdżają, meldują się im wysocy urzędnicy i dygnitarze, i obrady się toczą i zapadają uchwały i mogę stwierdzić, nie zaprzeczy chyba nikt, że uchwały przez te władze są wykonywane, że jednak hurtem wnosi się pewne zażalenia i załatwia się je, bo to są „nasi”. Stwierdzam więc, że jedną rzecz usunięto, za którą nie będziemy płakać, ale jeszcze bardziej tę gospodarkę rozszerzono. Jest tam paru posłów wpływowych i najbogatszych, bo tych biedniejszych to i z jedynki nie puszczą, bo tam niema naszego kochanego Bojki, bo niema tego nieskazitelnego męża niezłomnego charakteru Stapińskiego, który jest koło jedynki, tam ich niema, tylko jest Wierzbicki, Stecki i Wiślicki, znany na całą Polską mąż, który ma imponować nam, 30 milionom, jako wyraz patriotyzmu, bezpartyjności państwowego myślenia. Według jego wzoru ma być system podatkowy układany i p.p. ministrowie Czechowicz i dr. Bartel, Prezes Rady Ministrów polskiego rządu, na tych naradach łaskawie przyjęli ten system, a oni szturmują, żeby nie płacić.</u>
<u xml:id="u-46.34" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wewnętrznych Składkowski: To nie należy do mego urzędu.)</u>
<u xml:id="u-46.35" who="#JanSmoła">To jest cała polityka Rządu, jak napisano w sprawozdaniu: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ma w szeregu innych ministerstw Rzeczypospolitej odrębne stanowisko, jest ono jak gdyby władzą o charakterze ogólnym, dlatego na tej podstawie do p. Ministra, jako przodującego w Rządzie, przemawiam, aby te sprawy stale miał przed oczyma.</u>
<u xml:id="u-46.36" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zahajkiewicz.)</u>
<u xml:id="u-46.37" who="#JanSmoła">Do końca już dochodzę. Zdawałoby się, że przynajmniej w jednym kierunku Rząd osiągnął zwycięstwo, bo zniszczył partie, które niby toczą naszą Ojczyznę. Okazało się jednak, że partii nie zniszczył. Więc jest zawód. Nie zniszczył partii,</u>
<u xml:id="u-46.38" who="#komentarz">(Głos: Może z czasem.)</u>
<u xml:id="u-46.39" who="#JanSmoła">owszem, może się one wzmocniły wewnętrznie, bo nie ulega wątpliwości, że jest u nich wielu mężów uczonych, bardzo inteligentnych. Przyznaję, że słabsze charaktery się załamały, że charakter, który potrzebuje większej wygody, łatwiej pójdzie do innego stronnictwa, ale kadry pozostały. Otóż rządowe siły, które nie są własnością ministra, ale składają się z wysiłków społeczeństwa, idą na kierowanie życiem politycznem przez Rząd, co uważam już za niepraworządne postępowanie. Lecz gdyby przynajmniej coś nowego stworzył, gdyby te ofiary okupił czemś nowem. A cóż nowego stworzył? Nic, bo nic nowego nie stworzył, tylko partie, tak samo, tylko partie słabszą. Ale o to mi nie chodzi, bo tem łatwiej zostanie rozdruzgotane to, co tak szybko powstało, lecz chodzi o to, że partia wraz z Rządem trzyma ster państwowy, i jeżeli partia nowa, która powstała z takim wysiłkiem, nie ma żadnego pomysłu jak Polską rządzić, tylko szarpie się z dnia na dzień, to uważamy, że dla Polski jest to niebezpieczeństwo. Cóż byśmy powiedzieli, gdyby maszynista nie miał pojęcia, jak prowadzić maszynę-lokomotywę, cóż byśmy powiedzieli o inżynierze, który chce gmach budować, a nie ma planu żadnego. Z tem większą trwogą musimy patrzeć na to. że tu chodzi o Polskę, o państwo wielkie, i to państwo ma za podstawę takie stronnictwo, które nie wie czego chce i gdzie chce iść. To wytwarza wielki chaos. Panu profesorowi Makowskiemu, być może, imponuje werset w biblii na pierwszej stronie, że z chaosu powstał świat.</u>
<u xml:id="u-46.40" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-46.41" who="#JanSmoła">Być może, że i tu coś powstanie. Dałby Bóg, żeby tak się stało i gdybyście Wy naprawdę budowali Polskę nie przeszkadzalibyśmy, sądzę, że tylko Pan Bóg mógł to zrobić, a na ziemi z chaosu powstaje chaos, powstaje zamieszanie, awantury, burdy</u>
<u xml:id="u-46.42" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-46.43" who="#JanSmoła">i załamanie się. O koledze Burdzie nie mówię, uważam to za wielki sukces nie tylko demokracji, ale nawet rewolucji lewicowej, że Rząd uważał za Właściwe wypożyczyć go lewicy, i mam wrażenie, że p. Burda i jego towarzysze będą przeciwwagą do faszyzmu i p. Burda, łaskawie przez Rząd wypożyczony, tę równowagę, ten spokój uratuje, jak gęsi ongiś uratowały Rzym.</u>
<u xml:id="u-46.44" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-46.45" who="#JanSmoła">Dobiegam końca. Gdyby ta jedynka pod względem państwowym była coś warta, niechby sobie pracowała, a my niechbyśmy znikli, ale powiedziałem, czem ona jest. Pod względem społecznym zaś składa się ona z różnych żywiołów, ale znaczenie główne, kierownicze, mają konserwatyści i arystokraci polscy, bo nie odgrywa tam roli ani Stapiński, ani Bojko, o którym mówiłem, jako o sławnym mężu ludu, ani wielu innych, którzy się oderwali. Nawet z wielkiego patriotyzmu znani piłsudczycy niekoniecznie prowadzą sprawy, tak, jak dawniej chcieli. Mają opinię zasłużoną, mają nawet władzę formalną, ale władzę duchową, ale kierunek, ale zyski, ale programy konstytucyjne — to wszystko służy korzyści Radziwiłłów i innych. Niechby oni Polską rządzili dobrze, niechby dostali władzę, ale żeby umieli z niej korzystać i żebyśmy wiedzieli, że oni coś dobrego zrobią. Niechby się i tak działo, ale nie widzieliśmy, żeby oni kiedy w Polsce dobrze co zrobili, nie widzimy, żeby oni mieli te wartości, jakie w Anglii posiadają lordowie, albo żeby mieli te wartości, jakie mają choćby ci miliarderzy amerykańscy, którzy posiadają twórczość techniczną, przyczyniają się do rozwoju przemysłu, zastosowują wynalazki, tworzą potęgę finansową dla Ameryki i potrafią narodowi dać utrzymanie, i tam daje im naród władzę, A tutaj, już nie na wzgardę zasługują, ale na politowanie i nie mają nic do powiedzenia, a inni błagają tylko: żyj długo Rządzie nasz, jego szefie i jego twórco, — ale, nie tworzą sił, któreby Polskę obroniły od niebezpieczeństwa, nie tworzą sił, aby ład wewnętrzny zaprowadzić, sił, które naszą gospodarkę państwową będą ratować, bić przeciwnika naszego. Uważam, że ci nie na pogardę, tylko na litość zasługują. Nie wytwarzają wartości gospodarczych, bo sami łaskawie kredyty od Rządu biorą, a warsztaty ich pracy są podobne do warsztatów pracy z czasów Syrii i Babilonii, ich rolnictwo zaś przypomina stan rolnictwa z czasów Egiptu, parę tysięcy lat temu za Faraonów. I gdyby nie łaskawa pomoc Rządu, to na administrowanie tym majątkom by nie wystarczyło. I to ma być imponujący pochód nowych czasów! Albo Radziwiłł — nie o tym mówię, który tutaj siedzi, bo to jest najzdolniejszy pośród Jedynki, lecz o Radziwiłłach, którzy wszędzie są. Jeden ma ogromny kawał ziemi w Sandomierskiem i Stopnickiem i majątki pod Warszawą i tak gospodarzy, że lasy wielkie, które otrzymał po przodkach, wyrąbał prawie doszczętnie, i cukrownię, która była zbudowana i dawała zatrudnienie, rozbił na szmelc i Niemcom zaprzedał. I tak powiadają ludzie, że to, czego nie zburzyli obcy, czego nie zburzyli wrogowie okupanci, to Radziwiłł zburzył. I takich ludzi my dzisiaj kosztem sił Państwa, które pochodzą z wysiłku całego narodu, mamy dźwigać do góry!</u>
<u xml:id="u-46.46" who="#JanSmoła">Nie będę zresztą mówił już o tych panach, bo mógłbym wpaść w sposób mówienia taki, jak „Głos Prawdy” i inne pisma, a uważam, że tak ostro nawet do największych przeciwników mówić nie możną. Nie będę też mówił własnemi słowami, aby nie powiedziano, że ten partyjnik tak nie cierpi tych wielkich mężów, co Polskę kiedyś do grobu włożyli, tylko pozwolę sobie odczytać opinię o nich arystokraty z krwi i kości, wieszcza naszego, genjusza i arystokraty z ducha, Zygmunta Krasińskiego, który w Nieboskiej Komedii o pochodzeniu ich rodów, o ich genealogii, o ich zdobytych majątkach tak mówi:</u>
<u xml:id="u-46.47" who="#JanSmoła">„Ów, starosta, baby strzelał po drzewach i żydów piekł żywcem. — Ten z pieczęcią w dłoni ł podpisem „kanclerz” sfałszował akta, spalił archiwa, przekupił sędziów, trucizną przyśpieszył spadki — stąd wsie twoje, dochody, potęga. — Tamten, czarniawy, z ognistem okiem, cudzołożył po domach przyjaciół — ów z runem złotem, w kolczudze włoskiej, snąć służył u cudzoziemców, a ta pani blada, z ciemnemi puklami, kaziła się z giermkiem swoim — tamta czyta list kochanka i śmieje się, bo noc blisko, — tamta, z pieskiem na robronie, królów była nałożnicą. — Stąd, wasze genealogie bez przerwy, bez plamy. — Lubię tego w zielonym kaftanie — pił i polował z bracią szlachtą, a chłopów wysyłał, by z psami gonili jelenie. — Głupstwo i niedola kraju całego — oto rozum i móc wasza. — Ale dzień sądu bliski”. Proszę Panów, wieszcz narodu powiedział, że dzień sądu bliski, a Rząd polski tych, dla których sąd jest bliski, chce naszemi państwowemi siłami wynosić do góry. Jeżeli patrzymy na taką politykę, to może i p. Minister przyzna nam, bo jest rycerskim człowiekiem osobiście, że mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek głosować za skreśleniem funduszu dyspozycyjnego.</u>
<u xml:id="u-46.48" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wewnętrznych: Ja nie jestem rycerski.)</u>
<u xml:id="u-46.49" who="#JanSmoła">Pan Minister jest bardzo szanowny, wymowny i rycerski i Pan mnie nie przekona, że w tym wypadku ma rację, ale mimo to w tych warunkach mam prawo i obowiązek głosować za skreśleniem funduszu dyspozycyjnego Pana Ministra, aby dać wyraz nieufności dla polityki Pana. Ministra, choć nie dla osoby, którą szanuję. P. Minister w bojach o Polskę pełen odwagi żołnierz., wziął na siebie odpowiedzialność za to, co się dzieje, i mam przekonanie, że Pan Minister w imię dobra, ładu i potęgi Polski zechce ustąpić. Jeżeliby nas ta wiara zawiodła, to w takim razie zgłosimy wyraźniejsze wnioski, namyślimy się nad ich zgłoszeniem, ażeby mógł przyjść inny minister, i ażeby tę Polskę, o którą walczyliśmy, oparł na podstawie. ładu, prawa i sprawiedliwości i na masach pracujących milionów narodowo świadomych obywateli, którzy tę Polskę wywalczyli, stworzyli tak potężną i wielką, jak powiedział wieszcz, żeby świat zadziwić.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WłodzimierzZahajkiewicz">Głos ma p. Stypiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#JózefJacentyStypiński">Wysoka Izbo! Jestem zawstydzony, że z tego wysokiego topu, na jaki wszedł mój poprzednik, będę musiał Wysoką Izbę sprowadzić na szary grunt zwykłej, pospolitej, rzeczywistej rzeczywistości. Chcę się tutaj zająć jednem zagadnieniem, które w dyskusji budżetowej bardzo często przy różnych sposobnościach występowało, a którego poruszenie, zdaje się, że jest najodpowiedniejsze przy budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jako tego ministerstwa, którego urzędnicy są reprezentantami władzy, i najbliżej się z ludnością, z całem społeczeństwem stykają. Mianowicie chcę mówić o urzędniku państwowym i o administracji państwowej. Skłania mnie do tego fakt, że wtedy, kiedy się mówi o urzędniku państwowym, to się często to pojęcie bardzo błędnie podaje i wskutek tego często bardzo błędne wnioski z tego się wyprowadza.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#JózefJacentyStypiński">Pojęcie urzędnika państwowego nie jest nigdzie sprecyzowane. Niektórzy do urzędników państwowych zaliczają ogół pracowników pozostających w stosunku publiczno-prawnym do państwa, inni uzależniają je od rodzaju funkcji, jakie są przez tego, pracownika państwowego wykonywane. Nie będę o tych rzeczach mówił dłużej, zatrzymam się tylko już na naszem polskiem ustawodawstwie. Otóż nasze ustawodawstwo mówi o funkcjonariuszach, państwowych i mówi o urzędnikach państwowych. Przez urzędników państwowych rozumie tych ludzi, którzy wykonywają z ramienia Państwa funkcje, zarządu, funkcje administracji państwowej, tej administracji, która u nas nazywa się administracją ogólną. Wszyscy inni, czy to będą pracownicy kolei, poczt i telegrafów, nauczyciele, sędziowie i t. d. są zaliczeni do ogółu funkcjonariuszów państwowych.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#JózefJacentyStypiński">Jeżeli mamy na myśli tych urzędników w ścisłem tego słowa znaczeniu, to są to właśnie ci ludzie, którzy w swojej pracy urzędowej najczęściej się stykają z ludnością. I ta ludność, z którą oni się stykają, właśnie z charakteru swych czynności i z nakazów ustawowych ustosunkowuje się do tych urzędników państwowych, naogół biorąc, w sposób nieprzychylny. I to zjawisko spotyka się nie tylko u nas, to jest zjawisko powszechne na całym świecie. Niema takiego państwa, w któremby urzędnik administracyjny przez ogół ludności był traktowany przychylnie, ażeby wśród ogółu ludności był popularny.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#JózefJacentyStypiński">I to ciekawe, że tam, gdzie jest ustrój demokratyczny, tam ten stosunek bodaj że jest gorszy niż w tych krajach, w tych państwach, gdzie zachowały się stosunki bardziej konserwatywne.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#JózefJacentyStypiński">Jeżeli przejdę do naszych stosunków, to przy tym systemie rządzenia, jaki mieliśmy przed majem 1926 r., autorytet urzędnika jako przedstawiciela Państwa przy wykonywaniu pewnych czynności upadł nadzwyczaj nisko. Stało się to wskutek tego, co się popularnie nazywa sejmowładztwem, partyjnictwem. Mieliśmy przecież powiaty, mieliśmy województwa i gminy, będące w posiadaniu poszczególnych partyj, partyjek i ugrupowań, które w tych powiatach. gminach, miastach czy województwach rządziły, i pod których wpływem bezpośrednio ci urzędnicy się znajdowali. Oczywiście, autorytet takich urzędników był żaden.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#JózefJacentyStypiński">Proszę Panów, nie będę się szerzej nad tem zagadnieniem rozwodził, tylko stwierdzam fakty. I rezultat tego jest bardzo prosty. Przy takiem ustosunkowaniu się ludności do urzędników, wykonywających swoje funkcje, przy takim upadku autorytetu urzędu i urzędnika, nic dziwnego, że do urzędów, na stanowiska urzędnicze ludzie się nie pchają, że władze, które chcą angażować kandydatów na stanowiska urzędnicze, mają nadzwyczajne trudności, aby znaleźć siły odpowiednio ukwalifikowane, i formalnie, i faktycznie, i moralnie, i na tych stanowiskach postawić. Jeżeli, proszę Panów, ten stosunek ludności do urzędnika nadal się zachowuje, — a jakby ze słów tu w Sejmie wypowiadanych wynikało, ten stosunek jest coraz gorszy, — to, proszę Panów, nie dziwiłbym się, gdyby ta rzecz była podnoszona przez ludność, przez przedstawicieli tej ludności, którzy W ten czy inny sposób uważają się za pokrzywdzonych przez dany urząd, czy danego urzędnika.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#JózefJacentyStypiński">Przy sposobności muszę zwrócić uwagę, że czynność urzędnika to jest czynność niemiła, ponieważ on wykonywa prawo: jeżeli zgodnie z prawem coś zrobi dla obywatela, to obywatel uważa, że to mu się należało i że żadna z tego tytułu wdzięczność urzędnikowi się nie należy: natomiast jeżeli z tytułu wykonywania prawa i przy ścisłem wykonywaniu tego prawa jakiemuś żądaniu tego obywatela odmówi, wówczas się powiada: urzędnik jest łajdak, urząd jest łajdacki, zwalczać urzędy i urzędników, precz z administracją! Otóż jabym się tych wszystkich, którzy takie stanowisko zajmują, chciał zapytać: jak sobie wyobrażają taki moment, — gdyby taki moment nastał, — że pewnego pięknego poranku cała administracja z policją włącznie przestaje działać? Coby się wtedy z Państwem stało? Można sobie wyobrazić, że przestanie funkcjonować Wysoka Izba, — ciało, uchwalające ustawy. Można sobie wyobrazić, że na czas pewien, niezbyt długi, miesiąc, dwa, czy trzy, przestaną działać sądy. Wyniknie pewnego rodzaju zamieszanie, ale to jeszcze możnaby przetrzymać. Ale wyobraźmy sobie, że pewnego pięknego poranku przestaną działać wszystkie urzędy, niema policji. Co wtedy będzie? Odpowiedź łatwa, ale nad tem ten przeciętny obywatel zastanawiać się nie lubi, zresztą to nie należy do jego obowiązków. Ale to należy do obowiązków tych, których ten obywatel do tej Izby przysłał, i tym, którzy są w tej Izbie, nie wolno tych zagadnień ujmować tak. jak je pojmuje przeciętny obywatel, mający taką czy inną styczność z urzędami. A niestety i w tej Izbie i na Komisji Budżetowej nasłuchałem się takich rzeczy, które jednak usposabiają mnie sceptycznie do stanowiska tych, którzy w tej Izbie w imieniu ludności przemawiają, przemawiają tak, jakby byli fonografami, w które obywatele tego Państwa pewne rzeczy nagadali, a oni tylko nakręceni te rzeczy na terenie Izby powtarzają, nie ustosunkowując się do tych spraw i do tego zagadnienia krytycznie.</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#JózefJacentyStypiński">Stąd oczywiście, z takiego stosunku obywatela i z takiego stosunku przedstawiciela tego obywatela w tej Izbie wynika, że się powiada: po co są urzędnicy, wydatek dla Państwa nieprodukcyjny, dlaczego w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych tyle i tyle pieniędzy idzie na urzędników, gdzie są te wydatki produkcyjne w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w tyra czy innym budżecie? Z tego się wysnuwa bezpośredni zaraz wniosek tego rodzaju, że należy tych urzędników wyrzucić, trzeba ich liczbę o ile możności zredukować, czy to będzie policja, czy urzędnicy administracyjni.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#JózefJacentyStypiński">Przedewszystkiem, proszę Panów, zastanówmy się nad tem, o czem mówiłem początkowo, że często mówiąc: urzędnicy, ma się na myśli ogół funkcjonariuszy państwowych. Funkcjonariuszy państwowych według mojego obliczenia, na podstawie przedłożonego preliminarza budżetowego, jest 437.000 z kolejami i telegrafami, a urzędników administracyjnych w tej liczbie jest 47,000, więc mało co więcej ponad 10%. Jeżeli się to zagadnienie ujmie w ten sposób, że należy połowę tej liczby z czterystu kilkudziesięciu tysięcy rozpędzić, to ja zapytuję, co będzie wtedy, jeżelibyśmy to zrobili z kolejami, z pocztami, ze szkolnictwem, sądami i t. p. Oczywiście zaś mówi się to, mając na myśli urzędników czystej administracji, i zapewne tych urzędników chce się redukować, mówiąc, że ich stanowczo za wiele, że z nimi trzeba raz już skończyć.</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#JózefJacentyStypiński">Nie będę się wdawał w szczegóły, czy i o ile procent, 1, 2 czy 3, urzędników administracji państwowej czy policji jest za dużo. Dlatego jednak, ażeby już skończyć z pewnemi poglądami, jakie są tu wypowiadane, postaram się Panom przytoczyć niektóre cyfry, które wykażą, że jednak pod tym względem my, jako państwo, nie stoimy jeszcze najgorzej. W miesięczniku statystycznym za rok 1923 znalazłem zestawienie zrobione na podstawie referatu budżetowego p. Bokanowskiego, referenta budżetu we Francji, który, jak Panowie pamiętają, był następnie ministrem francuskim w dwóch gabinetach, a kilka miesięcy temu zabił się, spadłszy z [nieczytelne]. Otóż ten p. Bokanowski, zresztą zdaje się, że nasz ziomek naturalizowany we Francji, zestawił dane, dotyczące różnych państw, i w swoim referacie te dane umieścił. Ponieważ jednak podział agend państwowych pomiędzy różne urzędy w rozmaitych państwach jest różny, więc przystępując do badania tej sprawy, musiałem wprowadzić pewne poprawki, które zresztą autor, przedrukowujący tę pracę Bokanowskiego w naszym miesięczniku statystycznym, częściowo także już zrobił. Biorąc zestawienie liczby urzędników tego rodzaju władz, jak władze naczelne, sprawy zagraniczne, administracja ogólna, sprawiedliwość, oświata i kultura, opieka społeczna, zarząd skarbowy i opieka gospodarcza (przez to ostatnie rozumiejąc centralę i agendy Ministerstwa Przemysłu i Handlu, centralę i agendy Ministerstwa Rolnictwa i centralę i agendy Ministerstwa Robót Publicznych, Główny Urząd Ziemski, który wówczas w r. 1922 istniał, a nie obecne Ministerstwo Reform Rolnych) i wreszcie nadzór nad instytucjami finansowemi — -otrzymamy następujące cyfry dla r. 1922. Mianowicie: Polska miała 50.260 funkcjonariuszów w administracji ogólnej w tych wszystkich działach, Belgia — 22.346, Francja — 156.223 Austria—28.290, Bułgaria — 11.007, Dania — 5.367, Czechosłowacja — 33.878 i Niemcy — 158.258, Te podane tu cyfry oczywiście niewiele mówią, jeżeli im się dobrze nie przypatrzyć: lepiej ta rzecz zostanie uchwycona, jeżeli podam na tysiąc ludności ilość urzędników w każdem z wymienionych państw.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#JózefJacentyStypiński">Otóż Dania na tysiąc ludności miała 1.70 urzędników, na drugiem miejscu stała już wówczas Polska, która miała 1,94, na trzeciem miejscu — Czechosłowacja, która miała 2,53, na czwartem miejscu Niemcy, mające 2,66, na piątem miejscu Bułgaria, która miała 2,82, na szóstem Belgia, mająca 2,98, na siódmem Francja, która miała 3,96 i na ostatniem miejscu Austria — 4,75. To było w roku 1922.</u>
<u xml:id="u-48.11" who="#JózefJacentyStypiński">Jeżeli weźmiemy te same urzędy, albo inaczej powiem, te same agendy i przeliczymy według preliminarza budżetowego na rok 1929/30, to Polska będzie miała nie 50.260, tylko 40.442. Jeżeli to podzielimy przez zwiększoną ilość ludności od 1922 r., (przy poprzedniem obliczeniu na każdy tysiąc była brana Rzeczpospolita bez Śląska, a od tego czasu dołączono Śląsk i miał miejsce bardzo duży przyrost ludności), — to w takim razie zamiast 1,94 na tysiąc mieszkańców wypadnie u nas 1,34, a więc mniej nawet niż w Danii, dla której ten stosunek w tych obliczeniach wypadł najniżej.</u>
<u xml:id="u-48.12" who="#JózefJacentyStypiński">Nie dotyczy to oczywiście resortu p. Ministra Spraw Wewnętrznych, ale na Komisji Budżetowej narzekano naprzykład na olbrzymią ilość urzędników skarbowych. Proszę Panów, nasz budżet przewiduje 14.027 na rok przyszły, a we Francji w r. 1922 było 96.000 urzędników skarbowych, to znaczy 7 razy tyle, niż ich jest dzisiaj w Państwie Polskiem, wtedy, kiedy Państwo Polskie liczy około 30 milionów ludności, a Francja — 39,400.000. Oczywiście comparaison nest pas raison, nie każde porównanie jest właściwe. I w tem porównaniu może się kryć szereg błędów, wynikających stąd, że — jak ktoś mi odpowie: — we Francji nie jest rozbudowany samorząd, a u nas jest samorząd: urzędnicy samorządowi tu nie są włączeni: ktoś może powiedzieć, że struktura gospodarcza u nas jest inna, a we Francji inna. Oczywiście, to wszystko jest prawda, ale w takim razie należy porównać się z temi państwami i narodami, które najbliżej nas pod tym względem stoją: a więc weźmy te najbliższe: Czechosłowację i Niemcy, te państwa, w których samorząd jest równie rozbudowany, jak u nas i ma swoich urzędników. I tu okaże się jednak, że liczba urzędników u nas — państwowych urzędników administracyjnych — w porównaniu z tamtemi państwami jest mniejsza, bo przypominam, że gdy u nas w 1922 roku było 1,94, w Czechosłowacji 2,53, a w Niemczech 2,66.</u>
<u xml:id="u-48.13" who="#JózefJacentyStypiński">Nie chcę wyprowadzać stąd wniosków, że administracja nasza jest doskonała, Zdajemy sobie sprawę, że administracja, która była tworzona w ciągu 10 lat z niczego, doskonałą być nie może, ani pod względem organizacji, ani pod względem umiejętności wykonywania pracy.</u>
<u xml:id="u-48.14" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-48.15" who="#JózefJacentyStypiński">Wszelkie wysiłki powinny być czynione ku temu, ażeby podnieść tę organizację, ażeby usprawnić urzędników administracyjnych i co najważniejsze, aby przygotować z tych, którzy dziś studiują dopiero, odpowiednie kadry urzędników państwowych. Więc powiadam, nie chcę wyciągać jakichś wniosków z tego, np., że wszystko jest dobrze i pod względem liczbowym i pod względem jakości, broń Boże, jednak chcę dać tu pewne cyfry i pewne oświetlenie, ażeby bezkrytycznie nie były przyjmowane te różne oświadczenia, jakie zarówno na Komisji Budżetowej, jak i z tej trybuny wobec całej Izby były wygłaszane i pewno niejednokrotnie w tej materii wygłaszane będą.</u>
<u xml:id="u-48.16" who="#JózefJacentyStypiński">Jeszcze przejdę do zagadnienia policji i tak samo o liczby cokolwiek zawadzę. Z tego samego miesięcznika statystycznego wyjmuję cyfry następujące: Polska miała 37.174 policjantów-funkcjonariuszy wyższych i niższych, Belgia 6.464, co do Francji danych nie było, Austria 22.101, Bułgaria 15.397, Dania 749 i Czechosłowacja 19.840. Przede wszystkiem muszę co do Danii zwrócić uwagę na to, że tam poza policją państwową, która w tym wykazie była podana, istnieje jeszcze policja komunalna, która tu nie była uwidoczniona. Więc Danię należy wieliminować w każdym razie. Jeżeli zatrzymam się na tych pozostałych państwach i znowu przeliczę na tysiąc mieszkańców, to wówczas się dowiem, że najmniej ma Belgia — 0,80, następnie idą: Czechosłowacja i Polska prawie jednakowo — 1,48 i 1,49, Austria ma 3,63, Bułgaria — 3,94. Ale, proszę Państwa, od ręku 1922 do roku bieżącego, względnie do tego, co jest uwidocznione w preliminarzu na rok 1929/30, w ilości policji u nas nastąpiła duża zmiana, bo zamiast 37.174 mamy preliminowane 31.311. Jeżeli to przerachuję teraz na tysiąc ludności, przy większej na skutek wzrostu liczbie ludności, to wypadnie wtedy u nas nie 1,49, tylko 1,04, a więc znacznie mniej, aniżeli w Czechosłowacji. Oto są te cyfry, proszę Panów, które chciałem tu przytoczyć.</u>
<u xml:id="u-48.17" who="#JózefJacentyStypiński">Rozumiem, że ustosunkowanie się stronnictw opozycyjnych do tego Rządu musi je skłaniać do tego, ażeby wynajdywać jakieś sposoby zmniejszenia środków, z których ta władza korzysta, wykonywując swoje obowiązki, a z której one są niezadowolone. To jest dla mnie najzupełniej zrozumiałe. Natomiast nie jest zrozumiałe, jak można, chcąc walczyć z danym Rządem, który tej czy innej grupie się nie podoba, jak można rujnować to, co w ciągu lat 10 wielkim wysiłkiem pracy mózgu i środków materialnych zostało zbudowane. Jak można próbować niszczyć administrację, która, jak powiedziałem, tym wysiłkiem została stworzona — nie stoi na wysokości zadania, Broń Boże, pod tym względem w obronę jej brać nie będę, jeszcze jej daleko do tego, żeby ten poziom osiągnęła, — ale jednak jest i działa i dzięki temu, że jest i działa, nie żyjemy w anarchii, w której bylibyśmy, jednak porządek jaki taki w Państwie panuje. Dlatego ośmieliłem się przytoczyć te cyfry tutaj, żeby te z powietrza często brane argumenty i przesłanki do wniosków, jakie się następnie wyciąga, znikły.</u>
<u xml:id="u-48.18" who="#JózefJacentyStypiński">Teraz nawiążę już do budżetu, Jak widzimy ze sprawozdania p. sprawozdawcy budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w tym budżecie poczyniono pewne skreślenia, z tej tu trybuny zapowiedziano jeszcze inne skreślenia, które w drugiem czytaniu budżetu na komisji zostały poczynione, a następnie zostały odrzucone w trzeciem czytaniu. Chodzi mianowicie o obcięcie kwoty uposażenia w dziale zarządu centralnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, co zostało dokonane: następnie zaś zapowiedziano tutaj inne skreślenia, bądź w województwach i starostwach, bądź w policji.</u>
<u xml:id="u-48.19" who="#JózefJacentyStypiński">Co do urzędników administracji Spraw Wewnętrznych, to przecież na Komisji Budżetowej p. wice minister Jaroszyński udowodnił, że gdy w roku 1921 w tym resorcie pracowało 10.000 urzędników, to teraz jest ich tylko 5.000, czyli redukcja poszła bardzo daleko. Ja sam mam cyfry, które znalazłem i które sobie zestawiłem, nie sięgające tak daleko, aż do roku 1921, ale najzupełniej pewne. Jeżeli chodzi specjalnie o resort Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to jeszcze, jeśli się nie mylę, w roku 1923/24 mieliśmy w samych województwach i starostwach 6.297 urzędników, teraz proponuje się 5.108. Mieliśmy w policji urzędników cywilnych 1.727, teraz mamy 352, w centrali jeszcze wówczas było 563, teraz proponuje się — 314: redukcje dokonane w ciągu szeregu lat właśnie w tej części budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, — redukcje osobowe — były bardzo daleko posunięte i dalej już w tym kierunku iść nie można, jeżeli się nie chce tego aparatu zupełnie unieruchomić, albo uniemożliwić mu wszelkie działanie. Dlatego wydaje mi się rzeczą niesłuszną to skreślenie, które zostało dokonane w § 1 działu 1 w zarządzie centralnym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-48.20" who="#JózefJacentyStypiński">Z tego sprawozdania widzimy również, że są także poczynione skreślenia w podróżach służbowych urzędników administracji wewnętrznej. Znowu rozumiem, że tu odgrywają rolę tylko względy czysto polityczne, czy względy opozycyjne w stosunku do Rządu. Bo wtedy, gdy się mówi: należy usprawnić administrację, należy skończyć z tą papieromanią, z tą ciągłą pisaniną, należy załatwić te sprawy bezpośrednio, życiowo i t. d., to odmówienie kredytów, względnie tak znaczne skreślenie kredytów na podróże służbowe dla urzędników centrali, albo dla władz pierwszej czy drugiej instancji, jest uniemożliwieniem udoskonalenia tej administracji i uniemożliwieniem dojścia do bezpośredniego stosunku pomiędzy władzą państwową reprezentowaną przez te urzędy a ogółem ludności. I dlatego wydaje mi się, że te rzeczy jednak powinny przy czytaniu na plenum Izby bezwzględnie zniknąć.</u>
<u xml:id="u-48.21" who="#JózefJacentyStypiński">Wreszcie, już tylko parę słów, Muszę poruszyć kwestie, które przez niektórych mówców były tu podjęte. Więc przedewszystkiem chodzi o przemówienie p. Roguszczaka. To przemówienie z tej trybuny przez posła polskiego i Polaka, reprezentanta takiej dzielnicy jak Śląsk, zdaje się jednak wypowiedziane być nie powinno, bo tu się robi krzywdę nie temu Rządowi, ale robi się krzywdę nie tylko Państwu Polskiemu, ale robi się wogóle krzywdę całej polskości. Nie będę wchodził w szczegóły tego przemówienia, oświadczam jednak, że takie przemówienie, zdaniem mojem i mojego klubu, z tej trybuny przez Polaka wypowiedziane być nie powinno.</u>
<u xml:id="u-48.22" who="#JózefJacentyStypiński">P. poseł Pragier użył tu tak samo zwrotu, który wydaje mi się, nie powinien być wygłoszony w żadnym parlamencie, a przynajmniej nigdy dopóki nie ma się pewnych dowodów, czarno na brałem, któreby upoważniały do użycia podobnych wyrazów. P. poseł Pragier łaskawie powiedział, że albo p. minister Miedziński kłamie, albo prokuratoria, względnie prokurator kłamie. Otóż tego rodzaju rzeczy z tej trybuny nie można mówić, dopóki nie ma się dowodów, że istotnie nastąpił wypadek kłamstwa z tej, czy tamtej strony. Ale przedewszystkiem trzeba uważnie czytać gazety, na które się ktoś przy przemówieniu powołuje. Gdyby był p. poseł pilnie gazetę czytał, o tym podsłuchu byłby się dowiedział, że miał miejsce bezpośrednio po zabójstwie tego Rafałowicza, czy jak on się tam nazywał. Na przewodzie sądowym stwierdzono przez świadków, że od takiego i takiego czasu — w tej chwili nie potrafię tego przytoczyć — podsłuchy przez p. Ministra Miedzińskiego bezwzględnie zostały skasowane i od tej chwili podsłuchów niema. To właśnie było na przewodzie sądowym ujawnione i bardzo byłem zdziwiony, że p. poseł Pragier tę rzecz tu podniósł, bo ja właśnie czytając gazety, z nich się dowiedziałem autorytatywnie, że istotnie tych podsłuchów niema.</u>
<u xml:id="u-48.23" who="#JózefJacentyStypiński">Teraz jako argument przeciwko Rządowi i stronnictwu rządowemu używa się tego, że Rząd zużył olbrzymie sumy na wydatki, z których się nie wytłumaczył wobec parlamentu, a na uposażenie urzędników nic dać nie chce. Otóż ja się obawiam, że jak długo ten parlament w tym składzie, jaki jest obecnie, będzie trwał, to Panowie na przekroczenia budżetowe z roku 1927/28 będziecie się ciągle powoływali, przy każdej sposobności, zapominając o wszystkich innych faktach, które później już miały czy będą miały miejsce.</u>
<u xml:id="u-48.24" who="#komentarz">(Głos: I teraz są.)</u>
<u xml:id="u-48.25" who="#JózefJacentyStypiński">Jeżeli Pan kolega wie, — ja o tem nie wiem, to Pan łaskawie wejdzie tutaj na trybunę i udowodni.</u>
<u xml:id="u-48.26" who="#komentarz">(P. Rybarski: Ale przecież w Wiadomościach Statystycznych to jest.)</u>
<u xml:id="u-48.27" who="#JózefJacentyStypiński">Otóż mówi się, o tem, że Rząd nie chce w tej chwili dać, czy stronnictwo rządowe nie chcę w tej chwili dać odpowiednich sum na uposażenie funkcjonariuszów państwowych, a wydał tyle, a tyle pieniędzy, poza budżetem. Przedewszystkiem Rząd wydał te pieniądze w r. 1927/28, a teraz mamy rok 1928/29, Co jest wydane, to już drugi raz wydane być nie może. O tem niema co mówić. Można mówić tylko o tych rzeczach, które w tej chwili są w naszem posiadaniu.</u>
<u xml:id="u-48.28" who="#JózefJacentyStypiński">A teraz druga rzecz. Gdy chodzi o te kilkaset milionów, które były wydane ponad budżet, to nie wiem czy Panowie się interesowali, ile tam zostało wydane na uposażenie funkcjonariuszów właśnie.</u>
<u xml:id="u-48.29" who="#komentarz">(P. Pająk: Tego nie przedłożono.)</u>
<u xml:id="u-48.30" who="#JózefJacentyStypiński">Szkoda, że Pan nie zajrzał, tylko czeka, ażeby Panu przedłożono. A ja wiem, że będąc urzędnikiem, do własnej kieszeni to dostałem i wiem, że 130 milionów zostało wypłaconych w jesieni 1927 r. i to właśnie znajduje się w tej sumie pół miliarda złotych.</u>
<u xml:id="u-48.31" who="#JózefJacentyStypiński">Teraz jeszcze jedno tylko słóweczko co do kar administracyjnych, o których mówił p. kolega Smoła. Mówił, zdaje się, o 2 milionach — kar administracyjnych. Proszę Panów, któż jest tym karom winien, czy tylko ten, kto nakłada te kary? Czy jeżeli ja wskoczę lub wyskoczę z tramwaju w biegu i każą mi zapłacić karę, to czy ten policjant jest winien, czy ja jestem winien? Otóż gdy się o tych karach mówi, to tak wygląda, jakgdyby ogół naszej ludności, to były jakieś baranki pokorne i spokojne, nikt nigdy w niczem nie zawinił, nikt nigdy przepisu najdrobniejszego nawet nie przekroczył, a ten policjant tylko stoi i ciągle nakłada kary administracyjne. Kara administracyjna nie jest nakładana bez powodu, zawsze jakiś powód być musi. Ja rozumiem. Panowie mogą przytoczyć 5, 10, 15 wypadków, gdzie policjant przekroczył swoje kompetencje, ale w większości wypadków on nakłada kary za pewne przekroczenia, które wyraźnie są przewidziane. Otóż powoływanie się na to, że tych kar jest tyle, że to dowodzi jakoby policją i administracja były niepotrzebne, to są argumenty, których ja jednak zrozumieć nie potrafię. Wiem, że może być procentowo dość dużo czy nadużyć, czy przekroczeń ze strony tych, którzy te kary nakładają, jednakże z tego nie mogę wyprowadzać żadnych z tych dwóch wniosków: ani wniosku, że kar administracyjnych być nie powinno, ani też nie mogę wyprowadzać drugiego wniosku, że urzędników administracyjnych i policji być nie powinno.</u>
<u xml:id="u-48.32" who="#komentarz">(Głos: Nie można być więcej pobożnym niż sam papież.)</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#IgnacyDaszyński">Odraczam dyskusję do następnego posiedzenia. Przystępujemy do następnego punktu z porządku dziennego: nagłości wniosku Zw. P. P. S. w przedmiocie zmian niektórych przepisów ustawy o państwowym podatku dochodowym (Dz. Ust. Rz. P. Nr, 58, poz. 411 eks 1925) (druk nr 405), Do uzasadnienia ma głos p. Zaremba.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#ZygmuntZaremba">Proszę Panów! Stoimy pod znakiem kwestii podatkowej. Złożono szereg projektów rządowych o zmianie poszczególnych podatków, jeden jednak z tych podatków,. który dziś opłaca społeczeństwo, podatek dochodowy stał się dzisiaj w całym szeregu swoich przepisów anachronizmem. Dewaluacja złotego doprowadziła do tego, że szereg szczebli uposażeń, które w myśl ustawy powinny być traktowane jako uposażenia poniżej kosztów utrzymania, znalazły się w obrębie stawek podatkowych i weszły automatycznie pod opodatkowanie. Ten pierwszy brak musi być usunięty, aby przynajmniej przywrócić właściwy sens ustawy o podatku dochodowym. Jakkolwiek do tej pory Rząd korzystał z tych warunków dewaluacji, to jednak wydaje mi się. że nawet w stronnictwie rządowem znajdziemy zrozumienie tego faktu, że nie może być system podatkowy obierany na pobieraniu daniny od najbardziej ubogich, nie może być system podatkowy od kawałka chleba. W myśl tego postulatu przeprowadziliśmy obliczenie, zmieniające obie tablice, zawarte w ustawie o podatku dochodowym, zarówno od fundowanych, dochodów, jak i nie fundowanych, podnieśliśmy minimum wolne od podatku tylko w tym stopniu, w jakim spadła nasza waluta. Pod tym względem nie zmieniliśmy nic istotnego, tylko różnicę, która wytworzyła się w skutek podniesienia się całego szeregu szczebli dotychczasowych opodatkowanych uposażeń, wyrównaliśmy przez zacieśnienie, zgęszczenie szczebli wyższych i przez pewne podniesienie zresztą dość nieznacznych, bo tylko o 10% w najwyższych szczeblach podatkowych. Obok tej reformy niezbędne jest wprowadzenie większej jasności do ustawy w związku z sytuacją, jaka się wytworzyła w praktyce. Podatek dochodowy, który ma być pobierany od dochodu powyżej minimum kosztów utrzymania, jest stosowany również do uposażeń sezonowych. Stawki uposażenia podlegającego opodatkowaniu są obliczane w skali rocznej, jednak przy wymiarze podatków zastosowano obliczenie miesięczne i wskutek tego robotnicy sezonowi pracujący naprzykład tylko pół roku w ciągu 52 tygodni znajdują się w tem położeniu, że im właściwie od połowy zarobku właściwego rocznego oblicza się podatek w skali dwukrotnie zwiększonej. Ten brak należy również wyrównać, i w tym kierunku dąży nasza nowelizacja. Prosimy o uchwalenie nagłości dlatego, żeby można było wyzyskać regulamin w kierunku przyspieszenia debaty, przyspieszenia decyzji w tej sprawie komisji sejmowej. Sądzę, że Wysoka Izba nie będzie chciała się narażać na zarzut,. że są w niej jakieś siły, które starają się nie dopuścić do zreformowania tego systemu podatkowego, którego wadliwość wszyscy jednako oceniają.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#IgnacyDaszyński">Przeciw nagłości tego wniosku nikt się nie zgłosił, przystępujemy do głosowania. Proszę Panów Posłów, którzy są za nagłością tego wniosku, aby wstali. Stoi większość, nagłość została uchwalona.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#IgnacyDaszyński">Przed końcem posiedzenia p. Niski prosi o głos, celem deklaracji w sprawie osobistej.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#JózefNiski">Od chwili powstania klubu P. P. S. dawnej Frakcji Rewolucyjnej, stale w tej Izbie podczas przemówień naszych mówców spotykamy się z wycieczkami osobistemi, co nie powinno mieć miejsca w tej Wysokiej Izbie. Przyczyną burzliwego zajścia na wczorajszem posiedzeniu również była osobista wycieczka ze strony pp. przedstawicieli klubu P. P. S. Ta wycieczka została powtórzona w dzisiejszym „Robotniku”. Proszę Panów, przez 10 lat mojej pracy w stronnictwie nigdy nie spotkałem się z tego rodzaju osobistemi wycieczkami. Z tego wysokiego miejsca muszę jaknajkategoryczniej zaprotestować przeciw tego rodzaju metodom. Można robić wykrzykniki, ale każdy wykrzyknik powinien mieć swoje znaczenie i miejsce, w jakim rodzaju został użyty, a jeżeli się robi wycieczki osobiste, to nie powinny być one orężem walki ze swoimi przeciwnikami. I dlatego z tego wysokiego miejsca mam zaszczyt wobec ukazania się tej obelżywej notatki pod moim adresem jaknajkategoryczniej zaprotestować.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#IgnacyDaszyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#FranciszekUrbański">Interpelacja posłów z Białoruskiego Klubu Włościańsko-Robotniczego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie odmowy poświadczenia podpisów na deklaracjach, żądających wprowadzenia szkoły białoruskiej w gminie Darewska, pow. baranowickiego.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#FranciszekUrbański">Interpelacja p. Szekeryka-Donykiwa i tow, z klubu Ukraińskiego Socjalistyczno-Radykalnej Parlamentarnej Reprezentacji do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nadużyć i niewypełniania swych obowiązków przez kierownika szkoły powszechnej Osypa Konyka w Jaworowie, pow. Kosów, woj, Stanisławów.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#FranciszekUrbański">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wciskowych w sprawie nieprzyjmowania przez P. K. U. w Tarnopolu ogłoszeń w ukraińskich czasopismach, potrzebnych do unieważnienia zaginionych dokumentów wojskowych i wydania W ich miejsce duplikatów.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#FranciszekUrbański">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć, popełnionych przez żołnierzy i podoficerów I komp. 14 baonu K. O. P. w Szydłowcach, pow. Kopyczyńce, województwa tarnopolskiego,</u>
<u xml:id="u-54.5" who="#FranciszekUrbański">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-54.6" who="#FranciszekUrbański">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie zgłoszonego wniosku, z moją adnotacją co do odesłania do komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#FranciszekUrbański">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie wydania zakazu dla urzędów państwowych zbierania przez funkcjonariuszów państwowych w czasie urzędowania albo w lokalach urzędowych oraz przy pomocy urzędów gminnych od stron prywatnych ofiar na cele dobroczynne i społeczne — do Komisji Administracyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#IgnacyDaszyński">Nadszedł przed chwilą Wniosek nagły. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie go.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#FranciszekUrbański">Wniosek nagły posłów Dzikowskiego, Stolarskiego i tow. z klubu P. S, L. „Wyzwolenie” w sprawie popełnionych fałszerstw masła wywożonego, z Polski za granicę.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#IgnacyDaszyński">Wniosek ten nagły postawię na porządku dziennym jednego z najbliższych posiedzeń.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#IgnacyDaszyński">Proponuję następujący porządek dzienny posiedzenia, które się odbędzie w poniedziałek dnia 4 lutego o godz. 10 rano:</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#IgnacyDaszyński">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1929/30: dokończenie rozprawy szczegółowej nad preliminarzem części 15-ej — Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, oraz części 7-mej — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, — dyskusja szczegółowa nad częścią 4-tą — Prezydium Rady Ministrów, częścią 10-tą — Ministerstwo Przemysłu i Handlu, częścią 11-tą — Ministerstwo Komunikacji, częścią 12-tą — Ministerstwo Rolnictwa i częścią 16-tą Ministerstwo Reform Rolnych. Nie słyszę żadnego sprzeciwu, ani żadnej propozycji. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>