text_structure.xml 148 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 20 po poł.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Skarbu — Władysław Kucharski. Minister Sprawiedliwości — Stan. Nowodworski. Minister Kolei Żelaznych — Andrzej Nosowicz. Minister Rolnictwa i D. P. — Jerzy Gościcki. Minister Pracy i Opieki Społecznej — Stefan Smólski. Wiceminister Skarbu — Markowski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Otwieram posiedzenie. Protokół 32 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 33 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Glogier i Kopciński. Listę mówców prowadzi s. Glogier.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Porządek dzienny Panowie otrzymaliście, o ile nie usłyszę sprzeciwu, uważać go będę za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Zanim przystąpimy do porządku dziennego, muszę kilka słów powiedzieć w sprawie ostatniej katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#komentarz">(Senatorowie wstają)</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#WojciechTrąmpczyński">W kilka dni od chwili, gdy tu byliśmy ostatni raz zebrani, spotkała kraj nasz katastrofa wybuchu prochowni, która kosztowała życie kilkudziesięciu osób, a kilkaset osób przyprawiła o rany i utratę mienia. Śledztwo w tej sprawie jeszcze nie zakończone.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Utrudnione ono jest faktem, że bezpośredni świadkowie wybuchu wszyscy zginęli. Jakikolwiek jednak będzie wynik śledztwa, to katastrofa ta powinna być dla nas wskazówkę, abyśmy pozbyli się w sprawach obrony kraju dotychczasowej beztroskliwości, zapominającej, iż w koto nas czyha niebezpieczeństwo, z różnych źródeł pochodzące. Pocieszającym objawem w tym tragicznym wypadku był elementarny odruch społeczeństwa, objawiający się w niebywałej dobroczynności na rzecz ofiar katastrofy. Odruch ten ma swe źródło nietylko w miłości bliźniego i w obowiązku miłosierdzia, ale i w miłości do kraju, w poczuciu solidarności dzieci wspólnej Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#WojciechTrąmpczyński">W imię tych uczuć i Senat wyraża ofiarom katastrofy serdeczne współczucie.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#komentarz">(Senatorowie siadają)</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do porządku dziennego. Punkt 1: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy w przedmiocie wykładnika podwyżki raty podatków gruntowych i budynkowych oraz oddzielnych dodatków, przypadającej za drugie półrocze 1923 r. (odbitka nr. 83). Głos ma s. Stanisław Karpiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#StKarpiński">Proszę Panów! Już w pierwszem półroczu rozpatrywaliśmy tu bardzo wiele ustaw podatkowych, lecz z wyjątkiem jednej tylko ustawy o podatku majątkowym, wszystkie inne nie miały zupełnie charakteru nowego podatku, tylko miały na celu jedną rzecz: podążać za spadkiem marki. Były to poprawki, że tak powiem, do poprzednich ustaw, które nie przewidywały wielkiego spadku naszej waluty. A więc przypomnę Panom, że mieliśmy już w marcu nowelę do podatku dochodowego, która mówiła tylko o zastosowaniu wykładnika spadku marki. Wyznaczyliśmy go wtenczas na zasadzie stosunku przeciętnych cen hurtowych w pierwszem półroczu roku podatkowego do przeciętnych cen roku poprzedniego. Oczywiście, ze wykładnik tego spadku marki na podstawie tak odległych terminów okazał się zupełnie niewystarczający. Wiemy już, że wykładnik ten dla podatku dochodowego był określony przez ministra jako 7, a wiemy też dobrze, że powinien być wielokrotnie powiększony.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#StKarpiński">Powtórzyło się to samo w maju, gdy był rozważany podatek od skrzynek depozytowych. Staraliśmy się wówczas wprowadzić wykładnik podatkowy i popełniliśmy ten sam błąd, ustalając wykładnik od roku 1924 w stosunku cen hurtowych za poprzedzający rok podatkowy do przeciętnego indeksu za rok 1922, jeżeli tylko przypomnimy sobie jak szalony był spadek naszej marki w ciągu krótkiego czasu, to zrozumiemy, że wykładnik oparty na zasadzie tak długich terminów nie ma literalnie żadnego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#StKarpiński">Jeżeli weźmiemy dalszą ustawę, jakąśmy rozpatrywali w maju — ustawę o podatku przemysłowym, tak zwanem obrotowym, to w gruncie rzeczy nie był to nowy podatek, lecz próba zreformowania dotychczasowego podatku przemysłowego na zasadach obrotu, a to w tym celu, żeby nie tracić na spadku wartości marki. Powiedziałbym, że ze wszystkich ustaw ten podatek był najszczęśliwszy dlatego, że istotnie w miarę spadku wartości marki obrót każdego przedsiębiorstwa zwiększa się, dzięki czemu Skarb nie ponosi krzywdy, zwłaszcza, że Sejm w ostatniej chwili wprowadził poprawkę, bardzo ważną, zniewalającą większe przedsiębiorstwa handlowe i przemysłowe do wnoszenia rat tego podatku co miesiąc, czyli, że na późniejszem wnoszeniu przypadających składek Skarb również nie ponosi krzywdy.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#StKarpiński">Wreszcie w czerwcu uchwaliliśmy ustawę o podatku gruntowym. Ustawa ta, która się nazywa ustawą o wyrównaniu podatku gruntowego, miała na celu tylko wyrównać wymiary tego podatku, która to równowaga została naruszona przez szalony spadek naszej marki. Jednakże i tam popełniono ten sam błąd, w mniejszym stopniu, ale niewątpliwie został popełniony błąd ten sam, co przy ustalaniu wykładników w innych podatkach. Mianowicie ustalona została podstawa zbyt odległych terminów od czasu płatności podatku. Więc przypominam Panom, że w tej ustawie był art 9, który powiada, że raty przypadające już od drugiego półrocza roku bieżącego będą ulegały bądź zwyżce, bądź zniżce w tym stosunku, w jakim wskaźnik przeciętnych cen hurtowych w roku kalendarzowym, poprzedzającym półrocze płatności raty, będzie pozostawał do wskaźnika przeciętnych cen hurtowych w marcu 1923 r. I cóż się stało? Okazało się, że właśnie marcowa cena hurtowych artykułów była przeciętną cenę za całe pierwsze półrocze, a raczej bardzo niewiele różniła się od tej przeciętnej ceny, bo skoro mamy następujące wskaźniki cen hurtowych: za styczeń (będę czytał tylko w tysiącach) 5,5 tys. za luty 8,5 tys., za marzec nieomal 10 tysięcy, za kwiecień 10,5 tys., za maj 11,25, za czerwiec 18,8, to przeciętna tych sześciu wskaźników daje sumę niewiele co większą od 9.885, to jest od wskaźnika za marzec. I okazało się, że wskutek tej redakcji rata podatku gruntowego za II półrocze r. b. miałaby być różna od raty I zaledwie o 1,1, czyli można powiedzieć miałaby wynosić tyleż. A tymczasem począwszy właśnie od czerwca wskaźniki drożyźniane znacznie wzrosły, bo kiedy w czerwcu wskaźnik cen hurtowych wynosił 18.800, to w lipcu już 30.700, w sierpniu 53.500, we wrześniu 62.500, a w m. b. będą wynosiły prawdopodobnie 120.000. Oczywiście, że przy takich olbrzymich zmianach utrzymanie zasady, by rata II podatku gruntowego wynosiła nieomal tyle, co rata I, byłoby w wysokim stopniu niesprawiedliwością, którą należy koniecznie poprawić. Ponieważ jednakże, jak stwierdziłem na początku, we wszystkich innych podatkach również są te same błędy przy ustalaniu wykładników, to musimy się z tem liczyć, że jest to robota zaledwie na kilka miesięcy, że wkrótce znowu będziemy musieli mieć z tem samem do czynienia. Powinniśmy z tego wyciągnąć ten wniosek, aby nie zanadto ufać rozmaitym wykładnikom, o jakich jest mowa, że wszelkie wykładniki jakiekolwiek ustalaliśmy, a więc wykładniki na podstawie cen zboża, wykładniki na podstawie cen hurtowych, wykładniki na podstawie franka szwajcarskiego, wykładniki złote, wszystkie te wykładniki nie osiągną celu, do jakiego zmierzają, nie zastąpią w żadnym razie zdrowego pieniądza. Chciałbym ostrzec przy tej sposobności, aby nadto nie dawać wiary, że jeżeli znowu jakiś nowy wykładnik będzie zastosowany, to wtedy wszystkie nasze bolączki, wynikające ze spadku marki przy zastosowaniu do podatków, znikną. Nie, nie znikną. Jeżeli w pierwszem półroczu, rozpatrywaliśmy szereg ustaw tylko z tego punktu widzenia i teraz znów po raz drugi rozpoczynamy tą samą robotą, to powinno nas przekonać, że żaden wykładnik nie może zastąpić dobrego pieniądza. Mojem zdaniem byłoby nawet dziwnem, gdyby było inaczej, gdyby można było zastąpić funkcje dobrego pieniądza jakimś teoretycznym wykładnikiem. Trzeba pamiętać, że dobry pieniądz jest konieczną, niezbędną funkcją życia gospodarczego, że Jest on jaknajściślej związany z innemi czynnikami wytwórczości gospodarczej. Musi być on związany przedewszystkiem z tak ważnym czynnikiem jak praca, a przecież żadne wykładniki tego nam nie dadzą. Więc, rozpatrując ustawą o zastosowaniu tego lub innego wykładnika, powinniśmy być świadomi tego, że czynimy robotą tylko czasową, która nie może zastąpić zdrowego, dobrego pieniądza. A zatem dążenie do zdrowego pieniądza, do zdrowej waluty powinno być obecnie naszem najważniejszem zadaniem.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#StKarpiński">Proszą Panów, jeżeli art. 9 ustawy czerwcowej o wyrównaniu podatku dochodowego został zredagowany tak niefortunnie, że już po paru dniach, okazał się zupełnie niewłaściwym, to musimy, sobie, tak samo jak i Sejmowi, przypisać za to jednakową winą. Bo, przecie w czerwcu myśmy tą ustawą rozpatrywali, 1 Iipca ogłoszono ją a w myśl tej ustawy w lipcu Minister Skarbu musiał ogłosić wykładnik, który dla drugiej raty okazał się 1,1. Jest to kompromitacja niewątpliwie dla nas wszystkich i oczywiście za to, co się stało nie można nikogo innego winić, tylko nas, ciała ustawodawcze, bo myśmy powinni byli zwrócić na to uwagą, czego nie zrobiliśmy. Wobec tego Ministerstwo Skarbu musiało w miarą zbliżania się terminu płacenia drugiej raty, a ten termin ustalony był w myśl art. 8 między 15 października a 15 listopada, natychmiast wnieść poprawką, co też uczyniło, niestety, nieco zapóźno, bo należało się z tą ustawą załatwić przed 15 października, i już przed 15 październikiem powinna była wejść w życie. Jednakże mamy ją dopiero dziś rozpatrywać i sądzą, że jeszcze tego roku nie zmarnujemy.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#StKarpiński">Otóż projekt ministerjalny wylicza wskaźniki cen hurtowych, na podstawie których podatek gruntowy ma być ustalony, i uzasadnia w ten sposób, że dziesięciokrotne powiększenie skali podatkowej jest najzupełniej usprawiedliwione temi wskaźnikami, bo jeżeli w marcu był wskaźnik 9,885 zaś we wrześniu 62,317 to nastąpiło siedmiokrotne powiększenie. Ponieważ zaś pierwsza rata była wpłacona dopiero w końcu III kwartału skutkiem tego, że ustawa dopiero w czerwcu została przez nas uchwalona, przeto na zwłoce w zapłacie pierwszej raty Rząd poniósł szalone straty, otrzymał zapewne czterokrotnie mniej, niż powinien był otrzymać. Na podstawie tego błędu przy płaceniu pierwszej raty i tego wskaźnika, który jest od marca do września wykazany dla drugiej raty, wyliczył Rząd, że powinno się obecnie ustalić dziesięciokrotny wykładnik w porównaniu do 1 raty. Sejm słusznie zwrócił uwagą, że, rozpatrując tą ustawą w październiku, liczyć się trzeba z tem, że ona będzie dopiero wprowadzona w życie być może w końcu tego miesiąca, a może nawet w pierwszych dniach przyszłego miesiąca, trzeba więc się liczyć z dalszym spadkiem marki. Zdaje mi się, że wskaźnik cen hurtowych za miesiąc bieżący będzie wskazywał wzrost najwyższy od początku roku. Dziś informowałem się w Grzędzie Statystycznym, gdzie powiedziano mi, że nie mają gotowego wskaźnika za miesiąc bieżący, bo się jeszcze nie skończył, ale mogą mi powiedzieć z całą pewnością, że nie będzie mniejszy od 100%. Jeżeli wskaźnik we wrześniu wynosił 62. 317, to niewątpliwie w październiku będzie wynosił przeszło 120.000. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że wskaźnik za miesiąc październik powinien być miarodajny, to wówczas przyjdziemy do przekonania, że Sejm miał racją, podnosząc wskaźnik projektowany przez Rząd w wysokości 10 do 15. Piętnastokrotny wykładnik najzupełniej jest usprawiedliwiony cyframi wskaźnikowemi. I na tem stanowisku stanęła również większość Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu, rozpatrując projekt głoszony przez Sejm.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#StKarpiński">Większość uznała, że pierwsza część uchwały sejmowej, mówiąca o podniesieniu wykładnika 15-krotnie dla drugiej raty podatku gruntowego, jest usprawiedliwiona wzrostem wskaźników cen hurtowych i dlatego należy ten 15-krotny wykładnik przyjąć.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#StKarpiński">Natomiast nie można się zgodzić z dodatkiem sejmowym do tej ustawy. W art. 1 ustawy przez Sejm przyjętej ostatnie wiersze pierwszego ustępu mówią właśnie o tem, że wykładnik ma być podniesiony do 15, ale na końcu czytamy: „a dla płatników, od których przypada powyżej 1 miljona marek — do 20”. Pozwolą Panowie, że to jest wprowadzenie zupełnie nowego czynnika z innej dziedziny do ustawy, mówiącej nie o podniesieniu stawek podatku gruntowego, lecz o podniesieniu wykładnika, o którym mówi ustawa czerwcowa. Ustawa czerwcowa ustala wykładniki w miarę spadku marki; zasada tych wykładników jest ustalona. Na podstawie czego, ma być robione obliczenie? Na podstawie tych właśnie wskaźników, a zatem nic więcej nie mamy do zrobienia, tylko zastosować te wskaźniki. Jeśliby się okazało, że powstały w obliczeniu omyłki, bądź w projekcie rządowym, bądź przy obliczaniu przez Sejm, bądź w Komisji Budżetowej Senatu, to powinniśmy je sprostować. Może ktoś sprostuje, że wykładnik nie jest 15 krotny, lecz 25 czy 30-krotny, to proszą to zrobić, ale powtarzam, wykładnik, z jakim mamy do czynienia w ustawie, to jest wykładnik cen nurtowych. Były próby obliczenia tego wykładnika na podstawie dolara, czy też cen żyta lub czego innego. Te rzeczy nie mogą nas przy tej ustawie obchodzić.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Może Pana, ale nie nas. Drugi głos: Wstydź się Pan!)</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#StKarpiński">Niech Pan nie przeszkadza, Panie drogi.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#StKarpiński">Więc, jeżeli my mamy obecnie ustawę nie o podniesieniu stawek podatku gruntowego, ale o ustaleniu wykładnika spadku marki, bo tak brzmi projekt ustawy, to oczywiście nie możemy wprowadzać żadnych obcych czynników, bo byłoby to obrazę logiki ustawodawczej, powtarzam z całą dobitnością raz jeszcze, byłoby to obrazą logiki ustawodawczej, żeby w ustawie mówiącej o wykładniku podwyżki raty podatków gruntowych mówić o rzeczach zupełnie nowych.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Uczucie obywatelskie!)</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#StKarpiński">Czy Pan się zapisał do głosu? Wtedy Pan będzie mówił i wtedy będę wszyscy słyszeli, a teraz ja nie słyszę i za to przepraszam.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#StKarpiński">Otóż, jeżeli do ustawy, mówiącej o wykładniku podwyżki raty, wprowadzimy nowy zupełnie czynnik, dzielący płatników na kategorje, to przecież wprowadzamy zupełnie coś innego, takiego projektu ustawy nie mamy wcale, ustawa tem się nie zajmuje, jest w niej mowa tylko o wykładniku dla podwyżki raty podatków. Dlatego większość Komisji Skarbowej uznała za wskazane, aby zakończenie pierwszego ustępu art. 1 „a dla płatników, od których przypada powyżej miljona marek, do 20”, skreślić.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#StKarpiński">Proszę tych Panów, którzy będą mi oponowali a z tych odgłosów, które tu słyszę, sądzę, że są do tego przygotowani, żeby zechcieli na tem właśnie stanowisku stanąć i poddać rewizji ten wykładnik piętnastokrotny, właśnie temi wskaźnikami cen hurtowych i aby nie wprowadzali nowych czynników o progresji, o konieczności progresji przy podatkach gruntowych, bo to przy ustawie niniejszej nie ma najmniejszego zastosowania. W tej sprawie już stoczyliśmy batalję przy poprzedniej ustawie, która mówiła o ustaleniu stawek, tam było miejsce o tem mówić, jednak dziś, kiedy mówimy o zmianie wykładnika nie miejsce na to i to byłby strzał zupełnie stracony.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#StKarpiński">Zgodnie z tem musieliśmy także zmienić termin, który przewiduje art. 8 ustawy, że druga rata ma być wpłacana między 15 października a 15 listopada.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#StKarpiński">Wobec tego, że mamy już obecnie drugą połowę października, a ustawa może się ukazać w „Dzienniku Ustaw” dopiero w pierwszych dniach listopada, niepodobna utrzymać w mocy tego terminu, lecz trzeba go przesunąć o jeden miesiąc. Nie da się to niestety zrobić tak, jak myśleliśmy wczoraj w Komisji przez dodatek do art. 3, tylko trzeba wprowadzić zupełnie nowy artykuł. Otóż większość Komisji Skarbowej Senatu wnosi, aby do projektu niniejszej ustawy wprowadzić następujące poprawki:</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#StKarpiński">1) skreślić w końcu pierwszego ustępu art. 1 wyrazy: „a dla płatników, od których przypada powyżej miljona marek — 20”. Następnie: Po art. 1 wstawić nowy art. 2: „Rata podatków gruntowych i budynkowych oraz oddzielnych dodatków, o których mowa w art. 1 powinna być wpłacona przez podatników w terminie miesięcznym od daty ogłoszenia ustawy niniejszej”. Trzecia poprawka już czysto redakcyjna, żeby art. 2 w redakcji sejmowej oznaczyć liczbą 3, zaś art. 3 w redakcji sejmowej oznaczyć liczbą 4. Te poprawki, uchwalone przez większość Komisji Senatu, mam zaszczyć przedstawić Senatowi do przyjęcia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#WojciechTrąmpczyński">S. Krzyżanowski.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Wysoki Senacie! Mam zaszczyt prosić o przyjęcie poprawki, która brzmi zamiast „15”, o których mówił s. Karpiński, „20”. To znaczy, że mówię o wykładniku ogólnym, wspólnym dla wszystkich płatników. To znaczy, że zajmuję pozycję vice versa do tej, którą zajął s. Karpiński. On powiada dla wszystkich — 15, t. zn., że biedniejsi i zamożniejsi mają płacić 15, a ja powiadam niech i biedny płaci 20. Sądzę, że moralne prawo jest za mną i słuszniej jest się domagać takiej poprawki, nie tej, o której mówił s. Karpiński. Bardzo było mi przyjemnie usłyszeć z jego ust słowa, że wszyscy jesteśmy winni tego, że mamy kiepskie ustawy, gdyż nie kto Inny, tylko ja z tej trybuny dowodziłem, że ta ustawa jest nic niewarta, że efekt tej ustawy będzie ten, że Rząd otrzyma mniej, niż na mocy tej ustawy, którą ta ustawa zamienia. Mówiłem to publicznie i głośno, tylko mnie wówczas referent większości s. Bielawski poprawił, że właśnie nie mam słuszności, ale potem jak s. Karpiński mówił już na drugi dzień przekonano się, że słuszność była po drugiej stronie. My, jako Senat, jako ciało ustawodawcze musimy baczyć na to, ażeby ustawy były dobre. Jeśli się dąży do reparacji poprzedniej ustawy, to trzeba żeby ona miała miejsce naprawdę; jeśliśmy zawinili, to musimy dać satysfakcję skarbowi. Liczba 20 jeszcze tej satysfakcji nie daje. Ja operuję temi samemi wykładnikami, któremi operował s. Karpiński i przychodzę do innego wniosku. Najpierw wskaźnik z października. Rzeczywiście za cały październik wskaźnika nie mamy, bo cały październik Jeszcze nie upłynął, ale za czas od 1 do 15 wiadomo, że wskaźnik jest 132.000. Mówimy o podatku gruntowym, reparujemy podatek, który miał miejsce, reparujemy podatek, który miał się wzorować na pierwszem półroczu b. r. Wskaźnik w styczniu wynosił 5.486, a dziś 132.000, t. zn., że drożyzna wzrosła 25 razy, a ja proponuję, podniesienie tylko do 20 razy.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Jeżeli mało jest wskaźnika, zastąpmy go kursem dolara. Wystarczy wziąć już nie kurs styczniowy, ale kurs tego dnia, kiedy Sejm uchwalił ustawę. Pomijam całe półrocze, bo przyszlibyśmy do wniosków karykaturalnych. Biorę tylko czerwiec. Ustawa była w czerwcu uchwalona przez Sejm, a następnie przez Senat. W Sejmie ta ustawa była uchwalona 9 czerwca. Tego dnia dolar kosztował 67.000, a dziś przekroczył 1.500.000. Sądzę, że również dolar podniósł się, a marka spadła więcej niż 20 razy. Pytam, czy jeżeli chcemy dogonić spadającą markę, jeżeli chcemy, żeby Skarb otrzymał to, do czego dążymy, to wówczas czy my nie obowiązani jesteśmy iść dalej, nie obowiązani jesteśmy postawić więcej, niż 20. Możemy powiedzieć 23, 25, ja stawiam tylko 20 i sądzę, że moralnym obowiązkiem jest całej Izby przyznać tę liczbę. Zastrzegam się, że i ta liczba jest dobra tylko może na dzisiaj. Jeżeli dolar będzie spadał, to może będziemy musieli do tej ustawy wrócić. Jedynym remedjum pewnym pocieszeniem w tej sprawie jest to, że tu jest mowa tylko o bieżącym półroczu, mam nadzieję, że potem wejdziemy na drogę jakiegoś innego obliczania. Chodzi o ten krótki czas i jeżeli mieć go na względzie, to przy tych warunkach czyż mamy się targować o to, że to ma być nie 20, tylko 15. Mnie osobiście się wydaje niemożliwem, horendalnem, ażeby o te rzeczy się targować. Możemy mówić, że wykładnik powinien być jednakowy, z tem można się zgodzić, ale nie możemy mówić, że z tych jednakowych powinien być najmniejszy.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Osiński.</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#WojciechTrąmpczyński">S. Osiński.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Panów! „Wyzwolenie” postawiło sobie za najpierwsze zadanie, które będzie usiłowało przeprowadzić do końca, ażeby w najszybszem tempie przeprowadzić sanację Skarbu. Spadek marki polskiej przedewszystkiem odbija się na tych, którzy ciężko pracują na utrzymanie, lub tych, którzy głodują i nie mogą związać końca z końcem. Katastrofalny spadek marki jest mniej szkodliwy dla tych, którzy posiadają większe kapitały i nawet do pewnego stopnia na spadku marki mogą zarabiać. To też „Wyzwolenie” będzie dążyć w dalszym ciągu w swej pracy sejmowej, aby sanację tę przeprowadzić i sięgnąć po pieniądze zwłaszcza tam, gdzie one są. To jest nasze zadanie, które uważamy za najważniejsze.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę Panów. Walka nasza z prawicą o sanację Skarbu nie jest rzeczą nową w historji ekonomicznej Polski, bo sięgając do przeszłych lat, bardzo dawnych lat, wiemy, że ofiarność ziemiaństwa dla interesów Polski była zawsze znikoma i niechęć płacenia podatków i kłócenie się o to, aby państwu służyć jak, najmniejszym kosztem bodaj od wojen kokoszowych, trwa do ostatniej chwili. Bez dobrej waluty i dobrze postawionych finansów Polska zawsze będzie efemerydą i pod znakiem zapytania i zawsze będzie obawa, czy Polska będzie istnieć, czy nie?</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Sięgamy więc po pieniądze tam, gdzie one są, i dlatego wprowadzamy tutaj nowy czynnik t. zw. progresję, która ma ogromnie dużo przeciwników po prawej stronie Izby, ale mam błogą nadzieję, że progresja z czasem wywalczy sobie prawo obywatelstwa, a nawet ta progresja w Sejmie i tutaj prawo obywatelstwa już sobie wywalczyła. I nic tu nie pomoże.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Szanowny p. referent twierdzi, że progresja obraża logikę ustawodawczą. Być może, że z punktu widzenia interesów osobistych właścicieli, czy to ziemi, czy kapitału, to obraża logikę. Ale cóż zrobić? To będzie musiało się pogodzić z logiką, i będziemy musieli uznać, że to jest logiczne. To też my zawsze za progresją wypowiadać się będziemy i będziemy jej bronić i jestem przekonany, że Panowie będą się musieli zgodzić na progresję. Nie można sięgać tylko do kieszeni tych ludzi, którzy mają zaledwie na kawałek chleba. Człowiek, który zarabia dużo, który może odkładać i powiększyć swój kapitał, powinien mieć większe obowiązki względem państwa aniżeli człowiek, któremu dochód zaledwie wystarcza nażycie codzienne.</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Pan Minister był łaskaw przyjść dziś, zobaczyć jak się Senat zgromadził i poszedł sobie. Wielka to szkoda, że jest nieobecny i nie słucha naszych debat. Dzisiejsza polityka p. Ministra, która się opiera głównie na łapaniu waluciarzy i wyzyskiwaczy, na konfiskacie kilkudziesięciu dolarów, — to nie jest polityka męża stanu. Pozatem obcinanie pensji urzędników, że się tak poprostu wyrażę, bardzo zręczne wypłacanie im drożyźnianych dodatków, to też nie jest podstawa dla polityki finansowej. To jest poprostu rzeczą skandaliczną w ten sposób Skarb Państwa wzbogacać. Obcinanie etatów też nie jest twórczą praca, to pierwszy lepszy człowiek wzięty z ulicy potrafi zrobić. P. Minister powtarza w kółko to samo, nie umie nic innego powiedzieć tylko: oszczędności, oszczędności, oszczędności! A my byśmy powiedzieli, że poza oszczędnościami, które są konieczne, trzeba też i podatki odpowiednio rozłożyć i odpowiednio je wyzyskać. Proszę Panów! My jesteśmy za oszczędnościami, ale jesteśmy jednocześnie za tem, aby podatki były płacone i to przez tych, którzy bez uszczerbku dla swego życia i życia swoich najbliższych czynić to mogą.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#WojciechTrąmpczyński">Wypowiadamy się przeciw wnioskowi p. s. Krzyżanowskiego, bo uważamy, że wprowadzenie mnożnika 20 zbyt obciąża małorolnych gospodarzy, a w Polsce tych małorolnych jest bodajże więcej, niż tych, którzy posiadają chociażby średnie lub większe gospodarstwa. Oni stanowią gros naszego narodu i musimy się zastanowić nad tem, aby to gros było w możności nietylko skromnie egzystować, ale, i wychować dzieci na dobrych obywateli kraju. Jeżeli będziemy ich zbytnio obciążać podatkami, to, proszę Panów, nigdy nie doprowadzimy do tego stanu poczucia obywatelskiego, do jakiego doprowadzić ich chcemy i dlatego formalnie wypowiadamy się przeciw wnioskowi p. s. Krzyżanowskiego. Jeżeli to robimy, to nie dlatego, aby, jak się niektórzy wyrażali w kuluarach, „napychać kieszenie” chłopów, ale jedynie dlatego, aby chłopu dać możność nietylko istnienia, ale też wychowania swych dzieci.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#WojciechTrąmpczyński">Pozatem wnosimy poprawkę do art. 1, mianowicie proponujemy dodać następujący ustęp: „oddzielny dodatek, o którym jest mowa w art. 2 ustawy z 15 czerwca 1923 r., (Dz. Ust. Rz. P. № 65, poz. 505).</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#WojciechTrąmpczyński">przy płaceniu drugiej raty podatku gruntowego za r. 1923 nie będzie się zaliczać na rzecz podatku majątkowego”.</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#WojciechTrąmpczyński">Uważamy, że zaliczanie tego dodatku jest przelewaniem z pustego w próżne. Raz uchwala się jakiś podatek, a później ten sam podatek anuluje się w drugim podatku. Przecież lepiej byłoby już wytężyć więcej sił z prawej strony Izby i tego podatku wcale nie uchwalać. Ale z chwilą, gdy się go uchwaliło, trzeba być konsekwentnym, podporządkować się ustawie i podatku tego podstępnie nie anulować, bo, proszę Panów, inaczej do czegóż dojdziemy? Nie wiem czy w tem jest jakaś logika podatkowa i czy to jest nawet moralnie tak postępować z uchwałami?</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#WojciechTrąmpczyński">Na tem kończę moje przemówienie i składam wniosek, który przed chwilą odczytałem, Marszałek: Głos ma s. Siedlecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#StanisławSiedlecki">Wysoki Senacie! Wczoraj na posiedzeniu Sejmu poseł Diamand stwierdził to zjawisko, że lewica podtrzymuje Rząd za pomocą zwiększenia podatków i to wbrew woli Rządu. Poseł Diamand w sposób obrazowy bardzo ciekawie to przedstawił. Tak było istotnie. Wykładnik 10 stawiany przez Rząd, został podniesiony do 15 i 20. Konstatuję obecnie, że prawica w Senacie jakkolwiek motywuje swoje postępowanie, stara się odmówić poparcia Rządowi przez zmniejszenie tego wykładnika z 20 na 15.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Cieński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#TadeuszCieński">Wysoka lzbo! Zabieram tu głos nie dlatego, ażebym się łudził, że w myśl życzenia może znacznej części ludności, w tym projekcie, który tutaj jest nam przedłożony i uchwalony przez Sejm, uzyskam pewne zmiany. Przemówienia wnioskiem nie zakończę, ale zabrałem głos na to, ażeby wiedziano, że ludność, która ma ponosić te ciężary, na rzecz Państwa, zdaje sobie sprawę, że to są obowiązki wielkie, może nieraz i nadmierne. Mimo to my, którzy bliżej jesteśmy tej ludności i znając dobrze stosunki, jesteśmy po części reprezentantami tej rolniczej ludności, będziemy ją zachęcać, ażeby te ciężary poniosła bez szemrania i Państwu tem pomogła w tych ciężkich warunkach.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#TadeuszCieński">Trzeba sobie zdawać sprawę, że tak nie jest, jak to często się słyszy: ziemianie, rolnicy, oni wszystko mają i oni powinni ponosić największe ciężary. Nawet w tym konkretnym wypadku przy uchwalaniu tej ustawy widocznem jest, że przecież ceny produktów z których rolnicy czerpią dochód nie wzrosły 15-krotnie; wzrosło to co oni kupują. Ażeby utrzymać rodzinę, ażeby utrzymać w porządku i w postępie ten warsztat, na którym pracują i oddać należną część na rzecz Państwa niełatwo przychodzi. Zboże 15 krotnie ani 20-krotnie nie wzrosło, ani inne produkty, które ziemianin ma, przeciwnie, bardzo często słyszy się takie użalania, iż dawniej za korzec żyta kupowało się parę butów, a obecnie trzeba sprzedać 5 korcy żyta, ażeby je kupić. Trzeba mieć czucie, jak daleko można naciskać sprężynę, żeby podatki nie zaciążyły na rozwoju, na produkcji, na tych warsztatach, które stanowią dobro naszego Państwa. Jeżeliby gospodarstwa, a zwłaszcza większe warsztaty rolne, miały się nie rozwijać, ale upadać, to możemy się spodziewać znacznych trudności gospodarczych i aprowizacyjnych w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#TadeuszCieński">Jeżeli mały rolnik nie może sam produkować tyle, żeby zaopatrzyć czy to miasta, czy większe skupienia, czy produkować zboże na wywóz, to jeżelibyśmy dziś, kiedy jeszcze Polska nie jest uprzemysłowiona i zagospodarowana, także i większe gospodarstwa podcinali nadmiernemi żądaniami, to wyrządzilibyśmy tem szkodę Państwu.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#TadeuszCieński">Proszę Wysokiej Izby i do Rządu muszę się tutaj także zwrócić, byłoby pożądanem, żeby z całą umiejętnością szukać także dochodów i z innych źródeł. Mam to przekonanie, że daleko mniej niebezpieczne będzie, jeżeli rozpatrzymy się, czy ci, którzy w tak krótkim czasie wzbogacili się nadmiernie, a nie ponieśli na wojnie żadnej straty, przeciwnie, zrobili się bogaczami, z ludzi niemających prawie nic, czy te bogactwa przyczyniają się do dobra państwa, czy wzbogacają państwo? Tam powinniśmy sięgnąć i tam znajdziemy środki, z pomocą których z pewnością tym wielkim ciężarom państwowym możnaby podołać. Tu nietylko są jednostki, o których mówiłem, że się tak wzbogaciły, ale i szereg handlów, spółek, związków, którym jeżeli przyjrzymy się, to zobaczymy, że zakładały one swoje przedsiębiorstwa z małym kapitałem, skąd się wzięły dzisiaj te olbrzymie miljardy, które tam się mieszczą? Czy tam jakiś warsztat powstał, czy się produkuje coś więcej? Na to trzeba zwrócić uwagę, bo bogacenie się tych przeważnie niepracujących organizacji i instytucji odbywa się kosztem ogółu narodu i państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#TadeuszCieński">Powiedziano tu, że podstępnie chce się zrzucić z siebie ciężary. A ja zwrócę uwagę, że jest wręcz przeciwnie, czyż ta ustawa, którą teraz mamy uchwalić nie wkłada na jedną warstwę nadmiernych ciężarów? Ustawa z 15 czerwca 1923 r. powiada tak: Rozkłada się podatki gruntowe i budynkowe na dwie raty, ci którzy mają bardzo mało do płacenia, mają zapłacić w jednej racie tylko i nic więcej. Ci już spłacili wszystkie i tych podniesienie, które uchwalamy, nie dotknie. Natomiast powiedziane było, że drudzy płacą w dwóch ratach i że w drugiej racie będą uwzględnione majątki zniszczone przez wojnę i że minister ma prawo przy uwzględnieniu słusznych przedstawień i oszacowań przez komisję obniżyć podatek tej drugiej raty. Zamiast tego przyjdzie zapłacić 15-krotnie tę ratę, więc słuszną byłoby rzeczą, ażeby przypomnieć Rządowi, że obowiązkiem jego jest nietylko czytać ustawy, ale także ustawy wykonywać, i tak przyjdzie przecież znowu druga rata, a jeżeli tych komisji szacunkowych, likwidacyjnych nie wprowadzi się, to znowu rzecz stanie się bezprzedmiotowa.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#TadeuszCieński">A rzeczywistość jest taka, że na wschodzie, gdzie wojna kilkakrotnie się toczyła, jest wiele warsztatów gospodarstwa rolnego kompletnie zniszczonych, tam są gminy, gdzie niema jednego domu, niema szkoły, kościoła, cerkwi, folwarku wszystko to musi ta zbiedzona, znędzniała ludność teraz jeszcze odbudowywać, bo niestety, urzędy odbudowy i fundusze, które uchwalił Sejm także rezultatu nie wydały. Tam jest wiele do zrobienia. Przeto obowiązkiem Rządu jest, ażeby dopomógł tej ludności, zagospodarować się, a nie przeciwnie, tylko ich obkładał ciężarami. Jak na początku powiedziałem, zdajemy sobie sprawę jak wielkim ciężarem będzie, zwłaszcza dla ludności rolniczej, to wielokrotne podniesienie drugiej raty, jednak wniosku nie stawiam tylko przeciw wnioskowi o podniesienie 20 krotne głosować będę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#StanisławKarpiński">Niezmiernie żałuję, że apel, z którym się zwróciłem do Szanownej Izby, ażeby Panowie chcieli stanąć na stanowisku brzmienia ustawy nie znalazł echa. Ustawa mówi tylko o zwiększeniu wykładnika ustawą czerwcową przepisanego, a jaki ma być wykładnik, to nie możemy tutaj nic zmienić, bo projekt niniejszy o tem zupełnie nie wspomina, wcale się tą sprawą nie zajmuje. Otóż wykładnik według ustawy wyraźnie mówi o stosowaniu cen hurtowych w pierwszem półroczu do marca, więc można tylko mówić o tym wzroście cen hurtowych. Powiedziałem najwyraźniej, że jeżeli tutaj ktokolwiekbądź dowiedzie, że ten wskaźnik cen hurtowych usprawiedliwia więcej, niż 15-krotne podwyższenie podatku, to będę pierwszy, który będzie za tem głosować. Ale wprowadzanie obcych czynników, o których ustawa nie mówi, nie doprowadzi nas do innego rezultatu, jak tylko do tego, że obrazimy logikę ustawodawczą.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#StanisławKarpiński">P. s. Krzyżanowski stanął na zupełnie logicznem stanowisku, które całkowicie popieram, mianowicie, że powinno się tutaj wszelką progresję usunąć i wykładnik podwyższony przez niego do 20 dla wszystkich ustalić. Najzupełniej to uznaję, lecz p. s. Krzyżanowski nie usprawiedliwił wskaźnika 20, bo powiedział wprawdzie, że wskaźnik według niego przekracza nawet 20, lecz wziął wskaźnik niezgodny z ustawą. Przecież art. 9 ustawy czerwcowej mówi o wykładniku w stosunku do cen hurtowych, tymczasem p. s. Krzyżanowski oblicza wykładnik w stosunku do dolara. Oczywiście można jeszcze i inne wskaźniki wynajdywać, które doprowadzą znowu do innych wykładników, i znowu będą mieli rację ci, którzy wystąpią w imię tego wynalezionego przez siebie wskaźnika z nowemi poprawkami. Ta droga jest zgubna, a jedynie słusznem jest to, żebyśmy się opierali na przepisach art. 9, który wyraźnie powiada, na jakich zasadach te wskaźniki powinny być obliczane.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#StanisławKarpiński">Niestety p. s. Krzyżanowski nie mógł udowodnić, że wskaźnik 15-krotny jest niezgodny ze wskaźnikami cen hurtowych i udowodnił tylko, że jeżeli się weźmie inny wskaźnik pod uwagę, to będzie przeszło 15. Otóż powtarzam, że wskaźniki ustawowe to wskaźniki marcowe i wrześniowe, które mamy, oraz październikowy, którego nie mamy, lecz podałem go na zasadzie wiadomości zaczerpniętych w Urzędzie Statystycznym, które to dane najzupełniej potwierdził p. s. Krzyżanowski, otóż, jeżeli wskaźnik marcowy wynosił 9.885, to wskaźnik za październik jest 120.000, to jest przecież mniej niż 15 razy więcej, to jest zaledwie 12-krotne zwiększenie. My przyjmujemy 15-krotne, ponieważ uznajemy, że Skarb poniósł stratę przy wpłacaniu pierwszej raty skutkiem tego, że późno uchwalono ustawę i pierwsza rata została wniesiona dopiero we wrześniu lub w końcu sierpnia, zamiast kilka miesięcy wstecz. Więc ta dwunastokrotność wynikająca z wyrównania wskaźników wraz z tamtą krzywdą, dopiero daje tę piętnastokrotność, którą Panom proponujemy przyjąć. Dla tych powodów nie mógłbym się zgodzić z poprawką s. Krzyżanowskiego, chociaż logikę jej w całości uznaję, ale nie jest ona udowodniona temi danemi, na których możemy się opierać przy komentowaniu ustawy.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#StanisławKarpiński">Oczywiście wypowiadam się także przeciwko poprawce p. Osińskiego, gdyż ona zupełnie nie liczy się z temi przesłankami, które Panom przedstawiłem i wprowadza zupełnie nowe czynniki w sprawie progresji. Moglibyśmy o tem 12 godzin mówić i nie doszlibyśmy do żadnego rezultatu. Owszem, bardzo chętnie będziemy mówili jeszcze raz o progresji przy rewizji podatku gruntowego, ale dziś mowa jest tylko o ustawie o podwyższeniu wykładnika, spowodowanego spadkiem marki. Otóż, jeżeli mówi się o rzeczy spowodowanej spadkiem marki i przytem mówi się o progresji, mówi się o obszarnikach, to na to oczywiście czasu nie mamy i dlatego ja w tej sprawie absolutnie nie będę więcej mówił i wypowiadam się przeciw zgłoszonej poprawce s. Osińskiego.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#StanisławKarpiński">P. s. Siedlecki nie wniósł zdaje się żadnej poprawki?</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(S. Siedlecki: Nie)</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#StanisławKarpiński">Były wniesione tylko te dwie poprawki i przeciw nim wypowiadam się.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Stwierdzam, że wynikły nieporozumienia co do art. 1. Są trzy poprawki, pierwsza s. Krzyżanowskiego, która chce zrównać wszystkich płatników do mnożnika 20-krotnego. Dalej Komisji, która chce wszystkich płatników zrównać do 15, wreszcie trzecie zdanie, ażeby utrzymać koncepcję Sejmu, to jest, żeby rozróżniać między płatnikami do miljona marek i ponad miljon marek; pierwsi mają płacić 15, drudzy 20. Najdalej idącą jest poprawka s. Krzyżanowskiego, ażeby wszystkich zrównać do 20.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę tych pp. Senatorów, którzy są za poprawką s. Krzyżanowskiego, ażeby wstali. Mniejszość, — poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Teraz głosujemy nad koncepcją Sejmu, ażeby rozróżniać pomiędzy płatnikami do miljona i ponad miljon. Proszę tych pp. Senatorów, którzy są za wnioskiem sejmowym, ażeby wstali. I tu stoi mniejszość.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem Komisji Senatu, ażeby zrównać wszystkich do 15. Proszę tych pp. Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali. Większość, — poprawka Komisji przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy dalej do drugiej poprawki Komisji do art. 1 s. Osińskiego. S. Osiński wnosi: „Oddzielne dodatki, o których jest mowa w art. 2 ustawy z dnia 15 czerwca 1923 r. (Dz. Ust. Rz. P. nr. 65 poz. 505) przy płaceniu II raty podatku gruntowego za r. 1923 nie będzie się zaliczać na rzecz podatku majątkowego”. Mam pewne wątpliwości, czy ten wniosek jest wogóle dopuszczalny, bo dotyka innej materji, ale przekonałem się, że już w Sejmie nad tym samym wnioskiem rozprawiano i że został odrzucony, więc w tym wypadku uważam go wyjątkowo za dopuszczalny. Proszę pp. Senatorów, którzy są za poprawką s. Osińskiego, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka s. Osińskiego odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania nad poprawką Komisji do art. 2: „Rata podatków gruntowych i budynkowych oraz oddzielnych dodatków o których mowa w art. 1, powinna być wpłacona przez podatników w terminie miesięcznym od daty ogłoszenia ustawy niniejszej”. Proszę pp. Senatorów którzy są za poprawką Komisji, ażeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Trzeciej poprawki nie będę poddawał pod głosowanie, gdyż sama przez się jest zrozumiała, ze względu na tylko co przyjętą poprawkę. A teraz będziemy głosowali nad całą ustawą. Proszę pp. Senatorów, którzy są za całą ustawą, ażeby wstali. Większość, ustawa z poprawkami przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy w przedmiocie podwyższenia kar za zwłokę.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma S. Karpiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#SKarpiński">Wysoki Senacie! W marcu, kiedy wnosiliśmy ustawę o podniesieniu kar za zaległości podatkowe z 3% do 10% miesięcznie, były głosy i w Komisji i w Senacie, że jest to niewspółmiernie wysoka stawka, która może być nieraz bardzo krzywdząca dla podatników. Nie przewidywaliśmy, że niestety warunki pieniężne tak się ułożą, że w krótkim już czasie ta stawka 10% będzie miesięcznie zbyt mała i że trzeba ją będzie znacznie powiększyć, żeby nie dopuścić do poważnych strat Skarbu, bo w interesie płatnika leży, żeby płacić podatek możliwie późno, gdyż w obrocie kapitał znacznie więcej przyniesie niż 10% miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#SKarpiński">Niestety, te właśnie warunki pieniężne nastąpiły, i dlatego trzeba ustawę poddać znowu rewizji.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#SKarpiński">To jest właśnie przekleństwo złego pieniądza, które się odbija na wszystkich dziedzinach życia nietylko gospodarczych, ale i moralnych. We wszystkich dziedzinach musimy poddawać rewizji wszelkie nasze uchwały i postanowienia. To co było przed 10 miesiącami, przed pół rokiem zupełnie słuszne i celowe, obecnie nie wytrzymuje egzaminu życiowego i musi być poddane zmianie. Dlatego Rząd w początku października wystąpił z projektem zmiany stawek dla kar w marcu wyznaczonych, żeby je z 10% miesięcznie zmienić na 150% miesięcznie, jest to oczywiście olbrzymia stawka, bo w stosunku rocznym wynosi 18000%.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#SKarpiński">Naturalnie, że musimy się zapatrywać na tego rodzaju wniosek tylko jako na coś bardzo czasowego, co może istnieć tylko wówczas, gdy mamy do czynienia z tak chorym pieniądzem, jaki obecnie zatruwa całe nasze życie gospodarcze, — z tą jednak chwilą kiedy nastąpi poprawa, oczywiście i ta ustawa musi być zmieniona. Ponieważ wiemy o tem, że do Sejmu są wniesione pewne ustawy, mówiące o nowej jednostce podatkowej, dzięki wprowadzeniu której unikniemy stałego powiększania podatków, wskutek spadku marki, przeto, gdy będziemy już mieli tę jednostkę podatkową wprowadzoną do ustaw podatkowych, to oczywiście ta ustawa o zwiększonych karach, tak znacznych, bo wynoszących aż 150% miesięcznie, będzie musiała być uchylona. I o tem należy pamiętać wówczas, kiedy będziemy mieli do czynienia z wprowadzeniem w życie tej Jednostki podatkowej. Wtedy przypuszczam, że i Rząd to wniesie, a jeśliby Rząd nie wniósł, to ciała ustawodawcze powinny wnieść poprawkę, bo przy podatkach wymierzanych przy normalnej jednostce, nie ulegającej wahaniu, tak szalona kara niema żadnego uzasadnienia. Ta kara powinna być stosowana według takiej normy, jak to było przyjęte w czasach normalnych, gdy zdrowy pieniądz panował, t. j. powinna wynosić mniejwięcej 1% miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#SKarpiński">Z tem jednem zastrzeżeniem Komisja Skarbowa Senatu uznaje ustawę za celową i w redakcji, przyjętej przez Sejm, proponuje Panom ją przyjąć.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#SKarpiński">Art. 1, który wylicza ustawy do których powinny być te wielkie kary stosowane, jest niepotrzebnie tak długi, bo zupełnieby wystarczyło powołanie się na ustawę marcową. Jest to powtórzone dla wyjaśnienia, aby uniknąć nieporozumień, ale potrzebne nie jest.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#SKarpiński">Komisja wnosi, aby bez żadnych zmian przyjąć tę ustawę w redakcji sejmowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Thullie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MaksymilianThullie">Wysoki Senacie! Ustawa, nad którą radzimy, zmierza do zmuszenia płatników do płacenia podatków w terminie. Jak już p. sprawozdawca podniósł, dotychczas opłacało się nie płacić w terminie podatków, bo pomimo kary 10% miesięcznie, ponieważ płaciło się potem markami zdewaluowanemi zyskiwało się na tem, że się nie płaciło. Stan taki nie może trwać dłużej, nie może przecież istnieć premja za niepłacenie podatków. I dlatego jest zupełnie słuszne, że ustawa niniejsza zamierza podnieść karę za zwłokę do 5% dziennie. Kara jednak taka jest bardzo dotkliwą i może nawet zupełnie zrujnować podatnika, słuszną jest jednak rzeczą, jeżeli dotyka podatników opieszałych, którzy nie chcą płacić.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#MaksymilianThullie">Mnie chodzi jednak o to, ażeby nie dotykała także i tych, którzy nie zawinili wskutek opieszałości lub wskutek spekulacji. Mianowicie mamy tutaj kilka ustaw, jak ustawa o podatku majątkowym, lub dochodowym, które nakazują, ażeby podatnik sam się oszacował, złożył fasję i według tego płaci pierwszą ratę. Później dopiero władze skarbowe badają tę fasję i przypuśćmy za pół roku podniosą ją. Przy znanej gorliwości urzędów skarbowych można się obawiać, że zechcą te pół roku uważać jako zaległość, ściągać karę i obliczając po 5% dziennie za pół roku ściągną 900%. Otóż, rozumie się, byłoby to zupełnie niesłuszne i dlatego zwracam się do p. Ministra Skarbu, z tem, czy zechce w rozporządzeniu wykonawczem zaznaczyć to wyraźnie, że kary za zwłokę nie stosują się do tych wypadków, gdzie tylko zachodzi różnica w oszacowaniu własnem i oszacowaniu urzędowem, ale do innych wypadków, gdzie rzeczywiście jest zaległość z powodu opieszałości.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#MaksymilianThullie">Wogóle jestem zdania, że organy skarbowe mają wprawdzie energicznie ściągać podatki, ale tylko w sposób zgodny ze sprawiedliwością i uczciwością. Na dowód, że nie zawsze się tak dzieje mogę tu przytoczyć pewien fakt, który się zdarzył w Warszawie znajome] mi osobie, która chciała zapłacić ostatniego dnia podobno w kasie miejskiej podatek o godz. 121/2 p. p. Nie przyjęto tego podatku, a przyjęto dopiero na drugi dzień, rozumie się już z karą za zwłokę i powiedziano wyraźnie, że zrobiono to dlatego, że państwu i miastu potrzeba pieniędzy, więc zarazem ta kara za zwłokę się przyda. Otóż w ten sposób nie napełnia się kasy rządowej. Takiem postępowaniem Skarb pozbawia się zaufania publiczności.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#MaksymilianThullie">Sprawa bonów złotych, które miały mieć wartość franka szwajcarskiego, czego później nie dotrzymano, nie przyczyniła się także do powiększenia zaufania finansowego do Rządu. Wiemy, że to się stało dlatego, aby Rząd mógł mniej płacić za bony, a więc w interesie Skarbu, to prawda, ale my nie możemy się zgodzić na takie postępowanie, my żądamy, aby wszędzie i zawsze postępowano sprawiedliwie i chcemy, aby Rząd tego, co raz przyrzekł, zawsze dotrzymywał. Mamy nadzieję, że p. Minister Skarbu uzna to nasze stanowisko i wyda odpowiednie polecenie podwładnym organom.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos na s. Truskier.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AbrahamAdolfTruskier">Gdyby nie obecne warunki gospodarczo-skarbowe i finansowe Państwa, byłbym tu jaknajenergiczniej wystąpił przeciw nowej ustawie, a to dlatego, że ciężar jej spada głównie na ludność miejską, na przemysł i handel. Ale wobec katastrofalnego stanu naszego Skarbu, trudno wystąpić z podobnym wnioskiem. Niesłuszną uważam tę ustawę również i z tego względu, że jeżeli to ma być początek waloryzacji, to dlaczego to się odbywa tylko na terenie podatkowym? Powinno to być stosowane na każdym Kroku. Przypuśćmy na chwilę, że jestem kupcem, czy przemysłowcem, gdy nie zapłacę podatku w terminie, muszę zapłacić sprawiedliwie, zdawałoby się zupełnie słusznie i lojalnie, karę za to. Ale, jeżeli ja mój towar oddam komuś, który mi również zapłaci z pewnem opóźnieniem, czy on również płaci mi 5% dziennie? Nie, to jest wykluczone, i wtedy bezwzględnie jestem pokrzywdzony, nie mam żadnego pokrycia za to co płacę.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#AbrahamAdolfTruskier">Ale katastrofalny stan marki polskiej znowu zupełnie mi knebluje usta. Jeżeli jednak to prawo ma być, to chciałbym, aby było przynajmniej stosowane ostrożnie, sprawiedliwie i żeby rzeczywiście, jak to mój przedmówca mówił, przytem nie czyniono niesłusznych trudności. Mianowicie, jeżeli kara ma być, żeby była w tym wypadku nałożona, gdy będzie faktycznie moja wina, gdy zwłoka nastąpi rzeczywiście z mojej winy, ale nie z winy tych czynników, które nie powinny mnie były dopuścić do tej zwłoki. Mianowicie są podatki, co do których rozsyłane są nakazy płatnicze i zdaje mi się, że potrafiłbym wskazać na sali niejednego senatora, który nie otrzymał tego nakazu płatniczego w terminie i niezależnie od tego musiał zapłacić następnie podatek z karą. Dziś, czy wczoraj, opowiadano mi, że zgłoszono się obecnie o zapłacenie jakiegoś podatku za rok 1921. Nie podejrzewam naszych czynników podatkowych, że się zwracają poraz drugi, może była to pewna nieostrożność, może inna przyczyna wpłynęła na to, że się dopiero dziś po to przychodzi. Ale, jeżeli w 1926 r. ktoś się do mnie zgłosi z powodu, że nie zapłaciłem nie z mojej winy, bo nie miałem nakazu, to zapłacę jakąś miljardową karę, może to już będą jakieś astronomiczne cyfry, których nie będę posiadał. I dlatego uważam, że władza skarbowa powinna wydać swoim podwładnym pouczenie, ażeby postępowali jaknajostrożniej. Rozumiemy, że gdyby p. Minister, czy p. Wiceminister spełniał te czynności, to byłyby prawdopodobnie sprawnie załatwiane, jako przez ludzi stojących na trochę wyższym poziomie. Ale wiemy, że niższe sfery nie zawsze chcą, może nie zawsze mogą spełnić te rzeczy i dlatego uważam, że pewna rezolucja w tym względzie powinna być wniesiona. Zgłaszam więc rezolucję następującą: „Wzywa się Rząd, by Ministerstwo Skarbu przez wydanie odpowiedniego pouczenia podległym mu władzom podatkowym, stworzyło gwarancję, że kary za zwłokę będą ściągane li tylko w wypadkach, gdy zwłoka ta pochodzi z winy płatnika. W szczególności, by kar za zwłokę nie ściągano przy podatkach, których termin płatności zależny jest od daty wręczenia nakazu płatniczego, a nakazu takiego nie doręczono, lub w wypadkach, gdy płatnik z powodu przeszkód ze strony władz skarbowych nie mógł we właściwym czasie uiścić przynależnego podatku”.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#AbrahamAdolfTruskier">Zdarza się czasem, że określony jest termin, że do takiego i takiego dnia trzeba zapłacić podatek, ale niema zawiadomienia i płatnik nie wie, ile ma zapłacić, nie jego więc wina, jeżeli się spóźni. Sądzę, że Szanowni Panowie zrozumieją słuszność tej rezolucji i że cały Senat poprze mnie, w imię sprawiedliwości i właściwego ściągania podatków.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#AbrahamAdolfTruskier">Chcę jeszcze zwrócić uwagę na to, że u nas niestety jest zwyczaj uważania płatników za jakichś przestępców. Nie chciałbym, ażeby to mniemanie się utrzymało i dlatego sądzę, że rezolucja moja będzie przyjęta.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Rozprawa wyczerpana. Głos ma jeszcze senator referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#SKarpiński">Proszę Panów! Przeciw rezolucji nic nie możnaby powiedzieć, gdyby ona była potrzebna. Ale ona jest niepotrzebna, ponieważ wyjaśniło się jeszcze wczoraj na Komisji Skarbowej Senatu, że ona mówi o karach zgodnie z ustawą z 9 marca, powołuję się na nią, a tam, w ustawie z 9 marca, jest najwyraźniej określone pojęcie zaległości podatkowej i powiedziane jest najwyraźniej w art. 1 co to jest zaległość — nieuiszczenie z winy płatnika w terminie płatności podatku i t. d. To nazywa się zaległością i dopiero od tych zaległości kara 150% będzie liczona, przyczem nie będzie liczona natychmiast, tylko w 15 dni po terminie, gdyż należy rozumieć art. 2, który mówi, że od zaległości pobiera się karę za zwłokę w wysokości 150% miesięcznie po 15 dniach od upływu terminu płatności danin, wymienionych w artykule poprzednim. Więc to nie jest tak groźne, jak na pierwszy rzut oka może się zdawać. Przedewszystkiem zwrócę uwagę na to, że zaległość jest pojęciem zupełnie ściśle określonem w ustawie marcowej, a mianowicie wstawione jest słowo, że nie zapłacony w terminie podatek z winy „płatnika”. O tem właśnie mówi rezolucja p. Senatora. I dlatego ona byłaby w danym wypadku zbędna.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do głosowania. Jest wniosek Komisji, ażeby ustawę w przedmiocie podwyższenia kar za zwłokę przyjąć według uchwały Sejmu. Proszę pp. Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi większość, ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#WojciechTrąmpczyński">Dalej jest rezolucja s. Truskiera, którą Panowie tylko co słyszeli. Proszę pp. Senatorów, którzy są za rezolucją s. Truskiera, ażeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o dodatkowem prowizorjum budżetowem za czas od 1 Iipca do 30 września 1923 r. oraz prowizorjum budżetowem za czas od 1 października do 31 grudnia 1923 r. (Odbitka nr. 85).</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefBuzek">Wysoki Senacie! Uchwalenie prowizorjum budżetowego powinno nam dać sposobność do nakreślenia przynajmniej krótkiego obrazu naszego stanu finansowego. A zdaje się, iż najtrafniej określimy nasze obecne położenie skarbowe w ten sposób, że podamy obraz naszych dochodów i wydatków w III kwartale r. b., którego to kwartału dotyczy art. 1 naszego przedłożenia. Możemy ten obraz podać z dość wielką dokładnością, niemal co do wszystkich dziedzin naszej administracji i gospodarki, z wyjątkiem kolei. Co do kolei bowiem, to w rachunkowych zamknięciach kasowych, które opublikowano już w końcu września, są uwzględnione nierzeczywiste dochody i wydatki kolei, ale z jednej strony dotacja udzielona kasom kolejowym z Centralnej Kasy Państwowej, a z drugiej strony to, co znowu z kas kolejowych wpłynęło do kas państwowych. Cyfry te dają wprawdzie co do okresu tych trzech miesięcy obraz przybliżony tego, co nazywamy deficytem kolejowym, ale dokładne obliczenia będziemy mieli dopiero później. Więc, jeżeli chodzi o koleje, to cyfry, które przytoczę, będą tylko przybliżone.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JózefBuzek">Otóż, gdy z temi zastrzeżeniami obliczymy wszystkie nasze wydatki w ciągu trzeciego kwartału i przeliczymy je z miesiąca na miesiąc na złote polskie, to okaże się, że razem wydatki naszego Skarbu w trzecim kwartale wyniosły w złotych polskich 329 miljonów 414 tysięcy złotych. Z tego przypada na koleje 140.520.000 zł. p., na pocztę — 10.010.000, wydatki na Ministerstwo Spraw Wojskowych — 88.152.000, a wszystkie inne wydatki, a więc wydatki na normalną administrację cywilną, na sprawy zagraniczne, sprawy wewnętrzne, na sądy, Skarb i t. d. wynosiły 90,732.000. Z tego wynika, że największą, najpoważniejszą rubrykę tworzą wydatki na koleje. Jeżeli zaś pominiemy wydatki na koleje i pocztę, to okaże się, że wydatki na trzeci kwartał wynosiły 178.884.000 franków. Jeżelibyśmy tę kwotę pomnożyli razy 4, to okaże się, że Wydajemy na wojsko i na wszystkie gałęzie administracji cywilnej rocznie około 720 miljonów zł. Kwota 720 miljonów zł. jest bardzo charakterystyczna z tego powodu, że przed wojną na obszarze Rzplitej Polskiej państwa zaborcze także mniejwięcej tę kwotę wydawały, a także pobierały podatków z ziem, należących do Rzplitej Polskiej, w kwocie około 720 do 750 miljonów złotych.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Mniej wydawały, a więcej brały)</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JózefBuzek">Wydawały, bo o ile wydawał mniej rząd rosyjski, o tyle wydawano więcej w zaborze pruskim i austrjackim. — Otóż to dowodzi na pierwszy rzut oka, że gdybyśmy przywrócili podatki do normy przedwojennej, to oczywiście mielibyśmy wszystkie nasze wydatki na wojsko i na wszystkie potrzeby cywilne w zupełności pokryte. Nie mówię o kolejach i nie mówię o pocztach.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JózefBuzek">Dla jaśniejszego obrazu pozwolę sobie zaznaczyć jeszcze jedno, że w wydatkach naszych cywilnych największa pozycja przypada na Ministerstwo W. R. i O P., mianowicie: 23.118.000 złotych, na agendy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zostało wydane 17.421.000 złp., na całą administrację skarbową, zwrot długów i t. d. 13.445.000 złp. Wszystkie inne ministerstwa mają sumy znacznie niższe.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#JózefBuzek">Zaznaczyłem już, że gdyby się nam udało nasze podatki podnieść i utrzymać w normie przedwojennej, mielibyśmy wszystkie nasze wydatki cywilne zupełnie pokryte. Ale tymczasem celu tego nie dało się osiągnąć, mianowicie: Dochody nasze wynosiły: z kolei 17.250.000, t. j. to, co kasy kolejowe wpłaciły do kas państwowych; ze wszystkich innych źródeł, a więc głównie z podatków mieliśmy 115.208.000 dochodu. Razem za ten trzeci kwartał otrzymamy dochodów w złotych 132.458.000 i okazuje się, że mamy w całości deficytu za ten trzeci kwartał 197.000.000 złotych. Z tego największa część, niemal 2/3 wypada na kolej, mianowicie to, co Kasa Państwowa wypłaciła kolejom w trzecim kwartale więcej, niż otrzymała od kas kolejowych, wynosi po przerachowaniu na złote polskie — 123.270.000. Deficyt wynikający z wydatków na pocztę, na wojsko i na wszystkie inne potrzeby cywilne wynosi kwotę 73.686.000 marek.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#JózefBuzek">Z tego wynika, że dla sanacji naszego budżetu najważniejszą kwestją jest sanacja naszych kolei państwowych. Tak samo było np. w Austrji i w niektórych innych państwach, gdzie problem sanacji był bardzo ciężki. Usunięcie deficytu kolejowego jest najważniejszym punktem jakiejkolwiek poprawy Skarbu Państwa. Otóż w Komisji Skarbowo-Budżetowej zastanawiano się nad tem i dano wyraz zapatrywaniu, że dobrze jest, iż Rząd wyznaczył komisję do poczynienia odpowiednich oszczędności, podnoszono jednak, że byłoby rzeczą pożądaną, wszechstronnie rozpatrzyć ten problem uzdrowienia stosunków kolejowych i wyrażono w tej sprawie dwie opinje. Jedna opinją, iż byłoby rzeczą najwięcej pożądaną wyznaczyć komisję znawców, którzyby systematycznie zbadali niedomagania naszej gospodarki kolejowej i wskazali drogę rozwoju. Drugi pogląd, któremu dano wyraz na komisji, był ten, że byłoby rzeczą wskazaną iść za przykładem Austrji, która najprzód pytała się także swoich fachowców, a później uważała za rzecz wskazaną odwołać się do opinji bardzo fachowego Anglika, który przez kilka miesięcy osobiście w Austrji bawił, napisał obszerny referat, który obecnie rząd austrjacki publikuje, jako uzasadnienie tych reform, do których się ucieka. Oczywiście, że trzeba zgóry zaznaczyć, iż przy sanacji deficytu kolejowego nie obejdzie się bez podwyższenia taryf kolejowych, czy to osobowych, czy to towarowych. W komisji przytoczyłem pod tym względem niektóre cyfry dotyczące taryf osobowych. Okazuje się z nich, że jazda pociągiem pośpiesznym III klasy kosztuje w Szwajcarji okrągło 18 razy więcej niż u nas, w Czechosłowacji, we Włoszech i w Belgji 9 razy więcej niż u nas, we Francji 7 razy, a w Austrji 5 razy więcej. Otóż, uwzględniając oczywiście nasze specjalne stosunki, któreby nie zezwalały na jednorazowe, powiedzmy, 5 krotne albo 7-krotne powiększenie naszych taryf kolejowych, uwzględniając nasze stosunki, które tak nagłego skoku w podwyższeniu by nie dopuściły, należałoby przecież pomyśleć o tem, ażeby te podwyżki taryf kolejowych odbywały się w szybszem tempie i w szybszej progresji, niż to się dotychczas działo.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#JózefBuzek">Łatwiejsza stosunkowo niż sanacja deficytów kolejowych powinna być sanacja deficytów w innych gałęziach służby publicznej. Należy zabezpieczyć, by przynajmniej podatki wyznaczone w wysokości przedwojennej, zostały rzeczywiście w tej wysokości pobrane. Oczywiście należy też kontynuować także tę akcję, którą Rząd rozpoczął, mianowicie, ażeby celem zapewnienia poboru tych podatków w przedwojennej wysokości, wprowadzić ich waloryzację. Oprócz tego Rząd powinien kontynuować, swoją akcję oszczędnościową, oczywiście z odpowiedniem uwzględnieniem absolutnie niezbędnych potrzeb gospodarki państwowej, tak, ażeby nie przerywać tych ważnych inwestycji, których przerwanie byłoby szkodliwe dla Skarbu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#JózefBuzek">Ze względu na to, że Rząd wszedł już na drogę, która prowadzi do sanacji Skarbu Państwa, większość Komisji uchwaliła przyjąć prowizorjum budżetowe bez zmian, uchwalone na wczorajszem posiedzeniu przez wysoki Sejm, a to tembardziej, że kwoty, o których przyzwolenie Rząd prosi, pozostają, jak łatwo się może każdy przekonać, w tyle poza temi, które są niezbędnie potrzebne, tak, że Rząd będzie musiał jeszcze raz udać się do Wysokiego Sejmu i Senatu o dodatkowe kredyty na kwartał czwarty. Rząd domagał się na czwarty kwartał o 100% więcej, niż zostało przyznane i faktycznie wydane w kwartale trzecim. Ale odnośne przedłożenie rządowe zostało wniesione do Sejmu 14 września 1923 r., a więc wtedy, gdy wskaźnik cen hurtowych wynosił około 60.000, tymczasem już po dwóch tygodniach października wskaźnik cen hurtowych wynosił 132.000, a więc był przeszło 2 razy wyższy. Niestety, należy oczekiwać jeszcze dalszego wzrostu tego wskaźnika, więc oczywiście zapotrzebowanie Skarbu będzie znacznie większe, niż to, które tutaj w art. 3 dnia 14 września Rząd przewidywał. Ale starą zasadą parlamentarną jest, że nie uchwala się większych kredytów, niż Rząd sam sobie życzy i dlatego nie proponujemy żadnego podwyższenia tych kredytów, gdyż jesteśmy zupełnie świadomi tego, iż Rząd w bardzo krótkim przeciągu czasu będzie musiał przyjść z przedłożeniem dodatkowem.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(S. Woźnicki: W III kwartale tego nie zrobił)</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#JózefBuzek">Teraz zrobi napewno.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#JózefBuzek">Więc na tej podstawie proszę o przyjęcie bez zmiany prowizorjum budżetowego w tej formie, w jakiej zostało przez Wysoki Sejm uchwalone.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Kalinowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#StanisławKalinowski">Wysoka Izbo! Lakoniczna ustawa o prowizorjum budżetowem sprowadza się właściwie do tego, ażeby dać Rządowi tyle pieniędzy, ile chce, i pozwolić mu rozporządzać temi pieniędzmi tak, jak chce. To żądanie Rządu byłoby zupełnie usprawiedliwione, gdyby się on cieszył tem powszechnem zaufaniem ludności, któreby go do podobnego żądania upoważniało, gdyby ogół ludności widział, że istotnie, jak zapewniał p. referent, Rząd wszedł na drogę sanacji Skarbu. Tymczasem, jeżeli zwrócimy uwagę na to, co słyszeliśmy niedawno z ust samego Rządu o jego działalności, jeżeli zwrócimy uwagę na to, co piszę sam Rząd w uzasadnieniu do tego projektu, który tutaj mamy przed sobą, musimy dojść — będąc bardzo objektywnymi — do wniosku, że Rząd ten jest bankrutem, który nie ma najmniejszego prawa do tego, ażeby z podobną propozycją do izb prawodawczych się zwracać.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#StanisławKalinowski">Wszyscy pamiętamy ten radosny entuzjazm, ten zapał i optymizm, z którym p. Prezes Rady Ministrów Witos wygłaszał swoje pierwsze przemówienie zarówno w Sejmie, jak i tutaj. Wszyscy też doskonale możemy porównać z tonem tamtych przemówień to zakłopotanie, z którem p. Prezes Rady Ministrów wypowiedział swoje drugie przemówienie w Sejmie. Z tem drugiem przemówieniem p. Prezes Rady Ministrów do Senatu nie przyszedł, co zresztą uważam za zupełnie słuszne. Wszyscy pamiętamy, jak p. Prezes Rady Ministrów zapowiadał rychłą zmianę stosunków na lepsze, poczynając od tego momentu, kiedy rozpoczęła się nowa era, kiedy się zjawił gabinet parlamentarny. I również musimy sobie jasno uświadomić, jak w porównaniu z tem, minorowo brzmiały słowa p. Prezesa Rady Ministrów, kiedy malował obecną sytuację. Prawda, p. Prezes Rady Ministrów zwrotów bardzo mocnych nie używał, ale to, co powiedział o sytuacji obecnej i o tem, co nas czeka w najbliższej przyszłości, sprowadza się do tego, co przez tegoż p. Prezesa Rady Ministrów zostało sformułowane w sposób bardzo dosadny, kiedy przyjmował przedstawicieli urzędników państwowych i powiedział do nich: „będzie gorzej”. Jest to przyznanie się, że to, co było uprzednio powiedziane, już dzisiaj powtórzone być nie może.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#StanisławKalinowski">Aforyzmy wszelkie mają czasem tę złą stronę, że się przyczepiają do ludzi, i to niemal na zawsze. Zdaje mi się, że słowa „będzie gorzej” stopiły się w całość z p. Prezesem Witosem i nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek obywatel Polski, który myśli o p. Prezesie, a myśli o nim codziennie, gdy kupuje artykuły pierwszej potrzeby, nie wiązał tego wyobrażenia z tem proroctwem: „Będzie gorzej”. Jest to jakby widmo, jakby koszmar, który gnębi całą ludność, przed którym się ta ludność broni, który wywołuje reakcję i oczekiwanie: Kiedyż to wszystko się skończy i przyjdzie nadzieja lepszego jutra.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#StanisławKalinowski">W związku z oświetloną przez p. Prezesa sytuacją obecną pozostaje tekst tych oto motywów, który tutaj mamy przed sobą. Jeżeli zechcemy porównać motywy ustaw o prowizorjum budżetowem za kwartał trzeci i za kwartał czwarty, to państwo przypominają sobie zapewne dyskusję, która się tutaj toczyła w sprawie prowizorjum za kwartał 3. Tam powiedziano w art. 2, że przekroczenie kredytów prowizorjum może nastąpić tylko w razie dalszego wzrostu drożyzny, w granicach 25% tych kredytów. Otóż jest rzeczą naprawdę godną uwagi, co Rząd pisał w uzasadnieniu i dlatego pozwolę sobie kilka tych wierszy odczytać, gdyż z tego płyną pewne zupełnie wyraźne konsekwencje. Powiedziano tam: „Art. 2 ustawy z dn. 5 czerwca 1923 r. upoważnia w tych wypadkach do przekroczenia kredytów prowizorycznych w II kwartale o 100% ponadto upoważniał Ministra Skarbu do przyznawania kredytów dodatkowych ponad powyższą granicę na pokrycie wydatków rzeczowych, zwiększonych wskutek podwyżki taryf pocztowych telegraficznych, telefonicznych i kolejowych, oraz na pokrycie wydatków płatnych w walucie zagranicznej, a zwiększonych wskutek wzrostu kursu walut zagranicznych. O tak daleko idące upoważnienia na III kwartał 1923 r. Rząd nie zamierza prosić, ograniczając się do wniosku o upoważnienie wyszczególnione w art. 2 niniejszego projektu ustawy, a mianowicie o upoważnienie do przekroczenia kredytów prowizorycznych, ustalonych w art. 1, najwyżej do 25%. Rząd wychodzi przytem z założenia, iż drożyzna w III kwartale r. b. nie będzie wzrastała w tempie szybszem, aniżeli w II kwartale r. b., wzrost drożyzny zaś ustalony przez Główny Urząd Statystyczny według indeksu cen hurtowych, wyniósł w czasie od d. 1 kwietnia do d. 1 czerwca okrągło 16 7%, do końca czerwca zatem, t. j. do końca II kwartału r. b. przypuszczalnie nie przekroczy 25%.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#StanisławKalinowski">Tak pisał Rząd wtedy, kiedy się ubiegał o uchwalenie ustawy o prowizorjum budżetowem na kwartał trzeci i proszę Panów, rzecz szczególna, że wtedy p. sprawozdawca, ten sam, który dziś referuje nowy projekt ustawy, zwracał uwagę, że te 25% prawdopodobnie nie wystarczy. No, proszę Panów, naturalnie dziś stoimy już wobec faktu, mianowicie, że oto, kiedy się ten trzeci kwartał skończył, Rząd przychodzi z art. 1, w którym „ustaloną w art. 2 ustawy z dn. 8 sierpnia 1923 r. o prowizorjum budżetowem za czas od 1 Iipca do 30 września 1923 r. granicę, do której może nastąpić, w razie dalszego wzrostu drożyzny, przekroczenie kredytów przyznanych w art. 1 powołanej ustawy, podwyższa się o dalsze 100% tych kredytów”.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(Głos: 130%)</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#StanisławKalinowski">Według wyjaśnienia, które stało się niezbędnem podczas dyskusji na Komisji okazało się, że nie 100%, lecz 130%.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#StanisławKalinowski">A dalej mamy nowy punkt w art. 3: „Przekroczenie kredytów prowizorycznych, ustalonych w art. 1, może nastąpić tylko w razie dalszego wzrostu drożyzny, w granicach 100% tych kredytów”. W uzasadnieniu zaś czytamy: „Wobec znacznych wahań w zakresie stosunków drożyźnianych, Rząd zastrzega sobie możność zgłoszenia poprawek odnośnie do art. 3 w toku rozpatrywania niniejszego projektu ustawy w komisji sejmowej, bądź też, w razie potrzeby, wniesienia w swoim czasie projektu ustawy o dodatkowem prowizorjum budżetowem”.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#StanisławKalinowski">Proszę Państwa, jest niewątpliwie ten postęp, że Rząd już zapowiada, iż może te 100% nie wystarczy. Tutaj już nie twierdzi tak, jak w stosunku do II l kwartału, że nie zamierza prosić wcale o wyższą normę, aniżeli 25%. To, proszę Panów, nie zmienia postaci rzeczy, że stojąc wobec tych oto dokumentów, które mamy przed sobą, musimy powiedzieć, że Rząd widocznie zupełnie nie orjentował się i nie orjentuje w sytuacji, to znaczy właśnie, że Ministerstwo Skarbu, które powołane Jest przedewszystkiem do tego, aby się w tych rzeczach orjentowało, nie potrafi się orjentować. A że, proszę Panów, w tych rzeczach można się w jakiś sposób orjentować, to weźmy przykłady z poprzednich kwartałów. Tam mieliśmy również uchwalone prowizorja i zarówno w I jak i w II kwartale te prowizorja nie zostały wyczerpane. Za pierwszy kwartał zaoszczędzono, zdaje się, 600 miljardów marek, za drugi około 300 miljardów. W każdym razie kto bronił Rządowi, który występuje z projektem na III kwartał, przewidywać przynajmniej w ten sposób, że gdyby nastąpiło przekroczenie, to bądź co bądź w pewnych granicach. Ale tu staje się rzecz poprostu skandaliczna; Rząd zastrzega się, że w żadnym razie niedopuści do przekroczenia 25%, a później po fakcie dokonanym, po całkowitem wydatkowaniu tych sum przychodzi i powiada, że się podwyższa o 130%! Cóż właściwie uchwalamy?</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Już wydatkował)</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#StanisławKalinowski">To już wydano, co mamy uchwalić dzisiaj. Pocóż uchwalamy jakiś dodatek 100%, jeżeli już teraz nawet sam Rząd, nietylko pan sprawozdawca, oświadcza, że oczywiście to nie wystarczy?</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#StanisławKalinowski">W takim razie stoimy tutaj przed zagadnieniem, o którem Rząd, powiedziałbym, nie ma nic do powiedzenia, ponieważ nie jest panem sytuacji. Jeżeli pan sprawozdawca poprzednio mógł przewidzieć taką rzecz, to oczywiście i pan Minister mógł przewidzieć. Jednakże pan sprawozdawca przewidział, a pan Minister nie przewidział. W każdym razie stanowisko, które zajmuje pan Minister Skarbu, bądź co bądź obowiązuje przedewszystkiem do orjentowania się w tych sprawach. W takim razie, proszę Państwa, jakież zaufanie można mieć do Rządu, który z takiemi niepoważnemi przedstawieniami przychodzi i pragnie, ażebyśmy mu dali carte blanche w postępowaniu?</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#StanisławKalinowski">Proszę Państwa, niedawno tutaj Rząd święcił tryumf w pewnej mierze, uzyskał po raz drugi wotum zaufania. Prawda, uzyskał to wotum zaufania większością 17 głosów, a w tych 17 głosach była trzecia część głosujących ministrów. Pomijam sprawę, czy wypada ministrom korzystać z tego prawa, które im przysługuje, ażeby głosować za wotum zaufania dla siebie; to inna sprawa, kwestja zapatrywania i przyzwyczajenia.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Dobrego smaku)</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#StanisławKalinowski">Ale jakiegoż rodzaju było to zaufanie? Kto zaufanie to wypowiedział? Twierdzę, że ludność, dla której osoba pana Prezydenta Ministrów wiąże się nierozerwalnie z tem fatalnem proroctwem „Będzie gorzej”, jest właściwie większością, nad którą ta strona Izby, która daje większość dzisiejszemu Rządowi, nie ma zupełnie panowania. Bo jestem przekonany, że ten koszmar, który dusi ludność, dusi ją jednakowo, czy głosowała na 2-kę, na 3-kę, czy na 8-kę. Pod tym względem nie można mówić, że te 17 głosów większości, które uzyskał Rząd, cokolwiek mówią o jego popularności, o zaufaniu, które ma do Rządu ludność. W każdym razie można powiedzieć, że są jeszcze pewne inne wskaźniki. 1 tak nadzwyczaj czułym barometrem jest giełda. Jakże giełda reagowała, tak na pierwsze zwycięstwo Rządu, jak i na drugie? Wszyscy o tem wiemy.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Dolar dzisiaj 1.700. 000)</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#StanisławKalinowski">Tak 1.700.000. Mierna ani jednej chwili, żeby spadek marki polskiej ustał, niema ani jednej chwili, żeby się coś zawahało pod tym względem.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#StanisławKalinowski">A teraz jeszcze inna rzecz, z tej samej dziedziny, ale bodaj może jeszcze bardziej charakterystyczna. Rząd przed samem niemal głosowaniem nad wotum zaufania wystąpił z zakazem wywozu zboża. Zrobił to oczywiście pod pewnym naciskiem, sądząc, że z chwilą zakazu tego można było oczekiwać, że ceny spadną. Niechby spadły na chwilę! Szeroko się nawet o tem mówiło, że zaczynają spadać. I co się okazało? Ceny ani na chwilę nie spadły, w dalszym ciągu lecą w górę. Co to znaczy? To znaczy, że ten manewr się nie udał, a nie udał się dlatego, że oczywiście wszyscy zdają sobie dokładnie sprawę, że ten zakaz był tylko pewnym fortelem, był pewną chwilową manifestacją, że to nie jest zakaz poważny na dalszą metę, lecz tymczasowy środek politycznej natury. Przecież niedalej, jak wczoraj słyszeliśmy tutaj z tej samej mównicy w Sejmie uznanie konieczności wywozu zboża za granicę. Oczywiście, wszyscy doskonale wiedzą, że o ile wywóz zboża jest wstrzymany na tydzień, a po tygodniu będzie można sprzedawać z daleko większym zyskiem, to oczywiście można je zmagazynować. Tu należy właściwie dziwić się, ze sfery, które podtrzymują Rząd, nie dają nawet pozoru tego podtrzymania; albo też trzeba powiedzieć, że sprawa przedstawia się całkiem jasno, mianowicie sfery te doskonale widzą, że dni tego Rządu są policzone, a więc należy korzystać z tego czasu, który pozostał, bo to może są ostatnie żniwa tego rodzaju.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#StanisławKalinowski">P. Prezydent Witos, odpowiadając na szereg przemówień, które były wygłoszone w Sejmie, wystosował taki zarzut pod adresem lewicy, że krytykując program Rządu, nie wystąpiła z żadnym programem. Sądzę, że choćby istotnie tak było, to nie miejsce tutaj w Sejmie, ażeby Rząd brał lekcje od Sejmu. To nie miejsce do dawania lekcji Rządowi. Takiego rządu, który trzeba uczyć, nikt nie potrzebuje. Przeciwnie, tutaj chodzi o to, czy Rząd zdaje egzamin przed Sejmem, czy nie zdaje. Można to porównać ze studentem, który się obciął na egzaminie i twierdzi, że profesor jest niesprawiedliwy, bo powiedział, że tego a tego nie umie, ale sam w kwestji nic mu nie wytłumaczył. Ale tu jest zupełnie co innego. W tym razie krytykowano nie program, który był przedstawiany, nie to, co było powiedziane w charakterze pewnych projektów i zamierzeń zarówno w pierwszem, jak w drugiem przemówieniu p. Prezesa Rady Ministrów, lecz krytykowano program, który się już ujawnił, te czynności, o których wiemy ze skąpych i biednych wiadomości udzielonych przez p. Prezesa Rady Ministrów. Teraz stoimy wobec szeregu pewnych danych, które charakteryzują dokładnie, czem jest ten program Rządu. Mówi się: naprawa Skarbu, to pierwsze i jedyne narazie zagadnienie, wszystko inne wobec tego musi iść na bok. Zgoda. Ale mówi się o naprawie Skarbu tak, jak gdyby ten Skarb był czemś dającem się izolować, jak gdyby praca w kierunku naprawy Skarbu mogła być wyodrębnioną z szeregu innych zjawisk, które w całości składają się na t. zw. życie społeczne. To rzecz zupełnie niemożliwa, niema mowy o naprawie Skarbu, gdy całokształt życia szwankuje i w innych gałęziach daje się odczuć brak większy lub mniejszy, a jak teraz, brak zupełnie przerażający. Jest to zupełnie tak, jak gdyby ktoś chciał leczyć człowieka chorego na serce, na ten najważniejszy organ, i lecząc go ignorował resztę organizmu, przypuśćmy dając lekarstwo na serce, nie podtrzymywał całego organizmu, by istniał. Trzeba brać rzeczy w pewnej całości, harmonji, program sanacji Skarbu nie może być oderwany od całości kształtu programu Rządu.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#StanisławKalinowski">Co się tyczy programu w zakresie samego Skarbu, to słyszeliśmy ten program na posiedzeniu Sejmu z ust p. Ministra Skarbu. Prawda, możemy być wdzięczni p. Ministrowi Skarbu za to, że nam przynajmniej tutaj w Senacie czasu nie zabierał, bo program ten istotnie nie zawiera nic takiego, coby zasługiwało na uwagę. Ale, gdy tu oświadczył, że przed Senatem narazie nie będzie mówił o sytuacji finansowej, a w parę dni później...</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Na drugi dzień)</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#StanisławKalinowski">... wystąpił w Sejmie, to przypuszczam, że p. Minister Skarbu wcale nie robił tego dla zaoszczędzenia nam czasu, lecz dał dowód pewnego dosyć wyraźnego lekceważenia tej Izby.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Głos: Tak jest)</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#StanisławKalinowski">Sądzę, że na to co powiedział, wcale nie trzeba mu było tak wielkiego przygotowywania. Ostatecznie to, co powiedział p. Minister Skarbu to były ogólniki: równowaga budżetu — dziecko wie, że równowaga budżetu jest rzeczą konieczną; dalej, jeżeli chodzi o spadki, odpowiednie dochody, dochody z podatków, a potem oszczędność, to także dziecko wie. Wreszcie jedna rzecz, która może być dziś aktualną, która do tej równowagi w wyjątkowych razach jest niezbędną, to sprawa pożyczki. Ale te wszystkie ogólniki mogły być wygłoszone przez każdego człowieka, który nigdy w życiu ze Skarbem nie miał do czynienia. To są rzeczy elementarne, powiedziałbym, trywialne. Jeżeli jednak zastanowimy się nad tem, to zdaje się, że właściwie dotychczasowy bieg rzeczy, dotychczasowa polityka Rządu wykazują, że Rząd absolutnie nie utrzymał się na tej wysokości, na której powinien się utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#StanisławKalinowski">Podatki. Nie chcę powtarzać dyskusji, która kilkakrotnie tu się toczyła, ale po co obwijać w bawełnę? Jeżeli chodzi o podatki, to tu właśnie choćby p. Minister chciał je przeprowadzić, zrealizować, co jest przepisane, to napotkałby na opór właśnie tych, którzy Rząd podtrzymują, czyli, że z tej strony naprawa Skarbu jest fikcją, jest pobożnem życzeniem, ale niczem poważnem.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#StanisławKalinowski">Jeżeli chodzi o oszczędności, to nie można mówić, że z oszczędności da się tworzyć program. Zasadę oszczędności musi się stosować w każdem państwie i przy każdym stanie finansowym, w tem znaczeniu, że nie wolno pieniędzy marnować. Dzisiaj p. sprawozdawca wspomniał o niedomaganiach w kolejnictwie, a na posiedzeniach Komisji Skarbowo Budżetowej jeden z członków Komisji zwracał uwagę, — nawiasem mówiąc jest to człowiek, który stał blisko spraw kolejowych, — że są bardzo poważne niedomagania, że jest pewien bezład np. stanie bez potrzeby pod parą lokomotyw, co prowadzi do olbrzymich strat dla Państwa. Należy zwrócić uwagę, żeby grosz państwowy nie był trwoniony, ale robić z oszczędności program, to nonsens, bo Państwo musi żyć, Państwo musi wydawać, bo przecież rola ministra Skarbu nie sprowadza się do tego, żeby siedział przy pustym Skarbie i mówił: Nic dawać nie będę, bo nie mam! Zadaniem jest ministra, żeby Skarb napełnił i tem dał Państwu możność żyć tem życiem, które ma przed sobą.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#StanisławKalinowski">Teraz co do pożyczki zagranicznej i wewnętrznej, to zdaje mi się, że również mamy tylko teorję w tej sprawie, ale nie praktykę. Zdaje mi się, Rząd dowiódł czarno na białem, że pożyczki nie otrzymał i nie otrzyma. Bo gdyby te pożyczki, o których trąbiono w najrozmaitszy sposób raz i drugi, miały przyjść do skutku, to jużbyśmy widzieli wyniki.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#komentarz">(Głos: Ucichli)</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#StanisławKalinowski">Naturalnie, ucichli, bo już wiadomo, że nic z tego. Pod tym względem położyliśmy się, że tak powiem, na obie łopatki. A pożyczka wewnętrzna, to proszę Państwa, po tem, co się stało z bonami złotemi, nie można myśleć, żeby obywatel polski miał zaufanie i to na nieszczęście nietylko do tego rządu, ale i do tych, które przyjdą później, bo niestety rujnuje się raz na zawsze zaufanie wogóle ludności do Państwa. Takich rzeczy się nie robi, jak tu robiono. Więc co mówić o pożyczce? Zatem wszystko, co się mówi o sanacji Skarbu, to frazesy, dosłownie wszystko zupełnie puste frazesy, za któremi nie stoją fakty.</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#StanisławKalinowski">Jabym nie chciał powtarzać tutaj Państwu rzeczy takich, które Państwo dobrze znają z Sejmu, czy to słuchając osobiście dyskusji, czy czytając sprawozdania z dyskusji, ale nie mogę nie dotknąć niektórych momentów bądź co bądź dosyć jasno uzasadniających, dlaczego ten Rząd ani tu ani za granicą nie może się cieszyć i nie cieszy się zaufaniem. Jeżeli można jeszcze znaleźć ludzi, w których da się wmówić, że tu przez cztery lata rządziła lewica, doprowadziła sprawy do ruiny i teraz należy to wszystko ratować, to jednak są pewne momenty, których zapomnieć w żaden sposób nie można. Jeżeli co, to właśnie sytuację naszą zagraniczną, wątpię żeby ktokolwiek ze zwolenników tego Rządu mógł nazwać niekorzystną w chwili, gdy ten Rząd przyszedł. Proszę Panów, kiedy ten Rząd nastał, nasza sytuacja na forum zagranicznem była bardzo mocna, a korona tej akcji, która była przeprowadzona przez poprzedni rząd, ustalenie granic wschodnich, to bądź co bądź jedna z najświetniejszych kart naszej dyplomacji. I cóż przychodzi potem? Przychodzą te klęski, te porażki, te zniewagi, które spotkały Polskę i dlaczego?</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Zakwestjonowanie granic.)</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#StanisławKalinowski">Dlatego, że wykazuje się na każdym kroku poprostu nieudolność, nieumiejętne wzięcie się do rzeczy. Zwracam uwagę chociażby na to, co przytoczono podczas dyskusji sejmowej o niesłychanem niedołęstwie, z jakiem się zabrano do sprawy wyborów do Rady Ligi Narodów. Przecież tu takie elementarne błędy były popełnione, że odrazu widać, że mają do czynienia z temi sprawami ludzie absolutnie do tego niepowołani. Jakże można mieć zaufanie do Ministra Spraw Zagranicznych, skoro tego rodzaju błędy popełnia. Gdyby te kompromitacje i te zniewagi, które tu miały miejsce, dotyczyły samego ministra, to uważałbym ostatecznie, że to jego prywatna sprawa, może sprawa przyzwyczajenia, mniejsza o to, — ale dlaczego za to ma odpowiadać Polska? Przecież p. Minister Spraw Zagranicznych wskutek tej swojej nieudolności prowadzi nas z tej wyżyny, na którąśmy weszli, w jakąś przepaść!</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#StanisławKalinowski">Jeżeli teraz będziemy rozważać nasze sprawy wewnętrzne, to jak powiedziałem, niema mowy o sanacji Skarbu bez odpowiednich zarządzeń w innych dziedzinach naszego życia. Mamy szereg reform, które są już dojrzałe, które muszą być wprowadzone. Np. reforma rolna. Przecież mimo oszczędności zostało utworzone całe nowe ministerstwo. Ale cóż z tego. Gdzież jest reforma rolna, gdzie zaufanie ludności, że wogóle ta reforma będzie? Co się w tym kierunku robi?</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Zakwestjonowanie parcelacji dóbr duchownych.)</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#StanisławKalinowski">Jeżeli chodzi o życie codzienne, życie każdego obywatela, to jest on dziś narażony na szereg trudności i szykan, na jakie był narażony tylko za czasów, kiedy tu panował rząd rosyjski. Dziś gwałci się Konstytucję, aresztuje się za byle co ludzi zupełnie niewinnych. Otóż, czy ten stan wewnętrzny w jakikolwiek sposób usposabia do tego, żeby mieć zaufanie do Rządu? Czy to niszczy zaufanie tylko szerokich mas, stanowiących obywateli polskich? Nie, na to patrzy zagranica, zagranica ocenia, jakie jest stanowisko tego Rządu, jaka jest jego działalność. To wszystko rzeczy, które się odbijają i na zaufaniu zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-21.35" who="#StanisławKalinowski">Niedawno p. Prezydent Rzeczypospolitej był w Grodnie, no, i tam wydano taki przepis, iż na ulicach, któremi ma przejeżdżać, niewolno otwierać okien i balkonów. Następnie był przepis bardzo ścisły co do tego, co można p. Prezydentowi powiedzieć i ile minut ma trwać przemówienie, a gdyby ktoś chciał powiedzieć coś więcej i poinformować p. Prezydenta, to ma prawo złożyć memorjał, ale pod warunkiem, że przedtem odpis tego memorjału będzie złożony w starostwie. Czy Mikołaj II nie w taki sposób podróżował? Co nasz Minister Spraw Wewnętrznych robi z tym Prezydentem, w jakiem świetle stawia tego Prezydenta przed ludnością? Cóż dziwnego, że p. Minister Kiernik, który te rzeczy stosuje może nieosobiście, ale za pośrednictwem swoich podwładnych, uważa za najpilniejszą rzecz wniesienie takiej ustawy, jak ustawa o paszportach! P. Minister Kiernik zapatrzony jest w dawną Rosję, w carskie porządki, i to uważa za ideał, który należy naśladować. To nas przed światem wcale nie prezentuje i ponosimy ciężkie konsekwencje, za błędy p. Kiernika.</u>
          <u xml:id="u-21.36" who="#StanisławKalinowski">Wielokrotnie tu już mówiono o owej nieszczęsnej odezwie Rządu po wybuchu. Niewątpliwie jest to jedna z przyczyn naszych niepowodzeń na terenie wszechświatowym, niewątpliwie ta odezwa nam bardzo zaszkodziła. Swoją drogą, nie zgadzam się z p. posłem Diamandem, jakoby to zwróciło uwagę zagranicy, że się u nas coś jednak dzieje Sądzę, że to zaszkodziło nie w ten sposób. Zagranica wie bardzo dobrze, co się u nas dzieje i za granicy informować tego rodzaju odezwami nie potrzeba. Ale jest co innego. W tej odezwie zarysowała się pewna metoda, gorzej zarysowała się nicość tego Rządu. I to nam zaszkodziło, bo świat widzi, jakiego rodzaju mamy Rząd i że nie jesteśmy w stanie tego Rządu zmusić do odejścia. To nas kompromituje i w ten sposób ta odezwa nam zaszkodziła.</u>
          <u xml:id="u-21.37" who="#komentarz">(Brawa na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-21.38" who="#StanisławKalinowski">Ale, jeżeli chcemy wiedzieć, jak ludność zachowała się w stosunku do tej odezwy, to pozwolę sobie zwrócić uwagę na to, że panowie Ministrowie pojechali tam na Cytadelę i obejrzeli co się tam stało, ale pojechali, rzecz prosta, samochodami; szkoda, że pp. Ministrowie nie poszli, nie przechodzili przez tłum, który otaczał to miejsce. Ja byłem w tym tłumie i słyszałem, co mówiła ludność; ta ludność, która nie dała się wyprowadzić z równowagi przez odezwę, oceniała niesłychanie trzeźwo ten wypadek. Bez względu na to, czy w tym wypadku ma się do czynienia istotnie z jakąś zbrodnią, z zamachem, czy też jest to kwestja przypadku, ludność czyniła Rząd odpowiedzialnym za ten wypadek z powodu, że trzyma prochownię w pobliżu miejsc, gdzie mieszkają ludzie, gdzie pracują setki ludzi, narażonych przez to, że jest tam prochownia. Powszechne było oburzenie w tym szarym tłumie, który wypełniał ulice w nie wiem jakiej liczbie, i słyszało się głosy: Jak mógł Rząd dopuścić.</u>
          <u xml:id="u-21.39" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Ależ to nie ten Rząd)</u>
          <u xml:id="u-21.40" who="#StanisławKalinowski">A jaki?</u>
          <u xml:id="u-21.41" who="#komentarz">(Głos: Nie obecny)</u>
          <u xml:id="u-21.42" who="#StanisławKalinowski">To wszystko jedno. Zdaje mi się, że, jeżeli rząd przejmuje od poprzedniego rządu wszystkie sprawy, to z tą chwilą staje się odpowiedzialnym za wszystko co się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-21.43" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Dlaczego tamtym rządom Pan tego nie mówił? (S. Woźnicki: Tamte rządy nie dopuściły zbrodniczej ręki)</u>
          <u xml:id="u-21.44" who="#StanisławKalinowski">Gdyby Rząd cokolwiek zrobił w tym kierunku, to inna sprawa, ale właśnie nie zostało nic zrobione. Niewątpliwie w tym wypadku przy tym rządzie stało się coś takiego, co wymaga zwrócenia uwagi. Nie przy tamtym, a przy tym nastąpił wybuch. Wybuch ten nie jest wcale rzeczą, któraby mogła tutaj oświetlić sytuację w stosunku jakiegokolwiek poprzedniego rządu.</u>
          <u xml:id="u-21.45" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Dlaczego?)</u>
          <u xml:id="u-21.46" who="#StanisławKalinowski">Gdyby się coś podobnego stało przy innym rządzie, to z taką samą gwałtownością napadlibyśmy na tamten rząd, któryby był również za to odpowiedzialny. Faktem jest, że wtenczas tego nie było, a teraz to się stało. Nie jestem au courant tego śledztwa i nie mam zamiaru być au courant; to rzecz, która przyjdzie w swoim czasie, ale nie wykluczam możliwości, że była to sprawa takiego, czy innego dozoru. Pamiętam, bo byłem wtedy jeszcze radnym miejskim, że była na porządku dziennym sprawa przeniesienia właśnie tej prochowni z miejsca, w którem się znajduje, na inne, mianowicie magistrat wszczął tę kwestję, a gen. Sosnkowski dał wyjaśnienia i poręczył, że te składy są tak strzeżone, że absolutnie jest wykluczony jakikolwiek wypadek. Nie będę krytykował ani analizował, czy p. gen. Sosnkowski ówczesny minister spraw wojskowych mylił się, czy się nie mylił, fakt, że wtedy wypadku nie było, a teraz był. Może teraz tak się stało, kiedy dozór został zmieniony, może jest jakiś nieład w organizacji wojskowej — nie wiem — ale faktem jest, że wtedyśmy tego wybuchu nie mieli, odpowiada ten rząd, przy którym to się stało.</u>
          <u xml:id="u-21.47" who="#StanisławKalinowski">Pozwolę sobie jeszcze zatrzymać się tutaj chwilę na pewnej rzeczy bardzo ważnej, przypuszczam, obchodzącej wszystkich Panów, w szczególności dla mnie niesłychanie bolesnej, a przypuszczam, i dla wielu z Panów tak samo bolesnej, mianowicie chcę zatrzymać się na naszych sprawach oświatowych. Nie ulega wątpliwości, że wszyscy obecni w tej sali doceniają sprawę oświaty, że niema mowy o tem, żeby potrzeba było przypominać p. Ministrowi o tem, czem jest oświata dla Państwa, ale co innego teoretyczne uznawanie pożyteczności oświaty, a co innego realizacja tego postulatu. Proszę Panów! Zwróćmy uwagę na to, że oświata zawsze szła u nas w pewnej mierze w ogonku i nigdy jakkolwiek była o niej mowa we wszystkich mowach programowych premjerów, była podkreślana doniosłość oświaty i konieczność pracy w tym kierunku, to jednak naprawdę ministerstwo oświaty było jednem z tych ministerstw, na które najmniej zwracano uwagi. Pomijając już sprawę natury ideowej, mianowicie, że chodzi o dopuszczenie jaknajszerszych mas do oświaty w celu wyrównania krzywdy wiekowej względem tych szerokich mas wskutek odcięcia ich od oświaty, ale choćbyśmy stanęli np. wyłącznie na stanowisku obrony Państwa, to i wtedy nie ulega najmniejszej wątpliwości, że inaczej się przedstawia sytuacja naszej niepodległości, jeżeli mamy wykształconych i uświadomionych obywateli, niż wtedy, kiedy mamy i te rzesze analfabetów, które obecnie przepełniają Polskę, wyróżniając ją z pośród innych krajów Europy.</u>
          <u xml:id="u-21.48" who="#StanisławKalinowski">A teraz co w tym kierunku się robi? Gdybyśmy widzieli jakąkolwiek pracę, która choć powoli, ale posuwała się naprzód! Ale okazuje się, że dzieje się wręcz odwrotnie. Zamiast, żeby szkoły powstawały, szkoły się zamyka. Cóż to jest? W takim razie my się cofamy! Szkoły, które są zapewnione w Konstytucji całej ludności jako bezpłatne, zanikają, wielu ludzi, którzy mogli z własnych wysiłków kształcić swoje dzieci, dziś musi zabierać je ze szkół dlatego, że nie są w stanie ponosić opłat szkolnych, jakie się płaci po szkołach prywatnych. Jest to zjawisko niesłychanie niepokojące!</u>
          <u xml:id="u-21.49" who="#StanisławKalinowski">Następnie inna rzecz. Jakkolwiek zawsze, jak powiedziałem, w mowach premjerów była mowa o oświacie i podkreślano tam doniosłość oświaty i t. d., ale, proszę Państwa, rzecz szczególna, zawsze była tylko mowa o szkolnictwie powszechnem, nigdy poza tem nic się nie mówiło.</u>
          <u xml:id="u-21.50" who="#komentarz">(Głos: I nigdy się nie robiło)</u>
          <u xml:id="u-21.51" who="#StanisławKalinowski">To inna sprawa, ale chociaż mówiono. A tymczasem, jeżeli sięgniemy do innych zagadnień z tej dziedziny, to o tem nawet się nie wspominało. Proszę Państwa, ani jeden premjer, w szczególności ani jeden minister oświaty nie mówił tu o nauce, A z drugiej strony, czyż potrzeba dowodzić, iż ostatecznie sprawa organizacji nauki, sprawa postępu nauki, sprawa własnych naszych jakichś dociekań, własnych naszych zdobyczy, ma również nietylko znaczenie idealne, lecz posiada niesłychane znaczenie praktyczne dla naszego przemysłu, w szczególności dla przemysłu wojennego? Proszę Panów, dziś w niesłychanie trudnem położeniu znajdują się Węgry, ale czy Panowie wiedzą, że Węgry obecnie organizują wycieczkę naukową na Himalaje? I dlaczego, czem to motywują? Motywują tem, że uważają sobie za punkt honoru pokazać przed całym światem, że kroczą razem z innemi cywilizowanemi państwami. Tak oceniają swoje międzynarodowe stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-21.52" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Tam jest skrajnie prawicowy rząd. Inny głos: Ale mądry)</u>
          <u xml:id="u-21.53" who="#StanisławKalinowski">Powiadam, że oni to rozumieją, tymczasem tutaj co się dzieje? Coś wręcz przeciwnego.</u>
          <u xml:id="u-21.54" who="#StanisławKalinowski">Jeszcze jedno, proszę Panów! Przypomnijmy sobie, co było podczas tej wielkiej wojny. Niemcy nie mieli wyobrażenia o tem, że wojna ta będzie trwać tyle lat. Tam było przygotowane uderzenie mocne i miało odrazu sprawę rozstrzygnąć. Nie powiodło się. Wtedy pokazało się, że Niemcy zostali na tyle lat izolowani. Niemcy nie byli przygotowani na tę izolację i co się pokazało? Potrafili się bronić całemu zorganizowanemu przeciw nim światu, nie mając możności wydobycia się z tego pierścienia żelaznego. A dlaczego? Dlatego, że mieli zorganizowaną odpowiednio naukę, że mieli uczonych, którzy w laboratorjach dokonali szeregu odkryć i nietylko dali możność wojsku prowadzić bitwy, ale także ludności dali możność wytrwania. Były to „ersatze”, nie te produkty, które są pożądane w normalnych warunkach, niemniej jednak proszę sobie wyobrazić, w jakiem my bylibyśmy położeniu, gdybyśmy raptem zostali zizolowani! My byśmy zginęli w ciągu paru dni.</u>
          <u xml:id="u-21.55" who="#StanisławKalinowski">Pomijając więc już stronę idealną naszego stanowiska pod tym względem, żebyśmy, jako naród kulturalny, szli narówni z innemi narodami, to i pod względem praktycznym do czego prowadzi taka polityka, która czyni pustkowia z naszych pracowni naukowych? Nasze pracownie naukowe przeważnie mieszczą się w uniwersytetach i innych wyższych zakładach. Niemcy zrozumieli całą doniosłość badań naukowych i niezależnie od tego zakładali specjalne instytuty badawcze.</u>
          <u xml:id="u-21.56" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: Profesorowie mają głowy zaprzątnięte sprawą numerus clausus)</u>
          <u xml:id="u-21.57" who="#StanisławKalinowski">A weźmy nawet te pracownie, które są zorganizowane przy zakładach wyższych, w jakiem są one położeniu! Przecież na prawicy siedzi kilku profesorów uniwersytetu, możecie przecież sami Panowie powiedzieć z własnego doświadczenia, w jakim stanie znajdują się te zakłady. Zakład nie może pozwolić sobie na książki, na najpotrzebniejsze przyrządy. Jeżelibyśmy jeszcze stosowali przepisy Konstytucji, która każe dawać naukę bezpłatnie, to zapewniam Panów, że w tej chwili nie funkcjonowały ani jeden zakład. Dzięki temu, że zakłady wyższe wbrew Konstytucji pobierają dodatkowo sumy za laboratorja, można było uruchomić laboratorja, ale Rząd nie dał tej możności, nic nie pomógł.</u>
          <u xml:id="u-21.58" who="#StanisławKalinowski">Do czego doprowadzi nas tego rodzaju polityka. Zdaje mi się, że są to rzeczy naprawdę tragiczne i takiej sytuacji, w jakiej obecnie się znajduje oświata, bodaj jeszcze u nas nie było, jakkolwiek muszę przyznać, że pod tym względem dotychczas u nas nigdy za dobrze się nie działo.</u>
          <u xml:id="u-21.59" who="#komentarz">(Głos: Ale cieszymy się, że 150 lat temu było dobrze)</u>
          <u xml:id="u-21.60" who="#StanisławKalinowski">150 lat temu. Dobrze. Dziś święcimy tę rocznicę. No, oczywiście Ministerstwo Oświaty też ją święci, jednak obawiam się, że jest to pewne nieporozumienie,</u>
          <u xml:id="u-21.61" who="#komentarz">(Głos: Nawet grube)</u>
          <u xml:id="u-21.62" who="#StanisławKalinowski">... bo 150 lat temu Komisja Edukacyjna, to była organizacja na swoje czasy zupełnie rewolucyjna, to była organizacja, z którą jednak ogół walczył jako z wolnomyślicielami, którzy wprowadzają nowe porządki. Tam byli ludzie w sutankach, ale ci ludzie, to byli wolnomyśliciele, to byli najświatlejsi z ówczesnych obywateli Polski. I jest rzeczą bardzo ciekawą, że gdy miało się święcić tę rocznicę, w Krakowie zostało to zabronione. Nie mogę nawet temu odmówić pewnej konsekwencji, pewnej logiki, bo dla ludzi, którzy stoją na stanowisku konserwatywnem, którzy się boją wszystkiego, co jest postępem, wspomnienie Komisji Edukacji Narodowej nie jest takiem mitem wspomnieniem. Słyszałem, nie chcę o teraz mówić, że podobno szykuje się jakiś projekt utworzenia teraz takiej Komisji. Jabym się strasznie obawiał, ażeby ten Rząd coś podobnego robił, i jestem przekonany, że jeżeli się tę komisję stworzy, to nie będzie ona wcale podobna do tego, czem była Komisja Edukacyjna w tamtych czasach.</u>
          <u xml:id="u-21.63" who="#StanisławKalinowski">Następnie przy tym Rządzie, a mamy już kilka miesięcy jego pracy, nawet w tej dziedzinie, która nie wymaga żadnych wkładów, gdzie niema dodatkowych kosztów, nie posunęły się prace naprzód. Bo weźmy sprawę ustawodawstwa. Jak brakowało tego ustawodawstwa tak i nadal go brakuje. Jeśli weźmiemy ustawy, które się zjawiają, to są one źle pomyślane z punktu widzenia interesów szkolnictwa. Bo, jeśli się obcina nauczycielowi te, czy inne prawa, jeśli mu się obcina pewne dostateczne warunki materjalnego istnienia, podobnie jak i innym urzędnikom, to przecież tego rodzaju oszczędności są źle zrozumiane, bo potem te oszczędności znacznie więcej będą kosztowały, niż dziś wynoszą, tak że i pod tym względem, nawet w tej dziedzinie, w której można wiele zrobić bez nakładu kosztów, Ministerstwo daje dowody, że za czasów swego istnienia sprawy nie posuwa, przeciwnie przez zatrzymywanie ją gmatwa i cofa. A co najgorsze, Ministerstwo Oświaty, które nigdy nie odznaczało się szczególną ruchliwością, jakąś pomysłowością, inicjatywą i t. d., ale pod jednym względem cieszyło się jednakowoż poważaniem, mianowicie mówiono tak: Są to ludzie, którzy nie mają szerokich poglądów, są to ludzie, którzy nie są stworzeni dla popchnięcia Polski na nowe tory pod względem oświatowym, ale są to ludzie, którzy się kierują polityką swoją, polityką szkolną wyłącznie; no, źle zrozumianą, inaczej pojętą, inaczej wyobrażoną, niżby to mogli uczynić inni ludzie, ale bądź co bądź polityką szkolną. A cóż się stało przy tym Rządzie? Polityka szkolna ustąpiła miejsca polityce partyjnej, tu się usuwa nauczyciela za to, że przypuśćmy, wyznaje ten czy inny pogląd polityczny, to zaszczepia najgorszy jad, jaki można zaszczepić w szkole, politykę partyjną. Jest to zupełna ruina szkolnictwa i jeżeli rzecz ta nie zostanie powstrzymana, to będzie nas kosztowała niesłychanie drogo w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-21.64" who="#StanisławKalinowski">Jeszcze jedno słówko z działalności tego Ministerstwa Oświaty, mianowicie sprawa szkolnictwa dla mniejszości narodowych. Proszę Panów, Konstytucja nasza zapewnia wszystkim obywatelom jednakowe prawa i gwarantuje możność pielęgnowania mowy ojczystej. A tymczasem co się dzieje? Gdzie są te szkoły powszechne dla mniejszości narodowych, aby tej zasadzie miało się stać zadość? Zapewniam Panów, że nie dlatego, że siedzę w tej chwili na ławach lewicy, ale wyłącznie mówię to jako pedagog: dla mnie, jako pedagoga, jest to aksjomatem, że naukę dziecko każde może pobierać tylko w swojej mowie ojczystej, bez względu czy to jest język polski, chiński, łotewski, żydowski, czy inny. Dla mnie, jako pedagoga, jest to aksjomat, który nie może podlegać dyskusji. Przypomnijmy sobie jakeśmy się zachowywali w stosunku do zaborców, którzy kazali się nam uczyć czy po rosyjsku, czy po niemiecku. I w nas było to przeświadczenie, że to aksjomat, że to nasze prawo i że to prawo złamano.</u>
          <u xml:id="u-21.65" who="#StanisławKalinowski">Wiem i nie chcę tego obwijać w bawełnę, że tu nie chodzi o wszystkie mniejszości narodowe, bo gdyby chodziło tylko o Ukraińców, Białorusinów, to możeby ta sprawa była załatwiona, ale chodzi o żydów — mówmy to otwarcie. Chodzi o żargon. Jakto, szkoły z żargonem? I znowu dla mnie, jako pedagoga, jest rzeczą zupełnie obojętną zagadnienie filologiczne, czy żargon jest językiem, dla mnie jest ważne, że dziecko ten żargon rozumie, kocha i chce go pielęgnować; to dla mnie rozstrzygające i nie rozumiem innego, stanowiska, któreby mógł zająć współczesny pedagog. Zastrzegam się, że mam na myśli szkoły powszechne, nie mówię o pewnych kategorjach szkół, które zwalczam, nie mówię o chederach, które uważam za gniazda obskurantyzmu i które pewna część społeczeństwa żydowskiego zwalcza, lecz mówię o szkolnictwie powszechnem. Nie wolno traktować obywateli w ten sposób, że jedni korzystają z praw, które zastrzega Konstytucja, a inni nie. Rozumiem, że są pewne trudności, rozumiem, że zorganizowanie szkolnictwa we wszystkich tych językach napotkałoby nawet na duże trudności, może kontrola Ministerstwa byłaby utrudnioną, w każdym razie trzeba te rzeczy zacząć, trzeba się w jakiś sposób do tego zabrać, porozumieć się z mniejszościami w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-21.66" who="#komentarz">(Głos: Trzeba mieć program.)</u>
          <u xml:id="u-21.67" who="#StanisławKalinowski">A co się robi? Nic się nie robi, właśnie dlatego, że nie ma się programu i to jest tylko jeden z epizodów, bo to, co spotyka mniejszości narodowe w dziedzinie szkolnictwa, właściwie dałoby się rozszerzyć i na inne dziedziny. Przyznam, że z wielką przykrością wysłuchałem nauczki, którą tu z tej trybuny w Sejmie dał przedstawiciel Ukraińców, kiedy przypomniał Rządowi, czy nie byłoby lepiej wzorować się na Szwajcarji. Istotnie, czy nie byłoby lepiej, gdyby każdy obywatel bez względu na narodowość i wyznanie czuł się jednakowo szczęśliwym i jednakowo dumnym z tego, że jest obywatelem Polski.</u>
          <u xml:id="u-21.68" who="#komentarz">(Brawa i oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-21.69" who="#StanisławKalinowski">Wszelka inna polityka pod względem państwowym jest nierozumna.</u>
          <u xml:id="u-21.70" who="#StanisławKalinowski">Jeżeli rozważymy bilans działalności Rządu, na wszystkich polach, to dojdziemy wszędzie do takich samych smutnych wyników. Wobec tego do Rządu, który daje dowody nieudolności, nieorjentowania się w sytuacji, który pogarsza nasze sprawy międzynarodowe, kompromituje nas na terenie międzynarodowym, który do życia wewnętrznego wprowadza zamiast ładu bezład, wprowadza gwałty przeczące zasadniczym przepisom naszej Konstytucji, rozróżnia obywateli pierwszej klasy i drugiej klasy i w ten sposób obywateli krzywdzi, który tłumi takie rzeczy jak oświatę i naukę, do takiego Rządu my zaufania nie mamy i oczywiście żadnych mu kredytów udzielić nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-21.71" who="#StanisławKalinowski">Wobec tego mam zaszczyt oświadczyć w imieniu klubu, który reprezentuję, że głosować będziemy przeciw przyjęciu ustawy o prowizorjum budżetowem.</u>
          <u xml:id="u-21.72" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma s. Koerner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#MozesKoerner">Wysoki Senacie! Po raz trzeci wypada nam rozpatrywać prowizorjum budżetowe, nie mając możności omawiać należytego budżetu według ścisłych cyfr. Rząd obecny zmusza nas do tego, ażebyśmy dalej kroczyli drogą prowizorjum i nad prowizorjami rozwijali rozprawę o gospodarce Rządu i możliwościach, jakie mamy w obecnej chwili w celu uzyskania środków dla prowadzenia gospodarki państwowej, i dla zdążania jakoby do celu naprawy Skarbu. Motywy, jakie podał sam Rząd. I domagając się od izb ustawodawczych zatwierdzenie prowizorjum budżetowego za trzeci kwartał, wskazywały, że Rząd po przejęciu przez siebie steru nawy państwowej od swego poprzednika był widocznie optymistycznie usposobiony, wierzył bardzo w swoje siły i dlatego w swoich motywach podał, że nie liczy na większe skoki drożyzny jak do 25%. Klub mój nie należał do zwolenników poprzedniego rządu, jednakowoż należy zwrócić uwagę, że Rząd obecny, przejmując od poprzedniego sprawy państwowe, i licząc na to, że będzie lepiej rządził, wierzył, że sprowadzi drożyznę do 25%. Atoli po kwartale swoich własnych rządów, kiedy należałoby spodziewać się, że droga do naprawy jest już bardziej utorowana, Rząd przychodzi z nową propozycją podwyższenia drożyźnianego już nie 25%, ale 100%. Już to samo charakteryzuje na pierwszy rzut oka w jakiem stadjum naprawy Skarbu się znajdujemy.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#MozesKoerner">Zdawałoby się, że p. Minister Skarbu da nam możność zaznajomienia się z gospodarką, z drogami, któremi zamierza iść do naprawy Skarbu i że wskażę nam swój program. Cóż p. Minister Skarbu uczynił? Na interpelację skierowaną do niego przez Senat, przyszedł do nas i powiedział: „Nie mam potrzeby z wami w tej chwili gadać, mamy czas mówić wtedy, kiedy będzie budżet, a tymczasem szukajcie sobie wytłumaczenia istniejącego stanu, jak kto chce i jak się komu podoba”. To jest stosunek p. Ministra Skarbu do Senatu.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#MozesKoerner">Ale niech Panowie nie sądzą, że tak traktuje Wysoki Senat jedynie Minister Skarbu, że inni członkowie Rządu odnoszą się do tej Wysokiej Izby bardziej przychylnie i że bardziej się liczą z jej zdaniem. Nic podobnego. P. Premjer wygłosił expose w Sejmie o sytuacji politycznej Państwa i zdawałoby się, jeżeli się chce zachować wysokie stanowisko tej izby, jeżeli się nie chce obniżyć jej znaczenia, jeżeli przynajmniej chce się ją równouprawnić z Sejmem, o co, zdaje się, większość tej Izby zabiega, to należałoby przynajmniej, jak to uczynił po raz pierwszy p. Premjer, przyjść i powiedzieć nam również co się dzieje w tem państwie, pod kierownictwem Rządu, który ma za sobą i większość w Senacie. P. Premjer jednak uważał, że to jest zbyteczne, Senat może sobie obradować, radzić, jak mu się podoba, i o czem mu się podoba, a jego ten Senat zupełnie nie obchodzi. Ale i na tem Rząd nasz się nie ograniczył, nietylko p. Premjer i p. Minister Skarbu ignorują Senat, ale to samo czyni i nasz Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#MozesKoerner">Przypominają sobie Panowie prawdopodobnie, że kiedy uchwalaliśmy przedłużenie ustawy o rekwizycji mieszkań, Senat nie chcąc zatrzymywać tej ustawy, albowiem była już spóźniona, nie wprowadził zmian do niej, a ograniczył się do rezolucji, chcąc w ten sposób dać wskazówkę Rządowi, jakie jest zdanie Senatu w tej sprawie i czego się należy trzymać, stosując tę ustawę bardziej liberalnie niż była stosowaną do tego czasu. Cóż na to p. Minister Spraw Wewnętrznych, który powinien się z rezolucją Senatu przynajmniej liczyć. Wprawdzie to nie jest prawo, to nie jest ustawa; — ta rezolucja nie weszła jako zmiana do ustawy, jedynie z naszej dobrej woli — ale tembardziej obowiązuje p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Cóż Pan Minister Spraw Wewnętrznych czyni? Kiedy Urząd Mieszkaniowy stołeczny chciał zastosować się do życzenia wysokiego Senatu, iść drogą wskazaną przez Senat i liczyć się z rezolucją i opinją Senatu, s. Minister Spraw Wewnętrznych piszę w pewnym wypadku do tegoż urzędu, do instytucji podwładnej w te słowa — piszę, że taka a taka była decyzja komisji odwoławczej „nadmieniając jednocześnie, iż tak uchwała magistratu — albowiem identyczna uchwała zapadła w warszawskiej radzie miejskiej — tak uchwała magistratu m. st. Warszawy z dn. 22 list. 1922 r., jako też rezolucja Senatu odnośnie prolongaty wykonania rekwizycji w sprawach, których zdecydowanie nastąpiło w terminie dłuższym, niż 1/2 roku, na co Urząd Mieszkaniowy w swem piśmie się powołuje, nie ma mocy prawnej i zastosowania w danym wypadku mieć nie może”.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#MozesKoerner">Proszę Wysoki Senat! Gdyby p. Minister Spraw Wewnętrznych był przyszedł do nas i w czterech ścianach powiedział: „Nie mogę się stosować we wszystkich wypadkach do waszej rezolucji”, to byśmy się starali przekonać go, a gdybyśmy go nie przekonali, staralibyśmy się zastosować w miarę możności do jego życzeń, ale pisać publicznie do instytucji podwładnej w ten sposób o rezolucji Senatu, p. Minister Spraw Wewnętrznych prawa nie miał, gdyż tak podrywa się tylko powagę tej Wysokiej Izby. To jest stanowisko Rządu względem Senatu. Nic więc dziwnego, że w ten sam sposób postępuje i p. Premjer i p. Minister Skarbu i p. Minister Spraw Wewnętrznych. Nie wiem, czy jutro nie usłyszymy, że i inni Ministrowie w ten sam sposób potraktują Wysoką lzbę. W takich warunkach mamy obecnie rozpatrywać prowizorjum budżetowe, w takiej atmosferze jaka zapanowała między Senatem a Rządem. Ja nie chcę mówić o obecnie podtrzymującej ten Rząd większości, bo, jak słyszeliśmy niejednokrotnie, większość obecna czasami nawet nie chce rozpatrywać ustaw, dlatego tylko, że to ustawy rządowe, zatwierdza je, — ale nie możemy się zgodzić, ażeby wielu stanowiących część tego Senatu innych senatorów mogło zgodzić się na to, by ich w ten sposób traktowano.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#MozesKoerner">W obecnem prowizorjum budżetowem, jak zresztą było i w poprzedniem, cyfr niema. Cóż ma być podstawą do rozprawy o prowizorjum budżetowem? Jedyną podstawą, jeżeli cyfr niema, pozostają czyny i postępowanie Rządu, jego gospodarka wewnątrz Państwa i te wpływy, jakie mu się udało uzyskać nazewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#MozesKoerner">Otóż, jak się okazuje, gospodarka wewnętrzna Państwa, jeśli się oprzeć na danych, które uzyskaliśmy w Komisji Skarbowo Budżetowej przedstawia się nader smutno. Okazuje się, że w I kwartale, gdy był poprzedni rząd, którego, powtarzam, nie popieraliśmy, okazało się, że z przyznanych funduszów według ówczesnego prowizorjum budżetowego 30% nie wyczerpano. Rząd potrafił tak oszczędnie gospodarować, że mimo przyznanych mu przez wysokie Izby 2 tysięcy miljardów, wydał tylko tysiąc trzysta z czemś miljardów. To samo powtórzyło się w drugim kwartale, ale w nieco mniejszym stopniu, bo już, zdaje mi się, część drugiego kwartału należała do rządów obecnych. W tym drugim kwartale okazało się, że nie wyczerpano 10% przyznanych sum według prowizorjum budżetowego. Te cyfry, są dość wymowne i charakteryzują postęp w gospodarce krajowej, jaki daje się zauważyć pod obecnemi rządami. Wprawdzie obecna gospodarka Rządu, a skarbowa przedewszystkiem, jest badana przez rzeczoznawcę, specjalistę i kontrolera senatora, ale jak dotychczas nie wyszliśmy mimo tych badań i tej kontroli z niesłychanej bezplanowości chaosu, w jaką zostaliśmy wtrąceni.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#MozesKoerner">Nie trzeba szukać wielu przykładów, wystarczy jeden, ale bardzo wymowny i dobitny, co się stało z naszym państwowym znakiem płatniczym. Wszak Izby Ustawodawcze zgodziły się na wprowadzenie złotego polskiego, Rząd wypuścił złote bony i co zrobił z niemi? Do czego doprowadził nasz państwowy znak płatniczy? Doprowadził do tego, ze obywatel polski zaczyna dziś z uśmiechem mówić o bonie złotym z niedowierzaniem, a nawet zaczyna traktować go, przeklinać go.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#komentarz">(S. Zdanowski. To nie jest państwowy znak płatniczy)</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#MozesKoerner">Jaki jest sąd zagranicy, która się przygląda temu, co wtem państwie władze rządowe czynią ze znakiem płatniczym państwowym, tego tutaj tłumaczyć i uwydatniać nie trzeba. Ale nie ograniczy się tylko do tego, że Rząd słyszy w tej chwili niezadowolenie ludności, i słyszy może przekleństwa tych, którzy, chcąc zaoszczędzić ostatni swój grosz, lokowali go w złotych bonach, ale stoimy, zdaje się, przed bardzo smutnemi konsekwencjami tego kroku Rządu, tego kroku p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#MozesKoerner">Już teraz zaczynają się uwydatniać niesłychane trudności w niektórych dziedzinach ekonomicznego życia Państwa. Towarzystwa Ubezpieczeniowe, które zaczęły ubezpieczać w złotych bonach, znalazły się obecnie w sytuacji bez wyjścia, mają zobowiązania, których nie będą mogły pokrywać.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#MozesKoerner">Przestali już, jak słyszałem, w ostatnich dniach przyjmować zupełnie ubezpieczeń w złotych bonach. Odbywają się narady i konferencje między przedstawicielami szeregu towarzystw ubezpieczeniowych i ci ludzie nie mogą znaleźć wyjścia. Okazuje się, że wiele towarzystw ubezpieczeniowych, bardzo poważnych, swoje fundusze wycofało z P. K. O., licząc na to, iż zastąpią je następnemi i jak tak dalej pójdzie będą miały swoje conto zlotowe w dalszym ciągu utrzymane. Obecnie zaś to conto zostało znienacka zamknięte. Powstaje pytanie skąd te towarzystwa będą pokrywały straty pogorzelowe? W jaki sposób znajdą fundusze? Czy to nie doprowadzi do krachu? Przytoczyłem tylko jeden przykład, ale wszak jasnem jest, że w całym szeregu innych dziedzin powstaną takie same trudności, jakie się nam może jeszcze w tej chwili i nie śnią, P. Minister Skarbu z chwilą, kiedy tylko został Ministrem, ruszył natychmiast zagranicą po złote runo, zapewnił, że jedzie po to, ażeby przywieźć nam pieniądze i rzecz prosta, że sytuacja w kraju polepszy się, dostaniemy dużo gotówki, nasze położenie odrazu się zmieni, nie martwcie się, mam to wszystko zapewnione i zabezpieczone. Co się okazuje? Wyprawa po te złote runo niestety skończyła się tak, jak i w mitologji. Złote runo dotychczas jeszcze do nas nie dopłynęło. Należy tu podkreślić to, co mi jeden z wybitnych ekonomistów polskich powiedział: „To wstyd i hańba, pięciu łódzkich fabrykantów dostanie w Anglji za swoje weksle więcej pieniędzy, niż nasz Minister Skarbu, jadąc tam osobiście”. Takie są skutki jazdy osobistej p. Ministra Skarbu wówczas, kiedy nie jest pewien bezwzględnie, że jadąc tam przywiezie nam pożyczkę. Jechać na niepewne, kompromitować siebie i Państwo nie wolno żadnemu ministrowi. Te obietnice z za morza do nas też dochodziły jeszcze wtedy, kiedy p. Minister Skarbu był zagranicą. No i p. Minister przyjechał. Nie chciałbym użyć dość trywialnego zdania powszechnie używanego, ale nieco je zmienię, aby tak twardo nie wypadło. Okręt z naiwnymi, którzy jechali do nas z tem złotem, utonął.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#MozesKoerner">Rząd dotychczas nie opanował dwóch klęski, które nas trapią, ani klęski drożyźnianej, ani klęsk walutowej. Spadek marki obecnie jest zupełnie nie usprawiedliwiony objektywnemi przyczynami, trudno znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie, dlaczego marka w ostatnich dniach tak spadła? Sądzę, że już minęły te czasy, kiedy można było zwalać wszystko na to, że to spekulanci zrobili, lub coś takiego. Już zbyt poważnie zaczęto te rzeczy traktować. To są sprawy, których przyczyny głębiej leżą i nie wolno powtarzać tych oklepanych frazesów.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#MozesKoerner">Mamy bilans czynny, a wszakże jest to prawdą wiadomą wszędzie, że jeżeli państwo ma bilans czynny, to jego sytuacja ekonomiczna jest dobra, jego waluta wtedy jest stała. A co u nas się dzieje? Dlaczego mamy bilans czynny, a marka w dalszym ciągu spada.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#komentarz">(Głos: Teraz o tym bilansie nie słychać?)</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#MozesKoerner">Wprawdzie są złośliwi, którzy twierdzą, że te dolary, te funty, te franki, które są w kraju, gdzieś toną w jakiejś dziurze i podobno kiedy się dostaną na wieś, to stamtąd więcej do obrotu nie wracają.</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#komentarz">(S. Kędzior: Może nie na wsi tylko w mieście)</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#MozesKoerner">Możliwem jest, że w tem jest część prawdy, ale przecież i to nie jest jedyną przyczyną, przecie nie wolno zwalać winy spadku naszej marki w ostatnich czasach tylko na to, że, powiedzmy, włościanie, czy obywatele ziemscy, kiedy dostaną ten dolar, czy funt do rąk, więcej go na rynek nie puszczą. Istotnie stoimy w tej chwili bezradni, wprost zrozpaczeni wobec tej sytuacji, jaka się wytworzyła, a szczególniej wobec drożyzny, która się u nas dzisiaj tak rozpasała. Cóż na to p. Minister Skarbu? Milczy. Ani słowa. I nic nie wiemy. Każdy z nas bez względu na to do jakiego klubu należy jest obowiązany zdawać sprawę od czasu do czasu swoim wyborcom, co się w państwie dzieje, co się zamierza uczynić. Ale czy ktokolwiek z senatorów mógłby teraz powiedzieć swoim wyborcom na zasadzie pewnych danych, dostarczonych przez Rząd, co w tem Państwie się dzieje i co w najbliższej przyszłości się zamierza, zwłaszcza w dziedzinie drożyzny i w dziedzinie walutowej? Przypuszczam, że niema nikogo, bo nie jesteśmy poinformowani. P. Minister Skarbu bardzo prosto uważa, że on może nam nie powiedzieć i tyle. Na to zgodzić się nie możemy. Wprawdzie i p. Premjer również w ten sposób Senat traktuje, bo uważa, że niema potrzeby odpowiadać nawet na zarzuty w Sejmie. Kiedy w Sejmie poczyniono szereg zarzutów z dziedziny polityki zagranicznej, p. Premjer miał krótką odpowiedzieć w tej sprawie: Jest Minister Spraw Zagranicznych i tyle. To była odpowiedź p. Premjera na zarzuty w dziedzinie polityki spraw zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#komentarz">(Głos: Miał rację)</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#MozesKoerner">Przypuszczam, że sytuacja w tej chwili jest dla nas tak ciężka, że byłoby można chyba bez ryzyka ogłosić wysoką nagrodę w walucie wysokocennej, nie w markach polskich, za bardziej nieudolną politykę skarbową, niż obecna. Bez ryzyka powtarzam, bo nie trzebaby było tej nagrody chyba dać i przypuszczam, że możnaby ogłosić bez ryzyka konkurs na bardziej nieudolnego Ministra Skarbu i konkurs ten napewno pozostałby bez rezultatu.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#MozesKoerner">Co się stało obecnie? Pan Minister Skarbu dotychczas nie odpowiada nam, że pożyczki nie otrzymał. Mimo wyraźne głosy i prasy i tu u nas, w Izbach Ustawodawczych, że nie wierzymy, p. Minister nam na to nie odpowiada. Kiwa głową wprawdzie, gdy ktoś mu zarzut czyni, ale nic nie mówi. Już tego tupetu jednak nie ma. Zdaje mi się, że jeżeli się będzie dalej taką politykę prowadziło, to o pożyczce niestety marzyć nie będzie można. A chyba niema nikogo, ktoby nie rozumiał, że dla nas jednym z najpoważniejszych, a może jedynym skutecznym środkiem do szybkiej naprawy skarbu jest owa pożyczka.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#MozesKoerner">Ale powstaje pytanie, czy można liczyć na pożyczkę zagraniczną, jeżeli Rząd pozwala sobie po wybuchu w Cytadeli wydać taką odezwę, jaką wydał. Jakie skutki ta odezwa miała? U nas wewnątrz wywołała w pierwszej chwili panikę. Oczywiście Rząd nie liczył się z tem nawet, co śledztwo powie, powiedział tylko odrazu „zbrodnicza ręka” i na tem koniec. Ludność zaniepokoiła się, bo jeżeli do Cytadeli chronionej i bronionej mógł mieć dostęp ktoś, kto przez zbrodnię wysadził tę Cytadelę, to zdaje mi się, że większego zarzutu nikt Rządowi uczynić nie mógł, niż on sam sobie uczynił w swojej odezwie. Wszak do żadnej twierdzy w żadnem praworządnem państwie i dobrze urządzonej administracji wojskowej chyba postronna osoba dostać się nie może i nie powinna się dostać. A co u nas się robi? Obecnie nie jest tajemnicą, że wewnątrz pracowali nie wojskowi, a nawet kobiety. A już nie mówię o tem, że inaczej nie można nazwać tego, jak zbrodnią, dopuszczenie do tego, że w odległości nie więcej jak 40–50 metrów od prochowni stał dom mieszkalny, w którym padły ofiarą żony oficerów i ich dzieci. Ten dom, stał w odległości nie więcej jak 40–50 metrów od prochowni. Byłem na miejscu i skonstatowałem to. Odezwa mogła mieć niestety skutki bardzo poważne i tu doprawdy trzeba przyznać, że ludność Państwa Polskiego dorosła jednak do tego, że zaczyna orjentować się w tem, gdzie się mówi prawdę, a gdzie są wykręty. I tylko dzięki temu, że ludność zrozumiała jaki jest cel tej odezwy, ta pobudka utajona w tej odezwie, została bez skutku.</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#MozesKoerner">Tam jest jeden zwrot, którego nie mogę pominąć milczeniem. Rządowi, mojem zdaniem, nie wolno się zwracać tylko do jednej części ludności, jeśli nawołuje do spokoju, ale ma prawo i obowiązek zwracać się do całej ludności. Co jednak Rząd w tej odezwie uczynił? Zwraca się tylko do tej części ludności, która myśli po polsku. Trzeba to zrozumieć a la lettre, bo tłum nie krytykuje, nie zastanawia się, co to znaczy, tłum rozumie tak jak jest napisane, nie inaczej. Rząd takich rezultatów, jakich można było obawiać się z tej odezwy, na szczęście nie miał.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#MozesKoerner">Natomiast skutek tej odezwy był natychmiast namacalny, bo w całem Państwie, jak długie i szerokie, zaczęły się masowe aresztowania po miastach i miasteczkach, ludzi najzupełniej niewinnych, którzy stoją z daleka od jakiejkolwiek polityki, ludzi, którzy nic wspólnego nie mają nawet z pracą publiczną, czy społeczną. Mam informacje o przeszło 100 osobach, aresztowanych w rozmaitych miastach na prowincji i włosy dębem stawały, kiedy się czytało, że ludzi 50–60-cioletnich, zajmujących się handlem, nie mających nic wspólnego z polityką, sadzano do aresztu, a kiedy aresztowani domagali się sporządzenia protokółu i wyjaśnienia przyczyn, brutalnie wyrzucano ich i odmawiano odpowiedzi. Taki był skutek tej odezwy. Trzeba zaznaczyć, że 90% aresztowanych, to byli Żydzi. Przy aresztowaniach nie liczono się z wolnością osobistą, która wypływa z Konstytucji, a może tylko z tym tajnym paktem, o którym się mówiło tyle na początku powstania tego Rządu. Muszę stwierdzić, że wśród członków Rządu są prawnicy, którzy mają opinję bardzo dobrych, doświadczonych znawców prawa. Czy mielibyśmy w tym wypadku przypuszczać, że doskonałe znawstwo prawa jest równoważne z umiejętnością bezkarnego dokonywania bezprawia, a takie myśli się nasuwają, kiedy widzimy, jaką odezwę ci znawcy prawa podpisują i jakie są skutki tej odezwy.</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#MozesKoerner">Muszę niestety zaznaczyć jeden fakt, który zaszedł w dziedzinie naszych stosunków wewnętrznych, a który dla nas, Żydów, i przypuszczam dla innych mniejszości narodowych, był niezmiernie bolesny. Czytaliśmy ostatnio, jako skutek prawdopodobnie zasady utworzenia większości polskiej, że przedstawiciel najwyższej władzy w państwie publicznie oświadczył, że w Polsce jedynym gospodarzem jest naród polski. Proszę Wysokiej Izby. Nie mogę nigdy zgodzić się, że w Polsce, jestem obywatelem jakiejś drugiej kategorji, a do tego prowadzą tego rodzaju oświadczenia, uważam, że w Państwie jednakowe wszyscy obywatele, obowiązki i prawa mają bez różnicy, bez względu na to, do jakiej narodowości należą. Takie oświadczenia boleśnie nas dotykają.</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#MozesKoerner">Cóż Rząd jednak robi wewnątrz idąc dalej po drodze swojej polityki? Zdawałoby się, że ustawy, które będą wnoszone, będą nam dawać bezpośrednio wielkie korzyści. Tymczasem Rząd idzie po linji, jak to p. prof. Kalinowski już powiedział, polityki, którą prowadziła smutnej pamięci carska Rosja. Ustawa o dowodach osobistych, która jest obecnie wniesiona do Izb Ustawodawczych, mojem zdaniem, przyniesie nam niesłychaną szkodę. Nie chcę zaprzeczać temu, że tkwi w tej ustawie część dobrych zamiarów i chęci, ale szkoda, którą nam przyniesie, jest wprost nieobliczalna. Trzeba było być mieszkańcem Kongresówki, żeby odczuć ciężar takiej ustawy i dowodów osobistych. Trzeba było być również mieszkańcem Kongresówki, żeby móc stwierdzić i zaświadczyć, do jakiej korupcji rosyjskie dowody osobiste prowadziły, do jakich nadużyć, do jakich fałszerstw! A, proszę Panów, żadna ustawa o dowodach osobistych nie może nigdy zabezpieczyć Państwa od tego, że znajdzie się ten lub ów, taki lub inny zbrodniarz, który dostanie fałszywy dowód, bo dostać fałszywy dokument jest u nas daleko łatwiej, niż dostać w tej chwili dostateczną ilość najniezbędniejszych rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-23.26" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Poseł Reger dowodził, że kogo innego za niego powiesili)</u>
          <u xml:id="u-23.27" who="#MozesKoerner">Niedalej jak kilka tygodni temu czytałem, że w Warszawie przy ul. Ogrodowej policja wykryła biuro paszportowe, na czele którego stał jakiś pan o szlacheckiem nazwisku, ba, dwa nazwiska nawet noszący, biuro, funkcjonujące prawidłowo i posiadające urzędników. Taka sytuacja może się wytworzyć w jeszcze gorszym stopniu, jeżeli ta ustawa o dowodach osobistych będzie wprowadzona. Proszę Panów, taka ustawa prowadzić będzie, mojem zdaniem, do państwa nie demokratycznego, lecz do państwa policyjnego, coby było, zdaje się, największą klęską i nieszczęściem dla Polski. Zresztą gwałciłaby ona art. 101 Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-23.28" who="#MozesKoerner">Druga ustawa, którą Rząd wprowadził teraz i którą uważa za niezmiernie ważną, ustawa prasowa, mojem zdaniem, jest taka, że Rząd w każdym razie powinien był z nią poczekać. Nie jest w tej chwili czas odpowiedni, żeby Rząd nie miał nic lepszego do roboty, jak tylko przysyłać do Izb ustawę prasową, a zdaje mi się, że art 105 Konstytucji pod tym względem zabezpiecza dostatecznie obywateli. Czyżbym miał przypuszczać, że Rząd teraz chce czynić zamach na ten art. 105?</u>
          <u xml:id="u-23.29" who="#komentarz">(Głos: Nie na jeden artykuł, ale na całą Konstytucję)</u>
          <u xml:id="u-23.30" who="#MozesKoerner">W dziedzinie oświatowem o której mówił p. prof. Kalinowski dość obszernie, musiałbym też dorzucić kilka szczegółów.</u>
          <u xml:id="u-23.31" who="#MozesKoerner">Sławetnym i osławionym jest już numerus clausus, który wbrew wyraźnemu brzmieniu art. 111 Konstytucji jest jednak forsowany zupełnie wyraźnie przez Rząd, bo na Komisji Oświatowej Sejmu p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wyraźnie wypowiedział się za numerus clausus w takiej formie, w jakiej jest tam złożony, to jest za ograniczeniem obywateli wyznania mojżeszowego. Ale p. Minister Oświaty nie ograniczył się tylko do tego swego oświadczenia w Komisji Sejmowej. Powiedział sobie, że to jest zamało i poszedł na drogę, zdaniem naszem, niezgodną z Konstytucją. Po pierwsze wydał tajny okólnik i mimo wszelkich żądań ogłosić go nie chce, a zrzeka się w nim tego prawa kontroli, które Konstytucja na ministra nakłada. Zrzekać się tego prawa bez zgody Izb Ustawodawczych minister nie miał prawa, bo z chwilą, kiedy się zrzeka, może dopuścić do nadużyć bez swojej wiedzy, a odpowiedzialnym zostaje on jednak. Taka sytuacja być nie może i nie powinna. Dziwna sytuacja wytworzyła się również w dziedzinie szkolnictwa i oświaty i tu powstaje kwestja zupełnie już niezrozumiała i również niezgodna z Konstytucją. Okazuje się, że w Ministerstwie Oświaty powstały objekcje, czy na podstawie Konstytucji wszystkie języki używane w Państwie Polskiem są równouprawnione? Taki wypadek niedawno zaszedł ostatnio. Ministerstwo pozamykało wiele szkół zawodowych, a kiedy domagano się otwarcia ich z powrotem, kiedy wreszcie przyrzeczono udzielić koncesji, okazało się w ostatniej chwili, że w Ministerstwie powstały objekcje, czy udzielić koncesji, bo tam jest język wykładowy żydowski. To jest działanie wbrew Konstytucji i wbrew traktatowi o mniejszościach narodowych. A nam się tu ciągle mówi, i p. Prezes Rady Ministrów powiedział w swojem expose, że Konstytucja i traktaty są stosowane w całej pełni względem wszystkich obywateli bez różnicy narodowości. Jaka się wytworzyła atmosfera w tej dziedzinie i do czego już doszło świadectwem służyć może wczorajsza dyskusja w Komisji Oświatowej Sejmu. Kiedy Konstytucja i traktat wyraźnie przewidują, że mają być wydane ustawy o szkolnictwie mniejszości narodowych i kiedy nareszcie taka ustawa wpłynęła, i była wczoraj rozpatrywana, to niestety nietylko rządząca obecnie większość, ale nawet przedstawiciele lewicy nie potrafili stanąć na wysokości przepisanych przez Konstytucje praw i powiedzieli, że taka ustawa nie powinna być wprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-23.32" who="#MozesKoerner">Języka żydowskiego nie uznają, narodowości żydowskiej nie uznają. A wprost śmieszne są czasem kwiatki na tym naszem łanie polityki wewnętrznej. Oto w Małopolsce znaleźli się tacy panowie starostowie, wojewodowie, którzy zaczęli zabraniać rozlepiania afiszów w języku żydowskim. Posłowie i senatorowie interwenjowali w tej sprawie, interpelowali p. Ministra Spraw Wewnętrznych, na jakiej zasadzie panowie starostowie, czy wojewodowie coś podobnego czynią. Znalazło się wyjście, okazało się, że istnieje stara austrjacką ustawa z przed dziesiątków lat, gdzie mowa o tem, że w Małopolsce są dwa języki używane: polski i ukraiński, ponieważ niema mowy o tem, że jest używany żydowski, to żydowski wcale nie ma prawa Istnienia. To odpowiedź p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Ale ciekawszą jeszcze dał odpowiedź p. Minister Poczt i Telegrafów. Niektórzy urzędnicy przestali przyjmować depesze, w których były pisane słowa żydowskie lub hebrajskie alfabetem łacińskim. Na interpelację skierowaną do p. Ministra Poczt i Telegrafów p. Minister nie znalazł nic lepszego, tylko powołał się na carski okólnik, w którym zabroniono używania języka żydowskiego na poczcie. Muszę tu nadmienić, że Konstytucja równouprawniła wszystkie języki używane, ale widocznie dla p. Ministra Poczt i Telegrafów obowiązujący jest okólnik carski, a nie Konstytucja polska.</u>
          <u xml:id="u-23.33" who="#MozesKoerner">Stosunek do nas nie ogranicza się tylko do tego, o czem tutaj mowa. Jak wiadomo, życie społeczne żydów, oświata pomoc i opieka społeczna koncentrują się w gminach żydowskich. Te gminy są doprowadzone obecnie do zupełnej ruiny. Wojna i czasy powojenne je zniszczyły. Dotychczas nie przeprowadzono nowych wyborów jeszcze od czasów przedwojennych i mimo domagania się przedstawicieli ludności żydowskiej, by wreszcie Rząd ogłosił wybory do tych gmin, Rząd uporczywie odmawia, jak gdyby chciał do reszty zniszczyć te gminy.</u>
          <u xml:id="u-23.34" who="#komentarz">(Głos: Zaprzepaścić całe życie)</u>
          <u xml:id="u-23.35" who="#MozesKoerner">Muszę powiedzieć, że dzięki uprzejmości i inicjatywie p. Marszałka Senatu mamy możność od czasu do czasu w kółku nieskrępowanem omawiać szereg problematów bardzo poważnych, obchodzących jednakowo wszystkich bez wyjątku. Niedawno mieliśmy możność omawiać problemat w tej chwili dla nas pierwszorzędnej wagi, problemat pracy. Okazuje się, iż w tej dziedzinie już wszyscy zrozumieli, że należy ile możności powiększyć pracę, powiększyć wydajność pracy, bo jest to jedyna droga do sanacji Skarbu. Okazuje się, że najwyższe władze duchowne katolickie poszły w tym kierunku, by o ile możności ustąpić z wymagań bezpośrednich praw kościelnych i pozwolić na pracę w szeregu dni, które dotychczas były uważane za świąteczne. To zrozumienie potrzeb wskazuje, iż problemat ten istotnie stał się już pierwszorzędnym. Ale jaki w tej sprawie jest znowu stosunek do ludności żydowskiej? Zdawałoby się, że skoro idzie o powiększenie ilości pracy, o powiększenie wydajności pracy, to należałoby wszędzie, gdzie to możliwe, czynić wszystko, żeby tę ilość pracy powiększyć, żeby tę wydajność powiększyć. To wszystko dobre, ale nie dla żydów. Dla żydów stosuje się ograniczanie pracy. Tam uważa się, że nieróbstwo i próżniactwo powinno być tolerowane, nawet powinno być sankcjonowane przez ustawę. I proszę Panów, mamy dotychczas ustawę o przymusowym odpoczynku. W sprawie tego odpoczynku niejednokrotnie zwracaliśmy uwagę, że jest to ustawa, która wyrządza kolosalną krzywdę Państwu, niezależnie od tego, że brak tej tolerancji, która cechowała zawsze Polskę. Otóż w tym kierunku dotychczas, niestety, nie poczyniono żadnych kroków, by tę ustawę nareszcie znowelizować, żeby kilku miljonom ludzi, którzy zamiast jednego dnia, odpoczywają dwa dni tygodniowo, dać możność pracy i tem samem przyczynić się do powiększenia dóbr, należących do Państwa.</u>
          <u xml:id="u-23.36" who="#MozesKoerner">Ostatnio dało się widzieć jeszcze jedno zjawisko. Rząd idzie po linji przeprowadzenia oszczędności i słusznie. Mówimy teraz, że istnieje tylko jedna zasada dla naprawy Skarbu, oszczędność i powiększenie dochodów. I cóż się okazało? Że w tej dziedzinie, jeżeli się idzie po drodze oszczędności, to tam, gdzie jeszcze byli urzędnicy żydzi, pierwszym krokiem jaki zrobiono, wychodząc z zasady oszczędności, jest rugowanie urzędników żydów w Małopolsce i to w szeregu wypadków zupełnie nieuzasadnionych. A robi się to, bo to droga i możność do wyzbycia się tych urzędników żydów, którzy jeszcze pozostali.</u>
          <u xml:id="u-23.37" who="#MozesKoerner">Już miałem zaszczyt w tej Wysokiej Izbie zwracać uwagę na to, że dotychczas jeszcze istnieją ograniczenia prawne z czasów carskich, niezgodne zupełnie z Konstytucją polską, i te ograniczenia dotychczas nie są skasowane. Nie widać, by Rząd czynił najmniejsze choćby wysiłki, żeby te ograniczenia, które plamią imię państwa demokratycznego i konstytucyjnego, nareszcie zostały skasowane.</u>
          <u xml:id="u-23.38" who="#MozesKoerner">Oczywiście, w takich warunkach nie możemy głosować za prowizorjum budżetowem dla Rządu, który nietylko nie kasuje istniejących ograniczeń prawnych, lecz wprowadza nawet ograniczenia bezprawne, dla Rządu, który stoi na stanowisku istnienia obywateli, do których można nie stosować wyraźnych przepisów Konstytucji, dla Rządu, który doprowadził gospodarkę Państwa nad brzeg przepaści.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Ze względu na spóźnioną porę, wobec tego, że jeszcze kilku mówców jest zapisanych do głosu, proponuję odroczyć dyskusję do jutra do godz. 11. Przechodzimy do wniosku s. Szczeponika I tow. w sprawie naruszenia nietykalności poselskiej przez rewizję domową przeprowadzoną w mieszkaniu s. Hasbacha.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy o odczytanie)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę p. Sekretarza o odczytanie.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#WojciechTrąmpczyński">Sekretarz p. Kopciński:</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#WojciechTrąmpczyński">W piątek, dnia 19. X. 1923 r. senator Hasbach, który w tym dniu wybrał się samochodem do Gdańska, otrzymał telefoniczne zawiadomienie, że Komisja złożona z prokuratora, komisarza kryminalnego oraz żandarma, już od godziny znajduje się w Hermanowie, miejscu zamieszkania senatora i jest zajęta przeszukiwaniem jego biurka. Senator Hasbach natychmiast wrócił do domu i stwierdził, że wszystkie rzeczy w biurku były poprzewracane i że kilka zamkniętych na klucz szuflad zostało wyłamanych wytrychem przez specjalnie w tym celu ze Starogarda przybyłego ślusarza. Senator Hasbach zwrócił uwagę prokuratora na jego sprzeczne z prawem postępowanie, przedłożył mu ustawę o nietykalności poselskiej i domagał się przerwania rewizji. Prokurator oświadczył, iż działa na rozkaz Prokuratury w Starogardzie, który to rozkaz był podpisany przez pierwszego prokuratora. Do niego zwrócił się niezwłocznie s. Hasbach, aby zwrócił uwagę na bezprawne jego zarządzenia. Po dłuższej dyskusji zaproponował prokurator opieczętowanie wszystkich akt i przysłanie takowych do prokuratury. Propozycji tej s. Hasbach stanowczo odmówił, zaznaczając, iż nie przyszedł po to, aby się wdawać w pertraktację, lecz przyszedł szukać swego prawa i spodziewał się, że prokuratura, która jest powołana do ochrony prawa, nie dopuści do naruszenia postanowienia o nietykalności poselskiej. Rozmowę zakończył prokurator nadmienieniem, iż odpowiedzialność bierze na siebie. Pomimo wyraźnego protestu s. Hasbacha zabrano z jego akt szereg papierów. Wobec powyższego podpisani wnoszą Wysoki Senat raczy uchwalić:</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Wzywa się Rząd do natychmiastowego stwierdzenia, kto wydał rozporządzenie na przeszukanie prywatnego mieszkania s. Hasbacha, do pociągnięcia winnych urzędników do odpowiedzialności i natychmiastowego zarządzenia zwrócenia akt s. Hasbachowi w tym stanie, w jakim były zabrane.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#WojciechTrąmpczyński">Warszawa, dn. 24 października 1923 r.</u>
          <u xml:id="u-24.8" who="#WojciechTrąmpczyński">Wnioskodawca:</u>
          <u xml:id="u-24.9" who="#WojciechTrąmpczyński">Szczeponik, Mayer i tow.</u>
          <u xml:id="u-24.10" who="#WojciechTrąmpczyński">Do umotywowania nagłości wniosku udzielam tylko 5 minut. Głos ma s. Szczeponik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#ThomasSzczeponik">Wysoka Izbo! Dla umotywowania nagłości wniosku chciałbym powiedzieć tylko słów kilka. Zajście, o którem tutaj jest mowa, dotychczas nigdy jeszcze miejsca nie miało.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#ThomasSzczeponik">My wszyscy zapewne stoimy na tem stanowisku, że naruszenie postanowienia o nietykalności poselskiej pociągnąć musi za sobą najcięższe wstrząśnienia w naszej parlamentarnej działalności. Na szczególną krytykę zasługuje postępowanie urzędników, dokonujących rewizji domowej. Wyzyskuje się nieobecność posła, aby uczynić napad na jego dom, który jest nietykalnym, wyłamuje się zamki siłą, nie biorąc pod uwagę, że rozmowa telefoniczna wystarczyłaby, aby stwierdzić obecność, czy nieobecność senatora. Wyjmuje się z teki i akt senatora papiery, które są przeznaczone wyłącznie dla niego osobiście.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#ThomasSzczeponik">Na protesty swe otrzymuje senator błahą odpowiedź, że władze, w tym wypadku Prokuratura, dopuszczająca się tego nadużycia praw, bierze odpowiedzialność na siebie. Sprawa nietykalności poselskiej nie jest sprawą partyjną, lecz dotyczy wszystkich posłów i senatorów. Ze względów powyższych proszę Wysoką Izbę o przyjęcie nagłości wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#MinisterSprawiedliwościNowodworski">Przedewszystkiem zastrzec się muszę przeciw niektórym wyrażeniom, użytym tutaj przez przedmówcę, czyniącym prokuraturze w danym wypadku zarzuty, zbyt daleko idące i bezwzględnie nieuzasadnione. Co się zaś tyczy samej sprawy, to nie posiadam jeszcze tak wyczerpujących informacji, ażebym mógł szczegółowo Wysokiej Izbie całą sprawę wyjaśnić. Ażeby je zdobyć wysłałem dzisiaj specjalnego delegata do Starogardu, który zbada sprawę na miejscu i złoży mi najszczegółowsze i najdokładniejsze sprawozdanie.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#MinisterSprawiedliwościNowodworski">Na zasadzie tych informacji, jakie dotychczas zdobyłem drogą telegraficzną i telefoniczną, muszę oświadczyć, że ku mojemu wielkiemu ubolewaniu fakt przeszukania prywatnego mieszkania s. Hasbacha istotnie zaszedł. Nastąpiło to na skutek zarządzenia prokuratora. Zarządzenie to oparł prokurator na interpretacji przepisów procedury karnej niemieckiej, obowiązującej dotychczas w b. zaborze pruskim, które, jego zdaniem, nie kolidowały z przepisem Konstytucji o nietykalności poselskiej. Ta interpretacja, o ile w niektórych wypadkach mogłaby być uznana za uzasadnioną, w danym wypadku, mojem zdaniem, nie była uzasadnioną. Dlatego też, ponieważ w ciągu najbliższych dni spodziewam się posiadać zupełnie szczegółowe informacje, które dadzą możność dokładnie całą tę sprawę przedyskutować, ponieważ zasada nietykalności poselskiej, jak to słusznie zaznaczył przedmówca, jest jedną z podstaw parlamentaryzmu i zachowywana być winna, przedyskutowanie i szczegółowe zbadanie tej sprawy uważam za konieczne i za nagłe, i dlatego też w imieniu Rządu oświadczam się również za nagłością wniosku, zgłaszając oczywiście pewne zastrzeżenie co do konkluzji wniosku, o którym będziemy zresztą mówili na komisji.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(Brawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WojciechTrąmpczyński">Proszę pp. senatorów którzy są za nagłością, ażeby wstali. Stoi większość, nagłość przyjęta. Sprawa będzie odesłana chwilowo do Komisji Prawniczej z tem, ażeby była postawiona na najbliższem posiedzeniu, jakie Komisja odbędzie.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Głos: Do Komisji Regulaminowej)</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#WojciechTrąmpczyński">Myślę, że do Prawniczej, bo tam jest kwestja, czy prokurator popełnił przestępstwo w obu tych sprawach. Sama Komisja Regulaminowa nie wystarczy.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#komentarz">(Głos: Może do obu)</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#WojciechTrąmpczyński">W takim razie do dwuch Komisji połączonych Prawniczej i Regulaminowej.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#WojciechTrąmpczyński">Proponuję, aby następne posiedzenie, t. j. jutrzejsze zacząć dopiero o godzinie 111/2 ze względu na to, że o 10 jest konferencja p. Ministra Skarbu, na którą zaproszonych jest kilku senatorów.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#WojciechTrąmpczyński">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 m. 55 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>