text_structure.xml 324 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 15 rano.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">Przedstawiciele Rządu:</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">Minister Sprawiedliwości Wacław Makowski, Minister Robót Publicznych Witold Broniewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#MaciejRataj">Otwieram posiedzenie. Protokół 291 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 292 posiedzenia leży w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Sołtyk i Weinzieher. Listę mówców prowadzi p. Weinzieher.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#MaciejRataj">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem pismo z wnioskiem sędziego śledczego na powiat puławski o zgodę Sejmu na ściganie karno-sądowe z art. 129 cz. I pp. 1, 2, 3 i 6 k. k. posłów Szakuna i Ballina. Wniosek ten odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#MaciejRataj">Usprawiedliwiają swoją nieobecność posłowie: Dziduch, Mochniuk, Spittal i Trepka.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#MaciejRataj">Udzieliłem urlopów posłom: Chomiakowi, Furmanikowi i Wł. Ostrowskiemu — na 2 dni, Hellerowi — na 3 dni, ks. Stankiewiczowi — na 5 dni, Krężlowi — na 6 dni, Bobkowi i Stefanowi Brzezińskiemu — na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#MaciejRataj">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Wlodasch — na 8 dni, Sokolnicka — na 2 miesiące, Franz i Reich — do końca bieżącej sesji. Nie słyszę protestu, uważam, że Izba na udzielenie urlopów godzi się.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#MaciejRataj">Przystępujmy do punktu pierwszego porządku dziennego: dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Konstytucyjnej o rządowym projekcie ustawy i o wnioskach poselskich w przedmiocie zmian i uzupełnień Konstytucji z dnia 17 marca 1921 r. (odbitki roneo nr 278, 277 i druki nr 2455, 2431, 2470, 2472, 2473 i 2480).</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Pryłucki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#NoachPryłucki">Wysoki Sejmie! Autor zamachu majowego wówczas tylko miałby usprawiedliwienie dla swego czynu, gdyby po rezygnacji Prezydenta rozwiązał Sejm i przekazał władzę masom ludowym przez rozpisanie nowych wyborów. Niestety nie zrozumiał swego obowiązku względem miljonów, które okazały mu współczucie i w chwili krytycznej poparły jego wysiłek. Spaczył tedy cały sens t. zw. rewolucji moralnej i ludzie o wrażliwem sumieniu słusznie zapytują: czy po to był potrzebny ten krwawy wstrząs, ażeby jedynym skutkiem jego było zmuszenie Sejmu do zajęcia się niepoczytalnemi bredniami reakcji w przedmiocie pogorszenia ustroju politycznego w Polsce?</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#NoachPryłucki">Gdy przeglądałem elaboraty reformatorskie prawicy, przypomniały mi się projekty ustaw, wniesione jeszcze do Rady Stanu w r. 1918 i stwierdzić mogłem podziwu godny upór, z jakim reakcja polska trzyma się najbardziej przestarzałych i wyblakłych postulatów.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#NoachPryłucki">W r. 1916 żąda się zniesienia stosunkowych wyborów! Naśladując Mussoliniego, który w przeszłym roku przechwalał się, że uchwyci i obróci koło dziejów, gdyby toczyło się ono przeciw interesom włoskim, nasze domorosłe mussolinięta szykują się do wyrzucenia przez okno całego dorobku 150 lat rozwoju europejskiej myśli politycznej.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#NoachPryłucki">Proszę Panów, zasada proporcjonalnych wyborów nie jest bynajmniej wynalazkiem szatana, na zgubę ludzkości uczynionym. Jest ona natomiast owocem ewolucji społecznej i politycznej, stanowiącej treść XIX wieku, oraz koniecznością społeczną i polityczną i nieodzownym warunkiem szczerze demokratycznego ustroju.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#NoachPryłucki">Można było się obejść bez demokratycznej ordynacji wyborczej w owych ciemnych czasach, gdy wydziedziczony lud, pogrążony w ostatecznej nędzy i w mroku analfabetyzmu, godził się na straszne warunki swego bytowania i cierpliwie znosił kajdany niewoli społecznej i politycznej. Ale te sercu wielu z Panów tak miłe czasy minęły bezpowrotnie. W robotniku, w rzemieślniku, w chłopie obudziła się świadomość jego praw i konieczności walki o nie. Powstały potężne organizacje ongi rozproszkowanych warstw ludności, zaostrzyła się walka stanowo-klasowa. Społeczeństwo współczesne przez sprzeczności te zostałoby rozsadzone, istniejący porządek rzeczy wyleciałby w powietrze, jak skład materjałów wybuchowych, gdyby nie ten wyższy regulator życia społecznego, jakim jest parlament, łagodzący przeciwieństwa i rozstrzygający zatargi w drodze kompromisu.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#NoachPryłucki">Regulator ten atoli może posiadać należyty autorytet, zdolność bezstronności, od jakiej zależna jest sprawność jego pracy oraz jej owocność i skuteczność, tylko wówczas, gdy jest niesfałszowanem odbiciem rzeczywistości odzwierciadlającem uczciwie skład społeczny ludności Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#NoachPryłucki">W poszukiwaniu sposobu udoskonalenia ustroju parlamentarnego nauka prawa konstytucyjnego, oraz publicystyka polityczna zatrzymały się na zasadzie proporcjonalności, jako na tym środku, który w pewnym przynajmniej stopniu koryguje nierówności, mimo wszystko tkwiące nawet w systemie wyborów ogólnych i równych przy jednomandatowych okręgach i w głosowaniu na osoby.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#MaciejRataj">Panie Pośle, zwracam Panu uwagę na przepis regulaminu, niepozwalający na odczytywanie przemówień.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#NoachPryłucki">Zastosuję się do tego.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#NoachPryłucki">Należy pamiętać, że i stosunkowość nie jest idealnem wyrównaniem, ile że warstwy posiadające zawsze znajdują się w uprzywilejowanem położeniu, mając w swem ręku prawie całą prasę i rozporządzając olbrzymiemi zasobami pieniężnemi na cele wyborcze. To też w Anglji wprowadzono w drodze ustawodawczej surowe przepisy, ograniczające wydatki na agitację wyborczą i nakładające na nowo obranych posłów obowiązek przedstawienia ścisłych sprawozdań finansowych z akcji wyborczej. Przydałyby się i u nas takie rygory. Miast tego widzimy zamach na proporcjonalne wybory.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#NoachPryłucki">Życie społeczne w Polsce bynajmniej nie stanowi wyjątku, któryby usprawiedliwiał taką wyłączność. Pod względem różniczkowania społecznego oraz siły i napięcia przeciwieństw klasowych kraj nasz niewiele się różni od innych państw europejskich. Czyżby Panowie uważali, że kneblowanie ust rzeszom ludowym, zamknięcie drzwi parlamentu polskiego na siedm spustów przed tymi, którym najbardziej zależy na możności obrony swych praw, to jest właściwy środek dla wzmocnienia Rzeczypospolitej? Czyż nie obawiacie się Panowie, że odebraniem masom ludowym wiary w parlamentaryzm polski przyśpieszycie wybuch, jaki widzieliśmy na Wschodzie?</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#NoachPryłucki">Ostrze art. 2 ustawy skierowane jest między innemi przeciw ludności żydowskiej. Mając prawo do 50 posłów conajmniej, posiadamy w obecnym Sejmie zaledwie 35, a liczbę tę mamy do zawdzięczenia wyłącznie tej przypadkowej okoliczności, że Ukraińcy we Wschodniej Galicji nie wzięli udziału w wyborach.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#NoachPryłucki">Art. 2 zmierza do całkowitego wyeliminowania nas z Sejmu, wbrew przepisowi art. 96 Konstytucji, który opiewa: „Wszyscy obywatele są równi wobec prawa”. Jakaż to równość wobec prawa, gdy podstępnie uniemożliwia się ogromnemu odłamowi ludności wyzyskanie prawa do własnej reprezentacji w ciałach ustawodawczych? Proszę Panów, żydowska mniejszość w Polsce ani razu nie korzystała z prawa zwrócenia się do Ligi Narodów lubo miała do tego tysiące powodów. Zaznaczam, że mniejszość polska na Litwie Kowieńskiej oraz w Niemczech z tego prawa wielokrotnie korzystała. Czyżby Panom tak zależało na tem, abyśmy, nie mając dostępu do polskiej trybuny sejmowej, zmuszeni byli skierować nasze kroki w innym kierunku? Musicie się nad tą sprawą poważnie zastanowić.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#NoachPryłucki">Art. 2 projektowanej ustawy jest więc ze wszechmiar szkodliwy; zabagni stosunki społeczne i narodowościowe w Polsce i niezmierne szkody wyrządzi polskiemu życiu społecznemu i państwowemu. Wobec czego, rzecz oczywista, głosować będę przeciw temu artykułowi.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#NoachPryłucki">Niemniej znamienny jest art. 5 omawianej ustawy, mający na celu ograniczenie nietykalności poselskiej. P. prof. Konopczyński wczoraj w nadzwyczaj dziwny sposób bronił tego reakcyjnego zamiaru, powiadając: nie mamy możności zagwarantowania obywatelowi polskiemu elementarnych praw, przysługujących mu na zasadzie Konstytucji, więc pocóż mamy stwarzać klasę uprzywilejowaną? Ależ, Panie Profesorze, przecież to Pan należy do obozu, który w Komisji Konstytucyjnej, Prawniczej i Administracyjnej uporczywie się przeciwstawia wszelkim próbom wprowadzenia porządku, zrealizowania podstawowych zasad Konstytucji, urzeczywistnienia swobód obywatelskich. Przecież administracja polska w przeważającej części składa się z adherentów ideologii panów z prawicy i właśnie ta biurokracja jest największą przeszkodą do wprowadzenia w życic swobód obywatelskich. Jeśli ktoś cierpi z tego powodu, to w każdym razie nie obóz, reprezentowany przez Pana Profesora.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#NoachPryłucki">Pozatem przecież Panowie powinni zrozumieć, że, ograniczając nietykalność poselską, pozbawia się posłów demokratycznych wszelkiej możności zetknięcia się z wyborcami, bo posłowie z prawicy mogą urządzać wiece gdzie chcą ile chcą i na jaki chcą temat, mogą tam bezkarnie przemawiać nawet w duchu antypaństwowym.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#NoachPryłucki">Proszę Panów, gdy prokurator żądał wydania posłów, którzy nawoływali do zabójstwa Prezydenta Narutowicza, Sejm wydania odmówił, atoli, gdy Panom z prawicy zależało na wydaniu p. Baranowskiego, Stańczyka, Bobrowskiego lub innych, to ich życzeniu stało się zadość i niektórzy z wydanych po dzień dzisiejszy gniją w więzieniu.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#NoachPryłucki">Wreszcie, warto wskazać na to, że nawet obecnie, gdy obowiązują jeszcze szersze i liberalniejsze przepisy co do nietykalności poselskiej, ograniczono jednak w drodze administracyjnej prawo posłów do zetknięcia się z wyborcami. Przecież posłowie mniejszości narodowych na Kresach nie mogą urządzać żadnych wieców, nie mogą zwoływać zwyczajnych zebrań, nawet w lokalach zamkniętych, zostali zupełnie izolowani od ludności, a gdy usiłuje się kiedykolwiek zwołać wiec, zjawia się natychmiast policja i wiec rozwiązuje. A wiec widzimy że w kraju, gdzie panuje samowola, gdzie prawo depcze się nogami, najlepsza ustawa nie może zagwarantować obywatelowi tego, co się należy w myśl Konstytucji. Więc poco jeszcze pogarszać ten stan rzeczy, poco wprowadzać do Konstytucji sankcję tej nierówności wobec prawa? Skutek bowiem będzie taki, że będzie się pociągało do odpowiedzialności tylko posłów demokratycznych, posłów z prawicy nigdy żadna przykrość nie spotka.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#NoachPryłucki">Komisja żąda i poparł to żądanie prof. Konopczyński, aby po wyrazie „zbrodni” skreślić wyraz „pospolitej” i powiada, że trzeba nadać policji prawo zaaresztowania posła, gdy popełni zbrodnię polityczną, zbrodnię wobec Państwa. Kto tu będzie decydował, że to, co powiedział poseł, jest zbrodnią wobec Państwa? W roku 1922, nie będąc jeszcze posłem, przemawiałem na wiecu w Łucku. Nazajutrz odwiedziłem wojewodę i pokazał mi sprawozdanie z owego wiecu: obydwaj pokładaliśmy się ze śmiechu, czytając te banialuki, jakie tam zostały wypisane.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#komentarz">(Głosy: Ładny wojewoda!)</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#NoachPryłucki">Mimo to ten raport przeszedł do prokuratury, przez cały rok ciągnęło się śledztwo, badano świadków i umorzono dochodzenie dopiero wówczas, gdy zostałem wybrany na posła, a wstydzono się widocznie przesyłać te głupstwa do Sejmu i żądać wydania mnie. Policjant, który jest całkiem na wysokości zadania, gdy stoi na rogu ulicy i reguluje ruch kołowy, nie może być ekspertem co do tego, czy przemówienie poselskie stanowi zbrodnię przeciw Państwu, czy też nie. Wprowadzenie takiego przepisu równałoby się zdaniu posłów demokratycznych na łaskę i niełaskę policjantów prowincjonalnych, którzy przecież w sprawach politycznych bardzo słabo się orjentują i miałoby jeden skutek: przemawia poseł z prawicy — wszystko jest koszerne, przemawia poseł z lewicy — wszystko jest trefne.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#NoachPryłucki">Zatrzymam się jeszcze nad jedną projektowaną zmianą Konstytucji. Mianowicie, zamierza się nadać p. Prezydentowi prawo dekretowania ustaw. Tyle mówiono u nas ostatnio na temat ścisłego uregulowania wzajemnego stosunku trzech podstawowych władz państwowych, ustalonych jeszcze przez Montesquieu. Rozumiem, że należałoby nadać p. Prezydentowi prawo rozwiązania Sejmu — musi istnieć jakaś równowaga. Można drogą uboczną nawet Prezydenta zmusić do ustąpienia, jakeśmy to widzieli na przykładzie Millerand'a: można w każdej chwili obalić Rząd — naturalnie nie w chwili obecnej...</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#NoachPryłucki">...nie można natomiast w żaden sposób pozbyć się nieudolnego Sejmu. Otóż należałoby nadać władzy wykonawczej prawo rozwiązania Sejmu wówczas, gdy wybuchnie jakiś konflikt, a Rząd będzie uważał, że ma większość ludności po swojej stronie. Atoli nadanie Prezydentowi prawa dekretowania ustaw, to spaczenie zasady wspomnianej równowagi, to przyznanie władzy wykonawczej funkcji prawodawczych. I czy Panowie wybierzecie system wyliczenia spraw, co do których p. Prezydent nie ma prawa dekretowania, lub wyliczenia spraw, co do których ma to prawo, przyjdzie czas, prędzej niż się tego spodziewacie, gdy p. Prezydent razem z Radą Ministrów zacznie dekretować to, co mu się żywnie podoba, i na to nie będzie rady. Wniesie się później dekrety te do Sejmu, a Sejm przez 2, 3, 5 lat nie zdoła tych wszystkich spraw rozpatrzyć, i dekrety te będą obowiązywały przez długie lata.</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#NoachPryłucki">Bardzo dobitnie scharakteryzował stan, jaki może być wytworzony przez wprowadzenie takiej inowacji p. pos. Daszyński i nie będę tego powtarzał. Byłaby to inowacja bardzo niebezpieczna, byłby to cios, zadany parlamentaryzmowi polskiemu, a kto teraz zwalcza parlamentaryzm, ten otwiera drzwi na oścież dla dyktatury. A jak opinja społeczna przyzwyczai się do dyktatury, to niewiadomo, w czyim ręku jutro albo pojutrze ta dyktatura się okaże. Dziś może być w reku człowieka, do którego macie zaufanie, jutro może się znaleźć w ręku faszyzmu, a pojutrze może nastąpić dyktatura, taka, która Panom wcale się nie będzie podobała. To też będę głosował przeciw temu artykułowi.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#NoachPryłucki">Dodam jeszcze, że nie mogę zrozumieć, w jaki sposób, wbrew Konstytucji oraz wbrew regulaminowi, projekt rządowy został zaśmiecony temi wszystkiemi kwiatuszkami, które p. pos. Chaciński wyłapał z elebatorów swoich kolegów politycznych. Uważam, że to była droga niewłaściwa, że to było stworzenie szkodliwego precedensu, uważam, że sprawy tak doniosłej wagi nie mogą być przemycane. Wnioski tej treści trzeba było zgłosić w ustawowej drodze, trzeba było zaopatrzyć je w należytą ilość podpisów, trzeba było je zapowiedzieć we właściwym czasie. Znowu typowy przykład, jak to Panowie, którzy rzekomo bronią parlamentaryzmu i przeciwstawiają się zdarzeniom majowym, w rzeczywistości dla swych ciasnych partyjnych interesów nie wahają się popełnić czynu, który jeszcze bardziej poniża autorytet Sejmu w oczach ludności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. ks. Ilków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#MikołajIlków">Wysoka Izbo! Niedawne to czasy, kiedy 17 marca 1921 r. w Sejmie Ustawodawczym uchwalono Konstytucję obecną, nawiązując do tradycji Konstytucji 3-go maja. Niedługo wypadki kazały na siebie czekać, bo po kilku zaledwie latach okazuje się, że taki stan rzeczy, jaki był przewidywany przez poprzednią Konstytucję, nie może być nadal utrzymany. Dla narodu ukraińskiego, który jest świadomy swego zadania na terenie tak zwanej Małopolski Wschodniej, Konstytucja z 17 marca 1921 r. była jakiem takiem zapewnieniem, że pewne zdobycze są narodowi, zamieszkującemu zwartą masą terytorjum tamtejsze gwarantowane, względnie, że dotrzymana będzie obiecywana realizacja pewnych praw przez Rząd. Wypadki historyczne, które zaszły, kiedy tereny Małopolski Wschodniej zostały decyzją Rady Ambasadorów z 1924 r. zaintabulowane niejako na rzecz Polski, okazały, że te nadzieje są iluzoryczne. Wiele spraw, które uzyskały nawet sankcję tej Izby: w dziedzinie administracyjnej, w dziedzinie politycznej, ekonomiczno-społecznej i kulturalno-oświatowej, jak naprzykład założenie Uniwersytetu Ukraińskiego we Lwowie regulowano wyłącznie tak, ażeby nawet te zdobycze, któreśmy uzyskali od rządów państw zaborczych, doprowadzić do minimum, lub wogóle unicestwić. To hasło było stosowane nie od czasu, kiedy Polska uzyskała swoją niepodległość, ale rzucone było ongiś i znane jest w historji walk obu narodów ukraińskiego i polskiego, jako projekt zniszczenia Rusi, a w obecnych czasach było realizowane w szybszem tempie, niż poprzednio przy pomocy środków represyjnych, sankcjonowanych przez Sejm polski. Mieliśmy na to szereg dowodów w historji rozwoju obecnego parlamentaryzmu polskiego, kiedy po wojnie światowej siłą faktu musieliśmy się znaleźć w granicach Rzeczypospolitej. Były jednak momenty i tendencje, które pozwalały mieć pewną nadzieję, że jednak w społeczeństwie polskiem znajdą się stronnictwa dobrej woli, które pójdą w kierunku gojenia ran zadanych narodowi ukraińskiemu w czasie wojny światowej i w wiekach poprzednich. Jednakże nadzieja została tylko nadzieją, a smutna rzeczywistość zadała tym nadziejom kłam. Społeczeństwo ukraińskie zostało zaskoczone szeregiem kwestji, które polska racja stanu regulowała jedynie z punktu widzenia swoich interesów. Dowodem tego są i obecne projekty zmiany Konstytucji, uchwalone w Komisji Konstytucyjnej wbrew stanowisku obu reprezentacji ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#MikołajIlków">Pierwsze jaskółki zmian Konstytucji ukazały się dnia 26 kwietnia 1926 r., kiedy to wpłynął na plenum tej izby wniosek klubów Chrześcijańskiej Demokracji, Związku Ludowo-Narodowego, Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast” i Narodowej Partji Robotniczej. Początkowo się ten wniosek ograniczył do zmiany art. 26 Konstytucji. Opinja polska i prasa potraktowały to mimochodem. Należało czekać dopiero na wypadki, które się rozegrały na ulicach Warszawy, które zmusiły opinję publiczną do zrozumienia, że sytuacja, jaka była dotychczas, trwać dłużej nie może. Społeczeństwo nasze spodziewało się, że teraz może nieco sprawiedliwości stanie się zadość, tembardziej, że w walce na ulicach Warszawy, brali udział i żołnierze narodowości ukraińskiej. Stali jedni przeciw drugim, strzelali do siebie wzajemnie, w interesie nie swoim, nie narodu ukraińskiego, ale w interesie tych, którzy chcieli stanąć u steru władzy. Jednak fakty późniejsze świadczą o tem, że walka była prowadzoną między czysto polskiemi obozami lewicy i prawicy, a myśmy byli tylko narzędziem w ich ręku.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#MikołajIlków">Dowodem zresztą stosunków w armji jest traktowanie w samej Warszawie naszych żołnierzy. O tem niech świadczy fakt, że do dnia dzisiejszego wszystkie ugrupowania religijne i narodowe mają swoje domy modlitwy, a my, naród ukraiński, nie doczekaliśmy się, aby w Warszawie było miejsce oznaczone, gdzieby żołnierze nasi mogli zaspakajać swoje potrzeby duchowe. Mimo, że pełni tutaj obowiązki przeszło 1500 żołnierzy narodowości ukraińskiej, Rząd nie zajął się tem zagadnieniem. Cóż dopiero mówić o innych kwestjach, które domagają się zmian, a nawet ofiar społeczeństwa polskiego na korzyść naszego społeczeństwa i jego najżywotniejszych zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#MikołajIlków">Po przewrocie mieliśmy nadzieję zmiany orjentacji politycznej i zmiany metod, dotychczas stosowanych do nas, ale nic się nie zmieniło. Szef Rządu nie był na tyle wyrozumiały, aby zająć się najboleśniejszą kwestją, jaką jest kwestja ukraińska w administracji polskiej i poświęcić jej bodaj chwilkę czasu. Skończyło się na pięknych przyrzeczeniach, jak było i poprzednio, ale realnych pociągnięć w dziedzinie uporządkowania administracji nie widać. Wszędzie zjawia się na oczach Rządu polskiego jakoby upiór, czy straszak groźny głos narodu ukraińskiego, świadomego swoich praw zagwarantowanych mu Konstytucją — niestety papierową.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#MikołajIlków">Kosztem naszych praw Panowie zawsze potrafią się pogodzić. My zwalczamy oba obozy polskie jako nam wrogie, bo nie rozumieją ciążących na sobie obowiązków, ani zobowiązań umów międzynarodowych i przechodzą do porządku dziennego nad naszemi życzeniami, jednak podkreślić musimy, że gdy jest niebezpieczeństwo, to zawsze te dwa zwalczające się obozy polskie potrafią się pogodzić.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(Głos: Dla dobra Państwa.)</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#MikołajIlków">Nieszczęście chce, że Panowie pod ten wspólny mianownik: „państwo” podciągają wszystko i każdego z nas; kto domaga się pełnych praw dla Narodu, tego uważa się zawsze za wroga tego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#MikołajIlków">Rząd po wypadkach majowych musiał jakoś usprawiedliwić swoje wystąpienie. Wytworzyła się tak duszna atmosfera, że trzeba było ją oczyścić i umożliwić dalsze życie społeczeństwu, jak to słyszeliśmy w Komisji Konstytucyjnej z ust Pana Ministra Sprawiedliwości Makowskiego. Ten akt rewolucyjny miał być czynnikiem, który oczyścił tę atmosferę. W związku z tem, co się działo, był projekt rządowy z 17 czerwca 1926 r. druk nr 2455, dotyczący zmiany i uzupełnień Konstytucji. Rząd ograniczył się do najkonieczniejszych zagadnień, które zdaniem jego wymagały uregulowania, ażeby maszyna państwowa mogła działać. Jednak za panią matką idzie pacierz gładko, mówi przysłowie. Za przykładem Rządu posypały się jak z rogu obfitości wnioski o zmianę Konstytucji: mianowicie wniosek „Piasta”, do którego dolepiono wstydliwie projekt ustawy, upoważniającej Prezydenta do wydania nowej ordynacji wyborczej; następnie wniosek Związku Ludowo-Narodowego, wniosek posłów klubu Chrześcijańsko-Narodowego i wniosek Chrześcijańskiej Demokracji. Cała powódź wniosków! Do czego to właściwie prowadzi? Stronnictwa nie chciały być więcej papieskimi niż sam Papież i dlatego sformułowały niejako na rozkaz te wnioski, z któremi przyszły spokojnie i pokornie, żeby dostosować się do stanowiska Rządu. Naturalnie Rząd wnioski, rozszerzające jego stanowisko, przyjął. Nie oświadczył się dotychczas, czy jest przeciwny tym wnioskom, czy jest za niemi. Pozostawia to zupełnie taktyce stronnictw. To można było obserwować na Komisji Konstytucyjnej, czego byłem świadkiem na wszystkich posiedzeniach. Owocem tej rozgrywki jest wniosek referenta p. Chacińskiego, który jest obecnie przedmiotem dyskusji na pełnej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#MikołajIlków">Jeżeli spojrzymy na ten wniosek, to musimy podzielić go na dwie części: jedna dotyczy kwestii, jakie Rząd uważa za najważniejsze do uregulowania, to są kwestje wypływające z art. 25, 26, 36 i 38 Konstytucji marcowej. P. Chaciński rozszerzył swój wniosek, wybrawszy rozmaite propozycje z pośród zgłoszonych wniosków, ułożył własny projekt i wniósł go na posiedzenie komisji konstytucyjnej. Cóż w tym wniosku się ujawnia?</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#MikołajIlków">Stanowisko Rządu w kwestji stosunkowości czyli proporcjonalności było nieokreślone. Rząd uważał, że nie jest jego rzeczą regulowanie sprawy proporcjonalności prawa wyborczego, ale stronnictwa, które chciały się czemś przyczynić w opinji publicznej do naprawy tego zła, które upatrywano w obecnej Konstytucji, podniosły tę sprawę i uczyniły ją przedmiotem własnej inicjatywy, proponując usunięcie jej na przyszłość. Zniesienie proporcjonalności prawa wyborczego godzi przedewszystkiem w społeczeństwo ukraińskie. Mianowicie chodzi o to, ażeby wytworzyć sztuczną większość na tak zwanych Kresach. My musimy się temu przeciwstawić i nie możemy spokojnie zgodzić się na to, ażeby społeczeństwo nasze, które jest pociągane do wszystkich obowiązków i świadczeń na rzecz Państwa, było pozbawione elementarnego prawa proporcjonalności przy wyborach. I dlatego w sprawie tej oświadczyć się musimy przeciw i użyć sposobów dopuszczalnych regulaminem sejmowym, ażeby to nie przeszło, albowiem to nie przyczyni się zupełnie do naprawy tego zła, jakie Polskę obecnie trapi.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#MikołajIlków">Drugi wniosek komisji zmierza do tego, ażeby dotychczas obowiązujące prawo wyborcze, złączone z wiekiem 21 lat, przesunąć do 24 lat. Musimy również kategorycznie się temu przeciwstawić, ażeby kilkudziesięciotysięczna rzesza naszego społeczeństwa była pozbawiona prawa wyborczego. Wiemy, do czego to zdąża. Zdąża do tego, ażeby element świadomy swoich zadań był usunięty od najkardynalniejszego prawa, jakiem jest prawo wyborcze. Wiemy, że Panowie obawiacie się, ażeby w następnym Sejmie nie mieć przeciwników w załatwianiu kwestji ukraińskiej, która powinna była być dawno w waszym własnym interesie uregulowana. Dlatego nie możemy się zgodzić na to, ażeby prawo wyborcze było odebrane masie młodzieży naszej i przyznane jedynie tym, którzy mają lat 24. Przecież obywatele mający lat 21 są pociągani do różnych świadczeń, najdalej idących na rzecz Państwa. To przemawia zatem, ażeby oni mieli nadal te pełne prawa, które już mieli, a które obecnie im się odbiera. Zresztą Panowie rozumieją, że tutaj idzie o walkę między parlamentem, a rządem i cichym przedstawicielem zakulisowym tego Rządu. Rozumie się, że społeczeństwu naszemu i wogóle wszystkim, którzy pozbawieni będą tego prawa, powie się, kto to zrobił, określając, że to jest wynik akcji majowej. Przeciwnicy tego przewrotu powiedzą: oto, widzicie, akcja p. Piłsudskiego doprowadziła do tego, że wam odebrano czynne prawo wyborcze.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#MikołajIlków">Ważną kwestją jest też sprawa nietykalności poselskiej. Nie miałbym nic przeciw pewnemu jej ograniczeniu, jeżeliby stosunki administracyjno-państwowe w Polsce były rzeczywiście odpowiednio uregulowane, ale wiemy z doświadczenia, że w administracji polskiej nie wszystko jest w porządku, że ona pozostawia bardzo wiele do życzenia.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#MikołajIlków">Na przykładzie, postaram się udowodnić moje twierdzenia. Weźmy wypadek, że któryś z posłów mniejszościowych, np. ukraińskich, ma wiec sprawozdawczy. Na ten wiec zostają delegowani przedstawiciele władzy administracyjnej i przedstawiciele bezpieczeństwa. Jaki obraz? Mam oto, proszę Panów, niestety, dowody, że sprawozdania z takiego zebrania poselskiego są robione tak, że każdego z posłów należy od razu pociągnąć do odpowiedzialności sądowej.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#MikołajIlków">O ile moje wiadomości sięgają, to jest już zgóry ułożony plan wśród polskich stronnictw prawicowo-centrowych, ażeby wszystkich dotychczasowych posłów ukraińskich, działających na terenie ziem tamtejszych pociągnąć do odpowiedzialności za poprzednią działalność rzekomo antypaństwową, postawić ich wszystkich w stan oskarżenia, ażeby w ten sposób steroryzować i sparaliżować akcję w czasie wyborów. To był plan poprzedniego rządu, nie wiem, czy obecny Rząd zechce przyjąć to w spadku. Zdaje się, że w związku z tem hasłem sanacji moralnej, jakie zostało rzucone w tłum i w społeczeństwo, to zagadnienie nie będzie mogło być tak rozwiązane, albowiem z tem trzeba się liczyć, że, jeżeli przedstawicielom społeczeństwa naszego będą robione trudności, to cała akcja ich przeniesie się z terenu jawnego do konspiracji.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#komentarz">(Głosy: Nie będzie tak źle.)</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#MikołajIlków">Niestety zawsze tak było. Konspiracja doprowadza do tego, że jej wyniki zawsze przynosiły zgubne konsekwencje dla tych, którzy byli jej powodem. Mogę Panom pokazać sprawozdanie urzędowe. Pokazuję rejestr masowych aktów rewolucyjnych, wykonanych przez ideowe jednostki ukraińskie, które w jednym tylko 1922 r. świadczą o wynikach akcji konspiracyjnej. Tu jest wliczony szereg aktów konspiracyjnych, które świadczą, że ideologja ukraińska, mająca zagwarantowaną w Konstytucji równość wobec prawa, została zmojoryzowana przez większość polską, dlatego musiano się chwycić takiego sposobu walki. Nie należę do ludzi, którzyby akcję konspiracyjną wogóle pochwalali, ale jeżeli czynniki rządowe przyjmują za to odpowiedzialność, to w niedalekiej przyszłości należy oczekiwać owoców takiego postępowania w zwiększonem tempie.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#MikołajIlków">My, którzy musimy walczyć o każdą rzecz z polskiemi władzami administracyjnemi i policyjnemi, upatrującemi w każdym przedstawicielu społeczeństwa ukraińskiego jednostkę wrogą państwowości polskiej, my, którzy musimy walczyć na każdym kroku, począwszy od posterunkowego, a skończywszy na wojewodzie, a nawet na ministrze o wszelkie prawa, nie możemy zgodzić się na takie ograniczanie nietykalności, jakie jest zaprojektowane w tym wniosku.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#MikołajIlków">Przytoczę przykład. P. Minister Władysław Grabski wydał okólnik 20.1.1926 L. III. 25100/26, dotyczący egzaminów dla eksternistów na kandydatów czeladników. Okólnik był poufny. Wojewodowie, zwłaszcza w Małopolsce Wschodniej, dostawszy ten okólnik, wydali zarządzenie do starostów, ażeby się zastosowali do tego okólnika. Nieszczęście chciało, że p. Grabski przeholował, bo sprawa nie należała do niego, ale do Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Czyż w tej sprawie nie potrzebną była ostra walka, oparta o inicjatywę poselską poza Sejmem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#MaciejRataj">Mam wrażenie, że ta sprawa nie dotyczy debaty konstytucyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#MikołajIlków">Jestem w tem nieszczęśliwem położeniu, iż przytaczam ją jako dowód w związku z zagrożeniem nietykalności poselskiej. Akcja u władz centralnych doprowadziła do tego, że ten okólnik trzeba było cofnąć. Otóż wojewoda, do którego przyszedłem, rzucił się wprost na mnie i powiedział, że to jest kwestja zarządzenia władz administracyjnych centralnych, że jego to tylko obchodzi. Naturalnie musiałem interesowanym oświadczyć, że p. wojewoda jest innego zdania, a ustawy austrjackie, w tej sprawie obowiązujące dotychczas na terenie tak zwanej Małopolski, są zupełnie innej treści i dlatego w tej kwestji wyłoniła się walka ostra; kto będzie zwycięzcą ostatecznym, zobaczymy. Na razie p. Grabski wsypał się ze swoim okólnikiem, który został cofnięty. Jesteśmy w tem położeniu, że posłowie w Polsce są formalnymi agitatorami, którzy chodzą od urzędu do urzędu w różnych sprawach, nawet w takich, które do sprawowania ich mandatu poselskiego nie należą.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Głos: Nie wszyscy.)</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#MikołajIlków">Z tem się zgadzam, że nie wszyscy tak robią. Jeżeli to są posłowie mili Rządowi, to Rząd jest na tyle wspaniałomyślny, że potrafi coś niecoś zrobić, a potem sprawa zostanie odłożona ad calendas graecas, zostając otwartą, wolną do dyskusji. Jesteśmy zdani na to, że ponieważ władze administracyjne mają zgóry nakaz, żeby iść w kierunku przeciwnym najżywotniejszym zagadnieniom ludności ukraińskiej, przeto musimy się ostatecznie chwytać jako jedynej deski ratunku ostrych różnych interwencji, czy to u władz centralnych, czy wojewódzkich, czy powiatowych, a nawet groźnych wystąpień publicznych przeciw rządom, za co później jesteśmy ścigani. Jeśli to nie odnosi skutku, wtedy apelujemy do społeczeństwa, że nie mogliśmy znaleźć sprawiedliwości i jeżeli ludność czuje się pokrzywdzoną, musi stanąć nieraz przeciw narzuconej jej woli czynników administracyjnych. Naturalnie, że wtedy władze administracyjne szukają winnych, a winnymi są właśnie ci posłowie.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#MikołajIlków">O ile więc teraz poseł będzie mógł być pociągany za swoją działalność poza Sejmem, to na to będzie łatwa rada, i posłowie będą zmuszeni do tej samej praktyki, która była stosowana za czasów austrjackich, że gdy kończyła się sesja, poseł wyjeżdżał na parę miesięcy do Szwajcarji. Do tego samego doprowadzą Panowie i w Polsce, ale to nie leży w Waszym interesie, ani w interesie Waszej racji stanu, żeby puszczać się na takie eksperymenty, nie mając żadnej gwarancji, że takiem uregulowaniem tej sprawy dojdzie się do pożądanego rezultatu. Zresztą sądzę, że większość tej Izby, wymagana przez Konstytucję, nie oświadczy się za tem i dlatego wywody moje w tej kwestji byłyby narazie skończone.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#MikołajIlków">Wreszcie dotknę sprawy dekretowania przez Prezydenta Rzeczypospolitej, sprawy art. 44 Konstytucji marcowej. Mamy przykłady wydawania dekretów z mocą ustawy w Rumunji. Sama nazwa stolicy rumuńskiej wskazuje na to, że buk i areszt to są dwa czynniki, które rozwiązują tamtejsze sprawy państwowe, i w myśl tego Rumunja reguluje wszystkie zagadnienia dekretami. Nie wiem, czy Panowie i Rząd dążą także do tego, żeby w drodze dekretów regulować najważniejsze zagadnienia natury prawnej, państwowej. Nauczeni doświadczeniem musimy oświadczyć: „timeo Danaos”.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#MikołajIlków">Kwestja dekretowania ustaw pozatem wkracza w dziedzinę biurokracji. Obawiamy się, że wrócimy do tych dawnych czasów, kiedy każda najmniejsza sprawa przesuwała się latami, a nawet dziesiątkami lat przez biura rozmaitych urzędów spleśniałej biurokracji. Proszę sobie wyobrazić w naszych warunkach załatwienie pewnej sprawy, wymagające szybkiej decyzji, jeżeli ona sprężyście zacznie wędrować od jednego urzędu do drugiego, o czem się sam mnóstwo razy przekonywałem naocznie przez cztery lata.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#MikołajIlków">Gdyby jeszcze administracja zdobyła się na to, aby dążyć do decentralizacji, to możnaby mieć pewną nadzieję, że nie będziemy się włóczyli ze wszystkiemi sprawami aż do Warszawy. Ale obecna sytuacja wskazuje na to, że co do najmniejszej sprawy, którą może na miejscu uregulować starosta czy najdalej wojewoda, są zastrzeżenia w formie rekursów, odwoływań i t. d., opierające się o centrale i poszczególne ministerstwa. Nic dziwnego, że ludzie, którzy mają doświadczenie biurokratyczne, powiadają, że jeżeli Rząd nie zrozumie, że tylko w najważniejszych sprawach decyzja ostateczna powinna być wydawana w centrali, to dążność Rządu do przyśpieszenia i skrócenia załatwiania spraw pozostanie bez skutku, będzie to pium desiderium.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#MikołajIlków">Poruszano również sprawę wyłączenia ze spraw regulowanych dekretem z mocą ustawy, między innemi ordynacji wyborczej. Podzielamy stanowisko wszystkich w tej sprawie przedstawicieli mniejszości, że ordynacja wyborcza nie może być regulowana mocą dekretu. Doświadczenia jeszcze z czasów austrjackich wyborów, które odbywały się pod grozą bagnetu, uczą nas, że znaleźlibyśmy się w takim wypadku w niepożądanej kolizji. I dlatego musimy się oświadczyć za wnioskami tych, którzy są za wyjęciem tej kwestji z mocy regulowania jej w drodze dekretu, zgłaszając odpowiednie wnioski. Zgłaszam też wniosek, ażeby artykuły 2, 3, 4 i 5 komisyjnego przedłożenia konstytucyjnego zostały skreślone.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#MikołajIlków">Dotychczasowe projekty zmiany Konstytucji społeczeństwu naszemu nie gwarantują tych praw, które mu gwarantowała poprzednia Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#MikołajIlków">Rozumiem stanowisko Panów, że wiele rzeczy dzieje się pod przymusem, że to, co Panowie dziś uchwalacie, w poprzednich miesiącach nie bylibyście o tem gadali, gdyby nie ten bat, który na każdym kroku stoi Panom przed oczyma, tembardziej, jeżeli przypomnę słowa, powiedziane do tych Panów, którzy byli zaproszeni dnia 29 maja do Rady Ministrów przez Piłsudskiego: „Gdybyście Panowie tak nie postąpili, widzę wszystko dla Was w czarnych kolorach, a dla siebie w barwach przykrych, bo nie chciałbym rządzić batem”. Rozumiem więc, że wniosek rządowy jest wynikiem faktów rewolucyjnych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#MaciejRataj">Panie Pośle, ta rzecz nie należy do tematu, o którym obecnie mówimy. Zwracam także uwagę, że wnioski o zmianę Konstytucji były wniesione na kilka miesięcy przedtem do Sejmu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#MikołajIlków">Wobec stanowiska, zajętego przez p. Marszałka, muszę oświadczyć, że wnioski, zgłoszone przez stronnictwa, nie odpowiadają regulaminowi, gdyż wniosek rządowy został wniesiony w terminie, regulaminem przepisanym, ale wszystkie wnioski stronnictw zostały włączone i cicho przyjęte, jako te, które mogą podlegać dyskusji w Komisji Konstytucyjnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#MaciejRataj">Zwracam mówcy uwagę, że wnioski zostały zgłoszone w sposób regulaminem przepisany, a kiedy wspomniałem o inicjatywie zmiany Konstytucji, która wyszła od Sejmu, to mówiłem o wniosku klubu, o ile sobie przypominam, Chrześcijańskiej Demokracji. który został zgłoszony w Sejmie w sposób regulaminem przepisany, przed 3 czy 4 miesiącami. Pan Poseł skończył?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#MikołajIlków">Istotnie. Jeden jedyny wniosek Chrześ. Dem. był zgłoszony dnia 26 kwietnia, wnioski inne, zgłoszone przez stronnictwa, nie odpowiadają regulaminowi, nie były zgłoszone w terminie, przewidzianym regulaminem, i wobec tego ja protestuję przeciwko przemycaniu spraw drogą nieregulaminową. Co się tyczy pełnomocnictw, to oczekujemy na exposé Rządu dla zajęcia stanowiska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Gawlikowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#JanGawlikowski">Wysoki Sejmie! Po 5 latach obowiązywania Konstytucji z 17 marca 1921 r. większość stronnictw w Sejmie, Rząd obecny i bezwzględna większość społeczeństwa doszły do przekonania, że ta Konstytucja w interesie Państwa musi być zmieniona. Zmiany, nad któremi dziś obradujemy, idą w dwóch kierunkach, mianowicie w kierunku wzmożenia władzy wykonawczej i w kierunku poprawienia Sejmu. I nietylko dzisiejsza chwila zmusza nas do tego, aby w tym kierunku przeprowadzić rewizję naszej Konstytucji, lecz tak samo doświadczenie historyczne poucza nas, że przyczyną upadku Polski przedrozbiorowej był właśnie zły, słaby rząd, był ten nierząd, który się wyraził w przysłowiu: „Polska nierządem stoi” i były te źle skonstruowane sejmy. Liczne rozważania, przeprowadzone przez historyków naszych dziejów przedrozbiorowych, okazują dowodnie i zupełnie jasno, że tylko słabość władzy wykonawczej, ograniczana wciąż po wygaśnięciu dynastji Jagiellonów przez pacta conventa, stawiane królom i zwyrodniałe sejmy ówczesne, których źrenicą wolności było liberum veto, stały się główną przyczyną upadku Polski. Albowiem, nie zaprzeczając wielkiej prawdy, odkrytej w dziejach naszych przez znakomitego historyka Lelewela, który twierdził, że upadek dobrobytu ludu, upadek t. zw. gminowładztwa przyczynił się do upadku Polski, należy jednak uznać za niezbitą prawdę, że brak silnej władzy wykonawczej w Polsce jest głównie przyczyną upadku Polski. I w sąsiednich państwach wówczas ujarzmiano lud, państwa te jednak ostały się, albowiem, kiedy u nas panoszyło się liberum veto, kiedy władza królewska była malowana, a władza wykonawcza nie miała prawie żadnej siły, tamte państwa przeszły do silnej władzy wykonawczej.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#komentarz">(Głosy: „Groźny” się Panu podoba.)</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#JanGawlikowski">Nie „Groźny” mi się podoba, lecz podoba mi się to, co się podoba ludowi polskiemu; lud polski lubi porządek, ład, mocne i sprawiedliwe rządy. Nie chciałbym być źle zrozumiany. Mocne rządy tylko wtedy są dobre i wtedy tylko są dla Państwa korzystne, jeżeli się opierają na większości społeczeństwa. Rządy, któreby się nie opierały na większości społeczeństwa, przechodzą w reakcję i tak samo mogą być katastrofą dla państwa, jak słabe rządy, albo bezrząd. Dowodem tego Hiszpanja, która była państwem, w którem słońce nie zachodziło, a wskutek właśnie reakcyjnych rządów, z powodu ludzi, którzy nie wyczuwali woli większości społeczeństwa, Hiszpanja zeszła do rzędu bardzo słabych państw.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#JanGawlikowski">Projekt zmiany Konstytucji, który dziś rozważamy, idzie właśnie w kierunku wzmocnienia rządów i oparcia ich na silnych podstawach i silnej większości w społeczeństwie, albowiem rząd silny według Konstytucji, którą mamy zreformować według projektu tu przedłożonego, będzie rządem, opartym na większości, a tylko przez wybory do Sejmu możemy zbadać wolę większości społeczeństwa. Dlatego mam to przekonanie, że zaprojektowane zmiany Konstytucji są tym złotym środkiem między rządami, oderwanem od społeczeństwa, reakcyjnemi, a rządami zupełnie słabemi, że umożliwią one rząd silny, jakiego właśnie Polska potrzebuje.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#JanGawlikowski">Jeżeli rozważymy chwilę dzisiejszą w innych państwach, to spostrzeżemy, że i inne państwa tak samo idą w kierunku wzmocnienia władzy wykonawczej; widzimy przykład tego we Włoszech, a nawet Belgji, gdzie partja socjalistyczna uchwaliła pełnomocnictwa dla króla belgijskiego; nie zrobiła tego przecież z głębokiego poczucia rojalistycznego, lecz z konieczności potrzeb państwowych. Tak samo i my rozpatrujemy te wszystkie zmiany, zaprojektowane do naszej Konstytucji tylko z punktu widzenia dobra i potrzeb Państwa, a nie z punktu widzenia tego lub owego rządu, względnie tych, czy owych osób, zasiadających w Rządzie.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#JanGawlikowski">Jeżeli chodzi o wzmocnienie władzy Prezydenta i władzy rządu, to projekty, zgłoszone przez większość komisji, idą zupełnie jasno i dobrze w tym kierunku. Nadanie Prezydentowi prawa rozwiązania Sejmu wtedy, kiedy on się okaże niezdolnym do pracy, kiedy nie jest w stanie wyłonić z siebie większości trwałej, jest doskonałem przymuszeniem tego Sejmu, ażeby w interesie Państwa wszystkie stronnictwa, ewentualnie większość stronnictw powołała rząd, któryby, na tych stronnictwach oparty, mógł gospodarzyć, jakiś plan ułożyć na dłuższy czas i ten plan przeprowadzić. Bo właśnie to, że Sejm nie mógł być rozwiązany przez Prezydenta Rzplitej, że Sejm mógł się rozwiązać tylko własną uchwałą i to większością 2/3, powodowało, że ten Sejm miał małe poczucie odpowiedzialności, mało tego poczucia, że nieodpowiednie postępowanie pewnych stronnictw, które każdemu rządowi rzucały kłody pod nogi, a do tego rządu wejść nigdy nie chciały, nie mogło być ukarane przez nowe wybory, a tylko przez wybory takie postępowanie może być karane. Otóż prawo Prezydenta rozwiązywania Sejmu spowoduje zawsze wytworzenie większości w Sejmie, na której rząd będzie się mógł oprzeć. To smutne doświadczenie, które mamy, że 15 rządów zasiadało na ławach ministrów, jest dla nas nauka, że rząd, któryby mógł przez dłuższy czas sprawować władzę, jest dla Państwa konieczny. Jeżeli weźmiemy jakiekolwiek gospodarstwo, czy rolne, czy przemysłowe, to nie można sobie wyobrazić postępu w tem gospodarstwie, jeżeli kierownik będzie się często zmieniał. Jeżeli kierownik będzie kierował gospodarstwem przez kilka lat i w każdym roku wprowadzi jakąś zmianę, to będzie postęp. Ta prawda, że rząd, przez dłuższy czas urzędujący, może przeprowadzić jakieś polepszenie stanu rzeczy w Polsce, jest tak oczywista, a szczególniej wśród ludu, że tego dłużej udowadniać nie trzeba.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#JanGawlikowski">Jeżeli chodzi o dalsze wzmocnienie władzy wykonawczej, t. j. o sprawę dekretowania podwójnego, dekretowania wtedy, gdy Sejm istnieje, w specjalnie określonych materjach i określonym czasie, i dekretowania wtedy, gdy Sejmu niema, gdy Sejm jest rozwiązany, to ta władza Prezydenta jest z punktu widzenia państwowego bardzo korzystna, albowiem wiemy, że Sejm nieraz uprawiał dziką obstrukcję i gadulstwo, które dawniej było też plagą Polski, albowiem jeden z najlepszych kierowników naszego Państwa, król Stefan Batory, gdy zwoływał sejm do Torunia, w orędziu do narodu powiedział: Nie wybierajcie gadułów, ale ludzi zdolnych do decyzji i do pracy. Otóż nieraz to gadulstwo, ta dzika obstrukcja uniemożliwiały przeprowadzenie spraw potrzebnych dla Państwa i z tego powodu jest nieraz rzeczą konieczną dla interesów Państwa, żeby pewne sprawy nie cierpiące zwłoki mogły być załatwione przez danie Prezydentowi prawa dekretowania, czy to w określonych materjach w określonym czasie, czy też wtedy, kiedy Sejm nie istnieje.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#JanGawlikowski">Jeżeli chodzi o prawo veta Prezydenta, to sprowadza się ono do bardzo wyjątkowych spraw, mianowicie wtedy tylko może być wykonane, kiedy Senat zupełnie odrzuca ustawę. Ma to w praktyce bardzo małe, albo żadne znaczenie i o tem bliżej mówić nie będę.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#JanGawlikowski">Jak powiedziałem, wtedy tylko będzie władza wykonawcza z pożytkiem dla Państwa pracowała, wtedy będzie się przyczyniała do rozwoju kraju pod względem kulturalnym i gospodarczym, jeżeli będzie oparta o większość sejmową i jeżeli Sejm tak samo dorośnie do swojego zadania. Dlatego też drugą kardynalną zasadą jest naprawa Sejmu. Dobry Sejm stworzy dobre ustawy, które pójdą na dobro Państwa. Pod tym względem również projekty uchwalone przez większość komisji idą we właściwym kierunku. Mianowicie zniesienie piątego przymiotnika przy prawie głosowania, zniesienie stosunkowości ma również doniosłe znaczenie dla naszego życia państwowego. Jeżeli chodzi o szerokie masy ludowe, to im daleko łatwiej jest się zorjentować co do wartości moralnej, umysłowej i politycznej człowieka, niż partji. Gdziekolwiek Panowie zapytacie ludzi, jak chcą głosować, czy na numer, czy na człowieka, to wszędzie bez względu na to, do jakiego obozu chłopi należą, odpowiedzą wam: Na człowieka. I w tem jest głęboka prawda, bo jeżeli będziemy głosować na ludzi, a nie na numerki, jeżeli będą okręgi jednomandatowe, wtedy będziemy mieli skład Sejmu lepszy. Albowiem jeżeli ktoś w jednomandatowym okręgu będzie się ubiegał o mandat poselski, to musi to być człowiek dobrze znany z uczciwości, oddania się sprawie publicznej, musi być znany z tego, że koło spraw państwowych umie chodzić, musi być znany z zacności charakteru, bo tylko taki zdobędzie głosy. Dlatego też sejmy i te parlamenty, które są wybierane na mocy indywidualnego prawa wyborczego w jednomandatowych okręgach, zawsze są lepsze, zawsze wytwarzają lepsze rządy, czego dowodem jest Anglja. Natomiast przy dzisiejszej ordynacji wyborczej, gdzie się głosuje na numer, ludziom szczególnie na wsi mieszkającym, ogromnie trudno zorjentować się w programach partji i co do poszczególnych ludzi, którzy tam są wystawieni, bo ich nie znają i skutkiem tego dają głos ludziom, o których może nawet nie słyszeli. Na pierwszem miejscu listy stoi człowiek wybitny, a za nim jest pełno ludzi nieznanych, oni głosują na pierwszego, a wprowadzają do Sejmu innych. Wobec wyborców jest to mojem zdaniem rzecz nieuczciwa, bo w ten sposób oni chcą kogo innego obdarzyć mandatem, a innego wybierają. Stąd na ten system proporcjonalności jest wielkie narzekanie słuszne.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#JanGawlikowski">Jeżeli chodzi o dalsze polepszenie Sejmu, to chodzi przedewszystkiem o poprawienie go pod względem dojrzałości. Dlatego propozycja większości komisji, idąca w kierunku przesunięcia czynnego prawa wyborczego z 21 lat na 24, a biernego z 25 na 30 z punktu widzenia lepszego doboru Sejmu również jest wskazana. W 21 roku przeważnie młodzieniec służy w wojsku.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nie wszyscy.)</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#JanGawlikowski">I ten najlepszy element, który najwięcej Państwu daje w razie zatargu zewnętrznego, jest pozbawiony prawa głosu, a zamiast niego decydują dziewczęta i inni młodzieńcy, nieraz upośledzeni umysłowo lub fizycznie. Żeby tym ludziom krzywdy nie robić, należy przesunąć wiek czynnego prawa głosu do 24 lat. Ma to znaczenie jeszcze z innego punktu widzenia. W roku 24 człowiek przeważnie wszedł już w życie, pracuje na siebie, prowadzi własne gospodarstwo, to już nie jest doktryner, który czerpie swe teorje z powietrza, nieraz bardzo od życia odbiegające. To samo dotyczy biernego prawa wyborczego, którego granicę większość komisji chce przesunąć na lat 30. I to będą ludzie bardziej dojrzali. Przecież panowie z lewicy powołują się bardzo często, na to, że życie czegoś nie chce, więc dlaczegóż nie chcecie głosować za projektem zmiany Konstytucji, która wyda ludzi bardziej z życiem obeznanych, bardziej z życiem zrośniętych? Przecież wtedy odzwierciedlenie nastrojów w kraju, odzwierciedlenie potrzeb będzie lepsze, bardziej z życiem zgodne. Niech się Panowie tylko dobrze nad tem zastanowią, to z pewnością rację mi przyznają.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gdyk.)</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#JanGawlikowski">Dużo także mówiono o ograniczeniu nietykalności poselskiej. Tej materji pragnę również parę uwag poświęcić. Prawdopodobnie po zmianie Konstytucji będziemy mieli do czynienia z jedną sesją sejmową, która zacznie się w październiku, a skończy w kwietniu, a potem Sejm nie będzie obradował. Jest to rzecz słuszna, to ciągłe sejmowanie nie ma przykładu za granicą. Muszą być przerwy w sesjach sejmowych, bo w ten sposób, jeżeli się wciąż sejmuje, jeżeli posłowie wciąż siedzą w Sejmie, to się od życia odrywają i stają się niejako urzędnikami. Sejm przestaje być emanacją woli społeczeństwa, dlatego, że posłowie, odrywając się od społeczeństwa przez 5 lat kadencji, przez ciągłe obradowanie, przestają wyczuwać jego potrzeby i stają się kastą urzędniczą. Nie jest to dobre z punktu widzenia potrzeb obywateli, więc ograniczenie trwania obrad na 5 do 6 miesięcy jest rzeczą wskazaną.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#JanGawlikowski">Jeżeli się weźmie nasze obrady w obecnym Sejmie, to przecież więcej nie obradujemy, jak 5 miesięcy, poza tem są urlopy, przerwy i t. d. Trzeba to uregulować i na mocy Konstytucji obecnie poprawionej można będzie to zrobić. Więc jak sobie Panowie wyobrażają, że wtedy, kiedy Sejmu nie będzie przez 6 czy 7 miesięcy, posłowie mają być zupełnie nietykalni? Wtedy poseł, znieważywszy kogoś, coś komuś zawiniwszy, nie będzie mógł być pozwany do sądu? Ustaliłoby się bezkarność tych ludzi wobec innych obywateli. Przecież Sejmu wtedy nie będzie, Sejm nie będzie ich wydawał i oni będą zupełnie bezkarnie chodzili. Czy wyobrażacie sobie Panowie, że uprzywilejowanie pewnych ludzi, którzy będą mogli bezkarnie robić krzywdę innym i nie będą za to pociągani przed sąd, jest rzeczą dobrą i sprawiedliwą?</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#JanGawlikowski">A następnie jeszcze jedna rzecz. U nas nietykalność poselska jest nadużywana. Kiedy raz przysłuchiwałem się pewnemu posłowi na zgromadzeniu, powiedziałem publicznie do jego słuchaczy, że gdybym uwierzył w to, co ten poseł powiedział, tobym się albo zastrzelił, albo z Polski wyjechał, bo tak strasznie nakłamał i sponiewierał wszystko i wszystkich w Państwie. U nas nietykalności poselskiej używa się do burzenia Polski, jak dawniej liberum veto używało się, żeby nie dopuścić do żadnych ustaw, żeby Polskę niemocną nierządną zrobić, żeby Polskę doprowadzić do upadku. Jak liberum veto, owa źrenica wolności stała się główną przyczyną upadku Rzplitej i wystawiła nas na pośmiewisko u obcych, tak dzisiejsza bezkarność za wybryki posłów, zwana nietykalnością staje się gwoździem do naszej trumny. A jeżeli panowie posłowie Ballin i inni komunizujący tu się oburzają, to niech sobie przypomną, jak robią sowiety, które dla nich są wzorem. Tam nie wolno wyznawać innych teorji, jak bolszewickie, a jeżeli ktoś jest innego zdania, to go do więzienia pakują. Wy, którzy jesteście najbardziej tymi, którzy tępią wszelki objaw myśli, którzy nawet myśli polityczne nieszkodliwe dla sowietów, myśli ewolucyjne karzecie strasznie, wy śmiecie się oburzać na ograniczenie nietykalności poselskiej, wy, którzy hołdujecie krwawemu despotyzmowi?</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#JanGawlikowski">W interesie Państwa, w interesie tego, ażeby nie korzystano z biletów wolnej jazdy, ażeby nie korzystano z diet poselskich na to, żeby burzyć to Państwo, które im to daje, musimy tę nietykalność poselską ograniczyć.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#JanGawlikowski">Jak powiedziałem na początku, zmiana Konstytucji obecnej idzie w kierunku wzmożenia władzy wykonawczej i poprawienia Sejmu, bo rząd mocny, bo rząd silny jest dziś pragnieniem każdego obywatela. Dziwię się, że niektóre stronnictwa lewicowe nie chcą głosować za tem, ażeby w Polsce był mocny rząd. Przecież jeżeli wygra lewica, to będą rządy lewicowe, jeżeli wygra prawica, to prawicowe, ale będą to rządy silne, Rzeczpospolita na tem skorzysta, bo mocny rząd zawsze jest lepszy, czy prawicowy, czy lewicowy, aniżeli nierząd, który już raz Polskę zgubił.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Słuchałem bardzo pilnie tego, co tu mówiono o Rządzie. Mówiono miedzy innemi: Rząd nie rozwinął programu, Rząd nie zajmuje stanowiska wobec wniosków poselskich, nie daje dyrektywy, Rząd nie kieruje dyskusją, Rząd nie wskazuje Sejmowi, co on ma uchwalić. Stąd rozumiem, że w mniemaniu tych mówców obowiązkiem Rządu jest nietylko rozwijać program, ale w myśl tego programu pokierować dyskusją, a wreszcie wskazać Sejmowi, co ma uchwalić, to Sejm uchwali. To jest jeden punkt widzenia. Drugi punkt widzenia, który tu był wypowiadany, był ten: Rząd, to jest władza wykonawcza, ma wykonywać uchwały Sejmu, a więc byłoby oczywistem szaleństwem ze strony Rządu, ażeby stwarzał jakikolwiek program, bo ma przecież tylko wykonywać to, co mu będzie nakazane. Kierować dyskusją? Jakiem prawem? Wskazywać Sejmowi to, co Sejm ma uchwalić? Ależ to przecież byłby absolutyzm i to w dodatku nieoświecony. Gdyby Rząd chciał wykonywać to wszystko, co mu tu było mówione, to stałby się piłką footbalową, podrzuconą to na jedną to na drugą stronę. Rząd ma i musi mieć własną drogę. Drogi tej nie widzi tylko ten, kto nie umie, albo nie chce patrzeć. Jest to droga konsekwentnych, konkretnych zagadnień i żywego działania. Cóż jest łatwiejszego, jak frazeologia programowa. W każdem Ministerstwie, u każdego szefa departamentu leżą wycinki gotowe, wycinki, które zawierają w sobie szereg frazesów, odpowiednich do użytku tego lub innego gabinetu. Gabinetów zmienia się dość dużo, i zapobiegliwy urzędnik musi mieć te rzeczy przygotowane. Zestawia się je potem do tak zw. exposé, zeszywa się to wszystko razem, skleja się i podlewa sosem w zależności od tego czy innego kierunku i robi się coś w rodzaju dywanika z gałganków, jakie w swoim czasie wypracowywały nasze babki. Taki dywanik z gałganków skleić jest bardzo łatwo. Rząd jednak wybrał inną drogę. O całości jego dotychczasowych prac i zamierzeń będzie mówił w poniedziałek P. Prezes Rady Ministrów — ja dziś mówię tylko o jednym fragmencie, t. j. o projekcie zmian Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Nie będę wchodził w szczegółowe rozważania tego projektu, ponieważ miałem możność mówić o nim i tu i w Komisji, zatrzymam się tylko nad niektóremi momentami, które w toku tej, czwarty dzień trwającej dyskusji zostały wysunięte.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Dlaczego Rząd złożył ten projekt? Złożył go dlatego, że uważał, iż konieczność życia prowadzi do jego złożenia. Dlaczego złożył projekt ten w tych ramach? Ponieważ zdaniem Rządu poza koniecznościami nie mogą być rozważane obecnie jeszcze inne sprawy. Oczywista rzecz, że poza koniecznościami i poza temi zmianami, których potrzebę uregulowania życie już wykazało, mogą być także potrzebne zmiany inne, mogą być zmiany pożądane, mogą być zmiany pożyteczne, mogą być zmiany, które się tylko wydają pożytecznemi z punktu widzenia takiego lub innego partyjnego światopoglądu. Ale to są rzeczy, dla których właściwszym terenem, jak to już niejednokrotnie było mówione, byłby ten Sejm, który będzie wybrany pod specjalnem hasłem rewizji Konstytucji. Ten obecny Sejm do takiej kategorji nie należy, zatem może się zająć Konstytucją o tyle, o ile zachodzi nagła potrzeba i konieczność zmiany. Tak na rzecz patrząc, Rząd opracował swój projekt.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Dyskusja, która się toczyła zarówno tu, jak i w komisji, nie tylko nie wpłynęła na zmianę poglądów Rządu pod tym względem, ale przeciwnie, Rząd został w swojem stanowisku utwierdzony, że prócz ścisłych koniecznych zmian wszystkie inne byłyby raczej odwłóczeniem rozstrzygnięcia tego, co jest rzeczywistą koniecznością.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Oprócz tych zmian, które były we wniosku rządowym zawarte, Rząd uważa za możliwe poprzeć ze swej strony zmiany, proponowane do art. 22, 58 i 125.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Dlaczego, jeszcze raz, Rząd występuje z wnioskami co do Konstytucji? Już kiedyś miałem możność powiedzieć, że w mojem przekonaniu Rząd Rzeczypospolitej, władza Rzeczypospolitej, działacz społeczny w Rzeczypospolitej, to jest tak, jak drzewo owocowe. Samo właściwie w sobie ma tę jedną wielką moc przetwarzania soków z ziemi na owoce, ale poto, aby to uczynić, musi czerpać soki z ziemi. Otóż zdawało się nam, że pełnimy tę służbę owoconośną, że przetwarzamy to, co jest w życiu społecznem dojrzale, przetwarzamy to na formę owocu, którym będzie ta propozycja zmian, ta zmiana Konstytucji, nad którą obecnie deliberujemy, a którą później uchwalać Panowie będziecie. Zdawało się nam, że w ten sposób wypełniamy ten największy obowiązek demokratycznego i republikańskiego Rządu wyczucia tego, co jest nagłą potrzebą społeczeństwa i nadania temu formy, formy takiej, któraby mogła być odpowiednio dla użytku tego społeczeństwa użyta.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Konstytucja marcowa jest pierwszą po 100 zgórą latach próbą samodzielnej twórczości państwowej polskiej. Nie można się dziwić, że ta próba odrazu nie jest doskonała. Tak samo niedoskonałemi były pierwsze próby konstytucyjne, tworzone przez te państwa zachodnie, na które się tu powołujemy, tak samo ulegały szybkiej poprawie. Konstytucja amerykańska była poprawiana już w kilka lat po jej wydaniu, a następnie uległa dalszemu szeregowi poprawek. Pierwsza konstytucja francuska była przerabiana kilkanaście razy, zanim wreszcie ustąpiła miejsca ustawom konstytucyjnym z 1875 roku, które są właściwie krótkim zbiorem kilku przepisów zasadniczych, a nie odpowiadają techniką swoją temu, co my nazywamy konstytucją. Konstytucja francuska w tej właśnie prowizorycznej formie od 1875 roku trwa; dlatego że jest bardzo krótka i bardzo niedokładna, więc życie musiało ją dopełniać. Staraliśmy się stworzyć konstytucję dokładną i szczegółową i dlatego musimy ją poprawić, bo nie dawała ona możności tego, ażeby można było ją tak, jak francuską uzupełnić.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Dalej mówiono tutaj, że rządowy projekt naprawy, to jest plasterek angielski na ciężkie rany życia społecznego, a z drugiej strony, że ten sam projekt rządowy, to zamach na parlamentaryzm. I to mówiono z tych samych ust. Proszę Panów, trzeba się na jedno zgodzić: aby zamach na parlamentaryzm mógł być uważany za plasterek angielski, albo aby plasterek angielski mógł być uważany za zamach na parlamentaryzm. Te rzeczy się nie godzą albo, co słuszniejsze, że ani ani, — ani nie było to zamachem na parlamentaryzm, ani nie było to plasterkiem angielskim.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#komentarz">(P. Stroński: To jest plasterek na zamach)</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Albo może zamach na plasterek, jak Panowie wolą.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Mówiono, że to jest otwarcie drzwi. Tak, otwarcie drzwi na przestrzeń otwartą, twórczych możliwości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Dlaczego projekt ten, nie inny — przecież to jest właściwie program. Gdybyśmy przyszli z innym programem, albo z innym projektem, to byśmy spotkali się znowu z pytaniem, dlaczego ten, a nie inny. Więc to jest odpowiednik programu, że ten, a nie inny. Mniej więcej przed miesiącem miałem sposobność, z powodu tego samego projektu mówić, że liberalizm demokratyczny 18 wieku kończy swój żywot, że supremacja interesów społecznych i gospodarczych ponad interesem politycznym, ponad punktem widzenia politycznym daje się odczuwać w całem życiu współczesnem społeczeństwa, że współczesna demokracja przekształci się z politycznej na społeczną. Wczoraj słowo w słowo to samo słyszeliśmy z ust p. posła Niedziałkowskiego. Miałem wrażenie, że ja sam bym tego lepiej nie potrafił powiedzieć. Ale gdy chodzi o stwierdzenie, to zgodziliśmy się najzupełniej...</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#komentarz">(Głos: Z jednej szkoły)</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">...gdy jednak chodzi o wyciągnięcie wniosku, to zaszła między nami niewielka różnica. Poseł Niedziałkowski jest jednym ze współautorów art. 68 Konstytucji, artykułu, który cenię bardzo wysoko, jako ten otwierający znowu dalszą możliwość do rozwoju w tym kierunku, o którym mówiliśmy. Ale czyż rzeczywiście tak trudno jest uchwycić ten związek, jaki zachodzi pomiędzy realizacją art. 68 a koniecznością przeciwstawienia się wszechwładzy parlamentarnej, czyż rzeczywiście tak trudno zrozumieć, że to tworzenie izb gospodarczych przy jednoczesnem nieograniczeniu supremacji politycznej nad życiem społecznem jest fikcją i frazesem? Czemże się wtedy staje wszystko inne, co nie jest polityką z chwilą, kiedy ta polityka panuje bezwzględnie, niepodzielnie nad życiem państwowem? Każde słowo, każde zdanie, które jest napisane w książce, które można w tej książce wyczytać i potem je dowolnie zestawić, nie jest tylko zbiorem liter albo zbiorem dźwięków, zawiera ono pewną głębszą treść. Nie można tylko zestawiać frazesów i nie widzieć wypływających stąd konsekwencji. Skoro ktoś mówi, że nie jestem zwolennikiem Monteskiusza i nie widzi rozdźwięku, jeżeli w dalszym ciągu tego samego zdania broni klasycznego podziału władz na wykonawczą, ustawodawczą i sądową, to w takim razie wnioskowanie jego jest oczywiście wnioskowaniem mylnem; przesłanki nie stały się dla niego przesłankami do wniosków, przesłanki pozostały osobno, a wnioski poszły swoją drogą. Te dwie rzeczy trzeba ze sobą połączyć i wtedy, mam wrażenie, że tak samo, jakeśmy się zgodzili z p. Niedziałkowskim co do podstaw, tak samo będziemy się musieli zgodzić i co do wniosków, tylko będą słuszniejsze wnioski te, które ja wysnuwam.</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Jednostka i jej prawa, to był punkt wyjścia Monteskiusza, to był punkt wyjścia liberalizmu politycznego XVIII wieku, to był ten punkt wyjścia, że jednostka przychodzi na świat ze swemi prawami i broni się, opancerza te prawa przeciwko wszystkim. To był kres tego, co nazwałem w swoim czasie gwarancją negatywną, gwarancją negatywną praw jednostki przeciwko społeczeństwu. Ten okres minął, XIX wiek pokazał przez cały swój długoletni i głęboki rozwój, że jest inaczej, że jednostka nie przychodzi na świat z gotowemi prawami, ale przeciwnie, że ta organizacja społeczna jest źródłem, z którego wypływają prawa jednostki. A więc zatem trzeba na nią zwrócić uwagę trzeba o niej pomyśleć, nie o opancerzeniu jednostki, nie o tej masie jednostek, które rzekomo, zebrawszy się w tej lub innej sali, stwarzają jakąś fikcyjną zbiorową wolę, ale trzeba pomyśleć o organizacji społeczeństwa i wyrastających na tle tej organizacji prawach jednostek.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">I to p. poseł Niedziałkowski niewątpliwie doskonale rozumie. Ale jaka jest tego praktyczna konsekwencja? Trzeba tę organizację stworzyć, trzeba ją wcielić w życie, a nietylko pozostawić na stronicach książki.</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">A jeżeli się mówi, że interesy gospodarcze mają osiągnąć supremację nad interesami politycznemi, to trzeba do tego iść, to trzeba stworzyć możność, ażeby interesy gospodarcze znalazły swój głos nie za pośrednictwem politycznego przedstawicielstwa, ale bezpośrednio. A jeżeli wejdziemy na tę drogę, to musimy podzielić je nie pod kątem widzenia gwarancji negatywnej, nie pod kątem widzenia przeciwstawiania się sobie nawzajem, ale pod kątem widzenia koordynacji pracy. Przedstawicielstwo polityczne ma wielkie zadania. Przedstawicielstwo polityczne musi wytknąć zadania życia politycznego, musi kontrolować bieg tego życia, musi dać ogólne dyrektywy, musi stworzyć Rząd, — to jest działalność Sejmu. Ale przedstawicielstwo gospodarcze musi mieć także swój zakres działania, musi mieć możność wpływu na bieg życia, a wreszcie to wszystko musi być skoordynowane działalnością administracyjną. I to jest tem nowy podział, to nie jest ten podział władz Monteskiusza, ale nowy żywy podział czynności i obowiązków, jakie elementy organizacyjne w Państwie muszą wykonywać po to, by to Państwo było tem, czem być powinno, to jest idącem ku wspólnemu dobru zrzeszeniem ludzkiem. A jeżeli tak jest, to nie trzeba się bać sprowadzenia polityki do właściwych jej granic, ani nadania właściwych granic temu, co nazywamy administracją.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Jeżeli nie tworzą rządu stronnictwa w Izbie, to tworzą go kliki, jak powiedział p. Niedziałkowski. Zupełnie słusznie. Ponieważ w tej dyskusji modne jest powoływanie się na mężów stanu z przed pół wieku, to przytoczę zdanie Cavoura, który powiedział: „quelque imparfaite que soit la chambre, l'antichambre est pire” — „jakkolwiek Izba może być zła, przedpokój jest jeszcze gorszy”. To było zupełnie to samo, co mówił p. Niedziałkowski — przedpokój jest jeszcze gorszy. Ja pójdę dalej, pozwolę sobie postawić twierdzenie, że Izba nie powinna być traktowana, jako z dwojga złego mniejsze, ale Izba powinna być traktowana, jako konstrukcyjna wartość dodatnia. Ale nawet największy entuzjazm dla jakiegokolwiek bądź przedmiotu, jakiejkolwiek bądź instytucji musi mieć pewne granice. Nie można się tak daleko w swoich zachwytach nad jakimś przedmiotem posuwać, ażeby chcieć go używać do wszystkiego absolutnie, bo przypomina mi się bajka o Midasie, który tak cenił złoto, że osiągnął wielki dar, że wszystko, czego się dotknął, stawało się złotem, ale cóż? ośle uszy mu wyrosły. Otóż ta droga robienia z polityki czy też z instytucji politycznej panaceum, żeby wszystko koncentrować w Izbie, ta droga nie doprowadzi do celu. Izba musi mieć pełną możność wykonania wszystkiego, co jest jej obowiązkiem. Tym obowiązkiem jest stworzenie podstawy prawnej i faktycznej dla Rządu, oraz kontrola tego Rządu. Ale Izba musi mieć możność stworzenia Rządu, a Rząd przecie musi być dzierżycielem władzy — administratorem. Izba jest matką Rządu, a ambicją matki powinno być to, żeby rodziła zdrowe, silne, zdolne do życia dzieci, a nie potworki. Matką, która będzie rodziła potworki, nie będzie spełniała swego obowiązku. Izba powinna mieć możność tworzenia właśnie Rządu, a nie czegoś, co jest tego Rządu karykaturą.</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Dlatego też, jeżeli Izba nie znajdzie naturalnego ujścia w tworzeniu Rządu, jeżeli tych swoich sił, które zaczerpnęła ze społeczeństwa, które naród jej dał, a które musi wyłonić w postaci władzy rządzącej, nie zużytkuje, jeżeli nie będzie miała formalnie zagwarantowanej sobie możności stworzenia ciała rządzącego, — w takim razie będzie ta Izba musiała rozproszkować tę władzę rządzenia w sobie i doprowadzić do tego, że zacznie wsiąkać w siebie, że zacznie przetrawiać w sobie chęć rządzenia. Rządzenie nie wyjdzie z tej Izby i będzie ją rozbijało.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Jeżeli przejdę teraz do poszczególnych punktów przedłożenia, to jak miałem już zaszczyt powiedzieć, interesują mnie tylko te, które zostały przez Rząd zgłoszone. Z pośród nich na pierwsze miejsce wyjdzie kwestja budżetu. Sformułowanie, które dała tym postanowieniom Komisja Konstytucyjna, sformułowanie to w mojem przekonaniu jest zupełnie dobre i możliwe do przyjęcia. Podniesiona tu została jednak objekcja, znowu przez Posła Niedziałkowskiego, objekcja o charakterze prawniczym, jakoby sformułowanie propozycji Komisji stało w sprzeczności z art. 3 Konstytucji. Art. 3 Konstytucji mianowicie mówi: Niemasz ustawy bez zgody Sejmu, wyrażonej w sposób regulaminowo przepisany. A stąd wnioskuje p. Niedziałkowski, że skoro jest powiedziane w p. b) ust. 10 art. 25 proponowanej nowej redakcji, że Prezydent Rzeczypospolitej ogłasza budżet jako ustawę w brzmieniu przyjętem przez Senat, jeżeli Sejm go w terminie nie uchwali, to w takim razie będzie to pogwałceniem art. 3 Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Ależ bynajmniej, niema tu nietylko żadnej sprzeczności, ale jest zupełnie naturalna konsekwencja. Co to jest? Zgadzam się na to, że te przepisy, które są zawarte w nowem proponowanem brzmieniu art. 25, mają raczej charakter regulaminowy. Zostały one wprowadzone do Konstytucji tylko dlatego, że są to rzeczy po pierwsze bardzo istotne, że prawo uchwalania budżetu jest podstawowem prawem Sejmu, że dalej chodzi tu o pewne domniemania ustawowe, które pociągają za sobą nietylko regulaminowe, ale i powszechnie obowiązujące konsekwencje. Dlatego te ustępy w regulaminie nie mogą pozostać, ale musiały być zatwierdzone, zadokumentowane w Konstytucji. I dlatego tu zostało ustalone pewne specyficzne regulaminowe postępowanie, oparte na domniemaniach, które zresztą w innych wypadkach już przez Konstytucję są znane, a więc w art. 35 Konstytucji powiedziane jest: „Jeżeli Senat nie podniesie w ciągu 30 dni od dnia doręczenia mu uchwalonego projektu ustawy żadnych przeciwko niemu zarzutów — Prezydent Rzeczypospolitej zarządzi ogłoszenie ustawy”. A zatem stwierdza się domniemanie, że w ciągu tych 30 dni nie podniósłszy, Senat wogóle nie miał zamiaru podnosić jakichkolwiekbądź zarzutów. To samo wstawiono tu tylko w odniesieniu nietylko do Senatu, ale i do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Jeżeli Sejm i Senat w ciągu tego okresu czasu, który został wskazany, nie podniesie zarzutu przeciw projektowi budżetu, tego projektu budżetu nie odrzuci albo nie poweźmie co do niego wogóle żadnej uchwały, wtedy projekt ten staje się gotowym do ogłoszenia i będzie ogłoszonym jako ustawa. Nie mówi się tutaj, że to będzie ustawa, tylko on będzie ogłoszony jako ustawa. Znowu z punktu widzenia rozumowania prawniczego jest to drobna, ale dość istotna różnica, jest to merytoryczna równoważność z ustawą bez formalnej równoważności. Zatem z punktu widzenia konsekwencji prawniczych jest to bardzo proste i naturalne, sprzeczności żadnej tutaj niema, niema także jakiegokolwiek bądź nadania specjalnych praw Senatowi, albowiem to jest supozycja, że Senat uchwala dopiero to, co zostanie albo uchwalone przez Sejm, albo też Sejm mając sobie pozostawiony odpowiedni okres 3 i pół miesięcy czasu, nie uzna za właściwe poddać tego swojemu rozważaniu, wtedy Senat uchwali to, co milcząco przez Sejm zostało zaaprobowane i wtedy supozycja, domniemanie o aprobacie sejmowej istnieje. Zgoda regulaminem przepisana istnieje, a art. 3 bynajmniej nie mówi o tem, że zgoda musi być wyrażona pozytywnie, tylko zgoda musi być wyrażona w sposób regulaminem przepisany, a ten regulaminowo przepisany sposób jest tutaj właśnie podany. Zatem pod tym względem niema żadnych objekcyj i żadnych obaw i z punktu widzenia konstrukcji prawniczej cały ten ustęp jest możliwy w tej redakcji do przyjęcia.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Co do art. 26, to redakcja art. 26 została przyjęta w Komisji w myśl przedłożenia rządowego.</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Istotną cechą było tutaj to, że zamiast dotychczasowego brzmienia, w którem było powiedziane, że Sejm może się rozwiązać mocą własnej uchwały, powiedziano: Prezydent rozwiązuje Sejm wskutek uchwały. Jest to uzupełnienie pewnej luki prawnej. Gdybyśmy tego nie powiedzieli, pozostawałoby rzeczą otwartą, no dobrze, a któż wykona rozwiązanie Sejmu? Któż wykona ten akt, który jest bądź co bądź aktem o charakterze ustawodawczym? Któż wykona ten akt? Czyż tutaj Prezydent nie ma nic do powiedzenia? Gdyby tego nie było, pozostawałaby otwarta możliwość niewykonania wogóle aktu rozwiązania Sejmu. To znaczy, Sejm mógłby sam sobie uchwalić, a skoro nie jest powiedziane, kto ma wykonać, pozostałoby to niewykonalnem. Wobec tego dla usunięcia tej możliwej sprzeczności nietylko pozornej, ale mogącej budzić w praktyce pewne poważne wątpliwości, Rząd zaproponował, aby zunifikować formułę i powiedzieć: Prezydent rozwiązuje Sejm i Senat na wniosek Sejmu, względnie Senatu.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Podniesiono także, że w ten sposób Senat uzyskuje większe prawa. Te większe prawa są jednak iluzoryczne wobec tego, że podniesiono jednocześnie w tem przedłożeniu z 3/5 na 2/3 liczbę tych głosów, które powinny w Senacie opowiedzieć się za rozwiązaniem Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Wreszcie art. 44. Art. 44 jest swoistą formą pełnomocnictw dla Rządu w pewnych wypadkach zgóry oznaczonych raz na zawsze i pełnomocnictw w innych wypadkach, szczególnie, jako pewnego rodzaju możliwość, pełnomocnictwa potencjalne, które dopiero mają być wypełnione przez osobną ustawę. Te pełnomocnictwa jest to właściwie to, co dzisiaj stanowi ten nowy objaw życia w kierunku odejścia od teorji Monteskiusza do tych zasad, o których poprzednio mówiłem. Wszędzie dziś pełnomocnictwa te są na porządku dziennym. Niema niemal państwa, w któremby te pełnomocnictwa nie stawały się sprawą aktualną. O co w nich chodzi? Chodzi o zaspokojenie potrzeb życia.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Pozwolę sobie przytoczyć Panom takie życiowe porównanie. Można powiedzieć, że środki komunikacji są niewątpliwie odpowiednikiem: i czynnikiem wpływającym na bieg i na tempo życia wogóle. Wówczas, kiedy tempo życia toczyło się karetką pocztową i najenmemi końmi, wówczas powstawała jednocześnie koncepcja podziału władz i powstawała jednocześnie koncepcja tej władzy t. zw. ustawodawczej, którą niektórzy teoretycy nazywają władzą obradującą, pouvoir deliberant. Otóż ta władza obradująca, powstająca w momencie, kiedy życie, jak mówię, szło tempem karetki pocztowej, ta władza powstająca wtedy odpowiednio także do tego się ukonstytuowała. I każda rzecz mogła być wtedy bardzo szeroko, wszechstronnie dyskutowana, mogła dawać pole do rozmaitych rozważań a priori od samego początku. Przy sposobności powiedzmy tworzenia Konstytucji każdy poseł mógł powiedzieć o tem, jakie to w jego okolicy panują stosunki i jak Piotr z Pawłem, procesując się, nie znaleźli sprawiedliwości przed sądem. To wszystko było rzeczą zupełnie słuszną i dobrą w tem tempie życia, które się toczyło, jak mówię, szlakiem karetki pocztowej. Ale dziś, gdy tempo życia jest zupełnie inne, kiedy tempo życia jest niesłychanie szybkie, kiedy przerzucamy przestrzenie w ciągu chwil kilku, kiedy tempo porozumiewania się naokoło świata obejmuje kilka minut, w tym czasie opowiadać te wszystkie rzeczy przy każdej okazji, to jest oczywiście nie dostosować się do tempa życia. I dlatego powstała na każdym kroku, szczególnie tam, gdzie chodzi o zagadnienia gospodarcze, konieczność szybkiego postępowania. Już myśl o tem, żebyśmy przeprowadzali ścisłą granicę pomiędzy ustawodawstwem, a pomiędzy władzą wykonawczą, myśl o tem musi być zaniechana. Nigdy tej ścisłej granicy nie było, ani w jednym momencie historii politycznej nie znajdziemy takiej chwili, w którejby ideał metafizyczny rozgraniczenia władzy wykonawczej od władzy ustawodawczej był utrzymany. Zawsze to jedno za drugie musiało się zazębiać. Otóż kwestja granicy tego zazębiania się zmienia wobec tego, że zmieniają się zadania życia państwowego i zmienia się tempo życia państwowego.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Jeżeli chodzi o rzeczy, które dotyczą stosunków gospodarczych, przedewszystkiem to tempo załatwiania tych rzeczy musi być szybkie. Jest to jak gdyby walka. Na straży interesów społeczeństwa stać musi ktoś, kto jest do tego powołany i kto ma wszelki autorytet po temu, ażeby sparować wszelkie niebezpieczeństwo, ażeby unieszkodliwić te siły, któreby mogły opanować organizację. Ale jeżeli się zacznie nad taką kwestją, nad kwestią, wymagającą natychmiastowej decyzji, zastanawiać czy to nie jest zagadnienie ustawodawcze i czy nie musi przejść przez procedurę deliberacji i czy nie będzie poruszone, co się dzieje w takiej, czy innej wiosce, czy ten lub inny urzędnik przyjął tak czy inaczej tego czy innego posła, w takim razie prestige deliberującej władzy będzie zachowany, ale życie Państwa będzie bardzo na tem cierpiało. Dlatego zaczyna się rozgraniczenie na innej płaszczyźnie, na innym gruncie, rozgraniczenie pomiędzy władzą deliberującą, która ogólne wytyczne wskazuje i władzą czynną, która musi być uposażona w to wszystko, co jest potrzebne do realizacji natychmiastowej potrzeb życia. Dlatego też, proszę Panów, to jest ten wniosek, który chcę dodać do rozumowania p. posła Niedziałkowskiego, który się zgodził ze mną, że Monteskjusz, to jest szanowny staruszek, ale staruszek, który już przeszedł. Nie kategorjami Monteskjusza, ale kategorjami dzisiejszego życia, dzisiejszych potrzeb musimy rozwiązać dzisiejsze zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: kategorjami Ludwika XIV „l'état c'est moi” — Pan do tego idzie pańskiem rozumowaniem, Panie Ministrze)</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Niech Pan tylko to tak bierze, jak ja mówię, a jak Pan zechce uzupełniać moje rozumowania swojemi rozumowaniami, to Pan na błędną drogę wejdzie.</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Organizacja społeczna musi walczyć z trudnościami życia i musi te trudności pokonywać odpowiednio przystosowaną bronią. Ale w Polsce ta sprawa jest w czwórnasób aktualna, Polska bowiem była dotąd zajezdnym domem. Gospodarz tułał się po świecie, wrócił i znalazł stosy cudzych gratów nieprzydatnych i znalazł, że w domu jego ciasno i duszno.</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#komentarz">(P. Ballin: „To też otwórzcie kryminały, nie będzie duszno. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Ja nie o tym domu myślałem.</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Rząd przyszedł ze swoim projektem. Rzeczywiście Rząd projektem swoim otworzył drzwi po to, ażeby módz przez te drzwi wyrzucić to wszystko, co jest w Polsce niepotrzebne, co jest pozostałością tych właśnie okresów okupacji, okresów okupacji, trwającej 100 lat, pozostawiającej po sobie wielkie i ciężkie ślady nietylko na sumieniach, ale i na całej organizacji społecznej, aby módz tę organizację do nowego republikańskiego i demokratycznego ustroju przystosować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#LudwikGdyk">Głos ma p. Sanojca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#JózefSanojca">Wysoka Izbo! Gdyby pełnomocnictwa były w stanie zastąpić rozum, toby p. Minister Makowski miał zupełną rację, bo im większe byłyby pełnomocnictwa, tem większy byłby rozum, im większe ograniczenie Sejmu, tem większy genjusz rządu, i wtedy oczywiście Sejm potrzebowałby tylko siebie ograniczyć, a dać największe pełnomocnictwa rządowi i sprawa byłaby rozwiązana. Niestety ograniczenie Sejmu, rozszerzenie władzy rządu, a rozum, to zupełnie odmienne rzeczy. Dobro Państwa a przesądy również nie są tem samem. Tedy samo ograniczenie Sejmu nie wystarczy. Skoro mowa o dziedzinie gospodarczej, to z tej trybuny nie mniejszy mówca od p. Ministra Makowskiego, p. Minister Grabski w tej właśnie dziedzinie obiecywał rozmaite złote góry i cały Sejm, wszystkie partje ograniczyły siebie, wszyscy mieli p. Grabskiego za genjusza, ale koniec końców Polska na tej genjalności zbankrutowała. Jeżeli panaceum nie może być Sejm, tem niemniej na każdy ból państwowy panaceum nie może stanowić rząd. Tymczasem takby się tu wydawało, że jeśli się tylko wzmocni władzę Rządu, wszystkie boleści państwowe zostaną usunięte, zatęchła atmosfera zginie i jak najlepszy dobrobyt zacznie w Państwie Polskiem panować.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#JózefSanojca">Rząd obecny nie urzęduje dopiero pierwszy dzień, lecz już więcej niż parę tygodni; był czas na wpuszczenie świeżego powietrza do wielu zatęchłych zakamarków. Do dnia dzisiejszego ani w administracji, ani nawet w sądownictwie, resorcie p. Ministra Makowskiego, nic a nic tego świeżego powietrza nie czujemy, tylko tę samą starą zatęchłą atmosferę. Może być, że stanie się cud po pełnomocnictwach; jak się uchwali pełnomocnictwa, otworzą się drzwi. Ja jednak jestem niedowiarkiem, w cuda nie wierzę i zdaje mi się, że nie ustawa, lecz człowiek stanowi o tem, co on zrobi.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#JózefSanojca">Niemniej nie można pominąć żądań niektórych partji, a szczególnie wzdychania ich do silnej władzy. Przedłożenie komisji jest wyrazem wzdychania do silnej władzy. Wzdycha do tego szczególniej prawica. Przy okazji, że Rząd przedłożył projekt wzmocnienia władzy, nawet poseł Ćwiakowski wczoraj wypowiedział tu wielki hymn na cześć silnej władzy. Zapominają Panowie, że władza, to miecz. Miecz tępy pozostawia po sobie siniaki, ale jeżeli jest ostry, to są poucinane głowy. A skąd, Panowie wiecie, Panowie Posłowie z prawicy, że zaczną się rządy prawicy? A nuż przyjdzie władza szalonej lewicy. Jeżeli ta szalona lewica będzie miała ostry miecz w ręku to spadną wasze głowy, a jeżeli będzie miała tępy, to tylko zostaną siniaki.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#JózefSanojca">Rosja była tym krajem, który pierwszy zaczął wzdychać podczas wojny światowej do silnej władzy. Byłem wtedy w Rosji, wtedy była ogromna swoboda polityczna. Za Kiereńskiego było wiele partji, nawet socjaliści internacjonaliści mieli aż trzy stronnictwa: prawe, lewe i centrum. Wzdychała prawica do silnej władzy, myśląc, że nikt inny, tylko Korniłow zostanie tą silną władzą. No, i teraz jest silna władza w Rosji, a dlaczego prawica z Rosji uciekła, dlaczego nie wracają tam wielbiciele silnej władzy? Miecz został wyostrzony, przyszła władza dyktatorska i bardzo wiele głów, pragnących silnej władzy, znalazło się w worku.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#JózefSanojca">Proszę Panów, miecz ostry szczególniej w czasach rewolucyjnych, jakie dziś są w całym świecie, to zawsze wróżba ścinania głów. Jeżeli Wam to smakuje, uchwalajcie, ja nie mam nic przeciwko temu z tej racji, że wierzę w przysłowie chłopa ruskiego, które powiada: „Z chłopa mnie nie zdegradujesz”. Stronnictwo moje i ja jesteśmy chłopami, jesteśmy gospodarzami, każdy ma kawałek ziemi, umiemy pracować. Z chłopa nikt nikogo nie zdoła zdegradować, ale jak z pana zdegradować, to się nazywa to bolszewizmem, bo gdy jaśnie pan zamiast salonów ma stajnię, a jaśnie pani zamiast perfum ma gnojówkę, to jest przewrót.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#JózefSanojca">Silna władza nie jest też sama przez się w stanie stworzyć pieniędzy! Król, to nie rozum, może to być i skończony idjota i kretyn. Głos na lewicy: Nie obrażaj Pan Ćwiakowskiego. Różni panujący zostali w czasach dzisiejszych zdegradowani. Czy to Wilhelm pruski, który był manjakiem, czy austrjacki pijak Karol, czy inni monarchowie, dali nieraz smutny dowód swojej genjalności.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#komentarz">(P. Dubanowicz: Szkoda, że radjo nie jest nastawione na tę mowę.)</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#JózefSanojca">Pan, Panie profesorze Dubanowicz, będzie królem może w Afganistanie...</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Głos: I to dobra placówka.)</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#JózefSanojca">...albo gdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Nie rób Pan obiecanek z Niderlandów. P. Stroński: Niech Pan nie straszy Anglji.)</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#JózefSanojca">Tak samo pełnomocnictwa, jak władza królewska, jak władza dyktatorska, nie są w stanie pomnożyć ilością zboża, ani pomnożyć ilości dolarów, ani pomnożyć ilości maszyn. Na to trzeba pracy. Jak będzie w Polsce praca miała prawa i będą Polską rządzić nie tumany, lecz wielkie mózgi, to będzie Polska bogata.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(P. Stroński: Co Pan wtedy będzie robił.)</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#JózefSanojca">W każdym razie, Panie Pośle Stroński, ja swoje miejsce mam; moje miejsce jest skromne i pretensji Pańskich nie mam. Ale jeżeli Pan myśli, że Pan zrobił wszystkie odkrycia, to historja okaże, że Pan był wielkim, ale nie odkrywcą.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Głos: Odkrył Warszawiankę!)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#JózefSanojca">Odkrycie Warszawianki to trochę za mało.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#JózefSanojca">P. Minister Makowski ma w tym względzie rację, że dziś społeczeństwo weszło w nową fazę rozwoju politycznego. Po wielkiej rewolucji francuskiej nastąpiła epoka demokracji parlamentarnej, wybuchła wielka rewolucja rosyjska i zaczęła się dyktatura. Wynalazek dyktatury nie jest wynalazkiem prawicy. Pierwszym człowiekiem, który jasno określił tę władzę i ujął ją w pewne prawidła, był Karol Marks. Nie jest to wynalazek prawicy…</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Dyktatura proletarjatu, naturalnie.)</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#JózefSanojca">...i pierwszym krajem, który porzucił parlamentaryzm i zaprowadził dyktaturę była Rosja. To tam wprowadzono dyktaturę proletarjatu, która, jak się okazało, nie jest wcale dyktaturą proletariatu, lecz dyktaturą pewnej partji i okazało się, że sny o tej dyktaturze ta najwyższa emanacja rewolucyjnego rządu socjalistycznego doprowadziła do tego, że jedną partją w Rosji są komuniści. Wszystkie partje inne nawet socjalistyczne, jak Pan kolega Kwapiński z P. P. S. to wie, są w areszcie. Podobnie jest przecież i u Kemala Paszy; można być kemalistą albo bezpartyjnym. W Rosji każdy chłop ma prawo być bezpartyjnym lub komunistą, a jak zechce być komunistą, to również musi go czrezwyczajka badać przez pewien czas, czy do tego zakonu dojrzał. Ustrój polityczny Włoch jest ten sam, co ustrój polityczny Rosji i Angory, tam również można być faszystą, a inne partje są tylko tolerowane i na tem koniec.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#komentarz">(P. Ballin: Chyba pan oślepł, jeżeli Pan nie widzi różnicy.)</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#JózefSanojca">Właśnie nie oślepłem, Panie kolego, tak jak wy. I w innych krajach, czy to będzie Grecja, Hiszpanja, czy inny kraj, gdzie szabla zastąpiła parlament, względnie powagę parlamentu, gdzie wojsko wyszło na ulicę i bagnetem zaczęło pisać prawa, nie Sejm ma prawo, bo prawem jest szabla i ten ma prawo, kto ma siłę.</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#komentarz">(Głos: Stara rzecz.)</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#JózefSanojca">Właśnie, ale Wy o niej Panowie zapominacie. Sejm dzisiejszy nie ma prawa, bo nie ma siły, bo ta siła została złamana. Jeżeli Panowie gadacie o silnej władzy, to ja się dziwię, czemu mówicie o władzy Sejmu, który jej nie ma wcale?</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#komentarz">(Głos: Ale gadać może. Inny głos: To jedno prawo mu zostało.)</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#JózefSanojca">Jako poseł partji chłopskiej i mówiący w jej imieniu, nie powiem, żebym był przeciwny parlamentaryzmowi. Przyznaję, że parlamentaryzm może dać chłopom wiele walorów, chłopi wybierają posłów, posłowie tworzą Sejm, ci posłowie mają tworzyć prawa i regulować życie. Ale proszę powiedzieć, czy naprawdę poseł nawet za tych rządów starych, które nazwał p. Minister potworem, a dzisiejszy Rząd jest już nie potworem, lecz aniołem, miał tak wiele do powiedzenia. Tak, jak za tego anioła, Panie Ministrze, jak posłowie nie mają dziś wiele do gadania, tak i za innych rządów mieli nie wiele do gadania; pewni posłowie może, ale ten gmin poselski, populus, nie miał nic do gadania. Proszę Panów, czy była taka wszechwładza Sejmu? Proszę przejrzeć, ile interpelacji poselskich załatwiono. Najgorsze bezprawia nie były przez Rząd ścigane, jakkolwiek w Sejmie były wnoszone o tem interpelacje. Oto niedawno, i za tego Rządu, Panie Ministrze, w Gostyninie jeden policjant sprowokował uliczne zajście, którego następstwem są 3 czy 4 osoby zabite i dużo rannych, i za tego Rządu policja strzelała w ten sposób, że wszystkie rany są w brzuch i piersi. I na tyle ten Rząd jest nieopatrzny, że ten policjant, który sprowokował zajście, poniewierając kobietę ciężarną na ulicy, mającą parę kurcząt na sprzedaż, z czego wyszła cała awantura, ten policjant, w całym powiecie znany z nadużyć i znienawidzony, dziś na nowo urzęduje i nie jest pociągnięty do odpowiedzialności. Nie dalej, jak wczoraj, o tem się ze zdumieniem dowiedziałem. Tak się dzieje, aczkolwiek interpelacja była w tym Sejmie wniesiona. Czy kiedykolwiek interpelacje były załatwiane inaczej, czy to chodziło o mordowanie ludzi, czy o więzienie bezprawne, czy o bezprawne chodzenie na wolności złodziejaszków różnych? Czy cokolwiek się w tym kierunku robiło?</u>
          <u xml:id="u-19.25" who="#JózefSanojca">Proszę Panów, gdzie jest wszechwładza tego Sejmu? Przecież cały Sejm wysłał komisję do Lwowa w swoim czasie dla zbadania izby skarbowej lwowskiej i jednogłośnie i prawica i lewica i centrum podpisały uchwałę, że jest tam nieodpowiednia gospodarka. Jednomyślnie Sejm przyjął do wiadomości sprawozdanie, złożone przez p. Michalskiego, człowieka ze wszech miar przecież poważnego. Ale p. Weinfeld kpił sobie z całego Sejmu, będąc pewnym poparcia nietylko może Ministra Skarbu, ale i pewnych ludzi. Więc gdzie była wszechwładza tego Sejmu? To zawracanie głowy, to piękne frazesy.</u>
          <u xml:id="u-19.26" who="#JózefSanojca">Gdy się mówi o frazeologji i to czyni p. Minister Makowski, to warto przypomnieć, że to właśnie każdy Rząd z tej trybuny wygłaszał nam całą masę frazesów. P. Minister Grabski opowiadał nam, jak będzie parcelował majątki, a potem pożyczał miljony hrabiom.</u>
          <u xml:id="u-19.27" who="#komentarz">(P. Ballin: A wyście rozdziawiali usta i słuchali.)</u>
          <u xml:id="u-19.28" who="#JózefSanojca">Nikt inny, tylko Pan kolega w klubie „Wyzwolenia” raz mię nazwał bolszewikiem, gdy pewnego Ministra Skarbu ostro skrytykowałem, czasy się zmieniają.</u>
          <u xml:id="u-19.29" who="#JózefSanojca">Proszę Panów, jako stronnictwo chłopskie, my się ostrej władzy nie boimy, wiemy, że i w Rosji zaczęło się od kursu antychłopskiego, rządy bolszewickie zaczęły w chłopa uderzać, ale ponieważ chłop był przewagą, dziś, wiem to od p. Bryla, w każdej fabryce jest napis: „Licom k'dieiewnie” t. j. „Twarzą do wsi” i „Coś zrobił na rzecz chłopa?”. Bo, jak pszenica kosztuje 6 dolarów z czemś korzec, jeżeli zaś chłop rosyjski tej pszenicy nie będzie energicznie produkował, to cena będzie jeszcze wyższa i wreszcie będzie głód i żaden rząd nie będzie w stanie wybrnąć z sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-19.30" who="#JózefSanojca">W Bułgarji zamordowano Stambulińskiego, zamordowano jego brata i najwybitniejszych stambulińczyków i zdawało się, że w Bułgarji zapanuje rząd przeciwchłopski, a przecież nie może rządzić rząd przeciwchłopski i nie może zdusić chłopów. Może zabić ta czy owa grupa czy organizacja, tego czy owego wodza chłopskiego, ale wszystkich chłopów nie wymorduje żaden rząd, i jeśli chce, żeby kraj się rozwijał, to jego polityka musi być dobra dla chłopa, bo jest wtedy dobra dla kraju.</u>
          <u xml:id="u-19.31" who="#JózefSanojca">A Italja, kraj nie rolniczy.</u>
          <u xml:id="u-19.32" who="#komentarz">(Głos: Właśnie że rolniczy.)</u>
          <u xml:id="u-19.33" who="#JózefSanojca">Ja widzę, że koledzy znają ten kraj tak z mapy; panowie koledzy myślą, że jeżeli Italja ma Lombardję i Kalabrję, to już jest krajem rolniczym. Italja nie jest krajem rolniczym, jest krajem olbrzymiej nędzy.</u>
          <u xml:id="u-19.34" who="#komentarz">(Głos: Przecież makaron do Polski zwożą.)</u>
          <u xml:id="u-19.35" who="#JózefSanojca">Pojedzie Pan Kolega do Italji, to się przekona. Są tam części, gdzie kwitnie rolnictwo, ale Italja nie ma stepów czarnomorskich, ani prerji, ani stepów nad Missisipi, ani stepów Argentyny. Te kraje mają wielką produkcję rolniczą. Bądźcie Panowie łaskawi cyfrowo wykazać, jaką ma produkcję rolną Italja. I Italja na początku rządów Mussoliniego zaczęła przybierać kurs przeciw chłopom, ale teraz już zaczyna myśleć o wzmocnieniu produkcji rolnej.</u>
          <u xml:id="u-19.36" who="#JózefSanojca">U nas też nie może być inaczej. Mieliśmy dużo rządów, każdy rząd zaczynał od tego, że odwracał się od chłopa, i każdy kończył na tem, że do chłopa się zwracał. I ten Rząd tę ewolucję przeszedł. Pamiętam bardzo dobrze pierwsze przemówienie p. Ministra Klamera i potem drugie w Senacie. A z tej prostej przyczyny tak musi być, że bez chłopa polskiego żaden rząd w Polsce nie może być. Bo chłop to wojsko, to producent rolny. Jeżeli kto chce dobra Polski, musi dbać o rozwój chłopa, a następnie robotnika. Bez rozwoju produkcji gospodarczej, a więc rolnictwa, a następnie przemysłu i górnictwa, niema życia gospodarczego w Polsce. A bez życia gospodarczego niema i fiskusa, niema dobrobytu finansowego. Żadne sztuczki pana Młynarskiego z zakładaniem banku dolarowego nie pomogą. Jeżeli p. Minister Makowski mówi o nowym prądzie, to zapytać się należy, kiedy mowa o gospodarstwie, czy zakładanie banku dolarowego, gdzie każdy, wkładający oszczędności, będzie kupował dolary, idzie po linji wzmocnienia polskiej waluty. Dlaczego nie jest wprowadzony zwaloryzowany złoty? W Niemczech jest bank złotowy, a nie dolarowy. A p. Młynarskiemu się zdaje, że złoty w złocie jest to samo, co wkładki w dolarach, zapomina, że jeżeli były wkładki w złotych w złocie, toby składano złote, a jeżeli będą składane dolary, to pierwszego każdy urzędnik pójdzie kupować dolary i Rząd będzie musiał wydawać na interwencję, ażeby derutę złotego powstrzymać.</u>
          <u xml:id="u-19.37" who="#JózefSanojca">Proszę Panów, pełnomocnictwa i sztuczki nie zastąpią genjusza gospodarczego, ani rozumu finansowego. Tak samo obiecanki nie zastąpią sprawiedliwości, a t. zw. „silna władza” nie zastąpi sprężystego silnego rządzenia. Ten sam Cavour, Panie Ministrze, powiedział, że najgłupszy człowiek potrafi rządzić, oparłszy się na bagnetach, ale nie długo na nich usiedzi.</u>
          <u xml:id="u-19.38" who="#komentarz">(Głos: Napoleon to powiedział, nie Cavour.)</u>
          <u xml:id="u-19.39" who="#JózefSanojca">Jako stronnictwo chłopskie nie obawiamy się silnej władzy. Jeżeli panowie z prawicy uznają za potrzebne przeprowadzenie tych poprawek do konstytucji, to owszem, za wieloma nawet będziemy głosować, aby panowie nabrali przekonania, że bynajmniej strachu nie mamy przed silną władzą w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-19.40" who="#komentarz">(Głos: A jak z nietykalnością poselską?)</u>
          <u xml:id="u-19.41" who="#JózefSanojca">Jeżeli mowa o nietykalności poselskiej, to jeszcze pytanie, komu kością w gardle stanie ograniczenie tej nietykalności. Nie gdzieindziej, tylko w Angorze niedawno powieszono kilku posłów, ale nie byli to posłowie lewicowi, nie. Proszę Panów, ostry miecz nie zawsze odpowiada marzeniom. W marzeniach Panów jest, że ten miecz wy będziecie mieli w ręku, a nuż przeciwnicy będą go mieli, a nuż ministrem, czy prokuratorem będzie przypadkiem nie narodowy demokrata czy chrześcijański demokrata, i on za jakąś mowę zamknie do kryminału właśnie posła z prawicy?</u>
          <u xml:id="u-19.42" who="#JózefSanojca">Jednak proszę Panów, to, co w tej sprawie komisja wydala, nie jest bez pewnego pieprznego smaku. Szczególnie to naruszenie nietykalności poselskiej. Niczegośmy się nie nauczyli. Miał rację Marszałek Piłsudski, że ciągle tkwimy w starych nawyczkach sejmowych i rządowych też. Panie Ministrze, bo ministrowie też niczego się nie nauczyli i w starych nałogach trwają. A stare nałogi tego prawicowego Sejmu tak mówią: jest zbrodnią być bolszewikiem, ale złodziejem być nie jest zbrodnią. Powiedzieć gdzieś na wiecu jakieś ostrzejsze słowo krytyki o rządzie jest rzeczą niedopuszczalną, należy go za to zamknąć, to sianie anarchji, ale za pozwolenie importu pomarańcz czy fig wziąć parę tysięcy od wagonu, to jest w porządku.</u>
          <u xml:id="u-19.43" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Albo monopol zapałczany wydzierżawić.)</u>
          <u xml:id="u-19.44" who="#JózefSanojca">Pan Grabski, który pono był geniuszem i miał pełnomocnictwa, tak użył tych pełnomocnictw, że mamy tego potąd. Monopol zapałczany bardzo szybko został uchwalony przez prawicę tego zgromadzenia, które się nazywa Sejmem.</u>
          <u xml:id="u-19.45" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski: Lewica też była winna, też ma sobie wiele do wyrzucenia.)</u>
          <u xml:id="u-19.46" who="#JózefSanojca">Proszę Panów, P.P.S.</u>
          <u xml:id="u-19.47" who="#komentarz">(P. Wyrzykowski. Ja nie mówię wcale o nich.)</u>
          <u xml:id="u-19.48" who="#JózefSanojca">Nie znacie Kolego nici, które może stamtąd ciągnęły głosy za monopolem zapałczanym.</u>
          <u xml:id="u-19.49" who="#JózefSanojca">Art. 5 zapowiada okropne ograniczenie nietykalności poselskiej. Ale z art. 6-tego widać, że są chytrzy ludzie w Sejmowej Komisji Konstytucyjnej. Powiada tak art. 6: W razie naruszenia tych postanowień, t. zn. gdyby poseł nadużył mandatu poselskiego, dla dostaw i t. p., co musi być stwierdzone na żądanie Marszałka Sejmu, — a jak Marszałek nie zażąda, to co będzie, Panie Ministrze? — przez Sąd Najwyższy, to poseł traci mandat poselski oraz korzyści osobiste od rządu otrzymane. Ale jak to są korzyści nie od rządu otrzymane, tylko jakieś łapówki, to nic nie szkodzi, to on dalej zatrzymuje mandat, a do kryminału kto idzie?</u>
          <u xml:id="u-19.50" who="#komentarz">(P. ks. Ilkow: Policjant. P. Wyrzykowski: Nie, żeby to policjant.)</u>
          <u xml:id="u-19.51" who="#JózefSanojca">Państwo poniosło straty wskutek nadużycia mandatu poselskiego, a poseł, który krzywdził Państwo, innemi słowy okradał Państwo na znaczniejszą sumę, traci tylko mandat poselski i korzyści, które od rządu otrzymał. Ale do kryminału to chyba pójdzie ten, który odkrył nadużycia. Znam takie wypadki, że ten, który odkrył nadużycie, naprzykład poseł Seib, który w swoim czasie wniósł interpelacje o pewnym młynie i tartaku, został oddany pod sąd marszałkowski. Coprawda potem ten Minister musiał uciekać z własnego klubu i z ministerjalnego stołka. Ale żeby przypadkiem i tego nie było, to jest dodane przy końcu art. 6 jeszcze jedno zdanie: „Osobna ustawa określi szczegóły postępowania sądowego”. Czekaj tatka latka, po śmierci pójdzie złodziej do kryminału. Czy jest przynajmniej podany w tym artykule czasokres, lub źródło inicjatywy, czy powiedziane, kiedy i kto ma z projektem tej ustawy wystąpić? Kiedy ta ustawa będzie uchwalona? Ale tymczasem tak, jak w Konstytucji był straszny rygor: niewolno posłowi nadużywać mandatu poselskiego, ale nie było powiedziane, jaka będzie kara, tak samo teraz będzie poseł karany, ale w jaki sposób? Mandat poselski straci. Ale kiedy? Jak Marszałek do Sądu Najwyższego go poda. Jeszcze kiedy? A wtedy, kiedy osobna ustawa określi szczegóły postępowania. A nim ta ustawa wyjdzie, będzie wolno robić najróżniejsze nadużycia każdemu posłowi. I to ma być udoskonalenie Konstytucji? Powinien być za złodziejstwa kryminał. Kto kradnie, idzie do kryminału. Kiedy chłop ukradnie trochę drzewa, idzie do kryminału, kiedy ukradnie gęś, musi oddać tę gęś i idzie do kryminału, a kiedy poseł ukradnie, to Marszałek musi go podać do Sądu Najwyższego, a potem on tylko straci mandat i odda „gęś” rządowi; a jak to jest prywatna, to nie odda. I jeszcze, aż wtedy odda, jak ustawa wyjdzie, przez ten czas, nim ustawa wyjdzie, może poseł złodziej bezkarnie dalej hulać.</u>
          <u xml:id="u-19.52" who="#JózefSanojca">Marszałek Piłsudski mówił, że wyleczy społeczeństwo z tych nawyczek. Panowie, szczególnie p. kolega Gawlikowski, mówili o silnej władzy. Czekam, kiedy p. Gawlikowski zrobi to, ażeby ci posłowie, którzy się starali o pozwolenie na przywóz pomarańcz, fig i t. d., siedzieli w kryminale. Może p. kolega Gawlikowski, który doskonale jest poinformowany o wielu rzeczach, postara się, aby jego koledzy, zamieszani w nadużycia parcelacyjne i inne, wyrabianie koncesji, dostaw i t. d., nareszcie znaleźli się przed kratkami sądowemi. To również stare przysłowie, p. kol. Wyrzykowski może powie, że to stare. „Łapaj złodzieja”. To od wieków znane, że złodziej ukradnie i krzyczy; „Łapaj złodzieja”. Każdy teraz mówi, że chce silnej władzy, ale broń Boże, żeby jemu po krzyżu dała. Ażeby po krzyżu nie dała, to trzeba pod klamkę rządową włazić, chociażby na czworakach.</u>
          <u xml:id="u-19.53" who="#komentarz">(Głos: Śpiewają „Pierwszą brygadę”.)</u>
          <u xml:id="u-19.54" who="#JózefSanojca">Oni śpiewają, dziś najwięksi Piłsudczycy, to Związek Ludowo-Narodowy, Chadecja, a już prym dzierży „Piast”.</u>
          <u xml:id="u-19.55" who="#komentarz">(P. ks. Kaczyński: Dawni Piłsudczycy już nie mają przystępu.)</u>
          <u xml:id="u-19.56" who="#JózefSanojca">Dawni Piłsudczycy patrzą się na tę zabawę i są zadowoleni.</u>
          <u xml:id="u-19.57" who="#komentarz">(Głos: I płaczą.)</u>
          <u xml:id="u-19.58" who="#JózefSanojca">Wcale nie płaczą. Jest powiedziane w piśmie świętem na Ukrainie...</u>
          <u xml:id="u-19.59" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-19.60" who="#JózefSanojca">...przeżyliśmy pańszczyznę, przeżyjemy konstytucję. I przeżyjemy przedłożenie o zmianie Konstytucji. Proszę Panów, to wielka prawda...</u>
          <u xml:id="u-19.61" who="#komentarz">(Głos: Przetrzymamy Sanojcę.)</u>
          <u xml:id="u-19.62" who="#JózefSanojca">...Sanojca prędzej Pana przetrzyma.</u>
          <u xml:id="u-19.63" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Daszyński.)</u>
          <u xml:id="u-19.64" who="#JózefSanojca">P. kol. Niedziałkowski, poseł z partji P. P. S., boi się ostrych starć społecznych. Stronnictwo Chłopskie przez moje usta powiada, że się tych starć nie boi. Dlaczego mamy sobie zamykać oczy, dlaczego p. Niedziałkowski nie odwróci oczu od książki z doktrynami socjalistycznemi i nie zechce wejrzeć w księgę życia codziennego? Czy 11 grudnia na placu Trzech Krzyży nie było ostrego starcia? Czy strzelanie z brauninigów do siebie, bicie posłów, grożenie morderstwem, to łagodny język polityczny? Czy zamordowanie Prezydenta i inne morderstwa polityczne, jak zamordowanie Prezesa Głównego Urzędu Ziemskiego, to łagodny język polityczny? Czy inne morderstwa polityczne, zamierzone lub wykonane, to nie ostre starcie społeczne? Czy strzelanie do bezrobotnych i najrozmaitszych wogóle przygodnie niezadowolonych ludzi i rozgoryczonych na obecne stosunki, czy niedawne strzelanie w tłum w Gostyninie, gdzie z powodu tchórzostwa policji, która się schowała, zamiast wezwać pomocy policji w większej liczbie z Płocka i Kutna, gdzie z powodu niedbalstwa padły trupy, to łagodny język polityczny? Czy przygotowywanie zamachów faszystowskich, jak P. P. P. i inne organizacje faszystowskie...</u>
          <u xml:id="u-19.65" who="#komentarz">(Głos: „Strzelec”)</u>
          <u xml:id="u-19.66" who="#JózefSanojca">...czy głoszenie rozpędzenia Sejmu, czy nagonka na Sejm wogóle...</u>
          <u xml:id="u-19.67" who="#komentarz">(Głos: Przez Was)</u>
          <u xml:id="u-19.68" who="#JózefSanojca">...czy zaprzysiężenie ludzi na zbrojną walkę, to przygotowanie do łagodnego języka politycznego?</u>
          <u xml:id="u-19.69" who="#komentarz">(Głos: A przygotowanie Strzelca?)</u>
          <u xml:id="u-19.70" who="#JózefSanojca">Kij ma dwa końce, Panowie organizowaliście faszystów, a dostaliście po krzyżu od Strzelca.</u>
          <u xml:id="u-19.71" who="#komentarz">(Głos: Gdybyśmy naprawdę przygotowywali organizację faszystowską, toby Strzelca nie było.)</u>
          <u xml:id="u-19.72" who="#JózefSanojca">A 12 i 15 maja, czy to również łagodny język polityczny? Ogień karabinów maszynowych, armaty, bomby, tanki, to bardzo gruby język wojenny. Jeżeli w polityce przemawiają karabiny maszynowe, jakiego jeszcze innego ostrego języka potrzeba p. Niedziałkowskiemu? Dlaczego mamy się bać, dlaczego mamy oczy zwracać na stare rozmaite doktryny, różne międzynarodówki, pierwszą czy drugą, które właśnie były w czasach nie tak ostrych starć? Dziś jest walka na śmierć i życie. Jeżeli obszarnik ma stracić grunt, jeżeli robotnik wysuwa hasło uspołecznienia fabryk, to już nie jest to jakieś tam podwyższenie o 2 grosze dziennie płacy, to walka o być czy nie być, względnie, — jak mówimy żartobliwie — o bić czy nie bić. Zarówno jedna strona, jak druga szykują się do bitwy, a wygrywa zawsze ten, kto ma siłę.</u>
          <u xml:id="u-19.73" who="#JózefSanojca">My, jako stronnictwo chłopskie, nie możemy zamykać oczu na to, że w naszem Państwie przyszło do starcia sił. I to przedłożenie zmiany Konstytucji jest następstwem tych ostrych walk. Ażeby wygrać, trzeba pokonać zwycięzców. Zwycięzcy muszą wygrać, oni amnestji dla siebie wydać nie mogą, a popełnili szereg zbrodni z punktu widzenia kodeksu karnego. I my posłowie, którzy byliśmy świadkami 12 maja, jesteśmy winni wobec prawa. Bardzo wiele artykułów na wielkie kary niejednego posła skazuje. Na to nikt nie chce zwrócić uwagi. Nam się zdaje, że jest dalej ten sam Sejm, co przedtem, gdzie starym trybem jest zabawa w uchwalanie ustaw, że dalej stanowimy najwyższy autorytet i najwyższą siłę, że co chcemy, to uchwalamy i tak powstają ustawy, a tymczasem tak jest, że chociaż niema w Sejmie pewnej partyjnej większości, to jednak ktoś rządzi i według tej władzy Sejm wszystko robi. Po co zawracamy sobie głowę tem gadaniem?</u>
          <u xml:id="u-19.74" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Słusznie!)</u>
          <u xml:id="u-19.75" who="#JózefSanojca">P. Gawlikowski powiada, że Sejm to wielkie gadulstwo, a bronił w komisji, żeby wprowadzić Senat, drugie gadulstwo i wprowadzić znów drugie rozpatrywanie poprawek Senatu przez Sejm, trzecie gadulstwo. Nie dziwię się kol. Gawlikowskiemu, który nie uchodzi za genjusza w swej partji, ale jeżeli padł ofiarą pomyłki, to nie widzę dlaczego Sejm i dlaczego komisja uznaje, że jak jakaś ustawa jest tylko raz w Sejmie rozpatrywana, to jest to gadulstwo, a jak jest w Sejmie, w Senacie i znów w Sejmie, to nie jest to gadulstwo. Jak jest postępowanie tylko w Sejmie, to jest to długie postępowanie, a jak jest w Sejmie, w Senacie i znów w Sejmie, to jest skrócone postępowanie! I to ma być ta najwyższa mądrość najwybitniejszego znawcy prawa konstytucyjnego w Piaście. Myślę, że Wysoki Sejm może nie pójdzie za temi wskazówkami i raczej będzie trzymał się prawdy, bo chociaż powiedział pewien poseł w swoim czasie w parlamencie austrjackim, że polityka „je wełykie cyhaństwo, zawracanie głowy, to jak chodzi o stworzenie życia codziennego, blaga nie pomoże, trzeba trzymać się prawdy. Nie widzę, dlaczego byśmy nie mieli spojrzeć tej prawdzie w oczy. Były starcia i wskutek tych starć Rząd dzisiejszy musi dostać to, co chce, bo to kwestja jego życia.</u>
          <u xml:id="u-19.76" who="#komentarz">(P. Cieplak: A naszej śmierci.)</u>
          <u xml:id="u-19.77" who="#JózefSanojca">Nie mniej w przedłożeniu rządowem wiele jest słusznych rzeczy, naprzykład musi przecież ktoś ten Sejm rozwiązać. Zbyt słodkie są djety każdemu posłowi, żeby wyrok śmierci na siebie miał wydawać. Skończmy wreszcie z tą głupią demagogją...</u>
          <u xml:id="u-19.78" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-19.79" who="#JózefSanojca">...zawracaniem głowy, bo to ośmiesza nas w oczach całego społeczeństwa. Albo czegoś chcemy, albo nie, albo coś ma być zrobione, albo nie.</u>
          <u xml:id="u-19.80" who="#komentarz">(P. Smulikowski przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-19.81" who="#JózefSanojca">P. Kolego Smulikowski, ja mniej dbam o diety niż Pan. Nasze stronnictwo z wielką troską przyjęło przedłożenie Rządu. Myślimy sobie, upadek parlamentaryzmu. Jesteśmy chłopi i, acz dodają z prawicy, analfabeci, wiemy, co znaczy silna władza, wiemy, co znaczą dekrety, wiemy co znaczą 4 miesiące na budżet, wiemy, co to znaczy, żeby Sejm się odbywał od tego i do tego czasu. Naturalnie, mamy swoich wyborców i bynajmniej nie chcemy z tymi wyborcami być w kłótni. Ale otwarcie powiemy wyborcom: Co zrobił Sejm dla wielkich reform?, gdzie reforma rolna, gdzie reforma administracji? Niema. Proszę poważnie przemyśleć ten problem: Który parlament uchwalił i dał wielkie reformy społeczne? Może ktoś to udowodni, może kolega Ballin. Mnie się zdaje, że nikt nie udowodni.</u>
          <u xml:id="u-19.82" who="#komentarz">(Głos: Wyzwolenie się zreformowało.)</u>
          <u xml:id="u-19.83" who="#JózefSanojca">Parlament nie jest w stanie przeprowadzić wielkich reform, sam przyszedłem do tego smutnego przekonania. Jabym chciał, żeby nasz parlament był rewolucyjny, szedł z duchem czasu, burzył stare wartości i dostosował się do nowych form życiowych. Z tego by żył, z tego by miał rację bytu, z tegoby dla Państwa i narodu stworzył wielką kartę historji. Ale tem parlament nasz do tego nie dorósł. Demagogja jest tem, czem się rządzi Sejm. Prawdę powiedział Marszałek Piłsudski, że ministrowie zbytnio są oblegani przez posłów, ale nie przez posłów lewicy, a najmniej przez posłów Stronnictwa Chłopskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.84" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Bo niedawno istnieje.)</u>
          <u xml:id="u-19.85" who="#JózefSanojca">A im mniej oblegany jest minister przez posłów z jakiegoś stronnictwa, tem więcej krzyczy. Nigdy nie słyszałem, żeby jakiś minister narzekał na to, że go oblegają o różne koncesje na przywóz i wywóz. Wielu wysokich urzędników siedzi przecież na bardzo intratnych posadach w różnych przedsiębiorstwach, w radach nadzorczych.</u>
          <u xml:id="u-19.86" who="#komentarz">(Głos: A posłowie nie?)</u>
          <u xml:id="u-19.87" who="#JózefSanojca">I posłowie siedzą, a dzisiejszy Rząd „sanacji” czy „sensacji” moralnej...</u>
          <u xml:id="u-19.88" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-19.89" who="#JózefSanojca">...jakoś tych urzędników nie ściąga z tych wysokich intratnych posad, aczkolwiek jest to w wysokim stopniu demoralizacją urzędu. Jak chodzi o drobnego urzędniczka, to na niego jest bat: każdy poseł jest szuja, czy kradł, czy nie kradł, jest złodziej, ale, proszę Panów, jeżeli ktoś jest wielkim łajdakiem i ma pełne kieszenie nagrabionych pieniędzy, to zasługuje na łaskę i uwzględnienie. Dopóki tak będzie, w Polsce dobrze nie będzie. Z tego powodu ja dziś możebym inaczej przemawiał o Rządzie, gdybym widział naprawdę tych wielkich złodziei zamkniętych.</u>
          <u xml:id="u-19.90" who="#JózefSanojca">Jeżeli mowa o pełnomocnictwach, to chcielibyśmy wiedzieć, komu te pełnomocnictwa dajemy i na co, bo nie wierzę, żeby same pełnomocnictwa były panaceum na wszelkie dolegliwości konstytucyjne. A następnie, jeżeli p. Minister Makowski powiada, że program, exposé to zszyta z frazesów płachetka, inaczej zwana programem, to w takim razie zostałyby tylko czyny. Więc pytam się, gdzie są czyny tego Rządu?</u>
          <u xml:id="u-19.91" who="#JózefSanojca">Zapowiedziano nam jednak exposé p. Premjera. Nie mógłbym, idąc za wzorem p. Ministra Makowskiego powiedzieć, że będzie to płachetka, zeszyta z różnych gałganków, mam wrażenie, że tak rozumny człowiek, jak p. prof. Bartel, który z robotnika wyszedł na profesora, przecież nie może być przeciętnym człowiekiem.</u>
          <u xml:id="u-19.92" who="#komentarz">(P. ks. Ilkow: Cudem.)</u>
          <u xml:id="u-19.93" who="#JózefSanojca">Nie cudem, tylko własną pracą. Nie wierzę — zresztą nikt, zdaje się, z szan. Panów Posłów nie będzie kwestjonował jego uczciwości ludzkiej, — w to nie wierzę, żeby on przyszedł nami blagować i przedstawiać jakieś łachmanki, czy jakieś kawałeczki tam w biurkach drzemiące u różnych szefów departamentów. Uważam, że obowiązkiem Rządu jest przyjść z programem, powiedzieć, co zrobi, gdy dostanie pełnomocnictwa.</u>
          <u xml:id="u-19.94" who="#komentarz">(Głos: Wtedy nie dostanie pełnomocnictw.)</u>
          <u xml:id="u-19.95" who="#JózefSanojca">Obowiązany jest poczuwać się do odpowiedzialności, że to, co mówi, to prawda. Z tego powodu muszę oświadczyć, że nasz klub uzależnia właśnie od exposé p. Premjera stanowisko swoje co do pełnomocnictw, ponieważ musimy mieć przynajmniej słowa, gdy czynów niema. W poniedziałek mamy mieć wielkie słowo, chcemy mieć przynajmniej to wielkie słowo, chcemy usłyszeć, czy Rząd będzie dźwigał rolnictwo, chcemy usłyszeć, czy Rząd będzie dźwigał produkcję, chcemy usłyszeć, czy Polska ma być nadal krajem, gdzie nie rządzi p. Bartel, gdzie nie rządzi Piłsudski, gdzie nie rządzi Sejm, tylko rządzi butna, skorumpowana do szpiku kości zgangrenowana biurokracja. Byłem niedawno w pewnem miasteczku na wiecu, gdzie nikt inny, tylko urzędnicy rzucali kamieniami, gdy ludność wznosiła okrzyk „Niech żyje Piłsudski”. Mam nazwiska. Urzędnicy państwowi kamieniami zaczęli rzucać. Inna rzecz, co się potem stało. Nie ja narzekałem w „Słowie Polskiem”, gdy pewien robotnik miał wbity w plecy nóż i narzekano na teror „brylowców”. Wiec uważajcie, jeżeli podnosicie kamienie; jak podniesiecie dwa wasze kamienie, to jak padną tysiące kamieni od chłopów, będziecie bez głowy. To jest to dążenie do silnej władzy. Na wiecach organizujecie bojówki, idziecie na wiece z kamieniami w kieszeniach, nie wiedząc o tem, że to broń, która może sprowadzić…</u>
          <u xml:id="u-19.96" who="#komentarz">(Głos: Laski żelazne)</u>
          <u xml:id="u-19.97" who="#JózefSanojca">Niech będzie i tak. I twardsze są kości nasze, niż wasze.</u>
          <u xml:id="u-19.98" who="#komentarz">(Głos: Na Strzelca i Wy nie znajdziecie laski.)</u>
          <u xml:id="u-19.99" who="#JózefSanojca">Ja jestem starym strzelcem.</u>
          <u xml:id="u-19.100" who="#komentarz">(Głos: Umie Pan strzelać?)</u>
          <u xml:id="u-19.101" who="#JózefSanojca">Proszę Pana, niech Pan stanie na przeciw mnie, zobaczymy, czy Pan wyjdzie żywy.</u>
          <u xml:id="u-19.102" who="#JózefSanojca">Proszę Panów, tak to wygląda. Sejm lubi sam siebie oszukiwać, przywykł do gadulstwa, p. Gawlikowski ma w tym względzie rację. Przywykł Sejm czepiać się różnych fetyszów i z tej racji nie chce się pogodzić z istniejącemi faktami. Stronnictwo Chłopskie musi się godzić z życiem i z tego powodu, nie chcąc się cofać, musi przyłożyć rękę do tworzenia nowych form życia politycznego. Te nowe formy już powstają. Można płakać za parlamentaryzmem, można ubolewać nad demokracją. Nic nie mam przeciw temu, żeby istniała wszechwładza Sejmu, tylko z tem jest to samo, co z wszechwładzą rządu. Ci, co mówią o wszechwładzy Sejmu, myślą, że oni będą mieli większość i będą władali. Ci, co mówią o wszechwładzy rządu, myślą, że oni będą w nim zasiadali i będą władać. A tymczasem, to kwestja siły, a siła jest na dole.</u>
          <u xml:id="u-19.103" who="#komentarz">(Głos: Trzeba zaryzykować.)</u>
          <u xml:id="u-19.104" who="#JózefSanojca">I możemy sobie tu radzić, co chcemy, nowy ustrój społeczny będzie zależny od tego, czego zechce dół, cały lud pracujący. I dziś panowie z prawicy mogą stawiać sobie wnioski, proponujące ograniczenie wolności poselskiej i nietykalności, mogą pomnażać siłę rządu, ograniczać siłę parlamentu, ograniczać siłę demokracji. Miałem możność widzenia ludzi, którzy chcieli silnej władzy, a potem płakali i wołali o władzę łagodną.</u>
          <u xml:id="u-19.105" who="#komentarz">(P. Chełmoński: To, zdaje się, już nastąpiło, w maju inaczej mówiliście.)</u>
          <u xml:id="u-19.106" who="#JózefSanojca">I na swoim sztandarze wypisali hasło obrony demokracji.</u>
          <u xml:id="u-19.107" who="#JózefSanojca">To samo z tymi wiekiem przy głosowaniu, to samo z kandydatami, to samo z okręgami wyborczemi i z proporcjonalnością. Najmniej stronnictwo chłopskie ma strachu przed zniesieniem proporcjonalności, bo jest to stronnictwo, opierające się na masach, tak samo P. P. S. Uchwalajcie. Proporcjonalność jest ratunkiem dla zbankrutowanych szlachciców, proporcjonalność jest ratunkiem dla drobnych ułamków ludności, nie jest to zagrożenie wielkich mas ludności.</u>
          <u xml:id="u-19.108" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Więc głosujcie za proporcjonalnością.)</u>
          <u xml:id="u-19.109" who="#JózefSanojca">Panowie myślicie, że zniósłszy proporcjonalność, ograniczycie Ukraińców.</u>
          <u xml:id="u-19.110" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Tylko szlachciców)</u>
          <u xml:id="u-19.111" who="#JózefSanojca">Panowie myślicie, że ograniczycie Żydów i Niemców. Znosząc proporcjonalność, ograniczycie siebie. Ukraińców Wy nie znacie, znacie Kresy z bajek.</u>
          <u xml:id="u-19.112" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Tylko z Sienkiewicza.)</u>
          <u xml:id="u-19.113" who="#JózefSanojca">Nawet nie z Sienkiewicza, nie każdy Sienkiewicza czytał. Nie wiecie o tem, że Rusini głosują masowo i mieszkają masowo na zwartych terytorjach. Nie wiem, dlaczego mniejszości narodowe się tego boją, ja jestem przekonany, że niema dla nich podstawy do strachu. Jestem człowiekiem, który wyrósł na Kresach i wiem doskonale, że na Kresach proporcjonalność jest ratunkiem Polaków, a nie Ukraińców. A jeżeli jeszcze mniejszości narodowe złączą się w jeden blok, to zniesieniem proporcjonalności zadacie największą klęską hasłom nacjonalizmu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.114" who="#JózefSanojca">Proszę Panów, w świetle rzeczywistości tak to wygląda. Nigdy nie miałem Panów z prawicy za wielkich polityków. Okazało się w czasach wojennych i powojennych, że zdolności ich polityczne były niewiele warte. Pamiętam czasy, kiedy prezes Związku Ludowo-Narodowego był ministrem kolei w Austrji, a w Polsce nawet nie możecie go mianować ministrem skarbu, tylko jakimś ministrem oświaty, bo nie wierzycie w jego zdolności. Znam historje Narodowej Demokracji i młodziutkiej Chadecji, a jeszcze młodszego Stronnictwa Chrześcijańsko - Narodowego, które od niedawna zaczęła wychodzić do króla, a wczoraj znalazło w pośle Ćwiakowskim bardzo dzielnego współzawodnika.</u>
          <u xml:id="u-19.115" who="#komentarz">(Głos: Wyście go wychowali)</u>
          <u xml:id="u-19.116" who="#JózefSanojca">Na wasza zgubę, on Was zdystansował, zostanie szambelanem i jego będziecie musieli prosić o łaskę, ale w Honolulu, nie w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-19.117" who="#JózefSanojca">Z tego powodu nic a nic się nie dziwię, że prawica w zaślepieniu dziś idzie na zniszczenie parlamentaryzmu. Niech go zniszczy, niech zniszczy demokrację. Proszę bardzo. Przyszłość należy do silnych, a chłopi słabi nie są.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Sochacki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PSochacki">Proszę Panów, opracowany przez Komisję Konstytucyjną projekt zmian w Konstytucji jest widomym znakiem cichego, ale faktycznie w życiu istniejącego kompromisu pomiędzy Rządem p. Bartla i Piłsudskiego a prawicą i wbrew wszelkim twierdzeniom, które starałyby się zaprzeczyć tej prawdzie, albo ją zatuszować, prawda ta się ostoi i coraz bardziej przenikać będzie w świadomość szerokich mas pracujących. Widzieliśmy już na komisji, że o kompromis taki trudno nie było. Pomimo apelu niektórych Panów z t. zw. lewicy sejmowej, żeby Rząd odrazu zajął określone stanowisko w sprawie zmiany Konstytucji, żeby odgraniczył swój projekt od pomysłów prawicowych, Rząd tego nie zrobił i w rezultacie mamy oto eleborat komisji, przedłożony przez p. Chacińskiego, będący właśnie widomym przejawem tego kompromisu.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PSochacki">I nic dziwnego. Faktem jest, że zarówno projekty rządowe, jak i projekty stronnictw prawicowych uderzają w jedno, uderzają w system parlamentarno - demokratyczny, aczkolwiek do tego samego celu zmierzają innemi drogami. Projekt rządowy podchodzi do tego zagadnienia z punktu widzenia zwiększenia władzy jednostki, względnie władzy rządu. Za punkt wyjścia bierze maskowaną frazesem demokratycznym autokrację — samowładztwo.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PSochacki">Z drugiej zaś strony prawica za punkt wyjścia bierze bezpośrednie, jawne ograniczenie praw wyborczych szerokich mas pracujących w ordynacji wyborczej. Temniemniej jednak istotna treść zarówno przedłożenia rządowego, jak i wniosków Panów z prawicy, sprowadza się do jednego: do ataku na parlamentaryzm i na demokrację parlamentarną. Panowie z Rządu i Panowie z prawicy idą wprawdzie różnemi drogami, idą oddzielnie, ale atakują wspólnie, i to jest właśnie odpowiedź na pytanie dlaczego to współdziałanie pomiędzy prawicą i Rządem jest faktem.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#PSochacki">Zresztą, proszę Panów, już na Komisji Konstytucyjnej mieliśmy zupełnie wyraźną ofertę Związku Ludowo - Narodowego pod adresem Rządu. Mianowicie p. Konopczyński w przemówieniu swojem powiedział: „Naród czeka na usprawiedliwienie ex post tego, co się stało w maju. Rewizja Konstytucji musi sięgnąć głębiej, niż zamierza Rząd. Siła, którą ma Rząd, powinna się spotkać z zamierzeniami tych ludzi, którzy mają program”.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#PSochacki">Tak więc mamy zupełnie wyraźną ofertę: prawica ma program, Rząd ma silę, należy ten program prawicowy wykonać za pośrednictwem tego aparatu, którym Rząd dzisiejszy rozporządza. Wprawdzie p. poseł Konopczyński na plenum Sejmu oświadczył, że nie zadowala go cichy kompromis Rządu z prawicą, pragnie on, żeby Rząd jawnie w obliczu szerokich mas ludowych przyjął wyciągniętą prawicę stronnictw Chjeno - Piasta. Rząd z łatwo zrozumiałych względów tego nie czyni i nadal uprawia wobec mas demokratyczną demagogję.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#PSochacki">Temniemniej jednak mimo tych zastrzeżeń prof. Konopczyńskiego — wielu jego kolegów, nawet reprezentujących jeszcze bardziej prawicowy kierunek, zupełnie jawnie podkreśla konieczność współdziałania Rządu z prawicą. Tak naprzykład prof. Dubanowicz na plenum Sejmu wyraził się, że „co do kierunku swego przedłożenia Rządu odpowiada dążeniom stronnictwa”, które on reprezentuje. Oświadczył dalej, że stronnictwo jego „ustosunkuje się dodatnio wobec tego przedłożenia”, a wreszcie podkreślił, że „należy z całości zagadnień ustrojowych wydzielić pewne zagadnienie, któreby mogło być rychło rozpatrywane i załatwione”. Tak więc plan Panów z prawicy jest zupełnie jasny i wyraźny. Chodzi o reakcyjne „zreformowanie” Konstytucji… na raty. Zdają sobie ci panowie sprawę z tego, że w dzisiejszej sytuacji całkowite przekreślenie Konstytucji z 17 marca jest jeszcze nie do pomyślenia. Dlatego też na Komisji Konstytucyjnej p. Dubanowicz proponował, żeby narazie ograniczyć się do „najkonieczniejszych zmian, któreby starczyły przynajmniej na parę lat”. Stanowisko p. Dubanowicza jest w danym wypadku tylko wykładnikiem stanowiska, jakie zajęło obszarnictwo polskie na czele z żubrami kresowymi. Pod tym względem p. p. Stroński i Dubanowicz znajdują się pod zupełnie określonym naciskiem żubrów kresowych, którzy już zaraz po wybuchu walk majowych zajęli stanowisko po stronie Piłsudskiego. I oto między innymi p. Mackiewicz naczelny publicysta „Słowa” wileńskiego, organu obszarników kresowych, pisze pod adresem stronnictwa Chrześcijańsko - Narodowego: „Każdy z nas rozumie, że naprawę ustroju państwa prowadzić należy etapami. Jeżeli jesteśmy monarchistami, to rozumiemy, że nie można żądać, żeby już w najbliższą niedzielę Rząd Bartla koronował króla na Wawelu”.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#PSochacki">A wiec i jawni monarchiści są zdania, że ta droga, którą idzie rząd Bartla i Piłsudskiego, prowadzi w konsekwencji do ziszczenia ich najtajniejszych marzeń, tylko tę drogę dzielą oni na pewne etapy i również rewizję Konstytucji rozkładają na raty.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#PSochacki">I oto powstaje zagadnienie dlaczego właśnie teraz prawica rozpoczęła ten wściekły atak na Konstytucję i na ordynację wyborczą, dlaczego teraz jawnie wystąpiła ze swojemi reakcyjnemi pomysłami? Odpowiedź nie będzie trudna. Panowie z prawicy uzyskać chcą dogodne konjunktury, które polegają na reakcyjnej inicjatywie tak zwanego lewicowego Rządu. Ten fakt reakcyjnej inicjatywy tak zwanego Rządu lewicowego osłabia siłę tego najskromniejszego oporu przeciw pomysłom rewizji Konstytucji, z jakim w innych warunkach wystąpiłyby ugodowe partje t. zw. polskiej lewicy.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#PSochacki">To też było rzeczą charakterystyczną, że na komisji żadne ze stronnictw „lewicowych” nie wyzyskało uprawnień regulaminu i nie zaprotestowało przeciw obradom Komisji Konstytucyjnej nad reakcyjnemi poprawkami Chjeno - Piasta, które pod względem regulaminowym zgoła nie były w porządku. Charakterystyczne jest również, że na komisji stronnictwa polskiej lewicy nie zaprotestowały przeciwko temu, że komisja decydowała nie większością 2/3 głosów, ale większością zwykłą. Są to drobne może, ale bardzo znamienne przyczynki dla potwierdzenia tego faktu, o którym powiedziałem, że siła „oporu” stronnictw t. zw. polskiej lewicy przeciw reakcyjnej inicjatywie tak zwanego lewicowego Rządu została tym razem zredukowana poniżej zwykłego ugodowego poziomu.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo)</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#PSochacki">Proszę Panów, znamienne są takie fakty, jak głosowanie Wyzwolenia i Stronnictwa Chłopskiego za odesłaniem projektu rządowego do komisji, jak również oświadczenie, które przed chwilą złożył tutaj w imieniu Stronnictwa Chłopskiego p. Sanojca. P. Sanojca oświadczył, że stronnictwo jego wobec pełnomocnictw ustosunkuje się dopiero po przemówieniu p. Premjera Bartla, ponieważ chce usłyszeć słowa, z jakiemi Rząd przyjdzie, chce zobaczyć ten program na papierze. Takie oświadczenie składa p. Sanojca po tem wszystkiem, co mówił przedtem, że program obecnego Rządu został dostatecznie w życiu uwidoczniony, i że tym programem był Gostynin, Ostrowiec i t. d. Chciałbym stwierdzić, że dla tych panów, reprezentujących ugodę sejmową, ważniejsza jest w danym wypadku wymowa słowa, niż wymowa życia; potrzebny im jest ten parawan, poza którym w dalszym ciągu mogliby prowadzić swoją ugodową politykę.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#PSochacki">Dalsza przyczyna, dla której prawica tak obecnie forsuje zmiany Konstytucji jest ten fakt, że według 125 art. obowiązującej ustawy konstytucyjnej, drugi z rzędu Sejm będzie mógł przeprowadzić zmianę Konstytucji mocą własnej uchwały powziętą większością 3/5 głosujących przy obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby posłów. Wynika z tego, że przyszły Sejm — mocą własnej uchwały — bez uchwały Senatu będzie mógł zmianę Konstytucji przeprowadzać. Prawicy zależy na tem, żeby w obecnym Sejmie przy wybitnym udziale reakcyjnego nawskroś Senatu przeprowadzić i przemycić swoje reakcyjne pomysły.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#PSochacki">W szeregu przemówień, zwłaszcza panów posłów z t. zw. lewicy przewijała się myśl, na którą odpowiedzi tutaj nie usłyszymy. Jak to się mogło stać, że Piłsudski — demokrata i jego Rząd wniósł do Sejmu reakcyjne projekty? I oto możliwe są dwie odpowiedzi, dwie alternatywy: albo Rząd prof. Bartla nie jest Rządem Piłsudskiego, który pozostał demokratą w antidemokratycznym Rządzie, albo druga alternatywa, która polega na tem, że Piłsudski, ani przed, ani po przewrocie majowym demokratą nie był i świadomie prowadził politykę klas posiadających. Innego wyjścia niema. Trzeba wybierać pomiędzy jedną a drugą alternatywą.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#PSochacki">Panowie z lewicy starają się w drodze polityki bardzo ryzykownej z punktu widzenia zdrowej logiki choćby przeprowadzić i uzasadnić pierwszą alternatywę. Twierdzą oni, że w Rządzie obecnym Piłsudski jest jakoby na boku, zajmuje się wyłącznie sprawami wojskowemi, natomiast od polityki są specjaliści: prof. Bartel, prof. Makowski, i na nich spada wyłącznie odpowiedzialność za tę politykę.</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#PSochacki">Charakterystyczne pod tym względem było przemówienie wczorajsze p. Niedziałkowskiego. P. Niedziałkowski w dłuższych wywodach scharakteryzował politykę obecnego Rządu, poczem doszedł do wniosku, że do Rządu tego P. P. S. zaufania dostatecznego mieć nie może i za pełnomocnictwami głosować nie będzie, a to dlatego, że w Rządzie tym P. P. S. widzi odpowiedzialnego za politykę gospodarczą p. Klarnera Ministra Skarbu, widzi dalej prof. Makowskiego, a pozatem powiada p. Niedziałkowski: „Nie będę wchodził w dalsze szczegóły”. Otóż ładnym szczegółem jest czynnik, który przez p. Niedziałkowskiego został całkowicie pominięty, a który przecie wyłącznie o tym Rządzie decyduje. Sprowadzanie Marszałka Piłsudskiego, który cały aparat militarny i wykonawczy w swojem ręku dziś posiada, do roli jakiegoś podrzędnego szczegółu w Rządzie, jest conajmniej sztuczką ryzykowną, która, jak powiedziałem, nie ostoi się wobec zdrowego rozsądku, a tembardziej nie ostoi się w obliczu krytyki szerokich mas ludności w kraju. Z całą siłą stwierdzam, że p. poseł Niedziałkowski, poddając analizie działalność i zamierzenia Rządu obecnego w ciągu długiego swego przemówienia ani razu nie wspomniał o tem, że istnieje w Polsce pewien czynnik, który przesądza o obecnej sytuacji w państwie. Tym czynnikiem jest Marszałek Piłsudski. Z krytyki swej poseł Niedziałkowski wyeliminował osobę pana Marszałka Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#PSochacki">Podkreślam, jest to taktyka, którą posługuje się cała niemal t. zw. lewica polska, jak P. P. S., Wyzwolenie i Stronnictwo Chłopskie, które to ugrupowania ze skóry wyłażą, żeby w szerokich masach ludu pracującego ugruntować przekonanie, że Piłsudski jest szczerym demokratą, że programem jego jest społeczne i polityczne wyzwolenie mas pracujących, tylko, że otoczony jest przez złych doradców, podstępnych profesorów. Stronnictwa te nie mogą powiedzieć prawdy ludowi pracującemu, gdyż obawiają się, że zerwanie złudzeń w stosunku do Piłsudskiego przyśpieszy proces rewolucyjnego dojrzewania mas, jak również przyśpieszy proces odwrócenia się mas od ugody, którą już w ciągu tylu lat starała się zaszczepić w masach kult Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#PSochacki">Tak więc musimy przyjąć tę drugą tezę, która została w lot zrozumiana przez panów z prawicy, że Piłsudski bynajmniej nie zamierza przeprowadzać obecnie polityki lewicowej, demokratycznej, tak, jak polityki tej i w przeszłości swojej nie przeprowadzał. Podobnie, jak rozumieją to dziś szerokie masy ludu pracującego, tak również panowie ci zrozumieli, że program Piłsudskiego, to program Lewiatana, to program zamachów na najżywotniejsze prawa robotników, chłopów i narodów ujarzmionych, zrozumieli, że Piłsudski, to — dalsze bezrobocie i dalszą klęską robotników i chłopów, zrozumieli, że Piłsudski to — darowanie obszarnikom i kapitalistom 735.000.000 złotych pełnowartościowych podatku majątkowego, zrozumieli, że Piłsudski to dalsza kolonizacyjna polityka na ziemiach ukraińskich i białoruskich, zrozumieli, że Piłsudski to — spotęgowanie ucisku militarnego i policyjnego w Państwie. I dlatego Panowie z prawicy są w porządku, dlatego Panowie z prawicy coraz jawniej wkraczają na drogę sojuszu i współdziałania z Rządem Piłsudskiego. Natomiast przygwoździć należy tutaj obłudę stronnictw t. zw. polskiej lewicy.</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#PSochacki">Jeszcze jedno zagadnienie wyłoniło się w trakcie obecnej debaty. Zostało ono poruszone przez posłów Polakiewicza i Kiernika. Mianowicie — p. Polakiewicz stwierdził tutaj, że każdy t. zw. rząd lewicowy zaczyna swoją działalność od tego, że idzie na prawo. Niestety jednak p. Polakiewicz nie wyjaśnił, dlaczego tak jest, czem da się objaśnić ten zdumiewający napozór fakt, że rząd lewicowy zaczyna odrazu przeprowadzać politykę prawicy. Dla nas, komunistów, którzy stoimy na gruncie teorji Karola Marksa, na gruncie socjalizmu naukowego, to pytanie nie sprawia trudności. My wiemy, że w państwie rządzi nie ten, kto posiada nominalną władzę, ale rządzi ten, kto posiada w swojem ręku cały aparat państwowy, a przedewszystkiem aparat gospodarczy. Wiemy już od czasów Karola Marksa, że polityka jest tylko nadbudową ekonomiki, że o istotnych rządach w państwie decyduje to, w czyjem ręku jest ziemia, w czyjem ręku są warsztaty pracy, w czyjem ręku są bogactwa kopalniane i t. d.</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#PSochacki">To też my, komuniści, rozumiemy, że warunkiem dojścia do władzy rządów, reprezentujących szerokie masy pracujące, nie są jakieś sztuczki parlamentarne, czy zamachy militarne. Te rzeczy mogą zamącić tylko falę życia u góry, ale nie mogą one gruntownie zmienić w głębi życia. O władzy decyduje siła, a siłą jest posiadanie władzy gospodarczej, władzy ekonomicznej. I dlatego Rząd, który za główne swe zadanie stawia sobie — wedle słynnej formuły p. Marszałka Piłsudskiego — utrzymanie „równowagi społecznej”, musi iść na prawo, tak, jak każdy rząd t. zw. lewicy, która zamierza niby przeprowadzić lewicową politykę, nie tknąwszy stanu posiadania klas, żyjących z wyzysku, nie sięgając do kas bankierów, kapitalistów i obszarników. Dlatego też nasz program walki z reakcyjnemi zamachami na Konstytucję jest starym programem walki o wywłaszczenie wywłaszczycieli, o odebranie kapitalistom i obszarnikom podstawy ich panowania, jaką jest ich władza gospodarcza.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#PSochacki">Panowie z prawicy zrozumieli w lot tendencję obecnego Rządu i sformułowali program reakcyjnego pogłębienia przewrotu majowego. Zaraz po przewrocie majowym lewica nieśmiało przebąkiwała o konieczności pogłębienia tej t. zw. rewolucji wojskowej. Dzisiaj o pogłębieniu przewrotu majowego mówi już wyłącznie prawica. Nie trzeba dodawać, że pogłębianie to będzie szło i idzie w stronę wręcz odwrotna, niźli tego niby chciała lewica.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#PSochacki">W wyniku tej pracy nad pogłębieniem przewrotu majowego otrzymaliśmy elaborat Komisji Konstytucyjnej, który w szeregu punktów godzi w żywotne interesy mas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#PSochacki">Program ten pozbawić chce setki tysięcy młodych robotników i chłopów i tak już ograniczonego terorem policyjnym, choćby nominalnego prawa wyborczego do Sejmu, wprowadzając cenzus wieku 25-letni, a 30-letni cenzus biernego prawa wyborczego. Dalej Komisja Konstytucyjna proponuje skasowanie stosunkowego prawa wyborczego. Będzie to jeszcze jeden cios wymierzony w rewolucyjny obóz robotniczo-chłopski oraz w narody ujarzmione i uciskane, w szerokie masy robotników i chłopów ukraińskich, białoruskich, żydowskich i niemieckich. Bo możemy być pewni, że reakcyjny rząd potrafi taką ustawę wyzyskać i zastosować w ten sposób, że stosunkowe prawo wyborcze będzie zniesione na terenach etnograficznie polskich i w ten sposób będzie to posunięcie wymierzone m. i. przeciw Żydom i Niemcom, natomiast zastosowane będzie na t. zw. Kresach, żeby sztucznie obwarować interesy obszarników i kapitalistów polskich, będących tam znikomą garstką.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#PSochacki">Dalej, proszę Panów, przedłożenie komisyjne faktycznie zupełnie znosi nietykalność poselską, tę niemal jedyną w Polsce możność chłopów i robotników wypowiadania za pośrednictwem trybuny sejmowej i za pośrednictwem wieców poselskich swoich bolączek, swoich dążeń, nadziei i zamiarów.</u>
          <u xml:id="u-21.23" who="#PSochacki">Wreszcie projekt Komisji Konstytucyjnej zmierza w kierunku wzmocnienia władzy rządu, który jest ekspozyturą klas posiadających, zmierza do nadania specjalnych przywilejów temu rządowi przez prawo veta, przez prawo rozwiązywania Sejmu, przedewszystkiem zaś przez prawo dekretowania.</u>
          <u xml:id="u-21.24" who="#PSochacki">Propozycje, z któremi przychodzi do nas Komisja Konstytucyjna, nie wyczerpują zresztą pomysłów endeckich. Wiemy, że stronnictwa prawicy przyszły na Komisję Konstytucyjną z jeszcze większemi apetytami, że uważały, że należy obecnie zademonstrować swój program reakcyjny i wysunąć takie hasła, jak utworzenie Rady Stanu, Trybunału Konstytucyjnego, jak całkowite równouprawnienie Senatu z Sejmem, jak odebranie robotnikom państwowych instytucyj prawa strajku i koalicji, jak zniesienie bezpłatności nauczania i t. d. i t. d.</u>
          <u xml:id="u-21.25" who="#PSochacki">Jest to jeszcze jeden dowód, że stronnictwa prawicy ośmielone inicjatywą t. zw. lewicowych czynników t. zw. lewicowego Rządu przechodzą do coraz bezwzględniejszego, do coraz bardziej jawnego ataku na prawa robotnicze.</u>
          <u xml:id="u-21.26" who="#PSochacki">Na Komisji Konstytucyjnej nie podnoszono jednak ze strony tych posłów, którzy występowali z reakcyjnemi pomysłami, jak również ze strony posłów z tak zwanej polskiej lewicy — tego faktu, że właśnie ta Konstytucja, do zmiany której przystąpić ma Sejm, w rzeczywistości w życiu polskiem nie istnieje i ani chwili de facto nie istniała, że w życiu obowiązuje konstytucja odmienna, konstytucja, której wykładnikiem i interpretatorem jest byle policjant, byle szpicel. W komisji nie zastanawiano się nad tem, że szerokie masy ludu pracującego domagają się nie reakcyjnych zmian Konstytucji, lecz wykonania tych przepisów o prawach ludności, które zostały na papierze i, jak dotąd, tylko na papierze Konstytucji ustanowione. W Komisji Konstytucyjnej nie mówiono o tem, że cały niemal dział V Konstytucji, który mówi o powszechnych obowiązkach i prawach obywatelskich, nie jest — w swej części dotyczącej praw — wykonywany. Bo, gdy chodzi o obowiązki obywatelskie, to pod tym względem szerokie masy robotnicze i chłopskie są zapomocą siły brutalnej, zapomocą policji i różnych egzekutorów zmuszane do wypełniania z nadwyżką nawet swoich „obowiązków obywatelskich”.</u>
          <u xml:id="u-21.27" who="#PSochacki">Wystarczy stwierdzić, choćby znany powszechnie fakt, że podatki z klas pracujących ściągane są od szeregu lat w większym wymiarze, niż to Sejm preliminuje, podczas gdy jeszcze nie było wypadku, aby podatki z klas posiadających były ściągnięte choćby w tym zakresie, w jakim je Sejm uchwali. Natomiast wszystkie te artykuły, które mówią o podstawowych prawach obywateli, są stale deptane i rozrywane w strzępy przez władze wykonawcze, poczynając od pana ministra, a kończąc na ostatnim policjancie i szpiclu. Bo, proszę Panów, co znaczy przepis art. 95 Konstytucji, który mówi, że Rzeczpospolita zapewnia na swoim obszarze zupełną ochronę wolności wszystkim, bez różnicy pochodzenia, narodowości, języka, rasy lub religji, co znaczy ten przepis wówczas, kiedy więzienia odziedziczone po rządach zaborczych nie mogą zmieścić więźniów politycznych, wówczas kiedy 6,000 więźniów politycznych na czele z posłem naszym, towarzyszem Łańcuckim, przebywa w dalszym ciągu w kazamatach? Co znaczy ten przepis Konstytucji, który mówi, że urzędy publiczne są w równej mierze dostępne dla wszystkich, wtenczas, kiedy faktycznie szerokie masy ukraińskie, białoruskie, żydowskie i niemieckie nie mają absolutnie żadnego dostępu do urzędów publicznych w tem Państwie, które rzekomo za podstawę swego ustroju przyjęło tę oto Konstytucję z 17 marca 1921 roku.</u>
          <u xml:id="u-21.28" who="#PSochacki">Co sądzić o art. 102 Konstytucji, który szumnie głosi, że „praca, jako główna podstawa bogactwa Rzeczypospolitej, pozostawać ma pod szczególną ochroną Państwa. Każdy obywatel — czytamy dalej, „ma prawo do opieki Państwa nad jego pracą, a w razie braku pracy, choroby, nieszczęśliwego wypadku i niedołęstwa — do ubezpieczenia społecznego”. Czy nie jest szyderstwem, czy nie jest cynizmem, czyż nie jest najostrzejszem oskarżeniem i potępieniem dla burżuazji, która ten artykuł Konstytucji uchwaliła, to właśnie jego brzmienie, gwarantujące rzekomo wszystkim obywatelom pracę?</u>
          <u xml:id="u-21.29" who="#PSochacki">Stwierdzam, że w Polsce niema mowy o tem, by ten przepis był wykonywany, stwierdzam, że szaleje straszliwe bezrobocie, że tysiące i setki tysięcy robotników i chłopów są doprowadzone do ostatniej rozpaczy i nieraz znajdują jedyne dla siebie wyjście w targnięciu się na życie. Wszak czytamy o tem codzień w prasie; została już nawet w wielu pismach wprowadzona stała rubryka — samobójstw bezrobotnych, samobójstw — z braku pracy i środków do życia.</u>
          <u xml:id="u-21.30" who="#PSochacki">Co sądzić o przepisie, który gwarantuje wszystkim bezrobotnym prawo do ubezpieczeń społecznych, wówczas, kiedy więcej, jak połowa urzędownie zarejestrowanych bezrobotnych jest wyjęta z pod tego prawa i faktycznie umiera w krańcowej nędzy.</u>
          <u xml:id="u-21.31" who="#PSochacki">Co sądzić o artykule 105, który poręcza wolność prasy? Wiemy, że prasa niezależna, robotnicza i chłopska, jak również prasa t. zw. mniejszości narodowych ugina się wprost pod brzemieniem niesłychanych konfiskat. Z dziesięciu numerów, wychodzącego pod redakcją tow. Warskiego tygodnika „Trybuna” — zaledwie trzy nie zostały skonfiskowane. Wszak za marzenie mogą być uważane przez ludność, powiedzmy Galicji Wschodniej te czasy, kiedy pod rządami Habsburgów korzystała ona z całego szeregu praw, które dziś ludności tej zostały odebrane.</u>
          <u xml:id="u-21.32" who="#komentarz">(Głos: To pan woli cara?)</u>
          <u xml:id="u-21.33" who="#PSochacki">Niestety to, co było za carów, to jest i dziś w Polsce i to w stopniu spotęgowanym. I dziś w Polsce rządzi faktycznie carska konstytucja, której podstawą są kodeksy karne i artykuły antyrobotnicze tych kodeksów karnych, odziedziczonych po carach i kajzerach.</u>
          <u xml:id="u-21.34" who="#PSochacki">Wreszcie co sądzić o art. 109, który powiada, że każdy obywatel ma „prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swojej mowy i właściwości narodowych”? Co sądzić o tym artykule, który zabezpiecza tym narodom „pełny i swobodny rozwój ich właściwości narodowych przy pomocy autonomicznych związków mniejszości” i t. d? Co sądzić o tych artykułach, gwarantujących wolność narodom, wtedy, kiedy na tych t. zw. Kresach, jak tabun dzikich koni, szaleje okupacyjna administracja polska…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#MaciejRataj">Panie Pośle! Administracja polska nie jest tam w charakterze okupacji, ziemie te należą do Polski.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Różne okrzyki na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PSochacki">Stwierdzić muszę, że ucisk, wykonywany przez administrację polską, może śmiało rywalizować z uciskiem dawnych rządów carskich i niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan powie, jak Trocki rządzi?)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PSochacki">Obrady Sejmu naszego są jaskrawym dowodem tego, że również w Polsce coraz wyraźniej występuje na jaw bankructwo ustroju demokratyczno — parlamentarnego. Wynika to stąd, że klasy posiadające, dla których demokracja parlamentarna była kiedyś drogą do władzy, dla których kiedyś demokracja parlamentarna była wentylem bezpieczeństwa przed nieuniknioną rewolucją robotniczo-chłopską, nie są już dziś zadowolone z władzy parlamentarno - demokratycznej, że władza parlamentarno-demokratyczna nie może z punktu widzenia tych klas posiadających spełnić już swych funkcji. Wzrost uświadomienia szerokich mas ludowych, potężne parcie tych mas do objęcia swoich spraw i spraw całego Państwa w swoje ręce zmusza klasę posiadającą do obwarowania się żelaznym pancerzem ustaw wyjątkowych przeciw robotnikom i chłopom, zmusza do wkraczania na drogę faszyzmu.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PSochacki">Ale z drugiej strony również szerokie masy robotnicze i chłopskie coraz lepiej, coraz jaśniej i wyraźniej zdają sobie sprawę z tego, że do istotnego wyzwolenia nie dojdą poprzez ustrój parlamentarny, że obalić faszyzm, złamać przemoc kapitału i obszarnictwa mogą tylko w bezpośredniej walce szerokich mas robotniczych i chłopskich, w bezpośredniej walce proletarjatu i rewolucyjnego chłopstwa. I oto dla szerokich mas ludu pracującego coraz bardziej jasną staje się prawda, że walka klas prowadzona jest dziś pod hasłem pełni władzy, że wybierać trzeba albo dyktaturę obszarników i kapitalistów, albo dyktaturę proletarjatu. Niema innego wyjścia i żadne inne stanowisko utrzymać się tu nie da.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#PSochacki">Wreszcie dlaczego, my komuniści, my, którzy wysuwamy postulat dyktatury proletarjatu, my, którzy dążymy do polskiej republiki rad robotniczych i chłopskich, dlaczego my tutaj występujemy najostrzej przeciw zamachom reakcyjnej prawicy, przeciw t. zw. reformie Konstytucji, dlaczego my tutaj występujemy jakgdyby w obronie demokracji burżuazyjnej? Odpowiedź, proszę Panów, na to jest bardzo prosta. Wówczas, kiedy w społeczeństwie są tylko dwa obozy: obóz pracy i obóz wyzysku, wówczas, kiedy ci, którzy chcą pogodzić te dwie sprzeczności, z natury rzeczy znajdą się po drugiej stronie barykady — obrona tych rzeczy, które przed wojną nieraz były przedmiotem walk demokracji liberalnej, staje się udziałem i obowiązkiem rewolucyjnego proletarjatu. Tak jest choćby z walką z przesądami religijnemi i z walką z klerem. Wówczas, kiedy partje ugodowe od tej walki się odgraniczyły, wówczas kiedy P.P.S. specjalnym okólnikiem zabrania swoim członkom należenia do Stowarzyszenia Wolnomyślicieli Polskich, wówczas z natury rzeczy ta walka z klerykalizmem i przesądami spada na rewolucyjny proletarjat, na obóz komunistyczny.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PSochacki">Tak samo wówczas, kiedy partje ugodowe w słowach tylko występują przeciw reakcyjnym zamachom, wymierzonym przeciw ordynacji wyborczej i przeciw dotychczasowym przepisom Konstytucji, wówczas kiedy te partje ograniczają się do tej słownej walki i boją się wypuszczenia mas na ulicę dla odparcia ataków reakcji, znowu na czoło mas wysuwają się komuniści, którzy rozumieją, że ataki reakcji nie mogą być odparte w Sejmie, że konieczne jest do tego zmobilizowanie miljonowej masy robotniczej i chłopskiej. My, komuniści, występując przeciw reakcyjnym pomysłom uwstecznienia Konstytucji bronimy nie demokracji burżuazyjnej, ale choćby najdrobniejszych praw, które w tym ustroju demokracji burżuazyjnej robotnikom i chłopom przysługują. Ze strony właśnie komunistów każdy zamach czy to w dziedzinie ekonomicznej, czy w dziedzinie politycznej na jakiekolwiek prawa przysługujące robotnikom i chłopom znajdzie najbardziej stanowczy i zdecydowany odpór.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#PSochacki">Pan Minister Makowski w przemówieniu swojem powiedział, że rządy zaborcze namnożyły w Polsce kupę śmieci, ale oto wrócił gospodarz i musi tę kupę śmieci usunąć. Ale, proszę Panów, sądzę, że mam prawo w imieniu szerokich mas robotniczych i chłopskich stwierdzić, że jeszcze gospodarz nie wrócił do swojego domu, że jeszcze ten właściwy gospodarz, miljony robotników i chłopów, — zakuty jest w dyby carskich paragrafów, że jeszcze ten gospodarz jest przedmiotem ciągłych drwin, represji i prześladowań ze strony przybyszów, którzy pozbawić go chcą tych podstawowych praw. Dawniej byli to okupanci carscy i kajzerowscy, dzisiaj to jest rodzima okupacja, okupacja klas posiadających, okupacja obszarników i kapitalistów. Ale przyjdzie czas, że ten gospodarz zerwie kajdany, które go krępują, wyrzuci precz nietylko śmiecie, ale i tych, którzy na tych śmieciach się rozsiedli i władzę nad robotnikiem i chłopem chcą utrzymać.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#PSochacki">My, komuniści, rozumiejąc, że ten moment nadejścia władzy robotniczo-chłopskiej jest nieuniknioną koniecznością historyczną, wzywamy szerokie masy do skupienia swoich szeregów do tworzenia jednolitego frontu, do budowania potężnego bloku robotniczo - chłopskiego, opartego, jak na granitowym fundamencie, na nierozerwalnym braterskim sojuszu robotników i chłopów. Dlatego my, komuniści z całą siłą występujemy przeciw reakcyjnym projektom Rządu, Sejmu i stronnictw prawicy sejmowej, wypowiadamy im stanowczą walkę i jesteśmy przekonani, że masy pracujące znajdą w sobie dość siły, żeby pokrzyżować nietylko te plany, ale w odpowiednim momencie wziąć to, co się im należy, ująć władzę w swoje ręce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#MaciejRataj">Zarządzam przerwę obiadową. Dalszy ciąg posiedzenia odbędzie się punktualnie o godz. 3. Zwracam uwagę, że do art. 1 jest jeszcze zapisanych trzech mówców, a do dalszych artykułów, których jest 15, mamy także dość długi szereg mówców. Uprzedzam Panów, że dziś dyskusja musi być wyczerpana, dlatego będę apelował do Panów, ażeby mówcy zechcieli się streszczać, bo inaczej będą musieli odcierpieć swoje długie przemówienia siedząc w nocy.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#MaciejRataj">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. ks. Okoń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#EugeniuszOkoń">Wysoki Sejmie! Walka, jaka się obecnie rozgrywa na terenie naszego Sejmu pomiędzy władzą wykonawczą a prawodawczą, jest echem tych wielkich walk politycznych, które się toczą w całej Europie między parlamentaryzmem a absolutyzmem między demokracją parlamentarną, rewolucją i kontrrewolucją. Parlamentaryzm został zgnieciony w Rosji, we Włoszech i w Hiszpanji.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(P. Skrzypa: W Rosji został tylko zreformowany.)</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#EugeniuszOkoń">A u nas, w Polsce, jest zagrożony przez projekty obecnego Rządu ograniczenia praw Sejmu i sprowadzenia go do fikcji, do formalnego tylko znaczenia bez jakiejkolwiek treści.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#EugeniuszOkoń">Na całym świecie parlamentaryzm przechodzi ciężką chorobę, ale ta choroba nie oznacza jeszcze bynajmniej śmierci, jest do wyleczenia i jest nadzieja, że parlamentaryzm wstanie silniejszy i zdrowszy aniżeli był przedtem, bo masy ludowe wezmą w nim udział i kierować nim będą. I dlatego my, Polacy z nieprzyjaźnią odnosimy się do planów i zamierzeń zmian Konstytucji na gorsze, do planów ograniczenia Sejmu i parlamentu, ponieważ w parlamencie widzimy ostoję i gwarancję wolności obywatelskiej i rękojmię sprawiedliwości społecznej. Lud nasz wierzy jeszcze w ten Sejm, jakkolwiek Sejm ten jest dla ludu ogromnie zły i nieprzyjazny. Dlatego my, Polacy, w parlamentaryzm wierzymy i chcemy, ażeby on był uzdrowiony i ażeby on kierował życiem narodu. My, Polacy, naród wolności, który przeszedł 150 lat niewoli, jesteśmy narodem twórców konstytucji pierwszych w Europie, prawie razem z Anglją i twórcami parlamentaryzmu w Europie. Konstytucję w Polsce mieliśmy już w roku 1454, jeszcze za rządów Kazimierza Jagiellończyka, który w Nieszawie, na zebraniu obywateli wydał statut, mocą którego władzę prawodawczą przelał na przedstawicieli ludu, a następca jego król Aleksander na Sejmie w Radomiu, ustawą z r. 1505 Nihil Novi, orzekł wyraźnie, że organem prawodawczym ma być odtąd w Polsce tylko Sejm.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#EugeniuszOkoń">Dlatego nic dziwnego, że w Polsce, gdzie stworzono konstytucję przed 500 laty jeszcze, przed pół tysiącem lat, wolność była ceniona jako najdroższy klejnot i skarb. Nic dziwnego, że Władysław Jagiełło…</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(Głos: To była wolność tylko dla szlachty)</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#EugeniuszOkoń">Bo wówczas była tylko szlachta. W Rosji, w Niemczech i we Francji, jak kolega wie, tylko szlachta była uznana za obywateli — była pańszczyzna. To każdy Polak wie i rozumie, ale już wtenczas Jagiełło rozumiał, że trzeba dać obywatelom wolność osobistą i nietykalność osobistą. Mianowicie, każdy z obywateli szlacheckich cieszył się tak wielkim przywilejem, że nie mógł być aresztowany, chyba tylko schwytany na gorącym uczynku jednej z czterech zbrodni, to jest gwałtu, podpalenia, zabójstwa i kradzieży. I dlatego ta wolność była wysoko ceniona, a liberum veto późniejsze było spaczeniem tej wolności i pogrzebaniem jej.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#EugeniuszOkoń">Jeżeli my dziś słyszymy, że w projekcie rządowym zmian Konstytucji chce się ograniczyć nietykalność poselską, jeżeli porównamy, że nietykalnością poselską cieszył się poseł w XV wieku większą niż my dziś w XX wieku w zmartwychwstałej Rzeczypospolitej, to musimy się wstydzić wobec tych ludzi z przed 500 laty, gdzie poseł choć był tylko wybierany instrukcjami sejmikowemi, a nie był przedstawicielem całego narodu, jak my jesteśmy, to jednak korzystał z nietykalności osobistej, nie wolno go było nigdy aresztować i nie był odpowiedzialny przed sądem, a jeśli ktoś pociągnął go w sprawie osobistej do sądu, to ten był uważany za ciemiężyciela wolności i za gwałciciela.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#EugeniuszOkoń">Dlatego nie możemy się cofać o 500 lat wstecz, musimy liść naprzód, bo, jak powiada poeta, kto nie idzie naprzód, ten się cofa. Parlamentaryzm polski, choć nasi dziadowie nie brali w nim udziału, był fundamentem tej przyszłej Polski, ten parlamentaryzm miał piękną historję, piękne karty w historji. On wydał postacie wielkich parlamentarzystów, śmiałych i odważnych, jak Górko i Tarnowski, on wydał Rejtana, Kołłątajów, wydał Małachowskiego. Nawet na Sejmie Grodzieńskim, ostatnia w Rzeczypospolitej w 1773 r., kiedy Siewers, ambasador rosyjski gwałtem nakazywał poddanie się Rosji, i rozsprzedanie Polski, rozkrajanie jej na kawałki, znaleźli się odważni ludzie jak Tyszkiewicz z Litwy, Krasnodębski, Szydłowski, Skarzyński, którzy mieli odwagę sprzeciwić się samowoli brutalnego ambasadora rosyjskiego. Poszli do więzień, w głąb Rosji, do kazamat rosyjskich, ale godności poselskiej nie poniżyli.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#EugeniuszOkoń">Przypomnijmy sobie dalej Sejm z roku 1825, Sejm Królestwa Kongresowego za czasów cara Aleksandra I, kiedy to car, samowolny dyktator, w Kongresówce, kiedy zniósł jawność obrad, że usunięto publiczność, a czynownicy carscy zastępowali ją i pisali protokóły, to i wówczas znalazł się poseł z Kalisza, który miał odwagę carowi w oczy powiedzieć: Nie wolno gwałcić polskiej Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#EugeniuszOkoń">Jeżeli więc przypominam te piękne przykłady nie ludzi z magneterji, ale szlachty zagonowej, to dlatego, że możemy być dumni i musimy sobie powiedzieć, że nie wolno nam być gorszymi od nich nie wolno nam Sejmu Grodzieńskiego naśladować w projektach, które idą na zgubę parlamentaryzmu, na zgubę wolności obywatelskiej, na zgubę niezawisłości poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#EugeniuszOkoń">Proszę Panów, nie powinniśmy naśladować obcych wzorów. Powiedział już Słowacki, że jesteśmy „pawiem narodów i papugą”.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#EugeniuszOkoń">Panie Pośle, Pan się może odemnie dużo jeszcze nauczyć. I Rej podkreślał słusznie, żebyśmy nie naśladowali cudzych wzorów, mówiąc, że Polacy to nie naród gęsi, oni swój własny język mają i swoje wzory mają. Naszym wzorem najdoskonalszym, na którym powinien był się wzorować p. Minister Sprawiedliwości Makowski i p. Premjer Bartel, powinna być Konstytucja 3 maja z 1791 r.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#komentarz">(Głos: Ta Konstytucja?)</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#EugeniuszOkoń">Tak, Konstytucja 3 maja, bo ona stała wyżej, aniżeli projekt rządowy obecny, ta Konstytucja rozgraniczała władzę wykonawczą od władzy ustawodawczej; władzę wykonawczą zrobiła silną, ale bez pokrzywdzenia władzy prawodawczej, a władzę prawodawczą oddała Sejmowi i orzekła wyraźnie, że władza prawodawcza mieści się w Sejmie, a króla choć uczyniła, władzę jego silną jednak ograniczyła Strażą Praw, w której był prymas i 5 ministrów — i króla nie chciała zrobić absolutnym.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#EugeniuszOkoń">Jeżeli ta Konstytucja wyżej stoi od zamierzeń obecnego Rządu, to nic dziwnego, że my, chłopscy radykali, musimy być przeciwni zmianom, projektowanym przez Rząd p. Bartla.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#EugeniuszOkoń">Weźmy, proszę Panów, pod uwagę wniosek o prawie rozwiązania Sejmu. Większość prawie Panów Posłów i klubów zgadza się na to, ażeby Prezydent miał prawo rozwiązania Sejmu, a my jesteśmy przeciwni, a to dlatego, ponieważ uważamy, że to może być pole do nadużyć, do samowoli różnych klik, które będą Prezydentów otaczać. Dlatego popieram skrócenie czasu trwania Sejmu do 3 lat, a po 3 latach niech Sejm się sam rozwiąże własną uchwałą.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#EugeniuszOkoń">Również, proszę Panów, prawo veta przypomina mi to liberum veto szlacheckie, liberum veto zaczęte przez posła z Upity Sicińskiego, który potrafił 26 Sejmów starej Rzeczpospolitej zerwać i do obrad i do żadnych uchwał nie dopuścić. Jeżeli my dzisiaj będziemy chcieli stosować veto, to wogóle cofamy się wstecz o kilkaset lat, i zamiast iść z postępem, zamiast budować państwo demokratyczne, będziemy budować najbardziej zacofane, najbardziej wsteczne i lud będzie coraz bardziej rozgoryczony do Polski. Jedni będą szukali ratunku w monarchiźmie p. Ćwiakowskiego, a inni w komuniźmie, bo będzie im się wydawało, że ten bat, który się niektórym panom podoba, będzie zbawczy, ale przecież wolność jest zbawcza, prawo obywatelskie, ochrona wolności obywatelskiej człowieka jest zbawieniem, a nie bat, bo bat może mieć dwa końce. My Polacy, naród wolności, bata nie ścierpimy, z którejkolwiekby on strony pochodził. Dlatego powtarzam to, co już powiedziałem w Sejmie Ustawodawczym, że gdzie się będą znajdować Juliusze Cezary, tam znajdzie się i Brutus, bo republika jest dla nas świętością. Żadne miraże monarchistyczne, żadne mrzonki dyktatorskie nas nie zadowalają, nie mogą mieć zastosowania w naszym ustroju. Lud polski za caratu walczył o wolność i na sztandarze swoim wypisał słowa: Za naszą i waszą wolność. Dlatego powiadamy: Dyktatury nam nie potrzeba, batów nam nie potrzeba, monarchji nie potrzeba, nam trzeba tylko silnej zdrowej demokracji chłopskiej i silnej demokracji parlamentarnej. Bo ci chłopi, których jest dosyć w narodzie, nie zostali jeszcze dopuszczeni do udziału w rządzie, nie maja wpływu na bieg losów państwa, nie mają odpowiedniego wykładnika w Sejmie. Jak widzicie na 444 posłów, jest zaledwie 30 rolników. Dlatego powiedziałem już kilkakrotnie, że dopóki na ul. Wiejskiej nie będzie przynajmniej połowa posłów zasiadać chłopów od pługa, lewicowych radykałów, którzy za ideę chłopską nawet życie będą gotowi dać, dopóty w Polsce nie będzie dobrze.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#EugeniuszOkoń">My obawiamy się zmian Konstytucji, obawiamy się ograniczenia Sejmu i wszechwładzy Rządu. Dlaczego? Bo wiemy, że za tą wszechwładzą kryje się biurokracja. Minister może być najsprawiedliwszy i najuczciwszy, ale policjant i starosta, ten kacyk prowincjonalny, będzie interpretował ustawę według swego widzimisię i będzie gnębił lud. Wszechwładza Rządu jest stokroć niebezpieczniejsza od wszechwładzy Sejmu, bo Sejm nie ma organów wykonawczych, a Rząd rozporządza organami wykonawczemi. Zresztą co tu mówić o wszechwładzy Sejmu! Bogu dzięki, siedzimy tu od 8 lat i nigdy nie widziałem silnego Sejmu. Nie widziałem nawet, żeby te ławy rządowe w Sejmie były kiedy całkowicie zajęte. Rząd ignoruje Sejm, rząd lekceważy Sejm, rząd nie liczy się z Sejmem, rząd powiada: niech Sejm się wygada, wypowie, a on tymczasem będzie robił, co mu się podoba. Sejm był dotąd Kopciuszkiem poniewieranym, lekceważonym, deptanym i dziś temu Sejmowi robi się zarzut, że on chce jakiejś autokracji, dyktatury, wszechwładzy, to są żarty niewczesne, kpiny. Temu Sejmowi poniewieranemu, temu Sejmowi poniżonemu powiada się: — ty najgorszy, najnikczemniejszy, buduj nowe wielkie dzieło zmiany Konstytucji, ty kładź nowe fundamenty pod gmach Rzeczypospolitej! To są żarty z Sejmu, a my kpić z siebie nie pozwolimy.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#EugeniuszOkoń">Konstytucji nie układa się dla jednego człowieka, choćby był cesarzem i dyktatorem, lecz układa dla wszystkich, układa się dla całego narodu, dla ludu wielomiljonowego, nie dla jednostki. I już dlatego Konstytucja nasza z 3 maja słusznie zabrania, aby konstytucja była często zmieniana. Powiedziano w jednym z artykułów, że oprócz Sejmu t. zw. ordynaryjnego, co 25 lat ma się zbierać Sejm extraordynaryjny czyli taki nadzwyczajny, który może dopiero zmieniać artykuły konstytucji. Co 25 lat, czyli co ćwierć wieku.</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#EugeniuszOkoń">Obecna Konstytucja nie weszła jeszcze w życie, była jeszcze świstkiem papieru, jeszcze nikt jej nie wykonywał, a już się ją grzebie, jeszcze się nie narodziła, a już jest grzebana, już jest zmieniana na gorsze, jakkolwiek lud wiejski nie korzystał z niej jeszcze. Tytuły szlacheckie i hrabiowskie miały być zniesione, a istnieje nadal Zamoyski hrabia, Branicki hrabia i inni książęta, wszystko po staremu, stara Polska wskrzesza się, ta stara Polska, ale za swojemi wadami, ze swoim liberum veto, bezrządem, bo chłop jest potulny, płaci podatki i słucha nawet tego ciemnego policjanta, tego nieodpowiedniego starosty i referenta, a wyższe klasy lekceważą sobie prawo; to prawo istnieje tylko dla ubogich.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#EugeniuszOkoń">Dlatego my chłopstwo radykalne dzisiaj powiadamy, że tak długo nie będzie w Polsce dobrze, jak długo organizm państwowy będzie cierpiał na uwiąd starczy, póki do organizmu państwowego Polski nie dopłynie świeży dopływ krwi ludu polskiego, tej krwi rozważnej, mądrej i rozsądnej, tej krwi Bartoszów Głowackich, tej krwi Drzymałów, którzy potrafili się przeciwstawić nawet gwałtom pruskim. Wtedy dopiero ten element chłopski, który wejdzie do Sejmu, większość chłopska od pługa, niech decyduje o charakterze przyszłej Polski o jej budowie, a nie my tu wszyscy, którzy jesteśmy teraz, bo nas, tych, których lud wybrał, jest garstka, a reszta została wybrana ze sfałszowania opinji publicznej. Była naganka, był nacisk, agitacja, a na tych, którzy szli od ludu, krzyczało się jak na mnie, od bolszewików wyzywało się.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#komentarz">(Głos: To hańba?)</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#EugeniuszOkoń">Pięć razy wydawano mnie sądom w tamtym Sejmie, pięć razy mnie uniewinniono, choć dla tych, którzy mnie wydawali, jak ś. p. p. Seyda i ś. p. p. Grzędzielski, których już Pan Bóg na swój sąd powołał, to była taka zbrodnia! Czci mojej uwłaczali, a kiedy sąd mnie uniewinnił, ani razu nie słyszałem głosu satysfakcji, głosu rehabilitacji. Błotem mnie obrzucano, a niema żadnego oczyszczenia. Jak królowa Jadwiga kiedyś powiedziała: A któż łzy im przywróci? Któż naprawi krzywdę, którą niewinnemu człowiekowi wyrządzono?</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#EugeniuszOkoń">Dlatego też Wysoki Sejmie, my przepowiadamy temu Sejmowi, który wyjdzie z nowych wyborów, że do niego Panom z prawicy, ani połowie wejść się nie uda, pomimo nowej ordynacji wyborczej, którą chcecie ułożyć, pomimo sztuczek i kruczków, pomimo naśladowania wzorów austrjacko - galicyjskich. Ta świadomość wśród warstw chłopskich rośnie, ten zaklęty rycerz spał, teraz obudził się ze snu. Chłop niedługo powie wobec wszystkich obywateli: Ja chcę rządzić, ja chcę mieć wpływ na bieg życia Państwa Polskiego. Ten chłop przemówi potężnym, gromkim głosem i zobaczycie, Panowie, że nie będziecie się mogli pokazać na wsi. Ten chłop powie: ja myślę, swoim własnym rozumem, będę bronił swoich interesów i na tym chłopie Polska opierać się będzie. Wtedy nie bójcie się Panowie, nie będzie ani dyktatury komunistycznej, ani dyktatury faszystowsko-burżuazyjnej, tylko przyjdzie demokracja wolnościowa, demokracja parlamentarna, demokracja chłopska, oparta na 20 miljonowej masie chłopskiej, która będzie dla wszystkich sprawiedliwa, która w robotniku, w rzemieślniku i w każdym pracującym człowieku będzie widziała brata swego. Rozparceluje w ciągu 2 lat dwory i powie: Ziemia dla chłopów, władza dla chłopów i oświata dla chłopów. To musi być spełnione. I dlatego te stronnictwa ludowe upadną, ponieważ głosiły te hasła, ale ich w życie nie wprowadziły, nie potrafiły ich zrealizować, myślały, że lud da się oszukiwać. Lud nie da się oszukiwać, lud jest myślący i ma zdrowy chłopski rozum. Chłop będzie tym gospodarzem, o którym mówili pp. Sochacki, Sanojca, to jest chłop-rolnik, który przyjdzie do trzeciego Sejmu. Ja już dawno to przepowiedziałem. Przynajmniej połowa rolników przyjść musi, wtenczas będzie sprawiedliwość i tylko z tego elementu chłopskiego zrodzą się obywatele nowi, zdrowi, którzy nie będą myśleli o swojej karjerze, o tem by jak najprędzej zostać ministrem lub premjerem, tylko będą myśleli o dobru Rzeczypospolitej. Dla nich świętością będą słowa, które są wypisane w tej sali po łacinie, a które powinny być wypisane po polsku: Salus rei publicae suprema lex esto.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#MaciejRataj">Księże Pośle, czas przemówienia Pana już minął. Proszę kończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#EugeniuszOkoń">Ja się dziwię, że Pan Marszałek się denerwuje, kiedy ja przemawiam, bo gdy przemawiał p. Sochacki, to Pan Marszałek się nie denerwował.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#MaciejRataj">Ja się wcale nie denerwuję, lecz przypominam nasz układ, że Ksiądz będzie przemawiał 20 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#EugeniuszOkoń">Dlatego, Wysoki Sejmie, my, wierząc, że siła Polski jest w sile chłopa polskiego, wierząc w prorocze słowa Stanisława Wyspiańskiego: chłop potęgą jest i basta, powiadamy: obecny Sejm, ten Sejm dogorywający niech się nawet nie dotknie tej świętości, tej nowej Konstytucji, niech ją ułoży Sejm przyszły, złożony z ludzi godniejszych, ludzi przejętych ideą, ludzi, którzy wyjdą z mas ludowych, dlatego też my, wyznając tę świętą zasadę: chłop potęgą jest i basta, widząc przyszłość Polski nie w obszarniku, bo krwi szlacheckiej za mało, krwi inteligenckiej nie wystarczy na uzdrowienie organizmu państwowego, trzeba krwi chłopa, Bartoszów Głowackich, Drzymałów, będziemy głosowali przeciw zmianie Konstytucji, odkładając tę sprawę do trzeciego Sejmu, który wedle Konstytucji z dnia 17 marca 1921 r. ma prawo słusznej i należytej rewizji Konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Taraszkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#BronisławTaraszkiewicz">Wysoki Sejmie! Huragan rewolucyjny szalał na wschodzie, wyrywając z korzeniami wszelkie ostoje carskiego ładu w Rosji, krusząc kajdany niewoli, nałożone na chłopa i robotnika i na narody ujarzmione. Z drugiej strony na zachodzie barometr polityczny wskazywał zbliżającą się burzę społeczną. Właśnie w takim momencie historycznym z odmętów chaosu powojennego wynurzyła się niepodległa Rzeczpospolita Polska.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#BronisławTaraszkiewicz">Po krótkim epizodzie rządu ludowego, kiedy to ministrowie rządu niby to socjalistycznego niby ludowego oddali bez walki władzę w ręce burżuazji polskiej — burżuazja, polska szlachta, obszarnicy, fabrykanci, bankierzy stali się niepodzielnymi panami ładu i nieładu w Rzeczypospolitej. Zabrali się jednak do tej władzy bardzo przebiegle i ostrożnie, rozumiejąc, że tak odrazu pazurów pokazywać nie należy, że za wszelką cenę, bo pod groźbą stracenia swoich majątków, swoich fabryk, a nawet życia muszą się utrzymać na falach wzbierającej rewolucji. To też zaczęli sobie radzić bardzo ostrożnie, i bardzo przebiegle szukać deski ratunku. Tą deską ratunku bardzo szeroką i zdolną na dłuższy okres czasu unieść panowanie burżuazji była demokracja parlamentarna. Zapowiedziano ludowi pracującemu i narodom „Kresów” — mniejszościom narodowym, że otrzymają w drodze rewolucyjnej wszelkie prawa, a „w majestacie prawa” otrzymają decydujący wpływ na gospodarkę państwową. Rewolucji nie trzeba, bo drogą ewolucji w ciągu krótkich lat, drogą głosowania, drogą rzucania kartek na wyborach i kartek w Sejmie osiągnie się wszystkie cele. W tej chwili burżuazja i obszarnicy nie podnosili protestu przeciw demokratycznym prawom wyborczym. Obiecano 5 przymiotnikowe głosowanie i dano. Gdyby trzeba więcej, gdyby istniało takie głosowanie, toby i 20 przymiotnikowego i 100 przymiotnikowego nie żałowano.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#BronisławTaraszkiewicz">Zebrał się Sejm ustawodawczy, panowie profesorowie z lewicy i prawicy, a przedewszystkiem z prawicy, jak prof. Dubanowicz obłożyli się setkami podręczników i wybierali kawałki z różnych konstytucji świata i kombinowali, jak ułożyć konstytucję najpostępowszą i najdemokratyczniejszą. Wojska Piłsudskiego szły na wschód z tem, że Polska ma prawo głosowania powszechne 5 przymiotnikowe, że Polska niesie reformę rolną. Ta reforma rolna — to drugi kąt tej deski ratunku, że Polska niesie ludowi pracującemu i robotnikowi liberalne prawodawstwo socjalne. Widzimy, że reformy rolnej niema i dziś już wyraźnie się mówi, że ziemi nie damy.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(Głos: Skąd nasz ród.)</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#BronisławTaraszkiewicz">Tak jest, skąd nasz ród. Na ustawodawstwo socjalne czyni się zamach całkiem wyraźnie i dziś właśnie jesteśmy obecni przy tem, jak na trzeci kąt tej deski ratunku czyni się zamach, aby odłamać ją i wyrzucić przez okno, jako już całkowicie zbędną.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#BronisławTaraszkiewicz">Zebrali się panowie profesorowie z prawicy i lewicy zaczęli układać formułki, jak zbudować, jak zlepić ten posąg konstytucyjny, jak wymalować mu fałdy, użyto jaskrawych farb, nawet czerwonej, jeżeli nie różowej i zaczęto myśleć, jak na tych fałdach różnokolorowych powypisywać pociągające hasła równości obywatelskiej, powszechnego głosowania. I zlepili ten posąg, tę statuę i postawili na najwyższem miejscu, a do ręki dali mu co? Czy nowe jakieś prawa demokratyczne ludowe? Nie dali prawa wszystkich trzech zaborów, zaboru rosyjskiego, pruskiego i austrjackiego. A Konstytucja została tylko malowaną, została tylko tym gliniastym posągiem, w który życie całkiem się nie wcieliło. Za ten posąg stawano w razie potrzeby, żeby uchronić swoje posiadłości i fabryki. I oto przyszły dni majowe, armaty Piłsudskiego skruszyły ten posąg bez wielkiego trudu. Dzisiaj jesteśmy przy remoncie Konstytucji, jak wyraził się organ rządowy. Pocóż remontujemy tę Konstytucję, pocóż Rządowi Piłsudskiemu stawiać nowy posąg i malować nanowo wyblakłe fałdy nowemi farbami? Wszak nie jest tajemnicą, że całkowita władza jest w rękach Piłsudskiego, że Piłsudski de facto jest dyktatorem nieograniczonym, że Sejm sponiewierany, Sejm, którego przedstawiciele lubią nietylko herbaty, ale i baty, że ten Sejm posłusznie głosuje pod świstem bata dyktatora. Pocóż jest więc ta Konstytucja, pocóż to całe gadanie, poco pozory? Bo pozory mylą. I właśnie po to potrzebne są te pozory, ażeby zmyliły szerokie masy ludu pracującego, że niby jest znowu demokratyzm, że rewolucji żadnej nie potrzeba, że się zrobiło rewolucję bez skutków rewolucyjnych, zawsze drogą głosowania, drogą rzucenia kartek można sobie zdobyć prawa. Wybory to jest szczepionka przeciwko rewolucji. Doskonałymi felczerami dotyczas byli szczególnie panowie z lewicy, którzy tę szczepionkę masom umieli zaszczepić bardzo umiejętnie. Zaczekajcie do nowych wyborów, przyjdzie nowy Sejm, nowy parlament przeprowadzi inne prawa!</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#BronisławTaraszkiewicz">Jedna rzecz jest charakterystyczna przy całym przewrocie, mianowicie kolosalna zręczność we wszystkich tak zwanych sprytnych posunięciach! Ludzie mówili w czasie przewrotu, że Piłsudski jest człowiekiem, który sam nie wie co robi. Mógł wziąć dyktaturę, a nie wziął, mógł wziąć Prezydenturę a nie wziął, chce skończyć na inspektoracie wojskowym. Ale właśnie to jest niezrozumienie tych zręcznych posunięć, które mają chronić nie lud oczywiście, ale klasy posiadające od wzburzenia rewolucyjnego. Za plecami Piłsudskiego bardzo możliwe, że stoją inni dyrygenci, dyrygenci wielkiego kapitału, którzy wskazują jak Piłsudski ma postępować; mianowicie stworzyć pozory praworządności, odrodzenia moralnego, a jednocześnie wziąć, mówiąc stylem odrodzenia moralnego, masy ludowe za mordę i trzymać stale na smyczy ugodowych gnębicieli tych mas.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#komentarz">(Głos: A dlaczego sfery posiadające nie lubią go.)</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#BronisławTaraszkiewicz">To jest bardzo dobra taktyka, oni udają, że go nie lubią. Należy się dziwić, że Pan tego dotychczas nie zrozumiał.</u>
          <u xml:id="u-31.9" who="#BronisławTaraszkiewicz">Otóż przy tym remoncie Konstytucji żąda się nadania Prezydentowi prawa rozwiązywania Sejmu na wniosek Rady Ministrów. Naród więc, który według art. 1 Konstytucji ma władzę, bo mówi się: władza należy do narodu, ten naród wybiera przedstawicieli swoich, a Prezydent w każdej chwili może rozpędzić tych przedstawicieli. Tu przypomina mi się jedno powiedzenie — zdaje się z Gogola, że „oficerskaja wdowa sama siebie wysiekła”. To jest tak: Sejm, który wybiera Prezydenta może być rozwiązany przez tego samego Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-31.10" who="#BronisławTaraszkiewicz">Przykładów takiej konstytucji bodaj że na świecie niema, bo wszędzie, gdzie Prezydent ma prawo rozwiązywania Sejmu na skutek uchwały Rady Ministrów, wszędzie ten Prezydent jest wybierany przez całą ludność w powszechnem głosowaniu. Dalej nadaje się Prezydentowi monarchistyczne prawo veta, daje się daleko sięgające ograniczenia budżetowe, ograniczenia Sejmu. Nadaje mu się to, co posiadał car, kiedy istniała Duma rosyjska, mianowicie na mocy § 78 ustawy rosyjskiej zasadniczej prawo wydawania ustaw i dekretów. Więc w gruncie rzeczy, władza wykonawcza niby, Rząd i Prezydent, posiada tak silną władzę, władzę prawie nieograniczoną, że cały parlament, cały system parlamentarny jest tylko parawanem dla zakrycia tego, co się dzieje w sferach tak zwanych gospodarczych, tego, co czyni kapitał, dla zakrycia nieosłonionej dyktatury kapitału.</u>
          <u xml:id="u-31.11" who="#BronisławTaraszkiewicz">Oczywiście ciekawe są ogromnie i inne zmiany, które zostały przeprowadzone na skutek wniosków prawicy, mianowicie ograniczenie ilości wyborców, podniesienie wieku wyborczego biernego i czynnego, ograniczenie nietykalności poselskiej. Panowie z prawicy chcą, żeby posłowie robotniczy i chłopscy stali się najbardziej „tykalnymi” w Rzeczypospolitej. Tego nie trzeba dowodzić nawet, bo to jest jasne. Każdy policjant ma takiego posła robotniczego i chłopskiego w swojem ręku, może na niego protokół napisać, prokurator go pociągnie do odpowiedzialności i poseł będzie siedział w areszcie. Jak Sejm bronił i broni nawet nietykalności poselskiej, to widzimy na przykładzie posła Baranowa. Art. 21 Konstytucji wyraźnie mówi, że bez wydania Sejmu posła nie wolno aresztować. Pos. Baranow został aresztowany, siedzi w więzieniu dotychczas i ani Marszałek, ani Sejm zupełnie go nie broni.</u>
          <u xml:id="u-31.12" who="#BronisławTaraszkiewicz">Ogromnie ciekawe są i charakterystyczne odgłosy i żądania t. zw. sfer „odrodzenia moralnego”, naprawców Rzeczypospolitej, które są skierowane w kierunku ograniczenia mniejszości narodowych przy wyborach. Słynny pisarz polski Sieroszewski, człowiek o demokratycznej przeszłości, doszedł do tego, że żąda od wyborców znajomości języka polskiego i to wówczas, kiedy ten sam Sieroszewski po objeździe Wołynia, twierdzi, że w dziedzinie szkolnictwa dla Ukraińców, i dla mniejszości narodowych dzieją się rzeczy horendalne. Rząd polski nie daje szkoły, chce zmusić gwałtem przez ograniczenie prawa wyborczego, żeby dzieci chodziły tylko do polskiej szkoły. Wystąpienie p. Sieroszewskiego, całemu obozowi odrodzenia moralnego nie przynosi zaszczytu. Więc komu to potrzebne są te wszystkie zmiany w kierunku wzmocnienia władzy? Przedewszystkiem całemu obozowi prawicowemu, który występuje, jako przedstawiciel t. zw. sfer gospodarczych, jako przedstawiciel kapitalistów, obszarników. Następnie jeszcze bardziej potrzebna jest ta władza dyktatorska Prezydenta i Rządu kapitalistom zagranicznym, którzy w Polsce szukają dla swego kapitału dobrej lokaty i kolonji. Polską burżuazję w tej grze politycznej, którą przegrała, w której sobie dać rady nie mogła, ratuje dziś burżuazja europejska, burżuazja amerykańska, oczywiście w swoim własnym interesie, a nie w interesie Polski, czy w interesie polskiego ludu pracującego. Żąda niewiele, tymczasem tylko tego, żeby była „silna władza”, władza nieograniczona parlamentem, żeby nie trzeba było rozmawiać z parlamentem, ale z pewną grupą, lub z jednym człowiekiem.</u>
          <u xml:id="u-31.13" who="#BronisławTaraszkiewicz">Wypowiadamy się całkiem wyraźnie i kategorycznie przeciw silnej władzy, o ile ta silna władza jest niczem innem, jak silną władzą kapitału, kiedy ta władza nie jest niczem innem, jak uciskiem chłopów i robotników, uciemiężeniem narodów uciskanych.</u>
          <u xml:id="u-31.14" who="#BronisławTaraszkiewicz">Głosujemy przeciw pogorszeniu Konstytucji, ale głosując w ten sposób nie robimy z Konstytucji żadnego bożyszcza. Uświadamiamy sobie, czem jest Konstytucja. Łudzi i oszukuje masy pracujące ten, kto całą uwagę ich skupia koło walki o artykuły konstytucyjne. Bo spójrzmy na te artykuły Konstytucji, których nikt niby dotychczas nie zmieniał, nikt niby nie mówi nawet o ich zmianie, ale w rzeczywistości, w życiu jak się one przedstawiają? Art. 83 Konstytucji powiada o sądach: „Do orzekania o zbrodniach, zagrożonych cięższemi karami, i o przestępstwach politycznych będą powołane sądy przysięgłych”. A cóż w rzeczywistości my mamy na kresach białoruskich i ukraińskich? Widzieliście sądy przysięgłych za czasów carskich, dziś widzimy tylko sądy doraźne i właśnie co do przestępstw politycznych, a jeżeli nie sądy doraźne, to widzimy sądy przy drzwiach zamkniętych.</u>
          <u xml:id="u-31.15" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: To jest wykonywanie demokratycznej Konstytucji!)</u>
          <u xml:id="u-31.16" who="#BronisławTaraszkiewicz">Nie wpuszcza się nikogo na salę sądową, prasa i opinja społeczeństwa nie ma w tem głosu, a urzędnicy, wyznaczeni prokuratorzy, którzy sami są warci tego, żeby siedzieć na ławach oskarżonych, warci są tego, żeby im kajdany na ręce były nałożone, jak w Wilnie p. Hurczyn i inni, oskarżają najlepszych bojowników o wolność dla swego narodu, o wolność dla chłopów i robotników. Tak wygląda w rzeczy samej art. 83.</u>
          <u xml:id="u-31.17" who="#BronisławTaraszkiewicz">Weźmy dalej jeszcze jeden artykuł z rozdziału V, traktującego o prawach obywatelskich. Powiedziane jest tam np.: „Wszyscy obywatele są równi wobec prawa”. (Jest to art. 96.) „Urzędy publiczne są w równej mierze dla wszystkich dostępne na warunkach prawem przepisanych”. A jak tę równość przed prawem traktuje administracja? W tym roku szczególnie dużo było zatargów między dworami a chłopami na gruncie serwitutowym. Właściciel, którego las, czy łąka jest obciążona służebnością serwitutową i które służą za pastwisko dla wsi sprzedaje majątek i ten kto kupił nie pozwala włościanom paść bydła, włościanie nie chcą ustąpić od swojego prawa i zamiast, aby ten właściciel jeżeli uważa, że słuszność po jego stronie, pociągnął wieś do sądu, jedzie do starostwa i starosta przysyła ekspedycję karną, która urządza masakrę chłopską.</u>
          <u xml:id="u-31.18" who="#komentarz">(Głos: To samo jest u nas.)</u>
          <u xml:id="u-31.19" who="#BronisławTaraszkiewicz">Ja wcale tego nie mówię, że tylko u nas. Oto jest równość wobec prawa.</u>
          <u xml:id="u-31.20" who="#BronisławTaraszkiewicz">W urzędach tej równości traktowania także zupełnie niema, i kiedy przyjdzie chłop, to mu się każe czekać cały dzień od rana do wieczora, każe mu się przyjść na drugi dzień, czasem mu się każe czekać kilka dni aż znowu będzie dzień przyjęć jakiegoś kacyka. Ale kiedy przyjedzie pan obszarnik, grzecznie mu się kłaniają, przed nim otwarte są każde drzwi. Taka jest równość traktowania.</u>
          <u xml:id="u-31.21" who="#BronisławTaraszkiewicz">Mówi się, że urzędy są dostępne dla wszystkich obywateli. Przecież niema mowy, ażeby Białorusini, Ukraińcy, Litwini i Żydzi byli jakiemikolwiek urzędnikami.</u>
          <u xml:id="u-31.22" who="#komentarz">(Głosy: Żydzi są.)</u>
          <u xml:id="u-31.23" who="#BronisławTaraszkiewicz">My znamy okólniki dyrekcji kolejowych, położonych na naszych ziemiach, które nakazują administracji, by wyrzucały nawet najniższego funkcjonarjusza na kolejach ze służby państwowej. To się nazywa równe traktowanie, wolny dostęp do urzędów, to jest sprawiedliwość, to jest Konstytucja.</u>
          <u xml:id="u-31.24" who="#BronisławTaraszkiewicz">W art. 97 mówi się, że niema ograniczeń wolności osobistej, a jeżeli jest ograniczona to tylko przez sądy. To jest naigrawanie się poprostu z ludu. Każdy policjant najniższego gatunku, każdy łobuz administracyjno-kresowy jest doprawdy panem życia i śmierci chłopa i robotnika. Soldateska tak się rozhulała na „Kresach Wschodnich”, jak tego nie widziano przy żadnym rządzie, przy żadnym zaborze. To co się dzieje dziś, kiedy dziesiątki żołnierzy zjawiają się na wesele chłopskie, wyrzucają wszystkich biesiadujących za drzwi, sami tańczą i piją — tego nie widziano ani za czasów carskich, ani nawet za czasów okupacji niemieckiej. Wolność osobista niby jest Konstytucją poręczoną. Nie wolno obywatela zatrzymywać w areszcie więcej niż 48 godzin, a tymczasem bez aktu oskarżenia ludzie siedzą całemi latami. Są wypadki, kiedy po trzy lata ludzie siedzą. Niedawno złożyliśmy interpelacje w sprawie, że małoletni chłopcy po lat 17, 18 siedzą bez aktu oskarżenia zgórą rok.</u>
          <u xml:id="u-31.25" who="#BronisławTaraszkiewicz">Stało się modą, gadać o różnych amerykańskich „demokratycznych” wzorach. W jednym wypadku policja polska nietylko, że wzięła wzór, ale przewyższyła metody policji amerykańskiej, mianowicie w biciu. Używane są najbardziej wyszukane metody bicia. Rzeczą rozpowszechnioną, pomijając już bicie gumowemi pałkami w pięty, jest pompowanie wody przez nos do wnętrzności człowieka.</u>
          <u xml:id="u-31.26" who="#komentarz">(P. Kawecki: Podaj Pan fakty.)</u>
          <u xml:id="u-31.27" who="#BronisławTaraszkiewicz">Fakty nieraz podawałem.</u>
          <u xml:id="u-31.28" who="#komentarz">(P. Kawecki: Okazały się kłamliwe.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#MaciejRataj">Panie Pośle, proszę mówić do rzeczy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#BronisławTaraszkiewicz">Panie Marszałku, mówię do rzeczy, bo mówię o Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#BronisławTaraszkiewicz">Panie Pośle Taraszkiewicz, będzie Pan mógł poruszać te rzeczy w najbliższy poniedziałek, po przemówieniu p. Prezesa Rady Ministrów przy pełnomocnictwach. Dzisiaj jesteśmy przy ustawie konstytucyjnej. Najdalej posunięty liberalizm ma swoje granice.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#BronisławTaraszkiewicz">Trudno, kiedy prawdy nie można powiedzieć, ale prawda mówi sama za siebie. Ulegając naciskowi p. Marszałka zostawię te rzeczy, zresztą bardzo znane.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#BronisławTaraszkiewicz">Żądając bardzo szerokich pełnomocnictw dla siebie, Rząd wyklucza pewne momenty z tych pełnomocnictw, a mianowicie ustawy językowe. Ustaw językowych Rząd nie może tknąć. To jest, proszę Panów, ofiara, zresztą bardzo łatwa dla Rządu, na rzecz stronnictw prawicowych, którą Rząd chce się okupić. Rząd p. Bartla i Piłsudskiego poprostu umywa ręce i należy z tego wnioskować, że o ile oblicze społeczne tego Rządu jest całkiem wyraźne, to równie wyraźne jest i oblicze tego Rządu w stosunku do mniejszości, a przedewszystkiem do Ukraińców i Białorusinów, niezależnie od tego, że ludzie w tym Rządzie zasiadający deklamowali lub deklamują bardzo ładnie o mniejszościach narodowych i o swoich niby to daleko sięgających liberalnych zamiarach. My twierdzimy, że kurs Rządu obecnego jest raczej bardziej straszny dla mniejszości narodowych, niż kurs rządów poprzednich, niż kurs Chjeno-Piasta. A opieramy to na tych koncepcjach, z któremi Rząd nowy, Rząd Piłsudskiego poczyna rządzić w Polsce. Rząd t. zw. rewolucji majowej jest w gruncie rzeczy jedną ze sprężyn kapitału anglo-amerykańskiego, który chce z Polski uczynić kraj rolniczy, kraj eksportu zboża, produktów rolniczych i importu towarów z zagranicy, towarów przemysłowych amerykańskich, angielskich i niemieckich. Rząd, który prowadzi politykę agraryzacji Polski, nigdy nie może się pogodzić z mniejszościami terytorjalnemi, mianowicie z Ukraińcami i Białorusinami, bo jest rzeczą jasną, że przemysł może pochłonąć, może dać znacznie większe ilości rąk roboczych zarobek, niż kraj agrarny. A tymczasem przyrost ludności w Polsce jest bardzo wielki i jedynem ujściem dla tej ludności są, w rozumieniu Rządu pp. Bartla, Piłsudskiego i całego obozu „naprawców” Rzeczypospolitej, Kresy Wschodnie. I nie jest żadnym wypadkiem, że Piłsudski i jego cały obóz jest patronem osadnictwa polskiego na Kresach. To organicznie się łączy jedno z drugiem. My uważamy, że z tym Rządem żadnego gruntu dla rozmowy znaleźć nie możemy, nie tylko jako przedstawiciele chłopów i robotników, ale jako przedstawiciele narodu ukraińskiego i białoruskiego.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#BronisławTaraszkiewicz">Prawdziwem zwycięstwem dla ludu pracującego będzie nie ta lub inna naprawa, nie ten lub inny remont Konstytucji, ale zagarnięcie władzy, stworzenie rządu robotniczo-włościańskiego, stworzenie rządu na podstawach pracującej demokracji, nie na podstawach gadaniowych, parlamentarno-demokratycznych, ale na podstawie demokracji pracy. Aż do tego czasu, kiedy cała władza nie dostanie się do rąk chłopów i robotników, żadna pisana Konstytucja nie zabezpieczy interesów chłopów i robotników. Chłopi nasi mówili, że przeżyli carskie czasy, przeżyją Konstytucję. Dziś to się spełniło i mogą powiedzieć: przeżyliśmy cara, przeżyliśmy malowaną Konstytucję, przeżyjemy Konstytucję remontowaną.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#MaciejRataj">Głos ma p. Chomiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#LudwikChomiński">Stoimy wobec zjawiska zdaje mi się charakterystycznego dla wszystkich krajów i te wszystkie wypadki polegają na tem, że się coś w ustalonym biegu machiny państwowej popsuło, poszło inaczej lub naprawiło się, w każdym razie stało się coś, co nie było dotychczas w zwyczaju, co nie poszło według normalnej kolei. Po wypadkach majowych podzieliło się myślące społeczeństwo w Polsce na trzy grupy, które się wzajemnie tak nazywają: Rząd, Sejm i pleno titulo społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Głos: A odrodzenie moralne?)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#LudwikChomiński">Okazuje się, że to pierwsze i ostatnie, to znaczy Rząd i społeczeństwo, są to instytucje, które się wzajemnie odczuwają i rozumieją, a źródłem wszelkiego zła dotychczasowego, obecnego i przyszłego do czternastego pokolenia w Polsce jest Sejm. Takie dzisiaj opinje są w kraju jak najbardziej rozpowszechnione, na wiecach powtarzane, w prasie rozpisywane i t. d. Okazuje się z tego, że wszystkiemu temu, co w Polsce się stało, zarówno kryzysowi gospodarczemu, jak i politycznemu, jak i temu, co w ciągu lat zostało nie zrobione, lub zostało źle zrobione w budowie państwowej, cała biurokracja, wszystkie przepisy wykonawcze, wszystkie „rekursy” i jak się tam to wszystko nazywa, co gnębi obywatela — wszystkiemu temu winien ma być Sejm.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#LudwikChomiński">Śmiem twierdzić, że w tem jest conajmniej trochę przesady...</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#komentarz">(Głos: Co ten biedny Sejm jest winien?)</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#LudwikChomiński">...ale jedno jest prawdą w tych wszystkich dotychczasowych narzekaniach, to jest to, że dotychczasowy nasz ustrój nie był oparty na logicznej równowadze władz naczelnych państwowych, bo według Konstytucji z 17 marca, a jeszcze bardziej według praktycznego wykonywania tej Konstytucji przy Sejmie rozbitym na stronnictwa, zarówno ustawodawczym, jak i obecnym, doszło się do tego, że żadna władza wykonawcza, która dochodziła do steru, nie mogła być dostatecznie silna, aby przeciwstawić się tej hydrze, przedstawianej jako stugłowa, czy 444 główna hydra, to jest Sejmowi.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Głos: Uciąć!)</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#LudwikChomiński">I okazało się, że ponieważ dotychczasowe rządy nie potrafiły sobie dawać rady z Sejmem, ani z rządzeniem, to w opinji publicznej całą winę zwalono na Sejm, jako instytucję. W rzeczywistości zaś w tem twierdzeniu znowu jest to jedno ziarno prawdy, że niektóre stronnictwa, niektóre jednostki i t. p. w Sejmie rzeczywiście nadużywały swojej władzy, wpływając na rząd, a rządy nie umiały się temu przeciwstawić. Postanowiono więc radykalnie raz na zawsze temu zaradzić i powiedziano sobie tak: dotychczas Sejm rządził, ale teraz Rząd będzie się zajmował ustawodawstwem. Ci, którzy w ten sposób sprawę stawiają, popełniają, mojem zdaniem, nie mniejszy błąd, niż ci, którzy dawniej wołali: wszelka władza, zarówno wykonawcza, jak i ustawodawcza dla Sejmu! Bo jeżeli zamiast Sejmu, który zajmuje się ustawodawstwem, a także i rządzeniem, mają powstać rządy, które mają się zająć zarówno rządzeniem, jak i ustawodawstwem przez zupełne usunięcie Sejmu, to wpadniemy z deszczu pod rynnę i to nie będzie droga, którąbyśmy dojść mogli do sanacji życia politycznego w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#LudwikChomiński">Twierdzę, że w ten sposób najgorszą przysługę Rządowi profesora Bartla oddawali ci, którzy w ten sposób sprawę traktowali, w ten sposób przedstawiali, w ten sposób starali się wpoić w opinję publiczną, że to właśnie, a nie co innego jest zadaniem tego Rządu. Ale okazało się, że znalazły się nietylko pewne ugrupowania sejmowe, ale nawet większości w pewnych wypadkach, które poszły tą drogą, aby „biednemu” Rządowi, który zwrócił się do Sejmu o pewne zmiany zasadnicze, przyjść z pomocą i tak usłużnie pomagały, że teraz projekt rządowy, który, mojem zdaniem, oprócz paru rzeczy ważnych zawierał niektóre zbędne, został tak całkowicie zmieniony, że dziś niewiadomo czyj to jest projekt. Czy to jest projekt p. posła Chacińskiego, czy to jest projekt rządowy, czy sejmowy? Mnie się zdaje, że tak jak wilka można poznać po skórze, tak tę prawą stronę Izby można najlepiej wyczuć z tego projektu, który nam przedstawiono.</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#LudwikChomiński">Proszę zauważyć, że są w tej zmianie Konstytucji rzeczy zasadnicze i drugorzędne. Do rzeczy zasadniczych należy, i zdaje mi się, że nie będzie pod tym względem sprzeciwu, sprawa rozwiązywania Sejmu. Wprawdzie odzywały się tu głosy, że jeżeli Sejm będzie dobrem przedstawicielstwem społeczeństwa, ale przeciwny rządowi, to Prezydent może rozwiązywać go w nieskończoność. Śmiem twierdzić, że tak nie będzie. Jeżeli Sejm będzie rzeczywistem przedstawicielstwem społeczeństwa, to nowowybrany Sejm da znowu taką większość, jak poprzedni, i nie może być co do tego żadnych obaw. Śmiem dalej twierdzić, że również wydawanie dekretów przez Prezydenta Rzeczypospolitej na podstawie uchwały Rządu w czasie nieistnienia Sejmu, oraz w pewnych wypadkach na podstawie pełnomocnictwa, jest rzeczą, która nie umniejsza władzy Sejmu, ale usprawnia machinę państwową. Chodzi natomiast o to, ażeby stwierdzić czarno na białem, ażeby raz na zawsze zastrzec, co może być w ten sposób robione, a co nie. Twierdzę, że można drogą pełnomocnictw i dekretów Prezydenta robić rzeczy bardzo pożyteczne, ale można też robić rzeczy ogromnie zgubne dla Państwa, jeżeli wezmą się do tego niepowołane ręce.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#LudwikChomiński">Jeżeli twierdzę, że ten projekt jest projektem prawicowym, to mówię dlatego, ponieważ widzę, że do projektów rządowych dodano szereg rzeczy zbędnych, jak te kwestje kalendarzowe, o których już poprzednio była mowa, że są nieistotne; do sprawy zmiany wieku wyborców dodano sprawę usunięcia proporcjonalności, nie wiem zresztą dlaczego tylko przy wyborach do Sejmu, a nie do Senatu także. Komisja tak dowcipnie to zrobiła, że usunęła proporcjonalność do Sejmu, a nie zmieniła jej do Senatu.</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#komentarz">(Głos: Nikt na serjo tego nie bierze.)</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#LudwikChomiński">Tutaj słuszny głos się odzywa, że nikt nie bierze tego na serjo. Ja też tej zmiany na serjo nie biorę i nie będę się nad nią dłużej zastanawiał.</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#LudwikChomiński">Natomiast muszę zaznaczyć, że charakterystyczne dla mnie jest w tych dwóch ustawach, które tutaj rozważamy, sformułowanie punktu zasadniczego: sprawy dekretowania przez Prezydenta w czasie nieistnienia Sejmu. Rozporządzenia te nie mogą dotyczyć zmiany Konstytucji i spraw przewidzianych w artykułach takich a takich. Niema tutaj nic o ordynacji wyborczej. Pozatem ustawa może upoważniać Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustaw w czasie i zakresie przez te ustawy wskazanym, jednakże z wyjątkiem zmiany Konstytucji. Znowu nic o ordynacji. A zato w ustawie, która jest upoważnieniem, pełnomocnictwem dla Rządu prof. Bartla, widzimy już ograniczenia. Ten Rząd specjalnie niema prawa zmieniać ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu.</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#LudwikChomiński">Czyli, że wynikają z tego pewne konsekwencje. Wiemy to dobrze, bo tak to już jest w społeczeństwie i Sejmie naszym, gdzie wszyscy dobrze oddawna się znamy, — wiemy kto i komu coś jest łaskaw dać, komu łaskaw zaufać, komu nie. Wiemy, że ci, którzy temu Rządowi sprzyjają napewno więcej niż np. rządowi p. Witosa, chętniejby się zgodzili na to, ażeby p. Witos nie miał prawa zmieniać ordynacji wyborczej do Sejmu, w razie gdyby doszedł do rządów, natomiast profesorowi Bartlowi, gdyby zechciał, daliby to prawo prędzej. A tymczasem w ustawach niby to dla obecnego Rządu robionych, widzimy podarunek od prawicy, który zapowiada, że jeżeli wogóle, kiedykolwiek, po najdłuższym żywocie obecnego Rządu, do władzy dojdzie ktoś z tych, który był w rządach poprzednich, prawicowych, to dla niego nie będzie rzeczą zakazaną zmienić ordynację wyborczą; natomiast temu Rządowi obecnemu jest to zakazane.</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#LudwikChomiński">Wiele innych podarunków dala prawa strona Izby w prezencie obecnemu Rządowi. Śmiało twierdzę i chciałbym nieobecnemu tu niestety Rządowi przypomnieć zawsze jeszcze aktualne zdanie: timeo Danaos et dona ferentes. Obawiam się tych Danajczyków, którzy tak chętnie i z taką usłużnością starają się Rządowi w ciężkiej pracy rządzenia pomagać swojemi radami i podarunkami. Bardziej wierzę w tych z tej (lewej) strony Izby, którzy powiadają, że rzecz raz na zawsze wprowadzona do Konstytucji musi być wprowadzona z tą myślą, aby w każdym wypadku była słuszna, bez względu na to, kto będzie zasiadał w Sejmie czy w rządzie, ażeby zawsze Rzeczypospolita mogła wyjść obronną ręką.</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#LudwikChomiński">Bo cóż to jest Sejm? Parlament tak pojęty, jak my go pojmujemy, jest tem miejscem, gdzie w myśl umowy społecznej, tego contrat social, czy jak to nazwiemy, wszelkie sprawy załatwia się nie pięścią, nie karabinem i armatą, ale głosowaniem. Jeżeli sprawa jest tak postawiona, że w Sejmie utrwalono mandaty na zbyt długi okres czasu, nierozwiązalnie, niemożliwie do poruszenia, a taki Sejm nie odpowiada nastrojowi w kraju, wtedy może dojść do walki orężnej, dla rozstrzygnięcia sporów, których ten nieporuszalny Sejm nie może już załatwić, wtedy dochodzi do przewrotu, do rewolucji, zamachu, czy jak to zechcemy nazwać. Tu już logika życia wskazuje, że do takich wypadków taka sztywność ustrojowa doprowadzić musi i zresztą doprowadziła. Dlatego sprawa rozwiązalności Sejmu jest to kardynalna sprawa, która musi być natychmiast załatwiona. Ale z drugiej strony twierdzę, że jeżeli w sposób projektowany zmienimy Konstytucję, ale za to damy każdemu rządowi prawo zmiany ordynacji wyborczej z wyjątkiem obecnego, bo dla tego Rządu, który jest powołany do sanacji Państwa, sprawa ta jest zgóry wyłączona i zakazana przez wniesiony projekt komisyjny, jeżeli tedy każdemu przyszłemu rządowi damy prawo zmiany ordynacji wyborczej drogą dekretu, to wtedy każdy taki rząd, który dojdzie drogą legalną czy nielegalną do władzy, będzie mógł na tej podstawie wykroić sobie tak wygodną ordynację wyborczą i tak mocno zasiądzie, że już nie będzie innego sposobu, jak usunąć go stamtąd drogą fizycznego gwałtu, jeśli będzie rządził ku szkodzie Państwa. A śmiem twierdzić, iż nie jest rzeczą dla Państwa pożądaną, żeby stale tego rodzaju rzeczy się powtarzały. Dlatego twierdzę, że wśród tych wyłączeń, dla wszystkich rządów raz na zawsze ustalonych, szczególniej dla tych przyszłych rządów, trzeba niemożność zmiany konstytucji uzupełnić niemożnością zmiany ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#LudwikChomiński">Odwrotnie, ci niby to przyjaciele obecnego Rządu z prawej strony Izby, którzy tak pięknie przerobili obecny projekt, możeby zechcieli ustąpić nieco z tych swoich danajskich darów. Twierdzę, że dla dobra Państwa wielką przysługę Sejm by oddał, gdyby nieco tych wyłączeń na czas przejściowy Rządowi opuścił. Bo cóż widzimy? Jest w projekcie komisyjnym szereg spraw mniej lub więcej ważnych, szereg wyłączeń, których nie będę z braku czasu wymieniał, jak np. nakładanie podatków i inne, ale ni stąd ni z owąd zjawia się dodatek taki: „Nie mogą być zmieniane granice województw”. To jakiś poseł bał się o granice swojego województwa, a może okręgu wyborczego i taką rzecz zaproponował. A ja twierdzę, że co jak co, ale zmiana granic województw jest rzeczą najbardziej u nas palącą. Stosunki pod tym względem na wschodzie Państwa są niestety skandaliczne, zwłaszcza dla t. zw. mniejszości narodowych. Np. w takim pięknym Nowogródku istnieje województwo, którego obywatele do 6 miejsc muszą jeździć, żeby drobną nieraz sprawę załatwić, więc zarówno do Nowogródka jak i do Białegostoku, i do Brześcia, i do Wilna, i Grodna i Baranowicz. To jest przecież nonsens, to należałoby poprawić, a jednak wstawia się tu taki bezmyślny przepis.</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#LudwikChomiński">Ale jest sprawa ciekawsza, gdzie szydło z worka wylazło. Nie wolno Rządowi zmieniać ustaw językowych. Wiemy dobrze, że ustawy językowe, tak jak zostały uchwalone, były błędem, ale tak jak zostały przeprowadzone, stały się jednym szalonym skandalem. I teraz wobec tego, że ten skandal wcześniej czy później musi być usunięty, zjawili się danajczycy, którzy wstawiają tego rodzaju punkt: nie wolno tych ustaw zmieniać. Mówią oni tak: Na całym obszarze Rzeczypospolitej róbcie sobie, co chcecie, poprawiajcie, stanówcie, bo to będzie wewnątrz Polski, ale nie wolno wam nic robić na ziemiach wschodnich, nie wolno nic robić dla Ukraińców i Białorusinów. Oto jest tenor tego miejsca ustawy.</u>
          <u xml:id="u-35.20" who="#LudwikChomiński">To jest nacjonalistyczna demagogja, taka sama demagogja, jak demagogją jest wstawianie tutaj zakazu zmiany prawa małżeńskiego, a wiemy dobrze, że nikt przecie projektów antyreligijnych nie wprowadza, tylko chodzi o regulację tam, gdzie trzeba ujednostajnienia w prawodawstwie ogólnem. Ale ci panowie powiadają sobie: atut wyborczy nam wypadnie z ręki, jeżeli Rząd spokojnie takie sprawy załatwi. Przecież to jest dobry sposób na dewotki, aby je przyciągać na swoją stronę twierdzeniem, że śluby będą dawane na trzy miesiące. Już słyszałem od jednej dewotki w Wilnie, że ksiądz mówił, iż Sejm uchwalił, że śluby mają być na trzy miesiące. Rzecz naturalna, że w Waszem rozumieniu nie wolno, aby tego rodzaju atut demagogiczny wypadł Panom z ręki, więc stawiacie tutaj demagogiczne wstawki. A ja Wam powiem: wstyd Panowie, to są śmieszne rzeczy, to są małostki, które z wielkimi sprawami, ze sprawami, dotyczącymi zasadniczych podstaw ustroju państwowego, nie licują.</u>
          <u xml:id="u-35.21" who="#LudwikChomiński">Dlatego, odkładając do dyskusji szczegółowej sprawę poszczególnych artykułów bardziej czy mniej potrzebnych, a jak uważam w redakcji komisyjnej przeważnie niepotrzebnie dodanych — śmiem twierdzić, że po usunięciu ich (a mam nadzieję, że wymagana większość 2/3 głosów pozwoli na to usunięcie) pozostaną istotne zmiany, które dadzą się wprowadzić do Konstytucji, co łącznie z pełnomocnictwami będzie ułatwieniem funkcjonowania machiny państwowej na przyszłość i uniemożliwieniem tego rodzaju tarć, któreby te machinę wstrzymywały w jej rozwoju ku lepszej dla Państwa przyszłości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#MaciejRataj">Dyskusja nad art. 1 została wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#MaciejRataj">Komunikuję Panom, że p. poseł Taraszkiewicz w przemówieniu swojem użył jednego zdania, które zaczyna się od słów: „Widzimy za stołem sędziowskim i t. d…” Obecnie zdanie to p. Taraszkiewicz wycofał, tłumacząc się, że wypowiedział je mimowoli w zapale przemówienia. Wobec tego zdanie to zostanie ze stenogramu wycofane.</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#komentarz">(P. Hołowacz: Ale miał rację!)</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#MaciejRataj">Panie Pośle Hołowacz, jeżeli Pan wyrazi swoją zgodę na to specjalne miejsce, to musiałbym wobec Pana zastosować regulamin, tak jak do posła Taraszkiewicza.</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#MaciejRataj">Do dalszych artykułów zgłosiło się kilkunastu mówców. Na podstawie zgody z nimi czas przemówień jest ograniczony i będę ściśle tego przestrzegał.</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#MaciejRataj">Głos ma do art. 2 p. Prószyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PPrószyński">Ponieważ kilku Panów w przemówieniach do art. 1 poruszyło kwestję wyborów stosunkowych, chcę się nad tem zatrzymać.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PPrószyński">Bynajmniej nie chodzi o to, żeby te sprawę rozstrzygnąć raz na zawsze, lecz o to, żeby wykreślić ją z Konstytucji, a zostawić dowolność jej stosowania w ordynacji wyborczej, żeby ustawa konstytucyjna nie ustalała tego raz na zawsze.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PPrószyński">Argumenty za tem są następujące. Gdy się narzeka ogólnie na ogromne rozproszkowanie Sejmu i gdy się mówi o dwudziestu kilku partjach, właśnie wybory stosunkowe wpływają na to niesłychanie wiele. Ludzie z rozmaitych ugrupowań, zarówno z inteligencji, jak i warstw chłopskich czy robotniczych, zwłaszcza chłopi, którzy byli w Stanach Zjednoczonych lub Anglji i widzieli w tamtych parlamentarnych organizacjach zaledwie kilka partji — nie mogą zrozumieć, dlaczego w Polsce ma ich być dwadzieścia kilka.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PPrószyński">Drugi argument jest taki, że gdy radykalne partje mówiły ciągle w tym i tamtym Sejmie o bezwartościowości Sejmu (co jest częściowo przesadą, ale gdy się widzi awantury prawie karczemne i wynoszenie posłów z sali, przyznaje się im słuszność) to właśnie dobór ludzi częściowo zawisł od ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#PPrószyński">W naszych warunkach, gdy Państwo powstało po długiej niewoli z trzech różnych dzielnic, — między np. województwem poznańskiem, a województwem poleskiem są niesłychane różnice, może o 200 lat kultury — jedno stosunkowe prawo wyborcze, wszędzie stosowane, jest złe.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dębski.)</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#PPrószyński">Na stosunki te, na te różnice nie myśmy wpływali, ale te państwa, które Polskę rozebrały. Mechaniczne stosowanie jednego prawa wyborczego nie daje wyników dobrych. Jeżeli wielu zwłaszcza chłopów upomina się o głosowanie na nazwiska, to w niektórych warunkach to jest zupełnie słuszne, w niektórych zaś jest znów słuszne głosowanie na listy. Wybory jednomandatowe wydają mi się zupełnie możliwe i właściwe w jednych stosunkach, w drugich dwumandatowe, a winnych jeszcze kilkumandatowe. Pod tym względem swoboda niewielka, ale ustalenie dwóch, trzech typów, jest nieodzowne. Konstytucja skrępowała tę rzecz zupełnie, a tymczasem ordynacja wyborcza inaczej powinna tę rzecz ułożyć. Ślepe stosowanie jednej ordynacji wyborczej idzie nawet od wyborów sejmowych do wszystkich wyborów samorządowych, a przecież w jednem mieście takiem, jak Londyn, jest kilkanaście ordynacji wyborczych miejskich, a miasto się rozwija i jest, zdaje się, wzorem dla innych.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#PPrószyński">Wybory stosunkowe stały się od kilku lat świętością demokratyczną i, idąc owczym pędem, uważa się to za dowód postępu, ale jest to zwyczaj szkodliwy jako norma stała i jestem za zastosowaniem wyborów stosunkowych tylko tam, gdzie ta rzecz będzie potrzebna, ale to należy określić w Konstytucji, a może w ordynacji wyborczej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#JanDębski">Głos ma p. Prystupa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#TomaszPrystupa">Komunistyczna Frakcja Poselska głosować będzie przeciw wszelkim zmianom ordynacji wyborczej, mającym na celu obrabowanie robotników i chłopów z tych resztek praw, jakie jeszcze posiadają, a które zostały przez nich zdobyte ofiarnie.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#TomaszPrystupa">My, komuniści, jesteśmy zwolennikami tej zasady, że prawo do rządzenia w państwie, mieście i gminie ma ten tylko, kto pracuje. Kto żyje z pracy innych ludzi, kto jest kapitalistą, obszarnikiem, ten wedle naszego pojęcia o prawach i obowiązkach społecznych, któremi się społeczność pracująca rządzić powinna, nie może stanowić.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#TomaszPrystupa">Wychodząc z tego zasadniczego założenia, jesteśmy zwolennikami takiego ustroju państwowego, w którym tylko pracujący mają prawo głosu w sprawach publicznych, zaś niepracujący muszą się rygorowi pracy naprzód poddać, aby móc prawa obywatelskie przez zbrodnie wyzysku utracone odzyskać.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#TomaszPrystupa">Oczywiście w państwie kapitalistycznem panują inne zasady. Panowie kapitaliści i obszarnicy walczyli wszystkiemi dostępnemi sobie środkami, do najokrutniejszych włącznie, aby prawo rządzenia w państwie, gminie i mieście zabezpieczyć wyłącznie dla siebie, aby robotników i chłopów do żadnego udziału w życiu publicznem nie dopuścić. Kiedy zaś pod wpływem coraz gwałtowniejszych wystąpień robotników i chłopów, często mając nóż rewolucji na gardle, godzili się na pewne prawa dla robotników i chłopów, czynili to z musu i czekali tylko sposobności, aby swoje odwojować siłą, podstępem, oszustwem, przekupstwem i zdradą.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#TomaszPrystupa">Taka jest zresztą logika rzeczy. Skoro robotnicy i chłopi nie ściskają burżujów za gardziel, tylko przez swych przewódców i posłów z nimi się bratają, do wspólnych rządów wchodzą, wówczas burżuazja miejska i wiejska, wzmocniwszy się na siłach, zdemoralizowawszy i osłabiwszy czasowo szeregi robotnicze i chłopskie przez ugodę, zdradę i teror, przechodzi sama do ataku i zarzuca stryk na szyję robotników i chłopów.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#TomaszPrystupa">Kapitaliści i obszarnicy w Polsce, usynowiając sobie Rząd przewrotu majowego, Rząd „naprawy moralnej” Bartla — Piłsudskiego, rychło się zorjentowali, że ten właśnie Rząd może dokonać tego, czego ich własny rząd Chjeno-piastowy nie miał odwagi dokonać. A zorientowawszy się, ruszyli do ataku. Ich marzeniem jest odebrać wogóle prawo wyborcze robotnikom i chłopom, tak, jak je już odebrali żołnierzom, ale narazie jeszcze nie czują się dość silni, jeszcze nie mają odwagi pokazać ludowi całego swego programu w tej dziedzinie. Narazie chjeno-piastowcy pragną wzmocnić tylko swoje pozycje i osłabić pozycje robotniczo-chłopskie. Zamiast rozszerzyć prawo wyborcze na wyborców od 18 lat począwszy...</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#komentarz">(Głos: Może od 10?)</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#TomaszPrystupa">...zamiast zwrócić zabrane żołnierzom prawo wyborcze, zamierzają oni nowe warstwy robotniczo-chłopskie z prawa wyborczego obrabować podnosząc lata wyborców z 21, jak jest obecnie, na 24.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#TomaszPrystupa">Jednocześnie chcą oni przez zniesienie proporcjonalności wyborów wogóle nie dopuścić do nowego Sejmu rewolucyjnych przedstawicieli robotników i chłopów już nie tylko przez teror i gwałt, jak to było przy wyborach do tego Sejmu, ale w sposób „ulegalizowany” — na zasadzie ordynacji wyborczej. Przez swoje poprawki do Konstytucji kapitaliści i obszarnicy chcą przedewszystkiem pozbawić zupełnie prawa wyborczego miljony robotników i chłopów ukraińskich i białoruskich, jak również robotników żydowskich i niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#TomaszPrystupa">Nie wystarcza im już to, co jest obecnie, że przez sfabrykowane celowo okręgi wyborcze obrabowano ludność ukraińską i białoruską z równego prawa wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#TomaszPrystupa">Wszystkie te pomysły wyborcze zmierzają do tego, aby kapitaliści i obszarnicy mieli w przyszłym i następnych sejmach — dopóki lud pracujący miast i wsi nie ustanowi swoich rządów rad robotniczo-chłopskich — możliwie jak najwięcej posłów, a robotnicy, chłopi i narody podbite jak najmniej.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#TomaszPrystupa">Jakież jest nasze — komunistów w tej sprawie stanowisko? Jesteśmy bezwzględnie przeciwni wszelkim okradaniom robotników i chłopów z prawa wyborczego i dlatego będziemy głosować przeciw wszystkim wnioskom zmierzającym do pogorszenia praw wyborczego dla robotników i chłopów.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#TomaszPrystupa">Jednocześnie jednak zwracamy się do robotników i chłopów i mówimy im, że jedyny sposób głosowania, który muszą zastosować, jeżeli chcą obalenia władzy obszarników i kapitalistów i władzy robotniczo-chłopskiej, to jest rewolucja.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#TomaszPrystupa">Wszystkich instytucji demokratycznych powinni robotnicy bronić i o nie zacięcie i ofiarnie walczyć po to, aby je wyzyskać dla zorganizowania swych sił, dla spotęgowania swego ataku na kapitalistyczny ustrój, na kapitalistyczną władzę, a nie po to, ażeby w robotników i chłopów wmawiać, że przez demokrację, przez Sejm, przez głosowanie można władzę kapitalistów i obszarników obalić. Bo tego inaczej, jak w bezpośredniej walce rewolucyjnej, zrobić nie można. Bezwstydnemu rabunkowi prawa wyborczego, któremu mają ulec robotnicy i chłopi wedle woli kapitalistów i obszarników, my, komuniści, przeciwstawiamy rady delegatów robotniczych, chłopskich i żołnierskich. W tym zaś Sejmie moglibyśmy głosować tylko za:</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#TomaszPrystupa">1) zupełnem pozbawieniem prawa wyborczego ludzi żyjących z cudzej pracy, to znaczy kapitalistów i obszarników;</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#TomaszPrystupa">2) pozbawieniem prawa wyborczego duchownych wszystkich wyznań, gdyż są to agenci kapitału, w imię Boga dla kapitalistów wśród ludu żerujący;</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#TomaszPrystupa">3) nadaniem prawa wyborczego młodzieży pracującej od 18 roku życia, zamiast, jak to jest obecnie, od lat 21;</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#TomaszPrystupa">4) przywróceniem żołnierzom zabranego im prawa wyborczego;</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#TomaszPrystupa">5) bezwzględną równością prawa wyborczego, to znaczy skonstruowaniem rzetelnych okręgów wyborczych, a nie, jak to jest obecnie, sztucznych, obliczonych na rabunek głosów ludności ukraińskiej i białoruskiej.</u>
          <u xml:id="u-39.19" who="#TomaszPrystupa">Wobec tego zgłaszamy wniosek: Art. 2. 3 i 4 ustawy, zmieniającej i uzupełniającej Konstytucje — skreślić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#JanDębski">Głos ma p. Wrona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#StanisławWrona">Wysoki Sejmie! Zrozumiałą jest rzeczą, że zwycięski Rząd rewolucji majowej zwrócił się do pobitego Sejmu z żądaniem uchwalenia tych zmian Konstytucji, które są mu niezbędne do uporządkowania zabagnionych przez dotychczasową większość sejmową stosunków w Polsce, ale już całkiem dziwną jest rzeczą, że skompromitowana Chjeno-Piastowa większość sejmowa odważa się dziś na zamach na prawa ludu i przychodzi do Sejmu ze swemi reakcyjnemi wnioskami, by po zwycięstwie demokracji swoją własną pieczeń upiec.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#StanisławWrona">Jednym z takich zamachów na prawa szerokich mas pracujących jest chęć skreślenia proporcjonalności w ordynacji wyborczej. Jest to zmiana, sięgająca już w całkiem inną dziedzinę niż Konstytucja, w dziedzinę ordynacji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#StanisławWrona">P. kol. Prószyński przed chwilą argumentował, że zmiana ta ma przynieść sanację stosunków w życiu parlamentarnem, że nie będzie rozproszkowania Sejmu. Ośmielam się twierdzić całkiem co innego, mianowicie, że zamiast zgranych grup partyjnych, przeciw którym Panowie tak występujecie, wejdzie do Sejmu 444 nieraz tylko zwykłych gębaczy lokalnych, którzy stworzą 444 partje i wtedy dopiero będziemy świadkami istotnie niezwykłego widowiska w naszem życiu parlamentarnem. Nie dziwię się Panom z prawicy, że tak się partji i partyjności boją. Zbliżają się nowe wybory i brak im już efektywnej nowej nazwy dla nowej partji. Dwukrotnie już prawica występowała pod różnymi sztandarami; raz jako bezpartyjni, drugi raz jako Chjena. Teraz wyborcy poznali się na tych nazwach i Panowie wiedzą, że już ludzi na swoje hasła partyjne i nazwy nie nabiorą. Stąd chęć przejścia do innej formy wyborczej, do formy personalnej, gdzie otwiera się pole do walki personalnej, w której panowie z prawicy są mistrzami. Chcecie Panowie w ten sposób przy wyborach i teraz grać, chcecie walczyć z osobami, któreby można zmieszać z błotem, jak to swego czasu z Marszałkiem Piłsudskim czyniliście, i w ten sposób wybory wygrywać. To jest istotna dążność Panów, a nie chęć uzdrowienia stosunków w parlamencie.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#StanisławWrona">I dlatego, znając właściwe intencje Panów, będziemy walczyć z wszelkimi zamiarami ograniczenia demokratycznej ordynacji wyborczej i głosować będziemy za utrzymaniem dotychczasowego stosunkowego prawa wyborczego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#JanDębski">Nad artykułem 2 dyskusja wyczerpana. Przystępujemy do art. 3.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#JanDębski">Głos ma p. Smoła.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(Różne okrzyki)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#JanSmoła">Panowie już raz mocno dostali, więc drugi raz powtarzać to niedobrze.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#JanSmoła">Wysoki Sejmie! Poprawki prawicy przez wnioskodawców są tłumaczone jako bardzo niewinne, poprostu jakby stylistyczne drobnostki. O co chodzi, jakieś jedno słowo „stosunkowy” odrzucić, w drugiem miejscu jakieś „21” na „24” zamienić, w innem miejscu wyrzucić tylko słowa „poza Sejmem”. To drobnostki. Mojem zdaniem raczej miał całą słuszność kol. Bagiński, który powiedział, że to są wnioski, które głęboko wkraczają w nasz ustrój, a są tak sformułowane, że można je nazwać wnioskami ludożerczemi. Oczywiście bowiem chodzi tu…</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#komentarz">(Głos: O zjedzenie.)</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#JanSmoła">O więcej, bo o odebranie praw człowieka, to może być więcej nieraz, jak jego życie, bo umrzeć i tak musi, a jak żyje, to powinien mieć prawa. Przez to drobne słowo „stosunkowe, które się wyrzuca, różne mniejszości narodowe, wyznaniowe, bądź polityczne poprostu pozbawia się głosu. To wszystko jedno, czy powiedzieć odrazu, że oni głosu nie mają. Po co, jak to się nazywa po chłopsku, buty drzeć i chodzi do urny wyborczej z głosem, kiedy to nie ma żadnego zastosowania? Nie da się obliczyć dokładnie, ale w każdym razie wielka ilość ludzi przez to będzie pozbawiona prawa obywatelskiego.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#JanSmoła">Albo też inny artykuł trzeci, gdzie chodzi tylko o drobną stylistyczną poprawkę, o przesunięcie prawa głosowania z 21 lat na 24. Znowu paręset tysięcy ludzi zostanie pozbawionych prawa głosu. I tutaj jest właśnie ta głęboka zmiana na wielką niekorzyść Polski i demokracji. Już poseł Niedziałkowski powiedział, że pokolenie tych trzech roczników jest właśnie tem, które wyszło ze szkoły polskiej, które może najbardziej rozumie tę Polskę. Jabym więcej powiedział, te roczniki to jest pokolenie, które żyje w wolnem Państwie i które tę wolność tworzyło, które swoją krwią mocowało te podstawy bytu i to jest element najbardziej polski i narodowy, to jest element najbardziej państwowo-twórczy, bo pokolenie starsze, które żyło w niewoli, w części wzdycha jeszcze do zaborców, bo faktem jest, że ten i ów wspomina sobie jeszcze swojego tatusia, a właśnie to nowe pokolenie jest najbardziej patrjotyczne, ono podejmowało walkę o wolność, ono broniło Polski i Warszawy i to pokolenie ma najwięcej prawa do głosu w Polsce. Nie można ogólnikowo powiedzieć, że trzeba bardziej przygotować wyborców. Sam wiek niczego nie dowodzi. Chodzi o to, żeby człowiek interesował się sprawami państwowemi, żeby je rozumiał, żeby współdziałał w tworzeniu i budowaniu tego państwa, a właśnie ten element najlepiej to rozumie i dlatego byłoby nietylko szkodą dla demokracji, ale nawet dużą szkodą dla państwa, aby tych ludzi głosu pozbawić.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#JanSmoła">Panowie mają jedno tylko wytłumaczenie, które napozór jest słuszne, aby takiego cięcia dokonać, mianowicie powiadają, że dzięki tym zmianom stworzy się większość. Oczywiście, zasada sama w sobie jest głęboka i gdyby była szczera i słuszna do końca, to moglibyśmy i my jej przyklasnąć, ale tak, jak Panowie to powiadacie, to będzie większość sztuczna, a niema nic gorszego, jak tworzyć rzecz sztuczną. To się mści na całem życiu, na budowie i spokoju państwa, na normalnym rozwoju, mści się nawet na tych, którzy nie rozumieją tej zasady. Przypomnijmy sobie, że jeżeli w Polsce niepodległej rządy są nietrwałe i niedostateczne, to właśnie dlatego, że były oparte na sztucznej większości. To było najgorsze i nietylko my, którzy najbardziej przykładaliśmy się do tego, aby ją zwalczać, ale cała opinja od prawej strony do lewej widzi, że taka była moc tego rządu większości, że uciekaliście chyłkiem nie śmieliście nawet przyjść do Sejmu z tym rządem, tylko zrezygnowaliście ze stanowisk, dlatego, że to była sztuczna większość i ten rząd większości był tak mocny, że uciekał i nie wiem, czy pewnych części garderoby nie pogubił.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#JanSmoła">To nie są rzeczy śmieszne. Gdyby chodziło o Was, to bardzo dobrze byłoby, gdybyście nareszcie sobie poszli, ale chodzi o to, że z tem łączą się wstrząsy w całem życiu państwowem. Jesteśmy za biedni na to, ażebyśmy mieli codziennie robić doświadczenia na naszem życiu. Wzory inne wskazują, że prawie wszystkie nowoczesne konstytucje, zwyjątkiem paru, przewidują wiek lat 21, a niektóre nawet 20. Prawie wszystkie konstytucje mają prawo, stosunkowe, proporcjonalne. Oczywiście są pewne wyjątki przedewszystkiem w Rosji, gdzie 5 chłopów jest tyle warte, co jeden mieszczanin, a niektórzy wcale nie mają.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#komentarz">(Głos: Skrzypa, czy prawda? P. Skrzypa: To są bzdury!)</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#JanSmoła">Przeczytajcie konstytucję rosyjską, nie znacie jej. Ale wzory rosyjskie ani dawniejsze ani teraźniejsze nam nie imponują. Jest to raczej przykład, jak postępować nie należy. Jakie były…</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#komentarz">(Głos na ławach N. P. Ch.: Panu bat zaimponuje. Bracie siedziałeś cicho w czasie wypadków majowych jak mysz pod miotłą!)</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#JanSmoła">Panowie z wzorów, jakie mamy na zachodzie Europy, i po doświadczeniach ostatnich, jeszcze niczego się nie nauczyli. Panowie takie wnioski tu składają, jakby jeszcze żyli parę wieków wstecz, w wiekach średnich, kiedy wierzono, że władza pochodzi od Boga. A zresztą husarja była wtedy w Waszych rękach. Nietylko to jest złe, co proponujecie, ale śmiem twierdzić, że się nie da utrzymać, bo dziś nie macie husarji w rękach, a chłop i robotnik nie jest niewolnikiem. Dziś kto próbuje takie rzeczy robić, jest podobny do dziecka, które bawi się tem, że mały strumyczeń wody chce wpoprzek zagrodzić, a tu chodzi o to, że to jest wielka rzeka i nie da się zahamować w drodze. Komu się zdaje, że dziś temu ludowi, który widział wojnę światową, który widział, jak korony spadały z głów królów, który brał udział w trudzie wojny, jaka była, który dźwigał karabin na ramieniu i dziś go jeszcze ma w ręku, kto sobie wyobraża, że może igrać z nim, kto chce z tego ludu robić zabawkę — proszę, niech spróbuje, jak jakiś dziki indjanin, zagłuszyć zaćmienie księżyca biciem w tarabany — ale powiadam, że ten się myli i tak głęboko się myli, jak nikt w życiu może nie mylił się, jeżeli myśli, że potrafi tę potęgę regulować sztucznie. Ustawy mają swoją moc, szczególnie konstytucyjne ustawy mają dużą moc, ale ponad nami wszystkimi więcej niż wszelkie prawa papierowe, choćby największe, wyrasta, jak to jeden z mędrców powiedział, konstytucja sił żywych, ta konstytucja, która tkwi w społeczeństwie, w jego potrzebach, w jego nurtach. Jeżeli ktoś sztucznie chce ją pozbawić głosu, to nietylko wprowadzi ją zamieszanie do życia, ale samemu można wylecieć, jak z procy. Chcemy, ażeby tego nie było i ażeby Polska rozwijała się normalną i spokojną drogą pracy. Natomiast jeżeli będziecie to robić, to oświadczam, że sami przyłożymy do tego rękę, jak w sprawiedliwym sądzie. Raz już dostaliście w Krakowie, ale nie bardzo, w Warszawie lepiej dostaliście i my jak w sądzie sprawiedliwym przygotujemy Wam trzecią karę lepszą i dostaniecie, jak tylko będzie potrzeba.</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#JanSmoła">Tajemnic wojennych się nie wydaje.</u>
          <u xml:id="u-43.14" who="#JanSmoła">Ciekawe jest, że te projekty wnoszą stronnictwa, które nazywają się ludowemi, demokratycznemi, a jeszcze lepiej nazywają się chrześcijańskiemi. Proszę Panów, czy pojęcie ludowładztwa i ludowości, pozwala odbierać prawa? Czy pojęcie demokracji, mieści się w tem, że można prawa komuś odebrać, a tembardziej czy pojęcie chrześcijańskie mieści się w tem, że jeden jest lepszy, a drugi gorszy? Ponieważ uważam Was za najlepszych chrześcijan, to Wam przypomnę zasady, które są na pierwszej stronie Pisma Świętego. Ponieważ Wy właściwie nie czytacie Pisma Świętego, t0 Wam to przypomnę — Wam zresztą wystarczy zapisać się do ósemki, a już do nieba pójdziecie. Powiedziane jest na 1-szej stronie Pisma Świętego, że stworzył Pan Bóg człowieka na obraz i podobieństwo swoje.</u>
          <u xml:id="u-43.15" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-43.16" who="#JanSmoła">Wy staliście się karykaturą nie z winy Bożej, lecz z winy własnej, bo każdy człowiek ma własną wolę. Właśnie pojęcie chrześcijaństwa i zasady tam wytyczone nie pozwalają na tego rodzaju zasady.</u>
          <u xml:id="u-43.17" who="#komentarz">(P. Tabaczyński: Jakie są pierwsze litery elementarza?)</u>
          <u xml:id="u-43.18" who="#JanSmoła">Pan powinien pójść do jakiego profesora, to on Pana pouczy. Ja tego nie potrzebuję. Jeżeli Panowie chcą się bawić i słońce powstrzymywać w biegu, albo rzeki zatrzymywać w biegu, to niech się Panowie bawią, ale powiadam Panom, że to nic nie pomoże, że życie ludowe, chłopsko-robotnicze jest tak rozwinięte, że my patrzymy na to ze spokojem, a jeżeli będziecie narywać się, gdzie nie trzeba, to zostaniecie wyrzuceni może aż na gwiazdy. Nic Wam nie pomoże, bo siły ludu są tak wielkie, że pobłażliwie możemy traktować Was i Wasze pomysły. Powiadacie, że dopiero po 24 latach człowiek jest dojrzały, a okazuje się, że Wy jeszcze po 30, 40 latach nie jesteście dojrzali, jeżeli pozwalacie sobie na pomysły, które nie dadzą się zupełnie przeprowadzić, a które, gdyby były przeprowadzone, kosztowałyby Was bardzo drogo. To świadczy o tem, że sam wiek niewiele znaczy i że zamałoście się nauczyli. Jeszcze raz powiadam, że my stoimy na stanowisku, iż lepiej niech się państwo rozwija normalnie i spokojnie, ale z chwilą, gdy będziecie nas prowokować, to będziemy się organizować tak, żeby tę karę według sędziego sprawiedliwego zwiększyć Wam po raz trzeci. Nic Wam nie pomoże, bo jak powiada poeta, nie wstrzymacie biegu życia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#JanDębski">Nad art. 3 rozprawa została wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#JanDębski">Przy art. 4 nikt z Panów do głosu się nie zapisał.</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#JanDębski">Przechodzimy do dyskusji nad art. 5. Głos ma p. Prószyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PPrószyński">W tym artykule chodzi o nietykalność posłów, a ponieważ pewne grupy wysunęły głównie sprawy polityczne, ja umyślnie pominę sprawy polityczne i będę mówił o prywatnych skargach, które przeciw posłom nieraz się wnosi do sądu, a które przemawiają przeciw tej formie nietykalności, jaka jest w Konstytucji obecnej. Chodzi o obrazę czci popełniane przez posłów w stosunku do ludzi innych, o napady nieraz, o jakieś awantury restauracyjne, czy inne, w okolicznościach nieraz naprawdę niemiłych. To wszystko podlega nietykalności, zupełnie tak samo, jak działalność polityczna. I tak samo prywatny człowiek musi wówczas uzyskać wydanie posła przez Sejm, a to staje się fikcją. Już bywały sprawy nawet nie takie, ale wprost wchodzące w zakres etyki, sprawy graniczące z oszustwem pieniężnem i nawet wtedy nie można uzyskać wydania posła, ani w tamtym Sejmie, ani w obecnym. Na zgłoszonych do 1.000 spraw w obydwóch Sejmach nastąpiło wydanie w kilku zaledwie wypadkach, tak, że jednostka pokrzywdzona nieraz pieniężnie, wie zgóry, że nie ma co starać się o wydanie posła. Poseł trzyma się mandatu nieraz lat kilkanaście, a po tym czasie świadkowie zapominają, jak się sprawa przedstawiała, zmieniają się stosunki, tak, że jeżeli nawet ktoś wniesie skargę, to wie zgóry, że ukaranie tą drogą posła jest fikcją. Zresztą strona polityczna zagadnienia jest jeszcze ważniejsza, gdyż chodzi o całość Państwa i ataki na nie. W każdym razie i strona osobista, etyczna gra tu przecież poważną rolę. Zwłaszcza wydaje się rażącą sprawa jednakowej nietykalności w Sejmie i poza Sejmem. Mandat jest głównie wykonywany w Sejmie i tu jest skrępowany w tem sposób, że Marszałek ma władzę dyscyplinarną wcale poważną, sięgającą do usunięcia posła. Jeżeli jednak na jednym poziomie traktuje się nietykalność w Sejmie i poza Sejmem, to poza Sejmem niema Marszałka, któryby stosował pewne rygory, aż do wyrzucenia; tam poseł jest zupełnie nietykalny, a zatem zupełnie bezkarny. Jego przewinienie idzie do sądu, ale rzeczywistość stwierdziła, że wydanie posła prawie nigdy nie następuje. Panowie nieraz stwierdzają niesłuszność skarg prokuratorskich, a także mogą być niesłuszne skargi jednostek, skargi prywatne. Ale Sejm nie jest trybunałem sądowym; on tylko tę formalną stronę załatwia, żeby poseł miał obowiązek stanąć przed sądem narówni z innym obywatelem skrzywdzonym. I tak poseł za swą działalność w Sejmie nie jest odpowiedzialny zupełnie. Więc nie motywy tylko polityczne, ale i motywy, będące poza polityką, przemawiają za tem, aby jak szeroko nietykalności poselskiej nie stosować. Przynajmniej w przerwie między kadencjami, czy między sesjami poseł winien stawać przed sądem. Jeżeli jest winny, to go sąd zasądzi, a jeżeli nie jest winny, to go uwolni.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#JanDębski">Głos ma p. Prystupa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#TomaszPrystupa">Proszę Panów, omawiany w tej chwili projekt zmiany Konstytucji w sprawie nietykalności poselskiej ma na celu przedewszystkiem zakneblowanie do reszty ust posłom komunistycznym. Ma on na celu także zakneblowanie ust tym nielicznym w tym Sejmie posłom robotniczym, chłopskim i posłom narodów podbitych, którzy nie chcą się zgodzić na udział w duszeniu i obdzieraniu do spółki z posłami Chjeno-Piasta mas robotniczych, chłopskich i narodowości podbitych i uciskanych ku pożytkowi i chwale kapitalistów i obszarników.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#TomaszPrystupa">My, komuniści, jesteśmy bezwzględnie przeciwko zgłoszonym poprawkom, „reformującym” Konstytucję, gdyż mają one na celu uniemożliwienie całkowitego porozumienia się posłów robotniczo-chłopskich ze swymi wyborcami, ponieważ zmierzają do tego, żeby do mas robotniczych i chłopskich nie doszły od wiernych ludowi posłów słowa prawdy o zbrodniczej gospodarce rządu kapitalistów i obszarników i jego organów wykonawczych: wojewodów, starostów, komisarzy rządu, policji defenzywiaków, prowokatorów, prokuratorów i t. p. podpór „moralności” burżuazyjnej. Wcale nie o to chodzi, o czem wspomniał p. Prószyński. Gdy bowiem żądano wydania posłów, którym zarzucano okradanie Skarbu, Panowie ich jednak nie wydali, natomiast za rzetelną obronę interesów robotniczo-chłopskich, za to, co Wy nazywacie „przestępstwem politycznem” wydaliście sądowi tow. posła Łańcuckiego, przed kilkoma zaś laty wydaliście tow. Dąbala.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#TomaszPrystupa">Stwierdzamy, że jawny, niczem niemaskowany antyludowy i nawskroś reakcyjny charakter tej naprawy w całości, a zwłaszcza w tym wypadku jest wspólnem dziełem Rządu „przewrotu majowego”, Rządu „odrodzenia moralnego”, w którym dyktaturę sprawuje „dziadek”, i ministrów obalonego rządu Chjeno-Piastowskiego, w osobach pp. Kiernika i Zdziechowskiego.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#TomaszPrystupa">Stwierdzamy, że dzieło „odrodzenia moralnego” sankcjonują jawnie i publicznie pp. Głąbińscy, Korfantowie, Wierzbiccy, Strońscy, katarzyniarze wileńscy i do stóp kajzerów się ścielący obszarnicy poznańscy i galicyjscy.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#komentarz">(P. Mianowski: Co to za „katarzyniarze”? Głos na lewicy: Ci od pomnika Katarzyny.)</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#TomaszPrystupa">Ale, przemawiając przeciw obrabowaniu posłów z nietykalności poselskiej, bez którego to prawa poseł nie może sprawować swych obowiązków poselskich, albowiem będzie bezustannie teroryzowany przez władze administracyjne, przez prokuratora, wojewodów, starostów i każdego najpodrzędniejszego szpicla i prowokatora, nie mogę z dumą nie stwierdzić, że Wam, Panowie posłowie z Chjeno-Piasta, strach przed działalnością poselską głównie nas, posłów komunistów. Nie mogąc stanąć razem z nami przed sąd wyborców, robotników i chłopów, chcecie uniemożliwić nam stawanie samym i powoływanie Was przed ten sąd. Wy, Panowie, macie świadomość tego, że jesteście siłą tylko przez nieprawdę, którą mistrzowsko uprawiacie w imię Boga, drugi raz w imię Ojczyzny, inny raz przez obietnice, których dotrzymać wcale nie zamierzacie, jeszcze inny raz przez schlebianie ciemnocie i przesądom. Burżuazja trzyma się na oszustwie i złodziejstwie, nie lubi światła dziennego, nie lubi krytyki, nie lubi świadków, nie znosi kontroli publicznej, a kto demaskuje jej oszustwa, kto obnaża jej złodziejstwa, tego trzeba usunąć, temu trzeba usta zakneblować. My, posłowie komuniści...</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#komentarz">(Głos: Najwięksi burżuje)</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#TomaszPrystupa">...wedle naszych sił i umiejętności wykazywaliśmy robotnikom i chłopom te oszustwa, tę kapitalistyczno-obszarniczą moralność, to okradanie Skarbu i t. d. Na wiecach poselskich pokazywaliśmy robotnikom i chłopom Wasze twarze obszarniczo - kapitalistyczne...</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#TomaszPrystupa">...zdzierając z nich maski religijne i narodowe.</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#TomaszPrystupa">I chociaż rewolucyjnym robotnikom i chłopom zrabowano wolność prasy, zebrań i organizacji, chociaż nam, posłom komunistom, za pomocą wojewodów, komisarzy rządu, starostów, policji prokuratorów i wojska odbierano bezustannie prawo odbywania wieców poselskich, chociażeście nam w tym Sejmie usta kneblem i pięścią zatykali, chociażeście Dąbala i Łańcuckiego do więzienia wtrącili — pomimo to wszystko nie potrafiliście zdusić głosu prawdy komunistycznej, jedynej prawdy robotniczo - chłopskiej.</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-47.12" who="#TomaszPrystupa">I oto nowych szukacie sposobów, aby słowo idei komunistycznej nie dotarło do uszu ludu pracującego, aby robotnicy i chłopi nie zobaczyli, że my, komuniści, jesteśmy posłami wszystkich robotników i chłopów, że nieugięcie ich interesów bronimy.</u>
          <u xml:id="u-47.13" who="#komentarz">(Protesty.)</u>
          <u xml:id="u-47.14" who="#TomaszPrystupa">Tego głównie, Panowie, się boicie i dlatego domagacie się zmiany artykułu Konstytucji, który stanowi o nietykalności poselskiej. Jakże nędzną i jak jednocześnie bezsilną jest burżuazja w walce z naszą wielką, potężną, wszystko łamiącą ideą komunistyczną! Taka Was tu, posłowie obrońcy kapitalistów i obszarników, mnogość i tak się nas garści posłów komunistów boicie! I nic dziwnego, bo cóż Wy macie do powiedzenia robotnikom i chłopom, narodom podbitym, uciskanym. Wy, sprawcy ich głodu i cierpień, ich niewoli straszliwej społecznej i narodowej! Nic Wy im do powiedzenia nie macie, żadnej wielkiej idei im nie zaniesiecie, do żadnego bohaterstwa ich nie pobudzicie: więc choć dzierżycie władzę w Państwie, bo dzierżycie ją dzisiaj mocniej niż wtedy, gdy ster rządu spoczywał w ręku Witosa — Zdziechowskiego — Kiernika, choć dzierżycie władzę w mieście i w gminie, choć zawładnęliście szkołą i kościołem, choć jesteście bogaci, bo wyzuwacie bezustannie robotników i chłopów z owoców ich pracy i temi wydartemi ludowi pieniędzmi opłacacie tysiące dziennikarzy, literatów, mówców, prawników, ekonomistów, profesorów, którzy we dnie i w nocy aż do ochrypnięcia z tysiąca gazet, tysiąca trybun, z tysiąca katedr, przez tysiące organizacji różnego typu bronią zawzięcie interesów obszarników i kapitalistów, swych chlebodawców, pomimo to wszystko nie udało Wam się zabić idei komunistycznej, nie udało Wam się zniszczyć i unicestwić komunistycznej partji, pomimo zapełnionych więzień, pomimo teroru, pomimo carskich paragrafów karnych, pomimo straszliwego upustu krwi robotniczej i chłopskiej.</u>
          <u xml:id="u-47.15" who="#TomaszPrystupa">Jeżeli teraz uda się Wam rewolucyjnych posłów bardziej skrępować, to ostatecznie i to Was nie obroni. Robotnicy i chłopi przez masową walkę rewolucyjną potrafią nietylko sparaliżować teror kapitalistów i obszarników, obronić nietykalność swych posłów, ale potrafią także za pomocą swej siły robotniczo — chłopsko — żołnierskiej zniweczyć samo panowanie kapitalistów i obszarników, powołując ich przed sąd robotniczo - chłopski dla otrzymania należnej im zapłaty, potrafią wywalczyć swój robotniczo - chłopski rząd i zbudować Polskę socjalistyczną.</u>
          <u xml:id="u-47.16" who="#komentarz">(Głos: Tak nam dopomóż Bóg.)</u>
          <u xml:id="u-47.17" who="#TomaszPrystupa">Nam nie Bóg, ale siła i pięść pomoże.</u>
          <u xml:id="u-47.18" who="#TomaszPrystupa">Wobec tego stawiamy wniosek:</u>
          <u xml:id="u-47.19" who="#TomaszPrystupa">„Art. 5 ustawy o zmianie Konstytucji skreślić”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#JanDębski">Głos ma p. Wrona.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#StanisławWrona">Wysoki Sejmie! W ciągu 8 lat istnienia Polski cała biurokracja została obsadzona przez dotychczasowe prawicowe rządy i ostatnio wystąpiła przeciw parlamentaryzmowi, który jest kością w gardle sfer prawicowych. Od dłuższego czasu jesteśmy wszyscy świadkami zaciekłej walki biurokracji z parlamentaryzmem. Czy to na wiecach, czy w prywatnych rozmowach wszędzie spotyka się z agitacją, skierowaną przeciwko przedstawicielstwu szerokich mas pracujących. Przecież i tu w Sejmie jesteśmy zarzuceni masami protokółów i wniosków prokuratorskich o wydanie posłów sądom.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#StanisławWrona">Panowie twierdzicie, że przez ograniczenie nietykalności poselskiej oczyści się życie polityczne w Polsce. Rozmaicie można tę czystość życia rozumieć. Jedni, jak np. prawa strona tej Izby, rozumie, że oczyszczenie życia nastąpi wtedy, jeżeli się będzie ukrywało wszystko to, co jest złe. Lewa strona przez krytykę zła stara się to zło wykorzenić — i to poczytuje się jej za zbrodnię. Biurokracja, krytykowana za swoje czyny, traktuje to jako walkę z sobą i chcąc uniknąć nieprzyjemnej prawdy, dąży do ograniczenia nietykalności poselskiej, żeby się pozbyć wszystkich tych ludzi, którzy ośmielili się przeciw niej występować.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#StanisławWrona">W Konstytucji jest dziś zastrzeżona nietykalność poselska i mimo to posłów wydaje się sądom i karze. Ja sam dziś dostałem zaoczny wyrok sądu pokoju w Krasnymstawie, którym sąd skazał mnie na jeden dzień aresztu za to, żem nie stanął na baczność przed policjantem. Jeżeli dziś przy zagwarantowaniu nietykalności poselskiej sąd pokoju skazuje posła na areszt podczas trwania poselskiego mandatu, to czyż Panowie jeszcze większego ograniczenia nietykalności poselskiej potrzebujecie? Że Panowie z prawicy domagają się ograniczenia nietykalności poselskiej i uniknięcia w ten sposób wykazania ludności ich działalności, to jest rzeczą całkiem zrozumiałą, bowiem, stykając się z ludnością, stwierdzić mogę, że prawica w społeczeństwie nic nie ma do mówienia w szczególności tam, gdzie ludność jest poinformowana o jej właściwej działalności. Aby uniknąć uświadomienia mas, Panowie wynaleźli sposób, polegający na usunięciu konkurentów przez zamykanie ich do aresztu i uniemożliwienie przez to wykazywania tych wszystkich błędów i złoczynów, jakie Panowie w tym Sejmie robią. My Panom dajemy możność krytykowania nas, gwarantując Wam nietykalność poselską, pozostawcie więc i nam tę możność i nie kryjcie prawdy przed społeczeństwem.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#StanisławWrona">I dlatego, ponieważ we wniosku prawicy, ograniczającym nietykalność poselską, widzimy zamach na prawo krytyki działalności czy to rządu, czy też parlamentu, przeciw temu wnioskowi głosować będziemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#JanDębski">Głos ma p. Ballin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#StanisławBallin">Stronnictwa prawicy, które uczyniły oddawna już z Polski folwark francuski, bardzo lubią zwykle powoływać się w swoich zapędach reformatorskich na przykłady innych państw. Jakoś nie słyszymy jednak w sprawę projektu zniesienia nietykalności poselskiej, ażeby się powoływano na przykłady starszych protektorów. Nie powołują się nawet na takie stare typowo kapitalistyczne kraje jak Francja i Anglja, ażeby tam istniało prawo o zamykaniu, o kneblowaniu ust wybrańcom, już nie mówię ludu, ale wogóle wybrańcom tej czy innej warstwy społecznej. Ale przecie, proszę Panów, jeżeliby takie prawo miało jakiekolwiek uzasadnienie u nas, gdzie niema wolności, gdzie chłopów i robotników tropi się na każdym kroku, gdzie znamiennym symbolem życia publicznego jest szpicel, jakże większe uzasadnienie ono miałoby, chociażby w takich burżuazyjnych demokracjach jak Francja i Anglja, gdzie bądź co bądź chłopi i urzędnicy choć z minimum wolności korzystają. Proszę Panów, jeżelibyście zgodzili się dać chłopom i robotnikom przynajmniej tę wolność, jaką dotychczas gwarantowała im angielska burżuazja, to przyrzekamy Wam, że nie będziemy tutaj zabierali Wam czasu z tej trybuny, bo nam trybuna Wasza tutaj nie na to służy, ażeby w Wasze zakłamane twarze patrzeć.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Niezależnej Partji Chłopskiej.)</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#StanisławBallin">I na to nie jest nam potrzebna. My przychodzimy na tę trybunę nie po to, żeby do Was mówić, nie po to, żeby w Wasze twarze zakłamane patrzeć, ale jeśli tutaj wchodzimy, to widzimy przed sobą całą zniewoloną, ujarzmioną, zgarbioną, pod knutem pochyloną do Waszych stóp Polskę pracującą i jedynym naszym celem, jedynem zadaniem tutaj — to organizować chłopów i robotników, budować z nich potęgę, która potrafi kartki chłopskie i robotnicze rozgiąć, która pozwoli chłopom i robotnikom spojrzeć śmiał i odważne w słońce i w przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#StanisławBallin">Panowie w swoich zapędach, ażeby zakneblować nam usta, nam, nieugiętym obrońcom praw chłopskich i robotniczych, powołujecie się na Państwo, na całość Państwa; my jakoby rozbijamy Wam Państwo! Ale cóż to jest państwo, pytam Was. Oto proszę Panów, w r. 1905 po zamachu na pierwszą dumę 108 posłów z burżuazji rosyjskiej, na których czele stali tacy ludzie, jak Milukow, znany przywódca burżuazji rosyjskiej, wyjechało do Finlandji i wydało odezwę, w której pobór rekruta i pobieranie podatków przez cara nazwali bezprawiem. I cóż, proszę Panów, czy macie prawo posądzać ich o to, że wówczas Milukow mówił przeciw burżuazyjnemu państwu? Nie, mówił przeciw zbyt jawnemu nadużyciu swojej przemocy nad Rosją przez cara. I dziś Wy nam wciąż zarzucacie, że my łamiemy, że rujnujemy Państwo, bo sobie nie umiecie wyobrazić państwa chłopsko-robotniczego, boście sobie wyobrazili, że państwo to Wy, l'etat c'est moi. Burżuazja z knutem, uzbrojona w karabin, to jest państwo. I jeżeli powstanie jakiś głos, jakaś myśl, która w chłopie budzi ludzkie poczucie, która godność ludzką wychowuje w masach chłopskich i robotniczych, to należy ją zgnieść, należy ją złamać, należy ją wyciąć i nie dać możności rozwoju ruchowi chłopskiemu i robotniczemu, aby uniemożliwić chłopom i robotnikom, którzy pracą swoja stwarzają podstawy tego państwa, dojście do władzy.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#StanisławBallin">Ale tak samo, jak życie przekreśliło przemoc carską, tak samo jak przekreśliło przemoc wszystkich absolutystycznych rządów, tak samo przekreśli ono i Wasze zamachy na chłopów i robotników bez względu na to, czy uchwalicie to prawo, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#StanisławBallin">Proszę Panów, ja przecież mam już ze czternaście wniosków o wydanie mnie sądom. Dlaczego nie wydaliście mnie dotąd, dlaczego nie wtrąciliście mnie do wiezienia? Mimo, że czuję się tutaj powołanym przez lud, i pomimo to, że prawdopodobnie nikt z Was nie czuje się tak w zgodzie ze swojem sumieniem i powołaniem ludowem, jak ja się czuję, jednak stwierdzam, że wołałbym siedzieć w więzieniu, niż patrzeć chociaż przez pewien czas w Wasze twarze zakłamane!</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#komentarz">(Głos: Nic łatwiejszego, złóż Pan mandat.)</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#StanisławBallin">Bo, proszę Panów, gdybym siedział w więzieniu, to miałbym to poczucie, że robię to samo, co robi dziś siedem tysięcy najlepszych synów Polski, że znoszę to, co siedem tysięcy najodważniejszych synów Polski, że jestem już nietylko z rzeczywistości, ale i z formy członkiem tej rodziny, która buduje podstawy dla przyszłej Polski, dla przyszłego państwa chłopsko-robotniczego.</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan się przecenia.)</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#StanisławBallin">Ale Panowie nie macie odwagi wydać mnie i moich towarzyszy, chociaż macie możność, bo sami dobrze wiecie, że wydanie mnie Wam się nie opłaci, tak samo jak nie opłaciło się Wam wydanie Łańcuckiego, ani zamkniecie posła Baranowa, wydanie Dąbala i innych. Każde zamknięcie posła, a nawet każdego szeregowego działacza rodzi nowe tysiące, nowe tysiące ludzi spojonych jedną ideą, związanych jednym łańcuchem organizacyjnym, związanych jednem dążeniem — obalić Was i stworzyć Polskę chłopsko-robotniczą.</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach komunistycznych.)</u>
          <u xml:id="u-51.11" who="#StanisławBallin">Jeżeli Wy sami wiecie o tem, że pomimo istnienia praw formalnych, nie można ich jednakże nadużywać, bo te prawa formalne nie mogą Was bronić, to tembardziej my ze spokojem na to spozieramy i nie bardzo bolelibyśmy nad tem, gdybyście nawet ten artykuł uchwalili, bo dziś już duch chłopski i robotniczy w Polsce jest tak mocny, że nawet przez zamknięcie dostępu do tej trybuny może cierpiałby, ale złamać go i unicestwić nie potrafilibyście.</u>
          <u xml:id="u-51.12" who="#StanisławBallin">A teraz a propos tych etycznych rzeczy, o których tak pięknie i łagodnie mówił p. Prószyński. Proszę Panów, są wnioski o wydanie nietylko posłów lewicowych, nietylko posłów ugodowych, ale i o wydanie posłów prawicowych. O ile mi wiadomo, jest wniosek prokuratora o wydanie ks. Czetwertyńskiego, który skatował chłopskie dziecko do tego stopnia, że nawet sędzia śledczy chce o nie się upomnieć. Jest rzeczą bardzo rzadką, ażeby w Polsce szlacheckiej o dziecko chłopskie upominano się i to pod adresem ks. Czetwertyńskiego, ale jakimś cudem taki wypadek się zdarzył. Jest dalej podobno wniosek o wydanie posła Głąbińskiego. Jest wiele wniosków o wydanie posłów prawicowych.</u>
          <u xml:id="u-51.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Daszyński)</u>
          <u xml:id="u-51.14" who="#StanisławBallin">Jest rzeczą charakterystyczną, że wnioski o wydanie posłów lewicowych mówią zwykle o t. zw. przestępstwach politycznych, o podburzanie do zmiany ustroju społecznego, a wnioski o wydanie posłów prawicowych oskarżają ich albo o sadyzm, albo o nieuczciwość, słowem o występki, które urągają godności ludzkiej. I Wy, którzy bronicie godności ludzkiej, którzy bronicie czci ludzkiej, etyki ludzkiej...</u>
          <u xml:id="u-51.15" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan miał tylko sprawy polityczne, a nie miał karnych?)</u>
          <u xml:id="u-51.16" who="#StanisławBallin">...dlaczego nie wydaliście Waszych posłów, możność wszak jest w Waszych rękach? Dlaczego tego nie zrobiliście? Dlatego, że nie jest prawdą, abyście bronili etyki w stosunku do siebie. Każdą zbrodnię, każdą niegodziwość każde złodziejstwo, popełnione przez Waszych ludzi na chłopach i robotnikach potraficie obronić. Każda walkę, walkę pochodzącą z najświętszych, z najbardziej ideowych pobudek, ale zmierzającą w Wasze panowanie, w Wasze rządy, w Wasze zagrabianie przywilejów do wyzyskiwania chłopów i robotników gotowiście sponiewierać...</u>
          <u xml:id="u-51.17" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A kradzież desek to jest kradzież desek!)</u>
          <u xml:id="u-51.18" who="#StanisławBallin">...i nazywać wszystkiemi najgorszemi epitetami. Pamiętajcie Panowie, że przyjdzie jednak taki czas, kiedy znajdzie się u rządu gospodarz chłop i robotnik, który jedynie dzisiaj jest przedstawicielem i obrońcą prawdziwym uciskanej ludności i ten chłop i robotnik będzie bronił etyki, on wysunie zagadnienie etyczne, on je obroni w skali całkowicie państwowej, a bicz dotknie nie tych, którzy walczyli o Polskę chłopską i robotniczą, ale Was przedewszystkiem, bo Wy jesteście gnębicielami chłopów i robotników, jesteście tymi, którzy dzisiaj Polskę zaprzedają. Wy też jesteście tymi, którzy etykę ogólnoludzką, a nawet tę, którą wyście kiedyś głosili, gotowiście po stokroć sprzedać ilekroć chodzi o obronę Waszych egoistycznych interesów, Waszych fabryk, majątków i kieszeni. Chłopi i robotnicy drogo każą sobie zapłacić nietylko za poniewieranie swojej godności ludzkiej, nietylko za wyzysk, ale i za to, że hasła etyki ludzkiej, które Wyście wysuwali, hasła, których Wyście nawet uczyli lud pracujący, dziś zdradzacie bezczelnie i to tylko dlatego, żeby zwrócić Wasze nikczemności, wszystkie najnikczemniejsze metody przeciw chłopom i robotnikom, przeciw prawu, przeciw Polsce chłopsko - robotniczej, przeznaczonej do gospodarzenia, a nie do służenia Wam.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Dębski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#JanDębski">Wysoki Sejmie! Muszę usprawiedliwić się, że wbrew zwyczajowi parlamentarnemu, który zezwala na dyskusję ogólną tylko przy art. 1, zresztą za pozwoleniem p. Marszałka, dotknę nietylko art. 7, ale i pozostałych artykułów, tak, jak to ma miejsce przy art. 1. Byłem zapisany do art. 1, a zostałem w tem zastąpiony przez kolegę, który miał zabrać Głos w dyskusji szczegółowej.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#JanDębski">Gdy przystępujemy do uchwalania zmian Konstytucji, przedłożonych przez Komisję Konstytucyjną, muszę w imieniu naszego stronnictwa zastrzec jeszcze raz, że głosując za temi zmianami, dalecy jesteśmy od hołdowania przekonaniu, że należy osłabić ustrój parlamentarny w Polsce, dalecy jesteśmy od tego, żeby nie doceniać znaczenia parlamentu dla demokracji wiejskiej. Prawdą jest, że w społeczeństwie naszem, które może niedostatecznie docenia te wszystkie swobody życia politycznego, które w Polsce są, które nie jest zbytnio przywiązane do ustroju parlamentarnego, bo tego ustroju nie wywalczyło tak, jak to miało miejsce w innych państwach, lecz zostało tym ustrojem obdarowane, od pewnego czasu rozpowszechnia się opinja, że ustrój parlamentarny się przeżył, że ustrój parlamentarny jest w przededniu bankructwa, że przechodzi nieuleczalną chorobę. Tę opinię uważam conajmniej za przesadną. Wiemy o tem dobrze, że np. w porównaniu z ustrojem monarchicznym, parlamentaryzm jest stosunkowo młodym, wykształcającym się dopiero ustrojem, który z punktu widzenia historycznego, dopiero od paru wieków zaczął się umacniać w państwach, które przecież świecą swą cywilizacją. Dlatego też wydawanie sądu, że parlamentaryzm, że ustrój parlamentarny przechodzi kryzys i że nawet się już przeżył, przypomina mi zupełnie opinję, którą wydaje Wschód o „zgniłym Zachodzie”. Jest to zupełna analogja. Ten dziki Wschód o cywilizacji Zachodu mówi, że jest zgniła. Jakim jest ten Wschód, wiemy o tem dobrze.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#JanDębski">Prawda, że warunki życia powojennego tu i ówdzie zmusiły narody i państwa do szukania takich form życia, któreby sprostały wielkim zadaniom, jakie życie powojenne przynosi; prawda, mamy na Zachodzie przykłady szukania innych form. Ale te formy są zdaniem mojem przejściowe, są to formy, które nie dają żadnej gwarancji, że wytrzymają próbę i które na dłuższy czas ustroju parlamentarnego nie zastąpią. Pozatem, jak powiedziałem, do ustroju parlamentarnego my przywiązujemy jeszcze i to znaczenie, poza zasadniczym poglądem, że jeżeli chodzi o wieś, to demokracja wiejska nie może istnieć bez ustroju parlamentarnego. Tam, gdzie się kończy głosowanie wolne, swobodne do samorządów, gdzie się kończy głosowanie do parlamentu, tam się kończy siła twórcza chłopa polskiego: może ona być inną siłą, ale siły twórczej, siły, któraby współdziałała w budowie Państwa Polskiego, wieś wtedy nie będzie miała. I dlatego do ustroju parlamentarnego więcej, niż inne warstwy, które potrafią się organizować, które potrafią w każdym ustroju wywalczyć swoje prawa, które potrafią współdziałać w budowie Państwa, wieś polska, która niestety znajduje się w innych warunkach, podobnie zresztą jak każda wieś, że tylko przy ustroju parlamentarnym może uczestniczyć w budowie państwa, tylko przy ustroju parlamentarnym może wpływać na bieg rządów, wieś polska do ustroju parlamentarnego musi być przywiązana, musi oceniać znaczenie tego ustroju dla siebie. Cokolwiekby się mówiło o historii naszych dwóch Sejmów, pierwszego Konstytucyjnego i obecnego, jakiekolwiek błędy by się tym Sejmom wytykało, jedna jest rzecz bezsporna dla mnie, a mam to głębokie przekonanie, że to historia uzna, mianowicie że ustrój parlamentarny przyczynił się do tego, że szerokie masy ludności wiejskiej, głosując do Sejmu pierwszego i drugiego, związały się bezpośrednio z tem Państwem, że przez Sejm, przez wybory, przez zainteresowanie się tym Sejmem i wyborami, masy ludu wiejskiego związały się z Państwem Polskiem bezpośrednio. Prawda, że okres młodzieńczej wiary w instytucję parlamentu minął już na wsi, prawda, że dziś przychodzi trzeźwa ocena i krytycyzm; musiały one przyjść, ale ta trzeźwa ocena i krytycyzm nie idą w parze z przekreśleniem ustroju parlamentarnego, ta trzeźwa ocena i krytycyzm domagają się naprawy ustroju parlamentarnego. I jeżeli nasze stronnictwo od paru lat na zgromadzeniach, w rozważaniach, w naradach, zastanawiało się nad naprawą ustroju Rzeczypospolitej, to nie pod kątem widzenia osłabienia ustroju parlamentarnego, wzmocnienia władzy rządu ponad władzę Sejmu, lecz doprowadzenia do takich warunków współżycia rządu i Sejmu, żeby istotnie w Polsce utrwalił się parlamentaryzm, żeby w Polsce demokracja parlamentarna mogła się rozwijać, żeby jej nie groziło to bankructwo, o jakiem się tak często mówi.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#JanDębski">Potrzeba tych wielkich zmian uwidoczniła się od dłuższego czasu. Od pierwszych lat istnienia naszego Państwa widzieliśmy, że punkt ciężkości rządzenia Państwem znajduje się w Sejmie. Wadliwa ordynacja wyborcza, pomagająca do rozproszkowania i zróżniczkowania politycznego Sejmu, niski poziom życia politycznego, złe tradycje parlamentarne Polski sprawiły, że Sejm nie mógł sprostać wielkiemu zadaniu. Nie wspominam już o praktyce pierwszego Sejmu, gdzie konwent senjorów decydował o wyborze premjera i członków rządu, ale i w Sejmie obecnym, wiemy o tem dobrze, przy tych prawach Sejmu musiał przetrwać obyczaj desygnowania ministrów i rządu przez partje polityczne, a nie przez prezydenta i powołanego przez niego premjera. Już u podstawy tworzenia rządu leżała jego słabość. Rządy, których każdą inicjatywę, nie czekając na jej wyniki, uniemożliwiał w zarodku wiecznie obradujący Sejm, nie mogły rządzić. Rosła siła Sejmu na słabości rządu. I cóż się okazało? Że siła ta była fikcyjna. Tylko taki rząd, który może postawić wniosek Prezydentowi Rzeczypospolitej o rozwiązanie Sejmu, może mieć trwały program i wolę jego realizacji. Wie on bowiem, że w razie konfliktu z Sejmem będzie mógł odwołać się do opinji narodu, który wyda wyrok. Tylko taki Sejm będzie dbał o wydajność swojej pracy, o wypełnienie całości nałożonych nań obowiązków, który w każdej chwili może stanąć przed sądem opinji publicznej. Tak jest wszędzie, gdzie żyją i rozwijają się najlepsze tradycje ustroju parlamentarnego, jak np. w Anglji, w której dotychczas ani jeden parlament nie dotrwał do ustawowej kadencji, wszystkie były rozwiązywane, a mimo to jest to kraj, gdzie niema mowy o t. zw. kryzysie parlamentaryzmu. U nas wytworzyła się taka sytuacja, że sama zapowiedź zamknięcia sesji sejmowej była uważana za zamach na nasze prawa.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#JanDębski">A gdy już mowa o sesjach sejmowych, czegóż byliśmy w Polsce świadkami? Parlament obradował bez przerwy. Czy ta nieprzerwana praca, ilościowo pokaźna, przyczyniała się do jej jakości? Nie chcę w tej chwili wdawać się w ocenę naszej pracy ustawodawczej; bezwątpienia jest ona wydajna. Chodzi mi o inne konsekwencje nieprzerwanych obrad Sejmu. Zamiast kontroli rządu mieliśmy objaw przeszkadzania, utrudniania pracy rządu. Nie było współpracy między Sejmem a rządem, natomiast bardzo często była wzajemna walka podjazdowa. Następstwo inne tego stanu rzeczy. Parlament, stronnictwa polityczne muszą posiadać polityków, nawet polityków specjalistów, ale nie mogą się zamieniać jako całość w organizację zawodowych polityków, traktujących mandat poselski jako zawód. Opinja kraju względem nas wiele zawiniła, ale liczmy się z tem, że nasze obyczaje ułatwiały powstawanie podobnej opinji. Na całym bowiem świecie, gdzie istnieje zdrowy ustrój parlamentarny, obok zawodowych polityków, leaderów, parlamenty w olbrzymiej swej większości składają się z ludzi, którzy biorą nieprzerwanie, oczywiście z wyjątkiem sesji sejmowych, czynny udział we wszystkich dziedzinach życia narodu. Praktyka naszych Sejmów sprowadziła kontakt olbrzymiej większości posłów z życiem tylko przez udział w wiecach i zebraniach. Poseł Sejmu polskiego, który bierze czynny udział w życiu społecznem, gospodarczem, oświatowem, samorządowem, należy do wyjątków.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#JanDębski">Zwrócę uwagę na pewien szczegół, który jest świadectwem może drobnem, ale wyraźnem ujemnych skutków naszej praktyki parlamentarnych obrad. Zdawałoby się, że ci z nas, którzy brali udział w pracy parlamentu, w razie powrotu na dawne stanowisko społeczne będą świecili przykładem w pracy państwowo - twórczej. Nabyli wiedzy praktycznej o Państwie, rozszerzyli swój horyzont myślenia. Jakże często jednak spotykamy naszych b. kolegów, których nieprzerwana kilkoletnia praca w pierwszym Sejmie wykoleiła życiowo; są to ludzie, którzy zerwali kontakt z życiem codziennem, przyzwyczaili się do uprzywilejowanego stanowiska i dziś patrzą na mandat poselski jako na posadę, jako na zawód. Brak polityków wybitnych, twórczych, brak przywódców, obdarzonych inicjatywą, siłą przekonań, wiarą w program, który głoszą, czyni z parlamentu nie instytucję, która przewodzi opinji społecznej i ją urabia, lecz odwrotnie. Nadmiar zawodowych polityków, nadmiar posłów, którzy traktują mandat poselski jako posadę, czyni z parlamentu organizację, w której wszechwładnie panują intrygi polityczne, zabieganie o wpływy, nie daje wyników pozytywnych w fachowej ustawodawczej pracy i przyczynia się do wytwarzania typu posła, który na swe obowiązki patrzy z punktu widzenia utrzymania posady poselskiej. Daleki jestem od tego, by twierdzić, że tylko ludzie niezależni materjalnie mogą być posłami. Stosunek do mandatu poselskiego jako posady nie od tego zależy. Są bowiem posłowie, których jedynym środkiem utrzymania są djety poselskie, ale dla których mandat nie jest posadą. Na konieczność udziału posłów w codziennem życiu narodu, na ich związek z tem życiem należy położyć duży nacisk. Nie robilibyśmy tylu błędów, gdybyśmy lepiej znali życie, gdybyśmy mogli oceniać skutki naszej pracy i naszej polityki. Wiece i zebrania, to nie życie, lecz bardzo często widowiska, na których działacze polityczni występują jako aktorzy. Anemia naszego życia, to skutek nadmiaru polityki i zawodowych polityków.</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#JanDębski">Parlamentu największem prawem i obowiązkiem jest kontrola rządu, jest uchwalanie budżetu. Ale ta kontrola i uchwalanie budżetu, aby były prawem, które przynosi korzyć, muszą dziać się w określonym czasie. Kontrola gospodarki państwowej wtedy, gdy niewiadomo kto odpowiada za wytworzony stan rzeczy, uchwalenie budżetu pod koniec roku budżetowego nie są ani kontrolą, ani współpracą w gospodarowaniu Państwem. Czy postawienie pewnych terminów parlamentowi dla wykonania tych praw, podyktowane jedynie interesem Państwa i najszerszych jego warstw, może być obniżeniem praw parlamentu, podporządkowaniem go rządowi? Czy wypełnienie tej luki, jaka jest w naszej Konstytucji, gdy przez trzy miesiące po rozwiązaniu Sejmu i Senatu nikt nie jest mocen wydać żadnego zarządzenia, któreby było prawem, obowiązującem do czasu odrzucenia go lub przyjęcia przez nowoobrany Sejm i Senat, jest obniżeniem powagi parlamentu, czy też tylko daniem możności nieprzerwanego rozwoju Państwu? A może niem jest dążenie do tego, by godność posła, jego stanowisko nie było w opinji lekkomyślnie szarpane przez to, że zasłania się on rzekomą nietykalnością, o której przemawiał tu tak dużo p. pos. Ballin, która przeradza się w bezkarność? Panowie bronicie nietykalności poselskiej i my jej bronimy, ale stan rzeczy, który istnieje obecnie, doprowadza do tego, że przy tej t. zw. nietykalności jesteśmy świadkami niebywałego obniżenia powagi Sejmu jako instytucji, posłów jako jednostek. Fizyczna nietykalność doprowadziła do zupełnej swobody wydawania sądów opinji publicznej na Sejm i posłów. I czy to będzie trybunał honorowy, w myśl wniosków naszego kolegi pos. Erdmana, czy zwykły sąd, godność i powaga parlamentu, dobre imię każdego z nas wymaga, by opinja wiedziała, że posłowie nie kryją się przed odpowiedzialnością, że nie mogą bezkarnie postępować.</u>
          <u xml:id="u-53.7" who="#JanDębski">Czy te wszystkie zagadnienia, a jest ich niewiele, nie dojrzały dostatecznie w opinji całego narodu i wśród nas samych, abyśmy o nich mogli decydować? Jesteśmy Sejmem skończonym, albo kończącym się. Prawda, ale jest naszem nietylko pisanem, ale faktycznem prawem i obowiązkiem te najważniejsze zmiany, jako nasz testament, przeprowadzić ku pożytkowi i naprawie Rzeczypospolitej, w interesie ustroju parlamentarnego i w obronie demokracji przed zakusami tych wszystkich, którzy ją chcą zniszczyć.</u>
          <u xml:id="u-53.8" who="#JanDębski">Powiadacie Panowie, że przyszły Sejm jest przedewszystkiem powołany do zmiany Konstytucji. Zapominacie o tem, że przyszły Sejm ma to zadanie tylko ułatwione. Twórcy naszej Konstytucji przewidywali słusznie, że już lat kilka wystarczy, żeby to, co było doktryną, co było uchwalone pod wpływem taktyki i uprzedzeń, nie wytrzymało próby życiowej, zachęcili przeto przyszły Sejm, czyniąc mu ułatwienia, zresztą niewielkie, aby przystąpił do rewizji Konstytucji. Jeżeli wśród stronnictw lewicy istnieje pewność, że wola narodu będzie inna od tej, którą my głosimy w przedmiocie zmian Konstytucji, nie powinni się obawiać zmian dzisiejszych. Ułatwionym sposobem, mniejszą ilością głosów i bez Senatu Sejm przyszły całą Konstytucję zmienić może, a więc i to, co my dziś postanowimy. My jednak twierdzimy, że tak nie będzie i rozumiemy obawy tych, którzy nie chcą dziś dopuścić do uchwalenia zmian. Pragną oni odsunąć jak najdalej rozstrzygnięcie spraw, które dziś istnieją wyraźnie w świadomości ogółu, które ten ogół przykuwają; pragną odsunąć, by zyskać na czasie. Liczą się z tem, że może da się odwrócić uwagę opinji od tych rzeczy przez wysunięcie innych zagadnień. My zaś pragniemy nietylko skorzystać z szczęśliwej chwili, jak to Panowie nazywacie, lecz już dziś przystąpić do uporządkowania podstawowych spraw naszego bytu politycznego, po to, by przyszły Sejm miał lepsze warunki pracy i rozwoju, po to, by rząd w Polsce mógł pracować. Celem, jaki nam przyświecał w zgłoszonym przez nas projekcie zmiany Konstytucji i ordynacji wyborczej, była naprawa ustroju Rzeczypospolitej, ale nie przez przeciwstawienie koncepcji silnego rządu słabemu Sejmowi, lecz przez znalezienie równowagi i stworzenie warunków, umożliwiających rozwój Państwu. Cieszymy się, że przez wniesienie własnego projektu zmiany Konstytucji przyczyniliśmy się do tego, że projekt przedłożony przez komisję prawie w całości pokrywa się z naszym projektem.</u>
          <u xml:id="u-53.9" who="#JanDębski">Projekt rządowy zmiany Konstytucji traktowaliśmy rzeczowo, bo uważamy, że zmiana Konstytucji jest potrzebna nie dla tego czy innego rządu, lecz dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-53.10" who="#JanDębski">Pod tym samym kątem widzenia dzisiejszych potrzeb Państwa oceniać chcemy pełnomocnictwa. Uporządkowanie stanu prawnego w Polsce jest niezbędne. Nie zapominamy, że niepodległa i zjednoczona Polska rządzi się jeszcze na podstawie praw, przekazanych nam przez państwa zaborcze; wiemy dalej, że Konstytucja nasza nie jest uzupełniona ustawami wykonawczemi do niej; rozumiemy, że położenie gospodarcze i finansowe wymaga uporządkowania, ze nasz aparat administracyjny powinien być dostosowany do potrzeb i stanu naszego Państwa. Ten rzeczowy stosunek do sprawy pełnomocnictw nie pozwala nam jednak zapominać, jak wielkie uprawnienia otrzyma Rząd obecny. Żaden rząd polski podobnych pełnomocnictw nie otrzymał, bo pełnomocnictwa, które dotychczas Sejm uchwalał, dotyczyły zawsze ściśle określonej dziedziny, a wykonanie ich było pod ścisłą kontrolą Sejmu. Stąd też odpowiedzialność obecnego Sejmu jest wielka. Mamy prawo i obowiązek umiejscowić ją, a dopóki jesteśmy posłami, dopóki ten Sejm istnieje, nie mamy prawa, nie przeszkadzając Rządowi, wyrzec się odpowiedzialności i kontroli nad tem, co Rząd będzie czynił na podstawie owych pełnomocnictw. Pragniemy, aby Rząd skorzystał z nich jak najlepiej, aby w istocie przyczynił się w tych lepszych warunkach, jakie mu są dane, do uporządkowania naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-53.11" who="#JanDębski">Ostatnie miesiące wysunęły pomimo naszego ciężkiego położenia gospodarczego sprawy natury politycznej; najwyższy czas, aby Sejm je rozstrzygnął. Zmiana ustroju Państwa może się przyczynić do sprawniejszego funkcjonowania naszego życia państwowego. Ale przyszłość Polski, nawet najbliższe jej jutro zależeć będzie od stanu gospodarczego, od wyraźnego pod tym względem programu Rządu, jak i zresztą programu wogóle. Brak programu lub ukrywanie go stwarza w opinji stan niepewności, jest źródłem najprzeróżniejszych plotek, któremi skwapliwie karmi się społeczeństwo. Stronnictwa polityczne Sejmu, bez względu na to, jaki jest ich stosunek do Rządu i odwrotnie, mają prawo domagać się od Rządu ujawnienia programu. W szczególności stronnictwo nasze, reprezentujące wieś, musi wiedzieć, jaki jest program gospodarki Rządu w odniesieniu do najważniejszej gałęzi naszej produkcji, rolnictwa. Pełnomocnictwa, których domaga się Rząd, to forma, treść ma nadać Rząd; tą zapowiedzią treści musi być program Rządu. Na ten program czekamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Grünbaum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#IzaakGrünbaum">Wysoki Sejmie! Jeżeli poprzednie artykuły projektu zmiany Konstytucji były tylko demonstracją i, miejmy nadzieję, czczą demonstracją, to art. 7 jest rzeczą poważną. Zmiana, przedłożona nam w art. 7, dotyka najpoważniejszej podstawy parlamentaryzmu, prawa budżetowania.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#IzaakGrünbaum">Art. 7 składa się z dwóch części: jedna jest właściwie tylko przeredagowaniem art. 25: o tej mówić nie będę. Druga część reguluje uchwalanie budżetu i robi to, wychodząc z założenia nieufności, nietylko do obecnego Sejmu, ale i do Sejmu wogóle, petryfikuje pewne przepisy regulaminowe, raz na zawsze ustala porządek uchwalania budżetu, tak, jakby nie dowierzała Sejmowi, nie dowierzała przedstawicielstwu narodowemu, że będzie się zajmował budżetem poważnie, że obowiązek uchwalania budżetu będzie wykonywał jak się należy. Jest to zresztą tylko ukłócie szpilką. Ale w tym artykule są i poważniejsze rzeczy. Punkt c) ustępu 10 art. 7 odbiera Sejmowi prawo uchwalania budżetu, bo daje możność ogłaszania jako ustawy projektu rządowego, jeżeli ani Sejm, ani Senat budżetu nie uchwali. Nie rozumiem, dlaczego należy przypuszczać taką okoliczność, że ani Sejm, ani Senat budżetu nie uchwali. Chyba nie należy mniemać, że Sejm i Senat będą miały pod tym względem jakąś złą wolę. Może to tylko nastąpić w razie, gdy dojdzie do konfliktu między Sejmem, a rządem na tle budżetu. Wtedy jednak zasada parlamentaryzmu wymaga, żeby rząd ustąpił, a nowy rząd, który przyjdzie, wystąpił z nowym budżetem. Jeżeli zaś przewidujemy, że rząd wówczas ma możność albo rozwiązania Sejmu, albo też przedłożenia Prezydentowi swojego projektu, a ten projekt ma otrzymać moc ustawy, to w ten sposób faktycznie sprowadzamy do zera najbardziej podstawowe prawo parlamentu, prawo uchwalania budżetu.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#IzaakGrünbaum">Nie chcę powtarzać podejrzeń, o których wspomniano na komisji, że rząd może skorzystać z tej możliwości i sztucznie doprowadzić do tego, że ani Sejm ani Senat nie uchwalą budżetu. Uważam, że punkt ten podważa znaczenie Sejmu, nikt mi chyba pod tym względem nie zrobi żadnego zarzutu, że punkt ten przenosi punkt ciężkości z Sejmu na rząd i daje możność rządowi, gdy tego zechce, doprowadzić do tego, żeby jego projekt wbrew woli Sejmu, wbrew woli Senatu stał się ustawą. Gdy pos. Niedziałkowski zwrócił uwagę na to, że punkt c) ust. 10 art. 7 kłóci się z art. 3 Konstytucji, p. Minister Makowski odpowiedział, że tak nie jest, że przeciwnie, przedłożenie to opiera się na domniemaniu, że Sejm i Senat milcząco zgadzają się, ażeby rząd skorzystał ze swego prawa i przedłożył swój projekt Prezydentowi do podpisu. Jest to twierdzenie niesłuszne, jest to twierdzenie, które nie wynika ani z treści artykułu, ani też z dosłownego jego brzmienia. Punkt c) został sformułowany w ten sposób, jak czytamy w art. 7, w tem domniemaniu, że ani Sejm, ani Senat z zlej woli, lub też z jakiegokolwiek innego powodu nie zdołają uchwalić budżetu. Wtedy dopiero rząd występuje z swoim projektem. Tu nie ma tego domniemania, o którem mówił p. Minister. Wołałbym, żeby przemówienie p. Ministra Makowskiego było uważane za autentyczną interpretację art. 7 p. c). gdyby nie sens tego artykułu, gdyby nie dosłowne brzmienie tego punktu, które się kłóci z tem, co powiedział p. Minister Makowski.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#IzaakGrünbaum">Poza tem p. Minister Makowski powiedział, że to właściwie nie sprzeciwia się art. 3 Konstytucji dlatego, że to nie będzie ustawa, że to będzie jakby ustawa. Tej różnicy już nie rozumiem. Wiem, że wśród sfer kupieckich, obecnie zrujnowanych, po części przynajmniej, istnieją t. zw. — Panowie pozwolą, że użyję wyrażenia żydowskiego — kmoilpieniądze, to znaczy niby — zapłata. Przychodzi kupiec, kupuje towar i powiada: gotówki nie mam, dam ci niby gotówkę, dam ci weksel krótkoterminowy. Potem oczywiście wogóle za weksel nie płaci. Czy pan Minister chciałby, ażeby rządowy projekt budżetu, podpisany przez Prezydenta, gdy ani Sejm ani Senat budżetu nie uchwalą, był także tą niby — ustawą i pokazywał, że jesteśmy, że Państwo nasze jest w tem samem położeniu, co kupiec, który płaci zamiast gotówką wekslem i potem bankrutuje? Proszę zwrócić uwagę na to, że budżet nie jest tylko ustawą wewnętrzną, budżet jest ustawą, która ma ogromny wpływ na kredyt Państwa, ma ogromne echo zagranicą. Taka ustawa nie może być niby — ustawą, jakby ustawą, ona musi być ustawą bezwzględną, musi być ustawą w całej pełni i dlatego dziwię się p. Ministrowi Makowskiemu, że w ten sposób bronił tego punktu art. 7.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#IzaakGrünbaum">Poza tem w tym samym punkcie prosiłbym o skreślenie, tak samo, jak proszę o skreślenie punktu c) ustępu 10 oraz związanego z nim punktu 11, ostatniego zdania ustępu 12, które mówi, że w razie jeżeli Sejm będzie rozwiązany przed uchwaleniem poboru rekruta, rząd ma prawo zarządzić pobór w granicach zeszłorocznego przez Sejm uchwalonego kontyngentu. Tu już Szanowni Panowie, niewiadomo, dlaczego Komisja Konstytucyjna ten ustęp wstawiła. Rząd tego się nie domagał, o tem prawie mowy nie było. Komisja Konstytucyjna idąc w jakimś kierunku myślowym, uważała za konieczne zagwarantowanie także sprawy poboru rekruta. Dlaczego? Domniemanie jest takie, że Sejm i tu wykaże jakąś złą wolę i nie uchwali rekruta. Sądzę, że pod tym względem obecnemu Sejmowi żadnego zarzutu zrobić nie można. Jeszcze nie było wypadku, żeby Sejm przedłożenia rządowego w sprawie poboru rekruta z całą skwapliwością nie uchwalił. A więc ta obawa nie istnieje. Jeżeli istnieją jakieś arrière — pensées pod tym względem, to tego nam nikt nie powiedział, ale jest to prawo bardzo podstawowe dla parlamentaryzmu, dla wolności obywateli. Bo jeżeli Sejm nie uchwali kontyngentu, to mamy bardzo ciężki wypadek konfliktu między Sejmem a rządem, z którym Sejm nie może sobie inaczej poradzić, jak odmawiając mu uchwalenia kontyngentu wojska. Takiego prawa nie wolno się pozbawiać. Dlatego proszę o skreślenie tego ustępu.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#IzaakGrünbaum">Głos ma p. Poniatowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#JuliuszPoniatowski">Wysoka Izbo! Zgodnie z deklaracją mojego stronnictwa w pierwszem czytaniu tu wypowiedzianą, nie uważamy za słuszne, aby Sejm obecny zajmował się istotną naprawą dotychczasowej Konstytucji, albowiem na to nie pozwalają ani jego kwalifikacje rzeczowe, ani opinja, którą ma niestety w kraju ustaloną. Uważamy za słuszne i konieczne ograniczyć się do tych paru zmian, które naprawdę mogą się przyczynić do posunięcia naprzód życia państwowego w Polsce, które są niezbędne dla szybszego i sprawniejszego działania rządu.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#JuliuszPoniatowski">Z dużą satysfakcją możnaby się przysłuchiwać tego rodzaju przemówieniom, jakie wygłosił tu ostatnio p. Dębski, czyż bowiem nie jest istotnie czemś niezmiernie radosnem, że stronnictwo, które przez tak długi czas niemal monopol miało na urzędy i na tworzenie rządu w Polsce dojrzało do tego, żeby stwierdzić, że dotychczasowa praktyka była zła, że prace Sejmu były okropne, że nasz stosunek do społeczeństwa i stosunek do pracy państwowej do głębi należy zmienić, gdyby w parze z temi oświadczeniami szły projekty realne tego stronnictwa. Jeżeli jednak musimy stwierdzić, że realne posunięcia, które są przez to stronnictwo wykonywane, idą w kierunku dalszego pogwałcenia istotnej opinji publicznej, wytworzenia takich stosunków, w których nacisk administracji i korupcja górowałaby w Polsce, to raczej należy ubolewać. Wiemy dziś, że w propozycjach Piasta zawiera się między innemi kontrola nad wyborami nie w sądzie, lecz w administracji. Jakże jaskrawą jest dysproporcja między tą krytyką przeszłości, a tem, co ma być zbawieniem, co ma nam otworzyć drogę do lepszej przyszłości. Sądzę, że nie czas na to, żeby się łudzić, iż tak łatwo, tanio i prosto można społeczeństwo polskie w błąd wprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#JuliuszPoniatowski">Tego oświadczenia tem więcej wysłuchałem ze zdumieniem, że w wielu posunięciach ostatnich, w toku obecnych rozpraw dokonywanych, widzimy usiłowania do cofnięcia znacznej części swobód obywatelskich. Przebudowa Konstytucji w tym Sejmie w myśl wywodów pana posła Dębskiego jest odsuwana przez tych, którzy właściwie wogóle przebudowy tej Konstytucji nie chcą. Insynuują oni, że w tem, że niektórzy przywiązują nadzieje do lepszego składu Sejmu i do większego zbliżenia jego opinji do myśli rzeczywistej społeczeństwa, nie kryje się nic innego, jak chęć zabagnienia i odsunięcia w nieokreśloną przyszłość istotnej rewizji Konstytucji. Nie wiem, co mu daje powód do tego rodzaju pomawiań. Jeżeli to, co on nazywa przebudową Konstytucji, ma się wyrażać w tym projekcie, który uznaje niemal za swój, to można się tylko ograniczyć do stwierdzenia, jak żałosna jest ta myśl twórcza, która jest reprezentowana w tej przebudowie. Czyż z jego przemówienia nie wynika, że należy skrócić sesję parlamentu, że należy doprowadzić do tego, ażeby posłowie nie byli zawodowymi politykami? A przecież to tu się nie zawiera. Czy z przepisów tu zawartych wynika, uzdrowienie stosunku posłów do społeczeństwa, czy stąd wynika, że ktoś nie posiadający zaufania swych wyborców, ktoś, kto je stracił, nie może pozostawać nadal posłem? A przecie to również należałoby wywnioskować z przemówienia p. posła Dębskiego. Sądzę zatem, że wystarczy ograniczyć się do tego stwierdzenia zasadniczej dysproporcji między tezami, które w przemówieniu były zawarte, a wysnutemi stąd wnioskami, spokojnie przejść nad tem do porządku dziennego i stwierdzić raz jeszcze, że Sejm obecny do istotnej przebudowy Konstytucji nie dojrzał i dokonać jej nie potrafi.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#JuliuszPoniatowski">Wierni jesteśmy przeto tezie, że należy ograniczyć się do rzeczy tylko najbardziej koniecznych. Art. 7, o którym mowa, zawiera jedną z tych konieczności. Jest niewątpliwie koniecznością dla każdego państwa posiadanie porządnego budżetu, budżetu określonego na cały rok, budżetu, pozwalającego wykonywać pewną gospodarkę. Niesłusznie sądzą niektórzy panowie, że można wykonywać budżet państwowy prowizorjami, niesłusznie również sądzą, że jeżeli Sejm nie chciał w ciągu pewnego czasu budżetu uchwalić, to nikt inny nie powinien mieć prawa wprowadzenia go w życie. P. Minister Makowski usiłuje stwierdzić, że wtedy należy przyjąć domniemanie, że Sejm budżet przyjął, skoro upłynął pewien czas i budżetu nie skonstruował. Przyznam się, że nie widzę powodu, dla któregoby należało pewną obsłonką przykrywać nagą rzeczywistość. Jest daleko lepiej i słuszniej stwierdzić, co jest prawdą istotną. Bywają wypadki, że Sejm budżetu nie uchwalił, nie przyjął, już to, że jest tak dalece niedołężny, już to, powiedzmy, jak nasz obecny Sejm, który potrafił 3, 4 miesiące rozdawać referaty budżetowe. Przecież znamy tego rodzaju praktykę, gdzie każda nowa konstrukcja między grupami sejmowemi wywołuje ponowną obsadę referatów budżetowych, i ten proceder powtarza się kilkakrotnie, a miesiące upływają. Jest przeto prostsze, zgodniejsze z prawdą, jasno stwierdzić, że Sejm swego obowiązku nie wykonał, budżetu nie uchwalił i dla konieczności państwowej przewidzieć trzeba wówczas, że wchodzi w życie budżet inny, ten, który był wniesiony przez rząd, a który wcale w przemilczeniu nie został uchwalony, lecz wchodzi w życie, bo życie tego wymaga.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#JuliuszPoniatowski">Gdyby przebudowa Konstytucji sięgała głębiej, nie wątpię, że mielibyśmy do czynienia z daleko idącemi ograniczeniami praw Senatu. Ta karykatura, z jaką mamy do czynienia, zasługuje na to, ażeby z nią skończyć, powtórzenie zaś Izby nie leży chyba w interesie rozwijającego się państwa, dublowanie tego, co jest przedstawicielstwem narodowem. A zatem wkroczenie na drogę rozwijania uprawnień Senatu byłoby zbędne, byłoby podtrzymywaniem tego, co jest najzupełniej bezpłodne. W tym projekcie widzimy rozszerzenie praw Senatu, rozszerzenie niczem nieuzasadnione. Oto wbrew brzmieniu Konstytucji, że żadna ustawa nie może wejść w życie bez zgody Sejmu, znajdujemy tu tego rodzaju proceder, w którym Senat załatwia ustawy, niezałatwione przez Sejm. Stwierdzam raz jeszcze, że uznajemy w całej pełni konieczność wprowadzenia w życie budżetu, którego nie załatwił Sejm, którego nie załatwił parlament, ale nie widzimy najmniejszej potrzeby symulowania tego, że został on częściowo załatwiony, skoro jedna Izba, i to Izba niepełnoprawna, jak wiemy, udaje, że go załatwiła. Ta praktyka prowadzi tylko do nieporozumienia, które może być w całem społeczeństwie wskutek tego, że jest niezgodny z opinją kraju dany program budżetowy, a mimo to istnieje formalna uchwała Izby przedstawicielskiej. Toteż proponujemy rzecz zupełnie inną, rzecz realnie zupełnie opartą na dotychczasowych prawach Senatu i Sejmu, nie zmieniając ich praw, a wprowadzając jedno uproszczenie, które naszem zdaniem jest słuszne, tj. wprowadzenie w życie budżetu wówczas, kiedy Sejm go nie uchwali. Jeżeli Sejm w ciągu 3 i pół miesięcy przedłożenia rządowego nie załatwił, nie mamy potrzeby domniemywać, że go załatwił milcząco, przeciwnie, stwierdzamy publicznie, że Sejm go nie załatwił, ale ustawa przez Sejm niezałatwiona nie może być rozpatrywana przez Senat i w takim razie ta ustawa do Senatu nie powinna wędrować, tylko w razie, jeżeli Sejm ustawę przyjął, ona do Senatu idzie. Senat w myśl art. 35 ma określony termin do jej załatwienia. Jeżeli ją załatwi, mamy do czynienia z faktem jasnym, ustawa budżetowa jest załatwiona przez obie Izby i staje się prawem.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#komentarz">(Głos: A jeżeli będą poprawki?)</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#JuliuszPoniatowski">Wtedy idą terminy, które tu są przewidziane. Dla uniknięcia nieporozumienia pozwolę sobie odczytać jak brzmi ten ustęp naszej poprawki. „Jeżeli Sejm w ciągu trzech i pół miesiąca od dnia złożenia przez Rząd projektu budżet uchwali — wyrzucamy stąd słowo „nie”, — Senat przystępuje do rozważenia złożonego projektu. Jeżeli w ciągu trzydziestu dni Senat nie prześle Sejmowi swojej uchwały w przedmiocie budżetu, uważa się, że ustawa przyjęta jest w brzmieniu sejmowem”. Nie idziemy tu na pomniejszenie praw Senatu, na przebudowanie wogóle do głębi Konstytucji. W razie uchwalenia przez Senat poprawki Sejm ma znowu 15 dni na powzięcie odpowiedniej uchwały i budżet uważamy wówczas za uchwalony.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#JuliuszPoniatowski">A teraz drugi wypadek. Jeżeli Sejm najdalej w ciągu trzech i pół miesięcy od dnia złożenia przez rząd projektu budżetu nie uchwalił, wtedy jest zbędne wszelkie przesyłanie go do Senatu. Prezydent go ogłasza w brzmieniu projektu rządowego. I to jest jedynie konsekwentne. Nie trzeba tego maskować żadnem domniemaniem, że się coś stało, co się nie stało.</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#komentarz">(P. Stroński: Ale wtedy zmniejszy się termin z 5 miesięcy na 3 1/2)</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#JuliuszPoniatowski">We wniosku Sejm miał i tak tylko 3 1/2 miesiąca.</u>
          <u xml:id="u-56.10" who="#komentarz">(P. Stroński: Ale potem miał jeszcze dwa tygodnie i te dwa tygodnie odebraliśmy.)</u>
          <u xml:id="u-56.11" who="#JuliuszPoniatowski">Te dwa tygodnie są przeznaczone na rewizje poprawek, ale jeżeli tych poprawek niema, to czasu mu nie zmniejszamy.</u>
          <u xml:id="u-56.12" who="#JuliuszPoniatowski">Jesteśmy zresztą wyrazicielami poglądu, że okres 5 1/2 miesięcy może być w tę lub w tamtą stronę zmieniony, to nie jest główna część artykułu. Najważniejszą częścią jest to, że wprowadza się uprawnienie do załatwienia przez Senat takiej ustawy, która nie była załatwiona przez Sejm, czyli, że się montuje w sposób zupełnie nieuzasadniony drugą Izbę do godności Izby zwierzchniej, względnie nadrzędnej, co dotychczas miejsca nie miało.</u>
          <u xml:id="u-56.13" who="#JuliuszPoniatowski">Sądzimy, że ta poprawka zupełnie odpowiada potrzebom chwili i rozumnemu spokojnemu interpretowaniu dotychczasowego uprawnienia, bez jego rozszerzania i bez wprowadzania zamętu miedzy kompetencjami obu izb, jakby to miało miejsce w tym artykule w brzmieniu komisyjnem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#IgnacyDaszyński">Do art.8 głos ma p. Prószyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PPrószyński">Wysoka Izbo! Czas wyborczy określa Konstytucja na dni 90, a ordynacja w kalendarzu wyborczym przeznacza 75 dni na cały czas wyborczy.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#PPrószyński">Zdaje mi się, że nasz wniosek mniejszości, zdążający do tego, ażeby 60 dni wystarczało na wybory, jest słuszny.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#komentarz">(Głos: To się tylko Panu wydaje.)</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#PPrószyński">Pewnie, że mnie się może tak wydawać, a Panowie dadzą swój sąd drogą głosowania. Przytaczam argumenty, które przemawiają za tem. Czas wyborczy jest czasem nienormalnym, czasem niepokoju, czasem obietnic, których się potem nie spełnia, czasem awantur, demagogji i zamieszek, czasem obrzucania błotem ludzi najuczciwszych, a pchania się nieraz ludzi o małej wartości. Bezwątpienia jest to czas chorobowy; im krócej on trwa, tem dla Państwa lepiej. Oczywiście chodzi o taki czas, by przygotować się do wyborów. Ilość 75 dni w kalendarzyku wyborczym, a 60 we wniosku mniejszości, to niewielka różnica. Jeden z panów dzisiaj właśnie mówił, że widzi po stronie prawicy zwykle w czasie wyborczym walkę przeciw jednostkom, natomiast po stronie lewicy walkę o programy. Nie chce kwestjonować jego poglądu i wierzę, że tak on sądzi, ale może, mówiąc delikatnie, za mało patrzy przed siebie i może nie pamięta, że tu w Sejmie widziano ludzi z czaszkami rozbitemi przez lewicę, a nie przez prawicę. Chyba czytał ten poseł o wiecach, na których używano nie tylko pałek, lecz i rewolwerów. To jest stan niekorzystny zawsze, a tem bardziej w czasie wyborów. Mamy stanowcze przekonanie, że przyszłe wybory będą jeszcze gorsze, niż wypadki, które się zdarzały pół roku temu lub zdarzają dziś. Zresztą nawet i w Sejmie chwalono nietylko napady, ale nawet i mordy, jak naprzykład w Krakowie, a takie pochwały objawiają zacięcie raczej na zbója, czy na kata, niż na polityka. Często się zdarzało, że lewica walkę o program zamieniała na walkę z kijami. Z jakiejkolwiek zresztą strony będą nadużycia, zawsze je potępiamy, a skrócony czas wyborczy będziemy uważali za bardzo korzystny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Prystupa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#TomaszPrystupa">Proszę Panów! Komunistyczna Frakcja Poselska sprzeciwia się stanowczo udzieleniu prawa rozwiązania Sejmu Prezydentowi. W państwie, w którem władza spoczywa w rękach kapitalistów i obszarników, prezydent jest najwyższym urzędnikiem, za pośrednictwem którego klasy posiadające narzucają swą wolę państwu, jest narzędziem całkowicie uzależnionem od woli kapitalistów, jest wykonawcą posłusznym bankierów, fabrykantów, dziedziców, biskupów i generałów. Jeżeli Prezydentowi będzie dana władza rozwiązywania Sejmu, jak się na to zgadza P. P. S., N. P. R., Wyzwolenie i inni, to nie skorzysta on z tej władzy na korzyść robotników, chłopów, żołnierzy, czy narodów ujarzmionych, lecz wyłącznie i jedynie na korzyść burżuazji i szlachty przeciw robotnikom i chłopom. Wzmacniać zaś władzy swych wrogów klasowych nie chcą ani robotnicy, ani chłopi i dlatego my komuniści, jedyni przedstawiciele robotników i chłopów w Polsce w tym Sejmie, głosować będziemy przeciw omawianemu artykułowi.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#komentarz">(Głos w centrum: Dajcie spokój chłopom.)</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#TomaszPrystupa">Panom Posłom z P. P. S., Wyzwolenia i innym z przeproszeniem demokratom, my komuniści, którzy jesteśmy zwolennikami rządu rad delegatów robotniczo - chłopskich i żołnierskich i radzieckiej formy ustroju państwowego, my bezwzględni zwolennicy dyktatury proletarjatu...</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#komentarz">(Głos: A chłopów nie?)</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#TomaszPrystupa">...ze wszystkiemi jej konsekwencjami...</u>
          <u xml:id="u-60.5" who="#komentarz">(Głos: To znaczy, do Tworek wszystkie konsekwencje.)</u>
          <u xml:id="u-60.6" who="#TomaszPrystupa">...musimy przypomnieć niektóre prawdy zapomniane przez nich. Prawda, dzisiejszy Sejm powinien być natychmiast na cztery strony świata rozpędzony...</u>
          <u xml:id="u-60.7" who="#komentarz">(Głos: Byle nie na wschód, nie do Rosji.)</u>
          <u xml:id="u-60.8" who="#TomaszPrystupa">...bo jest kuźnią, w której wykuwali i wykuwają kapitaliści i obszarnicy rękami posłów kajdany dla robotników, chłopów, żołnierzy i narodów podbitych, w którym radzono tylko nad tem, w jaki sposób wyzuć robotnika i chłopa z owoców jego pracy. Sejm dzisiejszy jest zasłużenie znienawidzony przez lud. Ale czyż wybory do nowego Sejmu, wobec pełnych kies kapitalistów i obszarników, w atmosferze teroru i gwałtu, kodeksu karnego carów i kajzerów przeprowadzone przez Rząd Bartla — Piłsudskiego, czyż wybory takie mogą lepszy od dzisiejszego Sejm do życia powołać? Czyż wybory na ziemiach Ukrainy Zachodniej i Białorusi Zachodniej, przeprowadzone pod obuchem niewoli narodowej, w jakiej jęczą te narody, nie lepszej od niewoli narodowej, jaką….</u>
          <u xml:id="u-60.9" who="#komentarz">(P. Niedziałkowski: Odrazu zrobić dyktaturę wojskową.)</u>
          <u xml:id="u-60.10" who="#TomaszPrystupa">Już teraz mamy dyktaturę wojskową p. Piłsudskiego. …w niewoli jaką Polsce narzucili ongiś carowie przez swych Murawiewów i Bismarcków, czyż wybory tam mogą być uważane za wyraz woli ludu ukraińskiego i białoruskiego?</u>
          <u xml:id="u-60.11" who="#TomaszPrystupa">Więc zamiast dawać pełnomocnictwa Prezydentowi dla rozwiązania Sejmu i rozpisania nowych wyborów, należałoby przedewszystkiem, żeby panowie rzekomi demokraci poprowadzili masy do szturmu.</u>
          <u xml:id="u-60.12" who="#komentarz">(Głos: Kiedy tam baty dostaniecie?)</u>
          <u xml:id="u-60.13" who="#TomaszPrystupa">Aby zmieść haniebną praktykę administracji i sądów w Państwie Polskiem, zmieść ucisk narodowy i dać możność samookreślenia narodom podbitym. A następnie panowie demokraci zapomnieli snać, że zasadą dawnej demokracji było jak najczęściej odwoływać się do woli wyborców.</u>
          <u xml:id="u-60.14" who="#komentarz">(Głos: A czrezwyczajka jak często?)</u>
          <u xml:id="u-60.15" who="#TomaszPrystupa">Dlaczego to dziś nie prowadzicie walki o to, żeby Sejm był wybierany na jeden rok? Dlaczego nie walczycie o to, aby wyborcy mogli posłów odwoływać przed upływem kadencji?</u>
          <u xml:id="u-60.16" who="#TomaszPrystupa">Panowie Posłowie z P. P. S., N. P. R. „Wyzwolenia” i Stronnictwa Chłopskiego oraz Koła Żydowskiego i inni nie zapomnieli o tem, tylko lękają się tak samo wyborców robotników i chłopów, jak i posłowie Chjeno - Piasta. Pracowali pospołu solidarnie z posłami Chjeno - Piasta nad powiększeniem niedoli i nieszczęścia mas ludowych w Polsce, pozornie jeno od czasu do czasu dla zamydlenia oczu masom niby to między sobą się zwalczając. P. P. S. i inne partje kontrrewolucyjne żyją przecież z łaski carskich kodeksów karnych, żyją z łaski policji, defenzywy i sądów kapitalistyczno - obszarniczych.</u>
          <u xml:id="u-60.17" who="#komentarz">(Głos: Ile razy policja broniła Pana przed ludem?)</u>
          <u xml:id="u-60.18" who="#TomaszPrystupa">Ani razu.</u>
          <u xml:id="u-60.19" who="#komentarz">(P. Stroński: Pierwsza pochwała policji, jaką słyszałem od Pana)</u>
          <u xml:id="u-60.20" who="#TomaszPrystupa">Dziś oświadczacie się, Panowie, pospołu z prawicą za daniem Prezydentowi prawa rozwiązania Sejmu, kiedy mu się to spodoba. W ten sposób, uprawiając niby to opozycję na pokaz wobec przedłożeń rządowych, idziecie przecie za poświstem bata p. Piłsudskiego. Ale w takim razie odrzućcie tę obłudną demagogję i przestańcie bajać, jak to czynił np. na dzisiejszem przedpołudniowem posiedzeniu p. pos. Sanoka ze Stronnictwa Chłopskiego, że dajecie to prawo Prezydentowi dlatego, aby wreszcie zniknął ten Sejm i aby masom dać okazję wypowiedzenia się.</u>
          <u xml:id="u-60.21" who="#TomaszPrystupa">My komuniści mieliśmy już kilkakrotnie w toku tej debaty sposobność wyłożyć nasze stanowisko. Oświadczyliśmy niedwuznacznie, że stoimy na grandę systemu rad delegatów robotniczych i chłopskich, tako zasadniczej formy ustroju państwowego, odpowiadającej interesom ludu pracującego. Ale oświadczyliśmy zarazem, że dziś, gdy reakcja za pośrednictwem Rządu p. Piłsudskiego czyni zamach na te nawet skromne i minimalne prawa, które — chęć dotąd tylko na papierze Konstytucji — dla robotników i chłopów istniały, to my komuniści z natury rzeczy bronimy tych elementarnych praw robotniczych, przeciwdziałamy z całej mocy zacieśnieniu przez reakcję tej i tak śmiesznie już małej swobody ruchów, przyznanej w tym waszym ustroju waszym niewolnikom — ludziom pracującym.</u>
          <u xml:id="u-60.22" who="#TomaszPrystupa">Pod tym kątem ustosunkowaliśmy się do reakcyjnych przedłożeń rządowych wogóle. Częścią składową tych przedłożeń jest omawiane teraz prawo rozwiązania parlamentu przez Prezydenta — wyraziciela woli klas pracujących.</u>
          <u xml:id="u-60.23" who="#TomaszPrystupa">My komuniści, zgodnie z tem co powiedziałem i zgodnie z interesami szerokich mas robotniczo-chłopskich, tego prawa mu nie dajemy.</u>
          <u xml:id="u-60.24" who="#TomaszPrystupa">Głosować będziemy za skreśleniem art. 8 przedłożenia rządowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Bagiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#KazimierzBagiński">Art. 8, który traktuje o prawie rozwiązania Sejmu, względnie Senatu, które chcemy nadać Prezydentowi należy uznać za najważniejszy z tych projektów zmiany Konstytucji, po pierwsze dlatego, że merytorycznie ta rzecz jest uznana prawie we wszystkich klubach, a po drugie, że praktycznie największe ma widoki przejścia i zdaje się, jak dziś można ocenić sytuację, że bodaj ten tylko jeden art. 8 zostanie przyjęty. Dlatego też z brzmienia tego artykułu wszelkie wątpliwości należy usunąć w debacie, tak, żeby w praktyce on był zastosowany istotnie zgodnie z wolą i intencją większości.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#KazimierzBagiński">Wysunięto tu bardzo ważną zasadę, czy ma być ograniczone prawo Prezydenta do rozwiązywania Sejmu? Większość komisji uznała za słuszne, ażeby to ograniczenie w jednym kierunku zupełnie wyraźnie uwypuklić i żeby Prezydent zmuszony był w formie zupełnie wyraźnej określić, jakie przyczyny kierowały tak ważnym jego aktem przy rozwiązywaniu Izb. Powiedziane jest, że ma być wydawane orędzie umotywowane. W naszem przekonaniu to już załatwia zagadnienie bardzo ważne, ażeby nie było wobec społeczeństwa konspiracji, z jakich powodów Izby zostały rozwiązane. Natomiast większość komisji dodała drugie ograniczenie: „jednakże tylko raz z tego samego powodu”. Jest to ustęp ściśle przepisany z konstytucji niemieckiej, ale tam niema tego zastrzeżenia, że orędzie ma być umotywowane. Zgłaszamy więc formalną poprawkę o skreślenie tego ustępu z tej racji, że to jest literackie wyrażenie, a nie prawne ujecie tych warunków, w jakich Prezydent powinien rozwiązywać Sejm. Pod względem merytorycznym nie jest rzeczą słuszną, żeby skrępować Prezydenta, że dwa razy z tego samego powodu nie może rozwiązać Izb.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#KazimierzBagiński">Dam jeden najkapitalniejszy przykład. Co powinno być istotnym powodem rozwiązania Izb? Wtedy, kiedy one nie odpowiadają większości w społeczeństwie, kiedy one się już przeżyły. Życie idzie naprzód. Pan Minister dzisiaj zupełnie słusznie uzasadnił, że stosunek prawno - państwowy do zagadnień praktycznych ustrojów powinien być zmieniony w stosunku do dawnych metod, że teraz wszystko się posuwa z szybkością nadzwyczajną. Takie jest życie. Wiec jeżeli przyjąć tę zasadę, to należy równocześnie z tem związać i drugie pojęcie, że życie idzie szybko, a trwanie parlamentu jest ustalone, jak u nas, na pięć lat i dlatego bardzo często Prezydent właśnie z tego powodu, że opinia kraju jest niezgodna z opinią, która panuje w Izbie, bez jakiejś konkretnej przyczyny, tylko na podstawie wielu ogólnych przykładów rozwiązuje Izbę. Czy to się nie może powtórzyć kilka razy z rzędu? Ta możliwość jest. Jeżeliby Panowie chcieli ograniczyć władzę Prezydenta w jakimś innym kierunku, któryby miał mniej literackie sformułowanie, to oczywista, mybyśmy zatem poszli, ale to wyrażenie, kiedy jest już ograniczenie, że orędzie ma być umotywowane, uważam za bardzo mało wskazane, a pod względem praktycznym umożliwiające obejście, jeśli się powiada że tego samego wniosku nie można dwa razy głosować, to jednak można zmodyfikować wniosek i pod głosowanie można każdą merytoryczną treść poddać na każdem zebraniu. Nie można pod tym względem dawać wskazań w tak ważnej ustawie jak konstytucyjna.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#KazimierzBagiński">W tym samym artykule jest jeszcze przyjęta i druga zasada. Z poprzedniej Konstytucji wypada już udział Senatu, ale w poprzedniej Konstytucji Senat miał udział opinjodawczy dla Prezydenta. Wobec tego, że Prezydent może sam rozwiązywać Sejm, Senat swoją rolę kończy. Natomiast w tym projekcie większość komisji nadaje Senatowi prawo równorzędne z Sejmem, że Senat może również się rozwiązać sam i przez to automatycznie pociąga rozwiązanie Sejmu. Uważam, że charakter tej drugiej izby, który jest zupełnie inny, niż izby głównej o szerokich prawach, jaką jest Sejm, nie może być tutaj zrównany i dlatego zgłaszamy poprawkę, żeby prawo rozwiązywania się własną uchwałą pozostawić tylko Sejmowi i w tym wypadku iść po linji istotnie zgodnej z duchem parlamentaryzmu, ażeby kwalifikowaną większość zmniejszyć z 2/3 na 3/5, żeby odświeżenie parlamentu mogło iść dwiema drogami: nietylko przez opinję i zarządzenie Prezydenta wraz z rządem, ale również przez umożliwienie temu parlamentowi rozwiązania się własną uchwałą.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#KazimierzBagiński">Jeszcze i trzecia rzecz jest tutaj, która przesuwa na Prezydenta prawo rozwiązywania Sejmu, a w niejasny sposób stawia zagadnienie, czy, jeżeli Sejm się rozwiąże własną uchwałą, Prezydent jest zmuszony trzymać się terminów, przez samą Izbę sobie naznaczonych co do rozwiązywania i ewentualnie co do wyborów? Ponieważ redakcja nie jest jasna, proponujemy, ażeby zostawić brzmienie z dawnej Konstytucji, ażeby termin rozwiązywania się Izby był ustalony, albo w orędziu Prezydenta, albo też w uchwale sejmowej.</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#KazimierzBagiński">Ponadto jeszcze są poprawki, aby okres przedwyborczy z 90 dni skrócić do 60. Zwracam uwagę, że termin 90 dni jest maksymalny, a ordynacja wyborcza przewiduje 78 dni. Jeżelibyśmy poszli za poprawką, skracającą ten okres do dni 60, to należałoby ordynację wyborczą przerobić i dostosować inne terminy. To jest wzgląd techniczny, ale jest jeszcze inny ogólny wzgląd, że gdyby okres przedwyborczy był skrócony do 60 dni, to okres ścisły dla wyborów musiałby obejmować o wiele mniej dni, a więc 50, maksimum 55. Przy dzisiejszem niewyrobieniu ogółu naszych wyborców jest to niemożliwe. Wtedy sam akt wyborów nie mógłby być przeprowadzony z bezwzględną dokładnością, wtedy masy wyborców nie mogłyby skorzystać ze swoich uprawnień zgłoszenia poprawienia list i wiele formalności, przewidzianych w dzisiejszej ordynacji, trzebaby zmienić na niekorzyść ludności.</u>
          <u xml:id="u-62.6" who="#KazimierzBagiński">Podniosłem na komisji, że w brzmieniu większości komisji na wypadek, gdyby przeszła poprawka nasza, aby umożliwić rozwiązanie się tylko samemu Sejmowi, a odmówić tego prawa Senatowi, mogłaby być wątpliwość, czy rozwiązanie się jednej Izby, Sejmu pociąga za sobą rozwiązanie automatyczne drugiej Izby? W Konstytucji dotychczas obowiązującej ten przepis jest wyraźny, tu on odpadł. Pan Minister i p. Referent na komisji oświadczyli autorytatywnie, że wątpliwości moje są niesłuszne, że z brzmienia tego artykułu należy rozumieć automatyczność wzajemnego rozwiązania się Izb. Ja to przyjąłem do wiadomości, odpowiedniej poprawki nie zgłaszam i uważam, że skoro nie będzie innego zaprzeczającego oświadczenia, na wypadek wątpliwości, to moje oświadczenie będzie tym komentarzem wyjaśniającym na przyszłość, gdyby wogóle ta wątpliwość powstała.</u>
          <u xml:id="u-62.7" who="#KazimierzBagiński">Na zakończenie dodać muszę, że po dzisiejszem oświadczeniu p. Dębskiego, który w tak wyraźny sposób skrytykował Sejm obecny, przypuszczam, że przy naszym wniosku, który jeszcze przed ferjami będzie tu rozpatrywany, zupełnie niespodziewanie zyskujemy współtowarzyszy broni i przypuszczam, że w głosowaniu głosy klubu Piasta znajdą się po tej stronie, która chce tej Izbie, mającej tyle poważnych grzechów, umożliwić odświeżenie atmosfery w Polsce i powołanie nowego Sejmu zgodnie z duchem parlamentaryzmu. Nie wdawajmy się w przewidywania i obawy, jaki będzie ten przyszły Sejm. Jesteśmy powołani do tego, żebyśmy odpowiadali nastrojom większości w narodzie. Skoro tak nie jest, musimy ustąpić, a troskę o to powierzmy zdrowemu rozsądkowi Polski, który jednak naogół nie zawodzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#IgnacyDaszyński">Do art. 9 nikt więcej się nie zgłosił.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#IgnacyDaszyński">Do art. 10 głos ma p. Prószyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PPrószyński">W tym artykule jest określone, że dane województwo stanowi jeden okręg wyborczy do Senatu. Są takie różnice między województwami, że niektóre są dwa lub trzy razy większe od innych. Np. województwo pomorskie ma 900.000 ludności, nowogródzkie 800.000, lwowskie 2.700.000, kieleckie 2.500.000 przeszło. Prawda, że odpowiednio do tego zmienia się ilość senatorów, ale w praktyce okazało się to niewłaściwe. Zresztą był ten sam pomysł w kwestji wyborów sejmowych: ażeby wykreślać granice okręgów sejmowych tylko w obrębie województwa, co okazało się niepraktyczne i fałszywe i pozostało tylko to, że jedno województwo jest jednym okręgiem wyborczym do Senatu. Praktycznie należałoby jedno województwo podzielić na dwa lub trzy okręgi.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#PPrószyński">Wchodzi tu jeszcze inny motyw. Województwo musielibyśmy utworzyć według dawnych zaborów ze względu na różnice prawne. Tymczasem myśmy powinni dążyć jak tylko można, ażeby we wszelkich działach jak najszybciej zatrzeć granice dawnych zaborów. Jeżeli chodzi o wybory do Sejmu, to do niektórych okręgów należą ziemie jednego i drugiego zaboru. Będzie dobre, ażeby i województwa połączyć i wytworzyć okręgi między zaborami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#IgnacyDaszyński">Głos ma p. Wrona.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#IgnacyDaszyński">Przechodzimy do dyskusji szczegółowej nad art 11. Głos ma p. Grünbaum.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#IzaakGrünbaum">Poprawka kol. Schreibera do art. 11 powinna otrzymać brzmienie inne, niż to, które mamy przed sobą w odbitkach roneo, a mianowicie: „skreśla się ust. 1”. następnie ust. 2 i 3 otrzymuje brzmienie następujące, a dalej, jak kol. Schreiber sformułował.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#IzaakGrünbaum">Kilka słów chcę jeszcze dodać do tego, co się o tym artykule mówiło i na plenum Sejmu i w Komisji. Prawo wydawania dekretów przez rząd, po rozwiązaniu Sejmu, między kadencjami Sejmów, może, mojem zdaniem, opierać się tylko na jednej przesłance: Rząd jest rządem Prezydenta Rzeczypospolitej, nie zaś rządem zaufania Sejmu. Podstawą wydawania dekretów z mocą ustawy, może być albo zaufanie Sejmu, albo uprawnienia Prezydenta. Gdyby Prezydent był tak, jak w St. Zjedn. Ameryki, obierany w drodze powszechnego głosowania i miał swój rząd, który nie zależy od zaufania Izby, można byłoby oprzeć prawo dekretowania na Prezydencie, jego uprawnieniach i autorytecie. Nasza Konstytucja ustanawia całkiem inny ustrój. Prezydent jest wybierany przez Sejm i Senat, niema więc tej mocy, którą ma Prezydent w St. Zjednoczonych Ameryki, nie może mieć więcej praw, niż ma Sejm i Senat. To jest jeden argument. Drugi argument polega na tem, że dotychczasowa nasza praktyka dawania pełnomocnictw miała na względzie rządy określone…</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#IzaakGrünbaum">Rządy, które się znało, do których się miało większe lub mniejsze zaufanie, prawo dekretowania zaś uchwalamy dla wszelkich możliwych rządów. Ponieważ zaś w samym artykule uchwalamy także prawo Sejmu dawania Rządowi specjalnych pełnomocnictw, to trudno zrozumieć, po co mamy jeszcze upoważniać Prezydenta do wydawania dekretów z mocą ustaw, gdy nie ma on wcale władzy ustawodawczej. Takie prawo może być uchwalone jedynie dla Prezydenta, jako czynnika stałego, nie zaś dla Rządu, który się zmienia. Dla Rządu uchwalamy pełnomocnictwa. Wystarczyć powinno, że gwarantujemy w Konstytucji, prawo wydawania rozporządzeń z mocą ustawy na zasadzie pełnomocnictw, gdyż daje to gwarancję, że Sejm każdorazowo daje Rządowi, do którego będzie miał zaufanie odmówi takiemu, do którego zaufania mieć nie będzie. Praktyka nasza dotychczasowa dawała możność uchwalania pełnomocnictw. Rząd obecny twierdzi, że ta praktyka była oparta na fałszywej interpretacji art. 44, że koniecznem jest, ażeby w Konstytucji przewidziana była wyraźnie możność dawania Rządowi pełnomocnictw. Powiedziałem już na Komisji: Rząd chce być cnotliwy, obecny Rząd nie chce grzeszyć, nie chce opierać pełnomocnictw na fałszywej podstawie. Ale, proszę państwa, w tem zawarte jest pewne niebezpieczeństwo, w ten sposób utrwalamy stan rządzenia na mocy pełnomocnictw. Każdy Rząd odtąd przychodzić będzie do Sejmu z żądaniem pełnomocnictw na zasadzie tego artykułu. A tem samem prawo dekretowania, jako oddzielne prawo, jest zupełnie niepotrzebne.</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#IzaakGrünbaum">I wobec tego proszę o skreślenie ustępu 1, a następnie co do ustępu 2 i 3 proszę wstawić wyłączenia, któreśmy dodali do ustawy o pełnomocnictwach, przyjętej dla Rządu obecnego. Winno to być zagwarantowane w Konstytucji, ażeby nie trzeba było przy każdej ustawie, którą uchwalać będziemy dla jakiegoś przyszłego rządu, specjalnie znowu wracać do tej sprawy wyłączeń, do tych artykułów Konstytucji, które zagwarantują wyłącznie dla Sejmu, dla parlamentu określone dziedziny życia państwowego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#MaciejRataj">Do dalszych artykułów nikt się nie zgłosił. W ten sposób rozprawa nad sprawozdaniem Komisji Konstytucyjnej została wyczerpana. P. sprawozdawca zabierze głos na następnem posiedzeniu. Obecnie proponuję Panom przerwać posiedzenie. Proszę p. Sekretarza o odczytanie zgłoszonych interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do pp. Ministrów Rolnictwa i Dóbr Państwowych i Sprawiedliwości w sprawie nadużyć leśniczego W. Dobrowo-Karasińskiego z nadleśnictwa Nowogródzkiego.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć policjanta z poster, wołkowickiego, pow. nowogródzkiego.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#StefanSołtyk">Interpelacja posłów Klubu Białoruskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć policji siniawskiej, pow. nieświeskiego.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Dzięgielewskiego i tow. ze Z. P. P. S. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie nadużyć sędziego pokoju z gminy Wiczówka, pow. pińskiego.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Dzięgielewskiego i tow. ze Z. P. P. S. do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć, popełnionych w. gminie Wiczówka pow. pińskiego.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#StefanSołtyk">Interpelacja o. Kiernika i tow. z klubu P. S. L. „Piast” do pp. Ministrów Skarbu i Robót Publicznych w sprawie niewykonywania ustawy o odbudowie.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. ks. Ilkowa i tow. do pp. Ministrów Reform Rolnych, Rolnictwa i Dóbr Państwowych oraz Sprawiedliwości w sprawie pokrzywdzenia ludności rolniczej w przedmiocie rzekomej parcelacji gruntów państwowych w woj. stanisławowskiem, pow. kałuskim.</u>
          <u xml:id="u-68.7" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. ks. Ilkowa i tow. do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Skarbu w sprawie rzekomo nieprawnego sporządzania kontraktów kupna i sprzedaży w Żurawnie, wojew. stanisławowskiego.</u>
          <u xml:id="u-68.8" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. ks. Ilkowa i tow. do p. Prezesa Rady Ministrów oraz pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych i Skarbu w sprawie karygodnego postępowania organów samorządowych w woj. stanisławowskiem.</u>
          <u xml:id="u-68.9" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. ks. Ilkowa i tow. do pp. Ministrów Skarbu, Spraw Wojskowych oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie przewlekania zaopatrzenia inwalidów wojennych w woj. stanisławowskiem.</u>
          <u xml:id="u-68.10" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Kozubskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie bezprawnego postępowania sekwestratora inspektoratu skarbowego w Krzemieńcu p. Kuchnickiego względem p. Tymoteusza Grenia, mieszkańca wsi Bereżanka, gminy Wyszogródek, pow. krzemienieckiego.</u>
          <u xml:id="u-68.11" who="#StefanSołtyk">Interpelacja p. Kozickiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie politycznego teroru przeciw ludności ukraińskiej w powiatach: kosowskim i peczeniżyńskim.</u>
          <u xml:id="u-68.12" who="#StefanSołtyk">Jest jeszcze jedna interpelacja, którą pozostawiam do uzgodnienia z interpelantami.</u>
          <u xml:id="u-68.13" who="#StefanSołtyk">Proponuję odbyć następne posiedzenie dn. 19 lipca o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-68.14" who="#StefanSołtyk">Pierwsze czytanie ustaw: a) w sprawie ratyfikacji traktatu gwarancyjnego między Polską, a Rumunją (druk nr 2491), b) w sprawie ratyfikacji II protokółu dodatkowego do konwencji handlowej z Czechosłowacją (druk nr 2492), c) w sprawie ratyfikacji konwencji konsularnej z Francją (druk nr 2497) i d) w sprawie ratyfikacji konwencji z Francją o przesyłaniu pism sądowych (druk nr 2948).</u>
          <u xml:id="u-68.15" who="#StefanSołtyk">Dokończenie dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Konstytucyjnej o rządowym projekcie ustawy i o wnioskach poselskich w przedmiocie zmian i uzupełnień Konstytucji z dnia 17 marca 1921 r. i głosowanie (odbitki roneo nr 278, 277 i 279).</u>
          <u xml:id="u-68.16" who="#StefanSołtyk">Dalszy ciąg dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Konstytucyjnej w przedmiocie upoważnienia Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy (odbitka nr 278 druk nr 2455).</u>
          <u xml:id="u-68.17" who="#StefanSołtyk">Sprawozdanie Komisji Budżetowej i komisji pięciu o sprawozdaniu Najwyższej Izby Kontroli za rok 1924 (odbitka roneo nr 276).</u>
          <u xml:id="u-68.18" who="#komentarz">(Głos: A kiedy Rząd zabierze głos?)</u>
          <u xml:id="u-68.19" who="#StefanSołtyk">O ile mi wiadomo Rząd zabierze głos przy dyskusji nad projektem ustawy o pełnomocnictwach. Głosowanie nad projektem ustawy przedyskutowanej odbędzie się w poniedziałek mniej więcej około południa.</u>
          <u xml:id="u-68.20" who="#StefanSołtyk">Nie słyszę protestu, uważam porządek dzienny za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-68.21" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 6 min. 55 wiecz.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>