text_structure.xml
331 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
915
916
917
918
919
920
921
922
923
924
925
926
927
928
929
930
931
932
933
934
935
936
937
938
939
940
941
942
943
944
945
946
947
948
949
950
951
952
953
954
955
956
957
958
959
960
961
962
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 30J</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 121 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 122 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Skrypnik i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Araszkiewicz, Babski, Bardziński, Bilak, Birkenmajer, Boczoń, Brodacki, Brzeziński, Choromański, Chrucki, Chrystowski, Czuma, Dembiński, Długosz, Dratwa, Dzierżawski, Faustyniak, Franz, Gdula, Gettel, Gosiewski, Graebe, Hanebach, Harembski, Hrywnak, Hyla, Janowski, Januszewski, Jarczyk, Jaźwiński, Kamiński Władysław, Komarnicki, Kopocz, Krasicki, Kuźma, Kwinto, Lech, Lechnicki, Leśniewski, Lewicki, Lubomirski, Ładyka, ks. Łosiński, Łucki, Makaruszka, Małynicz, Marczyńska, Markiewicz Dunin, Matczak, Matłosz, Matuzewski, Mikołajczyk, Piestrzyński, Pirog, Pochmarski, Ponikowski, Pułjan, Pużak, Radliński, Roj, Rosumek, Rudnicka, Rudowski, Rybarski. Sanojca, Serożyński, Stahl, Stangreciak, Starzyk, Strzetelski, Stypułkowski, Surzynski, Syta, Szymanowski, Tempka, Teraszkoweć, Tomaszkiewicz Ignacy, Wędziagolski, Wióbeł. Wyrzykowski i Zuchowski.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Koczarze na 3 dni, Zwierzyńskiemu na 5 dni, Hutten-Czapskiemu na 6 dni, Bitnerowi zaś na 7 dni.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Nosek Jan Józef i Seidler na 8 dni, Michałkiewicz, Rząsa i Waleron na 10 dni, Czernichowski na 11 dni, Tomaszkiewicz Leopold na 13 dni, Arcyszewski Franciszek i Starzyk na 2 tygodnie, Paschalski i Rakowski na 15 dni, Godlewski Hipolit na 25 dni.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgodziła się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Do ślubowania zgłosił się pan Łobodziński Jan.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#Sekretarz">„Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Pan Łobodziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PŁobodziński">Ślubuję.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o rządowym projekcie ustawy o dodatkowych kredytach na r. 1933/34 (druki nr 829 i 913).</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Rzóska.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PRzóska">Wysoki Sejmie! Przedłożenie rządowe dotyczy dodatkowego kredytu, przeznaczonego na spłatę długu krótkoterminowego, zaciągniętego przez przedsiębiorstwo Państwowe Zakłady Wodociągowe na Górnym Śląsku.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PRzóska">Na Komisji Budżetowej nie wniesiono do projektu rządowego żadnych zastrzeżeń. Proszę Wysoki Sejm, aby uchwalił projekt ustawy w brzmieniu zaproponowanem przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o rządowym projekcie ustawy o ułatwieniu spłaty zaległych składek i opłat na rzecz instytucyj, ubezpieczeń społecznych (druki nr 838 i 912).</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Psarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PPsarski">Wysoka Izbo! Projekt ustawy o ułatwieniu spłaty zaległych składek i opłat na rzecz instytucyj ubezpieczeń społecznych należy do kategorii t. zw. ustaw oddłużeniowych. Akcja oddłużeniowa, którą konsekwentnie przeprowadza się, zwłaszcza na odcinku rolnictwa, znalazła wyraz w uchwaleniu w r. 1933 szeregu ustaw finansowo-rolnych. Należy jednak zaznaczyć, że ustawy finansowo-rolne, których zasięg w zakresie oddłużenia rolnictwa Jest bardzo znaczny, nie obejmują należności publiczno-prawnych, t. zn. podatków państwowych, oraz składek z tytułu ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#PPsarski">Zgodnie z dotychczasowem stanowiskiem Rządu oddłużenie w zakresie wspomnianych należności publiczno-prawnych i to w odniesieniu do całego życia gospodarczego odbywa się na podstawie odrębne i serji ustaw i rozporządzeń. Spłata zaległości podatkowych unormowana została ustawą z dn. 10 marca 1932 r. i rozporządzeniami wykonawczemi Ministra Skarbu z r. 1932 i 1933. Omawiany projektu ustawy o ułatwieniu spłaty zaległych składek i opłat na rzecz instytucji ubezpieczeń społecznych jest dalszym krokiem w tym kierunku, ponieważ zmierza do uregulowania tego samego problemu na odcinku ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PPsarski">Uchwalenie projektu ustawy staje się obecnie koniecznością państwowa, gdyż globalna suma zaległości z tytułu ubezpieczeń społecznych, z powodu długotrwałego kryzysu, wzrosła na koniec roku 1932 do kwoty 230 milionów zł, z czego na ubezpieczenie pracowników umysłowych przypada zł 71 018 000 na ubezpieczenie wpadkowe — zł 37 102 000 i na wypadek choroby — 116 423 000 zł. Łączna suma zaległości! z tytułu ubezpieczeń społecznych wykazuje jeszcze stały, choć w ostatnich czasach zmniejszony już przyrost.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#PPsarski">Instytucie ubezpieczeń społecznych rozumiejąc, że narastające zaległości przekształcają się z biegiem czasu w zaległości do pewnego stopnia nieściągalne, starały się w miarę możności czynić ulgi i ułatwienia w ich sałacie. Brak Jednak odpowiednich w tym zakresie uprawnień ustawowych dla administracji instytucji ubezpieczeń społecznych uniemożliwił pogłębienie ulg i objęcie niemi wszystkich kategoryj pracodawców. Wszystkie te braki natury formalnej usuwa projektowana ustawa, która rozszerza w tym zakresie uprawnienia instytucyj ubezpieczeń społecznych, nie naruszając przytem w niczem uprawnień ubezpieczonych do należnych im świadczeń. Zresztą ściągniecie tak olbrzymiej sumy z warsztatów produkcyjnych jest nie do pomyślenia bez ustawowego planowego unormowania likwidacji zaległości w formie rozłożenia spłaty zaległych wkładek na długoletnie raty, przy jednoczesnem obniżeniu oprocentowania zaległości. Wreszcie z całym naciskiem należy podkreślić, że unormowanie tego problemu przyniesie korzyści nie tylko życiu gospodarczemu, lecz w równej mierze i instytucjom ubezpieczeń społecznych, którym zapewni już w najbliższym czasie upłynnienie zaległości i uzdrowienie ich bilansów.</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PPsarski">W projektowanej ustawie jednak za zgodą Rządu komisja poczyniła szereg poprawek. Za zaległości bowiem projekt rządowy, zgodnie z postanowieniami uchwały Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów z dnia 14 lipca 1933 r., uznał te należności instytucyj ubezpieczeń społecznych, których termin płatności upłynął przed 1 października 1931 r. W tym czasie jednak nastąpiła, na podstawie ustawy z dnia 28 marca 1933 r. o ubezpieczeniu społecznem, reforma ubezpieczenia chorobowego w rolnictwie. Ponieważ reformę tę wprowadzono z dniem 1 listopada 1933 r., wspomniany termin l.X. 1931 r. dla zaległości z tytułu ubezpieczenia chorobowego w rolnictwie należało powiązać z datą reformy, a zatem przesunąć do 1 listopada 1933 r. Tak samo projektowany termin 1 października 1931 r. w odniesieniu do wszelkich innych zaległości ubezpieczeniowych należało uznać za zbyt oddalony od chwili obecnej i wobec tego komisja przesunęła go do 1 lipca 1932 r. (art. 1).</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#PPsarski">W związku z powyższemi zmianami korzystnemi dla warsztatów produkcyjnych komisja zwęziła w pewnym zakresie skreślenia odsetek zwłoki i kar za zwłokę (art. 2) oraz cofnęła datę rozpoczęcia spłaty zaległości na 1. VI. 1934 r. art. 3).</u>
<u xml:id="u-9.6" who="#PPsarski">Po art. 7 komisja wprowadziła nowy art. 8, który postanawia, że ulgi, przewidziane ustawą, nie stosują się do zaległości, powstałych wskutek jawnej złej woli płatnika.</u>
<u xml:id="u-9.7" who="#PPsarski">Inne artykuły przedłożenia rządowego przyjęto bez zmian.</u>
<u xml:id="u-9.8" who="#PPsarski">Jakkolwiek projekt ustawy problemu zaległości ubezpieczeniowych w całości nie rozwiązuje, gdyż, z wyjątkiem ubezpieczenia chorobowego w rolnictwie, dotyczy tylko zaległości powstałych do 1. VI. 1932 r., tem niemniej jednak ustawa ta będzie bardzo poważnym przyczynkiem w ogólnej akcji oddłużeniowej życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-9.9" who="#PPsarski">Do załączonego projektu ustawy według druku sejmowego nr 838 Komisja Ochrony Pracy wprowadziła następujące poprawki: według druku 912.</u>
<u xml:id="u-9.10" who="#PPsarski">Do art. 1. 1) w ust. (1) termin „1 października 1931 r. zastąpić terminem „1 lipca 1932 r.” 2) na końcu ustępu dodać drugie zdanie w brzmieniu następującem: „Ponad to ubezpieczalnie społeczne udzielają tychże ulg gospodarstwom rolnym i leśnym w spłacie składek i opłat ubezpieczeniowych, których termin płatności upłynął w okresie czasu od 1 lipca 1932 r. do 1 listopada 1933 r.”.</u>
<u xml:id="u-9.11" who="#PPsarski">Do art. 2. 1) Dotychczasowy tekst tego artykułu oznaczyć jako ustęp „(1)”. 2) W punkcie 1) na końcu dodać: „z zastrzeżeniem odmiennych przepisów ust. (2)”.</u>
<u xml:id="u-9.12" who="#PPsarski">3) Dodać nowy ustęp (2) w brzmieniu następującem: „(2) Do należności z tytułu odsetek zwłoki i kar za zwłokę, o których mowa w ust. (1), przypadających na rzecz ubezpieczalni społecznych od gospodarstw rolnych i leśnych, ma zastosowanie tylko przepis ust. (1) punkt 2)”.</u>
<u xml:id="u-9.13" who="#PPsarski">Do art. 3. 1) W ust. (1) w punktach 1), 2) i 3) termin: „1 stycznia 1935 r.” zastąpić terminem: „ 1 lipca 1934 r.”. 2) Dodać nowy art. 8 w brzmieniu następującem: „Art. 8. Ulg, przewidzianych w ustawie niniejszej, nie stosuje się do zaległości powstałych wskutek jawnej złej woli płatnika”. 3) Numerację art. 8 i 9 projektu zamienić na 9 i 10.</u>
<u xml:id="u-9.14" who="#PPsarski">Na podstawie powyższego wnoszę w imieniu Komisji Ochrony Pracy o przyjęcie niniejszej ustawy w brzmieniu rządowego projektu (druk nr 838) z poprawkami komisji (druk nr 912).</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany. Poprawek żadnych nie zgłoszono. Przystępujemy do głosowania. Głosować będziemy nad całością ustawy, Kto jest za ustawą, zechce wstać. Większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy o wynagrodzeniu za grunty, wywłaszczone na rzecz gminy na cele użytku publicznego (druki nr 9110 i 9111).</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Schimmel.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PSchimmel">Wysoka Izbo! Zanim przystąpię do referowania ustawy, musze sprostować błąd drukarski, który się wkradł do druku nr 911. Mianowicie w art. 3 p. d) zamiast „spadkobiercy” powinno być „spadkodawcy”.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#PSchimmel">Geneza niniejszej ustawy jest następująca: Gdy dziś ktoś, przystępuje do parcelacji terenów w obrębie miasta, musi na mocy obowiązujących przepisów o planie budowy wydzielić pewien obszar na cele użyteczności publicznej, mianowicie — na ulice, place, tereny pod szkoły.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PSchimmel">Ten obowiązek nie ciążył na właścicielach terenów przy dokonywaniu parcelacji w dawniejszych latach. Wobec tego powstały pewne anomalie, mianowicie, że ulice i place pozostały własnością prywatnych osób, chociaż przyległe parcele zostały już rozsprzedane poszczególnem jednostkom.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#PSchimmel">Ten stan wywołuje pewne niedogodności dla zarządów gmin, ponieważ przy przeprowadzaniu melioracji czy jakichś zmian na tych terenach napotyka na sprzeciwy i utrudnienia właścicieli tych terenów.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PSchimmel">Wobec tego jest rzeczą słuszną, żeby poprawić te niedomagania, które powstały na skutek braków odnośnych ustaw urbanistycznych.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#PSchimmel">Komisja Prawnicza, przystępując do opracowania niniejszej ustawy, zmieniła przedewszystkiem jej układ, wpisując w art. 1 sprawę ulic, w art. 2 sprawę placów i targowisk, a w art. 3 wszystkie te ograniczenia, które odnoszą się zarówno do pierwszego, jak i drugiego wypadku.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#PSchimmel">Z merytorycznych zmian wniesiono następujące: Przedewszystkiem skreślono w ustępie rządowym słowa: „parki i inne urządzenia”. Następnie zmodyfikowano cenę wykupu placów, mianowicie w projekcie rządowym przewidziano. że wykupowi przymusowemu za cenę 1/10 podlega pas szerokości 20 metrów, okalający dany plac czy też targowisko. Ten tryb uważaliśmy za niesprawiedliwy, gdyż wytworzyła się progresja na niekorzyść właściciela mniejszego terenu i zastąpiliśmy ten przepis ogólnym przepisem, że wykupuje się place i targowiska za cenę 50% ceny szacunkowej. Jest to mniej więcej dla średnich placów ta sama norma, która proponowało Ministerstwo. Następnie w art. 3 wprowadzono jeszcze jeden przepis ograniczający, mianowicie [nieczytelne] W imieniu Komisji Prawniczej proszę o przyjęcie ustawy w brzmieniu ustalonem przez Komisję Prawniczą według druku nr 911.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Niema żadnych poprawek, głosujemy nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem tej ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość: Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji umowy handlowej między Polską a Austria, podpisanej w Wiedniu dnia 11 października 1933 r. wraz z aneksami A, B, C. D, E, F, protokółem końcowym, porozumieniem sanitarno-weterynaryjnem i dołączonemi doń protokółem podpisania, protokółem końcowym, z załącznikami 1. 2 i wzorem zaświadczenia weterynaryjnego (druki nr 866 i 934).</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Rubel.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PRubel">Wysoka Izbo! Już publicystyka gospodarcza ostatnich tygodni zwróciła uwagę na to, że tracimy rynki środkowo-europejskie, przenosząc punkt ciężkości naszego handlu na rynki zachodnie. Dlaczego to się dzieje? Czy się staramy mniej o rynki zagraniczne środkowo-europejskie? Nie. Idzie tu o pewne rozprężenie rynku środkowo-europejskiego na tle nie tylko gospodarczem, ale — i to może przedewszystkiem — politycznem.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PRubel">Ustawa, którą dziś w imieniu Komisji Spraw Zagranicznych mam zaszczyt przedłożyć Wysokiej Izbie z prośbą o ratyfikację, jest bardzo wyraźnem dowodem tego stanu rzeczy, jest dowodem, jak polityka rozprzęga gospodarkę Europy środkowej, jak bardzo tracimy na tem, a 7 drugiej strony, jaka rolę pacyfikacyjną nie tylko w dziedzinie politycznej, ale i gospodarczej odgrywa Polska w Europie. Bo proszę wziąć pod uwagę: w uzasadnieniu, które Rząd nam przedłożył do tej ustawy — spełniam w tej chwili swój obowiązek, zwracając uwagę na doskonałość tego uzasadnienia rządowego, na jego obszerność, na znakomite podmalowanie tła — znajdujemy cyfry wręcz sensacyjne, że straciliśmy np. w Austrii rynek węglowy. Czy nasz węgiel był droższy, czy kalkulacja handlowa tego wymaga? Nie. Austria wzięła węgiel niemiecki, który się wcale nie kalkuluje, droższy, z Zagłębia Ruhry. Czy może dlatego, że nasze saldo było zbyt dodatnie, a saldo niemieckie nie? Nie, bo saldo niemieckie jest bardziej dodatnie niż nasze, a więc co tu działało? Tendencja polityczna, tendencja anschlussowa. Albo uzasadnienie podaje drugi przykłada kwestia jaj węgierskich. I tu okazuje się, że nam przydziela się w r. 1932 20% kontyngentu z 1931 r., ale Węgrom znowu ze względów politycznych przydziela się nie 100%, ale 120%, czyli 6 razy tyle. Oto są momenty polityczne, a pozatem i gospodarcze. Włosi zrobili np. słynną batalię jak — „battalia del grano”, a Austriacy zrobili u siebie słynną batalię „battalia del porco”. Wynik jest jaki? Oczywiście, że nasz eksport bydła i nierogacizny spadł tam w katastrofalny sposób. Pozwolę sobie uwagę Wysokiej Izby jeszcze chwilę zaprzątnąć i te cyfry odczytać. Co powiada uzasadnienie rządowe? W konsekwencji tak skoncentrowanego ataku polski eksport nierogacizny, który w 1929 r. przedstawiał wartość ni mniej ni więcej tylko około 100 milionów zł, w 1932 r. spadł już na 19 milionów zł, a w pierwszem półroczu 1933 r. — 3,8 milionów zł. To są cyfry wręcz katastrofalne. Jeżeli zwrócimy uwagę, że to samo było przy cielętach, że to samo było, jak już wspomniałem, przy eksporcie jaj, iż to razem stanowi 80% naszego eksportu, zrozumiemy, jak bardzo potrzebny był traktat handlowy, któryby choć częściowo te rzeczy wyrównywał.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#PRubel">Zwracam uwagę, że nie można zarzucać Polsce, ażeby wykazała mało dobrej woli. Jesteśmy jedynem prawie państwem w Europie, które przyznało ulgi Austrii, przewidziane w traktacie, który wykonał zlecenie konferencji w Stresie, ofiarując Austrii jednostronne preferencje celne na artykuły przemysłowe jej wyrobu. Wysoka Izbo! Musieliśmy więc zawrzeć tę umowę, którą niniejszem przedkładam do ratyfikacji i odsyłam Wysoką Izbę do szczegółowych cyfr w sprawozdaniu, z którego przekona się, że tak w zakresie nierogacizny, jak bydła rogatego, mięsa przerobionego, jak wreszcie węgla kamiennego, co do którego mamy osobno dodatkową umowę, wszędzie zyskujemy.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PRubel">Prosząc o ratyfikację w imieniu komisji, wnoszę zarazem o wykreślenie w tytule następujących słów: „i dołączonemi doń protokółem podpisania”, tudzież odpadają słowa: „z załącznikami 1., 2 i wzorem zaświadczenia weterynaryjnego” — z przyczyn, które obszernie umotywowałem na komisji i co znalazło tam jednomyślną aprobatę.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu się nie zapisał. Głosujemy nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem całości ustawy, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#Marszałek">Przestępujemy do trzeciego czytanie. Proszę Posłów, którzy są za ustawą, aby wstali. Większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji konwencji weterynaryjne) między Polską a Estonią, podpisanej w Tallinie dnia 26 września 1933 r. wraz z protokółem końcowym i wzorami weterynaryjnych świadectw nr 1, 2, 3 i 4 (druki nr. 902 i 935).</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Borecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PBorecki">Wysoka Izbo! Do umów weterynaryjnych, jakie Polska w różnych czasach z różnemi państwami zawierała, przybywa umowa nowa pomiędzy Polską a Estonią, mianowicie konwencja, podpisana wraz z protokółem końcowym i wzorami świadectw weterynaryjnych w Tallinie w dniu 26. IX. 1933 r. Rząd przedłożył obecnie Sejmowi projekt ustawy ratyfikacyjnej. Konwencja składa się z 14 artykułów, które zawierają wyłącznie przepisy, regulujące przewóz przez obszary państw układających się wszelkich zwierząt, tłuszczów i przetworów zwierzęcych, jak również materiałów i przedmiotów, mogących być rozsadnikami zarazy.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PBorecki">Konwencja niniejsza, jeżeli chodzi o przewóz, obejmuje jedynie konie wyścigowe oraz konie, przeznaczone na konkurs lub zawody sportowe. Przepisy konwencji w zupełności zabezpieczają Polskę przed możliwością zawleczenia z Estonii zaraźliwych chorób zwierzęcych, a niebezpieczeństwo to jest tem mniejsze, że Estonią jest krajem o wysokiej kulturze weterynaryjnej, Pod względem gospodarczym konwencja ma dla Polski znaczenie dodatnie, płynące z traktatu, ponieważ regulując weterynaryjne warunki przewozu przez Polskę, daje możność osiągnięcia korzyści, płynących z tego tytułu, bez narażania kraju na zawleczenie zaraźliwych chorób zwierzęcych. Konwencja zawarta jest na jeden rok i może być w drodze milczącej zgody przedłużona na czas nieokreślony, a w tym wypadku wypowiedzenie ma nastąpić w terminie dwumiesięcznym.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PBorecki">W imieniu Komisji Spraw Zagranicznych proszę Wysoką Izbę o przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany, Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy. Kto jest za całością ustawy, zechce wstać. Stoi większość, ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez, Sejm przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 6 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Spraw Zagranicznych o rządowym projekcie ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu, dotyczącego stosunków handlowych między Polską a Danią podpisanego wraz z aneksami A i B w Kopenhadze dnia 10 stycznia 1934 r. (druki nr 903 i 936).</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Walewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PWalewski">Wysoki Sejmie! Protokół dotyczący stosunków handlowych między Polską a Danią, podpisany w styczniu 1934 r., jest uzupełnieniem traktatu handlowego, zawartego między obu państwami w r. 1924, uzupełnieniem wywołaniem zmianami warunków gospodarczych. W tym układzie taryfowym ustępstwa poczynione przez nas Danii dotyczą kilku pozycyj taryfowych w aneksie A załączonym do protokółu, zaś Dania zafiksowała stronie polskiej szereg towarów, między innemi węgiel, przędzę wełnianą czesankową i naftę. Układ taryfowy stwarza podatną i przyjazną platformę do dalszego rozwoju przyjaznych stosunków handlowych między obu państwami. Proszę Wysoki Sejm o ratyfikację tej umowy.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 7 porządku dziennego: Wybór Członka Zarządu Funduszu Kwaterunku Wojskowego (Dz. U. R. P. Nr. 97, poz. 681 z 1925 r.).</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#Marszałek">Głos ma p. Tyszkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PTyszkiewicz">Wysoka Izbo! Na posiedzeniu w dniu 10 marca 1934 r. Komisja Wojskowa rozważała przekazaną jej sprawę ustalenia kandydatury członka Zarządu Funduszu Kwaterunkowego Wojskowego.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PTyszkiewicz">Komisja przyjęła kandydaturę dotychczasowego członka inż. Kazimierza Rechowicza. W imieniu Komisji Wojskowej oroszę Wysoką Izbę o ponowny wybór p. inż. Kazimierza Rechowicza na członka Zarządu Funduszu Kwaterunku Wojskowego.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Komisja Wojskowa proponuje na członka Zarządu Funduszu Kwaterunku Wojskowego wybrać ponownie dotychczasowego członka, inż. Kazimierza Rechowicza. Kto jest za tą kandydaturą, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że wybór został dokonany.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 8 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej o wnioskach w sprawie zezwolenia na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posłów: a) Piroga, Stachnika, Krzciuka (druki nr 919„ 920 i 921).</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca ma głos p. Walewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PWalewski">Wysoki Sejmie! Komisja Regulaminowa i Nietykalności Poselskiej rozpatrywała pismo p. Ministra Sprawiedliwości, dotyczące zezwolenia Wysokiego Sejmu na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posłów Piroga, Stachnika i Krzciuka. Do pisma Ministra Sprawiedliwości dołączony jest odpis pisma prokuratora sądu okręgowego w Tarnowie w sprawie tych trzech posłów.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PWalewski">Ważniejsze ustępy pisma p. prokuratora pozwolę sobie przedstawić Wysokiemu Sejmowi.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PWalewski">Czytamy w niem między innemi, że poseł Krzciuk w swoich wystąpieniach publicznych na jednym z wieców miał oświadczyć, że kodeks karny wprowadza kary, jakich nie było za czasów zaborczych, tak, że każdy uczciwy obywatel będzie musiał siedzieć w więzieniu.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PWalewski">Ustawa szkolna realizuje zasadę i tendencję, że „chłop do gnoju, a nie do oświaty i uniemożliwia chłopu dojście do szkół i do uniwersytetów.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PWalewski">Zawieszanie przenaszalności sędziów ma ten cel, ażeby sędziowie wydawali wyroki, któreby odpowiadały wymaganiom policji i starosty.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PWalewski">Wreszcie p. poseł Krzciuk twierdzi, że więźniowie są bici, a ponieważ sprawcy bicia są bezkarni, więc chłopi sami muszą wymierzyć sobie sprawiedliwość, a wtedy poleje się krew i padną ofiary.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#PWalewski">Przedstawiona Wysokiemu Sejmowi treść przemówienia p. Krzciuka została potwierdzona przez świadków tego wiecu, mianowicie przez Mariana Waśniewicza i Słowikowskiego.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#PWalewski">Dalej p. Krzciuk miał rozpowszechniać ulotki pod tytułem: „Sprawa wypadków w Małopolsce”. Ulotki te wydawane przez Naczelny Komitet Wykonawczy Stronnictwa Ludowego zostały skonfiskowane z Dowodu znamion występku z art. 154, 170 i 127 k. k. W ulotkach przedstawiono w sposób fałszywy i niezgodny z istotnym stanem rzeczy smutne zajścia w kilku powiatach Małopolski wschodniej.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#PWalewski">Dalej w toku dochodzenia prokuratorskiego, prowadzonego w innych sprawach, zostało ujawnione, że Stronnictwo Ludowe urządzało w roku 1932 kursy instruktorów, na których między innymi wygłaszał przemówienia i p. Krzciuk, zachwalał akcję teroru i gwałtu na członkach stronnictw przeciwnych, nie należących do Stronnictwa Ludowego. Na jednym z takich kursów urządzonych w pow. ropczyckim p. Krzciuk nawoływał do popełniania przestępstw, mówiąc, że przeciwnikom politycznym należy pluć w twarz. Stwierdził to uczestnik kursu Stanisław Zawiślak, członek ówczesnego Stronnictwa Ludowego, który brał udział w kursie. Rzeczywiście, jak się okazało, w szeregu wypadków słuchacze kursów instruktorów pluli w twarz członkom Bloku Bezpartyjnego Współpracy z Rządem, jak również stosowali wobec nich akty gwałtu i teroru, przez niszczenie im zboża, wozów, wycinanie dyszlów przy wozach i t. d.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#PWalewski">Przytoczone przez p. prokuratora znamiona występków, popełnionych przez p. posła Krzciuka, zdaniem większości Komisji Regulaminowej nadają się do wszczęcia postępowania sądowego.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#PWalewski">Prokurator sądu okręgowego w Tarnowie prosi również o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Stachnika za czyny występne, przewidziane w art. 170, 127, 154 i 132 kodeksu karnego. Według przeprowadzonych dochodzeń policyjnych i prokuratorskich p. pos. Stachnik na jednem z zebrań publicznych Stronnictwa Ludowego w maju 1933 oświadczył między innemi, że „takiego bezprawia, jak jest obecnie w Polsce, jeszcze nie było”. Dalej w dniu 11 czerwca 1933 r. p. pos. Stachnik na innym wiecu w Ryglicach wyraził się, że „chłop w Polsce nie ma prawa nigdzie, a przez cały czas trwania rządów „sanacyjnych” nadano chłopom tylko nowe ciężary i podatki, a dla rolnictwa nic nie zrobiono”.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#PWalewski">Na równi z p. pos. Krzciukiem p. pos. Stachnik rozpowszechniał skonfiskowane ulotki Stronnictwa Ludowego, które, jak już miałem zaszczyt wykazać, w sposób niesłychanie gwałtowny atakowały i oskarżały władze państwowe, ulotki, w których w sposób niezgodny z prawdą przedstawia się istotny stan rzeczy.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#PWalewski">Dnia 17 kwietnia 1933 r. na zebraniu Stronnictwa Ludowego w Ustroniu p. poseł Stachnik nawoływał do popełniania przestępstw, mianowicie do wybijania okien i ucinania dyszli u wozów przeciwników Stronnictwa Ludowego, twierdząc, że tak się czyni w innych powiatach.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#PWalewski">Takie i podobne przestępstwa rzeczywiście popełniano masowo na szkodę chłopów, nie należących do Stronnictwa Ludowego, co działo się na wiosnę i w lecie 1933 roku.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#PWalewski">Dnia 24 września 1933 r. p. pos. Stachnik urządził w Bobrowej nielegalne zgromadzenie, które zostało na skutek zarządzenia przodownika policji państwowej Eliasza Korola z Góry Motycznej rozwiązane. Rozwiązaniu zebrania sprzeciwił się p. pos. Stachnik, który zawołał do obecnych, aby nie usłuchali zarządzenia policji i nie rozchodzili się, co oczywiście zebrani uczynili, tak, że dopiero po nadejściu większych oddziałów policyjnych można było wykonać zarządzenie policji.</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#PWalewski">Znamiona przytoczone w piśmie prokuratora sądu okręgowego noszą cechy występku z art. 170, 127, 154, 132 k. k. i większość Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej uznała, że fakty, przytoczone przez p. prokuratora, stanowią dostateczną podstawę do wydania p. pos. Stachnika sądom.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#PWalewski">Wreszcie trzecia sprawa — sprawa p. pos. Jana Piroga. P. prokurator sądu okręgowego w Tarnowie pismem, datowanem również dnia 29 października 1933 r„ prosi o pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej p. pos. Piroga za czyny występne przewidziane w art. 262, 291, 26, 251, 170 i 132 k. k.</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#PWalewski">W piśmie tem czytamy między innemi, iż w czerwcu 1933 r„ w czasie rozruchów w po w. ropczyckim policja państwowa zwróciła uwagę na to, że w mieszkaniu p. pos. Piroga, zamieszkałego w Bobrowej, odbywają się często narady, trwające nieraz do późnej nocy. W naradach tych brali udział ludzie, przybywający z innych miejscowości, przyczem domu pilnowano z zewnątrz. Ponadto przyjeżdżali do posła wywiadowcy konni.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#PWalewski">W toku dochodzeń policyjnych i prokuratorskich stwierdzono, że p. Pirog otrzymywał sprawozdania o aktach gwałtu, jakich dokonywali członkowie Stronnictwa Ludowego na swych przeciwnikach politycznych, a jakie omawiano i zalecano na t. zw. kursach instruktorskich, urządzanych przez Stronnictwo Ludowe na wiosnę 1933 r. w szeregu miejscowości pow. ropczyckiego.</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#PWalewski">Między innemi dokonano aktów gwałtu na osobie byłego wójta w Mokrem i na osobie urzędującego komisarza rządowego w Wiewiórce, których zmuszono do złożenia oświadczenia, że występują z B. B. W. z R. i zgłaszają przystąpienie do Stronnictwa Ludowego, kazano wznosić okrzyki na cześć Witosa i t. p.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#PWalewski">W czerwcu 1933 r. wyraził się poseł Pirog do Stanisława Zawiślaka, którego spotkał w Tarnowie, że dobrze się dzieje, bo chłopi zaczynają się ruszać, przyczem opisał zajścia w Mokrem i w Wiewiórce. W trakcie rozmowy posła Piroga z Zawiślakiem nadszedł nieznany Zawiślakowi chłop, którego poseł Pirog zapytał, czy robi się coś w Jodłowej, na co otrzymał odpowiedź, że na przeszkodzie stoi wójt. Na to oświadczył p. Pirog, że w Jodłowej powinni to samo zrobić, co uczyniono w Mokrem i w Wiewiórce, poczem opisał szczegółowo zajścia w tych gminach. Zażądał też poseł od owego chłopa podania kilku nazwisk chłopów, z którymi mógłby omówić osobiście zorganizowanie podobnych zajść.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#PWalewski">W dalszem ciągu pisma prokuratora czytamy, że w toku dochodzeń policyjnych podał świadek Adam Krężel z Bobrowej, że jako przewodniczący komisji rewizyjnej kontrolował z r. 1931 rachunki rady szkolnej miejscowej, której przewodniczący poseł Pirog nie przedkładał zamknięć rachunkowych od r. 1926 i dopiero na wezwanie rady gminnej to uczynił. Świadek Krężel stwierdził, że poseł Piróg dokonał różnych nadużyć, w szczególności nie wciągał pewnych dochodów do ksiąg, przywłaszczając sobie te kwoty, np. sprzedał piec kaflowy za 80 zł i nie wykazał, na co tę kwotę wydał, pobrał na rachunek rady szkolnej węgiel, rozsprzedał go, pieniądze zatrzymał sobie, nie płacąc nic firmom, od których węgiel pobrał.</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#PWalewski">Sprawozdanie szczegółowe z rewizji ksiąg złożył Krężel radzie szkolnej powiatowej w Pilźnie, wykazując, że poseł Pirog wyrządził szkody na około 2.000 zł.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#PWalewski">Fakty przytoczone w powyższem piśmie przez p. prokuratora większość Komisji Regulaminowej uznała za dostateczne do powzięcia decyzji wydania p. posła Piroga sądom.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#PWalewski">Wysoki Sejmie! Fakty, które przed chwilą miałem zaszczyt tu zreferować, zdaniem większości Komisji Regulaminowej i zdaniem mojem, jako referenta, nie nadają się ani w Komisji Regulaminowej, ani w tej Wysokiej Izbie do merytorycznego traktowania. Stoimy na stanowisku, że od tego jest sąd. My, jako Wysoki Sejm i jako Komisja Regulaminowa, mamy stwierdzić tylko, pomijając już nasze zasadnicze stanowisko, polegające na tem, że wydajemy sądowi wszystkich posłów, we wszystkich wypadkach, jeżeli tego zajdzie potrzeba, ale pomijając to nasze zasadnicze stanowisko i nie badając meritum sprawy, musimy zastanowić się nad tem, czy we wnioskach p. prokuratora jest tyle ciężaru gatunkowego, jeśli się tak można wyrazić, czy wnioski te są na tyle usprawiedliwione, że zezwalają one Sejmowi na wydanie tych czy innych posłów sądom. W głębokiem przekonaniu większości Komisji Regulaminowej, jak również w przekonaniu mojem jako referenta, wnioski p. prokuratora są na tyle ważkę, że zezwalają na wydanie sądom pp. posłów Krzciuka, Piroga i Stachnika.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#PWalewski">W imieniu Komisji Regulaminowej proszę o zatwierdzenie tej decyzji.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Pirog.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PPirog">Jako jeden z tych, którzy za chwilę mają być wydani, staję przed Panami i chcę złożyć krótkie oświadczenie. Co do zarzutów, godzących w moją cześć i mój honor, leży w moim interesie, ażebym był wydany, albowiem będę miał możność pociągnąć oszczerców do odpowiedzialności i o to wydanie Panów proszę.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ludowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. Ratajowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PRataj">Przyznaję się Panom, że wstępuję na trybunę nie tylko z pewną tremą, jako nieomal najmłodszy poseł w Wysokiej Izbie, ale i z pewną niechęcią, jako, że przemówienie w tej Wysokiej Izbie nosi zgóry wszelkie cechy beznadziejności. Powiedziałem na Komisji Regulaminowej, gdzie znalazłem się nieomal przypadkowo, że jest bodajże najtragiczniejsze to. że zrobiono z Sejmu miejsce dziwacznie wyglądające dla człowieka z ulicy, a takim do niedawna byłem, to jest, że zatracił się zupełnie wspólny język pomiędzy częściami Izby, wspólny język nawet w takich sprawach, w których nigdy zatracać się nie powinien.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PRataj">Ja Panom powiem, nie obciąłbym, ażeby mi Panowie przerywali i przedłużali dyskusję, ale skoro Panowie się pytają, to Panom podam przykład, który podałem na Komisji Regulaminowej, przykład, który znam już z doświadczenia. Zasiadałem w tej Izbie, gdy jeden z posłów z tych oto ław narodowo-demokratycznych, przemawiający przy budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości, wskazywał na fakt znany Panom, znany nie tylko z tego, co mówił p. poseł Stypułkowski, fakt aresztowania redaktora Ciesielskiego, zdaje się redaktora „Pielgrzyma”, trzymania go przez kilka miesięcy pod hańbiącym zarzutem uprawiania przemytu, szpiegostwa, przedstawiania go na fotografiach w ogromnej części prasy, i później okazało się, jak powiedział p. poseł Stypułkowski, że nic tam nie było, wypuszczono człowieka po 3 miesiącach trzymania go niesłusznie w więzieniu. I byłem świadkiem, jak z tych ław...</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#komentarz">(wskazuje na ławy B. B.)</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PRataj">...odezwały się hurmem głosy: Za mało!</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PRataj">Te słowa „za mało” padły także w tej sali wtedy, kiedy już po wyborach podnoszono z tej trybuny rzeczy, przed któremi każdy przyzwoity człowiek musi się wzdrygnąć, nawet gdyby był najbardziej zdecydowanym przeciwnikiem politycznym tego kogoś, kiedy mówiono o katowaniu więźniów brzeskich, wtedy padły również z tej strony słowa „za mało”.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PRataj">Są rzeczy, na które musi reagować każdy człowiek moralny. Zło jest złem, hańba jest hańbą.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji.)</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#PRataj">Dlatego to powiadam, iż obawiam się, że zatraciliśmy wspólny język, nawet w takich sprawach, gdzie ten wspólny język powinien być.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PRataj">Tem niemniej głos trzeba zabrać, nietyle, by osiągnąć efekt konkretny skłonienia Panów do tego, by Panowie głosowali przeciwko wnioskom o wydanie, ile dlatego, żeby pewne rzeczy stwierdzić, pewne rzeczy oświetlić dla tej Izby, a może i dla opinii publicznej.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#PRataj">Proszę Panów! Historia wniosków, zreferowanych przez p. Walewskiego, jest dosyć dziwna. Wnioski te zostały wysłane przez prokuratora jeszcze w październiku. Czekały, czekały do ostatniego piątku. Znalazły się na posiedzeniu Komisji Regulaminowej w sobotę, która to Komisja Regulaminowa została zwołana w piątek wieczorem. Na porządku dziennym znalazły się wnioski dzisiaj z tem, że wgląd w te wnioski prokuratorskie został umożliwiony czy to bezpośrednio zainteresowanym, to jest tym, których dotyczą te wnioski, czy to ich kolegom partyjnym na 15 minut przed posiedzeniem Sejmu.</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(Głos na prawicy: To jest system.)</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#PRataj">Nie jest to, mojem zdaniem, przypadkowe. Zdaje się, że czekano na to, żeby te 3 wnioski o charakterze wybitnie politycznym ugarnirować innemi wnioskami, żeby je zgubić w tych innych wnioskach i zrównać z innemi wnioskami.</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(P. Sanojca: Ale jakoś się nie zgubiły.)</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#PRataj">Jest powód bodaj głębszy, mianowicie Panowie stoją na stanowisku, któremu dał wyraz także i p. referent, że Panowie wydają wszystkich posłów, których wydania żąda prokurator. Oczywiście jeżeli się stanie na ten, stanowisku, to niema powodów do tego, żeby rozpatrywać ten wniosek, żeby go znać, żeby wogóle wiedzieć, o co w nim chodzi.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#PRataj">P. poseł Walewski, wychodząc z tego założenia, uprościł sobie sprawę do tego stopnia, że nawet nie odczytał wniosków, nadesłanych przez prokuratora.</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(P. Walewski: Na komisji je odczytałem.)</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#PRataj">Ja wiem, ale jesteśmy na plenum Sejmu, i na plenum Sejmu każdy z Panów, który będzie głosował tak czy inaczej, ma prawo, a nawet obowiązek wiedzieć.</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#PRataj">Ale Panowie stawiacie kwestię w ten sposób, że powiadacie: Nie uznajemy art. 21, zrezygnowaliśmy z tego artykułu, stoimy na stanowisku, żeby wydawać każdego posła, niech sądy rozpatrują, niech oceniają wagę zarzutów. Zapewne, z tego punktu widzenia zrozumiałą jest metoda, którąście Panowie do tych wniosków zastosowali. Ale proszę Panów, dla nas art. 21 Konstytucji jeszcze istnieje.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jeszcze!)</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#PRataj">Tak, jeszcze, jeszcze istnieje, i jeżeli mam się powołać na ten art. 21 Konstytucji, to muszę powiedzieć, że osobiście jestem w wysokim stopniu skrępowany, może nawet zażenowany, właśnie dlatego, że nie kto inny w poprzednich Sejmach, tylko ja byłem tym, który odczuwał, że ten art. 21 Konstytucji jest za obszerny, byłem tym, który domagał się zwężenia go, byłem tym, który miał odwagę powiedzieć, że był nadużywany niejednokrotnie. Tak jest, mam odwagę to powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B. P. Sanojca: Trzeba być konsekwentnym.)</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#PRataj">Zaraz Panom powiem, niech Panowie zaczekają na dalszy ciąg. I stoję w dalszym ciągu na tem stanowisku, że tam, gdzie są odpowiednie warunki, tam, gdzie jest równowaga władz, tam art. 21 jest niemal całkowicie zbędny, tam nietykalność poselska i chowanie się za nietykalność poselską jest prawie zupełnie niepotrzebne. Bo przy równowadze władz niema tej możliwości, a w każdym razie niesłychanie małe prawdopodobieństwo, ażeby prokurator, ażeby policja, która robi doniesienia, ażeby robiła te. doniesienia już to złośliwie lub lekkomyślnie.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Za Pańskich czasów nie było równowagi.)</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#PRataj">Dlatego byłem zwolennikiem zwężenia art. 21, dlatego występowałem przeciwko nadużywaniu art. 21. Mam jedną moralność i jeden pogląd, który mam śmiałość wypowiedzieć w każdych warunkach.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ilu posłów wydano za Pańskich czasów sądom?)</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#PRataj">Dlatego powtarzam tu i chciałbym, ażeby Panowie to zrozumieli — p. Polakiewicz siedzi tu i wie doskonale, że byłem wielkim przeciwnikiem chowania się za art. 21, za nietykalność poselską, zbyt obszernie pojętą. Ale powiadam, zmieniły się warunki — nie mamy równowagi władz, mamy przewagę władzy wykonawczej.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#komentarz">(P. Car: A wtedy była równowaga?)</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#PRataj">Panie Ministrze Car, przecież przed chwilą powiedziałem, że nie było, i dlatego w owym czasie byłem zwolennikiem zwężenia art. 21. Powiadam, że nabiera dla mnie znaczenia, nabiera dla mnie wartości, nabiera dla mnie aktualności ten artykuł dopiero wtedy, kiedy tej równowagi władz niema, kiedy zachodzi obawa, że możność wnoszenia do Sejmu wniosków o wydanie bez rozpatrzenia tych wniosków może się stać w rękach policji, w rękach funkcjonariuszów państwowych narzędziem zemsty politycznej, może się stać narzędziem uniemożliwienia niezależnym posłom wykonywania ich obowiązków, prawa kontroli i prawa krytyki, i, proszę Panów, z tego punktu widzenia uważam, że z art. 21 w tych warunkach mam prawo zrobić użytek.</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#komentarz">(P. Sanojca: To jest kręcenie. Inny głos: A gdyby p. Krzciuk był z B. B.?)</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#PRataj">Gdyby p. Krzciuk był z B. B., to stanąłbym na zupełnie tem samem stanowisku. Powiadam Panu, ja w Polsce jestem jednym z niewielu ludzi, którzy uznają jedną moralność w każdych okolicznościach i w stosunku do każdego człowieka, i, proszę Pana, niedługo będę dziwakiem w Polsce, bo stosunki, które dziś panują, doprowadzają do tego, o czem powiedziałem przedtem, że ludzie przestają mieć wspólny język, nawet w tych rzeczach, które nie powinny podlegać żadnej wątpliwości.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Naprzykład Pan i p. Stachnik.)</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#PRataj">Gdybym chciał na każdy wykrzyknik na każdym poziomie wypowiedziany reagować, to istotnie musiałbym zbyt przedłużyć swoje przemówienie i, co ważniejsza, może przemawiać nie tak, jakbym przemawiać chciał.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#komentarz">(P. Reger: To jest rozmyślna prowokacja.)</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#PRataj">Panowie powiadacie, wychodząc ze swego stanowiska zasadniczego, że my nie chcemy i nie potrzebujemy rozpatrywać meritum wniosku, bo od tego są sądy. Proszę Panów, dla mnie wniosek prokuratorski, oparty na doniesieniach policyjnych, nie jest świętością, nie jest papieżem, który, skoro wypowiedział cokolwiekbądź, sprawa została skończona.</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Sąd rozpatrzy.)</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#PRataj">Ja przejdę i do tego.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#PRataj">P. poseł Walewski słusznie w swoim ostatnim ustępie powiedział, że Sejm, jakkolwiek nie ma prawa wyrokowania o słuszności zarzutów, naprowadzonych przez prokuratora, nie ma możności i prawa wyrokowania o tem, czy takie czy inne dane policyjne odpowiadają stuprocentowo prawdzie, ale ma prawo jedno, ma prawo, ma obowiązek zważenia, czy zarzuty, naprowadzone we wniosku prokuratorskim, mają tego rodzaju wagę gatunkową i czy są tak uprawdopodobnione, że Sejm ma prawo pozbywać się z pośród swojego grona jednego, dwóch czy dziesięciu posłów, których głosy między innemi mogą ważyć przy głosowaniu. Wszak nie jest tajemnicą, że znajdujemy się w okresie zmiany Konstytucji, gdzie każdy głos ma znaczenie. Czy nie zdają sobie Panowie sprawy, co znaczy w takich warunkach wyzbycie się ze swego grona jednego lub dwóch posłów.</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#PRataj">Sejm ma prawo, ma obowiązek rozważania zarzutów, postawionych przez prokuratora. Nie decydowania o nich, nie wyrokowania o nich, ale zważenia prawdopodobieństw, zważenia wagi, czy zarzuty są tego rodzaju, aby danego posła pozbywać się na pewien czas z Sejmu. P. poseł Piróg oświadcza: zarzuty są hańbiące przeciwko mnie, nie chcę siedzieć w tym Sejmie, i domaga się, by zarzuty zostały wyjaśnione, rozpatrzone przez sąd w taki czy inny sposób. Ale popatrzmy Panowie na ten fakt, mówię o wniosku, dotyczącym p. posła Krzciuka, pod kątem widzenia takim, jak to koncedował p. poseł Walewski, jako sprawozdawca, oceny ważkości zarzutów tam zawartych.</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#PRataj">Proszę Panów, nie zostały one w całości odczytane przez posła Walewskiego, jako referenta. Jest kilka zarzutów, zawartych we wniosku p. prokuratora. Jeden z nich powiada, że p. poseł Krzciuk na zgromadzeniu publicznem w Radwanowie w pow. dąbrowskim twierdził, że od r. 1926 jest dążenie kapitalistów i sanacji, by chłop nie miał takich praw, jakie ma ksiądz Ligęza i żyd Margulies, czego dowód upatruje w tem, że podczas, gdy u nas cukier kosztuje zł 1.40 za kg, zagranicą 20 gr, węgiel kosztuje 6 zł za 100 kg, a zagranicą kosztuje tylko 70 gr. Moi Panowie! Na Komisji Regulaminowej podczas odczytywania wniosku patrzyłem na miny posłów z obozu rządowego. Trochę jestem fizjognomistą, że się tak wyrażę, i zdaje się, że nie pomyliłem się, jeżeli powiem, że były w wysokim stopniu zakłopotane. Tak się jakoś zdarzyło, że w Sejmie, tu w tej Izbie podczas odczytywania tych wniosków spojrzałem na pana Ministra Cara i mam wrażenie, że się uśmiechał, nic pod wąsem, bo go niema, ale pod nosem. Istotnie, trudno zareagować inaczej na tego rodzaju zarzut we wniosku prokuratorskim, reprezentującym w tym wypadku pewną władzę, który zwraca się do Sejmu o wydanie posła dlatego, że mówił, że węgiel, że nafta, że sól kosztuje tyle i tyle zagranicą, a w kraju tyle. To wyciągnijcie Panowie konsekwencję i wsadźcie cały Urząd Statystyczny z i ego prezesem na czele,...</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#PRataj">...jeżeli dojdzie do tego, że to ma być zbrodnią w Polsce.</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#PRataj">Zaraz dojdę i do zarzutów dalszych. Mówię o tym, który jest pierwszy. Panie Pośle, ja mówię po kolei po chrześcijańsku, że się tak wyrażę, a nie od końca. Otóż, proszę Panów, ja się zresztą nie dziwię, że to jest uważane w ostatnich czasach przez pana prokuratora za zbrodnię. Odbywały się procesy w Rzeszowie, zda je się, o zajścia w środkowej Małopolsce. Zeznawał jeden, znany już dziś w Polsce, chłop Kula z Łańcuta, i na zapytanie, nie wiem już czy obrony, czy prokuratora, czy któregoś 2 sędziów, jak tam jest pod względem politycznym, jaki jest układ sił politycznych w Łańcucie, czy w Grodzisku, powiedział, że 95% jest ludowców, a reszta to są Żydzi i urzędnicy, którzy muszą należeć do sanacji. Otóż, proszę Panów, ta rzecz została skonfiskowana w piśmie, które mi jest bliskie.</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niemożliwe.)</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#PRataj">Niemożliwe, Panie Pośle? Otóż ja Panom ręczę za to, że to zostało uznane za zbrodnię, za rozsiewanie nieprawdziwych wiadomości, mogących wywołać niepokój publiczny. Proszę Panów, wierzajcie mi Panowie, że jak się czyta tego rodzaju akt oskarżenia, powiedzmy, doniesienie do Sejmu, zawierające zarzuty o tego rodzaju ważkości, to człowiek mimowoli powiada sobie: art. 21 jest potrzebny i potrzebne jest rozważanie merytorycznej strony zarzutów, zawartych w tym wniosku.</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#PRataj">Ale idźmy, Panowie, dalej, bo chcę być dokładny, niczego nie pominąć. „Krytykując różne ustawy, twierdził, że kapitaliści i sanacja posługują się niemi celem odebrania wolności chłopom, gdyż ustawa o zgromadzeniach pozostawia ostateczną decyzję uznaniu p. komisarza”. Moi Panowie, nie komisarza, ale każdego posterunkowego. Czy to jest tajemnicą, czy to jest zbrodnią, czy to nie odpowiada prawdzie? Idźmy dalej. Powiada, że „kodeks karny wprowadza kary, jakich nic było za czasów zaborców, 5 każdy uczciwy obywatel zmuszony będzie siedzieć w więzieniu. Ustawa szkolna realizuje zasadę, że chłop jest stworzony do wideł i gnoju i uniemożliwia chłopom dostęp do uniwersytetów i szkół. Ustawa o przenaszalności sędziów ma ten cel, by sędziowie wydawali takie wyroki, jakie będą odpowiadały wymaganiom komisarza policji i starosty”.</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech Pan powie, jaki skutek miały te mowy.)</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#PRataj">Proszę Pana, ja wiem, że w pewnym momencie na prośbę p. Krzciuka nie posłano policji do danej miejscowości, która zachowywała się całkowicie spokojnie.</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#komentarz">(P. Gwiźdź: Pan wie, Panie Marszałku, że po kilku dniach pobytu p. Krzciuka w pow. nowotarskim, krew się polała, a to jest najspokojniejsza wieś, i tam Panowie nic nie macie.)</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#PRataj">Panie Pośle Gwiżdż, o spokojności polskiej wsi w ogóle i Nowotarszczyzny między innemi także war toby kiedyś pomówić.</u>
<u xml:id="u-27.43" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: Nie kiedyś, a lepiej teraz.)</u>
<u xml:id="u-27.44" who="#PRataj">Nie mogę rozszerzać tematu, bo pan Marszałek zwróci mi uwagę, że odbiegam od tematu, niech Pan nie wymaga ode mnie rzeczy, które są niezgodne z dobremi obyczajami sejmowemi. Otóż, Panie Pośle Gwiżdż, trzebaby o tych rzeczach kiedyś pomówić.</u>
<u xml:id="u-27.45" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: Niech się Pan bije w piersi!)</u>
<u xml:id="u-27.46" who="#PRataj">Nigdy się nie cofam przed tem, jeśli trzeba, tylko nie mam powodu bić się wtedy, gdy nie zawiniłem.</u>
<u xml:id="u-27.47" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-27.48" who="#PRataj">Jeżeli zawinię, to zawsze to zrobię publicznie.</u>
<u xml:id="u-27.49" who="#PRataj">O tych rzeczach trzebaby kiedyś pomówić, i mam wrażenie, że w Polsce straszliwem niedomaganiem i straszliwą klęską jest to, że się uważa to, co się dzisiaj na wsi dzieje, jedynie za wynik jakiejkolwiekbądź agitacji. Rzeczy są o wiele głębsze. I gdyby Pan, jako dawny Gwiźdż, gdyby Pan spojrzał bezpośrednio w to, co się na wsi dzieje, nie przez okulary policji, nie przez okulary starosty, to ja, który Pana znam od bardzo niedużego chłopca, kiedy i ja nim byłem, jestem głęboko przekonany, że Pańska twarz pokryłaby się troską, a w wielu wypadkach i rumieńcem.</u>
<u xml:id="u-27.50" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B. Głos: Więc zgoda, ale bez Krzciuka, Piroga i Stachnika.)</u>
<u xml:id="u-27.51" who="#PRataj">Powiadają Panowie, że trzeba wydać p. Krzciuka, bo mówił, że kodeks karny polski wprowadza kary surowsze, niż kodeksy państw zaborczych. Pomijam, że, gdyby nawet tak nie było, to nie jest jeszcze zbrodnią. Ale proszę Panów, czy to nie jest obiektywna prawda? Istotnie, w stosunku do pewnych przestępstw — nie mówię w tej chwili o tem, czy słuszne to jest, czy nie, to jest kwestia inna — ale w stosunku do pewnych przestępstw są kary w wielu wypadkach surowsze. Jeżeli czytamy o wyroku za przemówienie na takiem czy innem zebraniu — dwa lata więzienia — jak kromka z masłem, za obrazę policjanta, wypowiedzianą w jakimś szamotaniu się — rok więzienia, to proszę Panów, czy powiedzenie, że kodeks karny wprowadza ostrzejsze kary, aniżeli te, które były w kodeksach karnych zaborczych, czy to jest zbrodnia? I powiedział p. poseł Krzciuk, iż dojdzie niedługo do tego, że w więzieniach będą siedzieli wszyscy ludzie porządni. Ja pamiętam, w r. 1930 siedział w więzieniu dawny członek Izby sejmowej poseł Jan Kwapiński, i na rozprawie sądowej wypowiedział straszliwe słowa wobec sądu, straszliwe, tragiczne słowa, że taki przeżywamy okres, iż bodaj lepiej jest siedzieć w więzieniu, ażeby nie widzieć rozmaitych rzeczy, które się dzieją.</u>
<u xml:id="u-27.52" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-27.53" who="#PRataj">I Panowie, tak zaczyna być. Coraz więcej ludzi porządnych siedzi w więzieniu, a szumowiny, podlece, którzy się podlizują, którzy się sprzedają, chodzą wolno.</u>
<u xml:id="u-27.54" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-27.55" who="#PRataj">Ja Panom powiem, że to widzi także wielu z pośród Panów i boleje nad tem.</u>
<u xml:id="u-27.56" who="#komentarz">(P. Sanojca: Niech Pan przypomni Hammerlinga i pakt lanckoroński. Brodacki się martwi, że nie siedzi w więzieniu. Apostołowie Hammerling i Brodacki.)</u>
<u xml:id="u-27.57" who="#PRataj">Powiada dalej wniosek p. prokuratora, że p. poseł Krzciuk, na zebraniu zarządu Stronnictwa Ludowego w Nowym Sączu odczytywał i rozpowszechniał ulotki pod tytułem: „Sprawa wypadków w Małopolsce”, w których niezgodnie z prawdą informował o t. zw. przebiegu pacyfikacji środkowej Małopolski. I mówił, że na całym terenie represji, obejmującym obecnie już 7 powiatów, policja zjeżdża przeważnie nocą, i rozpoczyna się bicie każdego, kto się pod rękę dostanie, wywlekanie z łóżek nawet kobiet i dziewcząt, niszczenie domowych sprzętów bagnetami, wyrzucanie pościeli na dwór i Ł d. Informował niezgodnie z prawdą. Moi Panowie, otóż to, co jest najtragiczniejsze — to jest, że to było zgodne z prawdą informowanie. Istotnie przeprowadzona pacyfikacja w środkowej Małopolsce tak się przedstawiała, jak informował p. Krzciuk. Przedstawiała się gorzej, bo w owym czasie jeszcze ani p. poseł Krzciuk, ani inni członkowie stronnictwa nie mieli pod ręką całej prawdy, nie mieli pod ręką wszystkich zeznań, nie mieli pod ręką dokładnego przedstawienia owej pacyfikacji. To jest prawda. Został zgłoszony w tej Izbie wniosek o pacyfikacji środkowej Małopolski. Panowie odrzuciliście nagłość tego wniosku. Poszedł on jako zwykły do Komisji Administracyjnej. Nie może się doczekać swojej kolei. Ja zapytam Panów przy sposobności, gdzie jest, na Boga, wreszcie to forum, gdzie krzywda zostanie rozpatrzona, gdzie nadużycie zostanie powściągnięte i napiętnowane?</u>
<u xml:id="u-27.58" who="#PRataj">Odbyły się rozprawy sądowe. Chcielibyśmy, ażeby wszystkie tego rodzaju rzeczy były nie w Sejmie, który jest ciałem politycznem, ciałem, w którem grają namiętności, są uprzedzenia, przesądy po wszystkich stronach, chcielibyśmy, żeby było bezstronne forum, gdzieby te sprawy były rozpatrzone. Odbyły się sprawy sądowe o zajścia w Małopolsce. Jeżeli czytaliście Panowie sprawozdania z przebiegu tych rozpraw, to zauważyliście, że co moment było uchylanie pytań, odnoszących się do materyj, nie należących do sprawy. Na forum sądowem sprawy nie zostały rozpatrzone i wyjaśnione. Na forum sejmowem, w którem mniej się nadawały do obiektywnego rozpatrzenia, nie zostały rozpatrzone. Gdzie mają być rozpatrzone? Czy Panowie sądzicie, że z chwilą kiedy pacyfikacja została ukończona, kiedy sińce i rany się zabliźniły i kiedy pierze z poduszek powpychano do wsyp, to sądzicie, że z tą chwilą sprawa została załatwiona, że ona nie żyje i że to poczucie krzywdy nie żyje? Moi Panowie, chłopscy synowie to przyznają: Pańszczyzna od wielu lat minęła, ale jak się przyjdzie do starych chłopów dziś, to do dzisiejszego dnia, je żel, na ten temat zejdzie rozmowa, chłopi zaciskają pięści. Wiedzcie Panowie, jeżeli te sprawy nie zostaną rozpatrzone, załatwione i jeżeli nadużycia nie zostaną ukarane, pamięć o tem będzie długo żyła.</u>
<u xml:id="u-27.59" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-27.60" who="#PRataj">Coraz częściej słyszy się na wsi głosy, których ja osobiście nie chciałbym słyszeć, bo mogę być w opozycji do Rządu, ale nie jestem w opozycji do Państwa, u moi koledzy nie są również,...</u>
<u xml:id="u-27.61" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-27.62" who="#PRataj">...i nas te rzeczy, które słyszymy coraz częściej z dołu na wsi, nas te rzeczy coraz bardziej bolą i przerażają, kiedy chłopi mówią: niema innej rady, trzeba sobie samemu sprawiedliwość robić.</u>
<u xml:id="u-27.63" who="#komentarz">(P, Sanojca: Nie oskarżajcie Panowie chłopów, Wy tak mówicie, a na chłopów zwalacie odpowiedzialność.)</u>
<u xml:id="u-27.64" who="#PRataj">Pan doprowadził do tego, że Pana zaczęto negliżować, że się tak wyrażę, to znaczy przestano Panu odpowiadać. Ja Panu w kilku słowach odpowiem, jako stary, stary znajomy Pana z dawnych, innych czasów. Otóż powiem Panu tak: Można było Pana lubić, można było Pana nie lubić, ja osobiście Pana lubiłem, ale jedno trzeba było Panu przyznać, że Pan był dawniej na miejscu, robił i mówił Pan to, co Panu odpowiadało. Dzisiaj wygląda Pan nie w swojej roli i Pan coraz głębiej w tę nie swoją rolę brnie, jakby poto, ażeby zagłuszyć w sobie dawnego człowieka.</u>
<u xml:id="u-27.65" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ludowych.)</u>
<u xml:id="u-27.66" who="#PRataj">A ja, jako właśnie jeden Pański znajomy, z pewną boleścią patrzę na Pańską degrengoladę. To powiedziawszy, przestanę się Panem zajmować.</u>
<u xml:id="u-27.67" who="#komentarz">(P. Sanojca: W każdym razie za nikogo się nie chowam.)</u>
<u xml:id="u-27.68" who="#PRataj">Otóż proszę Panów, stwierdzam z całą sumiennością, z całą uczciwością i z całą troską, że metody, stosowane w stosunku do wsi, doprowadziły do tego, że straciła ona, traci coraz bardziej wiarę w to, ażeby na drodze prawnej, ażeby na drodze normalnej mogła dochodzić swoich krzywd.</u>
<u xml:id="u-27.69" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Ludowego.)</u>
<u xml:id="u-27.70" who="#PRataj">Proszę Panów, idę dalej. Powiada się, że p. Krzciuk na zebraniu zachwalał i zalecał akty gwałtu na przeciwnikach Stronnictwa Ludowego, które to gwałty miały uniemożliwiać egzystencję we wsi chłopom, nie należącym do Stronnictwa Ludowego. Między innemi miał nawoływać do uprawiania teroru wobec przeciwników politycznych, mówiąc: plujcie im w twarz. Proszę Panów, teror — na początku teror, a na końcu plujcie w twarz, wygląda to dosyć, mogę powiedzieć, dziwacznie, ale nie o to chodzi. Chciałbym wyjaśnić jedną sprawę, mianowicie, że o ile chodzi o przeciwników politycznych, wspólnie z nami walczących, walczyć to jest nasze prawo i nasz obowiązek, jeżeli wierzymy w to, co wyznajemy. Do najzacieklejszego naszego przeciwnika politycznego mamy szacunek, jeżeli na ten szacunek zasługuje. Proszę Panów, w stosunku do p. pułk. Sławka, do p. pułk. Prystora, czy p. Polakiewicza, czy innych pierwszobrygadowców, piłsudczyków, my ani nie stosujemy metod, ani nie stosujemy sentymentów, któreby były poniżające, tylko my się brzydzimy, my się brzydzimy ludźmi, którzy się przy nich wieszają, brzydzimy się ludźmi, którzy z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc całemi funtami sprzedają się, jak powiedział kiedyś p. Tugutt — jak świnie na jarmarku.</u>
<u xml:id="u-27.71" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-27.72" who="#PRataj">Proszę Panów, ta ohyda, którą widzimy, ta ohyda, którą widzimy na każdym kroku na wsi, to podlenie ludzi, kupowanie ludzi, to istotnie są fakty, na które nie można inaczej zareagować, jak pluciem w twarz.</u>
<u xml:id="u-27.73" who="#komentarz">(P. Burda: Kto kupuje tych ludzi?)</u>
<u xml:id="u-27.74" who="#PRataj">Pański obóz. Kupują starostowie, kupują policjanci, mężowie zaufania.</u>
<u xml:id="u-27.75" who="#komentarz">(Głosy na ławach B.B.: Niech Pan poda nazwiska.)</u>
<u xml:id="u-27.76" who="#PRataj">Proszę Panów, p. senator Szafranek ze Stronnictwa Ludowego opowiadał mi to osobiście, biorąc pełną odpowiedzialność...</u>
<u xml:id="u-27.77" who="#komentarz">(P. Burda: Gdyby Pan takie rzeczy gadał na zebraniu, tobym Pana kazał zamknąć.)</u>
<u xml:id="u-27.78" who="#PRataj">Ja się po Panu niczego lepszego nie spodziewam.</u>
<u xml:id="u-27.79" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ludowych)</u>
<u xml:id="u-27.80" who="#PRataj">Ale gdyby Panom potrzeba było lepszych dowodów, to choćbym mówił, nie wiem, ile czasu, choćbym był, nie wiem, jak wymowny, to to, co powiedział p. Burda przed chwilą, to jest bardziej wymowne, aniżeli wszystko, co powiedzieć można w tej dziedzinie.</u>
<u xml:id="u-27.81" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji.)</u>
<u xml:id="u-27.82" who="#komentarz">(P. Burda: Kto kupił, za ile — otwarcie gadać!)</u>
<u xml:id="u-27.83" who="#PRataj">Panie Pośle Burda, co Pan powie na człowieka, który jednego dnia w klubie Stronnictwa Ludowego na posiedzeniu Rady Naczelnej Stronnictwa Ludowego nie zostawia suchej nitki na Pańskim obozie, a następnego dnia idzie do Pańskiego obozu i zasiada z Panem na tych samych ławach — co Pan o nim powie? Nie będzie miał Pan dla niego obrzydzenia?</u>
<u xml:id="u-27.84" who="#komentarz">(P. Burda: Powiedz Pan, za ile go kupił? Co dostał?)</u>
<u xml:id="u-27.85" who="#PRataj">Ja Panom przytoczę...</u>
<u xml:id="u-27.86" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tu się Pan krzciukuje.)</u>
<u xml:id="u-27.87" who="#PRataj">...jeden fakt — jak ja czytam w tym wniosku prokuratorskim o tem pluciu w twarz, to mimowoli przypominam sobie ten fakt, mianowicie w poprzednim Sejmie z ław obozu rządowego wstąpił na trybunę jeden poseł, który zakończył swoje przemówienie wielkim okrzykiem: Przez krew zdobyliśmy władzę i tylko przez krew damy sobie ją odebrać. Ten sam człowiek w 1926 r., kiedyście Panowie przez krew brali władzę, ten sam człowiek poszedł do filii Banku Rolnego we Lwowie, tak mi przynajmniej opowiadał człowiek, do którego poszedł, i powiedział: Pożycz mi Pan trochę pieniędzy, bo kto wie, czy za użycie odpowiedniego epitetu pod adresem Piłsudskiego — bo gotów zwyciężyć — śmiał z tej trybuny potem wołać: myśmy przez krew zdobyli władzę i nie oddamy władzy. Ohyda.</u>
<u xml:id="u-27.88" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na ławach B. B. W. R. Okrzyki: Dlaczego Pan pod kojcem trzyma nazwisko, trzeba sprawdzić, czy to prawda. P. Starzak: Chcę jego nazwiska.)</u>
<u xml:id="u-27.89" who="#PRataj">Podam i inny przykład: W poprzednim Sejmie byłem świadkiem takiej sceny — a sceny następowały jedne po drugich — spotkałem, podówczas ludzie jeszcze się spotykali, spotkałem dzisiejszego p. Wiceministra Skarbu Kozłowskiego i bodajże p. Dzieduszyckiego, rozmawialiśmy o czasach legionowych i powiedziałem wtedy p. Kosmowskiej, że można walczyć z tymi ludźmi, ale ci ludzie zasługują na szacunek. A zaraz potem w dwie godziny, inny obrazek — bo obrazek następował po obrazku — posiedzenie zostało zawieszone, zgaszono światła — stoi grupka, bodajże i p. Birkenmajer, którego tu widzę, może nie — stoi grupka i śpiewa Pierwszą Brygadę, i w tej grupce śpiewającej Pierwszą Brygadę widzę grubego przedstawiciela Lewjatana, jednego czy dwóch hrabiów — śpiewających tę Pierwszą Brygadę.</u>
<u xml:id="u-27.90" who="#komentarz">(Wrzawa i śmiechy na ławach B. B. W. R.)</u>
<u xml:id="u-27.91" who="#PRataj">Wierzcie mi, Panowie, są pewne rzeczy, które wywołują w człowieku niesmak i na które nie można inaczej reagować niż tak, jak reagował p. Krzciuk. I jeżeli Panowie uważacie, że jest to zbrodnia, za którą należy p. Krzciuka wydać, wydawajcie go Panowie!</u>
<u xml:id="u-27.92" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wydamy go.)</u>
<u xml:id="u-27.93" who="#PRataj">Proszę Panów! I pozostaje jeden punkt istotny, punkt ważki. Mam śmiałość to powiedzieć, punkt ważki, zarzut, brzmiący w ten sposób, iż p. Krzciuk miał powiedzieć na owym wiecu, że chłopi powinni, muszą sami wymierzać sobie sprawiedliwość i wtedy poleje się krew, padną ofiary.</u>
<u xml:id="u-27.94" who="#komentarz">(P. Burda przerywa.)</u>
<u xml:id="u-27.95" who="#PRataj">Proszę Pana, powiadam, że ten punkt ma niewątpliwie pewną ważkość...</u>
<u xml:id="u-27.96" who="#komentarz">(P. Burda: Aby walić kłonicą w łeb, aż mózg wypryśnie?)</u>
<u xml:id="u-27.97" who="#PRataj">...i powiem Panom otwarcie, że gdyby ten punkt, posiadający pewną ważkość, nie był obramowany tamtemi punktami, które wskazują na wielką lekkomyślność, to ja osobiście nie wahałbym się doradzić p. Krzciukowi, aby wstąpił na tę trybunę i powiedział: wydajcie mnie Panowie! Ale proszę Panów, przy całości tego wniosku, przy tem obramowaniu, przy tym tenorze całego wniosku, gdzie robi się równie dobrze zarzut z tego, że poseł mówi o tem, ile kosztuje węgiel w Polsce, a ile zagranicą,...</u>
<u xml:id="u-27.98" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Tajemnica państwowa.)</u>
<u xml:id="u-27.99" who="#PRataj">...przy tym sposobie traktowania wniosku ją nie mam obowiązku, a co więcej nie mam prawa przyjmować tego ważkiego punktu, jako stuprocentowo uzasadnionego.</u>
<u xml:id="u-27.100" who="#PRataj">Panowie powiadacie, może to wszystko jest nieprawda, może zarzuty, postawione przez prokuratora, nie zasługują na to, aby zajmował się niemi sąd, ale niech sąd te rzeczy rozpatrzy, sąd bezstronny niech te rzeczy rozpatrzy! Proszę Panów, ten punkt chcę potraktować krótko i z całą delikatnością i subtelnością, na jaką zasługuje sprawa wymiaru sprawiedliwości, która powinna być trzymana możliwie jak najdalej od tego, aby nie była wciągana do debat politycznych. Tem niemniej trzeba stwierdzić, że zaufanie do sądów zostało, jak stwierdzono podczas dyskusji budżetowej, w dużym stopniu podważone. Czy wpłynęło na to, postaram się zanalizować tę sprawę, czy wpłynęło na to wprowadzenie nowych kodeksów, do których trzeba się przyzwyczaić, przy których trzeba sobie wyrobić pewne wyczucie miary, czy zawieszenie dwukrotne na pewien czas nieusuwalności sędziowskiej, czy zachwianie niezawisłości sędziów w dużej części świata, czy te wszystkie rzeczy wpłynęły na to poderwanie zaufania w bezstronność i niezależność sądu, czy specyficzne polskie stosunki, jabym nie chciał o tem wyrokować. Wiem jedno, że tak jest. I wiem drugie, że niewątpliwie są i obiektywne ku temu powody. Proszę Panów, przytaczał Panom jeden z członków Komisji Regulaminowej p. kol. Chądzyński — mimochodem przy rozpatrywaniu tego punktu porządku dziennego — przytaczał fakty, przytaczali inni, przytaczał choćby z ostatnich czasów fakt z Torunia wzięty — napad i zdemolowanie „Słowa Pomorskiego. Czyż tego rodzaju wypadków trzeba więcej przytaczać? Wszak one są na porządku dziennym, uchodzą bezkarnie, rzeczy publicznie znane i pokazywane palcami. Wszak wiemy, że za nadużycia wyborcze, czy te, które były dokonywane w 1930 r. podczas wyborów sejmowych, czy ostatnie podczas wyborów samorządowych, nikt dotąd nie został pociągnięty do odpowiedzialności. Te wszystkie rzeczy wywołują niesłychanie ujemny efekt, podważenie zaufania do Rządu, zwłaszcza w sprawach politycznych. Bo tam, gdzie chodzi o zbrodnie pospolite, tam niewątpliwie z całym podziwem człowiek patrzy na skrupulatność i dokładność, z jaką sprawa jest rozpatrywana. Sprawa sławnej Gorgonowej mogła być chyba przykładem tego. Tam, gdzie chodzi o pojedynczego człowieka, o kryminalistę, czy sprawę zabójców czy morderców Centnerszwera, sąd rozpatrywał niesłychanie dokładnie, czy bito ich w policji, czy też nie, podczas gdy w sprawie politycznej znanej z r. 1930, która była rozpatrywana przez wszystkie instancje, nigdzie pytania w tym kierunku nie były dopuszczone, ani postawione. W sprawach, dotyczących pospolitych zbrodni, jest niewątpliwie stan idealny, tam, gdzie chodzi o sprawy polityczne, nie można się oprzeć wrażeniu, że sądy nie zachwyciły jeszcze, powiedziałbym, równowagi. I dlatego zwłaszcza w sprawach, które mają charakter tak wybitnie polityczny, jak te wnioski, które zostały przez prokuratora złożone, jak między innemi wniosek, dotyczący p. Krzciuka, Sejm ma nie tylko prawo, ale i obowiązek zrobienia tego, o czem mówił także referent pos. Walewski, mianowicie zważenia wagi, zważenia jakości zarzutów, postawionych we wnioskach prokuratorskich, ocenienia prawdopodobieństwa tych zarzutów, ważkości ich i zadecydowania, czy one są tego rodzaju, że Sejm uważa za możliwe pozbycie się na pewien czas danego posła ze swojego grona, wieliminowanie go od głosu, podczas ewentualnych ważnych głosowań, gdzie każdy głos może decydować, czy nie. Rozważenie tych wniosków pod tym kątem widzenia wyda je mi się rzeczą konieczną. Ja po rozważeniu w mojem sumieniu i w moim rozumie tych zarzutów doszedłem do tego samego wniosku, co i moi przyjaciele polityczni, że nie są one tego rodzaju, ażebyśmy mogli z czystem sumieniem głosować za wydaniem p. Krzciuka.</u>
<u xml:id="u-27.101" who="#PRataj">Będziemy więc głosować przeciwko wydaniu.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sanojca.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#PSanojca">Tak się już składa, że ucieka się z Sejmu. To nie pierwszy raz.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#PSanojca">Ja nie jestem wcale zwolennikiem anonimowych zarzutów, ani opowiadań tego rodzaju, że słyszałem pewnego pana, w pewnym wypadku... Chciałbym, aby p. pos. Rataj był na sali i był łaskaw wysłuchać również odpowiedzi mojej na różne jego wywody. Mam zamiar powiedzieć niewiele. Ale w każdym razie dość dokładnie i w imieniu swojem, i w imieniu Bloku, i w imieniu szerokich sfer włościańskich.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: O, o...)</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#PSanojca">Tak jest — ponieważ mniejwięcej w ten sposób i p. poseł Rataj sprawę stawiał, specjalnie adresując do mnie i mojego miejsca w tym klubie, gdzie się obecnie znajduję. Mówił p. pos. Rataj o moralności i o całokształcie Ł zw. odpowiedzialności poselskiej. Mnie się zdaje, że co do tego między nami właśnie jest ta niezgoda, iż uważamy, że poseł na tyle powinien mieć honoru, by się nie chował za szerokie plecy chłopskie, i uważamy, że to jest niegodne posła na trybunie płakać, na dole podpalać i żeby na tem się kończyło, że będzie się lała chłopska krew i chłop będzie szedł do więzienia, a poseł będzie brał djety poselskie.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#PSanojca">Za dużo tego dobrego jak na posła, a za dużo krzywdy jak na chłopa. A jak chodzi o odpowiedzialność i skoro wychodzi drugi poseł kolega i gada o krzywdzie, gdy poseł ma odpowiadać za swe uczynki czy słowa, to ja muszę powiedzieć: wkoło Macieju, „krzywda buła” — krzywda i krzywda.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#PSanojca">Proszę Panów! Mamy do omówienia sprawę wydania trzech posłów. Czemu tyle gadania?</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#PSanojca">Gdy mowa o moralności, to p. pos. Ratajowi powiem krótko: jest moralność, że tak powiem białego człowieka, który się poczuwa do odpowiedzialności i jest moralność murzyńska. Nigdybym o niej nie mówił, gdyby p. Rataj nie mówił tyle o etyce. Gdybyśmy wydawali posłów Stronnictwa Ludowego, a nie wydawali posłów Bloku Bezpartyjnego, to oczywiście nie byłoby moralne. Ale wiadomo: wyda jemy zasadniczo wszystkich, bo nie uzna jemy tego, by poseł krył się za nietykalnością poselską. A właśnie w tamtym Sejmie starym, gdzie miałem przyjemność być ongi posłem i gdzie przewodniczył p. Rataj jako marszałek, często bywało w ten sposób, że się przeciwników politycznych wydawało, a przyjaciół chowało pod sukno.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach opozycji.)</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#PSanojca">Tak jest.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#PSanojca">Powiada p. poseł Rataj: stosunki się zmieniły. Słusznie. Przyjaciele polityczni p. Rataja nie mają w Izbie większości. Więc zmieniły się i przekonania p. Rataja. To jest właśnie na sposób murzyński: zabrać żonę drugiemu, to jest dobrze, ale postradać swoją przez drugiego, to jest źle. Tej murzyńskiej etyki nie uznajemy i nigdy nie będziemy uznawali. I dlatego art. 21 Konstytucji na swój sposób pojmujemy i na swój sposób pojmować będziemy.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#PSanojca">Gdy znów mowa o kupowaniu ludzi, to p. pos. Ratajowi powiem tak: mnie się zdaje, że najmniej miał tu do gadania b. marszałek poseł Rataj. Ja nie wiem, kto kogo kupował, ale chyba nie Piast Hammerlinga, tylko Hammerling Piasta. A zdaje mi się też, że w B. B. wszyscy jednako siedzimy.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#PSanojca">P. poseł Rataj mówił o kupowaniu ludzi i o kartelach. Tu popełnił bardzo wielką lekkomyślność, bo atak na kartele jest z B, B.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#PSanojca">Sąd na kartele uchwalił B. B.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#PSanojca">Niech Pan — (zwracając się do p. Matlosza) pomówi ze swoją żoną, Pan wie, co to znaczy. Trzy lata — mówię stylem telegraficznym. Niech Pan mnie nie prowokuje, bo powiem o Panu coś więcej.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(P. Matlosz przerywa.)</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#PSanojca">Była interpelacja, na którą odpowiedział sam p. minister Stanisław Grabski, i ta odpowiedź p. ministra Grabskiego St. powinna Pana zawsze schować pod stół.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#PSanojca">Mogę przeczytać ją, jak Pan zechce, a napewno będzie Pan wtedy bardzo małym, mniejszym niż siedzący w ławce.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#PSanojca">Proszę Panów. Prawdą jest, że Stronnictwa Ludowego nie stać na walkę z kartelami w Sejmie. Gdzie są Wasze wnioski w tej sprawie? Gdzie Wasza akcja w tej sprawie? Gdzie utkwiła Wasza akcja? Wasza akcja jest na dole, narzekanie między chłopami. Z kartelami walczycie bajaniem w Psiej Wólce,. Nic to kartelom nie szkodzi. Z kartelami trzeba walczyć w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#PSanojca">A gdy chodzi p. Ratajowi tak ciągle o tę Piasta moralność, to mnie więcej o tem mówi „Zagroda” i p. Pawłowski, niż mowa p. posła Rataja.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#komentarz">(Ciągle przerywania. Głos: Komisja sejmowa wniosek postawiła.)</u>
<u xml:id="u-29.24" who="#PSanojca">Panowie wiecie, jak jest. Lepiej niech Panowie tego nie ruszają. Tak -samo sprawa Hammerlinga, tak samo pakt lanckoroński, tak samo sprawa eksploatacji lasów przez różne „Knieje” i inne spółki, nawet ten nieszczęsny p. Brodacki. Jeżeli kto powinien się okryć rumieńcem wstydu, jeżeli kto skompromitował chłopów i chłopską politykę, to Piast. I jeżeli kto chłopów najwięcej skrzywdził — to nie kto inny, tylko p. Rataj, kiedy był marszałkiem Sejmu, ponieważ jak był marszałkiem Sejmu, to mógł mieć większość chłopską. A on czas zmarnował i zagrzebał chłopską sprawę, on i jego przyjaciel Witos, bo łączyli się z endekami.</u>
<u xml:id="u-29.25" who="#PSanojca">Nie trzeba było zakładać spółek drzewnych, nie trzeba było handlować parcelami, nie trzeba było uprawiać korupcyj najrozmaitszych, ale trzeba było robić reformę rolną, trzeba było sprawę chłopską murować, a nie zamieniać na najrozmaitsze spekulacyjne geszefty i polityczne handelki pokrywane szumną frazeologią — tromtadracją.</u>
<u xml:id="u-29.26" who="#PSanojca">Fałszerstwa, polityczne, geszefty i spekulacja zabiły u Was wszelkie poczucie wstydu. I zdaje się Wam, że nasza delikatność może być nadużyta do Waszego tupetu i waszej bezwzględności, tak samo, jak się Wam wydawało, że pewna liberalność rządów dzisiejszych i swoboda słowa, swoboda polityki na dole akurat jest na to, ażebyście wywoływali rozruchy, by robiono wielkie parady dla Witosa, abyście mobilizowali ludzi, by zbrojono bojówki, a z drugiej strony mówiło się: oto jest bezsilne B. B., oto bezsilny Rząd, za dwa, trzy tygodnie skończycie się i delikatnie dawano nam wskazówki: uciekajcie czemprędzej, bo jak my przyjdziemy do władzy, to będziemy wieszać. Tylko za krótkie spodnie, trochę za słabe ręce. I popychaliście chłopów naprzód. Polała się krew. Pan Witos ucieka zagranicę. A jak ma się tutaj pociągnąć do odpowiedzialności posłów za ich najrozmaitsze „niewinne” przemówienia, „niewinne” ulotki, gdzie co chwila każde słowo ocieka jutrzejszą krwią, tak to jest wszystko niby tylko taka gra, niewinna zabawka baranków. Jak Wy jesteście dorosłymi, to wejdźcie na trybunę i powiedzcie to, co mówicie na dole, to co mówicie u siebie na Waszych tajnych posiedzeniach, to co mówicie na swoich rozmaitych zebraniach międzyklubowych. Wy myślicie, że tego nikt nie widzi, że nikt o tem nie wie. Jak Was stać na kazania dla nas, to wejdźcie na trybunę i mówcie to, co omawiacie na swoich zebraniach, a będzie inaczej.</u>
<u xml:id="u-29.27" who="#PSanojca">P. pos. Rataj powiada, że nie mamy wspólnego języka. Będziemy mieli wspólny język, jeżeli będziecie łaskawi z trybuny mówić jak ludzie do ludzi, a Wy przemawiacie do nas jedynie językiem, który na każdym kroku nam ubliża, ubliża Rządowi, a wielokrotnie ubliża i Państwu Polskiemu.</u>
<u xml:id="u-29.28" who="#PSanojca">Ja tu mówię również jako chłopski polityk, może trochę więcej dla sprawy chłopskiej zrobiłem, aniżeli niejeden, który siedzi dziś na ławach Stronnictwa Ludowego. Proszę Panów, jeżeli siedzę w Bloku, to dla tej wielkiej sprawy, jaką jest los Państwa naszego. Dziś jest wyjątkowo ciężka sytuacja w świecie i Państwo Polskie musi mieć jednolity, silny rząd, a niema nikogo, kto poprowadziłby tę sprawę lepiej, jak Marszałek Piłsudski.</u>
<u xml:id="u-29.29" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-29.30" who="#PSanojca">Chłopi szli, idą i będą szli z Marszałkiem Piłsudskim. Tak jest. Każdy kraj przeżywa swoją rewolucję. I myśmy ją przeszli razem z Marszałkiem Piłsudskim.</u>
<u xml:id="u-29.31" who="#PSanojca">Przed wojną Stronnictwo Ludowe szło zawsze razem z Marszałkiem Piłsudskim.</u>
<u xml:id="u-29.32" who="#komentarz">(Głos na ławach opozycji: A gdzie był wtedy Radziwiłł?)</u>
<u xml:id="u-29.33" who="#PSanojca">Co się tyczy naszego posła Radziwiłła, to mnie się zdaje, że był z Marszałkiem Piłsudskim. Jeden z wybitnych ludowców opowiadał mi, że na terenie Małopolski w r. 1914 czy też 1915 spotykał się na posiedzeniach, które prowadziły całą akcję niepodległościową, z naszym posłem i kolegą ks. Januszem Radziwiłłem. Wszystko jest w porządku. Natomiast u Was, nie wszystko jest w porządku. Panowie, Stronnictwo Ludowe zawsze szło z temi organizacjami, które tworzyły Polskę niepodległą. A dziś, kiedy Wasze ambicje poselskie nie zostały zaspokojone, to raczyliście się oderwać. W 1926 roku Wyzwolenie szło z zamachem majowym. W 1926 roku Stronnictwo Chłopskie szło z zamachem majowym. W 1919 roku zamach na Tugutta robiło Stronnictwo Narodowe. 11 grudnia 1922 r. robiło zamach Stronnictwo Narodowe na Stronnictwo Ludowe. Stronnictwo Ludowe szło z Sulejówkiem, z Belwederem, z Marszałkiem Piłsudskim. S, p. Narutowicza stawiało Wyzwolenie i szło razem z Marszałkiem Piłsudskim. A dzisiaj Panowie idziecie ze Stronnictwem Narodowem. Idziecie przeciw Marszałkowi. Poseł Wasz i prezes Róg ongi uciekał przed Stronnictwem Narodowem i ledwo uciekł z życiem. Wasz poseł i prezes Wyzwolenia Waleron miał rozbitą głowę przez faszystów narodowych. Nie będę wyliczał pokolei wszystkich, którzy brali po gębie czy po głowie od bojówkarzy Stronnictwa Narodowego. Najrozmaitszych napadów i różnych aktów teroru padaliście ofiarą dzięki Stronnictwu Narodowemu, a dziś zlizujecie pyłek przed każdym bojówkarzem endeckim.</u>
<u xml:id="u-29.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
<u xml:id="u-29.35" who="#PSanojca">Dlaczego? Bo nie macie ani honoru politycznego, ani poczucia odpowiedzialności za swoje czyny między chłopami. Nie macie absolutnie honoru, skoro poniżacie się tak głęboko, że razem z tymi, co Was wczoraj bili, robicie dziś jedną politykę.</u>
<u xml:id="u-29.36" who="#komentarz">(P. Róg: Gdy Pan był w Wyzwoleniu, domagał się Pan wieszania Radziwiłłów.)</u>
<u xml:id="u-29.37" who="#PSanojca">Nigdy nie szedłem ze Stronnictwem Narodowem, jak daleko sięga moja pamięć i najwięksi moi wrogowie nie powiedzą, bym ja szedł razem ze Stronnictwem Narodowem i inaczej jak tylko za Marszałkiem Józefem Piłsudskim.</u>
<u xml:id="u-29.38" who="#komentarz">(P. Róg: Stawiał Pan w Wyzwoleniu wniosek, ażeby wieszać Radziwiłłów.)</u>
<u xml:id="u-29.39" who="#PSanojca">Muszę niestety stwierdzić, żem takiego wniosku nie stawiał. Gdybym miał wieszać, tobym napewno powiesił.</u>
<u xml:id="u-29.40" who="#komentarz">(P. Róg: Na kongresie, jak była mowa o wywłaszczeniu obszarników, postawił Pan wniosek, ażeby wieszać.)</u>
<u xml:id="u-29.41" who="#PSanojca">Ja nie jestem człowiekiem frazesu. Jeśli ja jestem w Bloku, to jest ta przyczyna, iż w Bloku siedzą ludzie czynu, a u Was siedzą ludzie frazesów, że w Bloku siedzą ludzie pracy, a u Was ludzie blagi, czczej frazeologii i zakłamania politycznego. Pan, Panie Róg, blaguje, skoro Pan powiada, że stawiałem wniosek o powieszenie, bo Pan takiego wniosku nigdzie nie znajdzie, gdyż nigdy go nie zgłaszałem.</u>
<u xml:id="u-29.42" who="#komentarz">(P. Róg: Na kongresie Pan przemawiał i nawoływał do tego.)</u>
<u xml:id="u-29.43" who="#PSanojca">Ani nie nawoływałem za Radziwiłłem, ani przeciw Radziwiłłowi, tak jak dziś nie przemawiam ani za Radziwiłłem, ani przeciw Radziwiłłowi. Natomiast była mi drogą, jest i będzie mi drogą tak sprawa polska, jak sprawa chłopska. W „Zagrodzie” nie byłem, w Dobromilu lasów nie kupowałem, tartaków państwowych nie dzierżawiłem, do Hammerlinga nie jeździłem, Towarzystwa Agrarno-Osadniczego nie zakładałem. Jednem słowem, w tej pięknej, polityce Piasta żadnego udziału nie brałem. I dzisiaj uważam: gdyby była krztyna odwagi cywilnej i uczciwości w Stronnictwie Ludowem, to powiedziałoby: proszę, zawiniliśmy, niech sąd sądzi. Poco się chować, jak swawolne bachory za chłopów. My uznajemy: skoro chłopi cierpieli, niech trochę pocierpią i panowie posłowie, niech przynajmniej będą przed sądem. Przecież wołacie Panowie o praworządność, chcecie praworządności. Niech będzie praworządność. Chcecie prawa, byleby to prawo nie było przeciwko Wam, bylebyście przed prawem nie odpowiadali, byleby te paragrafy Was nie ciągnęły przed kratki sądowe. Innych można. Nam się zdaje, że jak innych, to i Was, Panowie Posłowie.</u>
<u xml:id="u-29.44" who="#PSanojca">Co się tyczy p. Krzciuka, to niby on jeden z tych świętych p. Rataja. Przeczytajcie, co mówił o nim p. poseł Putek.</u>
<u xml:id="u-29.45" who="#komentarz">(Głos: Już nie jest posłem.)</u>
<u xml:id="u-29.46" who="#PSanojca">Ale jak to pisał, to był posłem. Przeczytajcie jego artykuły o tych koncesjach i o tak zwanych listach wywozowych na jaja, o tak zwanych spółkach jajczarskich i innych temu podobnych handelkach, a przytem i o Krzciuku. Właśnie to ci Ratajowi, rzekomi święci pańscy, mieli albo geszefty polityczne, albo koncesję jajczarską, albo Towarzystwo Agrarno-Osadnicze, albo inny równie piękny handelek polityczny — byle handel szedł. To piękna polityka, ale my, proszę Panów, nie myślimy dalej tego systemu tolerować. Gdybym był bezwzględny, tobym dokładnie opowiedział, jak p. Wrona, jeden z Waszych prezesów, dostał się do więzienia w r. 1918, i mógłbym też opowiedzieć, w jaki sposób p. Maciej Rataj został posłem w powiecie krasnostawskim, jak Stanisław Wrona zjechał z bardzo wysokiego miejsca na liście na bardzo niskie miejsce. I był taki koniec, że jeden poszedł do góry bardzo, a inny poszedł na dół, Ale dzisiaj razem tu siedzą i są pono świętymi pańskimi. Gratuluję świętości i przyjaźni. Tego u nas w Bloku nie zrozumieją, niema tej etyki i dlatego nasz język jest różny,</u>
<u xml:id="u-29.47" who="#PSanojca">Ale szkoda tyle mówić. Ile razy zechcą Panowie działać na szkodę Państwa, my tyle razy będziemy przeciw. Ile razy nie będzie odpowiedzialności z Waszej strony, tyle razy my tego nie zrozumiemy. Ile razy chcecie, by chłop cierpiał, a poseł, żeby z niego tak powoluteńku ciągnął skórę, żaden z nas ludowców, który siedzi w Bloku, na to nie pozwoli. I chociaż się kto zwróci do p. Gwiżdża, czy do p. Polakiewicza, czy do mnie, to nic nie pomoże. I jeżeli p. Rataj mówi, że dawno zna posła Gwiżdża, kiedy był to chłopak mały, to mnie się zda je, że nie mógł być wtedy Gwiżdż tak bardzo maleńki. I co wartą jest ta mowa? Przecież jeden — Gwiżdż jest siwy, a drugi — Rataj zaczyna być szpakowaty. Skończmy z tymi chłopakami. Mamy 24 lat skończonych. A w tem jest prawda, że w ruchu ludowym jesteśmy conajmniej jednakowo starzy, czy p. pos. Rataj, czy ja, czy p. poseł i wiceprezes naszej grupy ludowej red. Gwiżdż.</u>
<u xml:id="u-29.48" who="#PSanojca">Gdy zaś mowa o ruchu ludowym, to należy pamiętać, że nasz ruch ludowy miał dwie zasady. Jedną była Polska niepodległa — drogą walki zbrojnej. Drugą — sprawa chłopska. Wolny lud w wolnej Polsce. Wszyscyśmy mówili to samo — i Kurier Lwowski, i nasze organizacje jawne czy tajne, i gazety ludowe, i p. Maria Wysłouchowa w swojej „Zorzy” — wszyscyśmy w tym kierunku szli. Kiedy przybył do Małopolski Marszałek Piłsudski, to chwyciliśmy się tej pracy obiema rękami. Poszliśmy razem z Marszałkiem całą mocą i z całego serca.</u>
<u xml:id="u-29.49" who="#PSanojca">Dlaczego p. Rataj nagle dzisiaj jest inny? P. Rataj nie chce widzieć rewolucji, a w 1926 r. p. Rataj, jako Marszałek Sejmu, był jednym z, tych, którzy rozumieli tę rewolucję. A dzisiaj p. Rataj nie chce konsekwencyj ponosić. A konsekwencja musi być. Musi być stworzony nowy system. Powstaje nowa epoka. Musi być nowy ustrój Polski. Musi być Polska trwałą i mocną. Tworzy się nowa Polska. Spełnia się Pana, Panie Pośle Rataj, tak jak i moje i jak posła Gwiżdża marzenie: nie tylko jesteśmy w Polsce niepodległej, ale budowana jest Polska na coraz mocniejszych i trwalszych podstawach. A w tej Polsce przecież chłop gra dzisiaj pierwsze skrzypce, Stronnictwo Ludowe zamiast się tem cieszyć,...</u>
<u xml:id="u-29.50" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Stronnictwa Ludowego)</u>
<u xml:id="u-29.51" who="#PSanojca">...łamie poszanowanie dla chłopa. Wy dzisiaj, gdybyście mieli poszanowanie dla chłopa, tobyście mówili to, co ja mówię.</u>
<u xml:id="u-29.52" who="#PSanojca">Przecież durnemu tylko można gadać, że kryzys jest tylko w Polsce, że bieda jest dziełem rządów pomajowych.</u>
<u xml:id="u-29.53" who="#PSanojca">Ja przecież p. Rataja, kolegi, posła, Marszałka Sejmu, nie mogę stawiać narówni z jakimś analfabetą politycznym, a przecie alfabet jest przekroczony, a poniżej alfabetu jest mówić, że dzisiejsza nędza wsi jest z powodu rządów pomajowych. Poniżej alfabetu jest mówić, jeżeli pszenica jest po 20 zł, to winne są rządy pomajowe. Przecież każdy wie, że za tych rządów pomajowych pszenica miała cenę i 60 zł. Dlaczego robić z polityki taką nędzną demagogię? Dlaczego stawiać przemówienia w Sejmie poniżej wszelkiego poziomu? Dlaczego p. poseł Rataj chociażby w poczuciu zwyczajnej wiedzy i nauki, uczciwości ludzkiej, nie może powiedzieć, że jest kryzys gospodarczy w Europie i na całym świecie?</u>
<u xml:id="u-29.54" who="#PSanojca">Polska jest w ciężkiej wojnie gospodarczej i w tej wojnie Polska zwycięża. Szereg aktów w polityce zagranicznej, aktów politycznych, szereg aktów, gospodarczych świadczy, że Polska zwycięża na całej linii. Dzisiaj to możemy powiedzieć śmiało i otwarcie. Podpisaliśmy szereg traktatów — p. poseł Pawłowski sam też głosował za temi traktatami — o znaczeniu gospodarczem, aktów, które świadczą o tem, że nie tylko w dziedzinie polityki zagranicznej, ale i w dziedzinie polityki gospodarczej Polska na całej linii zwycięża.</u>
<u xml:id="u-29.55" who="#PSanojca">Dzięki czemu? Dzięki stanowczej postawie naszego Rządu, dzięki skrupulatnej i usilnej pracy naszego Rządu i dzięki wytrzymałości — wiecie kogo? Dzięki wytrzymałości chłopa polskiego.</u>
<u xml:id="u-29.56" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-29.57" who="#PSanojca">A więc zamiast podkreślać tę wielką wagę potencjalną, ten wielki ciężar, który leży w zwycięstwie chłopa, zamiast podkreślać zasługi jego dla Polski w walce gospodarczej i zamiast podtrzymywać go moralnie, bo on jest właśnie pierwszej linii, Wy robicie zupełnie co innego. I tutaj powiem, że my nie rozumiemy się nie tylko jako politycy, ale darujcie Panowie, my nie rozumiemy Was również jako żołnierze: po naszemu, z punktu widzenia wojskowego, skoro w pierwszej linii stoi kto — stoi chłop i robotnik, a inteligent troszeczkę dalej, bo ma zawsze swoją pensję, nam się zdaje, że sikoro właśnie najwięcej giną chłopi w walce gospodarczej, którą toczy Polska cała i świat cały — bo jest wojna w całym świecie — to nakaz wojskowy mówi: podtrzymywać pierwsze szeregi! A Wy co mówicie? „Nie dostałeś gulaszu, idź do domu”. I wtem jest cała tragedia. Nadużywacie ciężkiej sytuacji Państwa i chłopa do uprawiania politycznej demagogii. Gdy chłop ugina się pod ciężarem walki gospodarczej, którą cała Polska prowadzi, zamiast podtrzymywać go na duchu, Wy mówicie: bij policjanta, bij Rząd, Wy mówicie: nie płać podatków!, nie kupuj wyrobów monopolowych, mówicie: ratuj Witosa — a Witos uciekł.</u>
<u xml:id="u-29.58" who="#komentarz">(Okrzyki na ławach opozycji.)</u>
<u xml:id="u-29.59" who="#PSanojca">Nigdy, nigdy, mój Panie.</u>
<u xml:id="u-29.60" who="#komentarz">(Głos na ławach ludowych: Przed przemocą też ucieknie.)</u>
<u xml:id="u-29.61" who="#PSanojca">Nigdy nie ocieknie. W tem jest właśnie cała różnica. Nie uciekamy.</u>
<u xml:id="u-29.62" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-29.63" who="#PSanojca">A świętego Zagórskiego to już zostawcie im, tym na prawo. Nie róbcie sobie jeszcze jednego świętego.</u>
<u xml:id="u-29.64" who="#PSanojca">Proszę Panów, i w tem jest właśnie brak wspólnego języka. Ja mam pretensję do p. Rataja, by rozumiał, że jest zbrodnią, gdy w chwili walki niezwykle ciężkiej, którą prowadzi całe Państwo o swoją gospodarczą egzystencję, a może i polityczną, że w tej chwili między chłopami szerzyć najrozmaitsze zapalnej, przykre, krwawe rozruchy — to zbrodnia. A przecież Wasza agitacja w tym wypadku te rozruchy wywołała. I proszę Panów, z tej przyczyny spotykaliście się z represjami. Nigdybym w tej sprawie nie zabierał głosu, ale w obronie chłopów muszę to powiedzieć, że Wy wyrządzacie wielką krzywdę chłopom, krzywdę moralną i polityczną, bo mówicie, że chłopi nie uznają państwowych potrzeb. Dzisiaj p. Rataj chłopami zaczął się też wykręcać, a sam cierpi na upadek ducha. Chłopi wytrzymali atak kryzysu. Dzięki mężnej postawie chłopów zwycięża cała Polska. Dzięki wielkiemu cierpieniu ludu pracującego Polska zwycięża. Zwyciężaliśmy, ale dlatego, że wszyscy szliśmy zawsze pod rozkazami Marszałka Piłsudskiego i wszyscy szliśmy za Rządem. I gdyby nie było tej przewagi politycznej u nas i tej jednolitej myśli politycznej i tego Bloku Bezpartyjnego i odpowiedzialności za swoje czyny i tej powagi traktowania zagadnień politycznych i tego autorytetu, jaki ma Marszałek Józef Piłsudski, tobyśmy tych zwycięstw na terenie zagranicznym nie mieli. Mielibyśmy upadki. Ci, którzy nam przeszkadzają w osiągnięciu zwycięstwa, muszą cierpieć tego skutki.</u>
<u xml:id="u-29.65" who="#PSanojca">A jeszcze jedno. Rewolucja to jest krew, rewolucja to są łzy. Usprawiedliwia je jedynie zwycięstwo. Kto lekkomyślnie głosi rewolucję, ten nie tylko naraża na odpowiedzialność jednostki, ale i tysiące ludzi. A tej drogi chwyciło się Stronnictwo Ludowe. Naprzód robiliście Panowie nieudane strajki, poszliście na wygłodzenie miast. Wiedzieliście, że to spali na panewce, ale to rozpalało chłopskie serca i napełniało je palącą goryczą. Ta akcja właśnie doprowadziła bezpośrednio do wypadków w Ropczycach, o czem była mowa. Żerujecie na tej nędzy chłopskiej, a jak trzeba odpowiadać, to powiadacie: art. 21. Odpowiadać ma chłop, a p. poseł ma brać djety i hulać sobie dalej.</u>
<u xml:id="u-29.66" who="#PSanojca">Gdy mowa o kartelach, to posłem, który z kartelami walczył, był Józef Sanojca, a posłem, co te kartele robił, to był inż. Pawłowski, to był Wasz inny poseł, Wasz minister przemysłu i handlu, który się na Górnym Śląsku szwendał i pętał. Kto robił kartel naftowy, kto robił kartel węglowy? Pewien pi as Łowiec. Pewien adwokat ciężkiego przemysłu z Piasta. Toteż uważam, że niema o czem gadać.</u>
<u xml:id="u-29.67" who="#PSanojca">Szkoda czasu i gadania. P. Rataj nas posłów z B. B. nie pokłóci, ani p. Pawłowski nas nie nauczy moralności. Szkoda włazić na te koturny. Lepiej zejdźcie z tych koturnów, a zobaczycie prawdę. Bowiem życie idzie według prawdy, a nie według spekulacji politycznej. Stronnictwo Ludowe powinno być po stronie Rządu. Skoro Stronnictwo Ludowe chce pracować dla Polski, powinno iść za Rządem, jak chce dobra chłopów — winno iść za Rządem, bowiem całe życie chłopów jest związane ze zwycięstwem Polski i ze zwycięstwem polskiego rządu, a całe jutro chłopów, jak jutro Polski jest związane z tem, czy w Polsce będzie trwały i mocny rząd, czy będzie trwały i mocny autorytet tego rządu, czy też tego trwałego i mocnego rządu nie będzie, i tego trwałego i mocnego autorytetu nie będzie. I w interesie chłopów i w interesie Stronnictwa Ludowego jest, ażeby chłopi poszli za Rządem. Z Waszych wysmyków, wybryków, figli politycznych, skoro już jesteście pod wąsem, najwyższy czas zrezygnować. Te wybryki i figle dają rozlew krwi, za to Panowie musicie odpowiadać. Stąd są dzisiejsze wnioski. I dlatego będziemy głosowali za wydaniem posłów sądowi z tej przyczyny, aby mógł sąd sprawę rozpatrzeć, i z. tej przyczyny, aby poseł nie krył się za chłopa, i z tej przyczyny, aby ustała spekulacja i blaga polityczna, ażeby poseł wiedział, że nie tylko z trybuny poselskiej, ale i na dole, na wiecu powinien tak samo mówić prawdę, służyć Państwu, służyć rządowi, służyć ojczyźnie, bo na to przysięgał i ślubował, wstępując do tej Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-29.68" who="#komentarz">(Głos: Policja...)</u>
<u xml:id="u-29.69" who="#PSanojca">Policjanci. byli zawsze, policjanci będą zawsze. Jak była Wasza policja, myśmy słuchali, jak jest policja nie Stronnictwa Ludowego, także słuchać należy i powinniście chyba się na to zdobyć, aby frazesami o policji nie zaćmiewać widoku na prawdziwość rzeczy. Jest prawdziwa rzecz, jasna i prosta: to, że chłop powinien iść razem z Rządem, razem z dzisiejszym porządkiem.</u>
<u xml:id="u-29.70" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Ludowego: Do koryta.)</u>
<u xml:id="u-29.71" who="#PSanojca">Koryto to jest „Zagroda”,</u>
<u xml:id="u-29.72" who="#komentarz">(Przerywania na ławach Stronnictwa Ludowego.)</u>
<u xml:id="u-29.73" who="#PSanojca">Ja nie potrzebuje sejmowej komisji, bo gdzie jest „Zagroda”, tam jest koryto, a gdzie Hammerling — tam dolary, spekulacja i krzywda chłopska.</u>
<u xml:id="u-29.74" who="#PSanojca">Z tej przyczyny uważam, że, jeżeli apelujecie do wspólnego koleżeństwa i do wspólnego języka, to zejdźcie z drogi zablagowania się politycznego, a wtedy napewno dogadamy się, ho sprawa polska, sprawa chłopska, sprawa ludowa — nikomu nie jest obca.</u>
<u xml:id="u-29.75" who="#PSanojca">Ale i Wy nie macie monopolu na sprawę chłopską. Wiecie dokładnie, że w B. B. W. R. jest grupa ludowa, która ma dużo więcej chłopów, niż Stronnictwo Ludowe. A na każdym kro ku odzywacie się o nas w sposób, który ubliża honorowi poselskiemu, bo chorujecie na tę samą chorobę, na którą chorowało Stronnictwo Ludowo Narodowe: megalomania, zarozumiałość. Oni się mieli za naród, Wy się macie za lud, ale jak endecja nie była i nie jest narodem, tak Wy, Panowie od Piasta, nie jesteście ludem. Tak się jakoś złożyło, że kiedyś razem z endekami byliście u koryta, a dzisiaj zeszliście się u wspólnego mianownika nienawiści do polskiego Rządu i do polskiej rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-29.76" who="#PSanojca">Ja też uważam, że dyskusja na te tematy rozwinęła się może zupełnie niepotrzebnie, są to rzeczy ustalone, pewne i one są skończone. Proces dziejowy idzie sam przez się. Mimo różnych zapowiedzi z Waszej strony chłopi idą za Rządem. Z dnia na dzień jest więcej za Rządem. Mimo Waszych zapowiedzi o rządzie Waszym, coraz mniej Was i coraz niżej jesteście. Ja też uważam, że przyszłość i jutro należą do tych, co czynią, do tych, co pracują, a nie do tych, co blagują i chowają się za cudze plecy. Przyszłość należy do nas chłopów, co niezmiennie kroczą za Marszałkiem Piłsudskim i wytężają swe siły do zbudowania trwałego ustroju naszego Państwa i granitowej mocy naszej niepodległości.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stanisław Stroński.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#PStStroński">Na sprawę wydawania posłów sądom wogóle, a także na sprawę wydania tych trzech posłów, o których obecnie mowa, zapatrujemy się inaczej, aniżeli p. sprawozdawca i jego stronnictwo.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#PStStroński">Pierwsza różnica jest w pojmowaniu prawnem rzeczy. Panowie mówicie, że skoro wpłynęło żądanie wydania posłów, to dla Panów sprawa jest załatwiona i niech sądy rozstrzygają. Gdyby ten pogląd był słuszny, nie byłoby art. 21 Konstytucji, który właśnie na to został wprowadzony, ażeby Sejm rozstrzygał, czy poseł ma być wydany, czy nie. Samo oskarżenie przez prokuratora jeszcze nie wystarcza.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#PStStroński">Zresztą Panowie wiecie to równie dobrze, jak i my, i dlatego dopiero w zamierzonej nowej Konstytucji wprowadziliście Panowie takie określenia, które odpowiadają obecnym Panów poglądom. Ale tą Konstytucja nowa, ta Konstytucją p. Cara jeszcze nie obowiązuje, jeszcze nie weszła w życie. Wprawdzie Panowie już uchwaliliście ją w Sejmie, oklaskiwaliście ją, zaśpiewaliście i całowaliście się, ale na tem się nie skończyło, bo podobno potem ktoś jeszcze kazał się pocałować.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(Wesołość na ławach opozycji. P. Burda: To nadaj e się do „Żółtej Muchy”. P. Kleszczyński: Wyślemy w delegacji Pana, żeby Pan całował.)</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#PStStroński">W każdym razie narazie ta Konstytucją jeszcze nie obowiązuje.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#PStStroński">Pozatem, że Panowie wiecie, że tego niema w Konstytucji, dodaliście Panowie jeszcze do tego objaśnienie, które jest niesłuszne. Zarówno sprawozdawca p. Walewski, jak i p. Sanojca, który przed chwilą mówił, powiada: my stosujemy równość, równość dla wszystkich posłów, Otóż, proszę Panów, w tem tkwi grube nieporozumienie. Równość istnieje tylko w jednej części spraw, a mianowicie w sprawach z oskarżenia prywatnego, bo sprawa z oskarżenia prywatnego może wpłynąć narówni przeciw posłom ze stronnictwa rządowego, jak i przeciw posłom z innego stronnictwa. Natomiast niema żadnej równości tam, gdzie chodzi o sprawę z oskarżenia publicznego, które zależy od rządu, tam już tej równości zupełnie niema. P. poseł Sanojca mówił o moralności białych i moralności murzynów. Najgorsza jest moralność murzynów, którzy są pomalowani na biało, mianowicie, kiedy mówią, że istnieje równość, a tej równości niema. P. Sanojca może śmiało mówić: wydajemy wszystkich narówni, ponieważ wie, że nie wpłynie wniosek o wydanie jego, a tylko o wydanie kogoś z tej, albo tamtej strony. To jest, obok moralności białych i murzynów, jeszcze gorsza od murzyńskiej, moralność obłudna.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#PStStroński">My nie jesteśmy nigdy zwolennikami złotej wolności dla posłów. Obok art. 21 Konstytucji, istnieje art. 22 Konstytucji. Art. 21 Konstytucji czuwa nad tem, ażeby posłowie nie byli bardzo źle z rządem, a art. 22 Konstytucji czuwa nad tem, ażeby posłowie nie byli za dobrze z rządem. I myśmy żądali wprowadzenia tutaj ograniczeń. Ale Panowie, którzy wszystko umiecie tak szybko załatwiać, nie zdołaliście w ciągu tej sesji załatwić naszego wniosku o obostrzeniu przepisów wobec posłów z art. 22, to znaczy o korzyściach osobistych, wynikających ze stosunków z rządem. Mamy zatem pod tym względem pojęcia, jak powiedziałem, rozbieżne.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#PStStroński">Proszę Panów, drugi wzgląd, który nami kieruje, jest ten, że w danej sprawie oskarżenia, które są wytaczane przeciw trzem posłom ze Stronnictwa Ludowego, nie robią wrażenia oskarżeń z biegu wymiaru sprawiedliwości, lecz są przesiąknięte walką polityczną, a pozatem niektórą z tych przytoczonych oskarżeń, które słyszeliśmy w komisji a częściowo także i tutaj, brzmią tak, że nie możemy ich uważać za poważne.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#PStStroński">Zarzuca się naprzykład p. Stachnikowi, że on powiedział, iż węgiel mógłby być tańszy, gdyby nie to, że właściciele kopalń dali pieniądze na wybory. Proszę Panów, nie on pierwszy to powiedział, w tym Sejmie mówiono to wielokrotnie. I jest to do pewnego stopnia okolicznością łagodzącą dla roku 1930 w porównaniu z rokiem 1928, bo w r. 1928 — co jest najzupełniej czarno na białem — na wybory Panowie dali 8 milj. ze Skarbu Państwa, więc czy nie lepiej, że w r. 1930 dali ci poczciwi właściciele kopalń, niż miałby dawać Skarb Państwa? Jeśli to powiedział p. Stachnik na wiecu, nie powiedział nic nowego, to było już wielokrotnie tutaj mówione.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#PStStroński">Drugi zarzut, który jest przeciw niemu wytoczony, jest taki, że powiedział, iż w sądach nie wszystko jest tak, jak być powinno. Proszę Panów, to jest ciężki zarzut, ale na to, żeby w Polsce nie można było takiego zarzutu postawić, trzeba, ażeby wreszcie któryś z Panów nam odpowiedział, jak to się stało, że więźniowie cywilni znaleźli się w więzieniu wojskowem w Brześciu, bo nikt nigdy na to nam nie odpowiedział, trzeba, ażeby Panowie nam powiedzieli, jak to się stało, że na rozprawie więźniów brzeskich nie wolno było mówić o tem, co się działo w więzieniu, trzeba wreszcie, ażeby Panowie nam powiedzieli, jak to się stało, że kiedy w Bydgoszczy dopuszczono jako dowód prawdy zeznania więźniów brzeskich o tem, co się działo w więzieniu, to okazało się, że w Bydgoszczy niema bezpieczeństwa publicznego i sprawa została przeniesiona do Torunia, trzeba też, żeby Panowie nam raz pokazali, jaka to jest ta szczególna Temida, która się zajmuje nie tylko wymiarem sprawiedliwości, ale także doskonałem składaniem kompletów sędziowskich. Dopiero, kiedy na te wszystkie pytania tutaj będziemy mieli odpowiedź, dopiero wtedy odezwanie się posła na wiecu, że w sądach jest nie wszystko tak, jak być powinno, będzie czemś niezwykłem i wszyscy powiemy: Niech ta rzecz będzie osądzona. Ale narazie to jest walka polityczna przeniesiona tam, gdzie trudno się jest obronić, zamiast tam, gdzie możnaby się bronić.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#PStStroński">Proszę Panów, dalszy zarzut wytoczony p. Stachnikowi jest ten, że powiedział, iż rządy obecne opierają się na bagnetach. Czy to on powiedział? Czy Panowie zawsze uważacie tę rzecz za zarzut? Proszę Panów, kiedy tutaj występuje p. Miedziński i kpi sobie z nas, że my jesteśmy opozycją, która nie jest dostatecznie w swojem działaniu stanowcza, to Panowie wtedy słuchacie i oklaskujecie, kiedy on nas wzywa do jakichś czynów innych, aniżeli walka parlamentarna! Kiedy Podsekretarz Stanu, ks. Żongołłowicz, przed wyborami ostatniemi w r. 1930 mówił: Bez względu na to, jak wypadną wybory, my władzy nie puścimy, — kiedy dziesiątki razy mówili Panowie, że tej władzy nie puścicie dla jakiegokolwiek parlamentaryzmu, to wtedy Panowie to oklaskujecie. A kiedy p. Stachnik tę samą prawdę wyraził na wiecu, mówiąc, że władza Panów opiera się na bagnetach, to ma iść pod sąd!</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#PStStroński">Dalszy zarzut, wytoczony p. Stachnikowi, jest taki, że mówił, iż fundusze dyspozycyjne idą nie na cele społeczne, tylko na cele inne, często partyjne. Trzeba wyjaśnić raz, skąd były wzięte 8 milionów na wybory!</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Będzie mógł w sądzie wyjaśnić.)</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#PStStroński">Tak wyjaśnić, jak w Bydgoszczy wyjaśniano, my to wiemy.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#PStStroński">Dalszy zarzut, wytoczony p. Stachnikowi, to jest ten, że urządzał nielegalne zebrania. To jest zarzut, w którym mieści się coś rzeczywistego. Ale kto dzisiaj zpośród nas — tak jak siedzimy po tej stronie Izby...</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#komentarz">(wskazuje na prawicę)</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#PStStroński">...i po tej stronie Izby,...</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#komentarz">(wskazuje na lewicę)</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#PStStroński">...kto zpośród nas nie miał doświadczenia, że nie on postępował nielegalnie, tylko policja postępowała nielegalnie,...</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Murzyńska moralność.)</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#PStStroński">...i nie dopuszczała do tych zebrań, które powinny były się odbyć. Ja opisywałem takie zebrania od a do z, zwracałem się do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, ażeby sprawę zbadał. Nigdy nic. Wystarczy, że się udaremnia zebrania, odbywające się na podstawie ustawy o zgromadzeniach, uchwalonej przez Panów, a gwałconej.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#PStStroński">Na innem miejscu zarzuca się p. Stachnikowi, że na zebraniu znieważył władze i dokładnie opisane jest, jak znieważył. Mianowicie powiedział jednemu policjantowi, że on nie zna ustawy i że to, co chce zrobić, jest nielegalne, a drugiemu powiedział, że jest za młody. W ten sposób znieważył władze i wskutek tego ma iść pod sąd!</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#PStStroński">Proszę Panów, to jest mniej więcej ten zasób zarzutów przeciwko p. Stachnikowi.</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#PStStroński">Jest też zarzut taki, że rozpowszechniał ulotki o tem, co się działo w lecie w Małopolsce środkowej i wymienia się z tych ulotek zdarzenia, jakie się działy w Noskowej, Wólce, Grodzisku i t. d. Ale są to rzeczy prawdziwe. Ich prawdziwość jest sądownie udowodniona. Za to jest p. Stachnik pociągnięty do odpowiedzialności! To są rzeczy przerażające, o których mówił, ale te rzeczy przerażające powinny być dochodzone nie na p. Stachniku, ale na tych, którzy są ich sprawcami.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#PStStroński">To wszystko, co czytamy w tych oskarżeniach, to, jak Panowie widzicie, nie ma nic wspólnego z prawidłowym biegiem wymiaru sprawiedliwości. To jest walka polityczna, to jest ściganie przeciwnika politycznego.</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#PStStroński">Między temi zarzutami znajdują się czasem i takie zarzuty, które wzięte osobno, przedstawiają się rzeczywiście tak, że trzebaby wydać tego posła. A więc przeciw p. Pirogowi, jeśli się nie mylę, postawiono zarzut na podstawie zeznania p. Krężla, że on gdzieś po roku 1926 sprzedał gminny piec kaflowy za 80 zł. Obecnie p. Krężel i prokurator znów w ten piec kaflowy wkładają węgiel i ten piec podgrzewają. Jestem przekopany, że gdyby nie obecne oskarżenie, ten piec kaflowy nigdyby już nie grzał, nie mówiąc o tem, że takie zarzuty to my już znamy, bo o ile mnie pamięć nie myli, p. Wrona był oskarżony o pobicie własnej matki. My jesteśmy przeciwni temu sposobowi zwracania się przez urzędy prokuratorskie do Sejmu w sprawie wydania posła. Jeśli prokurator zwróci się do Sejmu z oskarżeniem, że taki a taki poseł sprzedał za 80 zł piec kaflowy, należący do gminy, to my napewno będziemy głosowali za wydaniem tego posła. Jeżeli natomiast prokurator nagromadzi zarzuty z waśni politycznych i podgrzewa piecem kaflowym wątpliwego istnienia, to na tę grę my nie pójdziemy. Niech dziś urzędy prokuratorskie nauczą się poważnie zwracać do Sejmu o wydanie posła.</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#komentarz">(P. Sanojca: Wykręcił się Pan piecem.)</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#PStStroński">Nie, Panie, ja się nie wykręcam, tylko wkręcił piec prokurator krężlowym ruchem.</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#PStStroński">Wreszcie jeszcze trzecia strona sprawy, a mianowicie to, że jeżeli Panowie do nas zwracacie się o wymiar sprawiedliwości, to trzeba, aby go stosowano zawsze i wszędzie. Ale gdy jest taki sposób, że bieg sprawiedliwości jest stosowany nienagannie, jak Panowie mówicie, wobec opozycji, a ustaje bieg sprawiedliwości, gdzie chodzi o rzeczy zdrożne po stronie Panów, to my do takiego wymiaru sprawiedliwości ręki przykładać nie będziemy. Trzeba naprzód, żebyśmy się wreszcie dowiedzieli, jak przedstawia się sprawa rozbicia wiecu w lokalu Stronnictwa Narodowego w roku 1930 w czasie wyborów przez grupę Karola, owego Karola Orlika, którego znamy ze sprawy sądowej. Ale jakiej sprawy sądowej? Czy był przez prokuratora oskarżony o to, że rozbijał, niszczył, wybijał? Nie, sprawę sądową on wytoczył władzom, ludziom z władzy w Warszawie, że mu zapłacili mniej niż obiecali. Gdyby wytoczył sprawę, że nic nie zapłacili, toby jeszcze władze jakoś wyszły, ale, że zapłacili nie tyle, ile obiecali, to ta sprawa nadaje się do tego, żeby się stała rozgłośną sprawą sądową. Chcielibyśmy wiedzieć, co będzie ze sprawą napadu na „Słowo Pomorskie”, niedawno dokonanego i jaki będzie bieg sądowy tej sprawy, wtedy będziemy mówili o równym wymiarze sprawiedliwości. Chcielibyśmy wiedzieć, co będzie z tem zgromadzeniem w Belwederze w Poznaniu? A panowie tutaj za to, że powiada ktoś policjantowi, iż jest za młody, wytaczają sprawę posłowi, a jeżeli tam na wiecu przychodzi bojówka pod czujnem okiem policji wprowadzona, rozbija zgromadzenie i bije ludzi, a ta policja jest bezczynna i widać, że nie tylko winni są ludzie, którzy to zrobili, ale winna jest policja i niema sprawy sądowej, to to jest podwójna buchalter ja. My w tej podwójnej buchalterii nie będziemy uczestniczyć po stronie Panów. Głosujemy przeciwko wnioskowi o wydanie posłów ze Stronnictwa Ludowego.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Babski.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#PBabski">Wysoki Sejmie! Dobiegająca do końca sesja parlamentarna, której godziny są już policzone, będzie uwieńczona wydaniem trzech naszych kolegów posłów ze Stronnictwa Ludowego za ich działalność polityczną. To, że Panowie połączyli wydanie naszych kolegów za działalność polityczną z całym szeregiem wydawanych z oskarżenia prywatnego posłów z Bloku Bezpartyjnego, którzy idąc za przykładem od góry, skłonni są do rzucania na prawo i na lewo najrozmaitszych zniesławień, to istotnej prawdy, intencji i tła tej sprawy nie zaciemnia. Dla nas wnioski p. prokuratora z Tarnowa oznaczają dwie rzeczy: 1) że sławne tezy konstytucyjne, tak szumnie rozgłoszone po całym kraju a tak niesławnie uchwalone w dniu 26 stycznia b. r., wrócą jeszcze na warsztat sejmowy, a 2) że obecny „sanacyjny” system rządzenia w Polsce w stosunku do chłopów, w stosunku do tej najliczniejszej i najofiarniejszej w narodzie polskim warstwy przyduszonej kryzysem a chłostanej przez obecny system — nie znalazł innej drogi i innego języka, jak tylko bezwzględność sekwestratora, pałka gumowa policjanta i skazujące wyroki sądowe w stosunku do wszystkich tych niezależnych działaczy i posłów ludowych, którzy nie dadzą się kupić, ani złamać.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#PBabski">Panowie wysłali tutaj dla obrony etyki i moralnej strony swojego klubu p. Sanojcę. Byłoby poniżej wszelkiego poziomu, gdybym miał polemizować z p. Sanojcą. Tylko, jeżeli chodzi o moralność, o której była choćby i dziś może pozwolę sobie przytoczyć przykłady, które wiążą się z dzisiejszą sprawą. P. Pirogowi z naszego klubu prokurator do licznych i obfitych artykułów, które tak na zapas i na wszelki wypadek w 12 punktach zacytował, bo może nie uda się nic spreparować przed sądem z tych zeznań konfidentów — bo niema ani jednego dowodu i są tylko zeznania konfidentów policyjnych — może na wszelki wypadek, jeżeliby nie udało się pociągnąć z jednego, drugiego, trzeciego artykułu, to może uda się pociągnąć z 10-go artykułu, między innemi dolepił art. 262mówiący o przywłaszczeniu. Jednakże prokurator był oględny w swojem orzeczeniu, bo nie powiedział, że przywłaszczył, tylko powiedział, że swoją działalnością od 1926 r., jako przewodniczący rady szkolnej, wyrządził ogólną szkodę na około 2.000 zł. Nie jest powiedziane, że przywłaszczył sobie 2.000 zł. Otóż przypomnę tu Panom rzecz, której Panowie z B. B. powinni bardzo poważnie wysłuchać. W czasie wyborów „sanacyjny” Ilustrowany Kur jer Codzienny pisał parokrotnie grubemi czcionkami pod bardzo dużym tytułem takie, rzeczy, że p. Szczepan Fidelus, jako wójt. gminy, przywłaszczył 2.000 zł w gminie. Zainteresowaliśmy się z ramienia naszego klubu tą sprawą. Doszliśmy do wniosku, że są podstawy prawne i czekaliśmy na wniosek, tak samo, jak dzisiaj p. Piróg oświadczył, że żąda wydania, w tym punkcie powinien być wydany, aczkolwiek jesteśmy przekonani, że to są od początku do końca sfabrykowane kłamstwa. Wtedy p. Fidelus schował się pod dach p. Gwiżdża, w domu p. Gwiżdża zrobiono handel i p. Fidelus schował się pod dach Bezpartyjnego Bloku i do dnia dzisiejszego niema ani wydania, ani sprawy o owo przywłaszczenie, o którem pisała prasa „sanacyjna”. P. Fidelus schował się pod skrzydła obozu p. Marszałka Piłsudskiego i niema wytoczonej sprawy. P. Kulisiewiczowi były stawiane bardzo poważne zarzuty w „Gazecie Warszawskiej”. W sądzie partyjnym w naszem Stronnictwie miał wytoczoną sprawę. W przeddzień rozprawy poszedł do obozu rządowego i do dzisiejszego dnia nie słyszeliśmy, ażeby miał sprawę za to. Znam posła, który, gdy mówiono mu, że ma iść do „sanacji”, powiedział nigdy nie pójdę, bo to jest „podła robota”. Mówił tak wtedy, takie oświadczenie złożył do protokółu, a dzisiaj siedzi w B. B. i bezceremonialnie pcha się do najpierwszych ławek tego B. B. Tak wygląda moralność obozu sanacyjnego.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#PBabski">A teraz Panowie mówią: My mamy zaufanie do sądów. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, jak Sąd Najwyższy — ta instancja, gdzie chyba już sama tylko sprawiedliwość powinna panować, jak ten Sąd Najwyższy prowadzi sprawy wyborcze i jak załatwia protesty wyborcze. Czy jest ktoś w Polsce, ktoby uwierzył, że to ma cośkolwiek wspólnego z wymiarem sprawiedliwości? Proszę Panów, każdy z obrońców i każdy z naszych działaczy, który musiał stawać przed kratkami sądowemi z powodu t. zw. strajków drobnych rolników, widział, jak w aktach każdej sprawy policja, posterunek policji pisze do sędziego śledczego, albo do sędziego grodzkiego, że taki, a taki powinien być zaaresztowany i przetrzymany do końca akcji strajkowej, nie podając żadnej podstawy, lecz tylko dlatego, że to wybitny działacz Stronnictwa Ludowego. Niestety, większość sędziów śledczych i sędziów grodzkich zatwierdzała te żądania policji. Albo jeżeli człowiek widział chociażby jedną taką rozprawę, jak np. w listopadzie r. z. w Busku Kieleckim, w której policja i prokurator przesłuchali około 70 świadków — chłopów, ze strony obrony zadeklarowaliśmy przeszło drugie tyle świadków — chłopów, i przeszło 100 ludzi pod przysięgą nie złożyło ani jednego obciążającego zeznania, nawet nauczyciele, pisarze i wójci gminni zeznawali w tej sprawie nieobciążająco, aż dopiero 14 policjantów, po dwóch do każdego oskarżonego, pod okiem wysokich urzędników policyjnych, którzy przyjechali na rozprawę sądową i siedzieli naprzeciwko zeznających świadków, i widać było jak ci świadkowie — policjanci łamali się wewnętrznie, — i na podstawie takich zeznań da je się dopiero ludziom rok, dwa, a nawet pięć łat więzienia — to Panowie nam każą mieć zaufanie do wymiaru sprawiedliwości w sprawach politycznych! Proszę Panów, mówię jasno i otwarcie: wszyscy uświadomieni chłopi i my, jako Stronnictwo Ludowe, powiadamy głośno na cały kraj, żeby Panowie słyszeli: Nie wierzymy w sprawiedliwość w sprawach politycznych, nie wierzymy dzisiaj w niezależność wymiaru sprawiedliwości w sprawach,...</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ludowych.)</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#PBabski">...które mają jakikolwiek związek, czy jakikolwiek posmak spraw politycznych! Niema dzisiaj sprawiedliwego wymiaru w Polsce!</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#komentarz">(Głos na ławach ludowych:</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#PBabski">To jest ogólne przeświadczenie.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Większą niesprawiedliwością jest to, co Pana gada.)</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#PBabski">Szanowni Panowie, te sprawy związane są z t. zw. wypadkami w Małopolsce środkowej i w Małopolsce zachodniej,. Było tu już o nich mówione, ja tylko jeszcze jeden szczegół przypomnę...</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#PBabski">Proszę Panów, dnia 6 czerwca 1933 r., kiedy to naskutek tego, że przyszedł sekwestrator do biednej kobiety i za 2 zł 40 gr podatku ściągnął 2 zł 50 gr kosztów z całą bezwzględnością, kiedy w Polsce jest rzeczą wiadomą, że u pp. Radziwiłłów, Lubomirskich i Targowskich, którzy zalegają setki tysięcy i miliony podatków, żaden sekwestrator nie przekroczył ich wysokich progów, kiedy, Szanowni Panowie, rozgorzała nędza i potworne, bezmyślnie stosowane szykany i bezprawia, jakie się w całej Polsce dzieją, a w tamtej okolicy w szczególności, kiedy doprowadziły one do aktów rozpaczy, wtedy dopiero p. starosta ropczycki zaprasza do siebie posła Stachnika, którego dzisiaj się oskarża. Odbywa się konferencja, złożona z wielkich dygnitarzy silnego obecnego Rządu: p. prokurator sądu okręgowego w Tarnowie, ten sam, który dzisiaj żąda wydania p. Stachnika, p. komendant policji wojewódzkiej z Krakowa, p. naczelnik wydziału bezpieczeństwa z Krakowa, p. naczelnik wydziału śledczego z Krakowa, p. zastępca prezesa izby skarbowej w Krakowie i p. starosta ówczesny w Ropczycach — jadą dwoma samochodami do tej Kosodrzy i liczą na to, że ich widok uspokoi ludność i chcą rozmawiać bezpośrednio z ludnością. I otóż właśnie w tej Kosodrzy dnia 6 czerwca 1933 r. nie tylko samochody, ale i głowy wysokich dygnitarzy znalazły się w niebezpieczeństwie — wtedy dopiero w prośby do posła Stachnika. Ten, narażając siebie wobec chłopów, uratował życie tych dygnitarzy.</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#komentarz">(P. Gwiźdż przerywa.)</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#PBabski">Tak jest, Panie Pośle Gwiżdż, biorę całkowitą odpowiedzialność zawsze za to, co mówię. Nie wiem, czy dzisiaj p. Stachnik, słuchając etyki zaaplikowanej przez panów Kleszczyńskiego., Burdę i Sanojcę, który dawniej na kongresach „Wyzwolenia” zawsze krzyczał: mało wziąć ziemię bez odszkodowania, trzeba powywieszać wszystkich Radziwiłłów i Lubomirskich, wzywał do tego, bo taką ma właśnie moralność polityczną...</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#komentarz">(P. Durak-Duro: Kłamstwo! Pan nie był. Pan kłamie.)</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#PBabski">Ja nigdy nie będę poniżał się do odpowiadania ludziom, którzy sprzedają swoje przekonania, jak się sprzedaje świnie na jarmarku. Przypuszczam, że poseł Stachnik nie zdawał sobie z tego dokładnie sprawy jaka moralność i jaka etyka panuje w obozie rządowym i dlatego jeżeli wtedy stanął w obronie tych wielkich dygnitarzy, to ze stanowiska tej etyki, którą Panowie reprezentujecie, popełnił właśnie wielkie przestępstwo, ale tylko ze stanowiska etyki Panów.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#PBabski">Do tak sfabrykowanych oskarżeń, bo nigdy nie widziałem sprawy, by była na tak błahych, nic nie znaczących zarzutach oparta, — i do systemu, który w stosunku do chłopów i do posłów, którzy się nie dadzą kupić, ma tylko pałkę policjanta i wyrok sądowy, oczywiście nie mamy zaufania i na podstawie takich oskarżeń nie będziemy wydawali swoich posłów ani nikogo,.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Niedziałkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#PNiedziałkowski">Chciałbym podkreślić tu tylko trzy punkty, które w tej wyjątkowo długiej debacie w sprawie wydania posłów zostały już uwypuklone.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#PNiedziałkowski">Po pierwsze, chcę stwierdzić, że z Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej zrobiliście Panowie instytucję najzupełniej zbyteczną, bo jak wynika z całego przebiegu dzisiejszej dyskusji, poczynając od przemówienia referenta p. posła Walewskiego, ta komisja spełnia tylko funkcje instancji pośredniczącej między p. prokuratorem sądu okręgowego a większością sejmową i to pośredniczącej w tej formie, że pewne urywki z pisma p. prokuratora odczytywane są szybkim głosem, co naturalnie nie ma ani najmniejszego znaczenia, ani żadnej wartości istotnej. I tę komisję można uznać za instytucję pozbawioną wszelkiego sensu i najzupełniej bezwartościową.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#PNiedziałkowski">Powtóre, w toku dyskusji zostało ujawnione, że Panowie głosują w tych rzeczach, nie troszcząc się o to, jak się sama rzecz przedstawia nawet z punktu widzenia pisma prokuratora. To, że p. Walewski odczytał na komisji cały tekst pisma prokuratora, a nam tu zaaplikował pewne urywki z tego tekstu, to nie jest w żadnym stosunku do tego, do czego obowiązany jest każdy z nas, to nie jest w żadnym stosunku do zapoznania się z sednem rzeczy, a więc jest to głosowanie bez znajomości rzeczy, bez przygotowania się do niej i bez żadnej obiektywnej możliwości przygotowania się do niej. Ponieważ ani tych dokumentów nie mamy,. ani nam ich nie rozdano, ani nawet nie pokazano, więc ta metoda pracy, jeśli wogóle zasługuje na nazwę metody pracy, byłaby W każdym razie metodą pracy najbardziej dziwaczną, jaką można sobie wyobrazić.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#PNiedziałkowski">Konsekwencją tego stanu rzeczy jest również forma zgłaszania żądań przez poszczególnych prokuratorów. Sądzę, że p. Walewski, jako dawny dziennikarz, kiedy odczytywał elaborat panów prokuratorów, zdawał sobie z tego sprawę, że w tym przedziwnym stylu policyjnym, który nie mieści się w żadnej kategorii języka polskiego i który jest wyraźnie napisany już nie, aby zbyć, ale ot tak łap cap, byle cokolwiek napisać, mieści się stosunek urzędu prokuratorskiego do samej rzeczy, do samego zagadnienia, ten stosunek, który znowu w ciągu ostatnich kilku lat się ujawnia.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#PNiedziałkowski">Jeżeli można sądzić o tych rzeczach z tego, co słyszeliśmy w przemówieniach p. Walewskiego i p. Rataja, to czy istotnie ktokolwiek w tej Izbie może na serii traktować kursy instruktorskie, które uczą ludzi, jak pluć w twarz przeciwnikom politycznym, a później ci uczniowie wykonują to zlecenie i tu prokurator Rzplitej zwraca się z całą powagą o wydanie posła z tego powodu? Jeżeli później już nie tylko z całą powagą, ale muszę powiedzieć, z zadziwiającą łagodnością traktuje takie zjawiska i w urzędowem piśmie pisze do Sejmu, że któryś z tych trzech posłów z kimś tam jednym rozmawiał i do rozmowy się trzeci przyłączył i to jest podstawą do oskarżenia, a więc prokurator stwierdza oficjalnie i uroczyście, że opiera się na doniesieniu, albo na podsłuchaniu konfidenta policji, to mimo wszystko nie przypuszczałem, że stoczyliśmy się w polskiem życiu do tego poziomu. To wszystko, co p. Walewski nam odczytał, nie jako swoje wystąpienie, ale jako pismo prokuratora, to jest jasne i wyraźne, że są to zeznania konfidentów policyjnych, stojące na niskim poziomie pod każdym względem. Te rzeczy znamy doskonale z procesu brzeskiego i z szeregu innych późniejszych procesów politycznych, tylko sposób przygotowania tej rzeczy, sposób doboru zeznań wywiadowców, wszystko to kwalifikuje się do przyszłego zbioru anegdot i humoresek, które się będzie czytało z śmiechem, a które już teraz nietyle wywołują oburzenie, ile — p. Rataj ma zupełną słuszność — głęboki niesmak.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#PNiedziałkowski">Proszę Panów, na tym poziomie przeprowadzania nie żadnej dyskusji — jakaż tu może być dyskusja — lecz przygotowywania materiału do porachunków politycznych z przeciwnikami politycznymi, na tym poziomie, temi sposobami i temi metodami dyskwalifikowano w sposób tak jaskrawy autorów odnośnych enuncjacyj, że można tylko podziwiać, że tacy panowie pozostają nadal nawet przy tym systemie rządzenia na stanowisku prokuratorów sądu okręgowego.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek,)</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#PNiedziałkowski">Cała rzecz jest jasna i wyraźna. Wszyscy rozumiemy doskonale, że chodzi tu o akt porachunku politycznego, a nie o żaden akt walki z nietykalnością poselską. Wszyscy wiemy doskonale, że nie jest bez kozery, że to pismo prokuratora od października do marca czekało w Komisji Regulaminowej, a dopiero teraz ogląda światło dzienne. Wszyscy wiemy doskonale, że w dawnej Polsce, w Polsce z przed kilku lat jeszcze, żadnemu prokuratorowi nie przyszłoby do głowy uważać za przestępstwo karne tego, co na takiem czy innem zebraniu wygłosił taki czy inny poseł. To wszystko, powtarzam, wywołuje już nie oburzenie, lecz istotnie głębokie uczucie niesmaku do tych wszystkich, którzy w tej całej komedii uczestniczą.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Do sprostowania głos ma p. Matłosz.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#PMatłosz">P. pos. Sanojca w dzisiejszem przemówieniu w sposób obelżywy wyraził się o mnie, wciągając do dyskusji moją żonę. Jest to aluzja do sprawy, która była już przedmiotem dochodzeń sądu marszałkowskiego i wyrokiem sądu marszałkowskiego została załatwiona. Z trybuny Sejmu odczytany został następujący wyrok sądu marszałkowskiego w dniu 2 sierpnia 1926 r.: „Marszałek: Muszę podać do wiadomości Panów wyrok Sądu Honorowego w sprawie posła Matłosza przeciw posłowi Putkowi, ponieważ punktem zaczepienia dla zwołania tego Sądu Honorowego były przemówienia obu posłów, wygłoszone z trybuny sejmowej, dlatego według przyjętego zwyczaju podaję do wiadomości Sejmu wyrok Sądu Honorowego, ażeby znalazł się w stenogramie sejmowym. Protokół brzmi, jak następuje: Stawiły się obie strony. P. dr Putek oświadczył, że na posiedzeniu Sejmu w dniu 3 czerwca 1925 r. zarzucił posłowi Józefowi Matłoszowi, że pobrał od kuratorium szkolnego 10.000 zł za darmo i że jego rodzinę utrzymywało kuratorium krakowskie. Po odpowiedzi Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 4 listopada 1925 r. na wniesioną w tym względzie interpelację pos. Chyba i tow. dnia 9 maja 1925 r. wyjaśniającej faktyczny stan rzeczy, cofa powyższe zarzuty, jako niezgodne z prawdą i wyjaśnia, że z atakami w prasie z powodu tej sprawy, przeciw p. Matłoszowi skierowanemi, nie miał nic wspólnego”. Protokół ten został podpisany przez Eustachego Rudzińskiego jako arbitra, Stanisława Końcewskiego jako arbitra i Antoniego Matakiewicza jako superarbitra.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#PMatłosz">Jeśli dziś do tej samej sprawy p. Sanojca powraca i zniesławić usiłuje mnie i moją żonę, to czyn ten w świetle przeczytanego tu wyroku sądu marszałkowskiego charakteryzuje moralną wartość p. Sanojcy aż nadto dostatecznie.</u>
<u xml:id="u-37.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego. P. Sanojca: Niech Pan przeczyta i odpowiedź na interpelację.)</u>
<u xml:id="u-37.3" who="#PMatłosz">Przystępujemy do głosowania. Będziemy najpierw głosowali nad wnioskiem o pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej p. Jana Piroga. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-37.4" who="#PMatłosz">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem o pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej p. Stachnika. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-37.5" who="#PMatłosz">Wreszcie przystępujemy do głosowania nad wnioskiem o pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej p. Henryka Krzciuka. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że trzy te wnioski zostały uchwalone.</u>
<u xml:id="u-37.6" who="#PMatłosz">Przystępujemy do pkt. b) tego samego punktu porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-37.7" who="#PMatłosz">Jako sprawozdawca ma głos p. Bierczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PBierczyński">Wysoka Izbo! Przedmiotem mego sprawozdania jest wniosek prokuratora sądu okręgowego w Warszawie o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej p. Rożka i szereg wniosków oskarżycieli prywatnych o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posłów, które później będę omawiał.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#PBierczyński">Pismo prokuratora sądu okręgowego w Warszawie, zawierające wniosek o zezwolenie na ściganie sądowe p. Rożka, opiera się na tem, że poseł ten jest podejrzany z art. 98 § 1 w związku z art. 93 § 2 i 95 kodeksu karnego z 1932 r. o to, że w czasie od 1930 r. do października 1933 r. na terenie Warszawy, Górnego Śląska i w innych miejscowościach w celu usunięcia przemocą Rządu Państwa Polskiego i zmiany w drodze rewolucji ustroju Rzeczypospolitej na ustrój radziecki wziął udział w zrzeszeniu pod nazwą Komunistyczna Partia Polski, będącej sekcją II Międzynarodówki Komunistycznej, co przejawiło się między innemi w tem, że na zwołanych przez Komunistyczną Partię Polski pięciu zebraniach w wygłoszonych przemówieniach i rozrzuconych odezwach publicznie nawoływał do popełnienia wymienionej zbrodni stanu. Oprócz tych pięciu zebrań i czynów, popełnionych przez p. Rożka na tych zebraniach, p. Rożek wziął udział także w kilku innych zebraniach, na których nakłaniał do obalenia przemocą Rządu Rzeczypospolitej i wprowadzenia ustroju radzieckiego, do niepłacenia podatków, do walki o samookreślenie Ukrainy zachodniej, Białorusi zachodniej, Pomorza i Górnego Śląska i do oderwania tych części Rzeczypospolitej przemocą od Państwa Polskiego. Bądź on, bądź jego tak zwana ochrona, ludzie z najbliższego otoczenia, rozrzucali ulotki o tej samej treści, podburzającej i podniecającej do obalenia gwałtem ustroju Państwa i oderwania pewnych części Rzeczypospolitej od Państwa Polskiego.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PBierczyński">Na zasadzie tego prokurator sądu okręgowego przychodzi do przekonania, że zacytowane publiczne nawoływania do popełnienia zbrodni stanu są tylko poszczególnemi ogniwami nieprzerwanego łańcucha antypaństwowej działalności p. Wacława Rożka, którą ten prowadzi z ramienia i na polecenie Komunistycznej Partii Polski, oraz II Międzynarodówki Komunistycznej w Moskwie, korzystając z ułatwień i ochrony piastowanego przez siebie mandatu poselskiego. W czynach zarzucanych posłowi Wacławowi Rożkowi dopatrzyła się Komisja Regulaminowa i Nietykalności Poselskiej czynów przestępnych i uznała za stosowne bez żadnego z jakiejkolwiek strony sprzeciwu przychylić się do wniosku prokuratury i zezwolić na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Wacława Rożka i z takim wnioskiem występuje na plenum Sejmu.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PBierczyński">Przechodzę do omówienia krótkiego i sumarycznego wniosków z oskarżenia prywatnego.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PBierczyński">Mamy tu wniosek Komunalnej Kasy Oszczędności miasta Ostrowia o pozwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Władysława Hofmana za czyn występny z art. 255 kodeksu karnego, popełniony przez to, że na zebraniu 30 października 1932 r., jak i w ulotkach, rozpowszechnianych później, pomawiał poseł Władysław Hofman Komunalną Kasę Oszczędności i jej zarząd o takie postępowanie, że to obalało zaufanie, jakim się ta kasa wśród ludności cieszyła.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PBierczyński">Ten sam poseł Władysław Hofman na wiecu jak i w ulotkach dopuścić się miał zniewagi, względnie występku z art. 255 i 256 kodeksu karnego na osobie burmistrza Władysława Cegiełki, którego przez wyrażanie się w odezwach i na wiecu miał poniżyć w opinii publicznej i narazić na utratę zaufania, potrzebnego do piastowania jego stanowiska.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PBierczyński">Poseł Antoni Ciszak wnosi o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej p. Leona Leśniewskiego za czyn popełniony przez to, że w nr 391 Robotnika warszawskiego z 16 listopada 1932 r. wyraził się ogólnie ujemnie o działaczach związku robotników rolnych w związku związków zawodowych, które to wyrażenie odnosiło się także do p. Ciszaka, jako prezesa związku robotników rolnych w związku związków zawodowych.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#PBierczyński">Jan Szary wnosi o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Wacława Długosza za to, że na publicznym wiecu dnia 28 lutego 1932 r. wyraził się o nim obraźliwie.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#PBierczyński">Edward Zajączek wnosi o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Pobożnego za to, że na wiecu w r. 1933 wyraził się o nim ujemnie, w szczególności, że był winny zajściom antyżydowskim, które miały miejsce w pow. żywieckim w zimie 1933 r. a teraz jest n? wolności, a ludzie niewinnie cierpią i siedzą w więzieniu wadowickiem.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#PBierczyński">Leon Leśniewski wnosi o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Kakowskiego za popełnione na jego osobie przestępstwo lekkiego uszkodzenia ciała, w trakcie jakiegoś zajścia i nieporozumienia na tle stosunków dzierżawnych.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#PBierczyński">Józef Dyduch wnosi o pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Szczepana Fidelusa za czyn występny, przewidziany w art. 239 § 1, to jest za czynną zniewagę.</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#PBierczyński">Wzmiankowany poprzednio Edward Zajączek wnosi o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Szczepana Fidelusa za to, że dnia 24 września 1933 r. na wiecu w Rychwałdzie wyraził się o nim ujemnie, w szczególności oświadczył co do niego, „że powinien był wystąpić Zajączek, jeśli się liczy takim bohaterem i powiedzieć przed panem prokuratorem: ja jestem winowajcą, a oskarżonych Bogu ducha winnych należy zwolnić”. Odnosiło się to do zajść w powiecie żywieckim.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#PBierczyński">Oskar Bleicher wnosi o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej p. Konstantego Laskowskiego za obrazę, popełnioną w druku przez napisanie artykułu w „Przyjacielu Ludu” w numerze z 19 lutego 1933 r. Sprawa ta ma już swoją historię dlatego, że już zeszłego roku zezwoliliśmy na pociągnięcie posła Konstantego Laskowskiego do odpowiedzialności sądowej, sprawa jednak została przez sąd umorzona. Poseł Laskowski napisał obecnie sprawozdanie o tem umorzeniu, a treścią i brzmieniem tego sprawozdania w powołanym artykule uczuł się dotkniętym oskarżyciel prywatny p. Oskar Bleicher.</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#PBierczyński">W imieniu Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej wnoszę, podobnie, jak co do posła Wacława Rożka, o udzielenie zezwolenia na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej wymienionych posłów, a to Władysława Hofmana, w dwóch wypadkach, Leona Leśniewskiego, Wacława Długosza, Jana Pobożnego, Henryka Rakowskiego, Szczepana Fidelusa w dwóch wypadkach i Konstantego Laskowskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Rosenberg.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PRosenberg">Wniosek o wydanie sądom bojownika sprawy robotniczej tow. Rożka to dalszy ciąg tego systemu wzmożonego teroru, stosowanego przez rząd faszystowski w walce przeciw robotnikom i chłopom, a w szczególności przeciw ich rewolucyjnym strażom przednim, z których jedną stanowi Komunistyczna Frakcja Poselska.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#PRosenberg">Wydajecie posła tow. Rożka, który narówni z innymi posłami komunistycznymi z tej tu trybuny demaskował antyrobotnicze i antychłopskie poczynania Rządu, który był obecny wszędzie tam, gdzie robotnicy walczyli, czy to w Zagłębiu, czy w Warszawie, czy też w Łodzi, który demaskował Wasze knowania wojenne i wzywał do obrony Związku Radzieckiego.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#PRosenberg">Jednocześnie nie chcecie wypuścić z za krat więziennych kolejarza Mariana Chęcińskiego, posła z Warszawy, którego nawet sąd apelacyjny zwolnił w procesie tramwajarzy warszawskich. Nie tylko jednak nie chcecie go wypuścić, ale nawet nie chcecie rozpatrzyć wniosku naszego, który, powołując się na art. 21 ustęp 2 Konstytucji, domaga się umożliwienia Chęcińskiemu spełnienia swych obowiązków poselskich wobec swych wyborców, robotników miasta Warszawy.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#PRosenberg">Ten pośpiech Wasz w wydaniu sądom faszystowskim tow. Rożka i jednoczesne nierozpatrywanie sprawy haniebnego przetrzymywania w więzieniu posła kolejarza Chęcińskiego, częste masakrowanie posłów komunistycznych na wiecach poselskich przez policję i szpicli (komunikaty Waszej policji nazywają to bezczelnie, że robotnicy pobili nas i że niby policja musiała brać nas w opiekę przed robotnikami), częste zawlekania przemocą do komisariatów posłów naszych, nie bacząc na to, że dotychczas obowiązująca Konstytucja jakoby gwarantuje nietykalność poselską, masakry i osadzenie na długie lata w więzieniach uczestników naszych wieców poselskich, najścia przez policję i szpicli na mieszkanie posła rewolucyjnego chłopstwa Błaszkiewicza, kneblowanie ust przez częste odbieranie głosu, stosowanie kar w postaci wykluczania z posiedzeń, jak to miało miejsce w roku ubiegłym z posłem tow. Rożkiem, który protestował przeciw krwawym zajściom na Dzwonkowej, i t. d. ma na celu uniemożliwienie nam posłom komunistycznym spełniania obowiązków, jakie nałożyły na nas szerokie masy pracujące miast i wsi, nasi wyborcy.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#PRosenberg">Te wszystkie szykany i represje wobec nas posłów komunistycznych są wstępem do całkowitej likwidacji resztek praw rewolucyjnych przedstawicieli w Sejmie, jak to jawnie już przewiduje nowa konstytucja.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#PRosenberg">Wydawanie posłów komunistycznych następowało zawsze, czy to Marszałkiem Sejmu był ludowiec Rataj, pepesowiec Daszyński, czy dziś, gdy bezwzględną większość w Sejmie posiada faszystowska sanacja.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#PRosenberg">Głosując dziś przeciw wydaniu posła tow. Rożka, głosujemy również przeciw wydaniu posłów ze Stronnictwa Ludowego. Żądanie wydania posłów ludowych ma jednak całkiem inny charakter, a mianowicie jest wyrazem obostrzonych tarć w łonie obozu burżuazyjnego, między rządem faszystowskim a tak zwaną „opozycją sejmową”. Ci sami posłowie byli gasicielami walk powstańczych chłopów Małopolski, a prezes ich, poseł Róg tu w Sejmie zupełnie wyraźnie odżegnywał się od tych walk.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#PRosenberg">Podobnie przedstawia się sprawa z panami z PPSu. Wprawdzie panujący faszyzm wsadził do więzienia kilku przywódców PPSu, jednak pozostali ich koledzy partyjni nie przestali spełniać swej misji służalczej wobec faszyzmu, nie dopuszczając do jednolitego wystąpienia proletariatu w ogólnokrajowym strajku powszechnym, chcąc w ten sposób umożliwić faszyzmowi wprowadzenie w życie likwidacji ubezpieczeń społecznych, angielskiej soboty i t. d.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#PRosenberg">Frakcja Komunistyczna mimo represyj nadal spełniać będzie swój rewolucyjny obowiązek, znajdując szerokie poparcie w masach pracujących. Żadne Wasze szykany, żaden Wasz teror nie zdołają zastraszyć nas i odgrodzić od mas, tak samo, jak więzienie 15.000 robotników, chłopów i pracującej inteligencji lub tortury łuckie i t. d. nie zdołają zahamować wzrostu fali rewolucyjnej.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#PRosenberg">Komunizm kroczy naprzód, komunizm zwycięży Was, Panowie!</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#komentarz">(Utarczka słowna między posłami Pużakiem a Rosenbergiem.)</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#WicemarszałekMakowski">Przywołuję p. posła Pużaka do porządku. P. posła Rosenberga proszę o usunięcie się stąd i proszę zająć miejsce.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#WicemarszałekMakowski">Będziemy głosowali każdy wniosek osobno.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#WicemarszałekMakowski">Głosujemy wniosek komisji o wydanie p. posła Hofmana na żądanie Komunalnej Kasy Oszczędności w Ostrowiu. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Sejm zezwolił na wydanie.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#WicemarszałekMakowski">Następny wniosek o wydanie p. posła Hofmana na żądanie oskarżyciela prywatnego Władysława Cegiełki. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Sejm zezwolił na wydanie.</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#WicemarszałekMakowski">Wniosek o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posła Leona Leśniewskiego na wniosek oskarżyciela prywatnego Antoniego Ciszaka. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Sejm zezwolił na wydanie.</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#WicemarszałekMakowski">Następny wniosek o zezwolenie na wydanie sądowi posła Konstantego Laskowskiego za czyn, opisany we wniosku oskarżyciela prywatnego Oskara Bleichera. Kto jest za tym wnioskiem zechce wstać. Stoi większość. Sejm zezwolił na wydanie.</u>
<u xml:id="u-41.8" who="#WicemarszałekMakowski">Następny wniosek o zezwolenie na ściganie p. Henryka Kakowskiego za czyny, opisane w piśmie oskarżyciela prywatnego Leopolda Leśniewskiego. Kto z Panów jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Sejm zezwolił na wydanie.</u>
<u xml:id="u-41.9" who="#WicemarszałekMakowski">Następny wniosek o zezwolenie na ściganie p. Długosza za czyny, opisane we wniosku oskarżyciela prywatnego Jana Szarego. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Sejm zezwolił na wydanie.</u>
<u xml:id="u-41.10" who="#WicemarszałekMakowski">Następny wniosek o zezwolenie na ściganie p. Fidelusa za czyny, opisane we wniosku oskarżyciela prywatnego Edwarda Zajączka. Kto jest za wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Sejm zezwolił na wydanie.</u>
<u xml:id="u-41.11" who="#WicemarszałekMakowski">Następny wniosek o zezwolenie na ściganie p. Fidelusa za czyny, opisane we wniosku oskarżyciela prywatnego Józefa Dyducha. Kto jest za wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Sejm zezwolił na wydanie.</u>
<u xml:id="u-41.12" who="#WicemarszałekMakowski">Następny wniosek o zezwolenie na ściganie p. Wacława Rożka za czyny, opisane we wniosku prokuratora sądu okręgowego w Warszawie. Kto jest za tym wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Wniosek został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-41.13" who="#WicemarszałekMakowski">Następny wniosek o udzielenie zezwolenia na ściganie p. Jana Pobożnego za czyny, opisane we wniosku oskarżyciela prywatnego Edwarda Zajączka. Kto jest za wnioskiem, zechce wstać. Stoi większość. Sejm zezwolił na wydanie, Przystępujemy do punktu 9 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 20 lutego 1934 r. projektu ustawy z dnia 16 marca 1933 r. o Funduszu Pracy (druki nr 795, 830 i 915).</u>
<u xml:id="u-41.14" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Sowiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PSowiński">Wysoki Sejmie! Senat do projektu ustawy, przyjętego przez Sejm w dniu 20 lutego 1934 r., w sprawie zmiany ustawy z dnia 16 marca 1933 r. zaproponował zmianę, która ma charakter redakcyjny.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#PSowiński">W imieniu Komisji Ochrony Pracy wnoszę o przyjęcie tej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt nie jest zapisany do głosu, przystępujemy do głosowania nad wnioskiem komisji. Kto jest przeciw wnioskowi komisji, zechce wstać. Stwierdzam, że Sejm poprawkę przyjął.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do 10 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 23 lutego 1934 r. projektu ustawy w sprawie zmiany dekretu z dnia 3 stycznia 1919 r. o zatwierdzaniu projektów pomników ze stanowiska artystycznego (druki nr 819, 849 i 916).</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#WicemarszałekMakowski">Jako sprawozdawca ma głos. p. Pimonów.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PPimonow">Wysoki Sejmie! Zmiany, zaproponowane przez Senat do projektu rządowego, przyjętego przez Sejm w dniu 23 lutego 1934 r., w sprawie zmiany dekretu z dnia 3 stycznia 1919 r. o zatwierdzaniu projektów pomników ze stanowiska artystycznego, wprowadzają do art. 1 tego projektu poprawki o znaczeniu stylistycznem i redakcyjnem.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#PPimonow">Poprawki te zostały jednogłośnie przyjęte przez Komisję Oświatową. W tym stanie rzeczy w imieniu Komisji Oświatowej proszę Wysoką Izbę o powzięcie uchwały w myśl wniosku komisji, według druku nr 916.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt nie jest zapisany do głosu. Przystępujemy do głosowania. Komisja proponuje przyjąć poprawki Senatu. Kto jest przeciwny przyjęciu, zechce wstać. Stwierdzam, że wniosek komisji został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-45.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do 11 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 23 lutego 1934 r. projektu ustawy o oddaleniu budowli, składów, zadrzewienia i robót ziemnych od linij kolejowych oraz o pasach ochronnych przeciwpożarowych i zasłonach odśnieżnych (druki nr 833, 872 i 918).</u>
<u xml:id="u-45.2" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Kosydarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PKosydarski">Wysoki Sejmie! Komisja Komunikacyjna proponuje przyjęcie poprawki Senatu. Proszę o jej uchwalenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Komisja proponuje przyjęcie poprawki Senatu. Kto jest przeciwko wnioskowi komisji, zechce wstać. Mniejszość. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do 12 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Komunikacyjnej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 23 lutego 1934 r. projektu ustawy o ochronie porządku na kolejach użytku publicznego (druki nr 834, 873 i 917).</u>
<u xml:id="u-47.2" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Kosydarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#PKosydarski">Wysoki Sejmie! Komisja Komunikacyjna proponuje przyjęcie poprawek do art. 1, do art. 2, do art. 3, do art. 4 punkt 3 i 4, następnie proponuje odrzucenie poprawki do art. 5, a przyjęcie poprawki, związanej z art. 7.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#PKosydarski">Proszę o przyjęcie wniosków Komisji Komunikacyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt nie jest zapisany do głosu. Przystępujemy do głosowania. Głosować będziemy kolejno nad poprawkami do wszystkich artykułów.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 1 komisja proponuje przyjęcie poprawki Senatu. Kto jest przeciwny, zechce wstać. Nikt. Poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 2 komisja proponuje przyjęcie poprawki Senatu. Kto jest przeciwny, zechce wstać. Nikt. Poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 3 komisja proponuje przyjąć poprawkę Senatu. Kto jest przeciwny? Nikt. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 4 są trzy poprawki Senatu, które komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny? Nikt. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#WicemarszałekMakowski">Do art, 5 jest poprawka Senatu, którą komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem, zechce wstać. Stoi przewidziana przez Konstytucję kwalifikowana większość, zatem poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#WicemarszałekMakowski">Do art, 7 komisja proponuje poprawkę Senatu przyjąć. Kto jest przeciwny? Nikt. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-49.7" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do 13 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 23 lutego 1934 r. projektu ustawy o zmianie niektórych przepisów o majątkach rodowych w województwach wschodnich (druki nr 783, 850 i 937).</u>
<u xml:id="u-49.8" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Terlikowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#PTerlikowski">Wysoka Izbo! Poprawki Senatu natury redakcyjnej Komisja Prawnicza uchwaliła przyjąć. Wobec tego proszę Wysoką Izbę o przyjęcie poprawek zgodnie z wnioskiem komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WicemarszałekMakowski">Senat uchwalił 3 poprawki do art. 1, 2, 3. Komisja proponuje wszystkie te 3 poprawki przyjąć. Będziemy głodowali nad wszystkiemi trzema poprawkami razem.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#WicemarszałekMakowski">Kto jest przeciwny przyjęciu tych poprawek? Nikt. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do 14 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komis j i Administracyjnej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 6 marca 1934 r. projektu ustawy o filmach i ich wyświetlaniu (druki nr 836, 891 i 938).</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Wolska.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#PWolska">Komisja Administracyjna uchwaliła postawić wniosek o przyjęcie poprawek Senatu do art. 19 ustawy.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt nie jest zapisany do głosu, przystępujemy do głosowania. Senat zgłosił 2 poprawki do art. 19. Komisja proponuje przyjąć te poprawki. Poddaję pod głosowanie obie te poprawki razem. Kto jest przeciwny wnioskowi komisji, zechce wstać. Nikt nie stoi, wniosek komisji został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#WicemarszałekMakowski">Przystępujemy do 15 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Rolnej o zmianach zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 8 marca 1934 r projektu ustawy o nadzorze nad hodowlą koni (druki nr 794, 848 i 939).</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#WicemarszałekMakowski">Jako sprawozdawca głos ma p. Szajer.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#PSzajer">Komisja Rolna uchwaliła przyjąć zaproponowane przez Senat poprawki, a mianowicie wprowadzenie nowego art. 11 w brzmieniu: „Świadectwa uznania, wydane na podstawie dotychczasowych przepisów, uważa się za świadectwa uznania w rozumieniu niniejszej ustawy”. Dotychczasowy art 11 otrzymuje numerację art 12.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#PSzajer">Art 12 w ustępie 1) otrzymuje brzmienie: „Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem 1 lipca 1934 r.”. Dotychczasowy art 12 otrzymuje numerację art. 13.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#PSzajer">Natomiast Komisja Rolna odrzuca poprawki do art. 1 i 8 niniejszej ustawy.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#PSzajer">Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie poprawek, przyjętych przez komisję, i odrzucenie poprawek, odrzuconych przez Komisję Rolną.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 1 są trzy poprawki. Te trzy poprawki komisja proponuje odrzucić. Głosujemy te wszystkie poprawki razem. Kto jest za odrzuceniem tych trzech poprawek, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawki zostały odrzucone.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 8 są cztery poprawki Senatu. Komisja proponuje wszystkie poprawki odrzucić. Głosować będziemy wszystkie poprawki razem. Kto jest za odrzuceniem poprawek Senatu, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawki zostały odrzucone.</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 11 jest poprawka Senatu, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciw wnioskowi komisji, zechce wstać. Nikt nie stoi, poprawka Senatu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#WicemarszałekMakowski">Następna poprawka: zmienić numerację art. 11 na 12. Jest propozycja komisji na przyjęcie. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Nikt. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#WicemarszałekMakowski">Są dwie poprawki do art. 12. Komisja proponuje przyjęcie ich. Kto jest przeciw tym poprawkom zechce wstać. Nikt. Poprawki przyjęte.</u>
<u xml:id="u-55.5" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do 16 punktu porządku dziennego. Ponieważ niema sprawozdawcy, przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego, t. j. 17: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 8 marca 1934 r. projektu ustawy o ochronie przed pożarami i innemi klęskami (druki nr 835, 897 i 941).</u>
<u xml:id="u-55.6" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma sprawozdawca p. Rzóska.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#PRzóska">Wysoki Sejmie! Wśród zmian, przeprowadzonych przez Senat, komisja wnosi odrzucić kilka, przyjąć pozostałe. Mam obowiązek uzasadnienia potrzeby odrzucenia kilku poprawek senackich.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#PRzóska">Poprawka do art. 2 chce wprowadzić pojęcie, dotąd w ustawach w brzmieniu sejmowem nieprzyjęte, mianowicie pojęcie władzy nadzorczej takiej, jaka dla działalności gmin z zakresu dawniej zwanego własnym obowiązuje w ustawie samorządowej, ale ta sama ustawa samorządowa w art. 68 dla tych czynności przełożonych gmin, które odbywają się w wykonaniu działalności publicznych organów administracji ogólnej, przewiduje nadzór bezpośredni rządowych władz administracji ogólnej. Z tego względu, mianowicie ze względu na podstawowe postanowienie ustawy samorządowej, która dla tego rodzaju rzeczy przewiduje osobne uregulowanie nadzoru bezpośredniego, komisja wnosi, ażeby Sejm odrzucił poprawkę do art. 2 wraz z łączącemi się z tem poprawkami do innych artykułów, jakoteż i do 2 ustępu tegoż artykułu.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#PRzóska">Komisja wnosi o odrzucenie poprawki do art. 6, w której Senat chce przez nieokreślony wyraz „należy” uniknąć określenia ściślejszego, kto powinien dbać o powstanie straży obowiązkowej, gdy ochotnicza jest niedostateczna, lub powstać nie może. Komisja odrzuciła to stanowisko, gdyż uważała, że jest potrzebne określenie ścisłe, że obowiązek powoływania przymusowych straży należy do gminy, do przełożonego gminy, a zatem w tym wypadku powinno być takie postanowienie w ustawie utrzymane.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#PRzóska">Komisja wnosi o odrzucenie kilku poprawek natury związanej z tą, którą referowałem na wstępie, a które zmierzają do innego określenia władzy nadzorczej, niż to w ustawie samorządowej jest przewidziane dla czynności dawniej zwanych własnemi. Z tem łączy się w pewnej mierze odrzucenie poprawki do art. 33, kto ma ustalać szkody poniesione na inwentarzu pociągowym obywatela, znajdującego się w razie pożaru w gminie obcej, a proponującej, ażeby ustalenia wysokości odszkodowania dokonała władza nadzorcza tego związku samorządowego, w którego obrębie osoba poszkodowana ma miejsce zamieszkania. Komisja odrzuciła to stanowisko, gdyż uważa, że gdy powstanie szkoda na miejscu dla jakiejkolwiek osoby, która nie mieszka na terenie danej gminy, gdzie był pożar, i z której dana osoba była pociągnięta do świadczeń, lepiej jest, ażeby jednolita władza decydowała o wszystkich szkodach, władza kompetentna na miejscu do ustalania odszkodowania.</u>
<u xml:id="u-56.4" who="#PRzóska">Do art. 33 Senat przywraca w pewnej mierze postanowienia, które Sejm skreślił z projektu rządowego, mianowicie przymus ubezpieczenia strażaków. Senat wnosi, ażeby to przymusowe ubezpieczenie strażaków było pozostawione rozporządzeniu Rady Ministrów. Rada Ministrów ma wydać rozporządzenie na podstawie ogólnej delegacji prawa, którą tu Senat wprowadza do ustawy, a tem rozporządzeniem mianoby na danym odcinku Polski lub wogóle zobowiązać gminy do ubezpieczenia przymusowego strażaków. Do tej rzeczy w porozumieniu z przedstawicielami Rządu pozwalam sobie dodać poza tem, iż komisja przyjęła i proponuje Sejmowi przyjąć tę poprawkę Senatu, że rozumiemy to postanowienie, tę delegację prawa do zarządzenia przymusu ubezpieczenia strażaków w tym kierunku, że niekoniecznie wszyscy członkowie straży pożarnych, a wiadomo, że są straże bardzo liczne i wiadomo, że większość członków straży niekoniecznie bierze udział w akcji ratowniczej, że więc niekoniecznie wszyscy członkowie straży pożarnych mają podlegać obowiązkowi ubezpieczenia, a więc tylko pewne kategorie i to oczywiście zpośród tej kolumny, tej drużyny ratowniczej, która w akcji ratowniczej zasadniczo bierze czynny udział. Z tem zastrzeżeniem, tak interpretując to zastrzeżenie komisji, proponuję, ażeby przyjąć poprawkę Senatu.</u>
<u xml:id="u-56.5" who="#PRzóska">Do art. 38, jest to dawniejszy art. 40 projektu rządowego, który mówi o opłatach zakładów ubezpieczeń, Senat wprowadził poprawkę tej treści, iż rozbija wysokość opłat: na zakłady publiczne, w których proponuje zostawić granice przyjęte w projekcie rządowym, t. j. do 7% składek brutto, oraz na zakłady inne, a więc prywatne i dobrowolne działy zakładów publicznych, dla których proponuje granicę do 3% składek brutto. Komisja Administracyjna proponuje Wysokiemu Sejmowi przyjęcie tej poprawki, z tem jednak, że zinterpretujemy to w ten sposób, że przyjęcie tej poprawki o skreśleniu dawnej poprawki Komisji Administracyjnej nie przesądza niemożności różniczkowania wysokości opłat dla poszczególnych typów zakładów w granicach ustanowionych poprawką senacką.</u>
<u xml:id="u-56.6" who="#PRzóska">Odrzucić proponuje komisja poprawkę Senatu do art. 39, w której Senat chce w tej enumeracji skreślić słowo „przedewszystkiem”, a którem to słowem Sejm chce uwypuklić potrzebę większego finansowania potrzeb gminy. Komisja więc proponuje to skreślenie odrzucić i przywrócić słowo „przedewszystkiem” dla uwypuklenia znaczenia potrzeb gmin.</u>
<u xml:id="u-56.7" who="#PRzóska">Inne poprawki, które komisja proponuje odrzucić do dalszych artykułów, są konsekwencją stanowiska zajętego co do poprzednich bardziej zasadniczych artykułów ustawy.</u>
<u xml:id="u-56.8" who="#PRzóska">Komisja nadto zwraca uwagę, że w druku senackim zakradł się błąd drukarski nieistotny, który w przedłożeniu został skorygowany.</u>
<u xml:id="u-56.9" who="#PRzóska">Z temi zmianami proponuję zaznaczone w druku nr 941 poprawki przyjąć, a resztę, które Panowie mają tak samo zaznaczone, odrzucić.</u>
<u xml:id="u-56.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#WicemarszałekMakowski">Nikt do głosu nie jest zapisany, przystępujemy do głosowania.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 2 są dwie poprawki Senatu. Komisja wnosi o odrzucenie obu tych poprawek. Kto jest za odrzuceniem tych poprawek, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość 11/20, poprawki zostały odrzucone.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 6 pierwsza poprawka Senatu, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#WicemarszałekMakowski">Druga poprawka do art. 6, którą komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem, zechce wstać. Stoi większość kwalifikowana, poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 8 jest poprawka Senatu, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 9 są trzy poprawki Senatu. Komisja wnosi o przyjęcie tych trzech poprawek. Kto jest przeciwny przyjęciu, zechce wstać. Mniejszość. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-57.6" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 11 jest jedna poprawka. Komisja proponuje przyjąć ją. Kto jest przeciwny? Nikt. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.7" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 13 są dwie poprawki Senatu, które komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny? Nikt. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-57.8" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 17 jest pierwsza poprawka, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu? Nikt. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.9" who="#WicemarszałekMakowski">Natomiast są 2 poprawki do art. 17, które komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem tych poprawek, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawki zostały odrzucone.</u>
<u xml:id="u-57.10" who="#WicemarszałekMakowski">Następnie 4 poprawki Senatu do art. 17 komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny? Nikt. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-57.11" who="#WicemarszałekMakowski">Następnie 5 poprawkę do art. 17 komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-57.12" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 24 pierwszą poprawkę Senatu komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu? Nikt. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.13" who="#WicemarszałekMakowski">Do tego samego art. 24 jest poprawka Senatu, którą komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-57.14" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 25 są dwie poprawki Senatu. Przegłosujemy obydwie te poprawki razem. Kto jest przeciwny przyjęciu tych poprawek, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-57.15" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 25 są dwie poprawki Senatu, które komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu tych poprawek, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-57.16" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 30 jest pierwsza poprawka Senatu, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.17" who="#WicemarszałekMakowski">Drugą poprawkę Senatu do art. 30 komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem tej poprawki, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-57.18" who="#WicemarszałekMakowski">Do art, 32 komisja proponuje poprawkę Senatu przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.19" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 33 jest jedna, druga, trzecia i czwarta poprawka.</u>
<u xml:id="u-57.20" who="#komentarz">(P. Rzóska: Będzie tu inna kolejność, będzie to art. 34.)</u>
<u xml:id="u-57.21" who="#WicemarszałekMakowski">Będziemy głosowali trzy poprawki wobec przyjęcia poprzedniej. Kto jest za odrzuceniem tych trzech poprawek stosownie do zalecenia komisji, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Zgodnie z wnioskiem komisji poprawki zostały odrzucone.</u>
<u xml:id="u-57.22" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 34 (dawna numeracja) są dwie poprawki Senatu, które komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu tych poprawek, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-57.23" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 37 jest jedna poprawka, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.24" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 38 komisja jest przeciwna poprawce Senatu. Kto jest za odrzuceniem, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-57.25" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 39 jest pierwsza poprawka Senatu, którą komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem tej poprawki, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-57.26" who="#WicemarszałekMakowski">Drugą poprawkę do art. 39 komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny wnioskowi komisji, zechce wstać. Nikt. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.27" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 41 jest poprawka Senatu, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Nikt. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.28" who="#WicemarszałekMakowski">Drugą poprawkę do art. 41 komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem tej poprawki, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-57.29" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 42 są dwie poprawki. Obie te poprawki komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-57.30" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 43 jest poprawka Senatu, którą komisja proponuje odrzucić. Kto jest za odrzuceniem tej poprawki, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-57.31" who="#WicemarszałekMakowski">Do art. 45 jest poprawka Senatu, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny przyjęciu tej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.32" who="#WicemarszałekMakowski">Co do zmiany numeracji jest poprawka Senatu, którą komisja proponuje przyjąć. Kto jest przeciwny tej poprawce Senatu, zechce wstać. Nikt. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-57.33" who="#WicemarszałekMakowski">Zarządzam przerwę do godz. 16.</u>
<u xml:id="u-57.34" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do 16 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 23 lutego 1934 r. projektu ustawy o spółdzielniach (druki nr 761, 880 i 940).</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Gliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#PGliński">Wysoka Izbo! Komisja Skarbowa, zastanawiając się nad poprawkami, zaproponowanemi przez Senat do przyjętej przez Sejm w dniu 23 lutego r. b. ustawy o spółdzielniach, doszła do następujących wniosków: Poprawki do punktów 2, 9, 12, 14, 16, 18, 24, 29 i 41 proponuje przyjąć. Odnośnie zaś do poprawki w punkcie 43 projektu, przyjętego przez Sejm, chociaż ta poprawka merytorycznie nie nasuwa obiekcyj, jednak nie znajduje logicznego powiązania z innemi artykułami ustawy, które mówią o kompetencji i zasięgu uprawnień przewodniczącego rady. Wobec tego, że Senat nie uskutecznił tej poprawki co do artykułu, mówiącego o przewodniczącym rady, to w interpretacji mogłyby się nasunąć wątpliwości co do niejednolitej interpretacji pokrewnych dziedzin, w których sprecyzowano uprawnienia rady spółdzielczej i jej przewodniczącego, z tego względu Komisja Skarbowa stanęła na stanowisku odrzucenia poprawki Senatu do punktu 43. Komisja proponuje także odrzucenie stylizacji ustępu 2 art. 3 projektowanej noweli, poprawka senacka przekreśliłaby bowiem uprawnienia, które mają przysługiwać Ministrowi Skarbu.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#PGliński">Wysoka Izbo! W tych warunkach wnoszę o przyjęcie względnie odrzucenie tych wszystkich poprawek, które są zamieszczone w sprawozdaniu Komisji Skarbowej w druku nr 940.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Jeśli nie usłyszę sprzeciwu, głosować będziemy poprawki od 1 do 9 odrazu. Komisja proponuje przyjęcie tych poprawek. Nie słyszę sprzeciwu, więc głosuję te poprawki razem. Kto jest przeciw pierwszym 9 poprawkom Senatu, zechce wstać. Mniejszość. Poprawki zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do poprawki 10. Komisja proponuje w punkcie 43 zmianę Senatu odrzucić. Kto jest przeciw poprawce Senatu, zechce wstać. Stoi kwalifikowana większość. Poprawka Senatu została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-60.2" who="#Marszałek">Przechodzimy do poprawki do art. 3, którą komisja proponuje odrzucić. Kto jest przeciw tej poprawce, zechce wstać. Kwalifikowana większość. Poprawka została odrzucona. Ten punkt porządku dziennego załatwiony.</u>
<u xml:id="u-60.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do 18 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Prawniczej o rządowym projekcie ustawy o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy (druki nr 898 i 910).</u>
<u xml:id="u-60.4" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca ma głos p. Podoski.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#PPodoski">Wysoka Izbo! Zwiększone zadania, jakie przypadły do spełnienia każdemu państwu po wielkiej wojnie, bez względu na jego formę ustrojową, wywołały zkolei konieczność zwiększenia nie tylko jego działalności prawodawczej, ale także jego usprawnienia, między innemi przez danie czynnikowi rządzącemu możności stanowienia norm prawnych w czasie, dostosowanym do potrzeb państwa. Światowy kryzys gospodarczy zaktualizował tylko i uwydatnił słuszność tej tezy. O żywotności instytucji pełnomocnictw świadczy fakt, że w ostatnim czasie rządy Francji i Anglii, a więc państw o klasycznym ustroju parlamentarnym, otrzymały pełnomocnictwa od swych parlamentów, co więcej, nawet parlament Stanów Zjednoczonych, a więc parlament państwa, które dotąd w swym ustroju i w praktyce życia państwowego przestrzegało pilnie klasycznej doktryny Monteskiusza o ścisłym podziale kompetencyj, udzielił swemu rządowi pełnomocnictw. Oczywiście we wszystkich tych wypadkach pełnomocnictwa udzielane są przez większość parlamentarną, która darzy rząd zaufaniem politycznem. Jeżeli od tej reguły niekiedy zdarzały się wyjątki, to jest to tylko dowód, jak dalece instytucja pełnomocnictw jest konieczna dla normalnego funkcjonowania państwa w nieustabilizowanych warunkach międzynarodowego życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#PPodoski">Przechodzę do zagadnienia zakresu pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#PPodoski">Zakres pełnomocnictw, udzielanych rządowi przez izbę poselską, zależy z jednej strony od konkretnych potrzeb państwowych, z drugiej jest wyrazem stopnia zaufania, jakim darzy rząd większość parlamentarna, z nim współpracująca.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#PPodoski">Co do pierwszej kwestii, to chcę podkreślić współzależność, jaka istnieje między dziedziną ustawodawstwa gospodarczego a ustawodawstwem pozornie z tą dziedziną nie związanem bezpośrednio. Dlatego też nadawanie pełnomocnictwom formy kazuistycznej, odgadywanie naprzód, jakie dziedziny ustawodawstwa mają być przedmiotem przyszłych dekretów, mogłoby w wyniku tylko pogmatwać sprawę i utrudnić Rządowi znalezienie najodpowiedniejszego wyjścia z wytworzonej sytuacji. Wybieramy więc formę prostszą, ale na zaufaniu opartą. Udzielając Prezydentowi Rzeczypospolitej upoważnienia do wydawania dekretów w całym zakresie ustawodawstwa państwowego z wyjątkiem zmiany Konstytucji, uzbrajamy go na wszelkie możliwe ewentualności.</u>
<u xml:id="u-61.4" who="#PPodoski">Wysoka Izbo! Każdy bezstronny obserwator musi uznać 8-letni dorobek rządów pomajowych. Fakt, że z 4-letniego kryzysu gospodarczego wychodzi Polska zwycięsko nie tylko jako państwo o niezachwianej walucie i równowadze budżetowej, ale także jako czynnik pokoju, odgrywający w życiu międzypaństwowem coraz aktywniejszą rolę, z którym coraz więcej liczy się opinia publiczna Europy, jest stokroć wymowniejszy od słów, wypowiadanych choćby przez najbardziej uzdolnionych dialektyków opozycji. Świadczy on dobitnie, że zaufanie, jakim darzy rządy pomajowe większość Izby i społeczeństwa, na mocnych oparte jest podstawach.</u>
<u xml:id="u-61.5" who="#PPodoski">W imieniu Komisji Prawniczej wnoszę o uchwalenie projektu ustawy o pełnomocnictwach bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Winiarski.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#PWiniarski">Przystępujemy dorocznym zwyczajem do obrzędu uchwalenia pełnomocnictw Rządowi. Mówię „dorocznym”, bo to już się stało praktyką rządów pomajowych. Ciekawe porównanie: przez 7 i pół lat rządów przedmajowych w Polsce niepodległej raz tylko w istotnie wyjątkowych okolicznościach dla rządu p. Grabskiego udzielono pełnomocnictw i rząd ten nawet więcej ich się nie domagał, uważając, że to, czego mu udzielono, zupełnie wystarczało, ażeby pokonać niesłychane trudności, w jakich Polska wtedy się znajdowała. A w drugiej połowie tego okresu, który nas dzieli od odbudowy Państwa, cztery razy już uchwalano dla rządu pełnomocnictwa. Muszę tu zrobić pewien nawias : dziwne są stosunki, w których silny jakoby rząd z większością murowaną nie może rządzić w sposób normalny, w sposób normalny pracować z swoją większością, nic może się uzwyczajnić, utrzymuje nieustające prowizorium, nieustające naruszenie prawa, zarządzenia nadzwyczajne, i nic dziwnego, że w Polsce nikt nie jest pewny jutra, a wszyscy mają wrażenie, że przedewszystkiem nie jest pewny jutra Rząd, który nie może żyć i pracować bez tych nadzwyczajnych środków.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#PWiniarski">Uchwalaliśmy już pełnomocnictwa dla p» Bartla i dla rządu p. Prystora w r. 1932 razem z nadzwyczajnemi pełnomocnictwami w dziedzinie administracji do końca r. 1934 w ustawie z 17 marca 1932 r. Jeżeli chodzi o wniosek z r. 1932, to chociaż zakres pełnomocnictw, jakich Rząd wtedy się domagał, był szeroki, chociaż dla nas był nie do przyjęcia, to jednak nie wykraczał poza ramy przyzwoitości. To też dyskusja toczyła się zarówno nad zagadnieniami prawnemi, jak i nad zagadnieniami politycznemi. Wykazywaliśmy Rządowi większości, a przedewszystkiem krajowi, że rządzenie za pomocą pełnomocnictw, a więc środków nadzwyczajnych, może prowadzić do wszystkiego innego, tylko nie do poprawy materialnego bytu ludności, nic do zapewnienia porządku w Państwie, do siły i wielkości Rzplitej.</u>
<u xml:id="u-63.2" who="#PWiniarski">Przemawiając z tej trybuny przed 2 laty, powoływałem się na doświadczenia stuletnie wszystkich prawie krajów, które, będąc krajami konstytucyjnemi, musiały przewidzieć w wyjątkowych wypadkach stosowanie ustawodawstwa w drodze dekretów prezydenta czy też monarchy. Wykazywałem, jakie doświadczenia w ciągu tych lat zrobiono. Przypominałem cyniczne nadużycie tego prawa w Austrii — art. 14 i w Rosji — art 89 konstytucji. Przestrzegałem przed zbyt lekkomyślnem wkraczaniem na tę drogę. Przypominałem nawet aforyzm, który już do historii przeszedł, aforyzm posła Sanojcy, że gdyby pełnomocnictwa mogły zastąpić rozum, to wszyscy jak najchętniej głosowalibyśmy za jak najszerszemi pełnomocnictwami dla Rządu.</u>
<u xml:id="u-63.3" who="#PWiniarski">W r. 1933 wszystko się zmienia. Zrobiono nowe odkrycie, Rząd przyszedł do przekonania, że w drodze pełnomocnictw można regulować wszystko, wszystko — z wyjątkiem zmiany Konstytucji, z którą i tak rządy pomajowe niezawsze się liczyły, a nawet czasem manifestacyjnie się nie liczyły. Wszystko można regulować za pomocą pełnomocnictw! Sprawa jasna i prosta, jak jajko Kolumba. Że też wcześniej rządy sanacyjne nie wpadły na ten pomysł! To też przy pełnomocnictwach z r. 1933 ograniczyliśmy się tylko do umotywowanego protestu, nie chcąc przykładać ręki do oczywistego naruszenia Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-63.4" who="#PWiniarski">Teraz, w r. 1934, po raz drugi widzimy to samo: pełnomocnictwa o nieokreślonej, nieograniczonej treści zaczynają wchodzić w system, stają się częścią systemu rządów pomajowych. Dlatego trzeba się temu zagadnieniu przyjrzeć. Przedewszystkiem trzeba stwierdzić dla porządku, że obowiązująca Konstytucja w art. 44 uregulowała tę rzecz w sposób, nie Łudzący żadnej wątpliwości. Cóż czytamy w ust. 6? „Sejm może upoważnić Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy w czasie i zakresie, przez tę ustawę wskazanym, jednak z wyjątkiem zmiany Konstytucji”. Rząd wobec tego powiada: Domagam się pełnomocnictw do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy w całym zakresie ustawodawstwa, z wyjątkiem tylko zmiany Konstytucji. Ale jeżeli ten ustęp art. 44 przewiduje możność wydawania rozporządzeń Prezydenta z mocą ustawy, to dokładnie określa, kiedy i w jakich granicach ta możność została zawarta, mianowicie w czasie, który ustawa określi i w zakresie, który ustali. Co do czasu niema wątpliwości. Co do zakresu, gdy ustawa konstytucyjna mówi: w zakresie, który ustawa wskaże, to jest rzeczą oczywistą, że to musi być zupełnie dokładnie określone, dlatego, że normą jest ustawodawstwo wykonywane przy współudziale ciał ustawodawczych, wszelkie inne stanowienie norm prawnych jest rzeczą wyjątkową i dlatego możemy śmiało stanąć na stanowisku, że Konstytucja — taki jest duch tego postanowienia, taki niewątpliwie był zamiar ustawodawcy — dopuszcza wydawanie rozporządzeń Prezydenta z mocą ustawy, ale tylko w wyjątkowych okolicznościach i tylko w granicach przedmiotów ściśle przez ustawę określonych. Tutaj zamiast zakresu, wskazanego dokładnie, mamy bezkres poproś tu swobody, którą da jemy władzy rządowej.</u>
<u xml:id="u-63.5" who="#PWiniarski">Ale gdy się powołujemy na tę Konstytucję, na art. 44, to wtedy słyszymy zawsze argument: stajecie w obronie przebrzmiałych haseł, wczorajszych zasad, starej Konstytucji. Ten argument znalazł się nawet nazajutrz po słynnym dniu 26 stycznia w „Gazecie Polskiej”, gdzie autor, niewątpliwie jeden z czołowych pisarzy obozu sanacyjnego, twierdził, że opozycja stara się kruczkami prawnemi obalić dzieło 26 stycznia i to w obronie czego? W obronie starej Konstytucji, przeciw której stronnictwo prawicy ale także i stronnictwa lewicy występowały, uznając konieczność jej naprawy.</u>
<u xml:id="u-63.6" who="#PWiniarski">Te chwyty polemiczne przypominają mi pewnego byłego ministra Skarbu, który przed paru laty na tej trybunie, udrapowany na męża stanu, grzmiał przeciw nam za demagogię oszczędności, za złośliwy pesymizm, za szerzenie defetyzmu, twierdząc, że Polska powinna i lekko może sobie pozwolić na budżet trzymiliardowy. I słyszeliśmy przed paru dniami, jak mój kolega Rymar, którego kompetencja w dziedzinie budżetu jest powszechnie znana,...</u>
<u xml:id="u-63.7" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B. Głos na ławach B. B.: Rymar siedzi na galerji, bo się wstydzi.)</u>
<u xml:id="u-63.8" who="#PWiniarski">...dowodził nam, że w obliczeniach została popełniona drobna pomyłka o 1.400 mil jonów. Wystarczył surowy powiew rzeczywistości, ażeby draperie opadły i ukazał się widok przykry, szpetny i zgoła nieprzystojny.</u>
<u xml:id="u-63.9" who="#PWiniarski">Pomijam więc t zw. starą Konstytucję, to znaczy tę Konstytucję, która i dzisiaj obowiązuje i do której musimy się stosować dopóki w sposób legalny nie zostanie zmieniona, ale zobaczmy, co powiadają tezy, przyjęte przez obóz rządowy. Teza 40 ust. 3: Ustawa może upoważnić Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów, w czasie i zakresie przez nią oznaczonym. Upoważnieniami temi nie może być objęta zmiana Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-63.10" who="#PWiniarski">Więc jakże? Panowie przyjmują do swoich tez prawie bez zmiany brzmienie dzisiaj obowiązującej Konstytucji i jednocześnie godzą z tem praktykę, która stoi w rażącej sprzeczności z tą tezą! Ale prawda, trzeba to interpretować w związku z tezą drugą: Prezydent skupia jednolitą i niepodzielną władzę w Państwie i z tezą trzecią: organami, pozostającemi pod zwierzchnictwem Prezydenta, między innemi jest Sejm i Senat, więc są one mu podwładne. A potem teza 37 jako akta ustawodawcze wymienia narówni dekrety Prezydenta i ustawy. Już amatorzy sensacji łykają ślinkę na te delicje interpretacyjne, któremi raczyć nas będą, o ile to się stanie prawem, pseudojurysty, rabulisty, kauzyperdy i winkieladwokaty sanacyjne.</u>
<u xml:id="u-63.11" who="#PWiniarski">Ale jeden z twórców tych tez konstytucyjnych złożył w Komisji Konstytucyjnej oświadczenie, które jest prawdopodobnie wiążące, powołuję się tu na prof. Makowskiego, który w referacie „O stanowieniu norm prawnych” oświadczył tak: „Pełna procedura prawodawcza, najbardziej wszechstronna formalnie i najpewniejsza rzeczowo polega na stanowieniu ustaw przez organa ustawodawcze, w tym celu powołane. Obok tego, uzupełniająco, czasowo, pomocniczo, w odpowiednich warunkach i zastępczo odbywać się może twórczość prawna organów rządowych”. Jeszcze raz to powtórzę. Są to ograniczenia p. Makowskiego, prezesa Komisji Konstytucyjnej: uzupełniająco, czasowo, pomocniczo, w odpowiednich warunkach zastępczo. I jakże to porównać z tym wnioskiem, który Rząd przedkłada obecnie Sejmowi! Tak wygląda stosowanie avant la lettre tez konstytucyjnych Bloku Bezpartyjnego. Jeżeli proponowana ustawa zostanie uchwalona, cóż Rząd będzie mógł zrobić z pełnomocnictwami? Wszystko! Rząd będzie panem naszych osób, naszych praw, stosunków rodzinnych, mienia publicznego i prywatnego, losów Państwa i może podważyć i zmienić od góry do dołu stosunki prawne, może powiększyć i nakładać daniny i ciężary podatkowe, może wywłaszczyć, może iść do nieskończoności na drodze upaństwowienia, to jest socjalizacji życia gospodarczego. Każdy obywatel i cała Polska ze związanemi rękami i nogami, z zakneblowanemi ustami zostaną wydani na łaskę i niełaskę grupy rządzącej, nierealnych pomysłów, szkodliwych fantazyj, niewytłumaczonych zachcianek i poprostu ludzkich błędów, za które cała Polska będzie płaciła. To nie ma nic wspólnego ani z naszą Konstytucją dziś obowiązującą, ani z żadną wogóle konstytucją, ani z istotą państwa praworządnego.</u>
<u xml:id="u-63.12" who="#PWiniarski">Sposób przeprowadzania tej ustawy odpowiada jej treści. A więc przedewszystkiem motywy. Ustawa sama jest zwięzła, bo skoro się ją tak ogólnie ujmuje, to niema co się rozwodzić nad tem, czego się Rząd domaga. Ale zdawałoby się, że przynajmniej Rząd postara się uzasadnić w sposób poważny, dlaczego to domaga się tak daleko idących pełnomocnictw. A tymczasem motywy zawarte są w paru zaledwie zdaniach, w kilku wierszach druku, a gdy się to ściśnie, to okaże się, że wszystko sprowadza się do paru wyrazów: ogólna sytuacja w Państwie tego wymaga. Kilka słów zaledwie!</u>
<u xml:id="u-63.13" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan jest tak mało inteligentny, że Pan tego nie zrozumiał?)</u>
<u xml:id="u-63.14" who="#PWiniarski">Weźmy inną ustawę, która składa się z trzech artykułów, z tych jeden merytoryczny, a dwa formalne, ten artykuł pierwszy merytoryczny jest mniejwięcej taki długi, jak cała ustawa o pełnomocnictwach. Jest to ustawa o zniesieniu ustroju miejskiego w mieście Szereszowie w pow. prużańskim woj. poleskiego. Tam, gdzie chodzi o zmianę charakteru gminy miejskiej na gminę wiejską, małego miasteczka, liczącego 3.000 ludności, tam Ministerstwo Spraw Wewnętrznych występuje z uzasadnieniem na całą stronę bitego druku, dwie kolumny, gdzie lege artis wykazuje, jakie względy ekonomiczne przemawiają za zamianą tej gminy miejskiej na gminę wiejską, jakie względy administracyjne, a jakie względy finansowe, jakie względy społeczne, jak to wygląda ze stanowiska celowości administracji, a jak na to się zapatruje sama ludność. Czyli, że drobny akt ustawodawczy jest bardzo porządnie uzasadniony, a tymczasem ustawa, wkraczająca tak głęboko w stosunki konstytucyjne kraju, zbywana jest dosłownie paru słowami uzasadnienia. I dalsza historia stoi na tym samym poziomie. Komisja nie była zgoła uprzedzona o tem, że rzecz ta będzie już na posiedzeniu najbliższem referowana, tak, jak gdyby Rząd nie wiedział, że będzie trzeba pełnomocnictw, a referent p. Podoski ograniczył się do paru zdań i jak wiedzą Panowie, chociażby z gazet, obliczenia czasu, które trwało jego przemówienie, wahają się między 30 a 35 sekundami. Powiedział: motywy są tak jasne, że wątpliwości może mieć chyba ktoś, kto nie ma zaufania do Rządu. My mamy zaufanie do Rządu, a więc jesteśmy za przyjęciem ustawy. Jest to mowa nad ustawą, bądź co bądź ważną w życiu państwa konstytucyjnego. Na szczęście był obecny przedstawiciel Rządu p. Lechnicki. Ten był także skąpy w słowach, ale muszę powiedzieć, że kilka motywów, uzasadniających żądanie, wyłuszczył. Więc po pierwsze: motyw najważniejszy, to zmiany światowe, — zwracam uwagę na to słowo światowe — jakie zachodzą zwłaszcza w dziedzinie walutowej i wymiany towarów zmiany, które wymagają szybkiej reakcji celem zabezpieczenia Państwa przed rozmaitemi niespodziankami. To jest najważniejszy motyw. Nie u nas jest źle, tylko na świecie jest źle. Żeby te złe stosunki światowe nie oddziałały niespodzianie na nas, trzeba się zabezpieczyć przez pełnomocnictwa. Chciałbym przywiązywać do słów p. Ministra Lechnickiego to znaczenie, na jakie zasługują, ale nie mogę zapomnieć o tem, że rok temu wypowiadano tu podobne rzeczy, a gdy się zestawi zapowiedzi i rzeczywistość, okaże się, jaką miarę możemy przywiązywać do takich zapowiedzi.</u>
<u xml:id="u-63.15" who="#PWiniarski">Nieco historii. Na posiedzeniu w dniu 21 marca r. ub. p. premier Prystor wygłosił dłuższe przemówienie, w którem powiedział między innemi, że projekt ustawy o pełnomocnictwach, takiej samej jak obecnie, „podyktowany jest dążeniem do zapewnienia Państwu niezbędnej sprawności w okresie przerw w pracach Izb Ustawodawczych”, tak, jakby ta przerwa była jakąś katastrofą, której nie możnaby uniknąć i jak gdyby nie można było zebrać Izb Ustawodawczych nawet bardzo szybko w razie potrzeby.</u>
<u xml:id="u-63.16" who="#PWiniarski">Dalej mówił p. Premier, że stoimy pod znakiem kryzysu i sformułował wcale obszerny program Rządu, który miał nam obrazować postawę tego Rządu wobec kryzysu światowego, a więc: potanienie wyrobów przemysłowych, walka z kartelami, utrzymanie cen rolnych na możliwym poziomie, — nie wiem, czy rolnicy obecnie uważają, że ceny są na możliwym poziomie — zachowanie zdobyczy socjalnych, ulgi podatkowe, inwestycje. To był program. I dalej mówił p. Premier Prystor, że „aby zabezpieczyć życie Polski i obecne nasze prace w sposób skuteczny od ewentualnych niespodzianek światowych — po raz drugi wchodzą niespodzianki światowe — zwłaszcza na polu gospodarczem, Rząd musi posiadać zapewnioną możność szybkiej realizacji. Ten wzgląd jest zasadniczym motywem. A potem ponieważ dyskusji nie było, zabrał głos p. Sławek, który powiedział między innemi tak: „Widzimy, że Polska toruje jakieś nowe, nieznane innym drogi. Zasada współdziałania z Rządem ze słownej formułki przeradza się stopniowo w czynną i aktywną pomoc, we współdziałanie, w którem jednak granice kompetencji nie są przekraczane”. Sądzę, że nieuprzedzony człowiek musiałby stwierdzić, że przez te pełnomocnictwa władza wykonawcza wdziera się dość poważnie w granice władzy ustawodawczej i że conajmniej jest dziwna „czynna i aktywna pomoc”, która polega na 8-miesięcznej bezczynności ciał ustawodawczych. Otóż takie było zapewnienie. A teraz jaki użytek zrobiono z tego prawa, które Rząd otrzymał w ustawie o pełnomocnictwach? 8 lipca, a więc w kilka miesięcy po zamknięciu sesji sejmowej ukazało się 5 drobnych rozporządzeń, które nie mają dla nas żadnego znaczenia. 9 sierpnia zmiana statutu oficerskich sądów honorowych, potem długo nic. We wrześniu pożyczka wewnętrzna na 120 milionów, pożyczka angielska na elektryfikację węzła kolejowego warszawskiego. Dopiero 28 października ukazują się dekrety. Jakie? Kodeks zobowiązań, kodeks handlowy i prawo o spółkach z ograniczoną odpowiedzialnością. Gdzież są te niespodzianki światowe, które wymagały przeprowadzenia tych ustaw drogą rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej? A dopiero 29 października, na parę dni przed zebraniem sesji sejmowej, deklaruje się cały atak biegunki prawodawczej. W numerze 84 Dziennika Ustaw ukazują się 23 dekrety, w tem prawo o notariacie, prawo celne, prawo o bilansach, parę ustaw podatkowych, prawo o położnych, prawo o praktyce dentystycznej. To wszystko odpowiada oświadczeniu, jakie nam tu z tej wysokiej strony składano, gdy Rząd domagał się uchwalenia ustawy o pełnomocnictwach. A 30 października nie wystarczył jeden numer Dziennika Ustaw, wydano dwa numery: 85 i 86, razem 38 dekretów, między niemi o publicznych przedsiębiorstwach rozrywkowych, o popieraniu elektryfikacji, o izbach rzemieślniczych, o obrocie zwierzętami gospodarczemi i drobiem, o kwalifikacjach zawodowych wychowawczyń przedszkoli, o pracy robotników portowych w Gdyni, o szczepieniu ospy, o stosunkach służbowych profesorów i nauczycieli, 9 dekretów o uposażeniach. Prawda, Panowie, jakie to wszystko nagłe, jak to wszystko szybkiej reakcji wymagało i jak to jest ściśle związane z niespodziankami światowemi? W tych dwóch dniach, 29 i 30 października wydano ni mniej ni więcej, tylko 61 rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej z mocą ustawy. Więc pytam: co zostaje dla zwykłej drogi ustawodawczej, którą p. prof. Makowski nazywa „najbardziej wszechstronną formalnie i najpewniejszą rzeczowo”? Co zostaje? Zostają ratyfikacje umów międzynarodowych, bo bez tego obejść się nie można, ale muszę powiedzieć, że w jednym wypadku przynajmniej podano nam tu do ratyfikacji umowę, która została już wyczerpana i wygasła. Potem drobnostki, jak z tą gminą miejską czy wiejską w Szereszowie, wreszcie ustawy, za które Rząd woli odpowiedzialność przerzucić na Izby ustawodawcze. Dlatego też, Panie Ministrze, mimo najlepszych chęci tak muszę w świetle doświadczeń rozumieć i Pańskie oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-63.17" who="#PWiniarski">Dalej powiedział p. Minister Lechnicki, że w tym samym kierunku idą przykłady obce, i wymienił nam Rosję i Niemcy. Sądzę, że nie potrzebujemy zastanawiać się nad temi krajami, z których jeden jest w ogniu rewolucji narodowej, a drugi w nieustannej rewolucji socjalnej. Zdaje mi się, że Rząd nie będzie chciał, ażebyśmy przeprowadzali zbyt bliską analogię między Polską a Niemcami i bolszewicką Rosją.</u>
<u xml:id="u-63.18" who="#PWiniarski">Ale mówiono i o Francji, o Anglii, o Stanach Zjednoczonych i pan referent dziś nam to powtórzył z tej trybuny. Przykłady Francji, Anglii i Stanów Zjednoczonych dowodzą zupełnie czego innego i p. Minister Lechnicki ostrożnie powiedział, że tam uchwalono pełnomocnictwa dla rządu na dłuższy czas. Prawda, może na dłuższy czas, nie na 8 miesięcy, ale w o wiele węższym zakresie. Twierdzę, że ani w Stanach Zjednoczonych, ani w Anglii, ani we Francji nie byłoby do pomyślenia podobne żądanie z jednej i podobna uchwała z drugiej strony, jak te, których tu od nas Rząd się domaga. Potem powiedział p. Minister Lechnicki, że przecież Izby nie korzystały z prawa zmiany dekretów, i że pod tym względem można stwierdzić całkowitą zgodę między Rządem a większością. Naturalnie w poprzednim Sejmie interpretacje uniemożliwiły większości zmianę nawet tych dekretów, które ona uważała za szkodliwe i które pragnęła zmienić, a potem większość nie tylko nie zmieniła dekretów Prezydenta Rzeczypospolitej, bo to byłoby niemal jednoznaczne z obrazą Rządu, ale godzi się z tem, że przez 8 miesięcy nikt jej nie pytał o zdanie, że się jej nie pozwala obradować, pełnić obowiązków poselskich, a zwoławszy, zbywa się ją resztkami zadań ustawodawczych. Ta większość godzi się, że obrady nad budżetem są tylko formalnością, a budżet jednem wielkiem pełnomocnictwem i nie chce wysiłkiem własnej myśli i własnej woli przyczynić się do wydobycia Państwa i społeczeństwa z tego ciężkiego położenia, w jakim się po kilku latach gospodarki sanacyjnej znalazły. Ta większość nie chce kontroli gospodarki groszem publicznym, nie chce śledzić i tępić nadużyć prawa i pospolitych paskudztw, których się dość nagromadziło, nie śmie zwrócić uwagi na błędy, które każdy człowiek, a więc i członek Rządu popełnia. To już nie jest tylko sprawa zaufania do Rządu, zaufanie czy nieufność, to Wasza, Panowie sprawa, sprawa przekonań i sprawa sumienia — nie zazdrościmy, ale nie chcemy się w to mieszać, ale to już coś więcej, to sprawa spełnienia obiektywnie dającego się stwierdzić obowiązku prawnego wobec Rzeczypospolitej, wobec jej obywateli i wobec wyborców. Większość rządowa w tym Sejmie nie spełnia swego obowiązku i nie pozwala spełnić go innym. Większości tej nie obchodzi, że przedstawicielstwo narodowe nie ma prawa zrzekać się wykonywania zadań ustawodawczych, to znaczy czynności, do których parlament jest powołany i których rzekomo nie chce się go pozbawiać, ponieważ to stanowi naturalną i konieczną jego kompetencję. A dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Jedni z Panów należą do grupy rządzącej, inni od niej zależą. Nikt od nich nie doczeka się żadnego czynu, żadnego słowa, żadnego wystąpienia, któreby było Rządowi niemiłe. Jeżeli kto myśli, że dobrze czyni, jeżeli tak czyni, to się myli, bo z pewnością na zdrowie to Państwu nie wyjdzie.</u>
<u xml:id="u-63.19" who="#PWiniarski">A na uzasadnienie tego stanowiska powołujecie się Panowie nieraz, i p. referent przed chwilą powoływał się na tej trybunie na rzecz nową, oto panowie Car, Makowski i Podoski dokonali w Polsce wielkiego wynalazku, mianowicie: Nie będzie podziału Władzi! P. poseł Paschalski na Komisji Konstytucyjnej tę myśl między innemi uważał za wykwit polskiej kultury, nie Francuz, ani Anglik, ale Polak wystąpił z tak wiekopomną myślą. Gdyby żył Wyspiański, nie wołałby o „krzyk, któryby był nasz, krzyk naszego pokolenia”. Ale to nie jest polski wynalazek. I dawniej były państwa, w których nie było podziału władz, i to już w najdawniejszych czasach. Czy to się nazywała satrapja, czy despocja, czy tyrania, czy absolutyzm policyjny, czy samodzierżawie, to wszystko ustroje państwowe, w których niema podziału władz.</u>
<u xml:id="u-63.20" who="#PWiniarski">Natomiast państwo, w któremby ludzie żyli pod panowaniem prawa, nie jest możliwe do pomyślenia inaczej, jak tylko z zachowaniem tej fundamentalnej zasady politycznej t. j. podziału władz, t. zn. zachowaniem takiej organizacji, w której jeden naczelny organ państwowy musi być dość silny i niezależny, żeby móc kontrolować działalność innych. Nie jest to żaden nasz wymysł, nie jest to żadna doktryna, to wynika z natury ludzkiej. Władza ciągnie, to rzecz naturalna, ale z drugiej strony dążenie do władzy stwarza wielką pokusę, może najwyższą pokusę i popycha ludzi słabych do przekraczania granicy władzy i sprawia, że władza niekontrolowana ludzi demoralizuje.</u>
<u xml:id="u-63.21" who="#PWiniarski">Od wieków natura ludzka jest ta sama i od wieków nic innego nie wynaleziono dla zabezpieczenia praworządności, jak tylko oparcie ustroju na podziale i równowadze władz.</u>
<u xml:id="u-63.22" who="#PWiniarski">I jeżeli o tem myślano i jeżeli to wprowadzono w życie tam, gdzie chodziło tylko o stosunki polityczne, gdzie była mowa tylko o władzy politycznej, to o ileż ważniejsze są te rzeczy tam, gdzie do wielkiej władzy politycznej dołącza się jeszcze olbrzymia władza gospodarcza. Dawniej, jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku, cóż za kompetencje miał rząd? Bardzo niewielkie, dlatego, że zakres działania państwa był nieporównanie mniejszy od dzisiejszego. A jakimiż to środkami rząd dysponował, jak wielki miał budżet do dyspozycji? Czy miał do swojej dyspozycji przedsiębiorstwa rządowe, tak liczne, jak obecnie? Czy mógł jak teraz grać na wszystkich klawiszach systemu podatkowego, czy miał w ręku banki państwowe, do których leją się rozmaitemi drogami pieniądze, wydobyte z podatników? Jeżeli sama tylko polityczna władza stwarza niebezpieczną pokusę dla tych, którzy bez kontroli ją sprawują, to cóż dopiero, gdy do władzy politycznej dochodzi gospodarcza! Władza polityczna, połączona z olbrzymiemi środkami pieniężnemi, stwarza nieznane dotychczas niebezpieczeństwa i dlatego nic Panowie nie poradzicie i wszystkie tyrady przeciw podziałowi władz i równowadze władz nic nie pomogą. Jeżeli tylko ludzie będą chcieli żyć pod panowaniem prawa, będą musieli zgodzić się na podział kompetencyj i równowagę władz.</u>
<u xml:id="u-63.23" who="#PWiniarski">Dla Rządu ustawa o pełnomocnictwach jest środkiem ucieczki przed odpowiedzialnością. Zdawałoby się, że nie potrzebuje uciekać od odpowiedzialności, bo formalnej nie potrzebuje się obawiać — przynajmniej dziś, — a przed moralną i tak nie ucieknie, ale istotnie trzeba to stwierdzić, Rząd uchyla się przed kontrolą, sprowadzoną do najprostszej rzeczy, do dyskusji publicznej. Te wszystkie sztuczki ze zwoływaniem Izb w końcu października, 31 października o 4 po południu, a jak teraz nawet w pierwszych dniach listopada, w ostatnim możliwym terminie, albo i po tym terminie, z odraczaniem sesji na 30 dni, z długiemi parotygodniowemi feriami Bożego Narodzenia, z przerywaniem dyskusji, niedopuszczaniem wniosków opozycji do plenum, to wszystko nic innego na celu nie ma, jak tylko uniknięcie kontroli publicznej. Panowie powiecie na to, bo to się słyszy nieraz i czyta: A cóż innego robi faszyzm i hitleryzm? Nie trzeba porównywać tych rzeczy. Między faszyzmem i hitleryzmem a sanacją jest przepaść taka, jak między niebem a ziemią. Możemy rozmaicie zapatrywać się na Mussoliniego i na Hitlera, ale dla nas jest niewątpliwe, że za jednym i drugim idą masy narodu, szły one wtedy, kiedy nie byli u władzy, a kiedy dostali się do władzy, masy od nich się nie usunęły. Jeżeli jest opozycja, to ta opozycja stanowi znaczną mniejszość. A potem mają oni jeszcze coś innego, mają wielką ideę narodową i nie za nimi, lecz za tą ideą narodową idą masy. Narodowy Blok Gospodarczy, to formułka, którą wynaleziono ostatnio w Poznaniu przed wyborami samorządowemi, aby pokazać, że i sanacja przecież także przyznaję się do haseł narodowych. Ale kiedy słuchałem przed kilkoma tygodniami na Komisji Konstytucyjnej przemówienia p. Sławka, który mówił, że pragnąłby rozbudzić we wszystkich entuzjazm, rozpłomienić ten entuzjazm i porwać ludzi do wielkich rzeczy, to zapytuję: Entuzjazm dla czego? Dla sanacji?</u>
<u xml:id="u-63.24" who="#PWiniarski">Rząd, który nie ma oparcia w narodzie, nie może inaczej postępować, musi uciekać się do pełnomocnictw dlatego, że nie może znosić obok siebie przedstawicielstwa narodu, któreby cieszyło się powagą, szacunkiem i znaczeniem, tak samo, jak nie może znosić niezależnych sądów, jak nie może znosić samorządu, tak samo, jak nie może znosić związków i organizacyj społecznych, bo wszystkie są ośrodkami myśli niezależnej, ośrodkami woli i ośrodkami siły. Taki Rząd nie może tolerować niezależnych jednostek, nie może rezygnować z kupowania ludzi, organizacyj, z używania nacisku gospodarczego, nie może tępić bezstronnie i bezwzględnie wszystkich bezprawi, musi nieraz tolerować zepsucie. Tę straszną cenę moralną i materialną płaci się za utrzymanie się przy władzy.</u>
<u xml:id="u-63.25" who="#PWiniarski">Płaci nie tylko Rząd, płaci całe Państwo. Wtedy trzeba się opierać na gorszych stronach natury ludzkiej. Doprowadza to społeczeństwo do rozkładu, Państwo do niemocy, jeśli nie do zguby.</u>
<u xml:id="u-63.26" who="#PWiniarski">A gdyby Panowie chcieli posłuchać głosów w tej materii, które obrazują przeciwieństwo dwóch poglądów na świat, to pozwolę sobie na dwie krótkie cytaty. Pierwsza to głos człowieka, który miał za sobą wielkie zasługi obywatelskie i cieszył się powszechnym szacunkiem, dziś już nieżyjącego sen. Godlewskiego, który w pewnej dyskusji w Senacie tak mówił: „Pan referent oświadczył: różnemi mówimy językami, więc porozumieć się nie możemy. I słusznie. My mówimy językiem Zachodu, kultury zachodniej, my czerpiemy natchnienie, naukę i doświadczenie z dziejów naszego narodu, z tradycji narodowej, z nakazów Boskich i ludzkich, My szanujemy godność człowieka, cenną zdobycz kultury zachodniej. My cenimy w człowieku człowieczeństwo, my uważamy, że przecież człowiek, którego Pan Bóg do życia powołał na obraz i podobieństwo swoje, mieści w sobie tę iskrę boską, i my ją czcimy. My mamy głębokie przekonanie, że tak w życiu prywatnem, jak w życiu publicznem obowiązuje na równi etyka i moralność. I dogmatem dla nas jest, nieulegającym najmniejszej wątpliwości, że podstawą, ostoją bytu rozwoju i potęgi państwa jest praworządność i sprawiedliwość, fundamentum regnorum”. A teraz proszę posłuchać innej cytaty.</u>
<u xml:id="u-63.27" who="#PWiniarski">W liście pasterskim niedawno wydanym jeden z książąt kościoła katolickiego — jest to cytata z listu ks. biskupa Kubiny — powiada tak: „Ludzie coraz mniej szanują swoją osobistą godność, a stają się coraz skłonniejsi do poniżenia, a nawet upodlenia siebie samych. Stąd szerzy się korupcja. Za drobny kąsek chleba ludzie są gotowi porzucić zasady, które dawniej uważali za święte, z łatwością przechodzą z jednego obozu do drugiego, zmieniają swoje przekonania, lub je ukrywają Łamią się charaktery, znika z życia prywatnego, a jeszcze więcej publicznego, szczerość, uczciwość i wzajemne poważanie, a natomiast szerzy się zakłamywanie, obłuda i pogarda człowieka. Równocześnie otworzyło się szerokie pole dla wyzysku tak materialnego, jak moralnego człowieka, Na tem tle powstała już jakaś nowa teoria, czyli filozofia państwowa, niemniej zgubna, niż te konkretne objawy życia, na któreśmy dopiero co zwrócili uwagę. Według tej filozofii jednostka jako taka wogóle przestała istnieć, nie ma już dziś prawa do własnego indywidualnego celu i t. d.”. Dążenie do oparcia rządów na prawie jest odwieczne. Zrozumienie, że rządy silne mogą być tylko rządami opartemi na prawie, leży u podstaw cywilizacji rzymskiej i chrześcijańskiej, to znaczy i naszej, polskiej cywilizacji. I Polska nie da się przerobić na jakąś satrapję wschodnią i nie da sobie wydrzeć tego poszanowania prawa, dążności do praworządności, chociażby mamiono nas Bóg wie jakimi teoriami — w tem dowód jej siły i rękojmia jej trwałości.</u>
<u xml:id="u-63.28" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Niech Pan to powie wszystkim swoim przyjaciołom z Obozu Wielkiej Polski!)</u>
<u xml:id="u-63.29" who="#PWiniarski">Mości Książę, skoro już o tem mówimy, to chciałbym powiedzieć, że kiedy go widziałem w ubiegłym Sejmie na ławach B. B. W. z Rz., nie mogłem się oprzeć pewnemu pochlebnemu dla Pana porównaniu. Narzucił mi się ten wspaniały Sienkiewiczowski w „Ogniem i Mieczem” opis pobytu wojewody Kisiela wśród Siczy zaporoskiej. Ale czy kto w tej Wysokiej Izbie może pomyśleć, aby wojewoda Kisiel był zdolny z barbarzyńcami chodzić w prysiudy.</u>
<u xml:id="u-63.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji.)</u>
<u xml:id="u-63.31" who="#PWiniarski">Rządy samowoli mają w sobie zarodek zguby, dlatego, że brak im zasad, reguł, programów, wszystko jest indywidualne, wszystko przystosowane do człowieka, do tego, który działa i do tego, względem którego się działa. To znaczy, że rządy takie nie mogą się utrwalić w tej jedynej formie, w jakiej możliwe jest utrzymanie jakiejkolwiek tradycji, w formie instytucji, dlatego, że instytucja, to wewnętrzna logika, prawo, rękojmia stałości. Taki rząd może się oprzeć tylko na sile i dlatego to wywołuje wrażenie jakiejś nieustannej walki wewnętrznej, wojny ze społeczeństwem.</u>
<u xml:id="u-63.32" who="#PWiniarski">Dziś przed południem jeden z mówców Stronnictwa Ludowego przypomniał z tej trybuny słowa posła sanacyjnego, który powiedział, że rządy obecne przez krew doszły do władzy i tylko przez krew mogą od władzy odejść. Sądzę, że warto się zastanowić nad tem, do czego takie stawianie sprawy prowadzi, do czego doprowadzonoby, gdyby tezy Bloku Bezpartyjnego stały się prawem. Już dziś mamy wszyscy to wrażenie, że przed obozem rządowym w Polsce coraz mniej jest dróg wyjścia z sytuacji, jest coraz ciaśniej, coraz niepewniej wygląda to futro, nie wiadomo dokąd iść. Tem się takie rządy różnią od rządów opartych na prawie. W państwie praworządnem w sposób legalny, spokojny, przez dyskusję, głosowanie rozwiązuje się największe konflikty między stronnictwami. A jak ma być tutaj? To, co powiedział p. Rataj, przypomniało mi inne powiedzenie, które usłyszałem, rozmawiając z wysokim urzędnikiem ministerialnym, Piłsudczykiem, jak mówił o sobie, stuprocentowym. Mówiliśmy o stosunkach w Polsce, to było półtora roku może temu, krytykowaliśmy obaj te stosunki, godziliśmy się z tem, że nie jest dobrze, że raczej jest źle. W pewnej chwili powiedziałem memu rozmówcy, że jeżeli ludzie, którzy mają władzę w ręku, mają też poczucie odpowiedzialności, to powinni ustąpić, aby dać miejsce tym, którzyby lepiej potrafili Polską rządzić w tych trudnych warunkach. Na to ten człowiek zaciął się i twardo rzucił: Dopóki ręce będą mogły kierować karabinem maszynowym, władzy nie oddamy!</u>
<u xml:id="u-63.33" who="#PWiniarski">Te pełnomocnictwa, to tylko ogniwo w tym systemie. I bynajmniej nie dlatego, żeby mi o Panów chodziło, tylko ze względu na przyszłość naszego kraju chciałbym, ażeby Panowie zastanowili się nad jedną rzeczą, nad tem, jak to się skończy.</u>
<u xml:id="u-63.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Krysa.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#PKrysa">Obowiązująca Konstytucja traktuje prawo wydawania przez Prezydenta Rzeczypospolitej rozporządzeń z mocą ustawy jako rzecz wyjątkową. W myśl art. 44 p. 5 tejże Konstytucji Prezydent Rzeczypospolitej ma prawo wydawania w czasie, gdy Sejm i Senat są rozwiązane, aż do chwili ponownego zebrania się Sejmu, rozporządzeń z mocą ustawy, z ograniczeniami w tymże punkcie wyszczególnionemi, tylko w razie nagłej konieczności państwowej. Z tego wynika, że w czasie istnienia Sejmu i Senatu p. 6 art. 44 Konstytucji, mówiący o możności upoważnienia Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania dekretów, może mieć zastosowanie tylko w wyjątkowych okolicznościach i tylko w ściśle określonym zakresie. Tak tę rzecz rozumiano w r. 1926, kiedy jednocześnie z ustawą w przedmiocie zmiany i uzupełnienia Konstytucji z 17 marca 1921 r. uchwalono ustawę z dnia 2 sierpnia 1926 r. o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy. W ustawie tej wskazano bardzo dokładnie zakres spraw, które mogą być regulowane dekretami Prezydenta. Nawet jeszcze ustawa z 17 marca 1932 r. o pełnomocnictwach dla Prezydenta Rzeczypospolitej wyszczególnia inne sprawy, mogące być przedmiotem dekretowania. Od 1933 r. interpretacja art. 44 p. 6 uległa radykalnej zmianie. Obóz rządzący uważa odtąd normowanie życia dekretami Prezydenta za rzecz normalną i to w zakresie najszerszym. Stanowisko to znalazło wyraz w ustawie z dnia 25 marca 1933 r. o pełnomocnictwach oraz znajduje wyraz w przedłożonym projekcie.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#PKrysa">Wszystkie sprawy, z wyjątkiem zmian Konstytucji, mogą być, zgodnie z brzmieniem tego projektu, normowane rozporządzeniami Prezydenta Rzeczypospolitej. Stanowisko to jest niezgodne z wyraźną treścią art. 44 Konstytucji, podważa równowagę najwyższych organów władzy państwowej, przekreśla właściwe granice ich zadań państwowych oraz obniża powagę władzy ustawodawczej. Przedłożony projekt jest wyrazem dążeń obozu sanacyjnego do zupełnej przewagi władzy wykonawczej i obniża znaczenie Sejmu, co zresztą znalazło tak dobitny wyraz w sławetnych tezach konstytucyjnych, przemyconych w sposób niezgodny z Konstytucją i regulaminem obrad Sejmu w dniu 26 stycznia bieżącego roku, jako projekt przyszłej Konstytucji. Tam, gdzie przekreśla się Monteskiuszowską zasadę równowagi najwyższych organów władzy państwowej, tam niedaleka droga do wszechwładzy rządu, a poniżenia, lekceważenia i pognębienia przedstawicielstwa narodowego. My, ludowcy, jesteśmy zwolennikami silnych, ale sprawiedliwych rządów, z drugiej zaś strony pragniemy istnienia rozumnego i mającego należne znaczenie przedstawicielstwa narodowego. Doświadczenie historii uczy, że w tych tylko państwach, gdzie istnieje równowaga między władzą wykonawczą i ustawodawczą i gdzie działają niezawisłe sądy, tam jest normalny rozwój i zdrowe stosunki. Jednakowo uważamy za szkodliwy taki przerost władzy wykonawczej, prowadzący do samowoli biurokratycznej, jak i przerost władzy ustawodawczej, prowadzący do chaosu i słabych rządów. Jesteśmy przekonani, że stara zasada podziału i równowagi organów władzy przeżyje autora tez konstytucyjnych i jego zwolenników.</u>
<u xml:id="u-65.2" who="#PKrysa">Obóz pomajowy wystąpił z hasłami naprawy parlamentu i oparcia rządów na zorganizowanem społeczeństwie, skończy zaś jego istnienie stosowana metodycznie zasada „divide et impera” i dążenie do rządów nieograniczonych i nieodpowiedzialnych przed narodem. Z powyższych więc zasadniczych względów stosunek Klubu Ludowego do projektów ustawy o pełnomocnictwach musi być negatywny.</u>
<u xml:id="u-65.3" who="#PKrysa">Również ze względu na wartość ustawodawstwa przedłożony projekt o pełnomocnictwach jest nie do przyjęcia. Nawet w tym Sejmie o większości nie tylko posłusznej, ale zależnej od Rządu, projekty rządowe ustaw ulegają niejednokrotnie bardzo licznym zmianom. Zmiany fe byłyby niewątpliwie daleko liczniejsze, gdyby większość sanacyjna rozporządzała konieczną w pracy ustawodawczej niezależnością i swobodą myśli, a słuszne uwagi opozycji znajdowały należne zrozumienie. Świadczy to o tem, że normy prawne, preparowane w gabinetach urzędniczych przez ludzi, częstokroć oderwanych od rzeczywistości i nie rozumiejących istotnych potrzeb życiowych społeczeństwa, zawsze będą przedstawiały daleko mniejszą wartość, niż przepisy prawne, będące wynikiem ścierania się różnych poglądów i walki na terenie ciał ustawodawczych, których członkowie mają bezpośredni kontakt z życiem. Nic więc dziwnego, że dekrety ulegają częstym zmianom, gdyż nie odpowiadają rzeczywistym potrzebom życia, częste zaś zmiany przepisów prawnych sprowadzają chaos i zamieszanie. Rządy sanacyjne stworzyły jedno bogactwo: mnogość ustaw i rozporządzeń, jednak obfitość przepisów prawa ludzi nie nakarmi. Krępowanie człowieka w Polsce przepisami dochodzi nieraz do absurdu. Im mniej przepisów prawnych, ale mądrych i szanowanych, tem lepiej. Projekt o pełnomocnictwach o tak rozległym zakresie i na tak długi okres czasu stanowi właściwie dyskwalifikację obecnej większości sejmowej. Świadczy to o tem, że większość ta nie jest zdolna do normalnej pracy ustawodawczej, a przecież należy pamiętać o obowiązkach, nałożonych przez Konstytucję i trzeba mieć trochę, szacunku dla siebie. Ogłoszenie w ciągu ostatnich dni października 1933 r. przed samem zwołaniem na sesję zwyczajną Izb ustawodawczych około 100 dekretów Prezydenta, dotyczących bardzo ważnych dziedzin życia państwowego, nie może przynosić zaszczytu Klubowi B. B.</u>
<u xml:id="u-65.4" who="#PKrysa">Uważając, że przedłożony projekt o upoważnieniu Prezydenta Rzeczypospolitej do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy nie jest zgodny z Konstytucją, że art. 44 p. 6 może mieć zastosowanie tylko w wyjątkowych okresach czasu i do ściśle określonych spraw, że właściwym organem do tworzenia ustawodawstwa jest władza ustawodawcza, t. j. Sejm i Senat, Klub Ludowy głosować będzie przeciwko przedłożonemu projektowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czapiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#PCzapiński">Wysoki Sejmie! Istotą przedłożonej ustawy jest to, że ona daje biurokracji sanacyjnej pełnię władzy samodzierżawnej na przeciąg ośmiu miesięcy. Każda rzecz w zakresie ustawodawczym, poczynając od podatków, kończąc na ordynacji wyborczej, może w ciągu tych ośmiu miesięcy być załatwiona przez samą biurokrację bez żadnego udziału przedstawicielstwa ludowego. Zachodzi więc pytanie, jakie to są te argumenty, jakie to są te widocznie potężne dowody, które przemawiają za podobną ustawą.</u>
<u xml:id="u-67.1" who="#PCzapiński">Pomijam już nieprzyzwoite poprostu tempo uchwalenia tej ustawy. Gdy załatwiamy jakąś zwykłą ustawę, ma ona swój normalny bieg, przechodzi przez alembik referenta, jest odpowiednio zreferowana i t. d. W danym wypadku, kiedy oddaje się na przeciąg ośmiu miesięcy, wbrew duchowi Konstytucji, biurokracji sanacyjnej pełnię władzy ustawodawczej, w danym wypadku jednego wieczoru ustawa przeszła przez pierwsze czytanie na plenum, na drugi dzień, nie będąc na porządku dziennym, weszła jednak na porządek dzienny komisji, została natychmiast przydzielona referentowi, mimo sprzeciwu natychmiast została zreferowana w ciągu 30 sekund, natychmiast została uchwalona i dzisiaj jest już na plenum. Tak załatwia się w tym Sejmie ustawę, która co do swego zakresu jest ustawą najważniejszą.</u>
<u xml:id="u-67.2" who="#PCzapiński">Ale przechodzę do meritum. Jakie to są argumenty, które w pojęciu sanacji mają przemawiać za tą ustawą? Argumenty, wysunięte w króciuteńkim referacie p. Podoskiego i w przemówieniu na komisji przedstawiciela Rządu p. Lechnickiego dadzą się sprowadzić do trzech momentów.</u>
<u xml:id="u-67.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
<u xml:id="u-67.4" who="#PCzapiński">Argument pierwszy — gospodarczy, jest to ten sam argument, który tkwi w drukowanem uzasadnieniu. Ten argument opiewa tak: Życie gospodarcze jest skomplikowane, sytuacja dla Polski nie jest pomyślna, trzeba reagować szybko, zagadnienia walutowe i tym podobne nie znoszą odkładania, wobec tego maszyna ustawodawcza jest zbyt powolna, trzeba dać Rządowi możność szybkiej reakcji. Wydawałoby się, że to jest argument poważny, Ale co mówią fakty? Jeżeli weźmiemy zeszłoroczne upoważnienia, które znalazły swój wyraz w dekretach, a widzimy spis tych dekretów w pierwszem stenograficznem sprawozdaniu z obecnej sesji, to przekonamy się, że mimo, iż w zeszłym roku głównym argumentem był argument gospodarczy, finansowy, prawie żaden z tych dekretów rzeczy gospodarczych nie dotyka. Tam jest wszystko: organizacja władz szkolnych i zwrot opłat szkolnych, kodeks postępowania cywilnego i różne inne rzeczy, tylko właśnie gospodarczych rzeczy tam prawie niema. A jeżeli są, jeżeli podatki wolno zaliczyć do rzeczy gospodarczych, to właśnie te podatki załatwiono w ostatnich dniach przed rozpoczęciem się obecnej sesji sejmowej. Właśnie dlatego były załatwione w drodze dekretów, że one nie są miłe dla stronnictwa rządowego, że nie jest tak przyjemnie przyjść przed forum sejmowe, a więc przed forum całego społeczeństwa z nowemi podatkami. Jest to, powiedzmy, dekret 23–10% -owy dodatek do podatku gruntowego i przemysłowego, dekret 24 — podatek wyrównawczy dla gmin wiejskich, dekret 25 — podatek od uboju i t. d. i t. d. I wszystko to jest skoncentrowane akurat na ostatnie dni przed rozpoczęciem sesji. Jakże wobec tych faktów wygląda ten argument gospodarczy? Nam tu i p. Lechnicki jako przedstawiciel Rządu i p. Podoski jako dwukrotny referent szermują tym argumentem gospodarczym, a fakty mówią coś wręcz odwrotnego. Wręcz odwrotnie, wszystko jest załatwiane zapomocą dekretów, tylko nie sprawy gospodarcze. Może dlatego, że odpowiednio i dyrektywa gospodarcza jest nie tak duża u dzisiejszych kierowników nawy państwowej.</u>
<u xml:id="u-67.5" who="#PCzapiński">A teraz druga sprawa. Przypuśćmy nawet, że ten argument gospodarczy ma jakąś wartość. Ale jeśli ma jakąś wartość, to trzeba postawić sprawę tak, iż upoważnienia dotyczą spraw gospodarczych. Wtenczas argumentacja byłaby podbudową wniosku. Ale tymczasem nie widzimy tego. Podbudowa argumentacyjna jest gospodarcza, a wniosek jest zupełnie inny. Mianowicie, ustawa brzmi tak: Sejm nada je Rządowi pełnię praw ustawodawczych absolutnie we wszystkich dziedzinach. Jakżeż tedy z argumentem gospodarczym można występować, jeżeli się da je pełnię praw we wszystkich dziedzinach. Jest rzeczą jasną, że ten argument gospodarczy nie jest argumentem istotnym, jest argumentem zaledwie maskującym istotę rzeczy. Tem bardziej, proszę Panów, to jest niewątpliwie tak, że, jak widzieliśmy, wszystkie rzeczy, czy gospodarcze czy nie gospodarcze, skoncentrowano w ostatnich dniach, tuż na koniuszku, przed samą sesją. I tem bardziej jeszcze, że przecież przed dwoma laty mieliśmy jeszcze upoważnienia inne. W 1932 r. rzeczywiście postępowano przez enumerację, i w upoważnieniu w 1932 r. czytaliśmy, że te upoważnienia są tylko z zakresu spraw gospodarczych i finansowych oraz niektórych innych, wymienionych, a nie mogą dotyczyć spraw wymienionych w szeregu artykułów Konstytucji, nie mogą dotyczyć podatków, nie mogą dotyczyć ustanowienia nowych monopoli, nie mogą dotyczyć zmiany ordynacji wyborczej, nie mogą dotyczyć ustroju samorządu terytorialnego i t. d. Tak było w roku 1932, w roku 1933 i 1934 już postępuje się inaczej. Daje się argument gospodarczy, plenipotencje zaś daje się zupełnie bez ograniczeń. I w ten sposób, proszę Panów, pada pierwszy argument.</u>
<u xml:id="u-67.6" who="#PCzapiński">Drugi argument, który również znajdowaliśmy i u p. Lechnickiego i u p. Podoskiego jest taki: większość Sejmu — powiadają ci panowie — ma zaufanie do Rządu i wobec tego obdarza go pełnią zaufania i pełnią władzy na przeciąg 8 miesięcy. Pełnią władzy samodzierżawnej, z wyjątkiem zmiany Konstytucji! Cóż to jest za argument? Czy większość parlamentarna jest jakąś instytucją, czy można powiedzieć tak: usuńmy cały Sejm, jako instytucję, jako całość, jako czynnik konstytucyjny dlatego, że jakaś większość ma zaufanie? Czy większość może się zrzec swoich uprawnień ustawodawczych? Czy to wynika z zasady zaufania? Nigdy. Wobec tego mnie się zdaje, że ten argument, że większość ma zaufanie i wobec tego Sejm jako całość razem z głosami opozycyjnemi zostaje wykluczony z roboty ustawodawczej — ten argument nie ma żadnego istotnego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-67.7" who="#PCzapiński">Wreszcie ciekawy argument, trzeci. Powoływał się p. Lechnicki bardzo niefortunnie i p. Podoski dziś, już nieco ostrożniej, na przykład zagranicy. Mówił p. Lechnicki, że w Rosji sowieckiej i w Niemczech, t. zn. w Niemczech hitlerowskich, przecież także są upoważnienia. Dotychczas zawsze ze strony sanacyjnej widzieliśmy chęć odgrodzenia się od Niemiec hitlerowskich. Prasa sanacyjna i mówcy sanacyjni podkreślali z satysfakcją, a wtórowała im literatura sanacyjna, literatura piękna, nawet dramaturgia, że w Polsce jest bądźcobądź lepiej niż w Niemczech, a tymczasem teraz jako ten nauczyciel w zakresie spraw państwowych występuje z porady przedstawiciela rządu p. Lechnickiego Hitler. A jakże wyglądają flota bene te upoważnienia niemieckie? P. Lechnicki nie był łaskaw przytoczyć ich, a one wyglądają w sposób bardzo ciekawy. Są to upoważnienia z marca 1933 r. Te upoważnienia niemieckie dają naturalnie pełnię władzy rządowi hitlerowskiemu, to jest prawda. Art 1 opiewa: rząd może ustanawiać prawa Rzeszy również poza. procedurą, przewidzianą w konstytucji, Ale jeszcze ciekawszy jest art. 2 upoważnień Niemiec hitlerowskich. Ten art. 2 powiada nawet, że rząd może wprowadzać ustawy wbrew konstytucji, bo rząd jest ważniejszy od konstytucji. Jak brzmi art. 2 hitlerowskich upoważnień? Art. 2 brzmi: „Ustawy, ustanawiane przez rząd Rzeszy, mogą nie stosować się do konstytucji Rzeszy, o ile nie dotyczą Reichstagu i Reichsratu jako instytucyj”. Rząd i dekret u Hitlera są ważniejsze od konstytucji. Czy to chciał powiedzieć p. Lechnicki, przedstawiciel Rządu, kiedy zalecał nam przykład hitlerowskich Niemiec? Nie wiem, czy to, w każdym razie przytoczenie hitlerowskich Niemiec jako wzoru dla Polski jest bardzo charakterystyczne w dobie obecnej.</u>
<u xml:id="u-67.8" who="#PCzapiński">Drugi przykład, to jest przykład francuski. No, ale już zostało powiedziane, że przykład francuski jest wręcz odwrotny. We Francji daje się określone upoważnienia specjalnie w kilku sprawach finansowych, głównie dotyczą one budżetu. To jest istota upoważnień francuskich. Nigdy we Francji nie przyszłoby nikomu do głowy dawać takiego plein pouvoir, takiego samodzierżawia ośmiomiesięcznego swojej biurokracji. Jeżeli weźmiemy taki prawicowy, z mego stanowiska reakcyjny, głos, jak głos Tardieu — napisał on teraz książkę pod tytułem: „W godzinę decyzji”, gdzie stara się osłabić władzę legislatywną, władzę ustawodawczą na rzecz władzy egzekutywnej, wykonawczej — Tardieu nie myślał o czemś podobnem, powiada, że chciałby ograniczyć tylko prawo poszczególnych posłów w kierunku powiększania wydatków budżetowych, chciałby dać egzekutywie prawo rozwiązywania izb i jeszcze inne niektóre rzeczy drobniejsze. Ale i Tardieu nie przyszłoby nigdy do głowy dawać upoważnienia tego rodzaju, jak te, które mamy przed sobą.</u>
<u xml:id="u-67.9" who="#PCzapiński">I dlatego wszystkie te trzy argumenty, przytaczane ze strony sanacyjnej, czy to argument gospodarczy, czy to argument, że większość ma zaufanie, czy też argument przykładu innych krajów — wszystkie te argumenty padają, to są argumenty maskujące istotę rzeczy.</u>
<u xml:id="u-67.10" who="#PCzapiński">Czemże więc w takim razie istotnie został wywołany ten projekt ustawy, bo przecież jest rzeczą niewątpliwą i to już zostało powiedziane tu i na komisji, że ta ustawa z duchem Konstytucji, z art. 44 ust. 6, na który się powołuje, nie jest zgodna. W Konstytucji upoważnienia, pełnomocnictwa dla Prezydenta są rozpatrywane raczej jako wypadek wyjątkowy, ekscepcjonalny,</u>
<u xml:id="u-67.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-67.12" who="#PCzapiński">Sejm może w zakresie, który zostanie określony, udzielić upoważnienia. Tak mniejwięcej brzmi Konstytucja. Przewiduje się określenie zakresu w razie tej ewentualności. Ale przecie w Polsce jest zupełnie inaczej, w Polsce rok tocznie, t. zn. od dwóch lat daje się na przeciąg ośmiu miesięcy całkowity plein pouvoir, całkowite samodzierżawie. To nie jest w zakresie określonym przez ustawy, tylko to jest w zakresie bezkresnym. Jasną jest rzeczą, że z Konstytucją to niewiele ma wspólnego.</u>
<u xml:id="u-67.13" who="#PCzapiński">No, co prawda z Konstytucją w Polsce dzieją się teraz różne rzeczy, to trzeba powiedzieć. I jeżeli mąż tak wybitny w obozie sanacyjnym, przewodniczący jednej z najważniejszych komisyj sejmowych, jeżeli mąż tego rodzaju, jak p. prezes Radziwiłł, na jednym z ostatnich obiadów politycznych oświadczył w ten sposób, że: Cóż tam, skarżą się na to, że jakieś artykuły Konstytucji, że jakieś punkty regulaminu zostały przy uchwaleniu Konstytucji naruszone, ale w dzisiejszych czasach, mówił p. prezes Radziwiłł, na takie rzeczy chyba zwracać uwagi nie powinniśmy. Jeżeli reprezentant konserwy sanacyjnej p. prezes Radziwiłł, jednostka eminentna i reprezentacyjna...</u>
<u xml:id="u-67.14" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Dziękuję.)</u>
<u xml:id="u-67.15" who="#PCzapiński">...powiada tak wobec całego społeczeństwa polskiego i wobec całego społeczeństwa zagranicznego, że jakieś tam regulaminy i jakieś tam artykuły Konstytucji nie powinny w dzisiejszych czasach nas obchodzić,...</u>
<u xml:id="u-67.16" who="#komentarz">(P. Radziwiłł przerywa)</u>
<u xml:id="u-67.17" who="#PCzapiński">...to, proszę Szanownego Pana Prezesa, takie słowa mają wielką wagę, jest to ciekawa nauka, udzielona przez Pana Prezesa żywiołom właśnie radykalnym w społeczeństwie polskiem. Ale później po tego rodzaju enuncjacji na prawo, na ustawy i na Konstytucję powoływać się już nie można.</u>
<u xml:id="u-67.18" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-67.19" who="#PCzapiński">Proszę Panów, tych cudów z Konstytucją jest wiele. Dziś przejrzałem ten projekt Konstytucji, który rzekomo został w Sejmie uchwalony i który wpłynął teraz do Senatu. Okazało się, że to już jest nieco inny projekt, w art. 27 naprzykład brak jednego ustępu. Gdzie ten ustęp w art. 27, ten znany ustęp, zaczynający się od słowa „ja”, gdzie się ten ustęp zapodział? Dlaczego on się gdzieś zapodział w drodze między Sejmem a Senatem, to jest rzecz ciekawa i to jest rzecz godna uwagi. O tych rzeczach będziemy jeszcze mówili.</u>
<u xml:id="u-67.20" who="#PCzapiński">Jednak pozostaje jeszcze rzeczą niezgłębioną, niejasną, jakie pobudki kierowały autorami, którzy wnosili tę ustawę. Jeżeli argument gospodarczy nie wytrzymał krytyki, jeżeli argument zaufania większości nie wytrzymał krytyki, jeżeli argument przykładu zachodu krytyki nie wytrzymał, jeżeli ta ustawa nie jest zgodna z duchem Konstytucji, dlaczego została wniesiona? Że ma ona charakter faszystowski, to wątpliwości żadnej nie ulega. A ktoby wątpił i ktoby przypuszczał, że socjalista chętnie wszystko do tej wielkiej kupy faszystowskiej rzuca, ten niech sobie przeczyta studium hr. Mycielskiego w „Ruchu Ekonomicznym i Prawniczym”, właśnie o istocie prawa dekretowego. P. hr. Mycielski powiada tak, że rodowód tych rzeczy sięga do czasów monarchii i to monarchii reakcyjnej. Jest to rodowód, idący 0>d ustawy francuskiej z r. 1814, jest to rodowód, idący od austriackiej konstytucji z 1867 r., od słynnego § 14, jest to rodowód, idący od pruskiej konstytucji dawniejszych czasów. A jeżeli chodzi — powiada p. hr. Mycielski — o nasz art. 44 Konstytucji, jeżeli chodzi wogóle o zmiany, wprowadzone w r. 1926 do Konstytucji polskiej, to nie ulega wątpliwości, powiada ten autor, że zaczerpnięte to zostało z nowej konstytucji faszystowskiej włoskiej, uchwalonej w styczniu tegoż 1926 r. W ten sposób, zdaje się, przez poważnego uczonego, człowieka o lewicowe sympatie nie podejrzanego, rodowód tych rzecz jest ustalony wyraźnie.</u>
<u xml:id="u-67.21" who="#PCzapiński">Ale przejdę do drugiego pytania. Jakie potrzeby dyktowały ten projekt? I odpowiadam: pierwsza potrzeba tkwi w tem, ażeby ograniczyć do minimum nawet pozory parlamentaryzmu w Polsce. Jest to ta potrzeba, ten sam duch, który uwidocznia się w nowym projekcie Konstytucji. A po drugie chodzi o to, ażeby władze sanacyjne, ażeby rząd sanacyjny jaknajmniej potrzebował spotykać się z przedstawicielstwem narodu i ażeby jaknajmniej potrzebował wysłuchiwać krytyki tego przedstawicielstwa. Dziś pod tym względem sprowadzone są te rzeczy rzeczywiście do najminimalniejszego minimum.</u>
<u xml:id="u-67.22" who="#PCzapiński">Wystarczy przypomnieć losy ekspose p. Ministra Becka na Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu. Od początku, od jesieni opozycja dopominała się o to ekspose, wskazując na to, że dzieją się rzeczy niezwykłe, że przewrót jest w stosunkach międzynarodowych, że cała orientacja Polski w zakresie spraw zagranicznych uległa zasadniczej zmianie. I w tych warunkach powinnoby się dać sanacyjnemu Sejmowi — no, naturalnie, nie prawo kontroli, tylko prawo, powiedzmy, wysłuchania skąpych bodaj informacyj, prawo zabrania głosu i oświetlenia. I do dzisiejszego dnia tego ekspose niema, mimo, że opozycja w sposób regulaminem przewidziany upomniała się o zwołanie Komisji Spraw Zagranicznych, mimo to, że p. Wiceminister Szembek na Komisji Spraw Zagranicznych kategorycznie oświadczył, iż p. Minister Beck złoży oświadczenie, mimo że p. prezes Komisji Radziwiłł na rozmaite interpelacje oświadczył, że ekspose zostanie wygłoszone. Tymczasem sesja chyli się ku końcowi i wczoraj p. prezes Radziwiłł oświadczył: Cóż robić, p. Minister Beck jest chory i nie wiadomo, co będzie z tem ekspose.</u>
<u xml:id="u-67.23" who="#komentarz">(Głosy na ławach P. P, S.: Nie jest chory, jest zdrowy. Głos na ławach Str. Nar.: Jest zdrów, był przed chwilą w Sejmie.)</u>
<u xml:id="u-67.24" who="#PCzapiński">To jest niezwykłe ciekawe egzemplum, do jakiego stopnia ucieka władza sanacyjna, ucieka Rząd sanacyjny przed odpowiedzialnością, przed zetknięciem się z przedstawicielami narodu.</u>
<u xml:id="u-67.25" who="#PCzapiński">Proszę Panów, to są dwa źródła istotne, niemaskowane przedłożonej tu ustawy: po pierwsze dążenie do sprowadzenia nawet pozorów parlamentaryzmu do minimum, a po drugie dążenie do jaknajrzadszego stykania się z głosem krytyki i z opinią niezależną prawdziwych posłów tej Izby, Proszę Panów, a dlaczegóż — idźmy dalej — jest to dążenie do stykania się jaknajrzadszego? No, dla przyczyn rozmaitych. Przedewszystkiem dlatego, że jeśli się nie ma na dzisiejsze właśnie ciężkie czasy programu i jeżeli się nie ma za sobą mas, wszystko jedno czy to robotniczych, czy chłopskich, czy pracowniczych, czy nawet urzędniczych, to oczywista rzecz, że wtenczas, chociażby w tym nawet sanacyjnym Sejmie z zapewnioną większością, forsowanie swoich postulatów nie jest rzeczą przyjemną.</u>
<u xml:id="u-67.26" who="#PCzapiński">Ale może i to jest wymysłem z mojej opozycyjnej strony i może jest lepiej pod tym względem? Pozwolą Panowie, że i tu przytoczę świadka bezstronnego. Niedawno w Polsce był p. Sieburg, p. Sieburg pieszczony i pielęgnowany przez sanację, p. Sieburg, który z najwyższym zachwytem wyrażał się o p. Ministrze Becku, p. Sieburg, który chciał jaknajwiększego zbliżenia Polski do Niemiec, aby łącznie z nią wymaszerować na wschód, p. Sieburg, który troska się o to, czy sanacja jest trwała i czy sanacja wytrzyma obciążenie dzisiejszych czasów. I otóż w swojej bardzo ciekawej książeczce, zaprawdę godnej polecenia, Sieburg, który przez Was, Panowie, a nie przez nas był informowany i któremu „Ekspress Poranny” dawał możność szerokiego wypowiedzenia się na tematy bieżące, p. Sieburg w swojej książeczce powiada, że dwie rzeczy zastanawiają w Polsce, u sanacji oczywista rzecz i u B. B.: po pierwsze zupełny brak programu, a bez tego nie da się a la longue rządzić, bo jedno nazwisko wodza, które łączy wszystkich, nie wystarcza, i po drugie, powiada p. Sieburg, jest rzeczą ciekawą, że mimo wszystkie chwyty, mimo wszystko mas jakoś niema. Chłop, powiada p. Sieburg, idzie za kimś innym, idzie raczej za Witosem,...</u>
<u xml:id="u-67.27" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-67.28" who="#PCzapiński">...a sanacja jakgdyby jest odgrodzona od tych mas. I otóż ten Sieburg, który tak mile się uśmiechał do p. Ministra Becka i który jest tak zaniepokojony losem sanacji, powiada, że dramatem sanacji jest to, że po pierwsze nie ma programu, a po drugie nie ma mas. Czy w tych warunkach można długo rządzić, czy legenda Piłsudskiego — powiada Sieburg — nie skończy się czasem bezradnością kompletną — to jest rzecz ciekawa i dopiero przyszłość pokaże. Istotnie tak jest. I mas niema i programu niema.</u>
<u xml:id="u-67.29" who="#PCzapiński">Tem się tłumaczą najrozmaitsze zjawiska. Jest prawdą, że rozpiętość światopoglądów w B. B. jest bardzo wielka, od feudalizmu katolickiego do „Legionu Młodych” z jakąś taką komunistyczną wolnomyślnością, rozpiętość jest wielka. A ten sui generis program wobec braku mas musi iść w bardzo ciekawe łożysko. Kiedy np. list episkopatu zawołał quos ego, co to znaczy, że Leg jon Młodych zajmuje się wolnomyślicielstwem, że Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet popiera jakieś tam świadome macierzyństwo, czy coś takiego natychmiast Leg fon Młodych i natychmiast Związek Obywatelskiej Pracy Kobiet poszły do Canossy,...</u>
<u xml:id="u-67.30" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niebardzo.)</u>
<u xml:id="u-67.31" who="#PCzapiński">...zaczęły przepraszać. To się tłumaczy tem, że gdy się nie ma programu, gdy się nie ma mas, to nie wolno lekceważyć wtenczas żadnego sojusznika i żadnego nieprzyjaciela, lepiej mieć bodaj część kleru przy sobie niż przeciwko sobie. Wszystkie te zjawiska płyną z tego źródła zasadniczego.</u>
<u xml:id="u-67.32" who="#PCzapiński">Nie dziwię się, że ustawa została wniesiona. Bo z jakimż materiałem i z jakimi zdobyczami, z jakimi rezultatami mógłby stawać ten Rząd sanacyjny wobec przedstawicielstwa narodowego?</u>
<u xml:id="u-67.33" who="#PCzapiński">Jeżeli weźmiemy naprzykład budżet, to chociaż sanacja przechwala się, że ten budżet to jest właśnie ta karta piękna, ale przecież tę kartę budżetu obciąża 300 mil jonowy stały deficyt Stabilizuje się budżet, powiada sanacja, ale stabilizuje się i deficyt. Ale znowu to nie są moje słowa, to są słowa sanatora, który również to stwierdza. Mianowicie ni mniej ni więcej tylko prof. Adam Krzyżanowski, do niedawna generalny sprawozdawca budżetu, w ostatnim zeszycie „Przeglądu Współczesnego” powiada w sposób następujący o budżecie polskim: „Ciągle nam brakuje około 300 milionów rocznie. Obok stabilizacji dochodów istnieje stabilizacja deficytu, który po kilku latach nadwyżek pojawił się w roku 1930 ponownie, utrudniając pomyślne uporządkowanie finansów Państwa i hamując rozwój gospodarstwa społecznego”. Tak opinjuje bardzo chyba miarodajny i — Panowie przyznają — kompetentny człowiek o stanie budżetu polskiego. Prawda, że są środki nadzwyczajne — Pożyczka Narodowa. Ale o tej Pożyczce Narodowej również p. profesor sanacyjny Krzyżanowski wypowiada ciekawe zdanie. Gdy ośmieliłem się w jakimś moim referacie powiedzieć coś krytycznego o pożyczce, że właściwie dobrowolną nie była, przedstawiciel Rządu bezwzględnie mi przerwał, a tymczasem p. prof. Krzyżanowski o Pożyczce Narodowej powiada, że to właściwie nie była pożyczka, tylko to był nowy podatek. „Pożyczka Narodowa — pisze p. prof. Krzyżanowski — z września 1933 r. była czemś pośredniem między operacją podatkową a operacją kredytową”. Proszę Panów, tak stoi sprawa z kartą, którą Panowie uważacie za swoją najlepszą kartę. Tak stoi sprawa z kartą budżetową.</u>
<u xml:id="u-67.34" who="#PCzapiński">A jakże inne karty wyglądają? Może karta robotnicza — wobec bezrobocia, wobec takich wiadomości z gazet, że w Łodzi skazano robotnika na 10 zł kary za to, że, coprawda, ukradł i zjadł psa czyjegoś? A jak stoi sprawa z oświadczeniem niedawnem „Gazety Polskiej”, że istotnie ubezpieczeń socjalnych w Polsce jest za dużo. A wiemy o tem wszyscy również, coprawda jest to pogłoska, i podaję ją lojalnie tylko jako pogłoskę, ale było przed paru dniami w gazetach o tem, że ma być zawieszona przynajmniej część ubezpieczeń socjalnych dlatego, że są za ciężkie dla miarodajnych przedstawicieli kapitalizmu przemysłowego. To jest robotnik. Z robotnikiem jest ciężko dziś i trudno tą kartą robotniczą popisywać się wobec społeczeństwa i wobec Sejmu.</u>
<u xml:id="u-67.35" who="#PCzapiński">Może wobec tego pracownicy, ci najbiedniejsi pracownicy państwowi, ci redukowani kolejarze i ci nanowo zaszeregowani drobni urzędnicy, którzy próbują protestować, ale boją się protestować — ich można zrozumieć, bo boją się postradać ostatnie szanse swojego bytu, te nędzne posadki? To nie jest karta piękna.</u>
<u xml:id="u-67.36" who="#PCzapiński">Może wobec tego chłop? Ale przecież o chłopie to wiemy wszyscy, nie potrzebujemy iść do ludowców opozycyjnych i nie potrzebujemy zaglądać do własnych szeregów organizacyj socjalistycznych chłopskich, ale weźmy burżuazyjną gazetę do ręki, to zobaczymy, jak to na Polesiu chłopi żywią się gotowanemi roślinami błotnemi, jak to na Kresach Wschodnich ludzie piorą ten najnędzniejszy przyodziewek już nie mydłem choćby najgorszem, ale białą glinką. Przecież to wszystko stoi napisane w burżuazyjnych, nie naszych gazetach. A więc i karta chłopa jest marną kartą.</u>
<u xml:id="u-67.37" who="#PCzapiński">Może karta szkolna, może karta oświatowa jest rzeczywiście godną uwagi kartą? Ale p. Minister Jędrzejewicz — ten poprzedni Jędrzejewicz...</u>
<u xml:id="u-67.38" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-67.39" who="#PCzapiński">...oświadczył przecież, że koło pół mil j ona dzieci w wieku szkolnym nie znajduje dostępu do szkół. Nie mówiąc już o tem, jak wyglądają te dzieci, naczczo przychodzące do szkoły, które formalnie niby do szkoły są zapisane i do szkoły chodzą. Karta szkoły nie jest dobrą kartą.</u>
<u xml:id="u-67.40" who="#PCzapiński">Mając takie karty, jak karta budżetowa, jak karta robotnicza, jak karta pracownicza, jak karta chłopska i jak wreszcie karta szkolna, nie dziw, że sanacja nie śpieszy przyjść tutaj na tę trybunę i nie śpieszy stanąć wobec kontroli przedstawicielstwa narodowego i wobec oblicza nawet sanacyjnego Sejmu. Poco, kiedy echo, idące z tej Izby niesie daleko, kiedy wyjdą opozycjoniści takiego lub innego autoramentu i wykażą, jak rzecz ma się naprawdę. I dlatego tutaj właśnie w tym stanie rzeczy, w lęku przed odpowiedzialnością za ten stan rzeczy tkwi niefałszowane lecz prawdziwe źródło tej ustawy.</u>
<u xml:id="u-67.41" who="#PCzapiński">Proszę Panów! Kiedyś p. prof. Wicemarszałek Makowski, przemawiając na Komisji Konstytucyjnej, wypowiedział jedno zdanie, które w mojej dobrej pamięci bardzo trwale się zapisało. Charakterystyczne zdanie. P. prof. Makowski dzisiaj zajmuje się — zresztą od szeregu lat — motywacją nauki o państwie. Stare państwo, to liberalne, to demokratyczne, krytyki już dzisiaj nie wytrzymuje, dzisiaj są inne okoliczności, inne potrzeby, inna psychika, dzisiaj ma być to nowe państwo, to autorytatywne państwo. Bardzo dobrze! Ale dlaczegóż to stare państwo parlamentarne i demokratyczne nie jest dobre, zdaniem p. profesora? Oto dlatego — tak wyraził się p. prof. Makowski — że przecież — powiada — demokracja nie potrafiła dać sobie rady z zagadnieniem pieniądza. My widzimy, jak ten pieniądz rozzuchwalił się przecież w demokracji i jak zaczął tą demokracją rządzić. Tak mówi p. profesor, cytuję ściśle. Proszę Panów! nie ulega wątpliwości, że demokracja to nie jest kres wędrówki społecznej, nie ulega wątpliwości, że demokracja nie jest kresem gospodarki pieniężnej i nie jest kresem wpływów kapitalistycznych, nie ulega wątpliwości, że i przy demokracji kapitał może się rozwijać i swoje dzieło wyzysku spełniać. Na to zgoda. Ale ja zapytuję: czy ten nowy typ państwa, może włoski, może hitlerowski, może jakikolwiek inny podobny, autorytatywny, czy on gdzieś kol wiek położył kres gospodarce pieniężnej, czy on osłabił gospodarkę pieniężną, czy też, odwrotnie, ten nowy faszystowski, czy też półfaszystowski typ stał się raczej narzędziem pieniądza? Demagogiczny chwyt Hitlera: że my wszyscy hitlerowcy dążymy do tego, żeby znieść to Zinsknechtschaft, to niewolnictwo pieniądza, ten chwyt jest znany, bo rzeczywiście w celach demagogicznych, faszyzm ma w sobie ten pierwiastek jakgdyby antypieniężny, nie antykapitalistyczny, tylko antymamonistyczny, antylichwiarski i t. d. Ale istotą tego faszyzmu nie jest bynajmniej likwidacja gospodarki kapitalistycznej, czy gospodarki pieniężnej, lecz odwrotnie — ten nowy typ państwa faszystowskiego, czy półfaszystowskiego, to gwarancja dla pieniądza, to obrona pieniądza, obrona kapitału. Ten nowy typ państwa wyraża przedewszystkiem lęk przed temi warstwami, tak zwanemi dolnemi. I dlatego, gdy p. prof. Makowski nam z aparatem naukowym rzekomo umotywował tę potrzebę tego nowego typu autorytatywnego państwa, a ta ustawa wchodzi jakgdyby częściowo w to pojęcie autorytatywnego państwa, to widzimy, że stosuje się tutaj chwyt niedozwolony i fałszywy dlatego, że właśnie to państwo autorytatywne typu polskiego, czy włoskiego, czy hitlerowskiego jest przedewszystkiem gwarantem praw i wpływów pieniądza i wszelkiego kapitału. Dlatego też, naszem zdaniem, tak chętnie pośpiesza z pomocą nowemu państwu i kler. Jeżeli, powiedzmy, kler sanacyjny, choćby przez usta ks. Urbana w „Przeglądzie Powszechnym” pośpiesznie zapewnia, że kościół jest też za autorytatywnem państwem, za silną egzekutywą, i nie jest słuszne, kiedy nawet przedstawiciel Ch. D. p. pos. Bitner powoływał się na Tomasza z Akwinu, bo Tomasza z Akwinu — powiada ks. Urban — dziś trzeba skorygować, już nie można go pozostawić, był to święty człowiek, ale dla dzisiejszych czasów się nie nadaje.</u>
<u xml:id="u-67.42" who="#PCzapiński">W ten sposób widzimy, jakie siły tutaj działają i widzimy, skąd płynie ta ustawa, z jakiego ducha została poczęta, przez jakie potrzeby została podyktowana.</u>
<u xml:id="u-67.43" who="#PCzapiński">Powtarzam słowa Sieburga: niema programu i niema mas, jest tylko aparat. Istotą tej ustawy jest to, że aparat się znużył, zmęczył tą krytyką i nie chce być sam na sam z głosem narodu. Ten aparat cofa się w swój własny obręb, zostaje sam z sobą, tak jak to jest rzeczywiście, że dyktatura oderwana jest od mas, oderwana od państwa jako całości, oderwana od ludu, oderwana od narodu. To jest sens tej ustawy — lęk przed odpowiedzialnością. Za taką ustawą głosować nie możemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kozubski.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#PKozubski">Wysoka Izbo! Reżim pomajowy wytworzył już własne swoiste normy i zwyczaje. Krótka sesja budżetowa Sejmu z reguły kończy się udzieleniem Rządowi pełnomocnictw na długie miesiące bezsejmowe. Tegoroczny projekt ustawy o pełnomocnictwach jest identyczny z ustawą z marca 1933 r. Zawiera on prawie nieograniczone uprawnienia ustawodawcze dla Rządu, z wyjątkiem prawa zmiany Konstytucji. Lada dzień sesja Sejmu zostanie zamknięta, a Rząd, na podstawie mających się uchwalić pełnomocnictw, otrzyma szerokie prawo wydawania ustaw sam bez Sejmu.</u>
<u xml:id="u-69.1" who="#PKozubski">Klub Parlamentarny Narodowej Partii Robotniczej narówni z całą polską opozycją zwalcza projekt udzielenia Rządowi pełnomocnictw. Czynimy to nie tylko dlatego, że nie mamy zaufania do Rządu, nie kierujemy się przywiązaniem do działalności ustawodawczej obecnego Sejmu, którą osądzamy ujemnie, najistotniejszym naszym motywem w negatywnem ustosunkowaniu się do pełnomocnictw jest świadomość, że młoda biurokracja polska nie ogarnia ogromu zagadnień społeczno-gospodarczych i politycznych wielkiego naszego Państwa i że bez kontroli opinii publicznej oraz współpracy społeczeństwa nie jest zdolna rządzić Państwem.</u>
<u xml:id="u-69.2" who="#PKozubski">Czyż słynne dekrety z 28 października 1933 r. o zmianie uposażeń funkcjonariuszów państwowych i wojska oraz wydane na ich podstawie rozporządzenia Rady Ministrów, które tyle wytworzyły wrzenia wśród aparatu urzędniczego, które zawierają w sobie rażące niesprawiedliwości społeczne, a które wydane zostały w drodze rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej na podstawie ustawy o pełnomocnictwach z marca 1933 r., czyż nie są dostatecznym dowodem, że nie można mieć ani wiary, ani zaufania w dojrzałość, rozwagę i odpowiedzialność wyższych sfer rządzącej biurokracji? A przecież prawie nieograniczone pełnomocnictwa dla Rządu, o których mowa, to nic innego, jak tylko pełnomocnictwa dla wyższej biurokracji ministerialnej, bo to ona właśnie tworzy i układa dekrety, które następnie zatwierdza Rada Ministrów, a Pan Prezydent ogłasza jako rozporządzenia z mocą ustawy.</u>
<u xml:id="u-69.3" who="#PKozubski">Obrady Sejmu, chociaż takiego jak obecnie, całkowicie bezwolnego i uległego Rządowi, mają tę dodatnią stronę, że odbywają się w atmosferze jawności publicznej. Prasa niezależna, opozycja sejmowa, mają możność wyrażania publicznie swego stanowiska wobec projektów ustawodawczych, omawianych w Sejmie, a także wobec wszystkiego tego, co się dzieje w Państwie. I chociaż uwagi opozycji są przez większość rządową w rozprawach sejmowych z reguły odrzucane, choć krytyka opozycji wywołuje częstokroć gwałtowne sprzeciwy Bezpartyjnego Bloku, to jednak niejedna zdrowa myśl krytyczna opozycji znajduje się potem, jak wskazuje doświadczenie, w projektach rządowych już jako „własna” koncepcja sanacji. A gdy po zamknięciu sesji budżetowej milknie głos publiczny w Sejmie na długie 7 i pół miesiąca, wtedy życie państwowe zależy już wyłącznie od pp. Ministrów i ich otoczenia z kół wyższej biurokracji, wtedy w ciszy gabinetów ministerialnych rodzą się i powstają dekrety podobne, jak ów osławiony o uposażeniach urzędniczych, wtedy jakże często społeczeństwo jest zaskakiwane niedojrzałemi rozporządzeniami, wtedy prasa jest bardziej skrępowana przez cenzorów, wtedy usta je wszelka kontrola społeczna.</u>
<u xml:id="u-69.4" who="#PKozubski">To są główne powody, dla których zdrowa opinia publiczna zwalcza stały, powtarzający się rok rocznie, zwyczaj udzielania nieomal nieograniczonych pełnomocnictw dla Rządu, to są powody, dla których i Klub nasz obecnie, jak i poprzednich lat, głosować będzie przeciwko ustawie o udzieleniu pełnomocnictw Rządowi.</u>
<u xml:id="u-69.5" who="#PKozubski">Obrońcy pełnomocnictw w tej Izbie powołają się pewnie na fakt, że nawet parlament republiki francuskiej udzielił w tym roku pełnomocnictw rządowi Doumerguea. Niech jednak nie zapominają ci panowie, że we Francji uchwalono wyjątkowe pełnomocnictwa dla rządu jedności narodowej i zawieszenia walk partyjnych, przytem w ograniczonym zakresie, dotyczącym zapewnienia równowagi budżetowej. I w Polsce, gdy przyjdzie rząd jedności narodowej, rząd współpracy ze społeczeństwem, otrzyma on największe i najcenniejsze pełnomocnictwa, bo zaufanie i poparcie własnego narodu.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Miedziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#PMiedziński">Wysoka Izbo! Z powodu wniosku o pełnomocnictwa rozległy się z tej trybuny głosy, które z jednej strony stwierdzały, że wobec istnienia w tej Izbie sanacyjnej większości, jest to właściwie sprawa między większością Izby a Rządem. Panowie zwracali uwagę na to tylko, jakoby Rząd i większość nie chciały ze sobą współpracować normalnie, tylko uciekają się do pełnomocnictw na szereg miesięcy. Pozwolę sobie zauważyć, że Panowie, mówcy opozycyjni, właściwie biorąc, najniepotrzebniej występowali w naszem imieniu, w imieniu większości w tej Izbie. Kwestia pełnomocnictw jest to istotnie sprawa między nami a Rządem. I naprawdę, jeżeli uważamy za stosowne Rządowi te pełnomocnictwa dać, to dlaczego Panowie się za nas tak martwią?</u>
<u xml:id="u-71.1" who="#komentarz">(Głos: Spróbujcie nie dać.)</u>
<u xml:id="u-71.2" who="#PMiedziński">Panie Kolego, jakby Pan musiał powiedzieć, że dwa razy dwa jest pięć, Pan tego nie będzie chciał twierdzić. Dlaczego nie możemy dawać rzeczy, które uważamy za konieczne i potrzebne, a które się doskonale mieszczą w naszych poglądach, o które walczyliśmy od szeregu lat i przedtem również, gdy większość w tej Izbie należała do Was, walczyliśmy stale jako z objawem zasadniczo złym, zasadniczo złym obyczajem życia państwowego, z permanencją obrad parlamentarnych. Ta szkodliwość permanentnych obrad parlamentarnych była naszem hasłem programowem już w latach, kiedy nie mieliśmy większości w tej Izbie. Pod tym względem jesteśmy zupełnie konsekwentnymi wykonawcami swego programu, i najniepotrzebniej Panowie się o nas martwią.</u>
<u xml:id="u-71.3" who="#PMiedziński">Panowie twierdzą, że jest w tem jakgdyby jakieś uciekanie od czegoś — bo od czego mianowicie, to dobrze nie umiem sobie zdać sprawy. Panowie powołują się na jakichś bezimiennych piłsudczyków, na to, że ci panowie oświadczają o karabinach maszynowych, zapomocą których będą się przed Wami bronić — takie groźne i krwawe rzeczy. Panowie ogromnie kiwają głowami z ubolewaniem nad tem, co jutro czeka Polskę. Pan prof. Winiarski nawet był łaskaw zaryzykować twierdzenie, zestawiając epokę rządów przedmajowych z obecną, i z tego wszystkiego, co powiedział, wynika, że obecny Rząd nie jest pewny jutra. Pozwolę sobie sądzić, że było to twierdzenie zbyt ryzykowne, twierdzenie, które napewno do przekonania ogółu nie trafi,...</u>
<u xml:id="u-71.4" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-71.5" who="#PMiedziński">...bo zarówno wewnątrz kraju, jak i nazewnątrz kraju wiadomo, że ta wielka dla życia państwowego rzecz, jaką jest stabilizacja rządów, jest osiągnięta niewątpliwie. I tu żadne twierdzenie i żadne powoływanie się na jajko Kolumba nic nie pomoże.</u>
<u xml:id="u-71.6" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-71.7" who="#PMiedziński">A od czego mielibyśmy uciekać? Przecież Panowie wiedzą, Panowie to stwierdzają sami, że współpraca między Rządem a większością parlamentarną jest najzupełniej niewątpliwą i nie nastręcza dla tego Rządu żadnych niebezpieczeństw.</u>
<u xml:id="u-71.8" who="#PMiedziński">P. Czapiński jeden jedyny twierdził i wytknął, zarówno w swojem przemówieniu dzisiejszem, jak w swoich artykułach w Robotniku, które zawsze bardzo uważnie czytam, że tem właśnie niebezpieczeństwem, jego zdaniem, jest moment polityki Rządu, od którego Rząd chciałby uciec, mianowicie moment polityki zagranicznej. P. Czapiński, wbrew temu, do czego zachęca nas najniepotrzebniej w świecie p. Niedziałkowski, nie uzna je i nie obraca się w warunkach rzeczywistej rzeczywistości, że użyję ulubionego wyrażenia p. Niedziałkowskiego, obraca się w warunkach fikcji, stworzonej sobie przez samego siebie przy pomocy lektury. Jeżeli bowiem w jednym ze swoich artykułów, pisanych przed kilkoma tygodniami, p. Czapiński powiada, że nikt nie broni polityki zagranicznej Rządu obecnego, to Panowie wybaczą, że naprawdę człowiek, który takie słowa napisał, obraca się w fikcji, a nie w rzeczywistości.</u>
<u xml:id="u-71.9" who="#komentarz">(P. Radziwiłł. Bardzo słusznie.)</u>
<u xml:id="u-71.10" who="#PMiedziński">Nie ulega żadnej kwestii, że jedną z tych rzeczy, najzupełniej niewątpliwych, które nie są ograniczone bynajmniej do uznania ze strony większości parlamentarnej, ale które znajdują uznanie w bardzo szerokich warstwach społeczeństwa naszego, jest właśnie nie co innego, jak polityka zagraniczna.</u>
<u xml:id="u-71.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-71.12" who="#PMiedziński">Jeśli p. Czapiński twierdził, że nikt jej nie broni, zdaje się, przypisywał mi, że tylko ja usiłowałem bronić, to powiedziałbym, że nikt jej nie broni, bo poprostu nikt jej nie atakował i atakować ją było oczywiście niesłychanie trudno. Jeżeli nie została zwołana Komisja Spraw Zagranicznych dla ogólnej debaty, to bynajmniej nie dlatego, ażebyśmy się argumentów p. Czapińskiego lękali, nie dla naszego usposobienia, które lękliwe wogóle nie jest, ale z powodu właśnie tego wszystkiego, co my raczej moglibyśmy na ten temat powiedzieć. P. Czapiński martwi się najwidoczniej, dlatego pozwolę sobie polemizować z tej trybuny, mam zresztą precedensy na dzisiejszem posiedzeniu, z prasą, a nie z kolegami, którzy tu mówili. P. Czapiński najwidoczniej lęka się, że nie będzie miał sposobności powtórzyć na Komisji Spraw Zagranicznych tych argumentów, których użył w prasie. Mnie się zdaje, że to lepiej dla p. kolegi Czapińskiego. Mybyśmy napewno mieli co na te argumenty odpowiedzieć.</u>
<u xml:id="u-71.13" who="#PMiedziński">Pozwolę sobie, aby nie być gołosłownym, przytoczyć je, o ile możności, wiernie. W tym samym artykule, w którym p. Czapiński powiedział, że „nikt nawet nie broni polityki zagranicznej Rządu obecnego”, jakież przytoczył argumenty? Od siebie oświadczył, że „Rząd miota się” — zdaje się, że mam dobrą pamięć „miota się między Berlinem a Moskwą”, że „to jest rzecz groźna, która niepokoi cały świat”. I p. Czapiński, który czyta bardzo dużo, przytoczył cały szereg głosów, stwierdzających to zaniepokojenie, tylko to. nie były głosy ministrów zagranicznych, nie były głosy odpowiedzialne za politykę państw.</u>
<u xml:id="u-71.14" who="#komentarz">(P. Czapiński: A Stalina głos?)</u>
<u xml:id="u-71.15" who="#PMiedziński">Zaraz Panu Posłowi odpowiem.</u>
<u xml:id="u-71.16" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Będzie trudno.)</u>
<u xml:id="u-71.17" who="#PMiedziński">Nie, będzie bardzo łatwo. Jeżeli Panowie mają tak specjalnie bliskie kontakty ze Stalinem, to może być lepiej.</u>
<u xml:id="u-71.18" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Przez prasę.)</u>
<u xml:id="u-71.19" who="#PMiedziński">Panowie wybaczą, a my mamy kontakt z polityką zagraniczną Związku Sowieckiego przez p. Ministra Spraw Zagranicznych Litwinowa, a nawet ostatnio był ten kontakt z głową państwa, z p. Kalininem, P, Czapiński oświadczył w tym samym artykule np., że „p. Beck musiał jechać, żeby się tłumaczyć z tego wszystkiego, co zrobił”. Zadziwiające jest, że ten artykuł ukazał się w tym samym dniu, kiedy p. Minister Beck wrócił z Moskwy i kiedy było to rzeczą jasną dla każdego, że z niczego się nie tłumaczył, a przeciwnie był podejmowany tak, jak reprezentant Rzeczypospolitej w Moskwie podejmowany być winien.</u>
<u xml:id="u-71.20" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-71.21" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi o szczegóły, które mi są znane dokładnie, mogę stwierdzić, że o żadnem tłumaczeniu się z polityki naszej nie było tam mowy. Natomiast mogę stwierdzić z pełną odpowiedzialnością, że p. Minister Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej otrzymał w Moskwie od czynników najbardziej miarodajnych gratulacje z powodu zawarcia znanego paktu z Rzeszą Niemiecką.</u>
<u xml:id="u-71.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-71.23" who="#PMiedziński">To jest prawda. A tymczasem po powrocie Ministra Becka p. Czapiński pisał, że tam jechał tłumaczyć się. Proszę się nie śmiać! Tak, gratulacje! To jest pewne i to nie jest tajemnicą. Ja napiszę to w prasie, a Pan się przekona, że prasa sowiecka temu nie zaprzeczy, bo zaprzeczyć nie może. Pan zresztą czytał sprawozdanie z tej wizyty. A więc obawy, jak to Moskwa się ustosunkowuje do naszej polityki, są płonne i bezpodstawne, a zwłaszcza wtedy, kiedy były nieaktualne.</u>
<u xml:id="u-71.24" who="#PMiedziński">Teraz dalsza rzecz. Mówię o tych rzeczach dlatego, że p. Czapiński prawdopodobnie na Komisji Spraw Zagranicznych powiedziałby, jako człowiek odpowiedzialny, to, co pisał w swoim organie.</u>
<u xml:id="u-71.25" who="#komentarz">(P. Czapiński: Jest szereg nowych faktów.)</u>
<u xml:id="u-71.26" who="#PMiedziński">P. Czapiński cytował głos francuski, niezmiernie ciekawy. Pierre Bernus współpracownik „Journal des Debats”, jak zaznaczył p. Czapiński, wyrażał wątpliwości w stosunku do naszej polityki, szczególnie do Niemiec. A ciekawe jest, gdzie on to wyrażał. Nie w „Journal des Debats”.</u>
<u xml:id="u-71.27" who="#komentarz">(P. Czapiński: Tak samo i w „Journal des Debats”.)</u>
<u xml:id="u-71.28" who="#PMiedziński">Nie, to, co Pan cytował, było zupełnie skądinąd, nie znalazło miejsca dla siebie w żadnym dzienniku francuskim, to było napisane w niemieckim emigracyjnym dzienniku, organie tych, którzy z Niemiec musieli wyjechać i którzy oczywiście walą góry i walą mury na wszystko, co idzie ku uzgodnieniu z Berlinem, dlatego, że koledzy Pańscy z drugiej międzynarodówki uważają, że skoro oni nie potrafili obronić swojego stanu posiadania w Niemczech, to my powinniśmy zrobić wojnę z Berlinem, ażeby druga międzynarodówka do władzy tam przyszła, ale my tego nie zamierzamy, i gdyby Rząd chciał taką rzecz zrobić, to napewno nie spotkałby się z naszem poparciem.</u>
<u xml:id="u-71.29" who="#PMiedziński">P. pos. Czapiński niezmiernie dużo czyta i niezmiernie dużo pisze, dzięki, czemu oczywiście w czasie powstają pewne luki. Ja mam czasem wrażenie, że p. pos. Czapiński nie ma czasu między czytaniem a pisaniem pomyśleć. Bo przecież jeżeli Pan w swoim artykule potrafił zacytować pewne głosy z prasy belgijskiej, które były ogromnie nieżyczliwe dla polityki Rządu polskiego i p. Ministra Becka, i nie pomyślał, że to są głosy agenta p. Boussaca z Żyrardowa, to chyba nie miał czasu pomyśleć. Bo w organie robotniczym polskim cytować agenta żyrardowskiej dotychczasowej polityki, podzielając wyraźnie jego zdanie, to bardzo dużo znaczy. A my się wcale nie dziwimy i bardzo się cieszymy, że agentowi p. Boussaca polityka Rządu polskiego wcale się nie podoba.</u>
<u xml:id="u-71.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-71.31" who="#PMiedziński">Proszę Panów, to są te rzeczy, o których, jeżeli chodzi o oczytanie i erudycję p. posła Czapińskiego, chciałbym powiedzieć. Ale to jest oczywiście mało. Chciałbym odpowiedzieć na to miotanie się między Moskwą a Berlinem. To tak wygląda, jakby Polska leżała na półwyspie skandynawskim i nagle zaczęła skakać między Berlinem a Moskwą, Kiedy Polska naprawdę leży między Berlinem a Moskwą, naprawdę — pozwolę sobie zauważyć — polityka polska nie miota się, ale jest między Berlinem a Moskwą. To jest rzeczywista rzeczywistość. Co więcej, to co, Panowie nazywają miotaniem się i dzielą na dwa różne zagadnienia, to jest jedno i to samo zagadnienie. To jest zagadnienie, które pozwoliłbym sobie nazwać zagadnieniem Rapalla. Od 1922 roku, gdy w Rapallo stanął znany układ między Berlinem a Moskwą, dla każdego było jasne, nie tylko dla tych, którzy zasiadają w tej Izbie na środku, że Polska znajduje się w stanie zagrożenia. Gdy potem, w. kilka lat później przyszły wypadki dalsze, gdy przyszło Locarno, dla wszystkich w tej Izbie, zarówno dla Panów na tych ławach siedzących...</u>
<u xml:id="u-71.32" who="#komentarz">(wskazuje na prawicę)</u>
<u xml:id="u-71.33" who="#PMiedziński">...jak i dla Panów na tych ławach siedzących, ...</u>
<u xml:id="u-71.34" who="#komentarz">(wskazuje na lewicę)</u>
<u xml:id="u-71.35" who="#PMiedziński">...było jasne, że Locarno jest dalszym krokiem po Rapallo, stawiającym Polskę w stan zagrożenia. Dlatego Berlin i Moskwa to było jedno zagadnienie, a nie dwa różne. Dlatego polityka Rządu Polskiego, która jest polityką śmiałą i biorącą byka za rogi, ta polityka właśnie poszła na bezpośrednie rozwiązanie zagrożeń również bezpośrednich. I Panowie jedynak muszą przyznać, że dziś Rapallo jest echem rzeczywistości nieistniejącej, że Rapallo nie istnieje jako zagrożenie dla Polski. Panowie dziś muszą przyznać, że stan rzeczy, wytworzony swego czasu przez Locarno, dziś się przedstawia zupełnie inaczej.</u>
<u xml:id="u-71.36" who="#PMiedziński">Panowie koledzy p. Czapińskiego i on sam wogóle rzadko kiedy, może dlatego, że mało brali udział w rządzie, odróżniają politykę zagraniczną od polityki społecznej, od polityki wewnętrznej poszczególnych państw. Gdy się patrzy z punktu widzenia polskiej racji stanu, Istnieją pewne trwałe rzeczy, którym na imię Berlin, i istnieją pewne trwałe rzeczy, którym na imię Moskwa, niezależnie od zmieniających się tam nastrojów społecznych, niezależnie od tego, kto przychodzi do władzy. Polityka zagraniczna ze względu na to, że czerpie swoje podstawy z warunków geopolitycznych, a nie innych, jest niezmiernie sztywna, i Panowie na przestrzeni historii zobaczą cały szereg wypadków, kiedy krańcowo zmienia się polityka wewnętrzna państw, a pozostaje ta sama ich polityka zagraniczna. Tymczasem dla panów z „Robotnika” kwestia, czy w Berlinie mają udział we władzy, bo nawet nie władzę, ich towarzysze z drugiej międzynarodówki, czy też siedzą tam przeciwnicy drugiej międzynarodówki, to jest zagadnienie, od którego uzależniają Panowie swoją politykę zagraniczną polską.</u>
<u xml:id="u-71.37" who="#komentarz">(P. Czapiński przerywa.)</u>
<u xml:id="u-71.38" who="#PMiedziński">Ja będę mówił dalej o tem, czem Pan motywował tę różnicę.</u>
<u xml:id="u-71.39" who="#PMiedziński">Jednak jest faktem, niezależnie od słów p. pos. Czapińskiego, że w jego organie głównym „Robotniku” mieliśmy np. do sprawy Gdańska całkiem inne ustosunkowanie kilka lat temu, ustosunkowanie bardzo daleko idące, wyrzucające niejednokrotnie Polsce niewłaściwy stosunek do Gdańska, potem pewien czas neutralny między Polską a Gdańskiem, a z chwilą, gdy wewnętrzny układ stosunków w Gdańsku się zmienił, Panowie przeszliście do zupełnie innej polityki w stosunku do tego miasta. To nie jest oczywiście polityka zagraniczna, ale to jest bardzo miarodajny moment dla psychicznego nastawienia Panów. Tak samo w polityce w stosunku do Berlina. My powiadamy: wolność Tomku w swoim domku, nie chcemy zbawiać innych, zajmujemy się swojemi sprawami. Z chwilą, gdy w Moskwie Stalin powiedział, że będzie eksperyment socjalistyczny robił u siebie, nie będzie na końcu swoich bagnetów niósł go nazewnątrz, to my powiedzieliśmy: dobrze. Z chwilą, gdy Hitler robi, co chce Tomek w swoim domku, natomiast oświadcza, że nie jest skłonny swoich pretensyj i swoich idei nieść na końcu bagnetów, my, zgodnie z tą polityką, która była zasadniczą polityką Panów stronnictwa, powiadamy: dobrze. My do zgody, jak ryba do wody, na każdą sprawę pokojowego rozważenia kwestii idziemy. Gdzie w tem niekonsekwencja u nas — nie możemy się dopatrzyć. Natomiast niekonsekwencją jest mieszanie sympatyj lub antypatij do charakteru społecznego danego rządu zagranicznego i przenoszenie tych rzeczy na naszą politykę zagraniczną jest błędem zasadniczym.</u>
<u xml:id="u-71.40" who="#PMiedziński">P. pos. Czapiński jest tego zdania, że nasza polityka wobec Berlina powinna być inna z chwilą, gdy tam zjawił się Hitler, dlatego, ze stanowi on zagrożenie dla pokoju bez względu na to, co mówi. Przyjmuję takie zapatrywanie, jako subjektywny pogląd p. Czapińskiego, ale z tego punktu widzenia Panowie mogliby nam stawiać zarzuty, gdybyśmy naskutek paktu o nieagresji z Berlinem zmniejszyli choćby o jedną dywizję stan obronny Państwa. Ale myśmy na to nie poszli i myśmy tego nie zrobili. Zatem żadnej niekonsekwencji i miejsca na taki zarzut niema. Panowie powiadacie, że nie należy ufać polityce pokojowej Hitlera. Gdyby Panowie widzieli, że my wobec tego zupełnie rozkładamy ręce i powierzamy się faktom i likwidujemy nasz stan obronny, to mieliby Panowie prawo do obaw. Ale tak się nie dzieje. Tak się nie dzieje, bo my doskonale wiemy, że pokojowość pokojowością, że pakty paktami, ale jednak pakt o nieagresji zawierają wszyscy z tymi tylko, którzy mają się czem obronić.</u>
<u xml:id="u-71.41" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
<u xml:id="u-71.42" who="#PMiedziński">To jest pewne. To jest zdrowy rozsądek i nasza polityka zagraniczna tego się trzyma.</u>
<u xml:id="u-71.43" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-71.44" who="#PMiedziński">A pozatem, jeszcze o tem miotaniu się. Mówiłem przed chwilą, że ostatnia faza polskiej polityki zagranicznej była fazą wydobycia Polski z kleszczów Rapalla, fazą, w której musiały odegrać swoją rolę Berlin i Moskwa. A teraz czy nawet z punktu widzenia kolejności w czasie można uważać, że to było miotanie, a nie jedna i ta sama wciąż polityka? Czy ktoś, kto będzie miał czas pomyśleć, a nie tylko czytać poszczególne wynurzenia osób, nie znających się na naszej sytuacji, czy doprawdy pozostanie dla niego wątpliwość, że wstępem koniecznym do pacyfikacji stosunków z Niemcami była pacyfikacja stosunków z Moskwą? Czy dla kogokolwiek jest wątpliwe, że dla zaistnienia paktu o nieagresji z Berlinem musiał przedtem nastąpić pakt o nieagresji, ułagodzenie i zacieśnienie naszych stosunków z Moskwą? Przecież to są rzeczy, które się narzucają same przez się. I to jest wszystko, co p. poseł Czapiński byłby usłyszał, gdyby się odbyła Komisja Spraw Zagranicznych. Czy doprawdy warto dla Pana domagać się tej komisji? Nie sądzę.</u>
<u xml:id="u-71.45" who="#PMiedziński">Pan się powoływał jeszcze na inne rzeczy. Znowu na lekturę, znowu autorytetem nagle dla Panów staje się ktoś obcy, ktoś, kto zna stosunki polskie znacznie mniej, niż Panowie, ktoś, kto tu raz przyjechał i z tym lub owym pogadał, i Panowie powiadacie, że nie mówicie w imieniu własnem, tylko w imieniu kogo innego, w imieniu p. Sieburga. W imieniu jego nagle dużo się mówi o stosunkach w Polsce. Przecież każdy z nas zna je lepiej. Przyjechał na kilka czy kilkanaście dni, niektóre rzeczy zrozumiał, niektórych rzeczy nie zrozumiał, rozmawiał napewno nie tylko z nami, rozmawiał napewno i z Panami z opozycji. To nie ulega dla mnie żadnej kwestii. Niedawno była polemika prasowa o pewne echa pobytu p. Sieburga w prasie francuskiej. Cóż, kiedy niestety mamy do czynienia z tem, że pewne organa prasy francuskiej, ku wielkiemu naszemu zmartwieniu, informują się o Polsce ze źródeł niemieckich. To jest bardzo niewłaściwe, bardzo niepotrzebne, bardzo przykre, bo ci, którzy się tak informują, mogą być stratni na jasności i trafności swojego punktu widzenia. Więc p. Sieburg, zróbmy próbkę, jak on się zorientował. P. Sieburg doszedł np. do przekonania, że ludźmi, mającymi największe doświadczenie polityczne i administracyjne w Polsce, są panowie Stroński, Rybarski i Nowaczyński.</u>
<u xml:id="u-71.46" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-71.47" who="#PMiedziński">I przeciwstawia ich pułkownikom, którzy żadnego doświadczenia politycznego i administracyjnego nie mają. Nie sądzę, ażeby p. Sieburg wymyślił taką rzecz sam. To jest psychologicznie zupełnie nieprawdopodobne i niemożliwe, chyba i Panowie nie sądzą, że to ci piłsudczycy, którzy z nim rozmawiali, to powiedzieli. Więc czyż zbyt śmiałem jest twierdzenie, że to powiedzieć musiał mu ktoś inny, i czy z tego, że nas pułkowników uważa za pozbawionych doświadczenia, a akurat pp. Strońskiego, Rybarskiego i Nowaczyńskiego za pełnych doświadczenia administracyjnego i politycznego, czy z tego nie wynika źródło tych informacyj? Zgóry muszę powiedzieć, że p. Strońskiego o te informacje nie posądzam, bo uważam go za inteligentnego człowieka, ale ktoś z jego obozu musiał tak p. Sieburga nauczyć. Bo przecież on sam tak wspaniałych rzeczy nie wymyśliłby, ani nikt z piłsudczyków nie poinformował go, że Krzyż Walecznych został wyłączony w projekcie Konstytucji z odznaczeń, uprawniających do wyborów do Senatu, bo to był krzyż, który gen. Haller swoim legionistom dawał. No przecież takiej koncepcji taki człowiek sam nie mógł wymyślić, ani myśmy mu nie poddali. Napewno też sam nie wymyślił, ani myśmy mu nie powiedzieli, że kawalerem Orła Białego jest p. Korfanty. A te wszystkie wiadomości znalazły się u p. Sieburga.</u>
<u xml:id="u-71.48" who="#PMiedziński">Po tej próbce informacji p. poseł Czapiński powołuje się na autorytet p. Sieburga w sprawie stosunków w Polsce. Czy nie lepiej swoje własne zdanie wypowiadać? Ten człowiek, który tak był informowany, był poinformowany również o jednej rzeczy w sposób bardzo ciekawy. Oto napisał on w swojej broszurce, co powtórzyły niektóre organa prasy francuskiej, że my, grupa rządząca, pułkownicy, jesteśmy strasznymi macchiavellami i że my doprowadziliśmy opozycję do bezsilności, a to w ten sposób, że nie mamy żadnego programu, wobec czego opozycja nie ma z czem walczyć.</u>
<u xml:id="u-71.49" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-71.50" who="#PMiedziński">To jest rozumowanie, które napewno nie myśmy p. Sieburgowi poddali.</u>
<u xml:id="u-71.51" who="#PMiedziński">A teraz o tym programie, bo tu była mowa o tych masach i o programie, którego nie mamy. P. Sieburg jest nadzwyczaj zdolnym dziennikarzem i bardzo inteligentnym człowiekiem, ale niepodobna, ażeby zorientował się po kilku dniach we wszystkich sprawach kraju, który odwiedził — ja nie mam pretensji do niego, ale dziwię się tym, którzy znają stosunki i uważają go za autorytet.</u>
<u xml:id="u-71.52" who="#PMiedziński">Sprawa mas i programu. P. Sieburg powiedział, że my nie mamy programu. Ale Panowie wiedzą, że jeżeli chodzi o sprawę taką jak ustrój Państwa, to opracowaliśmy i uchwaliliśmy w tej Izbie nie co innego jak ustawę konstytucyjną, która jest, zdaje się, programem. To może być program zły, niedobry, fałszywy, Panowie mogą z nim walczyć, ale twierdzenie, że w tych sprawach nie mamy programu, skoro jest uchwalony projekt konstytucyjny, jest rzeczą taką, którą może zaryzykować cudzoziemiec, ale nie Panowie koledzy.</u>
<u xml:id="u-71.53" who="#PMiedziński">W sprawach gospodarczo-finansowych, o których się ciągle tutaj mówi, Panowie znowu możecie powiedzieć, że postępujemy błędnie, że moglibyśmy zrobić to, aby wszyscy prali bieliznę mydłem a nie białą glinką, a my tego nie robimy. Panowie mogą mówić, że popełniamy Wędy, że moglibyśmy zapewnić pracę i dobrobyt wszystkim, ale nie robimy tego, bo nie stosujemy takiego a takiego programu. Jednakże my robimy, co możemy i robimy według pewnego programu. Wysunęliśmy program w tej Izbie utrzymania trwałej waluty i on jest dotrzymany. Panowie mogą sądzić, że jest błędny, ale [nieczytelne] jest wykonywany z powodzeniem i rezultat jest ten, że ta waluta stoi. Powiedzieliśmy, że będziemy iść w budżecie z wydatkami Państwa do granic możliwości, ale że będziemy koniec z końcem w budżecie za wszelką cenę wiązać. No, i wiążemy, tak czy owak, ale wiążemy. Nie ma nawet tej sytuacji, co do której odwołam się do p. Winiarskiego, który to cytował jako koniec rządów przedmajowych. Proszę przeczytać jaką sytuację zostawił nam minister Zdziechowski w stanie Skarbu Państwa i w stanie gospodarczym, to jest w stenogramach Sejmu. Wykonujemy tu wysunięty program i utrzymujemy ten program. Idziemy według bardzo ciekawej, odmiennej niż gdzieindziej w świecie koncepcji, nierównania cen w górę, tylko w dół. Utrzymujemy ten program, i kto jak kto, ale Panowie z lewicy nie powinni przeciw temu programowi występować. Panowie mogą być zdania, że jest zły i błędny, ale że go niema, nikt z nas tego powiedzieć nie może. Program jest, Panowie go krytykują. Tylko p. Sieburgowi Panowie mogą mówić, że Panowie nie mają co krytykować, ale nam Panowie tego powiedzieć nie mogą.</u>
<u xml:id="u-71.54" who="#PMiedziński">A teraz sprawa mas, że masy nie są za nami. A któż to wie? Kto wie za kim one są?</u>
<u xml:id="u-71.55" who="#komentarz">(Głos: Nie za Wami.)</u>
<u xml:id="u-71.56" who="#PMiedziński">Pan twierdzi, że nie za nami. Jestem daleki od twierdzenia, iż są one świadomie i całkowicie za nami, dlatego, że, mojem zdaniem, one wogóle w tej chwili na całym świecie nie są za nikim, one patrzą bardzo uważnie na to, czego świat dziś szuka, na nowe rozwiązanie, one wiedzą, że tutaj profesorski autorytet znaczy bardzo mało, jeżeli chodzi o gospodarstwo, o dobro mas. P. Czapiński, który mówi pod pseudonimami, nigdy nie mówi jako Czapiński, chociaż to byłoby dla mnie bardzo ciekawe, jeżeli chodzi o sprawy gospodarcze, o walkę z tą biedą mas, występuje pod pseudonimem: „Krzyżanowski” i oświadcza, że prof. Krzyżanowski jest przecie niewadliwie miarodajny dla określenia polityki finansowo-gospodarczej Rządu. Może dla Pana jest tym autorytetem, dla nas nie. My uważamy prof. Krzyżanowskiego za bardzo cennego, bardzo szanownego człowieka, który jest bardzo ciekawym teoretykiem, ale wcale nie uważamy ani przez chwilę, żeby w praktyce życia finansowego i gospodarczego był uznanym i miarodajnym autorytetem. Nigdybyśmy tego nie uważali. To jest człowiek, który szuka, jako profesorowi to mu wolno, który wypowiada z całą swobodą swoje sądy, jako profesorowi i teoretykowi to mu wolno, ale już choćby z tego powodu, że od dłuższego czasu mówi o takich czy innych sposobach inflacji, a ani Rząd ani my na to nie idziemy, już powinno być jasne, iż nie jest wcale uznanym i miarodajnym autorytetem, jeżeli chodzi o praktykę. Jeżeli więc jest autorytetem dla p. Czapińskiego, to bardzo dobrze, dla nas jest bardzo szanownym i dobrym profesorem, ale nic więcej. Ten pseudonim także nie pomógł p. Czapińskiemu.</u>
<u xml:id="u-71.57" who="#PMiedziński">Co do mas. Czy to Panowie są ich tacy pewni, czy Panowie mówią w ich imieniu? Czy Panowie na swoim zjeździe niedawno nie mówili, że dopiero trzeba te masy zdobyć, czy Panowie nie skarżyli się na to, że te masy błądzą, czy p. Niedziałkowski nie wymyślił specjalnie kunsztownego terminu, mówiąc o masach, że są obiektywnie antykapitalistyczne, bo nawet nie są subiektywnie, świadomie nastrojone rewolucyjnie przeciw kapitalizmowi. Jako człowiek rozsądnie patrzący na rzeczywistość, nie mógł tego powiedzieć i ukuł termin „objektywnie antykapitalistyczne”. To znaczy, jakby z boku ktoś patrzył, zdawałoby się, że one powinny być antykapitalistyczne, ale one, jeżeli chodzi o gotowość do czynu, nie są takie. Masy cierpią, patrzą na to, co się dzieje, masy niczem ani przez jedną chwilę w ciągu ostatnich lat nie okazały, że uważają Panów za swoich reprezentantów, a nie nas. Gdyby nie było tak, choćby sprawa brzeska wyglądałaby inaczej. Panowie wtedy przeżyli ciężką tragedię, widząc, że sprawa tego, co się stało z Panami, zupełnie nie poruszyła mas. Tak jest, cały świat dziś szuka dopiero zaufania szerokich mas i świata pracy i nikt nie może powiedzieć, że je już ma. I staramy się o to z tą samą dobrą wolą, jak starają się i Panowie. Komu się uda?</u>
<u xml:id="u-71.58" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi o trzymanie się przy władzy i o karabiny maszynowe. Proszę Panów, Panowie nie znajdą w naszych wypowiedzeniach się, ani w naszem stanowisku tutaj, ani w stanowisku Rządu żadnych objawów tego, ażeby ten Rząd czuł się jakoś zagrożony, żeby się oglądał, czy ma za swojemi fotelami karabiny maszynowe, gotowe do strzału. To jest znowu fikcja, zupełnie niedopasowana do rzeczywistej rzeczywistości. I Panowie wyszukują jakiegoś nieznanego, ale stuprocentowego, według diagnozy p. Winiarskiego, piłsudczyka, który rzekomo oświadczył, że do ostatniego karabinu maszynowego władzy z rąk nie wypuścimy. Jestem przekonany, że nawet nie wiedzą ci rozmówcy, czy tę władzę je się nożem, czy widelcem. I to był prawdopodobnie niewinny chłopaczek, który może był nawet i stuprocentowym piłsudczykiem, ale nie był politykiem i albo p. prof. Winiarski, który jest wielkim politykiem, ogromnie go nastraszył, że oni, endecy, idą po władzę, a on pomyślał, że raczej karabiny maszynowe, niż do tego dopuścić, i ja go rozumiem — albo może on sobie z p. prof. Winiarskiego zażartował, bo nasi chłopcy bardzo to lubią.</u>
<u xml:id="u-71.59" who="#PMiedziński">Ja Panów uspokoję — nie czujemy się zagrożeni żadnem niebezpieczeństwem ani zzewnątrz, ani ze strony Panów. Jesteśmy gotowi zawsze rozmawiać z Panami i walczyć na argumenty — wcale nie uważam, żeby nam ich dotychczas brakowało. O karabinach maszynowych, zwłaszcza pod noc, nie mówmy. To jest straszna rzecz i przykra, której się używa tylko wtedy, kiedy jest niezbędna i konieczna. My nie widzimy tej konieczności. Poprostu robimy swoje, w sumieniu swojem przekonani, że robimy najlepiej, jak w danych okolicznościach życiowych można. Jestem głęboko przekonany, że Panowie na naszem miejscu prawdopodobnie usiłowaliby to samo robić, tylko może nie potrafilibyście, bo jesteście ludzie płochliwi i nieśmiali, wcale nie groźni tak, jak się wydaje. Umówmy się na przyszłość, że w dalszym ciągu — nie za często, nie ciągle, bo to jest niepotrzebne, ale poprostu będziemy z sobą walczyli tutaj, w tej Izbie na języki, a nie na karabiny maszynowe. To chciałem powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-71.60" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stanisław Stroński.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#PStStroński">Izba prawdopodobnie zdążyła zapomnieć, że mówimy o ustawie i o pełnomocnictwach, ponieważ w przemówieniu, bardzo zresztą zajmującem, p. Miedziński okrążył niesłychanie umiejętnie tę sprawę. O wszystkiem była mowa, tylko nie o pełnomocnictwach. Naprzykład z przemówienia p. Winiarskiego wysnuł p. Miedziński...</u>
<u xml:id="u-73.1" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Pan nie zrozumiał, Pan się przespał.)</u>
<u xml:id="u-73.2" who="#PStStroński">Panie, ja śpiąc, lepiej rozumiem, niż Pan, czuwając!</u>
<u xml:id="u-73.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-73.4" who="#PStStroński">...wysnuł p. Miedziński wniosek, jakobyśmy się szczególnie troszczyli o jutro tego Rządu. Kiedy p. Winiarski mówił, że zamiast zwykłych sposobów postępowania w rządzeniu krajem, używanie sposobów niezwykłych i nieprawidłowych jest objawem, iż dany rząd nie czuje się pewnie na zwykłym gruncie, co jest stwierdzeniem rzeczywistości tysiąckrotnie wypróbowanej, to z tego p. Miedziński wysnuł wniosek, że my troszczymy się o jutro tego Rządu. Dalibóg tej troski nie mamy i jedynem pełnomocnictwem, jakiebyśmy Panom dali, byłoby pełnomocnictwo do ustąpienia.</u>
<u xml:id="u-73.5" who="#PStStroński">P. Miedziński rozwinął tu dużą rozprawę w zakresie polityki zagranicznej. Dla mnie jest niepodobieństwem podjąć w tych samych rozmiarach rozmowę w tym przedmiocie. W każdym razie nie sądzę, by p. Miedziński słusznie mówił, że to, co on nam tu powiedział, dostatecznie zastępuje to, coby p. Minister Spraw Zagranicznych powiedział w komisji.</u>
<u xml:id="u-73.6" who="#komentarz">(P. Miedziński: Tego nie powiedziałem.)</u>
<u xml:id="u-73.7" who="#PStStroński">Powiedział Pan to.</u>
<u xml:id="u-73.8" who="#komentarz">(P. Miedziński: Odpowiedziałem p. Czapińskiemu to, cobym ja powiedział na komisji.)</u>
<u xml:id="u-73.9" who="#PStStroński">Pan powiedział, coby p. Minister powiedział tak myśmy zrozumieli, ale bardzo chętnie przyjmuję do wiadomości, że znaczenie tego było inne.</u>
<u xml:id="u-73.10" who="#PStStroński">Pomówię tylko w paru zdaniach o tych dwóch miejscach, które szczególnie były tu wskazane.</u>
<u xml:id="u-73.11" who="#PStStroński">Naprzód o Moskwie. P. Miedziński robił nam zarzut, że my, wspominając wrażenia, jakie polityka polsko-niemiecka wywarła w Moskwie, kierujemy się głosami pism, gdy on kieruje się czemś innem. Ale my, powołując się na te pisma, powołujemy się na coś, co wszyscy wiedzą, a kiedy p. Miedziński powołuje się na to, co było nieznanego w Moskwie, no, to nikt tego nie wie i wtedy jest rzeczywiście łatwo iść bardzo daleko w oświadczeniach. Proszę p. Miedzińskiego, ażeby zapamiętał sobie, co tu powiedział, że p. Minister Beck pojechał do Moskwy po to, ażeby usłyszeć tam gratulacje z powodu układu polsko-niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-73.12" who="#komentarz">(P. Miedziński: Nie pojechał po to, żeby się tłumaczyć, a faktem jest, że otrzymał gratulacje. Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-73.13" who="#PStStroński">Ale proszę Panów, przecież jak to mówię w tem znaczeniu jedynie i Panowie w stenogramie zobaczą, że nie poto pojechał, ażeby się tłumaczyć, lecz żeby otrzymać gratulacje, czyli zmieńmy to zdanie uprośćmy to zdanie...</u>
<u xml:id="u-73.14" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-73.15" who="#PStStroński">Panowie, p. Miedziński już napewno wie, o co chodzi i siedzi cicho, a Panowie wciąż jeszcze krzyczą. P. Miedziński powiedział poprostu, że p. Minister Beck usłyszał gratulacje w Moskwie.</u>
<u xml:id="u-73.16" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-73.17" who="#PStStroński">Ja też tylko, o tem chcę mówić. Wobec tego przypomina mi się znane powiedzenie w sądach r mów prawdę i całą prawdę. To znaczy, że jeśli p. Minister Beck usłyszał w Moskwie gratulacje z powodu paktu polsko-niemieckiego, to już ja dużo za to daję, że usłyszał także co innego.</u>
<u xml:id="u-73.18" who="#komentarz">(P. Miedziński: Akurat się Pan myli.)</u>
<u xml:id="u-73.19" who="#PStStroński">Nie mylę się.</u>
<u xml:id="u-73.20" who="#PStStroński">A następnie Paryż. Co do Paryża p. pos. Miedziński w rozmowie z p. pos. Czapińskim zbudował jakby twierdzenie, że dziennikarz francuski p. Bernus w piśmie francuskiem wogóle ujemnie nie mógł mówić o polityce polsko-niemieckiej, ale że to się znalazło dopiero w piśmie emigracyjnem niemieckiem. Ja czytam codziennie pisma francuskie i wielokrotnie nie przytaczałem tego, co o polityce polsko-niemieckiej pisali wybitni dziennikarze francuscy w pismach francuskich, ponieważ, mojem zdaniem, te oceny szły dużo za daleko, zarówno we wnioskach politycznych, jak w ostrości wyrażeń o tej polityce, a p. pos. Miedziński, który ma dostęp do tych pism tak samo, jak i ja, wie, że jest tak, jak mówię.</u>
<u xml:id="u-73.21" who="#PStStroński">O polityce zagranicznej więcej obecnie mówić nie będę.</u>
<u xml:id="u-73.22" who="#PStStroński">Pozatem zjawia się tu sprawa p. Sieburga, mianowicie zarzut, skierowany w stronę niektórych posłów tej Izby, iż mówią nie to, co sami wiedzą, tylko to, co mówi p. Sieburg. I rzeczywiście, gdy p. pos. Miedziński w sposób żywy nam tu przedstawił, że p. Czapiński chowa się za p. Sieburga, moglibyśmy mieć wrażenie, że wina jest po stronie p. Czapińskiego. Ale ta sprawa ma inne podłoże. Kto nas nauczył cenić zdanie p. Sieburga, kto nas nauczył, że to, co mówił p. Sieburg o p. Ministrze Spraw Wojskowych Piłsudskim lub o p. Ministrze Spraw Zagranicznych Becku, trzeba brać dosłownie? Kto nas nauczył, że to jest znakomity znawca tych spraw? Gdy p. Sieburg był tutaj, kto ogłaszał długie rozmowy w dwóch wydaniach pism z p. Sieburgiem, z wrażeń na podstawie rozmów z p. Sławkiem, pełne pochwał dla grupy rządzącej w Polsce? Jeżeli ma się za sobą takie pochwały p. Sieburga i takie przysięganie na jego słowa, jak na ewangelię, to nic dziwnego, że pos. Czapiński przychodzi tu i mówi: posłuchajcie, co Wam ten Sieburg mówi. Trzeba wybierać: kiedy p. Sieburg mówi o p. Nowaczyńskim, że jest genialnym administratorem i o p. Ministrze Becku, że jest genialnym mężem stanu, trzeba sobie powiedzieć, że może obie rzeczy są nieprawdziwe, może obie są prawdziwe, niewiadomo, która i czy która prawdziwa.</u>
<u xml:id="u-73.23" who="#komentarz">(Głos: Jedna tylko jest prawdziwa.)</u>
<u xml:id="u-73.24" who="#PStStroński">Więc ta sprawa p. Sieburga tylko do tego się sprowadza.</u>
<u xml:id="u-73.25" who="#PStStroński">Proszę Panów, podobno p. Sieburg miał dowiedzieć się od nas, że Panowie nie macie programu, Ale jedną z rzeczy, o której p. Sieburg bardzo dokładnie powiedział, skąd się o tem dowiedział, jest dosłownie to: Z każdej rozmowy z pułkownikami widać, że to są improwizatorzy. A mówił to w ustępie, w którym chwalił pułkowników, ale stwierdził, że się tego od nikogo nie dowiedział, tylko wywnioskował bezpośrednio z rozmów z pułkownikami. To nie wygląda nieprawdopodobnie,...</u>
<u xml:id="u-73.26" who="#komentarz">(Wesołość na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-73.27" who="#PStStroński">...on mógł dość do tego przekonania, więc zwalnia nas on z tej odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-73.28" who="#PStStroński">Proszę Panów, zdaje mi się, że główną część wywodów p. posła Miedzińskiego wyczerpałem. Nie. Jeszcze p. pos. Miedziński mówił o dalszym czynniku: o masach. Przedstawił je, jako masy, które co robią? Pracują, cierpią i nic więcej, a niema, jak twierdził żadnych wskazówek po temu, ażeby te masy bardziej się przyznawały do opozycji, aniżeli do stronnictwa rządowego. Tak, masy pracują, masy cierpią, ale masy także głosują i Panowie wiedzą, ilu trudu musieli włożyć w tę sprawę, ile opieki nad temi głosującemi masami, ażeby stworzyć pozory, że te masy lgną do Panów tak samo, jak do opozycji.</u>
<u xml:id="u-73.29" who="#PStStroński">Proszę Panów, przechodząc do samej rzeczy, o której tu mowa, muszę powiedzieć, że czegośmy się spodziewali czy od Pana sprawozdawcy, czy od przedstawiciela B. B., który przed chwilą przemawiał, czy od przedstawiciela Rządu, to wyjaśnienia, poco te pełnomocnictwa i poco takie pełnomocnictwa, ale tego nie możemy się od Panów dowiedzieć.</u>
<u xml:id="u-73.30" who="#PStStroński">Zakres pełnomocnictw jest zupełnie niesłychany. Ten zakres nie jest zgodny z tem, co mówi Konstytucja. Konstytucja powiada w art, 44 ust. 6, że pełnomocnictwa mogą być przez ustawę udzielone w zakresie wskazanym przez ustawę, z wyjątkiem zmiany Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-73.31" who="#PStStroński">To, że zmiana Konstytucji nie może być objęta pełnomocnictwami, ma swoje szczególne uzasadnienie. Mianowicie dla zmiany Konstytucji potrzebne są szczególne warunki i szczególna większość, inna, aniżeli ta większość, która jest potrzebna dla uchwalenia pełnomocnictw. I dlatego to wyłączenie zgóry zmiany Konstytucji jest w art. 44 tylko uwzględnieniem tego, co jest w art. 125 Konstytucji. Nie można zwykłą większością obejść art. 125. Nie można wogóle niczem obchodzić tego art. 125. Niczem.</u>
<u xml:id="u-73.32" who="#PStStroński">Sprawa Konstytucji nie mogła się znaleźć w pełnomocnictwach, danych Prezydentowi Rzeczypospolitej, ale nie mogła się znaleźć także w pełnomocnictwach, danych dowcipowi p. posła Cara. Panowie dziś lekko tę sprawę sobie biorą. Ale Panowie powołują się często na zagranicę, więc niech Panowie zdadzą sobie z tego sprawę, że Mussolini i Hitler, którzy różne rzeczy robili, jednak zmianę Konstytucji przeprowadzili lege artis, bez obejścia Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-73.33" who="#komentarz">(P. Car przerywa.)</u>
<u xml:id="u-73.34" who="#PStStroński">Panu już to ktoś prawdopodobnie powiedział i nieraz to jeszcze Panu powiedzą. Panowie powiadają także, jak naprzykład p. pos. Radziwiłł: mniejsza o jakiś tam artykuł Konstytucji i artykuł regulaminu, a wtedy najchętniej mówią Panowie o Konstytucji 3 Maja. Powoływanie się na Konstytucję 3 Maja jest zawodne. Kiedy uchwalaliśmy Konstytucję 3 Maja? Uchwalaliśmy Ją w czasie, kiedy już było po pierwszym rozbiorze i kiedy część obszaru państwa już do państwa nie należała, a w Warszawie siedzieli pełnomocnicy obcych potencyj, których trzeba było zaskoczyć. To nie naród polski się zaskakiwało, tylko zaskakiwało się obce potencje i ich jurgieltników. Dlatego bardzo niesłuszne jest powoływanie się na przykład Konstytucji 3 Maja dziś, kiedy, mamy w Bogu nadzieję, są inne stosunki bytu Państwa Polskiego, niż w chwili jego upadku.</u>
<u xml:id="u-73.35" who="#PStStroński">Skoro to jest jedyna sprawa, która jest wyłączona z pełnomocników., do czego P. Prezydent dostaje pełnomocnictwa? Do ustawodawstwa. W jakim zakresie? Bo Konstytucja nakazuje wskazać zakres. Przeczytajcie sobie Panowie ustawę: W zakresie ustawodawstwa. I oto Panowie zbudowali to zdanie, że Prezydent Rzeczypospolitej otrzymuje pełnomocnictwa do ustawodawstwa w zakresie... ustawodawstwa. W ten sposób została rozwiązana sprawa art. 44 Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-73.36" who="#komentarz">(P. Car: To jest ogromna różnica, tam jest powiedziane „ustawodawstwa państwowego”.)</u>
<u xml:id="u-73.37" who="#PStStroński">Jaka różnica? Więc cóż jeszcze, może w zakresie międzynarodowego ustawodawstwa chciał Pan dać pełnomocnictwa! W ten sposób obeszło się tutaj art. 44 Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-73.38" who="#PStStroński">Powiedziano nam, że przecież żyjemy w takich czasach, kiedy we wszystkich państwach wprowadza się pełnomocnictwa i przedstawiciel Rządu p. Podsekretarz Stanu Lechnicki powoływał się — nie tak jak tutaj mówiono, tylko na Związek Sowiecki, na Rzym i na Niemcy, — ale powoływał się także na Francję i na Anglię.</u>
<u xml:id="u-73.39" who="#PStStroński">We Francji rzeczywiście dano rządowi pełnomocnictwa. Niewiele dni temu we Francji uchwalono budżet. Ten budżet, który obraca się około 50 mil jardów franków w wydatkach i w dochodach, z jakąś małą nadwyżką 25 mil jonów po stronie dochodów, jest jednak częściowo wątpliwy w dochodach i wedle obliczeń obecnych przypuszcza się, że może braknąć około 2 mil jardów. I oto rządowi dano pełnomocnictwa do oszczędności celem utrzymania równowagi budżetowej. Co to są za pełnomocnictwa? Toż to jest pierwszy artykuł naszej zwykłej ustawy skarbowej bez żadnych pełnomocnictw, ponieważ wedle naszej ustawy skarbowej Rząd nie musi wydać tyle, ile jest w budżecie, ale tylko do tej wysokości, ile można. A jeżeli się do tego doda jeszcze art. 5 naszej zwykłej ustawy skarbowej o tych przenoszeniach z jednego paragrafu na drugi, o wstrzymaniu, to proszę Panów, tak, jak przed chwilą powiedział Winiarski, nasz budżet jest sam przez się pełnomocnictwem znacznie większem, aniżeli te pełnomocnictwa szczególne, na które się p. Podsekretarz Stanu powoływał.</u>
<u xml:id="u-73.40" who="#komentarz">(P. Minister Skarbu Zawadzki: Nie.)</u>
<u xml:id="u-73.41" who="#PStStroński">Tak jest, daleko większem pełnomocnictwem, aniżeli te pełnomocnictwa szczególne, które zostały dane teraz rządowi we Francji.</u>
<u xml:id="u-73.42" who="#PStStroński">Powoływał się p. Podsekretarz Stanu także na to, że dla polityki handlowej dano niektóre szczególne pełnomocnictwa rządowi w Anglii. Tak, ale Panowie wiedzą, że my mamy tę naszą ustawę z pierwszego okresu pełnomocnictw, z 5 sierpnia 1924 r., o stawkach celnych, która idzie tak daleko w zakresie traktatów handlowych, jak mało jaka inna ustawa. Żadnych pełnomocnictw większych już do tego nie trzeba. A zresztą, jeśli rząd angielski dostał te pełnomocnictwa w zakresie układów handlowych, to on coś robi na ich podstawach i my niestety wkrótce na własnej skórze to odczujemy. Bo jeżeli rząd angielski dziś zawiera takie układy handlowe, jak wszystkie, które są zawarte bądź zawierane między rządem brytyjskim a rządami nadbałtyckiemi, skandynawskiemi i innemi, to Panowie wiedzą, jakie stąd będą następstwa dla naszych stosunków i z krajami skandynawskiemi i Anglią, że dla nas tam niewiele pozostanie i należy się obawiać, że układy polsko-angielskie, które w tej chwili są we wstępnem przygotowaniu, będą dotyczyły już tylko resztek tego, co było naszym udziałem w handlu ze Skandynaw ją i z Wielką Brytan ją. Czyli te pełnomocnictwa, które rząd brytyjski dostał ściśle określone dla jednej sprawy, oceniane są wynikami, dla których były dane.</u>
<u xml:id="u-73.43" who="#PStStroński">W każdym razie trzeba ogromną różnicę stwierdzić między pełnomocnictwami dla pewnej określonej sprawy, albo dla pewnej ściśle określonej dziedziny, tak, jak w Anglii i Francji, a pełnomocnictwami całkowicie nieograniczonemi, z jakimi my tu mamy do czynienia, bo to przecież dziwoląg i całkowite obejście tego, o czem myślała Konstytucja.</u>
<u xml:id="u-73.44" who="#PStStroński">Mówi się także o tem, że są pełnomocnictwa we Włoszech, są pełnomocnictwa w Niemczech są pełnomocnictwa w Związku Sowieckim, gdyż tam swobodnie jak chcą rządzą. Nie chciałbym iść za daleko w porównaniach, nie chciałbym brać za nic odpowiedzialności, ale muszę powiedzieć, że gdyby tyle, ile zbudowano i stworzono we Włoszech na podstawie tego sposobu rządzenia, jaki tam istnieje, we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego, komunikacjach, w całej dziedzinie budowlanej, w całej dziedzinie „melioracji i t. d., dokonano u nas także i gdybyśmy mogli powiedzieć, że u nas na podstawie takiego trybu rządzenia podobne wyniki zostały osiągnięte, jakżeż łatwe byłoby zadanie Panów, a jak trudne byłoby nasze zadanie!</u>
<u xml:id="u-73.45" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: A czy finanse także?)</u>
<u xml:id="u-73.46" who="#PStStroński">Co do finansów włoskich, to, przepraszam, różnicy nie widzę.</u>
<u xml:id="u-73.47" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Miałbym duże zastrzeżenia.)</u>
<u xml:id="u-73.48" who="#PStStroński">Widzę podobieństwo, Mussolini mówi, że są doskonałe i nasz Rząd mówi to także, a resztę zobaczymy.</u>
<u xml:id="u-73.49" who="#komentarz">(Wesołość. P. Radziwiłł: A to się Pan wykręcił.)</u>
<u xml:id="u-73.50" who="#PStStroński">Już ze szczególną trudnością przychodzi mi mówić cokolwiek o zdobyczach w Związku Sowieckim, ale muszę powiedzieć, że w Związku Sowieckim w niektórych dziedzinach, mianowicie w dziedzinie uprzemysłowienia, dokonano rzeczy, które także na własnej skórze możemy odczuć, a to są rzeczy ogromne.</u>
<u xml:id="u-73.51" who="#PStStroński">Dlatego proszę nie brać nam za złe, że pytamy ciągle: Ale na co są te pełnomocnictwa? To jest istota rzeczy. Gdyby Rząd mógł wykazać, że na podstawie pełnomocnictw polepszył stan kraju, to sprawa całkiem inaczej by wyglądała.</u>
<u xml:id="u-73.52" who="#PStStroński">Panowie ciągle mówią, p. Minister mówił to w swojem przemówieniu, kiedy przedstawiał nam nowy budżet, p. Miedziński mówił przed chwilą: mamy stabilizację równowagi budżetu. To nie jest równowaga budżetu. Jest wykazane, że od pięciu lat brakuje nam codziennie blisko miliona złotych, od pięciu lat wydajemy około 300 milionów złotych rocznie więcej, niż mamy. W pierwszych trzech latach pokryło się to około mil jardem zapasów, następnie pokryło się Pożyczką Narodową, czem się pokryje ten piąty rok, tego nie wiem.</u>
<u xml:id="u-73.53" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech się Pan nie martwi.)</u>
<u xml:id="u-73.54" who="#PStStroński">Pierwszy raz to stwierdził nie kto inny, jak p. prof. Krzyżanowski, którego jego następca na stanowisku generalnego sprawozdawcy budżetu dzisiaj tu trochę ujemnie ocenił. Muszę powiedzieć, że ta chwila, kiedy w miejsce p. prof. Krzyżanowskiego stanął na tej mównicy jako generalny sprawozdawca p. Miedziński, nie była dla nas chwilą, w której byśmy nagle poczuli, jakgdybyśmy wzlecieli bardzo w górę. Bo p. Miedziński sam wie, że kiedy pierwszy raz jako sprawozdawca generalny budżetu występował, nie miał tego doświadczenia, które ma dzisiaj, przez co nie chcę nic przykrego powiedzieć. Ale uważam, że nawet od przeciwnika politycznego należy się p. prof. Krzyżanowskiemu lepsze słowo, niż to, które, p. Miedziński dzisiaj o nim powiedział, jako o nie praktycznym finansiście. Nie jest wadą, że prof. Krzyżanowski jest profesorem, a profesorstwo nie jest tylko przywarą.</u>
<u xml:id="u-73.55" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zależy, w czyich rękach.)</u>
<u xml:id="u-73.56" who="#PStStroński">Lecz wszakże w r. 1927 p. prof. Krzyżanowski i p. Młynarski zrobili rzecz praktyczną, pożyczkę stabilizacyjną. To było bardzo praktyczne. P. Miedziński nie ma nic tak praktycznego w zakresie naszych finansów na swem sumieniu. Więc zdanie p. prof. Krzyżanowskiego ma swoją wartość, a zresztą to, co on mówił, jest zestawieniem wyników ogłaszanych. Mamy nie stabilizację równowagi budżetowej, lecz stabilizację niedoboru, a nawet, jeżeli mówię o tej stabilizacji, to to nie jest jeszcze całkiem ściśle powiedziane, bo to jest rosnący niedobór. I dlatego nie można w nas wmawiać, że Panowie osiągnęli w zakresie budżetu coś szczególnego. Myśmy Wam 6 lat temu mówili, że nie stać nas na 3-miliardowy budżet. Wtedy mówiliście Panowie: Nie macie pojęcia co to jest wielkie mocarstwo. A potem się okazało, że nas nie stać, trzeba było dojść do 2 miliardów i dochodziło się w niekorzystnych warunkach, bo zbiegać z góry jest źle, poi równinie chodzić lepiej i w skutek tego popadło się w te niedobory, w których od 5 lat brniemy.</u>
<u xml:id="u-73.57" who="#PStStroński">P. Minister Skarbu mówił, że dowodem dobrej gospodarki w kraju jest to, że mamy w tym roku, jeżeli się nie mylę, około 100 milionów przyrostu wkładów oszczędnościowych w P. 1C O. A jak jest istotnie? P. Minister nie dodaje, że trzy lata temu, w latach 1928, 1929, 1930 było 250 milionów rocznie, czyli nie jest to ciągle dobrze i nie jest równowaga, tylko jest coraz gorzej. Oprócz wkładów oszczędnościowych zwykłych istnieją wkłady bankowe, których przyrost jeszcze 6 lub 7 lat temu w Polsce rocznie wynosił 200 milionów, a od 3 łat zaczyna się odpływ wkładów bankowych, a nie przyrost.</u>
<u xml:id="u-73.58" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Spadek dolara.)</u>
<u xml:id="u-73.59" who="#PStStroński">P. Minister Przemysłu i Handlu nam tu powiedział, że na to, by spełnić zadania, które mu stawia p. Minister Skarbu, mianowicie, aby znalazł równowagę między bilansem płatniczym a bilansem handlowym, nie powinien mieć, jak najlżej oblicza, mniej jak 270 milionów nadwyżki wywozu nad przywozem. P. Rybarski obliczał, że raczej 400 milionów, zresztą różnica wynika stąd, że niektóre długi zagraniczne są chwilowo zawieszone. Ale p. Minister doszedł tylko do 100 miljonów,</u>
<u xml:id="u-73.60" who="#komentarz">(P. Minkowski: 135.)</u>
<u xml:id="u-73.61" who="#PStStroński">...do 135, to jest połowa tych 270.</u>
<u xml:id="u-73.62" who="#PStStroński">Nie trzeba nam więc mówić ciągle, że wyniki tej gospodarki są takie zachwycające, iż dalej można dawać pełnomocnictwa. Nie, Panowie. Na podstawie tych wyników trzebaby raczej powiedzieć, iż nie trzeba dawać pełnomocnictw, że jest lepiej, ażeby te rzeczy załatwiać tu razem, jawnie, a nie tylko w biurach urzędowych.</u>
<u xml:id="u-73.63" who="#PStStroński">Oto są powody, powody rzeczowe, dla których my za takiemi pełnomocnictwami głosować nie możemy.</u>
<u xml:id="u-73.64" who="#PStStroński">Następnie, razi nas ta nieszczerość, ta nierzetelność, która istnieje między uzasadnieniem żądania pełnomocnictw a stosowaniem pełnomocnictw. Kiedy tu się przychodzi po pełnomocnictwa, to Panowie mówią, biedny kraj, ciężka dola, trzeba ulżyć wszystkim, a potem na podstawie pełnomocnictw sypią się na ten biedny kraj ustawy o znaczeniu politycznem, lub ujawniają się rzeczy takie, jak ustawa uposażeniowa, których nie chcecie załatwiać w świetle, choćby tak przyćmi one m, jak w tej dobie. Dlaczego nie mamy sobie wyobrażać, że Panowie chcą i dziś tych pełnomocnictw na to, ażeby drugi raz podwyższyć płace rządowe? Kto raz się sparzył, ten na chłodne dmucha. Dlatego my tych pełnomocnictw, tak stosowanych, nie chcemy. Panowie to sami wiecie, że szczerze po te pełnomocnictwa nie przychodzicie, bo to niby dla biedy w kraju, a potem korzysta się z nich dla zupełnie innych rzeczy.</u>
<u xml:id="u-73.65" who="#PStStroński">Oto powody, powody przemyślane, dla których nie możemy głosować za temi pełnomocnictwami.</u>
<u xml:id="u-73.66" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Miedziński.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#PMiedziński">Wysoka Izbo! Kilka krótkich uwag, aby uniknąć nieporozumień. Doprawdy, ani przez jedną chwilę nie stawiana była w tej Izbie sprawa tak, aby Rząd przychodził o pełnomocnictwa do Panów, niema po temu żadnej potrzeby.</u>
<u xml:id="u-75.1" who="#komentarz">(Głos na ławach Klubu Narodowego: Przychodzi do Sejmu.)</u>
<u xml:id="u-75.2" who="#PMiedziński">Panie Kolego, Sejm nie istnieje realnie, jako taki, istnieje większość sejmowa,...</u>
<u xml:id="u-75.3" who="#komentarz">(Głosy: A, a,)</u>
<u xml:id="u-75.4" who="#PMiedziński">...chyba że Panowie się dopiero teraz dowiedzieli, że Sejm, to jest większość, a nie co innego.</u>
<u xml:id="u-75.5" who="#komentarz">(Głosy na lewicy. A większość, to jest kartel.)</u>
<u xml:id="u-75.6" who="#PMiedziński">Gzy ustawy uchwala Sejm, czy większość sejmowa?</u>
<u xml:id="u-75.7" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Według Konstytucji Sejm.) Czy doprawdy Panowie tak zachorowali na scholastykę? (Okrzyki na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#Marszałek">Proszę mówcy nie przerywać.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#PMiedziński">Mówimy o pełnomocnictwach. Ja mówię jako człowiek żyjący życiem praktycznem, że pełnomocnictw udziela większość, Panowie doskonale wiedzą, że tak jest, a jednak zaczynacie scholastyczną dyskusję.</u>
<u xml:id="u-77.1" who="#komentarz">(P. Reger przerywa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#Marszałek">Proszę p. Regera o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#PMiedziński">Bardzo chętnie przyjmuję teoretyczną poprawkę Panów, że większość to Sejm, że my jako Sejm udzielamy Rządowi absolutorium — czy Panowie są zadowoleni?</u>
<u xml:id="u-79.1" who="#komentarz">(P. Stroński:</u>
<u xml:id="u-79.2" who="#PMiedziński">Niezupełnie.</u>
<u xml:id="u-79.3" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-79.4" who="#PMiedziński">Doszliśmy do rzeczy, która dla mnie nie ma żadnego znaczenia. Wysoki Sejm, jak Panowie chcą, czy jego większość, za chwilę uchwali pełnomocnictwa. Niema w tem, jako żywo, żadnej nieszczerości. Czy Panowie doprawdy myśleli, że Rząd przyszedł po te pełnomocnictwa do Panów? Przyszedł do większości. Czy Panowie myślą, że my, jako większość, udzielimy Rządowi w tej chwili pełnomocnictw, bo nam grozi aresztowanie, pozbawienie djet, czy coś innego? Uchwalamy je najspokojniej w świecie, bo uważamy, że tak potrzeba. P. Stroński straszył nas wilkołakiem, jakgdybyśmy nie wiedzieli, co czynimy, jak ogromne pełnomocnictwa uchwalamy — wiemy, ogromne, całkowite, oprócz zmiany Konstytucji. Co za odkrycie? To samo robiliśmy w roku zeszłym, nie widzimy z tego doświadczenia, które zrobiliśmy, żadnych złych skutków, zupełnie świadomie dajemy olbrzymie pełnomocnictwa Rządowi. Gdzie ta nieszczerość i gdzie świeże odkrycie, o którem musielibyśmy tak dużo mówić?</u>
<u xml:id="u-79.5" who="#PMiedziński">Następnie, jeśli chodzi o przykłady, to także p. Stroński zagalopował się, co często mu się zdarza, gdy go temat i dialektyka pociągają, mianowicie twierdzi, że nasz system rządzenia jest niesłychanym na świecie, że te pełnomocnictwa nie mają precedensu. Mój Boże, po tem wszystkiem, co skądinąd tak łubiany przez Was system hitlerowski robił, twierdzić, że my robimy rzecz niebywałą i niesłychaną, po tej praktyce, którą tam zrobiono z opozycją, twierdzić, że my jesteśmy te Herody na Was niewiniątka, po tej praktyce, którą tam zrobiono z pełnomocnictwami, do których włączono przygotowanie nowej konstytucji dla Rzeszy!</u>
<u xml:id="u-79.6" who="#komentarz">(P. Winiarski: Tam jest 2/3.)</u>
<u xml:id="u-79.7" who="#PMiedziński">Ogromna różnica, szalona! A co Panowie powiedzą np. o zmianie konstytucji, która została przeprowadzona przez człowieka, który w tym czasie cieszył się ogromnym zaufaniem u Panów, t. j. przez Mussoliniego. A teraz gdy Panowie atakują te pełnomocnictwa i pytają, czy z tego powodu narodowi będzie lepiej, czy masom będzie lepiej, to pozwolę sobie stwierdzić, że jeżeli masom będzie lepiej, to im jest wszystko jedno, czy na podstawie pełnomocnictw, czy na podstawie permanentnych obrad Sejmu. Gdy się następnie porównuje istniejący stan rzeczy u nas i gdzieindziej, to łatwo to robić na wyrywki. Jeżeli p. Stroński porównuje nas z Rosją sowiecką i mówi co ona zrobiła dla uprzemysłowienia i jeżeli Panowie mówią o Włochach, to Panowie wybierają pewne odcinki i mówią, co zrobiły Włochy dla kraju, dla jego uprzemysłowienia, dla budowy dróg, dla zatrudnienia bezrobotnych. Ale możebyśmy porównali zadłużenie wewnętrzne u nas i we Włoszech, bo jeżeli chodzi o taki fragmencik, to ja także Panom pokażę cały szereg fragmentów powybieranych do porównania odpowiednich państw, gdzie znowu się pokaże, że tam jest źle, a u nas dobrze. Więc pocóż mojem zdaniem, robić te rzeczy, które nic nie dadzą, które nie są żadnym sprawdzianem i które nie są żadnym argumentem?</u>
<u xml:id="u-79.8" who="#PMiedziński">Proszę Panów, co do polityki zagranicznej, to nie będę wracał do meritum, bo i tak mojem zdaniem, zrobiła się rzecz zgoła niepotrzebna. Ni stąd ni zowąd okazało się, że Sejm nasz nie ma większego zmartwienia, jak zajmować się sprawozdaniami niewątpliwie wybitnego niemieckiego dziennikarza p. Sieburga.</u>
<u xml:id="u-79.9" who="#PMiedziński">Zadużo, zadużo! I Panowie jednak muszą przyznać, że Sieburga Panowie nam tu wnieśli na trybunę, a nie my, i nie możecie mieć do nas pretensji, że my odpowiadamy, a p. Stroński sprawę postawił, jakobyśmy my tego Sieburga wnieśli. I jeżeli chodzi o dziennikarstwo, to zwykły objaw, że ktoś przyjechał i wyjechał i napisał coś, a potem jedni się powołują na to, co on złego napisał, a inni na to, co dobrego. Z tego nic nie wynika. I jeżeli do nas przyjeżdża cudzoziemiec, to na miły Bóg nie potrzeba się zanadto tem przejmować. To jest jego sprawa i sprawa jego zdolności, czego on się nauczył, względnie zorientował, a czego nie, ale znowu, żeby dla nas było to tak ważne i żebyśmy przed tym czy innym dziennikarzem zagranicznym egzamin zdawali, to przecież to jest nieporozumienie i to jest rzecz na nic nikomu niepotrzebna. P. Stroński miał rację, że nie przeceniał, że nie reprodukował w swoich organach, jeśli chodzi o naszą politykę zagraniczną, pewnych głosów prasy krajów zaprzyjaźnionych. Miał rację dlatego poprostu, że były one niesłuszne i wynikały z nieporozumień. Zresztą nigdzie na świecie takie rzeczy, jak sprawa polityki zagranicznej, racja stanu państwa, nie mogą być trafniej oceniane przez nikogo, jak przez rządy tych państw. Czy się chce, czy się nie chce, tylko one mają wszystkie elementy. Dlatego, mówiąc o tych rzeczach, miałem prawo przeciwstawić argumentom, stawianym przez Panów, z prasy, czy wynurzeń poszczególnych osób, oświadczenia odpowiedzialnych kierowników polityki danych państw, a jakie oświadczenie złożył swemu społeczeństwu francuski minister spraw zagranicznych co do naszej polityki niemieckiej, to p. Stroński wie doskonale i my doskonale wiemy i to nam w zupełności wystarcza. Natomiast stwierdzić muszę, że co do znaczącego twierdzenia co do wizyty moskiewskiej, z której sprawozdania mówią same za siebie, czy pojechał tam klijent się tłumaczyć, czy pojechał tam przedstawiciel Państwa, z którem oni chcą mieć stosunki jaknajlepsze i są temu radzi, to każdy wic, nie trzeba być politykiem. Stwierdzam, że dawano z tej trybuny do zrozumienia — z całą odpowiedzialnością mówię, co może być ustalone, że otrzymał gratulację za swoja politykę, — że p. Beck musiał się tam eksplikować przed kimkolwiek, — to jest stanowczo nieprawdziwe. I w tym wypadku, jeżeli p. Stroński chciał. czy może mimochodem mógł nasunąć takie mniemanie — to jest nieporozumienie, względnie zła informacja.</u>
<u xml:id="u-79.10" who="#komentarz">(P. Stroński: -la o tem. co mówił p. Minister, nie Dowiedziałem ani słowa.)</u>
<u xml:id="u-79.11" who="#PMiedziński">Może ja nie zrozumiałem, spuśćmy zasłonę na te rzeczy. Tylko w jednem jeszcze muszę się usprawiedliwić. Nigdy nie było mowy o tem, abym ja skromny człowiek mógł zastąpić dla Panów Ministra Spraw Zagranicznych i mógł to powiedzieć, co on mógłby powiedzieć i co on myśli. Ja chciałem tylko powiedzieć wobec żalów p. Czapińskiego to, co odpowiedziałbym na Komisji Spraw Zagranicznych zabawny głos w odpowiedzi na jego twierdzenia To mi wolno tembardziej, że mi się zdaje, że Panowie omal nie wytworzyli takiej sytuacji, że istotnie w kraju ten i ów zacząłby wierzyć, że my nie mamy co odpowiedzieć na Wasze twierdzenia, które były tu przedstawione Zdaniem mojem to, że nie odbyła się Komisja Spraw Zagranicznych, mogło dla Panów wyjść tylko na lepsze.</u>
<u xml:id="u-79.12" who="#PMiedziński">Co do pełnomocnictw stwierdzam, że nie było z naszej strony nic nowego, nie było z naszej strony przy tej sprawie zdawania żadnego nowego egzaminu, te rzeczy wytrzymują porównanie zarówno ze światem zewnętrznym, jak i z naszą przeszłością. Przed rokiem mówiliśmy tu znacznie obszernie i na ten temat a następnie, jeżeli o. Stroński twierdził, że budżet według konstrukcji, jaką mu obecnie dajemy i według postanowień ustawy skarbowej jest dostatecznem i wielkiem pełnomocnictwem dla Rządu, to dlaczego się tak ba rdzo przejmować pełnomocnictwami. Jeżeli je Rząd już raz dostał w formie konstrukcji budżetu, to niema lic nadzwyczajnego w tem i nie powinno być dziwić Panów, że idą jeszcze pełnomocnictw.</u>
<u xml:id="u-79.13" who="#PMiedziński">Proszę Panów! Mamy próbę roczna i nie widzieliśmy, i nikt nie może stwierdzić, żeby ten system rządzenia wykazał właśnie jako taki pewne złe cechy, czy pewne ujemne okoliczności. Uważam, że nie dzieje się nic nowego, nic takiego nadzwyczajnego i sprawa jest dostatecznie umotywowana.</u>
<u xml:id="u-79.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Nie zgłoszono żadnych poprawek. Będziemy więc głosowali nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-80.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy w trzeciem czytaniu, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę o pełnomocnictwach uchwalił.</u>
<u xml:id="u-80.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
<u xml:id="u-80.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do ostatniego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 14 lutego 1934 r. projektu ustawy skarbowej i preliminarza budżetowego na 193435 r. (druki nr 800 i 900).</u>
<u xml:id="u-80.4" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Hołyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#PHołyński">Wysoki Sejmie! Poprawki Senatu, wniesione do budżetu uchwalonego przez Wysoki Sejm, nie zmieniają globalnej sumy budżetu. Z jednej strony powiększana one niektóre wydatki, z drugiej strony zmniejszają inne paragrafy w ten sposób, że budżet pozostaje w tych samych sumach, w jakich był uchwalony przez Wysoki Sejm. A mianowicie powiększenia wydatków idą na powiększenie dwóch etatów w Najwyższem Trybunale Administracyjnym, na budowę Biblioteki Jagiellońskiej oraz na zasiłki dla uczonych i instytucyj naukowych, wreszcie na zasiłki dla naszej żeglugi. Pokrycie tych wydatków znajduje się w zmniejszeniu innych częściach, a w szczególności w dziale 18 — Długi Państwowe, gdzie na skutek spadku dolara kurs dolara dla przeliczenia naszych pożyczek zagranicznych mógł być obniżony, i tą droga osiągnięte oszczędności posłużyły na pokrycie tych wydatków.</u>
<u xml:id="u-81.1" who="#PHołyński">Wreszcie Senat wyodrębnił z poszczególnych paragrafów rzeczowe kredyty zryczałtowane. Jak Panowie wiedzą z poprzednich referatów, w roku bieżącym został wprowadzony nowy system częściowo tak zwanych wydatków zryczałtowanych. Jednakże w preliminarzu budżetowym te sumy zryczałtowane znajdują się jako poszczególne pozycje nie jako paragrafy. Ponieważ w ustawie skarbowej nie ma już pozycyj, tylko są paragrafy, tym sposobem w drodze ustawowej nie były ustalone sumy, których wydatki są sumami zryczałtowanemi. To też słusznie Senat wydzielił te sumy z poszczególnych paragrafów, znajdują się je wszystkie wydzielenia w załączniku, który jest Panom rozdany. Jednak Senat poszedł mojem zdaniem, droga niesłuszna. gdyż wydzielił te rzeczy w formie podtytułów dla każdego Paragrafu. W tym wypadku zryczałtowano tyle a tyle. Ponieważ jednostką w budżecie jest paragraf. Senat winien był, robiąc te poprawki, rozbić te poprawki, rozbić każdy paragraf na dwa paragrafy, dajmy na to, paragraf 4a, 4b, i t. d. we wszystkich paragrafach.</u>
<u xml:id="u-81.2" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-81.3" who="#PHołyński">Tu niema co dowcipkować. Jednak ponieważ Sejm nie jest w stanie przyjąć już właściwej drogi, a muszą być te rzeczy wyodrębnione, Komisja Budżetowa wnosi o uchwalenie poprawek Senatu w takiej formie, jak je Senat przyjął.</u>
<u xml:id="u-81.4" who="#PHołyński">Muszę tylko sprostować trzy błędy drukarskie, które się w sprawozdaniu znalazły. Mianowicie w art. 3 wypuszczono słowo „złotych”, dalej w części 6 — Ministerstwo Spraw Wojskowych w dziale 1 wydrukowano rozdział „2a”, a powinno być „la”. Wreszcie w wykazie wydzielonych kredytów zryczałtowanych w druku przesłanym z Senatu do Sejmu zaszła omyłka, mianowicie w części 10 Ministerstwo Przemysłu i Handlu w pozycji 96 w paragrafie 15 powinna być suma 9.310, a nie 12.110, jak przesłał Senat. Te poprawki drukarskie niniejszem prostuję i proszę w imieniu Komisji Budżetowej o przyjęcie wszystkich poprawek Senatu do budżetu.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Jeżeli nie usłyszę sprzeciwu, będę głosował en bloc wszystkie poprawki Senatu. Wszystkie proponuje komisja przyjąć. Nie słyszę sprzeciwu.</u>
<u xml:id="u-82.1" who="#Marszałek">Głosujemy zatem nad wszystkiemi poprawkami. Kto jest przeciwko poprawkom, zechce wstać. Mniejszość. Poprawki zostały przyjęte. Ten punkt porządku dziennego załatwiony.</u>
<u xml:id="u-82.2" who="#Marszałek">W ten sposób cały porządek dzienny wyczerpany. Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie polityki Rządu względem ludności ukraińskiej Chełmszczyzny, Polesia i Wołynia.</u>
<u xml:id="u-83.1" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja Klubu Narodowego do p. Prezesa Rady Ministrów w sprawie niezgodnych z prawem zarządzeń p. Ministra Michałowskiego, dotyczących notariatu.</u>
<u xml:id="u-83.2" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja Klubu Narodowego do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych, dotycząca czterokrotnego pobicia przez policję p. Stawickiej z Ostrowa i zachowanie się władz prokuratorskich w tej sprawie.</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-84.1" who="#Marszałek">O terminie następnego posiedzenia zostaną Panowie zawiadomieni pisemnie.</u>
<u xml:id="u-84.2" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-84.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 40.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>