text_structure.xml
313 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz.10 min. 25).</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 81 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 80 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Borecki i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu pierwszego porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1933–34 (druk nr 640): dalszy ciąg rozprawy szczegółowej nad częścią 13 — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Chrucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#PChrucki">Wysoka Izbo! Sprawa kościoła prawosławnego znajduje się pod znakiem zwołania Soboru. Specjalna komisja pracuje nad zmodernizowaniem statutu Konsystorza prawosławnego. Prócz tego opracowuje się do 20 innych statutów, dotyczących organizacji kościoła prawosławnego. Oto słowa P. Ministra na Komisji Budżetowej. Należy podziękować P. Ministrowi, że przypomniał nam o Soborze, bo społeczeństwo prawosławne już o nim prawie zapomniało. Przecież miną wkrótce trzy lata od słynnego dekretu o zwołaniu soboru, a jeszcze połowa komisyj przedsoborowych ani razu nie była zwołana, a druga połowa ledwie prace rozpoczęła. Któż jednak przygotowuje te 20 statutów, o których wspomniał P. Minister?</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#PChrucki">W komisji mieszanej obok metropolity i dwóch arcybiskupów zasiadają p. dyrektor Potocki, p. naczelnik Suchenek-Suchecki i wojewoda Józewski. Jeżeli się nie mylę, to wszyscy trzej panowie narazie jeszcze do wyznania prawosławnego nie należą oraz wykształcenia teologicznego nie otrzymali, a jednak jaknajspokojniej w świecie występują w roli twórców prawa kanonicznego dla cerkwi prawosławnej. Czyż był kiedy w dziejach podobny wypadek? Czy mogło być coś podobnego do pomyślenia, chociażby w Rosji carskiej w stosunku do kościoła rzymsko-katolickiego? A pan Minister uważa ten porządek rzeczy za tak naturalny i słuszny, że nawet chwali się nim i przytacza go na dowód tego, jak dobrze dzieje się cerkwi prawosławnej w Polsce odrodzonej zgodnie z tradycją. Rzecz bardzo charakterystyczna, że nawet nie odczuwa się całej niewłaściwości i drastyczności podobnego postępowania. Zaiste, zatracone zostało w Rządzie i społeczeństwie polskiem poczucie, co jest złe, a co dobre w stosunku do wyznania prawosławnego.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#PChrucki">Czy dziwić się można, że przy takiem nastawieniu psychiczno-myślowem i podobnych cezaro - papistycznych tendencjach Rząd wcale się nie liczy z uchwałami przedsoborowego zebrania, które dotychczas zapadły. Oto przykłady: Pierwsza komisja przedsoborowa postanowiła otworzyć parafję przy cerkwi św. Paraskiewy w Chełmie Lubelskim, a Rząd dynamitem znosi tę cerkiew. Czwarta komisja uchwaliła, że dla przygotowania księży prawosławnych koniecznem jest istnienie 2-ch 8-klasowych seminarjów duchownych w Krzemieńcu z językiem wykładowym ukraińskim i w Wilnie z białoruskim. Rząd zaś nosi się z zamiarem stworzenia trzechletnich liceów z polskim językiem nauczania.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#PChrucki">Ta sama komisja postanowiła, że wykłady religji we wszystkich szkołach powinny się odbywać w języku macierzystym uczniów, — zresztą, to prawo i obecnie przysługuje prawosławnym na mocy artykułu 18-go tymczasowych przepisów o stosunku cerkwi prawosławnej do Państwa z roku 1922. Mimo to ciągle powtarzają się usiłowania, by nauczanie religji prowadzić w języku polskim. Na księży katechetów w tym celu wywierany jest stały nacisk. W województwie lubelskiem władze szkolne stawiają wymaganie, nieuzasadnione prawem, by katechetami mogli być tylko księża, zajmujący etatowe stanowisko kościelne, a innych kandydatów nie zatwierdzają. Wobec tego w wielu miejscowościach dzieciom wyznania prawosławnego, wbrew ustawie, nie jest wykładana wcale w szkołach nauka religji.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#PChrucki">A oto np. inspektor szkolny w Brześciu nad Bugiem p. Bandurski w okólniku do kierowników szkół pisze: „Polecam kierownictwom szkół dopilnować tego, by nauka religji odbywała się wyłącznie w języku wykładowym szkoły (to znaczy polskim). Stosowanie innego języka, jako też podręczników w innym języku jest niedozwolone — wyjątek stanowi język liturgiczny cerkiewno-słowiański, z którym wyznanie prawosławne jest ściśle związane”. Dla p. inspektora Bandurskiego nie istnieją ani tymczasowe przepisy o stosunku cerkwi prawosławnej do Państwa, które mówią o tem, że religja musi być wykładana w języku macierzystym uczni, ani też ustawy językowe, które przecież przyznają prawo obywatelstwa językom ukraińskiemu oraz białoruskiemu. P. Bandurski miłościwie zezwala na wykładanie religji w starosłowiańskim języku, a p. Wojewoda Kostek-Biernacki chętniejby dozwolił na wykładanie religji w języku „tutejszym”. Ponieważ jednak ten język tutejszy nie jest jeszcze literacki, przeto p. wojewoda żądał, ażeby narazie religja wykładana była w języku polskim. Tenże wojewoda poleski domaga się, by księgi metrykalne były prowadzone jedynie w języku polskim, a nie, jak dotychczas, w dwóch językach z równoległym tekstem. Wspomniał również o tem, że dotacje duchowieństwu prawosławnemu udzielane są nadal przez p. wojewodów i starostów, przeto duchowieństwo prawosławne jest całkowicie uzależnione od Rządu.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#PChrucki">Ostatnio ten środek ucisku stosowany jest na Wołyniu, gdzie między innemi z jego pomocą załatwiają swe porachunki z przedstawicielami duchowieństwa prawosławnego nawet niektórzy panowie posłowie z grupy posła Pewnego, lecz dla p. Kostka-Biernackiego, on nie wystarcza. Przeto wojewoda ten przystąpił do sprawdzania praw duchowieństwa do obywatelstwa polskiego i pozbawia tego prawa nawet takie osoby duchowne, które uzyskały potwierdzenie obywatelstwa przed 7–8 laty. Wojewoda twierdzi przytem, że duchowni prawosławni, jakkolwiek nawet ród ich od wielu pokoleń mieszka na terytorjum Polski, nie mogą należeć do stałej ludności polskiej, a więc nie posiadają prawa obywatelstwa.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#PChrucki">Najskuteczniejszym jednak środkiem podporządkowania cerkwi prawosławnej jest pozbawienie jej praw zarządu swym majątkiem. Dotychczas tym majątkiem administruje Rząd. Niejednokrotnie podnosiliśmy z tej trybuny, w jaki dziwny sposób niszczy się samą substancję majątkową. Obecnie możemy dorzucić kilka nowych faktów. Oto likwiduje się majątek bractwa prawosławnego w Ostrogu, majątkiem zaś drugiego bractwa w Łucku rządzi komisarz rządowy, p. senator Masłów. I oto w Łucku obserwujemy charakterystyczne zjawisko. Bractwo łuckie posiada dwie nieruchomości, a biskup Polikarp, którego wyświęceniem chwaliła się ukraińska prorządowa partja, musi mieszkać w prywatnem mieszkaniu. Czy to odpowiada jego godności? Zrujnowano niedawno cerkwie w Dzierążnie i Tarnowatce powiat Tomaszów Lubelski. Znowu mieliśmy wypadek, że wojewoda lubelski odmówił prośbie prawosławnych o remont zamkniętej świątyni we wsi Roztoki. Władze cerkiewne zmuszone były wystąpić sądownie o przyznanie praw własności do soboru w Białymstoku, chociaż już przed dziesięciu laty było stwierdzone tu bezsporne prawo cerkwi prawosławnej.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#PChrucki">Jakkolwiek obowiązująca ustawa budowlana nie zawiera żadnych zastrzeżeń co do udzielenia zezwoleń na budowę świątyń prawosławnych, lubelski urząd wojewódzki stale odmawiał podobnych zezwoleń, motywując te odmowy rzekomym brakiem ustawy. Najbardziej jednak znamiennym w sprawach majątku cerkwi prawosławnej w ostatnich czasach był wyrok Okręgowego Sądu w Grodnie. Rozpatrując kilka spraw rewindykacyjnych, Sąd ten uznał siebie za nieprawomocnego co do wydania orzeczenia i oddał w ten sposób rozstrzygnięcie sporu co do tytułu własności odnośnie świątyń między Cerkwią prawosławną a Kościołem katolickim dowolnemu uznaniu władzy państwowej. Gdyby ta decyzja Sądu Okręgowego ostała się, to byłoby to równoznaczne z tem, że Cerkiew prawosławna znalazłaby się poza prawem. Tak się przedstawia w świetle faktów ustalenie prawnego położenia cerkwi prawosławnej w Polsce. Zaiste nawiązana została nić, lecz nie do tradycji Pińskiej kongregacji, jaką chwalił dekret Prezydenta, a do czasów znacznie dawniejszych.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Halfar.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#PHalfar">Wysoki Sejmie! Prawdziwą podstawą i ostoją przyszłości i Państwa — to wykształcona i w duchu państwowym wychowana młodzież, to młodzież, która prędzej czy później stanie przy warsztacie pracy na każdem polu i we wszystkich dziedzinach życia zarówno prywatnego, jak i państwowego, to młodzież, — która winna, a raczej musi być świadomą swych obowiązków, zadań i celów w przyszłem życiu.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#PHalfar">To też każde państwo otacza ogromną troską swą młodzież, łoży wielkie sumy na jej wykształcenie i wychowanie, przyczem nie zapomina o podstawowej zasadzie, to jest o jednolitym kierunku wychowania i wykształcenia.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#PHalfar">Trzy różne systemy wychowania i wykształcenia młodzieży odziedziczyliśmy w spadku po zaborcach, — trzy różne systemy tworzyły i kształtowały psychikę tego pokolenia, które dziś dzierży ster w swojem ręku, tego pokolenia, — które dziś decyduje w rodzinie, w gminie, mieście, województwie, — wszędzie i we wszystkiem — w całem Państwie. I nie dziw, iż brak jeszcze u nas tej jednolitej i całkowitej harmonji, tej jednolite atmosfery pracy, jaka winna cechować naród 30 miljonowy. Zadanie to spełnia i spełnić musi dla dobra Państwa dobra szkoła.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#PHalfar">Troskę Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego o szkolnictwo przedstawił jasno i zdecydowanie zarówno na komisji jak i w Sejmie w swem przemówieniu p. Minister, jakoteż referent i inni mówcy BBWR. — przy pesymistycznym wtórze głosów krytyki panów posłów opozycyjnych.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#PHalfar">Przedłożony nam budżet Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nie obejmuje szkolnictwa śląskiego ze względu na jego autonomję. Stwierdzić muszę, że dzięki ścisłej łączności, dzięki nadzorowi jak i zależności ustrojowej, dzięki duchowej inicjatywie w dziale szkolnictwa powszechnego, średniego i zawodowego Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — jak również dzięki trosce śląskiego Wydziału Oświecenia Publicznego, — Sejmu Śląskiego — szkolnictwo śląskie w swem pierwszem dziesięcioleciu stanęło na bardzo wysokim poziomie rozwoju.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#PHalfar">Odezwał się uśpiony duch polski w ludzie i młodzieży — dla której w czasach zaborczych była tylko niezrozumiała dla niej szkoła niemiecka. Jako dowód przywiązania do polskiej szkoły niechaj posłuży to, iż w woj. Śląskiem około 93% młodzieży uczęszcza do polskiej szkoły i pobiera naukę w języku polskim.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#PHalfar">I dla mniejszości niemieckiej jest szkolnictwo należycie zorganizowane i wyposażone, Rząd Polski stoi bowiem na stanowisku, iż młodzież prawdziwie niemiecka musi posiadać swoje szkoły. Ale jednocześnie przestrzega bacznie zasady, iż młodzież polska nie może znaleźć się w szkole niemieckiej. Dla niej może istnieć tylko szkoła polska.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#PHalfar">W ogólnej rozprawie nad budżetem wypowiedział p. pos. Bernard Jankowski żal pod adresem Rządu i p. wojewody Grażyńskiego, iż nie uwzględniają wymagań kulturalnych, gospodarczych i politycznych mniejszości niemieckich w Polsce. Między innemi p. Jankowski mówił tak: — wszystko służy jednemu, jedynemu. celowi gwałcenia wszystkich objawów niemieckiego życia narodowego większą lub mniejszą przemocą, bądź to na Pomorzu lub w Poznańskiem, na Śląsku lub w Łodzi, na Wołyniu lub w Galicji, Na temat mniejszości niemieckiej w Polsce, a polskiej w Niemczech i ich słusznych praw możnaby mówić bardzo wiele. O jednej rzeczy nie należy zapominać: w wypowiadaniu zdań należy się kierować pewną dozą sprawiedliwości i objektywnego sądu.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#PHalfar">Sięgnijmy do cyfr.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#PHalfar">W granicach Państwa Polskiego mieszka około 730.000 Niemców. Prawie taka sama ilość Polaków mieszka w granicach państwa niemieckiego, Jak przedstawia się szkolnictwo niemieckie w Polsce, a polskie w Niemczech? Statystyka szkół niemieckich w Polsce z r. 1929–30 wykazuje, iż ta niby pokrzywdzona mniejszość niemiecka posiada: 34 przedszkola, w których wychowuje się 1.600 dzieci, 768 szkół powszechnych, w których pobiera naukę 62.000 młodzieży, 29 szkół średnich, w których pobiera naukę 7.700 młodzieży, 3 seminar ja nauczycielskie, w których pobiera naukę 400 młodzieży, 5 szkół zawodowy on, w których pobiera naukę 200 młodzieży, razem 839 szkół, w których pobiera naukę 72.000 młodzieży. Szkolnictwo niemieckie nie doznało żadnej przerwy, istnieje i rozwija się od chwili odzyskania niepodległości Polski.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#PHalfar">A jak przedstawia się szkolnictwo polskie w Niemczech? Art. 113 konstytucji wejmarskiej gwarantuje Polakom w Niemczech swobodny rozwój na polu szkolnictwa, lecz rząd niemiecki wydał dopiero w r. 1929 ordynację o zakładaniu polskich szkół i dopiero na podstawie ordynacji z r. 1929 założono 31 szkół prywatnych na pograniczu, a 23 szkoły prywatne w Prusach Wschodnich.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#PHalfar">Na terenie niemieckiego G. Śląska obowiązuje konwencja genewska. Szkolnictwo polskie istnieje tam dopiero od roku 1925. Na całym terenie plebiscytowym mamy dziś 25 szkółek publicznych i 10 prywatnych 1-klasowych. W roku 1932 po długich zabiegach i usiłowaniach, prośbach i żądaniach ludności miejscowej zezwoliły władze niemieckie na otwarcie polskiego prywatnego gimnazjum w Bytomiu.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#PHalfar">Zestawmy bilans szkół polskich w Niemczech. 25 publicznych szkółek 1-klasowych, 64 prywatne szkoły 1-klasowe, do których uczęszcza zaledwie 2.150 młodzieży i 1 prywatne gimnazjum. Porównajmy ten stosunek szkół i ilość młodzieży do nich uczęszczającą, a będziemy meli obraz troski Państwa Polskiego o szkolnictwo niemieckie, lekceważenie i gnębienie polskiego szkolnictwa w Niemczech. Gdzież zatem mówić o „gwałceniu” niemieckiego życia narodowego w Polsce? Komuż w tym wypadku dzieje się krzywda? Państwo Polskie spełnia lojalnie swe zadania wobec mniejszości niemieckiej. Z drogi sprawiedliwej nie zejdzie mimo rozmaitych pogróżek i fałszywych przedstawień na forum międzynarodowem. Świeżym takim przykładem nienawiści do wszystkiego, co polskie, jest artykuł w „Schlesische Zeitung”, w numerze z dnia 29 stycznia r. b., wydawanego w Bielsku. Czytamy tam: „Schluss mit den Methoden des Herrn Heczko! Kampf einem solchen Pedagogen und Politiker. Unsere Abgeordneten muessen vor die Front! Losgetrommelt im warschauer und im schlesischen Sejm. Aufrausche die deutsche Presse!” To znaczy: koniec z metodami p. Heczki. Walka takiemu pedagogowi i politykowi. Nasi posłowie muszą wystąpić na front w warszawskim i śląskim sejmie. Prasa niemiecka niech to rozgłosi.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#PHalfar">O cóż chodzi? Władze szkolne zamianowały profesora gimnazjalnego Heczkę dyrektorem gimnazjum niemieckiego w Bielsku. Zaznaczam, że prof. Heczko posiada pełne kwalifikacje niemieckie. Błąd ma jeden: jest narodowości polskiej. Stąd nagonka na niego, stąd zarzuty! Lecz jakie? W jednej z klas, w której uczy matematyki, przepada większa ilość uczniów z tego przedmiotu — zarzut: gnębi szkolnictwo niemieckie i młodzież ze względów politycznych. Zwraca uwagę spóźniającemu się profesorowi, uprawia politykę! Zwraca uwagę tercjanowi szkoły, iż w klasie piec dymi — uprawia politykę i niszczy szkolnictwo niemieckie!</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#PHalfar">A zatem troska o poziom naukowy szkoły, troska o ład i porządek w szkole — to niszczenie szkolnictwa niemieckiego.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#PHalfar">Ileż tu lekceważenia i nienawiści do wszystkiego, co polskie! Podobne lekceważenie i nienawiść mieliśmy z chwilą powstania Państwa Polskiego — tego „państwa sezonowego”. Po 13 Latach znikło jedno — to jest „lekceważenie” tego, co polskie, lecz pozostało drugie — to jest nienawiść. I ta nienawiść przejawia się także w powyższym artykule.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#PHalfar">Pod koniec przemówienia niechaj mi wolno będzie oświetlić jeszcze jedną sprawę, którą w swem przemówieniu poruszył poseł Jankowski. Zarzuca on samowolne wprowadzenie ustawy o ustroju szkolnictwa powszechnego i średniego na Śląsku drogą rozporządzenia przez wojewodę Grażyńskiego — przy niby nacisku Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, chociaż sprawy szkolne należą do kompetencji Sejmu Śląskiego. Jeżeli wojewoda dr. Grażyński wprowadził ustawę o ustroju szkolnictwa na Śląsku, to pytam, w jakim celu przedłożył projekt tejże ustawy Sejmowi Śląskiemu? Powstaje pewna nielogiczność! Faktem jest, iż do laski marszałkowskiej Sejmu Śląskiego wpłynęły dwa projekty ustawy o szkolnictwie powszechnem i średniem w województwie Śląskiem. Jeden złożyła Chrześcijańska Demokracja, a drugi śląska Rada Wojewódzka. Niewątpliwie Sejm śląski może poczynić i poczyni pewne zmiany w ustawie, np. w utrzymaniu 8-letniego uczęszczania do szkoły, w traktowaniu sprawy szkół zawodowych ze względu na przemysłowy charakter województwa i t. d. — lecz zasadniczych zmian ramowych ustawy nie będzie mógł dokonać ze względu na ogólną ustawę państwową, która obowiązuje już na całym obszarze Rzeczypospolitej. Jest rzeczą wprost nie do pomyślenia, by w woj. Śląskiem mogła obowiązywać osobna ustawa o ustroju szkolnictwa. Wprowadziłoby to tylko chaos w nauczaniu.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#PHalfar">W Państwie Polskiem musi być jeden kierunek wychowawczy i naukowy, kierunek państwowy, gwarantujący wychowanie i wykształcenie również i młodzieży śląskiej, celem przygotowania jej do życia wymaganego w ramach Państwa Polskiego.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Jaworska.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#PJaworska">Wysoka Izbo! W r. 1922, kiedy najbardziej szalała walka Narodowej Demokracji z ówczesnym Naczelnikiem Państwa Marszałkiem Józefem Piłsudskim, do grona naszych ludzi, ciężko walczących na terenie Lwowa powiedziałam: Zobaczycie, że za kilka dziesiątek lat ci sami ludzie będą twierdzili, że oni byli od pierwszej chwili realizatorami idei Marszałka, a my od pierwszej chwili zdradzaliśmy go.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#PJaworska">Przyznaję się, że kiedy mówiłam „za kilka dziesiątek lat” nie przypuszczałam, że jeszcze za mojego życia będę ten cud oglądała. Kiedy wczoraj przeglądałam stenogram przemówienia p. posła Korneckiego, bardzo się ucieszyłam, że p. poseł Kornecki tak dokładnie i pilnie studjuje pisma p. Marszałka Piłsudskiego, widzę w tem dowód coraz głębszego zapuszczania korzeni wychowania państwowego, dziwię się jednak, że za mego życia jestem świadkiem tego, że ci, którzy najbardziej zwalczali i zwalczają Marszałka Piłsudskiego, czynią się realizatorami jego idei, a nas przedstawiają jako zdrajców.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#PJaworska">W tej chwili dzieje się to na odcinku idei wychowania. W dowodzeniu p. posła Korneckiego napozór mogłoby się wydawać, że jest wszystko w porządku, Rzeczywiście tak jest, tylko p. Kornecki jedną pomyłkę popełnił, mianowicie w miejsce, które poświęca p. Marszałek Piłsudski rządowi obcemu L mówi o ustosunkowaniu się narodu polskiego do rządu obcego, p. poseł Kornecki wstawił rząd własny, rząd Państwa Polskiego i uważa, że wszystko jest w porządku. Z tą drobną poprawką, że Marszałek Piłsudski mówił o obcym, wrogim rządzie, a p. poseł Kornecki mówi o obecnym rządzie nowopowstałego Państwa, wywalczonego po zgórą stuletniej walce, z tą drobną poprawką chcę rozpatrzeć najważniejsze rzeczy z przemówienia Marszałka Piłsudskiego, cytowane przez posła Korneckiego. P. poseł Kornecki rozpoczął od przytoczenia części, małej zresztą, przemówienia Marszałka Piłsudskiego na jednym ze zjazdów Związku Polskiego Nauczycielstwa. Powiedział wtedy Marszałek Piłsudski tak: „Odrodzić dusze ludzkie, zmienić człowieka, zrobić go lepszym, potężniejszym i silniejszym, to wasze zadanie”. Chciałabym bardzo krótko w ramach 10-minutowego przemówienia to rozważyć.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#PJaworska">Odrodzić dusze ludzkie i zmienić człowieka. Mam wrażenie, że Wysokiej Izbie, a przynajmniej większości tej Izby nie potrzebuję tłumaczyć, jak aktualne, niestety, do dnia dzisiejszego jest to polecenie Marszałka Piłsudskiego. Niewola, to zła szkoła, bardzo wiele długich i ciężkich chorób w duszę narodu wsącza. Przedewszystkiem jest to choroba utraty poczucia tego, czem jest państwo, utraty miłości państwa, utraty poczucia odpowiedzialności za państwo.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#PJaworska">Mam wrażenie, że większość Izby to zrozumie i nie będzie uważała za kalumnję, gdy powiem, że obóz, do którego p. poseł Kornecki należy, wykazuje bardzo silne przejawy tej choroby narodu polskiego. Nie chcę sięgać daleko w przeszłość, biorę rzeczy najbliższe, bo prawie, że dzisiejsze, by przedstawić, że tak jest.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#PJaworska">Czytaliście Panowie w „Gazecie Warszawskiej” notatkę o pobiciu prof. Wałek-Czarneckiego i w tej notatce jest dość ciekawa uwaga: „Wiadomość o demonstracji przeciwko prof. Wałek-Czarneckiemu rozeszła się szybko w kołach uniwersyteckich, budząc zrozumiałe zainteresowanie”.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#PJaworska">Otóż proszę Panów, gdy młodzież rzuca się na profesora, na tego męża nauki, którego kult od szeregu tygodni uważa Narodowa Demokracja za obowiązek i konieczność w nasze dusze wpajać, gdy młodzież się rzuca na przedstawiciela szczytu kultury, a „Gazeta Warszawska” uważa tylko, że to wzbudza „zainteresowanie” wśród profesorów uniwersytetu i nie wyraża ani jednem słowem potępienia, traktując to jako przejaw zupełnie naturalny, mam wrażenie, że mam prawo twierdzić, iż poczucia odpowiedzialności ci ludzie, którzy w ten sposób traktują przejawy zdziczenia u młodzieży, nie mają. Nie mają poczucia odpowiedzialności za teraźniejszość, ani za przyszłość Państwa bo nie myślą, co z tej młodzieży tak przez nich wychowywanej, dla przyszłości Państwa wyrośnie. Śmiem wobec tego twierdzić, że trzeba odrodzić duszę człowieka, że trzeba ją zmienić i to my realizujemy to polecenie Marszałka, a nie jak się Panu Posłowi zdaje, jego stronnictwo. My wpajamy miłość do Państwa, miłość do Rządu własnego Państwa, wpajamy poczucie odpowiedzialności za teraźniejszość i przyszłość Państwa, my wychowujemy obywateli nie na malkontentów, ale na twórców przyszłości Państwa. Tak nam kazał robić, nam nauczycielom, Marszałek, miał rację i do dziś ma rację. Niewola robi człowieka złym, sączy jad nienawiści do obcych i do swoich. Najwyższy czas jad nienawiści wytępić, wychować młodzież na gospodarzy tej ziemi, którzyby się troszczyli o to, aby nietylko im było dobrze, ale i tym wszystkim, którzy razem z nimi na tej ziemi mieszkają.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#PJaworska">Kazał nam Marszałek potężniejszym i silniejszym zrobić Polaka. Czynimy to. Wpajamy w niego wiarę w przyszłość, każemy mu budować lepszą przyszłość, wbrew wszelkim przeszkodom, jakie ze wszystkich stron są nam stawiane.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#PJaworska">W tem rozumieniu interpretujemy i realizujemy to, co dalej powiedział Marszałek, a co był łaskaw przytoczyć p. pos. Kornecki: „tylko ten człowiek wart nazwy człowieka, który ma pewne przekonania i realizuje je bez względu na skutki tych przekonań i wyzna je czynami”. Otóż my realizujemy i wyznajemy czynami.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#komentarz">(P. Kornecki: Przekonania sanacji.)</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#PJaworska">Przekonania Marszałka, które p. pos. Kornecki z taką wiernością przedstawił Dale i n. Kornecki, przytaczając z pism Marszałka dłuższy ustęp, charakteryzujący nastrój rosyjskiej szkoły, w której Marszałek, jako chłopiec męczył się, pozwala się domyślać, że taka sama atmosfera panuje w dzisiejszej szkole polskiej. Imieniem całego nauczycielstwa, nawet tego, które się rekrutuje z tych ław, protestuję przeciwko temu, żeby porównywać atmosferę jakiejkolwiek szkoły polskiej, choćby najgorszej jaka jest w Polsce, z atmosferą szkoły rosyjskiej.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#PJaworska">To jest zbrodnia, panie pośle wobec nauczycielstwa.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(P. Kornecki: Ja nie mówiłem o szkole, tylko o tych. którzy wprowadzają taki nastrój do szkoły. Niech Pani przeczyta stenogram. Wrzawa. Głos na ławach B. B.: Odszczekać.)</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#PJaworska">W dalszej części przemówienia p. Kornecki był łaskaw obóz nasz nazwać kultem siły materialnej. Także przeciw temu protestuję. Kultem siły materialnej nazwać państwo, miłość tego państwa i kult siły tego państwa, to jest niezrozumienie wartości duchowych, które w państwie i w miłości dla państwa tego tkwią, niezrozumienie, że państwo to i jego siła moralna…</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(P. Kornecki: Pani uważa, że Pani to państwo).</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#PJaworska">Tak niemądrą nie jestem. Pan Poseł nie rozumie, że właśnie w państwie, w miłości do niego, te wszystkie siły duchowe, które tkwiły w tych pokoleniach, które dążyły do odzyskania niepodległości, tkwią. Kiedy my dziś ten kult państwa rzeczywiście szerzymy przeciw Wam, to właśnie Wy nie rozumiecie, że te wszystkie wartości, które tworzyły poprzednie pokolenia, właśnie w tem państwie znajdują się. Dlatego wbrew Wam, po koniec naszego życia my będziemy ten kult państwa szerzyć.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#PJaworska">Na koniec chciałbym powiedzieć parę słów o pragmatyce, o której mówił p. Kornecki i pozwolił się domyślać, że pragmatyka pozostanie taką, jaką jest w dekrecie Prezydenta Rzeczypospolitej, t. zn., że będzie tak, jak może zawsze było interpretowane — tajność kwalifikacji. Powołam się na to, o czem mówił p. Minister na Komisji Budżetowej, mianowicie, że w rozporządzeniu wykonawczem ta rzecz będzie tak ujęta, że ostrzeżenia będą jawne. W imieniu nauczycielstwa, które tego pragnęło, serdecznie Panu Ministrowi dziękuję.</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#PJaworska">Na koniec jednak wyrażam prośbę, ażeby p. Minister wziął pod rozwagę to przekonanie nauczycielstwa, że i w ustawie ta jawność kwalifikacji powinna być.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Głos ma sprawozdawca p. Zdzisław Stroński.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#PZdzisławStroński">W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego podano szereg nieścisłych faktów. Najwięcej nieścisłych, nieprawdziwych faktów podał p. Kornecki. Jako referent tego budżetu, z tej trybuny pragnę je sprostować.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(P. Kornecki: Wszystkie były ścisłe.)</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#PZdzisławStroński">Wszystkie były oparte na kłamstwie, na fałszu i na obłudzie.</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#PZdzisławStroński">Niech Panowie się nie oburzają, bo całe przemówienie p. Korneckiego było bezczelnem kłamstwem.</u>
<u xml:id="u-9.5" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, przywołuję Pana do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#PZdzisławStroński">Zaraz na wstępie, gdy p. Kornecki mówił o liczbie słuchaczy… (P. Kornecki przerywa.) Gdy Pan mówił o liczbie słuchaczy na uniwersytecie…</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(P. Kornecki: Nie mówiłem o liczbie słuchaczy, Pan się myli, Pan insynuuje mi rzeczy, o których nie mówiłem.)</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#PZdzisławStroński">Całe Pańskie przemówienie było fałszem.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">(P. Kornecki: Niech Pan udowodni.)</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#PZdzisławStroński">Ja udowodnię.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Kornecki, wzywam Pana do porządku.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#PZdzisławStroński">Mieliśmy tu możność na Komisji Budżetowej odpowiedzieć na wszystkie zarzuty, które Pan Poseł stawiał. Chce Wysokiemu Sejmowi zakomunikować, że jeżeli chodzi o stan słuchaczy na wyższych uczelniach, to przedstawia się on jak następuje: Liczba słuchaczów w r. 1931 zapisanych na Uniwersytet Warszawski wynosiła 8.723, w r. 1932 — 8.178, w r. 1933 — 9 674. Panowie widzą, że liczba słuchaczów w roku bieżącym bynajmniej nie spadła, lecz wzrosła. Politechnika Warszawska w r. 1931 posiadała 3,622 słuchaczów, w r. 1932 — 3 709, a w r. 1933 — 4,150. Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego: w r. 1931 1.051, w r. 1932 — 1.251, w roku obecnym 1.339. Państwowy Instytut Dentystyczny: w r. 1931 — 442, w r. 1932 — 471 i obecnie 490. To są dane cyfrowe, dotyczące stanu liczbowego słuchaczów w wyższych zakładach naukowych w m. Warszawie.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#PZdzisławStroński">Padły także zarzuty pod adresem „Straży Przedniej”. P. Poseł mówił o tej organizacji, jako organizacji szkodliwej, która zatruwa atmosferę w szkolnictwie średniem. Wiemy, że „Straż Przednia” jest organizacją jawną, legalną, Pan doskonale o tem wie, że ingerencja Ministra, jeżeli chodzi o jego uprawnienia, w tym wypadku jest bardzo duża, znacznie większa, niż, jeżeli chodzi o uprawnienia ministra, co do harcerstwa. „Straż Przednia” jest organizacją, która szerzy wychowanie państwowe i zaszczepia instynkt pracy społecznej. Jest ona zupełnie niezależną. Jeżeli chodzi jednak o powiązanie jej z władzami szkolnemi, to jest ono bardzo silne, uprawnienia kuratorów i dyrektorów szkół są bardzo duże. Nad rozwojem organizacji „Straży Przedniej” czuwają rodzice. Podał Pan tylko jeden wypadek i starał się Pan o zasugerowanie opinji publicznej, że organizacja ta występuje przeciw kościołowi i przeciw rodzicom. Mówiąc o jednym konkretnym fakcie, mianowicie w Łomży, popełnił Pan cyniczne kłamstwo.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy: P. Kornecki: Prowokator!)</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#PZdzisławStroński">Prowokatorem może być tylko Pan wyłącznie.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Panie Pośle Kornecki, przywołuję Pana do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#PZdzisławStroński">W Łomży niema żadnej organizacji „Straży Przedniej” i z tego miejsca publicznie to stwierdzam.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#PZdzisławStroński">Tak samo źródłem ataków była kwestja wydawnictwa „Kuźni Młodych”. „Kuźnia Młodych” jest czasopismem wydawanem przez młodych, która szerzy także zasady wychowania państwowego, która porusza szereg problemów interesujących młodzież, jest pismem wydawanem przez młodzież i jest pismem samowystarczalnem.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#PZdzisławStroński">Cały zarzut Pana polega na tem, że lokal redakcji mieści się na Zamku. Posłanka Wolska na zarzut ten Panu już odpowiedziała, mimo to ośmielił się Pan zarzut ten podtrzymywać dalej. Oświadczam więc, że na Zamku jest tylko lokali wydawnictwa „Kuźni Młodych”. Jak Pan śmie twierdzić, że „Kuźnia Młodych” jest z jakichkolwiek innych funduszów wydawana? Utrzymuje się ona z funduszów własnych, ma własnych prenumeratorów. Jest tylko jedno prawdą, że protektorem duchowym tego wydawnictwa jest p. Adam Skwarczyński.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#PZdzisławStroński">Jest rzeczą jasną, że Pan, stawiając te zarzuty, stawiał je w pewnym kierunku, — chodziło Panu o jedną rzecz, o wciągnięcie w orbitę polityki młodzieży dzisiejszej. Pan wie o tem doskonale, że młodzież była wciągana przez szereg lat. Czy mam z tego wysokiego miejsca jeszcze raz powtórzyć wypadki konkretne, gdzie młodzież z ław szkół średnich wyciągano do najbardziej brudnych i ohydnych demonstracyj ulicznych, gdzie zatruwano duszę młodzieży. Panowie oburzają się, wiedząc dobrze, że przez zaprzątanie umysłu młodzieży rzeczami ideowemi zanika u Panów wpływ partyjny na młodzież. Dlatego p. Kornecki przy omawianiu budżetu Ministerstwa Oświaty ośmielił się w taki sposób atakować. Szereg zarzutów Panów był pozbawiony wszelkiej podstawy. Chodziło o organizację „Zrębu”. Organizacji „Zrębu” na Uniwersytecie Jagiellońskim nie utworzono. Organizacja „Zrębu” jest utworzona przez tych ludzi, którzy jej pragnęli. Jest ona zespołem ludzi, którzy zajmują się szeregiem problemów i nie można zmusić ich do przyjmowania ludzi, o innych poglądach.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#PZdzisławStroński">Już zaznaczyłem, że jeżeli chodzi o całe stanowisko p. Korneckiego, z tego miejsca muszę zaprotestować. Było one przepełnione obłudą i fałszem. Chodziło mu o wprowadzenie w błąd opinji publicznej. Jednakże o tę opinię publiczną jesteśmy zupełnie spokojni. Odbywa się obecnie bardzo głęboki proces w szkolnictwie w tej opinji publicznej i nie uda się Panu tego procesu powstrzymać, nie uda się wprowadzić jej w błąd, że w zamierzeniach ministerstwa, czy młodzieży, czy Rządu jest atakowanie kościoła, czy rodziców. Zupełnie bezpodstawny jest zarzut Pański, jeżeli chodzi o stosunek szkół do rodziców. Jeszcze nigdy tak bardzo silnym węzłem szkoła, dom i rodzice nie były związane, jak w tej chwili. W całej Polsce nastąpiła bardzo ścisła realizacja związku rodziców ze szkołą, rodzice mają wpływ na to, co się dzieje w szkole. Taki jest istotny stan.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#PZdzisławStroński">Dlatego niech Wysoka Izba wybaczy naszemu zupełnie słusznemu oburzeniu, jeśli z tego miejsca mówiłem w słowach gorących, dlatego, że przemówienie p. Korneckiego dało mi ku temu pełną podstawę.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego, do części b): rozprawa szczegółowa nad Sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym grupy D. Fundusze na rok 1933/34.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Czuma.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#PCzuma">Wysoka Izbo! Preliminarz Budżetowy Rzeczypospolitej Polskiej na r. 1933/34 wprowadza osobną grupę D pod ogólną nazwą: „Fundusze”. Nowość ta z wielu względów jest wskazana i zalecenia godna. Budżet przejmuje grupę wydatków i rozchodów, które stanowią odrębną kategorję administracyjno-gospodarczą. W ten sposób wykaz gospodarki publicznej uzyskuje większą jasność i przejrzystość. Już pomijam okoliczność, która nie jest zresztą bez znaczenia, iż ta nowa grupa budżetowa w obliczeniach preliminarza figuruje per saldo z 12 miljonami przelewu do Skarbu w formie wpłat. Narazie nie zastanawiałem się nad realnością tej kwoty. Włączenie do budżetu planów finansowo-gospodarczych funduszów pozwoli ciałom ustawodawczym na wgląd w gospodarkę tych odrębnych jednostek administracyjnych, tem samem i kontrola wzmaga się, co tylko może wyjść na dobre tym funduszom.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Wicemarszałek Makowski obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#PCzuma">Budżet przewiduje w grupie A szereg funduszy, jak fundusz do rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, reprezentacyjny, Fundusz Kultury Narodowej, fundusze dyspozycyjne, propagandowe i t d.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#PCzuma">Z nich wszystkich właściwym funduszem jest chyba jedynie Fundusz Kultury Narodowej, zorganizowany na zasadzie ustawowej, mający własną administrację, rachunkowość i t. p. Inne t. zw. fundusze, jak reprezentacyjny, dyspozycyjny, propagandowy, nie są niczem innem, jak zwyczajnemi kredytami budżetowemi, corocznie przyzwalanemi, kredytami w ciągu roku wyczerpywanem i na cele, które szczegółowo z tych lub innych względów nie są wykazywane i co do których kontrola z natury rzeczy musi być inna, jeśli wogóle jest. Ta kategorja kredytów, nazywana funduszami, nie stanowi właściwych funduszów. Prawda, ich charakter wykazuje pewną odrębność (choćby ze względu na system kontroli), nie mają jednak trwałej egzystencji, wegetując z łaski każdorazowego budżetu rocznego. Jeżeli instytucja jest trwała, bo musi być trwała, (fundusz dyspozycyjny, reprezentacyjny), to gospodarczo wygasa taki fundusz z wygaśnięciem budżetu, na nowo odradzając się w budżecie nowym.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#PCzuma">Możemy najpierw podzielić fundusze na takie, które powołała do życia ustawa (Fundusz Kwaterunku Wojskowego, Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej) i na takie, które powstały jedynie drogą decyzji poszczególnych ministrów (wojskowy).</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#PCzuma">Następnie możemy je dzielić zależnie od tego, czy posiadają odrębność osobowości prawnej (jak kwaterunkowy), czy nie (jak szereg funduszy).</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#PCzuma">Niektóre z nich mają podstawę pożyczkową, jak np. Państwowy Fundusz Gospodarczy, powstały z pożyczki t. zw. dillonowskiej, a z przeznaczeniem na cele budowli, inwestycyj komunalnych, przemysłowych, długoterminowego kredytu hipotecznego. Takim samym funduszem, powstałym z pożyczki stabilizacyjnej, jest Państwowy Fundusz Kredytowy, t. zw. fundusz „F” z przeznaczeniem na cele kredytowe przedsiębiorstw państwowych oraz kredytu rolnego. Takim wreszcie ma być fundusz 50-miljonowy „A” z pożyczki zapałczanej na przedterminową spłatę długów państwowych. Pozatem podobny charakter ma fundusz zakupu srebra, powstały z pożyczki stabilizacyjnej, a obecnie będący w stanie stopniowej likwidacji.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#PCzuma">Rozróżnia się dalej dwie kategorje funduszy, najpierw takich, które są finansowane z podatków celowych, t. j. danin, z których wpływ idzie na rachunek określonego celu, w danym razie takiego, lub innego funduszu, oraz tych, które żyją z dotacyj budżetowych, względnie pozabudżetowych. Do pierwszej kategorji należy zaliczyć Fundusz Kwaterunku Wojskowego, Fundusz Drogowy, Fundusz Rozbudowy Miast. Do drugiej należy Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej, Pomocy Instytucjom Kredytowym, Eksportowy i t. p.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#PCzuma">Do tego podziału dołączyłbym osobną kategorję funduszy, które bądź to wyrastają ze środków innych funduszy, bądź to kombinują w sobie elementy dotacyj skarbowych, podatków celowych i pożyczek. I tak fundusz budowlany na cele budowy domów mieszkalnych żyje z Funduszu Gospodarczego, z Państwowego Funduszu Rozbudowy Miast i dwóch pożyczek wewnętrznych (4% premjowa pożyczka inwestycyjna z 1928 r., rozporządzenie Prezydenta z 14.III. 1928 r. i 3% premjowa pożyczka budowlana, ustawa 23.III. 1929 r.) oraz także z rezerw kasowych.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#PCzuma">Zwroty pożyczek, udzielanych z Funduszu Pomocy Instytucjom Kredytowym, podlegają przekazaniu zgodnie z ustawą z 27.II. 1931 r. na Państwowy Fundusz Eksportowy. Ten ostatni otrzymuje dalej wpływy z lokat Skarbu Państwa w Banku Gospodarstwa Krajowego, których cele zostały osiągnięte, kwoty, przewidziane przez ustawy, jakie ewentualnie zostaną wydane i t. p. Fundusz Pomocy Bezrobotnym opiera się na dochodach z podatków celowych i z innych wpływów, które mogą być pochodzenia od osób prywatnych, bądź też jednak samorządowych, bądź też dotacyj od Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#PCzuma">Widzimy tedy, jak wielka różnolitość istnieje między funduszami, gdy pytamy o ich źródła dochodowe.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#PCzuma">Podobna, choć mniejsza różnolitość panuje w zakresie administracji funduszem. Sprawuje ją bądź to władza resortu, z którym fundusz jest związany (jak np. Fundusz Drogowy, Fundusz Przedterminowej Spłaty Długów), bądź to odrębny zarząd (Fundusz Kwaterunku Wojskowego, Fundusz Pomocy Bezrobotnym), lub, co się dzieje najczęściej, administracja finansowa funduszu spoczywa w rękach Banku. Chodzi tu o Bank Polski, Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Państwowy Bank Rolny i dla małego Funduszu Drogowego Pożyczkowego, Polski Bank Komunalny w Warszawie.</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#PCzuma">Niezależnie od systemu zarządu fundusze organizacyjne i rzeczowo związane są z poszczególnemi ministerstwami. Fundusze grupy „D” rozbite są według 6 ministerstw. I tak: Ministerstwo Spraw Wojskowych (Fundusz Kwaterunku Wojskowego), Ministerstwo Skarbu (Państwowy Fundusz Kredytowy, Państwowy Fundusz Gospodarczy, Państwowy Fundusz Rozbudowy Miast, Fundusz Specjalny Rady Spółdzielczej, Państwowy Fundusz Budowlany, Fundusz Pomocy Instytucjom Kredytowym, Państwowy Fundusz Eksportowy, Fundusz Skarbu Pożyczek Państwowych), Ministerstwo Komunikacji (Państwowy Fundusz Drogowy, Drogowy Fundusz Pożyczkowy), Ministerstwo Rolnictwa i Reform Rolnych (Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej), Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (taksa administracyjna ogólna, taksa administracyjna szkół artystycznych, Fundusz na rzecz szkół zawodowych, stypendja akademickie, Fundusz opłat studenckich), Ministerstwo Opieki Społecznej (Fundusz Pomocy Bezrobotnym.) Razem fundusze w ilości 18.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#PCzuma">I wreszcie jedno zagadnienie, które należy podnieść w związku z naturą funduszy. Mówiliśmy o nich, iż mają swoje odrębne cele, odrębną administrację, Kiedy tworzyliśmy różnice między niemi, to z uwagi na stronę dochodową funduszy, czy to, że czerpią środki z pożyczek, z podatków celowych, z dotacyj budżetowych, czy też wreszcie korzystają ze środków innych funduszy, czy wogóle środków pozabudżetowych. Otrzymaliśmy przy tej stronie rozchodowej kilka kategoryj funduszy. Ale tak samo możemy przeprowadzić podział funduszy od strony ich wydatkowania. Fundusz Kwaterunku Wojskowego ma swoje własne cele wydatkowe, podobnie jak wiele innych funduszy. Niektóre z nich wydatkują, wspierając inne fundusze, ale inne wydatkują, wspierając zwykłe pozycje budżetowe. Mam na myśli głównie niektóre fundusze Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Część ich wpływów przeznacza się na wydatki ogólno-budżetowe, część na cele własne. Jeżeli zaś ratują zwykłe pozycje budżetowe, to znowu charakter funduszu ulega pewnemu zróżniczkowaniu i wyspecjalizowaniu. Fundusz częściowo robi się zwyczajną pozycją budżetową, jak nią jest fundusz reprezentacyjny, czy inny tego typu. Powstrzymuję się od oceny rzeczowej tego zjawiska, gdyż w danej chwili ten wzgląd formalny mam przed oczyma. Tą drogą zaś powstają nowe cechy komplikujące naturę funduszu.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#PCzuma">Gdy teraz zapytamy się, jak wygląda w przecięciu ewolucja funduszy, jakie wykazuje tendencje, to otrzymamy następującą odpowiedź. Wielki Fundusz Obrotowy Reformy Rolnej posuwa proces komasacji funduszów w Ministerstwie Rolnictwa i Reform Rolnych i pozwala na wytworzenie struktury dość jednolitej, do tego ustawowo zorganizowanej. Fundusz Kwaterunku Wojskowego ma wszelkie cechy trwałego i dobrze zorganizowanego kompleksu finansowo-administracyjnego. Mam wrażenie, iż Państwowy Fundusz Drogowy, jeżeli zostanie w obecnej organizacji, może wchłonąć ten mały Fundusz Drogowy Pożyczkowy. Fundusz Ministerstwa Skarbu mógłby też ulec pewnemu uproszczeniu i komasacji. Sprawa funduszy Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w ich organizacji najnowszej jest rzeczą stosunkowo świeżą, zatem eksperymentalną i niestety w pewnej dozie przejściową co do przyczyn, jeżeli mamy na myśli okres kryzysu. To samo można powiedzieć o Funduszu Pomocy Bezrobotnym.</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#PCzuma">Wydaje się, że komasacja funduszy byłaby wskazana na terenie funduszy Ministerstwa Skarbu i częściowo Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#PCzuma">W związku z akcją zmniejszenia ilości funduszów, szereg funduszów został zlikwidowany, względnie przeszedł w stan likwidacji. Do tych funduszów zaliczyć należy: Fundusz Odbudowy Kraju (zniszczenia wojenne), Fundusz na cele akcji kredytowej dla bezrobotnych, Fundusz Zakupu Srebra (bicie bilonu), fundusze b. Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej, Fundusz kosztów likwidacji Skarbu Narodowego i realizacji jego majątku, Fundusz wieczysty miast i miasteczek b. Królestwa Kongresowego (akcja przedwojenna pomocy budowlanej), Fundusz jednego miljarda marek na zagospodarowanie odłogów gruntowych, fundusz 30 mil jonów marek na pomoc rolną, fundusz pozostałości po okupantach, fun dusz 235 miljonów koron na pomoc rolną, fundusz 3 miljardów marek „A” na pomoc rolną, fundusz 500 mil jonów marek „C” na pomoc rolną, fundusz 500 miljonów marek „E” na pomoc rolną dla repatrjantów, fundusz na pomoc w r. 1924, poszkodowanym przez klęski żywiołowe, fundusz państwowej pomocy rolnej dla reemigrantów, fundusz hodowlany, fundusz kredytu na popieranie wytwórczości roślinnej, fundusz likwidacyjny wierzytelności b. Ogólnej Komisji Zakupu stadników rozpłodowych. Ponadto w skład funduszu obrotowego reformy rolnej weszło 16 funduszów.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#PCzuma">Dochód Skarbu Państwa z tytułu przelania pozostałości likwidowanych funduszów wyniesie w r. 1933 zgórą 1 miljon złotych.</u>
<u xml:id="u-17.18" who="#PCzuma">Rozpatrywanie zagadnienia funduszów wymaga uwzględnienia kilku kryterjów. Najpierw formalnego, organizacyjnego, prawnego. Ten punkt widzenia formalno-organizacyjny przemawia za jednym referatem o funduszach. Następny punkt widzenia ma charakter finansowo-administracyjny. I ten wzgląd do pewnego przynajmniej stopnia przemawia także za jednym referatem. Natomiast kwestja rzeczowej treści funduszu przemawia za odrębnem traktowaniem każdego z funduszów w ramach ich przynależności rzeczowej do poszczególnych resortów. Znajomość rzeczowa stosunków poszczególnych funduszów służy ponadto jako założenie dobrego rozumienia ich strony finansowej, jeśli już nie administracyjnej. Ten ostatni wzgląd zatem osłabia tendencję traktowania funduszów w jednem opracowaniu. Do tego dołącza się jeszcze moment czysto praktyczny. Jest rzeczą bodaj bardzo trudną rozpatrywanie budżetu pojedyńczych resortów, z któremi związany jest taki lub inny fundusz, poza jakąkolwiek wzmianką o takich lub innych funduszach. Stąd to płynie omawianie funduszów przez referentów danych ministerstw i debata nad temi funduszami przy tej okazji. Tak było z Funduszem Drogowym, Funduszem Obrotowym Reformy Rolnej, z Funduszem Kwaterunku Wojskowego i t. p. Nie poruszano funduszów, skupionych w obrębie Ministerstwa Skarbu, ale dlatego, że budżet Ministerstwa Skarbu jeszcze wogóle nie był rozpatrywany. Jeżeliby zatem chodziło o mój osobisty pogląd, to wypowiadam się za przydzieleniem opracowania poszczególnych funduszów referatom danych resortów. Referat, który ogarnia sześć ministerstw o różne i skali zainteresować rzeczowych, organizacyjnych i t. p. z natury rzeczy nie może dać wyczerpującego przeglądu i dokładnej analizy, tem bardziej, gdy się zważy, że tych funduszów jest osiemnaście. Traktuję tedy mój referat jako pierwszy eksperyment w tym kierunku, eksperyment już uprzedzony debatą i referatem kilku ministerstw.</u>
<u xml:id="u-17.19" who="#PCzuma">Zapewne dyskusja nad funduszami nie wyczerpie przedmiotu tak rozległego ilościowo i jakościowo. Z pewnością dotyczyć będzie tylko niektórych problemów, tak samo jak i mój referat ograniczyć się musi raczej do zapoczątkowania dyskusji i opisu dość ogólnego.</u>
<u xml:id="u-17.20" who="#PCzuma">Plany finansowo-gospodarcze funduszów, włączonych do grupy D. są dość niejednolite co do układu. Natura funduszu i jego stosunki są bowiem różne. Jedne plany dają pełniejszy obraz analizy, drugie skromniejszy.</u>
<u xml:id="u-17.21" who="#PCzuma">Osobną wzmiankę należy poświęcić realności pozycyj finansowych każdego z funduszów. Tu także panuje różnolitość. Jedne pozycje są realne, inne mniej. Niektóre w zależności od mających być wydanemi norm ustawowych (nowele do ustawy o funduszu drogowym.) Jedne mają już dłuższą praktykę z przeszłości, inne dopiero te praktykę zaczynają przechodzić (Fundusz Pomocy Bezrobotnym).</u>
<u xml:id="u-17.22" who="#PCzuma">Opis funduszów i przegląd cyfr znajduje się w sprawozdaniu Komisji Budżetowej, dlatego tę stronę zagadnienia pomijam. Natomiast w krótkich słowach podniosę te wątpliwości, które były wysuwane w toku dyskusji na Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-17.23" who="#PCzuma">Co się tyczy Państwowego Funduszu Budowlanego, to jest to fundusz obrotowy kredytowy, przeznaczony na akcję budowlaną i dlatego też fundusz ten nie ma ani dochodów ani wydatków, lecz wykazuje tylko obroty kredytowe. Na akcję kredytowo-budowlaną przeznaczony jest sam kapitał utworzony z części wpływów z 8% pożyczki dolarowej z 1925 r., z 4% pożyczki premiowej iwestycyjnej i 3% pożyczki premjowej budowlanej. Natomiast odsetki pobierane od pożyczek, udzielonych na akcję budowlaną. wpływają na dochód budżetu administracji (Cz. 8 dz. 5 § 17 „Odsetki od ruchomego majątku państwowego”) i służą na pokrycie wydatków, przewidzianych w budżecie długów Państwa na obsługę tych pożyczek państwowych, których wpływy zostały przeznaczone na akcję kredytowo-budowlaną. (8% pożyczka dolarowa z 1925 r., 4% pożyczka premjowa inwestycyjna i 3% premjowa pożyczka budowlana).</u>
<u xml:id="u-17.24" who="#PCzuma">Rezerwa skarbowa 75 mil jonów złotych, utworzona z wpływów 1% pożyczki stabilizacyjnej z 1927 r. (pkt. E) została zgodnie z częścią 1 pkt. 1 planu stabilizacyjnego Rządu i w porozumieniu z doradcą finansowym Rządu zużyta w dniu 3.X 1930 r. w następujący sposób: 25 miljonów złotych przelano na Państwowy Fundusz Kredytowy, 25 miljonów złotych przekazano Bankowi Polskiemu na spłatę długów Skarbu Państwa w tym banku, a 25 mil jonów złotych przelano do kas skarbowych na zasilenie zapasów kasowych. Tem samem rezerwa ta, już obecnie rozdysponowana, nie stanowi funduszu państwowego i nie mogła być wykazana w preliminarzu funduszów na r. 1933/34.</u>
<u xml:id="u-17.25" who="#PCzuma">Komunalnego funduszu pożyczkowo-zapomogowego nie umieszczono w grupie D z następujących względów: Komunalny fundusz pożyczkowo-zapomogowy, utworzony został na podstawie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 1.VI 1927 r. z wpływów z dodatków komunalnych do państwowych podatków od spożycia, zużycia, względnie produkcji, z 80-groszowego udziału związków komunalnych w opłacie monopolowej od spirytusu i dodatków komunalnych do państwowych podatków od spadków i darowizn, Fundusz ten utworzony jest wyłącznie z własnych dochodów związków komunalnych i jest przeznaczony na wzajemną pomoc finansową dla samorządu terytorialnego. Funduszem administruje Polski Bank Komunalny, jako instytucja samorządowa. Państwo nie dopłaca w żadnej formie do komunalnego funduszu pożyczkowo-zapomogowego. Fundusz ten, nie będąc zatem funduszem państwowym nie może figurować w grupie funduszów państwowych.</u>
<u xml:id="u-17.26" who="#PCzuma">Inwalidzki kredytowy fundusz gospodarczy powstał z dotacyj budżetowych w r. 192829 z kredytów części 19. Dotacje te zostały ulokowane w Państwowym Banku Rolnym. Istnienie funduszu nie jest oparte na tytule ustawowym, a pożyczek udzielano na podstawie statutu komitetów pożyczkowych tego funduszu. Fundusz ten nie ma własnych dochodów, nie jest przeto funduszem państwowym we właściwem słowa znaczeniu i dlatego też nie został umieszczony w preliminarzu funduszów na rok 1933/34.</u>
<u xml:id="u-17.27" who="#PCzuma">Fundusz Kultury Narodowej nie posiada innych wpływów, prócz dotacyj z ustawy o nadzwyczajnych inwestycjach państwowych oraz z kredytów budżetu Prezydium Rady Ministrów. Wydatki funduszu uskutecznia się w normalnym trybie, przewidzianym dla państwowych wydatków administracyjnych i przy zastosowaniu uchwały Rady Ministrów z dnia 2 IV 1928 r. Fundusz ten nie jest funduszem państwowym we właściwem słowa znaczeniu i dlatego też dotacje na kulturę narodową uwzględniono w budżecie wydatków administracji. Zamierzone jest ustawowe uregulowanie Funduszu Kultury Narodowej.</u>
<u xml:id="u-17.28" who="#PCzuma">Państwowy Fundusz Pomocy na odbudowę budynków, zniszczonych lub uszkodzonych wskutek działań wojennych t. zw. Funduszu Odbudowy (ustawa z dnia 6 maja 1924 r.), został zlikwidowany w styczniu r. b. i pozostałość została przelana na dochód budżetu Państwa; z tego też powodu fundusz nie został umieszczony w preliminarzu na rok 1933/34.</u>
<u xml:id="u-17.29" who="#PCzuma">Projekt ustawy o umarzaniu pożyczek, udzielonych na odbudowę jest w Komisji Skarbowej Sejmu.</u>
<u xml:id="u-17.30" who="#PCzuma">Fundusz budowy szkół powszechnych i szkół rolniczych nie istnieje, a utworzenie takiego funduszu też nie jest zamierzone.</u>
<u xml:id="u-17.31" who="#PCzuma">Na tem kończę omówienie grupy D, Fundusze Państwowe.</u>
<u xml:id="u-17.32" who="#PCzuma">Proszę Izbę o przyjęcie preliminarza grupy D w brzmieniu uchwalonem przez Komisję Budżetową.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekMakowski">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad preliminarzem Ministerstwa Komunikacji. Jako sprawozdawca głos ma p. Brzozowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#PBrzozowski">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Komunikacji był stosunkowo bardzo szczegółowo omówiony w Komisji Budżetowej, wobec tego wątpię, ażeby w rozprawach plenarnych mógł zająć więcej czasu. Niemniej przeto poczuwam się do obowiązku kilkoma uwagami uzupełnić materjał, jaki jest zawarty w sprawozdaniu Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#PBrzozowski">Przedewszystkiem podkreślić należy, że Ministerstwo Komunikach dziś obejmuje te kredyty, które dawniej obejmowały dwa ministerstwa. t. i. Ministerstwo Kolei i Ministerstwo Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#PBrzozowski">Bardzo silnie było podkreślane, że dzisiejszy stan funduszów państwowych nie pozwala na większe dotowanie robót publicznych, które częściowo wchodzą obecnie w zakres Ministerstwa Komunikacji, a więc robót przy uregulowaniu rzek żeglownych, spławnych, następnie dróg i szos, dla których zresztą został stworzony Państwowy Fundusz Drogowy. Ustawa o tym funduszu niebawem będzie znowelizowaną i przypuszczam, że wówczas Sejm będzie miał możność szerzej nad problemem drogowym się zastanowić. Niemniej przeto istnieje świadomość, że w momencie. kiedy kryzys gospodarczy szaleje, kiedy coraz więcej wzrasta bezrobocie, brak na większą skalę robót publicznych jest bardzo dotkliwa luka, nie mającą jednak w zakresie przedłożenia budżetowego środków, wskazanych na normalne pokrycie dochodów, któreby pokryły te roboty. Klub B. B. w rozumieniu tego stanu rzeczy przychodzi z osobnym wnioskiem w sprawie utworzenia Funduszu Pracy. Niewątpliwie dochody z niego uzyskane w znacznej mierze będą zużytkowane na roboty celowe, kierowane przez Ministerstwo Komunikach.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#PBrzozowski">Głownem zagadnieniem, które było przedmiotem dyskusji w Komisji Budżetowej, był problem naszego kolejnictwa. Trudno mówić w tym wypadku tylko o kolejnictwie naszego Państwa w oderwaniu od tego, jakie są losy kolejnictwa na całym świecie. Stwierdzić należy, że poza normalnemi objawami, spowodowanemi dzisiejszym kryzysem gospodarczym, ten kryzys w zakresie kolejnictwa wystąpił znacznie wcześniej — już nawet w latach najlepszej konjuktury, największej pomyślności. Należy stwierdzić, że na Zachodzie towarzystwa kolejowe wykazują coraz mniejsze dochody, coraz niższe dywidendy. Następuje silna walka z innemi środkami komunikacji, a przedewszystkiem z automobilem. Skutek jest ten, że dochodowość kolei na całym świecie jest coraz mniejsza. W ostatnich czasach deficyty kolejowe we wszystkich państwach są na porządku dziennym.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#PBrzozowski">Jakie są środki, jakie są dążności usanowania tych stosunków? Na Zachodzie starano się skoordynować przedewszystkiem pracę kolei i innych środków komunikacyjnych, względnie starano się usprawnić kolejnictwo i potanić koszty eksploatacji. W zakresie tych dążności stwierdzić należy, że technika kolejowa coraz większe robi postępy i przechodzi od trakcji parowej ku trakcji elektrycznej i motoryzacji wagonów.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#PBrzozowski">Wspomniano, że w Polsce, gdzie mamy takie duże zapasy węgla, który po niskich cenach musimy eksportować, problem elektryfikacji może nie jest tak aktualny, że należałoby spalić na kolei ten węgiel, jaki jest do dyspozycji.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#PBrzozowski">Jeżeli jednak weźmiemy cyfry porównawcze pomiędzy ogólną produkcją przemysłu węglowego, które określamy na 36-miljonów ton, a tą niską stosunkowo ilością paliwa ponad 3 miljony ton, jaką zużywają koleje, to stanowi to niecałe 10% produkcji całego węgla. Skoro się jeszcze uwzględni, że nawet przy bardzo intensywnej elektryfikacji narazie może być mowa o ilości jakich kilkuset, 500 klm linji, cyfra, któraby powstała wskutek tego zmniejszenia konsumcji węgla na rzecz przeprowadzonej elektryfikacji, dochodziłaby do 0,5% obecnej produkcji węgla; dokładne przeliczenie, które widziałem, mówi o zmniejszeniu konsumcji węgla, któreby nastąpiło, w wysokości 0.39% produkcji. A jednak elektryfikacja jest kwestją przyszłości i ona jedynie zdolna jest rozwiązać radykalnie problem obniżenia kosztów eksploatacji dzisiejszych linij kolejowych.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#PBrzozowski">Pozatem podkreślić należy, że ma to inne walory poza wygodą, zdolnością konkurencyjną z już więcej wygodnemi nowoczesnemi środkami komunikacji, mianowicie posiada jeden, a w naszem zagadnieniu bardzo ważny plus i bene, a tem jest możność szybkiego wzmożenia przelotności linij kolejowych. Oczywiście kwestja elektryfikacji jest połączona także z pewnym nowym dużym stosunkowo nakładem kapitału inwestycyjnego i że dziś w momencie ogólnego kryzysu gospodarczego trudno o jakąkolwiek pożyczkę, zwłaszcza zagraniczną, trudno mówić o wielkich projektach elektryfikacji Polskich Kolei w tej chwili, niemniej przeto uważam za swój obowiązek podkreślić te momenty, bo to nie jest kwestja chwili bieżącej ale to jest kwestja perspektywy lat najbliższych, to jest kwestja programu na lata najbliższe. I szczególne zaniepokojenie wywołuje, jeżeli porównamy pewne cyfry, które na inwestycje były przewidziane w funduszu inwestycyjnym Polskich Kolei Państwowych, znajdujących się na końcu planu finansowo-gospodarczego kolejowego, bo widzimy stałe zmniejszenie się wydatków na inwestycje. Nie mówię o inwestycjach na nowe linje, bo te specjalnie z powstaniem francusko-polskiego towarzystwa i odciążeniem, jakie wskutek tego nastąpi w zakresie budowy przez towarzystwo magistrali kolejowej Gdynia — Śląsk, są zupełnie zrozumiałe i uzasadnione. Natomiast większą obawę wywołuje stałe kurczenie się kredytów na inwestycje na kolejach istniejących normalnotorowych. Jeżeli stosunkowo dobry rok 1930/31 wykazał jeszcze na ten cel 60.933,000, jeżeli zamknięcie roku 1931/32 wykazuje 50 miljonów, wreszcie ubiegły okres budżetowy, ubiegłe trzy kwartały roku 1932 wykazują jeszcze ponad 52 miljony, to preliminarz na rok 1933/34 wykazuje 35.552.000 zł.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#PBrzozowski">I tu w uzupełnieniu do tego występują pewne niepokojące objawy, jeżeli chodzi o program przyszłości, pewne stosunkowo zbyt niskie cyfry; mówię w tym wypadku o węźle warszawskim, który figuruje w cyfrze zaledwo 2.500.000 a jest to jedyna inwestycja właśnie w zakresie usiłowanej elektryfikacji, bo chodzi o elektryfikację t. zw. linji średnicowej, zarówno w interesie zdrowotności stolicy, jak i przelotności tej linji. Chodzi tu o najskuteczniejsze zwalczanie braków w ruchu podmiejskim, gdyż dawno zyskała już prawo obywatelstwa opinja, że jedynym środkiem zdolnym do pokonania trudności ruchu podmiejskiego, jest elektryfikacja kolei podmiejskich. Otóż jeżeli w tych kredytach w związku z rozbudową węzła warszawskiego miałoby się liczyć i tę sumę, która na cele elektryfikacji miała być przeznaczona, a która waha się w granicach 11 do 12 miljonów, to w takim razie ta cyfra 2.500.000 zł jest znikomo mała i świadczy o tem, że właściwie problem zelektryfikowania linji średnicowej i kolei podmiejskich warszawskich odsuwa się na znacznie dalszą przyszłość, nie powiem ad calendas graecas — ale w każdym razie do zmiany stosunków gospodarczych, względnie do możliwości osiągnięcia wydatniejszej pożyczki zagranicznej na te cele.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#PBrzozowski">Proszę Panów! Wracając jeszcze do samego problemu węglowej gospodarki energenetycznej, podkreślić należy, że pod temi innemi względami dodatniemi, które elektryfikacja przedstawia dla kolei, obawy o marnowanie naszego węgla absolutnie nie byłyby realne. Podkreślam doświadczenia ostatnich lat w państwach innych. Proszę wybaczyć, że tym problemem cokolwiek dłużej się zajmę, ale poczuwam się do pewnego grzechu osobistego, mianowicie jeszcze z czasów, kiedy byłem w wojsku, występowałem przeciwko elektryfikacji kolei, i ten duch do pewnego stopnia pokutuje tam jeszcze nadal. Lat kilka, które upłynęły, zmieniły jednak zasadniczo sytuację. W r. 1918, 1919, gdy zaczęto rozwijać szerokie plany elektryfikacji, nie było to stosowne, nie było na czasie, bo problem elektryfikacji wówczas był jeszcze, że się tak wyrażę, w powijakach. Od tego czasu ewolucja techniki przeszła bardzo dużą drogę doświadczenia. W tym czasie takie problemy trakcji elektrycznej jak typ motorów, wysokość napięcia, a nawet jakości prądu nie były ustalone. Ale w czasie 12 lat minionych technika kolei w trakcji elektrycznej zrobiła tak wielkie postępy, że dzisiaj ten problem jest najzupełniej dojrzały. I te kraje, które są klasycznemi krajami węgla, kolebką kolei żelaznych i wielkich przemysłów węglowych — weźmy Anglję i Belgję, jeden i drugi kraj eksportuje węgiel daleko w świat po niskich cenach i ma najgęstszą sieć kolejową — otóż stwierdzić należy, i to jest charakterystyczne, że wówczas, gdy nie było mowy o żadnym kryzysie światowym, już w tych krajach, specjalnie w Anglji, nad tym problemem bardzo poważnie się od r. 1921 zastanawiano i w 1927 r. została wyłoniona komisja, pod przewodnictwem lorda Weir'a, złożona z najwybitniejszych przedstawicieli kolejnictwa angielskiego prywatnych kolei, która ten plan wentylowała. Poraz drugi powołana komisja z 1929 r. zakończyła prace w 1931 r. i doszła do przekonania, że właśnie w Anglji, gdzie problem węglowy jest tak silny, niema innej rady, tylko jeżeli kolej ma być usprawniona — program elektryfikacji. To samo jest w tej chwili w Belgji. Więc, jeżeli państwa, znajdujące się w tej samej, gorszej względnie lepszej sytuacji węglowej, zdecydowały się właśnie na ten typ trakcji, nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że w najbliższej przyszłości program kolejnictwa polskiego na dalszą metę powinien się również opierać na zasadzie zmiany trakcji parowej na elektryczną.</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#PBrzozowski">Oczywiście jest to rzecz, która w tej chwili z dnia na dzień zrobić się nie da i która jest ściśle związana z dalszym przebiegiem rozwoju życia gospodarczego. To, co dziś można powiedzieć o tem specyficznem zagadnieniu przy dzisiejszym stanie kolei polskich, to to, że wówczas, gdy zagranicą w tym czasie zaczął się ten specyficzny typ kryzysu kolejowego, u nas jeszcze kolej wykazała lata najlepszego rozwoju, największych zysków i dochodów. Dzisiaj całokształt naszego problemu kolejowego jest traktowany pod kątem konieczności zrównoważenia tego budżetu w ramach tych środków, na jakie w tej chwili możemy liczyć czyli tylko drogą oszczędności, przy istniejącym typie kolei i jej trakcji, i to jest nakaz chwili dzisiejszej. Niemniej uważam, że okres kryzysu jest stosowny do czynienia planów na dalszą metę.</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#PBrzozowski">Proszę Panów! Jeżeli chodzi o problem ustosunkowania się kapitałów zagranicznych i zainteresowania się naszemi kolejami, to podkreślić tu muszę bardzo ważny moment, mianowicie, żeśmy się zdecydowali w r. 1931 naszą linję węglową wydzierżawić francusko-polskiemu towarzystwu. Jeżeli można dość krytycznie się ustosunkować i mieć pewne zastrzeżenia co do równowagi budżetowej tego planu finansowo-gospodarczego, to stwierdzić należy, że gdyby to towarzystwo francusko-polskie wykonało było wszystkie warunki koncesyjne, jakie miało, to ten problem, przynajmniej na ten rok, by nie powstał. Dziś jest pewnego rodzaju prowizorjum, które zostało zawarte i Polskie Koleje Państwowe przejmują w najbliższych tygodniach eksploatacją tej linji na rachunek tegoż francusko-polskiego towarzystwa. Gdyby jednak warunki, które Ministerstwo stawiało i żądało, to towarzystwo było wykonało i odkupiło i przejęło część tego taboru, w którym mamy stosunkowo dużo pieniędzy uwięzionych, to jakkolwiek byłby to wpływ nadzwyczajny, nie byłoby najmniejszej wątpliwości co do równowagi i plusowego zamknięcia przedłożonego planu. Miejmy nadzieję, że przebieg tych pertraktacyj w miarę czasu będzie więcej pomyślny, że jednak Ministerstwo z tego tytułu swoich kilkadziesiąt miljonów zdobędzie. Narazie jednak podkreślić mogę, że linja ta bez względu na to, jak kapitał zagraniczny w tej chwili się ustosunkuje, czy francuska racja stanu zwycięży w danym wypadku nad dobrą może, czy może nawet bardzo dobrą kalkulacją kapitalistów francuskich, to stwierdzić należy, że ta linja kolejowa będzie uruchomiona, jest to bowiem linja pierwszorzędnego znaczenia politycznego, można śmiało powiedzieć, że jest to linja kolejowa nietylko samej Polski, ale dla całej Słowiańszczyzny środkowej. Polska budowę tej linji ukończy i ujmie eksploatację w swoje silne ręce bez względu na to, co będzie się działo na granicy zachodniej i jak się to komu będzie podobało.</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#PBrzozowski">Tu stwierdzić muszę, skoro jest mowa o pewnych trudnościach i pracach, z jakiemi się borykają nasze koleje, jak różnorodnym jest charakter samego przedsiębiorstwa kolejowego od normalnego innego, jak wielkie serwituty ciążą na tem kolejnictwie, jak wielkie inne zagadnienia są poza zagadnieniem fiskalnem, zagadnieniem dochodowości. Stwierdzić należy, że jest to przedsiębiorstwo w znacznym stopniu użyteczności publicznej. Jeżeli w Komisji Budżetowej podnosiły się głosy i to nie z byle jakich ust, bo b. ministra komunikacji p. Chądzyńskiego, który twierdził, że niema innej rady tylko niepopularne ograniczenie ruchu osobowego, jakkolwiekby to społeczeństwo miało dotknąć, to stwierdzić należy w imię tego interesu publicznego, tej wyższej użyteczności publicznej, że koleje są środkiem komunikacyjnym, który potania życie, który reguluje do pewnego stopnia nadmiar pośredników, który daje możność szybkiego porozumienia się pomiędzy ludźmi, i tutaj zbyt daleko iść nie można. Jeżeli mówi się tylko z punktu widzenia dochodowości, finansowego, zmniejszenie przebiegu, zmniejszenie ilości pociągokilometrów jest niezawodnym środkiem, ale w ślad za tem idzie zwolnienie jeszcze większej ilości personelu.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#PBrzozowski">Z tem wiąże się również inny moment wyższej użyteczności, jest to kwestja obronności państwa, Wiadomo, że kolej w ostatnich czasach odgrywa w polityce świata, w okresie wojny specjalną rolę, wprost jest istotną nowoczesną bronią, jaką się państwo w razie wojny posługiwać musi. I tu, gdyby ktoś z punktu widzenia ekonomicznego dążył do redukcji czy to pracowników, czy do nadmiernego zmniejszenia wydatków kolejowych, to jest to niemożliwe, albowiem obronność państwa wymaga pewnego stanu linij kolejowych i bez względu na chwilowy stan finansów na pewnym poziomie utrzymać je należy. Nie wątpię, że ta strona zagadnienia jest decydującą i bez względu na to, choćby się miało ubiegły rok budżetowy zamknąć pewnym deficytem, gdybyśmy nie mogli związać końca z końcem w najbliższym roku budżetowym, to jednak w naszej sytuacji politycznej choć jest to ściśle związane z przebiegiem kryzysu gospodarczego, stwierdzić musimy, że te wydatki poniesione być muszą w interesie wyższej użyteczności i obronności Państwa. Nie należy się tego lękać. Jeżeli po latach lepszej konjuktury przyszły lata gorszej konjuktury, i może nawet trzeba będzie dołożyć cokolwiek ze Skarbu Państwa do przedsiębiorstwa kolejowego, to stwierdzić należy, że tak duży aparat, który w związku ze zmianami stosunków politycznych jakie nastąpiły, rozbudował i przebudował się, jest zadaniem wykraczającem ponad możność i zdolność danej chwili, powiem więcej, nietylko danej chwili, ale jednego pokolenia. To są inwestycje, które trzeba rozłożyć na czas dłuższy i tu kwestja paru miljonów deficytu czy dochodu z kolei roli odgrywać nie może.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Pobożny.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#PPobożny">Wysoki Sejmie! Wyznaczono mi zaledwie 4 minuty czasu, zrozumiałem jest zatem, że o rozwinięciu jakiejś myśli mowy być nie może. Zmuszony jestem ograniczyć się do kilku uwag, by one dotarły do miarodajnych uszu i spowodowały zmiany.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#PPobożny">Na wstępie pragnę spełnić obowiązek i zwrócić uwagę Rządu na to, o czem się dziś mówi w sferach pracowników państwowych w ogólności, a wśród kolejowców w szczególności. Mają oni przedewszystkiem żal do Rządu za nierównomierne traktowanie ich, za uprzywilejowanie jednych, a upośledzenie innych. Na każdym kroku wskazują na macosze traktowanie kolejowców, pocztowców i pracowników cywilnej służby państwowej z jednej strony, a życzliwość w stosunku do członków armji — z drugiej. Nie mogą sobie wytłumaczyć, czem zasłużyli na takie ciosy, jakie się im obecnie zadaje. Doświadczenia ostatniej wojny wykazały wymownie, że przy rozciągających się na setki kilometrów frontach, niemożliwem byłoby powzięcie i wykonanie jakiegokolwiek planu operacyjnego bez liczenia na sprawne współdziałanie kolei. Jak bowiem bez niej przerzucić błyskawicznie całe masy wojsk na punkty często kilkadziesiąt kilometrów odległe, bądź to dla wykonania ruchu skrzydłowego, bądź dla wzmocnienia sił w miejscu więcej zagrożonem, jak dowieść na czas potrzebny materjał wojenny, jak usunąć rannych i chorych na tyły? Te wszystkie i wiele innych zadań dla armji w polu musi spełniać kolej i to spełniać sprawnie — nietylko przy pomocy dobrych maszyn, wagonów i urządzeń technicznych, ale i przy pomocy i z poświęceniem oddanych kolejowców. Kolejowcy nie zawiedli nadziei narodu — spełniali chlubnie swe obowiązki, dowiedli, że są wiernymi synami Matki-Polski, a za to doczekali się tylko niewdzięczności.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#PPobożny">Nawet ci z pośród społeczeństwa, którzy wbrew interesowi Państwa i całego narodu z niczem niewytłumaczonych powodów odnosili się wrogo do pracowników państwowych i kolejowych, przyszli teraz do przekonania, że pobory ich nie wytrzymują krytyki, że nie wystarczają na najprymitywniejsze utrzymanie rodziny i, że ten stan rzeczy musi wreszcie mniej odporne jednostki wprowadzić na drogę demoralizacji i nadużyć.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#PPobożny">W całem kraju wre i kipi wśród pracowników państwowych i kolejowych. Odbywają się tajne narady, bo na zgromadzeniach mówić o tem nie wolno, aby nie znaleźć się na czarnej liście redukcyjnej. Rozpoczęto robotę konspiracyjną, niebezpieczną dla Państwa a wszystko to skutkiem macoszego traktowania jednych, a uprzywilejowania drugich.</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#PPobożny">Pracownicy kolejowi, jak i pracownicy państwowi innych gałęzi służby państwowej nie żądają niczego innego, jak tylko sprawiedliwego i równego traktowania ich.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#PPobożny">Wszak oni nietylko śpieszyli na front, ale i przyczynili się stosunkowo w znaczniejszej mierze do utworzenia kapitałów Banku Polskiego, wspierali i wspierają pracą oraz skład kami liczne placówki pracy społeczno-obywatelskiej, znoszą ogromne ofiary w dobie cięż kich zmagań Państwa o byt gospodarczy, — jednak macoszego traktowania znieść nie mogą.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#PPobożny">Mamy budżet deficytowy, musimy znaleźć środki na pokrycie niedoborów, — tak samo, jak musimy znaleźć środki na poprawę bytu pracowników państwowych w ogólności, a kolejowych w szczególności.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#PPobożny">W tej chwili aktualną jest: 1) sprawa równomiernego traktowania wszystkich pod względem przyznania dodatków do uposażeń i przyznania awansów, 2) sprawa równomiernego traktowania emerytów państwowych na obszarze woj. Śląskiego, gdzie jedni otrzymują 20% dodatek, a inni są tego dodatku pozbawieni.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#PPobożny">W końcu chciałbym zwrócić uwagę p. Ministra Komunikacji na niesłychanie ciężkie położenie pracowników sezonowych, pracujących na linji kolejowej Bielsko — Cieszyn, gdzie zatrudnia się robotników drogowych zaledwie 1 do 2 dni w tygodniu. Zarobek ich 12 do 16 zł miesięcznie jest tak niski, że niema mowy o tem, żeby mogli utrzymać swoje rodziny.</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#PPobożny">Zwracają się do urzędu niesienia pomocy bezrobotnym, jednak bezskutecznie, gdyż zasiłków się im odmawia, motywując tem, że nie są zarejestrowani jako poszukujący pracy.</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#PPobożny">Gminy również odmawiają pomocy dlatego, że rzekomo pracują — tak, że ludzie ci znajdują się w sytuacji bez wyjścia i upominają się na każdym kroku, by przecież mieć jakiś wzgląd na nich i dać im możność utrzymania choćby w skromnym zakresie swoich rodzin. Druga kategorja pracowników sezonowych to ci, którzy przez długi okres czasu, przez kilka lat z rzędu w charakterze pracowników kwalifikowanych czy to w charakterze magazynierów, telegrafistów, czy dyżurnych ruchu oczekują zupełnie beznadziejnie przyznania należnego im etatu. O ile z jednej strony widać bardzo daleko idące oszczędności, to z drugiej strony chciałbym zwrócić uwagę p. Ministra na często niepotrzebne, mojem zdaniem, wydatki.</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#PPobożny">Przytoczę jeden tylko wypadek. Właśnie na tej samej linji kolejowej Bielsko — Cieszyn, od przeszło 40 lat posługują się urządzeniami, zabezpieczającemi ruch pociągu systemu Siemens-Halske. Urządzenia techniczne są zupełnie wystarczające i zabezpieczają ruch pociągów w należytym stopniu. Największe natężenie w czasie wojny wykazało, że urządzenia te zupełnie wystarczały, przewożono tam bowiem ogromne masy wojska bez potrzeby zmiany tych urządzeń. Tymczasem przyjechał ktoś i wyliczył, że te ubezpieczenia są obecnie niedostateczne i spowodował, że w małych stacyjkach IV klasy, jak Jaworze — Jasienica i Pogórz wybudowano specjalne budynki kosztem kilkuset tysięcy złotych, wybudowano w nich nowe urządzenia zabezpieczenia ruchu. Ledwo je wybudowano, przyjechał ktoś drugi i obliczył, że stacje te są zupełnie zbędne, więc zamknięto je dla ruchu, pozostawiając tam urzędnika i w dodatku w 9 stopniu służbowym, i ten urzędnik sprzedaje od 15 do 20 biletów dziennie. Ruch zamknięto, wszystkie semafory zaopatrzono ukośnemi krzyżami. Niewiadomo więc poco to wszystko wybudowano.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#PPobożny">Rozbudowa Czarnolesia przedstawia się tragicznie. Na rozbudowę tą wydano już nie setki tysięcy, ale jak mówią, miljony. Co w tem najgorszego, to to, że obecnie rozkręcają szyny na nowo i wywożą do Krakowa, a reszta pozostawiona zarasta trawą, w dzisiejszych czasach nie można się dziwić, że znajdują się i amatorzy, którzy zbierają to żelazo, aby później sprzedać je za parę groszy.</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#PPobożny">Trzecia rzecz jest najprzykrzejsza. O ile kolej dotychczas była wolna od polityki, a zdaje mi się, że to był jedyny dział, gdzie nie uprawiano polityki, to w ostatnich czasach zachodzą bardzo przykre rzeczy. Niektórzy naczelnicy uważają poprostu za swój obowiązek zwoływać zgromadzenia polityczne nawet w salach restauracyjnych, gdzie podróżni poprostu nie mają gdzie usiąść i nie zaprasza się kolejarzy, ale zmusza się ich do przyjścia na takie zgromadzenie, zmusza do podpisywania rozmaitych deklaracyj, zmusza do płacenia składek. Jakie przekleństwa są tego następstwem, szkoda wspominać.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#PPobożny">Grasuje w Dyrekcji Krakowskiej niejaki p. Tuczek. Co ten człowiek wyprawia, to przechodzi wszelkie pojęcie ludzkie. Jest on w czynnej służbie, a jednocześnie korzysta z płatnego urlopu. Pracuje w jednej z organizacyj zawodowych, a czynność jego polega wyłącznie na tem, aby jeździć po stacjach i tam ludzi maltretować. Boją się go już nietylko zwykli kolejarze, niżsi funkcjonarjusze, ale i kontrolerzy i wyżsi urzędnicy kolejowi, bo jedno krytyczne słowo wypowiedziane w obecności p. Tuczka, wystarczy by wylecieć, albo zostać przeniesionym. Należy więc to zakazać. Panie Ministrze, to co się obecnie tam dzieje, te bolesne rzeczy na pograniczu są dla nas straszne. Nas — przyznaję się otwarcie — za czasów austrjackich tak nie zmuszano do należenia do pewnych organizacyj, lub związków, jak obecnie. Była przecież pewna wolność przekonań, chociaż dawano do zrozumienia, żeby należeć do takiego Schulvereinu, ale przymusu, jak w obecnych czasach, nie było. Np. Naczelnik stacji z Bielska wyprasza podróżnych z poczekalni, żeby zmuszać kolejarzy do podpisywania deklaracyj należenia do pewnej organizacji. Tego dawniej nie bywało i ten stan rzeczy odbija się ujemnie na pracownikach. Dlatego żądam, ażeby zaradzić złemu i zakazać tym Panom uprawiania na terenie kolejowym tego rodzaju zgubnej roboty.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Rudowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#PRudowski">Wysoka Izbo! Omawianie resortu Ministerstwa Komunikacji i Ministerstwa Spraw Wojskowych byłoby w dużym stopniu niekompletne, gdyby się nie uwzględniło lotnictwa. Komunikacja lotnicza dzięki szybkości, regularności i bezpieczeństwu jest niezbędna w każdym nowoczesnym organizmie państwowym. Moment ten nabiera niesłychanego znaczenia w dziedzinie obrony Państwa. Dla Polski zaś lotnictwo ma zupełnie specjalne znaczenie. Jej położenie geograficzne i wynikła stąd dziejowa rola pośredniczenia między Zachodem a Wschodem Europy, konieczność utworzenia jednolitego wału hamującego zachłanność germańską na całej wysokości Europy od północy do południa i wreszcie konieczność obrony niezmiernie długich nieregularnych i nienaturalnych granic sprawiają, że Państwo nasze nie mogłoby spełnić dziejowej swej misji, ani stworzyć sobie należytych gwarancyj bezpieczeństwa, nie mając odpowiednio rozwiniętego lotnictwa wojskowego i komunikacyjnego.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#PRudowski">Kolega mój, poseł Tebinka przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych zwrócił uwagę Wysokiej Izby na wagę tych problemów i na niebezpieczeństwa Polsce grożące. Ja natomiast chciałbym przedstawić w najogólniejszych zarysach stan i rozwój naszego lotnictwa cywilnego i sportowego, jego niedomagania i braki oraz wypływające stąd dezyderaty, które, mam nadzieję, Wysoka Izba za słuszne uzna.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#PRudowski">Data rozwoju lotnictwa światowego zbiega się dziwnem zrządzeniem losu z powstaniem odradzającej się Polski. Pierwsze próby latania w Ameryce braci Wrightów równoczesne są z budzeniem się myśli o czynie zbrojnym w Polsce. Dalszy rozwój lotnictwa w okresie wielkiej wojny, to czas tworzenia siły zbrojnej w Polsce. Wreszcie pokojowe systematyczne rozrastanie się lotnictwa po wojnie, to w Polsce okres budowania państwa. Ma to ogromne i istotne znaczenie dla rozwoju naszego lotnictwa. W innych bowiem działach techniki byliśmy straszliwie zdystansowani, musieliśmy nadrabiać stuletnie opóźnienie, w lotnictwie natomiast myśl twórcza polska szła nieomal równolegle z wysiłkiem innych narodów.</u>
<u xml:id="u-23.3" who="#PRudowski">Jakiż jest dzisiaj stan naszego lotnictwa, jakie osiągnęło rezultaty? Przemysł lotniczy PZL w Warszawie, RWD na Okęciu, Plage i Laśkiewicz w Lublinie, PWS w Białej Podlaskiej budują pierwszorzędnej jakości samoloty, polskiej konstrukcji, dla wojska, komunikacji i sportu. Samolot Puławskiego myśliwski uchodzi za najlepszy na świecie, RWD odniósł wspaniałe zwycięstwo na Olimpjadzie Lotniczej w 1932 r. Pod względem budowy i konstrukcji samolotów jesteśmy niezależni od zagranicy.</u>
<u xml:id="u-23.4" who="#PRudowski">Budujemy również sami silniki o wielkiej mocy, potrzeby wojska i komunikacji mamy zaspokojone, silniki słabe dla sportu i szkół będziemy mieli w najbliższej przyszłości.</u>
<u xml:id="u-23.5" who="#PRudowski">W komunikacji lotniczej pracujemy ze 100% bezpieczeństwem, 96% regularnością, są to wyniki, jakich nie posiada żadne inne lotnictwo. Nasza linja komunikacji lotniczej Tallin — Ryga — Wilno — Warszawa — Lwów — Bukareszt — Sofja — Saloniki, to połączenie Bałtyku z Morzem Czarnem i Śródziemnem, to wspólny okop zaprzyjaźnionych państw, broniących się przed Niemcami. Gdyby nie zdecydowany opór Niemców i Sowietów, mielibyśmy naszą linję lotniczą komunikacyjną z Paryża poprzez Berlin, Warszawę do Moskwy. Przy tej okazji przypomnieć należy, że w 1928 r. zawarliśmy lotniczą konwencję z Niemcami, w 1929 r. Wysoka Izba ją ratyfikowała, Niemcy zaś nie chcą tego uczynić do dnia dzisiejszego. W sporcie szybowniczym mieliśmy w r.</u>
<u xml:id="u-23.6" who="#PRudowski">1928 pilotów szybowcowych 5, szybowców 3, wylatanych godzin 40, w roku 1932 pilotów szybowcowych 304, szybowców 77, godzin 415. Szybownictwo rozwija się żywiołowo. Jesteśmy pierwsi po Niemcach.</u>
<u xml:id="u-23.7" who="#PRudowski">W sporcie motorowym pracuje 10 klubów, afiljowanych w Aeroklubie R. P. Odbyliśmy zwycięskie zawody 1932 r. i będziemy mieli szanse na Challenge 1934, jeśli społeczeństwo się zainteresuje tem zagadnieniem. Ruch ten zaczęły organizacje kobiece zbierając na samolot, pilotowany przez kobietę. Również Posłowie BBWR opodatkowali się celem ufundowania samolotu na Challenge.</u>
<u xml:id="u-23.8" who="#PRudowski">Lotnictwo szerzy propagandę dla Polski. Challenge równoważny jest z dziesiątkami ton broszur propagandowych, a śmierć por. Żwirki zaakcentowała zbliżenie Czesko-Polskie. Nie twierdzę, jakoby katastrofa cierlicka spowodowała sama radykalną zmianę stosunków czesko-polskich, jednak była tą linją demarkacyjną, tym punktem, który zaznaczył nową erę w stosunku z pobratymczym narodem.</u>
<u xml:id="u-23.9" who="#PRudowski">O wyrobieniu i dzielności naszych pilotów świadczą takie nazwiska, jak: Rayski, Orliński, Idzikowski, Skarżyński, Karpiński, Żwirko.</u>
<u xml:id="u-23.10" who="#PRudowski">Wysoki moment ofiarności ludzi lotnictwa również należy podkreślić. Ginie ich wielu, umierają chętnie, lecz błędem kardynalnym byłoby twierdzenie: zbyteczne ofiary. Oczywiście wszelkie usiłowania celem zmniejszenia liczby ofiar są konieczne, wszystko w tym zakresie zostało uczynione i rezultat osiągnięty, bo liczba ofiar zmniejsza się z roku na rok. Lecz trzeba jasno zdać sobie sprawę, że każda ofiara i katastrofa lotnicza, to nowe doświadczenie, często nowa zdobycz techniczna, a zawsze postęp.</u>
<u xml:id="u-23.11" who="#PRudowski">Wysoka Izbo! Gdy tak wspaniale rozwinęło się polskie lotnictwo, gdy tak wielką wagę posiada dla dalszego rozwoju i samodzielności Państwa naszego, to trzeba postawić sobie dwa pytania, jedno, czy problem lotniczy jest należycie oceniony w opinji całego społeczeństwa oraz, czy odpowiednio usytuowany w hierarchji zagadnień państwowych i drugie pytanie, czy nie zachodzą pewne momenty zasadniczej natury, któreby wstrzymywały dalszy rozwój, albo i wręcz wywołać miały cofanie się?</u>
<u xml:id="u-23.12" who="#PRudowski">Odpowiedzi na powyższe pytanie nie będą w 100% zadowalające. Jest to naturalne i logiczne, bo przedewszystkiem lotnictwo jest młode, tak młode, jak odrodzona Polska, ale właśnie dlatego, że Polska nie jest młoda, a tylko przebudzona z letargu, przeto jej problem jest stary, jak jej 1000-letnie życie. Lotnictwo natomiast dopiero niedawno z nicości powstało. Młodzieńcowi, wchodzącemu w obejście starszych, trudno zyskać równorzędne stanowisko. To też obserwujemy, zarówno w opinji społecznej, jak i w odpowiednich resortach ministerjalnych, oraz w parlamencie naszym, że problem lotniczy dopiero zjawia się i z trudem zdobywa należne mu miejsce.</u>
<u xml:id="u-23.13" who="#PRudowski">I tak doi r. 1932 społeczeństwo nie interesowało się lotnictwem. Dreszcz grozy niekiedy je tylko przejmował, gdy nadzwyczajne dodatki gazet podawały przesadne opisy katastrof lotniczych. Lotników uważano za bandę warjatów, łamiących karki niewiadomo po co i dlaczego. Raidy Rayskiego, Orlińskiego, Idzikowskiego, Skarżyńskiego słabe zaledwie budziły oddźwięki, Jedynie Liga Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, grożąc stale spokojnemu obywatelowi bombami i gazami, wrogich eskadr, zaczęła budzić zainteresowanie pośrednio i lotnictwem.</u>
<u xml:id="u-23.14" who="#PRudowski">Prasa, jako odpowiednik zainteresowań społeczeństwa, nie otwierała szpalt swoich dla interesów lotnictwa poza wiadomościami o katastrofach. Później zaczął się stan ten zmieniać i wybitniejsze zdarzenia lotnicze znajdowały swój oddźwięk w prasie, jednak i dziś jeszcze sport lotniczy nie ma swej stałej rubryki wśród rozlicznych wiadomości sportowych, a problemami lotniczemi prasa z zasady się nie zajmuje.</u>
<u xml:id="u-23.15" who="#PRudowski">Wszelkiego rodzaju sporty, automobilizm, wioślarstwo, czy wreszcie lekka atletyka, piłka nożna lub boks ściągają na siebie bez porównania więcej uwagi niż dział lotniczy. Takie nastawianie zainteresowań społeczeństwa znajduje swój wyraz i odbicie również w innych sferach, nawet w instytucjach i urzędach państwowych. Np. Państwowy Instytut Wychowania Fizycznego zaledwie skromny ułamek swych środków i wysiłków oddaje dla lotnictwa sportowego. Lub np., jak skromnie wygląda srebrny krzyż zasługi inż. Grzeszczyka, twórcy polskiego szybownictwa, kilkakrotnie w tej pracy ciężko rannego w porównaniu ze złotym krzyżem sportowca Kusocińskiego, którego wyczyny, aczkolwiek świadczące o wielkiem wyrobieniu fizycznem i sile woli, jednak żadnego momentu niebezpieczeństwa nie posiadają.</u>
<u xml:id="u-23.16" who="#PRudowski">Ministerstwo Komunikacji zdaje się jedno z pierwszych powzięło myśli podniesienia prestiżu i nadania wagi gatunkowej zagadnieniom lotniczym, podnosząc w 1932 r. skromniutki wydział lotnictwa cywilnego do rangi departamentu lotnictwa. Niestety jednak był to tylko akt dobrej woli bez praktycznego znaczenia. Szyld bez rzeczowej treści. Departament nie rozszerzył zakresu pracy, nie otrzymawszy na to środków.</u>
<u xml:id="u-23.17" who="#PRudowski">Co się tyczy Ministerstwa Spraw Wojskowych, to obciąłbym zaapelować do p. Ministra Składkowskiego, by w dwóch sitach, przesiewających awanse kapitanów i majorów, o których wczoraj Wysokiej Izbie mówił, zechciał zastosować rzadsze siatki do lotnictwa, w tej bowiem broni, w przeciwstawieniu do innych gatunków, jest wysoki moment niebezpieczeństwa dla personelu; lotnicy giną i w czasie pokoju i tu, jeśli skład personalny nie ma ulegać stałej redukcji, to musi obowiązywać szybszy ruch w przesunięciach awansowych. Dla charakterystyki tego momentu przytoczę porównanie szarż lotniczych naszych z czeskiemi. Lotnictwo czeskie nie jest liczniejsze od naszego, a posiada trzech generałów i 17 pułkowników, nasze, jeśli się nie mylę, dwóch pułkowników i 9 podpułkowników.</u>
<u xml:id="u-23.18" who="#PRudowski">A jakiż jest wyraz zainteresowań parlamentu polskiego sprawami lotnictwa? Wysoka Izbo, szum skrzydeł polskich nie dotarł tu jeszcze. Raz tylko, w poprzedniej sesji rozbrzmiały słowa surowej, niezasłużonej krytyki, wypowiedzianej przez posła Arciszewskiego. Raz i to w formie negatywnej. Tę lukę w pracy parlamentarnej postanowiła zapełnić grupa posłów i senatorów Bloku.</u>
<u xml:id="u-23.19" who="#PRudowski">Wysoka Izbo! Pierwszem zadaniem, któreśmy sobie postawili, to przyczynić się i osiągnąć, aby ten względnie nowy i młody problem lotniczy zyskał prawo obywatelskie, aby stanął na należnym mu poziomie, równorzędnym z innemi zagadnieniami państwowemi i to wszędzie, na wszystkich odcinkach, gdzie decydują się interesy lotnictwa i we wszystkich przejawach, które o rozwoju jego stanowią, a więc wśród społeczeństwa, w prasie, w radjo, w parlamencie i rządzie. Chcemy postawić zagadnienie lotnictwa i floty powietrznej, jak stoi już zagadnienie morza, floty morskiej i Gdyni.</u>
<u xml:id="u-23.20" who="#PRudowski">Drugiem zadaniem byłoby zbadanie szans i możliwości dalszego rozwoju lotnictwa oraz przyczynienie się do usunięcia ewentualnych przeszkód. W tej dziedzinie najważniejsze będą: moment organizacji lotnictwa i poziom niezbędnych środków.</u>
<u xml:id="u-23.21" who="#PRudowski">U nas sprawy lotnicze prowadzą dwa departamenty: aeronautyki w Ministerstwie Spraw Wojskowych i lotnictwa cywilnego w Komunikacji. Pierwszy osiągnął wysoki poziom personalny i techniczny, zbliża się do całkowitej samowystarczalności pod względem krajowych sił, środków i sprzętów. Drugi, jak już zaznaczyłem, jest właściwie tylko wydziałem, a ma niemniej olbrzymi ogrom pracy do wykonania. Szybki rozwój komunikacji lotniczej międzynarodowej i wewnętrznej, przemysłu lotniczego, sportu motorowego i szybowcowego, rozbudowy szlaków powietrznych, lotnisk, hangarów, obsługi radjowej i meteorologicznej, przysposobienie lotnicze i kadry pilotów, wreszcie zagadnienie polityki lotniczej międzynarodowej i wewnętrznej, to zaledwie kilka najważniejszych zagadnień, domagających się załatwienia dziś, zaraz. To przerasta możliwości jednego wydziału. Po zatem żywiołowy rozwój organizacyj społecznych, związanych akcją swą z pracami departamentu, wymaga koordynacji, nadzoru oraz ujęcia organizacyjnego.</u>
<u xml:id="u-23.22" who="#PRudowski">Dla ilustracji dotknę choćby zagadnienia L. O. P. P., tej potężnej organizacji społecznej, mającej tak ogromne zasługi na polu popularyzacji lotnictwa oraz obrony przeciwlotniczej i głazowej, która wybudowała Instytut Aerodynamiczny, warsztaty lotnicze i szkoły, wiele lotnisk i hangarów, przyczyniła się walnie do rozwoju sportu lotniczego i szybowcowego. Dzisiaj stoi L. O. P. P. przed zagadnieniem przerwania tych wszystkich prac i skupienia wszystkich swoich zasobów na przygotowanie ludności cywilnej do obrony przed wrogim napadem. Tu musi nastąpić koordynacja, a tego czynnika, któryby to załatwił, niema.</u>
<u xml:id="u-23.23" who="#PRudowski">Drugi drobny napozór problem — lotnisko w Warszawie. Stolica się rozrasta, pola Mokotowskie musi zająć. Odległe lotnisko na Okęciu nie zaspokoi potrzeb wojskowych, komunikacyjnych, doświadczalnych i sportowych. Organizacje społeczne próbują ta zagadnienie rozwiązać, lecz to przerasta siły klubu lotniczego.</u>
<u xml:id="u-23.24" who="#PRudowski">Problemów takich istnieją dziesiątki. Jeśli rozwój lotnictwa ma postępować dalej i nie ulec dezorganizacji, muszą być należycie uzupełnione i rozszerzone władze lotnicze. Obserwacja organizacji lotniczej w innych państwach pozwala mi dojść do wniosku, że za formę najodpowiedniejszą i dostatecznie autorytatywną uchodzi podsekretarjat Stanu przy Ministerstwie Komunikacji. W ten sposób Ministerstwo Spraw Wojskowych prowadzi lotnictwo wojskowe, odnośne departamenty podsekretarjatu — lotnictwo cywilne, zaś koordynacją całego zagadnienia, a w szczególności polityką lotniczą i przemysłu lotniczego, studjami lotniczemi, wreszcie lecznictwem i nadzorem ruchu zajmuje się podsekretarjat. U nas niezbędnym dezyderatem byłoby, aby Departament Lotnictwa stał się istotnym departamentem i, odpowiednio się rozbudowawszy, powołał cztery podległe mu wydziały: 1) Administracyjno-Ogólny, 2) Eksploatacyjny (komunikacja lotnicza), 3) Budowlany (szlaki, lotniska, hangary, radjo, metereologja), 4) Lotnictwa Sportowego (motorowego i szybowcowego).</u>
<u xml:id="u-23.25" who="#PRudowski">Przechodzę do scharakteryzowania środków materjalnych, jakie stoją do dyspozycji naszego lotnictwa cywilnego. Niewątpliwie oszczędności i kompresje budżetowe i w tej dziedzinie muszą znaleźć swój wyraz.</u>
<u xml:id="u-23.26" who="#PRudowski">Pozwolę sobie jednak zaznaczyć, że zostały zastosowane w wyższym stopniu, aniżeli w innych resortach. Przekraczają one dolną granicę minimum oznaczonego, przez p. Ministra Skarbu, to jest granicę, poniżej której zaczyna się uszczuplać wegetację.</u>
<u xml:id="u-23.27" who="#PRudowski">Sumy budżetowe na ten cel wynosiły w noku 1928/29 — 13.300.000 zł, w r. 1929/30 — 12.072.000 zł, w r. 1930/31 —11.875.000 zł, w r. 193132 — 8.979.000 zł. Zatem co rok mniej. A przecież lotnictwo nasze w tym okresie dopiero wychodzi z pieluch. Zaczynało się budować i tworzyć od podstaw. Po przejściu wszelkich etapów wstępnych zaczęło się zbliżać w tym roku do osiągnięcia tego minimalnego stanu wegetatywnego i to tylko pod względem jakości, nigdy zaś ilości.</u>
<u xml:id="u-23.28" who="#PRudowski">Słyszałem trafną uwagę, charakteryzującą tę sytuację: Lotnictwo nasze znajduje się w roli podrastającego chłopca, który otrzymywać powinien coraz obszerniejszy przyodziewek, tymczasem kazano mu chodzić co rok w krótszych porciętach.</u>
<u xml:id="u-23.29" who="#PRudowski">Rozwój, jaki lotnictwo osiągnęło pod względem jakości w technice, w sprzęcie i personelu, zaspakaja najkardynalniejsze jego wymagania, nie dopuszcza jednak, by lotnictwo spełniło ciążące na niem zadania z powodu małej ilości tak w dziedzinie praktycznej, jak i naukowej. Bo proszę zważyć: jest Instytut Aerodynamiczny i posiada tunel do przedmuchiwania modeli, ale jeden tunel nie wystarcza i wiele szczegółów konstrukcyjnych czeka długo na swoją kolejkę. Jest Instytut Badań Techniczno-Lotniczych, ale nowe aparaty nie mogą być dostatecznie szybko badane i ulepszane, bo nawał nagromadzonych zagadnień na to nie pozwala. Mamy doskonały samolot sportowy RWD6, ale on jest tylko jeden, wymaga przytem dalszych studjów, a na to niema czasu, bo warsztaty na Okęciu muszą opracowywać aparat szkolny, do którego już oddawna wzdycha wojsko i sport. Mieliśmy zbudowaną amfibję generalnego konstruktora ś. p. inż. Puławskiego, ale fabryka nie ma wolnych inżynierów, którzy zajęliby się odtworzeniem i przepracowaniem zniszczonego unikatu. Mamy projekty i prototypy polskich motorów, ale fabryki nie mają środków, by je opracować. Mamy również masowy napływ młodzieży do szkół i warsztatów lotniczych, ale dla nich niema miejsca. Mamy sport lotniczy, stojący na wysokim poziomie i doskonałe aeroplany w pojedynczych egzemplarzach, ale piloci nie mają dostatecznej ilości sprzętu i nie mają na czem latać. Dobrą ilustracją są odbyte przed kilku dniami zawody lotnicze zimowe lubelsko-podlaskie. Kluby uruchomiły nieomal wszystko, co miały. Stanęło na starcie 9 samolotów. A mamy w lotnictwie sportowem zgórą 400 pilotów. Według danych Aeroklubu Rzeczypospolitej. Polskiej 45% sprzętu lotniczego sportowego jest w stanie nie nadającym się do użytku, kluby zaś nie mają środków na przeprowadzenie remontu zniszczonych aparatów. Zdobyliśmy wspaniałe zwycięstwo w Challengu 1932 r. i musimy jako Polska organizować Challenge w 1934 r., a środków na to nie mamy.</u>
<u xml:id="u-23.30" who="#PRudowski">Analogicznie przedstawia się sytuacja z personelem. Zarówno piloci, jak i inżynierowie i mechanicy stoją na wysokim poziomie wyrobienia i wartości, jednak z natury zajęć swych muszą być szybciej zastępowani przez ludzi młodych. Niema jednak środków na to, by narybek ten w dostatecznej mierze był wytwarzany.</u>
<u xml:id="u-23.31" who="#PRudowski">Przy dalszem stosowaniu tak wielkich restrykcyj budżetowych znaleźć się możemy w niedalekiej przyszłości w położeniu, że wszystko, co zostało wytworzone, zużyje się i zacznie się proces cofania w dziedzinie lotnictwa.</u>
<u xml:id="u-23.32" who="#PRudowski">Niewątpliwie trudności finansowe są również w Italji i w Niemczech, a jednak generał Balbo od Mussoliniego, a Goering od Hitlera wydobywają środki wielokrotnie przewyższające nietylko wydatki, ale nawet dezyderaty w tej materji.</u>
<u xml:id="u-23.33" who="#PRudowski">Niechże i nasi szefowie lotnictwa pójdą temi śladami, a osiągną rezultaty nierównie większe proporcjonalnie, bowiem lotnictwo nasze jest przyzwyczajone małemi środkami osiągać wielkie cele. Pod tym względem trzeba stwierdzić, że złotówka polska posiada kilkakrotnie większą wartość od ekwiwalentu złota w lirze czy w rentenmarce, jeśli chodzi o osiągnięty efekt w lotnictwie.</u>
<u xml:id="u-23.34" who="#PRudowski">Wysoka Izbo! Jesteśmy pełni wiary, że społeczeństwo, Rząd i Wysoka Izba docenią wagę lotnictwa i że dzięki temu osiągnie ono należyty stopień organizacji i dostateczne środki.</u>
<u xml:id="u-23.35" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekMakowski">Przechodzimy do dyskusji szczegółowej nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Głos ma sprawozdawca p. Pączek.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#PPączek">Rozpatrzony i uchwalony przez Komisję Budżetową Sejmu preliminarz budżetowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyraża się po stronie dochodów sumą 22.801.380 zł, a po stronie wydatków zwyczajnych i nadzwyczajnych sumą 202.406.373 zł. Wymieniona suma dochodów jest identyczna z sumą dochodów, figurującą w przedłożeniu rządowem, wymieniona zaś suma wydatków jest niższa od sumy wydatków preliminarza rządowego o 124.550 zł.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#PPączek">Przy porównywaniu sum niniejszego preliminarza z dochodami i wydatkami okresów poprzednich należy uwzględnić zmiany, jakie zaszły ostatnio w ustroju Ministerstwa. W preliminarzu omawianym niema działu „Służby zdrowia”, który przez szereg lat figurował w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, przeniesiony bowiem został do Ministerstwa Opieki Społecznej, Figuruje natomiast dział nowy „Służba Techniczna”, przydzielony ze zlikwidowanego Ministerstwa Robót Publicznych. Przy porównywaniu można więc zastosować dwie metody: wyeliminować z preliminarza na okres 1933/34 sumy działu „Służby Technicznej”, włączyć zaś figurujące w budżecie Ministerstwa Opieki Społecznej sumy dawnego działu „Służba Zdrowia”, lub też zrekonstruować wykonane lub uchwalone budżety Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z lat poprzednich w ten sposób, iż zamiast dokonanych lub preliminowanych wydatków „Służby Zdrowia”, wstawilibyśmy cyfry dokonanych lub preliminowanych wydatków „Służby Technicznej”. Przy zastosowaniu pierwszej metody okazałoby się, że wydatki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w stosunku do wydatków administracyjnych całego Państwa wyrażają się w okresach: 1927/28 r. 8,6%, 1928–29 r. 8,8%, 1929,30 r. 8,4% i 1933/34 r.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#PPączek">8,1%. Zastosowanie drugiej metody jest racjonalniejsze, daje ono w wyniku cyfry następujące: wydatki okresu 1930/31 r. 251.801.229 zł, 1931/32 r. 215.957.171 zł, 1932/33 r. 217.828.550 zł, 1933–34 202.406.373 zł. Z cyfr tych wynika, że preliminowane na okres 1933–34 wydatki omawianego resortu są mniejsze w porównaniu z okresami 1932/33 r. o 15.422.177 zł, czyli o 7,1%, 1931/32 r. o 13.550.798 zł, a więc o 6,3% i 1930/31 r. o 49.394.856 zł, t. j. o 19,06%. W ostatnich więc trzech latach budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych uległ po stronie wydatków znacznej redukcji, bo o 1/5.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#PPączek">Udział wydatków tego resortu w wydatkach administracyjnych Państwa również ulega stałej zniżce. Wynosił on w okresach:</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#PPączek">1930/31 r. 9%, 1931/32 r. 8,8%, 1932/33 r. 8,9%, a w przyszłym okresie 1933–34 wyniesie tylko 8,3%.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#PPączek">Tak znaczna redukcja wydatków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych osiągnięta została obniżką uposażeń i zmniejszeniem we wszystkich niemal działach liczby pracowników. Zniżka uposażeń odbiła się ujemnie w sposób dotkliwy na pracownikach, ale dała dodatnie rezultaty budżetowe, jeżeli spojrzymy na budżet od strony wydatków. Ale i stan etatów uległ znacznej redukcji. Jeżeli porównamy stan etatów, objętych niniejszym preliminarzem, ze stanem z roku 1926, to się okaże, że w trzech właściwych działach pracy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: pierwszym (Zarząd Centralny), drugim (Województwa i Starostwa) i czwartym (Policja Państwowa) jest on dla urzędników i niższych funkcjonarjuszów mniejszy o 6.985 czyli o 16,3%; w dwóch działach służby administracyjnej: pierwszym (Zarząd Centralny) i drugim (Województwa i Starostwa), stan etatów urzędniczych i niższych funkcjonarjuszów w porównaniu z okresem bieżącym mniejszy jest w preliminarzu na przyszły okres budżetowy o 46 stanowisk, a w samym dziale drugim o 65. Zestawmy teraz fakt zmniejszenia etatów w dziale drugim (Województwa i Starostwa) z przydzieleniem pracownikom tego właśnie działu służby nowych zadań z tytułu prawa o wykroczeniach, a będziemy mieli obraz położenia organów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: zmniejszenie personelu z jednej, a zwiększenie czynności z drugiej strony.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#PPączek">Jeżeli mimo to Ministerstwo i jego organa pracują coraz lepiej, to zawdzięczamy to celowej pracy p. Ministra Pierackiego i jego najbliższych współpracowników. Reorganizacja pracy, przeszkolenia i dobór personelu drogą przesunięć i eliminacyj, oto środki, któremi osiąga się w służbie coraz lepsze rezultaty.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#PPączek">Uwydatnia się to wybitnie w Policji Państwowej. W Komisji Budżetowej Sejmu wskazałem, jak odpowiedzialna, ciężka i niebezpieczna jest służba policjanta polskiego. W druku sejmowym nr 640 przytoczyłem szereg cyfr i faktów, uzasadniających to twierdzenie, nie będę ich więc tu powtarzał. Jeżeli jednak policja polska jest bez porównania lepsza, niż przed kilkunastu jeszcze laty, jeżeli staje ona w rzędzie najlepszych policyj świata…</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#komentarz">(P. Araszkiewicz: Parę tysięcy niewykrytych nadużyć i morderstw.)</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#PPączek">Ale liczba ciężkich przestępstw wykrytych jest stosunkowo większa, niż w dawnych latach… to zawdzięczamy to intensywnemu przeszkoleniu, eliminowaniu z korpusu policyjnego jednostek nieodpowiednich, surowemu tępieniu nadużyć służbowych, a przedewszystkiem podnoszeniu wśród członków korpusu policyjnego, poczucia godności osobistej i honoru. Honor munduru policyjnego, honor żołnierski nie dopuszcza, aby policjant znęcał się nad aresztowanym.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ironja losu.)</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#PPączek">Niech Pan posłucha do końca, to się Pan przekona. Tak poucza w rozkazach oficer, komendant Główny Policji Państwowej p. pułkownik Maleszewski.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Dzisiaj policja, to szykany i mordowania.)</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#PPączek">Całe szczęście, że na czele policji państwowej stoi oficer, bo on traktuje ten korpus z punktu widzenia oficerskiego i wpaja w policję…</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#PPączek">Przeczytajcie Panowie rozkazy…</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ale jak jest w praktyce?)</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#PPączek">Jeżeli zaś Panowie mówicie o praktyce, to zaraz na to odpowiem. Jeżeli idzie o praktykę, to macie Panowie w druku…</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Ale w terenie widzimy co innego.)</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#PPączek">...i choćbyście Panowie nie wiem co mówili, cytry i fakty mówią za siebie.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Co innego napisane, a co innego jest w praktyce. W Krakowskiem policja formalnie młodzież biła. Głos na ławach B. B.: Jak zasłużyli, to biła. — Głos na lewicy: Właśnie, o to chodzi, że wy jesteście tego mniemania, że należy bić.)</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#PPączek">Z danych, które Panowie macie w referacie drukowanym, pozwolę sobie powtórzyć następujące. Oto według danych Ligi Narodów z r. 1932 na jednego policjanta przypada mieszkańców: w Chile 238, w Austrji 408, w Turcji 455, w Czechosłowacji 476, w Jugosławji 533, w Bułgarji 632, w Hiszpanji 655, we Włoszech 674, we Francji 963, w Japonji 971, a w Polsce 1094. Są w Polsce, a i w tej Wysokiej Izbie, panowie, którzy takie kraje jak Austrję, Czechosłowację, Francję, a ostatnio i Hiszpanję stawiają, jeżeli chodzi o urządzenia wewnętrzne, za wzór, a właśnie nasycenie policją w porównaniu z Polską jest większe w tych krajach. Mianowicie, gdyby nasycenie policją w Polsce miało być tak silne, jak w Austrji, to musielibyśmy mieć korpus policyjny o sile 72,500 ludzi, w razie takiego nasycenia, jak w Czechosłowacji nasz korpus policyjny liczyłby 62.200 osób, przy takiem nasyceniu jak w Hiszpanji liczba policjantów wynosiłaby 45.200, a przy nasyceniu równem francuskiemu 30.750, gdy nasz korpus policyjny liczy osób 29.000.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czy tu wchodzi i tajna policja?)</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#PPączek">Wszyscy. Ci konfidenci, gdyby ich była taka masa, jak to Panowie chcą podsunąć, to oniby chyba powietrzem żyli, bo w budżecie są cyfry, z czego się policję utrzymuje.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#PPączek">Widzę, że Pan doskonale zna te stosunki, skąd je Pan tak zna?</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#komentarz">(Głos na ławach P.P.S.: Panie referencie, Pan się nie orjentuje w swojem zagadnieniu. Inny głos: Bo są ludzie porządni, którzy donoszą.)</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#PPączek">Proszę Pana, nie jestem takim specjalistą od policji tajnej, jak Pan, Pan jest widocznie specjalistą.</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#PPączek">Gdy podałem w Komisji Budżetowej cyfry, wykazujące ilość mieszkańców, przypadającą na jednego policjanta w różnych krajach i w Polsce, gdy podniosłem, że w świetle tych cyfr twierdzenie o nadmiarze policji w Polsce jest wymysłem, a frazes „państwo policyjne”, rzucany niejednokrotnie pod adresem Polski, bezpodstawnym epitetem, usłyszałem w odpowiedzi od pewnego posła, że nie ilość policji jest decydująca, czy państwo jest policyjne czy nie, a w pewnem piśmie zaryzykowano nazajutrz twierdzenie, że może na jednego policjanta przypadać 100.000 mieszkańców a mimo to system rządzenia w danem państwie można określić jako policyjny. Przywiązuję wielką wagę do treści i znaczenia słów i cyfr i dlatego z takiem postawieniem sprawy zgodzić się nie mogę. Porównajmy ilości policji w różnych krajach z obszarami tych państw i porównajmy gęstość sieci dróg żelaznych i bitych, to się okaże, że warunki, w jakich policja polska pracuje, są daleko gorsze, trudniejsze i uciążliwsze, niż w jakich pracują policje austrjacka, czechosłowacka, hiszpańska, czy francuska lub inna. Na jednego policjanta przypada w Polsce 13,73 km2. Czy można rządzić policyjnie, gdy się ma jednego policjanta na 1.094 mieszkańców i 13 i 1/4km2 obszaru bez dróg, czy z kiepskiemi drogami, bez dostatecznych środków komunikacyjnych? A przecież służba policyjna trwa całą dobę, na trzy zmiany, więc ilość kilometrów kwadratowych, które obsłużyć musi 1 policjant, wynosi 41.</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#PPączek">W jakiż to sposób w tych warunkach policja może ciążyć na życiu obywateli? Jest tu widoczne nieporozumienie.</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#PPączek">Sądzę, że gdyby ktokolwiek chciał postąpić wedle recepty, podanej w Komisji przez jednego z posłów, powtórzonej następnie w „Robotniku”, i zredukował ilość policji tak, aby na jednego policjanta przypadało 100.000 mieszkańców i 130 km2 obszaru, to nietylko nie mógłby rządzić policyjnie, ale wogóleby nie rządził. Chodzi więc widocznie o co innego. Prawdopodobnie Państwo wyrządza pewnym obywatelom przykrość, gdy domaga się posłuchu dla swoich zarządzeń. Ale w takim razie obywatele ci zdradzają skłonności anarchistyczne, choć nazywają siebie demokratami, socjalistami, państwowcami i t. p. Państwo to organizacja społeczna najwyższego typu. Obywatele państwa mają prawa, ale i obowiązki. Rozdział V Konstytucji naszej zatytułowany jest „Powszechne obowiązki i prawa obywatelskie”, a więc najpierw obowiązki, a potem prawa, tak, jak w każdej organizacji społecznej. Pierwsze osiem artykułów tego rozdziału poświęcono właśnie obowiązkom, a następnie dopiero prawom obywateli, czem podkreślono tę zasadę. Niestety, praktyka lat dawnych odwróciła tę słuszną zasadę i jesteśmy świadkami, że im kto głośniej krzyczy o swych prawach, ten bardziej zapomina o swych obowiązkach.</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#PPączek">Trudno jest rządzić narodem polskim — pisał przed paru laty marszałek poprzedniego Sejmu Ignacy Daszyński i dodał, dlaczego. Oto dawny zuchwalec z XVIII i niewolnik z XIX wieku pokutują obok siebie w duszach współczesnych rodaków, z których wielu, pyszni i butni wobec własnego państwa, zagranicą poddaliby się bez słowa protestu nakazowi lub zakazowi władzy. Ale w Polsce się buntują, protestują i narzekają, bo dwa wieki przeszłości naszej nie wdrożyły nas jeszcze do utartej kolei europejskich zwyczajów ludzi rządzących i rządzonych.</u>
<u xml:id="u-25.34" who="#komentarz">(P. Bitner: Istotnie nie wdrożyły do metod brzeskich.)</u>
<u xml:id="u-25.35" who="#PPączek">To są słowa Marszałka Daszyńskiego; ponieważ się zgadzam z nim, więc je powtarzam.</u>
<u xml:id="u-25.36" who="#PPączek">Polska nierządem stoi — mawiali politycy i działacze przedrozbiorowi i w myśl tej straszliwej tezy przeciwstawiali się każdemu, kto byt Polski nie na nierządzie, lecz na rządzeniu chciał ugruntować. „Oddawna duch opozycyjny był górą w narodzie, przez opozycję prędko zarabiało się na popularność, daleko prędzej i bezpieczniej niż pracą. Oddawna rząd w Polsce był nad wyraz trudny i wymagał tak wielkiego natężenia, aby usunąć przeszkody od swoich, że wtedy, gdy się je przełamało szczęśliwie, mało już pozostawało sił, aby zrobić coś dodatniego. Na marnem szamotaniu, na bezpłodnej i zjadliwej krytyce, na drobiazgowem dokuczaniu tracono czas i zasoby”, pisze Kalinka w tomie I swego dzieła „Sejm Czteroletni”.</u>
<u xml:id="u-25.37" who="#PPączek">Widocznie w psychice polskiej pokutują resztki dawnych nałogów, skoro są jeszcze w Polsce ludzie, nie mogący się jeszcze pogodzić z faktem rządzenia, którzy próbują odmówić posłuchu zarządzeniom władz państwowych.</u>
<u xml:id="u-25.38" who="#PPączek">W takim razie Rząd, jako organ wykonawczy Państwa, obowiązany jest posłuch wymusić. Organem zaś Rządu, do tego przeznaczonym, jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. I z tych właśnie względów dokoła tego resortu gromadzi się zawsze najwięcej żalów, skarg, zarzutów i oskarżeń, najczęściej bezpodstawnych, wypływających z fałszywego podejścia do spraw państwowych w ogólności, a zadań i prac tego resortu w szczególności.</u>
<u xml:id="u-25.39" who="#komentarz">(Głos na ławach P.P.S.: Żeby klasy posiadające wykonywały obowiązki.)</u>
<u xml:id="u-25.40" who="#PPączek">Tak, wszyscy.</u>
<u xml:id="u-25.41" who="#komentarz">(P. Bitner: Niech sprawiedliwość będzie podstawą rządów, a wtedy wszyscy będą posłuszni.)</u>
<u xml:id="u-25.42" who="#PPączek">Ze zdumieniem przypatrywaliśmy się w Komisji Budżetowej, jak nad wszelkiemi faktami i cyframi, ilustrującemi budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i jego prace, przechodzono do porządku, jak w dwunastogodzinnych obradach oskarżano administrację, a zwłaszcza policję o niepopełnione czyny i nieistniejące zamierzenia i dążenia, czem osłabiono słuszność krytyki tego, co na krytykę zasługiwaćby mogło. Na uzasadnienie takiego stanowiska nie znajdzie argumentów ani demokracja, która się nazywa narodową, ani demokracja, nazywana socjalną, gdyż nawet najbardziej oklepane frazesy o walce klas i państwie klasowem, czy zasadniczej opozycji nie mogą wystarczyć na uzasadnienie tego negatywnego stanowiska wobec państwa. Myślę, że opinja wielkiego przywódcy i myśliciela socjalistycznego Jaurès'a będzie w tej sprawie wystarczająca. Francuz Jaurès pisał o swej ojczyźnie: „Francja jest ponad wszystkiemi podziałami, ponad wszystkiemi partyjnemi interesami. Istnieje grupa historyczna, która nosi nazwę Francji, którą urobiły wieki wspólnych cierpień i wspólnych nadziei… Prawda, że dzielą nas walki, że dzielą nas głębokie antagonizmy klasowe. Jakiekolwiekby były to walki polityczne, te podziały ekonomiczne, te antagonizmy społeczne nie mogą umniejszyć idei ojczyzny”. Tak żadne podziały ekonomiczne, żadne podziały klasowe i powtarzam słowa Jaurès'a — żadne walki polityczne nie mogą umniejszać idei, która nas wszystkich wiązać powinna, to jest idei Ojczyzny. A pisał Jaurès te słowa nie względem jakiejś przyszłej wyimaginowanej ojczyzny socjalistycznej, lecz względem ojczyzny, w której żył, walczył i cierpiał, względem obecnej Francji. Gdyby o tem pamiętano, dyskusja budżetowa inaczejby wyglądała, nie przejawiałoby się może tak często dziecinne poprostu stanowisko „zasadniczej” negacji własnego państwa i jego urządzeń, nie padałyby nieuzasadnione oskarżenia, nie potępianoby w czambuł korpusu policyjnego, pełniącego wśród trudnych warunków i niebezpieczeństw niezbędne funkcje państwowe, nie zohydzanoby w oczach bezkrytycznych ludzi munduru policyjnego.</u>
<u xml:id="u-25.43" who="#PPączek">To, czego jesteśmy świadkami obecnie, jest czarną plamą na naszem życiu publicznem.</u>
<u xml:id="u-25.44" who="#PPączek">W niższym już wprawdzie stopniu, niż dawniej, ale zbyt jeszcze liczne są wypadki nieposzanowania władz i urzędów polskich, a jeśli chodzi o stosunek do policji, to bardzo często, niestety, są wypadki, że w walce policjanta z przestępcą czy awanturnikiem, przechodnie stają po stronie przestępcy lub conajmniej zachowują się obojętnie. Wynika to z fałszywego, z zaborczych czasów pozostałego stosunku do państwa, które się traktuje jako stronę, od której należy wszystkiego wymagać, ale której nie należy nic dać, na rzecz której nie należy ponosić żadnych świadczeń. A z tego stanowiska wypływa w konsekwencji stosunek wrogi, niechętny, w najlepszym zaś razie obojętny do organów i władz państwowych.</u>
<u xml:id="u-25.45" who="#PPączek">Podnoszenie więc w dyskusji budżetowej w Sejmie bezpodstawnych oskarżeń i generalizowanie ich jest w tych warunkach godne potępienia. Bo jeżeli znajdujemy się z winy kryzysu światowego w tem położeniu, że nie możemy płacić dostatecznie swego personelu administracyjnego i postawić wszędzie dostatecznej ilości pracowników, to przynajmniej otoczmy administrację naszą atmosferą przyjaźni i ciepła ludzkiego i nie patrzmy na wydatki budżetowe, przeznaczone na opłacenie administracji, jak na jakąś darowiznę czy łaskawiznę.</u>
<u xml:id="u-25.46" who="#PPączek">W budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wydatki te są skromne we wszystkich działach. I Zarząd Centralny i województwa i starostwa i Policja Państwowa, a również Główny Urząd Statystyczny, Korpus Ochrony Pogranicza, służba techniczna wyposażone są skromnie, tak co do ilości etatów, jak i uposażeń.</u>
<u xml:id="u-25.47" who="#PPączek">Z tych względów proszę Wysoki Sejm o uchwalenie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w brzmieniu przedłożenia rządowego ze zmianami, dokonanemi w Komisji Budżetowej, a znajdującemi się w druku nr 640.</u>
<u xml:id="u-25.48" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rymar.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#Marszałek">P, Rymar: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych dysponuje bezpośrednio sześciotysięcznym aparatem administracyjnym, 29 tysiącami policjantów, 28-tysięcznym Korpusem Ochrony Pogranicza, znacznym, co do ilości nieznanym, aparatem wywiadowczym, pośrednio posiłkuje się aparatem 6-tysięcznym straży granicznej, ma pozatem wielką władzę nad wójtami, sołtysami, burmistrzami, sekretarzami gminnymi, ma wgląd w stowarzyszenia, ma prawo karania aresztem i grzywną, ma prawo ograniczenia wolności każdego. Stwierdziliśmy z wielu stron zgodnie, że tej wielkiej władzy używa Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nieraz mało sprawnie, nie zawsze należycie, często nielojalnie i jednostronnie. Z wielkim niepokojem stwierdzamy naprzykład, iż z roku na rok rośnie w kraju ilość przestępstw i zbrodni niewykrytych i nieukaranych. Dysponujemy na tym odcinku dokładną, a przerażającą statystyką urzędową. Mój obóz polityczny dawał liczne dowody troski naszej o ilość, o jakość, o warunki życia policji. Nie my odpowiadamy za ten stan, jaki jest dziś.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#Marszałek">Nie wiem, czy policji jest za mało czy za dużo. Od zewnątrz tę rzecz oceniając, raczej za dużo. Ma ona bowiem czas na czynności nadprogramowe, niezawsze chwałę jej przynoszące. Podnosiliśmy dawniej i z naciskiem podnosimy dziś przeciw policji zarzut: policja zbyt wiele czasu i siły poświęca nie służbie interesów państwowych, lecz obronie i podparciu dzisiejszego sanacyjnego reżimu.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Głupstwa Pan opowiada.)</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#Marszałek">Tysiące rewizyj, rewizyj zupełnie bezskutecznych i bezcelowych, w lokalach i u działaczy Stronnictwa Narodowego i O. W. P., gorliwy udział policji i agentów we wszystkich naszych zebraniach i wiecach,...</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan kilka lat temu mówił już to samo. Stare kawały.)</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#Marszałek">...nieraz organizowanie ataków na te wiece i rozbijanie ich zajmują policji niemało czasu. Każdy z nas mógłby cytować setki takich przykładów.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#Marszałek">Nie możemy za ten stan oskarżać każdego pojedynczego policjanta. Są niewątpliwie w korpusie policyjnym tacy, którzy z własnej woli wierną służbą sanacji a dokuczaniem członkom opozycji chcą się odznaczyć i czegoś dorobić, jest wielu, którzy są w tych zabiegach zbyt gorliwi, ale nie ulega dla nas wątpliwości, że ta cała działalność policji, tak często niezgodna z prawem, szkodliwa dla Państwa, a obrzydzająca życie wielu tysiącom lojalnych obywateli Państwa, jest policji narzucona przez naczelne władze w Państwie, w szczególności przez Ministra Spraw Wewnętrznych. Za tę świadomie z obowiązującem prawem niezgodną działalność czynimy odpowiedzialnym cały Rząd i cały popierający go obóz.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#Marszałek">Na rachunek już raczej osobisty obecnego Ministra zapisać musimy szczególnie jaskrawe fakty nadużyć w administracji politycznej kraju. Rok temu podawaliśmy jaskrawe przykłady nadużycia władzy przez starostów: Michałowskiego w Przemyślu, Klimowa w Sanoku, komisarza policji Janczyszyna w Brzozowie. Nasze skargi miały ten skutek, że wszyscy trzej awansowali, Michałowski na wicewojewodę, Klimów na starostę grodzkiego we Lwowie, Janczyszyn na komisarza w Przemyślu, a teraz już podobno we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#Marszałek">Pan Minister powiedział nam przed rokiem w Komisji Budżetowej przy omawianiu przezemnie napadu bojówki na dworek p. Olędzkiego w Ołtarzewie pod Warszawą, iż winni, ktokolwiek oni są, będą wyśledzeni i ukarani.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#komentarz">(Minister Spraw Wewnętrznych Pieracki: I są, proszę Pana.)</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#Marszałek">Minął rok, sprawcy nie zostali wyśledzeni, nam nic niewiadomo o tem.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#Marszałek">P. Minister wydał rozporządzenie wykonawcze do ustawy o zgromadzeniach. Nazwane to rozporządzenie lojalnem i liberalnem. Cóż robią podwładni p. Ministra? Jak długą i szeroką jest Polska, zewsząd otrzymujemy opisy szykan, nadużyć, łamania i ustawy i rozporządzeń Ministra. Publikujemy je, notujemy w interpelacjach i wnioskach, podajemy w przemówieniach. A skutek? Nie znamy wypadku, aby winny został ukarany.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#Marszałek">A zato niech policja przytrzyma kogoś z młodych, niech go posądzi o manifestację albo rozbicie szyby w sklepie, to następują aresztowania całemi tuzinami i surowe wyroki na całe miesiące aresztu.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Także syna Pana.)</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#Marszałek">Także mojego syna.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Gratulować.)</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#Marszałek">Czy pan Minister o tem wszystkiem wie? Sądzę, że wie. A skoro wie, to poco mówił w Komisji Budżetowej takie rzeczy: „Opracowując ustawę o stowarzyszeniach i zgromadzeniach, nie możemy zapominać, że muszą być równe prawa dla wszystkich i nie może zatem żadna ustawa pozwolić pewnym grupom ludzi na korzystanie ze swobód w zakresie nieograniczonym, gdyż byłoby to w kolizji z temi samemi uprawnieniami innych ugrupowań”. I drugi ustęp: „We wszystkich poczynaniach legislacyjnych trzeba, jako punkt wyjścia przyjąć dwie zasady: 1) dobro Państwa, jako cel najwyższy, 2) równe obowiązki i prawa dla wszystkich”. Pocóż takie rzeczy mówić?</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#komentarz">(Minister Pieracki: Czy mam pozwalać młodzieży endeckiej wybijać szyby Żydom?)</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#Marszałek">Nie, powinny być równe prawa dla wszystkich. Żądamy ochrony władzy przed nadużyciami także wobec nas. Żądamy niemieszania się władz i nieprzeszkadzania nam w legalnej naszej działalności.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#Marszałek">P. Minister wydaje okólnik o umiarze w wyrokowaniu karno-administracyjnem, w nakładaniu grzywien pieniężnych. A jego podwładni? Starosta w Nowym Sączu karze emeryta Słysia za przemówienie na przyjęciu gen. Hallera grzywną 1.000 zł; stanowi to blisko pięciomiesięczną jego emeryturę; drugiego uczestnika tego zebrania karze grzywną 300 zł i t. d. Starosta w Żywcu karze rolnika Józefa Mrowca w Łodygowicach za udział w przywitaniu gen. Hallera grzywną 500 zł. Obok tych jaskrawię wysokich grzywien starostowie w Żywcu i Białej nałożyli za „wielką zbrodnię”, bo za okrzyki na cześć gen. Hallera, na setki ludzi wiele tysięcy złotych grzywien po 50 zł na każdego. Karano nawet ludzi nieobecnych na przyjęciu generała! W Bystrej Żywieckiej Władysław Jarosz młócił wtedy zboże, Piotr Pawlas pracował w fabryce i mimo to zapłacą po 50 zł.</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Czy to był zjazd Obwiepolu, czy powitanie Hallera?)</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#Marszałek">Powitanie gen. Hallera. Karanie setek uczciwych ludzi za udział w powitaniu Hallera dało zajęcie na tygodnie dla starostw i policji. W tych podgórskich powiatach ciągłe rewizje, aresztowania, rozwiązywanie zebrań, wywiady dają policji tyle zajęć, że na nic innego nie ma już czasu.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#Marszałek">Czy mam cytować setki konfiskat naszej prasy? Czy w państwie praworządnem jest możliwy taki stan, iż przed dwoma tygodniami broszurę p. t. „Żydzi pod Giewontem”, wydaną i ocenzurowaną w Poznaniu, konfiskują władze w Zakopanem, konfiskują u Gebethnera, u autora i u osób prywatnych, że odezwy nasze, ba, nawet legitymacje członków stronnictwa są zabierane?</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#Marszałek">A bicie przy aresztowaniach? Oto jeden szczegół, nadesłany nam z Nowego Sącza. Młody chłop, ze wsi Korzennej, Kasprzyk, w czasie t. zw. strajku chłopskiego aresztowany i pobity przez policję, skarżył się komendantowi policji, że go pobito. Komendant zawołał kilkunastu policjantów i zażądał, aby wskazał, kto go bił. Bito go w ciemnicy, więc Kasprzyk nie poznał oprawcy. Następnie wyprowadzono go z aresztów magistrackich, aby go doprowadzić do komendy policji, położonej pod miastem. Wystraszony chłop prosił policjanta, aby zaprowadził go z powrotem do aresztu, a nie za miasto. Gdy policjant, wyjąwszy rewolwer zażądał, aby Kasprzyk szedł dalej, Kasprzyk w stanie najwyższego zdenerwowania zwrócił się do paru przechodzących osób: Jestem Kasprzyk z Korzennej, proszę, powiedźcie mojej żonie, jeślibym zginął, że policja mię zabiła. Sąd w Nowym Sączu za to powiedzenie zasądził Kasprzyka na 6 miesięcy więzienia.</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#Marszałek">Nie przynosi władzom zaszczytu walka z Obozem Wielkiej Polski, tępienie takiej „zbrodniczej” odznaki, jak miecz Chrobrego, rozporządzenie wojewody tarnopolskiego, podające jako jeden z powodów rozwiązania Towarzystwa Młodzieży Katolicko Narodowej fakt, iż w lokalu Towarzystwa wisiał obraz z rysunkiem miecza Chrobrego. Czy mam przypominać oszczerczy komunikat półurzędowy, podający listę jakoby skazanych członków O. W. P. na Pomorzu jako motyw do rozwiązania O. W. P. i kolportowanie przez wielu policjantów i sekretarjaty B. B. jawnie i bezkarnie bezimiennie wydanej a oszczerczej ulotki przeciw nam? Rozwiązanie Obozu Wielkiej Polski na Pomorzu, w Poznańskiem...</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tu cię boli.)</u>
<u xml:id="u-26.27" who="#Marszałek">...w Radomskiem było ostatniem ogniwem tej zresztą bezcelowej i bezskutecznej walki z ruchem, który się złamać nie da. A p. Minister mówi: jedno równe prawo dla wszystkich.</u>
<u xml:id="u-26.28" who="#Marszałek">Wysiłki sanacji, zmierzające do opanowania towarzystw rolniczych, oświatowych i innych, dały duży wynik. Sam byłem świadkiem, jak na zjeździe T. S. L. w Krakowie bawiący jako gość szef wydziału bezpieczeństwa Walicki przy pomocy starosty Wnęka i sędziego Czuchajowskiego komenderował zwiezionymi przez starostów delegatami. Opanowano w rezultacie towarzystwa rolnicze i — położono je. Opanowano niektóre towarzystwa oświatowe i — położono ie. Osłabiono Sokół.</u>
<u xml:id="u-26.29" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: W czyich rękach były przedtem?)</u>
<u xml:id="u-26.30" who="#Marszałek">Dokucza się Stowarzyszeniu Młodzieży Polskiej. Wszystkich zależnych i tchórzliwych wypłoszono z pracy społecznej. Prawda, odkomenderowano wielu innych na to miejsce, ale ci podkomendni, najczęściej ludzie konjunktury, ludzie interesu, a nie idei, nic z siebie tym towarzystwom nie dali. Zmalała prężność i zapobiegliwość prywatna, skurczyła się energja społeczna. Odbija się to szczególnie dotkliwie w województwach takich, jak w Małopolsce Wschodniej. Z żalem i bólem konstatujemy kurczenie się tam polskości.</u>
<u xml:id="u-26.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Bo tam Was niema.)</u>
<u xml:id="u-26.32" who="#Marszałek">Niedzielny „Kurjer Warszawski” w korespondencji z Tarnopola wymownie opisuje ucieczkę osadników polskich z Małopolski Wschodniej i stwierdza, że „tak położenie, jak i zwiększająca się ucieczka osadników wynikają z polityki ogólnej”. Wiemy, że na tym terenie Związek ekonomiczny kółek rolniczych zawiesił wypłaty, a syndykat rolniczy dobrowolnie się likwiduje. W ten sposób padają największe polskie kooperatywy. Nie otoczono taką „troskliwą opieką Państwa” kooperatyw ruskich, — wszystkie żyją. Czy nie jest to znamienne?</u>
<u xml:id="u-26.33" who="#Marszałek">Polityka sanacyjna na tym terenie wprowadziła rozdźwięk między ludność polską a miejscowe władze. Przychodzą tam jeden po drugim wojewodowie i starostowie, nie mający wykształcenia prawniczego, nie znający stosunków tamtejszych. To samo zresztą widzimy i w województwach zachodnich. Ostatnio zgłosił Rząd do Sejmu wniosek o przedłużenie w Małopolsce kadencji rad i zarządów gminnych wiejskich i miejskich, wyszłych w trzech województwach ze słynnych wyborów z r. 1927, zakończonych zwycięstwem „bloku trzech narodów”. O skutkach, jakie za sobą dla tych ziem pociągnie nowa ustawa samorządowa, będziemy mówili osobno. Gdy tak położono tam samodzielne organizacje polskie, gdy zniszczono wszystkie wysiłki społeczne, a w ich miejsce nic nie stworzono, wysunięto tam obecnie tezę: Jest Rząd, niech on włada, niech rozkazuje. Każdy ma robić to, czego chce Rząd, jedyną zaletą obywatela, to słuchać Rządu. Towarzystwa są niepotrzebne. Ta stuprocentowa wiara w siłę rozkazu i bagnetu, w nieomylność i wszechmoc władzy jest cechą charakterystyczną dla rządów dyktatury, dla systemu rządów policyjnych. Nie dała ona nigdzie owoców dobrych, nie wychowała nigdzie społeczeństwa. A zygzaki w polityce mniejszościowej doprowadzły wszędzie, szczególnie na terenie Małopolski, do wywołania niepewności jutra, do skłócenia wszystkich z wszystkimi. Czyżby odżyła stara austrjacka zasada: dziel i rządź. I Austrji tylko do czasu wychodziła ona na zdrowie. Społeczeństwo polskie ze zgorszeniem przyjęło wiadomość o bloku wyborczym trzech narodów, z niepokojem śledziło flirt wojewody lwowskiego z politykami i spółdzielcami ukraińskimi.</u>
<u xml:id="u-26.34" who="#komentarz">(P. Sanojca: Sami robicie wiece w sali spółdzielni ukraińskiej…)</u>
<u xml:id="u-26.35" who="#Marszałek">Proszę posła Sanojcę o spokój.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#PRymar">…obiady obecnego Ministra Oświaty i jego kolegów z przywódcami „Undo”, a potem dla odmiany pacyfikacje, znane wybory do Sejmu i znowu częściowe upaństwowienie „Łuha”. Konstatujemy ogólne podniesienie głowy przez Żydów. Ta polityka w ciągu kilku lat dała jako rezultat, że cała ludność polska podupadła na duchu i na siłach, a rozpanoszyły się radykalne prądy ukraińskie i wzmogła potęga i pewność siebie u Żydów. Gdy Rząd Polski jest silny wobec Polaków, jest bezsilny wobec np. biskupa ruskiego ks. Buczki, którego audycja w Polskiem Radjo...</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(P. Duch: Kto to konkordat robił?)</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#PRymar">...z kazania wygłoszonego u św. Jura, mówi o mordowaniu dzieci Ukraińskich.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#komentarz">(P. Duch: Do Stanisława Grabskiego z pretensjami. P. Sanojca: Bijcie się w piersi.)</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#PRymar">A znaczenie władzy Państwa Polskiego? Nie może być wielki autorytet takiej władzy, która swe zainteresowanie się obywatelami objawia głównie przez siłę policjanta i starosty, posądzonych, często niestety słusznie, o łamanie prawa.</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#PRymar">P. referent z patosem pisze i dziś to samo mówi, iż epitet „państwo policyjne”, rzucany pod adresem Polski, jest czczym frazesem i ubolewać należy, że niektórzy Polacy używają bezmyślnie tego frazesu. Na odparcie tego p. Pączek udowadnia, że w Polsce jest stosunkowo mniej policji, niż w wielu innych państwach. Argument to płytki i nieprzekonywujący.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#komentarz">(P. Sanojca: Któż Pana przekona?)</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#PRymar">Bo gdybym chciał na tej płaszczyźnie podjąć dyskusję, mógłbym przeprowadzić dowód, że do policji mundurowej należałaby doliczyć policjantów z amatorstwa lub z niepisanego musu z pośród urzędników, nauczycieli, wójtów, pisarzy gminnych i t. d.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A to nie jest płytki argument? Inny głos: Gzy to się łączy z budżetem? Głos na lewicy: Ale oni są płatni stąd. Głos na ławach B. B.: To jest płytkie i głupie, Panie Profesorze!)</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#PRymar">P. Minister również w swem przemówieniu w Senacie zajął się zagadnieniem państwa policyjnego. Poprzednik jego, gen. Składkowski w słynnej swej mowie lwowskiej chwalił się tem, iż nie zna ustaw.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Że co? Inny głos: P. Składkowski tego nie powiedział.)</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#PRymar">P. Minister Pieracki, przeciwnie, zapisał się najwidoczniej na wydział prawa uniwersytetu warszawskiego i stamtąd przyniósł nam skrypt wykładów profesora prawa administracyjnego Bohdana Wasiutyńskiego. Z tych skryptów cytuje p. Pieracki wyjątki na dowód, że Polska nie jest państwem policyjnem, bo w Polsce od orzeczeń władz administracyjnych mamy odwołanie do sądów administracyjnych i do sądów powszechnych, bo w Polsce mamy podział władzy, bo żyjemy w dobie państwa prawnego „Taka konstrukcja prawna wyklucza porównywanie naszych stosunków z organizacją państwa policyjnego”. Mam wrażenie, że cytując te wyjątki, p. Minister albo ograniczył się w swych studjach do tego ogólnego teoretycznego wstępu skryptów prof. Wasiutyńskiego, albo znając je całe, przymknął na resztę figlarnie jedno oko. Bo prof. Wasiutyński pisze o istotnej niezależności władz sądowej, wykonawczej i prawodawczej. Bo prof. Wasiutyński uważa za najbardziej istotną dla państwa policyjnego cechę tak zwane swobodne uznanie władzy. W Polsce mamy aż nazbyt wiele jaskrawych przykładów owego swobodnego uznania władzy, np. w projekcie ustawy samorządowej, w ustawach o szkołach akademickich, o zgromadzeniach, w dekrecie o stowarzyszeniach i t. d.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jak rzewnie.)</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#PRymar">Prof. Wasiutyński tydzień temu wytykał w Senacie to swobodne uznanie władz w ustawie o zbiórkach publicznych.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Strasznie rzewnie. P. Sanojca: Jesteście za swobodą, czy nie? Głos na ławach B. B.: Za samowolą. Inny głos: Ale co to ma do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych?)</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#PRymar">Czy w Polsce można mówić o niezależnych sądach po dwukrotnej czystce i przy obowiązującej pragmatyce sędziowskiej? A gdzież są te sądy administracyjne? Czy p. Minister nie wie o tem, że w Najwyższym Trybunale Administracyjnym od roku 1928 zalegają skargi Marszałków Sejmu i Senatu? Czy p. Minister nie zna ostatniego dekretu Najwyższego Trybunału Administracyjnego? A tam, gdzie istnieje prawo, w oczy śmieje się mu twarda bardzo często rzeczywistość. Są np. komisje lekarskie przy starostwach i województwach, lekarze obu instancyj mają zgodnie z swojem sumieniem orzekać o chorobie lub zdrowiu urzędników i nauczycieli. Tak samo jest w wojsku, na kolei i t. d. Nie jest dla nikogo, a także i dla p. Ministra tajemnicą, czem kierują się w swych wyrokach owe komisje. Tak, jak zgwałcono sumienie wielu urzędowych komisyj lekarskich, tak samo w Polsce podporządkowano już sumienie zbyt wielu sędziów interesowi obecnego systemu.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#PRymar">Mówić o niezależności sądów w Polsce w dniu, w którym na jednej niedaleko od Sejmu sali odbywa się proces brzeski, równa się uderzeniu w fałszywy ton.</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#PRymar">I dlatego tę lukę w wywodach Ministra uważamy za tem jaskrawsze podkreślenie istotnego stanu w Polsce.</u>
<u xml:id="u-27.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ze łzą w oku.)</u>
<u xml:id="u-27.20" who="#PRymar">Żyjemy w obrzydliwym momencie rozpanoszonego systemu policyjnego w państwie.</u>
<u xml:id="u-27.21" who="#PRymar">Przed paru laty znany socjolog polski Stanisław Grabski napisał artykuł pod tytułem „Państwo Policyjne”.</u>
<u xml:id="u-27.22" who="#komentarz">(P. Sanojca: Nie socjolog, lecz ekonomista i to kiepski.)</u>
<u xml:id="u-27.23" who="#PRymar">Nie był to artykuł polemiczny z p. Ministrem Pierackim, panował nam wówczas najmiłościwiej w pałacu Zamoyskich p. generał Składkowski. Warto zacytować choć parę zdań, które i dziś nie straciły zupełnie swej aktualności.</u>
<u xml:id="u-27.24" who="#PRymar">„Nazwę państwa policyjnego ustalili uczeni niemieccy w końcu XVII i w pierwszej połowie XVIII wieku. Nie była to wówczas nazwa pogardliwa. Gdy feodalizm dopiero po 7 stuleciach swego istnienia zaczął się wyradzać, państwo policyjne zwyrodniało już po niecałych stu latach… „Koalicją wszystkich państw policyjnych, łącznie z Rosją, nie była w stanie ich upadku powstrzymać. We Francji wróciło państwo policyjne za Napoleona III, Urządzano parady, galówki — imieniny cesarza, cesarzowej, cesarzewicza, uczono dzieci szkolne chóralnie wiwatować, zdobić cyframi imperatorskiemi frontony szkół. I przyszedł Sedan.</u>
<u xml:id="u-27.25" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B. A kto to szablę dawał naczelnemu wodzowi?)</u>
<u xml:id="u-27.26" who="#PRymar">Zwyciężeni zostali prefekt, policjant i żandarm, którzy od 1850 po 1870 r. stale przy każdym plebiscycie i przy każdych wyborach zapewniali Napoleonowi III bajeczny, zdumiewający, przechodzący najśmielsze oczekiwania triumf nad narodem francuskim.</u>
<u xml:id="u-27.27" who="#PRymar">„Po Sadowię i Se danie państwo policyjne pozostało jeszcze tylko w Rosji. Tylko w Rosji pozostał był jeszcze przymus paszportowy, przymus iluminowania i zdobienia flagami domów w dnie galowe, policyjny nadzór nad wszelkiemi stowarzyszeniami i zgromadzeniami, prewencyjna cenzura, pilnowanie przez nauczycieli prawomyślności uczniów, organizowanie spisków przez prowokatorów policyjnych, utożsamianie państwa z każdorazowym rządem i t. d., i t. d. W gimnazjach rosyjskich Królestwa wisiały napisy: w murach gimnazjum nie wolno mówić po polsku. A mówili po polsku nawet Rosjanie, bo obawiali się bardziej bojkotu i „wcierania” kolegów, niż kar zwierzchności szkolnej. Byli też w tych gimnazjach oprócz dyrektorów inspektorzy i pedele, specjalnie przeznaczeni do śledzenia, czy niema wśród uczni buntowniczych myśli czy działań. A mieliśmy obejmującą wszystkie gimnazja Królestwa tajną organizację kółek samokształcenia, bardzo buntowniczą. I byli rządcy domów, obowiązani wraz ze stróżami do pomagania policji w wyłapywaniu rewolucjonistów. A my wszyscy, ówcześni emigranci polityczni, zarówno socjaliści, jak narodowcy, jeździliśmy do Warszawy, ilekroć chcieliśmy.</u>
<u xml:id="u-27.28" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Do Kijowa ze złotą szablą.)</u>
<u xml:id="u-27.29" who="#PRymar">„Są ludzie, którzy za młodu walczyli i skutecznie walczyli z państwem policyjnem; słusznie też szydzili z jego niemocy,...</u>
<u xml:id="u-27.30" who="#komentarz">(Przerywania. Marszałek dzwoni.)</u>
<u xml:id="u-27.31" who="#PRymar">...a dziś zdaje się im, że jeśli wydadzą ostrzejsze niż były w Rosji przepisy meldunkowe lub do iluminacyj dodadzą poczttówki gratulacyjne, to tworzą nie tylko dokuczliwe, lecz i silne rządy. Bywają dziwne zaślepienia upojonych władzą”…</u>
<u xml:id="u-27.32" who="#PRymar">Warto, Panie Ministrze, spokojnie przeczytać i może wśród jakiejś bezsennej nocy przemyśleć te słowa.</u>
<u xml:id="u-27.33" who="#PRymar">Obok organizacyj politycznych i społecznych społeczeństwo miało możność wyładowania swych zamiłowań i instynktów społecznych w samorządzie. Zgadzamy się wszyscy z tem, że samorząd w województwach zachodnich stał najlepiej i najwyżej. Od paru lat władze starościńskie i wojewódzkie, popierane stale przez Ministerstwo, robią wszystko, aby samorząd tych ziem zrujnować i odciąć od społeczeństwa. Wygasły mandaty radnych gminnych, zamiast wybrania nowych przedłużono kadencje starych. W kilku powiatach rozpisano nowe wybory do sejmików powiatowych i zastosowano tam metody wyborcze z r. 1930. Mam w ręku sprawozdania z szeregu powiatów o tem, jak władze traktują wybranych wójtów, burmistrzów i ławników. Masowo nie zatwierdzają ławników honorowych i płatnych. Masowo wytaczano dyscyplinarki nie tam, gdzie były nadużycia, lecz dyscyplinarki złośliwe, kończące się potem z reguły uwolnieniem i przywróceniem do urzędowania.</u>
<u xml:id="u-27.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Naprzykład?)</u>
<u xml:id="u-27.35" who="#PRymar">Naprzykład w Kościanie zawieszono na podstawie denuncjacji radcę magistrackiego Sławka. Pan Sławek wykazał swoją niewinność. Człowieka ogólnie szanowanego tak dyscyplinarką zmaltretowano, że ponownego wyboru, gdy jego kadencja się skończyła, nie przyjął. W Głównej wójt inż. Sauszek, prezes związku wójtów, został zawieszony w urzędowaniu. Komisje dyscyplinarne oczyściły zupełnie oskarżonego, niemniej nie wprowadzono go ponownie w urzędowanie. W Poznaniu, w Bydgoszczy, we Wrześni, w Kościanie, w Wolsztynie, w Zbąszyniu, w Gostynie i t. d. nie zatwierdzono najbardziej zasłużonych w tej dzielnicy obywateli na honorowych radców magistratu. W ich miejsce daje się komisarzy rządowych, w ich miejsce starostowie naciskają, aby wybrać komendantów Strzelca, albo jakichś innych sanatorów z B. B.</u>
<u xml:id="u-27.36" who="#PRymar">Samorząd, pozbawiony zaufania obywateli, samorząd, oparty o komisarzy, o narzuconych ławników, stanie się szybko organizacją zupełnie bezduszną i zbyteczną. Poco bawić się w taki samorząd? To za dużo kosztuje. Silne rządy, ustroje dyktatorskie i policyjne mają zawsze i wszędzie tendencję do centralizacji, do skupiania wszystkiego w ręku bezwzględnie zależnych urzędników. Trzeba zagrać w otwarte karty i znieść samorząd zupełnie. Poco te pozory, poco szykany, poco utrzymywać olbrzymi aparat urzędniczy? Nie chcę podejrzewać Rządu i jego Ministra Spraw Wewnętrznych, że nie wiedzą, czego chcą, że nie przewidują, dokąd ich taka polityka samorządowa prowadzi. Mam podstawy do twierdzenia, że nawet w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych wiedzą o małej wartości moralnej wielu komisarzy, że świta lam przeświadczenie o konieczności kontroli obywatelskiej w samorządzie. Jeżeli mimo to Rząd dezorganizuje samorząd w ośrodkach, gdzie ma on zaufanie społeczeństwa, gdzie najlepiej i najsprawniej pracuje, jeśli i w projekcie nowej ustawy uprawnienia państwowych władz administracyjnych w dziedzinie nadzoru są niesłychanie wielkie, a w uzasadnieniu rządowem wręcz się pisze, iż Rząd musi mieć prawo nawet do radykalnej interwencji, to świadczy to niezawodnie o zdecydowanej tendencji rządu do ograniczenia samorządu w jego działalności.</u>
<u xml:id="u-27.37" who="#PRymar">W ten sposób odpowiedzialność za te prace, które dotąd z pożytkiem dla społeczeństwa spełniały stronnictwa polityczne, samorządy, zrzeszenia zawodowe i społeczne, przechodzi na rząd. Dobrze to ujęło niedawno „Słowo Polskie”: organizacje są niepotrzebne, jest rząd.</u>
<u xml:id="u-27.38" who="#PRymar">Jest rząd! Chce on istotnie sam zostać na placu. Ten rząd niszczy bezlitośnie wszystkie niezależne ośrodki dyspozycji gospodarczej, politycznej, społecznej, moralnej. Rząd o takiem nastawieniu nie zatrzyma się, nie może się zatrzymać w połowie drogi. Zniszczył niezależne sądownictwo, niszczy szkoły akademickie, a dziś lub jutro nie cofnie się przed walka z kościołem katolickim.</u>
<u xml:id="u-27.39" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B. P. Polakiewicz: Przed chwilą Pan zachęcał, żeby biskupa kontrolować.)</u>
<u xml:id="u-27.40" who="#PRymar">Kontrolować nie, tylko nie pomagać mu oddawaniem Rad ja. Zatrzymać się, to znaczy cofnąć się, to znaczy ponieść klęskę. I tak szybkim krokiem zbliżamy się do ustroju, który tak samo może być dyktaturą jednostki, jak dyktaturą kliki, jak dyktaturą klasy społecznej. Zbliżamy się do form ustrojowych bolszewickich. Gdyby po sanacji przyszli do władzy komuniści, nie wieleby musieli zmieniać w ustroju sanacyjnym. Niema w tym ustroju miejsca dla wysiłku indywidualnego jednostki, niema miejsca na wolność myśli i słowa, na postęp, na rywalizację, na dorobek organizacji. Jest uzależnienie faktyczne wszystkich od swobodnego uznania władzy, uzależnienie wolności i mienia wszystkich od władz rządzących. Zależność nie od prawa, które uzna jemy i szanować chcemy, lecz od samowoli każdego wykonawcy woli rządu.</u>
<u xml:id="u-27.41" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale łamiecie to prawo.)</u>
<u xml:id="u-27.42" who="#PRymar">Ten stan bezpański w dziedzinie prawnej stwarza anarchję w dziedzinie moralnej. Wyszliśmy tak niedawno z niewoli, nawykliśmy moralnie i psychicznie przeciwstawiać się zaborczym państwom i ich rządom. Tak łatwo przenieść to nastawienie na własne państwo. Władze Państwa Polskiego winny o tem nastawieniu psychicznem z przeszłości pamiętać. Pamiętać, to znaczy nie stosować metod państw zaborczych. Pamiętać, to przez stosowanie sprawiedliwego prawa, przez przewidujące pociągnięcia gospodarcze, przez możliwość rozwoju kulturalnego przyciągać coraz szersze masy do Polski, do Państwa, sprząc je i związać nićmi moralnej jedności i solidarności z narodem, związać losy wszystkich bez zastrzeżeń z losami Państwa naszego. Kto robi inaczej, kto całą przyszłość Państwa opiera na kiju Strzelca czy bagnecie policjanta, ten zbyt lekkomyślnie patrzy w przyszłość, ten ryzykuje nietylko swój los, to mu wolno, ale i los Państwa. Państwo, to nietylko Rząd, to nietylko jego dzisiejsi zwolennicy. Kto losy narodu podporządkował sobie, swojej tylko ambicji, kto los państwa mierzy tylko krótkiem swojem życiem, ten może wiernie, ale niemniej źle służy i swojemu państwu i swojemu narodowi.</u>
<u xml:id="u-27.43" who="#PRymar">Państwo policyjne nie jest ideałem narodu polskiego. Państwo policyjne nie zabezpieczy Polski przed rozstrojem, nie zorganizuje wszystkich żywych sił narodu. Państwo policyjne, utrwalone, broń Boże, na dłużej w Polsce, może grozić całej naszej przyszłości. Jestem w zgodzie z wielu miljonami narodu polskiego, gdy stwierdzę, że ta podstawa władzy na długo nie starczy.</u>
<u xml:id="u-27.44" who="#PRymar">I dlatego, notując te objawy rozstroju, idą: ce od góry, odwołać się chcemy do instynktu społecznego narodu, odwołujemy się do wyborców. Wierzymy, że oparci o żywy naród, potrafimy zrzucić z siebie i z Polski całej przygodną skorupę, jaką jest rząd sanacji.</u>
<u xml:id="u-27.45" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godziny 16.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Smoła.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PSmoła">Pan Minister Pieracki w swem przemówieniu na komisji powiedział dosłownie takie zdania: Muszą być równe prawa dla wszystkich. Nikt nie jest prześladowany i nikt nie może być uprzywilejowany. Administracja skutecznie strzeże publicznego bezpieczeństwa i spokoju. Ludzie, sprawujący obecnie rządy, należą do szkoły myślenia politycznego, wyrosłej z przekonania, iż tylko naród jest siłą dziejotwórczą i że tylko jego własne walory, aspiracje i zdolności czynu są warunkiem jego bytu i zadatkiem jego jutra. Zwolennicy tego poglądu dla urzeczywistnienia swych ideałów szukali zawsze sprzymierzeńców tylko w narodzie, budując pracę budzenia w nim woli i siły do dźwigania się z upadku, a następnie utrwalenia zdobytej wolności na fundamencie duchowych i materjalnych jego wartości. I dzisiaj pozostaniemy wierni wytkniętej drodze, kontynuując ją świadomie i metodycznie.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#PSmoła">Gdyby zasady tu wypowiedziane obowiązywały w życiu, Polska miałaby zaoszczędzone wiele z ciężkich przeżyć, jakie przechodziła, byłaby krajem szczęśliwym.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#PSmoła">Muszę przyznać, że pan Minister mówił bardzo pięknie, ale w rzeczywistości, w życiu, jest coś wręcz przeciwnego, jest zupełnie inaczej. Niema bezpieczeństwa pełnego i dla wszystkich, o którem wspomniał p. Minister. Bandyci coraz bardziej zuchwale włamują się do mieszkań prywatnych, a nawet do urzędów publicznych. Mam tu szereg przykładów, które prasa przytaczała, nie będę ich czytał, za dużoby to czasu zabrało, w każdym razie pozwolę sobie odczytać taką wzmiankę w prasie: Zuchwałe włamanie do starostwa w Wierzbniku. Do biura starostwa i wydziału powiatowego w Wierzbniku niewykryci sprawcy dokonali zuchwałego włamania, plądrując biurka i szafy. Łupem bandytów padła kasetka żelazna, w której znajdowało się kilkanaście tysięcy złotych. Dzień w dzień zdarzają się napady, jak powiedziałem, nietylko na jakieś chaty oddalone od wsi, nietylko na prywatne mieszkania, ale nawet na urzędy państwowe pod bokiem urzędów bezpieczeństwa publicznego.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#PSmoła">Nie powiem, żeby policja, która kosztuje nas 5-krotnie więcej, niż wydaje się na cały budżet Ministerstwa Rolnictwa i Reform Rolnych, nie była zdolna do tego, żeby zapewnić bezpieczeństwo, tylko jest tu inna wada, mianowicie jest ta rzeczywistość, że chce się społeczeństwo uważać za skoszarowany naród, który podlega rozkazom, a policja, która powinna pełnić obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa i być zdyscyplinowana, używana jest do robienia polityki. I oczywiście trudno dwie rzeczy naraz dobrze spełniać i trudno naraz prowadzić polityczną robotę, to, co do polityki należy, a jednocześnie w całej pełni zapewnić bezpieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#PSmoła">Typowym przykładem, jak to się dzieje w poszczególnych miejscach Rzeczypospolitej, może być starostwo opatowskie. Niedawno, parę miesięcy temu, raz po raz w powiecie opatowskim popełniano kradzieże i zbrodnie. We wsi Stodoły zdarzyły się dwa zabójstwa, we wsi Jastków umyślne podpalenie, które pociągnęło za sobą śmierć kilku ludzi; w listopadzie o godz. 8 wieczorem blisko drogi wydarzył się głośny napad na pocztę, zamordowano trzech ludzi. Kilkanaście przestępstw miało miejsce w ostatnich czasach w pow. opatowskim, ale oczywiście starosta opatowski, który ma nawet więcej policji w swym powiecie, niż jest w innych, ponieważ ten powiat jest częściowo uprzemysłowiony, jednak nie miał możności odszukać sprawców napadu na pocztę.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#PSmoła">A natomiast jest takim panem życia i śmierci, że uniemożliwia wszelką działalność polityczną na swym terenie. Na zebrania polityczne poleca wysyłać po kilkudziesięciu policjantów.</u>
<u xml:id="u-30.7" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Za to order dostanie.)</u>
<u xml:id="u-30.8" who="#PSmoła">Właśnie. W Baranówku w zeszłym roku, 3 października, w takiej cichej i spokojnej miejscowości, nie pozwolił na odbycie zebrania, bo niebezpieczeństwo zagraża Państwu, jeżeli tam zebranie się odbędzie. Ponieważ zapóźno organizatorzy otrzymali zawiadomienie o odmowie, nie mogli zawiadomić zainteresowanych, ludność w wielkiej gromadzie się zeszła i zebrania oczywiście nie było, ponieważ nie było zezwolenia; poseł Babski odczytał tylko zawiadomienie starostwa o braku zezwolenia na odbycie zebrania, ludność spokojnie wysłuchała i miała się rozejść do domu, gdy tymczasem z zarośli wypadł olbrzymi oddział policji, około 40 osób, nie licząc tajniaków, których wszyscy wskazywali palcami, wpadł na bezbronną ludność, policjanci popychali i bili kolbami obywateli i rozpędzili zebranie. Podobnie starosta opatowski dnia 11 listopada we wsi Kęty, pow. opatowskiego, pod tym samym pozorem bezpieczeństwa, na zapadłej wsi zakazał zebrania i wysłał około 40 policjantów. Część policjantów rozpędziła chłopów, bijąc ich i popychając, a część była ukryta. Posłowi Babskiemu uniemożliwiono nawet prywatnie z ludźmi rozmawiać. 7 do 10 policjantów stało aż do chwili odejścia pociągu i pilnowało, żeby się czasem nie rozmówił z jakim wyborcą, bo to jest niebezpieczne dla Państwa. A jednocześnie brak policji, żeby sprawców napadu na pocztę schwytać, a obywatelom zapewnić bezpieczeństwo.</u>
<u xml:id="u-30.9" who="#komentarz">(P. Sanojca: Dniem, a nie nocą odbywać zebrania.)</u>
<u xml:id="u-30.10" who="#PSmoła">Jesienią o ósmej wieczorem to jeszcze widno.</u>
<u xml:id="u-30.11" who="#PSmoła">Oczywiście nie jest bezpiecznie czasami nawet i tam, gdzie jest policjant. U wrót stolicy, w historycznym Wilanowie, niedawno odbył się duży wiec stronnictwa celem wręczenia sztandaru.</u>
<u xml:id="u-30.12" who="#komentarz">(P. Sanojca: Policja musiała bronić Witosa.)</u>
<u xml:id="u-30.13" who="#PSmoła">Tak broniła bojówki, o czem powiem, Na tem zgromadzeniu, mam tu fotografję, pobito ludzi: Ziomka Stanisława z Lesznowoli, pow. warszawskiego i innych. Tak wygląda obywatel, który chce skorzystać z wolności zebrań w Polsce. Porznięty nożami, straszne rany w plecach. Inni pokrwawieni, z porozbijanemi głowami, wracali do domu. Czy tam nie było policji? Owszem, nie liczyłem dokładnie, ile było, ale był wielki oddział policji pod komendą starosty i 2 komisarzy policji, to już nie pod komendą zastępcy, młodego trznadla, tylko starego wróbla.</u>
<u xml:id="u-30.14" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-30.15" who="#PSmoła">Właśnie była i banda Tasiemki. Tak olbrzymi oddział policji pod komendą wysokich władz u wrót stolicy nie potrafił obronić spokojnej ludności przed napaścią. Oczywiście, niektórzy mają bezpieczeństwo, bojówki korzystają z bezpieczeństwa. Nie mam nic przeciw temu, każdy powinien korzystać z bezpieczeństwa, ale bojówki miały możność rzucania bomb łzawiących, bicia ludzi gumowemi pałkami. a wreszcie, idąc ze stacji, śpiewali „Pierwszą brygadę”, strzelali na wiwat, czy dla postrachu i szli pod ochroną policji. Policja nie chciała nikogo aresztować, dopiero organizator wiecu i ludność miejscowa musiała się za nimi uganiać i oddała ich w ręce władz. Ale mam wrażenie, że im się nic złego nie stało; cicho jest. W czasie strajku chłopskiego wyznaczano sprawy w ciągu paru dni, zawiadamiano o procesie wieczorem o 11 godzinie, że na drugi dzień już jest sąd — o tych panach nic nie słychać. Przeciwnie, mamy taką praktykę; podczas przeprowadzania dodatkowych wyborów w Płocku banda pod wodzą herszta Leskiego koło Sierpca napadła w liczbie 12 ludzi na prezesa Wronę i posła Paca. Dwukrotnie sprawa miała się odbyć w sądzie i wcale nie doszła do skutku, bo była odraczana, a wreszcie na zasadzie amnestii sprawa Leskiego została umorzona, chociaż amnestja przewiduje umarzanie kar tylko do roku, a za przestępstwo to przewiduje się odpowiedzialność najmniej od roku do lat 6. Podtrzymuję to twierdzenie, że niema bezpieczeństwa pełnego w Polsce i jednakowego dla wszystkich,...</u>
<u xml:id="u-30.16" who="#komentarz">(P. Sanojca: Uchwalcie większy budżet policji)</u>
<u xml:id="u-30.17" who="#PSmoła">...a nawet powiem więcej na podstawie faktów, w pewnych wypadkach jest niebezpieczne być tam, bo zagraża to życiu, gdzie zbiera się w dużej ilości policja.</u>
<u xml:id="u-30.18" who="#komentarz">(Przerywania,)</u>
<u xml:id="u-30.19" who="#PSmoła">Tak jest, mamy takie miejscowości dla chłopów historyczne, jak Lubią, Łapanów, Jadów, Daleszyce, gdzie 12 chłopskich działaczy poległo od kul policyjnych. Polegli działacze korzystali z swego prawa zgromadzania się, bo zupełnie spokojnie odbywały się te zgromadzenia. Właściwie nie można przytoczyć żadnego wypadku, żeby był naruszony spokój, albo żeby który z policjantów zginął, albo był obrażony, a jednak 12 ludzi było zabitych.</u>
<u xml:id="u-30.20" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Zamordowanych.)</u>
<u xml:id="u-30.21" who="#PSmoła">Tak, zamordowanych, bo nawet jeden z nich został zakłuty. Tak to wygląda bezpieczeństwo. Pozwolę sobie odczytać nazwiska ich: w Lubli Jan Czernicki, w Łapanowie Przeciszewski, Tobola, pozatem zmarli z powodu ciężkich ran Ziółkowski, Bugajski i Włodarczyk...</u>
<u xml:id="u-30.22" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Część ich pamięci.)</u>
<u xml:id="u-30.23" who="#PSmoła">...i kilkudziesięciu rannych. W Jadowie zostali zabici Tocicki, Siwiński i Kurowski, w Daleszycach Furmanek, Ekier i Powałkiewicz. Wspominam te nazwiska, ażeby z tej trybuny wyrazić w imieniu chłopów tym ludziom cześć, bo polegli w obronie prawa i wolności chłopów i wolności narodu.</u>
<u xml:id="u-30.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ludowych.)</u>
<u xml:id="u-30.25" who="#PSmoła">Krew ta, przelana w tych miejscowościach, napewno na nasze głowy nie spadnie, obarczy ta krew kogo innego.</u>
<u xml:id="u-30.26" who="#PSmoła">Ale jednak jeszcze można wytłumaczyć na większem zgromadzeniu nawet wypadek taki, że ktoś jest zabity, ale już jest rzeczą straszną, okropną do pomyślenia nawet, ażeby władze bezpieczeństwa, uzbrojone, mające autorytet władzy, mające przewagę fizyczną, przychodziły i bezbronnych obywateli mordowały, biły i znęcały się nad nimi, ażeby na zimno obywatel polski był męczony i katowany przez organa bezpieczeństwa. Tego nikt wytłumaczyć nie może, bo to nie są jakieś zamieszki, podniecenie, to nie jest obrona swego życia, tylko jest to przewaga i znęcanie się. Pozwolę sobie odczytać parę listów tych, którzy zostali aresztowani po zajściach w Łapanowie, a było ich kilkudziesięciu. Nie odczytam tych wszystkich listów, bo nie chcę Wysokiej Izbie zabierać czasu, w każdym razie charakterystyczne są następujące listy: Klęsk Józef, Zbydniów, poczta Łapanów, pisze: „Przeżyłem wojnę światową, służyłem jako ochotnik w wojsku polskiem w 2 pułku strzelców podhalańskich, ale takich znęcań i takich tortur nie znałem, wyszedłem z nich podobniejszy do nieboszczyka, niż do żywego człowieka, co zauważyli wspótowarzysze, siedzący w poczekalni posterunku policji”. Jan Nowak, Łapanów: „Bito mię od rana do południa do tego stopnia, żem im kazał się zabić, byle przestali mię bić.</u>
<u xml:id="u-30.27" who="#PSmoła">Kilka razy uderzono mię pięścią pod brodę tak silnie, że mi krew szła z ust. Następnie policjant nr 100 — wyraźnie wskazuje numer, do tego czasu chodzi, przypuszczam bezkarnie, ów policjant — zarzucił mi na szyję jakiś rzemień, którym mi okręcono szyję i tym sposobem duszono mię tak silnie, żem przestał oddychać. Wreszcie od tego duszenia zrobiło mi się ciemno w oczach i słabo, tak, żem już nie mógł ustać. Przez kilka dni miałem gorączkę i czułem tak silny ból w gardle, żem nie mógł mówić, ani połykać”. Jan Rożen, wieś Grabie: „Obchodzono się ze mną wprost w nieludzki sposób. Nadmienić muszę, że 2 dni nawet wody nie dawano. Było nas trzech braci, służyliśmy w legjonach, jeden poległ śmiercią bohaterską na polu walki, ale myśmy się nawet z wrogami naszej ojczyzny tak nie obchodzili, jak policja z nami. Jestem legjonistą, karany nie byłem nigdy, proszę o łaskawe wyjaśnienie sprawy, za co mię tak katowano”. Takie pytanie: Za co mię katowano, wielu obywateli może rzucić.</u>
<u xml:id="u-30.28" who="#komentarz">(P. Duch: Ile w tem prawdy?)</u>
<u xml:id="u-30.29" who="#PSmoła">W pow. mieleckim podczas strajku rolnego odbywała się jakby mała pacyfikacja. Mam dokumenty z podpisami świadków, z świadectwami lekarskiemi, mam takie pismo w ręku: Pod pretekstem udaremnienia aresztowania posądzonych policja pod dowództwem delegata komendy wojewódzkiej przystąpiła do urządzenia pacyfikacji wśród miejscowej i okolicznej ludności. I tak, Katarzyna Luka z Kawęczyna, lat 60, opowiada, iż obudziwszy się w nocy od łoskotu łamiących się drzwi, spostrzegła, iż jest oświetlona, w tym momencie rzucili się na nią policjanci, bijąc ją do nieprzytomności. Oczywiście, nie powiem tu różnych wyzwisk, bo są zanadto nieprzyzwoite. Również Kawalec Agnieszka, służąca lat 17, oraz syn Władysław Luka zostali pobici do nieprzytomności. Józef Skrzyniarz, syn Wojciecha, był chory, leżał w łóżku, w takim stanie policja biła go pałkami gumowemi. Agnieszka z Trzciany, pow. Mielec, została napadnięta przez policję o 1 godzinie w nocy i pod razami pałek gumowych straciła przytomność. Zbito ją po twarzy, nadwerężono jej zęby, a także jej syn Mateusz, lat 11, został pobity. Jeden policjant chwycił go za gardło ręką, kiedy leżał na łóżku, tak, że chłopiec ma pogniecione gardło i jest jeszcze chory. Jest 14 nazwisk, których tortury są tak opisane, wszyscy są pobici. Mogę panu Ministrowi materjałem służyć.</u>
<u xml:id="u-30.30" who="#PSmoła">Także w innych okolicach kraju odbywa się to samo. W Zwierzyńcu, pow. zamojskiego, sprowadzono na posterunek policji Michała Karabina, podejrzanego o zastrzelenie w lasach ordynacji zamojskiej gajowego Ozgi, który miał na sumieniu kilka zabójstw chłopów. Na posterunku aresztowanego poddano straszliwym torturom. Topiono go trzy razy, wpuszczając mu wodę przez nos w ten sposób, iż głowa była opuszczona, wdół, ręce związane na kolanach, a pod kolana wsunięty żelazny drąg, co czyniło go zupełnie nieruchomym i pozwalało swobodnie dokonywać wszelkich nieludzkich praktyk. Między innemi bito aresztowanego Karabina gumowemi pałkami po piętach, przepuszczano przez ciało prąd elektryczny, wywołując przez to straszliwy ból.</u>
<u xml:id="u-30.31" who="#komentarz">(P. Duch: Co, na posterunku były te wszystkie narzędzia tortur?)</u>
<u xml:id="u-30.32" who="#PSmoła">To są fakty, które były demonstrowane sądowi w Zamościu. Sędzia nie pozwolił złożyć oświadczenia o biciu i znęcaniu się przez policję, a prokurator w Zamościu odmówił rozpatrywania tej sprawy. Jeżeli Panowie mówicie, że to nieprawda, a my podajemy nazwiska, to zbadajcie te nazwiska i fakty, które podajemy. Jeżeli się zawiadamia starostę, sąd i prokuratora, to ich obowiązkiem jest wysłuchać i zrobić z tego użytek.</u>
<u xml:id="u-30.33" who="#PSmoła">Niema również w Polsce równości, o której p. Minister był łaskaw opowiadać. Porównajmy takie fakty, które w Polsce istnieją. Widzimy z jednej strony zmowę nielicznej garstki przemysłowców i karteli, poprostu picie krwi ludzkiej w czasie takiej biedy, poprostu rozbój na równej drodze tych panów i co? Mówicie, że trzeba, ażeby te ceny zostały obniżone, nawet Rząd występuje z projektami, ale, jak sam generalny referent pisze w sprawozdaniu, ta akcja napotyka na opór tych przemysłowców. Jeżeli jest opór, to dlaczego Rząd, który jest silnym rządem, jednym z najsilniejszych w Europie, jeżeli staje wobec ich oporu, wobec kapitalisty rząd pułkowników, którzy okazywali w życiu nieraz wielką odwagę, cofa się, dlaczego nawet generał, który prowadził tę akcję, wycofał się na lepszą pozycję?</u>
<u xml:id="u-30.34" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-30.35" who="#PSmoła">W tem coś jest. Traktuje się jednych, jak przed wiekami, że to elita, że to coś lepszego, i im się ustępuje i daje względy, a innych traktuje się inaczej.</u>
<u xml:id="u-30.36" who="#komentarz">(P. Sanojca: Wyście zrobili atak gazowy.)</u>
<u xml:id="u-30.37" who="#PSmoła">Właśnie p. Sanojca, który jest szczerym obrońcą rolników, niech posłucha. Sam p. Sanojca mówił o drągu. Ja tak nie mówię, Polska nie jest Meksykiem, ani azjatyckiem państwem, nie uznaje drąga, ale autorytet i siła rządzących ma takie środki, że i bez drąga może zmuszać obywatela, jeżeli niewłaściwie postępuje.</u>
<u xml:id="u-30.38" who="#PSmoła">Otóż jeżeli chodzi o drobnych rolników, to jak ta strona wygląda? Nie potrzebuję powtarzać znanych faktów, w jakich czasach ten rolnik drobny się znajduje. I drobni rolnicy postanowili się bronić bardzo niewinnie, na podstawie prawa, na podstawie Konstytucji i zwyczajów, tak, jak inni postanowili skorzystać z takiej broni i zmówili się na krótki czas, powiedzieli, że dla wskazania Rządowi, jaka jest sytuacja, mają nie wyjeżdżać przez tydzień do miast. Czy nie wolno nie wyjeżdżać do miast? Czy jest obowiązek jechać? Wolno.</u>
<u xml:id="u-30.39" who="#komentarz">(P. Duch: Dlaczegoście napadali na ludzi, kiedy szli?)</u>
<u xml:id="u-30.40" who="#PSmoła">I to wyjaśnię. A tymczasem wobec tej zmowy, niewinnej w porównaniu ze zmową przemysłowców, zastosowano niesłychane represje do działaczy chłopskich. P. Duch zapytuje, dlaczego stosowaliśmy teror. Ja odczytam, jaki to był teror. Mam tu przed sobą okólnik zarządu głównego Związku zawodowego rolników, który najbardziej jest podstawowy w tej akcji, wskazuje cel i hasła, pod jakiemi ten strajk się odbywał i sposoby, pod jakiemi ten strajk ma być przeprowadzony. Jest to w okólniku napisane i to się nie podobało. W pewnej chwili w Polsce nie podoba się, jeżeli jest spokojnie, bo ktoś wyliczył, że obecnie nie powinno być spokojnie, więc zaczyna się stosować represje. Jak ten okólnik brzmi? Brzmi to w ten sposób: „Wystrzegać się prowokacyj i awantur. Zwracamy uwagę na to, że różni jedynkarze, komuniści i t. p. mogą podżegać do awantur, mogą podburzać, podmawiać, prowokować do wywołania zajść, żeby w ten sposób rozbić, zniszczyć i stłumić solidarność akcji strajkujących chłopów. Ostrzegamy przed temi wichrzycielskiemi i rozbijackiemi wystąpieniami różnych osobników, którzy niewiadomo, za czyje pieniądze i z czyjego polecenia, mogą to robić. Trzeba zachować powagę i spokój, nie kupować i nie sprzedawać i działać wyłącznie w porozumieniu z władzami Z. Z. R. W jedności siła.</u>
<u xml:id="u-30.41" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-30.42" who="#PSmoła">Wszystkie odezwy były w tym duchu. Może hasła są niebezpieczne? Oto hasła, pod któremi ten strajk miał być urządzony. Podnieść ceny na produkty rolne. A przecież i p. Premjer Prystor w roku zeszłym taki program wytknął działalności gospodarczej Rządu.</u>
<u xml:id="u-30.43" who="#PSmoła">Następny punkt: obniżenie cen za towary przemysłowe i fabryczne. A przecież i w tym roku jest program Rządu, bo program co rok się zmienia, który p. Premjer ogłosił w Senacie i który właśnie streszcza się w tem, aby ceny towarów fabrycznych obniżyć. Czy to jest przestępstwo, jeżeli drobni rolnicy popierają akcję Rządu?</u>
<u xml:id="u-30.44" who="#PSmoła">Następny punkt: oddłużenie wsi. P. Minister Skarbu wprawdzie nic nie robi, ale zapowiada, że będzie coś robił i z chwilą, kiedy zapowiada, że chce w sprawie długów wsi coś uczynić, to też nie jest przeciwne prawu i nie jest przeciwne porządkowi, jeżeli się mówi, że trzeba oddłużyć wieś, A następny punkt: zniesienie opłat rogatkowych i opłat targowych, to jest to, co p. Minister polecił starostom, tylko, że oni tego nie czynią w czas w myśl praw, które obowiązują i w myśl poleceń Ministra. A jak rolnicy swoje hasła starają się przeprowadzić akcją spokojną, to jest ten wynik, że to nietylko zostało skonfiskowane, bo to było niedogodne, bo było za spokojne, ale wszystkie okólniki i ulotki zostały skonfiskowane. W siedzibie zarządu głównego Wyzwolenia był szereg rewizyj, na Marszałkowskiej w centralnym sekretarjacie był szereg rewizyj, na prowincji w oddziałach związku i oddziałach Stronnictwa Ludowego odbył się szereg rewizyj. Aresztowano masami, w samym pow. warszawskim aresztowano 60 ludzi, a w b. Galicji, która ma to szczęście, że stamtąd kol. Sanojca pochodzi, aresztowano paręset osób. Mówi się, że zostali aresztowani za teror i niepokój. Ale w jaki sposób? Aresztowani zostali wtedy, gdy jeszcze nie było strajku. Pytam się, czy gdziekolwiek w Europie jest takie prawo, albo czy jest u nas takie prawo, albo taki zwyczaj, ażeby obywateli „na wszelki wypadek” aresztować? W ten sposób wszystkich Was możnaby aresztować i to byłoby przewidywanie bardzo dobre. Nie za akcję teroru zostali aresztowani, zostali aresztowani przed strajkiem. Zresztą odbył się już szereg sądów w tej sprawie, są wyroki, bo te sprawy były bardzo nagłe, pilne i szybko je załatwiano. Oczywiście sprawy wyborów, które powinny być załatwione, gdy się tylko Sejm zbierze, będą za 8 lat załatwione, te jednak sprawy były bardzo pilne i zostały już załatwione i ta legenda o terorze zupełnie się rozwiała, bo w sądach świadkowie, których policja zmuszała do zeznań terorem i biciem, oświadczali, co następuje. Tak np. w sądzie w Otwocku świadek Kucyk oświadcza wyraźnie: Zakuli mię policjanci w kajdany, bili gumowemi pałkami i kazali mówić. W tych warunkach powiedziałbym, coby chcieli nawet na rodzoną matkę. Drugi świadek, Sadowski, mówi: Policjanci bili mię, zakuli w kajdany, więc musiałem zeznawać, co chcieli. I tak przeważnie świadkowie w sądzie zeznawali. Rozwiała się ta legenda. Potrzeba było w pewnej chwili, żeby uzasadnić potraktowanie nieludzkie chłopów tem, że uprawiali teror i dlatego się o tem pisało. W świetle sądów, w świetle świadectw i zbadania sprawy okazał się przymus, biciem takie świadectwa wymuszano. Teroru nie było.</u>
<u xml:id="u-30.45" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: To jest państwowe wychowanie.)</u>
<u xml:id="u-30.46" who="#PSmoła">Akcja odbywała się na podstawie praw i zwyczajów, które w Polsce istnieją. Może będzie znów jakaś nowa ustawa, nowy dekret, bo dziś w Polsce ciągle jakieś prawo znika, ale w tej chwili jeszcze takie prawa zwyczajowe, takie prawa obowiązujące były i myśmy z nich korzystali.</u>
<u xml:id="u-30.47" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Aby nie nadużywać.)</u>
<u xml:id="u-30.48" who="#PSmoła">P. Minister powiada: Stronnictwo Ludowe uważa się za uprawnione do organizowania zamieszek, jak to miało miejsce w Łapanowie i Lubli, albo do stosowania teroru. Właśnie już powiedziałem, że tak nie jest. Takiego prawa stronnictwo nasze nie chce, takiego prawa nikt nie może chcieć i nie może dostać, żeby zamieszki robić. My tylko chcemy korzystać z praw obywatelskich, jakie nam przysługują i robiliśmy to, co nam z prawa przysługiwało. Dlatego uważam, że p. Minister niewłaściwie o Stronnictwie Ludowem mówi, że chciało sobie rościć prawo do zamieszek czy teroru.</u>
<u xml:id="u-30.49" who="#PSmoła">Jak niema bezpieczeństwa pełnego, równego, tak samo w Polsce niema wolności, o której p. Minister wspominał i co tak bardzo podkreślał w swem przemówieniu. Jest ustawa o zgromadzeniach, ustawa, bardzo ograniczająca tę wolność, są inne ustawy, ale zresztą nawet te ustawy, które są, jak to się mówiło na wsi dawniej po rosyjsku, niechno spróbuje z nich ktoś skorzystać, to zobaczy, jak starosta, który jest panem życia i śmierci w swoim powiecie, pokaże, co to znaczy ustawa w jego wykładni, w jego rozumieniu. Jeżeli chodzi o zgromadzenia, tę jedną z wolności, które Konstytucja obywatelom daje, to fakty są takie, że na Kresach starostowie z reguły odmawiają zezwoleń na zgromadzenia, a prawie zawsze uniemożliwiają odbywanie się zebrań zamkniętych. W innych okolicach kraju jest nieco lepiej, ale i tu nie brak trudności, w korzystaniu z prawa konstytucyjnego o wolności zgromadzeń. Np. starosta w Augustowie odmówił zezwolenia na wiec Stronnictwa Ludowego, zwołany na dzień 29 czerwca r. ub., starosta w Sierpcu nie zezwolił na zgromadzenie w dn. 31 lipca r. ub. w Lutocinie, starosta w Pułtusku nie zezwolił na wiec, zwołany na dzień 30 sierpnia do Nasielska. Oczywiście, nie będę mnożył tych niezliczonych przypadków, przytaczam tu tylko najbardziej charakterystyczne. Są nawet tacy wszechwładni starostowie, jak starosta Mydlarz ze Święcian, który uważa, że jest panem życia i śmierci, ustawy go nie obowiązują. Jeżeli się zwrócić o zezwolenie na wiec, powiada zawsze: nie zezwalam i powiada: motywów żadnych nie daję, bo nie jestem obowiązany, chociaż jest obowiązany starosta dać motywy, dlaczego na zgromadzenie nie zezwala. Każdy starosta po swojemu komentuje ustawę. Np. niezwykle pomysłowym starostą jest starosta w Pińczowie, który powiada, że owszem, można z prawa korzystać, zezwolenie dam, ale waruneczek: proszę zapłacić 11 zł opłaty stemplowej. Wcale ustawa tego nie przewiduje. Poseł Wojtasik, parokrotnie zwracając się, zawsze miał taką właśnie odpowiedź starosty, Starosta w Lublinie jest jeszcze bardziej pomysłowy, poprostu jest twórcą niezliczonych argumentów, na każde zebrania odmawia pozwolenia z innych powodów. Odbycia wiecu w Piaskach zakazuje z powodu bezpieczeństwa publicznego, bo w tym czasie był jarmark; jarmark będzie zagrażał bezpieczeństwu. Wiec w Niedrzwicy został zakazany z powodu, że plac wskazany na wiec służy spacerom spracowanej ludności w święta. Wiec w Bełżycach został zakazany z powodu, że zgłaszającemu brak było 4 dni do pełnoletniości. Ale jak w powiecie grasują bandyci, to na to czasu niema. Wiecu w Wojciechowie zakazano ze względu na bezpieczeństwo publiczne, ponieważ miał się odbyć w niedzielę; niedziela jest dniem bardzo niebezpiecznym widocznie. Jeszcze genjalniejszy jest starosta w pow. augustowskim, który pisze w odpowiedzi na podanie o zezwolenie na wiec: Nie zezwalam na odbycie wiecu z uwagi na to, że zebranie to, względnie wiec, w miejscowości pogranicznej, znajdującej się przy kilometrowym pasie, zagraża bezpieczeństwu publicznemu; ponadto lokal, w którym się ma odbyć zebranie, jako a dwa metry za mały, nie daje gwarancji bezpieczeństwa. Jak jest o dwa metry mniejszy, to oczywiście zagraża bezpieczeństwu.</u>
<u xml:id="u-30.50" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
<u xml:id="u-30.51" who="#PSmoła">Naprawdę odpowiedni jest taki starosta w powiecie, a szczególniej w powiecie pogranicznym, bo tam ludność porównywa, jak urzędują władze polskie, a jak urzędują władze zagraniczne. I naprawdę, gdzie jak gdzie, ale szczególnie w powiecie nadgranicznym taki starosta nie powinien urzędować.</u>
<u xml:id="u-30.52" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-30.53" who="#PSmoła">Jeżeli organizatorom uda się zdobyć zezwolenie, to jeszcze nie dowód, że wiec może się odbyć, bo wówczas policja szuka najmniejszego powodu, żeby zebranie rozwiązać. Np. w powiecie będzińskim 13 listopada we wsi Siemionowo, gdzie przemawiał poseł Duro, zebranie zostało rozwiązane z powodu nieusunięcia przez prezydjum nieznanego osobnika, który się awanturował. Policja oczywiście odmówiła pomocy, ponieważ osobnikiem tym był brat jednego z policjantów. Ale ciekawe, w następnym powiecie rozwiązano zebranie za to, że przewodniczący jednego awanturnika polecił usunąć z sali pod pozorem, że zakłóca zebranie. Więc ci sami policjanci za to rozwiązują zebranie, że nie usuwa się jednego awanturnika, a jednocześnie ci sami policjanci tak samo rozwiązują dlatego, że to wielkie zgromadzenie jednego człowieka usunęło z sali.</u>
<u xml:id="u-30.54" who="#PSmoła">Niezwykle ciekawie i charakterystycznie wyglądają, jakby wzięte z nadzwyczajnego zdarzenia, przejścia posła Araszkiewicza, który wyjechał na zgromadzenie Stronnictwa Ludowego do Raczek. W Raczkach był wielki zjazd chłopów, zebrało się kilka tysięcy, policja, wbrew ustawie, starosta bowiem nie odpowiedział odmownie, a obowiązany jest odpowiedzieć, jeśli nie zezwala, więc należało rozumieć, że zebranie jest legalne i odbędzie się, tymczasem policja tłumaczy, że zebrania nie będzie i żąda, żeby się rozchodzili. Wówczas poseł Araszkiewicz ogłasza, że będzie udzielał porad i zasiada w pewnym domu. Policja zabroniła udzielania tych porad. Wobec tego poseł Araszkiewicz idzie, aby zapytać się komisarza policji, który przyjechał do Raczek, czy poseł może przyjmować interesantów. Komisarz wyjaśnia, że poseł ma prawo udzielać porad, ale pod warunkiem, że będzie przyjmował tylko po jednym interesancie. Rozpoczyna się komiczna sytuacja, bo występują interesanci i powiadają, że są w zbiorowej delegacji od swojej wsi, więc nie mogą załatwiać sprawy pojedyńczo. Znowu biegnie komendant do komisarza, który wówczas sam przychodzi i zarządza, że posłowi nie wolno wcale przyjmować interesantów.</u>
<u xml:id="u-30.55" who="#komentarz">(P. Sanojca: Wygnał go z chaty.)</u>
<u xml:id="u-30.56" who="#PSmoła">Tak się odbywają zebrania, których nie zakazano. Bardzo trudno uzyskać zezwolenie na wiec, ale jeżeli się je uzyska, to pod różnemi pozorami wiec ten zostaje rozwiązany, jeżeli jest to wiec opozycyjny, a Wasze wiece nie dochodzą do skutku, bo ludność nie przychodzi, albo też ludność nie daje Wam mówić, wobec tego wieców prawie niema, chociaż niema ustawy o zabranianiu wieców w Polsce, tylko jest ustawa o zgromadzeniach. Oczywiście są tu jeszcze i dodatkowe środki na to, ażeby ludność raz na zawsze przestała korzystać z prawa o wolności zgromadzeń. Np. w pow. suwalskim władza administracyjna zwołuje działaczy do starostwa, gdzie im tłumaczą i straszą, że będą karani za organizowanie zebrań, które przecież nie potrzebują zezwoleń. To nietylko jest postrach, bo faktycznie bardzo wielu działaczy zostaje karanych grzywną po 50 zł, a dzisiaj jest to bardzo ciężka kara. Szczególniejszą opieką cieszy się sekretarjat powiatowy stronnictwa ludowego i jego sekretarz p. A. Trochim, który stale pod różnemi pozorami dostaje mandaty karne, w ostatnim tygodniu trzy mandaty karne na sumę 80 zł za zanieczyszczone schody w sekretariacie, chociaż codzień właśnie ze względu na spodziewane szykany są szorowane. Pełniący obowiązki starosty w powiecie łukowskim p. Górny na zebraniu sołtysów w gminie Wojcieczków wykładał ustawę o zgromadzeniach w ten sposób, że kazał sołtysom nie dopuścić do żadnych zebrań członkowskich Stronnictwa Ludowego bez zezwolenia starostwa, grożąc im wysokiemi karami.</u>
<u xml:id="u-30.57" who="#PSmoła">Zgodnie z nakazem starosty policja uznaje za nielegalne wszystkie zebrania, które odbyły się bez zameldowania policji, np. p. Jan Kocielnik ze wsi Janosówka otrzymał 50 zł kary za odbycie zebrania bez zawiadomienia władzy, Chociaż dziesięciu jego znanych mu osobiście sąsiadów zeszło się na pogawędkę.</u>
<u xml:id="u-30.58" who="#PSmoła">W ostatnich tygodniach po całej Polsce na wsi zbierane są podpisy pod następującą petycją: „Żądamy ustąpienia rządów sanacji, żądamy powołania rządu ludowego, żądamy nowego Sejmu, uczciwych niesfałszowanych wyborów”. Jakkolwiek wszelkiego rodzaju petycje, a więc i ta, są konstytucyjnem uprawnieniem obywateli, władze administracyjne na niektórych terenach zaprzęgły cały aparat administracyjny do przeciwdziałania temu. Szczególnie odznacza się w tym kierunku starosta sandomierski, który szereg grzywien nałożył na zbierających podpisy.</u>
<u xml:id="u-30.59" who="#PSmoła">To jest wolność zgromadzeń. A jak wygląda wolność prasy. Wygląda ona w ten sposób, że „Robotnik” jest już około 300 razy skonfiskowany. A Stronnictwo Ludowe. Znam najlepiej stosunki w Warszawie, „Zielony Sztandar” i „Wyzwolenie”, niema numeru, żeby nie były skonfiskowane. Jest to nadzwyczajny wypadek, który poproś tu warto podać do wiadomości publicznej, podziwu godny, jeżeli jakiś numer nie został skonfiskowany. Właśnie pod koniec ub. r. zdarzyło się, że był taki nr. 70 „Wyzwolenia”, który nie został skonfiskowany. Ale jeżeli nie jest skonfiskowany w Warszawie, to wcale nie dowód, że nie jest konfiskowany gdzieindziej, bo jest komenda policji w powiecie warszawskim, są posterunki policyjne, i nr. 70 zostaje zajmowany przez posterunki policyjne, są pokwitowania w „Ruchu” z Otwocka i Pruszkowa, opiewające, że numer został skonfiskowany na polecenie telefoniczne samej komendy policji powiatu warszawskiego.</u>
<u xml:id="u-30.60" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-30.61" who="#PSmoła">Więc w ten sposób wygląda wolność prasy, że unikatem staje się numer nieskonfiskowany, a jeżeli go nie skonfiskował cenzor w Warszawie, to konfiskuje go policjant czy starosta na prowincji. To są wypadki, na które mam dokumenty, ale one przecież są jeszcze bardzo łagodne, bo to jest w kioskach „Ruchu” obok Warszawy. Ale co się dzieje na prowincji? Policja przychodzi do domu, przegląda, co kto czyta, i zabiera cudzą własność, pisma ludowe, które przeszły przez cenzurę, przez pocztę i które uzyskały sankcję władz, przychodzi do domu i zabiera je.</u>
<u xml:id="u-30.62" who="#PSmoła">Taka jest wolność prasy. To się nazywa wolnością. Oczywiście jeżeli Wy to nazywacie wolnością, to to jest wolność, ale my nazywamy to bezprawiem i gwałtem, bo to jest bezprawie i gwałt.</u>
<u xml:id="u-30.63" who="#PSmoła">Te dwa pisma wychodzące w Warszawie, „Wyzwolenie” i „Zielony Sztandar”, przechodziły ciekawy wypadek w lecie. Myśmy byli tak lojalni, że „Wyzwolenie” nie było drukowane czasami 3 dni, czasami 4 dni, czekało się na to, aby cenzor miał czas przejrzeć te parę kartek pisma „Wyzwolenie”, i żeby miał możność zatrzymać to, co jest zgubne dla Państwa według jego oceny. I proszę Panów, 3 a nawet 4 dni nie wystarczało na to, żeby przejrzał, bo był taki np. wypadek… Kiedy pismo zostało wreszcie wydrukowane, to policja, tajna przeważnie, na ulicach Warszawy bez nakazu zabierała je. Mam wrażenie, że Minister to potwierdzi, że niema prawa bez nakazu zabierać gazet na ulicach Warszawy, cudzej własności, i napadać na tych, którzy odwożą pismo. Jednak tak bez nakazu napadają na ulicy na tego, kto wiezie gazety i zabierają je. O to właśnie chodzi, żeby cenzor nie dał wskazówki, co zostało skonfiskowane, bo wtedy toby zostało wyrzucone i gazeta zostałaby wydrukowana. Chodzi o to, żeby to wydrukować i żeby przewieźć przez miasto i zabrać to bez nakazu. Otóż jeżeli pomyśleć, że dzieje się to nie przecież, jak to p. referent generalny mówił, gdzieś w dalekim powiecie, gdzie jakiś trznadel, zastępujący starostę, to robi, ale to robią przecież stare wróble w Warszawie, przecież to jest pod okiem najwyższych władz, w stolicy 30-miljonowego Państwa, w centrum Europy: przychodzą bez nakazu i cudzą własność zabierają. Ktoś może powiedzieć wprost, że rabują. Przyznać muszę, że w ostatnim czasie, czy to dlatego, że Sejm obraduje, może i taki Sejm ma jeszcze znaczenie, czy p. Minister doszedł do przekonania, że to przekracza wszelkie możliwości i może zakazał tego, nie wiem, jednem słowem, trochę się poprawiło. Niewiadomo, na jak długo. Mam wrażenie, że ponieważ p. Minister powiedział, że jest zwolennikiem wolności, to być może, że te rzeczy powtarzać się nie będą.</u>
<u xml:id="u-30.64" who="#PSmoła">Co do konfiskat cenzora, prezes Róg tyle jaskrawych przykładów w swojem przemówieniu w jesieni podał, że nie będę tego powtarzał, chcę wskazać tylko na taką rzecz charakterystyczną, że czasami cenzor to, co jest najspokojniejsze, konfiskuje, bo, jak powiedziałem, komuś zależy czasami na tem, ażeby był niepokój. Bo jeżeli p. poseł Długosz przychodzi tu i powiada, że jest to przeciw Państwu, albo jeżeli inny poseł przychodzi później i mówi, że jest to akcja antypaństwowa, jeżeli koniecznie chce się powiedzieć, że jest to akcja antypaństwowa, to niedogodnie im, jeżeli jest coś spokojnego. Podczas generalnego strajku gazety jedynkowe pisały, że to jest przeciw Państwu, że chce się miasta ogłodzić, a że tak nie było, ponieważ chciano stwierdzić stan faktyczny, więc „Wyzwolenie” wydrukowało artykuł pod tytułem „W obronie własnej”. Już sam tytuł wskazuje, w jakim kierunku jest artykuł wydrukowany. Jest wyraźnie tam powiedziane: „Jest tak, że nieraz daleko drożej kosztuje zawiezienie do miasta fury jarzyn, niż cena uzyskana za sprzedaż przywiezionych ogórków, kartofli, kapusty, nabiału i t. p. A bywają i takie wypadki, że to, co się zawiezie do miasta, albo nie jest sprzedane, albo sprzedane w części, i wtedy z własnej kieszeni trzeba dołożyć, bo otrzymane pieniądze za produkty nie starczą na zapłacenie wjazdu i postoju w mieście Zdaje mi się, że to naprawdę nie zagraża bezpieczeństwu Państwa. I to cenzor skonfiskował. A dalej: „Rolnik sprzedaje zboże, inwentarz i nabiał poniżej kosztów produkcji, sprzedaj e je po cenach tak niskich, jakie może nigdy i nigdzie nie były spotykane”. Znowu zdaje mi się, że to nie jest takie niebezpieczne, jednak wystarczyło, żeby zostało skonfiskowane. „Parę kotletów cielęcych w restauracji kosztuje drożej, niż chłop otrzymać może za cielaka, trzeba zapłacić za szklankę herbaty więcej, niż za litr mleka, dostarczonego do miasta”. Znowu ma to być niebezpieczne dla Państwa. Albo zakończony jest ten artykuł tak: „Więc ani „wygłodzić miast” nie chcą chłopi i ich organizacja, Związek Zawodowy Rolników, ani przeciw ogółowi w miastach nie występują ludowcy. Chłopi chcą tylko, aby ich nikt nie krzywdził i nie spychał na miejsce ostatnie w Polsce. Ludowcy chłopi walczą o swoje potrzeby, prawa i swoje należne znaczenie, jakie przypada miljonowym rzeszom wiejskim. Walkę tę chłopi w granicach ustalonych prawem i zwyczajem będą, choćby najostrzejszą, prowadzić”. Wyraźnie jest podkreślone: w drodze ustalonej prawem i zwyczajem. To komuś przeszkadzało, chciał wykazać, że jest to wichrzycielska robota, komuś na tem zależało i dlatego cenzor skonfiskował. Tak wygląda ten niebezpieczny artykuł p. t. „W obranie własnej”. Jeżeli te przykłady przytaczamy na Komisji, czy w Sejmie, to p. Minister mówi w ten sposób: Trudno, w tak wielkiej liczbie policji i urzędników mogą się znaleźć jednostki nieodpowiednie i mogą być nadużycia. To byłoby dobre tłumaczenie, ale tak nie jest w Polsce. Przykłady, które tu przytoczyłem, są przykładami tego systemu rządzenia, który jest w Polsce, który idzie zgóry i jest dyktowany nakazem. Urzędnicy i policjanci nie postępowaliby w ten sposób, gdyby nie ta idea rządu mocnego wobec obywateli, ta idea polityki, że elita rządzi, a inni mają słuchać i milczeć. Taki właśnie regime wprowadza się w Polsce i takie stosunki.</u>
<u xml:id="u-30.65" who="#PSmoła">Zresztą, w mojem głębokiem zrozumieniu, nawet ustawy, dekrety i rozporządzenia, które wychodzą, są niezgodne z Konstytucją. Bo jeżeli Konstytucja powiada, że każdy obywatel ma prawo swobodnego wypowiadania swych myśli i przekonań, albo poręcza wolność prasy, albo też, że obywatele mają prawo koalicji i zgromadzania się, mają prawo a nie łaskę pana starosty, pana ministra, czy pana wojewody….</u>
<u xml:id="u-30.66" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: W granicach ustawy.)</u>
<u xml:id="u-30.67" who="#PSmoła">Tak, w granicach ustawy, ale ustawy nie mogą zabraniać korzystania z wolności, tylko mogą wyjaśniać, jak się z tej wolności korzysta.</u>
<u xml:id="u-30.68" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Właśnie o to chodzi.)</u>
<u xml:id="u-30.69" who="#PSmoła">A ustawy są tak budowane, ażeby z tych praw nie korzystać. Dlatego twierdzę, że ten system zabijania wolności, zabijania swobody i łamania prawa jest systemem, a nie przypadkiem, nie są to nadużycia pojedynczych naszych funkcjonarjuszów, bo gdyby tylko to było, to bylibyśmy na bardzo dobrej drodze i z tem możnaby sobie, jak w każdem praworządnem państwie, poradzić. Jest to system, bo innym sposobem zresztą przy władzy Wybyście się nie utrzymali, dlatego, że większość narodu, wbrew waszemu dobremu mniemaniu o sobie, jest przeciw Wam. Wy się utrzymujecie tylko siłą i terorem.</u>
<u xml:id="u-30.70" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Skąd Pan o tem wie?)</u>
<u xml:id="u-30.71" who="#PSmoła">Wy się utrzymujecie dlatego, że jest cenzor, że są sądy doraźne, że kryminały są przepełnione, że sądy działają tak, jak jeden z adwokatów słusznie powiedział: Chciałbym dla mojego klienta politycznego tylko takiego prawa, jakie sądy stosują wobec złoczyńców.</u>
<u xml:id="u-30.72" who="#PSmoła">Taki jest system. Nie chcę się na niego żalić, nie chcę o nic prosić, bo nasz ruch chłopski jest wielkim ruchem, jest ruchem mil jonowym, jest ruchem przyszłości. To wystarczy, stać nas na to, żeby nie prosić i nie błagać i nie żalić się. Jeżeli mówię o tem, to wskazuję jako na fakty, jako na rzeczywistość, która jest w Polsce.</u>
<u xml:id="u-30.73" who="#PSmoła">P. Minister wspomniał także, że panuje w Polsce spokój. Owszem, ale jaki spokój jest w Polsce? Nawet pisma sanacyjne piszą, jak wygląda ten spokój na kresach:</u>
<u xml:id="u-30.74" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-30.75" who="#PSmoła">„Województwo wołyńskie. Chłopi już nie śpiewają ukraińskich tkliwych piosenek. Na weselach, które już odbywają się bez udziału cerkwi, na chrzcinach, na wieczornicach słychać pieśni o Budiennym, słychać marsz Komsomolców, pieśni o powietrznej sowieckiej flocie. Ruchawki po lasach chodziły bandy z karabinami maszynowemi. Wojsko rozbiło je, nastąpiły aresztowania. W powiecie kowelskim całe wsie są wyludnione. Zostały dzieci i starcy. W więzieniach pełno. Białoruscy włościanie szepcą o niejednem w swoich izbach i łaźniach w zimowe wieczory. Żłopiąc samogon, opowiadają o rajach przyszłego ustroju. Czytają stosy przemycanej bibuły.</u>
<u xml:id="u-30.76" who="#PSmoła">Przygotowują krótkie karabiny o obciętych lufach”.</u>
<u xml:id="u-30.77" who="#PSmoła">To jest spokój. To jest spokój, jak sądy doraźne działają tak, że na setki można liczyć ludzi, którzy są powieszeni. To jest spokój. Ale czy to stwierdza spokój? Wasz obóz trochę się uspokoił, bo odpowiedzialność za to, co robicie, się zbliża i posad coraz mniej macie do rozdania. Ale to tylko nawiasem. Spokój jest albo śmierci albo buntu, ale spokoju zaufania, spokoju zadowolenia niema w Polsce i dlatego jest źle.</u>
<u xml:id="u-30.78" who="#PSmoła">Sposób rządzenia taki, jak się rządzi u nas, prowadzi do bardzo smutnych rezultatów. Doprowadziliście Polskę do tego, że chociaż Minister mówi, że ma wiarę w naród, ale dziś ta wiara w naród prysła, tej wiary w naród niema i raczej ta elita występuje, o której Minister mówił, te rodowe nazwiska, albo w Poznańskiem te rody magnackie, które usynawiają jeden drugiego, ażeby podatków nie płacić, albo magnackie rody, które jak u Radziwiłła, zbierają się i śpiewają „Boże carja chrani!” Te rzeczy dzieją się kosztem miljonów chłopów, kosztem krzywdy robotników, kosztem ogromnej większości narodu. W Polsce szerzy się demoralizacja, różne Wyrostki nadają ton, dlatego nie spotykano się nigdy dawniej z taką ilością sprzeniewierzeń, jak u sołtysów i wójtów Waszych, których uczycie nowej polityki i nowych zasad. My z polityką taką się nie zgadzamy, oświadczamy wobec całego społeczeństwa, że nie będziemy głosowali za budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i w drodze ustalonej zwyczajami i prawem będziemy walczyli o zmianę tego. Żadne prześladowania nas nie złamią, złamiecie jednego, to będzie szedł drugi na jego miejsce, jak w dobrej armji, kiedy ginie kapitan, to porucznik prowadzi wojnę, jak ginie porucznik, to starszy żołnierz. Miljonów nie złamiecie. Miljony zwyciężą i muszą zwyciężyć. Przyszłość należy do większości narodu, który wałczy o wielką przyszłość tego tysiącletniego Narodu polskiego, który ma wielką kartę w historji. My się nie złamiemy, my nie ustąpimy, Wy może niedługo ustąpicie, życie was do tego zmusi. Mocni jesteście, powiem jedno, nie chcę być prorokiem: Dyktatury umierają śmiercią nagłą i niespodzianą. Nie bądźcie tak buńczuczni, bo nie wiecie dnia i godziny. Jeżeli upadniecie, to pamiętajcie, że ślad z Was nie zostanie, bo nie jesteście z narodu, straciliście zasady i idee, bo opieracie się tylko na sile i dlatego Wasz zespół z chwilą upadku Waszego rządu zmilknie, tak że śladu z Was nie będzie, a Polska wielka, Polska ludowa żyć będzie po wieki. My za nią siły, my za nią krew oddamy.</u>
<u xml:id="u-30.79" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ludowych.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Żuławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PŻuławski">Wysoka Izbo! Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i jego polityka jest wyrazem polityki wewnętrznej całego Rządu, tak samo jak organy Ministerstwa: starostowie i wojewodowie są organami wszystkich resortów. Dlatego jeżeli można przy dyskusji nad budżetami innemi ograniczyć się wyłącznie do działalności danego resortu, to sądzę, że pan Marszałek zgodzi się ze mną, że staje się to niemożliwem przy dyskusji nad Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, którego działalność wchodzi w zakres całego życia publicznego kraju, i jego obywateli, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w bardzo znacznej mierze pośrednio lub bezpośrednio musi brać za nie odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PŻuławski">Ocena tego życia wewnętrznego i stanu kraju była dotąd bardzo różna. Nawet dziś przy tej dyskusji słyszeliśmy najzupełniej sprzeczne opinje. Przed chwilą zeszedł z trybuny p. Smoła, który opowiadał rzeczy….</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: Ciekawe i wesołe.)</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#PŻuławski">Nie o to chodzi czy ciekawe, opowiadał rzeczy, które każdego człowieka przywiązanego do państwa i praworządności, muszą wstrząsnąć do głębi. Nie wiem i nie mogę przypuszczać, żeby te wszystkie wypadki gwałtu, nadużyć i znęcania się były wymysłem i sądzę, że żaden z Panów nie pójdzie tak daleko, aby tego rodzaju twierdzenie zaryzykować. A obok tego słyszeliśmy opinję p. referenta: wszystko jest w porządku, nasza policja jest wzorem. I to nietylko jeden referent Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale jeden za drugim, wszyscy referenci są zadowoleni z obecnego stanu rzeczy. Zadowoleni są także ministrowie, którzy na Komisji Budżetowej nie mogli się dość nachwalić rezultatami osiągniętemi w swoich resortach. Nawet p. premier, który niedawno, wygłosił wielką mowę w Senacie, zajął takie same stanowisko, uważając, że możemy być dumni ze stosunków w Polsce: Mamy spokój, ład i wogóle daleko korzystniejsze warunki, niż w innych krajach.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#PŻuławski">Proszę Panów, ja nie chcę twierdzić, że wszystkie te wyrazy zadowolenia i optymizmu są nieszczere. Pewnie — dużo w tem jest nieszczerości, dużo buńczuczenia się i dodawania sobie samym otuchy i animuszu, ale pozatem przypuszczam, że wielu z Panów, którzy w tak optymistyczny sposób oceniają obecne polskie warunki, mówi to szczerze.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Głos: Albo z głupoty.)</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#PŻuławski">Ocena ta zależy bowiem tylko od różnych punktów patrzenia na rzeczy. Ci, którzy patrzą zgóry, którzy oceniają warunki polskie oczami starostów i wojewodów, widzą wszystko w porządku i ładzie. Ale zejdźcie na dół, spójrzcie od dołu na te same stosunki, to zobaczycie je tak samo, jak widzi je każdy z nas, tak, jak je przed chwilą nakreślił p. Smoła. Zobaczycie takie morze niezadowolenia, więcej — nienawiści, tyle przekleństw, skierowanych przeciw sobie, że się przerazicie….</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#PŻuławski">I część Panów o tem wie bardzo dobrze. Niedawno zdarzyło mi się jechać w pociągu z jednym spośród Panów, z którym jeszcze wyjątkowo rozmawiam. Pytam go, czy jedzie na zgromadzenie. Powiada: nie, dziś trudno zgromadzenia odbywać, bo każdy z nas jest tak atakowany, że trudno się ludziom pokazać na oczy.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: Nieprawda.)</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#PŻuławski">Panowie o tem doskonale wiecie. Nie wiedzą tylko ci z Panów, którzy stykają się z ludnością jedynie na oficjalnych zgromadzeniach, urządzanych przez starostów z całym aparatem policyjnym; ale posłowie chłopscy, żyjący na wsi — spytajcie się ich Panowie — nie dadzą Wam innej opinji o obecnym stanie, jak ta, którą słyszycie od nas.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#PŻuławski">I czy może być inaczej? Czy może być inaczej, gdy w tym 30 miljonwym narodzie robotnicy bez pracy, o chłodzie i głodzie, gdy odbiera się bezrobotnym zasiłki, gdy wieś zrujnowana, a każdy z chłopów stoi przed widmem rozpaczy i głodu, gdy prawa polityczne obywateli zdeptane; czy można wówczas mówić o zadowoleniu i normalnym stanie, dlatego, że wśród tego wszystkiego stoi drobna garstka zadowolonych i sytych? I czy w tych warunkach Panowie macie odwagę, czy ma odwagę pan referent budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych twierdzić, że obecny stan może budzić w kimkolwiek z nas zadowolenie?</u>
<u xml:id="u-32.12" who="#komentarz">(P. Pączek: Ja nie mówiłem o żadnem zadowoleniu.)</u>
<u xml:id="u-32.13" who="#PŻuławski">Znam wielu z Panów od wielu lat, rozmawialiśmy niejednokrotnie wtenczas, kiedy byliśmy bliscy siebie i gdy dziś słyszę Wasze głosy usprawiedliwienia i zadowolenia, mimowoli budzi się we mnie wątpliwość: czy naprawdę jesteście zadowoleni? Czy naprawdę Wy, którzy w 1926 r. rzuciliście hasło usunięcia nieprawości, którzy wobec narodu wzięliście zobowiązanie wzięcia na swe barki brzemienia naprawy stosunków Rzeczypospolitej w życiu państwowem i publicznem, tak sobie wówczas wyobrażaliście tę naprawę, czy tak wyobrażaliście sobie uzdrowienie złych stosunków w państwie?</u>
<u xml:id="u-32.14" who="#PŻuławski">Kiedy po tem przemówieniu p. Pączka, zastanawiałem się nad tem, skusiła mnie myśl, by sięgnąć do 1926 roku, do czasu, kiedyście byli jeszcze młodzi, czyści i pełni zapału. Wziąłem pierwsze programowe przemówienie premjera pierwszego rządu p. Marszałka Piłsudskiego, rządu jego ideologji, która przecież dotąd bez przerwy ciągnie się poprzez wszystkie 7-letnie rządy. Sądzę, że i dla Panów będzie to ciekawem przypomnieniem i że, tak jak ja zainteresujecie się, jak to ówczesny reprezentant ideologji Marszałka Piłsudskiego, tej samej ideologji, którą Wy tu w tej chwili reprezentujecie, wyobrażał sobie naprawę tych stosunków. Nic umiał postawić programu pozytywnego, nic postawił go, powiedział jedynie, że rząd będzie się starał załatwiać wszystkie sprawy tak, jak je niesie życie. Ale równocześnie złożył uroczyste oświadczenie i zobowiązanie, co do tego, czego Rząd nie zrobi nigdy. Mówił wówczas p. Bartel:</u>
<u xml:id="u-32.15" who="#PŻuławski">„Rząd nie dopuści, aby Skarb Państwa, jako kontrahent zawiódł kiedykolwiek zaufanie swoich czy obcych; Rząd nie dopuści, ażeby panoszyła się korupcja, rozwielmożniło się w aparacie państwowym partyjnictwo, ażeby triumfował protekcjonizm i nepotyzm; Rząd nie dopuści, ażeby urzędnik traktował w inny sposób człowieka posiadającego, a w inny człowieka pracy; Rząd nie dopuści i nie uznaje innych wskazań, jak powiększenie powszechnego dobrobytu, celem powiększenia zdolności konsumcyjnej najszerszych mas ludności; Rząd nie pozwoli, ażeby słuszne prawa obywateli narodowości niepolskiej na szwank były narażone. Polska jest krajem niedostatecznie wynagradzanej, najgorzej opłacanej pracy. Rząd nie dopuści, ażeby w jakiejkolwiek mierze doznały szwanku słuszne prawa i interesy pracy”.</u>
<u xml:id="u-32.16" who="#PŻuławski">Takie oświadczenie złożył imieniem obozu ideologji Marszałka Piłsudskiego pierwszy premjer siedem lat temu. Co dziś z tego zostało?</u>
<u xml:id="u-32.17" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B. Głos: Wszystko!)</u>
<u xml:id="u-32.18" who="#PŻuławski">Jak w Republice Babińskiej: odwrotność i sprzeczność.</u>
<u xml:id="u-32.19" who="#PŻuławski">Rząd miał nie dopuścić, żeby Skarb Państwa zawiódł zaufanie swoich kontrahentów. Tezę tę zastąpiono inną: „Niema praw nabytych w stosunkach publicznych, niema obowiązku dotrzymania zaciągniętych zobowiązań.</u>
<u xml:id="u-32.20" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Musi być zgoda dwóch stron.) Zawiedziono wszelkie nadzieje, urzędnikom i emerytom odebrano zagwarantowaną rentę. (Głos: Nikt nie gwarantował.) Prawo zagwarantowało. Bezrobotnym skrócono zasiłki a dziś to samo dzieje się z pracownikami umysłowymi. (P. Polakiewicz: Z jednostronnemi umowami kas chorych, o to Panu chodzi? Głos z ław P. P. S.; Jak dziś wyglądają kasy chorych pod Waszemi rządami? Niech Pan powie szczerze.)</u>
<u xml:id="u-32.21" who="#PŻuławski">Rząd miał nie dopuścić nigdy, aby w jego polityce gospodarczej były inne wskazania, niż podniesienie dobrobytu szerokich mas ludności i podniesienie niedostatecznej konsumcji. Dziś referent generalny budżetu, p. Miedziński, jest innego zdania.</u>
<u xml:id="u-32.22" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B,)</u>
<u xml:id="u-32.23" who="#PŻuławski">Powiedział on dosłownie: Naczelnem zadaniem naszej polityki gospodarczej musi być wzmożenie procesu wewnętrznej kapitalizacji, gdyż tylko zamiana nadwyżki produkcji nad spożyciem na nowe narzędzia produkcji, podnieść może bogactwo kraju.</u>
<u xml:id="u-32.24" who="#komentarz">(P. Duch: Słuszna teorja.)</u>
<u xml:id="u-32.25" who="#PŻuławski">O tej słuszności powiem osobno. Już nie troska o konsumenta, nie troska o podniesienie spożycia, ale troska o jak najszybszy proces kapitalizacji! Pan Miedziński w swojem przemówieniu w Komisji Budżetowej cieszył się, że wzrosły wkłady oszczędnościowe, uważając to za dowód, że polityka Rządu, polityka popierania procesu kapitalizacji, daje rezultaty. Trzeba więc iść dalej w tym kierunku, trzeba w dalszym ciągu obniżać koszty produkcji!</u>
<u xml:id="u-32.26" who="#PŻuławski">A teraz co do słuszności tezy p. referenta. Czy Pana nie uderza, że dzisiaj stoją zamknięte i puste setki najlepiej urządzonych warsztatów pracy, fabryk i czy nie widział Pan, że niedomagania nasze gospodarcze, że istota kryzysu tkwi nie w braku warsztatów, lecz w niemożności spożycia? I Pan w tych warunkach chce w nas wmówić, że teza co do oszczędności, że teza by ludziom nie dać jeść, a oszczędzone na nich dobra zamieniać na nowe warsztaty pracy, jest słuszna? Byłaby słuszna wówczas, gdyby był brak warsztatów, ale jeżeli te warsztaty są i jeżeli ich zdolność produkcyjna wystarczyłaby dla kraju 2, 3 razy większego niż Polska — i stoją bezczynnie, to teza ta staje się tezą straszną, bezwzględną, antypaństwową i nieludzką. Tak działając, Panowie działacie nie tylko przeciw interesom szerokich warstw, działacie przeciw podstawom, na których opiera się Państwo.</u>
<u xml:id="u-32.27" who="#PŻuławski">A teraz wracani do rzeczy. Trzecią tezą p. Bartla było: nie może się w Państwie panoszyć korupcja, nepotyzm i partyjność. Sądzę, że co do partyjności w urzędach jesteśmy zgodni. Niedawno „Gazeta Polska” w odpowiedzi na moje artykuły napisała wyraźnie, że dziś w kraju cała administracja jest jednego kierunku, a zatem należy do jednej partji. Proszę mi wskazać jednego starostę, jednego wojewodę, któryby nie był politycznym działaczem sanacji. Nie istnieją tacy ludzie. Partyjnictwo wprowadzono do urzędów i do urzędowania w rozmiarach, jak nigdy przedtem. Panowie doskonale pamiętacie chyba te dawne zarzuty, że posłowie chodzą po biurach i urzędach.</u>
<u xml:id="u-32.28" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To Daszyński mówił.)</u>
<u xml:id="u-32.29" who="#PŻuławski">Nie, to p. Piłsudski mówił, dodając, że te kanalje trzeba wyrzucić, kopnąć i jeszcze im coś dołożyć.</u>
<u xml:id="u-32.30" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To mówił Daszyński.)</u>
<u xml:id="u-32.31" who="#PŻuławski">Nie, tylko Piłsudski. Dziś Panowie chodzicie, interwenjujecie, a starostowie i wojewodowie drżą przed Wami, nie wyrzucają Was i nic Wam nie dokładają. Partyjność zapanowała w pełni.</u>
<u xml:id="u-32.32" who="#PŻuławski">A korupcja? Nie wiem, jak Panowie korupcję rozumiecie. Dla mnie nie jest to tylko bezpośrednie dawanie łapówek, dla mnie to są owe „serdele i fotele”, jeżeli urzędnikom daje się wynagrodzenie w formie dobrze płatnych stanowisk w radach nadzorczych, jeżeli im się daje ordery, jeżeli awansuje się ich za spełnianie rozmaitych niemiłych czy wbrew ustawowych czynności, to to jest korupcja.</u>
<u xml:id="u-32.33" who="#komentarz">(Głosy: Przykłady!)</u>
<u xml:id="u-32.34" who="#PŻuławski">Przykłady? A wszyscy sędziowie sądu brzeskiego, a urzędy pisarza ziemskiego, które się rezerwuje dla zasłużonych osób, a wreszcie Wasza własna opinja i okólnik p. Sławka o potrzebie czystki? Jakże to się wszystko razem inaczej nazywa? Czy to dawno, jak była ogłoszona w całej prasie i niesprostowana notatka, że w dzisiejszych czasach nędzy i rozpaczy, kiedy się wzywa wszystkich do oszczędności i ograniczania się, p. Maciszewski bierze 140.000, a p. Wróblewski 144.000, a p. Falter 200.000 zł. rocznych pensyj? To są rzeczy, które…</u>
<u xml:id="u-32.35" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Zwykłe kłamstwo.)</u>
<u xml:id="u-32.36" who="#PŻuławski">Cytuję gazety, sprostowania dotąd nie widziałem.</u>
<u xml:id="u-32.37" who="#komentarz">(P. Duch: Było sprostowanie. Głos z prawicy: Pszczyna! P. Kleszczyński: Było sprostowanie. Już raz Pan musiał odwoływać!)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">Panie pośle Kleszczyński, proszę o spokój!</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Boli Pana, Panie Pośle Żuławski, utrata posady w Kasie Chorych.)</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PŻuławski">Panie Pośle Kleszczyński. Jeżeli to ma być dla mnie obrazą,...</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: To jest prawda!)</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PŻuławski">...że miałem posadę, jeszcze raz oświadczam, że jak długo żyję — a żyję, dłużej niż Pan — żadnej posady nigdy w Kasie nie miałem. Napisałem to już raz publicznie i zażądałem, byście mi pokazali u siebie, poczynając od Piłsudskiego do Sanojcy, jednego człowieka, któryby tak jak ja, stał na czele instytucji, obracającej 20 miljonami i brał za to 80 zł miesięcznie w formie zwrotu własnych kosztów za telefony i dorożki — to odwołam wszystko, co tu powiedziałem. Wysłaliście wówczas na koszt państwa specjalnego urzędnika do krakowskiej Kasy Chorych, który siedział tam 5 dni, badał wszystkie księgi za ubiegłe 6 lat i przyniósł wam relację, co, kiedy i ile wziąłem. Dlaczego nie ogłosiliście tego — a dziś znowu śmiecie mi stawić zarzuty?</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Wrzawa. P. Kleszczyński: To jest także kłamstwem.)</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#PŻuławski">A teraz nepotyzm, którego nigdy nie miało być w Polsce. Rozejrzyjcie się Panowie, pomówcie z ludźmi, a usłyszycie zgodną opinję, że Polska jest dziś folwarkiem kilku rodzin. Zająłem się zestawieniem drzewa genealogicznego kilku polskich rodów i sądzę, że mi się w najbliższej przyszłości uda pokazać, ilu to wujów, bratanków i siostrzeńców wyciągnięto z nicości i postawiono na najwyższych stanowiskach.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PŻuławski">Panowie widzą, że tak jest. Jako przykład wymienię jedną z takich rodzin, która wczoraj była niczem, dzisiaj zaś urosła do wielkiego znaczenia, rodzinę Bakunów.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Jaką?)</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#PŻuławski">To nie jest rodzina z tych dawnych i książę z nią się jeszcze nie zapoznał. Otóż jeden z takich pomniejszych Bakunów…</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Niech Pan powie, ilu swoich kuzynów ulokował Pan w Kasie Chorych?)</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#PŻuławski">...jest urzędnikiem w Gostyniu. Pobierał opłaty dla gminy i raz nie odprowadził z nich 4.000 zł do Kasy, jak to stwierdził protokuł urzędowy; drugi raz znowu przeszło 4.000 zł, razem blisko 9.000 zł. Zebrał się magistrat i zażądał zwrotu tych pieniędzy. Ale p. Bakun ich nie oddał, twierdząc, że ściągnął sobie to, co wedle jego wyliczenia mu się należało. Sam sobie ściągnął pieniądze i mimo nakazu nie zwrócił. Zrobiono doniesienie, lecz p. Bakun urzęduje dalej, bo czuje, że, mając koneksje, jest silniejszy, niż prawo i jego przełożone władze.</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#PŻuławski">Tak wygląda spełnienie zobowiązań co do tego, co nigdy w Polsce nie miało mieć miejsca.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Lepiej, żebyś Pan powiedział o swoich kuzynach w Kasach Chorych, Pan poumieszczał wszystkich, całą swoją rodzinkę.)</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#PŻuławski">A Pan mi to udowodni?</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Udowodnię.)</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#PŻuławski">Dobrze. Pan powiedział, że całą moją rodzinę umieściłem w Kasach Chorych. Mam sześciu braci i żaden z tych sześciu braci przezemnie do Kasy Chorych nie wszedł.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#komentarz">(Głos: Sami weszli.)</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#PŻuławski">Więc ilu było? Pan twierdzi, że Pan wie.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#PŻuławski">W roku 1926 nie wiedział p. Bartel, co Rząd będzie musiał zrobić dla uzdrowienia stosunków w Państwie. Dzisiaj po 7 latach możemy to już ustalić z całą dokładnością.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#PŻuławski">A więc przedewszystkiem skrępowano w niesłychany sposób wolność prasy. To, o czem mówił p. poseł Smoła przed chwilą, stało się powszechnem zjawiskiem. To, co dopuszczone jest w jednem mieście, konfiskowane jest w innem. Niech jakiekolwiek pismo z Krakowa, Lwowa, czy Warszawy nieskonfiskowane dojdzie do powiatu z notatką o danym staroście, to na swoją rękę konfiskuje je taki starosta natychmiast. Wszystko można pisać, tylko o panu staroście w jego okręgu nic pisać nie wolno. Konfiskata pism dochodzi tak daleko, że panowie cenzorowie już wbrew Konstytucji zaczynają konfiskować sprawozdania z jawnych rozpraw sądowych. Mimo, że prezes sądu, który wykonywa władzę cenzorską, na rozprawie dopuścił dane przemówienie, mimo, że zamieszczone ono jest w protokóle, coraz częściej cenzorzy p. Ministra Spraw Wewnętrznych konfiskują je. gdy im się nie podobają. Nie dalej jak wczoraj byliśmy świadkami, że na rozprawie brzeskiej poseł Lieberman powiedział: „Nie mamy żadnych złudzeń co do losu, jaki nas czeka. Jakikolwiek będzie skład osobowy tego sądu, nie zmieni to faktu, że nasz los został fizycznie opanowany przez siły, które dzięki biegowi zdarzeń okazały się bardziej zwycięskie, aniżeli wszystkie czynniki prawa i moralności, tkwiące w narodzie”. Ten ustęp dopuszczony przez sędziego, został skonfiskowany w prasie. Zapytuje p. ministra, jakiem prawem ustęp ten skonfiskowano?</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#PŻuławski">A teraz, proszę Panów, parę słów o zgromadzeniach. Tak, jak powiedziałem przed chwilą, na zgromadzeniach wolno mówić o wszystkiem — przyznam się nawet, że jest pewien może większy liberalizm, niż dawniej. Ale o dwóch rzeczach nie wolno mówić: o Piłsudskim i o staroście danego powiatu — to dwie nietykalne osoby w państwie.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-34.21" who="#PŻuławski">Niedawno byłem na zgromadzeniu: przed zgromadzeniem komisarz zwrócił mi uwagę, że mogę mówić o wszystkiem, byle tylko nie tykać Marszałka Piłsudskiego. Na zapytanie moje: dlaczego, p. komisarz odpowiedział mi krótko: taki mam nakaz starosty. Wiec jakto, czy to starosta sam dyktuje prawa? Albo Marszałek Piłsudski stoi ponad prawem i o nim mówić nie wolno — ale w takim razie trzeba wydać odpowiednią ustawę — albo...</u>
<u xml:id="u-34.22" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na ławach B.B.)</u>
<u xml:id="u-34.23" who="#PŻuławski">...jest zwykłym Ministrem Spraw Wojskowych, a w takim razie jest odpowiedzialny za swą działalność i może być krytykowany.</u>
<u xml:id="u-34.24" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B. i lewicy. Okrzyki na ławach B. B.: Napraszacie się na bicie w gębę! Głosy na ławach P. P. S.: Jak to z tą gębą? Głos na ławach B. B.: Nie będę mówił, tylko dam.)</u>
<u xml:id="u-34.25" who="#PŻuławski">Podnoszę jeszcze parę drobnych szczegółów, które, jakkolwiek małoznaczne, nie mogą stać się precedensem na przyszłość. Wedle nowej ustawy, zresztą to samo wymagane było dawniej, należy podać adres, gdzie się zgromadzenie odbędzie. W jednej miejscowości podano, że zgromadzenie odbędzie się w strażnicy miejskiej. Jest tylko jedna strażnica w tej miejscowości. Ale panu staroście to nie wystarczyło. Zgromadzenia zakazał, odpowiadając bardzo chytrze: zakazuję, nie uczyniono zadość przepisowi art. 8, i nie podano adresu, t. j. ulicy i numeru domu. A jeżeli to będzie na wsi, gdzie niema ulicy, ani numeru domu, czy p. starosta wogóle do odbycia zgromadzenia nie dopuści? Podnoszę te drobne fakty, żeby tego rodzaju dowcipne tłumaczenia starosty nic uprawniły się na przyszłość. I chciałbym również, by p. Minister zechciał zainteresować się jeszcze jednym sposobem postępowania władz administracyjnych w tej mierze. Ustawa o zgromadzeniach powiada, że przewodniczący zebrania ma prawo i obowiązek usunąć zakłócającego spokój. Jeżeli obywatel ma prawo i obowiązek zrobić coś, czego od niego wymaga ustawa, to władza powinna mu pomóc do wykonania jego obowiązku. Ale niechno przewodniczący zwróci się do policjanta, czy do komisarza, żeby mu dopomógł usunąć zakłócającego spokój, otrzyma odpowiedź, że to do niego nie należy. A gdy przewodniczący sam lub przez swoich ludzi zacznie siłą usuwać zakłócającego spokój, komisarz natychmiast z powodu awantury zgromadzenie rozwiązuje. To są bardzo dowcipne sztuczki, które, zdaje się, powinny być napiętnowane.</u>
<u xml:id="u-34.26" who="#PŻuławski">Wreszcie parę słów chciałbym powiedzieć o postępowaniu władz przy strajkach. Już mówił o tem mój kolega, poseł Smoła. W ostatnim czasie starostowie — a pod tym względem specjalnie odznaczył się komisarz Rządu m. Warszawy — uznali się za powołanych do bezpośredniego mieszania się w konflikty i do decydowania o tem, jak dane żądania robotników mają być załatwione. Utrzymanie takiej zasady byłoby złem. Dziś, kiedy klasa robotnicza jest w rozpaczy, gdy narażoną jest na stałe obniżanie płac i redukcję — załatwiania konfliktów gospodarczych nie wolno oddawać w ręce władzy administracyjnej. Polityka gospodarcza kraju jest taka, że musi wywołać jak największe niezadowolenie szerokich, głodujących warstw ludności. Nie chcę mówić tu o kartelach, chociaż bardzo ciekawem byłoby zobaczyć, jak ten sam Rząd, który krzyczy przeciw kartelom, popiera je tam, gdzie sam w nich jest bezpośrednio zainteresowany, jak w węglu i nafcie.</u>
<u xml:id="u-34.27" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-34.28" who="#PŻuławski">Nie trzeba, Panie Sanojca, tak krzyczeć na kartele, nie trzeba używać drąga, boby Pan uderzył po głowie swoich własnych ministrów. Rząd interesowany jest w kartelu czy porozumieniu węglowem. Stworzono specjalny eksportowy fundusz wyrównawczy. Robotnikom ściągnięto na ten cel 8% płac, i rozpoczął się eksport niczem nieograniczony. Firmy węglowe, rządowy Skarboferm również prowadzą ze sobą walkę konkurencyjną nazewnątrz i niedawno przy tego rodzaju konkurencji Roburu ze Skarbofermem doprowadzono do tego, że 40.000 ton węgla sprzedano w Szwecji po 2 zł za tonę.</u>
<u xml:id="u-34.29" who="#komentarz">(P. Duch: To są bajeczki.)</u>
<u xml:id="u-34.30" who="#PŻuławski">To nie jest bajka, to prawda. Mówiono o tem na Komisji Budżetowej. 2 zł za tonę, 20 gr za centnar metryczny, a równocześnie strzela się do tych biedaków, którzy z nędzy rzucają się na węgiel, by zdobyć go dla ugotowania strawy w domu i dla ogrzania izby. Taki jest obraz polityki Rządu i dbałość o interes kraju. Obcemu kapitaliście sprzedaje się węgiel po 20 gr za centnar metryczny.</u>
<u xml:id="u-34.31" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Robur to nie Rząd.)</u>
<u xml:id="u-34.32" who="#PŻuławski">To Robur z państwowym Skarbofermem konkurował, i w konkurencyjnej walce doprowadziły do takiej ceny.</u>
<u xml:id="u-34.33" who="#PŻuławski">A wreszcie ostatnia rzecz, o której chcę powiedzieć, to bicie. Zawsze mogą się zdarzać wypadki nadużyć, p. Pączek ma rację. Gdyby to jednak były tylko pojedyńcze wypadki, gdyby tu i ówdzie policjant kogoś pobił i został pociągnięty do odpowiedzialności, to byłyby rzeczy zupełnie zrozumiałe. Ale my wszyscy w kraju czujemy, że bicie stało się systemem. P. pos. Duch się pyta, skąd na tych posterunkach mają te wszystkie narzędzia? Nie wiem — ale mają.</u>
<u xml:id="u-34.34" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.; Prąd elektryczny?)</u>
<u xml:id="u-34.35" who="#PŻuławski">Prąd elektryczny to już pomysł jakiś specyficzny. A że metoda bicia staje się coraz bardziej powszechna, potwierdza to nawet sprawozdanie p. Pączka. Z 258 wypadków śledztwa o pobicia w 1929 r. ta liczba w 1930/31 wzrosła do 781.</u>
<u xml:id="u-34.36" who="#komentarz">(P. Pączek: Zaostrzono rygory.)</u>
<u xml:id="u-34.37" who="#PŻuławski">Nic nie zaostrzono, tylko wypadki te stały się coraz bardziej masowe. Tyle wypadków doniesień i śledztwa, a ilu ukaranych? Sądzę, że bardzo niewielu. Bije policja, przeprowadza śledztwo policja, a na podstawie zeznań, przedstawionych przez policję, wyrokuje sąd, który dziś jest daleki od bezstronności.</u>
<u xml:id="u-34.38" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-34.39" who="#PŻuławski">Dostałem list od prostego człowieka.</u>
<u xml:id="u-34.40" who="#komentarz">(Głos: Na maszynie pisany?)</u>
<u xml:id="u-34.41" who="#PŻuławski">To ja odpisałem, zresztą jest to doniesienie do prokuratora Sądu Okręgowego w Lidzie. Pisze on: „W dniu 31.I r. b. zostałem aresztowany przez posterunkowego Górskiego. Do żadnej winy nie poczuwam się, chociaż powiedziano na posterunku, że mam aż 5 protokółów. Nigdy nie byłem ani sądzony, ani karany. Na posterunku byłem skuty w kajdanki jak największy zbrodniarz i na łańcuchu przymocowany do pieca na całą noc. Również w kajdankach odstawiono mię do Lidy, gdzie sędzia grodzki natychmiast mię zwolnił. Zaznaczam, iż posterunkowy Górski uderzył mię kilkakrotnie pod brodę i w piersi i wziął za nos. Ten areszt i to znęcanie się ściśle jest związane ze skargą, podaną Panu Prokuratorowi na komendanta Stasika i posterunkowego Górskiego w sprawie pobierania łapówek. To było obliczone na napędzenie strachu na świadków. Wobec wyżej wymienionego uprzejmie proszę Pana Prokuratora pociągnąć komendanta Stasika i posterunkowego Górskiego do odpowiedzialności za bezprawne zatrzymanie i znęcanie się nademną”. Ten sam Stasik go badał, na którego wnosił skargę do prokuratora, pisząc:</u>
<u xml:id="u-34.42" who="#PŻuławski">„W ciężkich czasach, kiedy wszyscy uginamy się pod ciężarem kryzysu, nam, rolnikom, przychodzi najciężej to odczuć, ale żyjemy i staramy się, odmawiając dzieciom i sobie czasami w czemś zbytkownem, czasami w kawałku chleba codziennego, aby płacić podatki i podatki płacimy. I nie są wielkie podatki, płacić można, choć i czasy ciężkie, ale gnębią nas „podatki policyjne”, niejeden z nas nie zalegałby z podatkami, gdyby policja nie robiła za byle co protokółu i następnie nie wymagała od nas wykupu. Wymagają wszystkiego: mięsa, kartofli, sieczki, mąki i pieniędzy, co kto ma. A teraz nastąpiły jeszcze cięższe czasy, teror. Policja posterunku w Rudzie dowiedziała się, że my składamy zażalenie do pana prokuratora, teroryzuje nas, teroryzuje świadków, odgrażając się, że nas pobiją, że i doktór nie pozna. Pewnego dnia wezwali nas i świadków na posterunek, a w przeddzień po wiosce chodziły słuchy, że nas tam będą bić i t. d. i t. d. A czego żądano! Komendant Stasik żądał trzech worków owsianej mąki, od innego pieniędzy i t, p.”.</u>
<u xml:id="u-34.43" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-34.44" who="#PŻuławski">Tak, to wniósł Kołomyski Józef do pana prokuratora sądu okręgowego w Lidzie w grudniu z. r., do dziś dnia tego nie załatwiono, możecie Panowie w każdej chwili to sprawdzić.</u>
<u xml:id="u-34.45" who="#PŻuławski">Bicie stało się systemem. Bito w Brekowie, we Włocławku, w Tarnowie, nie mówiąc o takich wypadkach, jak w Daleszycach, Łapanowie. Nie dalej, jak wczoraj, przy dyskusji budżetowej p. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego był oburzony, że profesora, który był innego zdania, obrzucono jajami. Nazwał to niekulturalnem, tchórzostwem i łajdactwem.</u>
<u xml:id="u-34.46" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan nie?)</u>
<u xml:id="u-34.47" who="#PŻuławski">Ja zgadzam się z taką oceną, Ale gdybym to ja powiedział, to brzmiałoby w moich ustach jasno i uczciwie, ale jeżeli mówi to ktoś ze stronnictwa, które cierpliwie patrzało na napady na ministra Zdziechowskiego, na wicemarszałka Dąbskiego, na tyle bohaterskich czynów niewyśledzonych sprawców, jeśli to mówi ktoś ze stronnictwa, które tolerowało znęcanie się nad więźniami w Brześciu, to są to, proszę Panów, rzeczy niezrozumiałe. Więc co jest gorsze: czy obrzucenie profesora jajami, czy bicie, znęcanie się i katowanie skutych, pozbawionych wolności więźniów? Bezsprzecznie ten wybryk studencki jest objawem braku kultury i zdziczenia, a równocześnie objaw tchórzostwa. Ale czy nie takiem samem tchórzostwem jest uciekanie od odpowiedzialności za Brześć? Jeżeli miano odwagę tych ludzi wziąć i bić, to trzeba znaleźć odwagę, by wziąć za to odpowiedzialność.</u>
<u xml:id="u-34.48" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy. Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-34.49" who="#PŻuławski">Jeżeli p. Minister nazywa uciekających studentów nędznymi tchórzami, to tak samo nazwać musi tych, którzy po skatowaniu więźniów uciekają od odpowiedzialności. O biciu więźniów w Brześciu mówić nie wolno. Każdy pospolity zbrodniarz ma prawo skarżyć się, że go bito, tylko ludzie, którzy całe swoje życie oddali na usługi Państwa, mają to pokryć milczeniem. Nie wolno im tego mówić w sądzie, nie wolno na zebraniach, nie wolno w prasie.</u>
<u xml:id="u-34.50" who="#PŻuławski">Lecz byłoby wielkim błędem, żeby za te wszystkie rzeczy robić odpowiedzialnym tylko Rząd i p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Tak nie jest. Współodpowiedzialnym, a bodaj większą część winy ponosi za obecne stosunki Sejm. Ten Sejm, wybrany w 1930 r. przy czynnym udziale Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, wybrany terorem, miał być Sejmem współpracy z rządem. I przyznam się Panom, że ja w swojej naiwności miałem moment, kiedy się spodziewałem i myślałem, że może ta większość, że Panowie nawet tak wybrani, znajdziecie w sobie dość ambicji, ażeby Sejm, jego znaczenie, jego godność i jego powagę postawić wysoko. Rzeczywistość wszystkie złudzenia moje rozwiała. Panowie jako większość wyrzekaliście się jednego swego prawa po drugim, Zrzekliście się prawa kontroli, interpelacje nie istnieją; można je wnosić jeszcze, ale żaden minister na nie nie odpowie. Tak samo wyrzekliście się prawa ferowania ustaw, dobrowolnie oddaliście w ręce Rządu od szeregu długich miesięcy całą władzę. A jak wykonywane jest, jedynie pozostałe jeszcze formalnie, prawo budżetowania, świadczy obecna sesja budżetowa i toczące się tutaj obrady.</u>
<u xml:id="u-34.51" who="#PŻuławski">I czy może być inaczej w warunkach, kiedy większość tego Sejmu zależną jest i zależni są od Rządu poszczególni posłowie? Art. 22 Konstytucji przepisuje wyraźnie: Żaden poseł nie może przyjmować od Rządu żadnych korzyści materjalnych, żadnych stanowisk, któreby przynosiły mu korzyść materjalną.</u>
<u xml:id="u-34.52" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-34.53" who="#PŻuławski">Czy mam spośród Panów wskazać palcem, kto z ramienia Rządu ma intratne stanowiska?</u>
<u xml:id="u-34.54" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i prawicy. Wrzawa na ławach B. B. Głos: Proszę wskazać.)</u>
<u xml:id="u-34.55" who="#PŻuławski">Czy mam wymieniać mianowanych przez Rząd prezydentów, wiceprezydentów miast, syndyków, urzędników, Bóg wie kto?</u>
<u xml:id="u-34.56" who="#komentarz">(P. Sanojca: Niech Pan wskaże.)</u>
<u xml:id="u-34.57" who="#PŻuławski">Pan, Panie Sanojca, nie dostał nic, bo chłopi są wszędzie na końcu.</u>
<u xml:id="u-34.58" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Wskazać!)</u>
<u xml:id="u-34.59" who="#PŻuławski">Czy mam z imienia wskazać, kto jest mianowany przez Rząd tym wiceprezydentem…</u>
<u xml:id="u-34.60" who="#komentarz">(P. Duch: Jestem wybrany przez radę.)</u>
<u xml:id="u-34.61" who="#PŻuławski">...wybrany! A Rada przez kogo wybrana?</u>
<u xml:id="u-34.62" who="#PŻuławski">W ten sposób Sejm faktycznie przestał istnieć. A nie inaczej stało się z samorządem. Nie chcę mówić o nowej ustawie samorządowej, która samorząd ogranicza do minimum. Wspominano o niej dziś już dwukrotnie. Nie chcę tu mówić o zniesieniu samorządu po wsiach, w miasteczkach, o usuwaniu wójtów, ale wskażę na b. zabór austrjacki, gdzie zniesienia samorządu nie może wytłumaczyć żadnemi interpretacjami i kruczkami. Obowiązująca tam jeszcze ustawa austrjacka przepisuje wyraźnie, że w miastach po rozwiązaniu rady miejskiej w przeciągu 6 tygodni mają być rozpisane wybory. W Krakowie statut gminny, który dotąd nie jest zmieniony i dotąd obowiązuje, powiada najwyraźniej: W razie rozwiązania rady miejskiej przez polityczne władza krajowe, mają być rozpisane w ciągu 6 tygodni nowe wybory.</u>
<u xml:id="u-34.63" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A chce Pan, żeby według dotychczasowej ordynacji były rozpisane?)</u>
<u xml:id="u-34.64" who="#PŻuławski">A do czasu wyborów urzędują dawni prezydenci, a nie ci, których wybrał p. wojewoda Kwaśniewski. Ze strony Rządu nie robi się nawet prób, żeby tego rodzaju nadużycia władzy, bo to jest nadużyciem władzy, w jakikolwiek sposób usprawiedliwić. W ten sposób samorząd terytorjalny zniesiono.</u>
<u xml:id="u-34.65" who="#PŻuławski">Pozwolą Panowie, że wrócę na sekundę do tego ciekawego przemówienia b. premjera Bartla, który o samorządzie powiedział tak: „Bez bezpośredniego udziału społeczeństwa w tych pracach, bez szerokiego wyzyskania inicjatywy i zdolności organizacyjnej społeczeństwa, bez wprowadzenia samorządów administracyjnych i gospodarczych, organizacja demokratyczna społeczeństwa jest nie do pomyślenia”. Niema demokracji bez samorządu w instytucjach społecznych, bez samorządu terytorjalnego.</u>
<u xml:id="u-34.66" who="#PŻuławski">Jeżeli niema Sejmu…</u>
<u xml:id="u-34.67" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Jakto, niema Sejmu, a gdzie Pan mówi?)</u>
<u xml:id="u-34.68" who="#PŻuławski">To tylko namiastka Sejmu…, jeżeli niema samorządu, to niema demokracji, pozostał tylko Rząd jako jedyny czynnik nieograniczonej i niekontrolowanej władzy, jako jedyny czynnik decydujący. Możecie się Panowie spierać, czy system rządzenia w Polsce jest policyjnym, czy nie policyjnym, dla mnie jest jedno pewne, że to jest system rządzenia dyktatorski. Czy tę dyktaturę sprawuje jeden człowiek, czy kilka familij, czy klika, wszystko jedno. Niema demokracji w kraju, istnieje więc tylko dyktatura.</u>
<u xml:id="u-34.69" who="#PŻuławski">W takich warunkach tem więcej musi nas uderzać i dziwić stanowisko p. prezesa Sławka, który na jednem z zebrań jaknajostrzej potępił dyktaturę i teror, mówiąc, że prowadzą one do tego, że społeczeństwo przestaje być społeczeństwem, a staje się popędzanem stadem. Bardzo słusznie! Ale jakżeż Panowie, wiedząc o tem i zdając sobie sprawę, do czego prowadzi dyktatura, możecie ją stosować? To jest największe potępienie. Gdybyście chociaż wierzyli, jak zdaje mi się wierzy pos. Mackiewicz, że ta dyktatura jest jedyną zbawienną formą rządów, to mógłbym się z Wami spierać, mógłbym mówić, że robicie źle, ale bym Was rozumiał, ale jeżeli nie wierzycie, jeżeli zdajecie sobie sprawę z jej szkodliwości, jeżeli wiecie, że wolny naród zamienia ona w stado pędzonych baranów, to niema dla Was usprawiedliwienia i postępowanie Wasze jest ciężką przewiną wobec narodu i wobec Państwa.</u>
<u xml:id="u-34.70" who="#PŻuławski">Stwierdzenie Panów, że dyktatura jest zbędną dla interesów Państwa, a mimo tego stosowanie jej, jest dowodem, że czynicie to nie w interesie Państwa, ale w interesie własnym utrzymania się przy władzy. To Wam jest potrzebna dyktatura, Was by bez niej tu nie było. Ale to nie byłoby żadną szkodą dla Państwa. Lubicie się z niem utożsamiać, Wy i państwo to jedno.</u>
<u xml:id="u-34.71" who="#komentarz">(P. Duch: Wy się identyfikujecie z narodem.)</u>
<u xml:id="u-34.72" who="#PŻuławski">Na Komisji Budżetowej p. Minister Jędrzejewicz powtarzał kilka razy: rząd to wykładnik państwa, a p. Pączek dziś tak pięknie mówił o państwie, cytował tak piękne cytaty z Jaurès'a i Daszyńskiego. Zacytuję Panom inny wiersz niemniej wielkiego demokraty i patrjoty polskiego:</u>
<u xml:id="u-34.73" who="#PŻuławski">„Sądząc, że Bóg im prawo krzyku przyzna</u>
<u xml:id="u-34.74" who="#PŻuławski">Szli i krzyczeli jeszcze: „Ojczyzna, Ojczyzna.</u>
<u xml:id="u-34.75" who="#PŻuławski">Aż Bóg z Mojżeszowego ukazał się krzaka</u>
<u xml:id="u-34.76" who="#PŻuławski">I przeraził je wszystkie zapytaniem: Jaka?”</u>
<u xml:id="u-34.77" who="#PŻuławski">Wszystko dla państwa! Jeżeli bierzecie pensje wysokie, to tylko, by móc dla państwa pracować. Pacyfikacja, Brześć — dla państwa, sądy doraźne i szubienice — dla państwa, skazywanie ludzi na głód, odbieranie zasiłków od bezrobotnych — w interesie państwa. Jakiego państwa? W interesie Waszym, kliki rządzącej, a nie w interesie państwa!</u>
<u xml:id="u-34.78" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-34.79" who="#PŻuławski">Jeżeli kto śmie ryzykować twierdzenie, że Polska dla swojego istnienia potrzebuje sądów doraźnych, potrzebuje Brześcia, potrzebuje pacyfikacji, potrzebuje głodu mas…</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, korzystając z dyktatury, Pan mówi już godzinę.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PŻuławski">Jeżeli kto ryzykuje tego rodzaju twierdzenie, mojem zdaniem, wyrządza nietylko wielką krzywdę Państwu, ale kłamie i sto razy kłamie, bo nieprawdą jest, żeby Polska nie mogła istnieć bez gwałtów, bez niewoli, bez nędzy mas. To tylko Wy bez tego istnieć nie możecie, ale Polska może — tak samo, jak może istnieć i istnieć będzie bardzo dobrze bez Was!</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#PŻuławski">Muszę kończyć. Wiem, że żadne moje słowa nie zmienią Panów stanowiska.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Ma Pan rację.)</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#PŻuławski">Pod tym względem nie łudziłem się ani jednej sekundy. To też moje słowa kieruję nie do Panów, kieruję do tych mas, które są spokojne — nie zadowoleniem, bo kłamstwem jest, co mówił p. Tomaszkiewicz, że to dobrowolnie robotnicy zrzekali się zasiłków i dobrowolnie zrzekają się zarobków na rzecz Państwa, są spokojne, bo je steroryzowano, skopano i zbito, są spokojne ze strachu. Do tych właśnie zastraszonych, zbitych, głodnych i skopanych mas odzywamy się stąd, żeby wzburzyć ich spokój i ażeby je porwać do buntu przeciwko gwałtowi, krzywdzie i bezprawiu.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i lewicy.)</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#PŻuławski">Jeżeli to osiągniemy, to będziemy uważali, żeśmy nasz obowiązek tu spełnili i żeśmy usprawiedliwili pozostawanie nasze w tej instytucji, która przestała już być reprezentacją narodu i państwa.</u>
<u xml:id="u-36.7" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sanojca.</u>
<u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(Posłowie z Klubu Narodowego i lewicy opuszczają salą. Zostaje tylko p. Niedziałkowski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PSanojca">Wysoki Sejmie! Taką oto groteską kończy się każda tragedja t. zw. opozycji ludowej w Polsce.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PSanojca">Po strasznych, nabrzmiałych buntem słowach — ucieczka z ław sejmowych. Mogę Panu, Panie Pośle Niedziałkowski, gratulować towarzystwa, tak kolegów posłów z P. P. S., jak i najbliższych zwolenników Pana posła Smoły. Iluż Was jest teraz? Jeden. Nie rozchodźcie się. Bardzo to ucieszne widowisko.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PSanojca">Proszę Was, szanowni Panowie! Ja zabrałem głos dlatego, że poniekąd też biorę dosyć wybitny udział w ruchach społecznych w Polsce.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(Głos: Drąg żelazny.)</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PSanojca">Przydałby się czasem.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PSanojca">Polska opozycja przeżywała i przeżywa wielką tragedję: lekkomyślne rzucanie wielkich haseł, za któremi niezdolny jest pójść żaden czyn. Tak samo próżna lewica, jak prawica — po wielkich frazesach — ucieczka z frontu. Pozatem są grzechy prawicy i lewicy, bo tu i tam są grzechy, tak grzechy p. posła Rymana, jak grzechy — ot, już go niema — p. posła Niedziałkowskiego.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#PSanojca">Ja tego wprost nie rozumiem, skoro zabrałem głos, to zaczęli uciekać panowie z P. P. S. i ludowcy. Przecież ja nie jestem ks. Radziwiłłem. Dlaczego uciekają? Jest i „ale”… Ale jestem tym człowiekiem, który był posłem i to dość ruchliwym posłem ludowym, współpracującym z P. P. S., oczywiście i w r. 1926. I pytam się, kto był tym, który doradzał Marszałkowi stosowanie jak najsurowszego reżimu przeciw endekom i Piastowi? Ci panowie z P. P. S., którzy uciekli. A kto był tym, kto chciał najsurowszego reżimu, niemal szubienic dla P. P. S.? Panowie z prawicy. Kto organizował P. P. P.? Kto organizował S. S. S.? Kto ofiarował ministrowi Głąbińskiemu bojowców z P. P. P. do atakowania robotników w Krakowie?</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#komentarz">(Głos: Kto Piotrowskiemu głowę rozbił?)</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#PSanojca">Słusznie — dzięki komu poseł Piotrowski nieprzytomny został przeniesiony w roku 1922 do Sejmu? Dzięki komu? Dzięki komu też musiała z pomocą spieszyć bojówka P. P. S. z O. K. R. Warszawa, która przyszła na plac Trzech Krzyży 11 grudnia 1922 r., aby ratować panów Bolesława Limanowskiego i Ignacego Daszyńskiego? Przyszła i musiała na oczach policji z bojówkami t. zw. narodowców stoczyć krwawą bitwę, w której padł towarzysz ś. p. Kałuszyński i było dużo rannych. Kogo, jak nie posłów oto uciekających z tej strony (Wskazuje na lewicą.) teroryzowały bojówki z tej strony (Wskazuje na prawicę.) i oczywiście, jeżeli ktoś świadom tych rzeczy obecnie zabierze głos, to wtedy partje ogon pod siebie i dęba. Rozumiem. Ale tą drogą zwycięstwa chyba nie osiągniecie.</u>
<u xml:id="u-38.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
<u xml:id="u-38.12" who="#PSanojca">Ja też nie mam zamiaru wobec tej groteski politycznej, groteski przykrej i głupiej, zbyt długo zajmować się frazesami p. Żuławskiego, czy innych posłów. Wymieniono tu imię największego w Polsce człowieka, jakim jest Marszałek Józef Piłsudski i powiedziano, że oto starostowie zabraniają na wiecach mówić o nim. Ja jeżdżę po wiecach publicznych i stwierdzam, że na każdym wiecu przemawiam o Marszałku Józefie Piłsudskim i każdy mój wiec kończy się olbrzymią żywiołową manifestacją na cześć Marszałka Józefa Piłsudskiego.</u>
<u xml:id="u-38.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.14" who="#PSanojca">Proszę Wysokiej Izby! Największą zbrodnią społeczną jest frymarczenie krwią i łzami cierpiących mas ludu. To jest to, co chciałem powiedzieć pod adresem p. Smoły, p. Niedziałkowskiego, czy p. Żuławskiego. Jest głód i nędza, są wielkie cierpienia społeczne. Frymarczenie nędzą tych szerokich mas i robienie z nich swego kapitału politycznego i głoszenie z trybuny sejmowej buntu, aby za niego nie odpowiadać, żeby pchnąć do buntu zbiedzone masy, a potem stchórzyć — to uważam za największą zbrodnię, na jaką mogą sobie pozwolić niektórzy prowodyrzy polityczni, zgoła pozbawieni już nie odpowiedzialności, ale świadomości i najprostszego odruchu sumienia. Skoro bowiem jest wielkie cierpienie społeczne, a skoro też i p. Czapiński wyraźnie z tej trybuny stwierdził, że są poważne podstawy do wielkiego niepokoju przed naciskiem na naszą granicę zachodnią, to dlaczego w tej groźnej i krytycznej chwili Panów z lewicy i prawicy nie stać na nic innego, tylko na frazesy buńczuczne, nie poparte żadną treścią, i niestety na frazesy, które mogą wywołać przykrą dla Narodu i Państwa następstwa. Pozatem ja też nie widzę, żeby ktoś z Panów schudł z tej wielkiej rozpaczy, z tego wielkiego zmartwienia. Ani p. Smoła, 100 kilowy poseł żywej wagi, ani żaden inny z tych wielkich panów nie schudł z powodu tych wielkich udręczeń i trosk społecznych. I z tej przyczyny, darujcie, że ja tak długiemi wywodami się nie zajmę, tylko nazwę podobne postępowanie zbrodnią społeczną, bo uważam, że to jest największą i najhaniebniejszą zbrodnią, żeby cierpienia Narodu, cierpienia klas pracujących używać jako konika politycznego, jako kapitału dla dorobku i dla jakiejś karjery politycznej.</u>
<u xml:id="u-38.15" who="#PSanojca">Faktem jest, że jest wielka światowa wojna gospodarcza. Faktem jest, że w wir tej wojny wciągnięte jest i nasze Państwo. Cierpienia i straty są wielkie w każdym gatunku wojny.</u>
<u xml:id="u-38.16" who="#PSanojca">Faktem jest, że tę wojnę gospodarczą musi prowadzić całe nasze społeczeństwo i całe społeczeństwo ponosi jej konsekwencje, a dowódcą jest przecież Rząd i cóż tu znaczą maruderzy partyj z prawa czy z lewa? Dlaczego Panowie, którzy bądź co bądź jesteście inteligentnymi ludźmi, nie chcecie wiedzieć o tem, dlaczego nie chcecie znać tego, tak oczywistego faktu? A przegrać przecież nie wolno. Przegrana, to klęska Narodu na wiele, bardzo wiele lat, przegrana, to niewola gospodarcza. Dlaczego też Panowie nie chcecie widzieć tej niesłychanej fali przewrotów, wojen i przeróżnych niepokojów na całym świecie? Dlaczego nie chcecie widzieć, że podobne do Was partje nikną i świat przechodzi nad niemi do porządku dziennego, czy to będzie Rosja Sowiecka, czy Turcja, czy Italja, czy Niemcy ostatnio? Gdzie jest ta socjalna demokracja, zdolna do obrony i zwycięstwa i ci narodowi, ci „deutschnationale”? Przechodzą nad Wami wszędy do porządku dziennego. Jesteście ludźmi wczorajszego dnia; stary, zmazany, skazany na zagładę świat. Ten sam Noske, który w roku 1918 z ciężkich moździerzy zabijał rewolucyjny ruch robotniczy w Berlinie, dziś jest haratany przez Hitlera. Ten sam Turati, który groził wielką rewolucją we Włoszech, a nie był zdolny do żadnego czynu, został zmiażdżony przez ruch Mussoliniego. Ten sam Czernow, czy Kiereńskij, który nie był w stanie niczego dokonać, został zmiażdżony przez III rewolucję rosyjską. Coby w Polsce było, gdyby nie było wielkich czynów Marszałka Józefa Piłsudskiego, oraz idących z nim ludzi, zastępu nieśmiertelnej chwały drużyn bojowych i legjonowych? I raz wreszcie powinniście wiedzieć, że jeżeli macie w Państwie Polskiem wolne życie, jeżeli macie na Wschodzie jedną czerwoną łunę, a na Zachodzie — drugą łunę i w całym świecie przewroty i w całym świecie wielką światową wojnę gospodarczą, a my, jako naród, my jako Państwo Polskie, wśród tych burz i huraganów trzymamy się w lepszej formie, niż wiele innych starszych od nas państw, to i Wam czołem bić pokłony przed Marszałkiem Piłsudskim.</u>
<u xml:id="u-38.17" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.18" who="#PSanojca">Jest przecież u nas spokój polityczny, a nawet jest to, czego Wy nie widzicie, a o czem się Wam nigdy nie śniło, że Wy, coście chcieli wieszać pepesiaków, i pepesiacy, którzy pożądali szubienic dla Was, dziś z jednej miski czerpiecie i za jedną soczewicę przehandlowujecie swoje ideały, a też jest nie pięć żrących się stronnictw ludowych, lecz jedno zjednoczone.</u>
<u xml:id="u-38.19" who="#PSanojca">Proszę Panów! Jeszcze chcę parę słów powiedzieć. Mówicie o dyktaturze. Wiecie zaś dobrze, że przecie, gdyby chciano tak mieć dyktatorskie rządy w Polsce, toby one były.</u>
<u xml:id="u-38.20" who="#PSanojca">Zdaniem Waszem też, Panowie z opozycji, niema Sejmu, niema samorządu, niema rad gminnych! Wiadomo powszechnie, że w każdej miejscowości jest w Polsce samorząd, w każdej gminie jest rada gminna i jest samorząd powiatowy i że jest Sejm i są partje polityczne i jest opozycja i są posłowie z opozycji, którzy w Sejmie tym gadają godzinne mowy. Powiadacie; jesteśmy i niema nas. Słusznie. Niema Was. Macie rację. Darujcie jednak, z tej właśnie przyczyny darujcie nam — temi bzdurami politycznemi, temi nieodpowiedzialnemi wywodami różnych panów posłów, którzy chcą nam tu swoją buńczucznością zaimponować, nie będę się za wiele zajmował.</u>
<u xml:id="u-38.21" who="#PSanojca">Chociażby ta swoboda wieców! Tak się składa szczęśliwie, że poseł Smoła dziś w Sejmie gadał o wiecu, na którym ja byłem. I biadał wielce, że niema wolności. A jak było? Oto poseł Araszkiewicz, kolega partyjny p. Smoły, chciał odbyć wiec. Ale, niestety. Zna on niby prawo. Ja im radziłem kiedyś, ażeby szli na wieś na rolę. Ale oni nie chcieli. On, Araszkiewicz, jest więc prawnikiem, ale nie wie, że gdy robi podanie o wiec, to ma być w podaniu wymieniony człowiek, u którego ma być wiec i człowiek ten musi istnieć na tym świecie żywy, czy choćby umarły — skoro dom niby tego człowieka na wiec poselski jest przeznaczony. On, poseł Araszkiewicz, w podaniu wymienił człowieka, ale takiego, którego niema na świecie — ani człowieka, ani domu. Taki to chytry i prawnik i poseł. A potem skarży się, że nie można urządzić wiecu. Działo się to w Kurozwękach, pow. Stopnica. Ja tam też miałem wyznaczony wiec. Przyjechałem do urzędu gminnego i słyszę gorzkie pana posła żale. Więc mówię; Krzywda jest, ale gdzie ten człowiek, gdzie ten dom, w którym ma być wiec — niema go. Trudno. Tak panie pośle Araszkiewicz — powiadam — chodź pan razem ze mną. Ja wiec publiczny urządzam w strażnicy, przecież się nie pokąsamy. A chłopi lubią, gdy się zejdzie B. B. i jakaś partja. Poco poza oczy na siebie wygadywać?</u>
<u xml:id="u-38.22" who="#PSanojca">Więc chłopi szturchają mnie z tyłu, panie pośle, tak razem, razem! Więc ja, nabuntowany przez chłopów, a tu patrzę Araszkiewicz ma bojówki, a ja sam jeden, biedak. Ale robię groźną minę i powiadam; razem będziemy robić wiec. Chodźmy! A tu p. Araszkiewicz mówi; To nie może być. Tak ja poszedłem do strażnicy pożarnej, a za mną masa narodu i wiec się nasz odbywa. Zaś p. Araszkiewicz zgromadził trochę ludzi na rynku i mówi; bracia, chłopi, stójmy tu na znak protestu, stójmy na znak żałoby. Więc stoją na znak żałoby. Przychodzi, dosłownie, jeden policjant państwowy — nie, panie pośle Rymar — państwo policyjne, tylko też P. P., ale jeden policjant państwowy i powiada: panie pośle Araszkiewicz, co wy tu robicie? My tu stoimy na znak żałoby. W imieniu prawa proszę się rozejść! A chłopi myk, myk i poszli do mnie na wiec. Wtedy p. Araszkiewicz powiada: bracia chłopi, chodźcie, będę wam udzielał porad prawnych. A prezes Koła Ludowego — to się działo w Kurozwękach, gm. Oględów, gdzie niedawno był Witos — jest u mnie na wiecu. I przyszedł chłop do tego prezesa Koła Ludowego i powiada: słuchaj, to Araszkiewicz poszedł do ciebie porad prawnych udzielać. Tak on, chłop, poszedł do domu i powiada: wynoś mi się z domu, ofermo jedna! I wygnał go z domu, bo mu wstyd było, że takiego niedołęgę przysłano. Bo przecież jest dosyć tam Wyzwoleńców i tak się p. poseł Araszkiewicz skompromitował. A tu teraz ze Smołą przychodzą i powiadają: policja winna, Pieracki winien, Piłsudski winien, wolności niema, a — cholero jedna, trza było przyjść na wiec i dać Sanojcy szkołę.</u>
<u xml:id="u-38.23" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.24" who="#PSanojca">Poco tu tyle gadać na ministra?</u>
<u xml:id="u-38.25" who="#PSanojca">Tak samo swoboda zgromadzeń w powiecie sandomierskim.</u>
<u xml:id="u-38.26" who="#PSanojca">Ja chciałem się publicznie zapytać: panie pośle Smoła, dlaczego Stronnictwo Ludowe i Centrolew wycofał Pana z okręgu sandomierskiego? Tak powiadają, że dlatego, bo ten Smoła to jest największy leń polityczny i na zgromadzenia jeździć nie chce. Dobroch jest majster od wieców, Duro Jasiek też majster od wieców, a Smoła Jasio? — Dynamitem go nie wystrzelisz na wiec. Za ciężki. Stąd jego wycofanie. Ja nie opowiadam żadnych bajek. A teraz tu w Sejmie p. Smoła powiada: nie wolno wieców robić. Wolno, tylko się nie bój o to swoje sadło!</u>
<u xml:id="u-38.27" who="#PSanojca">To tak trochę humoru. Ja wiem, że można wszędzie wiec robić, stwierdzam, że istnieje w Polsce zupełna swoboda zgromadzeń. Ja wiem, panie pośle Rymar, u mnie w Kołomyji Wasz poseł z Pomorza robił wiec, a dr. Bosakowski wyciągnął ustawę o zgromadzeniach i czytał: ktoby chciał wiec rozbić, tyle miesięcy kryminału… pakujemy i t. d. Korzystajcie bardzo pilnie Panowie posłowie z opozycji: z ustawowej ochrony. W tym ślicznym Wilanowie pod Warszawą, wiemy, że taksamo policja państwowa, — nie, panie pośle Rymar, Państwo Policyjne, — ale policja państwowa dawała ochronę posłowi Smole, czy Witosowi w odwrocie z Wilanowa do Warszawy. Ja wiem, że nieraz Waszych posłów muszą ochraniać, a nie mnie. Jak zaś mowa o terorze, to kto Witosowi dał kanty w Poznaniu, od czego jest nazwa „wały Witosowe”? A dzisiaj tal pięknie żyjecie. A kto o Witosowych rządach mówił „rządy koniokradów”, jeśli nie prawica?</u>
<u xml:id="u-38.28" who="#PSanojca">A kto prezesowi Waleronowi, jak nie Wasi faszyści w Chęcinach, głowę rozwalili, że padł nieprzytomny i krwią zalany na rynku, a kilka tygodni chodził z owiązaną głową? A kto pobił cały szereg posłów w Sejmie między 1922–1928 rokiem? To się o tem zapomniało, tylko, gdy dzisiaj jesteście złamanem dzieckiem, szanowni Panowie z prawicy, to się bawicie w wielkich frazesowiczów sprawiedliwości, a tej sprawiedliwości, proszę Panów, niema!</u>
<u xml:id="u-38.29" who="#komentarz">(Wesołość na prawicy)</u>
<u xml:id="u-38.30" who="#PSanojca">Właśnie niema!</u>
<u xml:id="u-38.31" who="#PSanojca">Panie pośle Rymar, ja tu mam taką jedną karteczkę z Miejsca Piastowego. Mianowicie: ksiądz Wojciech Bielecki, salezjanin. Otóż ja tak słyszałem, Panie pośle Rymar, Pan jest z Haczowa, a w tymże samym Haczowie żyje matka tego Bieleckiego i ja też do Haczowa czasem zachodzę. I oto mi opowiadano — nie wiem, ile w tem jest prawdy — że Pan kiedyś dostał 2.000 dolarów od tego księdza Bieleckiego i do dziś dnia nie oddał Pan tych pieniędzy. I grozi Pan tej biednej matce tego księdza Bieleckiego. Jak jest sprawiedliwość, to już lepiej oddaj Pan te dolary matce. Poco tu tyle gadać o niesprawiedliwości, kiedy poprostu raczej z temi dolarami należałoby zrobić porządek. Słyszałem — ona się upomina.</u>
<u xml:id="u-38.32" who="#komentarz">(P. Rymar: Nie, Panie, Pan łże. Ona się nie upomina, ani jednego dolara nie wziąłem od księdza Bieleckiego.)</u>
<u xml:id="u-38.33" who="#PSanojca">Wyraźnie powiadam: ksiądz Wojciech Bielecki. Podaję imię i nazwisko — 2.000 dolarów.</u>
<u xml:id="u-38.34" who="#komentarz">(P. Rymar: nieprawda! Głos na ławach B. B.: Oddaj Pan dolary! Inny głos na ławach B. B.: Niech Pan skarży księdza! P. Rymar: Ksiądz Wojciech Bielecki od roku nie żyje.)</u>
<u xml:id="u-38.35" who="#PSanojca">Tem gorzej.</u>
<u xml:id="u-38.36" who="#PSanojca">A teraz, Panie pośle Rymar, druga rzecz. Niema sprawiedliwości na świecie, proszę Pana. Pan kiedyś należał do Narodowej Organizacji Młodzieży, a ja należałem do Ludowej Organizacji Młodzieży Niepodległościowej — i mamy stare obrachunki młodzieżowe. Pomijam to, że za jedno mizerne zadanie: „O Ojczyźnie”. Wasi panowie endecy nie przyjęli mnie do 8-ej klasy i musiałem po różnych trudnościach maturę zdawać we Lwowie. Ja to puszczam na bok. Ale skoro Pan gada o tajnych organizacjach młodzieży, to muszę z tej trybuny powiedzieć, że to myśmy doprowadzili tę młodzież w organizacjach niepodległościowych do Strzelca, a potem do legjonów, do P. O. W., do Polskiej Armji i do Polski Niepodległej. A Wy: do bratobójczych walk w Warszawie, w Łodzi i gdzieindziej i doprowadziliście do tego, że nikt inny, tylko jeden z członków organizacji Młodzieży, Piotr Ostrowski, nikogo innego tylko Waszego wodza, Romana Dmowskiego, spoliczkował w Warszawie za nic innego, tylko za Wasze stanowisko do szkoły rosyjskiej narzuconej Polsce. Proszę sobie przypomnieć, kiedy to było, jak to było. Piotr Ostrowski z Radomia spoliczkował w Warszawie Romana Dmowskiego za Wasze stanowisko antynarodowe w sprawie rosyjskiej szkoły.</u>
<u xml:id="u-38.37" who="#PSanojca">Istotnie można na Was machnąć ręką, ale pamiętam też te czasy, kiedy młodzież postępowa i niepodległościowa: z „Życia”, „Zarzewia”, ludowcy i t. p. z powodu oderwania Chełmszczyzny robiła we Lwowie demonstracje i obrzuciła konsulat rosyjski flaszkami z atramentu. Coście wtedy pisali? Oto, że to jest zaprzyjaźnione mocarstwo i nie wolno znieważać zaprzyjaźnionego mocarstwa. Policja nas rąbała na ulicach, nie płazowała, ale rąbała ostrzami szabel, a Wyście się zamknęli w Domu Akademickim. Zamiast wziąć udział w demonstracji, Wyście szli przeciw młodzieży i organizacjom niepodległościowym. Gdy dokonano aresztowań pośród polskiej emigracji politycznej w Krakowie na polecenie dyrektora policji Flataua, my jako postępowa młodzież niepodległościowa robiliśmy demonstracje we Lwowie na znak protestu przeciw pogwałceniu prawa azylu. Jakie było wtedy Wasze stanowisko? Nie licowało ono nietylko z godnością Państwa Polskiego, ale i z godnością uciemiężonego narodu. Byliście potulnymi służkami rządów zaborczych, a swego rządu uszanować nie umiecie!</u>
<u xml:id="u-38.38" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.39" who="#PSanojca">Nie będę mówił o tem, jak ksiądz Librewski rozbił organizację niepodległościowej młodzieży w Tarnopolu, nie będę mówił o tem, co wyprawiali Wasi narodowcy w Kołomyji, nie będę mówił o tem, coście robili z organizacją „Zarzewie”, czy z innemi organizacjami postępowej i niepodległościowej młodzieży polskiej. Wasze „Słowo Polskie” co pisało w roku 1908, gdy odkryto tajną organizację niepodległościowej młodzieży „Orła Białego” w Nowym Sączu? „Staramy się — pisano w artykule naczelnym głównego organu endecji — rząd austrjacki przekonać, że Polacy są lojalnym narodem, a co chwila wyskakują jakieś niepożądane elementy i nieodpowiedzialne żywioły, jak organizacja „Orła Białego”.</u>
<u xml:id="u-38.40" who="#PSanojca">Szanowni Panowie, wstydu nie macie, czoła nie macie, ale jesteście dostatecznie bezczelni, ażeby publicznie występować i łgać co niemiara i rzucać się na najczcigodniejsze w państwie jednostki i najświętsze hasła poniewierać z tej trybuny. Muszę to powiedzieć kategorycznie: nie macie prawa mówić o organizacjach niepodległościowych, bo Wy byliście grabarzami niepodległej myśli w Polsce. Myśmy Was dlatego zwalczali, rozbiliśmy Was, Waszą władzę złamaliśmy i jesteście skończeni.</u>
<u xml:id="u-38.41" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.42" who="#PSanojca">Jeśli chodzi o wolność, pamiętam tę wolność doskonale. Podburzaliście chłopów do ekscesów antyżydowskich w 1918 r. A kto potem podpisał traktat o mniejszościach, jak nie Wy? Kto go ratyfikował, jak nie Wy w Sejmie Ustawodawczym? Albo też… byliście wielkimi wrogami Ukraińców, sialiście nienawiść nieprzejednaną między narody bratnie, a kto, jak nie Wy, na „wink” z Wiednia dawał im wysokie stanowiska? Nie umiecie uszanować swojej władzy, a drżeliście przed byle skrzywieniem miny u zaborców. Z kim, jak nie ze Stołypinem spacerował Roman Dmowski na zjeździe słowiańskim w Pradze, gdy w Warszawie ginęli polscy bojowcy o wolność ludu i Państwa Polskiego w krwawej walce z caratem? Kogo, jak nie Niewiadomskiego, zabójcę pierwszego Prezydenta, gloryfikowaliście? Gdzie Wy macie czoło i gdzie Wy macie prawo dziś coś mówić o wolności, skoro żądaliście faszyzmu w Państwie, skoro żądaliście gwałtów, skoro żądaliście prześladowań i bezkarności za dokonane gwałty na posłach i senatorach Rzeczypospolitej? Zgłosił się do p. urzędującego ministra p. Głąbińskiego prezes P. P. P. z gotowością do napadów zbrojnych — pisano o tem w dziennikach, czyście kazali go zamknąć? Naturalnie, że nie. Dziś Kiernik „krwawy” i Stańczyk — obaj znani dobrze z krwawej masakry robotników i wojska w Krakowie — na jednej siedzą ławie.</u>
<u xml:id="u-38.43" who="#PSanojca">Taka to zgnilizna polityczna na prawicy i taka na lewicy. Wy, którzy cieszyliście się z mordów politycznych, którzy gloryfikowaliście mordercę Prezydenta — dziś się stroicie w togę obrońców wolności i praw człowieka czy narodu.</u>
<u xml:id="u-38.44" who="#PSanojca">A Małopolska Wschodnia? Wam, endekom, gadać o Małopolsce Wschodniej? Czemu Pan uciekł, panie Wierczak z Małopolski Wschodniej? Czemu Pan. panie Rymar, uciekł z Małopolski Wschodniej? Siedzicie sobie na wygodnych fotelach w Warszawie. Czemu tam Was brak, tam, gdzie jest walka? Wy potraficie podburzać tylko ciemne i biedne masy, by lud do nieszczęść doprowadzić, a z tego potem swój kujecie agitacyjny i polityczny kapitał, materiał do skarg w Sejmie i po wiecach i po gazetach, a to potem idzie zagranice. Takie postępowanie nazywam zbrodnią.</u>
<u xml:id="u-38.45" who="#komentarz">(P. Gruszczyński: Panie Sanojca, niech się Pan nie wysilaj. Niech się Pan nie boi, niech Pańskie chrześciańsko-demokratyczne serce nie będzie dla mnie tak miękkie.)</u>
<u xml:id="u-38.46" who="#PSanojca">Panowie dziś doprowadzacie do rozpaczy ludność polską przez swoją nagonkę polityczną, a sami na tłustych posadkach siedzicie w Warszawie. Muszę to powiedzieć, że Waszem gadaniem nie warto się nawet zajmować. A koniec? Jak wicher jesienny zmiataliście i wszelkie śmiecie wymiata i robi porządek, tak wicher dziejowy zbiera Was do kupy, zebrał i wymiata z tego miejsca. I stad Wasz minorowy ton, stąd Wasze łzy, stąd Wasz płacz, stąd Wasze miny pogrzebowe, stąd każda partja, to partja płaczków, czy to stronnictwo ludowe, czy socjaliści, czy narodowcy. Rzucacie się bezsilni i próżni. Gdzie Wasza praca pozytywna dla Państwa, gdzie pozytywny dowód Waszych ideowych usiłowań? Tego niema. Próbowaliście tylko warcholstwa, próbowaliście zamachów, próbowaliście zbrodni i utopiliście się w tem bagnie i toniecie w tem błocie, któreście sami stworzyli.</u>
<u xml:id="u-38.47" who="#PSanojca">A co jest ważne? Opozycja o tem nic nie mówi, chociaż to jest jasna i widoczna prawda. To chcę ja podnieść. Oto w Polsce dzieje się wielka rzecz. Polska przedmajowa, rozbicie partyjne, niepokoje, zamachy, to jest skończone i to nie wróci. Skończyła się bezkarność gwałtów i swawoli, jaka była przy pierwszym wyborze Prezydenta, wszystkie możliwe bojówki wzięły w łeb. Niema bezkarnej swawoli panów z prawicy, nie możecie swawolić bezkarnie panowie z lewicy, czy z chrześcijańskiego, czy narodowego, czy ludowego, czy jakiegokolwiek innego stronnictwa. To jest, co dziś chcę głównie podkreślić. Polska jest dziś krajem zcementowanym. Oczywiście cierpią dziś szerokie masy, cierpią, bo walczą z olbrzymim kryzysem międzynarodowym. Jednak na to Wy, Panowie posłowie z opozycji, żadnego lekarstwa nie dacie i nie dajecie, a każdy wie, że zwycięstwo, że złamanie kryzysu właśnie jest na drodze współdziałania z Rządem, że zwycięży właśnie solidarność ogólnonarodowa, że zwycięstwo jest w spokoju, politycznej pewności i niezachwianej sile Marszałka Józefa Piłsudskiego.</u>
<u xml:id="u-38.48" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.49" who="#PSanojca">Możecie, co chcecie opowiadać, ale w skrytości ducha sami uważacie, że tak nie jest. Korzystacie z siły Marszałka Piłsudskiego, z przywileju pokoju, z przywileju gwarancji bezpieczeństwa, idąc zaś na żer na cierpieniu szerokich warstw ludu, chcielibyście ukryć brak pozytywnego programu partyj. Więc szukacie czegobądź, byle okryć swoje puste sztandary. Chcecie w opinji publicznej mieć uznanie i popularność, choć na to niczem nie zasłużyliście, bo pozytywna Wasza praca żadna, a warcholskie porywy są dla ogółu wielce szkodliwe. Stąd bezmiar partyjnej blagi i demagogji.</u>
<u xml:id="u-38.50" who="#PSanojca">Ale proszę Panów! Tak, jak Wy obiecujecie nam od 6 lat, że my się skończymy za dwa miesiące, a nie tak się dzieje, tak z roku na rok rośnie siła i potęga państwa, jego moc, zrastanie się i scalanie narodu. Co chwila odchodzą ludzie ze wszystkich partyj i łączą się przy jednym sztandarze, na którym jest jedno napisane: Wielka Mocarstwowa Przyszłość Państwa. Najlepsi ludzie z parti Narodowej Demokracji, najlepsi ludzie z P. P. S., najlepsi ludzie z Ludowych Organizacyj, najlepsi z robotniczych organizacyj stają w coraz to większej masie przy tym sztandarze. Ja szeroko żyję politycznie. I dziś to mogę podnieść z całą odpowiedzialnością, że rozmaitemi drogami, rozmaitemi szlakami, z różnych stron ludzie przyszli i stanęli przy Marszałku Piłsudskim, bo Marszałek Józef Piłsudski niezachwianie szedł po tej drodze, na której spełniało się i spełniło wielkie dzieło Zmartwychwstania Polski i był Wielkim Chorążym i Wodzem w walce czynnej o wolność i niepodległość Narodu i Państwa Polskiego. I przez to przy Marszałku Piłsudskim zorganizowało się to wszystko, co jest w społeczeństwie zdrowe, twórcze, co chce żyć w Wolnej Polsce, co chce pracować, co nie chce żerować na cudzej pracy, na najrozmaitszych nieszczęściach, i nie chce niewoli.</u>
<u xml:id="u-38.51" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.52" who="#PSanojca">Przyznaję, że społeczeństwo, cierpiąc, narzeka. Już raz mówiłem, że sam narzekam. Wszyscy narzekamy. Wszyscy narzekamy, bo cierpimy niezmiernie, my chłopi i robotnicy., Ale Wy, opozycyjni posłowie postępujecie, jak nierozsądne śmieszki. Na krzyki rozpaczy z naszej strony odpowiadacie uśmieszkami. I to Wam nic nie pomoże. Panie pośle Rymar! Pańska dzisiejsza mowa, to jest łabędzi śpiew. Pańska mowa świadczy, że ostatnia Wasza twierdza Grenady pada. Tam. gdzie Wyście byli nienaruszeni, tam, skąd robiliście wypady na różne Polski dzielnice, tam gdzie, krzewiliście separatyzm i swoje nikczemności, tam też pomału kończycie się. Chwalicie się, że samorządowe wybory tam dały Wam pomyślne rezultaty. Ja wiem, że ponieśliście kieskę, a jeszcze jeden dzień lub dwa i wykurzą Was tak z Pomorza i Poznańskiego, jak Was wykurzyli z innych dzielnic Polski.</u>
<u xml:id="u-38.53" who="#PSanojca">Uważam, że Państwo Polskie i Naród Polski idzie ku wielkiej chwale i ku wielkiej przyszłości. Jak jest w Polsce wolność i niepodległość, jak dziś dokonywa się zjednoczenie i cementowanie narodu, tak przyjdzie czas nietylko politycznej potęgi. ale i ogólnego dobrobytu narodu i Państwa Polskiego. Nikt nam jednak tego zadarmo nie da. Wszystko musi być zdobyte w czynnej walce i nieustannym trudzie. My, żołnierze Marszałka Piłsudskiego jesteśmy właśnie ludźmi czynnej walki i nieustającego wysiłku i postanowiliśmy drogi wielkiego Polski dziejowego pochodu i rozwoju bronić i obronimy. O uznanie nigdy nie zabiegaliśmy. Zawsze nam mówiono, że nie mamy programu. Prawda jest, że mamy nieprzyjaciół. Ale w roku 1914 byliśmy jako obóz Marszałka Piłsudskiego grupą słabsza, przed majem też byliśmy grupą słabszą, a jednak zwyciężyliśmy. Szliśmy naprzód niepomni ciężaru walki nad siły.</u>
<u xml:id="u-38.54" who="#PSanojca">A z tyłu pozostawały zawsze za nami partje i koterje partyjne z ich wodzami i programami. A oto jest Polska, oto zwycięstwo w czasie wojny i oto jest dalej na granitowych fundamentach rozbudowany gmach Rzeczypospolitej Polskiej. Oto karty naszej historji, karty najpiękniejsze, pisane krwią naszą, krwią tych pułkowników, tych generałów, tych ministrów, tych oficerów i żołnierzy, którzy wyszli nie z frazesów partyjnych, lecz z nadludzkich trudów i znojów ciężkiej, krwawej wojny o Polskę.</u>
<u xml:id="u-38.55" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-38.56" who="#PSanojca">Żaden z Was, oponenci zajadli, nie zadał sobie trudu walki czynnej o Polskę. Pan Wierczak w zapale walki uciekł do Kijowa w 1914 roku, p. Rymar siedział cichuteńko nie wiem gdzie, inni, gdzie popadło, a ci pułkownicy, o których się wyrażacie z przekąsem, ci pułkownicy, którymi sobie pyski wycieracie, ci żołnierze Marszałka Piłsudskiego, ci prości szeregowi i oficerowie, jako legjoniści, brocząc krwią i okryci ranami, rozbijali zaborcze armje i tworzyli to, co się nazywa Wielką i Zjednoczoną Polską. Dziś ci pułkownicy tworzą to, co się nazywa politycznem scaleniem, cementowaniem, mocą i potęgą Państwa i Narodu Polskiego.</u>
<u xml:id="u-38.57" who="#PSanojca">I nas nie zastraszycie ani Waszemi frazesami, ani Waszemi groźby pełnemi słowy. To wszystko dla nas nie są straszne rzeczy. Chcecie też zastraszyć obóz legjonowy mieczykami w butonierkach i swojemi drewnianemi szablami obwiepolskiemi. Darujcie Panowie, to przestarzała forma. Tak Wy chyba do nas, do Kołomyji, jako herody przyjdźcie. Z przyjemnością Was przyjmiemy z Waszemi drewnianemi szablami jako groźnych herodów do kolendy na Boże Narodzenie.</u>
<u xml:id="u-38.58" who="#PSanojca">Panowie pułkownicy, my żołnierze, obóz legjonowy, to wszystko co jest w B. B. i idzie w nieśmiertelnym pochodzie za Marszałkiem Piłsudskim, to szło ze stalową klingą w ręku; ci to szli z Otwartą piersią na kule nieprzyjacielskie, ci to nie bali się więzień, kazamat, katorgi, Sybiru, śmierci i szubienicy, nie bali się ofiar z krwi i ze swobody swojej; ci to składali w ofierze dla Ojczyzny kochanej to, co mieli najdroższego, to co mieli najlepszego, niczego nie szczędzili. Z tych też ofiar i z tej krwi powstała Polska Niepodległa.</u>
<u xml:id="u-38.59" who="#PSanojca">Wy chcecie tych ludzi zastraszyć drewnianemi szablami? Ośmieszacie się. Daj Wam Boże zdrowie. Straszcie dalej. Ale nie wytrzymacie długo. Bo drewniana szabla nawet na 3 metry nie jest warta jednego stalowego bagnetu.</u>
<u xml:id="u-38.60" who="#komentarz">(Długotrwałe oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Łucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#PŁucki">Wysoki Sejmie! W 13-tym roku od włączenia do zmartwychwstałego Państwa Polskiego zwartych 140.000 km2, zamieszkałych przez prawie 8 miljonów ludności, wśród której my, Ukraińcy, tworzymy 60 do 80% znaleźliśmy się w tej, dla obu stron arcytrudnej rzeczywistości, po długiej wojnie o własną państwowość i bez zawarcia pokoju. Rząd ogłosił 16 stycznia 1932 r. ustami p. Ministra Spraw Wewnętrznych na Komisji Budżetowej deklarację w sprawie ukraińskiej. Uroczyście obiecano nam wówczas, że w miarę objektywnej słuszności i możliwości Rząd będzie dalej zaspakajał nasze potrzeby kulturalne i gospodarcze, że Rząd gotów jest rozbudować szkolnictwo ukraińskie, szczególnie szkoły fachowe, że ukwalifikowana młodzież ukraińska znajdzie należyte miejsce w służbie publicznej, oraz że Ukraińcy doskonale będą mogli zużyć swą energję twórczą w przygotowanym samorządzie terytorjalnym wsi, miast i powiatów. Wówczas Rząd zastrzegł się jednak, że nie śmiemy pozatem już niczego żądać na podstawie naszej odrębności etnicznej, tem bardziej, iż Rząd gwarantuje nam, jak i wszystkim innym obywatelom, bezpieczeństwo osobiste. Nie brakło i w tem oświadczeniu wzmianki o lojalności, o równych obowiązkach i prawach oraz o porozumieniu, bez którego i przeciw nam musiałaby być znowu puszczona w ruch siła.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#PŁucki">Co znaczy, „bezpieczeństwo osobiste”, Panowie już czujecie na sobie i wierzycie w nie, dlatego o tem już mówić nie potrzebuję.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#PŁucki">Na tę enuncjację odpowiedzieliśmy wówczas: 1) że dotychczasowy rozwój oświatowy i gospodarczy instytucyj ukraińskich odbywał się wśród wyjątkowo nieżyczliwych warunków, gdyż Rząd nie wydawał na nasze cele oświatowe z budżetu Państwa żadnych kwot, które mogłyby na ich rozwój istotnie wpłynąć i prawie całkowicie zamknął kredyt w bankach państwowych dla naszych instytucyj gospodarczych, 2) że wobec dotychczasowego zutrakwizowania, a więc zrujnowania naszego szkolnictwa i wobec niewykonania ustawy sejmowej z września 1922 r. o założeniu uniwersytetu ukraińskiego, wszystkie obiecanki szkolne wydają się nam tylko słodkiemi słowami, 3) że projekt nowej ustawy samorządowej daleko odbiega od tych praw samorządowych, jakie wraz z narodem polskim mieliśmy w Galicji już w zeszłem stuleciu, że ten dawny samorząd rządy polskie z ogromną szkodą dla całego kraju bezwzględnie zniszczyły, wyraźnie oświadczając, że dobrze było, gdy ongiś ten samorząd był bastjonem ochrony Polaków w Austrji, ale właśnie dlatego żaden samorząd w Polsce nie śmie być takim bastjonem dla nas, i nareszcie, że sam rząd polski aktem międzynarodowym z 1923 r. właśnie z racji naszego odmiennego charakteru etnicznego uznał pewne prawa dla nas, daleko wybiegające i poza dawny nasz samorząd terytorjalny w Austrji i poza, przedtem już uchwaloną, a niewykonaną, ustawę o samorządzie wojewódzkim. Tej umowy międzynarodowej rządy polskie również nie wykonały. W tej odpowiedzi naszej stwierdziliśmy naszą nierówność w obowiązkach i prawach, nielojalności Rządu nietylko wobec własnych, dla nas przeznaczonych ustaw, lecz i wobec umów międzynarodowych, nas dotyczących i zaznaczaliśmy wyraźnie, że normalnie życie nasze nie da się zamknąć w granicach bezpieczeństwa osobistego.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#PŁucki">Od stycznia 1932 r. minął już rok. Co się w tym czasie z zapowiedzi Rządu ziściło i w jakim kierunku całe życie nasze kroczy? Jak wspomniałem, w styczniu 1932 r. zapowiedział nam p. Minister Spraw Wewnętrznych dalsze zaspokajanie naszych potrzeb w dziedzinie oświaty szkolnej i pozaszkolnej. Stwierdzamy, że chociaż stale mamy przeszło 3.000 młodzieży akademickiej, jeszcze dotychczas nie przystąpiono do wykonywania ustawy o uniwersytecie ukraińskim. Ukwalifikowana młodzież nasza wciąż jeszcze nawet nadziei nie ma, by osiągnąć jakiekolwiek miejsce w służbie publicznej. Natomiast zredukowano nam w r. z. niewspółmierną ilość sędziów. Jak we wszystkich poprzednich latach, tak i zeszłego roku nie założono ani jednej ukraińskiej państwowej szkoły średniej. Jedno przedwojenne gimnazjum ukraińskie i to właśnie w Tarnopolu, gdzie polityka polonizacyjna oddawna najgorliwiej pracuje, rozwiązano, chociaż wszystkie, podniesione podczas t. zw. pacyfikacji, zarzuty przeciw temu gimnazjum upadły na rozprawie sądowej w 1931 r. Z zapowiedzianych przez p. Ministra ukraińskich szkół fachowych nie zorganizowano również ani jednej.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#PŁucki">Przeklęty w samym pomyśle, a jeszcze gorszy w faktycznym swym wyrazie, nasz utrakwizm szkolnictwa powszechnego żyje nadal bez zmian. Przy końcu r. z. przypadł termin nowego plebiscytu szkolnego. Na krótkie hasło, bez żadnej prawie propagandy, rodzice ukraińskiej dziatwy szkolnej żywiołowo wnieśli około 250.000 petycyj za nauczaniem w szkole powszechnej w języku macierzystym. Jak przywitał tę akcję Rząd? Wydano zarządzenie, że inspektorowie szkolni mogą przyjmować tylko pojedyńcze petycje bezpośrednio od każdego petenta, a zbiorowo tylko wówczas, gdy delegat wsi wykaże się notarjalnie stwierdzonem pełnomocnictwem od wszystkich, którzy mu swe petycje do wręczenia inspektorowi przekazali i nareszcie, że inspektor szkolny może w takim razie wydawać zaświadczenia odbioru, nie według ilości otrzymanych petycyj, lecz tylko z wykazaniem wagi pakietu przyjętych petycyj. Na nasza interwencie ministerstwo na kilka dni przed ukończeniem plebiscytu poleciło zaniechać takiej praktyki, ale w terenie zazwyczaj ona już pozostawała nadal. Co więcej, policja państwowa nagle zaczęła masowo badać stan sanitarny na podwórzach petentów, posypały się kary administracyjne i nawet areszty, szczególnie na Wołyniu. Przy indywidualnem przyjmowaniu petycyi, inspektorowie załatwiali przeważnie tylko kilku petentów w jednym dniu. Dziesiątki rodziców z tej samej wsi musiały raz po raz chodzić do inspektora w dalekiem mieście i codziennie przychodziły. Niestety. na wielu z nich nie przyszła już tura w określonym terminie.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#PŁucki">Czasopisma ukraińskie przynoszą prawie codziennie wstrząsające opisy tej niezwykłej walki o szkołę w XX stuleciu. Wszystko znowu może pójść na marne, gdyż, zgodnie z ustawą, jeśli znajdzie się po takim plebiscycie tylko 20 dzieci w danej szkole, których rodzice wolą wykład polski, nasza szkoła staje się wówczas utrakwistyczna, a de facto polską. Pomimo tak jaskrawo krzywdzącej nas ustawy, naród nasz jeszcze raz podjął legalną walkę o narodowy charakter swej szkoły powszechnej. Czy Rząd jeszcze raz załatwi te petycje tak, aby naród ukraiński musiał odnieść wrażenie, iż w legalny sposób do szkoły swej nie dojdzie?</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#PŁucki">Charakterystycznem jest, że właśnie po deklaracji rządu z r. 1932 miejscowe władze szkolne starały się wprowadzić do wiejskich naszych szkół nawet w Galicji polską modlitwę i, że obecne władze szkolne na Polesiu zarządzają nawet nauczanie religji prawosławnej w języku wykładowym szkoły, a więc polskim. Nowe ustawy szkolne ograniczają jeszcze bardziej wpływy właścicieli szkół prywatnych i wzmacniają w nich wpływy państwowej władzy administracyjnej. Przejście do nowego ustroju szkół zredukuje nasz dotychczasowy stan posiadania w szkołach państwowych i prywatnych do 1/3 obecnego stanu. Dotychczas niema żadnych widoków, abyśmy na miejsce utraconych szkół dostali jakiekolwiek nowe szkoły.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#PŁucki">Nie lepiej przedstawia się sprawa naszej oświaty pozaszkolnej. Najstarsza nasza instytucja kulturalna „Narodnyj Dim” we Lwowie pozostaje nadal w przysłowiowo fatalnym zarządzie państwowym i dla kultury naszej przepada.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Nieprawda.)</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#PŁucki">Ukraińskie Towarzystwo we Lwowie, Teatr i Muzea pozostają stale poza równomiernym udziałem w poważnych pozycjach budżetowych, na ten cel ustanowionych. Po masowem rozwiązaniu naszych towarzystw oświatowych w Galicji w r. 1931, właśnie w zeszłym roku rozwiązano w wojew. Tarnopolskiem nad granicą sowiecką filje towarzystwa oświatowego „Proświta” w powiatach: Załoście, Pomorzany, Skałat i Borszczów wraz z całą ogromną siecią ich czytelń.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#PŁucki">W zeszłym roku rozwiązała też władza administracyjna na Wołyniu Krzemieniecką Proświtę ze 106 czytelniami, a jeszcze większą Proświtę w Łucku.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#PŁucki">Na Wołyniu istnieje już tylko jedna najsłabsza nasza Proświta. Nie mamy już tam szkół, ani towarzystw oświatowych. Nie mamy tam nawet cerkwi. Cerkiew prawosławna, która ongiś tak pozytywną odegrała rolę w naszych dziejach, skażona następnie jadem moskiewskim, właśnie w tej swojej obcej formie i z całą hierarchją moskiewską, znalazła na Wołyniu i Polesiu, wbrew wyraźnej woli narodu, całkowite poparcie Rządu tylko dlatego, że ją w najgorszem tego słowa znaczeniu upaństwowiono. Rzekoma, czy rzeczywista forma w propagandzie katolickiego kościała wschodniego obrządku wielu panów w Sejmie drażni. Wiemy jednak dlaczego. Nawet na myśl nie przychodzi Panom pytanie: co się stać musi, gdy ogół ludności naszej na Wołyniu i Polesiu pozbawia się powszechnej szkoły rodzimej i towarzystw oświatowych i nawet cerkwi, która z hierachją ukraińską miałaby najprostszą drogę do sumienia tej ludności.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#PŁucki">Tak realizuje się deklaracje Rządu na odcinku oświaty i kultury.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#PŁucki">Wcale nie lepiej wygląda zapowiedziana przez p. Ministra Spraw Wewnętrznych poprawa na odcinku gospodarczym. Z niektórych stron szerzy się legendę, że Rząd popiera instytucje gospodarcze ukraińskie specjalnemi kredytami i subwencjami. Oświadczam, że w przeciągu dwunastu lat otrzymało nasze wielkie Towarzystwo Rolnicze 10.000 zł, a wydaliśmy na cele propagandy kultury rolnej w tym samym czasie przeszło miljon złotych własnych. Centralna Kasa Spółdzielni Ukraińskich ma w bankach państwowych całego kredytu na 110.000 zł, a własny majątek Spółdzielni ukraińskich, w tej Centralnej Kasie zrzeszonych, wynosi 20 miljonów zł. Taka jest prawda.</u>
<u xml:id="u-40.14" who="#PŁucki">Na odcinku gospodarczym źle się u nas dzieje i, jak słusznie p. poseł Rymar zauważył, już nawet osadnikom polskim jest źle; ale przyczyna, dla której im się smutno dzieje, jest inna, niż ta, jaką szanowny pan poseł Rymar podał. Były czasy, kiedy z radością udzielano im kredytów w bankach państwowych, wówczas, gdy odwieczna ukraińska ludność rolnicza miejscowa musiała zapożyczać się w bankach prywatnych i lichwiarzy conajmniej na 4 do 5% miesięcznie. Doszło nareszcie do tego, że kredyty osadników w bankach państwowych przewyższają całą obecną wartość ich gospodarstw. Niektórzy z nich, nie mogąc się doczekać dalszych kredytów, poczęli nawet uciekać ze swych protekcjonalnie lub darem nabytych działek. Ale cóż słyszymy? Z oświadczeń Rządu dowiadujemy się, że długoterminowe długi kolonistów w bankach państwowych przejmie Fundusz obrotowy reformy rolnej z rozłożeniem spłaty na znacznie dłuższe lata i przy zniżeniu odsetek do 1–2%. Oczywiście, że ludność miejscowa, nie mogąca dotychczas korzystać z dobrodziejstw kredytu w bankach państwowych, ani myśleć nie może o podobnem uregulowaniu swoich ciężkich długów. Nie trzeba być wielkim filozofem ani prorokiem, aby domyśleć się, co z takiej nowej nierówności w polityce gospodarczej wynika i jeszcze wyniknie.</u>
<u xml:id="u-40.15" who="#PŁucki">Dla ilustracji, jak władze wykonują u nas rozporządzenia ulgowe dla rolnictwa, niech mi wolno będzie przytoczyć w tem miejscu pismo wojewódzkiego sekretarjatu biura dla spraw finansowo - rolnych w Stanisławowie z dnia 24 czerwca 1932 r. nr. 11/4 z podpisem p. posła Niedźwieckiego, które wzywa wszystkie starostwa do nadesłania rejestru długów średnich i małych gospodarstw, ale tylko polskich. Wójtowie wszystkich gmin ukraińskich w woj. stanisławowskiem musieli rozkaz ten wykonać. Znowu nie trzeba być prorokiem, aby dowiedzieć się, co przy tem myśleli.</u>
<u xml:id="u-40.16" who="#PŁucki">Mało tego. Już z końcem 1931 r. starostwo dubieńskie na Wołyniu zaczęło masowo zamykać sklepy spożywcze naszych wiejskich spółdzielni rolniczych i to pod pretekstem, że otwarto je przed laty bez poprzedniego przedłożenia projektów urządzenia sklepu i bez zatwierdzenia tych projektów przez starostwa. W całem Państwie do wszystkich wiejskich sklepów spożywczych, spółdzielczych i prywatnych, zastosowuje się art. 7 ustawy przemysłowej, czyli otwiera się je tylko za poprzedniem zgłoszeniem władzy. Sklepy spożywcze naszych spółdzielni wiejskich jednak uznano w Dubnie, a później w całem województwie wołyńskiem, wyjątkowo za przedsiębiorstwa tak skomplikowanie groźne dla życia i zdrowia przebywających tam ludzi, że dla otwarcia naszego wiejskiego sklepu spożywczego trzeba poprzedniego zatwierdzenia planów urządzenia.</u>
<u xml:id="u-40.17" who="#PŁucki">Biedni chłopi ukraińscy, którzy z największą ofiarnością zorganizowali swe spółdzielnie dla skutecznej walki z ogromną na tych ziemiach lichwą towarową, muszą wyjątkowo wydawać jeszcze wielkie kwoty na plany i na komisje starościńskie” względnie wojewódzkie, aby utrzymać przy życiu swe sklepy spółdzielcze. Ale i to nie pomaga. Komisje konstatują bowiem przy przeciwustawowej ocenie planów urządzenia, że lokale naszych spółdzielni wiejskich nie odpowiadają np. art. 305 ustawy budowlanej z 1928 r., chociaż te lokale są z reguły najlepsze w całej wsi. W tych samych miejscowościach w oczywiście gorszych lokalach, tu i tam nawet w domach, w których zakazano pracować naszym spółdzielniom, spokojnie i bez poprzedniego zatwierdzenia mieszczą się wszelkie inne sklepy spółdzielcze i prywatne. W pewnych wypadkach, jako motyw opieczętowania sklepów naszych spółdzielni rolniczych na Wołyniu, podano zły ich stan sanitarny, np. nieład na podwórzu, chropowate ściany w lokalu, brak tylnych ścian w półkach, klozet bez siatki, któraby zabezpieczała zbiornik od much i t. p.</u>
<u xml:id="u-40.18" who="#PŁucki">Przedłożyliśmy Rządowi oświadczenia związku spółdzielni spożywczych polskich „Społem” oraz izb handlowo - przemysłowych, że z taką interpretacją ustawy przemysłowej, względnie budowlanej, jaką się na Wołyniu do nas stosuje, jeszcze się nie spotkały. Znowu dobra ilustracja do opowieści o równych prawach i obowiązkach. W ostatnich miesiącach zamknięto znowu szereg spółdzielni naszych z racji rozwiązania organizacji politycznej „Selrob”. Ogółem dotychczas na Wołyniu rozwiązano nam około 100 spółdzielni wiejskich. Już od kilku lat nie otrzymujemy zezwoleń na żaden kurs spółdzielczy. Od roku nie dano nam na Wołyniu założyć żadnej nowej spółdzielni. Takie postępowanie oburza do głębi cały nasz naród. W naszej spółdzielczości współpracuje 250.000 członków. O co tu idzie? Że nie o prawo przemysłowe, budowlane, czy sanitarne, to pewne. Gdyby w taki sposób stosowano te ustawy ogólnie, nie byłoby w całej Polsce ani jednego wiejskiego sklepu spożywczego. Jeśli Rząd w przemówieniu p. Ministra na senackiej Komisji Budżetowej motywuje te fakty komunizującą polityką zarządów w niektórych naszych spółdzielniach, to oświadczamy, że i my nie chcemy, ażeby spółdzielnie nasze były pokrywką dla komunizmu. Polityka niech walczy otwarcie pod własną przyłbicą! Jesteśmy też zawsze gotowi nawet pozbyć się jednostek, które obowiązującej nas apolityczności w praktyce nie uznają.</u>
<u xml:id="u-40.19" who="#PŁucki">Niestety, w danym wypadku ma miejsce inna polityka. Spółdzielniom naszym starostowie wyraźnie oświadczają, że ich lokale będą zaraz dobre, gdy spółdzielnia wystąpi z Ukraińskiego Związku Rewizyjnego we Lwowie i wstąpi do polskiego. P. wojewoda wołyński wyraźnie powiedział, że jakaś wyższa racja kategorycznie wymaga zerwania wszelkiej łączności między gospodarczemi organizacjami ukraińskiemi na Wołyniu a ich centralą we Lwowie. W tem właśnie sedno sprawy. Nasza kooperacja na Wołyniu nie śmie mieć własnej hierarchji, a tembardziej we Lwowie. P. wojewoda wołyński postanowił rozerwać żywy organizm ukraiński w granicach Państwa Polskiego na dwie części tak, by nie miały ze sobą żadnych stosunków. Niedawno aresztowano na dworcu kolejowym w Łucku spółdzielców naszych, wracających z walnego zgromadzenia Ukraińskiego Związku Rewizyjnego we Lwowie, do którego należą. W poczekalni tego samego dworca kolejowego sam czytałem przed rokiem odezwę Związku Obrony Kresów Wschodnich o tysiącletnim jubileuszu najazdu Waregów na polskie kresy wschodnie, na których przed przyjściem Polaków były tylko wilki i łosie.</u>
<u xml:id="u-40.20" who="#PŁucki">To się nazywa polityką. W takiej atmosferze ma się rozwijać wiara ludu naszego w równe prawa i w moc legalnej o nie walki. P. Minister Spraw Wewnętrznych obiecał nam, że zbada te smutne sprawy wołyńskie. Prędkiego uporządkowania tych spraw oczekujemy niecierpliwie. P. Minister powiedział na komisji senackiej, że Ukraińcy rozdali niedawno odezwy antypaństwowe, wzywające naród do niepicia wódki i niepalenia tytoniu. Zwracam p. Ministrowi uwagę, że już przed kilku laty Dyrekcja Monopolu Państwowego masowo wykluczyła spółdzielnie nasze od sprzedaży wyrobów monopolowych. Naszym spółdzielniom odebrano w ciągu 2 ostatnich lat 800 koncesyj na sprzedaż tytoniu i nie możemy żadnym cudem dostać np. prawa na hurtownię sprzedaży soli, które ma np. polski Związek Spółdzielni „Społem”.</u>
<u xml:id="u-40.21" who="#PŁucki">Oto fragmenty obrazu, jak realizuje się u nas zeszłoroczną deklarację p. Ministra na odcinku gospodarczym. Pewne głosy autorytatywnej opinji publicznej polskiej dodają temu obrazowi jeszcze jaskrawszych kolorów. Mam tu na myśli były artykuł byłego premjera p. Witosa ze stycznia b. r. o jego planie dalszej systematycznej kolonizacji Galicji Wschodniej oraz niemniej poważne zapowiedzi innych dygnitarzy, że Polesie osuszone i zmeliorowane groszem publicznym, to przedewszystkiem nowy teren kolonizacyjny dla osadników polskich.</u>
<u xml:id="u-40.22" who="#PŁucki">Nie dziw, że wśród takich warunków na Wołyniu i Polesiu rodzi się komunizm, i że przychodzi tam do takich buntów, jak niedawny na Polesiu i północnym Wołyniu, który przez dłuższy czas i na bardzo dużej przestrzeni górował ponad całem życiem i nareszcie mógł być zdławiony tylko przy użyciu specjalnych ugrupowań policji państwowej oraz siły zbrojnej.</u>
<u xml:id="u-40.23" who="#PŁucki">W swej deklaracji z dn. 16 stycznia 1932 r. p. Minister Spraw Wewnętrznych wskazał jeszcze na projektowany samorząd dla gmin i powiatów, jako na znakomity teren naszej pracy konstruktywnej. Dziś projekt tej ustawy jest nam już bliżej znany. Okazuje się jednak, że nie dąży on do rozbudowy samorządu, lecz do upaństwowienia samorządu. To upaństwowienie uderza w nas, Ukraińców, jeszcze silniej tem, że np. ani wójtem, ani podwójcim, ani sołtysem, ani podsołtysem, burmistrzem, czy wiceburmistrzem, ani członkiem rady powiatowej, czyli wydziału powiatowego nie może być osoba, która nie włada językiem polskim w słowie i piśmie.</u>
<u xml:id="u-40.24" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan wie, że Minister może ten punkt zawieszać.)</u>
<u xml:id="u-40.25" who="#PŁucki">Widziałem już ministrów, którzy nie władali językiem polskim w słowie i piśmie.</u>
<u xml:id="u-40.26" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nie odpowiedział Pan.)</u>
<u xml:id="u-40.27" who="#PŁucki">Przełożeni gmin muszą być zatwierdzani przez starostę powiatowego. Starosta wraz z wójtem ma rozstrzygający wpływ na mianowanie i usuwanie pisarzy gminnych, a sam wójt mianuje i zwalnia wszystkich innych pracowników gmin. Rada gminna we wszystkich tych sprawach nie ma głosu. Przełożeni gmin mają w pewnych wypadkach prawo zawieszać uchwały rady gminnej. Pośredniość wyborów do rady gminnej przez t. zw. kolegja wyborcze odsuwa ogół wyborców od bezpośredniego wpływu na skład rady gminnej. Wpływ na konstrukcję rady gminnej ma państwowa władza administracji ogólnej, która dokonuje podziału gmin na okręgi wyborcze, ustanawia ilość radnych, mających być wybranymi przez okręg wyborczy, następnie dokonuje zatwierdzenia wybranego przez radę gminną wójta, na podstawie uchwały, inspirowanej przez siebie, rady gminnej może ustanowić wójta zawodowego i nareszcie w razie powtórnego wyboru na wójta osoby dla władzy administracyjnej niemiłej, władza państwowa może rozwiązać radę gminną i ustanowić komisarza i t. d.</u>
<u xml:id="u-40.28" who="#PŁucki">Tak skonstruowany samorząd nie jest żadnym samorządem. W Galicji on spycha nas jeszcze bardziej w dół. Zupełnie inny samorząd miał na myśli znany nam rządowy akt międzynarodowy z 15 marca 1923 r. Z tym nowym samorządem Rząd będzie miał u nas takie same doświadczenie, jak z obecnym komisarycznym samorządem w powiecie liskim. Polityka rządowa wchodzi wobec nas coraz bardziej w ślepą ulicę.</u>
<u xml:id="u-40.29" who="#komentarz">(P. Duch: To jest pogróżka?)</u>
<u xml:id="u-40.30" who="#PŁucki">Na wszystkich odcinkach życia Rząd boi się wszystkiego, co mogłoby zwiększyć nasze siły moralne czy materjalne. Niedawny bunt na Polesiu i rebelja chłopów w powiecie liskim dowodzą jednak, że i liczenie na podkreślaną w komunikatach rządowych ciemnotę i pauperyzację narodu ukraińskiego również nie prowadzi go do celu. W Lisku autorytet upaństwowionego samorządu powiatowego nie dopisał i wywołał tylko burzę.</u>
<u xml:id="u-40.31" who="#PŁucki">Dlaczego, spytacie Panowie, te wszystkie sprawy raz poraź w Sejmie wytaczamy? Czy, aby się żalić? Nie, Panowie! Jesteśmy jak najdalej od psychologji kalek i żebraków! A więc może, aby jeszcze raz dowieść Panom, że prawo i sprawiedliwość po naszej stronie? I to nie, gdyż wiemy, iż nie wystarcza mieć sprawiedliwą pretensję, nawet najlepszą sprawę trzeba umieć wygrać. Staramy się narazie zwrócić uwagę Panów na to, że sprawa polsko-ukraińska obecnie znowu tak tragicznie się gmatwa, jak ongiś przed wiekami. Te słowa mają inną wagę niż hasła idące z obozów, które obecnie prowadzą w Polsce walkę o władzę. My w tej walce udziału nie bierzemy ze względów o wiele ważniejszych. Stwierdzić musimy, że polityka dotychczasowa wszystkich rządów z każdym rokiem coraz bardziej potęguje rozgoryczenie wśród narodu ukraińskiego. To rozgoryczenie ogarnęło już wszystkie warstwy narodu i opanowało umysły mas do samej głębi. Panowie o tem wiecie.</u>
<u xml:id="u-40.32" who="#PŁucki">Nie naszą rzeczą jest sądzić, czy rzeczywiście naród polski tak przeżarta niewola, iż obecnie musi go się przepuścić przez specyficzne wychowanie państwowe, ale Panowie zapominacie, że Polska obecna nie jest państwem narodowem, że wśród nas tworzących zwartą większość na przestrzeni 140.000 km2 takie wychowanie musi wywołać wrażenie już nie koszar, lecz więzienia. Żadne drobne ulgi tego wrażenia już nie zmienią, tembardziej bajki o zagrożeniu polskości na kresach Państwa.</u>
<u xml:id="u-40.33" who="#PŁucki">My dostrzegamy pierwsze nieśmiałe oznaki otrzeźwienia. Przedewszystkiem „biuletyn polsko-ukraiński”, a nawet artykuł Nowaczyńskiego w „ABC”, ale widzimy, że Rząd i ogół społeczeństwa polskiego wciąż jeszcze nie zdają sobie sprawy z oczywistego faktu, że Ukraińcy mają już ostatecznie skrystalizowaną świadomość narodową i polityczną, oraz bardzo silne poczucie swej odrębności, nietylko w Galicji, ale wszędzie. Teoretycy niwelacji i asymilacji narodowej i politycznej Ukraińców (mam tu na myśli także znaną książkę p. Gertycha) zapominają, że tak niedawna czteroletnia wojna Ukraińców o wolność narodu, głęboko przeorała współczesną duszą ukraińską, że wygarnęła ona znowu na wierzch prastare wielkie tradycje ukraińskie, stworzyła u nas nową warstwę konstruktywną, rycerską, ściśle związaną z glebą chłopa i warsztatem robotnika ukraińskiego. Panowie nie chcą widzieć, że ten nowy naród ukraiński wśród najcięższych warunków wspaniale się przejawia na wszystkich płaszczyznach twórczości, że on sam już znalazł swoją drogę do wiecznie żywych źródeł rzymskiego i wogóle zachodniego świata i że w przeciwieństwie do 16 i 17 wieku wszystko, co dać nam może Warszawa, już nie może być dla nas wzorem idealnej doskonałości, bo już i w tej sprawie w dostatecznej mierze sami sobie dość dobrze wystarczamy.</u>
<u xml:id="u-40.34" who="#PŁucki">Mechaniczne spychanie nas w dół może przejściowo wyrządzić nam wielką szkodę, ale żywiołowej dynamiki ducha naszego już nie przemogą ani wieczne masowe areszty, ani sądy doraźne, ani mrzonki p. wojewody wołyńskiego o „sokalskim kordonie”, ani utrakwizm wszelaki, ani Wasz samorząd upaństwowiony, ani nawet jawni i tajni agenci, ani tak gorąca chęć zetknięcia ochrony spraw t. zw. mniejszości narodowych z terenem prawa międzynarodowego. My, jako narodowa legalna ukraińska organizacją polityczna, dobrze wiemy, czego chcemy. Wiemy przytem, że nasza sprawa nie może być przedmiotem w obcej grze i że sama młoda woluntarystyczna uczuciowość zagadnienia nie rozwiąże. Ale znamy również wielki walor chwili obecnej politycznej w święcie i w Polsce. My wiemy też, czego żądać możemy od Polski, a czego żądać mamy tylko od nas samych. Ciężką planową pracą pozytywną pod własnem autorytatywnem przewodnictwem chcemy przedewszystkiem na wszystkich płaszczyznach życia iść w górę. Polityka wszystkich rządów dotychczasowych w Polsce, prawem i lewem, spycha nas ciągle w dół. Przeciwstawiamy się tej ślepej polityce i, dając wyraz temu, głosować będziemy przeciw budżetowi Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, które w pierwszej mierze tą polityką kieruje i za nią odpowiada wobec nas.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Szturmowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PSzturmowski">Wysoki Sejmie! W dyskusji budżetowej wielu mówców omawiało sprawy Pomorza. Jest to dowód, że opinja polska zajmuje się naszemi potrzebami i rozumie znaczenie Pomorza dla państwa.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#PSzturmowski">Poseł Tebinka także powiedział o Pomorzu kilka słów, jednakże w ten sposób, że one prawdziwy obraz stosunków nieco zaciemniły. Dlatego jako rzeczywisty Pomorzanin, który nie przybył na Pomorze,...</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Tak jak poseł Sacha.)</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#PSzturmowski">...jak taki lub inny urzędnik, nie przyszedł także po ośrodek, ani po resztówkę, ale jako tam zasiedziały mieszkaniec, chciałem kilka słów powiedzieć o Pomorzu i przedstawić jego położenie w innem nieco świetle, niż p. poseł Tebinka.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#PSzturmowski">Dziś, kiedy propaganda niemiecka coraz to więcej zdobywa w świecie zwolenników, którzyby kosztem Polski chcieli Niemcom iść na rękę, nie wystarczy tylko mówić, że Polska Pomorza nigdy nie odda, ale trzeba dla tej ludności pomorskiej wszystko zrobić, żeby ją silniej z Polską związać i dać naoczny dowód rzetelnej troski.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#PSzturmowski">Nie przesadzę, jeżeli stwierdzę, że skutki kryzysu przejawiły się najostrzej na ziemiach zachodnich, a zwłaszcza na Pomorzu, które z powodu chłodnego klimatu, krótkiego okresu wegetacji roślinnej, lekkości gleby, licznych, gdzieindziej nie spotykanych, ciężarów podatkowych i świadczeń socjalnych — wymaga od ludności większego nakładu pracy i kapitałów inwestycyjnych. Na czoło tych świadczeń — obok podatków państwowych i samorządowych — wybijają się Kasy Chorych, Ubezpieczenia Inwalidzkie, Ubezpieczenia od wypadków w rolnictwie a przedewszystkiem Izby Rolnicze.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#PSzturmowski">Obok tego utrapieniem ludności są np. nakazy wzorcowania wag, będących nawet w użyciu prywatnem, uciążliwa sprawa kominiarska i badanie mięsa. Wszystko to gdzieindziej nie jest tak stosowane jak u nas.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#PSzturmowski">Obciążenia te sprawiły, że — jak to obliczenia Pomorskiej Izby Rolniczej wykazały — 1 ha na Pomorzu musi płacić około 25 zł różnych wydatków, gdy tymczasem 1 ha na wschodzie płaci około 5 zł. Pan prezes Pomorskiego Towarzystwa Rolniczego, p. Jan Dominirski, pisał tak w „Gazecie Handlowej”:</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#PSzturmowski">Z trybuny Sejmowej chwalono nieraz moralność podatkową ludności pomorskiej. Niedawno zaś p. Minister Zawadzki nawoływał do dyscypliny podatkowej. Otóż muszę oświadczyć, że obecnie nawet najostrzejsza dyscyplina niewiele pomoże, gdyż w ślad za zrujnowanem rolnictwem, zrujnowany został przemysł, kupiectwo i rzemiosło, tak, że na Pomorzu wieś i miasta, to straszliwy obraz biedy.</u>
<u xml:id="u-42.9" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
<u xml:id="u-42.10" who="#PSzturmowski">Wymownym przykładem tego jest miasto Starogard; dwie wielkie fabryki mebli nie istnieją, liczne tartaki poczęści stoją, inne tylko krótki czas pracują, monopol tytoniowy zlikwidował fabrykę; przemysł wódczany ograniczył bardzo swoje przesiębiorstwo. Warsztaty rzemieślnicze, zatrudniające do niedawna po kilku czeladników, zatrudniają po jednym lub dwóch uczni, zaś kupiectwo przez ostatnie trzy lata zjada substancję majątkową, stając nad przepaścią całkowitej ruiny.</u>
<u xml:id="u-42.11" who="#PSzturmowski">Bardzo ciężki cios spadł na liczne nasze spółdzielnie, przedewszystkiem na „Rolniki”, które zostały założone tylko ze względów narodowych i społecznych; prawie wszystkie stoją przed likwidacją przymusową i mogą narazić na straty olbrzymią ilość drobnych rolników, jako odpowiadających udziałowców. Ostateczny zaś rezultat jest ten, że ilość bezrobotnych strasznie się powiększa.</u>
<u xml:id="u-42.12" who="#PSzturmowski">Nigdy na Pomorzu nie mieliśmy takiego zjawiska, że fale młodych ludzi chodzą od domu do domu i żebrzą o kawałek chleba.</u>
<u xml:id="u-42.13" who="#PSzturmowski">Ta smutna rzeczywistość pomorska, która ujawniła się teraz po raz pierwszy naszym oczom w odrodzonej Polsce, napełnia nas z jednej strony lękiem o przyszłość, a z drugiej wytwarza bardzo podatne warunki dla rozkładowej propagandy niemieckiej i komunistycznej.</u>
<u xml:id="u-42.14" who="#PSzturmowski">Zdawałoby się, że kiedy tak ciężki jest na Pomorzu stan gospodarczy, to przynajmniej pod względem politycznym i administracyjnym jest wszystko w porządku. Niestety, i tu widzimy straszne spustoszenie. Na stanowiska administracyjne przysyła się na Pomorze ludzi, którzy za pierwszy obowiązek stawiają sobie rozbijanie miejscowego społeczeństwa. B. wojewoda pomorski, Lamot, wręcz zalecał, żeby społeczeństwo przeszło ponad głowami duchowieństwa katolickiego. Obecnie nie jest lepiej. Dla niektórych starostów prawo wogóle nie istnieje. Np. według dotychczas obowiązujące ordynacji powiatowej, wydatki, do których powiat nie jest ustawą zobowiązany, wymagają 2/3 głosów, jednak w Starogardzie nawet wydatki na radjo dla starosty uchwala się zwykłą, przypadkową większością.</u>
<u xml:id="u-42.15" who="#PSzturmowski">Wogóle większość urzędników administracyjnych, których się przysyła na Pomorze, to ludzie, którzy nie mogą, czy nie chcą zrozumieć duszy Pomorzan: jeden ze starostów po dwóch i pół roku pobytu na Kaszubach, powiedział publicznie, że nie może znaleźć klucza do serc kaszubskich. Z drugiej strony usuwa się konsekwentnie tych, którzy już się z ludnością zżyli i mimo, że pochodzili z innych dzielnic, mogliby dla Polski dużo dobrego i trwałego zrobić. W ostatnim czasie przyszła fala przesiedlań urzędników i nauczycieli z Pomorza na Kresy wschodnie. Przesiedlenia te może nie byłyby tak dokuczliwe, gdyby zostały na czas zakomunikowane, jednak jeżeli nauczyciel dostaje zawiadomienie na trzy dni przed rozpoczęciem roku szkolnego, to tak nagła i przykra zmiana warunków życia jest okropnym ciosem dla człowieka, który się tego nie spodziewał.</u>
<u xml:id="u-42.16" who="#PSzturmowski">Projekt ustawy samorządowej, nad którym pracuje Komisja Administracyjna, to zamach na nasze ziemie zachodnie, na nasz samorząd; i gdyby po uchwaleniu ustawa została wprowadzona w życie, to nowy wprowadzi ferment, co nie byłoby pożyteczne dla Polski. Pomorze jest dziś otoczone wzrastającą falą hitleryzmu, wyciągającego swe szpony właśnie w stronę ziem nadbałtyckich. Zdawałoby się, że czynniki odpowiedzialne będą z zadowoleniem patrzyły na wzrost narodowych sił polskich, stających do walki w obronie tej bramy pomorskiej, otwierającej Polsce drogę na cały świat. Niestety, stosunek organów sanacyjnych do Obozu Wielkiej Polski, do katolickich Stowarzyszeń Młodzieży Polskiej, do Stowarzyszenia Powstańców i Wojaków i wogóle do organizacyj narodowych — świadczy o tem, że tak nie jest. Bezprzykładna nagonka na przywódców nie tylko starszego społeczeństwa, ale i młodzieży pomorskiej, nagonka, niecofająca się przed najhaniebniejszemi oszczerstwami, jak to się stało z redaktorem Ciesielskim, któremu zarzucano takie rzeczy, o których nigdy nie marzył i nie śnił, wytwarza atmosferę niezdrową, w której trudno budować jedność i wzajemny szacunek, tak potrzebne w obecnej chwili.</u>
<u xml:id="u-42.17" who="#PSzturmowski">Dziwią się niektórzy ministrowie i politycy, że my w ten sposób mówimy w Sejmie i Senacie o Pomorzu. Zarzucają nam, że uprawiamy separatyzm, że się odgradzamy od reszty Polski, że żądamy dla siebie jakichś przywilejów czy praw wyjątkowych. Zarzuty te opierają się albo na nieporozumieniu, albo na złej woli. Na Pomorzu niema separatyzmu dzielnicowego, jest natomiast zmaganie się ideologji narodowej i sanacyjnej. Po obydwóch stronach walczą Pomorzanie razem z t. zw. „przybyszami”. Do obozu narodowego należą zarówno Pomorzanie, jak i Polacy z innych dzielnic, a w sanacji obok rodaków z innych dzielnic widzimy także rdzennych Pomorzan. Ponieważ jednak większość Pomorzan należy do obozu narodowego, a większość t. zw. przybyszów do sanacji, przeto walkę polityczną o programy, o idee, mogą powierzchowni agitatorzy przedstawiać jako walkę ludności miejscowej z ludnością napływową. Ale to niema nic wspólnego z separatyzmem czy dzielnicowością.</u>
<u xml:id="u-42.18" who="#PSzturmowski">A teraz sprawa druga: dlaczego tak dużo mówimy o Pomorzu. Oto dlatego, że Pomorze jest kluczem naszej potęgi państwowej i naszego istnienia, zarówno pod względem politycznym, jak i gospodarczym. A dlaczego Pomorze wróciło do Polski? Oto dlatego, że ludność pomorska dążyła do Państwa Polskiego, że wytrwała w wierności dla polskości. Ta wierność, mająca w sobie pierwiastek narodowy i religijny, umożliwiła i ułatwiła walkę obozu narodowego o odzyskanie tej ziemi, ta wierność będzie też i na przyszłość najpewniejszą gwarancją przynależności państwowej Pomorza.</u>
<u xml:id="u-42.19" who="#PSzturmowski">Jeżeli tak mocno i uporczywie domagamy się praw dla siebie, to czynimy to w tym celu, abyśmy mogli spełnić ciężkie i wyjątkowe obowiązki, jakie na nas spoczywają. Jesteśmy stróżami morza polskiego, jesteśmy załogą nadmorskiego bastjonu państwowego, pełnimy nad Bałtykiem dziejową straż, musimy zatem mieć siłę i możność dobrego i skutecznego spełniania tej zaszczytnej, lecz wyjątkowo ciężkiej służby. Zwyciężyliśmy w imię hasła: Bóg i Ojczyzna; z tem samem hasłem zwyciężać będziemy w przyszłości. Kto rozbija zwartość narodową społeczeństwa pomorskiego, kto osłabia nasze siły, kto niszczy nasze organizacje, ten szkodzi interesom polskości i Państwa.</u>
<u xml:id="u-42.20" who="#PSzturmowski">Separatystami nie jesteśmy. Przeciwnie! Wszystkie swe siły dajemy Ojczyźnie, ale nie chcemy iść w niewolę partyjnictwa sanacyjnego. Sanacja nie jest państwem, ona jest tylko partją. W stosunku do sanacji jesteśmy może „separatystami”, ale tacy separatyści, którzy nie chcą z sanacją mieć nic wspólnego, są też w Warszawie, w Krakowie i w całej Polsce.</u>
<u xml:id="u-42.21" who="#PSzturmowski">Pomorzanie walczyli o Polskę narodową i katolicką już wtedy, kiedy nie było jeszcze ani sanacji, ani sanatorów. W walce naszej o Polskę narodową i katolicką, w której najwyższą władzą powinno być prawo, nie ustaniemy i mamy niezłomną pewność, że nasze ideały prędzej czy później odniosą pełne zwycięstwo.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Przerywam dyskusję nad Ministerstwem Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do punktu 2 porządku dziennego. Nikt do głosu nie jest zapisany. Odsyłam punkt a) do Komisji Spraw Zagranicznych, punkt b) do Komisji Skarbowej, punkt c) do Komisji Reform Rolnych, punkt d) do Komisji Oświatowej, punkt e) do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#Marszałek">Mam zamiar zamknąć posiedzenie.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#PRymar">W sprawie osobistej proszę o głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Regulamin mówi wyraźnie, że po ukończonej dyskusji.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PRymar">To jest sprawa osobista, muszę odpowiedzieć na napaść na mnie.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#Marszałek">Nie mogę łamać regulaminu. Regulamin mówi wyraźnie, że dopiero po ukończonej dyskusji można zabrać głos.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#SekretarzpBorecki">Interpelacja Klubu Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie nadużyć władzy urzędowej, popełnionych przez starostę częstochowskiego Eustachiewicza.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#Marszałek">Interpelację tę odeślę do p. Prezesa Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#Marszałek">Wyznaczam posiedzenie na jutro, na godzinę 12 w południe, z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1933/34 (druk nr 640):</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#Marszałek">a) dalszy ciąg rozprawy szczegółowej nad częścią 7 — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, b) rozprawa szczegółowa na częścią 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości, i Monopole.</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu, uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia godzina 19 min. 55.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>