text_structure.xml 189 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 50.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów Aleksander Prystor, Minister Spraw Wewnętrznych Bronisław Pieracki, Minister Skarbu Jan Piłsudski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Janusz Jędrzejewicz, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stefan Hubicki, Minister Reform Rolnych Leon Kozłowski, Minister Poczt i Telegrafów Ignacy Boerner. Podsekretarze Stanu: W Prezydjum Rady Ministrów Bronisław Nakoniecznikoff-Klukowski, w Ministerstwie Spraw Wojskowych Felicjan Sławoj-Składkowski, w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Władysław Korsak i Kazimierz Stamirowski, w Ministerstwie Skarbu Adam Koc i Stefan Starzyński, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Tadeusz Szubartowicz.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 32 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 33 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze sejmowem. Jako sekretarze zasiadają pp. Pawlak i Skrypnik. Listę mówców prowadzi p. Skrypnik.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Do ślubowania zgłosił się p. Chmielewski Gustaw. Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpPawlak">Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzpPawlak">P. poseł Chmielewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PChmielewski">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Od p. posła Perko wieża Edwarda otrzymałem pismo z zawiadomieniem o zrzeczeniu się mandatu poselskiego. Wobec tęgo na podstawie art. Ill i w związku z art. 113 ordynacji do Sejmu oraz na podstawie art. 2 regulaminu obrad proszę Sejm o stwierdzenie wygaśnięcia mandatu posła Perkowicza.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu, stwierdzam zatem, że Sejm uznał mandat posła Perkowicza za wygasły, o czem zawiadomię Państwową Komisję Wyborczą, Usprawiedliwiaj ą nieobecność posłowie:</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#Marszałek">Hutten-Czapski, Jaworska, Jeremicz, Kochan, Puławski, Rudziński, Różak, Saenger, Stachnik, Staniewicz, Wełykanowicz i Żebracki.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Stachnikowi, Stahlowi i Wronie na 6 dni, Kochanowi, Kopoczowi i Rudnickiej na 1 tydzień.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Krzciuk na 8 dni, Baran zaś na 10 dni. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Dalszy ciąg rozprawy nad sprawozdaniem Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej o wniosku posłów z Klubu Parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie zmiany regulaminu obrad Sejmu (druk nr 366 i odbitka nr 63). Głos ma p. Sommerstein.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#komentarz">(P. Thon: Proszę o głos zamiast p. Sommersteina.)</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#Marszałek">Głos ma p. Thon.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PThon">Wysoka Izbo! Jednym z pozytywnych czynów, powiedziałbym jednym z czynów dojrzałych, jakiego dokonał pierwszy Sejm wskrzeszonej Rzeczypospolitej Polskiej, był regulamin, jaki sobie sam nadał. Wzorowano się wówczas na najlepszych przykładach europejskich i pozaeuropejskich i stworzono rzecz, jeżeli nie doskonałą, to bardzo dobrą. Przestrzegano wszelkich swobód poselskich i powzięto postanowienia, ażeby posłom było ułatwione, a conajmniej umożliwione to, co oni czynić muszą dla swoich wyborców, dla ogółu ludności. A zarazem uposażono wtedy prezydenta Izby, któremu przywrócono czcigodny tytuł historyczny marszałka, takie przywileje, taką władzę dyskrecjonalną, że on stał się istotnie panem Izby, że on był tak rozstrzygającym czynnikiem, takim wszechwładnym panem tej Izby, jakim jest speaker w starym parlamencie angielskim. I rzeczywiście młody parlament, Sejm polski, nie mający tradycji, względnie mając ją przerwaną przez długi szereg lat, pracował niezgorzej, pracował nawet dobrze i sprawnie, a jeżeli nieraz nie spełnił swoich zadań tak szybko, jakby niecierpliwość tego sobie życzyła, to to się stało nie z winy parlamentu, ale z winy rządów, które zazwyczaj przedkładały niedobre, niedojrzałe, niekompletne ustawy. Sejm jako taki pracował należycie i nie było wypadku nadzwyczajnych nadużyć, nie było nadzwyczajnej wybujałości. Stosunek między Marszałkiem a Sejmem zawsze naogół był bardzo dobry i poprawny. Oczywiście, jeżeli dostrzeżono z biegiem czasu jakieś luki i braki, to nie wahano się tego poprawić.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PThon">Do takiej wielkiej operacji jednak, do wprost zabójczej wiwisekcji regulaminu doszła dopiero dzisiejsza większość Izby. Dlaczego ona to zrobiła? Nie chciałbym poddawać tej sprawy większej analizie. Były mylne zapatrywania co do „gadulstwa” Sejmu. Na całym świecie uważa się, że „parlament” ma coś wspólnego z mówieniem, a zatem oczywiście Sejm nie był nigdy zgromadzeniem milczków, nigdy nie milczano, nie spano, nie chciano wyspać się w tej sali, tylko mówiono; mówiono nieraz głośno, ostro i mocno, ale mówiono zawsze przyzwoicie i przeważnie do rzeczy. Obecnej większości zachciało się jednak ukrócić i ścieśnić swobody poselskie. Nie chcę mówić o tem, co przeszło, nie chcę mówić o pierwszej wiwisekcji, zaraz na początku sesji dokonanej. To się już stało i narazie przepadło. Myślało się, że tego już dosyć, że się już dalej nie pójdzie po tej linji ograniczeń i uszczuplań swobód. Tymczasem z okazji jakiegoś incydentu, ktoś — nie wiem, kto — spostrzegł, że jednak ten pas jest jeszcze za szeroki, że można i trzeba go trochę ścieśnić, ściągnąć, no i przychodzi się z temi wnioskami, o jakich teraz mowa Proszę Panów, do czego to doprowadzi? 15 minut, 5 minut, 2 minuty — nie wiadomo właściwie dlaczego.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PThon">Te pomysły są faktycznie gorsze, jak złe, one są śmieszne. To nie jest reforma, to jest bezsensowne czepianie się czegoś.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PThon">0 co idzie? Jest zasadą etyki parlamentarnej, że większość, która ma ogromne przywileje, która decyduje, która przy głosowaniu wszystko rozstrzyga, daje jednak mniejszości przynajmniej prawo i możność wypowiedzenia się.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PThon">Niech się przynajmniej wypowie, niech powie to, co ma powiedzieć! Przecież nikt nie łudzi się, że ma taką swadę, iż potrafi Panów przekonać. Ale jeżeli nie łudzi się co do tego, bo takiej swady nie ma, to jednak wierzy, że rzecz, którą przedstawia, ma taką siłę przekonywającą, że potrafi przekonać wyborców i przemawia istotnie z tej wysokiej trybuny do całego ludu, do Państwa. A to właśnie jest integralna część działalności poselskiej. A zatem: przyzwoitość, etyka większości, o ile ona jest istotnie silna, wymaga, aby takich swobód nie ograniczać, nie zwężać, nie ścieśniać. Tymczasem Panowie przychodzą z wnioskiem o ścieśnianie, o odebranie możności swobodnego wypowiadania się. Uważam, że ze stanowiska etyki parlamentarnej, ze stanowiska praworządności, pojętej w wyższym stopniu, ze stanowiska demokratycznego to nie jest ani odpowiednie ani słuszne.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#PThon">Ale, proszę Panów, w takich wypadkach należy zapytać się także o celowość danego poczynania. Można powiedzieć: wprawdzie to nie jest dobre, ale zato jest celowe, pożyteczne. Pytam się: co te nieszczęsne wnioski przedstawiają? W jakim celu i dla jakich potrzeb Panowie mielibyście jeszcze ścieśniać regulamin? Co to przyniesie komu dobrego, Państwu Polskiemu, parlamentowi, może poszczególnym jednostkom, co to przyniesie? Przecież, dajcie Posłom pracować, przecież Wy za to płacicie, Państwo płaci za tę pracę. Wszak nawet po redukcji naszej pensji poselskiej, ona jednak, gdyby ją brać jako zasiłek dla bezrobotnych, przecież jest za duża. A właściwie, co za krzywda komu się stanie, jeżeli obrady nad jakimś przedmiotem potrwają jeszcze kilka godzin, jeszcze jeden dzień, jeszcze dwa dni? W całej Europie żaden parlament nie ma tyle feryj, ile my ich mamy. A dlaczego teraz, kredy mamy sesję, nie wykorzystać tego czasu, ażeby wypowiedzieć wszystko, co się ma na sercu?</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#PThon">Pozatem wiecie Panowie bardzo dobrze, że w czasach szczególnie ciężkich trybuna parlamentarna jest jakby wentylem bezpieczeństwa. Jest znacznie lepiej, gdy żale wypowiadają się z tego miejsca pod kontrolą, w formie kulturalnej, pod rygorem jakiegoś regulaminu, aniżeli gdyby się miały wypowiadać gdzieś na ulicy. Dlaczego mielibyście zatkać teraz ten wentyl bezpieczeństwa? Dlaczego miałoby się ścieśniać swobodę słowa i powiedzieć: nie damy wszystkich żali wypowiadać. Oczywista rzecz, może to jest argument z nieco wyższej sfery i nie wiem, czy Panowie raczą mieć ucho na ten argument, ale wiadomo, że retoryka, wymowa parlamentarna, stanowi jedną z ważnych gałęzi kultury państwa i kultury narodu.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#PThon">My tej gałęzi kultury nie rozwinęliśmy, to jest rzecz naturalna — takie rzeczy nie rosną dziko. To wymaga, jak każda kultura, przedewszystkiem kultywowania, wymaga pielęgnowania. Ale jednak, gdyby ten parlamentaryzm polski trwał jakiś czas, toby się wyszkoliła jakaś retoryka. Czy Panowie myślą, że w ćwiczeniach kwadransowych wytworzy się kulturę retoryki parlamentarnej? — ja wątpię. Znam niektórych panów, nawet niekoniecznie po stronie opozycji, którzy potrzebują do samego rozhuśtania się pół godziny, ażeby dojść dopiero do „kwiatów myśli”, do aforyzmów.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PThon">Sądzę więc, że to całe „reformowanie” nie jest celowe i nie jest potrzebne. A proszę Panów — rzecz, która słuszną nie jest, a celową także nie jest, rzeczywiście nie powinna być zrobiona. Możeby się Panowie jeszcze raz namyślili, możeby Panowie woleli jednak odesłać jeszcze raz ten projekt do Komisji Regulaminowej. Patrzcie Panowie — rozpętało się oburzenie, ryzyko jest duże, a korzyść jest niezmiernie mała. Sama rzecz jest tak maleńka, że rzeczywiście pozostaje niesmak nietyle po samym czynie, ile powiedziałbym — po złej woli tego czynu. Dlatego sądzę, że Panowie dobrze zrobicie, słusznie i na swoją chwałę, jeżeli cofniecie ten projekt. Jeszcze raz się odeśle do Komisji Regulaminowej, niech Panowie jeszcze raz zastanowią się, czy jednak nie należałoby całej tej rzeczy cofnąć. Oczywiście jeżeliby przyszło do głosowania, stanowczo będziemy głosować przeciw temu.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Krysa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PKrysa">Wysoki Sejmie! Sprawa zmiany regulaminu w myśl wniosku Klubu Bloku Bezpartyjnego Współpracy z Rządem jest sprawą zasadniczą, albowiem dotyczy samej istoty parlamentu. Zadania parlamentu, jak wiadomo, są wielkie: tworzenie praw, rozpatrywanie i decydowanie o skomplikowanych sprawach państwowych, dawanie państwu budżetu, kontrola nad pracami rządu. Zadania te parlament spełnia za pomocą rozpraw. I otóż rozprawy parlamentarne muszą mieć gwarancję, że wszelkie argumenty pro i contra będą należycie rozpatrzone i zanalizowane. Jak wiadomo, obóz pomajowy wystąpił z całym szeregiem haseł, trzeba przyznać, pięknych: jak naprawa Konstytucji, konsolidacja społeczeństwa, walka z nieprawościami, uzdrowienie parlamentu i szeregiem innych. Muszę stwierdzić, że ani jedno z haseł wysuniętych przez obóz pomajowy urzeczywistnione nie zostało. Wydawałoby się, że postulat wzmocnienia Rządu został zrealizowany. Rząd jednak, który się boi krytyki, Rząd, który nie znajduje oddźwięku w masach szerokich, taki Rząd silnym nazwać nie można.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PKrysa">Wysunięto hasło konsolidacji społeczeństwa, a w szczególności postulat zjednoczenia ruchu ludowego. Postulat ten uważałem za tak kapitalny, że porwał mnie w kierunku obozu sanacyjnego. Niestety spotkało mnie gorzkie rozczarowanie. Wiadomo, że w okresie wyborów do poprzedniego Sejmu hasło zjednoczenia ruchu ludowego było hasłem naczelnem, stworzono centralny komitet zjednoczenia ruchu ludowego i na każdym wiecu mówiono: precz z partjami, trzeba stworzyć jeden zjednoczony obóz ludowy. Podzielałem to stanowisko, bo uważałem, że zdrowa organizacja mas chłopskich, które stanowią większość naszego społeczeństwa, to podstawa zdrowia naszego Państwa. Co się stało po wyborach? Hasło to niestety przepadło i dziś dopiero rozumiem to, dlaczego niektórzy ludzie, którzy dziś siedzą w klubie B. B., a znajdowali się w partjach ludowych, w „Wyzwoleniu”, w „Piaście”, a którzy czerpali, zdaje się, natchnienie z jednego źródła, dlaczego się tak zaciekle zwalczali. Wyciągam stąd wniosek, że kto wie, czy nie stosowano już wówczas zasady: divide et impera.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PKrysa">Następnie wysunięto hasło uzdrowienia parlamentu. Słuszne hasło. Oczywiście interes państwowy wymaga, żeby obrady parlamentarne były sprawne, żeby rozprawy te nie były hamowane, a z drugiej strony, żeby rozprawy doprowadzały do właściwego celu. I niedawno, bo jesienią 1929 roku z obozu prorządowego były jeszcze wygłaszane takie postulaty w kierunku naprawy parlamentu, a w szczególności co do rozpraw sejmowych, które całkowicie się kłócą z wnioskiem, który jest przedmiotem dzisiejszych obrad.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PKrysa">P. Marszałek Świtalski jesienią 1929 roku, jako premjer, wygłosił, jak wiadomo, o ile mi się zdaje, dwie prelekcje w sali Filharmonji. Poświęcił wiele czasu sprawom sejmowym, a w szczególności istocie rozpraw sejmowych. Pozwolę sobie zacytować króciutko to, co o istocie rozpraw parlamentarnych mówił p. Marszałek Świtalski. Krytykując obyczaje sejmowe sejmów poprzednich, powiada:</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PKrysa">„Gdy wszyscy leaderzy wszystkich klubów wypowiedzieli swoje deklaracje, wolności trybuny parlamentarnej stało się jakoby zadość i wtedy znowu z mechaniczną akuratnością pojawia się zawsze wniosek o przerwanie dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PKrysa">Ta jednak szablonowa metoda prowadzenia obrad sejmowych nie ma nic absolutnie wspólnego z istotne m wyjaśnianiem sobie czy komukolwiek jakiegokolwiek zagadnienia.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#PKrysa">A przecież o to chyba w ciałach ustawodawczych chodzi”.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PKrysa">Następnie: „Wszelkie wypowiadanie mów w naszym Sejmie jest pracą najzupełniej bezużyteczną. Zgóry doskonale o tem wiadomo, że nikogo nie skłoni się do innego głosowania”.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#PKrysa">I wreszcie: „Stałym grzechem obecnego Sejmu jest to, że tak samo, jak to było przy votum nieufności, przekonanie o posiadaniu arytmetycznej większości kończy kwestje”.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#PKrysa">„Znowu przykład z ostatnich dni. Istnieją zasady lojalności w życiu parlamentarnem, których przekraczać nie wolno, jeśli dla instytucji, w której się pracuje, ma się mieć szacunek. Tradycjonalnym zwyczajem wszystkich parlamentów jest to, że rozdział referatów dokonuje się na zasadach proporcjonalności, tak, by wszystkie kluby mogły dojść do głosu i nie były od pracy parlamentarnej odsunięte”.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#komentarz">(Wrzawa. Głosy na lewicy: Słuchajcie. P. St. Stroński: Niech Pan uważa, żeby p. Marszałek nie skreślił tego ze stenogramu.)</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#PKrysa">A w jednem zdaniu p. Marszałek Świtalski powiada: „Cóż z tej podstawowej zasady parlamentaryzmu zrobiono u nas za karykaturę”. Ten ustęp dotyczy rozpraw parlamentarnych.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#PKrysa">A teraz porównajmy wniosek Bezpartyjnego Bloku z tem, co p. Marszałek Świtalski mówił jesienią 1929 roku! Kompletna sprzeczność. Trudno wyobrazić sobie, żeby p. Marszałek Świtalski zmienił zasadniczo poglądy w tak krótkim przeciągu czasu. Trudno również sobie wyobrazić, ażeby p. Marszałek Świtalski był bardziej liberalny, jako premjer, niż jako Marszałek Sejmu. I wydaje mi się, że jeśli Klub B. B. szanuje poglądy p. Marszałka Świtalskiego, to powinien co prędzej wniosek ten wycofać.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#PKrysa">P. Wicemarszałek Car na poprzedniem posiedzeniu mówił, że obóz pomajowy jakoby uzdrawiał, czy nawet już uzdrowił parlament i że, jak z jego przemówienia wynikało, jakoby ten wniosek zdążał także do uzdrowienia parlamentu. Przedewszystkiem pozwolę sobie zaznaczyć, że tylko to jest zdrowe, co w sposób zdrowy powstało. W jaki sposób obecny Sejm powstał — jest dla wszystkich rzeczą wiadomą. Grzech pierworodny ciąży na tym Sejmie i przykro jest, że nawet niema dążenia do zmycia tego grzechu pierworodnego.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Bez węża w kieszeni. Głos: Co to jest tym grzechem?)</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#PKrysa">Sposób, w jaki powołano do życia ten Sejm. I tu się streszcza myśl, że zły czyn pociąga za sobą cały łańcuch złych czynów. Zamiast dążenia do zmycia tego grzechu pierworodnego, niestety, brnie się coraz dalej w zło. Proszę Panów, innego wniosku nie można wyciągnąć, jeśli chodzi o przedstawiony projekt, jak ten, że projekt ten zmierza do zamknięcia ust opozycji. A to niedobrze, niedobrze dla Państwa, niedobrze dla społeczeństwa, a może to zaszkodzić i samemu obozowi pomajowemu.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#PKrysa">Proszę Panów, Sejm, jak to się mówi popularnie, jest zwierciadłem, w którem powinna się odbijać rzeczywistość polska. Jest tem zwierciadłem, w którem Rząd wszystkie swoje błędy ujrzeć może. Trybuna sejmowa jest tem miejscem, gdzie wszelkie bóle, wszelkie krzywdy ludzi, mas społecznych mogą być ujawnione. A jeśli chodzi specjalnie o chłopów, to w dzisiejszej sytuacji, mojem zdaniem, pozostało dla ich obrony jedyne miejsce, to jest trybuna parlamentarna.</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#PKrysa">Niestety Rząd, czy Blok Bezpartyjny nie chcą widzieć tych błędów, jakie są popełniane, a dobrze byłoby i byłoby wskazane i pożyteczne dla Państwa, ażeby te błędy poznano. Nie chce Blok Bezpartyjny spojrzeć prosto w oczy naszej smutnej rzeczywistości i nie chce słyszeć tych rzeczy, które mogą być przykre dla obozu prorządowego.</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#PKrysa">Przeżywamy ciężkie chwile, przeżywamy okres kryzysu ustrojowego, jeśli chodzi o ustrój kapitalistyczny i przeżywamy moment kryzysu koniunkturalnego. Te dwa momenty ze sobą się zbiegły. I podczas, gdy Polska, jako kraj nieprzemysłowy, łatwiej ten kryzys światowy mogłaby znieść, to jednak, niestety, na skutek braku przewidywania ze strony czynników miarodajnych znaleźliśmy się w tej sytuacji, że zamiast radości życia jest rozpacz.</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#PKrysa">Dają się słyszeć głosy, czy wogóle warto jest żyć. To nie jest radosna twórczość, to nie jest radość życia, ale smutna straszliwa rozpacz, I w tej sytuacji zamykanie ust, uniemożliwianie wyświetlenia kapitalnych i skomplikowanych zagadnień państwowych to nie jest droga do uzdrowienia parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#PKrysa">Proszę Panów, jeżeli chodzi o poprawkę do art. 20, to dla mnie jest jasne, że poprawka ta zmierza do zamknięcia ust opozycji. Jeżeli chodzi o poprawkę do art. 35, to inaczej tego nie można zrozumieć, jak tylko, że chce się tutaj stworzyć fikcję z pierwszego czytania. Przecież jeżeli jest pierwsze czytanie, to po to, aby przy pierwszem czytaniu można było zabrać głos, a wtedy można zabrać głos, kiedy się projekt znajdzie w Sejmie i można się z nim zaznajomić. Natomiast regulamin przewiduje w art. 18 skrócone postępowanie. Panowie chcecie do wszystkich projektów stosować skrócone postępowanie, a nie chcecie uznać normalnego i prawidłowego postępowania. I pytam się, czy to jest wywołane jakąkolwiek potrzebą, czy ten wniosek został wywołany tem, że obrady parlamentu się hamuje. Wszak zgodnie z dotychczasowym regulaminem ustawy są uchwalane tutaj w rekordowej wprost szybkości. Czy chcecie Panowie uchwalić 100 ustaw w jednym dniu? Tego pojąć nie można. Jestem święcie przekonany, że i wśród członków Klubu B. B. jest bardzo wielu takich, którzy nie podzielają słuszności tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#komentarz">(Protesty na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#PKrysa">Jestem o tem przekonany. Są tacy w Klubie Bezpartyjnym, którzy siebie nazywają demokratami, ludowcami, a nawet socjalistami.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Gdzie oni są?)</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#PKrysa">Jeżeli są jeszcze tacy, którzy obcą się przyznawać do demokracji, jeśli szanują poglądy, wypowiedziane przez p. Marszałka Świtalskiego w 1929 r., to, gdy przyjdzie do głosowania w tej sprawie, powinni głosować przeciwko temu wnioskowi.</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#WicemarszałekMakowski">P. Wicemarszałek Czetwertyński ma głos.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Głosy: Nieobecny)</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Roguszczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PRoguszczak">Wysoka Izbo! Do tego ogólnego wieńca krytyki pragnę i ja kilka róż jeszcze dorzucić i sądzę, że wnioskodawcy wezmą te momenty pod łaskawą uwagę, zanim swój głos rzucą na szalę. Zarówno wnioskodawcy, jak i mówcy Bezpartyjnego Bloku, zabierając głos w dyskusji, usiłują wmówić w nas, że poprawki przez nich wniesione nie mają na celu krępowania posłów w wykonywaniu ich mandatów, tylko uporządkowanie i usprawnienie prac parlamentarnych, jego odbudowę i przywrócenie mu tego znaczenia, jakie parlament w Polsce mieć powinien. I z tego stanowiska wychodząc, referent p. Podoski twierdził, iż jest wskazane, ażeby regulamin co pewien czas poddawać rewizji, pewnej wiwisekcji, pewnej krytyce, wyrzucić z niego jego zdaniem złe postanowienia, ulepszać go i usuwać wszelkie z niego niedomówienia i niejasności.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PRoguszczak">P. Podoski jest referentem zmiany regulaminu już po raz drugi i zdaje się, że nie po raz ostatni. Przypuszczam więc, że p. Podoski równocześnie z ulepszaniem regulaminu będzie ulepszał także swą wiedzę, naukę i inteligencję...</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PRoguszczak">...oraz usuwał z siebie wszelkie złe skłonności, które go opanowały, albowiem wiedza i nauka są wtenczas dopiero cenne, gdy uszlachetniają duszę i serce człowieka i tępią w nim złe skłonności.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PRoguszczak">Przy poprzedniej zmianie regulaminu w dn. 16 grudnia r. ubiegłego, motywując potrzebę jego zmiany, p. Podoski oświadczył, iż długoletnie doświadczenie wykazało w sposób niewątpliwy, że dotychczasowy regulamin Sejmu nie jest sprawnem narzędziem obrad Sejmu i dlatego klub B. B. wnosi o jego usprawnienie, o jego elastyczność. Ta elastyczność nie trwała zbyt długo. P. poseł Podoski i jego przyjaciele polityczni nie przewidzieli wszystkiego. Po kilku zaledwie miesiącach wnieśli znowu wniosek o zmianę regulaminu i motywowali go w ten sposób, jak poprzednio, że regulamin nie jest doskonałem narzędziem obrad Sejmu. Zdaje mi się, że nie regulamin Sejmu, tylko p. Podoski jest mało sprawnem narzędziem obrad Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PRoguszczak">Nasuwa się istotnie pytanie, czy zachodzi rzeczywiście potrzeba zmiany regulaminu Sejmu. Wszyscy mówcy stronnictw opozycyjnych stwierdzili tu jednomyślnie, że takich uprawnień, jakie zawiera dotychczasowy regulamin dla Marszałka Sejmu, nie ma żaden przewodniczący parlamentów państw parlamentarno-konstytucyjnych, i że obecna reforma jest momentem przełomowym dla polskiego parlamentaryzmu.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PRoguszczak">Usprawnienie parlamentu to nie jest jego pośpiech. Zdaje mi się, że jest tu wielkie nieporozumienie, albowiem pośpiech nigdy nie był i nie będzie sprawdzianem sprawności, dokładności i wartości prac parlamentarnych. I dlatego obowiązkiem większości rządowej, która pragnie zmiany tego regulaminu, jest baczyć na to, by nie wkradło się do niego nic, co nie jest zgodne ze sprawnością. A niezgodne ze sprawnością jest to, by wszelką dyskusję w parlamencie uzależniać od woli Marszałka Sejmu. To jest zaprzeczenie istoty parlamentu. Wszyscy przecież wiemy, że obóz, który wniósł poprawki do tego Sejmu, własnego zdania nigdy nie miał, a największą jego mądrością było dotąd bezwzględne posłuszeństwo. Ale służenie Rządowi, to jeszcze nie służba dla Państwa. To są pojęcia zupełnie odrębne. Opozycja, zarówno z prawej jak i z lewej strony, jest dla Rządu może nieprzyjemna, w to wierzymy, ale jesteśmy mocno przekonani, iż jest ona bardzo pożyteczną służbą dla Państwa. Bo gdyby nie hamowanie tych radosnych zapędów przez opozycję, Polska byłaby dziś znacznie bliżej katastrofy.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Kto Panu mowę napisał?)</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PRoguszczak">Regulamin sejmowy, mojem zadaniem, powinien być uzgodniony, a nie narzucany przez większość, bo dopiero wtenczas będzie on miał swoją wartość istotną i będzie przez wszystkich szanowany. Jestem członkiem parlamentu polskiego już blisko lat 10...</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Zawodowy poseł.)</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#PRoguszczak">...i stwierdzi muszę, że parlament polski zawsze, kiedy wymagał tego interes nie Rządu, tylko Państwa, umiał się wznieść na wyżynę i umiał sobie nałożyć kaganiec milczenia bez przymusu i bez postanowień regulaminowych. Ileż to już postanowień o bardzo doniosłem znaczeniu dla Państwa przyjął parlament polski bez dyskusji, wprost manifestacyjnie. Parlament polski i wszystkie frakcje poselskie, stojące na gruncie państwowości polskiej, umiały zawsze razem z Rządem uzgodnić wspólną platformę, gdy chodziło o interes państwowy. Żaden minister spraw zagranicznych nie mógł się skarżyć na to, że parlament polski przeszkadzał, krzyżował mu kiedykolwiek drogi na terenie międzynarodowym. Parlament polski milczał, gdy milczenie było wskazane, a mówił głośno, gdy zachodziła tego potrzeba, ale dziś, kiedy nad krajem zawisł niebywały dotąd kryzys gospodarczy, polityczny i finansowy, kiedy wszyscy widzimy, jak kraj i naród walą się w jakiś straszliwy dół nędzy i niepokoju, kiedy sytuacja na terenie międzynarodowym wymaga nietylko od parlamentu, ale od całego narodu polskiego pracy na miarę nadludzką, kiedy widzimy, że po sztandar Rzeczypospolitej sięga znowu ręka zaborcy, kiedy interes państwowy wymaga wszechstronnego omówienia sytuacji obecnej, panowie z obozu pomajowego nie mają nic pilniejszego, jak nałożyć kaganiec na usta parlamentowi. Śmiem twierdzić, że w Państwie, w którem obywatel nie może ani z trybuny parlamentarnej, ani na zgromadzeniach publicznych, ani w prasie niezależnej usłyszeć, w jakiem położeniu znajduje się kraj, musi z konieczności rzeczy rodzić się niepokój. Całość naszego życia państwowego w chwili obecnej, w której Rząd stoi bezradny i bezsilny, przedstawia się jako dziwna mieszanina przeróżnych pociągnięć, wywołujących niechęć, niepokój, niepewność i niezadowolenie. Ten rzekomy wyścig pracy zamienił się w wyścig szkód państwowych i narodowych. To, co Panowie usiłują zrobić z parlamentu polskiego, przypomina coś w rodzaju parlamentu zaaranżowanego przez carową Katarzynę pod nazwą „zgromadzenie ustawodawcze”. Zgromadzenie to było tak pokorne wobec rządu, że załatwienie wszelkich spraw powierzało najchętniej bezpośredniemu porozumieniu się jego przewodniczącego z rządem carycy. Panowie obozu rządowego powołują się na polską rację stanu. Tej dzisiejszej racji stanu zwykły zjadacz chleba nie jest w stanie zrozumieć. Ten duch walki, jaką Panowie prowadzą, objawia się nie przeciw złu, tylko przeciw własnemu narodowi. To wszystko, co obecnie obserwujemy, wskazuje na to, że Polska wchodzi na szlaki stołypinowskie, gdzie gwałt górował nad narodową wolą. Odnosi się wrażenie, jak gdyby jakieś tajemnicze nieprzyjazne Polsce czynniki pracowały nad tem, by ten groźny dla kraju i narodu stan zapalny nie tylko podtrzymać, ale go nawet spotęgować i najdłużej przewlec. W takich warunkach usiłuje się par lamentowi polskiemu zamknąć usta i głos przedstawicielstwa narodowego ma zamilknąć. Rząd nie chce nic słyszeć o tem, co się w kraju dzieje. A przecież są to momenty przełomowe. W chwilach takich, gdy gaśnie światło codziennego drogowskazu, a kresu nędzy nie widać, należy się skupić i szukać rozumu, a nie pałki gumowej i kagańca dla parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#PRoguszczak">Kto z kultu nienawiści czerpie swoją moc i siłę, ten nie może się spodziewać innych, jak te, których wszyscy jesteśmy świadkami, rezultatów. Przeżarci tą nienawiścią.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan to odniesie do siebie i sobie podobnych.)</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#PRoguszczak">Panowie kopią przepaść coraz głębszą, która w końcowym efekcie musi się odbić na Państwie jako takiem. W tej ślepej nienawiści brnie się dalej i niechybnie znajdziemy się na drodze, z której nie będzie już odwrotu. Tej prawdzie trzeba raz przecież spojrzeć w oczy.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#PRoguszczak">Gdyby tę prawdę poznano wcześniej i gdyby ją mile nam panujący panowie regimentarze zastosowali w życiu, ilużby to uniknęło się niepotrzebnych przykrych tarć wewnętrznych, nieporozumień, zaognienia niepotrzebnego i przeróżnych konfliktów. Trzeba to już przyznać bez ogródek, że nauka politycznego abecadła u naszych panów regimentarzy zbyt wolno postępuje. Naród to dziś doskonale czuje, że padł ofiarą fałszywej idei. To, co Panowie robią dziś z regulaminem Sejmu, i to, co robi Rząd, nie przełamie kryzysu, ani nie usunie bezrobocia. W obecnych trudnościach, w momentach powszechnych strapień, nic bardziej nie byłoby wskazane, jak wiara w lepsze jutro, jak przekonanie, że idziemy na pewnej drodze ku poprawie. Wśród tego kataklizmu gospodarczego, kiedy wszystko wydaje się wątpliwe, wiara taka mogłaby się stać źródłem i ośrodkiem zaufania, którego zanik obserwujemy.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#PRoguszczak">P. Podoski i Car wybrali inną drogę, mianowicie zmianę regulaminu. Znaczy to dalsze zaostrzenie stosunków wewnętrznych. Należy więc zapytać tych Panów, czy istotnie zdają sobie sprawę z tego, jakie to zrobi wrażenie w opinji publicznej. Ta zmiana wkracza w dziedzinę polityki w najszerszem tego słowa znaczeniu, albowiem zapoznaje cel i istotę Sejmu. Mam wrażenie, że przyczyną tych wniosków nie jest usprawnienie parlamentu, tylko strach przed jego krytyką. Parlamentem polskim interesuje się nietylko społeczeństwo polskie, ale, jak zresztą każdym parlamentem, interesuje się nim także opinja publiczna zagranicą. Panowie, dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że wnioski Panów będą dla opinji zagranicy zapowiedzeniem, że Polska wchodzi w okres ciężkich walk i rozprężenia wewnętrznego. U zagranicy, nam życzliwej, wywołać to musi troskę i współczucie, że swawola i teror urastają do miarodajnego czynnika nawet w polskim parlamencie.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#PRoguszczak">Byłoby bardziej wskazane, ażeby p. Podoski i p. Car przestali być już tymi porządkowymi w naszym sejmie,...</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i prawicy)</u>
          <u xml:id="u-10.20" who="#PRoguszczak">...bo skutki tych porządkowań mogą być dla kraju fatalne. P. Car uporządkował już nasze sądownictwo. On to, a nikt inny jest bezpośrednią przyczyną wykrzywienia wszelkiej myśli w zakresie sądownictwa.</u>
          <u xml:id="u-10.21" who="#komentarz">(Oklaski na łowach prawicy i lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-10.22" who="#PRoguszczak">Nasze ustawodawstwo w zakresie administracyjnym ma dziś już tylko znaczenie doradcze, bo każdy wyższy urzędnik, od starosty począwszy, może sobie pozwolić bezkarnie na dowolne interpretowanie ustawy.</u>
          <u xml:id="u-10.23" who="#PRoguszczak">Wysoka Izbo! Odzyskaliśmy Polskę, ale nie taką, o jakiej marzyliśmy.</u>
          <u xml:id="u-10.24" who="#komentarz">(Głosy: Wstyd! Patrjotyzm za wypowiedzeniem!)</u>
          <u xml:id="u-10.25" who="#PRoguszczak">Jeżeli p. Podoski i p. Car razem ze swoimi przyjaciółmi politycznymi będą nadal porządkowymi naszego ustawodawstwa, kto wie, jakie nastąpią w Polsce warunki, na prawie oparte.</u>
          <u xml:id="u-10.26" who="#PRoguszczak">W zaraniu naszej niepodległości zamrożono entuzjazm narodu, a oblicze odrodzonego Państwa okazało się niestety inne, niźli marzyły o tem najszlachetniejsze duchy, przygotowujące nasze odrodzenie. Pod jednym tylko względem istnieje postęp, mianowicie, że wciąż wzrasta wewnętrzne rozbicie społeczeństwa i wzajemna nienawiść w obozie polskim, a kryzys ten powiększy niewątpliwie nowy regulamin, który ma być za chwilę utrwalony.</u>
          <u xml:id="u-10.27" who="#PRoguszczak">Gdy porównywamy czasy minione z obecnemi, jakaż to jest niestety wielka różnica między rokiem 1931 a rokiem 1918, 1919 i 1920, kiedy wszyscy byliśmy owiani jedną myślą, kiedy nie było niedomówień, nie było nuty fałszywej, kiedy była jedność, serdeczność, poczucie siły i obowiązku. A dziś, jak to wszystko zamglone, bałamutne, wypaczone, zachwaszczone poglądami Polsce i Polakom obcemi.</u>
          <u xml:id="u-10.28" who="#PRoguszczak">Wówczas w sercach i umysłach naszych zespoliły i skojarzyły się wszystkie cnoty, jakie ojcom, dziadom i pradziadom naszym przyświecały w obronie kultury i cywilizacji narodowej i chrześcijańskiej.</u>
          <u xml:id="u-10.29" who="#PRoguszczak">Bo nie ulega żadnej wątpliwości, że naród polski w ciężkich dla siebie chwilach z tego właśnie źródła czerpał swoją moc i siłę. Naszej pracy, naszym sztandarom towarzyszyły wawrzyny sławy i chwały. Wiara w czasach niewoli była nam podporą i puklerzem, pociechą i nadzieją. Idea i żądza wolności, przez wieki tłumiona ręką zaborcy, nie wygasła, lecz przeciwnie wybuchała coraz częściej potężnym, jasnym i wszędzie widocznym płomieniem. A dziś ręce opadają w trosce beznadziejnej, bo ludzie rządzący dziś Polską nie rozumieją swego posłannictwa i swego przeznaczenia.</u>
          <u xml:id="u-10.30" who="#PRoguszczak">Jeżeli dziś wszyscy widzimy, że jest źle, i wszyscy pragniemy, żeby było lepiej, to pierwszym warunkiem do tego jest wytrzebienie z naszego życia zbiorowego nienawiści. Przestańmy sobie wzajemnie nakładać kagańce w postaci regulaminu sejmowego. Zło trzeba poznać i zło trzeba wytępić, a ci, którzy wzięli władzę w Państwie drogą gwałtu, nie mając o niej pojęcia, winni ustąpić.</u>
          <u xml:id="u-10.31" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy. Głosy: Profesor parlamentaryzmu! Czemu się Pan tak wygłupia?)</u>
          <u xml:id="u-10.32" who="#PRoguszczak">Panowie powiadacie, że pragniecie odbudowy parlamentaryzmu i jego uzdrowienia, że właśnie w tym celu wnieśliście poprawki do regulaminu sejmowego. Tymczasem przecież wiadomo wszystkim, że Panowie stoją na stanowisku dyktatury, a dyktatorowie w sposób chorobliwy nienawidzą przedstawicielstwa narodowego, nienawidzą ludu, którego przebudzenia się boją. Każdy dyktator i jego lokaje lżyli zawsze i lżą dotąd przedstawicieli narodu.</u>
          <u xml:id="u-10.33" who="#PRoguszczak">Dyktatura to przedewszystkiem niewola, niewola fizyczna i duchowa, do jej ugruntowania dochodzi się siłą bagnetów, a nawet hukiem armat, aby tym sposobem zagłuszyć sumienie narodu, krzyk i rozpacz, wyrywające się z dusz uciskanych obywateli. Dochodzi się do tego drogą korupcji i upadlania charakterów.</u>
          <u xml:id="u-10.34" who="#PRoguszczak">Kto stoi na stanowisku dyktatury, dla tego mojem zdaniem w Sejmie polskim miejsca być nie może, bo parlament to zupełnie inna materja. Przedstawicielstwo narodowe jest okiem i sumieniem całej ludności. Wnika ono w gospodarkę dyktatorów, z trybuny odsłania wobec całej opinji publicznej krzywdy i gwałty popełniane na obywatelach przez lokajów dyktatora.</u>
          <u xml:id="u-10.35" who="#komentarz">(Głos: Poseł z nieprawdziwego zdarzenia. P. St. Stroński: Ale z prawdziwego wyboru!)</u>
          <u xml:id="u-10.36" who="#PRoguszczak">Uzdrowienie parlamentaryzmu w Polsce nastąpi w tej chwili, gdy do niego wejdą ludzie z wolnych, niesfałszowanych wyborów.</u>
          <u xml:id="u-10.37" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-10.38" who="#PRoguszczak">Panowie z tą szopką przyszli trochę za wcześnie, należało z nią zaczekać, przynajmniej aż do Bożego Narodzenia. Radzę panom porządkowym, by zechcieli chwycić się innej pożytecznej dla kraju i narodu roboty, mianowicie takiej, która odpowiadałaby ich inteligencji i zdolnościom.</u>
          <u xml:id="u-10.39" who="#komentarz">(Wesołość na ławach B. B. Głos: Czy Pan się zalicza też do „jentyligentów”?)</u>
          <u xml:id="u-10.40" who="#PRoguszczak">Zanim jednak to uczynią, powinni zrobić jedną rzecz, mianowicie odbyć pielgrzymkę do Częstochowy na kolanach i za swoje grzechy, popełnione wobec kraju i narodu, u stóp Królowej Niebios prosić o przebaczenie.</u>
          <u xml:id="u-10.41" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy, wesołość na ławach B. B. Głos: Czapiński do Częstochowy!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Uwagi, które padły podczas naszych debat na wtorkowem posiedzeniu Sejmu, nietylko te, które zostały wyrażone w przemówieniach i w pewnych wykrzyknikach, ale i w pewnych wystąpieniach, które były charakterystyczne, zmuszają mnie, ażeby pewne rzeczy wyświetlić i wyjaśnić. Chciałbym teraz stanąć na stanowisku przyznawania inicjatorom tego projektu zupełnie bezinteresownych, zupełnie czystych intencyj, tak jak Panowie powiedzieli: usprawnienia prac parlamentarnych. Ja naprzykład uważam — to odpowiada mojej naturze — że nie mogę odrazu bronić się kwalifikowaniem innych przemówień, że są nieprzyzwoite, że są demagogiczne, że nie zmierzają do celu, że są przesadzone — owszem, staję na stanowisku tem, na którem Panowie chcą stanąć, mówią, że stoją — to jest usprawnienia prac Sejmu. Uważam, że wtedy najswobodniej człowiekowi, mającemu inne przekonania, argumenty przeciwników zwalczać. Tamto wszystko to są efektowne rzeczy i dlatego bynajmniej ich używać nie myślę.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PCzetwertyński">Co do przemówienia p. posła Cara. Naturalnie nic niema bardziej przekonywającego jak dane. P. Wicemarszałek Car wziął tę oto książeczkę o regulaminie Izby francuskiej i w jego przemówieniu, które przecież mamy przed oczyma i które każdy z Panów może sprawdzić, zaznaczonem zostało, że jest instytucja — nazwał to instytucją w parlamencie francuskim — której w naszym regulaminie niema, mianowicie instytucja mandatarjuszy i powiedział, że ci mandatarjusze od grup, posiadających więcej jak 50 członków, mają prawo przemawiać więcej jak 50 minut. I zaznaczył p. Car, że, gdybyśmy w naszym regulaminie to zastosowali, to w naszym Sejmie przemawiałyby tylko dwa kluby, które mają więcej niż 50 posłów. Mnie to odrazu uderzyło, gdyż nie wyobrażałem sobie, żeby regulamin w parlamencie francuskim mógł podobne zastrzeżenia zawierać, zamykające usta najmniejszym liczebnie grupom. No i okazuje się, że tak nie jest. Jest powiedziane, że każdy przedstawiciel grupy, nawet najmniejszej, składającej się z dwóch czy trzech członków, w parlamencie francuskim ma prawo przemawiać po godzinie, a grupy większe, niż 50, mają prawo przemawiać tyle razy, ile razy 50 mieści się w danej liczbie posłów, którą dana grupa reprezentuje, i nawet ułamek liczy się za 50, tak, że nasz Klub Narodowy, który ma 60 kilku posłów, miałby według regulaminu francuskiemu prawo wydelegowania dwóch posłów, jednego z 50, a drugiego wskutek tego ułamku, który poza 50 pozostaje.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(P. Rybarski: P. Car miał regulamin w ręku i tak go czytał — to jest uczciwość! Wrzawa. Okrzyki: Fałszerz! Nikczemny fałszerz! Kłamca!)</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PCzetwertyński">Niech Panowie będą łaskawi się uspokoić, ja uważam, że to nawet nie jest interpretacja.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PCzetwertyński">Przechodzę nad tą rzeczą do porządku dziennego, bo zasadniczo nie chodzi tu o ten szczegół. Można powiedzieć, że swoboda jest zagwarantowana, a ktoś inny może powiedzieć, że swoboda nie jest zagwarantowana. Nam nie chodzi o ten szczegół, przecież p. minister Car sam powiedział, że nie chodzi mu o regulamin francuski, bo uważa, że on jest nieprzydatny dla naszego społeczeństwa i parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(Głos: Zaoczny wyrok na Cara)</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PCzetwertyński">To jest mojem zdaniem tylko epizod.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PCzetwertyński">Przechodzę do dalszej kwestji. Podnoszono tu kilkakrotnie, że zmiany w regulaminie były dokonywane. Były dokonywane, owszem. Otóż stoi przed Panami człowiek, który jest od początku w Sejmie. Przyznaję — pierwszy Sejm, który uchwalił regulamin, uchwalił także szereg poprawek, ale jakich? W pierwszym Sejmie były dokonane zmiany regulaminu co do djet poselskich, ponieważ były wypłacane w markach i t. d., należało to zmienić, a więc takie sprawy, dotyczące regulaminu, musiał Sejm z konieczności, siłą rzeczy, jako przestarzałe, zmienić. Jeżeli dalej pójdziemy i przejrzymy wszystkie sprawy regulaminowe, które Sejm, jak to podnoszono, tylokrotnie zmieniał — to zobaczymy, że zmieniano je jednomyślnie. Ten Sejm, o którym się mówiło, że jest partyjny, niejednolity, że nie ma większości, godził się jednomyślnie na usunięcie z regulaminu wszystkiego, co siłą rzeczy było przestarzałe. Wreszcie w Sejmie, wybranym w 1928 r., za mar szalko ws twa p. Daszyńskiego okazało się, że trzeba dać większe uprawnienia p. Marszałkowi w zakresie dyskusji budżetowej. Budżet Państwa się rozrastał, było w nim coraz więcej pozycyj, robota budżetowa musiała być wykonana w krótszym czasie, bo Państwo musiało mieć na 1 kwietnia budżet gotowy. Dlatego regulamin znowu został zmieniony, nie przez jakąś większość, większą czy mniejszą, ale jednomyślnie odrzucając to wszystko, co rzeczywiście utrudniało sprawną robotę Sejmowi. Nie jednomyślnie dokonał zmian regulaminu dopiero ten Sejm na wstępie swojej pracy i ma w dalszym ciągu dokonywać, jak to Panowie obecnie projektują.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PCzetwertyński">Jeżeli Panowie przestudiują regulaminy wszelkich innych parlamentów, to się Panowie przekonają, że tam, gdzie regulaminy działają i są uznane za dobre, tam trwają bez zmiany. Najlepszym regulaminem jest nie jakiś regulamin idealny, ale ten, który trwa bez zmian, trwa nietylko przez lata, ale przez pokolenia, bo dopiero przy trwaniu regulaminu ustalają się normy, ustalają się formy, ustalają się zwyczaje parlamentarne, o których Panowie doskonale wiedzą, że często są one silniejsze od napisanych przepisów, które są silne, ale tylko na papierze. Takie zwyczaje urabiają ducha narodu i kształtują jego życie, ponieważ trwają przez pokolenia i niema posła z jakiegokolwiek ugrupowania, któryby nie szanował tego, co w takiej izbie uchwalone zostało, i według tego żyły i obradowały poprzednie pokolenia.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PCzetwertyński">Jeżeli my sobie naprzykład życzymy, aby się wyrobiła tradycja parlamentarna, któraby później moralną swą siłą obowiązywała, to trzeba od tego zacząć, żeby regulaminu nie zmieniać zbyt często, trzeba postawić ścisłe granice, nie dążyć nawet w swojem najlepszem przekonaniu do jakiegoś najidealiniejszego regulaminu. Nie, trzeba przedewszystkiem starać się, aby nie był zmieniany, aby w tych granicach mógł w dalszym ciągu obowiązywać.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#PCzetwertyński">Dlaczego ja twierdzę, że ten regulamin jest dobry, dlaczego ja twierdzę, że on wydał już dobre owoce w tych sejmach, które w Polsce istniały? Proszę Panów! Ten regulamin jest dobry, bo wyrósł z naszej psychiki, wyrósł z naszego ukochania wolności, tego samego, jakie było dawniej, wyrósł z poszanowania i zaufania do obywatela polskiego, z wiary, że ten obywatel, jeżeli nie posiada w sobie tego wyrobienia odpowiedzialności, jeżeli w pierwszym momencie nie umie się utrzymać na wodzy, potrafi się po jakimś czasie hamować, właśnie dlatego, że ma nieskrępowaną swobodę.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PCzetwertyński">Rozmawiałem z szeregiem ludzi uczciwie przyglądających się naszej pracy w pierwszych sejmach, rozmawiałem z ludźmi obcymi, z cudzoziemcami, którzy podkreślali, że się nie spodziewali, żeby już w pierwszym Sejmie ludzie, zgromadzeni z rozmaitych dzielnic, ludzie nietylko nie znający się, ale często nawet wzajemnie nie rozumiejący się, mówiący jakimś innym polskim językiem, potrafili się jednak prawie że instynktownie porozumieć co do tego, jaki rodzaj regulaminu mają sobie uchwalić.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#komentarz">(P. Smulikowski: Ile było wówczas awantur z Marszałkiem Trąmpczyńskim? Na każdem posiedzeniu były awantury.)</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PCzetwertyński">Cieszyli się już wolnością, a postawili odrazu granice wszelkiej swawoli, wszelkiej prywacie, wszelkiemu warcholstwu. Niech mi Panowie wierzą, że już drugi Sejm był lepszy od pierwszego, a trzeci był lepszy od drugiego, że odbywała się selekcja i ludzi, i przemówień, i argumentów.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#komentarz">(Głos na Iowach B. B.: Zawsze można kota ogonem odwrócić.)</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#PCzetwertyński">Owszem, niech Pan odwraca, ale niech Pan będzie łaskaw wziąć moje przemówienie jako nie podyktowane żadną inną intencją jak tylko tą, żeby przedstawić stan rzeczy w poprzednich sejmach takim, jaki on był w rzeczywistości. Bo jeżeli staje się na stanowisku, że to było zbiorowisko, które warcholiło, które nic nie robiło, to dochodzi się, rzecz oczywista, do fałszywych wniosków. A tu chodzi o to, żeby przekonać się, że powoli, tak jak i nasz naród dopiero przez nadużycie wolności, dopiero przez klęskę poznał samego siebie i zapragnął, już może zapozna, postawić sobie granice — tak samo i tu powoli przychodziła poprawa. Inaczej te przemiany wewnętrzne odbywać się nie mogą, bo jeśli swobodne, wewnętrzne przekonanie, jeśli wyrobione sumienie ma zastąpić przepis, to tylko wówczas, kiedy ponad przepisem stoi sumienie.</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#PCzetwertyński">Ten regulamin, wówczas uchwalony, odpowiadał naszemu usposobieniu, odpowiadał naszej psychice, a kładł wyraźną tamę wszystkiemu temu, co Polskę w dawnych latach zgubiło. Muszę powiedzieć, że byłem zdumiony, że w tym pierwszym Sejmie, gdzie się znalazło bardzo wielu przedstawicieli ludu, ani na chwilę nie zaświtała im myśl zakosztowania tej złotej wolności, jakiej nadużywała dawna szlachta,...</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#PCzetwertyński">...w żadnem przemówieniu nie było przebłysku próby nadużycia tej złotej wolności.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#komentarz">(Głosy na Iowach B. B.: Witos pisał co innego w „Czasach i Ludzie”. P. Kiernik: Żądał poszanowania prawa a nie gwałtów.)</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#PCzetwertyński">Pierwsze sejmy — szczerze powiem — były przez to dobre, że były takie, jaką była Polska, jakimi byli Polacy. Przedstawicielstwo narodowe, które z tych czy innych powodów daje nieprawdziwy obraz tego, jakiem jest społeczeństwo, jakim jest naród, dojrzały czy niedojrzały, jest złem przedstawicielstwem. Dobre jest to, które ściśle odpowiada przekonaniom, porywom, uczuciom narodu i wszystkiemu temu, co nurtuje duszę ludzką, bo dopiero wówczas ludzie, spotykając się z innymi, nieskrępowani niczem jak tylko możliwością słuchania swego własnego sumienia, uczą się szanować przeciwnika i jego przeciwne zdanie. Dlatego wszyscy ci, którzy od dłuższego czasu w tych sejmach zasiadają, mogą stwierdzić, że ich te sejmy zbliżyły do siebie. Przecież w pierwszym Sejmie inaczej do siebie mówiono i inaczej na siebie patrzano, nie dowierzano sobie. Ale to wszystko prysło. W trzecim sejmie, twierdzę, że właśnie dużo z tych pierwiastkowych błędów już nie istniało. Pracowano razem z zaufaniem wzajemnem, z poszanowaniem przeciwnego zdania i osoby przeciwnika, pomimo że się było odmiennych przekonań.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#PCzetwertyński">Panowie nazywacie to idealizmem, ale to jest stwierdzeniem tego, co było, to nie jest jakaś mrzonka o przyszłości, ale niestety o tej przeszłości, od której jesteśmy niestety tak dalecy. Proszę Panów, o tych dziejach możnaby było mówić bardzo długo i szeroko, możnaby wyczerpać bardzo wiele przykładów, aby właśnie się pouczyć, bo przecież poznawanie błędów i omyłek ludzkich, poznawanie tego wszystkiego, co ludzie czynią w zbiorowości swojej, w takiej szczególnie instytucji, jaką jest parlament, jest najlepszym sposobem, aby się przekonać, czy idą złą drogą, czy dobrą, czy odbywa się rozwój tej instytucji, czy się w niej kształcą ludzie, kształcą charaktery. Nie można zbyć tego ogólnikami, nie można poprzestać na jakiemś przeświadczeniu, tyłka trzeba to ciągle kontrolować, czy jest prawdą, czy nie jest prawdą. Bo przecież jaka ogromna różnica byłaby w naszem działaniu, w naszem przekonaniu co do tego, jakie trzeba przeprowadzić zmiany regulaminu, jeżeli przekonamy się, że to co było, lepsze jest od tego, co jest teraz, że Sejm był szkołą charakterów lepszą niż jest obecnie. Czy ktokolwiek z Panów, gdyby doszedł do przekonania, że tamten Sejm był lepszą szkołą, że ludzie się tam lepiej wyrabiali do służenia idei ogólnej, nie zmieniłby swojego obecnego zdania?</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#PCzetwertyński">Więc Panów, którzy biorą się do rzeczy tak drażliwej, jak właśnie do zmiany regulaminu Sejmu jako szkoły życia, jako szkoły spraw publicznych, jako szkoły obywatelskiej, nawołuję, ażeby, jeżeli chcą to zrobić, doskonale poznali prace, warunki pracy i sposób pracy i rozwijanie się tych wszystkich cnót publicznych u posłów, zasiadających w pierwszym, drugim i trzecim Sejmie. Kto wie, możeby Panowie nie poprzestali na ogólnikach, na przyjęciu samej zasady i możeby Panowie zmienili teraz swoje zdanie.</u>
          <u xml:id="u-12.24" who="#PCzetwertyński">Proszę Panów, mogą Panowie powiedzieć, że to jest teorja, że mówię o rzeczy, w której mogą mi Panowie przyznać rację, ale że te zmiany, które Panowie proponują, w niczem tej zasadniczej idei nie zmieniają. Prawda, mogę mieć w teorji rację, ale w praktyce się mylić. Ja twierdzę, że praktyka Panów jest mylna. Gdy po wyborze biura, to jest marszałka i wicemarszałków, przedstawialiśmy się Panu Prezydentowi — p. wicemarszałek Polakiewicz to pamięta — i czekaliśmy na Zamku aż przybędzie Pan Prezydent, ja wszcząłem z Panami dyskusję o niecelowoisci zmieniania regulaminu zaraz na pierwszem posiedzeniu Sejmu i powiedziałem, że nie wydaj e mi się wskazanem, ani teoretycznie, ani praktycznie, ażeby na pierwszem posiedzeniu Sejmu, Sejmu, który ma swoją większość i którego większość ma swojego marszałka, zaczynać od tego, ażeby regulamin zmieniać, że praktycznie to nie może wydać dobrych owoców, że to wywoła refleksje, iż widocznie nie wystarcza większość, nie wystarcza marszałek z większości, gdy trzeba jeszcze przepisów. Było nas 7 osób i pamiętam, że Panowie byli zdań różnych. Jedni uważali, że rzeczywiście taka zmiana może być przedwczesna na pierwszem posiedzeniu, drudzy mieli pewne refleksje co do tego, jaki będzie wpływ zmian regulaminu na obrady Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-12.25" who="#PCzetwertyński">Dziś nie można powiedzieć o Sejmie, że nie pracuje sprawnie, że nie pracuje szybko, raczej możnaby powiedzieć, że pewne rzeczy przechodzą zbyt pospiesznie i dalsza zmiana regulaminu chyba nie jest potrzebna. Ja osobiście przestrzegam przed nią, bo może dojść do tego, że gdy pewna rzecz nie przejdzie tak, jakby Panowie sobie życzyli, czy jakby Rząd sobie życzył, w ciągu 24 godzin, to nastąpi dalsza zmiana regulaminu i Panowie znowu zechcecie poprawić reputację Sejmu; jeszcze bardziej przyśpieszycie bieg jego prac, aż sami przyjdziecie do przekonania, a w każdym razie stwierdzicie, że przez ten pośpiech w pracy Sejm przestał być Sejmem, stał się jakiemś zebraniem, które w pośpiechu postanowień i głosowań, wypuszcza ustawy niedostatecznie przemyślane, niedostatecznie zredagowane, niedostatecznie pogodzone z poprzedniemi ustawami, wprowadza chaos ustawodawczy, ten sam, który teraz szereg przedstawicieli Rządu już stwierdza. Był już okres, w którym ustawodawczej roboty Sejmu nie było, ale były rozporządzenia Pana Prezydenta. Dlaczego teraz tych rozporządzeń P. Prezydenta niema, dlaczego już Rząd tej drogi ustawodawczej unika? Dlatego, że ona wprowadziła chaos. Mało jest ludzi w Polsce, którzyby napewno powiedzieli, jaki w tym a tym wypadku ma się stosować przepis, czy to ustawy, czy rozporządzenia, a to właśnie wskutek zbytniego pośpiechu, zbytniej dorywczości w wydawaniu rozporządzeń. Cóż będzie w Polsce, jeżeli ta dorywczość zapanuje także w ustawodawstwie?</u>
          <u xml:id="u-12.26" who="#PCzetwertyński">Wszak gazety przytoczyły już sprawozdanie z wczorajszego posiedzenia Senatu o ustawie, dotyczącej rzemiosła. Co się okazało? Członek naszego klubu, przedstawicie rzemiosła, chciał zaproponować pewną zmianę, lecz nie został dopuszczony do głosu. Lecz ponieważ i to, co chciał przeprowadzić, nie było tylko jego osobistem zdaniem, ale ogólnem żądaniem zbiorowisk rzemieślniczych, przeprowadził dopiero Senat, jako poprawkę Rządu, czy jako poprawkę klubu B. B. Więc czy Panowie usprawnili prace Sejmu, czy praca Sejmu nie byłaby sprawniejszą, gdyby nie potrzeba było poprawiana w Senacie? To jest mały, ale klasyczny dowód.</u>
          <u xml:id="u-12.27" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Poco jest Senat?)</u>
          <u xml:id="u-12.28" who="#PCzetwertyński">Gdyby p. Marjański był dopuszczony do głosu, gdyby był uzasadnił poprawkę, gdyby ją był Sejm przyjął, Senat nie byłby potrzebował poprawiać.</u>
          <u xml:id="u-12.29" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-12.30" who="#PCzetwertyński">Ja wiem, że Senat jest na to, żeby poprawiać i uzupełniać, ale to jest klasyczny dowód i klasyczny przykład, jak mówię, że Senat musiał zastąpić Sejm, nie w rzeczy zasadniczej, ale poprostu w szczególe, który przez pośpiech, przez to niby usprawnienie prac Sejmu, w ustawie się nie znalazł.</u>
          <u xml:id="u-12.31" who="#PCzetwertyński">Na regulaminy, jak powiedziałem, trzeba się zapatrywać jako na sposób nietylko porządkowania dyskusji, ale i ustalania pewnych norm i kształcenia ludzi w pracy publicznej, która jest w Sejmie jedną z natrudniejszych, bo polega na obradach. Ale proszę Panów, niech Panowie nie myślą, że wszelkie instytucje obradujące, że wszelkie zbiorowisko ludzi musi mieć koniecznie jeden i ten sam regulamin, który robotę usprawnia. Niech Panowie wiedzą, że inne są regulaminy w więzieniach, gdzie są ludzie pozbawieni wolności, że inne są regulaminy w szkołach, gdzie są dzieci, inne są regulaminy dla towarzystw akcyjnych, bo tam chodzi o szybkie zrobienie interesu, o nietracenie czasu.</u>
          <u xml:id="u-12.32" who="#komentarz">(Głos na lewicy: W Brześciu podobno był regulamin.)</u>
          <u xml:id="u-12.33" who="#PCzetwertyński">Inne są regulaminy w towarzystwach sportowych, i ci Panowie, którzy biorą udział w sportach, w towarzystwach sportowych, wiedzą, że wystarczy 2–3 osoby z 10–12, aby posiedzenie mogło się odbyć, dlatego że chodzi tu o sport, o wynik sportowy, np. o zmianę składu drużyny, która ma tam, czy owdzie wyjechać.</u>
          <u xml:id="u-12.34" who="#PCzetwertyński">Żaden z tych względów nie zachodzi w takiem zbiorowisku, jakim jest parlament. Tu nie chodzi o interes 24-godzinny, ale o interes przyszłości, o interes przyszłych pokoleń, zagwarantowanie na długie lata pomyślności, dobrobytu i prawidłowego rozwoju społeczeństwa. I dlatego często to, co w tamtych regulaminach się ukróca, dlatego, że tam chodzi o więźniów, dzieci, sportowców, czy o ludzi interesu, to raczej powinno być u nas przedłużane. Miejcie czas i jeżeli nie wystarczy 10 minut, poświęćcie godzinę czy dwie, ażeby wyszło z was to, co jest najlepszego, najszczerszego, najuczciwszego!</u>
          <u xml:id="u-12.35" who="#PCzetwertyński">Proszę Panów! Jest jeszcze jedna kwestja, którą poruszyli niektórzy panowie z lewicy, mianowicie taka: Możeby było lepiej przyjąć to, ale oddać te prawa i przywileje Marszałkowi. Przecież Marszałek Sejmu czuwa nad Sejmem, nad jego sprawnością, nad jego prawami, nad poziomem jego pracy. Jeżeli macie zaufanie, to niech Marszałek temi prawami dysponuje, niech on sam uzna, komu można pozwolić mówić 10 minut, godzinę, kiedy mu przerwać, kiedy postawić tamę. Ten nasz regulamin daje Panu Marszałkowi Sejmu bardzo wiele praw i przywilejów. Ten regulamin włożył w ręce Marszałka bardzo wielką odpowiedzialność, ażeby i swoboda była każdemu zagwarantowana, a jednocześnie aby postawić granicę temu, co nie służy prawu publicznemu, co jest warcholstwem, co jest prywatą i t. d. Ale proszę Panów, w rzeczach zasadniczych takich, jak swoboda wypowiadania się, prawo to musi być zagwarantowane przez regulamin. Jeżeliby np. komuś postawionemu na straży do pilnowania robotników, człowiekowi z kulturą, podano kij i powiedziano: masz kij i używaj tego kija tak, aby robotnicy lepiej pracowali! — to nie wyobrażam sobie, żeby nie odrzucił tego kija, albo stanowiska. Nawet, gdy chodzi o regulamin więzienny, człowiek z kulturą nie powinien przyjąć szerszych praw, niż mu ten regulamin daje. Gdyby nauczycielowi powiedziano: masz krnąbrne dzieci, zamiast przekonywania, tłómaczenia — bij i wyganiaj z klasy! — to i on, nie mogąc pogodzić tego prawa z własnemi wyobrażeniami o wychowywaniu młodzieży, takie prawo by odrzucił. Nawet i dla p. Marszałka jest granica, i p. Marszałek nie może przyjąć na siebie takiej odpowiedzialności, ażeby od niego zależało zagwarantowane, przyrodzone prawo posła, to prawo, bez którego niema posła, niema parlamentu — prawo swobodnego wypowiedzenia się.</u>
          <u xml:id="u-12.36" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i lewicy)</u>
          <u xml:id="u-12.37" who="#PCzetwertyński">Mojem zdaniem byłoby to nawet pewnem zuchwalstwem, pewną śmiałością chcieć regulować to przyrodzone prawo każdego posła według swego wewnętrznego, nawet uczciwego przekonania, i to wobec przedstawicielstwa, które reprezentuje Naród. Przecież pewne minimum praw przyrodzonych posła, jako przedstawiciela narodu, nie może zależeć nawet od mego najlepszego poglądu na rzecz, od mego najsumienniej przezemnie przyjętego sprawdzianu. Naturalnie, można powiedzieć, że interes Państwa, że Rząd tego wymaga, Rząd tego potrzebuje, ale właśnie chodzi o to, żeby nie być w tej dywersji, żeby nie być w tem trudnem położeniu, by wybierać co trzeba postawić wyżej, czy swobodne wypowiedzenie się, czy interes Państwa.</u>
          <u xml:id="u-12.38" who="#PCzetwertyński">Każdy regulamin zdrowy doskonale przeprowadza granicę między wolnością a swawolą, każdy regulamin, który nietylko w teorji usprawnić chce prace Sejmu, ale postawić je na wyższym poziomie. A przecież nasz dotychczasowy regulamin gwarantował każdemu, że będzie mógł swobodnie wypowiedzieć się, a proponowane zmiany, wszystko jedno czy będą stosowane czy nie, czy będą stosowane często czy rzadko, czy będą stosowane przez większość Izby, czy przez Marszałka, już są naruszeniem tej zasady uczciwego i zdrowego parlamentaryzmu. I dlatego my zasadniczo tych zmian przyjąć w żaden sposób nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-12.39" who="#PCzetwertyński">Chciałbym wreszcie zaznaczyć, że słusznie i z ław Panów i w niektórych pismach było zaznaczone, że sprawa ta została przejaskrawiona, że jej znaczenie zostało przesadzone, że ona nie ma przecież dla biegu spraw tego znaczenia, jakie jej się przypisuje, że nerwy ludzkie są widocznie zbyt podniecone i że niesłusznie ludzie w tej sprawie upatrują — przynajmniej mniejszość sejmowa — odrazu jakieś bardzo wielkie niebezpieczeństwo. Jednakowoż to, co zostało tu powiedziane, jest prawdą. Ale prawda w gruncie rzeczy nie jest jaskrawa. Prawda wogóle maluje się kolorami jasnemi, kolorem białym, błękitnym. Należałem do korporacji, która miała za dewizę: pracę i prawdę, i ta zasada została kolorem jasnym, nie jaskrawym, w barwach naszych zaznaczona. Ale jeżeli proszę Panów, prawda w tej sprawie rzeczywiście teraz nabrała jaskrawości, to nie dlatego, żeby argumenty były jaskrawe, ale dlatego, że tło naszego życia jest jaskrawe, więc nawet i to, co jest jasne, na tem tle jaskrawo się odbija.</u>
          <u xml:id="u-12.40" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-12.41" who="#PCzetwertyński">Dlatego to prawda, która powinna każdemu trafiać do przekonania, niekiedy nie trafia do przekonania, a naprawdę pobudza nerwy, nawet nieszlachetne instynkty. Ale proszę Panów, to wszystko dlatego, że żyjemy w czasach, kiedy, jak mówię, to, co jest prawdą, ujaskrawia się samo przez się. Zanadto się rzuca w oczy, zanadto siłą przemawia do sumienia i przekonania i dlatego nabiera tych cech, jakich mieć nie powinno w prawidłowej pracy parlamentarnej, prawidłowem życiu społecznem, przy stosunkach normalnych pomiędzy ludźmi, należących do jednego i tego samego narodu. Dlatego wywołuje odrazu takie skutki, wywołuje taką reakcję, wywołuje odrazu to, że faktycznie jest prawie niepodobieństwem porozumieć się.</u>
          <u xml:id="u-12.42" who="#PCzetwertyński">Te już istniejące zmiany, a jeszcze bardziej te zmiany, które Panowie chcą zaprowadzić, stanowią przeciwieństwo do tego, z czego wyrosły, czem żyły i czem się udoskonalały pierwsze Sejmy.</u>
          <u xml:id="u-12.43" who="#PCzetwertyński">Niech mi Panowie wierzą, bo czemuż miałbym być koniecznie przywiązany właśnie do tego pierwszego, czy drugiego, czy trzeciego Sejmu, w którym nasz klub nic odgrywał większej roli, w którym nie byliśmy panami położenia.</u>
          <u xml:id="u-12.44" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Owszem!)</u>
          <u xml:id="u-12.45" who="#PCzetwertyński">Ale historja prędzej czy później gdy czas na to przyjdzie, oceni, co był wart pierwszy Sejm, a co były warte Sejmy późniejsze, to i sądzę, że ona bezwarunkowo potwierdzi to, co Panom pozwoliłem sobie powiedzieć, mianowicie, że pierwszy Sejm przez uchwalenie tego właśnie regulaminu stworzył dobrą szkołę życia, stworzył podstawę zdrowego parlamentaryzmu polskiego, podstawę owocną. Oto np. taka drobna rzecz. Pamiętam, że w pierwszych Sejmach argument powstawał u posła zwykle albo w natchnieniu albo wypływał z argumentów przeciwnika. Przeciwnik powiedział czarno, więc tamten zaczynał mówić biało. Tak było w pierwszym Sejmie. Następnie zaczęto w drugim i trzecim Sejmie rozumieć, że to nie są prawdziwe argumenty, coraz bardziej pogłębiano swoją wiedzę i coraz bardziej starano się posługiwać argumentami, któreby wypływały z mózgu, z przekonania, z sumienia, a nie z natchnienia albo z błędów przeciwnika, który poprzednio przemawiał.</u>
          <u xml:id="u-12.46" who="#PCzetwertyński">W interesie owocnej pracy parlamentu, na to, żeby ona kształciła nietylko posłów, ale i liczne rzesze naszych obywateli, żeby coraz bardziej to społeczeństwo podnosiło się w swoich poglądach, w swoich zapatrywaniach — możność wynalezienia wspólnych idei, wspólnych zasad i pobudzenie do wspólnej pracy — jest niesłychanie ważne i dlatego praca parlamentarna powinna się oprzeć na zdrowych zasadach. Dotychczasowy regulamin nie był idealny, ale wydał swoje korzystne owoce, — tak jest, wydał korzystne owoce. Ja twierdzę, że niesłychanie dużo zrobił. Nietylko dzielnice zbliżyły się do siebie, tu w Sejmie. Kiedyśmy się po raz pierwszy w sali sejmowej zebrali, to byliśmy, tak jak cała Polska, odurzeni wolnością, odurzeni radością, że jesteśmy znowu razem, i zaczęliśmy w tej radości, w tem uczuciu szukać podstaw do budowania Państwa. I, niestety, nie znaleźliśmy ich, bo w uczuciu choćby najbardziej wezbranem, nigdy się nie znajduje podstaw do prawidłowej pracy. To jest tylko coś wewnętrznego, to nawet nie jest czynnik pracy. I wnet ludzie, którzy się wzajemnie kochali, zaczynają się kłócić, gdy przychodzi im znaleźć program budowania, bo jedni zapatrują się na ten program tak, inni inaczej, u jednych wychodzi to z owych założeń, u drugich z innych.</u>
          <u xml:id="u-12.47" who="#PCzetwertyński">I z konieczności te pierwsze sejmy musiały wydać wojnę przekonaniom odmiennym, które były dla kogoś przesłanką i ideałem, które były jeszcze niestarte z rozmaitych dawniejszych naleciałości. Ale to się stało i byliśmy na tej jedynej drodze, która wprawdzie, tak, jak na całym świecie, dzieli ludzi według przekonań, ale i zbliża; poczynają ufać sobie wzajemnie, wierząc wzajemnie w szczerość swoich przekonań i dając się przekonywać i nakłaniać. To była jedna z większych wartości, z trudem może zdobytych, ale wreszcie zdobytych w naszym Sejmie. I bardzo się obawiam, ażeby obecnie wprowadzane zmiany tych zdobyczy, które, jak powiedziałem, nie przyszły łatwo, ostatecznie nie zaprzepaszczono.</u>
          <u xml:id="u-12.48" who="#PCzetwertyński">Nasz klub uważa te proponowane zmiany z tych względów zasadniczych za tak szkodliwe, za tak sprzeczne z istotą parlamentaryzmu i przyrodzonem prawem wolności i swobodnego wypowiadania się, że wcale nie weźmiemy udziału w głosowaniu i od głosowania się usuniemy.</u>
          <u xml:id="u-12.49" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Ładyka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PŁadyka">Wysoki Sejmie, jeszcze dziś mówiący! I ja chcę parę słów powiedzieć od Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów, jak to my zapatrujemy się na tę sprawę, która tyle rwetesu wywołała. Mnie się zdaje, że ta sprawa nie jest nową, bo myśmy wiedzieli już od czasu wyborów w roku 1930, że tak będzie.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz)</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PŁadyka">Myśmy wiedzieli od chwili ogłoszenia wyników tych wyborów, że tak będzie. I myśmy się przekonali w przeciągu tych 3/4 roku, że nic nowego dziś nie przychodzi, chyba o tyle, że ten kaganiec milczenia, który nam nałożono od pierwszych posiedzeń tego Sejmu, tylko się zacieśnia, tylko się posuwa o jedną czy o dwie dziurki na tych rzemyczkach, które ten kaganiec wiążą. Dlatego jesteśmy zdania, że nie jest to absolutnie nic nowego, abstrahując od tego, jak opozycja polska na to patrzy. Z naszego stanowiska nic nowego się nie dzieje, a nawet przeciwnie, powiedziałbym, że idzie do lepszego. Tak, jak w tych dniach czytałem jakąś korespondencję z Rosji Sowieckiej, która przyznaje, że mimo to, że tam zrobiono to i to, wyrzucono to i zniszczono tamto, że mimo to idzie na prawo, tak ja powiem, że mimo to wszystko, ten krok przedsięwzięty przez Panów, którzy należą do Klubu B. B., wskazuje, że tu idzie do lepszego. Dlaczego, proszę Panów? Dlatego, że Panowie, którzy należą do B. B., którzy podtrzymują obecny system — stają na stanowisku, że trzeba mieć jasną linję i trzeba tak napisać, jak się robi i tak robić, jak jest napisane. Znaczy od tej chwili chcą wprowadzić całkiem coś nowego do społeczeństwa, zaczynając od tej Wysokiej Izby, i chcą pociągnąć tych wszystkich, którzy są wykonawcami ich zleceń, do tego, ażeby czynili tak, jak oni. I mnie się zdaje, że dobrze jest, ażeby raz już było jasno powiedziane, że się będzie robiło tak, jak jest napisane. Bo, proszę Panów, proszę się przypatrzeć temu systemowi, który dziś panuje! To jest system dowolności, bo mimo to, że istnieje na papierze polska Konstytucja, mimo, że istnieją prawa pisane, mimo, że istnieją ustawy, mimo to, tych praw się nie szanuje, mimo to te prawa się depcze, mimo to nikt nie patrzy się na sprawiedliwość, mimo to stosuje się dowolność, a jak ta dowolność wygląda, zdaje się, że o tem my wiemy, wie dobrze cała opozycja polska, a specjalnie pracujący lud ukraiński. I mnie się zdaje, że jeżeli ten system chcą Panowie z B. B. przemienić w jasną linję, jeżeli ten system, nazwany przez jednych pomajowym, przez drugich systemem sanacyjnym, przez trzecich systemem łamania kości, przez czwartych systemem Brześcia, przez piątych systemem nahajki i kija, przez innych, przez nasz naród ukraiński, systemem pogromów, o czem świadczą miesiące: wrzesień, październik i listopad 1930 r., to jeżeli Panowie z B. B. chcą jasno sprawę postawić, to mnie się zdaje, że należałoby sprawę tę powitać. Bo proszę Panów, do dnia dzisiejszego ten kaganiec istniał i dalej będzie istniał. I cóż z tego, że można było wejść na trybunę, gdy Panowie z B. B. byli łaskawi i nie gilotynowali listy mówców? Cóż z tego, gdy to, co tu powiedziano z tej Wysokiej trybuny, nie przedostawało się do społeczeństwa, gdy tu cenzurowano już to, a gdy przedostało się do społeczeństwa, a względnie do gazet, to tam gilotynował prokurator i te słowa światła dziennego nie zobaczyły. Proszę Panów, mnie się zdaje, że rację mają ci Panowie z B. B., gdy powiadają: 15 minut dość.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PŁadyka">Mnie się zdaje, że to wprowadzi jakieś dobre obyczaje do całego orszaku tych ludzi, którzy ten system podtrzymują, bo może to się dostanie do tych podłych dusz prowokatorskich, które tam na miejscu siedzą, może się to dostanie do tych niesumiennych szpiclów, bo dla sumiennych niema dzisiaj miejsca, może to się dostanie do tych posterunkowych i t. d., do całej tej maszyny, która powie tak samo, jak Panowie BB, że trzeba jasno powiedzieć, że nie trzeba krzywić dusz, a że trzeba stanąć na tem stanowisku, na jakiem staje Klub BB, że trzeba zamknąć usta wszystkim w całem Państwie.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PŁadyka">Proszę Panów — trzeba równocześnie, zastanawiając się nad tą sprawą, nad tym krokiem, który przedsięwziął Klub BB, popatrzeć, co się tam dzieje u tego narodu, który nas przysłał, jako swoich przedstawicieli. Pytam się Panów z prawicy i lewicy, czy tam jest ta wolność słowa, czy ci, którzy nas wybierali, mają dziś prawo zebrać się, ażeby przeczytać gazetę, by zastanowić się nad kulturalno-oświatowem dążeniem, nad tą nędzą ekonomiczną, która ogarnęła pracujące rzesze? I dlatego trzeba, żeby to samo było i tutaj. Lepiej będzie, jeżeli będziemy zmuszeni do tego, że będziemy zmuszeni milczeć, tak, jak ten lud milczy i gdy tylko będziemy się porozumiewali patrzeniem na siebie, jak pracujący się porozumiewają. Sprawa będzie jasno postawiona. Proszę sobie przypomnieć czasy od grudnia do dnia dzisiejszego. I cóż z tego, że jeszcze można było w parlamencie słowo powiedzieć, zabrać głos na komisji sejmowej? O tej wolności słowa można mówić tylko tam, gdzie jest prawo, gdzie jest praworządność, gdzie się to prawo wykonuje i gdzie się tych, którzy łamią prawa, pociąga do odpowiedzialności. A to wszystko nazywało się tak, jak słyszałem tu w tym Sejmie okrzyk „gadaj do lampy”. Dopiero w tym Sejmie zrozumiałem, co to znaczy „gadaj do lampy” — bo było to w rzeczywistości gadanie do lampy, gdyż były tylko pozory parlamentaryzmu i pozory wolności słowa.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PŁadyka">Mnie się zdaje, że tym krokiem Klub B. B. dobrze robi, gdyż pokazuje całemu narodowi swe stanowisko, jak on w przyszłości myśli dalej rządzić.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PŁadyka">Ja rozumiem, że trzeba, aby opozycja miała wolność słowa, gdy ta opozycja w rzeczywistości jest uważana za opozycję, ale gdy staje się na tem stanowisku, że ci panowie, jak to ochrzciła tych panów prawica i lewica, są tylko mianowańcami i wykonują tylko wolę obcą, a nie wolę własną i nie wolę własnych wyborców — to ja bardzo dobrze rozumiem ich stanowisko, że opozycja nie powinna mieć głosu, bo oni przyszli tu do Sejmu tylko czyny wykonywać, a nie gadać, a nie, jak oni nazywają posłów z opozycji, że tylko zajmują się gadaniną, gadulstwem, Bo, proszę Panów, oni wiedzą, że oni przyszli tutaj przegimnastykować siebie, powiedzieć przez podniesienie się „tak”, albo „nie” i ich sprawa skończona.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PŁadyka">Mając na względzie to, co się tam dzieje poza Sejmem, mając na względzie to, że wolne słowo, wypowiedziane z tej trybuny, nie przedostanie się do społeczeństwa, to, zdaje mi się, niema o co tak bardzo rwetes czynić, bo dla ludu to będzie obojętne, czy my tu będziemy mówili bardzo ostro, czy nie bardzo ostro, gdy jednak to nie oddziaływa na opinję publiczną i gdy to jest rzucaniem grochu o ścianę, gdy te nadużycia dalej się dzieją, gdy nie wykonuje się praw, gdy niema sprawiedliwości, gdy niema praworządności. A specjalnie proszę się przypatrzeć, jak się dzieje z pracującym ludem ukraińskim. To dla nas wszystko jest stare, jak powiedział Ben Akiba, wszystko już było, od 1919 roku nic nowego, za wszystkich rządów polskich nie mieliśmy prawa wolnego słowa, nie mieliśmy prawa wypowiedzieć tego, co chciała dusza ukraińska wypowiedzieć. Nie mieliśmy prawa zgromadzeń, nie mieliśmy prawa mieć swoich kulturalno-oświatowych instytucyj i w nich pracować tak, jak tego wymaga interes narodu. Do dnia dzisiejszego nie mamy tego i od Was nie będziemy mieli. I my zgadzamy się z tem, że nic nowego się nie dzieje. Bo nawet i przedtem, gdy zgłaszaliśmy się do głosu, to pomimo, że regulamin zezwala, żeby każdy klub mógł się wypowiedzieć, żeby posłowie mieli wolność słowa, do głosu nie przychodziliśmy, albowiem Panowie z B. B. stawiali wniosek o przerwanie dyskusji czy zamknięcie listy mówców. I takto do głosu nie przychodziliśmy.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PŁadyka">Zdaje mi się, że to idzie do lepszego, ale tylko gdyby w rzeczywistości B. B., czyniąc tę propozycję ograniczenia czasu przemówień posłów do 15 minut, chciał zmienić to teraźniejsze swoje stanowisko i gdyby chciał stanąć na stanowisku praworządności, a mianowicie, że wykonywa się tylko to, co przepisuje regulamin, co przepisuje ustawa, a równocześnie gdyby tych, którzy nie trzymają się tych przepisów, pociągało się do odpowiedzialności, bo inaczej to nie rozumiem tego stanowiska. Mnie się zdaje, że już dokładnie moi poprzednicy wyłuszczyli, że tak czy tak, Panowie macie taką większość, że nie potrzebujecie się obawiać opozycji, nie potrzebujecie się obawiać jej gadulstwa, bo w każdej chwili macie możność zgilotynowania listy mówców, a nawet w każdej chwili p. Marszałek, z większości wybrany, ma możność zrobienia, żeby nie dopuścić danego posła do dalszego przemawiania.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PŁadyka">Mnie się zdaje, że w ten sposób nie dojdziecie Panowie do rozwiązania sprawy, która przed Wami leży. Coprawda rozumiem Was, że Wy stanęliście na tem stanowisku, że po co mówić, po co słów z prawicy, po co słów z lewicy, oni i tak, cały naród i tak, całe społeczeństwo wie dobrze, co się dzieje, jaki raj jest, do czego doszły ekonomiczne stosunki, do czego doprowadził kryzys ekonomiczny i do czego doprowadzi jeszcze. Panowie absolutnie nie wierzycie w to, aby ktoś swojemi przemowami zrobił coś takiego, co to naprawi. Wy myślicie sobie: lepiej, gdy będzie milczenie na całej linji. I Wam się zdawać będzie, że może się uspokoiło, może tak, jak dziecko, które krzyczy dopiero wtedy, gdy go boli, ale jak go nie boli, albo boli tak, że już nie może krzyczeć, to ono milczy.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PŁadyka">Proszę Panów, z ludem inaczej jest, bo pisał nasz Szewczenko: „od Mołdawina do Fina wsio małczit, bo błagodienstwujet”, może źle wymawiam, ale proszę wybaczyć, bo źle znam rosyjski język, ale rozumiem. Ale później okazało się, że to milczenie było niedobrem, że to milczenie w 1905 r. i w 1917 r. wykazało, co ono znaczyło. I wydaje mi się, że będzie dobrze, gdy będzie milczenie, bo ono doprowadzi do tego, do czego musi doprowadzić. Panowie z opozycji ze strony lewej i prawej, zapytuję Panów, czy nie byłoby inaczej, gdyby lud już nie mówię ukraiński, ale gdyby naród polski, dowiedziawszy się o tem, że zakłada się kaganiec, nie Wam, jako osobom, ale Wam jako przedstawicielom Waszego narodu, Wam, jako Wybrańcom Waszego narodu, gdyby ten naród do dnia dzisiejszego był zrobił tysiąc wieców po 5.000 uczestników, to wydaje mi się, że lepiej byłoby to pomogło sprawie, aniżeli gadanie tutaj przez tyle godzin. Wydaje mi się, że wtedy ci Panowie nie robiliby, co zechcą i jak zechcą, ale wtedy zastanowiliby się, że jest lud, który czuwa nad swoimi wybrańcami i nad swoimi przedstawicielami, których wybierał mimo to, że gwałcono jego wolę, i mimo to, że niejeden ucierpiał i nie jeden już odsiedział, a nie jeden jeszcze będzie siedział w więzieniu. Lud przysłał Was tutaj tylko dlatego że to było jego wolą, żeby Was tu wysłać i mnie się zdaje — proszę posłuchać raz skromnej rady ukraińskiego radykała — że do ludu trzeba pójść.. Proszę się nie gniewać, ale do ludu trzeba pójść. Bo ja tak rozumiem ten krok panów z Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem: oni. odczuwając, że już doprowadzili swemi rządami do ostateczności, a nie chcąc oddać władzy tak, jak się oddaje rękawiczki, powiadają w ten sposób: proszę Panów, nie gadulstwa, nie mówienia, tylko czynów trzeba, ale czynów społeczeństwa, tak, żebyśmy usłyszeli ten głos aż tutaj, to wtedy będzie inaczej.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PŁadyka">Inaczej praworządności nie będzie, inaczej poszanowania prawa nie będzie, inaczej systemu łamania kości, czy systemu łamania prawa, czy systemu gangreny tak moralnej jak fizycznej nie można się pozbyć, jak tylko w ten sposób, żeby społeczeństwo powiedziało swoje słowo i to słowo stanowcze. I w rzeczywistości do tego dążą. Rozumiem — gdyby była, jak powiedziałem, w państwie dziś praworządność. Powiedział już przede mną p. Marszałek Czetwertyński, że ta trybuna wychowuje nietylko posłów, ale wychowuje i wyborców, wychowuje całe społeczeństwo, tak, to trybuna konieczna. Ale to dzieje się w państwach praworządnych, to dzieje się w Anglji, we Francji, w krajach europejskich, ale to nie dzieje się u nas za rządów dyktatorskich. I dlatego trzeba zmienić politykę. I dlatego trzeba odwołać się do społeczeństwa, a rozumie się, gdy społeczeństwo nie zabierze głosu, to szkoda naszego mówienia i może lepiej, że ten Sejm będzie niemy, bo ta niemota doprowadzi do tego, że z tej niemoty powstanie czyn, który zmusi tych panów do szanowania prawa, do szanowania Konstytucji, do szanowania ustaw, które sami uchwalili.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PŁadyka">Proszę Panów, gdy przeczytałem ten wyraz: 15 minut, to zrozumiałem ten wyraz po ukraińsku, tak jak zawsze każdy obcy człowiek, względnie każdy człowiek, który uczy się obcego języka, żeby dobrze zrozumieć jakiś wyraz, tłomaczy go sobie na swój język. Otóż u nas 15 minut, to się nazywa po ukraińsku „15 chwyłyn”, a „chwyłyna” to jest takie określenie czasu, który trwa bardzo krótko, tak, że po naukowemu można to porównać z 15-tu sekundami.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#PŁadyka">I gdy przeczytałem to słowo: 15 minut, to zaraz przypomniał mi się ten epitet, który padł z tych ław klubu BB. do tych ław klubu PPS dnia 1 października 1931 r. I ten epitet „parlamentarny” przyznam się zgorszył mnie ogromnie. Tak jest. Ale uspokoiłem się, gdy przypomniałem sobie wywiady z tych czasów minionych. I mnie się zdaje, czy to czasem nie jest signum temporis, czy nie lepiej tych 15-cie minut zastąpić 15-tu sekundami, bo proszę wziąć zegarek do rąk i proszę patrzeć na sekundy, to akurat trzeba 15 sekund, ażeby powiedzieć taki epitet.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#komentarz">(Oklaski na lawach ukraińskich)</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PŁadyka">Możliwe, że tam omyłka zaszła i dlatego ja proponowałbym, zastąpić wyraz „15 minut”, wyrazem „15 sekund”, to będzie jedno i to samo. Niech ta cyfra 15 będzie symbolem znamionującym ciężkie czasy dzisiejszego parlamentaryzmu polskiego, a jeszcze nad wyraz cięższe czasy pracującego ludu ukraińskiego i całego narodu ukraińskiego pod takiemi rządami polskiemi.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Wpłynął wniosek formalny p. Starzaka o zamknięcie listy mówców. Zapisani są jeszcze do głosu p.p. Tempka, Żuławski, Trąmpczyński, Sommerstein, Paschalski i Danecki.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Poddaję ten wniosek formalny pod głosowanie. Kto z Panów Posłów jest za wnioskiem o zamknięcie listy mówców, zechce wstać. Stoi większość, wniosek został przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Tempka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PTempka">Wysoki Sejmie! W powodzi projektów ustaw, jakiemi Rząd zalewa Sejm, widoczne są dwie kategorje. Jedne projekty dotyczą spraw natury skarbowej i związane są ściśle z przesileniem gospodarczem, dotyczą kwestji bezrobocia. Projekty, należące do pierwszej kategorji można nazwać przelewaniem z pustego w próżne, ponieważ cechuje je niezaradność, indolencja i brak wszelkiego planu gospodarczego. Jeżeli mowa o tej pierwszej kategorji projektów ustaw, jakiemi Rząd zalewa obecnie Sejm, to nie można w każdym razie imputować Rządowi złej woli. Rząd bezsprzecznie pragnie napełnić puste kasy skarbowe, które w okresie lat tłustych, w okresie dobrej konjunktury wypróżnił. Rząd bezsprzecznie pragnąłby dziś zmniejszyć klęskę przesilenia gospodarczego, którą poprzednio wskutek lekkomyślnej gospodarki, grubo i poważnie przyspieszył. Na to jednak trzeba racjonalnego planu gospodarczego, na który Rząd dzisiejszy nie stać.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PTempka">Natomiast istnieje druga kategorja projektów ustaw i ta nacechowana jest wyraźnie zła wolą projektodawców. Tę kategorję projektów ustaw można nazwać ekspedycjami karnemi na różne ofiary. I tak raz pragnie się ukarać powstańców z 1831 czy 1863 r., niewiadomo za co ma się im konfiskować ziemię, a zatrzymać ziemię dla tych, którzy wygodnie siedzieli w domu i uważali za stosowne nie narażać życia i mienia w walkach o niepodległość. Innym razem znowu czyni się krucjatę na adwokatów, prawdopodobnie nie za nic innego, jak za to, że jako niezależny współczynnik wymiaru sprawiedliwości dotychczas nie przeszli gremjalnie do sanacji, że skutecznie bronią się przed zarazą sanacyjną, a nawet wielokrotnie odważyli się poddać krytyce opinję Rządu, jak to miało miejsce w historycznej sprawie brzeskiej.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PTempka">Do tej kategorji projektów ustaw należy niechybnie zaliczyć ekspedycję karną na posłów opozycyjnych, która się nazywa projektem zmian regulaminu obrad Sejmu. Krzywdaby się stała Rządowi, względnie stronnictwu rządowemu, gdyby ktoś twierdził, że Rząd, czy stronnictwo rządowe nie potrafią w sposób stanowczy, konsekwentny tępić demokracji. Oto naprzykład omawiany wniosek zmiany regulaminu Sejmu zmierza doskonale do zamknięcia ust niezależnej opozycji i do usunięcia się Rządu z pod kontroli społeczeństwa, wykonywanej dotychczas przez Sejm. Jest to tylko jeden z etapów tego systemu, który z jednej strony radośnie głosi, że za wszystko, co dzieje się w Polsce, bierze pełną odpowiedzialność, a z drugiej strony od tej odpowiedzialności się uchyla. Jest to tem ciekawsze, że Rząd przychodzi z projektem zmiany regulaminu w czasie, gdy ma posłuszny Sejm, który słucha każdego skinienia Rządu, który ma takie zaufanie do Rządu, że nawet nie uważa za stosowne wdawać się w rozstrząsanie słuszności stawianych projektów. Gdyby podobny projekt wpłynął do Sejmu w okresie, gdy dzisiejsza sztuczna większość była w mniejszości, możnaby się temu znacznie mniej dziwić. Pan Wicemarszałek Sejmu Car i p. Podoski usiłują umotywować projekt ten usprawnieniem prac Sejmu, ale z pośród ludzi, którym nie kazano stać na baczność i ślepo słuchać rozkazów, nie uwierzy nikt temu, bo wniosek ten zmierza do uszczuplenia praw Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PTempka">Zastanawiając się nad zamiarami, które przyświecały Rządowi przy przedkładaniu tego projektu, trzeba przejść do porządku dziennego nad motywami, podanemi przez p. referenta i p. Cara; argumenty, przytaczane przez obu tych panów są tak słabe, że nie mogą trafić do przekonania. Już poprzednio szereg mówców dał wyraz przekonaniu słusznemu, że nie chodzi tu o usprawnienie prac Sejmu. Wszakże ten Sejm pracuje rekordowo, jak to wykazała ubiegła sesja, a również sesja obecna. Bez zastanawiania się, bez zachowania terminów regulaminowych, przez obcinanie listy mówców, a nawet przez zamknięcie dyskusji przechodzą „na baczność” najdziwaczniejsze ustawy, że tylko wymienię: drogową, zapałczaną, różne podatkowe, projekt ustawy autorskiej. Obecny projekt pragnie przyśpieszyć w jeszcze wyższym stopniu tempo fabrykacji ustaw. Porzucamy wyraźnie system produkcji detalicznej, a wkraczamy w produkcję hurtową.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PTempka">Ale proszę Panów, czy to wszystko jest potrzebne? Wszak Rząd ma posłuszny Sejm, obsadzony, według zgóry przewidzianego planu większości, nową kategorją posłów urzędników, drogo opłacanych za posłuszne wstawanie i siadanie: słowa nieprzyjemne, ale wyjęte z ust jednego z pośród Panów, który widocznie wewnętrznie się oburza i wstydzi, że należy do tak mało zaszczytnych kategoryj pseudowolnych obywateli pseudodemokratycznego Państwa, ale boi się podnieść krzyk protestu.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#PTempka">Jeżeli mowa o regulaminie, to nie zawadzi stanąć na chwilę na gruncie formalnym, nie sposób nie wrócić do tematu, poruszonego na wstępie dzisiejszej dyskusji przez p. posła Strońskiego. Nie jest dla tematu obojętne ustalić stanowczo i ponad wszelką wątpliwość, w czyjem imieniu p. referent stawia wniosek o uchwalenie projektu zmiany regulaminu. Całkiem inaczej wygląda ta sprawa, gdy p. referent, mówiąc jego stylem, ma zaszczyt stawiać wniosek w imieniu komisji, a całkiem inaczej, gdy ma wątpliwy zaszczyt odbiegać od rzeczywistej rzeczywistości. Tak, jak nam tu przedstawiono z ust uczestników tego ciekawego posiedzenia Komisji Regulaminowej, zarówno p. posła Strońskiego, jak i pp. posłów Bogdaniego, Podoskiego i Cara, wniosek o zmianę regulaminu na komisji upadł, gdyż, jak to wszyscy zgodnie stwierdzili, padło 7 głosów za wnioskiem i 7 głosów przeciw. A zatem po myśli art. 49 ustęp 2 regulaminu wniosek należy uważać za upadły. Gdzież to jest powiedziane, że przewodniczący swoim głosem przeważa i to po zamknięciu głosowania, a mianowicie po stwierdzeniu równości głosów? Taka argumentacja idzie stanowczo za daleko i koliduje wyraźnie z jasnym przepisem art. 49 ust. 2 regulaminu. A zatem pragnę, nie pierwszy w tej debacie, stwierdzić, że wniosek na komisji upadł, że go jednem słowem niema, gdyż nie postawiono go jako wniosku mniejszości. W każdym razie podniesiono poważną wątpliwość, dotychczas niespotykaną, i wątpliwość ta musi być formalnie usunięta. Po myśli regulaminu P. Marszałek jest stróżem praw Sejmu i regulaminu Sejmu, uprawnionym do jego wykładni. Oczekujemy od P. Marszałka rozstrzygnięcia tej kwestji, jak należy rozumieć wynik głosowania na Komisji Regulaminowej, względnie, czy p. referent ma prawo stawiać wniosek o uchwalenie projektu, czy też jego odrzucenie. Chcemy wierzyć, że w tem rozstrzygnięciu będzie się P. Marszałek kierował wyłącznie rzeczową interpretacją regulaminu.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PTempka">Oczywiście, nie mamy najmniejszych złudzeń, żeby uwagi nasze trafiły do przekonania członków stronnictwa rządowego, a choćby nawet trafiły, żeby mogły wpłynąć na wynik głosowania. Panowie będziecie tak głosowali, jak Wam nakazano z góry. Bardzo nam Was żal. Nic Wam nie wolno, musicie iść w tym kierunku, jak Wam kazano. Niejeden z Was jest głęboko przekonany, że uchwalając kagańcowy regulamin obrad Sejmu, przyczynia się do utrwalania dyktatury, a jednak żaden z Was nie może się zdobyć na odrobinę odwagi cywilnej i nie zakrzyknie, że dość tej zabawy z Sejmem i społeczeństwem! Dlatego, jeżeli przejdzie to nowe ograniczenie praw Sejmu, jeżeli nie będzie nam wolno z trybuny sejmowej otwierać oczu społeczeństwu na niebezpieczeństwo, związane z sanacją, przeniesiemy dyskusję na szersze tory, zaczniemy w wyższym stopniu, niż to dotychczas czynimy, rozmawiać wprost ze społeczeństwem, ze zdwojoną i w czwórnasób znaczniejszą siłą rzucimy słowa prawdy między lud pracujący. A lud jest ciekaw, co się dzieje u góry i tłumaczyć sobie każę, czemu przypisać należy jego społeczną krzywdę, dlaczego pracuje całe życie nieraz w najokropniejszych warunkach, za wynagrodzeniem niegodnem obywatela demokratycznego państwa, gdy tymczasem inni wygodne pędzą życie, otoczeni zbytkami i pobierają dziesiątki i setki tysięcy złotych miesięcznie. Lud szuka sposobu wyjścia z okropnej nędzy, a cierpliwość jego się kończy. Przyczynę wszystkiego złego widzi lud w złych rządach, w niezaradności, w nieliczeniu się z wolą społeczeństwa, częstokroć w łamaniu ustaw i krzywdzie obywateli. Ale my, którzy jesteśmy tymi wybranymi posłami, a nie mianowanymi, uważamy za swój obowiązek nie czekać bezradnie smutnego końca obecnego tragicznego systemu rządzenia, lecz na naszym skromnym odcinku politycznym uczynimy wszystko, co będzie w naszej mocy, ażeby przyśpieszyć jego likwidację.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Żuławski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PŻuławski">Wysoka Izbo! Wniosek o zmianę regulaminu wywołał bardzo żywą i gorącą dyskusję, tak jakgdyby dopiero ten wniosek miał ograniczyć prawa Sejmu i zniszczyć parlamentaryzm w Polsce. Zdaje mi się, że do tego wniosku należy ustosunkować się z największym spokojem i z największą objektywnością. Regulamin każdego zbiorowego ciała nie jest nigdy rzeczą przypadkową, nie jest nigdy dowolnem ułożeniem paragrafów, lecz musi odpowiadać celowi samego ciała zbiorowego. To też w parlamentach w których celem jest tworzenie ustaw, ścieranie się poglądów i interesów ludności, gdzie ustawy dochodzą do skutku, jako wypadkowa tych interesów, tam dyskusja nieograniczona, dyskusja wolna jest koniecznością. U nas, zdaje się, zrobiliśmy wielki błąd, gdybyśmy łudzili, czy to siebie, czy społeczeństwo, że nasz Sejm ma cel ten sam Sejm nasz przestał istnieć przed rokiem Sejm, rozwiązany we wrześniu 1930, zakończył okres parlamentaryzmu polskiego. Sejm obecny sejmem nie jest. Możecie Panowie mieć regulamin taki czy inny, możecie sobie ustalać przemówienia na tyle mniej czy więcej minut, temu Sejmowi charakteru parlamentu, charakteru reprezentacji ludności absolutnie nie nadacie. Że tak jest, czujemy nietylko my, nietylko ludność sama, ale i Panowie Sami. Panowie, wstając i siadając na komendę, macie w sobie poczucie niesmaku i wstydu.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#komentarz">(Protesty na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PŻuławski">Nie tak dawno w organie rządowym temu uczuciu upokorzenia dał wyraz jeden z bardziej wrażliwych członków Waszego klubu, pisząc, że Sejm zeszedł do roli kosztownego aparatu urzędniczego, w którym posłowie drogo opłacanem wstawaniem i siadaniem zatwierdzają zarządzenia powzięte w pałacu namiestnikowskim. To jest opinja Wasza. I Wy, będąc tu, spełniając z całą świadomością tę rolę niebardzo pochlebną, musicie równocześnie udawać normalny Sejm. I stąd te ustawiczne głosy i domagania się argumentów w dyskusji. W każdem przemówieniu Ministrów słyszy się „będziemy odpowiadać tylko na argumenty rzeczowe”. Wpadł mi kiedyś w rękę artykulik sanacyjnego pisma, w którem moje przemówienie krytykowano, że nie było argumentów. Nie polemizuję nigdy z dziennikarzami. Jakiś p. Cat czy Kat, zapłacony dziennikarzyna, odważył się napaść na mnie w bezwstydny i ohydny sposób, żądając argumentów rzeczowych.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PŻuławski">Zastanawiam się, dla kogo argumenty? Komu te argumenty potrzebne? Jedynie decydującą osobistością w tym kraju jest Marszałek Piłsudski. Argumenty więc mogłyby być stawiane jedynie wobec niego, polemika mogłaby być prowadzona jedynie z nim. Tymczasem każda najlżejsza próba takiej polemiki, każda najlżejsza próba krytyki osoby Marszałka Piłsudskiego spotyka się ze strony Panów z takim krzykiem, z takiemi awanturami i nieprzyzwoitemi wystąpieniami, że naprawdę nie każdy ma odwagę tę, którą ja posiadam, aby mimo to spełniać swój obowiązek. Marszałek Piłsudski jest jedyną osobą, wobec której można argumenty stosować. Ale Panowie? Wobec Was — argumenty? Poco? Panowie przecież tyle razy się przyznali, że jesteście tu tylko wysłannikami obozu Marszałka Piłsudskiego. Przecież sami mówicie, że spełniacie tu tylko rolę wykładnika tej jego ideologji, której zresztą, jak sami przyznajecie, nie znacie. Więc poco wobec Was argumenty? Was tu odkomenderowano, abyście udawali Sejm i musicie go udawać. Wiecie, że w Sejmie się argumentuje — więc domagacie się tych argumentów. W takich warunkach jakakolwiek poważna dyskusja, poważna argumentacja nie zda się na nic.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#PŻuławski">A teraz drugi ciekawy wzgląd, który niemniej ujawnia wartość podejmowanych przez ten Sejm prac i uchwał. Najlepsze argumenty nie odnoszą tu żadnego skutku. Gdyby odnosiły, to proszę mi powiedzieć, czy utworzyłaby się taka sytuacja, że niema dziś obywatela w kraju, któryby patrzał na ustawy, jako na obronę swoich interesów pokażcie mi, gdzie jest taka ustawa, któraby mogła powstrzymać gwałt, nie mówię już ze strony ministra, ale ze strony pierwszego lepszego policjanta? Ustawy przestały istnieć, prawa niema — Panowie podeptaliście wszystkie te ustawy, zdeptaliście Konstytucję. Proszę, niech w Polsce dzisiaj ktoś krzyknie: Niech żyje Konstytucja lub: Precz z dyktaturą! to go policjant zaaresztuje, że śmiał krzyknąć w kraju, który ma w Konstytucji zagwarantowany ustrój republikańsko-demokratyczny — precz z dyktaturą. Podeptaliście wszystkie przepisy konstytucyjne o wolności, zdeptaliście ustawę o postępowaniu karnem, zdeptaliście ustawę o uposażeniu funkcjonarj uszów państwowych, zdeptaliście ustawę o czasie pracy, wydając sprzeczne z tem rozporządzenia, zdeptaliście ustawę o ubezpieczeniach społecznych, zdeptaliście ustawę o prasie, codziennie i na każdym kroku widzimy deptanie i nieposzanowanie ustaw. I proszę Panów, czy nie trzebaby być naprawdę naiwnym, ażeby uwierzyć, że jakaś uchwalona ustawa, że takie czy inne jej wystylizowanie wpłynie na jej utrzymanie, poszanowanie i uchroni ją od podeptania. Przecież każda ustawa może być dzisiaj równie dobrze łamani przez ten Rząd, który w cyniczny sposób łamie te ustawy codziennie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Panie Pośle, przywołuję Pana do porządku za powiedzenie o cynicznem łamaniu ustaw przez Rząd.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PŻuławski">Byłbym, Panie Marszałku, niesłychanie rad, gdybym tego rodzaju wyrażeń nie był zmuszony używać. Otóż, proszę Panów, czy w takich warunkach uchwalanie ustaw nie jest pewnego rodzaju komedją, jaką dzisiejszy Sejm odgrywa przed ludnością?</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PŻuławski">Mógłby ktoś powiedzieć, że konsekwencją tego jest wyjście z tego Sejmu. Tak jest. Jeżeli tu jednak tkwimy, to nie po to, żebyśmy się łudzili, że możemy z Wami prowadzić jakąkolwiek ustawodawczą robotę, nie po to, abyśmy się łudzili, że Was jakiemukolwiek argumentami przekonamy, bo gdybyśmy Was nawet przekonali, to Wam przecież niewolno dać się przekonać. Przychodzimy tu po to jedynie, ażeby wykazać obłudę tego dzisiejszego stanu rzeczy, ażeby ściągnąć maskę obłudy i fałszu z tych, którzy wczoraj dorwali się do władzy w drodze zamachu i w drodze gwałtownego usunięcia legalnego rządu bez zmiany ustroju objęli władzę.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji. Wesołość na ławach B. B. Głosy: Obrońca Witosa! Sam w maju żądał sądów doraźnych na Witosa i Korfantego!)</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PŻuławski">A dziś mają czoło oskarżać o czyny przez siebie popełnione obywateli, którzy całe życie walczyli o wolność i o prawo. Możecie oskarżać, możecie sadzać na ławie oskarżonych przedstawicieli większości społeczeństwa, ale oskarżonymi jesteście Wy. Możecie zmieniać regulamin, jak chcecie, dla nas wystarczy 15 minut, ażeby zdzierać z Was maskę obłudy — czego macie najlepszy dowód — dzisiaj.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PTrąmpczyński">Proszę Panów, pierwotnie zgłosiłem się tylko do szczegółowej dyskusji i to do poprawki do art. 35, którą uważam za gorszą od pierwszej poprawki. Co do tego artykułu, to p. Car okazał się rzeczywiście artystą djalektyki. Podziwiałem go, z jaką subtelnością się rozprawił z tą zmianą. Ponieważ nie każdy z Panów może się orjentuje, co zawiera poprawka do art. 35, pozwolę ją sobie zacytować: Za zgodą Izby mogą być również wzięte pod obrady sprawy, umieszczone przez Marszałka na porządku dziennym, bez zachowania terminów przewidzianych w art. 15, 16, 17 niniejszego regulaminu. Co zawierają te artykuły? Pierwsze czytanie projektu ustawy, zgłoszonego przez Rząd, może się odbyć na trzeci dzień po rozdaniu druków, zaś drugie i trzecie czytanie według art. 16 i 17 tak samo dopiero na trzeci dzień. P. Car polemizuje tylko z tymi, którzy zaczepiają zmianę art. 15. Powiada: jeżeli twierdzicie, że każdy poseł może żądać, aby już w pierwszem czytaniu był poinformowany o przedłożeniach rządowych, to przecież to teraz jest bezprzedmiotowe, ponieważ każde przedłożenie rządowe idzie wedle art. 15 do komisji i tam zawsze poseł ma czas wypowiedzieć to, co chce powiedzieć. Ale bardzo elegancko przeskakuje p. Car to, co się tyczy art. 16 i 17. Rzeczywiście art. 15 gra najmniejszą rolę i każdy ma czas po pierwszem czytaniu zabrać głos i poinformować się. Ale zmiana art. 16 i 17 stawia opozycję sejmową w położeniu wprost skandalicznem. Żaden z panów, którzy dotychczas przemawiali, na to nie zwrócił uwagi. Proszę Panów, według tej reformy może się zdarzyć, że poseł, który się spóźni na posiedzenie o godzinę, albo na godzinę wyjdzie, po powrocie dowie się raptem, że ustawa została w drugiem i trzeciem czytaniu przyjęta, chociaż nie była ani na porządku dziennym, ani nie rozdano jej w druku. Do takich skandalicznych konsekwencyj się dochodzi.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PTrąmpczyński">P. Car wyrachował, że nowy przepis jednak jest koniecznie potrzebny, ponieważ mogą zajść ustawy nagłe, które nie zniosłyby powolnego tempa, jakie przepisuje regulamin przy zachowaniu wszystkich terminów. Otóż przyznaję, że takie nagłe zmiany mogą zachodzić i zachodziły w pierwszym, w drugim i trzecim Sejmie. Były to sprawy niewątpliwej konieczności państwowej. W takich razach Sejm jednogłośnie zawsze się zgadzał na rezygnację z terminów. Samo przez się rozumie się, że każdy przepis regulaminu może być jednomyślną uchwałą usunięty w jakiejś specjalnej sprawie. W innych krajach tak samo nagłe sprawy zachodzą, a nikt tam nie wpadł na to, żeby podobny przepis, jak projektowany, był w regulaminach dopuszczalny, ażeby poprostu wszystkie terminy mogły być usunięte pomimo protestu prawie połowy Sejmu. We wszystkich parlamentach niemieckich jest dopuszczalne zwolnienie marszałka parlamentu od terminów, przewidzianych w regulaminie, jeżeli nie zaprotestuje 15 posłów. W b. austrjackim sejmie dopuszczalne było to samo, jeżeli nie zaprotestuje 1/3 część posłów. Ale to, żeby prosta większość miała prawo przepis regulaminu o terminach usunąć zupełnie gładko, to rzecz niesłychana w historji parlamentaryzmu, Bo w takim razie rzeczywiście regulamin staje się farsą. Na co jest regulamin? Czy na to, aby biuro wiedziało, kiedy doręczyć posłom? Nie, regulamin zawsze jest kardynalną ochroną mniejszości i wiąże także ręce Marszałka. To jest cel każdego regulaminu, ochrona mniejszości w granicach, nie dopuszczających do obstrukcji.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PTrąmpczyński">Terminy, przepisane w regulaminie, stanowią podstawę wolności słowa w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PTrąmpczyński">Bo wolność słowa wymaga gwarancji przed możliwością zaskoczenia przez większość. Nietylko chodzi o to, żeby wszystko było w porządku dziennym wymienione, ażeby zresztą nie było zaskoczenia. Przecież w każdym parlamencie, gdzie posłowie chcą rozsądnie debatować, muszą się przygotować, muszą materjał przerobić, a na to trzeba czasu. Więc terminy nie są wcale jakąś bezcelową formalnością, która z praktycznych względów może być każdego czasu zmieniona.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PTrąmpczyński">Na to może mi niejeden z panów z większości powiedzieć: przecież nie można przypuścić, aby w Sejmie zapanowały metody tak nielojalne, by za pomocą projektowanego przepisu można unicestwić prawa mniejszości. Otóż praktyki, jakie widzieliśmy w tym Sejmie, usprawiedliwiają obawę, że taka możliwość zachodzi. Nasamprzód nielojalnością jest urządzanie częstych nocnych posiedzeń. W jakim celu? Trzeba uwzględnić, że siedzi w Sejmie dużo starszych ludzi, dla których nocne posiedzenie jest poproś tu przyczyną choroby. Przyznaję, sam raz, jedyny raz dn. 15 marca 1921 roku urządziłem w pierwszym Sejmie posiedzenie nocne, gdy tam rzeczywiście zachodziła potrzeba państwowa. Była to tragiczna chwila. Koniecznie musieliśmy zakończyć uchwalenie Konstytucji przed 20 marca, bo groził nam plebiscyt na Śląsku. Z wszystkich stron Śląska odzywały się głosy: jeżeli Konstytucja nie będzie gotowa, to plebiscyt przegramy. Wtedy znaczna mniejszość Sejmu, popierana przez różnych dygnitarzy, co jest niesłychane w historji, robiła obstrukcję przeciw Konstytucji. Czy ktokolwiek mógłby mi wziąć za złe, jako ówczesnemu Marszałkowi, że wtedy postąpiłem nielojalnie wobec mniejszości, że zmusiłem ją do siedzenia do 5 czy 6 rano? I rzeczywiście na drugi dzień Konstytucja została uchwalona. Ale każdy z panów z dzisiejszej większości mi przyzna, że wtedy zachodziła rzeczywiście konieczność państwowa. I wtedy ten grzech wziąłem na siebie.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PTrąmpczyński">Ale dziś, z jakich błahych powodów urządza się nocne posiedzenia? Czy na interpelację brzeską ówczesny premier nie mógł inaczej dać odpowiedzi, jak o godzinie 5 rano? Następnie inna sprawa na nocnem posiedzeniu załatwiona, sprawa tak ważna, jak sprawa traktatów z Niemcami. Czy fakt, że zachodnie województwa widzą w tych traktatach zdradę interesów narodowych, wystarczał jako powód, ażeby przeforsować tę sprawę podczas jednej nocy?</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy)</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PTrąmpczyński">Mamy i inne powody do niezaufania wobec większości w kwestji procedury Sejmowej. Mianowicie, w ostatnich dniach zaszła taka scena w Komisji Prawniczej, stojącej pod batutą p. Cara.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Pod przewodnictwem.)</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PTrąmpczyński">Rząd wniósł kilkadziesiąt poprawek do ustawy o procedurze karnej. Ta ustawa, zrobiona na kolanie jako rozporządzenie, ma dużo dobrych stron, ale potrzebuje dużo poprawek. I z naszej strony również poprawki wnieśliśmy w komisji. Komisja rozstrzygnęła większością, za aprobatą swojego przewodniczącego, że nie wolno innych poprawek wnosić, jak tylko na podstawie przedłożenia rządowego. Tymczasem w każdym innym parlamencie gdzie rozsądnie sprawę traktują, powiada się: tylko nie róbcie jakichś nowych ustaw na pojedyncze paragrafy. Jeżeli się jakąś ustawę rewiduje, to się ją powinno rewidować w całości. To jest dzisiaj tym panom niewygodne i rezultat będzie taki, że co rok będą nowe poprawki do ustawy o procedurze karnej.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PTrąmpczyński">Panowie poprostu robicie komedję z parlamentaryzmu. Może nie chodzi o specjalne przepisy dziś nam prezentowane, ale w pierwszym rzędzie o to, czy na ten system reformowania Sejmu możemy spokojnie patrzeć.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#PTrąmpczyński">Panowie przecież jesteście tylko wykonawcami nienawiści śmiertelnej do Sejmu, jakiej byliśmy świadkami we wszystkich wywiadach p. Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i na lewicy)</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#PTrąmpczyński">Podkładem tej nienawiści jest przekonanie, że każdy Sejm wybrany w uczciwy sposób — o obecnych w towarzystwie nie mówi się — będzie stał na przeszkodzie wobec zachcianek samodzierżawia. Więc dziś posłuszni woli p. Piłsudskiego, zwanej niesłusznie ideolog ją, usiłujecie na każdym kroku obniżyć znaczenie Sejmu. Większość, zdobyta w tak dziwny sposób, ma mieć prawo zamykania opozycji ust, ażeby opinja publiczna jak najmniej się dowiedziała od opozycji.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#PTrąmpczyński">Ciekawy jest właśnie objaw, że ludzie, którzy mają najwięcej odwagi przed własnem sumieniem, tak się obawiają, ażeby się nie obudziło też przypadkiem sumienie narodu.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i prawicy)</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#PTrąmpczyński">Widzieliśmy przecież, jak tu z wielkim tupetem, z tego miejsca oświadczono, że w Brześciu nie było sadyzmu, a potem nasi dygnitarze mieli i mają strach paniczny przed tem, ażeby przypadkiem sądy nie wpadły na pomysł i nie wysłuchały jako świadków ofiar postępowania brzeskiego, aby ci świadkowie nie dali świadectwa prawdzie.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i prawicy)</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#PTrąmpczyński">P. Czernicki przypomniał przed trzema dniami słowa, wygłoszone przezemnie w r. 1919, kiedy obejmowałem urząd pierwszego Marszałka Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Z łaski Marszałka Piłsudskiego).</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#PTrąmpczyński">Wyraziłem wówczas nadzieję, że posłowie dojdą do tego stopnia kultury, iż w osobnikach innych przekonań ujrzą tylko przeciwników, a nie wrogów. Dziś muszę powiedzieć, że to były iluzje z mojej strony, że jesteśmy od tego ideału dziś dalej, niż kiedykolwiek.</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#PTrąmpczyński">Bo muszę oświadczyć, że my ze stanowiska ludzkiego nie możemy mieć nic wspólnego z tymi osobnikami, którzy głosowaniem aprobowali sprawę brzeską.</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Pan jako marszałek brał udział w nabożeństwie za mordercę pierwszego Prezydenta. Jak się Pan wytłumaczy?)</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#PTrąmpczyński">To jest absolutna nieprawda, gdzie to było i kiedy, w jakim kościele? To jest absolutna nieprawda.</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Było nabożeństwo za ś. p. Niewiadomskiego, Pan brał w niem udział)</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#PTrąmpczyński">Ja o tem nic nie wiem. Nie lubię używać ordynarnych słów, ale korzystam z tej sposobności, ażeby uroczyście zapewnić, że wieść, iż byłem na nabożeństwie za Niewiadomskiego, jest absolutną nieprawdą.</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#komentarz">(Wrzawa. Głosy z prawicy i lewicy: Hańba! Wstyd!)</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#PTrąmpczyński">Jeżeli Pan śmie powtarzać, to Panu inaczej odpowiem.</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#PTrąmpczyński">A teraz co do systemu poniżenia Sejmu poseł Czernicki przypomniał mi chwilę, kiedy przewodniczyłem na pierwszym Sejmie. Regulamin był wówczas niedostateczny. Od tego czasu kilka razy uzupełniono go. Kultura posłów w znacznej części była niska, brak doświadczenia, tam było 90% ludzi, którzy nigdy parlamentu nie widzieli. Przytem rozpętały się namiętności przy sprawie reformy rolnej i przy sprawie Konstytucji. Miałem wówczas dużo przeciwników, ale dziś mam często satysfakcję, że przyznają mi i ówcześni przeciwnicy, że zawsze działałem tylko wedle najlepszej wiedzy, że nikomu świadomie krzywdy nie uczyniłem i że zawsze usiłowałem stać niezłomnie na straży praw i godności Sejmu, nadanych przez Konstytucję. Mianowicie ściśle przestrzegałem stanowiska. że wówczas Naczelnik Państwa, a dziś Prezydent Rzeczypospolitej nie stoją ponad Sejmem, lecz że Sejm im jest równy. Dziś czasy się zmieniły. Wizyta, jaka P. Marszałek Sejmu złożył w dniu 9 grudnia P. Prezydentowi Rzeczypospolitej z zapytaniem, czy zgadza się na przyjęcie przez niego urzędu Marszałka Sejmu, była dobrowolnem zdegradowaniem Sejmu do izby regestracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego)</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#PTrąmpczyński">Proszę Panów, czytajcie Bartelemy'ego, wielkiego uczonego w kwestjach parlamentaryzmu, on to samo mówi.</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Nie uznajecie szacunku dla głowy Państwa.)</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#PTrąmpczyński">Można się wzajemnie szanować, będąc równymi.</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#komentarz">(P. Żuławski: Szacunek dla głowy Państwa, to armatami nie strzelajcie do Belwederu.)</u>
          <u xml:id="u-22.35" who="#PTrąmpczyński">Panowie z większości pewnie jeszcze nieraz weźmiecie się do poprawiania regulaminu, dla porządku radzę Wam, abyście znieśli pierwsze zdanie art, 11, brzmiące: Zadaniem Marszałka Sejmu jest strzeżenie godności i praw Sejmu. Ten przepis stał się dziś bezprzedmiotowym.</u>
          <u xml:id="u-22.36" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sommerstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PmSommerstein">Wysoka Izbo! Stanowisko nasze w sprawie przedłożonych zmian regulaminu zostało naświetlone przez prezesa naszego klubu. Wypada mi tylko poczynić kilka uwag, aby nie zabierać czasu Wysokiej Izbie. Chcę zaznaczyć, że jeżeli który klub, to specjalnie Koło Żydowskie jest zainteresowane w tem, aby nie nastąpiły takie zmiany regulaminu, któreby uniemożliwiały zabieranie głosu na plenum Izby. Należymy do klubów, które nie mają nieograniczonego wstępu do komisyj i które skutkiem tego nie mogą w rzeczowych obradach na komisji przedstawiać tych argumentów rzeczowych, któreby mogły zadecydować o tem lub owem postanowieniu ustawy, wrzynającej się nieraz głęboko we wszystkie sfery działalności społecznej i gospodarczej, a w szczególności przy sprawach dotyczących tego społeczeństwa, które w tej Izbie reprezentujemy, społeczeństwa żydowskiego. Nie mając tedy należytej możności w komisjach, musimy ograniczyć naszą działalność do plenum Sejmu i na plenum Izby zabierać głos, rzeczowo oświetlając sytuację społeczeństwa, które reprezentujemy, bronić jego praw, odpierać krzywdy mu zagrażające i domagać się takiego kształtowania ustaw, które w interesie Państwa uwzględniałoby równomiernie wszystkie odłamy społeczeństwa, wychodząc z założenia, że żadna grupa obywateli nie może być wyłączona z organizmu państwowego i podważanie egzystencji czy społecznej, czy gospodarczej, tej lub owej grupy w mniejszej lub większej mierze, prędzej czy później także wpłynie niekorzystnie na ukształtowanie się sytuacji ogólnej całego organizmu społecznego, całego gospodarstwa narodowego, organizmu całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PmSommerstein">Z tych powodów, Wysoka Izbo, remonstrujemy jak najbardziej stanowczo przeciw ograniczaniu czasu przemówień. Nigdy w tej Wysokiej Izbie bez potrzeby rzeczowej nie przyczynialiśmy się do opóźniania toku obrad. Zdajemy sobie jasno z tego sprawę, stwierdzamy to i udowadniamy stenogramami wszystkich Sejmów, że rzeczowo braliśmy udział we wszystkich dyskusjach, wytaczaliśmy rzeczowe argumenty, a jeżeli w pierwszym rzędzie wytaczaliśmy żale i bóle ludności żydowskiej, to nie nasza była w tem wina, lecz tych stosunków i tych czynników, które to spowodowały, które nas zmuszały przemawiać, aby oświetlać położenie krytyczne, cierpienia i bóle tych, którzy nas do tej Izby wysłali. Nigdy nie nadużywaliśmy tej trybuny i rzeczowo każdą rzecz wyjaśnialiśmy i właśnie jako rzeczowi rzecznicy zdajemy sobie sprawę, że niejednej sprawy ogólnego znaczenia nie można będzie oświetlić należycie, rzeczowo i wszechstronnie w ciągu tak krótkiego czasu, jak 15 minut. To nie przyczyni się do usprawnienia obrad i nie postawi obrad Sejmu na odpowiednim poziomie, nawet nie przyczyni się do zmniejszenia liczby mówców, bo jeżeli główni mówcy poszczególnych klubów nie będą mogli przemawiać dłużej, tak, jak tego wymaga sprawa, będą się zapisywali mówcy masowo, aby przypadkiem zapobiec temu, by jakiś argument, przez poprzedniego mówcę w toku 15 minut niewypowiedziany, nie został pominięty. Nie osiągnie się tedy tej sprawności i podniesienia poziomu obrad, a uniemożliwi się grupom posłów należytą obronę praw tej części społeczeństwa, którą oni w tej Wysokiej Izbie reprezentują, uniemożliwi się spełnianie obowiązku poselskiego, które i tak dzisiaj jest wielce utrudnione. Zacytuję nowy przepis regulaminu co do liczby podpisów na interpelacjach i wnioskach poselskich, zacytuję przepis, że nawet poprawki na plenum Sejmu mogą być przedstawione jedynie wtedy, jeżeli mają 15 podpisów. Jeżeli się występuje przeciw grzecznościowym podpisom, to pytam się, w jaki sposób mają posłowie, których kluby posiadają mniej niż 30 członków, dać wyraz swojemu obowiązkowi, spełnić swój obowiązek i wpływać na maszynę ustawodawczą, na tworzenie się ustaw w Wysokiej Izbie?</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PmSommerstein">To samo odnosi się do przepisu art. 35. Nie mając możności należytego przestudjowania sprawy i rzeczowego udziału w obradach komisyj dopiero na plenum dochodzą ci posłowie, a więc i my, do możności wykonania swego obowiązku poselskiego, przestudjowania sprawozdań komisyj, wyciągania rzeczowych wniosków i stawiania odpowiednich poprawek. A jeżeli istnieje możność, że bez zachowania terminu przedłożenia sprawozdania drukowanego mogą być wzięte pod obrady Izby sprawy, nieraz pierwszorzędnego znaczenia, sprawy nieraz nagłe, które równocześnie mogą być bardzo ważne, to w ten sposób eliminuje się ostatnią możność rzeczowego traktowania sprawy, któreśmy zawsze akcentowali i które chcemy kontynuować w myśl naszej tradycji i w myśl dobra tego społeczeństwa, które w tej Izbie zastępujemy.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PmSommerstein">Z tych względów, Wysoka Izbo, sprzeciwiamy się tym zmianom regulaminu, o ile chodzi o ograniczenie czasu przemówień i o ile chodzi o wnoszenie na porządek dzienny spraw bez przestrzegania terminów, przepisanych w art. 15–17.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PmSommerstein">A i ten przedłożony projekt wskazuje, że nie był należycie przemyślany i w tym projekcie pozwolę sobie za chwilkę wykazać rzecz, która wskazuje, że pośpiech jest złym regulatorem ustawodawstwa i że pośpiech, jak zawsze, usprawiedliwia takie — o ile chodzi o kodyfikację — stare przysłowie „Co nagle, to po djable”.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PmSommerstein">Wysoka Izbo! Art. 23 w dotychczasowem brzmieniu jest następujący:</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#PmSommerstein">„Wnioski o zamknięcie listy mówców i przerwanie dyskusji Marszałek poddaje pod głosowanie po zakończeniu przemówienia, w ciągu którego wniosek został zgłoszony. Po przyjęciu pierwszego wniosku mają prawo głosu jedynie mówcy, którzy zapisali się przed jego złożeniem, oraz sprawozdawca, względnie wnioskodawca, po przyjęciu drugiego tylko sprawozdawca, względnie wnioskodawca”.</u>
          <u xml:id="u-24.7" who="#PmSommerstein">Większość Komisji Regulaminowej przez usta p. referenta proponuje zmienić to w ten sposób, ażeby w zdaniu pierwszem po wyrazach „wnioski o zamknięcie listy mówców” dać przecinek i wstawić wyrazy „o ograniczenie czasu trwania przemówień”. Wobec tego mamy trzy wnioski: wniosek o zamknięcie listy mówców, wniosek o ograniczenie czasu trwania przemówień i wniosek o przerwanie dyskusji. Należałoby tedy spodziewać się, że w drugiej części także nastąpią pewne zmiany, które wynikają z tej matematycznej formułki, że dwa jest mniej jak trzy, a trzy więcej jak dwa. Stało się inaczej i jaka wynikła konsekwencja? Na wypadek zamknięcia listy mówców oczywiście mają prawo głosu tylko mówcy, którzy zapisali się przed wnioskiem oraz sprawozdawca. Ale co ma się stać w wypadku drugim, gdy przyjęty zostanie wniosek o ograniczenie czasu przemówień? Drugi bowiem wniosek po uchwaleniu poprawki dotyczy ograniczenia czasu przemówień. A zatem, jeżeli zostanie uchwalony wniosek, ograniczający czas przemówień, powiedzmy do 25 minut, to co wynika? Gdy dalsza część art. 23 nie uległa zmianie, chociaż taka zmiana była konieczną wobec zmiany w części pierwszej, wyniknie to, że w tym wypadku mówcy, zapisani lub zapisać się mający, nietylko nie będą mogli mówić tyle, ile chcą, ale nie będą mogli mówić nawet 25 czy 15 minut, bo wedle dotychczasowego niezmienionego brzmienia po przyjęciu wniosku drugiego mówi tylko sprawozdawca, względnie wnioskodawca. Była tedy konieczność zmiany drugiej części art. 23, czego nie zrobiono. Nie mogę jej zrobić, bo nie mam 15 podpisów i ta poprawka moja nie mogłaby być traktowana, chyba, żeby p. Marszałek się zgodził.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">To nie jest potrzebne, bo to nie jest ustawa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PSommerstein">Przyjmuję tę uwagę jako słuszną.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#komentarz">(P. St. Stroński: To jest historja o takim, który do trzech liczyć nie umie.)</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PSommerstein">Tę rzecz podnoszę dla wykazania, że nie należy się zawsze śpieszyć. Ten argument, wynikający z zestawienia cytowanych przepisów, zdaje się, usprawiedliwia wniosek o odesłanie sprawy z powrotem do Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Danecki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PDanecki">Proszę Panów. Rozpatrywany wniosek B. B. W. R. w sprawie zmiany regulaminu sejmowego, to trzecie już z kolei zaostrzenie tego regulaminu w ciągu dwu lat. Widocznem dążeniem wnioskodawców jest, ażeby Sejm faszystowski upodobnił się ostatecznie do „Bajratu” Beselera z czasów okupacji niemieckiej, ażeby Sejm zamienił się, jak określiła szczerze prasa faszystowska, w państwowy urząd uchwalania ustaw.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PDanecki">Nowe kagańce regulaminu są wymierzone przedewszystkiem przeciwko nam, posłom komunistycznym, są więc zamachem na prawa mil jonowych mas pracujących, przeciwko czemu komunistyczna frakcja poselska protestuje z całą energją. Obowiązkiem naszym jest wyjaśnić masom robotniczo-chłopskim, dlaczego sprawa zmiany regulaminu była na poprzedniem posiedzeniu przedmiotem tak gorącej dyskusji przy udziale wszystkich niemal klubów opozycyjnych, dlaczego stała się ona również przyczyną gorszących scen w rodzinie faszystowskiej, burzliwego zajścia, wykluczania posłów i t. d. Zagadnienie to nie jest nowe, a tylko w nowej szacie ujrzało światło dzienne. Wyłączając oczywiście sprawę wykluczenia dwóch posłów t. zw. opozycji, które bezwzględnie musimy potępić, stwierdzamy, że przebieg ostatniego posiedzenia Sejmu, przemówienia i demonstracje pp. opozycjonistów przypominają żywo zeszłoroczny krakowski kongres Centrolewu. Zmieniły się coprawda czasy i warunki, zaostrzył się kryzys, wzrosła nędza, wzrosło bezrobocie, a z nią i walka mas; zmniejszył się Wasz, Panowie z opozycji, tupet, a zwiększył się wasz strach przed masami, wasze jednak metody i argumenty w sporze wewnętrznym, rodziny obozu faszystowskiego pozostały z grubsza te same.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PDanecki">W dyskusji regulaminowej staraliście się tłumaczyć, jak w Krakowie na kongresie, przekonywaliście faszyzm i burżuazję, że bez was rządzić nie mogą, bo inaczej głos zabierze ulica. P. Pużak z P. P. S. mówił — cytat z Robotnika: panowie przez skrępowanie naszej działalności przesuniecie ciężar walki, która się tak zaostrzyła wyraźnie, do sfer pozasejmowych. Dalej myśl p. Pużaka uzupełnił inny mówca opozycyjny, p. poseł Bitner z Ch. D. Mówił w ten sposób: Jeżeli Panowie doprowadzicie do tego, że ludność straci wiarę w swój parlament, to nie w tym parlamencie będzie się toczyć walka.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#PDanecki">Oto, w jaki sposób w dzisiejszym sporze regulaminowym otworzyliście Panowie z opozycji swoje karty. Przyznaliście się otwarcie, że wasza działalność ma na celu hamowanie i rozbijanie walki mas przeciw dyktaturze faszystowskiej przy pomocy frazesów demokratycznych. Przyznaliście się, że największą troską waszą jest — w imię ratowania władzy burżuazyjnej, ażeby masy nie straciły wiary w parlament, aby nie przestały wierzyć w wasze demokratyczne oszustwo.</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PDanecki">Bronicie faktycznie dotychczasowego kagańcowego regulaminu sejmowego, który, zdaniem waszem, wystarcza dla walki z nami, do wydawania nas sądom do kneblowania nam ust i t. d. Bez nowych regulaminów proponujecie wasze usługi faszyzmowi w walce z komunizmem, z ruchem rewolucyjnym mas — jak to np. czynił tutaj ostatnio p. Pużak, ofiarowując się w charakterze szpicla-amatora, celem wykrycia komunistów, którzy — jak mówił — gnieżdżą się w B. B.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PDanecki">Stwierdzam raz jeszcze, że wbrew obłudnym protestom panów z „opozycji”, którzy nagwałt chcą uchodzić w oczach mas za „uciśnioną mniejszość” faszystowskiego Sejmu, wniosek regulaminowy B. B. nie jest bynajmniej groźny dla P. P. S., Klubu Ludowego, UNDO, N. D. i t. d., lecz ma na celu uzbrojenie prezydjum Sejmu w nowe środki i chwyty dla kneblowania ust nam, jedynym w tym Sejmie przedstawicielom mas robotniczych i chłopskich. Zdławienie tutaj w Sejmie głosu mas, głosu ich protestu i walki przeciw rządom dyktatury faszystowskiej, rządom głodu, teroru i (6 słów skreślonych ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) oto istotny cel tych wszystkich waszych zmian regulaminowych, które wciąż uchwalacie. Że wszystkie wasze regulaminy sejmowe od początku istnienia Polski burżuazyjnej wymierzone są przeciwko nam — komunistom, przyznał to przecież z cyniczną szczerością poseł Stroński z N. D. Stwierdzam jednocześnie, że pierwsza zmiana regulaminu, dokonana w roku 1929 z inicjatywy ówczesnego Marszałka Sejmu, socjalfaszysty Daszyńskiego, przyjęta została głosami opozycji P. P. S., N. D. i in. Pos. Pużak, tłumaczył tutaj to pierwsze socjafaszystowskie zaostrzenie regulaminu „koniecznością przyśpieszenia prac nad uchwalaniem budżetu”. Czyż może być lepszy dowód współpracy z dyktaturą faszystowską, jak to dzisiejsze przechwalanie się opozycji swemi zasługami przy uchwaleniu budżetu dla. tej dyktatury, swem współdziałaniem w zwalaniu na masy 3-miliardowego haraczu na aparat ucisku i wyzysku klasowego i przygotowania wojenne? Dziś jednak istnienie „sanacyjnej” większości w Sejmie zwalnia was, Panowie z opozycji,...</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#komentarz">(Poseł Gwiżdż: Pan przeskoczył przy czytaniu o jedną kartkę naprzód.)</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PDanecki">...od konieczności zbyt jawnej służby faszyzmowi, od jawnego głosowania za budżetem i wszystkiemi jego wnioskami i ustawami. Dziś też wobec grożącego się kryzysu, wobec wzrostu nastrojów rewolucyjnych w masach i spotęgowanej walki mas, jesteście coraz bardziej demokratyczni i opozycyjni, ażeby powstrzymywać masy od tej walki. Niczem jednak nie zdołacie zasłonić przed masami waszej służby u faszyzmu, waszej współpracy z Rządem w przerzucaniu na masy ciężarów kryzysu, w dławieniu wałki mas, ani też waszego współdziałania tutaj w Sejmie, w kneblowaniu ust nam — komunistom.</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PDanecki">Po sądach doraźnych, po krwawym regulaminie więziennym, po codziennem wygarnianiu robotników setkami do defenzyw, jak się to dzieje ostatnio, np. w Warszawie — teror faszystowski wzmaga się i na odcinku sejmowym. Mówi o tem system gilotynowania nas w dyskusji, wykluczania nas i pozbawiania djet poselskich.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PDanecki">Wszystkie te gwałty wobec nas dokonywane są za jawnem przyzwoleniem i poparciem panów demokratów z Pepesowcami na czele, którzy zawsze w deptaniu naszych praw byli i są solidarni z całym obozem faszystowskim.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PDanecki">Tego systemu, tych wszystkich gwałtów wam już nie wystarcza i dlatego uchwalacie dziś nowy, bardziej jeszcze zaostrzony regulamin faszystowski.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PDanecki">Wniosek B. B. zawiera 2 kagańcowe postanowienia: 1) ograniczenie — na mocy uchwały rządowej większości — czasu przemówień do 15 minut, 2) wprowadzenie na porządek dzienny Sejmu ustaw i wniosków, z których treścią posłowie — z powodu niedoręczenia im zawczasu odpowiednich druków — nie zdążyli się nawet zapoznać. Cel praktyczny obu tych zmian jest tak widoczny, że nie wymaga tłumaczenia.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PDanecki">Oświadczam, że wszelkie wasze gwałty i kagańce są daremne, że celu swego nie osiągniecie. Tak samo, jak sądami doraźnemi i wzmożonym terorem nie złamiecie narastającego ruchu rewolucyjnego mas, tak samo też i waszym terorem tutaj w Sejmie nie zdusicie naszego głosu, głosu posłów komunistycznych. Głos nasz dotrze wszędzie tam, gdzie żyją i walczą robotnicy i chłopi polscy, ukraińscy, białoruscy, robotnicy żydowscy i inni, tam, gdzie wzmaga się i potężnieje ich wałka o obalenie rządów dyktatury faszystowskiej, o dyktaturrę proletarjatu, o prawdziwą radziecką demokrację robotniczo-chłopską.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#komentarz">(Głos: To już było. Inny głos: Co wyście w Rosji z chłopami zrobili?)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Paschalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#PPaschalski">Wysoka Izbo! Dyskusja nad dwiema poprawkami, zgłoszonemi przez Klub Bezpartyjnego Bloku, pozwoliła naszym przeciwnikom, nie po raz pierwszy, postawić te wszystkie zarzuty, wielokrotnie stawiane już poprzednio, a dotyczące niszczenia podstaw i istoty parlamentaryzmu w Polsce. W czasie idealnie krótkim, bo w czasie nieomal dwudniowym, dzielącym nas od zgłoszenia wniosków, prasa opozycyjna zdążyła już nawet ukuć nowy termin, przemianowując Sejm, któryby obradował pod mocą tego rodzaju regulaminu, na Sejm niemy. Muszę jednakże powiedzieć, że wszystko, co było powiedziane dotychczas, wszystko, co było zawarte w głosach prasy opozycyjnej do „Robotnika” włącznie, było w gruncie rzeczy tylko drobnym przyczynkiem czy prologiem do przemówienia, które dziś wygłosił p. poseł Żuławski.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#PPaschalski">Wysoka Izbo! Dowiedzieliśmy się, że Sejmu niema, dowiedzieliśmy się, że jest tylko jakgdyby Sejmo-komedja. Zdawałoby się — jak to p. Żuławski sam odczuwa — że po tego rodzaju oświadczeniach jednego z najświetniejszych mówców, jakich P.P.S. posiada, wywodem istotnym, wywodem głębokim, wywodem pełnym odpowiedzialności moralnej będzie oświadczenie: my nie chcemy brać nadal udziału w tej taniej a drogiej dla Państwa komedji.</u>
          <u xml:id="u-30.2" who="#PPaschalski">Proszę szanownych Panów, toby się nastręczało samo przez się. I tutaj następuje moment, na który pozwolę sobie Wysokiej Izbie zwrócić uwagę, moment usprawiedliwienia moralnego pozostawania w tej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-30.3" who="#PPaschalski">Proszę Panów, taki moment istnieć może i powiem otwarcie, że gdyby z tem usprawiedliwieniem przyszedł przedstawiciel prawego skrzydła Wysokiej Izby, to taki moment mógłbym zrozumieć. Jeżeli jednak, proszę Panów, przychodzi przedstawiciel P. P. S., tej partji, która nie potrzebowała być w Dumie rosyjskiej, aby manifestować i podkreślać swój odporny wobec systemu rosyjskiego stosunek, to przyznam się, że tego momentu nie rozumiem zupełnie. Proszę Panów, Panowie możecie się śmiać, Panowie możecie nad tem wszystkiem przechodzić do porządku dziennego, ale ja sobie przypominam dzień 10 maja 1906 roku w Warszawie, kiedy to wbrew socjalnej demokracji ówczesnej, kiedy wbrew P. P. S. lewicy, posiadającej jeszcze wpływ dominujący, banda robotników i banda niedorostków podówczas potrafiła manifestować strejkiem powszechnym w Warszawie, przeprowadzonym tak, jak on był przeprowadzony, strajkiem, który ruch uliczny na ulicach Warszawy wstrzymał, potrafiła manifestować rzeczywiście, że stronnictwa niepodległościowe polskie na Sejm w Petersburgu nie mogą się zgodzić. I dlatego też, proszę Panów, nad tym argumentem, nad tem usprawiedliwieniem moralnem przejdźmy do porządku dziennego. Argument, proszę Panów, jest inny, argument niesłychanie wygodny. Ostatecznie, jeżeli się prowadzi agitację nawet na bardzo szeroko zakreśloną skalę, jeżeli się prowadzi agitację tuż, tuż opierając się o taki czy inny ustawowy przepis, zgodnie ze wszystkiemi wyjaśnieniami Sądu Najwyższego — jakże przyjemnie i łatwo opierać się jednocześnie o immunitety poselskie! Tylko mówmy wyraźnie o tem, nie mówmy o tem usprawiedliwieniu moralnem, które nam chcą narzucić.</u>
          <u xml:id="u-30.4" who="#PPaschalski">Proszę Wysokiej Izby! Ja nie mam możności odpowiedzenia na te wszystkie argumenty, które były tu dziś i wczoraj podnoszone.</u>
          <u xml:id="u-30.5" who="#komentarz">(Głos: Naturalnie.)</u>
          <u xml:id="u-30.6" who="#PPaschalski">Zechcą się Panowie na jedną chwilę uspokoić. Gdybym miał na to wszystko odpowiadać, musiałbym mówić o całej polskiej rzeczywistości tak, jak Panowie to czynią chociażby przy zmianie regulaminu.</u>
          <u xml:id="u-30.7" who="#komentarz">(Głosy: Prosimy.)</u>
          <u xml:id="u-30.8" who="#PPaschalski">Dla Panów to jest najprostsza i najwłaściwsza droga. W ten sposób każda dyskusja, dotycząca jakiegokolwiek paragrafu i jakiegokolwiek przepisu, jak to zupełnie słusznie zostało przez p. Ministra Cara podniesione, musiałaby się zamienić w generalną debatę polityczną. Ja doskonale rozumiem, Panom o nic innego w gruncie rzeczy nie chodzi.</u>
          <u xml:id="u-30.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-30.10" who="#PPaschalski">Dla Panów zagadnienie meritum sprawy nie istnieje. Ja się Panom wreszcie zupełnie nie dziwię i być może, że w tej sytuacji, w jakiej się Panowie znajdują…</u>
          <u xml:id="u-30.11" who="#komentarz">(Głos: Wody mu dajcie.)</u>
          <u xml:id="u-30.12" who="#PPaschalski">Ja wody nic potrzebuję, tylko proszę, ażeby Panowie nie przerywali, wówczas będę mówił o wiele ciszej.</u>
          <u xml:id="u-30.13" who="#PPaschalski">Proszę Panów, otóż nie chodzi o to zupełnie i do tego jeszcze w pewnej chwili w mojej odpowiedzi powrócę. Ja chciałbym się zastanowić w tej chwili, zgodnie z mojemi założeniami, albowiem w tej chwili nie przemawiam w debacie budżetowej, tylko przy skromnych wnioskach regulaminowych… (Głos: Nieskromnych.) To wszystko jest kwestją terminologji — pozwolę sobie zastanowić się nad tym materjałem, który przynosi wniosek.</u>
          <u xml:id="u-30.14" who="#PPaschalski">Proszę Panów! Wniosek zawiera dwa uzupełnienia regulaminowe do art. 35 w związku z art. 15 i następnemi oraz do art. 20. Jeżeli chodzi o uzupełnienie do art. 35, już p. Marszałek, Car w swojem uprze dniem przemówieniu, kreśląc historję art. 15 w związku z art. 19, podkreślił, że rzeczywiście sytuacja jest taka, że o ile w pierwotnem brzmieniu zastosowanie art. 15 i 19 musiało przewidywać ten trzydniowy termin, to przy nowej, wprowadzonej później redakcji termin trzydniowy w gruncie rzeczy staje się zupełnie nieaktualny. Jeżeli bowiem Wysoka Izba raczy zważyć, że niezależnie od tego, czy to jest projekt rządowy, czy to jest wniosek poselski, musi on odejść drogą normalną do odpowiedniej komisji, musi odejść, proszę Panów, do tego aparatu Sejmu, w którym zaczyna się realna prac przemyślenia problematu,...</u>
          <u xml:id="u-30.15" who="#komentarz">(Głos: Z ograniczeniem do 15 minut.)</u>
          <u xml:id="u-30.16" who="#PPaschalski">...a nie tylko rzucanie pustych mniej lub więcej, choć — być może — bardzo efektownych słów, to w takim razie artykuł 15 zasadniczo istotnie obciążałby Sejm zupełnie niepotrzebną i zbędną formalistyką. Tylko dlatego, że mogą zaistnieć wypadki, kiedy Rząd zechce złożyć pewne oświadczenia i wysłuchać również poglądów Izby, uważaliśmy za konieczne artykuł 15 w tej jego formie zachować i nie przejść nad nim całkowicie do porządku dziennego. Przyznam się, że nie mogę zrozumieć tego oburzenia, które w związku z art. 15, 16, 17 i z nowem sformułowaniem artykułu 35 da je się zauważyć.</u>
          <u xml:id="u-30.17" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-30.18" who="#PPaschalski">Przechodzę obecnie do drugiego uzupełnienia, które dało powód do tego właśnie zarzutu, że Sejm, ten przyszły Sejm, działający pod mocą tej nowej ustawy, ma być uznany za niemy. Mówię o tak z w. ograniczeniu czasu przemówień do minut 15, o tak zwanem ograniczeniu, — i to bardzo silnie podkreślam — albowiem pp. posłowie, przedstawiciele opozycji uprościli sobie nadmiernie zadanie, przesądzając z góry, że skoro podobne brzmienie art. 20 zostanie przyjęte, skoro do art. 20 podobny przepis zostanie wprowadzony, to w takim razie już nikt z przedstawicieli opozycji w Sejmie na przyszłość dłużej przemawiać nie będzie i to ma być według opozycji istotna treść wniosku Bezpartyjnego Bloku.</u>
          <u xml:id="u-30.19" who="#PPaschalski">Proszę Panów! Muszę powiedzieć, że wtedy, kiedy się przysłuchiwałem na ostatniem posiedzeniu przemówieniu posła Pużaka, reprodukowanemu ostatnio w „Gazecie Warszawskiej”, a następnie przemówieniu posła Pużaka, reprodukowanemu w „Robotniku”, to miałem wrażenie, że wszystkie te przemówienia są w gruncie rzeczy apoteozowaniem fikcji.</u>
          <u xml:id="u-30.20" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-30.21" who="#PPaschalski">Proszę Panów — właśnie dlatego, że doszedłem do wniosku, iż to jest fikcją, prawdopodobnie przemyślałem zagadnienie i to z pewnego punktu widzenia.</u>
          <u xml:id="u-30.22" who="#PPaschalski">Proszę Panów! Zaczęło się od fikcji na wskroś jurydycznej. Panowie przypominacie sobie, że było podniesione zagadnienie, czy wogóle na komisji wniosek przeszedł, czy też wniosek upadł. Dlaczego? Zdawałoby się pozornie, że skoro padło głosów 7 i 7 i w pewnej chwili przyłączył się głos przewodniczącego do siedmiu głosów za wnioskiem klubu B. B., to rzecz jest rozstrzygnięta.</u>
          <u xml:id="u-30.23" who="#komentarz">(Głos: Po głosowaniu.)</u>
          <u xml:id="u-30.24" who="#PPaschalski">Panowie staracie się za pomocą fikcji jurydycznej przesądzić zagadnienie realnego ukształtowania się sił w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-30.25" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Może być. że Pan po mowie powiedziałby coś rozumnego, ale to nie znaczy, że teraz.)</u>
          <u xml:id="u-30.26" who="#PPaschalski">Bardzo wdzięczny jestem Panu Posłowi za jego uwagę o niewątpliwie bardzo wysokim stopniu dżentelmenerji, ale przyznam się Panu, że z tej trybuny na tego rodzaju uwagi nie będę odpowiadał nigdy, również na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-30.27" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-30.28" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-30.29" who="#PPaschalski">Proszę Panów, ta fikcja jurydyczna miała była przesądzić ni mniej ni więcej, tylko kwestję istnienia p. kolegi Bogdaniego. P. kolega Bogdani, chwalić Boga, jest. Ani w czasie posiedzenia ani po posiedzeniu nie umarł. A Panowie chcecie ustalić przepis, któryby głosił: przewodniczący może oddać głos w przeciągu tylu a tylu sekund. Proszę Panów, nie widzę po temu żadnej podstawy, albowiem przewodniczący sam osobiście głosy może zbierać i dopiero wtedy, kiedy zbierze, może się ustosunkować osobiście do wyników głosowania. Jeżeli tak świetny znawca, jak p. prof. Stroński, pokaże mi paragraf określający chwilę, w której przewodniczący komisji — powtarzam komisji — ma prawo jeszcze oddać głos, to w takim razie ja skapituluję. Przyznam się, że takiego paragrafu poza 55 mówiącym o Marszałku Sejmu nie znalazłem.</u>
          <u xml:id="u-30.30" who="#komentarz">(P. St. Stroński: 49, w razie równości głosów wniosek upada. P. Bogdani powiedział: 7 za, 7 przeciw.)</u>
          <u xml:id="u-30.31" who="#PPaschalski">Jako człowiek wykonywujący funkcję, która właściwie mogła równie dobrze należeć do sekretarza.</u>
          <u xml:id="u-30.32" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-30.33" who="#PPaschalski">Przepraszam, Wysoka Izbo, ja się do Panów' w tej chwili odwołuję i zapytuję o jedno.</u>
          <u xml:id="u-30.34" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-30.35" who="#PPaschalski">Proszę Panów, ja mam zupełnie spokojne nerwy, ja Panów przeczekam…</u>
          <u xml:id="u-30.36" who="#PPaschalski">Zapytuję Panów, czy to jest poważna dyskusja, poważna z punktu widzenia obywatela Państwa. Zapytywanie, czy p. kolega Bogdani oddał głos o 10 czy 15 sekund za późno! Ale to jest właściwością naszych przeciwników. Od maja 1926 roku, od chwili kiedy nie trzeba było apoteozować wyraźnie czy niewyraźnie zabójstwa pierwszego Prezydenta, od chwili, kiedy nie trzeba było potępiać wyroku w sprawie wypadków listopadawych w Krakowie, od chwili, kiedy się przeszło do opozycji, jedynym argumentem stała się fikcja jurydyczna, o którą zaczepia się cały światopogląd jednego ze skrzydeł Wysokiej Izby.</u>
          <u xml:id="u-30.37" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-30.38" who="#PPaschalski">Wysoka Izbo! A teraz przechodzę do drugiego momentu poruszanego we wszystkich przemówieniach; do drugiej kwestji, którą Panowie z opozycji chcą żyć i być może żyją i w którą być może wierzą. Podsuwano nam rzekome motywy naszego projektu zmiany regulaminu. Okazało się, wynika to wyraźnie z przemówienia posła Pużaka, i wynika z wstępnego artykułu „Gazety Warszawskiej”, że momentem, który nas do tego projektu skłonił, jest moment obawy przed przemówieniami przedstawicieli opozycji i przed tym szerokim refleksem, który te przemówienia znajdą w szerokich warstwach społeczeństwa polskiego. To jest ta druga fikcja, która została nam, jako motyw narzucona i która ma jakoby stanowić istotną treść i istotną przesłankę projektu. Wydaje mi się, że to ujęcie jest ujęciem zupełnie niesłusznem, zarówno i co do treści, jak i co do przesłanek. Przedewszystkiem jeżeli chodzi o przemówienia, które w Wysokiej Izbie są wygłaszane, toć zaznaczyła to przecież „Gazeta Warszawska”, zaznaczył dziś jeszcze bardziej dobitnie p. poseł Żuławski, że te przemówienia nie wymagają zupełnie 15 minut. „Gazeta Warszawska” stoi na stanowisku, w myśl którego powinniśmy istotnie wszystkie przemówienia opozycji ograniczyć zaledwie do kilkudziesięciu sekund. Jest tam powiedziane, że na to, co dziś jeszcze trzeba powiedzieć krajowi, nie potrzeba nawet 15 minut, wystarczy kilka sekund. P. poseł Żuławski w formie niewątpliwie bardzo silnej, pod względem krasomówczym bardzo mocnej, powiedział dziś to samo.</u>
          <u xml:id="u-30.39" who="#PPaschalski">Proszę Panów, jeżeli istotnie Panom tak mało czasu wystarczy dla ustalenia wszystkiego, co macie powiedzieć krajowi, to dlaczego Panowie prowadzicie walkę o 15 minutowe ograniczenie czasu.</u>
          <u xml:id="u-30.40" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-30.41" who="#PPaschalski">Cała walka jest najzupełniej bezprzedmiotowa, nikomu nie przynosi szkody, ani Panom, którzy nie potrzebuj ecie zbyt dużo czasu sobie zajmować, ani społeczeństwu, które i tak o wszystkiem i bez tego się dowie.</u>
          <u xml:id="u-30.42" who="#komentarz">(Głos: Wycofajcie wniosek.)</u>
          <u xml:id="u-30.43" who="#PPaschalski">15 minut w każdym razie jeszcze Panom się zostawia. Panowie sami opowiadacie, że to Panom wystarcza. Ale proszę Panów, zagadnienie sprowadza się do zupełnie innej i dla Panów zupełnie niezrozumiałej materji.</u>
          <u xml:id="u-30.44" who="#komentarz">(Głos: Obrona z urzędu.)</u>
          <u xml:id="u-30.45" who="#PPaschalski">Proszę Panów, my się nie potrzebujemy obawiać ulicy i my się jej nie obawiamy.</u>
          <u xml:id="u-30.46" who="#komentarz">(Głos: Do czasu.)</u>
          <u xml:id="u-30.47" who="#PPaschalski">Zagadnienie natomiast, które poruszamy, wiąże się z pewnym ustępem przemówienia pos. Strońskiego, który zupełnie słusznie określił: „Jeżeli tu siedzimy, to uważamy, że mamy jeszcze tu coś do zrobienia, a to, że tu jesteśmy, wynika i z waszej woli, bo po przewrocie majowym mogłoby było nas tutaj nie być”. Jeżeli tak jest i jeżeli p. Stroński to oświadczył, to oświadczył to niewątpliwie dlatego, że to jest ustalenie ścisłej historycznej prawdy. Jeżeli zaś my jesteśmy sprawcami, że Panowie tutaj jesteście, to Panowie darują, że w zakresie funkcjonowania parlamentaryzmu polskiego, a zwłaszcza w zakresie parlamentaryzmu dnia dzisiejszego, kiedy istotnie sytuacja w kraju jest nadzwyczaj ciężka, kiedy masy robią heroiczny wysiłek i składają na ołtarzu Państwa wszelkie najdalej idące ofiary, w tej chwili mamy prawo żądać, aby jeżeli chodzi o Sejm — poza tym momentem, o którym nie potrzeba mówić w tak dostojnem zgromadzeniu, dlatego, że jest to moment znany ze wszystkich podręczników prawa konstytucyjnego, kontroli nad Rządem — ten Sejm stał się wielką akademją myśli państwowej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-30.48" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-30.49" who="#PPaschalski">Chcemy, żeby z tej wielkiej kuźnicy szły hasła wzywające do olbrzymich wysiłków i absolutnie nie chcemy, żeby stąd szły słowa podkopujące w tym szarym urzędniku państwowym, szarym polskim obywatelu wolę zwycięstwa.</u>
          <u xml:id="u-30.50" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-30.51" who="#PPaschalski">To nie jest tak proste, niech Panowie wierzą, nie po to przychodzimy do Panów z zagadnieniem nowego regulaminu, bo te 15 minut Panom wystarczą.</u>
          <u xml:id="u-30.52" who="#komentarz">(Przerywania. Głos: Niech Pan spojrzy na zegarek,)</u>
          <u xml:id="u-30.53" who="#PPaschalski">Mówię wtedy, gdy Panowie jeszcze nowym regulaminem nie są związani i kiedy przy każdej kwestji Panowie poruszacie bezmiar zagadnień. Jeśli zliczyć przemówienia Panów, to niewątpliwie były one o wiele dłuższe.</u>
          <u xml:id="u-30.54" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-30.55" who="#PPaschalski">Już, Panie Profesorze, kończę, nie chcę nadużywać cierpliwości Pana.</u>
          <u xml:id="u-30.56" who="#PPaschalski">Przez 15 minut Panowie możecie istotnie powiedzieć wszystko: możecie Panowie zasiać najgłębiej sięgającą w duszę narodu niewiarę w Rząd, niewiarę w ludzi, możecie zasiać truciznę.</u>
          <u xml:id="u-30.57" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-30.58" who="#PPaschalski">Na to do innych musielibyśmy się uciec środków, do których uciec się nie chcemy. Zagadnienie czasu przemówień nie jest zagadnieniem nowem, jest zagadnieniem poruszonem w parlamencie francuskim, o którym była mowa bardzo niedawno, jest zagadnieniem poruszonem już w 1923 r. w historji parlamentaryzmu angielskiego. Doskonale rozumiem, proszę Wysokiej Izby, że atmosfera, w której obradujemy, nie jest atmosferą do stawiania pewnych teoretycznych, dalekich przesłanek. Wydaje mi się, że gdybyśmy się zebrali w innem, nieco osobistem i grupowem ustosunkowaniu, to byście Panowie przyznali rację jednej drobnej prawdzie. Zagadnienie czasu przemówień w parlamencie, — jeśli zważymy ten skok olbrzymi od czasów, gdy parlamentaryzm powstał, a które były czasami wyjątkowo spokojnemi w zestawieniu z tem sza łonem tempem, które niesie dzień dzisiejszy, — zagadnienie czasu przemówień jest jedną z najbardziej ważkich i zdecydowanych w parlamentaryzmie reform. Albowiem wydaje mi się, że niezależnie od tego, co Panowie powiedzieli, wcześniej, czy później, gdy tempo życia wzmagać się będzie w tym stopniu, jak dotychczas, to przed parlamentem stanie zagadnienie nawskroś zasadnicze, nietylko prze d Polską, ale w ogóle przed parlamentaryzmem: albo zrezygnowania z części przynajmniej uprawnień w zakresie pracy ustawodawczej, albo istotnie bardzo radykalne ograniczenie czasu przemówień. Proszę Panów, Panowie jednak nie chcecie uwierzyć ani w to, ażeby istotnie nasz wniosek był inicjatywą poselską, najzupełniej poselską, bez żadnej dodatkowej interwencji, ani też Panowie nie chcecie uwierzyć, ażeby nam chodziło o usprawnienie metod pracy Sejmu. Proszę Panów, na to niema rady. To jest zagadnienie wiary, a nie zagadnienie dowodu. Jeszcze raz podkreślam, że gdyby nam o co innego chodziło, to mówmy wyraźnie, Wysoka Izba doskonale orjentuje się, jak łatwo jest korzystać z prawa bądź to zamknięcia dyskusji, bądź to przerwania dyskusji, tak jak to zmuszeni byliśmy czynić parokrotnie. Wolimy jednak nie uciekać się do tych środków i dlatego też proponujemy te zmiany, które pozwoliliśmy sobie Wysokiej Izbie przedłożyć.</u>
          <u xml:id="u-30.59" who="#PPaschalski">Proszę Panów, wychodzę jednak z założenia, że mamy do czynienia z pewnem przekonaniem, z przekonaniem, o którem powiedziałem, że leży w zakresie wiary, a nie dowodów. Sądzę na podstawie tych słów, które się dotychczas rozlegały, że i Panom chodzi o usprawnienie metod pracy. Ponieważ zaś też posiadamy niemniejsze, aniżeli Panowie, zaufanie do Marszałka Sejmu, a z drugiej strony z punktu widzenia techniki prac osiągnęliśmy to, o co nam chodzi, więc pozwoliłbym sobie na przedłożenie wniosku.</u>
          <u xml:id="u-30.60" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Rejterada!)</u>
          <u xml:id="u-30.61" who="#PPaschalski">Art. 42 otrzymałby brzmienie następujące: „Przemówienia posłów nie mogą trwać dłużej niż godzinę.</u>
          <u xml:id="u-30.62" who="#PPaschalski">Marszałkowi służy prawo ograniczania przemówień do oznaczonego przez siebie czasu — jednak nie poniżej 15 minut, a po upływie oznaczonego czasu, odebrania mówcy głosu”.</u>
          <u xml:id="u-30.63" who="#PPaschalski">Samo przez się w związku z tem upadają cztery pierwsze punkty wniosku posłów Bezpartyjnego Bloku.</u>
          <u xml:id="u-30.64" who="#PPaschalski">Proszę Panów, my się nie będziemy obawiać absolutnie żadnych zarzutów, ani twierdzeń, żeśmy z czegoś ustąpili. My mamy zupełnie określony przed sobą cel i będziemy do tego celu szli i żadne głosy z tej czy innej strony nie będą nam przeszkodą na drodze do osiągnięcia celu — usprawnienia prac i ocalenia przyszłego parlamentaryzmu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-30.65" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#Marszałek">Dyskusja wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#Marszałek">Do osobistej wzmianki głos ma p. Car.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#PCar">Wysoka Izbo! W przemówieniu, które wygłosił na dzisiejszem plenarnem posiedzeniu Izby p. ks. Czetwertyński, zarzucono mi, że nieściśle zacytowałem Panom zasady regulaminu parlamentu francuskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#PCar">Oświadczam, że to nie ja dopuściłem się nieścisłości, ale informacje, których udzielił ks. Czetwertyński, są nieścisłe. Proszę Panów, mam przed sobą książkę, która nosi tytuł: „Manuel du droit public général du monde civilisé”, napisaną przez S. Combotheorę, wydaną w 1928 r. Na stronie 137…</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#PCar">Panowie nie chcą pozwolić, aby zmyć zarzut oszczerstwa z jednego z kolegów Panów. Mam tylko 5 minut czasu, proszę mi więc nie przeszkadzać.</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#PCar">Otóż na str. 137 wspomnianego podręcznika w ustępie, który omawia reformę regulaminu parlamentu francuskiego z 15 lipca 1926, reformę podjętą „pour prévenir l'abus du verbe et éviter l'obstruction parlamentaire”, czytamy:</u>
          <u xml:id="u-32.5" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-32.6" who="#PCar">„Parlent seuls, sans durée limitée, les memhres du gouvernement et les commissaires du gouvernement. Ne peuvent garder la parole pendant plus d'une heure: lo les présidents et rapporteurs des commissions; 2o les auteurs d'inter- pellation; 3o le premier signataire d'une proposition de loi ou de résolution.</u>
          <u xml:id="u-32.7" who="#PCar">Te trzy punkty nie były zakwestjonowane. Punkt 4 brzmi:</u>
          <u xml:id="u-32.8" who="#komentarz">(Czyta)</u>
          <u xml:id="u-32.9" who="#PCar">„4o les orateurs mandatés à cet effet par le groupe auquel ils appartiennent et dont le nom aura été désigné au Président de la Chambre par le Président du groupe. Les groupes, dont le nombre dépasse cinquante membres, ont la faculté de designer un orateur par cinquante membres ou fraction de cinquante”.</u>
          <u xml:id="u-32.10" who="#komentarz">(Głos na prawicy: C'est ça. P. St. Stroński: Prosimy o przekład ostatniego zdania)</u>
          <u xml:id="u-32.11" who="#PCar">Chętnie. „Grupy, których liczba przekracza 50 członków, mają prawo wyznaczać mówcę na każde 50 albo ułamek 50-u”. Otóż książę Czetwertyński wywodzi z tego fałszywy zupełnie wniosek. Mam w tej chwili stenogram jego mowy, gdzie utrzymuje, że najmniejsza nawet grupa może przemawiać godzinę, że każdy przedstawiciel grupy z dwóch czy trzech członków złożonej, znajdującej się w parlamencie francuskim, ma prawo przewiać po godzinie. Otóż właśnie, nic podobnego. Przywilej wygłaszania mów godzinnych przysługuje grupom, mającym… (Liczne przerywania na prawicy).</u>
          <u xml:id="u-32.12" who="#PCar">Proszę Panów, widzę, że omyliłem się, zwracając się do tej grupy, której mówcy zrobili mi takie zarzuty i myśląc, że znajdę u niej szczątki zdrowego rozsądku. Wobec tego chcę wytłumaczyć się tylko przed Panami (zwraca się w stronę ław BB), przed nikim innym tłumaczyć się nie będę. Utrzymywałem, że przywilej przemawiania przez godzinę służy tylko większym grupom, obejmującym conajmniej 50 posłów. Czy byłoby możliwe specjalnie określać przywileje grup z 50 posłów, gdyby każda grupa, niezależnie od liczby członków mogła wystawiać godzinnego mówcę. To byłoby doprowadzeniem sprawy do absurdu i zbędnym stawałby się przepis, stwarzający jakieś specjalne uprawnienia dla grup większych. Każda grupa polityczna, niezależnie od ilości posłów, może wystawić swojego mówcę. Do tych jednak odnosi się następujący przepis:</u>
          <u xml:id="u-32.13" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-32.14" who="#PCar">„La durée de l'intervention des autres membres de la chambre est limitée à un quart d'heure”, to znaczy, że grupy, niemające 50 osób przynajmniej, mogą wystawiać swych mówców, ale ci mogą zabierać głos tylko przez 15 minut.</u>
          <u xml:id="u-32.15" who="#PCar">P. ks. Czetwertyński mówi, że ograniczeń podobnych do naszych w żadnym regulaminie i w żadnym parlamencie niema. Myli się. Mam przed sobą autentyczny tekst, zaczerpnięty z naszej bibljoteki, rezolucji parlamentu francuskiego z dnia 20 lipca 1926 r. Nie cytowałem go uprzednio, gdyż dotyczy specjalnego postępowania, postępowania nagłego, którego my w tej formie nie znamy. Powiedziane tu jest wyraźnie, że przy postępowaniu nagłem może być taki stan rzeczy, iż zabiera głos tylko referent albo przewodniczący komisji — oczywiście rząd jest zupełnie nieograniczony czasem — poza tem może zabierać tylko głos jeden mówca i to pod warunkiem, że będzie mówił przeciw zreferowanej propozycji komisji, Za komisją mówić nie można.</u>
          <u xml:id="u-32.16" who="#PCar">Jeżeli ks. Czetwertyński pozwolił sobie zarzucić mi pewne rzeczy, które wywołały takie okrzyki, jak: „fałszerz! nikczemny fałszerz! kłamca!”, to uważam, że są to oszczerstwa niestety bezimienne i przeciw tym bezimiennym oszczerstwom nie mam środków. Ale ks. Czetwertyński działał świadomie, tamci panowie byli wprowadzeni w błąd i nie dziwię się, że tego rodzaju okrzyki paść mogły. Wybaczą Panowie, że powstrzymam się od zdefinjowania, jak nazwać postępowanie ks. Czetwertyńskiego.</u>
          <u xml:id="u-32.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#Marszałek">W sprawie osobistej głos ma p. Polakiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#PPolakiewicz">Wysoka Izbo! Dokładnie rok temu na Komisji Budżetowej w czasie dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wojskowych p. poseł Józef Sanojca w czasie przemówienia p. posła Wojciecha Trąmpczyńskiego rzucił pod jego adresem uwagę: Pan jako Marszałek Senatu brałeś udział w nabożeństwie za mordercę Eligjusza Niewiadomskiego…</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(P. Żuławski: Tego, co mówi p. Sanojca, nikt nie bierze pod uwagę.)</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#PPolakiewicz">P. pos. Wojciech Trąmpczyński na to nie zareagował.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#komentarz">(P. Rybarski: Trąmpczyński z Sanojcą! Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#PPolakiewicz">Wysoka Izbo! Wobec dzisiejszego uroczystego oświadczenia p. pos. Wojciecha Trąmpczyńskiego, które chcę przyjąć z dobrą wiarą i, szczerze mówię, cieszyłbym się, gdyby twierdzenie Pańskie było prawdziwe (P. Trąmpczyński: Co to jest?), ale wobec przyjaźni i wiary, jaką darzę również mego kolegę p. pos. Józefa Sanojcę…</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Wypraszam sobie porównanie mnie z Sanojcą. Głos z lewicy: Józef mu na imię.)</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#PPolakiewicz">...skierowuję sprawę do Sądu Marszałkowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czetwertyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PCzetwertyński">Wysoki Sejmie! Całe moje przemówienie nie miało najmniejszego oszczerczego charakteru, — najmniejszego.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(P. Car: Proszę Księcia, niestety, tak.)</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#PCzetwertyński">Przytoczyłem, Szanowny Panie Pośle, tekst ten sam, jaki Pan tutaj przytoczył. Pan interpretował. Przeczytam § 4, który się zaczyna od słów: „les orateurs mandatés a cet effet par le groupe auquel ils appartiennent et dont le nom aura eté designé au President de la Chambre par le President du groupe, t. zn. wszyscy przedstawiciele wszystkich grup — chociażby, jak powiedziałem, najmniejszych.</u>
          <u xml:id="u-36.3" who="#komentarz">(Głos: Niech Pan przeczyta drugą część.)</u>
          <u xml:id="u-36.4" who="#PCzetwertyński">„Les groupes dont le nombre dépasse 50 membres ont la faculté désigner un orateur par 50 membres ou fraction de 50”, czyli że tamte grupy mają prawo przemawiać częściej (Oklaski na ławach Klubu Narodowego i lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-36.5" who="#PCzetwertyński">Tylko to powiedziałem i zauważyłem, że prawdopodobnie Pan zinterpretował tekst francuski inaczej, aniżeli jest w rzeczywistości, w regulaminie parlamentu francuskiego wydrukowany. Czy w tem się ma mieścić oszczerstwo, czy cies oszczerstwa? Tego zupełnie nie widzę. Nie było to moją intencją i nie będzie, pomimo wszelkich zarzutów, rzucanych pod moim adresem.</u>
          <u xml:id="u-36.6" who="#PCzetwertyński">Głos ma Sprawozdawca p. Podoski,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PPodoski">Wysoka Izbo! P. poseł Paschalski wyręczył mnie w znacznym stopniu w odpieraniu zarzutów, jakie były postawione wnioskowi B. B., dlatego też nie będę zajmował dużo czasu Wysokiej Izbie, pragnę jednak kilka jeszcze momentów wnieść do dyskusji, ażeby wykazać, iż zarzuty Panów są albo niesłuszne, albo nawet niepoważne. Zgóry jednocześnie oświadczam, że przyjmuję poprawkę p. kol. Pachalskiego.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PPodoski">Proszę Panów! Wygłoszono tu kilkanaście przemówień. Zajmę się jednem tylko przemówieniem, wygłoszonem przez p. pos. Strońskiego, które, przyznaję, stało nie tylko na wysokim poziomie djalektyki, ale zawiera gros zarzutów, jakie później pozostali mówcy podnosili w dyskusji. Przemówienie to zawiera szereg nieścisłości faktycznych i prawnych. Zacznę od drobnej ale charakterystycznej nieścisłości faktycznej: P. Stroński przedstawiając, jak wyglądał przebieg obrad w Komisji Regulaminowej, obrazowo przedstawił nam, jak to przy stole obrad komisyjnych, pośrodku siedział p. poseł Bogdani, po prawej stronie p. Marszałek Car, a po lewej rzekomo ja. Otóż oświadczam, że ani jednej chwili obok p. Bogdaniego nie siedziałem. Czyż mogę wobec tego ufać w zupełności dalszemu opisowi przebiegu obrad komisji?</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#komentarz">(P. Sł. Stroński: Odwołuję.)</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PPodoski">Nie budzą one we mnie stuprocentowej pewności, że były prawdziwe. Muszę stwierdzić, jako świadek głosowania, że p. poseł Bogdani postąpił tak, jak w latach ubiegłych postępował kolega p. posła Strońskiego z zeszłego Sejmu, p. Pieracki, b. przewodniczący Komisji Prawniczej, który również dopiero po ustaleniu, że jest równość głosów, oddawał swój głos, jeżeli uważał to za wskazane.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#PPodoski">Przejdę do nieścisłości prawnych. P. Stroński widocznie przeoczył przepis art. 69 regulaminu, kiedy to z wielką emfazą oświadczył, że ponieważ wniosek B. B. upadł na komisji, to uchwała Izby bez względu na to, jaka będzie jej treść, obowiązywać nikogo w Izbie nie będzie, bo został pogwałcony zasadniczy przepis regulaminu.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#komentarz">(P. Stroński: Tego nie mówiłem.)</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#PPodoski">Ale to wynika z Pańskiego oświadczenia. Więc dosłownie zacytuję słowa p. Strońskiego: Pan powiedział: Ilekroć razy zrobią Panowie użytek z przepisu nowego regulaminu, tylekroć padną słowa, że to jest bezprawie.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#komentarz">(Głos: Słyszeliśmy to wszyscy. P. Stroński: Ale nie tak, jak przedtem.)</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#PPodoski">Otóż, proszę Panów, stwierdzam, że art. 69 nadaje komisji tylko prawo przygotowania przedmiotu obrad, decyzja należy do Izby, i bez względu na brzmienie uchwał komisyjnych, dopiero Izba rozstrzyga, jaka ma być treść prawa. A skoro Izba coś uchwali, nie ma nikt prawa powiedzieć, że nie chce się temu podporządkować.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#PPodoski">P. poseł Stroński uczynił zarzut, i to bardzo silny zarzut, niechlujności w redagowaniu wniosku B. B.; użył tutaj wyrażenia bardzo mocnego, tylko, niestety, nie przytoczył argumentów, które mogłyby potwierdzić prawdziwość tych wywodów. Bo muszę powiedzieć, że nie mogę zrozumieć do dziś dnia, na czem polega nasza omyłka?</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#komentarz">(P. Stroński: P. Paschalski zrozumiał, bo wsadził poprawkę do art. 42, czego ja żądałem.)</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#PPodoski">Panie Pośle Stroński, niech Pan zaczeka, zaraz wytłumaczę.</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#komentarz">(P. Stroński: Ja rozumiem.)</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#PPodoski">Art. 20 mówi o wnioskach formalnych. My proponujemy właśnie nic innego, jak tylko art, 20 uzupełnić przez dodanie do wyszczególnionych tam wniosków formalnych — nowego wniosku formalnego o ograniczenie czasu trwania przemówień, A to, że p. poseł Paschalski zgłosił wniosek inny, mianowicie, że ograniczenie czasu przemówień do wniosków formalnych należeć nie będzie, a będzie zależało do uprawnień Marszałka, to rzecz inna. Nic dziwnego, że umieścił to w odpowiednim artykule regulaminu, w art. 42, który mówi o uprawnieniach Marszałka co do określania czasu przemówień posłów.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#PPodoski">Drugi zarzut. Czy rzeczywiście fałszywie umieściliśmy z punktu widzenia kodyfikacyjnego drugą poprawkę w art. 35? Co mówi art. 35? Art. 35 mówi o uprawnieniach Marszałka co do ustalania porządku dziennego. A przecież nic innego nasz projekt w drugiej części nie zawiera, jak określenie, na czem mają polegać dalsze uprawnienia Marszałka w kierunku ustalania porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#PPodoski">Otóż stwierdzam, że są to zarzuty niepoważne i zarzut niechlujności kategorycznie odrzucam.</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#PPodoski">Dalej był postawiony zarzut, jakobyśmy chcieli wprowadzić swą poprawką do art. 35 nieład do prac Sejmu, zarzut który również został bardzo mocno stawiany przez marszałka Trąmpczyńskiego. Jeszcze raz przypominam, jakie uprawnienia daje Marszałkowi obecny regulamin. Art. 35 przyjęty na wniosek większości poprzedniego Sejmu brzmi, jak następuje: „Na wniosek Marszałka Sejmu sprawy, nieobjęte porządkiem dziennym, mogą być wzięte pod obrady za zgodą Izby”. Jak ten przepis był interpretowany przez marszałka Daszyńskiego w związku z art. 18? Nie przypuszczam, że Panowie chcą go posądzać o fałszywe interpretowanie regulaminu w kierunku uszczuplania praw Izby. Jaką była praktyka w poprzednim Sejmie, zaraz Panom przedstawię.</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#PPodoski">Poprawka do art. 35 regulaminu była uchwalona na 66 posiedzeniu Sejmu w dn. 10 stycznia 1930 r.</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#PPodoski">I oto zaraz na następnem posiedzeniu Sejmu, 67 z kolei w dn. 15 stycznia 1930 r. p. wicemarszałek Czetwertyński w zastępstwie p. marszałka Daszyńskiego zaproponował Izbie, ażeby w myśl art. 35 nowego regulaminu uzupełniła porządek dzienny. Uzupełniła — czem? Czy sprawą wielkiej doniosłości państwowej? Nie. Wyborem nowego członka komisji nadzwyczajnej do zbadania zajść w Sejmie.</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#komentarz">(Głos: Co to ma wspólnego?)</u>
          <u xml:id="u-37.21" who="#PPodoski">To jeszcze nie koniec, nie denerwujcie się Panowie. Pan wicemarszałek Czetwertyński oświadcza: Proponuję uzupełnienie porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia po pierwsze ustawą zgłoszoną przez Rząd o dodatkowych kredytach na okres budżetowy od 1 kwietnia 1929 r. do 31 marca 1930 r.</u>
          <u xml:id="u-37.22" who="#komentarz">(Wrzawa)</u>
          <u xml:id="u-37.23" who="#PPodoski">Dojdzie i do tego.</u>
          <u xml:id="u-37.24" who="#komentarz">(Głos na ławach P.P.S.: Nie kompromitujcie się. P. Stroński: Skąd Pan wie, że druki nie były rozdane w terminie? Inne głosy.)</u>
          <u xml:id="u-37.25" who="#PPodoski">Ja nie mówię z pamięci, a z materjałów. To nie koniec. I ta sprawa była postawiona na porządek dzienny, sprawa, która, przypominam, nie była umieszczona na porządku dziennym, a była ex praesidio zaproponowana Izbie.</u>
          <u xml:id="u-37.26" who="#PPodoski">Następnie — mówił wicemarszałek Czetwertyński — na porządku dziennym pragnę postawić nagłość wniosku białoruskiego klubu chłopsko-robotniczego… Również sprawa, która nie była na porządku dziennym i również została umieszczona.</u>
          <u xml:id="u-37.27" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Tego nikt nie zaczepia.)</u>
          <u xml:id="u-37.28" who="#PPodoski">To nie koniec, proszę Panów. Takich wypadków było więcej, ja zacytuję tylko niektóre, aby Panów zbytnio nie nudzić.</u>
          <u xml:id="u-37.29" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ostrzegam, że zawsze się zapytam o 3 dni.)</u>
          <u xml:id="u-37.30" who="#PPodoski">Dobrze, w takim razie, aby Pana nie nużyć, przytoczę jeszcze jeden tylko wypadek, — takich wypadków było 5, ale przytoczę tylko jeden. Jak widać ze stenogramu, P. Marszałek Sejmu powołał się na przepis art. 18 regulaminu p. c, więc przypuszczam, że wątpliwości Pana rozproszą się i zgodzi się Pan, że w tym wypadku druki nie były rozdane w terminie. Art. 18 p. c mówi wszak o dopuszczeniu rozprawy zaraz po rozdaniu druku, a więc, jak Panowie widzą, termin z art. 15 nie był zachowany, boby inaczej P. marsz. Daszyński na art. 18 nie powoływał się. P. marszałek Daszyński na początku posiedzenia Sejmu w dn. 6 marca 1930 r. oświadczył: Proponuję uzupełnić porządek dzienny na podstawie art, 35 i art. 18 punkt c regulaminu przez postawienie na porządek dzienny, jako pierwszych czytań — i tutaj wymienił 7 ustaw, na co Izba się zgodziła.</u>
          <u xml:id="u-37.31" who="#komentarz">(Głos: Nikt nie protestował.)</u>
          <u xml:id="u-37.32" who="#PPodoski">Oto chodzi, że nikt nie protestował. My też mamy w tej Izbie tę metodę, że głosujemy i większość uchwala.</u>
          <u xml:id="u-37.33" who="#komentarz">(P. Stroński: Nie było większości, tylko nie było protestu.)</u>
          <u xml:id="u-37.34" who="#PPodoski">Taka była praktyka p. Daszyńskiego, którą na podstawie stenogramu wykazałem. Jaka była praktyka p. Marszałka Świtalskiego? P. Marszałek Świtalski nie czyni z art. 35 użytku, zresztą bez szkody dla sprawy, p. Marszałek Świtalski ani razu nie zaproponował uzupełnienia porządku dziennego na podstawie art. 35, ale popełnił raz drobny defekt formalny, który Panowie zaraz wykorzystali. Mianowicie p. Marszałek Świtalski po umieszczeniu na porządku dziennym pierwszych czytań zaproponował ex post zatwierdzenie przez Izbę tego postanowienia, ponieważ druki były rozdane zaledwie w przeddzień posiedzenia. I tu się podniosła wielka burza. Jaka jest różnica pomiędzy praktyką p. marsz. Daszyńskiego, a proponowaną przez p. marsz. Świtalskiego? Taka różnica, że p. Marszałek Świtalski uprzedził Izbę, a p. marszałek Daszyński nie uprzedzał, że ma zamiar uzupełnić porządek dzienny, do czego miał formalne zresztą prawo. Teraz, co my chcemy zrobić tak strasznego? Chcemy wprowadzić inną praktykę, bo uważamy, że jest lepszą. Panowie będą przynajmniej na jeden dzień uprzedzani, a w praktyce p. Daszyńskiego nikt nie był uprzedzany.</u>
          <u xml:id="u-37.35" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
          <u xml:id="u-37.36" who="#PPodoski">O drukach nie mówimy. Nasza poprawka nie zmierza bynajmniej do skasowania druków.</u>
          <u xml:id="u-37.37" who="#PPodoski">Poprawka do art. 35 zawiera jedno tylko novum. Mianowicie pozwala skracać nieprzekraczalny dotąd termin trzydniowy pomiędzy drugiem a trzeciem czytaniem. Z terminem tym Sejm nieraz miał już kłopot. Z tych kłopotów wychodził metodami p. Marszałka Trąmpczyńskiego. który, przymykając oczy na tekst regulaminu, robił co innego. To robiły poprzednie Sejmy, zeszły Sejm. My nie chcemy nic czynić ani praeter legem ani contra legem i dlatego wprowadzamy wyraźny przepis. O to nam tylko chodziło. Na tem kończę z przemówieniem p. posła Strońskiego.</u>
          <u xml:id="u-37.38" who="#PPodoski">P. poseł Pużak zapytał mnie...</u>
          <u xml:id="u-37.39" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Życzę Panu, ażeby się Panu nie powiodło gorzej, jak mnie.)</u>
          <u xml:id="u-37.40" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-37.41" who="#PPodoski">...co skłoniło Sejm ubiegły do zmiany regulaminu. Odpowiem mu słowami referenta, kolegi klubowego p. Pużaka, nie własnemu broń Boże, żeby znowu nie bvć posądzonym, że nieściśle coś przedstawiam..Jak Panowie się przekonali — tak mówił referent Komisji Regulaminowej w ubiegłym Sejmie, gdy referował wniosek większości, z tego mojego krótkiego wywodu, reforma ta nie zmierza do tego, aby kogokolwiek, kto uczestniczy w pracach Sejmu, ukrócać w jego prawach, tylko zmierza do usprawnienia aparatu sejmowego, do wydobycia maximum pracy i maximum rezultatów, potrzebnych dla dobra ludności”. To było celem tych zmian. W ten sposób pan Lieberman referował. Muszę powiedzieć, że najzupełniej z ówczesnym sprawozdawcą się zgadzam, gdy odpowiadając swoim przedmówcom, podkreślił w replice: „…około idei parlamentaryzmu wogóle, a około parlamentaryzmu polskiego w szczególności szaleje zacięta walka… w walce tej parlamentaryzm się ostoi, ale ostoi się tylko wtedy, gdy się sam zdyscyplinuje, skupi i zrozumie, że wszystko powinien podporządkować tej naczelnej idei, którą jest wydobycie jak największych rezultatów z swej pracy i ugruntowanie powagi parlamentu w opinji ludności. To jest naczelną zasadą, która przyświecać powinna naszej pracy. Jeżeli w tych zmianach nakładamy hamulec na działalność poszczególnych posłów i grup, to nie są one zwrócone przeciw nikomu, lecz są w obronie wszystkich, w obronie samej instytucji”.</u>
          <u xml:id="u-37.42" who="#PPodoski">Najzupełniej podzielam ten pogląd i z identycznych wychodząc założeń, proszę Wysoką Izbę o uchwalenie wniosku Komisji ze zmianą, którą zaproponował p. poseł Paschalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Naprzód będziemy głosowali nad wnioskiem formalnym p. Bitnera o odesłanie wniosku w sprawie zmiany regulaminu obrad Sejmu do Komisji Regulaminowej. Proszę Panów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Mniejszość, wobec tego wniosek upadł.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Posłowie opozycji wychodzą z sali. P. Piotrowski: Uchwala jole sobie sami! Na lewicy śpiewy.)</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad poprawką p. Paschalskiego, Kto z panów posłów jest za tą poprawką, zechce wstać. Stoi większość, poprawka przeszła, wobec tego stają się bezprzedmiotowe inne poprawki, odnoszące się do tej materji, a więc poprawki 1–4 sprawozdania Komisji Regulaminowej.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do poprawki do art. 35. Kto z panów posłów jest za nią, zechce wstać. Większość, Stwierdzam, że regulamin został w nowem, brzmieniu uchwalony.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(Oklaski na łowach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Ochrony Pracy o wniosku posła Pobożnego i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie udzielenia Śląskiemu Urzędowi Wojewódzkiemu wystarczających funduszów na pomoc bezpośrednią dla bezrobotnych (druk nr 215 i odbitka nr 66).</u>
          <u xml:id="u-38.6" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma p. Kuźma.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PKuźma">Wysoka Izbo! Komisja Ochrony Pracy, rozpatrując w szczegółowej dyskusji wniosek posła Pobożnego i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji o udzielenie Śląskiemu Urzędowi Wojewódzkiemu wystarczających funduszów na pomoc bezpośrednią dla bezrobotnych, stanęła na stanowisku odrzucenia tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PKuźma">Stanowisko większości komisji będzie zrozumiałe, jeżeli rozpatrzenie zagadnienia o zwiększeniu funduszów na pomoc bezpośrednią dla bezrobotnych rozpatrywać będziemy z punktu możliwości budżetowych tak Skarbu Państwa, jak skarbu śląskiego. Niewątpliwie obie akcje: i państwowa i wojewódzka wykażą pewne braki w tej pomocy, ale braki te są uzupełniane obecnie przez akcję Wojewódzkiego Komitetu niesienia pomocy bezrobotnym.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PKuźma">Niewątpliwie, z ustawowych zapomóg Funduszu Bezrobocia korzystać może tylko mniejsza ilość bezrobotnych i większość bezrobotnych, jako ci, którzy nie mają prawa zasiłku z Funduszu Bezrobocia, żadnych zasiłkówby nie otrzymała, gdyby nie akcja państwowa, oraz akcja wojewódzka i obecnie uzupełniająca akcja Wojewódzkiego Komitetu niesienia pomocy bezrobotnym, Wykaz stun, wyasygnowanych z działu VIII § 22, budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej na akcję specjalnej pomocy bezrobotnym i zatrudnienie bezrobotnych w roku 1931 przedstawia się, jak następuje:</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PKuźma">Wyasygnowano ogółem w styczniu 2.000.000 zł, z tego województwu śląskiemu przypadło 381.000; w lutym ogółem 2.500.000, woj. śląskie otrzymało 500.000; w marcu ogółem 1.587.570, z tego woj. śląskie otrzymało 450.000; w kwietniu ogółem 1.600.000, dla woj. śląskiego przypadło 360.000; w maju 1.560.000, woj. śląskie otrzymało 400.000; w czerwcu 2.000.000, dla woj. śląskiego 400.000; w lipcu 2.254.400, dla woj. śląskiego 400.000; w sierpniu 2.500.000, dla woj. śląskiego 450.000; we wrześniu 2.615.000, dla woj. śląskiego 450.000; w' październiku 2,800.000, dla woj. śląskiego 480.000. Wynika z tego, że dla woj. śląskiego z ogólnych sum przypadało przeszło 20%, Z budżetu śląskiego wypłaca się 350 tys. zł. miesięcznie. Z akcji więc państwowej łącznie z akcją wojewódzką udziela się bezrobotnym, niemającym prawa do zasiłku z Funduszu Bezrobocia, zapomogi od 20 do 50 zł. miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PKuźma">Przez wojewodę śląskiego d-ra Grażyńskiego zorganizowany Komitet niesienia pomocy bezrobotnym dotychczas uzyskał na cele opieki nad bezrobotnymi 750.000 zł. gotówką i poważniejsze ilości węgla, zboża, ubrania i bielizny. Z inicjatywy wojewody śląskiego powstały kuchnie dla bezrobotnych we wszystkich niemal gminach obwodu przemysłowego województwa. Duża ilość tych kuchni wydaje bezrobotnym i ich rodzinom bezpłatnie do 3.000 obiadów dziennie. Na prowadzenie tych kuchni wydał Śląski Urząd Wojewódzki 400.000 zł. w formie zapomóg dla biedniejszych gmin. Śląski Urząd Wojewódzki nie zapomniał także o dzieciach bezrobotnych, gdy chodziło o wysłanie tych dzieci na letniska. „Czerwony Krzyż”, który się zajął kolonjami dla dzieci bezrobotnych, otrzymał z wydziału opieki społecznej Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego 150.000 zł i około 100,000 zł z wydziału oświecenia publicznego. Stacja „Opieki nad Dzieckiem i Matką”, a chodzi tu wyłącznie o rodziny bezrobotnych, otrzymała 200.000 zł. Sejm Śląski wstawił do budżetu 1 miljon zł, na pomoc lekarską dla bezrobotnych. Poważne sumy wyasygnowały powiaty i gminy na ten sam cel. Niezależnie od tych wydatków na zakup kartofli i kapusty Sejm Śląski przeznaczył kwotę 1.200.000 zł, oraz 400.000 zł na zakup węgla dla inwalidów górniczo-hutniczych. Ponadto p. wojewoda śląski ma obiecaną pewną ilość węgla dla bezrobotnych. Niewątpliwie obiecana ilość węgla nie będzie mniejsza, niż w ubiegłym roku, czyli, że przydział węgla wyniesie 6.000 tonn.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#PKuźma">Chcę stwierdzić, że w tej Wysokiej Izbie nie będzie nikogo, któryby nie uznał ostrego przesilenia i związanego z niem silnego bezrobocia w wysoko uprzemysłowionem województwie Śląskiem, jak również nikogo, któryby nie uznał potrzeby wydatnej pomocy na rzecz bezrobotnych na Górnym Śląsku. Ale uznanie to trzeba podporządkować możliwości budżetowej, tem więcej, że ilość bezrobotnych na Śląsku to wynik nietylko ogólnego kryzysu gospodarczego. Liczba bezrobotnych na Śląsku z tytułu ogólnego kryzysu gospodarczego nie powinna przekroczyć połowy obecnie zarejestrowanej ilości bezrobotnych, to jest około 35.000 bezrobotnych. W górnictwie na Śląsku wogóle nie powinno być bezrobotnych. Mówię to na podstawie tego, że obecna mechanizacja urządzeń kopalnianych na Śląsku jest taka sama, jaka była przed wojną światową, kiedy liczba zatrudnionych w kopalniach śląskich była wyższa o około 25.000 górników i robotników, a węgiel był tańszy, niżeli obecnie. W tej chwili nie wchodzę w to, dlaczego kopalnie śląskie redukują pracowników. Będzie to tematem naszych rozważań, a także tematem rozważań, dlaczego i w hutnictwie na Śląsku redukują więcej pracowników, aniżeli wymaga kryzys gospodarczy, w dyskusji nad sposobami walki ze skutkami kryzysu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PKuźma">Aby jednak być zrozumianym, muszę zaznaczyć, że zakłady przemysłowe na Śląsku to własność niemieckich baronów kopalń i hut, obojętne, czy zamieszkałych w Czechosłowacji czy Ameryce. Zaangażowali oni z pośród Polaków na dyrektorów takich przeważnie ludzi, którzy należą do opozycji i którzy za dobrą opłatą nie wahają się szkodzić Państwu, gdyż to dogadza ich własnym myślom stwarzania Rządowi jak największych trudności.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PKuźma">W przemyśle na Górnym Śląsku znajdują się jednostki, które sabotują zamówienia rządowe i inne, a nawet zagraniczne, tamże znajdują się jednostki świadomie dążące do tego, aby Rząd nie mógł wybrnąć z kłopotów gospodarczych, jednostki, które chętnie widziałyby stałe miesięczne deficyty budżetowe i jednostki, już dziś przepowiadające, że Rząd przygotowuje dalsze obcięcie wynagrodzeń i poborów pracowników państwowych.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#PKuźma">Niezależnie tedy od bezpośredniej pomocy, musimy obrać inne drogi i zastosować inne metody w walce z plagą bezrobocia, niż te, które wnoszą i o których uchwalenie upraszają wnioskodawcy.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#PKuźma">Do liczby bezrobotnych na Śląsku, jaką narzucił nam kryzys gospodarczy, bardzo łatwo dorzucić liczbę bezrobotnych, sztucznie stworzonych z maksymą: Niech kłopocze się Rząd, skąd wziąć środki na utrzymanie wszystkich bezrobotnych; jeżeli sobie nie poradzi, prędzej odejdzie. W imieniu większości Komisji Ochrony Pracy stwierdzam, że Rząd nie może dopuścić, aby kosztem całego społeczeństwa, szczególnie kosztem pracowników państwowych, zaspakajać zachcianki wrogich jemu i Państwu jednostek.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#PKuźma">Większość sejmowa niewątpliwie, jak dotychczas, tak i nadal dołoży wszelkich sił, aby bezrobotnym i ich rodzinom przychodzić z dalszą pomocą w granicach możliwości budżetowych, zaś ponad te możliwości stanowczo nie pójdziemy.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#PKuźma">Wobec stwierdzenia na posiedzeniu Komisji Ochrony Pracy, że Rząd świadczy na rzecz bezrobotnych na Górnym Śląsku maksymalnie w stosunku do możliwości budżetowych dopuszczalne kwoty, a nadto, że ewentualne braki w tej pomocy są uzupełniane obecnie przez akcję Wojewódzkiego Komitetu niesienia pomocy bezrobotnym, — Komisja wnosi: Wysoki Sejm uchwalić raczy: 1. Sejm odrzuca wniosek zamieszczony w druku nr 215. 2. Sejm uznaje ostre przesilenie i związane z niem silne bezrobocie w wysoko uprzemysłowionem województwie Śląskiem. 3. Sejm uznaje potrzebę wydatnej pomocy na rzecz bezrobotnych na Górnym Śląsku.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania wniosku komisji. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Większość, wniosek komisji przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#Marszałek">Korzystając z art. 35 regulaminu, przechodzę do p. 5 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#Marszałek">1) o zmianach w rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 22 sierpnia 1927 r. o zwalczaniu zaraźliwych chorób zwierzęcych (druk nr 363), 2) w sprawie zmiany statutu Państwowej Rady Kolejowej, stanowiącego część integralną ustawy z dnia 15 kwietnia 1921 r. w sprawie powołania Państwowej Rady Kolejowej (druk nr 362), 3) o zbyciu i zamianie niektórych gruntów państwowych (druk nr 332), 4) o zbyciu i zamianie niektórych gruntów państwowych (druk nr 333), 5) w sprawie sprzedaży i zamiany niektórych nieruchomości państwowych (druk nr 319).</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#Marszałek">Do głosu nikt nie jest zapisany. Wobec tego punkt 1 odsyłam do Komisji Rolnej, punkt 2 do Komisji Komunikacyjnej, punkty 3, 4 i 5 do Komisji Skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#Marszałek">Mam zamiar zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosku wraz z moją adnotacją.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#SekretarzpPawlak">Wniosek posłów z Klubu Ukraińskiego o wstrzymanie ściągania spłaty pożyczek i subwencyj, zaciągniętych na odbudowę budynków, zniszczonych wskutek działań wojennych — do Komisji Odbudowy Kraju.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#SekretarzpPawlak">Wpłynął wniosek nagły posłów z Klubu Narodowego, Klubu Ludowego, Narodowej Partji Robotniczej i Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie ucisku ludności polskiej na Łotwie.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#SekretarzpPawlak">Wniosek ten postawię na porządku dziennym jednego z najbliższych posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#SekretarzpPawlak">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia w środę, dnia 28 b. m. o godz. 16. Na porządku dziennym znajdą się sprawy, które spadły dziś z porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#SekretarzpPawlak">Proszę Izbę o upoważnienie do uzupełnienia porządku dziennego sprawozdaniami, które ewentualnie mogą wpłynąć i pierwszemi czytaniami rządowych projektów ustaw.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#SekretarzpPawlak">Nie słyszę sprzeciwu, uważam propozycję moją za przyjętą.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#SekretarzpPawlak">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 15 min. 10.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>