text_structure.xml
132 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 5 wiecz.)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Doniesienie o zmianach w Rządzie. Interpelacje. Prowizorjum budżetowe za czas od 1 maja do 30 czerwca i od 1 Iipca do 30 września.)</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów — dr Kazimierz Bartel, Minister Spraw Wewnętrznych — Kazimierz Młodzianowski, Minister Skarbu — Czesław Klarner, Minister Spraw Zagranicznych — August Zaleski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych — dr Aleksander Raczyński, Minister Reform Rolnych — dr Witold Staniewicz, Minister Przemysłu i Handlu — inż. Eugenjusz Kwiatkowski. Minister Kolei — inż. Paweł Romocki, Minister Pracy i Opieki Społecznej — dr Stanisław Jurkiewicz. Minister Robót Publicznych — dr Witold Broniewski, Kierownik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — prof. Józef Mikułowski-Pomorski, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości — Juljan Siennicki.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 130 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 131 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Koerner i Kaniowski. Listę mówców prowadzi s. Koerner.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">P. Prezes Rady Ministrów donosi, iż p. Prezydent Rzeczypospolitej postanowieniem z dnia 20 czerwca 1926 r. zwolnił dr. Józefa Raczyńskiego z poruczonego mu kierownictwa Ministerstwa Reform Rolnych i równocześnie zamianował docenta uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie dr. Witolda Staniewicza Ministrem Reform Rolnych; postanowieniem z dnia 21 czerwca 1926 r. zwolnił p. dr. Józefa Raczyńskiego z poruczonego mu kierownictwa Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych i równocześnie zamianował dr. Aleksandra Raczyńskiego Ministrem Rolnictwa i Dóbr Państwowych; postanowieniem z dnia 14 czerwca 1926 r. zwolnił prof. dr. Bartla z urzędu Ministra Kolei i zamianował inż. Pawła Romockiego Ministrem Kolei; postanowieniem z dnia 25 czerwca 1926 r. zamianował dotychczasowego kierownika Ministerstwa Spraw Zagranicznych p. Augusta Zaleskiego Ministrem Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzsKaniowski">Interpelacja s. Czerkawskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie wznowienia działalności czytelni „Proświty” w Balińcach pow. kołomyjskiego woj. stanisławowskie.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SekretarzsKaniowski">Interpelacja s. Czerkawskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie rozwiązania czytelni „Proświty” w Nadwórnej.</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SekretarzsKaniowski">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SekretarzsKaniowski">Porządek dzienny Panowie otrzymaliście. Przystępujemy do punktu pierwszego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o uzupełnieniu prowizorjum budżetowego na czas od 1 maja do 30 czerwca 1926 r. i o prowizorjum budżetowem na czas od 1 Iipca do 30 września 1926 r. (odbitka nr 430).</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SekretarzsKaniowski">Głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej mam zaszczyt prosić o przyjęcie prowizorjum budżetowego na III kwartał b. r. bez zmian, w tej formie, w jakiej prowizorjum to zostało przyjęte przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#SBuzek">Prowizorjum to składa się, podobnie jak prowizorjum na kwiecień, na maj i czerwiec z dwóch części: pierwsza część art. 1, dotyczy jeszcze pewnych dodatków do prowizorjum za ostatnie miesiące, mianowicie za maj i za czerwiec, a dopiero dalsze artykuły, które stanowią drugą część prowizorjum, dotyczą trzeciego kwartału.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#SBuzek">Art. 1 powiększa kredyty, dozwolone przez ustawę o kwotę 6.449.047 zł. Chodzi tu o powiększenie kredytu, którym prowizorium na kwiecień i maj został przyznany dla Ministerstwa Spraw Zagranicznych o 3.249.047 zł, potem o powiększenie kwoty, przyznanej w tem samem prowizorium dla Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego o 1.500.000 zł i wreszcie o powiększenie kredytu dla Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej o kwotę 1.700.000 zł. Powiększenia te są uzasadnione koniecznościami uporządkowania gospodarstwa państwowego. Wyposażenie bezrobotnych wymagało kwot większych aniżeli pierwotnie przewidziano, bo od kwietnia i maja wydaje się na bezrobotnych o blisko 3 miljony więcej niż w pierwszym kwartale, gdzie całkowite wydatki na wsparcie dla bezrobotnych i na akcję pomocy dla bezrobotnych wynosiły 20.600.000 zł, tymczasem w maju te wydatki wynosiły już przeszło 10.700.000. W pierwszym kwartale miesięczne wsparcie dla bezrobotnych kosztowało przeciętnie niespełna 7.000.000. w maju już 10.700.000 zł, a podobnie i w czerwcu. Pochodzi to stąd, że Rząd zwalcza przyczyny bezrobocia przez akcję popierania pewnych robót, natomiast wydaje mniej na wsparcie bezpośrednie. Kwoty używane na wsparcia bezpośrednie dla bezrobotnych mają tendencję spadkową. Wynosiły one najwięcej w lutym 7.000.000, a obecnie spadają poniżej 6.000.000. Natomiast wydaje się od kwietnia osobne kwoty na roboty publiczne, częściowo z budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, w części zaś z budżetu Ministerstwa Robót Publicznych. Kwoty te wynosiły w maju blisko 5 milionów złotych — 2.900.000 z budżetu Ministerstwa Pracy i 2.000.000 zł z budżetu Ministerstwa Robót Publicznych. Tem się tłumaczy to powiększenie środków pieniężnych na akcję na korzyść bezrobotnych.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#SBuzek">Co się tyczy teraz artykułów dalszych, to niech mi wolno będzie kilkoma słowami odpowiedzieć na te zarzuty, które mówią, że te prowizorja budżetowe nie mają właściwie zbyt wielkiego znaczenia. Otóż tak prowizorjum na kwartał pierwszy, jak prowizorjum na kwiecień, na maj i czerwiec były przez Rząd skrupulatnie przestrzegane. Z wyjątkiem tych trzech pozycyj, o których mówiłem i na które Rząd ex post żąda usprawiedliwienia, nie było ani w pierwszym, ani w drugim kwartale wypadku przekroczenia przez Rząd pełnomocnictw, udzielonych we właściwej ustawie o prowizorjum. Skutkiem wykonania ustawy mamy dalsze ograniczenie wydatków państwowych i dalszą oszczędną gospodarkę.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#SBuzek">Dla drugiego kwartału przedstawiają się odpowiednie cyfry jak następuje: prowizorjum na kwiecień, maj i czerwiec przewidywało wydatki w kwocie 458 miljonów, a wraz z mającemi być dziś uchwalonemi 6.449.000 zł wynoszą te kredyty 464.753.000. Tymczasem faktyczne wydatki w kwietniu i maju wynosiły 293.753.000. Ile wynoszą faktyczne wydatki na czerwiec, nie wiemy, jednak będą wynosiły, według doświadczenia naszego, niemal dokładnie tę kwotę, jaką Ministerstwo w swoim preliminarzu miesięcznym na czerwiec preliminowało. Kwota ta wynosi 151.521.000. Na tej podstawie można obliczać faktyczne wydatki kwartału drugiego na kwotę 435. 254.000. Daje to faktyczną oszczędność w porównaniu z preliminarzem na kwotę 19.499.090 zł.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#SBuzek">Przypominam, że w pierwszym kwartale mieliśmy zjawisko zupełnie podobne, mianowicie na pierwszy kwartał wynosiły kredyty przyzwolone 428.700.000, a faktyczne wydatki 420.000.000, a więc była oszczędność 8.000.000.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#SBuzek">Największa oszczędność została osiągnięta w budżetach Ministerstwa Reform Rolnych, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Ministerstwa Wyznań Religijnych i Ministerstwa Pracy. Natomiast w innych resortach niema większych oszczędności, prócz Ministerstwa Spraw Wojskowych, gdzie oszczędności wynoszą 748.000 i Sejmu i Senatu, gdzie wynoszą 800.000 zł. W innych resortach wydatki niemal zupełnie równają się kredytom przyzwolonym, pozostają tylko bardzo małe niezużyte reszty.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#SBuzek">Należy zaznaczyć, że dochody w drugim kwartale ukształtowały się pomyślniej, aniżeli przewidywaliśmy. Mianowicie dochody faktyczne w kwietniu i maju wyniosły 273.313.000, wskutek tego deficyt faktyczny w kwietniu i maju wynosił razem 20.420.000 zł. Dochody preliminowane na czerwiec przez Ministerstwo wynoszą okrągło 130 miljonów, zaś wydatki 151 miljonów, więc deficyt, przewidywany w czerwcu, wynosi 21.000.000 zł. Daje to 41 miljonów deficytu za cały drugi kwartał, podczas, gdy mówiąc o prowizorjum na drugi kwartał obawialiśmy się deficytu około 70 miljonów złotych, a zatem znacznie większego. Że do deficytu takiego nie przyszło należy przypisać pewnej redukcji wydatków i tej okoliczności, że dochody Skarbu Państwa były większe, aniżeli przewidywaliśmy.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#SBuzek">Deficyt ten nie wyniesie nawet 41.000.000, gdyż w czerwcu mieliśmy miłą niespodziankę. Pierwszy raz od kiedy istnieją nasze polskie koleje państwowe wpłaciły one poważniejszą kwotę gotówką do Skarbu Państwa, mianowicie 6 milionów zł i wskutek tego deficyt, który obliczyłem na 41.000.000 zł, spadnie do 35.000.000 zł. Wolno więc dać wyraz oczekiwaniu, iż ta jaskółka, chociaż jest pierwszą, nie będzie jedyną. W ten sposób deficyt za całe pierwsze półrocze będzie zredukowany do kwoty 90.000.000 zł i to już jeżeli liczyć wydatki okresu ulgowego na konto r. 1926.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#SBuzek">Przechodząc teraz do prowizorium na kwartał III, muszę zaznaczyć, iż oznacza ono dalsza tendencję do gospodarki oszczędnościowej. Wynika to z cyfry ogólnej, którą się to prowizorjum kończy, gdyż przewiduje na III kwartał wydatki w kwocie 457.840.000 zł. Ponieważ wydatki nasze faktycznie w II kwartale wynosiły 445.000.000 zł, a więc mamy zwiększone o 12 miljonów w porównaniu z wynikami faktycznemi. Jeżeli jednak porównamy preliminarz na III kwartał z preliminarzem na II kwartał, to mamy ograniczenie wydatków o kwotę 7 miljonów złotych. Więc naogół należy zaznaczyć, że preliminarz na III kwartał trzyma się w ramach preliminarza na II kwartał, co na tem większa zasługuje uwagę, że pewne oszczędności, które były zawarte w preliminarzu na II kwartał, odpadają. Dotyczy to wydatków na pobory urzędnicze. Panowie wiedzą, że stosownie do ustawy sanacyjnej, uchwalonej w grudniu ub. r., ustabilizowano pobory urzędnicze, a równocześnie w porównaniu z poborami na grudzień zredukowano w wyższych kategorjach o 6%, od X do XI kategorji o 5% i w niższych kategorjach o 4%. Otóż Rząd obecnie utrzymuje w całej pełni stabilizację płac, jednak uchyla te skreślenia z pensji grudniowej, wynoszące 61/2% i wskutek tego wydatki na III kwartał są o okrągłą kwotę 8 miljonów złotych większe, aniżeli wydatki na kwartał II. Pomimo to, proszę Panów, utrzymuje się ten preliminarz na III kwartał w ramach wydatków II kwartału. Oczywiście więc muszą być gdzieś oszczędności. Największe oszczędności wynikły według planu umorzenia i spłaty długu państwowego w ten sposób, że na dług państwowy prowizorjum budżetowe na III kwartał preliminuje o 17 miljonów złotych mniej, aniżeli na kwartał II.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#SBuzek">Dalej są przewidywane pewne oszczędności w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych. Wynoszą one kwotę 2.329.000 zł (na kwartał II preliminowaliśmy na Ministerstwo Spraw Wojskowych kwotę 142 miljony, obecnie preliminujemy 139.723.000 zł). Dalej w innych resortach są minimalne oszczędności.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#SBuzek">Są jednakże oczywiście resorty, które wymagają więcej, gdzie wydatki preliminowane są wyżej. Do tych należą przedewszystkiem Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, Ministerstwo Skarbu, Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Reform Rolnych. Dla innych Ministerstw żąda się niemal dokładnie tych samych kredytów, co w drugim kwartale.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#SBuzek">Jaki zachodzi stosunek między temi preliminowanemi wydatkami a preliminowanemi dochodami? III kwartał jest dla Ministra Skarbu zawsze najtrudniejszym kwartałem. To jest kwartał najchudszy, ponieważ ma najmniej terminów płatności podatków i wskutek tego będziemy mieli w III kwartale mniejsze dochody, aniżeli były w kwartale I i II, nie z tego powodu, żebyśmy przewidywali mniejszą siłę płatniczą ludności naogół, ale wyłącznie z tego powodu, że ilość terminów płatności podatków jest w III kwartale mniejsza. Ministerstwo przewiduje bardzo ostrożnie, kiedy preliminuje dochody na III kwartał z danin publicznych i monopoli na kwotę 303 milj. zł i to oczywiście bez tego 10% dodatku. Mianowicie z podatków bezpośrednich przewiduje się w III kwartale wpływy w kwocie 77.000.000 zł, z podatku majątkowego — 12.000.000 zł, z podatków pośrednich 27.000.000 zł, z ceł 39.000.000 zł, z należytości 27.000.000 zł niespełna, a z monopoli — 122.000.000 zł. Wedle doświadczeń, poczynionych w I i II kwartale wynik faktyczny będzie najprawdopodobniej lepszy, niż te przewidywania, ponieważ departament budżetowy w tych obliczeniach bardzo ostrożnie postępuje.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#SBuzek">W każdym razie zwracam uwagę, że wpływ z danin publicznych, co do których ma być uchwalony 10% dodatek, jest przewidziany na III kwartał w kwocie okrągło 130.000.000. Skutkiem tego ten 10% dodatek da o 13.000.000 zł więcej w III kwartale. Dalej, proszę Panów, preliminuje Ministerstwo z dochodów administracyjnych okrągło 42.000.000 zł, przyczem zaznaczam, że dochody administracyjne w I kwartale wynosiły 50.000.000, a w II kwartale — 41.000.000 zł. Więc znów są te dochody preliminowane bardzo ściśle i bardzo ostrożnie.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#SBuzek">Znaczniejsze wpływy przewiduje Ministerstwo z przedsiębiorstw, mianowicie 18.000.000 zł; lasy państwowe mają dać 71/2 miljona, koleje 5.000.000, poczty blisko 5.000.000, a inne przedsiębiorstwa państwowe 600.000. Wszystko to razem daje tylko 363.000.000, w porównaniu z przewidywanemi wydatkami 458.000.000.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#SBuzek">To przeciwstawienie mówi samo za siebie i uzasadnia trzy dalsze konieczności, które są albo zaznaczone w samem prowizorjum budżetowem, albo też zostały podniesione przez p. Ministra Skarbu w expose sejmowem i na posiedzeniu Komisu Skarbowo-Budżetowej. Pierwszą więc konsekwencją tego stanu rzeczy jest konieczność uchwalenia artykułu o 10% dodatku do podatków państwowych, z wyjątkiem tych, które są wyraźnie wyjęte, mianowicie podatku majątkowego i cła. Według przedłożenia rządowego te podatki były wyjęte, może milcząco, ale wyraźnie zakazano obciążenia podatku majątkowego i ceł dodatkiem 10%, potem Sejm i Komisja Skarbowo-Budżetowa uchwaliła także w tym względzie postanowienie i odrzuciła wniosek mniejszości, który wniósł szan. kol. s. Koerner. Panowie mają ten wniosek w druku. Idzie on w tym kierunku, ażeby nie dodawać tego dodatku 10% do podatków pośrednich i do kar egzekucyjnych. Ponieważ preliminowano z tych źródeł dochód w III kwartale, jak powiedziałem, w kwocie 77.000.000 zł, więc konsekwencją przyjęcia wniosku kol. Koernera byłoby powiększenie tej cyfry na III kwartał o kwotę 8.000.000. Uważamy to za rzecz zupełnie niedopuszczalną i dlatego proszę Wysoki Senat o odrzucenie tego wniosku mniejszości.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#SBuzek">Drugą koniecznością jest uchwalenie także art. 3 prowizorium budżetowego właśnie w tej formie, jaka jest obecnie proponowana. P. Minister Skarbu stoi na zasadzie absolutnego utrzymania równowagi budżetowej i to także, proszę Panów, po wyczerpaniu się zapasów kasowych, z których czerpać nie można w stosunku do każdego poszczególnego miesiąca. Dlatego Panowie znajdą w art. 3 nowe sformułowanie zasady budżetów miesięcznych, mianowicie: każdy budżet miesięczny musi być zrównoważony. W praktyce oczywiście pociągnie to za sobą szereg trudności w wykonaniu budżetu dla administracji. Administracja będzie musiała przy wykonaniu tej zasady bardzo wiele wydatków, które są może nawet bardzo pilne, odsunąć na dalsze miesiące, zwłaszcza na kwartał czwarty, który pod względem podatkowym jest znacznie lepszy. Ale to jest konsekwencja tego stanu, w jakim się nasz Skarb znajduje, że nie mamy zapasów kasowych, któreby pozwalały w niektórych miesiącach wydawać więcej, aniżeli wynoszą faktyczne dochody. Otóż, proszę Panów, ten art. 3 jest po raz pierwszy sformułowany z tą absolutną ścisłością, iż każdy budżet miesięczny musi być w sobie zrównoważony. Zwracam na to uwagę. Uważam to w naszych warunkach jako najsilniejszą afirmację woli Rządu rzeczywistego zrównoważenia budżetu i uważam to za konieczność jak długo nie będzięmy posiadali odpowiednich zapasów kasowych, względnie jak długo nie będziemy mieli na naszym rynku pieniężnym takich stosunków, jakiemi, po kilku latach niesłychanie chudych, cieszą się już obecnie Niemcy. Rząd pruski może na krótkoterminowe swoje potrzeby wydawać krótkoterminowe pożyczki i nastały tam niemal stosunki przedwojenne co do łatwego nabycia kredytu na potrzeby skarbu państwa na wewnętrznym targu krajowym. U nas, niestety, do tego jeszcze daleko, a ponieważ mamy tę drogę zamkniętą i zapasów kasowych nie mamy, musimy przeto iść drogą, wskazaną w art. 3 p. 1.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#SBuzek">Wreszcie, wskazując na konieczność podwyższenia dochodów z poszczególnych przedsiębiorstw państwowych, przedewszystkiem zwrócę uwagę na nasze koleje państwowe. Proszę Panów, dostałem tutaj sprawozdanie Francuza, p. Lebeur, który jest komisarzem kolei żelaznych niemieckich z ramienia komisji reparacyjnych i wraz z innymi kolegami, Francuzami i Anglikami, zasiada w radzie zarządzającej niemieckiemi kolejami państwowemi. Okazuje się z tego sprawozdania, że niemieckie koleje państwowe były nie mniej niż nasze w czasie inflancji dla skarbu państwa zabójcze, miały kolosalne deficyty. W roku 1923 deficyt wynosił blizko 1 miljard marek złotych. Od roku 1924, gdy zamieniono niemieckie koleje państwowe na przedsiębiorstwo kolejowe, a zwłaszcza gdy je poddano pod zarząd międzynarodowy na podstawie planu Dawesa, koleje niemieckie rozpoczęły przynosić bardzo wielki dochód. Mianowicie w pierwszym roku działania planu Dawesa, w roku 1924 i 1925 dały faktycznie dochodu przeszło 550.000.000 marek złotych. Mianowicie zapłacono tytułem reparacji — 400.000.000, a 100.000.000 w celu utworzenia funduszu rezerwowego spółki kolejowej, który to fundusz służył jako zabezpieczenie każdoczesnej wypłacalności spółki z planu Dawesa. Żadnych specjalnych wyposażeń przytem ze skarbu na kapitał obrotowy koleje Rzeszy Niemieckiej nie otrzymały.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#SBuzek">Na drugi rok Dawesa — rok Dawesa liczy się od 1 września do 31 sierpnia — koleje niemieckie zobowiązane są zapłacić tytułem reparacji 845 miljonów marek złotych, więc blisko miliard marek złotych. Pozwolą Panowie, że uczynię krótkie porównanie, dlaczego koleje niemieckie mogą przynosić tak ogromne dochody. Otóż sieć kolejowa, pozostająca pod zarządem spółki kolejowej Rzeszy Niemieckiej wynosi 53.210 km, nasza sieć kolejowa wynosi 17.711 km razem z kolejami wąskotorowemu te jednak nie odgrywają wielkiej roli. Nasza sieć kolejowa zatem stanowi dokładnie sieci kolejowej niemieckiej. Otóż ruch osobowy jest w Niemczech stosunkowo dwa razy większy niż u nas, mianowicie w roku ostatnim liczono tam 45 miliardów pasażerokilometrów, a u nas tylko 7% miliarda, to znaczy u nas 6 razy mniej, podczas, kiedy nasza sieć kolejowa jest 3 razy mniejsza. A więc intensywność ruchu kolejowego, jeżeli chodzi o ruch pasażerski, jest u nas o połowę mniejsza i to jest powodem mniejszych stosunkowo dochodów, mianowicie za pasażerokilometr płaciło się u nas w 1925 r. to samo co w Niemczech, w Niemczech 3 zł 26 gr, u nas 3 zł 24 gr. Co do taryf w 1925 r. nie było różnicy, ale co do dochodów oczywiście są niesłychane różnice, mianowicie koleje niemieckie dały dochodu za przewóz pasażerów w kwocie 1.193.000.000 marek złotych, a nasze koleje tylko 241.000.000 zł. Tu mamy, wskutek mniejszego ruchu, manco, które dochodzi do 240 miljonów złotych.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#SBuzek">O wiele lepiej dla naszych kolei przedstawia się sprawa ruchu towarowego. Ruch towarowy u nas nie jest o wiele mniejszy od ruchu pasażerskiego w Rzeszy Niemieckiej. Koleje niemieckie przewożą towarów 260 miljonów ton, nasze koleje — 85.000.000 ton, a więc stosunek jest jak 1:3, tak, jak długość sieci kolejowych, tylko, że koleje niemieckie przeciętnie przewożą 1 tonę na 183, my na 118, tu jest różnica większa. Naogół koleje niemieckie mają 41 miljonów tonnokilometrów przewozu towarowego, a my mamy 10 miljonów tonnokilometrów, tak było w 1924 r., a w 1925 było trochę więcej.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#SBuzek">Natomiast, proszę Panów, są bardzo znaczne różnice w tych opłatach za przewóz tonnokilometra. W Niemczech wypada 5.84 fen. — tak było w 1925 r. — to znaczy 71/5 grosza, a u nas 43/4 grosza. Więc u nas te taryfy są o 1/3 niższe, aniżeli taryfy niemieckie. I skutek potem jest ten, że oczywiście z ruchu towarowego mamy znacznie mniejsze dochody, aniżeli ma przeciętnie na kilometr Rzesza Niemiecka. Ale pochodzi to głównie z niższych taryf, a nie z mniejszego ruchu, na co zwracam specjalnie uwagę.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#SBuzek">Trzeci punkt jest bardzo ważny: mianowicie koleje niemieckie przeprowadziły bardzo intensywną redukcję urzędników kolejowych. 1 października 1923 r. zatrudniały 1.009.420 osób, a 1 sierpnia 1925 r., t. j. w niecałe dwa lata później 691.529 osób, z tego urzędników 328.634, a robotników 362.895. Porównania ścisłego przeprowadzić nie możemy, ponieważ nasz budżet nie wykazuje całej ilości pracowników kolejowych. On wykazuje pracowników etatowych 82.366, nieetatowych 91.921, razem 174.287 pracowników, którzy są wcieleni do jednej z 16 grup uposażeniowych, więc to są właściwie urzędnicy, to co Niemcy nazywają „Beamte”, bo Niemcy zaliczają konduktora kolejowego i maszynistę tak samo do urzędników.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#SBuzek">Jeżelibym tę cyfrę 184.000 przeciwstawił liczbie urzędników niemieckich 328.000, to oczywiście byłaby stosunkowo duża dysproporcja na naszą niekorzyść, ponieważ mielibyśmy więcej niż połowę urzędników niemieckich, podczas gdy nasza sieć kolejowa stanowi tylko sieci kolejowej niemieckiej. Ale niewiadomo czy tu nie zaliczeni także do takiej kategorji urzędnicy etatowi i nieetatowi, którzy nie są zaliczeni w Niemczech do robotników a liczby robotników nasz budżet nie podaje. Wedle pobieżnego przeglądu naszego budżetu jest rzeczą jasną, że nie podpadają tu ani robotnicy warsztatowi, ani robotnicy do naprawy torów, którzy w Niemczech są wliczeni do cyfry 362.000. Uważałbym, że Ministerstwo Kolei zrobiłoby bardzo dobrze, gdyby przeprowadziło wszechstronnie to porównanie co do zatrudnionego personelu. Wtenczas moglibyśmy coś wiedzieć jasnego, coś zdecydować i okazałoby się czy nasz personel kolejowy jest tak duży na kilometr, jakby z tego pobieżnego przeglądu wynikało. Narazie robi to wrażenie, że rzeczywiście mamy za dużo personelu i byłby to trzeci powód, dla którego nasze koleje nie przynosiły tyle, ilebyśmy słusznie mieli prawo od nich wymagać. Ale zastrzegam się co do tego trzeciego punktu, gdyż to wymaga jeszcze badań szczegółowych i wyczerpujących. Rząd nasz powinien wytężyć wszystkie siły, ażeby z tego przedsiębiorstwa, które przecież przedstawia jedną trzecią sieci kolejowej niemieckiej, wydobyć dochody dla Skarbu Państwa. Nie mówimy o miljardzie marek złotych, ale jeżeli otrzymamy 100 milj. zł., to uważałbym to za rzecz osiągalną i możliwą nawet w tych warunkach, w jakich nasze gospodarstwo narodowe się znajduje.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#SBuzek">Co się tyczy programu gospodarczego, to p. Minister Skarbu w swojem exposè w Sejmie i w swojem przemówieniu na Komisji Skarbowo-Budżetowej wskazał najważniejsze punkty. Panowie pozwolą, że do niektórych z tych punktów, które uważam za szczególnie ważne zajmę tu stanowisko.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#SBuzek">P. Minister Skarbu, wychodząc z założenia, że równowagę budżetową bezwarunkowo utrzyma, wyprowadza dalsze wnioski i wyprowadza, jako kategoryczny imperatyw dla swoich poczynań, ażeby ustabilizować walutę i to o ile możności, ustabilizować złoty na około 1/10 dolara. Otóż, proszę Panów, ten program stabilizacyjny należy uważać za zewszechmiar racjonalny i odpowiadający potrzebom naszego gospodarstwa narodowego. Należy go uważać także za wykonalny w całej pełni. Dwa są główne powody, któreby mogły wpłynąć na dewaluację waluty. Pierwszy — brak zrównoważonego budżetu, ale ten powód odpada po tak kategorycznem postawieniu tego prowizorjum.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#SBuzek">Drugi powód to jest niekorzystny bilans płatniczy. lub handlowy. Pod tym względem należy zaznaczyć. że jesteśmy w erze dosyć pomyślnej, mianowicie mieliśmy w ciągu ostatnich 10 miesięcy nadwyżkę naszego wywozu nad przywozem okrągło 70.000.000 dolarów, to znaczy, że cały rok gospodarczy 1925/26 będziemy mieli nadwyżkę eksportu nad importem 84.000.000 dolarów. Ponieważ rok poprzedni to znaczy rok 1924/25 dał nam nadwyżkę przywozu nad wywozem 126.000.00 dolarów minus, to obecny plus na ten rok 84.000.000 jest, proszę Panów, postępem wcale znacznym, 2/3 tego minusa, któryśmy mieli, zdołaliśmy wyrównać.</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#SBuzek">Jakie są szanse na przyszłość? Główną aktywność naszego bilansu handlowego zawdzięczamy wywozowi płodów rolnych, następnie wywozowi płodów leśnych i wreszcie wywozowi, płodów kopalnianych. Niestety, wyroby fabryczne dopiero w ostatnich czasach mają tendencję wzrostu. Bardzo dużo będzie zależeć od tego, jak się ukształtuje urodzaj na rok 1926. Obecnie możemy powiedzieć tylko tyle, że ten urodzaj nie będzie tak dobry, jak był 1925, w jakiej jednak mierze to nastąpi, to dopiero będziemy wiedzieli dokładnie za dwa tygodnie, gdy będzięmy mieli opracowany dokładnie stan zasiewów z końcem czerwca b. r. W każdym razie należy się liczyć z tem, że ten urodzaj będzie trochę gorszy, aniżeli był w roku poprzednim.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#SBuzek">Ale to nie powinno wpłynąć na nasz bilans handlowy, zwłaszcza wtenczas, jeżeli będą wykonane pierwsze dwa punkty programu p. Ministra Klarnera, mianowicie — zrównoważenie złotego na wartość 1/10 dolara, i — obniżenie stopy procentowej.</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#SBuzek">Oba te punkty, są ściśle ze sobą związane. Utrzymanie złotego na poziomie mniej więcej 1/10 dolara stwarza dość korzystne szanse eksportu, które będą oczywiście się zmniejszały w miarę, jak zarobki wzrosną i ceny będą podążały za dewaluacją naszego pieniądza, która miała miejsce w ubiegłych miesiącach.</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#SBuzek">Ale tutaj czynnikiem przeciwważącym jest obniżenie stopy procentowej. Wyrówna to obciążenia dla produkcji, które wyniknie z większych zarobków, względnie ze zwiększenia się samych cen produktów. I dlatego słusznie te dwa punkty p. Minister wysunął na samo czoło i słusznie też one znalazły w Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu zupełnie jednomyślne i korzystne przyjęcie.</u>
<u xml:id="u-4.30" who="#SBuzek">Co się tyczy trzeciego punktu: wkładek w monecie stałej w Banku Państwa, to co do tego były różne zdania. Mojem zdaniem, one nie mają żadnych cech ujemnych. Wynikają one z tego głębokiego przekonania p. Ministra, że niema mowy o deprecjacji naszej waluty, a jeżeli tak, to wtenczas same wkładki ograniczające się do konieczności czasowych, przyczynią się do powiększenia obiegu, a z czasem, gdy powróci zaufanie do złotego, ustąpią miejsca autonomicznie wkładkom zlotowym. jako tym, które dają większą swobodę ruchu dla posiadaczy kont.</u>
<u xml:id="u-4.31" who="#SBuzek">Na dzisiejszem posiedzeniu Komisja Skarbowo-Budżetowa, uchwaliła jeszcze jedną rezolucję, która wzywa Rząd do obniżenia opłat od paszportów zagranicznych i do wydania rozporządzenia, upraszczającego postępowanie przy wydawaniu paszportów zagranicznych. Otóż komisja wychodziła z tego założenia uchwalając to, że wszystkie przepisy, które zostały wydane na mocy ustawy z r. 1924, są anomalją. To są nadzwyczajne zarządzenia, które mogą być utrzymane tak długo, jak długo to jest potrzebne. Mianowicie, wskazywano na to, że utrudnienia, które się czyni wskutek zbyt przewlekłej procedury przy udzielaniu paszportu dla kupców i przemysłowców, mają ten skutek, że utrudniają eksport polski, ponieważ, jeżeli się chce eksportować, trzeba bardzo często szukać tego eksportu i wyjeżdżać za granicę. Importu nie ograniczają te przepisy, bo zagranicznych kupców, którzy do Polski z importem idą, oczywiście nie dotyczą. Więc gdyby uproszczono to postępowanie i ułatwiono kupcom podróże, które w interesach handlowych są konieczne, to spodziewamy się z tego znacznego ożywienia naszego eksportu.</u>
<u xml:id="u-4.32" who="#SBuzek">Co się zaś tyczy zwykłych wyjazdów, od których się obecnie pobiera 500 zł., a właściwie 600 zł od paszportu, bo jest dodatek 100 zł dla bezrobotnych — to komisja stanęła na tem stanowisku, że obecnie przecież w porównaniu z r. 1924 i 1925 sytuacja jest znacznie zmieniona, mianowicie jeszcze w r. 1924 i 1925 ceny u nas były wysokie, że wyjechać zagranice to była czysta oszczędność i nawet się rentowało zapłacić 500 zł. za paszport, gdyż naogół zagranicą żyło się o wiele taniej, aniżeli u nas. Obecnie stosunki są zmienione. Obecnie wszystkie kraje zagraniczne, może za wyjątkiem Francji, są droższe aniżeli Polska. W Polsce żyje się względnie najtaniej, wskutek tego niema tej premji dla tego, który chce wyjechać czy to dla poratowania zdrowia, czy dla studjów, czy nawet dla rozrywki. Uważamy, że jeżeli by się obecnie postarało zmniejszyć opłaty, to nie spowoduje zwiększenia się liczby tych, którzy wyjeżdżają. Uważamy, że te zarządzenia były nadzwyczajne, wyjątkowe i byłoby rzeczą wskazaną, by Rząd przystąpił do stopniowego zlikwidowania tych przepisów, a to w tej drodze, iż się narazie ograniczy i zniży opłaty za paszporty.</u>
<u xml:id="u-4.33" who="#SBuzek">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej proszę Wysoki Senat o przyjęcie także tej rezolucji.</u>
<u xml:id="u-4.34" who="#SBuzek">Co się tyczy zaś samego prowizorjum budżetowego, to prosiłbym o odrzucenie wniosku mniejszości kol. sen. Koernera i o przyjęcie prowizorjum budżetowego w tej formie, w jakiej uchwalone przez Sejm zostało.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#MinisterSkarbuKlamer">Wysoki Senacie! Wobec stanowiska, jakie zajął p. sprawozdawca sen. Buzek w stosunku do preliminarza i wobec wyjaśnień, jakie miałem zaszczyt złożyć na Komisji Skarbowo-Budżetowej Senatu, oraz wobec znanych już, a w prasie podanych moich poglądów, wypowiedzianych z powodu debaty w Sejmie, nie sądzę, aby zachodziła potrzeba. abym po raz wtóry te same rzeczy powtarzał i wyjaśniał te zagadnienia, które już znalazły całkowicie swój wyraz.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#MinisterSkarbuKlamer">Natomiast pragnąłbym zająć kilka chwil Wysokiej Izbie, ażeby zatrzymać się na tych sprawach, które z tej trybuny przez Rząd jeszcze poruszone nie były. Z wielu stron spotkałem się z zarzutem, że w moich przemówieniach z powodu prowizorjum budżetowego prześlizgnąłem się nad sprawami gospodarczemi. Muszę powiedzieć, że uczyniłem to z całą świadomością dlatego, że zagadnienie budżetu Państwa, zagadnienie bilansu handlowego, zagadnienie waluty polskiej jest samo w sobie tak wielkie i zasadnicze, że te sprawy powinny być ujęte w zupełnie oddzielny cykl dyskusji. Z chwilą, gdy dzisiaj możemy rzeczy te uważać za wyświetlone, jest moment, ażeby Rząd wypowiedział się odnośnie swojego programu gospodarczego. W imieniu Rządu w tej chwili mam zaszczyt to właśnie uczynić.</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#MinisterSkarbuKlamer">Pod nazwą programu gospodarczego rozumiem syntetyczne ujęcie tych wszystkich środków, jakiemi rozporządza naród, ażeby przez celowe i umiejętne wykorzystanie doprowadzić całokształt życia gospodarczego do największego i najszybszego rozkwitu. A więc nie może być mowy o programie gospodarczym poszczególnych rządów. Mieliśmy dotychczas rządów 16. Jakiż chaos wynikłby, gdyby każdy rząd po kolei przychodził ze swoim programem gospodarczym! Uważam, że gdyby nawet tego programu gospodarczego poszczególne rządy nie reprezentowały, to raczej byłoby to szczęśliwą rzeczą, a przynajmniej nie byłoby szczęśliwą rzeczą, a przynajmniej nie byłoby ujemnem zjawiskiem.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Od wypadku do wypadku)</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#MinisterSkarbuKlamer">My musimy dążyć od tego, ażeby opracować polski program gospodarczy. I te rzeczy są wykonywane przez myśl społeczeństwa, która stopniowo na tem tle w Polsce niewątpliwie dokładnie się skrystalizowała. I obecnie też, zajmując stanowisko w tej sprawie, uważam, że nie będziemy czynili wynalazków, a jedynie skrystalizujemy i w formie, jaka odpowiada oświadczeniu rządowemu, ujmiemy rzeczy w znacznym stopniu w łonie społeczeństwa już przetrawione.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#MinisterSkarbuKlamer">Program gospodarczy winien posiadać wyraźny kierunek trwałości, gdyż wynikać on winien z trwałych przesłanek, warunków egzystencji narodu, a więc może być jedynie narodowym, obliczonym na długi szereg lat i zmiennym jedynie w zależności od zmiany zasadniczego układu poszczególnych elementów, tworzących podstawę dla rozwoju życia gospodarczego. Polska przedwojenna. wtłoczona w ramy życia gospodarczego poszczególnych zaborów, nie mogła posiadać własnej samodzielnej linji, rozwojowej w żadnej dziedzinie gospodarstwa narodowego. Z konieczności dzielnice poszczególne dostosowały się do programów gospodarczych państw zaborczych, i z tego właśnie względu dzisiaj widzimy wielka rozbieżność w zdolnościach i w skłonnościach wytwórczych poszczególnych naszych dzielnic.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#MinisterSkarbuKlamer">Dość spojrzeć na mapę kolejową, na mapę dróg bitych, ażeby zrozumieć brak materjalnych podstaw dla wspólnej jednolitej myśli w zakresie życia gospodarczego poszczególnych dzielnic, brak spowodowany konsekwencjami historycznemi, a w wyniku swoim powodujący to, iż wykonanie polskiego programu gospodarczego jest trudem trudów, ofiarą wielu pokoleń dla stworzenia trwałej państwowości polskiej. Wszakże nie masz państwa współczesnego, któreby nie opierało swego bytu politycznego, kulturalnego, swej potęgi na wykorzystaniu i uruchomieniu wszystkich ukrytych źródeł bogactwa gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#MinisterSkarbuKlamer">Nie będę analizował w chwili obecnej poszczególnych warunków rozwoju życia gospodarczego w poszczególnych dziedzinach w okresie przedwojennym, zaprowadziłoby mnie to zbyt daleko. Wreszcie znamy jednostronny rozwój każdej dzielnicy i uświadamiamy sobie dokładnie trudności, jakie stoją przed nami na drodze do wykonania gospodarczej unifikacji wszystkich dzielnic Polski. To zjednoczenie gospodarcze ma następować stopniowo w miarę posiadanych sił i stosowanie do nowych warunków egzystencji całego narodu. Wielkie ofiary materjalne, jakie wszystkie dzielnice poniosły w okresie działań wojennych, znacznie powiększają trudności ku uzyskaniu jednolitości gospodarczej naszego Państwa. Ponieważ posiadamy jedynie szczupłe środki do dyspozycji dla odbudowy naszego życia gospodarczego, konieczne jest naszkicowanie najogólniejszych linji rozwojowych tegoż życia polskiego i skierowanie właśnie ku tym linjom ciągłych i wytrwałych wysiłków woli, pracy i myśli narodowej. A więc jeżeli celem naszych wysiłków ma być unifikacja, to program gospodarczy ma wskazać drogi rozwojowe dla stworzenia jednolitego zdrowego organizmu narodowego przy największem zastosowaniu ekonomji sił.</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#MinisterSkarbuKlamer">Plan gospodarczy musi wynikać z charakteru ludności, z gleby, z klimatu, z bogactw naturalnych, z położenia geograficznego i ustosunkowania się Polski do innych narodów, tworzących rodzinę europejską. A celem tego programu winno być wytrwałe powiększenie majątku i dochodu społecznego. Oczywiście źródłem zamożności społecznej jest tylko i jedynie produkcja.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#MinisterSkarbuKlamer">Przed ekonomistami polskimi stoi zagadnienie bardzo aktualne, czy Polska jest krajem rolniczym, czy przemysłowym. W chwili tej jest obowiązkiem moim wyrazić dokładny pogląd na to zagadnienie Rządu. Ludność polska jest w sześćdziesięciu kilku procentach rolnicza.</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Troszkę więcej)</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#MinisterSkarbuKlamer">Jeżeli chodzi o ścisłość, to odesłałbym Panów do artykułów p. Trzcińskiego w Ekonomiście, gdzie on na podstawie ścisłych przesłanek oblicza na 62%.</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#komentarz">(S. Buzek: 64)</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#MinisterSkarbuKlamer">Będąc ostrożnym, nie powiedziałem dokładnie tej liczby, ja ją oceniam na 641/2, aczkolwiek podkreślam, że artykuł ten, oparty na danych statystycznych, określa ją na 62. To jest mała różnica. Możemy powiedzieć, że 2/3 ludności mniej więcej jest rolniczej, 30 parę albo 30 kilka procent poświęca się wszelkim innym zawodom i z tego 151/2% poświęca się przemysłowi.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#MinisterSkarbuKlamer">Gdybyśmy sięgnęli do dochodu społecznego, to i tu wypadnie stwierdzić, że dochód rolnictwa wynosi mniej więcej 2/3 ogólnego dochodu społecznego. A więc liczby stwierdzają, że pod każdym względem rolnictwo zajmuje w Polsce dominujące stanowisko w całokształcie naszego życia gospodarczego. Do tego trzeba dodać, że rolnictwo jest odwiecznym warsztatem pracy polskiej, warsztatem pracy, który braki technicznej doskonałości zastępuje zwiększeniem nakładu pracy ludu wiejskiego, przytem wytwarzając artykułu pierwszej potrzeby, znajduje zawsze łatwy zbyt dla nadwyżki swojej produkcji, zarówno u ludności miejskiej w kraju, jak i zagranicą.</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#MinisterSkarbuKlamer">Stopniowe usprawnienie warsztatów rolnych jest względnie nieskomplikowane, a wyniki są zupełnie efektywne w ciągu jednego roku. Podniesienie warsztatów przemysłowych jest niewątpliwie o wiele trudniejsze. Wymaga ono znacznych nakładów i kosztów, a silna konkurencja doskonale zorganizowanych warsztatów przemysłowych zagranicznych nie daje się zrównoważyć wysiłkiem pracy, ze względu na stosunki socjalne, co zaś najważniejsze, przemysł wymaga większych środków obrotowych, oraz wytwarza towary, na które w obecnej sytuacji polskiej nie łatwo znaleźć nabywców. A i export towarów przemysłowych zagranicę jest również daleko więcej utrudniony, aniżeli export produktów rolnych.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#komentarz">(Głos: Nawet beznadziejny)</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#MinisterSkarbuKlamer">Nie można tak apodyktycznie mówić. Statystyka wykazuje, że i przemysł ma swój export. Właśnie ten brak zbytu na produkty naszego przemysłu powoduje, że wiele warsztatów przemysłowych pracuje tylko 2, 3, 4 dni w tygodniu. Wreszcie jest to dziś dość ogólne zjawisko we wszystkich krajach Europy. W każdym razie zdaje się nie ulegać wątpliwości, że dochód społeczny w obecnej sytuacji może być dość łatwo i znacznie powiększony nie przez przemysł, lecz przez warsztaty rolnicze. Jesteśmy wszak dalecy od tej sytuacji rynku wszechświatowego, w której należałoby się obawiać nadprodukcji płodów rolnych, a nawet w granicach własnych jest rzeczą konieczną, żebyśmy sobie zapewnili w większym stopniu własną samowystarczalność. Wszak wiemy, że tylko w latach urodzaju mamy nadwyżki do dyspozycji dla eksportu zagranicznego. A więc z tego widzimy, że właściwie nasze możliwości eksportowe nie są wielkie i są wyraźne jedynie w latach pomyślnych zbiorów.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#MinisterSkarbuKlamer">Wreszcie produkcja rolna posiada dużo faz i trzeba powiedzieć, że my stoimy na stanowisku prymitywu naszej gospodarki rolnej i praca rolnika wcale nie jest u nas wykorzystana dostatecznie. Według obliczeń p. pos. Błażeja Stolarskiego, przedstawionych w referacie na Kongres Rolniczy w 1924 r., przeciętna rodzina włościańska jest w stanie w ciągu roku dać 7.260 godzin pracy, tymczasem istotnie zużywa przeciętnie 3.130 godzin, a więc mniej niż połowę, a wszak nie ma specjalnych trudności do wyzyskania tej pracy i do jej usprawnienia.</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#MinisterSkarbuKlamer">Pierwszem więc, naczelnem hasłem programu gospodarczego winno być trwałe zwiększenie produkcji rolnej, a przez to i dobrobytu rolnika, jako najpoważniejszego konsumenta produkcji przemysłowej.</u>
<u xml:id="u-6.20" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Nareszcie doszliśmy do tego. Brawa)</u>
<u xml:id="u-6.21" who="#MinisterSkarbuKlamer">Jak wiele mamy tutaj do zrobienia, świadczą liczby wydajności z jednego hektara w rozmaitych dzielnicach. Są to liczby z r. 1922, 1923. Będę mówił o największej i najmniejszej produkcji. Największa jest poznańska, najmniejsza jest wileńska.</u>
<u xml:id="u-6.22" who="#komentarz">(Głos: Polesie)</u>
<u xml:id="u-6.23" who="#MinisterSkarbuKlamer">To jest to samo, statystyka jest dokładniejsza dla Wileńszczyzny.</u>
<u xml:id="u-6.24" who="#MinisterSkarbuKlamer">Pszenica: Poznańskie 18,7; Wileńskie 8,5; żyto: Poznańskie 17,7; Wileńskie 6,3; jęczmień: w Poznańskiem 19,6; w Wileńszczyźnie 8,9; owies: w Poznańskiem 19,8, w Wileńszczyźnie 8; ziemniaki: Poznańskie 137; Wileńszczyzna 101; buraki oczywiście w Wileńszczyźnie plantacji niema, porównywam cyfry Wołynia, w Poznańskiem 224, na Wołyniu 112, akurat połowa. Lecz chodzi tu, w mojem mniemaniu, nietylko o powiększenie ilości płodów. Dość rzucić okiem na liczby naszego eksportu zagranicznego, ażeby dojść do zrozumienia znaczenia hodowli trzody, ptactwa domowego, produkcji jaj, masła i innych produktów wyższych form rolnictwa, nie w tym stopniu zależnych od zmiennych warunków klimatu, potrzebujących pracy rodzin włościańskich, pracy, która w niespełna 50% jest wykorzystana, a do której rodzina włościańska jest włożona od wieków. Ten dział produkcji wymaga dużej ilości pracy i zamiłowania przy względnie skromnych nakładach i z tego względu posiada szczególne znaczenie dla gospodarstw małorolnych. Jeśli ogólny dochód społeczny wynosi 9 miliardów złotych w złocie, a z tego rolnictwo daje 6 miljardów złotych w złocie, to staje się jasnem, jak dbać należy o wzrost produkcji rolnej, która ma względnie łatwy rynek zbytu w kraju i zagranicą. Zachodzi pytanie, jakiemi metodami można osiągnąć poprawę w tej dziedzinie naszego życia gospodarczego? Tutaj wchodzimy w zagadnienie polityki przemysłowej.</u>
<u xml:id="u-6.25" who="#MinisterSkarbuKlamer">Niewątpliwie na pierwszem może miejscu trzeba postawić zagadnienie kredytu, zarówno kredytu długoterminowego dla meljoracji rolnych, jak i krótkoterminowego na liczne bieżące potrzeby rolników.</u>
<u xml:id="u-6.26" who="#komentarz">(Głos: Dla rolnictwa tylko kredyt długoterminowy)</u>
<u xml:id="u-6.27" who="#MinisterSkarbuKlamer">Przy obecnej sytuacji finansowej zagadnienie to nie jest łatwe do zrealizowania, nie możemy jednak powiedzieć, ażeby ono nie było do zrealizowania. Pragnąc dać wyraz zrozumienia doniosłości tego zagadnienia, Rząd nawet w obecnych trudnych warunkach przyjdzie w najskromniejszym zakresie z pomocą dla spraw meljoracji rolnych, a jednocześnie zwróci baczniejszą uwagę na zagadnienie kredytu krótkoterminowego, uważając, że przedtem, zanim będzie załatwiony kredyt długoterminowy, musi być załatwiony przedewszystkiem kredyt krótkoterminowy. Z tego względu Rząd podjął się sfinansowania na najbliższy sezon jesienny za pomocą kredytów krótkoterminowych sprawy nawozów sztucznych w najszerszem tego słowa znaczeniu, będzie stał na stanowisku wykorzystania w pełni egzystujących placówek przemysłowych. Państwowa Fabryka Związków Azotowych otrzymała dyspozycję przystąpienia do Studjów, celem pobudowania nowej fabryki związków azotowych dla rolnictwa, gdyż obecna produkcja Chorzowa nie wystarcza już dla potrzeb kraju.</u>
<u xml:id="u-6.28" who="#komentarz">(Głos: Prawie)</u>
<u xml:id="u-6.29" who="#MinisterSkarbuKlamer">Ważne zagadnienie elewatorów wychodzi ze sfer teoretycznych rozmów. Bank Gospodarstwa Krajowego jest zajęty studiowaniem metod praktycznego załatwiania tego programu i sądzę, że r. 1927 zastanie nas przy pracy nad jego urzeczywistnieniem. Jest to punkt wyjścia dla standartyzacji zboża polskiego, dla regulowania cen wewnątrz kraju, dla racjonalnego handlu zagranicznego, dla rolnego kredytu warrantowego zarówno ze źródeł krajowych, jak i zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-6.30" who="#MinisterSkarbuKlamer">Do tego samego szeregu zagadnień o doniosłem znaczeniu dla rolnika należy sprawa budowania rzeźni, chłodni, mleczarń. We wszystkich tych zagadnieniach inicjatywa prywatna spotka się z najlepszem poparciem ze strony Rządu.</u>
<u xml:id="u-6.31" who="#MinisterSkarbuKlamer">Trudno jest w krótkiem przemówieniu wyczerpać ten wielki problem, jaki się łączy ze sprawą poparcia rolnictwa. Wskazuję tylko na najpilniejsze potrzeby, ażeby dać w ten sposób wyraz, iż Rząd zdaje sobie sprawę z doniosłości tych zagadnień.</u>
<u xml:id="u-6.32" who="#MinisterSkarbuKlamer">Wysoka Izbo! Wysuwając na naczelne stanowisko sprawę znaczenia rolnictwa, jestem daleki od tego, abym zapoznawał doniosłość przemysłu dla Państwa. Jeżeli troska o wyżywienie miasta jest większa, niż o wyżywienie wsi, jeżeli wieś jest już obecnie przeludniona i emigracja części przyrostu ludności wiejskiej do miast jest nieuniknioną koniecznością państwa, to już z tego wynika dla wsi, dla utrzymania na wsi pewnej równowagi sił, konieczność rozwoju przemysłu polskiego. Zwłaszcza w obecnej sytuacji stosunków miedzynarodowych należy sobie postawić to pytanie i odpowiedzieć sobie, iż rozwiązanie jego ściśle się wiąże z załatwieniem kwestji bezrobocia, z wykorzystaniem licznych rzesz ludności bezrobotnych. Skoro wieś jej przyjąć i zatrudnić nie jest w stanie, to oczywiście jedynem ujściem dla tej ludności jest przemysł i rzemiosła.</u>
<u xml:id="u-6.33" who="#MinisterSkarbuKlamer">Stąd wynika, że przy dzisiejszej konstrukcji stosunków Polska winna dbać zarówno o rozwój rolnictwa, jak i przemysłu, stojąc na stanowisku, że kraj nasz jest już rolniczo-przemysłowym i ma tendencje rozwojowe w kierunku przemysłu. Tę ewolucję należy traktować jako zjawisko szczęśliwe, gdyż posiadanie własnego przemysłu zapewnia nam większy stopień niezależności, wyższy stopień samowystarczalności i jest gwarancją aktywności naszego bilansu handlowego. Jak powiedziałem, przemysł dla swych inwestycji potrzebuje znacznych środków, tych środków, których w obecnej chwili jeszcze nie posiada. Wobec zupełnego braku kredytu krótkoterminowego, nawet przygotowane i zupełnie realnie pracujące jednostki przemysłowe walczą z największemi trudnościami. Brak odbiorcy na wytwory przemysłowe świadczy o tem, że posiadamy dla chwilowej konjunktury nawet może przemysł zbyt przerośnięty.</u>
<u xml:id="u-6.34" who="#MinisterSkarbuKlamer">W takiej sytuacji musimy stanąć na stanowisku, iż środki nasze zużyjemy ku temu, żeby przedewszystkiem poprzeć te warsztaty przemysłowe, które mają zapewniony zbyt w kraju nawet przy obecnej konjunkturze. Zadośćuczynienie wewnętrznym potrzebom i oparcie się o wewnętrzną wzmożoną konsumpcje stworzy niewątpliwie pomyślne warunki dla produkcji polskiej.</u>
<u xml:id="u-6.35" who="#MinisterSkarbuKlamer">Zarówno ze względu na interes rolnictwa, jak przemysłu, szczególną opieką otoczymy te przemysły, które przerabiają płody rolnicze i dając prace licznym rzeszom bezrolnych lub małorolnych, odciągają one od miast grozę wielkich mas bezrobotnych, oraz przyczyniają się do uszlachetnienia kultury rolnej w wysokim stopniu. Równorzędne znaczenie posiadają wszystkie przemysły, pracujące dla rolnictwa, a więc przemysł narzędzi rolniczych, nawozów sztucznych, odzieży dla ludności wiejskiej itd. W zakresie tych przemysłów polityka celna winna być szczególnie ostrożna, żeby przez wysokie cła nie podrożyć produkcji rolnej.</u>
<u xml:id="u-6.36" who="#MinisterSkarbuKlamer">Oczywiście Państwo posiada rozmaite metody ochrony, bądź poparcia tych przemysłów. Również na szczególną uwagę będą zasługiwały te przemysły, które ze względu na naturalne bogactwa, bądź konieczności państwowe, bądź wreszcie szeroki zakres konsumcji wewnątrz kraju lub znaczenie exportowe wyrabianych przez nie artykułów, posiadają wszelkie możliwości rozwojowe. Wypada więc tu wymienić przemysł leśny, uszlachetniony procesami przeróbczemi, górnictwo, zwłaszcza węglowe i naftowe, hutnictwo, szczególnie cynkowe, ołowiane. Przemysły te powinny zadość uczynić nietylko wewnętrznym potrzebom kraju, lecz jak najusilniej pracować na export, aby przyczynić się do czynnego bilansu handlowego, szczególnie w tych latach, gdy rolnictwo nie da wystarczających wyników dla utrzymania aktywności bilansu płatniczego. I tu właśnie widzimy szczególne znaczenie państwowe potrzeby utrzymania pewnej równowagi między przemysłem i rolnictwem. Właściwe ustosunkowanie się tych dwuch wielkich działów naszego gospodarstwa narodowego polega na utrzymaniu równowagi cen na produkty rolne i przemysłowe.</u>
<u xml:id="u-6.37" who="#komentarz">(Brawa)</u>
<u xml:id="u-6.38" who="#MinisterSkarbuKlamer">Jeżeli produkcja rolna będzie Kosztowna — przemysł nie wytrzyma konkurencji zagranicznej, ze względu na konieczność utrzymania zbyt wysokich cen na robociznę, i odwrotnie, wysokie ceny na produkty przemysłowe spowodują trudne warunki pracy dla rolnictwa.</u>
<u xml:id="u-6.39" who="#MinisterSkarbuKlamer">Niskie ceny zarówno produktów rolnych, jak i przemysłowych i ustabilizowany stosunek pomiędzy niemi, z uwzględnieniem konjunktur na rynkach międzynarodowych, to główny warunek prosperowania naszego życia gospodarczego, jak również warunek stałości budżetu Państwa, aktywności bilansu handlowego, stabilizacji, poprawy stopniowej naszej waluty.</u>
<u xml:id="u-6.40" who="#MinisterSkarbuKlamer">W pomyślnem załatwieniu tego wielkiego problemu może odegrać właściwą rolę polskie kupiectwo, które musi zejść ze stanowiska zbędnego, szkodliwego pośrednika, a wziąć na siebie rolę wykształconego kupca, jako użytecznego ogniwa pomiędzy producentem i konsumentem. Tę rolę kupiectwa polskiego Rząd chętnie poprze.</u>
<u xml:id="u-6.41" who="#MinisterSkarbuKlamer">W obecnej sytuacji należy stwierdzić, iż nie pogadamy równowagi cen na produkty rolne i przemysłowe.</u>
<u xml:id="u-6.42" who="#MinisterSkarbuKlamer">Produkcja przemysłowa jest stosunkowo droga, tłomaczy się to tem, iż przemysł nie jest dostosowany do swojej zdolności produkcyjnej, iż posiada niedostateczną wydajność, jest obciążony świadczeniami socjalnemi, płaci niepomiernie wysokie koszta kapitału obrotowego. Jeśli się zważy że na rolnika jeszcze spadają znaczne koszta pośrednictwa handlowego, to należy stwierdzić, iż wskazane czynniki w wysokim stopniu utrudniają rolnikowi jakąkolwiek kapitalizację rezultatów je go pracy i są zrównoważone jedynie małemi wymaganiami rolnika, czyli jego małą zdolnością konsumcyjną. Obniżenie cen kosztów produkcji przemysłowej jest pierwszym warunkiem trwałego rozwoju produkcji przemysłowej. Sprawa jest trudna, a komplikuje się tem więcej, że wiele przemysłów, pragnąc powiększyć swoją produkcje, eksportuje część swoich wytworów zagranicę poniżej własnych kosztów, podnosząc dla utrzymania równowagi ceny dla konsumcji krajowej, wewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-6.43" who="#MinisterSkarbuKlamer">To zagadnienie musi być poddane zasadniczej rewizji.</u>
<u xml:id="u-6.44" who="#MinisterSkarbuKlamer">Proszę Wysokiej Izby, zagadnienia ściśle gospodarcze oczywiście wiążą się z zagadnieniami finansowemi i z szeregiem innych zagadnień polityki, znajdującej się w granicach i w kompetencji Rządu. I w drugiej połowie swego przemówienia właśnie przejdę do tych zagadnień, które warunkują politykę przemysłową. W obecnym ustroju kapitalistycznym pieniądz jest niezbędnym elementem produkcji, a więc polityka finansowa Państwa dla produkcji ma znaczenie pierwszorzędne. Nigdy w Polsce nie posiadaliśmy nadmiaru pieniądza. W czasach powojennych w najlepszym okresie rozkwita Banku Polskiego całkowita emisja łącznie z bilonem i biletami zdawkowemi wynosiła 675 milionów złotych w dobrej, że tak powiem walucie, co dawało na głowę ludności 26 złotych lub 5 dolarów. Obecnie te same liczby wynoszą 870 miljonów emisji Banku Polskiego łącznie z bilonem i biletami zdawkowemi, co czyni na głowę ludności 30 złotych, a więc tylko 3 dolary. Te same liczby wynoszą w Niemczech 19 dolarów, a w Czechosłowacji 16 dolarów. Zanik środków obrotowych łącznie z przeżytym kryzysem finansowym z epoki inflacji i z epoki spadku złotego odbił się fatalnie na całem życiu gospodarczem, a więc odbił się również fatalnie i na tym aparacie, który reprezentuje bankowość. Abstrahując od tej wielkiej liczby banków o charakterze spekulacyjnym, którym pozwoliliśmy powstać bez istotnej potrzeby w okresie powojennym, przeżywają najcięższe przesilenie również i dawne, przedwojenne banki, których działalność była dobrze zapisana w historji dziejów gospodarczych trzech zaborów z epoki przedwojennej. Stojąc na stanowisku, że w ustroju kapitalistycznym zdrowy organizm bankowy sprawuje swoje cele, potrzebne funkcje, Rząd będzie jednak dążył do daleko idącego zmniejszenia ilości banków.</u>
<u xml:id="u-6.45" who="#komentarz">(Brawa. Głos: Przepołowi Pan Minister)</u>
<u xml:id="u-6.46" who="#MinisterSkarbuKlamer">Zamało, przepołowione są już prawie dziś. Musimy iść znacznie i to znacznie dalej. Z drugiej strony muszę podkreślić, że nie byłoby do pomyślenia ze stanowiska Ministra Skarbu, aby mógł się wyrzec tych aparatów, zwłaszcza, że te banki, które nie przeżywają kryzysu, są bankami, reprezentującemi kapitał zagraniczny.</u>
<u xml:id="u-6.47" who="#MinisterSkarbuKlamer">Jako rezultat tego złego stanu rynku pieniężnego należy podkreślić również zanik oszczędności. Według obliczeń szacunkowych Głównego Urzędu Statystycznego, stan wkładów w instytucjach kredytowych przed wojną wynosił 3.100.000.000 fr. złotych, zaś w połowie ub. roku — zaledwie 481.000.000 zł. W końcu grudnia 1925 roku 425 milj. złotych. Oczywiście, idzie to równolegle ze spadkiem waluty polskiej, czyli niespełna 14% w stosunku do sum przedwojennych. Pierwszy kwartał 1926 r. dał nieznaczną poprawę, zaś drugi kwartał dał ponowny spadek. Oczywiście, odbudowa oszczędności, które odgrywały przed wojną wielką rolę czynnika twórczego w życiu gospodarczem, może nastąpić jedynie przez wzmożenie produkcji, powiększenie zamożności i ułatwienie kapitalizacji przy stabilizacji pieniądza polskiego.</u>
<u xml:id="u-6.48" who="#MinisterSkarbuKlamer">Znikoma ilość środków obrotowych stawia jednak na naczelnem miejscu zagadnienie odbudowy pieniądza w Polsce, w celu zapewnienia mu, jeżeli nie dostatecznej, to większej ilości znaków obiegowych dla obrotu twórczego i dla produkcii. Pożądane rezultaty możemy osiągnąć bądź na podstawie samowystarczalności za pomocą aktywnych bilansów handlowych przez szereg lat, bądź też przez uzyskanie pomocy zagranicznej. Pierwsza droga jest długa i mozolna, jednak do rezultatów pożądanych doprowadzić nas może, wymaga ona poświęcenia ze strony obecnego pokolenia przez długi szereg lat, druga droga daje efekt szybki, jest jednak kosztowna i może stworzyć zależność naszą od czynników zewnętrznych. Stoję na stanowisku, że kroczymy już pierwszą drogą, a więc musimy uczynić dalsze wyniki, aby zapomocą tej drogi dojść do najlepszych rezultatów w najszybszym czasie.</u>
<u xml:id="u-6.49" who="#MinisterSkarbuKlamer">Jednocześnie jednak winniśmy zabiegać o uzyskanie pomocy z zewnątrz, aby przyśpieszyć gospodarcze odrodzenie Polski. Oczywiście ta pomoc może być zużyta jedynie i wyłącznie na cele produkcyjne Państwa. Za najwłaściwszy sposób pomnażania obiegu i zadośćuczynienia potrzebom obiegu, uważamy zdobycie przez Bank Polski własnych zapasów walut, szczególnie drogą powiększenia kapitału akcyjnego. Bank Polski był powołany wysiłkiem wewnętrznym całego społeczeństwa w celu zadośćuczynienia potrzebom rynku pieniężnego i winien sprostać tym zadaniom. Niewątpliwie w tej lub innej formie, czy w kierunku Rządu, czy w kierunku społeczeństwa, czy w kierunku Banku Polskiego pomoc z zewnątrz możemy uzyskać, gdy pracując wytrwale na podstawach samowystarczalności, zdołamy wyrobić zaufanie dla Polski zagranicą. Nie uważam, żebyśmy na tej drodze nie posiadali poważnych szans. Kapitaliści zagraniczni oczekują na rozwiązanie ostateczne naszego kryzysu politycznego i wykazują już dziś poważne zainteresowanie dla spraw Polski. Skoro jednak obecnie dysponujemy małą ilością środków, a nawet i w przyszłości, gdy uzyskamy te środki, jest rzeczą pierwszorzędnej wagi, żebyśmy umiejętnie dysponowali posiadanemi zasobami. Kraj tak biedny, jak Polska, nie może obciążyć siebie ciężarami ponad siły. Zdobyte bądź posiadane środki powinny być tak zużyte, żeby pracowały możliwie najproduktywniej i dając dochody, opłacały się, a nie stały się ciężarem dla obecnego i przyszłego pokolenia. Tylko przez największą rentowność wprowadzonych w życie gospodarcze środków stworzymy nowe kapitały i spowodujemy odbudowę utraconego podczas wojny i podczas okresu inflacji kapitału. Nierentowne zużycie środków obciąży nas odsetkami i nie usunie trudności, wynikających z małej ilości środków.</u>
<u xml:id="u-6.50" who="#MinisterSkarbuKlamer">Aby życie gospodarcze miało istotny pożytek z tych środków, jakie pragniemy dostarczyć, jest rzeczą konieczną, ażeby koszt kapitału był możliwie niewielki. Stosowane u nas stopy procentowe uniemożliwiają prowadzenie normalnej produkcji, nie pozwalają na właściwe zarobki robotnika, utrudniają konsumcję i ułatwiają konkurencje zagranicy. Zmniejszenie stopy procentowej jest pierwszym krokiem na drodze sanacji naszych stosunków finansowych. Rozporządzenia moje z dnia dzisiejszego wprowadzają w życie tę zasadę, obniżającą stopę procentową we wszystkich tych kierunkach, jakie są dostępne dla Ministra Skarbu. Mam nadzieję, że po kilku tygodniach będę miał możność przystąpić do drugiego etapu tej samej pracy.</u>
<u xml:id="u-6.51" who="#MinisterSkarbuKlamer">Aby uruchomić próżnujące, stezauryzowane środki walutowe, pozwoliłem przyjmować je jako oprocentowane lokaty w bankach państwowych. P. s. Buzek zaznaczył, że w tej sprawie nie było całkowitej jednomyślności na Komisji Skarbowo-Budżetowej Wysokiego Senatu. Uważam, iż jeżeli pragnę dać dowód, że mam zaufanie do stabilizacji naszych warunków i rynku pieniężnego, to pierwszym moim obowiązkiem jest przyjąć na Skarb ryzyko z tego tytułu.</u>
<u xml:id="u-6.52" who="#komentarz">(S. Błyskosz: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-6.53" who="#MinisterSkarbuKlamer">Posiadane środki kredytowe będą udzielane przedewszystkiem tym warsztatom, które reprezentują wszelkie warunki taniej produkcji, gdyż problem niskich cen, jak już wspomniałem, decyduje o powodzeniu i prosperowania życia gospodarczego. Pod tym względem mamy dużo do zbadania i do poprawienia.</u>
<u xml:id="u-6.54" who="#MinisterSkarbuKlamer">Oczywiście, polityka finansowa opiera się na stabilizacji pieniądza. Chwiejność i zmienność pieniądza nie jest w stanie zapewnić polityce finansowej trwałości i nie jest w stanie zapewnić produkcji zasadniczych podstaw bytu. Za ważniejsze zagadnienie uważam sprawę stabilizacji, niż sprawę poprawy naszej waluty. Pragnę jednak podkreślić, ażebym był dobrze zrozumiany, gdyż być może, że niezupełnie ściśle moje stanowisko było tu zaznaczone — uważam, iż poprawa naszego pieniądza powinna następować nie pod wpływem tych lub innych koniunktur giełdowych, lecz jako rezultat obniżki cen na produkty i artykuły pierwszej potrzeby wewnątrz kraju, ażeby tym sposobem uzależnić poprawę waluty od poprawy zasadniczych gospodarczych warunków produkcji. Stabilizacja pieniądza jest najściślej związana z równowagą budżetu i z aktywnością bilansu handlowego. A więc trwałe, pomyślne rozwiązanie tych obydwuch zagadnień musi być z konieczności punktem wyjścia dla gospodarczej polityki Rządu.</u>
<u xml:id="u-6.55" who="#MinisterSkarbuKlamer">Oszczędności w zakresie wydatków budżetowych na administrację oraz wzmocnienie dochodów państwowych przez usprawnienie przedsiębiorstw państwowych staną się podstawą dla rozwoju naszego budżetu w jego dziale robót publicznych.</u>
<u xml:id="u-6.56" who="#MinisterSkarbuKlamer">Ażeby wyjść z dorywczości w tej doniosłej dziedzinie, przystąpiliśmy do opracowania programu robót państwowych na lat 3 w dwóch wariantach:</u>
<u xml:id="u-6.57" who="#MinisterSkarbuKlamer">W zakresie minimalnym oraz w zakresie normalnym potrzeb państwowych, opartych na realnych przesłankach naszych możliwości. Program minimalny będzie obliczony na powiększenie sum, przeznaczonych na ten cel na 1927 rok do 250 miljonów, na 1928 rok do 300 miljonów, na 1929 rok do 350 miljonów złotych. Budżet na 1926 rok przewiduje na powyższe cele 165 miljonów. Oczywiście winno to stać się nie kosztem podniesienia podatków i zrzucenia ciężarów na podatki.</u>
<u xml:id="u-6.58" who="#MinisterSkarbuKlamer">W tym programie będzie zwrócona szczególna uwaga na usprawnienie gospodarstw rolnych, a zwłaszcza na komasacje przy uwzględnieniu upełnorolnienia gospodarstw karłowatych i małorolnych, a to wszystko w celu naprawy stosunków w zakresie rolnictwa, jako podstawy gospodarstwa narodowego.</u>
<u xml:id="u-6.59" who="#MinisterSkarbuKlamer">Te same względy wymagają zaopiekowania się siecią kolejową i siecią dróg bitych, aby zbliżyć odległego producenta rolnego do ośrodków konsumcji i handlu, aby zrównoważyć warunki produkcji w całem Państwie, aby uzyskać większą zdolność przewozową, ze względu na rosnący eksport i tranzyt. Miesiąc czerwiec wykazuje wzrost ruchu towarowego o 20% w stosunku do przeciętnego ruchu towarowego roku ubiegłego.</u>
<u xml:id="u-6.60" who="#MinisterSkarbuKlamer">Jeśli nie posiadamy dostatecznych środków dla budowy sieci kanałów i dla regulacji ich, to jednak zapoczątkowanie w najskromniejszym zakresie tych prac dla uświadomienia w całem społeczeństwie ich doniosłości gospodarczej i dla opanowania katastrof powodzi wydaje się koniecznością państwową. Widoki wykorzystania sił wodnych dla elektryfikacji kraju przy pomocy obcych kapitałów są dobre.</u>
<u xml:id="u-6.61" who="#MinisterSkarbuKlamer">Tylko na dużą skalę zapoczątkowane roboty publiczne są w stanie ulżyć ciężkim cierpieniom społecznym, jakie przedstawia bezrobocie. Niema możności uleczenia tego niebezpiecznego objawu chorobowego bez podniesienia produkcji krajowe, a więc prywatnej, przez umożliwienie produkowania i przez ułatwienie zbytu wyprodukowanych produktów, oraz państwowej przez roboty publiczne, mające na celu podniesienie gospodarstwa narodowego. Oczywiście roboty takie powinny być wykonywane kosztem nadzwyczajnych dochodów budżetowych, jakiemi są pożyczki. Gdyby chodziło o konkretne wymienienie objektów, to na pierwszem miejscu musiałbym postawić budowę portu w Gdyni i usprawnienie połączeń kolejowych z głównemi ośrodkami przemysłowemi wybrzeża polskiego. Jest to koniecznością państwową, zarówno ze względu na interes polityczny, jak i gospodarczy.</u>
<u xml:id="u-6.62" who="#MinisterSkarbuKlamer">Przy obecnych stosunkach kolejowych wagony z węglem posiadają przebieg o 200 km. dłuższy, niż być powinno.</u>
<u xml:id="u-6.63" who="#MinisterSkarbuKlamer">Nasz eksport może być usamodzielniony jedynie przez posiadanie własnego portu. Bez wyjścia na morze stracimy naszą niezależność gospodarczą i staniemy się Hinterlandem naszego sąsiada. Port Gdański nam nie wystarcza, a tylko przez posiadanie własnego portu zapewnimy eksportowi polskiemu wygodne stawki portowe. Wolne m. Gdańsk posiada 385.000 ludności i jest obciążone budżetem 117.000.000 guldenów, czyli na głowę ludności 600 złotych, wobec obciążenia w Polsce 60 zł. Oczywiście takie warunki nie są w stanie zapewnić pomyślnych konjunktur dla eksportu i importu polskiego, zwłaszcza, jeśli zwrócimy uwagę, że eksport nasz, niestety, ma charakter prymitywny, gdyż opiera się na tanich surowcach. Ponieważ musimy zabiegać o nasz bilans płatniczy, o jego aktywność, która jest w wysokiej mierze na szwank narażona, gdyż już w granicach Morza polskiego mamy opłacać zarówno import, jak eksport wysokiemi kosztami w Obcej walucie, sprawa ta nabiera szczególnego znaczenia. Ważnem uzupełnieniem budowy własnego portu jest zagadnienie budowy własnej floty handlowej. W tej wielkiej pracy Rząd będzie wytrwale torował drogi dla prosperacji handlu polskiego, który stopniowo będzie unikać pośrednictwa i dotrze bezpośrednio do odbiorcy zagranicznego.</u>
<u xml:id="u-6.64" who="#MinisterSkarbuKlamer">Przechodzę do zagadnienia bilansu handlowego. O ułatwienie, o uszlachetnienie i o rozszerzenie eksportu Państwo Polskie będzie z konieczności dbało tak, jak każdy obywatel dba o pomnożenie swojego majątku, o zapewnienie sobie i swojej rodzinie dobrobytu.</u>
<u xml:id="u-6.65" who="#MinisterSkarbuKlamer">Zarówno przy odbudowie na zasadach samowystarczalności, jak i w wypadku uzyskania pomocy zewnętrznej wypada dbać o trwałość czynnego bilansu handlowego. A te wysiłki nie są łatwe, gdyż źródła największej wymiany towarowej zarówno ze strony naszego sąsiada zachodniego, jak i wschodniego, mamy w wysokim stopniu utrudnione. Daliśmy jednak dowód, że nawet w tak trudnych warunkach potrafiliśmy w najgorszej sytuacji stworzyć aktywność bilansu handlowego, wyrobić nowe stosunki i zdobyć nowe rynki zbytu. Z naszej strony jest stwierdzenie gotowości przejścia do normalnych stosunków handlowych z Obydwoma sąsiadami. Polska rozumie, że jedynie na drodze współpracy pokojowej z całą Europą, a zwłaszcza ze swoimi sąsiadami, ma kroczyć ku naprawie swojej i odbudowie ogólno-europejskiego dobrobytu, zachwiane go w swoich podstawach przez wojnę europejską.</u>
<u xml:id="u-6.66" who="#MinisterSkarbuKlamer">Nawiązanie normalnych stosunków handlowych z sąsiadami dopomoże nam do wydatnego powiększenia obrotu towarów z zagranicą i rozwoju napięcia życia gospodarczego. Wszak nie chcemy utracić rynków zdobytych w okresie tak trudnej sytuacji gospodarczej, a nowym potrafimy uczynić zadość przez wzmożenie rodzimej produkcji. Pacyfikacja stosunków z sąsiadami posiada wielkie znaczenie dla całego gospodarstwa narodowego: rolnikowi ułatwi sprzedaż jego produktów na zachód, przemysł zaś stopniowo znajdzie swojego dawnego odbiorcę na wschodzie. Utrzymanie aktywności bilansu handlowego jest dla Polski względnie łatwe. Eksportujemy zagranicę dzisiaj głównie żywność i surowce, czyli produkty, które zawsze będą poszukiwane. Uszlachetnienie tego eksportu, przejście do wyższych form produkcji oczywiście będzie obowiązkiem polskiej produkcji i wdzięcznem zadaniem polityki gospodarczej polskiej. Jeżeli w imporcie i eksporcie posiadamy równowagę wartości, to ilościowo w tonażu, w wagonach stosunki te kształtują się dla nas fatalnie. Przywozimy ilościowo mało towarów, wywozimy wielkie ilości, a więc przywozimy z zagranicy przeważnie gotową prace ludzką, a Sprzedajemy bogactwa naturalne narodowe.</u>
<u xml:id="u-6.67" who="#MinisterSkarbuKlamer">Dla podniesienia eksportu polskiego jest konieczną prawidłowa organizacja handlu zagranicznego, który dziś ma formy zupełnie dzikiej konkurencji. Producent chętnie organizuje się dla uzyskania dobrej ceny na rynku wewnętrznym, a prowadzi konkurencję z samym sobą na rynku zagranicznym. Takie stanowisko muszę potępić i nazwać nietylko szkodliwem, ale niepatrjotycznem. Uczynimy co należy, aby odczuwało, iż Rząd ma wystarczające sposoby do spowodowania, żeby produkcja organizowania się w myśl interesu publicznego, a nie wyłącznie swego własnego egoistycznego punktu widzenia. Organizacje związków eksportowych Rząd uważa za punkt wyjścia dla uszlachetnienia eksportu polskiego, dla wyrobienia typów, dla stworzenia marki towaru polskiego, dla uzyskania właściwej ceny dla towarów polskich. Oczywiście skoro pragniemy eksportować za granice, należy dać możność importowania do Polski. Zachodzi jednak konieczność nietylko utrzymania równowagi, ale uzyskania aktywności naszego bilansu handlowego. Polska pragnąca uzyskać dalszą pomoc zagraniczną, Polska, jak tu słyszałem, spragniona wyjazdów zagranicznych, z konieczności musi zdobyć bilans handlowy aktywny, aby pokryć ciężary, wynikające z innych pozycji bilansu płatniczego.</u>
<u xml:id="u-6.68" who="#MinisterSkarbuKlamer">Przy tej okazji niech mi wolno będzie powiedzieć, że będę stać na stanowisku popierania wszystkich wyjazdów, mających charakter gospodarczy i postawię wszystkie tamy, aby wstrzymać wyjazdy luksusowe zagranicę tak długo, dopóki nasza waluta nie będzie uzdrowiona.</u>
<u xml:id="u-6.69" who="#komentarz">(S. Błyskosz: Brawo. Głos: Oby tak było)</u>
<u xml:id="u-6.70" who="#MinisterSkarbuKlamer">W tej chwili tak jest i właśnie ja nie mogę z tej drogi zejść, tylko raczej wejść na drogę większego naciskania na to stanowisko, właśnie ze względu na interes poprawy naszego bilansu płatniczego. Skoro powiedziałem, że jest konieczność, abyśmy zrównoważyli nasze luki bilansu płatniczego za pomocą nadwyżki bilansu handlowego, to trzeba stwierdzić, iż charakter naszego eksportu oraz charakter importu do Polski zupełnie nas do tego upoważnia, gdyż, jak powiedziałem, eksportujemy artykuły pierwszej potrzeby i surowce, importujemy wyroby gotowe. Pieniądz zagraniczny jest również towarem zagranicznym i musimy zrównoważyć przez nasz eksport wynikające stąd ciężary i koszty.</u>
<u xml:id="u-6.71" who="#MinisterSkarbuKlamer">Proszę Wysokiego Senatu, nasi ekonomiści liberalni często wysuwają szkodliwą tendencję protekcjonistyczną, ujawnioną w rzekomo wysokiej taryfie celnej i wskazują na poszczególne wysokie stawki celne. W mojem mniemaniu nie wolno, wyrywać kilkanaście czy kilkadziesiąt nawet pozycji z szeregu paru tysięcy i na podstawie tych pozycji dawać ogólną charakterystykę dla polityki celnej Rządu. Niektóre wysokie stawki wskazują jedynie na chęć uzyskania pewnej linji rozwojowej w produkcji polskiej. Rząd jest zwolennikiem niskich taryf. Polska, posiadając własne tanie surowce oraz tamą siłę roboczą, powinna być krajem o taniej produkcji.</u>
<u xml:id="u-6.72" who="#komentarz">(Głos: Ale nie umie pracować)</u>
<u xml:id="u-6.73" who="#MinisterSkarbuKlamer">Skoro z konieczności weszliśmy na drogę odbudowy na zasadzie samowystarczalności, to szczególnie winniśmy dbać o taniość produkcji, aby zapewnić sobie dobre warunki kapitalizacji nadwyżki konsumcyjnej. Muszą jednak zaistnieć właściwe warunki dla produkcji. Pytam, czy obecna taryfa celna wyrównywa choć w części różnice, zachodzące z racji stopy procentowej na polskim rynku pieniężnym. W mojem przekonaniu nie wyrównywa. A jeśli chodzi o wskaźnik stopnia protekcyjności naszej taryfy celnej, to proszę zwrócić uwagę na przeciętne obciążenie importu do Polski na podstawie wartości jego, ogłaszanej przez Główny Urząd Statystyczny, i wpływów z cła, również podawanych do publicznej wiadomości. W maju import był przeciętnie obciążony cłem w wysokości 12,5%.</u>
<u xml:id="u-6.74" who="#MinisterSkarbuKlamer">Takie obciążenie uznaję za zbyt niskie i nie chroniące produkcji polskiej. Jedynie brak środków na kupno towarów zagranicznych oraz brak zaufania dla kredytowania przez wytwórcę zagranicznego polskiego nabywcy chroni nas chwilowo od smutnych rezultatów tak niskiej ochrony celnej.</u>
<u xml:id="u-6.75" who="#MinisterSkarbuKlamer">I obawiam się, żebyśmy na skutek niewłaściwej polityki celnej nie znaleźli się w takiej sytuacji, jaka nastąpiła w drugiem półroczu 1924 r., winniśmy to przezornie przewidzieć i właściwe środki zapobiegawcze stosować.</u>
<u xml:id="u-6.76" who="#MinisterSkarbuKlamer">Wysoka Izbo! Zagadnienie równowagi budżetowej i problem produkcji niewątpliwie są ściśle związane z systemem, podatków państwowych i samorządowych.</u>
<u xml:id="u-6.77" who="#MinisterSkarbuKlamer">Swój system podatkowy Polska tworzyła w okresie gorączkowej pracy organizacyjnej. Państwa, w okresie przetwarzania się życia gospodarczego, w okresie zmiennych nastrojów i poglądów społecznych.</u>
<u xml:id="u-6.78" who="#MinisterSkarbuKlamer">W tych warunkach oczywiście system podatkowy jest niejednolity, nosi piętno dorywczej pracy i wymaga gruntownej rewizji dla wprowadzenia zmian i nadania jednolitości.</u>
<u xml:id="u-6.79" who="#MinisterSkarbuKlamer">Jest to problem sam w sobie zbyt wielki, abym mógł go już obecnie szczegółowo oświetlić.</u>
<u xml:id="u-6.80" who="#MinisterSkarbuKlamer">Kończę moje przemówienie i reasumuje. Stwierdzam, że znajdujemy się w trudnej sytuacji finansowej i gospodarczej. Posiadamy jednak dobre widoki rozwojowe. Będziemy wytrwale dążyli do unifikacja gospodarczej dzielnic, jako najlepszej gwarancji zespolenia politycznego. Opierając się o równowagę budżetową, o dodatni bilans handlowy, dążyć będziemy do stabilizacji i stopniowej poprawy waluty. Poprawę gospodarczą widzimy w powiększeniu produkcji rolnej i ułatwieniu taniej produkcji przemysłu i rzemiosł oraz usprawnieniu aparatu wymiany towarów.</u>
<u xml:id="u-6.81" who="#MinisterSkarbuKlamer">Pragniemy zapewnić dobrobyt obywatelom, dając mu opiekę w wysiłkach jego pracy i możność tworzenia oszczędności. Dobrobyt winien podnieść konsumcję i stać się źródłem dla rozwoju polskiej produkcji. Rząd swą polityką celną, komunikacyjną, kredytową i podatkową poprze produkcje Polski. Rząd zdobędzie środki przez usprawnienie przedsiębiorstw państwowych dla poprowadzenia na większą skale robót publicznych. Bezrobocie ma być zwalczane przez poparcie produkcji przemysłowej i roboty publiczne. Społeczeństwo polskie natomiast winno zrozumieć, że jeżeli wolność Państwa została zdobyta ofiarą krwi i życia jego obywateli, to potęga i dobrobyt tego Państwa mogą być zapewnione jedynie wielkim wysiłkiem pracy całego narodu.</u>
<u xml:id="u-6.82" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
<u xml:id="u-6.83" who="#MinisterSkarbuKlamer">W swoich wysiłkach ku urzeczywistnieniu tego programu, Rząd oprze się o doświadczenie i wiedzę sił społecznych kraju.</u>
<u xml:id="u-6.84" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Koskowski.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#Marszałek">S. Koskowski.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#Marszałek">Wysoki Senacie! Mam zaszczyt w imieniu klubu Związku Ludowo-Narodowego oświadczyć, że nie możemy głosować za prowizorjum budżetowem, przedstawionem przez Rząd. Stanowisko nasze wpływa z oceny ogólnej polityki Rządu, która według naszego rozumienia rzeczy, nie odpowiada potrzebom chwili, wielkim, można powiedzieć, potężnym potrzebom chwili. Potrzeby te oceniamy dziś po wypadkach majowych inaczej, niż ocenialiśmy przedtem. Wówczas w poprzedniej dobie, wyobrażaliśmy sobie, że droga powolnej, stopniowej, niewątpliwie pełnej wahań, niewątpliwie napotykającej trudności, ale systematycznej naprawy stosunków dojdzie się w Polsce do trwałego ustroju demokratyczno-parlamentarnego, do uzdrowienia gospodarki narodowej, do umocnienia demokracji republiki. Ten nasz pogląd znajdował potwierdzenie w dynamice stosunków, którą można było obserwować bezstronnem okiem w Polsce. Dynamika ta śmiem sądzić i to jest zdanie ogromnej większości społeczeństwa polskiego, była pomyślna. Powoli stopniowo, krok za krokiem następowała konsolidacja poglądów na zasadnicze zadania państwowe. Budżet zbliżał się do zrównoważenia, a właściwie był już zrównoważony, nastąpiła stabilizacja waluty, jakkolwiek niezupełnie trwała, jednak nie budząca na przyszłość większych obaw. W społeczeństwie zaczęło się wdrażać przekonanie, że właśnie tą, a nie inną drogą stopniowo Ojczyzna nasza wejdzie na szlak niewątpliwego, stałego i trwałego postępu. Z pewnością ten program nie był efektowny, ale był bezpieczny. W tym programie nie było eksperymentów, ale było mocne oparcie się o doświadczenie własne, o ciężkie doświadczenie szeregu pokoleń, doświadczenie ostatniej chwili i zarazem, o doświadczenie społeczeństw, zachodnioeuropejskich. Do wykonania tego programu potrzebne nam były tylko dwie rzeczy: cierpliwość jednych i wytrwałość drugich: cierpliwość szerokich mas, a wytrwałość u tych, którzy przez te masy byli powołani do rządów i kierowania losami kraju.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#Marszałek">Niestety ten nasz punkt widzenia, ten nasz program nie znalazł poparcia tak jednomyślnego, jakie zdawałoby się z natury rzeczy i logiki stosunków wynikać. Przedewszystkiem znalazły się protesty i sprzeciwy tych stronnictw, które hołdują hasłom radykalnym. Pokazało się w następstwie, że w społeczeństwie polskiem są także żywioły, które, opierając się na części armji, są zdecydowane do zmiany i naprawy stosunków, do naprawy, jak się to dziś mówi, Rzeczypospolitej drogą gwałtownych przewrotów w tem mniemaniu, że ta droga prędzej doprowadzi do celu, przyczem czyni się to i czyniło się pod hasłem, według mnie efektownemi retorycznie, ale socjologicznie mętnem i politycznie niewystarczającem, t. zw. sanacji moralnej.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#Marszałek">Jakie, Wysokie Senacie, były skutki tego stanu rzeczy, który nastąpił po wypadkach majowych? Nie będę wymieniał rzeczy, które mogą się wydać spornemi, chociaż w moich oczach są bezsporne, ale zdaje się, że obie strony izby zgodzą się na jedno: że wśród tych wielolicznych, różnorodnych skutków dwa są absolutnie pewne i stwierdzane jednomyślnie: mianowicie z jednej strony upadek poczucia praworządności, czyli wzrost nastrojów, jeśli nie zamiarów, jeśli nie planów, rewolucyjnych, drugim skutkiem jest niezmierny, gruntowny upadek powagi parlamentu nie mówię Sejmu, jako takiego, nie mówię o indywidualnej sytuacji posłów i senatorów — mówię o parlamencie jako instytucji. W obywatelu polskim zachwiała się wiara w parlament jako podstawę demokracji parlamentarnej, jako podstawę ustroju państwowego. Z chwilą, kiedy obywatel polski dojrzał, że wystarcza kilka pułków, żeby ten ustrój, który był budowany przez ośm lat, uległ gruntownemu wstrzaśnieniu, z tą chwilą można śmiało powiedzieć, że nastąpił przełom w psychice ogółu polskiego, nastąpiła rewizja, że tak powiem, poglądów na fundament republiki i wskutek tego nastąpiło to, co jest zwykle skutkiem zbyt pośpiesznych rewizji i braku pozytywnych haseł, mianowicie anarchja w umysłach.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#Marszałek">Nie myśmy, szanowni Panowie, wytworzyli ten stan rzeczy. Nie myśmy pragnęli tak gwałtownego zwrotu w programie t. zw. naprawy stosunków. Przeciwnie to, co się stało, było obaleniem programu, jak go charakteryzowałem, stopniowego, powolnego, częstokroć może nieśmiałego, ale pewnego bezpiecznego postępu. Ale co się stało, to się stało; pragnąc być realistami w polityce, musimy uznać fakta dokonywane i brać je za punkt wyjścia naszej polityki praktycznej.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#Marszałek">Otóż utrzymujemy, że te fakta dokonane zmieniły sytuację wewnętrzną w Polsce o tyle, że niemożliwe już są te kryteria do oceny stosunków politycznych i te praktyczne środki, któreśmy poprzednio uważali za wystarczające. Mianowicie punktem ciężkości jest tu stan, opinji krajowej, nastrój obywatela, który dziś jak już miałem zaszczyt poprzednio nadmienić znajduje się w stanie krytycyzmu i sceptycyzmu, prowadzącym do planów niedojrzałych, do myśli szalonych, w każdym razie w najwyższym stopniu dla polityki wewnętrznej niebezpiecznych. Można śmiało powiedzieć, że niejeden obywatel polski po tem, co się stało, poddając rewizji wszystkie swe poprzednie poglądy, przychodzi do wniosku, że ratunek może być w Polsce niekoniecznie w tem, co mu mówiono o utrwaleniu demokracji parlamentarnej o powolnem rozwoju instytucji politycznych i t. d., lecz może się mieścić także gdzieindziej, stąd wzrok jego zwraca się w jednych do faszyzmu, u innych do bolszewizmu, a nie mówię już o dość licznej rzeszy, która oddaje się małodusznie mizernemu defetyzmowi.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#Marszałek">Oceniamy tedy sytuacje dzisiejsza inaczej, niż ją ocenialiśmy jeszcze przed kilku tygodniami, oceniamy jako sytuacje, wymagającą środków jeżeli nie heroicznych, to w każdym razie gruntownych, przebudowujących ustrój Rzeczypospolitej Polskiej w ten sposób, aby w kraju zapanowało to, co jest zasadniczym warunkiem rozwoju, postępu i zdrowia społecznego, mianowicie poczucie bezpieczeństwa, poczucie pewności i zniknięcia tego paraliżu energji, który się objawia dziś we wszystkich kierunkach. To nasze kryterjum do oceny sytuacji dzisiejszej.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#Marszałek">Jeżeli teraz zapytamy się, czy Rząd obecny orjentuje się w tej oto sytuacji, czy pojmuje szczególną powagę chwili, czy gotów jest zastosować się do niej, to musimy, niestety, stwierdzić, że dowodów w tym kierunku nie posiadamy żadnych. Po siedmiu tygodniach istnienia Rządu nie możemy powiedzieć, żebyśmy byli w mniejszej nieświadomości co do celu i programu jego, niż byliśmy w okresie dramatycznych wypadków majowych.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#Marszałek">Rząd wprawdzie mówił o tem, że jest przywiązany do parlamentaryzmu, jednocześnie nic wszakże nie przedsiębierze w tym kierunku, ażeby ten parlamentaryzm przebudować w sposób, zapewniający jego sprawność i trwałość. Natomiast z organów, zbliżonych do Rządu, dowiadujemy się, że robota parlamentu polskiego jest zabawą, a nawet dancingiem, że parlament polski, zajmując się analizą stosunków i projektując nowe środki, naprawy, okazuje brak zmysłu rzeczywistości, że parlament jest po to, aby ratyfikował, a nie rozważał i t. d. Słyszeliśmy od Rządu zapewnienia, że jest przywiązany do demokracji. Tymczasem projekty rządowe nie okazują bynajmniej, żeby to przywiązanie zechciało się wyrazić w formie realnej. Byliśmy dalej świadkami w ostatnich czasach wycofania np. z Sejmu niezmiernej ilości projektów. z których część była, zdaje się, w fazie bardzo poważnego opracowania. Sądzę, że nie mogło to wyniknąć z niczego innego tylko, albo z wielkiej porywczości, albo bezradności w każdym razie nie z jakiegoś planu, bo niepodobna sobie wyobrazić, żeby Rząd miał nadzieję pracować szybko na miejsce tych wycofanych projektów nowe. Reforma administracji, która była za czasów poprzedniego Rządu zagadnieniem w najwyższym stopniu aktualnem, i weszła na tory urzeczywistnienia, wyraża się dziś w rugach osobistych, i w nieusprawiedliwionych, przynajmniej w oczach śmiałego ogółu, zmianach osobistych.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#Marszałek">Wysoki Senacie! Powtarzam, że w takiej sytuacji jaką w lapidarnych słowach usiłowałem scharakteryzować niepodobieństwem jest łudzić się, żeby można było przystąpić do sanacji stosunków wewnętrznych drogą półśrodków. Te półśrodki odpowiadały linji, że tak powiem frazesem banalnym, ale wyrażającym to, co chciałem powiedzieć, linji ewolucji. Skorośmy jednak w maju weszli na drogę przemian gwałtownych, skorośmy dokonali wstrząśnienia niesłychanego także w psychice obywatela polskiego, skorośmy dokonali rewolucji w pojęciu trwałości, a raczej nietrwałości ustroju demokratycznego parlamentarnego, to innej drogi nie widzimy, jak przystąpienie do gruntownej przebudowy tego ustroju, którego kruchość, jeżeli nie kompromitacja, ujawniła się oczom szerokiego ogółu.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#Marszałek">I oto, nie mając zaufania, żeby Rząd mógł tak ująć problematy polityki wewnętrznej i jej zadania najbliższe nie możemy kredytować Rządowi. Zaufanie się zdobywa czynami. Możemy szanowni Panowie, zakredytować tylko temu rządowi, który dowiedzie, że dla niego historja, historja wogóle, a dramatyczna historja Polski w szczególności jest prawdziwą mistrzynią życia.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#komentarz">(Brawo na prawicy.)</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#Marszałek">Głos ma s. Kędzior.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#SKędzior">Wysoki Senacie! Otrzymaliśmy dwa oficjalne preliminarze budżetowe. Jeden rządu p. Grabskiego, który preliminuje wydatki na 1.887.945.040 zł., drugi rządu koalicyjnego, który preliminuje wydatki na 1.730.086.552 zł. Według wyjaśnienia, udzielonego przez obecnego p. Ministra Skarbu w Komisji Skarbowo-Budżetowej, wyniosą wydatki w r. 1926–1.788.000.000 zł, t. j. okrągło 100.000.000 mniej aniżeli według preliminarza p. Grabskiego a nieco więcej, niż preliminował rząd koalicyjny. Według prowizorjum budżetowego na III kwartał wydatki te wyniosłyby rocznie 1.751.375.836 zł. Pozornie wydatki te wydają się bardzo wysokie. Gdy się jednak zważy, że wartość jednego złotego polskiego wynosi dzisiaj zaledwie 50 groszy, to wydatki, które nam podał p. Minister Skarbu, przedstawiają właściwie kwotę 894.000.000 zł i są znacznie niższe nawet od preliminowanych na r. 1924 wydatków. Deficyt, według wyjaśnień p. Ministra Skarbu, będzie wynosił w tym roku 190 miljonów zł. P. Minister Skarbu deficyt ten zamierza pokryć podwyższeniem w drugiem półroczu roku bieżącego o 10% podatków bezpośrednich, pośrednich, opłat stemplowych, tudzież podatku spadkowego i od darowizn: następnie przez podwyższenie dochodów z przedsiębiorstw państwowych, zwłaszcza przez podwyższenie taryf kolejowych, dalej przez podwyższenie dochodów z monopolów, wreszcie oszczędnościami przez reorganizację administracji państwowej. Nadto zapowiedział nam p. Minister Skarbu zmiany w koncepcji budżetu przez zwiększenie wydatków produkcyjnych i obniżenie stopy procentowej.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#SKędzior">Pozwolę sobie co do tych zamierzeń p. Ministra Skarbu zauważyć co następuje.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#SKędzior">Co do zrównoważenia budżetu przez podwyższenie podatków o 10% muszę wyrazić powątpiewanie, czy wobec zubożenia ludności i wielkich zaległości podatkowych p. Minister osiągnie spodziewaną przez niego sumę, na co zwrócił już uwagę przewodniczący Komisji Skarbowo-Budżetowej, p. s. Adelman, na przedwczorajszem posiedzeniu komisji. Natomiast więcej możemy liczyć na podwyżkę dochodów z monopoli. Kilkakrotnie miałem sposobność w Wysokim Senacie zwrócić uwagę, że monopole spirytusowy i tytoniowy, dobrze administrowane, powinne pokryć połowę wszystkich wydatków Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#SKędzior">Dochód z monopolu spirytusowego jest bardzo niski, przynosi mniej, aniżeli dawna akcyza na spirytus. Powodem tego niskiego dochodu są za wysokie koszta administracyjne, które należy obniżyć. Powodem zaś wysokich kosztów administracyjnych jest przedewszystkiem zbyt liczny personel. Do odbioru spirytusu od Baczewskiego we Lwowie wysłano 16 urzędników, do czego wystarczało trzech.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Remuneracje.)</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#SKędzior">Wspomnę i o tych remuneracjach. Urządza się osobne sklepy dla sprzedaży spirytusu. Spirytus ten sprzedają urzędnicy, a płace urzędników wynoszą więcej, niż cena sprzedaży spirytusu, uzyskana w ciągu całego roku. Personel zbyt liczny, a remuneracje, jakie mu Minister Skarbu w roku zeszłym wypłacił, są nadzwyczaj wysokie. Dość wspomnieć, że dyrektor monopolu spirytusowego, który pobiera miesięcznie 900 złotych, to jest 10.000 przeszło rocznie, w r. 1925 otrzymał remunerację, jeżeli się nie mylę, około 30.000 złotych, to znaczy trzyletnią gaże. Czegoś podobnego niema w żadnemi państwie, — niema takiej hojności, żeby urzędnikowi wypłacano w jednym roku tytułem remuneracji trzykrotną gaże. Następnie wywozi się beczkami spirytus ze Lwowa do rozlewni w Warszawie i, napełniwszy w butelki ten sam spirytus, transportuje się go napowrót do Lwowa. Przecież to jest nieracjonalna gospodarka. Kupuje się niepotrzebnie rafinerie we Lwowie od Sprechera za 10 miljonów złotych, a rafinerię tę oszacowano na 3 miljony złotych. Przez wprowadzenie oszczędności w administracji monopolu spirytusowego możemy naturalnie czysty dochód znacznie powiększyć.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#SKędzior">Co się tyczy monopolu tytuniowego, którą to sprawę referowałem w Sejmie Ustawodawczym — a miałem wielkie trudności w przeprowadzeniu odnośnej ustawy — muszę powiedzieć, że monopol tytoniowy o wiele lepiej jest administrowany niż monopol spirytusowy, i przynosi przyzwoity dochód, daleko wyższy niż dawna akcyza. Jednak i tu, muszę powiedzieć, że administracja jest za droga. Remuneracje, udzielone przez p. Ministra Skarbu w r. ub., są za wysokie. W dobrze administrowanym monopolu współczynnik eksploatacji, jak we Francji, wynosi mniej niż 30%, w Austrji wynosi — 33%. Współczynnik eksploatacji to znaczy różnica między dochodem brutto a dochodem netto. U nas z dochodu brutto uzyskuje się niespełna 50% dochodu netto, to znaczy, że współczynnik eksploatacji wynosi więcej, niż 50%. Ja sądzę, że dobra administracja monopolu tytuniowego może do tego doprowadzić, że przynajmniej tak, tak w Austrji, powinien nam dać monopol czystego dochodu w wysokości 67 do 70% dochodu brutto.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#SKędzior">Wspomniałem, że p. Minister Skarbu będzie się starał uzyskać większe dochody z przedsiębiorstw państwowych, a przedewszystkiem z kolei państwowych przez podwyższenie taryfy. Rzeczywiście, mają być podwyższone taryfy na węgiel. Jednakże, niestety, to nie będzie dochód z przedsiębiorstw, lecz nowy podatek, bo to będzie musiała opłacać ludność. Natomiast byłoby pożądanem, aby administracja państwowa wzięła się do redukcji funkcjonarjuszów kolejowych. W Ameryce wystarczy 5 kolejarzy na 1 km., w Szwajcarii 5.5 kolejarzy na 1 km., a w Polsce musi być 13. Poprzedni Minister Kolei, p. Chądzyński, powiedział, że nie ruszy ani jednego kolejarza. Trzynastka jest świętą liczbą dla Polski.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#komentarz">(Głos: Feralna, niestety!)</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#SKędzior">Co się tyczy oszczędności, jakie zamierza p. Minister Skarbu uzyskać przez reorganizacje, to słyszymy o nich już od lat 3. Powołuje się najrozmaitszych komisarzy oszczędnościowych, którzy nie są fachowcami: technologa do Ministerstwa Robót Publicznych, agronoma do administracji samorządowej i t. p. Porównam, jaka była ilość urzędników w biurokratycznej Austrji i w Polsce. Wezmę tylko dwa ministerstwa, które nadają ton rządowi: ministerstwo spraw wewnętrznych i ministerstwo skarbu. Austrja, pod względem obszaru i ludności równa mniej więcej dzisiejszej Polsce, miała przed wojną 167 urzędników w ministerstwie spraw wewnętrznych, u nas jest ich 336. przeszło dwa razy tyle. Sekcyj czyli departamentów było w Austrji 4, u nas jest 6 i jeden wiceminister. Wydziałów w Austrji było 12, u nas jest 27, czyli przeszło 2 razy tyle. To samo w ministerstwie skarbu: biurokratyczna Austria miała 277 urzędników. Polska ma 515. Dyrektorów departamentów Austria miała 6, Polska ma 12, oprócz 3 wiceministrów. Austrja miała w ministerstwie skarbu 22 wydziały. Polska ma 55. Przytaczam tylko dygnitarzy, dyrektorów departamentów i naczelników wydziałów, którzy właściwie rządzą wszystkiem, bo jak p. Minister Skarbu Michalski powiedział w Sejmie, to właściwie naczelnicy wydziałów rządzą w ministerstwach, a minister przeważnie o niczem nie wie, chyba o pewnych sprawach, które zastrzeże dla siebie.</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#SKędzior">Z powodu nadmiernej liczby urzędników ministerstwa, a szczególnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, zasypują urzędy wojewódzkie okólnikami. Jest za dużo urzędników, nie mają co robić, więc wymyślają sprawy, wydają okólniki, żeby potem od tych wszystkich urzędów dostawać odpowiedzi i móc się wykazać, że coś załatwiają i że mają dużo roboty.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#SKędzior">Jestem przewodniczącym Wydziału Samorządowego we Lwowie. Austrjackie ministerstwo spraw wewnętrznych, jak długo urzędowałem, ani jednego okólnika nie przysłało, a teraz dostajemy prawie codziennie okólniki z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, chyba z tego tytułu, że urzędnicy Wydziału Krajowego zostali upaństwowieni.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#SKędzior">Dziwie się, dlaczego panowie Ministrowie od 3 lat mówią ciągle o oszczędności, ale jeszcze żaden z nich nie wziął się do redukcji. Ja przypadkowo urzędowałem pól roku jako minister robót publicznych. Kiedy przyszedłem, zastałem 173 urzędników w sekcji odbudowy, prawie tylu, ilu jest dziś w całem Ministerstwie Robót Publicznych. Pytam się, po co tylu ludzi trzymacie. Funduszów niema, nic nie budujecie. Mówią, że potrzeba inspektorów: dwóch do cegły, dwóch do dachówek, do blachy, do szkła, do cementu, do wapna, do okuć, do drzwi, do okien i t. p. A macie fabryki? Nie. Poco więc trzymacie tych inspektorów? A bo my kupujemy cegłę, dachówki, cement, wapno, więc posyłamy tych inspektorów, ażeby doglądali w fabrykach, czy dobrze wyrabiają te materjały. Walczyłem trzy miesiące z wiceministrem i dyrektorami departamentów i po trzech miesiącach, mimo ataków prasy, szczególnie „Robotnika” i „Przeglądu Wieczornego” doszedłem do tego, że 70% zredukowałem. Było ich 173, zostało 52, a 121 poszło. Dlatego tak mało, że miałem wielką opozycję. Właściwie wystarczyłoby 15 urzędników. Dziwię się, dlaczego Panowie ministrowie nie potrafią teraz przeprowadzić redukcji.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#SKędzior">Z przyjemnością konstatuje, że obecny p. Minister Skarbu zamierza popierać produkcje rolną. Dotychczasowi ministrowie skarbu, aż do p. Grabskiego włącznie, gnębi rolnictwo. Dopiero pierwszy p. Minister Zdziechowski, jakkolwiek sam należy do Lewiatana. przyszedł do przekonania, że popieranie rolnictwa leży także w interesie przemysłu. Za nim idzie teraz p. Minister Klamer i rozwija sprawę jeszcze szerzej, za co należy mu się uznanie i podziękowanie.</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#komentarz">(Głosy: Po wykonaniu.)</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#SKędzior">Chodzi tylko o to, ażeby słowa stały się czynami,</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#komentarz">(Głosy: Podziękujemy po fakcie.)</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#SKędzior">... bo jak słusznie p. Minister podniósł, od produkcji rolnej zależy utrzymanie naszego czynnego bilansu handlowego i umożliwienie fabrykom zbytu wyrobów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#SKędzior">Jednakże muszę stwierdzić, że dotychczasowe rządy wcale nie popierały rolnictwa, choć miały nawet kredyty, wyznaczone w budżetach. I tak rządy nie wyzyskiwały dotacji na meljorację i nie wyzyskały funduszu pożyczkowego na wykonywanie meljoracji. Mieliśmy na meljorację w zeszłym roku 5 miljonów w funduszu pożyczkowym, tego roku także 5 miljonów, razem 10, i musze powiedzieć, że z Małopolski bardzo dużo spółek rolnych wniosło podania o pożyczki. Z tego dostała jednak tylko jedna spółka 8.000 zł, z których 5.000 jest płatne teraz, a 3.000 po skończeniu robót. A trzeba wiedzieć, że robota jest duża, przeszło 1.000 mórg do osuszenia, koszt tego wyniesie około ćwierć miljona i powinnaby ta spółka dostać przynajmniej 80.000 zł. Co przyjdzie tej spółce z tego, jeżeli ona zamiast 80.000 dostanie 8.000, a z tego 3.000 dopiero po skończeniu budowy, czyli po 5 latach ma być wypłaconych. Jabym tylko prosił Rząd, ażeby te zapowiedzi p. Ministra Skarbu zrealizował.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#SKędzior">Dalej muszę przytoczyć, jak Rząd, a specjalnie Ministerstwo Robót Publicznych prowadziło melioracje. W r. 1919 Ministerstwo Robót Publicznych, otrzymawszy pismo od p. Ministra Karpińskiego, że odtąd wszystkie przedsiębiorstwa krajowe w Małopolsce będą prowadzone wyłącznie na koszt Państwa, zabrało całe biuro drogowe, meljoracyjne, administrację dróg, administrację meljoracji. Inne ministerstwa zabrały szpitale, wszystko, co tylko miał Wydział Krajowy. W r. 1923 zaczął Rząd pomału oddawać te agendy, bo widział, że te sprawy nie idą. Otóż na obwałowanie Wisły od Krakowa do Przemszy było preliminowanych przez dawny Wydział Krajowy i austrjackie ministerjum robót publicznych rocznie na lewy brzeg po 450.000, a na prawy po 560.000 koron i budowa miała być ukończona w ciągu lat 20. Tymczasem nasze Ministerstwo Robót Publicznych wstawiło w r. 1923 taką kwotę, że datki państwa i kraju wynosiły rocznie na lewy brzeg Wisły 2.619 zł. a na prawy — 3.700. Przy takiej dotacji rocznej budowa lewego wału Wisły od Krakowa do Przemszy potrwałaby 3.420 lat zamiast 20, — budowa zaś prawego wału Wisły od Krakowa do Przemszy potrwałaby 3720 lat. zamiast 20 lat. To jest curiosum. Nikt nie uwierzył, rzecz niemożliwa, a przecież prawdziwa. Chodzi więc o to, ażeby Rząd rzeczywiście popierał to rolnictwo, popierał melioracje i inne roboty.</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#SKędzior">Co do kanałów żeglownych, o których o. Minister Skarbu także wspomniał, to muszę przypomnieć, że Sejm Ustawodawczy uchwalił ustawę z dn. 9 Iipca 1919 r. o budowie kanałów żeglownych i o regulacji Wisły, która jest główną arterją wodną i do której powinne się stosować wszystkie kanały żeglowne. Otóż po 7 latach nie mamy nawet projektu kanału żeglownego od Zagłębia węglowego do Warszawy i do Wisły poniżej ujścia Bugu, a Ministerstwo Robót Publicznych nie przeprowadziło nawet pomiarów dla zaprojektowania kanału żeglownego od Krakowa do Wisły przy ujściu Sanu. Ten kanał jest potrzebny dla dostarczania węgla lubelszczyźnie i wogóle wschodowi. W r. 1920 dyrekcja kanałów żeglownych rozpoczęła wprawdzie pomiary i rozwiozła repery, to znaczy stałe punkty żelazne na tej przestrzeni od Krakowa do Sanu, ale kiedy wybuchła wojna bolszewicka, dyrekcja zabrała te repery, uciekła z niemi do Krakowa i od tego czasu przez 6 lat się nie pokazała, chociaż bolszewicy w sierpniu 1920 r. byli o 70 kilometrów od ujścia Sanu do Wisły. Obecnie nie mielibyśmy kłopotu z eksportem naszego węgla, gdybyśmy mieli kanał żeglowny od Zagłębia aż do Wisły poniżej Bugu — ja mówię aż do Wisły poniżej Bugu, ponieważ Wisła na tej dolnej przestrzeni może nosić statki 1000 tonnowe — a według nowoczesnych zasad buduje się kanały żeglowne dla statków 1000 tonnowych. Takie statki kursują na Renie. Rzesza Niemiecka pobita, chociaż ma dużo dróg wodnych w budżecie tegorocznych na utrzymanie dróg wodnych i na budowę nowych dróg wodnych, między innemi kanału łączącego Men z Dunajem, ma w budżecie 95.382.500 marek złotych, t. zn. 238.456.000 złotych polskich, cztery razy tyle, ile wynosi cały nasz budżet Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#SKędzior">Cieszę się bardzo, że p. Minister Klarner zapowiada wielkie rzeczy, wielkie roboty publiczne, może przecież doczekamy się po 7 latach przynajmniej projektu kanału żeglownego od Krakowa do ujścia Sanu. Dzisiaj właśnie rozpoczęła się konferencja w Ministerstwie Robót Publicznych z zagranicznymi ekspertami, którzy mają zbadać te stosunki. Jest jeden Francuz, dwuch Holendrów i jeden Amerykanin. Mają objeżdżać między innemi i kanał węglowy z Zagłębia węglowego, a także kanał, łączący Wartę z Prypecią. Co do kanału żeglownego Warta — Prypeć, musze zauważyć, że już ankieta w r. 1919, w której brałem udział, oświadczyła, iż o budowie tego kanału żeglownego tak długo mowy być nie może tak długo nie uspławni się tych rzek, a budować taki kanał teraz znaczy tyle, co połączyć telefonem głuchego z niemym. Dziś pojawia się znowu ten projekt, a Ministerstwo Robót Publicznych na konferencji z 26 kwietnia 1926 r. miało ustanowić zasady projektu tego kanału.</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#SKędzior">Co do obniżenia stopy procentowej, o czem wspominał p. Minister Skarbu, to mnie się zdaje, że stopa procentowa w Banku Polskim powinna być tuż dawno obniżona, bo nawet nasi mali sąsiedzi, jak Łotwa mają już dawno niższą stopę procentową.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#SKędzior">Bank Polski ma wielki przywilej, bo przy kapitale stumiljonowym może emitować trzy razy tyle banknotów, t. j. 300 miljonów zł., a przy powiększeniu zapasu złota nawet więcej, bo emituje obecnie 400 miljonów banknotów, a ponieważ bierze od weksli 12%, zarabia rocznie 36 do 48 miljonów zł. Ponieważ Bank płaci akcjonarjuszom 11, albo 12%, t. j. jedenaście do dwunastu miljonów dywidendy, pozostaje mu na koszta handlowe 24, względnie trzydzieści kilka miljonów. Koszta handlowe są więc za wysokie, a również akcjonarjusze mogą się zadowolić niższą dywidendą 8–10%, z czego okazuje się, że przy oszczędniejszej administracji stopa procentowa może być znacznie obniżona.</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#SKędzior">Jeżeli chodzi o podniesienie produkcji, to możemy powiedzieć, że samorząd przedewszystkiem zajmuje się sprawami gospodarczemi, i że Rząd powinien przedewszystkiem popierać samorząd. Tymczasem tak w społeczeństwie, jak w Rządzie i w parlamencie rozpoczęto nagankę przeciw samorządom, którym się zarzuca, że wydają za dużo.</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#SKędzior">Skąd to pochodzi? Z powstaniem Rzeczypospolitej Polskiej, kiedy Ministrem Spraw Wewnętrznych był p. Thugutt, przyjmowano na komisarzy ludowych lada kogo. W listopadzie 1918 r. na konferencji u p. Naczelnika Państwa Piłsudskiego, na której byli przedstawiciele Poznańskiego i posłowie z Małopolski, za rządów p. Moraczewskiego, powiedział nam p. Thugutt: „U mnie komisarz ludowy nie potrzebuje umieć ani czytać, ani pisać, tylko musi mieć zaufanie ludu. Jeżeli mu jutro więc wyrazi votum nieufności, to ja tego komisarza ludowego wydalę i zamianuję kogo innego”. Więc naturalnie, jeżeli się nie mianowało wykwalifikowanych ludzi komisarzami ludowymi, to jest starostami tylko analfabetów, a dekret Naczelnika Państwa z roku 1919 przyznał samorządom prawo pobierania po kilkadziesiąt podatków od wszelkich możliwych rzeczy, bo miasta i wydziały powiatowe, mogły wprowadzać nawet monopole, to nic dziwnego, że były wtedy nadużycia i ludność całkiem słusznie się skarżyła, że samorządy zanadto sobie pozwalają, ściągają za wysokie podatki. Jednakże temu byli winni ci komisarze ludowi, czyli starostowie w b. zaborze rosyjskim, gdzie niema wybieranych prezesów wydziałów powiatowych, jak w Małopolsce. Ale ustawa o tymczasem uregulowaniu finansów komunalnych z 11 sierpnia 1923 r., którą muszę nazwać niefortunną, i którą projektował ten sam p. Horszowski. który chciał zdegradować Żywiec do rzędu wsi, a Zabłocie wyawansować na miasto, — otóż ta niefortunna ustawa o finansach komunalnych przyznała zupełnie wystarczające dochody gminom wiejskim, powiatom i samorządom wojewódzkim. wobec czego zarzuty podnoszone w prasie i w Sejmie przeciw gospodarce samorządów są nieuzasadnione. Przestudiowałem jedno dzieło niemieckie o finansach komunalnych i pokazuje się, że w Prusiech wynosiły wydatki państwa w r. 1924 bez wojska — 2.309.000.000 mk. zł. Jeżeli do tego dodamy wydatki Rzeszy na wojsko — gdy mamy porównywać Prusy z Polską, to musimy dodać te wydatku na wojsko — to dostaniemy 2.709.000.000 mk. wydatków państwa pruskiego w r. 1924. Natomiast wydatki samorządowe w Prusiech wynosiły w r. 1924 3.500.000.000 mk. złotych, czyli że samorządy wydawały 29% więcej niż państwo pruskie. Budżet wydatków samorządów wynosił 129% wydatków państwa. Jak się ma rzecz u nas? W tym samym roku 1924 wydatki Państwa wynosiły 1.592.000.000 zł. Jeżeli potrącimy z te gro wydatki na szkolnictwo ludowe w kwocie 140 miljonów zł., bo w Prusiech samorządy pokrywają te wydatki, dostaniemy — 1.452.000.000 zł. Według urzędowej publikacji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ogłoszonej w Gazecie Administracji i Policji Państwowej w maju r. b. wynosiły wszystkie wydatki w całej Polsce na samorządy 1.314.287.000 zł. Jeżeli dodamy do tego na szkoły ludowe 140.000.000 zł., które w Prusiech płacą samorządy, to wynosiłyby wydatki samorządowe 454.237.000 czyli 31%. A Więc w Polsce samorządy wydały w r. 1924 31%. a w Prusiech — 129% wydatków państwowych. Wobec tego powinne umilknąć głosy nieprzyjazne samorządom i ta naganka powinna się skończyć zwłaszcza, że wydatki samorządowe są przeważnie produktywne, bo są obracane na drogi, meljorację, utrzymanie szpitali i innych zakładów użyteczności publicznej, podczas gdy Państwo wedle tego, co nam mówił p. Minister Skarbu na Komisji Skarbowo-Budżetowej, tego roku wyda na cele produkcyjne tylko 165 miljonów zł.</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#SKędzior">Z uwagi, że wobec spadku złotego wydatki w roku 1926 przedstawiają zaledwie 56% wydatków z r. 1924, a prowizorjum uchwala się jako konieczność państwową, nasz klub głosować będzie za przyjęciem ustawy o prowizorium budżetowem na trzeci! kwartał 1926 t. zgodnie z wnioskiem Komisji Skarbowo-Budżetowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Koerner.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#SKoerner">Wysoki Senacie! Klub mój zdanie swoje o prowizorjum budżetowem wypowiedział już na Komisij Skarbowo-Budżetowej, nie będę zatem powtarzał wszystkich argumentów, któreśmy przytaczali na Komisji Skarbowo-Budżetowej, chcę jedynie obronić postawiony przez nas wniosek, dotyczący skreślenia bądź całej drugiej części art. 5. bądź też, o ile ta poprawka nie może być przyjęta, skreślenia tylko części ustępu, a mianowicie skreślenia pozycji, dotyczącej powiększenia dodatku 10% do podatków bezpośrednich i zaległości.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#SKoerner">Rząd, a raczej Minister Skarbu swojem przemówieniem dowiódł, że pragnie iść po mozolnej, ale, jak twierdzi p. Minister Skarbu, pewnej drodze wysiłku własnego i oparcia naprawy Skarbu jedynie na własnych siłach; natomiast w obecnem prowizorjum i środkach, jakich Rząd szuka celem związania końca z końcem w budżecie, widać jednak, że p. Minister Skarbu obiera sobie drogę najmniejszego oporu, albowiem szukając zapełnienia luki, daje jedyny środek, powiększenie podatków o 10%. Stoimy na stanowisku, że ta droga nie doprowadził do zapełnienia tej luki i nie da możności związania końca z końcem. Wskazywaliśmy i wskazujemy na to, że jedynie oszczędności w budżecie mogą prowadzić do pożądanego rezultatu. Jako ilustrację, jak dalece mamy rozwinięty aparat urzędniczy, przytaczałem na Komisji Skarbowo-Budżetowej przykłady charakterystyczne. Tu, nie chcąc zabierać czasu, przytoczę tylko jeden, miasto Grudziądz, gdzie dla ściągnięcia podatków, a jest tam razem 25 podatków, pracuje 66 urzędników, przyczem dla komunalnych podatków, których jest 14 pracuje 32, a dla 11 państwowych podatków 34 urzędników. Ten chyba powinien wystarczyć, jak dalece u nas część urzędników przekracza normę i jak dalece w tej dziedzinie jest konieczną reforma. Jest to bodaj czy nie jedyna droga, która nas może doprowadzić do tego, by nasz budżet wydatkowy był zmniejszony, oraz żeby istotnie stał się realnym.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#SKoerner">Pozatem system podatkowy, mnogość i różnorodność podatków, rozmaite terminy i to wiele tych terminów, sprowadzają oczywiście też konieczność utrzymywania bardzo wielu urzędników i w tym kierunku musi pójść reforma, nie zaś w kierunku podniesienia podatków. Podniesienie podatków w tej chwili jest rzeczą nierealną i niemożliwą. W niektórych miastach, a miast głównie dotyczy to podniesienie podatków o 10%, suma podatków na głowę dochodzi do 180 zł., jak to ma miejsce w Poznaniu. Jasną jest rzeczą, że takiego ciężaru ludność nasza znieść nie może. Najcięższy dla ludności jest podatek obrotowy i tu dziwne stanowisko względem obecnego żądania Rządu co do podniesienia podatków o 10% zajmują niektórzy nasi koledzy, szczególniej z klubów lewicowych. Koledzy nasi z tych klubów twierdzą, że podatek obrotowy, podatek przemysłowy jest podatkiem pośrednim. Jest zasadą w polityce podatkowej kolegów, którzy należą do tych klubów, żeby nie powiększać podatków pośrednich, powiększać natomiast podatki bezpośrednie. Tymczasem tym razem głosują za tem, aby podnieść o 10% podatek przemysłowy, który ich zdaniem jest podatkiem pośrednim, chociaż zdaniem mojem jest podatkiem bezpośrednim. Podatek ten obciąża głównie miasta i w niektórych miastach wynosi przeszło 50% podatków państwowych, dochodząc w podatkach komunalnych do 35% i wyżej. Podatek rujnuje zupełnie ludność miast i ten rujnujący podatek musi z konieczności być zmniejszony, a nie powiększony, jak się tego domaga Rząd. Należy zwrócić uwagę, że pod tym względem ludność miast jest szczególnie upośledzona, albowiem zasadnicze minimum dochodu, podlegającego opodatkowaniu, jest daleko wyższe w miastach niż na wsi. Na wsi, jak wiadomo, włościanin posiadający do 15 ha gruntu nie płaci wcale podatku dochodowego, tymczasem ludność miejska, bodaj najbiedniejsza, mało tylko zarobkująca już płaci podatek dochodowy. W zmianach, które zostały wprowadzone przez Komisję Skarbową i Budżetową Sejmu, zamiast sfer najmniej zamożnych i średnich, zamiast drobnych kupców i rzemieślników, którzy płacą świadectwa 7 i 8 kategorji, uwzględniono sfery zamożniejsze, albowiem te 10% nie mają być stosowane do daniny lasowej, nie maja być stosowane do podatku majątkowego. Nie jest to oczywiście linja konsekwentna i prosta, prowadząca do naprawy. Rząd w tej sprawie nie zajął stanowiska opornego przeciw skasowaniu i niepodwyższaniu tych podatków, popiera zaś i broni nadal poniesienie o 10% podatków, które spadają przede wszystkiem na sfery mniej zamożne. I jak Rząd argumentuje? Rząd oświadcza, że te 10% nie są właściwie ciężarem i nawet nie wyrównywają różnic w kursie złotego, oraz nie są równoważnikiem zwiększenia się wskaźnika kosztów utrzymania. P. Minister Skarbu przytoczył tu, że w styczniu 1924 r. wskaźnik był 109, a obecnie mamy 187. Ale konsekwentnie powinienby Rząd stosować te zasadę wszędzie i we wszystkich dziedzinach, tymczasem Rząd tego nie czyni, choćby co do podatku dochodowego, bo jeżeliby przyjąć tę zasadę, to należałoby podwyższyć minimum utrzymania dla podatku dochodowego. Tego Rząd nie czyni i zrozumiałe jest, że nie czyni bo nie jest w stanie. Ale jeżeli zrozumiałe jest, że nie powinien uczynić tego w budżecie, to nie powinien czynić tego i wówczas, gdy wie, że ściąganie 10% jest nierealne, wywołuje niezadowolenie wśród ludności i niszczy ją.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#SKoerner">To niszczenie oczywiście ma swoją granicę i Rząd prawdopodobnie, o ile będzie istotnie stosował te 10% dodatki, w bardzo krótkim czasie się przekona, że granicę te przekroczył. Tkwi w tem podniesieniu jeszcze jedno niebezpieczeństwo, albowiem samorządy wezmą sobie przykład z Rządu i testem przekonany, że niejeden samorząd, idąc po drodze wskazanej, przez Rząd również będzie dążył do podniesienia swoich podatków, gdyż będzie miał na co się powołać; powie, że jeżeli Rząd mógł podnieść o 10%, wolno i mnie iść po tej drodze.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#SKoerner">Nie będę powtarzał wszystkich argumentów, chcę jednak wskazać na rażąca różnice, jaka zachodzi miedzy obciążeniem podatkowem w Polsce a w innych krajach. Nie będę mówił, jaki jest stosunek obciążenia podatkowego w Polsce do ogólnego dochodu społecznego w Polsce, Minister Skarbu powiedział, że tyle nie wynosi, albowiem dochód społeczny jest daleko większy niż przyjęto. Ale przytoczę inne cyfry, które są mniej lub więcej ścisłe. U nas majątek ogólny narodowy ustalono mniej lub więcej ściśle na 40 kilka miljardów zł., przed wojną obliczono na 80 miljardów. Płacimy rocznie około 2.5 miljarda podatków. W Ameryce majątek ściśle ustalony wynosi około 340 miljardów dolarów, ludność płaci 2 i pół miljarda dolarów, czyli te same 2 i pół miljarda w stosunku do 40 czy do 45 miljardów. To samo już wskazuje, że u nas ludność szczególnie miejska, jest obciążona podatkami przeszło 8-krotnie w stosunku do innych państw. W tym roku zwłaszcza, kiedy widoki urodzaju są wcale nieszczególne, nie można przychodzić do ludności ze słowami: dawaj więcej podatku, niż płaciłaś w roku ubiegłym. Bo i dotychczas ludność nie była w stanie zapłacić i nie zapłaciła. Nie jest tajemnicą, że ludność jest dłużna w tej chwili Skarbowi Państwa około 200 milj. złotych i nie można mimo drakońskich kar ściągnąć tych pieniędzy. Wypadki rozbijania nawet własnych mebli, własnego majątku, byle nie oddać sekwestratorowi, już miały miejsce, te objawy rozpaczy w postaci samobójstw powtarzają się coraz częściej w ostatnich czasach. Po tej drodze Rząd nie powinien był pójść, jest to droga fałszywa, jeżeli Rząd chce istotnie budżet utrzymać w całości i móc go wykonać tak, jak projektuje.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#SKoerner">Ale powstaje pytanie, dlaczego Rząd może sobie u nas na to pozwalać, i ciekawą i charakterystyczną odpowiedź otrzymałem w tych dniach od pewnego wybitnego obywatela w Warszawie, zajmującego dotychczas wybitne stanowisko w szeregu instytucji państwowych i społecznych, który mi wprost odpowiedział:</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#SKoerner">„Nic dziwnego, ludność u nas jest cierpliwa i płaciła, a skoro Rząd widział, że płaci, to nie zaszło nic, coby go mogło powstrzymać od dawnych prób. Gdyby to miało miejsce w innem państwie, gdyby się tak daleko niszczyło ludność, to pewno ludność by na to nie pozwoliła. U nas ta cierpliwość daje możność Rządowi, by w dalszym ciągu tę cierpliwość wyzyskiwał, ale zdaje się, że nie jest wskazane, ażeby wyczerpywać ją nieograniczenie.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#SKoerner">Wnosząc onegdaj na Komisji Skarbowo-Budżetowej poprawkę do art. 5, chcieliśmy powiedzieć Rządowi tylko, że na to wyniszczenie dalsze ludności iść nie możemy. Jeżeli Rządowi zależy na poparciu tych klubów, które reprezentują ludność miejską, to nie może szukać dróg, które obciążają przedewszystkiem tę ludność. Z tego powodu nie będziemy mogli głosować za budżetem. Rząd stawiał i stawia nas w tej chwili jeszcze w sytuację taką, w jaką dotychczasowe rządy nas stawiały. Ta cześć ludności, którą mam zaszczyt reprezentować, musi być stale i zawsze w defenzywie, stale myśleć o tem, jak się ma bronić, gdy natomiast czasy obecne w Państwie nakazują dążenie do tego, by obywatele nie myśleli o obronie własnej przed Rządem, lecz raczej myśleli, by wspólnym wysiłkiem pomagać Rządowi w tak ciężkich czasach. Niestety Rząd na tę drogę nie poszedł i nie pomyślał o tem, by dać możność wszystkim bez wyjątku pracować we wspólnym wysiłku.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#SKoerner">Czy Rząd uzna, że nie można odbudować życia gospodarczego kosztem jednej części ludności, w danym razie kosztem ludności żydowskiej? Dotychczasowe rządy budowały swój budżet kosztem ludności żydowskiej, na to oczywiście Rząd nie powinien iść i nie może, jeżeli bowiem będzie nadal wyniszczał jedną część ludności i ją pauperyzował, to w końcu oczywiście będzie musiała nastąpić pauperyzacja i tej części, która była uprzywilejowana. To uprzywilejowanie prowadzi do demoralizacji i do osłabienia energji tej części ludności, którą się popiera wszelkiemi środkami. Oczekujemy tej sanacji moralnej, pod której hasłem Rząd obecny powstał. Sądzę, że jeżeli ta sanacja moralna ma się istotnie rozciągnąć na wszystkie dziedziny życia publicznego, to przedewszystkiem powinna się rozciągnąć na dziedzinę gospodarczą. Życie gospodarcze jest w tej chwili podstawa rozwoju Państwa Polskiego. Rozwój gospodarstwa będzie miał pierwszorzędny wpływ na to, czy będziemy mogli naprawić naszą politykę wewnętrzna i zewnętrzną. Jeżeli Rząd będzie stał na stanowisku, jak to dziś p. Minister Skarbu oświadczył, że popierać będzie niektóre tylko dziedziny pracy gospodarczej, pomijać zaś będzie inne, które jednak są niemniej ważne, to jasna rzecz, że do dobrych wyników dojść nie będzie można. Pan Minister Skarbu zadał dziś pytanie, czy Polska jest rolnicza, czy przemysłowa i dochodzi do wniosku, że rolnicza, bo ma 62, czy 64% ludności rolniczej. Tak, Polska jest rolnicza, o ile chodzi o datki, ale jest przemysłowa, o ile chodzi o podatki. To rezultat, do którego się doszło w polityce dotychczasowej Rządu. Z tej drogi należy zejść. Nie można pod tym kątem widzenia patrzeć na podział ludności w Państwie: rolnictwo ma otrzymywać wszelką pomoc, przemysł zaś może się obejść.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#komentarz">(S. Średniawski: Niestety, było odwrotnie.)</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#SKoerner">Nie, nie było, Panie Senatorze, odwrotnie, bo Panu Senatorowi chyba wiadomo, że jeżeli Pan weźmie podatek dochodowy, to ludność miejska wynosi 1/3, a płaci 2/3, ludność wiejska wynosi 2/3, a płaci 1/3. Dotychczas tak było. Pan Minister Skarbu dziś, wymieniając roboty, na które szczególniej będzie zwracał uwagę i które specjalnie popierać będzie, wymienił między innemi meljorację, komasacje i t. p., jednem słowem wszystko to, co dotyczy popierania rolnictwa, natomiast nie słyszeliśmy dziś ani jednego słowa z ust p. Ministra Skarbu o podstawie ożywienia pracy w miastach, t. j. o ruchu budowlanym. Mówiłem to już nieraz z tej wysokiej trybuny, że w każdym kryzysie ekonomicznym, a każdym kryzysie gospodarczym, który jakiekolwiek kraje przeżywały, chwila przełomowa nastała dopiero z rozpoczęciem się ruchu budowlanego; ruch budowlany wszędzie był zwiastunem załamania się kryzysu. U nas niestety na to się nie zwraca uwagi i p. Minister Skarbu z temi się absolutnie nie liczy. Jeżeli ruch budowlany nie będzie u nas popierany, jeżeli nie zostanie rozpoczęty, to żadne słowa, żadne chęci pomocy dla przemysłu nie pomogą. Przemysł nie będzie mógł być ożywiony, przemysł w dużej swej części jest obliczony na ruch budowlany. Szereg przemysłów żyje tylko wtedy, gdy ruch budowlany jest rozwinięty. Jeżeli tego ruchu niema, jeżeli budowy się nie prowadzi, to przemysł nawet z jakąkolwiek pomocą Rządu będzie musiał upadać. Jest szereg przemysłów, które nie są obliczone na eksport, lecz na zapotrzebowanie i konsumpcję wewnętrzną, a tym wewnętrznym konsumentem jest budownictwo. Jeżeli ten konsument nie będzie popierany, nie będzie teraz powołany do życia, to te przemysły muszą upaść i upadać będą.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#SKoerner">Od Rządu Obecnego klub mój domagać się będzie, by zszedł z tej linji, po której kroczyły dotychczasowe rządy. Jesteśmy zdania i stwierdzaliśmy to nieraz z trybuny sejmowej, jak i z trybuny Senatu, że dotychczasowa praktyka rządów szła w kierunku ucisku i eksploatacji słabszej części ludności, szczególniej, mniejszości narodowych, na korzyść większości. Po tej linji Rząd nie powinien iść i powinien zerwać z praktyką dotychczasową, jeżeli na poparcie klubu naszego liczyć zamierza.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#SKoerner">Jeżeli się teraz powstrzymujemy od głosowania nad prowizorjum budżetowem, to powstrzymanie się ma być wyrazem protestu przeciw wprowadzeniu do ustawy o prowizorjum budżetowem dodatku 10%.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#SKoerner">Wobec tego podtrzymuję w całości poprawkę, zgłoszono przezemnie na Komisij] Skarbowo-Budżetowej, brzmiąca w sposób następujący: W ust. 2 skreślić wyrazy „podatków bezpośrednich” oraz: „jakoteż do wpłacanych, względnie przymusowo ściąganych od dnia tego począwszy zaległości wyżej wymienionych danin”. Pierwsza cześć dotyczy 10% dodatku do podatków bezpośrednich, podatki pośrednie zostawiamy, druga zaś dotyczy 10% dodatku do wszystkich zaległości. Sadze, że jeżeli kary dotychczasowe nie mogły wpłynąć na ściągnięcie tych zaległości, to jest iluzja, jest rzeczą nierealną zwiększanie tych zaległości o 10%. Te napewno nie będą mogły być ściągnięte, kieszenie bowiem obywateli są puste.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Szułdrzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#SSzułdrzyński">Wysoki Senacie! W imieniu Klubu Chrześcijańsko-Narodowego mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie: Przez wzgląd na konieczności państwowe Klub Chrz.-Nar. głosować będzie za prowizorjum budżetowem.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Proponuje odroczenie dalszej rozprawy nad tym punktem do jutra z powodu, że nr 2 porządku dziennego musi być dziś załatwiony. Byłoby dobrze, żeby i pierwszy punkt był dziś załatwiony, ale nie jest to konieczność. Nikt nie protestuje, przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej i Prawniczej o projekcie ustawy, dotyczącej przedłużenia mocy obowiązującej rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 29 czerwca 1924 r. o lichwie pieniężnej (odbitka nr 429). Głos ma sen. Szereszowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#SSzereszowski">Wysoki Senacie! Na zasadzie art. 1 punkt 13, oraz art. 2 ustawy z dn. 11 stycznia 1924 r. o naprawie Skarbu Państwa i reformie walutowej zostały ustalone w drodze rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 29 czerwca 1924 r. o lichwie pieniężnej jednolite przepisy ustawowe co do lichwy pieniężnej. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej zarządza, co następuję: 1) nie wolno wymawiać sobie i pobierać w stosunkach kredytowych pieniężnych korzyści majątkowych w formie procentu lub innej, przewyższających 24 od sta. rocznie w gotówce lub w wartościach innych;</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#SSzereszowski">2) umowy o korzyści majątkowe, przekraczające normę tę są nieważne co do nadwyżki przewyższającej te granice;</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#SSzereszowski">3) wysokość granicy dozwolonych korzyści majątkowych, pobieranych przez banki przy załatwianiu poszczególnych czynności, należących do zakresu obrotu pieniężnego, ustala Minister Skarbu w drodze rozporządzenia;</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#SSzereszowski">4) Ministrowi Skarbu nadane zostało szerokie prawo kontrolowania przedsiębiorstw bankowych co do wysokości pobieranych korzyści majątkowych;</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#SSzereszowski">5) ustanowiono sankcje karne: areszt do 4 tygodni i grzywnę do 5.000 zł;</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#SSzereszowski">6) nadano rozporządzeniu moc obowiązującą do dnia 1 Iipca 1925 r.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#SSzereszowski">Następnie ustawa z dn. 1 Iipca 1925 r. przedłużyła moc obowiązując rozporządzenia Prezydenta do dnia 1 Iipca 1926 r. do jutra.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#SSzereszowski">Minister Sprawiedliwości z uwagi na zbliżający się termin wystąpił z projektem ustawy o przedłużeniu mocy obowiązującej rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29.6 1924 r. na czas nieoznaczony, przyczem Minister Sprawiedliwości w uzasadnieniu przytacza, że stosunki gospodarcze i finansowe, które uzasadniały wydanie rozporządzenia o lichwie pieniężnej, trwają nadal i trudno przewidzieć chwile, kiedy stosunki te ulegną tak zasadniczej zmianie, że uchylenie nadzwyczajnych przepisów będzie możliwe bez uszczerbku dla życia gospodarczego.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#SSzereszowski">Komisja Prawnicza Sejmu w rozpoznawaniu projektu ustawy zwróciła uwagę na to. że p. Minister Skarbu w swem exposé, wygłoszonem dnia 23 b. m. w Sejmie, zapowiedział obniżenie maksymalnie dopuszczalnej stopy procentowej od pożyczek pieniężnych lub innych z 24 na 20% w stosunku rocznym i dlatego postanowiła zmianę tę przyoblec w formę ustawową natychmiast przez wprowadzenie odnośnej klauzuli do rozpoznawanej ustawy. Art. 1 projektu opiewa, że „moc obowiązującą rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29 czerwca 1924 r. o lichwie pieniężnej, przedłużona do dnia 1 Iipca 1926 r. ustawa z dnia 1 lipca 1925 r. przedłuża się na czas nieoznaczony. Komisji zaproponowała aby dodać końcowy ustęp treści następującej: „z tą zmianą, że przewidzianą w § 1 tego rozporządzenia stopę procentową 24% zniża się na 20%”. Sejm przedłożenie Komisji zaakceptował i z tym dodatkiem uchwalił ustawę.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#SSzereszowski">Należy tu podnieść, że wysokie stawki procentowe, jakie się u nas w tranzakcjach kredytowych zakorzeniły, stanowią istotnie wielką plagę, czynniki zatem państwowe dużo uwagi i siły powinne poświęcić na zwalczanie tego raka, który nielitościwie toczy życie gospodarcze Polski. Ale uświadomić sobie musimy, że wysokie stawki procentowe są tylko wyrazem stosunku podaży do popytu na rynku pieniężnym. Walkę zatem z tem szkodliwem zjawiskiem można owocnie prowadzić jedynie na płaszczyźnie gospodarczej drogą odpowiedniej polityki kredytowej banków państwowych i instytucji emisyjnej, t. j. drogą nasycenia życia gospodarczego znakami obiegowemi odpowiednio w stosunku chociażby do obrotów towarowych. Pod tym względem, objektywnie biorąc, u nas w ostatnich czasach mało co się zmieniło, bo według danych, jakie posiadamy co do wkładek, co do oszczędności, które się mieszczą w instytucjach kredytowych — biorę datę 31 września 1925 r. dlatego, że w sierpniu r. ub. zaszły zmiany w rynku pieniężnym, czemu wyraz dał Bank Polski przez podwyższenie stopy procentowej z 10 na 12 w stosunku rocznym. Więc 30 września znajdujemy w bankach akcyjnych 39.787.000 złotych terminowych, bezterminowych 45.708.000. W P. K. O. terminowych 14.166.000, na rachunkach czekowych 40.182.000. A teraz pod datą 31 marca tegoż roku znajdujemy prawie identyczne cyfry z małemi zmianami, w jednym punkcie o 3 miljony, w drugim o 5 miljonów, co nie może stanowić właściwie o płynności rynku pieniężnego. Więc zmiana w legalnej stopie procentowej ma swoje źródło jedynie w nastrojach społecznych, ma tylko znaczenie bodźca psychologicznego, który może powodować niekiedy wcale pożądane skutki.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#SSzereszowski">Z tych więc względów Komisja Skarbowo-Budżetowa, jakoteż Prawnicza podzieliły pogląd sprawozdawcy, że należy przyjąć ustawę bez zmiany w brzmieniu uchwalonem przez Sejm. W myśl tych wywodów mam zaszczyt zaproponować Wysokiej Izbie przyjęcie ustawy, dotyczącej przedłużenia mocy obowiązującej rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 29 czerwca o lichwie pieniężnej w brzmieniu uchwalonem przez Sejm bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zgłosił. Komisja proponuje przyjęcie ustawy bez zmian. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stół większość, ustawa bez zmian przyjęta.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#Marszałek">Ze względu na to, że jest jeszcze pięciu mówców zapisanych do punktu 1. a pozostaje jeszcze punkt 3, proponuje odroczenie obrad do jutra godz. 101/2 przed poł., gdyż o godz. 3 zaczyna obrady Sejm.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 50 wieczorem)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>