text_structure.xml 148 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 20 po poł.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Prezes Rady Ministrów i Minister Skarbu — Władysław Grabski, Minister Spraw Zagranicznych — Aleksander Skrzyński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — Bolesław Miklaszewski, Minister Rolnictwa i Dóbr Państwowych — Stanisław Janicki, Minister Kolei — Kazimierz Tyszka, Minister Spraw Wewnętrznych — Zygmunt Hubner, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych — Mieczysław Rybczyński, Prezes Najwyższej Izby — Jan Żarnowski, Wiceminister Skarbu — Czesław Klamer, Wiceminister Spraw Zagranicznych — Karol Bertoni, Wiceminister Sprawiedliwości — Julian Siennicki.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 71 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 72 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Kaniowski i Koerner. Listę mówców prowadzi s. Kaniowski.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#Komentarz">Interpelacja s. Tulliego i tow. do pp. Ministrów Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości i Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie walki z pornografią.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#Komentarz">Interpelacja s. Tulliego i tow. z klubu Chrz. Dem. do p. Ministra Sprawiedliwości w sprawie aplikantów sądowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">S. Kędzior prosi o udzielenie mu urlopu na trzy tygodnie z powodu choroby. Przypuszczam, że Senat zgadza się na udzielenie urlopu.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Porządek dzienny Panowie otrzymaliście. Nie słyszę protestu, uważam go za przyjęty. Przystępujemy do punktu 1: Expose p. Ministra Spraw Zagranicznych. Głos ma p. Minister Spraw Zagranicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Po raz trzeci zabierając głos od mojego powrotu z Genewy, pragnę dać Wysokiej Izbie w skrócie obraz tych prac, tych zabiegów i tych realizacji, które ujęte w formę protokółu, podpisanego przez Rząd Polski, zajmują i nie bez racji zajmować będą w przyszłości świat polityczny po wszech krajach. Nie będę powracał do strony technicznej tego instrumentu, który się nazywa protokółem, rozkładał go na poszczególne sprężyny, czyli artykuły, tłumaczył każdego powstanie i ich wzajemne oddziaływanie. Mówiłem o tem na Komisji Spraw Zagranicznych, mówiłem długo, bardzo długo, nie chciałbym Panów Senatorów nużyć powtarzaniem, tem bardziej, żem miał przyjemność widzieć niejednego z pośród Panów, kiedym przemawiał na Komisji.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Chciałem był wyjaśnić pewne wątpliwości, odpowiedzieć na krytyki rzeczowe, z któremi ten protokół by się mógł na ziemi polskiej spotkać, nie spotkał się z żadnemi, przynajmniej z żadnemi takiemi, które wytrzymują próbę przeczytania tekstu.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Pragnę dzisiaj postawić ponownie jasno wielkie zręby tej budowy, nakreślić wiązania, sprawdzić ich zdolność dźwigania, innemi słowy, przemyśleć głośno i krytycznie wraz z Panami Senatorami bezwzględną wartość myślową tego dzieła, pod kątem widzenia jego trwałości i użyteczności dla Polski, bo gdzieżby lepiej to się dało zrobić i z większym pożytkiem, jak w tej atmosferze głębokiej wiedzy i wysokiego doświadczenia politycznego, jaką przedstawia Senat polski.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Badając wartość bezwzględną protokółu dla przyszłości stosunków międzynarodowych, należy wpierw rozdzielić tenże na jego części składowe i przypatrzeć się każdej z nich z osobna. Po pierwsze należy stwierdzić, że część odnosząca się do sprawiedliwości międzynarodowej, do arbitrażu, oznacza wielki postęp na drodze do celu, do którego ludzkość zmierza, choćby nawet arbitraż nie miał wejść w życie w tem znaczeniu i z tą rozciągłością, którą przewiduje protokół, na wypadek jego nieratyfikowania przez ogół państw, to zawsze główne jego wytyczne, nie mówiąc o art. 36 § 2 statutu trybunału stałego dla sprawiedliwości międzynarodowej, otrzymają prawa obywatelstwa w stosunkach międzynarodowych i nie wykluczając wprawdzie wojen, jakby to miało miejsce w razie pełnego działania protokółu, przyczynią się do utrudnienia i opóźnienia ich wybuchu. To już jest wiele, nawet bardzo wiele. Wystarczy sobie przypomnieć ostatnie dni lipca 1914, żeby zmierzyć tej rzeczy doniosłość.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Część druga, mówiąca o sankcjach, nie jest niczem innem, jak powtórzeniem paktu. Uzupełnia go, wyjaśnia, precyzuje, ale nie mówi nic nowego. A przez sam fakt, iż przypomina artykuły paktu i z nich wypływające zobowiązania, że stwierdza po raz wtóry, iż na ich gruncie wszystkie państwa stoją równie wiernie i niezłomnie, jak w Wersalu, oddaje wielką, niczem nie dającą się umniejszyć przysługę wielkim interesom konsolidacji i bezpieczeństwa ogólnego.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Część trzecia, odnosząca się do ograniczenia zbrojeń, jest jeszcze otwarta dla długich rozważań, przygotowań i badań. Jakkolwiek pożądanem to ograniczenie być mogło, nie da się ono urzeczywistnić bez urzeczywistnienia naczelnych postulatów bezpieczeństwa. Niema ograniczenia zbrojeń bez gwarancji bezpieczeństwa. Tu jest punkt najbardziej drażliwy całej konstrukcji, zależny zresztą od tego, w jakim stopniu ma się rozwiązać problem uniwersalności Ligi Narodów. Krytycy tego protokółu mają łatwą grę. Opierając się na tej trudności, wyrokują łatwo. Po co te wszystkie zabiegi, kiedy grunt to jest bezpieczeństwo, a bezpieczeństwo leży w samopomocy. Ludzkość ma dosyć tego uproszczonego rozwiązania, którego względną wartość potrafiła ocenić, i stara się obecnie ten problem pogłębić, a wiedząc, że trudności w nim tkwiących obejść nie może, pragnie je rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Przypatrzmy się obecnie wartości protokółu, jako całości. Na wypadek, jeśliby nie był powołany, by wejść kiedy w życie wskutek nieudana się konferencji rozbrojeniowej — w tym nawet wypadku pozostanie on bardzo potężnym miernikiem tej woli pokojowej państw, z któremi się kazała polityka poszczególnego państwa powinna liczyć, jako z żywiołową i dobroczynną siłą. Pragnę tu wyjaśnić pewne złudzenia. Niektórzy myślą, że protokół był dziełem kilku tygodni przypadkowego zebrania kilkudziesięciu idealistów, poetów, przeważnie lewicowców, podania sobie ręki dwóch premierów przez Kanał jest zdanym na łaskę jakiejś nagłej zmiany. Rzecz ma się inaczej. Trzeba sobie przypomnieć i uświadomić, że protokół zapuszcza swoje korzenie w pakcie Ligi Narodów, ma swój akt urodzenia, podpisany w Wersalu. Nad nim pracowali nie tylko Mac Donald, ale, żeby tylko parę nazwisk przytoczyć, także Llojd George i Balfour i Robert Cecyl, nie tylko Herriot, ale i Clemenceau. Co to znaczy? To znaczy, że protokół nie jest przypadkowym tworem jakiejś koterii, ale wyrazem wielkich sił duchowych, nurtujących w głębiach ludzkości powojennej. W razie przyjęcia protokółu przez wszystkie państwa, protokół stanie się spokojną przystanią; w razie jego nieprzyjęcia, pozostanie on latarnią morską, wskazującą przystań statkom i łodziom, walczącym w noc bezgwiezdną z rozszalałym żywiołem.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">W razie gdyby, czego żywo pragniemy, ale to od nas nie zależy, protokół wszedł w życie jako norma obowiązująca w stosunkach międzynarodowych, to wówczas nie zawahałbym się powiedzieć, iż ten dzień, w którym się to stanie, będzie dniem święta wielkiego. Jeszcze wówczas mogliby się znaleźć sceptycy, którzyby powiedzieli, iż bywały już nieraz umowy solennie podpisywane, a jednak nic nie zdołały zabezpieczyć i przed niczem uchronić. Naprzykład Kongres Wiedeński. Gdyby protokół genewski miał tak długo działać na usługach tych wielkich ideałów, dla których powstał, jak Kongres Wiedeński dla ochrony interesów, dla których się zebrał, to trzebaby przyznać, iż byłby wielkiem dziełem. Na Kongresie Wiedeńskim pogromcy Napoleona postanowili obronić świat przeciwko wojnom rewolucyjnym i zabezpieczyć prawa oparte sur la legitimite ich dynastii. Zapewnili pokój na blisko pół wieku, zabezpieczyli swoje interesy aż po 1914 r. Mógłby ktoś może powiedzieć, iż nie należy podpisach nawet ogólnych upatrywać gwarancji pokoju, my byśmy tego powiedzieć nie mogli. Zanadto szanujemy nasz własny podpis, iżbyśmy wątpili w cudzy. Był wprawdzie ktoś, który powiedział, iż dokument międzynarodowy, to szmat papieru, ale nim nie był i nie będzie nigdy Polak.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Jaki interes upatrujemy w protokóle pod kątem widzenia specyficznym Polski? Oczywiście wszelka dyskusja na ten temat byłaby płonną. Protokół jest korzystniejszy dla państwa mniej potężnego, niż dla wielkiego mocarstwa, dla państwa o granicach otwartych, niż dla państwa otoczonego morzem. Niewątpliwie łatwiej jest przyjąć protokół Polsce, niż Wielkiej Brytanii. Pod innym kątem widzenia interes zarówno wielkich, jak małych, jest identyczny, jest nim naczelny interes utrzymania pokoju, potrzebny, niezbędny dla wszystkich bez różnicy ich potęg I ich pozornych zabezpieczeń. Dla Polski ten protokół zawiera nie mniej, jak gwarancję granic, uznanie traktatów przez zbiorowość narodów. Oczywiście, cóż znaczy akt uroczysty, przyjęty przez zgromadzenie narodów, wobec incydentu początkowego, słowa powiedzianego i cofniętego, który wyolbrzymiał w wyobraźni niektórych do tego stopnia, iż przygłuszył resztę prac i ich świetne rezultaty, a jednak dysproporcja tych dwóch rzeczy niewspółmiernych jest tak wielka, iż chyba jakiś zdumiewający daltonizm polityczny wytłumaczy, jeśli się jej we właściwem świetle nie dojrzy.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Mógłby ktoś powiedzieć: po co tyle zabiegów, jeśli i tak wejście lub nie wejście w życie protokółu jest i zależne od innych, Polska może czekać spokojnie, Polska, która jest pokojowa, nie potrzebuje być przekonywana o wartości pokoju. Wszyscy powinni wiedzieć, że Polska jest pokojowa. Tak nie jest. Pokój to nie jest słowo, to jest czyn. Pokoju nie wystarcza pragnąć, trzeba go chcieć; pokoju nie dostaje się w prezencie, trzeba go zdobyć. Z wielkim żywiołowym prądem pokoju trzeba iść, albo się on sam może obrócić przeciwko nam i dla tego ten wielki prąd, który wstrząsa całym myślącym powojennym światem, musi być zasilony wielką siłą moralną, którą przedstawia Polska. Często słyszymy o potrzebie propagandy, o niedostatecznej propagandzie polskiej, o tem, że Polska jest znaną nieraz w oświetleniu, rzucanem na nią przez wrogów, a nie w świetle prawdy. Jakąż jest ta prawda? Myśmy ją stwierdzali nieraz i słowem i czynem w czasach narodowej tragedii. Jeden z wielkich synów Ojczyzny pisał do kanclerza gnębiącego Polaków te wielkie słowa: „winno się pracować dla ludzkości przez Ojczyznę, a nie dla Ojczyzny wbrew ludzkości” Naród go złożył niedawno temu w podziemiach Katedry nie na to, iżby stamtąd milczał; dziś cały świat to za nim powtarza i dlatego my musimy być z całym światem. My, którzy w ogromnej większości wyznając i praktykując wielkie zasady chrześcijańskie w życiu prywatnem, nie możemy się uśmiechać sceptycznie w chwili, kiedy ludzkość pragnie w myśl wskazań Benedykta XV go dać ideom chrześcijańskim prawo obywatelstwa w spółżyciu narodów. Słyszę łatwy zarzut: co to wszystko ma wspólnego z polityką? Otóż ten, co ma zmysł dla realizmu politycznego doby obecnej, tego nie powie. Jeśli to powie, to się pomyli, a państwo które mu uwierzy, srodze za to zapłaci. O co tu chodzi? Nie o zapominanie o bezpieczeństwie, nikt tego nie mówi, przeciwnie protokół stawia bezpieczeństwo, jako swój najważniejszy postulat. Tu chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa materialnego, o to bezpieczeństwo moralne, które daje sprawiedliwość międzynarodowa.</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Nie chodzi tu o to, aby wybierać między czemś pewnem, bezpiecznem, realnem, a czemś iluzorycznem, idealnem i nierzeczywistem. Nikt nie mówi, nikt nie żąda i nikt nie myśli o poświęceniu bezpieczeństwa dla bezsilnej sprawiedliwości. Tekst protokółu nie pozostawia pod tym względem najmniejszej wątpliwości i Jeśli by kto miał twierdzić przeciwnie, to da dowód albo ignorancji albo złej wiary, Ale o czem świat myśli, co widzi ze zgrozą, to jest to: Z jednej strony jest zbrojenie, doprowadzające do licytacji zbrojeń coraz silniejszych, coraz bardziej gniotącej świat, doprowadzające do nieuchronnego wybuchu wojny czyli katastrofy straszniejszej od wszystkich, które znała ludzkość, z drugiej strony jest sprawiedliwość międzynarodowa, udaremniająca lub w każdym razie zmniejszająca możliwość wojny. To drugie jest nieprawdopodobne, mówią sceptycy. To pierwsze jest pewne. I oto, na dwóch szalach wagi mamy na jednej pewność ale absolutną, bezwzględną pewność katastrofy, na drugiej możliwość ale ratunku; i oto świat ma do wyboru między pewnością a możliwością. Gdyby Polska miała rzucić na jedną z tych szal ciężar, któryby miał ją przeważyć, na którą ją rzuci? Niech Panowie Senatorowie odpowiedzą w swojem sumieniu, ja odpowiedziałem w mojem.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Polska potrzebuje do rozbudowania się, dla odpowiedzenia swemu posłannictwu, kredytu moralnego i materialnego. Żeby go dostać, musi być znaną i to znaną tak, jak jest w rzeczywistości. Otóż ja wiem i czuję i nie myślę, żeby ktokolwiek z Panów Senatorów mi kłam zadał, że gdyby się udało uzyskać w jednej chwili idealny plebiscyt całego narodu na zapytanie, jak on chce współżyć z ludzkością, to wiem iż powstałby ze wszystkich chałup, dworów, warsztatów, izb uczonych wszystkich krańców Polski jeden wielki głos, głoszący światu dobrą wolę współpracy w godności i pokoju. A że tak jest, świat o tem powinien wiedzieć, a każdy mąż polityczny winien wiernie tej woli zbiorowej służyć.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Protokół Genewski jest tej woli wyrazem.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">Zanim zejdę z tej trybuny, chciałbym jeszcze Wysokiej Izbie zakomunikować bardzo doniosły fakt. Nawiązując do wielkiej prastarej historycznej przeszłości Polski, rozumiejąc wagę i wielkość tych węzłów, które łączą Polskę ze Stolicą Apostolską, Ojciec święty postanowił przysłać do Warszawy nuncjusza pierwszej klasy oraz przyjąć u swego boku ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#MinisterSprawZagranicznychSkrzyński">W ocenie tych wielkich kulturalnych, narodowych i politycznych węzłów, które nas łączą z republiką francuską, prezydent republiki francuskiej i Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej postanowili w obu stolicach podnieść poselstwa do rangi ambasad.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Rozprawa nad oświadczeniem p. Prezesa Rady Ministrów i p. Ministra Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#Marszałek">Głos ma p. s. Popowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#SPopowski">Zabierając głos w imieniu mojego klubu w dyskusji nad expose p. Prezesa Rady Ministrów, ograniczę moje przemówienie do oceny sytuacji gospodarczej naszego Państwa, gdyż kolega mój Bartoszewicz „przemawiać będzie jeszcze w sprawach ogólnej polityki. Mam prawo jednak wyrazić nadzieję, że uwagi, jakie zamierzam przedstawić Wysokiemu Senatowi, nie będą przyjęte przez Rząd tak, jak to miało miejsce w Izbie poselskiej po przemówieniu pos. Głąbińskiego. Uważam, że rzeczowa krytyka parlamentarna, kierowana jedynie względem na dobro naszego Państwa, jest nie tylko prawem, lecz i obowiązkiem każdego klubu parlamentarnego i że żaden rząd, nawet najbardziej zasłużony, od takiej krytyki ze strony parlamentu wyłamywać się nie powinien. Tak pojmując wzajemny stosunek izb ustawodawczych i rządu, nawet rządu nieparlamentarnego, przystępuję do rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#SPopowski">Wysoki Senacie! P. Prezes Ministrów w expose, wygłoszonem przed Senatem, zaznaczył, iż nie powtarza tego, co powiedział w Izbie sejmowej. Wobec tego pozwolę sobie w celu skrócenia uwag, jakie będę miał zaszczyt przedstawić, możliwie streścić się w ramach przemówienia p. Prezesa Rady Ministrów, przedstawionego Senatowi.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#SPopowski">Pierwszem zapytaniem p. Prezesa Rady Ministrów było, czy sprostamy budżetowi za rok 1925 Nie będę wchodził w polemikę co do sposobu ułożenia samego budżetu, wezmę jego krańcowy wynik, mianowicie całość dochodów i rozchodów. Otóż p. Prezes Rady Ministrów powiedział, że na wszystko trzeba mieć barometr obiektywny, a tym barometrem jest rzeczywistość, są cyfry. Niezawodnie cyfry mają ogromną doniosłość w przewidywaniu przyszłości, ale przypominam tym, którzy zajmowali się, jak ja za czasów uczniowskich, meteorologią, że wskazówki barometru, żeby wskazywały ile możności ściśle, należy poprawiać według różnych współczynników atmosferycznych, a tym współczynnikiem atmosferycznym w życiu jest właśnie owa rzeczywistość. Gdybyśmy mieli mniej więcej te same warunki gospodarcze, jakie były przy bilansie roku 1924, niezawodnie cyfry podane w expose i w bilansie miałyby doniosłość bardziej realną. Jednak na nieszczęście musimy stwierdzić, że sytuacja gospodarcza w kraju przedstawia się zupełnie odmiennie Nieurodzaj roku bieżącego, zbiory mniejsze o 30% od przeciętnych, wobec niewłaściwych zarządzeń Rządu co do urodzaju dużego z r. 1924. stworzyły sytuację w rolnictwie t. j. w jednym z najpoważniejszych odłamów gospodarstwa naszego, albowiem jesteśmy bądź co bądź przeważnie jeszcze krajem rolniczym, bardzo niepomyślną. P. Prezes Ministrów, oświetlając cyfry dotyczące rolnictwa, podał, że wobec nieurodzaju ceny produktów rolnych zwiększyły się bardzo znacznie To też z cyfr tych pozwolę sobie przytoczyć tylko kilka. Mianowicie p. Prezes Ministrów zaznaczył, że położenie rolnika od dnia 1 lipca znacznie się poprawiło, gdyż ceny produktów rolnych wzrosły o 100%. Niezawodnie jest to poprawa bardzo znaczna, jednak nie należy zapominać, że rolnik ze swego warsztatu pracy może spieniężyć tylko nieznaczny ułamek swych zbiorów. Znaczna część zbiorów musi pozostać na roli, czy to w formie zasiewów, czy w formie płac robotników w naturaliach, czy też w formie przekarmienia inwentarza, pozostaje więc nieznaczna część urodzaju, którą można zrealizować. Jeżeli wziąć ten stosunek, to mam przeświadczenie, iż się nie omylę, gdy stwierdzę, że nie 130% podwyżki, jak tu zaznaczono, ale znacznie wyższy procent byłby potrzebny, by rolnik w roku bieżącym spieniężył to za taką samą sumę, jak w roku zeszłym. Przypuszczam, że się nie omylę, gdy powiem, że ta różnica cen wobec tego, że mała ilość może być spieniężona, powinna wynosić przynajmniej 250, a może i 300%. Wobec tego małą jest pociechą dla rolnika, że dziś może nabyć za kilogram żyta większą ilość różnych potrzebnych mu wyrobów przemysłowych, gdyż on faktycznie tej gotówki nie ma.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#SPopowski">Mam wrażenie, że rzecz ta da się scharakteryzować bardzo szczerem oświadczeniem jednego z gospodarzy, siedzących na ziemi od urodzenia, mianowicie ekonoma 9-włókowego majątku, który jest własnością jednego z posłów naszych. Otóż przed paru dniami ekonom ten pisze do swego dziedzica, obszarnika 9-włókowego: „Niema kupców, chociaż uprzednio dawali za krowy (3 krowy) 550 zł. a teraz nie przychodzą po bydło, gdyż staniało. We czwartek będę na jarmarku, ażeby umyślnie przysłuchać się cenom; pieniędzy potrzeba. Mamy płacić 1200 zł. robocizny, a za gałęzie zapłaciłem za 40 'kupek 160 zł. Rozchody mam, a dochodów nie mam. Podły majątek!” Tak ten szczery rolnik kończy swe oświadczenie i rzeczywiście w tej sytuacji dziś znajduje się przeważna część rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#SPopowski">Drugim ważnym czynnikiem w dochodach są pobory z przemysłu. Kryzys przemysłowy spowodowany został przedewszystkiem wprowadzeniem nowego pieniądza — jest to dla wszystkich rzecz zrozumiała, że taka sanacja Skarbu, bezwzględnie udała, bezwzględnie godna podziwu, musiała jednak wywołać ten wstrząs — otóż kryzys ten także nasuwa nam bardzo poważne wątpliwości co do tego, jak przemysł będzie w stanie ponosić ciężary 1925 r. Jakkolwiek w ostatnich czasach daje się widzieć pewna poprawa, zmniejsza się nieco bezrobocie, jednak trzeba stwierdzić, że jest to rzecz chwilowa; jeżeli nie będą zarządzone bardziej energiczne środki, niż dotychczas, to kryzys ten zaciągnie się na czas dłuższy, a wobec położenia, w jakim się znajdują masy pracujące w obecnej chwili, szczególnie z powodu zbliżającej się zimy, kryzys ten szczególnie ciężkiem brzemieniem legnie na warstwach pracujących.</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#SPopowski">Drugim czynnikiem, który bezwzględnie musi ulec pewnem pogorszeniu wskutek tych dwóch przyczyn, to bilans handlowy. Przedwczoraj zostały podane cyfry z lipca. Otóż w lipcu bilans handlowy wykazuje 16 milionów deficytu; sierpień prawdopodobnie będzie jeszcze gorszy. Według informacji, jakich przed posiedzeniem zasiągnęłem u kierownika urzędu statystycznego, wrzesień prawdopodobnie wykaże pewną poprawę, ale dziś naturalnie niepodobna przewidzieć, czy bilans będzie czynny, czy bierny. P. Prezes Rady Ministrów w swem przemówieniu zaznaczył, że co do bilansu handlowego nie ma jeszcze dostatecznych danych, wtedy, gdy to mówił, nawet za lipiec danych nie miał, dziś cyfry te niezawodnie już posiada. Tu muszę przypomnieć, że szybsze zestawienie ich i usprawnienie statystyki celnej dla podawania tych cyfr, nie jak to dziś ma miejsce, po I upływie 8–12 tygodni, lecz w krótszym czasie, jest koniecznością; według informacji, jakie otrzymałem z urzędu statystycznego, opóźnienie ostatnich miesięcy było spowodowane zmianą systemu i wprowadzeniem układania danych statystycznych za pomocą maszyn; jest to najnowszy sposób, ale sposób, który wymaga wyrobienia personelu w tym kierunku. Mam więc nadzieję, że te usterki będą poprawione i prawdopodobnie już w końcu grudnia będzie można otrzymać wyniki bilansu handlowego za listopad, t. j. zbliżymy się prawie do normalnego i na zachodzie wszędzie przyjętego terminu trzech do czterech tygodni.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#SPopowski">P. Prezes Rady Ministrów zaznaczył, że bilans handlowy w znacznym stopniu był naruszony koniecznością importowania artykułów dla opanowania wzrostu drożyzny. Otóż niezawodnie tego rodzaju zarządzenia mogą być słuszne, ale bądź co bądź pogorszyły one sytuację finansową, zmniejszając zapas walut obcych.</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#SPopowski">Zarządzenia w dziedzinie importu były nieco spóźnione, szczególnie zarządzenia w dziedzinie importu artykułów luksusowych. 19 sierpnia r. b. wyszło rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie zakazu przywozu i wywozu niektórych artykułów. Są tam wymienione artykuły luksusowe; czytając to rozporządzenie uważnie, widzi się dziwną niekonsekwencją w precyzowaniu niektórych punktów. Mianowicie, kiedy w punkcie 3 wyliczono szereg artykułów i powiedziano, w opakowaniach wszelkiego rodzaju”, to w artykule 5 niepotrzebnie zupełnie powiedziano o serach wykwintnych w opakowaniach takich i takich; można było zupełnie dobrze powiedzieć: „w opakowaniach wszelkiego rodzaju”. Tak samo artykuł 4 zupełnie niepotrzebnie zaznacza, że rozporządzenie to wchodzi w życie Wtedy, kiedy zacznie działać ustawa z 3 lipca, co zmusza czytającego do sięgania do innych Dzienników Ustaw, kiedy można było powiedzieć zupełnie ścisłe: 1 października, albowiem w ustawie z 31 lipca termin 1 października jest zupełnie jasny. Te uwagi robię tylko w nawiasie i naturalnie nie przywiązuję do nich wagi.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#SPopowski">P. Prezes Rady Ministrów zaznaczył, że w celu poprawienia bilansu handlowego poczyniono zarządzenia dla zwiększenia eksportu, dano szereg ulg, jak zmniejszenie podatku obrotowego, zmiana taryf kolejowych i t. d. Otóż muszę tu podać do wiadomości Wysokiego Senatu fakt stwierdzony, że brak skoordynowanych zarządzeń Rządu utrudnia ogromnie eksport np. węgla, t. j. jednego z pierwszych artykułów naszego eksportu. Mianowicie eksportowany węgiel przez koleje zagraniczne przyjmowany jest tylko w wagonach 15 i 20 tonnowych, gdy na eksport węgla nasze koleje żelazne dawały kopalniom przeważnie wagony 30-tonnowe, które to wagony w komunikacji międzynarodowej nie są przyjmowane. Ministerstwo Kolei, chcąc zapobiec temu, pożyczyło pewną ilość taboru od kolei austriackich, ale to już było spóźnione, bo dobra koniuktura października przeszła, tembardziej, że ten tabor był skierowany wyłącznie na polski Górny Śląsk, zaś nasze t. zw. staropolskie kopalnie nie otrzymały z tego taboru nic.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#SPopowski">P. Prezes Rady Ministrów w trosce swej o zachowanie jak najbardziej normalnego życia społecznego zwrócił zupełnie słusznie najbaczniejszą uwagę na opanowanie drożyzny, która w ostatnich miesiącach robiła tak poważne postępy; jednak w tych zarządzeniach są pewne niedomówienia. Twierdzę, że jednocześnie stosowanie wskaźników drożyźnianych w znacznym stopniu przyczynia się do wzrostu drożyzny. P. Prezes Rady Ministrów zaznaczył sam, że jest pewna nielogiczność w istnieniu dobrej waluty i wskaźników drożyźnianych. W okresie spadku marki polskiej, kiedyśmy stosowali wszędzie, a przeważnie w płacach robotniczych, wskaźnik drożyźniany, dało się zauważyć oryginalne zjawisko; mianowicie tam, gdzie te wskaźniki były stosowane automatycznie, ceny rosły, rosły przed zastosowaniem wskaźników i towary pierwszej potrzeby na krańcach np. m. Warszawy, w okolicach zamieszkałych przez ludność robotniczą, do której te wskaźniki były najbardziej stosowane, rosły szybciej, niż w centrum miasta. Na pierwszorzędnych ulicach stolicy miało się artykuły pierwszej potrzeby po cenie niższej, niż na krańcach miasta. Urząd statystyczny co do tego posiada dane zupełnie ścisłe i jest to fakt stwierdzony. Dlatego uważam, że fakt ten, jakkolwiek może drobny, jednak pozwala twierdzić, że automatyczne stosowanie wskaźników drożyźnianych bezwzględnie kryje w sobie duże niebezpieczeństwo dla wzrostu drożyzny, a co za tem idzie i dla wydatków, jakie Państwo ponosi przy wypłacie pensji swoim pracownikom według tych wskaźników.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#SPopowski">Jedną z przyczyn drożyzny jest niezawodnie drożyzna pieniądza. O drożyźnie pieniądza będę mówił osobno. P. Prezes Rady Ministrów zrobił zarzut przemysłowi, że wtedy, kiedy w krajach ościennych, mianowicie w Niemczech, w miesiącach letnich przy jednoczesnym wzroście cen artykułów rolnych, ceny artykułów przemysłowych spadały, to w Polsce to nie miało miejsca, że myśmy utrzymali je na tym samym poziomie. Szczególnie podkreślił tu dwie grupy tak poważne, jak metale i węgiel, w których Niemcy zeszły z 100 na 89, a myśmy pozostali na dawnym poziomie. Cyfry te są ścisłe, jednakże wytłumaczenie znajduje się w tem, że w Niemczech w tym okresie nastąpiło pewne uzgodnienie władz okupacyjnych z przedsiębiorstwami Nadrenii i Westfalii, które zaczęły właśnie te dwa artykuły produkować i wyrzucać na rynek wewnętrzny i wskutek tego ceny tych dwóch artykułów rzeczywiście w Niemczech znacznie się zniżyły. W mniejszym stopniu zniżka ta dotknęła wyrobów włókienniczych, ale i wyroby włókiennicze z pewnych okręgów okupowanych zaczęły napływać na rynek niemiecki.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#SPopowski">P. Prezes Rady Ministrów, chcąc regulować wysokość cen dla powstrzymania drożyzny, powiada, iż postanowił regulować je drogą taryf celnych; przytaczam własny jego zwrot: „w polityce celnej mamy istotnie największy instrument do tego, żeby nie dopuścić do podnoszenia cen”. Nie przeczę, że w rękach Ministra Skarbu cło jest instrumentem najlepszym, dlatego, że bądź co bądź życie gospodarcze zjednoczonej Polski jest mechanizmem bardzo skomplikowanym, czy to dotyczy rolnictwa czy przemysłu. Połączeni z trzech zaborów znaleźliśmy się w stosunkach gospodarczych niezmiernie trudnych, mianowicie mówiąc o rolnictwie, rolnictwo w Poznańskiem, dzięki wyjątkowej opiece rządu niemieckiego, opiece zupełnie egoistycznej, było w warunkach wyjątkowych; dzięki wydajności i rozmaitym urządzeniom koszta rolnictwa poznańskiego były znacznie lepsze, niż koszta własne innych zaborów; poza tem Poznańskie nie było zniszczone, kiedy przez zabór rosyjski i austriacki przeszła fala wojny, która większość warsztatów zniszczyła, a prawie wszystkie w znacznym stopniu uszkodziła. To samo dotyczy naszego przemysłu. Przed złączeniem się trzech dzielnic przemysł najbardziej rozwinięty był w Królestwie Kongresowem. Co prawda podczas okupacji niemieckiej i austriackiej przemysł ten był w znacznym stopniu zrujnowany, jednak zdołał się bądź co bądź odbudować w pierwszych latach istnienia Państwa i powrócić do swej pierwotnej doniosłości.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#SPopowski">Wskutek uchwały traktatu wersalskiego, oraz znanych czynników i wypadków politycznych przybył do nas Górny Śląsk. My przemysłowcy staropolscy, bo tak się nazywamy, wiedzieliśmy doskonale, jak poważny jest przemysł Górnego Śląska. Nie wiedząc, nawet jakie granice będą nam nakreślone na Górnym Śląsku, docenialiśmy całkowicie znaczenie tego czynnika, jakim musi być przemysł górnośląski, w tej lub innej części, przydzielonej do Państwa Polskiego. To też wtedy już zwracaliśmy się do naszego rządu — było to jeszcze na długo przed plebiscytem i przyznaniem nam Górnego Śląska, zwracaliśmy się, podkreślając całą doniosłość tej chwili i uprzedzając, że jeżeli nie będą poczynione odpowiednie zarządzenia, to przejęcie przez nas i wchłonięcie przemysłu górnośląskiego musi wywołać bardzo poważny wstrząs. Wszystkie nasze w tym kierunku zabiegi i starania, żeby rząd nasz zechciał o tem pomyśleć i odpowiednio się przygotować, nie miały najmniejszego skutku. Przyszło przydzielenie Górnego Śląska. W pierwszych chwilach polski Górny Śląsk, a raczej jego przemysł rozpędem dotychczasowym egzystował znośnie. Przyszła potem w Niemczech okupacja Ruhry, przemysł ten miał ujście dla swoich wyrobów. Ale z chwilą tylko, jak się zaczęły pierwsze pertraktacje o wznowienie pracy w zagłębiu Westfalii i Nadrenii, nasz przemysł górnośląski, przemysł bardzo rozwinięty, oparty przeważnie i przed wojną na eksporcie, otoczony w swoim czasie przez rząd niemiecki nadzwyczajną opieką i nadzwyczajnemi ulgami, nie tylko ze względów ekonomicznych, ale nawet i względów politycznych, znalazł się rzeczywiście w fatalnem położeniu. Załamanie się tego przemysłu przedewszystkiem było przyczyną załamania się w ogóle ogólnego stanu gospodarczego całego przemysłu naszego.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#SPopowski">Czy wobec tego walka z przemysłem całej. Polski tą drogą, jaką wskazał pi Premier, mianowicie drogą ceł, może być uważana za możliwą? Stanowczo twierdzę, że nie. Wywoła to niezawodnie katastrofę. Sukces, odniesiony przez p. Prezesa Rady Ministrów przy ustanawianiu cen cukru, jest sukcesem tylko chwilowym. Mam wrażenie, że bilanse cukrowni naszych w najbliższych dniach wykażą tak poważne niedobory, że Rząd będzie zmuszony zastanowić się nad tem, czy te warsztaty pracy mają pozostać, czy też mają zginąć, tem bardziej, że bądź co przemysł cukrowniczy należy do tych, które są oparte o rolnictwo; z zachwianiem się przemysłu cukrowniczego niezawodnie ucierpiałoby w bardzo poważnym stopniu rolnictwo, a szczególniej kultura rolnicza.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#SPopowski">Zęby zmusić producenta polskiego do zastosowania się do ogólnych cen rynku światowego, trzeba nie tylko 'chcieć, lecz trzeba mu dać mniej więcej warunki choć przybliżone do tych, w jakich pracują podobne przemysły innych krajów. Przecież niepodobna żądać od nas, społeczeństwa tak nieidealnego, jak to niejednokrotnie w przemówieniu p. Prezesa Rady Ministrów było podkreślone, abyśmy wobec wszystkich usterek naszego charakteru i pewnej bierności, może pewnej ślamazarności, bo i takie słowo było tu użyte — potrafili produkować, będąc w daleko gorszych warunkach produkcji, taniej niż produkuje zagranica, żebyśmy nie potrzebowali pewnych ceł ochronnych. Dwoma najbardziej zasadniczemi składnikami produkcji jest wydajność pracy i wartość kapitału, a raczej koszt kapitału. P. Prezes Rady Ministrów wskazywał w Sejmie następujące sposoby zażegnania przemysłowego kryzysu: „Dotychczas są znane tylko 3 sposoby szybkiego radykalnego zażegnania kryzysu gospodarczego. Jeden najbardziej ponętny, który nikomu, zdawałoby się, nie szkodzi, to jest dopuścić do inflacji, dawać pieniądze i zasilać życie gospodarcze — tego nie zrobimy. Drugi, jest to przerzucić cały ciężar na jedną tylko warstwę, na robotnika — tego nie trzeba robić; robotnik i tak czuje ciężar kryzysu gospodarczego. My nie możemy iść całą siłą pary, tak, jak to zrobiły Niemcy i do tego radykalizmu ja się nie ucieknę. Wreszcie można błagać obcej pomocy, lecz na tę drogę nie wejdziemy”. Przez słowa obcej pomocy” należy rozumieć kredyt i zdobycie kapitałów zagranicznych. Śmiem twierdzić, że o wejściu na pierwszą drogę, to jest na drogę drukowania pieniędzy, na drogę nowej inflacji, nikt z nas nie myśli i myśleć nie może. Niedawno przeżyliśmy te ciężkie chwile, które do dziś prawdopodobnie niejednemu spędzają sen z oczu i widzieliśmy zgubne ich skutki. O drugim środku, t. j. o przerzuceniu całego ciężaru na robotników i o podźwignięciu życia gospodarczego jedynie na barkach robotnika polskiego i podniesieniu naszego przemysłu jego kosztem, także nie myślimy. Ale nie wyobrażam sobie tak idealnych innych warunków, któreby pomogły naszemu przemysłowi wybrnąć z trudnej sytuacji, jeżeli warunki pracy nie będą u nas takie, jakie są w najbliższem sąsiedztwie.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#SPopowski">P. Prezes Rady Ministrów nazwał zarządzenia Niemiec bardzo radykalnemi. Może. Bądź co bądź Niemcy dały dowód, że zrozumiały doniosłość chwili, kiedy wobec katastrofalnych dla swojego państwa warunków uciekły się do tak bardzo niepopularnych, a jednak niezbędnych środków, bo innych znaleźć nie mogły. Drugi środek Niemcy znalazły w tem, co wskazał p. Premier, mianowicie błagały o pomoc i pomoc tę znalazły. My Polacy błagać o tę pomoc nie potrzebujemy, ale starać się o nią, zabiegać o nią, nie tylko powinniśmy, ale i musimy. My, którzyśmy w roku 1920 odparli najazd barbarzyńców przy małej obcej pomocy, a w 1924 r. dokonaliśmy dzieła sanacji skarbu siłami własnemi, mamy dzisiaj najzupełniejsze prawo powiedzieć światu, że możemy i chcemy żyć zdrowo i świat musi nam dopomóc. Historia najnowszych czasów nie zna przykładu, w którymby kraj, znajdujący się w tak ciężkich warunkach, w jakich znajdowała się Polska od chwili swego powstania, mógł się obejść bez obcej pomocy pieniężnej. P. Premier zaznaczył, że uważa sobie za zasługę, że do tej pomocy się nie uciekał. Do chwili stworzenia Banku Polskiego i uzdrowienia waluty był to jeden z najkonieczniejszych warunków, był to nakaz chwili, tembardziej, że gdyby nam zagranica wtedy nawet dała ten kredyt, to byłby on dany na warunkach bardzo ciężkich i dla nas bardzo niepomyślnych. Lecz dziś, gdy nasza waluta jest ustalona, gdy należy do najlepszych na świecie i, jak Panowie wrotce zobaczą, jest zabezpieczona ogromnemi zapasami złota, zapasami walut obcych, dziś sami powinniśmy się starać o ten kredyt.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#SPopowski">P. Prezes Rady Ministrów twierdzi, że pożyczka, otrzymana przez Niemców, jest bardzo ciężka. Niezawodnie. Ale pożyczka ta była udzielona w zupełnie specjalnych warunkach; była udzielona nie tylko na ratowanie życia gospodarczego Niemiec, ale i w celu umożliwienia im, żeby wykonały te zobowiązania reperacyjne, jakie nakłada na Niemcy Traktat Wersalski i plan Dawesa. Niemcy musiały wobec tego dać bardzo znaczne gwarancie i poddać się bardzo przykrym zarządzeniom międzynarodowym. My nie jesteśmy w tem położeniu. Nasze zadłużenie za granicą jest bardzo nieznaczne w porównaniu z naszemi bogactwami. Możemy zdobyć kredyt na warunkach dogodniejszych; jednak nie powinniśmy być tak dumni, żeby oświadczać, iż nie potrzebujemy kredytu, bo w to nikt absolutnie nam nie uwierzy. Takie zapewnienia nie są słuszne i nie przynoszą tej korzyści nazewnątrz, jaka się chce wywołać. O zubożeniu naszego kraju, o naszem ogólnem wewnętrznem zubożeniu cały świat finansowy jest dokładnie poinformowany. Myśmy zubożeli. Okres wojny, potem okres inflacji doprowadził do ogromnego zubożenia wszystkich czynników gospodarczych. Niema tych wewnętrznych zasobów, na których moglibyśmy się oprzeć. P. Prezes Rady Ministrów mówił, że woli własny kredyt, choćby nawet był drogi, niż obcy. Zgadzam się na to, ale stwierdzam że my własnego kredytu mieć nie możemy, bo nie mamy tego pieniądza w dostatecznej ilości, i dla podtrzymania życia gospodarczego w najkonieczniejszych ramach tych pieniędzy dziś u nas nie wystarcza.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#SPopowski">Wczoraj odbyło się posiedzenie podkomisji kredytowej, wyłonionej przez Komisję Skarbowo Budżetową Senatu. Reprezentowanego były prócz Ministerstwa Skarbu Bank Polski, Bank Gospodarstwa Krajowego, P. K. O. i Bank Rolny. Ciekawe są cyfry zakomunikowane przez reprezentantów tych organizacji. Bank Gospodarstwa Krajowego stwierdził, że jakkolwiek działalność jego — jak wiemy zaczął on ją przed 5 miesiącami — bardzo się rozwinęła, obraca tak nikłemi funduszami, czerpanemi częściowo z kas skarbowych, które lokują wolną w chwili bieżącej gotówkę w tym banku, jak również z kredytu w Banku Polskim pod dyskonto rozmaitego rodzaju zobowiązań, iż doprawdy dziwić się należy, że bank ten mógł zdziałać to, co zdziałał.</u>
          <u xml:id="u-7.18" who="#SPopowski">Pierwotnie Bank Gospodarstwa Krajowego w pierwszych chwilach miał nieco większe lokaty skarbowe, obecnie ma on kapitałów własnych około 8 milionów złotych polskich, jak sam określa, lokat rządowych około 13 milionów, wkładów około 20 milionów, redyskonta około 24 milionów. Razem wynosi to około 70 milionów. Przyznają Panowie, ze dla rodzaju instytucji, powołanej przez Rząd, powołanej zupełnie słusznie na to, żeby oddzielić od Banku Polskiego wszelkie wewnętrzne operacje gospodarcze kraju, żeby nie dać nawet pozoru, że Bank Polski jako bank emisyjny zajmuje się jakimiś operacjami, mającemi charakter wątpliwy, czy noszącemi pierwiastek jakiegoś ryzyka — dla takiej instytucji te 70 milionów są tak małą ilością na zapotrzebowanie współczesne, że absolutnie nie może być mowy, aby to było dostateczne. Bank Gospodarstwa Krajowego musi trzymać w dodatku pewną sumę na rachunku bieżącym, gotówkowym, ponieważ to są wkłady a vista, które winny być wypłacane w każdej chwili. Bank Gospodarstwa Krajowego, którego głównem zadaniem jest zasilanie życia gospodarczego tanim kredytem poza Bankiem Polskim, który zajmuje się tylko redyskontem pierwszorzędnych weksli i to w granicach bardzo szczupłych, jest najtańszem źródłem, a jednak pobiera od 18–21% w stosunku rocznym. Przecież to jest tak szalona stopa procentowa, nawet przy ogólnej drożyźnie pieniądza za granicą, że żadna kalkulacja przemysłowa, nawet żadna uczciwa kalkulacja handlowa nie jest w stanie tego wytrzymać. Chwilami można pozwolić sobie na ten zbytek, jeśli jest konieczność utrzymania ciągłości pracy, ale te chwile muszą być bardzo krótkie w życiu przemysłu i bardzo rzadkie gdyż inaczej cała linia przemysłu załamać się musi.</u>
          <u xml:id="u-7.19" who="#SPopowski">Bank Polski za redyskonto weksli pobiera 12%, jest to więc najniższa stopa procentowa u nas w Polsce, lecz Bank prowadzi redyskonto w granicach bardzo ograniczonych, zaś w ostatnich czasach wobec ogromnego odpływu walut obcych (koniec sierpnia i początek września) musiał zupełnie przerwać dalsze zwiększanie tego redyskonta. Zabezpieczenie naszej waluty jest rzeczywiście głównem zadaniem Na dzień wczorajszy wyniosło ono w Banku Polskim 72%, choć ustawowo powinno wynosić tylko 30%. Zachodzi więc pytanie, czy taka ostrożność Banku Polskiego jest potrzebna w chwili, kiedy faktyczne nasze życie gospodarcze potrzebuje zwiększenia kredytów i to nie kredytów inflacyjnych, nie kredytów spekulacyjnych a nawet nie kredytów inwestycyjnych, ale kredytów obrotowych czyli produkcyjnych? Że Bank Polski musi być bardzo ostrożnym, aby wzbudzić bezwzględne zaufanie do złotego, nie ulega wątpliwości, jednak twierdzę, że zbytek ostrożności jest także szkodliwy, nie tylko dla życia gospodarczego, ale nawet i dla samego Banku Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.20" who="#SPopowski">P. K. O. wykazała pewien dość znaczny wzrost wkładów na książeczki — są to bardzo drobne oszczędności, jak również większych wkładów a vista i pochwaliła się, że od maja do października z 2.200.000 zł. wzrosły do 6.200.000 zł. na książeczkach, a na rachunkach a vista z 2.000.000 prawie do 5.000.000 zł. Bezwzględnie jest to wzrost poważny, jednak wszystkie te cyfry są tak znikome w porównaniu z tem, czego potrzebujemy dzisiaj, że o dostatecznych zasobach pieniędzy w celu ułatwienia kredytu i wewnętrznego zaspokojenia go mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-7.21" who="#SPopowski">Pozostają banki prywatne, których wysoka stopa procentowa kredytu jest unormowana specjalnem zarządzeniem Rządu. Otóż i w tych bankach wkłady niezawodnie wzrosły, Wzrosły nawet w stopniu większym, albowiem od 3 milionów na 1 maja doszły do 16,5 miliona na październik — tu mówię o 16 największych bankach akcyjnych — jednak i te 16 milionów są ilością bardzo małą. Jeżeli przyjąć pod uwagę, że P. K. O. uważa za normalny swój procent 24 rocznie, t. j. 2 miesięcznie i tylko wyjątkowy ulgowy procent tam 18, wtedy, kiedy płaci sama 9, to trzeba stwierdzić, że kredyt udzielany przez P. K. O. jest bardzo drogi i dla normalnego życia gospodarczego także wprost niedostępny. Kredyt banków prywatnych jest jeszcze droższy, gdy rozporządzenie określa go na 3%. w stosunku miesięcznym, życie jednak, jak stwierdził p. Wiceminister Skarbu, przekonywa, że rozporządzenie to zostało na papierze i chociaż większe poważne banki stosują się do niego, to jednak mniejsze instytucje bankowe już tego nie czynią, a już o prywatnem dyskoncie na 3% miesięcznie mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-7.22" who="#SPopowski">Ministerstwo Skarbu opracowuje szereg projektów w celu wydania zarządzeń, któreby pozwoliły ściągnąć i ujawnić kapitały różnych grup społecznych, różne oszczędności, między innemi kapitały osób prawa publicznego, jednak te wszystkie sumy nie są tak znaczne, żeby można było twierdzić, że kapitały krajowe mogą nam zapewnić dostateczny kredyt wewnętrzny. W przeświadczeniu, że kapitały własne nie zapewnią nam kredytu wewnętrznego, zmuszeni jesteśmy chcąc nie chcąc myślą zwrócić się ku zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-7.23" who="#SPopowski">Zagranicznych kapitałów można poszukiwać tylko u dwóch źródeł: w Ameryce i Anglii; o innych źródłach mowy być nie może. Niemcy nam tego zapewne nie dadzą, choć mylę się, bo Niemcy już nam go dają. Czy Wysoki Senat uwierzy, że już dziś na rynku naszym zjawili się Niemcy z propozycjami dostarczenia nam rozmaitych wyrobów swojego przemysłu przy udzieleniu kredytów względnie długoterminowych (1–2 lata) na dość dogodnych warunkach; środki dla tych kredytów, czerpią oni niezawodnie z wpływów pożyczki, która im przyznała Europa wraz z Ameryką. Jest to zjawisko ostatnich dni. Cyfr do kredytów zagranicznych, to przyznam, że jak długo nie mieliśmy waluty zdrowej, zaciągnięcie pożyczek zagranicznych było rzeczą zupełnie niemożliwą, a nawet niebezpieczną, lecz dzisiaj, gdy mamy walutę zdrową, walutę, przynajmniej w mojem głębokiem przeświadczeniu, na dłuższy czas zapewnioną, uważam, że korzystanie z kredytu zagranicznego jest nakazem chwili bieżącej, jeżeli nie nakazem już doby minionej Pięć miesięcy, które nas dzielą od utworzenia Banku Polskiego, jest to pięć miesięcy straconych, albowiem nie ulega wątpliwości, że zdobycie kredytu zagranicznego na warunkach dla nas dogodnych musi być przygotowane bardzo mozolną pracą i wymagać będzie długiego czasu. Dotychczas robiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, ażeby zaufanie zagranicy finansowej do nas poderwać. Dziś musimy to wszystko naprawić, a wtedy twierdzę, że otrzymanie kredytu takiego będzie możliwe. Koniecznem jest wpoić w zagranicę przekonanie o naszej praworządności, uregulować dawne zobowiązania Państwa Polskiego, w tym kierunku nasze Ministerstwo Skarbu już poczyniło pewne kroki, dalej trzeba uregulować stosunki prawne przedsiębiorstw, gdzie zaangażowany był przed wojną kapitał zagraniczny, mam tu na myśli np. kolej łódzką; unikać wydawania niepożądanych praw i ustaw, jak np. ustawa o poborze akcji, która bezwzględnie wzburzyła opinię świata finansowego za granicą, gdyż zdawało się jej, że Rząd nasz chce powoli te przedsiębiorstwa przemysłowe nabywać. Należy też unikać znacznej chaotyczności w rozporządzeniach w dziedzinie monetarnej, bo w ciągu kilku miesięcy co do złotego polskiego, co do jego druku, co do rozmaitego ustosunkowania, wydano szereg zarządzeń i rozporządzeń monetarnych, które nie są jeszcze wyjaśnione i ostatecznie ustalone. To jest dziedzina dla zagranicy tak ważna, szczególnie z finansowego punktu widzenia, iż wydawanie rozporządzeń urzędowych powinno być doskonale przemyślane, zanim zostanie podpisane. To samo dotyczy ustaw i zarządzeń podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-7.24" who="#SPopowski">Teraz przechodzę do zapytania, czy pożyczka, do której Polska stanowczo ma prawo, ma być pożyczką prywatną, dawaną poszczególnym przedsiębiorstwom, lub poszczególnym grupom społecznym, czy też pożyczką państwową? Stwierdzam, że według opinii rzeczoznawców zagranicznych ze wszech miar byłoby niepożądane dotychczasowe nasze postępowanie, a raczej postępowanie naszego Rządu, że wszystkie sfery gospodarcze odsyła się, aby sobie wyszukiwały kredyt zagraniczny na własną rękę. Wytwarza to tak szalony chaos, tyle rozmaitych propozycji, i tak podrywa to zaufanie, wytwarza „rycerzy” przemysłu, którzy więcej przeszkadzają naszemu gospodarstwu społecznemu w opinii międzynarodowej, niż pomagają.</u>
          <u xml:id="u-7.25" who="#SPopowski">Otóż z pożyczki państwowej część poszłaby na konieczne inwestycje państwowe, podkreślam — nie na potrzeby konsumpcyjne, lecz na inwestycje produkcyjne, jak: koleje, budowa elewatorów i L p., dzięki czemu uniknęlibyśmy tego smutnego zjawiska, jakie było w zeszłym roku, kiedy nadmiernego urodzaju nie było gdzie przechować, tak, że pozostał on w stojących jeszcze dziś stertach, których nie warto dziś już młócić, chociaż zboża niema, bo jest tam tylko kiepska słoma i zgniłe ziarno.</u>
          <u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(Głos: Czekaliście na podwyżkę)</u>
          <u xml:id="u-7.27" who="#SPopowski">Więc stwierdzam, że tego rodzaju inwestycje dałyby naszemu życiu gospodarczemu ogromny bodziec, wzmogłyby jego tętno, dałyby przemysłowi i rolnictwu ogromne pole do pracy i zapobiegłyby bezrobociu. Druga zaś część tej pożyczki winna być użyta na potrzeby gospodarcze i tu organ stworzony przez Rząd w postaci Banku Gospodarstwa Krajowego, mógłby oddać ogromne usługi.</u>
          <u xml:id="u-7.28" who="#SPopowski">Reasumując to wszystko, co powiedziałem, stwierdzam, że aby budżet 1925 roku był wykonany tak, jak jest przedstawiony, t. j. bez deficytu, koniecznem jest, żeby w najbliższym czasie przeprowadzono następujące zarządzenia, a mianowicie: zwiększyć pracę i jej wydajność, począwszy od robotnika i skończywszy na najwyżej stojących jednostkach; uchylić te wszystkie zarządzenia, które zakazywały 1 zakazują tego zwiększania pracy, i jednocześnie starać się o dopływ kapitałów obcych. Dla przyszłości kraju naszego stanowią one konieczność w celu nie tylko pomyślnego zrealizowania budżetu roku 1925, ale i dalszej niezależnej egzystencji Państwa.</u>
          <u xml:id="u-7.29" who="#SPopowski">Pozostaje jeszcze jedno. Osobiście nie bałbym się nie powiem tego „opiekuna”, ale tego kontrolera, którego bardzo często zagraniczny świat finansowy narzuca dłużnikowi przy udzielaniu pożyczek krajom, do których nie zdobył jeszcze zaufania, lecz bardziej bałbym się tysięcy drobnych kontrolerów, którzyby w życie gospodarcze nasze przeniknęli, pod postacią udziału kapitału zagranicznego w poszczególnych przedsiębiorstwach. Jest to daleko niebezpieczniejsze, daleko gorsze niż jeden kontroler, znający się na rzeczy i pozostający zawsze pod opieką sfer kierowniczych naszego Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Koerner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SKoerner">Wyjątkowe wrażenie sprawiło expose p. Premiera zarówno w Sejmie jak i w Senacie. Zdaje mi się, że głosy pojedyńcze coprawda, które słyszałem, wyrażają jednak zdanie większości zarówno posłów jak i senatorów. Przemówienia p. Premiera sprawiły wrażenie, jakby usuwania się gruntu z pod nóg Rządu. Już to chociażby, że p. Premier cofa się z pozycji, jakie zajął w pierwszem stadjum rządzenia, wskazuje, że ten grunt już nie jest tak trwały. Przewodnią myślą p. Premiera, gdy przystępował do sanacji zarówno walutowej jak i gospodarczej, było wprowadzenie wysokich podatków, które miały wpłynąć na obniżenie cen. P. Premier w swoim czasie był zdania, że wysokie podatki zmuszą zarówno przemysłowców i kupców, jako też i rolników do rzucenia swoich zapasów na rynek i w ten sposób doprowadzi się do obniżenia cen, które nas trapiły i trapią zresztą dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#SKoerner">Metoda p. Premiera polegała na tem, że śruba podatkowa ma napełnić Skarb i doprowadzić do zmniejszenia drożyzny. Okazało się jednak, że to jest tylko chwilowa korzyść, że to tylko chwilowo dało nam pewną pomoc i ulgę, poprowadził wprawdzie p. Premier, i to jest jego bezwzględną zasługą, do sanacji walutowej, do ustabilizowania naszego pieniądza, ale też jednocześnie doprowadził tą metodą niemal do całkowitego zabicia zarówno handlu jak i przemysłu; a zresztą, jak się słyszy, i rolnicy z tego systemu zadowoleni nie są. Ta metoda doprowadziła do wysuszenia głównego źródła podatkowego, bo wyciągnęła pieniądze z kieszeni podatników.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#SKoerner">Drożyzna, która nas trapiła dwa lata temu, kiedyśmy nie mieli ustabilizowanego pieniądza i kiedyśmy tak narzekali, okazuje się była daleko mniej groźną niż obecna. Bo jeżeli wówczas drożyzna wypływała z inflacji, to już teraz tego tłumaczenia nie mamy i kiedy Polska uchodziła wówczas za jeden z najtańszych krajów, to obecnie uchodzi za jeden z najdroższych, a może i najdroższy po sowieckiej Rosji.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#SKoerner">Droga obrana przez p. Premiera była fałszywa i myśmy ostrzegali w swoim czasie, że nie doprowadzi ona do pożądanego celu. P. Premier jednak z uporem przeprowadził swoje zamiary. I dopiero teraz powoli zaczyna spostrzegać, że jednak błędy popełnił. Już teraz p. Premier mówi. że gotów jest wprowadzić pewne ulgi, i że je wprowadza. No, ale jeżeli tak jest, jeżeli te ulgi wprowadza, to to znów jest droga odwrotna do tej, która miała prowadzić do taniości? Jak Wysoki Senat widzi, nie mamy zupełnie ustalonego programu w tem, co p. Minister Skarbu wykonywa. Rezultatem też tej polityki skarbowej, i gospodarczej jest bezrobocie, o którem się u nas jednak nie mówi, że tak powiem, pełnemi ustami, mówi się, ale trochę niewyraźnie. Mówi się o tem, że mamy teraz bezrobotnych 153.000 i dodaje się: dzięki Bogu, bo mieliśmy przed dwoma miesiącami 163.000. Nie wiem, czy z tego trzeba się cieszyć, ale to bezrobocie jest większe, gdyż nie bierze się pod uwagę, bo niema danych statystycznych, tych, którzy pracują częściowo i tych także którzy pracują na roli. Najcenniejszy majątek państwa, najdroższy skarb każdego państwa idzie na wywóz.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#SKoerner">P. Premier oświadczył, że z tych 153.000 trzeba się będzie 100.000 jak najprędzej pozbyć. Pozbyć, jeżeli niema dla nich zajęcia, to znaczy wywieźć, a jak ten wywóz robotników wpływa na tych ludzi i jakich robotników się wywozi, to już teraz nie jest tajemnicą. Z wywożonych robotników przeważna część to są ludzie wykwalifikowani, to jest kapitał, którego się tak łatwo w każdem państwie nie zdobywa. Nie mówię już o moralnej stronie bezrobocia, nie mówię o tem, że wydawaniem przez państwo i skarb zasiłków bezrobotnym prowadzi się do demoralizacji, nie mówię o tem, że ten element, wywożony da Francji, ulega tam wynarodowieniu. Walki, które zaczynają się tam toczyć, są dopiero pierwszem świadectwem tego, co jeszcze dalej będzie.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#SKoerner">Dalszym skutkiem metody, przyjętej przez p. Premiera, jest kryzys kredytowy, bodaj czy nie najcięższy, i bodaj czy nie najpoważniejsza przyczyna naszego stanu gospodarczego tak niesłychanie ciężkiego. Na samym początku, już po pierwszem expose p. Premiera — należeliśmy do tych, którzy powiedzieli p. Premierowi: Zła metoda, która nie chce skorzystać z doświadczenia niemal wszystkich państw powojennych, które się znalazły w trudnościach gospodarczych; zła droga, że z uporem nie chciano słyszeć i wiedzieć o tem, że potrzebujemy pożyczki zagranicznej. P. Premier tych uprzedzeń słuchać nie chciał i dalej z uporem tylko w dziedzinie skarbowej a raczej stabilizacji waluty szedł naprzód, pełen optymizmu, że własnemi siłami, opierając się tylko na własnych obywatelach i środkach, przebrniemy ten ciężki czas. I teraz p. Premier jest zdania, że o własnych siłach damy sobie radę i cały świat podziwiać będzie Polskę. Nie chciałbym zastosować starego polskiego przysłowia, które twierdzi, że nim słońce wejdzie, rosa oczy wyje, ale obawiam się, że jeżeli będziemy szli dalej po tej drodze, to gospodarkę naszą możemy doprowadzić do całkowitej ruiny.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#SKoerner">Na jednem z zebrań u p. Marszałka Senatu b. prezydent Warszawy, p. Drzewiecki, referował nam swoje wrażenia z Włoch i mówił o sposobach, jakie zostały zastosowane we Włoszech celem naprawy gospodarczych i walutowych stosunków. Przytoczył, że Mussolini, ten dyktator włoski, oświadczył, że jest mu obojętne, skąd pieniądz przyjdzie i jaki będzie, byle jak najprędzej do Włoch przyszedł, a wtedy, gdy już nie będzie potrzebny, to go się wyzbędzie. Ta metoda istotnie dała pożytek. To była mądrość, która nie liczyła się z tem, jakim jest ten kapitał, jak to u nas było półtora roku temu. Kiedy p. minister Kucharski przyjechał z pożyczką, opowiadano wtedy, że dostajemy kapitał i cieszono się ogromnie, że to nie jest kapitał żydowski. Ale p. Mussolini okazał się mądrzejszy. Nie liczył się z tem, jaki to jest kapitał, niemiecki, amerykański, angielski, czy żydowski i wpuszczał ten kapitał, byleby tylko przemysł włoski się rozwijał i gospodarstwo we Włoszech nie znalazło się w ciężkich warunkach.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#SKoerner">Co natomiast uczynił u nas Rząd? U nas Rząd wydał na zasadzie pełnomocnictw rozporządzenie o odsetkach prawnych, które wprowadziło zamęt i teraz jest tematem dyskusji prawniczych, czy wogóle to rozporządzenie jest wydane prawnie i słusznie. Rząd uciekł się do znachorskiej metody wywoływania efektów, okazało się jednak, że wywołało to efekt zupełnie inny. Już szanowny przedmówca mój stwierdził, że to rozporządzenie wogóle banki schowały do kieszeni i może jest takich banków jeden, dwa lub trzy, które się do niego stosują, pozostałe banki natomiast nie myślą się stosować.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#SKoerner">Wysoki Senacie! Wydawanie rozporządzeń państwowych, wiedząc zgóry, że nie będą one wykonywane i że obywatele do nich stosować się nie będą, jest grzechem, a nawet więcej, jest przestępstwem państwowem. Takich kroków nie wolno robić. To jest środek, który odstrasza od lokat i odstraszać będzie. Tymczasem p. Premier powiedział, że jedynym sposobem, jedynym środkiem, żeby kredyt uzyskać, jest otrzymywanie oszczędności, gromadzenie kapitałów ludności w instytucjach kredytowych. Ale ludność wobec takich rozporządzeń oczywiście niema zaufania do jakichkolwiek norm prawnych i oszczędności zbierać nie może. Daliśmy Rządowi pełnomocnictwa, na zasadzie których wydał rozporządzenie o prawnych odsetkach, później wydał rozporządzenie o przerachowaniu długów, które szczególnie w jednej z dzielnic — w Wielkopolsce — już dzisiaj wywołało ogromne oburzenie. Tymczasem wskutek takich rozporządzeń, nie otrzymując oszczędności w naszych instytucjach, dochodzą do nas wiadomości, że jednak wielu magnatów swoje oszczędności lokuje z całym spokojem zagranicą dlatego, że przedewszystkiem uciekają od opodatkowania, a po drugie, i tego się nie kryje, nie mają zbyt wielkiego zaufania do lokaty na miejscu. Wprawdzie u nas utarło się już, że zaufanie zagranicą do Polski podrywają Żydzi, ale chciałbym wiedzieć, kto więcej je podrywa, czy nie podobni panowie, którzy swoje ogromne kapitały lokują zagranicą, zamiast w Polsce, kiedy kraj tych pieniędzy potrzebuje.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#SKoerner">Patriotyzm, do którego odwołuje się p. Premier jest wprawdzie bardzo piękną rzeczą, ale w tym wypadku wcale nie przekonywa i okazuje się argumentem dość słabym. Dowodem tego byt niedawno ciekawy wypadek, który zaszedł w Warszawie, kiedy urządzono koncert w Filharmonii na rzecz Ligi Obrony Powietrznej Państwa Na koncert ten przyszło zaledwie 12 osób, a to dlatego, że ten koncert wypadł w wigilię sądnego dnia, uroczystego święta żydowskiego i żaden Żyd na ten koncert nie przyszedł. Okazało się, że ludzi, którzy na tak patriotyczny cel winni przyjść na koncert i zasilić tę ligę, było wszystkiego 12.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#SKoerner">W Niemczech, gdzie już teraz stopa pro centowa zaczęła spadać, zrozumiano sytuację lepiej niż u nas i tam istotnie zaczęło się wznawianie wkładów, ale tam nie wydano podobnego rozporządzenia o odsetkach i tam w instytucjach państwowych za wkłady już obecnie przy wymówieniu kwartalnem płacą 20%, przy wymówieniu miesięcznem płacą 15%, a przy natychmiastowem płacą 12%, przyczem instytucje te gwarantują, że składane fundusze nie ulegną deprecjacji.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#SKoerner">P. Premier zwrócił już uwagę na to, że u nas niema zupełnego zaufania do złotego, że jeszcze dotychczas obywatele patrzą na złoty jako na coś niepewnego. Otóż tembardziej trzeba nareszcie pozbyć się fałszywej ambicji i jeżeli istotnie u nas takie przekonanie wśród publiczności panuje, to niech nasze instytucje państwowe uczynią to, co uczyniono bardzo mądrze w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#SKoerner">P. Premier dostrzega, niestety zbyt późno, że utrzymanie stabilizacji waluty nie jest celem samo w sobie, że jest przesłanką do uzdrowienia gospodarczego kraju. I cóż słyszymy od p. Premiera na uspokojenie? Rząd uspakaja i oświadcza, że kryzys u nas jest słabszy niż był w innych krajach po wprowadzeniu stabilizacji waluty, że w innych krajach ten kryzys trwał daleko dłużej, przytacza n. p. Czechosłowację, gdzie kryzys trwał 15 miesięcy, a u nas jest dopiero pół roku od czasu jak wprowadzono stalą jednostkę monetarną. Uważam, że podobny optymizm i takie uspakajanie jest wprost szkodliwe. 'Optymizm ten usypia tylko poczucie naszego niepokoju, osłabia energię i w ten sposób, proszę Panów, sankcjonuje pewną bierność społeczeństwa, a nawet i władz rządowych.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#SKoerner">Nie można porównywać kryzysu naszego z kryzysami innych państw i dane statystyczne o Obciążeniu poszczególnych obywateli w innych państwach bynajmniej nie są miarodajne do porównań z temi danemi u nas, odwrotnie, może nawet są zawodne. Polska jest krajem, który najbardziej ucierpiał podczas wojny i po wojnie, który najwięcej zubożał wśród państw Europy. Zdolność płatnicza ludności w Polsce i siła nabywcza znacznie więcej osłabły, niż w innych państwach. I jeszcze jedno. Ciężary militaryzmu, które my znosimy teraz, nie wdając się w tej chwili w to, czy to jest konieczne czy nie, stwierdzam fakt, że ten ciężar jest znacznie większy niż w jakimkolwiek innem państwie Europy. Wszakże w naszym budżecie mamy 640.000.000 zł. na Ministerstwo opraw Wojskowych. P. Premier, stwierdzając, że przeżywamy klęskę nieurodzaju, nie bacząc na ruinę, którą spowodował przedewszystkiem ustaleniem zbyt wysokiej jednostki monetarnej — jest to błąd, który został popełniony i który teraz bardzo poważnie mści się na nas nie chciałbym, używając pewnego określenia, dotknąć p. Premiera, ale nie znajduje wyrażenia bardziej odpowiedniego obłędnem poprostu przykręcaniem śruby podatkowej, swojem expose sprawił wrażenie, że stoi u kresu swego dotychczasowego optymizmu, który zaczyna się przeistaczać w nadzieję — powiem — na łaskę Bożą. P. Premier powołał się w swojem expose na Opatrzność i ostateczne wrażenie jaskrawo uwydatniło się u niektórych poprostu jakoby jedynym naszym ratunkiem pozostawała Opatrzność.</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#SKoerner">P. Premier zapatrzony w swoją stabilizację — (bezwzględną jego zasługę, jak powiedziałem) — buduje budżet na rok 1925 nadal na nadzwyczajnie wysokich podatkach i daninach publicznych. Same podatki i daniny wynoszą przeszło 713 1/2 miliona złotych. Podatek majątkowy pozatem ma nam wnieść 330 milionów zł. Chyba bardzo niewielu już jest takich, którzy wierzą, że tak będzie. Z monopoli p. Premier liczy, że uzyska 356 1/2 miliona zł., t. j. przeszło dwa razy więcej niż w ubiegłym roku. System i polityka tych monopoli już doprowadziły do jednego objawu wysoce w naszem życiu szkodliwego, który może w przyszłości odbić się bardzo niekorzystnie.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#SKoerner">Jak Panom wiadomo monopol tytoniowy doprowadził do spekulacji papierosami; już teraz w sprzedaży detalicznej lepszych gatunków papierosów dostać nie można, ale jeżeli się za nie zapłaci drożej, to są tacy ajenci, którzy je sprzedają.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#SKoerner">Jest jedna pozycja w preliminarzu budżetowym, która musi wywołać wprost uśmiech na ustach każdego, jest pozycja, że polskie lasy państwowe mają dać w tym roku 41 milionów czystego dochodu. Ci, którzy nieco bliżej przyglądali się rozwojowi eksportu drzewa za granicę w ciągu ostatniego roku, którzy nieco bliżej przyglądali się tej dziedzinie przemysłu i gospodarstwa, są przekonani, że może 10% tej sumy Rząd nie uzyska. Już przy poprzedniej rozprawie budżetowej p. referent generalny prof. Buzek przewidywał to, a wszyscy niemal mówcy, którzy tej sprawy dotykali, podkreślali, że gospodarstwo leśne jest tak prowadzone, taryfy kolejowe i celne co do drzewa oraz warunki, które się wytworzyły na rynkach zagranicznych są takie, że oczywiście mowy być nie może, żebyśmy tę sumę otrzymali.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#SKoerner">Podobne zestawienie budżetowe w obliczu groźnej sytuacji gospodarczej, jaką przeżywamy, nie wzbudza więc zaufania.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#SKoerner">Mam jeszcze kilka pytań, ale żałuje niezmiernie, do czego zresztą już przywykliśmy, że bardzo niewielu przedstawicieli Rządu ma wytrwałość siedzenia na naszych posiedzeniach przez cały czas trwania, bardzo żałuję, że niema p. Ministra Skarbu, któremu chciałbym te pytania zadać.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#SKoerner">A więc przedewszystkiem w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych pozycja na lotnictwo, na żeglugę powietrzną, zdaje się dla nas jeden z najważniejszych środków obrony Państwa, na rok 1925 jest mniejsza o 25% niż na rok 1924. Czem to sobie wytłumaczyć, jak to sobie wyjaśnić — nie wiem. Jest dalej w budżecie Ministerstwa Przemysłu i Handlu pozycja na remont kapitalny statku „Lwów”. Otóż niedawno ukazały się informacje w prasie, że statek ten w jednym z portów zagranicznych został zasekwestrowany dlatego, że wogóle nie jest dotychczas opłacony przez rząd polski. Dalej, w budżecie Ministerstwa Skarbu figuruje pozycja: „Wydatek na Skarb Narodowy 12.000 zł”. Szukałem odpowiedniej pozycji w dochodach — niema. Cóż to mą znaczyć? Czy my na Skarb Narodowy tylko wydajemy? Gdzie w takim razie jest ten Skarb Narodowy? I jeszcze jedno. Ostatnia jest pozycja długów Państwa w sumie 57 500.000 zł. Niema żadnego wyjaśnienia, czy w tem mieszczą się także procenty od pożyczek czy nie, i na jakie to długi. A jeszcze jedno pytanie się z tem wiąże. Niedawno odbył się w Insbrucku zjazd właścicieli wierzytelności b. rządu austriackiego. Na tym zjeździe byli przedstawiciele tych właścicieli i przedstawiciele państw sukcesyjnych. Między innymi był też przedstawiciel Polski. Ustalono, że pierwszego kwietnia 1925 r. Polska ma zapłacić pierwszą ratę procentów od części tych długów, jakie przypadają na nią. Ani śladu tego w budżecie, a sądzę, że taka pozycja powinna była się znaleźć.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#SKoerner">Jak Panowie widzą, jest dużo defektów i co do konstrukcji budżetu i co do jego treści i oczywiście taki budżet bez wyjaśnienia i przy swojej budowie, z góry przewidującej, że te sumy, które są podane, uzyskać się nie dadzą, zaufania wzbudzać nie może. Spraw podatkowych dotknę tylko o tyle, o ile stoją w związku z ogólną polityką Rządu i z polityką gospodarczą, albowiem tym sprawom poświęci specjalne przemówienie kolega z klubu naszego, uważamy bowiem, że sprawy te są wielkiej wagi i wymagają specjalnego oświetlenia, czysto rzeczowego i dlatego pozwolimy sobie ująć nasze wystąpienie w ten sposób, ażeby ta sprawa znalazła specjalne oświetlenie w Senacie.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#SKoerner">P. Premier jest ciekawego zdania, może bardzo dobrego, ale nie w każdym momencie i nie w każdym okresie czasu, że Rząd nie jest do dawania, ale do brania na Skarb i opierając się na tej przesłance, dochodzi do wniosku, że podatnik nie powinien mieć w kieszeni ani jednego złotego bodaj, a wtedy nie będzie mógł kupować dolarów, a jak nie będzie kupował dolarów, to nie będzie spekulacji ani drożyzny waluty i będzie można łatwiej walutę naszą stabilizować. Oczywiście, przy pewnym systemie można kieszenie obywateli wypróżnić i to Rząd w tej chwili bardzo energicznie i z dużym skutkiem czyni. Ale o jednym nie trzeba zapominać, że dwa razy tych kieszeni nie można wypróżnić. Nie trzeba zapominać o tem, że my musimy mieć kieszenie obywateli, z których co rok możnaby czerpać, byle tylko nie wypróżnić odrazu. Rezultat jest taki, że w roku 1925, kiedy już nie będzie co wypróżnić, jest możliwe, że Rząd będzie musiał zabierać płótno z tych kieszeni, ale nie mam wrażenia, żeby Rząd chciał sprzedawać używaną manufakturę, coby zresztą nie bardzo mu się opłaciło. Był taki wypadek w dziejach, kiedy jeden z wielkorządców, król francuski nieco inaczej to zagadnienie ujął. Powiedział on, iż byłby szczęśliwy, gdyby u każdego ze swoich obywateli, a zwłaszcza u każdego z włościan mógł widzieć kurę w garnku na obiad. Otóż osiągnął on lepsze rezultaty dobrobytu swojej ludności, ale trzeba dodać, że wówczas i sprawiedliwość górowała. Wówczas uznawano, że jeżeli się komuś coś należy, to trzeba w każdej chwili zwrócić tyle, ile on dał. Tymczasem u nas góruje w tej chwili sprawiedliwość inna. Jeżeli ktoś dwa lata temu dał 100, to mu się dziś oddaje 1, a może i mniej. Jako przykład: konwersja pożyczek. Pożyczka Odrodzenia, która była pożyczką patriotyczną, teraz dała tym wszystkim, którzy ją wykupili, jedynie zadowolenie, że spełnili w swoim czasie obowiązek obywatelski, za co zostali obecnie ukarani, a w dodatku wydano rozporządzenie, że wydawane wzamian za tamtą pożyczkę papiery przyjmuje się jako kaucję tylko w wysokości 60%. Jeżeli w ten sposób wzbudza się zaufanie obywateli do zobowiązań Rządu, to trudno dziwić się, że obywatele zbytniego zaufania nie mają.</u>
          <u xml:id="u-9.22" who="#SKoerner">W myśl podobnej moralności skarbowej, powołano do pomocy w systemie wyciskania ostatniego złotego względy polityczne i czynniki wypływające niejako z egoizmu najgorszego gatunku u poszczególnych naczelników i dyrektorów urzędów skarbowych. Polityka skarbowa doprowadziła do tego, że miasto i wieś są obciążone nierównomiernie. Już p. Premier wskazywał na to, że obywatel miejski płaci podatków skarbowych bezpośrednich na głowę z górą 52 złotych, gdy obywatel wiejski płaci skarbowych podatków bezpośrednich 10 zł. Na samorząd obywatel miejski płaci 11 zł., a obywatel wiejski 3,9 zł. Panowie widzą więc, jakie jest obciążenie. Ale to nie koniec. Podatek majątkowy nie dopisał — nie jest to tajemnica, szukano kompensaty i znaleziono ją, ale w tem, że podatek obrotowy zaczęto ustalać zupełnie dowolnie. Panowie inspektorzy ustalili taką wysokość podatków obrotowych, że te różnice miały pokryć braki, które wynikły z podatku majątkowego. Rezultat jest taki: Jeżeli, jak powiedziałem, stosunek między sumą podatków bezpośrednich, które płaci obywatel miejski i wiejski, jest jak 5:1, a ilość ludności jest jak 3:7, to wypada, że w ogólnej proporcji, stosunek obciążenia obywateli miejskich i wiejskich w Państwie jest jak 15:7, czyli że na 100 zł. podatku, obywatel miejski płaci 70 zł., zaś mieszkaniec wsi tylko 30 zł. i przy tem wszystkiem Rząd, jak to nam oświadczył p. Premier, jeszcze udziela i to poważnych dotacji rolnictwu, ludności wiejskiej. P. Premier w Sejmie oświadczył, że drobnemu rolnictwu dał 22 miliony, co jak powiedział wynosi więcej, niż podatki bezpośrednie, jakie zostały przez tę ludność wniesione, a większemu rolnictwu dał 8 milionów, co wynosi tyle, ile więksi rolnicy dali na akcje Banku Polskiego. Innemi słowami podatki, zapłacone przez mniejszych rolników, zostały im zwrócone, a to, co wnieśli rolnicy więksi do Banku Polskiego, również zostało im zwrócone. To jest ocena cyfr, które przez p. Premiera zostały podane w jego expose.</u>
          <u xml:id="u-9.23" who="#SKoerner">Jak to się odbija już na tej ludności, którą ją mam zaszczyt reprezentować? Otóż w miastach Żydzi stanowią 35% ludności i jeżeli obywatele miejscy ze stu złotych podatku płacą 70 zł., to ludność żydowska, stanowiąca 35% ludności miejskiej, płaci 24% ogólnej sumy podatków. Faktycznie płaci jednak daleko więcej, bo przedewszystkiem trzeba pamiętać o tem, że w mieście jest też ludność robotnicza, wśród której Żydzi stanowią bardzo nieznaczny odsetek i ta ludność jest prawie zupełnie wolna od podatku, jednocześnie zaś, urzędy skarbowe rozkład i wymiar podatków tak dokonywują, zupełnie się z tem nie kryją, że trzeba przedewszystkiem zabrać pieniądze od Żydów, no i od Żydów je zabierają. Przykłady przytoczę Panom później. Wymiary podatku dochodowego, jakie były dokonane, są ciekawem zjawiskiem. W wielu wypadkach ustalono go w takiej wysokości, że właściwie powinienby był ingerować przedewszystkiem urząd walki z lichwą, bo jeżeli dany podatnik miał taki dochód ze swego niewielkiego kapitału, to powinno go się pociągnąć do odpowiedzialności. Jeden urząd wymierza taki podatek, który przez drugi urząd powinien by być karany. Ponieważ jednak jest to potrzebne dla Skarbu, a Rząd jest po to, aby brać, więc bierze. Szczególnie dotkliwie odczuwają podobny wymiar rzemieślnicy i drobni kupcy w miastach. Naczelnik urzędu skarbowego, a nawet referent częstokroć jest panem życia i śmierci obywatela. Taki system, prowadzi do egoizmu najgorszego gatunku. Panowie naczelnicy są uprzedzeni, że jeżeli w ich okręgach będzie odpowiednio przeprowadzone pobieranie podatku, to oczywiście awansować będzie daleko szybszy, więc na gruncie tego pościgu.za awansem dzieją się niesłychane rzeczy. Posyła się awizację do ludzi, którzy już kilka lat ternu zmarli, posyła się awizację do żony, która ma jakieś przedsiębiorstwo, a oprócz tego do męża, dlatego, że on jej pomaga, a w niektórych urzędach, n. p. Golubie gdy się przychodzi żalić, to otrzymuje się odpowiedź; „tak jest, my od was, Żydów, zabierzemy wszystko, bo chcemy, żebyście wyjechali do Palestyny, wyjeżdżajcie jak najprędzej”.</u>
          <u xml:id="u-9.24" who="#komentarz">(Głos: Nie będzie za co.)</u>
          <u xml:id="u-9.25" who="#SKoerner">Czy taka polityka jest mądra, czy Skarbowi przyniesie pożytek, zostawiam to do osądzenia tym, którzy stoją na czele tych panów, którzy sobie na podobne zdania pozwalają. I oczywiście wskutek takiego systemu ale wszystkich zakątków kraju dochodzą do nas jęki, wprost głosy rozpaczy ludności żydowskiej. Wiele samobójstw, popełnionych w ostatnich czasach nawet w Warszawie kupców dotychczas bardzo bogatych, świadczy o tem, co ta śruba podatkowa dotychczas zrobiła. P. Premier uważa słusznie, że przyczyną sytuacji obecnej jest nieurodzaj. Ale czemu żydzi za to cierpią?</u>
          <u xml:id="u-9.26" who="#komentarz">(Głos: A komu jest dobrze dziś?)</u>
          <u xml:id="u-9.27" who="#SKoerner">P. Premier uważa, że to jest przyczyna klęski naszej, ale władze już teraz powiadają, że nie, że winien jest tylko kupiec i rzemieślnik, bo oni podbijają ceny. W ostatnich dniach Rząd Walki z Lichwą i Spekulacją, który już był uspokoił swoje zapędy, zaczyna na nowo działać. Wracają rewizje, wracają areszty, wracają kary. Czytałem w tych dniach ciekawy wywiad z p. naczelnikiem Urzędu Walki ż Lichwą i Spekulacją przy Komisariacie Rządu na m. Warszawę. Otóż p. Peretiatkowicz, naczelnik tego urzędu, mówił: Na targu chłop, sprzedaje jaja po 17 groszy, a u nas cena jest mniejsza, ale cóż ja mam zrobić, skoro jest ustawa, która nie pozwala karać włościanina za sprzedaż produktów po dowolnej cenie. Więc urzędnik stoi i czeka, i kiedy od włościanina kupi pośrednik, wtedy my tego pośrednika za łeb. Proszę Panów, wprowadza się więc system taki: włościanin nie podlega karze za lichwę, ale chwyta się pośrednika, który zarabia na tem jajku może grosz, dlatego, że sprzedaje po cenie wyższej niż ta, która jest ustalona przez Komisariat Rządu.</u>
          <u xml:id="u-9.28" who="#SKoerner">P. Premier w swojem expose, zaczyna się już powoli cofać z pozycji, jaką zajął i niewyraźnie mówi, że musimy jednakże uzyskać pożyczkę zagraniczną. Ale, jak to już dziś powiedziała bardzo miarodajna osoba, bo p. Minister Spraw Zagranicznych, pożyczka zagraniczna to jest przedewszystkiem kwestia zaufania, to jest kwestia dobrej firmy, bo tylko dobra firma może robić duże interesy i dobre interesy, a kiepska firma nawet małych interesów robić nie może. W tym wypadku, jeżeli się mówi o zaufaniu, to oczywiście nie można ominąć ani polityki wewnętrznej, ani zagranicznej. W expose p. Premiera w Senacie było zupełnie głucho o tem, w Sejmie coś niecoś, bardzo mało 'się mówiło, a jeżeli była mowa o polityce wewnętrznej, to jedynie o Kresach, a o Kresach dlatego, że mieliśmy tam napady. A jak właściwie ujęto całą sprawę napadów na Kresach? Były napady, bandy dywersyjne, więc trzeba było znaleźć ofiarę, ofiara się znalazła. Znalazł się wojewoda Downarowicz i usunięto go. Wczoraj czytaliśmy o nowym napadzie na pociąg w odległości stu kilkudziesięciu kilometrów od granicy. Napad ten był jeszcze w gorszych warunkach. I cóż? Może znowu Rząd, albo stronnictwa będą szukały nowej ofiary, bodaj Ministra Spraw Wewnętrznych, żeby znów uciszyć i uspokoić wrażenie tego nowego napadu? To jest przedewszystkiem skutek tej polityki, jaka u nas jest uprawiana szczególniej na Kresach. Administracja kresowa sobie wyrobiła odpowiednią markę, odpowiednią opinię wśród wszystkich ugrupowań w Izbach ustawodawczych. Tam siedzą, nie chcę powiedzieć — urzędnicy! ale siedzą jakby sami dygnitarze, bo najmniejszy starosta, najmniejszy referent nie uważa się za starostę albo referenta, ale za wielkiego dygnitarza, który ma rządzić i rozkazywać i to nie tylko na zasadzie prawa, ale na zasadzie siły i własnego widzimisię. Jeżeli taką administrację na Kresach dalej mieć będziemy, to bardzo wątpię, czy nawet wojskowa organizacja, wojskowi wojewodowie, czy jakiekolwiek inne sposoby pomogą, jeżeli dalej będzie się utrzymywać i takich panów starostów, jak np. w Kobryniu, który odbiera koncesję obywatelowi dlatego, że on pozwolił sobie podczas wyborów do Sejmu, głosować na szesnastkę. Albo np. taki wypadek, że p. inspektor szkolny usuwa dyrektora szkoły dlatego, że się ośmielił pójść na dworzec, żeby powitać posła Grunbauma. Ten inspektor szkolny oświadcza kuratorowi, który czyni jednak mu z tego powodu uwagi, że on bierze to na własną odpowiedzialność i sam się z tego wytłumaczy. Jeżeli taka administracja będzie u nas i jeśli będą takie porządki, a raczej nieporządki, to rzecz jasna, że prędko ładu na Kresach mieć nie będziemy. Skutkiem, który się zaczyna teraz ujawniać, skutkiem nieprzyjemnym i niepokojącym — jest stan, który się w ostatnich tygodniach wytworzył. Na Kresach panuje teraz stan wyjątkowy, nawet więcej, niż stan wyjątkowy. W tych dniach jeden z kolegów naszych, poseł, wrócił z Ostroga, gdzie miał wystąpić na wiecu sprawozdawczym, ale p. starosta oświadczył, że nie pozwala na wiec poselski.</u>
          <u xml:id="u-9.29" who="#SKoerner">„Tu jest teraz stan wyjątkowy i mamy takie rozporządzenie od wojewody”. Czy tak jest? Czy już wprowadzono stan wyjątkowy na Kresach? A jeżeli jest wprowadzony, to na jakiej zasadzie, i w jakim celu? Konstytucja na to nie pozwala. Na mocy Konstytucji jeżeli Rząd wprowadza w jednem województwie stan wyjątkowy, powinien przyjść do Sejmu i uzyskać sankcję. Dotychczas Rząd tego nie uczynił.</u>
          <u xml:id="u-9.30" who="#SKoerner">Przechodzę do sprawy, która specjalnie nas interesuje, to jest sprawy stosunku Rządu do sprawy żydowskiej, do sprawy mniejszości narodowej w Polsce. Powszechnie uważa się, że jest to sprawa jedna z najważniejszych, że należałoby ją jak najprędzej uregulować. Tymczasem w programie Rządu, w expose Premiera o tem ani słowa. Natomiast na terenie zagranicznym sprawę mniejszości narodowych się wysuwa i tam się o tem głośno mówi. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że ta sprawa przybrała w czasie ostatniego posiedzenia Ligi Narodów wyjątkowe zabarwienie. P. Minister Spraw Zagranicznych wygłosił dziś bardzo interesujące przemówienie o pakcie gwarancyjnym. Podczas dyskusji nad tym paktem w Genewie jedną z najważniejszych spraw było określenie, definicja pojęcia napastnika. Wystąpił wówczas przedstawiciel Japonii i powiedział, że nie zgadza na tę definicję, jaka była zaproponowana, bo jego współrodacy i współbracia mogą być tak krzywdzeni w jakimś kraju, że Japonia będzie się uważała za uprawnioną moralnie do wystąpienia i nie będzie się wtedy uważała za napastnika.</u>
          <u xml:id="u-9.31" who="#SKoerner">Jak Panowie widzicie, sprawa mniejszości narodowych teraz zatacza kręgi coraz szersze i domaga się imperatywnego rozwiązania. Jeżeli u nas o tej rzeczy rok temu czy dwa nie mówiono tak szczerze i otwarcie, jeżeli nawet do pewnego stopnia uważano za zdradę poruszanie Traktatu Wersalskiego i mówienie o mniejszościach wyraźnie, to teraz o tej sprawie już można i nie tylko można; należy już mówić głośno, otwarcie, szczerze i jawnie Na terenie zagranicznym, kiedy p. Minister Skrzyński z naciskiem podkreślił, że Polska stoi po stronie pokoju, sprawiedliwości i prawa, kiedy tem prawem nazywa traktaty, kiedy ustawy językowe, ignorujące całkowicie ludność żydowską, a przeznaczone dla Ukraińców i Białorusinów, przez których zresztą są uważane za dary danajskie, wysuwa jako list pochwalny, te ustawy językowe, któremi wywołuje fałszywy efekt, jakoby sprawa mniejszości narodowych jest u nas niemal załatwiona ku zadowoleniu mniejszości narodowych, muszę w imieniu reprezentacji parlamentarnej narodowości żydowskiej stwierdzić, że oświetlenie przez p. Ministra Spraw Zagranicznych kwestii mniejszości narodowych, a w szczególności jeżeli chodzi o mniejszość narodową żydowską, nie odpowiada rzeczywistości i przeciw podobnym informacjom głos nasz podnosimy.</u>
          <u xml:id="u-9.32" who="#SKoerner">Czy miałbym przypuszczać, że fiskalne stanowisko naszych przedstawicieli na zjazdach Unii Międzyparlamentarnej spowodowało p. Ministra Spraw Zagranicznych do przytoczonego przezemnie oświetlenia na Konferencji Ligi Narodów w kwestii mniejszości narodowych, a szczególniej, o ile chodzi o mniejszość żydowską. Obawiam się, że podobne przypuszczenie, a w związku z tem przemilczenie przez Premiera w jego expose stosunku Rządu do sprawy żydowskiej, mogłoby przyczynić się do podsuwania nam myśli o potrzebie zrewidowania stanowiska naszych przedstawicieli.</u>
          <u xml:id="u-9.33" who="#SKoerner">Jakież stanowisko zajmuje Rząd w polityce wewnętrznej? Państwo jest to organizm, który się utrzymuje ze świadczeń krwi i mienia swoich obywateli. Cóż Państwo daje jako ekwiwalent tym obywatelom? Daje im przedewszystkiem ochronę granic, bezpieczeństwo wewnątrz Państwa, pewne udogodnienia w życiu, wymiar sprawiedliwości, zaspokojenie ich potrzeb duchowych, religijnych, kulturalnych, oświatowych, daje im pomoc i opiekę społeczną, a ewentualnie jeszcze pewien ekwiwalent materialny w postaci bytu rzesz urzędników. Rząd, jako organ wykonawczy Państwa, winien te funkcje na zasadzie ustaw i przedewszystkiem na podstawie Konstytucji wykonywać, A jak Rząd wykonywał te funkcje wobec ludności żydowskiej, która płaci podatki i to w wysokości przeszło dwa razy większej, niż od niej ilościowo by się należało. W Ministerstwie Spraw Wojskowych, jak to już niejednokrotnie ujawnialiśmy we wnioskach i w przemówieniach, wydawane są tajne okólniki ograniczające w prawach szeregowych. Do rangi oficerskiej Żydzi nie są dopuszczani. W wielu pułkach żołnierze Żydzi są bici, co spowodowało szereg wniosków i interpelacji w Sejmie. W Ministerstwie Spraw Wojskowych Żydzi nie są dopuszczani do wykonywania robót, jak to było w Tarnopolu, gdzie inżynier Szechter, który podał ofertę o 20% tańszą od oferty nie żydowskiej, roboty tej nie uzyskał, i szef tego oddziału wyraźnie powiedział mu dlaczego. Niema mowy oczywiście o jakichkolwiek dostawach.</u>
          <u xml:id="u-9.34" who="#SKoerner">W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, gdzie główna opozycja wydatków jest przeznaczone na policję państwową; powszechnie wiadomo, że obecnie Żydzi do policji nie są przyjmowani. Skład policji nie wiem, czy ma 1/10 część procentu Żydów. Gdzie tam i promilu nawet niema. Jeżeli gdzieś się jeszcze utrzymali policjanci Żydzi z pierwszych chwil istnienia Państwa Polskiego to i ci są usuwani. Ale i bezpieczeństwa nie daje to Ministerstwo. Niedawno mieliśmy sprawę tak głośną, jak sprawa Sekretarczyka w Poznaniu, gdzie p. Minister Hubner nie ma władzy, ona nie sięga tak daleko, ażeby unieszkodliwić tego rodzaju osobnika. P. Minister Hubner nam oświadcza, że Sekretarczyk siedzi w kozie; bo jest to wyrok, ale w istocie niema możności tego zrobić, bo jest Liga Obrony Wiary i Ojczyzny, która jest mocniejsza i silniejsza, niż Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-9.35" who="#SKoerner">Ministerstwo Oświaty. To Ministerstwo, które jest dla nas bodaj czy nie najważniejszem, albowiem u nas oświata, kształcenie ducha przez cały czas naszych dziejów było ostoją naszego istnienia, Cóż się okazuje? Gminy żydowskie, które przez czas wojny i po wojnie niemal doszczętnie zostały zniszczone, dotychczas wegetują mimo dokonania wyborów. Pan Minister jednak z całą stanowczością i uporem nie dopuszcza by nowe zarządy zaczęły funkcjonować.</u>
          <u xml:id="u-9.36" who="#SKoerner">Proszę zajrzeć do budżetu: na wyznania budżet przewiduje przeszło 16 milionów zł., z tego na wyznanie żydowskie 10.000 zł. Toć mahometanie dostają więcej od nas i taki ochłap rzuca się przeszło 3 milionowej ludności na ich wyznanie, na ich potrzeby religijne.</u>
          <u xml:id="u-9.37" who="#SKoerner">Kwestia oświaty; w Warszawie, gdzie wprowadzono dzięki Bogu obowiązkowe nauczanie, wszystkie bez wyjątku dzieci nieżydowskie, poczynając od 7 lat znalazły miejsce w szkole powszechnej, tymczasem w tym roku wałęsa się około 5.000 dzieci żydowskich i dla tych miejsca niema. Więcej powiem, szkoły powszechne żydowskie są przepełnione, lecz dzieci żydowskich nie przyjmuje się do szkół nieżydowskich, choć zamyka się w tymże roku czterdzieści kilka izb w szkołach powszechnych nieżydowskich dlatego, że niema dostatecznej ilości dzieci chrześcijańskich. Dalej, nowem zjawiskiem jest translokacja nauczycieli chrześcijan do szkół żydowskich, gdzie dotychczas byli wyłącznie nauczyciele Żydzi. Rzecz jasna, idzie o pewne tendencje asymilacyjne, które naszem zdaniem zmierzają do wynarodowienia naszych dzieci, przeciw czemu będziemy zawsze protestować. W czerwcu roku bieżącego wydano rozporządzenie p. Ministra, by w Małopolsce do średnich zakładów naukowych nie przyjmować tak zwanych prywatnych uczniów.</u>
          <u xml:id="u-9.38" who="#SKoerner">Jest takie rozporządzenie?</u>
          <u xml:id="u-9.39" who="#komentarz">(Głos na ławach ministerialnych).</u>
          <u xml:id="u-9.40" who="#SKoerner">Jest. Dlaczego to się robi? Dlaczego te dzieci mają zostać pokrzywdzone — tego wytłumaczyć sobie nie mogę.</u>
          <u xml:id="u-9.41" who="#SKoerner">Szkolnictwo średnie: 2/3 ilości dzieci żydowskich uczy się w szkołach prywatnych dlatego, że do szkół państwowych ich nie przyjmują. I z tem się nie ukrywa, to się mówi zupełnie otwarcie. W szkołach państwowych średnich w Małopolsce obecnie jest 11% dzieci żydowskich i to dlatego, że jeszcze została pewna tradycja, bądź pewna inercja, ale tutaj w Kongresówce w szkołach średnich dzieci żydowskich jest tylko 6% mniej, niż za czasów carskich. W szkołach średnich państwowych wykładów religii żydowskiej niema wcale. O to się upominamy i upominać się będziemy.</u>
          <u xml:id="u-9.42" who="#SKoerner">Szkolnictwo zawodowe, na które. budżet przewiduje 13 milionów złotych, jest dla Żydów prawie niedostępne. W szeregu szkół zawodowych państwowych dzieci żydowskich niema wcale; Żydzi muszą oczywiście własnym kosztem utrzymywać własne szkoły zawodowe, bo uważają, że to jest najbardziej podstawowe zadanie nasze, by zamiast wychowywać ludzi pośredników, wychowywać produkcyjnych i pożytecznych obywateli. A co ministerstwo robi? Jeżeli już jest jakieś towarzystwo, które łoży i dużo wydaje na zakłady rzemieślnicze dla biednych dzieci, dla dzieci uchodźców i dla sierot, to Ministerstwo takie szkoły zamyka, miast wychowywać te d2ieci na pożytecznych obywateli. Możemy być pewni, że dzieci te w przyszłości w dużej części nie przyniosą Państwu tego, co przynieść powinne.</u>
          <u xml:id="u-9.43" who="#SKoerner">W ten sposób oczywiście Żydzi obciążają w bardzo poważnym stopniu budżet szkolny Państwa. Preliminarz budżetowy przewiduje 1,527,000 zł. na subwencję dla studentów. Otóż ta pomoc jest udzielana towarzystwem bratniej pomocy, które Żydów nie przyjmują i oczywiście od tej pomocy zupełnie usuwają.</u>
          <u xml:id="u-9.44" who="#SKoerner">Prywatnych towarzystw dobroczynnych żydowskich jest bardzo dużo; żadna narodowość, żadne społeczeństwo nie wydało ich tyle, dlatego, że Rząd tego zadania swego nie wykonał. Bezrobotnym, którzy mają fundusz swój, odpowiednie gminy żydowskie zmuszone były teraz wydawać pieniądze, bo nie otrzymywali z funduszu ogólnego. W biurach pośrednictwa pracy nie zapisują wcale robotników Żydów, chcących emigrować do Francji.</u>
          <u xml:id="u-9.45" who="#SKoerner">Jest jedna sprawa bezsprzecznie szkodliwa dla interesu Państwa, którą stale powtarzamy, sprawa przymusowego odpoczynku niedzielnego, sprowadzająca się do tego, że zamiast pracować sześć dni pracuje się tylko 5 dni, a nawet cztery i pół dnia. Oczywiście ta produkcyjna praca ginie na zawsze i marnuje się dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.46" who="#SKoerner">W Ministerstwie Przemysłu i Handlu kwestia monopolu, która może jest z punktu widzenia państwowego wskazana — nie chcę o to bynajmniej się spierać, ale w rezultacie życie doprowadziło do tego, że robotnicy, którzy mieli zajęcie w fabrykach — zostali usunięci i nie są przyjmowani, ponieważ są Żydami. O subwencjach dla rzemieślników żydowskich niema mowy, z istniejących funduszów związki i instytucje żydowskie zapomóg nie otrzymują. Ostatnio nowe formy, które się okazały zupełnie bezprawnemi, konsensy dla rzemieślników, oparte są na bezprawiu, ale jednak są przez niektóre nasze magistraty i starostwa stosowane.</u>
          <u xml:id="u-9.47" who="#SKoerner">Nie będę mówił już o Ministerstwie Skarbu, które wyciska najwięcej podatków od Żydów, ale które kredytu dla kupców i przemysłowców Żydów albo wcale nie daje, albo daje w tak małym stopniu, że muszą często rezygnować z tego. Eksploatacja ludności została doprowadzona do perfekcji, doszło do tego, że Rząd wydał cyrkularz do gmin żydowskich, żeby zbytnio nie obciążały składkami funduszu swoich członków, bo te fundusze potrzebne są na to, żeby Rząd mógł z nich czerpać podatki. Źródło podatków tkwi w polityce eksterminacyjnej. Czy w tych warunkach mogą wystarczyć środki natury ekonomicznej, kiedy politykę prowadzi się nie pod kątem widzenia gospodarczym, dążenia do zrównoważenia budżetu, do utrwalenia dzieła sanacji waluty i poprawienia stosunków gospodarczych, ale kosztem narodowości, której się odmawia równych praw.</u>
          <u xml:id="u-9.48" who="#SKoerner">Nie jest wcale tajemnicą, zresztą w szeregu przykładów są przytoczone ciężary, jakie Rząd wymierza, natomiast prawa — to jest kwestia, nad którą się zawsze zastanawiają, czy należy je dać, czy nie. Są i tacy mężowie stanu, którzy mówią, że te prawa częściowe, które się żydom daje, to są przywileje. Czy w tych warunkach jest możliwe zaufanie ludności żydowskiej do Rządu? Koło Żydowskie niejednokrotnie bądź we wnioskach, bądź w interpelacjach i przemówieniach zwracało uwagę Rządu na szkodliwość, niesprawiedliwość — aczkolwiek p. Minister Skrzyński twierdzi, że Rząd polski stoi po stronie sprawiedliwości i prawa — niezgodnej z Konstytucją eksterminacyjnej polityki względem ludności żydowskiej. Posłowie żydowscy złożyli do laski marszałkowskiej w Sejmie szereg wniosków natury ustawodawczej, zmierzających do uregulowania kwestii żydowskiej w Polsce. Rząd atoli ignoruje dotychczas wszelkie wysiłki reprezentantów ludności żydowskiej, pragnącej z całą wiarą w lepszą przyszłość Państwa Polskiego przyłączyć swoją współpracę przy rozbudowie Państwa. Rząd w swoich enuncjacjach oficjalnych przemilcza swój stosunek do tej ludności, uciekając się do anonimowych komunikatów, wprowadzających opinię publiczną w błąd i daje nam prawo przypuszczać, że czując niesprawiedliwość postępowania względem Żydów — obywateli Państwa Polskiego, niema odwagi w sposób obowiązujący swoje stanowisko względem ludności żydowskiej ustalić.</u>
          <u xml:id="u-9.49" who="#SKoerner">Brak tej odwagi nie daje Rządowi możności skonsolidowania wszystkich sił twórczych w Państwie bez różnicy narodowości i wyznania, brak tej odwagi spycha Rząd na linię najmniejszego oporu i doprowadza do ucisku zarówno politycznego, jakoteż ekonomicznego słabszych narodowości w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-9.50" who="#SKoerner">Rząd ten nie może liczyć na zaufanie Koła Żydowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Szarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#SSzarski">Wysoki Senacie! Obecne przesilenie nie było niespodziewanem, atoli jego natężenie, zaostrzone jeszcze nieurodzajem, przeszło oczekiwanie. Wprawdzie Rząd powołuje się na brak bankructw jako wybitnych i ostrych symptomów kryzysu, ale Rząd chyba wie, że dziś w ciszy likwiduje się wiele przedsiębiorstw, a ile jeszcze zniknie, niewiadomo. Pomijam zupełnie tragiczne stosunki, wywołane masowemi redukcjami pracowników w wielu przedsiębiorstwach.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#SSzarski">Przesilenie objawia się w zupełnej ciszy życia gospodarczego, braku popytu, kurczeniu się produkcji, bezrobociu, zastoju handlu, upadku kredytu. Dawna ucieczka od pieniądza do towaru jako środka przechowywania wartości, zmieniła się dziś w ucieczkę od towaru do pieniądza, gdyż pieniądz wskutek stabilizacji stał się znowu normalnym środkiem akumulacji wartości. Pierwsza ucieczka potęgowała zwyżkę cen, ale druga nie wywołała ich zniżki. Prócz nieruchomości wiejskich i miejskich i papierów dywidendowych, które znacznie spadły w cenie, wszystkie inne dobra wykazują zwyżkową tendencję. Ze spadku pierwszych nikt nie miał żadnych korzyści, ponieśli stratę tylko właściciele.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#SSzarski">Zwyżkę cen odczuwamy dotkliwie, gdyż istotna drożyzna w odróżnieniu od pozornej nastała u nas nagle raz wskutek zastosowania złotego obliczeniowego, który jednym zamachem przesunął poziom cen w górę, a drugi raz wskutek nagłego przejścia do nowej waluty na podstawie najniższej wartości pieniądza, co wywołało tak kolosalną redukcję cyfr, wyrażających ceny, że społeczeństwo nie mogło się z tem nagle pogodzić i korygowało je znacznie w górę. Ten moment psychologiczny, na który nieraz zwracałem uwagę, odegrał z pewnością niemałą rolę w ewolucji cen i stał się źródłem niedocenienia i lekceważenia jednostki monetarnej. Za czasów marki już stabilizowanej dwa razy namyślano się przed wydaniem 1.800.000 marek, ale jednego złotego wydawało się odrazu lekko i bez namysłu, a sprzedający początkowo nawet za równowartość złotego towaru nie oddawali. Wysoki poziom cen za świadczenia i usługi stoi z tą mentalnością z pewnością w ścisłym związku.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#SSzarski">Dlatego też z nową walutą stanęliśmy odrazu na wysokim poziomie cen, ale to się już stało. Aktualniejszem jest, że ceny dalej rosną. Nie ulega kwestii, że powodem zwyżki w znacznej części to klęska nieurodzaju, ale mogą być i inne przyczyny, nie leżące po stronie dóbr, ale po stronie pieniądza. Ponieważ wartość pieniądza to to samo, co ogólny poziom cen, tylko widziany z odwrotnej strony, zatem zmiana ogólnego poziomu cen to zmiana wartości pieniądza. Czy u nas nastąpiła taka zmiana? Odpowiedź bardzo trudna, gdyż widzimy, że dobra nieruchome nawet spadły w cenie, toż samo przedmioty zbędne, zbytkowne, nie można zatem mówić o ogólnej zmianie poziomu cen, która np. istniała w czasie inflacji, kiedy wszystko bez wyjątku drożało. Zresztą widzimy, że zagraniczna wartość złotego, mierzona dolarem, nie wykazuje istotnych zmian, a gdy wartość zagraniczna pieniądza jest odbiciem jego wartości krajowej, więc wnioskować by należało, że dzisiejsza zwyżka cen nie stoi w związku z przyczynami pieniężnemi. A jednak rzecz nie jest tak zupełnie jasną. Dysharmonia między kursem złotego a jego siłą nabywczą w kraju, nie może się długo utrzymać, a to może dać powód do pewnego niepokoju.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#SSzarski">Wobec tego warto choćby zupełnie pobieżnie przypatrzyć się podaży pieniądza u nas. Cyrkulacja w dniu pierwszego wykazu Banku Polskiego, t. j. w dniu 10 maja 1924 r. wynosiła wraz z obiegającemi wówczas markami, okrągło 363 milionów złotych, dnia 10 października 456 milionów złotych, a dodawszy do tego bilon, 576 milionów w złotych. Wzrosła zatem przez 5 miesięcy o 60%; jest to znaczny przyrost, a na domiar nastąpił on w czasie zupełnej stagnacji gospodarczej. Ogół twierdzi, że wzrost ten był zupełnie naturalny, gdyż wysoki poziom cen wymagał takiego zwiększenia. Argument ten stoi w sprzeczności z prawami ekonomicznemi, bo znaczy, że „przy wysokich cenach trzeba więcej pieniędzy,” czyli że „gdy wartość pieniądza jest niską, trzeba ich więcej”; tymczasem elementarz ekonomiczny uczy, że gdy wartość jakiegoś przedmiotu jest niską, to podaż większej ilości tegoż nie jest pożądaną. Znany ekonomista angielski Cannan mówi, że gdy pieniądz liczy się na bilety, a produkcja ich się zwiększa, wówczas wartość pieniądza spada, ceny idą w górę, a to wskazuje, że podaż biletów me jest pożądaną. To jest logika podaży i popytu. Gdyby zatem argument, że wobec zwyżki cen trzeba więcej biletów był słuszny, toby trzeba ich podaż ciągle zwiększać, a wtedyby się pieniądz znowu dewaluował, to zaś wywołałoby dalszą i ciągłą zwyżkę cen. Zwyżkowa tendencja cen usprawiedliwiałaby zatem co najmniej utrzymanie cyrkulacji na jednym poziomie, jeżeli już nie zmniejszonym.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#SSzarski">Ale zapatrywanie to stoi w sprzeczności z opinią ogólną. W czasie gdy brak pieniądza, gdy wszyscy szukają kredytu, a tylko bardzo rzadko go otrzymują, nie można wogóle mówić o za wielkiej podaży pieniądza. Otóż to jest nieporozumienie, gdyż niestety ogół społeczeństwa identyfikuje znaki pieniężne z pieniądzem, z kapitałem. Nam brak jest kapitałów pieniężnych, a nie znaków pieniężnych. Ale kapitałów nie tworzy bank biletowy, tylko znana a prawdziwa zasada: praca i oszczędność, i jeżeli żądamy w drodze eskontu w Banku Polskim poważnego zwiększenia kapitału, to żądamy właściwie niemożliwości. Gdyby szło tylko o znaki pieniężne, to cóż łatwiejszego, jak je tworzyć, emitować, ale wtedy widzielibyśmy to, cośmy mieli niedawno, że znaków było co dzień o miliardy więcej, a pieniędzy było co dzień mniej. Dlatego przy zwyżkowej tendencji cen, polityka emisyjna banku biletowego musi być bardzo twarda i w tym kierunku muszę przyznać, że kierownictwo Banku Polskiego dostatecznie spełnia swoje zadanie. Taka polityka jest z pewnością bardzo przykra, tem przykrzejsza musi być dla tego, kto np. prowadzi jakiś zakład kredytowy — ale służy ona wyższym interesom: utrzymania wartości pieniądza. Ostatnie wykazy Banku Polskiego rejestrują zmniejszenie się cyrkulacji, co daje zapewnienie, że ze strony pieniędzy u nas niekorzystnego wpływu na poziom cen nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#SSzarski">Jednakowoż to było tylko powodem pobocznym, centralnym powodem całego przesilenia jest kompletny brak kapitału, który wywołuje stagnację i upadek produkcji, a ten zmniejsza podaż dóbr, co wywołuje znowu zwyżkę cen. Zanik kapitału datuje się od wojny i inflacji — są to rzeczy znane, których nie będę powtarzał, ale obowiązany jestem podnieść, że do zmniejszenia się kapitału, do silniejszego odczucia tego braku, przyczynia się bezwzględnie polityka podatkowa, spowodowana sanacją budżetu, Wprawdzie pieniądz ściągany tytułem podatku, płaconego do skarbu państwa, z pewnością nie ginie, owszem wraca do gospodarstwa społecznego, ale wraca w tak rozpylonych atomach, że nie mogą się one prędko koncentrować w większe sumy, a brak koncentracji kapitału, względnie jego rozproszkowanie odznacza w świecie przemysłowym brak i zmniejszenie środków obrotowych...</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#SSzarski">Pan Premier twierdzi w swojem expose, że wprawdzie wszyscy skarżą się i narzekają na ciężary podatkowe, jednakowoż ku wielkiemu zdziwieniu i zadowoleniu siła podatkowa nie maleje, gdyż wpływy miesięczne z danin publicznych są większe niż preliminowane. Prawda, bardzo łatwo przekonać się z wykazów, że siła podatkowa się nie zmniejszyła, ale niema wątpliwości, że przy niezmniejszaniu się siły podatkowej zmniejszyła się w wysokim stopniu siła produkcyjna społeczeństwa, która jest źródłem ostatecznem siły podatkowej. Dlatego nie podzielam optymizmu p. Premiera i conajmniej powiem, że ciężar podatkowy jest u nas dotkliwy. Powtarzam „conajmniej”. Jeżeli się chce uspokoić i pouczyć publiczność, że ten ciężar nie jest dotkliwy, to nie wolno, jak to niejednokrotnie już czyniono z tej trybuny, powoływać się na to, że gdzieindziej za granicą kwota podatkowa, wypadająca na głowę mieszkańca, jest daleko większa, lecz równocześnie należy przytoczyć ile wynosi kwotą, wypadająca na głowę mieszkańca w konsumcji cukru, mydła i t. d. u nas, w porównaniu z zagranicą. Statystyka powiada, że kwota, wypadająca na głowę jednego mieszkańca w konsumcji tych towarów u nas, jest tak nikła, że niepodobieństwem jest żądać, byśmy pod względem kwoty podatkowej nawet zbliżyli się do zagranicy. To jest rzecz zupełnie wykluczona.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#SSzarski">Wysiłek podatkowy doszedł już u nas do ogromnego naprężenia i dlatego równowaga budżetowa może być u nas nadal osiągnięta tylko przez dalszą kompresję wydatków. Ciężary podatkowe powinne być nawet złagodzone, widzimy w sąsiadującej z nami Austrii, w której stosunki są prawie analogiczne, że dziś rząd tamtejszy pod presją sfer gospodarczych zniżył podatki, u nas podatek obrotowy czyli przemysłowy powinien być bezwzględnie złagodzony, gdyż mogę z doświadczenia powiedzieć, że podraża on w wysokim stopniu produkcję, a co najważniejsze i eksport, który jest nam tak bardzo potrzebny, bo z eksportu będziemy musieli płacić import zboża, który będzie wskutek nieurodzaju konieczny. Dlatego eksport powinien być uprzywilejowany, a nie utrudniony przez podatki.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#SSzarski">Luka kapitałowa musi być zapełniona, a ponieważ nie może być zapełniona odrazu w sposób naturalny przez zwiększoną produkcję, bo do produkcji potrzeba gotówkowego kapitału, więc musi być zapełniona w drodze kredytu i to nie kredytu eskontowego w banku biletowym, ale kredytu zaczerpniętego z istniejących zasobów pieniężnych społeczeństwa, jeżeli zaś tych zasobów pieniężnych w kraju niema, to musimy ich szukać tam, gdzie one są, to jest za granicą. Dlatego od początku wszczęcia akcji sanacji miałem zaszczyt z tej trybuny mówić, że kredyt zagraniczny jest najpierwszym problemem, tak samo powtarzam i dzisiaj, nie wiem już po raz który, że jest on głównym problemem gospodarczym chwili. Kredytu tego potrzebuje mojem zdaniem i Państwo i gospodarstwo indywidualne. Kredyt zagraniczny jest drogi i trudny, nie przeczę. Dlaczego? Bo brak nam zawsze jeszcze zupełnego zaufania. Ale musimy się zgodzić na ciężkie warunki, gdyż trzeba zrobić początek bo przysłowie francuskie powiada: ce n'est que Je premier pas qui coute. Ten krok się zrobi i za ten krok zapłacimy. Gdy się zagranica przekona, że w Polsce jest społeczeństwo, które umie płacić swoje zobowiązania, które danego słowa w interesach handlowych i przemysłowych dotrzymuje, jestem przekonany, że kredyt dostaniemy później o wiele taniej.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#SSzarski">Nie podzielam zdania, że lepiej nie brać żadnych kredytów niż kredyt drogi. Jeżeli staniemy na tem stanowisku, to sytuacja się pogorszy, a wtedy wogóle kredytu nie dostaniemy. Państwo potrzebuje kredytu, żeby złagodzić ciężary podatkowe; gospodarstwa indywidualne potrzebują kredytu, żeby podwyższyć produkcję. Pod wpływem kapitału zagranicznego obniży się stopa procentowa, gdyż stopa procentowa tak wysoka — powtarzam tu rzeczy jasne i proste — jest tylko wynikiem zupełnego zaniku kapitału. Ustawy przeciw stopie procentowej nie pomogą, gdyż nie wytworzą one nowego kapitału. Gdyby te ustawy tworzyły kapitał, byłoby inaczej, stopa procentowa spadłaby z pewnością. Rząd tym razem musi dołożyć wszelkich starań, żeby przypływ kapitału zagranicznego ułatwić, a rozporządza w tym kierunku pełnomocnictwami, uchwalonemi przez ciała ustawodawcze.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#SSzarski">Należałoby przedewszystkiem zniżyć, względnie znieść wszelkie opłaty stemplowe, należytości podatkowe od kapitałów zagranicznych. Dwa tygodnie temu Węgry uchwaliły, że kapitał zagraniczny, który się inwestuje na Węgrzech, a pozostaje tam przynajmniej pięć lat, jest wolny od wszelkich podatków i należytości. Ostatniemi czasy sam miałem sposobność się przekonać przy układach o kredyt zagraniczny, że same stemple wekslowe podrażają kredyt o 3%, a jakże przy tej stopie procentowej, która jest tak wysoka, dokładać jeszcze te należytości. Rząd musi się tych należytości zrzec, a z pewnością będzie to nagrodzone.</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#SSzarski">Akcja ta musi wejść wreszcie na realne tory. Od lat się to mówi, lecz realnych rezultatów jest właściwie bardzo mało. Gdy się obejrzymy wokoło nas po świecie, to się przekonamy, że motorem odbudowy powojennych gospodarstw środkowej Europy, a nawet zachodniej Europy — jest kredyt zagraniczny i tylko kredyt zagraniczny.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#SSzarski">P. Premier powiedział, że nikt nie powinien zazdrościć Niemcom pożyczki, którą otrzymali, gdyż uzyskali ją na nader ciężkich warunkach. Otóż przedewszystkiem, co się tyczy stopy procentowej, to dostali niższą niż się spodziewaliśmy — i wcale znośną.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#komentarz">(Głos: Jaką?)</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#SSzarski">— 9%. Inne warunki są wprawdzie bardzo uciążliwe i upokarzające, ale jestem przekonany, że Polsce nikt tych warunków nie narzuci, bo warunki, narzucone Niemcom, płyną z braku zaufania raczej politycznego, wynikającego z wojny, i dotyczą państwa pobitego i t. d, o czem w stosunku do nas mowy nie będzie i warunków takich nikt Polsce dyktować nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#SSzarski">Ciężki nasz stan czerpie powody jeszcze z jednego bardzo ważnego źródła. Wypowiem tu także zdanie, które może nie będzie podzielone przez Wysoki Senat, ale jestem obowiązany powiedzieć szczerą prawdę. Oto wskutek polityki p. Premiera opieramy się wyłącznie na programie bezwzględnej samostarczalności, podczas gdy naokoło nas reguluje się stosunki walutowe powoli i z pomocą innych. U nas robiło się to za jednym zamachem i własnym wysiłkiem, podczas gdy najpoważniejsze państwa przedkładają swoim ciałom ustawodawczym budżety, obciążone ogromnemi deficytami, jak np. onegdaj przedłożony budżet czeski deficytem 280,000.000, my — oczywiście bardzo szczęśliwie — za jednym zamachem mamy budżet zrównoważony w zupełności, a osiągnęliśmy to własnemi siłami. Są to przecie niezwykłe wysiłki, które powinne nam były wyrobić w świecie niesłychaną opinię. Jednakowoż sanacja nasza, choć już znana, nie robi tego wrażenia w świecie. Dlaczego? Miałem sposobność onegdaj rozmawiać z wybitnym profesorem College de France, który mnie odwiedził we Lwowie, przyjacielem naszego Państwa. Z rozmowy tej wyniosłem wrażenie następujące: Wszyscy widzą, żeśmy zrobili niesłychany wysiłek, żeśmy za jednym zamachem osiągnęli walutę wysokocenną, która prawie jedyna obok dolara trzyma się na parytecie, następnie, że mamy budżet w zupełności zrównoważony. Po horendalnych deficytach, po niesłychanej inflancji, zostało to zrobione jak różdżką czarodziejską. Lecz teraz zaczyna się odwrotna gra — Zagranica powiada: Czy to możliwe tak szybko uczynić? czy to się może utrzymać? Przecież to przechodzi siły najbogatszego społeczeństwa. Zrobiliście dużo, wprost nadludzkie są te wysiłki, boimy się, czy potraficie dalej trzymać się na tej wyżynie, tem więcej, że życie gospodarcze u was zamarło.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#SSzarski">Oto jest dowód, że nastąpiło w świecie o nas pewnego rodzaju powątpiewanie.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#SSzarski">Dlatego też sądzę, że załamania sanacji, o której p. Premier tu mówił, nie będzie, jeżeli potrafimy wstrzyknąć w nasze gospodarstwo społeczne kapitał zagraniczny; w przeciwnym razie, sanacja, nie wiem, czy się załamie, ale przejdziemy do jeszcze cięższych czasów.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#SSzarski">Program p. Premiera, przedłożony w Senacie, a dotyczący kwestii gospodarczych, pozwolę sobie uzupełnić. Program ten brzmi w punkcie 1: „Skupienie całego aparatu rządzącego, aby drogą równowagi budżetowej, polityki podatkowej i drogą układów handlowych, oraz polityki kredytowej, ochronić dokonaną już reformę walutową od załamania się pod naporem kryzysu gospodarczego”. Należałoby, zdaniem naszego klubu, dodać następujące trzy punkty:</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#SSzarski">1) Równowaga budżetowa może być utrzymana nadal tylko drogą energicznej restrykcji wydatków państwowych.</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#SSzarski">2) Polityka podatkowa winna uwzględnić istniejący u nas ogromny deficyt kapitału ruchomego skonstatowany w naszem Państwie.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#SSzarski">3) Polityka kredytowa winna dążyć do zwiększenia podaży kapitału pieniężnego przez najdalej idące ułatwienie przypływu kapitału zagranicznego, a to tak dla Państwa, jak i dla instytucji indywidualnych.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#SSzarski">Gdyż, proszę Wysokiego Senatu — a na tem kończę swoje przemówienie — nie jest rzeczą ani słuszną, ani gospodarczo usprawiedliwioną, ani wreszcie gospodarczo możliwą, by tak potężne dzieło sanacji, któreśmy do tej chwili doprowadzili, przeprowadzić do samego końca wyłącznie tylko kosztem żyjącej generacji. Przyszłe generacje muszą uczestniczyć w tem wielkiem dziele.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma s. ks. Adamski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#SksAdamski">Wysoki Senacie! Na pierwszy plan debaty wysuwa się oczywiście u nas zagadnienie finansowe i gospodarcze, które pokrótce da się streścić w tych słowach: mamy zdrowy pieniądz, a chore życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel).</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#SksAdamski">O tych wszystkich kwestiach powiedziano w dyskusji w Sejmie i Senacie tyle mądrych rzeczy, tyle padło złotych myśli, że wstrzymam się od szczegółowego ich analizowania i tylko do niektórych pomniejszych spraw wrócę, a przedewszystkiem zajmę się i poświęcę więcej uwagi innej kwestii ogólnej w naszej polityce.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#SksAdamski">Chciałbym jednak zwrócić uwagę wobec rozmaitych twierdzeń, które ciężkie przesilenie naszego życia gospodarczego przypisuję specjalnie Rządowi obecnemu, że akurat rok temu dysputowaliśmy tu w Sejmie i Senacie nad dwiema drogami, za pomocą których można przeprowadzić sanację naszych stosunków gospodarczych i finansowych. Jedna droga powolniejsza, która łączyła równocześnie sanację finansową i gospodarczą, druga zaś na pierwszy plan wysuwała sanację finansową, waloryzację, z tem połączone przyspieszenie wydania pieniądza stałego i oczywiście konsekwencje stąd wynikające. Olbrzymia większość obu izb zdecydowała się na tę drugą drogę — przeprowadzenia sanacji finansowej przyspieszonej i szybkiej i dziś społeczeństwo musi ponosić konsekwencje tej polityki. To jest końska kuracja, dla naszego społeczeństwa bardzo ciężka i twarda, ale gdyśmy już raz weszli na tę drogę, nie można mojem zdaniem odpowiedzialności za nieprzyjemne strony tej kuracji rzucać na wykonawcę, lecz na tych, którzy zdecydowali, że tą drogą pójdą a nie inną.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Głos Tylko żeby do zdrowia doprowadziło.)</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#SksAdamski">Mam nadzieję, że to do zdrowia doprowadzi, bo i taka kuracja prowadzi do zdrowia, choć jest niewątpliwie nieprzyjemna.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#SksAdamski">Kiedyśmy przyjmowali ostatni budżet, wówczas uczyniliśmy to w Senacie w drodze dość przyspieszonej, nie tak, jak być powinno, bośmy nie mieli czasu wszystkich wątpliwości wykazać i dokonać tych zmian o które chodziło. Zgóry chciałbym zaznaczyć, że stronnictwo, które mam zaszczyt reprezentować, stoi na tem stanowisku, że w tym roku tą drogą nie pójdzie, że przeciwnie, budżet poddamy krytyce realnej i gruntownej i będziemy się starali skreślić z tego budżetu wszystkie wydatki, które nie są absolutnie konieczne dla utrzymania państwowości polskiej. Wszystko, cokolwiek można skreślić, chociażby było bardzo pożądane, bardzo dobre i bardzo użyteczne, ale co nie jest konieczne w interesie podtrzymywania państwowości polskiej, to skreślić trzeba, ażeby nie zaostrzać kryzysu gospodarczego i żeby jeszcze więcej nie utrudniać społeczeństwu naszemu przeprowadzenia tych wszystkich zabiegów, które przeprowadzić trzeba.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#SksAdamski">Sąsiadujące z nami społeczeństwa przechodzą na drogę zniżania podatków. Zniżają podatki, ale nie dlatego, że zbyt wiele wpłynęło kwot z tych podatków, tylko dlatego, że nic nie wpłynęło, zbyt bowiem wysokie stawki podatkowe sprawiają, że podatnicy uchylają się od płacenia podatków, gdzie tylko mogą i w tym wyścigu pomiędzy władzą państwową skarbową, która podatki ściąga a niechęcią podatnika zwycięża zawsze niechęć podatnika. Dlatego państwa takie, jak Niemcy i Czechosłowacja zniżyły stawki swoich podatków, ażeby móc łatwiej ściągać podatki wogóle. U nas panuje tendencja do podatków progresywnych, do podatków o bardzo wysokich stawkach i mamy u nas to samo, że zwycięża podatnik, który mając do wyboru albo zniszczyć przez podatki siebie, albo też uchylać się od nich, woli uchylać się i oszukiwać Skarb, aniżeli płacić podatki, które dla niego są zbyt uciążliwe. Zdaje się, że w tym kierunku trzeba poddać nasze sprawy podatkowe rewizji tak samo jak i kwestię, czy rzeczywiście uzasadnione są wszystkie uchylenia i wszystkie ulgi podatkowe, jakie mamy w jednej tylko dzielnicy Państwa Polskiego, w byłej dzielnicy pruskiej. Konstatujemy naprzykład, że podczas, kiedy dawniej podatek gruntowy w obrębie jednego powiatu płaciło 3.0C0 podatników, teraz na skutek zaprowadzonych ulg jest tych podatników akurat 10%, to jest 300 osób. Niemożliwą jest rzeczą, żeby od tych 300 ludzi, chociażby najwyższe płacili podatki, można zebrać tyle podatku, co poprzednio od 3.000 podatników. Jeżeli poprzednio przez tyle lat ci podatnicy mogli płacić ten niewielki dla siebie podatek, to mogą go zapłacić i dzisiaj. W tym kierunku, do rewizji dotychczasowych zapatrywań i poglądów trzeba będzie przyjść.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#SksAdamski">Już dawniej miałem sposobność wykazać, że nie jestem specjalnym przyjacielem monopolów państwowych, jednak przyznać muszę, [że w pewnym względzie zmieniłem swoje zapatrywania. Mianowicie w monopolach państwowych kryje się moment etyczny bardzo pożądany i dobry. Bo jeżeli monopol państwowy tak dalej będzie skutecznie odzwyczajał ludzi od palenia jak dotąd, to niewątpliwie Państwo Polskie niesłychanie zyska. Inna sprawa, czy ten moment etyczny będzie również przyjemny dla p. Ministra Skarbu. Zdaje ml się, że niekoniecznie, bo rezultat będzie słabszy. Być może, że cyfry zysków będą stosunkowo wysokie, ale nie na zasadach kupieckich, które powiadają: wielki obrót, mały zysk, to znaczy zysk osiąga się podwyższeniem cen towarów, których monopol dostarcza. Ten sposób gospodarki być może zapewni znowu dochody skarbowi, ale niewątpliwie podcina w zarodku samą konsumcję i prowadzi coprawda do wzmożenia i poparcia rolnictwa, o ile uważa się, że pokrewne z tytoniem rośliny jak kartofle zużyje się do fabrykacji wyrobów tytoniowych. Jeżeli monopol spirytusowy równie etycznie będzie działał jak monopol tytoniowy dla odzwyczajania, to powitać będziemy mogli go z całą przyjemnością i nie wątpię, że twórcom tego monopolu spirytusowego związki abstynenckie w krótkim czasie pomnik wystawią.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#SksAdamski">W dziedzinie polityki zagranicznej na pierwszy plan wysuwa się kwestia naszego stosunku do Ligi Narodów. Nie ulega wątpliwości, że stanowisko, jakie się w Polsce zajmowało wobec Ligi Narodów, uległo bardzo poważnej zmianie. Liga Narodów była z początku właściwie w rozumieniu narodu polskiego miejscem składania różnych skarg na Państwo Polskie. Nie wątpię, że pod tym względem mieliśmy słuszność, bo Liga Narodów temi sprawami zajmowała się w pierwszym rzędzie, i nie możemy twierdzić, ażeby zbyt wiele życzliwości dla Państwa Polskiego objawiała. Dzisiaj jednakowoż Liga Narodów zdaje się zmienia także swoją orientację i znów przechodzi od drobnostek do zasadniczych i poważnych spraw. Jeżeli wkroczyła w ostatnim czasie na teren pokojowej polityki i szerzenie jej, to tem samem linie Ligi Narodów i Polski niewątpliwie się zbiegają, bo Polska idzie w kierunku utrzymania stałego pokoju i musi w tym kierunku pójść, bo jej byt jest tem zagwarantowany, pod warunkiem wszakże, że traktat pokoju będzie połączony z zapewnieniem tych traktatów, które stworzyły nowoczesne granice państw w Europie i że te traktaty pod żadnym względem nie doznają podkopania i wydrążenia. Gdyby Liga Narodów miała stać się narzędziem podkopywania ich, to oczywiście w pierwszym rzędzie musiałaby mieć ten skutek, że wszystkie państwa, które mają interes w utrzymaniu międzynarodowych traktatów, musiałyby się połączyć w drugą ligę do swojej obrony przeciw tej instancji, która pod pozorem dążenia do pokoju poprostu zarzewie nowych wojen, niepokojów i niepewności w świat rzuca. Jeżeli Liga Narodów nie rozbudzi wśród państw wszystkich przeświadczenia, że świętości umów będzie pilnowała pod każdym względem, nie zdoła być orędowniczką pokoju, bo nikt nie będzie w niej widział bezinteresownego trybunału, któryby bez względu na interesy poszczególnych państw pilnował sprawiedliwości i świętości umów. A przecież podejrzliwość pod tym względem tem łatwiej się rozbudzić może, że członkowie Ligi Narodów to przedstawiciele państw, które mają odrębne interesy i którym niełatwo się wyzbyć myśli, że można użyć Ligi Narodów do specjalnego propagowania interesów ich państw. Dlatego zdaje mi się, że Liga Narodów nie zdoła uzyskać zaufania powszechnego, nie zdoła dać gwarancji pokoju absolutnego, póki swoich usiłowań nie złączy z pracą największej potęgi moralnej na świecie, nieinteresowanej w walce o wpływy państw poszczególnych, która od 2 000 lat te zasady szerzy, z których dziś Liga Narodów korzysta, która wiele razy grała rolę rozjemcy w sporach między różnemi państwami, póki zatem Liga Narodów nie złączy swoich wysiłków z pracą Stolicy Apostolskiej, Głową Kościoła Katolickiego, która robotę Ligi Narodów prowadziła przez wieki całe.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy).</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#SksAdamski">Występy przedstawiciela jednego z największych mocarstw na ostatniej sesji Ligi Narodów — dały nam słuszne powody do mniemania, że jedno z tych państw, na którem się działalność Ligi Narodów opiera, nie chce uznać międzynarodowych traktatów i aczkolwiek urzędowo to wyraźnie cofnięto, to jednak faktem jest, że ono padło. Faktem jest, że te wyrazy i to odezwanie jest jednem z największych niebezpieczeństw dla powszechnego pokoju i że więcej niż cokolwiek innego podkopuje zaufanie do Ligi Narodów i do pracy jej trybunałów. Szczęśliwie się złożyło, że na to oświadczenie najkompetentniejszą odpowiedź i miażdżącą krytykę wyraził sam naród angielski przy ostatnich wyborach.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#SksAdamski">W społeczeństwie naszem w ciągu lat ostatnich uchwaliliśmy, postanowiliśmy i wprowadziliśmy w życie szereg zdobyczy społecznych. Polityka społeczna, polityka gospodarcza jest tą częścią działań państw, które dzisiaj na politykę ogólną państw wpływa decydująco. Większą część międzynarodowych pociągnięć wielkiej polityki uzależnia się od względów gospodarczych. Przecież widzieliśmy to niedawno przy ostatnich pertraktacjach państw sprzymierzonych z Niemcami. Ograniczono pracę Niemców, ażeby nie mogli stać się konkurentami, zmusza się ich do ośmiogodzinnego dnia pracy w tym celu, aby naród niemiecki korzystając ze świetnie zorganizowanego przemysłu z narzędziami udoskonalonemi jeszcze w Czasie wojny, nie mógł produkować tańszych towarów, zalać rynków państw innych, które drożej produkują, i któreby skutkiem tego kompletnie ulec musiały w konkurencji z tańszemi towarami niemieckiemi. My w Polsce jesteśmy w podobnem położeniu. Nam grozi to samo niebezpieczeństwo. I dlatego, ponieważ przeprowadziliśmy u nas cały szereg zdobyczy społecznych, które wysoko cenić sobie należy w interesie stanu robotniczego i wszystkich pracujących, ponieważ czekamy na zrealizowanie dwóch nowych projektów, przez Sejm i Senat dawno przyjętych i Rządowi do zrealizowania poleconych, rozszerzenie ubezpieczenia od bezrobocia na inteligencję pracującą i zaprowadzenia ubezpieczenia na starość i niemoc, przeto trzeba aby tym zagadnieniom na rynku międzynarodowym daleko więcej poświęcono uwagi w interesie obrony naszego własnego przemysłu i w interesie utrzymania rynków pracy dla naszego robotnika. Do tego czasu na polu międzynarodowem działania rządu polskiego bardzo jest nie wiele. Zaledwie delegaci naszego Rządu do tych spraw, jak p. Sokal i ks. Wójcicki pewne poczynili kroki, ale jeszcze ingerencji czynnej całego Rządu w dziedzinie zagranicznej nie odczuwaliśmy wcale. Dziś czas najwyższy, aby Rząd się zabrał do tego i nasze zdobycze socjalne starał się rozszerzyć na wszystkie państwa, aby tym sposobem to, co dobrego stworzył i zrobił, stało się własnością jaknajwiększej ilości państw, a powtóre, aby rozszerzenie tych zdobyczy wzmocniło naszą siłę konkurencyjną i nie utrudniało nam produkcji.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#SksAdamski">Potrzeba też jeszcze intensywnej pracy dla zawarcia traktatów handlowych zarówno z Czechosłowacją, jak i z Niemcami. Potrzeba, by Rząd nasz w tej dziedzinie przygotował co można i 2 całą życzliwością zabrał się do przeprowadzenia traktatów handlowych i wzajemnych, żeby nareszcie jakieś zdrowe gospodarcze stosunki zapanować mogły i prowadzić mogły do zwiększenia się u nas i produkcji i skutecznej walki z bezrobociem.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#SksAdamski">Z tem łączy się zarazem konieczna potrzeba reformy kolejowej i taryf kolejowych.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#SksAdamski">Kwestia drożyzny w dużej części zależy od taryf kolejowych. Jeżeli dziś w jednej części Polski mamy nadprodukcję zboża, nie można go wywieźć do miejsca konsumcji dlatego, że taryfy kolejowe temu przeszkadzają. Jeżeli węgiel górnośląski staje się coraz droższy im dalej Śląska, jeżeli cały rynek nadbałtycki jest zagarnięty przez węgiel angielski, jeżeli nasz robotnik na Górnym Śląsku nie będzie miał pracy, węgiel zaś nie będzie miał zbytu, to dlatego, że frachty kolejowe są niezróżniczkowane i tak wysokie, że sprowadzenie do Wileńszczyzny węgla się nie opłaca, mamy ten produkt tak obficie, a zużywamy na opał produkt bardziej cenny, drzewo. Jeżeli taryfy kolejowe zdołamy ustosunkować odpowiednio, to niewątpliwie transport się wzmoże, więc kolej wynagrodzi to przez zwiększenie się transportu. Zarówno w kwestii zaopatrywania rolnictwa w sole potasowe, jak i w szeregu innych kwestii rozumne taryfy kolejowe grają decydującą rolę i Rząd powinien się jak najenergiczniej i jak najszybciej zabrać do pożądanej reformy. Jeżeli chodzi o to, ażeby dla Górnego Śląska znaleźć rynek zbytu, nie wątpię, że gdyby się taryfy kolejowe obniżyło do minimalnej granicy, to taka Rumunia np. mogłaby z naszego węgla korzystać bardzo obficie, a choćby to było połączone z pewnemi stratami, to zawsze moralniejszą, ekonomiczniejszą, zdrowszą jest rzeczą dokładać na węglu, niż płacić bezrobotnym wsparcia, które tylko demoralizują i Państwu szkodzą.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#SksAdamski">Z wielkiem zadowoleniem i radością przyjmujemy do wiadomości dzisiejsze oświadczenie p. Ministra Spraw Zagranicznych o bardzo przychylnych i dobrych stosunkach nie tylko z Francją ale i ze Stolicą Apostolską. Nie ' ulega wątpliwości, że Rzym nie tylko pod względem religijnym, lecz i politycznym jest jednem z najważniejszych miejsc na całym świecie i że stosunki należycie tam ułożone mogą Polsce pod względem politycznym przynieść niezmierne korzyści. Mam nadzieję, że pertraktacje konkordatowe, w tym czasie podjęte, wkrótce doprowadzą do usunięcia tych różnych rzeczy, które dotychczas wnosiły rozdźwięk między Rzymem a Polską. Sądzę, że dzisiejsze oświadczenie p. Ministra Spraw Zagranicznych wskazuje na to, że już się stosunki naprawiły i że zatrze się niemiłe wrażenie, ujemne dla Polski, że mimo Konstytucji, która Kościołowi Katolickiemu zagwarantowała pełną swobodę i pełne prawa, do dziś nie są zniesione w Polsce wszystkie dawne ograniczenia państw zaborczych, które karały kościół katolicki za to, że sprawie polskiej i narodowej oddawał duże usługi. Pragniemy, żeby Rząd w sprawie konkordatu poszedł drogą, jaką duch i litera Konstytucji wskazuje, a nie wątpimy, że jeżeli tak będzie, obie strony odniosą dużą korzyść.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#SksAdamski">W polityce wewnętrznej, o ile chodzi o mniejszości narodowe, mieliśmy już niejednokrotnie sposobność określić nasze stanowisko. Uważamy, że ta kwestia jest może więcej sprawą dobrej i sprawiedliwej administracji, niż ustawodawstwa. Nie jesteśmy zwolennikami ucisku, przeciwnie dotrzymujemy i dotrzymamy układu i będziemy go popierać całą siłą pod warunkiem, że wszyscy ci, którzy chcą korzystać z tych wszystkich uprawnień, staną lojalnie i szczerze na stanowisku państwowości polskiej. To jest oczywiście warunek, który decyduje, a uchylenie się od tego punktu pojmowania rzeczy utrudnia oczywiście także stanowisko tym stronnictwom, któreby pragnęły zgody i jedności.</u>
          <u xml:id="u-13.20" who="#SksAdamski">Niech mi wolno będzie jeszcze jedną kwestię pomniejszą poruszyć, którą niedawno Rząd postanowił załatwić, mianowicie kwestię świąt katolickich. Uregulowanie tej sprawy we właściwy sposób powitamy bez sprzeciwu. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, że dla nas kwestia święta kościelnego jest czemś innem, niż prostą przerwą w pracy, i sądzimy, że mamy prawo żądać, żeby święta nosiły ten charakter, który mają od dwóch tysięcy lat i żeby sprawę świąt tak uregulować, żeby nic nie naruszyło spokoju uroczystego i powagi dnia świątecznego. To są nabyte prawa katolików i kościoła katolickiego od tak długiego czasu, jak istnieje państwo polskie i istnieje Polska wogóle. Z tych praw rezygnować absolutnie nie mamy powodu. Z drugiej strony jednak, gdy Rząd reguluje tę sprawę na zasadzie pełnomocnictw, udzielonych p. Prezydentowi Rzeczypospolitej, mamy wątpliwości, czy Rząd na podstawie tych pełnomocnictw ma prawo iść tak daleko, jak podobno zamierza, żeby te pełnomocnictwa dawały mu prawo do przesuwania świąt, albo do zmuszania katolików do przymusowego świętowania świąt innych wyznań. Na tę drogę nie moglibyśmy pójść.</u>
          <u xml:id="u-13.21" who="#SksAdamski">Chciałbym w tej dziedzinie dodać małą uwagę, która może będzie bardziej interesowała p. Ministra Spraw Wojskowych. Istnieje szereg rozporządzeń i rozkazów wojskowych, które powiadają, że żołnierzy wyznania żydowskiego nie wolno w święta powoływać do ćwiczeń, Żołnierzom żydowskim absolutnie nie zazdroszczę tej ulgi, żądam tylko równouprawnienia także dla katolików. Jeżeli można bez szkody dla spraw wojskowych zwolnić żołnierzy od ćwiczeń w soboty i święta żydowskie, to wojsko nasze, które potrafi we wszystkich uroczystościach występować świetnie i czas na to znajduje, które się chwali, że ideały krzewi, niech zrozumie, że trzeba święta katolickie tak uszanować, aby żołnierz katolik widział, że nie tylko w teorii, ale także w czynie szanuje się ideały, które w jego duszy są święte.</u>
          <u xml:id="u-13.22" who="#SksAdamski">Mała prośba do Rządu jeszcze w innym kierunku. W ostatnich czasach pojawia się mnóstwo książek, pism i widowisk, tak mało licujących z wymaganiami przyzwoitości, że nie tylko ja jako ksiądz mam wobec tego zastrzeżenia, ale wielu świeckich rozumnych ludzi dziwi się, jak można te rzeczy tolerować. Rozumiem, że nie mamy może jeszcze ustawy, któraby pozwoliła tę sprawę uregulować, ale to rozumiem, że jeżeli władze rządowe i samorządowe udzielają koncesji na różne księgarnie po dworcach, pocztach, kioskach i t. d. to niewątpliwie władze te muszą pilnować, ażeby koncesjonowane miejsca sprzedaży nie były miejscami sprzedaży literatury zatrutej, korumpującej naszą młodzież.</u>
          <u xml:id="u-13.23" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-13.24" who="#SksAdamski">Sprawa Kresów, która nas w ostatnich czasach wielokrotnie interesowała, niesłychanie ważna jest i doniosła. Zaogniła się głównie przez złą administrację. Jeden z poprzednich mówców słusznie powiedział, że administracja kresowa zdobyła sobie zupełnie ustaloną opinię. Niestety tak jest i rzeczywiście mieć można o to pretensję do Rządu, że tych spraw dotąd nie uporządkował lepiej. Stan, który obecnie istnieje, uchybia powadze Państwa Polskiego i wszelkim elementarnym pojęciom o bezpieczeństwie i praworządności. Nie wchodzę w to, czy dobrą jest rzeczą wprowadzać korpus obrony pogranicznej, ale uważam, że jeżeli strzela się do czegoś, nie trzeba mierzyć za daleko. Dlatego tak mi jakoś trudno zrozumieć, że ten korpus obrony granicznej musi być zaopatrzony w artylerię, która bardzo przypomina armaty, któremi się strzela do wróbli. Ponieważ służba na Kresach jest tak odpowiedzialna, ponieważ wciąż słyszymy, że funkcjonariusze państwowi na Kresach życiem i krwią przypłacają swą służbę, witamy z zadowoleniem wiadomość, że nareszcie jakieś domy i mieszkania budują dla tych ludzi, ażeby im stworzyć możliwe, znośne, ludzkie poprostu warunki bytu.</u>
          <u xml:id="u-13.25" who="#SksAdamski">Co do tej administracji chciałbym się podzielić z szanownymi Kolegami wiadomościami, które wydają mi się nieprawdopodobnemi, a które jednak określono jako zupełnie pewne. Np. w jednej miejscowości, gdzie bandyta został zasądzony na długie więzienie, ten bandyta za parę tygodni pojawia się znowu, a gdy go chciano zaaresztować, wykazuje się poświadczeniem władzy więziennej, że dostał 4 tygodniowy urlop dla poratowania zdrowia! W drugim wypadku — to już jest rzecz na pewno stwierdzona — wysoki urzędnik państwowy zniewala swych podwładnym funkcjonariuszy do tego, żeby abonowali pismo, które notorycznie nie tylko walczy z partiami, lecz walczy wprost z Polską. To już zupełnie możliwe. A jeżeli jest prawdą, co w ostatnich czasach coraz częściej się słyszy, że nawet członkowie Izb parlamentarnych naszych, korzystając z nietykalności, na zebraniach i wiecach zajmują stanowisko, które walczy już nie ze stronnictwami polskiemi, lecz z Polską samą, to zdaje mi się, że jest to rzecz, której być nie powinno. Nietykalność poselska jest najwyższym przywilejem, jaki uzyskać może obywatel polski; tę nietykalność poselską uzyskuje się dla dobra Polski, a nie dla zwalczania Polski.</u>
          <u xml:id="u-13.26" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-13.27" who="#SksAdamski">I dlatego, jeżeli są ludzie, którzy tego największego przywileju Polaka uszanować nie umieją, lub nie potrafią, jeżeli go nadużywają 'przeciw Polsce, której dobra pilnować ślubowali, obejmując swój mandat, wtedy zdaniem mojem Izby ustawodawcze mają nie tylko prawo, lecz wprost obowiązek w drodze ustawodawczej pojęcie nietykalności poselskiej tak określić, żeby nie mogło być płaszczykiem dla zbrodniczej działalności.</u>
          <u xml:id="u-13.28" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-13.29" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Administrację potępiać można?)</u>
          <u xml:id="u-13.30" who="#SksAdamski">To można, przecież wyraźnie zastrzegłem, że o inną sprawę chodzi, o walkę przeciw Polsce, a nie przeciw partiom i złym urzędom.</u>
          <u xml:id="u-13.31" who="#SksAdamski">Jeszcze jedna sprawa, która z praworządnością w Polsce jest ściśle złączona, a której rozwiązaniem musimy się zająć w interesie praworządności, to rychłe i energiczne załatwienie pojedynkomanii, która obecnie wybuchła jak choroba. Ostatnie procesy i zeznania wysokich dygnitarzy wojskowych świadczą, że sprawa ta przybiera formy, które absolutnie nie są do tolerowania w praworządnem państwie. Z zeznań wysokich wojskowych wynika, że istnieją w Polsce dwie władze państwowe, które mają zupełnie sprzeczne na tę sarnę rzecz punkty widzenia, że dziś urzędowo przełamuje się obowiązujące kodeksy prawne i zdaje się gwałt przekonaniom ludzkim, przekonaniom, które powinne być jak najwięcej szanowane. Wiadomo, że katolikowi nie wolno przyjąć wyzwania, ani wziąć udziału w pojedynku. A więc ten, kto to wyznanie przyjmuje, musi najpierw zadać gwałt swoim przekonaniom stchórzyć wobec swych przekonań katolickich. Jeżeli istnieją w Polsce urzędowe sądy honorowe, które mają prawo do tego, ażeby zmusić człowieka do pojedynku, a więc do czynu, zakazanego, to rzecz absolutnie niedopuszczalna; sądy honorowe narażają pokrzywdzonego na karę, bo przecież wiadomą jest rzeczą, że zazwyczaj tak bywa, że jeżeli pojedynek kończy się rozlewem krwi, to właśnie zwykle pokrzywdzony dostaje kulą w brzuch, co oczywiście daje mu kompletną satysfakcję, przywraca honor i jest znakomitym objawem wymiaru sprawiedliwości. Przez takie traktowanie sprawy pojedynków wytwarza się osobną kastę wojskową w Polsce, która ma odrębne prawa i kieruje się inną zupełnie moralnością nić reszta społeczeństwa. Wskutek tego legalizuje się nieposłuszeństwo wobec prawa. To się musi zemścić prędzej czy później. A gdy poza tem istnieją w Polsce we wszystkich dzielnicach kary za pojedynek, których się nie stosuje to pytam się p. Ministra Sprawiedliwości, kto mu dał prawo do tego, aby tolerował przekroczenia praw skoro te prawa nie są zniesione i dotychczas obowiązują? Nie słyszeliśmy jeszcze żeby ukarano kogokolwiek z pojedynkujących się, których przecież dziś nie brak. Jest tylko jedno prawo w kraju równe dla wszystkich i żadna wojskowa instancja nie ma prawa ustawodawczego i nie może zmieniać obowiązujących ustaw.</u>
          <u xml:id="u-13.32" who="#SksAdamski">Wolno mi może dołączyć jedno wspomnienie. Na parę lat przed wojną w Alzacji zdarzyła się sprawa sławna w Saverne, gdzie młody oficer niemiecki sponiewierał ludzi cywilnych i t. d. Nie będę szczegółowo o tej sprawie opowiadał. Byłem przypadkiem obecny w Berlinie i przysłuchiwałem się przebiegowi dyskusji na ten temat w parlamencie niemieckim. W dyskusji w pierwszym rzędzie przemawiał Fehrenbach, późniejszy kanclerz Rzeszy niemieckiej, potępiając postępowanie oficera, potem przemawiał minister Falkenheim, późniejszy główny dowódca armii niemieckiej. W tej dyskusji pokazało się, że to co w głębi swego serca patrioci niemieccy potępiali i uważali za rzecz niemożliwą, a tego bronił minister Falkenheim, wykazując, że z punktu widzenia wojskowego jest to dopuszczalne i konieczne. Wtedy po raz pierwszy naród niemiecki ujrzał, jak olbrzymia jest przepaść między ludnością cywilną a wojskową, że wśród wojska i zależnych od wojska oficerów szerzy się etyka, absolutnie niezgodna już nie tylko z kodeksem cywilnym państwa niemieckiego, lecz z uroczyście przyjętemi zobowiązaniami międzynarodowemi, i skutkiem tego doszło do takiego rozdźwięku, że gdy później rozmawiałem z wielkimi patriotami niemieckimi widziałem, jak ręce załamywali nad tem, że mogła się bez ich wiedzy wytworzyć taka przepaść głęboka między światem wojskowym a ludnością cywilną w Niemczech, która ostatecznie doprowadziła do tego, że etyka sztabu jeneralnego, a raczej brak etyki w wojskowości pchnął Rzeszę niemiecką do wojny, która zadecydowała o losach Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-13.33" who="#SksAdamski">I dlatego właśnie, że z udziałem jak wszelkie tego rodzaju rozdwojenie etyki w państwie prowadzi do pogrążenia państwa dlatego tem większa obawa przejmuje mię, gdy widzę że i u nas są te same początki braku etyki i stawiania się nad prawem, które tam dało powód do tak wielkiego upadku. Militaryzm w tem zrozumieniu jest rzeczą, której demokracja nie znosi i z którą walczyć trzeba bezwzględnie i na każdem miejscu.</u>
          <u xml:id="u-13.34" who="#SksAdamski">Jest niewątpliwie jeden wzgląd, który w niektórych wypadkach pojedynków może być okolicznością łagodzącą, mianowicie brak ostatecznej obrony czci człowieka. Nasze kodeksy karne umieją karać dotkliwie człowieka, który ukradł kilka groszy, ale za zbezczeszczenie drugiego kary nie znają Skutkiem tego niejeden sam szuka sprawiedliwości w drodze pojedynku.</u>
          <u xml:id="u-13.35" who="#SksAdamski">Swego czasu, gdyśmy w tej sprawie wnieśli interpelację do Rządu, Rząd odpowiedział między innemi, że komisja kodyfikacyjna także obroną czci się zajmuje. Pragnąłbym tu wyrazić życzenie, żeby komisja kodyfikacyjna, opracowując tę sprawę, wyemancypowała się z dotychczasowych kodeksów karnych, które sprawę obrony czci bagatelizują, tem samem dają pożądany pretekst do pojedynków. Jeżeli komisja kodyfikacyjna stworzy skuteczną obronę czci, jeżeli człowiek, który cześć drugiego naruszył, dozna takiej samej kary, jak złodziej pospolity, wtedy zwalczanie pojedynków będzie uwieńczone dobrym skutkiem. Wszakże nowe ustawodawstwo węgierskie już taki pogląd wprowadziło i pewnie w krótkim czasie będziemy mogli dowiedzieć się, jakie to nowe prawo węgierskie wydało skutki.</u>
          <u xml:id="u-13.36" who="#SksAdamski">Pojedynki stały się modnymi w świecie cywilnym. Epidemia rozpowszechniła się nawet wśród członków naszych Izb ustawodawczych i przeszła powoli na studentów uniwersytetu, a obecnie już na uczniów w gimnazjach. Ten modny rodzaj bohaterstwa, a owczym pędem idzie się za tą modą, staje się nieszkodliwym i bezkrwawym. „Porządek obrad” jest prosty: po obrazie następuje wyzwanie, potem dwie dziury w powietrzu, dużo dymu, honor uratowany, przeciwnicy padają sobie w objęcia, śniadanie i na tem koniec. Taki jest przebieg dzisiejszego pojedynku. Jestem zasadniczym przeciwnikiem pojedynku, uważając go ze wszech miar za instytucję nierozumną, niedobrą i nieprawną, ale gdybym stał na innem stanowisku, gdybym uważał, iż pojedynek rzeczywiście może uratować honor i zmyć plamę z mojej czci, to takie pojedynki, jakie się teraz odbywają, uważałbym za drwiny z swego honoru.</u>
          <u xml:id="u-13.37" who="#SksAdamski">Nasz ustrój państwowy zwłaszcza w dziedzinie parlamentaryzmu, w dziedzinie organizacji i konstrukcji rządowej coraz żywszej podlega dyskusji i coraz mniej jest wiary, że ustrój, jaki dziś posiadamy, mógłby Polsce dać zdrowy fundament, na którym się Państwo powinno opierać. Słusznie podnosi się zarzut, że nasza ordynacja wyborcza nie jest taką, jaką być powinna, skoro nie doprowadza do tego, żeby w izbach ustawodawczych mogła powstać większość zdolna do rządów. I istotnie droga naszego rozwoju parlamentarnego wskazuje, że gdy mamy coś nadzwyczajnego do załatwienia, coś co wymaga wielkiego wysiłku, musimy szukać dróg zupełnie wyjątkowych. Gdy chodziło o to, żeby przeprowadzić sanację Skarbu, widzieliśmy, że na zwykłej drodze oparcia Rządu o parlament nie dojdziemy do ładu. I cóż, musieliśmy stworzyć wyjątkowe prawa, daliśmy pełnomocnictwa Prezydentowi, tem samem i Rządowi, wzmocniliśmy powagę Prezydenta i Rządu, zwolniliśmy nasze ciała ustawodawcze od obowiązku zajmowania się mnóstwem różnych spraw bieżących, które regulowano pod kątem patrzenia partyjnym i które nam czas zajmowały i tylko atmosferę zatruwały, a na koniec stworzyliśmy rząd pozaparlamentarny, który nie opiera się już w takiem zupełnie parlamentarnem zrozumieniu na stronnictwach. Z tej drogi, na którąśmy z konieczności wkroczyli, wynikają już pewnego rodzaju wskazania. To znaczy, ze nie ulega wątpliwości iż musi się dokonać zmiany ordynacji wyborczej, żeby mogła powstać taka większość, która nam jest potrzebna, i potrzeba wzmocnić władzę Prezydenta Rzeczypospolitej, a po trzecie, co może nie poruszano tak wyraźnie, potrzeba także wzmocnić stanowisko Senatu. Senat nasz wykazał swą pożyteczność i gdyby wszystko, co Senat wprowadził dobrego do ustawodawstwa, zestawić i obliczyć, toby bilans wysiłku Senatu był niezmiernie dodatni dla Państwa polskiego, chociaż w dzisiejszych warunkach Senat nasz jest prawie tylko komisją, która ma prawo spowodować czwarte czytanie w Sejmie. Nie wyzyskane są niewątpliwie poważne siły Senatu, które się tu zgromadziły, i ta atmosfera, która niewątpliwie dla pracy ustawodawczej jest zdrowsza i korzystniejsza, niż atmosfera Sejmu samego. Obawa, którą podnoszono tylokrotnie, że Senat będzie hamował pracę ustawodawczą, okazała się płonną. Senat pracował bardzo skutecznie i szybko. Jeżeli demokracje zachodnie, państwa, które większe od nas mają doświadczenie, obstają przy dwuizbowości i widzą w tem poważną asekurację przeciw uchwalaniu niedość przemyślanych i niedość głęboko rozważonych ustaw, to zdaje się, że my, którzy od kultury państw zachodnich jesteśmy jeszcze bardzo oddaleni, nasze stanowisko powinniśmy poddać rewizji i na tę samą pójść drogę.</u>
          <u xml:id="u-13.38" who="#SksAdamski">Póki tego rodzaju zmiany nie będą przeprowadzone. oczywiście będziemy musieli opierać się w przeważnej części w przeważnej części wypadków na rządzie pozaparlamentarnym. Niby za ten rząd żadne stronnictwo bezpośrednio nie bierze odpowiedzialności, a przecież Sejm i Senat, muszą za rząd wziąć odpowiedzialność, bo tego wymaga Konstytucja, inaczej być nie może. Ale nie może żaden rząd pracować w atmosferze stale przesileniowym, to zupełnie wykluczone. Gdyby się u nas miał utrzymać stosunek przeważnej części stronnictw do rządu w takiej formie, żeby to się równało utajonemu wotum nieufności, to żaden rząd pożytecznie i dobrze pracować nie może i ciągłości i siły będzie mu brakło. Tymczasem położenie Polski, zwłaszcza położenie nasze gospodarcze niewątpliwie wymaga, aby o ile możności ta sama ręka plan gospodarczy przeprowadzała do samego końca. Przerywanie tego planu, pójście na inną drogę i zmiana planów, na dalszą metę obliczona musi mieć nieobliczalne skutki dla Polski i wywołać dla niej straty. Dlatego też nasze stronnictwo przeciwdziałać będzie atmosferze przesileniowej i nie podzielając we wszystkich szczegółach poczynań obecnego Rządu, będzie się jednak starało ułatwić mu pracę, ażeby przyspieszyć uzdrowienie gospodarcze i finansowe naszego Państwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekksStychel">Proponuję przerwanie rozpraw i naznaczenie posiedzenia na dzień jutrzejszy, t. j. 6 listopada na godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#WicemarszałekksStychel">„Dalsza rozprawa nad oświadczeniem p. Prezesa Rady Ministrów i Ministra Spraw Zagranicznych oraz nowela do ustawy o podatku majątkowym.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#WicemarszałekksStychel">Nie słyszę sprzeciwu. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 min. 5 wieczorem)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>