text_structure.xml 146 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godzinie 4 min. 20 po poł.).</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Minister Sprawiedliwości Wacław Makowski, Minister Pracy i Opieki Społecznej Ludwik Darowski, Minister Robót Publicznych Jan Łopuszański.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 4 posiedzenia uważani za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 5 posiedzenia leży w biurze senackiem do przejrzenia.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Jako sekretarze zasiadają senatorowie: Banaszak i Kruk.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Listę mówców prowadzi s. Banaszak.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Porządek dzienny jest następujący — ogłaszam go, ponieważ nie był ustalony na ostatniem posiedzeniu,</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">1) Sprawozdanie Komisji Regulaminowej o projekcie regulaminu obrad Senatu (druk Nr. 4).</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">2) Wybór dwóch członków i jednego zastępcy do Komisji Kontroli Długów Państwowych.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Co do punktu drugiego z kilku stron zgłoszono wnioski, ażeby odroczyć sprawę do jutrzejszego posiedzenia. Przypuszczam, że nikt nie protestuje.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Przystępujemy do Nr. 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Regulaminowej o projekcie regulaminu obrad Senatu.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">Głos ma s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! Na mocy art. 29 Konstytucji Senat posiada prawo autonomii, o ile chodzi o ustalenie „sposobu i porządku obrad”, czyli o ustalenie regulaminu. Jedyną granicą tego prawa Senatu są przepisy naszej Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SBuzek">Zawiera ona niektóre przepisy zasadnicze natury regulaminowej, a mianowicie, przepisy konieczne, celem zharmonizowania zasady reprezentacyjnej, zasady parlamentaryzmu z drugą naczelną zasadą Konstytucji, mianowicie a zasadą wszechwładztwa, suwerenności narodu. Z tego właśnie powodu znajdujemy w Konstytucji przepisy o jawności obrad, o quorum i niektóre inne. Pozatem Senat w ustalaniu swego regulaminu zupek nie jest krępowany.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#SBuzek">Należy podkreślić, że Konstytucja nasza nadaje naszemu Senatowi autonomię trochę szerszą, niż starsze konstytucje innych państw. Podczas, kiedy inne konstytucje albo same wysokość djet określają, albo też przekazują unormowanie tej kwestii zwykłej drodze ustawodawczej, u nas art. 24 Konstytucji stanowczo nakazuje rozstrzygnięcie tej sprawy w drodze regulaminu, to jest pozostawia jej unormowanie zupełnie autonomii samego Sejmu, względnie Senatu.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#SBuzek">Co do autonomii Senatu i Sejmu naszego w sprawach regulaminowych różni się nasza Konstytucja zasadniczo od prawa, które obowiązywało w niektórych państwach centralnych, jak w Bawarii, Saksonii, a zwłaszcza w Austrii. Konstytucjom tych państw chodziło o to, żeby skrępować ciało ustawodawcze wobec rządu, wskutek czego najważniejsze przepisy regulaminowe były w tych państwach zawarte w osobnych ustawach regulaminowych, których samo ciało ustawodawcze nie mogło zmienić.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#SBuzek">Doświadczenia poczynione z temi ustawami regulaminowemi były jak najgorsze. Słusznie twierdzi prof. Redlich w swojem dziele „O prawach i o technice parlamentaryzmu angielskiego”, że regulamin ciała ustawodawczego jest najdoskonalszym manometrem stanu uświadomienia i napięcia politycznego, panującego w narodzie. W regulaminie izby ustawodawczej najlepiej odzwierciedla się prężność prądów politycznych i ich napięcie, a zwłaszcza stopień intensywności walk politycznych znajduje swój wyraz w przepisach regulaminu.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#SBuzek">To zmusza oczywiście do dość częstych zmian regulaminu, ażeby ten manometr był zawsze dostosowany do siły ciśnienia namiętności politycznych.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#SBuzek">Mam nadzieję, że manometr naszego Senatu będzie rzadko pod silniejszem napięciem, że będzie bardzo rzadko wskazywał na burzę, a znacznie częściej na pogodę. Mimo to musi być nasz regulamin przygotowany i na czas burzy i przy ustalaniu jego przepisów musieliśmy zwłaszcza korzystać z tych doświadczeń, jakieśmy już w naszem życiu parlamentarnem w Sejmie dotychczas poczynili. Dalej zaznaczam, iż nic mogliśmy zbyt ściśle naśladować regulaminów obcych ciał ustawodawczych, senatów innych państw, a to dlatego, ponieważ stanowisko konstytucyjne naszego Senatu różni się dość znacznie od uprawnień przysługujących innym senatom. I tak, wyznacza nam art. 35 Konstytucji, dla naszej najważniejszej pracy, t. j. dla pracy ściśle ustawodawczej, dość krótkie terminy, których nam nie wolno przekraczać. Z tego powodu nasza praca musi mieć często szybsze tempo, aniżeli w tych senatach, które nie są skrępowane tego rodzaju terminami. Bardzo wiele oryginalnych przepisów naszego regulaminu jest właśnie wywołanych koniecznością zabezpieczenia możliwości dotrzymania tych terminów artykułem 35 Konstytucji określonych.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#SBuzek">Tyle, proszę Panów, co do uwag ogólnych o projekcie regulaminu. Ponieważ, o ile wiem, szanowny pan Marszałek nie zarządził rozprawy ogólnej, przystępujemy wprost do dyskusji szczegółowej. Poszczególne ważniejsze problemy natury politycznej będę omawiał przy odpowiednich rozdziałach, tutaj ograniczę się do omówienia przepisów rozdziawił, zawierającego przepisy ogólne.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#SBuzek">Przepisy ogólne dotyczą trzech materii. Przedewszystkiem określają art. 1–3, same członkostwo Senatu, to znaczy normują, kto ma prawo udziału w pracach Senatu i w jaki sposób następuje utrata mandatu senatora. Wyjaśnienia wymagają tylko przepisy art. 2 i art. 3.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#SBuzek">Art. 3 jest tylko wykonaniem przepisów art. 104 Ordynacji Wyborczej do Sejmu. Ten art. 104 stanowi, iż niezaczepione protestem mandaty senatorskie mogą być jedynie z powodu braku prawa wybieralności zakwestionowane w ciągu trzech pierwszych posiedzeń Senatu, trybem przepisanym dla nagłych wniosków senatorskich. Otóż do wykonania tego przepisu Ordynacji Wyborczej służy art. 3.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#SBuzek">Art. 2 stanowi o utracie mandatu senatora i jest wykonaniem przepisów art. 111 Ordynacji Wyborczej. Art. 113 ordynacji postanawia, iż wygaśnięcie mandatu senatorskiego stwierdza Senat, nie mówi jednak na czyj wniosek. Otóż art. 2 regulaminu odróżnia wyraźnie wypadki niewątpliwe, w których utrata mandatu senatorskiego zostaje stwierdzona przez Senat na wniosek Marszałka Senatu, od wypadków wątpliwych, w których utratę mandatu stwierdza Senat na wniosek Komisji Regulaminowej. Wniosek Komisji Regulaminowej jest w myśl art. 2 potrzebny przedewszystkiem wtenczas, jeśli mandat senatora ma wygasnąć wskutek utraty prawa wybieralności, przyczem, oczywiście, ma się na myśli utracenie prawa wybieralności już po wstąpieniu senatora do Izby, a więc w ciągu kadencji pięcioletniej, jeśli bowiem prawa wybieralności nie było już w chwili wyborów, to ma zastosowanie art. 104 Ordynacji Wyborczej i art. 3 naszego regulaminu, zaś art. 2 tego wypadku nie dotyczy. Otóż gdyby wniosek senatorski twierdził, że ktoś z senatorów utracił prawo wybieralności, które posiadał w chwili wyborów, to wniosek tego rodzaju musiałby iść do Komisji Regulaminowej i dopiero na podstawie jej sprawozdania orzekałby Senat o utracie mandatu przez owego senatora.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#SBuzek">Tak samo ma się rzecz w wypadku, gdy kto utracił prawo wyborcze z powodu nieuczestniczenia w 15 kolejnych posiedzeniach Senatu bez prawidłowego urlopu. I wtedy sprawa musi iść do Komisji Regulaminowej i wykluczenie może nastąpić jedynie na podstawie wniosku tej Komisji.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#SBuzek">Tak samo, jeżeli senator utracił mandat z powodu objęcia płatnej służby państwowej, z wyjątkiem stanowiska ministra, podsekretarza stanu, lub też profesora wyższej uczelni, albo z powodu objęcia przez senatora stanowiska odpowiedzialnego redaktora. Gdyby zaszedł wypadek, iż któryś z senatorów zostałby odpowiedzialnym redaktorem i mandat jego byłby zakwestionowany, wtedy sprawa musi iść do Komisji Regulaminowej i Senat rozstrzygnie tę kwestię na podstawie wniosku Komisji Regulaminowej.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#SBuzek">Podobnie, jeżeli utrata mandatu ma nastąpić z powodu naruszenia art. 22 Konstytucji. Artykuł ten stanowi, iż „poseł nie może na swoje, ani na obce imię kupować lub uzyskiwać dzierżaw dóbr państwowych, przyjmować dostaw publicznych i robót rządowych, ani otrzymywać od rządu koncesji lub innych korzyści osobistych”.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#SBuzek">Na mocy art. 37 Konstytucji przepis ten dotyczy także senatorów. Otóż, w razie, gdyby któryś z senatorów przepisy te naruszył, wówczas o utracie mandatu orzeka Senat, ale znowu na podstawie wniosku Komisji Regulaminowej.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! Wszystkie te wypadki szczegółowo omówiłem tutaj, ponieważ jeden z sz. Panów Kolegów, senator ks. Maciejewicz, zarzucał redakcji, uchwalonej przez Komisję, niejasność z powodu, iż trzeba dopiero studiować inne ustawy, żeby się dowiedzieć o czem właściwie regulamin mówi. I zdaje mi się, że tej słusznej uwadze ks. Maciejewicza należy uczynić zadość, i należy w tym celu in ekstenso przytoczyć w dodatku drukowanym do regulaminu przepisy tych artykułów Konstytucji, Ordynacji Wyborczej i innych ustaw, na które regulamin się powołuje. Tyle, co się tyczy kwestii pierwszej.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#SBuzek">Teraz co do kwestii drugiej, t. j. przepisów natury językowej. Art. 4 stanowi, iż językiem rozpraw jest język polski. Wyłącznie ten język będzie używany w pracach Senatu i jego komisji. Do tego artykułu kol. s. Pasternak zgłosił wniosek mniejszości treści następującej: „językiem rozpraw jest język polski, jako język państwowy; jednakże dla senatorów narodowości niepolskiej w pracy Senatu i jego komisji przysługuje prawo korzystania z języka ojczystego”. Otóż, Wysoki Senacie, Komisja nie mogła przyjąć tego wniosku i poleciła mi oświadczyć się przeciw jego przyjęciu. Nie potrzebuję dodawać, iż także osobiście wniosek ten zwalczam, a to z powodów następujących:</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#SBuzek">Przedewszystkiem, używanie kilku języków skomplikowałoby niesłychanie obrady Senatu. Mamy w Senacie przedstawicieli pięciu różnych języków niepolskich i gdyby każdy z tych senatorów przemawiał w swoim języku ojczystym, to oczywiście bardzo znaczna, ba przeważająca część senatorów nie zrozumiałaby tych wywodów.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#SBuzek">Dalej, szanowni Panowie, Marszałek nie mógłby wobec mów niepolskich wykonywać przysługującego mu prawa cenzury, co byłoby pewnego rodzaju uprzywilejowaniem kolegów senatorów, których językiem ojczystym nie jest język polski, bo Polaków Marszałek mógłby przywoływać do rzeczy, lub do porządku, a kolegów z mniejszości narodowych nie, ponieważ po największej części nie rozumiałby ich języka. Wskutek tego mielibyśmy regulaminowe uprzywilejowanie właśnie tych mniejszości narodowych. Dalej, rozprawy komisyjne stałyby się wręcz nie możliwe; w komisjach chodzi przecież o to, aby się wszyscy senatorowie mogli ze sobą porozumieć co do tekstu ustaw, a to jest możliwe tylko wówczas, jeśli rozprawy będą prowadzone w jednym języku. Sam byłem świadkiem, do czego prowadzi używanie różnych języków w jednem ciele ustawodawczem, byłem bowiem przez przeszło 10 lat członkiem izby poselskiej austriackiej i przekonałem się, że najpewniejszym środkiem do zabicia ciała ustawodawczego jest różnojęzyczność w jego obradach.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#SBuzek">Nam chodzi o to, żeby nasz Senat był ciałem sprawnem i godnie wykonywał te obowiązki, jakie Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej nań nakłada, a to byłoby niemożliwe, gdyż wniosek kolegi senatora Pasternaka został przyjęty. I dlatego proszę o jego odrzucenie.</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#SBuzek">Co się tyczy nareszcie art. 5 regulaminu, to muszę zaznaczyć, iż wywołał on dłuższą dyskusję. Między innemi powstała kwest ja, jak długo regulamin ten ma obowiązywać, a następnie pod jakimi warunkami może być zmieniony?</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#SBuzek">Komisja po długich obradach przyszła do przekonania, że najlepiej pierwszej kwestii nie rozstrzygać, unormowała więc tylko kwestię drugą, uchwalając, że wnioski o zmianę regulaminu przekazuje się Komisji Regulaminowej do rozpatrzenia.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#SBuzek">Co do kwestii pierwszej, zaznaczam, że zagranicą rozstrzygnięto ją bardzo różnie. Np. w sejmie pruskim w każdej sesji na nowo uchwalają regulamin. W parlamencie angielskim natomiast rozróżnia się część regulaminu stałą, t. zw. standing orders — ta część obowiązuje stale, obowiązuje także przyszłe parlamenty, dopóki nie będzie zmieniona, a oprócz tego jest sesyjny regulamin t. zw. sesjonal orders, który obowiązuje tylko na przeciąg tej sesji w ciągu której został uchwalony.</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#SBuzek">Myśmy tej kwestii nie rozstrzygnęli, będąc przekonani, iż choćby formalnie regulamin ten obowiązywał tylko ten Senat, który go uchwalił, to jednakże ipso facto będzie obowiązywał przyszły senat, tak długo, póki nie zostanie zmieniony, a więc choćby to był formalnie tylko regulamin tego Senatu, to faktycznie będzie miał znaczenie angielskich standing orders.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#SBuzek">Na zakończenie winienem zwrócić uwagę Wysokiego Senatu na to, że regulamin nasz, podobnie, ja regulaminy innych ciał parlamentarnych, nie będzie normował wyczerpująco całego porządku obrad. Owszem, przepisy naszego regulaminu będą uzupełniane zwyczajem parlamentarnym, który będzie się wyrabiał przez precedensy. Tak samą, jak w parlamencie angielskim i francuskim, będzie i u nas głównym twórcą tego zwyczaju parlamentarnego, tych precedensów marszałek Senatu. Dlatego to art. 12 naszego regulaminu postanawia, iż „w wypadkach, gdy sposobu prowadzenia obrad nie wskazuje wyraźnie regulamin, Marszałek sam rozstrzyga ostatecznie”. Tu Marszałek otrzymuje tę plenipotencję, którą ma w wysokim stopniu speaker angielski, t. j. prawo do wyrabiania prawa zwyczajowego parlamentarnego, na podstawie precedensów przez siebie wytworzonych.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#SBuzek">Po tych wyjaśnieniach proszę Wysoki Senat o przyjęcie pięciu artykułów rozdziału I bez zmiany.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Plan rozprawy nad regulaminem jest następujący: dyskusja toczyć się będzie rozdziałami, rozprawy zaś ogólnej nie będzie, ponieważ uważam prowadzenie jej za celowe tylko wtedy, kiedy jest możliwe odrzucenie całego projektu.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Zaznaczę jeszcze, że głosowanie formalne nie odbędzie się nad każdym artykułem osobno, tylko nad temi artykułami, co do których będą zgłoszone wnioski na piśmie. Jeżeli zatem który z Panów Senatorów będzie żądał osobnego głosowania nad jakimś artykułem, to musi złożyć taki wniosek na piśmie.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Głos ma do roz. I p. senator Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#SPosner">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#SPosner">P. Senator sprawozdawca słusznie zauważył i pod tym względem najzupełniej się z nim zgadzam, że jedyną granicą naszego regulaminu jest Konstytucja. Z tego właśnie powodu już przy czytaniu art. 1 przepisów ogólnych muszę zwrócić uwagę Wysokiego Senatu na pewną sprzeczność, jaka zachodzi pomiędzy formalnem, słownem ujęciem tego artykułu a zupełnie wyraźnym przepisem Konstytucji. A mianowicie początek tego artykułu brzmi: „Każdy senator i t. d.”. Proszę Panów, Konstytucja nasza nie zna wyrazu „senator”. Może się to wydawać bardzo dziwnem i wiem bardzo dobrze, że mówca, który reprezentuje takie stanowisko wobec tego znakomitego zgromadzenia Panów Senatorów nie zdobędzie popularności, jeżeli zakwestionuje sam tytuł, z którego korzystamy i którego Pan Marszałek, który jest przecież wykładnią regulaminu, wobec nas używa. Ale tak jest. Konstytucja nie zna wyrazu „senator” i sądzę, że z tego stanowiska, broniąc zasady, powołanej tu przez p. sprawozdawcę, należałoby postawić wniosek, ażeby ten wyraz i ten tytuł został usunięty i to nie tylko z art. 1, ale i ze wszystkich innych.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#SPosner">Proszę Panów, dlaczego o tem mówię? Wiem, że gdybym postawił wniosek o usunięcie tego tytułu i odebranie nam wszystkim tytułu senatora, to ten wniosek większości by tu nie zdobył. Ale jeżeli o teraz mówię, to dlatego, że są sprawy o wiele ważniejsze, niż tytuł senatora, który może niektórym z nas wydawać się tytułem przywłaszczonym, tytułem, który nam się nie należy.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#SPosner">Panowie widzą, że Senat nasz nie jest takim senatem jak inne, ponieważ Konstytucja z dnia 17 marca nakreśliła Izbie, zwanej Senatem, granicę, której nie zna konstytucja senatu francuskiego, belgijskiego, czy włoskiego. Mianowicie Senat nasz nie posiada inicjatywy prawodawczej, t. zn. „ że członek Izby Senackiej nie posiada najważniejszego prawa, najważniejszej funkcji, jaką może i powinien posiadać członek izby prawodawczej. I dlatego tytuł senatora przewyższa znacznie tę funkcję, którą nam wyznaczył prawodawca — czy dobrze, czy źle, ale wyznaczył i my musimy stać wyraźnie na stanowisku Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#SPosner">Że Konstytucja jest ustawą, której nam interpretować nie wolno, co do tego niema w nauce żadnych wątpliwości. Jest to stary spór między prawnikami już w XVII i XVIII wieku, czy Konstytucja jest taką samą ustawą, jak inne i tem tylko różni się od innych, że jest to zespół praw, które interpretowane być mogą, czy nie. Jeżeli Panowie wezmą do ręki książkę tak cenną, jak „Zbiór precedensów parlamentu francuskiego”, zebrany w ciągu długiego i pracowitego życia przez sekretarza naczelnego prezydjum izby deputowanych, Eugenjusza Pierre'a, to w § 7 znajdziecie tam wyraźny przepis, oparty na 50-letniem doświadczeniu Izby francuskiej, że ustawy konstytucyjnej interpretować nie wolno, chyba, że taka interpretacja wchodzi już na drogę t. zw. rewizji konstytucji, która to rewizja jest przewidziana przez osobne paragrafy Konstytucji. Inna interpretacja jest już uzurpacją i stosować jej nie należy. Są konstytucje, w których to jest wyraźnie zastrzeżone, jak np. konstytucja szwedzka, jak konstytucja kantonalna berneńska. Tam jest wyraźnie powiedziane, że konstytucja jest prawem, którego interpretować nie wolno.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#SPosner">W Komisji Regulaminowej ta sprawa wywołała bardzo długą dyskusję. W toku jej powołano przeciwko mnie między innemi autorytet wielkiego prawnika francuskiego Adhemara Esmein'a, znakomitego profesora paryskiej szkoły prawa, który w podręczniku znanym u nas w dwóch przekładach polskich mówi, że konstytucje dzielą się na konstytucje stałe, stężałe t. zw. pisane i płynne. I tak np. konstytucja francuska będzie konstytucją stałą, a konstytucja angielska będzie płynną. Pyta więc Esmein: te konstytucje stężałe, jakże się mogą rozwijać, jeśli są stężałe, skamieniałe, czyż dla nich nie istnieje już prawo życia? i odpowiada, że tak nie jest. Konstytucja taka ulega zmianom na drodze t. zw. precedensów. Życie samo wprowadza do interpretacji tej konstytucji zmiany, które życie wywołuje. Ale na to mamy czas czekać. To są precedensy parlamentarne, to nie jest interpretacja Konstytucji, którą byśmy zaraz włożyli do regulaminu, a nie może być inaczej z tej prostej przyczyny, że regulamin nie jest ustawą, lecz dyspozycją prawną, w której to tylko się mieścić może, co znajduje się w tej ustawie zasadniczej, t. zw. konstytucyjnej, którą on wyjaśnia na to, ażeby ciało prawodawcze ustanowione przez konstytucję mogło żyć i rozwijać się.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#SPosner">Jeśli mówię o tem, to dlatego, że boję się, ażebyśmy jeszcze innych błędów nie popełnili w układaniu tego regulaminu, błędów, któreby stały w przeciwieństwie do wyraźnych przepisów Konstytucji naszej.</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#SPosner">Jeżeli mówimy o przepisach ogólnych, to chciałbym tutaj zwrócić uwagę na to, o czem będziemy mówili później w innym rozdziale, że język i technika regulaminowa musi stać na bardzo wysokim poziomie, nie może pozostawiać wątpliwości, któreby mogły być różnie interpretowane, wykładane czy komentowane. Otóż myśmy to przewidzieli w Komisji Regulaminowej i z tych naszych przewidywań urodził się komitet techniczno-prawodawczy i komitet językowy, o którym będzie mowa później. Chciałbym jednak już w tej chwili, gdy mowa jest o pierwszym rozdziale regulaminu, zwrócić uwagę na kilka nieścisłości językowych, które wkradły się do art. 3. Mianowicie, zaraz na wstępie art. 3 czytamy: „Niezaskarżone protestem mandaty”. Co to znaczy, „niezaskarżone protestem”? To nie jest po polsku, można powiedzieć niezaczepione, niezaprotestowane, ale nie „niezaskarżone”. W drugim ustępie tego samego artykułu czytamy: „W razie zakwestionowania mandatu, Senat uchwałą przekazuje sprawę do zbadania”. Można powiedzieć: „na drodze uchwały, przy pomocy uchwały”, ale nie „uchwałą przekazywać”. Te dwa przykłady, zaczerpnięte z art. 3 tego regulaminu, wystarczą, żeby nas uświadomić, jak ważną jest zasada takiego komitetu, który będzie czuwał nad tem, aby technika prawodawcza tego Senatu stała na wysokości europejskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#SPosner">Głos ma s. Baliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#SBaliński">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#SBaliński">Sprawa, podniesiona przez s. Posnera, co prawda, po jego przemówieniu mam wątpliwości, czy mam prawo, wbrew jego zgodzie, nazywać go senatorem, zdaje się, była głównym tematem pierwszej części jego przemówienia, przy art. 1. Rzeczywiście, o tej sprawie wszystkim tu nam nieprzyjemnie mówić, bo nikomu chyba nie przystoi przywłaszczać sobie jakiegokolwiek tytułu. Ale przecież ta kwestia nie ma związku z istotą regulaminu. W istocie, w Konstytucji niema terminu „senator”, raz tylko jest użyte wyrażenie „członek Senatu”. Ale muszę przypomnieć, że w ustawie wyborczej do Senatu z dn. 28 lipca 1922 r. jest wyraźnie kilkakrotnie użyty wyraz: „senator”. Następnie w ustawie o Zgromadzeniu Narodowem również jest użyty ten sam termin, a więc nawet legalnie i formalnie tytuł ten tutaj, w art. 1 regulaminu i we wszystkich innych jest zgodny z prawem. Ale wchodzi tu w grę jeszcze kwestia czysto językowa i filologiczna, dla której prawodawcą nie jest żaden sejm, ani żaden senat, albowiem każdy język, a tak samo i polski, wyrabia się przez swoich pisarzy, przez uczonych i przez lud, który może go współtworzyć. Jest utarte wyrażenie, iż kto jest w Senacie, ten nazywa się senatorem, czyli że pod tym względem to wcale nie rozszerza ponad Konstytucję ani ustawy kompetencji Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, jeśli będzie się używało w regulaminie terminu „senator”. Bo termin ten odpowiada i ustawom i duchowi języka. Senator, jako członek Senatu, bierze udział w pracach Senatu.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel).</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#SBaliński">Dalej zaś nie widzę tendencji do rozszerzenia kompetencji Senatu i do udzielenia przez regulamin jakiejś inicjatywy, której Senat rzeczywiście nie posiada, ani w pierwszych artykułach regulaminu w rozdziale pierwszym, ani w następnych, mianowicie w art. 3 gdzie ta sprawa może wzbudzać pewne inne kwestie, o których nie czuję się w obowiązku mówić. Co do wykładni Konstytucji, aby się na niej opierać, również nie mogę się zgodzić z uczonemi wywodami sz. kolegi s. Posnera, dlatego, że Konstytucja jest prawem zasadniczo najbardziej ważnem, najbardziej uroczystem, a żadnej ustawy stosować nie można, jeżeli się jej dokładnie ani przez uczonych, ani przez ciało prawodawcze nie wyjaśni. Dlatego, żeby wyjaśnić istotę przepisów Konstytucji, trzeba ją interpretować, do tego niema żadnej innej drogi. Ta interpretacja opierać się musi na logice.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#SBaliński">Muszę powiedzieć przecież, że jak zdaje się, już ustawy zasadnicze etyki ludzkiej, czyli dekalog, nie mogą być stosowane bez pewnej interpretacji najbardziej ścisłych i jędrnych, krótkich i treściwych praw, zawartych w dekalogu, które ulegają również interpretacji rozmaitych wyznań, nie tylko chrześcijańskich, ale i wyznania żydowskiego, które dekalog uznaje, tak samo sądzę, że niedopuszczenie interpretacji Konstytucji byłoby po prostu zamknięciem możności wyjaśnienia sobie, jakie ma znaczenie każdy artykuł Konstytucji, To, co piszę dr. Pierre, ma rzeczywiście swoje znaczenie. Chodzi tu o to, żeby nie było zbyt wielkiej skwapliwości, pochopności, aby ustawy zmieniać. Natomiast profesor Esmein powiada, że nawet tak ścisła i skomplikowana konstytucja, jak francuska, może także ulegać, jak każda inna, interpretacji, ponieważ inaczej bardzo trudno ją zrozumieć.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#SBaliński">Otóż na tem się ograniczam dla odparcia głębokich wywodów s. Posnera. Również popieram wywody Komisji Regulaminowej, przytoczone przez s. Buzka, ażeby te wszystkie artykuły, a zwłaszcza art. 1 i 2 przyjąć w redakcji komisji, zastrzegając sobie, jeżeli można, prawo głosu przy art. 23 i 25 tego regulaminu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Karpiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#SAleksanderKarpiński">Wysoki Senacie! Każde przemówienie, które dzisiaj mieliśmy zaszczyt słyszeć, poczynało się od oceny Konstytucji. Słyszeliśmy, że podstawą życia państwowego jest właśnie Konstytucja. Z tego też punktu i ja będę podtrzymywał wniosek mego kolegi s. Pasternaka, o zmianie art. 4 i będę uzasadniał ten wniosek właśnie Konstytucją.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#SAleksanderKarpiński">Konstytucja w art. 109 nadaje wszystkim narodowościom, które wchodzą w obręb Państwa Polskiego, prawo używania swojej mowy w życiu publicznem i prywatnem.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#SAleksanderKarpiński">Otóż, jeżeli Sejm Ustawodawczy, jako ówczesny reprezentant narodu polskiego, uznał, iż w obrębie Państwa Polskiego żyją inne narodowości i przyznał im pewne prawa, to opierając się na tej zasadzie, ustalonej w Konstytucji, trzeba logicznie iść dalej, bo sądzę, że kto powiedział „a” — musi powiedzieć tak samo i „b”.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#SAleksanderKarpiński">Regulamin, jak słyszeliśmy, oparty jest na Konstytucji i właśnie w tym regulaminie art. 4 sprzeciwia się zasadom, ustalonym w art. 109 tej samej Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#SAleksanderKarpiński">Wobec tego ja, jako przedstawiciel narodowości ukraińskiej, która w poważnej liczbie przeszło 5 milionów należy do Państwa Polskiego, podtrzymuję ten wniosek i sądzę, że Wysoki Senat uchwali zmianę art. 4, chociażby ze względów teoretycznych.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#SAleksanderKarpiński">Niech Wysoki Senat nie lęka się technicznych przeszkód przy używaniu mowy niepolskiej na obradach Senatu. Panowie przekonają się, że ze względów teoretycznych ta poprawka jest konieczna i musi być uchwalona. To zadowoli narodowości, które oczekują tego i spodziewają się, że będą miały możność w swoim rodzimym języku przemawiać z tej Wysokiej Trybuny. Niewiadomo, czy będziemy korzystali z tego stale czy nie, może nawet wcale nie będziemy korzystali, w każdym jednak razie, prosimy, aby teoretycznie Wysoki Senat uznał to prawo, które jest uznane przez Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#SAleksanderKarpiński">Ten wniosek uzasadnia tak samo i praktyka parlamentów nowoczesnych w państwach demokratycznych, a nawet i przykład dawnej królewskiej Austrii, gdzie narodowości mogły korzystać z tego prawa, co innego, że nie zawsze zeń korzystały, ale prawo to było uznane.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#SAleksanderKarpiński">Sądzę, że Wysoki Senat, jako przedstawiciel wyższej ustawodawczej władzy w państwie nowoczesnem, w Państwie Polskiem, dążącem do demokratycznego ustroju, uzna choćby teoretycznie to prawo narodowości do wypowiadania się z tej Wysokiej Trybuny w swoim języku.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#SAleksanderKarpiński">Podtrzymuję wniosek s. Pasternaka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#SBuzek">Teraz, Panie Marszałku, będzie głosowanie nad rozdziałem I?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głosowanie będzie jutro; jeżeli Pan sprawozdawca życzy sobie przemówić do rozdz. I, to udzielam głosu. Jako sprawozdawca, głos ma s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#SBuzek">Ażeby zakończyć dyskusję nad rozdziałem pierwszym, chcę tylko w kilku słowach odpowiedzieć szanownemu s. Karpińskiemu. Szanowny kol. s. Karpiński, uzasadniając wniosek s. Pasternaka, powoływał się na art. 109 Konstytucji. Otóż art. 109 Konstytucji w pierwszym ustępie, na który się p. przedmówca powoływał, opiewa: „Każdy obywatel ma prawo zachowania swej narodowości i pielęgnowania swej mowy i właściwości narodowej”.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#SBuzek">Jestem przekonany i każdy mi przyzna, że z tego przepisu absolutnie wyciągnąć nie można tej konsekwencji, którą sz. kol. Karpiński wyciągnął.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#SBuzek">Instytucją do pielęgnowania mowy jest szkoła, jest akademia umiejętności, są różne stowarzyszenia kulturalne, ale Sejmu i Senatu absolutnie do tych instytucji zaliczyć nie można. Są to instytucje ustawodawcze, instytucje polityczne, ich działalność decyduje o przyszłości państwa, to też salus rei publice musi decydować w tej kwestii, o której właśnie mówimy. Jeżeli w Austrii było dozwolonem mówić w różnych językach, to dlaczego tak było? Dlatego, iż rząd austriacki konsekwentnie popierał wszystko to, co parlament burzyło, co parlamentaryzm czyniło niemożliwym. Rząd austriacki miał zawsze zakusy absolutystyczne. Nigdy nie zapomnę tej burzliwej nocy w izbie poselskiej austriackiej, kiedy mniejszość, która obstruowała, mianowicie, Słowianie, postawili nagle wniosek, który czynił wszelką obstrukcję niemożliwą. Wtenczas największym wrogiem tego wniosku był rząd i ówczesny premier baron Bienert, poprostu szalał z obawy, iż parlament mógłby uchwalić wniosek, któryby obstrukcję uczynił niemożliwą. I gdyby nie interwencja ówczesnego posła Luegera, który powiedział, że ten wniosek mu się podoba, że państwu ten wniosek jest potrzebny, bo ratuje parlamentaryzm, toby byli Niemcy za namową rządu wniosek ten pogrzebali.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#SBuzek">Nasza Konstytucja z Sejmu i Senatu robi serce Rzeczypospolitej, najwyższą jej instytucję i nie można ustanawiać różnojęzyczności obrad, któraby bezwarunkowo wprowadziła rozstrój w to ciało i czyniła je niezdolnem do pracy. Z tego powodu proszę o odrzucenie wniosku p. kok Karpińskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#WicemarszałekksStychel">Przechodzimy teraz do rozdziału II. Głos ma sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#SBuzek">Rozdział drugi regulaminu mówi o ukonstytuowaniu się Senatu i o jego władzach. Komisja zmieniła w rozdziale tym w niektórych punktach tak przepisy naszego regulaminu tymczasowego, jak wniosek s. Nowaka. Przedewszystkiem dotyczy to art. 8.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#SBuzek">Według art. 8, w brzmieniu wniosku s. Nowaka i naszego tymczasowego regulaminu, Prezydjum Senatu miało się składać z marszałka, 3 jego zastępców i 5 sekretarzy. Otóż Komisja uchwaliła podnieść liczbę sekretarzy o jednego. Chodzi o to, że zawsze dwóch sekretarzy równocześnie urzęduje, jeżeli więc będzie sześciu sekretarzy, to będzie można utworzyć trzy pary. Z tego powodu proszę o przyjęcie tej uchwały Komisji.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#SBuzek">Co się dalej tyczy art. 10, zaznaczam, iż artykuł ten został wprowadzony przez Komisję, ażeby określić zupełnie dokładnie sposób wyboru naprzód wicemarszałków, a następnie sekretarzy. Tymczasowy regulamin, a także wniosek s. Nowaka sposobu wyboru wicemarszałków i sekretarzy nie oznacza. W sprawie tej komisja Senatu stała na stanowisku tej praktyki, jaką stosowaliśmy przy wyborach naszych wicemarszałków i naszych sekretarzy, przyjęła więc po pierwsze zasady łącznego wyboru najpierw wicemarszałków, a potem sekretarzy, po drugie zasadę, że o ile wybór nie nastąpi przez aklamację, następuje wybór kartkami, a po trzecie, iż przy wyborze kartkami decyduje absolutna większość głosów.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#SBuzek">Innych przepisów tego rozdziału nie potrzebuję tutaj wyjaśniać, muszę tylko zwrócić uwagę na wniosek mniejszości, który wniósł kol. s. Braude. Mianowicie kol. s. Braude domaga się, żeby wicemarszałków i sekretarzy wybierano w głosowaniu proporcjonalnem. Otóż Komisja sprzeciwiła się temu wnioskowi z powodu, iż tak wicemarszałkowie, jak i sekretarze są dostojnikami, urzędnikami całej Izby i chodzi o to, żeby mieli zaufanie całego Senatu, a tej zasadzie czyni zadość wybór absolutną większością głosów, podczas gdy wybór proporcjonalny byłby jej przeciwny. Praktyka obecna jest taka i będzie z pewnością taką w przyszłości, iż tak wicemarszałków, jak i sekretarzy wybiera się z różnych stronnictw. W żądaniu wyborów większością głosów nie chodzi nam więc o to, aby majoryzować, ale o to, aby wybrać na wicemarszałków i sekretarzy takie osoby, na które także i inne stronnictwa zgodzić się mogą. Przy systemie wyborów absolutną większością są wicemarszałkowie i sekretarze nie tylko mężami zaufania swego stronnictwa, ale mężami zaufania całego Wysokiego Senatu.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#SBuzek">Gdybyśmy natomiast przyjęli ideę wyborów proporcjonalnych to sprawa ta by się zmieniła, wtedy wybrani byliby przedewszystkiem i wyłącznie mężami zaufania swojego stronnictwa, na czemby łączność całego Senatu ucierpiała. Z tego powodu prosiłbym o odrzucenie wniosku mniejszości sz. kol. Braudego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Braude.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#SBraude">Wysoki Senacie! Wywody referenta p. s. Buzka, gdyby były słuszne i gdyby były przez Wysoki Senat aprobowane, wprowadziłyby zasadę bezwzględnego panowania większości także w kwestii ukonstytuowania się Senatu.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#SBraude">Gdyby zasada sz. p. sprawozdawcy, że członkowie prezydjum muszą zasadniczo posiadać zaufanie całego Senatu, była wprowadzona w czyn, to oczywiście wyrazem tej woli Senatu musiałaby być większość, a w takim razie jedyną instancją rozstrzygającą o składzie prezydjum byłaby większość, która w konsekwencji tego, musiałaby wybierać do prezydjum przedstawicieli tylko ze swojej grupy. To by była konsekwencja zasady reprezentowanej przez szanownego sprawozdawcę.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#SBraude">Natomiast, proszę Panów, zasada ta, o ile wiem, nigdzie na świecie nie jest praktykowana. Na całym świecie przestrzega się zasady parlamentarnej, że do prezydjum wchodzą przedstawiciele wszelkich odcieni, a przynajmniej jak największe liczby odcieni parlamentu, a nie tylko przedstawiciele większości. Do prezydjum powołuje się także przedstawicieli ugrupowań mniejszości, a jak się to parlamentarnie mówi, ugrupowań centrowych i lewicowych. Co do tego i w naszym Senacie nie było wątpliwości, gdyż przy ostatnich wyborach okazało się, że przy zastosowaniu zasady większości, większość sama powołuje do prezydjum przedstawicieli ugrupowań centrowych i lewicowych.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#SBraude">Ale tutaj chodzi o to, kto rozstrzyga o powołaniu tych przedstawicieli mniejszości do grona prezydjum? Jeśliby przeszła zasada wyboru tylko przez większość, to w takim razie o mężach zaufania mniejszości w prezydjum rozstrzygałaby nie ta mniejszość, tylko większość. Więc nastąpiłby rodzaj powoływania przedstawicieli mniejszości przez większość.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#SBraude">Kto zna tradycje rosyjskie, tradycje niewoli rosyjskiej, ten wie, że było to największym ciosem dla idei demokratycznej, dla idei wogóle przedstawicielstwa społecznego, iż rząd powoływał, mianował przedstawicieli ludności, mianowicie tych ugrupowań społecznych, którym się prawa do przedstawicielstwa nie śmiało odmawiać. Zdaje mi się, że w naszej demokratycznej Polsce, która przecież od tej zmory samowładztwa rosyjskiego jest o całe niebo daleka i od tego najszybszym krokiem oddalać się powinna i pragnie, w naszej demokratycznej Polsce zasada powoływania przedstawicieli jednej grupy przez grupę drugą nie powinna być tolerowana. Dlatego też, wychodząc z założenia, że jeśli uznaje się zasadę, iż w prezydjum powinni być także przedstawiciele mniejszości, a tej zasadzie i szanowny p. sprawozdawca nie zaprzeczy, to musi się wyciągnąć z tego tę konsekwencję, że właśnie sama lewica, same ugrupowania lewicowe, czyli mniejszościowe są powołane do tego, ażeby swoich przedstawicieli do prezydjum wyznaczyły.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#SBraude">I dlatego wniosek mój, który zmierza do wprowadzenia zasady wyborów proporcjonalnych, jest wyrazem tej zasadniczej myśli, że o ile przyznaję się prawo przedstawicielstwa mniejszości w prezydjum. to ten wybór powinien być dokonany przez same mniejszości, a jedyną formą wprowadzenia w życic tej zasady jest zasada proporcjonalności.</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#SBraude">Jeszcze jeden wzgląd prosiłbym Panów wziąć pod rozwagę. Przecież nasza Konstytucja zasadę proporcjonalności wprowadziła na teren o wiele szerszy, o wiele bardziej zasadniczy, decydujący o całym rozwoju naszego życia parlamentarnego. Skoro Konstytucja wprowadza zasadę proporcjonalności przy wyborach do Sejmu i Senatu, dlaczegożbyśmy sami tę zasadę, stosowaną przez innych, nie mieli w dalszym ciągu wprowadzać także do naszego własnego ciała reprezentacyjnego, czyli do prezydjum?</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#SBraude">Z tej zasady wychodząc bronię mojej poprawki, poprawki zmierzającej do wprowadzenia zasady proporcjonalności przy wyborach do prezydjum i prosiłbym Panów bardzo o przyjęcie tego wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#WicemarszałekksStychel">Do rozprawy nad rozdziałem II nikt więcej głosu nie żąda.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#SBuzek">Szanowny kolega s. Braude ma rację, jeżeli twierdził, że sam referent przyzna, iż w prezydjum i wśród sekretarzy powinny być reprezentowane stronnictwa mniejszości. Ja zasadę tę najzupełniej podzielam i podziela ją także Wysoka Izba, bo dała wyraz temu w ten sposób, że z trzech wicemarszałków jeden został wybrany z prawej strony, jeden z centrum, a jeden z lewicy. Tak samo i sekretarze zostali według tego klucza wybrani, Jednak proszę Panów gdybyśmy byli przyjęli dla osiągnięcia wspomnianego celu system wyborów proporcjonalnych, to mogłyby z tego wyniknąć te strony ujemne o których poprzednio mówiłem. Stare demokracje, które w praktyce zarzuciły stanowczo majoryzowanie mniejszości, chociaż obecnie w całym świecie proporcjonalność wyborów wzięła górę, nie stosują jej tam, gdzie chodzi o to, aby wybierać mężów mających zaufanie całości narodu.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#SBuzek">Weźmy np. sposób w jaki się wybiera rząd w Szwajcarii. To czem jest nasz gabinet ministrów, jest tam w federacji rada związkowa, w poszczególnych kantonach zaś spełniają funkcje naszego gabinetu, tak zwane „małe rady”. Otóż w Szwajcarii przestrzega się skrupulatnie zasady, iż tak w radzie związkowej federacyjnej, jak w kantonalnych „małych radach” powinny być reprezentowane także stronnictwa mniejszości. Chociaż zasada ta stosuje się od szeregu lat, nie wprowadzono jednak wyborów proporcjonalnych, a to właśnie dlatego, ponieważ tamtejsze ustawodawstwo słusznie uważa, że ten, kto jest w rządzie, powinien być mężem zaufania nie tylko swego stronnictwa, ale także mężem zaufania całości. Byłem przy tego rodzaju wyborach w Zurychu, kiedy wybierano małą radę kantonalną zurychską. Wybór dokonał się w ten sposób, że stronnictwa naprzód się porozumiały między sobą co do osoby kandydatów i postawiły wspólną listę, którą głosowanie ludowe, niemal zupełnie jednomyślnie zatwierdziło. Zdawałoby się prostszą rzeczą dokonać wyboru małej rady w głosowaniu proporcjonalnem, ale w takim razie wybrani już nie mogliby uchodzić za mężów zaufania całości.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#SBuzek">Z tego powodu jestem za utrzymaniem artykułu zaczepionego przez sz. kol. s. Braudego i proszę przyjąć go w formie uchwalonej przez większość Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekksStychel">Przechodzimy do rozdziału III. Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#SBuzek">W rozdziale III wysuwa się na pierwszy plan kwestia art. 23. Do art. tego zgłoszono wniosek mniejszości przez pp. kol. Woźnickiego i Posnera. Wniosek ten brzmi w sposób następujący: „Przedmiotem porządku dziennego obrad mają być tylko na piśmie zgłoszone: 1) projekty ustaw nadesłane z Sejmu i 2) wnioski Rządu, wnioski i sprawozdania komisji Senatu lub wnioski senatorów w związku z projektami ustaw, nadesłanemi z Sejmu”.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#SBuzek">Wniosek ten różni się od uchwały Komisji tem, że nie uznaje zupełnie ani samoistnych wniosków senatorskich, ani wniosków i sprawozdań Rządu, lecz uznaje li tylko takie wnioski Rządu i takie wnioski senatorów, które pozostają w związku z projektami ustaw nadesłanemi z Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#SBuzek">Otóż, jako sprawozdawca oświadczam się przeciwko przyjęciu art. 23, a tak samo art. 25 w tej formie, jaką proponują pp. koledzy Woźnicki i Posner, bo do czego doprowadziłoby przyjęcie tych wniosków? Doprowadziłoby do tego, że Senat byłby zupełnie skrępowany i właściwie przestałby być sobą, a stałby się tylko maszyną do uchwalania tych ustaw, które z Sejmu nadchodzą. Przedewszystkiem zwracam uwagę sz. Panów kolegów, iż na podstawie ustaw, obowiązujących obecnie, musi Senat zajmować się szeregiem spraw, które nie są projektami ustaw, nadesłanemi z drugiej Izby. Wiemy, że mamy ustawę o Najwyższej Izbie Kontroli Państwa, gdzie Senatowi przyznano prawo sprawdzania zamknięć rachunkowych i udzielania absolutorium Rządowi. Dalej należy zważyć, iż wnioski senatorskie będą musiały być wnoszone w wielu sprawach, by wymienić choćby tylko sprawy, o których mówi art. 3 naszego regulaminu, który ze swej strony polega na art. 104 Ordynacji Wyborczej do Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#SBuzek">Sz. kol. Woźnicki i Posner żądają dalej w konsekwencji swojego wniosku zupełnego skreślenia art. 25. Według ich wniosku senator nie byłby w możności wnieść wniosku w jakiejkolwiek bądź sprawie, a więc nawet w sprawie przewidzianej w Ordynacji Wyborczej, gdy chodzi o zaczepienie mandatu z powodu niewybieralności, albo gdy chodzi o wniosek o utratę mandatu z powodu wypadków zachodzącej incompabilitatis, w Konstytucji wyliczonych. Sprawy tego rodzaju, po przyjęciu wniosków mniejszości, na porządek dzienny wogóle wejśćby nie mogły, bo sprzeciwiłby się temu tak tekst art. 23, jak zupełny brak art. 25.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#SBuzek">Szanowni Koledzy wnioskodawcy mylą się, powołując się na art. 10 Konstytucji, stanowiący, iż inicjatywa ustawodawcza przysługuje tylko Sejmowi i Rządowi. Oczywistą konsekwencją tego przepisu Konstytucji jest, że to, co prawnicy rozumieją przez wyraz „inicjatywa ustawodawcza”, przysługuje tylko Rządowi i Sejmowi, a Senat inicjatywy ustawodawczej w prawniczem znaczeniu nie posiada. Jeżeliby się więc pojawił tego rodzaju wniosek w Senacie, jeżeliby który z senatorów wniósł projekt ustawy do laski marszałkowskiej, to oczywiście nie byłoby to zgodnem z Konstytucją. Nie znaczy to jednak, żeby Senatowi nie było wolno wyrazić swego zdania w innej formie, żeby Senat nic miał posiadać tego prawa ogólnego, petycyjnego, które każdemu obywatelowi, każdej gazecie, każdej radzie gminnej przysługuje. Senat, jako poważna korporacja polityczna, powinna w sprawach ogólnego znaczenia państwowego zabrać głos, powinna wyrazić swoją opinię, powinna wystąpić z wnioskami. Wnioski te nie będą wiązały prawnie ani Sejmu, ani Rządu, będą one działały li tylko tą siłą moralną, jaką Senat potrafi tym swoim wnioskom nadać, będą działały siłą argumentacji.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#SBuzek">Utrudniać Senatowi tego rodzaju działalność, która stoi otworem dla każdej korporacji w Państwie, byłoby wedle mego zdania, rzeczą politycznie zupełnie nieodpowiednią i niewskazaną i nie zgodną z Konstytucją. Jeżeli bowiem Konstytucja dała Senatowi prawo współdziałania w ustawodawstwie, jeśli Senat ma prawo i obowiązek badania wszelkich ustaw uchwalanych przez Sejm, to musi posiadać także prawo wyjawiania swojego zdania, swoich zapatrywań, tak w sprawach bezpośrednio z tych ustaw wynikających, jak pośrednio z nimi związanych. I tej drogi nie można Senatowi zamykać, inaczej nie mógłby on nawet tego zadania, o którem mówi wniosek senatorów Woźnickiego i Posnera, należycie wykonać.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#SBuzek">Z tego powodu prosiłbym o przyjęcie wniosków Komisji.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#SBuzek">Drugą sprawą, która wywołała dłuższą dyskusję w Komisji, była sprawa poruszona w art. 36. Chodzi tu o przywileje przedstawicieli Rządu i sprawozdawców Komisji. Artykuł ten opiewa w sposób następujący: „Przedstawicielowi Rządu, chcącemu przemawiać w tym charakterze, niezależnie od tego czy jest senatorem czy nie, Marszałek powinien udzielić głosu poza koleją i bez ograniczeń. To samo prawo przysługuje sprawozdawcy Komisji”.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#SBuzek">Otóż do tego wniosku wnosi szanowny kolega s. Braude dodatek, że to samo prawo ma przysługiwać sprawozdawcom mniejszości Komisji. Otóż jestem tego przekonania, Komisja dała temu odpowiedni wyraz, że tego rodzaju dodatek należy uważać za nie nadający się do przyjęcia. Mianowicie, trzeba pamiętać, iż Senat jest związany w swej działalności głównej terminami, które ułatwiają bardzo mniejszości przeprowadzenie swej woli wbrew woli większości. Mniejszość może narzucić większości swą wolę przez niedopuszczenie do uchwały w terminie. Z tego powodu nie należy wstawiać do naszego regulaminu tego rodzaju przepisów, któreby mogły doprowadzić w konsekwencji do tego, iż mniejszość mogłaby udaremnić powzięcie uchwały w terminie. Zdaje mi się, że dodatek p. kol. s. Braude należałby do tej kategorii przepisów, bo gdyby sprawozdawcom mniejszości możnaby było każdego czasu zabierać głos poza kolejką, bez jakiegokolwiek ograniczenia, to rzeczywiście bardzo łatwo pomyśleć wypadek, w którymby mniejszość, korzystając z tego prawa, przeciągnęłaby obrady poza ostateczny termin wyznaczony Senatowi przez Konstytucję.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#SBuzek">Jeżeli się daje to prawo przedstawicielom Rządu, to niema w tem żadnego niebezpieczeństwa, a tak samo, jeżeli się daje to prawo sprawozdawcy komisji, który reprezentuje większość, to niebezpieczeństwa, o którem mówiono, także niema. Komisja uważa, że wystarczy zupełnie, jeżeli sprawozdawcy mniejszości komisji będą mieli zagwarantowane prawo zabierania głosu zaraz po sprawozdawcy komisji. Dalszych przywilejów dla sprawozdawcy mniejszości Komisja nie przewiduje i jest im przeciwna.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#SBuzek">To samo co powiedziałem do art. 36 dotyczy także art. 40, prosiłbym więc o odrzucenie poprawek kol. s. Braudego, tak do art. 36, jak i do art. 40. Zresztą aż do art. 48 niema żadnych zmian większego znaczenia, niema też do tych artykułów wniosków mniejszości Komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekksStychel">W dyskusji nad art. 32 głos ma s. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#SWoźnicki">Poprawki nasze do art. 23 i 25 postawiliśmy z całą świadomością, że przyjęcie ich sprowadzi Senat rzeczywiście do tej roli, o jakiej tu mówił sprawozdawca Buzek, do roli instytucji, która ma za zadanie ponownie rozpatrywać ustawy, które już przez Sejm przyjęte zostały, przyjmować je w całości, albo proponować poprawki, któreby zmusiły Sejm do zastanowienia się jeszcze raz nad temi ustawami. Stawialiśmy te poprawki w tem głębokiem przekonaniu, że tylko te uprawnienia przyznaję Senatowi Konstytucja, uchwalona 17 marca 1921 r. W tej Konstytucji o Senacie i o jego uprawnieniach mowa jest w art. 35 i 37. Art. 37 dotyczy raczej praw i obowiązków senatorów, zaś w art. 35 mówi się o tem, jakie czynności spełniać ma Senat. I tutaj wyraźnie jest powiedziane, że każdy projekt ustawy, uchwalonej przez Sejm, będzie przekazany Senatowi do rozpoznania i t. d.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#SWoźnicki">W dniu 17 marca 1921 r. byłem w tem przykrem położeniu, że przy uroczystym nastroju, jaki panował w tej Izbie, w imieniu mego klubu, jako poseł do Sejmu Ustawodawczego, protestowałem przeciwko uchwaleniu Konstytucji w tej formie, w jakiej ona przez Sejm uchwalona została. Jednakże po dwóch latach role się tutaj cokolwiek zmieniły. Obecnie staję na tej trybunie, jako obrońca tej Konstytucji, nie tylko jej litery, ale i ducha. Albowiem nie tylko to, co w Konstytucji jest napisane, ale i to, co było zamiarem ustawodawców, musimy brać pod uwagę. Otóż gdybyśmy zajrzeli do stenograficznych sprawozdań Sejmu Ustawodawczego, to w przemówieniach klubu prawicowego nawet — jeszcze dziś czytałem ówczesne przemówienie ks. Lutosławskiego — znaleźlibyśmy zapewnienia, że chodzi tylko o to, ażeby naszym instytucjom ustawodawczym dać możność dojrzałego zastanowienia się nad temi ustawami, i o nic więcej, ażeby był moment rozwagi pomiędzy ich uchwaleniem a ostatecznem ogłoszeniem. I o to tylko miało chodzić.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#SWoźnicki">Ale teraz instytucji Senatu pragnie się nadać uprawnienia inne, uprawnienia, przeciw którym zastrzega Konstytucja w art. 10, kiedy mówi, że prawo inicjatywy ustawodawczej przysługuje Rządowi i Sejmowi. Bo jeśli ma się tu na myśli wnioski, że się tak wyrażę, porządkowe, które według regulaminu mogą być w Senacie zgłaszane, np. takie, czy senator ma pozostać członkiem Senatu, czy nie, są to raczej wnioski wewnętrzne, dotyczące samej instytucji Senatu, ale nie mają charakteru inicjatywy prawodawczej, ani nie są inicjatywą prawodawczą. Jest powiedziane w projekcie regulaminu, że przedmiotem obrad mają być wnioski senatorskie, ale nie zastrzeżono jakie. A przecież wnioski senatorskie mogą być np. tego rodzaju: Wzywa się Rząd do przedstawienia ustawy, któraby przypuśćmy w ten sposób lub inny ograniczała prawa obywateli, albo w ten lub inny sposób załatwiała pewne kwestie, będące na porządku dziennym życia państwowego. Takie wnioski miałyby już charakter inicjatywy prawodawczej. Na pozór nie byłyby jeszcze żadną inicjatywą prawodawczą, bo senator może nie zgłosić gotowej ustawy, ale może wniosek tak opracować, tak ukryć w nim ustawę, nie podzieliwszy jej na artykuły, że wniosek będzie już jednak gotową ustawą.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#SWoźnicki">Gdybyśmy to prawo Senatowi przyznali, w konsekwencji musielibyśmy mu przyznać i to prawo, że wnioski, uchwalane przez Senat, muszą być przez Rząd załatwiane. Bo nie zgadzam się tu z twierdzeniem p. Referenta, że Rząd może dowoli spełniać albo nie spełniać tego rodzaju żądań, tak samo, jak może spełniać żądania jakiejkolwiek instytucji, czy pojedyńczych obywateli, albo do tych żądań się nie przychylić. Senat właśnie, a mówię to w interesie powagi Senatu, powinien dbać o to, aby wszystkie jego postulaty, wszystkie jego żądania, były przez Rząd należycie respektowane. Jeżeli jeden, drugi, trzeci i piąty raz uchwali jakieś żądanie tego rodzaju, a Rząd tego żądania nie spełni, to nie wiem, czy nie ucierpi przez to powaga Senatu. Więc ci, którzyby chcieli, ażeby powaga Senatu stała jak najwyżej, powinni sami dbać o to, aby Senat nie miał możności uchwalać tego rodzaju postulatów, których Rząd nie zechce wykonać i nie wykona.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#SWoźnicki">Jeżeli chodzi o samą treść naszej poprawki, to ona tu nic nie zmienia, ale sprowadza rolę Senatu do tego, że zajmuje się on tylko ustawami, przez Sejm uchwalonemi i że mogą być zgłaszane tak przez Rząd, jak i przez poszczególnych senatorów wnioski, ale tylko w związku z temi ustawami.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#SWoźnicki">Jeżeli s. Buzek twierdzi, że i inne wnioski są potrzebne, to i to jest już uwzględnione w Konstytucji, która przewiduje, że można takie żądania zgłaszać. Co do Najwyższej Izby Kontroli, i o przecież wydaje ona tylko sprawozdanie, nad którem Senat zastanowi się i poweźmie odpowiednią uchwałę. Ale nie będą to wnioski senatorów, tylko wnioski Najwyższej Izby Kontroli Państwa. Następnie, jeżeli chodzi o tych senatorów, którychby należało usunąć, to specjalnie tę sprawę możnaby ująć w odpowiednim artykule, że to się będzie robiło na wniosek jednego senatora, lub grupy senatorów.</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#SWoźnicki">Jest jeszcze jedna kwest ja, którąby należało omówić specjalnie, gdyby Wysoki Senat przychylił się do naszej propozycji; jest to kwestia rozwiązania Sejmu na wniosek Prezydenta Rzeczypospolitej za zgodą kwalifikowanej większości Senatu. Tej sprawy nie omawiano w Komisji Regulaminowej dlatego, że toby się mieściło w art. 23 tak zredagowanym, jak proponuje większość Komisji. Gdyby w głosowaniu wypadło, że art. 23 zostałby przyjęty w naszem brzmieniu, w takim razie zgłosimy poprawkę w odpowiedniem miejscu, któraby umożliwiała rozwiązanie Sejmu już na drodze regulaminowej.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#SWoźnicki">Teraz proponujemy skreślenie art. 25. Art. 25 niniejszego regulaminu wynika z art. 23, jest jego konsekwencją. Jeżeli zostanie przyjęta nasza poprawka, to tem samem skreśla się art. 25, jako nie mający już żadnego uzasadnienia. Łącznie z tem zgłaszam poprawkę, domagającą się skreślenia w art. 37. pod h) słów: „a w szczególności w kwestii nagłości sprawy”. Jest to punkt bardzo niewyraźny. W Komisji Regulaminowej wyjaśniono, że chodzi tutaj o to, że mogą być t. zw. wnioski nagłe, których nagłość mogłaby być omawiana na posiedzeniach plenarnych Senatu. Ale z chwilą, gdy wniosków senatorskich wogóle niema, niema również ich nagłości i omawianie nagłości nie jest rzeczą potrzebną, a więc to byłoby nieaktualne.</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#SWoźnicki">Następnie do art. 33 z tego samego rozdziału proponowałbym również jedną poprawkę. Mianowicie artykuł ten mówi, że przemówienie senatora powinno trwać nie dłużej, niż 5 minut przy wszelkiej dyskusji formalnej, dalej w wypadkach, przewidzianych w art. 26, gdzie chodzi o oświadczenia przed porządkiem dziennym i po porządku dziennym, w końcu jeżeli senator zabiera głos w tej samej materii po raz drugi. Uważam, że czas 5 minut wystarcza na uzasadnienie wniosku formalnego, czy na oświadczenie składane przed porządkiem dziennym lub po nim. To są rzeczy krótkie i czas 5 minut jest wystarczający, lecz jeżeli senator w tej samej materii, to jest w sprawie ustawy, będącej na porządku dziennym, uznaje za konieczne zabrać głos po raz drugi, to widocznie tezy czy twierdzenia, zawarte w jego pierwszem przemówieniu, zostały zakwestionowane przez następnych mówców i on chciałby na te zarzuty dość wyczerpująco odpowiedzieć, taka odpowiedź będzie często wymagała pewnego uzasadnienia. Jeżeli nie będzie koniecznej potrzeby rozwodzenia się, to naturalnie senator będzie się ograniczał, ale jeżeliby sprawa wymagała szerszego omówienia, to byłoby rzeczą wskazaną senatorowi pozostawić 15 minut. Więc proponuję poprawkę taką, aby w ostatnim ustępie art. 33 po słowie „lub” zamiast słów „jeżeli i t. d.” dodać „nie dłużej niż 15 minut, jeżeli senator w tej samej materii zabiera głos po raz drugi”.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#SWoźnicki">To są te poprawki, które zostały przez nas zgłoszone do rozdziału III, poprawki, oparte na ścisłem brzmieniu Konstytucji, poprawki zasadniczej, politycznej natury. Nie mam wielkiej nadziei, aby one zyskały uznanie całej Izby, ale jestem tego zdania, że powinne zyskać przynajmniej głosy przedstawicieli tych stronnictw, które były wogóle przeciwne instytucji Senatu. Jeśli tak, jeśli u tych stronnictw istnieje nadal przekonanie, że Senat jest instytucją zbyteczną...</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#komentarz">(Głos na prawicy: A po co Pan kandydował?),</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#SWoźnicki">...to w takim razie ograniczenie jego kompetencji, zresztą zgodne ze ścisłem brzmieniem Konstytucji, jest zupełnie wskazane, ponieważ wszelkie rozszerzenie kompetencji utrwalałoby tylko tę instytucję, zupełnie, naszem zdaniem, niepotrzebną.</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#SWoźnicki">A jeśli chodzi o to, dlaczego ja kandydowałem na senatora, to odpowiem: jestem ofiarą decyzji swojego stronnictwa i swojej własnej decyzji, która kazała nam wejść do tej instytucji, w której będzie przecież mowa o prawach, które będą obowiązywały w Rzeczypospolitej, a więc, reprezentując pewną grupę ludności Rzeczypospolitej, mamy prawo i obowiązek zabierać głos tam, gdzie Konstytucja zabierać głos pozwala. Dowodzi to naszej wielkiej lojalności dla Konstytucji, dowodzi poszanowania dla zasadniczych praw, które w Polsce obowiązują. Gdybyśmy chcieli buntować się przeciwko Konstytucji, to powiedzielibyśmy: do Senatu nie pójdziemy, będziemy go zwalczać, pójdziemy na zgromadzenia publiczne i będziemy krzyczeć przeciwko Senatowi. My tego nie robimy, ale będziemy walczyć przeciwko Senatowi tą drogą, jaką przepisuje Konstytucja. Jeżeli już Senat istnieje, to w nim także zasiadamy, ale będziemy przeciwni wszelkiemu rozszerzaniu kompetencji Senatu. Właściwie Konstytucja sprowadziła rolę Senatu do tego, że jest on faktycznie tem, czem Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie” chciało uczynić, tę komisję sejmową, która jeszcze raz miała rozpatrywać ustawy, uchwalone przez Sejm przed trzeciem czytaniem. Jest tak rzeczywiście, bo nawet ta zewnętrzna forma, w jaką ubrano Senat, te warunki, w jakich pracujemy, potwierdzają to. Przecież Senat obraduje w sali sejmowej.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#komentarz">(Głosy: Chwilowo.)</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#SWoźnicki">Chwilowo — przypuszczam, że będzie to się działo dopóty, dopóki Senatu nie przestanie istnieć, a ten czas uważam za bardzo bliski. Następnie, kluby posłów i senatorów są wspólne.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Też chwilowo.)</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#SWoźnicki">Panowie sami tak urządziliście, że razem kluby nasze obradują...</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Nie we wszystkich sprawach.)</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#SWoźnicki">...kluby są wspólne i razem pewne uchwały tam zapadają.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#komentarz">(Głos: Niema lokalów.)</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#SWoźnicki">Gdyby sprawa odrębności Senatu była bardzo zasadniczą i palącą, to i lokale musiałyby się dla Senatu znaleźć, tak, jak się znajdują lokale dla niezbędnych instytucji państwowych. Widocznie jednak ta instytucja państwowa nie jest tak niezbędnie potrzebna, żeby musiała istnieć odrębnie, więc ulokowała się w Sejmie i będzie tylko ową komisją do ponownego rozpatrywania ustaw, które Sejm już raz przyjął. Będzie nią mimo wszelkich wysiłków uczynienia z Senatu czegoś innego, niż to, co faktycznie Konstytucja dla Senatu przewiduje. Będzie nią tem bardziej, że przecież odrzucenie jakiejkolwiek ustawy przez Senat nie jest odrzuceniem jej całkowitem. Sejm powie: przyjmuję ustawę w dawnej postaci i ustawa będzie obowiązywała. A więc faktycznie będziemy tylko tymi, którzy wprowadzają pewien moment rozwagi w ustawodawstwie. Życzyćby należało, żeby ten moment był faktycznie momentem rozwagi, ale jeżeli Konstytucja przewiduje tylko niektóre uprawnienia dla tej instytucji, do której mamy zaszczyt należeć, to szanując Konstytucję, nie mamy prawa kompetencji Senatu rozszerzać, ale musimy ograniczyć się ściśle do tej roli, którą nam Konstytucja przepisała.</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#SWoźnicki">Zgłaszam więc te poprawki do art. 33 i 37, o których mówiłem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma senator Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#SPosner">Wysoki Senacie! W niektórych kwestiach, coprawda bardzo zasadniczych, stanowiących podłoże tego regulaminu, dzielą nas poglądy na istotę Senatu polskiego. Ale jestem głęboko przekonany, że gdybyśmy zapytali p. s. Balińskiego, który występował tu dzisiaj przeciwko moim skromnym uwagom, i p. s. Buzka, który również z niemi polemizował, to żadnej pomiędzy nami różnicy nie będzie, jeśli będzie mowa o prawie, o prawie, które jest suwerenem nas wszystkich i któremu my wszyscy bez wyjątku i bez różnic politycznych i społecznych zapatrywań, ulegamy. Prawo jest zupełnie jasne i mniemam, że ono jest po mojej stronie i po stronie tych poglądów, którym dałem wyraz w pierwszem swojem przemówieniu.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#SPosner">Muszę, niestety, wrócić jeszcze raz do tej kwestii, a to z powodu uwag, uczynionych przez wielce Szanownego s. Balińskiego. P. s. Baliński uważał, że mój pogląd, moje wątpliwości co do tytułu senatora są niesłuszne, dlatego, że w ordynacji wyborczej ten tytuł, ten wyraz jest użyty. Ale regulamin jest organizacją życia wewnętrznego Senatu, nie jest on ustawą przechodnią do ordynacji wyborczej, ale tylko regulaminem, opartym na jednej ustawie, na Konstytucji. Konstytucja nic nie wie o ordynacji wyborczej i zapożyczając z ordynacji wyborczej pewne przepisy, bo musimy ją wziąć pod uwagę, my w regulaminie naszym musimy w zasadniczych sprawach kierować się tylko przepisami Konstytucji niczem więcej. W Konstytucji tego wyrażenia niema.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#SPosner">Jeżeli wracam do tego, to nie dlatego, że jestem uparty, złośliwy i bardzo nudny, ale dlatego, że chodzi tu o sprawę wysokiej wagi, bo tu chodzi o to, czy będziemy słuchać prawa, czy nie. Jeżeliśmy uchwalili Konstytucję, jeżeli ją uchwalił w ciężkim trudzie czteroletnim Sejm Ustawodawczy, czy ona jest dobrą, czy złą, to jest inna sprawa, ale istnieje ona i wszystkich nas obowiązuje, ona jest ponad nami, jest prawem zasadniczem, istotnem, jest według przekonania najznakomitszych prawników świata prawem, którego interpretować nie wolno, Otóż, jeżeli tak jest, a ja muszę przychylić się do poglądów moich znakomitych nauczycieli w dziedzinie prawa, to my tych przepisów, o których tu przed chwilą mówił s. Woźnicki, nie możemy przyjąć, ponieważ przepis pod literą c) art. 23, w którym jest mowa o wnioskach senatorów, otwiera bardzo szerokie perspektywy na wszelkiego rodzaju próby rozszerzenia Konstytucji, rozszerzenia praw i kompetencji Senatu. My do regulaminu nie możemy wprowadzać niczego, czego niema w samej ustawie konstytucyjnej. Jeżeli jesteśmy prawnikami, to nam nie wolno tego czynić pod żadnym pozorem i w żadnym względzie. Mnie się zdaje, że to jest tak jasne dla każdego prawnika, którego obowiązuje zasada — „qui bene distinguit, bene docet”, że nawet sporu co do tego być nie powinno.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#SPosner">Ale rozumiem doskonale, że członek Senatu chciałby jednak posiadać wszystkie prawa, które posiada członek Sejmu i że to jest pewien paradoks, że stworzyliśmy ten Senat, ale pozbawiliśmy go tych praw, które stanowią istotę i zasadę ciała prawodawczego, pozbawiliśmy go inicjatywy prawodawczej i stąd wypływają te wszystkie wątpliwości, które mamy i które sprawiają, że każdy z mówców, zgłaszających tutaj swoją opinię, po tej linii idącą, może zdobyć w każdym wypadku tylko jak największą niepopularność wśród swoich kolegów. Ale, niestety, takie jest prawo i ja od tego prawa uchylić się nie mogę, ani moje sumienie, ani mój rozum prawniczy na to mi nie pozwalają.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#SPosner">Z tego powodu popieram wniosek, zgłoszony tutaj przez s. Woźnickiego i przypomnę raz jeszcze, co powiedziałem na wstępie dzisiejszego mojego pierwszego przemówienia, że ustawa konstytucyjna jest ustawą zasadniczą i fundamentalną, której nie wolno interpretować w sposób choćby najbardziej elegancki, mówiąc językiem prawniczym, w sposób choćby najbardziej nawet subtelny. Bo z chwilą, gdy wchodzimy na drogę takiej interpretacji, otwieramy szeroko okno na to straszne niebezpieczeństwo, jakim. jest nadużycie prawa. Mam nadzieję, że my Żyjemy i żyć będziemy w państwie praworządnem, dla którego istnieje jedno jedyne prawo, prawo, które naród, w Sejmie Ustawodawczym zgromadzony i zorganizowany, sam sobie uchwalił.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Braude.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#SBraude">Wysoki Senacie! Niezależnie od wniosków mniejszości, które miałem zaszczyt przedstawić już na posiedzeniach Komisji Regulaminowej, przypada mi w udziale obowiązek zgłoszenia także wniosku mniejszości do art. 29, a to w imieniu ugrupowań, należących do mniejszości narodowych.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#SBraude">Mianowicie, pozwalam sobie zaproponować Panom małą zmianę do tego ustępu, gdzie mowa jest o tem, że nie wolno odczytywać przemówień, a powiedziane jest, jak następuje: „Wyjątek dopuszcza się dla sprawozdawców komisji”. Otóż ja pozwolę sobie wnieść jeszcze uzupełnienie: „Wyjątek dopuszcza się dla sprawozdawców komisji, ponadto dla członków Senatu, którzy nie władają biegle językiem polskim”.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#SBraude">Wysoki Senacie! Intencja tej poprawki zgodna jest, zdaje mi się, z temi wytycznemi zasadami, któremi kierowała się już Komisja Regulaminowa, gdy zdecydowała, że językiem rozpraw ma być wyłącznie język polski. Przedstawiciele mniejszości narodowych, zwłaszcza przedstawiciele mniejszości ukraińskiej, zaproponowali zmianę do tego artykułu, domagającą się pozwolenia dla mniejszości narodowych na przemawianie także w swym języku ojczystym. Szanowny p. senator Karpiński zaznaczył z góry, że nie jest zamiarem przedstawicieli mniejszości narodowych nadużywać tego pozwolenia, gdyby go Wysoki Senat udzielił, bo rozumie się samo przez się, że także przedstawiciele mniejszości narodowych chcą czynnie i owocnie współpracować z Senatem i bynajmniej nie mają zamiaru tamować rozpraw Senatu. Chodzi więc we wniosku s. Karpińskiego, względnie s. Pasternaka, tylko o stronę zasadniczą, ale niezależnie od strony zasadniczej wniosku chodzi mi także obecnie w mojej poprawce o to, aby tym członkom Senatu, którzy z powodu swej odrębnej narodowości biegle językiem polskim nie władają, albo wprawnie się w nim nie wysławiają, była dana możność — celem należytego udziału w pracach Senatu — przemawiania popolsku. A chcemy im to ułatwić przez to, że proponujemy, aby tym członkom Senatu, którzy nie władają językiem polskim w dostatecznej mierze, wolno było swoje przemówienia odczytywać.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#SBraude">Dalej mam zaszczyt przedstawić Panom poprawkę do art. 32, którą postawiłem także na Komisji Regulaminowej. Wniosek mój nie uzyskał tara większości i, zdaje się, przez przeoczenie, nie zanotowano mojego zgłoszenia się z tym wnioskiem mniejszości na plenum Senatu. Tam bowiem zaproponowałem i proponuję obecnie Wysokiemu Senatowi, żeby do artykułu, gdzie jest powiedziane, że Marszałkowi służy prawo ograniczenia przemówień senatorów, trwających dłużej, niż godzinę, do oznaczonego przez siebie czasu, dodać: „wyjątek stanowi generalna dyskusja budżetowa”.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#SBraude">Wysoki Senacie! Przy rozprawie nad tym przedmiotem w Komisji Regulaminowej, która zmieniła pierwotny tekst projektu s. Nowaka i rozszerzyła czas trwania przemówień senatorów na godzinę w przeciwieństwie do pierwotnego projektu, gdzie była mowa tylko o 30 minutach, właściwie panowała pewna jednomyślność co do tego, że Senat nie może stanowić tylko maszyny do uchwalania ustaw, ale że przedewszystkiem Senat nawet w porównaniu z Sejmem musi być szkołą i to wysoką szkołą polityczną, gdzie wszystkie zagadnienia politycznego i społecznego życia narodowego i państwowego mają być z tej wysokiej trybuny, z tego piedestału mądrości politycznej, jakiej wyrazem ma być Senat, w całej rzeczowej rozciągłości traktowane.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#SBraude">Zwracaliśmy niejednokrotnie uwagę na zwyczaje, panujące w innych krajach, w których życie parlamentarne i konstytucyjne dosięgło najwyższego szczytu i gdzie właśnie najwybitniejsi mówcy i przewodnicy narodu przemawiają znacznie dłużej. Przemówienia największych parlamentarzystów świata trwają kilka godzin, do 6, a nawet i więcej.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#SBraude">Zastanówmy się nad tem, w jaki sposób umożliwić Senatowi prowadzenie rozpraw szerszego pokroju, rozpraw politycznych wyższego stylu, któreby uświadomiły naród cały, całe społeczeństwo co do zagadnień, które są przedmiotem troski i rozpatrywań Senatu. Zwłaszcza w naszych czasach, Wysoki Senacie, kiedy życic polityczne poprostu stało się dziedziną walk chwilowych, dorywczych, walk ostrych, właśnie Senat powinien być tą ostoją rozwagi, która zastanawia się nad przedmiotami z punktu wyższego, państwowego. I dlatego szukaliśmy niejednokrotnie drogi, jak pogodzić te potrzeby Senatu z koniecznością ochrony tegoż Senatu przed nadużyciem słowa. Wiemy, że są przykłady bardzo gorszącej i szkodliwej obstrukcji retorycznej i dlatego zgodziliśmy się, choć z bólem serca, na pewne ograniczenie czasu przemówień, a w ogólności zredukowanie do 1 godziny. Ale mnie się zdaje, że przecież powinna istnieć chociażby jedna wyspa w tym wielkim systemie klotury, który bądź co bądź panuje w tym parlamencie, powinna być jedna wyspa, jedna chwila rozwagi szczerej, jedna chwila takiego opamiętania, któraby umożliwiła każdemu z nas głębokie wniknięcie w samą istotę zagadnienia, o które chodzi. I sądzę, że według na całym świecie przyjętego zwyczaju parlamentarnego, tą chwilą jest właśnie generalna rozprawa budżetowa, gdzie każdemu z nas dana będzie możność omówienia całokształtu spraw państwowych, objęcia wszystkich zagadnień życia politycznego i państwowego. Dlatego jestem przekonany, że jest niemożliwością, ażeby senator, pojmujący głęboko swoje zadania, mógł w dyskusji budżetowej wyczerpać i wypowiedzieć wszystko, co ma do powiedzenia, w ciągu jednej godziny. Jestem zdania, że my przez jedną taką poprawkę wcale nie otwieramy wrót obstrukcji, bo przecież rozprawa budżetowa toczy się raz do roku i jeżeli raz do roku dyskusja ewentualnie potrwa nieco dłużej, to w tem niebezpieczeństwa żadnego niema, a w każdym razie korzyści, jakie uzyskamy przez rozszerzenie możności przemawiania, będą o wiele większe, aniżeli ta strata czasu, na którą się narażamy. Dlatego bardzo gorąco popieram tę poprawkę, uważam ją za zasadniczą i kto wie, czy nie miarodajną dla całego rozwoju naszego życia politycznego w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#SBraude">Teraz muszę kilka słów powiedzieć co do mojego wniosku, już zgłoszonego w Komisji Regulaminowej, która proponuje, aby prawo przemawiania bez ograniczenia przysługiwało sprawozdawcy komisji. Pozwolę sobie wnieść tutaj votum mniejszości, a mianowicie, ażeby to prawo nieograniczonego przemawiania przysługiwało nie tylko sprawozdawcy większości Komisji, ale także i mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#SBraude">Szanowny pan referent senator Buzek powiedział, że wszelkie ograniczenia, zresztą słuszne, mają na celu ochronę Senatu przed nadużyciami, mówiąc poprostu, przed obstrukcją. Ale szanowny pan referent przeoczył, i wogóle większość komisji przeoczyła, jeden zasadniczy moment prawno-państwowy. Właściwie komisje senatu prawno-państwowego znaczenia nie mają i niczego nie rozstrzygają. Uchwały komisji właściwie są tylko wnioskami do plenum, tak że, prawdę powiedziawszy, komisja nie ma ani większości, ani mniejszości. Gdyby te uchwały większości miały w jakimkolwiek kierunku moc obowiązującą, gdyby one w czemkolwiek obowiązywały plenum Senatu, wtenczas możnaby powiedzieć, że stanowisko regulaminowe wnioskodawcy większości komisji musi być inne, niż stanowisko wnioskodawcy mniejszości. Ale przecież komisja jest tylko organem przygotowawczym dla plenum; ma rozpatrywać materiały, ażeby przedstawić Senatowi już pewne obmyślone wnioski.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#SBraude">Bardzo często zdarza się, że wniosek większości komisji w plenum pozostaje w mniejszości. I przecież w tej nadziei, i tylko w tej nadziei, mniejszość zgłasza swoje wnioski na plenum, że uzyska większość przeciw przypadkowej większości w komisji. Dlatego też niema, z punktu widzenia prawno-państwowego, podstaw do takiego uprzywilejowania sprawozdawców większości wobec sprawozdawców mniejszości. Niema właściwie sprawozdawców mniejszości w stosunku do sprawozdawców większości, tylko jest sprawozdawca jednej opinii, której może się przeciwstawić sprawozdawca drugiej. Nazwanie więc jednego sprawozdawcą większości, a drugiego sprawozdawcą mniejszości jest to właściwie tylko termin formalny, bez prawno-państwowego znaczenia. Jeżeli się więc przyznaję pewne przywileje jednemu sprawozdawcy, to należy również je przyznać i drugiemu. Jeżeli zaś szanowny p. referent powołuje się na to, że przez to otwiera się wrota do rozmaitych nadużyć, to doświadczenie parlamentarz nie wszystkich prawie krajów wskazuje, że jeden człowiek nigdy skutecznej obstrukcji takiej, któraby tamowała bieg obrad, nie przeprowadzi. Mieliśmy w historii parlamentaryzmu nowoczesnego długie przemówienia tych strasznych — „dauern'erów”, mieliśmy wypadki, że przemówienia takie trwały po 24 godzin.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#SBraude">To była męka dla mówcy, ale prócz tego żadnego rezultatu przez to swoje długotrwałe przemówienie nie osiągał. Dlatego też, jeżeli chodzi o jednego człowieka, obawy skutecznej obstrukcji niema. Chodzi natomiast o zasadę, ażeby każda opinia, która znalazła swój wyraz w komisji, mogła być należycie przed plenum broniona i reprezentowana.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#SBraude">To są te punkty, co do których proszę o przychylenie się do wniosku mniejszości, w przeciwstawieniu do wniosku większości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#SNowodworski">Przedewszystkiem z radością skonstatować mi należy, że wszyscy przedmówcy, bez względu na stanowisko, zajmowane w szczególności do art. 23, o którym chcę mówić, stoją bezwzględnie na gruncie poszanowania prawa wogóle, a Konstytucji w szczególności. Oby to był dobry omen dla całej działalności Senatu. Jednakże argumenty, przytoczone przez s. Posnera, zmuszają ranie do zabrania głosu.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#SNowodworski">Przypominam sobie, że jeden z najlepszych cywilistów Kongresówki, dzisiaj już, niestety, nie żyjący, po dożyciu do lat 70, z których 50 zajmował się cywilistyką, zwykł był mawiać: nareszcie doszedłem do tego, że mogę się zacząć uczyć kodeksu Napoleona. Tak jest ze wszystkiemi ustawami, tak też jest z naszą Konstytucją. My tę Konstytucję wszyscy znamy, ale ile razy ją będziemy czytać, tyle razy wyczytamy w niej nowe rzeczy. Np. senator Posner zaznaczył, że dla Senatu obowiązującą jest tylko Konstytucja, że dla regulaminu senackiego ma znaczenie tylko Konstytucja, a nie mają znaczenia inne ustawy, np. ordynacja wyborcza. Jednakże art. 18 Konstytucji mówi wyraźnie: „Bliższe postanowienia o wyborze posłów do Sejmu określi ordynacja wyborcza”. Więc jeżeli ordynacja wyborcza dla regulaminu Senatu nie ma mieć znaczenia, to chyba tylko z tego powodu, że art. 18 nie jest zacytowany w art. 37, który powiada: „Postanowienia artykułu... — wylicza je, „które to postanowienia stosują się także do Senatu, względnie do jego członków”.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#SNowodworski">A więc z Konstytucji nie wynika, aby bliższe postanowienia o wyborach członków Senatu miała określać ordynacja wyborcza, a więc jeżelibyśmy stali na literalnym tekście Konstytucji, to dojdziemy do wniosku, że ordynacja wyborcza, na zasadzie Konstytucji, mogła być uchwalona tylko przez Sejm Ustawodawczy dla Sejmu a nie mogła być uchwalona dla Senatu i że my wszyscy tutaj naprawdę nie zupełnie legalnie w tej chwili siedzimy. A jednak co do tego, zdaje się, żaden z nas nie ma wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#SNowodworski">Ale proszę Panów, zajrzyjmy do art. 60 Konstytucji: „Ministrowie i delegowani przez nich urzędnicy mają prawo brać udział w posiedzeniach sejmowych i przemawiać poza koleją mówców zapisanych do głosu”.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#SNowodworski">W Konstytucji również nigdzie nie jest powiedziane, aby ten artykuł dotyczył także i Senatu. Na tej zasadzie, ściśle rzeczy Biorąc, gdybyśmy tylko literalnie tłumaczyli Konstytucję, moglibyśmy powiedzieć, że rząd nie ma prawa brać udziału w posiedzeniach Senatu, bo mu tego prawa Konstytucja nie nadała.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#SNowodworski">A chociaż w tej chwili Rząd solidarnie nie jest obecny...</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(P. Buzek: Teraz jest Rada Ministrów.)</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#SNowodworski">...jednak do godziny 5 byli Ministrowie i sądzę, że nikt im tego prawa nie zaprzecza.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#SNowodworski">Zdaje mi się, że już te dwa przykłady dowodzą, wbrew tezie p. senatora Posnera, że bez interpretacji Konstytucji nie ruszymy. Inna rzecz, jak ją interpretować, ale weźmy z niedawnych dziejów, art. 41: „W razie opróżnienia urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej, Sejm i Senat łączą się natychmiast na zaproszenie Marszałka Sejmu i pod jego przewodnictwem z samego prawa w Zgromadzenie Narodowe, celem wyboru Prezydenta”. Ale w regulaminie dla Zgromadzenia Narodowego jest powiedziane, że zawiadomienie o terminie Zgromadzenia Narodowego powinno być doręczone wszystkim Posłom i Senatorom na 7 dni przed terminem. Jak to pogodzić? Czy tamten 7-dniowy termin obowiązuje czy nie, czy się to uchyla, czy nie, i znowu powstaje kwestia interpretacyjna, która została rozwiązana w praktyce w ten sposób, że w tym wypadku termin nie obowiązuje.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#SNowodworski">Weźmy kwestię chociażby stanu wyjątkowego. Istnieje ogólna zasada interpretacyjna co do praw obywatelskich i praw jednostki, przewidzianych w Konstytucji, że wszystkie te prawa funkcjonują o tyle, o ile są uchwalone odpowiednie ustawy. Ustawy o stanie wyjątkowym nie mamy, a jednak art. 124 Rząd i czasowy zastępca Prezydenta Rzeczypospolitej interpretowali w ten sposób, że Konstytucja daje możność wprowadzenia stanu wyjątkowego. Tak więc musimy dojść, choćby z tych przykładów, do wniosku, że Konstytucja musi być interpretowana, bo jeżeli nie będzie interpretowana, to dojdziemy chwilami wprost do absurdu. Zresztą ta teza o niemożności interpretowania Konstytucji nie może być, mojem zdaniem, stawiana tak bezwzględnie, jak to czyni s. Posner.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#SNowodworski">S. Posner przytoczył tu pogląd Pierre'a. Bynajmniej, nie mam zamiaru uwłaczać autorytetowi Pierre'a, ale muszę zwrócić uwagę, że w jego dziele, na które powoływał się s. Posner, ta zasada nieinterpretowania. Konstytucji francuskiej jest uzasadniona dość oryginalnie. Mianowicie, autor wyprowadza ten wniosek z art. 8 konstytucji francuskiej z dnia 25 lutego 1875 r., w którym jest mowa o warunkach rewizji konstytucji i ponieważ przewidziane tam jest, iż może uczynić to zgromadzenie narodowe, powstałe z połączenia 2 izb, z tego wyprowadza wniosek, że interpretacja jest niemożliwa inaczej, jak przez zgromadzenie narodowe. Na poparcie tego swojego poglądu powołuje się na konstytucję szwedzką i na konstytucję kantonu berneńskiego, o innych konstytucjach nie wspomina, jednakże przykłady innych konstytucji pod tym względem są niezmiernie ciekawe.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#SNowodworski">Może mi kto zarzuci, że tamte konstytucje nie są konstytucjami t. zw. sztywnemi, nie są pisane.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#SNowodworski">Ale pisaną jest także konstytucja Stanów Zjednoczonych, która rozwija się wciąż na zasadzie precedensów. Nie będę tu wspominał o angielskiej. Ale także co do pisanych konstytucji, np. w r. 1900, był niezmiernie, ciekawy zatarg, dotyczący konstytucji australijskiej, którą wtedy uchwalano i nadawano z metropolii brytańskiej. Różnice pomiędzy australijską kolonią a metropolią wynikły na punkcie interpretacji konstytucji pisanej w sądzie najwyższym australijskim, w sprawach, w których stronami zainteresowanemi byli tylko Australijczycy. Korona, Imperium Brytyjskie, chciała zachować prawo rewizji w tych sprawach sobie, a Australijczycy chcieli prawo to zachować przy sądzie najwyższym australijskim. Ale szło, wyraźnie powtarzam, o interpretację konstytucji sztywnej, pisanej, i Australijczycy w tej sprawie zwyciężyli.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#SNowodworski">Teraz przechodząc konkretnie do art. 23, oprócz tych rzeczy, które podniósł już szanowny sprawozdawca, muszę zwrócić uwagę jeszcze na jedno. Gdybyśmy przyjęli redakcję, proponowaną przez p.s. Woźnickiego i Posnera, to gdziebyśmy np. mogli zmieścić wniosek o zmianę regulaminu — a takie wnioski senatorskie o zmianie regulaminu, wnioski nawet nagłe, rozumiemy wszyscy, że mogą być potrzebne i bezwzględnie muszą być dopuszczalne. Gdzie zmieścilibyśmy np. wniosek o wszczęcie na plenum rozprawy nad odpowiedzią Rządu na interpelację? To prawo przysługiwać musi wszystkim senatorom i w tym względzie musi to być wniosek senatorski, jeżeli Marszałek tej sprawy na porządku dziennym nie postawi. I może być wniosek senatorski dla przyspieszenia tej sprawy o postawienie jej niezwłoczne, a nie załatwianie w czasie, wyznaczonym przez Marszałka.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#komentarz">(S. Woźnicki: To jest formalny wniosek)</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#SNowodworski">To nie jest wniosek formalny, to jest wniosek zupełnie rzeczowy, wniosek o otworzenie dyskusji nad odpowiedzią Rządu na interpelację.</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#SNowodworski">Wogóle, co do tej sprawy, mnie się zdaje, że niepodobna praw Senatu określać, jak to chcą wnioskodawcy mniejszości, jedynie na zasadzie art. 35. Nie możemy zapominać o tem, że oprócz działalności ustawodawczej w granicach, określonych w art. 35, Senat z innych artykułów w Konstytucji posiada dalej sięgające prawo kontroli nad działalnością Rządu. To wynika, proszę Panów, po pierwsze, z art. 4, który powiada: ustawa państwowa ustala corocznie budżet Państwa na rok następny. Budżet jest ustawą, więc musi przechodzić przez zatwierdzenie Senatu. Wiemy wszyscy, że sprawdzanie i zatwierdzanie budżetu jest działalnością kontroli. Następnie, Sejm i Senat ma prawo interpelacji i Senatowi muszą być składane sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli Państwa. W tych warunkach, zdaje mi się, że jeżelibyśmy twierdzili, że działalność Senatu, a więc i to, czem Senat ma się zajmować na porządku dziennym, musi się ograniczyć do uchwalania ustaw z Sejmu przychodzących, to takie twierdzenie byłoby absolutnie niezgodnem nie tylko z duchem, ale i literą Konstytucji,</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#komentarz">(Głos: Brawo).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Baliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#SBaliński">Po wyświetleniu sprawy przez s.s. Buzka i Nowodworskiego zrzekam się głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Zubowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#SZubowicz">Proszę Panów, powoływała się tutaj Wysoka Izba na autorytety obcych pisarzy. Ja się nie będę powoływał na autorytety obcych pisarzy, ale na naszych komentatorów Konstytucji. Mam przed sobą dwie książki: jedną: „Konstytucję z dnia 17 marca 1921 r.”, wydał i objaśnił prof. Władysław Leopold Jaworski i drugą: „Polskie Prawo polityczne, Geneza i system” Dra Wacława Komarnickiego, profesora uniwersytetu wileńskiego.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#SZubowicz">W pierwszej, pod art. 35 prof. Władysław Leopold Jaworski, mówiąc o tem, co wolno Senatowi i czego nie wolno, na str. 203, pod p. 3. piszę następującą uwagę: „Senatowi nie służy prawo inicjatywy (art. 10.)”. W drugiej, u Komarnickiego, jest powiedziane: „Według art. 10 Konstytucji prawo inicjatywy ustawodawczej przysługuje wyłącznie Rządowi i Sejmowi”.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#komentarz">(Głosy na prawicy: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#SZubowicz">„Całkowite pozbawienie Senatu inicjatyw wy ustawodawczej stanowi wielkie ograniczenie kompetencji jego i redukuje rolę jego do rozpatrywania przyjętych przez Sejm projektów”.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#SZubowicz">Komentatorowie, według mego zdania, ludzie wielkiej nauki i wiedzy, którzy nie mogą być w danym wypadku podejrzewani o stronniczość w tym lub innym kierunku, jedni i drudzy podkreślają, że Senat inicjatywy prawodawczej nie ma. Tymczasem art. 23 robi niejako wyłom w tej zasadzie. Jeśli nam będzie wolno stawiać pewne wnioski, to wnioski te będą jakgdyby impulsem do wyłomu.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(Wesołość).</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#SZubowicz">My mamy pewne zasady, jednak chcemy przemycić drogą uboczną zupełnie inne zasady.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#SZubowicz">Otóż, stojąc na stanowisku art. 10, który pozbawia nas prawa inicjatywy, nie możemy rozszerzać naszych kompetencji, nie możemy mówić, aby wolno było stawiać wnioski. Nawet słyszałem tu pewien zarzut na sali, że w takim razie pojedyńczy obywatele nie mają prawa stawiania wniosków. A tak. Gdyby było dane prawo inicjatywy i prawo referendum ludności, wtedy moglibyśmy mówić, że i Senat powinienby mieć prawo inicjatywy prawodawczej, czem przecież jest wniosek.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#SZubowicz">Teraz jeszcze o jednej rzeczy chciałbym powiedzieć. Jeśli wniosek będzie postawiony, a Rząd przejdzie nad nim do porządku dziennego, bo przecież Rząd w myśl art. 43 i 58 ustawy nie jest odpowiedzialny przed Senatem, czy wtedy pójdzie to na korzyść autorytetowi naszej izby? Wątpię mocno. Otóż, dbając o powagę tej Izby i dbając, abyśmy stali na straży art. 10, nie powinniśmy robić w ten lub inny sposób wyłomów. Jeżeli jesteśmy izbą kontrolującą, której przedstawiciele powinni stać na straży prawa i bronić go, to my jako prawodawcy kontrolujący, nie możemy robić samozwańczych kroków i samozwańczych wyłomów. Dlatego wzywam Wysoką Izbę do przyjęcia wniosku w tej redakcji, jaką mu nadaje propozycja s. Woźnickiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekksStychel">Dyskusja nad rozdziałem 3 jest wyczerpana. Czy sprawozdawca chce zabrać jeszcze głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#SBuzek">Tak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekksStychel">Referent s. Buzek ma głos.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#WicemarszałekksStychel">Wysoki Senacie! Pozwoliłbym sobie do wniosków, postawionych w toku dyskusji na kilka uwag. Przedewszystkiem zapomniałem w mojem pierwszem przemówieniu zwrócić uwagę na treść art. 19, w którym jest pewne niedopatrzenie i wskutek, tego niedopatrzenia pewna niezgodność z art. 30 Konstytucji. Mianowicie, art. 19 brzmi: „Posiedzenia Senatu są jawne, o ile Senat, na wniosek urzędującego Prezydjum, Rządu, albo 7 senatorów, nie uchwali tajności i t. d.”. To pozostało jeszcze z regulaminu dawnego Sejmu. Tymczasem art. 30 Konstytucji mówi: „Posiedzenia Sejmu są jawne. Na wniosek Marszałka, przedstawiciela Rządu lub 30 posłów może Sejm uchwalić tajność posiedzenia”. Art. 19 musimy uzgodnić z Konstytucją w ten sposób, iż słowa „urzędującego Prezydjum” zastąpimy słowami „Marszałka” i upraszam o to uzgodnienie.</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#WicemarszałekksStychel">Teraz z kolei przystępuję do art. 23. Otóż szanowny p. s. dr. Zubowicz powoływał się na dwóch autorów, a mianowicie, na dra Jaworskiego i dra Komarnickiego. Ja podzielam zapatrywania p. s. Zubowicza, że p. dr. Władysław Leopold Jaworski jest człowiekiem wielkiej nauki i w tym wypadku postępuje zupełnie bezstronnie, ale ja cały jego komentarz czytałem i w bardzo wielu wypadkach musiałem być zupełnie odmiennego zdania, aniżeli pan kolega prof. dr. Jaworski. Profesor dr. Jaworski jest wybitnym cywilistą, stosuje metodę ściśle cywilistyczną do prawa konstytucyjnego i dochodzi wskutek tego do wyników, o których się autorom Konstytucji absolutnie nie śniło. Ja sam byłem referentem lub autorem kilku przepisów naszej Konstytucji i interesowało mnie, w jaki sposób treść tych przepisów została ujęta przez p. prof. Jaworskiego. On, stosując metodę ściśle cywilistycznej interpretacji, nie uwzględniając naszego prawa publicznego, dochodzi gdzie niegdzie do wyników, które rzeczywiście są wręcz odmienne od tego, czego chciała Komisja Konstytucyjna i my wszyscy. W art 10 nie występuje to tak, jak w innych artykułach. Dlatego nie jestem zdania, iżby tą metodą cywilistyczną można interpretować Konstytucję. Konstytucja zawiera przepisy przedewszystkiem z prawa publicznego, jest ułamkiem prawa publicznego i musi być interpretowana w związku z całością prawa publicznego i całością instytucji publicznych. Jeżeli się o tem zapomina i stosuje metodę ściśle cywilistyczną, to musi się dojść do wyników, sprzecznych z najkardynalniejszemi wymogami praktycznego życia.</u>
          <u xml:id="u-34.3" who="#WicemarszałekksStychel">Otóż to tylko en passant.</u>
          <u xml:id="u-34.4" who="#WicemarszałekksStychel">Zaznaczyłem w mojem przemówieniu i co do tego niema wątpliwości, że to, co prawnie nazywa się inicjatywą ustawodawczą, to Senatowi nie przysługuje. Gdyby na podstawie art. 23 ktoś wniósł projekt ustawy, to oczywiście tego rodzaju wypadek byłby rzeczą niedopuszczalną. Zresztą jeżeliby nawet Senat uchwalił projekt jakiejś ustawy, toby to nie miało prawnego znaczenia, bo Sejm by się tem nie mógł zajmować, a gdyby nawet Sejm taki projekt przyjął, to ustawa taka jeszcze raz musiałaby być wniesiona do uchwalenia, bo pierwsza uchwała nie miałaby prawnego znaczenia. Więc co do tego, Sz. Koledzy, jesteśmy zupełnie zgodni. Jeżeli istnieje różnica zdań, to tylko co do wniosków, które nie mają charakteru inicjatywy ustawodawczej, ani też nie sprzeciwiają się innym artykułom Konstytucji, jak np. art. 34, 58 i 59. Otóż pozwolę sobie twierdzić, że senatorowi wolno stawiać wnioski, zgodne z Konstytucją, podczas gdy wniosek sz. p. kol. s. Woźnickiego i dr. Posnera wychodzi z zupełnie innego założenia. Wydaje mi się dalej, że nie można, jak to sz. kolega s. Woźnicki robi, powoływać się na to, że stronnictwa, które zwalczały sam Senat i odnośne artykuły Konstytucji, powinny stać na stanowisku, zajętem właśnie przez sz. p. senatora, bo myśmy do stronnictw, które zwalczały Senat, należeli, stojąc konsekwentnie na stanowisku jednoizbowości. Sprawa ta została jednak załatwiona inaczej przez Konstytucję i poczucie praworządności nakazuje nam stać na stanowisku obowiązującej Konstytucji i dążyć do jej naprawy drogą, przepisaną w samej Konstytucji, mianowicie w myśl art. 125 Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-34.5" who="#WicemarszałekksStychel">Ale dopóki Senat istnieje, dopóki obecna Konstytucja obowiązuje, to poczucie praworządności nakazuje nam i nakłada na nas obowiązek zrobienia z instytucji tej wszystkiego tego, co dla dobra Rzeczypospolitej z niej zrobić można i co jest zgodne z Konstytucją. Zdaje nam się, że na tej drodze, na jakiej się obecnie znajdujemy, temu wymogowi czynimy zadość, przez to, że pozwalamy Senatowi wydobyć z siebie maksymum tego, na co mu Konstytucja pozwala. Gdybyśmy przyjęli wniosek szanownych panów kolegów, tobyśmy uniemożliwili Senatowi zrobienia tego, co dla dobra Rzeczypospolitej zrobić może zgodnie z samą Konstytucją. Z tego powodu proszę o przyjęcie tego artykułu w brzmieniu, uchwalonem przez Komisję. Oczywiście będziemy się domagać, by Senat zrobił z praw, zastrzeżonych w art. 23, użytek, zgodny z Konstytucją. Jeśli Senat zrobi z tych praw rozumny użytek, podniesie to bardzo jego powagę i będzie z pożytkiem dla Państwa. By przekonać zwolenników wniosku mniejszości, dodaję jeszcze, iż trzeba zawsze rozróżniać między esentiale jakiejś sprawy, a jej accidentiale. Esentiale czynności Senatu jest określone w art. 35 Konstytucji, a accidentiale wynika z całego jej dalszego tekstu, zwłaszcza zaś z przepisów art. 33, 4, 5, 6, 7 i 8,.a także z przepisów art. 107, na który niektórzy przedmówcy się powoływali. Tyle, co się tyczy art. 23 i art, 25.</u>
          <u xml:id="u-34.6" who="#WicemarszałekksStychel">Przechodząc teraz do wniosku sz. pana kolegi s. Braudego do art. 29, zaznaczam, iż wniosek ten żąda, ażeby tym kolegom senatorom, którzy nie mówią dobrze popolsku, wolno było odczytywać swoje mowy. Zdaje mi się, że tę sprawę należałoby pozostawić taktowi Marszałka. Osobiście uważałbym za dopuszczalne, żeby Marszałek koledze, który dobrze językiem polskim nie włada, zezwolił na posługiwanie się więcej rękopisem, aniżeli wolno kolegom, którzy biegle popolsku mówią i jestem przekonany, iż p. Marszałek jest tego samego zdania. Ponadto ustęp 3 art. 29 zezwala p. Marszałkowi czynić odpowiednie wyjątki. W każdym razie nie czuję się, jako sprawozdawca, uprawnionym do zejścia ze stanowiska, zajętego przez Komisję.</u>
          <u xml:id="u-34.7" who="#WicemarszałekksStychel">Co się dalej tyczy art. 32, to kolega s. Braude ma zupełną słuszność, że rozprawa budżetowa jest dyskusją ogólno-polityczną, gdzie senator powinien mieć sposobność rozwinięcia swojego programu i szerszego omówienia ważniejszych spraw państwowych z punktu widzenia swojego stronnictwa. Wydaje mi się jednak, iż życzenia te kol. Braudego są uwzględnione także w brzmieniu, uchwalonem przez Komisję. Artykuł ten brzmi mianowicie: „Marszałkowi służy prawo ograniczania przemówień senatorów, trwających dłużej niż godzinę”. Z tego wynika, iż niema zakazu mów dłuższych, iż Marszałek może zezwolić na mowy znacznie dłuższe, niż godzinę. Zdaje mi się, że możemy to pozostawić w zupełności dyskrecji Marszałka, czy pewne dyskusje są tak zasadniczo ważne, że należy zgóry dopuszczać takie dłuższe przemówienia. Zresztą sprawę tę można przedtem z Marszałkiem omówić. Statuowanie tego wyjątku w samym regulaminie wydawałoby mi się wobec tego niepotrzebnem.</u>
          <u xml:id="u-34.8" who="#WicemarszałekksStychel">Co się tyczy dalszych wniosków s. Braudego, to już miałem o nich sposobność przedtem mówić. Muszę się sprzeciwić także wnioskowi s. Woźnickiego o skreślenie w punkcie h) art. 37 słów: „a w szczególności w kwestii nagłości sprawy”. Skreślenie to jest niedopuszczalne już choćby ze względu na art. 104 o „Ordynacji Wyborczej”, który wyraźnie mówi o trybie, „wskazanym dla wniosków nagłych”.</u>
          <u xml:id="u-34.9" who="#WicemarszałekksStychel">Otóż trzeba tryb ten w jakiś sposób określić. Moglibyśmy to uczynić w dwojakiej formie: albo przez wprowadzenie wniosków nagłych, jako odrębnego rodzaju wniosków, albo też w formie uchwalonej przez Komisję. Odrzucając ewentualność pierwszą, wprowadzamy tylko jedną kategorię wniosków, umożliwiamy natomiast, aby na podstawie art. 37 wnioskom tym nadać charakter wniosków nagłych. Rebus hic stantibus nie mogła Komisja połączyć inaczej i dlatego nie mogę zgodzić się na skreślenie słów? „a w szczególności w kwestii nagłości sprawy”.</u>
          <u xml:id="u-34.10" who="#WicemarszałekksStychel">Nareszcie co do art. 39. Tu zwracano moją uwagę, że należy skreślić w art. 39 drugie zdanie: „Wniosek formalny, raz odrzucony, nie może być postawiony ponownie w ciągu tej samej rozprawy”. Żądaniu temu muszę się przeciwstawić, jest bowiem rzeczą jasną, iż można ponowić wniosek formalny raz odrzucony, o ile chodzi o zamknięcie dyskusji. Wynika to bezpośrednio z ostatniego zdania, brzmiącego w sposób następujący: „O tem, czy wniosek nowy ma tę samą treść, co odrzucony, rozstrzyga nieodwołalnie Marszałek”. Jeżeli więc postawiono wniosek o zamknięcie dyskusji, a wniosek ten stał odrzucony, to można ten wniosek ponowić, a dopuszczalność jego będzie zależeć od Marszałka. Jeżeli Marszałek jest przekonania, iż stan rozprawy w Senacie jest ten sam, co w chwili odrzucenia pierwszego wniosku o zamknięcie dyskusji, to oświadczy, że ponowny wniosek o zamknięcie dyskusji jest niedopuszczalny. Jeśli natomiast od odrzucenia pierwszego wniosku upłynęło dużo czasu i stosunki się zmieniły, jeżeli np. najważniejsi mówcy już się wypowiedzieli, to Marszałek będzie stał na stanowisku, iż chodzi o wniosek nowy i dopuści ponownie do postawienia wniosku o zamknięcie dyskusji. Z tego powodu nie ma potrzeby powiedzieć wyraźnie, iż wniosek o zamknięcie dyskusji może być ponownie postawiony, choćby już raz został odrzucony.</u>
          <u xml:id="u-34.11" who="#WicemarszałekksStychel">Art. 39 przyjąć będzie więc można bez zmiany. Co do art. 40, mówiłem już przedtem. Do dalszych artykułów nic zgłoszono żadnych poprawek.</u>
          <u xml:id="u-34.12" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Ja zgłaszałem do art. 33 poprawkę o 15 minut)</u>
          <u xml:id="u-34.13" who="#WicemarszałekksStychel">Piętnaście minut? Zdaje mi się, że tu można zastosować to, co mówiłem do art. 32, mianowicie: iż w ważniejszych sprawach będzie mógł Marszałek robić co do czasu trwania przemówień koncesje, ale jako norma, to 5 minut powinno być chyba wystarczające.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#WicemarszałekksStychel">Przechodzimy do rozdziału IV. Głos ma s. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#SBuzek">Rozdział IV omawia załatwianie projektów ustaw. Artykuły odnośne były przedmiotem szczegółowy obrad Komisji, były kilkakrotnie zmieniane, ostatecznie zostały jednak przez Komisję przyjęte dość jednomyślnie. Zdaje mi się, iż także w plenum różnicy zdań nic będzie. Z tego powodu nie widzę potrzeby zabierania Wysokiemu Senatowi czasu dłuższem motywowaniem tych artykułów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#WicemarszałekksStychel">W dyskusji nad rozdz. IV głos ma s. Kędzior.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#SKędzior">Do art. 49 pozwolę sobie zaproponować drobną poprawkę rzeczową. W ust. 2 jest przewidziane, że Marszałek wyznacza dla budżetu sprawozdawcę tymczasowego jednego. Otóż wiemy z doświadczenia, że każdy z budżetów to ogrom pracy i wymaga kilkunastu referentów i, że jeden generalny sprawozdawca, który potem będzie budżet przedkładał senatowi nie będzie mógł zbadać tych wszystkich działów dobrze, a więc celem wyznaczenia sprawozdawcy tymczasowego zamiast singulare zamieście plurale, t. j. „sprawozdawców tymczasowych”.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#SKędzior">W art. 50 w ust. 3 jest jedno słowo, którego ja, jako Mazur zrozumieć nie mogę i nigdy w życiu nie słyszałem: „W razie przepuszczenia przez komisję powyższego terminu”. Co to znaczy „przepuście termin”? Można przepuścić przez filtr, przez sito, przez furtkę...</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#SKędzior">...ale ażeby termin można było przepuścić, tego nigdy w życiu nie słyszałem. Dopiero kol. Błyskosz, który jest blisko wschodu, mieszka na granicy wschodniej, wyjaśnił, że to jest rusycyzm. Proponuję więc, ażeby było: „w razie niedotrzymania terminu”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głosu nikt więcej nie żąda. Czy p. Referent chce jeszcze zabrać głos?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#SBuzek">Proszę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#SBuzek">Co do pierwszego wniosku p. s. Kędziora to oczywiście nań się godzę. Już pod względem językowym lepiej używać w ustępie drugim art. 49 liczby mnogiej. Dalej zgadzam się także na to, iż będzie celowem wprowadzić sprawozdawców tymczasowych do poszczególnych działów budżetu, którzy będą referowali, oprócz jeneralnego sprawozdawcy budżetu. Dlatego proszę uchwalić brzmienie ustępu drugiego art. 49 w myśl wniosku senatora Kędziora.</u>
          <u xml:id="u-42.1" who="#SBuzek">Co się tyczy drugiego wniosku, to jest to kwestia natury czysto stylistycznej. Zwrot „przepuszczenie powyższych terminów” nie bardzo mi się podobał, ale ponieważ redakcję stylistyczną poruczono komu innemu, więc ja się w te sprawy nie wtrącam.</u>
          <u xml:id="u-42.2" who="#SBuzek">Przypuszczam, że p. Senator będzie zadowolony, jeżeli ustęp ostatni art. 50 będzie się rozpoczynał od słów: „w razie niedotrzymania przez komisję powyższych terminów”.</u>
          <u xml:id="u-42.3" who="#SBuzek">Proszę o uchwalenie rozdziału IV z temi zmianami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#WicemarszałekksStychel">Przechodzimy do rozdziału V. Czy p. Referent ma coś do nadmienienia?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#SBuzek">Nie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#SWoźnicki">Proszę o głos do rozdziału V.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma a. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#SWoźnicki">Zgłaszam poprawkę stylistyczną, chociaż wkracza ona i w meritum sprawy. Mianowicie w ustępie 2-gim. art. 55 czytamy: „Po otrzymaniu odpowiedzi, a w każdym razie nie później, niż po upływie 6 tygodni...”. Jak to sobie wyobrazić: „nie później niż po upływie 6 tygodni”? A więc wcześniej, jak po upływie 6 tygodni. Mieliśmy w Komisji na myśli to, że odpowiedź musi nastąpić w ciągu 6 tygodni, a więc Marszałek musi doczekać do końca tego terminu 6-tygodniowego, który jest wyznaczony Rządowi na udzielenie odpowiedzi. Jeżeli w ciągu 6 tygodni nastąpi odpowiedź, to po upływie tego terminu można postawić interpelację na porządek dzienny, jeżeli interpelanci tego zażądają. Ale jeżeli odpowiedzi nie będzie, czy po upływie 6 tygodni Marszałek może postawić interpelację na porządku dziennym? W takim razie to drugie zdanie: „a w każdym razie nie później, niż po upływie 6 tygodni”, nie mogłoby mieć tutaj zastosowania.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#SWoźnicki">Jabym proponował takie brzmienie: Skreślić słowa: „a w każdym razie nie później, niż po upływie 6 tygodni”, a powiedzieć: „po otrzymaniu odpowiedzi lub w braku odpowiedzi natychmiast po upływie 6 tygodni Marszałek umieszcza interpelację na porządku dziennym”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma m. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#SNowodworski">Pragnę zgłosić drobną poprawkę do ostatniego zdania art. 55, które brzmi: „Po dyskusji nad interpelacją przyjmuje Senat odpowiedź do wiadomości lub jej nie przyjmuje”, (powołanie się na art. 33 Konstytucji). Jeśli sięgniemy do art. 33 Konstytucji, to tam znajdujemy ostatnie zdanie takie: „Sejm może odpowiedź Rządu uczynić przedmiotem dyskusji” — to było dotychczas w art. 55 — „i uchwały”. Otóż redakcja Konstytucji jest tu daleko szersza, aniżeli projekt komisyjny, bo Konstytucja mówi, że wogóle przedmiotem uchwały, nie przesądzając jakiej, a regulamin ogranicza prawo Senatu w porównaniu z Konstytucją do tego, że może przyjąć odpowiedź do wiadomości, lub nie przyjąć. Więc, nie przesądzając jakie formuły uchwał po dyskusji interpelacyjnej przyniesie nam życie, uważam, że zacieśniać tego, krępować Senat tam, gdzie nie krępuje go Konstytucja, nie można. I dlatego proponuję zamiast ostatniego zdania brzmienie zgodne z tekstem Konstytucji:</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#SNowodworski">„Po dyskusji nad interpelacją, Senat może odpowiedź Rządu uczynić przedmiotem uchwały”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Braude.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#SBraude">Wysoki Senacie! Do art. 54 na mocy polecenia mego klubu mam zaszczyt przedłożyć poprawkę, zmierzającą do skreślenia drugiego ustępu tego artykułu, gdzie jest mowa o cenzurze interpelacji. Klub mój jest zdania, że prawo interpelacji należy do zasadniczych podwalin parlamentarnego i konstytucyjnego życia, że jest jednym z tych zasadniczych praw mniejszości, nawet drobnej mniejszości, która ewentualnie w Komisji Regulaminowej, nie rozporządza nawet 1/4 głosów. Chodzi o to, żeby ten paragraf mógł naprawdę stanowić kloturę wobec tych mniejszości tak, ażeby im uniemożliwić w danym wypadku nawet wniesienie interpelacji, jeżeli ta interpelacja nic znajdzie zgody 3/4 w Komisji Regulaminowej. W takim razie staniemy na stanowisku, że wobec takiej mniejszości, która niema 1/4 głosów w Komisji wogóle wszelką klotura jest dopuszczalna. Rozumiem, że zasadniczą myślą przewodnią tego paragrafu nie jest klotura wobec rzeczowo uzasadnionych interpelacji, że paragraf zmierza tylko do ukrócenia nadużyć na polu interpelacji. Już p. Marszałek na posiedzeniu Komisji wskazywał na możność nadużywania prawa interpelacji, jeżeli chodzi np. o to, żeby rozpowszechnić artykuł skonfiskowany i interpelacja zmierza tylko do tego celu.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#SBraude">Ale, proszę Panów, przecież wszyscy jesteśmy ludźmi i paragrafy nasze i klotury wprowadzone w najlepszym zamiarze, z góry z postanowieniem zużytkowania ich tylko przeciw nadużyciom, często bardzo z biegiem czasu stają się narzędziem zgniecenia pewnych kierunków myśli albo pewnych dążności, które nie cieszą się sympatią albo uznaniem większości Komisji Regulaminowej, względnie większości Senatu. Dlatego regulamin, jak wogóle wszelka konstytucja, jest i musi być przedewszystkiem ochroną mniejszości, nawet takich mniejszości, które może dopiero powstały i które może jeszcze poważniejszą ilością głosów, ani poważniejszą opinią w społeczeństwie nie rozporządzają. Mniejszość choćby najmniejsza, jest bardzo często większością przyszłości...</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#komentarz">(Ks. Maciejewicz: Tak, tak.)</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#SBraude">...i bardzo często sobie tę większość zdobywa swoją uczciwą, szczerą pracą przekonywania społeczeństwa o tem, co jest słuszne, i sprowadzania społeczeństwa na nowe tory i odciągania tego społeczeństwa od fałszywych dróg, na które je często większość prowadzi. I dlatego, proszę Panów, ochrona tej mniejszości, przynajmniej w pewnych ściśle Konstytucją zakreślonych granicach, jest jedną z podwalin parlamentarnego i politycznego życia narodu i w tej myśli mój klub sprzeciwia się tej kloturze regulaminowej wobec interpelacji.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#SBraude">Jestem przekonany, że żadna szanująca się mniejszość, nawet żadna szanująca się jednostka w naszym Senacie nie nadużyje prawa interpelacji w tym kierunku, ażeby to naprawdę mogło wywołać zgorszenie; a jeżeli jednostka to zrobi, to opinia publiczna na to zareaguje, naród cały, społeczeństwo całe zareaguje. Przeciwko takim wybrykom i nadużyciom nie potrzeba żadnych policyjnych środków, a klotura taka mieści w sobie bardzo daleko idące niebezpieczeństwo, które bardzo często wprowadza nie rządy większości, ale dyktaturę większości. Przeciwko takiej dyktaturze większości musimy naród cały, i państwo bronić, jak je Konstytucja broni, której to jest pierwszym celem.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#SBraude">Dlatego też wnoszę o skreślenie drugiego ustępu art. 54.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekksStychel">Dyskusja nad tym rozdziałem jest wyczerpana. Czy p. Referent żąda jeszcze głosu?</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#SBuzek">Tak, proszę o głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Buzek.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#WicemarszałekksStychel">Wysoki Senacie! Szanowny p. s. Braude miał rację, twierdząc, że ma wrażenie, iż celem art. 54 nie jest uniemożliwić mniejszościom interpelacji. Jesteśmy dość zgodni co do tego, że przeciwko zawsze możliwemu nadużywaniu prawa interpelacji przez jednostki jakaś zapora być powinna.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#WicemarszałekksStychel">Ze artykuł 54 nie będzie nigdy używany, jako środek walki politycznej, jest rzeczą najzupełniej jasną, bo nigdy nie dożyjemy tego stanu rzeczy, żebyśmy mieli w Senacie większość, któraby wynosiła więcej, aniżeli 75%. Nasze stosunki polityczne i narodowościowe są tego rodzaju, iż większość w Senacie będzie znacznie skromniejsza. Właśnie dlatego obraliśmy cyfrę 3/4, ażeby uniemożliwić większości nadużywanie tego wyjątkowego prawa Komisji Regulaminowej do kneblowania jakichkolwiek mniejszości politycznych w tym Senacie. Chodziło tylko o to, ażeby takie nadużywanie prawa interpelacji o jakim była mowa w Komisji, i jakiego ja sam w parlamencie austriackiem byłem świadkiem, stało się niemożliwem bez krzywdy dla jakiegokolwiek stronnictwa politycznego.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#WicemarszałekksStychel">Co do wniosku s. Nowodworskiego, to jest on zupełnie zgodny z Konstytucją. Tak samo zgodny jest z Konstytucją wniosek s. Woźnickiego. Myśl wyrażona w art. 33 Konstytucji jeszcze wyraźniej występuje w sformułowaniu s. Woźnickiego, dlatego też jestem za tem, aby do art. 55 przyjąć zarówno wniosek kol. s. Woźnickiego, jak i wniosek a. Nowodworskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do rozdziału VI regulaminu. Głos ma referent.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#Marszałek">W rozprawach komisji nad rozdziałem VI dłuższa dyskusja wynikła przy art. 56 i 60. Wysoki Senat pozwoli więc, że o treści tych artykułów trochę obszerniej pomówię.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#Marszałek">Podział Senatu na komisje jest jedną z najważniejszych kwestii. Ażeby Senat sprawnie mógł wykonywać swoje zadania, jego praca musi być pracą skoncentrowaną i należycie skoordynowaną. Należy dbać o to, ażeby nie była to praca rozstrzelona w zbyt wielkiej ilości komisji specjalnych, wtedy bowiem nachodziłoby wielkie niebezpieczeństwo, iż poszczególne komisje dążyć będą do zupełnie różnych celów politycznych ze szkodą dla jednolitości życia państwowego. Zbyt wielka ilość komisji uniemożliwia osiągnięcie generalnego celu ustawodawstwa — salus rei publice.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#Marszałek">Sejm, który liczy daleko więcej członków od Wysokiego Senatu, ma daleko więcej komisji, a doświadczenia, zebrane w kwestii tej w Sejmie Ustawodawczym, są tego rodzaju, że w Komisji Regulaminowej powzięto decyzję, iż w Senacie należy ograniczyć bardzo znacznie liczbę komisji.</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#Marszałek">Tylko w kwestii, jak daleko w tym kierunku iść należy były zdania podzielone. Niektórzy z sz. p. kolegów proponowali 11 komisji, wniosek kol. Nowaka zaś przewidywał tylko 5 komisji. Komisja Regulaminowa po bardzo długich debatach przyszła do przekonania, że rzeczą najwięcej wskazaną będzie przyjąć podział na 7 komisji.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#Marszałek">Komisja wychodziła przy tem z założenia, że istnienie odrębnej Komisji Regulaminowej ze względu na jej specjalne zadanie jest koniecznością. Pozatem przyjęto zasadę, że dla każdego z 5 wielkich działów administracji, sprawy zagraniczne, wojskowe, skarbowo-budżetowe, sprawy sprawiedliwości i administracji wewnętrznej, należy utworzyć osobną komisję. Od tej zasady dopuszczono następujące wyjątki:</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#Marszałek">Przedewszystkiem uważano, że sprawy zagraniczne i wojskowe należy połączyć w jednej komisji ze względu na to, że przy rozstrzyganiu najważniejszych zagadnień natury wojskowej względy polityki zagranicznej muszą być decydujące. Dalej uchwalono, iż sprawy administracji wewnętrznej, mają być skoncentrowane w Komisji Administracyjno-Samorządowej, z wyjątkiem jednak spraw oświaty, kultury, higieny, tudzież z wyjątkiem spraw gospodarstwa społecznego. Dla spraw tych utworzono osobne komisje. W ten sposób otrzymano oprócz Komisji Regulaminowej 6 komisji, a mianowicie: Komisję Zagraniczną, Komisję Skarbowo-Budżetową, Komisję Sprawiedliwości, czyli Prawniczą, Komisję Administracyjną, Komisję Oświatową i Komisję Gospodarstwa Społecznego. Ostatnia komisja ma obejmować sprawy rolne, sprawy handlowe, przemysłowe i sprawy pracy i opieki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#Marszałek">Szanowni Panowie znajdą wśród wniosków mniejszości wniosek s. Nowodworskiego, który zmierza do tego, żeby utworzyć jeszcze osobną Komisję Pracy, a więc żeby ze spraw, przekazanych Komisji Gospodarstwa Społecznego, wyjąć sprawy pracy i opieki społecznej i poruczyć je osobnej Komisji Pracy.</u>
          <u xml:id="u-55.8" who="#Marszałek">Otóż Komisja Regulaminowa wniosku tego przyjąć nie mogła wychodząc z tego założenia, że we wszystkich sprawach gospodarczych i socjalnych chodzi o jeden kompleks zagadnień, który winien być rozpatrywany jednolicie. Postanawiając w sprawach produkcji rolniczej czy przemysłowej należy uwzględniać interesy socjalne, a przy sprawach socjalnych należy nie spuszczać z oczu także interesów produkcyjnych. Z tego powodu uważaliśmy, iż przyczynimy się więcej do sharmonizowania całej pracy Senatu, jeżeli te sprawy będą załatwiane w jednej Komisji i jeżeli nie będzie utworzona ani odrębna Komisja Rolna, ani odrębna Komisja Przemysłowa, ani też odrębna Komisja Pracy.</u>
          <u xml:id="u-55.9" who="#Marszałek">W dawniejszym Sejmie rzecz miała się inaczej, jednak właśnie doświadczenia poczynione w przeszłym Sejmie, pouczają nas o konieczności koncentrowania pracy, a nie rozpraszania jej i powodują, iż osądzamy podział na komisje z punktu widzenia konieczności sharmonizowania pracy już w komisjach, pamiętając o tem, iż plenum Senatu nic może pracy harmonizować, a w każdym razie byłoby to dla niego zbytnio utrudnione, jeśliby już komisje tego na siebie nie wzięły.</u>
          <u xml:id="u-55.10" who="#Marszałek">Rozdrobnienie prac sejmowych na wielką ilość komisji miało jeszcze ten skutek, iż bardzo często ta sama sprawa wędrowała po różnych komisjach, np. była naprzód w Komisji Pracy, potem poszła do Komisji Prawniczej, potem czasem do Komisji Przemysłowej i t. p. U nas takie wędrowanie spraw od komisji do komisji jest niemożliwem, ze względu na to, że przecież mamy ściśle oznaczony termin — do którego sprawa musi być załatwiona, naprzód przez komisję, a potem przez pełny Senat. I to jest dalszy powód, dlaczego koncentracja pracy w kilku komisjach jest rzeczą konieczną.</u>
          <u xml:id="u-55.11" who="#Marszałek">W art. 60 znajdą Panowie przepis, iż na zebraniach komisji mogą być obecni także posłowie do Sejmu. Uważamy, że w interesie zgodnego współpracownictwa obu ciał jest rzeczą pożądaną, aby posłom była dana możliwość uczestniczenia w obradach komisji Senatu. Przypuszczam, że za tym przykładem pójdzie także Sejm i postanowi w swoim regulaminie, iż na posiedzeniach komisyjnych sejmowych mogą być obecni senatorowie, oczywiście bez prawa zabierania głosu.</u>
          <u xml:id="u-55.12" who="#Marszałek">„W wypadku tym — brzmiałby ostatni ustęp art 60 — mają prawo obecności tylko senatorowie, mający prawo zabierania głosu na posiedzeniach komisji, oraz Ministrowie lub kierownicy Ministerstw”. W ten sposób, urzędnicy, o których wspomniał p. s. referent, odpadliby, natomiast byłby zapewniony współudział i współpraca Ministrów, t. j. tych, należy przypuszczać, także wychodzących z łona Senatu, czy Sejmu, którzy zostali powołani do sprawowania czynności wykonawczych. Mam wrażenie, że taka poprawka przyczyni się do lepszego postawienia sprawy, a jednocześnie zaspokoi obawy, które kierowały komisją, co do ewentualnej swobody wypowiadania się.</u>
          <u xml:id="u-55.13" who="#Marszałek">Skoro już o tej sprawie mówię, to nie mogę się powstrzymać od zaproponowania pewnej zmiany redakcyjnej. Mianowicie mowa tutaj o osobach, uprawnionych do-zabierania głosu.</u>
          <u xml:id="u-55.14" who="#Marszałek">Mam wrażenie, że komisji chodzi nie o zabieranie głosu w sensie przemawiania, ale o prawo głosowania. Z tego powodu wydaje mi się, że byłoby rzeczą hardziej wskazaną użyć terminu „mających prawo głosu”, bo zestawiając to z poprzedniemi ustępami, wydawałoby się, że prawo zabierania głosu mają wszyscy obecni na posiedzeniu komisji, a tylko nie wszyscy mają prawo decydującego głosu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#SPosner">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#SPosner">Da art. 56 mam zaszczyt zgłosić poprawki.</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#SPosner">Już p. sprawozdawca, s. Buzek, zwrócił uwagę na to, że w pierwotnym projekcie regulaminu autor, czy autorowie przewidywali powołanie do życia zaledwie pięciu komisji. Jednakże, już Komisja Regulaminowa uważała, że ta liczba pięciu jest absolutnie nie do przyjęcia. Istotnie autorowie tego projektu regulaminu wychodzili z tego zapatrywania, że stanu, jaki panował w Sejmie Ustawodawczym w dziedzinie ilości komisji, nie można naśladować w Senacie. W Sejmie Ustawodawczym, a więc i w Sejmie dzisiejszym, ho regulamin Sejmu Ustawodawczego obowiązuje nadal, jako regulamin tymczasowy Sejmu, jest 25 komisji. Tymczasem w senacie francuskim jest zaledwie 19 komisji. Dlatego też Komisja Regulaminowa przedewszystkiem była zdania, że trzeba tę ilość komisji, o ile możności ograniczyć, ażeby pracę w nich uczynić intensywną.</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#SPosner">To jest zasada zupełnie słuszna i przeciwko niej polemizować nie będę. Ale wszystko ma swoje granice i otóż ta zasada, zastosowana tu celem intensywności pracy, nie zawsze może dać dobre rezultaty, gdyż trzeba ją wiązać z innemi jeszcze zasadami, a więc z zasadą wiązania przedmiotów obrad w komisji, które w pewnym sensie choćby, są jednorodne. Otóż wiązanie w jednej komisji spraw rolnictwa, przemysłu, handlu, pracy i opieki społecznej, wydaje mi się niedopuszczalne. Rozumiem dobrze stanowisko referenta w tej sprawie, który mówi, że wszystkie te sprawy dają się objąć zasadą gospodarstwa społecznego. Ale Żyjemy w warunkach tak już zróżnicowanego gospodarstwa społecznego, jesteśmy społeczeństwem Ostatni ustęp art. 60 zawiera pewne novum.</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#SPosner">Mianowicie, regulamin naszego Sejmu przewiduje tylko tajność jednostopniową, nasz zaś regulamin wprowadza tajność dwustopniową. Po uchwaleniu tej tajności drugiego, wyższego stopnia nie mogą być obecni nawet reprezentanci Rządu, a więc przedstawiciele władz ministerialnych. Komisja uchwaliła tę tajność drugiego stopnia, dlatego, ponieważ uważała, iż mogą zajść takie wypadki, że komisja chciałaby obradować lub uchwalać bez obecności urzędników, delegowanych przez władze ministerialne, jako przedstawiciele Rządu do obrad komisji. Jeżeli senatorowie pragną mieć możność zupełnie swobodnego wypowiedzenia się, może komisja w wyjątkowych wypadkach uchwalić tę tajność najściślejszą. W kwestii tej pragnie zabrać głos reprezentant Rządu, przed określeniem przez niego stanowiska Rządu nie mogę się ostatecznie oświadczyć w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#SPosner">Co do innych artykułów nie było żadnych poważniejszych wątpliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Sprawiedliwości.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Wysoki Senacie!</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Jak to słusznie p. referent zaznaczył, art. 60 zawiera pewnego rodzaju nowość, mianowicie drugi stopień tajności, posunięty tak daleko, że w posiedzeniach komisyjnych mają brać udział tylko ci senatorowie, którzy, jak powiedziano w projekcie, mają prawo zabierania głosu na posiedzeniach komisyjnych. Poza tem nikt inny udziału brać nie może. Dotyczy to, jak p. senator-referent zaznaczył, tych urzędników, którzy bywają delegowani przez Rząd do brania udziału w posiedzeniach komisyjnych. Ja w imienin Rządu poczuwam się do obowiązku zaznaczyć, że Rząd podziela w pewnym stopniu te motywy, które kierowały komisją Senatu, ażeby wprowadzić ściślejszą tajność, niż tajność przewidzianą w poprzednim ustępie tego artykułu. Jednakże wydaje mi się rzeczą niewskazaną posuwanie tej tajności tak daleko, ażeby tworzyła ona tamę pomiędzy Senatem, jako ciałem ustawodawczem, a Rządem, będącym tak czy inaczej emanacją tegoż ciała prawodawczego. Postawienie takiej tamy prowadziłoby do rozbieżności poglądów, których niemożnaby było w pewnych wypadkach uzgodnić; mogłyby być motywy i przesłanki, poruszone na posiedzeniach komisji, doprowadzające do pewnych uchwał, nieznane Rządowi, wobec których Rząd nie mógłby się tak, czy inaczej ustosunkować i nie miałby tej pełni świadomości, która mu jest niezbędna, ażeby być tem, czem być powinien, to znaczy organem wykonawczym narodu, tak, jak organami ustawodawczemi są Sejm i Senat. Z tego powodu, łącząc te dwie dążności, t. j. dążność do zabezpieczenia rzeczywistej swobody wypowiadania się, oraz dążność do najlepszego skoordynowania współpracy obu organów, ustawodawczego i wykonawczego, w imieniu Rządu proponuję następującą poprawkę: aż tak postępowem, że nie możemy stać na tem stanowisku, że wszystko można wiązać razem, bo stosunki, jakie panują u nas w dziedzinie handlu, przemysłu i rolnictwa, w każdej z tych dziedzin są nadzwyczaj szerokie i rozbieżne. Jeżeli sprawy rolne, sprawy przemysłu i handlu wprowadziły do jednej komisji, gdzie specjaliści, albo przedstawiciele interesów odpowiednich grup społecznych, spotkają się razem i zaczną ze sobą deliberować, to być może nie dojdą oni do żadnych rezultatów w tych deliberacjach z tej prostej przyczyny, że jak doskonale wiemy, są zasadnicze różnice i antagonizmy między miastem a wsią, dlatego uważam, że stwarzanie takiej sztucznej fikcji w postaci jednej komisji nie da żadnego rezultatu, ho ta komisja z natury rzeczy rozpaduje się na szereg podkomisji, więc rezultat będzie ten sam.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">To samo dotyczy komisji, co do której p. senator Nowodworski zastrzegł sobie wniosek mniejszości, mianowicie Komisji Pracy i Opieki Społecznej. Nie ulega wątpliwości, że tych spraw nie należy wiązać ani ze sprawami rolnictwa, ani e sprawami przemysłu ani handlu. To są sprawy bardzo skomplikowane, bardzo poważne, które w naszem gospodarstwie społecznem będą graty oraz większą i donioślejszą rolę. I dlatego usuwać te sprawy z porządku dziennego naszych zainteresowań i włączać je do spraw już tak bardzo komplikowanych i olbrzymich, jak sprawy rolne, prawy przemysłu i handlu, uważam za niepożądane. Ze stanowiska metody jest to zupełnie niewłaściwe. Wchodzi tu jeszcze w grę moment antagonizmu interesów robotników i interesów fabrykantów, antagonizmu interesów robotników rolnych i interesów właścicieli ziemskich i dlatego uważam, że w interesie owocności tej pracy, w interesie jej produktywności leży, żeby zarówno sprawy rolne, jak i sprawy opieki społecznej wyłączyć z komisji, która nosi liczbę 6. Stwórzmy dla spraw rolnych osobną komisję — to będzie komisja nr. 8, a dla spraw opieki społecznej i pracy stwórzmy komisję nr. 9. W tym sensie popieram wniosek s. Nowodworskiego.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Mam dalej pewne wątpliwości, co do niektórych spraw, które Komisja Regulaminowa związała ze sobą związkiem, jak mi się zdaje, kazirodczym. Mianowicie Komisja Skarbowo-budżetowa między innemi będzie się zajmowała także prawami komunikacyjnemi. Trudno zrozumieć, taki związek mają sprawy komunikacyjne ze sprawami skarbowo-budżetowemi. Nie ulega wątpliwości, że Panowie powiedzą: oczywiście, że mają wiązek, bo to wszystko ma związek z pieniądzem, i bogactwem skarbu, bo jeżeli skarb nie ma pieniędzy, to nie może budować kolei — to jest oczywiste. Ale sprawy komunikacyjne są tak złóżcie, wiążą się z niemi sprawy robót publicznych, oprawy poczt i telegrafów, to jest sprawy tak specjalne, że mnie się wydaje, że przez włączenie tych spraw do komisji Nr. 3, nazwanej tutaj Skarbowo - budżetową, tylko je skrzywdzimy. Nic tu nie zyskamy, lecz stracimy.</u>
          <u xml:id="u-59.4" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Komisja Prawnicza, nr. 4, obejmuje ustawy, dotyczące wymiaru sprawiedliwości, ustaw sądowych, cywilnych, karnych i procesowych. Uważam, że należy tutaj włączyć także sprawy konstytucyjne.</u>
          <u xml:id="u-59.5" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Następnie kilka słów, co do komisji Nr. 7. Komisja nr. 7 obejmuje sprawy oświaty, kultury i higieny. Mnie się wydaje, że sprawy higieny nie są tu na miejscu. Oczywiście z tytułu: „Mens sana in corpore sano”, można wiązać sprawy higieny i zdrowia publicznego ze sprawami kultury i oświaty, ale zdaje mi się, że to jest zupełnie sztuczne. Natomiast uważałbym, iż sprawy higieny publicznej należą do komisji 5-tej, a mianowicie: do Komisji Administracyjnej i samorządowej z tej prostej przyczyny, że sprawy zdrowia publicznego wymagają wszędzie bardzo silnej egzekutywy. We wszystkich państwach, ministerstwa zdrowia powstały bardzo późno. Jeśli weźmiemy tak postępowe i bogate społeczeństwo, jak angielskie, to ministerstwo zdrowia powstało tam dopiero podczas wojny. Otóż te sprawy, któremi zawiaduje Ministerstwo Zdrowia, należały pierwotnie wszędzie na całym świecie do ministerstwa spraw wewnętrznych, gdzie stanowią specjalne wydziały. I to jest słuszne właśnie ze względu na egzekutywę. Jeśli niema silnej egzekutywy, to bardzo wiele zarządzeń w zakresie zdrowia publicznego nie da wyników, albo da wyniki bardzo nikłe. I dlatego uważam, że te sprawy należy wyłączyć z Komisji Oświaty i Kultury, a włączyć do Komisji Administracyjno-samorządowej.</u>
          <u xml:id="u-59.6" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Tyle w zakresie art. 56.</u>
          <u xml:id="u-59.7" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Teraz jeszcze chciałbym parę słów powiedzieć o art. 57. Komisja Regulaminowa uchwaliła wniosek domagający się od Komisji Prawniczej, ażeby wyłoniła komitet, złożony z trzech senatorów, w celu ujednostajnienia techniki prawodawczej i języka, w którym ustawy są pisane. Wniosek ten, złożony, o ile mnie pamięć nie myli, na pierwszem posiedzeniu Komisji Regulaminowej, nie napotkał na większe sprzeciwy. Sprzeciwy powstały znacznie później, już przy specjalnej dyskusji. W pierwszej chwili, obecni na posiedzeniu Komisji Regulaminowej prawnicy popierali bardzo gorąco ten wniosek, ponieważ właśnie prawnicy, właśnie wysocy sądownicy polscy mieli bardzo dużo do czynienia i przeżywali ciężkie chwile ze stosowaniem wielu ustaw, które wychodziły z Sejmu Ustawodawczego w ciągu ostatnich kilku lat. Jeżeli Panowie wezmą do ręki nasze czasopisma prawnicze, to bez względu na to, gdzie one wychodzą, czy to będzie Gazeta Sądowa warszawska, czy Ruch Prawniczy poznański, czy Czasopismo Prawnicze krakowskie, czy też Przegląd Prawa i Administracji lwowski, wszędzie, wszyscy ludzie, uprawnieni do wydawania sądów w tych sprawach, skarżą się na sposób załatwiania spraw i na technikę ustawodawczą w Sejmie Ustawodawczym. Uważam więc, że to jest właśnie jedno z najistotniejszych zadań Senatu, ażeby tej technice ustawodawczej w państwie tak miodem, jak nasze, nadać naukowy i istotny charakter czegoś skończonego, czegoś, coby przypominało prace ustawodawcze, które istniały niegdyś w tym kraju, i które pozostawiły po sobie pomniki tak wielkiej wagi, jak ustawa hipoteczna z r. 1818 i kodeks cywilny z r. 1825. To był moment, kiedy Polska, w której była wtedy jaka taka wolność, zdobyła się na dzieła ustawodawcze, które można zupełnie śmiało zestawić z najwspanialsze mi pomnikami ustawodawstwa zachodniej Europy XIX wieku. Byłoby bardzo szczęśliwie, gdyby Senat nawiązał do tej wielkiej tradycji, którą nam pozostawiły sejmy z czasów Królestwa Kongresowego. Z tego powodu wniosek ten z całą siłą popieram.</u>
          <u xml:id="u-59.8" who="#MinisterSprawiedliwościMakowski">Mam jeszcze parę słów do nadmienienia, mianowicie w przedmiocie art. 60, który brzmi, jak następuje: „Na zebraniach komisji mogą być obecni bez prawa głosu senatorowie do niej niewybrani, a także posłowie do Sejmu. Mnie się wydaje, że tego artykułu „przyjąć nie możemy, ponieważ nie możemy obdarowywać Sejmu takiemi, czy innemi postanowieniami, które znaczą: sine me de me. Myśmy się Sejmu nie pytali, czy chce być obecnym na posiedzeniach komisji. Możemy ten artykuł przyjąć tylko z tem zastrzeżeniem, że o ile Sejm się zgodzi, to możemy to uchwalić, w przeciwnym razie artykuł ten nie może być przyjęty.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#SNowodworski">Gdyśmy w Komisji Reguł a minowej przystępowali do pracy, początkowo tak samo ja, jak i sz. s. Posner, byłem za większą ilością komisji. Jednakże rozprawa na ten temat prowadzona przekonała mnie, że jest tu możliwe tylko jedno z dwóch wyjść: albo zrobić 19 komisji, jak Sejm, albo zrobić niewielką ilość, 7, według mego projektu, 8. Gdybyśmy chcieli dzielić przedmioty pomiędzy komisje według ich treści, że tak powiem, to wtedy rzeczywiście, trzebaby ilość komisji znacznie powiększyć.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#SNowodworski">Bo już z przemówienia p. s. Posnera wynika, że sprawy komunikacyjne trzebaby wydzielić w oddzielną komisję, sprawy handlowe w oddzielną, również oddzielić sprawy pocztowe i telegraficzne. Jeszcze by się wiele spraw znalazło dla wyłączenia i w tych warunkach okazała by się potrzeba kilkunastu komisji.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#SNowodworski">Ten wzgląd, a zwłaszcza to, że w pracy ustawodawczej trzeba dążyć do ujednostajnienia. pracy w różnych dziedzinach, skłonił mnie do tego, że od pierwotnego zamierzenia odstąpiłem, zgłosiłem natomiast wniosek, co do jednej komisji pracy, z którą możnaby połączyć sprawy opieki społecznej, a to z następujących motywów. Podział, jak to wyłuszczył szanowny kol. referent, oparty jest mniej więcej na zasadniczych działach administracji państwowej. Praca zaś, jest to kategoria nieco inna, aniżeli dział administracji państwowej, We wstępie Konstytucji powiedziane jest, że celem Konstytucji jest m. in. poszanowanie pracy, i zabezpieczenie należnych praw i szczególnej opieki Państwa. A w art. 102 powiedziane jest, że „Praca, jako główna podstawa bogactwa Rzeczypospolitej, pozostawiać ma pod szczególną ochroną Państwa”. Czy bylibyśmy w zgodzie z Konstytucją, gdybyśmy sprawę tej pracy utrzymali w komisji, która, mając sprawy przemysłowe, handlowe i rolne, będzie miała tyle pracy z tamtemi sprawami, że właściwa ich praca, t. zn. sprawy ochrony pracy, mogą znaleźć się rzeczywiście na szarym końcu, wbrew wyraźnemu dążeniu Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#SNowodworski">I dlatego też ta zasada, że to jest zupełnie specjalny dział życia państwowego, narodowego i społecznego, a nie dział administracji państwowej, że temu działową w naszem ustawodawstwie, szalenie zaniedbanemu może grozić niebezpieczeństwo, w razie zepchnięcia go na trzecie miejsce w komisji, która będzie miała do załatwienia na pierwszem miejscu sprawy rolne, na drągiem handlowo-przemysłowe, lub na pierwszem handlowo-przemysłowe, a na drugiem — rolne — skłania mnie do zgodzenia się z wnioskiem komisji co do pozostawienia siedmiu komisji. Jednak stawiam wniosek, ażeby z komisji piątej wyeliminować sprawy pracy i opieki społecznej i utworzyć oddzielną komisję ósmą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#Marszałek">Dyskusja wyczerpana, głos ma jeszcze s. referent.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! Pozwalani sobie przedewszystkiem zwrócić uwagę na błąd drukarski w art. 62. Artykuł ten powinien opiewać, jak następuje: „Komisje wybierają przewodniczącego, jego zastępcę, sekretarza, oraz sprawozdawców, protokółują swoje obrady i składają Senatowi sprawozdanie w druku lub na piśmie (Art. 24)”, a nie tak, jak jest wydrukowany, bo to nie byłoby zrozumiałe.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#SBuzek">Co się tyczy wniosku, który tu przedstawił reprezentant Rządu, pan Minister Sprawiedliwości, to po porozumieniu się z przewodniczącymi różnych stronnictw, reprezentowanych w Wysokim Senacie, jako referent, mogę wniosek ten przyjąć jako swój i prosić o jego uchwalenie. Ustęp trzeci art. 60 opiewałby w ostatniem zdaniu w sposób następujący: „w wypadku tym mają prawo obecności tylko senatorowie, mający prawo zabierania głosu na posiedzeniach komisji oraz Ministrowie lub Kierownicy Ministerstw”, ci ostatni oczywiście wtenczas, jeżeli posada Ministra nie jest obsadzona.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#SBuzek">By pierwsze zdanie art. 60 jaśniej sformułować, proponuję brzmienie następujące: „Na zebraniach komisji mogą być obecni, bez prawa zabierania głosu senatorowie, do niej niewybrani, a także posłowie do Sejmu”. Pan Minister Sprawiedliwości ma rację, twierdząc, iż wyrazy „bez prawa głosu”, mogą być mylnie zrozumiane. Niewiadomo, co to znaczy. Dopiero z ustępu następnego wynika, że „bez prawa głosu” oznacza i u „bez prawa zabierania głosu”. Wysoki Senat zgodzi się z pewnością, aby wstawić tu słowo „bez prawa zabierania głosu”, do ustępu pierwszego art. 60 tak, żeby nie było co do tego nieporozumień. Co się tyczy art. 56, to muszę się sprzeciwić pomnożeniu liczby komisji już z tych powodów, o których mówiłem. Właśnie my, reprezentanci specjalnie interesów rolniczych, nie obawiamy się niczego więcej, jak tego, aby te same praktyki, jakie były w Sejmie, i do nas się nie wkradły, bo w takim razie rolnictwo byłoby tylko w tej Komisji Rolnej reprezentowane, a najważniejsze dla rolnictwa sprawy, to jest sprawy cłowe, — rozstrzygałyby się w Komisji Handlowo-Przemysłowej. Sprawy te są przydzielone do Ministerstwa Przemysłu i Handlu, w Sejmie przydziela się je zawsze do Komisji Handlowo-Przemysłowej, a sfery rolnicze są wyeliminowane w tej sprawie, która dotyczy najżywotniejszych ich interesów. Właśnie, żeby tego nie było, chcemy, żeby jedna komisja rozpatrywała tak sprawy rolnicze, jak sprawy przemysłowe i sprawy socjalne. Nie podzielam przytem obawy senatora Posnera, iż komisja ta nigdy nie dojdzie do rezultatu. Owszem, jestem przekonany, iż komisja ta dojść do rezultatu musi, iż daleko łatwiej komisji tej uzgodnić interesy rolnictwa, przemysłu i pracy, niż to jest możliwe dla plenum Senatu. Z tego powodu, uważam podział nasz na komisje za daleko odpowiedniejszy i nie obawiałbym się też, jak s. Nowodworski, iż sprawy społeczne, socjalne, zejdą w komisji na szary koniec, na trzecie miejsce. Senat nie ma prawa inicjatywy ustawodawczej i musi załatwiać projekty ustaw w tej kolei, w jakiej z Sejmu nadchodzą. Tak, jak te ustawy z Sejmu będą przychodziły, tak komisja będzie nad niemi obradowała, a więc, jeżeli z Sejmu przyjdzie najprzód ustawa, dotycząca rolnictwa, komisja będzie obradowała nad sprawą rolniczą, jeżeli przyjdzie ustawa o przemyśle, będziemy obradowali nad przemysłem itd. W miarę, jak różne ustawy będą z Sejmu przychodziły, będziemy obradowali nad niemi tak, żebyśmy mogli dotrzymać terminu jednomiesięcznego, a względnie dwumiesięcznego.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#SBuzek">O tem, ażeby sprawy socjalne dostały się na szary koniec, albo były na trzecim punkcie traktowane, poważnie — mowy być nie może.</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#SBuzek">Co się teraz tyczy innych wniosków, to muszę zaznaczyć, że wniosek szanownego s. Posnera co do przydzielenia higieny do Komisji Administracyjnej bardzo mi jest sympatyczny. Uchwała komisji nie pochodzi odemnie, nie jest mojem własnem dzieckiem, jak kolega senator mylnie przypuszcza, tylko dzieckiem adoptowanem. Otrzymałem upoważnienie od niektórych klubów, iż mogę się tego dziecka adoptowanego zrzec, przyłączam się więc do wniosku szanownego kolegi s. Posnera, iż sprawy higieny winny należeć do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-63.5" who="#SBuzek">W sprawie przydzielenia spraw komunikacyjnych muszę obstawać przy tem, by one zostały w Komisji Skarbowo-budżetowej, a to z tego powodu, ponieważ tu głównie chodzi o pokrycie wydatków. Zwłaszcza w obecnym czasie, kiedy chodzi o to, aby sharmonizować nasze wydatki z dochodami i aby wzgląd na równowagę budżetu naszego znalazł należyty wyraz w podziale naszej pracy na komisje, należy sprawy komunikacyjne utrzymać przy Komisji Skarbowo-budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-63.6" who="#SBuzek">Zwrócił moją uwagę kolega s. Szarski, że należałoby w punkcie 3 art. 56 wymienić, jako należące do Komisji Skarbowo-budżetowej, oprócz spraw giełdowych i kredytowych, także sprawy pieniężne.</u>
          <u xml:id="u-63.7" who="#komentarz">(Głos: I celne).</u>
          <u xml:id="u-63.8" who="#SBuzek">Celne sprawy można rozumieć albo jako sprawy gospodarstwa społecznego, albo jako sprawy skarbowe. Jeżeli stoimy na stanowisku, iż cła winny dać przedewszystkiem Skarbowi dochód, to wniosek s. Posnera byłby właściwy, ale wydaje mi się, że bardziej należy zapatrywać się na cła, jako na sprawę gospodarstwa społecznego. W takim razie należałoby to przekazać komisji 6. Obecnie cła przynoszą Skarbowi bardzo mało, zwłaszcza w porównaniu z czasami przedwojennemi, a to dlatego, że są zbyt wygórowane, iż tamują zupełnie dowóz i wskutek tego przynoszą Skarbowi niesłychanie mało. Więc nie byłbym za przydzieleniem ceł do Komisji Budżetowej, natomiast sprawy pieniężne należy tutaj dopisać, coby zupełnie odpowiadało.</u>
          <u xml:id="u-63.9" who="#SBuzek">Na koniec muszę nadmienić, iż proszono mnie o poddanie pod rozwagę Senatu wniosku co do innego przydziału spraw opieki społecznej. Jeżeliby praca pozostała w Komisji Gospodarstwa Społecznego, czyby nie można wtedy opieki społecznej dać razem z higieną do Komisji Administracyjnej. Co do tego oczekiwałbym oświadczenia się Wysokiego Senatu.</u>
          <u xml:id="u-63.10" who="#SBuzek">Nie mam innych uwag co do rozdziału szóstego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#Marszałek">Proponuję odroczyć dalszą dyskusję do jutra.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#Marszałek">Muszę Senatowi donieść, że otrzymałem od Prezesa Rady Ministrów następujące pismo: „Mam zaszczyt zawiadomić Pana Marszałka, że Prezydent Rzeczypospolitej postanowieniem z dnia 2 stycznia 1923 r. zwolnił p. Zygmunta Jastrzębskiego — zgodnie z jego prośbą — z urzędu Ministra Skarbu i równocześnie poruczył p. podsekretarzowi stanu Bolesławowi Markowskiemu, kierownictwo Ministerstwa Skarbu”.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#Marszałek">Proponuję jutrzejsze posiedzenie odbyć o godzinie 10 1/2, z tym samym porządkiem dziennym, co dzisiaj. Mam nadzieję, że koło godziny 1 skończymy z całym regulaminem. Nikt nie protestuje, zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 55).</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>