text_structure.xml 316 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 82 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 83 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Wojtowicz i Skrypnik. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Ciszak, Józef Godlewski, Górczak, Mazur, Rosumek, Sobczyk, Stahl, Tempka, Wachnjuk i Ignacy Ziętek.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Faustyniakowi, Mieczysławowi Fijałkowskiemu i Górczakowi na 2 dni, Chybowi, Lewandowskiemu i Lewinowi na 3 dni, Czernickiemu i Wróblowi na 4 dni, Maksymilianowi Malinowskiemu i Wachnjukowi na 7 dni.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#Marszałek">Prosi o udzielenie urlopu na 2 tygodnie p. Barlicki.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tego urlopu.</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1933/34 (druk nr 640): a) dalszy ciąg rozprawy szczegółowej nad częścią 9 — Ministerstwo Sprawiedliwości. Głos ma p. Trąmpczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PTrąmpczyński">Spełniam najsamprzód moralny obowiązek, składam hołd pamięci niedawno zmarłego ś. p. Dutkiewicza, prezesa sądu apelacyjnego. Zmarły był ministrem sprawiedliwości, wprawdzie tylko przez pierwsze trzy miesiące roku 1930, ale w tym krótkim czasie zaskarbił sobie ogólny szacunek ze względu na zasady, które głosił i jakiemi się rządził. Był to człowiek nawskroś uczciwy, niezdolny do wyrządzania świadomie jakiejkolwiek krzywdy. W dzisiejszych czasach elastycznych sumień jest to najwyższa pochwała, jaką zmarłemu oddać można.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#PTrąmpczyński">Przy budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości mam prawo zająć się przedewszystkiem jedną z funkcyj Sądu Najwyższego, t. j. decyzją o zakwestionowanych wyborach. Czynię to ze względu na djalog, który się toczył tu w sobotę pomiędzy p. Miedzińskim i kol. Rybarskim. Kol. Rybarski żądał ponownych wyborów przed wyborem nowego Prezydenta ze względu na nieuczciwości, jakich się dopuszczono przy ostatnich wyborach. Wówczas p. Miedziński uznał to, jako wdzieranie się w uprawnienia Prezydenta i jako żądanie konstytucyjnie spóźnione. Z pewnym dyletantyzmem prawniczym — p. Miedziński nie jest prawnikiem — ale żywo i z wielkim triumfem twierdził on, że Sejm mógłby być rozwiązany najmniej w 4 miesiące przed wyborami Prezydenta. Otóż p. Miedziński zapomniał, że art. 41 Konstytucji tę sprawę dość jasno przewiduje, wprawdzie nie wprost, ale pośrednio. Art. 41 ustęp 2 mówi: „Gdyby Sejm był rozwiązany w chwili, gdy urząd Prezydenta Rzeczypospolitej jest opróżniony, Marszałek Sejmu zarządzi niezwłocznie nowe wybory do Sejmu i Senatu”. Oczywiście o tyle zarządzi Marszałek Sejmu nowe wybory do Sejmu i Senatu, o ile przedtem już Prezydent nowych wyborów nie zarządził.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PTrąmpczyński">Więc nawet, gdyby rozwiązanie Sejmu nastąpiło po załatwieniu budżetu, około połowy marca, to w takim razie wybór Prezydenta mógłby się odbyć zamiast 1 czerwca — w drugiej połowie czerwca. Jedyną nieregularnością byłoby to, że przez, kilka tygodni rządziłby zamiast Prezydenta Marszałek Sejmu. Ja myślę, że zbyt wielkiem nieszczęściem dla kraju toby nie było.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PTrąmpczyński">Co zaś do rzekomego wdzierania się w uprawnienia Prezydenta, to p. Miedziński nietylko tu rozdzierał szaty, ale potem także jego „Gazeta Polska” krzyczała: „Wara od uprawnień Prezydenta”. Otóż, widzę w tem pewną przesadę, bo nawet w monarchii uważana jest za zupełnie dozwoloną apelacja do poczucia słuszności głowy państwa, a cóż dopiero w Rzeczypospolitej! Zresztą” kto bliżej trochę zna stosunki, to na to „Wara od uprawnień Prezydenta!” — będzie miał tylko ironiczny uśmiech.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#PTrąmpczyński">Pozatem p. Miedziński, wedle swego zwyczaju, bardzo smutną sprawę nieuczciwości, popełnionych przy ostatnich wyborach, starał się zbyć kpinami. Twierdził, że po każdych wyborach stronnictwa zwyciężone zawsze zarzucają zwycięzcom nadużycia. Ale jak się sprawa ta w rzeczywistości przedstawia? Doświadczenie uczy, że wprawdzie na całym świecie i przy każdych wyborach znajdują się jednostki, mające więcej gorliwości partyjnej niż sumienia, takiego osobnika oczywiście powinna dosięgnąć karząca ręka sprawiedliwości, ale występna działalność jednostki jeszcze nie charakteryzuje całych wyborów. Tymczasem, jak było u nas przy ostatnich wyborach? Tam zachodziły tysiączne nieuczciwości właśnie ze sfer urzędowych. Na czele tego stała policja, wywierając na wyborców presję w formie bezprawnych aresztowań, rozpędzając wyborców na wiecach, postępowanie, które p. Minister Składkowski przyznał z tego miejsca, mówiąc, że to było jego prawem. Skompromitowało to Polskę w sprawie Śląska przed Ligą Narodów, bo każdy zachodni europejczyk uważa wybory pod presją rządową za oszustwo, za sypanie piaskiem w oczy. Celem wyborów jest zawsze skonstatowanie rzeczywistego sentymentu wyborców.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#PTrąmpczyński">A dalej, ponieważ zarzucają nam gołosłowne twierdzenia” że nieuczciwość zachodziła przy wyborach, zacytuję kilka kwiatków z protestów wyborczych, wniesionych przez nasze stronnictwo.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#PTrąmpczyński">Wszystkie one dotyczyły oszustw, popełnionych w komisjach okręgowych, mianowicie: w Siedlcach 13.000 kartek nr 4 przez noc, czy przez kilka nocy zostały z białych zamienione na żółte, wskutek czego unieważniono je; w Radomiu wymieniono przeszło 20.000 kartek z nr. 4 na nr 1; W Lublinie straciliśmy 1 mandat z powodu sfałszowania protokółu; w Płocku przy wyborach uzupełniających 32 mężów zaufania stwierdziło oszustwa w komisji okręgowej. Razem wisi w Sądzie Najwyższym około 80 protestów, z których tylko drobna część została rozstrzygnięta i to oczywiście najprostsze sprawy, t. j. głównie takie, których protesty zostały odrzucone dla niedostatecznego-umotywowania. Każdy uczciwy człowiek ze mną się zgodzi, że w państwie, które nie chcę być imitacją państwa, jest nie do zniesienia, żeby conajmniej kilkudziesięciu posłów dzierżyło przez 2 1/2 roku mandaty bez śladu uprawnienia do tego.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#PTrąmpczyński">Zacząłem sprawę studjować w samym Sądzie Najwyższym, z jakich powodów tempo jest tak powolne. Doszedłem do przekonania, że to niesłychanie powolne tempo załatwiania spraw tylko w niewielkim stopniu jest winą Sądu Najwyższego; raczej główną winę należy przypisać brakom ustawy, wymagającej, żeby protestujący wyborcy wykazali nietylko same nadużycia, ale i jaki miały te nadużycia cyfrowy wpływ na rezultat wyborów. Kto załatwiał protesty wyborcze, ten wie, jak ten dowód jest trudnym do przeprowadzenia.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#PTrąmpczyński">Dalej winę ponosi brak sędziów w Sądzie Najwyższym. Już od wielu lat jest kilka etatów wyznaczonych w budżecie Sądu Najwyższego, tymczasem te etaty są ciągle nieobsadzone. Oczywiście ta praca zwala się na tych, którzy w normalnych stosunkach nie powinni tego robić.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#PTrąmpczyński">Dużo jest winy, że niedość umiejętnie umotywowane są protesty wyborcze. W niektórych okręgach niema ludzi pokrzywdzonych stronnictw, którzyby to umieli robić.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#PTrąmpczyński">Następnie ślimacze tempo prac. Przy każdym proteście trzeba przesłuchiwać kilkudziesięciu świadków przez różne sądy, rekwirować starostów i wojewodów. Sąd Najwyższy nieraz przytem natrafia na otwarty sabotaż. Np. co do wyborów w Radomiu, to termin przed Sądem Najwyższym wyznaczono na 20 lutego i Według wiadomości zupełnie wiarygodnych termin ten nie będzie dotrzymany, ponieważ nagle akta okręgowej komisji wyborczej zginęły.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#PTrąmpczyński">Charakterystyczny jest następujący moment: Sąd Najwyższy w sprawach rozstrzyganych, w których wykazały się nadużycia karygodne, z urzędu winien przekazywać i przekazuje sprawę prokuratorji. Tymczasem jeszcze ani w jednym wypadku nie było słychać, ażeby prokuratorja na to reagowała i wytoczyła śledztwo.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#PTrąmpczyński">Zasługę pewną Sądu Najwyższego należy przyznać z tego powodu, że rozstrzygnął ostatecznie, że tajność wyborów jest nietylko prawem wyborców, ale prawem ogółu, to jest obowiązkiem wyborców. Dziwny okólnik wydał ostatnio komisarz wyborczy, że każdy wyborca ma prawo w jawny sposób głosować. Miało to w Poznaniu np. taki skutek, że odkomenderowano niższych urzędników kolejowych piętnastkami pod przewodnikiem do wyborów i nakładano na nich obowiązek, aby otwarte publicznie kartki na, jedynkę wkładali do koperty.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#PTrąmpczyński">Największa część strasznych nadużyć dzięki brakowi ustawy nie dochodzi wcale do Sądu Najwyższego.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#komentarz">(Głos: A w Poznaniu.)</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#PTrąmpczyński">Właśnie o Poznaniu chcę mówić. Naprzykład w Poznaniu zaszedł następujący skandaliczny fakt: Na kilka tygodni przed wyborami pewien generał w czynnej służbie, jego nazwisko chcę chwilowo oszczędzić, nie powstydził się zaangażować dwustu kilkudziesięciu zbójów, skoszarował ich i żywił w koszarach i wystawił im legitymacje, podpisane przez niego i przez dyrektora policji Grefnera. Te legitymacje były na to, aby jeżeli zbóje popełnią jakąś zbrodnię, np. będą bić lub inaczej teroryzować — a takich wypadków było sto kilkadziesiąt, ażeby policja nieuświadomiona, nie aresztowała ich.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#komentarz">(Protesty na ławach B. B. Głos: Cofnij Pan to słowo zbójów, bo będziemy operować tym samym słownikiem.)</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#PTrąmpczyński">Proszę mi nie przerywać. Sprawa ta nie doszła wcale do Sądu Najwyższego z następujących powodów. Kulturalne społeczeństwo Poznania było tak oburzone temi praktykami urzędowemi, że głosy narodowców powiększyły się w dwójnasób i w trójnasób. W każdym okręgu został najwyżej jeden bebek wybrany, a 4, 5 innych, przeważnie narodowców. Gdybyśmy byli założyli protesty co do tego jednego bebeka ze względu na te haniebnie nadużycia, to taki byłby rezultat, że unieważnionoby przez to i nasze mandaty.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#PTrąmpczyński">W okręgu płockim i przemyskim skasowano wprawdzie wybory, ale przy wyborach uzupełniających zaszły te same łajdactwa, co i przy pierwszych. W Płocku pewien członek Sejmu nie wstydził się formować bojówki dla teroryzowania wyborców przeciwnych obozów.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S.: Łamali kości. Głos na ławach B. B.: Hołówkę kto pobił cegłą?)</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#PTrąmpczyński">Tych samych dowcipów trzeba się spodziewać przy każdych przyszłych wyborach. Więc dotychczasowy stan rzeczy nie daje uczciwym stronnictwom żadnej ochrony przed oszustwami wybrczemi.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#komentarz">(P, Burda: A które to są uczciwe stronnictwa?)</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#PTrąmpczyński">W każdym razie nie Panowie.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#PTrąmpczyński">Można się więc spodziewać tych samych sztuczek. Ale można dużo na tem polu zrobić i dlatego wzywam uczciwie myślące stronnictwa lewicy do wspólnej pracy przeciwko oszustwom wyborczym. Można na tem polu dużo zrobić, ale trzeba sprawę rychło przygotować.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#PTrąmpczyński">A teraz przechodzę do tego, co nazwałem w komisji tragedją stanu sędziowskiego.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#PTrąmpczyński">Stanowisko sędziego we wszystkich innych krajach, a w Polsce w innych czasach uchodziło za najszanowniejszy zawód. Ludzie honoru, przekonani, że są główną podporą państwa, porządku państwowego i w swej działalności podlegają tylko prawu i własnemu sumieniu, wynieśli to stanowisko wysoko ponad zespół innych urzędników. To też wszystkie rozumne rządy, jakie są znane w historji, a także między innemi i absolutystyczne, dbały o to, aby niezależność sędziowska, nie była nigdy podawana w wątpliwość. We wszystkich czasach właśnie w stanie sędziowskim zbierały się czyste i silne charaktery. Za Ludwika XIV, którego rządy były szczytem absolutyzmu, minister królewski wyraził pewnego razu pierwszemu prezesowi trybunału Lamoignon wdzięczność królewską za wyrok, wydany w myśl życzeń króla, i wspomniał o usłudze oddanej królowi. Na to Laimoignon dumnie odpowiedział: Sąd wydaje wyroki, ale nie oddaje usługi. Dobrzeby było, żeby w Polsce dziś o tem pamiętano.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#komentarz">(Głos: Trzeba było słuchać p. Ministra.)</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#PTrąmpczyński">Tak samo w Prusach XVIII wieku t. zw. absolutyzm oświecony Fryderyka II w znanej historji o młynarzu w Sans Souci wyraził dumę z faktu, iż w Prusach sądy są niezależne.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#PTrąmpczyński">A jak było dawniej w Polsce? W t. zw. „Organizacji Ministrów” Księstwa Warszawskiego z roku 1807 znajdujemy znamienny przepis: „Wyroki sędziów nawet w sprawach, gdzie my, Król lub Naród jest interesowanym, są wolne od wszelkiego wpływu i jedynie prawu i sumieniu sędziego podległe mieć chcemy”. Zaś konstytucja Królestwa Polskiego z dnia 28 lutego 1815 r. mówi: „Przez niepodległość sędziego rozumie się służącą mu wolność oświadczenia swego zdania w sądzeniu, bez ulegania wpływom władzy najwyższej i ministerialnej”. „Wszelkie inne określenia lub tłumaczenia niepodległości sędziego — mówi konstytucja — uznaje się za nadużycie?Ale od tego czasu dużo się w Polsce zmieniło! W pomajowej Polsce absolutyzm nieoświecony, który zapanował, nie chce cierpieć sądów niezależnych i postanowił wyrzucić sędziów o charakterze nieugiętym, a resztę sędziów nastraszyć i nakłonić do wyrokowania wedle życzenia Rządu.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#komentarz">(P. Burda przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#PTrąmpczyński">Panie Burda, Pan się uspokój.</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#komentarz">(P. Burda: Z powodu?)</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#PTrąmpczyński">Bo Panu parę słów powiem.</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#PTrąmpczyński">Czystka, jaką świeżo urządził p. Michałowski w sądownictwie, to nietylko odcinek, ale raczej przypieczętowanie ogólnego systemu rządzenia pomajowego. Namyślałem się nad tem, co ta czystka masowa ma właściwie za cel?</u>
          <u xml:id="u-2.37" who="#PTrąmpczyński">Otóż wpadała mi w ręce deklaracja ideowa Związku Orła Białego, nie podpisana przez nikogo, nie mogę więc twierdzić, że ten lub ów, że ta lub owa osobistość ją redagowała, ale z treści wynika, że jest zredagowana przez koła dzisiaj rządzące.</u>
          <u xml:id="u-2.38" who="#PTrąmpczyński">Hasłem tej sławetnej deklaracji jest despotja demokratyczna, to znaczy w przyszłości ma rządzić wyłącznie mafja, a reszta narodu ma być niewolnikami. Program ten opiera się na jakiejś zawiłej ideologji, a właściwie na frazeologii. Jest to program częściowo odpisany od Lenina, Takie były moje przypuszczenia, o których sam powątpiewałem, ale po wczorajszej mowie p. posła Ducha zupełnie się w tem upewniłem. Zmierzamy do programu Lenina!</u>
          <u xml:id="u-2.39" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Jakby były uczciwe wybory, to taki pan nie byłby wybrany do Sejmu.)</u>
          <u xml:id="u-2.40" who="#PTrąmpczyński">Program ten realizuje się na wszystkich odcinkach. Zaczęto więc od odcinka względnie podrzędnego, t. j. od skasowania wspólnego sądu apelacyjnego w sprawach dyscyplinarnych urzędników — a to w tym celu, aby każdy urzędnik wiedział, że musi być bezwzględnie służką swego ministra, bo ten decyduje ostatecznie o jego losach.</u>
          <u xml:id="u-2.41" who="#PTrąmpczyński">Z praw zagwarantowanych Konstytucją, np. prawa zgromadzeń, stowarzyszeń i wolności prasy — zrobiono zupełną parodję. O tem już tutaj słyszeliśmy.</u>
          <u xml:id="u-2.42" who="#PTrąmpczyński">Z wielką szkodą dla Państwa używa się policji, nietylko do szpiegowania stronnictw opozycyjnych, ale i do wywierania bezprzykładnego — jak już przytaczałem — nacisku przy wyborach.</u>
          <u xml:id="u-2.43" who="#PTrąmpczyński">Dalej, stosownie do słów deklaracji, która w par. 11 mówi: „Jesteśmy świadomi, że nasza organizacja musi wszystkiemi siłami dążyć do tego, żeby powstały w Polsce warunki, sprzyjające w pełni wychowaniu w naszym duchu nowego pokolenia obywateli, nawet gdyby trzeba było zastosować środki wyjątkowe”, widzimy owe „środki wyjątkowe” w próbie opanowania szkół i zamachu na uniwersytety. Z pomocą wychowania państwowego chce się całe młode pokolenie wychować na służalców.</u>
          <u xml:id="u-2.44" who="#PTrąmpczyński">Do tej samej kategorji ustaw należy zaliczyć projekt ustawy samorządowej, który wszelką samodzielność w narodzie chce zabić.</u>
          <u xml:id="u-2.45" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B,: Co to ma wspólnego z sądownictwem?)</u>
          <u xml:id="u-2.46" who="#PTrąmpczyński">Ja właśnie chcę wykazać, że w tem wszystkiem panuje system.</u>
          <u xml:id="u-2.47" who="#PTrąmpczyński">Dla takiego systemu niezależne sądy, w których rządzeni niewolnicy mogliby znaleźć obronę, były solą w oku.</u>
          <u xml:id="u-2.48" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-2.49" who="#PTrąmpczyński">Kiedy Pan się odzywa, to dopiero widzę, jaka ciemnota ludu panuje w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-2.50" who="#PTrąmpczyński">Ale na drodze stał art. 78, gwarantujący niezależność sędziów w sposób zupełnie jasny. Jednak odszukano w tym artykule furtkę w słowach: „Przepis o nieusuwalności sędziów nie dotyczy wypadku, gdy przeniesienie sędziego na inne miejsce” lub w stan spoczynku jest wywołane” — podkreślam to dwukrotnie „zmianą w organizacji sądów, postanowioną w drodze ustawy”. W ostatnich czterech latach już dwukrotnie zabrano się skutkiem tego do reorganizacji sądownictwa. Ale dla każdego uczciwego człowieka sens tych słów był jasny. Jeżeli przy reorganizacji sądów wykaże się konieczność zmniejszenia liczby sędziów przy poszczególnych sądach, to zbędni sędziowie mogą być usunięci. Bo stawiam takie pytanie: czy w razie reorganizacji Konstytucja daje ministrowi zupełnie wolną rękę w usuwaniu? Przecież usunięcie musi być wywołane tą reorganizacją. Usunięcie może być tylko skutkiem reorganizacji, to było zamierzonym celem.</u>
          <u xml:id="u-2.51" who="#PTrąmpczyński">Przecie p. Michałowski oświadczył już 30 września 1931 r. deputacji zrzeszenia sędziów, iż „uważa zawieszenie nieusuwalności sędziów za konieczne, a to w celu wyeliminowania z sądownictwa tych jednostek, które nie stoją na odpowiednim poziomie pod względem etycznym, względnie znajdują się w kontakcie z organizacją przeciwpaństwową, a pozostają w służbie państwowej dzięki względności sądów dyscyplinarnych”. Więc p. Michałowski zupełnie niedwuznacznie odkrywa swój zamiar użycia przyszłej reorganizacji sądów jako pretekstu do oczyszczenia sądów z żywiołów niemiłych czynnikom rządzącym, a więc do uzupełnienia sądów dyscyplinarnych. I to są wprost drwiny z Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-2.52" who="#PTrąmpczyński">Zaczęły się prace przygotowawcze do czystki w sądownictwie. Od kilkunastu miesięcy zapomocą aparatu szpiegowskiego wydziału bezpieczeństwa pracowano nad listą sędziów, niedostatecznie prawomyślnych. Grały tutaj rolę bezimienne doniesienia i śmieszne denuncjacje. Mówię, śmieszne, bo poznałem niedawno, niedługo przed czystką, jakiegoś sędziego apelacyjnego w Poznaniu. Kiedy zaczęła się czystką, uskarżał się on na to, że dostał dymisję za to, iż go widziano rozmawiającego ze mną na ulicy. Całą naszą państwowość opanowali ludzie z II oddziału, więc i system szpiegowski II oddziału opanował nawet administrację sprawiedliwości. Żeby w te smutne sprawy wnieść trochę humoru, zacytuję dosłownie z djarjusza sejmowego, w jak figlarny sposób pewien zwolennik Rządu bronił czystki. Ten pan powiada tak: „P. Trąmpczyński podaje jako jedyny powód usunięcia opinję II oddziału. Skąd te wiadomości? Mógłby mieć je p. Trąmpczyński, gdyby żył w zażyłości z Ministrem Sprawiedliwości”. Nigdy do tego nie będę aspirował.</u>
          <u xml:id="u-2.53" who="#PTrąmpczyński">„Mówi on: że istnieją kartoteki. Nie wiem, ale sądzę, że je prowadzić wolno. Skąd jednak ta wiadomość” żeby Minister Sprawiedliwości kierował się opinją jakiegoś wydziału bezpieczeństwa? To są gołosłowne twierdzenia, a nawet znam wypadki, że decyzja wypadła wbrew woli i opinji i interwencji naczelnika wydziału bezpieczeństwa. Na terenie wydziału poznańskiego, który znam, czystka znakomite dała rezultaty i dziś sąd apelacyjny stanął dopiero na odpowiednim poziomie”. A więc w pierwszej części kazania ten pan zaprzecza, aby wogóle jakikolwiek szpiegowski wydział bezpieczeństwa, albo jakikolwiek „opiekuńczy” oddział miał tu do czynienia. A w drugiej części kazania oświadcza, że w jednym wypadku wydział bezpieczeństwa jednak nie zwyciężył.</u>
          <u xml:id="u-2.54" who="#komentarz">(Głos: Nie ściśle Pan cytuje.)</u>
          <u xml:id="u-2.55" who="#PTrąmpczyński">Dosłownie według diariusza.</u>
          <u xml:id="u-2.56" who="#PTrąmpczyński">O tem zaś czy postępowanie p. Michałowskiego jest legalne, to ów prawnik ani słowem się nie odezwał.</u>
          <u xml:id="u-2.57" who="#PTrąmpczyński">Z reguły odmawiano sędziom wyjaśnienia, z jakich powodów następuje dymisja. Przecież w cywilizowanych stosunkach nawet służącemu przy wypowiadaniu służby nie odmawia się podania powodów.</u>
          <u xml:id="u-2.58" who="#PTrąmpczyński">Może niejeden powie, że przy lichych, bardzo lichych płacach sędziowskich pozbawienie sędziego jego stanowiska nie jest przecież zbyt wielką krzywdą. Prawda, pensje są bardzo liche i w normalnych czasach może każdy prawnik, każdy sędzia, znalazłby w krótkim czasie zajęcie, w któremby więcej zarabiał, niż jako sędzia, ale nie w czasach kryzysowych. W czasach kryzysowych sędziego, który może kilkanaście lat był zajęty, wyrzucać na bruk z rodziną bez jakiejkolwiek emerytury, to jest, — łagodnie się tylko wyrażając — niesłychana krzywda.</u>
          <u xml:id="u-2.59" who="#PTrąmpczyński">Mam w ręku memorjał pewnej liczby usuniętych sędziów. Memorjał ten konstatuje, że oświadczenie p. Michałowskiego, iż przy czystce kierom wał się tylko względami rzeczowemi, niezgodne jest z rzeczywistością. Na około 3.000 sędziów zostało definitywnie usuniętych około 500. W samym lwowskim okręgu na 820 sędziów — 191. Memorjał konstatuje, że prawie wszyscy usunięci sędziowie byli ludźmi bez zarzutu, że pracowali sumiennie, że polityką się nie zajmowali, że raczej jedynym rzeczywistym powodem usunięcia było to, że ściśle prawa się trzymali.</u>
          <u xml:id="u-2.60" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-2.61" who="#PTrąmpczyński">Nie chcieli oni mianowicie iść starostom na rękę, gdy ci np. żądali bezprawnego aresztowania z przyczyn politycznych lub parlamentarnych na zasądzenie oskarżonego członka opozycji.</u>
          <u xml:id="u-2.62" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: To własna opinja o sobie. Dobra opinia.)</u>
          <u xml:id="u-2.63" who="#PTrąmpczyński">Tak o sobie, ale zasługuje na tyle wiary, co każdego z Panów.</u>
          <u xml:id="u-2.64" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: O ile ktoś był Polakiem, to nie wygrywał sprawy w Małojpolsce Wschodniej.)</u>
          <u xml:id="u-2.65" who="#PTrąmpczyński">Tam Polaków sędziów zostało znacznie więcej wyrzuconych, niż Rusinów. Memorjał wskazuje i na to, że twierdzenie p. Ministra Michałowskego, jakoby sędziom był zakazał wszelkiej politycznej działalności włącznie należenia do B. B. nie zgadza się wcale a wcale z rzeczywistością. Mianowicie bardzo niedawno jeszcze, świeżo mianowany pułkownik, prezes sądu apelacyjnego we Lwowie, zupełnie otwarcie śmiał zalecać młodym prawnikom wstąpienie do B. B. i aktywną działalność temi słowami, „aby sędziów starszej generacji uczyć, jak mają swój urząd pełnić”.</u>
          <u xml:id="u-2.66" who="#komentarz">(Głos: To jest złośliwość.)</u>
          <u xml:id="u-2.67" who="#PTrąmpczyński">Pan mówi, że to jest złośliwość, powinno być w tej sprawie przeprowadzone śledztwo, takiego indywiduum nie powinno się cierpieć…</u>
          <u xml:id="u-2.68" who="#komentarz">(Protesty na ławach B. B. P. Polakiewicz: Tylko nie indywiduum. P. Wagner: To jest praworządność!)</u>
          <u xml:id="u-2.69" who="#PTrąmpczyński">A dalej pan prezes apelacji lwowskiej Zieliński usunął wszystkich aplikantów narodowców. Pozostali aplikanci, między innymi także Żydzi, wysłali prezesa związku aplikantów p. Turka do pułkownika Zielińskiego z zapytaniem o powody i winy, dla których koledzy ich zostali usunięci. Odpowiedział on dosłownie, że: nie będzie tolerował w sądownictwie ludzi niehonorowych, ponieważ korporanci i młodzież wszechpolska są antypaństwowcami.</u>
          <u xml:id="u-2.70" who="#komentarz">(P. Burda. To słusznie. P. Stypułkowski: Pan sam skazany jest za oszczerstwa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#Marszałek">Panie Pośle Stypułkowski, proszę nie przeszkadzać.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(P. Burda: U Panów są pospolici złodzieje.)</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#Marszałek">Panie Pośle Burda proszę o spokój.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(P. Burda przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#Marszałek">Panie Pośle Burda przywołuję Pan do porządku.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#komentarz">(P. Burda wykrzykuje, zwracając się w stronę p. Stypułkowskiego.)</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#Marszałek">Panie Pośle Burda przywołuję Pana do porządku z zapisanem do protokółu.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PTrąmpczyński">„Rząd pruski nienawidził Polaków” sam byłem młodym prawnikiem pod rządami pruskiemi, jednak nie odmawiał możności wykształcenia się młodemu człowiekowi, a p. Minister Pieracki twierdził wczoraj, że gwarantuje równe korzystanie ze wszelkich praw obywatelskich. Widzimy, jakie to jest równe korzystanie z praw, jeżeli młodzieniec należący do narodowców, zostaje wykluczony od wykształcenia się w sądownictwie.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#PTrąmpczyński">Już po mowie p. Ministra Michałowskiego w Komisji Budżetowej ogłosił sędzia Kiczka w Grudziądzu, że w filji B. B. w Grudziądzu udziela porad.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#PTrąmpczyński">P. Michałowski nieraz był bardzo nieostrożny w swoich twierdzeniach. Np. 3 października 1930 r., jako prokurator Brześcia, w wywiadzie napisał: „Prawdą jest, iż aresztowani są dotąd w myśl przepisu i interesów śledztwa, izolowani, warunki natomiast więzienne, w jakich przebywają, bynajmniej nie mogą wywołać najmniejszych zastrzeżeń z punktu widzenia przepisów więziennych. Więzienie w Brześciu odpowiada wszelkim wymogom, stawianym tego rodzaju zakładom”. Wiemy wszyscy, jak to w Brześciu było w rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-4.3" who="#PTrąmpczyński">Po tych kilku próbach wspomnę o tem, że w Jugosławji Ministerstwo Sprawiedliwości nazywają „Ministerstwem Prawdy”. To wyrażenie bardzo mi się podobało i chciałbym, żeby ono przeniosło się do Polski — jednak dzisiaj to jest niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-4.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A to dowcip!)</u>
          <u xml:id="u-4.5" who="#PTrąmpczyński">W komisji nazwałem dzisiejszy stan rzeczy tragedją sądownictwa, nietylko dla usuniętych sędziów, ale i dla pozostałych, naturalnie wyjąwszy karierowiczów. Dla wszystkich rzesz ludzi rzetelnych i pracowitych przyszłość jest pod znakiem zapytania. Stan sędziego stał się najniepewniejszym zawodem. Wedle nowych przepisów sędzia może być konkluzją prezydialną usunięty, bez postępowania dyscyplinarnego.</u>
          <u xml:id="u-4.6" who="#PTrąmpczyński">Jak owa czystka działa na sędziów, była mowa w Komisji Prawniczej: Jeden ze znanych adwokatów, broniący jakiegoś więźnia politycznego, poszedł do sędziego i prosił go, ażeby owego więźnia wypuszczono z więzienia śledczego. Wykładał długo, że przecież przetrzymywanie nie ma żadnego praktycznego sensu, a pozatem nie jest dozwolone, bo niema powodów do dalszego przetrzymywania. Sędzia ten go wysłuchał, był to czas czystki i zdławionym głosem powiedział: „Tak, tak, ale ja mam dopiero 14 lat służby” — to znaczy, że może być wyrzucony bez wszelkiej emerytury. Oto jak działa ta czystka.</u>
          <u xml:id="u-4.7" who="#PTrąmpczyński">A drugie skandaliczne łamanie Konstytucji w zakresie Ministerstwa Sprawiedliwości, to samowolne dobieranie sędziów do kolegjów zasiadających w procesach o charakterze politycznym.</u>
          <u xml:id="u-4.8" who="#PTrąmpczyński">Znany autor dzieła. „Polskie prawo polityczne” prof. Cybichowski mówi: „Art. 98 Konstytucji ustala zasady prawidłowego sądu… Przez sąd prawidłowy rozumie się sąd objęty organizacją sądownictwa, niedopuszczanym. Więc jest sąd ad hoc utworzony, wyłączający kompetencje sądu normalnego, który byłby w danej sprawie kompetentny, gdyby dorywczo nowego sądu nie powołano. Konstytucja zasadę tę określa słowami: „Nikt nie może być pozbawiony sądu” któremu z prawa podlega”. Konstytucja nazywa sąd anormalny wyjątkowym i zakazuje jego stanowienia w sprawach karnych”. Zasada ta, uznana w całej zachodniej Europie, była przeprowadzana w ten sposób, że przed rozpoczęciem każdego roku kalendarzowego pełne prezydjum każdego sądu kolegialnego ustanawia skład osobowy każdej Izby, jej rzeczową kompetencję i kolejność, w jakiej sędziowie w razie przeszkody siebie zastępują. I to na cały rok kalendarzowy z góry. Niezgodnem i zaś z prawidłowem sądownictwem jest zestawianie zespołu sądowego przez władzę przełożoną do poszczególnych spraw. Na Zachodzie wyroki, wydane przez sąd nieprawidłowo złożony, ulegają kasacji. U nas, nawiasem mówiąc, w rozporządzeniu Prezydenta z r. 1928 przemycono przepis, że takie wyroki nie podlegają kasacji. W tem tkwi główna gwarancja bezstronności sądów. Przypominam, że na mocy tej samej zasady tam, gdzie istnieją sądy przysięgłych, ławy sądów przysięgłych są zawsze losowane. Ale w Polsce w procesach karnych, o podkładzie politycznym ta zasada naczelna nie egzystuje, bo władza sądowa dobiera sobie do każdej takiej sprawy karnej odpowiednich ludzi. Np. w procesie gdyńskim przeciw członkom O. W. P. o opór wobec prowokującej ich policji — skazanie oskarżonych było Rządowi koniecznie potrzebne do rozwiązania O. W. P. Otóż na 3–4 dni przed terminem prezes sądu apelacyjnego w Toruniu p. Szyszko zjechał do Gdyni i zarządził, że z trzech sędziów, mających zasiadać w kolegjum, dwóch Pomorzan usunięto, a w ich miejsce powołano z urlopu dwóch innych. Ten nowy zespół oczywiście nie zawiódł zaufania Rządu.</u>
          <u xml:id="u-4.9" who="#PTrąmpczyński">Jeszcze gorszym skandalem był proces redaktora Małychy, oskarżonego z powodu twierdzenia, że w Brześciu panował system sadyzmu. Sąd grodzki w Bydgoszczy postanowił przesłuchać więźniów brzeskich jako świadków rzekomego sadyzmu. Teraz w kołach rządowych powstała panika; telefony, telegramy szły w jedną i drugą stronę. Obawa była, że urzędowe fałsze, ułożone w sprawie brzeskiej wyłonią się przed całą opinją publiczną. Poruszano niebo i ziemię, aby przeszkodzić przesłuchaniu świadków. Prośbą i groźbą wpływano na sędziego grodzkiego Tomaszewskiego, ażeby przecież zrezygnował z przesłuchania świadków. A gdy to wszystko nic nie pomogło, uzyskano od policji miasta Bydgoszczy fałszywy atest, że tam grożą rozruchy. Na mocy takiego atestu oczywiście musiał Sąd Najwyższy przekazać sprawę innemu sądowi. Wybrano Toruń. Tam po formalnych załatwieniach w sądzie grodzkim wybrano sąd specjalnie złożony do tej sprawy: z prezesa, wiceprezesa i sędziego śledczego. I ten sąd zawyrokował, że w Brześciu nie było sadyzmu, bo p. Sławek jako premjer z trybuny oświadczył, że nie było i że świadków wobec tego słuchać nie wolno. Oto parodja wymiaru sprawiedliwości!</u>
          <u xml:id="u-4.10" who="#PTrąmpczyński">O trzeciej sprawie politycznej, która jest niesłychaną samowolą, według mego zdania, co do złożenia kompletu sądzącego nie wspomnę, bo rozprawa się dziś toczy.</u>
          <u xml:id="u-4.11" who="#PTrąmpczyński">P. referent pozwolił sobie w Komisji Budżetowej na atak przeciw mnie, na który nie miałem sposobności odpowiedzieć. Mianowicie twierdził, że jako prawnik powinien był wiedzieć, że wyroków sądowych krytykować nie wolno. Teza, że wyroków sądowych krytykować nie wolno, jest wymysłem prawników galicyjskich, mieszających dwa zupełnie różne pojęcia.</u>
          <u xml:id="u-4.12" who="#komentarz">(Głos: W poprzednim Sejmie Pan to twierdził sam.)</u>
          <u xml:id="u-4.13" who="#PTrąmpczyński">Pojęcie to pochodzi od Montesquieu'go. Montesquieu podział władz motywuje w ten sposób, że wyroki sądowe mogą być zniesione tylko przez sąd, a nie przez żadną inną władzę.</u>
          <u xml:id="u-4.14" who="#komentarz">(P. Seidler. To nie galicjanie tylko Montesquieu. Nie wiem, czy Montesquieu był w Galicji.)</u>
          <u xml:id="u-4.15" who="#PTrąmpczyński">Ja się powołam na autorytet Komisji Kodyfikacyjnej. W motywach do kodeksu procedury cywilnej Komisja Kodyfikacyjna mówi: „Koniecznem jest postępowanie publiczne ze względu na to, żeby sędzia wiedział, że podlega krytyce”. Dalej p. referent uznał to za niedozwolony chwyt, gdy na mocy, jak się okazało, autentycznych informacyj podniosłem poważne wątpliwości przeciw udziałowi jednego z sędziów w procesie brzeskim. Według p. referenta to było zawcześnie.</u>
          <u xml:id="u-4.16" who="#PTrąmpczyński">Ale p. referent jako adwokat powinien był wiedzieć, że wszystkie ordynacje procesowe świata jednej tylko rzeczy nie pozwalają, t. j. objekcyj z tytułu osobistości sędziego po rozpoczęciu rozprawy materialnej. I to bardzo słusznie. Ale nigdzie nie jest powiedziane, kiedy najwcześniej można te obiekty podnosić.</u>
          <u xml:id="u-4.17" who="#komentarz">(P. Seidler. Ale procedura cywilna nie przewiduje, żeby można było w Sejmie, albo w komisji sejmowej te objekcje robić.)</u>
          <u xml:id="u-4.18" who="#PTrąmpczyński">Zdaje mi się, że dostatecznie udowodniłem, iż dla Ministerstwa Sprawiedliwości Konstytucja wogóle nie egzystuje.</u>
          <u xml:id="u-4.19" who="#PTrąmpczyński">Jeśli o tej sprawie tutaj mówimy, to nie dlatego, jakobyśmy przypuszczali, że system może się zmienić wskutek perswazji. Obowiązkiem jednak naszym jest uprzytomnić z tego miejsca społeczeństwu, w jakie to ręce dostały się rządy polskie. Gdyby znosili te niesłychane stosunki bez protestu, to potomnośćby słusznie zawyrokowała, że dzisiejsze polskie społeczeństwo na lepsze rządy nie zasługiwało.</u>
          <u xml:id="u-4.20" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Udzielam głosu p. Krysie. Uprzedzam Pana Posła, że przysługuje Panu 10 minut dla wygłoszenia przemówienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PKrysa">Wysoki Sejmie! Przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości na czoło wysuwa się kwestia należytego wymiaru sprawiedliwości i tego, co jest gwarancją bezstronnego i objektywnego wymiaru sprawiedliwości, to jest kwestja niezawisłości sędziów. Bez prawa i bez sprawiedliwości nie można myśleć o zdrowych stosunkach ani między ludźmi, ani o zdrowych stosunkach państwowych. Dobre sądy to podstawa rządzenia. Państwo, w którem z jednej strony panuje bezkarność, a z drugiej ściganie przeciwnika z naciąganiem prawa, takie państwo musi staczać się do ruiny. Rozumiał to nasz prawodawca, gwarantując sędziom w art. 78 Konstytucji nieusuwalność. Artykuł ten mówi: „Sędzia może być złożony z urzędu, zawieszony w urzędowaniu, przeniesiony na inne miejsce urzędowania lub w stan spoczynku wbrew swojej woli jedynie mocą orzeczenia sądowego i tylko w wypadkach, w ustawie przewidzianych. Przepis ten nie dotyczy wypadku, gdy przeniesienie sędziego na inne miejsce lub w stan spoczynku jest wywołane zmianą w organizacji sądów, postanowioną w drodze ustawy. Zawieszenie nieusuwalności sędziów może nastąpić tylko wtedy, kiedy następuje istotna zmiana w organizacji sądów, kiedy następuje przebudowa sądów”. Innych wypadków Konstytucja nasza nie zna.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PKrysa">Na Komisji Prawniczej przedstawiciel Ministerstwa Sprawiedliwości oświadczył, że stanowisko Ministerstwa co do zawieszenia nieusuwalności jest takie, że nietylko zmiana w organizacji sądów, ale i zmiana kompetencji sądów, zmiana funkcjonalna sędziów jest dostateczną podstawą do zawieszenia nieusuwalności sędziów. Oświadczenie to wywołało w nas zdumienie i uważalibyśmy za rzecz potrzebną oświadczenie tu autorytatywne, czy istotnie Ministerstwo Sprawiedliwości podziela ten pogląd, czy w ten sposób interpretuje art. 78 Konstytucji? Bo jeżeli nawet Ministerstwo w ten sposób interpretuje ten artykuł, to zawieszenie nieusuwalności sędziów w roku 1932 nie byłoby usprawiedliwione zmianą kompetencji sędziów, bo wszak etat osobowy sędziów na nok 1932/33 i 1933/34 jest ten sam, przewiduje 3.662 sędziów. Ta sama, liczba w poprzednim roku i na ten rok budżetowy.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PKrysa">Ciekawą jest rzeczą, jakie było stanowisko zrzeszonych sędziów w stosunku do zamierzenia zawieszenia nieusuwalności sędziowskiej. Zrzeszenie sędziów dało temu wyraz przez usta redaktora „Głosu Sądownictwa” w numerze z maja 1931 r. W artykule tym jest następujący ustęp: „Druga niepomiernie ważniejsza, aniżeli zniżka uposażeń, sprawa, niby chmura czarna wisi nad naszem sądownictwem. Na audjencji przedstawicieli Zarządu Głównego Zrzeszenia Sędziów i Prokuratorów u p. Ministra. Sprawiedliwości w dniu 9 stycznia r. b. Minister zakomunikował, że przygotowany został projekt ustawy, zawieszający nieusuwalność sędziowską.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PKrysa">Nie tak dawno w ciągu półtora roku — od dnia 1 stycznia 1929 r. do dnia 1 lipca 1930 r. sędziowie wszystkich kategoryj przeżywali już dłużej czy krócej okres usuwalności. Okres ten, związany ustawowo z wprowadzeniem nowego, obejmującego całe państwo ustroju sądowego, poprzedzały dwie kolejnie lustracje wszystkich sądów państwa, lustracje, które służyć miały za podstawę rzeczową do ewentualnych zmian i przesunięć personalnych. Wobec uprzedniego posiadania materiałów lustracyjnych okres ten był dostateczny, sądzić należy, do przeprowadzenia jak najbardziej skrupulatnej selekcji wśród naszego sądownictwa.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PKrysa">Od tego czasu — w ciągu ostatnich kilku miesięcy — weszły do naszych szeregów sądowych, na najniższe przytem naogół stanowiska służbowe, nieliczne tylko młode siły prawnicze, wśród których segregacja personalna również bezwątpienia nie jest potrzebna.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PKrysa">Zgodnie z obowiązującą ustawą konstytucyjną, zawieszenie nieusuwalności sędziowskiej może nastąpić wyłącznie w związku ze zmianą organizacji sądowej. Jednolita dla całego Państwa organizacja sądownictwa już została przeprowadzona, ukończona, a okres organizacyjny zamknięty.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#PKrysa">Sądząc z oświadczenia p. Ministra Sprawiedliwości, przygotowany projekt ustawy, mającej wprowadzić na czas dłuższy usuwalność sędziów, posiada, jako swe uzasadnienie, wydanie nowej procedury cywilnej, której wejście w życie, mówiąc nawiasem, ma, nastąpić dopiero z dniem 1 stycznia 1933 r.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#PKrysa">Trudno przypuścić, by każde wprowadzenie nowej ustawy, czy też rozporządzenia z mocą ustawy, mogło być uważane za zmianę organizacji sądów i by mogło służyć za podstawę do rozpoczynania coraz to nowego okresu organizacyjnego.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#PKrysa">Przy trwałem dążeniu do unifikacji naszej szaty prawnej i trwającej dalej działalności Komisji Kodyfikacyjnej, tego rodzaju okres organizacji trwałby permanetnie i przeciągałby się w nieskończoność. A zawieszenie nieusuwalności sędziów — to, bezwątpienia, faktyczne zawieszenie sędziowskiej niezawisłości. Usuwalny, zachwiany przy każdem wprowadzeniu w życie tej lub innej ustawy prawa materialnego czy procesowego, znajdujący się stale pod groźbą przeniesienia na inne miejsce służbowe lub w stan spoczynku sędzia nie może zachować niewątpliwie swej duchowej niezawisłości. Nie normalna odpowiedzialność karna, nie przewidziana ustawą odpowiedzialność dyscyplinarna, lecz swobodne uznanie Ministra Sprawiedliwości, stanowiącego czynnik matury politycznej, służy wtedy za podstawę do decydowania o losach sędziego. Sędziowie z natury swego powołania mogą być posłuszni tylko prawu i własnemu sumieniu, chcą być sędziami i tylko sędziami, nie dopuszczają nawet myśli o możności uzależnienia się od bieżących, zmiennych częstokroć prądów i fluktuacyj politycznych.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PKrysa">Sędziowie nie mogą podporządkowywać się nieuchwytnej nieraz racji stanu; przeciwnie zdrowa racja stanu, jako dobrze rozumiany interes państwa wymaga, by sądownictwo pozostawało jak najdalej od polityki i było całkowicie apolityczne. Interes państwa żąda tego, by społeczeństwo ufało sądom, by wierzyło w całkowitą ich niezależność. Niezawisłe sądy, to opoka niewzruszona dla potęgi i majestatu Państwa”. W stanie sędziowskim, w stowarzyszeniach sędziowskich i prokuratorskich uważano, że niema żadnych podstaw do zawieszania nieusuwalności sędziów i, że zawieszenie tej nieusuwalności jest całkowicie nieuzasadnione i niepotrzebne. Zwolnienie kilkuset sędziów obciążyło Skarb Państwa, wywołało poczucie krzywdy. To poczucie krzywdy potęguje jeszcze twierdzenie z ław B. B., a i p. referent się tak samo wypowiedział, że zawieszenie nieusuwalności sędziowskiej, bo było potrzebne, w ten sposób pozbyto się niepożądanych elementów. Zawieszenie nieusuwalności sędziów miało za główny cel podporządkowywanie aparatu sędziowskiego władzy wykonawczej, tak, jak to się dzieje we wszystkich dziedzinach życia. To też następstwem tego w społeczeństwie jest zachwianie wiary w obiektywną i bezstronną -sprawiedliwość, a najważniejszy warunek dobrego sądu, to ufność i wiara społeczeństwa w sąd i poczucie sądownictwa, że to zaufanie i wiara istnieje i łączy je ze społeczeństwem.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#PKrysa">Niestety, pewne praktyki z życia sądowego nie przyczyniają się do podniesienia, zaufania społeczeństwa do wymiaru naszej sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#PKrysa">Pozwolę sobie przytoczyć jeden przykład: we wrześniu 1932 r. w związku ze strajkiem rolnym aresztowano w okolicach Warszawy około 60 chłopów. Zrobiono z tego 6 spraw karnych. 17 października 1932 r. akta wszystkich spraw były jeszcze w urzędzie śledczym powiatu warszawskiego. Nagle 19 października wysłano akty do 6 różnych sądów grodzkich i ma dzień 21 i 22 października 1932 r. z piorunową szybkością w 6 różnych odległych od siebie sądach wyznaczono termin rozprawy. Chłopi dostali karty wezwania ma rozprawę o godz. 10 w przeddzień procesu. Zrozumiałą jest rzeczą, że tego rodzaju praktyki nie mogą przyczynić się do potęgowania zaufania da naszego wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#PKrysa">Nic dziwnego, że to zawieszenie nieusuwalności sędziów, ta chęć podporządkowania sędziów, wpłynęła na stan sędziowski tak, że atmosfera jaka dzisiaj wśród sądowników panuje, jest taką, jak to wypowiedział „Głos Sądownictwa” w numerze z grudnia 1928 r.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę kończyć. Pan przekroczył już czas przemówienia.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PKrysa">„Nie będzie bynajmniej przesadą, jeżeli powiemy, że rozczłonkowane, rozproszkowane prawnictwo polskie znajduje się obecnie naogół w stanie pełni rozsypki i zupełnego odwrotu”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Proszę Pana kończyć, czas upłynął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PKrysa">Zaraz kończę. Chcę nadmienić kilka słów o prokuraturze. Naszem zdaniem, znaczenie urzędu prokuratorskiego zostało pomniejszone. Art. 231 prawa o ustroju sądów mówi, że prokurator stoi na straży ustaw; a art. 54 kodeksu postępowania karnego opiewa, że w zakresie ścigania przestępstw prokurator jest przedstawicielem władzy państwowej. Prokurator powinien wkraczać, niezależnie…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Proszę Pana kończyć. Pan przeciągnął czas przemówienia.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Zahajkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PZahajkiewicz">Wysoki Sejmie! Podchodząc do omówienia budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości ze stanowiska; położenia i potrzeb narodu ukraińskiego, muszę przedewszystkiem stwierdzić, że kryzys w swym, społeczeństwo i jednostki, rujnującym pochodzie, nie ominął także i dziedziny prawa i urządzeń wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PZahajkiewicz">Jest to jednak kryzys swoisty, specyficznej natury, niezależny od gospodarczej koniunktury, ale tembardziej zastraszający i groźmy, bardziej niszczycielski, gdyż ogarnął i zniszczył fundamentalne poczucie prawa i praworządności, zniekształcił i spaczył poszczególne urządzenia prawne i wymiaru sprawiedliwości. Prawo jest dziś fikcją, interpretowaną i naciąganą dla potrzeb i intencyj Rządu i panującej w Polsce oligarchii, a Ministerstwo Sprawiedliwości zamieniło się de facto w wydział Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. W stosunku do ludności ukraińskiej zaś i na tem polu zapanowała polityka eksterminacyjna.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PZahajkiewicz">Mówi się o progresji przestępczości. Niewątpliwie, przestępczość — choć nie wszystko, co tem mianem oznaczamy, jest nią w istocie — wzrasta; byłoby jednak fałszywą anamnezą tej choroby, gdybyśmy zamykali oczy na fakt, że swoista u góry interpretacja prawa ad usum delfini, względnie ad usum camelots du roi, i swoista interpretacja etycznej godziwości tu góry jest jedną z istotnych przyczyn anormalnych stosunków, wśród jakich żyjemy i wzmożenia się kolizji z ustawą karną. Przykład od góry działa szeroko. Obecnie mówić o kryzysie prawa jest bladem niedopowiedzeniem, bo prawo zostało potargane na strzępy.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PZahajkiewicz">W szczupłych ramach kontyngentu kilkunastu minut, w przyśpieszonym, trybie skróconego, że tak powiem, doraźnego toku obrad budżetowych, chcę omówić tylko dwa, dla nas w tej dziedzinie obecnie najważniejsze zagadnienia, pomijając sprawy inne, na komisjach niejednokrotnie omawiane.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PZahajkiewicz">Pierwszem jest zupełne usunięcie Ukraińców z sądownictwa w związku z zawieszeniem niezawisłości sędziów, dokonanem w ub. r. Nie przekona się nikogo, kto wierzyć i słuchać ślepo nie musi, by ostatnia czystka i dekret o zawieszeniu nieusuwalności sędziów były zgodne z Konstytucją, której art. 78 dopuszcza takie zarządzenia tylko wyjątkowo, tylko w razie reorganizacji sądów, której przecież obecnie nie było. Stoimy wobec faktu ściśle politycznej selekcji w dziedzinie niezawisłego sądownictwa, dokonanej pod kątem osobistego widzimisię p. Ministra Sprawiedliwości, a raczej powiedzmy wyraźnie pod dyktatem wywiadu z kartoteki wojewódzkich wydziałów bezpieczeństwa, niejednokrotnie wbrew opinji prezesa danego sądu. Policja, i polityczne organa wywiadowcze zadecydowały o rugach, mianowaniach i awansach w sądownictwie. A że grały tu rolę domysły, podejrzenia, osobiste poglądy policji lub jej konfidentów na t. zw. lojalność, że za domniemane polityczne przekonania dorosłych członków rodziny sędziego wyrzucało się na bruk jego samego — to jest przecież niewątpliwa deprawacja dziedziny praworządności.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PZahajkiewicz">P. Minister Sprawiedliwości wyjaśnił, że jedną z przyczyn ostatniej sądowej czystki była nielojalność pewnych jednostek, a ponieważ p. Minister nawet nie twierdził, by usunięci sędziowie dopuścili się naruszenia przepisów prawa, przeto pogwałcenie art. 104 Konstytucji o prawie swobodnego wyrażania swoich myśli i przekonań jest oczywistem. A więc właśnie Minister Sprawiedliwości wciągnął politykę w dziedzinę wymiaru sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PZahajkiewicz">Redukcje te dotknęły w szczególności i przedewszystkiem ukraińskich sędziów, których prawie doszczętnie wyrugowano ze służby w sądownictwie. Pousuwano między nimi wiele wybitnie zdolnych, pracowitych i nieskazitelnych jednostek, trzymających się zdala od jakiejkolwiek publicznej działalności z tej tylko racji, by Ukraińców usunąć z sądownictwa.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PZahajkiewicz">Stan posiadania, jaki mieliśmy w sądownictwie za Austrji, malał ustawicznie, a obecnie zeszedł do najniższego minimum. Jest to jedno z donioślejszych pociągnięć polityki Rządu wobec narodu ukraińskiego w Polsce, zmierzające do sztucznego umacniania w ten sposób polskiego elementu na ziemiach ukraińskich, pociągnięć wzorowanych dosłownie na praktykach stosowanych ongiś wobec Polaków w b. państwach pruskiem i rosyjskiem, w którem to ostatniem po rusyfikacji polskiej szkoły średniej, rozpoczętej w 1867 i 1868 r. a dokonanej w 1873, przyszła z marcowym ukazem 1875 r. kolej w r. 1876 na sądownictwo, pozostawiając mimo to Polaków na wielu i to nawet wysokich stanowiskach w sądownictwie. Proces rugowania Ukraińców z urzędów państwowych, zapoczątkowano masowo w najpierwszych latach wskrzeszonej Polski, wyrzuciwszy na bruk około 3000 Ukraińców, funkcjonariuszy b. Austrji wszelkich dekasteryj bez posad i w bardzo znacznej liczbie bez emerytur, zamknąwszy nam następnie dostęp do niektórych urzędów zupełnie, a do innych w nadzwyczaj ograniczonej i znikomej dopuszczając nas mierze, wszedł obecnie w fazę ostatnią t. zw. „dziejowego procesu” w tej płaszczyźnie, usuwając Ukraińców radykalnie z sądownictwa ze szkodą podowójną: z jednej stromy dla ludności ukraińskiej, pozbawionej w ten sposób sędziów, którzyby umieli porozumieć się z nią jej ojczystym językiem, a z drugiej strony, jest to niewątpliwie celowa tama przyrostu inteligencji i celowe zamykanie możności pracy i źródeł utrzymania nietylko dla obecnie wyrzuconych ofiar, ale przedewszystkiem dla młodzieży ukraińskiej. Pousuwano sędziów ukraińskich w bardzo wielkiej liczbie wypadków bez emerytury, do której niejednemu ledwie kilku brakowało miesięcy. Na miejsce usuniętych — innych sędziów ukraińskiej narodowości nie mianowano. To też w całej siwej treści i istocie, ale przedewszystkiem w odniesieniu do ludności ukraińskiej, czystka nie była spowodowana reorganizacją sądu, lecz była dalszym etapem w eksterminacyjnym pochodzie Polski przeciwko narodowi ukraińskiemu i w polonizacji t. zw. kresów.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PZahajkiewicz">Do aplikacji sądowej Ukraińców się nie dopuszcza. Wyjątki są tak bardzo nieliczne, że nie mogą być brane w rachubę. Znam wypadki zwolnienia z dłuższej już nawet aplikantury ludzi wybitnych zdolności i pod każdym względem bez zarzutu, bez jakiejkolwiek przyczyny. Nie dopuszczając ukraińskiej młodzieży do żadnych warsztatów pracy, nie dopuszczając jej do urzędów państwowych, tworzy się z niej element, który siłą konieczności musi grawitować do wszelkiej skrajności, a pozbawiony możności stałej pracy i utrzymania się, powiększa całkiem zrozumiale ekstremizm.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#PZahajkiewicz">Nie inaczej przedstawia się rzecz w notariacie, o którym Ukrainiec, mający za sobą najdłuższą nawet wzorową praktykę, marzyć nie może. Notariat stał się obecnie skarbcem, z którego Rząd czerpie nagrody dla swych pupilów, lub osłodę dla usuniętych z wybitniejszych pozycyj urzędniczej hierarchii.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PZahajkiewicz">Pomijam kwestję praktyk konfiskacyjnych, o których mówiło się dużo w tej Izbie i na komisji, ale niestety bezskutecznie. Chcę tylko, jako przykład, wspomnieć o jednym jedynym wypadku. Na Komisji Budżetowej dnia 11 stycznia b. r. twierdził p. Minister Sprawiedliwości, że „nierówności w sprawie konfiskat płyną z trzech odmiennych przepisów, obowiązujących w byłych zaborach”. A cóż powie p. Minister o takim fakcie?</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PZahajkiewicz">W r. 1929 skonfiskowało starostwo grodzkie we Lwowie książeczkę p. t. „Na triwohiu”, stanowiącą przedruk artykułów drukowanych w czasopiśmie „Nowyj Czas” we Lwowie. Sąd okręgowy wydział karny XXIV we Lwowie na posiedzeniu niejawnem w dniu 24 lipca 1929 r. do L. cz. Pr. 257/29 konfiskatę tę uchylił „z powodu, że umieszczone w tym druku artykuły, nie zawierają w sobie znamion czynu karygodnego”. Dotąd wszystko w porządku! Jednak policji państwowej w Białobożnicy pow. ozorkowskiego książeczka ta nie podobała się i zobaczywszy ją przy jakiejś okazji w r. 1932 w bibliotece kółka „Ridnoj Szkoły” w tej wsi policjant ją skonfiskował. I oto co się stało? — Sąd okręgowy w Czortkowie na posiedzeniu z dnia 19.XII. 1932 r. L. cz. II Pr. 69/32 po wysłuchaniu prokuratora państwa, konfiskatę tę zatwierdził, nakazując zniszczenie skonfiskowanej broszury. Co na to powie P. Minister Sprawiedliwości? Jak wyjaśni tę dwoistość konfiskacyjnych praktyk?</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PZahajkiewicz">Drugiem zagadnieniem, którem chcę pokrótce zająć się, jest wymiar sprawiedliwości w dziedzinie prawa karnego. Dziedzina ta przedstawia, rzeczywiście straszny obraz położenia ukraińskiego narodu, dla którego z pośród państwowych urzędów i urządzeń jedno li tylko stoi gościnnie otworem, to jest więzienie. Przedewszystkiem stanowczo musimy zaprotestować i to nie po raz pierwszy przeciw praktyce, stosowanej wyłącznie do ukraińskich politycznych procesów, a przypominające analogję z rosyjskiego regulaminu z 14 sierpnia 1881 r. o „Czerezwyczajnej Ochranie”, a mianowicie przeciw delegowaniu do, przeprowadzenia ukraińskich politycznych procesów sądów innych, jak te, którym oskarżeni z mocy prawa podlegają. Stało się regułą, że karne rozprawy, podlegające sądom przysięgłych w Tarnopolu, Stryju i t. d., przenosi się ze względów jakiejś wyższej konieczności do Lwowa i poddaje orzecznictwu lwowskich sędziów przysięgłych z pogwałceniem art. 98 Konstytucji, który zapewnia, że nikt nie może być pozbawiony sądu, któremu z mocy prawa podlega.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#PZahajkiewicz">Przypomina, mi się sprawa uwięzionych w związku ze spiskiem rosyjskich dekabrystów, spiskowców polskich: Łukasińskiego, Sołtyka, gen. Prądzyńskiego, ks. Dąbka i innych. Mimo nalegań Wielkiego Księcia, Konstantego i Nowosilcowa, by sprawę oddać sądowi wojennemu — Car Mikołaj I nie chciał naruszyć Konstytucji Królestwa Polskiego z czerwca 1815 r. i przestrzegając właściwości sądu, przekazał sprawę polskich spiskowców sądowi sejmowemu, powołanemu do sądzenia zbrodni stanu w myśl tejże Konstytucji. Tak postąpił Car Mikołaj I w r. 1827.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#PZahajkiewicz">Więzienia są przepełnione ukraińskimi politycznymi więźniami. Ubiegły rok był znowu erą masowych i ryczałtowych aresztowań, bez wszelkiej podstawy. To była straszna powrotna fala, która ogarnęła setki osób na to, by je po dłuższem lub krótszem uwięzieniu zwolnić. Ten stan znajduje poniekąd wyraz i w budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości w progresji wydatków na więziennictwo, oraz w trosce o zwiększenie pojemności w więzieniach kresowych, łącznie dla 1.714 więźniów. Może doczekamy się jeszcze tego, co robił Nowosilcow w Wilnie w 1823 r., gdzie 8 klasztorów zajęto na pomieszczenie więźniów. Więzienie stało się naszem życiem codziennem, częścią naszej kultury politycznej i myślowej, częścią naszego bytowania w Polsce. Cień podejrzenia ze strony policji, która wszędzie węszy wywrotowość i zbrodnię stanu, stereotypowe doniesienie, że aresztowany jest wrogo usposobiony do Państwa Polskiego, wystarczy, by przesiedzieć w więzieniu kilka miesięcy. Mimo wszelkich odimiennych zapewnień, więzienie prewencyjne stosuje się nadmiernie dla najbłahszych nieraz spraw. Ze strony Rządu i większości społeczeństwa polskiego wieje duch przesiąknięty tendencją karnych represyj przeciw ludności ukraińskiej, idzie prąd doszukiwaniu się wszędzie przeciwpaństwowej działalności i tworzenia na tej podstawie karnych dochodzeń i rozpraw. Nowy kodeks karny, z karą śmierci i z nadzwyczaj ostremi kryteriami prawa materialnego i surowemi karami, pozostawiając dowolności sędziego stosowanie kary w jej najszerszem rozpięciu, w rękach nowomianowanych politycznych eksponentów Rządu w sądownictwie otwiera dla ukraińskiej ludności czarne horoskopy. Lwów, Winniki, Tarnopol, Trembowla, Podhajce, Kopyczyńce, Tłuste, Buczacz, Brzeżany, Radziechów, Przemyślany Drohobycz, Borysław, Stryj, Sambor, Czortków, Przemyśl, Jaworów i t. d. — oto powiaty, przez które w r. 1932 przeszła burza rewizyj i aresztowań mężczyzn, kobiet, a przedewszystkiem młodzieży ukraińskiej, nad którą zawisł interdykt zagłady. Przypisywane organizacji O. U. N. podpalenia w pow. jaworowskim pociągnęły za sobą liczne kilkumiesięczne uwięzienia zupełnie niewinnych, a między nimi i uczniów gimnazjalnych, których niewinność następnie wykazaną została. Przy każdej zaś takiej sposobności niektóre organy polskiej prasy szczują przeciw ukraińskim instytucjom, a przedewszystkiem przeciw ukraińskim gimnazjom. Dziesiątki wykolejonej, młodzieży ukraińskiej, dziesiątki złamanych egzystencyj — oto plon kryminalistycznej polityki Rządu, który w ten sposób dokonuje poboru ukraińskich rekrutów do nielegalnej roboty podziemnej. Lisko, Wołyń i Polesie z kilkudziesięcioma procesami karnemi, sądy doraźnie i szubienice wyrosły na podłożu ciemnoty, rozpaczliwej nędzy ludności, doprowadzonej do ostateczności bezwzględnością władz administracyjnych i samowolą organów policji państwowej — dokumentują politykę Rządu wobec ukraińskiej ludności na polu wymiaru sprawiedliwości. Czyż Rząd nie zdaje sobie sprawy, że więzieniem i szubienicami nie uspokoi fermentu narodowego i społecznego, że dozorca więzienny i kat nie uregulują stosunków ukraińsko-polskich!?</u>
          <u xml:id="u-12.16" who="#PZahajkiewicz">Przechodzę wreszcie do sądów doraźnych. Nie mając możności omówienia w toku dzisiejszej dyskusji całego problematu instytucyj sądów doraźnych wraz z ich tragicznym epilogiem — karą śmierci, muszę stwierdzić, iż kruche muszą być podstawy władz państwowych oraz ich sita, jeśli od dnia 30 czerwca 1919 r. z trzechletnią przerwą w łatach 1928–1930, zresztą bez przerwy do dnia dzisiejszego szubienica jest stróżem porządku w Państwie. Zdumiewa mnie i przeraża zapatrywanie p. sprawozdawcy nawet w świetle jego statystycznych zestawień, jakoby 107 wyroków śmierci wykonanych w ciągu 16 miesięcy, obok 42 kar dożywocia, były cyfrą nieznaczną, nie świadczącą o rygorystycznem stosowaniu postępowania doraźnego. Pogląd ten jest dla mnie straszny. Znieczulenie na wartość życia ludzkiego, przebijające się w wykonaniu tak wielu wyroków śmierci, znajduje etyczny resonans w psychice mas i unicestwia wszelki choćby rzekomo, jak zbawienny wpływ sądów doraźnych.</u>
          <u xml:id="u-12.17" who="#PZahajkiewicz">Przed nami straszna tragedja Dmytra Danyłyszyna i Wasyla Biłasa zawisłych w trybie doraźnego postępowania na szubienicy we Lwowie dnia 23 grudnia 1932 r. Trzeba mieć odwagę prawdzie spojrzeć w oczy. Czy wiecie Panowie, że te rzesze publiczności i to w przeważnej części nawet nie ukraińskiej, ale polskiej, które się przysłuchiwały rozprawie gródeckiej i słyszały prostolinijną bez jakichkolwiek wykrętów lub odchyleń obronę oskarżonych, patrzyły na nich, jak na bohaterów?</u>
          <u xml:id="u-12.18" who="#PZahajkiewicz">Na posiedzeniu Komisji Budżetowej dnia 11 stycznia r. b. p. Minister Sprawiedliwości wziął na siebie całkowitą odpowiedzialność za niezłagodzenie wyroków kar śmierci zapadłych w postępowaniu doraźnem, oświadczając, iż niejednokrotnie nawet wbrew opinji sądu o złagodzenie wyroku, stawiał Prezydentowi Rzeczypospolitej wniosek o niezłagodzenie kary. To też za wykonanie kary śmierci na dwu młodych ukraińskich bojowcach Dmytrze Danyłyszynie i Wasylu Biłasie jest on odpowiedzialny.</u>
          <u xml:id="u-12.19" who="#PZahajkiewicz">Na rozstaju historycznych dróg ukraińskich i polskich stanęła w przeddzień waszej wigilii Bożego Narodzenia szubienica.</u>
          <u xml:id="u-12.20" who="#komentarz">(Głos: A Hołówko?)</u>
          <u xml:id="u-12.21" who="#PZahajkiewicz">Wykonaniem wyroku śmierci uniemożliwiliście wykrycie prawdziwej prawdy, to był trick taktyczny, wciągnęliście omawianie tej sprawy w trybie postępowania doraźnego, a następnie uniemożliwiliście dalsze jej wyświetlenie.</u>
          <u xml:id="u-12.22" who="#komentarz">(P. Seidler: To są Pańskie domysły.)</u>
          <u xml:id="u-12.23" who="#PZahajkiewicz">To fakt a nie domysły. Teorja odstraszenia tu sprawdzianu nie znajdzie. Nasuwa mi się tu jedna reminiscencja. Warszawskie wypadki 1861 r.; zamach na wielkiego księcia Konstantego. Polskie społeczeństwo spodziewało się, że Jaroszyński, Ryli i Rzońca zostaną ułaskawieni ze względu na ich młody wiek i uczucie pond którego wpływem działali. Stało się inaczej. W sierpniu zawiśli na szubienicy. I stwierdzają polscy historycy, że te szubienice poderwały znaczenie i wpływ t. zw. „stronnictwa białych”, a stronnictwo rewolucyjne i żądza zrzucenia jarzma niewoli wzrosły ogromnie. Oczekiwaliśmy ułaskawienia Danyłyszyna i Biłasa, gdyż — co jak najkategoryczniej stwierdzam, podłoże ich uczynku było polityczne, a motywy działania ideowe. Te względy, zdaniem naszem, winny były skłonić do innego ustosunkowania się do wydanego przez sąd wyroku śmierci właśnie i przedewszystkiem tych, których rewolucyjna działalność w bojówkach czasu polskich walk wyzwoleńczych szła szlakami podziemia i aktów teroru, a którzy są dziś u szczytu mocy i chwały. I po stronie polskiej były ugrupowania, byli ludzie, którzy liczyli napewno na wniosek ułaskawienia Biłasa i Danyłyszyna. Stało się inaczej. A dlaczego tak się stało? Czemu Minister Sprawiedliwości nie przedstawił Prezydentowi wniosku o ułaskawienie? Na tle całokształtu polityki Rządu, w uwzględnieniu całej działalności p. Ministra Sprawiedliwości i w świetle jego wzmiankowanej enuncjacji, społeczeństwo ukraińskie zrozumiało, iż celem było wywołanie odruchów i reakcji ze strony społeczeństwa, a przedewszystkiem ze strony młodzieży, by ją następnie masowo, fizycznie zniszczyć i zgnębić. To nasza odpowiedź p. Ministrowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Paschalski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PPaschalski">Wysoka Izbo! Tak dużo dziś mówiono przy Ministerstwie Sprawiedliwości o zawieszeniu nieusuwalności sędziowskiej, że wnosząc z tych głosów łatwo możnaby dojść do wniosku, że skład sędziowski cieszył się przed przewrotem majowym całkowitem zaufaniem, co więcej szacunkiem tej Izby. Sięgnijmy jednakże do sprawozdań stenograficznych, honorując starą zasadę: „Habenit sua fata libelli”. Na posiedzeniu 325 Sejmu Ustawodawczego z dnia 6 lipca 1922 r., mówił p. poseł Witos: „Jeżeli Panowie zwrócą uwagę, że w ostatnich czasach w sądach rozprzężono wszelką sprawiedliwość, obalono wiarę w ich obiektywność, to Panowie dowiecie się, jak to wszystko wygląda, i jeżeli zechcecie wyciągnijcie z tego praktyczne, ale straszne wnioski. Ja chcę uniknąć tego, a uniknąć tego nie mogę, miłe wskazując Panom na to rozwielmożnienie zła paru przykładów bardzo drażliwych, gdzie sąd jest tylko dla stronnictwa lub dla człowieka, gdzie litera prawa nikogo nie obchodzi i nikogo nie obowiązuje”. Na posiedzeniu z dnia 25 czerwca 1924 r. referent p. poseł Gruszka ustala: „Proszę Panów, z prawdziwem ubolewaniem skonstatować musimy, że wymiar sprawiedliwości niejednokrotnie nie stoi na wysokości zadania, nie stoi na tej wysokości przynajmniej, na jakiej stał przed wojną. Mam wrażenie, że moralność i w sądach się obniżyła. Jest ogólnie zjawisko wywołane wojną, mam na myśli pewne zmniejszenie się odporności niejednego z sędziów na wpływy uboczne”. P. Wyrzykowski na tem samem posiedzeniu daje następujący obraz sytuacji w sądownictwie: „Proszę Panów, jaka jest obecnie przyczyna obecnego złego stanu sądownictwa? Przyczyna jest ta, że wielu pierwszorzędnych ludzi uciekło z sądownictwa, a cała masa neurasteników, ludzi wykolejonych, którym się nie udało gdzieindziej zarobkować, przyszło do sądownictwa. Cała masa takich wykolejeńców przyszła do nas, by znaleźć ciepłe miejsca. Znam takie wypadki w sądach pokoju, gdzie chłopa inaczej się sądzi, a inaczej dziedzica. Przypuszczam, że Panowie nie chcą, żebyśmy poszli drogą specjalnej ustawy, uchylającej częściowo niezawisłość sądów, a precedensy mamy w nie tak dawnej przeszłości w innych państwach. A jakież są tego sądownictwa rezultaty? Ludność jęczy, cierpi i przeklina sądy”.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Głos na ławach B, B.: To byty endeckie sądy!).</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PPaschalski">P. poseł Marek — żeby wyczerpać całą gamę lewicowej opozycji — mówił: „Wytwarza się dziwna sytuacja, że sędziowie widząc, jak są nietykalni, nie liczą się z żadną opinją. Będę teraz mówił słowami iks. Lutosławskiego, który skarżył się w dawnym Sejmie, że „na kresach znajdują się jeszcze sędziowie, którzy tak dalece wrośli w carskie stosunki, że nie pozwalają na przewłaszczanie gruntów Polakom dlatego, że formalnie jeszcze przepisy carskiego rządu nie zostały zniesione”. A później cytuje poseł Marek następujący wypadek: „W zestawieniu ze sprawą podówczas się toczącą Aleksandra Lednickiego w takiej samej sytuacji był nasz towarzysz redaktor Kisielewski, znany w Polsce literat, który napisał artykuł po wypadkach grudniowych, po zamordowaniu Prezydenta Narutowicza, — w którym to artykule podał fakt, że siostra czy żona generała Hallera uderzyła grudką śniegu przejeżdżającego Prezydenta i za to został skazany na 3 miesiące. Ale najważniejszą jest rzeczą, że ta osoba, która rzuciła grudką śniegu na Prezydenta Narutowicza, z której policja spisała protokół, która dopuściła się zniewagi Prezydenta, do tej chwili niema wytoczonej sprawy”. A dalej mówił p. poseł Marek: „Już p. kol. Wyrzykowski powiedział, że w istocie w Polsce częstokroć bywa gorzej obecnie, niż za rządów dawnych państw zaborczych. W świetle sprawiedliwości i swobód konstytucyjnych, w świetle prawa demokratycznego, po zerwaniu z siebie pęt dawnych państw zaborczych, jesteśmy obywatelami bez różnicy na wyznanie, czy narodowość, ale jeżeli należymy tylko do lewicy społecznej, jesteśmy traktowani w sposób niesłychany”. P. poseł Marek mówi dalej o wolności słowa i pogotowiu prokuratorskiem, zarządzonem w Krakowie, o czem już teraz ograniczając mój temat wspominać nie będę. Kończy on: „…jak gdyby doprawdy Minister Sprawiedliwości był wyłącznie wyższym urzędnikiem więziennym, jak gdyby zakres jego działalności odnosił się wyłącznie do tego, żeby więzieniami rządzić. Sądy przestały być bezstronne, sądy nabierają charakteru partyjnego. Minister Sprawiedliwości nie jest stróżem prawa, ale jest krzewicielami bezprawia, nie jest zwiastunem nowych praw, ale szerzy bezprawie i kontynuuje stare carskie — to jeszcze było przed Ministrem Carem — cesarskie zasady”. A oto na posiedzeniu w dniu 6 maja 1925 r. p. pos. Gruszka, będący znowu referentem, zgłasza w imieniu Komisji Prawniczej wniosek: „Sejm wzywa Rząd, żeby celem ujednostajnienia orzecznictwa sądowego, podniesienia wydatności i sprawności sądów i lepszej kontroli tychże, wprowadził instytucję wizytatorów sądowych”. A p. pos. Bitner, który podobnie, jak dzisiaj, tak i wówczas miał zawsze długi szereg wątpliwości konstytucyjnych i zawsze miał tę samą żarliwą troskę o niezawisłość sędziowską, mówi pełen obaw o niezawisłość sędziowską: „Nawet prokuratorzy przy sądach okręgowych mają być obecnie oddani pod władzę wojewodów. Do tego dochodzi, że trzecia władza w Państwie ma ulec zupełnemu podporządkowaniu władzom administracyjnym. Dochodzi do tego” że komisje dyscyplinarne przy poszczególnych ministerstwach nie odsyłają spraw do sądu. Sądzę, że nie będę daleki od prawdy, gdy powiem, że i w społeczeństwie, nawet może w pewnej części Sejmu jest lekceważące poważanie, jeżeli nawet nie pogarda dla prawa i prawników”. W tem miejscu zaczynają rozlegać się z ław sejmowych głosy, że już nawet kobiety płaczą.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PPaschalski">P. pos. Ćwiakowski, który mówił mniej ostrożnie, aniżeli taki wytrawny prawnik, jak poseł Bitner, twierdzi: „Musimy zwrócić uwagę na szereg wyroków, godzących w poczucie praworządności i sumienia ludności Państwa Polskiego”. Proszę Wysokiego Sejmu, tak oto wygląda w szkicu bardzo ogólnym świątynia wymiaru sprawiedliwości, którą istotnie p. Minister Michałowski zburzył. I należy sobie postawić pytanie: Jakiż jest tedy powód do tak energicznej obrony ludzi, tak niewymownie ostro krytykowanych parę lat temu zaledwie? Musimy sobie powiedzieć wyraźnie, że obóz Stronnictwa Narodowego, broni w sposób zupełnie zrozumiały stanu swego posiadania.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Brawo!)</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PPaschalski">Rolska lewica jeszcze raz prowadzi à outrance politykę zasadniczej negacji I gdybym dla tego stanowiska miał znajdować jakiekolwiek usprawiedliwienie, to mógłbym je znaleźć w jednem z najświetniejszych przemówień w sejmach ubiegłych, wygłoszonych przez p. posła Stroińskiego, który precyzując jedno ze swoich stanowisk, mówił: „Ten los prawicy jest może smutny, ale muszę powiedzieć, że znam jedną rzecz, która jest jeszcze smutniejsza, mianowicie los lewicy, która po przewrocie majowym spodziewała się, że to wszystko pójdzie obecnie niewiadomo jak daleko, ale nie popełnię tego okrucieństwa, żeby obraz tej rzeczywistości, z obrazem tych marzeń” jakie się lewicy śniły, zestawiać”. Proszę Wysokiego Sejmu” jest wreszcie jeszcze jeden moment, który nie po raz pierwszy i napewno nie po raz ostatni te obie części Izby w opozycję połączył. To jest proces brzeski. I trzeba stwierdzić, że stanowi on łącznik pomiędzy tą częścią Izby, którą istotnie wyprowadza się ze snów o ludowładztwie, z tą częścią, która z tą ideologją powyższą nie ma nic wspólnego, ale od procesu brzeskiego z wielką polityczną zręcznością stara się przynajmniej obcinać poważne kupony.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#komentarz">(Brawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PPaschalski">Jeżelibym teraz powrócił do zagadnienia wymiaru sprawiedliwości w resortowem ujęciu, to chciałbym zwrócić uwagę, na jedną sprawę, o której nie należy za głośno mówić, aby stanu sędziowskiego nie urazić, chciałbym zwrócić uwagę na sprawę drażliwą uposażenia sędziów. Włączenie do ogólnej pragmatyki, zapożyczone ze wzorów austriackich nie uwzględniające specjalnego stanowiska sędziowskiego przy uposażeniach, wcześniej czy później odbić się musi na doborze sędziów, zwłaszcza na niższych szczeblach wymiaru sprawiedliwości. A przecież jeśliby chodziło o wymiar sprawiedliwości dla szerokich mas, o ten wymiar sprawiedliwości, który się nie interesuje w danej chwili tą lub inną aktualną polityczną sensacją, to sędzia grodzki jest najbliższym łącznikiem mas z wymiarem sprawiedliwości, tym najbardziej dostępnym, zrozumiałym lub odstręczającym przykładem, jak niezawisłość sędziowska s;ę spełnia. I muszę powiedzieć, że ci, którzy ciągle tylko o artykułach Konstytucji mówią, a o blaskach i nędzy życia sędziowskiego, sędziego grodzkiego zwłaszcza pamiętać nie chcą, jeszcze raz udowadniają, że składają powinny hołd teorji, przechodząc do porządku dziennego nad praktycznem życiem.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PPaschalski">I wreszcie po to, ażeby ten temat wyczerpać, chciałbym jeszcze zwrócić się do p. Ministra Sprawiedliwości z jedną prośbą.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Żeby ustąpił. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PPaschalski">Z tą prośbą niewątpliwie się zwróci p. Profesor. Moja prośba będzie zupełnie innego typu, aczkolwiek przypuszczam, że w tym wyjątkowym wypadku nie będzie p. Profesorowi niemiłą. Chodzi mi o sprawę czystego, czy też częściowo politycznego może sentymentu, o sąd apelacyjny w Toruniu. Rozumiem, że wtedy gdy rozwiązujemy zagadnienie rzeczowego ustosunkowania się do pewnych problemów oszczędnościowego budżetu, zniesienie sądu apelacyjnego w Toruniu wypływa jako logiczna konsekwencja z pewnego programu, jednakże mamy do czynienia z ludnością, której długotrwała niewola narzuciła w stosunku do każdego zarządzenia władzy centralnej słuszną czy niesłuszną — w tym wypadku napewno niesłuszną — podejrzliwość; a pozatem na terenie tegoż sądu apelacyjnego mamy jedyną możność stosowania prawą, którego Polska poprzednio prawie że nie znała — a które jest naszem gdyńskiem ukochaniem prawa morskiego; wydaje mi się wreszcie, że musi zależeć nam na tem, żeby ludność Pomorza w każdej chwili jaknajbardziej czuła pieczę rządu centralnego. Dlatego też sądzę, że najsłuszniejsze nawet względy rzeczowe ustąpić powinny przed nastrojami, a prośbę o pozostawienie sądu apelacyjnego w Toruniu, jako prośbę sentymentu pozwoliłem sobie określić.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#PPaschalski">Proszę Panów! Przechodzę obecnie do następnego zagadnienia z cyklu problemów, które tu były poruszane, do problemu sądów doraźnych. Problem sądów doraźnych posiada swoją specjalną wymowę. Śmierć jest słowem, którego nigdy i nigdzie nie należy bagatelizować. Ale jeżeli o tym problemacie mówimy, to na jeden fakt chciałbym Wysokiej Izby uwagę zwrócić. Nie jest rzeczą dopuszczalną w krytyce ilości wykonanych wyroków iść zbyt daleko, zapominamy bowiem, że sąd doraźny niema obowiązku orzekania kary śmierci; sąd doraźny ma obowiązek w pewnych wypadkach wyrokowania kary śmierci, bądź też bezterminowego ciężkiego więzienia. Gospodarzem życia ludzkiego sąd zawsze pozostaje. Przyznaję otwarcie, że sądów, które z jednej strony orzekają karę śmierci, a z drugiej strony wnoszą o ułaskawienie skazańca, ja nie rozumiem. Jest to przenoszenie odpowiedzialności z sumienia sędziowskiego, które istotnie powinno być tylko symbolem wymiaru sprawiedliwości, przenoszenie tej odpowiedzialności moralnej na człowieka. który, będąc najłagodniejszym nawet osobiście, nigdy nie ma prawa liczyć się tylko ze swojem ludzkiem sumieniem, ponieważ symbolizuje Państwo.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PPaschalski">I o tem należałoby w formie ogólnej sądom orzekającym o winie i karze przypomnieć.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#PPaschalski">A teraz chciałbym na chwilę jedną zatrzymać się nad przemówieniem p. marszałka Zahajkiewicza, a zatrzymać się dlatego, ponieważ ono równorzędne dwa porusza problematy, i ponieważ o sprawie wyroku gródeckiego w organach prasy mówiono chwilami zbyt dużo.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#PPaschalski">Proszę Panów, powiedziałem, że śmierć jest słowem, o którem nieomal niebezpiecznie jest w tak wielkim składzie, jak Wysoka Izba mówić. Śmierć posiada swój specjalny patos, śmierć może być usprawiedliwiona tylko przez krzyk oburzenia moralnego, zgodnie z heglowską prawa teorją negacji przez negację; śmierć może być usprawiedliwiona poza tem przez cel, któremu sprawca się przeciwstawia.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#PPaschalski">Nam ciągle sięgają do historji, nam ciągle prowadzą paralelę, nas ciągle wciągają w sentymentalne pułapki — i, powiedzmy sobie, że niezależnie od ustosunkowania się do wykonanego w sprawie gródeckiej wyroku śmierci tutaj analogji z naszych dawnych czasów niema!</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#komentarz">(Żywe oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#PPaschalski">Tej analogii być nie może! Ta analogja przekreśla się geograficznem położeniem Warszawy w stosunku do Moskwy, a geograficznem położeniem Lwowa w stosunku chociażby tylko do Krakowa! Ta analogia przekreśla się przez wiekowy stosunek dwóch zasiedziałych na jednej ziemi narodowości. Ta analogja przekreśla się przez długą historię, w której oba narody głowa przy głowie, ramię przy ramieniu, kolano przy kolanie zwyciężały hordy tatarskie!</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#komentarz">(Huczne brawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#PPaschalski">Proszę Panów, jeżelibym o sprawie wykonania wyroku gródeckiego miał wypowiedzieć taki czy inny pogląd, to uważałbym, że wyrok ten mógł być wykonanym ze względu na wielki cel, który obu stronom przyświecać może i musi.</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#PPaschalski">Proszę Panów! Moi koledzy, przynajmniej z lewicy, napewno nie będą rzucali kamieniem potępienia na historję rewolucji francuskiej, nie powiedzą, pełni roztkliwienia, o pięknych szyjach podówczas ścinanych i o wspaniałych ludziach starego reżimu i wspaniałej kultury, którzy pod gilotynę składali swoje głowy. Clemenceau w jednej z najpiękniejszych prac, jaka wyszła z pod pióra polityka: „Au soir de la penséc” mówi, że ci wszyscy panowie, którzy tak pięknie operują słowami: równość, wolność i braterstwo oraz dekoracją praw człowieka i obywatela, o jednem zapominają, że prawo gilotynowania stworzyło dla pewnych ludzi obowiązek położenia pod gilotynę swej głowy. Ale nad tem wszystkiem przechodzi się do porządku dziennego jednem wielkiem określeniem: wielkość idei pociąga zła sobą wielkość ofiar. Moi koledzy z lewicy nie protestowali wtedy, kiedy człowiek niewątpliwie idei i tego mu nikt nie może odmówić, chyba, kto uzna go za chorego nerwowo czy umysłowo, Eligjusz Niewiadomski był stracony. Wtedy nikt nie oponował. Prawica narodowa windowała go na sztandar narodowy, lewica milczała. Jakiż obowiązek my mamy w stosunku do ludzi szalonych, należących do mniejszości narodowych, zachowywać się inaczej, aniżeli zachowujemy się w stosunku do szaleńców, zbłąkańców, być może, ale również ludzi idei, którzy do polskiej należą większości? Dlatego właśnie, że obóz, który my reprezentujemy, stoi na stanowisku wielkiej wspólnoty historycznej, dlatego, że wierzy w możność braterskiego z Ukrainą porozumienia, dlatego, że przyjmuje jako udowodnione przez Ukraińców, że czas wielkiej Ukrainy przyjść musi, czas, kiedy zagadnienie Lwowa stanie się fragmentem zaledwo rozwiązywania wielkiego problematu ukraińskiego, — dlatego nie możemy pozwolić na to, żeby ten czy inny najszlachetniejszy szaleniec pod Gródkiem, strzelając do urzędnika pocztowego Państwa Polskiego, opóźniał, być może znacznie, przyjście na świat i narodzenie przyszłego ministra poczt i telegrafów wielkiej Ukrainy. My, którzyśmy włączyli Waszych inwalidów z okresu walki o Lwów do swojego składu,...</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#komentarz">(P. Zahajkiewicz: Do dzisiaj to się jeszcze nie stało.)</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#PPaschalski">...mamy prawo żądać, żeby w stosunku do szaleństwa politycznego była jednakowa stosowanna miara, niezależnie od tego, czy szaleńcem jest Polak czy Rusin.</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#PPaschalski">Wreszcie przechodzę do zagadnienia ustosunkowania się naszego do problematów t. zw. praworządności w Polsce; w szczególności do zagadnienia Sądu Najwyższego i weryfikowania przez niego mandatów poselskich.</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#PPaschalski">Zmuszony jestem zacząć od tego, że dane, podane przez p. Rybarskiego, są niesłuszne. Ogółem wpłynęło w grudniu 1930 r. i w styczniu 1931 r. 166 protestów z 48 okręgów. Załatwiono ostatecznie protestów 83 w 28 okręgach, na ukończeniu jest 31 z 8 okręgów. Pozostaje do załatwienia protestów 52 — okręgów 712. Jeżeli Wysoka Izba weźmie pod uwagę, że rachunek w danym wypadku jest nieco inny, aniżeli rachunek normalny arytmetyczny, ponieważ wszystkie protesty z danego okręgu są załatwiane razem, to okaże się, że sytuacja jest zupełnie odwrotna, aniżeli ta, którą przedstawił p. prezes Rybarski. Mamy w gruncie rzeczy załatwionych 75% protestów; pozostaje do załatwienia jeszcze 25%. A więc Sąd Najwyższy, jak widzimy, spełnia swoje zadanie.</u>
          <u xml:id="u-14.28" who="#PPaschalski">Tezy, przyjęte przez Sąd Najwyższy przy rozważaniu wszelkich problematów, dotyczących postępowania wyborczego, nie są bynajmniej nowemi.</u>
          <u xml:id="u-14.29" who="#PPaschalski">W przemówieniu p. Wyrzykowskiego, które pozwoliłem sobie cytować, jest passus, dotyczący człowieka, który przed wojną był jednym z głównych przedstawicieli Stronnictwa Narodowego, a po wojnie — prezesem Sądu Najwyższego. P. pos. Wyrzykowski, mówiąc o Franciszku Nowodworskim, poświęcił mu pełne zachwytu zdanie. I tezy, któremi się w dniu dzisiejszym Sąd Najwyższy przy rozwiązywaniu problemów wyborczych kieruje, są przeważnie wypracowane pod przewodnictwem Franciszka Nowodworskiego. Nie zaszło nic nowego.</u>
          <u xml:id="u-14.30" who="#komentarz">(P. Stroński: Oprócz zmiany składu sądu.)</u>
          <u xml:id="u-14.31" who="#PPaschalski">Niewątpliwie. Franciszek Nowodworski umarł i my istotnie cudownych właściwości nawet na użytek Pana Profesora nie posiadamy.</u>
          <u xml:id="u-14.32" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-14.33" who="#PPaschalski">Tezy jednak są zupełnie identyczne. Jeżeli można mówić, że człowiek żyje w swojej spuściźnie, to Franciszek Nowodworski, umarły, rządzi po dziś dzień Sądem Najwyższym w zakresie weryfikacji postępowania wyborczego.</u>
          <u xml:id="u-14.34" who="#PPaschalski">Proszę Wysokiego Sejmu! Sąd Najwyższy tedy, wydaje mi się, spełnia swoje zadania. Rozumiem, że zarzuty Panów należałoby w gruncie rzeczy sformułować inaczej: Klub Sejmowy Bezpartyjnego Bloku jeszcze się nie zmniejszył, a skoro się nie zmniejszył — tedy Sąd Najwyższy swojego zadania nie spełnił.</u>
          <u xml:id="u-14.35" who="#komentarz">(Wesołość. Brawa i oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-14.36" who="#PPaschalski">To byłoby istotne sformułowanie zarzutu — p. Marszałek Trąmpczyński nawet gotów jest mi przyznać rację — że byłyby to skrystalizowane należycie poglądy Klubu Narodowego.</u>
          <u xml:id="u-14.37" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Przyjmujemy to twierdzenie.)</u>
          <u xml:id="u-14.38" who="#PPaschalski">Albowiem dla Panów praworządnem jest to, co Ranom dogadza. P. Marszałek Trąmpczyński, badany w procesie brzeskim jako świadek, użył następującego określenia, mówiąc o okresie rządów p. premjera Bartla: P. premier Bartel zachowywał przynajmniej pozory praworządności, a później nawet już i pozorów nie było”. Proszę Panów, śmiem twierdzić, że metoda pozorów nigdy nie była metodą pomajowych rządów. Jeżelibym chciał te rzeczy ujmować ściśle, o ile możności prawniczo, to była to metoda interpretacji, ograniczająca prawo Sejmu, jeżeli chodzi o wykładnię słów, uzupełniona metodą historyczną, posługującą się przelaną krwią i tej przelanej krwi pamiętliwą. Wydaje mi się, że nikt z Panów. dla których słowo ustawy nie jest zawieszone w próżni, nie powie mi, że tego rodzaju historyczna metoda jest z punktu widzenia ściśle prawniczego niesłuszną. I nikt nie powie również, że ta krew zwycięska, która w dniach majowych została przelana, była przelana w obronie Sejmu, w obronie jego uprawnień, czy też uprawnień tych rozszerzenia nawet.</u>
          <u xml:id="u-14.39" who="#PPaschalski">Ale jeżelibym mówił o metodzie pozorów, to, replikując p. Marszałkowi Trąmpczyńskiemu, musiałbym powiedzieć, że metodą pozorów jest przedewszystkiemi metoda Panów obrony praworządności. Metodą pozorów był proces Niewiadomskiego, zmierzający do tego, ażeby mówić o tem, że Narutowicz zginął, z jakiej broni zginął, a przeszkadzać wyświetleniu jakiegokolwiek istotnego momentu, wiążącego Niewadomskiego z podejrzewanym spiskiem,...</u>
          <u xml:id="u-14.40" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Przez Pana.)</u>
          <u xml:id="u-14.41" who="#PPaschalski">...jeżeli p. Marszałek był łaskaw zwrócić na to uwagę, to przypomnę, że stawiałem wniosek o zbadanie świadków z Sosnowca, którym na godzinę przed zabójstwem komunikowano, że zabójstwo już jest dokonane. I wtedy sąd wniosek odrzucił. Zapytuję się więc, czy w tych warunkach o metodzie pozorów była mowa, czy nie? Metodą pozorów było wytaczanie spraw, których później nie było. Sprawa o zajścia na placu Trzech Krzyży nigdy sali sądowej nie ujrzała. Wreszcie proces wytoczony panu redaktorowi Fryzemu przez „obrażonych” został umorzony z powodu przedawnienia. Był proces drugi, o którym wzmiankowałem, proces Zygmunta Kisielewskiego, który znowu dochodzi do skutku nie w stosunku do tej, o której Zygmunt Kisielewski mówił, a która rzucała grudkami śniegu w osobę Prezydenta, lecz dochodzi do procesu przeciw temu, kto to oskarżenie stawia.</u>
          <u xml:id="u-14.42" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Co my mamy z tem wspólnego?)</u>
          <u xml:id="u-14.43" who="#PPaschalski">O tem za chwilę powiem.</u>
          <u xml:id="u-14.44" who="#PPaschalski">Metoda pozorów, niewątpliwie prowadzona niesłychanie dokładnie i z olbrzymią precyzją, ujawniała się w jednym jeszcze zakresie. Panowie za każdym razem przychodziliście do Sejmu o kredyty dodatkowe. Ale zamknięć rachunkowych nie było do czasu, gdy przyszedł p. Minister Czechowicz.</u>
          <u xml:id="u-14.45" who="#komentarz">(P. Trąmpczyński: Bo waluta spadała. Wesołość na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-14.46" who="#PPaschalski">Z zamknięciami rachunkowemu przyjść było można. I Panie Marszałku, jako doświadczony prawnik, przyzna Pan, że żadna spółka akcyjna nie zgodziłaby się na przedłożenie preliminarza tylko, nigdy nie interesując się tego preliminarza wykonaniem.</u>
          <u xml:id="u-14.47" who="#PPaschalski">Proszę Wysokiej Izby, metoda pozorów idzie dalej. Polega ona na judzeniu młodzieży akademickiej, niewątpliwie bardzo zgrabnem, judzeniu o wiele bardziej ostrożnem, aniżeli ostatnie przemówienie p. pos. Żuławskiego, a później na umyciu rąk: „Nie myśmy byli winni”. Na tem polega metoda politycznej gry, w istocie tylko pozorami.</u>
          <u xml:id="u-14.48" who="#PPaschalski">Proszę Panów, mówi się o zagadnieniu narodu, mówi się o stosunku do problematu narodu. Pozwolę sobie odczytać Panom jedną małą odezwę, o której Pan Marszałek Trąmpczyński naturalnie za chwilę powie, że ona nie ma nic wspólnego z Klubem Narodowym. Odbywa się zjazd Związku Strzeleckiego w Poznaniu. 6.000 ludzi pod bronią na Placu Wolności, przemówienia poświęcone wyłącznie zagadnieniom obrony Państwa. Radjo zostaje przecięte. No, to już kwesja tych, którzy je przecinali. Jednocześnie wychodzi odezwa, podpisana przez „młodych narodowców”, która brzmi: „Ludzie sanacji, a z nimi strzelcy, paktowali już przed wojną z Niemcami, a teraz odrazu robią manifestację antyniemiecką. To jest oszustwo polityczne. Czy można sobie wyobrazić takiego Strzelca „ofermę”, że stanie naprzeciw stahlhelmowca, czy hitlerowca? Popatrzcie na nich! Jest to doprawdy śmieszne i tragiczne”. Odezwa nie została wydana do zarządu głównego Związku Strzeleckiego, któryby umiał nad nią przejść do porządku dziennego, odezwę się rozdaje wśród paru tysięcy chłopców, ludzi, którzy wyszli z zadymionych izb i robotniczych suteryn. To jest metoda budowania wiary w naród, to jest metoda mówienia Hitlerowi o tem, czem jest Związek Strzelecki w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-14.49" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.: Głosy: Hańba!)</u>
          <u xml:id="u-14.50" who="#PPaschalski">Związek Strzelecki, to jedynie organizacja przysposobienia wojskowego. Proszę Panów” wtedy, gdy ta walka ma toczyć się tu, między nami, my każdą walkę przyjmiemy, ale wtedy, gdy idzie tam w doły, gdy w tych dołach, zamiast budzić poczucie radości przy prężeniu się na dźwięk hymnu „Jeszcze Polska nie zginęła”, Wy im powiadacie: oszustwo polityczne, to w tej chwili rozbijacie tę głęboką morale, morale budzących się chłopców, którzy muszą wierzyć, że istnieją rzeczy ponad walkę partyjną, że istnieją problemy, które nas wszystkich łączą. Rozbicie tego poczucia jest rozbiciem jednego z głównych więzów społecznych.</u>
          <u xml:id="u-14.51" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głos na prawicy: Deklamacja!)</u>
          <u xml:id="u-14.52" who="#PPaschalski">To nie jest deklamacja, to mnie nawet dość drogo wewnętrznie kosztuje. Ale skoro już o tem była mowa i skoro p. Marszałek Trąmpczyński, poparty przez jednego ze swoich kolegów, zechciał łaskawie powiedzieć, że Związek Strzelecki jest organizacją polityczną, ja muszę oświadczyć, że Panowie są w grubym błędzie. Organizacja polityczna Związku Strzeleckiego nie istnieje i po powołaniu się na rozkazy, ni mniej ni więcej tylko p. Ministra Spraw Wojskowych, ośmielam się powiedzieć Panom, że Panowie nie ustalą nigdy w tej chwili żadnego łącznika między organizacjami politycznemu a organizacją przysposobienia wojskowego, jaką Związek Strzelecki zostanie.</u>
          <u xml:id="u-14.53" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-14.54" who="#PPaschalski">Jako prezes Związku Strzeleckiego napewno nie jestem i nie będę działaczem partyjnym, tylko tym, który pracuje, ażeby do tej organizacji obrony narodowej włączyć jaknajwiększą liczbę ludzi, gotowych do walki z nieprzyjacielem!</u>
          <u xml:id="u-14.55" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-14.56" who="#PPaschalski">A teraz, proszę Panów, przechodzę do ostatniego punktu „praworządnej” gry Panów, do ostatniej Panów deklaracji, dotyczącej wyboru przyszłego Prezydenta Rzeczyposopolitej.</u>
          <u xml:id="u-14.57" who="#PPaschalski">Proszę Panów! Zupełnie słusznie podkreślił p. Minister Miedziński już w swojem przemówieniu, że Panowie po dziesięciu latach powracacie do koncepcji z 1922 roku. Wtedyście Panowie mówili o żydowsko-masońskim prezydencie. W tej chwili, ponieważ Panów obowiązuje solidarność, będziecie mówili niewątpliwie o „prezydencie brzeskim”. Według rezolucji Centrolewu w Krakowie, w której Panowie nie braliście udziału, jesteście Panowie przecież praworządni — prezydent złamał przysięgę i ten przyszły prezydent według Waszego sformułowania przyjdzie na świat z grzechem pierworodnym, nie oczyszczonym przez chrzest z rąk opozycji. Panowie zgóry podkopujecie zaufanie do symbolu Polska, a głos Wasz, cytowany w prasie zagranicznej, mógłby pomniejszyć wagę jego słów, gdyby głosom Panów dano tam znaczenie istotne. Mówicie to wtedy, gdy kanclerzem w Niemczech jest Hitler, gdy na okres przyszłego prezydenta mogą przypaść decyzje stanowiące o potędze Państwa. I zapytuję się Panów, czy Panom istotnie, — nie im (wskazuje na lewice,) ale czy Panom (zwraca się do prawicy) nigdy nie przychodziło na myśl jedno zagadnienie, że Panowie wywodzicie swoją genealogię nie z tych wielkich — jak oni — rewolucyjnych francuskich słów, ale z poczucia narodowej potęgi — więc czy nie przychodzi Panom na myśl, że każda krytyka musi mieć swoje granice, że ich przekroczenie jest niszczeniem więzi społecznej najzupełniej z punktu widzenia Państwa niedopuszczalnem. Ja to rozumiem, gdy p. Żuławski mówi, że socjaliści idą w tłum, że idą do zbitych, głodnych i skopanych mas, aby zburzyć ich spokój i potrwać je do buntu; gdy jeszcze w tym samym numerze „Robotnika” znajduję bardzo ciekawą polemikę pomiędzy panami Adlerem a Kautskym, gdzie p. Adler uważa, że konieczne jest połączenie się frontu socjalistycznego z komunistycznym, i proponuje konkretne warunki, wśród których jest np. taki: „bolszewicy muszą przyznać, że demokratyczna droga do socjalizmu, przynajmniej w niektórych państwach, nie jest wykluczona”. A w innych jest wykluczona? A więc w innych punktach socjaliści muszą porzucić drogi demokratyczne i przejść na komunistyczne metody działania? Otóż gdy ja te rzeczy u p. Żuławskiego czytam, to je rozumiem. Ta praworządność już jest tak całkowicie zdewaluowana, że z poza niej widzimy wyraźnie browningi. Ale kiedy Panowie przychodzą z tem zagadnieniem, gdy Panowie przychodzą z podkopywaniem symbolu Państwa Polskiego — a zgodzicie się ze mną, że w świadomości narodowej symbol Państwa Polskiego to jest bardzo dużo, Polak rozumuje raczej kategoriami jednostki, kategorjami programu — to wtedy się zapytuję: Jakież środki później będą na to, żeby szkody naprawić? I wtedy p. Rybarski da nam środek, który istotnie nie został jeszcze opatentowany, w zakresie ekonomii społecznej przynajmniej, tem remedjum mają być nowie wybory. Nowe wybory w okresie szalejącego kryzysu gospodarczego, w okresie, gdy na posterunku swoim trwa chłop, który niezawsze je dosyta, trwa urzędnik, który nie kradnie, nie bierze łapówek, i trwa policjant, którego obrzucacie jadem, opluwacie go opozycyjną śliną, strzelacie do niego, ale on trwa! Więc w tej chwili mamy pójść z hasłem nowych wyborów i stanąć wobec tego nieprzebranego morza demagogii, które będzie niszczyć wszystkie więzy? Proszę Panów, istotnie to jest wynalazek, do którego nikt inny poza prof. Rybarskim na terenie międzynarodowym patentu nie zgłosi.</u>
          <u xml:id="u-14.58" who="#PPaschalski">Otóż sytuacja jest inna. My jesteśmy istotnie zdecydowani na jedno. Ze względu na czas” ze względu na wiarę w naród, ze względu na to, że nie chcemy, ażeby morale narodu nadwyrężona została, musimy rygorystycznie traktować wszystkie przepisy, dotyczące t. zw. wolności, zarówno wolności zgromadzeń, jak i wolności prasy. My to robić musimy i nie w naszym własnym interesie, musimy to robić w interesie narodu, tego narodu, którego postawa imponuje całej Europie i całemu światu...</u>
          <u xml:id="u-14.59" who="#komentarz">(Oklaski na lawach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-14.60" who="#PPaschalski">...i nie możemy dopuścić do tego, czego chcą od nas nasi przeciwnicy, bawiący się w praworządność. Czas jest zbyt ciężki, czas taki nie znosi ani defetyzmu, ani tych konstytucyjnych igraszek i my, którzyśmy wzięli odpowiedzialność na siebie za przetrwanie tego czasu, my, którzy wierzymy w naród we wszystkich jego najwspanialszych przejawach, a którzy postawiliśmy sobie nie byle jakie zadanie zdyscyplinowania społeczeństwa i wykrzesania bohaterstwa milczenia, w Polsce najcięższego, o wiele cięższego, niż bohaterstwo wspaniałych słów, my Sejm dyscypliny społecznej nie pozwolimy na igraszki, które mogłyby się skończyć częściowem chociażby załamaniem się wspaniałej narodu morali.</u>
          <u xml:id="u-14.61" who="#komentarz">(Huczne i długotrwale oklaski na ławach B. B)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rosenberg. Ma Pan 5 minut czasu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PRosenberg">W toku tegorocznej debaty budżetowej Rząd już trzykrotnie zapowiadał dalsze zaostrzona teroru faszystowskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Proszę łaskawie głośniej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PRosenberg">W oświadczeniach reprezentantów Rządu zaostrzony teror klasowy został wyraźniej, niż kiedykolwiek dotąd, powiązany z rządowym programem walki z kryzysem. Tak jest istotnie. Teror faszystowski — to podstawa programu rządowego, programu kapitalistycznego wyjścia z kryzysu. Teror jest nierozerwalnie związany i zrośnięty z dwoma dalszemi elementami tego programu: z krańcowym wyzyskiem mas i przygotowywaną nową imperialistyczną wojną antyradziecką.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PRosenberg">Wojenny charakter teroru faszystowskiego w Polsce, teroru, który nie zna równych sobie w całym świecie imperialistycznym, ujawnia się coraz wyraźniej. Mówią o tem nietylko sądy wojenne, doraźne dla ludności cywilnej i dla wojskowych, nietylko udział wojska w ekspedycjach karnych przeciwko chłopom i krwawe „pacyfikacje” na Ukrainie i Białorusi Zachodniej. (Ustęp skreślony ze stenogramu przez Marszałka Sejmu na podstawie art. 33 regulaminu.) Faktyczny stan wyjątkowy, wojenny, rozciągnięty został na całą ludność pracującą miast i wsi, na miliony głodujących i walczących o chleb i pracę robotników i chłopów. Czy np. nasyłanie na fabryki setek policjantów, uzbrojonych w pancerze, karabiny maszynowe i bomby gazowe dla walki ze strajkującymi robotnikami — czy to nie metody wojenne?</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#PRosenberg">Sądy doraźne działają bez wytchnienia, rośnie las szubienic.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Panowie posłowie łaskawie zechcą się uspokoić, ja muszę słyszeć posła.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PRosenberg">Liczba powieszonych, wśród których są i 17-letni chłopcy, idzie już w setki. Nawet statystyka oficjalna ogłoszona na Komisji Budżetowej mówi o 149 wyrokach śmierci. Za udział w rewolucyjnej walce narodowo-wyzwoleńczej powieszono chłopów ukraińskich Biłasa i Danyłyszyna. Czterech chłopów z Leska uniknęło stryczka tylko dzięki potężnemu masowemu protestowi chłopów ukraińskich, przed którym faszyzm się cofnął.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PRosenberg">Po krwawej „pacyfikacji” na Wołyniu i Polesiu w grudniu r. ub. miały miejsce ekspedycje karne przeciwko chłopom białoruskim na Grodzieńszczyźnie. Minister przyznał np Komisji Budżetowej, że w czasie powstania na Polesiu zamordowano 25 chłopów. A czy inny jest los drugich 25 powstańców, których przekazano sądom? Po Jadowie, Lubli, Daleszycach i Łapanowie, po dziesiątkach rannych i zamordowanych prawie dzień w dzień mają miejsce zbrojne wystąpienia policji przeciw rewolucyjnym chłopom. Systemem stały się napady policji na strajkujących robotników, masakrowanie ich i mordowanie, trucie bombami gazowemi i wyrzucanie zbrojną przemocą z zajętych przez mich fabryk (Piotrków, Pabjanice, Strzemieszyce, Dzwonkowa, Widzew i t. d.).</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PRosenberg">Mnożą się fakty bicia i torturowania robotników i chłopów w aresztach policyjnych i defensywach, szerzy się i utrwala system Łucka. Czyż może zresztą być inaczej, skoro prokuratura przy sądzie apelacyjnym w Lublinie odrzuciła. skargi bohaterskich więźniów łuckich, bestialsko torturowanych przez katów Zarembów i Tkaczuków? Niedawno na procesie politycznym w Sandomierzu, więźniowie Zylberg, Goldman, Wiązek i inni stwierdzili, że podczas badania na policji odbito im płuca, zawieszano ciężarki na organa płciowe, skuwano i zawieszano na drągu i t. p.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PRosenberg">Na tle ogólnego zaostrzenia hecy nacjonalistycznej i pogromowej wzmagają się ekscesy i represje w stosunku do mas żydowskich. Do codziennych zjawisk w dzielnicach robotniczych w Warszawie i innych mostach należą obławy i „pacyfikacje”, przeprowadzane przez bandy szpiclowskie i policję, „niebieskie karetki” policyjne zgarniają robotników setkami do defensyw, najścia policji na związki i lokale robotnicze, zamykanie związków i t. d. aresztowanie w Warszawie w jednym dniu tysięcy robotników-tragarzy, ostatnie najścia na Związek Piekarzy i Związek Drzewny. Mnożą się fakty atakowania poselskich wieców komunistycznych przez policję i przez szpiclów, bicia posłów i ich słuchaczy.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PRosenberg">Rośnie fala masowych procesów politycznych i katorżnych wyroków sądowych. Ostatnio w Warszawie skazano tramwajarzy do 5 lat więzienia za udział w strajku. Niedawno odbyły się procesy w Krakowie, Widnie i Lwowie. W Wilnie również skazano 11 letniego „wywrotowca”, chłopca wiejskiego Pitrzuka na rok więzienia, w Warszawce zaś 13-letniego Milchsztajna na 3 lata. W Stanisławowie odbył się proces dzieci ukraińskich, uczniów szkoły powszechnej, oskarżanych o organizowanie demonstracji rzucania haseł: „Jesteśmy głodni! Chcemy Ukrainy radzieckiej!” Na jeden rok więzienia za kradzież bochenka chleba skazano w Łodzi bezrobotnego. Podstawą wszystkich wyroków sądowych są zeznania szpiclów i policji. Ostatnio w Sosnowcu na procesie młodzieży robotniczej, gdy sąd zgodził się na załączenie do sprawy „dowodów” i dokumentów policyjnych, przedstawiciel defensywy Maigas oświadczył: „Żadna siła nie zmusi mas do przedłożenia tych dowodów”. Sąd, oczywiście, ustąpił.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PRosenberg">Faszystowskie katorgi więziennie są dziś terenem skoncentrowanej ofensywy regulaminowej, która nastąpiła po długotrwałych atakach częściowych, częstokroć odpieranych bohaterską walką więźniów politycznych. Po niedawnych masakrach w Łodzi, Warszawie, Włocławku, Mysłowicach i t. d. następują dziś nowe bestialskie gwałty. Celem faszyzmu jest nietylko. zrównanie więźniów politycznych z kryminalnymi, ale faktycznie całkowite moralne i fizyczne ich wytępienie. Więźniowie polityczni są mimo zaciętego oporu, przy pomocy bicia i katowania, przebierani w ubrania kryminalnych, wtrącani do cel tych ostatnich (Grodno).</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PRosenberg">Trwa walka administracji z przedstawicielstwem więźniów politycznych. Odbiera się wspólnotę żywnościową, odmawia przyjmowania paczek od rodzin — a jednocześnie systematycznie obniża się i pogarsza racje żywnościowe. W Sieradzu więźniowie znajdują w zupie kartoflanej zamiast kartofli robaki; to samo ma miejsce i w innych więzieniach. Skracany jest spacer więźniów politycznych; w Katowicach więźniarki polityczne 6-dniową głodówką musiały walczyć o godzinę spaceru dziennie. Trwa atak na biblioteki, a nawet palenie bibljotek więźniów politycznych, odbiera się więźniom materjały piśmienne, pisma codzienne i t. d. Zaostrza się system sadystycznych represyj i kar. Za odmowę stawania „na baczność” karze się pozbawieniem spaceru, korespondencji i widzeń na przeciąg jednego miesiąca (Piotrków). Systemem są nagłe rewizje w celach przy rozbieraniu więźniów do naga i t. p. Opieka lekarska w więzieniach nie istnieje. W Piotrkowie przebywa, czterech ciężko chorych więźniów — Białorusinów, którzy powoli dogorywają. Z więzienia w Płocku wypuszczono niedawno dogorywającego już więźnia towarzysza Węgrowskiego, który wkrótce potem zmarł. Mnożą się w dalszym ciągu wypadki samobójstw w więzieniach (w Grudziądzu tow. Wojciuk i Piotrowicz) oraz obłąkania (w Warszawie — tow. Szpajzman; w Białymstoku — Najman, we Wronkach — Goldszmidt i Nos, w Grudziądzu — były poseł Kryńczyk i Matwiejczak).</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PRosenberg">W Warszawie na „Serbji” raz po raz pomawiają się próby poddawania więźniarek politycznych rewizjom „sanitarno-obyczajowym”; ostatnio pobito i wtrącono do izolacji 19-letnią dziewczynę za odmowę poddania się takiej rewizji; trzymano ją w pojedynce 10 dni, a gdy zachorowała, lekarką więzienna odmówiła jej wszelkiej pomocy.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#PRosenberg">Walka o całkowite uwolnienie bohaterskich więźniów politycznych, katowanych i mordowanych przez faszyzm, walka w obronie ich przed zamachami faszyzmu oraz niesienie im pomocy materialnej — to czołowe zadanie mas robotniczych i chłopskich!</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PRosenberg">Krwawy teror faszystowski, stan wojenny rozciągnięty...</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#komentarz">(Wrzawa na lawach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PRosenberg">...nad masami pracującemi całego Państwa, przełamany być może tylko na drodze masowej…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Panie Pośle! Czas, przeznaczony na Pańskie przemówienie już dawno upłynął — odbieram Panu głos.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#Marszałek">Rozprawa nad częścią 9 Sprawozdania, Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1933/34 — Ministerstwo. Sprawiedliwości — została zakończona. Przechodzimy do rozprawy szczegółowej nad grupą C) Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1933/34 — Monopole. Głos ma sprawozdawca p. Hutten-Czapski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PHuttenCzapski">Wysoki Sejmie! Środki do Skarbu płynące pochodzą głównie z dwóch źródeł — z podatków bezpośrednich i podatków pośrednich. W dziedzinie tych ostatnich we wszystkich państwach cywilizowanych wielką rolę odgrywają wpływy z akcyz i monopoli. Różnicę zasadniczą pomiędzy temi dwiema formami dochodu Państwa stanowi większy lub mniejszy udział czynnika państwowego; przy pobieraniu dochodów drogą akcyzy funkcja aparatu państwowego polega jedynie na kontroli dziedziny gospodarczej opodatkowanej na wymiarze odpowiedniego podatku i na pobieraniu go.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PHuttenCzapski">Przy stosowaniu monopol u aparat państwowy przejmuje cały szereg funkcyj, dotyczących bądź produkcji, bądź przerobu i sprzedaży, a więc funkcyj takich, których przy zastosowaniu akcyzy dokonują jednostki fizyczne lub prawne, niepaństwowe. Który z tych dwóch systemów jest lepszy, zależy od rozwoju wchodzących w grę dziedzin gospodarczych, a także od zakresu działania danego monopolu i wciągnięcia go. w całokształt gospodarstwa narodowego całego Państwa. Kwestja ta nie przestaje być dyskutowaną i u nas. Wpływy monopoli do. Skarbu Państwa stanowiły od r. 1928) 29 do r. 1931/32 około 30% z wszystkich wpływów skarbowych.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PHuttenCzapski">Zakres działania monopoli w Państwie jest olbrzymi. Charakter i wpływ monopoli na gospodarkę krajową jest różny. Monopol spirytusowy oparty jest całkowicie na poważnej dziedzinie prywatnej rolniczej produkcji krajowej. Monopol solny opiera się na, produkcji górniczej lub warzelnianej państwowej, a częściowo prywatnej. Monopol tytoniowy czerpie potrzebny surowiec częściowo z uprawy krajowej, monopol zapałczany zużywa przeważnie surowiec lub półfabrykaty krajowego pochodzenia, monopol loteryjny nie ma wpływu na żadną gałąź produkcji, a raczej jest oparty na wrodzonem każdemu człowiekowi dążeniu do zwiększenia stanu posiadania, i często spotykanem zamiłowaniu do hazardu.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PHuttenCzapski">Możnaby rozpatrywać budżet monopoli wyłącznie z punktu widzenia fiskalnego, czyli ich dochodowości. Sądzę jednakże, że w ten sposób omówić należy jedynie monopol loteryjny, 4 inne monopole natomiast ze względu na ich wielkie znaczenie dla produkcji krajowej, winny tu być omówione też ze stanowiska ogólno-gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PHuttenCzapski">Zacznę od monopolu solnego. Monopol solny ma doniosłe znaczenie nietyle przez swą zresztą pokaźną dochodowość, jak przez znaczenie produktu, którego sprzedaży wyłączność obejmuje, a który dla życia ludzkiego jest tak niezbędny, iż mimo niskiej wartości należy do największych skarbów ludzkości.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PHuttenCzapski">Polski monopol solny od chwili powstania w jego pierwotnej formie, t. j. od końca 1918 r. do 1 kwietnia 1932 r. był administrowany przez dwa zarządy centralne: przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu w zakresie wytwórczości oraz przez Ministerstwo Skarbu w sprawach polityki sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PHuttenCzapski">Dwoistość administracji monopolu solnego, która pociągała za sobą ujemne skutki w całokształcie działalności monopolu, została usunięta uchwałą Rady Ministrów z dnia 2 kwietnia 1932, r., a wskutek tego warzelnie soli i kopalnie zostały przekazane przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu Ministerstwu Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PHuttenCzapski">Polski Monopol Solny ma pod swoim zarządem obecnie 8 żup solnych z wytwórczością roczną w wysokości 322.571 ton, co stanowi prawie 75% ogólnej wytwórczości soli w Polsce według liczb z roku budżetowego 1931/32.</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#PHuttenCzapski">Warunki geologiczno-przyrodnicze kopalni i warzelni soli w Polsce przedstawiają się naogół korzystnie. Złoża soli w większych lub mniejszych ilościach występują w 3 dzielnicach kraju w postaci pokładów soli kamiennej, iłów solonośnych oraz źródeł solankowych. Tak więc zapasy soli kamiennej w złożu Wielickiem na obszarze zbadanym obecnie przez roboty do głębokości 300 metrów (długości 3,5 km) obliczają w przybliżeniu na 200 milionów ton. Złoża zaś Bocheńskie, przyjmując pod uwagę części pokładów z iłami, ocenia się okrągło na 50 milionów ton.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PHuttenCzapski">Najbogatsze pokłady soli kamiennej znajdują się w woj. poznańskiem. Sól występuje tutaj jako dalszy ciąg pokładów soli cechsztyńskiej w Niemczech. Złoża te znane są na przestrzeni od Inowrocławia do Wapna. Oprócz tego odkryte zostały znaczne złoża soli kamiennej w majątku Góra, położonym w pow. inowrocławskim. Zapas soli kamiennej w słupie inowrocławskim do głębokości 500 metrów może być oszacowany na miljard ton.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PHuttenCzapski">Wskutek przeprowadzonej reorganizacji w biurach zakładów salinarnych i dyrekcji Monopolu oraz związanych z tem przeniesień i zwolnień, liczba urzędników od kwietnia do listopada 1932 r. obniżyła się o 10 osób w stosunku do stanu w r. 1931/32. Załoga zaś robotnicza salin zmniejszyła się o 440 osób, czyli o 15% w badanym okresie.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#PHuttenCzapski">Jak wiadomo, wszyscy robotnicy salinarni za czasów austriackich byli do pewnego, stopnia urzędnikami, nosząc nazwę robotników stałych. Po przesłużeniu 35 lat robotnicy ci, jak również wdowy i sieroty po nich nabywali prawa do emerytury. Uprawnień tych nie posiadają nowoprzyjmowani robotnicy oraz załoga saliny w Inowrocławiu.</u>
          <u xml:id="u-22.13" who="#PHuttenCzapski">Koszty własne soli, składające się z kosztów eksploatacji, sprzedaży, wykazują w badanym okresie przy pewnych wahaniach tendencję spadku. Obniżka ogólnych kosztów własnych soli wynosi zaledwie około 7% w ciągu 4-lecia od 1928/29 do 1932/33 r.</u>
          <u xml:id="u-22.14" who="#PHuttenCzapski">Jak wykazaliśmy wyżej, usprawnienia techniczne oraz wydatny wzrost wydajności pracy w salinach, przyczyniły się do obniżenia o 8% kosztów wytwarzania soli, pomimo, że poważna pozycja w nich, t. j. płace, wykazują znaczny wzrost.</u>
          <u xml:id="u-22.15" who="#PHuttenCzapski">Nadmienić tu muszę, że płace, stosowane przez Polski Monopol Solny, są stosunkowo wysokie; szczególnie rażąco odbijają one od płac, ogólnie stosowalnych na terenie Małopolski. Wysokie płace przy niskiej produkcji powodują wysokie stosunkowo koszta produkcji.</u>
          <u xml:id="u-22.16" who="#PHuttenCzapski">Koszta produkcji 1 tonny soli na terenie Rzeczypospolitej wahają się zależnie od miejsca i warunków od około 20 zł do prawie 90 zł. Należy dążyć do dostosowania warunków płac do norm danej okolicy, stosowanych przez inne dziedziny produkcji.</u>
          <u xml:id="u-22.17" who="#PHuttenCzapski">Koszty sprzedaży obejmują: prowizje, płacone hurtownikom i detalistom od sprzedaży soli, przewóz kolejowy, opakowanie, ekspedycja, workowanie i inne wydatki, związane z wysyłką soli. Wprowadzenie do przewozu soli worków lnianych witamy z uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-22.18" who="#PHuttenCzapski">Najpoważniejszą z tych pozycyj, to jest prowizje hurtowników — 7% i detalistów — 10%, wynoszą obecnie łącznie 17% od ceny sprzedażnej soli, wobec 25% w r. 1927. Przeciętna prowizja sprzedażna w 1931/32 wynosi 16% w stosunku do dochodów brutto ze sprzedaży soli.</u>
          <u xml:id="u-22.19" who="#PHuttenCzapski">Prowizje sprzedażne hurtowników i detalistów odpowiednio obniżyły się z 10% w 1927 r. na 7% (hurtownicy), oraz z 15% ma. 10% (detaliści) w stosunku do ceny sprzedażnej. W związku z powyższą obniżką prowizji oraz wydatków na opakowanie, ogólnie koszty sprzedażne obniżają się zaledwie o 7% w okresie lat: 1928/29–1932/33.</u>
          <u xml:id="u-22.20" who="#PHuttenCzapski">Sprzedaż soli na rynku wewnętrznym stanowi podstawę zbytu monopoli i w latach 1927/28–1932/33, z wyjątkiem 1931/32 r., stanowi mniejwięcej 95% ogólnej sprzedaży w kraju, łącznie z zagranicą. W tym to czasie wywóz soli odgrywa niewielką rolę dla produkcji salin.</u>
          <u xml:id="u-22.21" who="#PHuttenCzapski">Zasługuje na uwagę w bieżącym i ubiegłym roku budżetowym wzrost zbytu krajowego soli przemysłowej i bydlęcej. Niestety, wzrost ten jest bardzo nieznaczny. Wobec stanu bydła i koni w Polsce, wynoszącego około 10 milionów sztuk, sprzedaż soli bydlęcej winna wynosić o wiele większe ilości. Stosowane obecnie formalności przy zakupie soli bydlęcej hamują jej zbyt.</u>
          <u xml:id="u-22.22" who="#PHuttenCzapski">W spożyciu soli jadalnej następuje mały spadek i przesunięcie od gatunków droższych (biała, kamienna, wazonka) ku gatunkom tańszym soli szarej. Głównie dotyczy to ludności wiejskiej i tłumaczy się kryzysem gospodarczym.</u>
          <u xml:id="u-22.23" who="#PHuttenCzapski">Co do zbytu soli jadalnej to należy zaznaczyć, że w ośrodkach i krajach o wyższej kulturze zbyt soli spada ze względu na rodzaj pożywienia. W Polsce województwa wschodnie zużywają soli więcej od zachodnich. Poważniejszy wzrost zbytu krajowego soli zależy od podniesienia stopnia jego uprzemysłowienia, a przedewszystkiem zwiększenia zużycia soli dla bydła.</u>
          <u xml:id="u-22.24" who="#PHuttenCzapski">Cena obecna soli jadalnej kamiennej szarej wynosi 26 zł za 100 kg soli, zaś białej kamiennej i warzonki 36 zł. Przeciętna więc cena soli jadalnej wynosi w detalu 31 zł za 100 kg, czyli 31 gr za 1 kg. Przy nabywaniu bezpośrednio w wolnych składach soli lub ich oddziałach w ilościach, nie mniejszych od 50 kg, cena ta jest o 10% niższa.</u>
          <u xml:id="u-22.25" who="#PHuttenCzapski">Cena soli przemysłowej wynosi w detalu 7,50 za 100 kg, cena soli bydlęcej wynosi w detalu za 100 kg soli kruchowej zł 6.50, a za 100 kg soli mielonej 5.50.</u>
          <u xml:id="u-22.26" who="#PHuttenCzapski">Według informacji zasięgniętej w Głównym Urzędzie Statystycznym cena soli jadalnej w Warszawie w r. 1914 wynosiła za 1 kg w detalu w przeliczeniu na złote 17 groszy, według danych Monopolu Solnego na terenie b. zaboru austriackiego, za 1 kg soli jadalnej płacono 20 halerzy, co stanowi około 36 groszy za 1 kg, bydlęcej 10 halerzy, czyli około 18 groszy, a w b. zaborze pruskim cena 1 kg soli jadalnej po przeliczeniu na walutę polską wynosiła 35 groszy. Jak stąd wynika, na terenie b. zaboru rosyjskiego sól była tańsza niż dziś, podczas gdy w b. zaborze pruskim była droższa o 4 grosze, a w austriackim o 5 gr na 1 kg.</u>
          <u xml:id="u-22.27" who="#PHuttenCzapski">Jeżeli przejdziemy od soli jadalnej do soli bydlęcej i przemysłowej, to tembardziej da się zauważyć, że cena dzisiejsza jest niższa od ceny przedwojennej. Mimo tego, iż przy konsumcji około 10 kg rocznie na głowę ludności wydatek na sól w budżecie każdej rodziny stanowi pozycję stosunkowo niewielką, bo wynoszącą na osobę od 20 do 30 gr miesięcznie, to jednak cena soli zajmuje w rozumowaniu szerokich warstw obywateli miejsce znacznie poważniejsze, niż to możnaby przypuszczać, szczególnie dziś, wobec kryzysu tak dotkliwie dającego się odczuwać, słyszy się coraz częściej poruszaną kwestję ceny soli. Głosy te dochodzą nietylko z dawnego zaboru rosyjskiego, nietylko z ubogich powiatów województw wschodnich lub Karpat, ale też i z terenu województw zachodnich. Przypuszczam, że nawet na terenie tej części Polski, gdzie cena na sól nie jest wyższą, niż była przed wojną, głosy te są spowodowane ogromnym brakiem gotówki, który daje się dotkliwie odczuwać. Uważam, że byłoby nadzwyczaj pożądanem obniżenie ceny jadalnej soli szarej, którą spożywa ludność uboższa. Na to, by obniżka ceny możliwie wie wywołała zmniejszenia wpłaty do Skarbu Państwa, należałoby przeanalizować koszta produkcji i usunąć tę ogromną różnicę kosztów produkcji, o której poprzednio wspominałem. Już w roku 1926 misja prof. Kemmerera zwróciła uwagę na mnóstwo nienormalnych w tej dziedzinie stosunków w naszych Zakładach Solnych Państwowych. Nadmienić muszę, że obniżenie o 1 gr ceny soli szarej i białej zmniejszy wpływy Państwa netto to 3 miliomy złotych. Zmniejszenje o 1 gr. ceny kg soli da dochód mniejszy o 1 1/2 miljona złotych. Wobec tego zagadnienie obniżenia ceny soli jest bardzo poważnie rozpatrywane w Ministerstwie Skarbu przed powzięciem decyzji.</u>
          <u xml:id="u-22.28" who="#PHuttenCzapski">Poważny rozwój zbytu soli bydlęcej możnaby spowodować przez odpowiednią propagandę w tym kierunku wśród rolników, głównie zaś przez usunięcie przepisów hamujących sprzedaż soli, jak np. wymaganie zaświadczeń od nabywcy i t. p., które dzisiaj odstraszają nawet zorientowanych rolników od sprowadzenia soli bydlęcej. Dopóki obecny system sprzedaży soli bydlęcej będzie stosowany, nie należy się łudzić, byśmy mogli ten tak potrzebny w rolnictwie artykuł spożywczy dla bydła szeroko rozpowszechnić, mając poza tem wszelkie ku temu możliwości. Mamy nadzieję, że Ministerstwo Skarbu w tej dziedzinie też wyda odpowiednie zarządzenie.</u>
          <u xml:id="u-22.29" who="#PHuttenCzapski">Przechodzę do preliminarza budżetowego Monopolu Solnego. Dochody preliminowane są w wysokości 96.573.500 zł, czyli nieco niżej niż w preliminarzu na rok 1932/33. W pozycji tej figuruje eksport z kwotą 783.800 zł. Zwiększenie eksportu jest trudne ze względu ma konkurencję niemiecką, gdzie produkcja soli jest o wiele znaczniejsza niż nasza, Czynione są wszakże starania w dziedzinie eksportu i w kierunku północy i południa. Wydatki ogółem wynieść mają 48.010.500 zł, czyli o 1.751.500 zł mniej niż w budżecie na rok bieżący. Pozycja ta jest jednak dość duża i sądzę, że przy wykonywaniu budżetu, w szczególności w kosztach produkcji, będą mogły być dokonane pewne oszczędności. Podniesienie wydatków na uposażenie tłumaczy się tem, że w Monopolu Solnym, zgodnie z rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 21 czerwca r. 1932, zastosowano stawki uposażeniowe takie, jak w innych monopolach, a wyższe, niż poprzednio. Sądzę, że koszty sprzedaży w czasie wykonywania budżetów będą również mogły ulec redukcji.</u>
          <u xml:id="u-22.30" who="#PHuttenCzapski">Monopol Tytoniowy, dając obecnie największe zyski Skarbów i Państwa w dziedzinie produkcji krajowej, odgrywa mniejszą rolę niż Monopol Spirytusowy, tem niemniej wpływ jego, też na tę dziedzinę jest znaczny, gdyż za surowiec produkcji krajowej wpłaca około 7 milionów złotych rocznie, a za materjały pomocnicze ponad 7 miliomów i zatrudnia, prócz urzędników, około 9200 rzemieślników i robotników.</u>
          <u xml:id="u-22.31" who="#PHuttenCzapski">Produkowanie tytoniu na terenie Rzeczypospolitej ma wielkie znaczenie i ze względu na bilans nasz płatniczy i ze względu na rozwój rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-22.32" who="#PHuttenCzapski">Przywóz tytoniu do Polski z zagranicy wynosił wartość następującą:</u>
          <u xml:id="u-22.33" who="#PHuttenCzapski">w r. 1927/28 — 59.814.746 zł, 1928/29 — 131.283.464 , 1929/30 — 120.722.362 , 1930/31 — 89.366.056 , 1931/32 — 67.444.632.</u>
          <u xml:id="u-22.34" who="#PHuttenCzapski">W r. 1932/33 wwóz tytoniu ilościowo wyniesie około 9 milionów kg wartości około 30 miliomów złotych.</u>
          <u xml:id="u-22.35" who="#PHuttenCzapski">Widzimy więc spadek zarówno ilości, jak i wartości wwożonego tytoniu, co podkreślamy z uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-22.36" who="#PHuttenCzapski">Poczynając od r. 1930 uprawia tytoniu w Polsce została unormowana do wysokości około 8 milionów kg rocznic. Dalszy ilościowy rozwój uprawy tytoniu w kraju jest uzależniony od poprawy jego jakości, możliwości szerszego jego zastosowania w fabrykacji, oraz kredytów na budowę nowych magazynów fermentacyjnych. Obecnie produkcja surowca krajowego pokrywa około 35% potrzeb Polskiego Monopolu Tytoniowego i przy zachowaniu niezbędnych warunków, potrzebnych do dalszego jej rozwoju, może w przyszłości pokryć około 60% konsumcji wyrobów Polskiego Monopolu Tytoniowego.</u>
          <u xml:id="u-22.37" who="#PHuttenCzapski">W roku 1930/31 wyprodukowano w kraju 5.915.657 kg. wartości 6.850.391 zł. W r. 1931/32 wyprodukowano ponad 8 milionów kg, wartości 8.136.260 zł. W r. 1932/33 wyprodukowano 8.569.556 kg, wartości 7.135.000 zł, a preliminarz produkcji na rok 1933 mieści się mniej więcej w tychże granicach.</u>
          <u xml:id="u-22.38" who="#PHuttenCzapski">Uprawa tytoniu w Polsce należy do jednej z najbardziej rentownych upraw w rolnictwie, a dochodowość jej znacznie przewyższa dochodowość osiąganą przez rolników z innych ziemiopłodów i produktów hodowlanych. Pomimo stopniowego obniżania cen na surowiec krajowy i zaostrzenia wymogów wykupowych, surowiec krajowy jeszcze okazuje się droższy od zagranicznego i prawdopodobnie równowaga ta będzie trudną i w przyszłości do osiągnięcia, ze względu na trudniejsze warunki fizjograficzne w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-22.39" who="#PHuttenCzapski">Ilość plantatorów w r. 1932 wynosiła prawie 44.000, obszar zasiany tytoniem wynosił 5.213 ha.</u>
          <u xml:id="u-22.40" who="#PHuttenCzapski">Stwierdzono drogą doświadczeń możliwość produkowania na terenie Rzeczypospolitej tytoniu wysokich gatunków, co rokuje rozwój uprawy tytoniu.</u>
          <u xml:id="u-22.41" who="#PHuttenCzapski">W zakresie racjonalizacji uprawy tytoniu rozwinięta została akcja instruktorsko-agronomiczna, mająca na celu pouczanie plantatorów co do sposobów uprawy mechanicznej, pielęgnowania i sprzętu tytoniu, zwrócono należytą uwagę na dobór gleb i terenów, nadających się do uprawy, wprowadzono racjonalne stosowanie nawozów sztucznych, obowiązek posiadania inspektów, zorganizowano walkę ze szkodnikami zwierzęcemi i chorobami roślin, wreszcie zorganizowano akcję budowy suszarń ogniowych, niezbędnych dla osiągnięcia lepszej jakości surowca krajowego.</u>
          <u xml:id="u-22.42" who="#PHuttenCzapski">Organizacja uprawy tytoniu jest skoncentrowana w biurze uprawy tytoniu D. P. M. T., które posiada 11 zakładów uprawy, administrujących uprawą i fermentacją tytoniu, w rozmaitych miejscach Rzeczypospolitej położonych.</u>
          <u xml:id="u-22.43" who="#PHuttenCzapski">W dziedzinie fabrykacji wyrobów tytoniowych zaznaczyć muszę, iż fabryki te są jak na stan obecnej konsumcji zbyt liczne, i wobec tego zostały niektóre fabryki skasowane. Płace są dość wysokie, wyższe niż w innych dziedzinach przemysłu, wynoszą od 6 do 21 zł dziennie, co wydaje mi się zbyt wygórowanem.</u>
          <u xml:id="u-22.44" who="#PHuttenCzapski">Zwrócić należy uwagę na zmiany dokonane w dziedzinie sprzedaży wyrobów tytoniowych. W ciągu ubiegłego okresu posiadaliśmy nadmierną ilość hurtowni tytoniowych: w roku 1925 było ich 857. Od tego czasu stale, lecz powolnie ilość hurtowni zmniejszano; na dzień 1 stycznia 1932 r. było hurtowni 732, rozmieszczonych w 529 miejscowościach. Ilość ta było nadmierna (w Poznaniu było 30, w Warszawie 19). Skutkiem nadmiernej ilości hurtowni obroty ich były dość niskie: przeciętny obrót jednej hurtowni 1 stycznia 1932 wynosił 69.000 zł miesięcznie, a kilka hurtowni miało obrotu poniżej 10.000 zł miesięcznie. Niskie obroty powodowały istnienie wysokich rabatów handlowych. Przeciętny rabat handlowy wynosił 31 marca 1932 r. 12,17%. Reorganizacja dążyła do zmniejszenia ilości hurtowni, zwiększenia tą drogą ich obrotów, co umożliwiło obniżenie rabatu. Na dzień 1 stycznia 1933 r. istniały 462 hurtownie, w czerni 27 własnych polskiego Monopolu Tytoniowego i 435 koncesjonowanych. Przeciętny rabat handlowy hurtowni monopolowych wyniósł w listopadzie i grudniu 1932 r. — 9,79%, przez co Skarb zaoszczędził na rabacie około 658.000 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-22.45" who="#PHuttenCzapski">Sieć detalicznych sprzedaży została powiększona. Obecnie czynnych jest około 81.000 przedsiębiorstw detalicznej sprzedaży wyrobów tytoniowych, z czego 10.000 zostało utworzone w r. b. w miejscowościach, posiadających sieć niedostateczną.</u>
          <u xml:id="u-22.46" who="#PHuttenCzapski">Polska posiada w porównaniu z Włochami. Francją., Czechosłowacją i Austrją dużą rozpiętość skali cen i dużą ilość marek wyrobów.</u>
          <u xml:id="u-22.47" who="#PHuttenCzapski">Wpływy Monopolu Tytoniowego są bardzo znaczne i w porównaniu do roku 1927/28 jeszcze w r. 1931/32 istniała nadwyżka. Następujący wykaz ilustruje wpływ ze sprzedaży Polskiego Monopolu Tytoniowego w poszczególnych latach.</u>
          <u xml:id="u-22.48" who="#PHuttenCzapski">Dochody z wyrobów tytoniowych wpłacone do Skarbu Państwa wynosiły w latach 1928/29 — 384.515.992 zł, 1929/30 — 390.008.869 zł, 1930/31 — 890.003.738 zł, 1931/32 — 350.102.971 zł.</u>
          <u xml:id="u-22.49" who="#PHuttenCzapski">Kwoty te stanowią bardzo poważny dochód Skarbu Państwa i aczkolwiek utrzymani wpływów z Monopolu Tytoniowego na wysokości napotyka na mniej trudności w okresie dekoniunktury, niż w Monopolu Spirytusowym, to jednakże utrzymywanie ich na tej wysokości, jak wyżej podałem, wykazuje w Dyrekcji Monopolu Tytoniowego i dużą ruchliwość i wytężoną pracę, którą tu należy podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-22.50" who="#PHuttenCzapski">Rozpoczynając omówienie budżetu Monopolu Spirytusowego, tego monopolu, który gospodarczo ma największe znaczenie, chciałbym wyraźnie zaznaczyć, że w naszym klimacie i wobec przyzwyczajenia ludności spirytus napojowy jest artykułem pierwszej potrzeby, że dążeniem monopolu nie jest rozpajanie ludności, lecz dostarczanie jej po cenach możliwych napojów alkoholowych, których używanie w miarę zdrowiu nie szkodzi, przy istnieniu odpowiedniego ustawodawstwa i przy odpowiedniem zrozumieniu sprawy przez konsumenta. Chodzi o wyparcie z rynków napojów zastępczych, Skarbowi dochodów nie przynoszących, jak np. t. zw. samogonki, lub w ręcz dla zdrowia szkodliwych, jak eteru. Stwierdzić z zadowoleniem możemy, iż zrozumienie co do szkodliwości nadmiernego zużycia alkoholu w Polsce wzrasta; ograniczenie jednakże konsumcji spirytusu winno wynikać z dobrowolnego zrozumienia, a nie z przymusu. Stan rzeczy w Ameryce po wprowadzeniu prohibicji jest tego twierdzenia poparciem. Również rozwój samogonki na terenie Rzeczypospolitej w okresie niedostosowania cen wyrobów monopolowych do koniunktury gospodarczej zdanie to potwierdza.</u>
          <u xml:id="u-22.51" who="#PHuttenCzapski">Monopol Spirytusowy w Polsce nie bierze czynnego udziału w bezpośredniej produkcji spirytusu. Spirytus produkowany jest przez małą grupkę gorzelni przemysłowych, melasowych i liczną grupę gorzelni rolniczych. Spirytus dzieli się na spirytus napojowy i na spirytus używany do celów przemysłowych, technicznych i napędowych.</u>
          <u xml:id="u-22.52" who="#PHuttenCzapski">Możność produkcji spirytusu w Polsce, w kraju rolniczym, jest bardzo znaczna. Gorzelnictwo ma dla rolnictwa zasadnicze znaczenie. Kultura ziemi i zwiększanie jej możliwości produkcyjnej jest ściśle związane z uprawą okopowych. Dlatego też najgęściej rozbudowaną sieć gorzelni mamy na terenie b. zaboru pruskiego, nie przodującego pod względem jakości gleby, a za to wysoko stojącego pod względem kultury rolniczej. Z ogólnej ilości 1.486 gorzelń rolniczych w Polsce znajduje się na terenie województw zachodnich, t. j. poznańskiego i pomorskiego 620. Przedwojenna produkcja wynosiła 79 miljonów litrów., co miało doniosły wpływ na siłę gospodarstw gorzelniczych i poważnie podnosiło rolnictwo, ułatwiało hodowlę przez dostarczanie wywaru, dawało ludności zarobki przy uprawie okopowych i t. p. Przerabianie ziemniaków przez gorzelnie miało doniosłe znacznie też na rynku ziemniaczanym, gdyż zdejmowało z rynku sprzedaży ziemniaków znaczne ilości i wpływało decydująco na cenę rynkową ziemniaków w dwojaki sposób: umożliwiając gospodarstwom niegorzelniczym sprzedaż ziemniaka, a powtóre stwarzając poprzez cenę spirytusu wyłączną dla kształtowania się ceny ziemniaka fabrycznego.</u>
          <u xml:id="u-22.53" who="#PHuttenCzapski">W sferach rolniczych panuje przekonanie, że znaczenie dla rolnictwa przemysłu gorzelniczego nie zostało w Odrodzonej Polsce docenione, co razem z poprzednią niewłaściwy polityką Monopolu Spirytusowego doprowadziło do obecnego ciężkiego stanu rzeczy, zarówno gorzelnictwo, jak i sam Monopol Spirytusowy. Zmniejszenie użycia spirytusu i związany z tem spadek produkcji spirytusu ilustruje załącznik, zamieszczony w sprawozdaniu.</u>
          <u xml:id="u-22.54" who="#PHuttenCzapski">Kapitał zakładowy gorzelni jest jeden i ten sam, bez względu na ilość litrów produkowanych, zmniejszenie wypędu zmusza do przestawienia gospodarstwa na mniejszej produkcji ziemniaka, utrudnia i podraża hodowlę. O racjonalizacji w przemyśle gorzelniczym dlatego nie może być mowy, że dla podnoszenia, względnie utrzymania rolnictwa na pewnym poziomie tylko gęsta sieć gorzelni ma znaczenie, scentralizowanie produkcji spirytusu w małej liczbie ośrodków odebrałoby gorzelnictwu jego tak ważną rolę dźwigania rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-22.55" who="#PHuttenCzapski">Przed wojną na terenie Rzeczypospolitej działało 2.448 gorzelni o produkcji ogólnej około 259 i pół miljona, przyczem na jedną gorzelnię wypadało 106.000 l. Jak widać, produkcja gorzelni w Polsce w r. 1922/23 wynosiła 87.982.000 l, a stopniowo spadając, doszła w r. 1932/33 do ilości zaledwie 25.000.000 l, czyli na jedną gorzelnię średnio około 15.000 l, co w stosunku do przedwojennej indywidualnej produkcji gorzelń stanowi 10–15%. Przy takiej ilości nie może być mowy o racjonalnem wykorzystaniu zakładów gorzelniczych, ale co gorsza, nie może ten dział produkcji spełnić swych zadań rolniczych.</u>
          <u xml:id="u-22.56" who="#PHuttenCzapski">Zmniejszony wypęd gorzelniczy wiąże się ściśle z ograniczeniem pracy przemysłu rektyfikacyjnego, szczególnie ongiś kwitnącego na terenie Polski. Zakłady te zdolne oczyszczać 300 milj. l spirytusu miały przydzielone w r. 1932/33 około 34 milj. l, a w r. 1933/34 projektuje się oczyszczenie tylko 4.640.250 l, łącznic z rektyfikacjami państwowemi.</u>
          <u xml:id="u-22.57" who="#PHuttenCzapski">Należy się zastanowić nad tem, co doprowadziło do tego tak niepożądanego stanu rzeczy, ciążącego obecnie i na wpływach Skarbu i na położeniu gospodarczem tej ważnej gałęzi przemysłu rolniczego. Głównym powodem jest niewątpliwie stosowana w ciągu szeregu lat wadliwa polityka cen sprzedażnych monopolu. Z tej wadliwej drogi polityki cen zeszedł obecny Minister Skarbu natychmiast po objęciu swego wysokiego urzędu, obniżając je znacznie. A był czas najwyższy.</u>
          <u xml:id="u-22.58" who="#PHuttenCzapski">Mimo najniższych cen zakupu surówki w porównaniu z Węgrami, Niemcami, Czechosłowacją, Austrją, Szwajcarją i Francją doprowadzono ceny sprzedażne z 1 hl 100° do około 1.600 zł, gdy za 1 hl spirytusu 100° cena we Francji wynosi zaledwie 349 zł, a w drogiej Szwajcarji 358 zł, nic więc dziwnego, że wobec niskiego stanu ekonomicznego naszej ludności tak wysokie ceny skłaniały do nagminnych nadużyć, do olbrzymiego rozrostu tajnego gorzelnictwa, do spożywania różnorodnych nieraz bardzo szkodliwych napojów zastępczych.</u>
          <u xml:id="u-22.59" who="#PHuttenCzapski">Tak np. według danych powołanego specjalnie — i słusznie — do życia wydziału do walki z nadużyciami w tej dziedzinie ilość wykrytych potajemnych gorzelni wynosiła w roku 1929 — 1.578, a w r. 1932 — ponad 5.360.</u>
          <u xml:id="u-22.60" who="#PHuttenCzapski">Oczywiście wykrywanie to, będąc bardzo kłopotliwem, może jedynie zmniejszyć ilość tajnych gorzelni, gdyż stworzenie aparatu kontroli, któryby nawet przy pomocy policji mógł doprowadzić do całkowitego wykorzenienia tajnego gorzelnictwa, nie jest do pomyślenia, Tak np. mam dane z pewnego powiatu, gdzie na terenie jednej gminy w ciągu części roku 1932 wykryto dzięki energji komendanta Policji Państwowej 58 gorzelni tajnych, a na terenie gminy sąsiedniej zaledwie 7, co wskazuje z pewnością na niedość staranne w tej gminie śledzenie. Całkowite usunięcie tajnego gorzelnictwa da się dokonać tylko łącznie z prawidłową polityką cen.</u>
          <u xml:id="u-22.61" who="#PHuttenCzapski">Czy obecne ceny są dostatecznie niskie, pokaże doświadczenie najbliższych miesięcy. Wobec znacznego spadku sił nabywczych ludności sądzić należy, że na części terytorjum Rzeczypospolitej ceny są jeszcze dzisiaj wygórowane.</u>
          <u xml:id="u-22.62" who="#PHuttenCzapski">Nadmienić muszę, że ceny sprzedażne wyrobów monopolowych winny być, mojem zdaniem, ustalane w proporcji do cen zboża, gdyż istnieje pomiędzy temi dwoma czynnikami ścisły związek dotychczas zapoznawany.</u>
          <u xml:id="u-22.63" who="#PHuttenCzapski">Przypuszczam, iż gdyby powyższa zasada była brana pod uwagę i gdyby przy rozpoczynającym się kryzysie nie podwyższano, ale obniżano ceny sprzedażne, to sytuacja i monopolu i gorzelnictwa byłaby dzisiaj inną.</u>
          <u xml:id="u-22.64" who="#PHuttenCzapski">Zbyt spirytusu napojowego nietylko u nas ma znaczenie, bo spirytus napojowy jest głównie źródłem dochodu dla Skarbu Państwa, natomiast jest w mniejszej mierze terenem zbytu produkcji gorzelnictwa, niż spirytus przemysłowy, techniczny i napędowy, których zużycie powinno się zwiększać, a nie zmniejszać, jak napojowego.</u>
          <u xml:id="u-22.65" who="#PHuttenCzapski">W tej dziedzinie w latach ubiegłych prawie nic nie zrobiono. Dopiero, dążenia p. Wiceministra Jastrzębskiego do zwiększenia zbytu spirytusu niekonsumcyjnego zmieniły linję polityki monopolu i przy zastosowaniu od października 1932 roku dość wydatnej zniżki denaturatu w tej dziedzinie nastąpiło zwiększenie zużycia.</u>
          <u xml:id="u-22.66" who="#PHuttenCzapski">Wprowadzenie kuchenek krajowych opalanych spirytusem należy powitać z uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-22.67" who="#PHuttenCzapski">W dziedzinie spirytusu napędowego poczyniono z niemałym wysiłkiem pierwszy krok, w mojem przekonaniu zupełnie uzasadniony. Myślę o wprowadzeniu mieszanek napędowych drogą porozumienia z przemysłem naftowym, zarządzenia słusznego ze względu na wzrost w znacznej mierze zapotrzebowania rolniczego na środki napędowe.</u>
          <u xml:id="u-22.68" who="#PHuttenCzapski">Istnieją możliwości zwiększenia zbytu spirytusu też na cele przemysłowe.</u>
          <u xml:id="u-22.69" who="#PHuttenCzapski">Monopol Loterji Państwowej nie jest związany bezpośrednio z żadną dziedziną produkcji gospodarczej, a nawet można zaryzykować twierdzenie, że kryzys gospodarczy w tym właśnie monopolu najmniej daje się zauważyć. Dowodem tego twierdzenia może być czysty zysk, który w roku 1928/29 wyniósł 15 828.863 zł, w roku 1929/30 — 17.754.803 zł, w roku 1930/31 — 18.864.358 zł, w roku 1931/32 — 16.319.073 zł, w roku zaś 1932/33 — wyniesie zapewne 14 milionów.</u>
          <u xml:id="u-22.70" who="#PHuttenCzapski">Pod względem sprzedaży ilości losów na pierwszem miejscu, i to całkiem wybitnie, jest miasto Warszawa. Z danych cyfrowych, dotyczących poszczególnych województw, żadnych wniosków ogólnych wyciągnąć nie można.</u>
          <u xml:id="u-22.71" who="#PHuttenCzapski">Przechodzę do Monopolu Zapałczanego. Wprowadzenie w swoim czasie Monopolu Zapałczanego odbiło się głośnem echem, zostało wszechstronnie oświetlone, tak, że nie sądzę, aby tu należało się nad istnieniem monopolu zastanawiać. Wpływ Rządu na politykę ceny zapałek jest dość ograniczony. Stwierdzić trzeba, że z jednej strony dzierżawcy monopolu zaniechali obecnie kompletnie wywozu zapałek zagranicę, eksport ten miał z rozmaitych względów doniosłe znaczenie dla życia gospodarczego Polski, a z drugiej strony zmalała bardzo znacznie konsumcja zapałek w kraju. I tak np. w roku 1929/30 wynosiła ona 152 206 skrzyń, a w roku 1931/32 — 115.713, natomiast na rok 1933/34 preliminowana jest sprzedaż już tylko 80.000 skrzyń. Być może, że spadek eksportu, a przedewszystkiem spadek konsumcji krajowej jest związany z dość wysokiemi kosztami produkcji, które dotąd w Polsce są obliczane przez dzierżawców, zdaje mi się, w sposób nie dość ścisły. Zdaniem naszem, należałoby ceny te obniżyć, co przyczyniłoby się do zwiększenia konsumcji.</u>
          <u xml:id="u-22.72" who="#PHuttenCzapski">Na terenie szeregu powiatów w Rzeczypospolitej spadek sprzedaży zapałek jest bardzo znaczny. Jako wynik finansowy preliminuje się wpływ z tytułu czynszu w kwocie 16.215.000 zł, a z tytułu ryczałtu podatkowego 2.016.000 zł. Te obydwie sumy zależą oczywiście od zbytu w kraju.</u>
          <u xml:id="u-22.73" who="#PHuttenCzapski">Na tembym referat zakończył, prosząc Wysoki Sejm o przyjęcie preliminarza monopoli w brzmieniu przyjętem przez Komisję Budżetową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#WicemarszałekMakowski">Zarządzam przerwę punktualnie do godziny 4 p. p.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do rozprawy szczegółowej nad częściami: 8 — Ministerstwo Skarbu, oraz 18 — Długi Państwowe. Jako sprawozdawca głos ma p. Hołyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PHołyński">Wysoki Sejmie! Preliminarz wydatków Ministerstwa Skarbu po stronie dochodów, zamykający się sumą 117.021.460 zł, w wydatkach zwyczajnych 99.732.460 zł, w wydatkach nadzwyczajnych 17.289.000 zł, przyjęty został przez Komisję Budżetową bez zmiany globalnej sumy. Preliminarz ten obraca się w granicach faktycznych wydatków roku bieżącego i różnice, które możnaby wyliczyć, tak jak to w sprawozdaniu wykazałem, polegają na tem, że w budżecie na rok przyszły znajdują się pewne wydatki w roku bieżącym nie preliminowane, inne zaś nie są w roku bieżącym wydawane proporcjonalnie tangentami miesięcznemi, ale w pierwszych miesiącach uskuteczniane były w mniejszej wysokości.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PHołyński">Komisja budżetowa zmniejszyła jedynie § 11 działu V — Zagraniczne Delegacje Ministerstwa Skarbu — o 80.000, przenosząc tę sumę na § 14 działu V — Urząd Długów Państwowych, ze względu na zaległości, które znajdują się w tym urzędzie i na konieczność jak najszybszego ich wyrobienia, co nie było możliwe bez powiększenia stanu personelu tego urzędu.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PHołyński">Po stronie dochodowej budżet Ministerstwa Skarbu w pierwszych swoich czterech działach, jak i w VII i VIII zawiera dochody czysto administracyjne. Dział V, który zawiera zwroty budżetowe z poprzednich okresów oraz dochody finansowe państwa w § swoim 17, przewiduje wpływy z odsetek od majątku ruchomego z uwzględnieniem nowouchwalonej przez Wysoki Sejm ustawy konwersyjnej — i wedle stanu tych papierów na dzień 31 grudnia 1932 r. Komisja Budżetowa uchwaliła preliminowaną kwotę 19.253.160 zł obniżyć o 3 i pół miljona do kwoty 15.753.160 zł.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PHołyński">W najważniejszym dziale dochodowym, w dziale VI, Danin Publicznych, Komisja Budżetowa wpływ z tych danin tak w dziele dochodów zwyczajnych jak i nadzwyczajnych obniżyła o kwotę 34.200.000 zł. Globalna kwota preliminowanych w ten sposób dochodów z danin publicznych wynosi 1.016 miljonów złotych w cyfrach okrągłych.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PHołyński">Jeżeli porównamy te dane z faktycznemi danemi za 9 miesięcy bieżącego okresu i jeżeli przyjmiemy, że pozostałe trzy miesiące będą wydatne w tym samym stosunku jak 9 miesięcy danego okresu, co jest prawdopodobne, ponieważ ostatnie trzy miesiące także roku ubiegłego dały wpływ znacznie wyższy proporcjonalnie do poprzednich miesięcy, a i w styczniu widzimy otrzymywanie się tych zwiększonych wpływów — wtedy przekonamy się, że wpływy preliminowane są o około 20 miljonów złotych większe, niż faktyczne wpływy w r. 1932/33. Ale jeżeli z tej sumy potrącimy tak ze strony preliminowanej, jak i ze sumy faktycznych wpływów podatek majątkowy, to otrzymamy obraz zupełnie inny, mianowicie przekonamy się, że wpływy preliminowane będą mniejsze od faktycznych wpływów bieżącego okresu budżetowego. Preliminowanie sumy z podatku majątkowego wyższej od faktycznych wpływów z ostatniego okresu, nastąpiło na skutek oświadczenia p. Ministra Skarbu o wniesieniu nowej ustawy o podatku majątkowym, kasującej dawny podatek a wprowadzającej nowy stały podatek majątkowy.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PHołyński">Jeżelibyśmy przeszli do poszczególnych pozycyj podatkowych, tobyśmy się przekonali, że, dajmy na to, podatki bezpośrednie preliminowane są w sumie o blisko 47 miliomów mniejszej, niż faktyczne wpływy ostatniego okresu budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PHołyński">Komisja Budżetowa, jak już na wstępie zaznaczyłem, obniżyła wpływy z niektórych podatków, a mianowicie obniżyła preliminowany wpływ z podatku przemysłowego z preliminowanej sumy 192 miljonów złotych o 5 milionów do sumy 187 miljonów, w podatku dochodowym z sumy 180 miljonów do sumy 170 milionów, dalej w podatku od cukru z sumy 105 miljonów do 100 milionów, wreszcie w opłatach stemplowych i daninach pokrewnych o 12 miljonów, z sumy 130 miljonów do sumy 118 milionów. Jako konsekwencję obniżenia wpływów tych podatków należałoby obniżyć i wpływ z 10-procentowego dodatku, obliczanego, od danin publicznych w sumie 1.200.000 zł, co w dziale nadzwyczajnym zostało uchwalone.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#PHołyński">Jednocześnie Komisja Budżetowa rozbiła w dziale VI rozdział 4 jeden paragraf: opłaty stemplowe i daniny pokrewne, na dwa paragrafy: 1) opłaty stemplowe w wysokości 107 miliomów i 2) podatek spadkowy i od darowizn w wysokości 11 miljonów złotych.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PHołyński">Nie chciałbym bardziej szczegółowo rozpatrywać poszczególnych pozycyj tego budżetu, dokonałem już tego na komisji, częściowo w swojem sprawozdaniu, chciałbym tylko jeszcze zatrzymać się nad pewnem zagadnieniem, które wiąże się w pewnym stopniu z naszemi podatkami i w którem p. Minister Skarbu w roku bieżącym zrobił bardzo szczęśliwe, mojem zdaniem, posunięcie. Mam na myśli zagadnienie tezauryzacji i przeciwdziałanie tej tezauryzacji, ułatwianie wydobywania się pieniędzy stezauryzowanych w formie zakupu nieruchomości, tym sposobem nietylko wydobywanie tych pieniędzy ale jednocześnie stwarzanie popytu na nieruchomości. P. Minister Skarbu wydał okólnik, w którym zaznacza, że władzom skarbowym nie wolno dochodzić, skąd pochodzą pieniądze używane na zakup danej nieruchomości, o ile tranzakcja doszła do skutku. Posunięcie to jest ważnie, ponieważ w społeczeństwie istnieje obawa, że władze skarbowe, o ile zostanie drogą zakupu ujawniona pewna suma pieniędzy, przyjdą zrobić dochodzenie, skąd te pieniądze pochodzą, i będą doliczały je do dochodu, jakoby to był kiedyś ukryty dochód. Posunięcie to było bardzo szczęśliwe, było bardzo potrzebne i uważam, że w dużym stopniu może przyczynić się do pewnego złagodzenia niechęci kupowania nieruchomości w obawie przed fiskusem. Jednakże chciałbym zwrócić uwagę, że w tej samej dziedzinie może byłoby pożądane jeszcze inne posunięcie. Mam na myśli zwolnienie od podatku dochodowego procentów, oraz te same przepisy niedochodzenia, skąd pochodzą pieniądze od sum, które byłyby lokowane czy w Pocztowej Kasie Oszczędności, czy w Komunalnej Kasie Oszczędności, czy wreszcie i w prywatnych bankach, czy w bankach państwowych, o ile te sumy byłyby lokowane na długi termin z pewnym długim terminem wymówienia. Nie łudzę się, żeby to było rozwiązaniem zagadnienia, ale kropla do kropli, może się to przyczynie w pewnym stopniu do wyciągnięcia tych pieniędzy z banków, i te posunięcia, t. j. bezwzględna tajemnica i nieujawnianie, skąd te pieniądze pochodzą i nie zaliczanie ich do podatku, w dzisiejszych naszych warunkach mogą się przyczynić do polepszenia sytuacji dla Skarbu Państwa. Takie ujawnienie sum, lokowanych na długi okres czasu, umożliwiające wejście ich w życie gospodarcze, przyniesie więcej korzyści, niż zaszkodzi ubytek z podatku dochodowego.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#PHołyński">Chciałbym jeszcze poruszyć pewne zagadnienie, o któremi miałem zaszczyt kilkakrotnie mówić, a które dzisiaj jest tak samo aktualne, jak było dawniej. Mam na myśli zagadnienie kontrolerów budżetowych po resortach poszczególnych Ministerstw z ramienia Ministerstwa Skarbu. Rozumiem, że jest taki resort, który ze względu na swoje tajemnice, nie znosi kontrolera budżetowego; resortem tym jest Ministerstwo Spraw Wojskowych. Ale w pozostałych ministerstwach kontrolerzy budżetowi mają dużą i wydatną rolę do spełnienia. Co byłoby ich zadaniem?</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PHołyński">Zadaniem tych kontrolerów budżetowych byłoby po pierwsze pilnować, aby wydatki tych poszczególnych ministerstw w ramach tangentów miesięcznych były dokonywane przedewszystkiem na te potrzeby, które dopełnione być muszą, a dopiero po dokonaniu wydatków nieodzownych, na które tytuł prawny istnieje, mogłyby być dokonywane wydatki na cele, które nie mając tytułów prawnych, nie muszą być uwzględnione, lub na których można oszczędzić. Bez takiej polityki wydaje się przedewszystkiem na cele, na które pieniądze mogłyby być nie wydane, i wtedy w następnych miesiącach Rząd, w szczególności Minister Skarbu, znajduje się w konieczności wydania pieniędzy na te wydatki, które z tangentów poprzednich miesięcy powinny były być dokonane, i to utrudnia politykę oszczędnościową p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#PHołyński">Drugiem ważnem zadaniem tych kontrolerów budżetowych byłoby pilnować, aby poszczególne resorty nie rozpoczynały pewnych kroków i posunięć, które w chwili rozpoczęcia nic nie kosztują Skarb Państwa, albo kosztują bardzo mało, ale które w konsekwencji w następnych okresach wymagałyby bardzo dużych sum.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#PHołyński">Taka instytucja kontrolerów budżetowych istnieje we Francji i oddaje bardzo dobre usługi. Dlatego mam wrażenie, że wprowadzenie tej instytucji u nas mogłoby jako instrument p. Ministra Skarbu przynieść dodatnie korzyści, a nie mieć żadnych złych skutków.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#PHołyński">Referując budżet Ministerstwa Skarbu, nie mogę pominąć w dniu dzisiejszym pewnego zdarzenia bardzo ważnego, jakie miało miejsce w dniu wczorajszym. Mam tu na myśli zmianę sta...</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#komentarz">(Nieczytelne)</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#PHołyński">...tu Banku Polskiego. Dzisiejsza prasa przyniosła już oddźwięki tej zmiany statutu, jaka się dokonała w Paryżu i Wiedniu. Wspomina o tem „Journal de Debats”, „Paris Midi” i „Die Börse”. Wszędzie widzimy oddźwięk dodatni. Podkreśla się, że jest to pewne posunięcie w kierunku zlikwidowania podkładu dewizowo-złotowego waluty i przejście na pokrycie w zlocie. Nie chcę się rozwodzę nad złemi skutkami, jakie były i jakie wszyscy przeżywamy, nie chcę powiedzieć, że to jest wyłączna przyczyna naszego kryzysu, ale jest to jedna z przyczyn. Pokrycie dewizowo-złotowe doprowadziło do ukrytej inflacji złotego. Na podstawie tego samego podkładu złota odbywała się emisja kilkakrotna i tą drogą przez ukrytą inflację miało się te same skutki, co z normalną inflacją. Przejście na pokrycie czysto zlotowe jest rzeczą pożądaną. Przypominam, że rok temu miałem zaszczyt referować w tej Wysokiej Izbie zmianę statutu Banku Polskiego, wtedy, gdy dotyczyło to kwestii kredytu Skarbu Państwa w Banku Polskim.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#PHołyński">Gdy zmiana statutu, która została uchwalona na wczorajszem zebraniu, przyjdzie pod obrady Wysokiego Sejmu, wtedy będziemy nad nią debatowali, dziś chciałem podnieść jeden szczegół. Chciałbym przypomnieć zarzuty złych skutków psychicznych, jakie rzekomo będzie miała dla naszego obrotu pieniężnego, dla naszej waluty, tamta zmiana statutu, która nastąpiła rok temu. Wtedy pozwoliłem sobie powiedzieć, że co się tyczy opinji uświadomionej; opinji ludzi fachowych znających się na rzeczy, to dla nich niema żadnej wątpliwości, że tamta zmiana statutu nie wyrządzi żadnej szkody. Jeżeli chodzi o ludzi niefachowych, nieuświadomionych, to wrażenie zależy od tego, jak ta zmiana zostanie podana. Jeżeli zostanie podana w złym, spaczonym komentarzu, to może przynieść pewne szkody, ale odpowiedzialność spadnie nie na fakt dokonania zmiany, lecz tylko na złych komentatorów.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#PHołyński">Przy tej zmianie statutu, która nastąpiła w dniu wczorajszym na ogólnem zebraniu, a którą Wysoka Izba otrzyma jeszcze do zatwierdzenia, będę musiał powtórzyć to samo. Jeżeli chodzi o opinję fachową, to niema żadnego niebezpieczeństwa, są nawet opinje prasy dodatnie w tym kierunku. Każdy z czynników uświadomionych wie, jak ta rzecz wygląda i orjentuje się, że szkody Państwu Polskiemu, walucie polskiej to nie przyniesie. Natomiast opinja nieuświadomiona przyjmie to tak, jak to jej zostanie podane. Dlatego muszę powtórzyć raz jeszcze, że jeżeli jakiekolwiek wyniknie zło przy tem, to będzie ono winą tylko tych, którzy to podadzą źle tej opinji, i oni poniosą całkowitą odpowiedzialność za szkody, jakie dla tego naszego wielkiego dorobku, jakim jest stałość naszego złotego, będzie to mogło przynieść. Odpowiedzialność spadnie na tych, którzy te rzeczy fałszywie i źle opinji publicznej podadzą.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#PHołyński">W imieniu Komisji Budżetowej wnoszę wniosek o uchwalenie budżetu Ministerstwa Skarbu z poprawkami, przyjętemi przez Komisję Budżetową.</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos mą p. Rybarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PRybarski">Nie zamierzam się wdawać w szczegółowe omawianie spodziewanych dochodów Ministerstwa Skarbu. Mogę stwierdzić fakt jeden, który dla sytuacji finansowej Państwa ma znaczenie zasadnicze: Oto od szeregu lat preliminuje się więcej, niż wpływa w rzeczywistości. Od paru lat wpływy są mniejsze niż w przewidywaniach. Za ostatnie trzy kwartały wpływy z danin publicznych i monopoli są mniejsze zgórą o 15%. To nie byłoby jeszcze może tak bardzo niepokojące, ale dla położenia Skarbu najbardziej niepokojącym jest fakt, że o ile chodzi o podatki bezpośrednie, wpływy za ostatnie trzy kwartały bieżącego roku są mniejsze, niż za ostatnie trzy kwartały roku 1931 — mimo, że powiększono stawki niektórych podatków, wprowadzono specjalne podatki i dodatki do podatków. To znaczy, że wpływy są mniejsze, mimo zwiększonego obciążenia podatkami. Wprowadzono przecież podatek kumulacyjny, dodatek kryzysowy, wprowadzono dodatek do podatku od nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PRybarski">Jest tylko jeden dochód z grupy podatków bezpośrednich, który nie zawodzi. Mianowicie odsetki zwłoki i grzywny przy podatkach bezpośrednich dały za trzy kwartały 136% sumy preliminowanej, zamiast 10.000.000 zł za cały rok jak preliminowano, dały one zgórą 13.000.000 zł za trzy kwartały, — mimo, że jak paszą „Wiadomości Statystyczne” osobno wydzielono należności egzekucyjne, które w tej statystyce nie są objęte. To niewątpliwie dowodzi tego, że fiskalizm sięgnął bardzo głęboko, że zapowiedziane ulgi, o ile chodzi o stan faktyczny, o stan społeczeństwa, nie nastąpiły.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PRybarski">Jest jedna nowość w budżecie, bardzo znamienna: zmiana poniekąd podstaw organizacji skarbowej, przynajmniej organów wykonawczych. Ustawa skarbowa daje Ministerstwu Skarbu pełnomocnictwo, według którego może ono zwiększać wydatek na koszta egzekucji administracyjnej do wysokości rzeczywistych dochodów, osiągniętych z tytułu należytości egzekucyjnych. To znaczy, że aparat egzekucyjny staje się aparatem kontraktowym, staje się aparatem, który sam na swoje życie zarabia, który się sam utrzymuje. To jest pewnego rodzaju komercjalizacja egzekucyj. Ale gdy chodzi o wymiar podatków i ich pobór, przyjęta jest przecież ogólne zasada, że ta rzecz powinna być traktowana z punktu widzenia urzędów publicznych, że ten urzędnik powinien mieć na oku także i interesy płatnika. Więc jeżeli dzieje się tak, że Sejm nawet nie wie, ilu jest naprawdę tych egzekutorów, bo można w ciągu roku w razie potrzeby ich liczbę zwiększać, to mamy do czynienia z daleko sięgającym fiskalizmem. Usłyszę odpowiedź, że tu się przyjmuje nowych egzekutorów ze względu na przejęcie egzekucyj od samorządów, ale to istoty rzeczy nie zmienia. W każdym razie to jest znamienne dla obecnego położenia.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PRybarski">W inne cyfry nie chcę tutaj się wdawać, ale chcę nasz sceptycyzm wobec tego wszystkiego, co tu było zapowiadane, wobec tych wszystkich przewidywań uzasadnić na pewnych podstawach porównawczych. Budżet Ministerstwa Skarbu jest rozstrzygającym dla wielkości budżetu. Może sobie przypomnimy to, co ściany tej Izby nieraz słyszały o wielkości naszego budżetu, jak wielkim może być nasz budżet i co jest możliwe lub niemożliwe do osiągnięcia. Pamiętamy, jak na posiedzeń u z 16 grudnia 1930 r. p. minister Matuszewski określił minimum egzystencji budżetu na 2.700 milj. zł, a potem mówił: „Nie sposób jednak nie mówić o tem po raz wtóry, gdy w poważnem czasopiśmie gospodarczem czyta się artykuł, podpisany znanem nazwiskiem, że budżet można i należy obniżyć do 2,5 albo zgoła do 2 miliardów zł. Stronnictwo polityczne, zasiadające na tych ławach uczyniło z tego swój główny atut wyborczy. Wyznam, że zawsze zbierało mi się na śmiech, gdy przechodziłem koło afiszów, gdzie wielkiemi literami było napisane: Precz z 3-miljardowym budżetem”. Był wtedy śmiech u p. Matuszewskiego i na tej sali, kredy to mówił, widziałem, że panowie którzy w fachowych pismach dziś już piszą o tem zmniejszeniu budżetu, również wtedy uważali, że budżetu nie można zmienić” że 2,7 miljarda są minimum.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PRybarski">Teraz kwest ja realności czy nierealności budżetu. Co do tego, to mamy różne zapatrywania i różne mamy zapowiedzi. Słyszeliśmy 21 marca 1930 r. z ust p. Matuszewskiego: „Budżet roku przeszłego jest realny, bo zamyka się w granicach od 2.660 miljonów do 2.860 miljonów zł.”. Te granice nie zostały oczywiście utrzymane. Dalej mówił p. Minister: „Mamy, jak sądzę, równowagę budżetu zabezpieczoną lepiej dziś, niż rok temu”. I potem słyszeliśmy zarzuty w naszą stronę, że my dążymy do deficytowego budżetu, że nie poniesiemy odpowiedzialności za ten deficyt budżetowy, bo to nigdy nie nastąpi, ale za to, że chcemy doprowadzić do deficytu.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#PRybarski">To były te zapewnienia, przyjmowane z aplauzem, które tutaj nieraz mogliśmy słyszeć.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PRybarski">Dalej polityka podatkowa, zapatrywania na podatki. Poprzednio już była o tem mowa, mówiliśmy, że obecny Minister Skarbu patrzył inaczej na te rzeczy. Dawniej, kiedy to mówił, mógł się powołać na stanowisko p. ministra Matuszewskiego. Mianowicie na posiedzeniu 10 lutego 1930 r. p. minister Matuszewski mówił: „Natomiast jedno jest pewne. Rok 1930 będzie ciężki, nawet w razie poprawy koniunktury. To też wydaje się, że w ciągu tego roku żadne nowe obciążenia nie mogą być przeprowadzone. Dotyczy to nietylko podatków państwowych, lecz także wszelkich obciążeń i świadczeń innego rodzaju”. Od tego czasu poprawa koniunktury nie nastąpiła, a ile nowych pomysłów się zrodziło! Nietylko nowy podatek majątkowy, ale i szereg rozmaitych nowych pomysłów podatkowych, np. Fundusz Pracy.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#PRybarski">Tak samo różniliśmy się w zdaniach co do przewidywań dochodów z różnych źródeł. W krytyce posunięć Skarbu twierdziliśmy, że podwyższenie cen w Monopolu Spirytusowym przyniesie ujemne skutki dla Skarbu. Wtedy odpowiedział nam p. Matuszewski 16 grudnia 1930 r.: „Panie Profesorze, podwyższyliśmy cenę spirytusu, kiedy już dochód spadł. Nie podwyższyliśmy ceny na tytoń, a dochody Monopolu Tytoniowego również zmalały”. I wykazywał, że niema to związku z podwyższeniem cen. Uzasadnienie obniżki cen obecnie mówi zupełnie co innego.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PRybarski">Była wielka dyskusja, bardzo interesująca, w związku z pożyczką zapałczaną. I wówczas, gdyśmy krytykowali tę pożyczkę, słyszeliśmy w odpowiedzi na zarzuty, że ona jest tak dobra, że nie można lepiej. Później p. wiceminister Skarbu Jastrzębski na Komisji Budżetowej oświadczył, że Monopol Zapałczany może wypuszczać pudełka, w których jest za mało zapałek i przed tem nie jesteśmy dostatecznie zabezpieczeni. Chciałbym tu mówić o pewnych przewidywaniach. Posłowie ludowi wskazywali na to, że podwyżka ceny zapałek wywoła powrót do bardziej pierwotnych środków uzyskania ognia. Wtedy p. minister Matuszewski oświadczył: „Dalej idą argumenty już tej kategorii, że polemizować z niemi jest rzeczywiście trudno. Te argumenty o hubce, krzesiwie, o tem, że chłop będzie palił wieczny ogień, że przestanie używać zapałek, te wszystkie argumenty o poziomie kulturalnym, hubce i krzesiwie” argumenty tego poziomu muszę nazwać najzupełniejszem cofaniem poziomu kulturalnego kraju”. Dalej stenogram notuje: Oklaski na ławach B. B. Takie to było cofnięcie poziomu kulturalnego kraju, — przewidywanie, że nowa podwyżka zapałek przyniesie fatalne skutki.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#PRybarski">Albo inne zabiegi skarbowe.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Zapałki zrobiły kryzys światowy?)</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#PRybarski">Niech Pan pojedzie w świat i światowego, gospodarczego obycia się nauczy! Ja mówiłem o przewidywaniach, co w Polsce będzie, czy się sprawdziło, czy się nie sprawdziło, a Pan mówi o kryzysie światowym, niech Pan już wszystkie słowa wymieni: kryzys światowy, inflacja, deflacja i t. p.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Ale to nie jest dowodem, że zapałki podważyły równowagę w tym czasie.)</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#PRybarski">Słyszeliśmy długie dyskusje na temat dobrodziejstw, które spadną na Państwo z Funduszu Drogowego, jak to ten fundusz będzie kwitnął i jakie da dochody Skarbowi Państwa. Wtedy p. minister Robót Publicznych Norwid-Neugebauer na posiedzeniu dnia 26 stycznia 1931 r. mówił:</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#PRybarski">„Z całym naciskiem podkreślam, że przestudjowanie i ułożenie ustawy o Funduszu Drogowym jest dorobkiem doświadczenia funduszów drogowych, istniejących po 7 i 8 lat w innych państwach, i dlatego mogę powtórzyć Wysokiej Izbie, że opracowana Funduszu Drogowego nietylko że jest najpilniejsze, ale jest w ujęciu najlepsze, bo zamyka w sobie te doświadczenia, które poczyniły inne państwa”.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#PRybarski">Nasze doświadczenia wskazują potrzebę chwytania się innych środków, już poprzednio parokrotnie wskazanych, o ile chodzi o Fundusz Drogowy. A jaki jest stan rzeczy na drogach z powodu zaniedbania inwestycyj? Mówię bez przesady na podstawie opinji fachowców, że na wiosnę tego roku może to doprowadzić do nieobliczalnej szkody dla Państwa, nawet z punktu widzenia, wojskowego przy tym stanie dróg, w jakim te drogi przy gospodarce Funduszu Drogowego się znajdują.</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Fundusz Drogowy jest winien!)</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#PRybarski">Dalej, mówiliśmy dawniej o inwestycjach…</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ten się nie myli, kto nic nie robi.)</u>
          <u xml:id="u-27.19" who="#PRybarski">Właśnie trzeba się uczyć, chociażby po szkodzie. Ody krytykowaliśmy nadmierne inwestycje w samorządach, to mówiono nam, że to niema miejsca, a przecież wydawnictwo urzędowe, jak „Materiały, odnoszące się do działalności Rządu za r. 1928” stwierdzają, że władze nadzorcze zatwierdzały niejednokrotnie preliminowane na bardzo wysoką skalę wydatki inwestycyjne związków komunalnych, częstokroć oparte na niezupełnie realnie preliminowanych wpływach z pożyczek. Dziś co się robi? Robi się, o ile chodzi o zobowiązania samorządów, ustawę, która ma wyraźnie charakter moratorium dlatego, że się wtedy nierealne inwestycje samorządom zatwierdzało.</u>
          <u xml:id="u-27.20" who="#PRybarski">A teraz, jak miało to być z tym dopływem kapitału? Powiedział dnia 16 grudnia 1930 r. p. minister Matuszewski: „Nie wiem, jaka będzie koniunktura w roku przyszłym, ale spodziewam się, że po wyborach — o których Panowie tak dużo mówili — dopływ kapitału obcego będzie znaczne łatwiejszy, aniżeli był przedtem”. No i cóż, przecież już te wybory uzupełniające tak samo zrobiono, więc jak to będzie?</u>
          <u xml:id="u-27.21" who="#komentarz">(Głos na ławach B.B,: Pan przeczyta Kurjer Poranny dzisiejszy, to się Pan dowie.)</u>
          <u xml:id="u-27.22" who="#PRybarski">Otóż widzimy, że te zapowiedzi się nie spełniły.</u>
          <u xml:id="u-27.23" who="#PRybarski">Ale zdajmy sobie sprawę z polityki gospodarczej. Rządu, z konsekwencji tej polityki, z poglądów na tę politykę. Oto mamy pewne kapitalne zagadnienie. I tu możemy się zapytać, jak Rząd się na nie zapatruje. Mamy zagadnienie takie, jak zagadnienie dumpingu. Zupełnie słusznie powiedział p. minister Matuszewski dn. 16 stycznia 1931 r.: „Myślę, że dumping można uprawiać tylko wówczas, kiedy chodzi o zdobycie rynków zbytu i usadowienie się na tych rynkach zbytu, kiedy chodzi o to, ażeby dojść od cen dumpingowych do cen zwyczajnych!” Czy potrafi kto twierdzić, że dzisiejszy dumping w niektórych przynajmniej działach naprawdę prowadzi do tego, ażeby uzyskać tam ceny zwyczajne?</u>
          <u xml:id="u-27.24" who="#PRybarski">Ale jest jeszcze ważniejsze zagadnienie, rozpiętości cen. Pan Premjer, przyznać mu to trzeba, jest konsekwentnym wyznawcą zasady, że nie należy oddziaływać na podwyższenie cen płodów rolnych. Mówił to w roku 1931. Ale znowu p. minister Matuszewski dnia 10 lutego 1931 r. mówił: Nożyce między cenami na płody rolne a cenami wytworów przemysłowych muszą się zwierać z obydwóch stron; niewątpliwie, należy naciskać ku dołowi ceny przemysłowe, zwłaszcza detaliczne. Ale niewolno rezygnować ani ze zwyżki, ani z nadziei dźwignięcia ku górze cen produktów rolnych”. Jak te rzeczy pogodzić? Przecież polityka Rządu jest konsekwentna, zmiana ministra to jest tylko zmiana warty, działa się w sposób planowy.</u>
          <u xml:id="u-27.25" who="#PRybarski">Jeżeli chodzi o zniżkę cen przemysłowych, otóż o tem dawno już była mowa, mówił o tem dn. 6 lutego 1931 r. pan Premjer Prystor i zdawał sobie sprawę z pewnego niebezpieczeństwa, które łączy się z tą akcją, bo powiedział: „Jeżeli Rząd sam wprowadził pewną ingerencję w ten naturalny proces dostosowania się dotychczasowych cen, to jedynie z tego względu, że sam proces obniżenia cen jest zjawiskiem ujemnem dla życia gospodarczego. Chodzi więc o to, żeby ten proces odbył się w możliwie szybkim czasie i żeby ten ujemny i szkodliwy dla życia gospodarczego proces nie trwał przez dłuższy okres”. Otóż przed dwoma dniami minęły już dwa lata, jak ta akcja została zainicjowana, i chyba nie jest jeszcze w pełnym rozpędzie ta obniżka cen. Więc może już ten proces trwa cokolwiek za długo?</u>
          <u xml:id="u-27.26" who="#PRybarski">A jak panowie z obozu rządowego patrzyli na położenie rolnictwa, jak pod tym względem uspokajali, jak rozpraszali wszelkie zarzuty opozycji? Oto 6 lutego 1931 r. p. minister Janta Połczyński tak te rzeczy określał: „Więc cały świat jest poruszony. Czegóż jeszcze więcej można ode mnie żądać? Minister Briand tę sprawę podjął, Liga Narodów się za nią oświadczyła, zobaczymy, co z tego będzie. Ja mam najlepsze nadzieje. Liga Narodów z całym swoim prestiżem w te rzeczy się wdała” poleciła do maja przedłożyć gotową koncepcję, jak ma wyglądać bank interwencyjny, międzynarodowy bank rolny. Briand, który jest niebyłe kto, który, jak mówi, musi być pewnym rezultatu, też oświadczył, że uważa kredyt rolny właśnie dla Wschodu za jedną z najważniejszych i palących kwestyj. do której Zachód europejski musi przystąpić”. Briand, Liga Narodów, ratunek dla rolnictwa. Potem, w niedługi czas później, oświadczył p. minister rolnictwa: „Śmiałobym się np. przyznał, że zainicjowana przeze mnie akcja zagraniczna zakończyła się fiaskiem, gdyż nie błądzi ten tylko, kto nic nie robi. Ale nie mogę sic przyznać do niepowodzenia, kiedy ta akcji stworzyła międzynarodowy bank kredytu długoterminowego, do którego przystąpiło 26 państw europejskich. Rozwiązanie kryzysu gospodarczego może nastąpić tylko na drodze międzynarodowej”. A więc porozumiejmy się: czy tylko na drodze międzynarodowej, czy na drodze wewnętrznej, czy trochę na drodze międzynarodowej, a trochę na wewnętrznej? Co do tego, to możemy mieć najrozmaitsze zapatrywana, ale niestety one są i w Rządzie.</u>
          <u xml:id="u-27.27" who="#PRybarski">Nie będę tutaj przytaczał tych rzeczy dłużej, jest długa lista przepowiedni, kiedy się kryzys skończy i jak się już kończy. Wskażę tylko na to, że szereg tych akcyj, które miały przynieść bezpośrednie korzyści, jakoś tych korzyści nie przynoszą. Cóż się stało z temi podatkami w naturze? Przecież tu mówiono, że to jest tak pożyteczna rzecz. Ile się naprawdę dało tym bezrobotnym? Czy ulgi w spłatach zaległości, bardzo daleko idące, przyniosły ten efekt;, którego się spodziewano? A ustawa o nadzorze sądowym w rolnictwie? Ilu rolników z tego korzysta?</u>
          <u xml:id="u-27.28" who="#PRybarski">Otóż widzimy, że przeważnie te rzeczy się nic udają. Oczywiście, błędy muszą być zawsze, ale trzeba tu wprowadzić pierwiastek statystyki i trzeba powiedzieć, że, gdy tych błędów jest za dużo, to już rachunek prawdopodobieństwa każe przypuszczać dalsze błędy — i kto wie, czy nawet nie większe w rozmaitych posunięciach.</u>
          <u xml:id="u-27.29" who="#PRybarski">Wskazywał tutaj na rannem posiedzeniu p. Paschalski na potrzebę granic krytyki, apelując do nas, byśmy zdawali sobie sprawę z tych granic.</u>
          <u xml:id="u-27.30" who="#PRybarski">Tutaj p. referent Ministerstwa Skarbu, omawiając sprawę zmiany statutu Banku Polskiego, użył takich porównań, trochę kucharskich, — mianowicie tej treści, że „sama rzecz nic jeszcze nie znaczy, wszystko zależy od tego, jak jest podane” — i apelował, niewątpliwie i do nas, byśmy w naszej prasie tę ostatnią zmianę podawali w sposób odpowiedni.</u>
          <u xml:id="u-27.31" who="#PRybarski">Otóż wracam jeszcze do poprzedniej zmiany zeszłego roku i przypomnę tu słowa p. referenta generalnego, który mówił, że: „Obawy, wyrażane tutaj wówczas przeze mnie, że zmiana statutu Banku Polskiego może mieć ujemny skutek, nie spełniły się”.</u>
          <u xml:id="u-27.32" who="#PRybarski">Oczywiście, w takich razach, gdy wchodzą w grę waluta, finanse, trudno ustalić ścisły związek przyczynowy. Ale przypomnijmy sobie, że ustawa, zmieniająca statut Banku, była głosowana w Sejmie 12 marca 1932 roku i wtedy zapas złota w Banku Polskim na 20 marca wynosił 608.000.000 zł, natomiast na 30 czerwca wynosi 484.000.000 zł. Otóż nie twierdzę, że ta jedyna przyczyna tu oddziaływała, ale twierdzę, że w społeczeństwie nastąpił pewien proces psychiczny, który wywołał skurczenie się zapasu waluty.</u>
          <u xml:id="u-27.33" who="#PRybarski">Ale na to odpowie p. referent: To Wy jesteście winni, że to powiadacie, trzeba było milczeć. Otóż, proszę Panów, milczenie w tych sprawach jest źródłem największych obaw. Jeżeli się unika dyskusyj publicznych nad tego rodzaju zagadnieniami, to się sprowadza całą sprawę do pogłosek, do plotek, które mogą być najgorsze. Ja nie uważam, by dyskusja nad sprawą tej zmiany ostatniej statutu Banku Polskiego miała być czemś ograniczona. Uważam, że ta zmianą, która jest zmniejszeniem pokrycia dość wydatnem, może w dzisiejszych warunkach mieć ujemne skutki, czemu już dałem wyraz. Pamiętajcie Panowie o tem, że niebezpieczeństwa dla naszej waluty istnieją z różnych źródeł. Oświadczył na Komisji Budżetowej p. Minister Zarzycki, że potrzeba Państwu dla utrzymania; równowagi wewnętrznej 360 miljonów zł nadwyżki w bilansie handlowym. Bilans handlowy za styczeń wykazuje 6.700.000 zł nadwyżki. Może się któryś z miesięcy poprawi. Ale, śledząc ewolucję naszego bilansu handlowego, musimy stwierdzić, że już nietylko sama tezauryzacja, ale i zmniejszająca się aktywność bilansu handlowego rodzi bardzo poważne niebezpieczeństwo i dlatego też uważam, że dziś wprowadzanie pierwiastka wątpliwości w podstawę obiegu pieniężnego nie jest rzeczą wskazaną. Jeżeli nastąpią złe skutki, to ci, którzy to przeprowadzili, za to poniosą odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-27.34" who="#PRybarski">Panowie mówiliście o granicy krytyki i mówicie, że to nasza agitacja zło stwarza. Otóż ja krytykuję. Ja krytykuję, sądząc z reakcji, dość ostro to, co jest w Polsce. Ale czy ja kiedyś dochodzę do takich wniosków, jak ten: „wobec zagrożenia, w jakiem znajduje się nasza waluta, staje się nieuniknionem zawieszenie na okres dwóch lub trzech lat spłaty zagranicznych długów tak państwowych i komunalnych, jak i prywatnych, z wyjątkiem krótkoterminowych zobowiązań handlowych”. Czy ja przemawiam za wprowadzaniem pieniądza hipotecznego? Czy ja dochodzę do takiego wniosku: „Zbliża się wszakże chwila, kiedy trwanie w beznadziejnym kwietyźmie stanie się niemożliwe, kiedy ogrom klęski dotrze do świadomości ludzkiej i pobudzi do czynów, odpowiadających grozie sytuacji!”? Ja tych wyrazów nie używam. To są wyjątki z broszury kilkuletniego ministra Skarbu p. Gabriela Czechowicza, któregoście z takim aplauzem, z tukiem zadowoleniem przyjmowali, kiedy z tej mównicy występował przeciwko naszym zarzutom. Jeżeli chodzi o niebezpieczeństwo tej krytyki, to zróbcie Panowie porządek u siebie, skoordynujcie swoich reformatorów walutowych, a nie patrzcie w naszą stronę, proponując, abyśmy siedzieli cicho.</u>
          <u xml:id="u-27.35" who="#PRybarski">Uważamy, że w dziedzinie skarbowej krytyka jest potrzebna, jest konieczna. W dziedzinie skarbowej wszelka tajemnica jest najgorsza. Uważamy, że jeśli jest źle w Państwie, to trzeba to zło odsłaniać, bo zło, które się ukrywa, staje się złem jeszcze gorszem. I mamy prawo to robić, prawo rzeczowe, w interesie wartości nieprzemijających.</u>
          <u xml:id="u-27.36" who="#PRybarski">Ale jeszcze, o ile chodzi o te pretensje Panów, by zachować granice krytyki. Otóż pozwolę sobie stwierdzić, że Panowie, gdy zwracacie się do nas w ten sposób, macie w sobie pierwiastek pewnego sadyzmu. Mianowicie głosicie tutaj, że nas wytępicie do ona, głosicie, że z nas śladu nie zostanie, a teraz chcielibyście jeszcze, żeby ta ofiara nic krzyczała i nawet uśmiechała się do Was przyjaźnie i biła Wam brawo.</u>
          <u xml:id="u-27.37" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-27.38" who="#PRybarski">Naprawdę to jest już śmieszne. Słyszeliśmy tutaj taką rzecz, że Mojżesz prowadził Izraelitów po pustyni przez 40 lat, aż wytępił to dawne pokolenie. I tutaj niejeden Mojżesz w Polsce chciałby nas wytępić, nietylko ten Mojżesz p. Ducha — o tem dobrze wiemy. Ale możemy Panów zapewnić, że wytępić się nie damy i że nasze metody wielki dostosujemy do tego, co Panowie do nas stosują: będziemy się bronili, ale i będziemy atakowali.</u>
          <u xml:id="u-27.39" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Jaeger.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PJaeger">Wysoka Izbo! Rok temu miałem sposobność podczas dyskusji budżetowej obok innych kwestyj naświetlić problem gospodarczy i problem żydowski.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PJaeger">Ówczesne moje przemówienie zawierało krytyczne uwagi na tle ogólnego przesilenia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#PJaeger">W ciągu tego minionego roku dokonały się zjawiska, które pozwalają pominąć popularne pojęcie kryzysu. Nie można mówić przez całe lata o tem, że istnieje kryzys, trzeba mieć odwagę w myśleniu i działaniu, i stwierdzić, że to, na co obecnie patrzymy, jest pewnym niezwykle ciężkim stanem, o wyrobionem już obliczu. Jest to oblicze, które świadczy o tem, że dotychczasowy system gospodarki społecznej skończył się i że wkroczyliśmy w nową fazę formowania procesów gospodarczych dnia jutrzejszego.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PJaeger">Na poszczególnych komisjach panowie posłowie ze swego punktu widzenia dostatecznie naświetlili zagadnienia gospodarcze i fiskalne, biorąc jednakowoż za podstawę swego myślenia i swej argumentacji podłoże kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#PJaeger">Jeśli chodzi o te zagadnienia z punktu widzenia położenia przemysłu, rolnictwa i kwestji robotniczej, to może być jeszcze mowa, o kryzysie. W odniesieniu do handlu i rzemiosła, a zatem w odniesieniu do zawodów, w których najliczniej zastąpiona jest ludność żydowska, w tych zawodach nie może być więcej mowy o kryzysie. Tu trzeba stwierdzić doszczętną likwidację i powziąć jaknajrychlej zdecydowane kroki dla utrzymania przy życiu przeszło dwumilionowej rzeszy żydowskiej, żyjącej dotychczas w rozmaitych formach z handlu i rzemiosła.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PJaeger">W tej dziedzinie już dawno minęła osławiona „dwunasta godzina” — tutaj nastąpiła pustka, pozostały gruzy i zwaliska.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PJaeger">Mógł jeszcze w roku 1907 mówić poseł Natan Loewenstein w b. sejmie galicyjskim o nędzy żydowskiej i odmalować ją w sposób mistrzowski. Mógł jeszcze wówczas wnieść do sejmu wniosek o powołanie do życia komisji ankietowej dla zbadania kwestji żydowskiej i jej zaradzenia.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#PJaeger">W ciągu minionego ćwierćwiecza tak wiele rzeczy smutnych doskonało się ze społeczeństwem żydowskiem na ziemiach polskich, że ówczesny obraz nędzy niknie zupełnie w obliczu tego, co się dziś dzieje.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#PJaeger">Wojna światowa, rewolucyjne skutki wojny oraz przemiany struktury gospodarczej zlikwidowały wprost większość społeczeństwa żydowskiego. Jest to wielkie i ciężkie zagadnienie nietylko z punktu widzenia społeczności żydowskiej, ale także naszej wspólnej Odrodzonej Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#PJaeger">Państwo nie może patrzyć się obojętnie na to, jak rok rocznie o kilkadziesiąt tysięcy maleje ilość świadectw przemysłowych wykupywanych przez żydowskie kupiectwo i rzemiosło. Wiadome jest” że w obecnych warunkach kupiec ten, handlarz, czy rzemieślnik nie może wejść do innego zawodu. Zawisa w próżni. Próżnia ta wypełnia, się powoli nędzą i zupełnym upadkiem.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#PJaeger">Niemniej wiadomem jest, że ludność żydowska w pochodzie swych prastarych dziejów zawsze odznaczała się pracowitością i zapobiegliwością, a staczanie się tych miljonów ludzi w odmęty nędzy nie nastąpiło z jej winy.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#PJaeger">Musi się coś stać, możliwie już zaraz, możliwie w takiej formie, którą Niemcy nazywają „Sofortprogram”, aby nieszczęście żydowskie nie stało się groźnem dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#PJaeger">W miejsce tak zwanej kwestji żydowskiej musi wejść realny program na „zaraz”, program na „już”, bo tak dalej być nie może i być nie powinno. Trzeba skończyć z zastraszającym procesem stałej pauperyzacji mas żydowskich. Nie można tolerować stanu tworzenia się obywateli rozżalonych z powodu niezawinionej nędzy. To jest bowiem źródłem wielkiego niebezpieczeństwa, nie mówiąc o tem, że staje się widomym znakiem ciężkiej krzywdy.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#PJaeger">Tylko szczera chęć i rzeczywista pomoc może to niebezpieczeństwo odwrócić i dać Państwu zpowrotem pożytecznych i pracowitych obywateli, którzy dla jego Głowy i Rządu żywią miłość i zaufanie.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#PJaeger">W ubiegłym roku apelowałem do tej Wysokiej Izby, ażeby baczyła na to, by twórcze siły społeczeństwa żydowskiego nie zostały zmarnotrawione, aby Wysoki Rząd dopomógł ludności żydowskiej do wydźwignięcia się na taką płaszczyznę, w której byłby możliwy jej udział w ogólno-państwowym „wyścigu pracy”.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#PJaeger">Nie wątpię, że wola Rządu była dobrą, ale rozbieżność jaka istnieje między mózgiem a ramieniem wykonawczem, między centrem a peryferią srodze mści się na ludności żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#PJaeger">Polityka eksterminacyjna stosowana przez monopole, odbieranie koncesjonariuszom żydowskim, osiwiałym w uczciwej pracy zawodowej, koncesyj tytoniowych, solnych i szynkarskich, nic leżało w intencji Rządu.</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#PJaeger">W dziedzinie polityki podatkowej już od lat wiedzą ministrowie Skarbu, że system dzisiejszy zabił handel. Niema mowy o tem, aby z handlu i rzemiosła wydostać preliminowane kwoty. Niestety jednak wciąż leszcze pokutuje duch handlowi nieprzychylny, który pozwala na zapoznawanie tego stanu.</u>
          <u xml:id="u-29.19" who="#PJaeger">Od chwili wprowadzenia podatku obrotowego wykazywały organizacje zawodowe jego szkodliwości. Wykazywały, że kiełkujący i do nowego życia budzący się handel polski nie może znieść obciążenia, które w sumie dochodziło w przecięciu do 10%. Pośrednictwo podrażało towar nie swemi zarobkami, lecz na skutek przeciążenia podatkowego.</u>
          <u xml:id="u-29.20" who="#PJaeger">Zniżone dziś stawki podatkowe przyszły za późno i jeżeli choć w części mają ocalić swą realność bez doszczętnego zniszczenia kontrybuenta, muszą być generalnie zniżone do 1/2%.</u>
          <u xml:id="u-29.21" who="#PJaeger">Małego kupca karze się za nieprowadzenie ksiąg wyższą stawką podatkową. W naszych warunkach przy groszowych obrotach jest to oczywiście anomalja, która powinna być usunięta. Również świadectwa przemysłowe, choć w założeniu samem niesłuszne, były jednak do pomyślenia w czasach normalnych. Dziś jest na porządku dziennym, że kupiec likwidujący swą placówkę już w marcu lub kwietniu, mimo to musi wykupić roczne świadectwo przemysłowe. Z takim anachronizmem trzeba odważnie skończyć.</u>
          <u xml:id="u-29.22" who="#PJaeger">Ryczałt, pomyślany jako ulga dla drobnego kupiectwa, zawiódł zupełnie. Nie jest więcej ulgą, skoro oblicza się obroty wedle lat koniunktury gospodarczej. Największym jednak dziwolągiem jest, że ustawa o ryczałcie nie przewiduje możliwości zrezygnowania płatnika, z tej rzekomej ulgi, a wypadki te zdarzają się dziś bardzo często.</u>
          <u xml:id="u-29.23" who="#PJaeger">Duże i uzasadnione rozgoryczenie wśród kupiectwa i rzemiosła wywołały ostatnie wymiary podatku dochodowego. Wygląda to tak” jakoby między podatnikiem a władzą wymiarową było 7 gór i rzek i jakgdyby władza wymiarowa w żaden sposób nie mogła się dowiedzieć o nędzy wśród handlu i rzemiosła.</u>
          <u xml:id="u-29.24" who="#PJaeger">Z żalem stwierdzam, że czynnik obywatelski w komisjach wymiarowych nie umiał sobie zdobyć należytego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-29.25" who="#PJaeger">Do nowych projektów o podatku majątkowym, który słusznie nazwano karą za oszczędność i pracę, chciałbym tylko dodać, że handel zapłacił już raz swą daninę, i jest krzyczącą niesprawiedliwością obciążać go po raz drugi, choćby nawet w teorji.</u>
          <u xml:id="u-29.26" who="#PJaeger">Ale i pozatem liberalne stanowisko Rządu w dziedzinie podatkowej, które rozumie potrzebę ulg dla dogorywającego społeczeństwa, tylokrotnie podkreślane oficjalnie w enuncjacjach, jakże rożnem jest od mentalności niższych organów! Jaka rozbieżność jest między temi enuncjacjami a działaniem tych, którzy szukając nagród i służbowych wyróżnień w przesadnej gorliwości, niszczą nasze życie gospodarcze! Jakaż rozbieżność jest między mocnem słowem p. posła Miedzińskiego w roku ubiegłym, a ostatnio p. Ministra Pierackiego w sprawie ekscesów lwowskich a sposobem likwidacji tych ekscesów!</u>
          <u xml:id="u-29.27" who="#PJaeger">Od takich dysproporcyj roi się nasza rzeczywistość. Dobrą wolę Rządu niweczą organa, tę wolę interpretujące i realizujące.</u>
          <u xml:id="u-29.28" who="#PJaeger">Podobne dysproporcje konstatujemy też w polityce celnej.</u>
          <u xml:id="u-29.29" who="#PJaeger">Przy dyskusji komisyjnej w sprawie budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu padło wiele słów ostrej krytyki co do działalności karteli. Z punktu widzenia interesów ludności, którą reprezentuję, kartele są zdecydowanym szkodnikiem życia gospodarczego, są zmową kapitalistów dla wyzysku konsumentów, połączonego z eliminowaniem kupiectwa.</u>
          <u xml:id="u-29.30" who="#PJaeger">Słyszeliśmy o wielu wybujałościach wyrosłych na tem tle. Ale nie słyszeliśmy mojem zdaniem o pomyśle wprost przebojowym, który niemałą przyniesie stratę naszej dochodowości ceł. Oto branża owoców południowych należy jeszcze do tej oazy naszego handlu, która dzięki pracowitości i solidności jako tako się zachowała. Jednym z bardzo ważnych artykułów przez tę branżę importowanym są suszone śliwki. Dotychczas w kontyngencie przywozowym wszyscy mieli równomierny udział. Okręg Izby Przemysłowo-Handlowej we Lwowie uczestniczył w ogólnym kontyngencie do wysokości 7%. Pewna firma warszawsko-gdańska wykorzystując słuszne zresztą zainteresowanie Rządu i społeczeństwa dla rozwoju naszego portu w Gdyni, buduje tam pralnię śliwek przy niewielkim stosunkowo nakładzie kosztów. Trzeba mieć bujną fantazję, aby baniak, czy też kocioł, w którym się śliwki odcukrza i przegotowuje, oraz prasuje w paczki, zamianować zakładem przemysłowym. I oto rzecz prawie, że humorystyczna: zakład, który zagranicą używany jest tylko do przeróbki śliwek nadpsutych, który więc służy do podawania konsumentowi towaru gorszego w ładnem opakowaniu, taki zakład wyposaża się u nas w nadmierne przywileje. Przy ostatnim rozdziale kontyngentu na ok do 150 wagonów ta jedna jedyna firma otrzymała około 100 wagonów, a nowa taryfa celna, w chodząca w życie od października b. r. jest jakby robiona na miarę tej firmy, dając jej preferencję celną w wysokości 6-krotnej bonifikaty, stwarzając w ten sposób faktyczny dla niej monopol śliwkami w Polsce i dając jej łatwy zarobek w wysokości 800.000 zł rocznic.</u>
          <u xml:id="u-29.31" who="#PJaeger">I ta więc branża, dotychczas zdrowa, pada ofiarą psychozy uprzemysłowienia kraju i ożywienia portu Gdyni za każdą cenę i bez względu na ofiary.</u>
          <u xml:id="u-29.32" who="#PJaeger">Na takich i podobnych pociągnięciach wrogich handlowa na tle szkodliwej dla kupiectwa polityki podatkowej, handel i rzemiosło w ogólności się zachwiały, a żydowski handel i rzemiosło z zastraszającą szybkością zeszło do temperatury śmierci. Dziś kupiec żydowski to nędzny kramarz, którego zapas towaru wynosi często kilkanaście złotych. Rzemieślnik żydowski siedzi za zafantowaną maszyną w zimnej nieopalonej izbie, pozbawiony wszelkiej możliwości zakupu surowca. Po miasteczkach, w których roi się od kramarzy żydowskich, nie brak takich, którzy już są bezdomni, pozbawieni straganu i gonią za sporadycznym zarobkiem groszowym dla utrzymana swych rodzin. Nikt nie pomyślał o tem, że ten kupiec i rzemieślnik, który przez lata całe płacił za ubezpieczenia społeczne swych pracowników, dziś zrujnowany, ma gorsze jutro niż ten pracownik, który u niego był zajęty. Nikt nie pomyślał o tem, że ten kupiec i rzemieślnik winien mieć także prawo do ubezpieczenia na starość lub na wypadek katastrofy gospodarczej, która go spotkała.</u>
          <u xml:id="u-29.33" who="#PJaeger">Ten brak zabezpieczenia kupcu i rzemieślnika doprowadził do tego, że wszyscy oni dziś, zpoczątku wstydliwie, a pod wpływem głodu i zimna coraz śmielej, wyciągają ręce o pomoc publiczną. Kto zna życie gmin wyznaniowych w Polsce i komitetów dobroczynnych, zna te obrazy dokładnie Handlarze i rzemieślnicy, jako bezzarobkowi razem z bezrobotnymi, proszą dziś w komitetach o węgiel i żywność. We Lwowie setki drobnych kupców i rzemieślników, którzy doniedawna wspierali komitety dobroczynne, dziś z nich korzystają. Przy akcji społecznej na rzecz bezrobotnych handlarz i rzemieślnik jest gorzej postawiony od innych. W myśl ustawy bezzarobkowy nie może być brany pod uwagę, I tak rośnie nędza żydowska z dnia na dzień jak fala olbrzymia.</u>
          <u xml:id="u-29.34" who="#PJaeger">Mimo tej nędzy drzemie wciąż w społeczeństwie bajka o bogactwach żydowskich. Nie chce się widzieć smutnej rzeczywistości i podtrzymuje się baśń o skarbach żydowskich. Nie brak dziś demagogów partyjnych, którzy na tle ogólnej depresji usiłują z Żydów zrobić kozła ofiarnego.</u>
          <u xml:id="u-29.35" who="#PJaeger">Obok tej podziemnej prowokatorskiej roboty nie brak też i innych poważniejszych już niestety zamachów na dobre imię żydowskiego obywatela. Niedawno opuściła prasę praca zbiorowa o „Obronie Lwowa”. Miasto Lwów uchwaliło na dzieło subwencję w kwocie 5.000 zł. W pracy tej obok wielu dokumentów z 1918 r. znajdują się też wspomnienia porucznika Jakóbskiego, który nie zawahał się drukiem uwiecznić fałsze co do zachowania się Żydów w r. 1918. Na podstawie takich książek ma się kształcić dorastające pokolenie! Zamiast kroczyć po linji szlachetnych tradycyj stosunku narodu polskiego do Żydów, wciąż się wraca do oszczerstw i bojkotu. Zamiast łagodzić i ratować, burzy się współżycie.</u>
          <u xml:id="u-29.36" who="#PJaeger">Wysoka Izbo, nie chcę się dłużej zatrzymywać nad temi objawami, bo dziś idzie o wielką stawkę. Idzie o uratowanie dla Państwa dwu miljonów pożytecznych ludzi, których życie zniwelowało. Nie czas i pora na oskarżenia, kto winien. Nie robimy polityki z nieszczęścia. Jest czas pomyśleć na serjo, co ma się stać z tą olbrzymią masą obywateli, którzy doniedawna. jeszcze płacili podatki i jeszcze dziś mimo tragedji spełniają swój obowiązek do ostatka. Płacą już nie ze swego, bo handel i rzemiosło żydowskie od lat wegetują bez substancyj majątkowych. Dziś trzeba pomyśleć o przewarstwowieniu tej masy. Trzeba pomyśleć o obszarach dla doprowadzenia części tej masy do pracy na roli, a innej części do fabryki i rzemiosła. Handlować już Żydzi w Polsce nic mogą, bo eksperymenty gospodarcze, etatyzm i polityka eksterminacyjna dokonały swego dzieła. Żydzi podejmą się każdej pracy, byle móc wyżywić siebie i swe rodziny. Trzeba będzie pomyśleć o srokach i sposobach doprowadzeni a części tych mas do zawodów produkcyjnych. Rozumie się, że akcję taką musi poprzedzić statystyczne ujęcie obecnego ich położenia. Gminy żydowskie byłyby powołane do tego, aby przy pomocy Rządu przeprowadzić plan przewarstwowienia ludności żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-29.37" who="#PJaeger">Nie mam w tej chwili opinji wszystkich gmin żydowskich w tej piekącej sprawie, ale nie wątpię, że gminy żydowskie dołożą maximum starań, aby dopomóc swym zniszczonym braciom do wydźwignięcia się na jakiś poziom zarobkowania. Gminy zdobędą się na ten wysiłek, jeżeli Rząd pomyśli o problemie przewarstwowienia Żydów.</u>
          <u xml:id="u-29.38" who="#PJaeger">Pierwszym etapem na drodze realizacji „programu natychmiastowego” powinno być zwołanie przez Rząd konferencji przedstawicieli gmin, miast wojewódzkich oraz organizacyj gospodarczych dla naradzenia się z Wysokim Rządem nad tą sprawą. Na tej konferencji po zbadaniu materiału statystycznego w każdym kierunku, będzie się można zastanowić nad środkami materjalnemi dla realizacji planu przewarstwowienia ludności żydowskiej. Wysoki Rząd w obliczu tej groźnej sytuacji powinien w ciągu najbliższych dni konferencję taką zwołać, bo nędza żydowska nie może dłużej czekać.</u>
          <u xml:id="u-29.39" who="#PJaeger">Ludność żydowska jeszcze wciąż wierzy, że Rząd polski, do którego mamy zaufanie, spełni swój obowiązek w odniesieniu do dobrych i lojalnych obywateli Rzeczypospolitej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Makruszka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PMakaruszka">Wysoka Izbo! Naszemu Klubowi zostało jeszcze parę minut do wyczerpania przyznanego mu kontyngentu. Wykorzystujemy ten czas, ażeby chociaż w bardzo ogólnym zarysie przedstawić Panom tę straszną rzeczywistość, w jakiej znalazł się dziś ogół narodu ukraińskiego w dziedzinie obciążenia podatkowego. Proszę Panów, to już nie jest więcej obraz biedy i nędzy, obraz wsi ukraińskiej jest dzisiaj obrazem jednej ogromnej rozpaczy.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PMakaruszka">Przede mną leży pismo od włościan ukraińskich z okrzykiem w tytule: „W szponach rozpaczy”. Brzmi ono, proszę Panów, tylko napozór teatralnie. Bo jeżeli 708 włościan z jednej wsi, i to nie z własnej winy, lecz z winy urzędu skarbowego w Stryju, który od dnia 9 września do 12 grudnia zeszłego roku przytrzymał u siebie księgi podatkowe, otrzymało kilkaset nakazów zapłaty na sumę 1.700 zł od ogólnej sumy podatkowej około 3.000 zł, to nie można wymagać, proszę Panów, od tych biednych włościan-podatników, żeby oni w spokoju ducha swe pisma redagowali. A możemy zapewnić Panów, że takich rozpaczliwych listów otrzymujemy bardzo dużo.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PMakaruszka">Nas nie uspokoił, lecz przeciwnie przestraszył, optymizm p. Ministra Skarbu na Komisji Budżetowej. Widocznie Ministerstwo Skarbu nie zdaje sobie sprawy z sytuacji panującej w dziedzinie podatkowej. Również odnieśliśmy wrażenie, że nawet Panowie posłowie z opozycji nie doceniają tego strasznego położenia, w jakiem znalazł się ogół podatników, a przedewszystkiem warstwa rolnicza. Musimy stwierdzić, że położenie na ziemiach etnograficznych polskich nie jest pod tym względem tak straszne, jak na ziemiach naszych.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PMakaruszka">Podatki wzrastają u nas z roku na rok w nieprawdopodobnem wprost tempie. Dla ilustracji stosunków podatkowych u nas wybiorę jeden z najbiedniejszych u nas powiatów, powiat górski — mianowicie powiat kosowski: od r. 1926 do r. 1932 wzrosły tam niektóre podatki pięcio-, sześcio-, a nawet ośmiokrotnie, np. podatek dochodowy jednego podatnika księdza gr.-kat. wzrósł z 59 zł w 1926 r. na 174 zł plus dodatek kryzysowy w 1932 r., drugiego znowu z 59 zł na 401 zł.</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PMakaruszka">Właśnie dzisiaj otrzymałem zawiadomienie, że wieś Szeszory tegoż powiatu winna zapłacić karę 808 zł za podatek gruntowy, wynoszący 1.200 zł. Jeden rolnik otrzymał nakaz zapłaty na 3 gr, a kary ma zapłacić 1 zł. 50 gr, drugi otrzymał 3 nakazy od 10–18 gr, a kara wyniosła 4 zł 50 gr. Jakie rzeczy dzieją się w jednym z najbiedniejszych powiatów górskich, w powiecie zniszczonym gospodarczo całkowicie. Bo wiadomem jest ogólnie, jakie okropne lata nędzy i głodu przeżywała właśnie w ostatnich czasach nasza Huculszczyzna.</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#PMakaruszka">Tak wyglądają sprawy podatkowe w jednym z najbiedniejszych naszych powiatów, ten system na innych obszarach ziemi ukraińskiej wcale nie jest lepszy. Przeciwnie, śruba podatkowa jest zwykle zależną od bogactwa powiatu. Im bogatszy powiat, tem gorzej jest on teraz podatkami rujnowany.</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#PMakaruszka">Do tego wszystkiego trzeba jeszcze dodać sprawę specyficzną dla nas, a to, że sprawa podatkowa na ziemiach naszych nie jest tylko kwestją gospodarczą, ale jest ściśle związana z ogólnem nastawieniem polityki rządowej względem ludności ukraińskiej. A stosunek ten jest wiadomy. Uwzględnienie rekursów podatkowych wszelkich typów na naszych ziemiach prawie że nie istnieje. Wnoszenie rekursów stało się już tylko zwykłą formalnością, do której już nikt u nas wagi nie przywiązuje.</u>
          <u xml:id="u-31.7" who="#PMakaruszka">Zdaje się, że zgodzi się ze mną p. Minister Skarbu, że rolnik ukraiński był i jest zawsze podatnikiem dobrym. Jeżeli jednakże Ministerstwo Skarbu zrobiło z kar za zwłoki i z należności egzekucyjnych nowe poważne źródło dochodów skarbowych, jeżeli ściąganie podatków u nas zaczyna się odbywać przy wołaniu ludności o pomoc, przy krzykach rozpaczy i przy biciu w dzwony — jakto było ostatnio w powiecie buczackim — przy takich rozpaczliwych środkach obrony maltretowanej przez egzekutorów ludności, przy interwencji policji i sądów, to zdaje się, że jest to bardzo groźne memento dla polityki podatkowej Ministerstwa Skarbu na ziemiach ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-31.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Rosumek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PRosumek">Wysoki Sejmie! Zadaniem Ministerstwa Skarbu jest uregulowanie spraw finansowych w Państwie i utrzymanie równowagi budżetu. Z przedłożonym nam przesz Ministerstwo Skarbu budżetem zgodzić się nie możemy, gdyż wykazuje on również deficyt w wysokości kilkuset miljonów złotych i tem samem daje zły przykład obywatelom w Państwie. Do czego byśmy doszli” gdyby przemysłowcy i handlowcy, gdyby cały naród tak samo układał swój budżet, jak Państwo? Coprawda u nas zjawisko to jest bardzo częste, że ludzie w nadziei na lepsze jutro żyją nad stan, nie ograniczają się do swych wpływów, a pod koniec roku obarczeni są długami.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#PRosumek">Zadaniem Ministerstwa Skarbu jest pozatem opracowanie ustaw, nakładających na obywateli podatki, nasze ustawodawstwo podatkowe wykazuje jednak tak ogromne braki i luki, że niższe władze skarbowe zupełnie samowolnie mogą opodatkowywać obywateli. Pozatem ustawy podatkowe są u nas tak liczną, tak dużo jest różnych rozporządzeń i okólników, że tylko nieliczne jednostki są w stanie zorientować się w ustawodawstwie podatkowem. Najlepszym dowodem tego jest niezliczona ilość skarg, wniesionych przez obywateli w calem Państwie. Jak dalece ustawodawstwo wymaga rewizji, chciałbym dowieść na kilku przykładach. Podczas obrad budżetowych w styczniu roku ubiegłego wręczyłem p. Ministrowi Skarbu całą masę zażaleń, pokażę Panom, w jaki sposób zostały one załatwione.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PRosumek">Pani Zimmermann w Katowicach miała sklep komisowy i podała obrót swój na 2.000 zł, komisja szacunkowa zaś oszacowała ją na 36.000 zł obrotu. Zimmermanmowa złożyła oczywiście rekurs, ale podatek z oszacowanej przez komisję sumy zapłacić musiała. Nie była w stanie tego uczynić, więc sprzedano jej na licytacji wszystkie towary, oczywiście i te, które wcale nie były jej własnością. Dochód z licytacji około 1.000 zł egzekutor zabrał do kasy skarbowej. Po wielu miesiącach komisja odwoławcza uwzględniła rekurs Zimmermannowej i ustaliła obrót jej na 2.000 zł. Kobieta domagała się u władz zwrotu nadpłaconej sumy, którą sekwestrator zabrał po licytacji, lecz dotychczas nie otrzymała żadnej odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#PRosumek">Drugi przykład: Niejakiej pani Rak z Siemianowic sprzedano na licytacji towary, mające wartość zakupna około 6.000 zł za 600 zł, przyczem egzekutor sprzedawał towary ze sklepu po godzinach handlowych, wieczorem, w nieobecności właścicielki. Na zażalenie na sekwestratora, ten ostatni został zredukowany, ale petentka nie otrzymała żadnego odszkodowania i utrzymuje się dotychczas żebraniem.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#PRosumek">Samowolne oszacowania są tak liczne i tak rażąco niezgodne z rzeczywistością, iż mógłbym całemi godzinami przytaczać tu przykłady. Państwo powinno sobie przedłożyć pytanie, co właściwie na tem zyskuje, że podatkami swemi rujnuje cały drobny przemysł i handel. Przez licytacje Skarb otrzymuje tylko raz jedyny przypadające mu podatki, albo też część tych podatków, a daną jednostkę płatniczą rujnuje na zawsze i traci tem samem płatnika podatków na przyszłość. Domagamy się rozporządzenia, według którego zabronione byłoby licytować płatnikom wszystkie towary do reszty i nie pozostawiać im żadnej możności prowadzenia dalej przedsiębiorstwa i tem samem płacenia w przyszłości podatków.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#PRosumek">Pozwalam sobie przedłożyć kilka propozycyj do polepszenia naszego ustawodawstwie względnie postępowania podatkowego. W ostatnich latach dało się zauważyć, że zbyt wysokie szacowanie podatników przez komisje szacunkowe dotknęło szczególnie drobnych handlujących, którzy nie prowadzą wcale buchalterii, albo tylko bardzo prymitywną. Brak ten i nadzwyczaj surowe i bezwzględne ściąganie podatków doprowadziły całą masę drobnych kupców do zupełnej ruiny. Ustawy podatkowe powinny zatem zawierać przepisy ochronne przeciw zbyt wygórowanemu oszacowaniu i bezwzględnemu ściąganiu podatków. Ta ochrona płatników konieczna jest szczególnie przy podatku przemysłowym, gdyż zwykle obrót, wymierzony według tej ustawy, służy również za podstawę podatku dochodowego.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#PRosumek">Władze podatkowe często skłonne są do uważania sum, podawanych przez płatnika, za zbyt niskie. Ten brak zaufania władz podatkowych do samooszacowania się płatników zdaje się wypływać z tego, że handlujący nie prowadzi wcale ksiąg albo bardzo prymitywne i zwykle się ogranicza tem, że na dowód obrotu swego składa tylko rachunki, względnie kwity lub kwitarjusze. Ale niepodobna przecież żądać od wszystkich handlujących, aby księgowali wszystkie wpływy, które się często składają z najdrobniejszych, groszowych sum, gdyż większość tych interesów nie daje tyle dochodu, żeby można było buchaltera lub kasjera opłacać z tego. Ten brak zaufania władz podatkowych do samooszacowania się płatników nie jest absolutnie uzasadniony w dzielnicach zachodnich, a tembardziej nie na Górnym Śląsku, gdzie zawsze moralność podatkowa płatników stała na wysokim poziomie. Oczywiście fakt ten nie jest znany tamtejszym urzędnikom podatkowym, gdyż są oni importowani z innych dzielnic kraju i nie znają ani stosunków, ani ludności na ziemiach zachodnich.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#PRosumek">Często zbyt wysokie wymierzanie podatku następuje z tego względu, że komisja szacunkowa nie bada z należytą dokładnością i rzeczowością podanych przez płatnika zeznań, lecz wymierza podatki schematycznie, wprost samowolnie, bez najmniejszego uwzględnienia przedłożonych dowodów. Często w skład komisyj szacunkowych wchodzą ludzie z innych miejscowości, którzy z natury rzeczy wcale nie mogą dokładnie oszacować stanu majątkowego płatników z innych, obcych im miejscowości. Domagamy się, aby do komisyj szacunkowych należał conajmniej jeden przedstawiciel danej kategorji handlujących i z tej samej miejscowości, co płatnicy, mający być przez daną komisję oszacowani. Domagamy się, aby komisja szacunkowa przed znaczniejszem podwyższeniem oszacowania płatnika wysłuchała opinji rzeczoznawcy, który należy do związku zawodowego danego płatnika i wskutek swej znajomości fachu i miejscowości najlepiej będzie w stanie wydać rzeczowy sąd o stanie majątkowym płatnika. W orzeczeniu podatkowem komisja szacunkowa powinna zaznaczyć, iż wysłuchała opinji rzeczoznawcy. Dalej byłoby wskazane zaprowadzić znów wstępne komisje szacunkowe, w skład których wchodziliby przedstawiciele miejscowości, należących do jednego urzędu skarbowego.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#PRosumek">Postanowienie, że złożenie rekursu od wymierzonego podatku nie uchyla obowiązku zapłacenia tego podatku, powinno ulec reformie. Naco się przydaje płatnikowi możność złożenia odwołania, jeżeli on jednak jest zmuszony zapłacić całkowity wymierzony mu podatek? Chociaż odwołanie jego zostaje potem uwzględnione, to już przymusowe ściągnięcie zbyt wygórowanego podatku narobiło tyle nieszczęścia, a może nawet już zrujnowało zupełnie całkowitą egzystencję płatnika, że późniejsze uwzględnienie odwołania mało mu pomoże i nie naprawi już krzywdy, wyrządzonej mu przez złe oszacowanie. Domagamy się zatem: a) aby przymusowe ściąganie podatku nastąpiło tylko co do tej sumy, jaką płatnik sam podał, b) aby do ostatecznego rozstrzygnięcia przez komisję odwoławczą wstrzymana była wszelka licytacja towarów lub przedmiotów, zajętych tytułem gwarancji podatkowej, c) aby odsetki za zwłokę wynosiły nie więcej, jak 4% rocznie, d) aby przepis ustawowy, iż odwołanie powinno być załatwione w ciągu 9 miesięcy był bardziej przestrzegany, niż dotychczas, e) aby w razie niezałatwienia odwołania w przepisanym terminie miarodajne do wymierzenia podatku było złożone przez płatnika zeznanie.</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#PRosumek">Dalej należałoby postępowanie odwoławcze zreformować w tym kierunku, żeby na czele komisji odwoławczej stał sędzia, aby tem samem uniknąć obecnie panującego wpływu na komisję odwoławczą i zabezpieczyć jej całkowitą niezależność. Takie sądy skarbowe, składające się z sędziego jako przewodniczącego, dwóch urzędników skarbowych i dwóch przedstawicieli płatników rzeczoznawców, powinny być przy sądach okręgowych.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#PRosumek">Dziwną rolę odgrywa § 92 ustawy o podatku przemysłowym. Jeżeli płatnik nie wywiązuje się z swych zobowiązań podatkowych, to władza podatkowa licytuje mu całkowity ruchomy inwentarz bez względu na to, czy jest on własnością płatnika czy nie. Sąd Najwyższy wyrokiem swoim postanowił, że prawnie licytacja ta jest dopuszczalna, ale licytacje te doprowadziły do takich wybryków, że Ministerstwo Skarbu w okólniku z dnia 15 lipca 1931 r. samo nakazało urzędom skarbowym nie stosować tego środka zawsze i bezwzględnie. Ponieważ okólnik ten wydrukowany był w licznych gazetach, więc przypuszczam, iż jest on Panom znany. A zatem p. Minister Skarbu miał dobrą intencję, ale niestety nie wszystkie urzędy skarbowe do niej się stosują. W ostatnich czasach np. zdarzyło się, że wydzierżawioną cegielnię władze podatkowe wystawiły na licytację i sprzedane zostały nawet maszyny wmurowane, które nie były własnością płatnika. Po trzech dniach nabywcy tych maszyn zaofiarowali je prawnym właścicielom po cenie 3 razy większej, niż je nabyli na licytacji. Jeszcze jeden taki wypadek: warsztat reperacji samochodów został zlicytowany i sprzedano, też samochód, który nie był własnością płatnika i który prawny właściciel musiał na tejże licytacji sam kupić. Do takich absurdów prowadzi obecne postępowanie podatkowe u nas.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#PRosumek">Domagamy się, aby oszuści, którzy starają się okłamywać urzędy podatkowe, byli karani więzieniem.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#PRosumek">Na Górnym Śląsku obowiązują przepisy policyjne, według których budynki, wymagające reparacji, muszą być naprawione bez względu na to, czy właściciel budynków jest w stanie to uczynić, czy nie. Jeżeli zaś właściciel domu koszta naprawy budynku potrąca przy zeznaniu podatkowem, to niektóre władze podatkowe tego nie uznają, twierdząc, iż koszta te przyniosły mu zysk, mianowicie przyrost wartości jego domu.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#PRosumek">O podatkach pośrednich też możnaby dużo mówić. Ceny poszczególnych artykułów są zbyt wysokie, a nikt w tej Wysokiej Izbie jeszcze nie wspomniał o tem ani słowa. Ceny cukru, piwa i olejów mineralnych powinny być obniżone bądźto przez zmniejszenie podatków, bądź przez nacisk na kartele. Wielkie rzesze bezrobotnych z swemi rodzinami i chłopi na wsi chętnieby chcieli sobie nieraz życie osłodzić, ale niestety zbyt wysoka cena cukru nie pozwala im na ten zbytek.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#PRosumek">Rząd powinien zrobić początek z redukcją cen przy monopolach. Wprawdzie maleńki krok w tym kierunku zrobiono już przy Monopolu Tytoniowym i Spirytusowym, ale to jeszcze zbyt mało, ceny są jeszcze za wysokie i niedostosowane do obecnego kryzysu. Tak np. w stosunku do r. 1928 ceny produktów rolnych i mięsa spadły mniejwięcej o 50%, ceny za spirytus i tytoń spadły tylko mniejwięcej o 10%.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#PRosumek">Dalsze obniżenie cen różnych artykułów mogłoby nastąpić przez obniżenie ceł. Na niektóre artykuły mamy wysokie cło ochronne, jak np. na śledzie, ryby i drobne artykuły przemysłowe, które zostały wprowadzone po części tylko zpowodu protekcji dla poszczególnych producentów. I opłaty stemplowe są zbyt wielkie. Przecież każdy handlujący i rzemieślnik z konieczności musi się zwracać do urzędów skarbowych i za każdym razem płacić 5,50 zł marek stemplowych, co oczywiście podraża ceny artykułów, przez niego sprzedawanych.</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#PRosumek">Przypuszczam, iż p. Minister mi odpowie na wszystkie moje propozycje, że nie może się na nie zgodzić, choćby z tego względu, że miałby mniejsze dochody w Skarbcu Państwa. Na to chciałbym p. Ministrowi odpowiedzieć, że uważam, iż dochody z przedsiębiorstw państwowych, jak koleje, poczta, a przedewszystkiem lasy państwowe, mogłyby być znacznie większe. Taryfy zarówno na kolejach jak i pocztowe są takie wysokie, że i dochody z tych przedsiębiorstw powinny być większe. A w lasach państwowych wydatki są tak nikłe w porównaniu do lasów prywatnych, iż wpływy z tego tytułu powinny być znacznie większe.</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#PRosumek">Dalej p. Minister powinien zwrócić baczne oko na pozycję emerytur i zaopatrzeń, która z roku na rok wzrasta niepomiernie. Należałoby położyć kres przenoszeniu w stan spoczynku urzędników państwowych, zdolnych jeszcze do długoletniej pracy wydajnej.</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#PRosumek">Chciałbym ponownie zapytać p. Ministra, czy Państwo nie ma żadnych dochodów z przedsiębiorstwa Skarboferm. Budżety rok rocznie zawierają tyle niejasności co do tej sprawy, tem bardziej, że dług, który się rzekomo spłaca z dochodów Skarbofermu na rzecz Francji, nie figuruje nigdzie w rubryce długów państwowych. Cala ta. machinacja robi wrażenie, jakgdyby Polska umową Skarbofermu zobowiązała się do roku 1939 oddawać Francji za przyłączenie Górnego Śląska całkowity dochód z tego przedsiębiorstwa.</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#PRosumek">Śruba podatkowa z jednej strony i kryzys gospodarczy z drugiej zmusiły większość obywateli do zaciągania pożyczek, gdzie się tylko dało. Ale i tu Polska stoi na czele Europy z największą storą procentową, którą pobierają instytucje kredytowe, jak i osoby prywatne. Taksamo jak p. Minister Handlu występuje przeciwko wysokim cenom karteli, taksamo Minister Skarbu powinien występować przeciw wygórowanej stopie procentowej.</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#PRosumek">Obniżenie stopy procentowej daje się przecież uzasadnić wzrostem wartości pieniądza, który wynosi od roku 1928 przeciętnie 35%. Obniżenie stopy procentowej z 11% na 10% nie ma żadnego znaczenia, gdyż te 10% mają jeszcze wartość 14%, a zatem stopa nie powinna wynosić więcej, jak 6–7%. Oczywiście, wkłady bankowe nie przyniosą tyle odsetek, ale temi mniejszemi odsetkami można więcej zrobić, więcej kupić, niż dwa lub trzy lata temu. A banki i instytucje kredytowe nie muszą koniecznie zarabiać tak ogromnych sum za pośrednictwo.</u>
          <u xml:id="u-33.21" who="#PRosumek">Pod koniec chciałbym uwagę p. Ministra skierować jeszcze na jedną bolączkę, spowodowaną przez kryzys gospodarczy i przez politykę, jaką się stosuje w przemyśle górnośląskim.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekMakowski">Zwracam uwagę, że czas Pański upłynął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PRosumek">Zaraz kończę. Tam pracownicy, którzy po 20 i więcej, do 40 lat pracowali w przedsiębiorstwie i regularnie płacili swe składki emerytalne, teraz po zwolnieniu z pracy nie otrzymują pełnej składki emerytalnej. Tak np. Zjednoczone Huty Królewska i Laura odmówiły wypłacenia pełnej emerytury z tem uzasadnieniem, że kryzys im na to nie pozwala. P. Minister zaskarbiłby sobie bezgraniczną wdzięczność wielu staruszków, gdyby chciał sprawę emerytalną prywatną uregulować ustawowo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Rottenstreich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PRottenstreich">Wysoka Izbo! Dyskusja budżetowa w lwiej części jest analizą polskiej rzeczywistości, a tylko w znikomej części snuciem koncepcyj programowych. Byłoby wdzięcznem zadaniem poświęcenie tej drugiej części nieco więcej czasu. Ale niestety rzeczywistość żydowska i. na tle rzeczywistości polskiej i jako rzeczywistość sama w sobie zmusza mię, jako przedstawiciela ludności żydowskiej, aby ten mały kontyngent czasu, jaki mam do dyspozycji, obrócić na. omówienie przedewszystkiem sprawy żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PRottenstreich">Gdy się przysłuchuję przemówieniom reprezentantów stronnictw lub narodowości, słyszy się jedno wielkie narzekanie, pauperyzacja rośnie, nędza stała się towarzyszem stałym ludności. Ale gdy prawie wszyscy posłowie stwierdzają, że ludność w Polsce się pauperyzuje, my Żydzi musimy niestety stwierdzić, że ludność żydowska została zdeklasowana. Wystarczy zaznajomić się z położeniem Żydów w większych miastach i rozmówić się z tysiącami Żydów w Warszawie i w Lodzi, aby się dowiedzieć, że zarobek 70 groszy dziennie uważany jest za dobry wynik dnia. Wiejskie masy żydowskie nie marzą już nawet o zarobku miesięcznym w kwocie 20 zł, są one niestety skromniejsze w swoich wymaganiach. A we Lwowie tysiące Żydów czekają na jakąkolwiek możność zarobkowania, szukają pracy i tej pracy niestety niema. W mniejszych miastach i miasteczkach sytuacja żydowska jest jeszcze rozpaczliwsza.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PRottenstreich">Co może ojciec rodziny kupić za kilkadziesiąt groszy, tak ciężko zdobytych w ciągu dnia, czy może on przynajmniej raz dziennie dać kawałek chleba swym dzieciom, czy może przynajmniej raz w roku kupić parę bucików, aby posłać dzieci do szkoły? Gdyby tak chciały niektóre czynniki rządowe odwiedzić szkołę, do której uczęszczają dzieci żydowskie i zapytać się tych dzieci, ile z nich i z jakiem śniadaniem przyszło do szkoły, zebrałyby się cyfry, które są strasznem oskarżeniem pod adresem tych wszystkich, którzy swoją specyficzną polityką wobec Żydów doprowadzili do takiego strasznego głodu, jakiego niema w żadnem innem społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PRottenstreich">Odwiedziłem takie szkoły. W jednej ze szkół na 46 dzieci w jednej klasie znalazłem 11 dzieci, które przyszły z śniadaniem rannem do szkoły, względnie zjadły coś w domu, 14 piło tylko coś ciepłego, natomiast nic nie jadło, nie dano im, gdyż nic w domu nie było, reszta dzieci przybyła do szkoły bez śniadania. Gdy w tej samej szkole zaczęła się akcja dożywiania dzieci, komitet matek zauważył, że niektóre dzieci, które dostają pełne śniadanie, t. j. mleko i bułkę, często bułkę chowają. Gdy zaczęto śledzić za przyczyną niezjadania bułek przez dzieci, przekonano się, że te 7-letnie dzieci chowają bułki dla swego rodzeństwa, które zostało w domu i czeka na tę bułkę, gdyż jest ona jedyną ich strawą. Nie przesadzam, gdy twierdzę, że wszystkiego 15% Żydów zarabia jeszcze minimum egzystencji, a najwyżej 20% około 75% potrzebnych na skromne utrzymanie; około 35% wywalcza dla siebie i swej rodziny już tylko zaledwie 50% potrzebnych wydatków, reszta, to jest 30%, jest bez wszelkich dochodów. Reszta została zdeklasowana.</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#PRottenstreich">Rzemieślnicy żydowscy wykazują w swym organie krakowskim „Rękodzieło i Przemysł”, że około 80% rzemieślników żydowskich pozostaje bez pracy. Zadałem sobie nieco trudu i odwiedziłem w pewnem mieście kilkadziesiąt warsztatów rzemieślniczych. Na 38 warsztatów zastałem 21, których właściciele albo już sprzedali swe narzędzia pracy, albo są w toku sprzedawania. Na uwagi moje, że jest to samobójcza robota, że w razie znalezienia jakiejś pracy nie będą już mogli zarobkować, odpowiedzieli mi rzemieślnicy, że mam rację, ale pytali się, co mają robić, gdyż dzieci ich całemi dniami płaczą o suchy kawałek chleba lub przynajmniej o ciepłą zupę kartoflaną. Trudno, powiada mi jeden ślusarz, dzieci nie mogłem zabić, siebie zabiłbym, ale co dzieci zrobią, więc zabijam swój warsztat pracy, aby przynajmniej raz dziennie ugotować coś ciepłego dla dzieci. Wiem, że jestem mordercą, powiada do mnie stolarz Żyd, gdy wynoszę co kilka dni inne narzędzie z mego warsztatu, żeby je sprzedać, ale gdy mam do wyboru między głodową śmiercią swej rodziny, a śmiercią swego warsztatu, poświęcam ten drugi. Nie pytam się, co potem będzie, nie myślę o jutrze, gdybym myślał o jutrze, to powinienem zamiast chleba kupić truciznę.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#PRottenstreich">A gdy się odwiedza sklepikarzy żydowskich, gdy się widzi, jak ciężko walczą, jak się ograniczają, jak chleb stał się w ich domu prawie zbytkiem, gdy opał uważany jest prawie za zbędny, gdy dzieci skupiają się przy prymusie, na którym gotuje się trochę ciepłej strawy, grzeją rączki przy ogniu spirytusowym, aby się trochę ogrzać, mamy dopiero obraz nędzy, panującej wśród Żydów.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#PRottenstreich">A robotnik Żyd, ten w 90% jest już od 2 lat prawie bez pracy. On już całkiem zwątpił, dla niego nie było pracy, gdy inni ją mieli, dziś w czasie bezrobocia należy on już oddawna do tych, których statystyka nie obejmuje i nie wykazuje.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#PRottenstreich">Jakaś bezgraniczna beznadziejność i zwątpienie ogarnęły rzesze robotników Żydów.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#PRottenstreich">Nie lepiej się mają umysłowi pracownicy Żydzi. Ich przedewszystkiem redukuje się, gdy pracują w towarzystwach akcyjnych, gdzie kapitał jest mieszany, a inteligent Żyd, który ukończył np. filozofię, zabiega nadaremnie o bezpłatną praktykę w jakiejś szkole, gdyż bez tej praktyki nie może przystąpić nawet do egzaminu nauczycielskiego. Kurator lwowski p. Gadomski tak zarządził, że nawet bezpłatnej praktyki dostać nie może, nie dlatego, że niema miejsca, tylko dlatego, że on Żydom wogóle praktyki dać nie chce. Trudno mi określić stan psychiczny tych nowych kandydatów na zdeklasowanych inteligentów, których pozbawia się nawet nadziei na możność ubiegania się o pracę.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#PRottenstreich">Przysłuchiwałem się dyskusji budżetowej, wczułem się w narzekania przedstawicieli wsi, że na wsi panuje nędza, ale blednie ona wobec tej strasznej nędzy, w jaką wpędzono ludność żydowską. Twierdzę, że wpędzono. Nie chciano nas rozumieć, gdyśmy wołali: nie niszczcie ludności żydowskiej, oszczędzajcie ją w interesie wsi. Wieś skazana jest na konsumenta miejskiego. Gdy się żąda, albo toleruje, by prowadzono politykę, która niszczy i łamie konsumenta wytwórczości wsi, musi to zrujnować i złamać wieś. Może prawica nie być zadowolona, ale faktem jest, że Żydzi stanowią w centralnej, południowej i wschodniej części Polski większość w miastach i miasteczkach. Stanowimy ją, chociaż np. wybory do rady miejskiej w Równem dały inny obraz. Można fałszować wynik wyborów, ale niemożliwe jest fałszować fakty życiowe. Gdy się ciągle konsumenta wsi, jakimi są Żydzi, eksterminuje i ruguje, łamie i usuwa, bije się nietylko Żyda, ale i wieś. Wieś tego nie rozumie, nie chcą tego zrozumieć także przywódcy ludności wiejskiej. Gdy przedstawiciele stronnictw chłopskich występują z żądaniami i głoszą, że spełnienie żądań, przez nich postawionych, uratuje wieś, to nie orjentują się należycie w sytuacji. Póki nie zrozumieją, że dobrobyt konsumenta wytworów wsi stanowi podstawę dobrobytu rolnika, póki nie będą razem z nami żądali, aby nastąpiła radykalna zmiana polityki Rządu wobec miast i wobec nas Żydów, stanowiących większość ludności miejskiej, dopóty nie uratuje się wsi. Nie pomogą żadne dekrety i ulgi kredytowe, jeśli się je uzyska kosztem nas Żydów.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#PRottenstreich">Lata całe prowadzono u nas politykę przewłaszczania dochodu społecznego, to przewłaszczenie odbywało się bardzo często kosztem naszym. Gdy się prowadzi jakąś politykę, należy po pewnym czasie zrobić bilans i zbadać dokładnie, z jakiem saldem zamyka się bilans tej polityki. Gdyby kierownicy nawy państwowej zadali sobie nieco trudu i zrobili choć surowy bilans tej polityki, przekonany jestem, że przestraszyliby się, gdyby zobaczyli cyfry tego bilansu.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#PRottenstreich">Rozumiem dobrze, że od chwili zmartwychwstania Polski musiano zacząć prowadzić politykę budowy polityczno-gospodarczej struktury polskiej, ale tę budowę zaczęto nie od zorganizowania, lecz od eksterminacji, nie od umacniania, tylko od klasyfikowania placówek pracy wedle narodowości i wyznania. Zaczęto dzielić tam, gdzie trzeba było łączyć, usuwać gdzie interes Państwa nakazywał utrzymywać i wzmacniać. Odbył się jakiś wyścig w deptaniu, rugowaniu, gnębieniu, szykanowaniu, łamaniu i wyrzucaniu.</u>
          <u xml:id="u-37.12" who="#PRottenstreich">Cel osiągnięto. Nas zdeklasowano, ale pytam, co stworzono, co powstało, co przyszło w nasze miejsce? Chciałbym widzieć te rezultaty w dochodach Państwa, w jego rozwoju gospodarczym, w jego wzmacnianiu się na rynkach światowych. Próbowałem dziś nakreślić, jak ten bilans wygląda. A jeśli nie wygląda gorzej, to dzięki naszej zdolności, naszej rzutkości i naszej fachowości. I powiem Panom jedną rzecz, której szczegółów niestety na plenum ujawnić nie mogę. Gdyby polski eksport był w chwili obecnej zdany na ten kierunek, jaki mu się chce narzucić, rozumie się, eliminując nas Żydów, byłoby z nim gorzej, niż jest. W czasie, gdy się kontyngentuje przywóz, pokazaliśmy, że my prędzej damy sobie radę jako eksporterzy, niż niektóre oficjalne czynniki, wyjeżdżające na pertraktacje i przywożące dla Polski kontyngenty eksportowe, Ale niestety fachowość, zdolność, rzutkość, doświadczenie nie dochodzą do głosu. Dziś niszczy się w imię potrzeb kolektywu podstawy tego wielkiego kolektywu, jakiem jest Państwo. W imię polityki planowej, której niema i której się szuka, w imię fantomów nieziszczalnych robi się największe i najkosztowniejsze wysiłki, a rezultatem jest rosnący chaos gospodarczy. Jeśli nowi mesjasze gospodarczy nie rozumieją, co czynią, musi rozumieć Ministerstwo Skarbu, ono najsilniej odczuwa błogosławieństwa tej neopolityki gospodarczej. Pusty skarb, rosnący deficyt, oto odpowiedź na te próby rugowania, ustawicznego reorganizowania i monopolizowania kosztem nas Żydów.</u>
          <u xml:id="u-37.13" who="#PRottenstreich">Przestrzegaliśmy lata całe przed tą polityką. Mieliśmy prawo to robić, bo reprezentujemy tradycje gospodarcze, możemy się pochwalić znajomością rynku wewnętrznego i zagranicznego, pochlubić się możemy doświadczeniem i wielką wytrzymałością, w pracy. Neoekonomiści przeszli do porządku dziennego nad naszym głosem, nad naszemi radami i ostrzeżeniami. Nie jest to dla nas satysfakcja, ale faktem jest, że rezultatem tej neopolityki jest nietylko deficyt budżetowy, ale zupełne zubożenie całego kraju. Mimo to trwa w konsekwencji popełnianie błędów. Weszliśmy na drogę polityki samowystarczalności, ale ta polityka autarkji nie jest u nas wyłącznie państwowa, jest ona niestety nacjonalistyczna, jest polityką autarkistyczną narodu panującego. Wystarczy wziąć do ręki „Dziennik Poznański”, organ sanacji w Poznaniu, aby się przekonać, jak rywalizuje on z prasą endecką w robieniu polityki antyżydowskiej. „Dziennik Poznański” chwali się, że polityka rugowania Żydów tak, jak on ją zaleca, daje lepsze rezultaty, niż polityka bicia Żydów, wyznawana przez „Kurjer Poznański”.</u>
          <u xml:id="u-37.14" who="#PRottenstreich">Zapytuję tych, którzy wzięli na siebie obowiązek kierowania Państwem, czy zdają sobie sprawę, że polityka dotychczasowa wobec Żydów jest szkodliwa. Wiem, że mi się odpowie, że przecież teraz jest inaczej, że inaczej zachowują się niektóre organa rządowe wobec Żydów. Zmieniły się tylko pewne drobne szczegóły, linja generalna została ta sama. Przedtem nic faktycznego nie zrobiono dla Żydów i teraz nadal się nic nie robi, przedtem usuwano nas i teraz tak samo się robi.</u>
          <u xml:id="u-37.15" who="#PRottenstreich">Nawet pozorów jest coraz mniej. Była chwila, kiedy powołano, czy kazano się ukonstytuować jakiemuś komitetowi, który miał się zastanowić nad położeniem Żydów w Polsce i przyjść z żądaniami, w jaki sposób pomóc pewnym grupom żydowskim. Był to komitet mieszany, należeli do niego Polacy i Żydzi. Zebrał materiał i doszedł po pewnym czasie do konkretnych rezultatów; jako komitet mieszany był w postawieniu żądań bardzo skromny. Gdy po długiej dyskusji i objektywnem zbadaniu położenia Żydów zjawili się przedstawiciele tego komitetu z memoriałem w jednem z ministerstw, wysłuchano ich, ale im oświadczono, że myślano, że przyjdą oni z jakimś wielkim planem, jak przewarstwić drobne kupiectwo i rzemiosło żydowskie, a tymczasem, tłumaczono im, żądają oni subsydiów na rozmaite cele. Ponieważ zdaniem ministerstwa te subsydja nie załatwią problemu żydowskiego, nie dano ani grosza. Gdyby ministerstwo mogło się pochwalić, że ono ma gotowy plan, w jaki sposób przebudować strukturę gospodarczą Państwa, rozumiałbym, że miałoby ono uzasadnioną pretensję, że komitet mieszany nie przedłożył żadnego oryginalnego planu przebudowy struktury gospodarczej żydostwa. Ale skoro ministerstwo razem z całym aparatem rządowym sili się od lat na stworzenie wielkiego planu tylko doraźnego i dotychczas go stworzyć nie mogło, skoro samemu się nie wie, co robić i jak robić, skoro się ciągle szuka drogi wyjścia i jej się nie znajduje, jakżeż wolno, jeśli ma się szczere zamiary, żądać wielkiego planu od innych, nie dysponujących ani odpowiednim aparatem, ani zasobami pieniężnemi? Nas walczących od lat o prawo Żydów do pracy, przeciwstawiających się blokadzie gospodarczej, którą coraz silniej nas się otacza, nie zadziwiła ta odpowiedź, chociaż nas bardzo zabolała. Po audiencji tego komitetu u przedstwiciela Rządu przestał komitet pracować. Słusznie wywodził jeden z członków komitetu, nie Żyd, że szkoda czasu i trudów, a zresztą on zbyt siebie szanuje, aby dał firmę komitetowi, którego minimalne żądania zostają zlekceważone. Mogą jednostki, nawet bardzo poważne, zniechęcić się do pracy bez rezultatów i przestać upominać się o pomoc doraźną dla Żydów, o prawo do pracy dla nich, o pełne równouprawnienie polityczne, gospodarcze i kulturalne, ale żydostwo nie przestanie upominać się i żądać od Państwa tego, co mu się należy.</u>
          <u xml:id="u-37.16" who="#PRottenstreich">Koło Żydowskie, jako przedstawiciel Żydów w polskich ciałach ustawodawczych, domaga się, aby nareszcie zlikwidowano politykę wobec nas i przeciw nam i uwzględniono nasze słuszne żądania, które streszczają się na odcinku gospodarczym w dwóch postulatach: zniesienia blokady gospodarczej i uwzględnienia nas w doraźnym programie kryzysowym.</u>
          <u xml:id="u-37.17" who="#PRottenstreich">Można nasze wnioski w sprawie wypadków lwowskich kazać referować, kiedy się zechce, ale nie powinno się odkładać naszych żądań natury polityczno-gospodarczej na kiedy się chce, albo, jak to się utarło w masach żydowskich, na święty Nigdy. Pozostawiam Rządowi do oceny, czy ta polityka niereagowania natychmiast na tego rodzaju zarzuty, jakie zawiera wniosek o wypadkach lwowskich, jest zdrowa i podyktowana racją stanu. Jak się zechce zastanowić, przyzna nam, że sprzeciwia się racji stanu ta polityka odkładania, nieodpowiadania, nieuwzględniania naszych słusznych i zasadniczych postulatów.</u>
          <u xml:id="u-37.18" who="#PRottenstreich">Ponawiamy nasze żądania o zmianę polityki wobec Żydów. Nie mam czasu, aby wyliczać krzywdy, jakie nas spotykają wskutek nieuzasadnionego obciążenia podatkowego. Od lat powtarzamy, że polityka podatkowa nas zupełnie zrujnowała, że jest nienaturalnym objawem, aby handel był stosunkowo największym płatnikiem podatku przemysłowego, aby płacił 28% ogółu wpływów podatku dochodowego. Nie zwraca się na to uwagi, owszem, ma się odwagę twierdzić, że handel leszcze najlepiej stoi. Nawet z tej trybuny głoszono przed kilku dniami, że wszystkie ogniwa pośredniczące zarobiły na rozpiętości między cenami produktów u wytwórcy a cenami towarów, nabywanych przez konsumenta, i tem motywowano, że kupcy powinni pokryć zamierzoną pożyczkę wewnętrzną. Jeśli od kupców, których obrót kredytowy zmalał w kredycie dyskontowym Banku Polskiego w porównaniu z r. 1928 prawie o 2/3, chce się wydostać pożyczkę, której potrzeba na łatanie dziur w budżecie, to dziura nie zostanie załatana, owszem powiększy się, gdyż ci kupcy, którzy się jeszcze trzymają, załamią się, jeśli nie odpisze się im części zaległych podatków i jeśli ich nie obejmie się również doraźnym programem.</u>
          <u xml:id="u-37.19" who="#PRottenstreich">Przyznaję, że Rząd stworzył plan akcji kryzysowej, ale brak temu planowi konsekwencji i wszechstronności. Plan ten jest jednostronny. Rząd lekceważy pewne siły, ignoruje znaczną część twórczych i potrzebnych czynników, eliminuje pewne siły gospodarcze, zamyka oczy na to, co się dzieje i zaczyna wierzyć, że skoro on nie chce widzieć faktów, to faktycznie tych faktów niema. Zwyż 3 miljony Żydów żyje w Polsce. Stanowiliśmy i stanowimy dość wielką siłę ekonomiczną, którą się świadomie ignoruje, zaniedbuje i osłabia. Nawet powierzchowny bilans wskazuje, że polityka, prowadzona przeciw nam, była i jest bardzo szkodliwa. Próbowano nas gospodarczo zdusić, to spotęgowało kryzys. Dziś kryzys dusi wszystkich i zamiast jednoczyć siły, aby wspólnie walczyć z przesileniem gospodarczem, kroczy się nadal dotychczasowemu fałszywemi drogami Nawet bieda nie nauczyła, wierzy się ciągle, iż można będzie na nacjonalistycznym odcinku przezwyciężyć kryzys. Dynamika kryzysu rośnie, a rośnie dlatego, że nie chce się ująć całości zagadnienia rozwoju gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-37.20" who="#PRottenstreich">Dyskusja budżetowa jest zbiorowym wysiłkiem zdobycia wyższego poziomu świadomości celów i obowiązków państwa. Przez poruszenie problemu żydowskiego w dyskusji budżetowej, przez przedstawienie nagiej prawdy naszego położenia Koło Żydowskie chce ten wysiłek spotęgować. Są już wśród nas tacy, którzy na podstawie dotychczasowego zachowania się wszystkich rządów wobec naszych życiowych postulatów zwątpili, że natrafimy na chętne ucho, które nas zechce wysłuchać i nasze żądania uwzględnić. My kurczowo trzymamy się jeszcze wiary, że przecież zwycięży rozum, że przecież zerwie się z dotychczasową metodą ignorowania naszych potrzeb. Dlatego przemawiamy, dlatego zwracamy uwagę, dlatego argumentujemy. Zdajemy sobie sprawę, że od 2 lat znajdujemy się w takiej sytuacji, iż zamiast upominać się i domagać się spełnienia naszych słusznych żądań politycznych, kulturalnych i gospodarczych, zostajemy zmuszeni zamiast walczyć o prawo wyżycia się, walczyć o prawo do życia.</u>
          <u xml:id="u-37.21" who="#PRottenstreich">Mimo tych prób, nie wchodzę w to, czy są one świadomie, czy nieświadomie robione, nie damy się zepchnąć z drogi walki o pełne prawa polityczne, kulturalne i gospodarcze. Gdy się chce przezwyciężyć kryzys, powinno się jedno wiedzieć, że kryzys nie jest niczem innem, jak zakłóceniem harmonii w układzie stosunków politycznych i gospodarczych. My Żydzi jesteśmy żywym dowodem zakłócenia tej harmonji. Jeśli harmonja nie zostanie przywróconą, to osłabnie w dalszym ciągu siła odporna społeczeństwa żydowskiego, a w raz z nią całego Państwa. Wiedzieć się powinno, iż siła kryzysu jest zbyt rozkładowa, a siła deklasacji gotowa się zamienić w siłę niszczycielską.</u>
          <u xml:id="u-37.22" who="#PRottenstreich">Uważałem za obowiązek dać Wysokiej Izbie faktyczny obraz naszego położenia. Jasno i otwarcie powiadam, że położenie żydów jest katastrofalne. Od polityki Rządu, od jego natychmiastowych pociągnięć, od zmiany nastawienia wobec nas, od zrozumienia i uwzględnienia naszych postulatów zależy, czy to położenie nie stanie się groźnem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Matczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PMatczak">Wysoka Izbo! Politykę gospodarczą obecnego Rządu charakteryzuje jaskrawa niesprawiedliwość w rozkładaniu ciężarów podatkowych na różne klasy społeczne i jeszcze większa niesprawiedliwość w ich ściąganiu. Pracująca klasa ludności ukraińskiej, to w znakomitej większości małorolna ludność chłopska i masy robotników rolnych i dlatego głównie o ich położeniu będę mówił.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PMatczak">Gospodarstwa rolne na ziemiach ukraińskich, to w przeważającej ilości gospodarstwa karłowate, a tych gospodarstw karłowatych mamy na obszarze województw lwowskiego, stanisławowskiego, tarnopolskiego, wołyńskiego i poleskiego ponad miljon.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PMatczak">Bezrobocie ludności wiejskiej nie jest ujawnione przez statystykę, albowiem jest to zjawisko tak stałe i do którego tak przyzwyczailiśmy się” że nie widzimy go wcale. Każdy małorolny wprawdzie zawsze wykonywa pewną ilość pracy dla siebie i swej rodziny, ale ma tej pracy stale za mało. Największą grupą ludności wiejskiej, odczuwającą dotkliwie to bezrobocie ukryte, są właśnie te gospodarstwa niesamodzielne, karłowate. Nawet w latach względnie dobrej konjunktury gospodarstwa te nie dają dostatecznego dochodu na wyżywienie swych właścicieli i ich rodzin. Głód jest zjawiskiem stałem na naszych ziemiach. Jest rzeczą ogólnie znaną, że obecny kryzys na ziemiach ukraińskich nawet mimo zastraszająco niskiego poziomu życia ludności pracującej przybiera już obecnie katastrofalne formy.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#PMatczak">Polityka gospodarcza obecnego Rządu doprowadza pracującą ludność ukraińską, a przedewszystkiem ludność wiejską do ostatecznej nędzy. Chłop ukraiński nie jest w stanie obecnie kupować nawet nafty na oświetlenie mieszkania. We wsi ukraińskiej oświetlane bywają obecnie z reguły tylko trzy domy: probostwo, dom nauczyciela i posterunek policji. To, że ludność używa soli, przeznaczonej dla bydła, jako soli jadalnej dla swoich potrzeb, jest rzeczą też ogólnie znaną.</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PMatczak">Śmiertelność ludności na ziemiach, zamieszkanych przez ludność ukraińską, jest obecnie największa w Europie. Oczywiście, kryzys obecny jest zjawiskiem ogólnoświatowem, ale kryzys ten odczuwa ludność włościańska u nas w znacznie wyższym stopniu, niż w innych krajach, głównie z powodu polityki gospodarczej Rządu, którą prowadzi się w interesie wielkiego przemysłu, a przeciw interesom ludności pracującej.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#PMatczak">Pauperyzacja ludności na ziemiach ukraińskich jest znacznie większa, aniżeli w rdzennej Polsce, gdzie Rząd mimo wszystko z większą uwagą i większą życzliwością odnosił się do potrzeb ludności. Wieś ukraińska ugina się pod ciężarem bezprzykładnego zadłużenia. Niema wprawdzie co do tego dokładnych liczb statystycznych, ale widzi to każdy, kto pracuje wśród tej ludności. Wieś ukraińska zalana jest nakazami płatniczemi, skargami sądowemi, egzekucjami i licytacjami. Same odsetki i kary za zwłokę przy podatkach przewyższają już według obliczeń normalny dochód gospodarstwa chłopskiego. O tych odsetkach i karach i kosztach upomnień, niewspółmiernie wysokich w stosunku do samych zaległości, mówiono tu dość dużo i dokładnie, nie potrzebuję więc o tych rzeczach mówić.</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PMatczak">Głównym typem długu włościańskiego jest u nas nie pożyczka hipoteczna, lecz weksel. Na wsi szaleje lichwa; mimo ustawowe ograniczenia jeszcze i teraz spotykamy się bardzo często z tem, że chłop musi płacić 2–3% miesięcznie. Dlatego żądamy radykalnej reformy w sprawie długów i rychłego uporządkowania tej sprawy. Długi muszą być zniżone ustawowo w tym samym stosunku, w jakim spadła cena ziemi i ceny produktów rolnych. W takim samym stosunku muszą być zniżone podatki, odpisane odsetki i kary za zwłokę przy podatkach. Wydana niedawno przez Rząd ustawa o częściowem moratorium dla zadłużonych drobnych gospodarstw rolnych jest o wiele niedostateczna. Procedura, jaką przewiduje ta ustawa, jest nadto skomplikowana i droga. W niektórych powiatach obłożono te sprawy dodatkowemi opłatami do wysokości 3% długu. Ustawa ta nie dotyczy długu wobec Skarbu Państwa, banków państwowych i kas komunalnych i spółdzielczych. A te ostatnie, bardzo często pseudospółdzielnie, po naszych miasteczkach posłużyły znakomicie lichwiarzom do uniknięcia skutków tej ustawy. Już choćby w tym kierunku ustawa ta musi ulec nowelizacji. Konieczne jest także przedłużenie czasokresu moratorium i obniżenie odsetek.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PMatczak">Wysokość zaległości pojedyńczych podatków wskazuje dobitnie na to, że burżuazja podatki płaci niechętnie. Wskazuje na to choćby stały i bardzo znaczny wzrost zaległości podatku dochodowego i podatku przemysłowego. Dla chłopa jednak niema żadnego miłosierdzia przy ściąganiu zaległości podatkowych. Ta bezwzględność organów skarbowych przy ściąganiu podatków po wsiach wywołuje coraz to większe rozgoryczenie. Coraz częściej przychodzi przytem do konfliktowi, do oporu, nawet do morderstw, jak to miało miejsce w Rusowie powiatu śniatyńskiego i w innych miejscowościach.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#PMatczak">Ministerstwo Skarbu ściąga bezwzględnie podatki na naszych ziemiach, jednakże nie wykonuje nawet swych ustawowych zobowiązań wobec ludności tych ziem. Nawet gdy chodzi o tak nieznaczne rzeczy jak zobowiązania, wynikające z konwencji wiedeńskiej wobec byłych państwowych pracowników austrjackich, to i wtedy Ministerstwo nie wykonuje tych zobowiązań, uchylając się od swego obowiązku na podstawie jawnie naciągniętej interpretacji ustawy.</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#PMatczak">Ministerstwo Skarbu biernie przypatruje się temu, że np. poszczególni starostowie na naszych ziemiach niszczą gospodarcze organizacje nasze i zmniejszają nawet dochody skarbowe, np. przez masowe rozwiązywanie spółdzielni ukraińskich, chociaż te spółdzielnie przynosiły ulgę ludności i przytem wykupywałyby świadectwa przemysłowe, płaciłyby podatki i znacznie przyczyniałyby się do zwiększenia zbytu produktów przemysłowych, a nawet monopolowych. Ani rada spółdzielcza, podległa p. Ministrowi Skarbu, ani samo Ministerstwo Skarbu nie reaguje na zażalenia w tej sprawie i wobec tego t. zw. prawo dubieńskie, t. j. bezprawne masowe zamykanie sklepów spółdzielni ukraińskich jest na porządku dziennym. Jaki stosunek zajmuje samo Ministerstwo Skarbu do spółdzielni ukraińskich, o tem najlepiej świadczy fakt, że Ministerstwo Skarbu nie reaguje na zażalenia w sprawach bardzo licznych nadużyć. Dla przykładu przytoczę, że np. urząd skarbowy w Drohobyczu jeszcze w r. 1928 wymierzył, wbrew ustawie, wszystkim ukraińskim spółdzielniom podatek obrotowy od całego obrotu, zamiast od 1/4 obrotu, jak to mówi art. 95 ustawy o podatku przemysłowym. Kilkadziesiąt rekursów już 5 lat czeka załatwienia. Takich przykładów jest bardzo dużo.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#PMatczak">Bezrobocie, długi, lichwa, nadmierne podatki i kary, oprócz tego liczne zupełnie już bezprawne obciążenia, nakładane na wieś ukraińską poza podatkami, doprowadzają ludność ukraińską do rozpaczy.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#PMatczak">Pogarsza położenie jeszcze znana polityka cen tak wyrobów monopolowych, jak i produktów przemysłu skartelizowanego, w pierwszym rzędzie produktów codziennego użytku. Zbyteczne powtarzać jeszcze raz to, co niejednokrotnie mówiono tu w Sejmie o polityce kartelowej. Stwierdzamy tylko, że dotychczasowe doświadczenia utwierdzają ludność pracującą w przekonaniu, że t. zw. walka rządu z kartelami i z wyzyskiem klasy pracującej przez zorganizowanych przemysłowców i kapitalistów jest prowadzona zupełnie nieszczerze.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#PMatczak">Politykę zniżki cen Rząd powinien rozpocząć od siebie. Rząd powinien zniżyć ceny artykułów monopolowych i tych, na których ceny ma wpływ decydujący, a w pierwszym rzędzie powinien zniżyć ceny soli, nafty, zapałek, węgla i t. d.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#PMatczak">Rząd ma możność zniżyć stopę procentową, odpisać zaległości podatku gruntowego, wszystkie odsetki i kary za zwłokę i przez to przyjść z pomocą rzeczywistą dotkniętej kryzysem ludności. Ale tymczasem mówi się o nowych podatkach.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#PMatczak">Rząd powinien zmniejszyć Obciążenia podatkowe wogóle. Należałoby przedewszystkiem zmniejszyć wydatki na policję i wojsko. Rząd polski podkreśla często, że prowadzi politykę pokojową, ale uchwalany budżet wskazuje, że wydatki na cele wojskowe nie zmniejszyły się, przeciwnie w stosunku do zmniejszonych dochodów państwowych te wydatki wzrosły. Trzeba szczerze przystąpić do rozbrojenia i to rozbrojenie przeprowadzać rzeczywiście, a nietylko o tem nieszczerze mówić.</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#PMatczak">Zmniejszenie wydatków państwowych, to początek poprawy stosunków gospodarczych, to konieczny warunek tej poprawy. Przy obecnej gospodarce i ogólnej polityce obecnego Rządu położenie gospodarcze ludności pogarszać się musi z dnia na dzień. Zwiększenie się kryzysu, gospodarczego powoduję wzrost niezadowolenia szerokich mas ludu pracującego i wobec tego klasa rządząca używa coraz to twardszych środków do utrzymania w ręku władzy. To prowadzi do wzrostu reakcji politycznej. My socjaliści ukraińscy zdajemy sobie sprawę, że w obecnych warunkach politycznych, przy obecnej polityce wewnętrznej z jej policyjnym charakterem i militarystycznej polityce zagranicznej wyjścia z obecnego kryzysu w Polsce niema. Dlatego cała klasa pracująca w Polsce musi walczyć o zdobycie władzy politycznej, bo to dopiero da możność wprowadzenia sprawiedliwego ustroju gospodarczego, ustroju socjalistycznego, który jest naszym celem, o który walczymy, a który usunie wszelki ucisk klasowy i narodowy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Gruszczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PGruszczyńki">Wysoka Izbo! Ministerstwo Skarbu, administrując całym niemal majątkiem Państwa oraz jego dochodami, jest najważniejszym z wszystkich resortów, bo od jego wpływów zależny jest cały budżet Państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PGruszczyńki">Ludność wskutek kryzysu gospodarczego zbiedniała. Kryzys u nas w Polsce ma specyficzne warunki. Jesteśmy krajem rolniczym o glebie urodzajnej, mamy przytem i skarby podziemne, a jednocześnie ludność jest spokojna i pracowita; nie grozi nam także przeludnienie, bo wiele, wiele pracy jeszcze stoi otworem przed bezrobotnymi; powinniśmy więc łatwiej kryzys przetrwać. Niestety, nieskoordynowana dotąd polityka gospodarcza, oparta na nadmiernie rozbudowanym aparacie państwowym, szeroko rozwinięty etatyzm, inwestujący ponad miarę przedsiębiorstwa państwowe, a uciskający inicjatywę prywatną, wadliwy system fiskalny z powodu szalonej ilości i różnorodności podatków, nierównomiernego rozkładania, ciężarów państwowych, bezwzględności i braku poczucia społecznego wielu urzędników skarbowych, brak fachowości na odpowiednich miejscach, popieranie karteli, oraz wadliwa i kosztowna gospodarka przedsiębiorstw państwowych i monopoli, powodująca zaognianie się stosunków społecznych, wadliwa organizacja i rozrzutna gospodarka ubezpieczalni socjalnych, rozbudowany ponad miarę budżet gmin wiejskich i sejmików, oraz lichwa kredytowa, to wszystko utrudnia możność nietylko łatwiejszego przetrwania kryzysu, lecz nawet opanowania go.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PGruszczyńki">Budżet musi być realny. Budżet nierealny, deficytowy wyrządza tylko szkodę ogromną i Państwu i społeczeństwu, bo zrównoważony bywa bądź przez podatki nowe, bądź przez pożyczki. A na rezerwy niezawsze można liczyć. Gdy zaś budżet urealnia się przez oszczędności, to muszą one być rozłożone na wszystkie działy. U nas zaś cały ciężar tych oszczędności zwalono prawie tylko na działy, mające charakter społeczny i gospodarczy. W ciągu ostatnich kilku lat niestety równowaga budżetowa w Polsce stale się pogarsza.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PGruszczyńki">Polityka skarbowa Polski w ostatnich kilku latach dążyła do rozbudowy budżetu państwowego, a tem samem wyciskała przy pomocy bezwzględnego fiskalizmu sumy od płatników, nie stojące w żadnym stosunku do dochodu narodu i zasobności społeczeństwa. System ten jednak utrzymać się nie mógł. W preliminarzu budżetowym na r. 1932/33 przewiduje się deficyt w kwocie 77 milj. zł, a w obecnie omawianym preliminarzu budżetowym 394 milj. zł. A wiemy z doświadczenia, iż od preliminowanych wpływów do rzeczywistych droga daleka. Kto wie, czy deficyt tego budżetu nie urośnie do sumy ponad pół miljarda złotych, jak to przewidują już teraz niektórzy. Na poparcie tego wystarczy przypomnieć, iż za 3 kwartały bieżącego budżetu deficyt wynosi już 231 milj. zł. W obecnych więc warunkach nie stać nas nawet na budżet 2 miljardów złotych.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PGruszczyńki">Im większy jednak jest kryzys, tem fiskus mocniej przykręca śrubę podatkową. Przy kryzysie bowiem ubywa płatników i jakościowo i ilościowo, a w rezultacie obywatel płaci coraz większe podatki. Dziś np. podatki dochodowy i obrotowy są przeważnie płacone w substancji majątkowej, bo władze skarbowe dowolnie szacują, a odwołania płatników przeważnie nie są uwzględniane. Fakt ten powoduje ogólne zniechęcenie do życia gospodarczo-społecznego, co jest chyba zjawiskiem bardzo niepokojącem dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#PGruszczyńki">Obieg banknotów kurczy się pokrycie, ich maleje, bilon wzrasta. Kryzys, czyli zamarcie życia gospodarczego, jest między innemi przyczyną braku pieniędzy. Właściwie ilość pieniędzy u nas nie zmalała. One są, ale z powodu braku zaufania są ukryte, albo wywożone zagranicę.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#PGruszczyńki">Na kredyt zagraniczny trudno dziś liczyć, o kredycie wewnętrznym prawie marzyć nie można. Kredyt prywatny jest niemożliwy nadal z powodu lichwiarskich procentów. Zarządzenie Rządu co do redukcji stopy procentowej nie jest do tej pory respektowane. Lichwa pieniężna kwitnie więc dalej, a kto dzisiaj zmuszony jest zaciągnąć pożyczkę przy znanej nierentowności warsztatów pracy, ten zgóry skazany jest na zagładę, a w najlepszym razie na niemożność regulowania zobowiązań.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#PGruszczyńki">Dekrety o zapobieganiu skutkom trudności płatniczych i o utworzeniu urzędów rozjemczych mają duże braki i tylko część ludności obejmują. Dziś wszystkie warsztaty pracy są przeważnie obdłużone. Rolnictwo, posiadające 90% powierzchni kraju, na której mieszka 23,3 milj. osób, obdłużone jest, jak wiemy, kwotą ponad 4 miljardy złotych, od których płacić musi około pół miljarda rocznie procentów. Nędza wsi doszła do maximum, bo rolnictwo z wszystkich innych warsztatów pracy jest najwięcej nieopłacalne.</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#PGruszczyńki">Własność miejska w Polsce przeżywa także stan ciężki z powodu nadmiernych podatków i niepłacenia czynszu przez zubożałych lokatorów. Przemysł ciężki na Śląsku zadłużony był według zestawień p. woj. Grażyńskiego w końcu marca 1932 r. do 652 milj. zł, od których samych procentów płaci 35 milj. zł rocznie. Ilość świadectw przemysłowych, nabywanych przez przemysł, handel i rękodzieło maleje i jakościowo i ilościowo.</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#PGruszczyńki">Z powodu kryzysu gospodarczego wszystkie nieomal warsztaty pracy są w istnieniu swem zachwiane. Do tej pory jednak pomocy one nie mają.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#PGruszczyńki">W ten sposób z roku na rok obserwujemy, iż wpływy podatkowe maleją, bo społeczeństwo ubożeje. Mimo to jednak w ubiegłej sesji sejmowej prócz oszczędności w budżecie o 414 mil. zł uchwalono blisko 10 ustaw, podwyższających dawne podatki, lub wprowadzających nowe. Wobec tego ludność nierzadko ucieka z swych warsztatów pracy, a korzystają z tego cudzoziemcy, nabywając za bezcen przedsiębiorstwa; cierpi na tem i robotnik, którego traktuje się tam źle, którego pracę wyzyskuje się ponad miarę.</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#PGruszczyńki">Nadmierne ciężary podatkowe hamują rozwój gospodarki społecznej. Gospodarka indywidualna wskutek specjalnej polityki załamuje się, a coraz bardziej uwydatnia się gospodarka omnipotencji Państwa. Jest rzeczą niemożliwą, by dalsza etatyzacja życia gospodarczego wydała lepsze, niż dotąd, rezultaty. Wszystkie prawie przedsiębiorstwa państwowe są dziś przeważnie deficytowe, a te, które deficytu nie mają, dają minimalne dochody. I nic dziwnego, dawno już panuje przekonanie, iż państwo jest zwykle złym przedsiębiorcą. Niestety, Państwo u nas prowadzi jeszcze kilkadziesiąt przedsiębiorstw, a są to nietylko dawniejsze przedsiębiorstwa, lecz i nowe, świeżo założone. Zdawałoby się, że gdy przedsiębiorstwa państwowe przynoszą marne wpływy do Skarbu, fiskus będzie względniejszy dla przedsiębiorstw prywatnych, tymczasem jest przeciwnie, śrubę podatkową przykręcono. Jedynie przemysł wielki, skartelizowany, wychodzi z kryzysu obronną ręką.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#PGruszczyńki">Nożyce cen, t. j. rozpiętość między cenami rolnemi a przemysłowemu rośnie coraz bardziej. Biorąc za podstawę ceny hurtowe z sierpnia każdego roku według Głównego Urzędu Statystycznego, ceny przemysłowe w roku 1929 były o 22,4%, a w roku 1932 o 42,5% wyższe od cen rolnych, w rzeczywistości jednak różnica wzrastała w stopniu jeszcze wyższym, rolnictwo bowiem otrzymuje za swe płody ceny niższe od notowanych na giełdzie cen hurtowych, a za towary przemysłowe płaci cenę detaliczną, t. j. wyższą od hurtowej znów o koszta pośrednictwa.</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#PGruszczyńki">Ze spadkiem produkcji zwiększają się koszta własne wyprodukowania danego artykułu. Życie gospodarcze zamiera, upadają i kurczą się warsztaty pracy. Wskutek tego i ilość zatrudnionych spada.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#WicemarszałekMakowski">Panie Pośle! Zwracam Panu uwagę, że czas, 10 minut, przeznaczony na Pańskie przemówienie, minął.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PGruszczyńki">Ponieważ zaś część zatrudnionych pracuje teraz przez niepełny tydzień, więc bezrobocie poważnie wzrasta. Obroty handlu zagranicznego skurczyły się do 33%. Zanik zdolności konsumcyjnej społeczeństwa, kurczenie się wewnętrznego rynku zbytu, oto rezultaty polityki gospodarczej Rządu.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PGruszczyńki">Ciężka sytuacja, w jakiej znalazła się Polska, wynikła nietylko z przyczyn ogólnych, od nas niezależnych, lecz i z braku doświadczenia i błędów własnych. Poznanie tych błędów, to już połowa dzieła w naprawie stosunków gospodarczych kraju. Dalszy etap, to ułożenie własnego, swoistego planu gospodarczego, nie wzorowanego, jak dotąd w pewnym stopniu, na polityce gospodarczej i skarbowej zagranicy. Tak, że życie z dnia na dzień i liczenie tylko na przypadkowość nie może polepszyć sytuacji gospodarczej w kraju.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PGruszczyńki">Do obecnej polityki gospodarczej Państwa ustosunkowani jesteśmy negatywnie i głosów za budżetem Ministerstwa Skarbu dać nie możemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Mincberg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PMincberg">Wysoka Izbo! Byłoby naiwnością szukać w obecnych ciężkich czasach idealnie zrównoważonego budżetu skarbowego. Nie znajdziemy go ani w państwach większych, ani mniejszych. Skoro nie jesteśmy oazą na mapie gospodarczej świata, trudno żądać, ażeby nasz roczny plan preliminarzowy stanowił szczęśliwy wyjątek. Pozytywny stosunek do budżetu opiera się zatem raczej na momencie natury państwowej, niż gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PMincberg">Społeczeństwo żydowskie żyje jednak w tak specyficznych warunkach, że najlepsza wola jego reprezentantów musi być przyprawiona sporą dozą gorzkich żalów.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#PMincberg">Pan Minister Skarbu w swem exposé komisyjnem słusznie zaznaczył, że sprawa, budżetu jego resortu łączy się ściśle ze sprawą naszej sytuacji budżetowej wogóle, gdyż pierwszym warunkiem dochodów skarbowych jest dochód społeczny. Pragnąc więc przedstawić Wysokiej Izbie możliwości podatkowe obywateli żydów, muszę przedtem zobrazować chociażby w pewnej mierze sytuację żydowską w kraju. Aczkolwiek czynili to moi przedmówcy pp. Jaeger i Rottenstreich, którzy przedstawiali te ponure barwy żydowskiej nędzy i rozpaczy.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#PMincberg">Przedewszystkiem stwierdzam, że ludność żydowska obok kryzysu ogólno-krajowego przeżywa nadto kryzys specjalny, albowiem specyficzne warunki bytowania żydostwa polskiego nędzę naszą potęgują i pogłębiają. Handel i rzemiosło, główne źródła gospodarcze ludności żydowskiej, pod obuchem klęski ogólnej są zdziesiątkowane. Potwierdzeniem tego jest niedawno opublikowana urzędowa statystyka przedsiębiorstw handlowych. Otóż około 100.000 placówek handlowych zlikwidowano. Przesilenie gospodarcze, oraz polityka cechowa prawie tyleż warsztatów rzemieślniczych unieruchomiły. Jeśli się weźmie pod uwagę kilkadziesiąt tysięcy pozbawionych pracy robotników Żydów,” to otrzymamy 1/4 miljona wyrzuconych poza nawias życia gospodarczego rodzin żydowskich, czyli zgórą 1/3 całej ludności żydowskiej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#PMincberg">W takich razach normalnie powinien nastąpić proces przewarstwienia pozbawionych źródła zarobkowego elementowi, tymczasem pauperyzacja i deklasacja mas żydowskich rośnie, a żadnych widoków w kierunku transmitowania unieruchomionych sił społecznych niema. Mówią, że jest za dużo kupców Żydów i zazdroszczą nam sklepikarstwa. Na tej też podstawie narodowa demokracja propaguje bojkot antyżydowski. Ale proces tworzenia kupiectwa polskiego powinien był wpłynąć na zatrudnienie przynajmniej w równym stopniu elementu żydowskiego na placówkach zajmowanych przez ludność polską. Byłby to bądź co bądź normalny kontredans społeczny. Czy można jednak o tem nawet marzyć? Owszem, słyszymy takie hasła, jak p. posła Wierczaka, że Żydów należy wogóle usunąć z kraju, lub takie wynurzenia, jak p. posła Bieleckiego, że bicie Żydów wzmacnia tężyznę młodzieży polskiej.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#PMincberg">Był czas, kiedy twórca ideologji narodowej demokracji. głosił wszem wobec, że Żydzi są potęgą międzynarodową. Z tego wynika, rzecz prosta, że trzeba ich bić i bojkotować. Niedawno ten sam mistrz zakonu, czy wielki mandaryn narodowej demokracji stworzył biegunowo przeciwną teorję, że Żydzi przestali być potęgą międzynarodową. Z tego znów wynika, że Żydów można bojkotować i bić. Tak, czy owak, bojkotować i bić nigdy nie zaszkodzi.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#PMincberg">Mam podstawę do mniemania, że ani Rząd, ani pan Minister Skarbu tej teorji nie hołdują, a naodwrót gotowi są ją potępić i wytępić. A jednak, mimo tak straszliwego upadku naszego życia gospodarczego, wbrew naszym oczekiwaniom, Żydzi narazie nie są jeszcze przyjmowani na stanowiska państwowe i do wielu dziedzin zarobkowych dostępu nie mają. Narodowa demokracja, będąc u steru rządów, nie dopuszczała Żydów na stanowiska państwowe, gdyż dała folgę swej nienawiści, powiedziałbym jakiejś idiosynkrazji do rasy żydowskiej. Ale rządy dzisiejsze tej wady organicznej, mam nadzieję, nie posiadają, a tem bardziej z swoją ideologją państwową jej nie łączą.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#PMincberg">Dużo się mówi o numerus clausus w szkołach wyższych, a zapomina się przytem, że nawet w szkołach zawodowych, któreby umożliwiły młodemu pokoleniu kształcenie się w rzemiośle, mamy zaledwie 3–4% uczniów żydowskich.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#PMincberg">To wszystko nie przeszkadza oczywiście p. pułk. Arciszewskiemu aplikować takich zbawiennych środków, jak oddawanie dostaw wojskowych wyłącznie Polakom, gdyby nawet oferty ich były wyższe i gdyby wynikała z tego szkoda dla Skarbu Państwa. Cóż tedy, Panie Ministrze, mamy począć i skąd czerpać fundusze na olbrzymie ciężary, jakie nakłada na nas obowiązek podatkowy?</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#PMincberg">Nam jest źle, piekielnie źle. Inna sprawa, że w tej chwili rozpaczy mamy odwagę stwierdzić, że pod względem stosunku politycznego do Żydów jako obywateli wolimy chude lata okresu pomajowego, niż tłuste lata rządów przedmajowych.</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#PMincberg">Moje dotychczasowe uwagi na marginesie budżetu skarbowego dotyczyły na razie elementu zdeklasowanego, ludzi bez dzisiaj, żywych trupów gospodarczych. Zapewniam Panów, że niemniej rozpaczliwa jest sytuacja odłamu kupieckiego i rzemieślniczego, który zdołał swe placówki handlowe i warsztaty rękodzielnicze jeszcze jako tako utrzymać. Etatyzacja i monopolizacja produkcji i handlu dławią kupiectwo wogóle, a w pierwszym rzędzie kupiectwo żydowskie. Jak potężnemi krokami posuwa się u nas naprzód proces ingerencji państwowej w dziedzinie handlu, świadczy dostarczanie konsumentom paczek żywnościowych na zamówienia przez pocztę. Pozwolę sobie podać w wątpliwość wartość dochodową tego przedsięwzięcia pocztowego dla resortu skarbowego. Na dobitkę coraz szersze kręgi zatacza proces tworzenia monopoli prywatnych. Nie wiem, czy koncentracja szeregu produktów pierwszej potrzeby lub nawet frykasów, niech to będą śliwki, rodzynki czy banany, w jednych rękach daje jakieś zyski Skarbowi Państwa i czy zdekoncentrowanie ich przyniosłoby szkodę, natomiast wiem, że takie monopole w Gdyni, Bydgoszczy czy w Warszawie podcięły i podcinają tysiące egzystencyj kupieckich, a tem samem tysiące jednostek podatkowych, Jeśli monopole miałyby jakiś sens handlowy, to istnienie ich pozbawione jest wszelkiego sensu skarbowego, gdyż nie ulega wątpliwości, że jeden monopolista nigdy nie dorówna świadczeniom tysięcy placówek kupieckich. Mam tu na myśli, Panie Ministrze, sprawę, która już jest finalizowana, udzielenia monopolu w tej chwili jednej osobie na import śliwek, co wpłynąć musi ujemnie dla Skarbu Państwa, a zarazem podcina egzystencję tysięcy płatników podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#PMincberg">Wysoki Sejmie! P. Minister Skarbu nakazuje egzekwowanie podatków” to jego obowiązek. Ale handel i przemysł stały się prawdziwą zmorą, od której pragnęłoby się uciec i znaleźć azyl w innych dziedzinach zarobkowych. Jak już powiedziałem, tego rodzaju azyl dla żydów niestety jest jeszcze zamknięty.</u>
          <u xml:id="u-45.12" who="#PMincberg">A jaki jest stosunek niektórych funkcjonarjuszów skarbowych do tych zrujnowanych płatników podatkowych? Otóż któregoś czwartku w Łodzi o godz. 3 min. 30 w nocy wpada do piekarni żydowskiej w czasie wypieku chały na sobotę sekwestrator, by egzekwować zaległy podatek. Pragnąc dokonać cudu, konfiskuje cały zapas mąki, sprowadza dwóch czeladników, wynajmuje furę, aż nareszcie o 2 po południu pieczywo gotowe. Impreza ta daje w rezultacie za 106 zł pieczywa, na które wydano 98 zł pieniędzy skarbowych. Jestem, nota bene przekonany, że przy sprzedaży napewno nie uzyskano włożonej w ten świetny interes sumy. Ale sekwestnator dokonał bohaterskiego czynu.</u>
          <u xml:id="u-45.13" who="#PMincberg">Niestety, nie jest to oderwany wypadek, to system niektórych przesiąkniętych duchem przeszłości urzędników, który rujnuje przemysł i handel i uderza w trzon pacierzowy dochodów państwowych. Bo jakże można zaufać sklepikarzowi manufakturę, a piekarzowi mąkę, skoro zawsze czyha z za węgła sekwestrator, a nad głową wisi jak miecz zaległość podatkowa za szereg minionych lat? Jak wogóle można prowadzić handel, skoro niewiadomo do kogo trafi oddany na kredyt towar, do konsumenta czy do sekwestratora? Najwięcej cierpi przytem drobny kupiec i rzemieślnik, a najbardziej upośledzona, pod tym względem jest prowincja.</u>
          <u xml:id="u-45.14" who="#PMincberg">W zeszłym roku opowiedziałem o pewnym naczelniku urzędu, który w niesłychany sposób traktował płatników żydów, a który został przeniesiony do innej miejscowości. Obecnie ten urzędnik wychodzi tam co czwartek na targ, by obserwować, kto kupuje rybkę na sobotę. Taki obywatel o zmniejszeniu podatku lub rozłożeniu na raty niech już lepiej nie marzy.</u>
          <u xml:id="u-45.15" who="#PMincberg">Wysoki Sejmie! Chciałbym na końcu jeszcze dotknąć najbardziej bolesnej sprawy, to jest zaległości podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-45.16" who="#komentarz">(P. Duro: Trzeba płacić, chłopi płacą, a więc i Żydy niech płacą.)</u>
          <u xml:id="u-45.17" who="#PMincberg">Charakterystyczne, że hieny licytacyjne, które dawniej gromadnie wlokły się za sekwestratorami, obecnie przestały czyhać na swój żer, gdyż zajmowane graty nadają się już raczej na jakieś cmentarzysko nieużytków w rodzaju cmentarzy samochodowych, niż dla klientów z Pociejowa. Wogóle szczęśliwy czuje się taki obywatel, który pozostał przy jednem tylko ubraniu i dwóch złamanych krzesłach, bo żaden sekwestrator już mu nie grozi. Dochodzimy w ten sposób do swego rodzaju nirwany gospodarczej, która tamuje choćby najmniejsze możliwości ruchu i ożywienia.</u>
          <u xml:id="u-45.18" who="#PMincberg">Dziwnie paradoksalne dzieją się w naszych czasach rzeczy: mocarstwa żądają dla siebie moratorium, bo nie są w stanie płacić swych długów, rolnicy korzystają z moratorium, które, nie neguję, słusznie im się należy; w dziedzinie listów wartościowych wydano zarządzenia moratoryjne. Z tego widać, że czynniki rządowe potrafią swoją rolę opiekuńczą w razie potrzeby należycie spełnić. Ale marny kramikarz i drobny szewczyk ze swemi długami podatkowymi pozostawieni są własnemu losowi, muszą płacić nietylko daninę bieżącą, lecz także długoletnie zaległości podatkowe. Zdajemy sobie w zupełności sprawę, że organizm państwowy, ażeby mógł żyć i funkcjonować, musi czerpać swe soki żywotne z rozmaitych bezpośrednich i pośrednich darnin. Rozumiemy też dobrze, że chwila obecna najmniej się nadaje do daleko idących reform podatkowych, ale zaległości podatkowe uniemożliwiają tak ważny dla skarbowości naszej normalny tryb życia gospodarczego, tamują rozwój handlu i funkcjonowanie przemysłu nawet w obecnej postaci. Jeśli przeto wszystkim pracom budżetowym towarzyszy niemal zawsze wołanie „za mało”, to leitmotywem reprezentantów ludności przy budżecie skarbowym musi być okrzyk „za dużo”. Nie jest to już Panie Ministrze, apel, ani słowa skargi, lecz głos straszliwej rozpaczy i skrajnej nędzy, która wzywa ratunku, bo znękana i zbiedzona ludność żydowska dłużej wytrzymać nie jest w stanie.</u>
          <u xml:id="u-45.19" who="#PMincberg">Zycie gospodarcze oraz realna racja skarbowa apeluje do pana Ministra, by stworzył nowe warunki świadczeniowe. A nakazem chwili obecnej jest zupełne odstawienie zaległości podatkowych, zlikwidowanie nielicujących z ogólnem nastawieniem politycznem metod sekwestratorów, oraz realizacja tezy pana Ministra, że podstawą dochodu państwowego musi być rzeczywisty dochód społeczny. Jestem pewien, że pan Minister operuje doskonale opracowanym materiałem cyfrowym i statystyczny m. W naszych warunkach, wybaczy Pan Minister, że pozwolę sobie na tę uwagę, musiałby on jednak w pierwszym rzędzie przedzierzgnąć się w Harun al Raszyda swego resortu. Przekona się wtedy, że maimy mniej, niż mikroskopijne możliwości podatkowe, że nasza sytuacja gospodarcza jest katastrofalna, że zdolność podatkowa nasza w obliczu ciężarów jest karzełkiem na tle piramidy. P. Minister bezsprzecznie uzna wtedy za słuszną naszą zasadniczą tezę, że dopiero oparcie podatków na realnem kryterium da rękojmię wykonania budżetu skarbowego i budżetu państwowego wogóle.</u>
          <u xml:id="u-45.20" who="#PMincberg">W roku ubiegłym zakończyłem swe przemówienie wiarą w wielki czyn stemików rządowych, dziś społeczeństwo żydowskie niecierpliwie czeka, by ten wielki czyn stal się nareszcie realnym faktem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. ks. Jaworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PksJaworski">Wysoki Sejmie! Wystąpienia przedstawicieli UNDA, w szczególności p. senatora Makucha w zeszłym roku w Senacie, pp. posłów na komisjach sejmowych, ostatnio zaś p. pos. Łuckiego w Sejmie, jakoteż zaciekła kampania, prowadzona od dłuższego czasu w prasie tego obozu, spowodowały mię, jako przedstawiciela Rusinów, zamieszkujących południowo-wschodnią połać Państwa Polskiego, wielkiego odłamu płatników podatków państwowych, do zabrania głosili, ażeby z tej wysokiej trybuny publicznie zaprotestować przeciw metodom walki, jakie od dziesiątków lat ci panowie z UNDA stosują wobec nas Rusinów, ażeby napiętnować publicznie ich w wysokiej mierze krzywdzące nas stanowisko w sprawie najstarszej ruskiej kulturalno-oświatowej instytucji „Narodny Dom” we Lwowie. Ci Panowie, którzy na forum międzynarodowem odgrywają rolę nieszczęśliwych ofiar, pognębionych przez naród polski, którzy domagają się autonomji, w rzeczywistości wobec Rusinów są gwałcicielami i gnębicielami.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#PksJaworski">Nie będę mówił o przeszłości, nie będę mówił o historji, o martyrologii narodu ruskiego w Thalerhofie, o tych panach, którzy odgrywali wobec nas w czasie wojny światowej rolę donosicieli i austriackich żandarmów, o tem bowiem dokładnie powiedział w styczniu 1931 r. na Komisji Administracyjnej p. pos. Michał Baczyński. Dziś chcę tylko naświetlić niesprawiedliwe obecne stanowisko tych panów wobec nas, w szczególności zaś wobec ruskiego instytutu „Narodny Dom” we Lwowie.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#PksJaworski">Ruski instytut „Narodny Dom” we Lwowie co do swego celu i zadań przypomina polski Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Lwowie. Instytucje te powstały w tym czasie, kiedy oba narody, polski i ruski pod jarzmem austrjackiem były zmuszone bronić swej narodowości przed zalewem germanizacji. Za przykładem Józefa Maksymiliana Ossolińskiego, który dzięki swej ofiarności w r. 1827 dał początek potężnej placówce polskiej kultury, mianowicie Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich we Lwowie, w roku 1849 wystąpił ks. Leon Treszczakowski, gr.-kat. proboszcz Gródka Jagiellońskiego, z projektem założenia podobnej instytucji ruskiej, któraby utrzymywała bibliotekę, muzeum, bursę, kasyno i t. d., jednem słowem skupiała całe życie narodowe Rusinów, zamieszkujących ziemię Czerwieńską. Projekt ks. Leona Treszczakowskiego aprobowała ówczesna „Główna Rada Ruska” i zwróciła się do ówczesnego rządu austriackiego z prośbą o darowanie na ten cel ruin zbombardowanego w 1848 r. budynku uniwersytetu i biblioteki uniwersyteckiej we Lwowie. Rząd austriacki przychylił się do tej prośby i jedną część ruin przeznaczył na budowę cerkwi i domu parafialnego, a drugą część na budowę „Narodnego Domu”. Aktem z dnia 11 października 1849 r. rząd uznał za właściciela odstąpionych ruin, podkreślam, ruską ludność miasta Lwowa. Akt podpisany przez cesarza Franciszka Józefa I brzmiał „An alle meine lieben Ruthenen der Stadt Lemberg”. Przed swem rozwiązaniem 24 czerwca 1851 r. Główna Rada Ruska wyłoniła z siebie komisję, której zadaniem było zrealizowanie planu budowy ruskiego Narodnego Domu we Lwowie. Komisja ta należycie wywiązała się ze swego zadania, zbierając na budowę Narodnego Domu dobrowolne datki z całej ludności ruskiej. Z przyjemnością stwierdzam, że na ten cel składali ofiary nietylko Rusini, lecz także Polacy, jak hr. Agenor Gołuchowski, a szczególnie hr. Alfred Potocki, który oferował pokaźną na owe czasy sumę 200 guldenów austriackich.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#PksJaworski">Instytucja otrzymała swój statut, zatwierdzony przez namiestnictwo lwowskie 11 lutego 1869 r., według którego „Ruski Narodny Instytut Narodny Dom we Lwowie” ma za zadanie starać się o rozwój języka ruskiego i literatury, a także o szerzenie kultury wśród społeczeństwa ruskiego przez utrzymywanie biblioteki, muzeum, bursy, kasyna, udzielanie pomocy materialnej żeńskim zakładom wychowawczym ruskim, utrzymywanie cerkwi, związanej wówczas z instytutem, i t. d. Aż do 1914 roku wszystkiemi sprawami Narodnego Domu kierował zarząd złożony z przewodniczącego, jego zastępcy i 11 członków, wybranych przez ogólne zgromadzenie członków.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#PksJaworski">Z chwilą wybuchu wojny Austrją rozwiązała wszystkie towarzystwa ruskie i oddała zarząd nad majątkiem Rusinów w ręce komisarzy rządowych, rozumie się panów z pod znaku dzisiejszego Unda.</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#PksJaworski">A stało się to wskutek donosów od wszystkich polityków ukraińskich, wspomnę tu o słynnej „Denkschrift des allgemeinen ukrainischen Nationalrates, betreffend die Massnahmen zur Reform der von den Russophilen beherrschten ukrainischen Institute im Lemberg”, podpisanej przez pana b. posła dra Kostja Lewickiego i innych, a dotyczącej szkodliwej działalności towarzystw ruskich dla Austrji. „Die Tätigkeit und das Wirken des Vereines „Narodnyj Dim” war seit Jahren nichts anderes, ais eine ununterbrochene provokatorische Ueberschreitung seines Wirkungskreises, gerichtet gegen die vitalsten Reichsinteressen, gegen die öffentliche Rechtsordnung und Sicherheit”. (str. 10.) Oczywiście proszę Panów, tak dbali ci panowie o dobro i całość niemieckiego państwa, a jak dziś postępują wobec państwa słowiańskiego, odpowiedź na to pozostawiam sumieniu tych panów.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#PksJaworski">Rząd austrjacki oddał towarzystwa te w ręce Ukraińców, którzy po ukonstytuowaniu kuratorjum bezprawnie przyjmowali nowych członków. Stan ten trwał aż do chwili zaistnienia Państwa Polskiego. Dopiero Rząd Polski rozwiązał kuratorjum ukraińskie i mianowaj komisarzy zpośród Rusinów. Rekurs ukraiński w sprawie rozwiązania kuratorjum w Stauropigji, najstarszego ruskiego cerkiewnego bractwa lwowskiego, istniejącego od XVI wieku, imającego przywileje od królów polskich, został przez Sąd Najwyższy oddalony. Wszystkie zaś towarzystwa ruskie z wyjątkiem „Narodnego Domu” we Lwowie i bursy ruskiej św. Mikołaja w Stanisławowie już posiadają swój własny autonomiczny zarząd. Jakkolwiek dzisiejszy stan prawny „Narodnego Domu” we Lwowie jest nienormalny, bo kierownictwo instytutu „Narodnego Domu” spoczywa w ręku komisarza rządowego, to w imię prawdy przecież stwierdzić należy, że i w obecnych stosunkach „Narodny Dom” spełnia swe zadanie, statutem oznaczone, a mianowicie utrzymuje bibliotekę i muzeum, utrzymuje bursę dla 69 uczniów szkół średnich i 30 studentów wyższych szkół, udziela subwencji żeńskiemu pensjonatowi „Ruskich Dam”, utrzymuje kasyno i pracuje w duchu ściśle państwowym.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#PksJaworski">Na podstawie tego krótkiego zarysu historycznego stwierdzam, że projektodawca ks. Leon Treszczakowski był Rusinem, a nie Ukraińcem, że realizacją projektu zajęła się Główna Rada Ruska a nie ukraińska, jak zresztą można stwierdzić na podstawie dzieła dra Kostja Lewickiego „Istorja Politycznej Dumki Hałyckich Ukrainców 1848–1914 roku”, który wyraźnie pisze „Hołowna Ruska Rada” (str. 19). Rząd austriacki reskryptem z dnia 11 października 1849 roku uznał za właściciela ruin uniwersyteckich, na których wybudowano dzisiejszy „Narodny Dom”, ruską, nie ukraińską ludność miasta Lwowa, w statucie z 11 lutego 1869 r. zatwierdzonym przez galicyjskie namiestnictwo. Założona instytucja otrzymała oficjalną nazwę „Ruski Narodny Instytut Narodny Dom we Lwowie” a cel jego to rozwijanie kultury ruskiej „ruthenische Sprache und Kultur” a nie ukraińskiej. Z liczby ponad 200 członków tej instytucji, dzisiaj jeszcze żyjących, wszyscy są Rusinami a nie Ukraińcami i właśnie dlatego, jak czytamy w „Dzienniku Lwowskim” z dnia 23 listopada 1929 r. nr 312 pod tytułem „Napady ukraińskie na instytucje ruskie” „…grupka demonstrującej młodzieży ukraińskiej zebrała się na ul. Rutowskiego, obsypując kamieniami Dom Narodny należący do Starorusinów, gdzie wybito również kilka szyb. Próbie zdemolowania Instytutu Stauropigji przy ul. Blacharskiej przeszkodziła policja, przed którą demonstranci się rozbiegli. Podobnie przeszkodziła policja próbie zdemolowania bursy staroruskiej przy ul. Kurkowej, gdzie także szyby zostały naruszone. Wreszcie przeszkodziła policja innej grupie demonstrantów, usiłującej zniszczyć mieszkanie komisarza „Narodnego Domu” p. Michała Baczyńskiego, jednego z naczelnych przywódców ruchu politycznego wśród Rusinów, szukających współpracy ze społeczeństwem polskiem. W czasie tych demonstracyj za opór władzy i zaburzenie spokoju publicznego zaaresztowano siedem osób, w tem dwóch akademików a pięciu gimnazjalistów, z których wszyscy okazali się Ukraińcami. Ponieważ zdołano natychmiast stwierdzić, że cała akcja kierowana była z ukraińskiego Domu Akademickiego przy ul. Supińskiego, policja przeprowadziła bezpośrednio tam rewizję, wobec stwierdzonego faktu, że demonstranci stamtąd wychodzili drobnemi grupkami lub pojedyńczo.” Panowie! Przecież to nie robota ciemnych mas, lecz celowa elementów najbardziej uświadomionych. Czyżby naprawdę rozwinęła się u Was tak dalece psychoza niszczenia, że nawet swoim własnym instytucjom urządzacie świadomie pogromy i wyrządzacie szkody? Panowie! Chociaż z krwi i kości jestem z tego samego narodu, co i Wy, Panowie z Unda, jednakowoż trudno mi przyjąć Waszą nomenklaturę, gdyż pozostając Rusinem, pozostaję wiernym historii, a zostawszy Ukraińcem z pod znaku Unda, musiałbym wraz z Wami wyrzec się miłości i solidarności z narodem polskim, w imię której naród polski jest i pozostanie dla mnie bratnim narodem i sąsiadem,...</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#PksJaworski">i gdyby płonęła chata tego sąsiada, chociażbym żył z nim w niezupełnej zgodzie, gasiłbym ogień, by po spaleniu chaty sąsiada-brata nie przyszła kolej i na, moją. Panowie z Unda o tem zapominają.</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#PksJaworski">Wszystkie w krótkości tu przytoczone przeze mnie dowody stwierdzają niezbicie, że „Ruski Instytut Narodny Dom we Lwowie” jest wyłączną własnością Rusinów i że Ukraińcy wedle boskiego i ludzkiego prawa najmniej szych pretensyj do tej instytucji rościć sobie nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-47.12" who="#PksJaworski">Na zakończenie oświadczam, że my Rusini, lojalni obywatele Państwa Polskiego, wierzymy w to, że Wysoki Rząd sprawę Narodnego Domu we Lwowie rozstrzygnie na naszą korzyść” odda go w ręce prawnych właścicieli i zwróci baczniejszą uwagę na nasze kulturalne i ekonomiczne potrzeby, w szczególności zaś na naszą kooperację.</u>
          <u xml:id="u-47.13" who="#PksJaworski">Z wszystkimi obywatelami, stojącymi na gruncie państwowym, będziemy współpracowali, odmawiamy zaś swej współpracy Ukraińcom, orientującym się bądź na Moskwę, bądź na Berlin. Pamiętajcie Panowie politycy z pod znaku Unda: na krzywdzie bliźnich nikt nie ufundował wolności swojego narodu!</u>
          <u xml:id="u-47.14" who="#PksJaworski">Pan prezes „Unda” Dymitr Lewicki podczas onegdajszego incydentu w Sejmie między nami w skutek przemówienia p. Łuckiego w sprawie „Narodnego Domu” zwrócił się do Was, Panowie, jako członków swego klubu, z słowami: „Wstydajtesia!” I ja jako ksiądz również temi słowami zwracam się do tych samych panów: Wstydajtesia wyciągać ręce po cudze mienie, wstydajtesia fałszować historię nietylko poszczególnych instytucyj, lecz także narodu!</u>
          <u xml:id="u-47.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Skarbu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Wysoka Izbo! Dwukrotnie już miałem sposobność zajęcia stanowiska, w stosunku do zagadnienia budżetu tegorocznego. Raz jeden tutaj na tem miejscu w początku debaty budżetowej, a drugi raz na Komisji Budżetowej przy omawianiu budżetu Ministerstwa Skarbu. Wobec tego mogę ograniczyć się w tej chwili do nielicznych tylko uwag, tem bardziej, że nasza sytuacja skarbowa i budżetowa została zanalizowana dokładnie przez p. referenta budżetu Ministerstwa Skarbu i p. referenda generalnego, na których mogę się powołać. Pan referent Ministerstwa Skarbu zanalizował i uzasadnił cyfry budżetu Ministerstwa Skarbu, wprowadził pewne poprawki, które przyjmuję, przedstawił całokształt właściwej sytuacji skarbowej. Pan generalny referent przedstawił sytuację budżetową i sytuację gospodarczą, przedstawił tę ciężką sytuację finansową, w której się znajdujemy w tej chwili na tle ogólnej ciężkiej sytuacji światowej, powiązał ją ze zjawiskami likwidacji wielkiej wojny i wyciągnął z tego kilka wniosków, którebym chciał tutaj sprecyzować i z któremi się zupełnie solidaryzuję.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Ran referent generalny stwierdził celowość akcji i polityki rządowej, prowadzonej w ciągu ostatnich paru lat w walce z trudnościami finansowemi. Wykazał, że Rząd nietylko powziął właściwe środki, ale także osiągnął w tej dziedzinie możliwe i koniecznie rezultaty. Zanalizował i stwierdził również celowość i prawidłowość rządowej polityki gospodarczej, która oczywiście nie może przełamać przesilenia światowego, oczywiście nie może stworzyć dla nas koniunktury, ale która skutki kryzysu ograniczyła i pozwoliła nam je odczuć w wielu wypadkach mniej dotkliwie, niż innym i która w dalszym ciągu stwarza możliwość — powtarzam — nie dla jakiejś wielkiej koniunktury, ale dla zatrzymania pogorszenia i dla nastania pewnego polepszenia.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Pan referent generalny wyjaśnił dalej konieczność utrzymania pewnych większych pozycyj wydatkowych, zwłaszcza budżetu wojskowego, wskazał również ma większe oszczędności, które w pewnych warunkach będą mogły być poczynione i w ostatecznym rezultacie stwierdził pewność uzyskania przez Skarb Państwa tych dochodów, które są konieczne dla pokrycia wydatków dla Państwa niezbędnych i możliwość uzyskania wszystkich środków, które są potrzebne dla dokonania wydatków, przewidzianych w budżecie i za potrzebne uznanych.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Otóż tym stwierdzeniom przeciwstawione zostało przez przedstawicieli opozycji coś, cobym określił, jako rzecz niewielką. Przeciwstawione zostały wątpliwości, przeciwstawione zostały pesymistyczne rozmyślania, pesymistyczne oceny, czasami alarmistyczne wołania i pozornie może najważniejszy zarzut, że ściąganie dochodów niezbędnych dla utrzymania Państwa, niezbędnych dla zapewnienia równowagi budżetu i kasy, obciąża nadmiernie społeczeństwo i narzuca na nie ciężar nie do wytrzymania. Pozatem trochę zarzutów, opartych na nieporozumieniach, trochę drobnych szczegółowych zarzutów lokalnego, że tak powiem, znaczenia i wreszcie pewna ilość zarzutów, opartych na zupełnie błędnych i nie wiem Skąd wyssanych danych.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Otóż zanim zajmę się tym zarzutem, o którym powiedziałem, że pozornie wygląda na najpoważniejszy, chciałbym w paru słowach tylko powiedzieć o tych drobniejszych zarzutach — drobniejszych, względnie tych, co do których uważam, że są wynikiem nieporozumienia czy błędu.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Więc np. p. Rybarski cytował kilkakrotnie — zdaje mi się, że trzykrotnie — bo przy pierwszej debacie budżetowej, na komisji i jeszcze parę dni temu — fakt, że do dochodu Skarbu został zaliczony w rubryce Monopol Spirytusowy przelew z kapitału obrotowego Monopolu i że ten został zaliczony na dochód Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#komentarz">(P. Rybarski: Zwyczajny.)</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#MinisterSkarbuZawadzki">I nawet tutaj zwracał się do mnie, wstydząc, że zezwoliłem na dokonanie takiego wpisu. Otóż co to jest ten przelew z kapitału obrotowego?</u>
          <u xml:id="u-49.8" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Przez poprzednie lata monopol spirytusowy musiał nabywać spirytus po pewnych cenach, określonych w porozumieniu Ministra Skarbu z Ministrem Rolnictwa, cenach, które były uważane za opłacalne dla rolnictwa, cenach wyższych niż pewna część tego spirytusu mogła być sprzedana. Bo o ile te ceny mieszczą się w cenach spirytusu konsumcyjnego, o tyle spirytus na cele niekonsumcyjne musiałby być sprzedawany po cenach niższych, o ile miał być sprzedany. Wskutek tego Monopol Spirytusowy przez kilka lat nie mógł wyprzedać swych zapasów. Ich równowartość figurowała w kapitale obrotowym przedsiębiorstw Monopolu Spirytusowego; był to dochód faktyczny, dlatego, że powiększał się majątek Monopolu Spirytusowego, tylko nie zrealizowany, więc nie mógł być przelany do Skarbu Państwa. Ale dochody przelewane były na kapitał obrotowy i w ten sposób wytworzyły się z jednej strony wielkie remanenty, z drugiej strony też duża pozycja w kapitale obrotowym przedsiębiorstwa Monopol Spirytusowy, która tym remanentom odpowiadała. Otóż przy obowiązującem obecnie nowem rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej, normującem sprawę Monopolu Spirytusowego, stworzona została podstawa do innych rachunków i do wydawania i sprzedawania spirytusu niekonsumcyjnego po cenach, które są dla nabywców dostępne. W tej chwili przedstawia, to możność pozbywania się tych olbrzymich remanentów, które Monopolowi Spirytusowemu nie są potrzebne, które powstały wskutek niemożności sprzedania ich, bo obecnie sprzedać je możemy. A więc ten dochód, który nie został zrealizowany w latach poprzednich, jest realizowany w roku bieżącym, czyli zaliczenie go jako dochodu zwyczajnego, czy jako dochodu nadzwyczajnego, to jest kwestja rachunku, to jest kwestja słów, to nie ma zupełnie znaczenia. Jest to ten dochód, który nie był wzięty w roku, zeszłym i który jest przez Skarb podjęty w roku bieżącym tak, że ten zarzut polega na nieporozumieniu.</u>
          <u xml:id="u-49.9" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Dalej był zarzut w komisji, były zarzuty tak samo i na plenum, dotyczące działalności organów egzekucyjnych. Otóż dawałem wyjaśnienia na komisji i zgodziłem się z tem, że w pewnych wypadkach są i niedociągnięcia i nadużycia aparatu egzekucyjnego, że o tem Ministerstwo jest stale informowane i za każdym razem, kiedy dochodzi to do jego wiadomości, podejmuje bardzo surowe środki karne: jeżeli chodzi o nadużycia — bezwzględne, jeżeli chodzi o niedociągnięcia, przyjmuje je do wiadomości i stara się te rzeczy złagodzić. Prosiłem również, żeby za pewną ilość przekroczeń, popełnionych przez poszczególnych urzędników skarbowych, nie czynić odpowiedzialną tej wielkiej masy kilkunastu tysięcy ludzi, którzy bardzo ofiarnie pracują i pracą swoją Państwu dostarczają środków istnienia.</u>
          <u xml:id="u-49.10" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Dalej, jak mówiłem, co było dla minie szczególnie przykre, był szereg zarzutów, opartych na danych zupełnie błędnych. Z tych zarzutów jeden chciałbym sprostować, bo wszystkich sprostować nie mogę, ale jeden szczególnie uderzający, który rzeczywiście mógł zrobić przykre wrażenie, to jest zarzut, zrobiony przez p. posła Zarembę, dotyczący uposażeń wyższych urzędników banków państwowych i Banku Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-49.11" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Przedewszystkiem chcę zaznaczyć, że Bank Polski jest instytucją prywatną, spółką akcyjną, za którą Rząd odpowiedzialności właściwie nie ponosi, jednakże w związku z rolą, którą odgrywa w naszem życiu publicznem, nie chciałbym, żeby pozostał cień zarzutu, że prowadzi gospodarkę rozrzutną.</u>
          <u xml:id="u-49.12" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Poseł Zaremba wymienił, że rzekomo w Banku Polskim istnieje 84 dyrektorów, którzy pobierają po 3 tysiące złotych uposażenia miesięcznego, dalej 16 dyrektorów, którzy pobierają od 3 do 6 tysięcy i jeszcze pewna ilość dyrektorów, którzy pobierają ponad 6 tysięcy.</u>
          <u xml:id="u-49.13" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Wszyscy urzędnicy są dyrektorami.)</u>
          <u xml:id="u-49.14" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Dokładne cyfry tak się przedstawiają: Bank Polski ma 54 oddziały, na czele tych oddziałów stoją urzędnicy, nazwani dyrektorami, którzy pobierają od 1.590 zł do 2.580 zł. Pensje przekraczające te sumy otrzymują członkowie Dyrekcji Centralnej w liczbie 5 oraz Dyrektor Oddział w Głównego, a więc 6 członków dyrekcji. Czyli nie 84 a 54, i nie pensje po 3.000, a od półtora tysiąca do dwóch i pół tysiąca, nie 16 i 6. to jest 22, którzy pobierają od 3 do 6 tysięcy i ponad 6 tysięcy, a wszystkiego tylko 6 ludzi. Tak że jest to dość dużo różnica i przypomina mi się tutaj anegdota o drobnej nieścisłości.</u>
          <u xml:id="u-49.15" who="#MinisterSkarbuZawadzki">To samo odnosi się do banków państwowych, gdzie wymienione były pensje kilkudziesięciu urzędników, pobierających wysokie pensje, z tych pewna ilość pobiera od 3 do 6 tysięcy, inni ponad 6 tysięcy. Od półtora roku niema w żadnym banku państwowym uposażenia, któreby ze wszystkiemi dodatkami, ze wszystkiemi bilansowemi sumami i t. d. przenosiło miesięcznie trzy tysiące kilkaset złotych. A więc zarzuty te były oparte na danych zupełnie błędnych.</u>
          <u xml:id="u-49.16" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Jeżeli chodzi o ogólne pesymistyczne zabarwienie niektórych przemówień, to oczywiście na pesymizm rady niema. Kto chce odgrywać rolę Kassandry, temu zabronić nie można i przeszkodzić niema sposobu. Można się nie godzić i nawet uważam, że przytoczenie pewnej ilości wyrwanych z przemówień nieobecnych tutaj osób, cytat, nie robi tych przypuszczeń bardziej prawdopodobnemu. Uważam, że argumenty, które były przytaczane przez p. referenta budżetu Ministerstwa Skarbu i przez p. generalnego referenta, uzasadniają dostatecznie realność przewidywań budżetowych, jeżeli chodzi o stronę dochodów. Oczywiście nie możemy twierdzić i nie będę tego twierdził, że wszystko się dokładnie tak stanie, ale twierdzę, że przewidywania te zostały dokonane realnie i realność, zwłaszcza z temi poprawkami, które wprowadził p. referent budżetu Ministerstwa Skarbu, jest zupełna.</u>
          <u xml:id="u-49.17" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Wreszcie, gdy chodzi o możność pokrycia deficytu, to znowu powołam się na to, co mówił p. referent generalny budżetu. Przedewszystkiem realny deficyt będzie prawdopodobnie mógł być sprowadzony do sumy niższej, po drugie, posiadamy poważne, dające się, nie w tej Chwili, nie z dnia na dzień, ale dające się w ciągu okresu rocznego upłynnić rezerwy skarbowe w sumie około 170 miliomów. Wreszcie otwiera się zawsze dla nas możliwość pewnych większych czy mniejszych — liczyłbym tutaj na niewielkie — operacyj kredytowych, które będą potrzebowały uprawnienia ustawodawczego, po które to uprawnienie Rząd zwróci się do Panów w odpowiednim momencie. Wówczas będę mógł dokładnie sprecyzować charakter tych operacyj.</u>
          <u xml:id="u-49.18" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Teraz przechodzę do tego zarzutu, który pozornie może się wydawać zarzutem najcięższym i byłby najcięższym, gdyby był zarzutem realnym, do tego zarzutu, że ściągnięcie potrzebnych dla Skarbu dochodów obciąży nadmiernie gospodarstwo społeczne.</u>
          <u xml:id="u-49.19" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Niewątpliwie każde obciążenie podatkowe jest dla życia gospodarczego pewnym ciężarem. Niewątpliwie, gdyby tego obciążenia nie było, gdyby można było sobie wystawić stan rzeczy, w którym ono jest niepotrzebne, życie gospodarcze miałoby szereg możliwości ułatwionych. Jednakże jasnem jest, że to samo życie gospodarcze w bardzo silnym stopniu potrzebuje tego, co mu daje Państwo i czego inaczej, jak w drodze obciążeń, nie da się uzyskać. W ogólnych zarysach istnieje znaczna solidarność między interesem Skarbu i interesem życia gospodarczego. Czasem ta solidarność może ulec zakłóceniu, w pewnej chwili Państwo może być w tej sytuacji, że musi wymagać od społeczeństwa więcej, aniżeli to, coby życie gospodarczo łatwo oddało. Niewątpliwie wówczas to życie gospodarcze odczuwa pewien ciężar ze strony obowiązku państwowego, ale musi go ponosić. Jeżeli mamy pewien konflikt między interesami państwowemi a interesami gospodarki, to oczywiście niema wątpliwości, że Państwo, będące dobrem najwyższem, musi mieć pierwszeństwo przed interesami gospodarki. Że właśnie to zdarza się w chwili kryzysu, również dla nikogo nie może być tajemnicą, nie może być wątpliwości i nie może być dyskusji, że ta właśnie chwila kryzysu jest tym momentem, kiedy Państwo musi od gospodarki zażądać, względnie większą część, większego, niż poprzednio, udziału w dochodzie społecznym i że udział Państwa w tym dochodzie społecznym powiększa się w tymi czasie, to jest zupełnie zrozumiałe. Ale powiększa się ten udział jednak w związku, jednocześnie i równolegle ze zmniejszeniem bezwzględnej wysokości tego obciążenia. Ta bezwzględna wysokość, zwłaszcza u nas, zmniejszyła się bardzo znacznie. Jeżeli przekraczała 3 miljardy na rok 1929/30, to obecnie wynosi tylko 2 miliardy paręset milionów. A więc tutaj zmniejszenie się bezwzględnej cyfry jest bardzo znaczne, a zmniejszyć bezwzględną cyfrę dochodu, t. zn. również i wydatków, jest oczywiście bardzo trudno ze względu na małą elastyczność wielkiej ilości tych wydatków. Dlatego też zmniejszając ogólny ciężar podatkowy, Państwo musiało dbać o to, żeby w tem zmniejszeniu utrzymać się, żeby nie iść zadaleko i, żeby, o ile możności, to zmniejszenie redukować. Ponieważ stawki podatkowe poprzednie mogły tym celom nie wystarczyć, zrozumiałem jest, że okazało się koniecznem wprowadzenie pewnych innych podatków. Jednakże przy wprowadzaniu tych innych podatków ogólny ciężar w bezwzględnej wysokości pozostawał znacznie niższy.</u>
          <u xml:id="u-49.20" who="#komentarz">(P. Rybarski: Spadek cen.)</u>
          <u xml:id="u-49.21" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Przyczem zwrócę jeszcze uwagę i na to, że przy wprowadzaniu tych nowych podatków jednocześnie były wprowadzone ulgi w niektórych podatkach istniejących. Wprowadziliśmy wprawdzie podatek kryzysowy, podatek od nieruchomości i parę innych drobnych podatków, ale jednocześnie zmniejszyliśmy i wprowadziliśmy ulgi w podatku od obrotu, podatku przemysłowym, jednocześnie wprowadziliśmy szereg ulg w spłacie zaległości; z tych ulg skorzystano w granicach większych albo mniejszych, ale te ulgi były, te ulgi zostały udzielone społeczeństwu.</u>
          <u xml:id="u-49.22" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Więc z jednej strony, powstrzymując naturalny spadek ogólnego obciążenia i ogólnego, dochodu państwowego, staraliśmy się ten ciężar możliwie lepiej, możliwie słuszniej rozłożyć.</u>
          <u xml:id="u-49.23" who="#MinisterSkarbuZawadzki">To, co w tej chwili proponuję, mianowicie, wprowadzenie nowego podatku majątkowego, nie jest żadnem nowem obciążeniem, przeciwnie, ma to zastąpić obciążenie, które oddawna już istniało, które się przejawiało w formie specjalnie przykrej i specjalnie uciążliwej dla całego społeczeństwa, a mianowicie stary podatek majątkowy. I tego nie wolno zapominać, że jedno idzie za drugiem, — że to nie jest żadne nowe obciążenie, tylko zastąpienie podatku o wiele gorszego, o wiele uciążliwszego przez podatek lżejszy i słuszniejszy. To, że w roku zeszłym podatek majątkowy nie był pobieramy, to tylko dlatego, że poprzednik mój i ja uważaliśmy, że jest pora na zmianę i że właśnie ten stary i zły, trudny do ściągnięcia podatek majątkowy zostanie zastąpiony przez nowy lepszy i lżejszy. Dlatego w tym roku rata podatku majątkowego nie została ściągnięta, ale w każdej chwili Minister Skarbu mógłby tę ratę ściągnąć, a nawet, można powiedzieć, że gdyby nie miał zamiaru zastąpić tego podatku nowym, to nie byłby usprawiedliwiony, nie rozpisując tej raty, nie spełniałby ustawy, do której wypełnienia jest obowiązany.</u>
          <u xml:id="u-49.24" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Tyle co do podatków.</u>
          <u xml:id="u-49.25" who="#MinisterSkarbuZawadzki">W związku z tem chciałbym odpowiedzieć p. pos. Rybarskiemu, który zrobił mi zaszczyt, że zajmował się moją osobą.</u>
          <u xml:id="u-49.26" who="#komentarz">(P. Rybarski: Poglądami nie osobą.)</u>
          <u xml:id="u-49.27" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Przepraszam, mojemi poglądami — i, który, porównywując moje poglądy z przed dwóch i pół lat z obecnemi, wyprowadził wniosek na korzyść poglądów dawniejszych i znalazł, że p. dyrektor Izby Przemysłowej Zawadzki był o wiele mądrzejszy od p. Ministra Skarbu Zawadzkiego. Otóż tutaj to rozumowanie jest oparte na tem, że p. prof. Rybarski nie był łaskaw przeczytać następnego ustępu po tym, który zacytował,...</u>
          <u xml:id="u-49.28" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Jak zwykle.)</u>
          <u xml:id="u-49.29" who="#MinisterSkarbuZawadzki">...a który brzmi w ten sposób: „stwierdzając nadmierność ogólnego obciążenia podatkami, nie uważam jednak, aby sfery gospodarcze mogły domagać się obecnie zmniejszenia globalnej jego wysokości”.</u>
          <u xml:id="u-49.30" who="#komentarz">(P. Rybarski: To jest sprzeczne.)</u>
          <u xml:id="u-49.31" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Niema sprzeczności tutaj między dwoma poglądami, poglądy te uzupełniają się wzajemnie. Z punktu widzenia czysto gospodarczego jest pewien ciężar, który jest wielki, ten wielki ciężar z punktu widzenia gospodarczego musi być poniesiony dlatego, że tego wymaga interes Państwa. To było to rozumowanie i to rozumowanie usuwa możliwość jakiejkolwiek sprzeczności, gdyby ona tutaj była.</u>
          <u xml:id="u-49.32" who="#MinisterSkarbuZawadzki">I nietylko tak sam rozumowałem, ale we wnioskach, które przedstawiłem i które zostały uchwalone wówczas przez Kongres Izb Przemysłowych, znajduje się również taki ustęp: „Kongres Izb Przemysłowych, stwierdzając, że zachowanie równowagi budżetowej jest niezbędne dla prawidłowej gospodarki publicznej i prywatnej, wymaga zapewnienia Skarbowi właściwych dochodów oraz stabilizacji ich poziomu”. Więc znowu: do tego poziomu dochodów, który był znacznie wyższy od obecnych. Uchwały te zostały powzięte przez tych kilkuset przedstawicieli życia gospodarczego, którzy w tym Kongresie brali udział. Więc bardzo mi przykro, że muszę zmartwić p. prof. Rybarskiego: dyrektor Izby Przemysłowej Zawadzki nie był wcale mądrzejszy od Ministra Zawadzkiego. I gorzej, nietylko nie był sam mądrzejszy, ale jeszcze te niemądre swoje poglądy przeprowadził i wmówił w trzystu kilkudziesięciu przedstawicieli życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-49.33" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-49.34" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Biedni ludzie, poprosili nie poszli szukać obowiązku państwowego u przywódców z opozycji.</u>
          <u xml:id="u-49.35" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Jeszcze pozostaje mi jedno zagadnienie, które się łączy z poprzedniem, o którem chcę parę słów powiedzieć, aczkolwiek jest wyjątkowo przykre do traktowania dla polskiego Ministra Skarbu w polskim Sejmie. Postawiony tu został zarzut jeszcze jeden, że, wprowadzając pewne ulgi w życiu gospodarczem, ułatwiające życiu gospodarczemu pewne czynności, upłynniając je, jednocześnie starajmy się osiągnąć korzyść dla Skarbu, staramy się zdobyć pewne środki i zdobyć pewne sumy podatkowe. Więc przytoczono tutaj przykład kredytu zastawowego, którym Państwo ułatwia, a jednocześnie warunkuje udzielenie tego kredytu od spłacenia zaległych podatków. Ja rozumiem, że dosyć ciężki nasz system podatkowy może stwarzać sytuacje, w których poszczególna jednostka, uboższa czy bogatsza, może przejściowo, albo nawet trwale nie być w stanie wywiązać się z wymierzonych jej podatków. To jest rzecz możliwa. Państwo uwzględnia tę sytuację, uwzględniało ją szeroko w ostatnim roku w drodze ulg, w drodze umorzenia częściowego i innych ułatwień w rozkładaniu na raty i t. d. Zgadzam się z tem zawsze i nie robię z tego wyrzutu temu, kto nie zapłacił, bo nie był w stanie zapłacić, kto przyszedł w odpowiedni sposób, złożył propozycję co do dalszego rozłożenia i uiszczenia w tej czy innej formie, względnie częściowego uiszczenia swej należności. Ale nie mogę zrozumieć tego, ażeby nie płacił ten, kto ma możność płacenia, nie mogę zrozumieć, ażeby nie płacił ten, komu Państwo swym wysiłkiem, pracą, swemi instytucjami, swemi staraniami tę możność ułatwia, tę możność stwarza, ażeby ten jeszcze nie płacił. Oczywiście bardzo mi przykro, że musimy się uciekać do takich środków i powiedzieć, że ten, kto dostaje kredyt zastawowy, najpierw musi opłacić zaległości podatkowe i od tego uwzględniam udzielenie kredytu zastawowego. Wołałbym stokroć, ażeby ten, kto ten kredyt zastawowy dostaje, sam przychodził, żeby nie było tej kwestji, żeby odrazu za swój pierwszy obowiązek uważał zapłacenie podatku. Ale skoro tego nie robi, nie ma sam tego poczucia obowiązku i honoru w stosunku do Państwa, to trzeba go zmusić.</u>
          <u xml:id="u-49.36" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Wysoka Izbo! Znałem w swem życiu dwóch ludzi, znałem dobrze — przypuszczam, że wielu z państwa podobne wypadki znało — którzy nie mogli zapłacić długu karcianego i odebrali sobie życie. Można zapatrywać się tak czy inaczej na ich postępek. Oczywiście potępić trzeba punkt wyjścia, to, co doprowadziło ich do popełnienia tego kroku, ale muszę powiedzieć, że zachowałem pewien szacunek dla pamięci tych ludzi. Teraz spotykamy bardzo często ludzi, którzy nie zapłacili zaległości podatkowych i którym to nie przeszkadza jeść, pić i bawić się.</u>
          <u xml:id="u-49.37" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Proszę Panów! Naprawdę ten, kto nie płaci swego podatku, kto nie spełnia swego obowiązku w stosunku do Państwa, jest dla mnie dużo więcej zdyskwalifikowany honorowo, niż ten, który nie zapłacił długu karcianego.</u>
          <u xml:id="u-49.38" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-49.39" who="#MinisterSkarbuZawadzki">Uważam, że to musi stać się jednym z kanonów naszej moralności prywatnej i publicznej. Uważam, że zdrowy naród tak właśnie musi traktować swoje zobowiązania i prywatne i w stosunku do Państwa jednakowo. I wierzę, że nasz naród jest zdrowy, wierzę, że potrafi również ocenić konieczność naszych wysiłków dla zdobycia środków dla Państwa niezbędnych, potrafi ocenić nasze stanowisko i stanowisko tych, którzy tak daleko idą w opozycji do Rządu, że pokrywają nawet niesumiennych płatników.</u>
          <u xml:id="u-49.40" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#Marszałek">Nikt już do głosu przy budżecie Ministerstwa Skarbu się nie zapisał.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PHołyński">Chciałbym tu sprostować pewne nieporozumienie czy przeinaczenie słów moich, którego dokonał p. prof. Rybarski. Mówiąc o sosie, w jakim podaje się krytykę, wyraźnie podkreśliłem, że chodzi o sos, w jakim się podaje, a nie o nierobienie żadnej krytyki rzeczowej. W tej polemice ze mną p. pos. Rybarski cofnął się do ustawy, uchwalonej rok temu w sprawie zmiany statutu Banku Polskiego i w tej krytyce powiedział między innemi, iż nie wiadomo, czy tamta ustawa nie odniosła złych skutków dlatego, że zapas złota w Banku Polskim się zmniejszył. Panie Profesorze, niech Pan przypomni sobie słowa, które Pan powiedział na Komisji Budżetowej o konieczności równowagi bilansu płatniczego Polski, o sumie, jaka jest potrzebna dla tego zrównoważenia, niech Pan przypomni sobie to, co Pan wiedzieć powinien o kwestji spłaty zobowiązań Państwa Polskiego, nie mówię Państwa Polskiego jako państwa, lecz nawet prywatnych, o wycofywaniu pewnych kredytów, które nie miały lokaty w Polsce, o których mówiłem na Komisji Budżetowej, przytaczając cyfry płaconych kredytów przez Bank Gospodarstwa Krajowego i Bank Rolny, kredytów płaconych przez bankowość prywatną, wreszcie niech Pan weźmie pod uwagę moment repatriacji bardzo znacznej sumy pożyczek państwowych, obliczanej plus minus na 8 do 9 miljonów dolarów. To nie był efekt wcale tej ustawy repatriacyjnej, lecz odwrotnie, to był efekt zaufania do Państwa Polskiego, jeżeli się lokuje kapitały w jego pożyczkach.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#PHołyński">A jeżeli chodzi Panu Profesorowi o dolara, to czy Pan Profesor zapomina, co powiedział Hoover przed wyborami w jakiej sytuacji znajdował się wtedy dolar? Zapomina Pan Profesor, że Hoover oświadczył wtedy, iż jeżeli perturbacje na rynku finansowym amerykańskim będą jeszcze przez dwa tygodnie tak trwały, to dolar nie wytrzyma naporu i spadnie. W tym czasie zaufanie do dolara było w pożyczkach państwowych, ale było zaufanie nie do dolara stezauryzowanego, lecz ucieczka do złota. Otóż, Panie Profesorze, łączenie tych dwóch rzeczy z sobą, tej zmiany statutu, która była dokonania i odpływu złota jest to ten sos, o którym mówiłem, nie rzeczowa dyskusja, lecz podlewanie niewłaściwym sosem. I milczenie może być szkodliwe. Przedewszystkiem jest szkodliwe to milczenie, które dziś zrobiła cała prasa opozycyjna, gdy znalazły się notatki o zmianie statutu Banku Polskiego zagranicą w „Journal des Debats”, „Paris Midi”, „Die Börse”, to żadne pismo opozycyjne u nas tego nie umieściło. Mam tu całą dzisiejszą prasę, celowo ją zebrałem i ani jednej notatki czy o Banku Polskim, czy o walucie polskiej, czy o budżecie polskim, czy o planie finansowym, czy o złotym nie podała.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#komentarz">(P. Rybarski: Przecież niema obowiązku zamieszczania.)</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#PHołyński">Agencja Telegraficzna do wszystkich pism rozesłała, lecz pisma tego nie zamieściły. Poza „Gazetą Polską”, organem Rządu, jak ją nazywacie, zamieścił to „Kurjer Polski”, „Kurier Poranny”, a żadne pismo opozycyjne, ani poranne, ani wieczorne nie zamieściło. To milczenie jest właśnie szkodliwe.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#Marszałek">Debata szczegółowa nad poszczególnemi częściami budżetu została ukończona.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#Marszałek">Głos ma referent generalny p. Miedziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PMiedziński">Wysoka Izbo! Gdy będę miał możność w poniedziałek zreferować ustawę skarbową w ostatecznem jej brzmieniu, będę miał zaszczyt odpowiedzieć jeszcze na uwagi i zarzuty, związane z moim referatem generalnym, na które dotychczas odpowiedzi nie udzielono z tej trybuny. W tej chwili chciałbym tylko prosić o przyjęcie do wiadomości sprostowania omyłek drukarskich w sprawozdaniu generalnem o preliminarzu budżetowym na rok 1933/34. Sprostowania te odnoszą się do druku nr 640. Są to przeważnie sprostowania natury słownej lub literowej. W kilku miejscach są błędy w cyfrach. Na str. 9 tego sprawozdania w części 6, dział III, rozdział 2, §1 jest wydrukowane „Uposażenie”, a powinno być „Wydatki osobowe”. Na str. 12 i 13, część 8, dział II, zamiast „Remont i konserwacja budowli” powinno być „Budowle”. Na str. 26, tam, gdzie wydrukowano „subwencja dla” powinno być „subwencje dla”. Niepotrzebnie na str. 29 po tytule „I. Dochody zwyczajne” wydrukowano „Senat” i liczbę 7.050; liczbę tę i słowo „Senat” należy skreślić. Na str. 29, po tytule „I. Dochody zwyczajne” wydrukowano również niepotrzebnie „Kontrola Państwowa — 143.500”. Słowa te i liczbę tę należy skreślić. Pozatem na str. 33 w cz. 8, dziale VI, § 4 jest przepuszczone w środku jedno zero w liczbie 11 miljonów. Na tej samej stronicy w art. 8 tego działu są przestawione wskutek błędu drukarskiego dwie liczby, powinno być 2.570 tam, gdzie jest napisane 2.750. Na str. 38 jest wydrukowany § 7 zamiast § 6 i wreszcie w objaśnieniach do liczby 60.439.925 na str. 43 do części 12 jest omyłkowo umieszczona w dwóch miejscach suma 5 miljonów zamiast 6.860.075. Ten sam błąd, ta sama suma zamiast 5 miljonów jest na str. 47 w części 12. Obie te omyłki drukarskie nie zmieniają w niczem ogólnego układu cyfr i ich wzajemnej relacji.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#PMiedziński">Proszę Wysoką Izbę o przyjęcie do wiadomości tych sprostowań omyłek drukarskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#Marszałek">Dyskusja została ukończona. Przystępujemy do głosowania. Została zgłoszona jedna poprawka do części 16. Jest to poprawka p. Łuckiego. Kto jest za poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem mogę uważać, że budżet na rok 1933/34 wraz z załącznikiem zawartym w druku nr 640 został uchwalony.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad ustawą skarbową. Cyfry się nie zmieniają, poprawek żadnych nie zgłoszono. Będziemy głosowali nad całością ustawy. Kto jest za przyjęciem ustawy skarbowej, zechce wstać. Stoi większość, ustawa przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#Marszałek">W ten sposób porządek dzienny został wyczerpany. Mam zamiar zamknąć posiedzenie. Proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosków i interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#SekretarzpSkrypnik">Wniosek posłów z Klubu Bezpartyjnego Współpracy z Rządem w sprawie ustawy o wstrzymaniu eksmisji dzierżawców gruntów, zajętych pod budynki i położonych w obrębie wsi i osad na obszarze sądów apelacyjnych w Warszawie, Lublinie i Wilnie — do Komisji Prawniczej.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#SekretarzpSkrypnik">Interpelacja p. Grünbauma i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie uniemożliwienia przez władze szkolne założenia pedagogium przy gminie wyznaniowej żydowskiej w Warszawie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#Marszałek">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#Marszałek">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia w poniedziałek, dnia 13 lutego o godzinie 11 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#Marszałek">Trzecie czytanie projektu ustawy skarbowej na okres od 1 kwietnia 1933 r. do 31 marca 1934 r. (druk 640).</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Wojskowej o rządowym projekcie ustawy o poborze rekruta (druk nr 594 i odbitka nr 190).</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o rządowym projekcie ustawy o częściowej zmianie ustroju samorządu terytorialnego (druki nr 460 i 700).</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#Marszałek">Głos ma p. Rymar.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PRymar">Komisja Administracyjna dzisiaj ukończyła 3 czytanie ustawy samorządowej, wydrukowania poprawek możemy oczekiwać najwcześniej jutro. Rzecz jest tak ważna, że trzeba zostawić klubom parę chwil czasu na rozejrzenie paruset poprawek, zgłoszonych od tej ustawy. Dlatego proponujemy przełożenie 3 punktu dziennego z poniedziałku na jedno z następnych posiedzeń.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#Marszałek">Sprawozdanie będzie dziś wydrukowane i jutro będzie Panom rozesłane. Wobec tego na trzeci dzień mamy przygotowaną ustawę do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#komentarz">(Głos: To tylko dwa dni.)</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#Marszałek">Jest powiedziane w regulaminie „na trzeci dzień”. Wobec tego postulatu Pana Posła nie mogę uwzględnić.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#Marszałek">Uważam propozycję moją za przyjętą. Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 45.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>