text_structure.xml 167 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 16 min. 20.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 73 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 74 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Jaroszewiczowa i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Jaroszewiczowa.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Biłyński, Brokowski,</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Choiński-Dzieduszycki, Długosz, Gawlik, Hoffman, Kosydarski, Kozłowski, Krzciuk, Kuc, Lubomirski, Mękarski, Mikołajewski, Oleśnicki, Ostrowski, Pawlak, Pawłowski, Piróg, Pochmarski, Pułjtan, Rudowski, Siedlecki, Sieradzki, Skrypnik, Stahl, Starzyk, Syta, Świątkowski, Thon, Wędziagołski, Bronisław Wojciechowski i Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopów posłom: Baczyńskiemu na 2 dni, Baranowi, Bilakowi, Chruckiemu, Czukurowi, Jaworskiemu, Jeremiczowi, Kochanowi, Kuzykowi, Lewickiemu, Łuckiemu, Makaruszce, Oleśnickiemu, Pełeńskiemu, Rudnickiej, Terszakowcowi, Wełykanowiczowi i Zahajkiewiczowi — na 3 dni, Władysławowi Fijałkowskiemu — na 4 dni, Michalskiemu zaś na 5 dni.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Jaeger na 9 dni, Jędrzejak, Madejczyk, Rząsa i Witkowski — na 10 dni, Bałabanówna — na 11 dni, Hoffman i Piróg na 2 tygodnie, Oleśnicki na 16 dni, Graebe na 20 dni, Błażkiewicz i Waśniewska na 3 tygodnie, Brodacki na 23 dni, Birkenmayer na 1 miesiąc, Franz na 6 tygodni, Krzyżowski na 7 tygodni, Waleron zaś na 2 miesiące. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Do ślubowania zgłosili się posłowie: Mieczysław Górski i Zygmunt Pastuszyński.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpWojtowicz">„Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, według najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">P. Górski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PGórski">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">P. Pastuszyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PPastuszyński">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Przemysłowo-Handlowej o rządowym projekcie ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r. o ochronie wynalazków, wzorów i znaków towarowych (druk nr 615 i odbitka nr. 189.) Głos ma jako sprawozdawca p. Gorzkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PGorzkowski">Wysoki Sejmie! Projekt ustawy o częściowej zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r. o ochronie wynalazków, wzorów i znaków towarowych, nie zmieniając w niczem dotychczasowych postanowień i samych zasad, dotyczy jedynie artykułów 74 i 75. W art. 74 podwyższa nieco wysokość opłaty jednorazowej, pobieranej przez Państwowy Urząd Patentowy przy zgłoszeniu patentu oraz zmienia nieco system pobierania opłat rocznych za ochronę patentową, obniżając w ogólnym rezultacie globalną sumę opłat za czasokres trwania ochrony patentowej. Równocześnie projekt zmienia częściowo art. 75 rozporządzenia, obniżając grzywny za nieuiszczenie opłat patentowych w przepisanym terminie.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PGorzkowski">Celem projektu ustawy jest zwiększenie wpływów Skarbu Państwa z opłat za patenty. Pomimo tego zamierzonego zwiększenia dochodów zapocą zróżniczkowania opłat rocznych stwierdzić należy, iż nie wpłynie to bynajmniej ujemnie ani na ilość zgłoszeń patentowych, ani nie narazi na szwank interesów wynalazców, szczególniej zaś wynalazców polskich, co szczegółowiej uzasadnię.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PGorzkowski">Art. 1, pkt 1, ust. 1 projektu według przedłożenia rządowego brzmi: Opłata przy zgłoszeniu patentu (art. 36) wynosi zł 50, ustęp zaś drugi tego punktu ustala opłaty roczne za ochronę patentu, a trzeci i ostatni ustęp ustala wysokość jednorazowej opłaty uiszczanej przy zgłaszaniu patentu, przy patencie dodatkowym zamiast stałych opłat rocznych na zł 50.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PGorzkowski">Wypowiadając się całkowicie za ust. 2, określającym wysokość opłat rocznych, oraz za przed chwilą wymienionym ust. 3, komisja wypowiedziała się przeciwko ust. 1, który proponował podnieść opłatę jednorazową, uiszczaną przy zgłoszeniu patentu z dotychczas obowiązujących zł 35 na zł 50. Komisja uważała tę zwyżkę zarówno ze względu na ogólne położenie gospodarcze, jak i na szczególnie obecnie ważki problem zniżek wszelkich kosztów w całokształcie gospodarki państwowej za niewskazaną. Pozatem wobec stosunkowo niewielkiej ilości samych zgłoszeń (około 3 tysiące rocznie) za nie mogącą w ostatecznym efekcie powiększyć zbytnio dochodów Skarbu Państwa. Oprócz tego komisja oparła się również i na opinji czynnika najbardziej w tej sprawie zainteresowanego, mianowicie Związku Izb Przemysłowo-Handlowych, która to opinja, specjalnie w tej mierze zasiągnięta, nie wypowiadając się przeciwko samej wysokości ustalonych opłat rocznych, wypowiada się jednakże przeciwko podnoszeniu opłat jednorazowych przy zgłoszeniu patentu. Wreszcie należy podnieść, że wchodzi tutaj w grę jeszcze moment pewnego ryzyka ze strony zgłaszającego, który pomimo uiszczenia opłaty nie ma pewności, że zgłoszony przezeń patent uzyska upragnioną ochronę ustawową. Statystyka. mówi, iż na 36.597 patentów zgłoszonych do dnia 1 stycznia 1932 r., uzyskało ochronę patentową tylko 15.486 zgłaszających, a więc zaledwie około 40% ogólnej liczby zgłoszeń — czyli więcej niż co drugi zgłoszony patent na wynalazek bywa odrzucany z powodu nieodpowiadania różnym wymogom ustawy. Dlatego też komisja uchwaliła pozostawić opłatę, pobieraną przy zgłoszeniu patentu, w wysokości dotychczasowej, t. j. zł 35 i przyjęła poprawkę treści następującej: „pkt. 1, w wierszu 4 skreślić 50 zł i wzamian wstawić zł 35”. Przechodzę do ust. 2 tegoż artykułu. Jak wiadomo, czasokres trwania ochrony patentowej wynosi lat 15, w większości państw obcych również, dochodząc w poszczególnych krajach do 18 i 20 lat. Po upływie tego okresu czasu ochrona patentowa wygasa, poczem wynalazek staje się własnością ogółu, dobrem wszystkich obywateli. Urząd patentowy za każdy rok trwania ochrony patentowej pobiera specjalne opłaty roczne niezależnie od jednorazowej opłaty przy zgłoszeniu patentu, t. j. zł 35.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PGorzkowski">Opłaty te z roku na rok wzrastają w pewnej progresji i mają wynosić według projektu ustawy od zł 50 za pierwszy rok, zł 75 za drugi, 100 za trzeci i t. d. aż do zł. 1.000 za rok piętnasty, t. j. ostatni, trwania ochrony patentowej.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PGorzkowski">Projekt przewiduje pewną zmianę systemu ustalania tych opłat rocznych, różniczkując je bardziej w pierwszych czterech latach trwania ochrony patentowej, pozostawiając zaś opłaty bez zmian w latach od 5 do 12 roku włącznie i zniżając te opłaty w ostatnich trzech latach ochronnych, t. j. od 13 do 15 roku. W ostatecznym efekcie daje to ogólną zniżkę dotychczasowej globalnej sumy za cały 15-letni czasokres trwania ochrony patentowej ze zł 6.380 na zł 6.150, a więc zniżkę około 4%. Ta zmiana systemu wysokości opłat za poszczególne lata spowodowana została zarówno doświadczeniem własnem, jak i doświadczeniem obcych urzędów patentowych, z których wynika, że uzyskanie ochrony patentowej ma dla wynalazców największe znaczenie w pierwszych czterech latach trwania tej ochrony. Statystyka stwierdza mianowicie, że dotychczas za pierwszy rok trwania ochrony patentowej uiszczało opłaty roczne około 90% właścicieli patentów, za rok drugi — 70%, za rok trzeci — 45%, wreszcie za rok czwarty — 40% właścicieli patentów, wtedy kiedy już w piątym roku trwania patentu opłaty roczne uiszczało zaledwie 20% posiadaczy, malejąc w dalszym ciągu z roku na rok do 12% w szóstym roku ochrony patentowej, 11% w siódmym, 10% w ósmym i t. d.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PGorzkowski">W latach ostatnich zainteresowanie wynalazców, względnie właścicieli patentów, jeszcze bardziej maleje, wyrażając się ilością płacących: 9% w dziewiątym roku, 8% w dziesiątym roku, 6% w jedenastym roku, 4% w dwunastym, dochodząc wreszcie w piętnastym, ostatnim roku trwania ochrony patentów do 1% płacących.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PGorzkowski">Słusznie więc według projektu ustawy opłaty za okres największego zainteresowania patentami, t. j. za okres pierwszych czterech lat, powinny być nieco zwiększone, a mianowicie według projektu zwyżka ta wyniosłaby: za pierwszy rok ze zł 40 na zł 50, za drugi rok ze zł 60 na zł 75, na trzeci rok ze zł 80 na zł 100 i za czwarty rok ze zł 100 na zł. 125, natomiast stawki za lata od piątego do dwunastego włącznie projekt pozostawia w wysokości dotychczasowej ze względu na to, że ewentualne zastosowanie podwyżki opłat rocznych za te lata mogłoby zredukować jeszcze bardziej procent płacących te opłaty.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PGorzkowski">Co do ostatnich trzech lat trwania ochrony patentowej, to projekt wychodzi z założenia, iż należy specjalnie zachęcić właścicieli patentów do uiszczania opłat i w tym celu projekt zniża je odpowiednio, a mianowicie: w roku trzynastym ze zł 850 na zł 800, w roku czternastym ze zł 1.000 na zł 900, w roku piętnastym ze zł 1.1150 na zł 1.000, co w rezultacie może zwiększyć ilość chcących korzystać z ochrony patentowej w tych latach.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PGorzkowski">Stwierdzić przytem należy, jak to już poprzednio zaznaczyłem, iż to zróżniczkowanie opłat, zwiększając w ostatecznym rezultacie dochody Skarbu, nie narazi na szwank interesów wynalazców, a szczególniej wynalazców i posiadaczy patentów obywateli polskich zamieszkałych w kraju. Bowiem na ogólną ilość zgłoszeń 36.597 do dnia 1 stycznia 1932 r. wynalazków polskich było 9.611, a więc zaledwie 25%. Jeszcze bardziej znamienną jest statystyka patentów udzielonych, które uzyskały ochronę ustawową i od których właśnie pobierane są wyżej omawiane opłaty roczne. I tak: na ogólną ilość 15.486 udzielonych patentów — patentów polskich było tylko 2.843, a więc niespełna 18%. Czyli właściwie te zróżniczkowane opłaty roczne za pierwsze 4 lata dotyczyć będą w 80 przeszło procentach właścicieli patentów zagranicznych, co i ze względu na dopływ walut obcych ma również pewne znaczenie dla Skarbu Państwa. Przyczem wynalazcy polscy, nie podlegając obowiązkowi wyznaczania rzecznika patentowego, co jest przymusem ustawowym dla obywateli zagranicznych i co jest dość kosztowne, mogą korzystać jeszcze z dobrodziejstw art. 77 ust. 2 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej, który mówi: że zgłaszający, który przedstawia dowód niezamożności, może uzyskać według uznania prezesa Urzędu Patentowego zwłokę w uiszczeniu opłat rocznych za pierwsze trzy lata, poczem może być zwolniony od tych opłat, jeżeli patent po upływie trzeciego roku zgaśnie z powodu nieuiszczenia czwartej opłaty.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PGorzkowski">Należy zaznaczyć, iż w praktyce dotychczasowej Państwowy Urząd Patentowy bardzo liberalnie stosował ten przepis rozporządzenia. A więc tem samem projekt ustawy w niczem nie nakłada nowych ciężarów na wynalazców obywateli polskich zamieszkałych w kraju. Ze względów powyższych komisja wypowiedziała się za utrzymaniem ust. 2, ustalającego opłaty roczne w brzmieniu zaproponowanem przez Rząd. Komisja również przyjęła bez zmian i ust. 3 projektu, który nie zmieniając wysokości opłaty jednorazowej, pobieranej przy zgłoszeniu patentu dodatkowego, zmienia jedynie bardzo nieznacznie wysokość opłaty, również jednorazowo pobieranej, wzamian opłat rocznych za cały okres lat 15, podnosząc je ze zł 40 na zł 50, t. j. o gr. 66 rocznie, co w stosunku do znaczenia i wartości ochrony patentowej jest dla właścicieli patentu bez istotnego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PGorzkowski">Wreszcie punkt 2 art. 1 projektu przewiduje bardzo wydatną obniżkę grzywien, pobieranych za nieuiszczanie opłaty rocznej w przepisanym terminie. Obniżka ta idzie bardzo daleko, zniżając grzywnę płaconą np. za czwarty miesiąc z dotychczas pobieranych 35% opłaty zasadniczej na 20%, za piąty miesiąc z dotychczas pobieranych 65% opłaty zasadniczej na 25% i wreszcie za szósty miesiąc ze 100% opłaty zasadniczej na 30%.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#PGorzkowski">Jest to bardzo znaczna ulga dla posiadaczy patentów i praktyka wykazała, że właściciele mniej rentownych pod względem dochodowym wynalazków, którzy nie uiścili przepisanej opłaty rocznej w terminie, wobec grożącej im poprzednio tak wysokiej grzywny, dochodzącej za szósty miesiąc do 100% opłaty rocznej, w bardzo wielu wypadkach rezygnowali ze swego patentu j nie opłacali już wogóle żadnych opłat. Powyższa bardzo liberalna zniżka grzywien niewątpliwie zachęci właścicieli patentów do uiszczania tych zniżonych grzywien, a więc i do płacenia samych zaległych opłat rocznych, co nie pozostanie bez wpływu i na stronę dochodową Urzędu Patentowego.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#PGorzkowski">Projekt ustawy mówi tylko o ochronie patentowej, natomiast nic nie wspomina o ochronie znaków towarowych, o czem jednak należy już obecnie pomyśleć wobec tego, iż mniej więcej w połowie r. 1934 kończy się pierwszy okres ochrony znaków towarowych, kończy się pierwsze dziesięciolecie. Tymczasem rozporządzenie Pana Prezydenta w art. 213, dotyczącym opłat za znaki towarowe nie ustanawia opłat rocznych za ochronę znaków na okres drugiego nadchodzącego już dziesięciolecia. Konieczną więc jest rzeczą, ażeby obecnie wniesiony projekt ustawy zawczasu uregulował tę sprawę, ustanawiając wysokość opłat za drugie dziesięciolecie ochrony znaku towarowego. Dlatego też komisja uchwaliła wstawić w art. 1 projektu dalszy p. 3 treści następującej:</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#PGorzkowski">W art. 213 wstawia się jako ustęp 3: „(3) za każdy dalszy dziesięcioletni okres ochrony znaków należy się opłata 90 zł i za każdą klasę towarową 20 zł”; „ustęp 3 art. 213 staje się ustępem 4” Proponowany ustęp, nie zmieniając w niczem cytowanego art. 213 rozporządzenia, nie zmieniając wysokości opłat za pierwsze dziesięciolecie, tym artykułem ustalonych, jest niejako tylko koniecznem uzupełnieniem wypełniającem istniejącą dotychczas lukę w rozporządzeniu Pana Prezydenta z marca 1928 r. Jak wiadomo, czas trwania ochrony znaku towarowego, trwając lat dziesięć, w przeciwieństwie do czasokresu trwania ochrony patentowej wynalazków, nie wygasa po upływie tych lat 10-ciu i nie staje się własnością ogółu obywateli, ich wspólnem dobrem, ale przeciwnie może być i o ile wykazał rzeczywistą swą wartość dla właściciela, zwykle bywa odnawiany na dalsze lat 10. Otóż jak wspomniałem, dotychczasowe rozporządzenie nie określiło wysokości tych opłat, jakie mają być pobierane za to drugie dziesięciolecie, które już w przyszłym roku nadchodzi.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PGorzkowski">W myśl uchwały komisji opłaty te zostały ustalone na zł 90 za czasokres lat dziesięciu i zł 20 za każdą klasę towarową, ponieważ jeden znak towarowy może obejmować różne klasy towarowe.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PGorzkowski">Decydującym momentem ustalenia kwoty zł 90, względnie zł 20 za każdą klasę towarową jest fakt, iż dany właściciel znaku towarowego, zgłaszający się po upływie pierwszych lat 10-ciu o ponowne przyznanie mu ochrony znaku, ma w tem swój specjalny i dobry interes własny, innemi słowy, że ustawowa ochrona znaku towarowego przyniosła mu już istotne i realne korzyści w ciągu pierwszego dziesięciolecia, to też te korzyści z ochrony płynące pragnie on nadal i wyłącznie dla siebie tylko zatrzymać i zachować.</u>
          <u xml:id="u-9.17" who="#PGorzkowski">Wynika z tego, że znak towarowy posiadać będzie dla właściciela w drugiem dziesięcioleciu znacznie już większą wartość. Proponowana kwota zł 90 za lat dziesięć, czyli zł 9 za każdy rok trwania ochrony, względnie zł 2 rocznie za każdą klasę towarową, nie będzie mieć wobec tego dla posiadacza rzeczywiście wartościowego i wypróbowanego już znaku towarowego, żadnego istotnego znaczenia, zapewniając mu wyłącznie dalsze korzyści znów w ciągu długiego okresu czasu.</u>
          <u xml:id="u-9.18" who="#PGorzkowski">Dla zgłoszeń nowych znaków towarowych, t. j. na pierwsze dziesięciolecie dotyczące opłaty pozostają w wysokości dotychczasowej, ustalonej już art. 213 rozporządzenia i zgodnie z opinją Związku Izb Przemysłowo-Handlowych.</u>
          <u xml:id="u-9.19" who="#PGorzkowski">Następne artykuły 2 i 3 projektu, traktujące o wykonaniu i wejściu ustawy w życie, żadnych uwag nie nastręczają.</u>
          <u xml:id="u-9.20" who="#PGorzkowski">Konkludując i podkreślając raz jeszcze, iż projekt ustawy dając dość znaczne zwiększenie dochodu Skarbowi Państwa z opłat dotyczących patentów, z drugiej strony niczem nie godzi w interesy wynalazcy, a przedewszystkiem wynalazców polskich, mogących w każdym uzasadnionym wypadku korzystać z dobrodziejstwa art. 77, ust. 2 rozporządzenia Prezydenta oraz w zgodzie z opinją Związku Izb Przemysłowo-Handlowych o niepodnoszeniu opłat zasadniczych przy zgłaszaniu — w imieniu Komisji Przemysłowo-Handlowej wnoszę: „Wysoki Sejm uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu, zaproponowanem przez Rząd według druku nr 615 razem z poprawkami, przyjętemi przez komisję”.</u>
          <u xml:id="u-9.21" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Nikt do głosu nie jest zapisany, przystępujemy do głosowania. Ponieważ niema poprawek, będziemy głosować en bloc.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Kto jest za całością ustawy, zechce powstać. Stoi większość, ustawa wraz z tytułem została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Przemysłowo - Handlowej o rządowym projekcie ustawy z dnia 31 maja 1921 r. o nadzorze nad kotłami parowemi (druk nr 616, odbitka) nr 189.) Głos ma sprawozdawca p. Jarczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PJarczyk">Wysoka Izbo! Wprowadzenie polskiej ustawy z 31 maja 1921 r. o nadzorze nad kotłami parowemi uważam za rzecz konieczną i bardzo pilną, a to dlatego, że obowiązujące na terenie górnośląskiej części woj. śląskiego dotychczas przepisy kotłowe niemieckie, a to: 1) państwowa ustawa przemysłowa o ustawianiu kotłów parowych § 24, 25, 26, 49, 51, 54 i 147, 2) ogólne przepisy policyjne o ustawianiu kotłów parowych na lądzie z dnia 17 grudnia 1908 r., 3) ogólne przepisy policyjne o ustawianiu okrętowych kotłów parowych z dnia 17 grudnia 1908 r., 4) ustawa dotycząca ruchu kotłów parowych z dnia 3 maja 1872 r., 5) przepisy dotyczące zezwolenia na ustawianie kotłów parowych oraz ich badanie z dnia 16 grudnia 1909 r., są przestarzałe i nie odpowiadają wymogom techniki kotłowej. Zwłaszcza przepisy wymienione pod punktami 2, 3 i 5 są przestarzałe i zostały przez Rzeszę Niemiecką w roku 1926, 7 i 8 zmienione i dostosowane do szybkiego rozwoju techniki kotłowej, który nastąpił w latach powojennych. Przepisy te z roku 1926, 7 i 8 na terenie górnośląskiej części woj. śląskiego jednak prawnie nie obowiązują. Również nie może się w całej rozciągłości stosować podobnych przepisów polskich z dnia 23 grudnia 1930 r., obowiązujących od 23 marca 1931 r., gdyż ważność ich nie została dotychczas rozciągnęła na woj. śląskie, co w niesłychany sposób utrudnia urzędowanie Stowarzyszeniu Dozoru Kotłów Parowych Z. z. w Katowicach. Niezależnie jednak od stosunku prawnego to stowarzyszenie zmuszone jest przepisy te stosować, nie chcąc dopuścić do nieszczęśliwych wypadków, o które w ruchu kotłowym jest bardzo łatwo. Więc stosuje się przepisy nie obowiązujące na Śląsku, ażeby rozwoju gospodarki cieplnej nie wstrzymać. Ponieważ przepisy kotłowe polskie nie różnią się zasadniczo od przepisów niemieckich, na terenie górnośląskiej części woj, śląskiego dotychczas obowiązujących, przeciwnie, jeśli chodzi o sam nadzór, są one pod względem bezpieczeństwa lepsze, gdyż wymagają od palacza niezbędnych wiadomości w obsłudze kotłów parowych, oraz posiadania odpowiedniego świadectwa, co zmusza właścicieli kotłów parowych do posługiwania się nie pierwszym lepszym robotnikiem, powierzchownie obznajmionym z dozorem kotła, lecz człowiekiem naprawdę kwalifikowanym, przeto uważam wprowadzenie przepisów kotłowych polskich w woj. Śląskiem za konieczne i niecierpiące zwłoki.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PJarczyk">Zaznaczam przy tej sposobności, że żadne rozporządzenia niemieckie po 15.VI. 1922 r. na Górnym Śląsku nie obowiązują, a z wydanych po 10 lutego 1920 r. obowiązują tylko te, które otrzymały aprobatę komisji sojuszniczej.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PJarczyk">Za zmianą tych przepisów przemawia również dążność do uproszczenia administracji przez uzgodnienie ich ze stanem prawnym, obowiązującym na całym obszarze Państwa poza górnośląską częścią woj. śląskiego, zwłaszcza, że na cieszyńskiej części obowiązuje polska ustawa z dnia 31 maja 1921 roku.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PJarczyk">Z uwagi, iż ustawa z dnia 31 maja 1921 r. o nadzorze nad kotłami parowemi była uchwalona w czasie, w którym górnośląska część woj. śląskiego jeszcze nie należała formalno-prawnie do Państwa Polskiego, należy ustawę tę rozciągnąć na obszar górnośląski odrębnym aktem ustawodawczym, czemu czyni zadość obecne przedłożenie.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PJarczyk">Przez uchwalenie niniejszej ustawy dorzuci się cegiełkę do gmachu, któremu na imię unifikacja przepisów prawnych w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PJarczyk">Przez unifikację prawa ziemia śląska, złączona z macierzą pod względem narodowo-uczuciowym i politycznym zyska również połączenie w dziedzinie przepisów prawnych, co będzie dla nas na Śląsku ważne, nietylko ze względów na korzyści ekonomiczne, wynikające z przystosowania ustaw do potrzeb ekonomicznych Śląska, ale także ze względu na dumę narodową, że u nas na Śląsku Polskim obowiązują ustawy polskie, a nie ustawy niemieckie i austrjackie, co oby we wszystkich dziedzinach jak najprędzej nastąpiło.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PJarczyk">Dlatego w imieniu Komisji Przemysłowo-Handlowej wnoszę: „Wysoki Sejm uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu, zaproponowanem przez Rząd według druku nr 616”.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Nie zostały zgłoszone żadne poprawki, wobec tego głosować będziemy nad całością ustawy.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#Marszałek">Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Nikt głosu nie żąda. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej o rządowym projekcie ustawy o zbiórkach publicznych (druk nr 621 i odbitka 186.) Jako sprawozdawca głos ma p. Skrypnik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PSkrypnik">Wysoki Sejmie! Rządowy projekt o zbiórkach publicznych, który mam zaszczyt dziś referować, ma przedewszystkiem na celu uzupełnienie i ujednostajnienie dotychczas obowiązujących przepisów prawnych o zbiórkach publicznych.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PSkrypnik">Przepisy obecnie obowiązujące są niewystarczające, niejednolicie traktują sprawę zbiórek publicznych w poszczególnych byłych zaborach, oraz są trudne do odnalezienia i stosowania, gdyż pochodzą przeważnie z czasów przedwojennych, a nawet z połowy XIX stulecia. Wadą tych przepisów jest również to, że ustawodawstwo państw zaborczych sprawę zbiórek publicznych regulowało przeważnie fragmentarycznie.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PSkrypnik">Taki stan rzeczy stworzył chaos w tej dziedzinie życia społecznego, oraz powodował ciągłe trudności tak dla osób i instytucyj zainteresowanych, jak i dla władz państwowych. Nadto całkowity brak przepisów prawnych, normujących uprawnienie nadzorcze dla władz administracji ogólnej, dawał możność popełniania pod pozorem zbiórek szeregu karygodnych nadużyć.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PSkrypnik">Powyższe twierdzenie znajduje swoje uzasadnienie w wielu odbytych rozprawach sądowych, zresztą cała prasa bez różnicy odcieni politycznych, stale rejestruje te rzeczy, oraz niejednokrotnie zwracała uwagę czynników miarodajnych na konieczność prawnego uregulowania sprawy zbiórek na różne cele publiczne.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#PSkrypnik">To też nieodzownem było uregulowanie tej kwestji w drodze ustawodawczej.</u>
          <u xml:id="u-13.6" who="#PSkrypnik">Przedłożona przez Rząd ustawa, po uchwaleniu przez Sejm i po wprowadzeniu w życie, mojem zdaniem, położy nareszcie kres wszelkim nadużyciom oraz wyłudzaniu grosza publicznego dla celów, nie mających absolutnie nic wspólnego z dobrem publicznem.</u>
          <u xml:id="u-13.7" who="#PSkrypnik">Obowiązany jestem przytem nadmienić, że projekt rządowy o zbiórkach publicznych przychylnie został przyjęty przez wszystkich członków Komisji Administracyjnej, bez różnicy przynależności klubowej i jedynie niektóre przepisy niniejszej ustawy wzbudziły wśród mniejszości komisji pewne zastrzeżenia. O tych zastrzeżeniach wspomnę, gdy przejdę do omówienia najważniejszych przepisów, które referowana przezemnie ustawa zawiera.</u>
          <u xml:id="u-13.8" who="#PSkrypnik">Pragnę podkreślić, że projekt rządowy ma przedewszystkiem na celu dobro społeczne oraz przeprowadza zasadę dekoncentracji, upraszczając przeto i przyśpieszając załatwienie spraw, związanych z otrzymaniem pozwolenia na przeprowadzenie zbiórki.</u>
          <u xml:id="u-13.9" who="#PSkrypnik">Konieczność rejestracji wszelkiego rodzaju zbiórek oraz uwzględnienie kwestji nadzoru przez nadanie władzom administracji ogólnej prawa kontroli tak podczas akcji zbiórkowej, jak również i przy zużytkowaniu zebranych ofiar, da możność uniknięcia nadużyć i wyłudzania grosza publicznego dla korzyści osobistych jednostek nieuczciwych.</u>
          <u xml:id="u-13.10" who="#PSkrypnik">Przechodząc do poszczególnych przepisów zaprojektowanej ustawy, pragnę zaznaczyć, że szczegółowe wyliczenie w ust. 2 art. 3 celów, na jakie zbiórka może być przeprowadzona, nie wyklucza możności przeprowadzenia zbiórki i na inne cele, — rozumie się, o ile te cele nie kolidują z interesem publicznym oraz prawem obowiązującem. Ustęp 3 art. 3 oraz art. 4 ze względów zupełnie zrozumiałych zakazuje zbiórek na cele osobiste oraz wykluczają możność udzielenia pozwolenia jednej osobie, natomiast dają prawo do korzystania z ofiarności tylko ciałom zbiorowym, powstałym tylko ze względu na potrzeby większej ilości obywateli, zrzeszonych bądź to w stowarzyszeniach i organizacjach zarejestrowanych, czy też w specjalnie powstałych komitetach.</u>
          <u xml:id="u-13.11" who="#PSkrypnik">Niemniej ważny jest przepis ust. 2 art. 7, który wyklucza możność korzystania z usług kwestarzy zawodowych. Korzystanie z kwestarzy zawodowych należy uważać za rzecz niemoralną, gdyż ofiarodawca w tym wypadku jest świadomie wprowadzany w błąd co do celu zbiórki, albowiem niejednokrotnie zostało stwierdzone, że nawet bardzo poważne instytucje społeczne nieraz tytułem wynagrodzenia wypłacały kwestarzom do 50% sum zebranych. W aktach tych instytucyj znajdują się uchwały o zaangażowaniu specjalnych kwestarzy oraz o spisaniu z niemi umowy, w której zawarte były podobne warunki. A iluż to podobnych kwestarzy przywłaszczyło zebrane ofiary! Zresztą, ogólnie znany jest fakt, że przeszło 30% list zbiórkowych nie powraca do instytucyj, które te listy rozesłały.</u>
          <u xml:id="u-13.12" who="#PSkrypnik">Zdarzały się nawet wypadki powstawania specjalnych organizacyj w tym tylko celu, aby przysporzyć dochodów pewnej grupie osób.</u>
          <u xml:id="u-13.13" who="#PSkrypnik">Natomiast powierzenie przeprowadzenia zbiórki tylko członkom organizacyj, względnie osobom przez te organizacje pisemnie zaproszonym, a wykonywującym ten zaszczytny obowiązek bezpłatnie i dobrowolnie, przyczyni się bezsprzecznie do ukrócenia nadużyć oraz do wzmocnienia zaufania do instytucyj, ubiegających się o pomoc społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-13.14" who="#PSkrypnik">Przepisy art. 8, 9 i 10 mają wielkie znaczenie, gdyż przewidują prawo władzy do kontroli akcji zbiórkowej oraz dają możność reagowania, o ile akcja zbiórkowa zagraża interesom publicznym, względnie ofiary uzyskane ze zbiórki nie są przeznaczone na właściwy cel. Obowiązek ogłoszenia w prasie wyników zbiórki bezwątpienia wzmocni zaufanie ofiarodawcy do organizacyj i instytucyj, korzystających z pomocy dobrowolnych, jak również przyczyni się do rozwoju tych instytucyj.</u>
          <u xml:id="u-13.15" who="#PSkrypnik">Otóż właśnie art. 8, 9 i 10 najwięcej wzbudziły zastrzeżeń u nielicznej części komisji, gdyż starano się dopatrzeć w przepisach tych artykułów zawielkich uprawnień dla władz administracji ogólnej przy kontroli akcji zbiórkowej oraz użycia funduszów zebranych. Zdaniem mojem stanowisko tych członków komisji oparte było na nieufności do administracji rządowej oraz pomawianiu o rzekomą chęć tworzenia przepisów prawnych, któreby dały administracji możność nadużywania jej uprawnień.</u>
          <u xml:id="u-13.16" who="#PSkrypnik">Większość komisji stała na zupełnie odmiennem stanowisku, które określę słowami p. Ministra Pierackiego, wypowiedziianemi na Komisji Budżetowej z dnia 16 b. m., a mianowicie: że „niemożna i nie wolno budować ustawodawstwa na braku zaufania do administracji”. To też z tego względu większość komisji przyjęła ustawę z nieznacznemi poprawkami w brzmieniu rządowem, odrzucając poprawki mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-13.17" who="#PSkrypnik">W sprawozdaniu Komisji Administracyjnej (odbitka nr 186) zaszła omyłka drukarska, mianowicie: opuszczone zostało w poprawce do art. 13 słowo „imiennie”, zaś całą wstawkę należy umieścić po wyrazach: „ich organa”, wobec czego ustęp „b” art. 13 będzie miał brzmienie następujące: „do zbiórek, związanych z celami i tradycjami religijnemu, uznanych przez Państwo związków wyznaniowych, przeprowadzanych poza budynkami i pomieszczeniami wymienionemi w p. a), jeżeli zbiórki takie przeprowadzane są przez władze tych związków, lub ich organa i jeżeli odbywają się w sposób ustalony tradycją i zwyczajami miejscowemi lub też w bezpośredniej łączności z obrzędami religijnemi”.</u>
          <u xml:id="u-13.18" who="#PSkrypnik">Reasumując powyższe należy stwierdzić, że projekt rządowy w sprawie zbiórek publicznych reguluje bardzo ważną dziedzinę życia publicznego, wobec czego w imieniu większości Komisji Administracyjnej proszę o przyjęcie ustawy w brzmieniu projektu rządowego (druk 621) wraz z poprawkami, przyjętemi przez komisję (odbitka 186) oraz o odrzucenie wniosków mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-13.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. Araszkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PAraszkiewicz">Wysoka Izbo! Ustawa o zbiórkach publicznych jest istotnie potrzebna. Dotąd regulowały tę sprawę przepisy bardzo stare, sięgające nawet XIX w. My byśmy za tą ustawą głosowali, gdyby ona istotnie regulowała zagadnienie zbiórek publicznych, ale niestety, tak jak każda ustawa zgłaszana przez Rząd obecny, oprócz celu właściwego ma ona jeszcze cel inny, uboczny, może według nas ważniejszy od celu właściwego, to jest ograniczenie swobody, wolności każdego obywatela. Zdawałoby się wszystkim, że to jest rzucone tak sobie, gołosłowne powiedzenie, ale gdy się przyjrzymy szczegółowo ustawie o zbiórkach publicznych, kiedy przeanalizujemy każdy artykuł, to dojdziemy do przekonania, że instytucje społeczne i cały ruch społeczny, który ta ustawa obejmuje, będą w najwyższym stopniu skrępowane, zwłaszcza instytucje społeczne, opierające swój byt wyłącznie na składkach publicznych.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PAraszkiewicz">Zanim przystąpię do szczegółowego omówienia artykułów ustawy, pozwolę sobie przedstawić Wysokiej Izbie dzisiejszą sytuację instytucyj społecznych na wsi, dzisiejszy stosunek władz, które będą wykonywać tę ustawę i które mają nieograniczoną władzę, zagwarantowaną tą ustawą.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PAraszkiewicz">Otóż proszę Szanownych Panów Posłów istnieje w Polsce organizacja! oświatowa, która się nazywa — Związek Młodzieży Wiejskiej Rzeczypospolitej Polskiej, organizacja, która ma na celu nie wychowanie państwowe w myśl zasady p. Ministra Jędrzejewicza, ale która wychowuje obywateli świadomych swoich praw i obowiązków względem Państwa. Pozatem jest to instytucja, która opiera się wyłącznie na składkach publicznych i której żywot uzależniony jest od tej ustawy. Dlatego parę słów o tem powiem.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PAraszkiewicz">Przyjrzyjmy się, jak władze pozwalają żyć tej instytucji, jak się do niej odnoszą. Oto parę dokumentów, zebranych z terenu. Starostwo gorlickie. W grudniu 1930 r. nie pozwolono kołu młodzieży wiejskiej na żadne imprezy, które mają na celu zebranie paru groszy na wydatki czysto organizacyjne tej organizacji, ani przedstawień, ani zebrań, tani odczytów, motywując tem, że to zagraża bezpieczeństwu i spokojowi publicznemu, a przecież art. 10 ustawy wyraźnie powiada, że można zabronić zbiórki publicznej, gdy zagraża to bezpieczeństwu i spokojowi publicznemu.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PAraszkiewicz">Drugi wypadek. W krakowskim pow. policja za to, że koło zbierało wśród swoich znajomych składki na utrzymanie organizacji nietylko, że zabroniła tej składki zbierać, ale opieczętowała majątek koła młodzieży, jak to: bibliotekę, orkiestrę i t. d., rzekomo dlatego, że to zagrażało bezpieczeństwu i spokojowi publicznemu. To jest nietylko złośliwość, ale w najwyższym stopniu nadużycie, gdyż nietylko że nie pozwala się kołom wiejskiej młodzieży zbierać pieniędzy, ale zabiera się cały majątek. Następnie w ostatnim czasie organizacja ta wszczęła większą akcję zbiórkową na rzeczy kulturalne, na tak zwane uniwersytety ludowe. Panowie dokładnie wiedzą, zwłaszcza pan poseł Smulikowski zdaje sobie sprawę i zna całą historię tego uniwersytetu ludowego w Szycach, gdyż był jednym z tych, którzy chcieli zniszczyć tę instytucję, kuźnicę niezależnej myśli ludowej. Nie udało się tym panom dokonać tego haniebnego czynu, bo młodzież chłopska na to nie pozwoliła. Ona samorzutnie i wielkim wspólnym wysiłkiem odbudowała Uniwersytet Ludowy im. Orkana w Gaci, opierając go na własnych funduszach. Zdawałoby się, że władze nietylko, że nie będą przeszkadzać, ale wezmą tę imprezę w opiekę. I co się okazuje? Okazuje się, że w całej Polsce ludzi zbierających, tych przewodników młodej wsi aresztuje się, wsadza do kryminału, konfiskuje się wszystkie zebrane pieniądze, jakby mieli przed sobą zbrodniarzy. Do kryminału wsadza się za to, że wśród znajomych zbierano pieniądze na uniwersytet ludowy, gdzie się mają kształcić młodzi ludzie ze wsi, którzy mają wiedzieć co to jest Państwo i jakie obowiązki wobec Państwa winni pełnić. Za to do kryminału się wsadza, bo to zagraża rzekomo bezpieczeństwu i spokojowi publicznemu. Być może, że to zagraża spokojowi i bezpieczeństwu jakiegoś posła z B. B., który straci wpływy na danym terenie dzięki uświadomieniu chłopów.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PAraszkiewicz">To są rzeczy niespotykane chyba w żadnym kraju. Może najbardziej charakterystycznym dowodem tych nadużyć jest list z puławskiego, który dokładnie ilustruje wielki ból tego młodego pokolenia. Pisze jeden z młodych chłopców, który zbiera pieniądze na ten uniwersytet ludowy: „Wydzierają nam nasze grosze krwawo zapracowane, a zebrane wśród nas, gromady „wiciowej” celem przeznaczenia ich na zakupienie książek do koła, na wysłanie naszego kolegi do uniwersytetu ludowego im. Orkana. Takie postępowanie policji i władzy wobec nas jest wielką niesprawiedliwością, wołającą o pomstę do Boga, Poradźcie nam co robić”? To pisze młody, świadomy chłopak ze wsi. Pisze dalej: „serce z bólu pęka jak się widzi, że władza polska nam, synom chłopskim, nie pozwala się oświecać, a chce nas trzymać w ciemności i nędzy jaką dzisiaj przeżywamy”.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PAraszkiewicz">To jest obraz dzisiejszej rzeczywistości młodej wsi polskiej.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PAraszkiewicz">Następnie przyjrzyjmy się jak władza, która będzie wykonywać tę ustawę, ułatwia organizacjom społecznym, oświatowym ich rozwój i życie w pow. przeworskim. Oto piszą tak: „Przesyłamy wam garść kwiatków z naszego terenu, nazwa ich teror i szykany. Oto przykłady: na wszelkiego rodzaju przedstawienia, zabawy, większe nawet zebrania i kursy starostwo wymaga, by o to prosić, przyczem opłacać stemple w wysokości 11 zł. Ale dzieją się tu nadużycia, na które gdzie dziś sprawiedliwość znaleźć. Np. koło w Kosinie wykupowało aż trzy razy stemple i dostało zapewnienie otrzymania zezwolenia, a gdy przyszło do wykonania tej imprezy, policja nie pozwoliła i rozpędziła młodzież motywując tem, że nie ma zezwolenia od starosty, choć takowe było, ale celowo doręczono z opóźnieniem. Dalej — przy wykupowaniu stempli w Starostwie w Przeworsku, referent tego działu oświadczył kol. Franciszkowi Hauro, że takie opłaty stemplowe opłaca tylko nasz związek, gdyż centrala w Warszawie nie stara się o uchylenie tego, a to jej przysługuje jako instytucji oświatowo-kulturalnej. Oświadczenie to ma na celu podrywanie autorytetu i zaufania u poszczególnych naszych ludzi do swych władz i organizacji” i t. d.</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PAraszkiewicz">Oto jak władza, która będzie wykonywać daną ustawę, odnosi się do ruchu społecznego na wsi.</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PAraszkiewicz">A jak się przedstawia sprawa w woj. lubelskiem. Tam organizacja ta zorganizowaną była na podstawach spółdzielczych. Pracowała w tych formach w ciągu kilku lat. Rozwinęła się dość szybko i rozwój jej był uwidoczniony tak, że każdy, kto tylko na tym terenie był — i pracy tej się przyglądał — widział, że to jest fala, której się nie powstrzyma.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#PAraszkiewicz">I cóż z tą organizacją zrobiono? Oto Rada Państwowa Spółdzielcza wystąpiła z wnioskiem do sądu okręgowego o rozwiązanie tej organizacji, jakoby nie odpowiadającej zasadom spółdzielczości. Dziwna rzecz, że zanim Rada Spółdzielcza przesłała wniosek o rozwiązanie tej organizacji, to już panowie starostowie na podstawie tajnego jakiegoś okólnika, wiedzieli, że organizacja Związku Młodzieży Wiejskiej będzie rozwiązana, pomimo, że żadnego wniosku jeszcze w sądzie nie było. Wynika z tego, że tu grał rolę czynnik polityczny, a nie fachowy, nie spółdzielczy, jak było powiedziane w motywach wniosku do sądu okręgowego w Lublinie.</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PAraszkiewicz">I znowu piszą ci ludzie z wielką goryczą do nas, informując nas o tem co się stało w lubelszczyźnie. Oto jeden z listów, który brzmi: Co przewiniła spółdzielnia oświatowa na Lubelszczyźnie, jeżeli taki wniosek powzięli? Wszak przecież na parę zaledwie miesięcy przed tym wnioskiem, lustrator badał działalność spółdzielni i protokólarnie stwierdził, że bieg pracy jest pracą oświatową spółdzielczą, a nawet gospodarczo-zawodową. Żadnej przewiny — żadnej koszlawizny nie znalazł — i za cóż to spotkał tę spółdzielnię taki wniosek? A ileż to jest spółdzielni, po których lustracji iść muszą oskarżenia do prokuratora. Spółdzielnie te jednak pozostają, bo nie spółdzielnie tam zawiniły, jeno ludzie. W tej zaś spółdzielni, ani w jej działalności, ani w ludziach w niej pracujących cienia nawet skazy nie znaleziono. A jednak związek wołyński młodzieży wiejskiej, który na takich samych zasadach jest zorganizowany, od 5 lat istnieje i nawet ma poparcie władzy, dlatego że w tym związku kierownikami są zwolennicy Bezpartyjnego Bloku.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#PAraszkiewicz">Piszą dalej: Mimo, że oficjalny świat spółdzielczy milczy w obliczu wniosku rady spółdzielczej, my spółdzielcami zostaniemy, wszystko jedno, w takich czy innych formach organizacyjny eh. Młodzież jednak nie poprzestała na wyroku sądu okręgowego i decyzję jego w sprawie rozwiązania spółdzielni zaskarżyła do wyższej instancji. Nie potrzeba prawnika, by zrozumieć, że wyrok jest wykonalny wtenczas, jak jest prawomocny. Wszyscy to rozumiemy, tylko starostowie tego województwa nie chcą zrozumieć, rozwiązując bezprawnie organizację, nie czekając na wyrok ostateczny.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#PAraszkiewicz">Otóż według tego obrazu tych stosunków łatwo można zdać sobie sprawę, co będzie władza wyrabiać, jeżeli będzie miała w ręku tę ustawę, jakie harce będzie wyczyniać na organizmie zdrowej organizacji wsiowej. Według art. 8 ustawy władza może stale swoich kandydatów przedstawiać do tej instytucji, może kontrolować i może być obecna na każdem zebraniu, czyli może mieć przymusowo członka Zarządu instytucji żyjącej ze składek publicznych, a zatem, gdzie jest niezależność oświatowa i społeczna na wsi? Za czasów rosyjskich, ja jeszcze pamiętam, takiej ingerencji władzy do instytucyj społecznych nigdy nie było.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#PAraszkiewicz">Najstraszniejszą bronią w rękach starostów jest art. 10 tej ustawy, który zupełnie przekreśla byt organizacyj, opierających się na składkach publicznych. Art. 10 powiada: „Władza, która pozwolenia wydała, może je cofnąć w każdym czasie, jeżeli zbiórka przeprowadzana jest niezgodnie z postanowieniami niniejszej ustawy, lub jeżeli ujawnione zostanie, że dalsze prowadzenie zbiórki może zagrażać bezpieczeństwu, spokojowi, lub porządkowi publicznemu”. Wszyscy dokładnie wiemy, jak władza interpretuje porządek, spokój i bezpieczeństwo publiczne, choćby z tego, co ci młodzi ze wsi piszą. Dalej: „W przypadku przewidzianym w ust.</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#PAraszkiewicz">1 władza może jednocześnie zarządzić przekazanie zebranych ofiar jednej z instytucyj społeczno-opiekuńczych lub oświatowych”. Co to znaczy? W dzisiejszych czasach jesteśmy zupełnie pewni, że na skutek tych złośliwości, jakie się dzieją, tych krzywd, jakie są wyrządzane młodzieży wiejskiej, jest zupełnie pewnem, że gdy instytucja, np. Związek Młodzieży Wiejskiej zorganizuje na swoim terenie organizacyjnym składkę publiczną na rzecz rozwoju swojego, władza może uznać w pewnym momencie, że zbieranie tej składki jest niebezpieczne i zagraża bezpieczeństwu i spokojowi publicznemu i może nietylko zabronić, ale może skonfiskować wszystkie pieniądze i przekazać instytucji społeczno-opiekuńczej lub oświatowej, a więc w tym wypadku może pieniądze Związku Młodzieży Wiejskiej Rzeczypospolitej Polskiej przekazać np. Strzelcowi, instytucji wręcz przeciwnej, kolosalnie różniącej się i programem i metodami pracy w wychowaniu młodzieży, albo Zielonym Koszulkom, które dzisiaj na wsi nic innego nie robią, jak tylko deprawują charaktery młodych ludzi. I tu jest cała tragedia tych przyszłych organizacyj, które będą musiały żyć w obliczu tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#PAraszkiewicz">Oprócz tych trudności, jakie ta ustawa stwarza organizacjom społecznym, są jeszcze inne. Np. art. 3, który miał być tak niewinnym według p. referenta, mówi w ustępie 4, że „pozwoleń na zbiórki na cele oświatowe udzielają władze administracji ogólnej po porozumieniu z właściwą władzą szkolną drugiej instancji”. Dziś dokładnie zdajemy sobie sprawę, jaki jest stosunek władz szkolnych do jakiejkolwiek samodzielnej roboty społecznej na wsi. Każdy nauczyciel, to jest instruktor polityczny BB. i to nietylko instruktor, ale jak stwierdził wiceprezes Związku Nauczycieli Szkół Powszechnych, zdaje się p. Nowicki, ale konfident (szpicel) swoich kolegów. I właśnie te władze, które tę atmosferę stwarzają, będą wydawać zezwolenia n, a urządzanie zbiórek publicznych organizacjom. I dlatego, Wysoka Izbo, żaden obywatel, który szanuje swoją wolność i swobodny rozwój swojego życia kulturalnego, społecznego i oświatowego za tą ustawą nie może głosować, dlatego i nasz klub za tą ustawą głosować nie będzie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Pan referent zrzekł się głosu, zatem przystępujemy do głosowania.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#Marszałek">Do art. 1 i 2 niema żadnej poprawki, artykuły te przechodzą w brzmieniu komisyjnem,</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#Marszałek">Do art. 3 są poprawki p. Sommer Steina. Głosujemy nad pierwszą poprawką. Kto jest za pierwszą poprawką p. Sommersteina, zechce wstać. Mniejszość, poprawka została odrzucona. Temsamem druga poprawka p. Sommersteina staje się nieaktualna. Głosujemy nad trzecią poprawką p. Sommersteina. Kto jest za tą poprawką, zechce wstać. Mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 3 ustawy przechodzi w brzmieniu komisyjnem, Do art. 4 są dwie poprawki p. Sommersteina. Kto jest za pierwszą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Kto jest za drugą poprawka p. Sommersteina, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Zatem art. 4 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#Marszałek">Do art. 5–9 niema poprawek, uważam je za przyjęto w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#Marszałek">Do art. 10 są dwie poprawki p. Sommersteina. Kto jest za pierwszą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadla. Kto jest za drugą poprawką, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 10 przechodzi w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#Marszałek">Do art. 11 i 12 niema poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#Marszałek">Do art. 13 są dwie poprawki p. Sommersteina. Kto jest za przyjęciem pierwszej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Kto jest za przyjęciem drugiej poprawki, zechce wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 13 przechodzi w brzmieniu komisyjnem wraz ze sprostowaniem pomyłki, wniesionem przez sprawozdawcę p. Skrypnika.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#Marszałek">Do art. 14 i 15 niema poprawek, przechodzą w brzmieniu komisyjnem.</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad całością ustawy. Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Stoi większość, ustawa w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Do głosu nikt się nie zgłosił. Kto jest za ustawą, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 4 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o rządowym projekcie ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 marca 1928 r. o opiece nad zabytkami (druk nr 623 i odbitka nr 187.) Jako sprawozdawca głos ma p. Pimonow.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PPimonow">Wysoki Sejmie! Rządowy projekt ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzplitej z dnia: 6 marca 1928 r. o opiece nad zabytkami, wywołany został przez wymagania życiowe. Rozporządzenie to obejmuje całokształt zagadnienia i jest jednem z najbardziej nowoczesnych w Europie zarządzeń tego rodzaju. Doniosłość jego uwypukla się, zwłaszcza wobec olbrzymich zniszczeń, których dokona la wojna światowa i wobec konieczności masowej odbudowy świątyń i osiedli oraz konieczności konserwacji wszelkiego rodzaju zabytków.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PPimonow">W stosunkowo bardzo krótkiego czasu działania tego rozporządzenia, zostały wykonane olbrzymie prace dotyczące opieki nad zabytkami. Tysiącami zabytków władze konserwatorskie zaopiekowały się i ochroniły od dalszych zniszczeń i zniknięcia. Jak podkreśliłem już. rozporządzenie to obejmuje całokształt opieki nad wszelkiemi zabytkami, tak żywemu t. j. znajdującemi się w użyciu, jak i zabytkami martwemu które dzisiaj nie są w użyciu, lecz posiadają wartość historyczną, artystyczną, kulturalną lub archeologiczną, ruchomemi i nieruchomemu Zmiany, które proponuje omawiany projekt ustawy, poza jedną poprawką w art. 2 wspomnianego rozporządzenia, korygującą omyłkę w druku, dotyczą przedewszystkiem zabytków ruchomych. Chodzi tu o opanowanie pewnego zjawiska, które się ogromnie wzmogło w ostatnich zwłaszcza czasach. Mianowicie w związku z ogólną pauperyzacja społeczeństwa coraz częściej można skonstatować, że coraz większą ilość zabytków wywozi się zagranicę. Ponieważ maja one zagranicą wartość tylko materjalną, zaś dla Państwa i kultury narodowej mają olbrzymie znaczenie i wartość duchową. Państwo na ich wywóz obojętnie patrzeć nie może. Niestety, wspomniane rozporządzenie Pana Prezydenta Rzeczypospolitej wobec obecnego stanu rzeczy całości tego zagadnienia nie wyczerpuje i istnieje możliwość masowego wywożenia, zabytków zagranicę. Jedynem większem uprawnieniem w tej dziedzinie, które obowiązujące rozporządzenie dawało, było prawo pierwokupu tych zabytków, które zostały przeznaczone do wywiezienia. W chwili obecnej, gdy Skarb Państwa i władze konserwatorskie nie rozporządzają odpowiedniemi funduszami, możliwość wykupu przez władze konserwatorskie wywożonych zabytków pozostaje zupełnie iluzoryczną i zupełnie nierealną. Dlatego właśnie wzorując się na najnowszych ustawach włoskiej i hiszpańskiej, obecny Rząd wnosi nowelę, która definitywnie sprawę wywożenia zabytków reguluje. Reguluje ją droga utrudniania wywozu zabytków za pomocą nałożenia pewnych opłat progresywnych w ten sposób, aby wywożone zabytki ze względów wprost komercyjnych straciły wartość dobrego interesu na rynkach zagranicznych, oczywiście, jednocześnie zastrzegając sobie prawo pierwokupu tych zabytków za cenę ustaloną w specjalny sposób, przewidziany w projekcie ustawy. Biorąc pod uwagę, że wywożone i sprzedane zagranicą zabytki zwykle raz na zawsze giną i już do Państwa nie wracają i biorąc pod uwagę, że w chwili obecnej według informacyj, udzielonych przez władze konserwatorskie, każdy z konserwatorów wojewódzkich, otrzymuje miesięcznie do 30 zgłoszeń o pozwolenie na wywiezienie bądź to mebli, czy to obrazów, czy rzeźb — trzeba uznać wprowadzenie tej poprawki za bardzo uzasadnione.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PPimonow">Pozatem z drobniejszych poprawek należy podkreślić poprawkę, do art. 20 rozporządzenia, ułatwiającą możność pierwokupu przez Państwo zabytków sprzedawanych wewnątrz kraju. Mianowicie, obowiązujące rozporządzenie przewiduje zaledwie 3-dniowy okres czasu, w którym władza konserwatorska może dany ruchomy zabytek wykupić, obecny zaś projekt przewiduje powiększenie tego okresu do terminu jednomiesięcznego.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PPimonow">Na Komisji Oświatowej projekt nie wywołał żadnych zastrzeżeń, wobec czego został przyjęty przez Komisję jednomyślnie. W tym stanie rzeczy wnoszę: Wysoki Sejm uchwalić raczy projekt ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 marca 1928 r. o opiece nad zabytkami w brzmieniu zaproponowanem przez Rząd według druku nr 623.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Niema żadnych poprawek, wobec czego będziemy głosowali ustawę en bloc. Kto jest za całością ustawy wraz z tytułem, zechce wstać. Stoi większość. Ustawa została w drugiem czytaniu przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Przystępujemy do głosowania w trzeciem czytaniu. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce powstać. Stoi większość. Stwierdzam, że Sejm ustawę przyjął.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Przystępujemy do punktu 5 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Oświatowej o rządowym projekcie ustawy o zniesieniu kar cielesnych w szkołach na obszarze b. zaboru pruskiego (druk nr 624 i odbitka nr 187).</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma sprawozdawca p. Pomianowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PPomianowski">Wysoki Sejmie! Ustawa, którą mam zaszczyt referować, jakkolwiek nie zmienia dotychczasowego trybu postępowania w szkołach, stabilizuje jednak i syntetyzuje w sposób wyraźny dotychczasowe zarządzenia władz szkolnych i nasz polski dorobek pedagogiczny. Ustawa ta jednocześnie usuwa z prawodawstwa polskiego pewne śmiecie pozostałe po zaborcach.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PPomianowski">Na terenie b. zaboru pruskiego, utrzymała się, wprawdzie formalnie tylko, pozostałość pruskich metod wychowawczych, t. zw. prawo rodzicielskiego karania dzieci, stosowane przez nauczycieli, z zastrzeżeniem nie przekraczania granic szkodliwych dla zdrowia. Oczywiście trzeba daleko idącej kazuistyki prawnej, ażeby ustalić te granice.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PPomianowski">Rząd polski, porządkując i unifikując przepisy szkolne, skasował ten rodzaj kar drogą rozporządzeni Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Rozporządzenie to ogłoszone w Nr. 9 Dz. U. M. W. R. i O. P. z dn. 10 lipca 1921 r. treści następującej:</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PPomianowski">§ 1. Stosowanie kar cielesnych w szkołach jest niedozwolone.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PPomianowski">§ 2. Przekroczenie tego zakazu przez nauczyciela pociąga za sobą odpowiedzialność dyscyplinarną, która nie wyklucza odpowiedzialności karno-sądowej, w myśl przepisów obowiązujących na terenie b. zaboru pruskiego w razie nadużycia kary cielesnej w sposób zagrażający zdrowiu ucznia.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PPomianowski">Rozporządzenie to, jako wydane w zakresie zwierzchniego nadzoru sprawowanego przez Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego nad szkolnictwem publicznem nie mogło uchylić mocy obowiązującej odnośnych przepisów zaborczych, mających moc ustawy, a posiadało jedynie charakter instrukcji wewnętrznej.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PPomianowski">W chwili obecnej przystępujemy do formalnego uchylenia § 8 50–53 części II, tytułu XII, powszechnego prawa krajowego dla państw pruskich oraz § 10 regulaminu szkolnego dla szkół elementarnych prowincji pruskiej z dn. 11 grudnia 1845 r. (Zbiór ustaw pruskich z 1846 roku str. 1.) Ustawa, którą przedkładam, przepisy te w całości przekreśla i anuluje.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PPomianowski">Odtąd wypadki stosowania przez nauczyciela jakichkolwiek kar cielesnych pociągną za sobą nie tylko odpowiedzialność dyscyplinarną, ale również dadzą możność do pociągnięcia go do odpowiedzialności karno-sądowej w każdym wypadku, nie tylko w razie zagrożenia zdrowiu ucznia — każde bowiem stosowanie kary cielesnej szkodzi zawsze zdrowiu moralnemu ucznia.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PPomianowski">Zagadnienie utrzymania ładu i karności w szkole bez stosowania kar cielesnych, a oparcie na wewnętrznym stosunku nauczyciela do ucznia, na budowaniu w duszy jego wartości nieprzemijających, na rozwoju najsubtelniejszym poczucia jego godności osobistej, było problemem, który postawiły największe umysły, wielcy myśliciele i wychowawcy ludzkości — Jean Jacques Rousseau i będący pod jego wpływem genjalny wychowawca Pestallozzi, Spencer, który karalność opierał na prawach biologicznych, psychologicznych i społecznych. Locke i cały szereg myślicieli i pedagogów torowało drogę ludzkości do stworzenia nowych form i metod wychowawczych.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PPomianowski">Jakkolwiek Ustawa Komisji Edukacji Narodowej z 1773 r. w rozdziale 24 o karach nie zniosła niestety ostatecznie t. zw. plag, te jednak w instrukcji danej nauczycielom mówi wyraźnie:</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PPomianowski">„Co do sprawiedliwości należy również w większych jako i mniejszych okolicznościach zawsze najbardziej delikatnym i ścisłym pokazać się.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PPomianowski">Nauczyciel mieć będzie sobie za obowiązek sumienia i honoru nigdy od prawideł sprawiedliwości nie odstępować. Gdy przyjdzie nieuchronna karania potrzeba, nigdy nie będzie karał gdy sam, albo który zawinił jest w gniewie, ile możności starając się, aby za przedłożeniem jego ten, który na karę zasłużył, o winie swej przeświadczonym został. Kary nie na przykrościach na ciele nakładać będzie, ale na umartwieniu umysłu, przez umniejszenie szacunku, skromne poniżenie, stosując ukaranie do charakteru, czułości i skłonności młodego. Ogólnie mówić można, kiedy się przyczynom zasłużenia na karę zabiegać będzie, umniejszy się ich potrzeba”.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#PPomianowski">Niezmiernie ciekawym przyczynkiem historycznym w tej sprawie jest pozostała w pismach Hugo Kołłątaja korespondencja, tego męża stanu z wielkim wychowawcą Tadeuszem Czackim, który te zasady wcielał bezwzględnie w życie na wizytowanym przez siebie terenie.</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PPomianowski">Już w pierwszych chwilach tworzenia się Niepodległej Polski, gdy tęsknota pokoleń, myśl twórcza, cała treść Konstytucji i kodeksów polskich, a jednocześnie naczelna idea: „Wodny człowiek w wolnej Polsce” ciałem stawać się poczęła — realizacja tej idei na odcinku szkoły polskiej podjęta została przez samo nauczycielstwo. Z pośród wielu zagadnień wychowawczych, zagadnienie karności oparte na poczuciu godności, odpowiedzialności osobistej jednostki w życiu zbiorowem, jednostki wolnej, nie poniżanej przez przemoc fizyczną nauczyciela, znalazło odrazu pozytywne rozwiązanie.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#PPomianowski">Sam byłem świadkiem tych pierwszych samorzutnych zjazdów nauczycielskich, jeszcze w czasie okupacji, gdy na porządku dziennym stawało zagadnienie karności w szkole, wówczas całe falangi nauczycieli wypowiadały się przeciwko stosowaniu kar cielesnych, a jeśli znajdywali się rutyniści, to ci byli w zupełnem odosobnieniu.</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PPomianowski">Jeżeli i dzisiaj wśród wielotysięcznej masy nauczycieli tu i owdzie na terenie Rzeczypospolitej zdarzają się przekroczenia tych norm prawnych, to stwierdzić muszę, iż w każdym wypadku o ile dochodzi on do wiadomości władz szkolnych, spotykają się zawsze z surowemi karami dyscyplinarnemi.</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#PPomianowski">Muszę z tej Wysokiej Trybuny zwrócić się do całego nauczycielstwa polskiego z uznaniem za tę twórczą myśl szukania nowych metod wychowawczego budowania dusz wolnego człowieka w Polsce. Zwracam się jednocześnie do tych rutynistów, którzy nie chcieliby, czy też umieli wyrzec się kar cielesnych i ostrzec, iż miejsca dla nich w szkole polskiej niema. Z chwilą powzięcia tej uchwały nikt z nauczycieli nie ma możności na całym terenie Rzeczypospolitej stosowania jakichkolwiek kar cielesnych w jakimkolwiek ich rodzaju i stopniowaniu — ustawia pod tym względem jest jasna i wyraźna, nie dopuszcza żadnych interpretacyj. Wszelkie przekroczenia spotkają się nie tylko z odpowiedzialnością dyscyplinarną, ale z całą surową odpowiedzialnością wobec prawa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PPomianowski">Przedkładając tę ustawę, mam w sobie tę głęboką i radosną pewność, że Sejm przeżywa jedną z twórczych chwil polepszenia prawią, które w myśl Mickiewiczowskiej zasady polepsza dusze i utwierdza granice.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#PPomianowski">Ustawa ta należy do rzędu tych, które trwale rzeźbią zasadnicze rysy charakteru obywatela Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PPomianowski">Przedkładając tę ustawę, mam nadto poczucie wyrażania woli całego narodu, gdyż Komisja Oświatowa przyjęła ustawę jednomyślnie i sądzę, iż w taki sam sposób zostanie ona uchwalona przez plenum Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Do głosu nikt się nie zapisał. Przystępujemy do głosowania. Kto z panów posłów jest za przyjęciem ustawy według sprawozdania Komisji Oświatowej, zechce wstać.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Wstają wszyscy. Stwierdzam, że ustawa wraz z tytułem została przez Sejm w drugiem czytaniu uchwalona. Kto jest za przyjęciem w trzeciem czytaniu, proszę wstać. Wstają wszyscy. Stwierdzam, że ustawa została uchwalona jednomyślnie.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Przystępujemy do 6 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Wojskowej o rządowym projekcie ustawy o obciążeniu nieruchomości państwowej nr hip. 1720 w Warszawie służebnością widoku i światła na rzecz sąsiedniej nieruchomości (druk nr 593 i odb. 188.) Głos ma sprawozdawca p. Henisz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#PHenisz">Wysoki Sejmie! W imieniu Komisji Wojskowej mam zaszczyt przedstawić projekt ustawy o obciążeniu nieruchomości państwowej nr hipoteczny 1720 w Warszawie służebnością widoku i światła na rzecz sąsiedniej nieruchomości.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#PHenisz">Konieczność wniesienia tej ustawy wynikła z następujących okoliczności. Na parceli nr kolejny 14, hipoteczny 1720, wybudowała oficerska spółdzielnia „Proporzec” dom mieszkalny o dwóch frontach, jednym głównym od Alei Szucha i drugim frontem bocznym, do wewnętrznej ulicy biegnącej przez tereny państwowe, administrowane przez władze wojskowe. W czasie budowania jej ani inspekcja budowlana m. stoł. Warszawy ani władze wojskowe nie kwestionowały planów i rozlokowania budowli, gdyż nie widziały przeszkód, żeby z ulicy wewnętrznej, idącej przez teren wojskowy, z ulicy z której korzystają inne budynki, stojące frontem do tej ulicy, a pozostające w administracji wojskowej, nie mogła korzystać również i spółdzielnia. Kwestja ta nie była przedtem zupełnie poruszana. Dopiero, kiedy zbliżył się moment konwersji pożyczki krótkoterminowej, z której spółdzielnia korzystała, na pożyczkę długoterminową, Bank Gospodarstwa Krajowego, badając plany, zauważył, że boczny front spółdzielni mieszkaniowej — jest zwrócony do ulicy, która nie jest przewidziana w planach regulacyjnych m. st. Warszawy, a tem samem na przyszłość pozostanie w administracji rządowej. Przeto Bank Gospodarstwa Krajowego uzależnił konwersję pożyczki od zgody władzy rządowej na wciągnięcie do księgi hipotecznej wpisu służebności widoku i światła na rzecz wymienionej spółdzielni. Ponieważ władze wojskowe nie przewidują możliwości likwidacji tej wewnętrznej ulicy, gdyż, jak poprzednio zaznaczyłem, korzystają z tej ulicy jako środka komunikacyjnego i jako ulicy frontowej budynki wojskowe, pozatem ponieważ władze nie noszą się z zamiarem przebudowy i zmiany układu budynków na tym terenie, tem samem więc nie mają zamiaru stawiać żadnej ściany, któraby przeszkadzała dopływowi widoku i światła do okien spółdzielni, przeto niema tu żadnych trudności po temu, żeby widoku i światła nie udzielić. Ze względu jednak na to, że teren jest własnością rządową i bez ustawowego zezwolenia wpis taki w księdze hipotecznej nie może być uskuteczniony, przeto Rząd zwraca się do Sejmu z projektem ustawy, któraby pozwoliła na wprowadzenie tego wpisu do księgi hipotecznej.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#PHenisz">Komisja Wojskowa projekt ustawy przyjęła. W imieniu Komisji Wojskowej wnoszę do Wysokiej Izby prośbę o przyjęcie projektu ustawy w brzmieniu rządowem według druku nr 593.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Do głosu nikt nie jest zapisany. Przystępujemy do głosowania. Bę-[brak] przyjęciem ustawy wraz z tytułem w brzmieniu, proponowaniem przez Rząd, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa w drugiem czytaniu została przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za przyjęciem ustawy, zechce wstać. Stoi większość. Stwierdzam, że ustawa została przez Sejm przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Przystępujemy do p. 7 porządku dziennego:</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej o wniosku Klubu Narodowego w sprawie nieprzedstawienia Sejmowi do ratyfikacji układu z Z. S. R. R. z dnia 25 lipca i 23 listopada 1932 r. (druk nr 629 i odbitka nr 187.) Udzielam głosu sprawozdawcy p. Mackiewiczowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PMackiewicz">Wysoki Sejmie! Będę mówił krótko, bo nie jestem przyzwyczajony do długiego mówienia. Ale muszę zaznaczyć, że gdybym chciał sprawę traktować na płaszczyźnie wyłącznie formalnej, to moje przemówienie musiałoby być jeszcze krótsze. Bo oto nagłówek tego wniosku brzmi: Wniosek Klubu Narodowego w sprawie nieprzedstawienia Sejmowi do ratyfikacji układu z Z. S. R. R. Nasza Konstytucja z 17 marca nie zna instytucji — ratyfikowania układów międzynarodowych przez Sejm, tedy wniosek ten został złożony z powołaniem się na instytucję, której Konstytucja nasza nie zna. Gdy zwróciłem na to uwagę, odpowiedziano mi, że chodzi tylko o nagłówek, że podobno był taki zwyczaj, że w nagłówku mogło być co innego napisane niż w treści. Jednak w treści jest napisane to samo: układ między Rzecząpospolitą Polską a Z. S. R. R., podpisany w Moskwie dnia 25 lipca 1932 r. wraz z umową o postępowaniu pojednawczem z 23 listopada 1932 r. winien być przedłożony Sejmowi do ratyfikacji. A więc treść wniosku nie odpowiada naszej Konstytucji. Art. 49 Konstytucji wyraźnie mówi, że Prezydent Rzeczypospolitej zawiera umowy międzynarodowe.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PMackiewicz">Zdajemy sobie sprawę, że jeżeli Sejm wyrazi zgodę na zawarcie umowy międzynarodowej, to nie w chwili zgody Sejmu następuję moment ratyfikacji, lecz w chwili zgody Prezydenta. I był szereg wypadków w naszej praktyce, że pewne umowy międzynarodowe otrzymały zgodę Sejmu, a późnej jednak Prezydent tych umów nie zawierał.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PMackiewicz">Wyrażę pewne zdziwienie, że pod tym wnioskiem są również podpisy profesorów prawa. Mam nadzieję, że panowie profesorowie prawa większej znajomości prawa wymagają od swoich studentów niż od swoich kolegów klubowych.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#PMackiewicz">Drugi zarzut formalny, jaki możnaby postawić temu wnioskowi, gdyby się traktowało go tak, jak jest napisany, to jego brzmienie według druku sejmowego nr 629, gdzie powiada się, że „winien być przedłożony Sejmowi do ratyfikacji”.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PMackiewicz">Więc gdybym miał serjo traktować ten wniosek w tym tekście, jak został napisany, to musiałbym powiedzieć, że trzeba było złożyć trzy wnioski. Pierwszy musiałby się opierać na 125 art. Konstytucji, t. j. o zmianie Konstytucji i musielibyśmy zmienić brzmienie art. 49, który powiada, że Prezydent Rzeczypospolitej zawiera umowy i wprowadzić jakiś inny artykuł, któryby stanowił, że umowy międzynarodowe zawiera Sejm. To byłby pierwszy potrzebny wniosek. Drugi wniosek, to byłby wniosek uchylający załatwioną już ratyfikację układu o nieagresji z Z. S. R. R., ponieważ jest powiedziane: winien być przedłożony Sejmowi, t. j. — nie Sejm stwierdza, że winien był, ale jest tu użyty czas przyszły. Chociaż umowa została już ratyfikowana, wnioskodawcy uważają za stosowne, ażeby była ona przedłożona do ratyfikacji Sejmowi. Uważam, że logicznie nie można inaczej tej sprawy załatwić, jak tylko w ten sposób, że uchyla się ratyfikację, t. j. wypowiada się pakt o nieagresji już podpisany. Drugi ten wniosek byłby konieczny. Trzecim wnioskiem, jeżeli mamy interpretować intencję wnioskodawców, byłby wniosek o ponownej ratyfikacji tego paktu o nieagresji. Wtedy tylko teraźniejszy wniosek Panów odpowiadałby wymaganiom formalnym.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#PMackiewicz">Ale wyobrażam sobie — idę jak najdalej w lojalności — że wniosek nie brzmi tak, jak jest wydrukowany, a brzmi inaczej, że mianowicie chodzi wnioskodawcom o to, że Sejm stwierdza, że pakt o nieagresji został ratyfikowany przez Prezydenta bez uzyskania uprzedniej zgody Sejmu. Tę swoją interpretację opieram na argumentach, które były z tej trybuny przy zapowiadaniu tego wniosku wypowiadane. Pierwszy argument był argumentem precedensu. P. Stroński powoływał się na to, że pakt Kelloga i pakt Litwinowa były przedkładane Sejmowi do uzyskania zgody. Ja nie wdaję się w analizę, czy pakt Kelloga i pakt Litwinowa zawiera takie same postanowienia co pakt o nieagresji. Tej dyskusji nie chcę przeprowadzić, uważam ją za zupełnie zbyteczną gdyż uważam za stwierdzone, jak temu z tej trybuny w zeszłej sesji dawałem wyraz przy omawianiu konwencji ekstradycyjnej polsko-belgijskiej, że do Sejmu wpływały niepotrzebnie z Ministerstwa Spraw Zagranicznych różne umowy międzynarodowe, co do których w myśl ust. 2 art. 49 zgoda Sejmu nie była konieczna.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#PMackiewicz">Nietylko temu nie zaprzeczam, ale owszem, stwierdzam, że niewątpliwie byłby to pewien argument dla wnioskodawców, gdyby uważać, że precedensy tego rodzaju, wynikające z praktyki przesyłania Sejmowi umów międzynarodowych, mogły zmienić wyraźnie brzmienie Konstytucji. Drogą żadnych jednak precedensów nie można zmienić wyraźnego brzmienia Konstytucji, brzmienia, które jest zupełnie jasne i nie dopuszcza dwuznacznego komentowania. Droga prcedensu użyta być nie może.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#PMackiewicz">I dlatego, kiedy się powiada, że pakt Litwinowa, pakt Kelloga i tak dalej, na te argumenty można odpowiedzieć tylko w ten sposób, że szkoda, że tak się działo, iż umowy międzynarodowe, nie wymagające zgody Sejmu, były Sejmowi przedstawione, że nie był wykonywany art. 49 Konstytucji, dobrze zaś, że to zostało naprawione.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#PMackiewicz">Przechodzę do zasadniczej kwestji, a mianowicie, jak Wysoki Sejm sobie przypomina, art. 49 stanowi o tem, kto w Polsce zawiera umowy międzynarodowe. Pierwsza część art. 49 powiada: umowy międzynarodowe zawiera Prezydent; druga część powiada: ale od tego są pewne ograniczenia. Mianowicie w pewnych wypadkach przed ratyfikacją, przed zawarciem umowy przez Prezydenta Sejm powinien wyrazić swoją zgodę. Jakież są te ograniczenia? Po pierwsze co do umów celnych. Zdaje się, że dla nas wszystkich jasnem jest, że pakt o nieagresji nie jest umową celną. Co do umów handlowych. Przypuszczam, że jest to samo. Co do umów obciążających Skarb Państwa stale. Ten wypadek jest wykluczony. Co do umów, zmieniających granice Państwa. Pakt o nieagresji granic naszego Państwa nie zmienia.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#PMackiewicz">Pozostają dwie kwestje: kwestja przymierzy i kwestja przepisów prawnych obowiązujących obywateli. Podnoszona była również kwestja przymierza. Ja uważam za rzecz niepotrzebną, żeby się nad tem zastanawiać. Określenie, co to jest przymierze, jest znane prawu międzynarodowemu. Chodzi o to, że dwa państwa związują się umową pomagania sobie siłą zbrojną w razie zaatakowania jednego z tych państw przez trzecią stronę. Taka jest uznana definicja przymierza, takiej definicji nie mogły zmienić lata ostatnie, jak to ktoś sugerował, dlatego, że i obecnie w stosunkach międzynarodowych znamy tę formę przymierzy, między innemi przymierze polsko-francuskie i t. d.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#PMackiewicz">Zatem pakt o nieagresji nie jest przymierzem i jako przymierze traktowany być nie może.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#PMackiewicz">Pozostają „przepisy prawne, obowiązujące obywateli”. I tu rozpoczyna się cała ta interpretacja, mojem zdaniem, bardzo naciągnięta. Rzeczywiście pakt o nieagresji obowiązuje obywateli. Tak jest. Bo każdy lojalny obywatel powinien się czuć zobowiązany wtedy, kiedy ma przed oczami działanie swego rządu. Niewątpliwie pakt o nieagresji zawiera przepisy prawne. Tak jest. Tylko podmiotem uprawnień tych przepisów prawnych i przedmiotem zobowiązań tych przepisów prawnych nie jest obywatel polską lecz Państwo. Te przepisy prawne odnoszą się do Państwa. A art. 49 naszej Konstytucji mówi wyraźnie: „umowy, które zawierają przepisy prawne obowiązujące obywateli” więc należy skonstatować, że tego rodzaju przepisów prawnych w pakcie o nieagresji niema. Gdyby pakt o nieagresji w jakimkolwiek najmniejszym stopniu regulował obrót graniczny, stwarzając jakiekolwiek przepisy przekraczania granicy, gdyby była tam mowa o stowarzyszeniach, albo o jakichś przepisach karnych dla ludzi nawołujących do zerwania tego paktu o nieagresji, można sobie wyobrazić tysiące przepisów, któreby mogły wejść w treść paktu o nieagresji, to co innego, ale pakt o nieagresji takich przepisów nie zawiera. Jeżeli jakiś obywatel polski uczyni coś, co będzie sprzeczne z intencjami paktu o nieagresji, z tą polityką, której pakt o nieagresji jest wyrazem, przypuśćmy, że zaatakuje strażnika sowieckiego po tamtej stronie granicy, albo uczyni napaść na przedstawiciela Z. S. R. R. w Warszawie, to taki obywatel polski karany będzie bez powołania się na przepisy paktu o nieagresji i żaden prokurator się na przepisy paktu o nieagresji nie powoła w akcie oskarżenia, lecz będzie karany na podstawie innych przepisów, czy to kodeksu karnego, czy przepisów regulujących ruch graniczny, czy też innych. W całym pakcie o nieagresji niema jednego zdania, o którem możnaby powiedzieć, że jest to przepis prawny obowiązujący obywateli. Na tem chciałbym skończyć.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#PMackiewicz">W czasie dyskusji na Komisji Konstytucyjnej padło zdanie, że tu chodzi o rzecz większą, o kwestję równowagi między władzami. Jabym się tego nie chciał wyrzekać, bo tu chodzi istotnie o sprawę bardzo ważną, o sprawę równowagi między władzami.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#PMackiewicz">Konstytucja z 17 marca, — klub, do którego mam zaszczyt należeć, jest zwolennikiem reformy tej Konstytucji, — ogranicza bardzo władzę Prezydenta. Jednakowoż słusznie było powiedziane, że zła Konstytucja jest złą, ale zły obyczaj konstytucyjny jest jeszcze gorszy. Otóż co do stosunków międzynarodowych, to Konstytucja z 17 marca zbudowała strukturę dochodzenia do skutku umów międzynarodowych inną, niż strukturę dochodzenia do skutku ustaw, mianowicie głównym czynnikiem przy zawieraniu umów międzynarodowych miał być Prezydent i tylko skrępowano Prezydenta w tej dziedzinie, jak i w innych, szeregiem ograniczeń, które znalazły swój wyraz w drugim ust. art. 49. Jednak w szeregu tych ograniczeń była pewna luka, a mianowicie działalność o charakterze czysto politycznym była ograniczona tylko w dwóch wypadkach, w kwestjach najważniejszych. Został ograniczony Prezydent w art. 50, co do prawa wypowiadania wojny, a w art. 49 co do prawa zawierania przymierzy. Pozatem działalność, może nazwę ją działalnością ściśle polityczną, została pozostawiona, rezerwowana przez Konstytucję z 17 marca Prezydentowi Rzeczypospolitej. I ta luka, którą ta Konstytucja zostawia Prezydentowi, zaczęła zasypywać się gruzem złej praktyki i gruzem złych obyczajów konstytucyjnych. Jestem szczęśliwy, że w skromnej mierze jako referent tej kwestji, przyczyniłem się do tego, żeby ten gruz złych obyczajów konstytucyjnych usunąć.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stanisław Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PStanisławStroński">Na wstępie zaznaczę, że pierwsza trudność, jaka nasuwa się w omawianiu tej sprawy, wynika z niedostatecznej zrozumiałości brzmienia tej umowy w języku polskim.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PStanisławStroński">W art. 1 powiedziano: „Obie umawiające się strony stwierdzają, że wyrzekły się wojny, jako narzędzia polityki narodowej w ich wzajemnych stosunkach”. Po polsku mówi się: „w swych wzajemnych stosunkach”. Jeżeli po polsku powiedziano, że obie umawiające się strony stwierdzają, iż wyrzekają się wojny, jako narzędzia polityki w „ich” wzajemnych stosunkach, to znaczy: w stosunkach wojny z narzędziem, które są doskonałe, i nie potrzeba żadnej umowy w tej dziedzinie zawierać.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PStanisławStroński">W tem samem zdaniu o dwa wiersze niżej: „zobowiązują się wzajemnie do powstrzymywania się od wszelkich działań agresywnych lub od napaści jedna na drugą”. Po polsku powinno być: „jednej na drugą”, lub też trzeba powiedzieć: „zobowiązują się wzajemnie, jedna wobec drugiej, do powstrzymywania się od wszelkich działań agresywnych lub od napaści”. Po polsku nie można powiedzieć „ich” zamiast „swych” i nie można napisać: „napaści jedna na drugą”, lecz „jednej na drugą”. Jeżeli Rząd ma ambicję załatwiania umów międzynarodowych bez Sejmu, to trzebaby zacząć od początku, to jest od tego, ażeby były pisane dobrym językiem polskim.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PStanisławStroński">P. poseł Mackiewicz zaczął od dworowania sobie z prawników Klubu Narodowego, profesorów nie-profesorów, a sam zapuścił się w dość daleko idące dociekania prawnicze. Wystąpił tutaj, jeżeli wolno tutaj użyć tego wyrażenia prawniczego, jako t. z w. Carewicz,...</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PStanisławStroński">...to znaczy uczeń szkoły Cara i wypowiedział dość bałamutne wnioski prawnicze. Zarzuca naszemu wnioskowi p. Mackiewicz, że używaliśmy w skrócie zwykłym w Sejmie wyrażenia o przedłożeniu Sejmowi do ratyfikacji i jest oburzony do najwyższego stopnia, że można mówić o tem, iż Sejmowi się coś do ratyfikacji przedstawia. Czy to rzeczywiście my wymyśliliśmy ten skrót? Nie wiem, czy p. poseł Mackiewicz czytał dzisiejszy porządek dzienny, gdzie w punkcie 8 jest powiedziane: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw: w sprawie ratyfikacji,...</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#komentarz">(P. Car: To co innego.)</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#PStanisławStroński">...a nie w sprawie wyrażenia zgody Sejmu. Nie wiem też, czy p. poseł Mackiewicz widział wśród dzisiejszych druków nr 647 rządowego projektu ustawy w sprawie ratyfikacji. Nie wiem, czy p. poseł Mackiewicz widział w jakiemkolwiek sprawozdaniu stenograficznem Sejmu wyrażenie takie, jak np. na 71 posiedzeniu: 7 ustaw ratyfikacyjnych. Czyli, że to nie myśmy to wymyślili, że w Sejmie można używać tego skrótu, lecz istnieje to w Sejmie oddawna.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PStanisławStroński">P. poseł Mackiewicz powiedział, że nasz wniosek jest sprzeczny z Konstytucją, skoro mówi o przedstawieniu Sejmowi do ratyfikacji. Jakaż to może być sprzeczność? Przecież w ust. 1 art. 49 powiedziano tylko, że Prezydent zawiera umowy z innemi państwami i podaje je do wiadomości Sejmu. Byłaby sprzeczność, gdyby było powiedziane, że tylko Prezydent sam ratyfikuje. Tymczasem wiemy, że ratyfikacja odbywa się u nas także i w ten sposób, że musi Sejm wyrazić zgodę na ratyfikację i Prezydent ratyfikuje, czyli że do czynności ratyfikacyjnej Sejm jest powołany.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#PStanisławStroński">Skutkiem tego wszystkie te daleko idące dworowania p. Mackiewicza spaliły na panewce wobec brzmienia druków sejmowych i wobec tego, że niema w Konstytucji w art. 49 ust. 1 tego, na co się p. poseł powoływał, t. j. wyłączności ratyfikacji przez Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PStanisławStroński">Przechodząc do wniosku p. posła Mackiewicza przedstawionego dzisiaj w Sejmie, muszę stwierdzić, że pierwsza część tego wniosku jest niezgodna z prawdą, mianowicie, gdy twierdzi on, że wniosek Klubu Narodowego żąda przedłożenia Sejmowi do ratyfikacji umowy międzynarodowej już przez Prezydenta Rzeczypospolitej ratyfikowanej, co byłoby z punktu widzenia ustawy konstytucyjnej niedopuszczalne. Otóż wniosek Klubu Narodowego brzmi: „Sejm stwierdza, że w myśl postanowienia art. 49 ustęp 2 Konstytucji układ między Rzeczpospolitą Polską a Z. S. R. R., podpisany w Moskwie dnia 25 lipca 1932 r. wraz z umową o postępowaniu pojednawczem z dnia 23 listopada 1932 r. winien być przedłożony Sejmowi do ratyfikacji”. Przypuszczam, że posłowi Mackiewiczowi znane jest stałe używane we wnioskach sejmowych wyrażenie „Sejm wzywa Rząd”. Jeżeli Klub Narodowy nie użył tego wyrażenia „Sejm wzywa Rząd” to właśnie dlatego, że nie żąda, a tylko robi co innego, mianowicie stwierdza, że to a to powinno się w taki i taki sposób odbywać, czyli że mówi o postępowaniu niezgodnem z art. 49 Konstytucji. I dlatego stwierdzam, że to, co powiedział pan poseł Mackiewicz w punkcie a) swojego wniosku jest niezgodne z prawdą, bo my nie żądamy, aby Sejm wzywał kogoś, a tylko chcemy, żeby Sejm stwierdził niezgodność tego postępowania z Konstytucją.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#PStanisławStroński">P. poseł Mackiewicz użył tu daleko sięgających wywodów prawnych, z których wynikałoby, że naprzód trzeba uznać, iż ratyfikacja jest nieprawna, następnie trzeba drugą ratyfikację przeprowadzić. Książę Radziwiłł to samo powiedział na komisji konstytucyjnej, mianowicie powiedział, że nasz wniosek oznacza uznanie umowy, tak jak ona została ogłoszona, za nieważne. To wynikało także z tych oświadczeń p. posła Mackiewicza. Ale nie można się z sobą porozumieć, jeżeli jedni znają prawo międzynarodowe, a drudzy nie. Jest przyjętą zasadą prawa międzynarodowego, że pozostawia się jako sprawę wewnętrzną każdej stronie: czy zostały dopełnione warunki prawa wewnętrznego, które są wymagane dla ratyfikacji i że to ważności umowy nie narusza. Ażeby p. posłowi Makowskiemu ułatwić notatki…</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(P. Makowski: Takie twierdzenie warto złotem piórem zapisać.) Żeby Pan zadaleko nie potrzebował iść, niech Pan będzie łaskaw pójść do biblioteki sejmowej i weźmie prof. Ludwika Ehrlicha podręcznik prawa międzynarodowego, powszechnie w Polsce używany, pierwsze albo drugie wydanie, rozdział 179, w pierwszem wydaniu strona 230, a w drugiem wydaniu 240.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#komentarz">(P. Makowski: Niech pan zobaczy Labanda. Jest jeszcze większa literatura na ten temat)</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#PStanisławStroński">W tej sprawie niech mi Pan pokaże jedno przeciwne zdanie.</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(P. Makowski: Dobrze, dobrze, pokażę)</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#PStanisławStroński">Otóż to jest zasada powszechnie w prawie międzynarodowem przyjęta i jeśli jedni o tem wiedzą a drudzy nie, to jedni mogą uważać to za chęć obalenia istniejącej umowy i uznania jej za nieważną, a drudzy za sprawę dotyczącą naszych wewnętrznych sposobów załatwiania, umów międzynarodowych.</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#PStanisławStroński">Z kolei przechodzę do części drugiej art. 49, a mianowicie do stwierdzenia, czy ta umowa powinna być przedstawiona Sejmowi, jako zawierająca przepisy prawne, obowiązujące obywateli, czy nie. W rzeczy samej sądzę, że prawie niema zupełnie umów międzynarodowych, któreby nie zawierały przepisów obowiązujących obywateli. Ta umowa w szczególności użyła wyrażeń tego rodzaju, które odrazu stwarzają dla obywateli obowiązek. A mianowicie: „Za działania sprzeczne ze zobowiązaniami niniejszego art. 1 umowy uznany będzie wszelki akt gwałtu, naruszający całość i nietykalność terytorjum lub niepodległość polityczną drugiej umawiającej się strony, nawet gdyby te działania były dokonane bez wypowiedzenia wojny i z uniknięciem wszelkich możliwych jej przejawów”. Czyli te określenia obejmują nietylko tafcie działania, które mogą być podejmowane przez Państwo, ale także tafcie, które mogą być podejmowane przez obywateli.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(P. Miedziński: Nic podobnego.)</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#PStanisławStroński">Pan poseł Miedziński, który się teraz odzywa, w komisji twierdził, że nie wolno podejmować obywatelom takich działań, tylko według układu pokojowego polsko-sowieckiego w Rydze z 18 marca 1921 r. Jest to pomyłka, ponieważ art. 5 tego układu pokojowego w ustępie 1 mówi o działaniu państwa, w ustępie drugim o działaniu organizacyj, ale o poszczególnych obywatelach nie mówi, a te działania mogą być także przez poszczególnych obywateli podejmowane.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#komentarz">(P. Miedziński: Stronami są państwa, Pan zapomina o stronie zawierającej umowę.)</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#PStanisławStroński">Nietylko nie zapominam, ale przyznaję Panu więcej słuszności, niż sam Pan chce. Niema wogóle umowy, której stronami byłby ktoś inny, a nie państwa, nie zaprzeczy Pan, że zawsze umowy jako strony zawierają państwa a mimo to są umowy, które zawierają obowiązki dla obywateli.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#komentarz">(P. Miedziński: Ale ta nie zawiera.)</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#PStanisławStroński">Już się Pan wycofuję?</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#komentarz">(P. Miedziński: Nic nie wycofuję.)</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#PStanisławStroński">Otóż ta umowa zawiera obowiązki dla obywateli i zadaję pytanie, które w komisji już stawiałem: Czy po tej umowie obywatelom Państwa Polskiego wolno np. urządzać zgromadzenia i podejmować uchwały i czynności, zmierzające do oderwania części obszaru od Związku Sowietów?</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#PStanisławStroński">I odpowiem na to: Nie, nie wolno. A to wynika z umowy o nieagresji.</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#PStanisławStroński">Co więcej, w ten sposób objaśniając tę umowę, jestem w zgodzie z temi pojęciami, które stosowane były dotychczas przez Rząd Polski. Mianowicie Rząd Polski wystąpił w Genewie we wrześniu 1931 r., w lutym 1932 r. i w marcu 1932 r. z dwoma memoriałami i jednym wnioskiem w sprawie t. z.w. rozbrojenia moralnego, w których wszystko jest oparte na tem pojęciu, że istniejące już umowy o wzajemnem nienapadaniu na siebie pociągają za sobą obowiązek dla obywateli i żądają, ażeby to było uwzględnione w prawie wewnętrznem. To znaczy uznaje, że w prawie zewnętrznem w tych umowach ten obowiązek już istnieje i że powinien znaleźć wyraz w aktach wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#komentarz">(P. Makowski: To Pan w punkcie znalazł?)</u>
          <u xml:id="u-25.29" who="#PStanisławStroński">Ja teraz mówię o tem, że Rząd Polski dał wyraz temu swojemu pojęciu w tych wnioskach i memorjałach, które w sprawie t. zw. rozbrojenia moralnego — podałem Panom daty — przedstawił w Genewie.</u>
          <u xml:id="u-25.30" who="#komentarz">(Głos: To jest co innego.)</u>
          <u xml:id="u-25.31" who="#PStanisławStroński">Wszystko jest co innego. Ja mówię teraz o tem, że Rząd Polski dał wyraz tym pojęciom prawnym, których ja w tej chwili bronię, stawiając tamte wnioski w Genewie.</u>
          <u xml:id="u-25.32" who="#PStanisławStroński">Jednem słowem kończę tę część tem, że i z brzmienia tego układu i z tych pojęć, które Rząd Polski wypowiada, wynika, że wypływają z tej ustawy obowiązki dla obywateli polskich.</u>
          <u xml:id="u-25.33" who="#PStanisławStroński">P. pos. Mackiewicz wspomniał o tem, że mówiłem, że tu mogą wchodzić w rachubę przymierza. Otóż jak się ta rzecz przedstawia? Panowie powiedzieli w komisji, że ten układ nie zawiera żadnych obowiązków dla obywateli. Wtedy powołałem się ma pakt Kelloga, na pakt Litwinowa i na szereg innych układów czy o nieagresji, czy o przyjaźni, które dotychczas zawieraliśmy, a które według tezy Panów nie zawierają przepisów, obowiązujących obywateli i zapytałem: dlaczego więc Rząd przedstawiał Sejmowi je do ratyfikacji? Czy może je przedstawiał Sejmowi do ratyfikacji z innem uzasadnieniem, mianowicie jako przymierza? Na to p. Mackiewicz, p. Miedziński i p. Makowski, każdy na swój sposób, dworują sobie z tego. P. pos. Mackiewicz wyjaśnia nam, dlaczego to jest niemożliwe. Wierny, powiada co to jest przymierze, mamy przymierze polsko-francuskie. Nie wiem, czy p. Mackiewicz czytał ten układ. Jeżeli się nie mylę, to przymierze rozumie Pan jako sojusz odporny, czy zaczepno-odporny i dlatego Pan mówi, że mamy przymierze polsko-francuskie. Mamy dwa tego rodzaju sojusze: z Rumunją i z Francją. Nasz sojusz z Rumunją z dnia 3 marcia 1921, nazywa się „convention d'alliance”, a w tekście polskim nazywa się przymierzem, to zaś o czem Pan mówi, mianowicie nasz sojusz z Francją nie nazywa się przymierzem, czego Pan właśnie nie wie, lecz nazywa się accorde politique a w polskim przekładzie nigdzie nie jest nazwany przymierzem, lecz tylko układem. Już to jest wskazówką, że to określenie „przymierze” nie jest tak proste, jak to się wydaje niektórym z Panów. W życiu zresztą zwykle jest tak, że rzeczy wydają się najprostsze tym, którzy najmniej o nich wiedzą. Proszę Panów, może mi tu odpowiedzieć p. Mackiewicz, że w języku polskim przymierze to znaczy sojusz zaczepno-odporny, czy sojusz odporny.</u>
          <u xml:id="u-25.34" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-25.35" who="#PStanisławStroński">Pan Sanojca mówi, że tak. To już dużo, ale to jeszcze nie wystarcza.</u>
          <u xml:id="u-25.36" who="#komentarz">(P. Sanojca: Powiedz Pan o entencie.)</u>
          <u xml:id="u-25.37" who="#PStanisławStroński">Ja Panu powiem, dlaczego. Bo Linde w swoim słowniku mówi inaczej.</u>
          <u xml:id="u-25.38" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-25.39" who="#PStanisławStroński">Mianowicie jeżeli Pan sobie łaskawie zajrzy do Lindego „Słownika Języka Polskiego”,...</u>
          <u xml:id="u-25.40" who="#komentarz">(Wesołość. P. Sanojca: Mów Pan o entencie.)</u>
          <u xml:id="u-25.41" who="#PStanisławStroński">...jeżeli Pan zajrzy pod wyrazem „przymierze”, to się Pan przekona, że wyraz przymierze w języku polskim nietylko oznacza sojusz lub sojusz zaczepno-odporny.</u>
          <u xml:id="u-25.42" who="#komentarz">(P. Sanojca: A ententa?)</u>
          <u xml:id="u-25.43" who="#PStanisławStroński">Jeżeli p. posła Mackiewicza...</u>
          <u xml:id="u-25.44" who="#komentarz">(P. Sanojca: Ogłuchł na czysto.)</u>
          <u xml:id="u-25.45" who="#PStanisławStroński">...zająć mogą szczególniej przykłady z Litwy, to mogę mu powiedzieć, że jeżeli wyczyta w Lindem zdanie: „Gdy Władysław ze Świdrygiełłą nie zebrali się na pokój, przymierze wojnę między nimi zakończyło”, to nie znaczy sojusz ani nawet pokój, lecz tylko zawieszenie broni, ponieważ wyraz przymierze w języku polskim nie jest wcale tak ciasny, jak sojusz zaczepno-odporny, lecz określa szerzej wogóle układ, mocą którego dochodzi się do pokojowych stosunków.</u>
          <u xml:id="u-25.46" who="#PStanisławStroński">Ale te przykłady językowe, które pozwoliłem sobie przytoczyć, ażeby autorytetowi p. Sanojcy przeciwstawić przynajmniej autorytet Lindego, nie są tak ważne, jak to, co mówi współczesne prawo międzynarodowe. Współczesne prawo międzynarodowe zrywa coraz częściej z sojuszami w dotychczasowem pojęciu. Nie wiem, czy Panowie znają określenie francuskiego prezesa rady ministrów p. Paul Boncour'a, który stale w swoich przemówieniach, i pismach o tych rzeczach mówi: „les alliances a l'ancienne mode”, sojusze w starym trybie, na starą modę. Dzisiejsze układy zapewniające pokój to są albo układy przyjaźni, albo układy o nieagresji, albo także i sojusze, ale nietylko sojusze. Nie chcąc zawiele w tę sprawę się wdawać, zaznaczam tylko, że nieznajomość rzeczy ułatwia bardzo często pewność sądu, jak to Panowie w tej sprawie wykazali.</u>
          <u xml:id="u-25.47" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-25.48" who="#PStanisławStroński">Wreszcie, stwierdzając, że pod względem prawnym, wedle dotychczasowego trybu przedstawiania tego rodzaju umów i wedle brzmienia Konstytucji, należało ten układ przedstawić Sejmowi, przechodzę do strony politycznej sprawy.</u>
          <u xml:id="u-25.49" who="#PStanisławStroński">Mianowicie co było uderzające po tym układzie?</u>
          <u xml:id="u-25.50" who="#PStanisławStroński">Było uderzające to, że dotychczas tego rodzaju liniowy, czy to pakt Kelloga, czy pakt Litwinowa, czy szereg umów o nieagresji czy o przyjaźni, przedstawiano Sejmowi, a nagle tej sprawy nie przedstawiano. I to uważam pod względem politycznym za rzecz chybioną. To zwraca uwagę, bo to stanowi pewien wyjątek, stanowi pewien wyłom i musi budzić te pytania, które my w tej chwili wytaczamy przed Wysokim Sejmem, mianowicie, dlaczego to zrobiono.</u>
          <u xml:id="u-25.51" who="#PStanisławStroński">A wreszcie, skoro pytają się nas, jaki cel Panowie macie, wytaczając tę sprawę, skoro wiadomo, że wszyscy są w Sejmie za tem, żeby taka umowa była zawarta, odpowiadam, że cel nasz jest bardzo duży, jest cel wewnętrzny i zewnętrzny.</u>
          <u xml:id="u-25.52" who="#PStanisławStroński">Naszym wewnętrznym celem jest to, że nie chcemy dopuścić do tego, żeby się wytworzyło pojęcie, że wszystkie umowy polityczne — bo według tego sposobu rozumowania byłyby to wszystkie umowy polityczne — mogą być wyjęte z pod przedstawiania ich Sejmowi, nie chcemy, żeby się ten zwyczaj urobił, by wszystkie umowy polityczne, a więc najważniejsze w polityce zagranicznej, były załatwiane poza Sejmem, do czego Konstytucja nasza żadną miarą nie daje prawa.</u>
          <u xml:id="u-25.53" who="#PStanisławStroński">Mamy także cel zewnętrzny, jeszcze donioślejszy. Stan spraw Polski na gruncie międzynarodowym jest dzisiaj bardzo poważny, ciężki i ponury. Nasza polityka zagraniczna ma przed sobą zadania pierwszorzędnej doniosłości i potrzebne jej są do wykonania tych zadań wszystkie siły. I z tego powodu uważamy, że zdrowy rozsądek, tak samo jak i prawo, nakazuje, laby ta polityka zagraniczna była polityką narodu, aby ta polityka nie odbywała się gdzieś bokiem, bez dopuszczenia ciał ustawodawczych, ale żeby odbywała się z wiedzą, z przyzwoleniem i zgodą ciał ustawodawczych, dając w ten sposób wyraz, że dzieje się to z woli Narodu. To naszą politykę wzmocni. I dlatego uważamy, że jeżeli się wyjmuje umowy międzynarodowe z pod obrad Sejmu i Senatu i załatwia gdzieś bokiem, to się sprawie polskiej oddaj e złą usługę, a kiedy my przeciw temu występujemy, to właśnie na to, aby sprawie polskiej oddać dobrą usługę.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PCzapiński">Wysoki Sejmie! Kładziemy nacisk nie na formalną, lecz na polityczną stronę sprawy, to znaczy stawiamy sprawę w sposób następujący: Gdyby nawet mieli rację ci, którzy uważają, że pod względem formalnym art. 49 Konstytucji nie zobowiązuje Rządu do przedłożenia Sejmowi takiej umowy do ratyfikacji, to i w takim razie chyba muszą oni przyznać, że przedłożyć do ratyfikacji Sejmowi tę umowę wolno, albowiem podobne umowy, jak słusznie zostało powiedziane, już były przedkładane, czy to pakt Kelloga, czy pakt Litwinowa, czy urnowa ekstradycyjna, czy inne podobne, a jeżeli wolno, to dlaczego tak ważnej ustawy nie przedłożono, jakie były pobudki? I to jest istota rzeczy, dlaczego właśnie osłabia się tę umowę przez to novum, które wprowadza tu p. Mackiewicz, który, jeśli się nie mylę, nie tak dawno jeszcze referował jedną z umów ekstradycyjnych właśnie w sensie ratyfikacji przez Sejm. To jest istota rzeczy. Chodzi nie o to, czy art. 49 Konstytucji zobowiązuje do ratyfikowania, przez Sejm, lecz o to, dlaczego nie korzysta się z art. 49, aby ratyfikować właśnie tę umowę przez Sejm. Naszem zdaniem pobudki są różne. Oczywista rzecz, proszę Panów, że gdy referował p. Mackiewicz, zresztą z ramienia swojego klubu, to jedną z głównych przyczyn i tendencyj jest osłabienie roli Sejmu właśnie w tej sprawie zatwierdzenia umowy międzynarodowej. I to jest bardzo ważna i istotna rzecz. Nie mam żadnych iluzji co do istoty obecnego Sejmu, ale rozumiem, że jest to sprawa zasadnicza i dlatego nie możemy zgodzić się na tendencję, zrozumiałą oczywista u stronnictwa B. B., zwłaszcza u p. Mackiewicza, na tendencję osłabienia pozycji Sejmu. Ale to nie wszystko. Sądzę, że specjalnie u p. Mackiewicza, jako u pewnej, powiedzmy, frakcji B. B., są specjalne nastroje i przyczyny, dla których p. Mackiewicz jako referent nie życzył sobie tej ratyfikacji. Śledziliśmy wszakże zachowanie się pisma p. Mackiewicza, organu obszarników kresowych, w tej sprawie. Zawsze to pismo było niechętne utrzymaniu, zachowaniu, podkreśleniu i wzmocnieniu dobrych stosunków z Z. S. R. R.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PCzapiński">Kiedy Japonja zaatakowała — jakby to powiedzieć? — tyłowe pozycje na Dalekim Wschodzie Rosji bolszewickiej p. Mackiewicz wystąpił w swojem piśmie z artykułem: „Banzaj Japonja!” Przypominam sobie, że jeszcze nie tak dawno, już po podpisaniu tej umowy, p. Mackiewicz w swojem piśmie z przekąsem stwierdził, że przyjmujemy oczywiście to podpisanie, ale — dosłownie, „bez entuzjazmu”. Cytuję dosłowne, mam numery wynotowane. W artykule wstępnym to samo „Słowo” p. Mackiewicza powiada: Kto się entuzjazmuje do podobnej umowy? Entuzjazmują się 1) Żydzi, 2) endecy, 3) masoni. Żydzi dlatego, że wietrzą w tem jakiś interes, ale grubo się mylą — powiada p. Mackiewicz; endecy, bo są moskalofilami, a masoni dlatego, że są w związku z przemysłowcami, a przemysłowcy polscy naiwnie wyobrażają sobie, że na tych dobrych stosunkach coś zarobią.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(P. Mackiewicz: To niema związku z tą umową.)</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PCzapiński">Ale taki artykuł był…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#Marszałek">Jeżeli to rzeczywiście nie ma związku z tą urnową, to pan Poseł będzie łaskaw nie cytować wszystkich artykułów p. Mackiewicza, bo to nas za daleko zaprowadzi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PCzapiński">To, co cytuję, określa pozycję jego organu. P. Mackiewicz nie zaprzeczy, że zjeżdża na pozycję interwencji zbrojnej w sowietach, kiedy w jednym z ostatnich artykułów powiada, że gdyby ta interwencja się organizowała dziś na zachodzie, to Polska byłaby ostatnia, któraby do tego przystąpiła. Byłaby ostatnia, aleby przystąpiła Więc, proszę Panów, jasną jest rzeczą, że ograniczony tu przez pana Marszałka nie będę wchodził w szczegóły i dalsze cytaty, ale pozycja panów z frakcji B. B., reprezentującej obszarnictwo kresowe, między innymi tych, którzy mieli swoje majątki po tamtej stronie wschodniej granicy i zerkają ku tym majątkom — rzecz zrozumiała, pozycja ich jest zupełnie wyraźna. To jest ten dodatkowy motyw, który wzmacnia u p. Mackiewicza ten niewątpliwie zasadniczy motyw pozbawienia Sejmu pewnych należnych mu praw.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PCzapiński">Stoimy na stanowisku odmiennem, uważamy, że jest pożałowania godne, że ta rzecz nie została przedłożona Sejmowi, gdyż uważamy, że nie jest ona mniej ważna, niż była sprawa paktu Kelloga i paktu Litwinowa i ustaw ekstradycyjnych, które były przez p. Mackiewicza referowane. Pod względem moralnym i politycznym jest ona ważniejsza. Nie będę wchodzić tu w szczegóły, ale powiem, że jest ważna w kilku punktach: po pierwsze dlatego, że ta umowa wzmacnia pozycję pokojową w Europie, a w dzisiejszych zawichrzonych stosunkach każda rzecz, która wzmacnia pokój europejski, jest rzeczą ważną dla ludzi dobrej woli, dla ludzi, nie reprezentujących tych klas, które tak, czy inaczej są zainteresowane w zamąceniu pokoju. Po drugie uważam, że ten pakt o nieagresji zadaje cios polityce interwencjonistycznej zachodu. Bolszewicy zawsze krzyczeli, że przygotowuje się zbrojna interwencja, krzyczeli niewątpliwie przesadnie, ale że były pomysły interwencji i kursowały po niektórych głowach i główkach, to zupełnie jasne i to myśmy wszyscy widzieli. Ponieważ Polska była przewidziana w tych pomysłach interwencyjnych jako bezpośrednia pięść skierowana ku wschodowi, jest rzeczą dobrą, że pakt o nieagresji, jeżeli nie uniemożliwił, to chyba w każdym bądź razie utrudnił akcję interwencyjną.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(P. Sanojca przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PCzapiński">Tak dalece, Panie Pośle Sanojca, że gdyby Pan przeczytał ostatni artykuł Radka w Izwiestjach, to przekona się Pan z przyjemnością, iż Radek powiedział, że istotnie trzeba przyznać, iż pakt o nieagresji pomniejsza możliwości interwencyjne i to bardzo znacznie. Wprawdzie jest jeszcze wyłom, mianowicie Rumunja, wprawdzie są jeszcze sposoby, np. przez skrajny wschód, przez Japonję, ale bądź co bądź w tej polityce, w tych nieszczęśliwych pomysłach interwencyjnych zrobiono wielki zasadniczy wyłom, dlatego i my się cieszymy w punkcie 2 z powodu zawarcia paktu o nieagresji.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PCzapiński">Punkt 3 — deszyfruję to, co przed chwilą powiedział p. Stroński. Owszem, wiemy doskonale, że na zachodniej granicy polskiej nie wszystko jest, jakby to powiedzieć, w porządku, że obciążenie naszej granicy zachodniej jest bardzo poważne. Obciążenie to rośnie z godziny na godzinę. W jaki sposób to obciążenie ujawni się politycznie, czy w jakimkolwiek innym czynie, nikt z nas tego nie może wiedzieć, ale jest rzeczą jasną, iż dobrze jest, iż w takiej chwili politycznej mamy pewien może względny pokój na swojej granicy wschodniej. Oczywista, nie należy tego rozumieć tak, jak nam sugeruje p. Mackiewicz w swojem piśmie, że „przecież czerwoni kozacy nie będą się za nas bili z Niemcami”. To byłoby bardzo naiwne, gdyby ktoś tak przypuszczał. Poprostu pewna jakby pacyfikacja stosunków na naszej granicy wschodniej jest rzeczą bardzo wskazaną i bardzo pożądaną.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#PCzapiński">Czwarty wreszcie punkt — stosunki gospodarcze. P. Mackiewicz w swojem piśmie te rzeczy pomniejsza, powiada: „Jakież stosunki handlowe mogą być z Rosją?” Owszem, zgoda, że tych stosunków gospodarczych nie należy przeceniać. Czytałem w jednym z ostatnich numerów pisma „Przegląd Wschodu” artykuł entuzjastyczny o tym pakcie o nieagresji, gdzie mówi się o tem, że rozwiną się stosunki gospodarcze, że może Kresy Wschodnie się uprzemysłowią, że powstaną u nas rozmaite inwestycje na wschodzie i t. d. To zapewne są rzeczy przesadzone, ale pacyfikacja naszej granicy wschodniej jest rzeczą pożądaną dla stosunków gospodarczych i dla życia gospodarczego w Polsce, choćby nie ze względu na spodziewane również wielkie stosunki handlowe z Rosją. Dlatego w czwartym punkcie powiadamy, że także w zakresie gospodarczym uważamy, że zawarcie paktu o nieagresji jest dobre.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PCzapiński">Ale naturalnie p. Mackiewicz, czy jemu podobny, powie, bo już zresztą powiedział w swojem piśmie: Ale czy to jest szczere z ich strony? Panie Pośle, gdy chodzi o polską politykę, też nie zawsze wiemy, czy wszystko jest szczere, bo dzisiaj Sejm nie ma żadnej kontroli nad polityką zagraniczną, dziś nie mamy tej polityki w swoich rękach, robi się ona gdzieś w tajemncy; raz na rok przychodzi do nas z ogólnikowem exposé p. Minister, zresztą od dłuższego czasu i tego nie było. Więc proszę Panów, nie wchodzimy w to, czy jest to szczere, bo analiza pobudek psychologicznych jest trudną, natomiast rozpatrzmy sytuację obiektywnie, czy jest interesem Rosji sowieckiej akceptować ten pakt i trzymać się tego paktu. Zdaje się, że można uważać, iż są warunki objektywne, które skłaniają Rosję sowiecką do polityki pokoju wobec Polski i trzymania się przynajmniej do pewnego czasu polityki nieagresji. Są to stosunki gospodarczo-wewnętrzne, o których pisała niedawno Frankfurter Zeitung, że zmuszają Rosję sowiecką do polityki pokojowej, a następnie stosunki na Dalekim Wschodzie. Nie idziemy tak daleko, jak p. Dmowski, który niedawno pisał, że Rosja, zajęta na Dalekim Wschodzie, już zupełnie nie zwraca uwagi na to, co się dzieje na Zachodzie. To jest zanadto daleko posunięty pogląd, zanadto dogmatyczne ujęcie sprawy. Ale uważam, że Rosja jest zajęta narazie bardzo poważnie na Dalekim Wschodzie. Tam staje przed nami wielki problem Pacyfiku, tam stają do konkurencji z sobą Japonja, Stany Zjednoczone i Rosja sowiecka. Zaczyna się rozgrywać wielki, potężny dramat i Rosja chce mieć wolne ręce, bo nie mówię już o interesach Rosji w Chinach, ale nawet Syberja może być poważnie zagrożona.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PCzapiński">Zgoda, że Rosja prowadzi politykę, może dwoistą, łączy się z Chinami, a z drugiej strony zawiera umowy z Japonją. Ale tak czy inaczej Rosja jest głęboko pogrążona w tym problemie i to, zdaje się, jest jedną z obiektywnych podpór z tamtej strony paktu o nieagresji i dlatego zdaje się, że ten pakt może być czynnikiem bardzo poważnym, a to już jest bardzo dużo i dlatego lekceważyć go i z przekąsem podchodzić do niego nie należy. A czem jest to, jeżeli nie lekceważeniem, skoro nagle przerywa się dotychczasowe tradycje ratyfikowania umów międzynarodowych przez Sejm i pakt o nieagresji ratyfikuje się przez Prezydenta, kiedy mniejszej wagi umowy, jak pakt Kelloga i inne były przedstawione Sejmowi do ratyfikacji. Tu zaś, gdy przed nami staje zasadniczej wagi wielkie zagadnienie pacyfikacji Europy, pacyfkacji naszej granicy wschodniej, naszej siły wewnętrznej w dobie obciążenia naszej granicy zachodniej — to akurat tutaj polska polityka zagraniczna reprezentowana w obecnej chwili przez p. Ministra Becka znalazła, jako odpowiedni sposób załatwienia sprawy i ukrócenia prerogatyw Sejmu, oddanie paktu o nieagresji do ratyfikowania Prezydentowi.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#PCzapiński">Pod względem politycznym jest to błąd. Nie tyle więc, wracam do tego, co powiedziałem na początku, jest ważnem pytanie, czy p. Stroński i jego przyjaciele mają rację czy nie, to byłaby drugorzędna rzecz. Ale rzeczą pierwszorzędnego znaczenia jest to, że narusza się tradycję, że pomniejsza się prawa Sejmu i lekceważy się ten dokument, który w naszych oczach jest pierwszorzędną podstawą na drodze do wzmocnienia Polski i pacyfikacji Europy.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach opozycji.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Rosenberg.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PRosenberg">Mamy przed sobą wniosek Stronnictwa Narodowego w sprawie nieprzedstawienia Sejmowi do ratyfikacji paktu o nieagresji ze Związkiem Radzieckim.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PRosenberg">Istotnie, nasuwa się pytanie: Dlaczego Rząd nie przedstawił Sejmowi tego paktu do ratyfikacji, a ratyfikował go dekretem Prezydenta, co zdaniem „opozycji” pomniejsza moc prawną tego paktu? Czy Rząd postąpił tak dlatego, by nie dopuścić nas, komunistów, do zdemaskowania rzeczywistego znaczenia i wartości tego paktu, ściśle mówiąc podpisu polskiego pod paktem, pod którego osłoną imperjaliizm polski coraz intensywniej przygotowuje się do wojny antyradzieckiej? Czy dlatego, byśmy my, komuniści, nie mogli podnieść i podkreślić, że pakt o nienapadaniu wymuszony został na Rządze Polskim z jednej strony przez inicjatywę i nieugięcie pokojową politykę Z. S. R. R., z drugiej zaś — przez zdecydowaną walkę mas pracujących Polski przeciw wojnie imperialistycznej i w obronie ojczyzny proletarjackiej?</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PRosenberg">Czy dlatego wreszcie nie ratyfikowano paktu przez Sejm — podczas gdy tyle błahych umów międzynarodowych Sejm po dawnemu ratyfikuje — by uniemożliwić nam, komunistom, stwierdzenie, że osłabienie burżuazji polskiej na gruncie kryzysu i wzrostu rewolucyjnego ruchu mas, oraz zaostrzenie antagonizmów francusko-niemieckiego i polsko-niemieckiego zmusiło faszystowski Rząd Polski do zawarcia ze Związkiem Radzieckim umowy o wzajemnem nienapadaniu?</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PRosenberg">Sądzimy, że tak jest istotnie, ale obok tego w postępowaniu Rządu widoczne są wpływy międzynarodowych sztabów imperjalistycznych, które dążą do przyśpieszenia wojny imperjalistycznej i za których namową np. sprzymierzona z faszyzmem polskim Rumunja odmówiła podpisania paktu o nieagresji z Sowietami.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Przywołuję Pana Posła do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PRosenberg">Jakież jednak pobudki i jakie cele skłoniły burżuazyjne Stronnictwo Narodowe do złożenia rozpatrywanego tutaj wniosku? Jest w tem — stwierdzamy — nietylko „opozycyjna” metoda kłucia Rządu drobnemi szpilkami w miejsce najczulsze,...</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PRosenberg">...ale jednocześnie chęć ugruntowania złudzeń, które w interesie burżuazji i przygotowywanej przez nią wojny szerzyć ma w masach pakt o nieagresji, — chęć wykazania masom, że Wy, Panowie endecy, goręcej, niż „sanacja” pragniecie pokoju z Z. S. R. R. i dlatego nic nie zagraża temu pokojowi. Z wniosku endeckiego przebija jednocześnie próba doraźnego, zdyskontowania — dla zwiększenia swych wpływów politycznych — sympatyj do Związku Radzieckiego, rosnących nieustannie wśród najszerszych mas ludności miast i wsi całej Polski.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#PRosenberg">Manewr pp. Dmowskich, Rybarskich i Strońskich jest jednak szyty zbyt grubemi nićmi, by rzeczywiście mógł kogokolwiek w błąd wprowadzić. Wystarczy stwierdzić, że endecki program wyjścia z kryzysu jest identyczny z programem lewiatańsko-rządowym, realizowanym dziś przy pomocy bagnetu i szubienicy. Toteż każdy dzień dostarcza nam dowodów, że pp. endecy — podobnie zresztą, jak burżuazja żydowska i ukraińska z U. N. D. O. i inni — jak najściślej współpracują z rządem faszystowskim w jego dziele obrywania płac i zarobków, likwidacji ubezpieczeń społecznych oraz zdzierania siedmiu skór z pracującego chłopstwa….</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">Proszę nie odbiegać od tematu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PRosenberg">…w dziele stosowania jawnie wojennych metod teroru, forsowania za cenę głodu mas zbrojeń wojennych oraz zaciekłego szczucia przeciw Z. S. R. R. i budownictwu socjalistycznemu. Wystarczy przypomnieć jeszcze role N. D., jako naganiacza do najbardziej brutalnej eksterminacyjnej polityki narodowościwej i — co w tym wypadku najważniejsze — że dopiero niedawno czytaliśmy w prasie endeckiej gorzkie żale z tego powodu, że „granice nasze po wojnie nie objęły na Wschodzie posiadanych już Mińska, Płoskirowa, Kamieńca, a więc utraciliśmy spory obszar naszej ekspansji”. Apetyt więc na ziemie radzieckie mają Panowie imperjaliści z N. D. wcale niezły, nie ustępujący apetytowi panów „federalistów” z obozu rządowego. Takie oto jest faktyczne, dobrze zresztą znane masom jeszcze z okresu rządów „przedmajowych” oblicze dzisiejszych pp. wnioskodawców.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#Marszałek">Przywołuję Pana Posła do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PRosenberg">Dodam tutaj, że wniosek N. D. zyskał całkowitą aprobatę posłów z P. P. S., Stronnictwa Ludowego i t. p. Panowie ci, zwłaszcza na odcinku polityki zagranicznej imperialistycznej czynią wszystko, by nie pozostać w tyle za firmowymi faszystami. Wzmagając swą oszczerczą kampanję przeciw Z. S. R. R. i jego budownictwu, czynią jednocześnie wszystkie wysiłki w tym kierunku, by wmówić masom, że faszyzm polski prowadzi w stosunku do państwa proletariackiego politykę szczerze „pokojową” i że wartość podpisanego przez rząd paktu nie może być zgoła kwestjonowana.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PRosenberg">W jednem ze swych dzieł powiedział Lenin, że najgłówniejszym środkiem wciągnięcia do wojny są te sofizmaty — dziś powiemy: oszukańcze i obłudne manewry — któremi operuje burżuazja w swej rzekomo „pokojowej” polityce. Te słowa genjalnego wodza proletariatu przychodzą na myśl zwłaszcza dziś, gdy wśród tak zaostrzonej sytuacji międzynarodowej stajemy wobec podpisanego przez rząd polski paktu z Z. S. R. R. i zgłoszonego wniosku endeckiego.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PRosenberg">Stwierdzam, że żadnemi manewrami nie uda się wam uśpić mas i wciągnąć ich do wojny. Masy czuwają, bo czuwamy my, komunistyczna awangarda proletariatu. O zaostrzonej sytuacji międzynarodowej i wojennej mówią nam wprowadzone przez Rząd wojskowe sądy doraźne, wzmagające się z dniem każdym przygotowania i zbrojenia wojenne imperjalizmu polskiego, groźne zaostrzenie sytuacji na Dalekim Wschodzie — mam na myśli ostatni najazd Japonji na północne Chiny — i bezpośrednio w związku z tem niebezpieczeństwo nowej wojny imperialistycznej i antyradzieckiej.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PRosenberg">My, komuniści, oświadczamy, że masy robotnicze i chłopskie Polski, Ukrainy i Białorusi Zachodniej — w tem przekonaniu, że wszelkie Wasze pakty „pokojowe” stają się „świstkami papieru”, gdy w grę wchodzą wasze apetyty imperialistyczne, że te masy zawarły z bohaterskim proletariatem Związku Radzieckiego swój proletarjacki, krwią tysięcy rewolucjonistów pisany, pakt o nienapadaniu, pakt nierozerwalnego przymierza i obrony do ostatniej kropli krwi socjalistycznej ojczyzny proletariackiej, której wspaniały rozwój budzi wśród mas pracujących Polski entuzjazm…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Po raz trzeci przywołuję Pana Posła do porządku. Będę zmuszony odebrać Panu głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PRosenberg">…i siły do ostatecznej walki o obalenie rządów kapitału i faszyzmu, o rząd robotniczo-chłopski, Rząd Rad Delegatów Robotniczych, Chłopskich i Żołnierskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Makowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PMakowski">Wysoka Izbo! Ja zacznę od zagadnienia ściśle formalnego. Zagadnienie formalne co do złożonego przez p. posła Strońskiego i jego Klubu wniosku dotyczy pytania, w jakim stopniu wniosek ten jest formalnie dopuszczalny.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PMakowski">P. poseł Stroń siki zwrócił uwagę na to, że rzekomo pierwszy punkt opinji Komisji w sprawie jego wniosku jest niezgodny z prawdą, albowiem powołuje się na to, że wniosek Narodowej Demokracji żądał przedstawienia paktu do ratyfikacji, podczas, gdy tego żądania tam niema. I tutaj słyszeliśmy długi wywód gramatyczny na temat tego, co znaczy stwierdzenie, że układ powinien być przedstawiony Sejmowi do ratyfikacji, a co miało znaczyć: wzywa Rząd do przedstawienia. Ja tylko zapytuję, czy do kompetencji Sejmu należy stwierdzanie prawd naukowych, czy też realna polityka państwowa. Czy zadaniem Sejmu jest stwierdzanie i komentowanie pewnych sporów teoretycznych, czy też wyprowadzanie pewnych konsekwencyj i wniosków praktycznych z takiego albo innego stanowiska? Jeżeli Sejm mówi: stwierdzam, że to powinno się stać, to znaczy, że chce, żeby to się stało. Gdybyśmy byli ciałem naukowem, Akademią Umiejętności, to moglibyśmy tego rodzaju uchwały teoretyczne podejmować. Mam wrażenie, że nie poto się tutaj zebraliśmy i nie ten był cel działania tak wnioskodawców jak i treści wniosku. Być może, może Panowie tam w sercu swojem myśleli co innego, ale ja wiem, co jest napisane i tylko nad tem, co jest napisane, i na mojem tego rozumieniu się opieram. I to nie jest tylko moje rozumienie, ale to jest rozumienie powszechne. Jeżeli Panowie potem powiadają: napisaliśmy wprawdzie „przedstawić Sejmowi do ratyfikacji”, ale myśleliśmy co innego, jeżeli Panowie powiadają: napisaliśmy „powinien być przedstawiony”, a myśleliśmy, że nie powinien być przedstawiony,...</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#komentarz">(P. Stroński: Kto mówił, że nie powinno być?)</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PMakowski">...no to przepraszam, nie wiem, za co mam złapać.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PMakowski">Chcę się opierać tylko na tem, co Panowie napisali, a opierając się na tem, widzę, że treścią tego żądania, tej tezy, którą Panowie tam stawiacie, jest wniosek przedstawienia Sejmowi tego paktu do ratyfikacji. I tego Panowie chcecie, tego się Panowie nie zapieracie, poco więc Pan tutaj cały czas wmawiał, że to była tylko taka teorja, tylko taka zasada. A więc chcecie Panowie, ażeby to było przedstawione do ratyfikacji, czy nie chcecie?</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#komentarz">(Głosy na ławach Klubu Narodowego: Chcemy.)</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#PMakowski">Chcecie panowie? No więc o co chodzi, więc poco było nam wmawiać, że jest inaczej? Przecież Pan mówił: że my nic, my tylko chcieliśmy stwierdzić, my wcale nie żądamy.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#PMakowski">Ale co więcej, Pan wypowiedział bardzo śmiałe, bardzo kategoryczne twierdzenie, powołując się na książkę p. Ehrlicha, zacytował Pan stronicę i t. d. No i cóż stąd? Nawet nie do sejmowej bibljoteki, ale do swojej skromnej bibljoteczki zajrzałem i oto jest książka znakomitego prawnika, który się nazywa Joséph Barthe'lemy, może Panowie słyszeli to nazwisko?</u>
          <u xml:id="u-41.8" who="#komentarz">(Wesołość. P. St. Stroński: Pisał o rządach pomajowych w Polsce.)</u>
          <u xml:id="u-41.9" who="#PMakowski">A pisał. Dużo książek pisał. Bardzo interesujący człowiek. Otóż on pisze na ten temat w swej książce, która się nazywa „Traités élémentaires de droit constitutionnel” traktat elementarny prawa konstytucyjnego. I tam jest także mowa o ratyfikacji traktatów. Nie będę cytował całego tego ustępu, powiem tylko, jaka jest jego konkluzja. Konkluzja jest taka, że jeżeli następuje wypadek taki, iż — było uznane w jakikolwiek sposób, że ratyfikacja traktatu, zawarcie traktatu nastąpiło w niezgodzie z prawami konstytucyjnemi wewnętrznemi, to wtedy na podstawie ogólnych zasad prawa akt taki jest nieważny, niema znaczenia, bowiem osoba, która go zawarła, nie miała do tego prawa. I to jest elementarz. Powiada Barthélemy: Jest tylko jeden teoretyk, który przeciwko temu zdawałoby się występuje.</u>
          <u xml:id="u-41.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Stroński.)</u>
          <u xml:id="u-41.11" who="#PMakowski">„C'est à peine si l'on peut citer Labande” — Ledwieby można jednego Labanda zacytować jako przeciwnika tej koncepcji, a ten Labande jest uważany za „légiste officiel de l'empereur d'Allemagne”. A więc tylko na gruncie specjalnych stosunków cesarstwa niemieckiego istniała teorja ad usum cesarza niemieckiego, że rzekomo nawet nie konstytucyjny akt cesarza niemieckiego będzie uważany za obowiązujący. A pozatem opinje wszystkich prawników są jednakowe. Więc co na to można poradzić? Jest bardzo źle, jak słusznie powiada p. Stroński, dyskutować wtedy, kiedy jeden coś wie, a drugi nie.</u>
          <u xml:id="u-41.12" who="#komentarz">(Wesołość. P. St. Stroński: Co Pan mówi o Ehrlichu, którego cytowałem?)</u>
          <u xml:id="u-41.13" who="#PMakowski">Ach, proszę Pana, możnaby o twierdzeniach p. Ehrlicha dyskutować, ale nie jest to w tej chwili na porządku dziennym, więc niema o czem mówić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Tu nie jest miejsce na ocenę p. prof. Ehrlicha i jego zdolności.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PMakowski">Ja Panu zacytowałem opinję człowieka, co do którego Pan się godzi, że jest bardzo poważny, i który twierdzi, że jest to powszechna opinja wszystkich prawników. Prawdopodobnie p. Barthélemy nie znał tego, co napisał prof. Ehrlich.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Ja temu stanowczo przeczę.)</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PMakowski">Niech Pan przeczy, niech Pan zostanie przy swojem przeczeniu, ja zostanę przy mojem twierdzeniu. Po mojej stronie będzie pewna liczba ludzi, z któremi wolę być w zgodzie, aniżeli z Panem, gdy chodzi o znajomość prawa międzynarodowego.</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#PMakowski">Tyle co do znajomości prawa.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#PMakowski">Teraz będziemy mówili o innej rzeczy, mianowicie o kwestji art. 49 i o związanym z nim precedensie. Już miałem na Komisji sposobność podnieść tę okoliczność, że art. 49 Konstytucji nie został wymyślony przez ustawodawcę polskiego, jest on zaczerpnięty ze wzoru obcego, a mianowicie ze wzoru francuskiego. Istnieje art. 8 francuskiej ustawy konstytucyjnej z 16 lipca 1875 r., który to artykuł mówi w tych samych mniejwięcej wyrazach co i art. 49 polskiej Konstytucji o ratyfikowaniu traktatu przez Prezydenta i o wyłączeniu z pod ratyfikacji bezpośredniej niektórych aktów, wymagających uprzedniej zgody parlamentu. Ja w tej chwili nie poruszam kwestji zasadniczej, jakie to akty mają być wyłączone. O tem będę mówił później. Poruszam tylko kwestję formalną, co to znaczy, jakie stąd wynikają konsekwencje, jak formalnie wygląda ta sprawa i coby się stało, gdyby wynikły wątpliwości co do tego, czy Prezydent wykonał swoje prawo słusznie, czy też pominął obowiązek, według którego powinno było dojść do ratyfikacji pewnego aktu po przez zgodę parlamentu.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#PMakowski">Otóż, proszę Panów, były dwa precedensy w praktyce konstytucyjnej francuskiej, że ze strony posłów, wówczas opozycyjnych prawdopodobnie, zostały zgłoszone wnioski, a przynajmniej zapowiedziano wnioski co do żądania, czy też stwierdzenia, że powinny być przedstawione do ratyfikacji pewne akty, które nie zostały przedstawione do uzyskania zgody parlamentarnej. I co się stało? Te wypadki działy się jeszcze w wieku XIX, t. j. wówczas, gdy konstytucja francuska była jeszcze o tyle młoda i życie polityczne Francji nie osiągnęło jeszcze tego automatyzmu i tego wyrobienia, kiedy jeszcze posłowie francuscy nie mieli dostatecznego doświadczenia, dobrej praktyki konstytucyjnej i robili błędy. I wtedy co się stało? W roku 1890 pewien poseł De la Ferronnays z powodu umowy z Anglją zapowiedział podobny wniosek. Wniosek ten nie doczekał się dyskusji na plenum, bo ówczesny minister spraw zagranicznych Ribot wytłumaczył p. posłowi, że inie wypada takiego wniosku zgłaszać, że jest to z punktu widzenia zwyczajów parlamentarnych nie elegancko, bo Prezydent Rzplitej już położył swój podpis na zewnątrz, już Francja zobowiązała się, już istnieje pewnego rodzaju stań prawny międzynarodowy i jeżeli niema takiej podstawy, któraby kazała obalić ten stan prawny, jeżeli merytorycznie nic nie skłania do tego, ażeby zerwać tę umowę, to w takim razie nieładnie jest wszczynać takie pieniactwa o formułę.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#komentarz">(P. Komornicki: Niech Pan uważa, bo Michot nie jest zawsze w zgodzie.)</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#PMakowski">A co ma tu Michot? Nie trafił Pan, Panie Profesorze; oprócz Michota są jeszcze inni pisarze.</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Pan mówi o czasach, w których minister mógł się powołać na elegancję w polityce, to jakieś bardzo odległe czasy)</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#PMakowski">Rzeczywiście bardzo odległe, zaraz się Pan przekona, jak bardzo odległe, bo p. poseł Ferronays wycofał swój wniosek. Następnie w roku 1900 czy 1901 poseł Sembat zamierzał wezwać Rząd do przedstawienia Izbie urnowy już ratyfikowanej i wówczas również jeden z jego kolegów w Izbie wytłumaczył mu, że tego nie wypada robić, a wytłumaczył mu tak, że p. Sembat przyznał, że to było „trés justement” i wycofał wniosek. Bo Francuz przyszedł do tego wniosku: my szanujemy nasze podpisy nazewnątrz; jeżeli jest podpis prezydenta, jeżeli my tę umowę merytorycznie akceptujemy, to dla czystej formalności nawet gdyby była naruszona ustawa konstytucyjna, nie wypadało tego podpisu podważać, albowiem i to jest zgodne z tem, co powiedział Barthélemy, byłaby to anulacja umowy. Nie należy anulować umowy i robić zamętu na wewnątrz i robić zamętu jeszcze większego nazewnątrz, nie należy stawiać siebie w postaci kogoś, kto cofa własny podpis nazajutrz po jego położeniu.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa)</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#PMakowski">Nie należy tego czynić dlatego, że to nie odpowiada pewnemu poziomowi życia parlamentarnego. I dlatego słusznie Pan powiedział, że we Francji jest inaczej, jest inny poziom elegancji życia parlamentarnego francuskiego...</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-43.14" who="#PMakowski">...i jeżeli tam posłowie zgłaszają wnioski bezpodstawne, to je potem wycofują. Nietzsche gdzieś powiedział zdaje się w swojem: „Also sprach Zarathustra”, w przypowieści o „Wile”:</u>
          <u xml:id="u-43.15" who="#PMakowski">„Stary Wiło, głupstwo to było, coś uczynił, i lepiej byłoby, abyś tego nie robił”.</u>
          <u xml:id="u-43.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-43.17" who="#PMakowski">Otóż proszę Panów tak wygląda sprawa formalna. A teraz sprawa treści. Co do treści p. profesor Stroński mówił tutaj, że z paktu o nieagresji wynikają prawne obowiązki dla obywateli. Mój Boże, jakże trudno jest dyskutować o tem, skoro tutaj w tym wypadku jest przecież mowa o czemś zgoła innem, niż o przepisach prawnych obowiązujących obywateli. Myślę, że tłumaczyć, co to jest przepis prawny obowiązujący obywatela i w tej chwili zaczynać na ten temat dyskusję, byłoby niejako poniżeniem godności tej Izby. Przecież jeżeli pracujemy tutaj od szeregu lat nad tem, żeby tworzyć przepisy prawne obowiązujące obywatela, i dotąd jeszcze nie wiemy co to jest, to przepraszam bardzo, ale w tej chwili mówić o tem, jest za późno. Jeżeli ktoś nie zdaje sobie sprawy z tego, co to jest przepis prawny obowiązujący obywatela, a mimo to podnosi rękę i wstaje wtedy, kiedy stworzyć taki przepis prawny, to jak ocenić wartość jego pozycji. Jak może społeczeństwo opierać się na tym przepisie prawnym, jeżeli ktoś go uchwala, a nie wie co to jest. Otóż proszę Panów nie będę mówił o tej sprawie, bo muszę mniemać, że wszyscy o tem wiedzą. Wywody p. Strońskiego o pakcie o nieagresji były już dzisiaj na temat przepisów prawnych troszkę skromniejsze, niż początkowo, dzisiaj raczej słyszeliśmy o pakcie o nieagresji, że on jest źle napisany po polsku, że on ma takie lub inne znaczenie polityczne, ale jakie zobowiązania dla obywateli wynikają z tego paktu — to nie było wykazane.</u>
          <u xml:id="u-43.18" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Na podstawie drugiej części art. 1)</u>
          <u xml:id="u-43.19" who="#PMakowski">Można go przeczytać jeszcze trzy razy i pozwolę sobie zrobić to jeszcze raz, żeby to Panu przypomnieć. Niech Pan dobrze uważa:</u>
          <u xml:id="u-43.20" who="#PMakowski">„Za działanie, sprzeczne ze zobowiązaniami niniejszego artykułu uznany będzie wszelki akt gwałtu naruszający całość i nietykalność terytorjum lub niepodległość polityczną drugiej umawiającej się strony”.</u>
          <u xml:id="u-43.21" who="#PMakowski">Więc to obywatel polski sam może naruszyć niepodległość polityczną Rosji?</u>
          <u xml:id="u-43.22" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa)</u>
          <u xml:id="u-43.23" who="#PMakowski">Więc 10, 20, 100, 1.000 może naruszyć?</u>
          <u xml:id="u-43.24" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Niech pan czyta do końca.)</u>
          <u xml:id="u-43.25" who="#PMakowski">„nawet gdyby to działanie było dokonane bez wypowiedzenia wojny i z uniknięciem wszelkich jej możliwych przejawów”. Więc to obywatel polski wypowiada wojnę?</u>
          <u xml:id="u-43.26" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Właśnie że nie potrzebuje.)</u>
          <u xml:id="u-43.27" who="#PMakowski">Właśnie że nie potrzebuje, to znaczy, że może. Zobowiązać się do nie działania „nawet bez wypowiedzenia wojny” może ten tylko, kto ma prawo do wypowiedzenia wojny.</u>
          <u xml:id="u-43.28" who="#PMakowski">Z tego wynika, że ten przepis może obowiązywać tylko tego, kto może wypowiedzieć wojnę. Nie myślę, żebyśmy Pan albo ja na własną rękę mogli wypowiadać wojnę, a nawet bez wypowiedzenia wojny żadnego tego rodzaju działania, któreby było gwałtownym zamachem na nietykalność polityczną Rosji, ani ja ani Pan nie przedsięweźmiemy. Co więcej, myślę, że nawet tamta strona (Wskazuje na ławy komunistów), bardzo gwałtownie kiedyindziej mówiąca, nie znalazłaby w sobie dość sił, ażeby sama ma własną rękę jakiemuś państwu zaprzeczyć niepodległości. To nie jest rzeczą obywatela, to może zrobić państwo, to może zrobić siła zorganizowana państwowo, ale tego nie może zrobić poszczególny obywatel. (P. St. Stroński: Dlaczego żalimy się na radio niemieckie? Czy radio naruszyło naszą niepodległość? Radjo mogło zrobić jakiś nietakt, ale niepodległości nie naruszyło, ani radjo niemieckie, ani sowieckie, ani radjo angielskie nie może naruszyć niepodległości, ani dokonać gwałtownego, nawet niewojennego zamachu na terytorium nasze. To są słowa. Tego rodzaju słowa mogą ulegać karze, jeżeli wychodzą poza granice dozwolone według przepisów krajowych. Istnieje ustawa krajowa, która zabrania, Panu i mnie zrobienia aktu wrogiego przeciw Rosji, któryby miał charakter aktu gwałtu. Jest to ustawa polska, niezależna od paktu, która istniała przed paktem, nic nie mająca wspólnego z paktem, to jest nasz kodeks karny. On zabrania tego. Gdybyśmy mogli być pociągnięci do odpowiedzialności za jakiekolwiek czyny, to tylko z tej ustawy.</u>
          <u xml:id="u-43.29" who="#PMakowski">Zresztą to jest elementarz prawny i dziwię się poprostu, że ma ten temat trzeba jeszcze mówić. To jest taka sztuczka wmawianie komuś czegoś, w co się samemu nie wierzy. Przecież nie uwierzę w to, żeby Pan mógł w tem widzieć zobowiązania konkretne dla obywateli.</u>
          <u xml:id="u-43.30" who="#komentarz">(P. Stroński: Nawet Rząd widzi we wnioskach genewskich.)</u>
          <u xml:id="u-43.31" who="#PMakowski">To co innego, oczywiście, Pan mówi o wnioskach genewskich. Gdy te wnioski przyjdą, to o tem będziemy mówili, a tutaj jest pakt o nieagresji.</u>
          <u xml:id="u-43.32" who="#PMakowski">Proszę Panów, więc tak wygląda ta sprawa, jeżeli chodzi o meritum. Z tem meritum się wiąże kwestja precedensu. Panowie cytują jako precedens pakt Kelloga i powiadają: „Dlaczego pakt Kelloga był ratyfikowany? Jeżeli pakt Kelloga był taki sam, to nie należało go ratyfikować”. Na komisji wypowiedziałem przekonanie, że może to była chęć zademonstrowania. I rzeczywiście okazało się, że pod tym względem są precedensy francuskie. Mam tutaj dokument z druku izby deputowanych nr 2238, w którym to dokumencie rząd francuski przedstawił do ratyfikacji traktaty gwarancyjne zawarte w Locarno i pisze w ten sposób:</u>
          <u xml:id="u-43.33" who="#PMakowski">„Choć według brzmienia art. 8 ustawy konstytucyjnej z 16 lipca. 1875 r. aprobata parlamentu nie jest potrzebna, ponieważ prezydent republiki mógłby sam ratyfikować akty lokarneńskie, rząd uznał, ze względu na wagę tych aktów i na wpływ, jaki będą one wywierać na politykę Francji, że jest wskazane dać izbom możność wypowiedzenia się.</u>
          <u xml:id="u-43.34" who="#PMakowski">Rząd to uznał i umotywował, czyli że nawet praktyka francuska, na której się wzorujemy, bądź co bądź staramy się wzorować, zna takie wypadki, że nie mając obowiązku, rząd przedstawiał parlamentowi. Są to wypadki wyjątkowe, Proszę Panów, pakt Kelloga to było co? Pakt, który w całym świecie wprowadzał jako zasadę potępienie wojny, to była zmianą, zwekslowanie polityki światowej, coś, co może nie miało praktycznego znaczenia na dzisiaj, na teraz, ale co miało olbrzymie znaczenie moralne, jako zmiana tendencyj politycznych. I dlatego ten pakt ratyfikowano z pewną specjalną ostentacją, ażeby podkreślić, że cały naród jednogłośnie jest tego zdania. Ale pozatem, poza tym wypadkiem i drugim wypadkiem ratyfikowania protokółu Litwinowa, który był uzupełnieniem paktu Kelloga i wprowadzeniem go w życie dla państw bałtyckich i Polski, gdzie to miało znów specyficzne znaczenie, — więcej precedensów Panowie nie cytowali. Ale za to ja sobie pozwolę zacytować precedensy następujące:</u>
          <u xml:id="u-43.35" who="#PMakowski">Umowa koncyljacyjna ze Stanami Zjednoczonemi A. P. z 16 sierpnia 1928 r. była ratyfikowana przez Pana Prezydenta R. P. i nie przedstawiona Sejmowi do wyrażenia uprzedniej zgody. A więc nie tak, jak p. pos. Czapińskiemu się zdawało, że odstępstwo zostało zrobione specjalnie dla paktu o nieagresji z Rosją. Już umowa ze Stanami Zjednoczonemi, z państwem bardzo wielkiem i poważnem, została w ten sposób ratyfikowana bez aprobaty Sejmu. Następnie umowa z Rumunją, podpisana 24 października 1929, umowa koncyljacyjna i arbitrażowa z Norwegją, umowa koncyljacyjna z Chile, umowa arbitrażowa z Holandją, Bułgarją i t. d. Cały szereg tego rodzaju umów. Mógłbym naliczyć ich jeszcze więcej. Z Afganistanem.</u>
          <u xml:id="u-43.36" who="#komentarz">(P. St. Stroński: A z Persją?)</u>
          <u xml:id="u-43.37" who="#PMakowski">Mam wynotowaną i umowę z Persją.</u>
          <u xml:id="u-43.38" who="#komentarz">(P.St. Stroński: Czy też taka ważna, jak pakt Kelloga?)</u>
          <u xml:id="u-43.39" who="#PMakowski">Może nie.</u>
          <u xml:id="u-43.40" who="#komentarz">(P. St. Stroński: To ja daję słowo, że nie.)</u>
          <u xml:id="u-43.41" who="#PMakowski">Bardzo mi przyjemnie, Pańskie słowo w tej chwili cenię ogromnie, jednak, zważywszy sposób Pańskiego rozumowania i tłumaczenia, nie uznam, żeby ono było, decydujące.</u>
          <u xml:id="u-43.42" who="#PMakowski">W ten sposób mamy jednak cały szereg przykładów, gdzie nie ratyfikowano drogą skomplikowaną, za zgodą Sejmu, ale bezpośrednio przez Prezydenta Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-43.43" who="#komentarz">(P. St. Stroński przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-43.44" who="#PMakowski">Cóż z tego? Czy mówiłem, że niema precedensu i w tę stronę? Mówiłem o pakcie Kelloga, że ma taki charakter, ale nie mówiłem o innych. Ale chodzi tylko o to, że umowa z Rosją nie jest jedyną, ale jedną z wielu, a jeżeli jest jedną z wielu, to odpada argument p. Czapińskiego, że specjalnie to zrobiono dla Rosji. O to mi tylko chodzi. Jest to jeden ze sposobów ratyfikowania, sposób w danym wypadku właściwy. Jeżeli będziemy zestawiali ten materjał, to zobaczymy, że nie mamy o co się spierać. Z punktu widzenia formalnego nie trzeba było ratyfikować, w treści nie było potrzeby do ratyfikacji, nie odstąpiono tylko dla Rosji. Więc dlaczego ta rzecz została zrobiona? Wszyscy się nad tem zastanawiają. Jedni powiadają: Rząd miał jakieś ukryte myśli, inni powiadają: Narodowa Demokracja, Stronnictwo Narodowe miało ukryte myśli. Ale zdaje mi się, że w tej chwili przechodząc od formalnej i merytorycznej strony do strony politycznej tego zagadnienia, możnaby było powiedzieć, że to nie jest przypadek, że właśnie wówczas, kiedy była umowa ze Stanami Zjednoczonemi, to ani p. Stroński, ani inni nie dziwili się, że umowa nie była przedstawiona Sejmowi, natomiast kiedy przychodzi do ratyfikowania umowy z Rosją, to powstają te wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-43.45" who="#PMakowski">Przypomina mi się tutaj nowela Czechowa, pisarza rosyjskiego o ekscelencji. Historia jest taka. Do jakiegoś miasteczka przyjechał generał i, jak to czasem bywa, generałowi urwały się guziki od spodni. Generał potrzebował krawca, żeby mu te guziki przyszył i posłał po krawca miejscowego. Krawiec był niesłychanie przejęty swoją rolą, biegał po całem miasteczku, szukał najlepszych guzików i w każdym sklepiku opowiadał: bo to dla Jego Ekscelencji. Szukał mocnej nitki, mówiąc: bo to dla Jego Ekscelencji. Wreszcie zreparował, odprasował i odniósł, a o pieniądze się nie upominał, bo jakże, od Jego Ekscelencji? I tak trwało długi czas. Wreszcie po pewnym czasie żona wypędziła krawca po zapłatę. Ekscelencja jednak polecił lokajowi zrzucić go ze schodów, odmówił mu nawet tej łaski, żeby go własnym kopniakiem ze schodów zrzucić, a krawiec był dumny przez całe życie, bo prasował spodnie Jego Ekscelencji i został zrzucony z rozkazu Jego Ekscelencji ze schodów.</u>
          <u xml:id="u-43.46" who="#PMakowski">Otóż proszę Panów! Nad tym całym wnioskiem stoi ponury cień imperatorowej, gwarantki swobód szlacheckich.</u>
          <u xml:id="u-43.47" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Wrzawa na prawicy, P. St. Stroński: Imperatorowa spodni nie nosiła.)</u>
          <u xml:id="u-43.48" who="#PMakowski">Panowie się tak zapatrzyli, że wam to wszystko jedno.</u>
          <u xml:id="u-43.49" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-43.50" who="#PMakowski">Już na miejsce imperator owej przyszedł bolszewicki car, a Panowie wciąż jesteście pełni czci dla Jego Ekscelencji.</u>
          <u xml:id="u-43.51" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. P. Winiarski: Paskudztwo!)</u>
          <u xml:id="u-43.52" who="#PMakowski">Ma Pan świętą rację.</u>
          <u xml:id="u-43.53" who="#PMakowski">Ja się tem brzydzę, ale musiałem to powiedzieć, bo trzeba raz nareszcie z tem skończyć, trzeba żebyście uwierzyli, że w Polsce są ludzie, którym żadne ekscelencje nie imponują.</u>
          <u xml:id="u-43.54" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-43.55" who="#PMakowski">I nie wy, tylko ci ludzie Polskę tworzą.</u>
          <u xml:id="u-43.56" who="#komentarz">(Wrzawa na prawicy. P. Stroński przerywa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Prosiłem Pana Posła o nie przerywanie.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Prosimy Pana Marszałka uspokoić i przeciwną stronę.)</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#Marszałek">Przywołuję p. Staniszkisa do porządku z zapisaniem do protokółu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PMatkowski">Zabolało Panów, o to mi tylko chodziło. Powiem jeszcze więcej, powiem jakie praktyczne skutki wynikają z tego, coście Panowie zrobili swoim wnioskiem.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PMatkowski">Co Panowie swoim wnioskiem zrobili? Starają się Panowie od wewnątrz podważyć znaczenie paktu. Jeżeli pakt jest niekonstytucyjny, to znaczy, że jest nieważny. Przez ten wniosek Panowie chcecie podważyć ten pakt. Już refleks tego mają Panowie dzisiaj w głosie p. Rosenberga. Komu Panowie chcecie wmówić, że ten pakt jest chwiejny, że nie jest dostatecznie mocny? Nam? Nie, my nie jesteśmy tacy głupi, żeby w to uwierzyć. Zagranicy? Zagranica nie uwierzy, tam każdy człowiek rozsądny będzie wiedział, jak ocenić tego rodzaju manewr polityczny. Ale może się znaleźć złośliwy, może się znaleźć taki, kto będzie szukał jakiejkolwiek dziury na całem, kto będzie chciał powiedzieć, tak jak Wasz chwilowy sprzymierzeniec mówił, że to jest pakt nieszczery. Starał się znaleźć dziurę na całem. I to jest Panów robota, bo każdy złośliwy człowiek z zewnątrz powie, że myśmy zawarli pakt, ale coś było nie w porządku, bo przecież był wniosek, że ten pakt nie jest należycie konstytucyjnie ratyfikowany. Był taki wniosek. Więc to jest Panów robota i to Panowie osiągnęli.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#PMatkowski">I muszę powiedzieć: służba, której służycie, nie jest dobrą służbą dla Polski.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#PMatkowski">Ja nie wiem, dla kogo ona jest, ale widzę, jak Panowie, zacietrzewieni swoją nierozwagą, starają się brnąć dalej, pomimo że od początku w sposób jak najbardziej uprzejmy, jak najbardziej delikatny, starałem się wykazać, że formalnie nie macie racji i nie macie żadnej podstawy, że Wasi koledzy francuscy spostrzegli się odrazu, że to jest gaffa i wycofali się. Dlaczego Panowie tego nie zrobiliście? Był czas wtedy, kiedyśmy na komisji powiedzieli Panom: jest formalna zaczepka! — żebyście powiedzieli: cofam. I możnaby to było zrobić. Doprowadziliście Panowie teraz do dyskusji, doprowadziliście do tego, że Wam powiedziano, że to jest pakt nieszczery, doprowadziliście do tego, że ta dyskusja może się rozlegać echem poza Polską, że może być dla Polski szkodliwa i poco?</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Można było tego uniknąć.)</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#PMatkowski">Nie tylko można, ale trzeba było tego uniknąć, nie trzeba było tego wnosić, tutaj cała inicjatywa była po stronie Panów.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#PMatkowski">Jeżeli my idziemy drogą polskiej racji stanu, jeżeli my chcemy, żeby Polska była sobą, a nie była ani żandarmem Europy, ani przybudówką rosyjskiej stodoły, to my wytyczamy linję własnej polityki i tą linją idziemy.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#PMatkowski">Włochy w drugiej połowie XIX wieku, jednocząc się wtedy dopiero weszły na właściwą drogę swego rozwoju, kiedy, przekonawszy się o tem, że oglądanie się na strony do niczego nie doprowadzi, postawiły hasło: Italia fara da se. To hasło jest również dla Polski hasłem wzorowem, Polska sama o sobie musi stanowić, nie można nam imputować ani z tej, ani z tamtej strony żadnych cieniów, żadnych widm, żadnych tradycyj, żadnego strachu przed wielkością, a to właśnie widzę na dnie tego wniosku.</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#PMatkowski">Dlatego, proszę Panów, wniosek ten jest formalnie bezpodstawny, merytorycznie bez treści, politycznie szkodliwy i wreszcie to ostatnie — bo ja wiem — tak uczuciowo, po polsku zły.</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B.B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany. Głos ma p. referent.</u>
          <u xml:id="u-46.1" who="#komentarz">(P. St. Stroński: Proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-46.2" who="#Marszałek">Głos ma p. St. Stroński. Proszę się ograniczyć do 5 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PStStroński">Odpowiem tylko trzy słowa na to, co mówił p. Makowski.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#PStStroński">Prawnicze jego zestawienia są niesłuszne. Mianowicie zestawienie z układem ze Stanami Zjednoczonemi jest niesłuszne, bo ze Stanami Zjednoczonemi nie mamy paktu o nieagresji, lecz mamy układ inny. Tak samo powołanie się p. Makowskiego na to…</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#komentarz">(Wrzawa. Różne okrzyki.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#komentarz">(dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#Marszałek">Proszę o spokój.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PStStroński">„jakoby nasz wniosek miał podać w wątpliwość ważność zawartego układu, jest z dwiema rzeczami niezgodne: z brzmieniem naszego wniosku, bo myśmy nie wzywali, nie żądali, nie mówili, że jest nieważny, tylko stwierdziliśmy w imię Konstytucji, co zawsze nam wolno zrobić, w jaki sposób taki układ powinien być załatwiony… (Wrzawa. Przerywania.) Marszałek (dzwoni.) Proszę Panów o spokój.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#PStStroński">…i niezgodne to jest także z tym wywodem, który tu wyraźnie w Izbie przedstawiłem, mianowicie, że wedle prawa narodów nie uważamy sami i nikt nie może uważać naszego wniosku za zmierzający do stwierdzenia, że układ jest nieważny. Panu Makowskiemu było wygodnie twierdzić co innego i mówił to, co jest nieprawdą, bo myśmy ani wniosku takiego nie postawili, ani w naszych wywodach nie zajęliśmy takiego stanowiska.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#PStStroński">A wreszcie, nie mając uzasadnień prawniczych, któreby istotnie miały jakąś wartość; p. poseł Makowski pozwolił sobie na rzecz pod względem moralno-politycznym niedopuszczalną, a mianowicie na to, ażeby naszemu wnioskowi, wnioskowi stronnictwa, które zmierza do tego, ażeby umowy międzynarodowe były:: 1) zawierane tak, jak żąda Konstytucja dla naszego prawa wewnętrznego, a 2) ażeby były zawierane przez ciała ustawodawcze na to, by zagranicą wiedziano, że polityka polska jest polityką narodu polskiego, a nie polityką podróży p. Szembeka, lub chorej opłucnej p. Becka. — aby temu wnioskowi, przez przeniesienie rozprawy na inny grunt, przeciwstawić twierdzenia, które nie mają żadnego uzasadnienia. To właśnie chciałem tu stwierdzić. W niczem, cośmy mówili i cośmy przedstawili jako wniosek, nie było uzasadnienia dla tego wystąpienia, na które pozwolił sobie tutaj p. Makowski. My nie czego innego pragniemy w polityce zagranicznej, tylko tego, żeby polska polityka zagraniczna była taka., ażeby i była i mogła pozostać samodzielną i dlatego tak pilnujemy tej polityki zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Stronnictwa Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#Marszałek">Udzielam głosu referentowi p. Mackiewiczowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#PMackiewicz">Wysoki Sejmie! Każdy z nas, który uczestniczył w dyskusji w Komisji Konstytucyjnej, podziela chyba moje wrażenie, że argumenty dzisiejsze p. Strońskiego były o wiele bardziej interesujące, nie mówię przekonywujące, niż argumenty jego na komisji, a to dlatego, że na komisji p. Stroński trzymał się ściśle płaszczyzny prawnej i na tej płaszczyźnie jego argumenty wydały się niesłychanie nikłe i słabe. Dzisiaj odchodził od tej płaszczyzny prawnej, używał argumentów politycznych i skutkiem tego cała ta dyskusja pomału przechodziła na tory dyskusji politycznej. Ja niestety jako referent Komisji Konstytucyjnej, która bada te zagadnienia w płaszczyźnie prawnej, muszę to zainteresowanie przerwać i nadal muszę przemawiać językiem suchym, prawniczym.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#PMackiewicz">Muszę naprzód polemizować z ostatniem przemówieniem p. Strońskiego, a mianowicie z tem, że Panowie nie żądali unieważnienia tego aktu. Jak ja mam rozumieć te słowa, które są użyte: „winien być przedłożony Sejmowi do ratyfikacji”. A więc skoro tak, to jedno z dwojga; albo ta ratyfikacja, która była uskuteczniona, jest nieważną, albo też drugie, trzeba podjąć…</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#komentarz">(Przerywania na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#PMackiewicz">Niewątpliwie nie możemy uznać legalizacji post factum, ale tu chodzi o akty prawne, a więc samem wyrwaniem się, Panie Profesorze, stwierdza Pan, że ten akt nie jest legalny.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#PMackiewicz">Teraz druga rzecz. Kilka słów odpowiem p. pos. Czapińskiemu, który mówił, że jest to obniżenie powagi tego aktu. Nie może być obniżeniem powagi aktu ten fakt, że akt został załatwiony ściśle według brzmienia Konstytucji. Każde niezałatwienie jakiegoś aktu tak, jak wymaga Konstytucja, albo załatwienie niezgodne z Konstytucją jest obniżeniem jego powagi, nie może zaś być niem fakt, że on został ściśle według przepisów Konstytucji załatwiony.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#PMackiewicz">Dalej mam kilka argumentów prawnych. Przedewszystkiem p. prof. Stroński mówił tu „w sprawie ratyfikacji”, ale ja podnoszę, przepraszam za użycie tego wyrażenia, niechlujstwo, z jakiem zredagowany był ten wniosek: mówi się tam „do ratyfikacji”, kiedy np. w porządku dziennym jest „w sprawie ratyfikacji”. „W sprawie ratyfikacji” jest w zupełnym porządku.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#PMackiewicz">Pan Prezydent podpisuje, ratyfikuje, ale pewne akty do ratyfikacji przez pana Prezydenta potrzebują zgody Sejmu i nie można użyć innych słów w porządku dziennym, jak właśnie „w sprawie ratyfikacji”. Chodzi o to, że ma nastąpić ratyfikacja, że pan Prezydent ma położyć swój podpis i obradujemy „w sprawie ratyfikacji”, mianowicie w sprawie, czy Sejm ma udzielić zgody, czy nie. To jest w zupełnym porządku. A tu jest co innego, tu powiedziano w tekście, nie w żadnym nagłówku, nie w żadnym skrócie, nie w żadnym porządku dziennym, lecz w tekście powiedziano, że powinien być przedłożony Sejmowi „do ratyfikacji”. „Do ratyfikacji” a „w sprawie ratyfikacji”, to olbrzymia różnica. Fonetycznie chodzi tu tylko o jedno słowo, ale język polski jest tego rodzaju, że np. między wyrazem „głupi” a „niegłupi” jest b. mała różnica fonetyczna, a w rzeczywistości jest różnica olbrzymia.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#komentarz">(P. Stroński: Tak samo między Mickiewiczem a Mackiewiczem.)</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#PMackiewicz">Oczywiście, Panie Profesorze, nigdy się nie porównywałem z Mickiewiczem, tem mnie Pan nie pognębił.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#PMackiewicz">W układzie polsko-francuskim z dn. 9 lutego 1921 r., podpisanym przez ministra Brianda i przez ks. Sapiehę, niema nazwy „przymierze”, natomiast jest art. 3 tego układu, który powiada, że jeżeli obie strony, albo jedna z nich będzie zaatakowana, to strony porozumieją się co do obrony swego stanu posiadania, — nie pamiętam dosłownie tekstu, nie mam tak wspaniałej pamięci, jak p. Stroński. Ten art. 3, który ma charakter przymierza. I dlatego układ polsko-francuski jest przymierzem.</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#PMackiewicz">Nie wiem, po co wogóle o tem była mowa, pan prof. Stroński wprowadza do dyskusji rzeczy, które nie mają z nią nic wspólnego. Tak samo po co Pan wprowadza wniosek polski o rozbrojeniu moralnem? Jeżeli ten wniosek będzie kiedykolwiek zrealizowany, to niewątpliwie stanie pod obradami Sejmu, oczywiście, ponieważ wniosek ten zawiera normy krępujące obywateli, zawiera nakazy i zakazy dla obywateli. W tym wniosku polskim, o ile pamiętam, przewiduje się kwestję pewnej kontroli artykułów w prasie, wystąpień na wiecach, to są niewątpliwie przepisy krępujące obywali, nic tedy dziwnego, że jeżeli pakt ten będzie aktualny, to będzie musiał być przedstawiony Sejmowi. Ale co to ma do rzeczy? Mamy porządek dzienny, mówimy o tej ustawie, potem o innej, teraz mówimy o pakcie o nieagresji. Pakt o nieagresji żadnych przepisów krępujących dla obywateli nie ma. Nawet poseł Czapiński nie chciał tej tezy Pana bronić. Te zamachy gwałtowne, które p. poseł Stroński cytował, to oczywiście nie odnosi się do obywateli. Tego rodzaju przepisy mają na względzie między innemi takie wypadki, jak w roku 1904 napaść Japończyków na okręty wojenne, stojące w Porcie Artura, i zatopienie ich przed wypowiedzeniem wojny. Ma się na myśli takie wypadki, jakie się rozegrały w Szanghaju. Tego rodzaju fakty agresji bez wypowiedzenia wojny zdarzają się i to ma się na względzie, ale niema się tu na myśli band zbrojnych, wkraczających na terytorjum drugiej strony w celu rabunku. Panowie obawiają się, że bandy zbrojne tworzyć się mogą. Wiemy, że w Sowietach tworzyły się tafcie bandy zbrojne i że napadały na nasze terytorjum. Bandy zbójeckie napadały, Panie Profesorze, przypomina Pan sobie sprawę napadu na Stołpce, na Gródek Tyszkiewiczowski i na inne miasteczka kresowe, bandy te przechodziły przez granicę polską. I tego rodzaju bandy, gdyby oczywiście zaistniały, będą u nas karane nie według przepisów paktu o nieagresji, bo w tych przepisach nic podobnego niema o karaniu tego rodzaju band, lecz według prawa, według kodeksu karnego, według przepisów o przekroczeniu granic.</u>
          <u xml:id="u-51.11" who="#PMackiewicz">Jak kiedyś Luter pisał winem czerwonem na stole, tak samo w moim referacie może się trafić, że będę powtarzał, że żadnych przepisów obowiązujących obywatel w pakcie o nieagresji niema. Pan profesor mówił, że tu chodzi o kwestję polityczną, że w takim razie każdy akt polityczny, nie podpadający pod te ograniczenia, może być załatwiany przez Prezydenta Rzeczypospolitej bez Sejmu. Tak to przesądziła Konstytucja polska z 17 marca, ta Konstytucja, która we wszystkich artykułach idzie jak najdalej w krępowaniu Prezydenta Rzeczypospolitej. Konstytucja ta wychodzi z założenia, że akty międzynarodowe zawiera Prezydent Rzeczypospolitej. Konstytucja ta wymienia ograniczenia i co do aktów natury politycznej są tylko dwa: w art. 50 ograniczenie, że wypowiedzenie wojny bez zgody Sejmu jest niemożliwe i w art. 49, że Prezydent Rzeczypospolitej nie może zawrzeć przymierza bez zgody Sejmu. Natomiast we wszystkich innych aktach politycznych — a właśnie ta dyskusja jest wyjaśnieniem tej kwestji — we wszystkich aktach, prócz wymienionych wyraźnie w ustępie 2 art. 49, Prezydent Rzeczypospolitej może występować bez zgody Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-51.12" who="#PMackiewicz">Na tem kończę referat.</u>
          <u xml:id="u-51.13" who="#PMackiewicz">Teraz chciałbym w myśl art. 36 punkt 3 prosić pana Marszałka o możność wypowiedzenia kilku słów w sprawie osobistej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#Marszałek">Proszę, ma Pan 5 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PMackiewicz">P. Czapiński cytował rzekomo mój artykuł. Muszę stwierdzić, a jeżeli p. Czapiński pozwoli, stwierdzimy to razem ze stenogramu, że to co cytował z mojego artykułu, było według wyrażenia rosyjskiego „pierewod sobstwiennymi słowami”. Nic podobnego nie napisałem tekstualnie. Co do paktu o nieagresji moje stanowisko jest znane. Jestem zwolennikiem jak najdalej idącego pokojowego współżycia z Niemcami, z Rzeszą Niemiecką, osobiście nieraz dawałem temu wyraz i w myśl tych moich przekonań wskazywałem, jak dalece to pokojowe współżycie z Niemcami ułatwi zawarcie przez Polskę paktu o nieagresji z Sowietami. Podnosiłem fakt zawarcia paktu z Sowietami jako wielki sukces dla Sowietów, jako wielki sukces dla nas. Nic innego, żadnego innego stanowiska nie wypowiadałem. A teraz p. Czapiński sugeruje, że ponieważ jestem wobec Sowietów takich czy innych przekonań, których tu nie będę definiował, albowiem ci, którzy się interesują mojem stanowiskiem prasowem, wiedzą, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem ustroju komunistycznego u nas, to nie wolno mi być referentem w sprawie konstytucyjnej, w sprawie zupełnie wewnętrznej, w sprawie, która przesądza jedynie o stosunku Prezydenta Rzeczypospolitej do Izby, że nie wolno mi tej sprawy poruszać! Uważam, że jest to jednak stanowisko za daleko posunięte.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Teraz to jest sprawa wewnętrzna, a p. Makowski zrobił z niej sprawę zagraniczną. Jak komu wygodniej.)</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#PMackiewicz">Powiedziałem tylko, że p. Stroński zrobił zagranicznemi moje argumenty w tej kwestji. Ja wystąpiłem tylko w sprawie stosunku Prezydenta do Izby. Podkreśliłem, że zarówno, jak o pakt nieagresji, chodziło o umowę ekstradycyjną polsko-belgijską. Zabierałem tu głos jedynie jako zwolennik szerokiej kompetencji pana Prezydenta Rzeczypospolitej i mam wrażenie, że w tej sprawie mogę zabierać głos, bo inaczej nie wiem, kogoby pan poseł Czapiński szukał do referowania paktu o nieagresji. Nie wiem czyby szukał na to stanowisko pana posła Rożka, co technicznie byłoby niemożliwe, ponieważ jest on wykluczony na kilka posiedzeń z naszych obrad przez p. Marszałka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#Marszałek">Będziemy głosowali nad wnioskiem komisji. Panowie będą łaskawi zająć miejsca. Kto jest za wnioskiem komisji, zechce wstać. Większość, wniosek komisji został przyjęty, tem samem odpada konieczność poddania pod głosowanie wniosku mniejszości, który zresztą pod względem stylistycznym wzbudza we mnie pewne wątpliwości.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do 8 punktu porządku dziennego. Ponieważ nikt nie jest zapisany do głosu odsyłam:</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#Marszałek">punkt a) do Komisji Spraw Zagranicznych, punkt b) do Komisji Administracyjnej, punkt c) do Komisji Wojskowej, punkt d) do Komisji Skarbowej, punkt e) do Komisji Morskiej, punkt f) do Komisji Ochrony Pracy, Porządek dzienny wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosków.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#SekretarzpWojtowicz">Wniosek p. Pobożnego i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie podwyższenia kontyngentu zamówień w hutach w Ustroniu, powiat Cieszyn, i w Węgierskiej Górce, powiat Żywiec — do Komisji Przemysłowo-Handlowej.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#SekretarzpWojtowicz">Wniosek p. Pobożnego i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji w sprawie regulacji rzek i potoków górskich w pow. żywieckim, oraz zatrudnienia przy niej ludności miejscowej — do Komisji Robót Publicznych.</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#SekretarzpWojtowicz">Wniosek p. Pobożnego i kol. z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji, oraz p. Regera i posłów ze Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie pomocy dla robotników cementowni w Goleszowie na Śląsku Cieszyńskim — do Komisji Ochrony Pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#SekretarzpWojtowicz">Interpelacja posłów z Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnego rozwiązania w dniu 4.I.1933 r. przez komendanta Policji Państwowej Szewczyka z Dębicy, zebrania w Dębicy, pow. Ropczyce.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#Marszałek">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek nagły posłów z Klubu Stronnictwa Ludowego w sprawie naruszenia art. 21 Konstytucji o nietykalności poselskiej przez starostę w Ropczycach, woj. krakowskiego.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#Marszałek">Nagłość tego wniosku postawię na jednem z najbliższych posiedzeń.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#Marszałek">Proponuję Panom odbycie następnego posiedzenia w piątek, o godz. 4 po południu z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o zmianie rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r. w sprawie ulg dla przedsiębiorstw przemysłowych i komunikacyjnych (druk nr 595 i odbitka nr 190).</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy o przekazaniu na własność Stowarzyszeniu „Polski Czerwony Krzyż” niektórych nieruchomości państwowych (druk nr 596 i odbitka nr 190).</u>
          <u xml:id="u-58.6" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Skarbowej o rządowym projekcie ustawy, zezwalającej na zbywanie i zamianę nieruchomości państwowych (druk nr 604 i odbitka nr 190).</u>
          <u xml:id="u-58.7" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Wojskowej o wniosku Klubu Ukraińskich Socjalistów Radykałów w sprawie zmiany ustawy o powszechnym obowiązku wojskowym (druk nr 630 i odbitka nr 188).</u>
          <u xml:id="u-58.8" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Wojskowej o wniosku posłów z Klubu Ukraińskiego w sprawie zmiany rozporządzenia Rady Ministrów o podatku wojskowym (druk nr 607 i odbitka nr 188).</u>
          <u xml:id="u-58.9" who="#Marszałek">Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-58.10" who="#Marszałek">a) o przedłużeniu okresu urzędowania organów samorządowych na obszarze województw: krakowskiego, lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego (druk nr 654), b) o rozporządzeniach ostatniej woli osób wojskowych (druk nr 655), c) w sprawie zaniechania ogłoszenia na rok 1933 wykazu imiennego gruntów, podlegających przymusowemu wykupowi (druk nr 656), d) w sprawie zwolnienia przedsiębiorstwa państwowego „Państwowe Zakłady Wodociągowe na Górnym Śląsku” od podatków państwowych i samorządowych (druk nr 660), e) o likwidacji mienia kasy oszczędnościowo-zapomogowej pracowników kolei fabryczno-łódzkiej (druk nr 657), f) uzupełniającej i zmieniającej niektóre postanowienia ustawy z dnia 6 maja 1924 r. o pomocy państwowej na odbudowę budynków, zniszczonych lub uszkodzonych wskutek działań wojennych (druk nr 658).</u>
          <u xml:id="u-58.11" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu. Porządek dzienny uważam za przyjęty. Zamykam posiedzienie.</u>
          <u xml:id="u-58.12" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 min. 50.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>