text_structure.xml 149 KB
<?xml version='1.0' encoding='utf-8'?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml" />
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml" />
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#AntoniStychel">Otwieram posiedzenie. Protokół 84 posiedzenia uważam za przyjęty, gdy, nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 85 posiedzenia leży W biurze Senatu do przejrzenia Jako sekretarze zasiadają senatorowie Glogier i Kaniowski. Listę mówców prowadzi s. Kaniowski.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#AntoniStychel">Przystępujemy do porządku dziennego. Jest jedyny punkt: Sprawozdanie Komisji Gospodarstwa Społecznego o położeniu gospodarczem kraju (dziedzina rolnictwa) (odbitka nr 261.) Głos ma sprawozdawca s. Gruetzmacher.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#KazimierzGruetzmacher">Wysoki Senacie! Komisja Gospodarstwa Społecznego przez szereg tygodni z własnej inicjatywy zastanawiała się nad położeniem gospodarczem kraju, a między innemi nad położeniem rolnictwa. Poświęciła temu zagadnieniu 9 posiedzeń, w których brał udział niekiedy Minister Rolnictwa i stale Wiceminister Rolnictwa. Rezultatem tych narad są rezolucje, które wczoraj Panom rozdano, ujęte dosyć ogólnikowo. Komisja poleciła mnie jako sprawozdawcy wyjaśnić, jaka jest treść, co się kryje w tych rezolucjach. Starać się będę obiektywnie i zwięźle streścić przebieg narad komisji.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#KazimierzGruetzmacher">Zacząć trzeba od stwierdzenia, że rolnictwo nie miało u nas dotychczas dla siebie przychylnej atmosfery.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(Głos: Oj, to prawda!)</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#KazimierzGruetzmacher">Od czasu powstania Państwa Polskiego, cd roku 1919 i 1920 r. utarło się przekonanie, że rolnikowi niczego nie brak, ze rząd nie potrzebuje się opiekować rolnictwem, bo rolnik opływa we wszystko, ma dach nad głową, nie płaci podatków, ma co jeść, nie potrzebuje się troszczyć o chleb powszedni; tymczasem mieszkaniec miasta o to wszystko musiał zabiegać i to było jego ciężką troską Jeżeli to mogło mieć rację w roku 1919–1920, to obecnie dopiero trzeba było klęski nieurodzaju tegorocznego, żeby się przekonać, iż tak nie jest, że rolnictwo musi mieć troskliwą opiekę Rządu. Ale ta opinia, która panowała w społeczeństwie, niestety wywarła wpływ i na Rząd i tak się utarta w sferach rządowych, że nie było zrozumienia dla postulatów rolnictwa. Jako przykład przytoczę, że na jesieni roku 1924 przy omawianiu budżetu na rok 1925, niestety nawet kierownik Rządu p. Premier z tej trybuny według mnie wykazał duże niedocenianie rolnictwa i niezrozumienie bardzo wielu jego postulatów. Naprzykład p. Premier powiedział, że rolnik powinien być zadowolony, bo przecież cena na żyto podniosła się z 10 zł na 20 zł i jednocześnie w tem samem przemówieniu stwierdził, że urodzaj roku gospodarczego 1924/25 jest to 30% — faktycznie jest większy nieurodzaj, ale wtedy p. Premier stwierdził tylko 30% — niższy niż w roku ubiegłym. Zestawienie tych dwóch powiedzeń dowodzi, że p. premier w danym wypadku zupełnie nie orientował się w rolnictwie, bo spadek urodzaju o 30% jest tak katastrofalny, że żadna zwyżka ceny tego braku zboża wyrównać nie może.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#KazimierzGruetzmacher">Przytoczę tu dla panów nie rolników przykładowo takie wypadki: powiedzmy, że rolnik sprząta przeciętnie 100 korcy żyta, z tego około 70 korcy musi zachować na swoje potrzeby rolnicze, to jest na obsiew, ordynarię i spożycie. Zatem 30 korcy ma na sprzedaż, a jeżeli go w jakimś roku spotka klęska 30% że się tak wyrażę, to on nie sprzeda nic, w niektórych wypadkach będzie miał bardzo mało, a wielu bardzo wypadkach będzie musiał dokupić. Drobniejsi rolnicy w tym roku są tymi nieszczęśliwymi ludźmi, którzy zboże muszą dokupywać, a zatem wysoka cena zboża nie tylko rolników nie ratuje, ale przeciwnie pognębia.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#KazimierzGruetzmacher">To jest znana prawda, którą zapoznał w swojem przemówieniu p. Premier. A drugą rzeczą — ciągłe powoływanie się na to, że w rolnictwie lepiej się dzieje, bo stosunek cen rozmaitych towarów do cen żyta uległ poprawie, jest także błędem. Cóż to rolnika obchodzi, że ten stosunek się poprawi, kiedy on żyta nie ma na sprzedaż? W normalnych latach rolnik W razie nieurodzaju jednego płodu kłosowego ratował się urodzajem drugiego płodu. Więc naprzykład me urodziły się kłosowe — to urodziły się okopowe, t rolnik swój budżet ratował, rekompensował urodzajem drugiego płodu. Tymczasem wskutek błędnej polityki naszego Rządu stworzona została taka sztuczna dysproporcja pomiędzy cenami różnych płodów, że rolnik me może budżetu swojego wyrównać urodzajem drugiego płodu. Naprzykład w tym roku złożyło się tak, że okopowe się urodziły, ale cóż z tego, kiedy wskutek błędnej polityki Rządu cena na te okopowe jest tak niska, a w niektórych wypadkach niemożliwe jest nawet okopowe zbyć, ze rolnik dobrodziejstw urodzaju okopowych w bieżącym roku nie odczuwa, bo albo za nie wcale nie dostaje pieniędzy, albo dostaje tak znikomą sumę, że jego budżetu gospodarczego zupełnie nie ratuje.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#KazimierzGruetzmacher">Następnie wieczna troska o obniżenie cen artykułów tak zwanych pierwszej potrzeby, artykułów żywności. Według mnie jest to także błędna polityka, ale przy innym punkcie ją omówię i szerzej uzasadnię. Teraz mnożyć przykładów nie będę, tylko ogólnie powiem, że nawet z ust najwyższego przedstawiciela władz wykonawczych, p. Premiera, nie usłyszeliśmy należytego zrozumienia dla naszych spraw gospodarczych rolniczych. Dziś na szczęście można stwierdzić, że zaczyna się trochę poprawiać. To, co p. Premier odpowiada i obiecuje delegacjom rolniczym, daje pewną nadzieję, że nareszcie może lepiej będą rozumiane postulaty rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#KazimierzGruetzmacher">Pragnąłbym, żeby nasz Premier mógł się porównać do swego poprzednika z przed 100 laty, ks. Druckiego Lubeckiego, który w pewnym momencie powiedział: „Mogę się pochwalić, że nieomal doprowadziłem Skarb do porządku, a więc z obecną chwilą chcę przestać być ministrem skarbu, a leży przede mną obszerniejsze i trudniejsze zadanie do wypełnienia, zadanie ministra finansów”. Pragnąłbym, zęby o sobie mógł te same słowa powtórzyć W obecnej chwili nasz Premier Grabski.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#KazimierzGruetzmacher">W jaki sposób zrobić to można, jakie środki są W ręku Rządu, żeby rolnictwo podnieść i czy wogóle podnieść je można? Otóż nie będę uciekał się do rozmaitych teoretycznych wywodów, tylko oprę się na jednym bardzo prostym i logicznym argumencie, mianowicie porównam poszczególne dzielnice Polski, które należały do trzech zaborców. Polityka rządu w każdym zaborze inaczej była prowadzona, a więc inaczej kształtowały się stosunki rolnicze i, jak się Panowie przekonają, odbiło się to na wydajności roli, na produkcji rolniczej. Dzielnica poznańska należała do Państwa, które rozumiało, jakie znaczenie ma dla mego rolnictwo, otaczało je bardzo troskliwą opieką i doszło do wyników doskonałych, bo b. zabór pruski, który pod względem gleby i pod względem klimatycznym nie stoi bynajmniej wyżej od pozostałych dzielnic Polski, ma wydajność znacznie Większą Jak dane naszego Urzędu Statystycznego wykazują, wydajność hektara poszczególnych płodów kłosowych w Księstwie Poznańskiem jest dwa razy większa niż w pozostałych dzielnicach Polsk'. Ja. jako rolnik, skorygowałbym jeszcze te dane Głównego Urzędu Statystycznego na korzyść Poznańskiego, a na niekorzyść pozostałych dzielnic. Mianowicie w Księstwie Poznańskiem jest intensywniejsze gospodarstwo, każdy kawałek ziemi jest lepie wyzyskany, jest więcej obsianej ziemi, mniej ugorów, mniej nieużytków. Również z Głównego Urzędu Statystycznego można te cyfry wyłowić i obliczyć I wówczas okazuje się, że ze swoich użytków rolnych Kongresówką pod uprawę pięciu płodów rolnych, któremi zajmuje się Główny Urząd Statystyczny, zajmuje mniej więcej od 50 do 60%, podczas gdy Księstwo Poznańskie, wogóle b. za bór pruski przeszło 70%. Więc gdyby jeszcze i te rzeczy uwzględnić, to okazałoby się, że wydajność Księstwa Poznańskiego jest jeszcze większa, produkuje z 1 ha dwa razy więcej niż W pozostałych częściach Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#KazimierzGruetzmacher">Otóż, proszę Panów, uwzględniając to wszystko przypuszczam, że nie będę dalekim od prawdy, jeśli powiem, że gdyby Rząd nasz chciał się tak troskliwie obchodzić ze swem własnem rolnictwem, jak obchodził się rząd Rzeszy Niemieckiej, to doszlibyśmy niewątpliwie do tych samych rezultatów. Rozumie się, że to nie jest kwestia jednego roku czy dwóch, to jest kwestia dziesięcioleci, ale tem niemniej nie zwalnia to Rządu od obowiązku, żeby raz tę robotę rozpoczął i doszedł do tego. A przy tym, my rolnicy, powinniśmy zdać sobie z tego sprawę, że efekty, do których doszło Poznańskie, nie są jeszcze krańcowe. Przecież wydajność roli może być jeszcze większa, niż jest W b. zaborze pruskim. Ale narazie mówmy o wydajności Poznańskiego, jako o ideale. Jakby się to przedstawiało w cyfrach? Przecięcie 4-lecia przed wojną wykazuje, że mieliśmy tylko w chlebowem zbożu z terytoriów obejmujących obecną Polskę 754.260 Wagonów zboża, z tego Poznańskie produkowało 78 000, reszta Polski 655 000. Gdybyśmy doszli w całej Polsce do V go ideału, jakim obecnie jest dla nas b. zabór pruski, to cala ta nadwyżka, lekko licząc, mogłaby być wywieziona zagranicę i dać Polsce bardzo poważne zyski, rolnikom bezpośrednio a Państwu pośrednio przez olbrzymi napływ gotówki z zagranicy. Bo przecież konsumpcja, Według danych z r. 1924, gdzie dużo zbóż i zmarnowało się wskutek zakazu eksportu, wynosiła 560.000 wagonów, a więc z tej produkcji przedwojennej jeszcze coś nie coś byłoby na wywóz. To czyni najmniej 140.000 000 dolarów. Ale przecież poza zbożami chlebowem jest jeszcze jęczmień, artykuł wywozowy, którego wydajność można zwiększyć, więc ta ilość jeszcze niepomiernie zwiększona być może.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#KazimierzGruetzmacher">Ażeby osiągnąć ten ideał, i dochodzić do niego powoli, potrzeba koniecznie jednego warunku, bez którego rolnik pracować nie może, to jest rolnik musi mieć w swoje pracy spoko, i czuć troskliwą opiekę Rządu nad swoją pracą, bo zawód rolnika więcej niż jakikolwiek inny potrzebuje spokoju. Praca rolnika jest obliczona na dziesiątki lat, na pokolenia i chcąc ulepszyć rolę, chcąc robić duże nakłady energii, pracy i wiedzy zawodowej, kapitału, trzeba mieć pewność, że ta praca nie zostanie zachwiana przez nierozumne eksperymenty, pomysły, zakazy i nakazy.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#KazimierzGruetzmacher">Nie będę zaczepiał tu reformy rolne, bo o tem będziemy mówić przy inne, okazji, a teraz chciałbym mówić tylko o produkcji rolnej. Tych warunków pracy i tego spokoju rolnik potrzebuje, On dziś tego nie ma, bo i w rozporządzeniach rządowych i w ustawach widzimy chwiejność, nie ustaliło linię polityki, zwłaszcza rolniczej.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#KazimierzGruetzmacher">Od tych ogólnych uwag przechodzę do poszczególnych działów, które obejmują rezolucje, jakie Panowie mają przed sobą. Pierwsza rezolucja tyczy Się podatków, i dla tego który nie zajmował się tą pracą W komisjach, jest ona zupełnie ogólnikowa i nie zupełnie zrozumiała. Wzywa ona Rząd, „by przy rewizji i zmianie systemu podatkowego, tak państwowego jak i komunalne go, unikał takich podatków, które hamują inicjatywę prywatną i podnoszenie produkcji”. Ogólnik Co on znaczy? (S Posner: To się samo przez się rozumie.) Tak, ale ludzie chcieliby wiedzieć, zwłaszcza Wysoki Senat, co mianowicie, jakie podatki i błędy w tym systemie, hamują prywatną inicjatywę i podnoszenie produkcji. Nie potrzeba nikogo długo przekonywać, że W dziedzinie podatkowej jest bardzo dużo podatków, co przyznał i p. Premier, które nie mają na celu wyniku fiskalnego, tylko socjalny. To z tej trybuny na posiedzeniu Sejmu powiedział p. Premier. Właśnie w tem przedewszystkiem widzę zahamowanie inicjatywy prywatnej, obniżenie produkcji, a zwłaszcza wielką bezcelowość. Przy innej okazji miałem zaszczyt udowodnić Panom, że jeżeli p. Premier zamierzał zbytniem obciążeniem podatkami pewnej kategorii rolników zmusić ich do likwidowania swoich warsztatów i przeznaczania ziemi na parcelację, to było zupełnie zbędne dlatego, że i bez tego — każdy znający stosunki rolne wie o tem, ziemi jest tyle zaofiarowanej na parcelację, że chętni do nabywania ziemi nie nadążą je, kupować. Jeżeliby nawet to miało się zmienić z biegiem czasu, to przecież wiedzą Panowie, że wysiłki Sejmu i Rządu zmierzają do takiego sposobu przeprowadzenia reformy rolnej, żeby zagwarantować Państwu pewną rezerwę ziemi na parcelację. Po co Więc zabagniać dziedzinę produkcji koncepcją, która z tem nie ma nic wspólnego, która tego efektu socjalnego nie odnosi, natomiast efekt ekonomiczny odnosi ujemny, ujmując rolnikom chęci i energii do pracy i przez to nie tylko nie podnosząc wydajności ziemi, ale przeciwnie, obniżając jej produktywność. Takich wypadków jest bardzo wiele. Mam na myśli przedewszystkiem progresję w podatku gruntowym, której nigdzie niema na całym świecie, o ile mi Wiadomo, i która ma tylko socjalny cel. Potem jest drugi taki podatek niby skromny, a jednak odgrywający wielką rolę, to jest stempel od spadków. Interesowałem się tem, i okazało się, że w zeszłym roku przyniósł on Ministerstwu 3.000.000 zł. Więc pod względem fiskalnym, pod Względem napełnienia Skarbu nie miał niemal żadnego znaczenia, ale pod Względem moralnym, pod względem podcinania produkcji rolnej jakież to ma kolosalne znaczenie. Jak już wspomniałem, rolnik musi pracować nie tylko dla siebie, ale i dla całych pokoleń i każdy pragnąłby pracę całego swego życia pozostawić bliskim, więc przedewszystkiem dzieciom, a ustawa chce w dwóch, trzech pokoleniach zniszczyć prawo dziedziczenia majątków. Niektórym doktrynerom wydaje się to dobre, ale w rolnictwie, w efekcie wydajności jest bardzo źle, a przytem i niemoralnie z tego powodu, że jeżeli ktoś chce obejść to prawo, to zawsze może to uczynić. Zachodzi taka anomalia, że syn, odbierający spadek po ojcu, musi stempla państwowego zapłacić Więcej, niż gdyby ten majątek kupował od obcego. Bo stempel alienacyjny jest 4% a w niektórych wypadkach spadkobrania 20 do więc oczywiście kto chcę uniknąć tej krzywdzącej niesprawiedliwości, to postara się, żeby jeszcze za życia spadkodawcy ten spadek objąć. Uważam zatem, że to jest również bezcelowe szykanowanie rolnictwa, bez żadnej korzyści dla Państwa, a z wielką krzywdą dla produkcji rolnej.</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#KazimierzGruetzmacher">W podatkach panuje chaos, tych podatków mnoży się taka moc, że przeciętny rolnik nie może zorientować się w tej ilości podatków. Nie wie nigdy — jeżeli dodamy do tego jeszcze obciążenia komunalne — ile i w jakich terminach ma płacić. Te rzeczy trzeba unormować, skomasować, sprowadzić je do jednego mianownika, przedewszystkiem podatku gruntowego z dodaniem bardzo niewielu innych. Podatek gruntowy wynosi obecnie bardzo wiele, obciążenie jest znaczne, bo jak wyliczył zdaje się s. Stecki, w drobnej własności dochodzi do kwintala z morgi, a w większej własności do 2 kwintali. Dla naszych stosunków rolnych to jest niesłychane obciążenie, równają się tenucie dzierżawnej. Proszę Panów, tego nigdzie niema, ażeby podatki wynosiły tyle, co tenuta dzierżawna. I tutaj reformę trzeba zaprowadzić. Rozumie się, że łatwo wotować za tem, żeby podatki znieść, ale przecież na to zgodzić się nie można, zwłaszcza w tej Izbie, bo Państwo środków potrzebuje, tylko trzeba zejść z pewnych założeń, z pewnych doktryn 1 przerzucić ciężar podatków, jeżeli widzi się, że zbyt obarczają życie gospodarcze, z podatków bezpośrednich na pośrednie. To jest możliwe i to nie zwalnia kasy rolniczej od tego ciężaru, bo ona także jest konsumentem wszystkich towarów i partycypuje W pośrednich dodatkach tak, jak i reszta ludności.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#KazimierzGruetzmacher">Prawodawcy nie zastanawiali się nad tem, że degresja, która miała na celu ulżyć małorolnym, w pewnych wypadkach tamuje zupełnie życie komunalne, bo zwalnia wielu płatników, że tak powiem, od dołu, a cały ciężar podatków nie tylko państwowych, ale i komunalnych, bo komunalne są, jak Panowie wiedzą, dodatkiem do państwowych, przerzuca na większą własność. Otóż w tych gminach i powiatach, gdzie tej większej własności zabrakło, lub zabraknie, spotykamy się z takiem zjawiskiem, że wskutek degresji będzie tak mało funduszów, że utrzymanie samorządów gminnych, lub powiatowych, będzie zupełnie niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#KazimierzGruetzmacher">Uważam, że w podatkach w rolnictwie trzeba dążyć do tego, by podatek gruntowy byt zniżony do tej normy, która nie przeszkadza rolnikowi w produkowaniu i nie wpływa na obniżenie produkcji. Jak określić ten podatek gruntowy, to jest bardzo szerokie zagadnienie. W innych państwach istnieje kataster, u nas go niema i czekać na jego przeprowadzenie nie możemy, dlatego, że to wymaga wielu lat. Ale można stworzyć coś zastępczego — można powołać komisje szacunkowe powiatowe, które sprawiedliwe by otaksowały obecną wartość i dochodowość gruntu i w stosunku do tej wartości i dochodowości gruntu określały stawki podatku gruntowego.</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#KazimierzGruetzmacher">O podatku majątkowym mówić nie będę, dlatego, że z tej trybuny wyczerpująco odwlekli tę sprawę s. Stecki i jego poglądy większość Senatu przyjęła, tak, że ta kwestia już niejako w Senacie załatwiona.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#KazimierzGruetzmacher">Jest jeszcze podatek dochodowy O nim długo mówić nie będę, bo on przynosi Państwu stosunkowo niewiele, zwłaszcza w b. zaborze rosyjskim, i na nim dochodu swojego Państwo oprzeć nie może, on powinien być raczej środkiem pedagogicznym dla sfer społecznych, rolniczych, które powoli powinny się przyzwyczajać do prowadzenia rachunków i kiedyś w przyszłości dopiero Państwo na tym podatku oprzeć się może.</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#KazimierzGruetzmacher">Przechodzę do 2 punktu naszych rezolucji, który również zamyka się W ogólniku i wzywa Rząd, by stwarzał dobre warunki istnienia dla wszelkiego przemysłu rolnego, zwiększającego kulturę rolną. Jest to ogólnik i chciałbym go Panom jednym przykładem wyświetlić.</u>
          <u xml:id="u-2.19" who="#KazimierzGruetzmacher">Wiadomo, że przemysł rolny, to jest sposób zwiększania intensywności gospodarstw rolnych, zmusza rolnika do bardziej wytężonej pracy. Wybitnym przykładem takiego podnoszenia rolnictwa za pośrednictwem przemysłu rolnego jest cukrownictwo. Burak W gospodarstwie rolnem odgrywa olbrzymią rolę, znaczenie jego dla rolnictwa jest wielkie.</u>
          <u xml:id="u-2.20" who="#KazimierzGruetzmacher">Burak jest rośliną bardzo wybredną, potrzebuje bardzo dokładnej uprawy, pogłębienia warstwy rodzajnej, a więc pogłębienia orki, potrzebuje zasilenia nawozami sztucznemi i naturalnemi, potrzebuje Większej wydajności pracy rąk ludzkich, które w ciągu wzrostu buraki okopują, więc burak wpływa pośrednio na zwiększenie kultury rolnej. Dane statystyczne stwierdzają, że intensywne gospodarstwa buraczane dają jednocześnie wyższe plony innych płodów rolnych. Dla nie rolnika może się to wydać paradoksalnem, ale im Większą przestrzeń zajmuje plantacja buraków w danem gospodarstwie, tem jednocześnie zwiększa się wydajność z hektara i ogólna wydajność zbożowa w tem samem gospodarstwie. Zwiększenie tej produkcji dochodzi do 50% jak obliczał p. Janasz w swojej pracy doktoryzacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-2.21" who="#KazimierzGruetzmacher">Pozatem uprawa buraków cukrowych daje także pośrednie korzyści, mianowicie zwiększa sieć komunikacyjną na prowincji. Każda cukrownia, która przerabia surowy produkt, jakim są buraki, musi się starać o jak największą ilość tych buraków. Z punktu widzenia rolniczego uprawa buraków nie opłaca się dla rolnika, który jest położony od punktu odbiorczego dalej, jak o dwa kilometry. Więc cukrownie, która chce mieć więcej buraków, nie może się ograniczać do tej ilości buraków w promieniu 2 kilometrów, ale przez sieć kolejek i innych środków komunikacji musi się starać sięgnąć dalej po inne tereny, stwarza zatem sieć komunikacyjną, która się rolnikom przydaje, nie tylko specjalnie do buraków, ale i do innych celów rolniczych, co podnosi pośrednio kulturę rolną, Pozatem zatrudnienie, jakie daje intensywna plantacja buraków robotnikom rolnym, jest wielkie. Gdybyśmy potrafili zwiększyć nasze plantacje buraków, to obawa o bezrobotnych zmalałaby znacznie. Biura rachunkowości rolnej, które zdołały mi udzielić danych, wskazują, że ekstensywna gospodarka, to jest ta, która plantuje mało okopowych, a zwłaszcza mało buraków, zatrudnia w ciągu roku na jednym hektarze obszaru 28 dni roboczych.</u>
          <u xml:id="u-2.22" who="#KazimierzGruetzmacher">Tymczasem gospodarstwo '.intensywne, mające duże plantacje buraków, zatrudnia 64 dni roboczych. Widzą Panowie, jaka znaczna różnica i jaka z tego tytułu duża ilość robotników mogłaby mieć zajęcie.</u>
          <u xml:id="u-2.23" who="#KazimierzGruetzmacher">Stwierdzić trzeba, że obecnie cukrownictwo przeżywa ostry kryzys, ale z wielkiem zadowoleniem podkreślić możemy, ze W tę sprawę wdał się Rząd i stara się pogodzić sprzeczne interesy plantatorów z cukrowniami. Wyłoniono w tym celu specjalną komisję, toczą się pertraktacje, i komisja ta ma na celu uzgodnić sprzeczności interesów. Ale z punktu Widzenia rolnika nie wystarcza, aby rolnik miał dobrą cenę za buraki, jednocześnie chodzi o to, aby cukrownie miały dobre warunki istnienia i rozwoju. Bo cóż z tego, że będzie zagwarantowana dobra cena na burak, kiedy warunki cukrownictwa będą takie, że cukrownie me będą mogły się utrzymać, będą musiały bankrutować i tem mniej będą miały możności rozwijać się. Nie staję W obronie cukrownictwa, ale jednak to, co w tej materii powiedział również z tej trybuny p. Premier, wydaje mi się niezupełnie słuszne. P. Premier powiedział, że nie może dopuścić do tego, aby w Polsce cukier był drogi i dążyć chce i będzie do obniżenia ceny tego produktu. Otóż mnie się wydaje takie postawienie kwestii za zupełnie niesłusznie dlatego, że to podrożenie kosztów utrzymania, jakie z tytułu podrożenia ceny cukru by wynikało, jest minimalne. W Polsce na głowę ludności rocznie konsumujemy 6 kilogramów cukru. 6 kilogramów cukru, przy podwyższeniu na kwintalu cukru choćby o 30 zł rocznie w budżecie stanowi różnicę 1 zł 80 gr. Jest to kwota tak nikła, że nie można robić z tego kwestii zasadniczej, a dążyć do tego, by cukier był tańszy i podcinać istnienie cukrownictwa, to jest zaszkodzić rolnictwu i me pozwolić dalej wzrastać konsumpcji cukru w Polsce. Przecież te 6 kilogramów na głowę ludności w Polsce, w porównaniu z innemi państwami, to jest rzecz minimalna. Czechy, Niemcy konsumują na głowę ludności 24 kilogramów. Większa konsumpcja cukru jest jakby stwierdzeniem większej kultury społecznej, większych wymagań.</u>
          <u xml:id="u-2.24" who="#komentarz">(S. Posner: Większej zamożności.)</u>
          <u xml:id="u-2.25" who="#KazimierzGruetzmacher">Tak jest, to jedno z drugiem idzie w parze Więc do tego zawsze dążyć należy, do tego wzrostu zamożności, o którym p. Senator mówił, dążyć chcemy wszyscy.</u>
          <u xml:id="u-2.26" who="#KazimierzGruetzmacher">Otóż jak się przedstawia ogólna produkcja cukru w obecnych warunkach? My produkujemy 4.000.000 kwintali cukru, a eksportujemy zagranicę 2.000.000, a więc 50% swojej produkcji. Ale gdybyśmy doszli W konsumpcji wewnętrznej do tych norm, jakie są w Czechach 1 w Niemczech, to nie tylko nic nie eksportowalibyśmy zagranicę, ale jeszcze o 100% konsumpcji by nam brakowało, to znaczy jeszcze dwa razy tyle musielibyśmy produkować. A więc zadaniem naszem powinnoby być dążenie, tak z punktu widzenia rolniczego, jak i z punktu widzenia ogólnego, do tego, żeby cukrownictwo się u nas rozwijało i żeby produkcja, była jeszcze dwa razy większa niż obecnie. A jeżeli tak jest, to należy żądać od Rządu, żeby stworzył takie warunki dla cukrownictwa, w którychby ono istnieć mogło. Jakie to są warunki, to znowu temat niesłychanie obszerny, nie chciałbym o nim zbyt długo mówić, żeby nie być podejrzany o to, że specjalnie bronię cukrownictwa. Ale tu są sposoby rozmaite: skontyngentowanie cukru między cukrownie na rozmaite potrzeby, spożycie wewnętrzne i zewnętrzne, kredyt akcyzowy, to są rzeczy techniczne, któremi się zajmować nie będziemy. Naogół jednak przypuszczam, że z całą słusznością, z całem poczuciem odpowiedzialności możemy żądać od Rządu, żeby te Warunki były tak skonstruowane, żeby cukrownictwo tam, gdzie ma szanse rozwoju, mogło się rozwijać do tej wysokości, o jakiej marzymy. Szybkość załatwienia tego dla rolnictwa jest potrzebną tembardziej, że nadchodzi wiosna, gdzie będzie trzeba kontrakty robić.</u>
          <u xml:id="u-2.27" who="#KazimierzGruetzmacher">O cukrownictwie i o plantowaniu buraka cukrowego mówiłem tylko przykładowo. Mniej Więcej to samo tyczy się wszystkich przemysłów rolnych i mutatis mutandis zastosować się da to samo, co do cukrownictwa. Innemi słowy Rząd winien starać się o dobre warunki rozwoju dla wszystkich przemysłów rolnych, jakim jest przemysł ziemniaczany, młynarski, mleczarski i t. d.</u>
          <u xml:id="u-2.28" who="#KazimierzGruetzmacher">Mówiąc o przemyśle rolnym, chcę zakończyć wzmianką o jednym bardzo pomyślnym dla rolnictwa fakcie, mianowicie o przemyśle W nawozach sztucznych. Tu Rząd zrozumiał rolę rolnictwa, zrozumiał, że rolnik potrzebuje kredytów na nawozy sztuczne i postarał się o to, że wszystkie fabryki nawozów sztucznych W kraju już na Wiosnę dają rolnikom na dziewięciomiesięczny kredyt nawozy sztuczne. Za to należy się uznanie dla Rządu, uznanie tem większe, że w tym roku, gdyby tych kredytów me było, to niewątpliwie rolnicy w te nawozy sztuczne zaopatrzyć by się nie mogli i produkcja roku przyszłego przedstawiałaby się równie smutnie, a może smutniej jeszcze niż w roku obecnym.</u>
          <u xml:id="u-2.29" who="#KazimierzGruetzmacher">W trzeciej rezolucji chodzi o to, by Rząd otaczał opieką wszelkie poczynania współdzielczości rolniczej, by pomógł zbliżeniu się producenta do konsumenta, zwłaszcza do takiego, jakim jest armia polska. W rolnictwie jest pęd żywiołowy do ruchu współdzielczego, tylko potrzeba w tym kierunku rozumnej pomocy Rządu. Trzeba przyznać, że od początku naszych ustaw, mających styczność ze Współdzielczością, rząd popierał ten dział, ale' w wykonaniu tego popierania widzę dwie wady. Jedna — to jest nawet zbytnia gorliwość, zbytnia pochopność w udzielaniu kredytów instytucjom, które jeszcze nie zdały egzaminu, albo nie dają dostatecznej gwarancji, że będą dobrze prowadzonej na tem Rząd załapał się. Mam na myśli głośną aferę, która teraz jest przedmiotem badań w specjalnej komisji sejmowej — słynna sprawa Guzohanu; są i inne jeszcze sfery, a jednocześnie w niektórych swoich zarządzeniach upośledza współdzielenie. Więc naprzykład — coprawda jest to wina nietyle Rządu, co ustaw, podatek obrotowy bije właśnie najwięcej W te stowarzyszenia, dlatego, że one prowadząc solidnie książkowość, wielokrotnie ulegają temu podatkowi, tymczasem inne firmy, które obywają się bez prowadzenia książek, unikają tego podatku. Więc tutaj zastosowanie jakiegoś sposobu, żeby te instytucje współdzielcze uniknęły Wielokrotnego opłacania podatku obrotowego, jest poprostu koniecznością i warunkiem istnienia tych tak pożytecznych instytucji. Jest jeszcze i druga rzecz, Rząd ma wpływ na jednego z najpoważniejszych konsumentów, jakim jest armia polska, a dotychczas ogromnie mało w tym kierunku działa, żeby armia zaopatrywała się, jeżeli można, bezpośrednio u producenta, a jeżeli nie, to przez instytucje, które reprezentują tego producenta, a więc instytucje handlowo-rolnicze. W roku bieżącym ta sprawa przedstawia się jeszcze poważniej. Coraz cięższe położenie materialne, w jakim znaleźli się rolnicy, doprowadzi niewątpliwie do tego, że z okresem nowych zbiorów, a więc na jesieni r. b., będzie tak wielka podaż, rolnicy będą się tak śpieszyli zrealizowaniem swoich zbiorów, że rynki na jesieni będą niewątpliwie zasypane zbożem. Chodzi o to, aby ta Wielka podaż nie deprecjonowała towaru i żeby można było sprzedać ten towar. Rząd ma w danym wypadku obowiązek poza inną dziedziną — polityki celnej, o której jeszcze kilka słów powiem, i w tym kierunku postarać się, aby to wielkie zaofiarowanie na rynku było wyzyskane przedewszystkiem przez armię i w ciągu kilku miesięcy jesiennych, armia powinna zaopatrzyć się w potrzebne zboże na cały rok. Przyniosłoby to dużą ulgę i rolnikowi i państwu.</u>
          <u xml:id="u-2.30" who="#KazimierzGruetzmacher">Punkt 4 brzmi jak następuje: Senat wzywa Rząd, by ułożył plan zmeliorowania wszystkich obszarów rolnych i zainicjował zorganizowanie kredytu melioracyjnego i nadzoru nad prawidłowem wykonaniem melioracji.</u>
          <u xml:id="u-2.31" who="#KazimierzGruetzmacher">Z radością stwierdzić można, że ten dezyderat jest bardzo aktualny, zajmują się nim sfery rządowe, zainteresował się nim Prezydent Rzeczypospolitej, który zwołał u siebie konferencję na ten temat. A. więc można być do pewnego stopnia spokojnym, że nasze postulaty będą uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-2.32" who="#KazimierzGruetzmacher">Jaka jest potrzeba, jaka jest korzyść melioracji, to znowu jest olbrzymie zagadnienie, znowu o tem mówić możnaby długo, co nie jest naszym celem. Chodzi tylko o to, żeby w krótkich słowach uprzytomnić Panom, jakie są korzyści tego, jakie się koszty i jaka jest możliwość zrealizowania. Otóż najwybitniejszym pionierem w tej sprawie jest obecnie p. inżynier Powierza, który opracował cały plan sfinansowania melioracji i określił jej opłacalność, jak następuje. W jego broszurze wymieniony jest prof. Roguski, który oblicza, że gdy by cały obszar Rzeczypospolitej Polskiej był zmeliorowany, to przybyłoby produktów rolnych wogóle za 150 milionów kwintali. Wartość opałowa torfu wzrosłaby wtedy do wysokości 3 miliardów tonn węgla, a inżynier Powierza od siebie oblicza, że podwyższenie wydajności z jednego ha roli uprawnej, wzrosłoby o 5 kwintali. Koszt zaś zmeliorowania gruntów, nie cały koszt, ale poszczególny, indywidualny, wynosiłby dla każdego właścicielom 25% Wartości jego gruntu.</u>
          <u xml:id="u-2.33" who="#KazimierzGruetzmacher">Otóż zrozumiałą jest rzeczą, że przy tak wysokim koszcie, który ponieść musi właściciel gruntu dla jego zmeliorowania, me jest możliwe, żeby on ten koszt poniósł jednorazowo; on musi mieć pomoc Państwa. Nie mówię o subsydiach Państwa, tylko o kredytach, któreby pozwoliły w szeregu lat oprocentować i zamortyzować tę pożyczkę, którąby otrzymał, a gwarancja tej amortyzacji leży przedewszystkiem w melioracji. Lepsza wydajność gleby daje rękojmię, że pożyczka będzie spłacona i oprocentowana. Rzeczpospolita pod Względem zmeliorowania znajduje się w opłakanym stanie. Do zmeliorowania mamy jeszcze, jak powiada inż. Powierza, 18 milionów ha, z tego na grunta orne wypada 10'/, milionów ha, na łąki 5 milionów, na lasy 1 milion, a na bagna 1 1/2 miliona ha. Koszta zmeliorowania tego wszystkiego inż. Powierza oblicza na 7 miliardów złotych polskich i proponuje w planie przeprowadzenia i sfinansowania tego, rozłożenie melioracji na przeciąg 80 lat. Na konferencji u p. Prezydenta Rzeczypospolitej okres ten wydawał się zbyt daleki, zbyt długi; wyrażono życzenie, żeby ten okres był krótszy. Rozumie się, że to wszystko zależy od tego, czy znajdą się środki sfinansowania. Oczywiście, czem krótszy byłby ten okres, tem pożytek dla Państwa Polskiego byłby większy.</u>
          <u xml:id="u-2.34" who="#KazimierzGruetzmacher">Przy dziale melioracji chciałbym poruszyć jedną rzecz, która wydaje się nienormalną, mianowicie chodzi mi o kompetencję dwóch ministerstw: Ministerstwa Robót Publicznych i Ministerstwa Rolnictwa. Dotychczas na mocy rozgraniczenia tych kompetencji, nie wiem na jakiej podstawie, ale zdaje mi się, że na podstawie dekretu b. Naczelnika Państwa, kompetencje te w dziale melioracji są tak podzielone, że melioracja ponad 1500 ha. należy do kompetencji Ministerstwa Robót Publicznych, zaś melioracja do 1500 ha należy do kompetencji Ministerstwa Rolnictwa. Otóż, proszę Panów, ponieważ ta sprawa teraz staje się aktualną, ponieważ zainteresowanie nią jest wielkie i ponieważ dotyczy przedewszystkiem dziedziny rolnictwa, bo melioracja to jest rzecz leżąca najbliżej rolnictwa, sądzę, że główny ciężar i dbałość o to powinny być przerzucone z Ministerstwa Robót Publicznych na Ministerstwo Rolnictwa. Przypuszczam, że określenie tego me byłoby zbyt trudne, że Wszystkie te roboty publiczne, mające styczność z melioracją, które mają na celu tworzenie kanałów i komunikacji wodnej, powinny należeć do Ministerstwa Robót Publicznych, zaś wszystkie inne, które mają na celu meliorację gruntu, powinny należeć do Ministerstwa Rolnictwa Na tem kończę dział 4, to jest meliorację. Z nim ściśle łączy się punkt 5, który jest bodaj najrealniejszy i najpozytywniejszy ze wszystkich naszych wezyratów. Mówi on, ze wobec bezrobocia, wobec nieurodzaju, pragnęlibyśmy, żeby już z wiosną b. r. rozpoczęte były takie roboty melioracyjne, które jednocześnie pozwoliłyby zużytkować rzesze bezrobotnych i tych małorolnych, którzy pracy nie znajdą na Wiosnę i mogliby tutaj znaleźć zarobek 1 rekompensatę za klęskę nieurodzaju w ubiegłym roku. Oczywiście chodziłoby o to, żeby roboty były celowe. Na Komisji Gospodarstwa Społecznego, zdaje mi się p. Minister Raczyński, mówił, że w Ministerstwie Robót Publicznych są już gotowe plany, które mogłyby się łączyć z. ogólnopaństwowymi pi mami melioracyjnemu jeżeli tak jest, to czy nie byłoby możliwe wyznaczenie kredytów i zużytkowanie właśnie tych planów, ażeby przy tym ogniu były upieczone dwie pieczenie, żeby znaleźli zatrudnienie bezrobotni i potrzebujący pracy, a jednocześnie żeby wykonane były rzeczy pożyteczne dla przyszłej melioracji?</u>
          <u xml:id="u-2.35" who="#KazimierzGruetzmacher">Przechodzę do punktu szóstego, który mówi, że Rząd odpowiednią polityką celną, taryfową i ekspertową zapewni rolnikowi godziwą rentowność jego warsztatu pracy, a tem samem pobudzi go do intensywniejszej produkcji. Znowu ogólnik. Znów każdy powie: na ten ogólnik można się zgodzić, ale co on ma W treści swojej i co Rząd ma w tym kierunku do zrobienia? Otóż, proszę Panów, przedewszystkiem z mego punktu widzenia należałoby z tego wyeliminować czystą politykę, która była stosowana. Nieraz słyszało się powiedzenia, że pewne płody rolne trzeba uprzywilejować, trzeba dosyć do tego, by one były w wysokiej cenie, a inne niech będą w najniższej. I mówiło się zupełnie wyraźnie, dlaczego to ma być zrobione? Dlatego, że te płody rolne produkuje mniejsza własność, a inne produkuje Większa własność. Z punktu widzenia rolnictwa śmiem nazwać to absurdem, bo w zdrowem gospodarstwie społecznem, a zwłaszcza w rolnictwie takie sztuki nie mogą się udać, to jest nie do pomyślenia. Istnieje więź organiczna pomiędzy cenami poszczególnych płodów rolnych. Nie można obniżać jednego produktu kosztem drugiego, bo jedno bardzo często wypływa z drugiego. Każdy rolnik wie o tem dobrze, że np. utuczenie sztuki trzody chlewnej wymaga zużycia czterech jednostek pokarmowych, które się równają, dajmy na to, 4 1/2 funta żyta. Więc jeżeli chcemy, aby odpowiedni drogi był funt tego mięsa, to w tym samym rozumnym stosunku musi być drogi funt zboża.</u>
          <u xml:id="u-2.36" who="#KazimierzGruetzmacher">Wiemy, że przed wojną, bo to życie ustaliło, nie żadne doktryny, nie żadne sztuczki polityczne, okopowe wynosiły czwartą część ceny ziarna. Dziś doszliśmy do tego absurdu, że żyto jest 30, a buraki cukrowe 2,65, jeżeli która cukrownia to płaci. Skąd ten absurd powstał? Czy życie go stworzyło? Nie, zła polityka Rządu i nieuwzględnianie tego aksjomatu rolniczego, że ta organiczna więź między poszczególnemi produktami rolniczemi musi istnieć. To jest prawo silniejsze niż wszelkie doktryny, tego zachwiać nie można, a jeżeli kto próbuje to zachwiać, to podcina daną gałąź produkcji. To samo tyczy się masła i t. d. Stąd wniosek jasny, że w polityce celnej Rząd nie może uprzywilejować jednego produktu, jako produktu tej lub innej warstwy ludności rolniczej, ale powinien równomiernie wszystkie płody rolnicze traktować i starać się o zachowanie tej więzi.</u>
          <u xml:id="u-2.37" who="#KazimierzGruetzmacher">Wogóle dążenie do niskich cen w polityce celnej, taryfowej i handlowej, ja jako rolnik uważam za stanowisko najzupełniej błędne. Rolnik dążyć do zwiększenia produkcji będzie tylko wtedy...</u>
          <u xml:id="u-2.38" who="#komentarz">(Głos: A konsument?)</u>
          <u xml:id="u-2.39" who="#KazimierzGruetzmacher">Konsument na tem tylko wygrać może, bo to jest krótkowzroczna polityka ta, którą się prowadzi. Dążenie do niskich cen, to jest polityka dnia dzisiejszego, niepatrząca W przyszłość, bo rolnika nie zmusi się nigdy do tego, żeby produkował poniżej swoich kosztów produkcji.</u>
          <u xml:id="u-2.40" who="#KazimierzGruetzmacher">Rolnik produkować będzie coraz intensywniej i będzie robił nakłady W rolnictwo, jeżeli mu się to będzie opłacać, a opłacać się będzie wtedy, jeżeli będzie miał pokryte koszta produkcji i pewną nadwyżkę. Jeżeli Rząd tego nie zrozumie, jeżeli nasza polityka w tym kierunku nie pójdzie, to mimo wszelkich sztucznych praw będzie zboża coraz mniej. a więc będzie ono coraz droższe, bo prawa ekonomicznego nikt nigdy nie zmieni — towar jest tem tańszy, im go jest Więcej na rynku, a będzie go tem więcej, im go rolnik Więcej będzie produkować. Dla mnie, jako rolnika, to jest pens, że dążenie do obniżenia ceny produktów rolnych jest krótkowzrocznością lub umyślnem zamykaniem oczu na rzeczy zupełnie jasne l proste. Z tym aksjomatem według mnie musi być związana cała polityka celna, opłat wywozowych i t. d. Rolnik musi mleć rentowność swojego gospodarstwa zapewnioną i wtedy możemy liczyć na to, że produkcja się wzmoże i Polsce nigdy zboża nie zbraknie, o żadnych amerykańskich mąkach wtedy myśleć nie będziemy potrzebowali.</u>
          <u xml:id="u-2.41" who="#KazimierzGruetzmacher">To samo tyczy się taryf kolejowych. W nawozach sztucznych i innych produktach rolnych zdaje się, że nie są jeszcze stosowane t. zw. taryfy strefowe. To jest konieczne przy rozległości naszego Państwa, żeby dzięki tym taryfom strefowym nie było rolników więcej lub mniej upośledzonych, zależnie w jakim punkcie Państwa zamieszkują. Oni wszędzie muszą mieć możność zbywania swoich produktów, mniej więcej jednakowego nabywania tych towarów, które dla produkcji rolniczej są potrzebne. Proszę Panów przy taryfie kolejowej, chciałem też wspomnieć o jednej drobnej, ale jednak niesłychanie charakterystycznej sprawie, mianowicie o polityce naszych rządów w stosunku do wąskotorowych kolejek. Rząd, nie wiem skąd powstała ta tendencja, upiera się gwałtownie, żeby wąskotorowe kolejki, które przed wojną były prywatną Własnością, zagarnąć W swoje ręce i niemi gospodarować, i wynik tej gospodarki jest fatalny, zupełnie nie do porównania z tą gospodarką, jaka była przed wojną. Bo, proszę Panów, to są fakty, że np. głęboko na Kujawach fracht od drzewa, sprowadzonego z Kresów, a więc szerokotorową koleją, jakieś 400 km., kosztuje taniej, niż za jakieś 24 km. przewiezienia drzewa wąskotorową kolejką. Czy to jest słuszna polityka, czy to jest stanowisko słuszne, upierać się przy zatrzymaniu w swoich rękach obiektu cudzego, to jest jedno, a po drugie operowanie tym cudzym obiektem tak, ażeby uniemożliwiać Im przewóz, żeby te kolejki nie mogły spełniać swego naturalnego gospodarczego zadania? Dwa błędy W tem tkwią, dwie obrazy społeczne: zagarnięcie cudzej własności i niespełnienie tego zadania, jakie kolejka spełnić powinna.</u>
          <u xml:id="u-2.42" who="#KazimierzGruetzmacher">Następny punkt mówi o tem, by Rząd pomagał wysiłkom społecznym przy tworzeniu kredytu rolnego długoterminowego inwestycyjnego 1 krótkoterminowego obrotowego.</u>
          <u xml:id="u-2.43" who="#KazimierzGruetzmacher">Otóż, proszę Panów, z intensywnością gospodarstwa społecznego jest połączona potrzeba Większych kapitałów dla rolnictwa i to rozmaitych kapitałów: kapitałów inwestycyjnych, które z natury rzeczy są długoterminowym kredytem i kapitałów obrotowych, to jest kredytu krótkoterminowego. Potrzeby w tym kierunku są zupełnie jednakowe dla wszystkich rodzajów własności rolnej. Rząd musi przyjść z wydatną pomocą W roku bieżącym, więcej niż w jakimkolwiek innym, bo w roku bieżącym rolnictwo jest w bardzo krytycznem położeniu pod względem finansowym. Z tej pożyczki amerykańskiej, którą Rząd polski osiągnął, według mego przekonania lwia część powinna iść na te cele. Jeżeli rolnictwo nie będzie poparte, to nasza produkcja będzie smętnie wyglądać. Wszystkie ugrupowania rolnicze są co do tego zgodne i żądania co do pożyczek krótkoterminowych i długoterminowych są jednakowe, tylko zwyczaj naszego życia rolniczego stworzył to, że Większa własność w innych instytucjach szuka tego kredytu, a mniejsza własność w innych. Wypływa to nie z jakiegoś antagonizmu, bo jeszcze raz stwierdzam, że w produkcji rolnej antagonizmu między mniejszą Własnością a większą niema, ja go nie widzę i nikt z kolegów tego udowodnić mi nie zdoła, ale z natury rzeczy, z mniejszej ruchliwości żywiołu włościańskiego wypływa, że on udaje się do tych instytucji kredytowych, które są bardzo blisko niego. Więc jeżeli są to instytucje społeczne, to są kasy Raifeisenowskie, Bank Ludowy, jak W Księstwie Poznańskiem, a na terenie b. Kongresówki to są kasy gminne pożyczkowe. Rolnik większy przy większej ruchliwości i większem zapotrzebowaniu pieniędzy, bo tak jest, jeździ dalej i innych banków potrzebuje, może sięgnąć i dotrzeć do Banku Polskiego, do Banku Gospodarstwa Krajowego. Nic więc dziwnego, że te kredyty w ten sposób życiowo, nie przez żadne antagonizmy się ukształtowały, i dlatego żądamy równomiernego zasilenia wszystkich tych instytucji. Chcemy, żeby z kredytów długoterminowych i krótkoterminowych w równej mierze korzystali wszyscy rolnicy bez względu na to, jak Wielką ilość ziemi posiadają w swojem ręku. Jak sprecyzować to, co przez to rozumieć, to są rzeczy, które można ustalić, ale których komisja, niestety, nie dopełniła. Miała jednak myśli rozszerzenie kredytów Banku Polskiego i Gospodarstwa Krajowego, przedłużenie tego kredytu, Weksli specjalnie rolniczych do dziewięciu miesięcy, a narazie prolongowanie tych weksli, jeżeli ekspirowały. Miała na myśli dawanie kredytów pod zastaw towarów rolniczych, kredytów melioracyjnych krótkoterminowych np. na zakup drenów. Miała na myśli także i kredyty długoterminowe, które ogniskują się dla mniejszej własności w Banku Rolnym, a dla większej własności w Towarzystwie Kredytowem Ziemskiem.</u>
          <u xml:id="u-2.44" who="#KazimierzGruetzmacher">Ósmy punkt naszych rezolucji żąda, by na wieś polską Rząd wprowadzał tylko takie innowacje socjalne, których potrzeba i możność realizacji dojrzały. Ta rezolucja powstała na skutek tego, że koledzy nasi z Poznańskiego cytowali nam fakta o niesłychanie nieudolnej gospodarce W Kasach Chorych, że bywały podobne wypadki, iż administracja tych Kas pochłaniała aż do 80°lo ogólnych kosztów. Nie wiem, gdyż tych cyfr nie mam. Obciążenie zaś ludności i to nietylko posiadającej, ale i robotników, jest tak wielkie, że niema żadnej proporcji pomiędzy kosztami na te Kasy Chorych, a korzyścią, jaką przynoszą, tembardziej, że ludność wiejska nie nawykła do tych Kas i nie korzysta z nich w należytym stopniu. Jakie są te świadczenia, mam kilka tylko danych. Więc świadczenia społeczne, nie tylko na Kasy Chorych, ale i na inne np. na kasy inwalidzkie — nie inwalidów wojennych, lecz inwalidów wskutek niezdolności do pracy, wynosi 33% obciążeń podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-2.45" who="#KazimierzGruetzmacher">Otóż Komisja Gospodarstwa Społecznego nie występuje jako wróg tych wszystkich inowacji społecznych, nie chce ich kasować, lecz zaleca ostrożność w tym kierunku.</u>
          <u xml:id="u-2.46" who="#komentarz">(Głos: Żeby nie płacić)</u>
          <u xml:id="u-2.47" who="#KazimierzGruetzmacher">Nie, niech Pan Bóg broni, tylko, żeby koszta pracy były w rozumnym stosunku do korzyści osiąganych. W b. dzielnicy pruskiej chodzi w ogólnych zarysach o to, aby czynniki płacące miały większy wzgląd na administrację, większą kontrolę, co się z temi pieniędzmi dzieje i ażeby była zagwarantowana przez to większa sprawność i istnienie tych instytucji. Zaś na te ziemie, na których tych instytucji niema, należy przeszczepiać je dopiero wtedy całkowicie, kiedy ich celowość i pożytek będzie niewątpliwie stwierdzony i kiedy one rzeczywiście spełnią na wsi tę rolę, jaką spełniać powinne.</u>
          <u xml:id="u-2.48" who="#KazimierzGruetzmacher">Dziewiąta rezolucja wzywa Rząd, by planowo dążył przy pomocy samorządów do postawienia na odpowiedniej stopie oświaty zawodowej -rolniczej. Niedawno w Warszawie odbył się zjazd przedstawicieli sejmików powiatowych i w ostatnim dniu, pod przewodnictwem p. Prezydenta Rzeczypospolitej, wypowiedział się ten zjazd, iż w naszej oświecie brak specjalnego wykształcenia zawodowego, że w naszych uczelniach istnieją tylko dwa krańce, to jest powszechne nauczanie i wyższe uczelnie, całego zaś tego środka, jeżeli chodzi o zawodowe wykształcenie, brak, i społeczeństwo samorzutnie zaczyna zdawać sobie z tego sprawę, poszczególne sejmiki zaczynają tworzyć szkoły zawodowe, rzemieślnicze lub rolnicze, bo chcą tę lukę, istniejącą w oświecie zawodowej, wypełnić. Ale dotychczas to jest improwizacja poszczególnych powiatów. Dzieje się to w miarę wymowy poszczególnych działaczy społecznych, jak potrafią swoich kolegów z wydziałów i sejmików zagrzać do takiej lub innej pracy, do postawienia takiej lub innej szkoły i cała ta praca odbywa się bezplanowo, bez widoku na rozwój tego szkolnictwa w całej Rzeczypospolitej. Specjalnie w rolnictwie mnie się wydaje, że jest to jeszcze silniejsze niż gdziekolwiek indziej. Istnieje wprawdzie ustawa sejmowa z dn. 9 lipca 1920 r. o ludowych szkołach rolniczych, która mówi, że w każdym powiecie powinny stanąć dwie szkoły niższe rolnicze o typie mniej więcej 11-miesięcznym, jedna męska, jedna żeńska 1 w końcu zaleca Ministerstwu Rolnictwa, aby zrealizowało ten plan w ciągu 20 lat. Dla mnie to jest stek niekonsekwencji. Przedewszystkiem co do powiatów. Wiemy o tem, że nie mamy w Rzplitej równych powiatów, są powiaty bardzo mate i są bardzo duże. Dla niektórych powiatów dwie szkoły, jedna męska, jedna żeńska jest za dużo, dla innych — zamało. Zresztą te szkoły żeńskie postawione narówni z męskiemi do mojego umysłu trafić nie mogą. Pozatem tylko jeden typ szkoły 11 miesięcznej! Gdzie jest cała masa innych typów szkół średnich, dwuletnich, leśniczych, ogrodniczych i t. d.? Słowem uważam, że ustawa sejmowa z dn. 9 lipca 1920 r. myśli zorganizowania szkolnictwa zawodowego rolniczego nie tylko nie posuwa naprzód, ale cofa wstecz i zupełnie zapoznaje potrzebę tego i dlatego pragnąłbym w imieniu Ko misji Gospodarstwa Społecznego, aby ta ustawa była znowelizowana, żeby Ministerstwo Rolnictwa podjęło się zupełnie na innych podstawach opracowania jednego planu szkół rolniczych dla całej Rzeczypospolitej, i któryby byt w miarę sił samorządu i Rządu realizowany w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-2.49" who="#KazimierzGruetzmacher">Jeszcze jedna obie keja, tak samo kompetencyjna jak przy rozgraniczeniu Ministerstwa Robót Publicznych i Ministerstwa Rolnictwa, mianowicie w danym wypadku Ministerstwa Oświaty i Ministerstwa Rolnictwa. Kompetencja Ministerstwa Rolnictwa nie sięga szkół rolniczych. Wydaje mi się, że jeżeli zdrową była myśl Komisji Gospodarstwa Społecznego, żeby całokształt wykształcenia niższego i średniego był w rękach Ministerstwa Rolnictwa, trzebaby zrobić poprawkę w kompetencji tych dwóch ministerstw i z pod kompetencji Ministerstwa Oświaty wyjąć średnie szkoły rolnicze i oddać je pod kompetencję Ministerstwa Rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-2.50" who="#KazimierzGruetzmacher">Przechodzę do ostatniej naszej rezolucji, by Rząd popierał zrzeszenia i towarzystwa rolnicze w ich zamierzeniach oświatowych i fachowych, jak doświadczalnictwo hodowla i t. p. Punkt ten jest tak jasny, że szerzej go motywować nie potrzebuję. Trzeba tylko wyjaśnić, co to jest, ta oświata, bo w poprzedniej rezolucji była mowa o szkolnictwie, ale i towarzystwa rolnicze prowadzą działalność oświatową, nie tylko szkolnictwo, ale także wykłady, a więc kursy rolnicze, pogadanki instruktorów, a w dziale hodowlanym — pokazy. A więc w tych wszystkich zamierzeniach, które licowałyby z ogólnym planem polityki rolnej Ministerstwa Rolnictwa, należy, żeby Ministerstwo to wszystkie zrzeszenia i towarzystwa rolnicze popierało.</u>
          <u xml:id="u-2.51" who="#KazimierzGruetzmacher">Na zakończenie chciałbym kilka słów powiedzieć jeszcze o naszych pracach i o charakterystyce naszych rezolucji. W trakcie naszych debat rozumieliśmy, że są sprawy pilne i załatwiliśmy je, mianowicie gdy chodziło o pomoc siewną i o przemiał zboża. Mówię: załatwiliśmy, bo debaty nasze na ten temat zostały wobec oświadczenia p. Ministra Rolnictwa wyjaśnione, i poszły po linii tych pragnień, jakie mieliśmy.</u>
          <u xml:id="u-2.52" who="#komentarz">(S. Posner: To samo byłoby z dużą częścią tych rezolucji.)</u>
          <u xml:id="u-2.53" who="#KazimierzGruetzmacher">Nie wiem, ale zdaje ml się, że p. senator Posner racji nie ma, a najlepszym dowodem tego są te liczne delegacje, które teraz zjawiają się tu u p. Premiera, najlepszy dowód, że Rząd nie zrobił tego, skoro te organizacje rolnicze o różnych zabarwieniach politycznych interweniowały. 1 właśnie na ten temat chcę Panom powiedzieć, że wczoraj przy rozdawaniu tych druków na sali zrobił się pewien tumult i zaczęła się dość ostra krytyka z bardzo poważnych nawet ust: jak to sobie postąpiła Komisja Gospodarstwa Społecznego, chwaliła się, że obradowała 8 dni, a rezultatem tych prac były same ogólniki, które nikomu nic nie mówią, nikogo do niczego nie obowiązują! Prawda, jeżeliby ten fakt brać zupełnie oderwanie i z punktu widzenia, jak ma wykonać tę rezolucję Rząd. Ale jeżeli ktoś ma łączność z życiem prowincji i z tem, co się dzieje na prowincji, ten do tego Wniosku, mojem zdaniem, nie dojdzie. Dowodem tego te liczne delegacie wszystkich towarzystw rolniczych, które udają się do Premiera i które kubek w kubek te same rezolucje stawiają, tylko bardziej szczegółowo. Otóż to, że my samorzutnie tę Inicjatywę w Komisji Gospodarstwa Społecznego podjęliśmy, jest dowodem, że jesteśmy bądź co bądź żywotni, że jesteśmy bardzo żywemi węzłami związani z te mi ośrodkami, z których wychodzimy i które reprezentujemy. I nasza debata, aczkolwiek zamknięta w bardzo wielkich ogólnikach, jest podstawą, tłem, oparciem się dla tych zrzeszeń, które były u p. Premiera, i którym p. Premier te lub inne obietnice robił. Z tych rezolucji, które zrzeszenia rolnicze przedstawiły Premierowi, nie znalazła się ani jedna, któraby stała w sprzeczność z naszemi rezolucjami, a p. Premier wskutek naszych ogólnikowych rezolucji będzie miał możność nareszcie może obietnice swoje zrealizować bo obietnica p. Premiera, o ile tu u nas nie będzie miała gruntu i poparcia, byłaby obietnicą mdłą, nie do zrealizowania i my naszemi rezolucjami damy możność p. Premierowi wykonać, wypełnić wszystkie żądania rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-2.54" who="#KazimierzGruetzmacher">Dlatego mam zaszczyt prosić Panów nie krytykować zbytnio tych ogólników, owszem, proszę je rozszerzyć, pogłębić, ale traktować je, jako naprawdę wielką możność, wielką podstawę dla Rządu, żeby wypełnił te żądania, których rolnictwo potrzebuje i które starałem się Panom możliwie treściwie przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-2.55" who="#komentarz">(S. Woźnicki: W sprawie formalnej proszę o głos.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Woźnicki w sprawie formalnej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#JanWoźnicki">Pragnę poruszyć sprawę, co do której mogłem się upewnić dopiero w ostatniej chwili.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#JanWoźnicki">Otóż Prezes Komisji Oświatowej, p. senator Kalinowski powiadomi! mnie, że kiedy Komisja Oświatowa Senatu uchwaliła swoje rezolucje w sprawie wyższych uczelni i kiedy w imieniu tej komisji p. Prezes prosił p. Marszałka, ażeby rezolucje te były postawione na porządku dziennym, p. Marszałek Trąmpczyński oświadczył, że komisja prawa inicjatywy nie ma, że prawo mijatywy posiada tylko Senat i grupy senatorów i dopiero Wniosek przez senatorów złożony może być odesłany do komisji, komisja swoje sprawozdanie o wniosku przedstawia Senatowi i wtedy dopiero Senat może się tą sprawą zajmować.</u>
          <u xml:id="u-4.2" who="#JanWoźnicki">Otóż taka jest interpretacja regulaminu Marszałka Trąmpczyńskiego. Ponieważ teraz rozważamy rezolucje, które przyszły do nas bezpośrednio z komisji, jako inicjatywa komisji, więc ta praktyka stoi w sprzeczności z interpretacją regulaminu, jaką W innym wypadku nam dał p. Marszałek Trąmpczyński. Ta sprawa zresztą była omawiana i na ostatnim Konwencie Seniorów i gdzie również była zgodna opinia przewodniczących klubów, że sprawa powinna być przedewszystkiem wniesiona, jako wniosek senatorski, następnie odesłana do komisji i dopiero wtedy może być rozważana na plenum Senatu. Nie wiem, dlaczego tak nie uczyniono, w każdym razie regulamin nie może być z dnia na dzień inaczej interpretowany. Dlatego zapytuję się urzędującego Pana Marszałka, czy godzi się z tą interpretacją regulaminu senackiego, którą dał nam p. Marszałek Trąmpczyński, jeżeli zaś się nie godzi, to żeby był łaskaw podać nam swoją interpretację regulaminu, do której w przyszłości musielibyśmy się zastosować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#AntoniStychel">Uważam, że przedmiot dzisiejszego porządku obrad, przyjętego wczoraj przez plenum, omawiany jest w zgodzie z tradycją opartą na regulaminie, który Komisji tak szczegółowo nie krępuje. Według mego zdania jest zupełnie dopuszczalną rozprawa na ten temat, który został omówiony poprzednio samodzielnie przez Komisję Gospodarstwa Społecznego jako grupę senatorów specjalistów i przedłożony nam w formie tych rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Proszę o głos do uzupełnienia.)</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#AntoniStychel">W tej sprawie?</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#AntoniStychel">Głos ma p. s. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#JanWoźnicki">Panie Marszałku, ja odczytam art. 25 regulaminu, który mówi: „Wniosek senatorski Winien być przyjęty do porządku dziennego, gdy jest podpisany przynajmniej przez 5 senatorów”.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#JanWoźnicki">Stwierdzam, że tego podpisu nie mamy na wniosku w związku z tą sprawą. „Wniosek podpisany przez mniejszą ilość senatorów może marszałek odczytać senatorom celem uzyskania dla niego dostatecznego poparcia”. Tego faktu nie było. „Przy zgłoszeniu poprawki do wniosku, dostateczny jest podpis jednego senatora”. To nie dotyczy tej materii.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#JanWoźnicki">My będziemy musieli przyjąć interpretację p. Wicemarszałka, jednak musimy stwierdzić, że jest ona sprzeczna z interpretacją jedynego stróża regulaminu, jakim jest p. Marszałek Senatu Trąmpczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#AntoniStychel">Moja interpretacja jest tego rodzaju, ze będziemy dalej dyskutowali nad ta sprawą.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#AntoniStychel">W rozprawie nad sprawozdaniem głos ma s. Rotenstreich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#FischelRottenstreich">Wysoki Senacie! Życie gospodarcze zależne jest od ruchu na rynkach światowych, od zwyżki i zniżki cen, od obiegu pieniężnego, od wędrówki kapitałów, od wzrostu ewentualnie zmniejszenia się majątku narodowego, od rozwoju i upadku banków, zgody między pracodawcą i pracobiorcą i od ustania Walk politycznych w kraju.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#FischelRottenstreich">Decydujące dla życia gospodarczego jest zapotrzebowanie jego obywateli na produkty krajowe i dopiero potem wchodzi w rachubę eksport. Dążeniem i staraniem się sfer miarodajnych powinno być zapewnienie rynku wewnętrznego dla produktów rolnych, jakoteż dla Wyrobów przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#FischelRottenstreich">Przesilenie gospodarcze, jakie teraz przeżywamy, jest bardzo ostre, bo przywóz jest większy niż wywóz. Pasywny bilans handlowy świadczy, że przegrywamy w ostrej międzynarodowej walce konkurencyjnej. Dlatego słuszne jest żądanie reformy organizacji naszego życia gospodarczego. Reformę proponuje Komisja Gospodarstwa Społecznego. Pytanie jest tylko, czy ta reforma, którą w rezolucjach proponuje nam komisja, da pożądane i oczekiwane przez nas wyniki Jeżeli pobieżnie tylko przeczytać zaproponowane rezolucje, to odrazu ma się wrażenie, że za niemi stoją dwie Wielkie organizacje: Koprolna i Lewjatan. Gdybym był złośliwy i chciał połączyć rezolucję uchwaloną przed 15 dniami na wniosek p. Średniawskiego, z temi rezolucjami, nad któremi dziś dyskutujemy, tobym musiał stwierdzić, że dla szerokich warstw uchwalono ciemny, lichy, niezdrowy chleb, bo podwyższono przemiał do 80% z dodatkiem 20% mączki kartoflanej, natomiast dla innych warstw żąda się pomocy rządowej a nawet pewnych przywilejów. Z żalem muszę stwierdzić, że rezolucje przedłożone nam tutaj nie obejmują wcale całokształtu gospodarczego. Są one fragmentem potrzebnym dla pewnych warstw i tylko dla pewnych warstw. Na czoło zagadnień życia gospodarczego wysuwa się dziś jedno wielkie zagadnienie: wyżywienie ludności miast, małorolnych i bezrolnych. Ten cały problem starano się rozwiązać jedną rezolucją, to jest podwyższeniem przemiału. Stwierdzam tu, że to podwyższenie przemiału da nam oszczędności co najwięcej 3.000 Wagonów, podczas gdy, jak się okazuje, brak nam 60 a przy zmniejszonem spożyciu chleba tylko 40000 wagonów.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#FischelRottenstreich">Niedobór zbożowy na całej prawie kuli ziemskiej, a przedewszystkiem w Polsce ciężko dotknął całą ludność. Rząd ufał zbytnio młodej statystyce polskiej i pozwolił na wywóz 4.500 Wagonów żyta, choć żyta w kraju niema. Tłomaczy się tem, że musi się starać o podniesienie bilansu handlowego, który jest bierny. Jak to wygląda w życiu? Za wywiezione 4.500 wagonów zboża uzyskaliśmy przeciętnie po 15 zł za jeden kwintal, a dzisiaj za to samo żyto importowane do Polski płaci się loco Hamburg 16,7 guldenów holenderskich, co czyni loco Hamburg 35 zł. Jeżeli Rząd w sierpniu nie wiedział, że zboża w Polsce brak, to w listopadzie było już mu wiadome i mimo to w listopadzie pozwolił na wywóz 500 wagonów żyta i 2 000 wagonów jęczmienia. Dzisiaj brak w kraju blisko 30% żyta w porównaniu ze zbiorami z roku 1923. Jeżeli Komisja przedkłada dzisiaj rezolucje, które mają rzekomo objąć całokształt życia gospodarczego, to powinna przedewszystkiem zająć stanowisko wobec tego braku zboża, a przedewszystkiem żyta w kraju.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#FischelRottenstreich">Powiedziałem już przedtem, że propozycja podwyższenia przemiału tego problemu nie rozwiąże. Przeciętnie liczy się, że na głowę potrzeba jest 210 kg. Gdybyśmy przyjęli w tym roku tylko 160, to i tak zabraknie nam 60 000 wagonów. Wiemy, że W tak ciężkich czasach kurczy się spożycie zboża, ludność zadowalania się ziemniakami, kapustą a więc przyjmijmy tylko 140 kg. na głowę, to zabraknie 40 000 wagonów. Ale przecież trzeba pomyśleć już teraz o wyżywieniu ludności, me trzeba tego odkładać do maja, gdy na rynku światowym będzie hossa, bo grozić nam może wtedy głód i klęska. Może temu 3 miesiące, zwróciłem uwagę p. Wiceministra Klarnera, który w tych wypadkach zastępuje Premiera, na potrzebę gwarancji Skarbu Państwa na import zboża. Wiceminister Klamer w imieniu Rządu oświadczył, że zboża mamy dosyć w kraju. Omylił się. Gdybyśmy byli wtedy zakupili zboże za granicą, tobyśmy je kupili taniej o dwa dolary na 100 kg. niż płacimy dzisiaj. Inne państwa to zrobiły. Jest ciekawe curiosum, że my dziś importujemy mąkę pszenną z młynów niemieckich, choć ze zboża amerykańskiego, bo Reichsgetreidestele stało na wysokości zadania i na czas zakupiło zboże W Ameryce, a i Polska kraj agrarny, musi dziś kupować mąkę w Niemczech i eksportować nasz pieniądz dla niemieckiego robotnika młynarskiego. Komisja zaś, która dziś chce załatwić cały problem życia gospodarczego, o tem wówczas nie pomyślała.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#FischelRottenstreich">Możebyśmy dziś, gdy da się zauważyć pewna zniżka ceny na rynku światowym pomyśleli o tem, ażeby importować na czas zboże do kraju, by przetrwać do nowych zbiorów. To jest możliwe, jeżeli Rząd da gwarancję na import zboża. To zrobiły inne państwa. Zrobiły to Węgry, które niedawno zakupiły 8000 wagonów pszenicy w Argentynie, mąkę z tej pszenicy importuje się teraz do Polski. Nie wiem czy to leży w interesie Państwa, żebyśmy opłacali robotników i młynarzy zagranicznych, czy nie jest wskazane, żeby przemiał dokonywał się tutaj, jeżeli chcemy mieć dostateczną ilość mąki w kraju. Rząd wprawdzie myśli, że rozwiąże ten problem w ten sposób, że wojsko zacznie się zaopatrywać w zboże za granicą a nie w kraju. Stwierdzam, że do nowych zbiorów Wyniosłoby to co najwięcej 5–6000 wagonów, a więc tym sposobem Rząd tej kwestii nie rozwiąże. Dlatego pozwolę sobie postawić, Wniosek, który brzmi, że Senat wzywa Rząd, żeby umożliwił gwarancją Skarbu Państwa import zboża aż do nowych zbiorów.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#FischelRottenstreich">Teraz chciałbym jeszcze na dwie rzeczy zwrócić uwagę. Fiskalizm W ostatnim roku pod Wpływem Rządu przeszedł nam w krew i słyszy się o potrzebach fiskalizmu, ale nie uwzględnia się potrzeb ludności. W roku obecnym wzrósł import niektórych artykułów żywnościowych pierwszej potrzeby, nie produkowanych W kraju, jak np. ryżu. Chociaż np. mąka zbytkowna amerykańska pierwszej jakości jest wolna od cła, to ryz, który jest artykułem pierwszej potrzeby, jest obłożony cłem. Skutkiem tego, ro. umie się jest on droższy niż być powinien, a przecież dziś zwłaszcza dla szerokich warstw ludności zastępuje nawet i chleb codzienny. Dlatego wskazane jest, żeby Rząd aż do nowych zbiorów zniósł cło od artykułów pierwszej potrzeby nie produkowanych W kraju, np. od ryżu. Pod tym względem postawię rezolucję.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#FischelRottenstreich">Ponadto Rząd powinien, mojem zdaniem, przystąpić do rewizji polityki taryfowej W duchu stosowania stawek ulgowych dla miast i dla okolic, dotkniętych nieurodzajem nie uchodzi bowiem, żebyśmy dziś płacili za przewóz 100 kg. mąki importowanej do kraju 6 zł. albo np za metr żyta od Gdańska do Lwowa prawie 5 zł. Ta ulga powinna dziś być, a to dlatego, że w nadzwyczajnych czasach nadzwyczajne ulgi taryfowe i celne są wskazane.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#FischelRottenstreich">Wracając do rezolucji przedłużanych, muszę oświadczyć, że rezolucja trzecia, która żąda żeby armia przedewszystkiem zaopatrywała się u producenta, jest korzystna, ale dla producenta, dla armii zaś i dla skarbu jest wielką stratą. Dopiero niedawno korpus kontrolerów zbadał w jednym D. O. K., że jeden producent otrzymał dostawę na 100 Wagonów żyta i 180 wagonów owsa. Chciałbym widzieć tego producenta w Polsce, który ma tyle owsa, albo tyle żyta. Za tym producentem, nie ulega kwestii, stoi jakiś dostawca, a ponieważ producent w myśl rozporządzenia Ministra Spraw Wojskowych ma pierwszeństwo, on dostaje dostawę i to nawet po cenie wyższej niż dostawca. Rozwiązano niedawno umowę z producentami, którzy otrzymali o 5 i o 6 zł. drożej za metr owsa niż żądał dostawca.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#FischelRottenstreich">Proszę Panów, producenci korzystają jeszcze z jednego przywileju, a mianowicie zostało udowodnione, że producent, który nie płaci podatku obrotowego od swoich produktów, dostaje potwierdzenie od tej lub owej gminy, że to jest jego produkt i chociaż w rzeczywistości dostarcza kilkadziesiąt wagonów zboża kupionych u kupców, jednak podatku obrotowego nie płaci. Mają Więc producenci podwójny przywilej: dostają wyższą cenę na mocy rozporządzenia Ministerstwa Spraw Wojskowych i podatku nie płacą. Tu powinna być konkurencja i przetarg dozwolony, niema przywilejów dla żadnych warstw.</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#FischelRottenstreich">Panowie żądają w pierwszej części tej rezolucji, ażeby Rząd otaczał opieką współdzielenie. Znam te współdzielenie. P. sprawozdawca twierdził, że one są pokrzywdzone, bo płacą cięższe podatki. Ale wszyscy płacą 2.%, współdzielone płacą tylko 1. To nie jest krzywdą — jest przywilejem. A Wiemy, proszę panów, że producenci jako dostawcy dla armii, łączą się w spółdzielnie, ażeby nie płacić podatku, to zaś napewno nie leży w interesie Państwa Z tą opieką Rządu dla współdzlelni trzeba być bardzo ostrożnym. Ja chciałbym tylko nadmienić, jak ta opieka Rządu dla rozmaitych współdzielni wygląda i jakie korzyści z tego ma ludność. Kto widział, jakie zboże na zasiew dostali w jesieni chłopi od tych opiekuńczych swoich organizacji spółdzielczych, kto widział rozczarowanie wśród chłopów, bo w tem zbożu było maximum 50% żyta, reszta to były domieszki, a żyto nie. było nawet zdatne na mąkę, ten musi w imię dobra ogólnego wystąpić przeciw specjalnej opiece rządu dla tych współdzielni. Opieka ta kosztowała skarb Państwa 2 miliony złotych.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#FischelRottenstreich">Pan referent twierdził, że współdzielenie uczci wie książkują, że nie szukają zarobków. Nawet naiwni w to nie uwierzą. Podczas gdy każdy dostawca z osobna chce zarobić 5 i 6%, to tych dostawców W każdej współdzielni jest kilkunastu. Zarobić przedewszystkiem chce dyrektor i zastępca dyrektora, kasjer i zastępca kasjera, sekretarz, przewodniczący rady nadzorczej, zastępca i cała rada nadzorcza...</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#FischelRottenstreich">...i zarabiają, a ponieważ właśnie jest opieka Rządu, ponieważ mają poparcie Rządu, to ich zarobek wynosi nieraz 10 zł na metrze i zostało stwierdzone, że pod czas gdy np. cena za owies wynosiła w jesieni 17 zł, to płacono właśnie takim zrzeszeniom 29 zł. dopiero niedawno na posiedzeniu komisji, gdy zainterpelowałem przedstawiciela Ministerstwa Spraw Wojskowych, wyjechała specjalna komisja i zanulowała te umowy.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#FischelRottenstreich">Proszę Panów! Mówiło się o Guzohanie. Proszę mi wierzyć, że te spółdzielnie, które istnieją pod opieką Rządu i te, które żądają tej opieki dla siebie, napewno nie są solidniejsze, niż inny zwykły przedsiębiorca. Niedawno zacytowałem taki ciekawy wypadek. Guzohan, pomijam to, że byli tam dyrektorami przedstawiciele Rządu i bardzo wysoka osobistość w Państwie była przewodniczącym rady nadzorczej, otóż Guzohan, dostawca Wojska, zwrócił się do jednego pana w Krakowie, żeby on „postarał” się — w jaki sposób, to Wysoka Izba rozumie — by intendentura przyjęła 10 wagonów mąki niezdatnej do użytku, stęchłej i Guzohan swoje osiągnął.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#FischelRottenstreich">Tak wyglądają te Guzohany i inne syndykaty, czy one się nazywają zbożowe czy rolnicze. Musi być wolna konkurencja, bo ten największy konsument w Państwie, wojsko może kupować tylko u tego, kto jest solidny i da dobry towar. Specjalnych przywilejów i specjalnej opieki nikt żądać dla siebie nie może. Konsument nie zna sentymentu, on chce mieć przedewszystkiem dobry towar i tani towar. W imię więc, powiedziałbym, moralności publicznej, solidności i dobra Skarbu Państwa stawiamy wniosek o skreślenie tej rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#FischelRottenstreich">Przejdę do rezolucji następnej, mianowicie do rezolucji 6. Rezolucja 6 żąda, by polityka celna, taryfowa i eksportowa zapewniła rolnikowi rentowność jego warsztatu pracy. Zupełnie słusznie. Rozumiem bardzo dobrze obawę Panów przed tą straszną konkurencją rynków zagranicznych na zboże, ale jedno musi tu być zastrzeżone, a to zastrzeżenie jest: o ile ceny na rynku wewnętrznym nie będą wyższe niż ceny na rynkach zagranicznych. Nie można pozwolić, ażeby powstała organizacja, któraby dyktowała tak wysokie ceny, że one u nas w kraju byłyby wyższe, niż ceny na rynkach zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#komentarz">(Głos: My się zgadzamy z Panem kolegą)</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#FischelRottenstreich">Ale Panie senatorze, jeżeli ta rezolucja będzie uchwalona w tej formie, jaką proponuje komisja to jestem pewny, że po nowych zbiorach nastąpi jednak dyktatura cen. Panowie jednej rzeczy możecie żądać, ażeby nastąpiło wyrównanie cen w kraju z cenami zagranicznemi. Może być mała różnica, ale żeby zasadnicze ceny w kraju nie były wyższe niż ceny za granicą, to jest pożądane i wskazane. Dlatego zgłaszam tego rodzaju rezolucję. Nożyce zawarły się, rażąca dysproporcja między cenami na produkty rolne i przemysłowe, wskutek wysokości cen na zboże, ustała. Mimo to kryzys trwa nadal. Przyznaję, że jest to zbytnie obciążenie podatkowe, brak kapitału, zbyteczna biurokratyzacja życia gospodarczego i błędy polityki wewnętrznej. Ale także nacjonalizacja handlu jest przyczyną tego zastoju. Kto widział, jaki wpływ miała Koprolna w Urzędzie Wywozu i mimo to nie zdobyła dla nas rynków zagranicznych, ten musi przyznać, że wina leży po jej stronie, ustać muszą przywileje. Rolnictwo może i powinno żądać pewnej opieki, ale nie może i nie powinno żądać, aby przedewszystkiem ono było także tym organem, który handluje i pośredniczy między konsumentem zagranicznym a producentem w kraju, albo między konsumentem w państwie a sobą. Są przecież różne warstwy społeczne, test handel, jest przemysł i rolnictwo, one muszą między siebie podzielić tę rolę. Ale rezolucja trzecia, która zmierza właśnie do tego, aby czy to pod formą współdzielni, czy pod formą dostawy tylko rolnictwo wzięło w swoje ręce handel, jest szkodliwa dla Państwa Państwo każde kwitnie dopiero wtedy, kiedy kwitnie i przemysł i handel. Bilans płatniczy może być aktywny tylko wtedy, kiedy handel zdobywa i dla przemysłu i dla rolnictwa rynki zbytu. Rolnictwo musi się ograniczać tylko do tej roli, jaka mu słusznie przypada i nie może żądać dla siebie specjalnych przywilejów i opieki, bo to szkodliwe jest i dla rolnictwa i dla Państwa. Dlatego będziemy głosować przeciw trzeciej rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Szułdrzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#TadeuszSzułdrzyński">Wysoki Senacie! W imieniu Klubu, do którego mam zaszczyt należeć, winienem oświadczyć, że my w całej pełni popieramy te rezolucje, albowiem dążą one do tego, ażeby przyjść z pomocą rolnictwu, które dzisiaj w katastrofalnem Wprost znajduje się położeniu. Już niejednokrotnie z tej trybuny miałem zaszczyt wypowiedzieć to zdanie, że kwitnące rolnictwo jest najlepszym odbiorcą i podstawą dla przemysłu, dla jego rozwoju, i że dopiero kwitnące rolnictwo i kwitnący przemysł zapełnią Skarb i umożliwią Państwu Wypełnienie tych zadań na wewnątrz i zewnątrz, których spełnienia my od Państwa wymagamy. A Więc, jeżeli my, popierając te rezolucje, żądamy pewnego zasilenia żywotności, to czynimy to w dobrem zrozumieniu potrzeb naszego kraju.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#TadeuszSzułdrzyński">Obszerne i przekonywujące wywody rzeczowe p. sprawozdawcy zwalniają mnie z obowiązku dłuższego przemawiania i motywowania poszczególnych rezolucji. Niech mi wolno będzie w krótkich słowach może podnieść te momenty, które my specjalnie w b. zaborze pruskim odczuwamy, które nas mniej lub więcej obchodzą. Rolnicy w b. dzielnicy pruskie, mają bardzo dużo maszyn rolniczych, pochodzących z kraju dziś poza granicami leżącego. Te maszyny potrzebują odnowienia części zapasowych, lecz władze nasze niesłychanie utrudniają nam remont tych maszyn.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#TadeuszSzułdrzyński">Na posiedzeniu Komisji Gospodarstwa Społecznego p. s. Kowalczyk przytoczył klasyczny przykład, który miał miejsce na Górnym Śląsku. Otóż tam pewien włościanin zakupił w fabryce leżącej tuż za granicą za 62 zł koło do maneżu, t. zw. kieratu, za które cła musiał zapłacić 250 zł. Gdy ten rolnik zwrócił się do Warszawy, do odnośnego Ministerstwa, zapomniał przylepić markę stemplową, natychmiast dostał po trzech dniach wezwanie z żądaniem, żeby najpierw stempel był zapłacony.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#komentarz">(Głos: Musi być porządek.)</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#TadeuszSzułdrzyński">Bardzo słusznie. Na uniewinnienie tego rolnika mogę tylko to powiedzieć, że te opłaty stemplowe dawniej naszej dzielnicy były nie znane i, że tak powiem, mniej wykształcony rolnik może o tem nie wiedział. Ale to się stało, przylepił tę markę, odesłał do Warszawy i 4 miesiące mijają i niema odpowiedzi.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#komentarz">(Głos: Skandal.)</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#TadeuszSzułdrzyński">To są rzeczy, które rzeczywiście drażnią każdego człowieka.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#TadeuszSzułdrzyński">Jeżeli mi wolno z tej dziedziny jeszcze coś powiedzieć, powiem to, że rolnictwo pragnie jednego: pewnego spokoju W naszej polityce celnej. Ale była chwila u nas, W b. zaborze pruskim, gdy W przewidywaniu jakichś zmian W sprawie przywozu i w cenach kupcy obawiali się zboże kupować i ten rolnik w chwili, gdy może najwięcej potrzebował pieniędzy nie tylko na podatki, ale i na opędzenie potrzeb gospodarczych, nie mógł zboża sprzedać, ponieważ kupcy nie chcieli zboża kupować, nie chcąc ryzykować straty przy zniżce cen w razie nagłej zmiany przepisów wywozowych.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#TadeuszSzułdrzyński">Przechodzę do innej dziedziny. Może specjalnie nasza b. dzielnica pruska najwięcej używa sztucznych nawozów i dlatego my może najbardziej odczuwamy, że przewóz tych sztucznych nawozów, jest za drogi, te taryfy kolejowe są jeszcze o wiele za wysokie. Myśmy bardzo skromnie prosili tylko o to, sam taki wniosek osobiście postawiłem do ministerstwa, żeby w tych miesiącach, w których tabor kolejowy nie jest tak bardzo zaangażowany, gdy te wagony stoją, żeby w tych miesiącach np. dla soli kałuskich, które są od nas bardzo daleko, była jakaś zniżka taryfy. Niestety odmówiono. A motywowane było nasze żądanie tem, że wtenczas jeszcze ceny zboża były niskie, pieniędzy nie było, a chcieliśmy nawozy kupić, żeby produkcja się zanadto nie obniżyła. Spadła ona i już tak bardzo znacznie, gdy nawozów sztucznych nie możemy używać tyle co dawniej Oczywiście to dotyczy także innych dzielnic, dotyczy transportu z Kałusza do Wilna, transportu z Chorzowa do Lwowa i t. d. i przykre jest, że tego rodzaju prośby nie są uwzględniane.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#TadeuszSzułdrzyński">P. referent podniósł, że w b. dzielnicy pruskiej specjalnie skarżymy się na tę bezwzględność, z jaką obecnie wymagają opłaty na utrzymywanie kas chorych, instytucji inwalidzkich i t. d Zasadniczo stoję bezwarunkowo na tam stanowisku, że pracodawca jest obowiązany dać robotnikowi darmo wszelką opiekę lekarską i aptekę. U nas i dawniej tak było. Kontraktowe przecież zobowiązanie było pracodawcy, że każdy robotnik rolny miał zapewnionego lekarza, lekarstwo, a nawet w bardzo wielu majątkach ziemskich specjalnie na koszt pracodawcy utrzymywano t. zw. pielęgniarki, czy ochroniarki, które zajmował się chorym. Gdy w państwie pruskiem zostały zaprowadzone kasy chorych, było to udogodnienie, że każdy pracodawca, który się zobowiązał ponosić świadczenia dla robotników, jeżeli sami robotnicy piśmiennie się na to zgodzili, a Wszędzie się godzili — był zwolniony od należenia do kasy chorych. Ale prawodawstwo polskie usunęło to prawo. I jakie są skutki, proszę Panów? Skutki są takie, że dziś oplata przymusowa na kasę chorych rozdziela się w ten sposób że pracodawca płaci na 3/5, a robotnik 2/5. Dawniej robotnik nic nie płacił, nic go to nie kosztowało. Te 3/5, które opłaca pracodawca, wynoszą 5 razy tyle na to są materiały statystyczne przedłożone przez naszą organizację — jak to co dawniej kosztował lekarz, apteka i pielęgnowanie chorych. Czem to się tłomaczy?</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#komentarz">(Głos: Wojną)</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#TadeuszSzułdrzyński">To się tłomaczy nie wojną, tylko tem, że kasy chorych tak niesłychanie drogo administrują. Wiemy, że zarządy powiatowe kas chorych mają automobile do dyspozycji, to są, proszę Patiów, skutki. Dawniej, gdy robotnik nic nie opłacał, często łyżka rycynusu albo rumianku usuwały chorobę, dziś naturalnie, gdy on płaci, to żąda zawsze lekarza i różnych lekarstw, które podważają leczenie.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Choroba zawsze wymaga lekarstw.)</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#TadeuszSzułdrzyński">Ależ, jasne, Panie Kolego i nigdy me będę przemawiał przeciw temu, żeby choremu robotnikowi nie dawać lekarstwa, bo to jest przeciwne zasadniczym uczuciem człowieka, ale są choroby, gdzie, jak powiedziałem, łyżka rycynusu albo rumianku wystarczyłaby, tymczasem dziś robotnik rozgniewany tem, że musi płacić, gdy dawniej wszystko miał darmo, chce coś mieć za swoje pieniądze, a to niepotrzebnie podnosi koszta.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#TadeuszSzułdrzyński">Druga instytucja, to są u nas opłaty, które płaci się na tak zwane zabezpieczenie na wypadek inwalidztwa czy starości. Znakomita rzecz Bezwarunkowo niech pracodawca, a w tym wypadku i pracobiorca opłaca jakiś drobny datek tygodniowy, z czego powstaje fundusz, który robotnikowi na wypadek okaleczenia, czy starości zapewnia utrzymanie, ale co się z tem stało? Ta rzecz w państwie pruskiem była doskonale zorganizowana, istniał fundusz, zasilony jednorazowo przez państwo i na renty, które potem starzy, albo inwalidzi dostawali, składały się odsetki od tego funduszu, składki pracodawców i składki pracobiorców. Tymczasem co się stało? Te składki dziś zwiększyły się niesłychanie. Dawniej płaciliśmy od robotnika przeciętnie 10 fenigów tygodniowo, dziś dochodzi do złotego tygodniowo.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#TadeuszSzułdrzyński">I dlaczego? Dlatego, że państwo niemieckie spłaciło tę część funduszu, która przypadała na nasze województwa, ten kapitał zdewaluował się i kiedy z Warszawy powrócił do Poznania, stał się sumą tak minimalną, że aby teraz rentę należną w normach prawem przewidzianych wypłacić, oczywiście ściągają z nas wysokie składki. Proszę Panów, to jest ciężar niesłychany, bo dawniej było 10 fen, dziś złoty, a podobno ma być jeszcze podwyższone. Więc to są rzeczy, które produkcję rolną faktycznie ogromnie obciążają, i tu Rząd musi nam przyjść z jakąś pomocą.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#TadeuszSzułdrzyński">Jeszcze tylko słowo powiem o kredycie. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że przy obecnem położeniu naszego Skarbu nie można wymagać za Wiele od Rządu, nie można wymagać, żeby dawał pieniądze, których wogóle w kraju niema. Ale proszę Panów, poparcie Rządu przy uzyskiwaniu długoterminowego kredytu od kapitalistów zagranicznych mogłoby rzeczywiście doprowadzić do tego, żebyśmy na hipoteki nasze, które są dziś względnie czyste, mogli długoterminowy kredyt osiągnąć. I tutaj gwarancja Rządu, ułatwienia Rządu, a me Wątpię, że teraz po osiągnięciu pożyczki państwowej, to nastąpi, umożliwiwszy otrzymanie długoterminowego kredytu, ożywi cale rolnictwo, i nie tylko rolnictwo, ale i kraj cały, albowiem wejdą nowe kapitały, które uruchomią warsztaty rolne, pomogą rozwinąć całą działalność i przeniosą się do całego społeczeństwa. Jak najgoręcej apeluję do Rządu, zęby tę rzecz nam ułatwił. To oczywiście dotyczy tak samo większej Własności, jak mniejszej, która tak samo na podstawie hipoteki może pożyczkę długoterminową osiągnąć. Z uznaniem stwierdzam, że Rząd bardzo nam pomógł przez ułatwienie dziewięciomiesięcznego kredytu krótkoterminowego, umożliwił nam nabycie sztucznych nawozów, bez czego rolnik na wiosnę nie mógłby wogóle dać sztucznych nawozów, bo me miałby ich czem zapłacić.</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#TadeuszSzułdrzyński">Więc prosimy o jedno i to właśnie w interesie niniejszego rolnika, żeby z funduszy z pożyczki otrzymanych zasilić te organizacje, które są dostępne właśnie dla mniejszych rolników, jak to zdaje się było wymienione przez jednego z poprzednich mówców: a więc tak zwane banki ludowe po miasteczkach, a w innych dzielnicach kasy powiatowe, tak zwane Raifeisenowskie. One muszą dostać jakieś kapitały i temi kapitałami musi być zasilony mniejszy rolnik, panują bowiem poprostu straszne stosunki. Idąc dziś do Senatu, spotkałem kogoś z Kongresówki, z powiatu słupeckiego, który mnie upoważnił do powtórzenia tego i dostarczy mi świadków, że bieda u mniejszych rolników wskutek niemożności sprzedaży np. inwentarza jest tak wielka, że jak też się zdarzyło w jego okolicy, za dorosłego 2-letniego źrebaka nie chciano dać 15 zł, a inny znów rolnik, nie mogąc już wyżywić źrebaka, którego przyprowadził na targ, zostawił go uwiązanego i poszedł do domu. Jeżeli mały rolnik nie może nic sprzedać, to skąd może osiągnąć pieniądze na najkonieczniejsze potrzeby i podatki? I dlatego tu przyjście z pomocą jest pierwszorzędnym postulatem.</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#TadeuszSzułdrzyński">Tych kilka szczegółów chciałem przytoczyć i zaznaczam, że rozumiem doskonale, iż państwo ma prawo żądać od obywateli wysiłku woli, pracy, energii i oszczędności, a Państwo Polskie nowopowstałe, wtenczas, gdy się wszystko buduje na nowo, tem bardziej ma prawo tego żądać. Zdaję sobie zupełnie z tego sprawę, że przyszłość jest tylko dla tych narodów, które te właściwości tężyzny i energii posiadają. Ale proszę Panów, jak żołnierz, który na placu boju dzielnie i energicznie się bije wtenczas, gdy wie, że jest za nim jakaś instancja życzliwa, która o nim myśli i dodaje mu odwagi i energii, tak samo i rolnik, gdy Wie, że ktoś się będzie nim opiekował, że ktoś rozumie jego potrzeby, rozumie krytyczny stan i chce mu życzliwie dopomóc, będzie on z zaparciem się siebie pracował, oszczędzał i przetrwa. Ale niestety, z tych przykładów, które przytoczyłem dzisiaj, tego nie Widzimy, i dlatego sądzę, że w imieniu całego rolnictwa mogę powiedzieć, że rolnik zdaje sobie sprawę z dzisiejszego położenia naszego kraju że chce wytężyć Wszystkie siły, ażeby podnieść produkcję, ale żąda zrozumienia i poparcia swoich uprawnionych interesów.</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#AntoniStychel">Zwracam uwagę, że na liście mówców zapisanych jest 7 senatorów, a może się jeszcze kto do głosu zapisze. Jeżeli nie zdążymy się załatwić z tą sprawę do 2 godziny, będę musiał zarządzić przerwę obiadową.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Głos: Po południu jest Komisja Administracyjna)</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#AntoniStychel">W każdym razie proszę mówców, ażeby się skracali, ażebyśmy przed obiadem mogli zakończyć.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Hasbach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#ErwinHasbach">Wysoka Izbo! Jestem tego zdania, że dzisiejsza dyskusja ma na celu nie tylko obronę interesów rolnictwa w kraju, lecz uważam za konieczne, ażeby przy tej okazji można było konsumentowi dać obraz położenia naszego rolnictwa. Przecież podniesienie produkcji w kraju jest w interesie i producenta i konsumenta. P. sprawozdawca W dłuższem przemówieniu da obraz naszego położenia, chcę tylko kilkoma słowami jeszcze je uzupełnić i pozwolę sobie podać kilka cyfr statystycznych, z których Panowie zobaczą, że jednak źle jest u nas na wsi i proszę właśnie panów konsumentów o zwrócenie uwagi na te cyfry.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#ErwinHasbach">Co do podatków niema wątpliwości, że podatki, które rolnictwo dotychczas musiało płacić, są nie do zniesienia. Podatek majątkowy miał być wzięty z substancji według planu p. Grabskiego. P. Grabski sam wiedział, że nie można zapłacić takiego ogromnego podatku z dochodu jednego roku. Co się okazało?. Oplata podatku majątkowego z substancji była niemożliwa. Kto chciał sprzedać ziemię, żeby się pozbyć tego długu, nie znalazł kupca. Mamy w b. dzielnicy pruskiej dużą ilość wypadków, gdzie przeważnie drobna własność starała się sprzedać rolę, ażeby z tych pieniędzy zapłacić podatek. Nie doszło do takich sprzedaży i mieliśmy w wielu wypadkach licytację. Na tych licytacjach także nie było kupców, ponieważ niema u nas w kraju pieniędzy. W rzeczywistości wszystkie podatki, które były płacone w tym roku, musiały być wzięte albo ze środków na uruchomienie gospodarstwa, ze sprzedaży inwentarza, ze sprzedaży koni, bydła, owiec, a to za bezcen, ponieważ ofert było za Wiele.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#ErwinHasbach">O podatkach komunalnych nie będę mówił, tylko chcę dać Panom przykład jednego gospodarstwa, które od 20 lat prowadzi księgi na podstawie buchalterii, która kiedyś była zaprowadzona przez Deutsche Landswirtschaftgesellschaft, a która była zawsze uznawana przez władze podatkowe. Mogę Panom powiedzieć nazwę tego majątku, jest to majątek Starajania, na Pomorzu, który miał W roku 1913/1914 czystego dochodu 65.000 mk. złotych. Od tego dochodu Starajania płaciła podatku 13.298 marek, t. j. 20% dochodu. W roku 1924/1925, Starajania będzie miała dochodu czystego 32.000 zł., a płaci podatków 23.667 zł. t. j. 70% czystego dochodu. W tej kwocie nie jest umieszczony podatek majątkowy i danina leśna, do tych 23.667 zł. musimy więc doliczyć 20.000 zł! podatku majątkowego i 9 500 zł. daniny leśnej, co czyni razem 53.167 zł. przy czystym dochodzie 32.000 zł. Proszę Panów, daję ten jeden przykład, ponieważ p. Marszałek prosił, ażebyśmy się krótko wypowiadali. Takich przykładów mogę Panom dać więcej. Takie same stosunki są u drobnej własności.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#ErwinHasbach">Przechodzę do kwestii naszego robotnika rolnego. Proszę Panów, wiemy wszyscy, że ustawy socjalne ograniczyły czas roboczy. Jaki to na wsi miało skutek, wiemy wszyscy, ponieważ rolnictwa nie można zrównać z przemysłem, który wszystkie swe urządzenia ma pod dachem, Rolnik często dawniej był w tem położeniu, że pracował aż do zachodu słońca; dziś tak samo stoimy na wsi z zegarkiem w ręku i tylko tak długo się pracuje, jak ustawa przewiduje. Wynik jest taki, że Intensywność pracy na wsi ogromnie się zmniejszyła, a większe przedsiębiorstwa rolne koniecznie muszą przyjmować więcej robotników, niż dawniej dla tej samej roboty, i dlatego produkcja jest droższa niż przed wojną.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#ErwinHasbach">Proszę Panów, obliczyliśmy, że przed wojną na utrzymanie robotnika z rodziną u nas w b. dzielnicy pruskiej trzeba było dochodu z 5 mórg magdeburskich; dziś, proszę Panów, w tym roku na utrzymanie tej samej rodziny potrzebny jest dochód z 20 mórg magdeburskich, więc cztery razy tyle. Dziś mamy położenie paradoksalne co do ceny żyta. Muszę oświadczyć jako rolnik, że dzisiejsza wysoka cena żyta dla nas absolutnie nie ma znaczenia i nic W tem niema dla nas dobrego. Sytuacja jest taka, że w jesieni na pokrycie podatków i wszystkich kosztów gospodarki rolnik musiał sprzedać żyto po cenach umiarkowanych, dziś zaś mamy na Pomorzu np. wielką ilość gospodarstw, które nawet na zasiewy Wiosenne i na ordynarię muszą kupować żyto i to po takich cenach, jakie dziś przepisuje rynek w Poznaniu.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego Panowie tak dużo wywieźli?)</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#ErwinHasbach">To nie zależy od wywozu żyta, jest to właśnie wynik tego małego zbioru, który był W całym świecie. Wynik jest taki, że dziś robotnik, któremu w styczniu za 6 1/2, godzinny dzień płacono na podstawie kosztu dzisiejszego żyta, dostaje 4 razy tyle, ile mu się płacić będzie za 11-godzinny dzień podczas żniw. Chciałbym zobaczyć tego robotnika, któryby ten paradoks zrozumiał.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#ErwinHasbach">Proszę Panów, drobna własność, jak powiedziałem, cierpi tak samo wskutek obecnego położenia gospodarczego. Wszystkie koszta utrzymania gospodarki drobnej są niesłychanie wysokie. Okucie konia, węgiel, żelazo, drzewo, skóra, smary, nafta wszystko, co rolnik musi sobie kupić, kosztuje kilka razy więcej, niż przed wojną i podwyższeniu ceny jego produktów nie odpowiada. Mogę dać przykład. Panowie wiedzą, że jednym z najważniejszych dochodów drobnej własności jest tuczenie drobiu, świń i bydła. Jeżeli porównamy koszt tuczenia świni przed wojną z dzisiejszym, to mamy takie cyfry: przed wojną u nas w b. dzielnicy pruskiej centnar (50 kg.) jęczmienia kosztował 7 1/2 marki zł, a centnar świni 48 do50mk, to znaczy centnar świni dawał 6 razy tyle, ile kosztował jęczmień; kartofle kosztowały 1 mk za centnar. Porównywając z kosztem żywej Wagi świni, widzimy, że 48) razy więcej dawało temu rolnikowi tuczenie, niż wynosił koszt tych kartofli, Jak to się dziś przedstawia? Dziś 50 kg. jęczmienia kosztuje 12 złotych,” a żywej wagi świni 50 do 55 zł, to znaczy 4 1/2 razy Więcej; przy kartoflach różnica jest jeszcze większa, kartofle kosztują u nas teraz 3 zł, a za świnie dostają 50–55 zł, to znaczy 16 razy tyle. Więc i dla drobnej własności kredyty są konieczne i bardzo pożądane. Z wielką radością widzę, że p. kolega Błyskosz wniósł poprawkę do naszej rezolucji, w której prosi właśnie o to, ażeby i kasy Raifeisenowskie dostały w większych rozmiarach kredyty dla drobnej własności.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#ErwinHasbach">Obciążenie przez kasy chorych było bardzo dobrze wyjaśnione przez p. s. Szułdrzyńskiego. Mogę jeszcze kilka cyfr przytoczyć. W tym samym majątku Starajania w r. 1914 wydano na lekarza i aptekę dla robotników 1248 mk zł; całą sumę płacił tylko majątek, robotnik nic nie płacił. Dzisiaj w 1924 r. wydatki na kasę chorych wyniosły 8.400 zł. 6.720 zł. marek, czyli 5 i 6 razy drożej, niż przed wojną. Pracodawca płaci 3/5 a robotnik 2/5. Z tego wynika, że ani robotnik, ani pracodawca nie jest zadowolony. Z robotnikami często mówiłem o tej sprawie i u nas na Pomorzu Większość jest tego zdania, że sytuacja dawniejsza, gdy robotnik miał własnego lekarza i aptekę za darmo, była dla niego daleko lepsza niż dzisiejsza. Co do ubezpieczenia inwalidów i na starość, podkreślam to, co powiedział kolega s. Szułdrzyński.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#ErwinHasbach">Pytam się, jakie są wyniki tej sytuacji, w której się dziś znajdujemy. Przechodzimy już z pracy intensywnej do ekstensywnej. Jest to ogromne niebezpieczeństwo dla kraju. Jeżeli zaczynamy naszą gospodarkę prowadzić ekstensywnie, to będziemy zatrudniali mniej robotników, bezrobocie wzrośnie, a ponieważ kapitału obrotowego nie mamy, używanie sztucznych nawozów też się zmniejsza. Wynikiem jest obniżenie się produkcji. I to jest to, co nam, zarówno producentom, jak konsumentom grozi wielką biedą.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#ErwinHasbach">Proszę Panów! Co do używania nawozów sztucznych chciałbym też dać kilka cyfr, z których Panowie zobaczą, jak ogromnie można przez intensywną kulturę powiększyć zbiory, na co jednak potrzebne są pieniądze. Jako przykład Panom powiem, że centnar 15% saletry chilijskiej daje 2 do 3 cent. żyta więcej — mówię zawsze o 50 kilogramowym centnarze. Z tą samą saletrą można dostać więcej o 25 centnarów buraków i 20 centnarów kartofli. Według dawniejszej statystyki co do Poznańskiego obliczono, że się zasiewało W Poznańskiem 880.000 ha pod zboże. Jeżeli tej ziemi da się 2 centnary saletry chilijskiej na ha, to zwiększy się zbiór tej ziemi o 5 milionów centnarów rocznie, t. j. 26.000 wagonów. Mamy dużo takich gospodarstw, które używały dawniej więcej, niż 2 centnary saletry na ha, używały do 4 ctr. Jeżeli zrobimy obliczenie na tej podstawie, to jeżeli będziemy mieli kapitał obrotowy, który pozwoli na danie ziemi tego, co jej się należy, to można zbiory podnieść dwójnasób, t. zn. o 10 milionów centnarów z samego Poznańskiego Poznańskie jest dla mnie przykładem dobrym, dawniej nazywało się je „die Koinkammer Deutschlands”. Ziemia jest dobra, o wysokiej kulturze. To, co stwierdziłem o Poznańskiem, można odpowiednio zastawać do innych dzielnic Państwa. Mogę Panom dać przykład co do cukru. Jeżeli przy burakach cukrowych rolnik nie będzie miał pieniędzy na użycie saletry, to w samem Poznańskiem będziemy mieli mniej o 222,850 tonn buraków Cukrowych, to znaczy 30.000 ton cukru, lub 3.000 wagonów cukru. Wczoraj na Komisji mówiono o tem, że sprawa reformy rolnej wcale do naszej dziedziny gospodarczej nie należy. Jestem tego samego zdania, a tylko jedno chcę nadmienić. Jeżeli się teraz toczą debaty o nowym projekcie reformy rolnej, to byłbym tego zdania, że ważnem hasłem musi być we wszystkich obradach, żeby znaleźć sposób, żeby produkcja W Państwie była nie tylko utrzymana, lecz podniesiona.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#komentarz">(Brawa).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Julian Nowak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#JulianNowak">Oddaję się nadziei, co więcej, jestem przekonany, że niezadługo nadejdzie czas, że zarówno w tej Izbie, jak i w Sejmie rolnictwo będzie się cieszyło energicznem poparciem przedstawicieli przemysłu, energicznem poparciem przedstawicieli rzesz robotniczych i energicznem poparciem konsumentów. Na czem opieram ten optymizm? Opieram go na dobrem zrozumieniu własnego interesu. W czyim interesie leży produkcja rolnicza? Leży w interesie rolnika, jak i wszystkich innych warstw, a nawet posunę się do twierdzenia, że wzmożenie produkcji rolniczej leży może więcej w interesie konsumenta wszelkiego rodzaju, w interesie przemysłowca i kupca, aniżeli w interesie samego rolnika. Mianowicie jeżeli chodzi o cel ostateczny, to dla rolnika zawsze wystarczy, żeby wyżył, na to minimum swej produkcji rolnik zawsze się zdobędzie, ale musi mieć nadwyżkę produkcji, ażeby wyżywić innych. Z rolnictwa musi żyć przemysł, handel, urzędnicy, wszyscy żyją z rolnictwa w ostatecznej konsekwencji sprawy. Jeżeli przemysł nabiera przekonania, jeżeli staje się coraz jaśniejszem, że ułudą jest szukanie zbytu w dalekich krajach, bo można się przejechać nad Bosfor i W inne okolice ziemi, ale najważniejszym jest rynek wewnętrzny i ten rynek trzeba zdobyć. A ten rynek łatwo zdobyć, trzeba tylko, aby miał on pieniądze. Jeżeli ten rynek wewnętrzny pieniędzy mieć nie będzie, to me będzie zdobyty i przemysł zamrze. Przypomnę koledze naszemu s. Miziołkowi, jakeśmy pracowali podczas wojny w komisji do obniżania cen. Jakiż był wynik? Stale podnosiliśmy ceny. Cośmy mieli robić? Nie było wtedy wiele produkcji, był tylko rozdział tego, co było, podnosiliśmy ceny z bólem serca, bo nie było z czego, by tych produktów było coraz mniej. Podnieśmy produkcję, niech będzie jej dosyć, to Wtedy ceny spadną same. Proszę Panów, trzeba było powiedzieć na końcu wojny, że chwila, w której bochenki chleba przez dwa dni pozostaną niezakupione na targowisku, obniży cenę chleba. Wszelkie sztuczne zabiegi, wszelkie komisje drożyźniane kosztowały tylko dużo krwi napsutej, ale nie zrobiły ani jednego realnego kroku. Są to doświadczenia, które się skończyły, przejdźmy nad tem do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(Głos: Jeszcze się nie skończyły!)</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#JulianNowak">Proszę Panów, mówię o rolnictwie z dość zimną krwią, to znaczy, że jeżeli produkty rolnicze będą drogie, to będę za nie drogo płacił, bo ja nie sieję, jestem konsumentem, ale z rolnictwem jestem zrośnięty oddawna i rozumiem tętno rolnicze. Rolnik jest istotą zapoznaną. Dlaczego? Kto kiedy ujrzy pracę rolną, gdzie tę pracę rolną można ujrzeć, wziąć do ręki? Jak się Widzi parę wołów ciągnących pług, to co wpada w oczy wtedy? Nie to, że chłop pracuje, lecz że jest to szczęśliwy człowiek, który ma parę wołów. To wpada w oczy, nie Wpada w oczy praca, tej pracy na wsi się nie Widzi, widzi się tylko parę wołów, Dlatego też każdy mieszczuch, ja także jestem mieszczuchem — idąc na przechadzkę, widząc zboże mówi: Szczęśliwi ludzie, tyle tu kłosów! a nie widzi, że gdy przychodzi młocka, okazuje się, jak tego roku, że kłosy są puste, a poborca podatków czeka na należność.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#JulianNowak">A dalej druga rzecz, rolnicy są bez wpływów. Przyznajmy się, powiedzmy sobie tu w tych czterech ścianach i panowie rolnicy i ci, którzy im sprzyjają, że rolnicy są wszędzie bez wpływów. Mają wpływ daleko mniejszy niżby im się to liczebnie należało W stosunku do ich pracy, w stosunku do ich wagi dla Państwa. Dlaczego tak jest? Bo są rozrzuceni, bo są rozprószeni na ogromnych przestrzeniach, bo nie mogą się zjechać. Zjechanie się rolników jest dla nich tragedią, natomiast wiec urzędniczy, wiec robotniczy, to rzecz łatwa, rolników zaś strąbić, każdy wie, jak trudno. Dlatego trzeba przyznać, że rolnicy mają o wiele mniejszy wpływ, niżby im się należał, że powinni mieć tego wpływu więcej.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#JulianNowak">Otóż z tego Wszystkiego wynika, że rolnictwo, to nie jest kwestia tylko rolników, to kwestia państwowa, która wszystkich tak z lewej jak i z prawej strony tej Izby jednakowo obchodzi, bo wszyscy jednakowo muszą jeść, ubierać się i ponosić ciężary dla Państwa, a te ciężary głównie dźwiga rolnictwo, bo musi kupować różne rzeczy od przemysłowców i płacić pieniędzmi, wyciągniętemi z ziemi, które dopiero idą do przemysłowca i go bogacą. Dlatego podniesienie rolnictwa leży w interesie nie tylko rolników lecz Wszystkich obywateli Państwa. Jest tu 10 skromnych rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#komentarz">(P. Posner: Skromnych?)</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#JulianNowak">Czy zawierają one co nowego? To wszystko się robiło i to przepadło przez wojnę. Były organizacje rolnicze i dostawały od państwa wsparcie, teraz nie mają go prawie wcale. Zdawałoby się, cóż znaczą te organizacje rolnicze, kiedy pieniądze daje Państwo? Najpierw powołam się na inne kraje. W r. 1913 Anglia dała ogromny fundusz na poparcie swej hodowli, którą prowadzi od 500 lat. Więc to jest wszędzie.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#JulianNowak">Nie jest wskazane, aby poparciem i rozwojem rolnictwa zajmowało się państwo. Taką robotę delikatną państwo robi źle, kosztownie. Jeżeli państwo popiera organizacje rolnicze, to popiera tylko organy, które zastępuje w pewnych czynnościach państwo i które to daleko lepiej zrobią niż ono. To jest ta podstawa, dźwignia pierwszej klasy dla podniesienia rolnictwa, a jeżeli podniesienie rolnictwa jest w interesie nas wszystkich, to te organizacje rolnicze są pierwszej klasy instrumentem do tego.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#JulianNowak">Dalej kooperatywy rolnicze. Jeden z przedmówców zaatakował zrzeszenia, kooperatywy. Ruch kooperatywny jest jak przypływ i odpływ morza, to jest ruch żywiołowy, który powstał na Zachodzie i nikt go nie zahamuje. I kupiectwo, jeżeli by chciało wysilić swój talent i czas użyć na to, żeby kooperatywy w swoim biegu zatrzymać, nic nie zrobi. Kooperatywy są konieczne, bo dają możność rozwoju i eliminują pośrednika między konsumentem i producentem. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Kupiectwo jest rzeczą wielką i nikt rozumny nie będzie sobie tego życzył, żeby u nas kupiectwo zanikło. Anglia może więcej istnieje nie przemysłem a kupiectwem towarowem i bankowem, temu zawdzięcza swój wielki rozwój handlowy. Ale tak jak wszystko natrafia na coraz trudniejszą egzystencję, tak i kupiectwo natrafić na nią musi; w swoim własnym interesie musi ono osiągać wyższy poziom, co będzie błogosławieństwem dla kraju, a jeżeli zasklepi się w dawnych formach, to będzie pasożytem. To jest droga robienia konkurencji właściwej i rzeczowej, wtedy konkurencja będzie siłą kraju. Jeśli się mówi o kooperatywach, to wspomina się o tych i owych dyrektorach. Ludzie cnotliwi są na świecie, ale są i niecnotliwi — i gdybyśmy chcieli powiedzieć: wszyscy kupcy są oszuści, bo jakiś jeden kupiec oszukał, to pobłądzilibyśmy, bo z jednego jakiegoś szczegółu nie można wyciągać ogólnych wniosków.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#JulianNowak">Co do oświaty rolniczej, to jest ona najważniejszą rzeczą, mało docenianą u nas Co ona znaczy? Bardzo prostym i drobnym przykładem zilustruję w cyfrach, co znaczy oświata rolnicza i postęp rolniczy. W Polsce mamy około 5,000,000 krów. Krowy te doją kobiety. Ciekawa rzecz, że w Słowiańszczyźnie doją tylko kobiety, na Zachodzie doją mężczyźni. U nas na Wsi mężczyzna me miałby odwagi doić, gdyż byłby ośmieszony. Otóż fizjologia wykazała, że blisko 30% mleka wytwarza się w wymionach podczas dojenia, wskutek przekrwienia tego organu i podrażnienia nerwów, tak że ilość wydojonego mleka zależy nie tylko od tego, jak jest krowa karmiona, ale i od tego, jak się ją doi.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#JulianNowak">To byłby niewielki wydatek, gdybyśmy sobie zafundowali legion instruktorów i wysłali ich na Wieś, aby nauczyli doić. To już było przed wojną, wprowadziliśmy tak zwaną metodę Heglena. Nie trudno byłoby wtedy osiągnąć, aby każda krowa dała 1 litr mleka dziennie Więcej. Przeliczmy to na pieniądze. To jest przecież nic, to jest jedna drobna część, ledwie dostrzegalna w produkcji rolnej. Jeden. litr mleka niezbieranego po 20 groszy, nie ta woda malowana mlekiem, którą zwykle widzimy, ten jeden litr mleka da rocznie 360 milionów złotych, to jest 20% całego budżetu państwowego. Tak się przedstawiają możliwości rolnictwa, takie są ogromne wartości dla Państwa oświaty rolniczej i takie znaczenie dla Państwa ma produkcja rolnicza. Dlatego też sądzę, że dziś bezwzględnie należy się tą sprawą zająć, rozumie się, że musi być wedle stawu grobla i trzeba działać W miarę środków. Dzisiaj, gdy produkcja katastrofalnie upadła, bo bez żadnej przesady możemy powiedzieć, że w Małopolsce w podgórskiej okolicy, to nie jest już brak produkcji, ale formalny głód, Państwo we własnym interesie powinno jak najenergiczniej W granicach możliwości we wszystkich tych kierunkach objętych rezolucją w interesie Państwa i w interesie wszystkich obywateli przyjść rolnictwu z pomocą.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Woźnicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#JanWoźnicki">Klub nasz nie Weźmie udziału w głosowaniu nad zgłoszonemi przez Komisję Gospodarstwa Społecznego rezolucjami z kilku powodów. Przeżytkiem dlatego, że jednak wbrew interpretacji p. Marszałka jesteśmy tego zdania, że ogłoszone są nieformalnie i chcielibyśmy na przyszłość tego rodzaju precedensów uniknąć, a z drugiej strony zwracam uwagę na to, co zaznaczył już i sam ref rent, że są to jednak ogólne twierdzenia, które trzeba było dopiero samemu Senatowi tłumaczyć bardzo szczegółowo w ciągu conajmniej godziny. Nie wiem czy to tłumaczenie me było już wystarczające, W każdym razie przydałoby się ono i Rządowi wtedy, gdy będzie rezolucje wykonywał. Takie ogólne twierdzenia i ogólne rezolucje mają to do siebie, że nawet W rozprawie, jaką tu toczymy, doprowadzają nas np. do dyskusji nad techniką dojenia krów, gdyby trochę zaryzykować, mógłby nas doprowadzić do tego, żebyśmy tu o konkordacie pogadali. Bóg wie o czem można mówić, gdy się zgłosi tego rodzaju rezolucje. Dlatego ja tej dyskusji nie podejmę, sądzę, że to jest rzecz zbyteczna. Rząd będzie te rezolucje czytał i wykonywał. Czy będzie wykonywał w myśl wnioskodawców, nie wiem, dlatego, że i Rząd będzie miał swój własny pogląd na wykonanie takich rezolucji. I tak jak on to będzie rozumiał, tak jak jego program będzie wymagał, tak będzie wykonywał, i z tego wynikną z pewnością nowe rezolucje, nowe wskazania.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#JanWoźnicki">Jeżeli one będą ogólnikowe, to będą tak samo skuteczne, jak i te.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#JanWoźnicki">Zdajemy sobie sprawę oczywiście, że spotkać nas może zarzut, iż jesteśmy nieżyczliwi dla rolnictwa, bo oto nad takiemi rezolucjami, które mówią o elementarnych rzeczach dla rolnictwa pożytecznych, nie chcemy głosować. Trudno. Jeżeli nas ten zarzut spotka, to będziemy sobie jakoś radzili, ale sądzę, że nawet największe prawdy zbyt często powtarzane jałowieją zupełnie. Możnaby do tego dopisać całe dziesięcioro przykazań Boskich, ale nie wiem, czy jest wskazane tak częste powtarzanie tych prawd i głosowanie nad niemi w Senacie. To jest zbyteczne, to są rzeczy wiadome. Dla nas te rezolucje mają pewien specyficzny charakter. Jest to sobie uderzenie w Rząd, ze oto Rząd wszystko źle robi, więc trzeba mu powiedzieć, aby wszystko robił dobrze i uchwala się 34 rezolucje, ma być jeszcze zgłoszonych zdaje się 15 dodatkowych rezolucji. Nie zachwycamy się Rządem, ale nie sądzimy, aby w tak ogólnych rezolucjach ten atak, na Rząd był wskazany. Jeżeli ktoś ma coś konkretnego do powiedzenia o działalności Rządu, to powinien powiedzieć to w formie zupełnie wyraźnej, że to i to źle robi i domagać się, aby było zrobione lepiej. To byłoby zupełnie wyraźne postawienie sprawy, godne ciała ustawodawczego, kontrolującego działalność Rządu, ale powiedzieć Rządowi, że wszystko ma robić dobrze, a nie powiedzieć wyraźnie jak, jest, mojem zdaniem, rzeczą niepoważną.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#JanWoźnicki">To są przyczyny, które skłaniają nas do tego, żeby w tej niepoważnej dyskusji i niepoważnem głosowaniu udziału nie brać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#StanisławPosner">Klub mój podziela poglądy s. Woźnickiego na sprawę głosowania rezolucji zgłoszonych tu dzisiaj, skutkiem tego mogę się streszczać. Oszczędzę Panom przykrości słuchania po raz wtóry tego, co powiedział s. Woźnicki i dodam tylko, co następuje. Senat nie jest wyższą szkołą rolniczą, ani niższą szkołą rolniczą. Wszyscy tu posiadamy jakie takie wykształcenie ekonomiczne i przypuszczam, że jeżeli nas tu wyborcy wysłali, to dlatego, że mieli zaufanie do naszego Wykształcenia, do naszego przygotowania do pracy ustawodawczej. To wszystko, cośmy tu dziś usłyszeli, można znaleźć w każdym poczciwym podręczniku polityki agrarnej i przypuszczam, że p. minister Grabski, który jest nie tylko Ministrem Skarbu Rzeczypospolitej i Prezesem Rady Ministrów, ale jest także obszarnikiem — nie chcę go obrażać, być może, że jest to tytuł do brązy — także jest rolnikiem. Pamiętam go jako rolnika znacznie dawniej, niż jako ministra. Otóż on zna tak samo te wszystkie prawdy, bo i my je znamy. W tem, co powiedział senator referent, jest bardzo dużo słuszności. Któż zaprzeczy! W tem, co powiedział p. s. Nowak, jest także bardzo dużo słusznych rzeczy. Co do owego dojenia, np. proszę Panów uważam, że to są bardzo słuszne uwagi, ale nie tutaj na nie miejsce. Nam to zupełnie niepotrzebne Nam się zdarzało nawet w Polsce widywać na miejscu dójek mężczyzn. Znałem wielki majątek, do którego sprowadzono szwajcarskiego pastucha do dojenia krów i on sam jeden robił pracę 10 dójek, ale co to ma do dyskusji politycznej.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#StanisławPosner">Wczoraj już mówiłem Panom Senatorom z prawicy, którzy zgłosili tutaj te rezolucje: czyż nie lepiej było iść do p. Grabskiego i porozumieć się z nim, jeżeli p. Grabski, który ma bardzo czułe serce na potrzeby rolnictwa gdyż i p. senator referent to zaznaczył, tylko nie na samym początku swego referatu, ma czułe serce na potrzeby rolnictwa i wielkiego i małego, znalazłby w tem sercu pewien odruch czynu wobec potrzeb rolnictwa, które nie ulegają żadnej wątpliwości, ale on, proszę Panów, jest także ministrem skarbu. Musiałby znaleźć pieniądze na to i jedyny sens tych wszystkich rozmów, to jest ten: Sypie się na Rzeczpospolitą amerykańskie złoto. Mnie się wydaje, że tego złota jest bardzo mało, ale mogę się mylić. Panowie mogą powiedzieć do p. Grabskiego: „my rolnicy zgłaszamy się w imię potrzeb całego naszego rolnictwa do tych kredytów, które się otworzą. To jest jedyny sens tego wszystkiego, bo p. Grabski dotychczas nie miał żadnych pieniędzy, więc nie mógł nic dać. Panowie teraz zgłaszają te rezolucje dlatego, że mówi się w społeczeństwie, że wchodzimy w erę tłustych krów egipskich.</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#StanisławPosner">Jest złoto amerykańskie, w kraju są dolary Zdaje mi się, że jest duża fikcja w tem wszystkiem, ale gdyby Grabski miał pieniądze, toby Wam dał.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#komentarz">(Głos: Ale katastrofa gospodarcza nie jest fikcją.)</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#StanisławPosner">Dziś tu powiedziano, że rolnictwo nie gra tej roli, jaką grać powinno w kraju ze względu na funkcję jaką spełnia, ale zdaje mi się, że ten żal jest nie słuszny. Proszę Panów, słyszymy głos taki w całym świecie, to nie jest żaden polski wynalazek, wszędzie się to samo mówi. Dawniej W Niemczech, kiedy byłem studentem przed wielu bardzo laty, nazywano tych skarżących się rolników: Die hungernde Agrarier. Zjeżdżali się najbogatsi ludzie z Prus i Niemiec, zdaje się, że to bywało 1 i 2 lutego — była to data bardzo znana — i wtedy w cyrku berlińskim, bo nie było sali w mieście, któraby mogła pomieścić te tłumy — ci najbogatsi ludzie wołali: jesteśmy głodni — wir hungernde Agrarier. Ci głodni agrariusze, to także nie był wynalazek niemiecki, oni są i we Francji.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#StanisławPosner">Niedawno byliśmy świadkami wielkiego procesu, który się rozegrał w Hadze w międzynarodowym trybunale sprawiedliwości, pomiędzy Francją a międzynarodowem biurem pracy. Francja wtedy miała rząd inny niż dzisiejszy i ten rząd pod wpływem nacisku ze strony właścicieli ziemskich zgłosił pretensję do sądu międzynarodowego tej treści, że „biuro międzynarodowe pracy ma prawo zajmować się robotnikami przemysłowymi, a rolnymi nie; W statucie Ligi Narodów w 13 części Traktatu Wersalskiego niema wcale mowy o robotnikach rolnych, my nie jesteśmy w stanie płacić tego wszystkiego, co wynika z opieki nad robotnikami rolnymi”. Proszę Pa nów! Ludzie świadomi rzeczy, którzy umieją czytać statuty, wiedzieli, że Francja musi przegrać ten proces. Ostrzegano Francję, ale tak się złożyło, ten rząd był tak dziwnie skonstruowany, że p. Poincard, który jest bardzo mądrym człowiekiem i doskonałym prawnikiem, nie mógł wobec nacisku tych „głodnych agrariuszy” nie ustąpić i wysłał profesora paryskiego uniwersytetu Lapradelle'a, aby skompromitował Francję wobec trybunału haskiego. Fan Lapradelle przyjechał do Hagi i wiedząc, że ma bardzo kiepską sprawę, zgłosił się do wiceprezydenta tego trybunału, wielkiego prawnika, każdy tu obecny prawnik zna to nazwisko, wielkiego internacjonalisty Andrfe Weissa, dawnego profesora uniwersytetu paryskiego, juryskonsulta w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, dziś urzędującego w Hadze. I Lapradelle, który dawniej był uczniem Weissa, powiedział: Ja jednak liczę na to, że pan jako Francuz pomoże mi wygrać tę sprawę. Pan Weiss odparł: ja tu nie jestem żadnym Francuzem, tylko sędzią. I p. Lapradelle przegrał sprawę, bo doskonale wiedział, że ją przegra, i robotnicy rolni zostali uznani przez Trybunał Międzynarodowy jako tacy, którymi prawodawcy i opieka państwowa powinni się tak samo interesować jak i robotnikami przemysłowymi.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#StanisławPosner">Proszę Panów, są ludzie, którzy wołają, że rolnictwo jest strasznie nieszczęśliwe. Dziś wszyscy są strasznie nieszczęśliwi. Mamy 300 000 bezrobotnych w kraju, czyż to nie są ludzie godni uwagi, czy o nich tutaj tak dużo mówiliśmy? Myśmy w roku zeszłym z ciężką biedą uchwalili ustawę o zapomogach do bezrobotnych, z ciężką biedą rzuciliśmy bezrobotnym ochłap, bo każdy wie, że żaden bezrobotny z tej zapomogi nie wyżyje i wyżyć nie może.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#komentarz">(S. Błyskosz przerywa)</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#StanisławPosner">Ja wiem, dziś Wieś przechodzi bardzo tragiczny moment. Czy p. senator Błyskosz myśli, że ja temu przeczę? Doskonale wiem o tem. Ale, proszę Panów, to jest rzecz spowodowana zeszłorocznym nieurodzajem, to nie jest rzecz wynikająca z układu społecznych stosunków. Ciągle się mówi, że od początku istnienia Rzeczypospolitej Polskiej nikt sprawą rolnictwa w Polsce nie Interesuje się. Przecież co rok odbywa się na ten temat dyskusja w Sejmie i Senacie, co rok 20 razy mówi się i w komisjach i na plenum, że podatki są za duże i że rolnictwo, że wielcy właściciele ziemscy nie mogą płacić takich podatków. Ciągle o tem słyszymy. Panowie mówią tu tak, jakby o tem nikt nic nie wiedział. Mnie się zdaje, że się to dzieje troszkę z krzywdą dla innych klas społecznych, które także znajdują się w ciężkich warunkach.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#StanisławPosner">Przemyśl nasz nie funkcjonuje. Nie dlatego nie funkcjonuje, że w zeszłym roku był nieurodzaj, albo dlatego że się Państwo nie interesuje rolnictwem. Przemyśl dlatego dziś nie funkcjonuje, że na to składają się zupełnie specjalne przyczyny. Inne klasy społeczne, nie tylko fabrykanci, ale i przedstawiciele handlu ciągle nam opowiadają w Warszawie ta wielka firma się zawaliła, owa wielka firma zbankrutowała. Przychodzi jakiś pesymista i mówi, że gdyby tylko kto chciał przedstawić Weksle tego czy innego fabrykanta do protestu u notariusza, to cały przemysł łódzki odrazu by się zawalił. Wszyscy są bankrutami. Ciągle to słyszymy. Zresztą te miliony robotników na wsi i w mieście, czy to nie są nędzarze, czy to nie są ludzie, którzy od 5 lat nie są pewni jutra?</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#komentarz">(S. Gruetzmacher: Kogo Pan atakuje?)</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#StanisławPosner">Ja nikogo nie atakuję, tak jak Pan nikogo nie atakował. Pan mówił, że chce zwrócić uwagę Rządu na tragiczną sytuację, w jakiej znajduje się rolnictwo, ja też mam prawo powiedzieć, że są inne strony naszego życia, które również nie znajdują się pod kiepską opieką Rządu.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#StanisławPosner">Przyczyny tego wszystkiego są bardzo głębokie. Dlaczego Panowie nic nie mówicie o tem, że dokonała się w ciągu ostatnich dziesięciu lat wielka rewolucja światowa, że świat został wywrócony do góry nogami, że wszystkie te problematy, na które Panowie się tutaj skarżą, stały się żywe w Anglii, w Niemczech! Czyż my tego nie Wiemy? Czyż my wszyscy, którzy czytamy czasopisma, książki, nie wiemy o tem wszystkiem, co się dzieje na świecie? Niech Panowie pojadą na jakikolwiek kongres międzynarodowy, ze wszystkich stron słyszy się te rzeczy. Przecież Panowie macie też swoje kongresy rolnicze, czyż tam niema ludzi, którzy mówią tak samo, czyż Francuz powie, że We Francji jest raj? Czyż Francuz nie będzie narzeka! na swój rząd? Bo jeżeli ten rząd jest rządem posiadaczy, jeżeli w nim siedzi minister rolnictwa, który jest przedstawicielem wielkich posiadaczy rolnych, to wszystko w porządku, ale jeżeli ministrem jest przedstawiciel robotników np. Herriot, to wtedy robotnicy są winni.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#StanisławPosner">Kilka słów tylko chcę powiedzieć o tej jednej rezolucji, która dotyczy Kasy Chorych. Tutaj p. senator Szułdrzyński opowiadał, że przed wojną w Wielkopolsce było na wsi tak, że było kontraktowo zastrzeżone, iż dwór dawał robotnikom opiekę lekarską: lekarza i aptekę. Przypuszczam, że ten wyraz „kontraktowo” w przemówieniu senatora Szułdrzyńskiego oznaczał, iż to było obowiązujące dla wszystkich dworów, że musiały dawać robotnikowi lekarza i aptekę. U nas i w Małopolsce tego nie było. U nas tylko z dobrej woli właściciele ziemscy w niektórych folwarkach to czynili. Nie ukrywam prawdy, ale to nie było powszechne. I właśnie dlatego ustawodawca musiał uchwalić Kasy Chorych, bo chciał, aby w interesie pracy, w interesie spokoju powszechnego, to, co niektórzy robili z dobrego serca i z poczucia obowiązku, robili wszyscy i dobrzy i źli i głupi i ci, co nie rozumieją własnego interesu. I dlatego Kasy Chorych muszą być zorganizowane wszędzie. I to jest na całym świecie. To nie jest wynalazek złych ludzi, którzy byli w Sejmie Ustawodawczym i narzucali krajowi ustawy bez sensu i niemożliwe do wykonania. Inna rzecz, jakie jest wykonanie ustaw. Przypominam sobie, że w zeszłym roku przy sposobności ustawy o ubezpieczeniach od nieszczęśliwych wypadków, uchwaliliśmy rezolucję, w której zwracaliśmy uwagę Rządowi na to, że ten urząd nie jest dobrze administrowany. Przypominam sobie doskonale, że przeciwko tej rezolucji nie głosowaliśmy. Jesteśmy za tem, aby był nadzór nad tem wszystkiem, co się dzieje w Kasach Chorych. A przecież ten nadzór jest i ludzie, którzy są czynni w Kasach Chorych, skarżą się na to, że tam nie kończy się kontrola, że jest kontrola państwowa i kontrola miejska, że ze wszystkich stron i buchalteria i kasa jest kontrolowana. Być może, że i tej kontroli jest jeszcze za mało i może trzeba żądać od Rządu, aby kontrola była czynniejsza, efektywniejsza, ale czy dlatego, że ta instytucja jest źle administrowana, należy kasować ją, znosić to, co jest świadectwem postępu i świadectwem moralności w tym kraju? Przepraszam, sądzę, że żaden z Panów tak daleko nie pójdzie.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#komentarz">(Głos: Nikt tego nie proponuje.)</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#StanisławPosner">A jaki jest inny sens tej rezolucji? Musimy zawsze zwracać uwagę na to, że pod temi słowami coś się kryje, skoro one są tak ogólnikowe, skoro są tak oczywiste, tak banalne, skoro to są takie truizmy, ustępy z podręcznika dla dorastającej młodzieży, że każdy polityk, każdy minister, każdy urzędnik, gdy tylko weźmie to do ręki, będzie się zastanawiał nad tem: co oni przez to chcieli powiedzieć? Ale jeżeli tę rezolucję o Kasach Chorych, weźmie do ręki polityk czynny, praktyk, to napewno powie, że Panowie chcą znieść Kasy Chorych na wsi. Kasa Chorych w mieście — bardzo dobrze, ubezpieczenie społeczne w mieście — damy, ale na wsi nie. W Niemczech długie lata nie było ubezpieczeń na wsi, Panowie wiedzą, że to było dzieło wojny, zresztą nie przeczę, że dzisiaj bardzo trudno jest tę rzecz wykonać i dla Państwa i dla społeczeństwa i dla robotników. Ale dlatego, proszę Panów, że to jest trudne, podkreślić to, co jest świadectwem postępu i moralności — nigdy W życiu bym się na to nie zgodził!</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#StanisławPosner">Miałem kiedyś profesora prawa administracyjnego w uniwersytecie Warszawskim, który miał zwyczaj zaczynać każdy dział swojego systemu prawa administracyjnego jakimś aforyzmem np. że zepsute mięso jest szkodliwe dla zdrowja mieszkańców. Otóż dziś, kiedy słucham tych wywodów, przypomniałem sobie wywody mego starego nauczyciela. Mnie się wtedy, kiedy miałem 18 lat wydawało, jak i dziś, że to jest zbyteczne, że to o tem można mówić w elementarzu dla małych dzieci, ale ludziom starym, jak, my senatorom mówić, że złe mięso jest szkodliwe dla zdrowia ludzkiego — mnie się zdaje, żeśmy zasłużyli na coś innego.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#komentarz">(S. Gruetzmacher: Na inne argumenty niż Pańskie, Pańskie argumenty są bardzo niepoważne.)</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#StanisławPosner">Nie użyłem tego wyrazu kiedy charakteryzowałem Pańskie wywody, bo nie mam zwyczaju nigdy obrażać swego przeciwnika w rozmowie. Ale mniejsza o to. Otóż, kiedy słuchałem Pańskich wywodów, to sobie przypomniałem to, co pewien mnich napisał o pewnej książce, że ta książka zawiera dużo nowych i dużo dobrych rzeczy, ale niestety nowe rzeczy nie są dobre, a dobre są tak stare, że możemy o nich nie mówić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Średniawski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#AndrzejŚredniawski">Wysoki Senacie! Bardzo ciężkie położenie wogóle gospodarstwa narodowego, a w szczególności gospodarstwa rolnego spowodowało Komisję Gospodarstwa Społecznego, że się temi problematami zajęła. Poświęciła temu wiele posiedzeń i jest zupełnie słuszne, żeby ten głos i to przekonanie miała prawo wypowiedzieć na tej trybunie obszerniej, żeby głos komisji mógł być słyszany. Otóż z tego powodu tę sprawę tu przenieśliśmy, żeby się wypowiedzieć. Wprawdzie mój poprzednik ośmiesza do pewnego stopnia sprawę, że to są hungernde Agrarier i t. d., ale proszę przyjąć do wiadomości, że nigdy się tak dobrze nigdzie rolnikom nie dzieje, jak innym sferom, choćby dlatego, że nie oni o 'swoich cenach decydują, lecz inne sfery, i dlatego oni nigdzie świetnie się nie mają. Myśmy się znaleźli w położeniu katastrofalnie ciężkiem. Czyście słyszeli Panowie dwa lata temu, żeby rolnicy krzyczeli na biedę?</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#AndrzejŚredniawski">Nie słyszeliśmy dlatego, że były jakie takie 2 lata urodzaju, chociaż te urodzaje były istotnie w stosunku do przygotowania ziemi, do wkładów nadzwyczajne, bo ostatecznie było ogromne zaniedbanie w uprawie ziemi, ale nikt nie skarżył się i nie jęczał. Kiedy jednak te dobre lata zmarnowano przez umyślne prawie zduszenie rolnictwa, okazało się, że trzeba krzyczeć, bo inaczej ludzie wymrą z głodu. Przez 10 dziesięć lat, od wybuchu wojny, to rolnictwo było poprostu maltretowane, walcowane wojną. Kiedy potem z konieczności były różne zamknięcia granic, sekwestry, kontyngenty, ceny maksymalne, wtedy Wszyscy milczeli, bo to były rzeczy konieczne. Myśmy wiedzieli, że i drugim trzeba dać żyć, nie tylko nam, i dlatego milczeliśmy. A kiedy przyszły pomyślne lata, wtedy przyciśnięto rolnictwo. Nie podatki państwowe zniszczyły rolnictwo; mówię, że są ciężkie podatki, dwa razy cięższe, niż przed wojną, ale podatki płaci się na rzecz reszty społeczeństwa, ale, to zamknięcie granicy, nakładanie opłat wywozowych i t. d. i t. d, to wprost zrujnowały rolnictwo A dalej inflancja, która zupełnie zniszczyła oszczędności pokoleń i postawiła nas W takiem strasznem położeniu. Jeżeli dawniej klęska nawiedziła rolnika, to on miał oszczędności z dawnych lat, wyciągał je i ratował się, albo pożyczał bardzo łatwo. A dziś giń człowieku, niema kredytu, niema żadnej pomocy, żadnych oszczędności, bo to wszystko stopniało wskutek dewaluacji. Więc, proszę Panów, nie trzeba ironizować, tak jak to czynił s. Posner, nie umiem może się tak wyrazić i nie mogę z mm szermować co do języka, bo s. Posner jest wymowniejszy, ale oburza mnie takie wystąpienie, takie ironizowanie i kpiny poniekąd z ludzi.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#AndrzejŚredniawski">Ceny wskutek wyjątkowego traktowania rolnictwa aż do nowych zbiorów były o połowę niższe niż przed wojną, wszystkie produkty rolne były o połowę tańsze, ale ceny robocizny rolnej — dwa razy wyższe, a ceny produktów przemysłowych — dwa i trzy razy wyższe i podatki także dwa razy wyższe. Skąd ten rolnik ma brać? Przecież rolnictwo i przed wojną nie stało świetnie, ale mimo to było w daleko lepszych warunkach, a jednak dość było biedy na wsi i wogóle w rolnictwie. Obecnie, wskutek wyjątkowego traktowania, rolnictwo znalazło się w położeniu katastrofalnem. Przyszedł rok ciężki, klęska dziś niema prawie ratunku.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#AndrzejŚredniawski">Mamy wprawdzie dość dużo bydła, ale co robić, kiedy to bydło jest bardzo tanie. Trzodę sprzedawaliśmy za bezcen, bydło jest jeszcze, ale sprzedaje się je też j po cenach bardzo tanich. Koni jest bardzo dużo, ale cóż kiedy wywozić zagranicę nie można było, bo oplata za wywóz wy nosiła od 100–5.000 zł. od sztuki 1 sytuacja jest taka, że wszystkie konie musiały pozostać w kratu, a co z niemi robić? Dziś te konie zjadają rolnika, sprzedać niema komu, a zjeść go nie zjemy, bo końskiego mięsa jeszcze dotychczas się nie je i rolnicy są W tem położeniu, że dochowali się na swoje utrapienie dużej ilości koni. Dziś coprawda otwarte już są granice na wywóz, ale zostały otwarte wtedy, kiedy pewne produkty poszły ogromnie w górę jak zboże z powodu nieurodzaju. Wiemy dobrze o tem, aby wywieźć jaki produkt czy też bydło zagranicę, muszą być drogi wydeptani, muszą być organizacje i ludzie, którzyby umieli zająć się tą wysyłką. Nikt nie spodziewał się zagranicą, że granica będzie otwarta i nikt nie był przygotowany, a więc sytuacja jest taka, że teraz więc nie mamy zupełnie rynków zbytu, wszystko pozostaje w kraju i rób co chcesz Ten ciężki rok z powodu nieurodzaju, dotknął prawie 1/4 obszaru Polski klęską.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#AndrzejŚredniawski">Czytałem w dziennikach, podobno i p. Minister mówił o tem, że dziś ceny na płody rolne równe są stosunkowo cenom na płody przemysłowe. Ale trzeba pamiętać, że dziś byłoby nam bardzo na rękę, gdyby było taniej, bo wszyscy rolnicy, przynajmniej 1/4 rolników, musi dokupować zboże na zasiew i wyżywienie, tylko niestety nie ma za co. Zarobków niema, kredytów nigdzie niema, więc niema za co kupować. W moich okolicach górskich są wsie, które wogóle już chleba nie jedzą,' jeść nie będą, bo nie mają za co kupić, jedzą brukiew, kartofle, kapustę i t. d., a tyfus już do chat zaglądał coraz częściej. Czy i z tem będzie ironizował p. s. Posner? Wiadomą jest rzeczą, że wszystkie państwa na świecie zawsze traktują życzliwie swoje rolnictwo. Dlaczego? Bo rolnik jest najpewniejszym elementem każdego państwa, jest podstawą, jest najspokojniejszym, najsolidniejszym, najcichszym, i najpracowitszym człowiekiem. Otóż z tego powodu cieszy się pewną życzliwością i ułatwieniami w różnych kierunkach. Wśród tych narodów pokażcie mi choć jedno państwo pod słońcem, któreby w podobny sposób traktowało rolnictwo, jak nasza Polska?</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#komentarz">(Głos: Słusznie)</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#AndrzejŚredniawski">Proszę Panów, Polska dla rolników była macochą i to macochą złą. Ja otwarcie mówię. Gdyby jakieś państwo wzięło sobie za zadanie zniszczyć swoje rolnictwo, położyć je i zrujnować, toby innej drogi nie wybrało, jak tę, jaką wybrał Rząd Polski. Czy mamy milczeć? Mówił p. Posner, że o amerykańskie dolary tu chodzi. Przypominam p. Posnerowi, że rozpoczęliśmy dyskusję nad tą sprawą bodaj w końcu grudnia, czy na początku stycznia W komisji, gdy nie śniło się jeszcze nikomu o amerykańskich dolarach.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#AndrzejŚredniawski">Chciałbym jeszcze powiedzieć parę słów o ubezpieczeniach, o kasach chorych i o ubezpieczeniach od wypadków. P. Posner ślicznie mówi na ten temat. Ja kropkę w kropkę to potwierdzam, ale chciałbym iść trochę inną drogą i mówię: niemieckie i angielskie państwa setki lat dorabiały się, ażeby dojść do dobrobytu i wtedy dopiero zaczęły wprowadzać opiekę społeczną. U nas zaczyna się od tego, gdy największa bieda, wprowadza się to tak, jakbyśmy chcieli konkurować z tam temi państwami, jakbyśmy chcieli tamtych panów zapędzić W kąt, chcemy być lepszy jak oni. Czy nas stać na to? My nie mamy na to środków. To są rzeczy szlachetne, bardzo cenne i dobre, ale trzeba na to mieć, a chcąc mieć, trzeba tak postępować, ażeby Istotnie i rolnik mógł żyć, bo i jemu się to należy.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#AndrzejŚredniawski">Ponieważ te rezolucje są bardzo ogólnikowe, pozwolę sobie do rezolucji 5 dodać ustęp końcowy, ażeby ją uzupełnić w ten sposób: koniecznem jest danie zarobku ludności. Rezolucja 5 mówi, by Rząd już z wiosną r. b. wyznaczył kredyty na rozpoczęcie robót melioracyjnych, zgodnych z przyszłym ogólnym planem, a dających zatrudnienie ludności pozbawionej pracy, lub dotkniętej klęską nieurodzaju. Jabym chciał tylko podkreślić, że konieczne jest danie zarobku ludności już w tym roku wczesną wiosną, jeżeli nie przy melioracjach, bo mogą być melioracje w pewnych okolicach niezaprojektowane, to przy budowie i rekonstrukcji dróg, albo przy innych robotach publicznych. Nie żądamy funduszu bezrobocia dla tych ludzi. Chcemy dać im pracę, by im umożliwić przeżycie, doczekanie nowych zbiorów, a przytem stworzyć coś istotnie pożytecznego W tym kierunku Rząd nie zrobi wielkich ofiar. Jeżeli da jakie kredyty, to one się zwrócą. Jeżeli się da na rekonstrukcje dróg, to później się te pieniądze oszczędzi.</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#AndrzejŚredniawski">Proszę Wysoki Senat o przyjęcie tej rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Adelman.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#AleksanderAdelman">Wysoki Senacie! Zgłoszone rezolucje przez Komisję Gospodarstwa Społecznego pozwolę sobie uzupełnić jak następuje. W rezolucji 5 powiedziano, by Rząd już z wiosną r. b. wyznaczył kredyty na rozpoczęcie robót melioracyjnych i t. d. Otóż budżet jest już w ciałach ustawodawczych i musi być wykonany, musi mieć pokrycie, więc na ten rok i z tą wiosną melioracja może być przeprowadzona o tyle, o ile ten budżet będzie miał pewną kwotę do rozporządzenia. Na to rezolucja jest niepotrzebna. I dlatego zamiast tych słów pozwoliliśmy sobie powiedzieć, że w budżecie na r. 1926 wnosi się odpowiednie kredyty na prowadzenie i t. d.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#AleksanderAdelman">Teraz co do rezolucji 8, gdzie jest mowa o kasach chorych. Bezwarunkowo inne są stosunki w przemyśle, inne na roli i pewne rozgraniczenie tych urządzeń społecznych musi nastąpić ze względu na samo dobro rzeczy. Dlatego pozwolę sobie zaproponować następujące brzmienie tej rezolucji, „by przy projektowaniu ustaw o ubezpieczeniach społecznych Rząd uwzględniał potrzeby i warunki pracy na roli”. To zdaje mi się rozwiąże całą sprawę i będzie zupełnie dobre.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#AleksanderAdelman">Co do reszty rezolucji mimo, że uważam je za bardzo ogólnikowe i nie konkretne, jednak nie zapoznają ważności rolnictwa dla Polski, będziemy za niemi głosować.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#AntoniStychel">Głos ma s. Błyskosz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#JózefatBłyskosz">Wysoki Senacie Dużo jest tematu i materiału odnoszącego się do rolnictwa, a szczególniej drobnego i dużo w dodatku jeszcze tematu dodano niektóremi wywodami, a nawet że się tak Wyrażę, wywodami niepoważnemi, wygłoszonemi z tej trybuny względem rolnictwa. Zdaje się, że nastąpiło to dlatego, że zaczęto mówić o rolnictwie, gdyż rolnictwo zaczyna się całkiem kurczyć, a każde ciało, które się kurczy, musi wołać o ratunek.</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#JózefatBłyskosz">Wnoszę poprawkę do 7 ustępu rezolucji, w którym jest mowa o daniu kredytu dla rolnictwa wogóle, w szczególności dla drobnego. Otóż chcę w końcowym ustępie dodać poprawkę: a w szczególności by dla umożliwienia kredytu dla małej własności zaopatrzy! w dostateczną ilość gotówki kasy gminne w Królestwie oraz na Kresach, kasy powiatowe i kasy Raifeisenowskie w Małopolsce i Wielkopolsce, spółki spółdzielcze zarobkowe w Poznańskiem i na Pomorzu dla ułatwienia kredytu na zasiewy i kupno żywności dla ludności wiejskiej”.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#JózefatBłyskosz">Na tem chciałem zakończyć z nadzieją, że kiedyś jeszcze będzie sposobność odpowiedzenia poniekąd i odparcia różnych wywodów tak na prawo jak i na lewo, na prawo tym, co mówią o opodatkowaniu nie równem rolnictwa, a na lewo tym, którzy za bardzo o rolnictwie nie pamiętają, a tylko chcieliby forytować przemysł. leżeli rolnictwo nasze zostanie poderwane, to W ten sposób przemysłu także nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#JózefatBłyskosz">Rozprawa wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#JózefatBłyskosz">Głos ma jeszcze sprawozdawca.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#KazimierzGruetzmacher">Ze względu na spóźnioną porę W polemikę wdawać się z przedmówcami nie będą, tem bardziej, że szereg poprzednich mówców już mię w tym kierunku wyręczył.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#KazimierzGruetzmacher">Chcę się tylko wypowiedzi o zgłoszonych rezolucjach. Otóż pierwsze rezolucje są zgłoszone przez s. Rotenstreicha, a w imieniu Komisji Gospodarstwa Społecznego oświadczam, że wszystkie są do przyjęcia, tem bardziej, że w 5 rezolucji s. Rotenstreich dodał, „o ile ceny na rynku wewnętrznym nie są wyższe od cen zagranicznych z uwzględnieniem kosztów produkcji”. Wszystkie te rezolucje są do przyjęcia, z wyjątkiem rezolucji czwartej, która domaga się skreślenia rezolucji trzeciej komisji. Chodzi o stosunek do spółdzielni. Otóż nie będę motywował, dlaczego Komisja Gospodarstwa Społecznego, która nie może odmówić rolnikom prawa łączenia się w kooperatywy, obstaje przy swojej rezolucji.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(S. Rotenstreich: Ja też nie odmawiam.)</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#KazimierzGruetzmacher">Następnie są rezolucje senatorów Średniawskiego i Błyskosza, które Komisja Gospodarstwa Społecznego przyjmuje. Dalej rezolucja s. Adelmana, którą Komisja Gospodarstwa Społecznego również przyjmuje. Następnie są poprawki s. Hasbacha i Szułdrzyńskiego, które Komisja Gospodarstwa Społecznego także przyjmuje.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#AntoniStychel">Przystępujemy do głosowania nad rezolucjami Komisji Gospodarstwa Społecznego z dziedziny rolnictwa. Otóż nie będziemy głosować osobno nad punktami tego pierwszego ustępu z dziedziny rolnictwa, do których niema poprawek. Najprzód będziemy głosowali nad poprawkami do poszczególnych punktów.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#AntoniStychel">Do pierwszego punktu jest poprawka s. Hasbacha. Proszę p. Sekretarza o jej odczytanie.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#AntoniStychel">Na końcu punktu pierwszego dodać: „Odroczenie opłaty podatków państwowych dla rolników do nowych zbiorów za odpowiedniem oprocentowaniem.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#AntoniStychel">Wzywa się Rząd, ażeby dopilnował zastosowania sprawiedliwego i równego wymiaru podatku dochodowego przez Komisje Szacunkowe podług odpowiednio wydanych rozporządzeń Ministerstwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#AntoniStychel">Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#AntoniStychel">Do punktu drugiego niema poprawek. Do punktu trzeciego jest poprawka s. Rotenstreicha, żeby ten punkt skreślić. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#AntoniStychel">Do p. 4 niema poprawki. Do p. 5 są dwie poprawki: s. Adelmana i s. Średmawskiego.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#AntoniStychel">Proszę p. Sekretarza o odczytanie poprawki s. Adelmana.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#AntoniStychel">Zamiast słów: „by już z wiosną”, „na rozpoczęcie” wstawić: „by do budżetu na r. 1926 wniósł odpowiednie kredyty na prowadzenie”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#AntoniStychel">Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi Większość, poprawka przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#AntoniStychel">Proszę p. Sekretarza o odczytanie poprawki s. Średniawskiego.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#AntoniStychel">Na końcu dodać: „konieczne jest danie zarobku ludności W tym roku już wczesną wiosną jeżeli nie przy melioracjach, to przy budowie 1 rekonstrukcji dróg, albo przy innych robotach publicznych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#AntoniStychel">Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#AntoniStychel">Do p. 6 są poprawki: senatorów Hasbacha Szułdrzyńskiego i s. Rotenstreicha. Proszę p. Sekretarza o odczytanie poprawki s. Rotenstreicha.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#AntoniStychel">W rezolucji 6 dodać: „o ile ceny na rynku wewnętrznym nie są wyższe od cen zagranicznych”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#AntoniStychel">Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-30.1" who="#AntoniStychel">Proszę p. Sekretarza o odczytanie poprawka senatorów Hasbacha i Szułdrzyńskiego.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#TadeuszKaniowski">„Obniżenie taryf przewozowych dla sztucznych nawozów na podstawie taryfy strefowej, przywóz nawozu sztucznego mógłby się odbyć po Większej części W miesiącach, w których tabor kolejowy jest mniej zajęty; starania się o natychmiastowe zawarcie układu weterynaryjnego z państwami sąsiędniemi dla umożliwienia eksportu żywego inwentarza; pozwolenie na wywóz bez takiego układu jest bezskuteczne”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#AntoniStychel">Więc chodzi o dodatek na końcu punktu 6 w nawiasie. Proszę pp. Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#AntoniStychel">Do punktu 7 jest poprawka s. Błyskosza.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#AntoniStychel">Proszę p. Sekretarza o jej odczytanie.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#AntoniStychel">Na końcu ustępu dodać „a w szczególności, by dla umożliwienia kredytu dla malej własności zaopatrzył w dostateczną ilość gotówki kasy gminne w Królestwie, oraz na kresach, kasy powiatowe i kasy Raifeisenowskie w Małopolsce,' spółki spółdzielcze zarobkowe w Poznańskiem i na Pomorzu dla ułatwienia kredytu na zasiewy i kupno żywności dla ludności wiejskiej”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#AntoniStychel">Proszę pp. Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Większość, poprawka przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#AntoniStychel">Do p. 8 są poprawki s. Adelmana i s. Szułdrzyńskiego. Proszę p. Sekretarza o odczytanie poprawki s. Adelmana.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#AntoniStychel">Zmienić redakcję tego punktu na następującą: „by przy projektowaniu ustaw o ubezpieczeniach społecznych uwzględniał potrzeby i warunki pracy na roli”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#AntoniStychel">Dalej jest poprawka s. Szułdrzyńskiego. Proszę p. Sekretarza o jej odczytanie.</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#AntoniStychel">Na końcu dodać: „Natychmiastowe powołanie komisji, składającej się z przedstawicieli pracodawców i pracobiorców pod przewodnictwem Rządu dla zbadania kwestii, dlaczego koszta Kasy Chorych w b. zaborze pruskim i austriackim doszły do takiej wysokości, że nie są do zniesienia ani przez pracodawców, ani pracobiorców; obniżenie opłat ubezpieczenia inwalidzkiego i na starość w b. zaborze pruskim i austriackim na normy przedwojenne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#AntoniStychel">Mamy dwie poprawki. Będziemy głosowali najprzód nad zmianą tekstu według poprawki s. Adelmana. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, abp wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Proszę Senatorów, którzy są za poprawką s. Szułdrzyńskiego, aby wstali. Stoi większość, przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#AntoniStychel">Do punktu 9 i 10 niema poprawek.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#AntoniStychel">Proszę Senatorów, którzy są za wszystkiemi rezolucjami komisji w dziedzinie rolnictwa wraz z przyjętemi poprawkami, aby wstali. Stoi większość, rezolucje przyjęte. Są jeszcze rezolucje dodatkowe s. Rotenstreicha. Proszę p. Sekretarza o ich odczytanie,</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#AntoniStychel">Senat wzywa Rząd:</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#AntoniStychel">1) ażeby z powodu nieurodzaju, który ciężko dotknął kraj, umożliwił przez odpowiednią gwarancję Skarbu Państwa sprowadzenie z zagranicy aż do nowych zbiorów potrzebnej do wyżywienia ludności ilości zboża.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#AntoniStychel">Proszę Senatorów, który są za tą rezolucją, ażeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#AntoniStychel">2) ażeby zaniechał stosowania polityki celno-fiskalnej wobec artykułów żywnościowych pierwszej potrzeby, nie produkowanych w kraju (ryż).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#AntoniStychel">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, ażeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#AntoniStychel">3) ażeby poddał rewizji swą politykę taryfową odnośnie do potrzeb aprowizacyjnych miast i okolic, dotkniętych nieurodzajem, w duchu stosowania ulgowych stawek i przepisów taryfy kolejowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#AntoniStychel">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, ażeby powstali. I tu stoi większość, zatem te trzy nowe rezolucje przyjęte.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#AntoniStychel">Mam do oświadczenia rzecz następującą. W dniu 18 lutego, we środę, kiedy była rozprawa nad wnioskiem Komisji Oświatowej w sprawie zagrożonej autonomii uniwersytetów, nastąpił pewien incydent, który mógłby być fałszywie tłumaczony. Po wyczerpaniu sprawy sprawozdawca s. Godlewski poprosił o głos, którego jednak nie otrzymał od p. Marszałka Trąmpczyńskiego. Mogłoby się zdawać, że było to świadomie uczynione, tymczasem p. Marszałek Trąmpczyńska upoważnił mię do oświadczenia, że nie zauważył tego zgłoszenia się do głosu sprawozdawcy s. Godlewskiego. W ten sposób uważa tę sprawę za załatwioną.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#AntoniStychel">Następne posiedzenie proponuję odbyć we środę, dnia 4 marca, albo we czwartek, dnia 5 marca. Zwracam uwagę, że środa jest dniem niedogodnym, i jeżeli będzie zgoda powszechna na to, to naznaczę posiedzenie na czwartek. Sprzeciwu nie słyszę, posiedzenie odbędzie się we czwartek 5 marca. Na porządku obrad będzie dalszy ciąg rezolucji i sprawy takie, które z Sejmu wpłyną.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#AntoniStychel">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 1 min 55 po pot).</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>