text_structure.xml 345 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu: Kierownik Ministerstwa Spraw Wojskowych Daniel Konarzewski, Minister Rolnictwa Leon Janta-Połczyński, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego Sławomir Czerwiński, Minister Pracy i Opieki Społecznej Stefan Hubicki, Minister Poczt i Telegrafów Ignacy Boerner. Podsekretarze Stanu: W Ministerstwie Spraw Zagranicznych Józef Beck, w Ministerstwie Rolnictwa Wiktor Leśniewski, w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej Tadeusz Szubartowicz.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 9 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 10 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w biurze sejmowem. Jako sekretarze zasiadają: pp. Jaroszewiczowa i Michałkiewicz. Listę mówców i kontrolę czasu przemówień prowadzi p. Jaroszewiczowa.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność w Sejmie posłowie: Bardziński, Ciołkosz i Lewandowski. Udzieliłem urlopu na 6 dni p. Lubomirskiemu.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Prosi o udzielenie urlopu zdrowotnego na 1 miesiąc p. Fidelus. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tego urlopu, Do ślubowania poselskiego zgłosił się p. Jan Błaszczak.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#SekretarzpKornecki">„Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem, rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PBłaszczak">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do dalszego ciągu dyskusji nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o budżecie Ministerstwa Rolnictwa. Głos ma p. Częścik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PCzęścik">Wysoka Izbo! Budżet Ministerstwa Rolnictwa na rok 1931/32 przez wzgląd na specjalny charakter naszego kraju i przez wzgląd na specjalne potrzeby tego kraju jest stanowczo za mały. Ogólna suma budżetu na rok 1931/32 wynosi zaledwie 51 miljonów złotych. W porównaniu np. z budżetem stosunkowo niewielkiego ministerstwa, jakiem jest Ministerstwo Robót Publicznych, budżet ten jest trzy razy mniejszy, W porównaniu do roku ubiegłego 1930/31 budżet ten został zmniejszony o sumę blisko 9 miljonów zł. Dokonano cięcia oszczędnościowego i rzecz znamienna, tego cięcia oszczędnościowego dokonano w miejscu najbardziej delikatnem, najbardziej niebezpiecznem, Prawie całe te 9 miljonów oszczędności uczyniono na pozycji, która ma nazwę: popieranie produkcji rolnej. Obcięcie właśnie w tem miejscu budżetu tłumaczyć można nie czem innem, jak błędnem mniemaniem, względnie psychozą, jaka w społeczeństwie miejskiem zwłaszcza od dłuższego czasu się utrzymuje, że nadprodukcja rolna stanowi jedną z przyczyn kryzysu gospodarczego kraju, gdyż pociąga za sobą obniżenie cen artykułów rolniczych, a co za tem idzie, zmniejszenie siły nabywczej ludności włościańskiej. Wyrazicielem tego poglądu z tej wysokiej trybuny był między innymi prezes jednej z najpoważniejszych organizacji rolniczych p. Rudowski. Twierdzę, że mniemanie to jest błędne, bo czemże są te ziarnka pszenicy w kraju, produkowane przez naszych rolników? Ziarnka pszenicy można upodobnić do ziarnek złota, bo pszenicę wszak zawsze na złoto zamienić można, Im więcej ziarnek pszenicy czy żyta, tem większe bogactwo narodowe kraju, tem większa zamożność tych, którzy na roli żyją i pracują.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PCzęścik">Dlatego co do zmniejszenia budżetu w tym właśnie punkcie, my, jako klub Chrześcijańskiej Demokracji, mamy bardzo poważne zastrzeżenia. Co do innych punktów budżetu Ministerstwa Rolnictwa specjalnych zastrzeżeń nie żywimy, oświadczamy tyle tylko, że z poprawkami rzeczowemi zarówno referenta, jak i mniejszości komisji całkowicie się solidaryzujemy, Mówiąc o budżecie Ministerstwa Rolnictwa, niepodobna chociażby słów kilku nie poświęcić jednemu z bardzo poważnych działów gospodarki rolnej w Państwie, działowi lasów państwowych. Jestem ograniczony w czasie przemówienia, mam zaledwie 15 minut, nie będę w stanie wtajemniczać, wgłębiać się w tę sprawę, chciałbym tylko podkreślić te rzeczy, które w pobieżnem już oglądaniu budżetu w oczy mi się rzuciły. Chodzi mianowicie o rozrost biurokratyzmu w gospodarce leśnej. W budżecie tegorocznym w jego dziale 12 mamy taką delikatną zapowiedź, że liczba urzędników w roku 1931/32 zwiększy się o 222 dlatego, że się przeprowadza reorganizację administracji leśnej, mianowicie będzie się tworzyć mniejsze jednostki administracyjne. Jeżeli pobieżnie chociażby rzucimy okiem na gospodarkę leśną za te lata ubiegłe, to znajdziemy takie cyfry: w roku 1924 urzędników leśnych mieliśmy 3.800, w roku ubiegłym 5,024, a na rok bieżący przewidziana jest liczba 5,246, A jeżeli z tem porównamy dochody, jakie te wielkie majątki, lasy dają, to zobaczymy cyfry niezbyt pocieszające, Mianowicie dochód, jaki lasy państwowe dały w roku 1924, wyraża się sumą 60.146.000 zł, o ile mię pamięć nie zawodzi co do tej końcówki. W roku ubiegłym lasy wpłaciły do Skarbu 75 miljonów zł, a wpływ na rok 1931/32 przewidziany jest zaledwie w wysokości 50 miljonów zł.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PCzęścik">Proszę Panów, widzimy już w dzisiejszym stanie rzeczy, że lasów państwowych pilnuje wielka rzesza ludzi, bo urzędnicy wraz z gajowymi, z personelem niższym stanowią dziesięciotysieczną armję; dochody natomiast nie wzrastają i wyrażę przeświadczenie, że przy wzroście tej administracji leśnej, przy wzroście liczby urzędników dochody nietylko nie będą wzrastały, lecz będą malały. Dziś, przy pobieżnem chociażby zetknięciu się z gospodarką leśną na terenie, odnosi się niekiedy wrażenie, że jest to gospodarka bezpańska. Olbrzymie majątki, dobro państwowe, marnuje się i dlatego pod adresem p. Ministra Rolni ctwa w tym właśnie względzie wyrażamy życzenie kontroli, Panie Ministrze, jak najwięcej kontroli.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PCzęścik">Co się zaś tyczy sprawy rolnej, to wyrażamy życzenie większej pieczołowitości właśnie dla popierania produkcji rolnej, Kiedy mi przypadł w udziale zaszczyt przemawiania z tej wysokiej trybuny o sprawach rolnictwa naszego kraju, niech mi wolno będzie poświęcić kilka słów i tym, którzy na roli żyją, którzy na roli pracują, a więc wsi polskiej i szerokim masom włościańskim naszego kraju. Jakaż jest dzisiejsza sytuacja wsi polskiej? By tę sytuację scharakteryzować, pozwolą Panowie, że przytoczę małe opowiadanie.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#komentarz">(Głos: To ciekawe.)</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PCzęścik">W pewnym kraju niemieckim wysłał władca swych poborców na wieś po podatki. Przyjechali, przywieźli mieszki, przywieźli pełne wozy dóbr materjalnych, jako że wówczas podatki płacono w naturze, to znaczy w produktach, w wiktuałach. Na zapytanie tego władcy, jak się ludność odnosi do ściągania podatków, poborcy odpowiedzieli: Ludność płacze, Zgniewany władca dał nakaz zwiększenia podatków w dwójnasób. Pojechali poborcy, jeszcze większą ilość wiktuałów przywieźli i na zapytanie władcy, jak się teraz ludność odnosi, powiedzieli: Ludność znowu płacze. Więc władca dał nakaz jeszcze podatki powiększyć. Pojechali trzeci raz, wrócili i na zapytanie władcy, jak się ludzie odnoszą, powiedzieli poborcy: Ludzie się śmieją. Władca powiedział: Skoro tak, to im podatki zmniejszyć. A czy Panowie wiedzą, dlaczego ci ludzie się śmieli i z czego się śmieli. Oni się śmieli z tych poborców podatkowych, którzy przyjechali z pustemi workami i odjechali z pustemi workami, bo już nie było co brać. Sytuacja dziś na wsi jest taka, że ludzie już nie płaczą, ale się śmieją. Nie jest to śmiech, któryby był wyrazem radości życia powszechnej, tak mocno kiedyś u nas reklamowanej, lecz jest to śmiech, który jest wyrazem kompletnej już niemocy, kompletnej determinacji i kompletnej bezradności. Jabym nazwał, że to jest śmiech przez łzy. A jeżeli Panowie będą rozmawiali z pierwszym lepszym chłopem z brzegu, to on powie tak: Żeby dziś na wsi człowiek miał 7 głów, jak ten smok, to i tak nic nie wymyśli. Bo gdy chłop otrzymuje nakaz podatkowy, nakaz płatniczy, to skąd on ma wziąć pieniądze? Bierze świnię na jarmark, za tę świnię mógł otrzymać 3 miesiące temu zł 1,20 za kilo, teraz dają mu 80 gr. Wraca do domu i jedzie na następny jarmark. Tam dają mu już tylko 80 albo 70 gr, wraca. Jedzie po raz trzeci i wogóle już kupca nie znajduje. Co ten człowiek ma robić? Jest w sytuacji bez wyjścia.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#PCzęścik">Kryzys więc na wsi przybrał rozmiary groźne. Jabym powiedział, że nietyle jest groźny kryzys gospodarczy, materjalny, ile ten kryzys, którybym nazwał kryzysem duchowym, który z tego kryzysu materjalnego wypływa. Obserwujemy ciekawe zjawisko dawno w Polsce niewidziane, że ludność włościańska zatraca umiłowanie tego zagonu ojczystego, którego dawniej pazurami broniła, bo nie widzi, ażeby ten zagon ojczysty był dziś dla niej źródłem dobrobytu i pomyślności. Chłop patrzy dziś na ten zagon jako na źródło udręki i im więcej ma ziemi, to powiada, że tem więcej ma kłopotów, bo ma więcej pracy i więcej długów i w biedzie żyją wszyscy. To jest niebezpieczne, bo za miłością zagonu ojcowskiego idzie miłość ojcowizny, a za miłością ojcowizny idzie miłość ojczyzny, która pozwala olbrzymie rzesze włościańskie rzucać na wroga na jedną, czy drugą granicę kraju. Osłabienie tego umiłowania zagonu ojczystego jest z punktu widzenia społeczno-politycznego dla Państwa bardzo niebezpieczne. Aby nie być gołosłownym, przytoczę kilka faktów: ogólnie znanym jest już dziś wypadek, że w jednej wsi w po w, mławskim dwóch gospodarzy porzuciło na łaskę Boską swoje gospodarstwa 30-morgowe i oświadczając, że nie mając z czego dopłacać do podatków, odjechali do Ameryki. W prasie czytałem wiadomość o dowcipnym obywatelu ziemskim z pod Warszawy, nazwiskiem Lipiński, który nalepił na bramie kartkę z napisem: Gospodaruj Panie Boże, bo Lipiński już nie może. Rzucił wszystko i poszedł w świat.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#PCzęścik">Znane są fakty, że ludzie chcą wydzierżawić ziemię tylko za opłatę ciężarów podatkowych. Jest ogłoszenie, że w pow. warszawskim jest majątek do wydzierżawienia, gdzie właściciel chce oddać w dzierżawę — coprawda ziemia jest nieszczególna, są piaski — tylko za opłatę podatków tak rządowych, jak i samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#PCzęścik">Sytuacja na wsi jest groźna. Wieś trzeba ratować. Trzeba szukać przyczyn kryzysu gospodarczego na wsi. Wczoraj z uwagą słuchałem wszystkich mówców, jak również i cennych wynurzeń p. Ministra Rolnictwa, muszę stwierdzić, że według mojego mniemania żaden z mówców w sposób dobitny nie podkreślił istotnej przyczyny kryzysu gospodarczego na wsi. Słyszeliśmy o nożycach, (rozpiętości cen), że to miało być powodem kryzysu. Słyszeliśmy o niskich cenach produktów rolnych, i to miało być główną przyczyną tego kryzysu. A ja Panom mówię: ani jedno, ani drugie, tylko to trzecie. Rozpiętość cen między produktami przemysłowemi a rolnemi jest przyczyną kryzysu w mieście, a nie na wsi, bo jeżeli młocarnia będzie droga, to jej chłop nie kupi. Fabrykant tych młocarń nafabrykuje dużą ilość, zawali składy, zrobi plajtę i pójdzie na grzybki. Chłopa to narazie jeszcze nie dotyka, bo chłop cepami te kilkadziesiąt snopków omłóci. Rozpiętość cen zatem między produktami rolnemi a przemysłowemi kryzysu na wsi jeszcze nie powoduje w pierwszej swej fazie. Wywołuje kryzys w mieście. Gdy ten kryzys przybiera rozmiary zjawiska generalnego, rozmiary szerokie, wtedy staje się kryzysem państwowym i wtedy dopiero dotyka rolnictwo, ale to już w dalszej fazie.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PCzęścik">Jeżeli chodzi o zniżenie cen płodów rolnych, bezwzględnie to stanowi jedną z ważniejszych przyczyn kryzysu rolnego na wsi, ale nie jest to przyczyna najważniejsza, bo najpoważniejszą jest ta właśnie trzecia, jest to przeciążenie — nie obciążenie, ale przeciążenie ludności włościańskiej podatkami. To jest główna przyczyna kryzysu gospodarczego na wsi. Na dowód przytoczę fakt, że np. najbardziej wieś zadłużyła się wtedy, kiedy ceny zboża były najwyższe, mianowicie w r. 1928, kiedy metr żyta kosztował 45 zł. Dziś się wieś nie zadłuża, a wiecie Panowie dlaczego? Bo nikt nie chce pożyczać wsi. Zatem przeciążenie podatkowe jest podstawą kryzysu gospodarczego na wsi.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#PCzęścik">P. Minister Rolnictwa zupełnie słusznie zażądał od moich szanownych przedmówców, przedstawicieli poszczególnych klubów, rady na to, jak kryzys złagodzić. Zupełnie słusznie, jeśli się krytykuje, widzi coś złego, trzeba wskazać drogę wyjścia.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#PCzęścik">Nie słyszałem, żeby bezpośrednio na to pytanie ktoś odpowiedział. Jeżeli nie odpowiedziała opozycja, to może przez samą zazdrość, że tak powiem, ale dziwi mię bardzo, że nie dało tej rady stronnictwo rządowe B. B. Skoro starzy parlamentarzyści, Panie Ministrze, nie umieli czy nie chcieli dać tej rady, to jeżeli Pan Minister ją przyjmie, to ja Panu Ministrowi dam radę,...</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: No, nareszcie, prosimy!)</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#PCzęścik">...jak złagodzić kryzys gospodarczy na wsi. Dam Panu Ministrowi dwie rady. Po pierwsze trzeba zaprzestać udzielania rolnikom 3 i 6-miesięcznych pożyczek z banków państwowych, bo udzielanie 3 i 6-miesięcznych pożyczek rolnictwu to jest nic innego, jak zarzynanie go drewnianą piłą. Najkrótszy kredyt, który może mieć znaczenie dla rolnictwa i dać efekt, to jest kredyt roczny, 12-miesięczny. Więc w dzisiejszej sytuacji, kiedy rolnictwo jest już obdzielone tym krótkoterminowym kredytem,...</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#komentarz">(Głos: Pan Minister to wczoraj mówił. Inny Głos: Wszyscy mówili.)</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#PCzęścik">...to dla doraźnego ulżenia rolnictwu...</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#komentarz">(Głos: Może on kredyt wynajdzie.)</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#PCzęścik">...ten krótki kredyt trzeba skonwertować i przedłużyć przynajmniej do terminu rocznego. To narazie rolnictwu ulży.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#PCzęścik">A teraz rada druga. Zechce Pan Minister łaskawie zaprosić, względnie przyzwać do pomocy p. Ministra Spraw Wewnętrznych — Minister Skarbu Panu tyle nie pomoże, ani Minister Reform Rolnych, ile właśnie Minister Spraw Wewnętrznych gen. Sławoj-Składkowski, przez wydanie mocnego nakazu do władz pierwszej i drugiej instancji, ażeby te władze przestrzegały całkowicie woli ludności. Ja zaraz Panom wytłumaczę dlaczego.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#PCzęścik">Proszę Panów, jakie ciężary podatkowe są na wsi największe? Ciężary sejmikowe. Sejmik kochany, sejmik powiatowy zarzyna wieś polską. Więc, Panie Ministrze, Pan będzie łaskaw poprosić p. Ministra Składkowskiego, ażeby nakazał organom administracyjnym pierwszej i drugiej instancji szanować wolę ludności. Bo jak to w praktyce wygląda? Gmina np. na zebraniu, czyli t. zw. schodzie, ustala sobie budżet w wysokości, powiedzmy, 30.000 zł. Gdy ten budżet pójdzie później do zatwierdzenia wydziału powiatowego, to wraca zwiększony do 70 albo nawet 80,000 zł. Dalej jest samorząd drugiego stopnia, samorząd powiatowy, t. zw. kochany sejmik powiatowy, który ustala — zresztą pod dyktando starosty — budżet normalny na okres roczny, powiedzmy, w wysokości pół miljona złotych. Jeżeli ten budżet pójdzie do wydziału wojewódzkiego, to wraca stamtąd powiększony do 800 albo 900.000 złotych. Tośmy przez cały szereg lat obserwowali.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#PCzęścik">Więc, Panie Ministrze, przy takiej polityce, przy takiem nie liczącem się z niczem obciążeniu podatkowem ludności na terenie żadne ceny na zboże nie pomogą, bo gdyby nawet ta cena była 50 czy 60 zł za metr żyta, to i tak rolnik nigdy z długów nie wylezie. Więc jeżeli p. Minister Spraw Wewnętrznych zechce pomóc Panu w tym wypadku, to bezwzględnie na kryzys na wsi rada się znajdzie. Przedewszystkiem trzeba ludności zmniejszyć ciężary podatkowe i doprowadzić wieś do stanu wypłacalności. Gdy wieś dojdzie do stanu wypłacalności, to ten 20-miljonowy olbrzym, olbrzym odrętwiały dzisiaj, ruszy, zacznie kupować i zlikwiduje kryzys gospodarczy w kraju. A gdy wieś będzie w dalszym ciągu w biedzie, jak jest dotychczas, to wszystkie leki na kryzys gospodarczy w kraju okażą się zawodnemi.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Saenger.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PSaenger">Wysoki Sejmie! Gdy w roku ubiegłym przemawiałem o budżecie Ministerstwa Rolnictwa, zaznaczyłem, że, o ile wówczas panujący w rolnictwie kryzys nie będzie zwalczony energiczną ingerencją Rządu, to kryzys ten musi doprowadzić do katastrofy. Niestety nietylko przepowiednia ta się sprawdziła, ale faktyczny zbieg okoliczności doprowadził do tego, że dziś mówimy już nietylko o katastrofie, lecz prawie o zupełnej ruinie.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#PSaenger">W przeciągu ostatniego roku ceny na kilka ważniejszych produktów rolnych, jak bydło, świnie, kartofle i pszenicę spadły o połowę lub prawie o połowę, ceny zaś tych artykułów, które rolnik musi nabyć, pozostały prawie na dawnym poziomie.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PSaenger">W ten sposób powstała taka dysproporcja dochodów i wydatków, że ostateczna ruina nawet najlepiej zagospodarowanych warsztatów rolniczych będzie nieuniknioną. Ta dysproporcja jest szczególnie obciążającą dla intensywnych gospodarstw w województwach zachodnich, które z powodu niesłychanego spadku cen na produkty rolnicze ponosiły ogromne straty.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PSaenger">Przyznają, że pan sprawozdawca generalny w swoich uwagach o budżecie stwierdza istnienie tej niebezpiecznej dysproporcji, ale niestety nie wskazuje nam żadnych środków gruntownego uzdrowienia tej katastrofalnej sytuacji. Również i p. Minister Rolnictwa wypowiadał się w różnych enuncjacjach o sytuacji w rolnictwie z całem zrozumieniem. Ale Rząd nie zdobył się dotychczas na czyny decydujące, aby przyjść rolnictwu z konieczną pomocą, gdyż w tej sytuacji pomóc mogą nie słowa, lecz czyny. Ale dotychczasowe zarządzenia, zbyt niskie premjowanie eksportu pewnych produktów rolniczych i inne temu podobne czasowe albo dorywcze środki zaradcze są zupełnie niewystarczające. Niestety z powodu ograniczonego czasu przemówień nie mogę zastanowić się dłużej nad tym ważnym problemem i zadowolić się muszę temi krótkiemi uwagami. Poruszę tylko w krótkich słowach kilka aktualnych bolącek naszego rolnictwa:</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#PSaenger">Pierwszą jest nadmierne obciążenie rolnictwa przedewszystkiem w województwach zachodnich świadczeniami socjalnemi, zwłaszcza składkami dla Kas Chorych. Nie jestem bynajmniej przeciwnikiem tych pożytecznych instytucyj, lecz powinne one obracać się w pewnych rozsądnych normach, a nie prowadzić — jak to dotychczas było i często jeszcze jest — rozrzutnej i często nawet skandalicznej gospodarki, która pochłonęła olbrzymie sumy, uzyskane z wygórowanych składek członkowskich.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PSaenger">Proszę usilnie p. Ministra Rolnictwa, ażeby zechciał w porozumieniu z p. Ministrem Pracy i Opieki Społecznej zająć się energicznie tą przykrą i palącą sprawą.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PSaenger">Ubolewania godnem jest również, że z naszego wielkiego, prawie trzymiljonowego budżetu przypada na budżet Ministerstwa Rolnictwa niecałe 50 miljonów, to jest zaledwie 2% ogólnej sumy.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#PSaenger">Ubolewania godnem jest przedewszystkiem, że nawet w tym tak krytycznym roku nie nastąpiła znaczniejsza redukcja całego budżetu. W ten sposób rolnicy dalej muszą ponosić, mimo zdziesiątkowanych własnych dochodów, nieznośne ciężary, aby pokryć wygórowane wydatki Państwa, do których dochodzą jeszcze w tej samej mierze, albo jeszcze bardziej wygórowane wydatki ciał samorządowych i instytucyj socjalnych.</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PSaenger">Dawniej często zarzucano rolnikom, że żyją ponad stan. Te czasy, o ile kiedykolwiek istniały, minęły bezpowrotnie i rolnicy tak więksi, jak i mniejsi żyją dziś w nędzy i w niezmiernie trudnych warunkach.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#PSaenger">Kto teraz gospodaruje i żyje ponad stan? Przedewszystkiem Państwo, dalej samorządy i t. p. instytucje. Póki ten wadliwy i szkodliwy system nie będzie usunięty i w interesie obywateli, a przedewszystkiem rolników zastąpiony największą oszczędnością, póty jesteśmy na fałszywych drogach, które prowadzą siłą rzeczy do upadku podstaw naszego gospodarstwa krajowego i które to drogi musimy wobec tego jak najszybciej opuścić.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Tkaczów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PTkaczów">Proszę Panów! W imieniu Zjednoczonej Lewicy Chłopskiej „Samopomoc”, jako przedstawiciel rewolucyjnych chłopów polskich, ukraińskich i białoruskich, wybrany przez masy pracujących chłopów, na podstawie jasnego i jedynego programu politycznego, programu zdecydowanej walki o obalenie panowania kapitalistów i obszarników i wbrew faszystowskiemu terorowi, a nie dzięki fałszerstwom wyborczym, jak Wy, Panowie z B. B., i oszustwom politycznym, jak Wy, Panowie z Centrolewu, — oświadczam w imieniu tych mas, że będę głosował przeciw budżetowi jako całości.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#PTkaczów">Budżet Ministerstwa Rolnictwa jest przejawem całej polityki rządów faszystowskich, idącej po linji interesów obszarników, kapitalistów i kułaków, wbrew interesom biedoty chłopskiej i średniaka.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PTkaczów">Kryzys rolny, będący częścią ogólną kryzysu gospodarki kapitalistycznej, uderza całą siłą w pracujących chłopów, doprowadzając ich do skrajnej nędzy.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PTkaczów">Chłop pracujący, przyciśnięty olbrzymiemi ciężarami podatkowemi państwowemi i samorządowemi, wprowadzoną powszechnie pańszczyzną szarwarkową i karami policyjnemi, uwikłany w sieć lichwiarskich długów, przytłoczony drożyzna towarów przemysłowych, śrubowaną przez kartele przemysłowe, pobierane przez Rząd, zmuszony jest za bezcen wyzbywać się zboża i produktów hodowlanych, czyniąc to kosztem własnego niedojadania, kosztem głodzenia siebie i swojej rodziny.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PTkaczów">Gospodarka kapitalistyczna doprowadziła już do tego, że wtedy, kiedy miljony ton zboża gnije w magazynach,...</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#komentarz">(Głos: W Rosji!)</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PTkaczów">...pracujący chłop i robotnik rolny, wytwórcy tego zboża, giną z głodu. Będziemy mówili i o Rosji.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#PTkaczów">Wczoraj w dvskusji słyszałem dwa bardzo ciekawe fakty. Poseł Sanojca jako sprawozdawca budżetu Ministerstwa Reform Rolnych, domagając się kredytu na podniesieniu kultury rolnej, usiłował przemilczeć ten fakt, że kredyty te przeznaczone być mają przedewszystkiem na podniesienie kultury rolnej obszarników i bogaczy wiejskich. Zaś sprawozdawca ogólny budżetu poseł Miedziński oświadczył, że nie może być mowy o podniesieniu sic w tym roku cen zboża, mówiąc jednocześnie, że tylko bardzo dotkliwy nieurodzaj może wyratować obszarników i kułaków od niższych cen zboża. Tak jest w sprawozdaniu. Jest to bardzo znamienny fakt; on charakteryzuje gospodarkę kapitalistyczną, gospodarkę, która zagnana w ślepy zaułek usiłuje z jednej strony tłumaczyć chłopom, że przez stosowanie nawozów sztucznych i przez motoryzację rolnictwa, której chłop nie może wprowadzić przy kapitalizmie, podnosić będzie swój plon, a z drugiej strony Panowie sami mówicie, zanosicie modły do Boga, żeby spuścił klęskę nieurodzaju, żeby zniszczył to. co drogą racjonalizacji chcecie podwyższyć.</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#komentarz">(Głos: Co Pan za głupstwa on opowiada!)</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PTkaczów">To jest życie, to jest fakt.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#komentarz">(Głos: A jak Pan w Nisku w spółdzielni pracował? Co się stało z temi 20.000 zł?)</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#PTkaczów">Mało jednak tego,...</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#PTkaczów">...że nizkie ceny na produkty gospodarki chłopskiej przy równoczesnem ponoszeniu przez pracującego chłopa rosnących ustawicznie ciężarów na rzecz zbrojeń wojennych rujnują pracującego chłopa, ale ruinę tę powiększa jeszcze polityka obszarników i kułaków, polityka przerzucenia ciężarów kryzysu na barki pracujących chłopów i robotników rolnych.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#komentarz">(Głos: Panie Pośle, jak to z tymi 20.000?)</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#PTkaczów">Rząd, a w szczególności Ministerstwo Rolnictwa, występuję jako główny organizator tej grabieżczej polityki. Program Rządu w tej dziedzinie, tak zwany program walki z kryzysem rolnym, to premje wywozowe dla obszarników, kułaków i eksporterów, to wywożone zagranicę zboże i produkty hodowlane z pieniędzy, płaconych przez pracujących chłopów, to stosowanie ulg podatkowych dla obszarników i kułaków, przy równoczesnem obdzieraniu chłopa z ostatniej krowy i z ostatniej poduszki, to nowe kredyty dla kapitalistycznego rolnictwa i prolongowanie starych, gdy pracujący chłop wyzbywa się ziemi za długi, zaciągnięte dla ratowania swojej nędznej gospodarki w kasach Stefczyka, w Banku Rolnym, obrywanie zarobków robotnikom rolnym, cały ten dziś rozwinięty atak, przeprowadzany przez obszarników przy współudziale Rządu i przywódców związkowych z P. P. S. Ch. D. N. P. R. i B. B. S. Faktem jest że w jednym pow. pułtuskim parę lat temu było 3 egzekutorów, dziś jest 33 a więc 11 razy tyle. Panowie z P. P. S. w dyskusji nad dalszemi kredytami w kwocie 400.000 zł dla najęcia dalszych egzekutorów biadali z klubem Chłopskim nad dalszem wzmożeniem tych kredytów, ale przemilczeli Panowie ten fakt, że ci nowi egzekutorzy mają wydusić z pracujących chłopów te 3 miliardy podatku, które Wy w zeszłym roku uchwaliliście.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#PTkaczów">(Różne okrzyki na ławach B. B. Głos: Niech Pan powie, co było w Nisku w tej spółdzielni, gdzie się podziało 20.000?) Przez taką politykę usiłuje Rząd obszarniczo-kapitalistyczny ratować kapitalistyczne rolnictwo, to jest obszarników i kułaków od kryzysu. Kosztem pracujących chłopów i najszerszych pracujących mas chłopskich, śrubuje ceny produktów rolnych gospodarki obszarników i kułaków, na ruinie miljonowych mas chłopskich chce ufundować dobrobyt klas posiadających.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#Marszałek">Panie Pośle, 8 minut już minęło, Pana czas przemówienia się skończył, proszę zejść z trybuny!</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#Marszałek">Panie Marszałku! Ja nie mam przynależności klubowej, więc mogę mówić 16 minut.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Posłowie bez przynależności klubowej mieli do rozporządzenia w sumie 18 minut.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#Marszałek">Poseł Lewin bez przynależności klubowej mówił już 8 minut. Pan miał więc do rozporządzenia tylko 8 minut pozostałych. Proszę zejść z trybuny!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PTkaczów">Ja protestuję, Panie Marszałku, przeciw odbieraniu głosu przedstawicielowi mas chłopskich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Przywołuję Pana do porządku.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#komentarz">(P. Tkaczów protestuje.)</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#Marszałek">Wykluczam Pana z tego posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#Marszałek">Głos ma p. Poniatowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PPoniatowski">Wysoka Izbo! Zarówno z prawicy jak i z lewicy słyszeliśmy przedewszystkiem wiele jaskrawych przykładów, dowodzących…</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Przepraszam, Panie Pośle! Proszę p. Tkaczowa o wyjście natychmiast z sali. Ponieważ p. poseł Tkaczów nie zastosował się bezwłocznie do mego zarządzenia, proszę Izbę o przedłużenie terminu wykluczenia p. Tkaczowa na jeden miesiąc. Stoi większość (Straż marszałkowska wyprowadza p. Tkaczowa.) Głos ma w dalszym ciągu p. Poniatowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PPoniatowski">Proszę Panów, zarzuty, które tu padły z obu stron Izby pod adresem Rządu, sprowadzają się w znacznej mierze do twierdzenia, że Rząd nie docenia siły kryzysu, że zarządzenia wydawane przez Rząd są niedostateczne — według ulubionego Panów wyrażenia — połowiczne i że są wydawane zbyt późno. Chciałbym widzieć taki Rząd, któryby Panów życzenia w 100% zechciał wykonywać i to odrazu, kiedy są zgłaszane.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PPoniatowski">Nie mówię już o możliwościach finansowych, które na to, rzecz jasna, by nie pozwoliły, ale jest wielka kwestja czy pewne opóźnienie wielu zarządzeń, które istotnie niewątpliwie jest, nie było niezbędne, zresztą sam p. Minister oświadczył, że wielu rzeczy istotnie nie można było zrobić w swoim czasie. Z jakich przyczyn te rzeczy wypływają? Pozwolę sobie tu zwrócić uwagę, że obecny kryzys gospodarczy, pomimo pewnych analogji, różni się znacznie od wszystkich kryzysów, które były dawniej i różni się znacznie w Polsce od kryzysów w innych krajach. Analogje p. marszałka Czetwertyńskiego ze stanem rzeczy w Niemczech są zupełnie powierzchowne. Ja do tego za chwileczkę powrócę.</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#PPoniatowski">Proszę Panów, w tym stanie rzeczy Rząd miał dwie drogi do wyboru: albo przyjąć pewien szablon, który gdzieindziej był zastosowany, albo też improwizować. Przyjęcie tego szablonu, za chwile postaram się to wykazać, nie było możliwe. Natomiast improwizacja, jeżeli jest pośpieszna i radykalna, może doprowadzić zawsze do bardzo niebezpiecznych konsekwencyj, zwłaszcza wtedy, gdy sama grupa, w której interesie ma się te działania czynić, nie posiada własnej doktryny ekonomicznej, ani jasno sformułowanego programu działania, któryby Rząd miał wykonać. P. Minister podkreślił te trudności, z jakiemi Rząd spotyka się wówczas, gdy tej doktryny niema w społeczeństwie samem. Panowie powiadacie, że jej nie ma ta część społeczeństwa, którą my reprezentujemy, że nie ma jej B. B., ale że oczywiście taką doktrynę, taki program działania mają stronnictwa opozycyjne.</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PPoniatowski">Proszę Panów, pozwolę sobie lekko zanalizować to właśnie zagadnienie. Nie będę szukał doktryny w stronnictwie humorystycznem, którego przedstawiciel przed chwilą przemawiał, nie będę szukał doktryny w stronnictwie, którego przedstawiciel podał nam nową teorję kryzysu ekonomicznego, że kryzys ekonomiczny wynikł z obciążenia podatkowego. To są rzeczy, z któremi niema potrzeby się rozprawiać. Nie będę tych rzeczy szukał wśród przedstawicieli mniejszości nastrojonych niepaństwowo. Byłoby to rzeczą zbędną. Sadzę jednak, że w tem stronnictwie, z którego padło hasło, że nie siłą, ale wiedzą iść należy, tam właśnie trzeba szukać, tam zapewne tę doktrynę się znajdzie. To stronnictwo, przez usta swojego przedstawiciela bardzo cenionego, nietylko przez swoje stronnictwo, ale przez całą Izbę, p. marszałka Czetwertyńskiego dało nam wczoraj jako pozytywna radę — przyjęcie programu niemieckiego. P. Minister wskazał już jedną zasadniczą różnicę struktury gospodarczej w Polsce i w Niemczech, mianowicie olbrzymie obciążenie kredytowe rolnictwa niemieckiego, jakiego w Polsce niema w tak silnym stopniu. Pozwolę sobie podkreślić jeszcze parę momentów. P. marszałek Czetwertyński był łaskaw powiedzieć, że w Niemczech istnieją podobne warunki zbytu zboża i podobnie, jak w Polsce, niewielki nadmiar zboża. Mojem zdaniem, o nadmiarze zboża w Niemczech można mówić, jeżeli chodzi o poszczególne zboża, o żyto albo o owies, jednak jeżeli weźmiemy wszystkie zboża jako całość, to Niemcy są krajem stale deficytowym, co jest zresztą rzeczą jasną w kraju przemysłowym, gdzie niecałe 30% ludności, a nie 2/3, jak w Polsce, wyżywia się z rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PPoniatowski">Dzięki temu jest rzeczą zrozumiałą, że Niemcy mogą sobie pozwolić na politykę podtrzymania cen, gdyż premje dawane za eksport żyta nie są dla nich wydatkiem skarbowym, gdyż wzamian za nie mogą przywieźć więcej pszenicy i dzięki temu ogólne wpływy celne nie spadają. W Polsce sytuacja jest przeciwna, każda premja wypłacona jest ciężką ofiarą dla Skarbu Państwa i dlatego na taką politykę skrajnej protekcji pójść nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#PPoniatowski">Jeżeli chodzi o drugi problem, który p. marszałek Czetwertyński był łaskaw podkreślić, a mianowicie magazynowanie zboża, to według słów p. marszałka Niemcy magazynują 700.000 ton zboża, oprócz tego, co przechowują prywatni właściciele. Ja muszę zwrócić uwagę, że ogólna pojemność magazynów jest w Niemczech znacznie większa. Polska nie posiada takiej sieci magazynów, w Polsce mamy możność magazynowania jakichś kilkudziesięciu tysięcy ton, razem z młynami — do 100.000 ton. To nie jest liczba, która pozwoli nam na wycofanie takiej ilości zboża z rynku, ażeby zapewnić odciążenie rynku. Taki program więc nie zupełnie jest u nas możliwy do zrealizowania.</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PPoniatowski">P. marszałek Czetwertyński postawił przed nami parę zagadnień, których rozwiązanie nie wydaje mi się, ażeby było zupełnie prawidłowe. Pyta: dlaczego mówicie, że koniunktura była dobra w rolnictwie w 1927, 1928 r., kiedy wówczas zadłużenie w rolnictwie wzrastało? Gdyby rolnicy mieli zasoby pieniężne, to przecież przy tych ciężkich warunkach kredytowych nie pożyczaliby. Na to częściowo za mnie odpowiedział p. Mikołajczyk, kiedy miedzy innymi mówił o wielkiej intensyfikacji rolnictwa zamiast tworzenia rezerw w okresie lepszej konjunktury. Panowie mówicie: to była przez Rząd ekscytowana radosna twórczość. W każdym kraju, gdzie rząd jest wszystko jedno jaki, okres dobrej koniunktury jest okresem inwestycyj i na tem polega w znacznej mierze poprawa koniunktury. Ożywienie ruchu inwestycyjnego i przemysłu pracującego dla inwestycji charakteryzują poprawę konjunktury. Otóż, proszę Panów, czy to przecenianie dobrej konjunktury poszło za daleko, czy nie, to jest kwestja, ale że nie było ono wyłącznie cechą Rządu ani naszego stronnictwa, to niech Panowie przypomną sobie, że hasło wzmożonej wytwórczości o kwintal z hektara padło nie z ust przedstawiciela B. B. Wtedy nie było nikogo, nie było żadnego stronnictwa, ani żadnej grupy, któraby mówiła co innego, jak to, że trzeba zwiększania wytwórczości. I rolnicy inwestowali zarówno własne kapitały obrotowe, jak również i kredyty, jakie mogli dostać nawet na dość trudnych warunkach; to jasne, bo przy wysokich cenach zboża każda inwestycja opłaca się. Dlaczego więc nie mieli pożyczać na wysoki procent? Panowie mówicie, że winien jest Rząd, iż dostarczał kredytu, ale pod jakim naciskiem dostarczał go Panom? Cały nacisk społeczeństwa był w tym kierunku, że za małe są kredyty, dawajcie więcej pieniędzy nawet na tych warunkach, na jakich dajecie. Trudno było nie iść za tym naciskiem.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#PPoniatowski">Drugiem zagadnieniem, postawionem przez p. marszałka Czetwertyńskiego było dlaczego w Niemczech, przy cenach dwa razy wyższych, a kosztach produkcji według obliczeń, które nam podał p. marszałek Czetwertyński, mniej więcej tych samych, co w Polsce, jest także katastrofa? Z tego Pan Marszałek wyprowadza wniosek, że ta katastrofa jest w Polsce większa o całą różnicę cen między rynkiem polskim a niemieckim.</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#PPoniatowski">Jako jedną z przyczyn podał p. Marszałek sprawę zadłużenia. Ja zwrócę uwagę jeszcze na drugą sprawę: renty gruntowej. O ile ceny są stale wysokie, o ile rolnictwo jest przez cały czas protegowane, w takim razie intensyfikacja wzrasta, każdy hektar musi wyżywić więcej ludzi, musi im dać wyższy poziom życiowy, a zatem renta gruntowa wzrasta. Dzięki polityce protekcyjnej Niemcy doprowadziły rentę gruntową do takiej wysokości, że ona ogromnie obciąża, łącznie z innemi kosztami, koszta produkcji. Nie jesteśmy w stanie tego zrobić, ale gdybyśmy potrafili pójść drogą Niemiec i utrzymać te ceny na odpowiedniej wysokości, to prawdopodobnie koszta produkcji u nas wzrosłyby tak samo bardzo znacznie, bo przy tych wysokich cenach moglibyśmy otrzymać większy kredyt, zwiększyć swoje zobowiązania, płacić procenty, renta gruntowa wzrosłaby i wtedy mielibyśmy tę samą katastrofę, jaką mamy, tylko przy cenach odpowiednio wyższych, coby groziło w przyszłości nową katastrofą.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#PPoniatowski">Skoro i w tej doktrynie, którą nawet najpoważniejsi przedstawiciele tego stronnictwa, idącego nie siłą, a wiedzą, wygłaszają, skoro i tam nie wszystko jest murowane, to chyba najlepszą drogą było pójście ostrożne.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#PPoniatowski">Jabym powiedział, że dla mnie jest najważniejszym dorobkiem Ministerstwa, nie to, że mamy takie, a nie inne cła importowe, czy premje wywozowe, dla mnie najważniejszym dorobkiem jest to, co się stało w myśli przewodniej samego Ministerstwa, to, że Ministerstwo zaczęło po raz pierwszy prowadzić politykę gospodarczą dotyczącą rolnictwa, że nasze Ministerstwo Rolnictwa stworzyło komórkę, jak p. Minister wyraził się na Komisji Budżetowej, „skromną komórkę” do prowadzenia tej polityki. Śmiem twierdzić, że ta komórka się rozrośnie i że cała główna działalność tego Ministerstwa, która była skierowana przedewszystkiem do rozdzielania w różny sposób pozycyj budżetowych, stanie się i już się stała w znacznej mierze czynnikiem decydującym prowadzonej przez Państwo polityki, dotyczącej naszej gospodarki rolnej. Dlatego utworzenie departamentu ekonomicznego w Ministerstwie Rolnictwa i zwrot w zasadniczych intencjach tego Ministerstwa uważam za najbardziej pozytywny i największy dorobek ostatniego okresu budżetowego, o którym mówimy.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#PPoniatowski">Po tych paru zagadkach, które usiłowałem rozwiązać, pozostaje mi do powiedzenia jedno, że jednak stronnictwa Panów, zarówno z prawej, jak i lewej strony, pozytywnych żądań właściwie prawie, że nie wysuwają. Natomiast, gdyby usiłować coś wnosić o ich pozytywnym programie z tego, co mówią negatywnie, to okazałyby się takie żądania, których wogóle wykonać nie można. To jest genjalnie prosta polityka, idealna polityka — wysuwać zawsze takie żądania, których Rząd nigdy nie wykona i zawsze mówić potem, że dlatego jest kryzys, że Rząd ich nie wykonał.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#PPoniatowski">Proszę Panów, dlaczego tego rodzaju prostą politykę się uprawia, to już dla nas nie jest zagadką. To nie jest zagadką dlatego, że ludność rolnicza w Polsce stanowi nie tylko 2/3 producentów, czy 2/3 konsumentów, ale stanowi także 2/3 wyborców. To wyjaśnia sprawę.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(Żywe oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Stwierdziłem, że p. Skrypnik uderzył p. Tkaczowa. Za to zachowanie się, jaskrawię nie odpowiadające godności Sejmu, wykluczam p. Skrypnika z posiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Sobczyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PSobczyk">Wysoka Izbo! Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Rolnictwa i Dóbr Państwowych wykazała, że rolnictwo, ta główna gałąź produkcji w Polsce, wymaga niestety nie tylko pomocy, lecz i ratunku. Dyskusję tę rozpoczął słusznie prezes centralnego towarzystwa organizacji i kółek rolniczych p. Rudawski i w swem przemówieniu jako przedstawiciel zunifikowanej organizacji dał wyraz temu, co się dzieje wśród szerokich rzesz rolniczych i był w zgodzie z klubem B. B. W. R. wbrew głosom, jakie dały się słyszeć w tej wysokiej Izbie. Z tem, że rolnictwo potrzebuje ratunku, godzą się wszyscy, jakie zaś zastosować środki, niema wskazań, lub są jak zawsze rozbieżne.</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PSobczyk">Kryzys w rolnictwie rozpoczął się znacznie wcześniej, niż w roku 1928, jak to stwierdził p. poseł ks. Czetwertyński, bo już w roku 1924 podczas pierwszego kongresu rolniczego mówiono o ciężkiem położeniu rolnictwa, mówiono, że rolnictwo jest traktowane po macoszemu, a przecież wtenczas władza w Państwie spoczywała w rękach tych, którzy dzisiaj krytykują, dopominają się o to, co mieli możność wykonać, a nie wykonali.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PSobczyk">W Państwie Polskiem od początku traktowano rolnictwo jak kopciuszka. Pielęgnowano przemysł, prowadzono politykę gwałtownego pielęgnowania przemysłu nieomal w sposób cieplarniany, który nie wytrzymał jednak próby życia, i trzeba było zwrócić się do rolnictwa, żeby ratowało bilans handlowy. I to się stało. Ale zwrócono się do rolnictwa za późno i planowa akcja spotkała się z nadprodukcją światową, przyszedł kryzys i to, co zrobiono w roku 1927/28 dla podniesienia produkcji rolnej i dla uznania rolnictwa jako tego, którego rola jest pierwszorzędna w życiu gospodarczem, gdyby było dokonane w latach poprzednich, nie przeżywaliśmy tego ciężkiego kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PSobczyk">Wskazane przez p. Ministra likwidowanie kryzysu pieniężnego uważać należy za bardzo doniosłe, szczególnie dla drobnej własności. Chłop polski przetrzyma nawet najniższe ceny produktów rolnych, niskie ceny nie pozbawią ojczystego zagona, ale jeżeli jest on zadłużony i nie może spłacić długów, to komornik, jako wykonawca prawa, nieczuły na łzy i rozpacz z tego zagona go usuwa. Największem nieszczęściem dziś na wsi jest kryzys pieniężny,...</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Bardzo słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PSobczyk">...a co za tem idzie, i nadmiernie niska cena ziemi, która spadła jeszcze o 50% w związku z katastrofalnie nizkiemi cenami zboża. Dla przykładu podam, że przed wojną u nas w Jędrzejowskiem za dobrą ziemię płacono około 600 rb, to jest 100 q pszenicy. 100 q pszenicy przy dzisiejszej katastrofalnej nizkiej cenie kosztuje około 2200–2400 zł, a za tę samą ziemię nawet 1.000 zł nie można otrzymać.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PSobczyk">Ten kryzys pieniężny, ta niska cena ziemi powoduje ruinę w rodzinach rolniczych, bo i kwestja regulowania podziału ojczystego majątku nie może się dokonywać, albo dokonuje się z krzywdą dla tych, którzy mieli nadzieję, że będą mieli udział w tem, co im ojciec pozostawił. Znam taki przykład, że 12-morgowy właściciel, starszy brat, spłacił swojemu bratu 4.000 zł, z tego 2.000 pożyczył. Z tych 2.000 doszło do kilku tysięcy zadłużenia i gospodarstwo to zostało sprzedane na licytacji w drugim terminie, bo w pierwszym terminie, gdy wyceniono na 12.000, nikt nie stanął; druga licytacja zaczynała się od 500 zł i gospodarstwo zostało sprzedane za 3.500 zł. Brat pierwszy wziął spłatę 4.000 zł, a drugi, który miał otrzymać 8.000, wyszedł z kwitkiem. Z tego wynika, że kryzys pieniężny jest tragedją. Jeżeli chodzi o ratowanie rolnictwa, to trzeba zacząć od pierwszego stopnia i uważamy, że tym pierwszym stopniem, który musimy wykonać, jest łagodzenie kryzysu pieniężnego.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#PSobczyk">Mówiono w tej wysokiej Izbie o organizacjach, któreby ułatwiały zbyt produktów rolnych. Wszakże te organizacje istnieją u nas oddawna i organizacje te, mianowicie spółdzielnie rolniczo-handlowe znalazły się w r. 1925 w położeniu bardzo przykrem i przedstawiciele tych organizacji chodzili do władz ówczesnych, żeby obmyśleć środki sanacyjne, ażeby powstałe w warunkach inflacji organizacje, nie przystosowane do stałego pieniądza, się nie zachwiały. Nie osiągnęło to skutku. Prośby przedstawicieli organizacji spółdzielczych pozostały tylko prośbami, a zrealizowane zostały tylko w roku 1927. Ci panowie przedstawiciele tych ugrupowań, które wtedy miały przecież wpływ na władzę w Polsce, uważają się za wyznawców organizacji spółdzielczych, jednak nie nachylili ucha do potrzeb tych organizacji i byłyby one zginęły, gdyby nie przyszedł kto inny, nie ten, kto tyle wyśpiewał hymnów na cześć tych organizacji, lecz ten, kto dał 6 miljonów sanacyjnego kredytu. To są organizacje drobnych rolników i teraz te organizacje znajdują uznanie i znajdują pomoc. Wczoraj w tej wysokiej Izbie padł głos, że organizacje rolnicze korzystają z nowej pomocy 14 milj. zł, a organizacje ukraińskie nie korzystają. Otóż stwierdzam, jako jeden z członków tych organizacji, że wszystkie organizacje bez względu na narodowość korzystają z tej zapomogi, o ile nie są organizacjami bojowemi narodowościowemi. Znam w naszej organizacji Ukraińców, Białorusinów, znam wszystkich, którzy na terenie spółdzielczości nie rozróżniają granic politycznych i narodowościowych, i dlatego też niesłusznie p. Łucki uważa, że organizacje ukraińskie zostały pokrzywdzone, bo nie można przecież jakiejś organizacji ściśle bojowej politycznej ratować przez te właśnie organizacje, z któremi ona niestety walczy.</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#PSobczyk">To, co powiedziałem, jest prawdą. Na zebraniach naszych, na naszych zjazdach spółdzielni rolniczych, które siedzibę mają przy ulicy Wareckiej nr 11-a, przemawiają bardzo często w swym rodzimym języku przedstawiciele, być może, sąsiedzi Pana, należą do naszej organizacji i korzystają ze świadczeń, jakie tam Państwo Polskie daje.</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#komentarz">(Głos: Nie mamy nic przeciw temu. Inny głos: Sami nie chcecie tych kredytów, to nie miejcie do nas pretensji.)</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PSobczyk">Uważam, że rzeczywiście w walce z kryzysem dla unormowania stosunków gospodarczych w Państwie Polskiem potrzebna jest z jednej strony pomoc Rządu, z drugiej pewna tężyzna w organizacji tego rolnictwa. Wczoraj mówiono tu o organizacjach, mówiono o młodzieży i nawet padały głosy, jakoby były wyróżniane niektóre związki młodzieży. Stwierdzić musimy, że wszystkie związki młodzieży wiejskiej korzystają w pełni i na równi z funduszów, które na subsydja dla tych organizacji są przeznaczone,...</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(Głos: Bardzo nieścisłe.)</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PSobczyk">...nawet te, które nie chcą myśleć o unifikacji, będąc pod wpływami częstokroć politycznemi.</u>
          <u xml:id="u-19.14" who="#komentarz">(Głos: Jak naprzykład „Siew”. Inny głos: Dlaczego się sanacyjne związki nie połączą, Młodzież Ludowa, „Siew”? Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-19.15" who="#PSobczyk">Czy to już ostatni dzień naszego życia?</u>
          <u xml:id="u-19.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.Głos: Cztery lata się łączą. P. Polakiewicz: Powiedz mi Pan, czy biorą pieniądze od Rządu, mają subwencję, czy nie? Bo wczoraj tutaj twierdzono, że nie, a to nieprawda.)</u>
          <u xml:id="u-19.17" who="#PSobczyk">Nie mógłbym wyczerpać swego przemówienia, gdybym jednego bolesnego dla mnie momentu nie podkreślił. Oto wczoraj z tych ław, kiedy p. Minister zapytał się, jakie Panowie mają sposoby ratunku, padł głos: Podamy, jak będziemy mieli swojego ministra. Mowa jednak ks. Czetwertyńskiego była obliczona na to, że wyborcy, drobni rolnicy znajdą tam masę argumentów, masę postulatów, które mile będą łechtać ich uszy i duszę łagodzić. Ale jak wygląda to w chwili, kiedy — Według pojęcia nawet ks. Czetwertyńskiego — pali się rolnictwo? Jest ono w gruzach, mówi się o ratowaniu, a jest tak, jak gdyby wtedy, kiedy pali się dom, powiedziano: Ratować będziemy wtedy, kiedy komendę straży nad ratowaniem ognia obejmie nasz wódz.</u>
          <u xml:id="u-19.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-19.19" who="#PSobczyk">Taki to jest stosunek patrjotyczny do tego biednego rolnika,...</u>
          <u xml:id="u-19.20" who="#komentarz">(Oklaski na lawach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-19.21" who="#PSobczyk">...do tej Polski, o której tak dużo się mówi.</u>
          <u xml:id="u-19.22" who="#komentarz">(P. Kawecki: Pan nas patrjotyzmu nie będzie uczył.)</u>
          <u xml:id="u-19.23" who="#PSobczyk">Stwierdzając to z boleścią, jednak musiałem powiedzieć te parę słów, jako drobny rolnik, jako ten który spodziewał się z tej strony Izby trochę więcej, aniżeli usłyszał.</u>
          <u xml:id="u-19.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Rolnictwa.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Wysoka Izbo! Wypada mi pociągnąć kreskę i zsumować rezultaty naszych obrad, Muszę się przyznać, że cieszyłem się na współpracę z Izbami, a nawet po doświadczeniach wczorajszych i dzisiejszych cieszę się w dalszym ciągu na pracę w Komisji Rolnej, gdyż przypuszczam, że przy bliższem zetknięciu jednak zdamy sobie sprawę, że nie wszystkie sprawy są tak łatwe do załatwienia, żeby jednem przemówieniem można załatwić. W każdym razie nasza dyskusja budżetowa nie dała mi tego, czego się po niej spodziewałem. Najpierw sprostuję kilka twierdzeń, które tutaj rzucono w dyskusji i które nie mogą zostać bez reakcji dlatego, że właśnie one się przyczyniają do szerzenia tej paniki, która tak utrudnia wszelką kontrakcję. Naprzykład w najlepszej intencji p. Łucki twierdził, — powiedział to w tej formie — że jakoby twierdzi się, iż na Wołyń przyjechało 60 wagonów koniczyny włoskiej i że wobec tego ceny odrazu spadły. Otóż takie twierdzenia, puszczane przez kupców, zainteresowanych w obniżaniu cen, przyczyniają się do popłochów wobec niezmiernej naiwności rolnika. W sprawie koniczyny jest sytuacja taka, że rzeczywiście w tym roku Polska jest niewystarczająca pod względem siewni koniczyny i będziemy zmuszeni sprowadzić część koniczyny z zagranicy. Otóż plan Rządu jest taki, aby cała koniczyna przechodząca przez granicę, była na granicy farbowana na czerwono, aby kupiec wiedział, co kupuje. Jest to już dlatego konieczne, że koniczyny południowego pochodzenia, jak Panowie wiedzą, są na nasz klimat bardzo niebezpieczne, bo nie znoszą jakiej takiej sroższej zimy. Więc sądzimy, że to będzie dostateczna kontrakcja, aby najpierw trzymać ceny czerwonej koniczyny, w dosłownem tego słowa znaczeniu, w odpowiednim stosunku do naszej krajowej, i aby naszej krajowej utrzymać takie ceny, jakie się jej należą.</u>
          <u xml:id="u-21.1" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Drugie twierdzenie było, że dowóz rzepaku rumuńskiego „zarżnął” naszą cenę. Czytamy, że dowóz nietylko rumuńskiego rzepaku, ale choćby budująca się olejnia w Gdyni przyczyniły się do zarżnięcia zupełnie ceny krajowej. Otóż proszę Panów, olejnia nie przerobiła dotychczas ani jednego centnara rzepaku dlatego, że wogóle nie jest jeszcze w ruchu, a pod względem rzepaku jesteśmy krajem bardzo poważnie eksportowym.</u>
          <u xml:id="u-21.2" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Pozwolę sobie przeczytać Panom kilka liczb — jak wygląda nasz rzepak. W roku 1929 myśmy wywieźli 127.000 q rzepaku, a dowieźliśmy 2.500 q. W tym roku dotychczas wywieźliśmy 72.000 q, a dowieźliśmy 1.190 q. Tak się przedstawiają liczby. Więc twierdzenie, jakoby dowóz z zagranicy zrzynał ceny rzepaku, nie odpowiada faktom, gdyż rzeczywiste załamanie się cen zostało spowodowane konjunkturą europejską. Trzymanie cen, jak to już kilkakrotnie było stwierdzone, ponad ceny światowe nie udaje się nawet w Ameryce. Ameryka wydaje 200 miljonów dolarów na interwencję rolniczą, a mimo to farmer amerykański bierze dziś 6 zł po naszemu za kwintal żyta. Tak wygląda interwencja sztuczna. My sobie na wyniesienie się ponad pewne niveau nie możemy pozwolić. Może ruszymy z cenami, ale jeszcze nie dzisiaj. Dopiero jak się będzie wyczuwało, że nadmiar ten, który musimy wywieźć, już się kończy.</u>
          <u xml:id="u-21.3" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">2 razy i w tym roku próbowało się podnieść cenę. Zdaje się, że to może nastąpić w marcu dopiero, i obym nawet był złym prorokiem, obawiam się, że pod koniec roku może nawet nie będziemy pod względem pszenicy samowystarczalni.</u>
          <u xml:id="u-21.4" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Proszę Panów, to jest kilka uwag rzeczowych. Co do ogólnych rad, które słyszałem, to mogę tylko przychylić się do zdania p. Sobczyka, że nie były przekonywujące, były po części w tysiąckrotnych konferencjach przenicowane i odrzucane. Że one jeszcze odżywają, to nie byłoby dziwne. Ale ja podkreślam specjalnie jedno zdanie, które wczoraj padło: „Gdybyśmy mieli swojego ministra, to mybyśmy wiedzieli co robić”. Otóż p. Sobczyk był tem zatrwożony, jako dowodem niemoralności politycznej. Ja nie byłem tem zatrwożony. Gdy Polak twierdzi: „Ja wiem, ale nie powiem”, to on nie wie.</u>
          <u xml:id="u-21.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
          <u xml:id="u-21.6" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Proszę Panów, ja się nigdy nie spodziewałem pozytywnej rady po lewicy, pomimo, że właśnie po tej stronie miałem kilku bardzo przezemnie cenionych przyjaciół — może za wielkiego słowa używam — ale ludzi, z którymi bardzo chętnie rozmawiałem. Ale pozytywnego ustosunkowania się do sprawy trzeba się spodziewać po t. zw. prawicy. Otóż ja tego nie widzę. Panów inteligencja sięga do tego, by wiedzieć, czego nie chcecie, ale nie do tego, żeby wiedzieć, co chcecie.</u>
          <u xml:id="u-21.7" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B. W. z R. Głos na ławach Klubu Narodowego: Powiemy na Komisji Rolnej, czego chcemy. P. Polakiewicz: Czemu Pan nie mówił na Komisji Budżetowej?)</u>
          <u xml:id="u-21.8" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Bardzo się na to cieszę.</u>
          <u xml:id="u-21.9" who="#komentarz">(Głos: Powiemy wszystko od A do Z. Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-21.10" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Proszę Panów, Panowie mówicie: Jak będziemy przy rządach, to będziemy wiedzieli, a ja powiadam: Będziecie przy rządach, kiedy będziecie wiedzieli.</u>
          <u xml:id="u-21.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-21.12" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Ja mam tę głęboką wiarę, że koncepcja, inteligencja i wiedza, tylko one zwyciężają.</u>
          <u xml:id="u-21.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-21.14" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Ale zakonspirowana wiedza, to niechby się ubierała choćby w purpurę narodowości polskiej, posłuchu u ludu nie znajdzie.</u>
          <u xml:id="u-21.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-21.16" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Proszę Panów, w interesie rolnictwa jest, ażebyśmy choć na tym jednym odcinku mieli spokój. Już wczoraj o to potrącałem, jak są zorganizowane inne zawody. Jeżeli polska kasza jest słabsza od ryżu, jeżeli polskie masło jest słabsze od margaryny, jeżeli polski spirytus jest słabszy od nafty, to nie są to przypadki, to jest brak organizacji. Pamiętam przed pięciu laty, jak od lewicy do prawicy nastąpiło porozumienie pomiędzy wszystkiemi wydziałami nauczycielstwa polskiego, ód profesorów uniwersytetów począwszy, a na nauczycielach ludowych skończywszy, wszyscy stworzyli jeden sejm w Sejmie, no, i wywalczyli sobie bądź co bądź warunki uprzywilejowane, jako urzędnicy. Tak trzeba umieć się zblokować i na odcinku rolnictwa. Co nas dzieli, to są rzeczywiście trzeciorzędne sprawy,...</u>
          <u xml:id="u-21.17" who="#komentarz">(Głos: Brześć.)</u>
          <u xml:id="u-21.18" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">...a co nas łączy, to jest sprawa życia.</u>
          <u xml:id="u-21.19" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Nie sądzę, proszę Panów, żeście czarno malowali sytuację, Wyście jej nie dociągali, niedomalowali, ona jest znacznie groźniejsza, jak którykolwiek z Panów umiał ją przedstawić. Najniebezpieczniejsze twierdzenie jest p. marszałka Czetwertyńskiego, jakoby Polska mogła oderwać się od całokształtu europejskiej sytuacji. Ona jest w samym środku tego kryzysu europejskiego. Dlaczego? Czem ona jest związana z europejskim kryzysem? Tem, że krew nie dobiega do nas, to jest pieniądz europejski. My cierpimy na anemję, na niedokrwistość, dlatego, że krew, to jest pieniądz europejski, do nas nie znajduje drogi. Tem my jesteśmy w straszliwy sposób związani z tem sercem, które jest gdzieś, ale które nie odżywia tej kończyny, którą przedstawia cały wschód Europy. W straszliwy sposób jesteśmy związani z całokształtem Europy, a nad Europą ciąży co? Ciąży 13 milionów bezrobotnych, t. j. 50 miljonów ludności. Jak długo wytrzyma gospodarka europejska taką ilość bezrobotnych? Francja ocieka złotem, 50 miljjardów leży we francuskich bankach, a mimo to także francuski minister jest głęboko zatroskany, co się ma stać z resztą Europy, bo nie życzy, sobie, by sąsiad się palił, on myśli naprzód o tem, że każdy pożar ościenny ogarnie i jego. Ciężką i straszną jest sytuacja, nad którą trzeba się pogłowić, i musimy przyznać, że najtęższe umysły Europy głowią się nad sytuacją, ale my musimy w tej pracy brać udział.</u>
          <u xml:id="u-21.20" who="#komentarz">(Głos: My Brześć robimy.)</u>
          <u xml:id="u-21.21" who="#MinisterRolnictwaJantaPołczyński">Brześć nie należy do rolnictwa. Ja twierdzę, że my możemy się tylko porozumieć w pracy. Przypomnę Panom przysłowie łacińskie: primum vivere inde philosophare. Najpierw' trzeba żyć, a potem można się kłócić.</u>
          <u xml:id="u-21.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. W. z R.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu: sprawozdania Komisji Budżetowej o budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Perkowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#PPerkowicz">Wysoka Izbo! Mam zaszczyt w imieniu Komisji Budżetowej przedstawić budżet wojska i budżet środków na obronę Państwa.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#PPerkowicz">Dzisiejsza dyskusja toczy się na tle doli i niedoli dnia dzisiejszego w obrębie zagadnień wewnętrznych, ja zaś mam zaszczyt przedstawić te zagadnienia, które przedewszystkiem dotyczą tego, co nam może zagrozić od zewnątrz, i to, do czego trzeba być przygotowanym, i to, do czego nie można być nieprzygotowanym.</u>
          <u xml:id="u-23.2" who="#PPerkowicz">Dzień bieżący nasza historja zapisuje mowami, reminiscencjami, a nawet zgłaszaniem deklaracji z zamiarem głosowania przeciw budżetowi i t. d. To jest ten rylec, który zapisuje karty dnia bieżącego, ale w momentach, w których ta lub inna karta historji ma być odwrócona, przychodzi do głosu inny czynnik, a czynnikiem owym, przewracającym tę lub inna kartę historji narodu, jest wojsko, W szeleście przewracania owych kart słyszymy dwa dźwięki. Jednym z tych dźwięków może być zwycięstwo, drugim może być klęska. Jednym z tych dźwięków może być zwycięstwo, to jest to, w czem wojsko musi się wychowywać. W niczem innem wojsko nie może sic wychowywać, Wojsko musi się wychowywać tylko w tem przekonaniu, że ono musi odnieść zwycięstwo, bo inaczej wojsko przestanie być wojskiem. Wychowanie wojska opiera się na uznaniu i szacunku przedewszystkiem dla autorytetu, dalej przeciwko wszystkiemu co może ducha tego wojska zatruwać, musi w sobie wychowywać to przeświadczenie o zwycięstwie.</u>
          <u xml:id="u-23.3" who="#PPerkowicz">A teraz na tle tego, jak się nasze wojsko ma wychowywać, przejdę do tego, gdzie ono ma się wychowywać. Nasze wojsko polskie ma się wychowywać w kraju, który jest niczem innem, jak tylko jakąś rubieżą, jakimś działem wodnym, gdzie z jednej strony jest ów wielki świat, który nazywa się w tej nomenklaturze światem kapitalistycznym, a z drugiej strony jest olbrzymi, odrębny świat, który nazywa się światem komunistycznym.</u>
          <u xml:id="u-23.4" who="#PPerkowicz">Oto są warunki, w których żyje nasze wojsko, w których się przygotowuje do zwycięstwa.</u>
          <u xml:id="u-23.5" who="#PPerkowicz">Scharakteryzuję owe dwa światy. Nawet w dyskusji sejmowej, nawet w tych naturalnych krańcowych jej objawach, tych symbolach, które tutaj słyszeliśmy, jeden z wyrazicieli tego świata zewnętrznego z tej trybuny tak strasznie butnie nam powiedział i tak strasznie butnie w nas uderzył taranem opinji europejskiej, tej opinji zmobilizowanej gdzieś tam na zachodzie, po tamtej stronie naszego działu wodnego. I z tej trybuny ten butny głos, tą opinją operujący, nie spotkał się z taką reakcją, z jaką spotkał się inny głos i to z niczyjej innej strony, jak tylko człowieka, spokrewnionego z atamanem Petlurą, ze strony posła Skrypnika. A ten inny głos nam mówił, że będzie głosował przeciw budżetowi polskiemu, jako faszystowskiemu, bo ten czynnik miał słowa obrony tylko na ogromne budżety tamtego czynnika, który nazwałem światem komunistycznym. My dobrze znamy i dobrze pamiętamy hasła, idące stamtąd. Stamtąd idą hasła i dawniej i dziś; przez trupa Polski do wszechświatowego pożaru! Tam chodzi nie o lokalną rzecz — tam chodzi o wszechświatowy pożar. Przez trupa Polski do wszechświatowego pożaru! A tamten głos z drugiej strony z tą wielką butą, na którą nie zareagowano, mówi: przez trupa Polski do międzynarodowej opinji, do międzynarodowej rekompensaty.</u>
          <u xml:id="u-23.6" who="#PPerkowicz">To są warunki, w których tworzy się i w których się wychowuje nasze wojsko do tych zadań, i to są warunki, w których w tem wojsku te opinje w ten lub inny sposób się przełamują, w ten lub inny sposób się podkopują, w ten lub inny sposób przedewszystkiem czyhają na ducha tego wojska. Wobec tych czynników zewnętrznych wojsko jest tym jedynym elementem, związanym mocą, tym jedynym elementem, związanym koniecznością optymizmu, optymizmu przygotowanego na złamanie wszelkich przeszkód, wszelkich zapór — i na tem musi polegać właśnie istota tego optymizmu. W tych warunkach to wojsko musi wychowywać w sobie ducha zwycięstwa.</u>
          <u xml:id="u-23.7" who="#PPerkowicz">A teraz warunki, w których to wojsko ma u nas istnieć, warunki budżetowe, które właśnie dadzą temu wojsku możność wychowania się, możność przetrwania i możność przygotowania się.</u>
          <u xml:id="u-23.8" who="#PPerkowicz">Charakterystyką dzisiejszego stanu naszego wojska będzie jego emancypacja, emancypacja z tego wszystkiego, co w pierwszych momentach tworzenia — nie pozwalało mu stać w formie prawdziwej organizacji i zmuszało do tej lub innej improwizacji. Myśmy się musieli wyemancypować od wpływów austrjackich, od wpływów niemieckich, od wpływów francuskich i musieliśmy znaleźć — i znaleźliśmy już i dumni z tego jesteśmy — swoją własną formę organizacyjną, swoją własną doktrynę i swoje własne zapatrywania na sprawy wojskowe i sprawy prowadzenia wojny. Więc owa emancypacja u nas przejawia się w dzisiejszym budżecie w następujących rzeczach.</u>
          <u xml:id="u-23.9" who="#PPerkowicz">Pierwszą rzeczą będzie uporządkowanie administracji, które będzie polegało na tem, że będziemy prowadzili nasze organa, które zaopatrują wojsko, nie w sposób biurokratyczny, lecz w sposób od wojska oddzielony. Dziś już możemy Wysokiej Izbie powiedzieć, że wszystkie t. zw. przedsiębiorstwa wojskowe są oddzielone, wszystkie zakłady zaopatrywania istnieją już w inny sposób, niż przedtem, w mniejszej zależności od organów dysponujących.</u>
          <u xml:id="u-23.10" who="#PPerkowicz">Drugim momentem tej naszej emancypacji będzie nowy system poboru rekruta. Przechodzimy na jednorazowy system poboru rekruta. Na czem on polega? Na tem, że jeżeli rekruta weźmie się w marcu, to on przez cały marzec i przez całą zimę jest w wojsku i dopiero następnego marca przychodzi nowa ogromna fala żołnierzy, którzy w ciągu lata będą w bardzo dużej ilości, na jesieni zaś ten rocznik jest wolny i mamy zmniejszenie. W ten sposób mamy w naszych koszarach, na naszych dziedzińcach, na naszych polach ćwiczeń i naszych manewrach — nie tych wielkich, podziwianych przez cały świat, ale tych w czasie których żołnierze przemierzają olbrzymie przestrzenie, zwiedzają niemal każdą puszczę, poznają niemal każdy zakątek naszej Rzeczypospolitej — my tych żołnierzy będziemy mieli w lecie, w chwili, kiedy ich najlepiej ćwiczyć, a zimą będziemy mieli tylko małą ilość, która będzie dokańczała wyszkolenia i którą tylko będziemy udoskonalali.</u>
          <u xml:id="u-23.11" who="#PPerkowicz">Tak jedna rzecz jak i druga wymaga pieniędzy. Na to, żeby przejść na ten system, że w ciągu lata będziemy mieli więcej żołnierzy, musimy przygotować więcej pomieszczeń i wskutek tego Panowie zobaczą w budżecie sumę na budownictwo powiększoną do 6 miljonów, zwłaszcza na budowę t. zw. baraków letnich.</u>
          <u xml:id="u-23.12" who="#PPerkowicz">W związku z tą sytuacją, którą poruszyłem, a którą nazwałem scharakteryzowaniem naszego położenia, jako owego działu wodnego między dwoma światoburczemi zagadnieniami, wysuwa się na pierwszy plan sprawa, która się nazywa w wojsku rezerwami zaopatrzenia. Otóż budżet nasz wykazuje w efektywnych cyfrach zwiększenie tej sumy na rezerwy zaopatrzenia, a równocześnie klauzula, zawarta w ustawie skarbowej, mówi o tem, że wszelkie oszczędności, uzyskane w wojsku, muszą iść na nic innego, jak tylko na rezerwy zaopatrzenia. I to są te czynniki, które w ten lub inny sposób jedne tytuły nasze budżetowe zmniejszyły, a drugie zwiększyły. Na zmniejszenie i zwiększenie wpłynęło to, co nazwałbym signum temporis, a co scharakteryzowałem na początku.</u>
          <u xml:id="u-23.13" who="#PPerkowicz">Wysoka Izba w związku z tem wszystkiem ma nowy sposób ułożenia szematu budżetowego wojska. Ta zmiana jest poniekąd po myśli życzeń Komisji Budżetowej, a tem samem Wysokiej Izby, z zeszłego roku. Tam było powiedziane, że nie należy tak często wprowadzać rozmaitych zmian w sposobie budżetowania, a w wojsku powstawały one z konieczności, jak miałem zaszczyt wyjaśnić, wskutek przechodzenia dziś z systemów, narzuconych nam przez życie, austrjackich, niemieckich, francuskich i innych, na bardziej ustabilizowany system budżetowania i Panowie, jeżeli będą przeglądać owe budżety rozmaitych ministerstw, to zobaczą, że układ preliminarza Ministerstwa Spraw Wojskowych znacznie się w tym roku różni od innych. Tam dziś są tylko 4 działy: wydatki stałe wojsk lądowych, wydatki niestałe wojsk lądowych, wydatki stałe marynarki i wydatki niestałe marynarki. Jest zasada — według sposobu realizacji i według przeznaczenia.</u>
          <u xml:id="u-23.14" who="#PPerkowicz">Jeżeli chodzi o realizację, to kryterjum podziału na te działy jest to, — przedewszystkiem te wydatki, które są, podtrzymują tylko egzystencję wojska, to jest te, bez których ono nie może w dniu powszednim żyć, to jest te, które muszą być przewidziane z miesiąca na miesiąc i które koniecznie muszą być zastosowane, ażeby wojsko mogło w dniu dzisiejszym żyć. Drugiemi wydatkami są te, które są przewidziane w planach, zależnie od różnych okoliczności, a terminy i wysokość wydatków w poszczególnych miesiącach ulegają zmianie.</u>
          <u xml:id="u-23.15" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-23.16" who="#PPerkowicz">To jest uzależnione od warunków bieżących. A potem wedle przeznaczenia, to znaczy, że te jednostki administracyjne, które konsumują w pieniądzach i w materjale, a potem te organy zaopatrujące, które przygotowują i rozdzielają te zasoby i to na wszystkie pozycje i na wszystkie tytuły budżetu odpowiedni wpływ już miało.</u>
          <u xml:id="u-23.17" who="#PPerkowicz">Nie spełniłbym mego obowiązku, Wysoka Izbo, gdybym pozatem, co miałem zaszczyt przedstawić w zestawieniu zbrojeń i przygotowań razem na świecie, teraz pozostawił to bez oświetlenia.</u>
          <u xml:id="u-23.18" who="#PPerkowicz">Wysoka Izbo! Ja chcę z tej trybuny jeszcze tę rzecz podkreślić i znowu pozwolę sobie powrócić do owego działu wodnego i naszego stanowiska na tym dziale wodnym. Tutaj z jednej strony — ze wschodu zobaczymy, że tam już dziś publicznie się mówi, iż nie chodzi o to, aby w dniu dzisiejszym któryś z obywateli był szczęśliwy, że nie chodzi o to, aby w tem pokoleniu ktoś był szczęśliwy, ale chodzi o to, aby pokolenie za pokoleniem przygotowywać do wszechświatowego pożaru i walki. Tam jest wszystko przygotowane, tam jest jak dawniej hasło: wszystko na front! Tam jest wszystko zastosowane dziś do walki i każde pociągnięcie, czy to w dziedzinie rolnictwa, czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie jest robione tylko pod tym kątem widzenia.</u>
          <u xml:id="u-23.19" who="#PPerkowicz">Przypuszczam, że to są rzeczy, które w psychice naszej państwowej mogą już bardzo mocno tkwić, bo przecież o nich i czytamy i słyszymy i codziennie słuchamy przez radjo. Tych rzeczy już nikt nie ukrywa. Te rzeczy już są wykładane na talerz.</u>
          <u xml:id="u-23.20" who="#PPerkowicz">I w świetle tych orjentacyj i w świetle tych zamiarów dążących ze wschodu przez trupą Polski do wszechświatowego pożaru, a z zachodu przez takiego samego trupa do międzynarodowych rekompensat — pozwoliłem sobie postawić wniosek na Komisji Budżetowej — przyjęty zresztą — o niezmniejszanie naszego budżetu obrony Państwa.</u>
          <u xml:id="u-23.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-23.22" who="#PPerkowicz">W Komisji Budżetowej ten wniosek został przyjęty, a główną jego podstawą jest, jeszcze raz przypominam — owa klauzula, mówiąca o rezerwach zaopatrzenia.</u>
          <u xml:id="u-23.23" who="#PPerkowicz">Jeżeli chodzi o wnioski, które postawiłem wówczas, to celem właśnie przybliżenia układu budżetu do tych wytycznych, jakie w tej chwili wyszczególniłem, pozwoliłem sobie wnieść poprawki, dotyczące tylko wewnętrznego układu. Dotyczą one przeniesienia pewnych funduszów, które zostały umieszczone w tych rubrykach, gdzie chodziło o ryczałt, a ponieważ te pod ryczałt nie podpadały, a podpadały pod pojęcie odnowienia materjałów, gdyż chodziło o zakup zboża, który czynią zakłady, nie zaś jednostki, to zostało przez komisję przeniesione na odpowiednie więcej logiczne działy.</u>
          <u xml:id="u-23.24" who="#PPerkowicz">Wysoka Izbo, reasumując powyższe, mam zaszczyt przedstawić preliminarz uchwalony przez komisję z tym samym wnioskiem i apelem niezmniejszania budżetu na obronę Państwa.</u>
          <u xml:id="u-23.25" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głosu udzielam p. Franciszkowi Arciszewskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PFArciszewski">Wysoki Sejmie! Ponieważ Blok Bezpartyjny Współpracy z Rządem na Komisji Budżetowej ze względu na swoją wygodę osobistą — bo tak Panowie to motywowali — uznał za stosowne ograniczyć czas przemówień przy budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych do 20 minut i ja nie mogłem umotywować tam wszystkich poprawek, które chcielibyśmy widzieć w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych, przeto zmuszony jestem teraz prosić Wysoki Sejm o wysłuchanie kilku wywodów cyfrowych.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PFArciszewski">Chodzi w zasadzie o 4 sprawy — o uaktualizowanie pozycji: uposażenia wojska, o oszczędność w pozycjach: bezzwrotne zapomogi i subwencje, o oszczędność w poz.: wydatki biurowe i o bardziej rzeczowe traktowanie sprawy funduszu dyspozycyjnego Ministra Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#komentarz">(Głos: To was boli!)</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PFArciszewski">To ja Panu potem powiem.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#komentarz">(Głos: To już Minister Spraw Wojskowych rzeczowo traktuje.)</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PFArciszewski">Razem oszczędności te dochodzą do około 17 miljonów zł. Może być, że na pierwszy rzut oka byłoby logicznem postawienie wniosku o przeniesienie tej kwoty zaoszczędzonej na rezerwę zaopatrzenia — tak jak to przewiduje ustawa. Ja wniosku tego nie postawiłem z następujących powodów: ponieważ nie chcę stawiać wniosków fikcyjnych i ponieważ nie wierzę w to, aby Minister Skarbu mógł w roku 1931/32 dać 836 miljonów złotych dla M. S. Wojsk., bo już w bieżącym roku budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych uległ kompresji prawie o 100 miljonów złotych.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PFArciszewski">Otóż przejdę kolejno cztery te wnioski, o których mówiłem. Na uposażenie wojska preliminowało Ministerstwo Spraw Wojskowych w tym roku 294 1/2 miljona złotych, motywując to etatem 17.905 oficerów 37.000 podoficerów i szeregowych zawodowych, 211.000 szeregowych niezawodowych i 8.000 urzędników cywilnych. W roku 1927/28 podana była w preliminarzu budżetowym identycznie ta sama suma, a uposażenie wojska wynosiło wówczas 233 miljony złotych, a więc o 61 1/2 miljona złotych mniej.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#PFArciszewski">W roku 1927/28 całość budżetu wojskowego wynosiła 823 miljony złotych licząc to już po dodaniu owych 212 miljonów z przekroczeń budżetowych. W roku obecnym preliminuje się 836 miljonów, a więc gdy całość budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych wzrosła o 13 miljonów, to wewnątrz tego budżetu zaszły takie zmiany, że uposażenia wojskowe wzrosły w tym samym czasie o 61 1/2 miljona złotych. A więc w czasie, kiedy całość budżetu wzrosła o 1 1/2%, uposażenie wzrosło o 27% . Systematyczne podwyższanie tej pozycji stwierdził też sam pan referent w swojej tablicy nr 4. Według niego stosunek procentowy uposażenia wojska do całości budżetu wojskowego wynosi z roku na rok, od 1927 r. począwszy, 30.1%, potem 32,3%, 34,2%, 35,3%, a w tym roku 34,6%. Jak to już raz powiedziałem na Komisji Budżetowej, bynajmniej nie jestem zdania, że nasz korpus oficerski, a zwłaszcza podoficerski jest za dobrze uposażony, jakkolwiek twierdzę, że w stosunku do majątku narodowego państwa i do ilości mieszkańców w państwie, naród polski robi większy wysiłek na uposażenie wojska, ani żeli jakikolwiek inny kraj w Europie. Ale to jest słuszne, bo też żaden kraj nie jest w takiem położeniu geograficzno-strategicznem jak Polska. Lecz skoro to jest słuszne, to tem słuszniejszy musi być jeszcze większy wysiłek narodu polskiego w stosunku do innych narodów na uzbrojenie tego wojska na wypadek wojny, a tego w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych nie widzimy, i to jest główny zarzut, który stawiamy Ministerstwu Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#komentarz">(Sprzeciwy.)</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#PFArciszewski">Zaraz postaram się to Panom udowodnić.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PFArciszewski">W roku 1926/27 całość budżetu wojskowego wynosiła 554 miljony zł, z tego wydano na rezerwę zaopatrzenia 116 miljonów zł, a więc 20,9%. W roku 1927/28 całość budżetu wynosiła 269 miljonów więcej, natomiast na rezerwę zaopatrzenia wydano tylko o 33 miljony więcej. Stosunek 823 osiągniętych do 149 miljonów wydanych na rezerwę zaopatrzenia wynosi już tylko 18,1%. W roku 1928/29 całość budżetu wzrosła o dalsze 28 miljonów zł, a na rezerwę zaopatrzenia wydano jak poprzednio 149 miljonów co daje już tylko 17,6%, w roku 1929/30 całość budżetu wynosiła jeszcze więcej, bo 866 milj. a na rezerwę zaopatrzenia wydano tylko 145 milj. zł, to jest już tylko 16,7%. W roku 1930/31 jeszcze zamknięć rachunkowych nie mamy, ale ponieważ wiemy, że budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych uległ poważnej kompresji w tym roku, przeto jestem przekonany, że rezerwy zaopatrzenia nie wzrosły w tym roku. W roku budżetowym 1931/32 preliminuje się 836 miljonów zł, z tego 111 na rezerwę zaopatrzenia, to jest już tylko 13,2%.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#PFArciszewski">Wysoka Izbo! Niemcy preliminują na rezerwę zaopatrzenia w roku 1931/32 147 miljonów marek, co wynosi w stosunku do całości budżetu wojskowego 603 miljony marek, 24,4%. Francja preliminuje 20%, Czechosłowacja 19%, a trzeba zwrócić uwagę, że Niemcy czynią to, choć ich stan gospodarczy jest jeszcze gorszy od naszego. Ten więc fakt, że Polska robi, mimo swojego położenia geograficzno-strategicznego, w porównaniu z innemi narodami europejskiemu, na przygotowania mobilizacyjne znacznie mniejszy wysiłek, że w dodatku ten jej wysiłek procentowo spada z roku na rok, jest dla nas wysoce niepokojącym. Uważamy, że może to być tylko wynikiem pracy z dnia na dzień, z roku na rok, bez ustalonego programu na okres dłuższy i wynikiem tego, że kierownicy wojska kierują główny swój wysiłek raczej na sprawy personalne, na usuwanie niedogodnych oficerów i t. p., niż na sprawy uzbrojenia wojska.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B. Głos: MOB Pan będzie powiększał?)</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#PFArciszewski">Pewno, że chcę MOB powiększyć, niech Pan to uzgodni ze swoim kolegą Perkowiczem.</u>
          <u xml:id="u-25.14" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: To nie jest worek bez dna.)</u>
          <u xml:id="u-25.15" who="#PFArciszewski">Trzeba gospodarować lepiej wewnątrz budżetu, zaraz to udowodnię. Jest to też niewątpliwie jedną z konsekwencyj tego, że p. Minister Spraw Wojskowych jest równocześnie generalnym inspektorem sił zbrojnych, a zarazem właściwie stale też premjerem i dyktatorem Państwa i nie jest w stanie poświęcić się sprawom przygotowania armji do wojny tak, jakby tego wymagać należało.</u>
          <u xml:id="u-25.16" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B. Głos: W wojsku nie ruszaj Pan Marszałka, Panie Pułkowniku. P. Hołówko: Niech Pan już tego nie krytykuje, niech Pan pamięta, że Pan był pułkownikiem w armji polskiej. Niech Pan się tak nie wysługuje endekom. Niech Pan pamięta, co zrobili z Dowborem, Michaelisem i Hallerem, to i Pana tak urządzą i wycisną jak cytrynę.)</u>
          <u xml:id="u-25.17" who="#PFArciszewski">Jeżeli bowiem, proszę Panów, zauważymy, że budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych wynosił w roku 1927/28 823 miljony zł, a na rezerwę zaopatrzenia można było wydać 149 miljonów, to dziś, przy budżecie 836 miljonów, chcąc się utrzymać przy wysiłku procentowym, który był możliwy w roku 1926/27 — rezerwa zaopatrzenia powinna wynosić nie 111 miljonów, lecz 170 miljonów zł.</u>
          <u xml:id="u-25.18" who="#komentarz">(Głos: Dlaczego?)</u>
          <u xml:id="u-25.19" who="#PFArciszewski">Dlatego, że to było możliwe.</u>
          <u xml:id="u-25.20" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Ale dlaczego to teraz musi być?)</u>
          <u xml:id="u-25.21" who="#PFArciszewski">Aby lepiej uzbroić Państwo. Ale nasze Ministerstwo Spraw Wojskowych wołało nadwyżkę posiadanych pieniędzy użyć na cele wegetacyjne. To też dzisiejszy nasz budżet wegetacyjny Ministerstwa Spraw Wojskowych jest w stosunku do rezerwy zaopatrzenia conajmniej o 8% za wysoki.</u>
          <u xml:id="u-25.22" who="#PFArciszewski">Oto jest powód, dlaczego stawiamy wniosek o skreślenie 12.000.000 zł z pozycji „wyposażenie armji”, zdając sobie przytem w zupełności sprawę, że skreślenie takiej sumy w niczem nie uszczupli obecnych poborów oficerów i podoficerów, ponieważ budżet jest zrobiony na etat 17.905 oficerów i 37.000 szeregowych zawodowych, podczas, gdy stan faktyczny armji wynosi o przeszło 3.000 oficerów mniej.</u>
          <u xml:id="u-25.23" who="#PFArciszewski">Przechodzę do sprawy drugiej — bezzwrotne zapomogi i subwencje. Sprawa ta dotyczy właściwie dwóch pozycyj budżetowych i dwóch naszych poprawek, lecz poruszę je wspólnie.</u>
          <u xml:id="u-25.24" who="#PFArciszewski">Na bezzwrotne zapomogi preliminuje budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych w r. 1931/32 4.040.000 zł, a na subwencje i wydatki reprezentacyjne — 2.440.000 zł, to jest razem 6.480.000.</u>
          <u xml:id="u-25.25" who="#PFArciszewski">W r. 1927/28 wydano na obydwie te pozycje razem 2.210.548 zł. W r. 1928/29 wydano 3.975.742 zł, w roku 1930/31 5.414.792 zł, a w roku obecnym preliminuje się 6.480.000 zł. W pozycji tej mieści się też 189.000 na utrzymanie biura zakupów w Paryżu i około 250.000 na niezbędne fundusze reprezentacyjne; w latach poprzednich były tam też bilety tramwajowe dla woźnych ministerjalnych, ale kwoty te stanowią tak drobne sumy w stosunku do miljonowych sum całości, że nie zmienią w niczem wniosku ogólnego.</u>
          <u xml:id="u-25.26" who="#PFArciszewski">Otóż stwierdzić należy, że podczas gdy wydatki na rezerwę zaopatrzenia w ciągu ostatnich 5 lat procentowo z roku na rok spadały, to wydatki na bezzwrotne zapomogi i subwencje wzrosły od 1927/28 do dziś prawie o 200%. Wiem dobrze, że częstokroć zdarzają się wypadki nieszczęść rodzinnych wśród oficerów i podoficerów, które wymagają natychmiastowej pomocy finansowej — nawet bezzwrotnej — wiem, że oddziały wojskowe muszą czasem reprezentacyjnie przyjąć delegatów zagranicznych — to są rzeczy ogólnie uznane i we wszystkich budżetach państwowych przyjęte, ale dlaczego wydatki te mają być w tym roku trzykrotnie większe niż cztery lata temu — tego ja nie rozumiem.</u>
          <u xml:id="u-25.27" who="#komentarz">(Głos: Dlatego, że Pana tam niema.)</u>
          <u xml:id="u-25.28" who="#PFArciszewski">Tak, dlatego, że mnie tam niema.</u>
          <u xml:id="u-25.29" who="#PFArciszewski">Nie rozumiem też sprawy następującej. Jeżeli od preliminowanej kwoty 6.480.000 zł. odtrącimy wspomniane wydatki na utrzymanie biura zakupów w Paryżu i na konieczne fundusze reprezentacyjne i pozostałą kwotę 6.041.100 zł. podzielimy przez faktyczną ilość uprawnionych do tego 50.000 osób zawodowych, to wypadnie na każdą osobę rok rocznie 120 zł bezzwrotnych zapomóg i subwencyj, a jeżeli ten sam rachunek zrobimy w marynarce wojennej, to wypadnie tylko 60 zł rocznie na osobę.</u>
          <u xml:id="u-25.30" who="#PFArciszewski">Otóż 1) nie rozumiem, dlaczego marynarka wojenna jest o połowę gorzej potraktowana niż armja lądowa, a 2) śmiem zapytać, jaka ilość z pośród tych 50.000 oficerów i podoficerów uprawnionych otrzymuje bezzwrotne zapomogi? Znam dobrze wypadki, że jeżeli oficer albo podoficer linjowy zwróci się do tego źródła zapomóg, to po długiem czekaniu dostaje jakie 200 do 300 zł, natomiast co się z większością tych kwot dzieje, to naprawdę wartoby było aby p. Minister rok rocznie podał wykazem do wiadomości wszystkich oficerów, kto te fundusze otrzymuje, bo tu możnaby się domyśleć rewelacji.</u>
          <u xml:id="u-25.31" who="#PFArciszewski">Przejdę do pozycji: wydatki biurowe. Pozycja ta wraz z wydatkami na wydawnictwa urzędowe, wynosiła jeszcze 2 lata temu w preliminarzu 1929/30 r.</u>
          <u xml:id="u-25.32" who="#PFArciszewski">2 1/2 miljona zł, a w preliminarzu obecnym wynosi 4.320.000. Ani p. Kierownik Ministerstwa Spraw Wojskowych, ani p. Referent nie byli łaskawi umotywować tej stuprocentowej zwyżki biurokracji wojskowej w ciągu 2 lat. Możnaby sądzić, że nasze wydawnictwa wojskowe wzrosły w tym czasie tak niepomiernie. Ale tak nie jest, bo suma, na ten cel przewidziana, jest ta sarna, co w latach poprzednich, nie stworzono też w latach ostatnich tak wielkich nowych sztabów, ażeby wymagały dwukrotnego podwyższenia wydatków biurowych.</u>
          <u xml:id="u-25.33" who="#PFArciszewski">W końcu chcę omówić sprawę funduszu dyspozycyjnego p. Ministra Spraw Wojskowych. Trzy lata z rzędu domagał się p. Marszałek Piłsudski podwyższenia funduszu dyspozycyjnego z 6 miljonów do 8 miljonów i 3 lata z rzędu Sejm tej podwyżki nie uchwalał. Obecnie mamy czwarty raz to samo żądanie. Za każdym razem podwyższenie to było motywowane koniecznością walki ze szpiegowstwem i w tym roku referent podawał ten argument na Komisji Budżetowej. P. referent wspominał o tem, że skreślanie dwóch miljonów zł przez Sejm było uskuteczniane zawsze tylko ze względów nierzeczowych, politycznych i wzywał do bardziej rzeczowego traktowania tej pozycji. Otóż ja podejmuję ten apel i chcę bardziej rzeczowo tę pozycję potraktować, jakkolwiek fundusz dyspozycyjny p. Ministra Spraw Wojskowych domagałby się właściwie od każdego mówcy poruszenia sprawy, kto mianowicie dał rozkaz oficerom w Brześciu postępowania takiego, o jakiem wszyscy wiemy.</u>
          <u xml:id="u-25.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach prawicy i lewicy: Głos na ławach B. B.: Panie Pośle, gdzie Rzym, gdzie Krym, a gdzie tureckie nabożeństwo, co ma fundusz dyspozycyjny do Brześcia?)</u>
          <u xml:id="u-25.35" who="#PFArciszewski">Otóż nie poruszę, dalej tej sprawy obszerniej tylko dlatego, że chcę rzeczowo udowodnić nierzeczowość podwyżki z 6 miljonów na 8 miljonów i stwierdzić, że nie rok rocznie skreślanie przez Sejm tych dwóch miljonów, ale właśnie rok rocznie żądanie tej podwyżki było nierzeczowe i podyktowane tylko względami politycznemi.</u>
          <u xml:id="u-25.36" who="#PFArciszewski">W roku 1927/28 preliminowano 6 miljonów złotych, Sejm uchwalił 6 miljonów złotych, Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało 6 miljonów. W r. 1928/29 preliminowano 8 miljonów zł., Sejm uchwalił 6 miljonów, Ministerstwo Spraw Wojskowych wydało 6 milj., w r. 1929/30 preliminowano 8 milj., Sejm uchwalił 6 milj., M. S. Wojsk, wydało 6 milj. W r. 1930/31 tak samo było. W tym roku mamy znowu to żądanie.</u>
          <u xml:id="u-25.37" who="#PFArciszewski">Otóż stwierdzam, że p. Minister Spraw Wojskowych ani w jednym z tych trzech lat nie odczuł rzeczowo braku tych skreślonych 2 milj. zł.</u>
          <u xml:id="u-25.38" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A skąd Pan to wie, to jest pytanie?)</u>
          <u xml:id="u-25.39" who="#PFArciszewski">Bo jestem zupełnie przekonany, a ze mną z pewnością i Panowie z B. B. W. z R., że jeżeliby p. Marszałek Piłsudski potrzebował naprawdę tych 2 milj. zł. na walkę ze szpiegowstwem, to byłby je wziął z tych nadwyżek…</u>
          <u xml:id="u-25.40" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dostał od biednych inwalidów, nie od Was. Różne okrzyki na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-25.41" who="#PFArciszewski">…byłby je z pewnością wziął z tych nad wyżek budżetowych, z których udzielał bardzo dużo na rozmaite cele, a między innemi i 3 miljony na fundusz dyspozycyjny p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Otóż tego nie uczynił, bo jeżeli weźmiemy druk nr 55 i zobaczymy rozdział tych 600 i 118 miljonów i jeszcze kilku miljonów przekroczeń z trzech kolejnych lat, to ani w jednym roku niema podwyżki na fundusz dyspozycyjny M. S. Wojsk….</u>
          <u xml:id="u-25.42" who="#komentarz">(Różne okrzyki na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-25.43" who="#PFArciszewski">Więc albo p. Marszałek Piłsudski tych 2 miljonów na walkę ze szpiegowstwem nie potrzebował, albo uznał wszystkie wydatki, w druku nr 55 podane, za ważniejsze od walki ze szpiegowstwem, a tam są takie rzeczy, jak np. dywan wilanowski, naprawa sali balowej na Zamku i inne. Raz próbował p. prezes Górecki zebrać te dwa miljony i zebrał tylko jeden miljon, a co się z tem stało, także nie wiemy.</u>
          <u xml:id="u-25.44" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B,: Co komu do tego? Pan nie będzie kontrolował naszych pieniędzy, które my wydaliśmy.)</u>
          <u xml:id="u-25.45" who="#PFArciszewski">Głosując za naszą poprawką, lub przeciw niej, mają Panowie z większości rządowej wybitną możność wypowiedzenia się, albo za oszczędnością 2 miljonów zł. w tym roku, ciężkim gospodarczo, albo też za wymierzeniem sobie satysfakcji politycznej, że w tym roku możecie nareszcie sami przegłosować te 8 miljonów zł.</u>
          <u xml:id="u-25.46" who="#komentarz">(P. Hołówko: I zrobimy to.)</u>
          <u xml:id="u-25.47" who="#PFArciszewski">Wysoki Sejmie! Klub Narodowy poprawkami, które obecnie kolejno przedstawiłem, pragnie zaznaczyć, że nie zgadza się na podwyższanie wydatków na fundusz dyspozycyjny o 33% , wydatków biurowych o prawic 100%, a bezzwrotnych zapomóg i subwencyj o 200% — przy równoczesnem obniżaniu wydatków na uzbrojenie wojska na wypadek wojny, t. j. na rezerwę zaopatrzenia z roku na rok z 20,9% na 18,1% , potem 17,6%, 16,7%, aż do 13,2%, przy równoczesnem zupełnem prawie zaniedbaniu fortyfikacji granic zachodnich przy obniżaniu w roku bieżącym wydatków na lotnictwo, przy obniżeniu wydatków na marynarkę wojenną mimo to, że całość budżetu tegorocznego jest taka sama, jak zeszłorocznego i mimo to, że Niemcy szykują w tym roku flotę wojenną i w następnych kilku latach wyraźnie przeciw Polsce skierowaną, a Rosja wielki przemysł wojenny również kieruje przeciw Polsce.</u>
          <u xml:id="u-25.48" who="#komentarz">(Głos: A Pan obcina budżet.)</u>
          <u xml:id="u-25.49" who="#PFArciszewski">Powiedziałem Panu na początku dlaczego. Przecież proszę Panów, trzeba sobie jasno zdać sprawę z tego, że Niemcy ułożywszy w tym roku program rozbudowy floty wojennej, na którą zamierzają wydać 106 miljonów rocznie, mimo swojej trudnej sytuacji gospodarczej na przeciąg 5 lat, nie są tak naiwni, żeby chcieli tą flotą robić konkurencję flocie brytyjskiej, albo też francuskiej. Ten wysiłek jest wyraźnie skierowany na opanowanie Bałtyku. Trzeba sobie wyraźnie zdać sprawę z tego, co się dokoła nas dzieje. Niemcy szykują nową flotę, i Rosja szykuje nową flotę dla panowania na Bałtyku, a Polska zmniejsza w tym roku swój fundusz na nowe jednostki pływające o 11 miljonów złotych. Na północy od Polski tworzy się między Rosją a Niemcami korytarz szerokości jak od Bydgoszczy do Krakowa przez, całe morze Północne, a my zmniejszamy u nas wydatki na marynarkę wojenną. Rosja przemysł wojenny powiększa w sposób kolosalny. Tam w ciągu ostatnich lat zrobiono postępy niesłychane. Rok rocznie buduje się setki czołgów. W ostatnim roku zbudowano w Zakładach przemysłowych Forda w Niżnim-Nowogrodzie i innych samochodowych przedsiębiorstwach 10.000 traktorów rolniczych. Tam się tworzy zupełnie bez ograniczenia przez Ligę Narodów i gazy i lotnictwo i to wszystko proszę Panów, z pewnością na połowę dla Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-25.50" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A Pan chce jeszcze obniżyć fundusz wojska.)</u>
          <u xml:id="u-25.51" who="#PFArciszewski">Pod Moskwą odbyły się w zeszłym roku manewry specjalne, na których oddziały grup pancernych występowały w wielkiej ilości. Mówi się o raidach 200 i 300 klm. grup pancernych, a nasze czołgi pokazuje się na paradach wojskowych, na ulicach Warszawy, a jeżeli przyjdzie kiedy do użytku, tak jak chciano użyć samochodów pancernych przy wyborach, i kiedy wojsko wypożyczyło policji przed wyborami kilka samochodów pancernych, to okazało się, że one są niezdolne do użytku.</u>
          <u xml:id="u-25.52" who="#PFArciszewski">Proszę Panów, w tych warunkach uważamy, że obniżenie tegorocznych wydatków na lotnictwo o 2 miljony, na zakup nowych jednostek pływających w marynarce wojennej o 11 miljonów, natomiast preliminowanie w wydatkach na umundurowanie wojska, na zakup koszulek, spodenek i pantofli gimnastycznych dla całego stanu armji, podwyższenie bezzwrotnych zapomóg i subwencyj i wydatków na biurokrację wojskową ostrożnie powiedziawszy, uważamy conajmniej za złą gospodarkę w wojsku. Przy tej gospodarce finansowej jesteśmy głęboko przekonani, że przy wyścigu zbrojeń, który faktycznie znów istnieje, czas pracuje przeciwko Polsce.</u>
          <u xml:id="u-25.53" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Wy też.)</u>
          <u xml:id="u-25.54" who="#PFArciszewski">Oto są skutki tego, że p. Minister Spraw Wojskowych i Generalny Inspektor Sił Zbrojnych zajmuje się wyborami, Sejmem, ...</u>
          <u xml:id="u-25.55" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach B. B.: Co Panu do tego, wara od Marszałka.)</u>
          <u xml:id="u-25.56" who="#PFArciszewski">...rozdzielaniem transz do Brześcia i tym podobnemi sprawami, a nie poświęca swojego czasu wyłącznie sprawom obrony Państwa, skutki, które mogą nas w przyszłości bardzo drogo kosztować.</u>
          <u xml:id="u-25.57" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Tebinka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PTebinka">Wysoki Sejmie! Uważam, że obowiązkiem oficera jest mówić o potrzebach i bolączkach armji polskiej przy budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych z większem sercem, z większą troską i bez tej złośliwości, z jaką to czynił mój Szanowny przedmówca, p. płk. Arciszewski.</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PTebinka">Wysoka Izbo! Mój przedmówca nie zauważył w rozwoju armji polskiej w ostatnich latach żadnych postępów, żadnych dodatnich rysów. Może patrzy na te sprawy przez okulary zaciemniane przez „Gazetę Warszawską”.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#komentarz">(P. Arciszewski: Nie, Panie, ja znam wojsko.)</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PTebinka">Znał Pan, ale teraz Pan nie zna. Pozwoli p. Pułkownik, że na parę spraw zwrócę mu uwagę i wykażę mu parę tych postępów, które armja polska w ostatnich latach zrobiła.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PTebinka">P. pułkownik...</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#komentarz">(Głos: Nie pułkownik.)</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PTebinka">...p. poseł Arciszewski zrobił złośliwą uwagę o tych koszulkach sportowych, o tych przyrządach sportowych, na które wojsko wydaje pieniądze. Proszę Panów, nas cherlaków, którzyśmy trudy wojny światowej przetrzymali nie siłami fizycznemi, ale więcej nerwami, zastąpi młodzież polska zdrowa i silna, wychowana w naszych zakładach sportowych, zahartowana w naszych obozach letnich.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PTebinka">Wysoka Izbo! Państwo Polskie w latach największego niebezpieczeństwa, w roku 1920 było zupełnie bezbronne, bo na potrzebę armji polskiej przemysł polski nic nie był w stanie wyprodukować. Musieliśmy wszystko sprowadzać z zagranicy, nietylko broń i amunicję, ale w roku 1920 musieliśmy nawet kupować we Francji buty dla żołnierzy, bo polski przemysł nie był w stanie tych butów dla armji polskiej dostarczyć. Gdybyście Panowie wiedzieli jakie materjały byliśmy zmuszeni kupować wtedy, za jakie materjały musieliśmy ogromne sumy z kraju wypłacać, w dodatku za nieużyteczne dla nas zupełnie przedmioty! Dziś, jak p. Minister Spraw Wojskowych powiedział, 98% zapotrzebowania armji polskiej jest pokrywane przez przemysł krajowy Polski. Ta organizacja przemysłu wojennego nastąpiła w ostatnich latach, tego przedtem nie było. Były usiłowania w latach poprzednich, bo w roku 1923, 1924 — ale te słynne maski gazowe także byłego posła Popiela,...</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#komentarz">(Głos: Żeby Pan się nie udusił temi maskami.)</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PTebinka">...właśnie to były nieużyteczne kalosze, które Panowie nazwali maskami.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#komentarz">(Głos: Panu tę maskę zedrą na Pomorzu. Inny głos: Ale on jej nie wdzieje, on jest za mądry, żeby Popiela maskę wdziewał.)</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#PTebinka">Wysoka Izbo - Chciałbym zwrócić uwagę także na wielki postęp, jaki w ostatnich latach zaszedł w dziale obrony narodowej przez bardzo wydatne szkolenie tak żołnierza, jak i korpusu oficerskiego. Dawniej żołnierz pełnił przeważnie służbę ordynansową, bo tylko 2/3 stanu liczebnego armji pełniło służbę wartowniczą, o wyszkoleniu żołnierza mowy nie było, Obecnie na tem polu nastąpiła ogromna poprawa.. To samo odnosi się do wyszkolenia korpusu oficerskiego. Ci ludzie stale przechodzą z jednego kursu na drugi i stale się szkolą. Chciałbym jeszcze podkreślić jeden bardzo charakterystyczny dla armji polskiej rys dodatni, to jest ten stosunek braterski, jaki istnieje między szeregowymi a oficerami. Niema, proszę Panów, żadnej armji, nie było żadnej armji, w której byłyby tak idealne stosunki braterstwa między żołnierzem a oficerom, jak są w armji polskiej.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#PTebinka">To są, proszę Panów, te cztery dodatnie i podstawowe rysy charakterystyczne dla postępu i rozwoju armji polskiej w ostatnich czterech latach.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#PTebinka">Do skutecznej obrony naszych zagrożonych granic przez w ten sposób zorganizowaną i przygotowaną armję polską, potrzeba dwóch rzeczy: wodza, a tego Bogu dzięki mamy...</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#PTebinka">...i zdecydowanego zwycięstwa woli całego narodu, a ta będzie.</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#PTebinka">P. Arciszewski poruszył parę spraw personalnych, wspomniał o polityce personalnej, na plenum krócej, na Komisji Budżetowej mówił na ten temat obszerniej. Uważam, że to są naprawdę bardzo drobne rzeczy. Nie ma znaczenia, czy dowódcą będzie pułkownik X, czy pułkownik Y na wypadek wojny, Panie Pośle, wojsko do boju na froncie nie pułkownicy prowadzą, tylko porucznicy i kapitanowie rezerwy i ci wojnę przegrywają, względnie wygrywają.</u>
          <u xml:id="u-27.19" who="#komentarz">(P. Arciszewski: Co Pan gada! Głos na lewicy: Po co są pułkownicy?)</u>
          <u xml:id="u-27.20" who="#PTebinka">Są w sztabie generalnym, a nie na froncie. To jest fakt, stwierdzony przez wielką wojnę światową.</u>
          <u xml:id="u-27.21" who="#PTebinka">Wysoki Sejmie! Poruszę jedno zagadnienie, na którebym chciał zwrócić uwagę Wysokiej Izby, zagadnienie dla obrony granic Rzeczypospolitej niezmiernie ważne, na konieczność należytego rozwoju obrony powietrznej Państwa, na rozwój lotnictwa polskiego, które w obecnym budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych ze względów gospodarczych i budżetowych nie znalazło należytego wyrazu.</u>
          <u xml:id="u-27.22" who="#PTebinka">Wysoki Sejmie! Sąsiadujące z Polską państwa na ten cel wydają ogromne sumy, sumy przewyższające wielokrotnie nasze na ten cel wydatki. Rosja Sowiecka posiada w tej chwili 200 kompletnie zorganizowanych eskadr lotniczych, a więc znacznie więcej aniżeli stosownie do jej terytorjum i ludności w stosunku do Polski powinna posiadać. Rzesza Niemiecka zbroić się oficjalnie w lotnictwo nie może na skutek Traktatu Wersalskiego, ale ma w oficjalnym budżecie ministerstwa komunikacji na t. zw. lotnictwo komunikacyjne, które jest zamaskowanem lotnictwem wojskowem, kwotę 100 miljonów marek niemieckich, a prócz tego ma w całym szeregu pozycyj budżetowych w innych ministerstwach poukrywane pozycje i liczne subwencje w budżetach związków krajowych, miast i samorządów. Wielkie mocarstwa świata, jak Anglja, Włochy, Ameryka i Francja na ten cel wydają ogromne sumy. Charakterystyczną opinją na ten temat jest opinja pewnego generała, który sformułował znaczenie i rolę lotnictwa w przyszłej wojnie w sposób następujący:</u>
          <u xml:id="u-27.23" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-27.24" who="#PTebinka">„Minęły te czasy, kiedy podczas wojny front, jako teren walki uważany był za niebezpieczny, a tyły — wielki obszar państwa za bezpieczny, bezpośrednio na atak nieprzyjaciela nie wystawiony.</u>
          <u xml:id="u-27.25" who="#PTebinka">Po pierwszym, ale bardzo krótkim okresie wojny ruchomej, walczące armje zakopią się w ziemię na małej od siebie odległości i pozostaną w bezruchu obronnym, tworząc linję frontu bronioną, a zatem stosunkowo bezpieczną, Natomiast całe wnętrze kraju, do niedawna tak bezpieczne, stanowić będzie jedno wielkie i niemal bezbronne wybrzeże oceanu powietrznego, dostępne w każdem miejscu dla nieprzyjacielskich eskadr powietrznych. Już podczas ubiegłej wielkiej wojny mieliśmy okazję poznać ataki lotnicze na stolice i inne punkty poza frontem, ale była to jedynie niewinna zabawka, śmieszna wobec tego, co nam szykuje najbliższa, a jednocześnie oby jak najdalsza wojna. Eskadry powietrzne będą w możności w ciągu niewielu minut takie miasto, jak Warszawa, obrócić w perzynę, a mieszkańców wytruć gazami. Ta sama dola czeka wszystkie najważniejsze punkty strategiczne, węzły kolejowe, ośrodki mobilizacyjne, siedziby rządów i sztabów i t. p. Dopiero po dokonaniu przez armję powietrzną tego zniszczenia na terenie bezbronnym, po obezwładnieniu dowództwa t. j. mózgu obrony, po odcięciu frontu od wszystkich zaopatrujących go dróg i środków, armja lądowa w łatwym ataku złamie zdemoralizowanego przeciwnika i bez trudności wtargnie w głąb kraju. Przed atakiem nieprzyjacielskiej armji powietrznej, tak strasznym w skutkach, nie ochroni nas ani piechota, ani konnica, ani nawet artylerja — ochronić nas może tylko własna arm ja powietrzna, ona jedynie będzie w możności nie dopuścić eskadr nieprzyjacielskich do wnętrza kraju, do wszystkich węzłów mózgowych i duchowych obrony. Składać się ona będzie nietylko z tych niewielkich samolotów, które często widzimy na naszem niebie, ale posiadać będzie wielkie jednostki bojowe, prawdziwe fortece latające, które musimy stworzyć”.</u>
          <u xml:id="u-27.26" who="#PTebinka">Takie ujęcie sprawy realizmem swoim poruszyło serca i mózgi włoskie, wprowadziło Italję w ciągu kilku lat do pierwszego szeregu największych potęg powietrznych w świecie. Budżet włoski lotniczy jeszcze przed laty 6 niewiele większy był od budżetu polskiego bo tylko o półtora miljona lir. Dzisiaj budżet lotnictwa włoskiego, wojskowego, jest czternastokrotnie większy i wynosi kwotę 330.000.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-27.27" who="#PTebinka">Wysoka Izbo, uważam, że jest ostatni czas, ostatnia chwila, ażeby i Państwo Polskie przystąpiło bezzwłocznie do należytego zorganizowania lotnictwa w Polsce, Sprawy organizacyjne muszą być załatwione przedewszystkiem. Lotnictwo cywilne, wszystkie sprawy cywilnego lotnictwa powinny być niezwłocznie z Ministerstwa Spraw Wojskowych wydzielone i połączone z istniejącym wydziałem żeglugi powietrznej przy Ministerstwie Komunikacji, jako samodzielny departament, a nawet podsekretarjat stanu. Całe lotnictwo wojskowe powinno zostać przy Ministerstwie Spraw Wojskowych, jednak uważam, że kierownictwo tego lotnictwa wojskowego powinno być w hierarchji wyższej, aniżeli dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-27.28" who="#PTebinka">Tyle co do spraw organizacyjynch. Byłoby również wskazane, ażeby dla uzgodnienia dwóch samodzielnych działów lotnictwa cywilnego i lotnictwa wojskowego utworzyć radę lotniczą, powołaną z reprezentantów wojska, żeglugi cywilnej, ludzi nauki i przemysłu. Należy opracować i to jaknajspieszniej i zapewnić lotnictwu na przeciąg lat trzech stały budżet, znacznie wyższy, aniżeli obecny, ażeby zapewnić lotnictwu polskiemu należyty program rozbudowy.</u>
          <u xml:id="u-27.29" who="#PTebinka">Jak już na Komisji Budżetowej wykazałem p. Ministrowi Spraw Wojskowych, obecny budżet lotniczy jest dla potrzeb armji, dla potrzeb dzisiejszego lotnictwa o wiele niewystarczający. P. Minister Spraw Wojskowych wtedy zwrócił moją uwagę, że jeszcze ma w rezerwie zaopatrzenia poważną dla lotnictwa kwotę. Ja uważam, że rezerwy zaopatrzenia na cele tak zwane konsumcyjne, na normalne życie istniejących w Polsce jednostek lotniczych, zużywać się nie powinno i wskutek tego twierdzę stanowczo, że obecny budżet wojskowy lotniczy jest o 25 miljonów zł. za mały, aniżeli to preliminuje oficjalny preliminarz budżetowy.</u>
          <u xml:id="u-27.30" who="#PTebinka">Co do tego nie stawiam żadnych konkretnych wniosków, stoimy bowiem na stanowisku, że budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych usztywniać nie należy i nie chcemy być tymi, którzy będą p. Marszałka Piłsudskiego uczyć, jak należy ten budżet wydawać.</u>
          <u xml:id="u-27.31" who="#PTebinka">Jednakowoż mam wielką prośbę do Wysokiego Rządu, ażeby w granicach preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Wojskowych pozycje przewidziane na lotnictwo o 100% powiększyć, i to kosztem nawet innych rodzajów broni.</u>
          <u xml:id="u-27.32" who="#PTebinka">Wysoka Izbo! Z chwilą, gdy mówię o lotnictwie wojskowem, zastanawiałem się nad tem, czemu lotnictwo wojskowe w Polsce w obecnej chwili może nie jest należycie doceniane? Doświadczenia Naczelnego Dowództwa z wojny polsko-rosyjskiej w stosunku do lotnictwa nie były nadzwyczajne. Niestety, lotnicy polscy nie mieli należytego sprzętu lotniczego, żeby mogli wykazać to znaczenie i tę rolę, jaką lotnictwo polskie w wojnie polsko-bolszewickiej winno odegrać. Ale tam, gdzie było choć trochę aparatów, lotnictwo polskie swoją rolę świetnie spełniło; przekonamy się o tem, gdy weźmiemy taki przykład, jak obrona Lwowa, taki przykład jak rozgromienie częściowe przez parę polskich samolotów konnej armji Budiennego.</u>
          <u xml:id="u-27.33" who="#PTebinka">Jeżeli roli tej lotnictwo polskie w czasie wojny nie wykonało należycie, to z powodu tylko braku materjału lotniczego, bo serce w lotnikach polskich było, czego dowodem tych 170 poległych kolegów, którzy padli na froncie i ponieśli śmierć lotniczą, a co stanowiło w korpusie oficerskim największy procent strat, bo aż 43% wszystkich oficerów — lotników w czasie wojny polskiej na froncie polskim zginęło.</u>
          <u xml:id="u-27.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Udzielam głosu p. Rogowi.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PRóg">Wysoka Izbo! Może nie od rzeczy będzie w tym roku przy rozważaniu budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych i w obecności Kierownika Ministers twą Spraw Wojskowych przypomnieć z historji dawnego wojska polskiego parę drobnych, ale charakterystycznych momentów.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PRóg">W 1801 r. w Toskanji we Włoszech generał Kniaziewicz dowiedział się, że dwóch oficerów Polaków pobiło cywilnego bezbronnego obywatela.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Jest Brześć! Naturalnie!)</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PRóg">Bili go tak, że jeden trzymał go za ręce z tyłu, a drugi uderzał po głowie i policzkował. Kniaziewicz wezwał ich do siebie i oświadczył, że usuwa ich z wojska, bo niegodni być oficerami, postąpili nie po rycersku, ale po zbójecku.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A kto był ten cywilny? Może historja coś mówi o tem.)</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#PRóg">Nieznajomy obywatel, który miał z nimi sprzeczkę.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#komentarz">(Głos: A widzi Pan, nieznajomy obywatel.)</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PRóg">Za sam fakt bicia, za to ich Kniaziewicz usunął z wojska.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#PRóg">W roku 1809 w Hiszpanji ówczesny pułkownik Chłopicki, późniejszy generał i dyktator z 1831 r., złożył władzom wojskowym francuskim raport, w którym domagał się kategorycznie, aby do zdobywania nieuzbrojonych wsi hiszpańskich były używane inne oddziały, a nie polskie, ponieważ Polacy, ani żołnierze, ani oficerowie nie nadają się do wykonywania takiej funkcji.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#komentarz">(Głos: Nieuzbrojonych, Bogu ducha winnych włościan hiszpańskich. Inny głos: Comparaison n'est pas raison.)</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#PRóg">I trzecie wydarzenie. W roku 1833 na emigracji we Francji, kiedy oficerowie wojska polskiego i żołnierze znajdowali się w ostatniej nędzy, nie mieli zajęcia, jeden z oficerów, już nie w mundurze, w obcym kraju otrzymał od życzliwego Francuza zajęcie takie, żeby pilnował robotników znoszących jakieś towary w pakach i dano mu do tego powróz, by ociągających się robotników i leniwo pracujących uderzał po nogach. Oficer ten powiedział: Proszę pana, moją rękę podnosiłem na ludzi niejednokrotnie, ale na ludzi uzbrojonych i w walce. Oficer polski bezbronnych ludzi bić nie będzie.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#komentarz">(P. Burda: To są kiepskie analog je do Brześcia!)</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#PRóg">Takich wypadków z przeszłości naszego wojska możnaby przytoczyć setki i tysiące. Dlatego wojsko nasze otoczone było nietylko w kraju, ale wśród obcych poważaniem i czcią.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#PRóg">Rozumiem, Panie Generale,...</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#komentarz">(zwracając się do Wiceministra Spraw Wojskowych gen. Konarzewskiego)</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#PRóg">...że tej miary, jaką mierzono Kniaziewicza, czy Chłopickiego nie podobna przykładać do wielu dzisiejszych dowódców wojska polskiego, ale zdaje mi się, że mamy prawo żądać, ażeby oficerowie nie byli zamieniani na dozorców więziennych,...</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#PRóg">...że mamy prawo żądać, aby ci oficerowie nie podejmowali się funkcyj takich i żeby nie hańbili munduru oficera polskiego.</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#komentarz">(Głosy. Wrzawa na ławach B. B.: Odebrać mu głos!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Panie Pośle, p. Minister Spraw Wojskowych wyjaśnił na komisji, że oficerowie spełnili w myśl przepisów regulaminu rozkaz, więc proszę Pana Posła o nieużywanie niewłaściwych wyrazów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PRóg">Mamy prawo żądać, ażeby nie używano oficerów jako dozorców więziennych i marny prawo domagać się, ażeby nie znęcali się nad bezbronnymi ludźmi.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach prawicy i lewicy. Wrzawa na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Pana posła Róga za użycie niewłaściwych wyrażeń, mianowicie takich jak: „hańba munduru oficera”, „znęcanie się”, przywołuje do porządku.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Udzielam głosu p. Burdzie.</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#komentarz">(Klub Narodowy i kluby lewicy opuszczają salą.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PBurda">Wysoki Sejmie! W okresie debat nad budżetem Państwa, każdorocznie niemal, pojawia się w tej Izbie wniosek klubu parlamentarnego P. P. S. C. K. W. o zmniejszenie stanu liczebnego wojska i o skreślenie z budżetu poważnej sumy w wydatkach na utrzymanie armji.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#PBurda">Bez zaprzeczenia że wniosek ten dyktuje tradycja ideowa, nakazująca socjalistom zaznaczać swe wrogie stanowisko względem imperjalizmu świata kapitalistycznego, którego drapieżność, według pojęcia socjalistów całego świata, objawia się w utrzymaniu dużej siły zbrojnej w koszarach.</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PBurda">To ideowe stanowisko, streszczające się w okrzyku „Precz z militaryzmem” zrodziło się w tym okresie, kiedy długoletni pokój w Europie nazwano zbrojnym pokojem. Ogromne armje rosnące z roku na rok przy zastosowaniu trzechletniej służby wojskowej, w szczególności u państw zaborczych — Niemiec i Rosji, niepokoiły świat. Wtedy to głośna pacyfistka baronowa Sutner wydała swą książkę „Die Waffen nieder” (Precz z orężem). Socjaliści zaś całego świata rozpoczęli ideową propagandę przeciw wojnie i armjom stałym, wysuwając żądanie powszechnego uzbrojenia narodowego, czyli narodu pod bronią. Hasła te miały swoje znaczenie, jeśli weźmiemy pod uwagę ówczesne pojęcia o służbie wojskowej. „Wdziejcie na człowieka mundur wojskowy, a zabijecie w nim duszę”, tak określił wówczas jeden z angielskich mężów stanu służbę wojskową. I rzeczywiście nad temi olbrzymiemi armjami pokojowego stanu Europy unosił się jeszcze duch Fryderyka Wielkiego i wołał; „Fest nul den Stock egserzieren” (Dobrze kijem musztrować). „Żołnierz musi się bać więcej swojego przełożonego niżli nieprzyjaciela”. Ta trzechletnia tresura młodych ludzi w koszarach, zabijająca w masach każdą iskierkę inteligencji wrodzonej, nie pozwalała masom ludowym zachwycać się służbą wojskową.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#PBurda">Interes plutokracji kapitalistycznej w ścisłym sojuszu z interesem arystokracji, grupującej się około tronu cesarza, nadawał armjom charakter zbrojnej siły tych klas społecznych, przeciwko którym zwracała się cała demokracja społeczna danego państwa. Nienawiść do służby wojskowej w masach ludowych polskich potęgowała się pod wpływem jeszcze tej świadomości, że podatek krwi, który państwu składa, jest podatkiem ujarzmionego, który ujarzmiającemu płacić musi, dla spotęgowania jego siły ujarzmiania. To też hasła „Precz z militaryzmem” trafiały do duszy polskiej masy ludowej tem silniej, bo były wyrazem jej uczucia nienawiści do instytucji armji stałej państw, które pozbawiły naród bytu niepodległego. Wielka wojna światowa, jako rezultat owego zbrojnego pokoju, przyniosła światu rewolucyjne wprost przemiany w ustosunkowaniu się obywateli do zagadnień zbrojnej siły państwa.</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#PBurda">Przedewszystkiem przeobrażenia techniczne, dokonane na polach bitew, zmieniły wprost rewolucyjnie stosunek podwładnego do przełożonego. Ten typ szeregowego, w którym tresura musztry formalej i ślepego mechanicznego wykonywania komend i prymitywnych rozkazów dowódcy, zabiła wszelką indywidualność, typ, który na placu boju staje wobec niebezpieczeństwa bezradnym, jeśli nie słyszy głosu swego dowódcy, musiał ustąpić miejsca umysłowo i fizycznie rozwiniętemu obywatelowi żołnierzowi.</u>
          <u xml:id="u-33.5" who="#PBurda">Umiejętność użycia wszystkich nowożytnych elementów walki, umiejętność wyzyskania terenu i zastosowania przyrodniczego prawa rozpłynięcia w otoczeniu, aby widzieć nie będąc widzianym, a wreszcie umiejętność utrzymania duchowej łączności z sąsiadami w wykonywaniu obejścia i zaskoczenia nieprzyjacielskiego gniazda czy punktu oporu, stały się elementarnemi wymaganiami wyszkolenia bojowego każdego obywatela. Pozostawiony często na polu bitwy własnemu losowi musi nowożytny typ żołnierza posiadać wysoko rozwinięte poczucie honoru narodowego, z którego wypływa nieprzeparta wola zwycięstwa.</u>
          <u xml:id="u-33.6" who="#PBurda">Ten typ żołnierza obywatela, który zrodził się w okresie walk o niepodległość Ameryki, doskonalił się w czasie wielkiej rewolucji francuskiej, cudów waleczności dokonując w armji napoleońskiej — zmartwychpowstał na polach bitew wojny światowej.</u>
          <u xml:id="u-33.7" who="#PBurda">Potargał on w strzępy arkana dyscypliny formalnej, a stał się podstawą nowej doktryny wojskowej zastosowania w wychowaniu żołnierza dyscypliny moralnej. Wszak to już nie wojska armij stałych wojnę prowadzą, ale walczą całe narody, cały swój dorobek cywilizacyjny i środki organizacji państwowej, jak i całą produkcję oddając na usługi wojny. Nowożytne więc wychowanie obywatela żołnierza musi polegać na tem, że koszary straciły charakter zakładu tresury ludzkich zwierząt, ale stały się szkołą charakterów, gdzie obok niezwykle wytężonej pracy fachowego wyszkolenia obywatela zwrócona jest także czujna uwaga na fizyczny i intelektualny rozwój żołnierza. Szczególnie w Polsce, gdzie miljonowe rzesze ludu wiejskiego, a także i miejskiego wychowywane przez rządy zaborców stoją pod względem kulturalnego i umysłowego rozwoju o kilkadziesiąt lat w tyle w stosunku do narodów Zachodnie Europy, koszary stały się dzisiaj środowiskiem oświaty i kultury obywatelskiej.</u>
          <u xml:id="u-33.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-33.9" who="#PBurda">Bezwzględne tępienie analfabetyzmu, świetlice, kooperatywy, bibljoteki, sport, wykłady popularne i t. d. są równorzędnemi zagadnieniami wychowania żołnierza obywatela obok fachowego jego wyszkolenia.</u>
          <u xml:id="u-33.10" who="#PBurda">Jeżeli kultura i oświata wsi polskiej się podnosi, to w dużej mierze zawdzięczać to należy nowożytnemu wychowaniu wojaka.</u>
          <u xml:id="u-33.11" who="#PBurda">Jest rzeczą naturalną, że w miarę rozwoju kulturalnego i oświatowego wsi i miast w Polsce rola wojska jako wychowawcy oświatowo-kulturalnego będzie pomału się ograniczać, kierując swój główny wysiłek tylko na fachowe wyszkolenie wojska, którego naturalnie pobyt w koszarach może także stopniowo być skracany.</u>
          <u xml:id="u-33.12" who="#PBurda">Nowożytne zagadnienie narodu pod bronią wymaga także ogromnego wysiłku w pracy nad wojskowem przysposobieniem młodzieży poza koszarami. Od skutecznego rozwoju przysposobienia wojskowego zawisłe jest dalsze skracanie czasu służby wojskowej i zmniejszanie ilościowego stanu służby czynnej. Zagadnienie to sąsiedzi nasi, a w szczególności Niemcy zrealizowali bez żadnej dyskusji i sporów. Stutysięczna arm ja niemiecka jest kadrą instruktorską zawodową, kształcącą cały naród w różnych stowarzyszeniach sportowych czy strzeleckich w elementarnej sztuce wojskowej. Oprócz tej 100-tysięcznej kadry zawodowej istnieje 300-tysięczna kadra półzawodowa, t. j. składająca się z takich obywateli cywilnego stanu, którzy pełnią funkcję instruktorów płatnych od godziny albo z amatorstwa pełnią służbę instruktorów.</u>
          <u xml:id="u-33.13" who="#PBurda">Pozatem istnieje 10 miljonowa rzesza obywateli niemieckich przyspasabiających się wojskowo. Niemieccy nacjonaliści lojalnie głosują w parlamencie za ciężarami wojskowemi normalnemi, a nawet z pewnym patrjotycznym zapałem wotują wydatki na budowę pancerników.</u>
          <u xml:id="u-33.14" who="#PBurda">Sąsiad nasz z północnego wschodu — Rosja sowiecka, zagadnienie przysposobienia wojskowego rozwiązała po swojemu. Cała młodzież od 14 roku życia podlega przymusowemu przysposobieniu wojskowemu. Ud 18 roku życia zaś aż do wieku poborowego podlega surowym przepisom dyscypliny wojskowej stanu czynnego. Młodzież uniwersytecka musi wraz z egzaminem zdawać także egzamin z oficerskich wiadomości wojskowych. Nie można zdać uniwersyteckiego egzaminu bez egzaminu oficerskiego.</u>
          <u xml:id="u-33.15" who="#PBurda">Wszyscy t. zw. nadliczbowi, to jest poborowi z kategorji A) z pewnemi zastrzeżeniami, czy bez zastrzeżeń lekarskich, którzy z różnych przyczyn nie służą czynnie wojskowo, obowiązani są każdego roku na własny koszt pójść do obozów ćwiczebnych na kilkutygodniowe ćwiczenia.</u>
          <u xml:id="u-33.16" who="#PBurda">W Polsce przysposobienie narodu na wypadek wojny oparte jest na dobrej woli obywateli i na obywatelskiej współpracy z czynnikami wojskowymi. Przez parę lat byłem oficerem przysposobienia wojskowego i stwierdzić muszę, że ta obywatelska współpraca, jeśli o przedstawicieli stronnictw politycznych chodziło, polegała na złośliwem sabotowaniu organizacji przysposobienia wojskowego. Każde stronnictwo polityczne wydawało bezwzględną walkę organizacji P. W., jeśli organizacja ta nie chciała ulegać jego wpływom politycznym. Z prawa i z lewa walą się kamienie jeszcze dziś na oddziały P. W., jeśli wzbraniają się być zbrojnemi watahami partyj politycznych.</u>
          <u xml:id="u-33.17" who="#PBurda">Wystarczy mi tu przypomnieć ów słynny okólnik p. posła Pużaka do komitetów partyjnych, aby opanowywać politycznie oddziały Strzelca, o ile uzyska się tam większość, zaś zachować się dywersyjnie o ile nie posiada się siły do politycznego opanowania oddziału.</u>
          <u xml:id="u-33.18" who="#PBurda">Organizacje TURA chętnie przyjmowały pomoc wojskową w ćwiczeniach wojskowych ale niechętnie uznawały moralną dyscyplinę wojskową, zastrzegały się zaś przeciw wszelkiej kontroli wyszkolenia czynników wojskowych. Jak te organizacje istotę przysposobienia wojskowego pojmują, wystarczy przytoczyć szczere żołnierskie zeznanie w sądzie sierżanta Kudły, złożone w procesie o wypadki warszawskie z dn. 14 września 1930 r.:</u>
          <u xml:id="u-33.19" who="#komentarz">(czyta)</u>
          <u xml:id="u-33.20" who="#PBurda">— W ciągu 13 lat swej pracy nie miałem jeszcze do czynienia z takim elementem. Zachowanie się ich było okropne. — To są wychowankowie Pużaka. — Poproś tu zdemolowali salę i cały budynek, podrzucali sobie śmiecie, wracali o 2, 3 w nocy. Z polecenia kapitana miałem przeprowadzić wieczorny apel, lecz mi się to nie udawało, gdyż nie stawiano się na zbiórki. Wreszcie, gdy udała się wieczorna zbiórka, zakomenderowałem „Modlitwa” — oni nic. Nic się nie odzywają. Pomyślałem sobie: może bezwyznaniowi, więc komenderuję: „Bezwyznaniowi wystąp”. Wystąpiło kilku, kazałem im przejść na lewe skrzydło. Zaintonowałem: „Wszystkie nasze dzienne sprawy”… Jeden z tych na lewem skrzydle położył się na łóżku.</u>
          <u xml:id="u-33.21" who="#PBurda">Na drugi dzień słyszałem, jak chwalili się Dyderce, który prowadził wykłady o socjaliźmie, że chciałem ich zgwałcić, oni zaś jako bezwyznaniowcy, na komendę: „modlitwa”, zaśpiewali międzynarodówkę.</u>
          <u xml:id="u-33.22" who="#PBurda">Sierżant Kudła stwierdza, że na ów kurs robotniczy przybyli członkowie z całej Polski w liczbie 17. Często świadek słyszał klątwy pod adresem Marszałka Piłsudskiego. Widząc, że „to skończona hołota” unikał z nimi rozmów.</u>
          <u xml:id="u-33.23" who="#PBurda">Otóż tak jest pojęte przysposobienie wojskowe ze strony tej Izby, która, gdy wychodziłem na trybunę tak ostentacyjnie się wyniosła. Zeznania sierżanta Kudły są żywa próbką ustosunkowania się stronnictw politycznych do zagadnienia państwowego, jakiem jest Przysposobienie Wojskowe. Z własnego doświadczenia mógłbym wiele przykładów przytoczyć sabotowania wprost tego wielkiego zagadnienia państwowego przez stronnictwa polityczne tu na lewicy i prawicy w tej Izbie zasiadające. Jeżeli do tego dodam, że członkowie Klubu P. P. S. (CKW) wprost inspirowali na międzynarodówce transportowców bojkot pracy przy ładowaniu amunicji dla Polski rozpaczliwie broniącej się przed najazdem bolszewickim, jeżeli prawdą jest ta oszałamiająca swoją grozą wiadomość, która onegdaj Jędrzej Moraczewski ogłosił w „Przedświcie”, że druga międzynarodówka zażądała od CKW podania dokładnych danych o fabrykach amunicji w Polsce, a wreszcie, słuchając przemówień w tej Izbie p. Ciołkosza i o. Dubois, przemówień wygłoszonych zresztą z młodzieńczym zapałem i otwartością, mimowoli każdy musi stracić wiarę w ideowość wniosków o zmniejszenie stanu polskiej armii, a w pamięci odmładza się przestroga Józefa Piłsudskiego przed obcemi agenturami.</u>
          <u xml:id="u-33.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-33.25" who="#PBurda">Mimowoli staje przed wyobraźnią ten zapluty karzeł na krzywych nóżkach, obwieszony chorągiewkami o kolorach wszystkich państw europejskich, którego błazeński chichot szyderstwa z najszlachetniejszych wysiłków ideowej części społeczeństwa polskiego rozlega się w tej sali.</u>
          <u xml:id="u-33.26" who="#PBurda">Jeżeli tu dziś zabrałem głos, to dlatego, aby opinja publiczna nie zechciała przypadkiem mylnie zrozumieć. że stanowisko w sprawie wojska tej części socjalistów polskich, którzy słuchają poleceń 2-ej międzynarodówki, jest oficjalnym wyrazem klasy robotniczej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-33.27" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Krzyżowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PKrzyżowski">Wysoka Izbo! Przy rozpatrywaniu budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych, Klub Chrześcijańskiej Demokracji uważa za konieczne złożyć następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#PKrzyżowski">„Polska, mając niekorzystne położenie geograficzne otwartą granicę na wschód i zachód, bez naturalnej ochrony, oraz sąsiadów, okazujących ruchliwą akcie przysposobienia wojskowego, grożących naruszeniem naszych granic i niespodziankami, związanemi ze zbrojeniem i doktryną państwa Bolszewji, winna specjalną troską otoczyć swoją armję.</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#PKrzyżowski">Z tych względów nie możemy pominąć podniesienia zasadniczych warunków istnienia państwa i wartości wojska, przyjętych w państwach demokratycznych, mianowicie, że armja jest własnością narodu i służy wyłącznie do obrony całości państwa i jego niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#PKrzyżowski">Dla utrzymania pełnej wartości i bitności wojska jest konieczną jak najlepsza zgoda i harmonja wojska ze społeczeństwem. Dlatego też wojsko nie może wtrącać się do walki politycznej i nie może odgrywać roli policji, wówczas bowiem wytworzy się przepaść pomiędzy wojskiem i społeczeństwem niepokojąca przepaść.</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#PKrzyżowski">Doświadczenie nas uczy, że najsilniejsze armje przy zetknięciu się z polityką upadały i utrącały swą żywotną wartość dla państwa.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#PKrzyżowski">Używanie oficerów armji czynnej w polityce bieżącej, jak np. obsadzanie stanowisk w administracji cywilnej państwa, w bankach, instytucjach państwowych, a zwłaszcza używanie oficerów do roli strażników więziennych obniża wartość armji w oczach społeczeństwa i przyczynia się do niepożądanego zadrażnienia stosunków między armją a społeczeństwem.</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#PKrzyżowski">Również zarządzenia, przyczyniające się do naprężenia stosunków w korpusie oficerskim, przez branie za podstawę nie zdolności fachowych, lecz walorów politycznych żołnierza, napawa nas głęboka troską o przyszłość armji i nasz byt niepodległy.</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.: Niech się Pan nie boi.)</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#PKrzyżowski">To też przejęci tą troską o dobro Państwa i armji, uważamy za potrzebne zwrócić uwagę Rządu, żeby w imię wspólnie nam drogiej przyszłości Polski, zaniechał używania wojska do celów niepowołanych, a w samej armji zastąpił czynniki polityczne fachowem uzdolnieniem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekPolakiewicz">Głos ma p. Galica.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PGalica">Wysoka Izbo! Nie miałam zamiaru przemawiać przy debacie nad budżetem Ministerstwa Spraw Wciskowych, bo uważałem, że wojsko trzeba kochać, dać mu serca dużo, a jak najmniej o niem mówić.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#PGalica">Trzeba wojsku dać podczas pokoi u to wszystko, co potrzebne jest do przygotowania narodu, do obrony swej wolności. I trzeba się starać w ciągu całego pokoju sumować i dawać to, co potrzebne jest w czasie wojny, do przechylenia szali zwycięstwa na własną stronę.</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#PGalica">Jednakże będąc w Komisji Wojskowej, interesuje się głosami polityków dotyczącemi wojska, bo dopiero niedawno zrzuciłem mundur, który przez 16 lat z dumą nosiłem w tem poniewieranem przez polityków wojsku polskiem.</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#komentarz">(Oklaski. Głos na ławach PPS: Niech Pan wskaże fakty, kto poniewiera?)</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#PGalica">Proszę Panów, kiedy wdziewałem mundur żołnierski, największą moją radością i tęsknotą było bić się za Polskę, bić się z caratem gniotącym ziemie polskie. I starałem się w ciągu całej swoje służby wojskowej trzymać się zdała od polityków. Częściowo mi się to udało. Rzeczywiście, nie mam pod tym względem grzechów wielkich na sumieniu, ho uważam, że nie dosięgłem tego wysokiego stopnia — mimo, że jestem generałem — ażebym mógł o polityce armji zabierać głos. Uchroniłem się dość szczęśliwie dotąd przed tem, żeby mnie politycy i rozmaici pismacy nie szarpali w tej właśnie mojej służbie zaszczytnej dla Ojczyzny.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#PGalica">Jednakże takich, jak ja, którzy z tem marzeniem cudnem szli, wdziewając mundur legjonisty, było więcej. Pamiętamy wszyscy, że z Oleandrów w Krakowie wyszła kohorta cudnych chłopców, najwięcej ofiarnych dusz żołnierskich, dzieci Polski, że ich marzeniem było to samo, o czem Wam powiedziałem: pójść i bić się z caratem i uwalniać ziemie swoje od wroga, marzyć o zwycięstwie, albo też — dulce pro patria mori. To było tęsknotą tych chłopców, którzy ani nie ubrani należycie, ani należycie nie uzbrojeni, przechodzili granice mocarstwa rosyjskiego. Opowiadano mi, z jakiem niesłychanem wzruszeniem padali na ziemię i całowali tę ziemię, kiedy przeszli przez kordon. Ich jedynym celem było, żeby ich było jak najwięcej, żeby mogli dać świadectwo prawdzie, że Polska nie umarła, że Polska żyje, bo są żywi żołnierze polscy.</u>
          <u xml:id="u-37.9" who="#PGalica">A z drugiego miasta Lwowa wyszła również kohorta śliczna, duży zastęp żołnierzy, drugi oddział, legion wschodni, który dążył, ażeby się połączyć z legionem zachodnim. Byli to chłopcy najbardziej ofiarni z naszego lwiego grodu wychodzący. Była to patrjotycznie wychowana młodzież. Szli, ażeby się połączyć z Krakowem, z tak nazwanym później leg jonem zachodnim. I proszę Panów, mnie uderza to nieustanne wbijanie klinów politycznych w wojsko, ażeby to wojsko rozbijać i drażnić, to wieczne zarzucanie jednej stronie, że robi politykę a przedstawianie siebie, jako niewinnych baranków.</u>
          <u xml:id="u-37.10" who="#PGalica">Otóż kto pierwszy, zapytam się prawicy, doczepił się tej najpiękniejszej może kohorty — dzieci Lwowa — i prowadził ich zamiast do Krakowa, przez Sambor. Sanok. Gorlice, Grybów na Sącz, dookoła, żeby tylko do Krakowa nie doszli, żeby się z tym socjalista i bojowcem polskim. Piłsudskiem nie spotkali żeby się nie zarazili socjalizmem od tych pierwszych szeregów, które wyszły z Krakowa. Ci ludzie dzisiaj najbardziej politykę w wojsku wytykają, a pierwsi zarazili nią oddziały rodzącej się armji narodowej.</u>
          <u xml:id="u-37.11" who="#komentarz">(P. Kawecki: Nie chcieliśmy pomagać Niemcom. Wielka wrzawa na ławach B. B. Posłowie z B. B. podchodzą do Klubu Narodowego i otaczają posła Kaweckiego z różnemi okrzykami)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój, bo będę przywoływał do porządku.</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#komentarz">(Wielka wrzawa i tumult.)</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#Marszałek">Przywołuję p. Birkenmajera do porządku z zapisaniem do protokółu, Proszę Panów zająć miejsca. P. Hołówkę przywołuję do porządku, P. Stypułkowskiego przywołuję do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PGalica">Wysoki Sejmie! Chciałem tylko podkreślić, że nie piłsudczycy, że nie legjoniści, ale właśnie ci, którzy wiecznie nam zarzucają, że my w wojsku polityku jemy, w zaraniu tworzenia się wojska polskiego pierwsi weszli i zatruli dusze młodych żołnierzy polityką.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PGalica">W myśl tradycyj naszych całych stuleci, wieków naszych pragnień i tęsknot naszych modłów i śpiewów kościelnych szliśmy naprzód do walki z caratem, a Wyście szli caratu bronić.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. Głosy: Gdzie Wyście wtedy byli? Hańba! Wyście tylko szable złote Moskalom ofiarowywać umieli! Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PGalica">Proszę Panów! Kto wówczas szedł z tym legjonem od Lwowa do Krakowa taka, drogą okólną, zapytajcie się tych chłopców ze wschodniego legjonu. To są ci ludzie, którzy się dziś odżegnywują od robienia polityki w armji. Co oni wyprawiali z duszami tych biednych chłopców! Oni Wam powiedzą, jak się ich czepiali, jak męczyli zgromadzeniami i wlekli od miasta do miasta, aż chłopcy ci, poprostu ogłupieni przez polityków właśnie prawicowych, rozlecieli się w Mszanie Dolnej po calem Podhalu, żeby nie bić się z Moskalami. Wyście Moskalom tylko pomagali, a my szli na Moskali. Na całem Podhalu wywołało to niesłychane zgorszenie, bo młodzi chłopcy z Podhala nie mogli zrozumieć, dlaczego zbałamuceni lwowscy ochotnicy kopią ziemniaki u chłopów i nie chcą iść na wojnę i bić się z Moskalami. A wreszcie, kiedy przez ambicję kilku oficerów z tego legjonu jednak wydobyto — pewien oddział, za sprawką pewnych czynników, żeby połączyć się z Piłsudskim, poszedł w Karpaty,...</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#komentarz">(Głos: To Stroński zrobił.)</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PGalica">...to wtenczas opanowaliście go wszystkiemi możliwemi sposobami, ażeby żołnierzy tego oddziału t. zw. Brygady Karpackiej urabiać i nastrajać jak najgorzej względem tych, którzy wyszli z Krakowa. Urabialiście, wyszukiwaliście nowych wodzów przeciwko Piłsudskiemu dlatego, że kiedyś wyszedł z PPS. Wtedy mieliście już inną rzecz na względzie, bo baliście się go, żeby nie stworzył jakiejś siły, któraby mogła wywołać przewrót społeczny w Polsce, więc urabialiście różnych wodzów i nastrajaliście wszystkie czynniki jak najgorzej przeciwko pierwszej Brygadzie.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PGalica">Proszę Panów, gdy się to nie udało, to protegowaliście wodzów armij zaborczych. Wtedy Panowie z lewicy, Wasi dzisiaj przyjaciele brali w obronę legjony przed Waszemi atakami, bo spodziewali się, że gdy komendant będzie miał większą siłę, przeprowadzi społeczny przewrót w Polsce i dlatego popierali go, czyli że panowie z prawicy i lewicy to są ludzie, którzy robili politykę w armji polskiej.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#PGalica">Proszę Panów, wierzcie mi, że nie trudy wojenne, nie bitwy były dla nas ciężarem, tylko pójście na urlop, na tyły do Was, kiedy nas licytowano czyś ty Piłsudczyk, czy Durszczyk, czy jakiś inny djabeł. I to była męka dla nas. Oficerowie woleli nie brać urlopu i na tyłach się nie pokazywać. W czasie wojny światowej, wierzcie mi, nieraz słyszałem: Już więcej na tyły nie pojadę. Widziałem, jak oficer z tej czy owej brygady, nieraz wychodząc ze łzami z salonu, trzaskał drzwiami. Tak polityką zarażaliście dusze młodych polskich żołnierzy.</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#PGalica">Kiedy wojna światowa miała się ku końcowi, przyszedł czas, że my legjoniści w wojnie światowej wyrobieni spełniliśmy swój najważniejszy czyn, o którym raz Marszałek Piłsudski powiedział: Jesteście kroplą w morzu w tych wielkich zapasach, ale jesteście świadectwem żywej Polski, a przyjdzie czas, że ci, co Polskę dziś dławią, pogryzą się nawzajem, i wy właśnie będziecie tą kohortą, co skoczy im do gardła i ich zadławi. I taki czas przyszedł. Kiedy wojsko rosyjskie się załamało i kiedy załamał się front zachodni, kiedy od Renu przez Niemcy, Rosję, aż do Pacyfiku nikt nikogo nie słuchał...</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#PGalica">(P. Rożek: Dzięki rewolucji!)</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#PGalica">...wtedy na ziemiach Polski miał Piłsudski tę wierną kohortę, tych kilka setek na śmierć i życie oddanych mu ludzi i wtedy ten żołnierz spełnił swoje najwyższe zadanie dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#PGalica">Gdyby nie Wy, którzyście wtenczas przeszkadzali, którzyście nigdy nie chcieli nas uznać za wojsko polskie, gdyby nie Wy, którzy braliście w arendę generała Dowbora, gdyby nie Wy, którzy tylko czekaliście generała Hallera i jego armji, a Piłsudskiego i tych socjalistów, czy tych żołnierzy wyharowanych w czteroletniej wojnie nie mieliście za nic, gdybyście się byli inaczej odnieśli do nich, tobyśmy byli mogli pójść wtedy na zachód i na wschód, dokądbyśmy tylko chcieli.</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#komentarz">(Oklaski. Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#PGalica">Proszę Panów, a kiedy nam Bóg dał oczyścić ziemie nasze i rozszerzyć granice nasze, kiedyśmy się w tej Wolnej Ojczyźnie zeszli…</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój, inaczej będę musiał przywoływać Panów do porządku.</u>
          <u xml:id="u-40.1" who="#Marszałek">Kiedyśmy na tej ziemi wreszcie temi siłami, które stanowiły kadry naprawdę wojska polskiego, zaczęli pracować i oczyszczać z wrogów tę ziemię, kiedy się zeszli inni koledzy, służący pod obcemi znakami i zaczęła się wyrabiać poważna siła — to jednak wiecznieśmy słyszeli: „Poczekajcie, niech przyjdzie armja Hallera, ona tu zrobi porządek, Wy tu pójdziecie w kąt”. To na każdym kroku można było słyszeć i dawało się to odczuwać. Kiedy przyszła ta armja…</u>
          <u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Żydom brody obcinała. Wesołość. Głos: Ale Pan brodę nosi.)</u>
          <u xml:id="u-40.3" who="#Marszałek">To były bardzo drobne i sporadyczne wypadki. — Kiedy przyszła ta armia w leg jonie istniał zalążek antagonizmu, jaki się dzięki Wam zagnieździł między pierwszą a drugą brygadą, a również generała Muśnickiego wzięliście w arendę i własną domenę, bo marzyliście, że Wy przy pomocy tych armij zawładniecie Polską. Jednakże boje, które razem toczyliśmy, zlały nas razem i prowadziliśmy je wspólnie, chociaż Wyście później nazywali nas wszystkich razem nie wojskiem polskiem, ale wciąż wojskiem Pana Piłsudskiego. Wypisywaliście: ta nasza nieszczęsna wyprawa kijowska — to wojsko Pana Piłsudskiego, Przecież Wyście stale w Waszych pismach tego człowieka od nie wiem czego odsądzali? rzucaliście mu cały czas w ciągu tej straszliwej wojny światowej i polskiej kłody pod nogi, temu największemu wodzowi, najbardziej umiłowanemu przez wojsko i lud.</u>
          <u xml:id="u-40.4" who="#komentarz">(Wszyscy posłowie z ław BB powstają, wznosząc okrzyki: Niech żyje - Huczne oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-40.5" who="#Marszałek">Moi Panowie, na wojsko polskie złożyły się te dwie pierwsze brygady legionowe, później wyrosła trzecia składająca się z 4 i 6 pułku. Już były one od samego początku pełne politycznego kierunku i antagonizmu, Przyszedł Dowbór-Muśnicki, którego odrazu chwyciliście dla siebie, wzięliście Hallera dla siebie, tak, że w tej armji później, kiedy wróciliśmy do pracy pokojowej, zaczęły się coraz bardziej te różnice zaznaczać pod wpływem polityków, którzy na każdym kroku klin wbijali w to tworzące się wojsko polskie. Dochodziło do tego, że oficerowie z jednej grupy inaczej opinj owali o swoich podwładnych, niż oficerowie z drugiej grupy. Mówili oni: To są moi żołnierze, którzy się ze mną bili, jak ja mogę ich krzywdzić i gorzej o nich opinjować niż oni o tamtych. I na wyścigi szła opinja w tej armji i nie było w Polsce o żołnierzach, innej opinji, jak, że wszyscy wybitni. Ta. konkurencja między politycznie utworzonemi grupami wojskowemi przeszkadzała zgraniu sie korpusu oficerskiego, co odbijało się fatalnie na wojsku. Naczelnik Państwa, widząc to usiłował wszystkiemi sposobami to wojsko polskie zespolić i pamiętamy wielki zjazd w Krakowie dla tego zespolenia. Legjoniści wówczas wołali do Komendanta Piłsudskiego: Komendancie, my przecież jesteśmy gnieceni, prześladowani. Moi Panowie! Sam widziałem taki fakt w Olkuszu, że mój żołnierz nie chciał się do mnie przyznać. Gdy się zapytałem: Dlaczego, my się przecież znamy z bitew, odpowiedział: Nie mogę sie przyznać, że byłem w legjonach, bo w blacharni, w której pracuję, straciłbym chleb.</u>
          <u xml:id="u-40.6" who="#Marszałek">Gdy byli legjoniści z biletami Marszałka Piłsudskiego, Sosnkowskiego i Rydza-Śmigłego przychodzili i prosili o pracę, to było to najgorszem świadectwem dla otrzymania pracy. Ile razy kto chciał odemnie zaświadczenia, mówiłem: Chłopcze! nie mów, że służyłeś w leg jonach, schowaj te dokumenty i powiedz, żeś siedział w domu za piecem, żeś nie był w żadnej armji, wtedy dostaniesz robotę. Tak się obchodzono z legionistami. Nie dziw, że legjoniści wołali do Marszałka, żeby do nich przyszedł, żeby ich przygarnął. Przyszedł i powiedział: Chcę naprawdę zespolenia armii, Legjon jest przeszłością. Obecnie jest wojsko polskie i to wojsko musi być tak czy siak zespolone i w interesie Państwa scementowane.</u>
          <u xml:id="u-40.7" who="#Marszałek">Ale Wyście nie próżnowali. Przejrzyjcie artykuły „Rzeczypospolitej”, przypomnijcie sobie, ile tam rzucano wiecznie i wiecznie przeciwko Wodzowi zwycięskiemu potwarzy, ile szkalowań, Pamiętam artykuł „Ave Caesar” przeciwko głowie Państwa i inne, w których wciąż nasz największy wysiłek pójścia do progów Rosji ośmieszaliście. A jednak przez pójście tak daleko na wschód utworzyliśmy przestrzeń manewrową, na której, wysadzając mosty w odwrocie, zmuszaliśmy armję czerwoną do pozostawienia baz operacyjnych na Berezynie i pod Kijowem i dlatego potem pod Warszawą bolszewików pobiliśmy, bo nie było kolej i, ale chłop białoruski musiał paczki naboi wieźć pod Warszawę wózkami.</u>
          <u xml:id="u-40.8" who="#Marszałek">Ten najpiękniejszy genjalny gest wodza pójścia daleko naprzeciw olbrzymiej sile do pochodu szykującej się czerwonej Rosji, poprzez nas na Europę, gest, który wkońcu dał nam zwycięstwo — to ośmieszaliście i nazywaliście nieszczęśliwą wyprawą kijowską, Mój strzelec podhalański, kiedy go ktoś zapytał, poco szliśmy pod Kijów, odpowiedział: Gdybyśmy nie byli poszli pod Kijów, to byśmy się byli musieli z Gewontu bronić kamieniami!</u>
          <u xml:id="u-40.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-40.10" who="#Marszałek">Rozbieżności w armji, które się uwypukliły, wszyscy uważali za nieszczęście i nietylko Piłsudski, ale i prawicowe czynniki myślały o przeprowadzeniu sanacji w korpusie oficerskim. Zapytajcie się tych, co pakt układali w Lanckoronie, wielu chcieli wyciąć z wojska oficerów, i to najbardziej ideowych, bo legjonistów?</u>
          <u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Tak, tak, to jest jeden z punktów paktu tajnego,)</u>
          <u xml:id="u-40.12" who="#Marszałek">O zamachu i o dyktaturze w maju najmniej może myślał Marszałek Piłsudski, bo gdyby chciał dyktatury, i gdyby był chciał zamachy robić, mógłby to był już zrobić wtedy, kiedy wrócił z Magdeburga, mógł ogłosić się dyktatorem wtedy, kiedy młodzież rzucała błotem na majestat przejeżdżającego Prezydenta, wtedy, kiedy Wyście wydali ten artykuł p. t. „Zawada” i inne,...</u>
          <u xml:id="u-40.13" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Strońskiego.)</u>
          <u xml:id="u-40.14" who="#Marszałek">...już wtedy Marszałek mógł zostać dyktatorem, Ale w maju on o tem najmniej myślał, więcej o tem myślał pan Witos i myśleliście Wy. W Czorsztynie w karczmie żyd Sperling pokazywał mi książkę na dowód, że 11 kwietnia przed przewrotem było tam kilku panów, którzy mieli robić zamach, są tam ich podpisy, możecie się sami Panowie przekonać, bo temu żydowi powiedziałem: schowaj tę książkę, to ci kiedyś drogo za nią zapłacą.</u>
          <u xml:id="u-40.15" who="#komentarz">(P. Wiślicki: Po co Pan to powiedział, oni go zaraz utrącą za to.)</u>
          <u xml:id="u-40.16" who="#Marszałek">Wówczas Marszałek Was zaskoczył i nic dziwnego, bo to jest żóraw czujny na niebezpieczeństwo grożące Polsce. On Was zaskoczył. On to zrobił i dlatego ma wielkie prawo w narodzie polskim porządek robić.</u>
          <u xml:id="u-40.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-40.18" who="#Marszałek">Proszę Panów, nie on politykę wsączał w nas, rodzących się żołnierzy polskich, wtrącali się wszyscy inni, a najmniej on, ponieważ on wojował na froncie, a Wyście tylko myśleli, jakby tego wykładnika socjalizmu polskiego zwalić, bo niebezpieczeństwo przewrotu zawiśnie nad Polską, jeżeli on siły swoje wzmoże.</u>
          <u xml:id="u-40.19" who="#Marszałek">To było wtedy Wasze stanowisko, a dziś tak bardzo z socjalistami się kochacie.</u>
          <u xml:id="u-40.20" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-40.21" who="#Marszałek">Otóż po maju niejeden się zapytywał, dlaczego Marszałek nie odrazu zrobił się dyktatorem, dlaczego połowy nie powystrzelał, dlaczego na stos nie poprowadził tego i owego. Nie, on to sobie rozłożył na pewien przeciąg czasu,...</u>
          <u xml:id="u-40.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-40.23" who="#Marszałek">...bo on jest tym który wierzy w swój naród, te ten naród można urobić i poprawić, że można go urobić pięknie dla celów budowy Państwa Polskiego. I dlatego on Was beształ, on, który z nami żołnierzami na wojnie. gdzie się innym językiem mówi, nigdy nie użył żadnego słowa niemiłego, a przecież jak on Was beształ strasznie!</u>
          <u xml:id="u-40.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-40.25" who="#Marszałek">Nietylko Was beształ, ale naprawdę tak strasznie Was wyzywał, że myślałem, że jutro będzie miał stu sekundantów ten człowiek, — a Wy nic! Załatwiliście sprawę oświadczeniem byłego Marszałka Sejmu Daszyńskiego, użyliście tego osiwiałego w służbie klasy robotniczej, pięknego człowieka, żeby on jako Marszałek Sejmu tylko zaprotestował. Przecież ten wódz beształ Was w niesłychany sposób — i to było dobre i humanitarne. Gorzej, Marszałek Wam groził, że bat będzie świstał, a Wy nic. Kiedy po przewrocie majowym objął odpowiedzialność za Państwo i przyszłość swojego narodu, to Wyście podrygiwali radośnie, śmialiście się, bo widzieliście mocną duszę i mocną wolę, która potrafiła załatać Skarb, skonsolidować władze tak, że dziś władza w Polsce jest naprawdę silna,...</u>
          <u xml:id="u-40.26" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-40.27" who="#Marszałek">...że od posterunkowego do wojewody i ministra jest jedna ręka i jedno oko. To jest wielki dorobek.</u>
          <u xml:id="u-40.28" who="#Marszałek">Jeżeli teraz przejdziemy do dziedziny wojska, to musicie zrozumieć, że w tym korpusie wojska polskiego musiała nastąpić również reorganizacja. Ja nie będę powtarzał tego, co mówił p. Minister Prystor, że wojsko było taką piramidą, że było szarży więcej, niż trzeba, i to się obcięło, ale tu było konieczne scementowanie, skoordynowanie korpusu oficerskiego i to dziś jest osiągnięte, i ten korpus jest dzisiaj tak samo jednolitą siłą, jak administracja Państwa.</u>
          <u xml:id="u-40.29" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-40.30" who="#Marszałek">Proszę Panów, tutaj stawia się wnioski stereotypowe o obniżenie kontyngentu. Ale i tu nawet zagranica, przed którą się Panowie popisujecie, znając położenie Polski śmieje się z Was. Proszę Panów, tutaj p. pułkownik Arciszewski tak nadzwyczajnie nakreślił sytuację w Niemczech, w Rosji, w całej Europie i t. d., a przecież cała jego krytyka cyfr, to są. drobiazgi śmieszne, na to, żeby tym, którym obecnie służy, pokazać, że on coś swojego wsadził, że on coś pokręcił.</u>
          <u xml:id="u-40.31" who="#Marszałek">Te wszystkie rzeczy sami Panowie znacie, że Niemcy poza 100-tysięczną swoja armją zawodową Reichswehrą, w której każdy żołnierz służy 12 lat, więc jest wyrobionym oficerem — a więc poza 100-tysięczną kadrą wyszkoloną we wszystkich kierunkach, mają wojska utajonego — jak wszyscy zresztą wiecie — nie 8 miljonów, jak to liczył nasz referent, ale jabym się zgodził raczej na to, co powiedział p. Burda, że przeszło 10 miljonów. Dziesięciomiljonowa wyszkolona utajona armja na zachodnich naszych granicach ćwiczy się stale nocami. Wiecie, że tam się wszystko robi w porozumieniu z Rosją, w której stan czynnej armji wynosi 1.362.000, a wszystkie dzisiaj soki z Rosji wyciąga się, ażeby przygotować ten wielki pochód na Europę. I wiecie, że nad naszą Polską, nad tym przegonem, czy — jak mówi p. referent — działem wodnym, wiszą jakby dwa wielkie kamienie młyńskie ze wschodu i zachodu. I jeżeli Minister Spraw Wojskowych u nas, który wziął odpowiedzialność za obronę Państwa, bo on doskonale tę grozę, wiszącą nad Polską, odczuwa, jeżeli on potrafi dzisiaj budżetu naszego nie podnosić, a tylko ograniczyć się do tej samej wysokości co w zeszłym roku, to naprawdę trzeba mu być tylko wdzięcznym i podziwiać jego naprawdę obywatelski czyn i staranie, żeby nie wysączać w tych ciężkich czasach narodu w taki sposób, jak robią to tamci towarzysze pana posła, zdaje się, Rożka, bo tam przez głód, przez śmierć, przez wszystko idzie się ku temu, ażeby stworzyć przemysł wojenny, ażeby poprowadzić te miliony po przez nas do Niemiec.</u>
          <u xml:id="u-40.32" who="#komentarz">(P. Rożek przerywa. Głosy: Bolszewiku, bądź cicho!)</u>
          <u xml:id="u-40.33" who="#Marszałek">Klasa robotnicza, którą wy tam wyrzynacie, wygładzacie, siedzi cicho, ale gdyby Pan tam poszedł i odważył się mówić coś podobnego, jak Pan mówi w Państwie Polskiem, to by Pana rozstrzelano.</u>
          <u xml:id="u-40.34" who="#Marszałek">Więc jeżeli się tutaj robi kwestję o jakieś cyferki, to dziwię się Panu, Panie Pułkowniku, bo jeżeli ten, który wziął odpowiedzialność wobec tej wielkiej grozy i który zna jeszcze dalsze i cięższe może sprawy, o których Panowie nie wiecie, żąda dotowania pewnej kwoty na szpiegostwo, czemuż wy tego nie doceniacie, Wy, którzy wciąż judzicie młodzież polską, wychowujecie ją w tem, żeby armji dogryzać, żeby jej kliny wbijać do jej serca i do i ej pracy.</u>
          <u xml:id="u-40.35" who="#komentarz">(Głos: Z przyjemnością oddajemy Wam Stypułkowskiego. Różne głosy, P. Bielecki: Nie troszczcie się o młodzież, młodzież jest z nami!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#komentarz">(dzwoni)</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#Marszałek">Panie Pośle, proszę o spokój, bo będą przywoływał do porządku.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#Marszałek">Ten, który w maju wziął na siebie wielką historyczną odpowiedzialność uporządkowania najprzód ciężkich warunków, istniejących w Państwie, który bierze na siebie odpowiedzialność wobec niebezpieczeństw, jakie grożą naszej Ojczyźnie, ma prawo stawiania swym obywatelom takich czy innych żądań. Jeżeli on budżet nasz w granicach zeszłorocznych utrzymał, to naprawdę jest to z jego strony tylko wielka moc serca i moc rozumienia, że naród jest obciążony, bo sytuacja nasza i te chmury, które się zbierają nad nami, wymagają dwa razy większego budżetu niż ten, który mamy i uchwalamy.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#Marszałek">I dlatego widzicie Panowie, że my, którzy jesteśmy jego współpracownikami i którzy doceniamy wielki ciężar odpowiedzialności naszego zwycięskiego wodza, człowieka, któremu równego Polska nie dożyje może i za trzysta lat, że my doceniamy tę olbrzymią jego odpowiedzialność i dlatego nie dziwimy się, jeżeli nieraz powie twarde słowo żołnierskie, jeżeli grozi Wam, jak dobry ojciec, patykiem, czy batem, a czasem wsadza do karceru.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#komentarz">(Brawa na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#Marszałek">To jest konieczność człowieka, który czuje na sobie wielką odpowiedzialność za Polskę. I my żołnierze jego, i my ludzie, którzy przyszliśmy tu jako wybrańcy narodu, ile razy będziecie z Brześciem wyjeżdżać, będziemy dla Was mieli tylko śmiech politowania nad Waszą głupotą.</u>
          <u xml:id="u-41.7" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma Kierownik Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Wysoka Izbo! Pragnę dać wyjaśnienia w sprawach przez Panów posłów poruszonych.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">P. poseł Arciszewski poruszył sprawę uposażenia wojska. Uposażenie wojska zwiększyło się rzeczywiście z tego powodu, że do uposażenia wojska wchodzi również 15% dodatek, który poprzednio nie był preliminowany w budżecie M. S. Wojsk. Pozatem również do tej pozycji dochodzi zwiększona liczba podchorążych, kończących szkoły wojskowe, Następnie muszę poruszyć sprawę bardzo poważną, która nas żołnierzy specjalnie mocno dotknęła i obraziła, a mianowicie sprawę poruszoną przez pana posła Arciszewskiego, który powiedział, że nasz obecny Minister Spraw Wojskowych, Pan Marszałek Piłsudski wobec przeładowania robotą nie może należycie kierować Ministerstwem Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Hańba.)</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Może z punktu widzenia pana posła Arciszewskiego, z punktu widzenia wogóle średniego, przeciętnego człowieka miał on słuszność, ale Marszałek jest geniuszem. Jest to uznane przez cały świat i tylko w Polsce są ludzie, którzy o tem wątpią.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Specjalnie muszę zaznaczyć, jako ten, który tak dużo miał sposobności pracować pod kierunkiem Pana Marszałka, że właśnie Pan Marszałek posiada specjalny genjusz żołnierski i genjusz wodza. Z tem się człowiek rodzi, to nie jest rzecz, którą sobie człowiek może tak lub inaczej zdobyć. Może zdobyć dużą wiedzę, ale nie zdobędzie tego genjuszu wodza, który jest przyrodzonym Panu Marszałkowi, przyczem ten przyrodzony geniusz Marszałka został specjalnemi pracami nad wojskowością jeszcze bardziej rozwinięty. Dla Pana Marszałka wszelkie prace, połączone z wojskiem, a szczególniej z obroną Państwa i organizacją są naiprzyjemniejszemi i Pan Marszałek oddaje się im, twierdząc, że ta praca jest dla Niego odpoczynkiem.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">W sprawie rezerw i zaopatrzenia muszę stwierdzić, że myli się poseł Arciszewski twierdząc, że rezerwa zaopatrzenia zmniejsza się. Zaznaczam, że każdorazowo na rezerwę zaopatrzenia było preliminowane 100 miljonów, reszta to były wszelkie możliwe oszczędności. Jednocześnie bardzo dużą pomocą dla budżetu inwestycyjnego były w ostatnich latach ceny zboża. Wobec życzenia Rządu podtrzymania możliwej konjunktury na zboże, która. Rząd określił mniej więcej na 36 zł metr, w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych cena ta była wstawiona. Niestety, konjunktura światowa jak również nasza, przyczyniła się do tego, że ceny zboża znacznie spadły. Zasadniczo wszelkie oszczędności, jak również oszczędności uzyskane na zbożu, były przeznaczone na budżet inwestycyjny. Teraz wobec tego, że zboże jest tańsze, zmniejszono cenę budżetową i dlatego na tym dziale mamy mniejszą oszczędność.</u>
          <u xml:id="u-43.7" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Co do zapomóg bezzwrotnych, to są one takie, jakie były w przeszłym roku. Jedną rzecz muszę zaznaczyć bardzo niepokojącą, to to, że u nas w armji w składzie zawodowych tak oficerów, jak i podoficerów daje się zauważyć dużo wypadków gruźlicy i właśnie cel tego funduszu zapomogowego idzie w kierunku organizacji domów wypoczynkowych, gdzie spracowany oficer i podoficer, którzy nabawili się ciężkiej choroby w czasie wojny ofiarnej za ojczyznę, mogliby znaleźć wypoczynek i dobre warunki kuracyjne.</u>
          <u xml:id="u-43.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-43.9" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Co do wydatków biurowych zaznaczam, że wydatki te zostały powiększone o 617 tysięcy. Spowodowane to zostało koniecznością uporządkowania sprawy ewidencji rezerw; uporządkowanie ewidencji rezerw spowodowało konieczność utworzenia szeregu nowych P. K.U. przede wszystkiem w okolicach gęsto zaludnionych i odznaczających się wielkim ruchem ludności, Utworzono 21 nowych P. K. U.</u>
          <u xml:id="u-43.10" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Teraz co do funduszu dyspozycyjnego, nie będę wyjaśniał jego potrzeby, bo dla każdego jest ona zupełnie zrozumiałą. To, że wydaliśmy tyle, ile mieliśmy, dowodzi tylko, że u nas jest porządek, że wydajemy w granicach tego, co mamy, a jeżeli nie możemy wydać, to musimy się obejść, ale to nie znaczy, aby to było z korzyścią i dla Państwa i dla wojska.</u>
          <u xml:id="u-43.11" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Budżet marynarki wojennej został zmniejszony wobec tego, że właśnie w tym roku przypada ostatni termin płatności za obstalowane przez nas jednostki pływające, z których ostatnie przyjdą w przyszłym roku do Państwa.</u>
          <u xml:id="u-43.12" who="#komentarz">(Pos. Arciszewski: A czołgi?)</u>
          <u xml:id="u-43.13" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Co do czołgów, muszę skonstatować, że my już mamy kupione licencje i wyrabiamy doskonałe, pierwszorzędne, własne czołgi, i to nie są te grucho ty, które przyjmują udział w naszych defiladach.</u>
          <u xml:id="u-43.14" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Teraz w sprawie umundurowania. Uznając naszą dzisiejszą, ciężką sytuację, ograniczyliśmy się do ścisłych wydatków na umundurowanie. Koszt umundurowania, obliczony bardzo skrzętnie, przypada na żołnierza w kwocie 294 zł rocznie. My dajemy tylko 126 zł, co stanowi tylko 43% tego, co właściwie musielibyśmy dać. Ale dajemy sobie radę tylko dzięki wprowadzeniu doskonałego systemu ryczałtowego, na zasadzie którego każdy dowódca pułku, mając swój ryczałt, określoną kwotę, żąda od intendentury tego, czego potrzebuje, tak, że niema u nas, jak dawniej bywało, że dawano niektóre przedmioty, któremi magazyny były przeładowane. Teraz każdy oddział sporządza spis i żąda od intendentury tego, czego mu brakuje w granicach swego ryczałtu.</u>
          <u xml:id="u-43.15" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Sprawa lotnictwa. W sprawach lotnictwa muszę zaznaczyć, że teraz we Francji, w tym kraju, gdzie lotnictwo tak bardzo jest rozwinięte, nastąpił kryzys organizacyjny. Tam było ministerstwo lotnictwa i był minister lotnictwa, który jednocześnie miał w swoim ręku całokształt lotnictwa, tak cywilnego jak i wojskowego. Teraz właśnie wyjaśniło się, że to nie jest dobre i że dzięki temu lotnictwo traci łączność z arm ją, utrzymywanie której jest konieczne i niezbędne. W tym kierunku idą u nas duże prace. Departament Lotnictwa utrzymuje najściślejszą łączność z Ministerstwem Komunikacji i staramy się dążyć do tego, żeby nie były dublowane poszczególne roboty i żeby Ministerstwo Komunikacji objęło to, co my mu możemy oddać.</u>
          <u xml:id="u-43.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-43.17" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Co od. pułkowników, to nie mogę się zgodzić z p. posłem Tebinką, bo właśnie troską Pana Marszałka est, żeby pułkowników — to jądro naszego wojska — tak obsadzać, żeby rzeczywiście te kadry naszego wojska jak najsprawniej funkcjonowały. Ma się rozumieć, że bohaterstwo chorążych i młodszych ma ogromne znaczenie dla wygrania walki, ale oni muszą być dobrze dowodzeni, wtedy będą mniejsze straty i osiągniemy większe powodzenie. Więc sprawa pułkowników jest bardzo poważna i każdą kandydaturę Pan Marszałek osobiście wszechstronnie rozpatruje i opinje panów inspektorów o nich zawsze musi mieć.</u>
          <u xml:id="u-43.18" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Proszę Wysokiej Izby, jeżelibym musiał udowodnić Wysokiej Izbie, że budżet obecny Ministerstwa Spraw Wojskowych nie jest ciężarem dla narodu, to byłoby to trudne zadanie. Ja tego zadania się nie podejmuję, bo to również nie odpowiada moim osobistym poglądom.</u>
          <u xml:id="u-43.19" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Wysoka Izbo! Rosja Sowiecka przystąpiła do realizacji nowego pięcioletniego planu rozbudowy gospodarstwa w kraju pod kątem widzenia przysposobienia państwa do wojny.</u>
          <u xml:id="u-43.20" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Stosunki nasze na granicy zachodniej gruntownie się zmieniły w związku z przyjęciem planu Younga i ostateczną ewakuacją Nadrenji.</u>
          <u xml:id="u-43.21" who="#KierownikMinisterstwaSprawWojskowychGenKonarzewski">Proszę Wysokiej Izby! Kto chce, ten zrozumie, kto nie chce, tego ja nie przekonam. Proszę Wysoką Izbę o uchwalenie budżetu tak, jak go przedłożył p. referent bez zmniejszenia i bez zmian.</u>
          <u xml:id="u-43.22" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Nikt więcej do głosu się nie zapisał. Do osobistej wzmianki głos ma p. Arciszewski.</u>
          <u xml:id="u-44.1" who="#komentarz">(P. Arciszewski: Zrzekam się.)</u>
          <u xml:id="u-44.2" who="#Marszałek">Przerywam dyskusję nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej i zgodnie z art. 35 regulaminu zarządzam w tej chwili przystąpienie do punktu 2 porządku obrad: sprawozdanie Komisji Wojskowej o rządowym projekcie ustawy o poborze rekruta w 1931 r. (druk nr 50 i odbitka nr 15). Jako sprawozdawca głos ma p. Siciński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PSiciński">Wysoka Izbo! Mając zaszczyt w imieniu Komisji Wojskowej referować projekt ustawy o poborze rekruta w roku 1931, chciałbym na wstępie stwierdzić, że mimo groźnych chmur i nastrojów odwetowych: istniejących na wschodzie i zachodzie Rzeczypospolitej, wyrażających się choćby w enuncjacjach polityków, jak np. mowa Treviranusa, czy ostatnie już nawet niedwuznaczne żądania Curtiusa rewizji naszych granic zachodnich podczas debat genewskich, jak również zbrojenia naszego sąsiada wschodniego, nie wytrącają Rządu Polskiego z równowagi, który za pierwszy cel prac swoich i swoją dewizę postawił sobie naprawę ustroju Państwa i życia gospodarczego Państwa, Nie znaczy to jednak, żeby Rząd nasz zamykał oczy na te wszystkie groźby pod adresem Rzeczypospolitej skierowane. Wyrazem pokojowych nastrojów naszych jest budżet wojskowy, nie różniący sic od poprzednich i wniesiony przez Rząd projekt ustawy o poborze rekruta na rok 1931, który mimo groźnych pomruków, o których na wstępie wspominałem, nie różni się od podobnych ustaw z lat poprzednich. Projekt ustawy brzmi:</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PSiciński">Ustawa o poborze rekruta w 1931 r.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#PSiciński">Art. 1. Zezwala się na przeprowadzenie w roku 1931 poboru rekruta.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#PSiciński">Art. 2. Poborowi, uznani za zdolnych do czynnej służby wojskowej, powinni otrzymać wyszkolenie wojskowe w ramach stanu liczebnego wojska, ustalonego w budżecie na rok 1931/32.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#PSiciński">Art. 3. Wykonanie niniejszej ustawy porucza się Ministrowi Spraw Wojskowych w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#PSiciński">Art. 4. Ustawa niniejsza wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#PSiciński">W roku bieżącym władze wojskowe muszą wcielić do szeregów plus minus 180.000 rekruta w armii i KOP, uwzględniając w tem marynarkę wojenną. W cyfrze tej jest już zawarty t. zw. procent bezpieczeństwa, przeznaczony na naturalne ubytki, zarówno w okresie przed wcieleniem, jak i w okresie pełnienia służby w wojsku i ubytek w rezerwie.</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#PSiciński">A teraz chciałbym się z Wysoką Izbą podzielić refleksjami, które mi się nasunęły podczas prac nad referatem.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#PSiciński">Otóż przed 1925 rokiem ilość poborowych była duża, tak, że nie można ich było wcielić do szeregów z dwuch przyczyn, ze względu na budżet i ze względów organizacyjnych. Oczywista, na plan pierwszy wysuwają się względy budżetowe, Po roku 1925 ilość rekrutów zakwalifikowanych do kategorji A. w każdym roczniku znacznie spada. Stan ten obrazują następujące cyfry:</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#PSiciński">roczn. pob. 1901 dał 180.000 rekruta „1902 „ 200.000 „ „1903 „ 206.000 „ „1904 „ 185.000 „ (rok 1925) „ 1905 „ 134.627„ („1926) roczn. pob. 1906 dał 150.979 rekruta (rok 1927) „ „ 1907 „ 148.060 „ („1928) „ „ 1908 „ 133.000 „ („1929) „ „ 1909 „ 144.000 „ („ 1930)</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#PSiciński">Przyczyny tego spadku w kategorji A. są dwojakiego rodzaju: są to roczniki wojenne, to jest ci, którzy w okresie największego rozwoju fizycznego byli źle odżywiani, a powtóre nastąpiła zmiana przepisów dla komisyj poborowych, aby do wojska wcielać tylko istotnie zdolnych do służby wojskowej. Przepisy bowiem komisyj poborowych z przed 1925 roku nie nazbyt surowo segregujące materjał rekrucki, powodowały następnie za wielkie obciążenie budżetu szpitalnictwa wojskowego. Stan ten zmniejszonej ilości zdolnych do służby wojskowej według przewidywań władz wojskowych potrwa jeszcze szereg lat. Widocznej poprawy, usuwającej niedobór, można oczekiwać dopiero od rocznika 1920-21. Zmieniony system w komisjach poborowych daje dobre rezultaty. I tak począwszy od rocznika 1905 roku, procent zakwalifikonych do kategorji A poborowych utrzymuje się w liczbach bardzo do siebie zbliżonych, a mianowicie:</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#PSiciński">w 1905 roku było 46% , w 1996 r. 47% , w 1907 r. 45%, w 1908 r. 42%, w 1909 r. 43%. Wskazuje to na ustalenie jednolitych kryterjów oceny zdolności poborowych do służby wojskowej i mniejwięcej jednakową wartość elementu ludzkiego w tych rocznikach.</u>
          <u xml:id="u-45.12" who="#PSiciński">Przewidując nawet utrzymanie się procentu zdolnych do czynnej służby wojskowej (kat. A) na poziomie 40–45% ogółu stających do poboru, liczyć się należy ze zjawiskiem, że roczniki poborowe w okresie najbliższym zaczną zmniejszać się również w liczbach bezwzględnych, co tem bardziej obniży ilość pobieranych rekrutów. Mianowicie według spisu ludności z 1921 r. było mężczyzn: urodzonych w 1908 r.</u>
          <u xml:id="u-45.13" who="#PSiciński">341,000, w 1909 r. 385.000, w 1910 r.324.000, w 1911 r.</u>
          <u xml:id="u-45.14" who="#PSiciński">380.000, w 1912 r. 329.000, w 1913 r.336.000, w 1914 r. 322.000, w 1915 r. 264.000, w 1916 r. 223.000, w 1917 r.</u>
          <u xml:id="u-45.15" who="#PSiciński">210.000, w 1918 r. 218.000, w 1919 r. 266.000.</u>
          <u xml:id="u-45.16" who="#PSiciński">Ścisłe studja, jak zaradzić złemu, przeprowadzają w sposób bardzo dokładny władze wojskowe.</u>
          <u xml:id="u-45.17" who="#PSiciński">Kończąc, z zadowoleniem wielkiem stwierdzić muszę, że po raz pierwszy w historji Sejmu polskiego Komisja Spraw Wojskowych przyjęła projekt ustawy o poborze rekruta jednomyślnie, dając wyraz zrozumieniu istotnych potrzeb Państwa.</u>
          <u xml:id="u-45.18" who="#PSiciński">W imieniu komisji wnoszę: Wysoki Sejm uchwalić raczy projekt ustawy w brzmieniu, proponowanem przez Rząd, według druku nr 50.</u>
          <u xml:id="u-45.19" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PCzapiński">Wysoki Sejmie! Daliśmy wyraz swojemu stanowisku wobec kwestji wojskowej na komisji. Stoimy na gruncie obrony niepodległości Państwa Polskiego i będziemy głosowali za tą ustawą, przytem jednak musimy zrobić zastrzeżenie następujące. Uważamy, że armja powinna być apolityczna i apartyjna, musi być i powinna być tylko organem obrony Państwa, nie może być używana do takiej rzeczy, jak t. zw. pacyfikacja wschodniej Małopolski albo Brześć, Jeżeli dzieją się podobne wypadki, podrywa to tylko zaufanie społeczeństwa do armji polskiej i osłabia siły wewnętrzne Państwa, i osłabia armję polską, Z tem zastrzeżeniem głosujemy za ustawą.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#PCzapiński">Nikt więcej do głosu nie jest zapisany, przystępujemy do głosowania. Ponieważ nie została zgłoszona żadna poprawka, głosować będziemy odrazu nad ustawą w całości. Proszę posłów, którzy są za ustawą, aby wstali. Większość. Stwierdzam, że ustawa została przyjęta w drugiem czytaniu. Ponieważ nie zostały wniesione żadne poprawki, możemy przystąpić do trzeciego czytania. Proszę Posłów, którzy są za całością ustawy, aby wstali. Większość, stwierdzam, że ustawa została przez Sejm uchwalona.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#PCzapiński">Zarządzam przerwę do godziny 4 min. 30.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszałekCar">Wznawiam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-48.1" who="#WicemarszałekCar">Na porządku dziennym jest dyskusja nad sprawozdaniem Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Poczt i Telegrafów, Jako sprawozdawca głos ma p. Gliński:</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PGliński">Wysoka Izbo! Wniesiony przez Rząd preliminarz budżetowy na rok 1931/32 ustalał dochody w zarządzie centralnym Ministerstwa Poczt i Telegrafów na 8.600, a w przedsiębiorstwie Polska Poczta, Telegraf i Telefon ma 264.195,460 zł, oraz w wydatkach zarządu centralnego na 2,680.000 zł, a w przedsiębiorstwie Polska Poczta, Telegraf i Telefon na 248.572.300, oraz wpłatę do Skarbu Państwa na 15.623.160 zł.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#PGliński">Budżet, ustalony przez Komisję Budżetową, uległ po stronie rozchodowej zmniejszeniu o 30.000 w zarządzie centralnym, oraz w przedsiębiorstwie Polska Poczta, Telegraf i Telefon o 9.077.000 zł, Wpłata do skarbu została określona na sumę 24.700.160 zł. Zwiększenie wpłaty do skarbu następuje z powodu, iż inwestycje, związane z budową kabla międzymiastowego, będą finansowane z sum, przeznaczonych na to z pożyczki zapałczanej.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#PGliński">Skromne oszczędności, jakie dało się uzyskać w budżecie Poczty, uzasadnia przedewszystkiem specyficzny charakter tego resortu. W resorcie tym, aczkolwiek bardzo nieznaczne, są jednak zwiększenia etatów wyłącznie w służbie ruchu, a uzasadnione to jest faktem, iż zamierzono w przyszłym roku budżetowym zwiększyć ilość urzędów pocztowych, co w konsekwencji musi pociągnąć za sobą zwiększenie wydatków, a niemal równocześnie i zwiększenie dochodów, poza początkowym okresem istnienia nowych urzędów.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#PGliński">Wnioski mniejszości co do zmniejszenia budżetu Poczty, jeżeli nie uwzględniać zarówno 4% redukcji etatów, jak i wniosku Klubu Chłopskiego o skreślenie 15% z uposażenia, przedstawiają się również bardzo skromnie, a to stąd, ponieważ budżet ten niewątpliwie był robiony pod, kątem daleko idących restrykcyj. I rzeczywiście Komisja Budżetowa, jak zaznaczyłem, nie znalazła po za wnioskami, odnoszącemi się w lwiej części do skreślenia wydatków za godziny nadliczbowe i na zapomogi, możności skreślenia większych sum, któreby odnosiły się do wydatków rzeczowo-administracyjnych. To też budżet, o którym mowa, nie wywołał poważniejszych dyskusyj na komisji i mogę stwierdzić, że na ogół cała komisja była zgodna co do ustawicznego rozwoju tego działu działalności państwowej. Nie chcę przez to bynajmniej powiedzieć, żebyśmy byli wszyscy zadowoleni z tego stanu rozwoju urządzeń, jakiemi dziś dysponujemy, pragnę dać wyraz temu, że wszyscy doskonale rozumiemy, jak wiele mamy zaniedbań w tej dziedzinie, wina tu jednak nie obciąża naszej młodej państwowości. Stan finansowy naszego Państwa od szeregu lat jest tego rodzaju, iż ciągle brak dostatecznych środków finansowych na przeprowadzenie inwestycyj, oraz szerszego rozwoju sieci urzędów pocztowych.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#PGliński">Szczególnie daje się odczuwać brak dostatecznych kredytów na budowę przewodów dalekosiężnych. Na brak dostatecznej ilości przewodów skarżą się nietylko sfery gospodarcze i przemysłowo-handlowe, lecz także władze administracyjne i wojskowe. I chociaż z każdym rokiem skonstatować można rozwój urządzeń technicznych, zwiększenie ilości urzędów pocztowych, to wzrost ten jest niepomiernie niższy od wzrostu tempa życia gospodarczego. Dość wspomnieć parę cyfr statystycznych za rok 1929, chcę przytoczyć te cyfry, które przytaczałem na Komisji Budżetowej, odnoszące się do roku 1929, że jedna instytucja pocztowa w roku 1929 przypadała na 100 km2 i 7 013 mieszkańców, jedna stacja telegraficzna na 84 km2 i 5.888 mieszkańców, na jedną rozmównicę przypadało 6.785 mieszkańców. Z przytoczenia tych kilku cyfr widzą Panowie, jak dalecy jesteśmy od stanu, który wszyscy niewątpliwie chcielibyśmy widzieć, o którym moglibyśmy powiedzieć, że nas zadowala. Jeżeli jednak zwrócimy uwagę na liczby, dotyczące ilości obsługiwanych mieszkańców, oraz zwiększającej się pracy urzędów, to stwierdzić należy, że zwłaszcza, jeśli chodzi o zwiększenie personelu ruchu — nie odbywa się ono w tym stosunku, w jakim wzmaga się ruch pocztowy.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#PGliński">Wskażę, że przesyłki listowe wzrosły za ostatnie trzy lata o 20% , natomiast ogólna liczba pracowników zwiększyła się o 8.8%, czyli przy obrocie pocztowym, przenoszącym 2,3 razy zwiększenie personelu, z konieczności musiała się zwiększyć intensywność pracy personelu. Dlatego o tej rzeczy wspominam, że pp. posłowie ze Stronnictwa Narodowego wysuwali propozycję redukcji etatów o 4%.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#PGliński">Jeżeli dodamy jeszcze do tej pracy, jaką mają urzędnicy pocztowi, załatwianie ustawicznie zwiększających się obrotów P. K. O., dokonywanych za pośrednictwem urzędów pocztowych, oraz w innych działach, to doprawdy trudno mówić o jakiemkolwiek zmniejszeniu etatów.</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#PGliński">To też jako referent komisji wnoszę o przyjęcie przedłożonego budżetu w brzmieniu, ustalonem przez Komisję Budżetową.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Minister Poczt i Telegrafów.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#MinisterPocztiTelegrafówpBoerner">Proszę Panów! Jeżeli w tej chwili przemawiam, to tylko z tej przyczyny, że na Komisji Budżetowej p. poseł prof. Rymar w swojem przemówieniu, w obecności Pana Ministra Skarbu, zrobił mi zarzut, że do Ministerstwa Poczt i Telegrafów został obecnie zaangażowany nowy Podsekretarz Stanu i to nie w charakterze pracownika etatowego, ale w charakterze Wice-Ministra kontraktowego z pensją 3.000 zł miesięcznie.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#MinisterPocztiTelegrafówpBoerner">Skąd p. prof. Rymar te cudowne wiadomości otrzymał, ja nie wiem.</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#komentarz">(Głos: Z nieba. Inny głos: Nadkonduktor.)</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#MinisterPocztiTelegrafówpBoerner">Ale prosiłbym, aby Panowie, jeżeli podajecie już jakiekolwiek wiadomości, to niechaj będą to wiadomości uczciwie zbadane. Pan inż. Drzewiecki został zaangażowany do Ministerstwa Poczt i Telegrafów jako etatowy urzędnik na takich samych warunkach, jak każdy inny podsekretarz stanu, o żadnych zatem specjalnych warunkach nie może być mowy.</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#MinisterPocztiTelegrafówpBoerner">Chciałbym również złożyć wyjaśnienie pod adresem „Robotnika”. „Robotnik” zamieścił trzy dni temu nadzwyczaj sensacyjną wiadomość p. t. „Ośmiu rewizorów z warszawy w poszukiwaniu Bobrowskiego”. Znowu informacje nie wiem skąd zaczerpnięte i podane do wiadomości bez sprawdzenia. Cały ten fakt miał bowiem miejsce w sposób następujący: Budujemy obecnie nową sieć kablową. Aby zbadać trasę dalszej budowy kabla do Cieszyna i Krakowa, wyjechało z Warszawy z Ministerstwa Poczt i Telegrafów dwóch inżynierów do Oświęcimia, gdzie w urzędzie pocztowym mieli się spotkać z inżynierem, który miał przyjechać z Krakowa. Wyjechało do Oświęcimia również w związku z tą budową trzech inżynierów z Towarzystwa Kabli Dalekosiężnych, które pracę tę wykonywa. Oczywiście, nie wiedząc gdzie jest urząd pocztowy, zaczęto szukać tego urzędu i jeden z inżynierów, mianowicie inż. Zuchmantowicz, wszedł przez pomyłkę zamiast do urzędu pocztowego do jakiegoś banku, gdzie wskazano mu pokój naczelnika. Po przedstawieniu się zapytał: „Czy u pana naczelnika nie był pan Bobrowski, który miał z Krakowa przyjechać?” Zapytany zachował się niezbyt uprzejmie, a kiedy inż. Zuchmantowicz zwrócił mu na to uwagę, odpowiedział: „Panowie się pomylili, ja nie jestem naczelnikem urzędu pocztowego, urząd pocztowy mieści się w drugiej ubikacji obok”. Inż. Zuchmantowicz przeprosił za omyłkę i udał się do urzędu, a stamtąd do urzędu filjalnego na dworcu, gdzie oczekiwał go p. Bobrowski.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#MinisterPocztiTelegrafówpBoerner">Takie są wiadomości Panów. Nie mam nic więcej do powiedzenia.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#komentarz">(Oklaski. Wrzawa. Głos: Więc Pan to samo potwierdził.)</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#MinisterPocztiTelegrafówpBoerner">Czy p. Referent życzy sobie jeszcze głosu?</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#komentarz">(P. Gliński: Nie.)</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#MinisterPocztiTelegrafówpBoerner">O ile nikt głosu nie zabiera, to ten punkt porządku dziennego jest wyczerpany.</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#MinisterPocztiTelegrafówpBoerner">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-51.11" who="#MinisterPocztiTelegrafówpBoerner">Głos ma sprawozdawca p. Gettel.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#PGettel">W preliminarzu budżetowym Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej po stronie wydatków mamy kwotę 96.019.775. Jest to budżet w stosunku do budżetu państwowego bardzo skromny i stanowi zaledwie 3,32% ogólnego budżetu. Jest on również budżetem rozchodowym, ponieważ dochody stanowią zaledwie 1% wydatków tego budżetu.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#PGettel">W Komisji Budżetowej przedłożenie rządowe zostało zmienione, mianowicie budżet wyszedł zmniejszony do kwoty 95.318.472 zł, czyli niespełna 0,75%.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#PGettel">Wydatki w preliminarzu budżetowym tego resortu dzielą się na trzy grupy: wydatki administracyjne, które stanowią 9,7% na sumę 9.334.121 zł, wydatki specjalne, przyczem należy rozróżniać dwie kategorje tych wydatków: wydatki na ubezpieczenia, opiekę społeczną, oraz emigrację w sumie 34.832.154 zł, co się równa 32,8% i na pomoc dla bezrobotnych w sumie 50 miljonów zł, co się równa 55;5%, oraz na wydatki nadzwyczajne, stanowiące 1,9%, które się wyrażają w sumie 1.853.500.</u>
          <u xml:id="u-52.3" who="#PGettel">Preliminarz Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej szczegółowo zreferowałem na Komisji Budżetowej i w druku, jaki szanowni Panowie dziś otrzymali, całość jest przedstawiona wyczerpująco. Trzymałem się zasady nie przedstawiania budżetu według poszczególnych paragrafów i pozycyj, lecz według dziedzin życia, jakie zostały powierzone pieczy Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, i to w kolejności wagi tych zagadnień dla doby obecnej i wewnętrznego życia kraju. Obecnie nie będę szczegółowo przed Panami referował poszczególnych dziedzin, pokrótce tylko dotknę istotnych, najbardziej obchodzących nas zagadnień.</u>
          <u xml:id="u-52.4" who="#PGettel">Na czoło tych zagadnień wysuwa się bezrobocie, które w dniu 1 stycznia zamknęło się liczbą z górą 300.000, nie wliczając tej 100.000 armji zatrudnionych tylko kilka dni w tygodniu.</u>
          <u xml:id="u-52.5" who="#PGettel">Instytucją, która przychodzi z pomocą bezrobotnym, jest Fundusz Bezrobocia. Tutaj pragnę tylko stwierdzić, że z Funduszu Bezrobocia w r. 1930 wydano na świadczenie ustawowe 104.124.536 zł, zaś w r. 1929–49.794.663 zł.</u>
          <u xml:id="u-52.6" who="#PGettel">Poza tą akcją ustawową Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej przychodzi jeszcze z akcją specjalnej pomocy, która zależnie od sezonu wyraża się bądź w zatrudnieniu na robotach samorządowych, bądź też w zapomogach pieniężnych, względnie w artykułach spożywczych. Na tę akcję zostało wydanych 25.850.000. Poza tą pomocą Ministerstwo zwróciło baczną uwagę na wyżywienie dzieci bezrobotnych, na którą to akcję wydano w 1930 r. 485.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-52.7" who="#PGettel">Stan funduszu bezrobocia w związku z wytworzonym kryzysem jest bardzo ciężki, zadłużenie Funduszu Bezrobocia w Skarbie Państwa sięga 63.837,000 zł. Tem tłumaczę odroczenie noweli z marca 1929 r., rozszerzającej od stycznia zakres działania funduszu bezrobocia na zakłady, zatrudniające poniżej 5 robotników. Tym też stanem zadłużenia tłumaczę również, że nie został zawieszony sezon martwy, w którym robotnicy są pozbawieni prawa korzystania ze świadczeń zabezpieczeniowych.</u>
          <u xml:id="u-52.8" who="#PGettel">W preliminarzu budżetowym w dziale 8, w art. 22 przewidziano na dopłaty do zabezpieczenia na wypadek bezrobocia oraz na pomoc dla bezrobotnych 50.000.000 zł. Wysokość tej sumy została ustalona, wychodząc z następujących przesłanek: Dopłata Skarbu Państwa do funduszu bezrobocia ma wynosić 50% składek zakładów pracy, które to składki według obliczenia Funduszu Bezrobocia mają wynieść 36 miljonów zł, według obowiązującej zaś na Górnym Śląsku niemieckiej ustawy ubezpieczeniowej, Skarb Państwa obowiązany jest do pokrywania w całości wydatków na pomoc dla bezrobotnych, którzy nie korzystają z funduszu bezrobocia i na tę akcję przewiduje się 2 miljony, Wobec tego ustawowy obowiązek ciąży na Skarbie Państwa w wysokości 20 miljonów zł; zaś na akcję pomocy specjalnej dla bezrobotnych, która ma się wyrażać w zatrudnieniu przy robotach samorządowych, względnie w otrzymaniu zasiłków, preliminuje się 3 miljony zł miesięcznie w okresie zimowym, a 2 miljony zł miesięcznie w okresie letnim, co daje 30 miljonów zł.</u>
          <u xml:id="u-52.9" who="#PGettel">Prace, związane z bezrobociem, wykonywają poza Departamentem Opieki Społecznej w centrali Ministerstwa także państwowe urzędy pośrednictwa pracy. Uwidocznione to jest w dziale 3 budżetu. W ciągu ostatnich 4 lat zarówno liczba państwowych urzędów pośrednictwa pracy jak i liczba etatów nie uległa zmianie i stanowi 59 państwowych urzędów pośrednictwa pracy i 160 etatów.</u>
          <u xml:id="u-52.10" who="#PGettel">Drugim z kolei działem jest emigracja. Ciężkie stosunki rynku pracy, jakie się wytworzyły wskutek kryzysu, są jeszcze bardziej pogłębione przez skurczenie się naszego rynku emigracyjnego. Nie będę Panom szczegółowo referował spraw, które są przedstawione w tym druku, ograniczę się tylko do podkreślenia, że musimy na tym odcinku pracy państwowej przejść ze stanu biernego do stanu aktywnego, że prace badania terenów emigracyjnych muszą być postawione naukowo i że pora, by skończyć z tym podróżniczym charakterem badania terenów. Jeżeli chodzi o prace organizacyj społecznych, to bezsprzecznie należałoby dążyć do przeniesienia punktu ciężkości tych prac na tereny emigracyjne, a mniej poświęcać energji na pracę wewnątrz. Mówiąc o emigracji i o konieczności aktywizacji tego odcinka pracy państwowej, należy pamiętać o tem, że ten odcinek wymaga pieniędzy. Dlatego w preliminarzu budżetowym została uwidoczniona kwota 150.000 zł, która przez Komisję Budżetową została podniesiona do 370.000 zł na fundusz emigracyjny.</u>
          <u xml:id="u-52.11" who="#PGettel">W działalności Ministerstwa w dziedzinie ochrony pracy mamy do czynienia z dwoma rodzajami czynników. Czynnik o charakterze stałym reprezentowany jest w posunięciach, których doniosłość jest niezależna od sytuacji gospodarczej, mają one bowiem w dziedzinie ochrony pracy wagę, przewyższającą wszelkie względy chwilowe, i zmuszają politykę społeczną do bezwzględnego przestrzegania odpowiednich zasad postępowania. Dla przykładu przytoczyć można przepisy o bezpieczeństwie i higienie pracy, którym nie może odjąć znaczenia żaden kryzys gospodarczy. Odmienny natomiast charakter posiada działalność Ministerstwa w dziedzinie polityki społecznej, wymagająca przystosowania się do konjunktury gospodarczej. Działalność Ministerstwa w tym zakresie liczyć się musi zarówno z trudnościami budżetowemi, jak i ze skutkami gospodarczemi zarządzeń wydanych dla zakładów pracy. To też w pierwszej dziedzinie widać konsekwentne dążenie do uzyskiwania nowych, coraz lepszych wyników zarówno w drodze wydawania nowych przepisów, jak nadzoru nad ich wykonaniem, w drugiej dziedzinie zaś rola Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej była i jest szczególnie doniosłą, prowadzi ona bowiem akcję o utrzymanie poziomu dobrobytu warstwy pracowniczej.</u>
          <u xml:id="u-52.12" who="#PGettel">W minionym okresie został wydany szereg przepisów szczegółowych, których tu wyliczać nie będę, ale z projektów zasadniczych wymienię projekt ustawy unifikacyjnej w zakresie sądów pracy, oraz sądów przemysłowych i kupieckich w b. dzielnicy pruskiej. Ustawa ta pozwoli ujednostajnić sądownictwo pracy na obszarze całego Państwa, tymczasem bowiem w b. dzielnicy pruskiej istnieje ono w postaci przekazanej przez rząd zaborczy. Chciałbym podkreślić, że w maju 1930 roku Rada Ministrów uchwaliła upoważnić wojewodę śląskiego do wniesienia pod obrady Sejmu Śląskiego projektu ustawy, wyrażającej zgodę tego Sejmu na obowiązujące na pozostałem terytorum Państwa rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o umowie o pracę robotników, oraz pracowników umysłowych, o bezpieczeństwie i higjenie pracy, o zapobieganiu chorobom zawodowym i ich zwalczaniu, oraz w sprawie produkcji, przywozu i używania bieli ołowianej i innych związków ołowiu.</u>
          <u xml:id="u-52.13" who="#PGettel">Przechodząc z kolei do Inspekcji Pracy, podkreślić należy, że rola Inspekcji Pracy w okresie kryzysu gospodarczego jest wyjątkowo trudna. Podejmując interwencję wobec zakładów pracy, Inspekcja musi zarazem liczyć się z położeniem gospodarczem zakładu, a jednocześnie, nadzorując wykonanie ustawy, bronić zabezpieczonych w ustawie interesów robotniczych. Mimo stale postępującego usprawnienia działalności Inspekcji Pracy, na co wskazuje coraz to zwiększająca się, liczba wizytacyj i zaleceń, przypadająca na każdego inspektora, inspekcja dotychczas nie jest w stanie objąć swym nadzorem wszystkich zakładów pracy. Nadzór ten istnieje de facto tylko w zakładach większych, w których również wizytacje są dokonywane jeden do dwóch razy do roku.</u>
          <u xml:id="u-52.14" who="#PGettel">Podnoszono w debatach w latach ubiegłych z tej trybuny konieczność zwiększenia liczby etatów dla Inspekcji, żeby mogła ona istotnie odpowiedzieć włożonym na nią obowiązkom. Należy podkreślić, że inspektorzy poza właściwą ochroną pracy obarczeni są szeregiem uciążliwych czynności, jak rozjemstwo, oskarżanie wobec sądu, wydawanie opinji na żądanie zakładów ubezpieczeń i Funduszu Bezrobocia i t. p. Szeroko rozbudowane nasze ustawodawstwo socjalne nie realizuje się dostatecznie w życiu skutkiem właśnie braku sił inspekcyjnych. Dotyczy to w pierwszym rzędzie lekarskiej inspekcji pracy, która powołana jest do sprawowania podstawowej dla zdrowia przyszłych pokoleń funkcji ochrony zdrowia mas pracujących, a która obecnie liczy wszystkiego 3 przedstawicieli na całe 3 0-miljonowe Państwo. Brak sił inspekcyjnych daje się odczuwać też w zakresie pracy kobiet i młodocianych, m tanowieie na ogromny odsetek kobiet i młodocianych, zatrudnionych w przemyśle, wynoszący w r. 1929 do 30% ogółu robotników przemysłowych, funkcjonowało tylko 7 podinspektorek pracy do spraw kobiet i młodocianych. Również asystenci inspekcyjni, którzy zgodnie z ustawą mieliby za zadanie stałą współpracę z inspektorami pracy na terenie poszczególnych zakładów, umożliwiając przez to cały nadzór nad temi zakładami, nie zostali powołani wskutek braku funduszów.</u>
          <u xml:id="u-52.15" who="#PGettel">Skład osobowy Inspekcji Pracy, nie licząc biura głównego inspektora pracy, w dniu 31 grudnia 1930 r. wynosił łącznie 116 osób, w czem inspektorów okręgowych i obwodowych 72, podinspektorów i podinspektorek pracy 32, w tem 5 kobiet, podinspektorek do spraw kobiet i młodocianych 7, lekarzy inspekcyjnych 3. Na każdą z tych sił inspekcyjnych przypada przeciętnie 438 zakładów pracy, oraz 13.142 robotników, W zakresie czynności inspekcyjnych przy wzmożonej znacznie w roku 1930 działalności wizytacyjnej na jedną siłę inspekcyjną przypadało wizytacyj 173, wizytacyj łącznie z komisjami 216, wydanych zaś zleceń przeszło 1.000.</u>
          <u xml:id="u-52.16" who="#PGettel">Jeżeli chodzi o postulaty ustawodawcze, to pożądanem by było stworzenie jednolitego nadzoru nad ochroną pracy w tak ważnej dziedzinie gospodarstwa, jak kolejnictwo, zgodnie bowiem z obecnym stanem prawnym Inspekcja Pracy nie posiada żadnych uprawnień nawet w stosunku do przedsiębiorstw kolejowych państwowych, które mają całkowicie charakter przemysłowy, np. warsztaty kolejowe.</u>
          <u xml:id="u-52.17" who="#PGettel">Z pośród innych działów pracy Inspekcji warto wspomnieć o Inspektoracie do spraw kobiet i młodocianych przy głównym inspektorze pracy, który ostatnio opracował w porozumieniu z Ministerstwem Przemysłu i Handlu zasady normowania liczby uczniów w poszczególnych gałęziach produkcji w celu ujednostajnienia działalności wojewodów w tym zakresie. Wspomnieć wreszcie warto, że w ciągu 1930 r. powstało 27 instytucyj ochrony macierzyństwa przy zakładach pracy, żłobków i stacyj.</u>
          <u xml:id="u-52.18" who="#PGettel">Z kolei przechodzę do ubezpieczeń społecznych, przyczem na czoło wysuwa się sprawa ustawy o ubezpieczeniu robotników na wypadek niezdolności do pracy i na starość. Ustawa ta napotkałaby na wielkie przeszkody, gdyby nie miała odpowiedniej podbudowy aparatu admimstracyjno-organizacyjnego instytucji ubezpieczeniowej. I dlatego też pod tym kątem należy rozpatrywać dekret Prezydenta Rzeczypospolitej z listopada 1930 r. o reformie administracyjno-organizacyjnej w dziedzinie ubezpieczeń. Dopiero ta podbudowa pozwoli na wprowadzenie rzeczowego scalenia poszczególnych działów ubezpieczenia.</u>
          <u xml:id="u-52.19" who="#PGettel">W dziedzinie ubezpieczenia pracowników umysłowych, które przed 3 laty oparło się na ujednostajnionych dla całego Państwa, podstawach prawnych dzięki rozporządzeniu Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 24 listopada 1927 roku, dokonano uproszczenia procedury przy ubieganiu się o świadczenia z powodu braku pracy i przygotowano projekt nowelizacji wymienionych przepisów zasadniczych, zmierzającej w pierwszym rzędzie do stworzenia obok obecnego ubezpieczenia emerytalnego pracowników umysłowych ubezpieczenia ich od wypadków, nadto upraszczający przepisy techniczno-administracyjne, co pozwoli zmniejszyć koszta ubezpieczenia.</u>
          <u xml:id="u-52.20" who="#PGettel">Bardzo ważnem zagadnieniem, niepokojącem i budzącem wielkie zainteresowanie, jest sprawa przeznaczenia rezerw ubezpieczeniowych. Sprawa ta była podnoszona na Komisji Budżetowej, przyczem wyrażano pogląd, czy słuszne jest, żeby tworzyć rezerwy kapitałowe. Otóż jeżeli wziąć okres nasycenia, kiedy z świadczeń ubezpieczeniowych korzysta maksymalna liczba rencistów, wówczas wydatki na te świadczenia nie mogą być pokryte ze składek ubezpieczeniowych. Według obliczeń w okresie takim roczne składki, ściągane z pracowników i pracodawców, nie dosięgłyby i połowy rocznych wydatków. Stąd, gdyby nie rezerwy kapitałowe, trzebaby bądź znacznie podnieść składki w stosunku do pobieranych poprzednio, bądź też znacznie obniżyć świadczenia. Czy jednak właściwy jest system częściowego bodaj pokrycia kapitałowego i czy nie wyczerpuje nadmiernie gospodarczo kraju, wycofując z obiegu poważne kapitały? Otóż operacje przeprowadzone w 1930 r. były następujące: przyrost rezerw kapitałowych w ubezpieczeniach długoterminowych, ściśle mówiąc nadwyżka powstała ze składek, oraz innych dochodów, wyniosła 95 miiljonów zł. Kwota ta została ulokowana w zakupie papierów procentowych Banku Gospodarstwa Krajowego, Banku Rolnego, prywatnych instytucyj kredytowych na budownictwo własnych domów mieszkalnych, kredyty dla spółdzielni mieszkaniowych na budowę osiedli robotniczych, na pożyczki dla samorządów, Kas Chorych i nieznaczna część na inne rzeczy. Wie wymieniam wyszczególnionych w druku kwot, z tego jednak widać, że rezerwy kapitałowe wróciły bezpośrednio w postaci kredytów, udzielanych przez banki państwowe, dzięki zakupywaniu przez zakłady ubezpieczeń społecznych papierów procentowych, pośrednio na skutek akcji budowlanej i inwestycyjnej, finansowanej przez zakłady ubezpieczeń społecznych, a prowadzonej przez spółdzielnie, samorządy, Kasy Chorych i inne instytucje. Akcja budowlana była szczegółowo rozpatrywana na sesji budżetowej ubiegłej, dlatego tej sprawy powtarzać nie będę.</u>
          <u xml:id="u-52.21" who="#PGettel">Za ubezpieczeniami społecznemi idzie wielki dział pracy opieki publicznej, mianowicie opieka społeczna. Z tej pragnąłbym podkreślić jeden moment. Otóż ponieważ w różnych częściach naszego budżetu spotykamy na jeden i ten sam cel pewne pozycje, zdawałoby się, że mamy wielotorowość w tej gospodarce państwowej. Tak jednak nie jest. Zilustruję to na następującym przykładzie. Państwo nałożyło na dzieci obowiązek 7-letniej służby szkolnej, otóż jest to ciężar znaczny, który ciąży i na Rządzie, i na samorządzie. Ponieważ jest rzeczą konieczną, ażeby umożliwić młodemu obywatelowi wykonanie nałożonego na niego przez Państwo obowiązku, organa opieki społecznej mają zadanie umożliwić wykonanie tego obowiązku przez dostarczenie dzieciom, które tego potrzebują, odzieży, obuwia, zaś organa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych właściwą opieką lekarską.</u>
          <u xml:id="u-52.22" who="#PGettel">W zasadzie opiekę społeczną wykonywują związki komunalne i instytucje społeczne pod nadzorem władz administracji państwowej, z wyjątkiem tych działów opieki, które stanowią obowiązek Państwa. Do Ministerstwa należy pogłębianie organizacji opieki, koordynacja prac samorządów i społeczeństwa, ujednostajnianie przepisów prawnych na obszarze całego Państwa, wreszcie zapewnienie należytego wykonania opieki wogóle, a w zakładach opiekuńczych w szczególności.</u>
          <u xml:id="u-52.23" who="#PGettel">Na Komisji Budżetowej podniesiono kwestję polityki subwencyjnej, jaką prowadzi Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Otóż pragnę tu zaznaczyć, że kredyty, któremi rozporządza Ministerstwo, zwłaszcza w zakresie opieki nad matką i dzieckiem, służą na wykonanie zobowiązań Państwa, — do tych należy przedewszystkiem utrzymanie dzieci z repatrjacji, — następnie na prace twórcze, które poprzednio wymieniłem, oraz na subwencje, na pokrycie niedoborów zakładów i instytucyj opiekuńczych, częściowo ich potrzeb bieżących, oraz na kolon je letnie. Przy udzielaniu subwencji Ministerstwo kieruje się zawsze opinją podległych władz wyłącznie na podstawie stwierdzonych istotnych potrzeb.</u>
          <u xml:id="u-52.24" who="#PGettel">Nie będę Wysokiej Izbie zabierał czasu wyliczaniem poszczególnych dziedzin opieki społecznej, które są wyszczególnione w omawianym druku. Chcę jeszcze tylko poświęcić parę słów opiece nad inwalidami. Kilka danych cyfrowych do tej opieki.</u>
          <u xml:id="u-52.25" who="#PGettel">Zarejestrowanych inwalidów wojennych jest 149.345, w czem uprawnionych do zaopatrzenia pieniężnego 119.477, pozostała zaś liczba 29.868 obejmuje inwalidów, mających poniżej 15% utraty zdolności zarobkowej, a więc nie posiadających prawa do zaopatrzenia pieniężnego, lecz korzystających z innych świadczeń inwalidzkich.</u>
          <u xml:id="u-52.26" who="#PGettel">Przebywało w szpitalach w bieżącym roku kalendarzowym 1.436 inwalidów, w czem 236 umysłowo chorych. Korzystało z leczenia ambulatoryjnego 1.600 osób przy ogólnej liczbie przyjęć 5.800. Przebywało w sanatorjach 500 inwalidów. W pierwszej połowie 1930 r. wytwórnie protez w Warszawie, Poznaniu, Krakowie i Lwowie wydały protezy i aparaty 1.115 inwalidom, obuwie ortopedyczne 1.404 inwalidom. Przebywało w zakładach opieki zamkniętej 175 inwalidów, w szkołach i internatach szkolnych, utrzymywanych przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, 313. Wydano z kredytów budżetowych Skarbu Państwa na leczenie i opiekę nad inwalidami 4.631.404 zł i na subsydja dla związków i organizacyj inwalidzkich 231.756 zł, nadto z funduszów Polskiej Akcyjnej Spółki Telefonicznej 165.700 zł., ogółem na cele inwalidzkie 5.028.860 zł.</u>
          <u xml:id="u-52.27" who="#PGettel">Z działu opieki nad dorosłemi wymienię, że w zakresie opieki nad inwalidami cywilnymi, z której korzystały dotychczas w myśl obowiązujących przepisów tylko osoby z b. zaboru austrjackiego, Rząd podwyższył zaopatrzenie o przeszło 50%. Również uchodźcom z Śląska Górnego i Cieszyńskiego, którzy wskutek ruchów ludowych, związanych z podziałem tych terytorjów, znajdują się w bardzo trudnej sytuacji finansowej, została udzielona pomoc na zasadzie specjalnej instrukcji Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej zgodnie z uchwałą Rady Ministrów z 29 sierpnia 1927 r. w wysokości od 300 do 400 zł. dla poszczególnych uchodźców na zakup narzędzi, uruchomienie warsztatów pracy i t. p. W r. 1930 pomoc otrzymało 2.950 osób. Przekazano w roku ubiegłym na ten cel 890.000 z., co łącznie z asygnowaną w trzech ubiegłych latach sumą 3.177.900 zł stanowi 4.067.900 zł.</u>
          <u xml:id="u-52.28" who="#PGettel">Nadmieniam, że więzią naukowo-badawczą, łączącą w sobie zagadnienia różnych działów Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, będzie projektowany Instytut Spraw Społecznych, uwidoczniony w dziale 1 § 11 sumą 25.000 zł. Ma to być według przygotowanego projektu fundacja, stanowiąca samoistną osobę prawną, która będzie prowadziła 'badania naukowe, oraz prace propagandowe i pedagogiczne w zakresie ochrony pracy, ubezpieczeń społecznych, emigracji zarobkowej i opieki społecznej. Zamierzona wśród władz Instytutu Rada Naukowa czuwać będzie nad rozwojem i ciągłością jego pracy naukowej i nad utrzymaniem tej pracy na właściwym poziomie.</u>
          <u xml:id="u-52.29" who="#PGettel">Parę słów o działalności międzynarodowej. Zostały zakończone -rozrachunki ubezpieczeniowe z Niemcami, Austrją i Węgrami. 13 stycznia 1930 r. wydała Rada Ligi Narodów decyzję, przyznającą polskiemu ubezpieczeniu górniczemu na Górnym Śląsku część rezerw ubezpieczeniowych, wyczerpując w ten sposób realizację postanowień § 132 Traktatu Wersalskiego. Z Austrją i Węgrami zostały załatwione analogiczne rozrachunki ubezpieczeniowe, oparte na art. 275 Traktatu w St. Germain i art. 258 Traktatu w Trianon.</u>
          <u xml:id="u-52.30" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Czetwertyński.)</u>
          <u xml:id="u-52.31" who="#PGettel">Dnia 21.12. 1929 r. została zawarta z Francją konwencja o ubezpieczeniu górników.</u>
          <u xml:id="u-52.32" who="#PGettel">Budżet Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej jest tym budżetem, któryby istotnie powinien być podwyższony, jednak licząc się z ciężką sytuacją gospodarczą, na mój wniosek, uzgodniony z Rządem, zostały dokonane i w tym budżecie zmniejszenia, przyczem zmniejszono wydatki administracyjne o 61.300 zł i wydatki specjalne o 860.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-52.33" who="#PGettel">Do tego budżetu zostały zgłoszone poprawki i przez inne kluby. Poprawki te podzieliłbym na 2 kategorje: poprawki zmniejszające budżet i poprawki powiększające budżet. Poprawki pp. Wyrzykowskiego i Rymara zdążyły do zmniejszenia budżetu, zaś poprawki pp. Rosmarina, Czapińskiego i Żuławskiego do powiększenia budżetu.</u>
          <u xml:id="u-52.34" who="#PGettel">Jeżeli chodzi o poprawki p. posła Wyrzykowskiego — zgłosił ich jedenaście — to sprowadzają się one do redukcji uposażeń o 15% jako warunek realności budżetu. Sprawa ta była szczegółowo rozważana i w naszym Klubie, w Komisji Budżetowej przez p. referenta generalnego, przez p. Ministra Skarbu i przez p. Wicepremjera. Jest to zagadnienie głębsze i przez automatyczne obniżenie pensji o 15% żadną miarą załatwić go nie można. Musiałyby być przepracowane i zachowane następujące tezy przed uprzedniem powzięciem decyzji co do redukcji płac: 1) nominalna wysokość płac musi być dostosowana do realnej wartości, do siły nabywczej; 2) równomierne do płac w urzędach państwowych wynagrodzenie w urzędach i instytucjach prawa publicznego, jak w samorządzie terytorjalnym i zawodowo-gospodarczym, przedsiębiorstwach, monopolach państwowych, bankach lub półpaństwowych instytucjach ubezpieczenia społecznego; 3) w okresie zmniejszenia siły płatniczej musi być za podstawę wzięte minimum egzystencji w najniższych grupach zarobkowych i ustawowe dodatki dla kierowniczych stanowisk; 5) racjonalna polityka emerytalna na tle bezrobocia i 6) problem awansów automatycznych w rozumieniu ustawy uposażeniowej.</u>
          <u xml:id="u-52.35" who="#PGettel">Analogicznie do tych tez sprawa została już załatwiona w Niemczech, mianowicie od 1 kwietnia 1931 r. uposażenia zostały obniżone o 6%. To obniżenie nie dotyczy osób, których uposażenie nie przekracza 1.500 marek rocznie; dodatki na członków rodziny pozostały bez zmiany i dostosowano płace w instytucjach prawa publicznego do płac funkcjonarjuszy państwowych.</u>
          <u xml:id="u-52.36" who="#PGettel">Poprawki p. posła Rymara są dwojakiego rodzaju: osobowo-rzeczowe i poprawki do wydatków specjalnych, przyczem p. Rymar proponuje obniżenie we wszystkich paragrafach pierwszych uposażenia o 2% plus 4% etatów. P. poseł Rymar zdawał sobie sprawę, że jednak nie można stosować mechanicznego obcięcia pensji i etatów, a sądzę to z tego, że w kilku działach, mianowicie w dziale 3 — Państwowy Urząd Pośrednictwa Pracy — w dziale 6 — Urząd Emigracyjny, w dziale 7 — Urzędy Inwalidzkie i w dziale 2 — Inspekcja Pracy, p. poseł Rymar nie zastosował ani obniżki płac, ani obniżenia 4% etatów. Obniżenie etatów będzie możliwe, jak zaznaczył p. Wicepremjer na jednem z posiedzeń Komisji Budżetowej, tylko wtedy, gdy nastąpi reorganizacja administracji. Wydatki na cele specjalne, co do których wniósł p. Rymar poprawki zmniejszające, sięgają ogólnej sumy 1.006.000 zł. Są to jednak wydatki konieczne, jak na opiekę nad emigrantami, na którą to opiekę preliminowane jest 3.000.000 zł, poseł Rymar proponuje skreślenie 1.000.000 zł, gdy zobowiązania, powzięte w stosunku do placówek kulturalno-oświatowych poza granicami naszego Państwa, sięgają sumy, przewyższającej 2.000.000 zł. Komisja nie przychyliła się do wniosków p. posła Rymara.</u>
          <u xml:id="u-52.37" who="#PGettel">Jeżeli chodzi o wnioski p. posła Rosmarina, to sercem jestem za jego poprawkami, nie mógłbym się tylko zgodzić z wyszczególnieniem celów, na jakie mają być te podwyższone kwoty zużyte, a to z tego względu, że całe nasze ustawodawstwo nie przewiduje obywateli różnej kategorji i różnych klas. Skoro zaistnieje potrzeba, ustawowo przewidziana, wszystkim, bez różnicy wyznania i narodowości, te świadczenia mają być i są udzielane. Jednak ze względu na ciężką sytuację gospodarczą wnioski te komisja równie odrzuciła.</u>
          <u xml:id="u-52.38" who="#PGettel">Jeżeli chodzi o wnioski p. Czapińskiego, które sięgają sumy 25.440.000, w czem 25 miljonów na akcję bezrobocia, to p. Czapiński stwierdził, że postawi ten wniosek o podwyższenie sumy na pomoc dla bezrobotnych o 25 miljonów z warunkiem, że wnioski redukcyjne, zaproponowane przez niego przy budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych, będą uwzględnione.</u>
          <u xml:id="u-52.39" who="#PGettel">Wniosek p. Żuławskiego, żeby zwiększyć dotacje dla kas brackich górników kopalń wosku w Drohobyczu o 40.000 zł, również został odrzucony, a to z tego względu, że dotacje Skarbu Państwa dla kas brackich wynoszą z górą 40% budżetu i są, zdaniem Ministerstwa, wystarczające.</u>
          <u xml:id="u-52.40" who="#PGettel">Proszę przeto Wysoki Sejm o uchwalenie budżetu w tej wysokości i z temi poprawkami, które zostały przez Komisję Budżetową ustalone.</u>
          <u xml:id="u-52.41" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma p. Rosmarin.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#PRosmarin">Wysoki Sejmie! W dyskusji nad budżetem Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej znalazłoby się zbyt wiele materjału, któryby należało omówić. Sprawa opłat socjalnych i wogóle całego ustawodawstwa socjalnego wymaga reformy, gdyż ciężary, które wskutek tego ustawodawstwa spadają na społeczeństwo, nie znajdują się w żadnym stosunku do tego, co właściwie otrzymują ubezpieczeni. Kapitalizacja, dokonywana przez instytucje ubezpieczeniowe, gromadzenie ogromnych przez nie kapitałów, przy równoczesnem, coraz większem zubożeniu społeczeństwa, to problem, o którym już mówiłem na posiedzeniu Komisji Budżetowej, a któryby wymagał omówienia na pełnym Sejmie. Niestety jednak przyznany mam czas jedynie 10 minut, muszę więc poruszyć jedynie kwestje, ściśle związane z położeniem ludności żydowskiej i to, ze względu na ograniczony czas, tylko niektóre.</u>
          <u xml:id="u-54.1" who="#PRosmarin">Położenie gospodarcze ludności żydowskiej pogarsza się z dnia na dzień. Pauperyzacja mas żydowskich przybiera tak katastrofalne rozmiary, że niema chyba w Państwie żadnego uczciwego działacza publicznego, któryby nie zdawał sobie sprawy z tego, że problem ten przestał być problemem wyłącznie żydowskim, a stał się doniosłem zagadnieniem o charakterze ogólno-państwowym. Dla Państwa i jego organów nie może być obojętne położenie 3-miljonowej ludności, zwłaszcza, że ta, zagrożona w swoim codziennym bycie, ludność siłą faktów rugowaną bywa z jednej placówki pracy po drugiej i w ogromnej swojej ilości zepchnięta została do kategorji Lumpenproletarjatu. Mimo wszystko jednak, mimo głośne, energiczne z roku na rok powtarzane wołania nasze, wszystkie dotychczasowe rządy i Sejmy w Polsce pozostawały głuche na najsłuszniejsze żale i postulaty żydowskie i na nie też w pierwszej linji spada odpowiedzialność za tę tragedję, jakiej świadkami jesteśmy obecnie na ulicy żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-54.2" who="#PRosmarin">Nie jesteśmy przeciwnikami ustawodawstwa socjalnego w różnych jego przejawach, jako zdobyczy mas pracujących. Niejednokrotnie reprezentacja żydowska głosy swe rzucała na szalę na korzyść rozbudowy tych ustaw, ale pytamy, dlaczego zdobycze socjalne mają równocześnie godzić w byt kilkumiljonowej masy żydowskiej. Dlaczego żaden rząd i żaden Sejm nie może zdobyć się na odwagę, aby wreszcie zreformować sprawę przymusowego odpoczynku niedzielnego w ten sposób, aby nie zmuszać żydów do spoczynku przez 2 dni w tygodniu i przez to świadomie przyczyniać się do ruiny setek tysięcy uczciwie pracujących kupców i rzemieślników żydowskich? Czy istotnie trzeba będzie stwierdzić już zupełną ruinę całego rzemiosła i kupiectwa żydowskiego, aby pod obuchem takiej katastrofy skłonić czynniki odpowiedzialne w Państwie do jakiegoś kroku rozumnego w tej sprawie? Pytamy się ciągle, czy terror, demagogja, które w każdej kwestji, dotyczącej żydów, specjalnie święcą orgję, są zawsze jeszcze miarodajnym czynnikiem w rozwiązywaniu problemów, wnikających głęboko w życie żydowskie? A bojkot pracy żydowskiej? Niektóre czynniki rządowe, ulegając pewnym sferom, objętym również większością rządową w Sejmie, które, aby uchronić się przed ewentualną utratą nadmiernych korzyści, związaną z akcją w kierunku zniżki cen, rzuciły demagogiczne hasło wyrugowania czy też ukrócenia t. zw. pośrednictwa, podjęły tę myśl. Znamy tę piosenkę, wiemy dokąd ona zdąża. Idąc po linji najsłabszego oporu, zdąża się w ten sposób do odtrącenia od siebie niebezpieczeństwa utraty nadmiernych zysków i uderza się w handel, a temsamem przedewszystkiem w żydów, handel ten reprezentujących. Pytamy i żądamy jasnej odpowiedzi od Rządu, czy istotnie Rząd, idąc za hasłem dalszej walki z handlem, hasłem, które doprowadzi bez kwestji do ruiny tę resztkę handlu, która jeszcze wegetuje, nie widzi niebezpieczeństwa dla Państwa w tem, że setki tysięcy ludzi pozbawionych zostaje konsewentnie możności zdobycia dla siebie codziennego chleba, przyczem nie może korzystać z żadnej pomocy państwowej, jak z funduszu bezrobocia i t. p.</u>
          <u xml:id="u-54.3" who="#PRosmarin">Społeczeństwo żydowskie tak zubożało, że nikt nie może wziąć na siebie zadania rozwiązania tego problemu, a pomoc żydów zagranicznych także już ustaje. Cóż więc stać się ma z tymi ludźmi?</u>
          <u xml:id="u-54.4" who="#PRosmarin">Społeczeństwo żydowskie podjęło akcję w kierunku przewarstwienia naszej ludności. Wysiłki są ogromne, pomoc Państwa jednak w tym kierunku żadna. Od szeregu lat domagamy się bezskutecznie pracy w urzędach, przedsiębiorstwach, instytucjach rządowych dla żydów, w odpowiedzi na to jednak mamy coraz to nowe rugi jeszcze tych ostatnich resztek funkcjonarjuszy i pracowników państwowych żydowskich.</u>
          <u xml:id="u-54.5" who="#PRosmarin">Czy nie jest pierwszorzędnym obowiązkiem Ministerstwa Pracy zająć się energicznie kwestją przejścia gospodarczo wyrugowanych żydów do zawodów pracy w mieście i na wsi, w gospodarstwie rządowem i samorządowem? Dotychczas Ministerstwo Pracy nie wykazało się żadnem, choćby najmniejszem, zainteresowaniem dla tej kwestji.</u>
          <u xml:id="u-54.6" who="#PRosmarin">Ustawodawstwo polskie wykazuje szereg ustaw, bijących specjalnie w gospodarczy byt żydów. Cały system podatkowy, wraz z jego realizacją, monopole państwowe, syndykaty, standaryzacja, w praktyce pozbawiły dziesiątki tysięcy rodzin żydowskich dotychczasowych warsztatów pracy. Wszak niejednokrotnie z całym naciskiem podkreślaliśmy, że z chwilą objęcia jakiegoś przedsiębiorstwa przez Państwo lub monopol państwowy, za jednym zamachem wyrzucano na bruk prawie wszystkich robotników i pracowników, inżynierów, czy też kupców żydowskich, którzy przez całe generacje znajdowali tam możność zarobkowania. Czy Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, przeznaczone chyba dla całej ludności, bez różnicy wyznania i narodowości, może wykazać, że w jednym choćby wypadku wkroczyło, aby stanąć w obronie pracy żydowskiej?</u>
          <u xml:id="u-54.7" who="#PRosmarin">Budżet państwowy wykazuje rok rocznie setki miljonów przeznaczone na płace funkcjonarjuszy państwowych, budżety samorządowe tak samo — pytam, ilu funkcjonarjuszy żydów przyjętych zostało w Państwie Polskiem od 1918 r., jaki zachodzi stosunek tych przyjęć do kwoty, którą wpłacają podatnicy żydowscy? Żąda się od nas, i słusznie, wykonania wszelkich obywatelskich obowiązków, spełniamy je bez zastrzeżeń, ale równocześnie podnosimy głośno postulat, najsłuszniejszy chyba w świecie, równorzędności i w prawach, a więc i w prawie do pracy wszędzie, gdzie praca się znajduje, gdzie Państwo pracę tę rozdziela.</u>
          <u xml:id="u-54.8" who="#PRosmarin">Zmuszony jestem zwrócić uwagę na świeży, dopiero co zaszły fakt wyrzucenia na bruk prawie tysiąca rodzin, głównie żydowskich, a to już z zakresu działalności samego resortu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Zapędy etatystyczne, ta ciężka choroba, która trawi organizm gospodarczy Państwa od czasu jego powstania, spowodowały założenie t. zw. syndykatu emigracyjnego. Rząd partycypuje w 60% tego syndykatu. Pewne czynniki rządowe zazdrościły dochodów t. zw. biurom okrętowym. Chodziło o stworzenie nowych posad dla protegowanych i powstał syndykat emigracyjny. Funkcje syndykatu emigracyjnego polegają na tem, że odbiera się od starostw paszporty emigracyjne, których emigrantom się nie zwraca, by tem samem zmusić ich do wyjazdu tylko za pośrednictwem syndykatu emigracyjnego, a za te czynności pobiera się po 15 dolarów od pasażera od każdej linji okrętowej. Dotychczas istniała konkurencja linij okrętowych i to powodowało wyścig na rękę pasażerowi, udzielano mu więc zniżek, opłacano przewóz bagażu koleją do portu, chociaż opłacać to powinien był pasażer sam. Konkurencja powodowała lepsze traktowanie pasażerów na okręcie, lepszy wikt i t. p. Z powstaniem syndykatu wszystko to ustało. Natomiast zaangażowani zostali do syndykatu ludzie, nie mający wogóle pojęcia o emigracji, co powoduje kolosalne straty pieniężne emigrantów. Jak już powiedziałem, pierwszą czynnością syndykatu było pozbawienie chleba przeszło tysiąca rodzin. Ostateczny rezultat przedstawia się tak, że wobec zmniejszenia się emigracji syndykat znajduje się przed bankructwem, a Rząd stanie wkrótce przed zadaniem wyznaczenia subsydjów z pieniędzy podatników na nowy ten kwiatek etatyzmu. Bilans więc fenomenalny — 1.000 rodzin na bruku, zaangażowani w znacznej liczbie nowi funkcjonarjusze, dla których niema zajęcia i którym płacić trzeba.</u>
          <u xml:id="u-54.9" who="#PRosmarin">Działem opieki społecznej ludność żydowska jest ogromnie zainteresowana. Organizacje społeczne żydowskie, tak centralne jak i prowincjonalne, nie mogą podołać ciężarom, jakie nakładają na nie niezbędne potrzeby naszej ludności. Wiele z nich albo wogóle żadnych subwencyj nie otrzymuje, albo niektóre z nich tak śmiesznie małe, że ogólna suma subsydjów na ogólne cele żydowskie prawie znika w budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Dzięki usilnym perswazjom udało mi się w poprzednim roku przekonać większość Sejmu, aby w budżecie tym 2 pozycje uchwalono na cele żydowskie i to na ogólną sumę 99.000 zł, z niezrozumiałych jednak powodów nie uważał Rząd za stosowne wypłacić uchwalonej na ociemniałych i głuchoniemych żydów kwoty 24.000 zł, a więc ograniczył i tę minimalną sumę. Istotnie żelazna konsekwencja w przechodzeniu do porządku nad potrzebami ludności żydowskiej nawet w tych wyjątkowych wypadkach, jeżeli je Sejm musiał uznać.</u>
          <u xml:id="u-54.10" who="#PRosmarin">Wspomniałem już o dążnościach naszych do przewarstwienia i wychowania zawodowego żydów. Stworzyliśmy sieć szkół i kursów zawodowych i dokształcających. Wydatnej pomocy tym szkołom się nie udziela, natomiast spotykają się one z szykanami i przeszkodami w niejednym wypadku.</u>
          <u xml:id="u-54.11" who="#PRosmarin">Uważałem za swój obowiązek poruszyć te kwestje w przekonaniu, że uwagi moje trafią wreszcie na jakiś podatny grunt.</u>
          <u xml:id="u-54.12" who="#PRosmarin">W Komisji Budżetowej zgłosiłem kilka wniosków o przyznanie pewnych drobnych sum na cele społeczne żydowskie, nie znalazły one tam posłuchu, jako wnioski mniejszości przedłożone zostały Sejmowi. Większość sejmowa będzie miała sposobność ustosunkowania się do nich.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma p. Jan Jankowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#PJanJankowski">Wysoka Izbo! W dyskusji budżetowej nad każdym bodaj z resortów gospodarczych potrącana jest paląca sprawa bezrobocia. Niewątpliwie kryzys gospodarczy odbił się również na budżecie Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej. Widzimy w globalnych cyfrach powiększenie budżetu tego Ministerstwa, ale to powiększenie odnosi się niemal wyłącznie do dopłaty ze Skarbu Państwa na zapomogi dla bezrobotnych. Natomiast we wszystkich innych, najbardziej może leżących na linji działania Ministerstwa Pracy, działach widzimy dość poważne zmniejszenie. Więc, czy to chodzi o opiekę nad emigracją, czy chodzi o dopłatę do ubezpieczeń społecznych, o opiekę nad dziećmi, o opiekę nad niezdolnymi do pracy t. zw. inwalidami pracy, czy o opiekę nad ofiarami wojny lub wypadków politycznych, czy o pomoc poszkodowanym przez wypadki żywiołowe i ożywienie ludności, czy wreszcie o opiekę zapobiegawczą — we wszystkich tych pozycjach widzimy zmniejszenia, które w preliminarzu wynoszą łącznie przeszło 2.300.000 zł w porównaniu z budżetem uchwalonym w roku ubiegłym tak, że to zwiększenie na bezrobocie tylko optycznie zwiększyło budżet Ministerstwa, ponieważ ta suma na bezrobocie równie dobrze mogłaby figurować w każdym innym resorcie gospodarczym, albowiem bezrobocie, zapisane na rachunek Ministerstwa Pracy, jest wynikiem ogólnego kryzysu gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-56.1" who="#PJanJankowski">Kryzys ten oczywiście odbija się i na tym podstawowym czynniku, jakim jest praca ludzka.</u>
          <u xml:id="u-56.2" who="#PJanJankowski">Kryzys obecny można scharakteryzować jako kryzys zbytu. Nastąpił on na skutek głębokiej dysproporcji pomiędzy ogromnym wzrostem i rozwojem środków wytwórczości, a nie nadążającą zdolnością nabywczą szerokich mas.</u>
          <u xml:id="u-56.3" who="#PJanJankowski">Jeżeli chodzi o pierwsze, to wystarczy przytoczyć przykład następujący. Wzrost czynnika ludzkiego, wzrost ludności w Europie wogóle wygląda w cyfrach tak: W r. 1900 było ludności 406 mil., a w roku 1930 – 470 mil., a jeżeli chodzi o wzrost liczby ludzi jako tako zdolnych do pracy, to znaczy od 15 do 70 roku życia, to w Niemczech w przeciągu 20 lat, od 1910 do 1930 r. liczba tych ludzi z 35 miljonów wzrosła do 46 miljonów, w Stanach Zjednoczonych z 60 miljonów do 82 miljonów. Widzimy, że jeden z tych elementów składowych produkcji — praca ludzka niesłychanie się powiększył.</u>
          <u xml:id="u-56.4" who="#PJanJankowski">Jeżeli chodzi o drugi element podstawowy — maszyny, to jesteśmy świadkami, zwłaszcza w ostatnich kilkunastu latach, ogromnego zmechanizowania produkcji. I tak w Niemczech w okresie czasu od r. 1907 do 1925 widzimy wzrost ilości koni mechanicznych w przemyśle z 7,7 miljonów do 17,6 miljonów. Nie będę przytaczał przykładów państw wysoce uprzemysłowionych, wystarczy przytoczyć Polskę, gdzie jesteśmy świadkami również bardzo poważnego wzrostu środków mechanicznych. Mianowicie ilość koni mechanicznych w silnikach, czy parowych, czy elektrycznych, czy spalinowych, w Polsce w ciągu trzech lat od 1924 do 1927 r. wzrosła trzykrotnie, a ilość wytwarzanej energji elektrycznej w ciągu 5 lat w Polsce wzrosła dwukrotnie. Więc widzimy, że Polska jest również terenem ogromnej mechanizacji środków produkcji. Rzecz prosta, że nieuniknionym efektem tej mechanizacji jest skrócenie czasu produkcji, oraz ogromne wzmożenie wydajności pracy.</u>
          <u xml:id="u-56.5" who="#PJanJankowski">Musimy jednak zdać sobie wyraźnie sprawę z tego, że za tym olbrzymim i pośpiesznym wzrostem środków wytwarzania, bynajmniej rozwój zdolności nabywczej szerokich mas nie nadąża. Tembardziej nie nadąża, że i podział t. zw. dochodów społecznych również nie odpowiada zasadzie sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-56.6" who="#PJanJankowski">Mam jednakże wrażenie, że Polska, — w porównaniu do innych krajów wysoko uprzemysłowionych — jest w tej szczęśliwej sytuacji, że u nas nie może być jeszcze mowy o nadprodukcji. Wystarczy porównać dane zawarte np. w Małym Roczniku Głównego Urzędu Statystycznego o produkcji naszej w r. 1913 na tych terenach, które obecnie w skład Państwa Polskiego wchodzą, ażeby się przekonać, że poza li tylko dobywaniem soli kamiennej i warzonki, poza dobywaniem soli potasowych i rudy żelaznej, obecna produkcja we wszystkich innych działach jeszcze nie osiągnęła produkcji z roku 1913. Czy produkcja węgla, czy ropy naftowej, czy rudy ołowianej, czy surowca żelaza, czy stali, czy cynku metalu, czy ołowiu metalu, wszędzie jesteśmy w tyle w porównaniu z rokiem 1913.</u>
          <u xml:id="u-56.7" who="#PJanJankowski">Następnie należy jeszcze mieć stale, przy takich rozważaniach, na uwadze i to, że jeśli chodzi o spożycie wewnętrzne, to Polska niestety tylko pod względem spożycia żyta przoduje. Mianowicie w tych samych danych Głównego Urzędu Statystycznego czytamy, że w r. 1928 na głowę ludności konsumcja żyta w Polsce wynosiła 159 kg, więc Polska stała na pierwszem miejscu, a już w konsumcji pszenicy Polska stała na miejscu ostatniem, mianowicie 48 kg w porównaniu do Belgji spożywającej 194 kg i Francji 187 kg. Tak samo jeżeli chodzi o artykuły przemysłowe, dajmy na to o spożycie węgla, to w r. 1928 wynosiło ono w Polsce zaledwie 920 kg, kiedy w Anglji 4.161 kg, w Belgji — 4.043 kg, w Niemczech 2.086 kg; wreszcie spożycie surowca żelaza w Polsce na głowę w tym samym roku wynosiło 22 kg wtedy, kiedy w Belgji — 545 kg, we Francji 232 kg, w Niemczech 184 kg i t. d. A więc pod względem możliwości wzrostu spożycia niewątpliwie jesteśmy w znacznie szczęśliwszej sytuacji od krajów t. zw. wysoko uprzemysłowionych.</u>
          <u xml:id="u-56.8" who="#PJanJankowski">Wszystkie państwa, dotknięte obecnym kryzysem gospodarczym, szukają z niego wyjścia między innemi na drodze zmniejszenia ciężarów publicznych, oraz na drodze powiększenia konsumcji przez obniżkę cen. Stąd jesteśmy świadkami dążenia czy to we Włoszech czy w Niemczech do obniżenia tych ciężarów publicznych na drodze obcięcia płac urzędniczych. We Włoszech obniżono uposażenie o 12%. Jednak trzeba tu zrobić zastrzeżenie, że tych 12% nie należy brać dosłownie dlatego, że obniżka faktycznie jeszcze nie dotknęła w całej rozciągłości, gdyż wysokość uposażenia została zatrzymana, a te 12% nie liczy się tylko do wymiaru uposażenia emerytalnego.</u>
          <u xml:id="u-56.9" who="#PJanJankowski">Tak samo w Niemczech zostało obniżone uposażenie prezydenta, ministrów i posłów o 20%, urzędników o 6% . W Niemczech rząd nie poprzestał na tem, ale uzbrojony w znowelizowaną ustawę kartelową z lipca zeszłego roku, rozpoczął t. zw. dobrowolną akcję wśród przemysłu i handlu, mającą na celu bardziej wydatne obniżenie cen artykułów przemysłowych. W ślad za akcją obniżki cen rozpoczęto akcję obniżki płac robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-56.10" who="#PJanJankowski">Analogiczna akcja prowadzona jest w Czechosłowacji i Bułgarji, Ostatnio czytamy w prasie, że i Rumunja na tę drogę wstępuje. Mianowicie król rumuński obniżył swoją listę cywilną o 22%, a w stosunku do urzędników ma być zastosowana obniżka uposażenia, ale progresywna, więc do mających większe uposażenie, większe normy, nie przekraczające 22%.</u>
          <u xml:id="u-56.11" who="#PJanJankowski">Jak się przedstawia sprawa obniżenia płac w Polsce? Rząd zapowiedział akcję obniżenia cen bez obniżenia płac. Pan Minister Pracy i Opieki Społecznej na Komisji Budżetowej określił swój stosunek do tego zagadnienia, że przez dłuższy czas — o ile dobrze sobie zanotowałem w pamięci — płace robotnicze zniżce nie ulegną. Istotnie w pierwszym zatargu w przemyśle węglowym na Górnym Śląsku w pierwszej instancji sprawa została rozstrzygnięta w ten sposób, że normy obecne przedłużono mniejwięcej na rok. W rolnictwie już postąpiono inaczej, dlatego że Nadzwyczajna Komisja Rozjemcza obniżyła płace pracowników rolnych w dość poważnym stopniu.</u>
          <u xml:id="u-56.12" who="#PJanJankowski">W rolnictwie — skoro już o tem mówię — trzeba wspomnieć, że niezrozumiałem i szkodliwem jest postępowanie właścicieli majątków, którzy stale z roku na rok praktykują masowe udzielanie t. zw. terminatek, czyli zwalnianie służby folwarcznej. Jeżeli w roku 1930 liczba terminatek w województwach poznańskiem i pomorskiem według danych zebranych przez organizację „Zjednoczenie Zawodowe Polskie” wynosiła 9.635, to w roku 1931 liczba terminatek w tych dwóch województwach wynosiła już 14.574! Trzeba sobie zdać sprawę, że tego rodzaju masowe wymawianie miejsca służbie folwarcznej, zwłaszcza w okresie kryzysu, powoduje niesłychany ferment i zamęt.</u>
          <u xml:id="u-56.13" who="#PJanJankowski">Dalej, jeżeli chodzi o płace, to zostało zapowiedziane obniżenie płac urzędniczych przez podwyższenie opłat emerytalnych o 2% i wreszcie w ustawie skarbowej upoważnia się Rząd do redukcji płac urzędniczych o 15% w razie konieczności.</u>
          <u xml:id="u-56.14" who="#PJanJankowski">Muszę parę słów poświęcić zagadnieniu, czy w Polsce redukcja płac robotniczych i pracowniczych jest możliwa i czy jest celowa? Na poziom płac robotniczych w Polsce bardzo wiele światła rzuciły badania Komisji Ankietowej, przeprowadzone w r. 1926/27. W wydawnictwie Instytutu Gospodarstwa Społecznego p. t. „Marnotrawstwo sił i środków w przemyśle polskim”, czytamy:</u>
          <u xml:id="u-56.15" who="#PJanJankowski">„W przemyśle włókienniczym zarobki kształtowały się tak, że w 1925 r. przeciętny zarobek na dzień powszedni wynosił zł 3,83, w 1926 r. zł 4,09 (XIV, 110).</u>
          <u xml:id="u-56.16" who="#PJanJankowski">Jeżeli chodzi o hutnictwo, czytamy:</u>
          <u xml:id="u-56.17" who="#PJanJankowski">„Tak niesłychanie niski poziom zarobków sprawia, że w hutnictwie górnośląskiem 55% zarobków, a w hutnictwie woj. kieleckiego aż 68% nie osiąga minimum kosztów utrzymania rodziny robotniczej”.</u>
          <u xml:id="u-56.18" who="#PJanJankowski">„Przeciętne zarobki górników stanowiły około 80% minimum kosztów utrzymania, w Zagłębiu Dąbrowskiem nawet 75%”.</u>
          <u xml:id="u-56.19" who="#PJanJankowski">Inne gałęzie i inne porównania, bardzo charakterystyczne, znajdujemy na stronie następnej:</u>
          <u xml:id="u-56.20" who="#PJanJankowski">„Przeciętny zarobek miesięczny w jednej z fabryk podług listy płac (za luty 1927 r.) wynosił: dla robotników — 104 zł z groszami, dla urzędników — 482 zł z groszami, dla kierowników fabrycznych — 892 zł z groszami, dla dyrekcji — 2.925 zł, dla członków administracji — 633 zł, dla członków władz, t. j. rad, zarządu i t. d. — 459 zł z groszami”.</u>
          <u xml:id="u-56.21" who="#PJanJankowski">Wreszcie mamy ciekawe porównanie uposażeń robotniczych z uposażeniami administracji fabrycznej w fabrykach nawozów sztucznych, mianowicie na str. 51 tegoż wydawnictwa czytamy: „W jednej z fabryk nawozów sztucznych w lutym 1927 r. 434 robotników zarabiało 45.300 zł, 99 urzędników — 47.900 zł, 10 dyrektorów 29.250 zł, 47 członków władz kierowniczych — 21.600 zł. Cała administracja kosztowała razem — 98.750 zł miesięcznie, a robotnicy — 45.300 zł, czyli zgórą dwa razy mniej”. Dlatego też trudno jest mówić na serjo w Polsce o obniżce płac robotniczych i to stanowisko także znajdujemy również i w publicystyce urzędowej; np. w Nr 3 organu oficjalnego „Polska Gospodarcza” czytamy w artykule na temat obniżki cen, co następuje: „Co do celowości zniżki płac, to ona może nie ulegać wątpliwości w Niemczech, które po wojnie podniosły poziom życia i płac robotniczych do niebywałych wysokości. Natomiast musi być ona ostro zakwestionowana w krajach, gdzie, jak w Polsce, płace robotnicze bardzo są bliskie granicy biologicznego minimum egzystencji, (nie mówiąc już o innych kryterjach), i gdzie czynnik przyrostu ludności odgrywa o wiele większą rolę, niż w Niemczech”.</u>
          <u xml:id="u-56.22" who="#PJanJankowski">Więc i organ oficjalny Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Rolnictwa, Skarbu i Komunikacji uważa, że niewątpliwie płace robotnicze stoją na granicy, jak to się mówiło w ekonomice, śmierci głodowej.</u>
          <u xml:id="u-56.23" who="#PJanJankowski">I dlatego w tych warunkach traktować na serjo zniżki płac w Polsce nie sposób.</u>
          <u xml:id="u-56.24" who="#PJanJankowski">Jeżeli się dzisiaj tak wiele i słusznie poświęca miejsca w naszej dyskusji kryzysowi rolniczemu w związku z kryzysem przemysłowym, to nie od rzeczy będzie dwa słowa poświęcić zagadnieniu, w jaki też sposób ewentualna nawet obniżka płac robotniczych mogłaby ulżyć naszemu rolnictwu. Otóż badania warszawskiej Izby Rolniczej wykazały, że wydatek na artykuły przemysłowe, jakie rolnik zużywa przy produkcji czterech zbóż głównych oraz buraków cukrowych, wynosi w ogólnych kosztach produkcji około 20%. Więc jeżeli weźmiemy pod uwagę jeszcze i to, że w tych wydatkach pozycję poważną stanowią nawozy sztuczne, a robocizna, jak wykazują znowu badania Komisji Ankietowej w fabrykach superfosfatów wynosi przeciętnie 7,4% kosztów własnych, to jeżeliby nawet nastąpiło obniżenie płac np. o 10%, to nie wpłynie ono na obniżenie kosztów własnych superfosfatu nawet o 1%, a dla rolnika, u którego wydatek na artykuły przemysłowe stanowi 20% wydatków przy produkcji 4 zbóż i buraków, nie będzie miało żadnego istotnego znaczenia.</u>
          <u xml:id="u-56.25" who="#PJanJankowski">Trzeba również zanalizować stanowisko wielkiego przemysłu w stosunku do zagadnienia obniżki cen.</u>
          <u xml:id="u-56.26" who="#PJanJankowski">Stanowisko to niewątpliwie można scharakteryzować jako stanowisko krytyczne, krótkowzroczne, trzymające się kurczowo stanu posiadania, stanu cen obecnych. W oficjalnym organie tak zwanego Lewjatana — w „Przeglądzie Gospodarczym” z 15 grudnia, wtedy, kiedy to zagadnienie w Polsce zostało wprowadzone przez uchwałę Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów na porządek dzienny, między innemi czytamy: „Gdy jednak abstrahować będziemy od hipotetycznej możliwości zwiększenia zbytu na skutek obniżki cen, trzeba wyraźnie powiedzieć, że każda obniżka cen godzi przedewszystkiem bezpośrednio w rentowność danego przedsiębiorstwa czy warsztatu pracy. Wynikające stąd straty muszą być w jakikolwiek sposób pokryte”. Dalej narzeka się na brak rezerw i kończy się: „Kto domaga się od wytwórczości, zwłaszcza skartelizowanej, ponoszącej dziś zdwojone straty na wszystkich rynkach wywozowych, obniżki cen także na rynku krajowym, ten nie może się uchylić od odpowiedzi na pytanie, jakie elementy jej kosztów własnych mogą ulec natychmiastowej redukcji. Jeśli abstrahować tu będziemy od kosztów kredytu krótkoterminowego i cen surowców, które po części istotnie staniały, uzasadniając odpowiednią do Ich udziału w kosztach własnych obniżkę cen także wyrobu gotowego, pozostałe główne elementy kosztów jak przedewszystkiem robocizna, świadczenia socjalne i podatkowe, frachty, kolej dotąd zmianie nie uległy”. Więc stanowisko jest wyraźne: przemysł poszedłby na obniżkę cen pod tym warunkiem, że „straty” stąd wynikłe pokryją robotnicy, pokryje kolej, pokryje Skarb Państwa przez zmniejszenie podatków!</u>
          <u xml:id="u-56.27" who="#PJanJankowski">Znajdujemy również nietyle poważny ile charakterystyczny przyczynek do tego zagadnienia w wydawnictwie, które prawdopodobnie Wysokiej Izbie w przeważnej części nie jest znane, przyznają się, że dopiero kilka dni temu pierwszy raz do rąk wziąłem, mianowicie t. zw. Kwartalnik Instytutu Szerzenia Praktycznej Wiedzy Przemysłowej p. t. „Praktyczna Wiedza Przemysłowa”. Przypominam Wysokiej Izbie, że w roku ubiegłym na Komisji Budżetowej zostały przy sprawozdaniu z rewizji Banku Gospodarstwa Krajowego ujawnione różnego rodzaju subsydja i zapomogi, jakie ten bank dość szczodrze rozdawał. Między innemi była wymieniona zapomoga na Instytut Szerzenia Praktycznej Wiedzy Przemysłowej ponad 100.000 zł. Przyznają, że aczkolwiek miałem pretensję, że się trochę orjentuję w instytucjach i zagadnieniach gospodarczych, jednak poraź pierwszy o tego rodzaju sławetnej instytucji usłyszałem. Otóż teraz w kwartalniku tego instytutu znajdujemy artykuł pod nagłówkiem: „Jak usunąć kryzys w przemyśle wełnianym”. Autor tego artykułu pisze, że ponieważ cena wełny spadła w ostatnich 2 latach przeszło o połowę, ergo należy zakupić zapas wełny surowej, wystarczającej dla celów przemysłu przerabiającego wełnę na 2 lata, a ponieważ przemysłu nie stać na zakupienie takiej ilości surowca, więc powinien to zrobić Rząd, ewentualnie finansowe instytucje państwowe. A więc Bank Gospod. Krajow. powinien zakupić około 30 miljonów kg wełny i — naturalnie na warunkach niskoprocentowego kredytu — sprzedawać dopiero przemysłowcom, magazynując tę wełnę na swoje ryzyko. Oczywista rzecz, że to jest już nazbyt praktyczna rada dla ratowania przemysłu. Szkoda tylko, że za takie porady płacimy my, to znaczy, że tego rodzaju rady drukuje się przez sztucznie stworzoną instytucję, która prawdopodobnie i ten kwartalnik za pieniądze skarbowe, t. j. publiczne wydaje.</u>
          <u xml:id="u-56.28" who="#PJanJankowski">W tej akcji obniżki cen najbardziej opornym jest niewątpliwie przemysł skartelizowany. Dowodem tego również jest opinja drukowana w Nr 2 tego samego urzędowego organu „Polska Gospodarcza”, mianowicie w jednym z artykułów czytamy taki ustęp: „Osobną uwagę należy poświęcić zagadnieniu karteli i ich wpływowi na przebieg cen. Stwierdzić wypada, że zarówno w Polsce jak i zagranicą skargi na nieelastyczną, skostniałą politykę karteli nie są pozbawione sporej dozy słuszności. W październiku 1930 r. wskaźnik cen hurtowych półfabrykatów inwestycyjnych skartelizowanych wyniósł 100,8, nieskartelizowanych 84,9. Gdy porównamy ceny z końca 1929 r. z cenami z października 1930 r., to się okaże, że do artykułów, których ceny utrzymały się przez te 10 miesięcy zupełnie bez zmiany, należą: cukier, węgiel, koks, surówka odlewnicza, żelazo sztabowe, żelazo bednarskie, drut walcowany, blacha żelazna zwykła i ocynkowana, stal narzędziowa, papier, wapno, cement, nafta, benzyna, oleje, parafina, sól potasowa, soda amonjakalna, benzol i t. d., a więc niemal wszystkie towary skartelizowane. Z artykułów skartelizowanych potaniały jedynie: cynk surowy (skutek światowej baisse'y), ołów hutniczy, cyna, blacha cynkowa, szkło, superfosfat i kwas siarczany.</u>
          <u xml:id="u-56.29" who="#PJanJankowski">Obecna polityka karteli zdaje się nie doceniać momentu konjunkturalnego i to w skali kryzysu światowego jak również strony strukturalnej tego kryzysu. To przeciwstawianie się karteli tak głęboko sięgającej depresji, powodującej naturalną i nieuniknioną zniżkę cen, przedłuża depresję i ostatecznie szkodzi „konserwatywnym” gałęziom produkcji, ich odbiorcom i całokształtowi gospodarstwa narodowego”.</u>
          <u xml:id="u-56.30" who="#PJanJankowski">Taka jest opinja o kartelach organów urzędowych. Muszę tutaj przypomnieć, że przecież oddawna wszystkie nasze organizacje robotnicze upominają się o wydanie ustawy, któraby umożliwiała organom rządowym, a więc powołanemu do tego Ministerstwu Przemysłu i Handlu wgląd w politykę karteli. Na tę drogę weszły państwa europejskie po wojnie: Anglja — w 1919 r., Niemcy w 1923 r., Francja w tym samym roku, Austrja w tym samym roku, Norwegja w 1926 r. Następnie Czechosłowacja i t. d. O ile mi wiadomo w Polsce był już nawet opracowany w Ministerstwie Skarbu projekt ustawy o nadzorze nad kartelami w 1927 r., ale niestety projekt ten do dnia dzisiejszego światła dziennego nie ujrzał. A jednak wydaje się rzeczą konieczną ograniczyć samowolę gospodarczą karteli, tak w stosunku do ogółu społeczeństwa, jak w stosunku do tych przedsiębiorstw, które do danego kartelu należą.</u>
          <u xml:id="u-56.31" who="#PJanJankowski">Słowem obniżenie cen artykułów przemysłowych, usunięcie t. zw. nożyc, usunięcie rozpiętości między cenami hurtowemi a detalicznemi, sprawiedliwe rozłożenie podatków, pomoc kredytowa dla rolnictwa mogą odbudować konsumenta — bo o odbudowanie konsumenta przedewszystkiem chodzić musi, — ale pod warunkiem harmonijnego wysiłku producenta, konsumenta i Rządu i że ten wysiłek nie będzie zakłócany żadnemi awanturami politycznemi.</u>
          <u xml:id="u-56.32" who="#PJanJankowski">Jednym z najbardziej dotkliwych skutków kryzysu dla świata pracy jest bezrobocie. Już p. referent zaznaczył, że na I-go stycznia r. b. cyfra bezrobotnych przekroczyła 300.000. Obecnie cyfra bezrobotnych przekracza 350.000, a z tego zaledwie 31% pobiera zasiłki, więc niecała 1/3 część! Oprócz tego stale mamy sto kilkadziesiąt tysięcy częściowo bezrobotnych, którzy nieraz pracują jeden lub dwa dni w tygodniu! Dlatego to w tej sytuacji nieskorzystanie przez p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej z jego uprawnień zawartych w art. 5 ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, do zawieszenia t. zw. martwego sezonu, niesłychanie sytuację robotników sezonowych pogorszyło. A jeżeli weźmiemy jeszcze pod uwagę, co starał się wytłumaczyć p. sprawozdawca budżetu, że wejście w życie noweli do ustawy o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, którą Sejm uchwalił 25 marca 1929 r. o rozszerzeniu ustawy na zakłady, zatrudniające poniżej 5 robotników, zostało dekretem Prezydenta odroczone na dwa lata — aż do 23 stycznia 1933 r., to wynik tego mamy taki, że ogromna masa pracowników, zredukowanych w tych drobnych warsztatach pozbawiona jest nadal wszelkiej pomocy.</u>
          <u xml:id="u-56.33" who="#PJanJankowski">W dziedzinie braku ustaw społecznych na pierwszem miejscu niewątpliwie, jak to już niejednokrotnie przy każdej okazji podkreślaliśmy, wymienić należy brak ustawy o zabezpieczeniu na starość. Był już projekt ustawy, złożony w Sejmie, został następnie przez poprzedniego Ministra wycofany i jest ponoć znowu opracowany i przedłożony Radzie Ministrów; w każdym bądź razie sprawa ta uległa już zwłoce dwóch lat i w tych dzielnicach, gdzie ubezpieczenia na starość niema, robotnicy są skazani na los opłakany.</u>
          <u xml:id="u-56.34" who="#PJanJankowski">Zamiast tej spodziewanej ustawy tuż przed zwołaniem Sejmu dnia 29 listopada ub. r. ukazało się rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o organizacji i funkcjonowaniu instytucyj ubezpieczeń społecznych. Każdy z nas, działaczów społecznych, oczekiwał, że raczej może obóz rządowy na tej pośpiesznej drodze dekretacji Prezydenta Rzeczypospolitej zdecyduje się przed wyborami wprowadzić właśnie brakującą ustawę o zabezpieczeniu na wypadek niezdolności do pracy, starości lub śmierci. Niestety, dekret ten nie tej materji dotyczy.</u>
          <u xml:id="u-56.35" who="#PJanJankowski">Dekret ten wprawdzie zawiera parę dobrych stron, wprowadza uproszczenie administracji w Kasach, przedłuża kadencję rad do lat 4, daje nieco większy głos lekarzom w sprawach lecznictwa, natomiast całkowicie przekreśla — trzeba to z całą stanowczością powiedzieć — zasadę autonomji tych instytucyj, bo wprowadza nominałów nietylko do rad większych, nietylko do Związków Kas, ale umożliwia wprowadzenie Ministrowi Pracy nominałów nawet do najmniejszych Kas. Dalej, aczkolwiek powoływanie dyrektora ma się odbywać w zasadzie na drodze konkursów, to jednak według art. 24 wymagane jest zatwierdzenie dyrektora przez władze nadzorcze i przewidziana jest możność odrzucenia, więc znów każdorazowo Minister Pracy może mianować dyrektorem tego, kogo zechce. W ten sposób na drodze rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej ta podstawowa zasada samorządu instytucyj ubezpieczeń społecznych została kompletnie przekreślona. Dalej czynne prawo wyborcze zostało podwyższone do lat 24. I wreszcie wprowadzono jeszcze jedną nowość: o ile w poprzedniej ustawie o Kasach Chorych była przewidziana instytucja komisarzy, z których rząd — jak wiemy — aż nazbyt pochopnie korzystał, ponieważ dzisiaj niemal wszędzie mamy tylko rządy komisarskie, o tyle w tym nowym dekrecie wprowadza się nowość taką, że przewiduje się jeszcze tymczasowe organy kolegjalne. Więc oprócz jednego komisarza, można będzie jeszcze wprowadzać po paru komisarzy do jednej kasy!</u>
          <u xml:id="u-56.36" who="#PJanJankowski">Drugą nowością jest wprowadzenie, jako nowego czynnika kontrolnego, przedstawicieli p. Ministra Spraw Wewnętrznych. A więc te instytucje będą podlegały kontroli podwójnej, nietylko kontroli p. Ministra Pracy, ale również i p. Ministra Spraw Wewnętrznych. Jak na tej podwójnej kontroli wyjdą, to można już zgóry przewidzieć.</u>
          <u xml:id="u-56.37" who="#PJanJankowski">Uderza w tem jedno. Poco to było tak pośpiesznie wprowadzane aż na drodze dekretu? Ogłoszony ten dekret — jak powiedziałem — został 29 listopada, kiedy Sejm obecny został zwołany zaraz potem, bo 9 grudnia. Zdawałoby się, że sprawa ta była niesłychanie pilna. Ale gdzież tam. Czytamy w referacie, że przewiduje się okres roczny na wprowadzenie dekretu w życie. No, więc chyba te kilka dni nie mogłyby odegrać roli, gdyby chciano tę sprawę załatwić nie na drodze dekretu?</u>
          <u xml:id="u-56.38" who="#komentarz">(Głos: Szło o głosy.)</u>
          <u xml:id="u-56.39" who="#PJanJankowski">Kiedy trudno przypuszczać, żeby to mogło przysporzyć głosów, bo głosów robotniczych napewno przysporzyć nie mogło.</u>
          <u xml:id="u-56.40" who="#PJanJankowski">Natomiast może przysporzyło głosów, ale innej kategorii wyborców. Z tego dekretu jedno zarządzenie weszło w życie natychmiast — o obniżeniu kar za zwłokę z 24% do odsetka ustawowego z doliczeniem 1/5 wysokości tych odsetek. Tylko to jedno zarządzenie z tego dekretu weszło natychmiast w życie. Wszystkie inne, przewiduje się, że będą wcielone w życie w okresie dopiero rocznym. Niewątpliwą jest rzeczą, że dekret w całości przekracza najbardziej kardynalną dla nas istotną zasadę autonomji instytucji ubezpieczeń. Już dotychczasowe rządy komisarskie w instytucjach Kas Chorych wykazały, że zaległości w ściąganiu składek, zwłaszcza koszta administracyjne, niepomiernie wzrosły. Nie usłyszałem na Komisji Budżetowej danych, ile wynosiły koszta na r. 1929 i za pierwsze półrocze r. 1930. Poprzedni referent w roku ubiegłym poinformował nas, że przybliżone obliczenia wykazują, że koszta administracyjne w Kasach Chorych, które wynosiły w 1928 r. 8,8% za pierwsze półrocze 1929 r. wyniosły 13% i przewidywać należy, że za cały r. 1929 tak samo wyniosą 13%.</u>
          <u xml:id="u-56.41" who="#PJanJankowski">Jeżeli więc za poprzednie lata koszty wynosiły 10% , 9,8%, 8,8%, a potem skoczyły na 13%, to niewątpliwem jest, że rządy komisarskie zbankrutowały chociażby dlatego, że w stopniu niesłychanie wysokim podrożyły koszty administracyjne Kas Chorych. Niestety te rządy bynajmniej się nie zmniejszają, te rządy się rozszerzają. Rozszerzanie ich stanu posiadania, który my nazywamy militaryzacją dalszą Kas Chorych, ma w dalszym ciągu miejsce i — jak to nam donoszą — w całym szeregu miast: w Tczewie. Grudziądzu, Poznaniu i wielu innych usuwa się dotychczasowych pracowników i przyjmuje na ich miejsce wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-56.42" who="#PJanJankowski">Jeżeli chodzi o dalsze brakujące ustawy, wymienić mi wypada z kolei brak ustawy o umowach, zbiorowych. Brak ten jest dotkliwym dlatego, że niejednokrotnie jesteśmy świadkami, jak to już miałem zaszczyt zakomunikować na Komisji Budżetowej, że poszczególni członkowie z pośród pracodawców o ile nie zechcą, to zawartych umów nie respektują i sądy stoją na tem stanowisku, że ponieważ niema ustawy, któraby nadawała moc prawną umowom zbiorowym, to te umowy zbiorowe obowiązują tylko tych członków, którzy chcą je respektować.</u>
          <u xml:id="u-56.43" who="#PJanJankowski">Dalej brak również ustawy — odpowiedni wniosek wnieśliśmy w ubiegłym Sejmie — o przedstawicielstwach pracowniczych w zakładach pracy. Tego rodzaju instytucja już jest na Górnym Śląsku w formie rad załogowych, a na terenie woj, poznańskiego i pomorskiego w formie wydziałów przemysłowych. Jest rzeczą bardzo pożądaną i wskazaną, ażeby to przedstawicielstwo oparte na prawnej podstawie również istniało na terenie b. zaboru rosyjskiego i b. zaboru austrjackiego.</u>
          <u xml:id="u-56.44" who="#PJanJankowski">Należałoby również ulżyć bardzo uciążliwej i wszechstronnej działalności Inspekcji pracy przez wprowadzenie w życie z dekretu inspekcji pracy tego, co przewiduje art. 18 o asystentach pracy i art. 8 o t. zw. ciałach doradczych przy inspektorach.</u>
          <u xml:id="u-56.45" who="#PJanJankowski">Co się tyczy sądów pracy, to niewątpliwie spotkały się one z wielkiem uznaniem pracowników, którzy są zmuszeni na drodze prawnej dochodzić swoich praw, jednakże należy postępować dalej w ich rozwoju. Mianowicie uważamy za palącą potrzebę utworzenie specjalnych wydziałów odwoławczych przy Sądzie Okręgowym oraz przy Sądzie Najwyższym, dlatego, żeby byli specjalni sędziowie, którzy się tym ustawowym zagadnieniom specjalnie poświęcą i dokładnie je opanują. Wymienione przed chwilą braki wskazują, że jeżeli chodzi czy to o przedstawicielstwa robotnicze, czy o umowy zbiorowe, czy inne, dajmy na to — dzień pracy czy urlopy, to sprawą palącą, o której stale mówimy, jest sprawa unifikacji prawodawstwa społecznego w Polsce. Jest rzeczą z gruntu anormalną, ażeby robotnicy czy pracownicy kierowali się innemi ustawami w dawnym zaborze rosyjskim, innemi w pruskim, a jeszcze innemi w Małopolsce. Należałoby przeto dążyć do możliwie szybkiego unormowania tych rzeczy przez unifikację ustawodawstwa społecznego. Jest to zagadnienie wielkie i trudne niewątpliwie, ale w każdym razie zbliżyć się do tego trzeba, tembardziej, że 11 lat istnienia Państwa niewątpliwie może uzasadnić tego rodzaju żądanie, Wspomnieć mi jeszcze wypada o jednej sprawie, mianowicie na Komisji Budżetowej tego roku i poprzednich lat stale poruszaliśmy konieczność jak najprędszego ustalenia tych terenów, które się nadają na emigrację osadniczą i skierowania wszystkich naszych wysiłków pieniężnych i organizacyjnych przedewszystkiem na te tereny. Pozwolę sobie odczytać z djairjusza Komisji Budżetowej przemówienie dawnego ministra pracy p. Jurkiewicza przy budżecie na rok 1929/30. Mianowicie oświadcza p. minister co następuje:</u>
          <u xml:id="u-56.46" who="#PJanJankowski">„Urząd emigracyjny zajął się badaniem terenów we Francji, Kanadzie, Brazylji i Argentynie. Powołano specjalną komisję rzeczoznawców, której prace są na ukończeniu i przedłożone będą wkrótce Państwowej Radzie Emigracyjnej, na następnej Sejmowej Komisji Emigracyjnej. Słuszny jest pogląd, by emigrację koncentrować na terenach, ku którym skierowuje się naturalny ruch ludności, ze względu jednak na restrykcje w państwach emigracyjnych nie można odrzucać a limine także innych terenów. Chodzi o to, by emigracja tam nie miała charakteru awantury i aby dbać o interes wychodźców/' Muszę oświadczyć, że całkowicie się piszę, jak i niewątpliwie wszyscy działacze z terenu robotniczego na to oświadczenie. To oświadczenie było 2 lata temu i nie słyszymy, ażeby sprecyzowano nareszcie swój stosunek do badanych terenów, które tereny Ministerstwo uznało jako nadające się całkowicie do emigracji osadniczej, ażeby nareszcie te badania zostały zakończone. Wytwarza się bowiem stopniowo głód terenów emigracyjnych, gdyż inne państwa co lepsze tereny zabierają.</u>
          <u xml:id="u-56.47" who="#PJanJankowski">Pozwolę sobie poruszyć jeszcze jedną sprawę. Mianowicie w oficjalnym organie Lewiatana „Przeglądzie Gospodarczym” z 15 grudnia ub. r. po nominacji p. Ministra Prystora na Ministra Przemysłu i Handlu, czytamy następujące uwagi: „Nowy Minister Przemysłu i Handlu p. Aleksander Prystor przeszedł na to stanowisko bezpośrednio z Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, Mógłby ktoś powiedzieć — ciekawy to eksperyment. Słuszniej to ocenić jako posunięcie, mające głębsze znaczenie.</u>
          <u xml:id="u-56.48" who="#PJanJankowski">Zorganizowanie Ministerstwa Pracy oddzielnie od Ministerstwa Przemysłu i Handlu było właśnie sztucznym eksperymentem; wyodrębnienie zagadnienia społecznego od problemów gospodarczych stwarzało podłoże do forsowania polityki socjalnej ponad możliwości gospodarcze kraju. Przejście Ministra Pracy na stanowisko Ministra Przemysłu i Handlu i powierzenie teki Ministra Pracy Podsekretarzowi Stanu tegoż Ministerstwa stwarza warunki dla ściślejszego organicznego zespolenia tych dwóch resortów, do sharmonizowania tych dwóch polityk, do ugruntowania światopoglądu: przez rozwój wytwórczości do postępu społecznego bytu”. Chcielibyśmy usłyszeć miarodajne oświadczenie, czy to są pobożne życzenia Lewiatana, czy też mają one jednak jakiś podkład głębszy?</u>
          <u xml:id="u-56.49" who="#PJanJankowski">W każdym razie nasze stanowisko jest takie, że my możemy ustosunkować się tak ozy inaczej do każdorazowego ministra pracy i opieki społecznej, zależnie od jego poczynań, ale jeżeli chodzi o stosunek do Ministerstwa, jako instytucji, to uważamy, że stosunek nasz i napewno każdej z grup robotniczych jest jeden i ten sam. Uważamy tę instytucję za zdobycz robotniczą, za to Ministerstwo, które przedewszystkiem zagadnieniami społecznemi interesować się winno, z odpowiednią inicjatywą występować winno i pilnować przestrzegania ustaw ochronnych.</u>
          <u xml:id="u-56.50" who="#PJanJankowski">Nie dziwimy się, że w okresie każdego kryzysu zawsze powtarzają się ataki przemysłowców na płace i świadczenia socjalne, na instytucje ubezpieczeniowe i ustawodawstwo ochronne. Temu nie dziwimy się, ale jeżeli wczoraj, przy omawianiu budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu, padały na tej sali głosy, że przemysł nasz jest cmentarzyskiem, że to są trupy, to muszę oświadczyć, że organizacje robotnicze, pomimo rozbijania ich ze strony Rządu przez lat 4, trupami nie są, i jak dotąd potrafiły obronić swój stan posiadania, tak i na przyszłość swój stan posiadania obronią!</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma p. Minkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#PMinkowski">Wysoki Sejmie! Zawsze z wielką uwagą słuchałem przemówień p. ministra Jankowskiego i dziś również w jego dłuższem przemówieniu szereg momentów z wielkim objektywizmem został przedstawiony. Natomiast muszę dopatrywać się pewnej trudności dyskusyjnej, która powstała. P. minister Jankowski zakończył swoje przemówienie uwagą, że pragnąłby utrzymania rozdziału dwóch Ministerstw, t. j. Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej i Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-58.1" who="#PMinkowski">Nie będę wchodził w meritum tej sprawy, ale muszę zauważyć, że jeżeli p. Minister to stanowisko podtrzymuje, to jednakowoż w toku tematu, kory poruszył, stanowiska tego nie utrzymał, mianowicie w przemówieniu swojem bardzo obszernie poruszył szereg spraw, które znakomicie się zespalają z wczorajszą dyskusją, mianowicie poruszył kilka zagadnień, jak obniżenie cen i kartelizację, które właśnie wczoraj były bardzo szczegółowo omawiane.</u>
          <u xml:id="u-58.2" who="#PMinkowski">Nie chciałbym Wysokiej Izby nużyć powtarzaniem wywodów w których stwierdziłem wczoraj j a i inni moi koledzy, odpowiadając na różne zarzuty, że jest wielkim błędem ujmowanie pewnych zagadnień w oderwaniu od innych, z niemi związanych; że niewątpliwie, przy głębszem przyjrzeniu się dynamice cen kartelowych znajdziemy szereg momentów dodatnich, o których wczoraj specjalnie się mówiło i dziś powtarzać ich nie będę, natomiast chciałbym przez jedną chwilę zająć się nie tyle sprawą ustawy o nadzorze nad kartelami, ile jednym charakterystycznym momentem, o którym dużo się mówi.</u>
          <u xml:id="u-58.3" who="#PMinkowski">Dziś niewątpliwie przeżywamy niezmiernie ciężkie przesilenie. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że życie gospodarcze pod ciosami tego przesilenia z konieczności ulega procesom rozkładowym. Dzięki posiadaniu na pewnym odcinku pewnych zespołów o wyższej formie organizacyjnej, istnieje możliwość, że na tym odcinku przetrzyma się okres kryzysu w sposób mniej niepokojący, istnieje możliwość utrzymania się na takiej platformie, która góruje nad niezorganizowanemi formami organizacyjnenn, bo nie jest tak trudno o kredyt dla przemysłu zorganizowanego, jak to jest z przemysłem niezorganizowanym, a to pozwoli przeciwstawić się ogromnej derucie, wynikającej z niesłychanych dziś stosunków kredytowych.</u>
          <u xml:id="u-58.4" who="#PMinkowski">Nie ulega wątpliwości, że posiadanie organizacji kartelowej przyczynia się do tego, aby w dziale, który mocno uderza w życie gospodarcze i niesłychanie obniża wypłacalność wielkich banków, które są wówczas zgubione, osiągnąć jednak pewne zharmonizowanie pracy, które pozwala w tej dziedzinie przebrnąć nieco ostrożniej. Otóż takie organizacje już istniejące mogą się przyczynić przedewszystkiem dla siebie, ale niemniej i dla całego życia gospodarczego, aby na pewnych odcinkach przeżywane przesilenie, dzięki osiągnięciu wyższych form organizacyjnych, zostało złagodzone. Ja w tej chwili nie wchodzę wcale w to, co da przyszłość, ale jeżeli w chwili dzisiejszej, — bo niezależnie od tego, do jakiej sfery należy, każdy przedstawiciel myśli ekonomicznej musi się przychylić do tego, że są pewne mniej narażone odcinki, — jeżeli w tym momencie specjalną troską p. ministra Jankowskiego jest wprowadzenie ustawy o nadzorze nad kartelami, to to znowu oznacza wprowadzenie czynnika administracyjnego do funkcyj, przyczyniających się bezwzględnie do skonsolidowania się życia gospodarczego na pewnych odcinkach.</u>
          <u xml:id="u-58.5" who="#PMinkowski">Muszę powiedzieć, że w mojem głębokiem przekonaniu wybór chwili bieżącej dla tej sprawy nie świadczy o tem niesłychanie objektywnem ujmowaniu zagadnień, na które p. min. Jankowskiego stać, które Pan niejednokrotnie ujawniał, a które w tym momencie wydaje mi się niewłaściwie zastosowane.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma p. Bernard Jankowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#PBernardJankowski">Wysoki Sejmie! Jeżeli jako przedstawiciel Klubu Niemieckiego zabieram głos przy tem ważnem Ministerstwie, to czynię to nie dlatego, aby działalność tego Ministerstwa tylko krytykować, lecz aby przedstawić życzenia i żądania jednej z najważniejszych i najcenniejszych dzielnic kraju w zakresie socjalnym i robotniczo-prawniczym.</u>
          <u xml:id="u-60.1" who="#PBernardJankowski">Przyznają, że w ustawodawstwie socjalnem Polska zrobiła znaczne postępy. Jednak socjalne ustawodawstwo na Górnym Śląsku winno być traktowane z zupełnie innych punktów widzenia. Struktura tej dzielnicy jest odmienna od wszystkich innych dzielnic kraju. Ludność pracująca stoi na znacznie wyższej stopie kulturalnej, posiada wyższy poziom życiowy i dlatego i ustawodawstwo socjalne powinno być bardziej postępowe.</u>
          <u xml:id="u-60.2" who="#PBernardJankowski">Tendencja Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej idzie w kierunku ujednostajnienia ustawodawstwa socjalnego w całej Polsce. Z punktu widzenia techniki administracji jest to bardzo zrozumiałe. Klub Niemiecki jednak będzie się przeciwstawiał temu dążeniu, ponieważ byłoby ono równoznaczne z pogorszeniem się ustawodawstwa socjalnego na Górnym Śląsku.</u>
          <u xml:id="u-60.3" who="#PBernardJankowski">Stwierdziliśmy z zadowoleniem, że rozporządzenie p. Prezydenta z dnia 29 listopada r. z. nie dotyczyło ogólno miejscowych i przemysłowych Kas Chorych na Górnym Śląsku, przeciwnie zatrzymały one nadal ustrój samorządowy.</u>
          <u xml:id="u-60.4" who="#PBernardJankowski">Przy tej sposobności chciałbym wezwać p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej do poczynienia kroków w celu rozciągnięcia również i na Górny Śląsk dwóch ustaw, które leżą w interesie ludności pracującej. Jest to po pierwsze, ustawa o ośmiogodzinnym dniu pracy. Zaraz po przejęciu Górnego Śląska przez Polskę, Sejm Śląski zwrócił się do Rządu z prośbą o rozciągnięcie tej ustawy na Górny Śląsk. Wniosek ten był kilkakrotnie powtarzany. Minęło prawie 9 lat od zmiany suwerenności, a w tym kierunku nic nie uczyniono. Stała się przez to wielka krzywda tej dzielnicy, gdzie robotnicy zmuszeni są wykonywać pracę pod najcięższemi warunkami. Zwracam uwagę tylko na ciężką pracę w kopalniach, hutach żelaznych i cynkowniach. Z ustawy tej nie mogła korzystać warstwa robotnicza, która poniosła największe ofiary dla kraju, a w dodatku podczas wielkiego przesilenia gospodarczego była zmuszona przez 4 1/2 roku pracować 10 względnie 12 godzin dziennie.</u>
          <u xml:id="u-60.5" who="#PBernardJankowski">To samo znaczenie ma ustawa o urlopach, Sprawa urlopów dla robotników na Górnym Śląsku uregulowana jest dotąd tylko umowami taryfowemi. Według obowiązującej taryfy młodociani wogóle nie mają prawa do urlopów. Ustawa o urlopach gwarantuje im conajmniej 15-dniowy urlop rocznie. Już z tego powodu ustawa powinna być rozszerzona na Górny Śląsk. Mówimy bardzo dużo o ochronie młodzieży. Tu mamy możliwość praktycznego wykonywania ochrony nad młodzieżą, Wobec tego usilnie proszę Pana Ministra o natychmiastowe rozciągnięcie mocy obowiązującej tych dwóch ustaw na Górny Śląsk. W tej sprawie Pan Minister napewno znajdzie w tej Wysokiej Izbie bezwzględną większość, Jak już kilkakrotnie przytaczano, Górny Śląsk wykazuje największą liczbę nieszczęśliwych wypadków. Jest to następstwo bezwzględnej racjonalizacji i przyśpieszonego tempa pracy. Według mego zdania, za mało się zapobiega tej ogromnej liczbie wypadków. Przed kilkoma miesiącami zawiązał się tak zwany zespół pracy dla zapobiegania nieszczęśliwym wypadkom, Do tego zespołu pracy należą pracodawcy, jak i pracobiorcy. Byłoby bardzo pożądanem, aby Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej udzieliło tej nowoutworzonej instytucji najdalej idącego poparcia Działalność okręgowego inspektora pracy powinna być bezpartyjną. Niestety już kilkakrotnie musieliśmy stwierdzić brak właśnie tej bezpartyjności. Działalność jego szła w kierunku popierania pewnych organizacyj, mianowicie Generalnej Federacji Pracy. Wbrew instniejącym przepisom, inspektor pracy rozwiązuje rady zakładowe, a na ich miejsce mianuje komisarzy. Ustawa o radach zakładowych opiewa jednak wyraźnie, że do rozwiązania rad zakładowych uprawniona jest jedynie komisja pojednawcza i arbitrażowa. Nowych wyborów nie zarządza się, pomimo że ustawa przepisuje natychmiast owe wybory po ewentualnem rozwiązaniu rady zakładowej. W jednym wypadku urzęduje taka komisarzowa rada zakładowa prawie rok. Na zapytanie przedstawicieli, robotników okręgowy inspektor pracy oświadczył, że owe wybory będą zarządzone nie wcześniej, aż kopalnia ta będzie oczyszczona od Niemców. W innym wypadku okręgowy inspektor pracy zalecał jednemu wielkiemu przedsiębiorstwu prowadzić kontrolę nad tem, do jakiej organizacji robotnicy należą. To napewno nie należy do właściwych zadań inspektora pracy.</u>
          <u xml:id="u-60.6" who="#PBernardJankowski">W obecnym czasie przesilenia zwłaszcza inspektorat pracy powinien uniknąć wszystkiego, co mogłoby sytuację pogorszyć. Według mego zdania powinniśmy zjednoczyć wszystkie wysiłki, aby przezwyciężyć katastrofalne położenie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-60.7" who="#PBernardJankowski">Bezrobocie na Górnym Śląsku dosięgnęło niebywałych rozmiarów. Mamy w tej dzielnicy prawie 60.000 bezrobotnych. Liczba ta stale wzrasta. Tyciącom robotników wymówiono pracę. Zachodzi nawet obawa zupełnego zastoju przemysłu cynkowego. Nie lekceważymy sobie bynajmniej obecnego krytycznego położenia, w którem znajdują się poszczególne przedsiębiorstwa, jesteśmy jednak zdania, że nadmierny ucisk gospodarczy prowadzi do redukcji zarobków, Póki nie nastąpi znaczna redukcja cen, poty mowy być nie może o zniżce płac. Zechce p. Minister zwrócić uwagę na rozwój stosunków na Górnym Śląsku.</u>
          <u xml:id="u-60.8" who="#PBernardJankowski">Ogólny kryzys nie oszczędził również spółki brackiej w Tarnowskich Górach. Liczba ubezpieczonych zmniejszyła się do 79.000, a liczba emerytów wzrosła do 51,000, Wobec tego spółka bracka znajduje się w wielkich trudnościach finansowych. Podwyżka składek ubezpieczeniowych w dzisiejszych warunkach jest niemożliwa. Jak wiadomo Rada Ligi Narodów przyznała spółce brackiej 1 1/2 miliona marek niemieckich z funduszów byłego Oberschlesischer Knappschaftverein, Krążą pogłoski, że Rząd nie ma zamiaru wypłacić powyższej sumy spółce brackiej. Jednak nie może ona zrezygnować z tej sumy. Pociągnęłoby to za sobą zmniejszenie i tak już szczupłych rent emerytów. W interesie wspomnianych emerytów proszę Pana Ministra, aby chciał przyczynić się do wypłacenia powyższej sumy spółce brackiej w Tarnowskich Górach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma p. Dabulewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#PDabulewicz">Wysoki Sejmie! W okresie kryzysu gospodarczego spotykamy się ze zjawiskiem poszukiwania przyczyn tego kryzysu gospodarczego i wśród tych przyczyn wymieniane są wszystkie ciężary, jakie są nakładane na ludność, a więc przedewszystkiem wszystkie podatki państwowe, pozatem podatki samorządowe, wreszcie wskazuje się na ubezpieczenia społeczne, jako na to zło, które jest między innemi jedną z przyczyn wyzysku społecznego. Powiada się, że składki ubezpieczeniowe są za wysokie i gdyby te składki ubezpieczeniowe były niższe, może byłoby lżej żyć na świecie. Mówi się dalej, że instytucje ubezpieczeniowe, a zwłaszcza instytucie ubezpieczenia długoterminowe gromadzą wielkie fundusze, które leża bezprodukcyjnie: powiada się, że pół miliarda złotych leży bezprodukcyjnie: mówi się, że 100.000.000 rocznie się zbiera i że 100.000.000 leży bezprodukcyjnie. Nie dalej jak wczoraj p. Czetwertyński powoływał się na artykuł jednego z codziennych organów, który podobno miał napisać, że marnuje się setki tysięcy złotych. Chciałbym rozwiać tę legendę, że te fundusze, które się składają jako rezerwy ubezpieczeniowe, leżą bezprodukcyjnie. One powracają do życia gospodarczego i odwrotnie pobudzają życie gospodarcze i tem samem przyczyniają się do wzmożenia rozpoczęcia ruchu budowlanego. Ci, którzy występują przeciw funduszom rezerwowym zakładów ubezpieczeń społecznych, powiadają, że nie występują przeciw zasadzie ubezpieczeń. Ta zasada jest śliczna, jest szczytna, jest wielce humanitarna,-ale oni występują przeciw nadmiernym funduszom. Proszę Panów, ten kto występuje przeciw rezerwom ubezpieczeniowym, musi konsekwentnie powiedzieć, że występuje przeciw zasadzie ubezpieczeń społecznych. Bo zasada ubezpieczeń społecznych jest właśnie oparta na rezerwach ubezpieczeniowych. Samo ubezpieczenie społeczne jest zbudowane na rachunku ściśle matematycznym. Tam dokładnie jest obliczona suma składek ubezpieczeniowych i jest powiedziane, że te składki nie mogą być oprocentowane ani wyżej, ani niżej. Owszem, przewidziany jest okres rewizji, która odbywa się w pewnych odstępach czasu, po upływie okresu pięcioletniego. Wobec tego jasną jest rzeczą, że kto się godzi na ubezpieczenia społeczne, kto przyznaj e, że to jest dzieło humanitarne i niezbędne w obecnym ustroju społecznym, ten musi się zgodzić na istnienie rezerw społecznych, rezerw pieniężnych. Ale powstaje pytanie, czy istotnie te rezerwy są bezużyteczne, czy istotnie nie są celowo zużytkowane? W sprawozdaniu, które p. sprawozdawca odczytał, istnieją punkty przeznaczenia rezerw, z których wypływa, że z tych właśnie 100 miljonów, które rocznie zbiera się w formie składek na rezerwy ubezpieczeniowe, przeznacza się na papiery procentowe Banku Gospodarstwa Krajowego 10 miljonów złotych, co stanowi 11% tych 100 miljonów, na papiery procento we Banku Rolnego — 20 miljonów, co stanowi 21% tych rezerw, na zakup papierów prywatnych instytucji kredytowych, między innymi na cele zasilania fabryk i instytucji przemysłowych — 5 milionów, co stanowi 5,2%. Na budowę domów mieszkalnych — 15.100.000, co stanowi 16% tych rezerw, na budowę osiedli robotniczych — 3.700 000, co stanowi 3,9%, na kredyty dla współdzielni mieszkaniowych — 16.300.000, co stanowi 17%, na pożyczki dla samorządów — 11.400.000, co stanowi 12%, na pożyczki dla Kas Chorych — 6.200.000, co stanowi 7%, wreszcie na kredyty gospodarcze 1,5 miljona, co stanowi 1,5%. Z tego wykazu jasno wynika, że przecież te pieniądze zakłady ubezpieczeniowe długoterminowe biorą do swoich kas, a jednocześnie natychmiast przekazują z powrotem życiu gospodarczemu.</u>
          <u xml:id="u-62.1" who="#PDabulewicz">Przypuszczam, że istnieje tylko wielkie nieporozumienie i po wyjaśnieniu go okazuje się, że właśnie te rezerwy, te przymusowe oszczędności pobudzają życie gospodarcze i zasilają organizm państwowy tą krwią, która jest niezbędna w postaci kredytu. Gdyby nie rezerwy instytucji ubezpieczeniowych, to niewątpliwie ruch budowlano-mieszkaniowy u nas od 3 lat zupełnieby zamarł, dlatego, że innych źródeł wpływów prawie że nie miał. Te rezerwy ubezpieczeniowe pobudzały ruch budowlano-mieszkaniowy. Jeżeli na terenie Warszawy i Łodzi przystąpiono do budowy domów mieszkalnych dla robotników i dla pracowników umysłowych, to należy zawdzięczać to temu, że na podstawie dekretu Prezydenta Rzeczypospolitej 24 listopada 1927 r. został ustanowiony zakład ubezpieczeń pracowników umysłowych, który przyczynił się do powiększenia tych właśnie rezerw ubezpieczeniowych i na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów z 4 grudnia 1929 r. można było rozpocząć akcję budowy mieszkań, która powstała z inicjatywy p. Ministra Prystora.</u>
          <u xml:id="u-62.2" who="#PDabulewicz">Głównie miałem za zadanie wyjaśnienie tej sprawy dlatego, że ta rzecz jest kolportowana wśród szerokich mas włościańskich i mieszczańskich w tym celu, ażeby zdyskredytować instytucje ubezpieczeń społecznych i ci, którzy występują przeciw instytucjom ubezpieczeń społecznych w zasadzie, ci występują przeciw tym rezerwom ubezpieczeniowym.</u>
          <u xml:id="u-62.3" who="#PDabulewicz">Pozatem chciałbym jeszcze zaznaczyć, że Rząd dalej stara się o rozwój ustawodawstwa ochronnego pracy, Z tego sprawozdania referenta widzimy, że projektowane są ustawy o rozjemstwie, że projektowane są ustawy o umowach zbiorowych, następnie widzimy również, że jest projektowana ustawa o ubezpieczeniu robotniczem, ustawa inwalidzka i ustawa o ubezpieczeniu na starość. Projektowane są również ustawy o izbach pracy.</u>
          <u xml:id="u-62.4" who="#PDabulewicz">Z powyższego wadzimy, że stanowisko tych ugrupowań robotniczych, które twierdzą, że polityka Rządu idzie przeciw klasie robotniczej, jest niesłuszne, jest niezgodne z prawdą. Rząd w tych warunkach dzisiejszych w okresie kryzysu gospodarczego stoi na stanowisku pogodzenia interesów sfer posiadających z interesami klasy pracującej. Jest to jedyne wyjście dla Państwa Polskiego w tym okresie, w jakim to Państwo żyje.</u>
          <u xml:id="u-62.5" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma p. Waśniewska.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#PWaśniewska">Wysoka Izbo! Chciałabym poruszyć te sprawy z zakresu budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, które obchodzą specjalnie kobiety. Sprawy te wskutek obniżki budżetu właśnie boleśnie dotykają różne organizacje i sfery kobiece.</u>
          <u xml:id="u-64.1" who="#PWaśniewska">Chciałabym przedewszystkiem poruszyć sprawę t. zw, misji dworcowych, na które subsydjum zostało w obecnym budżecie wydatnie zmniejszone. W r. 1923 powstał komitet do walki z handlem kobietami i dziećmi. Komitet ten wspólnie z Towarzystwem ochrony kobiet odnowił t. zw. misje dworcowe, które istniały w Warszawie jeszcze przed wojną i funkcjonowały przedewszystkiem na Dworcu Głównym i na innych dworcach warszawskich. W r. 1924, to jest w rok później, Państwo Polskie ratyfikowało konwencję międzynarodową w sprawie walki z handlem kobietami i dziećmi. Jednym z punktów najważniejszym tej konwencji było właśnie tworzenie i utrzymanie misji dworcowych. Te misje zaczęły funkcjonować z początku bardzo skromnie z wielkiemi trudnościami, potem zaczęto już tworzyć kadry zupełnie wyszkolonych funkcjonarjuszek, które rozpoczęły swoje dyżury, otwarto wreszcie biura na 4 dworcach w Warszawie, oraz schroniska na tych dworcach, gdzie podróżujące młode dziewczęta i kobiety mogły się zatrzymywać na noc, i. wogóle funkcjonariuszki otaczały opieka te kobiety, które w podróży były narażone na wszelkie niebezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-64.2" who="#PWaśniewska">Takich misji dworcowych, właśnie od tego 1925 roku, kiedy powstała pierwsza misja, wznowiona po wojnie, utworzonych jest obecnie już 29 w następujących punktach kraju: w Baranowiczach, Białymstoku, Bydgoszczy. Częstochowie, Gdańsku, Grodnie, Grudziądzu. Kaliszu, Katowicach, Kowlu, Kielcach, Krakowie, Lublinie, Lwowie, Łodzi, Ostrowiu, Poznaniu, Radomiu, Równem, Skarżysku, Stanisławowie, Tczewie, Gdyni, Zbąszyniu i Lesznie, Warszawa posiada 4 takie misie dworcowe: na dworcu Głównym, Gdańskim, Wileńskim i Wschodnim.</u>
          <u xml:id="u-64.3" who="#PWaśniewska">W roku 1930 w październiku, na jesieni ubiegłego roku, odbył się w Warszawie międzynarodowy kongres w sprawie handlu żywym towarem. Kongres ten również wydał rezolucje, zmierzające do tego, ażeby we wszystkich krajach, które ratyfikowały konwencie.</u>
          <u xml:id="u-64.4" who="#PWaśniewska">Jak najbardziej propagować tworzenie nowych misji dworcowych. To też polski Komitet walki z handlem kobietami i dziećmi ogromnie wzmógł swoją akcie, i rozpoczął się bardzo żywy kontakt z władzami prowincjonalnemi przez osobiste zaznajamianie ich z akcją. Ten kontakt dał bardzo pożądane wyniki. Sprawą handlu żywym towarem i walką z tym handlem zainteresowali się wojewodowie i starostowie, zaczęli zwoływać zebrania z udziałem przedstawicieli policji, świata lekarskiego, duchowieństwa i organizacyj społecznych. Polecono specjalne zbadanie spraw nasuwających podejrzenie handlu żywym towarem, popieranie Komitetu w jego pracach przez dostarczanie mu potrzebnych danych i t. d. Ze swojej strony Komitet przesyłał na prowincję wszelkie potrzebne wiadomości i materiały. Propagandę swoją starał się Komitet rozwijać przez rozsyłanie materjału z kongresu, wszelkich plakatów ostrzegawczych, które rozwieszano w urzędach, instytucjach społecznych i t. d. Znaczenie tej propagandy jest bardzo duże ze względu na to, że wbrew wiadomościom, rozpowszechnianym przez niektóre pisma, że handlarze żywym towarem eksportują zagranicę tylko prostytutki, wielka liczba dziewcząt wiejskich, pragnących emigrować, pada ich ofiarą. Prócz tego Komitet rozesłał za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Zagranicznych materjał informatorski i propagandowy do wszystkich polskich placówek konsularnych zagranicą, pragnąc w ten sposób zawiązać z niemi stosunki. Oprócz tego umieścił też o tych sprawach szereg artykułów w prasie.</u>
          <u xml:id="u-64.5" who="#PWaśniewska">Wydatki Komitetu walki z handlem kobietami i dziećmi wynoszą miesięcznie przeszło 18.000 złotych przeciętnie.</u>
          <u xml:id="u-64.6" who="#PWaśniewska">Rezultaty misyj dworcowych są, za lata od 1927 r. począwszy, następujące: Z pomocy misyj dworcowych korzystało w 1927 r. 4.787 osób miesięcznie, a rocznie — 57.444 osoby. W roku 1928 liczba ta już wzrasta, wynosi miesięcznie 8.400 okrągło, a rocznie — 101.780 osób. W roku 1929 znów mamy wzrost do 11.000 miesięcznie i 135.000 rocznie. Za rok 1930 jeszcze niema wszystkich sprawozdań, w każdym razie już miesięczne liczby również się podniosły na jakie 12.000, a liczba roczna powiększyła się do 150.000 osób, tak, że ogółem przeszło pół miljona dziewcząt korzystało z opieki misyj dworcowych.</u>
          <u xml:id="u-64.7" who="#PWaśniewska">Bardzo szczegółowe sprawozdanie, które mamy o tych sprawach, są istotnie dokumentem niezmiernie ciekawym, żywym i interesującym, dowiadujemy się stamtąd, na jak wielkie niebezpieczeństwo narażone są podróżujące kobiety i jak nadzwyczajnie dowcipnych i sprytnych środków używają ci, którzy chcą sprowadzić je na złą drogę dla swoich celów.</u>
          <u xml:id="u-64.8" who="#PWaśniewska">W ostatnich czasach właśnie, pomimo całej pożytecznej działalności tej instytucji, nastąpiła niestety redukcja tych subwencji z 17.500 zł, miesięcznie do 10.000 zł. Wskutek tego Komitet będzie musiał prawdopodobnie zamknąć szereg schronisk, które nie będą mogły się utrzymać. Komitet będzie mógł tylko wegetować, gdyż personel biurowy i wydatki kancelaryjne trzeba będzie ograniczyć do minimum. Zatem dotychczasowa działalność tej instytucji i poniesione w związku z nią koszty będzie można uważać prawie z a stracone. A jest to instytucja, która rozwinęła się dzięki wydatnej pomocy społeczeństwa, przy wielkiej ofiarności kobiet ze wszystkich sfer społecznych, które chciały pomóc w tej niezmiernie trudnej i drażliwej akcji. Dlatego pragnęłabym bardzo, ażeby Ministerstwo w miarę możności starało się ten ubytek w ciągu roku poprawić i przynajmniej powrócić do tych dawnych subwencji, jakie to towarzystwo otrzymywało.</u>
          <u xml:id="u-64.9" who="#PWaśniewska">Druga sprawa, do której dziś już tylko powracam, ponieważ w roku zeszłym przeprowadziłam w Sejmie całą kampanję bez żadnego rezultatu, to jest powiększenie liczby inspektorek pracy. W Sejmie nie mogłam przeprowadzić tego wniosku, zresztą bardzo skromnego, bo szło tylko o pięć nowych etatów dla inspektorek pracy, ażeby wszystkie 12 okręgów były obsadzone. Nie mogłam tego przeprowadzić dla tej prostej przyczyny, że stronnictwa lewicy i prawicy głosowały przeciwko mojemu wnioskowi. Chociaż w Senacie sprawa ta została wznowiona i zapadła rezolucja, wzywająca Rząd, ażeby w miarę możności jednak tę pozycję do budżetu wstawił, w tym roku znowu z powodu ciężkiego położenia ekonomicznego nie została ona załatwiona. I wskutek tego znowu całe masy kobiet są pozbawione opieki inspekcyjnej. A trzeba dodać, że coraz bardziej, coraz więcej, coraz silniej upominają się kobiety pracujące fizycznie o inspekcję pracy, i także pracownice umysłowe, które dotąd są bardzo mało nią objęte, również bardzo jej pragną.</u>
          <u xml:id="u-64.10" who="#PWaśniewska">Jeszcze jedna sprawa, którą pragnę także poruszyć, to jest udział kobiet w sądach pracy. Są utworzone od paru lat sądy pracy, ale jak dotąd, chociaż żadnych przeszkód prawnych do uczestniczenia w nich kobiet niema, jednakże żadna z kandydatek przedstawionych, posiadających wszelkie kwalifikacje, na stanowisko ławnika w sądzie pracy zatwierdzona nie została. Teraz jest nowa sposobność, mają się tworzyć nowe sądy pracy, wiemy, że ma być utworzony sąd pracy w Warszawie. Niezmiernie pożądanem byłoby, ażeby to uprzedzenie do kobiet pod tym względem minęło i ażeby w sądach pracy mogły zasiadać i kobiety.</u>
          <u xml:id="u-64.11" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#WicemarszałekCzetwertyński">Głos ma p. Teleżyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#PTeleżyński">Wysoki Sejmie! Wśród powodzi poprawek, zgłoszonych na Komisji Budżetowej przez Klub Narodowy do budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, znalazła się jedna, która zmusza nas, Ukraińców, do wypowiedzenia naszego poglądu na tę sprawę, oraz do stwierdzenia, iż Klub Narodowy potwierdził w tym wypadku, jak i w wielu innych, swój wrogi stosunek do wszystkiego, co ukraińskie.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#PTeleżyński">Mianowicie, na Komisji Budżetowej przedstawiciel Klubu Narodowego wystąpił z wnioskiem o skreślenie z działu 8 § 18 kwoty zł. 270.000, przewidzianej przez Rząd na zasiłki dla ukraińskich inwalidów wojennych, nie objętych rozporządzeniem Pana Prezydenta Rzeczypospolitej z 10 czerwca 1927 r. (Dz. Ust. Nr 54 poz. 475), znajdujących się obecnie w obozie w Kaliszu.</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#PTeleżyński">Czy zastanowili się przedstawiciele Klubu Narodowego nad tem, co robią, czy zresztą zastanowili się nad tem, kto będzie korzystał z sum, przewidzianych przez Rząd w § 18?</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#PTeleżyński">Otóż, proszę Wysokiej Izby, kredyty, które przewiduje dział 8 § 18 budżetu Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, przeznaczone są na utrzymanie wojennych inwalidów ukraińskich byłej armji Ukraińskiej Republiki Ludowej oraz na pomoc lekarską i protezy; to jest na utrzymanie przy życiu ludzi, którzy konieczność współżycia narodów polskiego i ukraińskiego wprowadzili w czyn i w bardzo ważnych chwilach dziejowych ofiarą własnej krwi stwierdzili, że nawet życie i zdrowie jednostek warto poświęcić, aby szerszy ogół obydwu społeczeństw miał możność przekonać się i uwierzyć, iż konieczność ta jest koniecznością dziejową.</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-66.5" who="#PTeleżyński">Tak jest, ci którym Klub Narodowy ma zamiar odmówić warunków niezbędnych dla bytu człowieka uczciwego, 10 lat temu pod sztandarami z dewizą „za naszą i waszą wolność” przeleli własną krew nietylko nad brzegami Dniepru, lecz i nad brzegami Wisły i Dniestru, a Zamość pozostanie nazawsze piękną kartą w historji współżycia obydwu narodów, albowiem Zamość i okolice w sierpniu 1920 r. były świadkami heroicznej walki dywizyj ukraińskich, które nie wierząc w cud, lecz tylko w czyn pełen wiary i poświęcenia się, wstrzymały rozpęd hord Budionnego na Warszawę.</u>
          <u xml:id="u-66.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-66.7" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-66.8" who="#PTeleżyński">Armja Ukraińskiej Republiki Ludowej, na czele której był ś. p. Ataman Petlura, biorąc udział w walce z najazdem hord wschodu, stała po stronie Polski, uczciwie wywiązała się z obowiązku dobrowolnego sojusznika, i historja należycie oceni jej znaczenie nie tylko w walce o niepodległość Państwa Polskiego, lecz także i w obronie całej Europy przed krwawym Wschodem.</u>
          <u xml:id="u-66.9" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-66.10" who="#PTeleżyński">Walka ta wymagała ofiar. Ogromna ich część pozostała na rozległych polach od Dniepru do Wisły, zaś cząstka, przeważnie inwalidów, znajduje się w obozie kaliskim.</u>
          <u xml:id="u-66.11" who="#PTeleżyński">Przekonani jesteśmy, iż naród polski i nadal będzie otaczał swoją opieką tych, którzy są świadectwem dziejowej współpracy narodów polskiego i ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-66.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-66.13" who="#PTeleżyński">Stanowisko Klubu Narodowego w tej sprawie uważamy za nieuzasadnione, nietylko rzeczowo, ale co więcej i moralnie.</u>
          <u xml:id="u-66.14" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#Marszałek">Minister Pracy i Opieki Społecznej p. Hubicki:</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Pozwolę sobie zabrać na chwilę uwagę Wysokiej Izby, chcąc odpowiedzieć w paru słowach p. posłowi Rosmarinows i p. posłowi ministrowi Jankowskiemu. Pan poseł Rosmarin w swojem przemówieniu programowem zwrócił się raczej do całego polskiego społeczeństwa, niż do Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej, i tej strony jego przemówienia nie będę poruszał, chciałbym tylko zwrócić uwagę na to, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej nigdy stronniczo do obywateli polskich wyznania izraelickiego nie odnosiło się. Dowodem tego jest chociażby te parę cyfr, które ja przytoczę.</u>
          <u xml:id="u-67.3" who="#Marszałek">Na Centralne Stowarzyszenie Opieki Żydowskiej w bieżącym roku zostało wyasygnowane 201.000; na Pożyczkowe Kasy Bezprocentowe Żydowskie zostało wyasygnowane dotychczas 50 000 zł, będzie jeszcze 25 tysięcy wyasygnowanych — razem 75 tysięcy; na Towarzystwo Emigracyjne d. E. A. Z. zostało wyasygnowane 48.000, gdy w zeszłym roku było 36.000. Procentowo, jeżeliby chodziło o ilość zaludnienia, zupełnie ściśle jest utrzymany ten procent, a co do życzliwości dla tych kilku instytucyj, które ja znam i które pracują bardzo porządnie, to są w każdym razie ze wszechmiar popierane, i moralnie i materjalnie.</u>
          <u xml:id="u-67.4" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o sprawę Syndykatu, to Syndykat nie jest stworzony jako instytucja zarobkowa, jako instytucja przemysłowa; Syndykat jest stworzony po to, by obronić emigranta przeciwko całemu szeregowi nietylko wyzysków, ale i całemu szeregowi machinacji, przeprowadzanych z naszymi emigrantami — i niewiadomo, czy te tysiące rodzin, które straciły chleb z tego powodu, czy te tysiące agentów jednakże nie robiły nieskończenie większej szkody emigrantowi naszemu, niż szkoda, która ich teraz spotkała.</u>
          <u xml:id="u-67.5" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o przemówienie p. ministra Jankowskiego, to muszę stwierdzić, że wszystko to, co powiedział nam o płacach robotniczych, pokrywa się zupełnie z mojem nastawieniem na tę sprawę. Chcę tylko tutaj powtórzyć i jeszcze raz zaznaczyć, że użyję wszelkich środków, któremi rozporządza Ministerstwo Pracy, by utrzymać obecny stan płac robotniczych. Niezawsze się to udaje. Tego dowodem są płace w rolnictwie. Lecz te sprawy dotyczą już ogólnego poprostu stanu ekonomicznego kraju.</u>
          <u xml:id="u-67.6" who="#komentarz">(P. Chądzyński: Panie Ministrze, P. P. G. w Grudziądzu o 30% zmniejszyło płace.)</u>
          <u xml:id="u-67.7" who="#Marszałek">Jeszcze o tem nic nie wiem. Jeżeli to dojdzie do mego rozstrzygnięcia, powtarzam, że jeszcze raz użyję wszelkich możliwych posiadanych przezemnie środków.</u>
          <u xml:id="u-67.8" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o te kilka ustaw, które poruszył p. poseł Jankowski, to muszą zapowiedzieć Panom, że ustawa o umowach zbiorowych i załatwianiu zatargów zbiorowych w pracy jest gotowa, jest gotowa do wniesienia do Izb — z tem jednakże, że ustawa ta wymaga pewnych ofiar budżetowych i pewnych przygotowań personalnych, tak samo jak i ustawa o unifikacji w zakresie sądów pracy.</u>
          <u xml:id="u-67.9" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o rozszerzenie całego szeregu ustaw socjalnych na teren górnośląski, to już 20 maja r. ub. Rada Ministrów na wniosek P. Ministra Pracy i Opieki Społecznej upoważniła wojewodę śląskiego do wniesienia na Sejm Śląski socjalnych ustaw, które obowiązują na terenie całego Państwa, do rozszerzenia i na teren śląski.</u>
          <u xml:id="u-67.10" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o dekret Pana Prezydenta z dnia 29 listopada r. b., to już w pewnym stopniu wyjaśniłem go na Komisji Budżetowej. Chcę tylko jeszcze zaznaczyć parę następujących uwag. Nie będę polemizował z p. posłem Jankowskim w tem, czy ta forma samorządu, która istniała przedtem, czy ta forma samorządu, którą przewiduje ten dekret, jest lepsza. To jest kwestja zapatrywania. Jednakże muszę stwierdzić, że dekret nie znosi zupełnie samorządu, a utrwala i ujednolica ten samorząd na terenie całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-67.11" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o podniesienie tych wielkich kosztów administracyjnych, które rzeczywiście sięgają 13%, to według mnie nie pochodzi ono stąd, że zajęli się administracją komisarze w Kasach, a leży ta przyczyna nieskończenie głębiej.</u>
          <u xml:id="u-67.12" who="#Marszałek">Cała gospodarka 10-letnia zawiera cały szereg umów, które nietylko były niekorzystne, ale z punktu widzenia dobra instytucji — niemoralne i one stworzyły te nadmierne koszta administracyjne.</u>
          <u xml:id="u-67.13" who="#Marszałek">W sprawie bezrobocia będę miał zaszczyt wyjaśnić swoje stanowisko w stosunku do nieuchylenia sezonu martwego na Komisji Ochrony Pracy we wtorek. Nadmienię tylko to jedno, że uchylenie sezonu martwego w obecnym roku kosztuje 15 miljonów, a wobec 64 miljonów, na które się zadłużył w Skarbie Państwa i w Banku Gospodarstwa Krajowego fundusz bezrobocia, poprostu powiększenie tego długu jeszcze o 15 miljonów wydało mi się zupełnie niemożliwe.</u>
          <u xml:id="u-67.14" who="#Marszałek">Jeżeli chodzi o ustalenie terenów emigracyjnych, to stwierdzam, że ustalenie tych terenów emigracyjnych co do jednego już nastąpiło. Uważam, że teren emigracyjny w stanie Spiritusanto jest dostatecznie, może więcej niż dostatecznie dobry dla polskich emigrantów. Próby, które przedsięwzięto na terenie kolonji Aquila Blanca, dały najlepsze rezultaty tak pod względem zdrowotnym, jak i pod względem gospodarczym, chociaż ta kolonja istnieje 2-gi rok.</u>
          <u xml:id="u-67.15" who="#Marszałek">Chcę poruszyć jedną ostatnią rzecz. Pan poseł Jankowski wspomniał tu, że w jakiemś piśmie pojawiła się supozycja, że Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej może przestać istnieć. Przy tym układzie sił w Rządzie, jaki obecnie istnieje, muszę zapewnić, że w Rządzie nikt nie myśli o tem, ażeby skasować Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej.</u>
          <u xml:id="u-67.16" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-67.17" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-67.18" who="#Marszałek">Głos ma p. Dyboski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#PDyboski">Wysoki Sejmie! Do sprawozdania, które Panowie mają przed sobą w druku nr 100, chciałbym dodać tylko kilka uwag, ilustrujących przebieg dyskusji na temat budżetu Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Komisji Budżetowej. Przede wszystkiem chciałbym zwrócić uwagę na jeden z dość ważnych działów, znajdujących się w budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych, który obciąża budżet Ministerstwa Spraw Zagranicznych i znajduje się tam z przyczyn czysto formalnych. To jest dział, który zarówno w dochodach, jak i wydatkach, w bilansie nie daje wyników pocieszających, a mianowicie dział zarządu nieruchomości polskich w Gdańsku. Zestawienie tych kilku pozycyj, które ten dział obejmuje, wykazuje, że administracja tych nieruchomości, nie należących wyłącznie i nie użytkowanych wyłącznie przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych i przez nasze przedstawicielstwo w Gdańsku, pochłania zbyt dużą sumę. Czy dział ten dałby się z pożytkiem rozprowadzić w budżety poszczególnych resortów, wątpię, ale przyklasnąć należałoby tej myśli, żeby znaczną część tych nieruchomości, których liczba wynosi około 30, jak najrychlej spieniężyć, tembardziej, że nie służą one wyłącznie dla naszych celów reprezentacyjnych, nie służą one wyłącznie celom Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#PDyboski">W Komisji Budżetowej część dyskusji była poświęcona wnioskowi p. Zielińskiego o zwiększenie dochodów w artykule, dotyczącym wiz konsularnych. Większość Komisji Budżetowej nie mogła przychylić się do tego wniosku, a to w rozumieniu rzeczy następującem, że zwiększenie dochodów w tej pozycji byłoby obciążeniem, trafiającem przedewszystkiem w obywateli polskich, a po drugie, że uniemożliwiłoby akcję zapoczątkowaną już w ubiegłym roku przez rozporządzenie Ministra Spraw Zagranicznych, wydane w porozumieniu z innemi resortami, mianowicie co do uznawania świadectw pochodzenia wydawanych przez izby handlowe, a nietylko tych, które wydają konsulaty. Pozycja, znajdująca się obecnie w budżecie, może, jak to już zaznaczyłem w sprawozdaniu, stać się bardzo łatwo nierealną. Powiększenie jej byłoby myślą bardzo ponętną, ale podniesienie do wysokości, jaką proponuje p. Zieliński, byłoby rzeczą wręcz niemożliwą, i dlatego większość Komisji ten wniosek o powiększenie pozycji dochodów odrzuciła.</u>
          <u xml:id="u-68.2" who="#PDyboski">W pozycjach, które odnoszą się do wydatków, uwaga nasuwa się tylko co do pozycyj dwóch. Jedna z nich bardzo drobna, druga bardzo duża. Znajduje się w pozycji wydatków suma stosunkowo bardzo drobna, ale niesłychanie symptomatyczna, to jest pozycja na stypendja naukowe za granicą i na wyższe kursy dyplomatyczne i konsularne. I tutaj nasuwa się każdemu myślącemu o przyszłości i o rozwoju tego resortu uwaga na temat wychowania przyszłego pokolenia naszych dyplomatów. Dyplomacja polska z natury rzeczy jest młoda, liczy ona po wojnie zaledwie 12 lat, sił rutynowanych, sił, które swoją rutynę czerpią ze służby dawniejszej w państwach zaborczych, ma stosunkowo mało, tem większą troską musi otaczać Ministerstwo Spraw Zagranicznych wychowanie nowego i dalszych pokoleń. Wysyłanie jak największej ilości młodych adeptów dyplomacji polskiej na studja zagraniczne musi napotykać na przyjęcie bardzo życzliwe, a myśl wprowadzenia oprócz tego kursów dokształcających tak, jak one zostały wprowadzone w roku ubiegłym, jest, zdaniem mojem, bardzo szczęśliwa. Komisja Budżetowa miała w ręku program takiego wyższego kursu, który się odbył w październiku i listopadzie r. ub. przy uczestnictwie około 70 urzędników. Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-68.3" who="#PDyboski">Dla informacji Wysokiej Izby przytoczę tylko kilka przedmiotów, które na tym kursie wykładano: przedewszystkiem przedmioty, traktujące o zagadnieniach ekonomicznych, o zagadnieniach prawa międzynarodowego, a znaczną część kursu zajęły ćwiczenia praktyczne. Do wykładów byli powołani ludzie postronni, ludzie o bardzo wysokim poziomie wiedzy tak, że całokształt kursu mógł w pewnej mierze zadowolić potrzeby uczestników, tem znaczniejsze, że w dzisiejszych warunkach dyplomata młodszy czy starszy musi posiadać wykształcenie niemal że uniwersalne i poza wszelkiemi kwalifikacjami osobistemi i lingwistycznemi musi posiadać zasób wiedzy wprost niepospolity. Na kursach tych wykładali przeważnie profesorowie uniwersytetów naszych, jak prof. Adam Krzyżanowski, Stanisław Bentkowski i Stanisław Zakrzewski. Następnie wykładali ekonomiści znani w życiu praktycznem, jak zastępca naczelnego dyrektora Banku Gospodarstwa Krajowego, p. Minister Gliwic i fachowcy z różnych działów. Bilans tego kursu, jak mogę sądzić według programu, mógł być tylko dodatni i pozycja wstawiona na ten cel, jakkolwiek drobna, zasługuje na specjalną uwagę.</u>
          <u xml:id="u-68.4" who="#PDyboski">Wysoka Izbo! Jest pozatem w budżecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych pozycja bardzo duża, która jak zwykle co roku, była w Komisji Budżetowej kwestjonowana. Jak corocznie, tak i tego roku, pojawił się wniosek o skreślenie, i to skreślenie bardzo wybitne zarówno funduszu dyspozycyjnego, jak i przedewszystkiem funduszu propagandowego. Jak i corocznie, tak i tego roku, dyskusja nad propagandą i nad sposobem prowadzenia propagandy zajęła w Komisji Budżetowej bardzo dużo czasu. Stało się to może dlatego, że to jest przedmiot bardzo wdzięczny i nadający się do dyskusji, tembardziej, że mało który z posłów może ocenić ten przedmiot całkowicie, może mieć zebrane wszystkie wiadomości o tem tak, jak ma zebrane kierownik danego resortu. Dlatego pragnąłbym tutaj nieco szerzej podać dane, które czerpię ze sprawozdania wydziału prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-68.5" who="#PDyboski">Propaganda Ministerstwa Spraw Zagranicznych szła w różnych kierunkach, w kierunku organizacji zjazdów różnego rodzaju, np. zjazdu Unji Intelektualnej, zjazdu Penklubu, zjazdu na jubileusz Kochanowskiego, zjazdu na jubileusz Asnyka, wreszcie zjazdu, w którym Polska odniosła znaczny sukces, zjazdu architektury nowoczesnej w Brukseli. Dalej wydział prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych przyczynił się do organizacji wystaw artystycznych wędrownych i jednej takiej wystawy stałej w Paryżu. Ministerstwo Spraw Zagranicznych popierało produkcję naszej twórczości wszelkiego rodzaju za granicą.</u>
          <u xml:id="u-68.6" who="#PDyboski">Ministerstwo Spraw Zagranicznych dalej organizowało dział polski na wystawie ogólnej w Liege, na wystawie turystycznej w Londynie i brało udział w organizowaniu wystawy powszechnej w Poznaniu. Znajdujemy także w tem sprawozdaniu wykaz filmów, które mogą za granicą szerzyć wiadomości o Polsce w sposób popularny. Wykaz tych filmów bez wątpienia nie jest pierwszorzędny, jest jednak jako początek tej akcji bardzo piękny i poparcia godny.</u>
          <u xml:id="u-68.7" who="#PDyboski">Szczególną uwagę Komisji Budżetowej zajęła kwestja wydawnictw Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Jeden z pp. posłów pragnął zobaczyć wydawnictwa Ministerstwa za ubiegły rok. Naturalnie przegląd tych wydawnictw w czasie krótkiego stosunkowo posiedzenia i krótkiej dyskusji nie mógł doprowadzić do innej konkluzji, jak tylko do bardzo powierzchownej krytyki tych wydawnictw. Między innemi usłyszano tam krytykę, że wśród wydawnictw propagandowych Ministerstwa zbyt dużo miejsca zajmuje propaganda jednej osoby. P. poseł, który tę sprawę poruszył, miał na myśli broszurę, dotyczącą Marszałka Piłsudskiego.</u>
          <u xml:id="u-68.8" who="#PDyboski">Otóż w zestawieniu wydawnictw Ministerstwa Spraw Zagranicznych rzeczywiście znajduje się jedna broszura o Józefie Piłsudskim wydana w trzech językach, po czesku, po rumuńsku i po serbsku, oraz jedna broszura wydana po żydowsku na ten sam temat. Ocena całokształtu wydawnictw Ministerstwa Spraw Zagranicznych w ten sposób przeprowadzona jest conajmniej jednostronną, a to z kilku powodów. Jeżeli porównamy rozmiary tych wydawnictw, które mam przed sobą, z wydawnictwami wydanemi na inne tematy, to broszura o Marszałku Józefie Piłsudskim obejmuje zaledwie stron 48; jest i musi być ona dla reprezentantów naszej mniejszości sejmowej niesłychanie niewygodna, bo gdyby zadali sobie trudu przeczytania tej broszury, tak jak ja, po chorwacku, to znaleźliby na stronie 24 mowę Józefa Piłsudskiego na otwarcie Sejmu Ustawodawczego w roku 1919, a więc nie znaleźliby tam przedstawienia osoby Marszałka jako tego, który gwałci instytucję demokracji, wolności myśli i ustroju republikańskiego. Wydawnictwa nasze jednak, poza temi 4-ma broszurkami, obejmują rzeczy bardzo poważne, więc np. jak na Komisji Budżetowej miałem już zaszczyt zwrócić uwagę, przedewszystkiem kwestje, które w ostatnim roku stały się bardzo aktualne nie z naszej winy i nie z naszej woli. I tak np. o kwestji Pomorza znajdujemy tu publikacje bardzo cenne i pożyteczne, wydawane w różnych językach, przedewszystkiem w języku angielskim; w skorowidzach nigdzie nie mogłem się doszukać nazwiska Marszałka, choć znajdujemy tam nazwiska innych wybitnych polityków. Znajdujemy pozatem obszerne wydawnictwa angielskie i niemieckie, dotyczące naszej historji, literatury i sztuki.</u>
          <u xml:id="u-68.9" who="#PDyboski">Propaganda nasza, która pożera rocznie około 4 miljonów złotych, musi być z natury rzeczy niesłychanie wytężona, nietylko dlatego, że napotyka na trudności zewnętrzne, nietylko dlatego, że ze strony państw innych i społeczeństw innych napotyka na kontrpropagandę również bardzo natężoną, ale jeszcze i z jednego powodu — z powodu tego, że nie wszyscy poczuwamy się jednolicie i równomiernie do odpowiedzialności za to, w jakiem świetle przedstawiamy nasze Państwo za granicą. I jeżeli już jestem przy różnych wydawnictwach, to Wysoka Izba pozwoli, że pokażę tu wydawnictwo nie pochodzące z wydziału prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, wydawnictwo, które było w czasie ubiegłej sesji w Genewie rozdawane członkom, wydawnictwo, które nosi tytuł w 4 językach: „Na rozkaz Marszałka Piłsudskiego”, a zawiera interpelację pp. posłów z PPS. na temat Brześcia. Czy ta broszura, którą mam w ręku, jest rzeczywiście realną pomocą dla naszego Ministra Spraw Zagranicznych w jego bardzo trudnych chwilach w Genewie, pozwalam sobie o tem wątpić i pozwalam sobie tę wątpliwość wyrazić w imieniu większości Komisji Budżetowej, a przypuszczam, że i większości Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-68.10" who="#komentarz">(Oklaski na ławach BB.)</u>
          <u xml:id="u-68.11" who="#PDyboski">Pozwoliłem sobie poruszyć to dlatego, że opozycja na Komisji Budżetowej użyła wyrażenia o nieostrożnych wynurzeniach naszych polityków za granicą. Przypuszczam, że panowie posłowie z opozycji tę rzecz znają i tę publikację także do kategorji bardzo nieostrożnych wynurzeń może zechcą zaliczyć.</u>
          <u xml:id="u-68.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-68.13" who="#PDyboski">Wysoki Sejmie, w imieniu Komisji Budżetowej mam zaszczyt zatem sprzeciwić się wszystkim wnioskom mniejszości, zmierzającym do okrojenia tych czy innych pozycyj, i mam zaszczyt prosić o uchwalenie tych poprawek, które Komisja Budżetowa w toku swojej dyskusji przyjęła, a które zmierzają do drobnych coprawda, ale jednak oszczędności w budżecie tego ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-68.14" who="#PDyboski">Zakończyć pragnąłbym sparafrazowaniem zwrotu, którego dzisiaj użył jeden z ministrów innego resortu, mianowicie, że w interesie Państwa leżałoby, żebyśmy na tym odcinku mieli spokój.</u>
          <u xml:id="u-68.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Piestrzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#PPiestrzyński">Wysoki Sejmie! Pan Minister Spraw Zagranicznych na ostatnich posiedzeniach komisyjnych Sejmu i Senatu duży kładł nacisk na to, że Polska pragnie normalizacji stosunków ze swoimi sąsiadami i że pragnie również pokoju. Mam wrażenie, że wszystkie ugrupowania w tej Izbie te pragnienia i te dążenia całkowicie podzielają. Ale dla zabezpieczenia pokoju, dla utrzymania pokoju nie starczą deklaracje pacyfistyczne, nie starczą również jednostronne ustępstwa państw, które istotnie chcą ponosić ofiary na rzecz pokoju. Pokój trzeba zabezpieczyć. I w naszej polityce zagranicznej zagadnienie bezpieczeństwa pozostaje nadal najistotniejszem i najważniejszem do rozwiązania. Dlatego też wyniki działalności naszej dyplomacji mogą być oceniane tylko z tego punktu widzenia, czy wzmogły się warunki naszego bezpieczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-70.1" who="#PPiestrzyński">Rozmaite objawy nakazują nam trzeźwo stwierdzić, że więcej niż kiedykolwiek wystawieni jesteśmy na bezprzykładne ataki, skierowane przeciw całości naszego Państwa, co zresztą powiedział również p. kierownik Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-70.2" who="#PPiestrzyński">Rok 1930 był rokiem ewakuacji Nadrenji, nastąpiła ona bez udzielenia Polsce odpowiednich kompensat bezpieczeństwa, których swego czasu domagał się bezskutecznie p. Minister Zaleski. Rok 1930 miał być rokiem „likwidacji wojny” i „likwidacji przeszłości”, tymczasem skutki, jakie wywołał, wskazywały, że mamy raczej do czynienia z „likwidowaniem zwycięstwa” z r. 1918.</u>
          <u xml:id="u-70.3" who="#PPiestrzyński">Nie będę Panom wskazywał, jak bardzo dążenia agresywnie wzrosły w społeczeństwie niemieckiem właśnie w tym r. 1930. Nie będę przypominał wystąpień ministra Treviranusa, nie będę przypominał mowy dr. Curtiusa w listopadzie ubiegłego roku w komisji spraw zagranicznych Reichstagu, gdzie powiedział, że polityka niemiecka nie zmierza od 12 lat do czego innego, jak do rewizji granic polskich. I nawet ostatnio w Genewie niemiecki minister spraw zagranicznych nie mógł się powstrzymać od tego, żeby tej sprawy w formie wprawdzie dość zawoalowanej, ale nie mniej bardzo wyraźnej nie poruszyć.</u>
          <u xml:id="u-70.4" who="#PPiestrzyński">Istotnie obserwując działalność polityczną Rzeszy, widzimy, że mamy do czynienia z jasno zarysowanym planem, którego wyrazem jest kampanja Niemiec w sprawie rewizji traktatów, ich stanowisko w sprawie mniejszości na terenie Ligi Narodów, kwest ja Osthilfe, wreszcie gnębienie mniejszości polskiej w Niemczech i t. d. Plan ten jest systematycznie realizowany. Rok rocznie możemy obserwować, jakie Niemcy robią postępy i jakie osiągają korzyści na drodze, jaką sobie wytknęły. Niestety musimy stwierdzić, że Niemcy nie napotykają na poważniejsze opory, jakich możnaby oczekiwać, nie napotykają zwłaszcza na taki system polskiej polityki zagranicznej, któryby ich plany w sposób skuteczny krzyżował.</u>
          <u xml:id="u-70.5" who="#PPiestrzyński">Mylny jest pogląd, jakoby akcja antypolska w Niemczech była jedynie monopolem obozu Hittlera czy Hugenberga, jakoby istniały z jednej strony Niemcy wojownicze, a z drugiej pacyfistyczne. Kampanja ta jest dziełem całego narodu niemieckiego. Nie jest również ścisłem twierdzenie, że nasz sąsiad zachodni popada tylko w jakąś histerję zbiorową, wmawiając w siebie i w innych, że jedynie nowy rozbiór Polski uratuje Niemcy od katastrofy gospodarczej. Na stosunki polsko-niemieckie trzeba patrzeć z historycznego punktu widzenia, opierając się na doświadczeniach dziejowych. Wówczas zrozumiemy, że pewne dążenia narodu niemieckiego nie są wywołane tylko przemijającemi nastrojami, które łatwo da się załagodzić ustępstwami z naszej strony, ale są to niestety tendencje stałe, które istnieją od stuleci. Widzimy je nietylko w szeregach Stahlhelmu i pokrewnych organizacji, ale również wyrażają je socjaliści niemieccy, jak i katolicy niemieccy, których jeden z przywódców, ks. prałat Kaas, wbrew pokojowym wezwaniom Papieża Piusa XI prowadzi systematyczną i perfidną kampanję przeciwko Polsce, państwu w olbrzymiej większości katolickiemu.</u>
          <u xml:id="u-70.6" who="#PPiestrzyński">I dlatego mając na uwadze te stałe tendencje polityki niemieckiej, bez względu na to, czy realizację tych idei przeprowadzać będzie ks. Kaas, czy Hitler, również w polskiej polityce zagranicznej muszą istnieć tendencje stałe, trwałe i niewzruszone, któreby się tej polityce niemieckiej przeciwstawiały. Polityka zagraniczna nie może ograniczać się do załatwiania bieżących spraw od przypadku do przypadku. Nie może żyć złudzeniami. Nie może dawać się zaskakiwać, jak to się stało po podpisaniu traktatu handlowego z Niemcami, kiedy rząd Rzeszy po podpisaniu traktatu wprowadził nagle bojowe cła agrarne, które obalały główne korzyści, jakie Polska miała wyciągnąć z traktatu. A trzeba dodać, że minister Rzeszy Schiele zapowiada dalszą ochronę celną dla produktów rolnych. A kanclerz Rzeszy Bruening zapowiedział wprowadzenie jakiegoś nowego systemu gospodarczego, mającego Niemcom zapewnić samowystarczalność, którego ostrza zapewne znowu będą skierowane przeciw Polsce. Mam wrażenie, że te tendencje polityki niemieckiej wykluczają ratyfikowanie traktatu handlowego z Niemcami przez Polskę.</u>
          <u xml:id="u-70.7" who="#PPiestrzyński">Jak Polska ma reagować na te objawy, wymierzone nietylko w nią, ale i w pokój europejski? Mam wrażenie, że jedyną odpowiedzią na to pytanie, to nie jest wymyślanie mniej lub więcej dziwacznych kombinacyj politycznych, ale trzymanie się utartego szlaku polityki polskiej, która nam dała niepodległość i zjednoczenie. Jest to przedewszystkiem zacieśnienie węzłów z temi państwami, które tak, jak my, są zainteresowane w utrzymaniu pokoju. I pod tym względem ze szczególnem uznaniem przyjęła opinja polska oświadczenie nowego francuskiego prezesa rady ministrów p. Lavala, który w exposé programowem mówił o łączności Francji z jej sprzymierzeńcami.</u>
          <u xml:id="u-70.8" who="#PPiestrzyński">Ale Państwo Polskie nie może w swoich wystąpieniach oglądać się tylko na sprzymierzeńców i od nich tylko oczekiwać poparcia, musi umieć samo reagować. Nie chciałbym, aby mnie posądzano o chęć namawiania Pana Ministra Spraw Zagranicznych do jakichś awanturniczych wystąpień w polityce zagranicznej.</u>
          <u xml:id="u-70.9" who="#komentarz">(Głos: No, nie wiem, czy on sobie to weźmie do serca, co Pan mówi.)</u>
          <u xml:id="u-70.10" who="#PPiestrzyński">Zobaczymy. Wiem, że Pan lubi awantury i burdy. Byliśmy zawsze przeciwni wszelkiemu awanturowaniu się w polityce zagranicznej. Uważam jednak, że taktyka milczenia i ignorowania pewnych objawów nie da się zawsze pogodzić z interesami Państwa.</u>
          <u xml:id="u-70.11" who="#PPiestrzyński">Rozumiem, czem się tę taktykę uzasadnia. Ma ona wykazać, że dyskusji w sprawie granic nie podejmujemy, że akcji antypolskiej Niemiec nie bierzemy na serjo i nie przywiązujemy do niej żadnej wagi. Ale każda taktyka jest wtedy tylko dobra, jeżeli daje dobre rezultaty. Tymczasem okazuje się, że taktyka przemilczania pewnych objawów daje właśnie wyniki ujemne. To wszystko rozzuchwaliło Niemcy w stosunku do Polski do granic wręcz niedopuszczalnych w stosunkach międzynarodowych. Pozatem ustaliło się w opinji międzynarodowej przekonanie, że sprawa Pomorza to nie jest sprawa całkowicie pewna, że można na ten temat dyskutować, że można pisać najrozmaitsze artykuły i rozprawy, zupełnie zresztą niepoważne. Np. jeden z publicystów francuskich, bardzo wybitny, który jest jednocześnie współpracownikiem „Messager Polonais”, organu polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, pisał o „pogardliwej flegmie taktyki polskiej”. To jest pewna opinja, która istnieje w świecie międzynarodowym. Pozatem ukazują się raz po raz na łamach rozmaitych pism zagranicznych rozprawy, jakby należało rozwiązać sprawę Pomorza, która przecież do rozwiązania się nie nadaje, bo jest ustalona i załatwiona. Jeden z takich francuskich publicystów, który odgrywa pewną rolę i ma pewną styczność z Ministerstwem Spraw Zagranicznych francuskiem, pisał w „Revue de Paris”, że najlepszym sposobem na rozwiązanie sprawy korytarza polskiego jest ustanowienie nowego korytarza, mianowicie korytarza niemieckiego w korytarzu polskim. Oczywiście są to absurdy. Ale trzeba podziwiać, ilu jeszcze jest ludzi na świecie, którzy nie rozumieją, jak wielkie znaczenie ma dla Polski Pomorze, jakie ma znaczenie dla całego narodu, a zwłaszcza dla młodego pokolenia polskiego, które nie popełni już błędów swoich poprzedników, swoich ojców, którzy to zagadnienie lekceważyli.</u>
          <u xml:id="u-70.12" who="#PPiestrzyński">Jak powiadam, nie wymagamy od Pana Ministra Spraw Zagranicznych nieustannych wystąpień publicznych na temat nienaruszalności naszych granic, tylko stwierdzamy, że opinja polska była zdziwiona z powodu bierności delegacji polskiej na ostatnich dwuch zgromadzeniach Ligi Narodów. Opinja polska oczekiwała, że Minister Spraw Zagranicznych skorzysta z trybuny Ligi Narodów, by napiętnować politykę Niemiec, politykę godzącą nietylko w Polskę, ale wogóle w pokój europejski, Ale nie można ograniczać się do deklaracji, trzeba realną polityką dowieść, że my do granic zachodnich i do ziem zachodnich przywiązujemy ogromne znaczenie, że dla nas polityka na zachodzie ma znaczenie dominujące. Jeżeli nieraz z niepokojem patrzymy na to, że inne mocarstwa prowadzą wobec Niemiec politykę ustępstw, to należy z naszej strony tak postępować, ażeby nie sankcjonować do pewnego stopnia tej polityki innych mocarstw własnemi ustępstwami, A niestety dzieje się inaczej. Stosunki polsko-niemieckie układały się pod znakiem ciągłego wycofywania się z różnych poważnych pozycyj. Wyrazem tej polityki jest umowa likwidacyjna z Niemcami, jak również traktat handlowy i jego przepisy osiedleńcze, które zwłaszcza na ziemiach zachodnich wywołały szczególny niepokój, o czem świadczyły masowe zebrania, jakie się odbywały w województwach zachodnich, zebrania urządzane przez wszystkie ugrupowania polityczne, a więc również przez bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, na których uchwalano i ślubowano, że te umowy z Niemcami nie będą ratyfikowane. I obecnie opinja społeczna na zachodzie oczekuje, że te ślubowania będą spełnione.</u>
          <u xml:id="u-70.13" who="#PPiestrzyński">Wyrazem wreszcie tej polityki są ostatnie przykre uchwały Rady Ligi Narodów, które nawet organ, choć nie wiem, czy mogę zaliczyć go do organów obozu prorządowego, „Przełom”, ocenił jako uchwały stanowiące dla Polski porażkę. Coprawda p. Minister Spraw Zagranicznych mówił na Komisji w Senacie w ten sposób, że jest z wyniku sesji Rady Ligi Narodów zupełnie zadowolony, ale chciałbym wiedzieć, jakie Polska odniosła tam, na tej ostatniej sesji korzyści. Bo że odnieśli korzyści Niemcy, to wszyscy wiedzą i wszyscy to łatwo mogą stwierdzić na podstawie raportu Rady Ligi Narodów. Korzyści te są natury moralnej i faktycznej. Raport Rady Ligi Narodów nietylko dodaje pewności siebie mniejszości niemieckiej w Polsce, ale i osłabia pozycję mniejszości polskiej w Niemczech, a ponadto stanowi pewne ogniwo, pewne poparcie w tej polityce mniejszościowej, którą Niemcy prowadzą w Radzie Ligi Narodów, i która, jak to na ostatniem Zgromadzeniu Rady Ligi Narodów we wrześniu oświadczył dr. Curtius, będzie co rocznie poruszana — w jakim celu, to — dobrze wiemy.</u>
          <u xml:id="u-70.14" who="#PPiestrzyński">Do tego dołącza się zamiar, ażeby właśnie z tych uchwał Rady Ligi Narodów w styczniu uczynić pewien argument i wyzyskać dla tej polityki, jaką Niemcy prowadzą w stosunku do Górnego Śląska, aby z tej ziemi polskiej uczynić ziemię, nad którą rozciągają się wpływy międzynarodowe i która podlega dyskusji międzynarodowej. Trzeba będzie dużych wysiłków, żeby to, co się stało w Genewie, naprawić. Jest więc w naszej polityce zagranicznej jakiś błąd zasadniczy. Nie wchodzę w to, czy ten błąd wynika z błędnych założeń politycznych, czy też raczej jest wynikiem nieznajomości psychologji niemieckiej, która bynajmniej nie uznaje ustępstw za objaw pojednania, ale uważa je za objaw słabości, uprawniający do stawiania jeszcze gwałtowniejszych żądań. Wyrazem tej błędnej psychologji są np. obecnie te głosy polskie, które dowodzą, że wobec tego, co się stało w Genewie i w Radzie Ligi Narodów, należy ratyfikować wszystkie umowy z Niemcami, żeby wykazać Niemcom dobrą wolę. Mam wrażenie, że to nie Polska powinna wykazywać dobrą wolę, ale że tę dobrą wolę po winne wykazać nareszcie Niemcy. Polska pragnie normalizacji stosunków z Niemcami, ale pierwszym warunkiem tej normalizacji powinno być zaprzestanie ze strony niemieckiej kampanji za rewizją granic, która to kampanja jest właśnie objawem nienormalnych stosunków. Zatruwa ona atmosferę Europy, zatruwa atmosferę świata, uniemożliwiając, a w każdym razie utrudniając wyjście z tego kryzysu gospodarczego, w jakim się znajdujemy.</u>
          <u xml:id="u-70.15" who="#PPiestrzyński">Wysoki Sejmie! Polityka zagraniczna jest wynikiem polityki wewnętrznej państwa, jest ona sprawdzianem jego siły. Otóż nie uważam, żeby ostatnie uchwały Rady Ligi Narodów były objawem siły Państwa Polskiego. Przykrą stroną jest to, że te uchwały dotyczą stosunków wewnętrznych i polityki wewnętrznej Państwa Polskiego. P. Minister Spraw Zagranicznych w Genewie przyznał, że w tej polityce wewnętrznej były pewne uchybienia. Uważamy jednak, że jego obowiązkiem, jako odpowiedzialnego kierownika polityki zagranicznej, było zapobiec zgóry tego rodzaju uchybieniom, zapobiec tego rodzaju faktom, które narażają na szwank dobre imię Polski za granicą, które dostarczają broni naszym przeciwnikom za granicą i utrudniają normalny rozwój polskiej polityki zagranicznej, która i tak ma dość poważne zadania do spełnienia. Na to, aby naprawić i wzmocnić system naszej polityki zagranicznej, należy przedewszystkiem zmienić nasze stosunki wewnętrzne.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Surzyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#PSurzyński">Wysoki Sejmie! W ubiegły czwartek oświadczył z tej trybuny imieniem Klubu Niemieckiego p. Franz, że klub jego odmawia zaufania Rządowi i nie będzie głosował za budżetem. Uzasadniając to stanowisko Klubu Niemieckiego, powiedział p. poseł Franz, że był świadkiem niesłychanego teroru podczas wyborów, wymienił cały szereg rzekomych nadużyć wyborczych i wyraził się, że uprawiano teror z wiedzą najwyższych instancji państwowych. Z patosem podniósł p. poseł Franz zapytanie, czy będą nareszcie Niemcy traktowani, jako równouprawnieni obywatele Polski, czy nareszcie usłanie zwalczanie Niemców, tylko z tego powodu, że są Niemcami? Nie będę wypominał specjalnie, zresztą nieobecnemu tu, p. Franzowi, czego niema coprawda w stenogramie sejmowym, ale co donośnie powiedział, schodząc z trybuny sejmowej, że niedługo Polaków wogóle na Górnym Śląsku nie będzie. Powiem, że to są marzenia ściętej głowy.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#PSurzyński">Wystąpieniem swojem podniósł p. poseł Franz jeden z najważniejszych i najaktualniejszych problemów w naszem Państwie, mianowicie: problem mniejszości niemieckiej w Polsce. Problem ten rozgrywa się w ostatnich tygodniach na terenie Ligi Narodów i obudził zainteresowanie niemal całego świata. Istota jego jest skomplikowana i wchodzi nietylko w resort Ministerstwa Spraw Zagranicznych, lecz i w inne resorty. Jako reprezentant Kresów Zachodnich pragnę zająć uwagę Wysokiej Izby, aby naświetlić kwestję mniejszościową w Polsce w sposób właściwy.</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#PSurzyński">Traktat mniejszościowy, podpisany przez Polskę przed lały 12, miał ochraniać Państwo Polskie przed możliwością mieszania się wielkich mocarstw do spraw wewnętrznych Polski w celach politycznych. Z drugiej strony miał ten traktat mniejszościowy ochraniać mniejszość narodową, niemiecką w danym wypadku, przed możliwością ucisku lub złego traktowania. Traktat mniejszościowy miał ułatwić asymilację państwową, przy zagwarantowaniu równoczesnem narodowego rozwoju kulturalnego mniejszości i pojednać mniejszości z większością rządzącą. Natomiast nie miał on szkodzić jedności politycznej Polski i nie miał wzbudzać dążności separatystycznych wewnątrz Państwa. I przyznać trzeba zupełnie sprawiedliwie, że pewna część mniejszości niemieckiej tak sens traktatu mniejszościowego pojęła. Znani mi są obywatele polscy narodowości niemieckiej, którzy stanęli na stanowisku faktów, usankcjonowanych przez Traktat Wersalski i przez traktaty mniejszościowe i którzy pragną w sposób lojalny i uczciwy ułożyć sobie stosunek do Państwa Polskiego i współobywateli Polaków. Niestety, ta cześć mniejszości niemieckiej jest jeszcze zbyt nikła. Tu coprawda widzimy zaczątki wyodrębniania się z organizacji mniejszościowych lojalnych Niemców na Górnym Śląsku i niechęć ich podporządkowania się organizacjom mniejszościowym, ulegającym inspiracjom, pochodzącym z zewnątrz Państwa Polskiego. Znana jest społeczeństwu zachodnio-polskiemu odwaga przekonań Niemców lojalnych dla Państwa Polskiego. Duże wrażenie zrobiło swego czasu zamordowanie pastora niemieckiego w Kępnie, w woj. poznańskiem, przez szowinistyczne elementy niemieckie, właśnie za jego poprawny stosunek do Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#PSurzyński">Normalny rozwój i organiczną rozbudowę dobrych stosunków między społeczeństwem polskiem a lojalnymi Niemcami utrudniają, a nieraz nawet wręcz Uniemożliwiają ci, którzy zapominają, że są obywatelami Rzeczypospolitej Polskiej, a uważają się za straż przednią niemieckich zakusów rewizjonistycznych. Zdaje mi się, że będę wyrazicielem opinji Wysokiego Sejmu, jeśli stwierdzę, że Niemcom, lojalnie do Państwa Polskiego się ustosunkowującym, że tym Niemcom da Naród Polski, na zasadzie własnego ustawodawstwa wewnętrznego, conajmniej tyle praw i swobód, ile rościć sobie mogą, opierając się na traktacie mniejszościowym. Natomiast tych obywateli narodowości niemieckiej, którzy czują się agentami obcych potencji i chcieliby w Polsce Odrodzonej powtórzyć to, co było w Polsce przedrozbiorowej ze sprawą dysydentów, potraktujemy, jako szkodników Państwa.</u>
          <u xml:id="u-72.4" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-72.5" who="#PSurzyński">Zbyt silne jest w narodzie polskim poczucie wartości i siły własnego Państwa, aby dopuścił do niewłaściwego postawienia na terenie międzynarodowym sprawy mniejszościowej. Znane są w Polsce intencje zwoływanych z inicjatywy niemieckiej, t. zw. kongresów zorganizowanych mniejszości narodowych. Niemcy mają w 12 krajach europejskich swoje, dobrze zorganizowane i świadome swych politycznych celów mniejszości narodowe. Przyczyną pieczołowitej opieki i troski Niemców o mniejszości w Europie jest pęd do imperialistyczno - wielkomocarstwowej polityki odwetowej. Głośnem echem odbiło się w Polsce powiedzenie sekretarza generalnego i głównego organizatora tych kongresów, dr. Ewalda Amenda, podczas zeszłorocznego zjazdu mniejszości niemieckich w Stutgardzie:</u>
          <u xml:id="u-72.6" who="#PSurzyński">„Tylko przez przyznanie praw narodowościom i w związku z tem przez uznanie traktatów, chroniących mniejszości, może Europa stworzyć podstawę dla rzeczywistego porozumienia między państwami i narodami europejskiemi. Gdyby tego jednak nie dało się osiągnąć, musiałyby wyniknąć konflikty i wystąpienia niektórych państw w obronie żyjących nazewnątrz tej samej narodowości grup narodowych. Tak, nawet więcej, musiałby na nowo zdobyć sobie prawo obywatelstwa pogląd, że jedynym środkiem oswobodzenia rodaków od ucisku państwa ościennego jest aneksja albo — inaczej mówiąc — uwolnienie ich od obcego panowania”. Nie chciałbym dostrzec w Polsce łączności między temi zamiarami a zachowaniem się mniejszości niemieckiej w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-72.7" who="#PSurzyński">P. poseł Franz skarżył się na niesłychany ucisk mniejszości niemieckiej. Przypatrzmy się jednak, jak sprawa wygląda w rzeczywistości. Czy podczas wyborów tak prześladowano Niemców, że jedynie represja tłumaczyć należy spadek głosów niemieckich? Prawda, stracili Niemcy kilka mandatów: na Pomorzu 3, w Poznańskiem — 2. Procentowy udział wasz w głosowaniu zmniejszył się. Przyczynę tego zjawiska Panu wytłumaczę. Jak w dalszym ciągu mego przemówienia Panu udowodnię, pozycja gospodarcza mniejszości niemieckiej w zachodniej Polsce jest tak silna i przeważająca, że możność wpływania na wyborców Polaków ekonomicznie od niemieckich chlebodawców zależnych, była tam wielka, wszystkim mieszkańcom zachodnich kresów znana i przez część dużą niemieckiej mniejszości stosowana. W ten sposób polscy robotnicy, prywatni urzędnicy, rzemieślnicy, pod groźbą utraty chleba u Niemca-pracodawcy. głosowali na niemieckie listy. Od czasu, kiedy sprawna i siły swej świadoma władza polska, nawet nie ingerując czynnie w stosunki wyborcze, zapewniła polskiemu wyborcy, zależnemu od Was, wolność sumienia i dostateczną asekurację przed ewentualnemi represjami ze strony niemieckiego chlebodawcy, byliśmy świadkami zmniejszenia się głosów na niemieckie listy. I to jest jedna z głównych przyczyn naturalnego procesu odniemczenia, ujawniającego się podczas wyborów.</u>
          <u xml:id="u-72.8" who="#PSurzyński">A dla ilustracji rzekomego ucisku niemieckiej mniejszości w Polsce warto stwierdzić, że około 900,000 Niemców, mieszkających w Polsce, ma jednak w warszawskim Sejmie 6 posłów, a w śląskim Sejmie 9 posłów, gdy polska mniejszość w Rzeszy Niemieckiej, wynosząca 1.200.000, nie ma ani jednego reprezentanta parlamentarnego. Wynika z tego, jak i z wielu innych faktów, że mniejszość polska w Niemczech nie może stwierdzić, żeby jej było nawet tak dobrze, jak Niemcom w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-72.9" who="#PSurzyński">Pragnę przypomnieć p. Franzowi, że przy dalszem przejaskrawianiu stosunków mniejszościowych w zachodniej Polsce, przy stałem odgrażaniu się interwencją Ligi Narodów, przy trwaniu w zamiarze uczynienia z kwestji mniejszościowej sprawy politycznej na terenie międzynarodowym, będziemy, jako reprezentanci Polski zachodniej, musieli zwrócić się do p. Ministra Spraw Zagranicznych z prośbą, aby nietylko p. Curtius opiekował się mniejszością niemiecką, ale żeby i polski Minister Spraw Zagranicznych ujął się za uciśnioną i nieraz katowaną mniejszością polską w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-72.10" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-72.11" who="#PSurzyński">Warto tu zwrócić uwagę na mało znane dokumenty, dające i naszej polskiej mniejszości w Rzeszy Niemieckiej możność obrony swej sprawy, a mianowicie na wymianę listów między delegacją niemiecką, a reprezentacją państw sojuszniczych i sprzymierzonych. Otóż delegacja niemiecka nadesłała dnia 29 maja 1919 roku takie uwagi do warunków pokojowych: „Erwünscht wäre es, wenn noch weitergehend eine kulturelle Autonomie auf Grund nationaler Kataster geschaffen wurde. Deutschland ist seinerseits entschlossen fremdständige Minderheiten auf seinem Gebiete nach den gleichen Grundsätzen zu behandeln”. Na tę deklarację delegacji niemieckiej, obowiązującą Rzeszę Niemiecką do traktowania mniejszości polskiej u siebie na warunkach przyznanych niemieckiej mniejszości w Polsce, odpowiedzieli aljanci dnia 16 czerwca 1919 roku, że przyjmują tę deklarację do wiadomości. „Les Puissances Alliées et associées prennent acte de la déclaration des délegués Allemands que L'Allemagne est décidée a traiter sur son territoire les minorités etrangères conformèment aux mêmes principes”. Czyli, że i my mamy prawo korzystać z uprawnień traktatowych, jeśli idzie o obronę naszej mniejszości w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-72.12" who="#PSurzyński">Lecz rozejrzyjmy się w dalszym ciągu, w jakich warunkach żyje u nas mniejszość niemiecka. Niemcy na Kresach Zachodnich są elementem gospodarczo bardzo silnym i mają w porównaniu z Polakami nawet w obecnej ciężkiej sytuacji gospodarczej nieraz dziwnie łatwe warunki bytowania. Na Pomorzu i w Poznańskiem siedzą Niemcy przeważnie na ziemi i i to w silnych skupieniach na granicy w pasie nadnoteckim. Tak np. w Poznańskiem Niemcy liczą tylko 10% ludności, a mają 33% ogólnej własności ziemskiej. Podobnie wyglądają stosunki na Pomorzu.</u>
          <u xml:id="u-72.13" who="#PSurzyński">Cała mniejszość niemiecka ma silne oparcie w niezależnej dużej własności ziemskiej. Niemieccy właściciele ziemscy mają możność oddziaływania na środowiska włościańskie, skupiają życie niemieckiej mniejszości, stoją na czele licznych niemieckich organizacyj. Życie gospodarcze organizują w rozliczne spółki, spółdzielnie, przedsiębiorstwa handlowe, zrzeszenia zawodowe rzemieślnicze, zakładają związki sportowe i kulturalne. W ten sposób przyczyniają się wydatnie do przodowania i do przewagi gospodarczej żywiołu niemieckiego, często nawet do wystąpień ekspansywnych, zauważa się bowiem w Polsce zachodniej silną ofenzywę drogą akcji kredytowej niskoprocentowej oraz opanowanie objektów przemysłowych browarów, cukrowni i gorzelni.</u>
          <u xml:id="u-72.14" who="#PSurzyński">Jak bujne jest życie gospodarcze niemieckiej mniejszości w Polsce, świadczy o tem stan rozwoju spółdzielni niemieckich, który wykazuje, że spółdzielni niemieckich w woj. poznańskiem jest 319, rolniczych 176, niemieckich spółek wiejskich w Grudziądzu 120. Do tego dochodzi duża część niemieckich spółek raiffeisenowskich na Śląsku. Związki te wykazują bardzo wysokie bilanse i mają około 50.000 członków. Dużą bardzo wątpliwość budzi wysokość nietylko tych bilansów, ale także pytanie, kto na te spółdzielnie daje kredyty. A czemu to przypisać należy ten bujny rozkwit gospodarczych instytucji niemieckich? Czyżby granica polsko-niemiecka była tak nieszczelna, że kapitały Osthilfe przeciekają do Polski? Możnaby na ten temat powiedzieć wiele ciekawych rzeczy. Ograniczę się tylko do kilku faktów.</u>
          <u xml:id="u-72.15" who="#PSurzyński">Niemcy na Pomorzu otrzymali z zagranicy samych kredytów hipotecznych w r. 1929 ogółem 50 miljonów złotych. Kredyty niemieckie umocniły na Pomorzu w posiadaniu niemieckiem obszar ziemi ornej 80.000 ha, więc przeszło 3 razy tyle, ile znajduje się w posiadaniu Skarbu Państwa, a 10 razy tyle, ile przeszło z posiadania niemieckiego do rąk polskich wskutek parcelacji. Istnieje zatem w tem wszystkiem system i świadome kierownictwo. Znane są wypadki, w których właściciele majątków niemieckich, będący w trudnościach gospodarczo - finansowych, a chcąc sprzedać swoje majątki Polakom, zostawali nagle wzywani do Berlina i tam otrzymywali ulgowe pożyczki.</u>
          <u xml:id="u-72.16" who="#PSurzyński">A jak wygląda lojalność polityczna pewnej części mniejszości niemieckiej? Kilka drobnych faktów dla ilustracji nastrojów pewnych sfer niemieckich.</u>
          <u xml:id="u-72.17" who="#PSurzyński">Gdy umarł niedawno były niemiecki prezydent regencji z czasów pruskich w Poznaniu, Kramer, wyraził organ niemiecki w Poznaniu „Posener Tageblatt”, żal, że zmarły dłużej nie pożył i nie doczekał się oswobodzenia b. dzielnicy pruskiej. Iluż to obywateli polskich narodowości niemieckiej utrzymuje ścisły organizacyjny kontakt z działaczami politycznymi Rzeszy, jeździ na zjazdy nacjonalistyczne i wojskowe do Niemiec, odbywa ćwiczenia wojskowe i odbiera odznaczenia wojskowe.</u>
          <u xml:id="u-72.18" who="#PSurzyński">Nie mogę zataić faktu, że pewna część mniejszości niemieckiej została rozagitowana przez czynniki zewnętrzno-państwowe. Od chwili, kiedy zaczęła działać niemiecka Osthilfe, kiedy rozpoczęto kolonizować po stronie niemieckiej pas nadgraniczny na 50–100 ha wgłąb wysłużonymi i subwencjonowanymi Reichswehrzystami, od chwili wystąpień odpowiedzialnych kierowników Rzeszy Niemieckiej, jak Groener, Schacht i Treviranus przeciw całości granic zachodnich Państwa Polskiego, poczęło się psuć współżycie pewnej części mniejszości niemieckiej ze społeczeństwem polskiem. Niemcy, którzy problemem mniejszościowym są zainteresowani ofensywnie, pragnęli z zagadnienia mniejszościowego zrobić problem wszechniemieckiej polityki nacjonalistycznej.</u>
          <u xml:id="u-72.19" who="#PSurzyński">Wielu członków mniejszości niemieckiej w Polsce nie będzie w przyszłości mogło, zgodnie z maksymą Chamberlaina, pójść do Ligi Narodów, „z czystemi rękami” z żądaniem zastosowania do nich praw słuszności, bo sami to prawo w Polsce naruszyli, Wszystkim tym, którym ostatnie wypadki na terenie międzynarodowym oraz wystąpienia niemieckich polityków w Rzeszy zawróciły w głowie, wołamy: Powróćcie na drogę obowiązku względem Państwa Polskiego, aby was Rząd Polski i społeczeństwo polskie mogło potraktować jako równuprawnionych obywateli. A jeśli zechcecie odegrać rolę, choćby najbardziej ukrytą, narzędzi niemieckiej roboty rewizjonistycznej, to bądźcie przygotowani na najostrzejszą walkę.</u>
          <u xml:id="u-72.20" who="#PSurzyński">W oświetleniu tych faktów staje się zagadnienie mniejszości niemieckiej w Polsce fragmentem wielkiego ogólnego problemu polsko-niemieckiego.</u>
          <u xml:id="u-72.21" who="#PSurzyński">Problem niemiecki przestał być problemem regjonalnym trzech zachodnich województw, jest on dzisiaj jedna z największych zbiorowych trosk całego narodu. Pewne reperkusje polityki zagranicznej na naszej zachodniej granicy pozornie zaktualizowały ten problem dopiero w ostatnim czasie. Istnieje on jednak w całej rozciągłości od zarania wskrzeszenia naszej niepodległości, Niestety, pewien układ polityczny w zachodnich województwach Polski mógł zasłonić reszcie Polski istotę zagadnienia polsko-niemieckiego. Były w zachodniej Polsce stronnictwa polityczne, które dzierżąc tam przez kilka lat władzę i monopolizując dla swego partykularnego odcinka politycznego hasła narodowe i religijne, przesłaniały ziemie b. dzielnicy pruskiej parawanem dzielnicowości.</u>
          <u xml:id="u-72.22" who="#PSurzyński">Mówiąc dzisiaj o troskach zachodnich kresów, jako o problemie ogólno-polskim, pragnę stwierdzić, że hasła separatystyczne u nas już dawno przebrzmiały i należą do smutnej przeszłości. Proszę zachodniej Polsce przy dyskusji nad jej aktualną sytuacją nie pamiętać momentów, kiedy pewni szowiniści myśleli o tworzeniu autonomicznego prawie że Państwa z odrębną walutą, lecz proszę wspomnieć na chwilę, kiedy Wielkopolska, sama będąc w trudnej sytuacji w roku 1919, wysyłała swe pułki w zaraniu niepodległości do Lwowa, aby tam bronić wspólnej polskiej racji stanu.</u>
          <u xml:id="u-72.23" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-72.24" who="#PSurzyński">A teraz przejdźmy do pozytywnych postulatów w sprawie polsko-niemieckiej, Są stronnictwa polityczne, które zarzucają Rządowi, że w sprawie niemieckiej zamało robi, zamało mówi, że zamało demonstruje. Uważam, że w sprawie niemieckiej powinien nietylko Rząd, ale całe społeczeństwo unikać histerji, a zachować spokój, który wynika ze świadomości siły i słuszności sprawy.</u>
          <u xml:id="u-72.25" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-72.26" who="#PSurzyński">Wobec ujawnionej sytuacji u części mniejszości niemieckiej w Polsce, wobec akcji rządu niemieckiego pod postacią „Osthilfe”, domaga się społeczeństwo ujednoliconej i obmyślanej akcji ze strony Rządu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-72.27" who="#PSurzyński">Należy tu podnieść, że sytuację komplikuje tu jeszcze specjalnie trudne położenie gospodarcze elementu polskiego na kresach zachodnich. Kryzys gospodarczy przebiega na kresach zachodnich ostrzej z powodu tego, że struktura gospodarcza zachodnich dzielnic Polski była z wiadomych powodów więcej skomplikowana, niż w innych dzielnicach Polski. Rolnictwo zachodnio-polskie odczuwa kryzys gospodarczy z powodu tych różnic strukturalnych bardzo silnie, Kupiectwo zachodnio - polskie obok ogólno - polskich trudności odczuwa niebezpieczeństwo niemieckiego handlu w Gdańsku, który korzysta z dużych przywilejów i eksploatuje handlowe nasze tereny. Rolnictwo, przemysł i handel czuje przenikanie niemieckiej pomocy wschodniej.</u>
          <u xml:id="u-72.28" who="#PSurzyński">Staje się więc rzeczą aktualną i konieczną opracowanie polskiego programu zachodniego. Zdaję sobie sprawę z tego, że łatwo dobrze radzić, lecz trudno jest w dzisiejszej sytuacji gospodarczej znaleźć dostateczne środki dla wzmocnienia naszej siły opornej na zachodzie Polski, A jednak trzeba się do tego zabrać. Gdybym chciał w kilku słowach ująć życzenia zachodnio-polskiej ludności w tej sprawie, to streszczałyby się one w następujących punktach:</u>
          <u xml:id="u-72.29" who="#PSurzyński">1) Istnieje konieczność opracowania jednolitego generalnego polskiego programu zachodniego, obejmującego całokształt zagadnień polsko - niemieckich. Istnieją pod tym względem różnorodne, nieraz znaczne wysiłki, lecz nieskoordynowane, jak np. akcja Związku Obrony Kresów Zachodnich; program doraźnej pomocy Pomorzu, opracowany przez sfery gospodarcze Pomorza, jak memorjał izb rolniczych i przemysłowo-handlowych i stowarzyszeń kupieckich — wszystko to należałoby skoordyonwać i w łonie Rządu w jednym urzędzie scentralizować.</u>
          <u xml:id="u-72.30" who="#PSurzyński">2) Istnieje konieczność przyjścia z pomocą doraźną zachodnim dzielnicom Polski dla poprawienia polskiego stanu posiadania na kresach zachodnich i wzmożenia odporności polskiego elementu w stosunku do subsydjowanych przez czynniki zagraniczne niemieckich warsztatów gospodarczych. Charakter tej pomocy wynika z licznych i szczegółowych memorjałów, złożonych Rządowi przez zachodnio-polskie sfery gospodarcze lub inne zainteresowane tem zagadnieniem sfery. Bezwzględna konieczność udzielenia tej pomocy jest uwarunkowana faktem, że zachodnie dzielnice Polski stały się w tej chwili z przyczyn politycznych i z inicjatywy czynników zewnętrzno-państwowych terenem walki rodzimego i zagranicznego kapitału. To też nie czekając opracowania generalnego programu zachodniego, winien Rząd przyjść z pomocą doraźną, a pomoc ta winna uwzględnić przedewszystkiem te postulaty, które zgłosił na przedostatniem posiedzeniu sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych poseł Jeszke, a które przez Komisję Spraw Zagranicznych zostały jednomyślnie przyjęte do wiadomości.</u>
          <u xml:id="u-72.31" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-73">
          <u xml:id="u-73.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej się nie zapisał. Czy Pan sprawozdawca życzy sobie zabrać głos?</u>
          <u xml:id="u-73.1" who="#komentarz">(P. Dyboski: Proszę.)</u>
          <u xml:id="u-73.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Dyboski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-74">
          <u xml:id="u-74.0" who="#PDyboski">Wysoki Sejmie! W krótkiem uzupełnieniu mego drukowanego referatu stwierdziłem już, że w naszej propagandzie zagranicznej jedną z najważniejszych pozycyj jest kwestja, która została nam narzucona, która nie z naszej winy i woli powstała, kwestja, która dla nas kwestją być nie może, to jest kwestja Pomorza.</u>
          <u xml:id="u-74.1" who="#PDyboski">Dzisiejsza dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Zagranicznych nie przyniosła, jak widziałem z wielką radością, żadnych nowych wniosków co do zmian organizacyjnych lub budżetowych w tym resorcie, Dyskusja na ten temat obracała się raczej około zagadnień, które dotyczą wyłącznie naszej polityki wewnętrznej i z tego faktu chciałbym wyciągnąć wniosek dodatni, mianowicie ten, że Wysoka Izba po rozpatrzeniu dokładnem całokształtu działalności Ministerstwa Spraw Zagranicznych, przynajmniej w tej części, która dotyczy jego budżetu, jego organizacji i jego administracji, wyraziła milcząco swoje zaufanie dla p. Ministra Spraw Zagranicznych, a zjawisko to w obecnej chwili należałoby ocenić bardzo dodatnio, jest to zjawisko bardzo cenne i bardzo pożądane.</u>
          <u xml:id="u-74.2" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-74.3" who="#PDyboski">Obecnie ponawiam tylko w imieniu Komisji Budżetowej wniosek o uwzględnienie poprawek, przez tę Komisję przyjętych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-75">
          <u xml:id="u-75.0" who="#Marszałek">Dyskusja na budżetem Ministerstwa Spraw Zagraniczny wyczerpana. Mam zamiar zamknąć dzisiejsze posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-75.1" who="#Marszałek">Wpłynął wniosek nagły, poparty odpowiednią ilością podpisów, w sprawie zmiany prawa o ustroju sądów powszechnych (Dz. Ust. Rz. P. z roku 1928 Nr 12 poz. 93) oraz rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dn. 6 marca 1930 r. (Dz. Ust. Rz. P. Nr 12 poz. 134) w związku z prowadzeniem rozprawy w Sądzie Okręgowym Warszawskim przez Naczelnika Wydziału Finansowego Ministerstwa Sprawiedliwości p. Zygmunta Neumanna. Nagłość tego wniosku postawię na jednem z następnych posiedzeń. Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-76">
          <u xml:id="u-76.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-76.1" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Wniosek p. Grünbauma i tow. w przedmiocie ustawodawczego uregulowania sprawy dostarczania zwłok do zakładów anatomicznych wyższych uczelni.</u>
          <u xml:id="u-76.2" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Wniosek ten odsyłam do Komisji Administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-76.3" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Proponuję odbyć następne posiedzenie w poniedziałek dnia 9 b. m. o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-76.4" who="#SekretarzpMichałkiewicz">1. Pierwsze czytanie projektu ustawy o poborze 10% dodatku do niektórych podatków i opłat stemplowych (druk nr 113.) 2. Dalsza rozprawa nad preliminarzem budżetowym, mianowicie nad budżetem Ministerstw: Spraw Wewnętrznych, Sprawiedliwości, Komunikacji. Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Długów Państwowych i Ministerstwa Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-76.5" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Nie słyszę sprzeciwu, porządek dzienny uważam za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-76.6" who="#SekretarzpMichałkiewicz">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-76.7" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 20 m. 45.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>