text_structure.xml
242 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokuł 24 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokuł 25 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie: Kopciński i Gołuchowski. Listę mówców prowadzi s. Kopciński.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Porządek dzienny jest następujący:</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#Marszałek">1. Dalszy ciąg dyskusji ogólnej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1930 r. do 31 marca 1931 r.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#Marszałek">2. Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1930 r. do 31 marca 1931 r., a mianowicie:</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#Marszałek">a) część 1 — Prezydent Rzeczypospolitej;</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#Marszałek">b) część 2-a — Sejm;</u>
<u xml:id="u-1.6" who="#Marszałek">c) część 2-b — Senat;</u>
<u xml:id="u-1.7" who="#Marszałek">d) część 3 — Najwyższa Izba Kontroli.</u>
<u xml:id="u-1.8" who="#Marszałek">O godz. 2 zrobimy przerwę, zaś o godz. 4 Zaczniemy punktualnie, ponieważ musimy zakończyć posiedzenie dziś o godz. 7 z racji święta czechosłowackiego i uroczystej akademji, urządzanej w Ratuszu. Proszę więc o punktualne przybycie o godz. 4.</u>
<u xml:id="u-1.9" who="#Marszałek">Przystępujemy do dyskusji ogólnej. Głos ma s. Koerner.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#SKoerner">Wysoki Senacie! Porównując budżet, który został nam przedstawiony na rok ubiegły, a raczej bieżący budżetowy i budżet na rok 1930/31, znalazłem dwie ciekawe uwagi, mianowicie uwagi do podatku dochodowego w budżecie na rok 1929/30 i w budżecie na rok 1930/31. Jest rzeczą charakterystyczną, jak rząd oceniał sytuację gospodarczą, przedstawiając budżet na rok 1929/30 i obecnie, przedstawiając budżet na rok 1930/31, Otóż w tych uwagach do podatku dochodowego w budżecie na rok 1929/30 było powiedziane, że przewiduje się powiększenie tego podatku, albowiem rząd przewiduje „stopniowe polepszenie się stanu gospodarczego kraju”. Tak, proszę Panów, pisał rząd w roku 1929. A w budżecie na rok 1930/31 do tego samego podatku dochodowego w uwagach Panowie znajdą napisane: „Mając na uwadze obecną sytuację gospodarczą, preliminuje się nieznaczne powiększenie podatku dochodowego”.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#SKoerner">Ta uwaga do budżetu na rok 1929/30 jest charakterystyczna dla przewidywań Rządu na najbliższą przyszłość, jaka nas czeka. Bo zdawałoby się, że w roku ubiegłym wszyscy w Polsce już wiedzieli, że sytuacja jest ciężka, że stoimy już nietylko w obliczu kryzysu, ale w samym kryzysie. Rząd jednak chciał nam dodać otuchy i mimo uwagi, uwagi niekiedy bardzo ostre, które padły w dyskusji w roku ubiegłym, uwagi, które niekiedy karciły ten zadaleko posunięty optymizm Rządu, Rząd jednak stał dalej na tem stanowisku i uważał, że sytuacja jest dobra. Samemi słowami atoli zwalczyć opinji nie można i mimo pesymistyczne uwagi, jakie figurują w budżecie na rok 1930/31, Rząd przyszedł jednak z preliminarzem budżetowym, w którym dochody na rok 1930/31 są przewidziane wyższe o blisko 100 miljonów złotych. Jak to pogodzić — to już trudno mnie na to odpowiedzieć. Winienby na to odpowiedzieć Rząd, czem się kieruje, że, nie bacząc na swój pesymizm, podniósł dochód budżetowy na rok 1930/31 o blisko 100 miljonów. Komisja Budżetowa Senatu słusznie zmniejszyła powiększenie tych dowodów tylko do 84 miljonów. My jednak sądzimy, że i tak daleko wyciągnięte dochody są z punktu widzenia gospodarczego, a więc niewyciągania wszystkiego co jest, by nie osłabiać organizmu, są zbyt wysokie. Wyciąganie w tej chwili z ludności przeszło 3 miljardów na utrzymanie Państwa jest rzeczą, która nie powinna była być przez Rząd akceptowana.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#SKoerner">Ale, proszę Panów, cóż widzimy z drugiej strony? Widzimy, że w tak ciężkim okresie czasu, jaki przeżywamy, Rząd powiększył w ciągu tego roku kapitał przedsiębiorstw państwowych o 370 miljonów złotych, czyli, że znów z tych dochodów zaczerpnął i włożył do przedsiębiorstw państwowych świeżych 370 miljonów. Zdawałoby się, że nie należałoby tego robić, a jeżeli zdecydowano się powiększyć kapitały przedsiębiorstw, to chyba dlatego, że się miało pewność, iż te przedsiębiorstwa są bardzo dochodowe i że opłaca się tak wielkie kapitały łożyć, by mieć z tego większy dochód i z niego pokrywać niezbędne wydatki państwowe. Jeżeli jednak Panowie zajrzycie do referatu s. Januszewskiego i przejrzycie sprawozdania tych przedsiębiorstw, to się przekonacie, że z tego wielkiego kapitału, jaki jest ulokowany w przedsiębiorstwach państwowych, a nie jest to wcale mały kapitał, bo wynosi przeszło 8 1/4 miljarda złotych, Państwo ma średni dochód 5 1/3%. Proszę Panów, chyba nikogo w Polsce teraz niema, ktoby uznał taki dochód w obecnych naszych warunkach za dochód nietylko dobry, ale chociażby jaki taki, bo, proszę Panów, Państwo teraz płaci za gotówkę pożyczoną daleko więcej niż 51/3%. A trzeba nadmienić jeszcze, że ten dochód, który Rząd wykazuje z przedsiębiorstw państwowych, właściwie nie jest istotnym dochodem, że ten dochód jest daleko mniejszy, albo może i zupełnie żaden, gdyż szereg przedsiębiorstw państwowych nie płaci podatków, nie płaci żadnych opłat. Czy to koleje, czy lasy państwowe nie wnoszą do kas Skarbu Państwa żadnych podatków, jak to winny czynić przeciętne normalne przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#SKoerner">Jeżeli Panowie zajrzą do sprawozdania rachunkowego Najwyższej Izby Kontroli za rok 1927/28, to Panowie znajdą, że monopole, które również nie płacą podatków, same monopole za ten okres budżetowy, za rok 1927/28 rachunkowo winny byłyby wnieść do Skarbu Państwa blisko 100 miljonów złotych podatków, dokładnie biorąc 991/3 miljona złotych. Ta suma oczywiście do kasy skarbowej nie wpłynęła i nie wpłynie. Byłoby natomiast bardzo ciekawe, gdyby można było uskutecznić porównanie, gdyby można było ustalić, sporządzić bilans takiego przedsiębiorstwa państwowego, chociażby jednego, bilans zestawiony według norm, jakie są przyjęte w zwykłem przedsiębiorstwie, to znaczy, gdyby zostały uwzględnione ciężary wszelkie, podatki wszelkie, świadczenia społeczne, gdyby wtedy dopiero był obliczony ten zysk, to wówczas dopiero możnaby powiedzieć, co właściwie te przedsiębiorstwa państwowe dają Skarbowi Państwa i czy wogóle cośkolwiek dają. Mam wrażenie, że przy takiem zestawieniu bilansowem okazałoby się, że one wcale nie dają dochodu, albo jeżeli dają, to minimalny. I nic dziwnego. Jest powszechnie wiadome, że Państwo administruje drożej, niż prywatny przedsiębiorca. A co Państwo robi, jeżeli ma tego rodzaju przedsiębiorstwa deficytowe? Bardzo proste. Pokrywa sobie te deficyty ze źródeł podatkowych. Obywatele za to muszą zapłacić, bo gdy w przedsiębiorstwach okazują się braki i deficyty, to sięga się do kieszeni obywatela i z podatków pokrywa ten deficyt. Rezultat jest taki, że w Skarbie przekłada się tylko z jednej kieszeni do drugiej, częstokroć nie do właściwej, a niekiedy do dziurawej.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#SKoerner">Proszę Panów, ten system jednak znalazł w sferach rządowych, a zwłaszcza wśród niektórych czynników rządzących bardzo gorących zwolenników. Niezawodnie wielu z pp. senatorów zna ten spór, jaki się toczył mniej więcej rok temu, te wydawnictwa, które zostały wydane przez zwolenników upaństwowienia przedsiębierstw, wkraczania bezpośredniego przez Państwo w dziedziny handlu i przemysłu. Ci ludzie chcą na miejsce inicjatywy prywatnej postawić inicjatywę państwową i zdaje się im, że przez armję urzędników, która będzie działała na podstawie jakichś planów, czy wykresów, czy zgóry ustalonych rozkazów, będzie można zastąpić tysiące i dziesiątki tysięcy obywateli, którzy, wkładając swoją inicjatywę, tworzą dla siebie, tworzą pośrednio oczywiście i dla Państwa. Tu się nie da zastąpić samodzielnych obywateli, dla których jest to bezpośrednim interesem, dla każdego z nich oddzielnie, — zastąpić przez jakieś aparaty urzędnicze. Mówi się, że przez te aparaty Państwo dąży do udzielania pracy całej armji ludzi. No oczywiście, jest to bardzo chwalebne, że Państwo chce udzielić pracy w jak największej ilości swoim obywatelom, ale skoro się udziela tej pracy, to należy, jak to wczoraj kilku mówców mówiło, postępować sprawiedliwie. P. referent s. Szarski wyraził się wczoraj, że rzeczą rządu jest umożliwienie pracy, ale dodał zarazem, że rząd winien się przejąć dobrem obywateli, bo to dobro jest dobrem państwa. Piękne to są wszystko hasła ale tylko wówczas mają rację, jeżeli rząd dba o wszystkich obywateli bez różnicy. Tego, proszę Panów, Rząd nie czyni, płacąc armjom urzędników z gromadzonych oszczędności ludności, z opłat dodatkowych; temi funduszami operuje i z tych funduszów tę armję opłaca.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#SKoerner">Jest rzeczą charakterystyczną, że z pośród naszych wszystkich ministerstw tylko 3 ministerstwa nie mają przedsiębiorstw. Są to ministerstwa: Spraw Zagranicznych, Sprawiedliwości oraz Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego. Wszystkie inne tak się zapędziły, tak zazdrośnie jedno na drugie patrzyło, że sobie również potworzyły własne przedsiębiorstwa.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#SKoerner">Trzeba pamiętać przytem, że poza Rosją sowiecką mamy największą ilość monopoli. Mamy spirytus, tytoń, sól, zapałki, sacharynę, loterję i komunikację lotniczą. Można cały szereg przytoczyć, to są wszystko przedsiębiorstwa monopolowe. Jak powiadam, poza Rosją sowiecką niema w Europie państwa, któreby miało tyle monopoli. A tam, gdzie państwo ma monopol, tam ono jest daleko bezwzględniejszym konkurentem niż jakikolwiek trust i utrudnia konkurencję prywatnym przedsiębiorstwom bardzo znacznie. Dochodzi wprost do dziwactw w tej dziedzinie, że wskażę na to, iż Starachowice przedsięwzięły wyrób maszynek do mielenia mięsa. Przedsiębiorstwo tego rodzaju, jak Starachowice, nie ma nic lepszego do roboty tylko szukać sobie jakichś ubocznych zajęć i tem zabijać może pewną gałęź przemysłu naszego, która może się doskonale rozwijać.</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#SKoerner">Druga sprawa — fabryki karabinów. Fabryki karabinów zaczęły się zajmować wyrobem rowerów. Otóż szukają te przedsiębiorstwa jeszcze dodatkowych zajęć, a przytem produkcja tych właśnie ubocznych przedmiotów jest oczywiście w tych wielkich przedsiębiorstwach znikoma; a skoro tak, to kalkulacja kosztów tego rodzaju niewielkiej części wyrobów może być tak doskonale robiona, że one zawsze wypadną daleko taniej niż u przedsiębiorcy prywatnego. Niech ktoś szuka tego wyliczenia, rower kosztuje w tej fabryce drożej niż u prywatnego przedsiębiorcy. Jeżeli dalej będziemy kroczyli po tej samej drodze, to, nie trudno będzie zabić cały szereg gałęzi prący u nas w Państwie. Przytem skoro się idzie na drogę konkurencyjną, to ujawnia się ze strony Państwa i to bardzo często nadmierna kontrola i wgląd w prywatne przedsiębiorstwa, które te same produkty wytwarzają. Oczywiście przy tej okazji znajdzie się droga do utrudniania tym przedsiębiorstwom wykonywania ich zadań należycie. A pozatem tworzenie przedsiębiorstw państwowych jest polem otwartem do gry politycznej niekiedy bardzo szkodliwej i bardzo niebezpiecznej. Za pośrednictwem tego rodzaju przedsiębiorstw wygrywa się niejednokrotnie jedne grupy polityczne przeciw drugim. Mając tak wielkie przedsiębiorstwa w swoich rękach, oczywiście łatwo bardzo jest manipulować przy pomocy rozmaitych dostaw, koncesyj. Jeżeli Państwo samo nie chce albo nie może w danym momencie wziąć się do danej gałęzi — i to znów jest charakterystyczne — to rząd dąży do wytworzenia syndykatów, karteli pod postacią rzekomej standaryzacji, racjonalizacji. Tworzy się organizmy gospodarcze, które gdyby dawały rezultaty dla ludności pożyteczne, byłbym je rozumiał, ale dla nikogo chyba nie jest tajemnicą, że tworzenie tych rozmaitych syndykatów doprowadziło w ostatnich czasach do podniesienia i to poważnego podniesienia cen szeregu artykułów bardzo potrzebnych. Proszę Panów, Rząd mówi o racjonalizacji. Nie chciałbym się zbytnio rozwodzić nad tem, chcę tylko wskazać, że w szeregu przedsiębiorstw państwowych ta racjonalizacja stoi daleko niżej, aniżeli w szeregu przedsiębiorstw prywatnych.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#SKoerner">Dalej polityka rządu w kredytach, w ulgach podatkowych, które są stosowane właśnie dla tych syndykatów, tych rozmaitych spółek, to są znowu rzeczy, które jeżeli nie dziś to w najbliższej przyszłości dadzą swoje niezmiernie szkodliwe rezultaty. Wspomniałem o tem, że rząd stoi na stanowisku, iż przez te swoje przedsiębiorstwa udziela pracy całej armji urzędników i wspomniałem o tem, że niestety nie zawsze tę pracę sprawiedliwie dzieli. Niejednokrotnie z tej wysokiej trybuny zwracałem uwagę na to, że jeżeli dla wszystkich obywateli pole pracy jest otwarte, to niestety dla tej ludności, którą ja mam zaszczyt reprezentować, dla ludzi chętnych do pracy, lecz Żydów, to pole pracy nie jest otwarte. Wprawdzie poza granicami Polski mówi się o tem bardzo głośno mówi się o tem dobitnie, a szczególnie w takich miejscowościach, w takich punktach, czy w takich państwach, gdzie na opinji bardziej nam zależy, to się specjalnie o tem mówi, jak to miało miejsce niedawno w wywiadzie z p. Filipowiczem, posłem polskim w St. Zjednoczonych. P. Filipowicz delegacji Związku Żydów polskich, która się do niego zgłosiła, oświadczył, że w Polsce niema antysemityzmu i że praca, urzędy są dla Żydów w Polsce otwarte narówni z innymi obywatelami. Proszę Panów, jak się to przedstawia w rzeczywistości, to chyba dla nikogo z Panów nie jest tajemnicą. Ja w roku ubiegłym przytoczyłem szereg przykładów, nie chcę tu zabierać Panom czasu temi przykładami, ale mam w swojej teczce ich wiele i mógłbym Panów poinformować jak postępuje się w naszych ministerstwach z chwilą gdy zgłasza się do pracy jakiś zdolny nawet fachowiec, ale jeżeli jest Żydem — niema dla niego miejsca wówczas, gdy tego samego dnia przyjmuje się innego pracownika o mniejszych kwalifikacjach, ale ten inny ma to szczęście, że nie jest Żydem. Oczywiście w tych warunkach Panowie rozumieją, że przedsiębiorstwa nie mogą dawać tego, co dawać powinny, bo normalnie w przedsiębiorstwach przedewszystkiem szuka się człowieka wykwalifikowanego i odpowiednio przygotowanego. Jest rzeczą ciekawą, że w tej sprawie wypowiedział się niedawno Prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej Hoover, człowiek znany obecnie wszędzie, który powiedział, że gospodarka państwowa w przedsiębiorstwach nie gwarantuje wysuwania na czoło najbardziej uzdolnionych jednostek. Tak jest, a w szczególności przy naszym systemie.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#SKoerner">Niezależnie od tego, że się nie przyjmuje do pracy niektórych obywateli ze względu na ich wyznanie i ich narodowość, to ostatnio u nas — o czem wczoraj dobitnie mówił p. s. Motz — protekcjonizm i uprzywilejowanie niektórych tylko sfer nie może oczywiście prowadzić do tego, by w naszych przedsiębiorstwach znaleźli się ludzie tylko najbardziej wykwalifikowani, albo najbardziej odpowiedni. Jeżeli to powiedział prezydent Hoover, to miał rację, bo Stany Zjednoczone, to ten kraj, gdzie upaństwowienie przedsiębiorstw prawie nie istnieje, to też tam doszli do wyników daleko lepszych, niż w jakichkolwiek innych państwach. W Stanach Zjednoczonych, gdzie nie znają przedsiębiorstw państwowych, gdzie nie znają faworyzowania jednej części ludności w stosunku drugiej, potrafili w ciągu ostatnich 8–10 lat powiększyć kolosalnie swój dochód narodowy, bo jeżeli w 1920 r. dochód narodowych Stanów Zjednoczonych wynosił wszystkie 72% miljarda dolarów, to w r. 1928, to jest w 8 lat później, już wzrósł do 90 miljardów. Wkłady w bankach w Stanach Zjednoczonych od 1920 r., kiedy wynosiły 15% miljarda dolarów, wzrosły w roku 1928 do 28,4 miljarda. To oczywiście oznacza wielki dobrobyt ludności, którego świadectwem jest w Stanach Zjednoczonych kolosalny spadek śmiertelności ludności. Kiedy w 1920 r. śmiertelność wynosiła 17 na 1.000, to obecnie wynosi już tylko 12. To wynika w pierwszym rzędzie z tego, że Państwo nie krępuje inicjatywy prywatnej, że inicjatywa prywatna ma możność rozwoju wszystkich sił twórczych, jakie się w państwie znajdują. Możnaby przytoczyć szereg przykładów, ażeby przekonać wszystkich zwolenników etatyzmu u nas, że z tem należy skończyć.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#SKoerner">Wprawdzie rząd już oświadczył, iż doszedł do wniosku, że nie należy nowych przedsiębiorstw tworzyć, ale jestem tego zdania, że nie należy nietylko tworzyć nowych, ale te wszystkie, które dają deficyt, te, które nie dają możności należytego prowadzenia powinny być jak najprędzej zlikwidowane jako przedsiębiorstwa państwowe i powinna być wciągnięta do nich inicjatywa prywatna. Nie będę przytaczał przykładów, jakie ostatnio podawano w szeregu odczytów w Stowarzyszeniu Techników o Szwajcarji i Austrji, które dążyły do etatyzacji, ale u nas w szczególności, kiedy mamy w przedsiębiorstwach uwięzione 8 i1/4 miljarda złotych prawie bez dochodu, jeżeli wziąć pod uwagę niepłacenie opłat i podatków, to rzeczą jasną jest, że trzeba z tem skończyć.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#SKoerner">Polska ma najmniejszą ilość godzin pracy w przemyśle i handlu w ciągu roku. Jest to zastrzeżone w odpowiednich ustawach i jeżeli porównać, to mamy najmniejszą ilość godzin pracy wśród państw europejskich, a przytem mamy największą ilość świąt i największą ilość urlopów. Chcę mówić o jednym zwłaszcza urlopie, gdyż urlopy ustawowo przewidziane są w imię dobra pracownika ustalone i przeciwko nim nikt nie śmie mówić, ale niestety jest urlop, który stosuje się przymusowo, urlop niestety wysoce szkodliwy. Otóż, proszę Panów, są specjalne urlopy dla ludności żydowskiej, by mogła należycie odpocząć i te urlopy są dawane na podstawie ustawy o odpoczynku niedzielnym. Wówczas, kiedy obecnie program gospodarczy Państwa, winien być rozszerzony, kiedy powinna być podniesiona wydajność pracy ludności, kiedy temu programowi powinny się podporządkować wszelkie zarządzenia gospodarcze państwa, to u nas Ministerstwo Pracy przygląda się obojętnie i nie troszczy się wcale o opinję gospodarczą społeczeństwa. Ta ustawa jest, śmiem twierdzić, ustawą niszczycielską dla Państwa z punktu widzenia gospodarczego. Bo, jeżeli zmusza się kilka miljonów ludzi do świętowania 2 dni w tygodniu, zamiast jednego, to uważam, że to jest niszczenie, na które my sobie pozwolić nie możemy, i dopuszczenie do tego, by nie wykorzystać twórczości całej ludności, jest zaprzeczeniem podnoszenia produkcji całej ludności. Jest to, mojem zdaniem, grzechem w stosunku do Państwa. Rząd nie liczy się wcale z niską zamożnością ludności i nic ma odwagi, czy też nie chce wejść na drogę usunięcia tych krzywdzących zarządzeń i wyzbycia się w dziedzinie pracy elementów politycznych i uczuciowych, bo ta ustawa ma charakter par excellence polityczny albo też uczuciowy. Gwałci się elementarne prawa ludności do pracy. Nigdzie w żadnem państwie niema tego, by ludziom nie pozwalać pracować. I wówczas, kiedy my, reprezentanci ludności żydowskiej, głosimy od szeregu lat konieczność przewarstwienia tej ludności, odciągnięcia jej od pracy nieprodukcyjnej, a przeniesienia jej do zajęć produkcyjnych, to nam się w tej dziedzinie uniemożliwia pracę taką, jaką dozwala się wszystkim innym obywatelom.</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#SKoerner">Powoływałem się już na p. Filipowicza. Muszę się powołać po raz drugi na jego oświadczenie w New-Yorku, albowiem ono niestety odbiega od rzeczywistości, jaką mamy w Polsce. P. Filipowicz w New-Yorku oświadczył tejże samej delegacji, że Rząd dąży do ułatwienia wprowadzenia Żydów do zajęć produkcyjnych.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#SKoerner">Chcę Panom zilustrować, jak się przedstawia dążenie Rządu, a w szczególności naszego Ministerstwa Oświaty, do przeniesienia Żydów do zajęć produkcyjnych. Szkolnictwo zawodowe, które jest podstawą przygotowania obywateli do zajęć produkcyjnych, zawodowych, to szkolnictwo, jeżeli mowa o państwowem szkolnictwie zawodowem, a w szczególności na terenie Kongresówki, jest dla ludności żydowskiej zamknięte. Panowie w państwowych szkołach technicznych nie znajdą prawie ani jednego Żyda. Jeżeli zjawia się inicjatywa prywatna, jeżeli zjawiają się społeczne instytucje, które podobne szkoły chcą tworzyć i tworzą, to zdawałoby się, że Rząd tylko z zadowoleniem powinien na to patrzeć, że społeczeństwo wykazuje odpowiednią inicjatywę, że chce z tych obywateli, którzy nie dają odpowiednich korzyści Państwu, przygotować obywateli, którzy będą dla Państwa pracowali. Niestety tak nie jest. I tu w zaślepieniu antysemickiem są czynniki w Rządzie, które stawiają przeszkody i zapory nawet tym dążeniom. Jak inaczej można to nazwać, jeśli nie przeszkodami i zaporami, gdy nie udziela się koncesji na te szkoły. Latami trzeba zabiegać o to, ażeby Ministerstwo Oświaty dało koncesję lub uprawnienie na szkołę zawodową, otwieraną przez instytucję społeczną, a przecież te szkoły odciążają budżet Państwa.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#SKoerner">Wszak patenty — to nie jest tajemnicą dla nikogo — handlowe i przemysłowe, w szczególności handlowe, są wykupywane, jeżeli ilościowo wziąć, w znacznej mierze, w przeważającej części, przez ludność żydowską, jako handlowo i przemysłowo pracującą. 60–65% patentów jest wykupywanych przez ludność żydowską. W tych patentach jest przewidziana specjalna dopłata na szkolnictwo zawodowe. W budżecie Panowie znajdą sumę 7 miljonów złotych na szkolnictwo zawodowe, właśnie z tych dopłat do patentów. Ale, proszę Panów, z tych 65% patentów, płaconych przez ludność żydowską i 7 miljonów, przeznaczonych do budżetu Ministerstwa W. R. i O. P., wydawane są zasiłki ze strony Państwa na szkolnictwo zawodowe żydowskie w wysokości 1%. Mniej więcej 70.000 zł zostało wydane na te zasiłki.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#SKoerner">Jeżeli się w ten sposób chce popierać inicjatywę społeczną do przeprowadzania, jak się wyraził p. Filipowicz, tych Żydów do zajęć produkcyjnych, no, to chyba to jest tylko albo naigrawanie się, albo złośliwość, posunięta do ostatecznych granic. Nie mogę powstrzymać się od tego, by nie przytoczyć jednego przykładu, który potwierdzi, że to jest tylko złośliwość. W Lublinie gmina żydowska i Towarzystwo Szerzenia Pracy Zawodowo-Rolniczej wśród Żydów, zwróciło się do kuratorjum na koncesje na szkoły zawodowe. Kuratorjum odmówiło wszystkim podaniom bez motywów i wówczas skorzystała gmina z pewnej okazji, kiedy wojewoda, będąc na jakiejś uroczystości, urządzanej przez żydowską instytucję, oświadczył, że Żydzi powinni dążyć do przewarstwienia, do przeprowadzenia również do produkcyjnych zajęć swojej młodzieży i kiedy mu powiedziano, że nasze wszystkie zabiegi nie zostały uwieńczone żadnemi rezultatami, bo stoimy przed murem, którego nie możemy przebić, bo władze nie chcą się zgodzić, nie chcą zezwolić na to, żeby nam dać koncesję na otwarcie szkoły, oświadczył, że postara się pomóc nam w tej sprawie. Ta pomoc trwała cały rok i wreszcie rezultatu nie było. Na szkołę dokształcenia zawodowego nie dano koncesji, na szkołę zawodową nie dano koncesji, na kursy, gdzie miało odbywać się kształcenie rzemieślników, dano zezwolenie, dano koncesję na te kursy, które miały przygotowywać młodzież do ewentualnego egzaminu czeladniczego, ale czy Panowie wiedzą, w jakiej postaci? Dano je z tem, że na kursy mogą uczęszczać tylko już wyzwoleni czeladnicy i majstrowie. Teraz ja zapytam Panów, w jaki sposób można taką szkołę, która ma uczyć i przygotowywać chłopców na czeladników, otworzyć, żeby do niej mogli uczęszczać tylko już wyzwoleni czeladnicy i majstrowie? To jest perfidja, posunięta do ostatecznych granic, i to wskazuje tylko na to, że wszyscy mylą się u nas, w Polsce, a w pierwszym rzędzie myli się p. Filipowicz w Nowym Jorku, jeżeli myśli, jeżeli mu się zdaje, że w Polsce istotnie wszyscy obywatele są równouprawnieni.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#SKoerner">Jeżeli chodzi o szkoły zawodowe, gdzie wykłady mają się odbywać w języku żydowskim, to o tem niema mowy, żeby jakąkolwiek koncesję, jakiekolwiek pozwolenie otrzymać. Nie liczą się wcale ci panowie, którzy siedzą w ministerstwie z tem, że mamy Konstytucję, na którą się wszyscy tak często powołują, że mamy art. 110 w Konstytucji, gdzie jest powiedziane, że mniejszości narodowe mają prawo otwierać swoje szkoły, z językiem wykładowym własnym, to nie obowiązuje właśnie tych panów, którzy tam siedzą i mogą na każdym kroku nam przeszkadzać.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#SKoerner">Jeżeli chodzi o szkoły dokształcające zawodowe, to tu jest jeszcze większe nieszczęście. Panowie wiedzą, że ustawa przemysłowa nakazuje otwieranie tych szkół dokształcających zawodowych, że miasta są obowiązane je otwierać, jednak miasta nie są w stanie, bo fundusze ich nie pozwalają i znowu zjawia się inicjatywa prywatna społeczeństwa żydowskiego, które wie, jaka groza nad niem wisi, że ta młodzież, która nie będzie mogła uczęszczać do szkół zawodowych utraci prawo do zajmowania się rzemiosłem i występuje z podaniami o pozwolenia na otwieranie szkół zawodowych dokształcających. Nic to nie pomaga. Leżą naprzykład od r. 1928 podania z Grodna i Baranowicz, na które dotychczas nawet odpowiedzi niema, czy tak, czy nie. Zastosowano natomiast nowe sposoby, które jeszcze bardziej utrudniają nam przeprowadzenie tej młodzieży do zajęć produkcyjnych, kiedy na mocy ustawy przemysłowej zaczęto wprowadzać egzaminy dla czeladników i majstrów, to Ministerstwo Oświaty wątpliwą bardzo interpretacją niektórych artykułów podzieliło szkoły na 2 kategorje, na kategorję A i kategorję B. Kategorja A to są te szkoły, które mają prawo mieć własne komisje egzaminacyjne dla młodzieży, uczęszczającej do szkół rzemieślniczych, a kategorja B tych uprawnień nie ma i ta młodzież musi zdawać w innych szkołach. I tu jest rzecz charakterystyczna. Do kategorji A zaliczono 70 szkół rzemieślniczych, a wśród nich 3 żydowskie, natomiast do kategorji B zaliczono 27 szkół, a wśród nich 15 żydowskich. Ogółem szkół żydowskich jest w Państwie przeszło 30, a do kategorji A lub B zaliczono wszystkiego, jak Panowie widzą, 18 szkół, pozostałe nie zostały zaliczone ani do jednej, ani do drugiej kategorji, czyli zostały zupełnie wyeliminowane. Jak te egzaminy odbywają się teraz, gdy ta młodzież musi do innych szkół jeździć, do innych miast nawet, gdzie jest szkoła z komisją egzaminacyjną, to odesłałbym Panów do egzaminów, jakie się odbyły w Brześciu nad Bugiem. Tam Panowie się przekonają, jak przy tym egzaminie potraktowano młodzież żydowską specjalnie dobraną i jak odwalono od egzaminu mimo protestów przedstawicieli rzemieślników, izby rzemieślniczej i innych egzaminatorów.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#SKoerner">Proszę Panów, jeżeli przejdę do szkolnictwa ogólno-kształcącego, to niestety mamy do zanotowania w ostatnich czasach zjawisko, które jest dla nas niszczycielskiem, o którem może nie wie p. s. Głąbiński, który wczoraj tak dobitnie scharakteryzował postępowanie władz szkolnych względem ludności polskiej, gdzie Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zmierza do zmiany duszy narodowej. To jest największy grzech, jaki może być popełniony przez władze rządowe i, mojem zdaniem, przestępstwo, jeżeli władze dążą do wynaradawiania. Niestety, u nas polityka ta jest prowadzona. W szkolnictwie powszechnem mamy do czynienia z falą, która dąży do asymilowania naszych dzieci. P. Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Sejmie oświadczył, że nauka religji winna być obowiązującą dla młodzieży do lat 18 i młodzież do tego wieku powinna być w duchu religijnym wychowana. Słuszne stanowisko, ale jak ono jest stosowane do szkół żydowskich, do szkoły raczej, gdzie się uczy młodzież żydowska? Otóż w powszechnych szkołach, gdzie najmłodsze dzieci uczęszczają, dotychczas w całym szeregu szkół nie jest wprowadzona nauka religji żydowskiej i kiedy, proszę Panów, znowu zjawiają się instytucje żydowskie, które chcą łożyć na to i które chcą łożyć na szkoły żydowskie, gdzie ta nauka religji żydowskiej jest wykładana, to zjawia się władza i skreśla tę pomoc już nawet z budżetu instytucyj żydowskich.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#SKoerner">Niesłychany wprost fakt miał miejsce w Pabjanicach, gdzie gmina żydowska do swego budżetu wstawiła subsydja dla szkół powszechnych na naukę religji, na kursa judaistyczne i na rozmaite cele filantropijne. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego powykreślało wszystkie te zasiłki, które zostały umieszczone w budżecie tej gminy. Tu już nie idzie o państwową instytucję, ale o instytucję społeczną żydowską. To jest zjawisko, które dotychczas nie miało miejsca, to jest świadectwo tej linji politycznej, po której nasze czynniki rządowe zaczynają teraz kroczyć, że nawet ingerują do budżetów instytucji społecznych żydowskich i tam wykreślają zapomogi na naukę religji. Jak to teraz pogodzić z oświadczeniem p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, złożonem w Sejmie? Boję się tutaj nazwać to tak, jakby należało i jak się w potocznem życiu nazywa oświadczenia, które nie odpowiadają rzeczywistości. Napisaliśmy o tem do p. Ministra. Odpowiedzi nie mamy. Chciałbym wiedzieć, jak p. Minister będzie na to reagował.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#SKoerner">Dalej mówiłem, że zaczyna się fala asymilacyjna w naszem szkolnictwie powszechnem. Od paru lat jesteśmy świadkami nowej metody. Do szkół powszechnych, które są przeznaczone wyłącznie dla dzieci żydowskich, zaczyna się wprowadzać nauczycieli chrześcijan, których nie było, byli tylko nauczyciele Żydzi. Myśmy nigdy nie sprzeciwiali się temu, aby byli nauczycieli tacy czy inni, ale pod warunkiem, żeby ta metoda była stosowana jednakowo dla wszystkich szkół. Jak Panowie wiedzą, do szkół, gdzie są dzieci chrześcijańskie, nauczycieli Żydów się nie dopuszcza. Usuwa się cały szereg nauczycieli Żydów ze szkół powszechnych, przeznaczonych dla dzieci żydowskich, wytwarza się w ten sposób nową armję bezrobotnej inteligencji i jednocześnie tym sposobem wprowadza się ten system asymilacyjny do szkół powszechnych. Dalej z punktu widzenia pedagogicznego i wykorzystania programów system ten jest wysoce niewskazany, bo w tych szkołach, gdzie są nauczyciele chrześcijanie, nie uczy się dwa dni w tygodniu: w soboty dlatego, że to jest święto żydowskie, a szkoła jest dla dzieci żydowskich, a w niedzielę dlatego, że oczywiście nauczyciele chrześcijanie w niedzielę nie pracują.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#SKoerner">Jak się traktuje szkolnictwo średnie? Mamy w szkołach średnich 46.000, mówię w okrągłych liczbach, młodzieży żydowskiej. Z tych 24.000 uczy się w szkołach społecznych, albo prywatnych żydowskich. Nie mają dostępu i miejsca w innych szkołach. Ale, proszę Panów, jeżeli już taki stan jest, jeżeli z tych 46.000, 24.000 musi się uczyć w szkołach prywatnych albo społecznych żydowskich, to trzeba temu szkolnictwu umożliwić istnienie, trzeba tej młodzieży dawać uprawnienia takie same, jakie się daje w szkołach publicznych państwowych. Tymczasem wszystkie nasze zabiegi dotychczasowe, aby udzielić prawa publiczności tym szkołom żydowskim, nie osiągnęły rezultatu. Nie mamy ani jednej szkoły żydowskiej, któraby otrzymała prawo publiczności, szkoły żydowskiej z językiem wykładowym hebrajskim, albo żydowskim.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#SKoerner">Proszę Panów, parę słów jestem winien szkolnictwu wyższemu. Nie będę już mówił o tych wszystkich bolączkach, dotyczących tego szkolnictwa, bo najlepszem świadectwem tego, co się w szkolnictwie wyższem dzieje, jest ta ilość młodzieży, która musi emigrować i tam, na emigracji się uczyć. W tej chwili mamy przeszło 8.000 studentów Żydów z Polski za granicą. Niech ta cyfra świadczy o tem, co się tu dzieje i jaki ta młodzież ma dostęp do szkolnictwa wyższego. A jeżeli idzie o pomoc dla tych szkół naszych, dla tych instytucji oświatowych, to przykro mi jest ten przykład przytoczyć, ale muszę to zrobić dla ilustracji. Chyba nikt z Panów nie przypuszcza, by Łotwa była krajem większym, bogatszym i o wyższej kulturze, niż Polska, a takie jedno miasto, jak Ryga, w swoim budżecie wstawiło 115.000 dolarów zasiłku na cele opieki społecznej i oświatę żydowską. Z tych 115.000 jest 100.000 przyznane na szkolnictwo żydowskie. Ten przykład bez żadnych komentarzy jest wystarczający.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#SKoerner">Ale p. premjer tych wszystkich bolączek naszych, które zmuszeni jesteśmy co roku tutaj powtarzać, bez żadnych niestety dotychczas rezultatów, nie widzi, nie zna, albo nie chce ich widzieć ani znać. Zdawało się nam, że teraz, kiedy nowy Rząd objął ster w Państwie, że p. premjer w swem bardzo długiem przemówieniu znajdzie dla nas kącik, w którym dotknie najbardziej bolących spraw, ażeby choćby w kilku słowach dać odpowiedź, albo zapowiedź tego, co ma zamiar czynić. Niestety w całem przemówieniu znalazł tylko jeden bardzo króciutki ustęp, dotyczący sprawy uporządkowania organizacji gmin żydowskich. Niewątpliwie sprawa bardzo ważna, dla nas konieczna, niezbędna. Bo istotnie od roku na Kresach już nominalnie są i rady i zarządy gmin żydowskich, odbywały się bowiem tam wybory, ale dotychczas niema rozporządzenia wykonawczego i wobec tego braku nie jest dotychczas uregulowana sprawa składek gminnych, a zatem nie może być dotychczas uporządkowana sprawa budżetów tych gmin. Jasna rzecz, że w takich warunkach te gminy nie mogą funkcjonować, nie mogą pracować, i jeżeli p, premjer na tę sprawę zwrócił uwagę, bardzo radzi temu jesteśmy, ale to jest drobiazg, zboczenie na stronę, a natomiast to, co jest przepisem naczelnym, powołanie do życia rady religijnej naczelnej żydowskiej, to dotychczas nie jest urzeczywistnione, nie jest zrobione.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Hałuszczyński.)</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#SKoerner">A pomoc Rządu na wyznania! Znów bez komentarzy przytoczę, że dla 3 miljonów Żydów w Polsce w budżecie zrobiono nadzwyczajny wysiłek, bo dano aż 120.000 złotych na wyznanie żydowskie. Z dwudziestu kilku miljonów przeznaczonych na sprawy wyznaniowe w Polsce dla 3 miljonów ludności żydowskiej znalazło się z łaski pańskiej 120.000 złotych. My tę łaskę odrzucamy, my jej nie chcemy i Rządowi dziękujemy za nią.</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#SKoerner">Proszę Panów, my tu z tej Wysokiej Trybuny ujawniamy potrzeby i żądania naszej ludności. Czy Rząd przysłuchiwał się im? Dotychczas nie. W Ameryce p. Filipowicz przysłuchiwał się temu, w Ameryce słuchał i wsłuchiwał się bardzo uważnie w przemówienia delegatów związku Żydów polskich i dał im nawet odpowiedź. Inna kwestja, jaka to była odpowiedz, już kilka charakterystycznych wyjaśnień dałem do tej odpowiedzi, ale proszę Panów, tutaj Rząd nawet nie odpowiada. Na wszelkie nasze zwracania się do Rządu spotykamy się tylko z głuchem milczeniem. Czy niezadowolenie Żydów zagranicą jest bardziej silnym argumentem dla czynników naszych niż tutaj i czy tam z tem niezadowoleniem mają się więcej liczyć niż tutaj, w Polsce? Nie przypuszczam, żeby takie stanowisko było bardzo dobre i korzystne z punktu widzenia państwowego. Być może, że p. Filipowicz tam bardziej uważnie przysłuchuje się, bo tam słyszy te błagalne prośby, które nadchodzą stąd do krewnych o kilka dolarów, żeby utrzymać poprostu życie swoje, bo nędza nasza jest tutaj poprostu bezgraniczna. Może się przysłuchuje dlatego, że tam trzeba mieć odpowiednie poparcie dla kredytu, ale ja muszę Panom powiedzieć, że oprócz tych kredytów Żydzi amerykańscy do Polski przysłali tyle dolarów, że mam wrażenie, nie jedna pożyczka państwowa takiej wysokości nie osiągnęła, jak ta suma dolarów, przysłanych dla nędzarzy braci do Polski. A przecież Państwo od tych pożyczek, które dostaje w postaci przesyłania pieniędzy dla krewnych, nie płaci ani procentów, ani amortyzacji i oczywiście taka pożyczka jest bardzo korzystna. Nie chciałbym być bardzo złośliwym i pomawiać Rząd, że przez to postępowanie, jakiego świadkami jesteśmy, zmierza do tego, żeby potęgować ilość i wielkość tych pożyczek, które tą drogą do Państwa przypływają.</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#SKoerner">Proszę Panów, kilka dni temu czytaliśmy, że odbyła się 3 marca konferencja w sprawach imigracyjnych w Nowym Jorku. Na tej konferencji tam usłyszano tak ostrą krytykę naszych stosunków w Polsce, a w szczególności stosunku czynników miarodajnych do ludności żydowskiej, że tak chyba nikt jeszcze całe prawdy w całej pełni nie powiedział, jak tam. To jest wielka przykrość, która jest wyrządzona. P. Morawski, były attache, musiał stanąć na trybunie, ażeby starać się odeprzeć te wszystkie zarzuty, lecz bezskutecznie.</u>
<u xml:id="u-2.28" who="#SKoerner">Jeszcze w roku ubiegłym przy rozpatrywaniu budżetu mówiono o optymiźmie, o recesji, o depresji, każdy szukał słów, które mu najbardziej dogadzały, ażeby uniknąć tego, co jest prawdą życiową. Obecnie niema nikogo, ktoby szukał tych specjalnych słów, recesja, depresja, wszyscy mówią już chyba wyraźnie, nazywają rzeczy po imieniu, mówią, że kryzys, ciężkie przesilenie, bo ten krzyk rozpaczliwy, który się zaczyna rozlegać, zagłuszył te wszystkie słowa — recesja i depresja. Rząd, jeżeli tak postępuje w sprawach gospodarczych, to chyba nie wie, co się w Kraju dzieje. Jeżeli trwa przy tym ucisku podatkowym, który dzisiaj jest stosowany, w szczególności w miastach do handlu i przemysłu, to, proszę Panów, można sobie tłomaczyć tylko jednem — nieświadomością, bo przecież nie mogę posądzać czynników rządzących o złą wolę w tym kierunku. Nieświadomością, o ile Rząd nie wie o tem, że w tej chwili mamy w obiegu w Państwie około 4 miljardów weksli, kiedy pieniędzy obiegowych mamy w tej chwili wszystkiego 11/4 miljarda. Panowie widzą, o ile przekracza ta inna moneta obiegowa w postaci weksli obieg państwowej monety. Dochodzi do tego, że za pomocą weksli kupują blankiety wekslowe, by zaciągnąć pożyczkę.</u>
<u xml:id="u-2.29" who="#SKoerner">W czarnych kolorach malowali tutaj już niektórzy mówcy sytuację gospodarczą, jaka jest obecnie. Pozwolę sobie dorzucić do tego kilka cyfr. W roku 1929, w ubiegłym roku, zanotowano niebywałą ilość bankructw i to już nie drobnych firm, ale większych i wielkich firm, bo zanotowano 146 bankructw tylko większych firm. W styczniu już tego roku 1930 zanotowano 64 firm wówczas, kiedy w całym roku 1928 bankructw wszystkiego było 63. Niestety, ta ciężka dola dotyka w pierwszym rzędzie tę część ludności, która się zajmuje handlem, a tym handlem zajmuje się przeważnie ludność żydowska. Niechaj mi wolno będzie powołać się tutaj na świadectwo już takiej strony, która pod tym względem niewątpliwie zasługuje na zaufanie, bo powołam się na „Gazetę Warszawską”, organ Narodowej Demokracji, która w dniu 5 marca pisze, że z pośród firm, które znalazły się w ciężkiej sytuacji i doprowadzone są do zawieszenia wypłat, albo do bankructwa, jest 80% firm żydowskich. Taki świadek, jak Gazeta Warszawska pod tym względem chyba jest zupełnie miarodajny, by twierdzić do czego doszła ciężka sytuacja gospodarcza ludności żydowskiej.</u>
<u xml:id="u-2.30" who="#komentarz">(S. ks. Kasprzyk: A może sami doprowadzacie do tego, żeby piątą aliję wytworzyć.)</u>
<u xml:id="u-2.31" who="#SKoerner">My piątą aliję powołujemy z pośród ludzi pracy, których Rząd pozbawia pracy. Jeżeli Ksiądz Senator tą sprawą się interesuje, to proszę, żeby się interesował jak należy.</u>
<u xml:id="u-2.32" who="#SKoerner">Następnie jeszcze jedno świadectwo tego, jak ciężka sytuacja gospodarcza jest wśród ludności żydowskiej. Jeżeli Panowie mówią o ciężkiej sytuacji wogóle, to stwierdziłem to na początku swego przemówienia, a tutaj chcę tylko podkreślić, że w tej ciężkiej sytuacji gospodarczej ogólnej cierpi najdobitniej i najciężej ta część ludności żydowskiej, która jest z jednej strony wypierana z pracy, a z drugiej pozbawiona kredytów i gnębiona przez istniejące ograniczenia. Świadectwem tego niech będzie przykład, który też dobitnie wykazuje jak ciężką jest sytuacja. W ostatnim roku spadek małżeństw żydowskich jest kolosalny o 1/3 spadła ilość małżeństw. To jest objaw, który jest notowany zawsze przy kryzysach gospodarczych, jako jedno ze świadectw sytuacji, w jakiej Żydzi się znajdują.</u>
<u xml:id="u-2.33" who="#SKoerner">Już p. s, Romanowi odpowiedziałem przed chwilą, że ten ogólny kryzys ekonomiczny dotyka w pierwszym rzędzie tę właśnie część ludności, tę nieszczęśliwą ludność, która teraz jest wypierana i wyparta zewsząd, którą prześladuje się i uciska od szeregu lat, aż znalazła się wprost na skraju przepaści. Jabym Panom tylko jako przykład przytoczył, Wielkopolski Kalendarz na 1930 r., jeden egzemplarz kalendarza doręczyłem p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych, a jeżeli Ksiądz Senator interesuje się piątą aliją, więc może go zainteresuje pismo „Do czynu” pismo katolickie. Czy Ksiądz Senator zna to pismo? może nawet abonuje.</u>
<u xml:id="u-2.34" who="#komentarz">(Ks. s. Kasprzyk: Ja się inaczej zapatruję na tę sprawę.)</u>
<u xml:id="u-2.35" who="#SKoerner">Otóż pismo, które jawnie i w sposób nikczemny, w sposób karczemny propaguje bojkot Żydów, w sposób, który w żadnem kulturalnym państwie nie byłby tolerowany. Taki sam kalendarz został wydany na rok bieżący znowu przez czynniki, które wydają ten organ nikczemny „Do czynu”. W tym kalendarzu Panowie znajdą ryciny i w treści takie rzeczy, których się każdy uczciwy Polak wstydzić powinien, że takie pismo i taki kalendarz może się w kulturalnem państwie znaleźć.</u>
<u xml:id="u-2.36" who="#SKoerner">Panowie mówią o ogólnym kryzysie. Proszę się przyjrzeć, jak przedstawia się sytuacja w takiem Państwie. Pana senatora Romana może to będzie interesowało, w Państwie 90 kilka procent ludności, zajmującej się handlem, to Żydzi, a tylko 2% ludności, zajmującej się handlem, to Polacy. Ale, proszę Panów, w koncesjonowanym handlu jest już Polaków 11%, a w innych gałęziach Żydzi są zupełnie wyparci, jak naprzykład koncesja solna, niema tam ani jednego Żyda, wszystko oddane zostało tylko i wyłącznie Polakom.</u>
<u xml:id="u-2.37" who="#komentarz">(S. Roman: Więc Pan chce, żeby tam był stosowany system do handlu.)</u>
<u xml:id="u-2.38" who="#SKoerner">Nie, ja chcę tylko powiedzieć, że jeżeliby były równe uprawnienia, to nic byśmy nie mówili, ale, niestety, niema tych równych uprawnień i przecież Pan nie zaprzeczy chyba tutaj, że się stosuje te różnice, bo bym Panu zaraz cały szereg przykładów wskazał.</u>
<u xml:id="u-2.39" who="#SKoerner">Po przejęciu przez Państwo eksploatacji lasów od firmy Szalitt wyrugowano niezwłocznie 150 pracowników i robotników Żydów, natychmiast po przejęciu.</u>
<u xml:id="u-2.40" who="#komentarz">(S. Roman: Ale czy ta firma miała dużo chrześcijan, właśnie może nastąpiła ta sprawiedliwość.)</u>
<u xml:id="u-2.41" who="#SKoerner">Tam pracowali chłopi okoliczni. Ale Żydów natychmiast wyrugowano. Czy Pan uważa, że to właściwa droga?</u>
<u xml:id="u-2.42" who="#komentarz">(S. Roman: Ja nie znam tej sprawy.)</u>
<u xml:id="u-2.43" who="#SKoerner">Otóż przytaczam przykład, wskazuje Panu miasto, miejsce, może Pan sprawdzić. Zresztą dam Panu inny przykład. W Wilnie na 30 stycznia tego roku 352 sklepy żydowskie nie wykupiły patentów i zostały zamknięte; tego wśród handlu polskiego niema.</u>
<u xml:id="u-2.44" who="#komentarz">(S. Roman: Jest ciężki stan, nikt temu nie zaprzecza.)</u>
<u xml:id="u-2.45" who="#SKoerner">Pan przedtem przeczył, a ja chcę Panu tylko wykazać, jak dalece ta klęska gospodarcza dotyka w pierwszym rzędzie ludność żydowską.</u>
<u xml:id="u-2.46" who="#komentarz">(S. Roman: Lepiej debatować nad sposobami zaradzenia.)</u>
<u xml:id="u-2.47" who="#SKoerner">Pan Premjer w swojem przemówieniu powiedział, że nie doceniano dotychczas handlu. Należało więc oczekiwać, że skoro p. Premjer tego rodzaju twierdzenie złożył w Sejmie, to nastąpi jakiś okres ulg dla tego handlu; skoro stwierdzi się, że handel znalazł się w bardzo ciężkiej sytuacji, to znajdzie się środki po temu, aby ta sytuacja się polepszyła. Jedną tylko zapowiedź dał p. Premjer, dał zapowiedź studjowania sytuacji handlu. Proszę Panów, ta zapowiedź nie jest dla nas odpowiedzią na te nasze codzienne bolączki. A p. Minister Skarbu na tę sytuację ciężką gospodarczą handlu odpowiedział, jak Panowie wiecie, w ostatnich dniach w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-2.48" who="#SKoerner">Jest to rzecz niebywała. Chce się w nas wpoić przeświadczenie, przekonanie, że to Rząd raz powiedział, to jest święte, temu trzeba wierzyć, to nie jest lekkomyślne. Ale, proszę Panów, przychodzi Rząd składa projekt zmian podatkowych, w szczególności odnośnie do podatku przemysłowego, pozwala Izbie obradować nad tem, komisja pracuje nad tem — zdawałoby się, że trzeba tę rzecz poważnie traktować. Ale kiedy sprawa przychodzi do trzeciego czytania, zjawia się Rząd, ten sam Rząd, ten sam Minister i powiada: Przepraszam bardzo, pomyliłem się, tego nie chcę, ja tego nie zrobię, proszę mi to oddać. Czy Panowie uważają, że to jest poważne traktowanie sprawy, czy tak może traktować rzecz Rząd, czy gdziekolwiek, w jakimkolwiek parlamencie pozwolonoby spokojnie takie rzeczy robić?</u>
<u xml:id="u-2.49" who="#SKoerner">Ale u nas teraz idzie fala wychowywania parlamentu, żąda się spokoju i spokój uzyskuje się nawet w takim wypadku, kiedy powinny się rozlegać protesty ze wszystkich stron. P. Minister Skarbu przez to swoje cofanie się rzuca w otchłań nieszczęścia tę część ludności, a w szczególności drobny handel i rzemiosło, które już teraz uginają się pod ciężarem i giną niemal całkowicie. Można być zwolennikiem różnych rzutów, ale nie można żądać od nas i od tych zbiedzonych nędzarzy, żebyśmy z olimpijskim spokojem przyjmowali te rzuty, które sławy p. Ministrowi Skarbu nie przysporzą, ani u nas, ani na terenie międzynarodowym.</u>
<u xml:id="u-2.50" who="#SKoerner">Jest rzeczą dla nas już stwierdzoną i od wielu lat powtarzaną co rok, przez p. generalnego referenta w referacie, że jedną z najważniejszych podstaw sanacji gospodarczej jest usprawnienie podatków, jest zdrowy i sprawiedliwy podział ciężarów. Ale czy my to mamy, czy my to osiągnęliśmy, czy jest choćby dążenie do tego, ażeby to osiągnąć? Pod tym względem nietylko nic nie zrobiono, ale przeciwnie ostatnio są objawy, że się w dalszym ciągu idzie po drodze niesprawiedliwego podziału ciężarów. I zdaje się, — to nie jest tajemnicą dla nikogo, — że cofnięcie się p. Ministra Skarbu w sprawie podatku przemysłowego było zrobione w porozumieniu z pewnemi sferami, które reprezentują i bronią interesów wsi. Muszę stwierdzić, że i na wsi jest teraz bardzo źle i ciężko. Kryzys objął wszystkich bez wyjątku, ale bynajmniej nie w takim stopniu, jak tę ludność, o której mówiłem, drobne kupiectwo.</u>
<u xml:id="u-2.51" who="#SKoerner">Jeżeli powiedziałem, że jest niesprawiedliwy podział, to mam na myśli właśnie podział ciężarów podatkowych na miasta i wieś. Tendencje pomajowe, zdawałoby się, że chciały dążyć ku tej sprawiedliwości, i w pierwszym momencie zdawało się, że istotnie takie dążenia istnieją. Jako dowód niechaj posłuży porównanie podatku przemysłowego i podatku gruntowego. Otóż w roku 1926/27, kiedy te rezultaty przewrotu majowego jeszcze nie mogły być ujawnione, tam proporcja była taka: podatek przemysłowy — 225,8 milj. zł., gruntowy — 91,8 milj. zł. W 1927/28, w następnym roku, podatek przemysłowy — 281 milj., gruntowy — 63 miljony. Jak Panowie widzą, podatek przemysłowy wzrósł, podatek gruntowy spadł. W roku 1928/29 podatek przemysłowy — 350 milj., gruntowy — 63 milj. Z tego Panowie widzą, że tendencja w obciążeniu podatkowem idzie na handel wgórę, na rolę wdół i zatrzymuje się na miejscu. Czy można uważać to za sprawiedliwy podział obciążenia? P. s. Motz tak wymownie bronił tu interesów wsi, ale, Panie Senatorze, zechciałby może Pan porównać kredyty, jakie w ciągu ostatnich 2 lat rząd dał rolnictwu a handlowi, i wtedy przekona się Pan, w jakiej mierze poświęca rząd uwagę swoją rolnictwu, a w jakiej mierze handlowi. Wtedy przekona się Pan, że jeżeli dla rolnictwa zrobiono mało, to dla handlu nie zrobiono nic. A nawet teraz proszę wziąć pod uwagę ostatnio uchwaloną pożyczkę dolarową premjową. Przecież z niej 21/4 miljona dolarów ma pójść wyłącznie na rolnictwo, ani grosza na handel. Proszę wziąć ustawę skarbową obecnie nam przedłożoną. Panowie tam w art. 11 znajdą 100 miljonów zł., przewidzianych, o ile tylko będą, wyłącznie na drobne rolnictwo, a ani grosza na drobny handel ani na rzemiosło. Wniosę do tego poprawkę, żeby w tym art. 11 ustawy skarbowej w końcu dodać: nietylko drobne rolnictwo, ale i drobny przemysł, rzemiosło i drobny handel; żeby te 100 miljonów, o ile tylko znajdą się w kasie, były udzielane nie tylko rolnictwu, ale i tej części ludności, która zamieszkuje miasta.</u>
<u xml:id="u-2.52" who="#SKoerner">Nie zaprzeczy chyba Pan Senator Motz, że jeżeli miasta znajdą się w ciężkiej sytuacji, to one znajdują się w dużej mierze dlatego, że ponoszą wielkie ofiary z tytułu opieki społecznej i innych dla tej ludności, która ze wsi do miasta przychodzi. A w szczególności ciężar, który tak nierównomiernie jest rozkładany, spada, jak powiedziałem, na ten drobny handel.</u>
<u xml:id="u-2.53" who="#SKoerner">W r. 1928 handel ten zapłacił podatku obrotowego 209 miljonów. Jeżeli się do tego doliczy jeszcze 101/2, to jest razem 230 miljonów, wówczas, kiedy cały podatek przemysłowy wyniósł 350 miljonów plus 101/2, to jest 380 miljonów. A ten handel drobny, ci najbiedniejsi, najnieszczęśliwsi zapłacili 110 miljonów. Teraz, kiedy ten drobny handel domaga się dla siebie choćby drobnej ulgi, żeby zamiast 21/2 płacił tylko 1%, co dla niego stanowi 55 miljonów, p. Minister Skarbu z całym spokojem sobie tu przychodzi i wszystko, co już niby obiecywał, wywraca do góry nogami.</u>
<u xml:id="u-2.54" who="#SKoerner">Nie dziw też, że się u nas w budżecie znalazła pozycja, która nazywa się prowizoryczną, tymczasową, a która się stała teraz już niemal stałą. Cyfra bardzo poważna, cyfra, która zaszczytu nie przynosi, a która tylko świadczy o tem, jak głęboko to zniszczenie sięga i jak ciężka sytuacja w Państwie już jest. To jest cyfra 40 miljonów złotych odsetki za zwłokę i kary. To świadczy, że ludność już płacić nie może, a jednak Rząd się z tem nie liczy, w dalszym ciągu śrubę przykręca i uważa, że można w dalszym ciągu dusić i wydusza z tej ludności, co się da. Drobne kupiectwo i rzemiosło nie jest w stanie dalej tego znosić, dlatego, że przerzucać ciężarów na konsumenta nie może, bo chyba dla Panów jest jasne, że drobny sklepikarz nie może wobec silnej konkurencji z sąsiadem podnosić cen, albo też ma artykuły, na które ma ceny ustalone zgóry i nie wolno mu tych cen podnosić. Jeżeli Rząd w dalszym ciągu gnębić te warstwy będzie, to sprowadzi je z drogi spokojnych obywateli na drogę, na której już nietylko krzykiem, ale kto wie jakiemi środkami będzie domagała się dla siebie sprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-2.55" who="#SKoerner">Ja Panom przytoczę drobne przykłady, które świadczą, do jakiego stopnia już teraz ta nędza do tych sfer się zakradła. Mam możność kontrolowania na innym terenie kart rzemieślniczych. Karta rzemieślnicza kosztuje 5 zł., raz na zawsze na całe życie. I oto w ostatnich czasach coraz częściej składane są podania z zaświadczeniem odnośnych władz o ubóstwie petentów z prośbą o zwolnienie od opłaty tych 5 zł. za kartę rzemieślniczą, upoważniającą danego obywatela do zajmowania się swoim zawodem. Dla 5 zł. chodzi ten obywatel i dostaje świadectwo ubóstwa, bo nie jest w stanie zapłacić.</u>
<u xml:id="u-2.56" who="#SKoerner">Proszę Panów, Centralny Komitet Ratowniczy Pomocy Ludności Żydowskiej, który wydaje ofiary najbardziej potrzebującym, wydał drobnym kupcom 551/2 wszystkich sum, które wogóle wydał, a mam dowody, że są wypadki, kiedy były wzięte te zapomogi i te zasiłki względnie niewielkie po to tylko, żeby płacić podatek, Tym sposobem wyciąga się ofiary od społeczeństwa, groszowe nieraz ofiary po to, aby dać obywatelowi, żeby zapłacił podatek Skarbowi Państwa, czyli pośrednio ten Skarb Państwa, zapomocą gniecenia i duszenia tych najbiedniejszych, najnieszczęśliwych obywateli, drogą ofiar zbiera do swoich kas skarbowych pieniądze. Czy to zaszczyt przynosi? Taka droga nie jest dopuszczalna w gospodarce państwowej. A do tego stopnia bezwzględnie postępuje się względem tych, powiadam, ostatnich nędzarzy, to niedawno czytałem w prasie, że egzekutor zabrał takiemu kupcowi 10 główek kapusty, nic więcej nie znalazł, ale te 10 główek kapusty zabrał na pokrycie podatku.</u>
<u xml:id="u-2.57" who="#SKoerner">Jest w ustawie artykuł, który upoważnia czynniki miarodajne do niesienia ulg, art. 94, ale nasze władze skarbowe są tak bezwzględne, że ten artykuł prawie nie jest stosowany; jeżeli idzie o handel, albo jeżeli idzie o rzemiosło, prawie nigdzie nie jest stosowany. Przeciwnie, ostatnio jesteśmy świadkami tego, że ostatnie graty, rzeczy, które dla nikogo wartości nie przedstawiają, zabiera się i proszę pójść na składy, a przekonają się Panowie, że na składach skarbowych leżą masy gratów, których nawet nie można sprzedać, a które tym nieszczęśliwym ludziom zostały zabrane.</u>
<u xml:id="u-2.58" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-2.59" who="#SKoerner">Dalsza taktyka Rządu w tym kierunku, jeżeli Rząd nie zejdzie z tej drogi, na którą wkroczył w stosunku do ludności, a która to taktyka ujawniła się w ostatnim wystąpieniu p. Ministra Skarbu w Sejmie, doprowadzi tych wszystkich do ostatniej nędzy, wytworzy armję ludzi, którzy będą chodzili do Rządu po ofiary, bo już nic więcej nie będą w stanie robić, żadnych narzędzi pracy nie posiadają, ani odzieży, ani bielizny, więc będą chodzić po pomoc, po odzież dla siebie, bo już nic nie mają. Wynikiem tej taktyki Rządu jest ostatnio masowa likwidacja sklepów, drobnych przedsiębiorstw. Informacje, które mi zostały udzielone przez związek drobnych kupców w warszawie, świadczą, że w ciągu ostatniego roku około 35% drobnych przedsiębiorstw zostało zlikwidowanych i ci, który jeszcze rok temu mieli własne przedsiębiorstwa, teraz poszli na ulicę i zajmują się takiemi zajęciami, jak sprzedaż wody sodowej czy jakichś owoców, czy coś podobnego.</u>
<u xml:id="u-2.60" who="#SKoerner">P. referent nam powiedział, że najważniejszą rzeczą jest w Państwie w tej chwili oszczędność i kapitalizacja. Czy Rząd sądzi, że, idąc po tej drodze, będzie gromadził oszczędności ludności, jeżeli będzie wyciskał ostatni grosz z tych szerokich warstw, że to jest droga, która będzie prowadziła do kapitalicji? Nie przypuszczam, żeby Rząd był tak naiwny, aby w to wierzył, a przecież te oszczędności w obecnych warunkach są podstawą potęgi Państwa. Potęga Polski przestanie być marzeniem dopiero wówczas, kiedy u nas w Państwie każdy obywatel będzie wiedział, że skoro płaci Państwu powinności, to płaci to, na co go stać, co płacić powinien, bo nie zabiera swego własnego majątku, ale oddaje część zarobku. Dopóki tego nie będzie, dopóty potęga Państwa pozostanie tylko marzeniem. A u nas świadectwem tego systemu, stosowanego przez Rząd, jest ta ilość oszczędności, w tej chwili mamy 10 razy mniej oszczędności niż w Czechosłowacji, a przecież niepodległość uzyskała Polska jednocześnie z Czechosłowacją, i proszę spojrzeć do jakich rezultatów doszło to ościenne państwo i do jakich rezultatów doszliśmy tu w Polsce. Proszę Panów, tak długo nie będzie potęgi państwa, tak długo będzie ona tylko marzeniem, póki budżet Państwa nie będzie wyrazem sprawiedliwego podziału ciężarów, póki w nim nie będą sprawiedliwie uwzględnione interesy gospodarcze i kulturalne wszystkich bez wyjątku warstw ludności bez różnicy narodowości, wyznania i przynależności do pewnej warstwy gospodarczej. Budżet, któryśmy dostali, nie jest wyrazem takich zasad, a jeżeli chodzi o ludność żydowską, to przedłożony nam budżet jest wyrazem ucisku, jest wyrazem eksploatacji, jest wyrazem niesprawiedliwego podziału sum, jakie zostają przeznaczone dla potrzeb gospodarczych, czy kulturalnych ludności. Wobec takiego budżetu nic dziwnego, że go popierać nie możemy i za tym budżetem głosować nie będziemy.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kopciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#SKopciński">Wysoka Izbo! Nie będę się zastanawiał nad charakterem budżetu, który nam został przedłożony; powiem jeno krótko, że charakter tego budżetu nas zadawalać nie może, zarówno po stronie dochodów, jak i po stronie wydatków, albowiem cały ciężar dochodów spływa na warstwy pracujące polskie, albowiem większość podatków należy do podatków pośrednich, jakkolwiek takiej nazwy nie mają. A jeżeli chodzi o rozchody, to przecież niewątpliwie ma on tę wadę, że można wydatki przeznaczone na pewne wygody administracji, wydatki reprezentacyjne, często zbyt wysokie, przeznaczyć na inwestycje i potrzeby kulturalne naszego państwa.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#SKopciński">Sejm zarówno jak i Senat pracowały nad budżetem, wiemy doskonale, bardzo gorliwie. Wczoraj p. Prezes Komisji Budżetowej o tem mówił. Obserwowaliśmy prace Sejmu, ale daleko idących zmian, ani jedna Izba, ani druga zrobić nie mogła, a to w skutek ograniczonego czasu, albowiem w Polsce od 4 lat utarł się zwyczaj przeznaczać na sesję sejmową tylko tyle czasu, ile prawo sierpniowe do ostatnich granic przypisuje. Prawie na pół godziny przez ostatnim terminem otwiera się sesję budżetową Sejmu, który oprócz budżetu ma jeszcze i inne sprawy do załatwienia i często, jak obecnie, szuka się jeszcze pretekstu do ograniczenia tej sesji przez odroczenie. I dlatego też mimo bardzo skrupulatnej i wytężonej pracy daleko idące zmiany w budżecie zajść nie mogły.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#SKopciński">Obradujemy na budżetem tegorocznym w dobie ciężkiego kryzysu. W czasach powojennych widzimy, że kapitalizm podlega głębokiemu kryzysowi, wskutek proporcji nieustosunkowania się wzajemnego sił twórczych i zdolności konsumcyjnej. Rozłożenie dochodu społecznego i korzystanie z niego pogłębia jeszcze ten kryzys, albowiem, widzimy, że rozkład ten nie jest sprawiedliwy. Skutkiem tego powstaje ten parodoks, że kiedy składy są pełne, kiedy śpichrze są przepełnione, — jest głód i ubóstwo; spotykamy ten parodoks, jakim jest klęska urodzaju. My oczywiście rozumiemy, że ten kryzys jest skutkiem pewnego ustroju gospodarczego i nie patrzymy na to tak prosto, że on może minie. Wiemy, że trzeba ten ustrój gospodarczy przebudować, ażebyśmy doczekali się lepszych stosunków. I dlatego też podzielamy zdanie, że Polska nie jest w wyjątkowem położeniu, ale, że ona jest wciągnięta w ogólny światowy kryzys, że żaden Rząd nie jest winien temu kryzysowi, że mówić o winie tego czy innego rządu byłoby rzeczą nie odpowiadającą prawdzie. Ale, proszę Panów, musimy zadać pytanie czy jednak rząd nie mógłby w tym kryzysie ulżyć? Mnie się zdaje, że to można było zrobić. Rządy pomajowe nastały w momencie dobrej konjunktury; tę dobrą konjunkturę wyzyskano dla rekomendacji rządu. Ta dobra konjunktura dawała nadwyżkę dochodów, dawała pewne rezerwy, które zużytkowano. Ale czy nie można było tych rezerw zużytkować dla ulżenia w ciężarach podatkowych, jak naprzykład na zniesienie podatku 10% uchwalonego w 1926 r., dla stabilizacji pieniądza, czy nie można było w inny sposób wpłynąć i zapobiec kryzysowi. Prawda, że z tych rezerw korzystały może pewne sfery gospodarcze, korzystał rolnik w postaci pożyczek, za które płacił jednakże procent. Rząd mógł, orjentując się w położeniu światowem, zająć się w tej dobrej konjunkturze rozbudową rynku konsumcyjnego. Mógł wpłynąć, miał możność, na podwyższenie zarobków i płac, które zwiększyłyby możność konsumcyjną sfer pracujących, a mógł dlatego, że przecież przedsiębiorca korzysta z pomocy rządu w bardzo wysokim stopniu; mógł wpłynąć także i na inną rzecz, choćby na rozpiętość cen u producenta, hurtownika i detalisty, którą zwiększa się, a na handel Rząd także mógł wpłynąć przez niesienie pomocy handlowi. Rząd mógł podjąć roboty inwestycyjne na wielką skalę, aby w momencie, kiedy bezrobocie nastało, zatrudnić te liczne rzesze choćby pracowników wiejskich przy drogach, cegielniach i t. d. Rząd wreszcie mógł przystępować do inwestycyj nie luksusowych, lecz niezbędnych, a choćby dla ulżenia doli tych ludzi, którzy tak cierpią z powodu braku mieszkań. Państwo zresztą te wszystkie rzeczy znają ze statystyki. Dlatego nie można powiedzieć, że Rząd miał przewidzieć, że Rząd miał patrzeć i że Rząd zrobił wszystko, co do niego należało. To też, nie kładąc na barki Rządu odpowiedzialności za kryzys ekonomiczny, musimy jednak pewne zarzuty zrobić. Żądalibyśmy, aby te wszystkie rzeczy były chociażby teraz robione, aby były również rozszerzone zapomogi dla bezrobotnych, aby były uruchomione wszystkie środki finansowe w celu zapobiegania kryzysowi.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#SKopciński">O ciasnocie pieniężnej nie będę mówił, bo mówił o tem niejednokrotnie mój kolega klubowy dr. Gross.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#SKopciński">Proszę Panów, jeżeli spojrzymy na ustrój gospodarczy, to porównanie stanu przedwojennego z teraźniejszym musi nasunąć naszej uwadze jedno zjawisko. Mianowicie, że kiedy przed wojną może my, przedstawiciele klasy robotniczej, byliśmy jedynymi wrogami kapitalizmu, a reszta należała do ludzi wierzących w ten ustrój, po wojnie wystąpił głęboki krytyczny stosunek, nastąpiła pewna zmiana struktury społecznej, która daje nam rezultat mniej więcej taki, że 70% ludzi to są ludzie pracujący, nie korzystający z tych dóbr, jakie daje kapitalizm.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#SKopciński">Kapitalizm przeszedł oligarchję kapitalistyczną i dlatego też ta zmiana struktury, ta zmiana stosunku do kapitalizmu odbija się i na stosunkach politycznych. Wtedy, kiedy przedtem demokracja kapitalizmowi dawała podstawy, kiedy zwolenników było więcej, to oligarchja kapitalistyczna jest zaniepokojona istnieniem demokracji, albowiem może stracić swoją podstawę, może nie mieć potrzebnej jej większości. I stąd zjawiają się pogwarki o kryzysie parlamentaryzmu i stąd zjawiają się dążenia do dyktatur tu i ówdzie. Powiedział mi ktoś, że kryzys parlamentaryzmu istnieje w postaci braku większości w wielu państwach. Pewnie, że z tem trzeba się zgodzić i trzeba patrzeć jednocześnie na to, jak na zjawisko przejściowe przegrupowywania się struktury społecznej, które kiedyś dojdzie do swojego zenitu i ten objaw ujemny minie. Widzimy, że narody z tym brakiem większości parlamentarnej, z tym ujemnym warunkiem istnienia większości parlamentarnej, sobie radzą.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#SKopciński">Na tem tle w paru słowach chcę się zastanowić nad przewrotem stosunków politycznych, który nastąpił u nas w maju 1926 r.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#SKopciński">Przewrót majowy nastąpił przy olbrzymim entuzjazmie mas i gdyby ten entuzjazm był wyzyskany, ja sądzę, że zwycięzca, któryby rzucił pewien program i z tym programem poszedł do wyborców, zyskałby niewątpliwą większość w parlamencie, taką czy inną, nie wiem, ale niewątpliwą większość, ale zwycięzcy tego nie uczynili, zwycięzcy nie poszukali sojusznika w ludzie polskim wsi i miast i wśród pracowników umysłowych, nie chcieli połączyć się z tą istotną demokracją polską, ale poszukali sobie sojuszników gdzieindziej; wśród kapitalistów, obszarników, poszukali sojuszników nawet w tych sferach, które zdawały się być zasypane popiołem zapomnienia, mianowicie wśród wielkiej magnaterji i arystokracji polskiej. Dlaczego? Trudno się nad tem w tej chwili zastanawiać.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#SKopciński">Ale ta decyzja zwycięzców była jednocześnie przyczyną zajadłej krytyki parlamentu polskiego. Proszę Panów, Polska jest państwem młodem, Polska nie może mieć odrazu doskonałych instytucji: nie ma urzędów doskonałych, nie ma szkoły doskonałej. Wszędzie tworzymy i trudno wymagać, ażeby parlament Polski stał na wysokości zadania, ale ja mogę wskazać odrazu kilka przykładów, kiedy parlament polski dawał dowody wielkiej ofiarności dla ogólnego dobra narodu. Czy weźmiemy 1920 rok, kiedy chodziło o obronę kraju, czy weźmiemy czasy Władysława Grabskiego, kiedy parlament zrezygnował ze swoich praw i dał Prezydentowi możność wydawania ustaw, odnoszących się do ustalenia pieniądza, to widzimy, że te dwa pierwsze parlamenty zdobywały się na bardzo ładne chwile w swojej działalności. One zresztą dały podwaliny naszemu życiu państwowemu.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#SKopciński">Proszę Panów i cóż z tego entuzjazmu majowego, o którym mówiłem, pozostało? Pozostała w tej chwili garstka wierzących i cała masa ludzi, którzy skupiają się koło tych wierzących, śmiem twierdzić, dla karjery.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#SKopciński">Obóz pomajowy przyszedł do nas z hasłem dobrobytu. Oczywiście odpowiedź, jak to hasło wygląda znajdą Panowie na głębokiej wsi, znajdą Panowie w izbie robotniczej.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#SKopciński">Obóz pomajowy przyszedł z wielkiem hasłem mocarstwowego stanowiska Polski, a teraz mówią o Polsce, jako o kraju wszelkich możliwości.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#SKopciński">Obóz pomajowy przyszedł, wierząc w kryzys parlamentaryzmu, z hasłem podporządkowania Sejmu, ale na szczęście życie parlamentarne polskie potrafiło się temu przeciwstawić. Widzimy, że Sejm obecny potrafił zażądać kontroli i parlament polski potrafił nawet obalić rząd nie dla partyjnych celów, ale dla dobra Polski.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#komentarz">(Głosy: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#SKopciński">Wreszcie przyszedł obóz pomajowy z bardzo popularnem hasłem sanacji moralnej. Czyż był sanacją stosunków politycznych ten kontredans, jaki się odbywał z drugim Sejmem polskim? Ale to jest jeszcze bagatela. Ale, czy było sanacją moralną wyciąganie w życiu politycznem Polski na widownię ludzi, z którymi większość obozu pomajowego, to jądro, z którego obóz pomajowy wyszedł, nie miała żadnych duchowych węzłów, która raczej zdawałoby się, powinna być wrogo i moralnie wrogo usposobiona do tego obozu, obozu ugody w czasach zaborczych. Czy można nazwać sanacją moralną wybory, któreśmy widzieli? Czy można nazwać sanacją moralną użycie paru miljonów z kasy państwowej na wybory jednej partji? Czy można nazwać sanacją moralną komisarzowanie p. Ministra Cara, jako najwyższego Komisarza wyborczego? Czy można nazwać sanacją moralną personalną politykę p. Ministra Prystora, Czy można nazwać sanacją moralną skorumpowanie, zniszczenie, podgryzanie administracji, chociażby przez b. ministra Składkowskiego? Czy można wreszcie nazwać sanacją moralną te straszne rzeczy, które się dzieją wśród najbliższych przyjaciół Panów, to w biały dzień napadanie na ludzi, te w biały dzień wrywania się do lokalów kulturalnych, te w biały dzień demolowanie tych lokali, pod zupełnie obojętnem okiem policji? Czy można nazwać siłą Rządu, który obojętnie patrzy na te rzeczy?</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#SKopciński">Dlatego też, jeżeli teraz mówimy o sanacji moralnej, to zawsze piszemy te wyrazy w cudzysłowie.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: Już nie mówimy.)</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#SKopciński">Panowie przyszliście pod hasłem wyzwolenia najlepszych instynktów w narodzie, a uczycie, Panowie, obywateli nienawiści, pogardy i nieufności względem siebie nawzajem. Czy na tem można budować przyszłość Polski?</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#SKopciński">Teraz jeszcze w paru słowach chciałbym zastanowić się nad najtragiczniejszym dla nas momentem dzisiejszym. Jesteśmy w okresie silnego kryzysu, nędzy, mamy 300.000 bezrobotnych, wiemy, że jeden z ośrodków przemysłu polskiego nazywają teraz cmentarzem mieszkańcy, którzy stamtąd przyjeżdżają. Prawda, że p. referent generalny budżetu powiada, że w młodem Państwie Polskiem, tworzącem się, obywatel musi cierpieć, musi wiedzieć, że jakiś czas on będzie musiał cierpieć. Ale, proszę szanownego Pana Referenta, granice cierpienia jednak istnieją. My z Panem możemy mówić o tych cierpieniach, bo nie jesteśmy w stanie odczuć tej granicy cierpliwości człowieka pracy, pozbawionego tej pracy, żyjącego w zupełnej nędzy. A zwłaszcza jeżeli ten człowiek pracy przy swojej nędzy czyta rzeczy drobne nawet, ale że taki i taki minister na papierosy reprezentacyjne użył tyle i tyle z budżetu, że taki a taki minister wydawał zapomogi dla niewiadomych osób i dla niewiadomych celów. Wtedy żądać od tego człowieka cierpliwości jest dosyć trudno.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#SKopciński">Proszę Panów, w tym momencie ciężkiego kryzysu, nad którym wszyscy bolejemy, jakie ma widowisko obywatel polski? Przecież kryzys zaczął się już dosyć dawno. Widzi on te polityczne, jak to jest modnie mówić teraz, hocki-klocki, te igraszki i zabawy polityczne, które się odbywają. To zjawia się grupa oficerów w Sejmie, to potem pisze się, przyszli po marki, albo że przyszli hołd złożyć wodzowi, to wtedy Sejm z tego powodu się odracza, to żąda się komisji, któraby te rzeczy rozpatrzyła, to potem, będąc niezadowolonymi z tej komisji, wychodzi się z niej. Proszę Panów, ten obywatel patrzy, jak z powodu niepodobania się przewodniczącego komisji, robi się igraszki z tą komisją. Ja to nazywam igraszkami, bo jak można to inaczej nazwać? Ten obywatel widzi te ciągłe oświadczenia i oświadczenia i oświadczenia i ten obywatel patrzy się na to i pyta, co to wszystko znaczy, ja umieram z głodu, a oni się tam bawią.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#SKopciński">Proszę Panów, zachowanie się obozu pomajowego w tym momencie przypomina mi najtragiczniejsze chwile z historji naszego narodu, przypomina mi to liberum veto, nie formalnie stosowane, bo tego nie można, ale stosowane wtedy, gdy się dzieje coś wbrew temu obozowi. Jeżeli tylko ona nie zwycięża, to robi się wszystko, aby dana rzecz nie istniała. To samo jest z komisją do badania zajść z 31 października. A w tej chwili mam wrażenie, że to samo jest i z Konstytucją. Ta sprawa się przewleka. Nie chciałbym być złym prorokiem, wolałbym, żeby było inaczej, ale mnie się zdaje, że my Konstytucji nie zrewidujemy, że Konstytucja nie będzie zrewidowana znowu dlatego, że ona rozstrzygnęłaby się wbrew poglądom B. B. W. R.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#SKopciński">Proszę Panów, to są te rzeczy, na które patrzą masy. Słusznie tu podkreślano wczoraj nici moralne, które łączą obywatela z Państwem Polskiem. Mam wrażenie, że to widowisko, które widzimy, te masy od Państwa oddala. Jabym się nie bał tego, żeby ten obywatel przyszedł i powiedział: Dość tych zabaw, dość tych igraszek politycznych, idźcie, Panowie, precz. Boję się o inne rzeczy, że on, patrząc na to, zobojętnieje do spraw państwowych, że on, patrząc na to, będzie chciał się schować w najgłębszy kąt i nieprędko z tego kąta do życia państwowego wróci.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#komentarz">(Głos: O to im chodzi.)</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#SKopciński">W Państwie teraźniejszem, wtedy, kiedy stosunki tak są zawikłane i ekonomicznie inne, słusznie wszędzie organizują się państwa na podstawach demokratycznych i chcą się oprzeć na szerokich masach. Panowie wybrali inną drogę, Panowie chcecie oprzeć Państwo na pewnym słupku elity, w którą Panowie wierzą, że to jest elita, Panowie sami ogłosili się za tę elitę, jedynie mającą na względzie dobro Państwa. Jak ta elita wygląda, na to nie będę odpowiadał. Tymczasem Państwo musi się oprzeć na mocnym słupie wszystkich obywateli, związanych z tem Państwem. Nie może być różnicy między 100% Polakiem, a nie 100%, jak to niektórzy dzielili w Sejmie z obozu Panów. I tu chcę powiedzieć, że zgodziłbym się z niektóremi momentami przemówienia p. sen. Głąbińskiego, kiedy mówił o tym związku wewnętrznym duchowym obywatela z Państwem, ale właśnie ten moment, kiedy mówił o mniejszościach narodowych, był w sprzeczności z tem, co powiedział przedtem. Bo, proszę Panów, jeżeli jest ważnym czynnikiem moralny stosunek obywateli do państwa, i ten czynnik trzeba wydobyć, jak powiedział p. profesor, trzeba go wychować, to nie można innej miary stosować do mniejszości narodowych. P. sen. Głąbiński żąda 100% lojalności i 100% przywiązania — niema p. profesora, ale muszę powiedzieć, że uczuć się nie nakazuje. I jeżeli ja spostrzegam, że która z mniejszości narodowych nienawidzi mnie jako Polaka, moim obowiązkiem jako Polaka jest wywołać inne uczucie, bo nakazem tego zrobić nie można.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#komentarz">(S. Roman: Kto to robi?)</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#SKopciński">Ja polemizuję nie z Panem, a z p. prof. Głąbińskim. Ja dlatego miałbym może inne pretensje do Rządu, całkiem odwrotne, jabym się wrócił do przemówienia p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego na Komisji, gdy mówił, że musimy mieć wzajemne zaufanie do siebie i żądał tego zaufania przedewszystkiem od mniejszości narodowych. Mnie się zdaje, że tak nie można — tak nie może być: naprzód zaufanie, a potem przyjdziemy do was z dobremi rzeczami. Tu musi być wzajemny stosunek, który da obywateli, złączonych z państwem głębokiemi uczuciami.</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#SKopciński">Proszę Panów, s. Roman wczoraj powiedział nam: rządy Marszałka Piłsudskiego. Ja wdzięczny jestem s. Romanowi za to, że powiedział to otwarcie, bo trzeba stanąć wreszcie na tem stanowisku. My mówimy: system pomajowy, mówimy rządy p. Bartla, rządy p. Świtalskiego, ale przecież każdy obywatel w Polsce orjentuje się, że to są wszystko rządy p. Marszałka Piłsudskiego. Dlatego też dla nas byłoby bardzo ciekawe, aby Panowie nam odsłonili tę ideologję Marszałka, o której Panowie często mówią i na którą się często powołują.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: Nic wiedzą.)</u>
<u xml:id="u-4.28" who="#SKopciński">Ideologję przedwojenną my znamy. Ta ideologia z Marszałkiem Piłsudskim nas silnie łączyła. Ideologję Marszałka Piłsudskiego przy zakładaniu Państwa Polskiego także znamy, jakkolwiek wtedy nie był naszym człowiekiem, zupełnie ją podzielaliśmy, ale skąd my mamy o tem wiedzieć. Słusznie powiedziano tu, że Panowie nie wiedzą.</u>
<u xml:id="u-4.29" who="#komentarz">(S. Roman: Ideologja Marszałka to jest umocnienie Państwa. Głos na lewicy: Ale jak, w jaki sposób?)</u>
<u xml:id="u-4.30" who="#SKopciński">Panie Prezesie, jeżeliby chodziło o to określenie,...</u>
<u xml:id="u-4.31" who="#komentarz">(S. Roman: Umocnienie bytu Państwa.)</u>
<u xml:id="u-4.32" who="#SKopciński">... to jest taki ogólnik, który każdy z nas może inaczej zrozumieć. To jest szyld, który nic nie mówi.</u>
<u xml:id="u-4.33" who="#komentarz">(S. Roman: Danie dobrej Konstytucji, odpowiadającej nam.)</u>
<u xml:id="u-4.34" who="#SKopciński">Pierwszą próbę określenia widzę u Pana Prezesa, ale dotąd słyszeliśmy tylko słowa — wódz narodu, — które w tej rzeczy zorjentować nie mogą. A może znajdę wyjaśnienie ideologji Marszałka Piłsudskiego z jego enuncjacji i artykułów? Cóż ja tam spostrzegam? Spostrzegam przedewszystkiem głęboką pogardę, jeżeli nie nienawiść, do parlamentu polskiego. Więcej — spostrzegam pogardę do narodu polskiego, wypowiedzianą w jednej z mów. Spostrzegam pogardę dla niektórych instytucji, choćby, jak to było przy Trybunale Stanu. Spostrzegam dalej wykorzystanie swego autorytetu siły i swej mocy dla pognębienia tego czy innego przeciwnika.</u>
<u xml:id="u-4.35" who="#SKopciński">Czy mógłbym znaleźć tę ideologję w działalności Rządu? Tę działalność tutaj scharakteryzowałem i wtedy ta ideologja przedstawia się nie zupełnie dobrze. Czy może, bo przecież i tutaj Panowie żyją duchem Marszałka Piłsudskiego, mógłbym spostrzedz tę ideologję w polityce klubu B. B.? Wtedy naprawdę bylibyśmy tą ideologją przerażeni. Bo weźmy obecny moment. Rząd p. Premjera Bartla, Rząd, na którego się zgodził p. Prezydent, wiemy, że musiał się zgodzić i Marszałek Piłsudski, Rząd oficjalny, a jednocześnie widzimy zwalczanie tego Rządu przez pewien odłam tych samych zwolenników systemu pomajowego.</u>
<u xml:id="u-4.36" who="#komentarz">(Głos: Urojenie.)</u>
<u xml:id="u-4.37" who="#SKopciński">To jest, powiedziałbym, jakiś dziki taniec, albo, że Wasz wódz nie jest w stanie dopilnować waszego obozu, który idzie koło niego, albo posiada dwutorową politykę dla jakichś celów. Ta dwutorowa polityka wywołuje zużytkowanie energji od góry państwa wśród obozu rządzącego, nie pozwala zająć się innemi pożytecznemi rzeczami.</u>
<u xml:id="u-4.38" who="#SKopciński">Wobec tego, co powiedziałem, my musimy jeszcze raz podkreślić, że jesteśmy w szczerej, głębokiej i jasnej zupełnie opozycji nietylko do systemu pomajowego, ale powiedziałbym wyraźnie, do rządów p. Marszałka Piłsudskiego. Jesteśmy w tej opozycji nie dla osobistych względów, ale ze względu na głęboko odczuwany tragizm teraźniejszego położenia, ze względu na głębokie umiłowanie Państwa.</u>
<u xml:id="u-4.39" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: Jutro w pismach napiszą, że Pan jest na usługach obcej ajentury i prasy.)</u>
<u xml:id="u-4.40" who="#SKopciński">Jeżeli moja koleżanka podpowiada mi o obcej ajenturze i prasie, to ja muszę zwrócić jeszcze uwagę na jedną rzecz, na to szastanie państwowością polską i posądzanie o antypaństwowość każdego. Muszę zwrócić uwagę na prasę, na to zełgiwanie — inaczej nie mogę powiedzieć, prasy, która każdy fakt wyzyskuje w tym sensie. Ja zwrócę uwagę, że wtedy, kiedy obowiązywał dekret o cenzurze, kiedy cenzura szalała, ja na murach miasta Warszawy czytałem ogłoszenie, wzywające do składek na fundusz dyspozycyjny Ministerstwa Spraw Wojskowych, gdzie było wyraźnie powiedziane, że Sejm popełnił zdradę Państwa. Minister Spraw Wewnętrznych i komisarze rządu czytali to i chodzili spokojnie, Proszę Panów, czy to nie jest podgryzanie, czy to nie jest rujnowanie życia Państwa, rujnowanie instytucji, która jednak istnieje i w której Panowie zasiadają, zasiadają w zespole zdrajców, bo tam o całym Sejmie było powiedziane.</u>
<u xml:id="u-4.41" who="#komentarz">(S. Perzyński: Kiedy się odrzuca fundusz dyspozycyjny, to jest w porządku, a kiedy się zbiera to jest zdrada, rozumiem.)</u>
<u xml:id="u-4.42" who="#SKopciński">Jesteśmy w szczerej opozycji do Rządu. W Sejmie Panów głosowaliśmy za budżetem i tutaj, o ile nie zajdą jakieś nadzwyczajne okoliczności, będziemy także za budżetem głosowali. Mam wrażenie, że to wywołało niemiłe zdziwienie wśród szeregów Bezpartyjnego Bloku, ale będziemy głosowali dlatego, iż uważamy, że nasze Państwo potrzebuje legalnego budżetu. Nie mamy pewności, czy on będzie zrealizowany tak, jak zostanie uchwalony, ponieważ żaden budżet systemu pomajowego tak nie był zrealizowany, bo rządu budżet nie obowiązuje, ale w każdym razie musimy dać akt prawny, by kraj wiedział, że budżet w drodze legalnej został uchwalony.</u>
<u xml:id="u-4.43" who="#SKopciński">Proszę Panów, dajemy ten budżet Państwu i Panowie mogą mówić tak, czy inaczej, ale nikt inny, tylko lud pracujący polski potrzebuje swojego Państwa, potrzebuje Państwa niezawisłego, Państwa niepodległego dlatego, żeby mógł tam swobodnie rozwijać swoje siły twórcze. Lud ten potrzebuje tego Państwa dlatego, że jest wrośnięty ze swoją pracą, zrośnięty jest z rezultatami tej pracy z tym krajem. Dajemy ten budżet Państwu z wiarą w to, że musi się ostać, że pozostanie zwycięską demokracja, że pozostaną zwycięzcami ci, którzy stale dają podporę temu Państwu, że wreszcie ten kraj musi odzyskać swojego właściwego gospodarza — Naród Polski, który będzie go bronił zawsze przed wszelkiemi uszczerbkami zewnętrznemi. Nie może on być oddawany w wpływową władzę żadnej, najautorytatywniejszej nawet grupie, ani najautoryzatywniejszemu człowiekowi.</u>
<u xml:id="u-4.44" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
<u xml:id="u-4.45" who="#SKopciński">Marszałek:</u>
<u xml:id="u-4.46" who="#SKopciński">Głos ma s. Hasbach.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#SHasbach">Wysoka Izbo! Budżet, który dziś leży przed nami, jest wynikiem pilnej pracy Rządu, który nad nim obradował na niezliczonych posiedzeniach komisyjnych; budżet rozpatrzono bezpartyjnie łub też przez okulary partji, ufryzowano, okrojono i wreszcie zatwierdzono, ponieważ większość zainteresowanych doszła do wniosku, że pierwszą rzeczą potrzebną są pieniądze zarówno dla rządzących, jak i dla podlegających temu rządzeniu.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#SHasbach">Pomimo to budżet ten będzie nierealny, o ile położenie gospodarcze się nie poprawi. Panowie mi nie zaprzeczą, że nawet w najostrożniejszym preliminarzu wpływy z podatków, monopoli i temu podobne prowadzić muszą do wielkiego rozczarowania, jeżeli dzień za dniem fabryki bankrutują, lub pracę swoją ograniczają do kilku godzin w tygodniu, jeżeli ceny za produkty rolnicze prawie codziennie spadają, jeżeli we wszystkich dziedzinach życia gospodarczego inflacja wekslowa wzrasta i liczba protestów się powiększa. Nic więc dziwnego, że siła podatkowa upada, mimo bezwzględnego przyciskania śruby podatkowej przy obrocie, stemplach i podatku dochodowym. Jednocześnie dochody z monopoli maleją, nawet konsumcja naszej kochanej „czystej” zmniejsza się, ku ubolewaniu właścicieli gorzelni i dyrekcji monopolu i ku zadowoleniu pań i panów z „niebieskiego krzyża”. Kogo nie stać na to, używa zamiast Zapałki stali i gąbki. Kto nie ma pieniędzy na dobre papierosy, kupuje złe, lub przestaje palić i żuje gumę.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#SHasbach">Zdaje się być pewnem, że pokrycie tym razem nie wystarczy i że pomóc może tylko jedno, mianowicie oszczędność na każdym kroku, nawet jeżeli pieniądze są, jak wykazuje na papierze budżet i bez względu na t. zw. „konieczność”, gdyż niema „konieczności”, gdy niema na to środków, aby ją pokryć. Tak jest w życiu prywatnem, tak musi być i w życiu państwowem.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#SHasbach">Z całej masy pozycji budżetowych zwrócę się przedewszystkiem do rolnictwa, które, mojem zdaniem, jest alfą i omegą całego życia gospodarczego w Polsce, od którego rozkwitu lub upadku zależy wszystko w kraju. Mimo to jeszcze żaden rząd w ostatnich dziesięciu latach nie zwracał na rolnictwo należytej uwagi, natomiast wychowano sobie pod specjalną opieką przemysł, dziecko chorowite z wodą w głowie, i pocieszano się tem, że tamten zdrowy chłopczyk — rolnictwo — sam się będzie odżywiał na świeżem powietrzu. Rolnictwu udzielano kredytów meljoracyjnych, realnych i towarowych dopiero wtedy, kiedy rolnik już tak dalece zapożyczał się u lichwiarzy, że odsetki musiały go zrujnować. Kredyty, udzielone mu w końcu przez Państwo, były zbyt drogie, ponieważ rolnik większą częścią swego kapitału obraca tylko raz w roku, dlatego nie może płacić tak wysokich procentów, jak przemysłowiec, albo kupiec, który prawie zawsze obraca swoim kapitałem kilka razy w roku. Rolnik więc nie może pokrywać odsetek wyższych od 5–6% w porównaniu do naszych dzisiejszych stosunków. Dawniej tak było i tak samo jest teraz. Nic to nie pomoże, jeżeli ktoś powie, że pieniądz jest drogi i że pieniądza o tak niskich procentach niema. Państwo musi w tym wypadku podać źródła, albo obniżyć te procenty. Takie dodatki od Państwa byłyby się bardziej opłaciły, niż np. te miljony, które były wydane na eksport i które nareszcie się znalazły w kieszeniach pewnych firm eksportowych.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#SHasbach">Obciążenie podatkowe rolnictwa jest nieznośne. Podatek gruntowy musi być zmniejszony. Różne inne obciążenia socjalne: ubezpieczenia, kasa chorych i inne nie są współmierne z dochodami. Sprawa płac robotników w rolnictwie przyniesie nam jeszcze poważne wstrząsy. Niech Panowie wezmą pod uwagę, że obecne płace obliczone są według ceny zboża 20 zł za centnar żyta, podczas gdy teraz żyto kosztuje tylko 8–9 zł za centnar.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#SHasbach">Nie trzeba być pesymistą, aby przepowiedzieć, że taka dysproporcja jest niemożliwa.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#SHasbach">Katastrofalne położenie rolnictwa jest ogólną klęską światową. Z jednej strony nadprodukcja we wszystkich częściach świata, a z drugiej brak siły kupna. Taki stan rzeczy nie uwalnia nas jednak od obowiązku uczynienia wszystkiego, co mogłoby wstrzymać grożący nam zupełny upadek. Cieszę się, że nowy Minister Rolnictwa, który jest fachowcem, przedłożył w ostatnich dniach obszerny program w sprawie przyjścia z pomocą rolnictwu.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#SHasbach">Do tego programu pozwolę sobie zrobić jeszcze jedną propozycję: Komitet Gospodarczy przy Radzie Ministrów przedłożył Rządowi szereg propozycyj, zdążających do polepszenia bytu w rolnictwie, między innemi zalecano znieść przepisy przemiałowe na eksportową mąkę żytnią. Byłoby logicznie, gdyby zniesiono również te same przepisy na mąkę żytnią w kraju. Konsumcję żyta w kraju obliczyć można conajmniej na 4 miljony centnarów metrycznych miesięcznie. Dorosły człowiek potrzebuje miesięcznie 29 kilo żyta. Jeżeli odliczymy od ogółu ludności dzieci i tych, którzy używają mało mąki żytniej, to otrzymamy 20 miljonów osób, z których każda konsumuje miesięcznie 20 kilo żyta, a więc otrzymamy 4 miljony centnarów metrycznych. Gdyby zniesiono przepis co do przemiału żyta na 70%, gdybyśmy przeszli do zwykłego przemiału na 65%, to dałoby to o 5% większą konsumcję, to jest 200 tys. centnarów metrycznych. Jest to właśnie ta sama ilość, jaką stanowił kontyngent eksportowy niemiecko-polskiego traktatu zbożowego. Oprócz tego dzięki zniesieniu przymusu przemiałowego otrzymalibyśmy coprawda mniej, ale lepszą mąkę do konsumcji w kraju, a jednocześnie więcej i lepsze otręby. Te lepsze otręby mają szalony zbyt w Niemczech, podczas, gdy żyta nikt na świecie nie żąda. Stawiam wobec tego wniosek o natychmiastowe zniesienie przepisów przemiałowych na zboże krajowe.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#SHasbach">Budżet monopolów państwowych w znacznej mierze interesuje również rolnictwo, o ile chodzi o gorzelnie, jako przedsiębiorstwa rolnicze. Znaczenie tej gałęzi przemysłowej dla przedsiębiorstw rolniczych, mających lekki grunt i walczących szczególnie ciężko o byt, jest dwojakie: po pierwsze dzięki gorzelniom gospodarstwa te mają możność powiększania uprawy kartofli i przez to powiększenia intensywności gospodarstwa i na lekkich gruntach; produkt poboczny, braha, umożliwia rolnikowi hodowlę wartościowego bydła tucznego, tak ważnego dla wyżywienia ludności, i utrzymywanie większego inwentarza i produkcję większej ilości nawozu we własnem gospodarstwie. Jeżeli jednak konsumcja spirytusu się zmniejsza, to w żadnym razie kontyngent gorzelni przedsiębiorstw rolniczych nie powinien być zredukowany, jak się to dzieje dotychczas, gdyż tutaj straty są podwójne i potrójne. W państwie rolniczem produkcja gorzelni przemysłowych powinna stać na drugim planie dopiero wtedy, jeżeli gorzelnie rolnicze nie mogą podołać zapotrzebowaniom, gorzelnie przemysłowe winny otrzymać resztujący kontyngent. Przypuszczam, że p. Minister Rolnictwa byłby tego samego zdania.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#SHasbach">Z zadowoleniem witać należy wszystkie dążenia, zmierzające do podniesienia zużytkowania technicznego spirytusu. Po stronie biernej tego zagadnienia stoi ustawa w sprawie walki z alkoholem. Widzimy, dokąd to prowadzi, jeżeli Państwo w czasie t. zw. „kwitnącego” parlamentaryzmu musi sobie pozwolić na to, że jedno z jego ważniejszych źródeł dochodowych zagrożone jest ustawą, która w założeniu zawiera myśli zdrowe, w stosowaniu jednak przekracza daleko swój cel. Rząd powinien bronić swoich źródeł dochodu i jednocześnie czuwać nad przeprowadzeniem ustawy, która wymierzona jest częściowo przeciw tym źródłom. I tak ustawa ta stała się dziś instrumentem, używanym do innych celów, niż te, do jakich została stworzona.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#SHasbach">Ustawa przewiduje znaczną redukcję koncesji na wyszynk alkoholu. Temu nic nie można zarzucać, o ile redukuje się tam, gdzie jest za dużo restauracyi i szynków. Do czego służy jednak ta ustawa? Pod wpływem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych używana jest ona do walki gospodarczej przeciw mniejszościom narodowym, czyż bowiem tylko przypadkowo cofnięte są koncesje w Galicji przedewszystkiem Ukraińcom i Żydom, a na Pomorzu i w Poznańskiem Niemcom?</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#SHasbach">Zapewne ktoś mi odpowie, że przyczyną tego jest fakt, że w tych dzielnicach koncesje znajdują się przeważnie w rękach mniejszości. Istotnie, jednak dowieść można, że organa rządowe kierują się nie względami rzeczowemi, lecz systematycznem dążeniem do zniszczenia egzystencyj osób niewygodnych. Co do Pomorza i Poznańskiego mogę Panom przytoczyć cyfrowe dane.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#SHasbach">Ogólna liczba wymówionych i cofniętych koncesyj właścicielom narodowości niemieckiej wynosi 321, a właścicielom narodowości polskiej tylko 23. A w dodatku wzamian za cofnięte 23 koncesje Polacy otrzymują dużo nowych koncesyj w tych samych miastach lub wsiach. Przy udzielaniu nowych koncesyj na wyszynk alkoholu lub sprzedaż towarów tytoniowych uwzględnia się tylko Polaków. Przytoczę kilka przykładów: na Pomorzu odebrano koncesję ewangelickiemu domowi związkowemu, wydzierżawionemu przez niemiecki związek teatralny, wszystkie zażalenia zostały bezskuteczne.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#SHasbach">Prawie w tym samym czasie w Niemczech, we Wrocławiu magistrat udzielił koncesji polskiej bibljotece narodowej. Daję to Panom jako przykład, jak się takie sprawy traktuje w innych krajach.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#komentarz">(Głos: Na papierze.)</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#SHasbach">Nie, jest to fakt, co ja Panom podaję.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#SHasbach">Najlepszemu hotelowi w Działdowie odebrano koncesję, ponieważ właściciel jest Niemcem, zrujnowano go doszczętnie.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#SHasbach">Hotelowi Wildta w Świeciu odebrano koncesję, pomimo, że jest to największy hotel w mieście, a jednocześnie udzielono nowej koncesji Władysławowi Chełstowskiemu w Świeciu, gdyż jest Polakiem. Czy to jest redukcja koncesyj w myśl ustawy?</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#SHasbach">W Chełmnie cofnięto wszystkim niemieckim restauratorom, a było ich zaledwie 4, koncesje. Te same koncesje otrzymali czterej Polacy.</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#SHasbach">Firmie Ewald Jahnke w Gniewie cofnięto odrazu koncesję na wyszynk alkoholu, sprzedaż tytoniu i soli. Zdaje się, iż było to zemstą za to, że właściciel firmy wydał kilka osób w województwie, które chciały się zbogacić kosztem miasta.</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#SHasbach">Szczególnie jaskrawym dowodem ucisku Niemców jest fakt następujący: W Tczewie inwalida jest właścicielem kina od r. 1917. Dotychczas czynił on zawsze zadość wszystkim wymaganiom policji budowlanej, obecnie jednak policja żąda takich zmian budowlanych, jakich właściciel wykonać nie może. Wobec tego policja zamknęła kino dn. 21.XI. Właściciel jest gotów zeznać pod przysięgą, iż różnym osobom narodowości polskiej chciano dać koncesję na otwarcie tego samego kina, o ile on kino swe wydzierżawi tym Polakom. W międzyczasie udzielono już kilka nowych koncesyj w Tczewie, przyczem wymagania policji budowlanej były bardzo skromne.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#SHasbach">Ponieważ mam bardzo mało czasu, więc niech te kilka przykładów wystarczy do uzupełnienia wstrząsającego obrazu systematycznego niszczenia niemieckich egzystencyj.</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#SHasbach">Nawiązując do mych wywodów w sprawach rolnych, przystępuję do problematu reformy rolnej, ściśle związanego z kwestją rolniczą. Pozwolę sobie najpierw oświetlić problemat ten, jako rolnik z praktyki, z punktu widzenia czysto gospodarczego, a potem dopiero rozpatrzyć stronę polityczną; przy jednem i przy drugiem kierować się będę tylko dotychczasowemi doświadczeniami.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#SHasbach">Myśl przewodnia, która swego czasu kierowała ustawą, że trzeba znaleźć sposób wyrównawczy pomiędzy wielkimi obszarnikami a ludnością bezrolną lub małorolną, znalazła najdalej idące poparcie u nas i zdaje się, że przy żadnej innej ustawie nie współpracowaliśmy z taką intensywnością, wypływającą z wewnętrznego przekonania. Temu trzeba było zaradzić. Było rzeczą wiadomą, że dużo wielkich obszarników w całym kraju, a zwłaszcza na Kresach Wschodnich, z przyjemnością oddaliby wielką część swych posiadłości za mniejwięcej odpowiednie odszkodowanie, do tego dochodzą jeszcze ogromne obszary nieużytków, które po dzień dzisiejszy czekają jeszcze na uprawę i domeny państwowe. Wobec tego przypuszczano oczywiście, że najpierw te zapasy ziemi będą zużyte na cele reformy rolnej i że parcelacja intensywnie zagospodarowanych majątków nastąpi bardzo powoli. Niestety rozwój sprawy tej był inny. Uprawa nieużytków posuwała się w tempie ślimaka, podczas, gdy we Włoszech np. zdobyto od morza dziesiątki tysięcy ha ziemi i takie same obszary nawodniono w Campagnji i w dolinie Isonca. Wszystko to zrobiono już po wojnie. (Ci Panowie, którzy byli w roku 1927 na konferencji rolniczej w Rzymie, pamiętają zapewne jeszcze, jaką widzieliśmy tam imponującą pracę kulturalną.) Podczas gdy w Holandji przystępują do osuszenia jeziora Zuider, u nas błota pińskie i inne nieużytki jeszcze po dziś dzień czekają na jakiekolwiek prace w tym kierunku. To, co dotychczas zrobiono, proszę Panów — Pan Minister nam w komisji o tem opowiadał — to są bardzo skromne początki. Zamiast tego rozbija się u nas rok rocznie liczne, całkowicie urządzone gospodarstwa rolnicze. Majątek narodowy traci nieobliczalne sumy w postaci budynków. Liczba płatników podatków i przedsiębiorstw stale się zmniejsza.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#SHasbach">Następuje najpierw czas przejściowy od 1 do 2 lat. podczas którego nowoosiedlony rolnik na tyle się wzmacnia pod względem gospodarczym, że zaczyna żyć, gdyż w większości wypadków początek jest tak ciężki, że nie można go nazwać życiem. Po części ci najbiedniejsi żyją w lepiankach, na gołej ziemi, rola częściowo jest nieuprawiona, a więc już w pierwszym roku nosi w sobie zarodek do nieurodzaju. Mamy inne jeszcze osady, gdzie Państwo daje pieniądze na budynki, ale tam początek jest nadzwyczaj ciężki, gdyż najładniejsza wieś „à la Potemkin” nie może żyć bez kapitału obrotowego i jeżeli niema zapasów zbożowych. Widzimy więc w obecnym i tak już krytycznym czasie, że część nowoosiedlonych rolników żyje w skrajnej nędzy, bez chleba, bez zboża na zasiew i bez możności zarobkowania w bliskości. bez opału, który niejeden zdobywa drogą rabunku w lesie sąsiedniego majątku. Część nawet już uciekła, opuściła swoją ziemię.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#SHasbach">Pytam Panów, czy leży w interesie Państwa wychować proletarjat rolny, który nie ma danych do życia, a umrzeć nie może? Odpowiadam na to, że nie, pod żadnym względem.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#SHasbach">Jeżeli środki nie wystarczają na to, aby móc osadników postawić tak, żeby byli zdolni do życia, to tempo kolonizacji winno być powolniejsze i posuwać się w miarę środków. Lepiej jest mieć dziesięć gospodarstw zdolnych do życia, niż 100 cierpiących nędzę.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#SHasbach">Teraz przechodzę do strony politycznej ustawy, interpretacja i stosowanie jej pokazuje fatalne podobieństwo z ustawą antyalkoholową. Już na posiedzeniu komisji protestowałem w imieniu swoich rodaków przeciwko tegorocznej liście imiennej reformy rolnej. Od kilku lat powtarza się zawsze ten sam obraz. Pod osłoną ustawy wywłaszcza się Niemców bez względu na momenty gospodarcze, rozbija się dobrze zagospodarowane, nawet uprzemysłowione przedsiębiorstwa rolnicze i rujnuje się majątki ludności niemieckiej. Zwracaliśmy się już w dwóch zażaleniach na taki ucisk do Ligi Narodów, po uprzedniej, niestety, daremnej próbie skłonienia Rządu naszego do lojalnego stosowania reformy rolnej względem Niemców. Jednak wszystkie nasze starania w Warszawie pozostały bezskuteczne, wobec czego musieliśmy zdecydować się na ten ostatni krok, co doprawdy niełatwo nam było zrobić.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#SHasbach">Na pierwszej konferencji mniejszościowej w Genewie precyzowałem nasze stanowisko w tej sprawie temi słowami, jak wtenczas powiedziałem z trybuny: „Droga nasza do Genewy prowadzi przez Warszawę”.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#komentarz">(Głos: Przez Berlin!)</u>
<u xml:id="u-5.30" who="#SHasbach">Niestety w Warszawie nie zrozumiano tego naszego lojalnego stanowiska, poprostu nie chciano nas słyszeć.</u>
<u xml:id="u-5.31" who="#SHasbach">Jeżeli stwierdzić musimy, że i w tym roku na Pomorzu znów 80% (w r. ub. 92%) przymusowo rozparcelowanej ziemi oddać muszą Niemcy, to wszystkie arytmetyczne obliczenia p. Ministra Reform Rolnych w stosunku do całego kraju na nic się nie zdają. Najwymowniej przemawia ta mapa, którą przyniosłem Panom, aby ją Panom pokazać.</u>
<u xml:id="u-5.32" who="#komentarz">(Głos: Dobrze byłoby mapę przedwojenną zobaczyć.)</u>
<u xml:id="u-5.33" who="#SHasbach">Narysowane koła oznaczają majątki objęte reformą rolną. Czerwony kolor oznacza majątki niemieckie, zielony — polskie. Obszar objęty parcelacją wyrażony jest segmentami, które podają jakie procenty majątku podlegają parcelacji. Główny atak skierowany jest na Pomorze. Panowie widzą, że na majątkach niemieckich parcelacji podlegają 45 do 90% całej ziemi użytkowej, podczas gdy polskim właścicielom odbiera się na parcelację 2,8 do 20% tylko.</u>
<u xml:id="u-5.34" who="#komentarz">(Głos: To znaczy sprawiedliwie.)</u>
<u xml:id="u-5.35" who="#SHasbach">Tylko w dwóch czy w trzech wypadkach w powiecie działdowskim rozparcelowano z majątków polskich znaczną część ziemi użytkowej, ale tu są specjalne warunki, tu wywłaszczenie może być raczej uważane za zbawienie.</u>
<u xml:id="u-5.36" who="#komentarz">(Głos: Czy ta mapa w Berlinie robiona, gdyż są niemieckie napisy.)</u>
<u xml:id="u-5.37" who="#SHasbach">Nie, my sami to umiemy.</u>
<u xml:id="u-5.38" who="#SHasbach">W latach od 1926 do 1930 rozparcelowano na Pomorzu 25815 ha z rąk niemieckich i 5584 ha z rąk polskich.</u>
<u xml:id="u-5.39" who="#komentarz">(Głos: Do 1926 r. ile rozparcelowano?)</u>
<u xml:id="u-5.40" who="#SHasbach">Ja tych danych nie mogę Panu dać, gdyż chwilowo ich nie posiadam. W Poznańskiem wywłaszczono 16.210 ha właścicielom niemieckim i 8.269 ha właścicielom polskim, to jest 66,3% własności niemieckiej i 33,7% własności polskiej. Byłem na to przygotowany, że p. Minister — bardzo żałuję, że go niema, w swej odpowiedzi spróbuję dowieść, iż twierdzenie moje, że reformę rolną stosuje się w b. dzielnicy pruskiej tylko w celu odniemczenia, jest błędne. P. Minister twierdził w komisji, że własność niemiecka musi być w tak znacznej mierze wywłaszczona parcelacją przymusową, ponieważ niemieccy właściciele nie parcelują dobrowolnie. P. Minister twierdzi dalej, że wśród ludności niemieckiej stosowany jest pewien rodzaj teroru względem tych właścicieli ziemskich narodowości niemieckiej, którzyby oddali dobrowolnie ziemię na parcelację. Oto odpowiedź moja: fakt, że na Pomorzu lub w Poznańskiem mało albo wogóle nie parceluje się dobrowolnie, tłumaczy się przedewszystkiem tem, że majątki te znajdują się na tak wysokiej stopie kultury, że każdy metr kwadratowy ziemi jest zużytkowany do ostateczności i zmniejszenie obszaru ziemi byłoby z wielką szkodą dla całego majątku i nawet dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-5.41" who="#SHasbach">Pytam się Panów, który właściciel ziemski zdecyduje się dziś na poszkodowanie z własnej woli swego majątku. Dalej fakt, iż w Kongresówce i na Kresach Wschodnich podaż ziemi jest większa, niż zapotrzebowanie, objaśnia się tem, że tam jeszcze ciągle są majątki, które wskutek wojny tak ucierpiały, że odbudowa ich w warunkach obecnych jest wprost niemożliwa. Oprócz tego dużo tych majątków ma znaczne obszary, leżące odłogiem, które nie przynoszą właścicielom żadnej korzyści. W końcu należy zaznaczyć, że na Pomorzu np. niema wogóle tak ogromnych majątków, jak na Kresach Wschodnich.</u>
<u xml:id="u-5.42" who="#SHasbach">Reforma rolna, stosowana w naszej dzielnicy, jest niczem innem, jak tylko częścią systemu odniemczania. Wiemy o rozporządzeniach władz centralnych, które wyraźnie żądają, aby przy stosowaniu ustawy o reformie rolnej, te momenty czysto polityczne były uwzględniane w celu zmniejszenia własności niemieckiej. Jest to niczem innem, jak cząstką ciężkiego łańcucha, nałożonego Niemcom w Polsce na szyję. Mamy tu do czynienia z systemem ucisku mniejszości niemieckiej, w myśl którego działają wszystkie organa państwowe, wszystkie władze wraz ze swemi urzędnikami.</u>
<u xml:id="u-5.43" who="#komentarz">(Głos: Zapomniał Pan o łańcuchu jaki nam, Polakom, nakładano. S. Kulerski: Niech Pan przypomni sobie czasy przedwojenne?)</u>
<u xml:id="u-5.44" who="#SHasbach">Chcecie nam za pomocą śruby podatkowej, reformy rolnej, utrudniania w wykonywaniu jakiegokolwiek zawodu, cofnięcia wszystkich koncesyj, szykan i ucisku w dziedzinie szkolnictwa obrzydzić życie.</u>
<u xml:id="u-5.45" who="#komentarz">(S. Pluciński: Wyście język polski wyrzucali z Poznania.)</u>
<u xml:id="u-5.46" who="#SHasbach">Nas chcielibyście się pozbyć, ale pieniądze i majątki nasze chcielibyście zatrzymać.</u>
<u xml:id="u-5.47" who="#SHasbach">Przytoczę mały przykład z ostatnich dni: Zaledwie Sejm przeprowadził zniżkę opłat za paszporty zagraniczne, a już wydano rozporządzenie tajne, w myśl którego wydawanie paszportów uzależnione jest od pewnych warunków, skierowanych oczywiście tylko przeciwko tak niewygodnym obywatelom, jakimi jesteśmy my. Pozwolimy sobie przesłać p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych w tych dniach odpowiedni materjał.</u>
<u xml:id="u-5.48" who="#SHasbach">Od 10 lat staramy się z tej trybuny nawoływać rozsądne elementy w państwie do rozsądku.</u>
<u xml:id="u-5.49" who="#komentarz">(Głos: Przed 10 laty trzeba to było robić z innej trybuny.)</u>
<u xml:id="u-5.50" who="#SHasbach">Ale nic się nie polepszyło, przeciwnie: jeszcze gorzej stało, gdyż ostatnio nawet i politykę zagraniczną robi się naszem kosztem. Chłopi niemieccy służyć muszą jako objekt handlowy.</u>
<u xml:id="u-5.51" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gliwic.)</u>
<u xml:id="u-5.52" who="#SHasbach">Nie dla nas, wcale nie dla nas, nie z przychylności do nas Polska zrezygnowała niby to z prawa odkupu, tych drobnych mająteczków, lecz kazała sobie to swoje ustępstwo dobrze zapłacić przez obce państwa. Dziś po 10 latach stoimy wobec faktu, że nie udało się Polsce przyciągnąć do siebie tych narodów, które zostały jej powierzone traktatem pokoju w Wersalu, lecz przeciwnie dzięki stosowanym przez rządy metodom utworzyła się głęboka przepaść pomiędzy poszczególnemi narodowościami i na zachodzie i wschodzie kraju liczba niezadowolonych wzrasta z dnia na dzień. Jeżeli kiedykolwiek, to chyba dziś, kiedy całym światem wstrząsa fala gorączki i prawie wszystkim państwom grozi obawa rozłamu, kiedy nam wszystkim grozi fala bolszewizmu, trzebaby było dbać o to, aby we własnym domu był spokój i zgoda.</u>
<u xml:id="u-5.53" who="#SHasbach">Panowie się często uskarżają na brak lojalności waszych mniejszości.</u>
<u xml:id="u-5.54" who="#komentarz">(Głos na prawicy: I słusznie!)</u>
<u xml:id="u-5.55" who="#SHasbach">Pierwszym warunkiem lojalności mniejszości jest lojalność większości.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#WicemarszałekGliwic">Głos ma s. Thullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie! Budżet jest koniecznością państwową, dlatego też my, Chrześcijańska Demokracja, jako stronnictwo, któremu dobro Państwa w wysokim stopniu leży na sercu, głosować będziemy za budżetem. Jeżeli wszystkim leży na sercu, to w takim razie wszyscy będziemy głosować za budżetem. Bardzo się z tego cieszę. Ale chodzi o wysokość tego budżetu, o wysokość wydatków. Sumę 2.950,000,000 wydatków uważamy za największą, może nawet za zbyt wielką w obecnym stanie depresji ekonomicznej. Żałujemy, że w budżecie tak wielkim na nasze stosunki nie znalazły się pieniądze na wydatniejsze podniesienie poborów urzędników i niższych funkcjonarjuszów państwowych, zwłaszcza, że niedostateczność tych uposażeń jest ogólnie uznana.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(Głos: Sejm nie przyjął.)</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#SThullie">Jesteśmy za jak największą oszczędnością wydatków, aby, skoro przy obecnem przeciążeniu podatkowem nie można powiększyć podatków, oszczędnością umożliwić podwyższenie w najkrótszym czasie poborów funkcjonarjuszów państwowych.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#SThullie">Konieczną rzeczą jest gruntowna reforma systemu podatków państwowych, obniżenie podatku obrotowego i pomoc finansowa dla rolnictwa, a przez to podniesienie siły kupna rolników, co wyjdzie na korzyść przemysłu i handlu.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#SThullie">Uważamy za trafne wydzielenie z funduszów dyspozycyjnych przez Sejm osobnych funduszów reprezentacyjnych i propagandowych, podlegających kontroli Najwyższej Izby Kontroli Państwa. Niepokojącym objawem jednak jest nietylko w Polsce, ale i w bogatych krajach, jak Anglja i Niemcy, wzrost bezrobocia i potrzeba emigracji. Jeżeli emigracja okazała się koniecznością ekonomiczną, to obowiązkiem naszym jest starać się o to, by emigrantów, o ile możności, chronić przed wynarodowieniem. Należy zadzierzgnąć jak najmocniejsze węzły, łączące ich z krajem rodzinnym, z krajem macierzystym i otoczyć ich opieką.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#komentarz">(S. Pani: A gdy my to robimy, to jest zdrada państwa.)</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#SThullie">Sądzę, że Panowie nie są tu emigrantami, lecz obywatelami Państwa Polskiego, a o swoich emigrantów możecie Panowie także dbać i dać im opiekę.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#SThullie">Otóż nie można twierdzić, żebyśmy ten nasz obowiązek zupełnie dostatecznie spełnili. Wychodźcy nasi w niemałej części zwykle się wynarodawiają i wobec tego należałoby dążyć do tego ideału, któryby dla Polski można uzyskać, ażebyśmy otrzymali kolonję. Dlatego też wnoszę rezolucję:</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#SThullie">Senat wzywa Rząd, by przy nowym rozdziale mandatów kolonjalnych przez Ligę Narodów starał się uzyskać także dla Polski kolonję.</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#SThullie">Niezmiernie ważną, a nierozwiązaną jest kwestja mieszkaniowa. Kwestja ta jest już rozwiązana, albo jest w trakcie rozwiązywania przez wszystkie państwa europejskie. Jedynie w Polsce, gdzie używa się środków połowicznych i nieprzemyślanych, kwestja mieszkaniowa zaostrza się coraz bardziej. Mamy przykłady rozwiązywania jej w innych państwach i moglibyśmy się na tych przykładach wzorować. Ostatni już czas, żeby Rząd wystąpił z projektem ustawy o budowie mieszkań, a to tem bardziej, że niektórzy ministrowie zaczynają rozwiązywać tę kwestję każdy po swojemu. Sprawa ta jest głównie finansowa i techniczna, tymczasem Minister Pracy i Opieki Społecznej zamyśla ją sam rozwiązać i tworzy jakieś biuro budowlane, gdy na budownictwie ani p. Minister, ani żaden z jego dyrektorów się nie zna. Zwracam się do p. Premjera i do p. Ministra Robót Publicznych, których niestety tutaj niema, żeby tę sprawę pierwszorzędną wzięli w swoje ręce i przedłożyli projekt ustawy według wniosków warszawskiej komisji rozbudowy, według, mojem zdaniem, najodpowiedniejszych, a będą mieli zasługę rozwiązania jednej z najważniejszych obecnie bolączek społecznych.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#SThullie">Obawą nas przenika obecny kurs w Ministerstwie Oświaty. Nie przypisuję złej woli p. Ministrowi, ale światopogląd jego wogóle, a w szczególności jego sposób rozwiązywania problemu wychowania młodzieży katolickiej, różnią się bardzo od zasad, któremi my, Chrześcijańska Demokracja, kierujemy się co do wychowania młodzieży katolickiej, zasad, wyrażonych w najnowszej encyklice papieskiej i w enuncjacjach biskupów. Ludność katolicka w Polsce chce i ma prawo żądać, ażeby wychowania szkolne opierało się na etyce katolickiej. Tymczasem p. Minister tak dalece nie docenia wpływu religji na wychowanie, że w mowie wileńskiej pominął wpływ religji zupełnie i poleca jako prelegenta dla młodzieży szkolnej człowieka, występującego otwarcie przeciwko zasadom religji katolickiej. Wśród urzędników Ministerstwa znajduje się coraz więcej takich, którzy nie kryją się z wrogiem usposobieniem do religji katolickiej. Przy obsadzaniu wszelkich stanowisk tego Ministerstwa pierwszeństwo mają ludzie, przeciwni religijnemu wychowaniu w szkole. Do Ministra, kierującego w ten sposób jednym z najważniejszych resortów, nie możemy mieć zaufania.</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#SThullie">Stosunek nasz do Rządu jest objektywny, popierać go będziemy zawsze, gdy tego żądają konieczności państwowe i interes państwa, o ile Rząd postępuje zgodnie z Konstytucją i ustawami. Zachowujemy sobie, rozumie się, prawo krytyki rzeczowej, zwłaszcza gdyby postępował wbrew naszym zasadom i wbrew naszemu programowi. Głosować będziemy za budżetem.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#SThullie">Na koniec chciałbym jeszcze odpowiedzieć kilku mówcom mniejszości narodowych. Przedewszystkiem muszę tutaj odeprzeć atak p. sen. Koernera na ustawę o spoczynku niedzielnym. Dziwna rzecz, że w Polsce Panowie ciągle atakujecie święcenie niedzieli, gdy w całym świecie cywilizowanym to się dzieje, ale tam się nie skarżycie. Dlaczego gdzieindziej nie podnosicie tej sprawy, tylko w Polsce, gdzie 90% jest chrześcijan?</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#komentarz">(S. Dawidsohn: W Londynie to się nie dzieje.)</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#SThullie">A w Niemczech, a we Francji?</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#SThullie">Co się tyczy wywodów p. s. Hasbacha, to muszę tutaj odeprzeć żądanie traktowania mniejszości narodowych na mocy jakiegoś przywileju.</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#komentarz">(Głos: Tego nie żądamy.)</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#SThullie">Panowie żądają przywilejów, chociaż koncesje szynkarskie, na mocy uchwały Sejmu i całego parlamentu, powinne być przedewszystkiem dawane inwalidom, tym, którzy za Polskę walczyli,...</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#komentarz">(Głos: Ustawa jest.)</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#SThullie">a Panowie chcecie, aby koncesje otrzymywali ci, którzy nie walczyli za Polskę i byli w najlepszym wypadku neutralni. Teraz Panowie chcą, żeby koncesje oni otrzymywali, a inwalidzi niech umierają z głodu.</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#komentarz">(S. Hasbach: Przecież nietylko inwalidzi otrzymują.)</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#SThullie">Głównie jednak chodzi o inwalidów. Jest ich bardzo wielu, którzy nie mają z czego żyć.</u>
<u xml:id="u-7.22" who="#komentarz">(Głos: W teorji.)</u>
<u xml:id="u-7.23" who="#SThullie">W praktyce też.</u>
<u xml:id="u-7.24" who="#komentarz">(S. Roman: A w Berlinie jest lepiej? W Poznańskiem było lepiej? Czy Pan wtedy bronił tak samo w Niemczech mniejszości polskiej?)</u>
<u xml:id="u-7.25" who="#SThullie">P. sen. Hasbach krytykuje ten fakt, że na Pomorzu większość ziemi, oddanej na parcelację, jest niemiecka. Rzeczywiście dziwię się temu zarzutowi. Państwo Polskie zrzeka się prawa wywłaszczenia tych majątków, które mu się należą na podstawie traktatu wersalskiego, a Panowie jeszcze chcą, ażeby prócz tego nie parcelować ziemi. A że więcej jest tej ziemi niemieckiej, to jest zupełnie naturalna rzecz, bo tej ziemi niemieckiej na Pomorzu jest więcej.</u>
<u xml:id="u-7.26" who="#komentarz">(Głos: Za dużo jest.)</u>
<u xml:id="u-7.27" who="#SThullie">W kraju czysto polskim przez sto kilkadziesiąt lat niewoli doszło do tego, że większość ziemi dostała się w ręce niemieckie. A teraz trudno, większość tej ziemi obecnie niemieckiej musi być poddana parcelacji.</u>
<u xml:id="u-7.28" who="#komentarz">(S. Roman: Polska nie ma ziem niemieckich, a Niemcy mają bardzo dużo ziemi polskiej.)</u>
<u xml:id="u-7.29" who="#SThullie">Co się tyczy żądań i skarg Rusinów, czyli jak Panowie siebie nazywacie klubu ukraińskiego, to muszę najpierw stwierdzić, że Sejm w r. 1922 uchwalił założenie uniwersytetu ruskiego i my zawsze byliśmy za tem, ażeby tę uchwałę wykonać, żeby ten uniwersytet ruski utworzyć i zawsze wstawiało się do budżetu...</u>
<u xml:id="u-7.30" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: 90.000.)</u>
<u xml:id="u-7.31" who="#SThullie">... kwotę na koszta przygotowawcze, ale to nic nie pomogło. Myśmy wstawiali do budżetu, a Panowie bojkotowali założenie uniwersytetu ruskiego, Panowie nie chcieli tego uniwersytetu, lecz żądali koniecznie założenia uniwersytetu we Lwowie, w mieście polskiem, które myśmy z bronią w ręku bronili od Rusinów, gdzie jest tylko 13% Rusinów.</u>
<u xml:id="u-7.32" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Trochę więcej.)</u>
<u xml:id="u-7.33" who="#SThullie">My dajemy Wam uniwersytet gdzieindziej, a Wy to bojkotujecie. Jeżeli więc uniwersytetu ruskiego niema dotychczas, to jest to wina tylko Klubu Ukraińskiego.</u>
<u xml:id="u-7.34" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-7.35" who="#SThullie">Panowie skarżycie się na kolonizację wojskową. Czy ci, którzy walczyli za Polskę i ufundowali Państwo Polskie, mają teraz jechać do Brazylji? Muszą przecież znaleźć warsztat pracy w Polsce.</u>
<u xml:id="u-7.36" who="#komentarz">(Głos na ławach ukraińskich: Więc my mamy jechać?)</u>
<u xml:id="u-7.37" who="#SThullie">A więc w tych częściach Polski, które są bardzo słabo zaludnione, ta kolonizacja wojskowa jest zupełnie uzasadniona. Nie będziemy ich wysyłać do Brazylji, ani do Ameryki Północnej, jeżeli ziemi w Polsce jest jeszcze dosyć i to ziemi polskiej, bo gdybyśmy zabierali ziemię ruską, moglibyście się słusznie skarżyć ale to ziemia polska i na niej osadza się Polaków.</u>
<u xml:id="u-7.38" who="#SThullie">Wysoki Senacie! Wreszcie ostatnia uwaga. Panowie tu mówiliście o legalności i powiedział prezes klubu ukraińskiego, że jest to ścisłe wykonywanie ustaw. Powiedział przytem, że to jest prawnicze określenie. My nie chcemy prawniczego określenia, przyjdźcie na trybunę i powiedzcie, że jesteście za Polską, że będziecie walczyć i bronić Polski i dążyć do jej dobrobytu, a wtedy uznamy, że rzeczywiście jesteście obywatelami pełnymi. Oczekujemy takiego oświadczenia.</u>
<u xml:id="u-7.39" who="#komentarz">(Różne okrzyki na ławach mniejszości. Głos: A moi bracia czy mało krwi przeleli dla Polski?)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekGliwic">Głos ma s. Kulerski.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SKulerski">Wysoka Izbo Senatorska! Niewątpliwie budżet przedłożony Wysokiej Izbie tak, jak on wyszedł z Izby poselskiej naszego Sejmu, jest bardzo poważną i wielką dokonaną pracą, jest nawet, jak to powiedział Marszałek Sejmu, pracą rekordową, jest nią niewątpliwie w warunkach, w jakich się tam praca odbywała, a mianowicie przy ciągiem umniejszaniu czasu, jaki pozostawał Izbie poselskiej na załatwienie się z budżetem. Oczywiste jest, że budżet w tej formie, w jakiej do nas przyszedł, nam do gustu przypaść nie może i nie przypada. I to dlatego, że on, według mego zdania i kolegów naszych z Izby poselskiej, istotnie jest nierealny, bo zupełnie nie bierze względu na zdolność płatniczą narodu. Jeżeli jednak Izba poselska Sejmu budżet ten uchwaliła, jak go mamy przed sobą, spyta się może ten i ów dlaczego go uchwaliła? Mogła go przecież odrzucić. Trzeba jednakże stwierdzić, że Izba poselska istotnie była w położeniu przymusowem, musiała taki budżet uchwalić z powodów, o których zaraz wspomnę.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#SKulerski">Musiała uchwalić dlatego, że czas był ograniczony. A ograniczono ten czas dlatego, że się świadomie dążyło do tego, żeby czas, który Sejm zwykle ma do dyspozycji na uchwalenie budżetu, był krótszy, aby, jak fama niesie, niewygodne i nieprzyjemne dyskusje skracać.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Proszę żadnych insynuacji pod tym względem nie robić.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#SKulerski">Ja nie robię insynuacji, mówię to, co fama niesie i zdaje się, że to jest dopuszczalne. Może zaś uwagi tego rodzaju skracają czas, który mam do dyspozycji na moje przemówienie.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#SKulerski">Uchwalono ten budżet, bo gdyby nie został uchwalony, jakie byłyby tego skutki? W takim razie obowiązywałby budżet zeszłoroczny, który był jeszcze wyższy niż tegoroczny. A następnie: Rząd miałby bardzo szeroką swobodę, nie chodzi tu zaś tyle o Rząd rzeczywisty, legalny, ile o rząd poboczny, który jednak bardzo silnie wpływa na legalny, Rząd widoczny. Między innemi sprawa funduszów dyspozycyjnych inaczejby wyglądała, byłaby za wielka swoboda szafowania niemi. Z tych względów i my, Izba senatorska, oczywiście będziemy zniewoleni ten budżet uchwalić w tej formie, w jakiej on do nas przyszedł, bo jeżeli Sejm, wobec tak skróconego mu czasu nie mógł go zmniejszyć, czyli przerobić z gruntu, to dla nas tem mniej czasu na to starczy. Nam czasu nie starczyło, ażeby ten budżet przerobić, przeto jesteśmy zniewoleni głosować za tym budżetem, tak, jak go mamy przed sobą. Będziemy się coprawda starali ten budżet tu i owdzie obciąć, ale rezultat tych wysiłków będzie bardzo nikły.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#SKulerski">Zniewoleni jesteśmy uchwalić ten budżet i dla tego, żeby poprostu uniemożliwić wszelką samowolę w wykonywaniu budżetu. Musi chodzić o to, by do pewnego stopnia Rząd skrępować i zmusić go do wykonania budżetu wedle intencji Sejmu. Wiadomem przecież jest, — a chyba tego Pan Marszałek nie nazwie znowu insynuacją, bo to są rzeczy, które się słyszy w kuluarach i ma się prawo o nich mówić także na plenum Senatu, — że pewne koła polityczne spekulowały na to, aby ten budżet nie został uchwalony, aby mieć tę swobodę, o której poprzednio mówiłem.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#SKulerski">Z tych względów też uchwalenie budżetu tak, jak się on nam tutaj przedstawia, bynajmniej nie jest tem, czem jest uchwalenie budżetu w innych krajach, mianowicie, nie jest ono bynajmniej wyrazem zaufania do Rządu. Nie chciałbym coprawda powiedzieć, że w tej Izbie istnieje może tendencja przedłożenia wniosku o wyrażenie votum nieufności. Tej tendencji, według mojego zdania w tej Izbie niema, ale nie można uważać, że uchwalenie budżetu jest poprostu wyrazem ufności do Rządu, który obecnie oficjalnie rządzi. Jednakże za budżet, jaki on stąd z Izby senatorskiej wyjdzie, będzie w każdym razie odpowiedzialny Rząd, bo on będzie ten budżet wykonywał. Dlatego to do Rządu musimy się zwrócić z apelem, aby budżet bardzo ostrożnie wykonywał, żeby nie wykorzystywał wszystkich funduszów w tym budżecie przyznanych, bo na to nie pozwala gospodarcze położenie w kraju. Ono jest tego rodzaju, iż musi każdego, któremu dobro Państwa leży na sercu, zachęcać do tego, aby zwrócił się pod adresem Rządu z apelem zaprowadzenia jak najwięcej oszczędności.</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#SKulerski">Oszczędność i oszczędność — to powinno być naszem naczelnem hasłem. Pod tym względem od najzaciętszych naszych wrogów możemy się pewnych rzeczy nauczyć z pożytkiem dla Państwa. Powinniśmy się od nich nauczyć tych rzeczy, które byłyby pożyteczne dla Państwa, gdyż przy dzisiejszym trybie życia — potęgi Państwa ugruntowanej na silnych podstawach materjalnych my nie stworzymy. Stworzymy ją tylko wtenczas, gdy pójdziemy za przykładem dawnych państw, mianowicie naszych sąsiadów z Zachodu, z przeszłości, którzy w zaczątkach swego istnienia stosowali jak największą oszczędność. A ta oszczędność położyła podwaliny do tej potwornej potęgi dzisiejszej państwa na Zachodzie. Jeżeli ten przykład naśladować będziemy, to dojdziemy naprawdę kiedyś do mocarstwowego stanowiska, inaczej nie.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#SKulerski">Gdy patrzymy na naszą państwową gospodarkę a porównywujemy ją z dzisiejszem naszem położeniem, jak i zeszłorocznem, kiedy stosunki gospodarcze także już były bardzo ciężkie, wogóle gdy patrzymy na ostatnie lata, kiedy położenie kształtowało się coraz groźniej, to musimy stwierdzić, że wprost ze szkodą dla Państwa zdobywaliśmy się na ogromne wydatki, na wspaniałe budowle, które rzeczywiście imponująco wyglądają, lecz właściwie nie mieliśmy na to środków. Trzeba było oszczędniej gospodarzyć, niż gospodarzyło się w ostatnich latach, a dziś nie znaleźlibyśmy się w tak ciężkiem położeniu gospodarczem, w jakiem się znajdujemy, A cóż powiedzieć, gdy się patrzy na niesłychane nadużywanie samochodów, na tę manję samochodową, którą na każdym kroku widzimy! I przy tej okazji znowu przypominamy sobie dawne czasy. Dziś każde starostwo ma samochód conajmniej jeden, a czasem i więcej.</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#komentarz">(Głos: Trzy.)</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#SKulerski">Każde starostwo je ma! A przypominam sobie czasy, też niedawne, kiedy starostowie, niemieccy landraci tu i owdzie mieli swoje prywatne samochody, ale mowy nie było o tem, żeby wszystkie starostwa posługiwały się samochodami. A przecież ówczesne państwo niemieckie było państwem bardzo bogatem, my zaś przecież narazie jeszcze jesteśmy nędzarzami. Tymczasem manja samochodowa poprostu hula, a przykład idzie z góry. Więc na każdym kroku żądamy oszczędności i musimy jej żądać, bo gdyby Rząd naprawdę wykorzystał ten budżet do uchwalonej wysokości, w takim razie musiałaby nastąpić najstraszliwsza katastrofa gospodarcza, załamanie się kompletne.</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#SKulerski">Już poprzednio wspomniałem, że zdolność płatnicza narodu zastraszająco się zmniejszyła i z tem trzeba się liczyć. Położenie wsi jest potworne, straszliwe. Nędza taka, jakiej od lat nie pamiętał włościanin, dziś jest jego udziałem. Niszczy się go podatkiem gruntowym, który właściwie jako podatek państwowy istnieć nie powinien i np. na naszych ziemiach jako podatek państwowy nie był znany, on istniał tylko jako fikcja dla obliczania podatków samorządowych. Dziś on istnieje jako rzeczywisty państwowy podatek, a od niego oblicza się dodatki samorządowe i to potworne.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#SKulerski">A podatek dochodowy? Podatek dochodowy zdzierany był z włościan, nie mających 15 ha, a to przecież jest bezprawiem. On nie powinien być ściągany od tych, którzy nie mają 15 ha, a jednak to się stale działo.</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Jednem słowem niepotrzebne są wogóle podatki.)</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#SKulerski">Bynajmniej. Jest wiele innych, a ściągać podatek dochodowy należy od tych, którzy na to mają, a nie brać od tych, którzy są chronieni prawem od tego. Wiadomą jest rzeczą, że gospodarz, który nie ma 15 ha, nie powinien płacić tego podatku dochodowego.</u>
<u xml:id="u-11.12" who="#SKulerski">Proszę Panów, podobnie się ma rzecz z rzemiosłem i drobnem kupiectwem w miastach. Warsztaty rzemieślnicze upadają jedne po drugich, drobne kupiectwo marnieje na naszych ziemiach zachodnich, setek, ba tysięcy świadectw przemysłowych nie wykupuje się poprostu dlatego, że się likwiduje zakłady i warsztaty. Gdyby teraz jeszcze miano ściągać w podobny sposób podatki, jak to dotąd robiono, to doszlibyśmy do katastrofy.</u>
<u xml:id="u-11.13" who="#SKulerski">Sposób wymiaru w ostatnich latach był niesłychany. Zdarzały się np. wypadki, jak następujący: z kilkudziesięciu tysięcy złotych faktycznych strat odnośna izba skarbowa, w tym wypadku grudziądzka, względnie urząd podatkowy grudziądzki, zrobił kilkadziesiąt tysięcy zysków. Gdy zwrócono naczelnikowi urzędu na to uwagę, że przecież to są istotne, efektywne straty, powiedział, że z tego kiedyś będą zyski. I dlatego od tych strat, które kiedyś będą dawały zyski, oblicza się podatek dochodowy. Wylicza się odnośnemu podatnikowi 80.000 dochodu więcej i wymierza się kilkanaście tysięcy podatku więcej, który ściągnięto w bardzo rygorystyczny sposób.</u>
<u xml:id="u-11.14" who="#SKulerski">Ściąganie podatków jest wogóle uskuteczniane rygorystycznie. Licytacja goni licytację, odbywają się one masami. A na tych licytacjach w dodatku tuczą się hijeny, tuczą się zawodowi licytanci, którzy chodzą po tych licytacjach i za bezcen kupują przedmioty licytowane. I w ten sposób krwawicą, ciężką pracą ludzi mało zamożnych, biednych, bogacą się ciemne indywidua.</u>
<u xml:id="u-11.15" who="#SKulerski">Stosunki są wprost niemożliwe i gdyby chciano i w tym roku tego rodzaju eksperymenty robić, to, po raz wtóry powtarzam, załamalibyśmy się zupełnie. Jeszcze raz wzywam Rząd, który zdaje się nie jest reprezentowany w tej chwili przez nikogo, do tej bardzo daleko idącej oszczędności i do zaradzenia dopiero co przeze mnie wspomnianym fatalnym stosunkom, jeżeli kryzys gospodarczy nie ma się przedłużyć i zaostrzyć jeszcze bardziej.</u>
<u xml:id="u-11.16" who="#SKulerski">Mówiłem poprzednio, że jeżeli budżet uchwalono tak, jak on wyszedł do nas z Sejmu, i my prawdopodobnie mniej więcej w tej samej formie go uchwalimy, to nie oznacza to koniecznie zaufania do obecnego Rządu, — nie! Coprawda, jak już powiedziałem. nikt się nie nosi z zamiarem, zdaje się, postawienia wniosku o votum nieufności. A to dlatego poprostu, że jednak, zdaje się, poza partją rządową wszystkie partje, które tutaj są, wolą ten rząd dzisiejszy, niż ten poprzedni rząd p. Świtalskiego, co do którego w kraju wyrobiła się opinją, że jeżeli Sejm nie obali p. Świtalskiego, to p. Świtalski kiedyś gotów obalić Polskę swojemi rządami. I z tego względu wszyscy niewątpliwie powitaliśmy z wielkiem zadowoleniem upadek tego gabinetu. Chcielibyśmy tylko, żeby rząd dzisiejszy nie był pod wpływem jakiegoś rządu ubocznego, którego cień ciągle widzimy obok rządu legalnego i który bezustannie usiłuje wpływać na zamiary Rządu, a czasem je poprostu krzyżuje.</u>
<u xml:id="u-11.17" who="#SKulerski">Mógłbym nawet stwierdzić, że pewien słaby zaczątek jakiegoś zaufania do Rządu się pojawił, bo jednak ten Rząd obecny inaczej wygląda niż poprzedni. Ustąpili z Rządu przecież rozmaici ministrowie, których uważano za klęskę dla kraju. Ustąpił p. Składkowski, który był nieszczęściem dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
<u xml:id="u-11.18" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pomnik mu kiedyś postawią.)</u>
<u xml:id="u-11.19" who="#SKulerski">O to dziś nietrudno! Za parawanem p. Składkowskiego niesamowite jakieś siły robiły swoją robotę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, którą myśmy zawsze uważali za destruktywną dla Państwa i na którą patrzyliśmy z wielkim lękiem. Mieliśmy lęk przed przyszłością, patrząc na tę robotę, bo z tego Ministerstwa wychodziły, niejako macki polipa, do wszystkich urzędów na cały kraj i działały wszędzie na korzyść stronnictwa rządowego. To było głównym celem całej roboty.</u>
<u xml:id="u-11.20" who="#SKulerski">Ustąpił wreszcie p. Moraczewski, człowiek, który niewątpliwie swoim etatyzmem, swojemi eksperymentami społecznemi spowodował kolosalne szkody dla interesów Państwa i z ulgą powitaliśmy jego dymisję. A cóż mówić o p. Carze, który uzależnił nawet sądy od pewnych wpływów politycznych, naturalnie nie naszych, bo starał się uzależnić je od tego stronnictwa, do którego sam należał. Następnie mamy przed sobą innego Premjera. Niema p. Świtalskiego, którego rządy ogólnie były znienawidzone. Oczywiście to mogło pewne zaczątki nadziei obudzić, tembardziej, że pewne enuncjacje p. Premjera Bartla zdawały się wskazywać na to, że jednak może zaczniemy zwolna wracać naprawdę w Polsce na drogę praworządności. Niektóre jego enuncjacje bardzo dodatnio wpłynęły. Wreszcie nastąpiło uchylenie dekretu prasowego, choć pewne siły do ostatniej chwili temu przeszkadzały. Zdawało się, że naprawdę dojdziemy wreszcie do — europejskich, — to jest wyraz, który padł z kół rządowych, z ust jednego z ministrów, — do europejskich sposobów rządzenia w Polsce i że praworządność zostanie zupełnie w Polsce przywrócona. Jednak ta słaba roślinka zaufania jest mrożona ciągle przez widmo tego ubocznego rządu, który się dość wyraźnie zarysowuje obok właściwego Rządu.</u>
<u xml:id="u-11.21" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Strach!)</u>
<u xml:id="u-11.22" who="#SKulerski">To żaden strach! Stwierdza się te fakty poprostu po to, aby palcem wskazać na tę niebywałą rzecz. I ta dwutorowość, którą się widzi, jest powodem, że rzeczywiste zaufanie wyrosnąć nie może.</u>
<u xml:id="u-11.23" who="#SKulerski">Czem się objawia ta dwutorowość? Nastąpiły pewne zmiany personalne, o których poprzednio mówiłem, ale tylko u szczytu, a reszta administracji prawie że została nietknięta. Wszyscy ci urzędnicy, którzy dobrze zasługiwali się w swojem mniemaniu wobec stronnictwa rządowego, którzy poprostu tępili, gdzie się tylko dało, wszelkie inne stronnictwa, którzy w ten sposób partyjnictwo swoje praktykowali, pozostali na stanowisku.</u>
<u xml:id="u-11.24" who="#komentarz">(S. Lempke: Ich więc na emeryturę?)</u>
<u xml:id="u-11.25" who="#SKulerski">To są ludzie, którzy się nie kwalifikują na swe stanowiska, których pchano tam w nadziei, iż Wam będą robić przysługi. Ci na tych stanowiskach stać nie powinni, bo to jest poprostu prowokacja znacznej części narodu.</u>
<u xml:id="u-11.26" who="#SKulerski">Nie dowiedzieliśmy się np. do tej pory, czy ukarano kogo należy w Poznaniu, gdzie swego czasu odbył się zjazd wojewódzki „Piasta”, który został przez policję rozbity. Nie dlatego został rozbity, żeby którykolwiek z członków „Piasta” występował czy to przeciwko Państwu, czy w sposób niewłaściwy, ale dlatego, że agitatorowie, nasłani przez tamtejsze sfery B. B., awanturę urządzili. I policja usunęła obywateli, spokojnie obradujących, zamiast usunąć lub aresztować tych, którzy rzucając butelki z salmiakiem, spowodowali, że nasz kolega pos. Nosek stracił wtedy oko i o jednem oku chodzi dziś po gmachu sejmowym. Zamiast usunąć, aresztować tych łotrów, którzy tego rodzaju burdy wyprawiają, policja ich chroniła i nawet takich z powrotem do sali wpuszczała, których pierwotnie wyprowadziła i których przyłapano z rewolwerem w ręku. Nikomu zaś nie wiadomo nic o tem, żeby naczelnika bezpieczeństwa, który doskonale znał wszystkie nici tego napadu, w jakikolwiek sposób ukarano.</u>
<u xml:id="u-11.27" who="#SKulerski">A teraz muszę się zwrócić do spraw naszego Pomorza. Na Pomorzu urzęduje ciągle jeszcze niejaki pan Lamot, jako wojewoda pomorski. Panowie słyszeli pewnie już przy rozmaitych okazjach, do czego p. Lamot był i jest zdolny. Po co on przyszedł na Pomorze? Pan Lamot był kiedyś starostą w Pińczowie. Oczywiście Pomorze było bardzo zdumione, że mu się posyła starostę akurat z Pińczowa.</u>
<u xml:id="u-11.28" who="#komentarz">(S. Roman: Czy Pińczów przeszkadza do zostania wojewodą?)</u>
<u xml:id="u-11.29" who="#SKulerski">Akurat z Pińczowa na stanowisko wojewody na Pomorzu! Dlaczego? Otóż ten pan starosta z Pińczowa został posłany na Pomorze dlatego, że on w Pińczowie znakomicie ubijał „Piasta”. Pan Świtalski, który tak świetnie — po wschodniemu — umiał tworzyć to Wasze stronnictwo, przyczynił się do wysłania go na Pomorze w tym celu, żeby tam czynił podobną robotę, jak w Pińczowie, aczkolwiek ludność pomorska wcale nie kwalifikuje się na to, ażeby podlegać podobnym osobistościom i ulegać ich dążeniom.</u>
<u xml:id="u-11.30" who="#SKulerski">Proszę Panów, kto jest ten pan Lamot? Pan Lamot nazywał się kiedyś Wroną, potem przez pewien czas pisał się Lamotte, żeby wywołać wrażenie francuskiego nazwiska….</u>
<u xml:id="u-11.31" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Czy to demokracie przystoi w Senacie takie historje wygadywać?)</u>
<u xml:id="u-11.32" who="#SKulerski">Tak jest, mam obowiązek o tem mówić i musi się mówić o tem, by wykazać, jakich nam się ludzi na wysokie stanowiska przysyła.</u>
<u xml:id="u-11.33" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Niech się za Pana wstydzą Pańscy koledzy z „Piasta”. Arystokrata! Inny głos: To jest wykpiwanie cudzego nazwiska.)</u>
<u xml:id="u-11.34" who="#SKulerski">Żeby tylko Pańscy koledzy za Pana się nie wstydzili, a kiedyś może i Polska.</u>
<u xml:id="u-11.35" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B. Głos na ławach Stronnictwa Narodowego: Opowiedz Pan o jego postępowaniu.)</u>
<u xml:id="u-11.36" who="#SKulerski">Będę o tem mówił, ale muszę najpierw wykazać, kim jest ten pan, by udowodnić, w jakim stopniu szkodzi się interesom Państwa przez przysyłanie takich ludzi na takie stanowiska. Muszę wykazać kim on jest, kto się pojawił na Pomorzu i jaką śmiał robotę robić. Pomorze się bardzo zdziwiło, że przychodzi jakiś starosta akurat z Pińczowa...</u>
<u xml:id="u-11.37" who="#komentarz">(S. Roman: Pińczów to jest duże miasto.)</u>
<u xml:id="u-11.38" who="#SKulerski">... na wojewodę. Ale jeszcze bardziej się dziwiło, gdy za nim przychodziły wieści poprostu potworne, wieści, które mówiły, że on nie kwalifikuje się zupełnie ani moralnie, ani fachowo nawet na stanowisko starosty, a tem mniej na stanowisko wojewody. Wieści tego rodzaju dziś już powtarzane w pismach warszawskich stwierdzały, że zarzucało mu się wprost zbrodnie. Miał proces kryminalny. Oskarżono go o napad bandycki na jakiegoś księdza. Został Coprawda w procesie, który się toczył w Kielcach, uwolniony, ponieważ oskarżenie to nie było zgodne z rzeczywistością, ale za to w tym procesie wyszły na jaw jednocześnie takie przykre dla niego rzeczy, rzeczy tak kompromitujące go niesłychanie, że ten pan z pracy w jakiemś piśmie musiał się wycofać.</u>
<u xml:id="u-11.39" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Proszę Panów Senatorów o spokój. To nie licuje z powagą Senatu, co pan senator mówi.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#SKulerski">Zupełnie się pod tym względem z p. Marszałkiem godzę, że tych panów przywołuje do porządku i wzywa, żeby nie przeszkadzali. Tak przynajmniej rozumiem to zwrócenie się do nich p. Marszałka.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#SKulerski">A teraz działalność tego pana na Pomorzu. Oczywiście pojawił się tam z zadaniem tępienia wszystkiego, co będzie się uchylało od jego wpływu, co nie będzie chciało iść pod komendę B. B., co będzie poprostu protestowało przeciw jego robocie agitacyjnej ha rzecz B. B. Do czego ten pan posuwał? Głosił taką oto teorję, teorję etyki państwowej wobec obywateli państwa, według mego zdania, już nietylko moskiewską, ale murzyńską! Śmiał kwestję tak stawiać, że obywatel, który jest w przeciwieństwie do ówczesnego rządu p. Świtalskiego, powinien być prześladowany bojkotem, prześladowany nawet przez obcinanie kredytów i to nietylko kredytów z instytucji państwowych, co takżeby było horendalne, ale i z tych instytucji, do których tenże obywatel sam składa swoje grosze zaoszczędzone, np. kredytów z banków komunalnych. Ten pan Lamot groził, że będzie takiemu obywatelowi podkopywało się byt tylko dlatego, że on jest innego zdania co do dróg, które wiodą do celów państwowych. Następnie ten pan miał raz czoło, ot tak podstępem do siebie zwabił pewnego działacza pomorskiego, dziennikarza, właściciela gazet, i na tej konferencji w województwie zagroził mu represjami, jeżeli jego gazety nie zmienią kierunku wobec Rządu, represjami oczywiście w formie szykan prawnych, a także represjami materjalnemi, gospodarczemi, a potem jednym tchem, równocześnie, domagał się od tego wydawcy, by jemu lub osobom trzecim, przez niego wskazanym, sprzedał jedną ze swoich gazet. Zdaje się, że to jest jednak czyn, który, jako usiłowanie wymuszenia, kwalifikuje się na to, żeby tego urzędnika pociągnąć do odpowiedzialności kryminalnej. I gdyby to się działo w jakiem innemi państwie zachodniem, to ani chwili urzędnik taki nie mógłby być na stanowisku, a jednak ten pan na stanowisku wojewody dalej trwa.</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#SKulerski">Dalej trwa i nietylko osoby prywatne prześladuje, ale nawet współdzielnie, założone przez ludzi bezinteresownych, rozwijające się świetnie, robiące potężną robotę państwową, zastępujące w pewnych pracach urzędy państwowe, szykanuje dlatego, że tam pracują ludzie, którzy należą, dajmy na to, do stronnictwa „Piasta”. Te współdzielnie były przez niego szykanowane w haniebny sposób przez podcinanie kredytu w bardzo widocznem dążeniu do ich obalenia, co jednak, chwała Bogu, z powodu ich siły się nie udaje. Są to rzeczy horendalne, skandaliczne, o których trzeba mówić, na które trzeba palcem wskazać.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#SKulerski">Postępowanie tego pana było wogóle tego rodzaju, że brutalizował on Pomorzan, wybitnych patrjotów polskich, brutalizował dlatego, że nie chcieli jemu ulegać, nie chcieli należeć do B. B. I tak zrażał ludzi nietylko sobie, ale źle nastrajał ludność całego Pomorza. Nastroje dzisiaj na Pomorzu, dzięki polityce tego pana są takie, że one napawają wszystkich ludzi myślących obawą i grozą. Stosunki tego rodzaju oczywiście nie są w interesie państwa. Dlatego o tem mówię, dlatego chcę to głośno podkreślić, że ludzi tego rodzaju, którzy są szkodnikami na niwie państwowej, na takich stanowiskach zostawiać nie można.</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#SKulerski">Niech się panom z B. B. zresztą nie zdaje, że on wielką dla nich zrobił robotę. Ci wszyscy, których on zjednał dla B. B., to są żywioły mniej wartościowe na Pomorzu, to są śmieci. Stwierdził to sam p. Lamot na posiedzeniu, w którem księża brali udział, i na którem chciał księży pozyskać dla swojej roboty. Na tem posiedzeniu stwierdził sam, że te żywioły, które pozyskał, są mało wartościowe i dlatego chciałby bardziej wartościowe żywioły pozyskać dla stronnictwa B. B. To się nie udało. Bo na Pomorzu niema ludzi, którzyby tego rodzaju osobnikom posłuch dali. Rdzenni Pomorzanie nic pójdą pod taką komendę, nie ulegną ani terorowi, ani prześladowaniu jakiemukolwiek, wolą w danym razie paść, a nie pozwolą się w ten sposób pognębić i pohańbić.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#SKulerski">A teraz, proszę Panów, jeszcze o jednym muszę tu wspomnieć, jeszcze o jednym szczególe, działalności p. Lamota. Kiedy groźbami prześladowania gospodarczego i politycznego nie udało się zmusić wydawcy owych gazet, o którym poprzednio mówiłem, do sprzedania mu jednego z tych pism, p. Lamot zabrał się do stworzenia spółdzielni wydawniczej celem wydawania gazety na Pomorzu, któraby była piewcą ideałów jego i B. B. A przystąpił do tej rzeczy w ten sposób, że kazał starostom ściągać, poprostu wymuszać, udziały i później wójtowie nakłaniali do przysparzania temu pismu abonentów. To są przecież metody czysto moskiewskie. Za dawnych czasów w ten sposób zbierali czynownicy rosyjscy dobrowolne składki. Ale tego rodzaju metody mogą być do pomyślenia na Wschodzie u Moskali, ale nigdy u nas na Zachodzie. To jest przecież rzecz, za którą urzędnik powinien być pociągnięty do odpowiedzialności. A jeżeli on ma być użyty na jakiemś stanowisku, to użyty tam, gdzie można, ale nie należy zostawiać go dla prowokacji na tem Pomorzu, na to, by ciągle ludność drażnił swojem postępowaniem.</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#komentarz">(S. Boguszewski: Konkurencja.)</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#SKulerski">Konkurencja gazetowa? Ten śmietniczek pomorskim pismom naprawdę konkurencji żadnej nie zrobi, prawdopodobnie żywot jego nie będzie długotrwały, w każdym razie suchotniczy. Oto i działalność wojewody Lamota, ozdoby B. B.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#SKulerski">Przechodzę teraz do spraw zagranicznych. Nie będę się szeroko nad niemi rozwodził dlatego, że o tych tematach, które dziś chciałbym krótko poruszyć, mówiłem bardzo szeroko na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych. Chcę tylko stwierdzić, że stosunki wewnętrzne, jakie się w ostatnich latach w Polsce wytworzyły, oczywiście wpływają bardzo ujemnie na stosunki zewnętrzne. Nasza polityka zagraniczna nie może się doczekać jakichś rezultatów poważniejszych, korzystnych dla Polski, ponieważ na niej ciąży fatalna poprostu polityka wewnętrzna. Rozumnej i korzystnej polityki zagranicznej nie można sobie wyobrazić bez odpowiedniej polityki wewnętrznej, bez polityki prawdziwej harmonji i zgody. Ta zgoda jest od trzech lat w fatalny sposób zakłócona, od kiedy istnieje stronnictwo niby rządowe — Bezpartyjnego Bloku współpracy z Rządem. Od tej pory piekielna nienawiść pojawiła się w Polsce; ona osłabia nas wewnętrznie, oddziaływa ujemnie na naszą politykę zagraniczną i jest powodem, że ta polityka niejednokrotnie jest zanadto słaba i ustępliwa, mianowicie także wobec Niemców. Umowa warszawska, która zrzeka się likwidacji 12.000 osad chłopskich, potem umowa handlowa, która podobno jest już gotowa do podpisania, znowu, jak o tem piszą dzienniki zagraniczne, daje możliwość wprowadzenia do Polski żywiołu niemieckiego, rzemieślników, którzy będą podkopywali nasze rzemiosło, kupców, którzy będą niebezpieczną konkurencją dla naszego kupiectwa. To są rzeczy, które nie bardzo licują z interesem państwowym i dlatego należy na nie zwrócić uwagę.</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#SKulerski">Niewątpliwie w wysokim stopniu niepokoi nas także polityka szkolna, mianowicie stosunki w szkolnictwie. Ludność polska jest w przeważnej mierze katolicka, szczególniej u nas na Zachodzie, stoi silnie na bardzo pozytywnem stanowisku religijnem i dlatego patrzy z przerażeniem na to, co się w polskich szkołach dzieje. Ludność ta nie ma pewności, czy jej dzieci będą wychowywane w odpowiedni według niej sposób, to jest w przywiązaniu do wiary katolickiej i do kościoła katolickiego. My, jako olbrzymia większość, mamy prawo domagać się tego i będziemy się tego domagać przy każdej okazji. Dla nas bowiem jest religja katolicka nietylko wewnętrzną potrzebą, ale wedle naszego zdania także rdzeniem naszego bytu narodowego i państwowego.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#SKulerski">Wreszcie chciałbym tylko zaznaczyć jeszcze co do Konstytucji, że ona bynajmniej nie jest środkiem nawet na załagodzenie, a już tem mniej na wyleczenie wszystkich bolączek szczególniej gospodarczych, na które kraj cierpi. Stronnictwu rządowemu wydaje się niejednokrotnie, że ono jest tem panaceum, środkiem uniwersalnym na wszystko i dlatego ciągle się podnosi potrzebę zmiany Konstytucji, urządza się te liczne zebrania, na których jest o niej mowa, jakgdyby nie było dzisiaj rzeczy ważniejszych. Pewnie, że i my Piastowcy uznajemy, że Konstytucja powinna być pod wielu względami zmodyfikowana, my sami od kilku lat zwracaliśmy uwagę na tę potrzebę. Istnieje i dziś nasz projekt, który jest projektem zblokowanych stronnictw środka i lewicy.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Muszę przypomnieć Panu Senatorowi, że Senat nie bierze udziału w tej kwestji.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#SKulerski">Wiem o tem, ale ponieważ cały kraj się chce poruszyć tą sprawą i ponieważ ciągle przedstawia się ją w ten sposób, jakby to był środek uniwersalny na wszystkie bolączki, więc trzeba zwrócić uwagę, że tak nie jest i że jest wielką omyłką, jeżeli panowie z klubu rządowego sądzą, że naród, że masy ludowe uważają tę rzecz za najważniejszą. Rzeczą najważniejszą jest przedewszystkiem to, aby ten straszliwy kryzys gospodarczy, który ciąży na Polsce i osłabia ją w niebywały sposób załagodzić. Należy wytężyć wszystkie siły, by to przedewszystkiem osiągnąć, a reszta się łatwo zrobi.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#SKulerski">Proszę Panów w końcu chcę się kilku słowami zwrócić przeciwko wywodom przedstawiciela Niemców, p. Hasbacha. To co p. Hasbach tu mówił, przynajmniej niektóre z tych rzeczy, były, według mego zdania, wprost prowokacyjne. Jego wywody o wykonaniu reformy rolnej, skarga, że niby przedewszystkiem ziemia niemiecka idzie na wykonanie reformy rolnej i że ta reforma odbywa się z bardzo małym udziałem ziemi polskiej, jest zupełnie nie na miejscu. Takie wykonywanie reformy jest rzeczą zupełnie naturalną. Większa własność ziemska jest przeważnie w rękach niemieckich, Niemcy posiadają jej 2/3 na Pomorzu, więc oczywiście wielka własność niemiecka musi przedewszystkiem w odpowiednim procencie iść na parcelację. A potem pytam się, w jaki sposób ta ziemia niemiecka swojego czasu przeszła do rąk niemieckich? P. Hasbach chyba doskonale zna dzieje państwa pruskiego, doskonale wie, w jaki sposób Fryderyk II przywłaszczał sobie, albo raczej zabierał gwałtem polskie ziemie bez odszkodowania, konfiskował i oddawał Niemcom. Wtedy np. wszystkie liczne majątki starościńskie zostały zabrane jednem pociągnięciem pióra. Jak one się stały niemieckiemi? Oto tak: Fryderyk podmówił Kaiserlinga, by starostów nakłonił swym przykładem, aby odmówili przysięgi homagialnej. Kaiserling to uczynił, po poprzedniem zapewnieniu Fryderyka II, że na tem źle nie wyjdzie, i starostowie rzeczywiście odmówili przysięgi homagjalnej. Skutkiem tego było, że jednem pociągnięciem pióra wszystkie te olbrzymie majątki starościńskie przeszły do rąk niemieckich i zostali niemi obdarzeni tacy ludzie jak Kaiserling i podobni.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#SKulerski">Następnie p. s. Hasbach widocznie zupełnie zapomniał czasy przedwojenne. Czy p. s. Hasbach zupełnie zapomniał o tych ustawach wyjątkowych, któremi nas ścigano, jako obywateli państwa pruskiego, któremi nas uciskano w niemożliwy sposób? Czy p. s. Hasbach nie wie, że istniała kiedyś ustawa o wywłaszczeniu, dalej prawo pierwokupu państwowego wtedy, kiedy jakakolwiek włość, jakikolwiek majątek miał przejść w ręce polskie, dalej zakaz parcelacji polskiej i t. d. Te rzeczy p. sen. Hasbach powinien pamiętać i musi pamiętać i powinien być więcej umiarkowany, jeżeli chodzi o zarzuty pod adresem Państwa Polskiego. My oczywiście nie chcemy naśladować przykładów pruskich, dalecy jesteśmy od tego, wara Wam jednak, Panowie z Klubu Niemieckiego od tego, ażebyście w ten sposób zaczepiali Państwo Polskie i podnosili zarzuty, które, według mojego zdania, są bezpodstawne i niczem nie uzasadnione. A jeżeli chodzi o inne krzywdy, językowe i t. d., to czy p. sen. Hasbach zapomniał o tem, że w 1925 r. już miał zamrzeć język polski na naszych ziemiach zachodnich Polski? Ustawa kagańcowa przewidywała, że w 1925 r. na publicznych zebraniach używanie mowy polskiej miało być zakazane.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#SKulerski">Tego rodzaju rzeczy u nas przecież niema, Panowie przedstawiciele Klubu Niemieckiego, więc uważam, że pod tym względem należy być trochę bardziej umiarkowanymi.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#SKulerski">Na tem kończę.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godz. 4.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#Marszałek">Dziś cały bratni i przyjazny nam naród sąsiedzki czci 80 letnią rocznicę urodzin swego wielkiego człowieka, prezydenta Czechosłowacji, Tomasza Masaryka.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#komentarz">(Senatorowie wstają.)</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#Marszałek">Senat Rzeczypospolitej Polskiej przyłącza się uczuciami najgorętszemi w uczczeniu tego czcigodnego przyjaciela Polaków, a w jego osobie łączy jak najlepsze życzenia i dla całego bratniego narodu.</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#komentarz">(Brawa. Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#Marszałek">W imieniu Senatu wysłałem telegram gratulacyjny w języku polskim, gdyż p. prezydent Masaryk mówi po polsku, następującej treści:</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#Marszałek">„Senat Rzeczypospolitej Polskiej w dniu jubileuszu wielkiego patrjoty Prezydenta Rzeczypospolitej Czechosłowackiej Pana Tomasza Masaryka przesyła Mu swe pełne szacunku życzenia długich jeszcze lat pracy na rzecz zaprzyjaźnionego z nami narodu”.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#Marszałek">Tu na tem miejscu składamy hołd temu znakomitemu mężowi stanu, co w chwilach przełomowych, w chwilach walk o niepodległość tak wielką odegrał rolę nietylko w swym kraju rodzinnym, ale i na terenie całej Europy.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#Marszałek">Zaiste dziwne są koleje życia tego człowieka z ludu, typowego „selfmademana”, co, w zaraniu swej młodości, po ukończeniu szkół początkowych, zabiera się do ślusarstwa, a później dopiero zdaje maturę, uzyskuje następnie doktorat filozofji na uniwersytecie, jest profesorem, dziennikarzem, posłem i na koniec prezydentem rzeczypospolitej. Takie życie mogło się urzeczywistnić tylko w warunkach demokracji — bo prawdziwa demokracja nie stawia przeszkód dla rozwoju sił twórczych, jakie tkwią w społeczeństwie, niezależnie od warstwy i klasy, zarówno dla ludzi z ludu, jak i dla ludzi z arystokracji, którzy chcą dla kraju pracować.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#Marszałek">Los naszemu pokoleniu obu krajów zgotował ciężkie przejścia wojenne, tytaniczne zmagania, w których oba narody zdobyły niepodległość. Obecny prezydent Tomasz Masaryk nietylko był czołową postacią w przygotowaniu ruchu niepodległościowego, ale był jednocześnie filozofem swej epoki, który ostatecznie doszedł do przekonania, że niepodległość Czechosłowacji jest w ścisłym związku z niepodległością Polski i odwrotnie.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#Marszałek">Takie stanowisko męża, kierującego losami tego państwa od samego początku jego powstania, dało podwaliny wspólności interesów państwowych Polski i Czechosłowacji i jest podstawą spokojnego rozwoju w przyjaznych sąsiedzkich stosunkach.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#Marszałek">Niech żyje długie lata p. prezydent Tomasz Masaryk!</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#komentarz">(Głosy: Niech żyje. Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#Marszałek">Wznawiam dyskusję. Głos ma s. Szafranek.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SSzafranek">Wysoki Senacie! Z tej trybuny w roku ubiegłym wskazywałem przy budżecie na rok 1929/30, że był stanowczo za wysoki tak po stronie dochodowej jak i rozchodowej. Po upływie niespełna roku przewidywania spełniły się. Pod brzemieniem ciężarów państwowych oraz wskutek krótkowzrocznej polityki gospodarczej społeczeństwo jest zupełnie zrujnowane i stacza się w przepaść, w ogromną nędzę, a może nawet i zagładę.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#SSzafranek">Powszechnem się dziś stało i staje, że codziennie każda fabryka redukuje robotników, a inne pracują po 2–3 dni w tygodniu. A chłopi na wsi ledwie dyszą i dyszą z nędzy, albowiem brak grosza powoduje, że nie ma za co kupić koszuli, nie ma za co kupić butów, i nie ma za co opłacać podatków. Sekwestrator zabiera z łóżka ostatnią poduszkę, wyprowadza ostatnią krowę, a nawet zabiera ubranie. Mimo, że prasa nie rozgłasza tego, wszyscy przecie o tem wiedzą, że już kilkunastu sekwestratorów i komorników zostało pobitych, a nawet i zabitych. Dziś wszędzie się słyszy o zmowach, żeby komorników zabijać, to licytować nie będą, i że jest ich za dużo.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#SSzafranek">Niewspółmierność cen produktów rolnych z przemysłowemi jest taka, jak nigdzie na świecie. Działalność Rządu w tym okresie szła tylko w jednym kierunku, a mianowicie ściągania podatków, ile się tylko da, i walczenia z Sejmem aż do obrzydliwości. Niczego innego nie pamiętamy. I to są właśnie przyczyny obecnego kryzysu i to kryzysu gospodarczego Państwa i poszczególnych jego obywateli. Rząd tak zwany pomajowy, który szedł z hasłem naprawy, nic nie zrobił, nic nie naprawił, nie miał żadnego planu gospodarczego, lecz tylko jątrzył jednych przeciw drugim, rozbijał stronnictwa, obsadzał posterunki swoimi ludźmi i myślał, czy nie myślał, trudno to zrozumieć, o zamachu stanu i Sejmowi nim groził.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#SSzafranek">Już od dwóch lat wszyscy politykierzy, państwowi ekonomiści, ciągle bębnili na alarm, że należy prowadzić ostrożną politykę zbożową. Pan premjer Bartel, jakby zarażony tą dążnością, wytężył się ile tylko mógł, aby stworzyć rezerwy zbożowe, aby ograniczyć przemiał zboża, aby ograniczyć wywóz za granicę, po to tylko, aby broń Boże, poziom cen zboża nie wzrósł.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#komentarz">(Premjer Bartel: Pan nic z tego nie zrozumiał, co było robione.)</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#SSzafranek">W tem właśnie przeświadczeniu chciano kosztem cen zboża utrzymać równowagę płac. Ta równowaga jest teraz taka, że żyto w Warszawie kosztuje 16 zł, na prowincji 14 zł za metr, a chleb kosztuje 43 grosze w Warszawie, choć powinien kosztować najwyżej 20 groszy. Jeżeli chłop tanio musi sprzedawać zboże, to niechże stanieją i fabrykaty. Czy rząd co zrobi w tym kierunku? Nie zrobi w tym kierunku nic. Jeżeli zboże jest tanie, to niech robotnik przynajmniej ma tani chleb, tu na chłopie i robotniku młynarz i piekarz robią kokosy, i to pod opieką państwowych urzędów do walki z lichwą. Jeśli tak jest, co wszyscy widzimy, to poco te urzędy się trzyma, dlaczego się trzyma tych urzędników, którzy świadomie działają na szkodę państwa i społeczeństwa?</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#SSzafranek">Dziś, kiedy ci panowie sami widzą, że grubo pomylili się przy tym kierunku polityki i jest gorsza nędza niż była przedtem, głoszą na wszystkie strony, że wszystko dla rolnictwa, co tylko można. Wygląda to tak, jak kiedy konia, który ledwie ciągnie, okłada się batem i popycha się go jeszcze, a gdy upadnie i jest w agonji, wtedy dopiero nad nim się płacze i głaszcze go się i za ogon dźwiga. Jemu to nic już nie pomoże, bo mu już wszystko jedno. Taki sam jest dzisiaj stan chłopa na wsi. Możecie Panowie robić co chcecie, mówić i radzić o wszystkiem, ale chłopu na wsi dziś jest wszystko jedno; on wie, że chodzi boso, że chodzi bez koszuli, że dzieciom nie ma za co kupić koszuli i ubrania i że ma pełno długów. Nic dziwnego, że w tej rozpaczy rzuca się z widłami na komornikami lub sekwestratora i tych wszystkich, którzy przychodzą po jego ostatni kęs chleba, czy po krowę, czy po poduszkę, czy ubranie, bo rozpacz go pędzi do tego.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#SSzafranek">Dziś wszyscy wiedzą, komu to zło najgorsze mają zawdzięczać. I ostrzegamy Was, Panowie przy władzy, że społeczeństwo widzi, co robicie i jak robicie. Fala ognia nienawiści idzie i rozszerza się, baczcie, żeby Was ten ogień nie pochłonął. Jeżeli nie wierzycie, proszę, posłuchajcie, co się o Was mówi na stacjach kolei żelaznych, kiedy ci nasi robotnicy jadą, posłuchajcie tej biedoty po miastach, posłuchajcie tych wszystkich, którzy są przeciwni temu regime, co o Was ci ludzie mówią i czego Wam życzą.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#SSzafranek">Mając taką opinję za rok bieżący, musimy odpowiednio ustosunkować się do budżetu i na rok następny 1930/31. Cóż ten budżet nam wróży? Jeżeli w ubiegłym roku, przy ostatnim budżecie, uczyniono nas żebrakami, to chyba przy tym dzisiejszym budżecie zedrą z nas skórę, bo z czego płacić? Panowie chcecie za dużo wydawać, Polska większego budżetu, jak 2.200.000.000, dziś nie jest w stanie udźwignąć i nie udźwignie. Jako reprezentant Stronnictwa Chłopskiego wiem, jaka jest możność płatnicza obywateli, a przedewszystkiem chłopów na wsi. Podatków bezpośrednich od chłopów nie ściągnięcie tyle, ile ściągnęliście w tym roku, a pośrednie podatki nie dadzą Wam połowy dochodów, bo chłop, czy robotnik nic sobie nie kupi, bo nie ma za co. Więc poco uchwalać tak wysoki budżet, który będzie nierealny? Chcecie Panowie udawać możnych, a jesteśmy prawie że żebrakami wobec innych państw i narodów i nawet można powiedzieć, bankrutami. Dzisiejszy budżet Państwa tak wygląda, jak powiadają niektórzy urzędnicy: „gaża moja wynosi 250 zł, a ja muszę wydać 350 zł”. Tak jest i z naszym budżetem. Panowie Wojskowi i Profesorowie, tak państwem rządzić nie można, bo państwo, to nie Wasz folwark dochodowy, ani prywatna kasa, bo państwo jest całością narodu.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#komentarz">(Premjer Bartel: Co to znaczy folwark dochodowy? Do kogo to się odnosi: dochodowy? Ja protestuję przeciw temu.)</u>
<u xml:id="u-17.10" who="#SSzafranek">Ja nie do Pana to powiedziałem.</u>
<u xml:id="u-17.11" who="#komentarz">(Premjer Bartel: Mówił Pan o Rządzie. Protestuję przeciw temu.)</u>
<u xml:id="u-17.12" who="#SSzafranek">Dlatego też proszę Wysoki Senat o odrzucenie poprawek Sejmu do budżetu, oraz określenie ogólnej sumy rozchodów najwyżej do sumy 2.200.000.000, a przychodów na 2.500.000.000, w obrębie tych sum niech Rząd gospodaruje, umniejszając wydatki personalne, kancelaryjne do minimum, a reprezentacyjne, dyspozycyjne i niektóre budowlane, nagrody, zapomogi, remuneracje w tym roku niech zupełnie wstrzyma, bo społeczeństwo na to nie stać.</u>
<u xml:id="u-17.13" who="#SSzafranek">Proszę Wysokiego Senatu, jeżeli powiedziałem, że Rząd jest, a raczej był bez programu, to nie o obecnym Rządzie, ale o przeszłym rządzie p. Świtalskiego, bo tak było, nie było żadnego programu.</u>
<u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.; Najłatwiej mówić o nieobecnych.)</u>
<u xml:id="u-17.15" who="#SSzafranek">Żadnego programu rząd Świtalskiego nie miał, zajmował się tylko walką z Sejmem i tę walkę prowadził w sposób niesłychany, co spowodowało utratę opinji zagranicą i zdyskredytowanie Państwa Polskiego nawewnątrz i nazewnątrz.</u>
<u xml:id="u-17.16" who="#SSzafranek">A gdzie ta praworządność? Mówiono, że sanacja idzie do naprawy, że będzie tę praworządność prowadzić w duchu prawa. Tymczasem tej praworządności nie widzieliśmy. Oto Sąd Najwyższy jest rękojmią co do tego, jaką była ta praworządność.</u>
<u xml:id="u-17.17" who="#komentarz">(Przerywania na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Przywołuję Pana do rzeczy. To nie jest trybuna do propagandy.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SSzafranek">A co mówi Najwyższa Izba Kontroli, o tem także wiemy. Podrywanie autorytetu Państwa, zakłócanie spokoju wewnętrznego, sianie niepewności jutra, oto dorobek i oto naprawa.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#komentarz">(S. Rogowicz: Klituś-bajduś, módl się za nami.)</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#SSzafranek">Bawiono się w Polsce jak za dobrych czasów, marnowano pieniądze, tak się bawiono, jak się nie bawią Francuzi i Amerykanie, którzy czynią wielkie oszczędności ze swoich pieniędzy publicznych. My zaś bawiliśmy się, jakto się mówi po chłopsku, po pańsku.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#komentarz">(Głos: Kto?)</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#SSzafranek">Wszyscy, cały naród.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#komentarz">(Głos: Jak cały naród, to dobrze.)</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#SSzafranek">Ja też mówię, że bawi się cały naród po pańsku; każdy starał się być większym niż jest i to spowodowało kryzys. Ten kryzys doprowadza teraz wszystkich do ruiny, bo wszyscy bawiliśmy się w wielkopańskość.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#SSzafranek">Czyż nie jest to wielkopańskość, jeżeli każdy większy urzędnik ma po jednym albo po dwa samochody, a jak się widzi, są tacy, którzy mają więcej niż dwa. Jeżeli weźmiemy nie Warszawę, ale prowincję, to na prowincji każdy starosta ma dwa samochody i konie wyjazdowe. Gdzie tak jest? Czy tak było za naszych zaborców? A ilu jest urzędników we wszystkich starostwach? Jest 4 razy więcej niż bywało.</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#komentarz">(Głos: Tyle, ile potrzeba.)</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#SSzafranek">A co oni robią?</u>
<u xml:id="u-19.10" who="#SSzafranek">Podam taki obrazek z Warszawy. Taki dygnitarz w Warszawie, jeżeli ktoś chce zadzwonić i przedstawić się, to dobrze, będzie z nim rozmawiał; jeżeli nie przedstawi się, to usłyszy cieniutki głosik sekretarki: Kto mówi?</u>
<u xml:id="u-19.11" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-19.12" who="#SSzafranek">To jest dygnitarstwo, że na każdem miejscu posługują się kimś. Do takiego pana dygnitarza, już nie mówię o wielkich dygnitarzach, ale nawet do mniejszego, trudno się wogóle dostać, bo choć przed dwoma laty Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało okólnik, ażeby interesanci byli przyjmowani w powiatach przez starostę i wogóle wszędzie za porządkiem i w oznaczonych godzinach, jednak o tem zapomniano, tego się nie trzymają i tego nie stosują.</u>
<u xml:id="u-19.13" who="#SSzafranek">A jeżeli powiedziałem, że Polska bawi się w pańskość? Tak, proszę Wysokiego Senatu, czy nam już teraz potrzebne są te wielkie, ogromne pałace, które się budują sumami ogromnemi? Będą potrzebne, stwierdzam to, może za 5–10, czy 20 lat, bo ja wiem, t. j. wtedy, kiedy się wzmożemy, kiedy będziemy silniejsi i bogatsi. A my budujemy granitowe pałace, a w tych pałacach co jest? Oto, gdy przyjedzie z prowincji człowiek, chłop, do Banku Rolnego albo do Banku Gospodarczego Krajowego, to tam nie pójdzie. Widzimy tam ogromną ilość urzędników, ale nic się tam nie robi, bo pożyczek tam uzyskać nie można. Tak jest! Powiadam, czy musimy robić tak wielkie nakłady na tak ogromne budowle, które dopiero za 10 lat może będą nam potrzebne, albo i później.</u>
<u xml:id="u-19.14" who="#SSzafranek">Ale proszę Panów, muszę tu jeszcze wspomnieć o jednej rzeczy. Czy załatwienie spraw w naszych urzędach idzie tak solidnie, tak prędko? Nic podobnego. Znam wypadki, gdzie sprawy zalegają już po dwa lata, a znam jeszcze jeden wypadek, że nawet kancelarja cywilna Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na podanie wniesione, a właściwie wręczone mu przez grono obywateli w Nowym Korczynie przy poświęceniu pomnika chwały poległych pod Czarkowem, do dziś dnia nie ma odpowiedzi. Jest to smutny obraz, jeżeli kancelarja cywilna Pana Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej — Głowy Państwa nie odpowiada na podania, to jest bardzo źle. Czy ludność nie pomyśli sobie, że jeżeli ta Głowa Państwa nie odpowiada na takie pytania, to jak można dojść do sprawiedliwości w urzędach?</u>
<u xml:id="u-19.15" who="#SSzafranek">Powiedziałem, że urzędnik to wielki pan, — ale nie każdy, bo jakiś mały urzędnik w kategorji X, XI lub XII, to urzędnik bardzo mały. Ale, proszę Wysokiego Senatu, widzę jedno, że marnowanie państwowych, to jest skarbowych pieniędzy jest ogromne. Nieraz, gdy przechodzę rano Wiejską ulicą, widzę, jak temi samochodami państwowemi wozi się dzieci do szkoły. Nie wiem, czy to jest możliwe, czy niemożliwe, ale uważam to za marnotrawstwo. To samo dzieje się na prowincji; jeżeli starosta ma dwa samochody, ma konie, to one wciąż są w rozjazdach, rozwożą tych panów, którzy należą do wydziału powiatowego, sejmiku, tych sejmikowców, a może i dzieci odwozi się temi końmi sejmikowemi do szkoły. Czy to jest potrzebne? Jeżeli starosta ma pensję starosty i ma też pensję od sejmiku, dlaczego nie może mieć swoich koni, lecz powiat ma na to płacić? Tu ja zwracam się do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, aby nakazał wydać okólnik zabranianiający rozdymania budżetów sejmikowych i aby ukrócił takie rozbijanie się, panoszenie się pp. starostów po powiatach.</u>
<u xml:id="u-19.16" who="#SSzafranek">Skoro już jestem przy głosie, muszę powiedzieć coś o nędzy na wsi, jaka tam jest. Otóż lichwa na wsi jest ogromna, jest ogromna w mieście, ale większa jeszcze na wsi. Proszę Wysokiego Senatu! Płaci chłop procenty, w dużej mierze 50, a nawet 100% na rok. Takie zadłużenie wsi jest przyczyną płacenia wysokich procentów, właśnie z braku gotówki.</u>
<u xml:id="u-19.17" who="#SSzafranek">A teraz jakie są obyczaje w urzędach na prowincji? Panowie Senatorowie, dużo Was jest z prowincji i chyba spotykacie się z takiemi samemi obrazkami. Ja wam opowiem, z jakim ja się spotkałem. Urząd skarbowy, dajmy na to powiatowy, nakłada podatki nie w myśl ustawy, ale poza ramami ustawy i tylko po to takie wymiary robi, żeby później miał rekursy i robotę przy rozpatrywaniu tych rekursów, żeby urzędnik miał się czem zająć. Bo powiadam, że nadmiar tych urzędników jest tak duży, że już celowo tak się robi, aby dać jakie takie zajęcie, jaką taką pracę dla tych urzędników. Dlatego, proszę Wysokiego Senatu, jeżeli dużo jest Panów Senatorów, którzy się z takiemi faktami spotykali na prowincji, to myślę, że Wysoka Izba postara się właśnie o zmniejszenie liczby tych urzędników i o to, żeby ich napędzić do roboty, bo jeżeli będzie się tak pracowało, jak się pracuje, to się pracuje tylko na szkodę Państwa, a nie na jego korzyść.</u>
<u xml:id="u-19.18" who="#SSzafranek">Proszę Wysokiego Senatu, rozumiemy, że trzeba Państwu dać budżet, ale w granicach możności, wiemy też, że gdyby Panowie uchwalili moje postulaty, to zaraz Rząd powie, że nie mamy do niego zaufania i zgłosi wniosek o dymisję, tak jak u nas przecież zawsze się robi. Niech sobie Panowie te rzeczy tak zrozumieją, że ograniczenie sum nie oznacza braku zaufania do Rządu bynajmniej, tylko nie jesteśmy w stanie dać więcej. Tak też trzeba te rzeczy rozumieć.</u>
<u xml:id="u-19.19" who="#SSzafranek">Będziemy głosować za tym umniejszonym budżetem, w innym wypadku będziemy głosowali przeciw. Nie posiadamy swego przedstawicielstwa w Komisji Budżetowej, możemy tylko tutaj ten głos podnieść i dlatego jeszcze raz zwracam się do p. Ministra Spraw Wewnętrznych o spowodowanie ograniczenia projektów budżetowych samorządowych, gdyż tam się dzieją okropne rzeczy, których wyliczyć nie sposób. Starostowie, jako przewodniczący sejmików, rywalizują o wysokość preliminarzy za krwawe grosze, robią i budują niekiedy takie rzeczy, na które jeszcze za 10 lat jest czas, a tem rujnują płatników.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Nie słysząc dokładnie przemówienia s. Szafranka, poleciłem sobie przedłożyć stenogram. Po zapoznaniu się z treścią przemówienia muszę wyjaśnić, iż przysługuje z tej trybuny każdemu z Panów Senatorów prawo krytyki Rządu, nie znaczy to jednak, aby wolno było ubliżać Rządowi przyrównywując Państwo Polskie do dochodowego folwarku Rządu. Nie licuje to z powagą tej Izby i dlatego też przywołuję s Szafranka do porządku.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#Marszałek">Głos ma s. Szuyski.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#SSzuyski">Wysoka Izbo! Szereg przemówień szanownych pp. senatorów przedmówców wymaga pewnego wyjaśnienia i pewnej odpowiedzi, którą będę się starał dać pokrótce. Zacznę od tych pp. senatorów, którzy występowali imieniem mniejszości narodowych. A więc przedewszystkiem p. s. Horbaczewski wywodził tutaj żale na ucisk, ale przeważnie ogólnej natury, nie przytaczając żadnych szczegółów, a jako resumé swego przemówienia zakończył, że stronnictwo i klub, do którego należy, będzie głosował przeciwko budżetowi. Myślę, że inny sposób postępowania w tym wypadku byłby odpowiedni. Wolałbym, żeby p. s. Horbaczewski był wyliczył szczegółowo te niedomagania i te trudności, na jakie narażona jest ludność ruska, skonkretyzował, zażądał z tej trybuny ich usunięcia, a jednocześnie oświadczył, że klub będzie głosował za budżetem, bo wtedy mielibyśmy niejaką gwarancję lojalności wobec Państwa owej mniejszości narodowej, którą reprezentuje s. Horbaczewski i niewątpliwie ułatwiłoby to w znakomitej mierze współżycie obu narodów.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#SSzuyski">P. s. Koerner wyliczył także szereg krzywd jakich rzekomo doznaję ludność żydowska, w szczególności, że świadczenia na cele kulturalno-oświatowe ludności żydowskiej są małe, ale także w myśl pewno tej samej zasady, co s. Horbaczewski, oświadczył, że jednak za budżetem głosować nie będzie. A więc żądać można wiele, żądać można wszystko, ale dać Państwu nie trzeba nic. To jest niewątpliwie zasada mylna.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#SSzuyski">Z całą uwagą przysłuchiwałem się przemówieniu s. Hasbacha i wszystko to, co mówił w dziedzinie fachowej, w dziedzinie rolniczej było rzeczywiście słuszne i trafne. Niemniej jednak przytoczył także cały szereg krzywd. W tym wypadku oświadczyć muszę, że w stosunku do narodowości, którą p. Senator reprezentuje, niewątpliwie zdobywamy się i zdobywać się będziemy na ścisłą objektywność, ale jeszcze dalecy jesteśmy, aby w badaniu takich zażaleń używać także momentów sentymentu i uczucia, bo zbyt bliskie są te przykre chwile, jakie naród nasz musiał przechodzić wówczas, kiedy był od Was zależny.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#komentarz">(Głos: Dobrodziejstwa Wyście otrzymywali.)</u>
<u xml:id="u-21.4" who="#SSzuyski">Jakie dobrodziejstwa? Myśmy żadnych dobrodziejstw od Niemców nie doznali.</u>
<u xml:id="u-21.5" who="#SSzuyski">Teraz przejdę do przemówienia s. Głąbińskiego. Zawsze z całą przyjemnością tak w komisjach, jak i na plenum słuchamy wywodów s. Głąbińskiego i tu w tym wypadku wczoraj także z wielką uwagą przemówienia jego wysłuchałem. W szczególności zapamiętaliśmy sobie to, co mówił o przesadzonem pojęciu co do majątku narodowego, o obciążeniu podatkowem, które jest w stosunku do tego majątku zbyt wielkie; o tem, że zbyt długo w Polsce panowała owa zasada i pewnik, że majątek nasz jest nieprzebrany, chodzi tylko o to, by się umiejętnie do niego wziąć i uchwycić, to już wszystko się załatwi i pieniędzy i środków będziemy mieli wbród. Na wszystkie te wywody, które dotyczą kwestyj gospodarczych i ekonomicznych najzupełnie się piszę.</u>
<u xml:id="u-21.6" who="#SSzuyski">P. Głąbiński oświadczył, że dla realności budżetu po stronic dochodów potrzeba pewnych czynników i jako takie czynniki wyliczył przedewszystkiem siłę podatkową ludności, następnie obciążenie podatkowe, a wreszcie stwierdził, że trzecim czynnikiem owej gwarancji dla realności budżetu po stronie dochodów jest także potrzeba pewnego nastroju psychicznego.</u>
<u xml:id="u-21.7" who="#SSzuyski">Tu już wynika pewna rozbieżność w poglądach p. senatora Głąbińskiego i w poglądach moich, oraz klubu, który mam zaszczyt reprezentować. P. senator Głąbiński stwierdził, że tego nastroju psychicznego odpowiedniego niema, dlatego, że w Polsce panuje dyktatura i wskutek tego brak zaufania do tego rodzaju formy rządzenia. Panie Senatorze, z pilnością zawsze studiowałem historję, ale nie mogę znaleźć przykładu, gdzieby stosunki takie, jakie w tej chwili w Polsce panują, dały się podciągnąć pod pojęcie dyktatury. Jakaż to dyktatura? Jest Prezydent legalnie wybrany, sprawujący swoją władzę w granicach Konstytucji, jest parlament normalnie funkcjonujący, jest rząd przed tym parlamentem odpowiedzialny, który może być w przeciągu 24 godzin obalony przez parlament, czego byliśmy niedawno świadkami i to wszystko Pan Senator nazywa dyktaturą? Ja tu dyktatury nie widzę i będziemy musieli, Panowie Senatorowie, w tym względzie jakoś porozumieć się.</u>
<u xml:id="u-21.8" who="#komentarz">(S. Głąbiński: Przecież p. Bartel powiedział, że może położyć Sejm na obie łopatki i przydusić jeszcze kolanem — czy Pan to nazwie normalnemi stosunkami?)</u>
<u xml:id="u-21.9" who="#SSzuyski">Ale dlaczego po tem powiedzeniu p. Bartla w tej chwili nie obaliliście Panowie?</u>
<u xml:id="u-21.10" who="#komentarz">(S. Głąbiński: To było w Sejmie. Głos: Parlament jest teraz na wychowaniu.)</u>
<u xml:id="u-21.11" who="#SSzuyski">Otóż musimy znaleźć jakiś inny termin, inne określenie tego stanu rzeczy, który w Polsce w tej chwili egzystuje. Ja Panom powiem, jak ten termin powinien brzmieć i jak rzeczywiście w Polsce brzmi: to jest autorytet Marszałka Piłsudskiego. To nie jest dyktatura, to jest autorytet Marszałka Piłsudskiego.</u>
<u xml:id="u-21.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-21.13" who="#SSzuyski">Proszę Panów, parlament funkcjonuje, ale nie przeczę, że parlament czuje się nieswojo, że jest do pewnego stopnia skrępowany.</u>
<u xml:id="u-21.14" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska przerywa.)</u>
<u xml:id="u-21.15" who="#SSzuyski">Ma wszelkie możliwości, ale właśnie, Pani Senatorko, skrępowany jest owym autorytetem.</u>
<u xml:id="u-21.16" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: O nie, Sejm tylko ma poczucie odpowiedzialności, Sejm boi się o Polskę.)</u>
<u xml:id="u-21.17" who="#SSzuyski">Jeśli oko tego autorytetu na chwilę od parlamentu się odwróci, to powracają wszystkie błędy naszych sejmów do tej chwili. Przychodzą ustawy, które grożą własności, które nie pozwalają na swobodne użytkowanie tej własności, które podważają dochodowość, przychodzą złośliwości nieuchwalania najkonieczniejszych funduszów dyspozycyjnych, przychodzą skreślenia jednego złotego w danej pozycji dla wykazania złośliwości, dla dokuczenia.</u>
<u xml:id="u-21.18" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: To Pan nazywa to złośliwością. Łamanie kości to nie jest złośliwość.)</u>
<u xml:id="u-21.19" who="#SSzuyski">Przychodzą wreszcie takie uchwały, jak art. 6 obecnej ustawy skarbowej, który w prostej konsekwencji do niczego innego nie prowadzi, jak do permanencji Sejmu, a rząd naturalnie w tym wypadku byłby obowiązany ciągle z tym Sejmem współdziałać, a resortami, za które ministrowie są odpowiedzialni, to chyba Opatrzność by się opiekowała.</u>
<u xml:id="u-21.20" who="#SSzuyski">Otóż pozwolę sobie stwierdzić, że tu nie o dyktaturę chodzi, ale chodzi o autorytet, który Marszałek Piłsudski reprezentuje, i z tym autorytetem tak Sejm, jak i Panowie, czy chcą, czy nie chcą, jeszcze na przyszłość liczyć się będą musieli.</u>
<u xml:id="u-21.21" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: Niech się Pan nie bawi we wróżby, bo to jest zawodne.)</u>
<u xml:id="u-21.22" who="#SSzuyski">Cały szereg mówców, zasiadających w stronnictwach rolniczych występował tutaj z bardzo ostrą krytyką obecnej sytuacji i wyrażał zdanie, że sytuacja ta jest naprawdę bardzo ciężka, bardzo nieznośna, że jest wielka nędza na wsi. Ci wszyscy panowie, którzy w ten sposób mówili, niewątpliwie mieli i mają najzupełniejszą rację. Ale, proszę Panów, trzeba być objektywnym i trzeba dojść do źródeł i do przyczyn tego stanu rzeczy, który w tej chwili jest, a co do którego jesteśmy wszyscy zgodni, że jest zły i fatalny.</u>
<u xml:id="u-21.23" who="#SSzuyski">Przecież wszyscy wiemy, że od początku wskrzeszenia Państwa Polskiego była w Polsce konsekwentnie prowadzona polityka konsumenta. Zapytam w takim razie, gdzież byli w tym momencie ci panowie z ugrupowań rolniczych, jeżeli dopuścili, żeby taki, krzywdzący rolnictwo, system trwał przez cały szereg lat? I to jest przyczyna zła. Bo, naturalnie, przyczyną obecnej sytuacji jest owa konjunktura światowa, są przyczyny zewnętrzne, ale to, że kryzys rolniczy światowy na naszem terytorjum, na naszych ziemiach, w naszym kraju tak ciężko się odbija, że nam tak trudno go znosić, jest to, że sami jesteśmy słabi, że nie mogliśmy do tej chwili się wzmóc, nie mogliśmy zdobyć tych zasobów, któreby nam dawały odporność do zniesienia tego ciężkiego kryzysu. A to dlatego, proszę Panów, że pp. reprezentanci stronnictw rolniczych w poprzednich sejmach milczeli, albo aktywnie godzili się na politykę przeciwną opłacalności produkcji rolniczej. Panowie doskonale wiedzieli o tem, że przez szereg lat producent polskiego zboża dopłacał po kilka i kilkanaście złotych w stosunku do cen światowych do swojego korca zboża. Panowie o tem wiedzieli doskonale — czemu Panowie wtedy nie zdobyli się na zbiorową wolę i na stwierdzenie, że ta sytuacja jest niedopuszczalna, że trzeba ją pod każdym względem i radykalnie zmienić? Wtedy Panów nie było, bo Panowie wówczas mieli co innego na myśli, wtedy myśl tych panów, którzy reprezentowali rolnictwo w Sejmie, była przejęta zgoła inną rzeczą: zmianą ustroju, reformą rolną. To była rzecz, która górowała nad wszystkiem i która podporządkowywała rzeczywiste interesy rolnictwa tej zasadzie. I dziś wprawdzie jest ustawa o reformie rolnej, p. Minister Reform Rolnych ma 200.000 hektarów na wykazie imiennym, ale mnie się zdaje, że to jest dla niego ambarras de richesse. Nie wiem, skąd znajdzie środki na zrealizowanie w formie parcelacji owych 200.000 ha, a jeżeli znajdzie owe środki, to napewno z wielkim uszczerbkiem dla życia gospodarczego. Dziś więc ustawę o reformie rolnej mamy, ale jeżeli pp. reprezentanci rolnictwa przyjadą do swoich okręgów, to rolnicy nie wołają do Panów: dajcie nam ziemi, ale dajcie nam ceny za nasze produkty rolne, dajcie nam możność egzystencji, dajcie nam możność kupna odzieży, butów, soli, nafty i t. d. Ta polityka, to zaniedbanie, które Panowie w stosunku do rolnictwa wykazali, mści się w dzisiejszej sytuacji.</u>
<u xml:id="u-21.24" who="#SSzuyski">P. s. Motz, którego także grupa rolnicza zmobilizowała dla obrony rolnictwa naszego, oświadczył, że kredyt długoterminowy, wogóle kredyt dla Polski jest niemożliwy, że wprawdzie są miljardy, któreby przeszły do Polski, ale nie mają w tej chwili do nas zaufania i przyjść nie mogą. Czy Panowie przypuszczają, że to jest ten brak zaufania do rządów obecnych, czy do Marszałka Piłsudskiego? Nie. To jest brak zaufania do waszego ustawodawstwa, do tej ingerencji w stosunki gospodarcze, która w konsekwencji prowadzi do tego, że lokata kapitału w Polsce staje się niepewna. Doprowadziliśmy do tego, że ta wartość, która jest w Polsce największa, to jest ziemia, przestała być objektem, który dostatecznie zabezpiecza kapitał. Taki jest pogląd zagranicy, ale i u nas nie inaczej. Niech Panowie będą łaskawi wziąć „Kurjer Warszawski”, tam są ogłoszenia, że ten i ów szuka hipoteki, na którejby ulokował swój kapitał. Panowie tam nie znajdą, że ktoś chce ulokować kapitał na ziemi, Panowie tam znajdą ogłoszenia, które szukają lokaty, ale na nieruchomościach miejskich.</u>
<u xml:id="u-21.25" who="#komentarz">(Głos: Przed wojną było inaczej.)</u>
<u xml:id="u-21.26" who="#SSzuyski">Czyli doprowadziliśmy do tego, że hipoteka ziemska, ten największy walor, nie jest dostatecznem zabezpieczeniem dla kapitału.</u>
<u xml:id="u-21.27" who="#SSzuyski">Proszę Panów, jeżeli się ma mówić o poprawie stosunków, to przedewszystkiem ta poprawa musi iść w kierunku ustawodawstwa takiego, któreby nie naruszało prawa własności, swobody używalności i korzystania z tej własności, możliwości oszczędzania i kapitalizacji.</u>
<u xml:id="u-21.28" who="#SSzuyski">Proszę Panów, ja jeszcze chcę kilka słów powiedzieć o Konstytucji. Wszystkie stronnictwa sejmowe były zgodne, że Konstytucja nasza wymaga poprawy i właściwie wszystkie warunki do tego istnieją, aby tej poprawy dokonać.</u>
<u xml:id="u-21.29" who="#SSzuyski">Sejm obecny konstytucyjnie jest upoważniony do dokonania tej zmiany. Sejm obraduje, ma wszystkie możliwości, aby tego dzieła wielkiego dokonać, jednak tego nie czyni, zwleka, ta robota nie idzie.</u>
<u xml:id="u-21.30" who="#komentarz">(S. Januszewski: Rząd zwleka.)</u>
<u xml:id="u-21.31" who="#SSzuyski">A właśnie, Rząd zwleka i, proszę Panów, dziwna rzecz, że ciągle ze strony Sejmu przychodzą domagania się, ażeby Rząd oświadczył się w sprawie Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-21.32" who="#komentarz">(S. Januszewski: Więc jakże Pan chce, żeby Rząd nie miał w tym kierunku żadnego poglądu?)</u>
<u xml:id="u-21.33" who="#SSzuyski">Sejm domaga się, ażeby Rząd oświadczył się w sprawie Konstytucji i Rząd, postępując jak najlojalniej, dał tylko pewne wskazówki, pewne granice nie wdając się w szczegóły. Tak, ale to Sejmowi jeszcze ciągle jest zamało, bo ja Panom zdradzę tajemnicę, o co temu Sejmowi chodzi. Temu Sejmowi chodzi o to, ażeby znowu ten autorytet, który w Polsce dziś jest największy, aby Marszałek Piłsudski w tej materji się oświadczył. I Panowie taki autorytet chcecie usuwać z powierzchni? Proszę Panów, ja nie wiem, jakie będą wyniki obrad nad Konstytucją i jakie rezultaty, ale to jedno wiem, że jeżeliby zmiany, któreby nastąpiły, utrwaliły możliwość trwania Sejmu w błędach przeszłości, to takiej Konstytucji naród nie przyjmie.</u>
<u xml:id="u-21.34" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Januszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SJanuszewski">Narazie zrzekam się głosu.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Głos ma Wicemarszałek Gliwic.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SGliwic">Niezmiernie żałuję, Wysoki Senacie, że nie dano mi wysłuchać jeszcze jednej mowy, którą chciałem usłyszeć. Wszedłem na to podjum, nie w celu polemiki, ale w zamiarze podzielenia się z Wysoką Izbą kilkoma, z mego punktu widzenia, interesującemi, spostrzeżeniami, które mi się siłą rzeczy nasunęły w ciągu dwuletniej pracy nad budżetem i nad materjałem, który nam w tym okresie dały trzy preliminarze budżetowe. W zamiarze tym wytrwać nie mogę, gdyż były tu wypowiedziane pewne przemówienia, które zmuszają mnie także do wypowiedzenia mojego odmiennego zdania. Więc przedewszystkiem słyszeliśmy bardzo piękną, wyjątkowo piękną, mowę poważanego przez nas wszystkich senatora Głąbińskiego, znanego powszechnie ekonomisty. Słyszeliśmy wypowiedzianą z wielką swadą mowę naszego — prawie wszystkich nas — przyjaciela, sen. Motza, który przyjechał z Paryża, żeby, jak się wyraził, przedstawiać tutaj wieś polską. Słyszeliśmy także inne mowy, i będę musiał co do poruszonych w nich kwestji ekonomicznych powiedzieć parę słów o każdej, z jednym, jedynym wyjątkiem — nie będę mógł, niestety, nic odpowiedzieć na mowę ostatnią, mowę p. sen. Szafranka, dlatego, że, muszę powiedzieć zupełnie szczerze, — nie dorosłem do tego, — nie mogłem zrozumieć tej teorji kryzysów, jaką nam p. sen. Szafranek łaskawie wyłożyć raczył.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#SGliwic">Architektonice pięknej, podkreślam to raz jeszcze, mowy p. sen. Głąbińskiego, szkodził, wedle mego zdania, jeden mały ustęp, ustęp nie ekonomiczny lecz polemiczny, i sądzę, że byłoby daleko lepiej, żeby tego ustępu w tej właśnie mowie nie było. A ponieważ będę mówił później tylko już o teoriach kryzysów i o innych kwestjach ekonomicznych, to uważam za stosowne odrazu załatwić się z tym właśnie odcinkiem mowy p. sen. Głąbińskiego.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#SGliwic">P. sen. Głąbiński zacytował nam tutaj mowę pewnego dygnitarza. Dygnitarz ten jest właściwie tylko profesorem, czy inspektorem seminarjum nauczycielskiego i wystąpieniem jego nie zaprzątałbym uwagi Senatu, gdyby nie chęć sprostowania błędu, w który p. sen. Głąbiński został wprowadzony. P. sen. Głąbiński mówił nam, że takie wyrażenie, jakie czytał u owego dygnitarza, kierownika wydziału seminarjów nauczycielskich wypowiedziane do podwładnych, do nauczycieli, że przedewszystkiem ich zadaniem jest przepalić rupiecie tradycyjne form religijnych i narodowych, że tego rodzaju hasło świadczy o tem, że chodzi o bardzo daleko idące, głębokie posunięcia. Ale mam tutaj oryginał mowy, wypowiedzianej przez p. Radwana, i chociaż, powtarzam, zdanie jego dla nikogo z nas nie jest obowiązujące, uważam jednak za stosowne podać ten ustęp tak, jak był wypowiedziany.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#SGliwic">P. Radwan mówił na konferencji w Łowiczu w dn. 10 stycznia: „W twórczym własnym ogniu muszą się przepalić wszystkie rupiecie, wszystkie śmiecie, których jest tak dużo w naszem życiu”. Ani o kwestji narodowej, ani o wierzeniach religijnych nic tutaj nie słyszymy.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#SGliwic">A teraz pozwoli Wysoki Senat, że przejdę do głównego momentu mowy p. sen. Głąbińskiego. P. sen. Głąbiński mówił nam o kryzysie i o tem, że jakoby rządy pomajowe miały mu zapobiec. Tak, przechodzimy kryzys i to kryzys bardzo ciężki, lecz żaden rząd nie mógł obiecywać i nie obiecywał nikomu, że kryzysów nie będzie, albowiem kryzys jest zjawiskiem naturalnem, takiem, jak deszcz, burza, śnieg i t. p., którego żaden rząd usunąć nie jest mocen. Żaden rząd nie obiecywał także nikomu, Panie Senatorze Kopciński, dobrobytu, albowiem dobrobytu nikt nikomu obiecywać nie może.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#komentarz">(S. Kopciński: Było hasło.)</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#SGliwic">Ten rząd obiecywał to jedynie, że postara się stworzyć takie warunki, przy których możliwa jest praca, nic więcej! To zostało dotrzymane.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#SGliwic">Trzeba stwierdzić, że kryzys obecny jest kryzysem światowym, że w tym kryzysie światowym bierzemy także udział i że jest to u nas kryzys koniunkturalny. a nie strukturalny. Ten kryzys struktury naszej nie narusza, a przedewszystkiem nie narusza podwalin tej struktury, nie narusza tego, co właśnie rządy pomajowe ugruntowały tak kapitalnie, nie narusza solidnie umocowanej waluty naszej. Panowie sobie przypominają kryzysy, które miały miejsce za rządów przedmajowych. Panowie sobie przypominają katastrofalne, pełne grozy, zwichnięcie się marki, niebezpieczne załamanie się złotego. Wtedy można było mówić o kryzysie struktualnym całego gmachu, całej naszej budowy ekonomicznej. Kryzys obecnie panuje u nas, jak w Niemczech, jak w Ameryce, i tam kryzys jest nawet daleko silniejszy, intensywniejszy, niż u nas, dla wielu przyczyn, o których mówić nie widzę potrzeby, bo są dla nas zrozumiałe. Tu leży różnica w pojmowaniu rzeczy pomiędzy mną a p. sen. Głąbińskim, którego głęboko poważam.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#SGliwic">Pozatem w tym kryzysie rząd zrobił maximum tego, co można było zrobić. P. sen. Głąbiński sam wskazał na to, że zwekslowano, i zwekslowano, dodam, bardzo misternie — a nie jest to rzeczą łatwą — nasz bilans handlowy z bilansu ujemnego na bilans dodatni. Uczyniono to przecież w czasie kryzysu. Powtarzam, jest to rzeczą niemałą, jest to zasługą rządu także niemałą. I tutaj, Wysoki Senacie, jeżeli już mówimy o kryzysie, tym głębokim i ciężkim kryzysie, który przechodzimy, to stwierdźmy i to także, że sam sposób, w jaki przechodzi ten kryzys, jest jeszcze jednym dowodem, że nasz organizm się uodpornił, że jest próbą krzyżową trwałości podstaw, które zostały po maju ugruntowane, jest probierzem tego, że są one dostatecznie silne i mocne. Przetrwamy ten kryzys tak, jak przetrwają go wszystkie narody i państwa zachodnie.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#SGliwic">Kryzys pociąga za sobą naturalnie bezrobocie. Mówił nam czcigodny p. sen. Kopciński, który tu także piękną mowę wygłosił, że nędza panuje u nas wszędzie, że kryzys obecny jest kryzysem nędzy. P. sen. Kopciński wie lepiej odemnie, że w kraju finansowo bez porównania lepiej od nas stojącym, w kraju, gdzie rząd obecny należy do tego samego ugrupowania, do którego należy p. sen. Kopciński, w Wielkiej Brytanji, przy labourzystach, panoszy się kryzys, kryzys głębszy, silniejszy od naszego. A czy obecny rząd labourzystów zaradza mu? Nie, bo nie jest w stanie!</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#komentarz">(S. Kłuszyńska: Wszystko robi, żeby pomóc bezrobotnym.)</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#SGliwic">Teraz, za pozwoleniem Wysokiego Senatu, przejdę do mowy p. sen. Motza. Poza temi ścianami, panie senatorze Motz, uprawiamy różne specjalności ale i mnie zdarza się od czasu do czasu stykać się i mieć do czynienia z finansistami i kapitalistami zagranicznymi. I właśnie stwierdzić mogę i muszę na mocy swego doświadczenia osobistego, że kapitał wogóle, a obcy w szczególe, niczego tak się nie lęka, jak słabej władzy i do niczego się tak chętnie nie ustosunkowuje, jak do władzy mocnej i silnej. Myślę także, że, gdyby dziś tak się zdarzyło, że Marszałek Piłsudski zdecydowałby się pojechać do Sulejówka, a do nas zgodziłby się przyjechać z Paryża p. sen. Motz, to jestem przekonany, że dla kapitału zagranicznego nie byłoby to sygnałem, że już bezpieczniej jest dawać jakieś fundusze Polsce.</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#SGliwic">Zresztą przy jakim to rządzie, jeżeli nie rządzie pomajowym, Polska uzyskała pożyczkę stabilizacyjną: przy jakim doszły do skutku pożyczki miejskie i jedna dzielnicowa?</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#SGliwic">Wysoki Senacie, partją, do której należy sen. Motz, jest złożoną wprawdzie przeważnie z bardzo zacnych, rozumnych, dobrze życzących Polsce ludzi, ale do niej mutatis mutandis można zastosować stare powiedzenie: „Senatores boni viri…”....</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#komentarz">(S. Koerner: A senatus mała bestia.)</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#SGliwic">Gdybym na jedną chwilę tylko przypuścił i komukolwiek z moich przyjaciół zagranicznych powiedział, że jutro w rządzie zasiądzie właśnie ta partją, to sądzę, że nietylko bym grosza dla Polski nie dostał, ale wszystkie kapitały, które tkwią w Polsce, natychmiast by się ulotniły.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#komentarz">(S. Kelles-Krauz: A gdyby to była P. P. S.?)</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#SGliwic">Nie mówię o tem, mówię o partji p. sen. Motza i śmiem sądzić, że partja, która wnosi taki projekt prawa, jak ten, który tu do nas przyjdzie w tych dniach, projekt o dzierżawcach, taka partją nie może zasługiwać na zaufanie kapitału, albowiem w tym projekcie ustawy, który mam nadzieję, zostanie tylko projektem, jest podważone prawo własności do najdalej idących granic.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#komentarz">(S. Roman: Tak jest.)</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#SGliwic">P. sen. Motz mówił, że prestige nasz nic wzrósł. P. sen. Motz twierdził, że nie jest to rzeczą ważną i znamienną, iż mamy teraz szereg ambasad i ambasadorów. I rzeczywiście, gdyby tylko na tem polegało zwiększenie prestige u państwa poza granicami kraju, nie byłoby to bardzo pocieszającem. Ale, p. sen. Motz zapomina, że nasz prestige zwiększył się i w innych dziedzinach. P. sen. Motz zapomina, że niema i nie może być obecnie żadnego najdrobniejszego posunięcia na światowym rynku węglowym bez bardzo silnego i mocnego udziału polskiego przemysłu. P. sen. Motz zapomniał, że kiedy jeszcze nie było nawet mowy o podpisaniu traktatu z Niemcami, niemiecki przemysł żelazny musiał wejść w pewne pozytywne układy z przemysłem żelaznym polskim. P. sen. Motz może nie wie, że z Polską muszą się liczyć w światowych przemysłach cynkowym i cukrowym i że Polska bierze udział w 9 przynajmniej kartelach międzynarodowych. P. sen. Motz nam nie powiedział, że nie ostatnią rolę gra Polska na międzynarodowych kryzysach rolniczych. P. sen. Motz zapomniał, że w Międzynarodowej Izbie Handlowej, ilekroć chodzi o jakieś poważne wystąpienie, nie może się już dziś obejść bez głosu polskiego. P. sen. Motz nie powiedział nam także, że w Lidze Narodów z głosem polskim liczą się obecnie więcej, daleko więcej, niż dawniej. To jest, proszę Panów, to zwiększenie prestige'u, o którym tu pozwalam sobie Panom powiedzieć, a które p. sen. Motz kwestjonuje.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#SGliwic">Nie będę zatrzymywał się długo nad wywodami innych pp. senatorów. Wyręczył mnie w tem mój przyjaciel i kolega partyjny, sen. Szuyski. Chcę tylko jedno powiedzieć s. Hasbachowi, który, o ile się trzymał kwestyj rolniczych, wypowiedział szereg zupełnie słusznych uwag, ale wypowiedział on tu także zdanie, jakiego wolę nie słyszeć wśród ścian izby ustawodawczej polskiej. P. sen. Hasbach, mówiąc o protekcji przemysłu polskiego, scharakteryzował ten przemysł jako chorowite dziecko z głową pełną wody. Ja wiem i rozumiem, że pewne przeciwieństwa istnieją między agrarjuszami i przemysłowcami w Niemczech, w Prusiech, ale tych przeciwieństw u nas niema,...</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#komentarz">(S. Hasbach: Ja mówiłem zupełnie objektywnie.)</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#SGliwic">... ponieważ przemysł, Panie Senatorze, i rolnictwo u nas idą ręka w rękę, czego już niejednokrotnie wiele dowodów dawały, i przemysł nasz stara się oprzeć właśnie na takiej produkcji, która najbardziej może pomóc rolnictwu.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#komentarz">(S. Hasbach: Sami przemysłowcy mówią, że ich jest za dużo.)</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#SGliwic">A teraz, Wysoki Senacie, przejdę do właściwego tematu mojego przemówienia. W tym okresie ustawodawczym zdążyliśmy zbadać już trzeci budżet.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#SGliwic">Mamy pewne doświadczenie i wiemy, tuszę sobie, gdzie tkwi rdzeń zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#SGliwic">Słyszymy ciągle od wielu parlamentarzystów, że jest rzeczą konieczną przedewszystkiem zwrócić uwagę na jak największe zwężenie wydatków i wprowadzić jak najdalej idące oszczędności. Ale ta robota, której co do tego budżetu dokonano w innej izbie, nie prowadzi, Wysoki Senacie, do tego, żeby rzeczywiście wydatki stały się bardziej celowe i żeby całokształt ich w budżecie realnie obniżył się. Ofiarą tej benedyktyńskiej roboty, tej mrówczej zaiste pracy, tego starannego obcinania, tego skrupulatnego skreślania padają paragrafy 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 różnych części budżetów, paragrafy, dotyczące podróży, przesiedlenia, wydatków biurowych i t. p. Te pilne i pracowite skreślania w tym roku dały na całym budżecie oszczędność, dochodzącą ściśle do 0,11% wszystkich wydatków budżetowych! Taki jest nikły wynik wielkiego wysiłku pewnych posłów i ugrupowań poselskich! Robotę tego rodzaju wzdragam się nazwać prawidłową robotą budżetową. W niektórych wypadkach skreślenie kilkunastu, czy kilkudziesięciu tysięcy, dając optycznie, tylko optycznie, wrażenie oszczędności, faktycznie prowadzi raczej do marnotrawstwa i co za tem idzie, do strat. Z innego punktu widzenia trzeba się zająć naszym budżetem. Gdyby Wysoki Senat, chociaż niestety, ma uprawnienia raczej opinjodawcze, a rola jego ustawodawcza sprowadza się do roli słabego komparsa, gdyby Wysoki Senat zechciał się zająć tą stroną badań i wypowiedzieć swą opinję, wtedy, sądzę, uczyniłby rzecz dobrą.</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#SGliwic">A więc przedewszystkiem nasz system budżetowy, który rządy pomajowe otrzymały w spadku, jest bezwarunkowo napęczniały i szczególniej spuchnięty po stronie przedsiębiorstw państwowych. I jest rzeczą niezmiernie dziwną i na uwagę zasługującą, że podczas, kiedy rząd stara się tę pozycję zmniejszyć, stara się jaknajmniej opierać na dochodach, otrzymywanych z tak niepewnego i związanego z ryzykiem źródła, jakiem jest przedsiębiorstwo państwowe, Sejm stale i ciągle, idąc drogą oszczędności w drobnych wydatkach, — które prowadzą koniec końców do tamowania pracy administracji, t. j. do marnotrawstwa — stale i ciągle stara się podnieść właśnie preliminarze tych dochodów.</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#SGliwic">W tym roku np. Rząd przedstawił budżet, gdzie przedsiębiorstwa mają dawać 4,99% wszystkich dochodów, a i ten odsetek, jak później wykażę, jest niezmiernie wysoki. Sejm w swoich dążnościach do poprawienia budżetu podwyższa tę pozycję do 6,54%, wiedząc, że w wykonaniu ta pozycja w ostatniem wykonanem zamknięciu rachunkowem dała nie więcej jak 3,48% wszystkich wpływów.</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#SGliwic">Jeżeli Wysoki Senat zapyta się, jak ta pozycja wpływów wygląda w innych budżetach, to mogę Panom powiedzieć, że jeżeli będzie utrzymana suma preliminarza sejmowego, t. j. 6,54%, to Polska zajmie z tą rubryką, niestety, pierwsze miejsce. Nie mówię naturalnie o Sowietach, bo z Sowietami żadne porównania nie są możliwe. Za nami idzie z dość znacznym procentem Jugosławja, gdzie dochód z tego źródła stanowi 5,56%, na trzeciem miejscu Guatemala (4,66%), na czwartem Indje Brytyjskie (3,56%), na piątem Węgry i Haiti (3,1%). Dalej widzimy Portugalię (2,36%), Szwajcarję (poczty i telegraf — 2,36%), Niemcy (2,08%), Czechy (1,99%), Rumunję (1,83%). Inne państwa nie obiecują sobie z tego źródła wpływów, bo preliminują znikome sumy, wyrażające się w drobnych odsetkach po stronie dochodowej budżetu: W. Brytanja (1,31% — grunta koronne), Włochy (0,71%), Francja (0,61%), wreszcie Hiszpanja (0,48). Pozatem żadne państwo, oprócz Polski, Jugosławji, Rumunji i po części Japonji, nie posiada właściwie znaczniejszych objektów w przedsiębiorstwach we właściwem tego słowa znaczeniu. I sądzę, że nasz budżet wyglądałby daleko lepiej, byłby o wiele bliższy ideału, jaki nam teorja stawia, gdyby przedsiębiorstwa w nim nie figurowały, gdyby wszystkie były skomercjalizowane i gdybyśmy mogli odciążyć budżet i po stronie dochodów i po stronie wydatków od tych często bardzo niepewnych cyfr i sum.</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#SGliwic">Jak to stwierdził już czcigodny referent generalny, w budżecie naszym w znacznej sumie figurują inwestycje. Inwestycje te nie mogą nie obciążać budżetu naszego, albowiem, jako młode państwo, rozbudowuje się i dopiero teraz właściwie tę rozbudowę rozpoczynamy. P. sen. Szarski wykazał nam tu. że w ciągu ostatnich dwóch lat budżetowych na te cele wydano ni mniej ni więcej, jak prawie 900 miljonów złotych. Byłoby rzeczą bardziej wskazaną, żeby ta cyfra znikła z budżetu, albowiem nie wolno nakładać na jedno pokolenie tych ciężarów, które powinne być rozłożone na szereg pokoleń. Sądzę, że instytucje kredytowe rządowe są po to stworzone, by właśnie mogły w inwestycjach państwu naszemu pomóc i w ten sposób usunąć z budżetu te bardzo znaczne sumy. Ale wtedy byłoby rzeczą konieczną ażeby te same instytucje kredytowe odciążone zostały od tych wszystkich niepotrzebnych dla nich, mniemam, przedsiębiorstw, na które wielkie fundusze łożyć muszą. Z drugiej strony do inwestycyj właśnie powinne się kierować te kapitały, jakie rząd w postaci pożyczek zagranicznych uzyskać może i uzyskać powinien. A wtedy, powtarzam, mogłyby inwestycje z naszego budżetu zniknąć, a pozostałyby tylko amortyzacja i odsetki.</u>
<u xml:id="u-25.32" who="#SGliwic">Uważam znowu za stosowne przypomnieć że struktura budżetu nie jest tworem rządów pomajowych; tę strukturę budżetu, ten system budżetowy rząd pomajowy odziedziczył po swoich poprzednikach i dotąd jeszcze, zaprzątnięty pracą bieżącą, nie miał czasu i możności jej zmienić. Sądzę, że dobrze będzie — i jest to naszym obowiązkiem — Rządowi na tę stronę budżetowania wskazać.</u>
<u xml:id="u-25.33" who="#SGliwic">Mniemam także — i tu nawiążę do tego, co mówił mój przyjaciel, kolega partyjny i prezes naszej grupy w Senacie, s. Roman, — że budżet mógłby być skomprymowany jeszcze w innym kierunku. Kompresje budżetowe bieżące, że tak powiem, minister musi przeprowadzić wogóle, i cieszę się bardzo, że sen. Kulerski, należący do ugrupowania, którego niektórzy członkowie oświadczali, że suma preliminowana musi być koniecznie wydana, że sen. Kulerski zgadza się na to, by minister miał prawo, a nawet obowiązek w odpowiednim momencie te czy inne wydatki obcinać. Nie o tej bieżącej kompresji chcę mówić. Przedstawmy sobie na jedną chwilę, że, jak tego chce sen. Roman, ilość województw się zmniejszyła. Sądzę, że rezultatem budżetowym tego faktu będzie także bardzo znaczny i silny spadek wydatków, przytem zmniejszenie to nie będzie chwilowe, nie przypadkowe, lecz stałe.</u>
<u xml:id="u-25.34" who="#SGliwic">Pójdę dalej. Po przeprowadzeniu rewizji Konstytucji, — o czem nie mówię, bo to niestety nie należy do nas — sądzę, że byłoby rzeczą niezmiernej wagi — i to by się odbiło także dodatnio na budżecie — usprawnić administrację naszą i to nie na drobnych odcinkach, bo takie rzeczy nam nie przystają, ale w zakresie szerszym.</u>
<u xml:id="u-25.35" who="#SGliwic">Moglibyśmy zmieścić śmiało dwa, trzy czy cztery ministerstwa w jedno. Exempli modo: mamy obecnie Ministerstwo Komunikacji, mamy Ministerstwo Robót Publicznych, mamy Ministerstwo Poczt i Telegrafów, w Ministerstwie Przemysłu i Handlu mamy Departament Morski. Wiemy przytem dokładnie, że tak, jak rzeczy obecnie stoją, ruch automobilowy np. zaczyna konkurować z ruchem kolejowym, a ruch rzeczny, kolejowy i automobilowy musi być skoordynowany z morskim, i jest rzeczą, mojem zdaniem, wskazaną, a być może i konieczną, aby te ministerstwa i ten departament były skomprymowane w jedno ministerstwo, któreby odpowiednią gospodarkę zupełnie jednolitą mogło prowadzić. A budżetowi by to nie zaszkodziło.</u>
<u xml:id="u-25.36" who="#SGliwic">A gdy już mówię o gospodarce, to pozwolą Panowie Senatorowie, że wspomnę o tem, co już od szeregu lat głoszę. Jest rzeczą dla naszego państwa niezbędną i nieodzowną, rzeczą wprost, mojem zdaniem, konieczną mieć — Ministerstwo Gospodarki Narodowej, to ministerstwo, któreby nie wykonywało poszczególnych prac, ale któreby kierowało zupełnie celowo i świadomie całą polityką gospodarczą naszego państwa.</u>
<u xml:id="u-25.37" who="#SGliwic">I jeżeli tutaj wypadnie, być może — nie wchodzę w szczegóły, to jest rzeczą Rządu, — pewne ministerstwa także skomprymować, skoordynować lub zespolić, to uda się to zrobić w sposób łatwy; przykłady mamy w wielu państwach.</u>
<u xml:id="u-25.38" who="#SGliwic">Jest to, Wysoki Senacie, że tak powiem zupełnie pozytywny program, który tu przed Wami, daleki będąc od chęci wszelkiej polemiki, roztoczyć pozwoliłem sobie. I jeżeli jakikolwiek pozytywny rezultat ma wyniknąć z naszych prac budżetowych w tej Wysokiej Izbie, która jest przecież emanacją dojrzałej, że się tak wyrażę, rozwagi narodu, to nie w tych drobiazgowych skreśleniach 10, 12 lub 13 tysięcy złotych, ale w wypracowaniu, w porozumieniu z Rządem, takiego planu, który mógłby skutecznie nasz system budżetowy uzdrowić.</u>
<u xml:id="u-25.39" who="#SGliwic">Mówiono tu o „cieniach”. Mówiono „o czynniku miarodajnym”. Z punktu widzenia naszych możliwości finansowo-kredytowych, uważam, że jest wielkiem szczęściem Polski, że właśnie w takim momencie posiada ten czynnik miarodajny, i ja, a zemną wielu z nas, nie możemy przedstawić sobie, coby było, gdyby ten czynnik miarodajny usunął się w cień.</u>
<u xml:id="u-25.40" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Januszewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SJanuszewski">Proszę Wysokiego Senatu! Tylu świetnych mówców przewinęło się dzisiaj przez tę trybunę, że mnie bardzo kiepskiemu mówcy będzie może trudno im dorównać, dlatego będę chciał ten brak nadrobić szczerością. Co mi brak krasomówstwa zepsuje, może szczerość zjedna.</u>
<u xml:id="u-27.1" who="#komentarz">(S. Koerner: W polityce kiepska moneta. Inny głos: Nie za szczerość biją.)</u>
<u xml:id="u-27.2" who="#SJanuszewski">P. Wicemarszałek, Senator Gliwic zaniepokoił się, coby to było, gdyby s. Motz był u rządów. Troskę o to czy s. Motz zajmie Belweder, a Belweder pojedzie do Sulejówka zostawiam s. Gliwicowi. Mnie narazie chodzi o rzecz inną, chodzi mi o sytuację, jaka jest, i o tej sytuacji chciałbym w sposób szczery kilka słów powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-27.3" who="#SJanuszewski">Zanim do niej przejdę, chciałbym jeszcze powiedzieć p. senatorom Gliwicowi i Szuyskiemu. S. Gliwic ciągle się martwi Wyzwoleniem. Powiada, że jego przyjaciele napewno nie daliby pieniędzy, gdyby się dowiedzieli, że takie stronnictwo, jak np. Wyzwolenie jest u władzy. Nie wiem, kto to są przyjaciele p. sen. Gliwica, ale jestem przekonany, że daliby każdemu państwu, które miałoby władzę określoną, stałą, zdecydowaną. Czy stronnictwo o takim czy innym programie przyszłoby do władzy, to dla tych kapitalistów byłoby bez różnicy, bo u władzy jest bardzo radykalne stronnictwo w Anglji, na które powoływał się p. s. Gliwic, jednakowoż pieniądz stamtąd nie uciekł, pieniądze są. Bardzo duże wpływy we Francji mają radykali, bez nich nic dziać się tam nie może. Francja pęcznieć zaczyna od pieniędzy, więc nie chodzi o programy polityczne, dla kapitalistów chodzi o tę stałość i określoność, chodzi o to, aby to, co rządzi, rządziło tak, aby wiedzieli, co zrobić jutro, pojutrze, lub za tydzień, a tymczasem u nas — i tutaj chcę być szczerym — tymczasem u nas ten autorytet, ta forma rządów, którą p. s. Szuyski nazywa autorytetem, stwarza sytuację, że nikt nie wie, co będzie jutro. Nawet s. Roman, który jest prezesem klubu, który popiera ten autorytet, względnie się na nim opiera, nie mógłby mi dziś powiedzieć, co będzie jutro, naturalnie, gdyby był szczery, albowiem słyszeliśmy tutaj wyliczenia tych faktów zaskoczeni znienacka, które potwierdzają to moje twierdzenie. Pozatem autorytet — to dla mnie jest ciekawem — autorytet, jak powiada p. s. Szuyski, dzięki któremu wszystko się u nas tak dobrze dzieje, jednakowoż jest tak niewystarczającym autorytetem, że musi do Sejmu przychodzić w otoczeniu wojska. Co to jest za autorytet? Czy są takie autorytety, któreby dla podtrzymania swego prestige'u musiały opierać się na bagnetach?</u>
<u xml:id="u-27.4" who="#komentarz">(S. Rogowicz: Czy dla Pana wojsko jest niebezpieczne?)</u>
<u xml:id="u-27.5" who="#SJanuszewski">Wojsko w parlamencie jest bardzo niebezpieczne, nie dla parlamentu, tylko dla państwa. Bo wojsko, które wchodzi do parlamentu, zdradza chęć zajęcia się polityką. Już to Panom mówił p. s. Motz. Ja, jako wojskowy, twierdzę, że wojsko, które zajmuje się polityką, niszczy państwo i co do tego mocno jestem przekonany, tego przekonania się nie obawiam, zresztą to moje przekonanie jest stwierdzone w historji. Co karta w historji, gdybyśmy, Panowie, zechcieli wstecz je przewracać w historji dziejów, zobaczylibyście, jakie spada na kraj nieszczęście, jeżeli wojsko zaczyna zajmować się polityką.</u>
<u xml:id="u-27.6" who="#komentarz">(S. Rogowicz: Naprzykład Napoleon.)</u>
<u xml:id="u-27.7" who="#SJanuszewski">Napoleon był całkiem innym autorytetem.</u>
<u xml:id="u-27.8" who="#komentarz">(S. Nocznicki: A koniec Napoleona jaki był?)</u>
<u xml:id="u-27.9" who="#SJanuszewski">Nie porównajmy lepiej Napoleona z naszemi obecnemi stosunkami.</u>
<u xml:id="u-27.10" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Gliwic)</u>
<u xml:id="u-27.11" who="#SJanuszewski">Proszę Wysokiej Izby, nie będę wchodził w tej chwili w te przyczyny ekonomiczne, które powodują kryzys. Dla mnie są to, proszę mi wierzyć, zupełnie drugorzędne przyczyny. Pierwszorzędną zasadniczą przyczyną jest to, że wszystko u nas wisi na wielkim znaku zapytania. I przyjaciele p. s. Gliwica nie dlatego tutaj nie przychodzą z pieniędzmi, że są stronnictwa, które wotują za reformą rolną, jak mówił s. Szuyski, tylko dlatego, że egzystuje w życiu politycznem ten znak zapytania. Niema równowagi politycznej i ten stały czynnik nierównowagi politycznej dziś ponosi całą odpowiedzialność za to, co jest i za to, że nie można tego tak szybko, jakby interes Państwa wymagał, naprawić. Wszyscy Panowie, którzy się stykają z gospodarką miast, wiedzą, jak miasta starały się o pieniądze, jabym mógł przytoczyć nazwiska, i zawsze odpowiadano im: Ale nie teraz, niech się ustabilizuje życie polityczne u was.</u>
<u xml:id="u-27.12" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: W miastach.)</u>
<u xml:id="u-27.13" who="#SJanuszewski">Nie, w Polsce. To jest niestety prawda, i to bardzo przykra prawda. Sądzę, że my bez tych obcych pieniędzy damy sobie radę, ale tylko wtedy, jeżeli ustabilizujemy warunki polityczne.</u>
<u xml:id="u-27.14" who="#SJanuszewski">Mam jedno za złe Sejmowi — wielu ludzi wiele zła w nim widziało, szczególniej stronnictwo rządzące — ja mam jedno, mianowicie, że nie dość energicznie dąży do tej stabilizacji. Tu s. Kłuszyńska powiedziała, że chodziło Sejmowi o Polskę i dlatego chce pójść na kompromis. Uważam, że im dłużej to będzie robił, tem dla Polski będzie gorzej. Albowiem dla mnie zdecydowana walka, przechylanie się na lewo lub na prawo w krótkim czasie jest lepsze, aniżeli to, co jest obecnie. Wolałbym nawet, żeby Belweder zwyciężył z wojskiem na czele, aniżeliby miała zbyt długo trwać ta niejasna sytuacja, która jest obecnie, o to mi chodzi, żeby w mojem przemówieniu podkreślić tę właśnie największą bolączkę Polski.</u>
<u xml:id="u-27.15" who="#SJanuszewski">Panowie z bloku rządowego chcieli dziś bronić sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Ciężko to bardzo Panom szło. Wiem, jestem przekonany, że sami się Panowie tem trapicie. Ale niestety nic na to poradzić nie możecie. Sądzę, że czas, względnie życie samo, które się staje coraz bardziej określone i coraz mocniej biję w tę nieokreśloność sytuacji, tę rzecz rozstrzygnie i to rozstrzygnie przypuszczalnie na naszą stronę. Można się dziwić, że w tej nieokreślonej sytuacji wotujemy za budżetem, gdyż będziemy głosowali za budżetem.</u>
<u xml:id="u-27.16" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Bardzo ładnie i słusznie.)</u>
<u xml:id="u-27.17" who="#SJanuszewski">Otóż kieruje nami motyw ten, który kieruje i opozycją sejmową w tej walce, mianowicie wzgląd na interes Państwa — na przyszłość Polski. Ale obwarowujemy się w tym budżecie artykułem 6 ustawy skarbowej, chociaż nie wiemy, czy będzie respektowany, bo ustawy skarbowe nie byty respektowane dotąd.</u>
<u xml:id="u-27.18" who="#SJanuszewski">Wierzę w to mocno, że Minister Skarbu nie dotrzyma tego przyrzeczenia, które dał na Komisji Skarbowej, że gdy będzie miał wydać najmniejszy grosz to będzie ciągle Sejm zwoływał. Nie wierzę w to, bo Sejm czynnikom decydującym nie jest znów tak bardzo przyjemny i przypuszczam, że art. 6 pozwoli jednak Ministrowi administrować budżetem dobrze, a nie tak, jak administrował poprzedni minister skarbu, którym zajął się Trybunał Stanu.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekGliwic">Lista mówców wyczerpana. W ten sposób dziś została zakończona debata ogólna nad budżetem i stwierdzić tu muszę z tego miejsca, że, z wyjątkiem jednego przemówienia, utrzymana została na wysokim poziomie, który cechuje naszą Izbę.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#WicemarszałekGliwic">Przechodzimy do 2 punktu porządku dziennego, mianowicie: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na okres od 1 kwietnia 1930 r. do 31 marca 1931 r., część 1 — Prezydent Rzeczypospolitej — sprawozdawca s. Kłuszyńska.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SKłuszyńska">Wysoki Senacie! Przedkładam Wysokiemu Senatowi sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetu Prezydenta Rzeczypospolitej za okres od 1 kwietnia 1930 r. do 31 marca 1931 r.</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SKłuszyńska">Komisja Budżetowa Sejmu zmieniła preliminarz w budżecie zwyczajnym, jak i nadzwyczajnym. Mianowicie przeniosła do wydatków nadzwyczajnych sumę 220.000 zł. z budżetu Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (część 13), dział 8 — Sztuka — rozdział 2 § 9 na odbudowę i uporządkowanie pałacu w Spale.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#SKłuszyńska">Spała, jak wiadomo, została przed dwoma laty wyłączona z gmachów reprezentacyjnych i przeniesiona do budżetu Prezydenta.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SKłuszyńska">W budżecie zwyczajnym podniesiono uposażenie Prezydenta o 5.000 zł. miesięcznie, to znaczy o 60.000 rocznie. Rząd b. premjera Świtalskiego wystąpił z takim wnioskiem.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#SKłuszyńska">Przed dwoma laty jeden z posłów Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem również przeprowadził podwyżkę uposażenia.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#SKłuszyńska">Takie stawianie sprawy poborów dla Prezydenta jest w najwyższym stopniu niewłaściwe, a co najważniejsze niezgodne z prawem. Art. 52 Konstytucji wyraźnie mówi, że Prezydent Rzeczypospolitej otrzymuje uposażenie według osobnej ustawy.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#SKłuszyńska">Komisja Budżetowa Sejmu przyjęła rezolucję, wzywającą Rząd do przedłożenia, zgodnie z art. 52 Konstytucji, projektu ustawy o uposażeniu Prezydenta.</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#SKłuszyńska">Budżet Prezydenta przedstawiałby się na rok 1930/31 w sumie globalnej: w dochodach 242.684, wydatki zwyczajne 4.058.896 (w roku ubiegłym 3.862.963), wydatki nadzwyczajne 520.000 zł., razem 4.578.896 zł.</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#SKłuszyńska">Wzrost wydatków, preliminowanych na rok 1930/31, w porównaniu z r. 1929/30 wynosi 715.933 zł. W tych sumach jest zakup mebli na Wawel za 300.000 zł., konserwacja pałacu w Spalę 220.000 i t. d.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#SKłuszyńska">Nie będę czytała wszystkich pozycyj, bo Wysoki Senat może sobie te pozycje sam przeczytać. Stwierdzam tylko, że budżet Prezydenta Rzeczypospolitej wzrasta stale. I tak w r. 1926/7 wynosił 2.436.260, a w r. 1930/31 już wynosi 4.578.896.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#SKłuszyńska">Specjalnie wysoka jest suma wydatków na kancelarję wojskową Prezydenta — 1.294.240 zł., a skład osobowy kancelarji wynosi 335 osób, z tego wojskowych jest 311, a cywilnych 24.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#SKłuszyńska">Kolumna automobilowa p. Prezydenta Rzeczypospolitej liczy 22 samochodów. Takich pozycji nie spotykamy w budżetach prezydentów żadnej republiki. W Stanach Zjednoczonych, najbogatszym kraju, ze 108 miljonami mieszkańców (Polska liczy 31 miljonów), utrzymanie prezydenta kosztowało w roku 1929 — 438.000 dolarów, co równa się 3.898.000 zł.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#SKłuszyńska">Organizacja domu cywilnego, jak i kancelarji wojskowej Prezydenta jest w Polsce zakrojona na szerszą skalę, niż zagranicą.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#SKłuszyńska">W Niemczech, liczących około 62 miljonów mieszkańców, budżet prezydenta Rzeszy wynosił w r. 1929 — 650.000 marek, czyli 1.379.060 zł. Prezydent w Niemczech ma do dyspozycji zaledwie 2 samochody, 20 urzędników i 35 funkcjonarjuszów służby niższej stanowi otoczenie prezydenta.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#SKłuszyńska">Prezydent Republiki Francuskiej otrzymuje 1.800.000 franków uposażenia. Łączna suma wydatków z utrzymaniem pałaców, domu cywilnego i wojskowego, podróżami, przyjęciami, wynosi około 6.000.000 franków. Suma ta równa się 2.000.000 zł. Francja zalicza się do najbogatszych krajów w Europie.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#SKłuszyńska">Ze względu na specjalny charakter tego budżetu w przekonaniu, że pewne oszczędności będą przez powołane czynniki przeprowadzone, Komisja Skarbowo-Budżetowa nie proponuje żadnych skreśleń i wnosi:</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#SKłuszyńska">Wysoki Senat uchwalić raczy preliminarz budżetowy Prezydenta Rzeczypospolitej w brzmieniu, przyjętem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekGliwic">Do głosu nikt się nie zapisał. Głosowanie odbędzie się w odpowiednim czasie.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#WicemarszałekGliwic">Przechodzimy do następnego punktu: część 2a Sejm.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#WicemarszałekGliwic">Głos ma s. Kłuszyńska.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SKłuszyńska">Wysoki Senacie! Parlament w Polsce, mimo okrzyczanego rzekomo sejmowładztwa i przewagi Sejmu nad wszystkiemi innemi czynnikami w Państwie, jest pod względem administracyjnym i budżetowym w porównaniu z innemi państwami ograniczony.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#SKłuszyńska">Podlega ogólnym normom w znacznie wyższym stopniu i nie może być mowy o przywilejach. W Polsce budżety obu Izb są ustalone przez Marszałków Izb, w porozumieniu z Ministerstwem Skarbu, a N. I. K. wykonuje kontrolę na ogólnych zasadach. Sprawozdania są ogłaszane w wydawnictwach N. I. K.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#SKłuszyńska">W innych krajach Europy, jak np. w Niemczech, o budżecie parlamentu decyduje przewodniczący Reichstagu i gotowy budżet przesyła ministrowi skarbu. Ewentualne zastrzeżenia minister może złożyć Reichstagowi.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#SKłuszyńska">We Francji budżety parlamentu nie podlegają kontroli ogólnej. Specjalnie wybrana komisja układa budżety i wykonuje kontrolę.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#SKłuszyńska">Marszałkowie Sejmu i Senatu w Polsce, w myśl 5 i 7 art. ustawy skarbowej, mają jedynie prawo przenosić kredyty z paragrafów na paragrafy, obejmujące wydatki osobowe, i przepis o miesięcznem ustaleniu kredytów nie dotyczy budżetu Sejmu i Senatu. Marszałkowie nie mają żadnych funduszów dyspozycyjnych, a fundusze reprezentacyjne podlegają ogólnej kontroli.</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#SKłuszyńska">Koszty utrzymania parlamentu w Polsce są najniższe w Europie wynoszą zaledwie 0,4% całego budżetu i nie wykazują tendencji zwyżkowych, co uwidocznia załączona tabelka za okres od 1925 do 1930/31 r.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#SKłuszyńska">W innych krajach procent ten jest znacznie wyższy, Niemcy 0,98%, Czechosłowacja 0,43%.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#SKłuszyńska">Djety poselskie, jak i stan urzędników i stopnie ich uposażeń są również daleko niższe, niż w parlamentach innych krajów.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#SKłuszyńska">W Polsce każdy obywatel obciążony jest 34 gr. rocznie na utrzymanie parlamentu.</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#SKłuszyńska">Djety poselskie są najniższe, wynoszą 1.310 zł miesięcznie, kiedy w Niemczech posłowie otrzymują 1.780 zł, we Francji 1.750 zł, w Czechosłowacji 1.640 zł. Wydatki rzeczowe i osobowe wynoszą zaledwie 24% budżetu, gdy w innych krajach dochodzi nawet do 40%, jak we Francji.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#SKłuszyńska">Cały ogrom pracy terminowej, gorączkowej, podczas obrad parlamentu dokonuje się przy udziale 61 urzędników, gdy np. w małej Austrji jest ich 151.</u>
<u xml:id="u-31.11" who="#SKłuszyńska">Działalność parlamentu dzieli się od r. 1929 na biuro Sejmu, Senatu i wspólną biljotekę.</u>
<u xml:id="u-31.12" who="#SKłuszyńska">Suma dochodów w budżecie Sejmu na r. 1930/31 preliminowana na zł 227.780 i na 8.852.026 w wydatkach zwyczajnych i w wydatkach nadzwyczajnych zł 518.000.</u>
<u xml:id="u-31.13" who="#SKłuszyńska">Sejm uchwalił podniesienie wydatków do sumy 9.493.989 zł, w tem nadzwyczajnych do 555.000 zł.</u>
<u xml:id="u-31.14" who="#SKłuszyńska">Podwyżka wynosząca 8.087 zł w związku z dokonaną zmianą w tabeli etatów urzędniczych jest zupełnie usprawiedliwiona, ponieważ niektórzy urzędnicy Sejmu i Senatu po 7 i 8 lat byli na tym samym etacie bez żadnego awansu.</u>
<u xml:id="u-31.15" who="#SKłuszyńska">Kredyt w § 2 — wydatki osobowe — podwyższono o 2.876 zł w związku z podwyższeniem § 1.</u>
<u xml:id="u-31.16" who="#SKłuszyńska">Kredyt w § 5 — pomieszczenie — podwyższono o 15.000 zł, a to wobec znacznej zwyżki ceny węgla i koksu.</u>
<u xml:id="u-31.17" who="#SKłuszyńska">Kredyt w § 6 — wydatki biurowe — podwyższono o 11.000 zł na uzupełnienie w paragrafie tym pozycji na wykonanie półek żelaznych do bibljoteki. Zwyżka wywołana jest wzrostem cen materjałów i robocizny.</u>
<u xml:id="u-31.18" who="#SKłuszyńska">Kredyt w § 9 — remont i konserwacja budowli — podwyższono o 50.000 zł do 88.000 zł. Remont i konserwacja obejmuje tak nowe, jak i stare budowle.</u>
<u xml:id="u-31.19" who="#SKłuszyńska">W wydatkach nadzwyczajnych kredyt w § 6 w sumie 100.000 zł na projektowane malowidła dla sali sejmowej postanowiono skreślić, ze względu na ciężkie położenie gospodarcze i konieczność oszczędności.</u>
<u xml:id="u-31.20" who="#SKłuszyńska">Natomiast podwyższono § 9 o 137.000 zł na wykonanie robót ziemnych i kanalizacyjnych przy budowie domu dla niższych funkcjonarjuszy. Na uporządkowanie ogrodu sejmowego podwyższono sumę 3.000 zł o 27.000, razem 30.000 zł.</u>
<u xml:id="u-31.21" who="#SKłuszyńska">Społeczną akcję parlamentu należy podkreślić z uznaniem.</u>
<u xml:id="u-31.22" who="#SKłuszyńska">Wybudowanie domu dla posłów i senatorów ma wielkie znaczenie przy panującej w Warszawie nędzy mieszkaniowej. Jest to jedyny tego rodzaju dom w Europie. Dom mieszkalny dla niższych funkcjonarjuszów ma jeszcze większe znaczenie. W ciemnych i przepełnionych izbach gnieżdżą się dotychczas rodziny tych pracowników. Dla dzieci w nowym domu urządzone będzie świetlica dla starszych i ognisko dla młodszych pod kierunkiem fachowych sił nauczycielskich. Na terenie Sejmu jest 145 do 150 małych dzieci osób mieszkających w Sejmie.</u>
<u xml:id="u-31.23" who="#SKłuszyńska">Przechodzę teraz do Bibljoteki Sejmu i Senatu.</u>
<u xml:id="u-31.24" who="#SKłuszyńska">Bibljoteka ma swój specjalny charakter. Posiada bowiem bardzo cenny i jedyny w swoim rodzaju księgozbiór w Polsce, przystosowany do zakresu prac parlamentarnych.</u>
<u xml:id="u-31.25" who="#SKłuszyńska">Ze sprawozdania przedłożonego Sejmowi wyjmuję kilka szczegółów, przedstawiających, jak przy skromnych środkach, ale ofiarnej pracy można dokonać rzeczy zupełnie niewspółmiernych.</u>
<u xml:id="u-31.26" who="#SKłuszyńska">Budżet bibljoteki wynosi 45.000 zł. Bibljoteka zaopatrzona jest w 623 czasopism naukowych, a czytelnia w 210 dzienników, w czem 44 zagraniczne, i 350 tygodników, razem 1.183. Bibljoteka Sejmu i Senatu liczyła na 1 stycznia 1930 r.: w bibljotece zasadniczej 17.911 dzieł i 1.604 tytuły wydawnictw perjodycznych, w bibljotece podręcznej — 785 dzieł oraz 5.632 dublety.</u>
<u xml:id="u-31.27" who="#SKłuszyńska">Należy z uznaniem podkreślić współpracę personelu bibljoteki z posłami i senatorami przy przygotowaniu potrzebnego materjału statystycznego czy informacyjnego, potrzebnego do referatów.</u>
<u xml:id="u-31.28" who="#SKłuszyńska">W tym kierunku należy rozszerzyć działalność, organizując stałe biuro prac przygotowawczych.</u>
<u xml:id="u-31.29" who="#SKłuszyńska">Referat prawny przy bibljotece rozpoczął pracę nad zgromadzeniem materjału, dotyczącego precedensów i wypadków proceduralnych. Kierownictwo bibljoteki przygotowuje w ten sposób aparat pomocniczo-naukowy, co należy z uznaniem podnieść.</u>
<u xml:id="u-31.30" who="#SKłuszyńska">Dla polskich stosunków ma taki aparat pierwszorzędne znaczenie.</u>
<u xml:id="u-31.31" who="#SKłuszyńska">Jeszcze kilka słów powiem o stosunkach z zagranicznemi parlamentami.</u>
<u xml:id="u-31.32" who="#SKłuszyńska">Grupa parlamentarna polsko-francuska, powołana do życia w r. 1927, utrzymuje żywy kontakt z odpowiednikiem w parlamencie francuskim: grupą francusko-polską.</u>
<u xml:id="u-31.33" who="#SKłuszyńska">W jesieni ub. r. przyjechała grupa posłów i senatorów francuskich na P. W. K., zwiedziła kilka miast w Polsce, polskie morze i Warszawę, gdzie podejmowano ją w parlamencie. Należy przypomnieć, że w r. 1927 polscy przedstawiciele parlamentu byli podejmowani we Francji bardzo gościnnie.</u>
<u xml:id="u-31.34" who="#SKłuszyńska">Oprócz tego na terenie parlamentu jest jeszcze Unja Międzyparlamentarna.</u>
<u xml:id="u-31.35" who="#SKłuszyńska">Imieniem Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę:</u>
<u xml:id="u-31.36" who="#SKłuszyńska">Wysoki Senat uchwalić raczy preliminarz budżetowy Sejmu w brzmieniu, przyjętem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekGliwic">Nikt się do głosu nie zapisał. Przechodzimy do preliminarza budżetu Senatu. P. s. Kłuszyńska ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SKłuszyńska">Suma dochodów w budżecie Senatu na r. 1930/31 preliminowana jest na złotych 47.408; w wydatkach zwyczajnych preliminowano zł 2.267.949, a w wydatkach nadzwyczajnych zł 161.100.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#SKłuszyńska">Dochody Senatu w przeważającej części wpływają z czynszu za lokale, zajmowane przez senatorów w domu dla posłów i senatorów, i utrzymane są na poziomie dochodów, preliminowanych w budżecie na rok bieżący.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#SKłuszyńska">Wydatki zwyczajne Senatu ze względu na cel, któremu służą, można podzielić z ogólnego punktu widzenia na osobowe i administracyjno-rzeczowe.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#SKłuszyńska">W grupie wydatków osobowych znajdują się uposażenia pracowników Senatu, zawarte w § 1, 4 i t. d. — nie będę szczegółowo o tem mówiła, ponieważ Panowie mogą sobie przeczytać w przedłożonem sprawozdaniu.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#SKłuszyńska">Grupa wydatków administracyjno-rzeczowych nieznacznie wzrosła w porównaniu z budżetem na rok bieżący głównie z powodu zamierzonego uzupełnienia inwentarza biurowego.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#SKłuszyńska">Sejm uchwalił dochody i wydatki preliminarza budżetowego Senatu w wysokości preliminowanej bez zmian. Jest to stosunek lojalności jednej Izby w stosunku do drugiej.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#SKłuszyńska">Tu chciałabym jednak wyjaśnić pewne nieporozumienia, mianowicie wydrukowano w sprawozdaniu, że Komisja Skarbowo-Budżetowa przyjęła proponowane przezemnie skreślenie pozycji 96.100 zł na umeblowanie salonów reprezentacyjnych Marszałka Senatu, powodując się koniecznością oszczędności.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#SKłuszyńska">To były moje motywy, jednak stwierdzam, że Komisja Skarbowo-Budżetowa mojego stanowiska nie podzieliła i postanowiła wnieść do budżetu tę sumę 96.100 zł. Wprawdzie kancelarja cywilna upomina się o te meble, ale szef kancelarji zgodził się na ewentualne skreślenie z inwentarza tych mebli i przekazanie ich Senatowi. Oczywiście to jest rzecz pertraktacyj między kancelarją Senatu a kancelarją cywilną Pana Prezydenta, ale zdaje mi się, że sprawa ta ma widoki pomyślnego załatwienia. Ja osobiście wyrażam przekonanie, że mebli tych w r. 1930/31 z Senatu nikt nie zabierze ze względu na trudną sytuację gospodarczą i potrzebę oszczędności choćby na tym małym odcinku.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#SKłuszyńska">Nie będę tutaj szczegółowo omawiała wszystkich pozycyj dochodowych i rozchodowych Senatu, ponieważ Panowie mają to wszystko wydrukowane i dlatego w imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy preliminarz budżetowy Senatu według uchwały Sejmu, to znaczy się z temi 96.100 zł, o których poprzednio wspominałam.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekGliwic">Do głosu nikt nie jest zapisany, przystępujemy do ostatniego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym Kontroli Państwowej.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#WicemarszałekGliwic">Głos ma s. Kłuszyńska.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#SKłuszyńska">Wysoki Senacie! Budżet Kontroli Państwowej jest bardzo skromny i nie wykazuje tendencji zwyżkowych w tym stosunku, w jakim rosną jego agendy o pierwszorzędnem znaczeniu ze stanowiska interesów państwa. Na wstępie muszę zaznaczyć, że koło działalności N. I. K. wytworzyła się atmosfera anormalna, jako konsekwencja nienormalnych stosunków, jakie zapanowały w Polsce.</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#SKłuszyńska">We wszystkich państwach działa kontrola. Jest to wielka zdobycz i probierz demokratyzacji społeczeństw.</u>
<u xml:id="u-35.2" who="#SKłuszyńska">W żadnym parlamencie kontrola nie jest przedmiotem napastliwych wystąpień i usiłowań poderwania jej autorytetu. Od N. I. K. społeczeństwo i jego przedstawiciele w parlamencie oczekują pomocy w walce praworządności z samowolą.</u>
<u xml:id="u-35.3" who="#SKłuszyńska">Najwyższa Izba Kontroli musi pracować w atmosferze spokojnej, wywieranie nacisku z jakiejkolwiek strony jest szkodliwe dla powagi jej pracy, wytwarza bowiem w gronie urzędników Najwyższej Izby Kontroli uczucie niepewności i nieufności. W Polsce Najwyższa Izba Kontroli ma wielkie zadanie. Głos jej musi być słuchany przez społeczeństwo z tem przekonaniem, że tylko słuszność i bezstronność są decydującemi czynnikami przy formułowaniu uwag czy sprawozdań z działalności rządu lub poszczególnych ministerstw czy innych czynników z tytułu swojego urzędu odpowiedzialnych przed społeczeństwem. Kolegjalny charakter Najwyższej Izby Kontroli daje w tej mierze pełną gwarancję.</u>
<u xml:id="u-35.4" who="#SKłuszyńska">Nie będę omawiała przekroczeń budżetowych dodatkowych kredytów, bo podkomisja sejmowa bada te sprawy.</u>
<u xml:id="u-35.5" who="#SKłuszyńska">Należy jednak stwierdzić, że samowolne szafowanie funduszami podatkowemi spotkało na swojej drodze zaporę w działalności Najwyższej Izby Kontroli.</u>
<u xml:id="u-35.6" who="#SKłuszyńska">Wprawdzie Rząd wydał i w roku budżetowym 1929/30 — 48.000.000 zł bez uchwały Sejmu, łamiąc art. 6 ustawy skarbowej, w którym to artykule zupełnie jasno określono, kiedy rządowi przysługuje prawo przekroczenia budżetu. Rząd zawiadomił jednak Marszałka Sejmu, Najwyższą Izbę Kontroli, o wydatkowanych sumach, ogłaszając to w Monitorze. A przed rokiem właśnie odbywała się wędrówka Premjera Bartla między Belwederem i Sejmem w sprawie przedłożeń dodatkowych kredytów.</u>
<u xml:id="u-35.7" who="#SKłuszyńska">Po przez sprawę b. ministra Czechowicza przed Trybunałem Stanu zwyciężyła siła moralna Sejmu, za którą opowiedziała się niezależna opinją publiczna.</u>
<u xml:id="u-35.8" who="#SKłuszyńska">Budżet Najwyższej Izby Kontroli, przedłożony przez Rząd, Sejm przyjął w sumie globalnej bez zmian. Nastąpiło tylko przeniesienie jednej pozycji w porozumieniu z Ministerstwem Skarbu — z budżetu nadzwyczajnego w par. 9 w sumie 120.000 zł do budżetu zwyczajnego par. 1: Uposażenia.</u>
<u xml:id="u-35.9" who="#SKłuszyńska">Budżet Najwyższej Izby Kontroli przedstawia się na rok 1930/31 tak: dochody zwyczajne 207.530 zł, rok 1929/30 — 145.055 zł, daje to zwyżkę 62.475 zł.</u>
<u xml:id="u-35.10" who="#SKłuszyńska">Wydatki na rok 1930/31, preliminowane przez Rząd: zwyczajne 6.190.600 zł, nadzwyczajne: 1.760.000 zł.</u>
<u xml:id="u-35.11" who="#SKłuszyńska">Suma 120.000 przeniesiona z budżetu nadzwyczajnego, przeznaczonego na gmach Najwyższej Izby Kontroli i na gmach dla Okręgowej Izby Kontroli w Brześciu nad Bugiem, do budżetu zwyczajnego uposażenia podyktowana jest koniecznością wypłacenia urzędnikom N. I. K. dodatkowo remuneracji za ich ciężką i odpowiedzialną pracę. W myśl 31 art. ustawy o N. I. K., ograniczającym do minimum możność zarobkowania dodatkowego urzędników, ich położenie materjalne jest bardzo ciężkie. Powoduje to występowanie ze służby N. I. K. sił kwalifikowanych, bez których praca N. I. K. mogłaby poważnie ucierpić.</u>
<u xml:id="u-35.12" who="#SKłuszyńska">Byłoby wskazane, żeby w budżecie na rok 1931/32 Rząd wstawił odpowiednie kredyty na podniesienie płac urzędników N. I. K.</u>
<u xml:id="u-35.13" who="#SKłuszyńska">W imieniu Komisji Skarbowo-Budżetowej wnoszę: Wysoki Senat uchwalić raczy preliminarz budżetowy Kontroli Państwowej według uchwały Sejmu.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekGliwic">Do głosu nikt się nie zapisał. W ten sposób wyczerpaliśmy porządek dzienny. Sądzę, że zadość uczynię intencji Wysokiego Senatu, jeżeli w jego imieniu podziękuję p. s. Kłuszyńskiej, że się podjęła referowania aż 5 budżetów i 4 z nich już zreferowała.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#WicemarszałekGliwic">Następne posiedzenie odbędzie się jutro o godz. 10 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#WicemarszałekGliwic">Dalsza rozprawa budżetowa nad częścią 12 — Ministerstwo Rolnictwa, częścią 16 — Ministerstwo Reform Rolnych i częścią 14 — Ministerstwo Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#WicemarszałekGliwic">Nie słyszę protestu, uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#WicemarszałekGliwic">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 18.30.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>