text_structure.xml 528 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433 434 435 436 437 438 439 440 441 442 443 444 445 446 447 448 449 450 451 452 453 454 455 456 457 458 459 460 461 462 463 464 465 466 467 468 469 470 471 472 473 474 475 476 477 478 479 480 481 482 483 484 485 486 487 488 489 490 491 492 493 494 495 496 497 498 499 500 501 502 503 504 505 506 507 508 509 510 511 512 513 514 515 516 517 518 519 520 521 522 523 524 525 526 527 528 529 530 531 532 533 534 535 536 537 538 539 540 541 542 543 544 545 546 547 548 549 550 551 552 553 554 555 556 557 558 559 560 561 562 563 564 565 566 567 568 569 570 571 572 573 574 575 576 577 578 579 580 581 582 583 584 585 586 587 588 589 590 591 592 593 594 595 596 597 598 599 600 601 602 603 604 605 606 607 608 609 610 611 612 613 614 615 616 617 618 619 620 621 622 623 624 625 626 627 628 629 630 631 632 633 634 635 636 637 638 639 640 641 642 643 644 645 646 647 648 649 650 651 652 653 654 655 656 657 658 659 660 661 662 663 664 665 666 667 668 669 670 671 672 673 674 675 676 677 678 679 680 681 682 683 684 685 686 687 688 689 690 691 692 693 694 695 696 697 698 699 700 701 702 703 704 705 706 707 708 709 710 711 712 713 714 715 716 717 718 719 720 721 722 723 724 725 726 727 728 729 730 731 732 733 734 735 736 737 738 739 740 741 742 743 744 745 746 747 748 749 750 751 752 753 754 755 756 757 758 759 760 761 762 763 764 765 766 767 768 769 770 771 772 773 774 775 776 777 778 779 780 781 782 783 784 785 786 787 788 789 790 791 792 793 794 795 796 797 798 799 800 801 802 803 804 805 806 807 808 809 810 811 812 813 814 815 816 817 818 819 820 821 822 823 824 825 826 827 828 829 830 831 832 833 834 835 836 837 838 839 840 841 842 843 844 845 846 847 848 849 850 851 852 853 854 855 856 857 858 859 860 861 862 863 864 865 866 867 868 869 870 871 872 873 874 875 876 877 878 879 880 881 882 883 884 885 886 887 888 889 890 891 892 893 894 895 896 897 898 899 900 901 902 903 904 905 906 907 908 909 910 911 912 913 914 915 916 917 918 919 920 921 922 923 924 925 926 927 928 929 930 931 932 933 934 935 936 937 938 939 940 941 942 943 944 945 946 947 948 949 950 951 952 953 954 955 956 957 958 959 960 961 962 963 964 965 966 967 968 969 970 971 972 973 974 975 976 977 978 979 980 981 982 983 984 985 986 987 988 989 990 991 992 993 994 995 996 997 998 999 1000 1001 1002 1003 1004 1005 1006 1007 1008 1009 1010 1011 1012 1013 1014 1015 1016 1017 1018 1019 1020 1021 1022 1023 1024 1025 1026 1027 1028 1029 1030 1031 1032 1033 1034 1035 1036 1037 1038 1039 1040 1041 1042 1043 1044 1045 1046 1047 1048 1049 1050 1051 1052 1053 1054 1055 1056 1057 1058 1059 1060 1061 1062 1063 1064 1065 1066 1067 1068 1069 1070 1071 1072 1073 1074 1075 1076 1077 1078 1079 1080 1081 1082 1083 1084 1085 1086 1087 1088 1089 1090 1091 1092 1093 1094 1095 1096 1097 1098 1099 1100 1101 1102 1103 1104 1105 1106 1107 1108 1109 1110 1111 1112 1113 1114 1115 1116 1117 1118 1119 1120 1121 1122 1123 1124 1125 1126 1127 1128 1129 1130 1131 1132 1133 1134 1135 1136 1137 1138 1139 1140 1141 1142 1143 1144 1145 1146 1147 1148 1149 1150 1151 1152 1153 1154 1155 1156 1157 1158 1159 1160 1161 1162 1163 1164 1165 1166 1167 1168 1169 1170 1171 1172 1173 1174 1175 1176 1177 1178 1179 1180 1181 1182 1183 1184 1185 1186 1187 1188 1189 1190 1191 1192 1193 1194 1195 1196 1197 1198 1199 1200 1201 1202 1203 1204 1205 1206 1207 1208 1209 1210 1211 1212 1213 1214 1215 1216 1217 1218 1219 1220 1221 1222 1223 1224 1225 1226 1227 1228 1229 1230 1231 1232 1233 1234 1235 1236 1237 1238 1239 1240 1241 1242 1243 1244 1245 1246 1247 1248
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 74 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 75 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp.: Chadaj i Piotrowski. Listę mówców prowadzi p. Piotrowski.</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom: Badowskiemu, Czyszewskiemu, Długoszowi, Leblemu, Sadowskiemu, Sanojcy i Seidlerowi na 1 dzień, Brotowi, Dąbrowskiemu z Klubu P. S. L. „Piast”, Janiakowi, Kuśnierzowi, Janowi Kwiatkowskiemu, Moszyńskiemu, Rząsie — na 2 dni, Leserowi i Płoszajczakowi na 3 dni.</u>
          <u xml:id="u-1.2" who="#Marszałek">Prosi o udzielenie urlopu na 10 dni z powodu choroby p. Heller. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tego urlopu.</u>
          <u xml:id="u-1.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-1.4" who="#komentarz">(P. Kościałkowski: Panie Marszałku proszę o głos w sprawie osobistego oświadczenia.)</u>
          <u xml:id="u-1.5" who="#Marszałek">Dlaczego Pan się nie zgłosił przedtem, a dopiero teraz, kiedy oświadczyłem, że przystępujemy do porządku dziennego. Trzeba było się zgłosić do sekretarza.</u>
          <u xml:id="u-1.6" who="#komentarz">(P. Kościałkowski: Nigdy nie było tego zwyczaju, żeby się zapisać, zawsze proszono o głos z miejsca.)</u>
          <u xml:id="u-1.7" who="#Marszałek">Głos ma p. Kościałkowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#PKościałkowski">W czasie mojej nieobecności na posiedzeniu w dniu wczorajszym p. poseł Pająk z P. P. S. C. K. W. zarzucił mi „usiłowanie poniżenia robotnika polskiego”</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#komentarz">(Głos: Tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#PKościałkowski">oraz „używanie wszelkich wygód szlacheckich w czasie, gdy robotnicy polscy ginęli za ojczyznę w tajgach Sybiru”.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#PKościałkowski">Wobec tego muszę oświadczyć, co następuje:</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#PKościałkowski">Niejednokrotnie publicznie w artykułach lub przemówieniach z tej Wysokiej Trybuny i poza nią podnosiłem zasługi chłopa i robotnika polskiego, położone w walce o niepodległość ojczyzny i podnosić je zawsze będę. W r. 1920 niejeden z towarzyszy partyjnych p. posła Pająka służył pod mojemi rozkazami, krwawiąc się w walce z najeźdźcą i niejeden w tych walkach śmierć poniósł. Nie rozumiem i nie znam określenia, użytego przez p. Pająka „wygody szlacheckie”. Jeśli zaś chodzi o mnie, to chyba nikt, kto nie jest zaślepiony walką partyjną, nie zarzuci mi, że w r. 1905, a więc w roku rewolucji, udziału w niej nie brałem, bo wszak wtedy liczono mi zaledwie 13 lat życia.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#PKościałkowski">Mój stan służby wojskowej, zapoczątkowany w r. 1911 w Związku Walki Czynnej, a trwający poprzez wszystkie zmagania o niepodległość aż do chwili mego wejścia do Sejmu, daje mi prawo moralne do obrony tego, com wspólnie z innymi wywalczył, a co uważam za dobro wspólne każdego Polaka, t. j. wolność narodową.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#PKościałkowski">Nie usiłowałem w swem wczorajszem przemówieniu poniżyć robotnika polskiego i pragnieniem mojem jest nigdy tego nie czynić, stwierdzałem jedynie, iż boli mnie właśnie to, że jeden z przedstawicieli odłamu politycznego tych robotników p. poseł Pająk, i to w dodatku będący sam robotnikiem, wszedł na drogę tych, którzy podobnemi wnioskami i podobną motywacją doprowadzali do rozbioru Polski.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#PKościałkowski">Tak bowiem oceniłem i oceniać będę wnioski, obniżające stan liczebny naszej armii o 1/4 dzisiejszej jej liczebności.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#PKościałkowski">Na zakończenie muszę jak najkategoryczniej zaprotestować przeciw tendencyjnemu prowadzeniu obrad przez P. Marszałka Daszyńskiego, który zamiast uspokoić swych towarzyszy partyjnych stale mi przeszkadzających...</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#komentarz">(Wrzawa na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Wypraszam sobie kategorycznie podobną krytykę. Nie wolno Panu krytykować urzędującego Marszałka.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na ławach P. P. S. Głosy: Wstydziłby się Pan! To jest przeznaczone na eksport!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#PKościałkowski">....w chwili, gdym mówił o rozbiorach Polski, zażądał odemnie bym nie wprowadzał elementów roznamiętnienia do tej poważnej dyskusji.</u>
          <u xml:id="u-4.1" who="#komentarz">(Wielka wrzawa na lewicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Na przyszłość będę żądał dosłownego tekstu oświadczeń poselskich i zaznaczam, że uważam za nielojalność tego rodzaju wystąpienia.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do sprawozdania Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1930/31 (druk nr 700). Przechodzimy do części 7: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Głos ma sprawozdawca p. Putek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#PPutek">Wysoka Izbo! Przeszło 20 godzin czasu poświęciła Komisja Budżetowa rozpatrywaniu preliminarza budżetowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ćwierć miliardowy budżet tego ministerstwa, zaprojektowany przez Rząd w ogólnych zarysach został przez Komisję Budżetową przyjęty. Brak czasu na przedyskutowanie podstaw prawnych poszczególnych pozycji tegoż budżetu doprowadził do tego, że nie mogłem wniknąć w istotę tych wszystkich pozycji i poczynić w budżecie zmian daleko idących.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#PPutek">Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jeżeli chodzi o jego ogólną charakterystykę, jest budżetem rozbudowanym. Wynika to z przyczyn różnorodnych. Na front wysuwa się ta przyczyna, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest u nas w sposób anormalny rozbudowane. Przedewszystkiem do kompetencji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych należą u nas sprawy, które gdzieindziej podlegają innym ministerstwom. Wystarczy wymienić Korpus Ochrony Pogranicza, który jest normalnym korpusem wojskowym, a mimo to jest budżetowany w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ministerstwo to pełni u nas także funkcje ministerstwa aprowizacji, a ponadto objęło funkcje byłego ministerstwa zdrowia.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#PPutek">Wysoka Izba, jeżeli chodzi o te funkcje, to już w swoim czasie wyraziła swoją wolę w formie rezolucji, w szczególności, jeżeli chodzi o agendy dawnego ministerstwa zdrowia publicznego. Stwierdzić należy, że sprawiane obecnie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych agendy służby zdrowia znajdują wyraz także w budżetach innych ministerstw, i że. pod tym względem żadna unifikacja, mimo wezwań Sejmu, nie została wprowadzona w życie. Intencją Sejmu było ześrodkowanie tych agend w jednem ministerstwie, powiedzmy Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Mimo woli Sejmu wyrażonej w rezolucji zmian stosunków pod tym względem żadna nie nastąpiła.</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#PPutek">Proszę Panów, jeżeli chodzi o cyfrowy wyraz tych stosunków, stwierdzić należy, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, sprawując agendy Ministerstwa Spraw Wojskowych przez administrowanie Korpusem Ochrony Pogranicza, przewiduje w swym budżecie kwotę na ten cel 61,263.699 zł., która to kwota winna właściwie znajdować się w budżecie Ministerstwa Spraw Wojskowych. Jeżeli chodzi o agendy służby zdrowia, to suma wydatków na ten cel wynosi 15,635.283 zł, Jest to kwota, która raczej powinna obciążać Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, gdyby organizacja jednego i drugiego ministerstwa w inny sposób została przeprowadzona.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#PPutek">Wreszcie wydział aprowizacyjny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zajmuje się temi kwestiami, które podlegają już to kompetencji Ministerstwa Spraw Wojskowych, już to kompetencji Ministerstwa Rolnictwa. Gdyby te agendy zostały odłączone od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, to budżet w wydatkach zwyczajnych obniżonyby został o kwotę około 200.000 zł., gdy zaś chodzi o budżet przedsiębiorstw, to obniżyłby się o kwotę daleko większą, albowiem normalnie budżet przedsiębiorstw przewiduje 615.000 zł. jako dopłatę ze Skarbu Państwa na państwowe zakłady przemysłowe w Lublinie, a nadto w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w budżecie przedsiębiorstw figurują uzdrowiska z kwotą 2,183.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#PPutek">Gdyby reorganizacja Ministerstwa Spraw Wewnętrznych pod tym kątem widzenia została przeprowadzona, wywołałoby to zniżkę wydatków w jego budżecie o kwotę 77,098.000 zł. Gdy więc cały budżet wydatków ministerstwa wynosi 257,823.500 zł., to po odtrąceniu tych wydatków, które powinneby raczej być zamieszczone w wydatkach innych ministerstw w kwocie około 77,098.982 zł., właściwy budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyraża się w kwocie 180,724.518 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#PPutek">Ale i ten budżet jest także nadmiernie rozbudowany wskutek hipertrofii zadań państwowych i obejmowania rozległych sfer działalności. Dowodem tego jest choćby działalność na polu aprowizacyjnem, która pociąga za sobą znaczne wydatki ze Skarbu Państwa. W ubiegłym roku wydatkowano ze Skarbu Państwa na ten cel na budowę elewatorów w Lublinie półtora miliona złotych. W tym roku Sejm znalazł się w tej konieczności, w tej sytuacji bez wyjścia, że na wykończenie owych elewatorów musi preliminować jeszcze kwotę 516.000 zł. Budowało je w roku 1924 Ministerstwo Spraw Wojskowych. Następnie na podstawie uchwały Rady Ministrów, utworzono z tego zakład posiadający odrębną osobowość prawną i dziś budżetowany jest ten zakład w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Zgodnie jednak z zamiarami, żeby ta instytucja służyła celom wojskowym, administracja jej powinna być przekazana Ministerstwu Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#PPutek">Jeżeli chodzi o budżet ministerstwa, który mógłby być zredukowany do kwoty 181 milionów, to gdyby podstawy prawne działalności Ministerstwa Spraw Wojskowych mogły być w komisji, oczywiście mającej czas odpowiedni ku temu — rozpatrzone gruntownie i załatwione ostatecznie, ten budżet mógłby być jeszcze bardziej zredukowany, głównie w wydatkach na aparat policyjny. W tym roku redukcja tych wydatków dosięgła kwoty 1 miliona; przeprowadzona ona została głównie w dziale wydatków na aparat policji konnej. Jednakowoż, jeżeli wnikniemy w organizację korpusu policyjnego, stwierdzić należy, że bardziej zbiurokratyzowanej maszyny niema w Państwie Polskiem jak korpus policyjny. Jest faktem, że co czwarty oficer tego korpusu zatrudniony jest w kancelaryjnej robocie już to w komendzie głównej policji, już to w komendach wojewódzkich.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#PPutek">Jeżeli chodzi o zatrudnienie szeregowych policji państwowej, to jeżeli uwzględnimy biura komend powiatowych, wojewódzkich i komendę główną, to zestawienie i obliczenie udowodni nam, że co dziesiąty szeregowiec policji pełni służbę biurokratyczną, administracyjną w biurach policji. Pod tym względem reforma powinna być przeprowadzona jak najprędzej i powinna być przedewszystkiem zmieniona ustawa, a raczej dekret Prezydenta Rzeczypospolitej na nowo organizujący cały aparat policyjny.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#PPutek">Oczywiście mając do dyspozycji 20 godzin czasu, Komisja Budżetowa nie była w stanie zbadać podstaw prawnych organizacji korpusu policyjnego, nie była w stanie zaproponować odnośnych wniosków co do nowelizacji przepisów prawnych w tym względzie i koniecznością palącą jest przystąpić w najbliższym czasie do zreformowania tego korpusu i jego działalności pod kątem oszczędności w Skarbie Państwa. Głównie należy zwrócić uwagę na komendę główną policji i na komendy wojewódzkie. Aparat administracyjny w głównej komendzie jest tak rozbudowany, że na 800 pracowników w głównej komendzie jest zatrudnionych 101 oficerów policyjnych.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#PPutek">Jeżeli chodzi o oszczędności w aparacie administracyjnym, tak w centrali, jak w województwach, jak również i w starostwach, to, co Komisja Budżetowa uczynić mogła pod tym względem — uczyniła. Przedewszystkiem spowodowała ograniczenie wydatków na zbędne, niepotrzebne wyjazdy urzędników administracyjnych, zmniejszyła wydatki biurowe. Głównie jednak oszczędność w tym wypadku powinna dotknąć związki samorządowe, albowiem obok sum preliminowanych na cele administracji państwowej również budżety samorządowe muszą nieproporcjonalnie wysokie kwoty na te cele ponosić. Przedewszystkiem mam tu na uwadze luksusowe środki lokomocji, masowo sprawiane przez starostów kosztem samorządów powiatowych. Następnie mam tu na myśli dodatki dla starostów, wypłacane przez samorządy powiatowe, w tak wysokich kwotach, że posada starosty i jego uposażenie staje się przedmiotem zawiści i zazdrości urzędników nawet w najwyższych instancji administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#PPutek">Rząd przedstawił budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nierealny, mianowicie do budżetu tego nie wstawiono kwot, które wstawiano następnie w toku dyskusji na Komisji Budżetowej. Rząd miał dobre wiadomości, dobre obliczenia co do kosztów leczenia armii urzędniczej i jej rodzin, wyrażającej się w liczbie 800.000 osób. Wiedział, że w tych granicach budżetowych nie jest w stanie zapłacić kosztów pomocy lekarskiej i kosztów lekarstw, mimo to zwiększonej pozycji na ten cel nie preliminowano, dopiero w ostatniej chwili, na posiedzeniu Komisji Budżetowej z temi wnioskami wystąpiono Jakkolwiek kwest ja spisu ludności była również aktualną, albowiem pod tym względem istnieją pewne przepisy, zawarte w ustawie o powszechnym spisie ludności, mimo to kwoty na ten cel potrzebnej Rząd do budżetu nie wstawił zawczasu, a uczynił to dopiero na posiedzeniu Komisji Budżetowej. W ten sposób w toku obrad Komisji Budżetowej Rząd zaproponował zwiększenie wydatków o ogólną sumę 6,650.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#PPutek">Jeżeli chodzi o pracę komisji, jeżeli chodzi o rozpatrywanie poszczególnych pozycji budżetu, to odsyłam Wysoką Izbę do drukowanego sprawozdania, gdzie te sprawy szczegółowo omawiam i wobec tego, że drukuje się te wywody, powiela je i rozdaje wszystkim członkom Wysokiej Izby, uważam za niepotrzebne powtarzanie ich. Jednak na niektóre kwestie pragnę zwrócić uwagę, pragnę je z tego miejsca podkreślić ze względu na zarzut, jakim próbuje się obciążyć Sejm, że w nieopatrzny sposób rozdyma budżet Państwa. Otóż jeżeli chodzi o budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, stwierdzić należy, że budżet dochodów według projektu sejmowego ustalony jest na kwotę 13.324.084 zł. zaś według projektu rządowego ustalony był na kwotę 13,245.048 zł., a zatem Komisja Budżetowa zwiększyła dochód o kwotę 79.036 zł. Zwiększenie dochodów uwypukla się jeszcze lepiej, jeżeli zważymy, że w bardzo wielkiej pozycji, mianowicie w pozycji dochodów z opłat paszportowych, komisja jednocześnie z uzyskaniem od Rządu przyrzeczenia, że w tym zakresie zostaną wprowadzone odpowiednie ulgi, zredukowała te dochody z kwoty 6,586.000 do kwoty 4,500.000 zł., a zatem o kwotę 2,086.000 zł. Przy tej sposobności komunikuję, że w druku sprawozdania Komisji Budżetowej jest omyłka, tam, gdzie jest mowa o opłatach pocztowych zaistniał błąd drukarski. Chodzi o opłaty paszportowe, nie o pocztowe i nie o kwotę 1,086.000 zł. lecz o kwotę 2,086.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#PPutek">Budżet rozchodów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych według pierwotnego projektu rządowego, a przez pierwotny projekt rządowy rozumiem tekst zawarty w tej wielkiej księdze, zawierającej preliminarz budżetu, nie uwzględnia wydatków zwiększonych na koszt leczenia urzędników państwowych i na spis ludności. Otóż ten pierwotny budżet rozchodów wyrażał się w kwotach 254,429.924 zł., a według projektu sejmowego budżet wydatków ministerstwa jest zwiększony o kwotę 3,393.576 zł., wyraża się bowiem w sumie 257,823.500 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#PPutek">Jeżeli chodzi o szczegółowe zwiększenia i zmniejszenia wydatków, to pozwolę je sobie na podstawie sprawozdania wyliczyć. Zwiększenie wydatków, w szczególności wydatków reprezentacyjnych p. Ministra tworzących odrębną pozycję, któraby podlegała kontroli Najwyższej Izby Kontroli i Wysokiego Sejmu, wynosi 150.000 zł. Również w wyniku przeprowadzonej dyskusji co do zaniedbań administracyjnych w tym względzie wstawiono nową pozycję — koszta egzekucji 500.000 zł. oczywiście preliminując również po stronie dochodów dochód w kwocie 1 miliona z taks egzekucyjnych. Wstawiono nową pozycję na rozbudowę szpitala św. Łazarza w Krakowie, na jego oddział dla chorób skórnych w kwocie 250.000 zł., wreszcie zwiększono pozycję: leczenie funkcjonariuszów państwowych, o 2,150.000 zł., wstawiono nową pozycję: subwencja na budowę zakładu radowego do walki z rakiem — 250.000 zł. i wstawiono nowa pozycję: powszechny spis ludności 4,500.000 zł. W ten sposób w ogólnej sumie Komisji Budżetowa zwiększyła wydatki o 7.800.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#PPutek">Równocześnie Komisja Budżetowa przeprowadziła zmniejszenie wydatków w szczególności w zarządzie centralnym na podróże służbowe urzędników i na podróże i djety członków Państwowej Rady Samorządowej, ogółem o 23.000 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#PPutek">Zmniejszyła o 10.000 zł. wydatki w dziale aprowizacji, zostawiając je tylko na pewne komisje, których podstawy prawne zawierają przepisy ustawowe. Zmniejszyła wydatki na fundusz dyspozycyjny p. Ministra z 6 milionów na 3 miliony, zmniejszyła wydatki na komisję dla uzgodnienia ustawodawstwa o 36.000 zł., wydatki na komisję dla opracowania nomenklatury miejscowości o 45.000 zł., zmniejszyła wydatki służbowe na rozjazdy w starostwach i województwach o kwotę 200.000 zł., sprzeciwiła się preliminowaniu nowych wydatków na sprawienie 5 automobilów dla województw, co wyraża się w sumie 172.339 zł., zmniejszyła wydatki biurowe — tu jest pomyłka w druku, napisano „budżetowe” a powinno być „biurowe” — o 300.000 zł., wydatki na koszta ogłoszeń w sprawie zmian nazwisk o 37.500 zł., zmniejszyła wydatki na utrzymanie koni policyjnych o 369.695 zł., na dotacje wójtostw w Poznańskiem i na Pomorzu, z czego oszczędność wynosi 112.980 zł., i wreszcie zmniejszyła sumę projektowaną na wydatek na zakup koni policyjnych o 100.000 zł., czyli razem zredukowała komisja budżet w wydatkach o kwotę 4,406.424 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#PPutek">Jeżeli zwrócimy uwagę na sumę zwiększonych wydatków 7,850.000 zł., to w tej kwocie znajduje się kwota 6,650.000 zł. wydatków, które zaproponował sam Rząd w toku postępowania komisyjnego. Z inicjatywy poselskiej zaproponowano zwiększenie wydatków li tylko o sumę 1,150.000 zł., równocześnie jednak z inicjatywy poselskiej zredukowano wydatki o kwotę 4,406.424 zł. A więc gdyby nie wnioski rządowe o zwiększenie wydatków, budżet wydatków Ministerstwa Spraw Wewnętrznych byłby faktycznie zmniejszony o kwotę 3,256.424 zł., skutkiem zaś uwzględnienia przez Komisję Budżetową wniosków Rządu spowodowaną została zwyżka wydatków o kwotę 3,393.576 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#PPutek">Wysoka Izbo, jako referent związany jestem formalnie uchwałą komisji, co do poszczególnych pozycyj budżetu. Jednak sądzę, że nie znaczy to, żeby referent nie mógł Wysokiej Izbie zwrócić uwagi na pewne fakty, na pewne informacje, jakie mógł co do cyfr budżetowych uzyskać już po skonstruowaniu całego budżetu i przedstawieniu go Wysokiej Izbie. Mimo uchwały komisji, korzystając jednak z informacji jakich udzielił Rząd, jakich udzielili przedstawiciele poszczególnych klubów, a także i p. generalny referent budżetu, śmiem wystąpić z propozycją jeszcze dalszego zredukowania budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Mimo uchwały Komisji Budżetowej, zwiększającej budżet o kwotę 4,500.000 zł. na wydatek na powszechny spis ludności śmiem prosić Wysoką Izbę, aby zechciała przychylić się do mego wniosku o skreślenie tego wydatku w tym roku.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#PPutek">Wniosek ten przedkładam Wysokiej Izbie z następujących powodów. Informacje, które zasiągnąłem u Rządu, dały mi tę pewność, że Rząd nie jest przygotowany do przeprowadzenia powszechnego spisu ludności w tym roku.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#PPutek">Zobowiązania międzynarodowe co do prowadzenia statystyki nie mogą być tak rygorystycznie interpretowane, ażeby tego spisu ludności nie można było odłożyć bodaj o jeden rok. Nie mamy obecnie odpowiedniego aparatu przygotowanego należycie do przeprowadzenia tego spisu. Rząd, mając doświadczenie z dotychczasowych statystyk, iż prowadzenie ich przez organy komunalne nie daje pożądanych wyników, nie chce w przyszłości obciążać organów samorządowych obowiązkiem sporządzania statystyki, względnie wybitnego współdziałania przy jej sporządzaniu. Rząd, przedkładając preliminarz budżetowy, posiadał już projekt ustawy, która miała być Wysokiej Izbie przedłożona, mianowicie projekt ustawy o odroczeniu spisu ludności na jeden rok. Jeżeli tedy sprawa pod tym względem tak w Rządzie się przedstawia, nie mamy powodu iść w tym wyścigu gorliwości sami naprzód i możemy to stanowisko Rządu podzielić i zgodzić się na odroczenie tego spisu ludności o jeden rok, t. j. do dnia 31 grudnia 1931 roku. I dlatego też proponuję, aby Wysoka Izba zechciała zmienić pod tym względem uchwałę komisji. Muszę zwrócić uwagę, że ta pozycja 4,500.000 zł. wpłynęła na komisję właściwie w toku trzeciego czytania, tak że nie mogliśmy gruntownie i dokładnie tej sprawy rozpatrzyć i Wysoka Izba, sądzę, wybaczy mi, że dlatego na plenum Wysokiej Izby wróciłem do tej sprawy i korzystając z tych informacyj, jakie posiadam, rzuciłem na nią odmienne oświetlenie.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#PPutek">Ponadto nie zdecydowaliśmy jeszcze drugiej sprawy, mianowicie kwota na wydatki na wyżywienie Korpusu Ochrony Pogranicza, jest nieco za wysoka, dlatego, że za podstawę obliczeń wzięto koszty artykułów niezbędnego zapotrzebowania według cen wyższych niż one są dziś faktycznie. Obliczenia, przeprowadzone w tym celu, wykazały, że przyjęcie innych podstaw liczbowych do obliczeń, dało by oszczędność w tym względzie w kwocie 140.000 zł. Komisja poleciła wstawić ową sumę do funduszu rezerwowego, sądzę jednak, że jeżeliśmy już i tak ten budżet bardzo rozdęli, należy w ostatniej chwili jeszcze poczynić te oszczędności, jakie okażą się potrzebne, wskazane i konieczne i wogóle o tę kwotę 140.000 zł. budżet korpusu ochrony pogranicza zredukować.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#PPutek">Gdyby Wysoka Izba przychyliła się do tych dwóch poprawek, i gdyby te zredukowane kwoty zostały uwzględnione w budżecie, wówczas zwiększenie wydatków budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyniosłoby już nie kwotę 7,800.000 zł., ale tylko kwotę 3,160.000 zł. Że zaś Komisja Budżetowa zaproponowała równoczesne zredukowanie niektórych wydatków razem o kwotę 4,406.424 zł. okazałoby się, że po uwzględnieniu zwiększonych wydatków budżet ogólny Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jeszcze i tak zostałby zredukowany o kwotę 1,246.424 zł.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#PPutek">Wysoka Izbo! Pracy komisyjnej nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych komisja poświęciła prawie 20 godzin czasu. Przebieg jej wykazał, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych życzliwie odnosi się do pracy Komisji Budżetowej. Przeprowadzanie odpowiednich badań w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych z ramienia komisji, przez referenta budżetu, napotykało na potrzebne ułatwienia. Nie było najmniejszych trudności pod tym względem czynionych i dobrą wolę okazał nie tylko p. Minister Spraw Wewnętrznych w tej współpracy w Sejmie nad budżetem, ale wykazał ją i jego personel podwładny, głównie mam tu na myśli p. dyrektora Zabierzowskiego, który wszystko uczynił, aby można było tak Wysokiej Komisji, jak i Wysokiej Izbie, dać pełny obraz informacji, potrzebnych do tego budżetu. Rzeczowe ustosunkowanie się Rządu do tego budżetu wyraża się także w sposobie załatwiania pewnych wniosków czy protestów, podnoszonych w toku obrad i w toku rozpatrywania budżetu. Już w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, w czasie badań nad poszczególnemi pozycjami, gdy okazało się potrzebne wydanie pewnych zarządzeń, nie czekano ani na uchwałę Komisji, ani na uchwałę Wysokiej Izby, ale te potrzebne i niezbędne zarządzenia natychmiast wydano.</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#PPutek">Jako przykład wystarczy wskazać na nieodpowiedni sposób administrowania wydawnictwami wojewódzkiemi. Po zwróceniu uwagi Rządu na tę anomalię, natychmiast, bez czekania na uchwałę Komisji, wydano odpowiednie zarządzenia i skierowano je do urzędów wojewódzkich. W toku obrad Komisja podniosła około 300 kwestii, z czego 50 kwestii zasadniczych podniesionych zostało w samym referacie budżetowym. Stwierdzić należy, że wszystkie te kwestie zostały troskliwie wynotowane przez przedstawicieli Rządu i również troskliwemu zostały poddane badaniu, poczem około 100 z tych kwestii zostało załatwionych w tym sensie, w jakim tego sobie życzyła Komisja. Reszta spraw podlega w tej chwili badaniu i sądzimy, że Ministerstwo znajdzie możność i czas, ażeby powiadomić Komisję Budżetową, względnie Wysoki Sejm o sposobie załatwienia reszty tych spraw.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#PPutek">Współpraca Rządu z Komisją Budżetową i Wysoką Izbą nad preliminarzem budżetowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wykazała, że instytucja Sejmu w naszym ustroju jest potrzebna, że ta instytucja wysuwa rzeczywiście zagadnienia ważne i że naprawa tych wszystkich spraw, które naprawy wymagają, może przyczynić się do sprawniejszego funkcjonowania aparatu administracyjnego. Nie będę wchodził w meritum wszystkich spraw, omawianych na Komisji Budżetowej, albowiem najważniejsze z nich omówione zostały w drukowanem sprawozdaniu, do którego Wysoką Izbę odsyłam, wskażę tylko na pewne najważniejsze kwestie, załatwione w toku rozprawy w Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#PPutek">Jest to sprawa paszportowa. Chcemy zaoszczędzić obywatelom 2 miliony zł. wydatków na taksie paszportowej, a z pewnością jeszcze dwa miliony na innych wydatkach, związanych z uzyskaniem paszportów. Rząd na Komisji Budżetowej, tak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jak Ministerstwo Skarbu, zobowiązał się do zredukowania dotychczasowych taks w kierunku ulgowym dla ludności.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#PPutek">Omówiliśmy na komisji sprawę karno-administracyjnego postępowania. Komisja wytyczyła drogi, po których jej zdaniem winno to postępowanie kroczyć. Rząd uwagi komisji wziął pod rozwagę i wydał odpowiednie zarządzenia w okólniku, w którym wyraźnie podkreślił, że sprawność działania urzędów wojewódzkich nie będzie zależna na przyszłość od ilości mandatów czy orzeczeń karnych. Omówiono i załatwiono sprawę egzekucyjnego postępowania władz administracyjnych. Załatwiliśmy sprawę organizacyjną, dotyczącą wójtostw w b. dzielnicy pruskiej; załatwiliśmy sprawę redukcji koni policyjnych w dziale Policji Państwowej. Wszystko to są kwestie, załatwione w toku postępowania budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#PPutek">Nie wchodząc w szczegóły prac Komisji Budżetowej, chcę jednak podkreślić pewne ważniejsze zagadnienia, które na tej komisji były poruszone. Jest to sprawa militaryzacji naszej administracji. Na Komisji Budżetowej stwierdzono, że ta militaryzacja administracji przybiera wielkie rozmiary. Jakkolwiek niema ogólnej statystyki, dotyczącej militaryzacji władz, jest jednak statystyka z roku ostatniego, która wykazała, że 44 oficerów zostało przyjętych do służby, tak w ministerstwie, jak też i w urzędach wojewódzkich. Stwierdzono, że militaryzacja najbardziej objęła centralny zarząd Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Stwierdzono, że w tym zarządzie centralnym 10 aktywnych oficerów sprawuje naczelne kierownictwo. Zwracano się z apelem do p. Ministra Spraw Wewnętrznych, aby tej anomalji położył kres.</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Na czem ta anomalja polega, gdzie zbrodnia, że się tak wyrażę, że byli oficerowie wchodzą do służby?)</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#PPutek">Sądzę, że nie potrzebuję do tej kwestii powracać, albowiem szczegółowo omówiliśmy ją na Komisji i w odpowiedzi na to zapytanie stwierdzić tylko mogę jedno, że anomalia ta polega na tem, że system specjalny, nazwałbym go systemem protekcyjnym</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#PPutek">jest stosowany przy obsadzaniu posad wojskowymi.</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#PPutek">Sposób szkolenia do służby administracyjnej, określony w okólniku p. wiceministra Pierackiego, w okólniku, wydanym w czasie przesilenia gabinetowego, najlepiej dowodzi, jak wygląda ta protekcja dla jednej kategorii kandydatów na stanowiska w administracji.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#komentarz">(Głos: Wszędzie, w Kasach Chorych, w starostwach.)</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#PPutek">Sądzę, że p. Minister Spraw Wewnętrznych nie tylko położy kres tej dalszej militaryzacji, ale i tych aktywnych oficerów, których w Ministerstwie posiada, odeśle z powrotem na ich stanowiska służbowe w Ministerstwie Spraw Wojskowych, tak ażeby nie było nazewnątrz wrażenia, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest jednym z departamentów Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#komentarz">(P. Dąbski: Nie Ministerstwa Spraw Wojskowych, tylko Oddziału II.)</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#PPutek">Na komisji zwracano uwagę na metodę wychowania, a raczej dręczenia karami administracyjnemi ludności. Już wspomniałem o tej sprawie i stwierdziłem, że p. Minister życzliwie ustosunkował się do stanowiska Komisji pod tym względem i dlatego więcej temu tematowi uwagi poświęcać nie chcę.</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#PPutek">Zwracaliśmy uwagę Rządu na niebezpieczeństwa eksperymentowania z podziałem gmin i powiatów, z tworzeniem nowych jednostek administracyjnych. Mamy pod tym względem taką anomalię, że choć nie było podstaw budżetowych do kreowania nowych starostw grodzkich, te starostwa grodzkie są już kreowane, wydatki na to są czynione i w roku bieżącym mamy je dopiero usankcjonować przez normalne preliminowanie, Uważam, że eksperymentowanie pod tym względem powinno ustąpić miejsca tendencji uwzględnienia woli ludności i liczenia się z nią.</u>
          <u xml:id="u-6.39" who="#PPutek">Na Komisji Budżetowej omawiać musieliśmy także przeszłą politykę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Jak w Ministerstwie Sprawiedliwości symbolem łamania prawa stała się osoba b. Ministra Sprawiedliwości, osoba p. Cara, tak samo stwierdzić trzeba, że o ile chodzi o politykę administracyjną i jej praworządność, to symbolem tej niepraworządności stała się osoba b, ministra p. Składkowskiego. System p. Składkowskiego powinien się skończyć, Systemowi temu powinno się położyć kres. P. Minister na posiedzeniu Komisji, zgodnie z enuncjacją p. Premiera z tej trybuny sejmowej, podkreślił, że tendencją jego urzędowania będzie praworządność i apolityczność administracji. I tej kwestii poświęciliśmy sporo uwagi i na to wszyscyśmy się zgodzili.</u>
          <u xml:id="u-6.40" who="#PPutek">Przypomnę słowa p. Ministra, które wyrzekł na Komisji Budżetowej: „Będę dążył do dalszego usprawnienia administracji, do wzmocnienia fachowości urzędników i do tego, aby administracja była apolityczna”. Stanowisko p. Ministra w tej sprawie spotkało się z uznaniem wszystkich stronnictw, nawet z uznaniem stronnictwa rządowego.</u>
          <u xml:id="u-6.41" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-6.42" who="#PPutek">W szczególności stwierdzić muszę, że przedstawiciel tegoż stronnictwa na Komisji Budżetowej p. poseł dr. Polakiewicz, według notatek, jakie w toku jego przemówienia czyniłem, stwierdził nie co innego, jak to sarno, co i p. Minister. Przedstawiciel Bloku Bezpartyjnego stwierdził, że nadużyć wyborczych Rządu Bezpartyjny Blok nie akceptuje, ani pod niemi się nie podpisuję.</u>
          <u xml:id="u-6.43" who="#komentarz">(P. Dąbski: Niech oddadzą 8 milionów.)</u>
          <u xml:id="u-6.44" who="#PPutek">Dosłownie w ten sposób zostało stwierdzone.</u>
          <u xml:id="u-6.45" who="#PPutek">Następnie poseł Polakiewicz imieniem Bezpartyjnego Bloku stwierdził, że — dosłownie cytuję — Bezpartyjny Blok nie chce administracji na swoje usługi, administracja jest bowiem dla Państwa, nie zaś dla B. B. Dalej p. dr Polakiewicz oświadczył dosłownie: nie chcemy, ażeby urzędy w charakterze urzędowym używały swoich wpływów na rzecz B. B. I wreszcie dodaje: zapewniam, że jeżeli dojdą do wiadomości B. B. fakty nadużycia, będziemy się starać o ich ukrócenie.</u>
          <u xml:id="u-6.46" who="#komentarz">(P. Rataj: Gotowi jesteśmy postawić wniosek o rozplakatowanie tej mowy. Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-6.47" who="#PPutek">Jeżeli te słowa cytuję, to cytuję je zgodnie z intencją Pana Marszałka Rataja, ażeby te słowa doszły do wiadomości tych kół, które nie chcą zrozumieć, że nastąpiła w administracji zmiana sytuacji, że czasy rządów p. Składkowskiego już się skończyły i że do nich żadnego nawrotu już niema i nie będzie,</u>
          <u xml:id="u-6.48" who="#PPutek">P. prof. Krzyżanowski, generalny referent budżetu, stwierdził również na Komisji, że co do uzdrowienia administracji i poprawy praworządności, to i on potępia wszelkie nadużycia i ma nadzieję, że o ile zostaną sprawdzone, to zostaną usunięte, a winni będą ukarani.</u>
          <u xml:id="u-6.49" who="#PPutek">Stwierdzić jednak należy, że widocznie słowa te nie doszły jeszcze do wiadomości opinii publicznej, albowiem objawy z ostatnich dni i tygodni znowu napełnić każdego muszą niepokojem. Dlatego już na Komisji Budżetowej zwracałem uwagę, że na trzeci dzień po enuncjacji p. Ministra Spraw Wewnętrznych na komisji, po enuncjacjach p. dr. Polakiewicza i p. prof. Krzyżanowskiego, w Krakowie odbył się zjazd Bezpartyjnego Bloku, w którym wzięli udział oficjalnie przedstawiciele urzędu wojewódzkiego, a organ rządowy „Gazeta Polska” stwierdziła, że brali oni w tym Zjeździe udział w charakterze urzędowym. Naczelnik wydziału samorządowego składał na tym Zjeździe oficjalne sprawozdanie ze swojej działalności urzędowej. Na Zjeździe starostów i urzędników wydziałów wojewódzkich w Kielcach w chwili, kiedy już nowy minister objął posterunek. Panowie starostowie i naczelnicy wydziałów wystosowali hołdowniczą depeszę do dymisjonowanego ministra spraw wewnętrznych,</u>
          <u xml:id="u-6.50" who="#komentarz">(Głos: To jest bunt starostów!)</u>
          <u xml:id="u-6.51" who="#PPutek">wyrażając mu hołd za jego urzędowanie i zapewniając, że błogosławione skutki jego urzędowania okażą się w najbliższej przyszłości. Gdyśmy te sprawy poruszali na Komisji Budżetowej, jak gdyby w odpowiedzi na to znowu panowie starostowie na Zjeździe regionalnym we Lwowie taką samą telegraficzną hołdowniczą depeszę wysłali do b. ministra spraw wewnętrznych p. Składkowskiego. Maluczko, a przy takim systemie dojdziemy.</u>
          <u xml:id="u-6.52" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A jak tam w gminie Choczni?)</u>
          <u xml:id="u-6.53" who="#PPutek">W tej chwili odpowiem. Maluczko, a przy tym systemie dojdziemy do tego, że może panowie starostowie zechcą nasz ustrój konstytucyjny zmienić w ten sposób, że sami będą Rządowi wskazywali, kto może być ministrem spraw wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-6.54" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Tylko wójtowie gmin będą to robić.)</u>
          <u xml:id="u-6.55" who="#PPutek">Jeżeli już jest mowa o tych wójtach gmin, jeżeli książę ciągnie mnie za język, to i pod tym względem stwierdzić muszę, że system p. Składkowskiego nie został skasowany i nie będzie skasowany dotąd, dopóki departament samorządowy będzie zmilitaryzowany, dopóty będzie trwał ten quincunx, którego punktem szczytowym był p. Składkowski, a ten quincunx jeszcze istnieje w całej pełni. Jeżeli chodzi o gminę Chocznia, to komisarz p. Składkowskiego, narzucony tej gminie w osobie szpicla austriackiego Tomasza Bursztyńskiego, jeszcze urzęduje.</u>
          <u xml:id="u-6.56" who="#PPutek">Wysoka Izbo! Do zagadnień, które wysuwają się na front, należy sprawa samorządowa, Na Komisji Budżetowej p. Minister Spraw Wewnętrznych przyrzekł wszystko uczynić, aby sprawa ta ruszyła z martwego punktu. Stwierdzić jednak należy, że pod tym względem współpracy między Rządem a B. B. W. R. prawie niema, bo gdy Rząd zamierza wszystko uczynić, ażeby sprawę tę ruszyć z martwego punktu, to Bezpartyjny Blok wszystko czyni, ażeby zabagnione stosunki istniały nadal, Za aktualną uznano sprawę wyborów do rad powiatowych i próbuje się forsować te sprawy, ale w takiej postaci, ażeby przefasonować dotychczasowe rady przyboczne na nowe rady powiatowe. Jeżeli chodzi o zmianę prawa wyborczego do gmin wiejskich i miejskich, to Bezpartyjny Blok wywiera wpływ na Rząd, ażeby żadnych zmian nie wprowadzać w imię zasady beati possidentes.</u>
          <u xml:id="u-6.57" who="#PPutek">Sprawa uchwalenia nowej ordynacji wyborczej do gmin wiejskich i miejskich jest pilną, ale tylko sprawa uchwalenia ustawy. Natomiast przeprowadzenie wyborów na podstawie tej ustawy wydaje się być dla Bezpartyjnego Bloku sprawą niepilną. Próbuje się wmawiać w nas, że powinniśmy w interesie zabezpieczenia mniejszości narodowych na kresach utrzymać dotychczasowe kurialne rady gminne po wsiach i miasteczkach, proponuje się te wybory przeprowadzić po wygaśnięciu dotychczasowej 6-letniej kadencji urzędowania rad gminnych, podczas gdy na terenie Kongresówki już w tym roku będą powtórzone wybory do rad gminnych wiejskich i miejskich. Natomiast w Małopolsce mamy w dalszym ciągu utrzymać w interesie Bezpartyjnego Bloku dotychczasowy anormalny stan rzeczy. Panowie próbują uzasadniać swoje stanowisko koniecznościami narodowemi, ale z tego miejsca należy stwierdzić, że stanowisko Panów godzi w interes narodowy. W tym celu muszę przytoczyć parę dat statystycznych, aby tak Panowie, jak i wysoki Rząd, który w niejednym wypadku nadsłuchuje, jakie głosy z obozu Panów w tej sprawie nadchodzą, przekonać, że jesteście w błędzie, że krzywdzi się społeczeństwo polskie na kresach.</u>
          <u xml:id="u-6.58" who="#PPutek">Statystyka urzędowa z przeprowadzonych wyborów na terenie województw południowych dała następujące wyniki: w woj. krakowskiem ilość radnych wynosi 33.787, z tego Polaków radnych jest 31.571, czyli 93%, co odpowiada również procentowi polskiej ludności w tem województwie, wynoszącej 93%, ukraińskich radnych jest 1200, żydów 488, a innych 528. Przy tej sposobności muszę zwrócić uwagę na sposób sporządzania statystyki urzędowej, mianowicie organy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na terenie woj. krakowskiego odkryły ludność białoruską i wykazały w statystyce, że istnieje 29 radnych Białorusinów na terenie woj. krakowskiego.</u>
          <u xml:id="u-6.59" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-6.60" who="#PPutek">W woj. lwowskiem radnych gminnych jest 39.570,</u>
          <u xml:id="u-6.61" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Czy to referent ma o tych rzeczach mówić? Głos na ławach P. P. S.; A co to Pana obchodzi, to sprawa Marszałka.)</u>
          <u xml:id="u-6.62" who="#PPutek">z tego radnych Polaków jest 19.069, czyli 48%, a tymczasem w województwie lwowskiem ogólny procent ludności polskiej wynosi 56%, czyli o 8% mniej posiadają Polacy radnych dzięki kurialnym wyborom. Jeżeli chodzi o ludność ukraińską, to ma ona 15.986 radnych czyli 40% jakkolwiek procentowo ludność ukraińska wynosi niecałe 36%. W województwie tarnopolskiem na 25.213 radnych Polaków 8.670, a więc 31% ma ludność polska podczas gdy ogólna ilość Polaków wynosi 45%. Ukraińcy posiadają 15.620 radnych t. j. 60%, podczas gdy procentowo ludność ukraińska wynosi 50%. W woj. stanisławowskiem wszystkich radnych jest 21.824, z tego polskich radnych 2.792, niecałe 13%, ukraińskich 17.388 czyli 71% żydowskich 1.133 osób czyli 5%.</u>
          <u xml:id="u-6.63" who="#PPutek">Oto mają Panowie statystykę. Czego ta statystyka dowodzi? Dowodzi ona, że przeprowadzenie wyborów, opartych na pięcioprzymiotnikowem prawie wyborczem jest piekącą koniecznością</u>
          <u xml:id="u-6.64" who="#komentarz">(Głos: I sprawiedliwością.)</u>
          <u xml:id="u-6.65" who="#PPutek">i sprawiedliwością, bo, proszę Panów, system kurialny, system względnej większości, doprowadza do majoryzowania każdej mniejszości bez względu na to, czy to jest mniejszość polska czy mniejszość ukraińska</u>
          <u xml:id="u-6.66" who="#komentarz">(Głos na lewicy: Czy robotnicza.)</u>
          <u xml:id="u-6.67" who="#PPutek">i daje w rezultacie tego rodzaju wyniki cyfrowe. Muszę powiedzieć, że reprezentacja ukraińska mogłaby w tej kwestii stać na stanowisku beati possidentes i pragnąć, aby system kurialny na terenie Wschodniej Galicji został utrzymany. Bo jeżeli idzie o system pośrednich wyborów do rad powiatowych, to ten stan liczebny najlepiej zabezpiecza stan posiadania w ukraińskich radach powiatowych, mimo to reprezentacja ukraińska walczy razem z nami o wprowadzenie pięcioprzymiotnikowego prawa wyborczego i jedynie Blok Bezpartyjny próbuje sabotować tę ustawę i nie dopuścić do jej urzeczywistnienia. Czy się to dzieje w interesie Państwa, w interesie społecznym, w interesie demokracji? Dzieje się to w interesie klasowym, w interesie obszarnictwa z terenów wschodnio-galicyjskich.</u>
          <u xml:id="u-6.68" who="#PPutek">Obserwujemy politykę obszarników tamtej szych nie od dziś. Pamiętam, gdy w r. 1919 wystąpiłem z wnioskiem w pierwszym Sejmie o połączenie obszarów dworskich z gminą, straszono nas niebezpieczeństwem narodowem, straszono nas, że polskość zginie, jeżeli obszary dworskie do gminy zostaną włączone. Nie posłuchaliśmy tych głosów, przeprowadziliśmy połączenie obszarów dworskich z gminą, wszyscy i Rusini i Polacy na tem zyskali, bo rozszerzyła się podstawa finansowa gminy, a specjalnie skorzystali także i Polacy, albowiem te osoby, które pozbawione były wpływu na gospodarkę gmin, jak obszarnicy ze swoją plejadą służby dworskiej wprowadzeni zostali do organizacji gmin i obecnie decydują o stosunkach gmin. Dziś jest to samo z ordynacją powiatową do rad powiatowych i rad gminnych. I dlatego, ażeby w radach gminnych mogli zasiadać obszarnicy, którzy mandaty sprawują nie z wyboru, lecz z nominacji, dlatego, ażeby spetryfikować przywileje kastowe, nie dopuszcza się do ustaw samorządowych.</u>
          <u xml:id="u-6.69" who="#PPutek">Mówię o tej sprawie dlatego, że na Komis j i Budżetowej p. Minister Spraw Wewnętrznych tę rzecz poruszył i to jest najbliższe zagadnienie, które po załatwieniu budżetu będzie musiała Wysoka Izba rozpatrzyć i definitywnie załatwiać.</u>
          <u xml:id="u-6.70" who="#PPutek">Jeżeli chodzi o stosunek do samorządu, muszę stwierdzić, że niepokojące objawy wykoślawiania życia samorządu, wypaczania jego ustroju, popełniania gwałtów, istnieją w dalszym ciągu i te fakty z ostatnich czasów muszą już pójść na rachunek obecnego p. Ministra Spraw Wewnętrznych. On o tych sprawach z pewnością nie wie, ale sprawy te przygotowuje jego aparat w taki sposób, że on może z tem mieć jak najwięcej przykrości.</u>
          <u xml:id="u-6.71" who="#PPutek">Przytoczę inną sprawę, dotyczącą rozwiązania rady gminnej w Spytkowicach, pow. oświęcimski. Odnośne orzeczenie urzędu wojewódzkiego wydane zostało 8 stycznia 1930 r., a więc za urzędowania obecnego p. Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-6.72" who="#PPutek">Rada gminna w Spytkowicach musiała być, zdaniem starosty, rozwiązana, bo gdy pan starosta przyjechał do Spytkowic urządził polityczny wiec, ludność tamtejsza i tamtejsi radni gminni nie pozwolili mu na tym wiecu przemawiać i odesłali go do biura urzędu, by tam urzędował. To jest istotny powód zemsty naczelnika powiatu na gminie, że nie chciała wysłuchać jego partyjno-politycznych wywodów na wiecu. Nie mając rzeczowych zarzutów przeciwko urzędowaniu rady gminnej, odnośny referent nie miał na tyle wstydu, żeby chociaż jakimiś pozorami uzasadnić rozwiązanie tej rady gminnej. Wszystkie zarzuty, które odnosiły się do urzędowania poprzedniej rady gminnej, zastosował do obecnej nowowybranej rady gminnej i jeszcze w tym swoim bezwstydzie tak daleko się posunął, że uczynił radzie gminnej zarzut z tego, że dwom ubogim inwalidom, pragnącym się w tej gminie odbudować, dała z zapasów gminy pożyczkę na cele budowlane. To są inwalidzi: Jan Stanek i Jan Węgrzyn. Za to rozwiązano nową radę gminną, ale co najkapitalniejsze, obydwuch tych, którzy z tych pożyczek korzystali, zamianowano członkami rady przybocznej.</u>
          <u xml:id="u-6.73" who="#PPutek">Takich faktów jest coraz więcej. Na wieść, że w najbliższym czasie mają być rozpisane wybory do rad powiatowych i że mają być przeprowadzone za pośrednictwem rad gminnych, starostowie próbują już stworzyć odpowiednią większość w poszczególnych okręgach na terenie danego powiatu. Więc rozwiązuje się rady gminne na to, aby przez rady przyboczne nominowane przez starostów, wprowadzić do przyszłych rad powiatowych członków tychże rad przybocznych, albo rozwiązuje się je na to, aby zastępcy w prawach komisarza gminnego oddać prawo desygnowania członków rad powiatowych. Jest to nadużycie władzy urzędowej, które powinno zostać czemprędzej ukrócone.</u>
          <u xml:id="u-6.74" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-6.75" who="#PPutek">Gdy widzę Pana jako obrońcę tego starosty w Oświęcimiu, muszę podnieść fakt niebywały, że starosta oświęcimski po dzień dzisiejszy jeździ po zgromadzeniach i wygłasza na nich referaty o charakterze partyjno-politycznym. Niedawno odbyło się takie zgromadzenie w Porębie Wielkiej pod Oświęcimem, a sprawozdanie było drukowane w dziennikach. Na tem zgromadzeniu starosta oświęcimski referował projekt zmiany ordynacji wyborczej w tym kierunku, ażeby wprowadzić okręgi jednomandatowe. Nie wiem, czy jest zadaniem starosty, troszczyć się o zmianę ordynacji wyborczej zapomocą przemówień na wiecach politycznych, i czy p. Minister podziela taki sposób pojmowania owych zadań przez starostę.</u>
          <u xml:id="u-6.76" who="#komentarz">(Głos na prawicy: I to jest opłacany urzędnik.)</u>
          <u xml:id="u-6.77" who="#PPutek">Nie chcę już zwracać uwagi na inne objawy, że np. interpelacje poselskie w dalszym ciągu są konfiskowane, sprawa ta była bowiem już przez pp. posłów w tej Izbie poruszana, a również i P. Marszałek w tej sprawie ingerował.</u>
          <u xml:id="u-6.78" who="#komentarz">(P. Chrucki: Co więcej, przemówienia poselskie.)</u>
          <u xml:id="u-6.79" who="#PPutek">Kończąc to sprawozdanie i oceniając ogólny charakter dyskusji, jaka toczyła się w komisji, stwierdzić muszę, że ze wszystkich obozów, ze wszystkich stron komisji podnosiły się pod adresem p. Ministra Spraw Wewnętrznych głosy, ażeby wprowadzić w naszą administrację zasady praworządności i zasady uczciwości. O tę uczciwość administracji i praworządność woła całe społeczeństwo, woła cały Sejm. Praworządność i uczciwość administracji winne się stać hasłem i codziennem przykazaniem Rządu. System rządów p. Składkowskiego polegał na tem, że cały aparat w stosunku do ludności opierał się na zasadzie przemocy. Sądzę, że jeżeli p. Minister działalność tego aparatu oprze o zasady uczciwości i praworządności, stanie się on instrumentem nie przemocy, ale pomocy dla ludności.</u>
          <u xml:id="u-6.80" who="#komentarz">(Oklaski. Głos na ławach B. B.: Referat, nadający się na każdy wiec.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dyboski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#PDyboski">Wysoka Izbo! Doprawdy, przykro mi bardzo, że muszę odciągnąć uwagę Wysokiej Izby od tak interesującego zagadnienia politycznego, które p. pos. referat tutaj poruszył. Pragnę mówić o sprawie zdrowia, nie chciałbym jednak tego uczynić bez uwzględnienia 2 punktów przemówienia p. posła referenta. Muszę poruszyć te rzeczy w stylu telegraficznym ze względu na brak czasu.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(P. Kiernik: O zdrowiu administracji?)</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#PDyboski">Byłem świadkiem deklaracji p. Premiera, byłem świadkiem deklaracji p. Ministra Spraw Wewnętrznych, byłem świadkiem oświadczenia p. Polakiewicza w sprawie apolityczności administracji i pod tą deklaracją nie tylko ja, ale wszyscy dobrze myślący, podpisują się w całej pełni. Apolityczność administracji jest tym ideałem, do którego dążyć będziemy, i tę deklarację z satysfakcją przyjmujemy. Jeżeli Panowie jako dowód przytaczają notatkę z Gazety Polskiej, to stwierdzić muszę, że rzeczywiście na posiedzeniu grupy regionalnej p. wojewoda krakowski z kurtuazji był obecny, a jeżeli korespondent Gazety Polskiej pisze, że naczelnik wydziału samorządowego składał sprawozdanie na tem posiedzeniu, to jest to naturalnie ubolewania godna pomyłka pisarska, bo o żadnem sprawozdaniu tam mowy nie było. Było to, do czego każdy z nas i każdy z Panów ma prawo, mianowicie dawanie informacyj z zakresu swego działania, o żadnem zaś sprawozdaniu na tem posiedzeniu nie słyszałem.</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#PDyboski">Po drugie nie chciałbym pominąć milczeniem tego, co p. referent powiedział o służbie wojskowych w administracji. Dopóki dyskusja się toczy na temat kwalifikacji, na temat szczególnych przypadków, ta dyskusja jest możliwa. Generalizowanie zasady, że człowiek, który służył wojskowo w czasach ciężkich w tych czy innych formacjach, który niejednokrotnie przelewał krew, generalizowanie zasady, że takiemu człowiekowi wstęp jest wzbroniony mimo jego kwalifikacji narodowych, generalizowanie zasady, że taki człowiek ma być tą bezbronną ofiarą, którą się na Komisji Budżetowej atakuje, chociaż jest nieobecny, generalizowanie tej zasady byłoby, przypuszczam, nie po myśli całkiem nawet p. sprawozdawcy.</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy. Głos: Wyrzuca się ludzi zasłużonych, którzy katorgę odbyli, a przyjmuje się dawnych austriackich oficerów.)</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#PDyboski">Poczuwam się do obowiązku powiedzenia tych słów kilku, chociaż nie jestem powołany do obrony podwładnych p. Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#PDyboski">Dyskusję co do spraw zdrowia, muszę, niestety, zacząć od osoby, która już tutaj jest nieobecną, ale która mimo to jest przedmiotem ciągłych ataków, od osoby p. Ministra Składkowskiego. P. Minister Składkowski dla wielkiej części tej Izby, jak słyszeliśmy, jest symbolem niepraworządności.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#komentarz">(Głos: Tak jest!)</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#PDyboski">Znam p. Ministra Składkowskiego z lat dawnych, jako bardzo wybitnego lekarza i jeżeli już nie co do innych dziedzin, to właśnie co do służby zdrowia, muszę powiedzieć, że akcja p. Ministra Składkowskiego w tym zakresie pozostanie nawet przez Panów, pracujących wśród robotników i na wsi, zapisana złotemi zgłoskami,</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#PDyboski">bo p. minister Składkowski myślał nie tylko o chwili obecnej, ale nie bojąc się śmieszności i nie bojąc się karykatur, rozwijał działalność w zakresie higieny społecznej tak wybitną, że dopiero w czasach epidemii będziemy ją mogli ocenić.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#PDyboski">Zacząłem od osoby p. ministra Składkowskiego, ponieważ p. poseł referent przypomniał nam rezolucję, zgłoszoną w roku ubiegłym przez kol. Czarneckiego, o ile się nie mylę z P. P. S., co do unifikacji agend służby zdrowia przy Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej. Otóż oświadczam, że wtedy, ani my, ani ja szczególniej, ani Blok w całości na tę rezolucję zgodzić się nie mógł, właśnie dlatego, że osoba p. ministra Składkowskiego dawała nam gwarancję, że nigdzie indziej te agendy służby zdrowia nie mogą być umieszczone lepiej, jak tylko pod jego kierownictwem. Obecnie sytuacja się zmieniła i obecnie byłby czas na przeprowadzenie tej dyskusji. Osobiście byłbym przeciwnikiem tworzenia osobnego ministerstwa zdrowia, bo nie przypuszczam, by jego egzekutywa była tak silna, jak egzekutywa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#PDyboski">Przeciwko oddaniu służby zdrowia w całości Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej ten sam wzgląd w pewnej mierze przemawia, jednak ponieważ życie żąda jak najściślejszego współdziałania różnych instytucji, a więc i administracji służby zdrowia i instytucji ubezpieczeń społecznych, ponieważ te postulaty życia zostały ujęte w okólniku p. Ministra Prystora bardzo ściśle i ten okólnik jest wyrazem tych postulatów, z któremi codziennie się spotykamy, więc przypuszczam, że obecnie jest czas na rozważenie tej kwestii.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#PDyboski">Zanim to dojdzie do skutku, zwracam się z apelem do obecnego p. Ministra Spraw Wewnętrznych, aby, dopóki te agendy będą w jego resorcie, znajdowały takie same poparcie, jak za czasów p. ministra Składkowskiego. Ponieważ p. Minister Spraw Wewnętrznych nie jest obeznany specjalnie z temi agendami, więc Chciałbym telegraficznym stylem zwrócić jego uwagę na jeden tylko fakt, t. j. na skandaliczny stan naszego szpitalnictwa, szczególnie w Małopolsce. Najnowszy okólnik inspektora szpitalnictwa ze Lwowa żąda, zupełnie słusznie, ażeby nie kładziono w szpitalach dwóch chorych na jednem łóżku. Niestety ten okólnik jest zupełnie niewykonalny. Wystarczy się przejść do któregokolwiek z większych szpitali w Krakowie, czy Lwowie, czy gdziekolwiekindziej, aby się przekonać, że cierpiemy na zastraszający brak łóżek.</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#PDyboski">O szpitalu Kasy Chorych będę mówił i z pewnością powrócę do tej kwestii. Zwrócił się p. Kolega pod właściwym adresem, bo ja jestem powołany, żeby o tej sprawie mówić.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#PDyboski">Proszę Panów! Mówiąc ogólnikowo o tych sprawach, chcę na jedną rzecz zwrócić uwagę, mianowicie, że zakończenie gehenny paszportowej może się odbić niekorzystnie na naszych uzdrowiskach. Dlatego imieniem mojego klubu i mojem zgłaszam rezolucję, dotyczącą specjalnie Zakopanego i proszę p. Referenta, żeby na tę rezolucję zechciał się zgodzić: „Sejm wzywa Rząd, aby wobec podjętych przez zarząd gminy i stacji klimatycznej prac inwestycyjnych, wskazanych przez oficjalną ankietę, zorganizowaną w r. 1929 przez Ministerstwo Robót Publicznych, przyszedł wysiłkom tym z wydatną pomocą”.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#PDyboski">Pozatem proszę o przyjęcie tych wniosków Komisji Budżetowej w zakresie służby zdrowia, które p. poseł referent tutaj przedstawił.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dzięgielewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#PDzięgielewski">Wysoka Izbo! Rozpatrujemy budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Nie mam czasu na to, żeby się zajmować poszczególnemi pozycjami budżetowemi, natomiast trzeba poddać ogólnej ocenie dotychczasową działalność tego Ministerstwa, które najbardziej bezpośrednio styka się z szerokiemi warstwami ludności. Psychologią każdej dyktatury jest demoralizacja organów państwowych i u nas jest nie inaczej. W miodem państwie proces rozkładu słabego aparatu państwowego posuwa się szybko naprzód. Cztery lata rządów sanacji spełniły swoją „zaszczytną” rolę i dziś w Polsce jest już jasne dla całej opinii publicznej, że rządy dyktatorskie, to posiew korupcji i rozkładu, to posiew złych obyczajów.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Róg.)</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#PDzięgielewski">Wszystkie dziedziny życia państwowego zostały spaczone, a niezaprzeczalnie administrację całą stoczył rak zgnilizny.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#PDzięgielewski">Administracja nasza pozostawiała zawsze wiele do życzenia, składała się z czynników, które nie odpowiadały swojemu stanowisku. Nic więc dziwnego, że kiedy przyszedł p. Składkowski, to rozkład tego aparatu niedoskonałego nastąpił bardzo szybko. Owoce tego są fatalne. Wierny dziś, że w Polsce istnieje nie jedna dyktatura, ale że ich jest setki. Każdy wojewoda, każdy starosta, każdy posterunkowy w gminie jest na swój sposób dyktatorem. O ile władzy centralnej, poszczególnym ministerstwom jest dozwolone łamanie ustaw i praw, to każdy wojewoda uważa się za naprawiacza powołanego do korygowania -zarządzeń ministra, starosta do korygowania zarządzeń wojewody, a policjant w gminie do korygowania zarządzeń starosty. Ten obraz administracji polskiej dla obcych może groteskowo, ale dla nas tragicznie się przedstawia.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#PDzięgielewski">Czy w Polsce istnieje bezpieczeństwo jednostki? Stanowczo należy stwierdzić, że nie. Ta władza t. zw. silnej ręki nie jest udolna i nie jest w stanie zaradzić wszelkiego rodzaju napadom i rozbojom t. zw. niewiadomych przestępców. Należy stwierdzić i to, że władze administracyjne, zwłaszcza organa tajnej policji, są wplątane i wmieszane we wszelkiego rodzaju afery bandyckie; prowokacje kradzieży przez organa policji niejednokrotnie były przez nas stwierdzone. Materiały te wszystkie w swoim czasie i dzisiaj także znajdują się w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#PDzięgielewski">Jeżeli wszystko to razem weźmiemy, to musimy stwierdzić, że działalność dotychczasowa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i całego aparatu administracyjnego stoi na najniższym poziomie, że aparat ten jest całkowicie zdezorganizowany i zdemoralizowany.</u>
          <u xml:id="u-10.6" who="#PDzięgielewski">Ale jeżeli, proszę Panów, weźmiemy to i podniesiemy do 10-tej potęgi, to dopiero będziemy mieli obraz Kresów Wschodnich. Proszę Panów, stosunek Państwa do zagadnienia mniejszości narodowych w przeciągu 11 lat nie został określony. Cztery lata sanacji moralnej, to znaczy 1/3 istnienia Państwa Polskiego, nie tylko nie rozwiązały tych zagadnień, ale przeciwnie, cofnęły je daleko wstecz. Proszę Panów, prawo zrzeszenia się, organizowania się na Kresach Wschodnich zupełnie nie obowiązuje. Nawet te przejściowe przepisy, które obowiązują do dziś na Kresach Wschodnich, nie są wykonywane, gdyż każda organizacja, której nie organizuje administracja, to jest starosta albo policja, jest zawsze traktowana zgóry jako antypaństwowa. Proszę Panów, widzimy to na każdym polu. Nawet kooperacja nie ma prawa samodzielnie się rozwijać, bo i to traktuje się jako rzecz antypaństwową.</u>
          <u xml:id="u-10.7" who="#komentarz">(Głos: Gdzie?)</u>
          <u xml:id="u-10.8" who="#PDzięgielewski">Pan może się przekonać bardzo łatwo i zupełnie zbędne jest to pytanie.</u>
          <u xml:id="u-10.9" who="#PDzięgielewski">Jeżeli weźmiemy zagadnienie szkolne, to zupełnie wystarczy stwierdzić następujący fakt, że na terenie całego woj. poleskiego, na terenie województwa, które liczy zaledwie 5% Polaków, niema wcale szkoły ani białoruskiej, ani ukraińskiej.</u>
          <u xml:id="u-10.10" who="#PDzięgielewski">O oświacie pozaszkolnej i mowy być nie może. Każdy ruch samodzielny w tej chwili się likwiduje, a przywódcy jego zwykle, prędzej, czy później, znajdują się w kryminale. Dochodzi do tego, że nawet związki zawodowe nie mogą się organizować. Związki zawodowe, które są powoływane do wywalczania lepszych warunków płacy i lepszych warunków pracy, które są pod kierownictwem P. P. S., a więc już nie żadnej organizacji mniejszości narodowej, są również traktowane jako antypaństwowe. Nie wolno się robotnikom zbierać dla omówienia takich spraw, jak podwyżka płac. Panowie starostowie nie dają zezwolenia, uważają, że ruch ten jest zupełnie zbyteczny.</u>
          <u xml:id="u-10.11" who="#PDzięgielewski">Proszę Panów, już p. referent Putek mówił, jak samorząd wygląda w województwach centralnych. Ale jeżeli przejdziemy na Kresy, na teren działania rozporządzeń b. komisarza generalnego Ziem Wschodnich, t. j, na teren Białorusi i części Polesia, to zobaczymy, że tam samorząd jest istną parodją. Starosta wyznacza radnych gminnych bez ceremonii, wójtów i sołtysów, i to jest aparat w jego ręku. Dochodzi do tego, że np. radnych miejskich w Pińsku dlatego, że są w opozycji, p. wojewoda przez Ministerstwo pozbawia mandatów, wybrany prezydent tego miasta zatwierdzony, urzędujący przez pewien czas, Zostaje później odwołany bez podania motywów. Jak p. wojewoda tylko chce jest zawsze jakiś wojskowy, który w tej chwili tam wstąpi.</u>
          <u xml:id="u-10.12" who="#PDzięgielewski">Jeżeli weźmiemy np. działalność policji to musimy z całą obiektywnością stwierdzić, że to jest na Kresach Wschodnich element na j bardziej destrukcyjny i najbardziej zdemoralizowany, jaki sobie można wyobrazić. Odgrywa on dziś rolę jakby karnych oddziałów na Kresach. Ten stosunek władzy administracyjnej do wszelakiego rodzaju działalności policji jest niebywały. Zeznanie fałszywe po większej części jednego policjanta wobec sądu i wobec administracji ma większe znaczenie niż 30 świadków odwodowych w danej sprawie. I przeciwko temu niema żadnego hamulca, aby położyć tamę tej działalności.</u>
          <u xml:id="u-10.13" who="#PDzięgielewski">A teraz, czy policja bije? Otóż zda je się, że i p. Maleszewski w swoim czasie oświadczył, i z tego była sprawa, że policja bije i bić będzie. Gdyby p. Maleszewski udał się na Kresy, toby się przekonał, że policja rzeczywiście spełnia swe obowiązki nadzwyczajnie. Wystarczy tylko wspomnieć, że p. minister Składkowski otrzymał interpelację, na którą do dziś nie odpowiedział, w sprawie bicia więźniów politycznych w więzieniu, jak np. w Pińsku gdzie policja weszła do więzienia, bijąc wszystkich i zrzucając ze schodów. Wystarczy taki fakt, że na rozprawie w Pińsku sąd okręgowy uniewinnił chłopów, oskarżonych o komunizm, od winy i kary i przewodniczący rozprawy w motywach ustnych zakomunikował, że dlatego uwalnia, ponieważ były zeznania, wymuszone biciem w pięty i laniem wody do płuc. To są fakty, którym zaprzeczyć nie można. I dlatego, też dzieło p. Składkowskiego triumfuje. Wielbiciele p. Składkowskiego mogą się tem cieszyć.</u>
          <u xml:id="u-10.14" who="#PDzięgielewski">My ze swej strony uważamy, że dotychczasowy stosunek do Kresów Wschodnich musi ulec zasadniczej i gruntownej zmianie.</u>
          <u xml:id="u-10.15" who="#PDzięgielewski">To leży w interesie całego Państwa, Nie może być tak, żeby najlepsze chęci jednostek, jak i całych organizacyj były traktowane jako antypaństwowe, bo rzeczywiście musi się wtedy wytwarzać taka psychoza, że ludzie ci, chcąc się na kimś oprzeć, przy takiej udręce muszą się stawać wrogami Państwa. Proszę Panów, temu się nie należy dziwić. Gdyby z nami postępowano w ten sposób, łączylibyśmy się z największymi wrogami tego kraju i prowadzilibyśmy o to walkę, I dlatego nic dziwnego, że dzisiaj ludność na Kresach Wschodnich ciąży ku Wschodowi, bo tu niema zaspokojenia swoich potrzeb ani gospodarczych, ani kulturalnych, ani politycznych. Proszę Panów, my żyjemy w XX wieku. Wojna zrobiła to, że wszystkie narody ujarzmione albo już wywalczyły swoją niepodległość, albo walczą o nią i byłoby dla Białorusinów czy Ukraińców zgubne i niegodnem naszego szacunku, gdyby nie mieli swoich aspiracji wyzwoleńczych.</u>
          <u xml:id="u-10.16" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S. i mniejszości narodowych.)</u>
          <u xml:id="u-10.17" who="#PDzięgielewski">My ten ruch powinniśmy uszanować i pomóc im w ich pracy,</u>
          <u xml:id="u-10.18" who="#PDzięgielewski">My, jako P. P. S., stojąc na stanowisku samodzielności narodów, będziemy w Polsce walczyć o prawa tych mniejszości narodowych. My wiemy, że rządy dyktatorów mogą się ograniczać do kurczowego trzymania się przy władzy. Kwestyj wielkich, zagadnień takich, jak sprawa mniejszości narodowych w Polsce, one nie rozwiążą. I dlatego, proszę Panów, odpowiedzialność za rozwiązanie tego ważnego problemu dla 1/2 społeczeństwa Polski, musi być w ręku Sejmu, Sejm tylko tę sprawę może rozwiązać, a nie rządy dyktatorów,</u>
          <u xml:id="u-10.19" who="#komentarz">(Oklaski na ławach P. P. S.).</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#WicemarszałekRóg">Głos ma p. poseł Harniewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#PHarniewicz">Wysoki Sejmie! Normalny rozwój gospodarki wymaga, żeby świadczenia na rzecz Państwa odpowiadały sile płatniczej społeczeństwa. Nie można w zwykłych warunkach życia brać tytułem podatków znacznej części zysku, przez co pozbawia się gospodarstwo społeczne warunków postępu. A dzieje się zupełnie źle, jeżeli dla zapłacenia podatków państwowych czy samorządowych obywatel musi sięgać po swoją substancję majątkową. Niestety, tak jest w Polsce w tym roku budżetowym. Weszliśmy w okres ciężki gospodarczo, wszak podatnik płaci podatki częścią swego majątku. Dziś często się zdarza, że chłop musi sprzedawać bardzo potrzebną krowę ewentualnie konie, a zachodzą wypadki, że dla opłacenia podatków musi sprzedawać nawet grunt. Źle jest, jeżeli przemysłowiec nie jest w stanie wykupić patentu, bo tak jest obciążony podatkami.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#PHarniewicz">Oczywiście bywają w państwie warunki takie jak wojny, czy jakaś żywiołowa klęska, kiedy trzeba dźwigać nadmierne obciążenie podatkowe. Jestem przekonany, że w większości społeczeństwa polskiego nie będzie rozgoryczenia z tego powodu, ale ono zaciśnie pięści, zaciśnie pasa i o ile konieczność Państwa będzie tego wymagała da Państwu ponad swoje siły. Ale jeśli obecnie, żyjąc w czasach pokojowych i w czasach normalnych, dźwigamy nadmierne ciężary podatkowe, to oczywiście w sercach podatników rodzi się niezadowolenie. Jesteśmy świadkami niezadowolenia z wielkich obciążeń podatkowych. 0 tem nie trzeba dużo mówić. Wystarczy pójść na polską wieś, do miasteczek, do miast, aby się dokładnie o tem przekonać. Jeżeli budzi się wśród społeczeństwa, wśród podatników niezadowolenie wskutek ciężarów podatkowych, zdawałoby się, że w tych warunkach administracja państwa zrobi wszystko, aby to niezadowolenie złagodzić, zmniejszyć. Niestety, polityka administracyjna Min. Spraw Wewnętrznych niezadowolenia płynącego z powodu przeciążenia podatkowego nie zmniejsza, a raczej powiększa. Urzędnicy Min. Spraw Wewn., poczynając od najwyższego, kończąc na najniższym, póki są na swych stanowiskach muszą zapomnieć, co to jest polityka, muszą zapomnieć o różnicach partii, światopoglądów politycznych, a winni pamiętać o prawach obowiązujących, o ustawach i w myśl prawa, w myśl obowiązujących ustaw kierować nawą państwową. Gdy urzędnicy Min. Spr. Wewn. będą tak rządzić, będziemy mogli powiedzieć, że w całej pełni zażywamy dobrodziejstw, jakie nam dała niepodległość. System i polityka administracyjna w państwie polskiem od lat przeszło 3-ch nastawione są na inny ton, nastawione są na zwalczanie t, zw. partyjnictwa. Pod wyrazem partyjnictwo b. dużo administracja państwowa rozumie, Śmiem twierdzić z całą stanowczością, że walka pod pozorem partyjnictwa wydana jest całemu społeczeństwu, wszystkim organizacjom, nawet poszczególnym osobom, o ile nie dają się wciągnąć i zaprząc w rydwan t. zw. sanacji moralnej.</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#PHarniewicz">Największym grzechem tego nastawienia jest pogwałcenie prawa i sumienia obywatelskiego podczas ostatnich wyborów do Sejmu. O tem pogwałceniu tyle się mówiło i nagromadziło się tyle materiału, że oczywiście nie mam zamiaru dziś tego szerzej poruszyć. Ale, proszę Panów, nie byłoby pełnej charakterystyki tego, można powiedzieć, dramatycznego zajścia w Państwie Polskiem, gdybym pominął jeden dowód, który, jestem przekonany, nie zostanie zrównoważony całemi stosami innych. Odczytuję go Wysokiej Izbie: Okręgowa Komisja Wyborcza w Lidzie po rozpatrzeniu listy Nr. 25 Pol. Bloku Katolickiego P. S. L. „Piast” i Chrz. Demokracji zważywszy, że oznaczenie tej listy wprowadza w błąd politycznie nieuświadomionych wyborców Polaków katolików, wskazując, im, że głosowanie na tę listę jest jakoby aktem religii katolickiej i dowodem polskości, a temsamem obowiązkiem Polaków katolików, postanowiła listę Nr. 25 na zasadzie art. 49 punkt 2, ustawy o ordynacji wyborczej do Sejmu unieważnić”.</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#PHarniewicz">Znajdźcie Panowie większy dowód na nadużycia Konstytucji, pogwałcenie sumienia wyborczego polskiego. Mogą być listy komunistyczne, białoruskie, żydowskie, a listy polskiej katolickiej nie może być w myśl komentarzy pewnych dygnitarzy.</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#PHarniewicz">Chociaż naskutek żywiołowego niezadowolenia i gorącego oburzenia ludności, lista ta została jednak przywrócona, ale sprawcy zamachu na sumienie narodowe polskie i katolickie nie zostali ukarani, lecz dostali awansy, dobre posady i krzyże zasługi. Oto system, jaki panuje w Państwie po przewrocie majowym, system, który zadaj e wielką krzywdę i szkodę państwowości polskiej. A dzieje się to niestety na kresach. Poseł polsko-katolickiej listy dwa lata — Panie Ministrze — ma zakneblowane usta, złożę Panu Ministrowi tego dowody. Prośby o odbycie zgromadzenia Województwo Nowogródzkie począwszy od końca roku 1928 stale odrzuca, powołując się na tymczasowe rozporządzenie komisarza generalnego z dn. 25 maja 1919 r. Oczywiście nie ma odwagi powiedzieć, że nie pozwala na polskie katolickie o treści wybitnie państwowej zgromadzenia, ale używa się kabalistycznych tłumaczeń tymczasowego rozporządzenia. Np. p. wojewoda, czytamy w jednym dokumencie, nie zezwala Panu na urządzenie zgromadzenia w Iwieńcu, pogranicznem miasteczku, na skutek nieścisłego określenia miejsca odbycia zgromadzenia. Chociaż w podaniu było napisane: Na placu przed kościołem. Miasteczko liczy do 3 tysięcy ludności. Podobnych dowodów wykrętnego pogwałcenia prawa mam dużo Uprzejmie proszę p. Ministra o wezwanie p. wojewody Beczkowicza, aby koniec położył tego rodzaju praktykom.</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#PHarniewicz">Dużo mówiono w Sejmie o pogwałceniu przez administrację ustaw określających prawa obywatelskie. Muszę z dziedziny samorządu kilka jaskrawych nadużyć przytoczyć. W samorządach gwałcone jest sumienie obywatelskie, w procedurze wyborczej i niezatwierdzeniu wyników wyborów przez administrację. Gdy z wyborów najsumienniej przeprowadzonych wychodzą prawdziwi przedstawiciele ludności, jednak z pobudek czysto politycznych nieodpowiedni i niemili p. staroście, wtenczas unieważnia się wybory. Mianuje się często czy to wójta, czy burmistrza, a nawet prezydenta wbrew całej ludności, wbrew Radzie Miejskiej. Nie mogę pominąć krzyczącego pogwałcenia woli wyborców i woli Rady Miejskiej, popełnionego przy narzuceniu prezydenta Grodna p. Rączaszka, który w głosowaniu Rady Miejskiej dostał zaledwie 4 głosy na 35 głosujących, został jednak narzucony ludności. Czy w tych warunkach może być mowa o rozbudowie samorządu i przygotowaniu obywateli do przyszłej służby państwowej. Takie wypadki ignorowania woli społeczeństwa są masowe. Administracja nie zwraca uwagi na moralność swoich nominałów. Znam wypadek, kiedy pewna jednostka bardzo niskiej moralnej konduity, która się bardzo przyczyniła w czasie akcji wyborczej na rzecz jedynki, została mianowana wójtem w Różance Pacowskłej pow. lidzkiego, a mianowany wójt zebrał chłopów, poprowadził w czasie nabożeństwa pod kościół i powiada: Patrzcie, jaka to jest buda, wskazując na kościół.</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#PHarniewicz">Nie stoi na wysokości zadania gospodarka w samorządach, wykonywanie budżetu. Te sprawy są w dziedzinie zupełnej dowolności. Zatwierdza się budżet, ale według swego własnego widzimisię, wbrew woli opinii, wbrew wydziałom powiatowym, dodaje się na cele nic wspólnego nie mające dodatkowe sumy. Mam tu na myśli działalność p. wojewody białostockiego Kirsta, który powołał do życia t. zw. „Przystań” — towarzystwo dobroczynności. To województwo jest wyjątkowo pokryte siecią zasłużonych i znanych z dobroczynności instytucji, a więc po co nowe kreować, raczej należałoby wesprzeć towarzystwa istniejące, bo przecież wszelka reorganizacja powoduje straty w pracy dobroczynnej instytucji. Jednak z powodów czysto politycznych lekceważy się zasłużone istniejące towarzystwa i tworzy się nowe, a do budżetu już po zatwierdzeniu dodaje się 12.000 złotych, jak było w Grodnie.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#PHarniewicz">Nie można przejść do porządku dziennego, nie poruszając zagadnienia tak ważnego tak zwanych szarwarków. To jest rzecz zdawałoby się drobna, ale często przyprawia ona o wielkie rozgoryczenie ludność wiejską. Ludność musi płacić podatki drogowe, a jednocześnie musi spełniać powinność szarwarkową i nie wie, gdzie się kończy jedno, a gdzie się zaczyna drugie. Sprawą szarwarków kierują ludzie bardzo mało z nią oznajmieni. Wiem o wypadku, kiedy zwołano całą gminę dla spełnienia powinności szarwarkowej, i to w bardzo zajmującej okoliczności, bo przed samym przyjazdem p. wojewody z wizytacją i w gorącym czasie robót wiosennej siejby. Tysiące furmanek spędziły cały dzień stojąc bez zatrudnienia, bo jakiś pan drogomistrz nie potrafił ich zużyć do pracy i po zmarnowaniu drogiego czasu pojechał do domu. To jest wielki chaos i lekceważenie ludzi i ich mienia, i to trzeba zmienić. Podobne wydarzenia nie rodzą w masach zadowolenia, ale rozgoryczenie.</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#PHarniewicz">Polityka rządu pomajowego nie zdała gospodarczego, ani administracyjnego egzaminu, szczególniej gdy weźmiemy pod uwagę masowe łamanie ustaw. Największa jednak wina systemu sanacyjnego jest ta, że rząd pułkowników nie uszanował honoru narodowego. Ministrowie i wyżsi urzędnicy składają uroczystą przysięgę, że będą bronić i szanować honor narodu i honor Państwa — i oto w jednej z mów o konstytucji p. Świtalski użył następującego zwrotu: „Mogą być bardzo liberalne i dobre prawa w paragrafach konstytucyjnych, ale wszystko zależy od ich wykonania, wyobraźmy sobie, że na stanowisku ministra spraw wewnętrznych będzie przedstawiciel stronnictwa narodowego. To przecież ten człowiek będzie musiał systematycznie pozwalać na ekscesy antyżydowskie, ażeby w ten sposób zasilać ideologię swoich wyznawców”. Proszę mi znaleźć równej miary krzywdę, jaką można Państwu wyrządzić, rzucając zniewagę narodowi. To robi minister, mówi premier do całego świata, że w Państwie Polskiem mogą być wypadki ekscesów antyżydowskich. Muszę kategorycznie sprzeciwić się takim zarzutom i insynuacjom wysokiego urzędnika państwowego. Muszę z całą stanowczością przeciw takiej zniewadze narodu wystąpić, która była popełniona w nienawiści partyjnej. Niema mowy o jakichkolwiek ekscesach antyżydowskich w Państwie Polskiem, nikt tego nie dowiedzie przez cały bieg naszej historii.</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#PHarniewicz">Ale za czasów rządów pułkowników zdarzyły się wypadki innego rodzaju, na skutek przesadnego liberalizmu doszło do ekscesów antypolskich przez żydów. Mam na myśli choćby rozgromienie kinematografu polskiego w Lidze przy zupełnej bierności władz polskich. Ekscesy antypolskie i antykatolickie we Lwowie, gdzie sprofanowano katolicką procesję i szereg innych wypadków. Jestem za liberalizmem, ale przeciw hiperliberalizmowi. Dziś pod tym względem jest przesada. Najlepszym świadectwem, że w Polsce mniejszości żydowskiej dzieje się dobrze, gdy wieczny oskarżyciel Państwa i narodu polskiego p. Grunbaum niedawno oświadczył: „Nastąpiła odwilż, jest świt wiosny. Zrobiliśmy szparę w budżecie Państwa, musimy zrobić szeroki wyłom”. Ale p. Grunbaum nie chciał powiedzieć o tem, że wyłom uczynił na całej granicy wschodniej przedtem p. minister Składkowski, który bez żadnego ograniczenia wpuścił do Polski 600.000 żydów i to w dodatku ludzi, których papiery niezawsze były w porządku. I to dzieje się wobec przeludnienia w Polsce. Emigracja polskich chłopów utrudniona, a do Polski zjeżdżają z całego świata ludzie i urządzają się w Polsce doskonale. Setki tysięcy żydów przyjeżdża z Rosji bolszewickiej, uzbrojonych w wielkie kapitały i zorganizowanych. Zaludniają nasze wschodnie województwa. Niedawno słyszeliśmy wielką rację p. przez. Dąbskiego, pod którą całkowicie się podpisuję, że na lud wiejski nałożono kajdany lichwy procentowej. Pytam się tylko, kto te kajdany w przeważającej ilości wypadków nakłada, jak nie ci, którzy przybyli z Rosji z wielkiemi kapitałami? Tutaj jest kompletna bezradność i bezczynność administracji państwowej. Bywa tak, że kiedy wiejska baba przyniesie na rynek masło, czy jajka, a odważy się kilka groszy żądać ponad cenę rynkową, to idzie do komisariatu, podlega karom administracyjnym. Ale nie znam wypadku, żeby lichwiarz, który odważy się brać miesięcznie 15 i więcej procent, był pociągnięty do administracyjnej odpowiedzialności. Takie rzeczy dzieją się bardzo często. Zwracam się do posłów ludowych i twierdzę, że jeżeli Panom na sercu leży los chłopa polskiego, musicie złożyć tego dowody. Muszą z ugrupowań polskich umiarkowanych i ludowych wyjść ustawy, normujące imigrację do Państwa Polskiego. Nie bójcie się krzyku o jakieś zacofanie, wstecznictwo i antysemityzm, zróbmy na ta wzór amerykański. W Ameryce Północnej mieszka przeszło 2 miliony Polaków, a tylko 9.000 Polaków rocznie może wjechać do Ameryki. Musimy unormować i u nas ten stosunek, musimy wprowadzić porządek w życie imigracji do Polski. Nie możemy przechodzić spokojnie nad tem zjawiskiem, że wskutek przesady w liberaliźmie przyjeżdżają do nas setki tysięcy żydów, a nasz chłop nie mając pracy, musi przymierać z głodu na wsi.</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#PHarniewicz">Jestem za liberalnem traktowaniem spraw mniejszości narodowych. Jeżeli dziś jest kwestia t. zw. mniejszości narodowych, to tylko dlatego, że sfery dziś rządzące postawiły tę kwestię ponad miarę możności i ponad miarę potrzeby. Usiłują rozwiązać tę sprawę przez utworzenie państw niepodległych słowiańskich, jako łańcucha oddzielającego Polskę od Rosji. Pozostawiamy mniejszościom słowiańskim tworzenie swoich własnych państw, ale muszę tutaj z całą stanowczością w imieniu polskiego społeczeństwa na kresach oświadczyć, że nigdy nie zgodzimy się, żeby w granicach Państwa Polskiego powstało niepodległe państwo czy to białoruskie, czy to ruskie. W granicach Państwa Polskiego, w granicach zakreślonych historią naszą dziejową, walecznością, bohaterstwem i krwią naszego narodu może być państwo tylko polskie, a nie białoruskie, czy ruskie. Jesteśmy za tem, żeby wszystkie mniejszości korzystały z szerokich praw, zastrzeżonych Konstytucją polską, muszą być uwzględnione słuszne potrzeby w zakresie duchowym i językowym, ale trzeba raz wreszcie powiedzieć, że nie można mniejszościom narodowym podsuwać t.zw. teorii autonomicznych, bo to tylko rozpala ich dążności separatystyczne i stwarza niepotrzebne konflikty między ludnością polską a mniejszościami na kresach.</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#PHarniewicz">Dla urzeczywistnienia pomysłów czy planów autonomiczno-federacyjnych system dziś rządzący zwalcza wpływy polskie na kresach. Nie można kosztem materialnym, moralnym, czy kosztem posiadania narodu polskiego na kresach załatwiać kwestii mniejszości narodowych. Sprzeciwiamy się temu najkategoryczniej. Zwolennicy obecnego reżimu porównywują dzisiejszą epokę z epoką Batorego, zachodzi tu wielka różnica. Batory szedł na Wschód, niosąc polski wpływ, polską cywilizację i chrześcijaństwo, ale w oparciu o polskie społeczeństwo i jemu się to wielkie dzieło udało. Robota, którą dziś się prowadzi na kresach, idzie po linii osobistych planów, bez oparcia o polskie społeczeństwo, w walce ze społeczeństwem. Przez to cała koncepcja nie udaje i nie uda się.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#PHarniewicz">Na zakończenie muszę zaznaczyć, że wykonanie budżetu tak wielkiego, jaki mamy na ten rok, wymaga przedewszystkiem spokoju w narodzie, wymaga sprawiedliwości administrowania Państwem. O wiele będzie łatwiej zrealizować duży budżet, jeżeli administracja państwowa zechce złagodzić nastroje niechęci, a musi to zrobić w swoim interesie i interesie Państwa. W dobrych nastrojach da się łatwiej i lepiej zrealizować budżet. Nie tylko Rząd musi prowadzić politykę pacyfikacyjną, łagodzącą, ale wszystkie stronnictwa sejmowe muszą nastawić swoją pracę na tę nutę. Za dużo jest u nas dzisiaj negatywizmu, dzisiaj mamy zadużo kłótni i w Sejmie. Komu się podoba kłócić, niech się kłóci, ale ludzie, którzy chcą pozytywnie pracować, powinni odciąć się od bloku B. B., zwalczającego stronnictwa i partie. Jeżeli jemu się podoba, niech używa na kłótni. Przykro oczywiście jest, jeżeli w walce partyjnej blok B. B. zapomina o wszystkiem świętem: o honorze, o słuszności, czego dowód najlepszy mieliśmy choćby wczoraj w przemówieniu p. Kościałkowskiego, który powiedział, że większość Sejmu polskiego, skreślając 2 miliony z funduszu dyspozycyjnego Marszałka Piłsudskiego, ułatwia robotę szpiegom.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#PHarniewicz">Jestem głęboko przekonany, że gdyby p. Kościałkowski szczerze wierzył w to, co mówił, toby wystąpił z Sejmu. Napewno by nie chciał siedzieć obok szpiegów i z kolegami sejmowemi by się nie witał. Rzuca więc świadomie fałszywe oskarżenie, aby więcej pogłębić partyjną niechęć i waśnie. Czas z tem skończyć. Jeżeli ludzie chcą walki, niech walczą z wiatrakami. Czas przejść do pozytywnej pracy. Gdy jako młody poseł spoglądam na te ławy sejmowe, to wprost przerażenie i strach człowieka przejmuje, przypomina się straszna scena z „Wesela” Wyspiańskiego, kiedy w takt monotonnej muzyki widzi się jakiś taniec chochoła przy strasznym refrenie:</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#PHarniewicz">„Miałeś chamie złoty róg, miałeś chamie czapkę z piór, czapkę z głowy wicher zmiótł, został ci się jeno sznur”.</u>
          <u xml:id="u-12.15" who="#PHarniewicz">Dość tego tańca wśród złości i nienawiści. Powinniśmy wreszcie z tem skończyć a przejść do pozytywnej pracy, pracy dla narodu i Państwa. Dajemy Państwu budżet, ale musimy dać mu jeszcze więcej niż budżet. Polaków zawsze stać było na poświęcenie z krwi i mienia, a często brakło zgody i jedności w ważnych zagadnieniach państwowych. Niech naszym programem i zadaniem będzie dać Państwu pieniądze, sumiennie i odważnie krytykować postępowanie Rządu, sprzeciwiać się złemu, ale nie zapominać o zgodzie i jedności narodowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekRóg">Głos ma p. Kuzyk.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#PKuzyk">Wysoka Izbo! Nowoczesne państwo powinno regulować stosunki między sobą a swymi obywatelami na podstawie pewnych norm prawnych. Z jednej strony nakłada państwo na obywateli pewne obowiązki, nakazując albo zakazując pewnych działań, które obywatel pod grozą sankcji karnych wykonywać, względnie których zaniechać musi, z drugiej strony państwo powinno zabezpieczyć obywatelowi korzystanie z pełni uprawnień, jakie wynikają już z samego prawa obywatelstwa. Ocena prawna wzajemnego stosunku między państwem a obywatelami powinna wychodzić z założenia, czy te dwa czynniki przestrzegają norm prawnych, które regulują ich wzajemny stosunek. Ocena działalności państwa względem obywateli przejawia się w państwach wogóle działalnością różnych resortów, w Polsce zaś przedewszystkiem działalnością Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Z tego też wynika praktyczna konsekwencja, że społeczeństwo wogóle, a w szczególności społeczeństwo ukraińskie, ocenia działalność Państwa wobec obywateli według pracy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tego resortu, w którym ześrodkowuje się cała polityka narodowościowa i który jest generał-gubernatorstwem wobec narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-14.1" who="#PKuzyk">Zasadniczą prawdą w dziedzinie polityki narodowościowej w Polsce jest fakt traktowania polityki narodowościowej nie z punktu widzenia prawno-politycznego, lecz karnie policyjnego, a raczej nawet policyjno-wywiadowczego. Niema nawet, prawdę powiedziawszy, czego dziwić się temu, albowiem są to logiczne skutki samej technicznej organizacji, wypracowanej przez wydział narodowościowy. Otóż Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wyrabia sobie opinię o ruchu ukraińskim na podstawie sprawozdań wojewodów, którzy z kolei opierają się o relacje starostów, ci zaś ostatni swe oczy i uszy mają w postaci policjantów. Oczywiście, że trudno żądać od policjanta, ażeby był czemś więcej, aniżeli tylko policjantem.</u>
          <u xml:id="u-14.2" who="#PKuzyk">Władza administracyjna, przestrzegająca na każdy kroku przepisów prawnych wobec obywateli, wychowuje społeczeństwo w duchu praworządności. I naodwrót, jeżeli administracja, zachowując pozorną, formalną legalność, używa swych uprawnień do faworyzowania pewnych grup politycznych czy narodowych, to podkopuje poczucie prawa wśród społeczeństwa, demoralizuje ludność, a niemniej i siebie. Taki stan rzeczy istnieje na ziemiach ukraińskich, gdzie wskutek wypaczonej działalności władzy administracyjnej rozstrzyga się kwestię narodowościową ze stanowiska agenta policyjnego, który w każdej działalności ludności ukraińskiej widzi czyn karygodny, za który karać należy, a więc karze się każdego nie za to, co działa, lecz za to, co rzekomo myśli.</u>
          <u xml:id="u-14.3" who="#PKuzyk">Rozwiązywanie instytucji kulturalnych, jak „Proświta”, gimnastycznych „Łuh” i „Sokół”; karanie rodziców ogromnemi karami za to, że uczą prywatnie swoje dzieci, niezezwalanie po przeprowadzeniu plebiscytów antialkoholowych na zniesienie karczem, gdyż jest to „działalność antypaństwowa”, jak to w odpowiedzi na interpelację orzekł p. Składkowski, oto kwiatki obrony polskiej racji stanu na ukraińskich ziemiach przez władze administracyjne, pojmujące dobro Państwa wedle swej prymitywnej mentalności.</u>
          <u xml:id="u-14.4" who="#PKuzyk">Nie jest rzeczą obojętną, jaki jest stosunek obywatela do władzy. W normalnym ustroju demokratycznym jest to stosunek szacunku do władzy i stosunek zaufania. Pozwolę sobie stwierdzić, że stosunek nawet ludności polskiej do władz pogarsza się i to w tempie przyśpieszonem. Zapytuję p. Ministra, czy może wzbudzić wśród wsi ukraińskiej poszanowanie dla władzy działalność, która przejawia się np. w karaniu grzywną 20 zł. za pomalowanie krawędzi zewnętrznych ścian swego domu niebiesko-żółtym kolorem. Czy może rozbudzić szacunek ukaranie 3 włościan z Szlachciniec przez starostę w Tarnopolu 14-dniowym aresztem za pomalowanie tymże kolorem krzyża na cmentarzu?</u>
          <u xml:id="u-14.5" who="#PKuzyk">Proszę Panów, władzą, która krzywdzi swych obywateli, demoralizuje i ludność i siebie. Naród ukraiński w naturze swej miał szacunek do praworządności, do ustaw. Dzisiejsza władza w Polsce nauczyła lud ukraiński tego, że on szacunek ten stracił. My, przedstawiciele narodu ukraińskiego, mamy do władz polskich administracyjnych pretensję za zdemoralizowanie ludu ukraińskiego swem niepraworządnem postępowaniem.</u>
          <u xml:id="u-14.6" who="#PKuzyk">P. Premier Bartel w swem expose, przechodząc do kwestii narodowościowej w Polsce, mówił również o lojalności mniejszości narodowych. P. Premier Bartel, jak wogóle władza polska, uważa, że podstawą wzajemnego stosunku między Państwem Polskiem a obywatelami, a w szczególności obywatelami niepolskiej narodowości, jest t. zw. lojalność. Przymiotnik ten oznacza to samo, co przychylny władzy, osławione „błagonadiożny”. Według słów p. Bartla i według praktyki, która ustaliła się w Państwie Polskiem, mniejszości narodowe powinne korzystać z konstytucyjnie im przyznanych praw tylko wtedy, gdy będą lojalne, to znaczy przychylnie usposobione do władzy. Przestrzeganie ustaw, spełnianie obowiązków, nałożonych na każdego obywatela, nie daje jeszcze obywatelowi ukraińskiemu tych praw, które zagwarantowała Konstytucja. Najważniejsza rzecz, to błagonadiożnost. To jest ten psychiczny nastrój obywateli do władzy, o którego istnieniu na ziemiach ukraińskich decyduje nie Minister Spraw Wewnętrznych, czy wojewoda lub starosta, lecz policjant. To samo niegdyś głosiła władza carsko-rosyjska względem narodu polskiego i ukraińskiego. W Rosji istniały wprawdzie ustawy, lecz nie były one najwyższym regulatorem życia społecznego, nie były one jedynemi miarodajnemi normami, regulującemi wzajemny stosunek między państwem a obywatelami. Stosunek ten regulował w Rosji rząd carski w pierwszej mierze na podstawie subjektywnej oceny osławionej błagonadiożnosti obywatela. Na tę niesłychaną w praworządnych państwach praktykę rządu carskiego wskazuje ideolog Narodowej Demokracji St. Grabski, który w swem studium „Rewolucja” powtarza za prof. Mossoniusem następujące słowa: „Rosjaninowi, mówi prof. Grabski, jest rzymskie i europejskie pojęcie prawa obce i więcej niż obce; prawo jako coś takiego, co stale reguluje życie, jest dla Rosjanina przeszkodą do utrzymania porządku w rosyjskiem tego wyrazu znaczeniu. Tem, co dla Rosjanina zastępuje pojęcie praworządności, legalności, jest pojęcie błagonadiożinosti. W znaczeniu państwowem, błagonadiożnyj jest ten, kto dobrowolnie, z przekonania, czy z usposobienia, z rozumu, czy z temperamentu, idzie w tym kierunku, który jest dla naczelnego kierownictwa państwa pożądany. W porządku względem państwa jest nie ten, kto ściśle stosuje się do istniejących przepisów prawa, ale ten, kto jest zgodnie z tonem ogólnym państwa nastrojony. Kto jest dostatecznie błagonadiożnym i kto zdołał ten swój nastrój w sposób dostatecznie wyraźny i niewątpliwy ujawnić, ten może bez wielkich obaw rozminąć się tu i ówdzie z pisanem prawem pozytywnem. ale — „niebłagonadiożnyj” nie jest przez najściślejsze nawet przestrzeganie przepisów prawa od niemiłych przygód zawarowany”.</u>
          <u xml:id="u-14.7" who="#PKuzyk">Czy oświadczenie p. Premiera nie jest analogiczne do przytoczonej charakterystyki rządów carskich? Czy tu tak samo jak i tam nie wymaga się błagonadiożnosti od obywateli, czy tu tak samo jak i tam wskutek braku błagonadiożnosti nie odmawia się wszelkich praw ludności ukraińskiej? Na kwestię ukraińską i wszystkich tych Ukraińców, którzy ją podnoszą, rządy polskie patrzą takiemi oczyma, jak konfident na podejrzanego o zbrodnię kradzieży, a mianowicie czy nie możnaby podejrzanego osobnika posadzić do kryminału i w ten sposób pozbyć się z głowy całego kłopotu śledzenia go. Dlatego, mówiąc o polskiej polityce narodowościowej, nie możemy nazwać jej inaczej, jak polityką policyjną, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych ministerstwem policji. Wskazuje na to też budżet tegoroczny, który na policję przeznacza 125 milionów zł., a więc połowę całego budżetu Ministerstwa. Oto kilka przykładów polityki policyjnej na ziemiach ukraińskich.</u>
          <u xml:id="u-14.8" who="#PKuzyk">O samorządzie mówić nie będę. Omawiał ten problemat niedawno z tej trybuny mój kolega Celewicz. Zresztą czy jest celowe mówić o tem, czego niema? A samorządu u nas niema. Samorządu powiatowego wcale na ziemiach ukraińskich niema, a nad samorządem gminnym jest tylko cyniczny gwałt, popełniany przez organa policji. Bronienie swych praw ustawowych przez radę gminną uważa się za antypaństwowe działanie i taką radę z miejsca się rozwiązuje, jak to miało miejsce w powiecie podhajeckim. Jeden przykład niech zilustruje nasze stosunki na polu samorządowem.</u>
          <u xml:id="u-14.9" who="#PKuzyk">Dnia 17 września b. r. we wsi Szydłowce, pow. Kopyczyńce woj. tarnopolskie posterunkowy Józef Abrahamowicz odebrał od naczelnika gminy Pawła Mikulskiego akta urzędowe i pieczęć gminną i oddał je do rąk Romana Tracza. Na skutek tego nadużycia posterunku policji państwowej wniósł przeciw niemu naczelnik gminy Paweł Mikulski doniesienie do Prokuratury Państwa o zbrodnię nadużycia władzy urzędowej — W kilka dni później otrzymał naczelnik gminy Paweł Mikulski pismo ze starostwa z datą Kopyczyńce 16 października 1929 r. do L. 8497/3, następującej treści: „Utrzymuje się w mocy odebranie od Pana urzędowania przez Posterunek P. P. w Sidorowie i oddanie tego urzędowania do rąk zastępcy naczelnika gminy w Szydłowcach”. Zamiast ukarania posterunkowego za pogwałcenie ustawy starosta aprobuje zarządzenie posterunkowego, chociaż nawet on sam nie ma prawa zawieszać naczelnika gminy bez odpowiedniego wniosku wydziału powiatowego. Oto, Panowie, rzeczywistość, oto samorząd, nad którym władzę nadzorczą posiadają policjanci.</u>
          <u xml:id="u-14.10" who="#PKuzyk">Starostowie zmuszają ukraińskie gminy do wstawiania do budżetów gminy po 100 zł. na szkolnictwo w Prusiech wschodnich jakoteż na inne cele polskie, a równocześnie skreślają uchwały na szkolnictwo ukraińskie, jak to było w powiecie kopyczynickim.</u>
          <u xml:id="u-14.11" who="#PKuzyk">Przeciw samowoli starostów, którzy gwałcą najistotniejsze prawo rady gminnej, prawo układania budżetu, wnoszą poszczególne gminy rekursy do Województwa.</u>
          <u xml:id="u-14.12" who="#PKuzyk">Przeciw temu starostwo w Rohatynie zareagowało wobec gminy Żelibory w ten sposób, że wysłało do gminy zapytanie w sprawie rekursu, czy członkowie rady rzeczywiście podpisali ten rekurs, gdyż zachodzą poszlaki karnego przestępstwa. Oczywiście, w ten sposób stara się władza administracyjna odstraszyć radę gminną od obrony najistotniejszego jej prawa. Na sesji wójtów w styczniu b. r. starosta w Rohatynie zwrócił się do naczelników gminy temi słowy: Was buntują posłowie, abyście nie sporządzali budżetów wedle wskazówek wydziału powiatowego, ja wam oświadczam, że przeciw opornym znajdę środki prawne, które ich zmuszą do posłuchu.</u>
          <u xml:id="u-14.13" who="#PKuzyk">Jest to najoczywistszy gwałt na obowiązujących ustawach. I nie myślcie Panowie, iż o nim nie wiedzą władze centralne. One to tolerują. Ten system one zalecają.</u>
          <u xml:id="u-14.14" who="#PKuzyk">Mam przed sobą lwowski dziennik wojewódzki nr 16 z r. 1929, w którym jest 13 orzeczeń o rozwiązaniu towarzystw gimnastycznych „Łuh” i „Sokół”, jakoteż nr 1 za rok 1930, w którym mieści się aż 12 orzeczeń tego województwa o rozwiązaniu towarzystw gimnastycznych i straży ogniowej „Łuh”. Istniejącym zaś stowarzyszeniom zakazuje się lub ogranicza się ich działalność statutową. Zakazuje się odbywania wystaw teatralnych w czytelniach „Proświty”, koncertów Szewczenkowskich, zabaw tanecznych i t. p., a powód ku temu starostowie zawsze znajdą. Oto kwiatek. We wsi Staje, powiatu rawskiego, woj. lwowskiego pobili się parobcy o pastwisko gminne. Zbieg okoliczności zdziałał, że poszkodowany był narodowości polskiej, wobec czego posterunek w Korczminie zrobił doniesienie do starostwa w Rawie Ruskiej następującej treści: „Działacze ukraińscy starają się wszelkiemi sposobami nie dopuścić do zorganizowania się Strzelca i innych organizacyj po okolicznych wioskach, urządzają bardzo często zebrania w czytelniach „Proświty” pod pokrywką kulturalno-oświatową, gdzie w czasie tych zebrań wpajają w młodzież ruską nienawiść do ludności polskiej i powodują do demonstracyjnych wystąpień i t. d,”. Starostwo w Rawie Ruskiej zareagowało na zupełnie bezpodstawne doniesienie posterunku w sposób następujący: „Do Zwierzchności gminnej w Karaszowie, Karowie, Stajach i Uhnowie. Mając na uwadze stosunki bezpieczeństwa panujące w tamtejszej gminie i w okolicy, które w ostatnim czasie uległy pogorszeniu, zakazuje się aż do odwołania odbywania przez rusińskie stowarzyszenia na terenie gminy tamtejszej przedstawień scenicznych, jakoteż zebrań o charakterze zbiorowym”.</u>
          <u xml:id="u-14.15" who="#PKuzyk">Proszę Panów, bez przesłuchania któregokolwiek z wydziałów, jedynie na podstawie doniesienia posterunkowego, zawiesza starostwo w Rawie Ruskiej działalność wszystkich ukraińskich towarzystw w 4 gminach tego powiatu, co może być praktykowane tylko w razie ogłoszenia stanu wyjątkowego na pewnym obszarze. Oto w takich warunkach pracują nasze towarzystwa kulturalne.</u>
          <u xml:id="u-14.16" who="#PKuzyk">Rzeczywistą plagą dla ludności ukraińskiej, jedną z kar egipskich, są strzeleckie organizacje. Oto w Dryszczowie, powiatu rohatyńskiego, napadli Strzelcy na miejscowych Ukraińców, pobili ich tak dotkliwie, iż jednemu z nich Pawłowi Haranowi operowano nogę przestrzeloną, a policja prowadzi dochodzenia w tym kierunku, że postrzelony sam do siebie strzelał. To samo stało się w Roztoczkach powiatu dolińskiego, gdzie Strzelcy zabili gospodarza Stefana Koszczyńca, to samo stało się we wsi Przekalcy powiatu skałackiego i t. d. Wystarczy przeglądnąć nasze czasopisma, a można wyczytać prawie w każdym numerze wzmiankę o tych istnych orgiach, których dopuszczają się te organizacje. Jednakowoż działalności organizacji strzeleckich na tych terenach nikt nie zawiesza, owszem, władze powiatowe starają się dać tej organizacji pewną finansową podstawę, zmuszając poszczególne gminy ukraińskie do subwencjonowania tych organizacji pod tytułem fizycznego wychowania. Budżet prawie każdej gminy poprawia wydział powiatowy, wstawiając pewne cyfry na organizacje strzeleckie. Organizacje strzeleckie służą do rozbijania wieców i teroryzowania ludności ukraińskiej, np. jak to miało miejsce w Towstobabach powiat Podhajce i Olesku powiat Złoczów. Oświadczam, że wobec pasywności władz administracyjnych ludność nasza będzie zmuszoną chwytać się samoobrony i bronić się przed terorem organizacyj, popieranych przez teraźniejszy Rząd, bronić się przed organizacjami, które w niczem nie ustępują czarnosecińskim w carskiej Rosji.</u>
          <u xml:id="u-14.17" who="#PKuzyk">Nawet w dziedzinie gospodarczej policja stawia narodowi ukraińskiemu przeszkody. Nie będę wspominał o tysiącach kar administracyjnych wymierzonych spółdzielniom ukraińskim przez posterunkowych, np. za to, że spółdzielnię otwarto za prędko, albo za późno ją zamknięto. Posterunkowi nie zezwalają na odbywanie zgromadzeń spółdzielni, na odbywanie ankiet mleczarskich w spółdzielniach, jak to miało miejsce w Rachyni, pow. Dolina i Lubszy, pow. Rohatyn. Starostwo w Tarnopolu nie zezwoliło na odbycie ankiet w Bajkowcach, Kozłowie i w Zastawiu tegoż powiatu. Władze administracyjne nie zezwalają na odbywanie świąt spółdzielczych, jak to było w Brzeżanach, Dolinie, Łucku i t. d. Konfiskuje się nawet ulotki spółdzielni, nawołujące do kupna bibułek, produkowanych przez te spółdzielnie, jak to miało miejsce w związku spółdzielni w Borszczowie, gdyż posterunkowemu w Iwaniu Pustem nie podobało się, że w tej ulotce było umieszczone hasło: Swój do swego. Starostwo w Kossowie zażądało odcisku palców od członków zarządu i rady nadzorczej wszystkich spółdzielni powiatu, jak od zwykłych przestępców. Za odczyty agronomiczne nakłada się kary, agronomom Ukraińcom policja zabrania głosić nauki agronomiczne, gdyż do tego według niej są powołani jedynie agronomowie przy wydziałach powiatowych. W krajach zachodnio-europejskich cieszy się współdzielczość opieką i poparciem rządu, w Polsce traktuje się współdzielczość ukraińską jako akcję polityczno-kryminalną.</u>
          <u xml:id="u-14.18" who="#PKuzyk">Z tej trybuny mówił niegdyś Minister Składkowski, że policja nie bije, tylko strzela. Twierdzimy, że torturowanie więźniów, a specjalnie więźniów politycznych istnieje w całej rozciągłości. Mamy na to dziesiątki dowodów. To jest, proszę Panów, system, albowiem jeszcze nikogo z winnych nie pociągnięto do odpowiedzialności karnej.</u>
          <u xml:id="u-14.19" who="#PKuzyk">Posterunkowi z Ohladowa powiatu radziechowskiego przy przesłuchaniu włościan Michała Babi ja i Andrzeja Ostapczuka z Opłucka, jak również włościan z Babicza, bijąc ich, wyrywali włościanom włosy z głowy i w tej sprawie wpłynęło nawet doniesienie karne do sądu w Radziechowie, stwierdzone przez lekarza sądowego. To dowodzi, iż policja nie tylko strzela, lecz i bije.</u>
          <u xml:id="u-14.20" who="#PKuzyk">Proszę Panów, czas nie pozwala mi na wyprowadzenie na światło dzienne wszystkich praktyk kacyków machiny administracyjnej na ziemiach ukraińskich. A gdy któryś z kacyków już staje się niemożliwym i Zostaje przeniesiony do innego powiatu, policjanci chodzą po wsiach i zmuszają do podpisywania pisma następującej treści: „Jaśnie Wielmożny Panie Ministrze! My mieszkańcy wsi X powiatu turczańskiego dowiedzieliśmy się, że nasz Wielmożny Pan Starosta Tadeusz Zawistowski został z Turki przeniesiony. Odbiło się to u nas bardzo boleśnie, gdyż Pan Starosta Zawistowski z chwilą przyjścia do Turki zaczął faktycznie przeprowadzać rzetelną i zdrową sanację na każdem polu, zarówno ekonomicznem jak i politycznem, czego dowodem fakt, że w 57 wsiach są zorganizowane stronnictwa ugodowe pod nazwą „Czerwieńsko-ruska Zgoda”. Takie pisma są zapewne w ręku p. Ministra z wsi pow. turczańskiego w obronie starosty Zawistowskiego. Na takich oto podstawach stwarza się legendę o przywiązaniu ludności ukraińskiej do władz administracyjnych i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-14.21" who="#PKuzyk">Muszę jeszcze wspomnieć o wojnie administracji polskiej ze zmarłymi Ukraińcami, o walce z mogiłami bohaterów ukraińskich. Gdy ktoś niewiadomy wylał flaszeczkę atramentu na pomnik Orląt we Lwowie, istna burza zerwała się w obozie polskim. Ale gdy w Potutorach powiatu brzeżańskiego na pobojowisku z wielkiej wojny policja zmuszała miejscowych Ukraińców do rozkopywania w porządku utrzymywanych mogił ukraińskich strzelców i gdy policjanci przy akompaniamencie siarczystych słów kopali spróchniałe kości,</u>
          <u xml:id="u-14.22" who="#komentarz">(Głosy na ławach mniejszości narodowych: Łajdactwo! Barbarzyństwo!)</u>
          <u xml:id="u-14.23" who="#PKuzyk">nikt z obozu polskiego nie zareagował na te barbarzyństwa, a głos protestu oburzonej do dna duszy ukraińskiej w prasie skonfiskowano. I w ten idealny sposób zlikwidowano całą sprawę. Barbarzyńcom w ubraniach posterunkowych włos z głowy nie spadł, a t. zw. demokratyczny obóz polski milczał i zawsze milczy.</u>
          <u xml:id="u-14.24" who="#PKuzyk">Wszystkie powyższe fakty odnoszą się do 3 województw Galicji Wschodniej. Sądząc z oświadczenia p. Ministra Józewskiego na Komisji Budżetowej, województwa południowo-wschodnie są zapowietrzone, zaś w województwach północnych, szczególnie na Wołyniu panuje raj.</u>
          <u xml:id="u-14.25" who="#PKuzyk">Niema tam owego strasznego szowinizmu narodowościowego, niema inteligencji buntowniczej, jest tylko spokojny ludek ruski i panują tam zgoda i braterstwo. Wnioskuje też p. Jeżewski, że zdała należy trzymać Wołyń od owej zapowietrzonej krainy wschodnio-galicyjskiej, by nie dopuścić do szerzenia się zarazy. Podczas całej działalności jako wojewoda wołyński p. Minister eksperymentował. Eksperymenty p. Ministra Józewskiego na Wołyniu były, przyznać należy, dość oryginalne w formie, ale nie nowe w treści, albowiem znaliśmy u nas w Galicji tego rodzaju imprezy z grupą Twerdochliba, Ilkowa, Daniłowicza, każdy z nich miał za pieniądze rządowe wydawane pisma i każdy z nich razem z pismem swem po krótszem lub dłuższem spożywaniu starościńskiego lub wojewódzkiego chleba znikł z powierzchni ukraińskiego życia społecznego.</u>
          <u xml:id="u-14.26" who="#PKuzyk">P. Minister Józewski był na Wołyniu również gorliwym krzewicielem regionalizmu. Czem jest regionalizm w rzeczywistości, o tem wszyscy już wiemy; tak jak utrakwizm w szkolnictwie zniszczył nam szkołę ukraińską, tak samo regionalizm w życiu gospodarczem i społecznem usiłuje zmajoryzować i spolonizować samodzielnie istniejące nasze jednostki gospodarcze. P. Minister Józewski jest zadowolony z wyników działalności swej, lecz zdaje mi się zadowolenie jego jest conajmniej przedwczesne. Boi się, by wpływy Ukraińców z Galicji Wschodniej nie sięgnęły do Wołynia. Czego więc boi się p. Minister Józewski? Boi się świadomości chłopa ukraińskiego w Galicji, boi się świadomej inteligencji ukraińskiej. Inteligencja ukraińska w Galicji jest dlatego zapowietrzona i groźna, że w ciągu niespełna jednego stulecia uczyniła z masy etnograficznej naród, świadomy przeszłości swe j i celów, że w ciągu kilkunastu lat odbudowaliśmy zrujnowane nasze życie gospodarcze, że, nie biorąc ani grosza ze źródeł państwowych, utrzymujemy całą sieć szkolnictwa prywatnego, że wyłącznie własnemi siłami i wysiłkiem twórczym postawiliśmy na nogi potężną organizację spółdzielczą, że w warunkach najcięższej rzeczywistości obecnej musimy walczyć o prymitywne prawa, należące się naszemu narodowi.</u>
          <u xml:id="u-14.27" who="#PKuzyk">Twierdzi p. Minister Józewski, że Wołyń nigdy nie będzie czwartem województwem Galicji Wschodniej. Panie Ministrze, Wołyń był, jest i będzie częścią składową ziem ukraińskich</u>
          <u xml:id="u-14.28" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
          <u xml:id="u-14.29" who="#PKuzyk">i żadna siła z tej jedności go nie wykluczy. Możecie Panowie przy pomocy gadzinowych sum kupować takie jednostki na Wołyniu, jak Pewny czy Pyłypczuk, zbiorowej duszy narodu ukraińskiego kupić nie jesteście w mocy.</u>
          <u xml:id="u-14.30" who="#PKuzyk">Proszę Panów, praktyka władz administracyjnych na ziemiach ukraińskich, oświetlona tu fragmentarycznemi faktami, trwa wbrew różnym oświadczeniom ministrów od samego początku panowania Polski po dzień dzisiejszy. I jedno z dwojga: albo ministrowie spraw wewnętrznych nie przeciwstawiają się tym praktykom, albo ministrem spraw wewnętrznych na ukraińskich ziemiach jest każdy posterunkowy. Nie zaprzeczając pierwszemu, twierdzimy, iż to drugie odpowiada również prawdzie. Dlatego zmiana na stanowisku Ministra Spraw Wewnętrznych jest fragmentem bez najmniejszego dla ukraińskiego narodu znaczenia. P. Składkowski, czy p. Józewski, żadnej różnicy w tem nie widzimy.</u>
          <u xml:id="u-14.31" who="#PKuzyk">Na fotel Ministra Spraw Wewnętrznych posadzono oto człowieka, orientującego się dobrze w kwestii ukraińskiej. Widocznie na porządek dzienny weszło znowu t. zw. rozwiązanie kwestii ukraińskiej. Sądząc po osobie p. Ministra, spodziewamy się, iż jego panowanie będzie okresem zorganizowanych prób zdemoralizowania narodu ukraińskiego. Przygotowani jesteśmy na to i spokojnie patrzymy w naszą przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-14.32" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekRóg">Głos ma p. Wierczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#PWierczak">Wysoki Sejmie! Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest centralą tak zwanej radosnej twórczości. W zamknięciach rachunkowych za rok 1926/27 mamy bardzo ciekawe pozycje, mianowicie za pierwszy kwartał t. zw, rządów przedmajowych na fundusz dyspozycyjny było wyznaczone 750.000, a od 1 kwietnia do 31 marca 1927 roku, ponieważ uchwalano wówczas globalną sumę przy kwartalnych budżetach, przeznaczono na ten fundusz dyspozycyjny 9 milionów bez 30 zł. Więc od samego początku już rozpoczęła się ta radosna twórczość przez wielkie zwiększenie funduszu dyspozycyjnego, a następnie przeniosła się ona także i na samorządy.</u>
          <u xml:id="u-16.1" who="#PWierczak">Szczególnie w tym roku ciężkiego przesilenia gospodarczego byłoby rzeczą wskazaną, aby p. Minister Spraw Wewnętrznych zasłużył się Rzeczypospolitej Polskiej i wytężył wszystkie siły, wysłał jak najenergiczniej szych inspektorów, aby z tą radosną twórczością na terenie samorządów skończyć. P. Ministrowi zapewne wiadomo, że jeżeli chodzi o bezpośrednie opodatkowanie ludności, to jest ono większe na rzecz samorządów, aniżeli na podatki państwowe. Poprzedni minister spraw wewnętrznych w okresie tej radosnej twórczości razem z prezesem Banku Gospodarstwa Krajowego zachęcali samorządy do wielkiej twórczości, obiecywano kredyt na 4 i pół miliarda zł. Szereg samorządów zaangażował się, wobec tego doprowadzono do nadmiernych wydatków. Nie tylko nacisk administracyjny, aby za dużo inwestować, ale także tu i owdzie demagogiczna polityka lewicy na terenie rad miejskich doprowadziła do tego, że wiele miast zbankrutowało, a poszczególne sejmiki są zbytnio obdłużone. Nie mam czasu cytować wszystkich faktów, ale niech p. Minister z woj. lubelskiego weźmie do ręki budżety sejmików puławskiego i siedleckiego, a zobaczy on, jak to obciążenie wygląda.</u>
          <u xml:id="u-16.2" who="#PWierczak">To doprowadziło do tego stanu, że w tak ciężkim okresie gospodarczym przy uchwalaniu budżetów są tego rodzaju pomysły, jak, że na komisji budżetowej sejmiku puławskiego żąda starosta, by dla zdobycia brakujących 200.00 opodatkować psy, które są stróżami gospodarstw na wsi, lub opodatkować nawet drzewka owocowe, bo innych źródeł dochodów się nie znajduje. Wobec tego, skoro Rząd nie miał zrozumienia podczas przesilenia gospodarczego, mimo krytyki nawet przez członka bloku rządowego prof. Krzyżanowskiego, by zmniejszyć znacznie budżet państwowy, jest rzeczą wskazaną, aby p. Minister Spraw Wewnętrznych dobrał się do budżetów sejmikowych, które są uchwalane obecnie. Należy przeprowadzić największe oszczędności w budżetach gmin, sejmików powiatowych i miast, ażeby ludność mogła ten kryzys gospodarczy przetrzymać.</u>
          <u xml:id="u-16.3" who="#PWierczak">Następnie p. Minister Spraw Wewnętrznych musi uświadomić sobie, że jeżeli się chce, aby istniało poszanowanie władzy w Państwie, to jest rzeczą konieczną położyć kres samowoli administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-16.4" who="#PWierczak">Panie Ministrze, zwracano uwagę na Komisji Budżetowej na to, co się dzieje na terenie poszczególnych województw. Cytowano, jak administracji na terenie województwa pomorskiego używa się do walki politycznej, jak każę się popierać pisma sanacyjne. Aby p. Ministrowi dać dowody, przedkładam fotograf je z powiatu brodnickiego, które wykazują jak tę agitację pod naciskiem administracji prowadzono.</u>
          <u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Głos: Instruktorzy rządowi oświatowi.)</u>
          <u xml:id="u-16.6" who="#PWierczak">Dochodzi do tego, że p. wojewoda Lamot, który dlatego, że należał dawniej do Wyzwolenia, chce się zasłużyć sanacji, chce się zrehabilitować, robi wszystko, aby na tym terenie, najważniejszym dla Państwa Polskiego, rozbijać społeczeństwo polskie i popierać robotę partyjną. Przecież nigdy jeszcze takiego wypadku nie było, aby w organie partyjnym wojewodowie pisywali artykuły wstępne, żeby wojewoda atakował jednego z ludzi najbardziej zasłużonych dla wywalczenia Pomorza dla Polski, jednego z najbardziej prześladowanych działaczy z czasów niemieckich, ks. senatora Bolta. Słowem widzi się tam na każdym kroku ten nacisk partyjny, co przecież jest rzeczą przedewszystkiem na terenie tamtego województwa niedopuszczalną.</u>
          <u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(Głos: Ale oni nie tylko sen. Bolta prześladują, wszystkich przeciwników prześladują.)</u>
          <u xml:id="u-16.8" who="#PWierczak">Jeżeli chodzi o podkreślenie tego przeciw czemu się zastrzegają przedstawiciele obozu rządowego i Rząd, którzy twierdzą, że nie uwzględnia się protekcji przy obsadzaniu posad, to zapytuję p. Ministra, dlaczego p. starosta Miechowski, który zabagnił gospodarkę samorządu tamtejszego, gdzie komisja, która tam pojechała, doszła do tego, że trzech urzędników tego starostwa oddano pod sąd, jednak jest widocznie tak wysoko postawiony w pewnych kołach obozu rządowego, że jest przeniesiony po tego rodzaju rewizji na starostwo lepsze, mianowicie na starostwo pod Warszawą, do Błonia. Dlaczego po tych wszystkich faktach, które były ujawnione w prasie o starostwie makowskiem, nie było ani sprostowania w gazetach, ani żadnego badania, tego starostę przeniesiono na posadę do Baranowicz, i ściąga on tam urzędników, których miał pod sobą? Dlaczego nie reaguje się na zarzuty przeciw staroście pułtuskiemu?</u>
          <u xml:id="u-16.9" who="#PWierczak">Dlaczego nie występuje Rząd stanowczo przeciw istnieniu bojówek sanacyjnych B. B. S., które bądź rozbijają ludzi na wiecach, jak było w Zawierciu, bądź doprowadzają do takich zbrodni, jak w Ciechanowie, do zbrodni, że morduje się człowieka i pogrzeb tego poważanego obywatela zamienił się na manifestację całego powiatu, w której wzięło udział około 20,000 osób z miasta i powiatu? Nad grobem mówcy z bólem stwierdzano, że tego rodzaju szumowiny są w pewnych stosunkach z obozem rządowym i są tolerowane przez starostę. Wzywa się ludność do samoobrony,</u>
          <u xml:id="u-16.10" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Co się z tym Sieczką wczoraj stało?)</u>
          <u xml:id="u-16.11" who="#PWierczak">Bardzo często na zarzuty, głoszone przez posłów, słyszeliśmy zaprzeczenia Ministerstwa, czasami powoływano się na to, że są inne raporty policji.</u>
          <u xml:id="u-16.12" who="#PWierczak">Otóż Panie Ministrze, aby Pana przekonać, jak można, kiedy jest tego rodzaju demoralizacja w administracji, wierzyć raportom policji, przytaczam tu dowód sądowy z powiatu rzeszowskiego. Tam na doniesienie posterunkowego policji został zaaresztowany Antoni Rączy, wzorowy gospodarz z Trzebieszówki, działacz w szeregu organizacyj społecznych. Po kilku dniach został wypuszczony, bo się okazało na podstawie zeznań wszystkich świadków, że został zaaresztowany dlatego, iż odważył się krytykować wójta, który jest przyjacielem p. starosty, jest w radzie przybocznej. Przeciw temu wójtowi gminiacy występują, ponieważ robi nadużycia w gminie. Podobnie na podstawie fałszywego doniesienia w tym samym powiecie aresztowano dzisiejszego wójta Wincentego Tomakę.</u>
          <u xml:id="u-16.13" who="#PWierczak">Piętnując częste konfiskaty poszczególnych pism, protestowaliśmy przeciw temu co się dzieje w cenzurze warszawskiej. Konfiskowało się artykuły nawet ludzi tak zasłużonych dla kultury polskiej, jak Aleksander Świętochowski. Artykuły te później były przez sąd grodzki zwalniane od konfiskaty. Orgia konfiskat dotyczy szczególnie Ziemi Przemyskiej i Słowa Radomskiego — gdzie się konfiskuje przedruki z innych gazet. Do Radomia poszedł ten pan starosta z Siedlec, który robił tam radosną twórczość w sejmiku. Jeżeli chodzi o dokładne szczegóły praktyk przy konfiskatach i naruszania praw obywatelskich, podane są one w interpelacji, którą nasz klub w sprawie działalności starosty radomskiego p. Ministrowi złożył.</u>
          <u xml:id="u-16.14" who="#PWierczak">Najlepszym dowodem tego, jak panowie, który urzędują dziś w Polsce, pojmują pewne ustawy, jest zachowanie się starosty lwowskiego Alfonsa Klotza. Pan Klotz we Lwowie kazał konfiskować bardzo kategorycznie Lwowski Kur jer Poranny. Dziennik ten w ciągu kilku miesięcy został kilkadziesiąt razy skonfiskowany, jednego dnia 9 razy, dlatego że — bardzo charakterystyczne — pan starosta nie chciał podać, z jakich powodów zajęcie nastąpiło. Kiedy do tego pana starosty wysłał list p. dr. Pieracki, jako pełnomocnik drukami kresowej, dostał od pana starosty odpowiedź, w której jest taki ustęp: „Zaznaczam, że jestem raczej zwolennikiem systemu prewencyjnego, dopuszczalnego w ramach ustawy, a nie represyjnego”.</u>
          <u xml:id="u-16.15" who="#komentarz">(Głos: To znaczy cenzury.)</u>
          <u xml:id="u-16.16" who="#PWierczak">P. Klotz sam się przyznał, że nie zna ustaw obowiązujących.</u>
          <u xml:id="u-16.17" who="#PWierczak">Wysoki Sejmie! Protestowano tu już przeciw pewnym oświadczeniom p. premiera Świtalskiego co do tych ewentualnych pogromów żydowskich, któreby obóz narodowy w Polsce robił, gdyby rządził. Otóż muszę z tej trybuny oświadczyć, że ta straszna masakra młodzieży polskiej, która odbywała się we Lwowie pod rządami p. starosty Klotza, odbyła się tylko dlatego, że p. starosta Klotz, nie stojąc na wysokości swego stanowiska, nie dał zadośćuczynienia młodzieży polskiej, kiedy były sprowokowane jej uczucia religijne. Zamiast dać im tę satysfakcję krótkiem oświadczeniem, że sprawa będzie zbadana i winni ukarani, odgrażał się młodzieży polskiej i doprowadził do tych ekscesów. Jeżeliby więc można mówić o awanturach przeciw Żydom, to sprawcą ich był nie kto inny, tylko p. starosta Klotz, co z tej trybuny trzeba wyraźnie stwierdzić.</u>
          <u xml:id="u-16.18" who="#komentarz">(Głos na ławach żydowskich: Kłamstwo.)</u>
          <u xml:id="u-16.19" who="#PWierczak">Jeżeli zarządza się we Lwowie rewizję nocną i każę się ją przeprowadzać we Lwowie u jednej z najbardziej zasłużonych działaczek, która zebrała tyle złota dla Skarbu Narodowego, u Marii Demelówny, jeżeli się na tego rodzaju ekscesy pozwala, to nic dziwnego, że przy tego rodzaju systemie rządzenia nie może być mowy ani o autorytecie władzy, ani o jej poszanowaniu.</u>
          <u xml:id="u-16.20" who="#PWierczak">Krótki czas nie pozwala mi zacytować szeregu innych wypadków. Jeżeli zacytowałem kilka, to tylko dlatego, Panie Ministrze, aby nie padło z ust p. Ministra czy kogokolwiek z Wysokiego Rządu, że robimy gołosłowne zarzuty. Ale nie wierzymy w to bardzo, ażeby te wszystkie zarzuty, które były podnoszone czy w Komisji Budżetowej, czy tu, były szybko zbadane i konsekwencje z tego wyciągnięte. Przypominam, że w Komisji Budżetowej p. marszałek Trąmpczyński zwrócił p. Ministrowi uwagę na to, że policja warszawska, do niedawna wzbudzająca ogólne uznanie, — cytuję dosłownie — została pod batutą pp. Maleszewskiego i Jaroszewicza zaśmiecona rozmaitemi indywiduami, na których ciąży podejrzenie, że brały udział w kilku tajemniczych zbrodniach. P. Minister sprawą tą dotąd się nie zainteresował, chociaż p. marszałek Trąmpczyński ofiarował się z wskazówkami. W ostatnich dniach ukazała się w pismach wiadomość, że schwytano pod Zbąszyniem paru przemytników pod wodzą autentycznego przodownika policji warszawskiej, który w pełnym mundurze ratował przemytników od niebezpieczeństwa aresztowania.</u>
          <u xml:id="u-16.21" who="#komentarz">(Głos: Miał dobre serce.)</u>
          <u xml:id="u-16.22" who="#PWierczak">Jeżeli chodzi o stosunek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych do innych narodowości, niestety nie wiemy, jaka jest lin ja Rządu w sprawie polityki ruskiej. Z poszczególnych posunięć możnaby wyprowadzić różne wnioski. Wiemy jednak, do czego ta polityka prowadzi i doprowadzić może, do osłabienia polskości tych ziem. Musimy przypomnieć notoryczne fakty z historii polskiej, o których się zapomina. Ziemie te od wieków należały do Polski. Nie były one nigdy zdobywane dla Polski i Rusinom odbierane. Jeżeli grody czerwieńskie zagarnął Włodzimierz kijowski książętom polskim, to trzeba pamiętać, że Kazimierz Wielki, odbierając te ziemie, nie walczył z ludnością ruską, lecz o Ruś Czerwoną walczył z Litwą i Węgrami.</u>
          <u xml:id="u-16.23" who="#komentarz">(Marszałek obejmu/e przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-16.24" who="#PWierczak">To jest prawda historyczna. To też ziemie te były i są polskie. Nie zmienia postaci rzeczy fakt, że te ziemie zamieszkuje ludność polska i ruska. Pamiętać dalej należy, że ziemia ta nie ma nic wspólnego z Ukrainą, że ruch ukraiński na Rusi Czerwonej popierali i Austriacy, ażeby zdobyć sobie Tyrolczyków Wschodu i użyć ich do swej wschodniej polityki.</u>
          <u xml:id="u-16.25" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-16.26" who="#PWierczak">Nie przeszkadzajcie mi, Panowie, bo w imię prawdy, gdybyście chcieli mieć poczucie tej prawdy, musielibyście zdać sobie sprawę, że ani Was, ani ludności polskiej, która razem z Wami od wieków zajmuje grody Czerwieńskie, nie byłoby na tych ziemiach, gdyby nie bohaterstwo polskiego rycerstwa, które się najbardziej na tych ziemiach krwawiło. Nie ma więc Rzeczpospolita Polska ziemi, któraby była tak wielką i świętą relikwją narodu, jak grody Czerwieńskie i na to, aby te ziemie mogły być jakimkolwiek terenem eksperymentów ukraińskich, jak Polska długa i szeroka, naród polski ze względu na umiłować nie tych ziem nie pozwoli.</u>
          <u xml:id="u-16.27" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-16.28" who="#PWierczak">Ten chaos w polityce rządowej w sprawie grodów Czerwieńskich powinien się szybko skończyć.</u>
          <u xml:id="u-16.29" who="#PWierczak">Z tego, co tu oświadczyli przedstawiciele ludności ruskiej, wynika także, że ta polityka ma różne okresy. W każdym razie o wyzyskiwaniu tego terenu dla jakiejś baśni ukraińskiej mowy być nie może. Na tej baśni ukraińskiej, na którą się stawia od 1918 r., wszyscy ci, którzy na nią stawiali, bardzo źle wyszli. Wyszła źle koalicja, która w 1927 r. myślała, że potrafi stworzyć — i dawała na to fundusze i broń — ukraiński korpus do walki z bolszewikami; źle wyszli na tem Niemcy, gdy tam poszli i źle wyszliśmy my w 1920 roku, gdyśmy szli walczyć z Petlurą.</u>
          <u xml:id="u-16.30" who="#PWierczak">I dlatego też uważamy, że nie tylko w zewnętrznym wyglądzie, ale także i w wewnętrznem urządzeniu grodów Czerwieńskich muszą być interesy polskiej ludności należycie zabezpieczone. Muszą one być zabezpieczone w Konstytucji, tak samo w ustawach wyborczych do Sejmu i ciał samorządowych. Muszę tu w imię prawdy stwierdzić, że p. poseł Putek jako referent nie miał prawa mówić, że wszystkie stronnictwa, po za stronnictwem B. B, dążą do załatwienia ustaw samorządowych dla Małopolski. My oświadczamy z tej trybuny,</u>
          <u xml:id="u-16.31" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-16.32" who="#PWierczak">tak jest, że jeżeli chodzi o grody Czerwieńskie, jeżeli większość Sejmu nie da ustawy, zabezpieczającej głos ludności polskiej na tych ziemiach, to będziemy wszystko robili, ażeby ta ustawa dla Małopolski Wschodniej nie obowiązywała.</u>
          <u xml:id="u-16.33" who="#komentarz">(P. Diamand: To nie było tajemnicą.)</u>
          <u xml:id="u-16.34" who="#PWierczak">Proszę Panów, nie możemy ze względu na zasługi i ofiary tamtejszej ludności dopuścić do tego, ażeby na terenie tych ziem nie było należytego zabezpieczenia naszego polskiego stanu posiadania.</u>
          <u xml:id="u-16.35" who="#PWierczak">Naród polski, będący gospodarzem tej ziemi, nie chce krzywdzić nikogo, chce razem z innymi zasiadać w gminach, w radach powiatowych i w zarządach gminnych. Interesy ludności polskiej, nawet tam, gdzie w minimalnym procencie ludność polska się znajduje, muszą być należycie zabezpieczone. To jest nasze wyraźne stanowisko. Wysoki Sejmie! Nie zapominajmy o tem, że kiedy się o tych sprawach mówiło na komisji, Rząd stanowiska w tej sprawie nie zajął, i dotychczas też ustawy o samorządzie nie opracował, Rząd powinien stanąć na zdecydowanem stanowisku, — bo jest rzeczą niedopuszczalną, ażeby w Państwie Polskiem ludność polska na ziemiach, gdzie walczyła o przynależność tych ziem do Polski, przedewszystkiem w 1918 r., miała mniejsze prawa, niż za czasów zaborców.</u>
          <u xml:id="u-16.36" who="#komentarz">(P. Chrucki przerywa.)</u>
          <u xml:id="u-16.37" who="#PWierczak">Zaznaczając tu wyraźnie nasze stanowisko, że dążymy do zgodnego współżycia obu ludności, zamieszkujących tę ziemię od szeregu lat, uważamy, że niewolnikami ludności, która ma być prowadzona przez prowodyrów ukraińskich, tam nie będziemy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dąbski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#PDąbski">Wysoki Sejmie! Budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych jest tym budżetem, gdzie są możliwe redukcje i oszczędności, bo gdy uświadomimy sobie nareszcie obecny stan gospodarczy, to wszyscy przyjdziemy do przekonania, że uchwalanie trzymiliardowego budżetu w tym ciężkim roku wielkiego przesilenia gospodarczego jest niedorzecznością gospodarczą. I dlatego jestem przekonany, że p. Minister Skarbu razem z p. Ministrem Spraw Wewnętrznych będą już w tym roku redukowali budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#PDąbski">Za rządów pomajowych ten resort został najbardziej zdemoralizowany i zdeprawowany. Stąd, z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych idzie na całą Polskę ta gangrena, która nas kompromituje wobec całej Europy, która obniża poziom cywilizacyjny narodu i Państwa Polskiego. Bo jeżeli w nowoczesnem państwie giną generałowie w biały dzień, jeżeli można urządzać napady zbójeckie w domu na posłów i sprawcy nie są wykryci, jeżeli można uwozić redaktorów, obijać ich i sprawcy nie są wykryci, chociaż daje się nazwiska i numer auta; jeżeli możliwe są krwawe rozprawy nożownicze, jak ta słynna rozprawa, która się jeszcze w Polsce stanie głośną, jak zamordowanie Sieczki — Panowie zobaczą, co z tej Sieczki jeszcze kiedyś wyniknie, — jeżeli możliwe są tego rodzaju wypadki, które są bezkarne, to wszakże przypomina to jakieś ponure średniowiecze, jakąś republikę wenecką,</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#komentarz">(Głos: Meksyk.)</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#PDąbski">kiedy człowiek, który szedł wąską ulicą, ginął i nie znajdowano śladu po nim, bo była jakaś mafia, która to wszystko nakrywała. I jeżeli w tej sprawie jesteśmy zgodni wszyscy w tym Wysokim Sejmie, za wyjątkiem jednego stronnictwa, jeżeli wszyscy jesteśmy zgodni, jakkolwiek będziemy prowadzić zażarte walki na punkcie ekonomicznym, czy na punkcie socjalnym, to jest to dowód zdrowego instynktu narodu, który chce utrzymać pewien nowoczesny poziom cywilizacyjny. Nie wstydzę się być na jednej linii z p. Trąmpczyńskim, kiedy potępiam zbrodnie, kiedy rzucam potępienie na te wszystkie szelmostwa niewykryte, nieukarane, które się dzieją, bo honor narodu i poziom cywilizacyjny tego wymaga.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy i na lewicy. Głos: Hańba!)</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#PDąbski">Proszę Panów, nowy Minister Spraw Wewnętrznych powiedział, że on chce przeprowadzić uspołecznienie administracji politycznej. Życzę Panu w tej sprawie powodzenia, jednak patrzę na rzeczywistość, patrzę na p. Ministra, który mi jest znany nie od dziś z swych zdrowych poglądów, wyznaję szczerze, że nawet krępuję się w pewnych komplementach, ażeby Panu nie zaszkodzić, Pana nie skompromitować,</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#PDąbski">ale gdy patrzę na Pańskie otoczenie, to jestem przekonany, że Pan podejmuje Syzyfową pracę, jeżeli Pan te rzeczy chce doprowadzić do skutku. Gdy patrzę na Pańskiego wiceministra, którym jest pan Pieracki, na Pańskiego dyrektora departamentu p. Ducha, na Pańskiego dyrektora policji p. Maleszewskiego i dyrektora politycznego p. Stamirowskiego, którzy siedzą w tej jaczejce, w politbiuro, to życzę Panu w Pańskiej pracy powodzenia, ale ta praca będzie dla Pana niesłychanie utrudniona. Dlatego z sceptyzmem patrzę na możność reformy, bo wiem, kto rządzi Polską, i wiem, co te nazwiska reprezentują. I póki Pańskie otoczenie się nie zmieni, a zdaję sobie sprawę, że zmiana jest bardzo trudna, to jestem przekonany, że Pańskie szlachetne usiłowania pójdą na marne, bo Pan nie jest w stanie nic w takim razie zrobić. Czyż jest możliwe, aby komendant policji, który publicznie powiedział, że policja biła i bić będzie, był do dnia dzisiejszego na stanowisku, żeby z tego nie wyciągnięto żadnych konsekwencyj? Albowiem on do dnia dzisiejszego urzęduje.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#komentarz">(Głos: Bo ma kwalifikacje.)</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#PDąbski">Czyż to są możliwe stosunki?</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#PDąbski">Mówiono tu szeroko o kwestii narodowościowej i ostatni mój przedmówca p. Wierczak pod tym względem dał bardzo daleko idącą deklarację. Proszę szanownych Panów, szanuję historię, ale historia w rozwoju socjologicznym nie zawsze jest ostatnim trybunałem. To, co było kiedyś, może się dziś ostać, ale jeżeli jest zgodne z rzeczywistym stanem pojęć moralnych i politycznych. Nasze stanowisko do mniejszości narodowych będzie zależało nie od tego, co pisał Nestor, lub co się działo za Kazimierza Wielkiego, lecz od tego, czy ta ludność, która ziemie Rzeczypospolitej Polski zamieszkuje, będzie kochała państwowość polską, czy nie. Jeżeli będzie kochała, to Rzeczpospolita nie tylko się ostanie, ale będzie wzrastać, będzie się jednoczyć nawet.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#PDąbski">Jeżeli zaś w regulowaniu życia mniejszości narodowych będzie panował duch p. Składkowskiego, tego największego burzyciela porządku socjalnego i narodowego,</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#PDąbski">duch p. Maleszewskiego, to z wielkim niepokojem patrzymy na obecny stan terytorialny Polski, bo oni tę rzecz niszczą, podrywają,</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#komentarz">(Głos: Zaprzepaszczają.)</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#PDąbski">może nawet nie zdając sobie sprawy, bo nie stoją na odpowiednim poziomie, oni nam rysują te Kresy i oni...</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#komentarz">(Głos: Przykładają rękę do rozbioru.)</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#PDąbski">I dlatego to wszystko, co się dzieje na Kresach, to często jest robota antypaństwowa, to jest robota prowokacji, robota, która człowieka nawet o najspokojniejszych nerwach musi doprowadzić do oburzenia.</u>
          <u xml:id="u-18.18" who="#PDąbski">Czytaliście może Panowie dziś w dziennikach o skazaniu posła Dubrownika, posła z naszego stronnictwa, który 21 września r. 1926 w kilka miesięcy po wypadkach majowych — a znacie Panowie stanowisko nasze w wypadkach majowych — urządził wiec, prawdopodobnie na to, aby wołać: „Niech żyje Piłsudski”, i „Niech żyje przewrót majowy”. Urządził ten wiec, zapowiadając go na 21, zawiadomił starostę i dostał pozwolenie, — bo na wiece poselskie trzeba dostawać teraz pozwolenie — na 20 września, a chciał na 21, bo to była niedziela, dostał na 20. Zjechało się kilka tysięcy ludzi, a tymczasem policja oświadczyła: Pan miał na wczoraj pozwolenie, a nie na dziś. Ktokolwiek miał do czynienia z masami, ten zna nastrój mas. 3 do 5 tysięcy ludzi zgromadziło się i niema pozwolenia na wiec. Rozpoczyna się niezadowolenie i poseł Dubrownik prosi, aby pozwolono mu przemówić i wytłumaczyć ludziom, dlaczego wiec nie może się odbyć. Ledwie zaczął mówić, policja wkroczyła, zaczęła rozpędzać zgromadzonych, turbować i t. d. i z tego, po dwóch latach, bo dopiero w 1928 r. robi się dochodzenie o rozruch na podstawie § 122 Ustawy karnej.</u>
          <u xml:id="u-18.19" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: A kto go skazał?)</u>
          <u xml:id="u-18.20" who="#PDąbski">To jasna prowokacja, urządzona przez policję, jasna zupełnie prowokacja, dlatego, że p. poseł Dubrownik, to b. prezes związku zdemobilizowanych ochotników, który jako kandydat czołowy naszej listy w okręgu łuckim, skonfiskowanej unieważnionej listy, dostał 64.000 głosów. Ukradziono nam w bezczelny sposób 3 mandaty, ukradziono mandat Dubrownikowi, a za to że chciał zrobić wiec, robią mu rozprawę o rozruch. Wczoraj, po dwóch latach, bo to było w 1926 r„ wznowiono proces i skazano tego człowieka na 6 lat domu poprawy,</u>
          <u xml:id="u-18.21" who="#komentarz">(Głos w centrum: Skandal!)</u>
          <u xml:id="u-18.22" who="#PDąbski">11 innych skazano na 1 rok, a drogą amnestii p. Dubrownik dostał 4 lata domu poprawy, a inni po ł roku i odrazu został zamknięty człowiek, który ma żonę i H roczne dziecko, za taką rzecz prezes związku zdemobilizowanych ochotników ziem białoruskich! Czy Panowie możecie postawić się w to położenie, gdzie nerwy ludzkie nie wytrzymują?</u>
          <u xml:id="u-18.23" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-18.24" who="#PDąbski">Sędzią jest dawny prokurator rosyjski, który ludzi za antypaństwową działalność przeciw państwu rosyjskiemu wysyłał na Sybir.</u>
          <u xml:id="u-18.25" who="#PDąbski">Czy Panowie sobie wyobrażają, że to jest szerzenie miłości dla państwowości polskiej na Kresach Wschodnich? Czy Panowie się wsłuchują w psychikę łych 64.000 ludzi, którzy za nim głosowali, i tych kilkunastu tysięcy ochotników, którzy szli się bić za Polskę, dlatego, że jak to p. Dubrownik, który był członkiem naszego klubu, niejednokrotnie przedstawiał, ludność stopy końskie całowała za to, że ich uwolniono od bolszewików.</u>
          <u xml:id="u-18.26" who="#PDąbski">A teraz idźcie Panowie i wsłuchujcie się, ale nie przez policjantów, tylko sami idźcie do chat, wsłuchujcie się, co mówią. Tam idzie głucha nienawiść, tam idzie głuchy pomruk niechęci. Ta niechęć może teraz być przygłuszona, ale ona w chwili decydującej wybuchnie. Więc ten, kto szerzy ideologię państwową, jest prowokowany przez policję i to nie jest jeden tylko wypadek. Gdyby p. Minister miał dobrze zorganizowane biuro prasowe, tak, jak ono jest zorganizowane w innych państwach, toby się dowiedział więcej kwiatków.</u>
          <u xml:id="u-18.27" who="#PDąbski">Przeczytam Panom taki przykład:</u>
          <u xml:id="u-18.28" who="#PDąbski">„Komendant straży ogniowej w Knyszynie oświadczył co następuje: Starszy przodownik policji państwowej Górniak, komendant posterunku w Knyszynie przybył do mnie w przeddzień odbytego wiecu, t. j. dnia 27 listopada 1929 r. i rozkazał mi zorganizować straż ogniową na dzień 28 tegoż miesiąca dla rozbicia wiecu posła A. Sawickiego, który odbył się w tym dniu. Za rozbicie wiecu komendant Górniak obiecał wypłacić sumę pieniężną, ile się zażąda, i obiecał pokryć rachunek za wódkę, którą radził pić, by być odważniejszymi do rozbicia wiecu. Oświadczenie niniejsze osobiście złożył przedemną komendant straży ogniowej i prosił mnie powiadomić o tem posła A. Sawickiego, jakoteż wyraził gotowość zeznać powyższe w sądzie. J. Szczepański”. Chce p. Minister więcej? Mam tutaj zeznanie pp. Adama Tomaszewskiego i Piotra Sobolewskiego, uczestników libacji, którzy powiadają tak: „My niżej podpisani oświadczamy publicznie co następuje: Dn. 13 października 1929 r., gdy pan poseł A. Sawicki miał przybyć na wiec do Augustowa, to sekretarz gminy Szczebro-Olszanka Skowysz Kazimierz zebrał nas ośmiu ludzi i kazał nam iść do Augustowa, a gdy przybyliśmy do Augustowa, wówczas oświadczył nam, że poseł A. Sawicki z Stronnictwa Chłopskiego będzie dziś urządzał wiec w Augustowie, więc jeżeli ten wiec rozbijemy to otrzymamy 150 zł na wódkę. Sekretarz Skowysz skierował nas do biura B. B. (jedynki) w Augustowie i kazał powołać się na jego imię, a otrzymamy pieniądze. Tak i było. Piotr Sobolewski udał się do tegoż biura z Adamem Tomaszewskim i otrzymał 30 zł. Prócz tego otrzymali 120 zł. z tegoż biura Kuźnieców Mieczysław, Piotr Sadowski, Bolesław Kamiński i Czesław Piotrowski. Oprócz otrzymanych sum obiecano nam 100 zł. po rozbiciu wiecu i obiciu posła. Co do wódki, to sami nie mogliśmy kupić, gdyż była to niedziela, więc kupował nam wódkę posterunkowy policji Jan Wengrzynowiez z gminy Szczebro-Olszanki, który przebrany był po cywilnemu. Zachęcano nas, byśmy byli odważniejsi do rozbijania wspomnianego wiecu, wódką. Podpisy: Adam Tomaszewski i Piotr Sobolewski, uczestnicy libacji. Świadek Antoni Trockim”. To są, proszę Panów, te czynności, któremi policja jest zajęta i dlatego nie może wyśledzić tych, którzy napadają nieraz na najspokojniejszych obywateli. To jest obrazek z państwa cywilizowanego! To, proszę Panów, jakiś Afganistan, jakaś głęboka satrapja dalekiej Azji i to wszystko uchodzi bezkarnie!</u>
          <u xml:id="u-18.29" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Czy Pan myśli, że kto wierzy w te bajeczki, które Pan opowiada? Głos na lewicy: Owszem, wierzymy, są dowody.)</u>
          <u xml:id="u-18.30" who="#PDąbski">Dlatego też, proszę Panów, pragnąłbym, aby p. Minister, skoro ma ambicję być Ministrem w państwie cywilizowanem, zabrał się do tępienia tego rodzaju wypadków, bo to niezależnie od tego, że się robi krzywdę temu lub innemu człowiekowi, to obniża poziom cywilizacyjny narodu polskiego.</u>
          <u xml:id="u-18.31" who="#komentarz">(P. Stańczyk: W Zawierciu policja załadowała bandytów na samochody policyjne, żeby ich użyć do rozbijania naszego wiecu.)</u>
          <u xml:id="u-18.32" who="#PDąbski">To wszystko, co kol. Wierczak mówił o p. staroście Klotzu, to ja, człowiek innej partii, potwierdzam całkowicie, Byłem świadkiem, jak na polecenie starosty Klotza, który za wszelką cenę polecił rozbić nasz zjazd okręgowy we Lwowie, w moich oczach kilkudziesięciu chłopów, śpiewających hymn narodowy „Jeszcze Polska nie zginęła,” zostało kolbami i bagnetami wyrzuconych z sali, albo wynoszono tych, którzy się opierali. Ukraińcy, którzy stali, bo na tym Zjeździe byli, widząc to, mówili: Macie, chłopi polscy, Polskę niepodległą i macie polską policję, która za to, że śpiewacie hymn „Jeszcze Polska nie zginęła”, wynosi was z sali. Proszę Panów, to jest szerzenie patriotyzmu i umacnianie państwowości polskiej? To jest podkopywanie tej państwowości. Dostaję drugi sygnał, ażeby kończyć. Dlatego zwracam uwagę o. Ministra jeszcze tylko na okólnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z 22.10 N. II. 559/28 w sprawie instrukcji, które były wydane, w jaki sposób ma się paraliżować wiece poselskie.</u>
          <u xml:id="u-18.33" who="#PDąbski">Na koniec chciałbym jeszcze omówić krótko kwestię konieczności zajęcia się ratowaniem ludności przed tą straszną plagą chorób, która jest na wskutek tego ponawiam mój wniosek, który kilkakrotnie stawiałem w tym Wysokim Sejmie ażeby tak jak się przeznacza na pomoc lekarską dla funkcjonariuszy państwowych 7 650 000 zł. taką samą sumę wstawić na udzielanie pomocy lekarskiej ubogiej ludności wsi i miast i proszę Wysoką Izbę, ażeby zechciała za tym wnioskiem głosować. Dzisiaj w tej sprawie będzie wniesiona ustawa i wskutek tego argument Panów, że niema ustawy, na mocy której można tę sprawę załatwić nie będzie istotny. Możecie Panowie, którzy macie najdrażliwsze sumienia prawnicze, za tym wnioskiem głosować, bośmy podstawę prawną dla niego stworzyli.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kiernik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie! Spadek, jaki odziedziczył obecny p. Minister Spraw Wewnętrznych po p. generale Składkowskim, jest istotnie bardzo ciężki. Z całego serca życzylibyśmy p. Ministrowi, ażeby zdołał zlikwidować ten spadek i te długi niezwykłe, które po swoim poprzedniku przejął.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PKiernik">Słowa p. Ministra na Komisji Budżetowej wskazywałyby na to, że istotnie ma p. Minister dobrą wolę, aby ten spadek ciężki zlikwidować, aby usunąć te gruzy, w których administrację postawił p. Minister Składkowski, i wydobyć administrację z tego bagna, w które ją usiłowano w ostatnich latach wprowadzić. Także i przedstawiciel p. Ministra na komisji p. naczelnik Hausner zaakcentował bardzo silnie w imieniu p. Ministra, że p. Minister Spraw Wewnętrznych nie będzie tolerował tego, żeby administracja polityczna popierała jakąkolwiek partię polityczną.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PKiernik">Mam jednak duże obawy, czy p. Minister zdoła przeprowadzić swój program, czy znajdzie dość siły na to, aby ten ciężki spadek po p. generale Składkowskim zlikwidować.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PKiernik">Jeżeli powiedziałem, że administracja państwowa skutkiem ostatnich trzechletnich rządów p. Składkowskiego znalazła się w gruzach, to nie mówiłem tego bezpodstawnie. Twierdzę, że cofnęła się ona wstecz i trzeba będzie dużo pracy i wysiłków, ażeby przeprowadzić sanację tej administracji, która została, — jak tu użyto silnego wyrażenia — bardzo zdeprawowana — Jedną z głównych przyczyn niewątpliwie jest militaryzacja tej administracji. Kiedy mówiło się o tej militaryzacji, wówczas p. Składkowski, który lubił posługiwać się żartami, wykazywał nam statystykę, że przecież nie może być mowy o militaryzacji, skoro jest tylko 44 oficerów w całym składzie administracji. Nie w tem rzecz leży. Nie ilość oficerów decyduje o militaryzacji, lecz to, że oni objęli właśnie najważniejsze posterunki, decydujące o całej polityce i systemie administracji. Dość że we wszystkich województwach stanowiska naczelników wydziału bezpieczeństwa obsadzone zostały przez oficerów. To są właśnie ci szefowie, którzy faktycznie mają większą władzę,</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#komentarz">(Głos: Nadwojewodowie.)</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PKiernik">niż wojewodowie, oni są tem narzędziem ukrytej dyktatury, która panuje w Polsce. Ci naczelnicy bezpieczeństwa urzędów wojewódzkich są tym wszechwładnym czynnikiem, któremu nawet wojewoda musi ulegać, i gdybyśmy mogli uzyskać od wojewodów szczere przyznanie, od tych wojewodów mianowanych świeżo, bo wszyscy zostali nowomianowani w czasie ery pomajowej, oraz od niektórych już w międzyczasie zwolnionych — to niewątpliwie przyznaliby, że są bardzo często tylko cieniem władzy, którą istotnie dzierżą naczelnicy bezpieczeństwa wydziałów wojewódzkich. Ci panowie naczelnicy wydziałów swoją władzą i tem, że oni są uszami i oczami systemu ukrytego poza jawnym, oficjalnym Rządem, zaciążyli nad życiem państwowem i nad całą administracją. Nie bezpieczeństwem zajmują się oni, to znaczy bezpieczeństwem, ochroną mienia i życia obywateli, lecz sami wytwarzają niebezpieczeństwo w naszem Państwie, szerząc dezorganizację polityczną, i zamiast zajmować się porządkowaniem ładu i bezpieczeństwa publicznego, zajmują się przedewszystkiem dezorganizacją życia publicznego przez zwalczanie stronnictw, stojących na gruncie państwowym, ale niemiłych pewnemu kierunkowi politycznemu, względnie systemowi obecnie panującemu.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PKiernik">Panowie ci mieszają się do wszystkich objawów życia państwowego, publicznego i gospodarczego. Prowadzą wywiady w instytucjach kredytowych, współdzielczych. Niema instytucji, do którejby ich ciekawy nos nie zaglądał. Interesują się, jakie osobistości polityczne, jakie grupy korzystają z kredytów, i trzeba ze smutkiem powiedzieć, że dziś kwestia kredytów jest kwest ją polityczną i że dziś bardzo często nie dyrektor danej instytucji finansowej, ale naczelnik wydziału bezpieczeństwa decyduje o tem, czy pewien kredyt dla danej instytucji gospodarczej, rolniczej, czy spółdzielczej może być udzielony. To się dzieje w Poznaniu, w Grudziądzu, a dzieje się dlatego, że w tych instytucjach przypadkowo pracują także ludzie, przedstawiający inny program polityczny, inne zapatrywania. Panu Ministrowi jest to wiadome, a jeżeli będzie chodziło o fakty konkretne, nazwiska, instytucje, to z całą przyjemnością, nie chcąc zaprzątać tem uwagi Wysokiej Izby, wszystko to Mu zakomunikuję.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PKiernik">To jest jedna strona tego zła, które się szerzy w administracji. A druga sprawa, to jest kwestia policji. Ja muszę z tego miejsca, jako jeden z tych, który w swoim czasie stał na stanowisku ministra spraw wewnętrznych, wziąć w obronę naszą policję państwową. Policja państwowa rozwijała się w sposób właściwy, w sposób dla Państwa pożyteczny, co więcej, potrafiła zdobyć sobie nawet zaufanie, a nawet sympatię społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-20.8" who="#komentarz">(Głos: A jak to było w Krakowie?)</u>
          <u xml:id="u-20.9" who="#PKiernik">Panie, niech Pan nie gada o tem, co było w Krakowie, może Pan był tym, który spowodował te wypadki, ja tam nie byłem. — Policja zdobywała sobie coraz większa sympatię w społeczeństwie, jako istotny czynnik ładu i czynnik niezwykłej w życiu państwowem wagi. Niestety, musimy stwierdzić, że ten kapitał zaufania, życzliwości i sympatii, jaką społeczeństwo policję otaczało, zaczyna ona z każdym dniem tracić. Traci, mówię to w obronie policji, wbrew swojej woli i nie ze swojej winy. Traci właśnie wskutek polityki tego systemu, wskutek działalności tych panów naczelników wydziału bezpieczeństwa, którzy policję państwową, ten organ, stojący na straży ładu prawnego, spokoju publicznego, ochrony mienia i życia naszych obywateli, zamieniają w narzędzia bezprawia, narzędzia obecnego systemu, zamieniają policjanta w agitatora. Jest to ciężka krzywda, Panie Ministrze, wyrządzona społeczeństwu i policji państwowej, jest to wielkie nieszczęście, które się dzieje i którego wyleczeniu p. Minister powinien wielką uwagę poświęcić. Ale p. Minister tego uczynić nie zdoła, jeżeli te moce ukryte, te moce niejawne, których wyrazem są naczelnicy wydziałów bezpieczeństwa, będą w dalszym ciągu tę dezorganizacyjną robotę prowadzić.</u>
          <u xml:id="u-20.10" who="#PKiernik">Kilka słów o samorządzie. Pan Minister wydał okólnik, również w najlepszych intencjach, ażeby na tej połaci kraju naszego Państwa, którą jest Małopolska, to znaczy 4 województwa południowe, gdzie samorząd powiatowy został zupełnie skasowany, przywrócić go choćby w tymczasowej formie.</u>
          <u xml:id="u-20.11" who="#PKiernik">Ilekroć się mówiło o niszczeniu samorządu, poprzedni p. Minister Spraw Wewnętrznych generał Składkowski, powoływał się na to, że przecież tyle a tyle gmin nie ma komisarzy, że jest tylko 74 komisarzy powiatowych, ale zapomniał powiedzieć, że są to wszystkie powiaty Małopolski, że w tych czterech województwach samorząd powiatowy został zupełnie zniszczony. Obecny Pan Minister, ażeby ulżyć temu stanowi rzeczy, wydał okólnik. W zasadzie muszę jego intencje pochwalić, ale mam duże wątpliwości, Panie Ministrze, czy ten okólnik jest zgodny z prawem, czy można drogą okólnika wprowadzać samorząd powiatowy. To należy jeszcze do kompetencji Sejmu, do kompetencji ciał ustawodawczych. Mam ten okólnik przed sobą, podyktowany najlepszą wolą, ale obawiam się jednak, gdybyś my nawet te skrupuły prawne i brak kompetencji ustawodawczej pominęli, czy ten okólnik wyda te rezultaty, jakich p. Minister po nim się spodziewa.</u>
          <u xml:id="u-20.12" who="#PKiernik">Słusznie p. Minister podnosi, że pożądane jest, aby w tym właśnie samorządzie, który ma być wprowadzony według tego okólnika, dokonało się większe wciąganie społeczeństwa do współpracy z władzami admistracyjnemi w dziedzinie samorządu. Ale jak to wciąganie wyglądało i wygląda w ostatnich trzech latach? Tych ludzi, którzy najlepiej pracowali w tym samorządzie, którzy na tem polu największe położyli zasługi, zwalnia się krótką karteczką, która opiewa w ten sposób np.:</u>
          <u xml:id="u-20.13" who="#PKiernik">„Do Pana Jakuba Hejmy w Zbydniowie, Starostwo w Bochni. Zawiadamiam pana, że pan wojewoda krakowski reskryptem z dnia zwolnił pana z dalszego pełnienia obowiązków członka rady przybocznej”.</u>
          <u xml:id="u-20.14" who="#PKiernik">Taką karteczkę otrzymują po kolei wszyscy ci, którzy mieli nieszczęście należeć do innego kierunku politycznego niż pan starosta uważa to za właściwe w swojem rozumieniu i w rozumieniu odnośnego naczelnika wydziału bezpieczeństwa, na którego więcej starostowie się oglądają niż na wojewodów. Mówię to, bo właśnie w tym okólniku powiedziano, że należy dbać o to, żeby w tych nowych radach tymczasowych, które już nie mają się nazywać radami przybocznemu, mniejsza zresztą o nazwę, by o ile możności w niej wszystkie interesy gospodarcze i społeczne miały swoich przedstawicieli. Twierdzę, Panie Ministrze, że jeżeli Pan poprzestanie tylko na wydaniu tego okólnika i jeżeli będą go wykonywali ci starostowie, których tu publicznie oskarżyliśmy o wiele nadużyć, o łamanie prawa i Konstytucji, to najlepsze nawet intencje Pańskie, najlepsze okólniki na to nie poradzą.</u>
          <u xml:id="u-20.15" who="#PKiernik">Mówi p. Minister, żeby uprawnienia tych nowych organów opierały się na przepisach starej ustawy z 1866 r. i na praktyce czasów ostatnich. A jaka ta praktyka była, o tem dobrze wiemy wszyscy, Jeżeliby ta praktyka miała być tą podstawą, to niestety, musimy powiedzieć, że obawiamy się tego samorządu.</u>
          <u xml:id="u-20.16" who="#PKiernik">Zresztą odnośny artykuł ustawy o reprezentacji powiatowej nie przewiduje tego, aby na dłuższy okres czasu można regulować życie samorządów rządami komisarycznemi, jakie potwierdza ten nowy okólnik. Rządy komisaryczne przewidywane są tylko na krótki okres czasu, po rozwiązaniu rad powiatowych, zanim odbędą się wybory, a ustawa przewiduje, że wybory w razie rozwiązania rady powiatowej mają odbyć się w ciągu 6 tygodni. P. Minister może wydać okólnik, normujący życie samorządowe na 6 tygodni, ale te 6 tygodni minęło już przed wieloma laty.</u>
          <u xml:id="u-20.17" who="#PKiernik">Ja muszę zaapelować raczej do p. Ministra, aby wszelkiemi siłami poparł intencje i usiłowania Sejmu przyjścia jak najszybciej do skutku nowych ustaw samorządowych, ażebyśmy na gruncie prawnym, na gruncie opartym o Konstytucję, mogli to zagadnienie uregulować i życie samorządowe w Polsce wreszcie wprowadzić. Te praktyki, które dziś panowie starostowie, jako komisarze rządowi w samorządzie uprawiają, te praktyki nie zachęcają nas do tego, ażebyśmy w tych rękach zostawiali nadal całą opiekę nad życiem samorządowem.</u>
          <u xml:id="u-20.18" who="#PKiernik">Nie będę powtarzał tego, co inni mówcy już dzisiaj opowiedzieli, tylko wspomnę, że ta samowola starostów, która zaciężyła nad budżetami gmin i powiatów, była jedną z przyczyn, o których tu jako referent budżetu Ministerstwa Rolnictwa mówiłem, a które doprowadziły do pogłębienia obecnego kryzysu gospodarczego, albowiem gospodarka tych komisarzy spowodowała dalsze nadmierne obciążenie ludności wiejskiej czy miejskiej przez różne projekty i pomysły inwestycyjne, na które tych związków komunalnych nie było stać. Pan Minister Składkowski chlubił się tem i cytował nam w swoich sprawozdaniach jako tytuł do specjalnej zasługi te kredyty inwestycyjne, mówił o 112 mil jonach w sprawozdaniu swojem jeszcze w roku 1928 na Komisji Budżetowej. Te kredyty łatwo udzielano samorządom wtedy, gdy zdawało się, że jest dość pieniędzy, ale potem zabrakło pieniędzy na najważniejsze potrzeby, a owe kredyty już udzielone podcięły egzystencję samorządów, które i dziś dźwignąć się nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-20.19" who="#PKiernik">Panowie starostowie jednakże, zajmują się wszystkiem, tylko nie tem, co do nich należy. Panowie starostowie są tak ciekawi, że np. mam przed sobą okólnik z 8 kwietnia 1929 r., gdzie p. starosta w Limanowej zwraca się między innemi do ówczesnego prezesa naszej organizacji Józefa Mamaka i domaga się od niego różnych wykazów, a między innemi, ażeby pod rygorem kary administracyjnej w myśl art. 108 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej o postępowaniu administrcyjnem podał, jaka jest przypuszczalna ilość sympatyków „Piasta” w powiecie.</u>
          <u xml:id="u-20.20" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-20.21" who="#PKiernik">Czy art. 108 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z 22 marca 1928 r. upoważnia, panie Ministrze, do zapytywania, do wymuszania pod karą na ludziach, aby podawali to, czego nie mogą podać, choćby chcieli to zrobić, bo nie są w stanie tego zrobić, bo tego nie mogą wiedzieć!</u>
          <u xml:id="u-20.22" who="#PKiernik">Wysoka Izbo, niestety, mimo uroczystych oświadczeń p. Ministra, że nie dopuści do tego, aby administracja była polityczną w znaczeniu popierania jakiejkolwiek partii, czy też niszczenia jakiejkolwiek partii państwowej, muszę stwierdzić, że już za Pańskiego urzędowania są takie rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-20.23" who="#PKiernik">Jeden z przykładów przytoczę. Otrzymałem wczoraj list, w którym mi pisze poważny gospodarz, zarazem rękodzielnik wiejski:</u>
          <u xml:id="u-20.24" who="#PKiernik">„Od ostatniego wiecu, który odbył się w Wiśniczu 15 grudnia 1929 r„ policja państwowa, a względnie posterunkowy Adam Malczyk wciąż usiłuje się na mnie mścić, robi nieprawdziwe doniesienia do starostwa w Bochni, doniósł mię już pięć razy za przekroczenia, których nigdy nie popełniłem, a pan Starosta w swojej sanacyjnej gorliwości ukarał mię surowo bo na 118 zł. Na wniesiony przezemnie sprzeciw nie przesłuchują nikogo, tylko policja stwierdza ponownie według swojego widzimisię. Ostatnio wymieniony posterunkowy gdy był u mnie, powiedział, że ile razy przyjdzie, tyle zrobi doniesień, aż mi się odechce Piastowej polityki i że ich popamiętam, a żaden rekurs mnie nie pomoże, bo to za politykę, bo Piasta popierać nie wolno”.</u>
          <u xml:id="u-20.25" who="#PKiernik">Tak powiedział p. Malczyk posterunkowy, nie powiedział jednak tego ze swej głowy, nie powiedział tego z własnej inicjatywy, lecz dlatego, że tak instruował go, tak mu kazał robić p. starosta.</u>
          <u xml:id="u-20.26" who="#PKiernik">Nie będę tutaj cytował przykładów, w jaki sposób szykanuje się w obecnej chwili, w tej chwili nędzy gospodarczej, ludność w jej najprymitywniejszych przejawach życia kulturalnego. Mam przed sobą list od związku młodzieży i Towarzystwa Domu Ludowego w jednej z gmin powiatu bocheńskiego. W ciągu jednego miesiąca otrzymały one 4 rozmaite wezwania od starostwa i grzywny z powodu rzekomych przekroczeń. Otóż muszę stwierdzić, że ten p. starosta jest ogromnym wrogiem muzyki. Kiedy się zdarzy, że który gospodarz w prywatnym lokalu w tej wsi, — która na nieszczęście ma opinię stuprocentowo piastowej, — zagra na harmonii, natychmiast policja, podsłuchując pilnie, robi doniesienie o usłyszanej muzyce i p. starosta karze za to grzywną. Ale są chwile, kiedy ten starosta zamienia się w miłośnika muzyki, bo gdy się odbywa zebranie Piasta, to p. starosta wynajmuje całą orkiestrę dętą i stawia obok osiedla, w którem odbywa się zgromadzenie, i każę przygrywać i zagłuszać przemówienia, a policja wówczas starannie tę muzykę ochrania. Okazuje się więc, że muzykalność tego p. starosty zależy od tego, jaki użytek z muzyki można zrobić.</u>
          <u xml:id="u-20.27" who="#PKiernik">W tej sytuacji, proszę Panów, jak tu mówić o jakichś prawnych stosunkach. Prawa obywatelskie są zawieszane na kołku, zależą od widzimisię starosty. A cóż mówić o rozbijaniu zgromadzeń, o którem była tu już mowa. A znowu przed kilku dniami p. starosta mińsko-mazowiecki zawiadomił naszą organizację, że jeżeli w zawiadomieniu o zgromadzeniu nie będą podane tezy referatów, to on nie pozwoli na zgromadzenie. Pytam się p. Ministra, na jakiej podstawie p. starosta żądał, aby mu zgłaszać tezy, t. zn. całe streszczenie odnośnego referatu? Znam przepisy o zgromadzeniach, obowiązujące jeszcze z rosyjskich czasów, bo z 1906 r„ które wymagają tylko podania miejsca, czasu i przedmiotu obrad, t. zn. tematu, ale nie tez.</u>
          <u xml:id="u-20.28" who="#PKiernik">Muszę p. Ministrowi wreszcie zwrócić uwagę, na sprawę, która nie powinna być tolerowaną przez władze, W wypadkach, gdzie dekret prasowy powinien być zastosowany, gdzie się odbywa agitacja nikczemna przeciwko instytucji państwowej, przeciwko Sejmowi, gdzie się rozszerza kłamstwa, uwłaczające tej instytucji, gdzie się jej zarzuca, jakoby przez uchwalanie takich lub innych funduszów dyspozycyjnych działała rzekomo na szkodę Państwa, bo ułatwia szpiegostwo, toleruje się tego rodzaju enuncjacje, dekret prasowy nie wkracza, konfiskata nie ma miejsca. A przecież ludność, społeczeństwo doskonale sobie z tego zdaje sprawę, ludność się temu przypatruje, demoralizuje się i traci wszelkie zaufanie do władz państwowych. Nie jest to, zdaje się, pożądane dla Państwa i nie leży pewno w interesie p. Ministra, sądząc po jego oświadczeniach.</u>
          <u xml:id="u-20.29" who="#PKiernik">Dlatego my, którzy zawsze staliśmy na stanowisku, że budżet jest koniecznością państwową, że budżet należy uchwalać, bo budżet uchwalany jest dla Państwa, a nie dla rządu — musimy jednak stwierdzić, że ta zasada państwowa, pozostaje jednak w ścisłej zależności od drugiej zasady, którą musi przestrzegać Rząd: ażeby budżet ten także zgodnie z interesem Państwa był wykonywany, ażeby fundusze w tym budżecie przyznane, były w interesie Państwa wydawane, a nie przeciwko tym, którzy ten budżet uchwalają. I dlatego, jeżeli takie metody będą praktykowane, jakie przytoczyłem, będziemy musieli się zastanowić, czy wobec niedotrzymywania moralnego obowiązku co do używania funduszów budżetowych tylko na cele państwowe, będziemy mogli głosować za budżetem.</u>
          <u xml:id="u-20.30" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Zerbe.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PZerbe">Wysoki Sejmie! Trwałą i nieodzowną ostoją Państwa jest poszanowanie praw wszystkich obywateli, tworzących to Państwo, poszanowanie istotnych zasad obowiązującej Konstytucji, która przecież jest prawno — organizacyjną podstawą dla współżycia i współdziałania obywateli Państwa. Ten zasadniczy obowiązek ciąży w jeszcze większej mierze na tych obywatelach, którzy zostali powołani do wykonywania funkcji publiczno - państwowych. I dlatego też najważniejszą rzeczą w Państwie jest, by Rząd i jego przedstawiciele w poszczególnych organach państwowej administracji szanowali zasady konstytucyjne i prawa ustawowe, wydane na podstawie Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PZerbe">W Polsce nie tylko, że nie zostały wprowadzone w życie konstytucyjne uprawnienia dla wszystkich obywateli, lecz nadto rządy „pomajowe” w jaskrawy sposób łamały jak najkardynalniejsze prawa obywatelskie i przepisy ustawowe. Tak, jak postępowano na wyżynach administracji państwowej, tak też było w podwładnych Rządowi instytucjach.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PZerbe">Postępowanie przełożonych było wskazówką, jak trzeba samemu działać. Duża część urzędników państwowej administracji, wyższych i niższych, z całym zapałem poszła drogą przysparzania sobie wszelkiemi sposobami uznania przełożonych, usuwając na bok dotychczasowe pojmowanie swoich czynności i zaczęła działać w myśl pomajowego systemu rządzenia, który nosi w sobie mocne tendencje dyktatorskie. Popełniano ustawicznie nadużycia władzy, gwałty nad obowiązującem ustawodawstwem i konstytucyjnemi prawami obywatelskiemi i stosowano w walce z opozycyjnemi kierunkami różne metody demoralizujące społeczeństwo. Obrady nad budżetem państwowym w Komisji Budżetowej i na plenum Sejmu ujawniły cały ogrom bezprawia we wszystkich dziedzinach życia państwowego. Lwia część zarzutów skupiła się na działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, co jest zresztą zrozumiałe, zważywszy, że w działalności tego resortu administracji państwowej najmocniej się skoncentrowała dążność wprowadzenia systemu „pomajowego” w życie publiczno-państwowe. Oczywistem jest, że takie pojmowanie swoich konstytucyjnych obowiązków przez Rząd i urzędników administracji państwowej musi doprowadzić do zaniku wszelkiego poczucia praworządności w Państwie i to zostało uznane przez poważną większość społeczeństwa. Nie uznają tego tylko zwolennicy systemu „pomajowego”, no i sam spiritus rector tego systemu rządzenia, p. Minister Spraw Wojskowych, Piłsudski, który uzasadniał przewrót majowy tem, że „jest w Polsce za dużo nieprawości”.</u>
          <u xml:id="u-22.3" who="#PZerbe">Z dzisiejszą gangreną w życiu państwowem trzeba walczyć z całym zapałem. Trzeba zlikwidować dzisiejszy system rządzenia który jest źródłem tej gangreny. Trzeba na każdym kroku ujawniać bezprawia i nadużycia, aby na przykładach jeszcze więcej uświadamiać społeczeństwo i domagać się ukarania samowolnych i gwałcących prawo urzędników, aby znów na przykładzie pokazać, że wszystko im nie ujdzie bezkarnie.</u>
          <u xml:id="u-22.4" who="#PZerbe">Do krytyki druzgocącej dzisiejszy system rządzenia dołączę wiązankę faktów większej i mniejszej wagi, lecz w swoich skutkach jednakowo ujemnych dla Państwa.</u>
          <u xml:id="u-22.5" who="#PZerbe">Socjalistyczna prasa niemiecka w Polsce musiała wytrzymać cały teror cenzorów prasowych. Działalność pp. cenzorów prasowych w starostwie grodzkiem w Łodzi i w dyrekcjach policji w Bielsku i Katowicach względem naszej prasy o tyle się tylko różniła od osławionej działalności cenzorów w stosunku do polskiej prasy opozycyjnej, że była o wiele więcej krzywdząca. W okresie terorystycznego szału cenzuralnego drukarnia gazety „Lodzer Volkszeitung” była zewnątrz i wewnątrz pilnowana przez funkcjonariuszy policji, którzy bez zezwolenia cenzora nie pozwalali na wydanie gazety. Na to zezwolenie trzeba było godzinami czekać. Na podanie powodów konfiskaty również trzeba było czekać długie godziny, co uniemożliwiało wydanie nowego wydania gazety, Były nawet próby zmuszania redakcji do bezprawnej cenzury prewencyjnej w formie ustnego, nie piśmiennego, przyrzeczenia przedłożenia artykułów zosobna.</u>
          <u xml:id="u-22.6" who="#PZerbe">Co się ukazało w „Lodzer Volkszeitung” bez zakwestionowania, nie mogło się ukazać w tygodniku „Landbote”, bo cenzor uważał, że ludność wiejska nie powinna tego czytać. Przedruki z „Robotnika”, jak artykuł Vanderweldego już z opuszczeniem przez cenzora zakwestionowanych zdań i streszczenie sprawozdania z wieców w obronie demokracji i różne inne przedruki nieskonfiskowanych artykułów w naszej prasie partyjnej były konfiskowane jeżeli nie w Bielsku, to w Katowicach lub w Łodzi. Konfiskuje się nie zawsze za ogólną treść, ale nieraz za oddzielne zdania i słowa.</u>
          <u xml:id="u-22.7" who="#PZerbe">Wprawdzie szał konfiskat częściowo ustał, lecz kto gwarantuje nam, że jeżeli znowu nadejdzie tendencja steroryzowania prasy opozycyjnej, ci sami urzędnicy nie spełnią tego samego bezprawia, bo przecież nikt im do tej chwili nie dał nauczki, że trzeba w Polsce szanować wolność słowa pisanego.</u>
          <u xml:id="u-22.8" who="#PZerbe">W ostatnich czasach rozbijacka akcja sfer rządowych w stosunku do stronnictw polskich została też rozwinięta w społeczeństwie niemieckiem. Pod protektoratem wojewodów i starostów chce się stworzyć sanacyjno-prorządowy ruch u Niemców. Zakłada się partie, funduje się gazety niemieckie, popiera się w różnorodny sposób ludzi potrzebnych do tej pracy. Wojewoda śląski robi tę robotę zupełnie jawnie i bez żadnych skrupułów. Starosta na powiat łódzki postępuje mniej jawnie. Ten ostatni na publiczny zarzut, że jest twórcą i protektorem nowozałożonego Niemieckiego Związku Kulturalno-Gospodarczego, odpowiada publicznie i urzędowo, że obowiązkiem jego jest wzbudzać, podtrzymywać i rozwijać wszystkie czynniki państwowo-twórcze”. Organizatorem tej „państwowo-twórczej” działalności tegoż niemieckiego sanacyjnego związku, który nawiasem mówiąc skupił około siebie grupkę ludzi, których prawie na palcach można obliczyć, jest niejaki Gebauer, obywatel i były poseł do Landtagu Wolnego Miasta Gdańska, który za udowodnioną wojskowo-szpiegowską działalność na korzyść Polski został w r. 1927 wydalony ze swej partii. Ten człowiek jeździ po calem województwie Śląskiem i w okręgu łódzkiem. Kto mu daje środki na utrzymanie kwitami, jak to było w Gdańsku, wyjawić nie możemy i prawdopodobnie protektorzy nam przy tym nie pomogą. Lecz chcielibyśmy otrzymać odpowiedzi na skromne zapytanie: Czy Rząd lub starosta na powiat łódzki sądzą, że człowiek z taką polityczną i państwowo-moralną przeszłością może być organizatorem „czynnika państwowo-twórczego” w społeczeństwie niemieckiem w Polsce?</u>
          <u xml:id="u-22.9" who="#PZerbe">Wojewoda Grażyński, kierując się swoją przewodnią ideą zniszczenia niemczyzny w województwie śląskim, nastawia swój aparat administracyjny i Związek Powstańców w tym kierunku. Toleruje się prześladowania i bojkot gospodarczy Niemców. Wolność przekonania narodowego lub politycznego jest w dużej mierze skrępowana. Nie jeden ojciec stracił pracę za to, że posyła swoje dziecko do niemieckiej szkoły, nie jeden lekarz lub technik został w wykonaniu swojego zawodu uzależniony od spełniania przepisów, które są tylko specjalną szykaną.</u>
          <u xml:id="u-22.10" who="#PZerbe">Członkowie Związku b. Powstańców, którzy w swojej większości z powstaniami nic nie mieli wspólnego, lecz których utrzymuje p. wojewoda jako jedyną polityczną podporę swoją, rozbijają wiece, niszczą szyldy z niemieckiemi napisami, zmuszają terorem właścicieli kin do kasowania niemieckiego tekstu przy wyświetlaniu filmów, co powodowało w Bielsku i w Białej zmniejszenie wpływów z podatku widowiskowego, bo Niemiec, nie znający języka polskiego, do kin nie uczęszcza.</u>
          <u xml:id="u-22.11" who="#PZerbe">Rozwiązanie sejmu śląskiego, do którego nasza partia nie czuła już żadnego sentymentu, uważamy, za nielegalne i sprzeczne ze statutem organicznym dla województwa śląskiego. Żądamy rozpisania nowych wyborów.</u>
          <u xml:id="u-22.12" who="#PZerbe">Wysoka Izbo! Nie mogę wyjaśnić w całej pełni innych nadużyć władzy i przekroczeń ustawowych bo jestem skrępowany przez krótki czas wyznaczony dla mego przemówienia, i dlatego skorzystam ze sposobności, która jest mi dana, i piśmiennie zainterpeluję Ministerstwo w tych sprawach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Odraczam posiedzenie do godz. 4.</u>
          <u xml:id="u-23.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#WicemarszałekRóg">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Tatuliński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#PTatuliński">Wysoka Izbo! Przedłożony budżet jest nadzwyczaj wysoki. Wydobycie takich sum doprowadzić musi nasze sfery gospodarcze, które i tak już znajdują się w katastrofalnem położeniu, do zupełnej ruiny. Uważam zresztą dłuższą krytykę za zbyteczną, gdyż obecny Rząd nie jest odpowiedzialny w całej pełni za popełnione błędy i smutne położenie gospodarcze. Natomiast jedno jest pewne, mianowicie, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i dziś możnaby było więcej oszczędzać. Tak np, setki urzędników policyjnych, znajdujących się w najlepszym jeszcze wieku do pełnienia służby, otrzymują emeryturę, a na ich miejsce przyjęci zostają inni. Przyjęcie młodych i niedoświadczonych ludzi zamiast starych doświadczonych urzędników policji uważam za niewskazane, tak ze względu na interes Państwa, jak i z punktu widzenia ludności, nie mówiącej po polsku, przypuszczam bowiem, że nareszcie i władze administracyjne się przekonają o konieczności traktowania ludności niemieckiej z większem zrozumieniem.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#PTatuliński">Na cóż bowiem w takim razie wszystkie międzyparlamentarne kongresy przyjaciół pokoju, i parlamentarzystów, którzy górnolotnemi słowami szukają sposobu stworzenia warunków spokojnego i zgodnego życia i pracy dla poszczególnych narodowości. Zgadzam się w zupełności z byłym ministrem p. Thuguttem, który uważa, że powinno się udać przekonać cały świat, że narody nowoczesne winny być tylko członkami jednego wielkiego związku wzajemnej pomocy, w przeciwnym zaś razie kultura nasza poszłaby na marne. Jest to bardzo słuszne zdanie, które powinno być poparte przez każdego prawego człowieka. Jeśli wziąć jednak pod uwagę obecne położenie polityczne, zwłaszcza ludności niemieckiej, jeśli cofniemy się wstecz i będziemy szukali postępów, to przyjdziemy do przekonania, że wobec nienasyconego egoizmu i nacjonalistycznego szowinizmu jesteśmy jeszcze bardzo dalecy od jakiegokolwiek postępu co do sprawiedliwego traktowania ludności niemieckiej, gdyż jeszcze zawsze siła ma pierwszeństwo przed prawem.</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#PTatuliński">A zresztą przecież nie może być inaczej, póki sfery rządzące i szerokie masy ludności nie przejęły się ideą tolerancji, lecz przeciwnie, póki ludność podjudzana jest przez świadomie sfałszowane fakty do nienawiści, póty wzajemne zrozumienie i wzajemna współpraca wszystkich narodowości są wykluczone.</u>
          <u xml:id="u-25.3" who="#PTatuliński">W myśl tej chęci wspólnego zrozumienia zwracam się bezpośrednio do Pana Ministra Spraw Wewnętrznych, którego nie uważam za odpowiedzialnego za dotychczasowe traktowanie ludności niemieckiej, ale obciążam tem konto jego poprzednika. Przytoczę kilka przykładów: Jak wiadomo, Sejm żądał w roku ubiegłym od rządu przeznaczenia większej kwoty na budowę domów mieszkalnych, aby przez udzielanie zapomóg budowlanych zażegnać brak mieszkań. W Wejherowie murarz Leon Kas, stolarz Bendix i były właściciel fabryki Schramm nabyli parcele budowlane obszaru około 600 mtr2 i chcieli wybudować sobie domy bez żadnej zapomogi od Państwa. Ponieważ panowie ci są starymi obywatelami miasta, więc magistrat udzielił im bez żadnej trudności zezwolenia na budowę. W przypuszczeniu, że tak sarno otrzymają zezwolenia na przewłaszczenie, rozpoczęto budowę. Jednak zupełnie nieoczekiwanie starosta m. Wejherowa odmówił udzielenia przewłaszczenia. Zażalenie do p. wojewody pomorskiego też nie miało skutku, wobec czego przerwano budowę, a materiały budowlane leżą bez użytku i marnują się. Poszkodowani starają się obecnie uzyskać prawo przewłaszczenia drogą sądową przez Najwyższy Trybunał Administracyjny, lecz do uzyskania ostatecznej decyzji mogą być zupełnie zrujnowani. Podkreślam, że wspomniani panowie są obywatelami polskimi i zupełnie nieskazitelni, ale należą do narodowości niemieckiej.</u>
          <u xml:id="u-25.4" who="#PTatuliński">Ziemianin narodowości niemieckiej, zamieszkały w pow. kościerzyńskim kupił dla zaokrąglenia swej posiadłości drobną parcelę, jednak nie otrzymał przewłaszczenia, tak samo odmówiono przewłaszczenia nieruchomości miejskiej w Tczewie.</u>
          <u xml:id="u-25.5" who="#PTatuliński">Krewni obywateli polskich narodowości niemieckiej, zamieszkali w Niemczech, często nie otrzymują pozwolenia na przyjazd do Polski w celu odwiedzenia najbliższych członków rodziny.</u>
          <u xml:id="u-25.6" who="#PTatuliński">Wprost niesłychane trudności robi się ludności niemieckiej w strefie pogranicznej przy uzyskaniu bezpłatnych przepustek na przekroczenie granicy w celu uczęszczania do kościoła, położonego po tamtej stronie granicy. Mimo okólnika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, w myśl którego w powyższym celu mają być wydawane bezpłatne przepustki i mimo układu między Polską a Niemcami niżsi urzędnicy wydziału paszportowego w Kartuzach utrudniali, a często nawet wstrzymywali wogóle wydawanie tych przepustek, tak, że miało się często wrażenie, jakoby nie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w Warszawie decyduje w podobnych sprawach, lecz, że musimy się liczyć z dyktaturą tamtejszych niższych urzędników. Dopiero nowy starosta p. Bienkiewicz załatwił sprawę tę ku ogólnemu zadowoleniu, co stwierdzam niniejszem z calem uznaniem.</u>
          <u xml:id="u-25.7" who="#PTatuliński">Co do znanych wszystkim trudności w otrzymaniu paszportów zagranicznych chciałbym tylko powiedzieć, że cała ludność oczekuje obecnie, po przyrzeczeniu p. Ministra Skarbu, zniesienia wygórowanych opłat i uproszczenia trybu wydawania tych paszportów.</u>
          <u xml:id="u-25.8" who="#PTatuliński">Teraz chciałbym jeszcze przytoczyć specjalnie rażące wypadki nietolerancji względem ludności niemieckiej. Coprawda dotyczy to właściwie więcej p. Ministra Skarbu. Ale wiemy przecież wszyscy, że decyzje w sprawach koncesyj opierają się zwykle na opinii władz administracyjnych. A rozporządzenie Ministerstwa Skarbu z dnia 13. XII.1929 r. mówi wyraźnie, że wojewodzie przysługuje prawo protestu przy prolongacie koncesji. I tak w Bydgoszczy sprzedaj e od wielu lat ociemniały zupełnie Bernhard Ronowicz w kiosku na ulicy tytoń i materiały tabaczne. W roku ubiegłym władze cofnęły mu bez podania jakichkolwiek powodów koncesję na dalszą sprzedaż i wyrzuciły na bruk tego nieszczęśliwego człowieka, który w dodatku ze swego zarobku utrzymuje jeszcze starych rodziców. I to dlaczego? Dlatego podobno, że jako długoletni członek niemieckiego stowarzyszenia śpiewaczego, brał udział w Zjeździe towarzystw śpiewaczych w Wiedniu. Wszystkie interwencje w tej sprawie w Ministerstwie pozostały bez skutku.</u>
          <u xml:id="u-25.9" who="#PTatuliński">Katastrofalny wprost wpływ wywiera cofnięcie koncesyj monopolowych, stosowane również przeważnie względem tych właścicieli koncesyj, którzy należą do mniejszości niemieckiej. Cofnięte są koncesje, które już od przeszło 100 lat znajdują się w danej rodzinie i udzielane były jeszcze przez królów polskich, albo w innych wypadkach odbiera się koncesję niemieckiej instytucji, znajdującej się w odpowiednim budynku i odpowiadającej wszelkim wymaganiom nowoczesnym, jak np. Ewangelickiemu Domowi Gminnemu w Grudziądzu. Państwo traci na tem oczywiście znaczne sumy.</u>
          <u xml:id="u-25.10" who="#PTatuliński">Samo przez się rozumie się, że językiem urzędowym jest język polski, którego się słusznie wymaga od generacji młodszej, lecz nie sposób wymagać od starszych ludzi, którzy nie mogą się już nauczyć tego języka, aby przy każdej sposobności mieli przy sobie tłumacza, gdy mają coś do załatwienia w urzędach państwowych.</u>
          <u xml:id="u-25.11" who="#PTatuliński">Zwłaszcza w okolicach ze znacznym odsetkiem ludności niemieckiej byłoby bardzo pożądane, gdyby p. Minister wydał zlecenie, żeby urzędnicy, znający język niemiecki, posługiwali się nim wobec osób, nie władających językiem polskim, co przyczyniłoby się bardzo do szybszego załatwienia spraw i do uniknięcia różnych nieprzyjemnych zatargów.</u>
          <u xml:id="u-25.12" who="#PTatuliński">Z tych kilku przykładów, które przytoczyłem, których liczbę mógłbym dowolnie powiększyć, jasno wynika, że dalecy jesteśmy od równouprawnienia, zagwarantowanego przez Konstytucję wszystkim obywatelom bez różnicy narodowości i wyznań.</u>
          <u xml:id="u-25.13" who="#PTatuliński">Zechce p. Minister przyczynić się do zrealizowania szlachetnych intencji naszej Konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekRóg">Głos ma p. Roguszczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#PRoguszczak">Wysoka Izbo! Przedłożenie budżetu państwowego na rok 1930/31 poprzedziło szereg faktów, które postawiły przed Sejmem pytanie: Czy jest w Polsce dyktatura, czy jej niema?</u>
          <u xml:id="u-27.1" who="#PRoguszczak">Na to pytanie, niewątpliwie większość tej Wysokiej Izby będzie zgodna ze mną w twierdzeniu, że oficjalnie w Polsce dyktatury niema, ale nieoficjalnie ona jest, tak samo, jak oficjalnie niema podsłuchu, ale nieoficjalnie każdy obywatel, nie wyłączając nawet Prezydenta Państwa, może być podsłuchiwany.</u>
          <u xml:id="u-27.2" who="#PRoguszczak">Nieoficjalna dyktatura, najoficjalniej dała się społeczeństwu we znaki przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Rok rocznie dyskusja nad tym resortem gromadziła zawsze stosy materiału dowodowego, że ta nieoficjalna dyktatura oficjalnie istnieje, a tegoroczna dyskusja utrwaliła Sejm w tem przekonaniu.</u>
          <u xml:id="u-27.3" who="#PRoguszczak">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozdało w r. b. członkom Komisji Budżetowej obszerne książkowe sprawozdanie z tego co oficjalnie robiło i jakie są oficjalne zamierzenia jego na przyszłość, ale nie powiedziało, co robiło nieoficjalnie, a co oficjalnie społeczeństwo bardzo dotkliwie odczuło i nie powiedziało tego, czy te nieoficjalne metody stosowane będą i nadal.</u>
          <u xml:id="u-27.4" who="#PRoguszczak">Najpierw chcę się zająć tą oficjalną częścią sprawozdawczą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, a potem oficjalnie pomówię także o części nieoficjalnej, ale istotnej i faktycznej.</u>
          <u xml:id="u-27.5" who="#PRoguszczak">Z przedłożonego sprawozdania dowiadujemy się, że Ministerstwo robi stałe postępy w dziedzinie administracyjnej i że przedewszystkiem działalność inspekcyjna w roku ubiegłym była bardzo żywa i owocna. Sam p. Minister osobiście dokonał bowiem w ciągu roku aż 12 wyjazdów poza mury stolicy i zetknął się z 200 urzędnikami. Urzędnicy centrali osiągnęli cyfrę wyjazdów 200, wojewodowie zaś w ciągu trzech kwartałów dokonali wyjazdów 390, a wojewódzkie organa inspekcyjne dokonały 164 lustracji. Z tych cyfr wynika, że Ministerstwo było bardzo ruchliwe, a i wojewodowie mu w niczem nie ustępowali.</u>
          <u xml:id="u-27.6" who="#PRoguszczak">Następnie dowiadujemy się z tego źródła, że Ministerstwo Spraw wewnętrznych szczególną wagę kładło na przeszkolenie urzędników, przedewszystkiem na starostów i kandydatów na starostów, aby uzupełnić ich braki, wynikające z niedostatecznego przygotowania życiowego i gospodarczego. W kursach i wycieczkach instrukcyjnych urządzonych przez Ministerstwo brało udział 250 starostów i kandydatów na starostów, mówi sprawozdanie. Widać z tego, że prawie cała administracja była w ruchu.</u>
          <u xml:id="u-27.7" who="#PRoguszczak">Jaki cel osiągnięto przez te kursy i wycieczki, sprawozdanie nie wspomina, ale za to dyskusja nad resortem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Sejmie, a szczególnie w Komisji Budżetowej, nagromadziła tyle materiału niezadowolenia na tych starostów-kursistów, że w końcowym efekcie czynniki decydujące zniewolone były udzielić długoletniemu szefowi tego resortu zasłużonej dymisji. Przekonano się bowiem, że ci starostowie-kursiści pod względem pogłębiania wiedzy administracyjnej i przygotowania do swoich funkcji nie wiele skorzystali. Przeciwnie.</u>
          <u xml:id="u-27.8" who="#PRoguszczak">Już sam referent generalny dał wyraz swemu niezadowoleniu, że nasza administracja nie tylko, iż nie stoi na wysokości zadania, ale stwierdził również, że jest ona zbyt kosztowna, a jednocześnie mało sprawna. Dodać do tego trzeba, że w chwili obecnej nie zapewnia nam ona na j element ar niej szych warunków bezpieczeństwa, czego dowodem jest, że napady, rabunki, zamachy, powtarzają się stale i przybierają zastraszające wprost rozmiary, że nasze ustawodawstwo w praktyce administracyjnej ma tylko znaczenie doradcze, gdyż każdy wyższy urzędnik od starosty począwszy może sobie bezkarnie pozwolić na dowolne interpretowanie ustaw.</u>
          <u xml:id="u-27.9" who="#PRoguszczak">Te kursy starościńskie uwydatniają się natomiast zupełnie w innym kierunku, mianowicie, że nasza administracja stała się bardzo wrażliwa na to, czy kto jest za, czy przeciw sanacji, że urzędnik choćby najzdolniejszy i najsumienniejszy w sprawowaniu swego urzędu, jeżeliby sobie pozwolił na jakąś uwagę krytyczną względem niej, pozbawiony Zostaje posady, albo przeniesiony na gorsze stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-27.10" who="#PRoguszczak">Rozumiem najzupełniej, że w ciągu dziesięciu lat stworzyć sprawną administrację państwową w naszych warunkach nie jest rzeczą łatwą. Ale jeśli trwać będzie ten system, jaki jest obecnie, że przy każdej zmianie rządu zmieniać będziemy od góry do dołu cały aparat administracji państwowej, że każdy urzędnik będzie wciąż wisiał na sznurku niepewności, który w każdej chwili może się zerwać, a urzędnik runąć w przepaść dyspozycji, emerytury lub likwidacji z trzymiesięczną odprawą, jeśli nad każdym ciągle będzie wisieć troska o jutro, to my nigdy sprawnej administracji nie stworzymy.</u>
          <u xml:id="u-27.11" who="#PRoguszczak">Ten system zabija ducha twórczego, niszczy chęć poświęcania swych sił, dla dobra wszystkim wspólnego. Sprawność administracji polega nie tylko na gruntownem fachowem wyszkoleniu, ale również na pewnej jej stałości.</u>
          <u xml:id="u-27.12" who="#PRoguszczak">Ministerstwo zapowiada, że zapoczątkowane dokształcanie urzędników prowadzić będzie i w roku przyszłym. Rozumiem kursa dla urzędników początkujących, dla t. z w. terminatorów, mające na celu uświadomienie ich, że winni być sługami całego narodu, że mają pomagać obywatelom w załatwianiu ich spraw zgodnie z przepisami prawnemi, przyśpieszyć ich załatwienie, a nie odwrotnie. Ale źle jest, mojem zdaniem, z naszą administracją, jeśli mamy dokształcać urzędników wyższych, na stanowiskach samodzielnych i odpowiedzialnych jak starostów. Na takie stanowiska trzeba już brać człowieka z pełnem wykształceniem naukowem i fachowem, a nie kursistę. Odpowiednich kandydatów na te stanowiska mogą wydać tylko wyższe uczelnie naukowe, lub długoletnie praktyczne doświadczenie w dziedzinie administracyjnej, ale żadne kursa.</u>
          <u xml:id="u-27.13" who="#PRoguszczak">Tak długo jednak, póki te stanowiska będzie się uzależniało od przynależności partyjnej, od pewnej orientacji politycznej czy nawet osobistej, tak długo na tych stanowiskach będą się wygrzewać w blasku słońca tylko administracyjne zera, gdyż żaden szanujący się człowiek z charakterem, posiadający odpowiednie kwalifikacje, urzędu państwowego nie przyjmie, nie chcąc wisieć na tym sznurku niepewności, który w każdej chwili może się zerwać.</u>
          <u xml:id="u-27.14" who="#PRoguszczak">Kiedy jednak jesteśmy już na tej drodze dokształcania starostów, możeby nam Ministerstwo powiedziało, jaka to instytucja naukowa, czy praktyczna tych kursów udziela, bo sprawozdanie nic o tem nie mówi. Domyślam się, że tę funkcję spełniają urzędnicy Ministerstwa, ale wiadomo nam przecież, że wybitnych fachowców w Ministerstwie przesiano przez sito, aby zrobić miejsce systemowi więcej wojskowemu. A mojem zdaniem 30 mil jonowym narodem nie można rządzić po koszarowemu, nie można go traktować jako rekrutów, bo naród do koszar napędzać się nie da.</u>
          <u xml:id="u-27.15" who="#PRoguszczak">Jak te kursa mają się odbywać, najlepiej świadczy okólnik Wiceministra p. Pierackiego. Według niego, praktykant zaczyna swoją czynność zamiast od dołu — od góry, rozpoczyna ją w Ministerstwie.</u>
          <u xml:id="u-27.16" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Bo szwedzką gimnastykę musi robić)</u>
          <u xml:id="u-27.17" who="#PRoguszczak">Jeżeli Ministerstwu chodzi istotnie o zorganizowanie sprawnej administracji, to mojem zdaniem wzorować się winno na praktyce, stosowanej przez kapitał prywatny. Znaną jest rzeczą, że chcąc mieć sprawnego kierownika administracyjnego, wymaga się od niego, by miał on za sobą praktykę, przechodząc od dołu wszystkie działy do góry. Ministerstwo zaś zastosowało praktykę odwrotną. Mam wrażenie, że ten sposób praktyki będzie miał końcowy efekt taki, że praktykant, który tę pielgrzymkę przejdzie, będzie w końcu wiedział, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych jest w Warszawie i że wiceministrem jest p. Pieracki.</u>
          <u xml:id="u-27.18" who="#PRoguszczak">Sprawozdanie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych mówi dużo o ujednoliceniu administracji. Mam jednak wrażenie, że w Ministerstwie brak jest obecnie należytej orientacji co do obowiązujących ustaw samorządowych, a dowodzi tego następujący fakt, Rada Ministrów na wniosek Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wydała rozporządzenie z dnia 23 września 1929 r., mocą którego ustanowiła starostwa grodzkie w miastach: Bydgoszczy, Toruniu, Grudziądzu, Gnieźnie i Inowrocławiu.</u>
          <u xml:id="u-27.19" who="#PRoguszczak">Jako funkcje starostw grodzkich określono „Administracja policji”, z takim terminem spotykamy się bowiem po raz pierwszy w naszem ustawodawstwie administracyjnem, bo ogólne ustawodawstwo mówi, że pierwszą instancją w mieście wydzielonem jest prezydent miasta.</u>
          <u xml:id="u-27.20" who="#PRoguszczak">Co ma właściwie robić ów starosta grodzki?</u>
          <u xml:id="u-27.21" who="#PRoguszczak">Rozporządzenie o starostwach grodzkich mówi o powierzeniu staroście grodzkiemu „funkcji administracji policji”. Znaczy to, że starosta grodzki będzie miał jedynie nadzór administracyjny nad policją państwową. Każde bowiem inne interpretowanie rozporządzenia byłoby samowolą organów administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-27.22" who="#PRoguszczak">A jednak mam informację, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zamierza starostów grodzkich wyposażyć w upoważnienia bez porównania wyższe niż te, które im przyznaje rozporządzenie Rady Ministrów. Rozszerzać jeszcze tych zbędnych, a kosztownych rozporządzeń Rady Ministrów organom administracyjnym według własnego uznania nie wolno, a na nadzór nad policją państwową w 5 miastach ziem zachodnich, pieniędzy wydawać nie potrzeba, i nie należy. Nadzór ten sprawowali dotąd bez kosztów dla budżetu państwowego z wielkim pożytkiem dla Państwa prezydenci miast i należy im tę funkcję nadal zostawić i dlatego wnoszę o skreślenie z działu 2, par. 1, 250.000 zł. i skreślenie proponowanych przez Ministerstwo etatów starostw grodzkich w tych miastach.</u>
          <u xml:id="u-27.23" who="#PRoguszczak">Nie możemy wogóle zrozumieć, jakie intencje miało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, stwarzając w 5 miastach zachodniej Polski starostwa grodzkie? Nigdy nie słyszeliśmy, ażeby prezydenci tych miast w czemkolwiek dali ku temu powody. P. Minister Spraw Wewnętrznych ma dosyć siły do pociągnięcia do odpowiedzialności tych prezydentów miast, którzyby w czemkolwiek zawinili, ale nie należy karać obywateli policmajstrem, gdyby prezydent miasta w jakimś wypadku nawet zawinił.</u>
          <u xml:id="u-27.24" who="#PRoguszczak">Na ziemiach zachodnich starosta jest nominatem rządu i równocześnie jest on przewodniczącym i kierownikiem samorządu powiatowego. Prezydent miasta zaś jest wybrańcem samorządu i nie może podjąć urzędowania bez zgody rządu, wyrażającej się w zatwierdzeniu jego wyboru przez ministra spraw wewnętrznych. Jest zatem równe źródło prawa i równa możliwość niedopuszczania niewłaściwych osób do obejmowania urzędów. Ustawodawca chciał, żeby samorząd i władza państwowa uzupełniały się nawzajem i tworzyły jedną harmonijną całość.</u>
          <u xml:id="u-27.25" who="#PRoguszczak">Idea tworzenia starostów grodzkich przekreśla tę zasadę. Stwarza się urząd oderwany od życia samorządowego, który z życiem samorządowem stykać się nie będzie. Dzieli się władzę między dwie osoby równolegle postawione i wprowadza się zamęt pomiędzy obywateli miast.</u>
          <u xml:id="u-27.26" who="#PRoguszczak">To też rady miejskie tych miast powzięły rezolucje, jakkolwiek uprzejmie, to jednak stanowczo, w których wyraża się prośbę ludności, ażeby Rząd od swoich zamiarów odstąpił, względnie poczynania swoje odwołał, tem więcej, że starosta grodzki nie ma żadnego organu wykonawczego, zatem wszelkie sprawy faktycznie będzie musiał załatwiać samorząd miejski. Zaznaczyć przytem pragnę, że na ziemiach zachodnich obowiązuje w 90% odrębne ustawodawstwo, a nasyła się tam ludzi, którzy się absolutnie w tem ustawodawstwie nie orientują, jak np. w Bydgoszczy, gdzie przysłano starostę, który nie ma ani odpowiedniego wykształcenia, ani fachowego do tego urzędu przygotowania. Nie należy wschodnich metod rządzenia wprowadzać na zachód, ale odwrotnie. W tej sprawie wnoszę rezolucję i będę prosił Sejm o jej przyjęcie.</u>
          <u xml:id="u-27.27" who="#PRoguszczak">W Ministerstwie Spraw Wewnętrznych nie należy zapominać o tych kardynalnych zasadach, stosowanych we wszystkich państwach cywilizowanych i do których ziemie zachodnie są przyzwyczajone, że rządzić krajem należy z wolą jego ludności i ze zrozumieniem jej interesów. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że wysoka rola, jaka w tej dziedzinie przypadła Ministerstwu Spraw Wewnętrznych w udziale, została wypaczona w sposób dość gruntowny i skutek jest ten, że pomiędzy władzami administracyjnemi, a społeczeństwem wytworzyły się stosunki dla kraju niepożądane.</u>
          <u xml:id="u-27.28" who="#PRoguszczak">Sposób rządzenia państwem przy bardzo wybitnem współdziałaniu władz administracyjnych oparto na przekształceniu umysłów obywateli. Tu wystąpiły bardzo jaskrawo na wierzch rezultaty owych kursów, urządzanych przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, najmniej w naszych warunkach dla kraju pożądane. Wytworzono wśród społeczeństwa ferment, a końcowy efekt tego był rozbój prawie całego narodu. Prowadzono walkę wszystkich ze wszystkimi, nieraz przy zupełnem zapoznaniu interesów państwowych. Nie zdawano sobie sprawy z rezultatów takich poczynań, nawet na bardzo zagrożonych odcinkach. Zapominano o tem, że ferment w społeczeństwie polskiem jest jednocześnie osłabieniem tego społeczeństwa, a osłabienie jego, to równocześnie osłabienie wiary w żywotne i twórcze siły Narodu i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-27.29" who="#PRoguszczak">Zapomniano o tem, że polityka światowa nie jest sielanką i że nie usuwa ona wszelkich naszych trosk i obaw, że atmosfera w świecie politycznym przeładowana jest niepokojem i że dyktatury, jakiejkolwiekby one nie przybrały formy, są źródłem niepokojów. Zapomniano w gorliwości przekształcania umysłów na nową wiarę o tem, że nad Polską krążą ustawicznie czarne chmury, w których się mieści bardzo poważne niebezpieczeństwo i że te w szybkiem tempie zbliżające się trudności, zarówno natury politycznej, jak i gospodarczej, Polska przezwyciężyć może jedynie na gruncie bardzo mocnej wewnętrznej konsolidacji, opartej o niewzruszone zasady praworządności i sprawiedliwości, stosowanej wobec wszystkich obywateli, stojących na gruncie państwowości polskiej.</u>
          <u xml:id="u-27.30" who="#PRoguszczak">Niestety dzięki tej polityce, przez rządy pomajowe stosowanej, zagranicą ustaliła się o nas opinia, że jesteśmy krajem ustawicznych wstrząsów i rozdarcia wewnętrznego, a do tego przyczyniła się w dużym stopniu nasza administracja i te sławne odczyty byłego rządu, szczególnie b. premiera Świtalskiego. Pomijając już te groźby byłego premiera pod adresem Sejmu, których się nikt nie lęka, p. Świtalski nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego społeczeństwo polskie jest tak niedojrzałe i że tylko batem może być rządzone. Tupet p. Świtalskiego nikogo nie przeraża i jeżeli on zechce, może mieć w zapowiadanej rozgrywce wolny wybór. Nam może to być zupełnie obojętne, czy wybierze on ograniczony czy szerszy odcinek, przegrana jego jest w obu wypadkach pewna i nie naszą będzie winą, jeśli ta przegrana przybierze rozmiary szersze.</u>
          <u xml:id="u-27.31" who="#PRoguszczak">Ale należy się zapytać, czy ten były mąż stanu zdawał sobie istotnie sprawę z tej zapowiedzi i z tego jakie ona zrobi wrażenie w opinii publicznej zagranicą, bo dla mnie nie ulega żadnej wątpliwości, że deklaracja ta była dla zagranicy zapewnieniem, iż Polska wchodzi w okres ciężkich walk i rozprężenia wewnętrznego. Wytworzona sytuacja jest dla Polski tragedią, u zagranicy nam życzliwej wywołać to musi troskę i współczucie z nami, że terror zaczyna wyrastać od miarodajnego czynnika w Polsce i chce rozpocząć walkę, nie tylko z parlamentem, ale równocześnie ze społeczeństwem, które bałwochwalczo nie ugnie przed nim kolan i nie wyrazi zachwytu dla mile nam panującego systemu.</u>
          <u xml:id="u-27.32" who="#PRoguszczak">Nie poziom ducha i siły moralnej, nie kształcenie charakterów i poszanowanie godności ludzkiej, nie to, że akcje polityczne naszych wrogów na rynku międzynarodowym mają stałą i zdecydowaną tendencję zwyżkową, a nasze idą w dół, nie to, że zagranica śledzi bardzo dokładnie wszystkie przejawy naszego życia państwowego i wyciąga z nich odpowiednie wnioski, wnioski dla nas bardzo przykre i bardzo bolesne, jest dzisiaj przedmiotem trosk decydujących czynników i rozstrzygającem przykazaniem narodowem, ale chwilowo ufność w jedyną i wyłączną przewagę siły fizycznej, szarpanie godności ludzkiej i lubowanie się w swoistych metodach, bez względu na to, jaki one wywierają skutek w kraju i zagranicą, jest dzisiaj dla obozu rządzącego nakazem chwili.</u>
          <u xml:id="u-27.33" who="#PRoguszczak">A rezultatów tego rodzaju poczynań jesteśmy wszyscy świadkami. Na szczęście społeczeństwo polskie uwolniło się już od fałszywej narzuconej mu sugestii, jakoby parlamentaryzm w Polsce dotknięty był jakąś wyjątkową niemocą i nikt nie uwierzy w twierdzenie, iż tylko w drodze krwawej operacji można choremu państwu przywrócić zdrowie i ocalenie. Zastrzega się ono kategorycznie przeciwko rozstrzyganiu sporów społeczno - politycznych, czy ustrojowych z bronią w ręku. Dość było upustu krwi w ciągu 10-lecia naszej niepodległości, dość tego szarpania czci i godności ludzkiej i tych szkód moralnych i materialnych, jakich z tego tytułu doznało Państwo i naród.</u>
          <u xml:id="u-27.34" who="#PRoguszczak">Nie w tym sposobie i nie w tych metodach leży uzdrowienie naszych stosunków wewnętrznych, ale w powrocie do praworządności jest dzisiaj najpilniejsze zadanie ministerstwa, a administrację państwową trzeba przeznaczyć do jej roli właściwej i uchronić j a raz na zawsze od walk społeczno - politycznych. Sejm ułatwił już nowemu ministrowi pracę w tej dziedzinie przez uchwalenie ustawy, zabraniającej administracji państwowej udziału w czynnej akcji wyborczej.</u>
          <u xml:id="u-27.35" who="#PRoguszczak">Powrót do praworządności nie da się uskutecznić bez przywrócenia wolności słowa i wolności prasy. Trzeba zerwać nareszcie z tą trzechletnią tradycją szykan, w tej dziedzinie stosowaną niewiadomo przeciwko komu i za co. Trzeba wejść z powrotem na normalną drogę, z której się zeszło, gdyż inaczej grozi nam niebezpieczeństwo, którego konsekwencje mogą być dla Państwa straszne, albowiem łamanie praw i ustaw konstytucyjnych siłą faktu prowadzić musi do anarchii i tylko ślepy tego nie widzi.</u>
          <u xml:id="u-27.36" who="#PRoguszczak">Przeciwko tej metodzie nietrzymania się przepisów prawnych społeczeństwo zaczyna reagować bardzo silnie. Takiego moralnego policzka, jaki wymierzyła palestra warszawska b. ministrowi sprawiedliwości, historia świata cywilizowanego nie zna. Ale też historie nie tylko państw cywilizowanych, lecz nawet i półdzikich nie notowały dotąd w swych kronikach tego rodzaju faktów, by ramy prawa przesuwano raz w górę, raz w dół, zależnie od okoliczności, jak to się zdarza u nas. Naród polski domaga się, by Polska kroczyła w szeregach państw cywilizowanych i stoi zwarcie na stanowisku poszanowania prawa i wypowiada walkę tym, którzy usiłują te prawa łamać i deptać je.</u>
          <u xml:id="u-27.37" who="#PRoguszczak">Rozumiem najzupełniej, że Rząd obecny, obejmując ciężki spadek po poprzednim rządzie, w trudnem znajduje się położeniu, ale chcę przypuszczać, że skoro czynniki decydujące przyjęły dymisję ministra Składkowskiego, to godzą się one również na zmiany dotychczasowej polityki w tym resorcie. Wykluczyć należy z administracji państwowej nie tylko samowolę poszczególnych starostów, wojewodów i innych urzędników, którzy w swej działalności zaznaczyli się lekceważeniem prawa, ale za tem winno iść przykładne ich ukaranie i ścisła kontrola na przyszłość.</u>
          <u xml:id="u-27.38" who="#PRoguszczak">Ciężkie, ale zarazem i wdzięczne zadanie spada na obecnego szefa resortu spraw wewnętrznych, bo nie ulega wątpliwości, że najwięcej będzie on miał kłopotu w przywracaniu praworządności, a skuteczność jego pracy zależeć będzie od sposobu, w jaki się do tego zabierze. Jeżeli akcja nowego Ministra nie pójdzie inną drogą, to sytuacja ogólna się tylko zaostrzy. Słowa p. Ministra, wypowiedziane na komisji, będą miały wartość tylko wówczas, gdy poparte zostaną czynami.</u>
          <u xml:id="u-27.39" who="#PRoguszczak">Dotychczasowy bieg urzędowania nowego Rządu nie daje nam jeszcze dostatecznych danych do wyciągnięcia wniosków o istotnych zamierzeniach Rządu w tej dziedzinie.</u>
          <u xml:id="u-27.40" who="#PRoguszczak">Odnosi się wrażenie, że albo w kołach decydujących nie zapadły jeszcze ostatecznie postanowienia w jakim zakresie ma być dokonana rewizja dotychczasowej polityki wewnętrznej, potępianej od trzech lat prawie przez cały Sejm, albo też natrafiono w tym resorcie na dość silną kontrofenzywę dotychczasowego systemu, który paraliżuje już pierwsze kroki nowego gabinetu.</u>
          <u xml:id="u-27.41" who="#PRoguszczak">Jeżeliby istotnie tak było, że Rząd obecny, a szczególnie Minister Spraw Wewnętrznych natrafia na opór, to w interesie kraju leży, aby opór ten był jak najprędzej złamany, gdyż groza przejmuje każdego, patrząc, jakich to spustoszeń dokonało się na tle wewnętrznego współżycia obywateli, szczególnie na tak delikatnym odcinku, jakim jest Śląsk, gdzie bezprawie święci swoje specjalne triumfy i w dodatku chodzi jeszcze z podniesioną głową.</u>
          <u xml:id="u-27.42" who="#PRoguszczak">Już w Komisji Budżetowej zaznaczyłem, że Śląsk nie może się zbytnio skarżyć na to, by opinia publiczna w Polsce zbytnio się nim interesowała, że Śląskiem interesuje się bardzo żywo Skarb Państwa, jako źródłem stosunkowo największych dochodów, ale o tem, jak lud śląski żyje, jak pracuje i walczy o swój byt, jakiego przywiązania nabiera do Państwa przez obecny system rządzenia, o tem reszta Polski nie wie. I gdyby nie te częste katastrofy w kopalniach, które zda je się wkrótce stanowić będą stałą rubrykę w prasie codziennej, głuchoby było o Śląsku w opinii publicznej.</u>
          <u xml:id="u-27.43" who="#PRoguszczak">Tymczasem Śląsk nie tylko z przyczyn natury ogólnej, ale także ze względu na panujące tam stosunki, zasługuje na najwyższe zainteresowanie, gdyż jest on terenem niezmiernie delikatnym.</u>
          <u xml:id="u-27.44" who="#PRoguszczak">Sejm śląski został rozwiązany za to, że zaczął zbliska przyglądać się gospodarce w szafowaniu groszem publicznym na niewłaściwe cele. Dekret Prezydenta rozwiązuje sejm śląski, jest w zrozumieniu wybitnych kół prawniczych nieważny, gdyż nie można interpretować ustawy konstytucyjnej w ten sposób, że rozrywa się jedno zdanie na dwie części, wyrywa się z niego pięć słów, korzysta się z praw, a nie wypełnia się obowiązków, które to samo zdanie nakłada. Jest to samowola czynników administracyjnych, na którą brak wyrazu parlamentarnego.</u>
          <u xml:id="u-27.45" who="#PRoguszczak">Pan prof. Rybarski przytoczył nam horendalne cyfry, na jakie natrafił przy rewizji Banku Gospodarstwa Krajowego, wydawane w formie subsydjów dla organizacji o charakterze sanacyjnym, ale to wszystko blednie wobec tych sum, jakie są wyrzucone na Śląsku, za które dokonuje się rozboju społeczeństwa polskiego, rozboju tych organizacyj społeczno — politycznych, które w dziejach Śląska odegrały rolę pierwszorzędną. Te haniebne praktyki prowadzone są przez sfery rządzące na Śląsku, ludzi, których burzliwe życie pomajowe wyrzuciło na szczyty i w dodatku za pieniądze publiczne, co stwierdziła Komisja Budżetowa sejmu śląskiego i co było głównym powodem rozwiązania go.</u>
          <u xml:id="u-27.46" who="#PRoguszczak">Ograniczony czas nie pozwala mi na szczegółową analizę poszczególnych faktów, jakie zaszły na tle tego niesłychanego bezprawia, jakiego się dokonywa na tym delikatnym pod względem politycznym i gospodarczym odcinku. Członkowie tej Wysokiej Izby, którzy pragną się bliżej zapoznać ze stosunkami tam panującemi, zechcą się łaskawie pofatygować do czytelni i przejrzeć prasę śląską choćby z ostatnich 14 dni, a dowiedzą się tam Panowie rzeczy, które wprowadzą Panów wprost w zdumienie. Potworzono tam t. zw. hołdownicze organizacje, które obecnie, w braku innego zajęcia, zaczyna się to bractwo prać między sobą przy podziale subsydji, które wypłaca miesięcznie naczelnik wojewódzkiego wydziału prezydialnego p. dr. Saloni.</u>
          <u xml:id="u-27.47" who="#komentarz">(Głos: To jest wychowanie fizyczne. Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-27.48" who="#PRoguszczak">Bractwo to zaczyna już teraz głośno śpiewać, ile kto brał i skąd brał i z jakich funduszów.</u>
          <u xml:id="u-27.49" who="#komentarz">(Głosy na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-27.50" who="#PRoguszczak">I p. Grażyński ma teraz dużo kłopotu, aby to bractwo, które stworzył, nie tylko zlikwidować, ale uspokoić. Ministerstwu Spraw Wewnętrznych te rzeczy nie są obce, gdyż podnoszono je kilkakrotnie z tej trybuny i w tej sprawie nadsyłane są nawet liczne memoriały do Ministra. Tych faktów nie zdołają zgasić ani zaciemnić żadne szykany prasowe, albowiem światło prawdy na poszczególnych filarach zaczyna się tam coraz jaśniej palić, wobec czego nawet dekret prasowy staje bezsilny.</u>
          <u xml:id="u-27.51" who="#PRoguszczak">Dawniej mówiono dużo o skorumpowanej Austrii, znane były tam metody: „dziel i rządź”, ale skoro korupcja wyszła na jaw i opinia publiczna się o tem dowiedziała, to Austria się zatrzęsła, a urzędnicy, którzy uprawiali korupcję, byli usuwani na długi czas. U nas natomiast jest inaczej, tego rodzaju typy chadzają z podniesioną głową i wywierają przemożny wpływ nie tylko w dziedzinie danego resortu, ale sięgają i do innych resortów.</u>
          <u xml:id="u-27.52" who="#PRoguszczak">Mam informacje, że wojewoda Grażyński wywierał nacisk w Ministerstwie Sprawiedliwości w kierunku odbierania notariatów adwokatom, dla Śląska bardzo zasłużonym, którzy w czasie plebiscytu oddali swoje usługi komisariatowi plebiscytowemu i swój cel osiągnął, bo Ministerstwo Sprawiedliwości poszło za jego wskazówkami. W ten sposób mści się dzisiejszy reprezentant Rządu na rodzimej inteligencji śląskiej, która oddała Polsce wszystko co miała, a która w obecnym systemie rządzenia widzi katastrofę dla Śląska i Polski.</u>
          <u xml:id="u-27.53" who="#PRoguszczak">Pytam się p. Ministra Spraw Wewnętrznych, pytam się wreszcie całego Rządu, czy tego rodzaju metody, jakich na Śląsku dopuszcza się p. Grażyński, dzieją się z jego wiedzą i wolą i czy to będzie tolerował w dalszym ciągu. Czy uważa za wskazane dalsze pozostawienie na tem stanowisku człowieka, który rozbija społeczeństwo polskie, pogłębia przepaść między władzą a społeczeństwem i w dodatku administrację państwową w oczach świata kompromituje? Interes Polski i interes Śląska wymaga, aby nareszcie Śląsk uwolniony został z tych nieszczęśliwych rąk.</u>
          <u xml:id="u-27.54" who="#PRoguszczak">Budżet woj. śląskiego jest autonomiczny i wynosi około 150 milionów złotych. Ale wobec tego, że sejm śląski został rozwiązany i nowe wybory nie zostały dotąd zarządzone, mimo że ustawa konstytucyjna z dnia 15 lipca 1920 r. wyraźnie mówi, że muszą się one odbyć w ciągu 75 dni po rozwiązaniu sejmu śląskiego, brak tam publicznej kontroli nad jego wykonywaniem, wobec tego wnoszę rezolucję, wzywającą Najwyższą Izbę Kontroli, aby dokonała tam szczegółowej kontroli, na jakiej podstawie prawnej budżet woj. śląskiego jest wykonywany, w jakich rozmiarach i na jakie cele pieniądze zostały wydatkowane, i w przeciągu trzech miesięcy zdała Sejmowi ścisłe i szczegółowe sprawozdanie.</u>
          <u xml:id="u-27.55" who="#PRoguszczak">Stanowisko nasze do budżetu ustalone zostało przy generalnej dyskusji. Jeżeli chodzi zaś o fundusz dyspozycyjny, jesteśmy gotowi przyznać go p. Ministrowi w wysokości 3 mil jonów złotych, albowiem uważamy, że jest zbyt wiele szpicli i szpiclowania zbędnego. Mam wrażenie, że dużo konfidentów jest takich, o których niewiadomo komu oni służą.</u>
          <u xml:id="u-27.56" who="#komentarz">(Głos: Wszelkie wywiady są bardzo niebezpieczne.)</u>
          <u xml:id="u-27.57" who="#PRoguszczak">Szpicluje się organizacje zawodowe, szpicluje się ludzi w restauracjach i kawiarniach, szpicluje się nawet życie prywatne.</u>
          <u xml:id="u-27.58" who="#PRoguszczak">Na zakończenie nasuwa mi się jeszcze jedna uwaga. Rozumiem najzupełniej, że kiedy Sejm się zbiera i o tych rzeczach zaczyna mówić, staje się dla sanacji rzecz przykra, bolesna i w wysokim stopniu niepokojąca,. Bo ona to była, która przyszła gromić poprzednie rzekome nieprawości i przyrzekała najsurowiej przestrzegać czystości w szafowaniu groszem publicznym. I co się stało? Po 3 latach doprowadziła do takich rezultatów, że dziś sama staje pod pręgierzem takich samych oskarżeń, z tą tylko różnicą, że kiedy ona, mając już w swem ręku wszystkie dostępne źródła, mogące przyczynić się do ujawnienia rzekomo popełnionych nieprawości i nadużyć, operowała przeważnie przypuszczeniami, to tu padają cyfry, fakty, oświetlające istotny stan rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-27.59" who="#PRoguszczak">Z tej Wysokiej Trybuny padły słowa, z ust przedstawiciela B. B., że ten obóz Polskę stworzył. Mam wrażenie, że było to zbyt śmiałe twierdzenie, bo przecież sam Marszałek Piłsudski powiedział swego czasu, że była was tylko garstka. Stwierdzić muszę, że jeżeli chodziło o wyzwolenie ziem zachodnich, to myśmy tam żadnej pierwszej brygady nie znali i o niej nie wiedzieli. Natomiast znano pułki poznańskie pod Lwowem, który pozostawiono swojemu losowi.</u>
          <u xml:id="u-27.60" who="#komentarz">(Oklaski i brawa.)</u>
          <u xml:id="u-27.61" who="#PRoguszczak">Znano pułk strzelców śląskich pod Grodnem, Białymstokiem, Wilnem i Dynaburgiem, znano pułki pomorskie, jak gnały bolszewików aż po Berezynę. Na ziemie zachodnie pierwsza brygada przyszła znacznie później, w ciągu 10 lat, aby objąć wysokie stanowiska i uczyć nas rozumu i patriotyzmu. Ale ponieważ obóz rządowy tak hojnie szafuje dziś zarzutem roboty antypaństwowej, przeto na zakończenie chciałbym wyjaśnić, co pod tem określeniem rozumieć należy.</u>
          <u xml:id="u-27.62" who="#PRoguszczak">Roboty antypaństwowej nie uprawia ten, kto krytykuje działalność rządu i władz administracyjnych, wskazując na popełnione błędy i istniejące braki, bo taka krytyka jest właśnie pożądana w interesie kraju, albowiem ma ona zapobiec podobnym błędom na przyszłość i usunąć istniejące niedomagania.</u>
          <u xml:id="u-27.63" who="#PRoguszczak">Na zarzut roboty antypaństwowej zasługuje: ten, kto knuje spiski; ten, kto urządza zamachy stanu na legalnie wybrane władze państwowe; ten kto opluwa przedstawicielstwo narodowe; ten, kto swój naród szkaluje; ten, kto usiłuje mu odebrać prawa i swobody obywatelskie; ten, kto łamie postanowienia konstytucyjne; ten, kto gwałci prawo i depce praworządność; ten, kto sięga po władzę w Państwie, a do tego nie dorósł.</u>
          <u xml:id="u-27.64" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
          <u xml:id="u-27.65" who="#PRoguszczak">Do tych my nie należymy.</u>
          <u xml:id="u-27.66" who="#PRoguszczak">Nie myśmy spiskowali, jak na drodze gwałtu dorwać się do władzy, której naród dać nie chciał.</u>
          <u xml:id="u-27.67" who="#PRoguszczak">Nie nasze sumienia obarczone są przelaniem krwi bratniej i życiem kilkuset poległych na ulicach Warszawy.</u>
          <u xml:id="u-27.68" who="#PRoguszczak">Nie przed Narodowym Ruchem Robotniczym uciekał Prezydent Rzeczypospolitej i Ministrowie, Nie nasi zwolennicy kolejarze doprowadzali do zderzenia pociągów, aby część armii, której przysięga stała ponad wszystko, nie mogła bronić Majestatu Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-27.69" who="#PRoguszczak">Nie z naszego grona padło zarzewie buntu zbrojnego przeciwko legalnym władzom Państwa.</u>
          <u xml:id="u-27.70" who="#PRoguszczak">Nie od nas wyszło hasło rozboju społeczeństwa polskiego.</u>
          <u xml:id="u-27.71" who="#PRoguszczak">Nie my też ponosimy odpowiedzialność za to, że element wywrotowy wzrósł w Polsce w ostatnich trzech latach do niebywałych dotąd rozmiarów i kraj nasz staje się coraz częściej terenem smutnych awantur i znieważania godeł państwowych.</u>
          <u xml:id="u-27.72" who="#komentarz">(Oklaski i brawa.)</u>
          <u xml:id="u-27.73" who="#PRoguszczak">Wysoką Izbę proszę o przyjęcie mojego wniosku i moich rezolucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekRóg">Głos ma p. Ładyka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#PŁadyka">Wysoki Sejmie! „Im Westen nichts neues” — „Na Zachodzie nic nowego”. Tytuł znanej i rozpowszechnionej książki, który dopomógł p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych w jego programowem przemówieniu na Komisji Budżetowej, gdzie on przetłumaczył go na swój sposób, oświadczając, że u niego, jako następcy generała Składkowskiego, nie będzie nic nowego, to znaczy, że system policyjny dotychczas panujący nie zmieni się ani trochę, że, słowem za czasów jego siedzenia na fotelu ministerialnym „bude, jak buwało”.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#PŁadyka">A więc gdy p. Minister wziął całą odpowiedzialność jako następca gen. Składkowskiego za wszystko, co było dotychczas, na siebie, oświadczając, że tak samo będzie dalej,</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#komentarz">(P. Diamand: Tego wymaga konwenans, żeby tak minister powiedział, ale to nie musi być prawdą.)</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#PŁadyka">zabieram głos, aby swojemi wskazówkami dopomóc p. Ministrowi w tem, by broń Boże nie zszedł on z drogi p. Ministra Składkowskiego.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#PŁadyka">A dlaczego chodzi nam o to, aby p. Minister trzymał się utorowanej, — do doskonałości uślizganej już, drogi? Bo stoimy na stanowisku, jak już z tej trybuny powiedział prezes mojego klubu Lew Baczyńskyj, że im gorzej, tem lepiej, im większe ciśnienie, tem większa reakcja, — tem większe zahartowanie siedmiu milionów narodu ukraińskiego po tej stronie linii ryskiej. To stwierdzą wszyscy przedstawiciele narodu ukraińskiego w tej Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#PŁadyka">Otóż, nie proszę wcale o to, by p. Minister przestrzegał prawa i praworządności, bo wiem z góry, że to nic nie pomoże, a z drugiej strony dla nas sto razy lepiej, abyśmy na własne oczy widzieli i na swojej skórze przekonywali się, że historyczny termin „Polska nierządem stoi” nie zmarł, że on żyje i że zdobywa sobie co dzień większe prawa obywatelskie; dla naszej świętej sprawy tysiąc razy lepiej, aby świat wiedział o takiem panowaniu nad nami — a on wie — wszystko wie. Nie róbcie sobie iluzji, że to ginie w granicach Państwa, jak mydlana bańka.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#PŁadyka">Przypominają mi się słowa p. Ministra, wypowiedziane na Budżetowej Komisji, iż zarówno polskie jak i ukraińskie społeczeństwo to potwierdza, że administracja przez te lata zrobiła duże postępy. Proszę o wybaczenie, iż przypomnę, że zapomniał p. Minister dodać jeszcze i „białoruskie”, a względnie lepiej byłoby brzmiało, gdyby p. Minister był powiedział: zarówno ukraińskie jak i białoruskie społeczeństwo może udowodnić setkami tysięcy faktów, że administracja polska przez te lata zrobiła ogromne postępy i dowiodła tego, że, żyjąc rzeczywiście w XX wieku, widzi się i przeżywa się w rzeczywistości czasy średniowiecza, a XX wiek zjawia się chyba we śnie i marzy się o nim tak, jak marzy o woli ten, którego jutro poprowadzą pod szubienicę.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#PŁadyka">Możliwem, że takie postępy imponują p. Ministrowi i on do nich będzie dążył. Chociażby przypomnieć w delikatny sposób, jak to policja — nie marszałkowska, a ta — ta „istinnaja”, uzbrojona od stóp do głowy, rzuciła się pod przewodnictwem Ministra Składkowskiego na nas, przedstawicieli ukraińskiego pracującego narodu w tej Wysokiej Izbie, i wyrzucała nas „po salonowemu” z tej sali. A w pierwszych dniach listopada 1928 we Lwowie, to nie postęp administracji, gdy ona ani palcem nie kiwnęła, jak polska ludność plondrowała skromne mienie bezbronnego narodu ukraińskiego, jak ta ludność na oczach policji, tego — sit venia verbo — organu bezpieczeństwa dla nie tylko obywateli, lecz dla wszystkich ktokolwiekbądź znalazł się w granicach państwa, że Polacy wobec Ukraińców mogą stosować prawo samosądu, mogą demolować Proświtę, drukarnię Diła, Spółdzielnie, Masłosojuz, Dom akademiczny biednych studentów i t. p. i t. p.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#PŁadyka">Tak jest, muszę przyznać, że to postęp, lecz postęp wsteczny, postęp w czasy, gdy o praworządności mowy nie było.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#PŁadyka">Zresztą p. Minister sam przeżył te postępy odnośnie do narodu ukraińskiego, jako wojewoda wołyński, jako praktyk, jak to sam o sobie wyraził się w swojem przemówieniu na Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#PŁadyka">Otóż, przypomnijmy tę praktykę przynajmniej w zarysach. A więc przypominam oświadczenie wojewody Józewskiego, że północno - zachodnie ziemie ukraińskie, zamieszkałe w 95–100% wyłącznie przez lud ukraiński, to odwieczne polskie ziemie, a Ukraina może być dopiero poza obecnemi granicami Państwa Polskiego, i to taka, że może udałoby się przy jej pomocy posunąć Polskę przynajmniej po Kijów. A dążenie tego wojewody do rozbicia wszelkiego życia ukraińskiego na tych ziemiach, sprowadzenie z Warszawy do Łucka chruniwskiej ukraińskiej „Nywy”, rozwiązywanie „Proświt”, tworzenie zamiast nich przy pomocy sprzedajnego elementu „Ridnych Chat”, „Osnów”, „Literaturno-Mystećkych Towarzystw”, takichże banków kooperatywnych, czy to nie postęp? podczas gdy te towarzystwa, zamiast nieść w lud oświatę, rozwijają się jako kluby hazardu. A eksperyment z regionalizmem, a tworzenie jakiejś swoistej unifikacyjnej kultury na północno-zachodnich ziemiach ukraińskich, czy to nie dzieło obecnego Ministra, jako wojewody? Sprzągł się był z Pewnymi, Pyłypczukami, Bogusławskimi, Sehejdami et z tutti quanti i robił bolące eksperymenty na zdrowym organizmie ukraińskim. Nawet pchał ręce w sprawy cerkwi prawosławnej, rozwiązując rady bractwa, a zamiast tych wybranych wyznaczając swoje, czego nic robili nawet paręset lat temu polscy królowie. A gdzie jeszcze dla pozoru nie rozwiązał „Proświt”, to tam np. w Zdołbunowie i Krzemieńcu uniemożliwił im całkowicie pracę.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#komentarz">(Wrzawa, różne okrzyki na ławach ukraińskich.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekRóg">Proszę o spokój, proszę nie przeszkadzać mówcy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PŁadyka">A podporządkowanie dowolności administracji samorządu, czy nie postęp? Usuwał wójtów z ich stanowiska tylko z tego powodu, iż nie chcieli kolportować chruniwskiej „Nywy”, jak to było w łuckim powiecie z takim, który nawet przedtem otrzymał krzyż zasługi.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PŁadyka">Wobec tego więc stwierdzenia p. Ministra na komisji, że nigdy nie był gnębicielem ruchu kulturalnego narodu ukraińskiego, jest tylko pustym frazesem. Wprawdzie powołuje się p. Minister, że był na jubileuszowem posiedzeniu „Proświty” w Łucku i w rezultacie spotkał się z jak najgorszem przyjęciem i sam na własnej skórze przekonał się, co to jest „Proświta” w swym apolskim charakterze. Lecz gdzie dowody? Bo i ja byłem wtedy na święcie „Proświty” w Łucku, lecz jeszcze rano o 7 godzinie przed świętem nie wiedziano, czy święto się odbędzie, bo p. wojewoda postawił warunki, by święto „Proświty” odbywało się pod czerwono-białemi sztandarami i może jeszcze, dodałbym, z hymnem „Jeszcze Polska nie zginęła”.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PŁadyka">Lecz na szczęście nie upadli jeszcze tak nisko przedstawiciele ruchu oświatowego, który u nas jest całkowicie apolityczny,</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Nieprawda, była polityka.)</u>
          <u xml:id="u-31.4" who="#PŁadyka">— Chruni nie majutj teper hołosu — by takie warunki przyjęli i z „Proświty” tworzyli polską instytucję polityczną, a nawet państwową. W tem chyba mieści się apolski charakter ukraińskich „Proświt”. Widziałem tylko na własne oczy, jak policja pod bokiem wojewody nie puszczała mas wiejskich na plac cerkiewny z żółtobłękitnemi sztandarami i po długich pertraktacjach musieli przedstawiciele „Proświt” wiejskich pochować swe sztandary, samo zaś święto odbyło się z jak największą powagą, nie było najmniejszego zakłócenia i nie widziałem, by ktoś komu tam skórę garbował. A już kapitalną jest odpowiedź p. Ministra na okrzyk Dmytra Lewickiego „my ogarniamy już Wołyń,” „my tam dochodzimy,”, która streszczała się w następujących słowach: „Nie dojdą Panowie nigdy”. Gdyby za panem Ministrem nie stała nieregionalna działalność jako wojewody wołyńskiego, możnaby jeszcze mieć wątpliwości, co znaczy ta odpowiedź, a mianowicie, czy p. Minister rozumie pod tem, iż undowcy nigdy tam nie dojdą, czy coś innego?</u>
          <u xml:id="u-31.5" who="#komentarz">(P. Minister Spraw Wewnętrznych Józewski: Rozumiem Berlin.)</u>
          <u xml:id="u-31.6" who="#komentarz">(Burzliwa wrzawa, bicie w pulpity na ławach ukraińskich i okrzyki. Głos na ławach mniejszości: Prosimy teraz wykorzystać spokój i przywołać p. Ministra do porządku. Głos: I to jest Marszałek Sejmu!)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekRóg">Zażądam stenogramu i sprawdzę. Proszę mówić dalej, Panie Pośle.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Wielka wrzawa.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PŁadyka">P. Marszałek mówi, że jak stenogram otrzyma i przekona się, jakie słowa z ust Ministra padły, da satysfakcję.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Wielka wrzawa)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekRóg">Proszę Panów o spokój i zajęcie miejsc.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PŁadyka">Wobec tego, że Pan Marszałek oświadczył, iż po zapoznaniu się z protokółem stenograficznym zajmie stanowisko....</u>
          <u xml:id="u-35.1" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To nie do Pana należy.)</u>
          <u xml:id="u-35.2" who="#PŁadyka">— do mnie też należy, bo mnie sprowokował p. Minister, mówiąc, że to jest Berlin.</u>
          <u xml:id="u-35.3" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-35.4" who="#PŁadyka">Bo tak należałoby zrozumieć słowa p. Lewickiego, jako prezesa partii Undo, gdyż on ma nadzieje, że jego partia na północno-zachodnie ukraińskie ziemie dochodzi, czego dowodem jest choćby p. Chruckyj, który jest członkiem klubu, którego prezesem jest p. Dr. Lewicki, i który jest członkiem partii Undo. Bo tylko w tem znaczeniu mógł wykrzyknąć p. Lewicki i tylko tak można było zrozumieć jego słowa. Lecz pewien jestem, że p. Minister zrozumiał to swoiście, a mianowicie, że Ukraińcy nie dojdą tam nigdy, a to już jest wyzwaniem całego narodu ukraińskiego i to nie tylko w miedzach Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-35.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości narodowych.)</u>
          <u xml:id="u-35.6" who="#komentarz">(P. Stroński: z tego wynika, że Ukraina idzie ze wschodu na zachód, a nie z zachodu na wschód.)</u>
          <u xml:id="u-35.7" who="#PŁadyka">Oświadczam stanowczo, że niema Ukraińców rozmaitych kategorii — niema Ukraińców koncepcji Józewskich, niema Ukraińców koncepcji Stalinowych, koncepcji rumuńskiej i czeskiej, a są Ukraińcy jako jednolity wielki 42-milionowy naród, tak,</u>
          <u xml:id="u-35.8" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości)</u>
          <u xml:id="u-35.9" who="#PŁadyka">jak zresztą jest jeden naród polski, czego nigdy nie zaprzeczaliśmy i nie zaprzeczamy.</u>
          <u xml:id="u-35.10" who="#PŁadyka">Stwierdzam, że na Wołyniu, Chełmszczyźnie, Podlasiu i Polesiu są nasi bracia tacy sami, jak my Ukraińcy, którzy dążą do tego samego celu i którzy chcą żyć swojem własnem życiem</u>
          <u xml:id="u-35.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ukraińskich)</u>
          <u xml:id="u-35.12" who="#PŁadyka">i to ich życie przekreśli wszelkie podstępy nie tylko panów Józewskich, lecz wszystkich, którzy z Pewnymi i Bogusławskimi będą robili eksperymenta</u>
          <u xml:id="u-35.13" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-35.14" who="#PŁadyka">i będą z autorytatywnego miejsca oświadczać, że Wołyń nie stanie się nigdy czwartem województwem Galicji Wschodniej. My jesteśmy zupełnie spokojni, bo nasz wielki Iwan Franko powiedział, że „słowa to połowa” (plewa).</u>
          <u xml:id="u-35.15" who="#komentarz">(Głos: Po co pan gada? P. Birkenmajer: Pańskie słowa to plewy.)</u>
          <u xml:id="u-35.16" who="#PŁadyka">I z pewnością nie uda się temu samemu p. Józewskiemu robić jako Ministrowi z nami tego, co robił jako wojewoda na Wołyniu. 0 twardy, zbity mur świadomości i charakteru ukraińskiego narodu rozbiją się jego plany wbijania klinu między jeden naród i dzielenia go sposobem regionalnym na dwa narody, t. j. galicyjski i wołyński.</u>
          <u xml:id="u-35.17" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: niestety, tak jest.)</u>
          <u xml:id="u-35.18" who="#PŁadyka">Musimy przyznać, że p. Składkowski przynajmniej bez ogródek, prosto z mostu zapowiadał swe plany niszczenia narodu ukraińskiego, podczas gdy pan Józewski udaje nibyto przyjaciela ukraińskiego narodu i jako b. wiceminister w rządzie UNR, niby znawcę sprawy ukraińskiej</u>
          <u xml:id="u-35.19" who="#komentarz">(P. Lewicki: z Berlina brał Pan, Panie Ministrze pieniądze, nie my, bo wtedy, kiedy Pan był Wiceministrem Petlury, wtedy ukraińskie pieniądze wychodziły z Berlina i swoje pobory Wiceministra brał Pan ze źródeł drukowanych w Berlinie.)</u>
          <u xml:id="u-35.20" who="#PŁadyka">i myśli, że społeczeństwo ukraińskie da się złowić na jego wędkę.</u>
          <u xml:id="u-35.21" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-35.22" who="#PŁadyka">Dziękujemy za takie przyjacielstwo podczas istniejącego systemu politycznego w Polsce, gdy wszystko robicie bagnetem. My jakiś czas jeszcze wytrzymamy te bagnety, bo wierzymy mądremu zdaniu wielkiego Niemca, który powiedział, że mit dem Bajonette kann man alles anfangen, nur sietzen drauf kann man nikt — bagnetem wszystko można zaczynać, a tylko siedzieć na nim nie można.</u>
          <u xml:id="u-35.23" who="#komentarz">(Głoś: to Napoleon powiedział — pan się myli.)</u>
          <u xml:id="u-35.24" who="#PŁadyka">Trzebaby mi nie pół godziny wymierzonego mi czasu, lecz przynajmniej dziesiątek godzin, bym udowodnił, że p. Minister nie ma racji, gdy mówił na Komisji Budżetowej, dziękując za fakty nadużyć administracji, podane przez posłów „zastrzegam się jednak przeciw ich generalizowaniu”. Bo proszę Panów, notorycznem jest, że na ziemiach ukraińskich niepraworządność, to reguła generalis, a prawo — słuszność, to reguła specjalis — to wyjątek. Tutaj prawdy trzeba szukać ze światłem w biały dzień.</u>
          <u xml:id="u-35.25" who="#PŁadyka">Wiadomem zresztą jest, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w polityce wewnętrznej w stosunku do narodu ukraińskiego to wszystko, to siła i prawda dla polskiej racji stanu, to nasza kultura i oświata, to handel i kooperacja, to posady i prawo do pracy, to pomoc i łaska, to sądy i kryminały, to odbudowa i higiena, to życie i śmierć, — to — to wszystko, co istnieje na świecie, albo może tylko istnieć.</u>
          <u xml:id="u-35.26" who="#PŁadyka">Lecz trzeba koniecznie podnieść, że i tutaj, tak zresztą, jak to w ustroju kapitalistycznym, ustroju nierówności nie wszystkie czynniki są równe. A charakterystyczną rzeczą jest, że nierówność przeważa tu wyższością w kierunku tych, co to stoją u dołu. Bo Panowie wiedzą sami, najautorytatywniejszym czynnikiem jest u nas pan posterunkowy, a raczej, jak tu nam dobitniej jeszcze w grudniu 1929 dowiódł p. kolega Putek, nie ten jawny, co to ubiera się w przepisany mundur, lecz ten, co ukrywa się w mundur cywilny. i którego można poznać dopiero po tem, co od niego, wyrażając się parlamentarnie, czuć. Gdyż twierdzę, że gdyby przeprowadzono sumienną statystykę badawczą, jak ci „cywile” spełniają służbę, przekonalibyśmy się, że w 99% a może nawet i w 100% czynią oni ofiary z dobrych niewinnych ludzi tylko dlatego, iż nie mają czem wykazać się przed swoimi przełożonymi ze swej pracy, że tylko dlatego wciągają w nieszczęścia niewinnych, by z nich stworzyć sobie zaporę przed wyleceniem ze służby, z której żyją dobrze, nie orząc ani siejąc, lecz obficie zbierając.</u>
          <u xml:id="u-35.27" who="#PŁadyka">Proszę się przypatrzeć ich życiu i życiu ich rodzin i to bądź co bądź w czasach, w których nie przelewa się nawet urzędnikowi 6-tej i 5-tej rangi....</u>
          <u xml:id="u-35.28" who="#PŁadyka">I czy to nie postęp? Prawdziwy, iście prawdziwy, że usuwa się posła wybrańca — to podkreślam — nie ukraińskiego narodu, lecz narodu polskiego ze stanowiska naczelnika gminy po to tylko, by zrobić miejsce ohydnej figurze, jaką na całym świecie jest osoba renegata i szpicla.</u>
          <u xml:id="u-35.29" who="#PŁadyka">A cóż dopiero u nas się dzieje? Na naszych ziemiach takie indywidua to wszechwładne pany. Od ich widzimisię zależy zaopiniowanie lojalności czy nielojalności Ukraińca, od nich zależy, czy nauczyciel Ukrainiec ma otrzymać posadę, czy nie, i gdzie ta jego posada ma być, od ich woli zależy, czy można przyjąć Ukraińca na posadę urzędnika państwowego, od nich zależy zezwolenie na założenie towarzystw kulturalno — oświatowych i t. d. i t. d.</u>
          <u xml:id="u-35.30" who="#PŁadyka">Proszę słuchać, na wiosnę 1929 r. aresztowano w Tarnopolu 11-tu uczniów gimnazjum ukraińskiego Paładijczuka i tow. i wszczęto przeciwko nim śledztwo w sprawie zdrady Państwa. Inna rzecz, że po trzech miesiącach więzienia śledczego śledztwo umorzono i wypuszczono ich na wolną stopę. Lecz nie o to chodzi, chodzi o postęp administracji. A mianowicie podczas pobytu tych uczniów w więzieniu żona katechety p. Konradowa zajęła się dostarczaniem obiadów tym uczniom, na co zezwalają przepisy procedury karnej i na co pozwolił sędzia śledczy. Lecz proszę mi powiedzieć, jak mogła ta pani sama jedna zanieść jedzenie dla 11 chłopców i nosić tak sama przez parę miesięcy? Zdrowy rozsądek dyktuje, że musiał jej ktoś dopomóc w tem humanitarnem dziele.</u>
          <u xml:id="u-35.31" who="#PŁadyka">I znowu tutaj zdrowy rozsądek mówi, że musiała znaleźć pomoc bezpłatną, bo niemożliwem, by jeszcze z własnej kieszeni opłacała tragarzy. A więc prosiła kolegów i koleżanki nieszczęśliwych więźniów i ci zgodzili się dźwigać kosze z jedzeniem przed sąd okręgowy w Tarnopolu. Ale gdzie szpicle, gdzie policja, poco starostwo? Przecież zbrodnia zaistniała, Państwo Polskie ucierpi na tem, że uczniowie i uczennice noszą w koszach jedzenie swoim kolegom, i to po ulicy, przez którą przechodzi polska śmietanka.</u>
          <u xml:id="u-35.32" who="#PŁadyka">„Razpny” zawołał najautorytatywniejszy czynnik. A starostwo w Tarnopolu wyciąga patent — słuchajcie — cesarski, przedpotopowy z 1854 r. i orzeczeniem z października 1929, a więc w czasie, gdy śledztwo przeciwko aresztowanym było już umorzone, wymierza przez byłego feldfebla, który jest sędzią administracyjnym w tem starostwie, karę administracyjną pani Konradowej w kwocie 200 zł. a usłużnym koleżankom i kolegom wypuszczonych z więzienia Marii Rudiwnej, ucz. VII klasy gimnazjum, Anhełynie Kobernickiej, ucz. V klasy, Stefanii Kobernickiej ucz. VII klasy, Irenie Mikołajewicz, ucz VII klasy, Światosławowi Motałowi, uczniowi VI klasy, Tarasowi Wańczyckiemu, ucz. V klasy, Janowi Trój narowi, VII klasy, Stefanii Rudiwnej, abitur. gimn. Eugeniuszowi Bilińskiemn, abitur. gimn., Włodzimierzowi Bilińskiemu ab. gim., Wasylowi Turkowskiemu, ab. gimn., Iwanowi Smolejowi, ab. gimn. i Lubomirowi Bułce ab. gimn. po kilkadziesiąt złotych z zamianą po 14 dni aresztu i zawiadamia dyrekcję gimnazjum, aby ona powyrzucała uczennice i uczniów ze szkoły. To się stało, chociaż kara nie była jeszcze prawomocną, bo ukarani odwołali się do sądu okręgowego.</u>
          <u xml:id="u-35.33" who="#PŁadyka">I chociaż sąd okręgowy wyrokiem z 11 grudnia 1929 r. L. cz. Ka 613/29 uniewinnił uczennice i uczniów, to cel policji osiągnięty, bo Kuratorium O. Szkol. L pismem do Nr. II. — 19398/29 z daty 3 stycznia 1930 zawiadomiło kierownictwo prywatnego gimnazjum żeńskiego U. P. T. w Tarnopolu, że po przejrzeniu aktów sądu okręgowego Ka 613/29 wykluczyło z tamtejszego zakładu Anhełynę Kobernicką, ucz. kl. VII, Irenę Mikołajewiczównę, ucz. kl. VIII. oraz Marię Rudiwnę, ucz. kl. VIII z powodu udziału w demonstracyjnem dostarczaniu pożywienia dla aresztowanych studentów w maju 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-35.34" who="#PŁadyka">Czy nie postęp administracji? Przecież ona razem z policją dobrze wie, iż wygodniej tak jakoś wynaleźć powody do zamknięcia drogi do szkoły i nauki uczniom ukraińskim, aniżeli rozwiązywać, czy nie dopuszczać do założenia szkoły, co przed światem kulturalnym byłoby trudniej usprawiedliwić. A tak najprostszy sposób — niech żyje spółka policji z przedstawicielstwem oświaty, wiwat ich współpraca!</u>
          <u xml:id="u-35.35" who="#PŁadyka">Stwierdzam z oburzeniem, iż to hańba XX wieku, aby za najhumanitarniejsze dzieło wobec swoich braci wyrzucać nasze dzieci na bruk, by zamykać przed nimi te święte bramy nauki, by w czasie już po wojnie światowej i po wielkiej rewolucji, w czasach prawa samookreślenia narodów postępować z nami tak, jak z wami postępował carski ciemiężyciel przed rokiem 1914.</u>
          <u xml:id="u-35.36" who="#komentarz">(P. Stroński: Nigdzie na świecie nigdy nie było takiej swobody mówienia, jaką Pan ma tutaj, odkąd świat istnieje.)</u>
          <u xml:id="u-35.37" who="#PŁadyka">Powywieszajcie nas, to nie będziemy mówili, ale ja widzę, że z wami to się nie stało, ani w Prusiech, ani w carskiej Rosji, i chwała Bogu doczekaliście się własnego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-35.38" who="#PŁadyka">I tutaj p. Minister ma rację, powiedziawszy na Komisji Budżetowej co do kar administracyjnych, że mają one znaczenie raczej pedagogiczne. Otóż, zapytuję Pana Ministra, czy tak ma pedagogować cała administracja, jak to pedagogu je starostwo tarnopolskie z policją i kuratorium lwowskiem? Czy to taką pedagogię miał Pan Minister na myśli?</u>
          <u xml:id="u-35.39" who="#PŁadyka">A oto jeszcze kilka kwiatków z tej sławnej pedagogii. Starostwo w Zbarażu karze Michała Humennego i tow. grzywną w kwocie 20 zł. albo 4-dniowym aresztem za to, iż byli w strojach kozackich na weselu. A ten strój kozacki składa się z butów, w których codziennie się chodzi, z wyszywanej koszuli, płaszcza kolorowego i siwej czapki, co właściwie jest naszym strojem narodowym. A więc doczekaliśmy się w wolnem państwie, które nazywa się Rzeczpospolitą, tego, że nie można ubrać się w strój narodowy.</u>
          <u xml:id="u-35.40" who="#komentarz">(Głos: A Szekeryk-Donykiw!)</u>
          <u xml:id="u-35.41" who="#PŁadyka">To już nie zwykły — codzienny skandal. A starostwo w Tarnopolu karze chłopców z Denysowa za demonstracyjny pogrzeb zmarłego ich kolegi.</u>
          <u xml:id="u-35.42" who="#komentarz">(Głos: Panie, on tu siedzi w stroju narodowym, nie tylko na zabawie, ale i w Sejmie!)</u>
          <u xml:id="u-35.43" who="#PŁadyka">W czemże dopatrzyła się policja demonstracji?, A w tem, że zaprzęgli oni konie do wozu z trumną i jedni jechali na koniach zaprzągniętych, a drudzy u boku wozu za trumna wierzchem. To samo starostwo karze około 20 chłopców i dziewcząt z gminy Dołżanka za to, że 3 listopada ozdobili mogiłę strzelecką na cmentarzu i modlili się za dusze zmarłych i za przyszłość swego narodu. Lecz cel był inny, chodziło bowiem o rozwiązanie tow. „Łuh”. Trzeba więc było ukarać członków „Łuhu”, ażeby był powód do rozwiązania towarzystwa. Wypadałoby wspomnieć jeszcze o salonowem znalezieniu się polskiej policji. Bo gdy przewodniczący „Łuhu” Michał Biłous zażądał 22. XII. 1929 r od posterunkowego Gorczyńskiego, który żądał spisu członków, aby pokazał pismo ze starostwa, polecające dać taki spis, to pan posterunkowy odpowiedział w grubiański sposób w obecności całego towarzystwa: „To mojej żonie trzeba”.</u>
          <u xml:id="u-35.44" who="#PŁadyka">W 1919 r. zmarł na Wielkiej Ukrainie dobry syn narodu ukraińskiego Andrzej Szmigielskyj, wieśniak ze wsi Załuża, pow. Zbaraż. On przez całe życie pracował dla kulturalnego dźwignięcia swych najniższych i najbiedniejszych braci. Był nawet przedstawicielem swego narodu w galicyjskim Sejmie. Jednem słowem był to wielki człowiek, łubiany i szanowany przez masy chłopskie. Otóż w dziesięciolecie jego śmierci specjalny komitet z wieśniaków i inteligencji postanowił uczcić jego pamięć w dniu 21 września 1929 r.</u>
          <u xml:id="u-35.45" who="#PŁadyka">Jednakowoż starostwo zbarażskie nie zezwoliło na publiczne uczczenie pamięci tego wielkiego Andrzeja Szmigielskiego, pisząc w ten sposób: W załatwieniu prośby z dnia 3 września 1929 r. o zezwolenie na publiczne odświętowanie w dniu 21 września 1929, pamięci Andrzeja Szmigielskiego zezwalam jedynie na urządzenie o godz. 20 w sali ukraińskiego Domu Narodowego wspólnej kolacji i koncertu dla zaproszonych gości. Widocznie według polskiej organizacji myślowej chłopu ukraińskiemu wystarczy najeść się i wszystko będzie załatwione.</u>
          <u xml:id="u-35.46" who="#komentarz">(Głos: A czy o pozwolenie na śniadanie także trzeba prosić?)</u>
          <u xml:id="u-35.47" who="#PŁadyka">Widocznie, że i na śniadania potrzebne są pozwolenia.</u>
          <u xml:id="u-35.48" who="#PŁadyka">„Nie zezwalam na urządzenie o godz. 12 na boisku obok rum zamku w Załużu koncertu z następującym programem:</u>
          <u xml:id="u-35.49" who="#PŁadyka">1) przedmowa o życiu i działalności Andrzeja Szmigielskiego,</u>
          <u xml:id="u-35.50" who="#PŁadyka">2) przywitania od gości, towarzystw, organizacji,</u>
          <u xml:id="u-35.51" who="#PŁadyka">3) chóry i produkcje wiejskich chórów,</u>
          <u xml:id="u-35.52" who="#PŁadyka">4) deklamacja: „Najmyt” poemat Iwana Franka, oraz na urządzenie pochodu z Załuża do Zbaraża, ponieważ znane jest, że Andrzej Szmigielski był założycielem U. S. R. P. w powiecie zbarażskim, wobec czego zachodzi obawa, że ze strony przeciwników tej partii mogą zajść wypadki naruszenia spokoju i bezpieczeństwa publicznego”. A tam był komitet, należący do partii radykalnej i do Undo dlatego, że wobec śmierci tak wielkiego wieśniaka, jakim był Andrzej Szmigielski, nikt się nie dzieli i wszyscy chcieli odświętkować jego pamięć wspólnie. To jest prosty wykręt starosty.</u>
          <u xml:id="u-35.53" who="#komentarz">(Czyta:)</u>
          <u xml:id="u-35.54" who="#PŁadyka">„Odmawiam zezwolenia na zbiórkę, na pamiątkową książkę imienia Andrzeja Szmigielskiego, ponieważ społeczeństwo tutejszego powiatu jest ciągłemi publicznemi zbiórkami iż przy zbiórkach bardzo często przychodzi do słownych obelg z tego powodu”, a z drugiej strony to nie zadowoliło tego kacyka powiatowego w innej sprawie, a mianowicie, gdy naczelnik gminy w Huszczankach, powiecie zbarażskim, gdy przysłali kwestarzy do niego po zbiórkę na budowę kościoła w Brzuchowicach, a byli już niedawno dwa razy w jego wsi, powiedział, jak to „ci sami będą zawsze chodzić na ten sam cel po kilka razy” to starosta ukarał go na 20 zł. grzywny. Tutaj zaś, gdzie chodzi o pamięć wielkiego człowieka, to starosta zasłania się „nękaniem społeczeństwa” i nie zezwolił na zbiórkę na pamiątkową książkę, a gdy przychodzą trzeci raz ze zbiórką w przeciągu dwóch miesięcy na kościół w Brzuchowicach pod Lwowem, to wójt ma „małczatj i pasłuszatj”.</u>
          <u xml:id="u-35.55" who="#PŁadyka">Proszę Panów, mógłbym jeszcze.</u>
          <u xml:id="u-35.56" who="#komentarz">(Głosy: Wystarczy.)</u>
          <u xml:id="u-35.57" who="#PŁadyka">Nie, nie — nie wystarczy. Proszę Panów, gdybyśmy sto godzin siedzieli tutaj i gdyby Panowie mieli fizyczne siły wytrzymać, to nie starczyłoby czasu na to, ażeby te setki tysięcy faktów Panom przytoczyć, ale muszę coś niecoś przytoczyć dlatego, że Panowie zawsze mówicie — fakty, fakty dajcie, fakty, to gołosłowne twierdzenie. Zróbcie budżetowe narady, ażeby trwały nie dziesięć dni, tylko sześć miesięcy, to będzie czas poinformować Panów — i Panów na lewicy i Panów na prawicy i diabła i czorta i ditka, co się dzieje.</u>
          <u xml:id="u-35.58" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-35.59" who="#PŁadyka">Proszę Panów, jest w Myszkowicach w tarnopolskim powiecie taki fakt. Przy ściąganiu podatku naczelnik gminy Michał Semczyszyn, kasjer Jan Lipski, kasjer drugi Jan Semczyszyn i sekretarz Emil Sawicki urządzili się tak, że od każdej osoby jeszcze ściągali zwyżkę, i te zwyżki chowali do kieszeni i tej zwyżki nazbierali coś około 1000 zł.</u>
          <u xml:id="u-35.60" who="#komentarz">(Głos: Może potrzebowali funduszu dyspozycyjnego,)</u>
          <u xml:id="u-35.61" who="#PŁadyka">Może być, Rada gminna zbiera się na posiedzenie i uchwala, ażeby wybrać przedstawicieli rady gminnej, którzyby się zajęli zebraniem aktów co do tego nadużycia i ażeby te akty przedłożyli urzędowi skarbowemu, starostwu, wydziałowi powiatowemu, województwu, a nawet Ministerstwu i w rzeczywistości sporządzili dokładny wykaz, który tutaj mam. A wygląda on następująco:</u>
          <u xml:id="u-35.62" who="#PŁadyka">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-35.63" who="#PŁadyka">i t. d. i t. d. I tak uzbierało się około tysiąca złotych. Zawiadomiłem te wszystkie czynniki, a ja nawet sam od nich napisałem do Ministerstwa w sierpniu czy wrześniu, lecz dotychczas ci panowie urzędują sobie jak najspokojniej. Mimo to, że nawet prokurator wystąpił i mam tu pismo Sądu Grodzkiego w Mikulińcach oddział III z dn. 16 lipca 1929 r. „Sąd Grodzki w Mikulińcach zgodnie z wnioskiem Prokuratora okręgowego w Tarnopolu z dnia 11 lipca 1929 r. St. 766/29 i zleceniem Prezesa Sądu okręgowego w Tarnopolu, postanawia:</u>
          <u xml:id="u-35.64" who="#PŁadyka">1) wszcząć przeciw Michałowi Semczyszynowi, Janowi Lipskiemu, Janowi Semczyszynowi i Emilowi Sawickiemu po myśli art. 26la/12 p. k. śledztwo o zbrodnię sprzeniewierzenia z par. 181 uk., popełnioną na szkodę gminy Myszkowiec roku 1928, albowiem wszyscy oskarżeni są dostatecznie podejrzani o dopuszczenie się czynu karygodnego, a zawiłe okoliczności wymagają przeprowadzenia śledztwa. Mikulińce, dnia 16 listopada 1929 ( — ) Karczewski”. Gdyby oni byli Ukraińcami, to do 24 godzin ich zawieszonoby w urzędowaniu, a tymczasem do dnia dzisiejszego siedzą i kpią sobie i mówią, że im nikt nic nie zrobi, bo są Polacy.</u>
          <u xml:id="u-35.65" who="#PŁadyka">Rozwiązuje się rady gminne, jak w Cedrowie pow. tarnopolskiego za to, że rąda przeprowadziła uchwałę, że urzędowanie prowadzi nie tylko w polskim języku ale i w ukraińskim. Daje się komisarza rządowego, ale rozumie się, że gdy jest przedstawienie, to wtedy te urzędujące osoby przychodzą na to przedstawienie, nie kupują biletów, tylko chcą być na przedstawieniu darmo. Gospodarze tej sali powiadają: albo kupicie bilety, albo wynoście się.</u>
          <u xml:id="u-35.66" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
          <u xml:id="u-35.67" who="#PŁadyka">Przecież u nas niema jeszcze tak dobrze albo tak źle, aby każdy przyszedł na przedstawienie i nie zapłacił biletu.</u>
          <u xml:id="u-35.68" who="#PŁadyka">Ale co oni robią? Donoszą policji państwowej w Hłuboczku Wielkim i pan posterunkowy Grzybowski przeprowadza śledztwo. Ale ciekawem jest „salonowe” jego zachowanie się w czasie śledztwa w urzędzie gminnym w Cebrowie. A mianowicie narzucił się obraźliwemi słowy na Iwana Czornija w obecności świadków, wrzeszcząc do niego „Panie Czarny, pana szlag trafi, pan jest bolszewikiem, ja panu jak dam, to pan aż poczarnieje”.</u>
          <u xml:id="u-35.69" who="#PŁadyka">Proszę Panów, proszę mi powiedzieć jak nazwać takie postępowanie tego posterunkowego, bo byłby zaszczyt dla niego, gdyby nazwano bolszewickiem.</u>
          <u xml:id="u-35.70" who="#komentarz">(P. Staniszkis: Bolszewicy strzelają.)</u>
          <u xml:id="u-35.71" who="#PŁadyka">A jak dręczy i szykanuje starostwo tarnopolskie społeczeństwo ukraińskie, to mam tu dokumenty ze wsi Kurniki Szalachcinieckie pow. tarnopolskiego. Aż pięć razy odbywały się tam wybory do rady gminnej, a mianowicie: 26 czerwca 1927, 4 lutego 1928, 11 sierpnia 1928, 30 września 1928 i 22 listopada 1928.</u>
          <u xml:id="u-35.72" who="#PŁadyka">A chodziło starostwu o to, ażeby trzymać na posadzie komisarza gminnego chrunia-zdrajcę, Michała Bonka, a względnie później na posadzie wójta. Dlatego trzeba było zrobić wynik wyborów dla niego korzystnym. Zastępca starosty, widząc, że nie może złamać woli i charakteru mieszkańców Kurniki, to robi nawet doniesienie do prokuratora, sprawa idzie do sądu i rodzi się proces o niebezpieczne pogróżki, który po pięciu rozprawach dopiero zakończył się uwolnieniem wszystkich oskarżonych, Ale z tego procesu wytworzył się drugi proces o fałszywe zeznania i jeszcze dwie rozprawy, i jeszcze ciągnie się ludzi dlatego, żeby ich złamać, ale jeszcze tak daleko nie doszło, ażeby sądy stały się ekspozyturą policji i szły pod jej dyktat i w każdym razie udało się doprowadzić do tego, że ludzi tych sąd uniewinnił.</u>
          <u xml:id="u-35.73" who="#PŁadyka">Jeszcze dwa słowa, — bo nie mam czasu, gdyż już świecą i świecą, — o tych łzach krokodylich, jak się to po polsku nazywa, które płynęły dzisiaj z tej strony i z owej strony, z prawicy, z centrum i lewicy. Jedni mówią, żeby poprostu znieść nas z powierzchni ziemi, drudzy mówią, że trzeba jakoś zacackać, przytulić, trzeci mówią — iż autonomię trzeba dać, a czwarci mówią, że trzeba tak robić, aby ci Ukraińcy pokochali Polskę.</u>
          <u xml:id="u-35.74" who="#PŁadyka">Panowie, ja wam powiem jedno, że to wszystko frazesy i z prawej strony i z lewej strony.</u>
          <u xml:id="u-35.75" who="#komentarz">(P. Pająk: A Pan myśli, że to, co Pan nagadał, to jest lekarstwo na to?)</u>
          <u xml:id="u-35.76" who="#PŁadyka">Ja myślę, że to jest lekarstwo, ażebyście widzieli jasno i wiedzieli bez podszeptów szpiegostwa, jakie jest nasze stanowisko i o co chodzi. Mieliśmy już dowody. Gdy przy nowelizacji dekretu o ustroju sądów powszechnych postawiłem wniosek, by polscy sędziowie przysięgli, którzy mają sądzić, rozumieli język ukraiński, to p. Liebermann, który siedzi w P. P. S., powiedział, że to by zachwiało ustawę językową. Oto macie dowód, jak lewica do nas się odnosi.</u>
          <u xml:id="u-35.77" who="#PŁadyka">Gdy chodziło o to, by nam dać możność tutaj w tej Wysokiej Izbie mówić po ukraińsku, językiem ojczystym,</u>
          <u xml:id="u-35.78" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan bardzo dobrze mówi po polsku.)</u>
          <u xml:id="u-35.79" who="#PŁadyka">to nawet przedstawiciele Stronnictwa Chłopskiego i Wyzwolenia — tych chłopów, którzy z pewnością wierzą, że od języka ukraińskiego nie zawali się Państwo Polskie, ale Państwo Polskie zawali się od tej praworządności Waszej, a nie od naszego języka ukraińskiego,</u>
          <u xml:id="u-35.80" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach Klubu Narodowego, P. Stroński: To prowokacja.)</u>
          <u xml:id="u-35.81" who="#PŁadyka">nie zgodzili się na to.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#WicemarszałekRóg">Przywołuję p. Ładykę do porządku.</u>
          <u xml:id="u-36.1" who="#komentarz">(Wrzawa. Głos. P. poseł Ładyka nie powiedział, że Państwo Polskie się zawali, powiedział tylko, że jakby się od tego miało zawalić.)</u>
          <u xml:id="u-36.2" who="#WicemarszałekRóg">Panie Pośle, czas dawno upłynął, proszę skończyć.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#PŁadyka">Za co mnie do porządku? Siedzę całemi dniami w tej sali i nic innego nie słyszę, jak to, co powiedziałem. To samo mówią posłowie polscy.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#PŁadyka">Nie stawiam wniosku co do stanowiska naszego do budżetu. Już myśmy raz powiedzieli, że jak długo rząd polski nie stanie na stanowisku samookreślenia, tak długo my stanowiska nie zmienimy.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#komentarz">(Głos: Nie potrzeba.)</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#PŁadyka">Raczej poradziłbym, ażebyście napisali w tych swoich ustawach jasno i wyraźnie, że naród ukraiński wyjęty jest z pod prawa, niema bezpieczeństwa ani w chacie ani w polu ani na podwórku,</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#komentarz">(Wrzawa. P. Stanisław Stroński: Tak było za rządów ukraińskich w Małopolsce Wschodniej w 1918 roku.)</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#PŁadyka">wtedy będzie wiadome, że jest Wasze stanowisko jasne i to będzie zdrowem dla Was i dla nas.</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#komentarz">(Oklaski na ławach mniejszości.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#WicemarszałekRóg">Głos ma p. Tempka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#PTempka">Wysoki Sejmie! Śladem poprzedników zmuszony jestem oświadczyć, że szczupłość czasu nie pozwala mi wdawać się w szczegóły i muszę ograniczyć się do ogólnej krytyki działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#PTempka">250 milionów łoży Państwo nasze na to Ministerstwo, które dzisiaj spotyka się z tak dosadną i tak słuszną krytyką Wysokiej Izby. Okoliczność, że obecny Rząd rządzi naszem Państwem niespełna miesiąc, nie pozwala na zbyt ostrą krytykę jego działalności na polu gospodarczem, jakkolwiek moglibyśmy tu mieć daleko idące zastrzeżenia gdyż, jeżeli wierzyć słowom p. Premiera Bartla, jeżeli Rząd jest rządem pomajowego systemu, jeżeli głosi, że podziela sposób postępowania, a więc jeżeli ma zamiar w przyszłości powtarzać błędy niedawnej przeszłości, to jest w takim razie winien tego rozpaczliwego stanu, jaki w formie nędzy materialnej zakradł się do chat chłopskich, opanowując sfery robotnicze i warstwy pracującej inteligencji, Ale niemożliwych rzeczy nie można od nikogo wymagać. Dlatego również od tego Rządu nie wymaga się, ażeby w krótkim okresie jednego miesiąca dokonał cudu i naprawił te błędy, jakie wszystkie pomajowe rządy dzięki trwonieniu grosza publicznego, dzięki lekkomyślności, na Państwo Polskie sprowadziły. Tego nie wymaga się od Rządu obecnego.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#PTempka">Natomiast całkiem odmiennie przedstawia się sytuacja w innej dziedzinie, mianowicie w dziedzinie administracji, Błędy, popełnione przez pomajowe rządy, dadzą się wkrótce radykalnie usunąć, jeśli Rząd będzie miał dość dobrej woli i chęci współpracy z Sejmem, Zachodzi zatem zasadnicze pytanie, czy można ten odnowiony Rząd p. Premiera Bartla posądzać o szczere intencje unikania w przyszłości tych wszystkich błędów, jakie na każdym kroku systematycznie popełniały wszystkie pomajowe rządy w ogólności, a przedewszystkiem ostatni rząd p. dra Świtalskiego.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#komentarz">(Głos: Wlazł Wam za żebra.)</u>
          <u xml:id="u-39.4" who="#PTempka">Jeżeli wierzyć słowom p. Premiera Bartla, a nic innego nam nie pozostaje, jak wierzyć jego słowom, to nie powinniśmy mieć pod tym względem najmniejszej wątpliwości. Wszak na samym wstępie swojej programowej mowy oświadczył P. Premier Bartel, że łudzą się ci wszyscy, którzy przypuszczają, że zmiana gabinetu oznacza odstępstwo od zasadniczych postulatów i poglądu na kwestie leżące u podstaw pomajowego systemu. Wszak na wis tępię swojej mowy programowej wyraźnie i otwarcie powiedział, że Rząd ten jest rządem pomajowego systemu.</u>
          <u xml:id="u-39.5" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-39.6" who="#PTempka">W tym stanie rzeczy trudno się dziwić, że na polu administracji nie widać najmniejszej poprawy, nie widać zwrotu na lepsze. Cóż mogą znaczyć i co znaczą piękne i słuszne słowa P. Premiera, że jedynie fachowo i sprężyście funkcjonująca administracja, pozbawiona tendencji udzielania poparcia żadnemu ze stronnictw politycznych, administracja nie zamieszana w wir walk politycznych, może sprostać temu zadaniu, — jeżeli słowa te już zgóry są przeznaczone na to, że nie mają być w czyn wprowadzone. Chcielibyśmy doczekać się tej chwili, w której panowie wojewodowie, starostowie i organy władz bezpieczeństwa zapomną o tem, że dotychczas przez 3 lata byli w rękach złych rządów narzędziem walk partyjno - politycznych. Cóż. kiedy nie widać w najbliższej przyszłości żadnej, zapowiedzi na lepsze. Już po objęciu nowego Rządu przez P. Premiera Bartla, a więc pod świeżem wrażeniem konieczności odpolitykowania administracji, jesteśmy świadkami tego, że organy administracyjne w oficjalnym charakterze biorą czynny udział w pracy Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem.</u>
          <u xml:id="u-39.7" who="#PTempka">Panowie przedstawiciele wszystkich stronnictw, z wyjątkiem rządowego stronnictwa, w dzisiejszej debacie budżetowej podkreślali i przytaczali szczegółowo konkretne fakty o wiecach i zebraniach politycznych, w których czy wojewodowie, czy urzędnicy wojewódzcy, czy inni urzędnicy państwowi w oficjalnym charakterze występowali i udzielali moralnego poparcia stronnictwu Współpracy z Rządem. W dalszym ciągu jesteśmy świadkami, że administracja udziela stronnictwu rządowemu w tej czy innej formie materialnego czy też moralnego poparcia. Jeżeliby ten punkt programu Rządu p. Premiera Bartla, który głosi konieczność odpolitykowania administracji, był pomyślany szerzej, to możnaby w krótkiej drodze w sposób radykalny sprowadzić administrację na właściwe tory pracy i oduczyć ją od mieszania się do polityki, która do nich nie należy. Wyobrażam sobie, że w formie energicznego okólnika, wystosowanego do wojewodów i starostów, możnaby w krótkiej drodze temu złu zaradzić. O ile nie mylę się, nie nastąpiły takie kroki ze strony nowego p. Ministra Spraw Wewnętrznych, a gdyby nawet nastąpiły, w co wątpię, to stwierdzić należy, że nie wywarło to żadnego skutku i administracja dalej miesza się do rzeczy, które do niej nie należą.</u>
          <u xml:id="u-39.8" who="#PTempka">Jeżeli taki stan rzeczy da się stwierdzić w całem Państwie, to nie potrzebuję zapewniać Wysokiego Sejmu, że u nas na Śląsku nie jest pod tym względem lepiej. Wojewoda śląski, znany zresztą z poprzednich lat, z lat systemu pomajowego rządzenia, w dalszym ciągu rządzi tak, jakby miał rządzić zawsze, jakby uważał, że rządy jego nie spotykają się z ostrą krytyką</u>
          <u xml:id="u-39.9" who="#komentarz">(P. Polakiewicz: Korfantego)</u>
          <u xml:id="u-39.10" who="#PTempka">większości społeczeństwa śląskiego.</u>
          <u xml:id="u-39.11" who="#PTempka">Trudno się jednak, jak powiadam, dziwić temu stanowi rzeczy, trudno się dziwić, że niema zmiany na lepsze, jeżeli zgóry powiada się, że rządy dzisiejsze są rządem systemu pomajowego. Dla nas, zwolenników systemu rządzenia, opartego na ścisłem przestrzeganiu prawa, rządy pomajowe są wyrazem zwycięstwa siły nad prawem. Mamy pod tym względem bogate doświadczenie, nabyte w minionych okresach i w obecnym czasie, jesteśmy ciągle świadkami nadużyć administracji, która znaczną część społeczeństwa przyprawiła niemal o utratę zaufania do urzędów publicznych i do zarządzeń władz.</u>
          <u xml:id="u-39.12" who="#PTempka">Nie mam zamiaru powtarzać tutaj wszystkich wyczynów radosnej twórczości administracji, tych wyczynów, które prezes Stronnictwa Chłopskiego nazwał tu wyrazem „łajdactwo”. Nie mam zamiaru tego powtarzać, chcę tylko podkreślić kilka momentów. Z łatwością i z lekkomyślnością bezprzykładną potrafiły rządy pomajowe przekroczyć ustawę budżetową o kwotę licznych setek milionów, tych setek milionów, których dziś, w rozpaczliwem położeniu gospodarczem, brak na poprawę tego położenia i ciężkiego bytu urzędników. W okresie pomajowych rządów byliśmy świadkami, że wróciła dawno już niespotykana w Państwie zasada, że wolno jednostkom bezkarnie grozić najwyższej władzy ustawodawczej zamachem, że wolno plwać na naród i najwyżej stojące osoby. Co najgorzej w okresie minionym stwierdziliśmy, że osoba, która powołana jest z ustawy w tym kierunku, żeby stała na straży ustaw, osoba ministra sprawiedliwości okazała się specjalnie uzdolnioną w kierunku łamania ustaw. Osoba p. ministra Cara przejdzie smutno do historii jako obraz ministra, jakiego nie powinno być. Okresowi temu zawdzięczamy pozatem szereg nadużyć administracji, które zachwiały zaufanie znacznej części społeczeństwa do władz państwowych. W końcu na okres ten przypada zwiększanie się bezrobocia, upadek gospodarczy, nędza chłopska, robotnicza i urzędnicza. Nie chciałbym być pesymistą, ale nie podzielam optymizmu, jaki się daje zauważyć tu i ówdzie z przemówień p. posłów z rozmaitych stronnictw. Mnie się wydaje, że trudno będzie temu Sejmowi współpracować z Rządem, którego szef na wstępie swego urzędowania chwali się i grozi, że powali przeciwnika na obie łopatki, i że przyciśnięcie go kolanami leżało i leży potencjonalnie w ręku tego Rządu, jako przedstawiciela haseł wyniesionych przez przewrót majowy. Jest pocieszające, że mimo wszystko pan Premier nie wyraża ochoty zamiany czynnika potencjalnego na kinetyczny. Niemniej oferta ta do współpracy z Sejmem nie brzmiała szczerze.</u>
          <u xml:id="u-39.13" who="#PTempka">Tych słów nie bierzemy na serio, Uważamy je pozatem za nieprzyzwoite w ustach szefa Rządu. Wobec tego rodzaju zapowiedzi nie pokładamy większych nadziei w osobie p. Premiera i jego Rządu. Pragnąłbym bardzo, aby nas spotkał pod tym względem zawód, żeby się okazało, że te pogróżki dostały się do mowy p. Premiera drogą nieporozumienia., Chciałbym, aby tym obietnicom praworządności, któremi tak bogato usiana jest mowa programowa z dnia 10 stycznia, towarzyszyły czyny, fakty.</u>
          <u xml:id="u-39.14" who="#PTempka">Na Śląsku panuje sytuacja bez zmian. Pod wielu względami przestało u nas panować prawo. Możnaby zapomnieć, że istnieje na Śląsku Konstytucja, gdyż Konstytucja ta przed niespełna rokiem została przez Rząd złamana, zdeptana i jest deptana w dalszym ciągu codziennie. Sejm warszawski ustawą z 15 lipca 1920 r. dobrowolnie nadał Śląskowi autonomię, dobrowolnie postanowił, że Sejm śląski będzie się rządził autonomicznie. W art. 24 tej ustawy konstytucyjnej śląskiej jest powiedziane, że nikt nie, może Śląskowi odebrać tych praw, jakie mu nadaje Konstytucja, i że wszelkie okrojenie praw może nastąpić tylko za zgodą Sejmu śląskiego. Dotychczas Sejm śląski nie zrezygnował z tych swoich praw, a wszyscy jesteśmy świadkami, że blisko rok pozbawiony jest Śląsk swojego własnego Sejmu. Pos. Roguszczak nadmienił już co stało się przyczyną, dla której rozwiązano Sejm śląski. Jak zwykle w marcu ubiegłego roku Komisja Budżetowa Sejmu śląskiego na podstawie opinii Najwyższej Izby Kontroli w Katowicach, stwierdziła szereg poważnych nadużyć finansowej natury, Stwierdziła między innemi, że t. zw. fundusz najbiedniejszych był używany w celu subwencjonowania związku powstańców śląskich, towarzystw sanacyjnych, Polek, Strzelca i t. p. filarów sanacyjnych rządów. W odpowiedzi na to Rząd uważał za stosowne rozwiązać Sejm śląski. Można mieć pewne prawne wątpliwości, czy rozwiązanie Sejmu śląskiego w okresie jego budżetowej sesji, co właśnie nastąpiło, leżało w granicach kompetencji p. Prezydenta, czy nie.</u>
          <u xml:id="u-39.15" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-39.16" who="#PTempka">Natomiast nie ulega najmniejszej wątpliwości, że fakt nierozpisania dotychczas wyborów stanowi wyraźne, jawne i świadome naruszenie konstytucji śląskiej, która w art. 122 wyraźnie powiada, że na wypadek rozwiązania Sejmu mają być równocześnie rozpisane wybory do nowego Sejmu, które muszą się odbyć w 75 dni od dnia rozwiązania, Nie ulega zatem najmniejszej kwestii, że tych terminów nie dotrzymano, w czem dopatrujemy się — całkiem chyba słusznie — jawnego złamania konstytucji śląskiej. Słyszeliśmy w tej Wysokiej Izbie z ust, p. Ministra Przemysłu i Handlu słowa o papierowych uchwałach sejmowych. Ja pozwolę się zapytać z tego Wysokiego Miejsca p. Ministra, czy ustawa konstytucyjna śląska ma być ustawą na papierze, czy też lud śląski zasługuje na to, ażeby respektować jego prawa?</u>
          <u xml:id="u-39.17" who="#PTempka">Od roku blisko bezprawie rządzi na Śląsku. To najbogatsze województwo w Państwie nie posiada budżetu, a pieniędzmi jego dysponuje według własnego widzimisię pan wojewoda. Otóż najwyższy czas — i p. Roguszczak wniósł rezolucję o to, ażeby specjalna komisja w te sprawy wglądnęła. Administracja śląska, a więc stanowiska wojewody i starostów leżą w rękach ludzi, którzy nie posiadają zaufania olbrzymiej większości społeczeństwa śląskiego. Władze te uważamy za narzucone, za szkodliwe dla Śląska, dla zgody obywatelskiej i pracy narodowej, Niczego tak nie pragniemy, jak tego, aby władze polskie na Śląsku nie stawiały nam, polskiemu społeczeństwu przeszkód w spokojnej pracy nad rozszerzeniem i ugruntowaniem polskiego stanu posiadania na Górnym Śląsku. My nie żądamy od wojewody i starostów żadnej pomocy, ani moralnej, ani materialnej. My za pieniądze nie pracujemy, hołdów nie uznajemy i protektorów nie chcemy. Chcielibyśmy jednak doczekać się tego rodzaju czasów, gdy przestanie się napadać na nasze wiece z okrzykami na cześć najwyższych dostojników Państwa. My napastników się nie boimy, potrafimy z łatwością dać sobie z nimi radę, ale żądamy tego w interesie prawa i ładu w Państwie, chcielibyśmy, aby organa policyjne nie były używane jako ochrona rozbijaczy, lecz, aby pełniły swój obowiązek stróżów prawa, sumienia, zgodnie z prawem. Mamy niezbite dowody, że tego rodzaju nadużycia szczególnie w okresie wyborczym, dzieją się z wiedzą wojewody i organów władz bezpieczeństwa. Nie możemy mieć zaufania do policji, która systematycznie, niejako z urzędu nie wykrywa sprawców napadów na wiece, jakkolwiek po nazwiskach ich się podaj e. Rok rocznie ofiarujemy się p. Ministrowi Spraw Wewnętrznych ze szczegółami i dowodami tych niesamowitych stosunków, dotychczas bez skutku.</u>
          <u xml:id="u-39.18" who="#PTempka">Budżet zarówno Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak i całokształt budżetu uważamy za zbyt rozpięty, Obawiamy się poważnie, czy polskie społeczeństwo, które żyje w dobie upadku gospodarczego, potrafi wytrzymać ten budżet. Stosunek nasz do tego budżetu uzależniamy od tego, czy Rząd bezzwłocznie przywróci autonomię Śląskowi i bezzwłocznie rozpisze wybory.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-40">
          <u xml:id="u-40.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Stepowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-41">
          <u xml:id="u-41.0" who="#PStepowicz">Wysoki Sejmie! Ponieważ na przemówienie mam zaledwie kilka minut czasu, nie mam możności wnikać w całokształt zagadnień, związanych z resortem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ograniczę się przeto do spostrzeżeń ogólnych, najbardziej zasadniczych, Z tegorocznego wzrostu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zasługuje na uwagę przedewszystkiem pozycja o wydatkach na służbę bezpieczeństwa. Widzimy tu powiększenie wydatków o przeszło 10 mil jonów złotych w porównaniu z rokiem ubiegłym.</u>
          <u xml:id="u-41.1" who="#PStepowicz">W czasach obecnych, gdy i nauka wraz z opinią społeczną potępia ustroje społeczne o systemie policyjnym, ta osobliwa piecza rządowa nad policją, i to w chwili, gdy zubożenie mas stało się zjawiskiem powszechnem, jest conajmniej zastanawiająca.</u>
          <u xml:id="u-41.2" who="#PStepowicz">Mówi się z tej trybuny od lat kilku o nadmiarze policji; mówi się często o redukcji nie tylko w celach oszczędnościowych, ale przedewszystkiem w celu wieliminowania z życia społecznego zbytecznej opieki policyjnej, tembardziej, że ona zwykła przekraczać swoje uprawnienia. Niestety te nawoływania odnoszą skutek wręcz przeciwny, bo widzimy dziś powiększenie wydatków na służbę bezpieczeństwa, które na ziemiach białoruskich u nas jest raczej niebezpieczeństwem, Skutek nadmiaru policji i jej politycznego nastawienia jest ten, że niżsi funkcjonariusze policji, by zadowolić wymagania swoich przełożonych, a także by pokazać, że się darmo chleba nie je, szukają przestępstw politycznych i wykroczeń administracyjnych tam, gdzie ich niema. Widzimy stąd policyjne wizyty niemal w każdej chacie wiejskiej. Nie znam innego zjawiska w życiu wsi, któreby tak potrafiło obrzydzać życie spokojnym obywatelom, jak to wtrącanie się policji już nawet do życia prywatnego. Biada takiemu gospodarzowi, który prenumeruje albo czyta gazety białoruskie. Zapisany on jest na listę obywateli nieprawomyślnych i, co zatem idzie, może być wezwany na posterunek policyjny, a tam nawet pobity. Kto się chce o tem przekonać, niech oczywiście nie szuka świadków naocznych. Policja nie jest tak naiwną, by do swoich okropnych egzekucji zapraszała asystentów z pośród mieszkańców wsi. Wystarczy natomiast odwiedzić pierwszą lepszą wieś, by usłyszeć zgodną okropną skargę, wołającą o pomstę do nieba, że policja polska katuje Białorusinów.</u>
          <u xml:id="u-41.3" who="#PStepowicz">Za co biją? To zależy od nastroju komendanta danego posterunku. Czasem za to, że wezwany jest podejrzany o nieprawomyślność, a naprzykład spokojnego obywatela Moroza Michała skatowano na posterunku w Nowojelni (woj. nowogródzkie) tylko za to, że chciał założyć legalną początkową szkołę białoruską.</u>
          <u xml:id="u-41.4" who="#PStepowicz">Tak oto urzęduje u nas policja. Nie zastanawiam się już nad tem nadzwyczajnem zamiłowaniem policji do pisania protokółów za psa bez uwięzi, za chatę niewybieloną i t. d.</u>
          <u xml:id="u-41.5" who="#PStepowicz">W preliminarzu budżetowym widzimy również podwyżkę przeszło o 4 miliony na uposażenie wojewodów i starostów. Jeżeli się weźmie pod uwagę, że starostowie lwią część swego uposażenia pobierają z samorządów, to i ta podwyżka, mojem zdaniem, nie znajduje usprawiedliwienia, Mówiąc o starostach powiatowych, nie można pominąć ich roli w życiu t. zw. samorządów. Prawdziwą bolączką wsi białoruskiej jest widzimisię starosty w zatwierdzaniu Wyborów na wójta lub sołtysa. Stworzył się u nas ciekawy typ zawodowego wójta, który będąc nam obcy narodowością i duchem, staje na czele gminy z nominacji, by być ślepem narzędziem w ręku starosty, na szkodę interesów wsi.</u>
          <u xml:id="u-41.6" who="#PStepowicz">My posłowie Białorusini nie możemy kłaść na barki obecnego pana Ministra Spraw Wewnętrznych odpowiedzialności za smutną spuściznę po p. Ministrze Składkowskim. Będziemy natomiast czekać i domagać się od p. Ministra Józewskiego likwidacji wszystkich nadużyć i bezprawia, cechującego okres urzędowania byłego Ministra Spraw Wewnętrznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-42">
          <u xml:id="u-42.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Serwetnik.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-43">
          <u xml:id="u-43.0" who="#PSerwetnik">Wysoka Izbo! Gdy dziś słuchamy przemówień przedstawicieli wszystkich klubów z wyjątkiem B. B., to stwierdzić musimy, że nareszcie i Panowie przemówili tym językiem, który długie lata stanowił przykry przywilej posłów z mniejszości narodowych. Lecz nasze przemówienia zwykle traktowano, jako antypaństwowe wystąpienia, no. i przechodzono nad niemi do porządku dziennego. Obecnie nastąpiło w Polsce równouprawnienie — na gruncie bezprawia. Jest to skutek obecnego systemu ukrytej dyktatury Ta tylko nastąpiła w Polsce zmiana, że do majowego przewrotu istniała dyktatura jednej narodowości nad wszystkiemi innemi, obecnie zaś mamy dyktaturę jednostki i obozu przy niej stojącego. Chociaż mówię o równouprawnieniu naszem i waszem na gruncie bezprawia, jednak, rzecz oczywista, system bezprawia względem nas, Ukraińców przybiera jaskrawsze formy.</u>
          <u xml:id="u-43.1" who="#PSerwetnik">Koledzy moi z tej trybuny w ogólnych rysach scharakteryzowali stan obecnie panujący na naszych ziemiach, ja zaś jako poseł z Wołynia, chcę pokrótce, ze względu na bardzo ograniczony czas, omówić tu te specjalne przywileje, któremi Rząd pomajowy obdarował nas na Wołyniu. Jak już mówiłem z tej trybuny w zeszłym roku, Wołyń obrano sobie za teren dowolnych eksperymentów i każdy wojewoda, a było ich tam dość dużo, miał tam szerokie pole dla popisu, każdy z nich szukał klucza do problemu ukraińskiego i aż nareszcie ostatni wojewoda, obecny Minister Spraw Wewnętrznych, uważa, że znalazł ten klucz i mam wrażenie, że czynniki decydujące właśnie za znalezienie tego klucza powołały tego p. wojewodę na tak wysokie i odpowiedzialne stanowisko.</u>
          <u xml:id="u-43.2" who="#PSerwetnik">Faktowi temu w pewnych sferach nadano specjalne znaczenie, bo p. Józewski uważa się za specjalistę od spraw ukraińskich. Z tego też powodu wynikły pewne obawy (szczere czy nieszczere, to inna rzecz) u panów z prawej strony tej Izby, a przemówienia wojewody po czarnej kawie na różnych imieninach i bankietach w Łucku rzekomo wzbudziły zainteresowanie i niepokój po tamtej stronie ryskiej linii. Słowem, p. wojewoda zręcznemi posunięciami narobił dość hałasu. Po tem wszystkiem miała nastąpić na Wołyniu jakoby nowa liberalna era. Niektórzy naiwni ludzie z niecierpliwością czekali nawet na duże reformy pozytywne, a panowie Bogusławscy chodzą z triumfującą miną obrońców i dobrodziejów ludności wołyńskiej. Ale jednocześnie różne prorządowe kurierki poczęły pisać o uciskach i krzywdach ludności polskiej na Wołyniu i niedawniej jak pozawczoraj p. Radziwiłł, jako poseł z Wołynia, z tej trybuny wywodził żale na przymusową ukrainizację dzieci polskich na Wołyniu. O tak, to dobrze stało w naszej „Wołyńskiej tychij storoni”!</u>
          <u xml:id="u-43.3" who="#PSerwetnik">Jakże w rzeczywistości wygląda ten miły kraj u nas? A tak. Na eksport, po czarnej kawce, wygłasza się patetyczne przemówienia na temat; za naszą i waszą wolność, a w rzeczywistości niszczy się wszelkie przejawy niezależnej myśli ukraińskiej. Na udowodnienie tego nie wystarczyłoby kilku dni, a nie tylko tych paru minut któremi rozporządzam. Już za czasów pomajowych pozamykano nam prawie wszystkie „Proświty” i odmawia się w legalizowaniu jakichkolwiekbądź nowych kulturalno - oświatowych czy gospodarczych instytucji. Takich niewinnych towarzystw, jak przeć i walk okolicznych, u nas się nie rejestruje. Wyklucza się z samorządów Ukraińców, prowadzi się walkę z naszemi kooperatywami, nie wydaje się z polecenia p. starostów maleńkich sum, asygnowanych przez niektóre samorządy na cele dobroczynne i oświatowe ukraińskie, stosuje się bezwzględny teror do ludzi, mniej lub więcej zależnych od administracji państwowej, wtrąca się nawet do spraw religijnych i tak dalej i t. d.</u>
          <u xml:id="u-43.4" who="#PSerwetnik">Ale specjalną cechą obecnego systemu na Wołyniu, uprawianego tak po mistrzowsku przez byłego wojewodę Józewskiego, jest tworzenie t. zw. instytucji regionalnych, które się zakłada natychmiast na gruzach zlikwidowanych niezależnych ukraińskich instytucyj. Do nowostworzonych instytucyj angażuje się ludzi, bardzo często wbrew ich własnej woli, od państwa zależnych i ludzi, których nieszczęsny los zmusił pozostawać w granicach Państwa Polskiego, jako emigrantów. Bardzo często tylko za nadanie obywatelstwa tym ludziom, którym obywatelstwo i tak już prawnie się należy, używa się ich do pracy politycznej, szkodliwej dla ukraińskiej ludności. Puszcza się „Rusina na Rusina”. Jest to metoda niedostojna i niemoralna i przeciw niej protestujemy jak najenergiczniej. Oświadczamy, że tą metodą nie uda się Wam wciągnąć nas do walki z naszymi braćmi z ponad Dniepru, którzy w ogromnej części przeciwstawiają się tej metodzie, chociaż bardzo często narażają się za to na niesłychane terory i szykany. Wystarczy tutaj przypomnieć niesłychane w cywilizowanem państwie przerzucanie niemiłych sobie ludzi, których nie udaje się zdemoralizować, przez kordon sowiecki, stamtąd zaś przerzuca się ich znowu z powrotem. I tak robi się po kilkadziesiąt razy. Mam tutaj na to dużo dowodów.</u>
          <u xml:id="u-43.5" who="#PSerwetnik">Tragiczna ofiara Iwana Dubyny, byłego sekretarza rówieńskiej „Proświty”, którego zamordowano podczas takiego przerzucania — o czem już mówiono z tej trybuny w poprzednim Sejmie, — powinna była położyć kres tym poniewieraniom i znęcaniem się nad ludźmi bezbronnymi, których może w każdej chwili spotkać ten sam los, jaki spotkał nieszczęsnego Dubynę. Charakterystycznem jest to, że dotychczas matce zabitego Dubyny nie zezwolono nie tylko zabrać zwłok swego jedynego syna, ale nawet postawić krzyż nad jego mogiłą. Taka niewinna próba, jak postawienie krzyża na cmentarzu prawosławnym w Storożowie, gdzie pochowano Dubynę, skończyła się tem, że starosta rówieński kazał policji zaaresztować krzyż już znajdujący się na cmentarzu i odwieźć go do naczelnika rejonu w Korcu, u którego w stajni znajduje się krzyż ten do dziś dnia. Oto jest tolerancja religijna! Interwencja moja w tej sprawie u p. starosty nie odniosła żadnego skutku, a p. wojewoda wprost nie raczył mnie przyjąć, podając jako motyw, przemówienie moje na zjeździe łuckiej Proświty. Tych parę faktów starczy, ażeby scharakteryzować ten stan rzeczy jaki jest.</u>
          <u xml:id="u-43.6" who="#PSerwetnik">Na Wołyniu ludzie zapomnieli, jak wygląda prawo. U nas panują inne poglądy panów starostów i wojewodów. Demoralizacją, terorem i przekupstwem chce się zabagnić tereny wołyńskie. Chińskim murem chce się odgrodzić nas od naszych braci z Galicji Wschodniej. Chce się dokonać tego, czego nie udało się dokonać nawet caratowi rosyjskiemu. Daremna rzecz, Panie Ministrze! Na to ja odpowiem temi samemi słowy, któremi odpowiedział p. Minister prezesowi Klubu Ukraińskiego, d-rowi Lewickiemu, w Komis j i Budżetowej: „Tego nie doczekacie się”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-44">
          <u xml:id="u-44.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Czuczmaj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-45">
          <u xml:id="u-45.0" who="#PCzuczmaj">Ze względów czysto formalnych, a mianowicie dlatego, że rozporządzam tylko kilkoma minutami, udzielonemi naszemu Klubowi przez Prezydjum Sejmu nie jestem w stanie scharakteryzować i oświetlić całej działalności Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w stosunku do mas pracujących wogóle, a w szczególności do ukraińskich robotników i włościan na ziemiach zachodnio - ukraińskich w Polsce. Muszę podać zaledwie kilka charakterystycznych faktów z tej nadzwyczaj szerokiej policyjno - administracyjnej praktyki Ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-45.1" who="#PCzuczmaj">Teror i represje rządu faszystowskiego w Polsce, w ostatnich czasach na ziemiach zachodnio - ukraińskich przybrały niesłychane rozmiary. Wszelką polityczną, społeczną, a nawet kulturalno - oświatową pracę ukraińskich robotników i chłopów dławi z niesłychaną zaciekłością policyjno - administracyjna pięść polskiego faszyzmu. Szaleje jakaś orgia policyjna. Dla urzędników państwowych i funkcjonariuszy policji nie istnieją żadne przepisy prawne. Bezprawnie zabrania się odbywania wieców poselskich i zebrań włościańsko-robotniczych partii politycznych.</u>
          <u xml:id="u-45.2" who="#PCzuczmaj">Samorządy całkowicie steroryzowane. Z gminnych rad i sejmików powiatowych starostowie usuwają bezprawnie wszelki bodaj trochę opozycyjny element.</u>
          <u xml:id="u-45.3" who="#PCzuczmaj">Po bezprawnem zlikwidowaniu ukraińskich „Proświt” w powiatach Dubno, Równe, Kowel, minister spraw wewnętrznych zarządził nowe likwidacje tych towarzystw we Włodzimierzu Wołyńskim. W innych miejscowościach, gdzie jeszcze utrzymały się do jakiegoś czasu te towarzystwa, jak np. w Krzemieńcu, Ostrogu i t. d., władze poprostu nie pozwalają na żadną pracę, ani na zebrania, ani na koncerty, odczyty, przedstawienia, ani na urządzania uroczystości w rocznicę Szewczenki i Franka.</u>
          <u xml:id="u-45.4" who="#PCzuczmaj">Bezpodstawne masowe aresztowania ukraińskich włościan i robotników mnożą się. Niedawno w powiatach kowelskim, włodzimierskim i lubomelskim aresztowano bezpodstawnie ponad 300 włościan i robotników. Policyjne prowokacje i katowania niewinnych nie usta ją.</u>
          <u xml:id="u-45.5" who="#PCzuczmaj">Dnia 31 maja 1929 r. przyszedł pod wieczór do Kałenyka Powcha, mieszkańca wsi Tulatyn, pow. Pińsk, policjant Powkotycki z posterunku P. P. w Żabczycach, pow. Pińsk w asyście sołtysa wsi Tulatyna, Szupenicza, i oświadczywszy mu, że jest aresztowany, zabrał go na posterunek do Żabczyc. Przyczyny aresztowania posterunkowy nie podał, tylko po drodze groził Powchowi, że „my z tobą na posterunku pogadamy”. Prowadzono Powcha przez całą noc i aż rano 1 czerwca przyprowadzono go na posterunek. Wsadzono go do aresztu, w którym przesiedział do południa. Po południu zaprowadzono go do kancelarii posterunku, gdzie znajdowali się komendant posterunku Kowalczyk, posterunkowy Powkotycki i jeszcze dwóch posterunkowych, których nazwisk Powch nie zna. „Badanie” rozpoczęło się od tego, że komendant i posterunkowi, uzbrojeni w długie kije, okute na końcach, otoczyli aresztowanego Powcha i kazali mu pić jakąś brudną, śmierdzącą ciecz. Cieczy tej stało cztery flaszki. Zmuszony przez policjantów Powch wypił dwie flaszki tego przygotowanego dla niego moczu ludzkiego, lecz zobaczywszy co to jest, odmówił wypicia reszty. Wtedy posterunkowi wraz z komendantem poczęli okładać go kijami. Następnie związano Powchowi ręce, pomiędzy związane ręce i kolana nóg wetknięto gruby kij, podciągnięto do góry i poczęto lać mu do nosa wodę, okładając go przy tem pięściami, kijami i kopiąc nogami. Wskutek tych tortur stracił Powch przytomność i nie pamięta, co robiono z nim dalej.</u>
          <u xml:id="u-45.6" who="#komentarz">(Głos: To są bajki.)</u>
          <u xml:id="u-45.7" who="#PCzuczmaj">To nie są bajki, tylko dokumenty.</u>
          <u xml:id="u-45.8" who="#PCzuczmaj">Dnia 23, VIII. 1929 r. komendant posterunku P. P. w Krupcu, pow. Dubno, p. Olszewski wezwał na posterunek mieszkańca wsi Hajki Syteńskie, gm. Krupiec, pow. Dubno, Jana Wojtowicza, bez podania przyczyny. Przytrzymawszy na posterunku Wojtowicza od rana do godz. 21, komendant zaprowadził go do kancelarii i tam razem ze swym zastępcą zaczął bić Wojtowicza z początku kijem, a potem rzucił go na ziemię i tratował go i kopał butami, dotąd, dopóki Wojtowicz nie stracił przytomności. Nieprzytomnego Wojtowicza wyrzucono następnie na ulicę.</u>
          <u xml:id="u-45.9" who="#PCzuczmaj">A oto, co piszą nam z Korca.</u>
          <u xml:id="u-45.10" who="#PCzuczmaj">Policja post. Boremel, pow. Dubno, chcąc skompromitować członka rady gminnej Pawła Heletę, aby p. starosta miał pretekst do wyrzucenia go z rady, podrzuciła mu do stodoły uprząż, żeby następnie spisać protokół, że Heleta ukradł tę uprząż.</u>
          <u xml:id="u-45.11" who="#PCzuczmaj">Od dnia 1 stycznia r. b. towarzystwo „Sojuz Ukrainek” w Równem zorganizowało u nas w Korcu czytelnię. Kółko amatorskie i chór, które zostały utworzone przy czytelni, poczęły przygotowywać się do święta na cześć Szewczenki. Dnia 22 stycznia w lokalu czytelni znajdowało się 30–35 członków czytelni. Wieczorem o godzinie 8-ej sześciu policjantów z komendantem miejscowego posterunku na czele, otoczyło budynek, weszło do lokalu i zaczęło przeprowadzać rewizję. Komendant oświadczył, że zamyka czytelnię, gdyż ona jest nielegalną. Gdy pokazałem komendantowi specjalny dokument „Sojuza Ukrainok” w Równem, w którym to dokumencie jasno i wyraźnie powiedziano, że „S. U.” otwiera czytelnię w Korcu, zgodnie ze statutem, komendant oświadczył, że dokument ten może służyć za podstawę dla mnie, lecz nie dla niego. Jak wiadomo „Sojuz Ukrainok” w Równem, zgodnie ze swym statutem, ma prawo otwierania czytelni nie tylko w samym powiecie równieńskim, lecz także na terenie całego Wołynia. Podczas rewizji komendant obchodził się jak najbrutalniej z ludnością, kazał stać na baczność, krzyczał na ludzi, przeprowadzał osobistą rewizję, każąc nawet zdejmować buty. Potem przerzucił komendant bibliotekę czytelni i opieczętował szafę, oświadczając, że dopóki on nie zdejmie pieczęci, czytelnia jest zamknięta i zbierać się w czytelni nie wolno. Prezesa czytelni aresztowano i wsadzono do gminnego aresztu, gdzie przesiedział 12 godzin, a następnie poprowadzono go 60 km. piechotą do Równego I tutaj zamknięto na noc do zimnej piwnicy pod komisariatem policji.</u>
          <u xml:id="u-45.12" who="#PCzuczmaj">Mam jeszcze dużo tych faktów, tortur i nadużyć policji, ale wobec tego, że mój czas już się kończy, nie mogę tego odczytać.</u>
          <u xml:id="u-45.13" who="#PCzuczmaj">Na zakończenie muszę jeszcze zwrócić uwagę na jedną rzecz. Otóż w ostatnich czasach woj. wołyńskie wynalazło nowy sposób wyniszczania ludzi, a mianowicie wyrzuca ich za granicę. Ludzi, którzy urodzili się na Wołyniu i mieszkają tam stale ponad 30 lat, wyrzuca się za granicę pod pretekstem, że niby to nie są obywatelami. Oto kilka przykładów. Mieszkańca m. Boremla, Białousa Petra wyrzuca się za to, że prowadził chór ukraiński. Mieszkańca pow. Kowel, Wysznewskiego wyrzuca się za to, że założył wiejską kooperatywę, — tak mu też oficjalnie zakomunikował miejscowy komendant policji. Mieszkańca Ołyki, pow. Łuck, Wsełowoda Petrowicza jeszcze od 1 maja 1929 r. dotychczas przerzucają bez przerwy poza granicę, skąd tamci przerzucają go znowu. Dodać należy, że Petrowicz mieszka na Wołyniu już od 30 lat. Te przerzucania i tortury policyjne doprowadziły go już prawie do obłąkania.</u>
          <u xml:id="u-45.14" who="#PCzuczmaj">Obecny p. Minister Spraw Wewnętrznych jest wybitnym rzecznikiem t. z w. petlurowsko-polskiej koncepcji, która ma za zadanie demoralizację narodu ukraińskiego, a również walkę z dążeniem tego narodu do socjalnego i narodowego wyzwolenia. Jest on również rzecznikiem zbrojnej interwencji przeciwko Ukrainie Radzieckiej.</u>
          <u xml:id="u-45.15" who="#PCzuczmaj">Wobec tych niesłychanych tortur, teroru i szykan składam w imieniu zachodnio-ukraińskich mas pracujących z tej oto trybuny stanowczy protest.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-46">
          <u xml:id="u-46.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Flegant Wołyniec.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-47">
          <u xml:id="u-47.0" who="#PFlegantWołyniec">Sejm faszystowski wraz z panami z P. P. S., Wyzwolenia, Stronnictwa Chłopskiego i całą „opozycją”, rozpatrując budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, dąży do usprawnienia go i zwiększenia (w przedłożonym przez komisję preliminarzu budżet ten wzrósł o 22 miliony) i pokrywa w całej rozciągłości politykę tego ministerstwa, politykę zaostrzonego teroru wobec mas robotniczych i chłopskich.</u>
          <u xml:id="u-47.1" who="#PFlegantWołyniec">My, przedstawiciele chłopsko-robotniczych mas białoruskich, w imieniu tych mas oświetlimy — w granicach wyznaczonego nam czasu przemawiania — działalność tegoż Ministerstwa na Białorusi Zachodniej, tę działalność, która jest nieprzerwanem pasmem bezprzykładnych represyj i krwawych gwałtów.</u>
          <u xml:id="u-47.2" who="#PFlegantWołyniec">Policja faszystowska podejmuje raz po raz masowe rewizje i aresztowania. Przed miesiącem na terenie wszystkich niemal powiatów zachodnio-białoruskich dokonano aresztowań wśród chłopów. Aresztowania te pozostawały w związku z działalnością ogólno - krajowego komitetu kongresowego w Polsce i z przygotowaniami do wysłania delegacji z Białorusi zachodniej na międzynarodowy zjazd chłopski w Berlinie. Dnia 30 stycznia r. b. dokonała policja najścia na centralny sekretariat naszego klubu poselskiego w Wilnie, w czasie którego — w nieobecności posłów — poniszczono i pozabierano korespondencję i materiały z działalności poselskiej, opieczętowano maszyny do pisania, następnie aresztowano kilku pracowników sekretarjatu, z których dwóch zakuła policja w kajdany i odprowadziła do więzienia. Jednocześnie dokonała policja rewizji i aresztowań w kilku miastach powiatowych w lokalach okręgowych sekretariatów klubu w miastach i po wsiach, aresztując przeszło 100 osób. Wielu z pośród aresztowanych katowano na policji, między innemi sekretarza naszego, Filipa Wołyńca ze wsi Zowtki, i chłopa Ławrynowicza ze wsi Porsa, którym szpicle Moskwa i Malukiewicz podrzucili druki komunistyczne, katowali ci sami szpicle w sposób straszliwy w defenzywie wilejskiej.</u>
          <u xml:id="u-47.3" who="#PFlegantWołyniec">Masakrowanie przez policję demonstracyj i wieców robotniczych i chłopskich ludności całych wsi, występujących solidarnie przeciwko grabieży komasacyjnej i serwitutowej, należy u nas do faktów niemal codziennych. Dnia 1 maja r. ub. w Wilnie policja wraz ze szpiclami zaatakowała demonstrację, kładąc trupem robotnika Rufa i raniąc kilkadziesiąt osób, wśród nich posła Dworczanina. Dnia 6 grudnia r. ub. w Wilnie w czasie demonstracyjnego pogrzebu robotnika Juchę zmarłego na gruźlicę, na którą zapad! on w więzieniu, dokonała policja masakry. Kilkudziesięciu uczestników pogrzebu pokaleczono i pobito, 40 aresztowano — część tych ostatnich do dziś przetrzymywana jest w więzieniu na Łukiszkach. Dnia 7 stycznia r. b. w m. Dereczyn pow. Słonimskiego na wiecu posła tow. Kryńczyka, gdy zebrani nie dali się rozpędzić policji, policja sprowadziła z posterunku karabiny i zmuszała żołnierzy, synów chłopskich, bawiących w okolicy na urlopie, by pomagali jej masakrować chłopów. Gdy żołnierze odmówili, jednego z nich, Włodzimierza Filipowicza ze wsi Krotoszyn, na miejscu w oczach ludności, skatowała policja do utraty przytomności.</u>
          <u xml:id="u-47.4" who="#PFlegantWołyniec">25 czerwca we wsi Racewicze gminy wojstowskiej w czasie mojego wiecu komendant posterunku w Wojstowie wystrzelił z rewolweru w głowę chłopu Szymonowi Woronowiczowi przy jego wozie, kładąc go trupem, za to, że nie odszedł od wozu.</u>
          <u xml:id="u-47.5" who="#PFlegantWołyniec">W stosunku do nas, posłów chłopsko-robotniczych, gwałty policji przybrały formy zgóry przygotowanych bandyckich napaści. Napaść taką przygotowali szpicle wraz z osadnikami wojskowymi na posłów Kryńczyka i Gawrylika na wiecu w m. Karelicze. Po prowokacyjnej strzelaninie do chłopów, policjant Popławski i osadnik Sarnecki wciągnęli tow. Kryńczyka do sklepiku i tutaj Popławski strzelił do posła, raniąc go w głowę. Dnia 24 stycznia r. b. podczas demonstracji bezrobotnych w Wilnie napadli szpicle na biorących w niej udział posłów tow. Greckiego i Dworczanina, raniąc tow. Greckiego kastetem w twarz, tuż koło oka. Również w czasie demonstracji bezrobotnych w Pińsku dnia 31 stycznia r. b. policja na rozkaz starosty zaatakowała tow. Greckiego i Dworczanina, bijąc ich kolbami i usiłując aresztować. Dopiero energiczna obrona, z którą pospieszyli posłom robotnicy, zmusiła policję do wycofania się.</u>
          <u xml:id="u-47.6" who="#PFlegantWołyniec">Mordy, dokonywane na chłopach, bicie aresztowanych w defenzywach, to dalszy ciąg krwawego teroru faszystowskiego. We wrześniu r. b. we wsi Błudeń, pow. prużańskiego sekwestrator przy pomocy policji chciał ściągnąć z chłopa odzież za podatki. Gdy chłop stawiał opór, został położony trupem na miejscu. Wzburzona ludność, przeważnie kobiety z widłami, rzuciły się na sekwestratora i policję, pędząc ich ze wsi na przestrzeni kilku kilometrów. W październiku r. b. aresztowano w m. Wilejce Aleksandra Szepszeliwicza, a w m. Wojstowie Szymona Kunowicza, których na policji katowano i torturowano co potwierdziła nawet więzienna obdukcja lekarska. Chłop ze wsi Zapole Tomasz Kryształ, krewny posła tow. Greckiego, za to, że przechodząc, podał posłowi rękę, został aresztowany i dotkliwie pobity na posterunku policji w Kosowie Poleskimi.</u>
          <u xml:id="u-47.7" who="#PFlegantWołyniec">Dotkliwe kary administracyjne w postaci grzywien pieniężnych, któremi policja codziennie zasypuje głodującą wieś białoruską, to jeszcze jeden przejaw teroru faszystowskiego, to dalsza próba załatwienia oporu i walki białoruskich mas chłopskich przeciw rządom faszystowskim. Kary nakładane są na chłopów za nieuwiązanie psów, za wypuszczanie świni na drogę, zasianie kilku łodyg tytoniu, niepobielenie budynków. Antoni Możejko mieszkaniec wsi Bieławicze skazany został przez starostę w Kosowie na 300 zł. grzywny, za to, że w mieszkaniu jego z polecenia sołtysa odbywało się zebranie wsi, na którem przypadkowo zjawił się poseł Grecki, pochodzący z tej wsi iii posiadający tu rodzinę. Na taką samą karę 300 zł. grzywny skazany został sołtys wsi Kwasiewicze pow. kosowskiego za zwołanie za zezwoleniem urzędu gminnego zebrania wsi w sprawie likwidacji serwitutu z udziałem tow. Greckiego, prócz tego starosta usunął sołtysa ze stanowiska. Grzywnami karze się również chłopów za dostarczenie za zapłatą furmanki posłowi naszego klubu.</u>
          <u xml:id="u-47.8" who="#PFlegantWołyniec">Wybory do samorządu wiejskiego, do rad gminnych na ziemiach Białorusi Zachodniej przeprowadzają z reguły starostowie w asyście policji. Takie „wybory” to brutalne gwałcenie woli chłopów, za pomocą fałszowania wyników głosowania chłopskiego, wprowadzania do rad i na stanowiska wójtów jednostek powolnych administracji faszystowskiej, kułaków lub osadników i t. p. W czerwcu r. ub. w czasie wyborów do rady gminnej Starowieś, pow. Słonimskiego, w której mieszka poseł tow. Kryńczyk, starosta słonimski pozbawił go praw wyborczych.</u>
          <u xml:id="u-47.9" who="#PFlegantWołyniec">Organa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych dławią systematycznie białoruską prasę robotniczo - chłopską. Ostatnio skonfiskowała policja pismo „Switanje” po wydaniu zaś drugiego nakładu z białemi plamami, pismo skonfiskowano ponownie.</u>
          <u xml:id="u-47.10" who="#PFlegantWołyniec">Policja, wzywana do pomocy przez agentów faszyzmu, pp. Ostrowskich i Jakubionów, rozgramia gimnazja białoruskie i prześladuje uczniów, Tym systemem teroru, temi wszystkiemi represjami i gwałtami zmierzacie do oczyszczenia na ziemiach naszych terenu dla działalności Łuckiewiczów, Ostrowskich, Aleksiuków, Wernikowskich i Stankiewiczów. Rząd faszystowski przy pomocy tych swych agentów i sługusów chce przygotować grunt do wojny przeciw ZSRR, złamać chce opór białoruskich mas pracujących, ich rozszerzającą się i zaostrzającą się walkę z wyzyskiem i uciskiem faszystowskim, z przygotowaniem wojny zaborczej, z rządami dyktatury faszystowskiej.</u>
          <u xml:id="u-47.11" who="#PFlegantWołyniec">Masy pracujące Białorusi zachodniej dały i dają Wam co dnia swą odpowiedź na te Wasze próby i dążenia, codzień odpierają i odeprą ostatecznie wszystkie Wasze gwałty i zamachy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-48">
          <u xml:id="u-48.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Stanisław Wojtowicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-49">
          <u xml:id="u-49.0" who="#PWojtowicz">Proszę Panów! Mając zaledwie kilka minut czasu, muszę się ograniczyć do krótkiego oświadczenia, pomijając mnóstwo spraw, o których należałoby powiedzieć, Rząd p. Bartla jest dalszym ciągiem rządu dyktatury faszystowskiej. Wobec ciężkiego położenia gospodarczego i gnicia całej gospodarki burżuazyjnej, zmieniliście szyld, aby łudzić masy pracujące. Polityka Ministra Spraw Wewnętrznych niczem nie różni się od jego poprzedników. W dalszym ciągu prześladuje się chłopa. W dalszym ciągu wymierza się olbrzymie kary; za różne rzekome przewinienia, jak brak tabliczek u wozu, za nieobielony komin, śmiecie na podwórzu i t. p. pisze policja karę za karą. Już w samym budżecie są przewidywane mil jony złotych dochodu z kar administracyjnych, które są pięciokrotnie powiększone przez gorliwych policjantów i starostów, co miało miejsce w roku ubiegłym.</u>
          <u xml:id="u-49.1" who="#PWojtowicz">Dla przykładu pozwolę sobie przytoczyć, że w pow. stopnickim jedna wieś Kurozwęki ma zapłacić 17.000 zł. kar leśnych, a wieś Rudki około 16.000 zł. Miasteczko Szydłów w tymże powiecie ma 900 nakazów płatniczych różnych kar — co razem sięga dziesiątków tysięcy złotych.</u>
          <u xml:id="u-49.2" who="#PWojtowicz">Te wszystkie kary pieniężne to tylko część całego olbrzymiego już dziś gnębienia mas chłopskich. Niemal każdy wiec na wsi, oczywiście nie rządowy i nie stronnictw ugodowych, które mają pełną gębę frazesów opozycyjnych i lewicowych, czem faktycznie pomagają rządowi faszystowskiemu, ale każdy wiec posłów rewolucyjnych atakowany jest przez policję, która teroryzuje świadomych chłopów.</u>
          <u xml:id="u-49.3" who="#PWojtowicz">Nie dawniej, jak w dniu 5-go lutego w Szydłowie, pow. stopnickiego policja zmasakrowała chłopów za to, że słuchali przemówienia, wygłoszonego przez posła Pawła Kryńczyka z Białoruskiego Klubu Chłopsko-Robotniczego. Dnia 8 grudnia w pow. włodawskim na moim wiecu, agenci z B. B. (jedynki) pod dowództwem policji urządzili krwawą masakrę, w której 12 chłopów zostało krwawo pobitych. Dnia 15 grudnia roku ubiegłego w Białej Podlaskiej podczas mego przemówienia tajna policja puściła gazy łzawiące, usiłując w ten sposób rozbić wiec, ponieważ w inny sposób czuła się bezsilna, aby złamać zdecydowany opór chłopów.</u>
          <u xml:id="u-49.4" who="#PWojtowicz">Tylko zdecydowana postawa chłopów pracujących, którzy rozumieją, że przeciw terorowi faszystowskiemu organizują masową samoobronę, tylko ta postawa mas daje odpór atakom policyjnym i bojówkom faszystowsko-ugodowym w szeregu miejscowości.</u>
          <u xml:id="u-49.5" who="#PWojtowicz">Należy przytoczyć szereg rewizyj i aresztowań, jakie miały miejsce ostatnio wśród chłopów zajmujących się akcją przygotowawczą do europejskiego Kongresu Chłopskiego mającego się odbyć w Berlinie. Policja konfiskuje listy składkowe, druki organizacyjne, rozbija zebrania urządzane w tym celu przez chłopów, a na chłopów, którzy udzielają mieszkań na odbycie zebrań, nakłada się kary administracyjne w sumie nie mniejszej jak 50 zł.</u>
          <u xml:id="u-49.6" who="#PWojtowicz">Teror policyjny przechodzi wszelkie granice możliwości. Np. w pow. koneckim kilka miesięcy temu został aresztowany Józef Bębenek, którego do krwi pobito za to, że prowadzi działalność na rzecz organizacji legalnej, jak Zjednoczenie Lewicy Chłopskiej „Samopomoc”. A takich aresztowań jest mnóstwo. Wszystkie władze administracyjne usiłują utrudnić wszelką działalność chłopów rewolucyjnych. Bywają wypadki, że pismo, nie skonfiskowane przez władze w Warszawie lub Lublinie, na terenie powiatu jest konfiskowane przez poszczególne posterunki policyjne, jak i starostwa. Ostatnio miało to miejsce w pow. stopnickim i radzymińskim, gdzie numer 3 z roku b. gazety naszej „Samopomoc Chłopska” został przez tamtejsze starostwo i komendę policji powiatowej skonfiskowany i zabroniono go kolportować, chociaż Komis ar j at Rządu w Warszawie raczył go puścić jako legalny. Ten system faszystowskiego teroru potęgowany jest dziś specjalnie, ponieważ w szerokich masach chłopskich, wbrew oszukańczej agitacji stronnictw ugody, jak „Wyzwolenia”, P. P. S., Stronnictwa Chłopskiego i t. p. rośnie świadomość ruchu rewolucyjnego przeciwko polityce rolnej Rządu, przeciwko podatkom, przeciwko pańszczyźnie szarwarkowej, przeciwko terorowi policyjnemu i przeciwko panowaniu burżuazji wogóle.</u>
          <u xml:id="u-49.7" who="#komentarz">(Głos: To jest następca Okonia. P. Putek: Okoń miał więcej talentu i nie mógł zrobić rewolucji.)</u>
          <u xml:id="u-49.8" who="#PWojtowicz">Okoń był takim samym pańskim rewolucjonistą, jak Wy.</u>
          <u xml:id="u-49.9" who="#PWojtowicz">Szerokie masy chłopskie rozumieją już dziś, że parcelacja skrawków ziemi obszarniczej za drogie pieniądze, to parcelacja dla bogaczy wiejskich, ale nie dla biednych mas bezrolnych, małorolnych i średniorolnych. Jeżeli znaleźli się tacy chłopi biedniejsi, którym kapło trochę kredytów i za te pieniądze nabyli działki, dziś z tych działek są wypędzani, bo nie mają czem płacić, nie tylko kapitału, ale i procentów, jak w. Szwej ki Duże, pow. Rawa Mazowiecka i inne. Również komasacja jest przeprowadzana w interesie bogaczy wiejskich, którzy mają dużą ilość ziemi i sporo własnych pieniędzy lub korzystają szeroko z kredytów rządowych. Dla biedoty wiejskiej, która nie ma za co przenieść budynków z miejsca na miejsce, nie mówiąc już o innych kosztach związanych z komasacją, taka komasacja jest nożem na gardle.</u>
          <u xml:id="u-49.10" who="#PWojtowicz">Zaś aby otumanić biednych chłopów, że przez obecną komasację poprawi się ich byt i żeby nie żądali ziemi dworskiej, w pomoc rządowej burżuazyjno-obszarniczej polityce idą całą parą stronnictwa ugodowe. Założone przez Wyzwolenie i Stronnictwo Chłopskie biuro urządzeń rolnych naciągnęło chłopów na 1 1/2 miliona złotych i teraz nawzajem sobie wymyślają, aby chłop nie pomiarkował, kto go oszukał. Policja temu biuru napędzała grosiki z kieszeni chłopskiej, jak u p. Stolarskiego w czerwcu r. ub.</u>
          <u xml:id="u-49.11" who="#PWojtowicz">Obiecywanie upełnorolnień przy komasacji jest zwykłem oszukiwaniem chłopów, aby się dali nabrać na takie upełnorolnienie, ponieważ biednych chłopów nie stać na płacenie za ziemię obszarniczą, która nie zawsze, lecz w niektórych wypadkach jest im z łaski ofiarowywana do nabycia, ale po cenach paskarskich po cenach rynkowych. Mówi się potem: chcesz ziemi, a nie masz pieniędzy?</u>
          <u xml:id="u-49.12" who="#PWojtowicz">Tak samo i melioracje rolne spadają całym ciężarem na barki chłopów pracujących i chłop przez wiele lat jęczy pod ciężarem spłaty rat melioracyjnych. Władze administracyjne ściągają nieraz ostatnie grosze z chłopów nie posiadających pieniędzy do zapłacenia, zabierają krowy, konie, trzodę chlewną, pościel z łóżka, jak to miało miejsce we wsi Syry, pow. Lubartów.</u>
          <u xml:id="u-49.13" who="#PWojtowicz">Tak samo dzieje się z szarwarkami, bo władze administracyjne nie liczą się z możliwością zapłacenia ściąganych podatków drogowych, ale licytują mienie chłopów, opornych zaś masakruje się, i aresztuje, wtrącając za kraty więzienne, jak to miało miejsce dnia 20 września ub. r. we wsi Mórawcu, gm. kostomłockiej, pow. Biała-Podlaska.</u>
          <u xml:id="u-49.14" who="#PWojtowicz">Cóż dopiero mówić o rabowaniu praw serwitutowych i setkach tysięcy złotych, kar leśnych nakładanych w związku z temi serwitutami za t. z w. „samowolne” wejście do lasu.</u>
          <u xml:id="u-49.15" who="#PWojtowicz">To też chłopskie masy rewolucyjne bronią się coraz energiczniej przed tego rodzaju atakami, jakie przeciw nim faszyzm stosuje. Każdy chłop pracujący walczy dziś z obszarnikiem i rządem burżuazyjno-obszarniczym, który tego chłopa wyzyskuje, gnębi i stara się policyjnym terorem zmusić do uległości wobec bezprawia.</u>
          <u xml:id="u-49.16" who="#PWojtowicz">Walka rewolucyjna mas chłopskich na wsi spotęgowana jest dziś również przez kryzys rolniczy, wynikły z całego chaosu gospodarki burżuazyjnej. Rząd, stronnictwa ugodowe, Wyzwolenie, P. P. S„ Stronnictwo Chłopskie, Piast usiłują wmówić w chłopa, że ratunkiem z kryzysu rolniczego jest podniesienie cen na zboże, lecz to jest zwykłem okłamywaniem małorolnych i średniorolnych chłopów. Jak długo będą tak olbrzymie podatki jak obecne bezpośrednie i pośrednie, jak długo będzie taka drożyzna, jak długo będą takie wysokie ceny na towary przemysłowe, jak długo będzie trwał cały system gospodarki burżuazyjnej — tak długo chłopu nie pomogą ceny, ani wysokie ani niskie. Bo za każdym wzrostem cen na zboże kapitaliści podnoszą ceny towarów, a rząd i samorządy podatki, i nigdy chłop nie będzie w stanie dogonić cenami, otrzymywanemi za swoje produkty.</u>
          <u xml:id="u-49.17" who="#PWojtowicz">Zresztą jest to kłamstwo zwykłe i łudzenie chłopów, że pod rządami burżuazji może się ich byt poprawić, byleby to lub owo zmienić. Niejedno się już zmieniało, ale byt chłopa zmieniał się i zmienia tylko na gorsze. Dlatego chłopi dziś walczą o zrzucenie z siebie ciężaru podatkowego, który przedewszystkiem idzie na administrację i cele wojenne i na utrzymanie całego aparatu policyjno - faszystowskiego, którego celem jest gnębić szerokie masy chłopskie, a ochraniać panowanie i wyzysk burżuazji. Chłopi już dziś rozumieją, że kryzys rolniczy wynika z ogólnego kryzysu gospodarki kapitalistycznej, która się już przeżyła i która tylko kosztem wzmożonej nędzy i ucisku mas utrzymuje się przy życiu. Po to Rząd wzmaga teror, temu celowi służy budżet i cała polityka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-49.18" who="#PWojtowicz">W Związku Republik Radzieckich, gdzie burżuazję odpędzono od rządów, wzrasta w szybkiem tempie rozwój gospodarczy i Panowie sami o tem wiecie, lecz nie macie odwagi o tem mówić publicznie, aby nie dać poznać prawdy chłopu i robotnikowi. P. Tugutt jednak ostrzega burżuazję w nr 4. „Tygodnia”, abyście nie przegapili wzrostu potęgi gospodarczej Związku Republik Radzieckich i żebyście ostrzegali burżuazję. Ale co wy macie zrobić, wy się o tem boicie mówić, bo zaraz chłop i robotnik również nastawia ucho.</u>
          <u xml:id="u-49.19" who="#PWojtowicz">My, jako świadomi chłopi, rewolucjoniści, nie możemy przyczyniać się do pogłębienia tej nędzy, jaka dziś panuje, jak to czynią stronnictwa ugodowe Wyzwolenie, P. P. S„ Stronnictwo Chłopskie, Piast i t. d. dowodząc chłopom, że Rząd obecny jest inny niż poprzednie, że wszystko zmienia się na lepsze i że uchwalając budżet temu Rządowi, spełniają obowiązek państwowy, co jest nieprawdą, bo przez uchwalenie budżetu dają kapitalistom i obszarnikom prawo moralne do wyduszania ostatniego potu z mas pracujących w Polsce. My do tego nie przykładaliśmy i nie przyłożymy swoich rąk i stwierdzamy, że polityka obecnego Rządu jak i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tak samo jak cały budżet trzymiliardowy jest skierowany wyłącznie przeciwko klasie pracującej, tak przeciw chłopom biednym na wsi, jak i przeciw robotnikom w mieście. Jako przedstawiciel tych mas głosować będę przeciwko temu budżetowi jako całości.</u>
          <u xml:id="u-49.20" who="#PWojtowicz">Moralnego prawa ido zdzierania z mas pracujących podatków przeznaczonych przeciw tym masom Wam nie dajemy. Zedrzecie te podatki siłą, póki tę siłę macie, zedrzecie je bezprawnie. Obdarliście chłopa i robotnika i póki rządzicie, będziecie nadal obdzierać i bagnetem zmuszać do milczenia. Ale chłop i robotnik już nie zmilknie, walkę o rząd chłopsko-robotniczy prowadzić będziemy z całą siłą i aż do skutku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-50">
          <u xml:id="u-50.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Spraw Wewnętrznych.</u>
          <u xml:id="u-50.1" who="#komentarz">(Wrzawa na ławach komunistycznych. Głosy: Precz z Rządem faszystowskim!)</u>
          <u xml:id="u-50.2" who="#Marszałek">Proszę Panów o spokój. Przywołuję p. Żarskiego i Rożka do porządku.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-51">
          <u xml:id="u-51.0" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Wysoka Izbo! W związku z pewnym incydentem, który tu był, czuję się w obowiązku złożyć oświadczenie, bo był wtedy taki hałas, że nie mogłem tego uczynić.</u>
          <u xml:id="u-51.1" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Wymieniając w toku dyskusji sejmowej, podczas przemówienia pos. Ładyki słowo „Berlin”:</u>
          <u xml:id="u-51.2" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">1) nie miałem na myśli jakiejś akcji państwa niemieckiego;</u>
          <u xml:id="u-51.3" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">2) nie miałem na myśli również społeczeństwa ukraińskiego Małopolski Wschodniej;</u>
          <u xml:id="u-51.4" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">3) miałem natomiast na myśli pewne czynniki wywrotowe nacjonalizmu ukraińskiego z Małopolski Wschodniej, które w przeszłości w różnych momentach historycznych ideologię swą i czynne wystąpienia opierały na roli niemieckiej w rozstrzyganiu sprawy ukraińskiej, a obecnie reprezentują nieprzejednane szowinistyczne stanowisko antypolskie.</u>
          <u xml:id="u-51.5" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Panowie pozwolą, że wrócę do budżetu. Tak na Komisji Administracyjnej, jak również na plenum dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych polega w głównej mierze na rozpatrywaniu tematów, ściśle z budżetem się nie łączących i ścisłe sprawy budżetowe mało stosunkowo zajmują czasu.</u>
          <u xml:id="u-51.6" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">W paru słowach pozwolę sobie scharakteryzować jeszcze raz obecny budżet Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który scharakteryzowałem na Komisji Administracyjnej, jako budżet ustabilizowany, w którym z roku na rok przechodzą pewne sumy, wahające się w bardzo małych granicach i poszczególne paragrafy również w małych granicach. Czyli w budżecie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych nie można się spodziewać większych przesunięć, skreśleń i t. d.</u>
          <u xml:id="u-51.7" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Pozwolę sobie ten budżet w paru słowach scharakteryzować:</u>
          <u xml:id="u-51.8" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Więc proszę panów, jeżeli chodzi o zarząd centralny, to w roku 1927/28 te pozycje wynosiły 1,67%, w roku 1928/29–1%, w roku 1929/30–1,31% i w roku 1930/31 również 1,31%.</u>
          <u xml:id="u-51.9" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Jeżeli chodzi o dział drugi — województwa i starostwa, to w roku 1927/28 te pozycje wynosiły 16,4%, w roku 1928/29–15,17%, w roku 1929/30–16,26% i w roku 1930/31–16,05%, czyli mamy tutaj pozycje zmniejszone.</u>
          <u xml:id="u-51.10" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Jeżeli chodzi o służbę zdrowia, to w roku 1927/28 wynosiły te pozycje 4,97%, w roku 1928/29–6,86%, w roku 1929/30–5,4%, w roku 1930/31–4,91%.</u>
          <u xml:id="u-51.11" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Policja państwowa — w roku 1927/28–55,31%, w roku 1928/29–51,32%, w roku 1929/30–50,56%, w roku 1930/31–50,06% Czyli widzimy, że budżet policji stale się zmniejsza.</u>
          <u xml:id="u-51.12" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Następne pozycje są utrzymane w tym samym składzie. To tylko potwierdza tę moją deklarację i moje stanowisko, że w sprawie budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zasadniczo możliwe są tylko drobne wahania, nie zmieniające konstrukcji budżetu. Natomiast gros dyskusji nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych stanowi zawsze krytyka administracji, pewne ustosunkowanie się do administracji poszczególnych posłów i stronnictw. Z tego powodu pozwolę sobie panom odpowiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-51.13" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">1. O ile chodzi o zagadnienie sprawności administracji, to zarówno p. referent, jak i inni panowie przy różnej sposobności przytoczyli cały szereg zarzutów odnośnie do stopnia sprawności naszej administracji. W innych państwach, zarówno przy debatach budżetowych, jak i w prasie, działalność administracji ogólnej (zwanej gdzieniegdzie polityczną) spotyka się również z licznemi głosami krytyki. Możnaby powiedzieć, że wszystkie systemy administracyjne na całym świecie mają tę jedną wspólną cechę, że ludzie na nie narzekają. Po wojnie we wszystkich państwach kulturalnych zaznacza się też żywy prąd w kierunku prac nad reformą administracji.</u>
          <u xml:id="u-51.14" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Wszystko to wskazuje na to, że stosunki powojenne nawet w państwach zwycięskich, nawet w państwach takich, w których struktura administracji wytworzyła się w drodze ewolucji wiekowej, a nawet jak w Anglii 1000-letniej, stworzyły szczególnie trudne warunki dla prawidłowego funkcjonowania administracji publicznej i na drodze prawidłowego funkcjonowania tej administracji wzniosły nieznane dotąd trudności i przeszkody.</u>
          <u xml:id="u-51.15" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">2. Jeżeli tak jest gdzieindziej, to problem usprawnienia administracji musi być tem trudniejszy u nas, w państwie, które zaledwie przed dziesiątkiem lat powstało na gruzach trzech wrogich nam systemów administracyjnych, gdzie zatem w zakresie usprawnienia administracji trzeba było uciekać się do improwizacji i to w warunkach jak najmniej pomyślnych. Nie było również mowy o nawiązaniu w tym względzie do własnych tradycyj, ponieważ nić tych tradycyj została przed 150 laty zerwana, a warunki życia, zakres zadań państwowych i administracyjnych uległ od tego czasu niesłychanie doniosłym zmianom.</u>
          <u xml:id="u-51.16" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">3. Mówię to wszystko nie dlatego, jakobym nie zdawał sobie dokładnie sprawy z niedostatków naszej administracji, lub chciał w czemkolwiek usprawiedliwiać wykroczenia, których ta administracja, podobnie, jak i każda inna, z pewnością nieraz się dopuszcza. Sądzę jednak, iż na problem usprawnienia administracji należy koniecznie patrzeć z dużym spokojem i obiektywnie i nie pociągać tej administracji do odpowiedzialności za wszystkie jej niedostatki, gdyż usunięcie znacznej części tych niedostatków leży wogóle poza sferą możliwości tej administracji.</u>
          <u xml:id="u-51.17" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">4. Na dobro administracji składają się następujące elementy:</u>
          <u xml:id="u-51.18" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">a) ustawodawstwo, należycie przemyślane i uporządkowane, zarazem odpowiednio skodyfikowane tak, ażeby było łatwo dostępne zarówno urzędnikom, jak i obywatelom,</u>
          <u xml:id="u-51.19" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">b) należyta wewnętrzna organizacja urzędów,</u>
          <u xml:id="u-51.20" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">c) personel urzędniczy z potrzebnem wykształceniem, odpowiednio liczny i należycie uposażony,</u>
          <u xml:id="u-51.21" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">d) zaopatrzenie administracji pod względem materialnym w niezbędne środki pomocnicze, jak urządzenia biur, środki lokomocji, środki łączności, biblioteki i t. p.,</u>
          <u xml:id="u-51.22" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">e) po stronie obywateli szacunek dla prawa i dla władz, chęć przyjścia tej władzy z pomocą i ułatwienia jej zadania, nie zaś utrudniania tego zadania.</u>
          <u xml:id="u-51.23" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">5. Jeśli kolej no przejdę pokrótce powyższe elementy, to nie potrzebuję dowodzić chyba szeroko, że administracja nasza w każdym kierunku, z pośród wymienionych powyżej, natrafia na szczególniejsze trudności.</u>
          <u xml:id="u-51.24" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Ad a). Moment obowiązujących przepisów. Mówi się o upraworządnieniu administracji, o tem, że jej orzeczenia i zarządzenia nieraz odbiegają od obowiązujących przepisów. Stwierdzam z całym naciskiem, że w przeważnej części wypadków naruszenie obowiązujących przepisów ze strony urzędników nie jest wynikiem ich złej woli, zaś porostu tego, że przepisów tych nie znają, a nawet poniekąd, chociażby chcieli je znać, nie mogą się ich nauczyć.</u>
          <u xml:id="u-51.25" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Było już podnoszone w Sejmie, że sam „Dziennik Ustaw” obejmuje 10.000 pozycyj, do tego dodajmy ustawodawstwo austriackie, pruskie i rosyjskie, nie chcę wspominać o przepisach lokalnych, jak ustawodawstwo krajowe galicyjskie, przepisy Litwy Środkowej, Zarządu Cywilnego Ziem Wschodnich i t. d., i t. d. Wszystko to jest nieusystematyzowane, chaotyczne i dopiero w ostatnich czasach zabrano się do naprawy tego stanu rzeczy. Komisja dla usprawnienia administracji publicznej przy Prezesie Rady Ministrów porządkuje obecnie przepisy, ale tylko pochodzące z czasów polskich. Komisja Kodyfikacyjna zajmuje się tylko prawem sądowem. Dla prawa administracyjnego niema Komisji Kodyfikacyjnej, a jedynie surogat takiej Komisji, Komisję dla wniosków ustawodawczych przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych p. referent zaproponował skasować.</u>
          <u xml:id="u-51.26" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w swoim zakresie czyni wszystko, co możliwe, ażeby przepisy obowiązujące urzędnikom swoim udostępnić. I nie tylko urzędnikom, ale i szerokim sferom Obywateli, W tym zakresie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych działa nie tylko za siebie, ale i za tych 5 Ministerstw, które we władzach lokalnych są obsługiwane przez urzędy wojewódzkie i starostwa.</u>
          <u xml:id="u-51.27" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Dziennik Urzędowy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, jak to podnosi w sprawozdaniu p. referent, obsługuje wszystkie resorty zespolone, gdyż podaje przepisy z zakresu administracji spraw wewnętrznych, ale także administracji rolnictwa, przemysłu i handlu, pracy i opieki społecznej, wyznaniowe oraz robót publicznych. Dziennik ten rozdawany jest darmo wszystkim urzędnikom administracyjnym. Korzystając z uwagi, uczynionej przez p. referenta, wydałem już zarządzenie, ażeby wydawnictwo to mogło dotrzeć także do gmin; zaznaczam zresztą, że jest ono redagowane w ten sposób, iż zawiera również wszystkie przepisy, potrzebne dla samorządów.</u>
          <u xml:id="u-51.28" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Dziennikom wojewódzkim pan referent wytknął pewne słabe strony pod względem gospodarczym. Ja, ze swej strony, zwrócę uwagę, że dzienniki te są dziennikami dla wszystkich władz i urzędów na obszarze województwa, że należyte ich redagowanie jest rzeczą bardzo trudną i że Ministerstwo poświęca specjalną uwagę nadzorowaniu stron redakcyjnych tych dzienników, a zwłaszcza rozporządzeń wojewodów, które w tych dziennikach są ogłaszane.</u>
          <u xml:id="u-51.29" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Zarzucono Min. Spraw Wewn. nadmiar wydawanych okólników. Okólniki nie są niczem innem, jak pouczeniem i wyjaśnieniem. Nie są one żadną normą prawną i niema też okólników Ministerstwa, któreby chciały rywalizować z ustawami. Jednak okólniki są niezbędne i każda administracja na świecie wydajała je i wydaje, U nas, ze względu na nieuporządkowany stan ustawodawstwa, takie ustawiczne pouczanie i objaśnianie jest rzeczą niezbędną.</u>
          <u xml:id="u-51.30" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">W tym zakresie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie ograniczyło się do wydawania okólników, lecz okólniki te skodyfikowało. I tak wszystkie okólniki, regulujące organizację i tryb urzędowania centrali, zostały zebrane i wydane w druku, jako regulamin Ministerstwa, pierwszy tego rodzaju regulamin w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-51.31" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Obecnie przygotowuje się do druku krytyczny zbiór okólników dla starostów i urzędów wojewódzkich za czas od roku 1918 począwszy.</u>
          <u xml:id="u-51.32" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Ad b). Moment organizacji urzędów. Pragnę przypomnieć przedewszystkiem, że zasady, na których ma się opierać organizacja administracji, znajdują się w Konstytucji, są zatem dla Min. Spraw Wewnętrznych niewzruszalne, a dalej pragnę stwierdzić, że dopiero w roku 1928 te zasady Konstytucji doczekały się urzeczywistnienia w drodze rozporządzeń Prezydenta Rzeczypospolitej, wydanych na podstawie pełnomocnictw.</u>
          <u xml:id="u-51.33" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Rozporządzenia takie, jak: o organizacji administracji ogólnej, o postępowaniu administracyjnem, o postępowaniu egzekucyjnem — należą do pierwszych tego rodzaju kodyfikacji w całej Europie.</u>
          <u xml:id="u-51.34" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">W sprawozdaniu p. referenta znalazłem kilka uwag, które, mam wrażenie, były pomyślane inaczej, a inaczej wypadły w ujęciu drukowanem. Są to te wzmianki, w których p. referent (jakby się wydawało pozornie) czyni Rządowi zarzuty z tego powodu, że w organizacji administracji stosuje właśnie te zasady, które według Konstytucji mają być podstawą organizacji administracji. Przypomnę, że:</u>
          <u xml:id="u-51.35" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">- według art. 66 Konstytucji organizacja administracji ma się opierać na zasadzie jak najdalej idącego zespolenia, dekoncentracji kompetencji i udziale czynnika obywatelskiego;</u>
          <u xml:id="u-51.36" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">- według art. 67 na czele samorządu powiatowego i wojewódzkiego mają stać przedstawiciele państwowych władz administracyjnych;</u>
          <u xml:id="u-51.37" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">- według art. 70 nadzór nad działalnością samorządu ma sprawować Państwo przez wydziały samorządu wyższego stopnia;</u>
          <u xml:id="u-51.38" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">- według art. 71 odwołanie od orzeczeń władz administracyjnych ma być z reguły dopuszczane tylko do jednej wyższej instancji.</u>
          <u xml:id="u-51.39" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Pozwolę sobie stwierdzić, iż zasady art. 66 zostały wprowadzone w życie w rozporządzeniu Prezydenta z 19 stycznia 1928 roku o organizacji władz administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-51.40" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Przepisy art. 71 zostały wprowadzone w życie w rozporządzeniu o postępowaniu administracyjnem.</u>
          <u xml:id="u-51.41" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Tymczasem na stronicy 11 sprawozdania p. referent zdaje się czynić Ministerstwu zarzut z tego, że wprowadziło w życie dekoncentrację, przekazując władzom lokalnym dużą ilość decyzji, które dotychczas obarczały władze centralne; nie wiem, czy p. referent pragnie, ażeby władze centralne napo wrót były zawalone balastem papierów, czy też chce, ażeby wbrew art. 71 Konstytucji wprowadzić trzy instancje.</u>
          <u xml:id="u-51.42" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Może się zdarzyć oczywiście, że różni wojewodowie w analogicznych sprawach wydają odmienne orzeczenia; od tego nie może się uchronić ani władza administracyjna, ani sąd; jest to kwest ja interpretacji przepisów. Jednak Ministerstwo nadzoruje orzecznictwo wojewodów od wypadku do wypadku, udziela im jednolitych dyrektyw, wreszcie obywatele mają drogę skargi do Najwyższego Trybunału Administracyjnego.</u>
          <u xml:id="u-51.43" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">W innem miejscu (stronica 8) p. referent zaproponował skreślenie jednej rady (samorządowej) i dwóch komisyj (wniosków ustawodawczych i zmiany nazw). Wszelkie rady i komisje nie są niczem innem, jak właśnie urzeczywistnieniem zasady udziału czynnika obywatelskiego i fachowego w administracji.</u>
          <u xml:id="u-51.44" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Pan referent skrytykował te postanowienia rozporządzenia Prezydenta z 19 stycznia 1928 r., które mówią o nadzorze nad samorządem. Otóż w odnośnym rozdziale rozporządzenia z 19 stycznia, zatytułowanym „Wojewódzkie organa kolegialne” nie uczyniono znów nic innego, jak tylko powołując czynnik obywatelski do współudziału z wojewodą w wykonywaniu jego zadań, i to w zakresie bardzo szerokim. Z pośród tych zadań z natury rzeczy wobec braku samorządu wojewódzkiego powołano czynnik obywatelski przedewszystkiem do współdziałania w nadzorze nad samorządem.</u>
          <u xml:id="u-51.45" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Reasumując, pragnę stwierdzić, iż rozporządzenia wydane przez Prezydenta Rzeczypospolitej nie są niczem innem, jak tylko ścisłem wykonaniem nakazów Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-51.46" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Mówiąc o organizacji urzędów, muszę jeszcze wspomnieć w paru słowach o postępowaniu przed temi urzędami. Otóż rozporządzenie o postępowaniu administracyjnem i postępowaniu egzekucyjnem stanowi krok naprzód chociażby dlatego, że dotąd sprawy te wogóle nie były regulowane przepisami polskiemi, a tylko zaborczemi. Oba te rozporządzenia, stwierdzam to z całym naciskiem, przynoszą znaczne ulgi dla ludności — i tak:</u>
          <u xml:id="u-51.47" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Rozporządzenie o postępowaniu administracyjnem: w sprawie możliwości wyłączania urzędników administracyjnych, w sprawie pełnomocników stron, w sprawie prawa przeglądania aktów, w sprawie wnoszenia podań do protokółów, w sprawie osobistego stawiennictwa w urzędzie, które zostało znacznie ograniczone, w sprawie terminów obowiązujących władze odnośnie do załatwiania spraw, w sprawie pouczania stron o środkach prawnych, w sprawie możliwości wznowienia postępowania.</u>
          <u xml:id="u-51.48" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">P. referent na stronicy 11 sprawozdania powiada, że prawo obywatela, wynikające z art. 70 rozporządzenia o postępowaniu administracyjnem, — żądania, ażeby sprawa niezałatwiona w terminie została przekazana wyższej instancji — „jest martwą literą”. Tego zarzutu istotnie nie rozumiem. Jeżeli bowiem obywatele nie chcą korzystać z dobrodziejstw ustawy, to władza nie ma możliwości ani obowiązku przymuszać ich do tego.</u>
          <u xml:id="u-51.49" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Ad c). Moment personalny organizacji władz administracyjnych.</u>
          <u xml:id="u-51.50" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Wspomniałem poprzednio, że jednym z warunków prawidłowej administracji jest personel urzędniczy odpowiednio liczny, z potrzebnem wykształceniem i należycie uposażony.</u>
          <u xml:id="u-51.51" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">O ile chodzi o wszystkie te momenty, to wiadomo, że pod tym względem administracja polska znalazła się od początku w szczególnie trudnej sytuacji, gdyż nie zastała prawie żadnych kadrów urzędniczych. Zastęp potrzebnych urzędników trzeba było dopiero z mozołem stworzyć. Powiadam: „z mozołem”, ponieważ administracja ogólna nie ma żadnych atrakcyj, któreby przyciągały do niej kandydatów. Urzędnicy urzędów wojewódzkich i starostw są przeciążeni pracą, w zakresie wyszkolenia mają do pokonania największe trudności, ponieważ obsługując 6 resortów, muszą operować niesłychaną ilością różnorodnych przepisów. Poza tem narażeni są najbardziej na krytykę i ataki. Do tego wszystkiego dołącza się zupełnie niewystarczające uposażenie. Jak już pan referent w sprawozdaniu swojem stwierdza, kontyngent praktykantów w administracji ogólnej pozostaje niewyczerpany, jest także za mało prawników. Mimo to starania Ministerstwa w kierunku podniesienia poziomu urzędników nie pozostają bez wyników. Jak stwierdza sprawozdanie komisji, liczba urzędników I kategorii wzrosła o 400, liczba zaś urzędników III kategorii zmniejszyła się. Jeżeli Ministerstwo sięga do innych rezerwuarów kandydatów nawet na stanowiska starostów i ich zastępców, a nie wyłącznie do rezerwuaru urzędników, pozostających w służbie administracji ogólnej, to czyni to z konieczności.</u>
          <u xml:id="u-51.52" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Sposób szkolenia spotkał się w sprawozdaniu komisji z pewną krytyką. Oczywiście że metody szkolenia mogą być rozmaite. Według innych jednak metod można szkolić tam, gdzie kadry urzędnicze są należycie zapełnione, gdzie jest wybór z pośród nadmiaru kandydatów, gdzie jest dużo czasu na szkolenie. U nas tego czasu, ani tych warunków niema. Szkolenie musi z natury rzeczy odbywać się u nas, w tempie przyśpieszonym i wskutek tego musi być nieco powierzchowne. Obawiam się, że w niniejszym wypadku, jak to często bywa w życiu, „lepsze” okazałoby się wrogiem „dobrego”.</u>
          <u xml:id="u-51.53" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Ad d). Wspomniałem również, że warunkiem dobrej administracji jest jej zaopatrzenie pod względem materialnym w niezbędne środki pomocnicze, jak urządzenia biurowe, środki lokomocji, środki łączności i biblioteki. Jesteśmy, zdaje się, wszyscy zgodni pod tym względem, że uposażenie naszych urzędów pod względem materialnym jest więcej, niż skromne.</u>
          <u xml:id="u-51.54" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Ad e). Chciałbym wreszcie wspomnieć o ostatnim, ale może jednym z najważniejszych warunków sprawności administracji. Według art. 90 Konstytucji „każdy obywatel ma obowiązek szanowania i przestrzegania Konstytucji Państwa i innych obowiązujących ustaw i rozporządzeń władz państwowych i samorządowych”.</u>
          <u xml:id="u-51.55" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Według art. 93 Konstytucji: „Wszyscy obywatele są obowiązani szanować władzę prawowitą i ułatwiać spełnianie jej zadań oraz sumiennie pełnić obowiązki publiczne, do jakich powoła ich naród lub właściwa władza”.</u>
          <u xml:id="u-51.56" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Wysoki Sejmie! Wszystkie ujemne strony naszej administracji są mi na podstawie doświadczenia dokładnie znane. Czy jednak obywatele tego Państwa ze swej strony stosownie do powyższych przepisów Konstytucji ułatwiają administracji państwowej spełnianie jej zadań i czy ze swej strony spełniają należycie obowiązki przez Konstytucję nałożone — odpowiedź na to pytanie pragnę pozostawić samej Wysokiej Izbie.</u>
          <u xml:id="u-51.57" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Powyżej pozwoliłem sobie omówić kolejno wszystkie te elementy, które składają się na prawidłowo zorganizowaną i praworządną administrację. Zarazem pozwoliłem sobie zwrócić uwagę na trudności, jakie w każdym z powyższych kierunków napotyka usprawnienie administracji. Trudności te są członkom tej Wysokiej Izby dobrze znane. Jeżeli pod tym kątem widzenia zadamy sobie pytanie, czy administracja nasza jest należycie zorganizowana i czy jest praworządna, to sprawiedliwość nakazuje stwierdzić, iż tego, co w ciągu 11 lat istnienia Państwa Polskiego zostało zdziałane w kierunku zorganizowania aparatu administracyjnego — nie potrzebujemy się wstydzić. Przeciwnie, śmiem wątpić, czy wśród tak niepomyślnych i trudnych warunków gdzieindziej zadanie to byłoby zostało wykonane w sposób lepszy.</u>
          <u xml:id="u-51.58" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Administracja ogólna zatrudnia 5.000 urzędników, obsługuje 6 resortów i załatwia 12.000.000 spraw rocznie. Do funkcjonowania tak olbrzymiej machiny trzeba, o ile chodzi o krytykę jej działalności, odnosić się koniecznie ze spokojem i umiarkowaniem. Najniebezpieczniejszą rzeczą byłoby uogólnianie zarzutów. Niektóre takie uogólnienia padły w ciągu dyskusji, a także sprawozdanie komisji zawiera pewne zarzuty niesłuszne. Czytam zarzut taki, że „orzeczenia Najwyższego Trybunału Administracyjnego bywają lekceważone”. Jest to zarzut bardzo ciężki i krzywdzący. W przeciwieństwie do tego pozwalam sobie stwierdzić następujące fakty:</u>
          <u xml:id="u-51.59" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">a) że tezy N. T. A. są drukowane stale w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Spraw Wewnętrznych,</u>
          <u xml:id="u-51.60" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">b) że Ministerstwo w różnych czasach wydawało okólniki w sprawie stosowania tez Najwyższego Trybunału Administracyjnego,</u>
          <u xml:id="u-51.61" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">c) że istnieje okólnik Ministerstwa, który przewiduje pociąganie do odpowiedzialności dyscyplinarnej urzędników, których orzeczenia zostaną przez Najwyższy Trybunał Administracyjny skasowane z ich winy,</u>
          <u xml:id="u-51.62" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">d) że Ministerstwo akta uchylonych przez Trybunał orzeczeń każę sobie przedkładać przez urzędy wojewódzkie, celem ich rozpatrzenia,</u>
          <u xml:id="u-51.63" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">e) że dla kontroli Ministerstwo prosiło Najwyższy Trybunał Administracyjny o stałe zawiadamianie go o orzeczeniach urzędów wojewódzkich, zaskarżonych przed Trybunałem.</u>
          <u xml:id="u-51.64" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Mam wrażenie, że Ministerstwo nie mogło zrobić niczego więcej w kierunku uszanowania orzecznictwa Najwyższego Trybunału Administracyjnego. I jeszcze jedna rzecz: statystyka jest rzeczą piękną i pożyteczną, ale z cyframi należy się obchodzić ostrożnie. Według sprawozdania komisji, mają świadczyć na niekorzyść administracji następujące cyfry: 1) że na 1.000.000 orzeczeń karno-administracyjnych tylko w 37.000 wypadków odwołano się do sądu, w innych zaś wypadkach, jak twierdzi sprawozdanie, „ukarani zdali się na łaskę i niełaskę, nie mając pojęcia o tem, że istnieje odwołanie do sądu”.</u>
          <u xml:id="u-51.65" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Jest to, zdaje mi się, rozumowanie nieco sofistyczne, tembardziej, że w Warszawie, gdzie z pewnością ukarani wiedzą dokładnie o możności odwołania się do sądów, na 81.000 orzeczeń karno-administracyjnych było w r. 1928 tylko 2.300 odwołań do sądów. Oczywiście, nie znaczy to jeszcze, że sąd we wszystkich wypadkach odwołanie uwzględnił. Wprost przeciwnie.</u>
          <u xml:id="u-51.66" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Pan referent twierdzi, że 1.000 skarg do Najwyższego Trybunału Administracyjnego na 12 milionów spraw, załatwianych przez urzędy wojewódzkie i starostwa, jest cyfrą niezadawalającą i twierdzi, że winno temu niskie uświadomienie ludności. Tymczasem w rozporządzeniu o postępowaniu administracyjnem Rząd umyślnie wprowadził przepis, że władze w każdej decyzji obowiązane są wyraźnie zwracać uwagę na możność wniesienia skargi do Najwyższego Trybunału Administracyjnego, i władze przepis ten ściśle wykonują. Ponadto 1.000 skarg wniesionych nie oznacza wcale tego samego, co 1.000 spraw wygranych przez skarżących. Przeciwnie, bardzo wiele skarg Zostaje przez Najwyższy Trybunał Administracyjny oddalonych.</u>
          <u xml:id="u-51.67" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Mówię na podstawie najgłębszego przekonania i na podstawie doświadczenia, że uprawnienie i upraworządnienie naszej administracji postępuje naprzód. Jednak administracja ta, pracująca przy szczególnie ciężkich warunkach, nie mogąc osiągnąć w wielu wypadkach tego, co posiadają inne szczęśliwsze i bogatsze administracje, pragnie jednej rzeczy, której jej odmawiać nie należy.</u>
          <u xml:id="u-51.68" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Pragnie ona. i oczekuje zarówno ze strony społeczeństwa, jak i Wysokich Ciał Ustawodawczych sprawiedliwej i spokojnej oceny jej pracy, jej wysiłku, których ona dla dobra Państwa ze swej strony nie żałuje.</u>
          <u xml:id="u-51.69" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Proszę Panów! Musimy stwierdzić, że właśnie w czasach pomajowych zostało dokonane gros wysiłku, celem zorganizowania, skonstruowania, ujednolicenia administracji. Czyli ten okres pomajowy w administracji Państwa Polskiego niewątpliwie zaznaczył się jako okres, który pod względem konstrukcji ogromnie posunął całą administrację naprzód.</u>
          <u xml:id="u-51.70" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Następnie pozwolę sobie użyć pewnego terminu, którego w swojem przemówieniu użył p. pos. Roguszczak, mianowicie, o tym sznurku niepewności, że dziś urzędnicy czują się niepewnie, że jest ten sznurek niepewności, na którym wiszą.</u>
          <u xml:id="u-51.71" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Z całą szczerością f stanowczością muszę stwierdzić. że właśnie w czasach pomajowych ten sznurek niepewności staje się coraz bardziej pewnym, że właśnie urzędnicy uwolnieni od najrozmaitszych wpływów politycznych stali się pod względem psychiki swej, pewności prawdziwymi urzędnikami, że była to jedna z zupełnie wyraźnych tendencyj, które harmonizowały z faktem podniesienia i polepszenia administracji pod każdym względem i pod tym względem ten sznurek niepewności w czasach pomajowych, niech mi Panowie wierzą, gdy powiem, że jest o wiele pewniejszy, niż w czasach przedmajowych.</u>
          <u xml:id="u-51.72" who="#komentarz">(Głos: P. Minister sam w to nie wierzy.)</u>
          <u xml:id="u-51.73" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Jeżeli Panowie tu dają cały szereg przykładów dla demonstrowania w szczególności tej niepewności, tej niepewnej sytuacji urzędników, jeżeli Panowie dają cały szereg faktów pojedyńczych, to jednak prosiłbym bardzo o niegeneralizowanie tych faktów, bo istota rzeczy i treść dzisiejszej administracji temu nie odpowiada. Będę Panom bardzo wdzięczny, o ile Panowie w dalszym ciągu będą mi dawali takie fakta, a ja oficjalnie tu Panom deklaruję, że moją tendencją będzie zarządzenie, aby ten sznurek był jaknajpewniejszy, aby doprowadzić do poczucia pewności urzędnika, jako człowieka, niezależnego od takiego czy innego wpływu politycznego.</u>
          <u xml:id="u-51.74" who="#komentarz">(Głos: Ilu wojewodów zostało z przed maja?)</u>
          <u xml:id="u-51.75" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Musimy także zdać sobie sprawę, że te wszystkie zasadnicze i podstawowe cechy naszej administracji...</u>
          <u xml:id="u-51.76" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Co to za sznurek? Głos na lewicy: Endecki.)</u>
          <u xml:id="u-51.77" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">że te podstawowe czynniki, stabilizujące życie urzędnika i dające urzędnikowi całkowitą pewność, były przeprowadzane i są przeprowadzane w dalszym ciągu w czasach bardzo trudnych i musimy tu stwierdzić, że jeżeli chodzi o mój resort, to urzędnicy mego resortu są najgorzej opłacani. Przez to nie chcę wyrazić zawiści w stosunku do moich kolegów z innych resortów, iż tam urzędnikom się lepiej powodzi, ale konstatuję fakt, że w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych urzędnicy są najgorzej opłacani i mają bardzo dużo pracy.</u>
          <u xml:id="u-51.78" who="#komentarz">(Głos: Ale i dużo samochodów.)</u>
          <u xml:id="u-51.79" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Sam byłem świadkiem przykrej, ciężkiej i mozolnej ich pracy. W tych warunkach udało się ruszyć naprzód i stworzyć silniejszą administrację, co do konstrukcji, organizacji jej typu i treści ludzkiej w tej administracji. Z całą wdzięcznością w dalszym ciągu będę przyjmował do wiadomości i wyciągał jaknajdalej idące konsekwencje z tych faktów realnych, które Panowie będą łaskawi mi dawać, jako fakty, osłabiające tę pewność urzędniczą, jednak śmiem twierdzić, że administracja w czasach pomajowych pod względem tej pewności zrobiła bardzo duży postęp, jak również pod względem konstrukcji administracji i materiału ludzkiego.</u>
          <u xml:id="u-51.80" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Tutaj muszę wspomnieć o rzeczy dla mnie bardzo drażliwej, ponieważ w mojej obecności padały słowa krytyki o moim poprzedniku, P. Ministrze Składkowskim. I tu muszę stwierdzić, że jako b. urzędnik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych te rzeczy znam i Panowie z taką opinią spotkają się nie tylko u mnie, ale i wśród ogromnych rzesz urzędniczych, która stwierdza q tej dużej pozytywnej roli P. Ministra Składkowskiego właśnie jako tego człowieka, który...</u>
          <u xml:id="u-51.81" who="#komentarz">(Oklaski i różne głosy.)</u>
          <u xml:id="u-51.82" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">W związku z tem była poruszana, jeżeli marny mówić o personaliach, grupa moich starszych urzędników i kolegów, którzy ze mną pracują, kwalifikując te nazwiska w sposób nieprzyjazny i negatywny.</u>
          <u xml:id="u-51.83" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Otóż stwierdzam, że o ile poszczególne fakty mogą wpłynąć na bieg spraw personalnych, fakty, które Panowie mi tu przedkładają, czy przedłożą o takiem, czy innem nieprawidłowem funkcjonowaniu tego czy innego czynnika administracyjnego, to takie ogólnikowe, negatywne stanowisko nie może być w żadnej mierze przyczyną wyciągnięcia przezemnie konsekwencji. Panowie zdają sobie sprawę, że jedyną podstawą wszelkich zmian personalnych w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych może być tylko mój osobisty stosunek i ocena na tle realnej mojej współpracy z poszczególnemi czynnikami.</u>
          <u xml:id="u-51.84" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">I uważam tę dyskusję za bezprzedmiotową i nie dającą rezultatu. W związku z personaliami padły tu jeszcze pewne słowa krytyki, co do stosunku urzędników do wydziału bezpieczeństwa i vice versa. Było powiedziane, że naczelnicy bezpieczeństwa są jakimiś aniołami-stróżami wojewodów, to są nadwojewodowie i t d. Otóż stwierdzam, że tutaj muszę skonstatować pewne nieporozumienie. Jeżeli między jakim urzędnikiem a wojewodą powstaje stosunek nienormalny, t. j. że urzędnik nie podporządkował się na 100% woli wojewody, który jest jedynie powołany do reprezentowania i stanowienia w imieniu Rządu na danym terenie, to to są anomalie i jeżeli w stosunku do jakichś naczelników wydziałów te rzeczy były może złe. to były pojedyńcze wypadki i tu nie wyodrębniałbym naczelników wydziałów bezpieczeństwa, oświadczając, że jedynym reprezentantem Rządu, jedynym odpowiedzialnym przedemną człowiekiem za bieg rzeczy w województwie jest wojewoda i że pomiędzy wojewodą a mną tak, jak i pomiędzy każdym ministrem a wojewodą, żadnych pośredniczących czynników być nie może. To jest moje wyraźne stanowisko</u>
          <u xml:id="u-51.85" who="#komentarz">(Głos w centrum: A tajnych komisarzy nie będzie?)</u>
          <u xml:id="u-51.86" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">i prosiłbym tych kwestii nie poruszać wobec zupełnie wyraźnej sytuacji.</u>
          <u xml:id="u-51.87" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Teraz jeżeli chodzi o pewne rzeczowe zarzuty, które tutaj były składane, to wobec paru z nich, ze względu na to, że mogę już dziś odpowiedzieć na nie, pozwolę sobie Panom zakomunikować wyjaśnienia.</u>
          <u xml:id="u-51.88" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Jeszcze jedno zapomniałem, o jednym dziale Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, bardzo ważnym, mianowicie o policji. Wszystko to, co się u nas mówi o administracji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, tej ogromnej rzeszy ludzi, bardzo ciężko, w okropnych warunkach pracujących, to samo, a może jeszcze w większym stopniu również odnosi się do tych mas policji. Jabym Panów ostrzegł, bo człowiek, z boku wsłuchujący się w dyskusję w Sejmie, mógłby dojść do fałszywego mniemania, że Panowie są wrogo usposobieni do policji, że Panowie wogóle ustosunkowują się nieprzychylnie do tej rzeszy pracowników państwowych, ponoszących ciężkie obowiązki i ogromną odpowiedzialność.</u>
          <u xml:id="u-51.89" who="#komentarz">(Przerywania na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-51.90" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">W ten sposób ja tylko mogę przyjąć te zwracania się Panów z faktami w ręku o tem, że w tem, czy innem miejscu odpowiedni czynnik policyjny zachował się niestosownie i Panowie mogą mi wierzyć, że te wszystkie rzeczy będą przezemnie rozpatrzone z całą ścisłością i realnością, jednakże tego uogólniającego stanowiska w stosunku do policji przyjąć nie mogę, tembardziej, iż jestem przekonany, że Panowie na takiem stanowisku również stać nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-51.91" who="#komentarz">(Głos: Oczywiście, że nie.)</u>
          <u xml:id="u-51.92" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Ten moment chciałem wyjaśnić.</u>
          <u xml:id="u-51.93" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Teraz, co do poszczególnych faktów. Były tu poruszone takie tematy, jak naprz. Ciechanów. W sprawie Ciechanowa mogę odpowiedzieć, że odrazu, jeszcze 4 lutego, starałem się dowiedzieć, jak ta sprawa stoi i dostałem raport następujący: „Dnia 28 stycznia dochodzenia policyjne doprowadziły do aresztowania następujących osób, jako współwinnych w zbrodni ciężkiego uszkodzenia ciała: Krawczyka Stanisława, instruktora Frakcji Rewolucyjnej, znanego na terenie ciechanowskim działacza politycznego, oraz członków związku: Radkowskiego, Dąbradzkiego, Wyszkowskiego, Góreckiego, Suwińskiego i Konarskiego. Aresztowani zostali bezzwłocznie przekazani do dyspozycji sędziego śledczego, poczem zostali wszyscy odstawieni do Mławy do Sądu Okręgowego.</u>
          <u xml:id="u-51.94" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Niezależnie od tego starosta miejscowy, Pełczyński, na podstawie wyników dochodzeń policyjnych, zawiesił dnia 28 stycznia działalność Związku Zawodowego i zamknął lokal związku, występując równocześnie, w myśl dekretu o związkach zawodowych, do władz sądowych o rozwiązanie związku”.</u>
          <u xml:id="u-51.95" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Czyli ten pierwszy akt konieczny został dokonany. Jeżeli chodzi o dalszy przebieg tej sprawy, to muszą mi Panowie pozostawić trochę czasu dla zorientowania się w sytuacji, bo może brał tam udział cały szereg jeszcze innych elementów.</u>
          <u xml:id="u-51.96" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Co do zwróconej uwagi, zdaje mi się, że przez p. Kiernika, w związku z dyskusją na Komisji Administracyjnej, że p. marszałek Trąmpczyński zajął pewien negatywny i krytyczny stosunek do policji warszawskiej, obiecując przedstawić pewne dane, oświadczam, że tych danych p. marszałek Trąmpczyński nie był łaskaw jeszcze przedstawić.</u>
          <u xml:id="u-51.97" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Następnie, proszę Panów, jeden z p. posłów, zdaje mi się, że p. Harniewicz poruszył sprawę zgromadzeń. Otóż w sprawie zgromadzeń mogę służyć następującem oświadczeniem: Sprawa ta wpłynęła w Komisji Administracyjnej w formie debaty nad okólnikiem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który w pierwszem stadjum dyskusji Komisja Administracyjna uznała za okólnik nielegalny, w drugiem stadjum Komisja Administracyjna uznała za okólnik legalny i ma się zwrócić do Rządu, — ta sprawa jeszcze na plenum nie była, aczkolwiek było zapowiedziane ścisłe przestrzeganie tego okólnika.</u>
          <u xml:id="u-51.98" who="#komentarz">(Głos: Obowiązujących ustaw dzielnicowych.)</u>
          <u xml:id="u-51.99" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Tak jest, obowiązujących ustaw. To jest treść tego okólnika. Więc zgóry zapowiedziałem, proszę Panów, że nie będę czekał na wyjaśnienie tego na plenum, lecz taki okólnik natychmiast wydam.</u>
          <u xml:id="u-51.100" who="#komentarz">(Głos: A ten P. Minister cofnie?)</u>
          <u xml:id="u-51.101" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Następnie z tych spraw, w których chciałem odpowiedzieć, dużo czasu zajęła tu sprawa t. zw. Kresów.</u>
          <u xml:id="u-51.102" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Szereg mówców o tych sprawach się wypowiadał w najprzeróżniejszy sposób. Tutaj chciałbym tylko parę rzeczy zamarkować. Mianowicie była mowa o zwalczaniu polskości na Kresach, była mowa o zabezpieczeniu ludności polskiej na Kresach przed zagładą i o obniżaniu jej stanu posiadania. P. pos. Dąbski użył nawet takiego zwrotu, że jest głuchy pomruk nienawiści w chatach. Cały szereg tego rodzaju ocen w sprawie Kresów był tu przed Wysoką Izbą w ten sposób zakomunikowany.</u>
          <u xml:id="u-51.103" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Otóż, jeżeli chodzi o te dwie pierwsze uwagi, stwierdzam, że mogą być pewne tendencje, może oparte na niezupełnie ścisłem zbadaniu rzeczy, ale w mojem najgłębszem przekonaniu nie może być mowy o zwalczaniu polskości na Kresach przez Rząd, bo byłaby to rzecz zupełnie niemożliwa i na to nawet nie odpowiadam. Również jeżeli chodzi o zabezpieczenie ludności polskiej przed zagładą i przed zmniejszeniem, to odnoszę to wrażenie, a nawet mam pewność, że na Kresach dzieje się bardzo ciekawy i decydujący proces, jeżeli chodzi o układ stosunków między ludnością polską i niepolską, mianowicie moment przeciwstawienia się tych dwóch elementów z dniem każdym, z miesiącem, czy rokiem maleje i ta sprawa traci na ostrości. Boję się, że dla pewnych obserwatorów ten stan rzeczy z punktu widzenia racji stanu i kwestii życia Kresów najbardziej pożądany, może być zakwalifikowany omyłkowo, jako mniejsza aktywność ludności polskiej, występującej wrogo, czy niechętnie, czy akcentującej swoją polskość przed ludnością niepolską. Jeśli chodzi o ten głuchy pomruk nienawiści po chatach, to ja po tych chatach chodziłem, jako wojewoda, ja te chaty znam i chodziłem tam nie dzień, ani 2 dni, ale przez długi czas. Jeżeli o to chodzi, to nie to, że w mojem przekonaniu, ale wiem napewno, że jest tam zupełnie inaczej i proszę Panów, dzień dziesięciolecia restytuowania niepodległego Państwa Polskiego, kiedy wszyscy robiliśmy rachunek sumienia, czem się możemy pochwalić, co się w Polsce stało, — to my, ludzie siedzący na Kresach, na tych, czy innych stanowiskach, również rachunek sumienia robiliśmy i niewątpliwie badaliśmy to, co jest i przyszliśmy do następującego przekonania, że możemy być z Rzeczypospolitej na Kresach dumni, że jednak w ciągu 10-lecia ta olbrzymia energia Rzeczypospolitej, pulsująca i influująca cały szereg dodatnich rzeczy w to życie, życie to rozbudziła. Jeżeli chodzi o żyzne ziemie wołyńskie, czy inne, to jest rzeczywistym faktem, nie żadnem przypuszczeniem, że kraj ten pod względem gospodarczym ruszył ku szybkiemu rozwojowi gospodarczemu, że jesteśmy świadkami stabilizacji, normalnej stabilizacji stosunków na tym terenie Państwa Polskiego pod każdym względem.</u>
          <u xml:id="u-51.104" who="#komentarz">(Głos z ław ukraińskich: I Pan Wojewoda w to wierzy?)</u>
          <u xml:id="u-51.105" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Panie pośle, ja nie wierzę, ja wiem to napewno. Pan poseł jest od tego, żeby w to nie wierzyć.</u>
          <u xml:id="u-51.106" who="#MinisterSprawWewnętrznychpJózewski">Tak w mojem przekonaniu wyglądają sprawy na Kresach Wschodnich. Te parę słów o Kresach chciałem powiedzieć i wyjaśnić moje stanowisko.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-52">
          <u xml:id="u-52.0" who="#Marszałek">Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wyczerpana.</u>
          <u xml:id="u-52.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do sprawozdania Komisji Budżetowej o budżecie części 10: Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-52.2" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Kaczanowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-53">
          <u xml:id="u-53.0" who="#PKaczanowski">Wysoki Sejmie! Zanim przejdę do właściwego swego tematu, muszę parę słów poświęcić, że się tak wyrażę: „pro domo sua”, jako referent. Muszę podkreślić, że na omówienie preliminarza przemysłu i handlu i wszystkich z tym preliminarzem związanych zagadnień komisja miała tym razem do dyspozycji zaledwie jeden dzień i to nie cały.</u>
          <u xml:id="u-53.1" who="#PKaczanowski">Preliminarz, poza administracją, ma przecież liczne przedsiębiorstwa. Na zbadanie tych przedsiębiorstw i na zbadanie administracji referent preliminarza rozporządzał zaledwie kilku dniami. Wprawdzie Ministerstwo Przemysłu i Handlu, co stwierdzam, z całą uprzejmością udzielało mi wszelkich wyjaśnień, o jakie prosiłem. Ale w ciągu paru dni zbadanie preliminarza tak rozległego, zwłaszcza, o ile idzie o przedsiębiorstwa, było rzeczą niepodobną. Na komisji z uwagi na brak czasu musiałem zadowolić się tylko krótkiem, całkiem treściwem omówieniem preliminarza samego, zaznaczając, że o ile idzie o politykę gospodarczą Rządu i o wszystkie dziedziny tej polityki, muszę zastrzec sobie w tym względzie głos na plenum.</u>
          <u xml:id="u-53.2" who="#PKaczanowski">Tymczasem dziś proszę Panów, znowu pędzimy ostatniemi godzinami i p. Marszałek nagli, by się spieszyć.</u>
          <u xml:id="u-53.3" who="#PKaczanowski">Nie jest to jednak winą Sejmu, że Sejm, jak zaznaczył prezes Komisji Budżetowej, ma do opracowania całego budżetu czas 2 i pół raza krótszy aniżeli w myśl Konstytucji normalnie mieć powinien. Wysokiej Izbie wiadomo, jakie wypadki spowodowały skrócenie tego czasu.</u>
          <u xml:id="u-53.4" who="#PKaczanowski">Wobec tego jednak proszę, aby Wysoka Izba zechciała zadowolić się tem, co o preliminarzu samym powiedziałem w sprawozdaniu drukowanem, jakie miałem zaszczyt Izbie przedłożyć. Dzisiaj zaś chciałbym spełnić zapowiedź, złożoną na komisji i polityce gospodarczej Rządu poświęcić parę uwag.</u>
          <u xml:id="u-53.5" who="#PKaczanowski">Uważam, że moja rola ogranicza się do wytknięcia tego, co w naszej polityce gospodarczej uważam za błędne. O ile bowiem idzie o plusy tej polityki, o jej sukcesy czy triumfy, to p. Minister Przemysłu i Handlu niewątpliwie z lepszą swadą to wszystko przedstawi, aniżeli jabym potrafił.</u>
          <u xml:id="u-53.6" who="#PKaczanowski">Proszę szanownych Panów, na wstępie dwa zastrzeżenia: kiedy będę mówił o błędach polityki gospodarczej Rządu, to nie w tem rozumieniu, żebym za te błędy winił wyłącznie samego Ministra Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-53.7" who="#PKaczanowski">Gdybyśmy mieli stosunki takie, że minister gospodarczy miałby decydujący głos we wszystkich sprawach, dotyczących naszego gospodarstwa w najogólniejszem znaczeniu, wtedy oczywiście ten minister przedewszystkiem musiałby odpowiadać za błędy naszej polityki gospodarczej. Ale u nas niema takiego układu stosunków. U nas każdy minister na swojej własnej, jak powiedziałbym, grzędzie, uprawia politykę własną. Żadnego skoordynowania czy planowości zwłaszcza w polityce gospodarczej Rządu u nas nie widać. Pozwolę sobie nawet wyrazić przypuszczenie, że na rozmaite większe posunięcia w dziedzinie gospodarczej Minister Przemysłu i Handlu nieraz nie ma należytego wpływu.</u>
          <u xml:id="u-53.8" who="#PKaczanowski">To byłoby jedno zastrzeżenie a następnie drugie: byłoby niesłusznem, gdyby np. za cały dzisiejszy kryzys winić bezwzględnie Rząd, bo oczywiście poza możnością wpływu samego Rządu na nasze stosunki gospodarcze działają jeszcze inne czynniki.</u>
          <u xml:id="u-53.9" who="#komentarz">(P. Diamand: No tak, ale co Rząd zrobił przez te trzy lata?)</u>
          <u xml:id="u-53.10" who="#PKaczanowski">O tem chcę właśnie mówić, niech mnie p. poseł nie wyprzedza, — czynniki takie jak koniunktura międzynarodowa, którą również należy brać pod uwagę. Następnie byłoby niesłusznem winić Rząd, np. za to, że naszych stosunków gospodarczych nie naprawił czy też nie ustalił należycie w tych 3 latach. Nie w tem tedy leży waga zagadnienia, ale w pytaniu, co Rząd wogóle robił w przeciągu tych trzech lat dla rozwoju życia gospodarczego? Czy coś robił i jak to robił? I dokoła tych pytań właśnie, będę się obracał.</u>
          <u xml:id="u-53.11" who="#PKaczanowski">Polska, o ile idzie o bogactwa naturalne, jest krajem bardzo bogatym, mającym przed sobą ogromne perspektywy. Ale o ile chodzi o kapitał obrotowy, to jak wiadomo, jest krajem bardzo biednym. Przytaczam pewne cyfry co do tego w swojem sprawozdaniu drukowanem.</u>
          <u xml:id="u-53.12" who="#PKaczanowski">Jeżeli weźmiemy np. obieg pieniężny na głowę ludności we wszystkich naszych byłych dzielnicach, to w byłej dzielnicy niemieckiej obieg ten, przed wojną w przeliczeniu na złote obiegowe wynosił na głowę 240 zł; w b. dzielnicy Małopolski 147 złotych na głowę, w b. Kongresówce 101 zł. Dziś obieg na głowę w całej Polsce wynosi tylko 50 zł, podczas gdy za granicą wynosi kilkakrotnie więcej.</u>
          <u xml:id="u-53.13" who="#PKaczanowski">Jeżeli zaś idzie o t. zw. kapitalizację wewnętrzną t. j. o oszczędności, o wkłady w bankach i w kasach to u nas wkłady te wynoszą tylko 35 złotych na głowę, za granicą 10 razy więcej.</u>
          <u xml:id="u-53.14" who="#PKaczanowski">Zniszczyła nas wojna, inflacja, jesteśmy krajem bogatym w dobra naturalne ale biednym w gotówkę.</u>
          <u xml:id="u-53.15" who="#PKaczanowski">Jakżeż do tego zagadnienia ustosunkował się Rząd? Proszę Panów rok 1926 był — jak wiadomo — rokiem bardzo krytycznym. Aktualną stała się kwest ja naprawy i rozbudowy finansów Państwa. To jest jednak kwest ja bardzo skomplikowana i nie daje się ona rozstrzygnąć rąbnięciem topora.</u>
          <u xml:id="u-53.16" who="#PKaczanowski">Finansów państwowych nie rozbuduje się nasłaniem egzekutorów podatkowych. To jest problem, do którego trzeba podchodzić tem ostrożniej, z im biedniejszem społeczeństwem ma się do czynienia. Otóż Rząd do rozwiązania tego problemu brał się w sposób lekkomyślny, nieostrożny, bez oglądania się na jutro.</u>
          <u xml:id="u-53.17" who="#PKaczanowski">W roku 1927 na 1928 żyliśmy pod hypnozą nadzwyczajnego jakoby „rozkwitu” Skarbu Państwa. Czytaliśmy triumfalne na ten temat artykuły w prasie rządowej. Upajano nas legendą świetnego jakoby, dotąd niespotykanego rozwoju naszych finansów. I oto życie samo kompletnie rozwiało tę legendę. Bo przecież Rząd, jak powszechnie wiadomo, nie wyszukał żadnych nowych źródeł dochodów, nie zreformował nawet naszego systemu podatkowego. Wszystko zostało po staremu.</u>
          <u xml:id="u-53.18" who="#PKaczanowski">Ustawodawstwo podatkowe mamy z lat dawniejszych. Pozostał do dziś nawet ten 10%-towy dodatek do podatków, który był zupełnie wyjątkowo i przejściowo wprowadzony na wiosnę 1926 r. w czasie załamania się złotego, a więc w chwili najkrytyczniejszej dla naszego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-53.19" who="#PKaczanowski">Następnie mimo prawnej dewaluacji złotego podatek. dochodowy i od płac pracowniczych ściąga się nadal według starego dziś nie istniejącego parytetu wbrew intencjom ustawy, co przeciąża P krzywdzi podatników.</u>
          <u xml:id="u-53.20" who="#PKaczanowski">Następnie podniesiono ceny wyrobów monopolowych, wyśrubowano taryfę pocztową i kolejową. Pan poseł Chądzyński, referując budżet kolejowy, w znakomity sposób wykazał, jak to nowa taryfa kolejowa obciąża np. przewóz produktów żywnościowych.</u>
          <u xml:id="u-53.21" who="#PKaczanowski">Ten rzekomy rozkwit finansów Państwa polegał zatem w rzeczywistości na niczem innem jak na gwałtownem przyciśnięciu śruby podatkowej, na ucisku fiskalnym posuniętym aż do granicy wyczerpania zasobów społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-53.22" who="#PKaczanowski">W roku 1926 na 1927, w 1927 na 1928 i t. d. mieliśmy duże wpływy w kasach skarbowych, właśnie dzięki temu naciskowi fiskalnemu. Niech Panowie zechcą sobie przypomnieć co na ten temat mówiono i pisano. Teraz wpływy kończą się, ho społeczeństwo jest wyczerpane. Nasz budżet przez Sejm poprzedni uchwalony, ostatnie budżety na okresy 1926/27 i 1927/28 obracają się jeszcze w granicach do dwóch miliardów. Obecnie budżet ten napęczniał do trzech miliardów, ale stało się to bez wiedzy Sejmu. Sejm i kraj zostały tu postawione przed faktem dokonanym. Rząd sam na własną rękę rozszerzył sobie granice wydatków budżetowych, które pochłonęły wpływy. I dziś mamy budżet dochodzący do trzech miliardów, jakkolwiek nie załatwiono w nim szeregu spraw dla Państwa i dla życia gospodarczego, niezmiernie ważnych; tak np. płace pracowników państwowych pozostały nadal nie unormowane.</u>
          <u xml:id="u-53.23" who="#PKaczanowski">Z kolei nasuwa się pytanie: skoro Rząd takie wielkie ofiary ze społeczeństwa wycisnął, w jaki sposób, w jakiej formie starał się je życiu gospodarczemu, społeczeństwu, oddać z powrotem. I pierwsza z brzegu rzecz, która mi tu przychodzi na myśl, to kwestia kredytów. Nie będę dziś już mówił o rozmaitych inwestycjach, mniej czy więcej potrzebnych, gdyż o tem była mowa przy innych budżetach. Ale warto parę uwag poświęcić kwestii kredytów, które powinneby zasilić życie gospodarcze.</u>
          <u xml:id="u-53.24" who="#PKaczanowski">Niestety nie mamy ścisłych danych dotyczących sprawy kredytów. Działalność banków państwowych nie jest jeszcze pod tym względem należycie zbadana. Ale warto zwrócić uwagę na jeden specjalnie odcinek polityki kredytowej Rządu, mianowicie na kredyty udzielane miastom na cele rozbudowy, gdyż ta specjalnie historia oświetla całą nieudolność — przy dobrych zapewne chęciach — i nieprzezorność, z jaką te tak ważne dla naszego życia gospodarczego sprawy były traktowane.</u>
          <u xml:id="u-53.25" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
          <u xml:id="u-53.26" who="#PKaczanowski">Niedawno czytałem w jednem z pism prorządowych pod adresem zarządów miast oskarżenia, że miasta prowadziły jakoby gospodarkę bankrutów, gdyż lekkomyślnie rozpoczęły wielkie i kosztowne inwestycje skutkiem których popadają obecnie w niewypłacalność. Zarzuty te są zupełnie niesłuszne; miasta oskarża się za cudze winy. Przypomnijmy sobie zjazd związku miast w Poznaniu, jesienią 1927 r. Przypomnijmy sobie jak to prezes Banku Gosp. Krajowego p. Górecki zachęcał miasta na tym Zjeździe do budowania, jak przedstawiciel Rządu p. Moraczewski namawiał do budowania, do inwestycji, obiecując poparcie Rządu i twierdząc że kto z tego nie korzysta, wystawi sobie świadectwo niedołęstwa. „Rząd ma pieniądze, są nadzwyczajne zasoby w kasach, Rząd wszystko doprowadzi do rozkwitu, budujcie”. P. prezes Górecki nawet jeździł po kraju i również do różnych inwestycji zachęcał. Aż nagle pewnego dnia wszystkie te różowe nadzieje i obietnice załamały się i miasta zostały wprost na lodzie.</u>
          <u xml:id="u-53.27" who="#PKaczanowski">W tych wszystkich zachętach i obietnicach poza reklamą były zapewne i dobre chęci. O tych dobrych chęciach pana prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego bardzo dowcipnie wyraził się na Komisji Budżetowej przed rokiem mój kolega klubowy, znawca spraw gospodarczych, dr. Diamand i dlatego pozwolę sobie ten dowcip dziś przytoczyć. Mianowicie powiedział dr. Diamand, że p. prezes Górecki to człowiek ogromnej zacności, ale na prezesa Banku Gospodarstwa Krajowego jest to jeszcze niewiele. „Ja też jestem poczciwym człowiekiem, — mówił pos. Diamand — ale gdyby z tego tytułu kazano mi wejść na estradę i odśpiewać partię tenora lirycznego, to nie wiem, jakby ta partia wypadła”.</u>
          <u xml:id="u-53.28" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-53.29" who="#PKaczanowski">Otóż proszę Panów, cała polityka gospodarcza Rządu to taka nieudatna partia tenorowa. Łudzono społeczeństwo wielkim rozkwitem, aż raptem wszystko się urwało i dziś w wielu miastach sterczą smętnie niedokończone budowle jako pamiątka tych nadziei różowych i jako pomnik tego niedojrzałego „rozmachu” bez jutra, tego nadzwyczajnego „rozkwitu” finansów państwowych.</u>
          <u xml:id="u-53.30" who="#PKaczanowski">Gdy o tem mówię, przychodzi mi na myśl wogóle rzecz, która staje się poprostu tragedią dla milionów ludzi, która jest palącem zagadnieniem dla przemysłu, rzecz aktualna z tego względu, że wiosna się zbliża — mianowicie budownictwo mieszkaniowe.</u>
          <u xml:id="u-53.31" who="#PKaczanowski">Jak wiadomo, jeden robotnik budowlany daje zajęcie 8 do 10 innym robotnikom innych zawodów. Jakże kwestię tę załatwiał Rząd w ciągu trzech lat? Widzieliśmy same tylko eksperymenty, ale poza granice eksperymentów nie poszło się ani o krok dalej. Byliśmy świadkami, jak np. Minister Robót Publicznych sprzeczał się z Ministrem Skarbu w jaki sposób przeprowadzić konwersję pożyczek, wpakowanych w różne budowle. Skończyło się na niczem i budownictwo mieszkaniowe nie może ruszyć z miejsca.</u>
          <u xml:id="u-53.32" who="#PKaczanowski">A tymczasem zagranica poczyniła olbrzymie na tem polu postępy. Francja uchwaliła nadzwyczajny wprost projekt budowlany, t. zw. prawo Louchera. Niemcy doprowadziły budownictwo swe do rozkwitu. A u nas do poprzednich eksperymentów dorzuca się nowe, tembardziej ciekawe, że zdradzające pewne dosyć niepoważne tendencje reklamowe.</u>
          <u xml:id="u-53.33" who="#PKaczanowski">Oto mamy np. w stosunku do potrzeb coprawda niewielkie, zawsze jednak wynoszące sumę 125 mil. zł. kapitały stołecznych instytucji ubezpieczeniowych. Przed wojną np. w Austrii kapitały te lokowano w budowę domów mieszkalnych, bo lokata była pewna i dobra.</u>
          <u xml:id="u-53.34" who="#PKaczanowski">Możnaby tedy i u nas tych kapitałów użyć w odpowiedniej drodze, np. możnaby je przelać do Banku Gospodarstwa Krajowego z tem wyraźnem przeznaczeniem, aby Bank pod nadzorem Rządu i przy współudziale organizacji społecznych rozpoczął finansowanie akcji budowlanej. Tego jednak się nie robi, zamiast przedsięwzięć poważnych znowu widzi się jakieś bardzo osobliwe eksperymenty.</u>
          <u xml:id="u-53.35" who="#PKaczanowski">Oto Ministerstwo Pracy rozpoczyna budownictwo na własną rękę. Nie mogę oczywiście w tej chwili mówić, na czem się to skończy. Ale wolno mi obawiać się, by ta akcja budowlana p. Ministra Pracy nie skończyła się czemś podobnem, jak ostatnio już biuro budowlane ministra Miedzińskiego. Znowu więc jakiś cząstkowy, całkiem luźny i niepoważny eksperyment a tu przychodzi wiosna i niewiadomo, jak nasz sezon budowlany będzie wyglądał.</u>
          <u xml:id="u-53.36" who="#PKaczanowski">Ale wracam jeszcze do kredytów, którym pragnę jeszcze parę uwag poświęcić. Gdy na Komisji Budżetowej mówiono o tem, że Bank Gospodarstwa Krajowego wiele podań o kredyty odrzuca, p. Minister Skarbu Matuszewski odpowiedział, że oddala się tylko tych petentów, którzy nie przedstawiają gwarancji. Ja jednak znam wypadki zupełnie inne, mianowicie takie, że udziela się milionowych kredytów firmom, które jeszcze swoich poprzednich kredytów, zaczerpniętych w Skarbie Państwa, należycie nie zabezpieczyły. Zresztą już po oświadczeniu p. Ministra Matuszewskiego przyszedł na komisji referat p. pos. Rybarskiego, który oświetlił jakim to „pewnym” firmom Bank Gospodarstwa Krajowego udziela kredytów, np. firmom, które powstały z kapitałem zakładowym 18.000 zł., poprostu jakimś spekulacyjnym grynderkom, które wprawdzie gwarancji nie przedstawiały żadnej ale za to miały poparcie.</u>
          <u xml:id="u-53.37" who="#PKaczanowski">Dziś doszło się ostatecznie do tego, że kredytu niema, nie tylko dla przemysłu, ale i dla rolnictwa. Mam np. cyfry, wprawdzie niezupełnie ścisłe, ale w 90% prawdziwe. Bank Rolny ma do wypłacenia kredytów długoterminowych około 60 milionów. Są to rzeczy w zasadzie już zdecydowane: na inwestycje, na melioracje i t. d. To rzecz jedna. A teraz druga. Od lipca z. r. wpłynęło 30.000 nowych podań o kredyty długoterminowe ze strony rolników na sumę około 120 milionów. I oto czeka jedno i czeka drugie, bo niema funduszów.</u>
          <u xml:id="u-53.38" who="#PKaczanowski">Tak przedstawia się obecnie pomoc Rządu dla życia gospodarczego, dla przemysłu i rolnictwa.</u>
          <u xml:id="u-53.39" who="#PKaczanowski">Proszę Panów! Badając preliminarz zainteresowałem się jeszcze jedną sprawą, mianowicie, jak wyglądają kredyty dla drobnego rzemiosła, dla drobnych przemysłowców, rękodzielników. To są ludzie „mali”, nieustosunkowani, nieposiadający odpowiednich wpływów, ale to dziesiątki i setki tysięcy egzystencji ludzkich rozsianych po całym kraju. Z wyjaśnień udzielonych mi przez Ministra Przemysłu i Handlu wynika, że na dzień 31 stycznia 1929 r. kredyt, przyznany przez Bank Gospodarstwa Krajowego dla drobnego rzemiosła, zamyka się sumą wszystkiego 13 i pół miliona złotych. Oprócz tego kredyt przyznany kasom oszczędności i spółdzielniom rzemieślniczym w różnych formach — kredyt redyskontowy, zawiązkowy i t. p. — wynosi ogółem 35 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-53.40" who="#PKaczanowski">A tymczasem jedna tylko instytucja handlowo-rolnicza, reprezentująca bardzo szczupłe grono, które za nią stoi, ta jedna instytucja ma kredyt 40 milionów i to na ulgowych odsetkach, zniżonych na 6% i jeszcze, jak podkreśla Najwyższa Izba Kontroli, ze spłacaniem tych odsetek zalega. Nie sądzę, by to można nazwać równomiernem traktowaniem naszego życia gospodarczego. Tego rodzaju sprawiedliwość w rozdzielaniu kredytów nie może wywołać dodatnich objawów w naszem życiu gospodarczem.</u>
          <u xml:id="u-53.41" who="#PKaczanowski">Proszę Panów! Muszę się śpieszyć, a każdą kwestię chciałbym poruszyć, choćby tylko pobieżnie. Po kredytach chciałbym przejść do innej rzeczy, mianowicie do eksportu. I tutaj pozwoli Wysoki Sejm, że powołam się na pewną powagę w tej dziedzinie, mianowicie na opinię prof. Kemmerera. Prof. Kemmerer w swoim dziele: „Waluta i kredyt” powiada, że wogóle w Polsce rola eksportu w życiu gospodarczem nie jest należycie oceniana, mianowicie rolę tę przecenia się ze szkodą dla życia gospodarczego. Dalej prof. Kemmerer stwierdza, że w Polsce istnieje „zbyt duży entuzjazm dla eksportu”. „To okazuje się — czytamy tam — w zwolnieniach przemysłów eksportujących od podatków, w uprzywilejowanych taryfach kolejowych i w innych dziedzinach. Opinia ta zdaje się być zasugerowana hasłem: „Korzystny bilans handlowy” i pojęciami merkantylistycznemi, których fałszywość została oddawna wykazana przez wszystkich kompetentnych ekonomistów”.</u>
          <u xml:id="u-53.42" who="#PKaczanowski">A dalej powiada prof. Kemmerer tak: „Nie da się znaleźć przekonywujących argumentów na korzyść polityki trwałego popierania eksportu wogóle. T. zw. korzystny bilans handlowy nie jest niczem szczególnie pożądanem. Bogactwo kraju nie zależy od istnienia nadwyżki eksportu, ale od jego produktywności na głowę ludności i od szybkości, z jaką wymienia dobra eksportowane na importowane”.</u>
          <u xml:id="u-53.43" who="#PKaczanowski">Tak powiada prof. Kemmerer. A nasza polityka eksportowa poszła akurat w przeciwnym kierunku. Przypomnijmy sobie np. rok 1927. Przypomnijmy sobie te krzykliwe artykuły na temat „rozwoju” naszego eksportu i ten masowy, dziki, powiedziałbym, rabunkowy wywóz. Mieliśmy co chwila w prasie wyliczenia „plusów” w bilansie handlowym. Demonstrowano w Sejmie wykresy, jak ta linia szła ciągle w górę. Miało to wszystko być dowodem jakoby rozkwitu gospodarczego naszego kraju. Byli wprawdzie ludzie, którzy przepowiadali, że jednak te domki potiemkinowskie zawalą się, byli ludzie, którzy twierdzili, że ten ekspert chaotyczny załamie się prędzej czy później. Ale ci ludzie przezorni nie mogli przyjść do głosu, bo zakrzyczano ich i nazwano złośliwymi defetystami. Aż wreszcie stało się to, co było do przewidzenia: ten chaotyczny sztuczny eksport zaczął się załamywać i załamał się zupełnie. Skończyły się plusy w bilansie handlowym i cały rok zeszły zamykamy poważnym deficytem.</u>
          <u xml:id="u-53.44" who="#PKaczanowski">Wprawdzie obecnie zaznacza się pod tym względem pewna poprawa. Ale czy ta poprawa będzie trwała, tego oczywiście przewidzieć nie można. Jednak dla eksportu za wszelką cenę ponosiliśmy wielkie ofiary i ponosimy je jeszcze w dalszym ciągu. Zwracano uwagę na to, że w preliminarzu Ministerstwa Komunikacji mamy zniżki taryfowe dla eksportu węgla poniżej kosztów własnych; do eksportu węgla do krajów zamorskich dopłacamy z funduszów obrotowych kolei 40 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-53.45" who="#PKaczanowski">Na str. 2 swego drukowanego sprawozdania, przedstawiłem jak wielką jest różnica pomiędzy cenami naszych towarów, przeznaczonych dla eksportu, a ceną tych towarów w kraju. Dzieje się to, co powiedział prof. Kemmerer: „Gwałtownie forsowany eksport spowoduje koszty dla całego kraju. Koszty te płaci cała ludność”. Wystarczy jeden przykład: worek cukru (100 kg) bez akcyzy kosztuje w kraju 105 zł, a cena dla eksportu, wynosi tylko 39,15 zł. Dopiero teraz przychodzi Rząd, do przekonania, że nasz eksport cukru jest eksportem absolutnie deficytowym. Rząd zdaje mi się, że przyjdzie do tego samego przekonania i co do innych artykułów. Żelazo na wywóz jest daleko tańsze niż w kraju, węgiel to samo. Przy produktach naftowych niema żadnej współmierności między cenami w kraju a ceną na wywóz. Ostateczny rezultat tej polityki gospodarczej jest taki, że konsumcja w kraju coraz bardziej spada, co wykazuję w drukowanym referacie — bo dotychczas żaden rząd nie chciał dojść do tego przeświadczenia, że podstawą zdrowego eksportu jest przedewszystkiem należyta konsumcja w kraju, że z dwu rynków, jakie każda produkcja ma do zdobycia, rynku własnego i rynku obcego, przedewszystkiem z natury rzeczy trzeba trzymać się tego rynku, który jest pewniejszy, mianowicie rynku własnego, trzeba dbać o wzmożenie własnej konsumcji.</u>
          <u xml:id="u-53.46" who="#PKaczanowski">Dopiero eksport oparty na konsumcji w kraju może być zdrowy.</u>
          <u xml:id="u-53.47" who="#komentarz">(Głos: Eksport rośnie.)</u>
          <u xml:id="u-53.48" who="#PKaczanowski">Panie pośle, Pan twierdził na Komisji Budżetowej, że eksport zapobiega zwyżce cen w kraju. P. prof. Kemmerer twierdzi coś zupełnie innego i rzeczywistość jemu przyznaje rację. My się ciągle obracamy w błędnem kole i właśnie wskutek tej błędnej polityki zdarzają się u nas w dziedzinie eksportu eksperymenty aż zabawne.</u>
          <u xml:id="u-53.49" who="#PKaczanowski">Za przykład służyć może wywóz produktów rolnych. Przed przeszło rokiem, zawiązano t. zw. syndykat eksportu trzody chlewnej i bydła. Temu syndykatowi warto parę słów poświęcić. Gdy na Komisji Budżetowej jesienią r. 1928 jeden z członków klubu rządowego przestrzegał Rząd przed robieniem tego eksperymentu, czyli przed zatwierdzeniem statutu tego syndykatu, pan Minister Kwiatkowski odpowiedział na to: „Niewiadomo, czy to się stanie”. Odpowiedział wogóle w sposób, który pozwalał suponować, że się nie entuzjazmuje bynajmniej organizowaniem tego syndykatu, a jednak mimo to syndykat przyszedł do skutku. I jaki rezultat? Otóż mam przed sobą pismo, które jest przecież pismem prorządowem: „Krakowski Ilustrowany Kur jer Codzienny”. To pismo zamieściło artykuł pod tytułem: Na manowcach szkodliwego eksperymentu gospodarczego. Świński Wniesztorg w Polsce. Nie będę trudził Panów cytowaniem całego artykułu, zaznaczę tylko, iż „Kurier” stwierdza, że zebrała się grupa spekulantów, która zdrowe warunki eksportu naszej nierogacizny przez swe machinacje poprostu podcięła, i tylko sama sobie — trywialnie mówiąc — nabiła kieszenie nieprawym zyskiem.</u>
          <u xml:id="u-53.50" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-53.51" who="#PKaczanowski">Rozpoczął się przytem prawdziwy handel certyfikatami wywozowemi. Na ten handel zwrócił już uwagę p. prof. Krzyżanowski i mogę powołać się na jego zdanie, mianowicie powiedział, że Rząd swojemi niektóremi posunięciami w polityce gospodarczej sam wprowadza do naszego życia gospodarczego czynnik spekulacyjny. Co więcej! Mam na to dowody, że różni współuczestnicy tego syndykatu, obdarzonego przez Rząd przywilejami eksportowemi, uchylali się od płacenia różnych należytości skarbowych, przez co i Skarb poniósł straty.</u>
          <u xml:id="u-53.52" who="#PKaczanowski">Jedynym rezultatem syndykatu była silna zwyżka cen mięsa w sprzedaży detalicznej, zwyżka, która, uderzyła w konsumcję bez żadnego pożytku dla produkcji. Bo ceny na targach krajowych płacone rolnikom pozostały zupełnie niskie, ale za to cena mięsa w detalu podskoczyła o 30 do 40%. To był efekt realny tego syndykatu, który na tem zarabiał kolosalne sumy.</u>
          <u xml:id="u-53.53" who="#PKaczanowski">Ale na tem nie koniec, bo tu przychodzi rzecz najciekawsza. Jeden ze znanych ekonomistów rządowych, wysoki urzędnik, który się bardzo żywo interesuje sprawami gospodarczemi, czego dowodem jest, że zasiada aż w paru radach nadzorczych w państwowych przedsiębiorstwach,</u>
          <u xml:id="u-53.54" who="#komentarz">(P. Diamand: To dowód, że się interesuje sprawami finansowemi.)</u>
          <u xml:id="u-53.55" who="#PKaczanowski">ten urzędnik na pewnej naradzie poświęconej zagadnieniu: etatyzm czy inicjatywa prywatna, założenie tego „świńskiego wniesztorgu” sławił jako triumf polityki etatystycznej.</u>
          <u xml:id="u-53.56" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Ci świniarze nigdy nie marzyli o tem, że będą etatystami.) Zaznaczam, że dygnitarz ten nie należy do Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-53.57" who="#komentarz">(P. Wiślicki: To my wiemy.)</u>
          <u xml:id="u-53.58" who="#PKaczanowski">Proszę Panów! Obawiam się, że taki sam eksperyment zrobiono i z syndykatem eksportu zboża. I tutaj mogę się powołać na Gazetę Handlową, czysto fachowy organ sfer kupieckich, zupełnie apolityczny. Otóż w numerze z dnia 28 grudnia — może od tego czasu nastąpiły pewne zmiany, — Gazeta Handlowa wykazuje, że na premiowaniu eksportu zboża zarabiają tylko eksporterzy i to tylko specjalnie uprzywilejowani, ze szkodą ogółu kupiectwa a bez żadnego pożytku dla rolnictwa. Widzimy tedy, że tylko pewna grupka ludzi dobrała się do tego uprzywilejowanego eksportu zboża, że premie zbożowe toną w kieszeniach eksporterów, a cena żyta jak była niska, tak jest niska i spada jeszcze w dalszym ciągu. Jednem słowem z premij zbożowych rolnictwo nie odniosło żadnych kar jer, a zarobili znowu tylko eksporterzy.</u>
          <u xml:id="u-53.59" who="#PKaczanowski">Nie wchodzę w to, jakimi intencjami kierowano się przy organizowaniu tych syndykatów, jakie działały motywy. Stwierdzam tylko, że były to eksperymenty zupełnie chybione. Miało się robić coś niby dla rolnictwa a wyszło zupełnie coś innego.</u>
          <u xml:id="u-53.60" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Taki eksperymencik.)</u>
          <u xml:id="u-53.61" who="#PKaczanowski">Takie eksperymenty, które w rezultacie okazały się szkodliwe i dla producenta i dla konsumenta, a jedynie lukratywnemi tylko dla ludzi, którzy umieli uwiesić się dookoła tego interesu. Ale mam jeszcze jeden przykład naszej fałszywej polityki eksportowej a to: przemysł garbarski. Mogę się i tu powołać na świadectwo strony drugiej. Mianowicie p. dr. Battaglja, w zbiorowem wydawnictwie, poświęconem Wystawie Krajowej, oblicza, że w przemyśle specjalnie skórzanym deficyt bilansu handlowego wynosił 18%. „Robotniczy Przegląd Gospodarczy”, dodaje do tego uwagi takie: „Rzecz niepojęta, w kraju rolniczym, w kraju tak zasobnym w skóry, przemysł garbarski na każde 100 zł stwarza sam deficytu bilansu handlowego 18 zł, dlatego tylko, że spekulanci skóry wywożą z kraju i nasz przemysł garbarski zdany jest na nasze własne polskie skóry, tylko importowane z zagranicy”.</u>
          <u xml:id="u-53.62" who="#PKaczanowski">Podobnych przykładów możnaby mnożyć bez liku, a wszystkie one oświetlają tylko dyletanckie eksperymentowanie w dziedzinie gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-53.63" who="#PKaczanowski">Np. w polityce zbożowej Rządu widzieliśmy przerzucanie się z jednej ostateczności w drugą. Mieliśmy naprzód niczem nie hamowany wywóz, potem stwarzaliśmy rezerwy kupowane za granicą, rezerwy zarażone sporyszem i wołkiem, które później wpakowano wojsku, a na oczyszczenie których trzeba było stracić paręset tysięcy złotych, następnie sprzedano te rezerwy, a teraz premjuje się wywóz zboża. A w rezultacie — położenie rolnictwa staje się coraz przykrzejszem.</u>
          <u xml:id="u-53.64" who="#PKaczanowski">Przejdę teraz do innego działu, do polityki kartelowej Rządu. Jakim jest stosunek Rządu do kartelów? Kartele mają swoją właściwą funkcję w dzisiejszym ustroju gospodarczym, funkcję, z którą się każdy liczy, ale kartele mogą też wywierać wpływ dla społeczeństwa szkodliwy. Dlatego państwa przeciw w przemożnej potędze kartelów bronią się odpowiedniem ustawodawstwem kartelowem. W Niemczech mamy ustawę kartelową, we Francji kodeks karny zawiera odnośne postanowienia i t. d.</u>
          <u xml:id="u-53.65" who="#PKaczanowski">A jakżeż jest u nas? Mam tutaj broszurkę pewnego publicysty ekonomicznego, pisującego stale do prasy prorządowej, człowieka, który bądź co bądź zna życie gospodarcze. Otóż on powiada o kartelach w Polsce tak: „Należy stwierdzić, że wielki przemysł znajduje się w Polsce prawie całkowicie w rękach kapitału zagranicznego. Nadmierna kumulacja zysków, następujących na skutek kartelizacji przemysłu, może w tych warunkach spowodować odpływ wartości gospodarstwa polskiego na rzecz zagranicy w formie zwiększonych i niezasłużonych zysków i dywidend, przekazywanych kapitałowi zagranicznemu. W ten sposób może się dokonać przeniesienie wartości polskich dla zagranicy”. Tak pisze dr. Zweig z Krakowa.</u>
          <u xml:id="u-53.66" who="#PKaczanowski">Otóż proszę Panów, pamiętajmy, że państwa bogatsze od naszego, o zupełnie ustabilizowanych stosunkach gospodarczych jednak przeciwko polityce kartelów. jak powiedziałem, bronią się ustawami. U nas ustawy kartelowej niema, ale za to sam Rząd należy z Polminem do kartelu.</u>
          <u xml:id="u-53.67" who="#komentarz">(P. Diamand: Sam zrobił kartel.)</u>
          <u xml:id="u-53.68" who="#PKaczanowski">Tak jest, sam stworzył w przemyśle naftowym kartel. Na Komisji Budżetowej przytoczyłem cyfry, które wykazują, że od czasu zawarcia kartelu nafta drożała w takim stopniu: 41,80–50,80–56,30, a teraz jest już 58, zdaje mi się; benzyna drożała: 61,60–85,20–96,20. Tak samo oleje samochodowe np. letni 103–141 zł, 325 zł, parafina 675, 89 i 160,5 zł i t. d. i t. d. — wszystko za 100 kg. A cena ropy w tym samym czasie spadała. Kartel węglowy od 1 stycznia 1928 r. do grudnia 1929 r. podwyższył ceny o 20%, chociaż płace robotnicze podniosły się o 12%. Kartel cementowy podwyższył cenę z 7 na 7,25, potem 7,70. Cukier podrożał również i t. d.</u>
          <u xml:id="u-53.69" who="#PKaczanowski">Ale bardzo ciekawe historie dzieją się z kartelami fabrykantów drożdży. Od czasu zawiązania kartelu cena drożdży z 1,95 podskoczyła do 4,20, teraz spadła, ale przecież wynosi 3,80 zł. Cena drożdży w Niemczech wynosi około 2 zł, w Czechosłowacji około 1.50 zł, a u nas blisko 4 złote. Mało tego. Powstała poza kartelem fabryka drożdży, która zaczęła po konkurencyjnych cenach drożdże sprzedawać. Połknęli ją. Ale bardzo osobliwe rzeczy porobiły się z drugą fabryką w Bierzanowie. Jest to fabryka istniejąca od lat i zamknięto ją tylko z tego powodu, że miała stare urządzenia maszynowe. Po roku, po przeprowadzeniu wszystkich remontów i po wprowadzeniu wszystkich nowoczesnych maszyn, fabryka otwarła się na nowo i zamówiła 120 robotników, uważając, że jej koncesja bynajmniej nie wygasła.</u>
          <u xml:id="u-53.70" who="#PKaczanowski">Tymczasem Ministerstwo Skarbu nadesłało decyzję, że fabryki otworzyć nie wodno. Dlaczego — niewiadomo... I 120 robotników Zostaje na bruku. To samo stało się z inną fabryką na Pomorzu, która również wyrabiać chciała drożdże. I jakiż tej polityki skutek? Na teren krakowski — bo drożdże to artykuł, który nie może jechać długo — sprowadzać się musi drożdże z Czechosłowacji. Na terenie pomorskim sprowadza się drożdże z Niemiec. Ale naturalnie cło ochronne, jak to się nazywa w potocznym języku, dla ochrony produkcji krajowej, stara się o to, że te drożdże, sprowadzane z zagranicy, były sprzedawane po tej cenie, jaką u nas dyktuje kartel.</u>
          <u xml:id="u-53.71" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-53.72" who="#PKaczanowski">Konstatuję tylko fakty.</u>
          <u xml:id="u-53.73" who="#PKaczanowski">Nie wiem, czy to dla życia gospodarczego jest tak zdrowe, by Rząd, już nie mówię tolerował kartele, ale ażeby Rząd sam stwarzał kartele i ażeby sam uczestniczył w tem, — proszę mi darować wyrażenie — w tem darciu przez kartele skóry z ludności. Taka polityka gospodarcza wcale dla kraju nie jest zdrowa.</u>
          <u xml:id="u-53.74" who="#PKaczanowski">Chciałbym jeszcze wspomnieć o jednej ważnej dziedzinie naszego życia gospodarczego. Cieszę się, że pod tym względem napotkałem już w Komisji Budżetowej na pewne zrozumienie ze strony p. Ministra, bo kiedy podkreślałem ważność czynnika społecznego w rozwoju produkcji, p. Minister powiedział, że przyznaje mi zasadniczo rację...</u>
          <u xml:id="u-53.75" who="#komentarz">(P. Diamand: Zasadniczo — to bieda.)</u>
          <u xml:id="u-53.76" who="#PKaczanowski">Trzeba być skromnym, narazie niech to wystarczy. Idzie o stosunek kapitału do pracy. Idzie o to, w jaki sposób praca jest traktowana w przemyśle. Weźmy płace robotnicze. Przecież nie przesadzę, bo na to są dowody, na to są cyfry statystyczne, jeżeli stwierdzę, że przynajmniej połowa płac w naszym przemyśle stoi niżej minimum egzystencji.</u>
          <u xml:id="u-53.77" who="#PKaczanowski">Jakże zupełnie inaczej te rzeczy traktuje np. Ameryka. Przykład ten przytoczyłem w mojem sprawozdaniu pisemnem. Kiedy nastąpił tam ostry kryzys, który zresztą jest już prawie zupełnie opanowany, jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiono, było to, że prezydent Hoover wezwał przemysłowców na naradę i na tej naradzie postanowiono przedewszystkiem nie obniżać płac.</u>
          <u xml:id="u-53.78" who="#komentarz">(P. Diamand: Robotniczych.)</u>
          <u xml:id="u-53.79" who="#PKaczanowski">Tak jest, płac robotniczych. Od tego rozpoczęto walkę z kryzysem w tem właśnie rozumieniu, że tem, co może przemysł podtrzymać, co umożliwi przemysłowi przetrwanie kryzysu jest właśnie podtrzymanie siły konsumcyjnej ludności, najliczniejszej jej części, to znaczy robotników.</u>
          <u xml:id="u-53.80" who="#PKaczanowski">U nas te rzeczy są postawione zupełnie odwrotnie. U nas np. ustawa o 8-godzinnym dniu pracy wykonywana jest zaledwie w połowie. Ale po co iść do przemysłu prywatnego. Jakże można do niego żywić pretensje, skoro Rząd, jako przedsiębiorca, sam daje przykład, w jaki sposób można łamać ustawę o 8-godzinnym dniu pracy i wogóle ustawodawstwo społeczne, skoro jedno z największych przedsiębiorstw, jakim jest kolej, drogą administracyjnego rozporządzenia, mianowicie drogą pragmatyki, łamie ustawę o 8-godzinnym dniu prącym a Minister Pracy i Opieki Społecznej to rozporządzenie administracyjne podpisuje i zatwierdza.</u>
          <u xml:id="u-53.81" who="#PKaczanowski">Proszę Panów, przychodzi mi tu na myśl kwestia racjonalizacji pracy, kwestia modernizacji naszej produkcji. My, choćbyśmy jeszcze usilniej eksport nasz przemysłowy forsowali, to przecież nie sprostalibyśmy jeszcze konkurencji zagranicznej, opartej przedewszystkiem o najświeższe zdobycze wiedzy i techniki nowoczesnej. U nas pod tym względem przemysł jest jeszcze zacofany, a braki techniczne staramy się nadrobić nadmierną eksploatacją sił robotnika. Racjonalizacja przeprowadza się ciężkiemi ofiarami robotników, z wyrzucaniem robotników z pracy i t. d. Wchodzi tu w rachubę również kwestia odmłodzenia przemysłu. Przy racjonalizowaniu produkcji trzebaby użyć sił młodych, jeszcze nie starganych, które może marnują się nieprodukcyjnie. I w tym wypadku może niejeden przemysłowiec, niejedna gałąź przemysłu staje przed naprawdę tragicznym dylematem: albo wyrzucić ludzi starszych, steranych na bruk i w ten sposób powiększyć szeregi bezrobotnych, powiększyć nędzę i desperację w Państwie, albo nadal trzymać tych ludzi. Dlaczego? Dlatego, że nie wprowadziliśmy jeszcze ubezpieczenia na starość, które stworzyłoby normalny odpływ dla tych sił steranych i umożliwiło zajęcie sił nowych.</u>
          <u xml:id="u-53.82" who="#PKaczanowski">Proszę Panów! Wobec braku czasu nie będę już więcej dziedzin wymieniał, zdaje mi się, że poruszyłem bodaj że najważniejsze. Pod znakiem ustawicznego eksperymentowania prowadzona była cała polityka gospodarcza naszego ostatniego trzechlecia. Jak już poprzednio powiedziałem, na obecne przesilenie wpłynęła również koniunktura międzynarodowa. Ale jeżeli przesilenie toina tak ostry przebieg, jak u nas, to winne temu są błędy w polityce gospodarczej Rządu, których by można tutaj cytować wręcz bez liku.</u>
          <u xml:id="u-53.83" who="#PKaczanowski">Jeżeli w październiku ub. r. na naradzie gospodarczej pan Minister Przemysłu i Handlu mógł z pewnym optymizmem wskazywać na to, że liczba bezrobotnych maleje, niestety dziś widzimy, że bezrobocie w przemyśle zaczyna powoli wracać do ilości z okresu, który w naszem życiu gospodarczem był najbardziej krytycznym, t. zn. do pierwszej połowy 1926 roku. W Polsce to bezrobocie przechodzi takie fazy. W marcu 1926 roku było 295.000 bezrobotnych, — w lecie 1926–206.000, na wiosnę 1928 roku — 167.000, w lecie 94.000. W roku 1929 na wiosnę 170.000, w lecie 90.000. Dziś mamy 250.000 — to jest ostatnia liczba oficjalna. Zbliża się wiosna i wprawdzie jest nadzieja, że pod tym względem stosunki się nieco poprawią, ale. równocześnie w innych przemysłach, np. w przemyśle węglowym, który dotychczas miał koniunkturę bardzo dobrą, ku wiośnie koniunktura znowu osłabnie i przysporzy nowych bezrobotnych. W przemyśle metalowym liczą się z tem, że w przeciągu lutego liczba bezrobotnych wzrośnie o jakie 3–4.000.</u>
          <u xml:id="u-53.84" who="#komentarz">(P. Krzyżanowski: Dlatego wyraziłem myśl, ażeby dać 80 milionów na budowę kolei Śląsk — Gdynia z emisji akcji Banku Polskiego. P. Rosmarin: W Rządzie są tacy, którzy się sprzeciwiają. P. Diamand: Bo to jest rząd talentów.)</u>
          <u xml:id="u-53.85" who="#PKaczanowski">Panie Profesorze, ja tę specjalną kwestię pominąłem z uwagi na brak czasu, ale skoro Pan Profesor ją przypomina, to użyję tego jako nowej ilustracji bezplanowości całej naszej polityki gospodarczej.</u>
          <u xml:id="u-53.86" who="#PKaczanowski">Oto przeinwestowano na kolejach 560 milionów w przeciągu 3 lat i dziś w takim stanie się znajdujemy, że nasza najważniejsza linia gospodarcza Gdynia — Zagłębie nie jest jeszcze gotowa. Kolej „wyinwestowała się” ze wszystkich środków obrotowych tak gruntownie, że teraz musi zawierać, tranzakcje właściwie nie z firmą krajową, ale z obcym kapitałem, który poza tą firmą stoi, i to tranzakcje na warunkach niemal że upokarzających. Obecnie, inne firmy krajowe, wobec korzystniejszych warunków, jakie dostaje Lilpop, rozpoczynają kampanię, aby Rząd za dostawy i im zapłacił to samo, co Werze Lilpop.</u>
          <u xml:id="u-53.87" who="#komentarz">(Głos: Mają rację)</u>
          <u xml:id="u-53.88" who="#PKaczanowski">Tutaj błąd jeden rodzi drugi. Jest to nieskończony łańcuch przyczyn i skutków, nieskończony łańcuch błędów.</u>
          <u xml:id="u-53.89" who="#PKaczanowski">Na tem chcę zakończyć. Jako optymista, a zdaje mi się, że każdy z nas jest pod tym względem optymistą, twierdzę, że jednak Polska da sobie radę i z tem przesileniem. To nie ulega dla mnie żadnej kwestii. Idzie tylko o jedno. Idzie o spokój w naszem życiu publicznem. Każda inwestycja, każde gospodarstwo pragnie i potrzebuje unormowanych, spokojnych i legalnych warunków politycznych. W warunkach takich, gdzie niewiadomo, co nas jutro spotkać może, żadna inwestycja nie jest możliwa i wszelka kalkulacja musi się załamać. Potwierdza to nie żaden inny organ, tylko organ Związku Przemysłowców — „Przegląd gospodarczy”, który pisze iż nie można marzyć żeby obce kapitały przeszły do Polski w tych warunkach, gdy w tej Polsce dzieją się rzeczy niezrozumiałe nie tylko dla zagranicy, ale i dla własnych obywateli kraju. Na to musimy specjalny nacisk położyć. Polska ma odrobić 150 lat niewoli i ma dopędzić kraje inne pod względem kulturalnym i gospodarczym. Nasz naród ma kilkakrotnie więcej pracy do wykonania niż inne narody, piątego czas największy, ażeby to eksperymentowanie, jakiego świadkami dotychczas jesteśmy, nie tylko w dziedzinie gospodarczej, ale przedewszystkiem w dziedzinie politycznej, ażeby to eksperymentowanie i różne niespodzianki raz wreszcie ustały, ażebyśmy mogli w spokoju odbudowywać i rozbudowywać swoje gospodarstwo.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-54">
          <u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Wiślicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-55">
          <u xml:id="u-55.0" who="#PWiślicki">Wysoki Sejmie! Dyskusja nad budżetem Ministerstwa Przemysłu i Handlu powinna być par excellence gospodarczą. To nie jest budżet, przy którym można robić porachunki polityczne. Przy okazji tego budżetu powinniśmy zanalizować sytuację, którą w tej chwili przeżywamy i znaleźć środki zaradcze. Jedna myśl, która mi się narzuca jest skonstatowanie, że Komisja Budżetowa przedstawia nam budżet bez rezerw gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-55.1" who="#PWiślicki">Komisja niestety nie zastanawiała się nad stworzeniem rezerwy gospodarczej. Cały budżet jest konsumcyjny, a tymczasem, sytuacja gospodarcza może wymagać różnych specjalnych pomocy na cele gospodarcze. Są państwa, które posiadają w budżecie tego rodzaju rezerwy, a u nas budżet cały, wynoszący około 3 miliardy, jest konsumcyjny a ponadto z tego budżetu robi się wydatki inwestycyjne. Żadne państwo z bieżących podatków nie robi inwestycji. Rezerwa gospodarcza budżetowa powinna być przewidzianą, ażeby w momencie kryzysu, a obecnie już jest katastrofa, Rząd mógł przyjść z doraźną pomocą finansową dla poszczególnych dziedzin gospodarczych.</u>
          <u xml:id="u-55.2" who="#PWiślicki">O ile jest mowa o etatyzmie i zwalczaniu tego zjawiska w obecnej sytuacji gospodarczej, to nie chcę prawić komplementów p. Ministrowi Przemysłu i Handlu dlatego, że w całej Polsce jego nazwisko jest wystarczająco znane i nie potrzebuje p. Minister żadnej obrony swoich planów i posunięć, ale z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że organizacja biurokratyczna u nas jest tego rodzaju, że często zagadnienia gospodarcze, które wymagają opieki Ministerstwa Przemysłu i Handlu, są decydowane przez zupełnie inne resorty. Polityka Lasów Państwowych, które się stały dostawcami progów dla kolei, które dostarczały monopolowi tytuniowemu skrzyń do pakowania papierosów, które w ten sposób odbierają zarobek całym rzeszom ludzi, żyjących z tego rzemiosła od wielu lat...</u>
          <u xml:id="u-55.3" who="#komentarz">(Głos: Bardzo dobrze zrobili.)</u>
          <u xml:id="u-55.4" who="#PWiślicki">Dla Pana to jest w porządku, ale zwrócę Panu uwagę, że wobec tego nie powinien występować Pan tutaj z żalami. Lasy Państwowe nie są regulatorem cen, gdyż pozatem mamy lasy prywatne. Ministerstwo Komunikacji na Komisji Budżetowej skarżyło się na politykę Lasów Państwowych, które mu uniemożliwiają całą zdrową gospodarkę. Jabym wołał, żeby Lasy Państwowe zajmowały się więcej ochroną lasów, a nie sprzedawaniem wyrobów, któremi się inni ludzie zajmują.</u>
          <u xml:id="u-55.5" who="#PWiślicki">Nie ulega wątpliwości, że te dane, które otrzyma p. Premier Bartel, przeprowadzając ankietę o sytuacji w handlu, będą bardzo ponure, ale ja to przewidziałem. P, Minister Przemysłu i Handlu już realizuje zapowiedź p. Premiera, ale sytuacja w handlu jest tak katastrofalna, jest tak beznadziejna, że się boimy, aby konsekwencje z tej ankiety nie przyszły zapóźno. Rząd tę ankietę będzie przeprowadzał, ale już dziś zarządzenia doraźne powinne być zrobione.</u>
          <u xml:id="u-55.6" who="#PWiślicki">System podatkowy. W swoim czasie, kiedy wprowadzono podatek obrotowy, mówiłem z trybuny sejmowej, jakie nieszczęścia sprowadzi ten podatek. Po cichu szemrała endecja: zniszczymy żydowski handel. Ale dzisiaj po kompletnem zniszczeniu żydów, podatek ten zaczyna uderzać i w inne warstwy społeczne i dlatego Panowie z prawicy też żądacie reformy. Otóż system podatkowy bezwzględnie jest katastrofalny. Nie chcę o tem mówić, bo nie mam czasu. Ale reforma, która ma być przeprowadzona, musi być taką, żebyśmy ją w dzisiejszej sytuacji katastrofalnej mogli odczuć, żeby odsunęła zniszczenie organizmu gospodarczego. Konsumcja jest słaba, lecz jest większa, aniżeli była przed 1925 rokiem. Jest słaba w stosunku do produkcji, która z roku na rok powiększa się. Spółdzielnie, które miały dostarczać konsumenta, które miały zastąpić rolę kupca, nie dopisały. Ta polityka też zbankrutowała. Spółdzielnie nie są w stanie udzielać kredytów. Ich budżety są wielkie, a kredyty otrzymywane w państwowych bankach w stosunku do kupieckich kredytów — daleko większe.</u>
          <u xml:id="u-55.7" who="#PWiślicki">Trzeba przejść do normalnych stosunków gospodarczych, do normalnej wymiany towarowej jaka jest w całym świecie. Kupiec jest po to, aby sprzedawał, konsument jest do tego, żeby kupował, a przemysłowiec jest po to, żeby produkował i te role muszą być podzielone, a nie trzeba stwarzać jakiejś fikcyjnej organizacji współdzielczej, która do tych zadań nie dorosła. Ja mam wrażenie, że w momencie, kiedy jest ciężko, w momencie, kiedy sytuacja gospodarcza jest rzeczywiście katastrofalna, trzeba zejść z dotychczasowej drogi, która była niedobrą, i powrócić na drogę, któraby dała jakieś pozytywne rezultaty. Zachód posiada lepsze urządzenia organizacyjne, aniżeli wschód.</u>
          <u xml:id="u-55.8" who="#PWiślicki">Jeżeli w krótkości chcę omówić zagadnienie karteli, które było podczas dyskusji poruszone...</u>
          <u xml:id="u-55.9" who="#komentarz">(Głos na prawicy: Pan mówi miękko.)</u>
          <u xml:id="u-55.10" who="#PWiślicki">Gdyby Pan był u steru Rządu, to usłyszałby Pan mówkę, która grzmiałaby protestem od jednej polskiej granicy do drugiej. Jabym chciał wiedzieć, jakby Pan zażegnał kryzys gospodarczy. — Otóż wracam do sprawy karteli. Kartel to nie jest wynalazek polski. Kartel to jest dziś zagadnienie międzynarodowe. Tam, gdzie produkcja jest duża, a konsumcja mała, muszą powstawać wzajemne porozumienia. Jedno kardynalne zastrzeżenie: w kartelach musi handel brać czynny udział, a Rząd musi wpływać na kartele, aby szły tą drogą, a nie taką jak kartel naftowy. Ratowanie krajowej produkcji przy dumpingu zagranicy musi się odbywać drogą porozumienia. Jest faktem pocieszającym, że Rząd nad tą sprawą zaczyna się zastanawiać, że pewną kontrolę nad kartelami chce przyznać izbom przemysłowo-handlowym, pod wpływem tego czynnika, mam nadzieję, załatwi się ta sprawa.</u>
          <u xml:id="u-55.11" who="#komentarz">(Głos: Przedewszystkiem ustawa o nadzorze.)</u>
          <u xml:id="u-55.12" who="#PWiślicki">Właśnie mówię o ustawie o nadzorze.</u>
          <u xml:id="u-55.13" who="#PWiślicki">W tej ciężkiej sytuacji nie wolno być defetystą, ja należę do optymistów, i uważam, że niema końca świata. Tylko na jedno jeszcze chcę zwrócić uwagę: Rząd musi zająć się i zaopiekować handlem, zwłaszcza handlem, który nie jest w stanie dać sobie sam rady; musi zaopiekować się rolnictwem, gdyż ceny na produkty rolne decydują o losie milionów obywateli.</u>
          <u xml:id="u-55.14" who="#PWiślicki">Jeszcze raz proszę, żeby, póki ankieta o handlu nie jest jeszcze przeprowadzona, Rząd przyszedł z natychmiastową pomocą dla handlu kredytami i reformą podatkową.</u>
          <u xml:id="u-55.15" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-56">
          <u xml:id="u-56.0" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Diamand.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-57">
          <u xml:id="u-57.0" who="#PDiamand">Wysoki Sejmie! Przedewszystkiem muszę oświadczyć, że przyłączam się do tych posłów, którzy protestowali przeciw skróceniu czasu kontroli budżetu.</u>
          <u xml:id="u-57.1" who="#komentarz">(P. Rosmarin: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-57.2" who="#PDiamand">Miałem zaszczyt, czy przyjemność, nie wiem, jak to nazwać, mówić z tym panem, który tutaj wielką mowę wygłosił w obronie niezmieniania art. 25 Konstytucji, normującego czas dyskusji budżetowej; przyznam się, że niezupełnie ją zrozumiałem. I powiedziałem mu: Proszę Pana, te dwie nasze różne opinie polegają na różnicy naszych funkcyj. Rząd, ma być kontrolowany, więc Rząd chciał, żeby to trwało jak najkrócej,</u>
          <u xml:id="u-57.3" who="#komentarz">(Głos: Doskonale!)</u>
          <u xml:id="u-57.4" who="#PDiamand">a my mamy kontrolować, tobyśmy chcieli mieć dość czasu dla spełnienia swego obowiązku. I tak rzecz stoi w rzeczywistości i uważam to za fikcję, mówić, że Sejm ma kontrolę nad budżetem, jeżeli się skraca czas dyskusji do tego stopnia, że musimy tutaj w jakimś niebywałem tempie dzień po dniu załatwiać budżety, które obejmują miliardowe obroty. Załatwienie takie staje się fikcją i dlatego przyłączam się do protestów poselskich i mam nadzieję, że w tym kierunku Konstytucja nasza zostanie zmieniona, że żaden rząd nie będzie mógł skracać czasu kontroli, którą Sejm nad nim wykonywa.</u>
          <u xml:id="u-57.5" who="#PDiamand">Proszę Wysokiej Izby, pod tym względem niema dwóch zdań, a nawet najwięksi optymiści nie mogą się temu sprzeciwić, że nasze położenie gospodarcze jest nadzwyczaj ciężkie i zdaje mi się, że nie przesadzam, jeżeli powiem, że w tak trudnem położeniu gospodarczem Polska jeszcze nie była. P. Minister Bartel niedawno tutaj prezentował swoje wykresy.</u>
          <u xml:id="u-57.6" who="#komentarz">(Głos w centrum: Niepoprawny optymista.)</u>
          <u xml:id="u-57.7" who="#PDiamand">Nie wiem, czasem człowiek jest optymistą z przekonania, a czasem z potrzeby. Więc, proszę Wysokiej Izby, już wtedy przypomniał mi się ów służący, który, wysłany przez pana, ażeby zbadać, jaką barometr daje prognozę, wracając powiada: proszę pana, barometr idzie do góry, ale deszcz pada na dół. I już wtedy można było powiedzieć, że te wskazania, które nam tutaj p. Bartel przedstawił, są nierealne i że położenie nasze się pogarsza.</u>
          <u xml:id="u-57.8" who="#PDiamand">Proszę Panów, przyjaciel mój, referent kol. Kaczanowski zaakcentował, zdaje mi się, że mogę to mimo przyjaźni powiedzieć, w swoim znakomitym referacie, jak bogatym krajem jest Polska. Nie znam kraju w Europie, któryby miał takie naturalne warunki rozwoju. Polska powinna być najbogatszym krajem w Europie. Brak nam kapitału. Przy manipulacjach, nie powiem: przy systemie, ale przy manipulacjach naszego Rządu kapitał w Polsce powstać nie może.</u>
          <u xml:id="u-57.9" who="#PDiamand">Tego nie wytrzyma żaden kraj, aby kapitał obrotowy ludności zamieniać na podwyżki budżetowe, z któremi się postępuje w gospodarczo niemożliwy sposób. Potrzebne nam są kredyty, to nie ulega żadnej wątpliwości. Robi Rząd najrozmaitsze starania, ażeby kredyty otrzymać. Kredytów nie dostaję. Ten brak kredytów jest nie tylko w związku z naszem trudnem położeniem gospodarczem, ale przeważnie jest spowodowany naszem położeniem politycznem. Żaden kapitalista nie pożyczy krajowi ani do kraju pieniędzy, jeżeli nie wie, jaka jest przyszłość ustroju politycznego tego kraju.</u>
          <u xml:id="u-57.10" who="#komentarz">(Głos: I gdzie rządzący zapowiadają rewolucję.)</u>
          <u xml:id="u-57.11" who="#PDiamand">Kapitalista zagraniczny — a o nich się rozchodzi, — obawia się, bo liczy się z tem, że naród, broniąc swych praw, odpowiedziałby stosownie tym przewrotowcom, a mam nadzieję, że i skutecznie. Ale my stoimy na stanowisku, że większej klęski Polsce zadać nie można niż przez przewroty w dzisiejszych warunkach. Wysoka Izbo, nasze głosy oficjalne ciągle zapowiadają zagranicy niebywałe przewroty. Były nasz premier, będąc premierem w odczytach zapowiadał niebywałe zdarzenia, które w Polsce nastąpią,. Nie będąc premierem, działa w tym samym duchu, a prasa rządowa i biura prasowe rządowe rozszerzają te groźby, które, jak to słyszeliśmy od wszystkich stronnictw polskich, dla nas groźbami nie są, ale wobec zagranicy, która ma kredyty udzielić Polsce, są groźbami i ostrzeżeniem. Nie może być mowy o polepszeniu stosunków gospodarczych, jak długo nie zapewnimy stałości stosunków politycznych.</u>
          <u xml:id="u-57.12" who="#PDiamand">Proszę Wysokiej Izby, byliśmy świadkami wielkiej zmiany w Polsce. Od czasu najścia oficerów na Sejm...</u>
          <u xml:id="u-57.13" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Dopiero Pan się dowie, czy było najście, kiedy komisja skończy swoją pracę. Pan się wszystkiego boi.)</u>
          <u xml:id="u-57.14" who="#PDiamand">Panie łaskawy, jabym życzył Panu, żeby Pan, gdy ta komisja pracę swą skończy, miał ten sam tupet, który Pan okazuje dziś.</u>
          <u xml:id="u-57.15" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Będę miał, zapewniam Pana.)</u>
          <u xml:id="u-57.16" who="#PDiamand">Proszę Wysokiej Izby, jest to kwest ja dla Polski pierwszorzędna. Nie rozumiem, dlaczego po klęsce, którą ponieśli pułkownicy — nie chcę powiedzieć jakoby to było zwycięstwem praworządności, jest to moją nadzieją — ale ta klęska nie ulega żadnej kwestii...</u>
          <u xml:id="u-57.17" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Tembardziej, że tych pułkowników niema.)</u>
          <u xml:id="u-57.18" who="#PDiamand">Dzięki Panu jest to najmilsza wiadomość w tych ciężkich czasach, wiadomość z szeregów pułkownikowskich, że pułkowników już niema. Gdy kraj się o tem dowie, to odetchnie.</u>
          <u xml:id="u-57.19" who="#PDiamand">Więc proszę Panów, nie wiem, dlaczego Rząd teraz nie ma wyraźnego oblicza, nie wiem, dlaczego z jakąś chorobliwą satysfakcją mówi tyle dwuznaczników — chcielibyśmy mieć spokój w Polsce. Uważam, że to jest najważniejszą i największą dla Polski dziś rzeczą. Każde słowo otuchy i każda zapowiedź praworządności, porządku i administracji porządnej i uczciwej, obudzą otuchę w całej Polsce. Wszyscy mówimy: no, skończą się te straszne czasy, będzie lepiej. Zagranica także słucha i także pisze o tem i zapowiada zmianę korzystną. Ale naraz ktoś możny wylezie z taką mową przewrotową i wszystko pryska. Proszę Panów, charakter polityczny Rządu musi być jasny, on nie może być tworem o dwóch płciach, nie mówię tego dla dowcipu, ale uważam to za najważniejszą rzecz, aby Rząd zdeklarował się.</u>
          <u xml:id="u-57.20" who="#PDiamand">Jeżeli w Europie i Ameryce są wątpliwości co do zdolności kredytowych Polski, to jest to winą Rządu, gdyż nie umie powiedzieć, kim jest, nie chce przyznać, że nie ma charakteru wyraźnego, nie ma dość odwagi, aby powiedzieć, że przyrzeczenia powrotu do praworządności, które składał bądź tutaj, bądź poza murami tej sali, będą zrealizowane.</u>
          <u xml:id="u-57.21" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: W Europie wiedzą i dlatego mają zaufanie.)</u>
          <u xml:id="u-57.22" who="#PDiamand">Do Pana?</u>
          <u xml:id="u-57.23" who="#komentarz">(Wesołość. Głos: Pan z wywodów swoich kredytu nie dostanie.)</u>
          <u xml:id="u-57.24" who="#PDiamand">Byłbym ostatnim durniem, gdybym myślał, że na podstawie samych wywodów można kredyt dostać.</u>
          <u xml:id="u-57.25" who="#komentarz">(Głos: Pan ciągle o tych kredytach mówi.)</u>
          <u xml:id="u-57.26" who="#PDiamand">Tak jest, mówię i zdaje się, że ogromna większość w Sejmie rozumie, dlaczego się o tem mówi. To jest jeden z tych nieszczęśliwych monopoli w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-57.27" who="#PDiamand">Proszę Panów, ja ze stanowiska gospodarczego mam pretensję, aby Rząd się zdeklarował. Bo on jest jakby liściem podczas wiatru — ulega każdemu podmuchowi. On nie umie wypowiedzieć się jasno i niedwuznacznie, a to jest koniecznie potrzebne. Nie obawiam się, aby ten Rząd wrócił do dawnych czasów, do ostatnich miesięcy. Bo kto groził przewrotem, wziął się do niego i nie dokonał go, ten go chyba dokonać nie będzie mógł. I dlatego pod wpływem świadomości, że ta odpowiedź Rządu wypaść by miała korzystnie, dałaby Polsce spokój, dałaby warunki rozwoju, mam pretensję do Rządu, aby się w tej sprawie wypowiedział.</u>
          <u xml:id="u-57.28" who="#PDiamand">Nie jestem zdania, żeby Rząd nie ponosił winy w naszem teraźniejszem krytycznem położeniu. Mówiłem wczoraj z jednym z bardzo wybitnych przedstawicieli przemysłu włókienniczego, mówiliśmy o tem, że dla chłopów Sejm ofiarował 100 milionów,</u>
          <u xml:id="u-57.29" who="#komentarz">(Głos na ławach Wyzwolenia: Na księżycu.)</u>
          <u xml:id="u-57.30" who="#PDiamand">Nie wiem, czemu Pan psujesz to miłe oczekiwanie? Więc, proszę Panów, nie jestem zdania, żeby kryzys nasz był tylko kryzysem koniunktury światowej. Przemysłowiec ten powiedział mi, że gdyby Sejm dał przemysłowi także 100 milionów dla włókniarzy, toby nam nie dużo pomógł, bo o jedną jedyną rzecz chodzi dzisiaj: o konsumentów, o możność sprzedaży. Rząd obniżył koszta transportu miału węglowego do Łodzi. Muszę powiedzieć, że gdy to przeczytałem, to byłem w najgłębszym kłopocie, co ta Łódź zrobi z tym miałem i czy rzeczywiście niema innych braków przeszkadzających uruchomieniu przemysłu łódzkiego, jak brak taniego miału węglowego? Nie chcę nikomu sprawiać przykrości, ani tembardziej ubliżać, ale to jest zupełne niezrozumienie sytuacji. To tak, jakgdyby w mieście głodnych wodociągi otworzyć. A przecież nie o to chodzi. Nasz przemysł chroma dlatego, że my nie rozszerzamy wewnętrznej konsumcji, dlatego, że konsumcja nie jest wcale troską Rządu, dlatego, że nie widzimy żadnego dążenia nawet podczas najlepszej koniunktury, ażeby zdolność konsumcji, ażeby tę siłę kupna podnieść.</u>
          <u xml:id="u-57.31" who="#PDiamand">Żądanie to w tym Sejmie nie jest nowe. Zawsze wychodziliśmy z tego stanowiska, że jedyną przyszłością, jedynym ratunkiem, jedyną możnością życia, jedyną możnością konkurencji w Europie jest podwyższenie własnej konsumcji, podwyższenie płac. A jak się Rząd zachowuje wobec tego? Rządowi brak zupełnie zrozumienia, Rząd nie chce mieć zrozumienia dla tego czynnika decydującego o walorach gospodarczych Polski. Płac swoich robotników i urzędników nie wstawia w całej pełni do budżetu, tylko przychodzi do Sejmu z tą dziurą budżetową. To jest najgorszy deficyt naszego budżetu, że on nie obejmuje rzeczywistych płac należących się robotnikom i urzędnikom. Rząd przychodzi i powiada: Te płace stworzą deficyt. Nie podwójna cena przez Rząd spowodowana za podkłady, nie podwyżka znaczna cen węgla, nie podwyżka cen żelaza, nie podwyżka cen za produkty naftowe tworzy deficyt, tylko płace pracowników, tych ludzi, którzy — pomijam elementy szkodliwe, przez Rząd narzucone — najwięcej dają Państwu wśród wszystkich obywateli, — tylko to tworzy deficyt. Ja muszę powiedzieć, że budżet w którym brak płac sprawiedliwych dla robotników i pracowników państwowych, nie jest realnym budżetem, bo jest to budżet, który nie obejmuje wszystkich wydatków, budżet, który robi różnicę między dostarczającym towary, a dostarczającym pracę.</u>
          <u xml:id="u-57.32" who="#PDiamand">A proszę Wysokiej Izby, jeżeliby kto się pytał o powód tego postępowania, to powód ten jest jasny. Robotników i urzędników nie boją się, a fabrykantów, dostawców drzewa, nafty, żelaza boją się, bo w naszych warunkach społecznych tam jest siła, oni mogą nauczyć Rząd — przepraszam, że się tak wyrażam — rozumu, to znaczy zemścić się, ale ani robotnik, ani urzędnik nie potrafi tego zrobić.</u>
          <u xml:id="u-57.33" who="#PDiamand">Jeżeliby Rząd podwyższył płacę robotnikom, pracownikom państwowym, to przecież zmusiłby przez to do podwyższenia płac robotnikom wszystkim, a toby stworzyło konsumentów, toby stworzyło realne podstawy gospodarcze Państwa.</u>
          <u xml:id="u-57.34" who="#PDiamand">Jest uznana ekonomiczna zasada, że kraj, który sam nie konsumuje, nie jest w stanie utrzymać się jako eksporter. Kto nie wysyła nadmiaru swojej produkcji, ten nie jest w stanie eksportować. W warunkach wytworzonych przez rządową politykę gospodarczą uważam eksport surowców za konieczny, ale zarazem bardzo wielkie zło. A Polska, gdyby mogła się należycie zorganizować, byłaby eksporterem gotowych towarów, to znaczy eksporterem pracy ludzkiej, a nie tylko swoich przyrodniczych bogactw.</u>
          <u xml:id="u-57.35" who="#PDiamand">Powiedziałem na komisji i tu podtrzymuję w całej pełni, że jesteśmy świadkami rewolucji gospodarczej w całym cywilizowanym świecie. Trzeba być ciemnym — aby tego nie widzieć, aby nie widzieć, jak się zmienia ustrój gospodarczy świata cywilizowanego w naszych oczach. Nie potrzeba być bardzo bystrym obserwatorem, ale popatrzeć w tył za siebie, co było przed 5–10 laty, a co jest dzisiaj, aby widzieć zmiany wgłąb idące.</u>
          <u xml:id="u-57.36" who="#PDiamand">Niestety, czasu mam bardzo mało, muszę ominąć wiele bardzo ważnych rzeczy.</u>
          <u xml:id="u-57.37" who="#komentarz">(Głos w centrum: Koledzy podarowali kilka minut.)</u>
          <u xml:id="u-57.38" who="#PDiamand">Potrzebowałbym godzinkę, nie można na ten temat mówić ogólnikami. Ale o jednej rzeczy muszę mówić, o kartelach. Nie jestem zasadniczym wrogiem myśli kartelu.</u>
          <u xml:id="u-57.39" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Brawo.)</u>
          <u xml:id="u-57.40" who="#PDiamand">Jabym prosił o te brawa aż myśl wypowiem całą.</u>
          <u xml:id="u-57.41" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Ja dla pewności naprzód.)</u>
          <u xml:id="u-57.42" who="#PDiamand">Nie jestem zasadniczym przeciwnikiem kartelu, albowiem nauka ekonomiczna...</u>
          <u xml:id="u-57.43" who="#komentarz">(P. Rataj: P. Szydłowski przy pierwszej części będzie bić brawo, a ja przy drugiej.)</u>
          <u xml:id="u-57.44" who="#PDiamand">Bardzo proszę, chociaż Panowie są z jednego stronnictwa, to druga część będzie miała dla mnie specjalną wartość.</u>
          <u xml:id="u-57.45" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Może i ja będę, nie wiem.)</u>
          <u xml:id="u-57.46" who="#PDiamand">Gdy w Niemczech tworzono ustawę kartelową, to prof. Schmoller, jeden z najwybitniejszych ekonomistów powiedział: To jest początek socjalistycznych urządzeń państwa. A prof. Schmalenberg, jeden z najwybitniejszych ekonomistów dzisiaj w Niemczech, główny doradca rządu w sprawach gospodarstwa węglowego powiedział: Czy nie widzicie panowie kapitaliści, że idziecie drogą Karola Marksa? — dlaczego Panowie teraz nie aplaudujecie?</u>
          <u xml:id="u-57.47" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-57.48" who="#PDiamand">— że idziecie drogą Karola Marksa, przygotowujecie uspołecznienie produkcji i odbieracie jej charakter indywidualnego panowania kapitalistycznego? To też pod tym względem ja stoję na stanowisku Wysokiego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-57.49" who="#komentarz">(Głos: Rząd, stoi na stanowisku Pana.)</u>
          <u xml:id="u-57.50" who="#PDiamand">Nie, jabym tego nie powiedział nawet w tej sprawie, bo rozwój kartelu jest zanikiem kapitalizmu indywidualnego, a za to rozkwitem organizacji kapitalistów. I dlatego i Schmoller i Schmalenberg, a mam nadzieję, że także i nasz p. Minister Przemysłu i Handlu są zdania, że należy roztoczyć bardzo ostrą kontrolę nad tą fazą rozwoju gospodarczego, albowiem kartel jest taką siłą, taką potęgą, wobec której maleje władza nawet dyktatorska.</u>
          <u xml:id="u-57.51" who="#komentarz">(Głos: Tylko nie w Polsce.)</u>
          <u xml:id="u-57.52" who="#PDiamand">Wszędzie. O niby nauczyli rozumu dyktatora. Powiedziałem już przed chwilą, że przeżywamy rewolucję gospodarczą, że te siły stają się wszechpotężne. Delbruck, minister spraw wewnętrznych Wilhelma II, powiedział na jednem z posiedzeń: Jeżeli kartele i trusty będą się tak rozwijać, że staną się silniejszemi i bardziej władającemi aniżeli rząd, to rząd pruski wystąpi przeciw kartelom i ukróci ich wszechwładzę. Ale pan Delbruck sobie to wmawiał, bo to nie było takie łatwe.</u>
          <u xml:id="u-57.53" who="#PDiamand">Mówiąc o potrzebie kontroli i skrępowaniu karteli mam na myśli te organizacje kapitalistyczne, a jest ich ogromna większość, które nie powstają z chęci służby społecznej, bo to się im nie śniło, ale z chęci zwiększenia zysku, z chęci wyzysku bez granic, z chęci zapanowania nad społeczeństwem, zniszczeniem miliona egzystencji i przeniesienia ich dochodów do swojej kieszeni. Tu społeczeństwo wymaga ochrony.</u>
          <u xml:id="u-57.54" who="#PDiamand">Ultrakapitalistyczna Ameryka ma tyle społecznego zrozumienia i jej ekonomiści tyle sumienia, że stoją na stanowisku bardzo ostrej i ścisłej kontroli karteli. Od 1883, czy 1890 rozpoczyna się walka między społeczeństwem amerykańskiem a organizacjami kapitalistycznemi. U nas bardzo chętnie robią ekonomiści dowcipy na rachunek niedostatecznych wyników walki społeczeństwa amerykańskiego z kartelami i trustami, ale proszę Panów, dzisiaj w Ameryce niema innych karteli, jak kartele dla informowania fabrykantów i kupców o wysokości cen i o koniunkturach.</u>
          <u xml:id="u-57.55" who="#PDiamand">Kartel dla ustanawiania warunków sprzedaży, dla ustanawiania warunków kupna, dla przymusu przynależenia, dla oznaczania wysokości cen, dla oznaczania wysokości produkcji, inne pokrewne kartele są w Ameryce zakazane.</u>
          <u xml:id="u-57.56" who="#PDiamand">Proszę Panów! Mówił tu któryś z kolegów o kontroli Rządu nad kartelami. To u nas jest, niestety, zupełnie wykluczone. Niemożliwe jest, żeby pierwszy kartelista polski był kontrolerem karteli polskich. Nasz Rząd stracił tę kwalifikację.</u>
          <u xml:id="u-57.57" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
          <u xml:id="u-57.58" who="#PDiamand">Chciałbym, aby policja nie była w rękach tych, przeciw którym ona jest ustanowiona.</u>
          <u xml:id="u-57.59" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-57.60" who="#PDiamand">I, proszę Wysokiej Izby, jeżeli ten nadzór nad kartelami ma mieć sens, to musi być nadzorem społecznym, a nie rządowym. Zapomniałem wskazać, że ten nadzór ma być także obroną kartelowców, to znaczy tych, którzy do tego kartelu należą, a mają słuszne powody, aby przestać do niego należeć.</u>
          <u xml:id="u-57.61" who="#PDiamand">Wysoki Sejmie, kartele są sądami nad swoimi członkami. Kartele potrafią tak dotkliwie karać, jak żaden sąd państwowy karać nie może. To wymaga ochrony...</u>
          <u xml:id="u-57.62" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Przeciw tym, którzy nie chcą należeć.)</u>
          <u xml:id="u-57.63" who="#PDiamand">Nie przeciw tym, bo tych zabijają, bo na tych popełnia się ekonomiczne morderstwo, ale przeciw tym, którzy należą, a którzy doszli do przekonania, że kartel jest niszczycielem ich majątku.</u>
          <u xml:id="u-57.64" who="#PDiamand">Potrzebujemy więc władzy kartelowej. Każdy kontrakt i każda umowa kartelowa powinna być jawną, powinna być publicznie ogłoszoną i na to potrzebną jest rejestracja kartelu. Tak samo jak się zapisuje każdy dług na domie, każdą umowę kredytową, tak samo w rejestrze kartelowym muszą być wszystkie umowy, musi być publiczna kontrola. Sąd kartelowy powinien się składać z reprezentantów kartelu, z reprezentantów robotników, z reprezentantów konsumentów, odpowiednio kwalifikowanych, a także z ludzi, którzy znają się na gospodarstwie i zajmują obiektywne stanowisko, nie interesowane, jak ci, o których mówiłem, albowiem chodzi o to, ażeby całość gospodarstwa miała głos w tych sprawach.</u>
          <u xml:id="u-57.65" who="#PDiamand">Pan Minister Skarbu zapowiedział, że właśnie ten Rząd jest artystą kodyfikacji. Wiem, jak trudną rzeczą jest kodyfikacja. Wiem, że kodeks cywilny robiono 30 lat, kodeks rzymski, podstawę naszego prawodawstwa, znacznie dłużej.</u>
          <u xml:id="u-57.66" who="#komentarz">(Głos: A Napoleon?)</u>
          <u xml:id="u-57.67" who="#PDiamand">Tak, ale tu już były dane podstawy. My zaś podstaw do kartelowego ustawodawstwa nie mamy, albowiem — podkreślam — to ustawodawstwo musi być przystosowane do krajowych warunków gospodarstwa, bo przepisanie jakiejś już istniejącej ustawy kartelowej nie wystarcza.</u>
          <u xml:id="u-57.68" who="#PDiamand">W tych dniach odbędzie się znowu posiedzenie podkomisji Komisji Przemysłowej w sprawie karteli. Nie Chciałbym, ażeby projekt takiej ustawy wyszedł z tej komisji. Byłaby to chyba ultima ratio, gdyby Rząd sam projektu przedłożyć nie chciał, albo gdyby wskutek trudności i przykrej sytuacji, w której się znajduje, pod komendą najrozmaitszych czynników, które działają szkodliwie na rozwój gospodarczy, miał trudność w przedłożeniu nam takiej ustawy. Wtedy liczę na to, że koledzy w podkomisji i komisji ustawę taką wypracują, bo Polska dłużej bez ustawy kartelowej obchodzić się nie powinna.</u>
          <u xml:id="u-57.69" who="#PDiamand">Nie będę mówił o cłach, nie będę mówił o konieczności daleko idących reform. Kol. referent wspomniał już o decydującem znaczeniu organizacji kredytu, a zdaje się i ja także. Rząd, tworząc dla siebie monopole, stworzył także monopol kredytowy, a mnie się wydawało, że z monopolu wynikają dla niego obowiązki wobec całego społeczeństwa, całego gospodarstwa. Tych obowiązków Rząd nie spełnia! Społeczeństwo walczy ze zgubnemi trudnościami kredytowemi, a Rząd wyzyskuje kredyt głównie dla swoich przedsiębiorstw i nie okazuje tej obiektywności, jakiej ustawy kartelowe od monopolisty kredytu żądałyby. To jest, proszę Wysokiej Izby, wada. Ja nie chcę Rządowi utrudniać jego gospodarki. Ja zdaje się jestem jednym z najstarszych etatystów w Polsce, ale boję się własnych dzieci, tembardziej, że są na wychowaniu u tego prześwietnego Rządu.</u>
          <u xml:id="u-57.70" who="#komentarz">(P. Zalewski: Istnieje sprawiedliwość, bo Pan jest ukarany.)</u>
          <u xml:id="u-57.71" who="#PDiamand">Ja jestem ukarany? Proszę Pana Kolegi, gdybym ja ulegał tym wszystkim karom, na które byłem narażony w mojem życiu, to byłbym jednym z najnieszczęśliwszych ludzi, ale umiem nie brać zbyt serjo tych ciosów, patrzeć w cel wytknięty i to mi ułatwia życie. Pod tym względem jestem niepoprawnym optymistą.</u>
          <u xml:id="u-57.72" who="#PDiamand">Więc powinne zajść zmiany. Niech Rząd zrobi porządek polityczny, niech Rząd ukaże swoją właściwą twarz. Słyszałem, że we Włoszech jest komenda wojskowa: zrób groźną minę. Pragnąłbym żeby Rząd nasz do tej komendy widocznie mu danej się nie stosował.</u>
          <u xml:id="u-57.73" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-57.74" who="#PDiamand">Pokażcie nam, Panowie, Waszą prawdziwą minę, twarz taką, jaką naród widzieć pragnie, — wnoszę to z wielu zdań przez Panów tutaj wypowiadanych. Ja już tutaj, przerywając kolegom — jest to moja słabość — powiedziałem, że nie należy brać serjo tej dwulicowości ministrów, bo, o ile miałem sposobność z nimi mówić — może zdradzam tajemnicę, ale uważam to za konieczne — albo, o ile bliżsi moi koledzy mieli sposobność z nimi mówić, to ten Rząd tylko wobec nacisku pewnych czynników robi tak fatalnie groźną minę, a w rzeczywistości chciałby Polsce dać pokój, dać praworządność, dać zdrową administrację, znieść korupcję, znieść system protekcyjny i chciałby się starać o zadowolenie ludności. Wiem, że dla Rządu jest to bardzo trudne. Wywołali tyle duchów ciemnych, otoczyli się tak strasznem otoczeniem, wzięli na siebie obowiązki utrzymania takiej masy egzystencji, nawet dziś, kiedy są przekonani, że to jest wbrew interesowi Państwa, wbrew interesom gospodarstwa, że trudno im rozstać się z tą chciwą, a skrajnie bezwzględną sferą.</u>
          <u xml:id="u-57.75" who="#PDiamand">Nie wiem, czy nie popełniam niedyskrecji, ale skoro zacząłem...</u>
          <u xml:id="u-57.76" who="#komentarz">(Głos: To już trzeba powiedzieć.)</u>
          <u xml:id="u-57.77" who="#PDiamand">Tak, prawda, to już trzeba powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-57.78" who="#PDiamand">Mówiłem z jednym z ludzi na najwyższem stanowisku w kraju i przedstawiłem mu, że „czwarta brygada” zawiera przecież straszne elementy. I na to ów bardzo poważny i życzliwy dla mnie dygnitarz powiedział., że to jest prawdą, ale w przyrodzie jest tak samo: gdy się ukaże bardzo silny odczynnik, to koło niego gromadzi się najwięcej śmiecia.</u>
          <u xml:id="u-57.79" who="#komentarz">(Głos: Pasożytów.)</u>
          <u xml:id="u-57.80" who="#PDiamand">Tak nie powiedział, tam pasożytów niema, bo to się dzieje w retorcie.</u>
          <u xml:id="u-57.81" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-57.82" who="#PDiamand">Ale, to pocieszenie się przyrodnika nie może być pocieszeniem dla społeczeństwa ani dla Rządu.</u>
          <u xml:id="u-57.83" who="#PDiamand">I mimo ciężkich obowiązków, które Rząd wziął na siebie, musi przyjść do przekonania, że zasada p. Bartla, którą niecałkiem rozumiem, że on chce około siebie gromadzić autorytety, nie daje gwarancji. Niby w czem oni mają być autorytetami? Czy w swoim resorcie? Mnie się nie wydaje. Zaufanie narodu i jego przedstawicielstwa jest jedyną podstawą siły rządu. Więc proszę Panów, zdaje mi się, że ten Rząd powinien się składać z fachowców, z ludzi znających ze swej działalności pewne materie dobrze, głęboko. Tego, że mają być ludźmi uczciwymi, nawet nie podkreślam. W Polsce niema potrzeby podkreślania tego. U nas ludzi uczciwych i fachowych i zdolnych jest dosyć, tylko zasada powołania ich musi być właśnie zasadą praworządności i fachowości. Przedstawiam sobie, że moglibyśmy znaleźć fachowca, któryby objął całe gospodarstwo, który stałby się kierownikiem przemysłu, handlu, rolnictwa, skarbu i społecznych naszych instytucyj — któryby mógł stać się ośrodkiem rządów w Polsce. Stanowisko Polski nie polega na ilości automobilów reprezentacyjnych, ani na wspaniale urządzonych mieszkaniach poselskich, ani na świetności i zbytku tej reprezentacji,</u>
          <u xml:id="u-57.84" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
          <u xml:id="u-57.85" who="#PDiamand">ale na zrozumieniu i obronie interesów polskich. Ameryka wybrała swoim prezydentem ekonomistę, który spełnić może te funkcje, o których mówiłem. To trzeba wziąć pod uwagę, to trzeba sobie wpoić, że kierownictwo Polski musi być prowadzone z gospodarczego stanowiska. A jeżeli będziemy mieli Polskę bogatą, Polskę zasobną, Polskę ludzi majętnych, od chłopa do robotnika i mieszczana, to będziemy mieli także Polskę kulturalną, Polskę bogatą w szkoły, Polskę bogatą w możność doświadczeń naukowych i będzie to ta Polska, o którejśmy zawsze marzyli.</u>
          <u xml:id="u-57.86" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-58">
          <u xml:id="u-58.0" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Minister Przemysłu i Handlu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-59">
          <u xml:id="u-59.0" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">W przemówieniu na Komisji Budżetowej miałem możność szczegółowego oświetlenia i zanalizowania obecnej sytuacji gospodarczej Państwa, wpływów zewnętrznych, którym ona podlega, sytuacji rynku wewnętrznego pieniężnego i towarowego oraz nakreślenia linii prac i zamierzeń Rządu, którego zadaniem musi być złagodzenie i osłabienie wpływów i przejawów ujemnej koniunktury.</u>
          <u xml:id="u-59.1" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Z przeprowadzonej wówczas dyskusji budżetowej i dyskusji dotyczącej ogólnych zjawisk gospodarczych starałem się uchwycić wszystkie momenty krytyki rzeczowej i w miarę realnych możliwości uwzględnić je, jak np, ma to miejsce w zarządzeniu co do egzaminów rzemieślniczych.</u>
          <u xml:id="u-59.2" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Jeżeli idzie o ogólną sytuację gospodarczą Państwa, to obowiązkiem — w imię prawdy — jest stwierdzić, że znajdujemy się w położeniu wyjątkowo ciężkiem i trudnem. Kryzys ekonomiczny, rozwijający się w ciągu roku 1929 we wszystkich prawie głównych ośrodkach gospodarstwa światowego dość łagodnie, wykazuje pod koniec r. ub. i w początkach roku bież, dość silne natężenie i zaostrzenie. Pogłębienie depresji gospodarczej rysuje się szczególnie silnie w państwach, które są eksporterami surowców rolniczych i przemysłowych, w których przeważa liczebnie ludność związana z rolnictwem, które następnie nie posiadają nagromadzonych większych rezerw płynnych i kapitałów obrotowych, i wreszcie w tych, które w ostatnich latach, przechodząc okres pomyślnej koniunktury, zmuszone były wobec braków, błędów i wad w strukturze ekonomicznej prowadzić szybszy proces inwestycyjny w zakresie zarówno administracji państwowej, jak też i gospodarstw prywatnych.</u>
          <u xml:id="u-59.3" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Każdy z wymienionych czynników ujawnia swoje wpływy na ogólne położenie gospodarstwa, każdy wiąże się z całym szeregiem podstawowo ważnych zagadnień państwowych, których znaczenie rysuje się z całą wyrazistością szczególnie w okresie ujemnej koniunktury.</u>
          <u xml:id="u-59.4" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Pierwszem więc zagadnieniem jest stan rynków, pochłaniających nadwyżki produkcyjne surowców i półproduktów przemysłowych i wytworów rolniczych. Wytwory te stanowią zwyż 80% całkowitego wywozu Polski. Jest to więc pozycja decydująca o handlu zagranicznym. Sytuacja międzynarodowa w tej dziedzinie kształtuje się jednak niepomyślnie, a w ostatnim okresie ujawniają się nowe momenty, które nie pozostały bez wpływu na położenie ekonomiczne Polski. Jest już powszechnie znanym faktem, że konkurencja światowa w dziedzinie eksportu cukru, drzewa, trzody chlewnej, węgla, produktów naftowych, żelaza i stali oraz cynku, bądź to z powodu nadmiaru produkcji, bądź też z powodu znacznych różnic w kosztach własnych, bądź wreszcie ze względu na zróżniczkowane możliwości kredytowej sprzedaży oraz różnego stosunku procentowego między sprzedażą na rynkach wewnętrznych i zewnętrznych doprowadza do tak niezdrowych i ujemnych zjawisk, jak sprzedaż poniżej kosztów własnych, albo do ograniczenia eksportu.</u>
          <u xml:id="u-59.5" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Stopień wyzyskania warsztatu produkcji, całkowite wyzyskanie wydajności i sprawności przedsiębiorstwa są czynnikami tak poważnemi, że pobudzają jednostki produkcyjne do wyrzucenia nieskonsumowanej produkcji na zewnątrz za każdą cenę.</u>
          <u xml:id="u-59.6" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Produkcja przemysłowa, jednak posiada pewną elastyczność przystosowania się do popytu, do pojemności rynków, ma możność wyboru — między alternatywami utrzymania niezbędnego poziomu ceny przy ograniczonej produkcji lub utrzymania niezbędnego poziomu produkcji przy obniżeniu ceny średniej, będącej rezultatem sprzedaży na rynku wewnętrznym i w eksporcie. Znacznie gorzej przedstawia się możność przystosowania się do zmiennych warunków rynkowych w rolnictwie.</u>
          <u xml:id="u-59.7" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Wysokość produkcji jest wartością niewiadomą do momentu zbiorów, po zbiorach zaś nic już w niej skorygować nie można. Jeżeli zaś dodatni rezultat zbiorów jest równocześnie udziałem wszystkich głównych producentów zbożowych, eksport osiągniętej nadwyżki w danym okresie staje się trudny, nadmierna konkurencja obniża ceny, a nadwyżki ciążące na rynku wewnętrznym deprymują ceny poniżej granicy opłacalności.</u>
          <u xml:id="u-59.8" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">W Polsce, przy dotkliwym braku gotówki i znacznych zobowiązaniach płatniczych, nadmierna podaż potęguje się w sposób sztuczny. Jeżeli przy obecnej sile nabywczej pieniądza np. w Niemczech, obieg pieniężny na głowę mieszkańca wynosi 200 zł, w Austrii w r. 1928–248 zł, w Czechosłowacji — 152 zł, a nawet w Rosji przedwojennej wynosi 84 zł, to w Polsce w r. 1929 waha się ok. 50 zł. W obu tych zjawiskach tkwi więc dynamika napięcia kryzysu rolniczego, który sięga swemi konsekwencjami daleko i głęboko w całe gospodarstwo współczesne. Podobną sytuację w pewnym stopniu przeżywa zbyt drzewa i jego półproduktów. Zjawiska te mogą być stopniowo opanowane, a systematyczne prace zarówno w zakresie polityki państwowej, jak i w zakresie prywatnych organizacji gospodarczych są od dłuższego czasu prowadzone. Czynimy więc zabiegi, by zarówno przez politykę traktatową, jak też przez rozbudowę dróg komunikacyjnych i celowe dostosowanie taryf kolejowych rozszerzyć zasięg dla zbytu naszych głównych produktów. Powołanie do życia Instytutu Eksportowego, rozbudowany system zwrotu ceł, ulgi podatkowe dla transakcji eksportowych, gwarancje kredytów eksportowych, budowa chłodni portowej w Gdyni, rozbudowa własnej floty handlowej, wszystko to ma służyć temu samemu celowi.</u>
          <u xml:id="u-59.9" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Jeżeli zaś idzie o tworzenie podstaw dla stopniowego rozwoju rolnictwa, dla zapewnienia mu widoków na rentowność produkcji zbożowej, hodowlanej i przemysłu ludowego, to należy wskazać iż właśnie w nowozawieranych traktatach handlowych główny nacisk położony został na te zagadnienia. W r. 1929 uzyskaliśmy nową konwencję weterynaryjną z Francją, rozwinęliśmy b. znacznie eksport mięsa, a szczególnie bekonów, oraz masła, bydła rogatego i drobiu, a w traktacie handlowym niemiecko-polskim, jakkolwiek w sposób bardzo niedostateczny i nieodpowiadający możliwej dynamice eksportu polskiego, również uzyskamy — wedle obecnego, należy wierzyć, że końcowego stanu rokowań — realizację niektórych postulatów rolniczych. Ponieważ zaś przygotowywany obecnie traktat ma stanowić tylko fazę przejściową, ma stanowić sprawdzian dla obu społeczeństw, wykazujący, że uregulowane stosunki handlowe mogą przynieść wzajemne odprężenie i wzajemne korzyści gospodarcze, przeto należy się liczyć, że w dalszych negocjacjach strona niemiecka uzna za możliwe spełnienie postulatów polskich z zakresu właśnie rolnictwa, w możliwie najszerszej mierze.</u>
          <u xml:id="u-59.10" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Analogicznie drogą wielostronnych porozumień może być uregulowane zagadnienie eksportu węgla w sposób zezwalający na stabilizację cen, odpowiadających zdrowym zasadom handlowym, a pierwszym krokiem ku temu jest zarówno wymiana zdań, prowadzona na terenie Ligi Narodów, jak też i wstępne porozumienie organizacji węglowych polskich z organizacjami niektórych okręgów węglowych angielskich. Również i w dziedzinie eksportu parafiny dokonane zostało międzynarodowe porozumienie producentów, usuwające dumpingowe metody handlu. Podobne wysiłki — mające zasadniczo widoki powodzenia — podejmowane są w odniesieniu do produkcji żelaza, stali i cynku. Najmniej widoków posiada eksport cukru i dlatego podjęte zostały próby ograniczenia produkcji, a tem samem i eksportu, powodującego nadmierne obciążenie produkcji i krajowego konsumenta.</u>
          <u xml:id="u-59.11" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Przy omawianiu sprawy zależności rynku polskiego od kształtowanie się sytuacji na rynkach międzynarodowych należy również przyjąć pod uwagę tendencje polityczno - gospodarcze, reprezentowane przez Ligę Narodów. Od roku 1928 stale wzrasta program prac, zmierzający do pogłębienia kolaboracji gospodarczej międzynarodowej, szczególnie zaś w kierunku stworzenia wypadkowej interesów państw europejskich. Przykład wielkiego rozwoju ekonomicznego i finansowego St. Zjednoczonych, posiadających wielki i scałkowany obszar, podlegający jednolitym dyscyplinom polityki gospodarczej, nakazuje i zubożałej po wojnie Europie, pozbawionej już dawnej supremacji w gospodarstwie światowem, podjęcie rewizji własnych stosunków gospodarczych, podlegających daleko idącemu zróżniczkowaniu i indywidualizmowi, wywołującemu sprzeczne siły, paraliżujące normalny i naturalny rozrost funkcji gospodarczych, a przedewszystkiem powodujące kryzys konsumpcji.</u>
          <u xml:id="u-59.12" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">W chwili bieżącej dwa zagadnienia posiadają szczególną aktualność. Są to: konwencja o zniesieniu zakazów przywozu i wywozu oraz organicznie z nią związana konwencja o t. zw. „rozejmie celnym”.</u>
          <u xml:id="u-59.13" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Państwom zachodnio-europejskim inicjującym tę politykę idzie w zasadzie o to, by zahamować dalszą rozbudowę indywidualnych taryf celnych, by dla ekspansji produkcji stworzyć bardziej ustabilizowane i powszechnie znane warunki, oraz by usunąć zapory reglamentacyjne, stwarzające w Europie przeszkody w obrocie towarowym, nie dające się zgóry przewidzieć i skalkulować. Wreszcie zaś idzie o zaniechanie wszelkich zarządzeń administracyjno-fiskalnych, które obciążają obrót towarowy międzynarodowy, a więc stanowią niejako ukryte, dodatkowe cło.</u>
          <u xml:id="u-59.14" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Wedle mojej opinii, zasadnicza tendencja tych prac i prób jest zupełnie zdrowa i słuszna.</u>
          <u xml:id="u-59.15" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">To też w normalnych warunkach Polska mogłaby być w pierwszym szeregu tych państw, które zabiegają o znormalizowanie stosunków gospodarczo-politycznych w Europie.</u>
          <u xml:id="u-59.16" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Uważam też, że jedynie jawna i otwarta polityka, stawiająca uczciwie i głośno swoje życiowe postulaty, prowadzi na dalszą metę do celu. To też i obecnie wysuwam otwarcie te obiekcje, które siłą swoich faktów wprowadzają odchylenia w wyznawanych przez nas zasadach polityki handlowej. Obiekcji tych jest kilka.</u>
          <u xml:id="u-59.17" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Pierwszą i najbardziej zasadniczą obiekcją jest to, że w tej nowej polityce europejskiej nie może uczestniczyć cała Europa. Przed wojną wywóz towarów gotowych z Polski na Wschód bliski i daleki dosięgał 400 milj. dolarów. Obecnie wynosi on zaledwie kilka procent tej sumy. Oczywiście stosunki produkcyjne i rynkowe samej Polski uległy olbrzymim przeobrażeniom, jednakże zasadniczo dla wyrobów przemysłowych istnieje i nadal ta sama proporcja, mówiąca, że zainteresowanie w dziedzinie wyrobów przemysłowych i produktów ostatecznych państw zachodnioeuropejskich w stosunku do rynku polskiego odpowiada zainteresowaniu produkcji polskiej na rynkach wschodnich. Proporcja ta z licznych względów nie da się ani odwrócić, ani przeciąć w połowie.</u>
          <u xml:id="u-59.18" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Dalsze zastrzeżenie wyrasta z pewnej chwiejności tej nowej, „pan-europejskiej”, polityki gospodarczej, nie pozwalającej obecnie jeszcze do dojścia do ostatecznych konsekwencji. Istnieje szereg zainteresowań poszczególnych grup gospodarczych w różnych państwach, które w formie wyjątków wyskakują z ram i obręczy wszelkich międzynarodowych konwencji gospodarczych. Tak więc konwencje te wyłączają narazić nie tylko zagadnienia dotyczące swobodnego rozwoju prądów emigracyjnych i ruchów kapitału, ale również podtrzymują reglamentację niektórych surowców, podstawowo ważnych dla kształtowania się gospodarstwa światowego, jak np. węgiel, złom żelazny i in., a wreszcie nie zdołały uregulować dotychczas tak wielkiego i zasadniczego zagadnienia, jak pozbawienie charakteru reglamentacji gospodarczej t. zw. zarządzeń weterynaryjnych.</u>
          <u xml:id="u-59.19" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">W ostatniem zagadnieniu, szczególnie ważnem dla Polski, idzie o zdefiniowanie, jakim warunkom weterynaryjnym ma odpowiadać wywóz zwierząt i niektórych produktów zwierzęcych, by mógł być dopuszczony do swobodnej konkurencji na rynkach państw drugich. Obecnie zaś istnieje stan taki, że niezależnie od spełnienia wszelkich, choćby najuciążliwszych warunków weterynaryjnych, staje w drodze jeszcze zakaz gospodarczy, i to najgorszy, bo właśnie jaknajstaranniej ukryty pod formą zarządzeń zdrowotnych.</u>
          <u xml:id="u-59.20" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">W tych warunkach istotna sytuacja ekspansji gospodarstwa polskiego jest taka: naturalnym rynkiem zbytu dla produktów przemysłowych są rynki wschodnie. Przez zawarcie konwencji międzynarodowej nie można jednak zagadnienia tego załatwić, gdyż porozumienia te geograficznie kończą się na wschodniej granicy naszego Państwa. Rynkiem zbytu dla wielu surowców i półproduktów przemysłowych oraz dla wszystkich prawie płodów i przetworów rolniczych są dla Polski kraje Europy zachodniej oraz niektóre kraje północne i południowe.</u>
          <u xml:id="u-59.21" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Niestety jednak, te właśnie zagadnienia wydzielone zostały z normatywnych przepisów konwencji międzynarodowych. Tak więc narastają poważne i obiektywne trudności dla polityki handlowej Polski. Jeżeli bowiem w tych usiłowaniach międzynarodowych moglibyśmy iść na całkowitą współpracę i współdziałanie bez zastrzeżeń, gdyby podstawy nowej polityki ekonomicznej Europy obejmowały całokształt zagadnień i wszystkie główne ośrodki rynków światowych, to przeciwnie przy fragmentarycznem rozstrzyganiu kwestii — piętrzą się przed nami szczególne trudności, których przezwyciężenie — mimo dobrej woli z naszej strony — nie jest łatwe, a w każdym razie musi prowadzić do szeregu poważnych zastrzeżeń.</u>
          <u xml:id="u-59.22" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Ostatnią wreszcie trudnością natury rzeczowej jest brak właściwej taryfy celnej, taryfy będącej istotnem odbiciem gospodarstwa Państwa Polskiego i to zarówno w odniesieniu do nomenklatury, jak i samych stawek celnych. Dotychczasowe taryfy celne posiadały charakter doraźnych konieczności, były oparte na taryfach państw zaborczych, posiadających zupełnie odmienną strukturę gospodarczą. Procentowe jej wymnożenie w związku z dewaluacją pieniądza pogłębiało oczywiście jej błędy i niedomagania. Również nie była ona dostatecznie dostosowana do potrzeb negocjacyjnych, choć ten punkt widzenia we wszystkich najważniejszych dla nas państwach jest w najszerszej mierze brany stale pod uwagę.</u>
          <u xml:id="u-59.23" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Obecnie długotrwałe prace nasze nad nową, pierwszą istotnie polską taryfą celną dobiegają do końca. Projekt nowej nomenklatury jest już prawie w całości wykończony, projekt stawek celnych jest wykonany w trzech-czwartych. Powstają więc wreszcie realne możliwości wprowadzenia w r. b. tej taryfy, co oczywiście nie pozostałoby bez wpływu na możność bardziej pozytywnego ustosunkowania się do zagadnienia rozejmu celnego oraz ujednostajnienia konstrukcji traktatów dwustronnych, bilateralnych.</u>
          <u xml:id="u-59.24" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Układ stosunków ludnościowych w Państwie wskazuje na konieczność dalszego pogłębienia i koordynowania interesów wsi i miast, zagadnień rolniczych i przemysłowych. Nowoczesne rolnictwo wymaga obecnie współdziałania wielkiej i zróżniczkowanej produkcji przemysłowej. Rozdrobnienie warsztatów rolnych wysuwa postulat stworzenia odpływu ludzi ze wsi do miast i fabryk, oraz domaga się rozwoju przemysłu ludowego. Z drugiej jednak strony — szczególnie wobec nakreślonych poprzednio warunków ekspansji gospodarstwa polskiego — powstaje konieczność szczególnego zwrócenia uwagi na rozwój rynku wewnętrznego, gdyż w tem zawarta jest pomyślność wytwórczości przemysłowej i możność zużytkowania wielkich zasobów własnych surowców, rąk do pracy i własnych kapitałów.</u>
          <u xml:id="u-59.25" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Kryzys rolnictwa — musi w Polsce ogarniać stopniowo całe życie gospodarcze. To też wysiłki w chwili obecnej muszą się koncentrować na sprawie złagodzenia depresji panującej w rolnictwie. Stworzyliśmy podstawy ochrony celnej dla tej produkcji. Prowadzone są równocześnie negocjacje co do porozumienia się z głównym konkurentem w zakresie eksportu żyta, t. j. z Niemcami, mające na celu wieliminowanie posunięć powodujących wzajemne obniżanie cen, jak też podejmowane są wysiłki celem usunięcia ciążących na rynku wewnętrznym nadwyżek zbożowych oraz co do rozszerzenia i ożywienia zakupów zbożowych przez rezerwę państwową.</u>
          <u xml:id="u-59.26" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Środki te nie mogą natychmiast wydać pożądanego efektu, szczególnie wobec głodu gotówkowego, zmuszającego rolnictwo do szybkiej realizacji posiadanych zapasów. By choć w części przeciwdziałać i temu zjawisku, zostały rozszerzone kredyty zastawowe w Banku Polskim, a ostatnio Ministerstwo Skarbu wydaje zarządzenie, rozkładające na dogodne raty spłaty zaległych podatków. Wreszcie w pierwszej połowie r. b. ma być rozszerzona akcja kredytowa, prowadzona przez Państwowy Bank Rolny.</u>
          <u xml:id="u-59.27" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">W odniesieniu do przemysłu i handlu, podlegającego w szerokim stopniu oddziaływaniu kryzysu rolnego, czynione są również zabiegi — w granicach rozporządzalnych środków — mające na celu złagodzenie objawów depresji gospodarczej. Rynek pieniężny staje się stopniowo coraz bardziej płynny, a stopy dyskontowe wykazują tendencję zniżkową. Istnieją podstawy do przypuszczenia, iż napływ kredytów zagranicznych będzie w r. b. obfitszy, niż w r. ubiegłym.</u>
          <u xml:id="u-59.28" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Na ruch budowlany zmobilizowane są poważniejsze środki pieniężne, które już wczesną wiosną powinne spowodować odprężenie w zakresie bezrobocia i stopnia uruchomienia szeregu działów przemysłu. Z inicjatywy Prezesa Komitetu Ekonomicznego powołaną została do życia komisja, której zadaniem będzie czuwanie nad wykonaniem planu inwestycji i zakupów państwowych i w pewnej mierze samorządowych, celem jaknajskuteczniejszego oddziaływania rozporządzalnemi środkami na łagodzenie kryzysu i bezrobocia, t. j. zracjonalizowanie tego programu i skierowanie zamówień, a nawet częściowe ich przyspieszenie w ten sposób, by zamówienia te otrzymały przedewszystkiem firmy, zatrudniające największą cyfrę robotników, względnie te, które zatrudniają pracowników niepełny tydzień.</u>
          <u xml:id="u-59.29" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">W przygotowaniu zaś znajduje się nowy projekt ustawy o zakupach rządowych i samorządowych, rozważa się możliwości przyjścia z pomocą kredytową dla handlu i rzemiosła, stopniowego złagodzenia obciążenia handlu podatkiem obrotowym, oraz szereg zarządzeń, ułatwiających rozwój eksportu tych towarów, które posiadają zasadnicze warunki konkurencji na obcych rynkach, a chwilowo bez tej pomocy dotrzeć na te rynki nie mogą.</u>
          <u xml:id="u-59.30" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Wreszcie należy dodać, że podjętą została pomoc na rzecz bezrobotnych przez rozszerzenie akcji pozaustawowej, oraz przygotowano środki na zapoczątkowanie w większej mierze budowy tanich mieszkań robotniczych, zarówno celem złagodzenia bezrobocia w głównych ośrodkach robotniczych, jak też i celem ulżenia jaskrawej nędzy mieszkaniowej tych warstw ludności.</u>
          <u xml:id="u-59.31" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Tak jak ożywienie gospodarcze niesie w sobie zarodki depresji i kryzysu przez absorbcję wolnych kapitałów i stwarzanie ciasnoty na rynku pieniężnym, przez zwyżkowe kształtowanie się wskaźników cen przy rozroście konsumpcji, przez wzmożone inwestycje, powodujące pogarszanie się bilansu handlowego, a w niektórych państwach i bilansu płatniczego, tak odwrotnie depresja gospodarcza wytwarza czynniki, które prowadzą ponownie do uzdrowienia życia gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-59.32" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Szybkość i stopień opanowywania zjawisk kryzysu zależą od nagromadzonych rezerw materialnych i od struktury gospodarstwa społecznego. Rezerw płynnych przez długi jeszcze okres nie będziemy w stanie w Polsce gromadzić w szerszym zakresie, gdyż nasze potrzeby inwestycyjne są olbrzymie. Odzyskaliśmy państwo niezagospodarowane w przeszłości i zniszczone niebywale w okresie wojny i bezpośrednio po niej. Oszczędności pieniężne również tylko stopniowo, powoli mogą się dźwigać. Natomiast oszczędności ulokowane w kapitale zakładowym społeczeństwa wzrastają szybko. Polska odbudowuje się i usprawnia własne warsztaty pracy. Proces ten odbywał się i w ciągu r. 1929. Bilans tego usprawnienia dokonanego przeważnie własnym wysiłkiem w ciągu pierwszego dziesięciolecia był przedstawiony wszechstronnie na Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu.</u>
          <u xml:id="u-59.33" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Tym samym celom wyrąbania nowych dróg, nowych możliwości pracy, produkcji i ekspansji życia gospodarczego Polski służy i budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Po za niezbędnym i skromnym wydatkiem na administrację, pracującą z każdym rokiem lepiej, dokładniej, sumienniej i z większem zrozumieniem postulatów istotnych całego gospodarstwa społecznego, natomiast nie oddaną służbie poszczególnych interesów osób i grup, cały prawie budżet jest lokatą — może nawet uciążliwą w chwili bieżącej — na rzecz pomyślnego i szerokiego rozwoju gospodarstwa polskiego w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-59.34" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Rozbudowa Gdyni — wykazującej się dotychczas tak pozytywnemi rezultatami — rozbudowa zaczątków własnej floty handlowej, stwarzającej podstawy również dla działalności prywatnej, wykończenie wielkiej fabryki związków azotowych w Tarnowie, która po pierwszym trudnym i ciężkim okresie da olbrzymie wartości krajowi, importującemu już w r. 1929 z zagranicy znacznie więcej nawozów azotowych, niż wynosi maksymalna zdolność produkcyjna tej nowej fabryki, a wreszcie budowa szkoły morskiej w Gdyni, rozbudowa prac geologicznych, zmierzających przedewszystkiem do ustalenia rozporządzalnych w Polsce zapasów soli potasowych, fosforytów i ropy naftowej, uczynienie zdrowego i prosperującego warsztatu pracy z kopalni węglą. w Brzeszczach, oraz współdziałanie w zakresie pogłębienia problematów produkcji i zbytu przez pracę Instytutu Badania Koniunktur i Cen i Instytutu Eksportowego — to właśnie główne zadania, które spełnia omawiany obecnie budżet.</u>
          <u xml:id="u-59.35" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">Analiza szeregu zagadnień państwowych wskazuje, że niezależnie od takich czy innych uchybień, niedokładności czy błędów naszych, nieuniknionych nawet w państwach o wyrobionej i doskonałej administracji — opłaca się państwu dziś i jeszcze bardziej zrentuje się w przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-59.36" who="#MinisterPrzemysłuiHandlupKwiatkowski">To też upraszam Wysoki Sejm o uchwalenie budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu w przedłożeniu rządowem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-60">
          <u xml:id="u-60.0" who="#WicemarszałekDąbski">Głos ma p. Stanisław Zalewski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-61">
          <u xml:id="u-61.0" who="#PStZalewski">Wysoka Izbo! Obrady, które toczą się w tej Izbie w kwestiach gospodarczych, nacechowane są troską i niepokojem. Jest to wywołane przez głęboki kryzys gospodarczy, który w tej chwili przeżywamy. Wydaje nam się, że pod tym względem powinna zapanować całkowita jasność i że sytuacja powinna być nazwana tak, jak na to zasługuje: bardzo złą. Uważam, że nie jest rzeczą pożądaną dążyć do zaciemnienia tego położenia. do pozostawienia pewnych punktów niejasnych, lub nie dość wyjaśnionych. W szczególności wydaje się nam, że piękna terminologia kwasi naukowa, którą od czasu do czasu raczą nas różne Instytuty specjalne lub też urzędy — nie wprowadza elementu jasności, że przeciwnie, wpływa ona na zaciemnienie prawdziwego pojęcia o tem, co się pod względem gospodarczym w kraju dzieje.</u>
          <u xml:id="u-61.1" who="#PStZalewski">Nie wiem, kto wprowadził u nas do terminologii codziennej pojęcie „recesji”, ale w każdym razie pojęcie to niczego nie wyjaśnia, nic nam nie mówi, i jeżeli miał rację Talleyrand twierdząc, że słowa służą do ukrycia myśli, to niewątpliwie, to słowo znakomicie się do tego celu nadaje. Nie mniej wielkie zasługi pod tym względem ma instytut, przeznaczony do badania cen i koniunktur. Instytut wydaje komunikaty, w których ciemność myśli współzawodniczy z niejasnością formy. Nie wiem, dla kogo one są przeznaczone? Jeżeli dla wtajemniczonych, to wydają mi się zbędne; jeżeli zaś dla szerszych warstw biorących udział w życiu gospodarczem, to dla nich mogą być tylko szkodliwe, gdyż nic nie mówią niczego nie wyjaśniają, wprowadzając tylko kwasi naukową terminologię do zagadnień jasnych i prostych.</u>
          <u xml:id="u-61.2" who="#PStZalewski">Jestem pełen najgłębszego szacunku dla wiedzy, do której, niestety, nigdy nie miałem dostępu przynajmniej w tych granicach, w jakichbym pragnął, ale wydaje mi się, że prawdziwa wiedza jest jasna i przed nią chylę czoło, tam zaś, gdzie wiedza służy do zaciemnienia pojęć, stanowczo nie zasługuje na tę zaszczytną nazwę.</u>
          <u xml:id="u-61.3" who="#PStZalewski">W czasie tego kryzysu gospodarczego, a nawet już poprzednio, spotkaliśmy się w tej Wysokiej Izbie i w jej Komisji Budżetowej z kilku wystąpieniami przedstawicieli lewej strony tej Izby. Wystąpienia te zresztą popierał referent budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu i słyszeliśmy kilkakrotnie poglądy jednego z najwybitniejszych ekonomistów lewicy p. Diamanda.</u>
          <u xml:id="u-61.4" who="#PStZalewski">Teza jego polega na tem, że jedynem lekarstwem na przezwyciężenie kryzysu jest podwyższenie zarobku robotników i że z chwilą, kiedy zarobki robotnika zwiększą się poważnie, rozszerzy się rynek zbytu i kryzys minie, gdyż wytwórczość znajdzie zbyt na rynku wewnętrznym. Słowem, powstaje zagadnienie rozszerzenia i pogłębienia rynku wewnętrznego przez podwyższenie zarobków robotniczych.</u>
          <u xml:id="u-61.5" who="#PStZalewski">Jesteśmy w zasadzie tego samego zdania. Uważamy kwestię podwyższenia zarobków robotniczych za jedną z rzeczy podstawowych, za jeden z najważniejszych problemów gospodarczych, jakie w Polsce istnieją. Po tej drodze szły zresztą wszystkie narody i wszystkie państwa, które odgrywają pierwszorzędną rolę w życiu gospodarczem świata. I my oczywiście też po tej drodze iść musimy. Tylko nie chciałbym, żeby pozostało w tej Wysokiej Izbie wrażenie, że zgadzamy się na to, iż jest to środek jedyny, najważniejszy i wystarczający do załatwienia sprawy kryzysu. Sądzimy, że jest to jeden tylko z problematów, które się nasuwają, że oprócz tego istnieje wiele innych zagadnień i że sprawa podwyższenia płac robotniczych nie może być rozpatrywana w oderwaniu od nich, ale musi z niemi być bardzo ściśle złączona.</u>
          <u xml:id="u-61.6" who="#PStZalewski">Przedewszystkiem musimy dojść do ustalenia, że każdy produkt wytwarzany, tak samo w Polsce, jak i na całym świecie, ma pewną wartość sprzedażną i że w tej wartości sprzedażnej muszą się zmieścić wszystkie elementy, a między innemi i płace robotnicze. Wskutek tego im korzystniejsza będzie sytuacja ogólna dla zbycia naszej produkcji, tem więcej pozostanie miejsca dla płac robotniczych w tej ogólnej wartości sprzedażnej. Jeżeli zatem chodzi o skuteczne podwyższenie płac robotniczych, to nie można go rozumieć jako podwyższenie arytmetyczne, jako mechaniczne dodanie pewnej sumy do jego wynagrodzenia, bo z tego nic praktycznego nie wyniknie. Podwyżka cen i zdolności konsumcyjnej robotnika same przez się, nie pomagają. Dopiero gdy łącznie z tem przyjdzie techniczne udoskonalenie produkcji, a jej cena sprzedażna nie podniesie się pomimo podniesienia zarobków robotniczych, wówczas dopiero podwyżka może być dla robotników skuteczna.</u>
          <u xml:id="u-61.7" who="#PStZalewski">Musimy uwzględnić zupełnie specjalną sytuację bogactw naturalnych Rzeczypospolitej. Bogactwa te są bardzo duże. Pod tym względem zgadzam się najzupełniej z p. referentem i myślę, że w Polsce raczej zbyt pesymistycznie niż optymistycznie oceniają wszyscy te bogactwa. Ale przypuszczam, że ze swej strony p. referent zgodzi się ze mną, iż te bogactwa są sytuowane niekorzystnie: Węgiel daleko od morza, a nawet daleko od wszelkich dróg morskich, w przeciwieństwie do węgla angielskiego, gdzie nieledwie z kopalni węgiel idzie na statki. Nafta sytuowana jest bardzo źle, w małych i trudnych do wydobycia ilościach. Nasze bogactwa naturalnie mają mniej warunków w sensie gospodarczym, aniżeli bogactwa naturalne tych krajów, z któremi konkurujemy, i to musimy wziąć pod uwagę.</u>
          <u xml:id="u-61.8" who="#PStZalewski">Jeżeli chodzi o to, ażeby powiększyć zdolność konsumcyjną naszego rynku wewnętrznego, to poza zagadnieniem nadzwyczajnej wagi, jakim jest podwyższenie zarobków robotniczych, musi być wzięta też pod uwagę ta wartość, jaka robotnikowi pozostaje w ręku, wartość realna jego zarobku. Chodzi o to, ażeby on dostał w realnych wartościach jak najwięcej. I pod tym względem istnieją, jak sądzimy, pewne rzeczy, które można byłoby już obecnie robić, na które należy zwrócić uwagę i które mogłyby być już obecnie starannie studiowane i może załatwione.</u>
          <u xml:id="u-61.9" who="#PStZalewski">Poważną pozycję zarówno w kosztach produkcji, jak i zarobków robotniczych, jest pozycja opieki społecznej. Chodzi o to, ażeby robotnik dostał jak największą część tej opieki społecznej w sensie bezwzględnej jej wartości, czyli, ażeby na pośrednictwo, na manipulacje i koszty odchodziło jak najmniej. Nie chcę wchodzić w szczegóły tego zagadnienia. Są one przedmiotem badania specjalnej podkomisji, ale jeżeli prawdą jest, że w warszawskiej Kasie Chorych przeciętna porada lekarska trwa 8 minut, podczas kiedy manipulacje urzędnicze, związane z tą poradą, trwają 40 minut, to należy przyznać, że robotnik w proporcji do swoich znacznych wkładek otrzymuje mniejszą wartość, niżby mu się należało, i że pod tym względem poprawa jest możliwa.</u>
          <u xml:id="u-61.10" who="#komentarz">(P. Kaczanowski: Ale to nie ma bezpośredniego związku z budżetem.)</u>
          <u xml:id="u-61.11" who="#PStZalewski">Jeżeli chodzi o rzeczy bardziej bezpośrednie, to na pierwszy plan wysuwa się zagadnienie kapitału obrotowego w produkcji. Jesteśmy w tej sytuacji, że kapitał obrotowy kosztuje nas kilkanaście procent rocznie w najpomyślniejszym wypadku. W praktyce, w mniej pomyślnym wypadku, jest to kwest ja kilkudziesięciu procent rocznie. Jest to oczywiście olbrzymi ciężar, który całą produkcję nadzwyczajnie utrudnia. I ten ciężar bezpośrednio deprecjonuje wartość zarobków robotniczych. On je wprost arytmetycznie zmniejsza. Dlatego też wydaje nam się, że pod tym względem powinne być uczynione wszelkie możliwe wysiłki, aby kapitału obrotowego naszej produkcji przysporzyć. W każdym zaś razie możemy spodziewać się od Ministerstwa Przemysłu i Handlu, że choć ono nie jest w stanie kapitał ten pomnożyć i powiększyć, jednak nie będzie podejmowało nic takiego, aby kapitał ten zmniejszyć jeszcze i zredukować.</u>
          <u xml:id="u-61.12" who="#PStZalewski">Jest to rzeczą zupełnie szczególną i godną zastanowienia, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu tak bardzo niechętnie wchodzi na drogę, do której pragnęlibyśmy je zachęcić, że tak bardzo niechętnie interesuje się rzeczami, któremi pragnęlibyśmy je zainteresować. Pozwolę sobie tu poruszyć może pewien szczegół, ale nie pozbawiony zasadniczego znaczenia. Mam na myśli opiekę nad rzemiosłem. Zarówno szerokie warstwy opinii, jak prasa, jak ta Wysoka Izba, zarówno w swoich komisjach, jak i na plenum, zachęcały niejednokrotnie Ministerstwo Przemysłu i Handlu do zaopiekowania się rzemiosłem. Muszę stwierdzić z ubolewaniem, iż zainteresowani twierdzą, iż najsubtelniejsza analiza chemiczna nie jest w stanie wykryć nawet cienia zainteresowania zagadnieniami rzemiosła w Ministerstwie Przemysłu i Handlu, Prawda, był jeden wyjątek. Przedstawiciele rzemiosł zostali zaproszeni przez osobę wysoko postawioną na uroczystość natury towarzysko-politycznej.</u>
          <u xml:id="u-61.13" who="#PStZalewski">Tam wygłoszono do nich szereg przemówień wzniosłych i niejednokrotnie wzruszających. Piersi ich ozdobiono orderami za najróżniejsze zasługi, poczem pożegnano się z niemi. I wszyscy, kiedy nastrój świąteczny przeszedł, zaczęli się zastanawiać, jaki był właściwie praktyczny cel tego wszystkiego, i jaki był praktyczny skutek. Trudno było nie podzielić tego przekonania, że chodziło wyłącznie i jedynie o demonstrację polityczną.</u>
          <u xml:id="u-61.14" who="#PStZalewski">Natomiast tam, gdzie najróżniejsze czynniki, i prasa i opinią namawia Ministerstwo Przemysłu i Handlu do zaniechania jakiejś czynności, Ministerstwo okazuje niezwykłą dalszą aktywność i tendencję do wielkiej twórczości. Mówię to w związku z zagadnieniem „wydrenowywania” kapitałów obrotowych, pozbawienia naszej wytwórczości kapitałów obrotowych. Mam na myśli zwłaszcza działalność inwestycyjną Ministerstwa Przemysłu i Handlu, której żadna perswazja i tłumaczenia nie są w stanie powstrzymać. Ministerstwo Przemysłu i Handlu niepohamowanie inwestuje kapitał, zmniejszając jego obrót, W ten sposób ministerstwo przyczynia się do naruszenia równowagi, która istnieć musi w gospodarstwie, i której brak jest jedną z przyczyn obecnego kryzysu.</u>
          <u xml:id="u-61.15" who="#PStZalewski">Nie mam zamiaru kwestjonować w zasadzie potrzeby powstania wielkiej fabryki przetworów azotowych w Mościcach. Ta fabryka, być może, dla naszego rolnictwa w przyszłości okaże się nadzwyczaj potrzebną, ale to nie zmienia faktu, że w r. 1929 na rzecz tej fabryki wycofano naogół z obiegu i zainwestowano blisko 100 milionów zł, że ta fabryka i nadal nie jeszcze jest ukończona, i że trzeba będzie ją udotować kapitałem obrotowym, który, lekko licząc, będzie musiał wynosić około 20% kapitału zakładowego, że w ten sposób przedsiębiorstwo to będzie się finansowało kwotą 120 milionów złotych, Powstaje szczególna i paradoksalna sytuacja, a mianowicie, że w chwili, kiedy rolnictwo odczuwa olbrzymi brak kapitału, kiedy zakupy rolnictwa w dziedzinie nawozów sztucznych będą zmniejszone do minimum, powstaje kosztem społeczeństwa olbrzymia fabryka nawozów sztucznych, która będzie związki azotowe produkowała.</u>
          <u xml:id="u-61.16" who="#PStZalewski">Ja nie wchodzę w to, czy pozatem jakieś inne względy, o których się mówi, mogły skłonić inicjatorów do wybudowania tej wytwórni, i nie wchodzę w to, jaki będzie jej los w przyszłości. W tej chwili jednak, można już ocenić błąd popełniony z punktu widzenia gospodarczego. Brak rynku wewnętrznego powoduje, że musimy eksportować przedewszystkiem nasze surowce, i to po cenach bardzo niekorzystnych. Pod tym względem wywody referenta są całkowicie przekonywające. Eksport ten jest, z punktu widzenia ogólnego, niekorzystny, musimy go traktować jako konieczność.</u>
          <u xml:id="u-61.17" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-61.18" who="#PStZalewski">Jest on niekorzystny, nie tylko z tych względów, jakie wskazał referent, nie tylko cena sprzedażna towarów wywożonych jest za mała, nie tylko dopłacać musimy do taryfy kolejowej, ale dostarczamy jednocześnie konkurentom surowców po niesłychanie niskich cenach i być może, że wytworzy się taka sytuacja, że towar wyprodukowany przy pomocy naszych surowców wróci do nas i będzie nam robił konkurencję, To jest możliwe i z tego punktu widzenia musimy sobie powiedzieć, że to jest zjawisko przejściowe i że z tej drogi trzeba będzie w miarę sił i możności wycofać się.</u>
          <u xml:id="u-61.19" who="#PStZalewski">W każdym razie ta droga obecnie może już doznawać pewnych korektyw. Mam na myśli porozumienia międzynarodowe. Nie handlowe traktaty bilateralne między Polską a innemi krajami. Mam na myśli porozumienia międzynarodowe eksporterów i producentów, wogóle ten wielki ruch światowych porozumień gospodarczych, w którym możemy w szerokiej mierze uczestniczyć.</u>
          <u xml:id="u-61.20" who="#PStZalewski">Jesteśmy w niektórych dziedzinach bardzo potężnymi producentami, potężnymi eksporterami i należy iść dalej po tej drodze, która zarysowała się przy porozumieniu węglowem, przy zaczątkach porozumienia cukrowego, słowem w tej dziedzinie, w której już pewne rzeczy zostały zrobione. To jest pewien sposób ażeby wprowadzić natychmiastową korektywę do trudnej sytuacji naszego eksportu surowców, uzyskując lepsze warunki zbytu, lepsze ceny.</u>
          <u xml:id="u-61.21" who="#PStZalewski">Nie Chciałbym jednak przez to powiedzieć, że weszliśmy w tym względzie na dobrą drogę, jeżeli chodzi o porozumienie co do eksportu zboża, o prowizoryczne porozumienie z Niemcami, które zostało obecnie dokonane i które objęło tylko najbliższe tygodnie. Oczywiście nic one narazie nie przesądza i mogło być wywołane koniecznością chwili. Ale gdybyśmy to ustalili i weszli na drogę, która uczyniłaby z Niemców stałych sprzedawców naszego zboża, to nie unikniemy konsekwencji i będziemy musieli dojść do tego, że Niemcy staną się monopolistą w dziedzinie zbytu naszych płodów rolnych. Zostalibyśmy wówczas odcięci od rynku swobodnego zbytu i w ten sposób znaleźlibyśmy się całkowicie w zależności od niemieckiego pośrednictwa. Jest mowa o tem, że możliwości takie, czy też tendencje istnieją. Mam nadzieję, że ta pogłoska okaże się nieścisłą i nieodpowiadającą żadnej, ani urojonej, ani rzeczywistej rzeczywistości i że do stałego porozumienia, któreby oddało w ręce niemieckich eksporterów kwestię eksportu naszego zboża nie dojdzie. Drugą taką korektywą, którą mam na myśli, są traktaty handlowe, bezpośrednio zawierane. Stoimy w przededniu zawarcia traktatu handlowego z Niemcami. My doskonale rozumiemy, że jeżeli do tego rodzaju traktatu ma dojść, jeżeli się on przygotowuje, jeżeli w normalnym rozwoju wypadków pewne porozumienia są konieczne i nieuniknione, to są konieczne i nieuniknione pewne ofiary z jednej, jak i z drugiej strony.</u>
          <u xml:id="u-61.22" who="#PStZalewski">Oczywiście wykluczam całkowicie ofiary politycznej natury. O tych nie mówię. Dyskusja nasza ma charakter wyłącznie gospodarczy. Ale muszę tutaj zastrzec się przeciw oświadczeniu jednego z posłów przy dyskusji nad sprawami zagranicznemi. Powiedział, że jeżeli Rząd zrobi ofiarę z przedsiębiorstw, które stoją na glinianych nogach, to żadnej szkody dla Polski nie będzie. Muszę na to odpowiedzieć, że taki uproszczony pogląd jest tylko dowodem niezmiernie słabego opanowania zagadnień gospodarczych, a w szczególności zagadnienia wytwórczości. Czy przedsiębiorstwo stoi na żelaznych, czy glinianych nogach, jest to tylko rezultatem ogólnych warunków jego produkcji. Wskutek traktatu, któryby szkodził pewnym dziedzinom wytwórczości przedsiębiorstwa, stojące na nogach żelaznych, znalazłyby się na nogach glinianych i odwrotnie — przedsiębiorstwa, które stały na glinianych nogach, — mogłyby dostać żelazo-betonowe podstawy. Wobec tego nie mogę się zgodzić z tym poglądem, ażeby było rzeczą obojętną, czy i jakie dziedziny życia gospodarczego stracą swój byt, gdy zdolność ich rozwoju byłaby przez traktat zniweczona.</u>
          <u xml:id="u-61.23" who="#PStZalewski">W każdym razie, kończąc muszę oświadczyć, że jedna ofiara w naszych warunkach nie mogłaby być nigdy dokonana, to jest ofiara w dziedzinie zagadnienia morskiego. Nie po to zdobywaliśmy do morza dostęp, nie po to z takim trudem gruntowaliśmy się nad morzem, aby tam dopuścić Niemców do współgospodarzenia z nami. Wyszliśmy z założenia, że morze jest nam niezbędne, aby być właśnie od Niemców całkowicie niezależnymi, i w żadnym wypadku opinia polska nie mogłaby zrozumieć, że gdyby traktat handlowy w jakiejkolwiek formie mógł Niemców nad polskie morze dopuścić.</u>
          <u xml:id="u-61.24" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-62">
          <u xml:id="u-62.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Szydłowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-63">
          <u xml:id="u-63.0" who="#PSzydłowski">Wysoki Sejmie! Dysponuję 7 minutami i proszę zgóry o pożyczenie mnie dalszych 3 minut, by nie przekroczyć 10-minutowego kontyngentu. Będę poruszał tylko fragmentarycznie niektóre problemy już omawiane, a zwłaszcza te, co do których zapatrywania moje różnią się cokolwiek od przedmówców.</u>
          <u xml:id="u-63.1" who="#PSzydłowski">Zacznę od kryzysu rolniczego, gdyż problem ten wysunął się w dyskusji na pierwszy plan. Wszyscy mówcy zgodnie stwierdzili, że kryzys ten jest wynikiem braku równowagi między podażą a popytem w produkcji zbożowej. Przyczyniła się do niego nie tylko zła koniunktura zbożowa świata, ale i błędy naszej polityki rolnej, błędy popełniane przez wszystkie rządy dotychczasowe, łącznie z obecnym, mam jednak nadzieję, że nareszcie wskutek tego kryzysu nasza polityka rolna wejdzie na właściwe tory.</u>
          <u xml:id="u-63.2" who="#PSzydłowski">Rolnictwo musi sobie uświadomić, że reorganizacja produkcji rolnej połączona z standaryzacją produktu jest koniecznością, a dla równowagi między podażą a popytem w chwilach nadprodukcji koniecznym jest eksport. Samowystarczalność żywnościowa musi się naleźć w programie rolnym Polski. W danym momencie jest koniecznem zasilenie organizmu rolniczego bardzo poważnemi funduszami, obliczam je na minimum 300 milionów złotych, a to dla obniżenia drożyzny kredytów rolniczych i jako tani kapitał obrotowy. Ponadto trzeba przedsięwziąć bardzo energiczne starania, by nie dopuścić do kryzysu hodowlanego. Ten kryzys odbiłby się bardzo poważnie na drobnym rolniku i tembardziej pogłębiłby kryzys przemysłowy.</u>
          <u xml:id="u-63.3" who="#PSzydłowski">Wspomniano w dyskusji o poważnej różnicy między wskaźnikiem cen artykułów przemysłowych a wskaźnikiem cen artykułów rolnych. Wskazywano na konieczność obniżenia cen artykułów przemysłowych. Muszę zwrócić uwagę, że różnica ta nastąpiła nie tylko u nas, ale i na całym świecie po wojnie, a wynikła jako następstwo zwiększenia kosztów produkcji artykułów przemysłowych, wywołane zwiększeniem kosztów nabycia surowców, robocizny, obciążeń na rzecz państwa, drożyzny pieniądza, obciążeń socjalnych i t. d. U nas ceny artykułów przemysłowych reguluje w dużej mierze rząd, zwłaszcza ceny węgla, żelaza, cukru i nafty. Dzieje się to po dokładnem przeprowadzeniu badań przez Instytut Badania Koniunktur i Cen, instytut państwowy. Obniżenie cen artykułów przemysłowych zależy również w dużej mierze od zwiększenia konsumcji wewnętrznej oraz od korzystnego powiększenia eksportu, Zwrócono również uwagę w tej Izbie na protekcjonizm, jakim cieszy się przemysł w Polsce, a jakim nie jest otoczone rolnictwo. Ten protekcjonizm ma jednak swoje polskie powody. Jak Panom wiadomo w obecnej chwili na międzynarodowym warsztacie znajduje się problem rozejmu celnego, idea bardzo piękna, ale spójrzmy, jak wyglądają przygotowania do realizacji tej idei. Obserwujemy od momentu rozpoczęcia dyskusji nad rozejmem celnym, wyścig w zbrojeniach celnych, Stał się on dzisiaj programem Ameryki, staje się programem Anglii, chcącej stworzyć z imperium angielskiego łącznie z kolon ja mi jeden obszar celny i odgrodzić się od reszty świata. Niemcy wprowadziły zwyżkę prawie wszystkich stawek celnych, odnoszących się zwłaszcza do rolnictwa, i teraz spokojnie mogą rozpoczynać dyskusje o rozejmie celnym. Nie możemy więc i my w obecnym momencie, przed ukończeniem reformy naszej taryfy celnej, posiadającej bardzo dużo błędów, a zwłaszcza przed wprowadzeniem ochrony celnej dla rolnictwa, mówić realnie o rozejmie celnym. Jak długo Polska ma z jednej strony sąsiada mówiącego głośno o rewizji naszych granic, a z drugiej strony Sowiety, tak długo musi w swej polityce gospodarczej stosować nieraz środki, którychby nie stosowała, gdyby stosunki z sąsiadami były normalne i uregulowane. To jest nieraz powodem tego protekcjonizmu, Jak długo również inicjatorowie rozejmu nie dojdą do przekonania, że muszą równorzędnie stawiać problemy przemysłowe jak i problemy rolne, tak długo krajom o strukturze przemysłowo-rolnej będzie trudno rozejm ten podpisać.</u>
          <u xml:id="u-63.4" who="#PSzydłowski">W referacie p. referenta budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu poruszony został problem spożycia artykułów przemysłowych łącznie z cenami eksportowemi tych artykułów. Muszę zaznaczyć, że nasza konsumcja wewnętrzna stale rośnie. Jest to w pewnej mierze i zasługą działalności propagandowej organizacji gospodarczych. Wzrost konsumcji wykazuje węgiel, żelazo, cukier, nafta i t. d. Eksport jest dla nas koniecznością, nie tylko dla utrzymania równowagi bilansu handlowego, ale w dużej mierze ze względu na utrzymanie, o ile możliwie, w pełnym ruchu warsztatów przemysłowych, zwłaszcza w okresach złej koniunktury, udowadnia to najlepiej dzisiejsza sytuacja przemysłu węglowego, który w styczniu osiągnął rekord w wywozie przez Gdańsk i Gdynię, przekroczywszy ilość 800.000 tonn. Obniżenie eksportu nie tylko, nie obniżyło w danej chwili poziomu cen krajowych, ale raczej spowodowałoby ich wzrost przez podwyższenie kosztów ogólnych, tembardziej zaś przyczyniłoby się bardzo znacznie do wzrostu bezrobocia.</u>
          <u xml:id="u-63.5" who="#PSzydłowski">W referacie p. posła Kaczanowskiego zaszła mała pomyłka, a powstała wskutek pominięcia przy oznaczaniu ceny węgla eksportowego cen, jakie się osiąga przy eksporcie przez granice lądowe, Ł j. przy t. zw. eksporcie korzystnym. Mówiąc o eksporcie, chcę podnieść jednomyślność, jaka była w tej Wysokiej Izbie odnośnie do konieczności przyśpieszenia budowy kolei Śląsk — polskie morze i bardzo popieram projekt p. prof. Krzyżanowskiego, wskazujący pewne możliwości mobilizacji funduszów na ten cel. Przy tej sposobności chcę nadmienić, że zdaniem moim trzeba się będzie wkrótce dokładnie nad tem zastanowić, czy nie należałoby z naszego portu w Gdyni stworzyć odrębnej jednostki prawnej, dla przyśpieszenia rozbudowy i zaangażowania w tym celu kapitałów zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-63.6" who="#PSzydłowski">Poświęcę kilka słów traktatowi handlowemu z Niemcami: nawiązanie normalnych stosunków handlowych z państwem niemieckiem jest dla nas wskazane. Porozumienie handlowe musi jednak nastąpić na podstawie równorzędnych korzyści i strat dla obu stron. Dwa główne dla nas problemy węglowy i hodowlany muszą znaleźć pełne i należyte uwzględnienie.</u>
          <u xml:id="u-63.7" who="#PSzydłowski">W dyskusji poruszony był problem płac z wskazaniem, że znaczne ich podniesienie przyczynić się może do wzrostu konsumcji. Zasadniczo i ja jestem tego zdania, muszę jednak zwrócić uwagę, że płace są współczynnikiem nie tylko konsumcji, ale także i kosztów produkcji i w oderwaniu od problemu kosztów produkcji, jak również i rentowności przedsiębiorstwa, nie można przeprowadzić ich regulacji.</u>
          <u xml:id="u-63.8" who="#PSzydłowski">Mojem zdaniem musimy dbać przedewszystkiem o rozwój produkcji, a konsumcja dźwigać się będzie automatycznie. Musi być zachowana równowaga między produkcją a konsumcją, wszelkie zwichnięcie równowagi wywołuje kryzys. Płace w Polsce doznają stale poprawy, a muszę stwierdzić, że płace w przemyśle węglowym osiągnęły poziom płac belgijskich, czechosłowackich i francuskich.</u>
          <u xml:id="u-63.9" who="#PSzydłowski">Wspomnę w kilku słowach o kartelach. P. poseł Diamand powoływał się na dwóch uczonych niemieckich. Pozwolę sobie przytoczyć podział karteli zastosowany przez profesora niemieckiego Liefmana, dzieli on kartele na te, które są dziećmi biedy i potrzeby, oraz na te, które są dziećmi wyzysku. U nas można mówić raczej o tej pierwszej kategorii, ograniczają się one narazie do organizacji produkcji i sprzedaży.</u>
          <u xml:id="u-63.10" who="#PSzydłowski">Na zakończenie powołam się na przemówienie pana Ministra Przemysłu i Handlu, w którym wskazał szereg środków zaradczych dla poprawienia dzisiejszej sytuacji gospodarczej. Podkreślę głównie dwa, a mianowicie budowę linii kolejowej Śląsk — Gdynia, oraz akcję budowlaną.</u>
          <u xml:id="u-63.11" who="#PSzydłowski">Niewątpliwie przeżywamy obecnie chwilę, w której musimy zanalizować jeszcze głębiej naszą dzisiejszą sytuację gospodarczą i przyczyny powodujące kryzys.</u>
          <u xml:id="u-63.12" who="#PSzydłowski">Przy wzrastających płacach, przy wzrastających ciężarach na rzecz Państwa, wzrastającej drożyźnie pieniądza, a spadającej dochodowości przedsiębiorstw, przychodzi ten moment, w którym producent, tak przemysłowy jak i rolny, zaczyna się zastanawiać nad celowością rozszerzania produkcji. Wszyscy stwierdzamy, że jest pewna dysproporcja pomiędzy wskaźnikiem rentowności warsztatów przemysłowych i rolnych, a wzrostem wskaźnika ogólnych kosztów produkcji, wywołanych świadczeniami na rzecz Państwa. Rentowność warsztatów pracy i możność wytwarzania własnego kapitału są konieczne dla ożywienia naszego gospodarstwa narodowego. W Polsce nastąpiła bardzo poważna dysproporcja pomiędzy rentownością zakładów, tak przemysłowych, jak i rolnych, a świadczeniami na rzecz Państwa, kosztami ogólnemi, które są wywołane świadczeniami na rzecz Państwa. Musimy w najbliższym czasie nad tem się zastanowić, aby przywrócić rentowność naszych zakładów przemysłowych i odbudować nasz kapitał w tych zakładach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-64">
          <u xml:id="u-64.0" who="#Marszałek">Głos ma poseł Eisenstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-65">
          <u xml:id="u-65.0" who="#PEisenstein">Wysoka Izbo! Jest niestety już tragedią, że sprawy najważniejsze, bo sprawy resortu gospodarczego, są po macoszemu w Polsce traktowane, jak my to tutaj obserwujemy. Najliczniejszy klub jak B. B. nawet nie jest na sali, i zdaje się, że nie interesują go sprawy gospodarcze a zajmują go najbardziej dziedziny polityczne, a sprawy gospodarcze, które dziś wymagają omówienia i załatwienia, na które czekają miliony obywateli, niestety o tak spóźnionej porze w takim galopie są tutaj załatwiane.</u>
          <u xml:id="u-65.1" who="#PEisenstein">Ciekawy spór toczył się dziś między p. ks. Czetwertyńskim a p. Ministrem Czerwińskim, Książę Czetwertyński zarzucił p. Ministrowi Czerwińskiemu że on jest protestantem. A ja śmiem twierdzić, że prawie większość obywateli są protestanci, bo wszystkie ich weksle idą do protestu. Niema się więc o co sprzeczać i Pan Minister pewnie także jest w tem dobrem towarzystwie.</u>
          <u xml:id="u-65.2" who="#komentarz">(Minister Skarbu Matuszewski: Jeszcze nie.)</u>
          <u xml:id="u-65.3" who="#PEisenstein">Żałuję serdecznie, bo może wtedy kwestia podatków inaczejby wyglądała.</u>
          <u xml:id="u-65.4" who="#PEisenstein">Ale, proszę Panów, omawiając budżet Ministerstwa Przemysłu i Handlu, mam wrażenie, że należałoby także zmieniać i firmę ministerstwa, że powinna być tylko pozostawiona litera „i”, bo przemysł zamarł, a handel i rzemiosło diabli wzięli, tak, że pozostała tylko litera „i”.</u>
          <u xml:id="u-65.5" who="#PEisenstein">Proszę Panów, omawiając resort Ministerstwa Przemysłu i Handlu, nie mogę się wstrzymać od zrobienia zarzutu Panu Ministrowi Przemysłu i Handlu, że swój resort traktuje poniekąd jednostronnie, że jak z jednej strony poświęcił całą swoją energię rozbudowie Gdyni i Moście, tak z drugiej strony — poza ciężkim przemysłem — cały handel i rzemiosło zostawił bez opieki. Bezwzględnie Gdynia ma dla Państwa olbrzymie znaczenie, jako port handlowy. Nie da się zaprzeczyć, że nawozy sztuczne mają dla naszego rolnictwa doniosłą wartość, ale gdyby część tej kwoty, jaką włożono w Gdynię, a ostatnio inwestowano w Mościce, więc gdyby prawie 100 milionów poświęcono na kredyty dla średniego i drobnego kupiectwa i rzemiosła, nie stalibyśmy dziś w obliczu tak strasznego położenia gospodarczego, wobec takiej fali protestów wekslowych i niewypłacalności starych, z generacji pochodzących firm Handlowych. Mościce dziś nie uratują rolnika, który nie ma środków finansowych na życie, a cóż dopiero na poczynienie zakupów nawozów sztucznych, a wskutek etatystycznej polityki zbożowej naszego Rządu nie opłaca się już rolnikowi obsianie pola, gdyż nie otrzymuje on nawet z powrotem włożonego wkładu pieniężnego, nie mówiąc już o wartości robocizny. Gdyby się budowę Moście odłożyło na jakichś 15 lat, Państwo nicby przez to nie straciło; zresztą uważam to za niedopuszczalne, by za pieniądze, z podatków płynące, można było robić tak kosztowne inwestycje. Muszę tu podkreślić, że Gdynię zbudowano za pieniądze, płynące z podatków, które w lwiej części pokrywają żydzi, lecz gdy żydzi chcą w Gdyni osiąść, tamtejsze władze robią różne trudności i uniemożliwiają im pracę, a akcja bojkotowa hula, jak za najlepszych czasów panowania reakcji.</u>
          <u xml:id="u-65.6" who="#PEisenstein">Rozumiem sentyment p. Ministra dla tej części jego pracy, ale z tego nie wynika, żeby handel i rzemiosło pozostawały bez opieki, wydane na łup wielkiemu przemysłowi, zrzeszającemu się obecnie w kartele i syndykaty. P. Minister Przemysłu i Handlu jest optymistą. Optymizm to cenna rzecz, ale z optymizmu p. Ministra, a nawet z jego liczb wywozowych nie wynika, że się obywatelom w Polsce dobrze wiedzie; wręcz przeciwnie, mimo optymizmu p. Ministra jest źle, a nawet katastrofalnie źle. Wprawdzie jest pewna garstka ludzi, którym się świetnie powodzi, którzy chwalą sobie obecne czasy i linię gospodarczą Ministerstwa Przemysłu i Handlu. Jest to mała, lecz potężna wpływami garstka właścicieli skartelizowanych fabryk, dyrektorzy i prokurzyści, jakoteż członkowie rad nadzorczych tych instytucyj. Powstają również jak grzyby po deszczu monopolistyczne syndykaty, niszczące handel i rzemiosło i eksploatujące konsumentów. Za granicą także powstają kartele i syndykaty, ale tam, w przeciwieństwie do nas, robi się to w porozumieniu z kupiectwem, a nie przeciw niemu!</u>
          <u xml:id="u-65.7" who="#PEisenstein">Jak wygląda w praktyce stosunek karteli do zagadnień gospodarczych, to najlepiej ujawnia się na kartelu żelaznym. Kartel wielkich hut, na którego czele stoi b. minister przemysłu i handlu, prowadzi taką gospodarkę, jakby Polska była krajem przez nich podbitym, gdzie każdy środek uświęca cel. Niebywałe zyski, które ten kartel daje nie Państwu, lecz różnym dyrektorom i ich zastępcom, pobierającym królewskie płace i tantiemy, — wykazuje dobitnie szkodliwość karteli. Płaca takiego dyrektora lub jego zastępcy waha się od 5 do 15.000 fr. szw. miesięcznie prócz tantiem, gratyfikacyj, luksusowo urządzonych mieszkań, aut i służby. Sam syndykat, który do niedawna mieścił się w kilku skromnych pokojach, obecnie buduje w Katowicach pałac kosztem 8.000.000 zł. Zachodzi pytanie, że jeżeli dyrektorzy i prokurzyści tyle zarabiają, jakież dochody mają właściciele hut? Dochody te są o tyle charakterystyczne, że naczelne stanowiska w syndykacie żelaza zajmują b. ministrowie, względnie wysocy dygnitarze ministerialni, którzy chętnie dali się spensjonować za cenę takich synekur. Wielki przemysł też chętnie tych dygnitarzy przyjmuje, pomny, zdaje się, wzajemnych usług.</u>
          <u xml:id="u-65.8" who="#PEisenstein">Za to gospodarka ta fatalnie odbija się na życiu gospodarczem i na konsumencie. Kilkoma faktami pozwolę sobie rzecz zilustrować. Od czasu powstania syndykatu powstał t. zw. handel łańcuszkowy, a mianowicie: syndykat żelaza podzielił Państwo na rejony, w których kilku wybrańców losu otrzymuje towar, a ci, by stać przy żłobku, muszą się sowicie opłacać dyrektorom w formie kosztownych srebrnych zastaw stołowych, perskich dywanów i brylantów. Ci wybrańcy muszą zawsze mieć na składzie przepisaną ilość żelaza, blachy i t. d., który to towar musi być zapłacony w ciągu 14 dni. Najmniejsze niedotrzymanie warunków pociąga za sobą skreślenie z listy odbiorców. Hurtownicy I-ej klasy, którzy Otrzymują towar z hut, odstępują ten towar z odpowiednim zyskiem hurtownikom II -ej klasy, a następnie towar wędruje do kupca detalicznego, który jest zupełnie zdany na łaskę kredytową hurtownika, a w końcu nabywa towar konsument.</u>
          <u xml:id="u-65.9" who="#PEisenstein">Ciekawe są ceny, przez syndykat pobierane. Przed powstaniem syndykatu cena żelaza sztabowego wynosiła 19 zł. za 100 kg. — dziś 35 zł. Gwoździe bez względu na grubość przedtem 52 gr. za 1 klg., a obecnie 65 gr., za najlżejszy gatunek, przyczem następuje sukcesywna zwyżka od 8 do 30 złotych, stosownie do grubości, osobno zaś płaci się za opakowanie.</u>
          <u xml:id="u-65.10" who="#PEisenstein">Blacha pocynkowana przedtem kosztowała — 65 złotych, obecnie 125 złotych. Czarna blacha przedtem — 40 złotych, obecnie 90 złotych. Mamy w Polsce dwie fabryki, wyrabiające osie &gt;do wozów. Jest to artykuł, bez którego rolnik obejść się nie może. Osie te do niedawna kosztowały 1.10 zł, obecnie podwyższona została cena na 1.60 zł. a to dlatego, że jedna fabryka w Ustroniu, a druga, istniejąca w Królewskiej Hucie, zsyndykalizowały się. Tu muszę nadmienić, że na Węgrzech osie kosztują 72 gr., ale naszych patriotów przemysłowych chroni wysokie cło w wysokości jednego złotego, tak że się ceny wyrównywają, a różnica cła tonie w kieszeni przemysłowca.</u>
          <u xml:id="u-65.11" who="#PEisenstein">To też ze zdziwieniem czytamy w prasie, że przemysł żelazny czyni usiłowania w kierunku uzyskania dalszej zwyżki cen, a obawiam się, że Pan Minister Przemysłu i Handlu nie zechce odmówić swemu b. koledze przysługi. Jak biednym jest ten przemysł, niech świadczy fakt, że kiedy niedawno jeden z dyrektorów kartelu żelaznego na skutek kampanii prasowej, która wykazała szkodliwą jego działalność, musiał ustąpić, otrzymał jako odszkodowanie za utraconą posadę 40.000 dolarów.</u>
          <u xml:id="u-65.12" who="#PEisenstein">Wiele się u nas mówi i pisze o konieczności wszczęcia wzmożonego ruchu budowlanego. Zwołuje się ankiety, wygłasza odczyty, pisze się broszury, a zapoznaje się, że największą przeszkodą są wysokie ceny na artykuły budowlane. Jakże można budować skoro blacha, dźwigary, żelazo, gwoździe — słowem wszystko dzięki powstałym kartelom i ich zachłanności, poszło o przeszło 100% w górę, a dzieje się to pod przemożną opieką Ministerstwa Przemysłu i Handlu.</u>
          <u xml:id="u-65.13" who="#PEisenstein">Analogicznie daje się to zaobserwować przy nafcie. Płaca jednego dyrektora w syndykacie naftowym przerasta często pobory kilku naszych ministrów razem wziąwszy. Przy pomocy Ministerstwa Przemysłu i Handlu dławi się i zamyka małe rafinerie, wyrzuca się na bruk tysiące robotników i pracowników umysłowych, a ostatnio niszczy się kupiectwo, handlujące naftą przez zakładanie własnych biur sprzedaży, temsamem pozostawiając bez możności zarobkowania tych, którzy od dziesiątków lat na tej placówce gospodarczej czynni byli. Głównie dotyka to żydów.</u>
          <u xml:id="u-65.14" who="#PEisenstein">Byłoby to jeszcze zrozumiałe, gdyby przez tego rodzaju posunięcia nafta i benzyna, jakoteż ich przetwory staniały, tymczasem obserwujemy coś wręcz przeciwnego. Konsument płaci dziś za powyższe artykuły znacznie więcej, niż przed powstaniem syndykatu. Jedno się tylko uzyskało, powiększono kadry żydów, nie mających z czego żyć, a dotychczas uczciwie pracujących i Skarbowi Państwa przysparzających dochody. Zwiększono kadry słusznie rozżalonych na czynniki państwowe i odnosi się wrażenie, że czyni się wszystko, by elementy, dotychczas myślące państwowo, wepchnąć w szeregi destrukcyjne. Gdyby p. Minister zadał sobie trochę trudu i zbadał poczynania naszych karteli i syndykatów, toby się przekonał, jak walnie one się przyczyniają do naszej mizerii gospodarczej i szerzenia bezrobocia przez zamykanie niewygodnych fabryk i redukowanie pracowników.</u>
          <u xml:id="u-65.15" who="#PEisenstein">Mamy w kraju centralę papieru „Emkaes”, do której należą: Mirkowska Fabryka Papieru, Kluczewska Fabryka Papieru i Soczewska Fabryka Papieru. Ta centrala, świadoma swej potęgi, wykorzystuje z całą bezwzględnością koniunkturę wysokich ceł i dyktuje takie ceny i warunki i tak traktuje kupiectwo, że, choć mamy surowiec w kraju, a robocizna w Polsce jest znacznie tańsza, opłaci się sprowadzać towar z zagranicy.</u>
          <u xml:id="u-65.16" who="#PEisenstein">Formy obecnej standaryzacji są tego rodzaju, że zakrawają na prawdziwy skandal. Wystarczy, by jakiś „domorosły” referent w Ministerstwie skonstatował, że pewna gałąź naszej produkcji się wzmaga, natychmiast szuka się kogoś, kogo możnaby było uprzywilejować, i przeprowadza się standaryzację.</u>
          <u xml:id="u-65.17" who="#PEisenstein">Standaryzacja jaj doprowadziła do zmniejszenia wywozu o dwa miliony, a materialnie zniszczyła zupełnie dotychczasowych eksporterów.</u>
          <u xml:id="u-65.18" who="#PEisenstein">Syndykat eksportu bydła sprawił, że wprawdzie dyrektorom syndykatu dobrze się wiedzie, ale rolnik pozbywa się bydła za bezcen.</u>
          <u xml:id="u-65.19" who="#PEisenstein">Obecnie jesteśmy w trakcie przeprowadzenia standaryzacji eksportu puchu i pierza. Dotychczas pracuje w tej gałęzi kilkanaście tysięcy rodzin, a puch i pierze, w Polsce przerabiane w swej obecnej formie są zagranicą bardzo poszukiwane. Zdawaćby się mogło, że Ministerstwo Przemysłu i Handlu, w interesie naszego bilansu handlowego, te usiłowania poprze przez wydatne finansowe poparcie, przez odpowiednie ulgi taryfowe i podatkowe, tymczasem jesteśmy świadkami czego innego. Wyszukano jakiegoś jegomościa z Poznania i drugiego ze Lwowa i tym się chce oddać monopol przez wyłączność eksportu, niszcząc za jednem pociągnięciem pióra poważną ilość warsztatów pracy, grzebiąc wysiłki całej generacji i prowadząc do wzbogacenia jednostek przez zagładę tej ważnej produkcji i eksportu. Jest zresztą wykluczone i wprost fizycznie niemożliwe, by te nowopowstałe czyszczalnie mogły opanować całą produkcję towaru, choćby w ilościach obecnie eksportowanych, a wobec tego ledwie drobna część towaru będzie mogła być eksportowaną, reszta zaś pozostanie w kraju i pójdzie na marne.</u>
          <u xml:id="u-65.20" who="#PEisenstein">Nie uniknie się szkody nawet przez ewentualny kontyngent, przeznaczony do wywozu za licencją Ministerstwa Przemysłu i Handlu, gdyż to doprowadzi do stworzenia drugiej małej grupki uprzywilejowanych, którzy obniżać będą ceny towarów w kraju, co zniechęci włościanina do produkowania, a drobnemu handlarzowi nie będzie się opłacać ten cały handel. Państwo nasze, jako państwo agrarne, winno stać na stanowisku, że eksport artykułów produkowanych przez agrariuszy, a w tym wypadku puchu i pierza, musi być dozwolony bez jakichkolwiek ograniczeń i dlatego muszę się domagać od p. Ministra, by odstąpił od zamiaru przeprowadzenia standaryzacji puchu i pierza.</u>
          <u xml:id="u-65.21" who="#PEisenstein">Ta polityka popierania karteli i syndykatów kosztem tysięcy dotychczas pracujących obywateli, stwarzanie ciągle nowych przedsiębiorstw państwowych o niesłychanie drogim aparacie administracyjnym, nie opłacającym na rzecz Państwa odpowiednich świadczeń, doprowadziło do zniszczenia przemysłu i pogrzebało handel i rzemiosło.</u>
          <u xml:id="u-65.22" who="#PEisenstein">Mam żal do p. Ministra Przemysłu i Handlu, że nie potrafił dotychczas przekonać swego kolegi, p. Ministra Skarbu, że system fiskalny, dotychczas stosowany, robi z Polski jedno wielkie cmentarzysko gospodarcze, że sankcjonuje uprzywilejowaną lichwę państwową, pobierając 2% za zaległe podatki a 5% za egzekucje, co prowadzi do wywłaszczenia wszystkich warsztatów pracy, że ciągle jeszcze mamy w takiej formie podatek obrotowy, że raczej zasługuje on na nazwę podatku kontrybucyjnego, że kupiectwo i rzemiosło muszą wykupywać patenty — pozostałość, mająca nam przypomnieć regime caratu — i że p. Minister za pieniądze, ściągnięte z handlu i rzemiosła, chce w ciągu jednej generacji rozbudować Polskę, robiąc niezwykle kosztowne, często luksusowe inwestycje. Dotychczas nie zdołał p. Minister Przemysłu i Handlu przekonać swoich kolegów, Ministrów Skarbu i Pracy o ważności i roli handlu i rzemiosła w pochodzie gospodarczym Polski i o tem, że nie można wszystkiego oprzeć całym ciężarem na barkach handlu i rzemiosła, tak, jak niedopuszczalnem jest, by Minister Pracy za pieniądze, ściągane ze świadczeń do Kasy Chorych, do funduszu pensyjnego i do zakładu ubezpieczeń, budował luksusowe pensjonaty w Krynicy, Zakopanem i innych uzdrowiskach, a ostatnio budował domy mieszkalne.</u>
          <u xml:id="u-65.23" who="#PEisenstein">Te wielkie rezerwy kasowe, leżące w instytucjach świadczeń społecznych, są najwymowniejszą wskazówką, iż czas największy opłaty za świadczenia społeczne poddać rewizji i wydatnie obniżyć, co może naszemu życiu gospodarczemu cierpiącemu na anemię gotówkową wydatnie pomóc, tembardziej, że Bank Gospodarstwa Krajowego zamknął swoje podwoje przy udzielaniu kredytu dla handlu, przemysłu i rękodzieła, gdyż zajęty jest budowaniem luksusowych apartamentów dla siebie, wkładając kilkanaście milionów w jeden tylko budynek w Warszawie, zaś Bank Polski udziela kredytu tylko możnym, tylko wielkiemu przemysłowi i handlowi.</u>
          <u xml:id="u-65.24" who="#PEisenstein">Słyszeliśmy tu z ust p. Premiera, że zagadnienie handlu w Polsce jest obecnie przedmiotem studiów. Obawiam się, byś my nie dostali musztardy po obiedzie, by konsultacja nie trwała za długo, a ponieważ pacjent jest w agonii, łatwo może się stać, że zanim Rząd zdecyduje się na jakieś pozytywne kroki, nie będzie komu pomóc, gdyż dziś już cały handel i rzemiosło leżą na obu łopatkach, a. inflacja wekslowa i protesty zalewają nasze życie gospodarcze do tego stopnia, że przemysłowiec nie wie, kto zasługuje dziś na kredyt, a obawiając się straty, woli nie produkować i zamyka swoją fabrykę. Drobny zaś kupiec czy rzemieślnik, dotychczas opierający się na kredycie towarowym, teraz pozbawiony tego kredytu, skazany jest na niechybną zagładę.</u>
          <u xml:id="u-65.25" who="#PEisenstein">Rząd twierdzi, że mamy obecnie w Polsce 236.000 bezrobotnych. Jest to liczba nieścisła, gdyż do bezrobotnych należy zaliczyć całe rękodzieło i drobne kupiectwo z tą różnicą, że od rzemieślnika i kupca wymaga się jeszcze opłaty na innych bezrobotnych, jakkolwiek oni sami są bez pracy i możności utrzymania siebie i rodziny.</u>
          <u xml:id="u-65.26" who="#PEisenstein">Muszę się domagać od p. Ministra Przemysłu i Handlu więcej stanowczości w obronie średniego i drobnego kupiectwa, rzemieślnika i przemysłu, pragnę, by p. Minister nie kierował swego wzroku łaskawie tylko ku pewnym zagadnieniom, ale uwzględniał i te olbrzymie masy ludzkich mrówek, pracujących dla dobra Państwa, by handel i rękodzieło nie było kopciuszkiem w Państwie Polskiem i by ich postulaty znalazły należyte zrozumienie przy ulicy Elektoralnej. Muszę też z całą stanowczością się domagać, by w przedsiębiorstwach państwowych, podległych resortowi p. Ministra Przemysłu i Handlu, również i żydzi znaleźli możność do uczciwej pracy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-66">
          <u xml:id="u-66.0" who="#Marszałek">Referent Budżetu Ministerstwa Przemysłu i Handlu zrzeka się głosu.</u>
          <u xml:id="u-66.1" who="#Marszałek">Jesteśmy w tak ciężkich warunkach, że muszę prosić o natężenie do ostatecznych granic cierpliwości i wytrzymałości nerwów. Trzeba dziś jeszcze rozpocząć debatę nad preliminarzem części 8. Ministerstwa Skarbu, gdyż do dyskusji pozostaje jeszcze tylko pół poniedziałku, a druga część poniedziałku będzie poświęcona na głosowanie.</u>
          <u xml:id="u-66.2" who="#Marszałek">Prosiłbym także przy tej sposobności, aby wszystkie wnioski i poprawki, odnoszące się do wszystkich punktów, do godz. 12tej do jutra w południe złożone były w kancelarii sejmowej, tak, aby kancelaria mogła je powielić i abyśmy mogli przystąpić w poniedziałek popołudniu do głosowania w drugiem czytaniu.</u>
          <u xml:id="u-66.3" who="#Marszałek">Przepraszam za tę moją prośbę o wytężenie wszystkich sił, ale Wysoka Izba zna warunki ciężkie, w jakich pracujemy nad budżetem tego roku.</u>
          <u xml:id="u-66.4" who="#Marszałek">P. Rybarski, jako sprawozdawca, ma głos.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-67">
          <u xml:id="u-67.0" who="#PRybarski">Wysoka Izbo! Mam przedstawić sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym Ministerstwa Skarbu. Wysoka Izbo, dziś obradujemy już godzinę 11tą. Mam omówić o tej porze budżet, obejmujący 1.687.000.000 w dochodach, następnie 1.701.000.000 we wpływach brutto, monopolów, a wreszcie, jeżeli chodzi o całokształt działalności Ministerstwa Skarbu, także budżet, obejmujący wielkie instytucje finansowe, z których najważniejsza — Bank Gospodarstwa Krajowego — ma w bilansie 1.800.000.000 złotych, czyli razem ponad 5 miliardów mam przedstawić o tej porze i w tych warunkach.</u>
          <u xml:id="u-67.1" who="#komentarz">(Głos: A suma obrotowa jeszcze miliard.)</u>
          <u xml:id="u-67.2" who="#PRybarski">Otóż Panowie wybaczą, że mój referat nie będzie ani bardzo szczegółowy ani bardzo wyczerpujący, bo nie odniósłby skutku, nie osiągnąłby swego przeznaczenia.</u>
          <u xml:id="u-67.3" who="#PRybarski">Nie będę omawiał poszczególnych pozycyj zmian zaproponowanych przez komisję. Jako referent tej komisji muszę zaproponować przyjęcie tych poprawek, które komisja uchwaliła. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na jeden szczegół. Mianowicie, w dziale I, § 11 „Zagraniczne delegacje Ministerstwa Skarbu”, komisja zmniejszyła kredyt o 100.000 na mój wniosek, opierając się na niejasnem przedstawieniu potrzeby tego kredytu. Już później otrzymałem wyjaśnienie, że chodzi tu o rzecz niesprecyzowaną w preliminarzu budżetowym, o utworzenie posady stałego delegata rządu w Paryżu. Otóż w dzisiejszych warunkach należy uważać tę delegację za usprawiedliwioną. I muszę oświadczyć, że ja, niezgodnie z moim wnioskiem poprzednim, będę głosował za poprawką rządową, o ile do tego działu ona zostanie zgłoszona.</u>
          <u xml:id="u-67.4" who="#PRybarski">Zdaje mi się, że na dzisiejszem posiedzeniu była mowa także o mojej funkcji w zakresie sui generis delegata Komisji Budżetowej do zbadania gospodarki Banku Gospodarstwa Krajowego. Jeden z posłów podsunął myśl, że ja tam miałem jakiś specjalny cel poszukiwań, mianowicie w związku z funduszami na federację, czy z dotowaniem funduszów na walkę ze szpiegostwem i t. d. Otóż oświadczam, że mnie jako referenta komisji interesuje przedewszystkiem ten 1.800 milionów w Banku Gospodarstwa Krajowego, bilans tego banku, ale nie poszukiwałem specjalnie tych lub innych kredytów o charakterze politycznym, lecz oczywiście na nie natrafiłem, choć nie mam specjalnego zamiłowania wywiadowczego. Traktowałem te rzeczy z punktu widzenia referenta budżetu Ministerstwa Skarbu, ponieważ prasa często o tem pisze, chciałbym oświadczyć to, co powiedziałem na komisji. Nie badałem całości gospodarki Banku Gospodarstwa Krajowego, bo na to nie było czasu. Jeżeli kto rozumuje, że procent usterek przezemnie wykrytych w stosunku do całego bilansu jest mały, to stwierdzam że nie rozpatrywałem conajmniej 9/10 części tego bilansu i nie mogę powiedzieć nic ani w sensie pozytywnym, ani negatywnym o tych wszystkich rzeczach, które nie były, bo nie mogły być, przedmiotem mojego badania. Tyle, o ile chodzi o wstępne wyjaśnienia.</u>
          <u xml:id="u-67.5" who="#PRybarski">Ze względu na spóźnioną porę Chciałbym obecnie zwrócić uwagę tylko na rzeczy najważniejsze. Powołując się na sprawozdanie komisji, pragnąłbym, żebyśmy, omawiając w tej chwili budżet Ministerstwa Skarbu, zdali sobie sprawę z pierwiastków, które rozstrzygają o znaczeniu budżetu i o naszej przyszłości skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-67.6" who="#PRybarski">Otóż pierwszym z tych pierwiastków jest ten, że o ile chodzi o dochody publiczne naszego Państwa, to zajmują one ponad 90% naszego budżetu. Biorąc za punkt wyjścia preliminarz, a preliminarz jest bardziej optymistyczny od rzeczywistości, widzimy, że tylko około 10% przypada na dochody o charakterze prywatno-gospodarczym. To jest stan rzeczy, który musi ulec zmianie, jeżeli ciężar utrzymania Państwa i budżetu nie ma być jednostronnym, nie ma spadać wyłącznie na tych, którzy pod tą czy inną formą płacą podatki, to znaczy, że rola przedsiębiorstw państwowych w naszym budżecie musi być inna niż dotychczas.</u>
          <u xml:id="u-67.7" who="#PRybarski">To nie jest zagadnienie nowe, ono wlecze się już długo. Pamiętam z epoki inflacji taki stosunek, że cały deficyt budżetowy w okresie, kiedy Skarb był w bardzo ciężkich warunkach, Stanowił połowę tego, ile wymagała dopłata do przedsiębiorstwa, jeszcze wtedy nie wydzielonego, mianowicie do przedsiębiorstwa Koleje Państwowe. Otóż gdy przeprowadzano u nas reformę walutową, wtedy zagadnienie naprawy gospodarki tych przedsiębiorstw państwowych stanęło z całą wyrazistością. Ale trzeba powiedzieć, że to zagadnienie jeszcze nie jest u nas rozwiązane. Są próby, które dotychczas nie dały stanowczego wyniku. Myśmy poszli pod tym względem po tej drodze, po której już przedtem poszły inne państwa. Mianowicie rzucone zostało hasło t. zw. komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych. To jest idea stosunkowo nowa, idea, która w pewnych wypadkach wydała dobre wyniki, ale ta idea ostatecznie nie jest wszędzie wypróbowana.</u>
          <u xml:id="u-67.8" who="#PRybarski">O ile zaś chodzi o stosunki polskie, to należy stwierdzić, że w t. zw. komercjalizacji nie widać ani jednolitego planu, ani chęci usunięcia rozmaitych przypadkowych pierwiastków, rozstrzygających o tem, czy to lub inne przedsiębiorstwo ma być skomercjalizowane, czy nie. A samo przeprowadzenie komercjalizacji jest często tylko formalnem, oznacza pewną zwyżkę płac pracowników przedsiębiorstwa, bez wniesienia tych wewnętrznych pierwiastków, które rozstrzygają naprawdę o komercjalizacji. Np. istnieje u nas dekret ogólny o komercjalizacji, który zgodnie z jej zasadami nakłada na przedsiębiorstwo skomercjalizowane w pewnych granicach innych niż przedsiębiorstwo prywatne obowiązek płacenia podatków państwowych. Ale osobnym dekretem zostało skomercjalizowana przedsiębiorstwo Poczt, Telegrafów i Telefonów, które dostało immunitet podatkowy. To jest jedna nielogiczność w tym systemie.</u>
          <u xml:id="u-67.9" who="#PRybarski">Następnie można się zapytać, dlaczego skomercjalizowane są niektóre zakłady o charakterze społecznym, a nie są skomercjalizowane np. lasy państwowe, lub kolej państwowa.</u>
          <u xml:id="u-67.10" who="#PRybarski">Dalej można mieć wątpliwości, czy monopole, jako przedsiębiorstwa, powinny być skomercjalizowane. One są wydzielone tylko formalnie z budżetu, a nie skomercjalizowane. Monopol fiskalny jest raczej dziełem administracji skarbowej, ale nie jest przedsiębiorstwem w ścisłem tego słowa znaczeniu. Rezultat jest ten, że plan finansowo-gospodarczy tych monopoli jest mniej dokładny, aniżeli preliminarz budżetowy administracji, rezultatem jest pewna swoboda w gospodarowaniu, ale tych efektów, o które chodzi, tem wydzieleniem monopolów bynajmniej nie osiągniemy.</u>
          <u xml:id="u-67.11" who="#PRybarski">Trzeba pamiętać o tem, że istotą komercjalizacji z punktu widzenia ekonomicznego i skarbowego jest postawienie przedsiębiorstw na własnych nogach i mają własnym przemysłem — jeżeli się tak wolno wyrazić — poza pierwotną dotacją starać się o swoje środki finansowe. Myśmy przedsiębiorstwa skomercjalizowali, ale równocześnie stałą rubryką w naszym budżecie są dotacje dla nich. Czy to będą Brzeszcze, czy wodociągi górnośląskie, w budżecie te dopłaty figurują, i w takim razie należy się zapytać, po co było wprowadzać tę komercjalizację.</u>
          <u xml:id="u-67.12" who="#PRybarski">Nadanie osobowości prawnej tym przedsiębiorstwom uzdalnia je do szukania kredytu kapitału obrotowego poza budżetem Państwa, który jest obciążony wielu innemi zadaniami. Natomiast ta metoda, że z pieniędzy podatkowych dotuje się skomercjalizowane przedsiębiorstwa, powiększa oczywiście ciężar skarbowy ludności, zabiera fundusze, które mogą być przeznaczone na inne cele. I zarazem te przedsiębiorstwa, wiedząc, że dostaną dotacje od Państwa, nie mają pobudki do prowadzenia swoich interesów tak, żeby uzyskać własny kapitał obrotowy i własny kredyt, Na to mógłbym usłyszeć odpowiedź: to jest teoria, ale gdy w dzisiejszych warunkach niema kredytu, więc trzeba zasilać te przedsiębiorstwa z budżetu. Tak rozumując, popadamy w błędne koło, bo my, dotując z budżetu te przedsiębiorstwa, tem samem powiększając ciężary podatkowe, podnosimy stopę procentową, zmniejszamy kapitał obrotowy i oddalamy chwilę, w której te przedsiębiorstwa na innej drodze mogłyby być finansowane. Jeżeli jest ogólny brak kapitału, to trzeba, żeby ten brak był rozłożony równomiernie na całą wytwórczość i niema powodu, żeby stwarzać pewne specjalnie uprzywilejowane grupy przedsiębiorstwo skomercjalizowane, jak Poczta, Telegraf i Telefony.</u>
          <u xml:id="u-67.13" who="#PRybarski">A wyniki finansowe? Otóż mamy takie przedsiębiorstwo skomercjalizowane, jak Poczta, Telegraf i Telefony.</u>
          <u xml:id="u-67.14" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Dąbski.)</u>
          <u xml:id="u-67.15" who="#PRybarski">W ustawie skarbowej przewidziane wpływy tego przedsiębiorstwa wynoszą prawie 254 miliony, rozchody — 248 milionów, nadwyżka 5 i pół miliona. Jeżeli dodamy do tego wydatki prawie 3 miliony na utrzymanie Ministerstwa Poczt i Telegrafów, które właściwie jest jakgdyby dyrekcją tego przedsiębiorstwa, to się okazuje, że to przedsiębiorstwo daje Skarbowi 3 miliony złotych. Ma ono niewątpliwie pewne wydatki inwestycyjne, ale trzeba stwierdzić, że monopol poczt, telegrafów i telefonów wszędzie jest monopolem bardzo intratnym, bo choć tyle się mówiło złego o administracji austriackiej, jednak zawsze w budżecie austriackim bardzo poważne dochody dawały poczty, telegrafy i telefony.</u>
          <u xml:id="u-67.16" who="#komentarz">(Głos: Wszędzie.)</u>
          <u xml:id="u-67.17" who="#PRybarski">Nie będę tych przykładów mnożył, wskaże tylko na rzecz jedną, że w niektórych przedsiębiorstwach, zostających pod bezpośrednią administracją Ministerstwa Skarbu, jest jeden objaw niebezpieczny z punktu widzenia budżetowego, zwłaszcza z uwagi na dzisiejszą sytuację — oto ten, że dochody monopolowe, które wskazują tak wyraźną tendencję zwyżkową, jeszcze w grudniu 1929 roku stanowiły w ostatnich paru latach coraz mniejszy procent ogólnych wpływów brutto z tych przedsiębiorstw.</u>
          <u xml:id="u-67.18" who="#PRybarski">To znaczy, że koszt własny, jeżeli tak się wolno wyrazić, wzrasta w szybszem tempie, niż wpłata do Skarbu. Np. jeżeli chodzi o monopol solny, to w porównaniu z rokiem 1927 zmiana jest taka, że w r. 1927/8, w którym przecież specjalnie nie oszczędzano, dochód netto stanowił 66% ogólnych wpływów, a w budżecie tak, jak on został zaproponowany przez Ministerstwo Skarbu, dochód netto stanowi około 50% ogólnych wpływów, czyli że te koszty handlowe — bo tym monopolem nie jest objęta produkcja soli — ogromnie wzrosły.</u>
          <u xml:id="u-67.19" who="#PRybarski">Wskazuję na te objawy z tego powodu, że, mojem zdaniem, bez uporządkowania gospodarki przedsiębiorstw państwowych niema mowy o zabezpieczeniu trwałości równowagi budżetowej. Rozumiem zlekceważenie sobie tego działu gospodarki wówczas, gdyby z punktu widzenia gospodarczego te przedsiębiorstwa były skromnym dodatkiem do innych zadań Państwa, ale my mamy najwięcej z państw europejskich poza Rosją monopolów, mamy najwięcej z państw europejskich przedsiębiorstw. Nigdzie tak jak w Polsce nie gra takiej roli kredyt publiczny. Nigdzie to życie gospodarcze państwa tak głęboko nie wdziera się w prywatne życie gospodarcze. W tych warunkach słaba rentowność, a co gorsza niejednokrotnie konieczność dopłaty do tych przedsiębiorstw, grozi równowadze budżetowej nie bezpośrednio, ale na dłuższą metę. Jeżeli te rzeczy nie zostaną uporządkowane, mamy dwie drogi do wyboru: albo wprowadzić większą rentowność w te przedsiębiorstwa, albo nasz budżet, zaspokojenie naszych potrzeb istotnych utrzymać w minimalnych granicach. Mówię oczywiście o perspektywie szeregu lat, a nie o perspektywie tylko najbliższego roku.</u>
          <u xml:id="u-67.20" who="#PRybarski">To jeden z problemów, mojem zdaniem, najważniejszy.</u>
          <u xml:id="u-67.21" who="#PRybarski">Drugi problem, bardzo doniosły dla oceny naszego położenia finansowego w tym roku, to ten, jak przedstawia się stan naszych dochodów publicznych z uwagi na ich dominującą wagę, na ich dominującą rolę.</u>
          <u xml:id="u-67.22" who="#PRybarski">Mam tu na myśli nie poszczególne kwoty, ale kwestię, jeżeli wolno się tak wyrazić, dynamiki tych dochodów. Pytanie opiewa, jakie są perspektywy skarbowe na przyszłość, czego możemy się spodziewać, o ile chodzi o dochody publiczne. Tem zagadnieniem zajmowałem się dość obszernie w sprawozdaniu, przedłożonem przez komisję, ale nie zaszkodzi, żeby pewne zasadnicze pierwiastki z niego wydobyć. Otóż na podstawie analizy dochodów, naszego tempa ich wzrostu i przyczyn ich wzrostu doszedłem do następującego wniosku: zwyżka niewątpliwie nastąpiła, o ile chodzi o parę lat ostatnich, z wyjątkiem może bieżącego okresu budżetowego. Zwyżka nawet bardzo wydatna, np. dochód z podatków konsumcyjnych, jak od cukru, od piwa, wzrósł, chociaż przez kilka lat stawki nie były podnoszone. Dowodzi to wzrostu konsumcji.</u>
          <u xml:id="u-67.23" who="#PRybarski">Ale ten wzrost konsumcji nie jest identyczny ze wzrostem rentowności gospodarstwa społecznego. Wzrost konsumcji wtedy miałby decydujące znaczenie, gdyby ona była zjadaniem wyłącznie czystego dochodu społecznego. Jeżeli zaś wzrost konsumcji jest zjadaniem towarów, dostarczonych na kredyt, to nie jest to pierwiastek stałości i myśmy, przystosowując nasze wydatki do tego tempa pozornego wzrostu dochodów, popełnili wielki błąd, licząc na to, że to wszystko jest rzeczą stałą, że nasza naprawa gospodarcza jest już dokonana.</u>
          <u xml:id="u-67.24" who="#PRybarski">Otóż ja kategorycznie twierdzę, że naprawa naszej struktury gospodarczej nie jest jeszcze dokonana. Nasza struktura gospodarcza jest chora, dlatego, że gospodarstwo społeczne nie jest rentowne. Dopiero, gdy podniesie się rentowność gospodarstw — tak wielkich, jak średnich i małych, dopiero wówczas dochody skarbowe, które będą oparte na konsumcji, mogą wykazywać wahania zależnie od koniunktury, ale to będą wahania niewielkie.</u>
          <u xml:id="u-67.25" who="#PRybarski">W sprawozdaniu zwróciłem uwagę na jeden ciekawy objaw: mianowicie dochody z podatku obrotowego wzrastają w tych latach, względnie w tych miesiącach, w których rosną dochody z ceł, to znaczy wtedy, gdy wzmaga się import. Import w znacznym bardzo stopniu był oparty na kredytach towarowych, czyli rezultat jest jaki? Kraje, które cierpią na trudność zbytu, zajęły się t. zw. finansowaniem konsumcji — było to nawet modne hasło. Ta konsumcja i u nas została sfinansowana, towary przychodziły na kredyt, kredyt zagraniczny stał się podstawą bardziej niezdrowego może wewnętrznego kredytu w swojej treści. Rezultat był taki, że kupowano na kredyt materiały tekstylne, obuwie, samochody, co kto chciał. A na co była potrzebna gotówka? Na spirytus, na tytuń i na podatki. Na te rzeczy, na które kredytu niema. Czyli że to finansowanie tego importu sztucznie wzmagało dochodowość Skarbu. Dziś stan rzeczy się zmienia, zmienia się o tyle, że trudności w przedłużaniu łańcuszka wekslowego są coraz większe. Jest pewne przeładowanie kredytem i teraz należy się liczyć z tem, że te trudności odbiją się również i na położeniu Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-67.26" who="#PRybarski">To jest dla mnie rzeczą zasadniczą, że nie można liczyć w najbliższym roku rebus sic stantibus na wzmożenie się istotne dochodów skarbowych, a kto wie, jak będzie i później. Oczywiście, że np. w razie dojścia do skutku traktatu handlowego z Niemcami ten proces może się ponowić, to znaczy że przyjdzie nowa fala kredytów towarowych i może być połączona z intensywniejszem wykupywaniem przedsiębiorstw miejscowych. Ale to nie będzie poprawą położenia gospodarczego, to będzie złuda poprawy. Może kłoś dla tych lub innych przyczyn powiedzieć, że tu nowe błogosławieństwa spadają na Polskę, ale, biorąc rzeczy obiektywnie, trzeba stwierdzić, że to jest zastrzykiwanie nowej dawki morfiny w chory organizm gospodarczy. Organizm gospodarczy będzie zdrowy wtedy, gdy konsumcja będzie oparta na rentowności gospodarstw społecznych.</u>
          <u xml:id="u-67.27" who="#PRybarski">A pod tym względem musimy sobie powiedzieć, że nasz ustrój społeczny jest taki, że mimo wielkich na oko sum bogactwa i mimo wielkiej liczby ludności my bardzo rentownego gospodarstwa, także z punktu widzenia skarbowego, nie mamy. Dlaczego? Dlatego, że jesteśmy — niema co ukrywać — społeczeństwem mocno sproletaryzowanem.</u>
          <u xml:id="u-67.28" who="#PRybarski">Bo dziś z ekonomicznego punktu widzenia do proletariatu zaliczają się nie tylko robotnicy fabryczni, typ proletariusza przedstawia także chłop, także kupiec, także rzemieślnik, także urzędnik. Siła nabywcza jest mała, wytwórczość nie jest zbyt wielka i poprawa sytuacji skarbowej, istotna poprawa może posuwać się bardzo wolno, w miarę, jak będzie przybywało w Polsce ludzi, którzy mają coś więcej ponad niezbędne utrzymanie. Bo nigdy fiskalizm nie wydobędzie zbyt wiele, pod grozą dalszej pauperyzacji, w społeczeństwie, które ma niewiele ponad niezbędne utrzymanie. Dochody skarbu nie są nawet w najbogatszych społeczeństwach dochodami z opodatkowania górnych dziesięciu tysięcy, bo w najbogatszych społeczeństwach stanowi to mały procent ogólnych dochodów skarbowych. Dochody skarbowe to jest opodatkowanie licznych mas warstwy średniej, nie w znaczeniu tem, jak czasem się mówi, o ile chodzi o ludność miejską, ale tych, którzy nie mają za wiele, ale mają dosyć, ażeby swoją konsumcję utrzymać na pewnym poziomie, i żeby oczywiście płacić podatki. Np. gdyby u nas konsumcja cukru na głowę ludności wynosiła tyle, co w Czechosłowacji, mielibyśmy w tej chwili ponad to, co mamy, nadwyżki od 200–250 milionów złotych, bez zmiany stawki podatku od cukru. To są rzeczy, które muszą kiedyś nastąpić, ale nie nastąpią one odrazu. Dlatego też na tle tych warunków ekonomicznych musimy z pewną ostrożnością patrzeć na preliminowane dochody skarbowe.</u>
          <u xml:id="u-67.29" who="#PRybarski">Komisja, jeżeli chodzi o czyste dochody skarbowe, obliczenie ich podwyższyła. Ja, jako referent, zmierzałem — mogę to powiedzieć — do tego, żeby przewidywane dochody publiczne w ogólne j sumie zmniejszyć, mianowicie z uwagi na to, że podatek przemysłowy przyniósł w ostatnich 2 latach 350 milionów zł, a było preliminowane 250 milionów zł, proponowałem podwyższenie o 25 milionów zł, z tego źródła, z równoczesnem zniesieniem poboru 10-pcowego dodatku do tego podatku. Komisja przyjęła pierwszy wniosek za aprobatą Ministerstwa Skarbu, nie przyjęła wniosku drugiego.</u>
          <u xml:id="u-67.30" who="#PRybarski">Następnie dałem temu wyraz, już parokrotnie mówiłem o tem, że dochód przewidywany z podatku majątkowego w wysokości 76 milionów zł, uważam za nierealny.</u>
          <u xml:id="u-67.31" who="#komentarz">(Głos: Słusznie.)</u>
          <u xml:id="u-67.32" who="#PRybarski">To jest plama na naszym budżecie i to trzeba sobie wyraźnie powiedzieć. Proponowałem zmniejszenie tej pozycji o 26 milionów, ale ten wniosek nie uzyskał większości.</u>
          <u xml:id="u-67.33" who="#komentarz">(P. Szydłowski: Ten podatek trzeba już raz zlikwidować.)</u>
          <u xml:id="u-67.34" who="#PRybarski">Inne podwyżki są oparte na rzeczywistych tych wpływach, i one idą nawet do granicy rzeczywistych wpływów, osiągniętych w ostatnim czasie, tak, że naogół bardzo ostrożnie te rzeczy były preliminowane.</u>
          <u xml:id="u-67.35" who="#PRybarski">Są tacy, którzy mówią, że nasz budżet jest jeszcze w wyższym stopniu nierealny, że tych dochodów się nie osiągnie. Otóż my, jako komisja, musimy, stawiając wnioski cyfrowe, opierać się na jakichś danych cyfrowych. Musimy brać pod uwagę pewną przeciętną, a nie iść w, kierunku jednej lub drugiej skrajności, bo w razie pesymistycznej oceny, do określenia, o ile ten budżet jest nierealny, brak nam konkretnych podstaw. Jeżeli kto mówi, że wpływy skarbowe będą mniejsze o 300 milionów — może tak być, ale można także powiedzieć, że te wpływy będą mniejsze o 500 mil jonów. Praca komisji, robiona na podstawie koniunktur, byłaby bardzo trudnią i zawodna. Mojem zdaniem trzeba być gotowym istotnie na duże trudności w tym zakresie.</u>
          <u xml:id="u-67.36" who="#PRybarski">A jeżeli chodzi o równowagę skarbową, o stan Skarbu, to trzeba przypomnieć, że w nowych warunkach nabiera olbrzymiej doniosłości ust, 2 art. 5, który mówi: „Wszelkie kredyty, preliminowane w budżecie na r. 1930/31 będą otwierane miesięcznie przez Ministra Skarbu, przyczem Minister Skarbu ma prawo kredyty, preliminowane w paragrafach, otwierać pozycjami i w tych wypadkach przenosić kredyty z pozycji na pozycję w obrębie paragrafu”. Czyli, że pełnomocnictwo, dane Ministrowi Skarbu co do przeprowadzenia w budżecie oszczędności, może koniecznych, których komisja z różnych przyczyn nie przeprowadziła, to pełnomocnictwo ma bardzo dużą wagę i może stać się w rękach p. Ministra Skarbu bardzo skutecznem narzędziem.</u>
          <u xml:id="u-67.37" who="#PRybarski">Oczywiście nie należy szerzyć zbytniego pesymizmu, nie należy malować przyszłości w czarnych kolorach, Jeżeli mówię, że nasza struktura gospodarcza jest chora, to nie dlatego, żeby cierpiała na jakieś wady organiczne przeciwnie my, jako organizm gospodarczy, mamy pełne warunki rozwoju. Jeżeli są choroby, to są to już to choroby młodości, przez które musimy przejść, już też jest to pewna choroba, która też jest objawem młodości, pewien nadmierny optymizm i chęć budowania wszystkiego w jak najkrótszym czasie. My, budując podstawy gospodarcze Państwa Polskiego, musimy sobie powiedzieć: dzisiejsze pokolenie wszystkiego nie zrobi, dużo zadań trzeba zostawić przyszłym pokoleniom, naszym obowiązkiem jest budować mocne fundamenty, a tymczasem niejednokrotnie budowa naszego Państwa była budową fasady przy fundamentach bardzo słabych. To są błędy, z których się można wyleczyć, i potrafimy się z nich wyleczyć, ale trzeba się przygotować może na lata chude, trzeba się przygotować na okres czasu, w którym istotnie wiele potrzeb pilnych, nawet nie cierpiących zwłoki, subjektywnie biorąc, nie będzie mogło być zaspokojonych.</u>
          <u xml:id="u-67.38" who="#PRybarski">Gdy położenie gospodarcze jest ciężkie, wtedy umysły zwracają się ku rezerwom, szuka się ich i o tem niejednokrotnie już mówiono. W sprawozdaniu jest zawarty bilans funduszów obrotowych Skarbu Państwa w dniu 31 grudnia 1929 r. Zamyka się on sumą 1.152.000.000, ale należy pamiętać, że w tym bilansie obok sum obcych i sum ze specjalnem przeznaczeniem nadwyżka funduszów skarbowych wynosi 658.000.000. Z tego papiery wartościowe, stanowiące własność Skarbu Państwa, wynoszą 105.000,000, lokaty w bankach państwowych 182.000.000. Otóż mowy niema o tem, żeby te papiery można było na rynku wewnętrznym sprzedać, albo lokaty te wycofać z tych banków.</u>
          <u xml:id="u-67.39" who="#PRybarski">Zostaje: gotówka w kasach 108.000.000, w P. K. O. 68.000.000 i w Banku Polskim 236.000.000. Otóż są tu pewne rezerwy, ale też nie można twierdzić, że np. te 68 milj. z P. K. O. mogą być w całości wycofane, tak samo i inne sumy. Suma tych rezerw nie jest bardzo wielka i ja nie uważam, żeby ona mogła być wielka, bo siłą rzeczy zawsze i wszędzie, gdy gospodarka skarbowa wykazuje jakieś rezerwy, one nie potrafią się utrzymać na wysokim poziomie. Nawet ja mam wątpliwość i nie tylko ja jeden, czy ta zasada gromadzenia rezerw kasowych była zasadą najtrafniejszą.</u>
          <u xml:id="u-67.40" who="#PRybarski">Nie chcę tutaj oczywiście wypowiadać jakichś rad i dawać jakichś wskazówek komukolwiek, ale chciałbym przypomieć to, co mówił człowiek, w rzeczach finansowych bardzo doświadczony, bo kanclerz skarbu przez długie dziesiątki lat w Anglii, William Gladstone, mianowicie, mówił on dla użytku przyszłych kanclerzy skarbu: Nie miejcie nigdy nadwyżek, któreby kusiły kolegów w gabinecie i w parlamencie, i dodawał jeszcze — przepraszam za to porównanie, ale znużenie, które tu jest, może mnie do tego uprawnia — dodawał: Pamiętajcie o szkockiem przysłowiu: Nikt Szkotowi spodni nie zabierze, bo on ich nie ma.</u>
          <u xml:id="u-67.41" who="#PRybarski">Otóż trzeba powiedzieć, że pozycja ministra skarbu jest wtedy najlepsza, gdy nie można mu wiele zabierać, i wtedy jest najlepsza, gdy w razie kryzysu, może on więcej zebrać ze społeczeństwa,</u>
          <u xml:id="u-67.42" who="#komentarz">(P. Rataj: Tak jest, to najlepsza rezerwa.)</u>
          <u xml:id="u-67.43" who="#PRybarski">to znaczy, gdy te rezerwy są w społeczeństwie. U nas był stosunek odwrotny i rezultat jest taki, że te rezerwy siłą rzeczy w znacznym stopniu zostały unieruchomione, a rezerw w społeczeństwie na większą skalę niema i to stwarza wielkie trudności.</u>
          <u xml:id="u-67.44" who="#PRybarski">To są rzeczy ogólne, które chciałem tu powiedzieć.</u>
          <u xml:id="u-67.45" who="#PRybarski">O ile chodzi o budżet Ministerstwa Skarbu, proszę o przyjęcie tego budżetu tak, jak go uchwaliła komisja.</u>
          <u xml:id="u-67.46" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-68">
          <u xml:id="u-68.0" who="#WicemarszałekDąbski">Wysoki Sejmie! Z powodu spóźnionej pory dyskusję nad budżetem Ministerstwa Skarbu odraczam do następnego posiedzenia, które proponuję na poniedziałek 10-go, o godz. 10 rano. W tym dniu odbędzie się także głosowanie nad preliminarzem budżetowym i ustawą skarbową. Przypominam, że poprawki preliminarza do budżetu należy wnosić najpóźniej w niedzielę do godz. 12 w południe.</u>
          <u xml:id="u-68.1" who="#WicemarszałekDąbski">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie wniosku wraz z adnotacją o odesłaniu do komisji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-69">
          <u xml:id="u-69.0" who="#SekretarzpChadaj">Wniosek posła J. Łakoty i kol. z klubu B. B. W. R. w sprawie zmiany artykułu 282 rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 16 lutego 1928 r. o prawie budowlanem (Dz. U. R. P. Nr. 23 z dn. 5 marca 1928 r., poz. 202) — do Komisji Robót Publicznych.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-70">
          <u xml:id="u-70.0" who="#WicemarszałekDąbski">Proszę Pana Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-71">
          <u xml:id="u-71.0" who="#SekretarzpChadaj">Interpelacja posła dr. Rosmarina i tow. z Koła Żydowskiego do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie standaryzacji eksportu pierza i puchu, grożącej ruiną tysiącom osób, zatrudnionym w tym dziale przemysłu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-72">
          <u xml:id="u-72.0" who="#WicemarszałekDąbski">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-72.1" who="#WicemarszałekDąbski">Następne posiedzenie odbędzie się zatem w poniedziałek 10 lutego o godz. 10 rano, z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-72.2" who="#WicemarszałekDąbski">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1930/31 (druk nr 700);</u>
          <u xml:id="u-72.3" who="#WicemarszałekDąbski">a): dokończenie rozprawy szczegółowej nad częścią 8 — Ministerstwo Skarbu, sprawozdawca poseł R. Rybarski;</u>
          <u xml:id="u-72.4" who="#WicemarszałekDąbski">b): rozprawa szczegółowa nad częścią 17 — Ministerstwo Poczt i Telegrafów, sprawozdawca poseł T. Reger oraz głosowanie nad preliminarzem budżetowym i ustawą skarbową na rok 1930/31 (odbitka roneo nr 98).</u>
          <u xml:id="u-72.5" who="#WicemarszałekDąbski">Nie słyszę sprzeciwu, porządek dzienny uważam za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-72.6" who="#WicemarszałekDąbski">Zamykam posiedzenie.</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>