text_structure.xml
335 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
695
696
697
698
699
700
701
702
703
704
705
706
707
708
709
710
711
712
713
714
715
716
717
718
719
720
721
722
723
724
725
726
727
728
729
730
731
732
733
734
735
736
737
738
739
740
741
742
743
744
745
746
747
748
749
750
751
752
753
754
755
756
757
758
759
760
761
762
763
764
765
766
767
768
769
770
771
772
773
774
775
776
777
778
779
780
781
782
783
784
785
786
787
788
789
790
791
792
793
794
795
796
797
798
799
800
801
802
803
804
805
806
807
808
809
810
811
812
813
814
815
816
817
818
819
820
821
822
823
824
825
826
827
828
829
830
831
832
833
834
835
836
837
838
839
840
841
842
843
844
845
846
847
848
849
850
851
852
853
854
855
856
857
858
859
860
861
862
863
864
865
866
867
868
869
870
871
872
873
874
875
876
877
878
879
880
881
882
883
884
885
886
887
888
889
890
891
892
893
894
895
896
897
898
899
900
901
902
903
904
905
906
907
908
909
910
911
912
913
914
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 53 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 54 posiedzenia znajduje się w biurze sejmowem do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają pp. Rosmarin i Zygmunt Piotrowski. Listę mówców prowadzi p. Piotrowski.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Baran, Diamand, Kroeber, Tomasz Koter, Kowalski, ks. Kunicki, Marian Malinowski, Mochniej, Roguckyj, Wiśniewski i Ziemięcki.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#Marszałek">Udzielam urlopu posłom: dr. Dąbrowskiemu i Paczkowskiemu na 1 dzień, Andrzejowi Koterowi i Opolskiemu na 1 tydzień.</u>
<u xml:id="u-1.3" who="#Marszałek">Proszą o udzielenie urlopów posłowie: Burtan na 9 dni, Korfanty i Zachidnyj na 2 tygodnie. Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
<u xml:id="u-1.4" who="#Marszałek">Od przewodniczącego Komisji Robót Publicznych otrzymałem wniosek posłów z Klubu Chrzęść. Demokracji w przedmiocie rozpoczęcia robót publicznych i budowlanych (druk nr 5) z oświadczeniem, że p. Bryła w imieniu swego klubu wniosek powyższy wycofał.</u>
<u xml:id="u-1.5" who="#Marszałek">Przed porządkiem dziennym głos ma p. Żuławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#PŻuławski">Z ust p. Ministra Spraw Wojskowych dowiedzieliśmy się, że „historia naszych budżetów wojskowych polega nie na czerń innem, jak na kradzieży wyraźnej i defraudacji możliwie daleko posuniętej, na wydawaniu z budżetów wojskowych na sute libacje z dziewczynami z domów publicznych, robione dla pp. posłów przez pp. ministrów, że z budżetu utrzymywano nie tylko ich kochanki, ale również i partie, wreszcie, że z budżetu, zwłaszcza jego pozycji „inne wydatki” i „różne” kradziono najbezczelniej w świecie.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#PŻuławski">Jako Sejm i posłowie nie mamy innej możności wglądu w gospodarkę groszem państwowym, za którą czujemy się być odpowiedzialnymi, jak tylko przez przedkładane nam zamknięcia rachunkowe i sprawozdania Najwyższej Izby Kontroli. Zamknięcia te zaś, przedłożone nam przez Rząd obecny, w którym uczestniczy p. Marszałek Piłsudski, za lata ubiegłe, skontrolowane i zatwierdzone przez Najwyższą Izbę Kontroli jak również jej sprawozdania, żadnej wzmianki o tego rodzaju nadużyciach i kradzieżach w sobie nie zawierają.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#PŻuławski">Stajemy w ten sposób w ciężkiej sytuacji, spowodowanej temi dwiema odmiennemi relacjami. Uważam, że w żadnym wypadku — jako Sejm, na którym ciąży obowiązek przestrzegania praworządności i należytej gospodarki groszem publicznym — nie możemy pozwolić ujść bezkarnie winowajcom, zarówno posłom, jak i ministrom, wobec których jako oficerów czynnej armii, p. Marszałek Piłsudski, pełniący od lat 3 funkcje szefa Rządu i Ministra Spraw Wojskowych, nie wiemy dlaczego nie zastosował dotąd żadnych sankcji karnych.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#PŻuławski">Dlatego prosimy p. Marszałka, aby zwrócił się do Prezesa Najwyższej Izby Kontroli oraz do p. Ministra Spraw Wojskowych z żądaniem udzielenia nam wyjaśnień, jakie defraudacje jacy posłowie i ministrowie i w jakich rozmiarach z budżetu wojskowego na szkodę Państwa popełnili, a to celem pociągnięcia winnych do odpowiedzialności. Tolerowanie bowiem tych kradzieży i nadużyć mogłoby ściągnąć na nas jako na Sejm jak również na każdego, kto przez nieujawnienie sprawców przyczyniłby się w ten sposób pośrednio do zapewnienia im bezkarności, zarzut współwiny w ich zbrodniczych czynach. Zwracam się do p. Marszałka, wyrażając opinię lewicy sejmowej, nie wątpię, że wyrażam jednocześnie opinię całej tej Wysokiej Izby.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy i prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Według przymusu konstytucyjnego poprawki uchwalone w Senacie do budżetu uchwalonego w Sejmie muszą za dni 14 wrócić do Sejmu. Wówczas przekażę poprawki, przy których sposobności powstały te zarzuty komisji sejmowej.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#Marszałek">Pan Prezes Najwyższej Izby Kontroli nie jest moim organem, lecz organem Sejmu i stąd dedukuję obowiązek Komisji Budżetowej do przyjścia na Sejm z tem wezwaniem, które dziś wystosował do mnie p. pos. Żuławski, z wezwaniem zbadania zarzutów, które podniósł p. Minister Spraw Wojskowych wczoraj na komisji w Senacie, Możemy zatem być spokojni o to, że jeżeli chodzi o nasz, według Konstytucji, organ sejmowy, to jest Najwyższą Izbę Kontroli, zostanie wszystko zrobione, co tylko możliwe jest w granicach prawa. Stając również na stanowisku, zaznaczonem przez pana interpelanta, powiem, że mam nadzieję, że p. Minister Spraw Wojskowych pociągnie do odpowiedzialności sądowej złodzieja, czy złodziej, którymi mieli być ministrowie spraw wojskowych w latach poprzednich. Ministrami tymi w Polsce nie były osoby cywilne, tylko wojskowe. Wobec osób wojskowych zaś p. Minister Spraw Wojskowych dotychczas ma prawo zaaresztowania ich bez pozwolenia nawet sądu wojskowego.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#komentarz">(Głosy na lewicy: Brawo.)</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#Marszałek">Mam nadzieję że to uczyni i wskutek tego mam także wielką pewność, że sprawcy zbrodni, wskazani wczoraj bezimiennie przez p. Ministra Spraw Wojskowych nie uciekną od zasłużonej kary.</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#komentarz">(Huczne oklaski na lewicy. P. Zahajkiewicz: Panie Marszałku, proszę o głos przed porządkiem dziennym.)</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#Marszałek">Głos ma p. Zahajkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#PZahajkiewicz">Zwracam się z uprzejmą prośbą do p. Marszałka o łaskawe uzupełnienie porządku dziennego dzisiejszych narad uzasadnieniem nagłości jednego wniosku, jaki wnieśliśmy przedwczoraj do laski marszałkowskiej. Depesze, jakie otrzymaliśmy wczoraj, zmuszają nas zwrócić się z prośbą do p. Marszałka, aby raczył tę sprawę traktować jako bardzo nagłą.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#PZahajkiewicz">Chodzi tu o zajścia, jakie nie tylko miały miejsce, ale mają miejsce dziś i w tej chwili w cerkwi w Żeraczach koło Łucka. Nawet w tej chwili, gdy tutaj przemawiam, według otrzymanych przez nas wczoraj telegraficznych wiadomości, w cerkwi jest zamkniętych około 100 ludzi: mężczyzn, kobiet i dzieci, którzy nie mogą wyjść z cerkwi, a może zresztą nie chcą wyjść w obronie cerkwi.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#komentarz">(Głos na ławach Chrześcijańskiej Demokracji: Nie chcą!)</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#PZahajkiewicz">Sprawa jest przedmiotem wniesionego wniosku, ale wobec treści depesz, jakie otrzymaliśmy i wobec tych lamentów, jakie stamtąd dochodzą, chcielibyśmy traktować tę sprawę jako nagłą — dlatego też chcemy prosić o danie nam możności w granicach regulaminu poparcia nagłości tej sprawy dziś, która następnie ubrana w formę nagłości byłaby przez szanownego p. Marszałka oddana Komisji Administracyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Zwracam uwagę szanownemu p. Posłowi, że wniosek odpowiedni został już przesłany do komisji, wobec czego motywowanie nagłości jest niepotrzebne.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#PZahajkiewicz">Jeżeli Sejm uzna nagłość tego wniosku, to on będzie szybciej załatwiony w Komisji Administracyjnej i dlatego właśnie chciałbym mieć możność w granicach regulaminu kilkoma słowami uzasadnić nagłość wniosku, aby komisja i jej przewodniczący mieli wskazówkę jak sprawę traktować.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Proszę zwrócić uwagę, że wniosek już jest w komisji, zatem musiałbym go chyba stamtąd wycofać i nie wiem co zrobić, żeby się znalazł znowu na plenum.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#Marszałek">Przecież wystarczy, gdy przewodniczący zwoła komisję na jutro.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#PZahajkiewicz">W tym stanie rzeczy zwracam się z prośbą do p. Marszałka, żeby był łaskaw to spowodować.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Przechodzimy zatem do pierwszego punktu porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu, podpisanego w Moskwie dnia 9 lutego 1929 r. pomiędzy Republiką Estońską, Republiką Łotewską, Rzecząpospolitą Polską, Królestwem Rumunii i Zw. S. R. R. o niezwłocznem wprowadzeniu w życie w stosunkach pomiędzy powyższemi państwami traktatu przeciwwojennego podpisanego w Paryżu dnia 27 sierpnia 1928 r. (druk nr 484).</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#Marszałek">Głos ma p. Sypuła.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#PSypuła">Zagadnienie pokoju i wojny jest od szeregu lat wałkowane i reklamowane w całej prasie burżuazyjnej przez wszystkie stronnictwa burżuazyjne i ugodowe całego świata, jest omawiane przez wszystkie rządy, a przedewszystkiem w Lidze Narodów. W tej sprawie jaskrawiej, niż we wszystkich innych, uwydatnia się fakt, że co innego mówi się dla szerokich mas, a co innego się robi w gabinetach rządów i dyplomatów burżuazyjnych. Wszelkiego rodzaju frazesy pokojowe powtarzane są aż do znudzenia zarówno przez dyplomatów zawodowych, jak przez ugodowe partie socjalno demokratyczne.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Panie Pośle, pytam się Pana, czy Pan jest Polakiem. Według regulaminu jako Polakowi nie mogę Panu pozwolić czytać. Jako człowiek, który się wyraża zupełnie poprawnie po polsku, nie może Pan czytać. Proszę o zaniechanie Czytania.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie! Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#PSypuła">Stwierdzam, że nawet p. Premier Bartel czytał z tej trybuny swoje przemówienie.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Wrzawa. Wesołość. Głos: Niech Pan na pamięć powie. Inny głos: Rząd i referent mają prawo czytać.)</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#PSypuła">Proszę Panów, jeżeli chodzi o pokój światowy, to widzimy doskonale, jak świat kapitalistyczny obłudnie postępuje. Zgłoszony przez Litwinowa do Ligi Narodów wniosek o rozbrojeniu powszechnem został jednogłośnie bez dyskusji odrzucony. W swym rozbrojeniowym projekcie Litwinów proponował, żeby w przeciągu 4-ch lat znieść stałe armje,</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#komentarz">(Głos: Dajcie dobry przykład i znieście!)</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#PSypuła">zniszczyć armaty, karabiny i okręty wojenne i t. d. Jednak to wszystko zostało odrzucone.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#komentarz">(Głos: Każcie to swoim towarzyszom w Moskwie zrobić.)</u>
<u xml:id="u-12.6" who="#PSypuła">Będę mówił i o Moskwie. Jeżeli Panowie mówią, a przeważnie mówią to Panowie pepeesowcy, że robotnicza Rosja, że czerwony imperializm zagraża pokojowi Europy, to jest to zwykły fałsz, bowiem widzimy na każdym kroku, że Z. S. R. R. szczerze dąży do pokoju. Jest to faktem, że Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich zawsze pierwszy występuje, gdy idzie o akcję pokojową, pierwszy podpisuje wszelkie układy przeciw wojnie. Ale Związek Radziecki nie oszukuje klasy robotniczej, jak to czynią państwa burżuazyjne przez swe papierowe deklaracje pokojowe. Z. S. R, R. żąda, żeby akcja była rzeczywistą, żeby była z korzyścią dla mas pracujących — osiągnąć to można jedynie przez przeprowadzenie rozbrojenia w myśl propozycji Litwinowa.</u>
<u xml:id="u-12.7" who="#PSypuła">Tymczasem Liga Narodów odbyła już 38 posiedzeń,</u>
<u xml:id="u-12.8" who="#komentarz">(P. Dębski: Sowiety ile odbyły posiedzeń?)</u>
<u xml:id="u-12.9" who="#PSypuła">podpisała im rezolucyj w sprawie rozbrojenia — i cóż z tego? Jeżeli przyjrzymy się temu wszystkiemu, co się dzieje, to widzimy, że państwa kapitalistyczne zbroją się na wyścigi, jedno drugiemu chce wydrzeć panowanie nad światem. Gdy się przyjrzymy Anglii, Francji, Niemcom, Polsce,...</u>
<u xml:id="u-12.10" who="#komentarz">(Głos: A Rosji?)</u>
<u xml:id="u-12.11" who="#PSypuła">... to widzimy, że te wszystkie państwa imperialistyczne zbroją się. Zbrojenia te są wymierzone przedewszystkiem przeciwko jedynemu państwu robotniczemu.</u>
<u xml:id="u-12.12" who="#komentarz">(Głos: Jakiemu?)</u>
<u xml:id="u-12.13" who="#PSypuła">A to państwo robotnicze — Z. S. R. R. chce pokoju, zwraca się do Polski z propozycjami pokojowemi.</u>
<u xml:id="u-12.14" who="#komentarz">(Głos: Kiedy?)</u>
<u xml:id="u-12.15" who="#PSypuła">Ostatnio. Rząd polski odpowiedział wtedy, że podpisze dodatkowy protokół do paktu Kelloga wówczas, gdy podpiszą go Estonia, Rumunja, Łotwa, a to dlatego, że Polska z temi państwami jest związana paktami wojennemi i grupuje je wokoło siebie przeciwko Z. S. R. R.</u>
<u xml:id="u-12.16" who="#komentarz">(Głos: Pan jest lepszy niż sam przedstawiciel Rosji, Rosja się zgodziła, a Pan protestuje.)</u>
<u xml:id="u-12.17" who="#PSypuła">My, komuniści polscy, uważamy, że rząd i burżuazja oszukują klasę robotniczą Polski, podpisując traktat pokojowy, szykują wojnę! Do tej komedii ręki nie przyłożymy.</u>
<u xml:id="u-12.18" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-12.19" who="#PSypuła">Stawiamy wniosek o odrzucenie protokółu moskiewskiego, gdyż naszym obowiązkiem jest ostrzec masy robotnicze i chłopskie. Nie będziemy głosowali za tym paktem, który się podpisuje po to, ażeby proletariat uśpić frazesem, a potem znienacka nieprzygotowany pchnąć na rzeź bratobójczą przeciwko Z. S. R. R.!</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Pan poseł Sypuła stawia wniosek następujący: Sejm odrzuca projekt ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu, podpisanego w Moskwie dnia 9 lutego 1929 roku pomiędzy Republiką Estońską, Republiką Łotewską, Rzecząpospolitą Polską, Królestwem Rumunii i Związkiem S. R. R. o niezwłocznem wprowadzeniu w życie w stosunkach pomiędzy powyższemi państwami traktatu przeciwwojennego podpisanego w Paryżu dnia 27 sierpnia 1928 roku. Kto z Panów Posłów jest za odrzuceniem, proszę o powstanie. Stoi mniejszość — wniosek został odrzucony. Projekt ustawy odsyłam do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do p. 2 porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy o popieraniu budowy tanich mieszkań (druk nr 483).</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#Marszałek">P. Stanisław Zalewski ma głos.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#PStanisławZalewski">Wysoka Izbo! Pragnę zająć przez chwilę uwagę Wysokiej Izby projektem rządowym ustawy o t. zw. popieraniu budowy tanich mieszkań. Odczuwam pewną trudność mówienia o szczegółach tej sprawy, gdyż druk otrzymaliśmy dopiero wczoraj. Zresztą wydaje mi się, że nie jest to koniecznem przy pierwszem czytaniu i dlatego ograniczę się w tej sprawie do uwag natury najogólniejszej.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#PStanisławZalewski">Podczas kiedy p. Premier Bartel zapewniał nas o swojej niechęci do rozszerzania wpływów Państwa na życie gospodarcze, a p. Minister Skarbu nadzwyczaj sceptycznie mówił o roli urzędników w życiu gospodarczem i o ich zdolności do bezpośredniego działania w tej dziedzinie, kancelarię podwładne tym ministrom lub być może innym członkom gabinetu przygotowały projekt ustawy o popieraniu budowy tanich mieszkań, który został nam wczoraj rozesłany. Projekt ten jest niewątpliwie najdoskonalszym i najdalej idącym przykładem rozwoju idei etatystycznej, z jaką dotąd mieliśmy tutaj praktycznie do czynienia. Istotnie! Cała olbrzymia dziedzina życia gospodarczego ma być całkowicie upaństwowiona. Bardzo znaczne środki, pochodzące z podatków specjalnych, mają być przeznaczone na to, ażeby Państwo wyłącznie i tylko Państwo przyczyniło się do budowy nowych mieszkań.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#PStanisławZalewski">Etatystyczny charakter tego projektu jest jego najbardziej istotną cechą.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#PStanisławZalewski">Wysoka Izbo! Doceniamy powagę zagadnienia mieszkaniowego, zdajemy sobie sprawę z tego i każdy, przypuszczam, zdaje sobie tutaj, sprawę w jak katastrofalnej sytuacji znajduje się w Polsce sprawa mieszkaniowa.</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#PStanisławZalewski">Prawie wszystkie państwa po wojnie, a w każdym razie wszystkie państwa zachodnio europejskie zdołały ją z mniejszym lub większym skutkiem uregulować. Najbardziej zaniedbana jest ona u nas. Doszliśmy już do tego, że kilkanaście osób, mieszkających w jednej izbie, nie jest to wcale wyjątek. Doszliśmy do tej sytuacji dzięki tema, że mech budowlany w Polsce prawie nie istnieje. Prawda! Rząd czynił już pewne wysiłki, ażeby tę sytuację uregulować i przystąpić do budowania mieszkań. W motywach wniosku rządowego są przytoczone i bardzo obszernie omówione te wysiłki, ale jednocześnie jest tam stwierdzone, że wysiłki te były zupełnie bezskuteczne, że Rząd w tej dziedzinie nic celowego i skutecznego zrobić nie potrafił. Nie zrażony tem doświadczeniem przychodzi obecnie z nowym projektem, nie tylko nie odbiegającym od dawniej przyjętych zasad, ale przeciwnie, idącym dalej w tym samym kierunku.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#PStanisławZalewski">O ile poprzednie ustawy miały jeszcze pewien charakter ustaw, powiedzmy, budowlanych, o tyle ustawa, którą mamy obecnie przed sobą, ma charakter wyłącznie podatkowo fiskalny. Rząd przedewszystkiem ma zamiar ściągnąć nowy, bardzo znaczny podatek zupełnie specjalnego rodzaju i ten podatek w pewien zupełnie specjalny zużytkować sposób.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#PStanisławZalewski">Wysoka Izbo! Jeżeli ustawę o ochronie lokatorów uważaliśmy za przejściową, za będącą bezpośrednim skutkiem wojny, to rozumieliśmy, że przyjdzie moment, w którym ta ustawa ulegnie poważniejszym zmianom i że będziemy dążyli w rozsądnym zakresie, w rozsądny sposób i przy pomocy odpowiednich środków do tych zmian.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#PStanisławZalewski">Obecnie jednak projekt rządowy tę ustawę na dziesiątki lat ustala. Nie tylko nie dąży do jej uelastycznienia, do rozsądnych w niej zmian, ale bierze ją za podstawę do stałego, nowego wymiaru podatków. Powstaje nieznany zupełnie typ podatnika, mianowicie lokator, który jest obciążony niejednokrotnie podatkiem niepraktykowanym nigdzie, a dochodzącym do wysokości 100% wartości otrzymywanego świadczenia. I jednocześnie powstaje nieznany nigdzie poborca podatkowy, mianowicie właściciel domu. Z kolei rzeczy powstaje pytanie — kto ma ponosić główne ciężary tego nowego opodatkowania? Lokator, jako pojęcie oderwane, nie istnieje, jest to zatem w praktyce obywatel, który posiada ten, czy inny zawód, te, czy inne środki utrzymania. Weźmy jako przykład, że będzie to urzędnik. Oczywiście urzędnik ten przy dzisiejszem swojem uposażeniu, niesłychanie niskiem, nie jest w stanie płacić tak wysokiego podatku. Jeżeli przy dzisiejszych stawkach komornego jeszcze w niektórych wypadkach wzrastających, rząd jest zmuszony dopłacać urzędnikom na podatek mieszkaniowy, to oczywiście w dalszym ciągu te dopłaty utrzyma i powiększy je nawet po. to, żeby urzędnik mógł opłacać nowy podatek. W ten sposób z jednej strony Rząd będzie dopłacał z budżetu danemu urzędnikowi, z drugiej strony zaś będzie pobierał od niego w formie opodatkowania dodatek do istniejącego komornego.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#PStanisławZalewski">To samo będzie dotyczyło nie tylko urzędników piastowych, ale wszystkich innych urzędników tak czy inaczej związanych z Państwem, z jego instytucjami, z komunami, wreszcie z instytucjami użyteczności publicznej. To samo dotyczyć będzie, oczywiście, wojskowych. Od tych podatników zatem żadnych istotnych wpływów spodziewać się nie można.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#PStanisławZalewski">Jeżeli istnieje zamiar ściągnięcia tego podatku ze sfer przemysłowych i handlowych, to warto w tej chwili przypomnieć, że sam Rząd doszedł do wniosku, że te sfery właśnie są przeciążone podatkami i przez Rząd został wniesiony projekt, żeby podatki te w pewnych granicach były zmniejszone. Mam na myśli specjalnie podatek obrotowy. Powstaje w ten sposób szczególna sytuacja: Rząd, uznając te sfery gospodarcze za zbyt przeciążone i zmniejszając podatki państwowe, jednocześnie będzie obciążać je nowym podatkiem na popieranie budowy, być może dla nich o wiele bardziej dotkliwym. Ale to nie wyczerpuje zagadnienia tego szczególnego opodatkowania.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#PStanisławZalewski">Wysoka Izbo! Uważam za konieczne podkreślić, że będzie zasadnicza różnica między normalnemi podatkami i tym nadzwyczajnym. Podatek ten, mianowicie, uchylać się będzie od wszelkiej kontroli. Będzie stworzony specjalny fundusz, oddzielna instytucja, która będzie dysponować tym podatkiem na rzecz popierania budowy tanich mieszkań. Tzw. Państwowy fundusz budowlany będzie całkowicie uniezależniony od kontroli, czy to tej Wysokiej Izby, czy innych czynników do tego powołanych, straci wszelki związek z budżetem Państwa.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#PStanisławZalewski">Ustawa w ten sposób pomyślana ma charakter pełnomocnictw bardzo daleko idących, ma charakter ustawy ramowej. Nie są tu ściśle określone obowiązki, lecz są dane pełnomocnictwa rządowi dla przeprowadzenia pewnej akcji.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#PStanisławZalewski">Wysoka Izbo! Oczywiście, kto ma sztab rachmistrzów, kto rozporządza odpowiednią ilością bezwzględnych sekwestratorów, kto ma sprężystych komorników, ten zawsze może ściągnąć podatek i w ten sposób uzyskać pewne środki, Chodziło jednak o to, w jaki sposób ten podatek będzie wyzyskany, co się stanie z pieniędzmi, które będą ściągane od obywateli?</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#PStanisławZalewski">Rząd projektuje wybudowanie w ciągu szeregu lat przeszło pół miliona izb. Mają to być mieszkania zupełnie jednostajne, według stałego wymiaru. Aczkolwiek bliższe przepisy co do budowy tych mieszkań mają być opracowane szczegółowo przez kompetentnych ministrów, ale ustawa przewiduje zasadę jednostajności tych wszystkich mieszkań co do wymiar u i co do sposobu budowy. W ten sposób każdy, bez względu na swoje stanowisko, swoje zajęcie i potrzeby, bez względu na wielkość swojej rodziny, bez względu na swoje przyzwyczajenia i konieczności, otrzyma mieszkanie, a właściwie izbę o wymiarach, oczywiście zbliżonych do tej, która stanowi minimum konieczności, ustalone dotychczas w rządowem budownictwie. Nie będzie to właściwie izba, ale klatka, do której dostanie się cała rodzina, uszczęśliwiona tem szczególnem dobrodziejstwem. Pół miliona obywateli z rodzinami w ciągu kilku lat będzie w ten sposób zamkniętych do izb — klateczek. Tam będą się mieli czuć szczęśliwi z powodu dobrodziejstwa, które ich w ten sposób spotyka.</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#PStanisławZalewski">Wreszcie powstaje pytanie, kto to wszystko będzie robił? W projekcie ustawy nazywa się to funduszem budowlanym. Jest to zatem pomyślane jako instytucja anonimowa. W istocie będzie to jednak zespół urzędników, których zadaniem będzie dysponowanie zebranym funduszem. Jaki to będzie urzędnik? Czy będzie stał na wysokości zadania i czy potrafi się uporać z tak olbrzymiemi trudnościami? Oto szereg pytań, które muszą być rozważane nie teoretycznie ale praktycznie. Wszak nie chodzi o to, aby stworzyć jakąś oderwaną koncepcję, aby wymyśleć coś w ciszy urzędowego gabinetu, ale aby stworzyć myśl zdrową i rozsądną, któraby mogła być urzeczywistnioną.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#PStanisławZalewski">Otóż doświadczenie wykazuje pod tym względem, że urząd jako budowniczy, lub ten, który ma ożywić ruch budowlany, że wreszcie tam urzędnik jako uczestnik bezpośredni tego ruchu, nie stoją na wysokości zadania. Jeżeli p. Minister Skarbu mówił tutaj tak sceptycznie o bezpośredniej roli urzędnika w życiu gospodarczem, to musiał na tym punkcie mieć dostateczne doświadczenie. A zresztą, jeżeli doświadczenie p. Ministra Skarbu, nie jest dostateczne, to sądzę, że doświadczenie p. Ministra Poczt i Telegrafów w dziedzinie budownictwa jest zupełnie wystarczające, ażeby nas przekonać, co do zdolności urzędników i biur ministerialnych w dziedzinie budownictwa.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#PStanisławZalewski">Wreszcie jeżeli sprawa ożywienia budownictwa jest obecnie tak bardzo przez Rząd doceniana, to, powstaje pytanie, dlaczego tak późno to zagadnienie zostało wogóle postawione na porządku dziennym? Rząd rozporządzał już dawno możliwościami, ażeby wydatnie i skutecznie tę sprawę postawić. Rząd rozporządzał pewnemi funduszami pożyczkowemi, które w pewnej części zostały na cele gospodarcze rozdysponowane. Rząd rozporządzał znacznemi nadwyżkami kasowemi; czuł się uprawniony do rozdysponowania kwoty powyżej pół miliarda złotych, nie rozdysponował jej jednak w kierunku budownictwa, Wreszcie Rząd miał pewien wpływ przez swoje instytucje kontrolujące na budżety samorządowe, a wszak samorządy były w tej szczęśliwej sytuacji, że otrzymały znaczne pożyczki i mogły do ożywienia ruchu budowlanego wydatnie się przyczynić. Jest rzeczą godną ubolewania, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, kontrolujące samorządy, w tym kierunku nie poszło, choć pozwoliło wielokrotnie samorządom zaciągać pożyczki na bardzo uciążliwych warunkach, które zrujnowały wiele z pośród nich tak, że samorządy zwracały się o pomoc do banków rządowych, albo wręcz do Skarbu. Szkoda, że pieniędzy z tych pożyczek nie rozdysponowano w kierunku, tak bardzo dziś przez Rząd podkreślanym i którego konieczność jest tak bardzo przez Rząd uznawana.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#PStanisławZalewski">Wysoka Izbo! Cokolwiek w tej dziedzinie się stanie, jedno nie ulega najmniejszej wątpliwości, mianowicie, że wniosek Rządu, gdyby miał być przyjęty, oznaczałby koniec inicjatywy prywatnej w budownictwie. Będzie to ostatecznem i definitywnem zamknięciem tej dziedziny dla myśli prywatnego przedsiębiorcy, dla obywatela, któryby pragnął w tej dziedzinie pracować i swoje kapitały lokować. Będzie to jednocześnie bardzo przykrem ostrzeżeniem dla kapitału zagranicznego, I jeżeli w dziedzinie stosunków gospodarczych wewnętrznych przyjęcie wniosku rządowego oznaczałoby odpływ kapitału prywatnego od tej dziedziny życia do innych, to może też nastąpić i tendencja do odpływu kapitału, który mógłby zainteresować tą całą sprawą zagranicę. Całkowity monopol budowlany, uzyskany przez Państwo, niewątpliwie tych wszystkich, którzyby chcieli w tej dziedzinie pracować, odstraszy w sposób ostateczny. Klub, który mam zaszczyt reprezentować, jest zwolennikiem zupełnie innego załatwienia tej sprawy. Nie sądzimy, ażeby była teraz chwila właściwa do obciążania obywateli nowemi tak poważnemi podatkami. Sądzimy, że projekt ustawy, tak. jak został nam złożony, nie jest ustawą budowlaną, lecz fiskalno podatkową; jest to ciężar nadmierny; nikt nie będzie w stanie go ponieść i cała ustawa okaże się w praktyce niewykonalną. Myślimy, że na innych zupełnie podstawach trzeba oprzeć rozwiązanie palącej sprawy mieszkaniowej. Na skutek tego bylibyśmy zwolennikami odrzucenia tego wniosku już w pierwszem czytaniu. Nie czynimy tego jednak z dwóch powodów: 1) dlatego, że nie chcemy ustosunkować się w sposób kategorycznie negatywny do wniosku, w którym zawarte są, choć nieudolne myśli o budowie. Nie chcemy, ażeby sądzono, że nasze ujęcie negatywne nie zawiera w sobie żadnych elementów twórczych. Chcemy mieć okazję do wykazania, że jest wręcz przeciwnie i dlatego chcemy o projekcie tej ustawy mówić, Ale jest pozatem jeszcze i drugi motyw, który nas do tego skłania. Mianowicie w komisji znajduje się wniosek, złożony przez klub P. P. S. Ten wniosek jest bardzo zbliżony do wniosku rządowego i wynika z założeń duchowo bardzo pokrewnych, mianowicie z socjalizmu państwowego, z dążenia do upaństwowienia jeszcze jednej dziedziny naszego życia gospodarczego, Uważamy jednak tamten wniosek za idący dalej w tym kierunku. Gdybyśmy dziś dążyli do odrzucenia wniosku rządowego w pierwszem czytaniu, to oczywiście wniosek poselski klubu P. P. S. znalazłby się tam, jako jedyna podstawa do dyskusji. Tego sobie nie życzymy. Nie wydaje nam się, aby P. P, S. mogła w tej dziedzinie zrobić pracę pożyteczną.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#PStanisławZalewski">Należy tutaj przypomnieć, że ustawa o ochronie lokatorów w obecnem swojem brzmieniu, stanowiąca źródło potężnych trudności nie tylko dla właścicieli nieruchomości, ale i dla lokatorów, których zamiast bronić, niejednokrotnie stawia w kłopotliwej sytuacji, że ta ustawa odstraszająca inicjatywę prywatną od udziału w budownictwie, jest dziełem P, P. S. Wszelkie próby poprawienia tej ustawy natrafiały na największe przeszkody również z lewej strony tej Wysokiej Izby. Żadne próby uczynienia obecnej ustawy bardziej elastyczną, bardziej życiową, nie wydały rezultatu i dlatego kategorycznie odmawiamy P. P. S. wszelkich zdolności twórczych w tej dziedzinie. Projekt panów z P. P. S. zatytułowano „Milion izb”. Ten tytuł sądzę nadaję się raczej do rewji w jakimś teatrzyku, ale nie jako nazwa ustawy. To nie są rzeczy serio. Kto zna sytuację gospodarczą kraju, zdaje sobie sprawę z tego, że zbudować milion izb w ten sposób, jak to Panowie chcą zrobić, jest niepodobieństwem.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#PStanisławZalewski">Dlatego, Wysoka Izbo, nie będziemy głosowali za odrzuceniem wniosku rządowego w pierwszem czytaniu. Chcemy o nim mówić w komisji, aby stworzyć możliwie nadający się do przyjęcia projekt ustawy, któraby rozwiązała zagadnienie mieszkaniowe, jedno z najbardziej palących, jedno z najbardziej istotnych i najbardziej zaniedbanych w Polsce,</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#komentarz">(Oklaski na prawicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#Marszałek">Komunikuję, że wpłynął wniosek p. Sypuły o odrzucenie tej ustawy w pierwszem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#Marszałek">Do głosu przychodzi p. pos. Pragier.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#PPragier">Wysoki Sejmie! Ustawa, przedłożona Wysokiej Izbie przez Rząd, jest świadectwem, że Rząd zrozumiał wreszcie niemożność dalszego przedłużania tego stanu rzeczy, jaki w tej chwili istnieje. Zrozumiał całkowitą niedostateczność istniejących i stosowanych dzisiaj środków, zarówno organizacyjnych, jak i finansowych, dla zaradzenia brakowi mieszkań. Stało się to późno, ale dobrze, że się jednak stało.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#PPragier">Przypominam ten czas, kiedy wielokrotnie zwracaliśmy uwagę Rządu na to, że brak mieszkań nie jest wyłącznie kwest ją wygody, czy niewygody osób, które w nich mieszkają, ale jest ogólną klęską społeczną, klęską, dla której zaradzenia musi Państwo użyć środków nadzwyczajnych, że jeżeli się nie rozumie, że kryzys mieszkaniowy wiążę się w sposób bardzo istotny z kryzysem gospodarczym, to wogóle tej kwestii się nie rozwiąże. Spotkaliśmy się z zaprzeczeniem tej naszej opinii. Co więcej, z ust obecnie urzędującego p. Ministra Skarbu usłyszeliśmy tak ryzykowne opinie, sugestionowane zresztą przez kapitał zagraniczny, że budowa domów jest rzeczą niemożliwą do sfinansowania przy pomocy kredytu zewnętrznego, albowiem oznaczałaby ona użytkowanie obcego kapitału na cele konsumcyjne. Nie zdawano sobie sprawy z tego, że produkcja mieszkań nie oznacza w żadnym wypadku zużytkowanie kapitału na cele konsumcyjne. Kiedy więc dziś, w czasie, kiedy objawił się już skutek najfatalniejszy dawnego stanu rzeczy, Rząd przychodzi z nowym projektem ustawy, jesteśmy usposobieni jak najprzychylniej do tego, żeby ustawę tę poddać rzeczowemu rozważaniu. I oto, poddając ją rzeczowemu rozważaniu, stwierdzić musimy, że zawiera ona punkty, które dla nas do przyjęcia w żadnym razie nie są i być nie mogą. Oto mianowicie na budowę mieszkań, na wielką skalę i masowo pomyślaną, muszą być uruchomione wielkie kapitały, stale dopływające. Ta ustawa musi opierać się na źródłach niewysychających, które będą mogły zaopatrywać Polskę każdego roku w potrzebną liczbę izb, która bardzo niedostatecznie i niecałkowicie obliczona jest przez Rząd na około 100 tysięcy, a która powinna być nieco wyższa, jeżeli chcemy się liczyć nie tylko z utrzymaniem dzisiejszego stanu rzeczy, ale z jego wydatną poprawą.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#PPragier">Otóż, gdy przyglądali się tej ustawie, widzę na czele, że je dnem z głównych źródeł, na których ma się ona opierać, ma być podwyżka komornego z lokali, podlegających ustawie o ochronie lokatorów. Jeżeli mówimy o ustawie o ochronie lokatorów, korzystam ze sposobności, ażeby w paru słowach stwierdzić, że zdanie mojego przedmówcy, p. Zalewskiego, nic jest zgodne z prawdą i nie jest słuszne, jakoby normy ustawy o ochronie lokatorów przeszkadzać miały produkcji tanich mieszkań, bo jak Panom wiadomo, nowe mieszkania tej ustawie w żadnym stopniu nie podlegają, uruchomienie zaś nowych kapitałów w żadnym wypadku od podwyższenia komornego zależne nie jest, bo wiadomą jest rzeczą, że kapitały, przeznaczone na budowę mieszkań, nie pochodzą od tych leniwych par excellence wierzycieli kapitałów, jakimi są właściciele nieruchomości miejskich.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#PPragier">Jeżeli zastanowimy się nad tem pierwszem źródłem, jakie rząd znalazł dla przeprowadzenia na szerszą skalę budowy mieszkań, to spostrzegamy projekt podwyżki lokali i to bez ochrony nawet drobnych lokatorów. Rozumiemy, dlaczego. Dlatego, że w Polsce liczba lokalów większych jest bardzo szczupła i gdybyśmy chcieli tylko na nich oprzeć przypływ kapitałów, toby nas to zawiodło. Ale z tego wynika, że firm pomysł oparcia jednego z głównych źródeł dochodu na podwyżce komornego, nie jest słuszny. Byłby słuszny w tym wypadku, gdyby jednocześnie można było podnieść siłę nabywczą tych sfer, które w tych drobnych mieszkaniach mieszkają. Ale proszę pokazać, w jaki sposób może się to dokonać w okresie kryzysu gospodarczego, kiedy liczba bezrobotnych nie spada, ale wzrasta, wobec czego wszelka walka gospodarcza o podwyżkę płac napotykać musi na nieprzebyte przeszkody.</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#PPragier">Z autorytatywnego oświadczenia dowiedzieliśmy się, że w Polsce panuje powszechna radość życia, pragnęlibyśmy, aby się ona ujawniła w odpowiedniem podniesieniu zdolności płatniczej, tak, aby można było ponosić dodatkowe ciężary. Stwierdzam, że możliwem to nie jest i dlatego to źródło zawieść musi. Ta progresja czynszów mieszkaniowych, która była pomyślana wiele miesięcy temu przez p. Ministra Robót Publicznych Moraczewskiego, początkowo zaprojektowana przez niego, dziś zaprezentowana Wysokiej Izbie przez p. Premiera Bartla, pozostaje w oczywistej sprzeczności ze stanem gospodarczym tych sfer, które mają być tą podwyżką dotknięte. I dlatego stronnictwo moje będzie starało się przeszkodzić temu, aby ta dziedzina przepisów stała się ustawą. Tem więcej razi nas i musimy się sprzeciwić następnemu źródłu, które tutaj jest użyte. Wprowadza się z tej podwyżki podatek w wysokości 75% na cele budowy mieszkań, a cóż się dzieje z pozostałemi 25%? Te pozostałe 25% służyć mają na podniesienie tej kwoty, którą dla siebie do swej prywatnej kieszeni ma zagarnąć właściciel domu.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Głos: 15%.)</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#PPragier">Przy okazji tej ogólnej podwyżki ma skorzystać fundusz mieszkaniowy, a w 14 ma skorzystać właściciel nieruchomości. Z tej 14 części 15% ma pójść na konserwację domu, a 10% ot Sobie tak, dla podniesienia radości życia.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#komentarz">(P, Kornecki: Jako egzekutor podatku.)</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#PPragier">Przecież 15% to jest duża kwota jak na egzekutora podatku.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#komentarz">(Głos: 10%.)</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#PPragier">Samorządy otrzymują około 5%„ a nie 15%.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#PPragier">Co się tyczy 15%, to niczem nie jest zawarowane, że istotnie ta kwota będzie użyta na konserwację, i że istotnie jest potrzebna. Może być kwota większa lub mniejsza, lecz tworzenie tego rodzaju ryczałtu z powietrza wziętego, nie jest niczem innem, jak tylko ubarwieniem tego prezentu, który ma być dany kamienicznikom. Jesteśmy za tem, ażeby nieruchomość miejska była obciążona w takim stopniu, jak na to jej zdolność płatnicza pozwala, ale nie widzimy wcale powodu, ażeby przy rozbudowie miast dawać prezenty kamienicznikom, jak to Rząd przy okazji tej ustawy czyni.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#PPragier">Co się tyczy innych przepisów prawnych, zawartych w tej ustawie, jak podniesienie podatku od placów niezabudowanych, podatek od przyrostu wartości nieruchomości miejskich, zastrzeżeń żadnych nie zgłaszam.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#PPragier">Ponieważ p. Zalewski był łaskaw zwrócić uwagę na ustawę, będącą w tej chwili w drodze do Komisji Skarbowej, a przedłożoną przez moje stronnictwo w tej samej sprawie i ponieważ te 2 ustawy przedmiotem swoim się łączą, przeto muszę stwierdzić, że pomiędzy niemi istnieje głęboka i istotna różnica. Po pierwsze ustawa ta nie czyni z kieszeni lokatorów, z kieszeni pracowników, z kieszeni ubogiej ludności żadnego prezentu właścicielom domów; po drugie stoi ona na stanowisku, że fundusze w kraju są i niekoniecznie trzeba sięgać do pożyczek obcych, aczkolwiek i to może być kiedyś potrzebne dla uruchomienia tych funduszów. Mianowicie są dwa naczelne źródła tych funduszów: po pierwsze fundusze gromadzone przez instytucje ubezpieczeń społecznych, które w tym celu mogą i powinny być uruchomione, po drugie fundusze, które Państwo co rok na ten cel traci bezużytecznie i niepotrzebnie, które traci wskutek nieprowadzenia żadnej akcji budowlanej i mieszkaniowej. To są fundusze niewidoczne, które przeciekają przez palce i nikną z gospodarstwa społecznego, to są fundusze zużytkowane na zapomogi dla bezrobotnych, którzyby mogli być zatrudnieni, gdyby ruch budowlany i idący za nim przemysł był dostatecznie ożywiony; to są fundusze spowodowane zwiększeniem się chorobowości i przestępczości, wynikających z braku lokali; to są wreszcie fundusze, które się traci na skutek emigracji, emigracji tem gwałtowniejszej, im mniej jest pracy w kraju — te fundusze mogą i powinny być także uruchomione. I dlatego stronnictwo moje uznało, że podatek od lokatorów, aczkolwiek w pewnej mierze i od większych lokali może być pobierany, to jednak nie może stanowić podstawy całej akcji, natomiast powinny być do tego wciągnięte fundusze ubezpieczeniowe, dotacje ze Skarbu Państwa, wynikające z zaoszczędzonych strat, które Państwo dziś ponosi wobec tego, że akcja mieszkaniowa nie istnieje, i że wreszcie powinien być wprowadzony nowy podatek od wynagrodzeń za pracę najemną. To znaczy, że ta kwota, która dzisiaj byłaby pobrana od lokatora pracującego z tem, aby on ją potem przerzucił na swego pracodawcę podczas ciężkich warunków gospodarczych, kiedy nie może sobie z tem przerzuceniem poradzić wobec złej koniunktury w kraju, ażeby ta kwota była bezpośrednio pobrana od pracodawcy bez tworzenia nowych aparatów, lecz przy wyzyskaniu obecnego aparatu pobierającego, tam, gdzie pracodawca wpłaca składkę z tytułu ubezpieczenia swoich pracowników — w tej chwili są to instytucje kas chorych, z chwilą zaś wejścia w życie ustawy o scaleniu ubezpieczeń społecznych będą zakłady ubezpieczeń społecznych; oczywiście te zakłady nie będą miały żadnej akcji budowlanej., mieszkaniowej czy jakiejkolwiek innej, będą miały tylko akcję ściągania składek tę samą, którą według koncepcji rządowej ma mieć właściciel domu wobec swoich lokatorów i w odpowiedni sposób będą tę akcję prowadziły. W ten sam sposób mają być wyzyskane dalsze źródła w postaci podniesienia podatku od przyrostu wartości i od placów niezabudowanych na zasadach podobnych, jak to proponuje ustawa rządowa. Przeciwieństwo istotne między temi ustawami polega na tem, że w naszej ustawie obciążenie lokatorów jest rzeczą zupełnie podrzędną, i dotyczy tylko większych lokali i z obciążenia tego w najmniejszym nawet ułamku nie może korzystać właściciel domu, podczas gdy Rząd w swojej ustawie daje właścicielom domów prezent sięgający 1/4 wpływów z podwyżki pomniejszonych o koszta konserwacji, zryczałtowane przez Rząd w 15%.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#PPragier">Tu muszę się zastrzec co do pewnych słów przedmówcy. Jest modą w Polsce od czasu do czasu chwytanie się jakiegoś słowa i operowanie niem przez pół godziny, czy przez pół roku. Raz temi słowami będzie groch z kapustą, etatyzm, interwencjonizm, raz hocki klocki i t. d. To są słowa — liczmany, które są obliczone na to, aby żadnej treści w nich nie było. Tego rodzaju wyrazem stało się w Polsce słowo „etatyzm”, Upaństwowienie kolei, to jest etatyzm, upaństwowienie elewatorów — to także etatyzm,...</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#komentarz">(P. Zalewski przerywa)</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#PPragier">... słowem wszelką akcję Państwa, zmierzającą do poskromienia tego rozchełstanego liberalizmu gospodarczego, w którym żyjemy, nazywa się etatyzmem.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#PPragier">Proszę Panów, ta ustawa etatyzmem właśnie nie jest. Byłaby etatyzmem, gdyby była z gruba pojętem, kapralskiem zainformowaniem kwestii mieszkaniowej. Z chwilą jednak, kiedy ona dopuszcza — ja mówię o naszej ustawie, nie o ustawię rządowej — wszelką różność organizacyjną ze społeczeństwa samego wyrastającą, kiedy kierownictwo tej akcji mieszkaniowej oddaje się w ręce samego społeczeństwa, domagając się tylko, aby instytucje korzystające z pomocy publicznej jednemu kryterium uczyniły zadość, to znaczy masowej budowy, co najwyżej 100 mieszkań — z tą chwilą nikt nie może powiedzieć, że Państwo stoi tu ponad społeczeństwem.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#PPragier">Etatyzmem nazywam taki stan rzeczy, w którym jakąś dziedzinę życia publicznego oddaje się w ręce Państwa z pominięciem społeczeństwa. W tej ustawie jest duch socjalistyczny, ducha etatystycznego niema.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Eisenstein.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#PEisenstein">Wysoka Izbo! Bezsprzecznie kwest ja mieszkaniowa jest nagłą i piekącą. To też Rząd długo się zastanawiał, w jakiej formie powinna ona być rozwiązana.</u>
<u xml:id="u-18.1" who="#PEisenstein">Ale wszyscy doznali przykrego zawodu a nawet z tenoru prasy zbliżonej do Rządu daje się skonstatować wielkie rozczarowanie ż proponowanej przez Rząd formy rozwiązania tego ważnego zagadnienia. Rząd bowiem wybrał linię najmniejszego oporu. Projekt przedłożony Wysokiej Izbie jest niczem Innem, jak nową ustawą fiskalną, podatkiem, który całym swoim ciężarem spadnie na miasta, a przedewszystkiem na handel i rzemiosło. Faktem jest, że handel i rzemiosło, dziś kompletnie zniszczone wskutek niebywałej śruby podatkowej i zapoznawania jego istotnych potrzeb, zostało przedewszystkiem dotknięte tą ustawą. Jest niezrozumiałem dla nas, jak Rząd mógł przyjść z projektem, żeby handel i rzemiosło dziś ledwie wegetujące, ażeby warsztaty pracy były na nowo obciążone na rzecz rozbudowy 200% podatkiem, który w konsekwencji swojej musi do reszty zniszczyć nasze życie gospodarcze. Ustala się w projekcie stawki. Ale gdy poddamy je analizie, to okaże się, że cały ciężar spadnie na barki tych, którzy dziś są najbardziej obciążeni podatkami i świadczeniami na rzecz Państwa. Kupiectwo i rzemiosło ma być tym kozłem ofiarnym i za jego pieniądze budować się będzie domy. Domy dla wszystkich z wyjątkiem kupca i rzemieślnika. Uzasadnia się tę niesłychaną zwyżkę czynszu tem, że kupiectwo będzie mogło wkalkulować ten wydatek w towar. Gdyby to było prawdą, to nie rozumiem w czyim interesie leży, ażeby wzrosła nowa fala drożyzny. Nie wiem, czy to leży w interesie Państwa, czy w interesie społeczeństwa, ażeby drożyzna, dopiero co przytłumiona, z powrotem wybuchła jasnym płomieniem. Ale musimy zadać sobie również pytanie, czy istotnie dobrobyt społeczeństwa wzrósł tak niepomiernie, że możemy sobie pozwolić na eksperymenty takiego horendalnego wzrostu czynszu. Rząd urządza się wprawdzie bardzo dowcipnie. Z jednej strony kokietuje lewicę i powiada: małe mieszkania bardzo mało obciążymy. Urzędników uspokaja się zapowiedzią, że dostaną odpowiedni dodatek mieszkaniowy. Chłopów to nie dotyczy. Wobec tego okazuje się, że jedynym czynnikiem, który te wszystkie ciężary będzie musiał na własnych barkach nosić, będzie kupiectwo, rzemiosło i wolne zawody przedewszystkiem obywatele mieszkający w miastach i miasteczkach.</u>
<u xml:id="u-18.2" who="#PEisenstein">Jest również niezrozumiałem, skoro Rząd przychodzi z projektem, który tak głęboko wrzyna się w życie gospodarcze, że nie zasięgnięta została opinia sfer gospodarczych, izb handlowych, izb rzemieślniczych i innych organizacji gospodarczych, lecz ponad głowami wszystkich przyszło, się z projektem, który wywołał nie tylko zdziwienie, ale głębokie rozgoryczenie. Jestem głęboko przekonany, że projekt ustawy w obecnej formie nie może u nas bezwzględnie znaleźć zastosowania, jeżeli nie chce się do reszty zniszczyć egzystencji tych, którzy mieszkają w miastach. Mimo woli nie można się opędzić, wrażeniu, że projekt jest skierowany głównie przeciw pewnym sferom, a to przeciw kupiectwu, a wobec tego, że handel leży w rękach żydów, to na nich zwłaszcza ma się to wszystko skupić. Nie uchylamy się bynajmniej od ciężarów, ale musimy zastrzec się z całą stanowczością, aby zawsze wyszukiwać sobie kozła ofiarnego w. kupcach i rzemieślnikach, aby te warsztaty, które jeszcze dziś istnieją, do reszty zniszczyć. Stanowisko Rządu tembardziej nas dziwi, że obecnie, kiedy statystyka protestowanych weksli w ostatnich czasach przerażająco wzrasta, bo jest przeszło 313,000 protestowanych weksli w ciągu jednego miesiąca, a mam wiadomości, że w ciągu tego miesiąca liczba ta podniesie się w dwójnasób, to Rząd nie zdaje sobie sprawy, że tego rodzaju projekt zniszczy do reszty wszystko to, co jest podstawą państwowego bytu, podetnie i zniszczy cale życie gospodarcze.</u>
<u xml:id="u-18.3" who="#PEisenstein">I dlatego wszystko uczynimy, co w naszej mocy leży, ażeby ta ustawa w tej jej formie i w tej redakcji nie stała się ustawą obowiązującą.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Kuśnierz.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#PKuśnierz">Wysoka Izbo! Przedłożony przez Rząd projekt ustawy o popieraniu budowy tanich mieszkań dotyka jednej z najważniejszych spraw socjalnych. Mimo to projekt ten, gdy rozszedł się wśród szerokich sfer, wywołał niesłychanie wielkie poruszenie. Sposób realizacji i podstawy finansowe tego projektu muszą budzić w szerokich masach bardzo poważne zastarzenia. Projekt ten, opiera swe podstawy finansowe w 90% na podniesieniu czynszów lokatorskich, a w 10% zaledwie na podniesieniu podatków od wzrostu wartości nieruchomości oraz od niezabudowanych parcel.</u>
<u xml:id="u-20.1" who="#PKuśnierz">Jako źródło podatkowe, finansowe przewiduje projekt 1 mil jard pożyczki wewnętrznej, wypuszczonej w formie obligacyj. Jest to źródło pożyczki pomocniczej, oczywiście uwarunkowanej pojemnością wewnętrznego rynku finansowego. Jak widzimy, cały ciężar tej reformy socjalnej opiera się na źródle podatkowem, t. j. na komornem. Źródło to w obecnych warunkach jest bardzo wątpliwem i może spowodować bardzo poważne komplikacje finansowe i społeczne. Źródło to nie jest niczem innem, jak nowym podatkiem; ma ono w najbliższych już latach dawać rocznie przeciętnie 159 milionów, a w najbliższych 20 latach ma ono dać blisko 4 miliardy zł.</u>
<u xml:id="u-20.2" who="#PKuśnierz">Sądzimy, że przy dzisiejszem wyczerpaniu gospodarczem, wielkiej nędzy społecznej to źródło może spowodować dalszą nędzę i ruinę lokatorów. Dlatego zrozumiałem jest wielkie poruszenie, jakie w tych sferach powstało. Źródło to w dalszej konsekwencji nie jest niczem innem, jak pewną specjalną formą podatku majątkowego, który dotknie najszersze i najuboższe warstwy społeczne, I w tem upatrujemy niesłychane niebezpieczeństwo dla ustroju i finansowego i społecznego w Polsce, Dlatego też zrozumiałem jest to wielkie poruszenie, które powstało wśród sfer urzędniczych, wśród sfer lokatorskich drobnych rzemieślników, kupców, drobnych przemysłowców, dlatego, że sfery te czują się zagrożone w swojej egzystencji i w swoim bycie.</u>
<u xml:id="u-20.3" who="#PKuśnierz">Chrześcijańska Demokracja przywiązuje niesłychanie wielką wagę do praktycznego rozwiązania tego problemu, który dotyka szerokie sfery urzędnicze, robotnicze i wogóle niezamożne sfery. Dołożymy wszelkich starań, ażeby to zagadnienie było rozwiązane w sposób praktyczny i realny. Na komisji przedłożymy szereg konkretnych wniosków, które dotyczyć będą stworzenia podstaw finansowych, polegających na wyzyskiwaniu sił społecznych, samopomocy, na wyzyskiwaniu kredytu wewnętrznego, funduszów społecznych, instytucji socjalnych, ażeby w ten sposób stworzyć realne podstawy do rozstrzygnięcia tej kwestii socjalnej. Dziś jednak już zapewnić musimy, że z całą stanowczością zwalczać będziemy projekt obecny, ażeby realizację tej właśnie ustawy oprzeć na podatku lokatorskim.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Gardecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#PGardecki">Proszę Panów, Sejm poprzedni zaczął się interesować uruchomieniem ruchu budowlanego. W szczególności rząd koalicyjny w 1926 r. postawił tę kwestię jako rzecz aktualną, która miała przyczynić się do uruchomienia życia gospodarczego. Kwest ja ta przez wiele lat była omawiana w prasie i różnych instytucjach rządowych, w końcu doczekaliśmy się tego, że zagadnienie budowy mieszkań tanich i uruchomienia ruchu budowlanego ma być rozstrzygnięte przez obecny Rząd w drodze ustawodawczej. Rząd wnosi projekt ustawy, aby zdobyć odpowiednie fundusze na budowę tanich mieszkań i ażeby zadośćuczynić tej potrzebie palącej w interesie szerokich mas pracujących i uruchomienia życia gospodarczego. Ale jak zwykle, kiedy przychodzi kwest ja gospodarcza, kiedy przychodzi kwest ja natury poważnej i ogólnej, słyszy się z trybuny sejmowej, że projekt pachnie etatyzmem, więc przez prawicę społeczną nie nadaj e się do przyjęcia, albo bardzo charakterystyczne, że nawet jedna grupa żydowska w tym projekcie Rządu dopatruje się antysemityzmu.</u>
<u xml:id="u-22.1" who="#PGardecki">Otóż proszę Panów, przy budżecie Ministerstwa Robót Publicznych zabierałem głos w kwestii uruchomienia ruchu budowlanego, z czem się wiąże bezpośrednio budowa mieszkań i również stwierdziłem, że jedynym sposobem zdobycia odpowiednich kapitałów jest podwyższenie komornego w starych domach. Oczywiście, jest zupełnie zrozumiałe, iż niektórzy Panowie uważają, że w starych domach komorne powinno być niskie. Nawet panowie z P. P, S., nawet „Robotnik” na drugi dzień po mojem przemówieniu w Sejmie umieścił notatkę, powołując się na Komisję Ankietową, która zalecała miarodajnym czynnikom rządowym, aby nie zmierzały do podniesienia komornego w starych domach Dziś słyszeliśmy przez usta p. Pragiera, który w bardzo delikatny sposób poruszył tę kwestię i uznał, że należy podnieść komorne w mieszkaniach 6, 7 pokojowych, broniąc zresztą zupełnie słusznie — ja też stoję na tem stanowisku i mój klub — że małe mieszkania, jedno i dwu izbowe nie powinne podlegać podwyżce komornego. Również z tych względów tę kwestię poruszyłem, z których ją poruszył i p. Pragier, że robotnicy zarabiają skromne sumy i jeżeli mogą jako tako łatać swój domowy budżet, to w dużej mierze dzięki temu, że mieszkanie tanio opłacają.</u>
<u xml:id="u-22.2" who="#PGardecki">Uważam, że projekt rządowy, zmierzający do podniesienia komornego w małych mieszkaniach, zamieszkałych przez klasę robotniczą, nie może być przyjęty. Przypuszczam, że komisja, która nad tą kwest ją będzie się zastanawiała, prawdopodobnie przyjmie nasze stanowisko i w małych mieszkaniach komornego nie podniesie.</u>
<u xml:id="u-22.3" who="#PGardecki">Również niesłuszne jest w projekcie rządowym, żeby z komornego płynęły pewne kwoty w 25% na podniesienie zysków dla kamieniczników. Kto obiektywnie patrzy na kwest ją dochodów kamieniczników, niekoniecznie z punktu widzenia klasowego, lub z punktu widzenia swojej doktryny, może dziś z całą pewnością stwierdzić, że dochody kamienicznicy mają bardzo wysokie i ten prezencik, nie wiem z jakiego powodu, Rząd chce dać kamienicznikom, co również z naszego punktu widzenia jest absolutnie nie do przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-22.4" who="#PGardecki">Na zakończenie uważam, że projekt ustawy wniesionej przez Rząd jedynie może rozstrzygnąć tak doniosłe zagadnienie jak budowa mieszkań dla szerokich mas pracujących, jest jedynem wyjściem w naszych warunkach. Ja ze zdziwieniem słucham przemówień panów z prawicy społecznej, którzy z jednej strony są obrońcami przedstawicieli klasy posiadającej, którzyby chcieli widzieć, żeby życie gospodarcze w Polsce zakwitło w całej pełni, żeby przedsiębiorcy w Polsce niepodległej zrobili złote interesy, a z drugiej strony nie mając własnego programu, nie potrafią znaleźć żadnych środków, żadnych sposobów, żeby temu życiu gospodarczemu przyjść z bezpośrednią pomocą. Proszę Panów, przez uruchomienie ruchu budowlanego zostanie zatrudniona olbrzymia masa robotników, pracujących w różnych przemysłach, czy to metalowym, drzewnym, czy cegielnianym, wogóle szereg przemysłów natychmiast stanie na nogi. Projekt rządowy według mnie może stworzyć świetne warunki dla uruchomienia życia gospodarczego. Dlatego projekt tej ustawy można przyjąć z zadowoleniem.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sypuła.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#PSypuła">Proszę Panów! Na porządku dziennym jest ustawa o budowie tanich mieszkań zaproponowana przez Rząd.</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(Głos: Pan się na tem zna? Marszałek dzwonu)</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#PSypuła">Lepiej się znam na budowie, niż Pan na armii. Proszę Panów, brak mieszkań jest rzeczywiście klęską społeczną. Zainteresowani są budową mieszkań wszyscy robotnicy, a przedewszystkiem ci, którzy dzisiaj mieszkają pod mostem Poniatowskiego albo w lepiankach, albo marzną w tych parasolkach żelaznych na Żoliborzu i gdzieindziej. Głód mieszkaniowy to jest klęska, która spadła na pracujące masy.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#PSypuła">Otóż, proszę Panów, projekt rządowy proponuje, aby cały kapitał, jaki ma być włożony w budownictwo mieszkań, był ściągnięty z klasy robotniczej. Fundusz budowy ma powstać z podwyżki komornego od wszystkich mieszkań, a przecież widzimy, że tych 5, 6, 7 pokojowych mieszkań, które zamieszkują bogaci, jest mało, zaś tych 1 i 2 izbowych, które zamieszkuje lud pracy, jest w Polsce przytłaczająca większość.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#PSypuła">Panowie z Klubu P. P. S. wnieśli swój projekt nie lepszy od rządowego. Proponują oni, oprócz podatku mieszkaniowego, obłożenie nowym podatkiem przymusowym zarobków robotniczych. Zwalają oni przeto koszta budowy mieszkań na robotników, bojąc się sięgnąć do kieszeni kapitalistów.</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#komentarz">(Głos: A jak jest w Rosji?)</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#PSypuła">Niech Pan tam pojedzie to Pan zobaczy, poco Pan mnie się pyta.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#komentarz">(Głos: Pan tam już był.)</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#PSypuła">Projekt rządowy, przerzucając ciężary powstania funduszu budowlanego na masy pracujące, jednocześnie nie broni ludności przeciwko wyzyskowi. Nie kładzie on tamy w podbijaniu cen na materiały budowlane, tamy tym zyskom, jakie dziś ciągną fabrykanci.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#PSypuła">Proszę Panów, jeżeli zastanowimy się nad tem, co przemysłowcy budowlani krzyczą: nie możemy budować, bo robotnicy żądają podwyżki, robotnicy zadużo zarabiają, robocizna to jest najdroższa rzecz — to zobaczymy, że to jest kłamstwem. Przedewszystkiem bogacą się kapitaliści. Jeżeli obliczymy koszta materiałów, to widzimy, jaka jest różnica: w r. 1924 tysiąc cegieł kosztowało 36 zł., a w roku 1928 — 130 i 150 zł. Nie widzimy również, żeby Rząd wpływał na obniżenie cen budowy przez dostarczanie taniego budulca, którego jest panem — budulca drzewnego. Bo oto znowu ma surowych desek kosztuje 130 do 150 zł. Na tem robią interes kapitaliści i Rząd.</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan wynalazł nowe ceny.)</u>
<u xml:id="u-24.11" who="#PSypuła">Niech Pan sprawdzi, czy nie kosztuje tysiąc cegieł od 130 do 150 zł.? Pan nie zna się wcale na tem, ile kosztują cegły.</u>
<u xml:id="u-24.12" who="#PSypuła">My wiemy, że jeżeli Wy występujecie z jakąś akcją, którą nazywacie pomocą dla robotników, to koniecznie chcecie cały ciężar przerzucić na tę masę robotniczą, a sami ciągnąć zyski. Budowę tanich mieszkań niby to zapoczątkowuje Rząd, ale płacić ma robotnik. W ten sposób za robotniczą krwawicę Rząd odegrać chce rolę dobrodzieja.</u>
<u xml:id="u-24.13" who="#PSypuła">Przed chwilą przemawiał p. poseł Gardecki, członek kooperatywy budowlanej. On również mówi przeciwko wyzyskowi przedsiębiorców. Mówić, mówił, ale przecież to on oddał budowę domów kooperatywnych przedsiębiorcom. Czemu nie nawiązał kontaktu ze związkiem robotników budowlanych, który prowadzi budowę gospodarczym sposobem? Toby kosztowało taniej, więc i komorne byłoby tańsze, co byłoby z korzyścią dla robotników i dla inteligencji umysłowo pracującej, która przecież tam mieszka. A więc ci sami panowie, którzy krzyczą przeciw przedsiębiorcom, dali budowę przedsiębiorcom Jaskólskiemu i Lubińskiemu. Poco więc teraz tutaj płakać?</u>
<u xml:id="u-24.14" who="#komentarz">(Wesołość,)</u>
<u xml:id="u-24.15" who="#PSypuła">Przecież żaden przedsiębiorca zysku się nic wyrzeknie, chyba o tem wie p. Gardecki.</u>
<u xml:id="u-24.16" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Pan się sam z tego śmieje.)</u>
<u xml:id="u-24.17" who="#PSypuła">Ten się dobrze śmieje, kto się śmieje ostatni.</u>
<u xml:id="u-24.18" who="#PSypuła">Jeżeli chodzi o budowę mieszkań, to dziś wszyscy ci, którzy nawet przed wojną budowali, pragną, jak ryba wody, całkowitego zniesienia ochrony lokatorów. Marzą o tem, żeby im dać wolną rękę, a wtedy, jak oni twierdzą, ruch budowlany będzie szedł. Wtedy każdy lokator będzie płacił przynajmniej trzecią część albo połowę swego zarobku za komorne, a oni będą budowali.</u>
<u xml:id="u-24.19" who="#PSypuła">Wy mówicie, że według projektu ustawy, nie będzie żadnych zysków na budowach. A skąd weźmiecie chętnych przedsiębiorców,...</u>
<u xml:id="u-24.20" who="#komentarz">(Przerywania,)</u>
<u xml:id="u-24.21" who="#PSypuła">... chyba weźmiecie takich, co budują na własny koszt. Taki może zbudować dom na swój koszt, ale później te mieszkania sprzeda po lichwiarskiej cenie. I mówi się później, że taki lichwiarz jest pociągnięty do odpowiedzialności, że za pokój z kuchnią bierze 6.000 zł, a za 2 pokoje — 8 do 10.000 zł. Ale to się tylko mówi. Faktycznie buduje się tylko dla tych, którzy mogą zapłacić takie lichwiarskie ceny. Czyż to nie jest naigrawanie się z klasy robotniczej i jej nędzy mieszkaniowej?</u>
<u xml:id="u-24.22" who="#PSypuła">W projekcie rządowym mówi się, że klasa robotnicza musi wziąć udział w rozbudowie mieszkań. Nie pomija się tych, którzy mieszkają w 2 izbowych, a nawet tych, którzy mieszkają w jedno izbowych mieszkaniach. Na nich też nakłada projekt podatek na fundusz budowlany. A ja się zapytam Panów, czy ci, którzy mieszkają w barakach albo pod mostem Poniatowskiego, czy też będą obłożeni tym podatkiem, czy nie? Napewno z nich trudno będzie ściągnąć ten podatek.</u>
<u xml:id="u-24.23" who="#PSypuła">Opracowaniem planów budowlanych ma się zająć Ministerstwo Robót Publicznych, które utrzymuje cały personel architektów, urzędników itp. Ale w rzeczywistości Ministerstwo nie ma ani jednego projektu opracowanego, któryby ustalał słuszne koszta za metr robocizny z materiałem,</u>
<u xml:id="u-24.24" who="#komentarz">(Głos: Jest dawno.)</u>
<u xml:id="u-24.25" who="#PSypuła">Przecież na cele opracowane przez Ministerstwo zgadzają się chętnie ci, których znamy jako największych wyzyskiwaczy — przedsiębiorcy budowlani. To dowodzi, że opracowane ceny są za wysokie. Jeżeli Rządowi chodzi rzeczywiście o dobro robotników, a nie o zysk przedsiębiorców, to Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej i Ministerstwo Robót Publicznych po winne były oddać pracę związkom zawodowym, któreby je tanio i dobrze wykonały.</u>
<u xml:id="u-24.26" who="#komentarz">(Głos: Zwrócić się do Pana.)</u>
<u xml:id="u-24.27" who="#PSypuła">Tak jest, proszę Panów, mam zaszczyt reprezentować robotników budowlanych na terenie Warszawy.</u>
<u xml:id="u-24.28" who="#komentarz">(Głos: Biedni oni!)</u>
<u xml:id="u-24.29" who="#PSypuła">Dlatego Pan bogaty, że oni biedni.</u>
<u xml:id="u-24.30" who="#PSypuła">Otóż związki ustaliłyby ceny materiałów budowlanych, cenę robocizny tak, żeby robotnicy budowlani nie byli tak haniebnie wyzyskiwani, nie musieli rok rocznie występować o poprawę swej płacy, a jednocześnie, aby ceny mieszkań były dostępne dla robotników. Ale tego właśnie rząd faszystowski nie zrobi i zrobić nie może. Klasa robotnicza pod Waszem panowaniem nie otrzyma tego, co się jej słusznie należy. Ona może to wszystko osiągnąć dopiero wtedy, kiedy na gruzach dzisiejszego ustroju burżuazyjnego i dyktatury faszystowskiej wprowadzi w uporczywej walce rząd robotniczo chłopski, który jej zagwarantuje to wszystko, co się jej słusznie należy.</u>
<u xml:id="u-24.31" who="#komentarz">(Głosi Pan będzie wtedy ministrem.)</u>
<u xml:id="u-24.32" who="#PSypuła">Stawiam wniosek o przejście nad projektem do porządku dziennego.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt więcej się nie zgłosił. Będziemy więc głosować nad wnioskiem p. Sypuły, że Sejm odrzuca w całości projekt ustawy o popieraniu budowy tanich mieszkań. Panów Posłów, którzy są za wnioskiem, proszę o powstanie. Stoi mniejszość, wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#Marszałek">Projekt ustawy odsyłam do Komisji Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego punktu porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy o Ubezpieczeniu społecznem (druk nr 487). Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej Jurkiewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Wysoki Sejmie! Korzystając ze sposobności jaką mi daje pierwsze czytanie projektu ustawy o ubezpieczeniu społecznem, pozwolę sobie skreślić pokrótce te intencje, które kierowały mną przy opracowaniu, a całym Rządem przy uzgadnianiu, uchwaleniu i przedłożeniu projektu tego Wysokiemu Sejmowi.</u>
<u xml:id="u-26.1" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Projekt ten ma przedewszystkiem wypełnić dotkliwą lukę, jaką tworzy w życiu Państwa Polskiego na terenie znacznej większości tego Państwa brak ustawy o Ubezpieczeniu robotników na starość i w razie inwalidztwa, oraz w razie śmierci żywicieli rodzin.</u>
<u xml:id="u-26.2" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Przez usunięcie tego braku usuniemy niesprawiedliwość społeczną, polegającą na tem, że robotnik, który wyłącznie przy pomocy swej pracy porozumiewa się z bytem, tworząc i pomnażając bogactwo Państwa, samorządów i osób prywatnych — w razie ustania bez swej winy zdolności od pracy narażonym się staje na szukanie pomocy ze źródeł opieki społecznej, a wobec słabych funduszów samorządu w obecnych czasach na ten cel przeznaczonych — do wyciągania ręki po jałmużnę.</u>
<u xml:id="u-26.3" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Usunięcie braku powyższego będzie niewątpliwie jednym z węzłów ściśle łączących szerokie warstwy robotnicze z losem Państwa, które im zabezpiecza starość i możność życia w razie niezdolności do pracy, a ich rodzinie w razie śmierci żywiciela.</u>
<u xml:id="u-26.4" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Uzupełnienie istniejących w Polsce ubezpieczeń społecznych Ubezpieczeniem na starość i inwalidztwo będzie jednocześnie nowym etapem w realizowaniu zawartej w Konstytucji naszej uroczystej deklaracji, że: „praca jako główna podstawa Rzeczypospolitej pozostawać ma pod szczególną ochroną Państwa, że każdy obywatel ma prawo do opieki Państwa nad swoją pracą, a w szczególności ubezpieczenia społecznego”; dalej będzie ona nowym etapem w honorowaniu podpisu Polski w odniesieniu do tej części traktatu wersalskiego, która stwierdza, że „praca nie powinna być uważana poprostu za towar łub artykuł handlu” i że jest rzeczą pilną polepszenie warunków pracy, zwłaszcza, o ile to dotyczy „,ochrony pracowników na wypadek choroby wogóle lub chorób zawodowych i nieszczęśliwych wypadków spowodowanych pracą, walki z bezrobociem, pensji starości, niezdolności do pracy”.</u>
<u xml:id="u-26.5" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Ostatnim etapem przed wniesieniem niniejszej ustawy było wprowadzenie rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej ubezpieczenia pracowników umysłowych, następnym zaś etapem winno być Ubezpieczenie osób pracujących, wprawdzie nie najemnie, ale niemniej ekonomicznie słabych i potrzebujących ochrony, jak: drobnych rolników, rzemieślników, kupców itd.</u>
<u xml:id="u-26.6" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Zagadnienie jednak ubezpieczenia samodzielnie zarobkujących jest dotąd znacznie mniej zbadanem i prawie zupełnie niewypróbowanem, dlatego też wymaga ono dłuższych i gruntowniej szych przygotowań.</u>
<u xml:id="u-26.7" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Ministerstwo przygotowuje w tym celu wielką ankietę, przy pomocy której już w czasie niedługim będzie mogło zorientować się w potrzebach, życzeniach i możliwościach zainteresowanych grup.</u>
<u xml:id="u-26.8" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Drugim z kolei celem projektu przedłożonego jest uporządkowanie i ujednostajnienie ustawodawstwa o ubezpieczeniach społecznych w całej Polsce.</u>
<u xml:id="u-26.9" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">W czasie, kiedy Państwo na wszystkich odcinkach zmierza do unifikacji stosunków prawnych, ekonomicznych, społecznych na całem terytorium Rzeczypospolitej — ubezpieczenia społeczne nie mogą pozostać kompleksem różnorodnych, anachronicznych i niedostosowanych do potrzeb życia polskiego strzępów ustaw zaborczych Nikt bez wątpienia potrzeby tej unifikacji nie zaprzeczy.</u>
<u xml:id="u-26.10" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Jeżeli Państwo ma stanowić jedność silną i niewzruszalną, nie może tolerować, by w różnych dzielnicach robotnik miał różne warunki zaopatrzenia w razie niezdolności do pracy, przemysłowiec, kupiec i rolnik różne obowiązki z tego tytułu, a stąd różne warunki produkcji i konkurencji, by wreszcie obywatele tego samego Państwa mieli nadzór i kontrolę różnych władz i urzędów, różne postępowania administracyjne i sądowe w obronie i dochodzeniu swoich praw.</u>
<u xml:id="u-26.11" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Nie jest ani winą, ani zasługą żadnej z dzielnic, jeśli w niej pod rządami państw zaborczych wytworzyło się gorsze lub lepsze położenie — celem jest i powinno być wyrównanie na przyszłość warunków pracy, produkcji i administracji państwowej.</u>
<u xml:id="u-26.12" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Dążąc do uporządkowania ustawodawstwa ubezpieczeniowego, staramy się to uczynić w taki sposób, ażeby wybrać to, co zostało dotąd w którejkolwiek z dzielnic uznane za dobre i dodać to, co przyniosły nam postęp z zagranicy i doświadczenie własne życia polskiego.</u>
<u xml:id="u-26.13" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Jest już dzisiaj powszechnie uznaną zdobyczą teorii i praktyki ubezpieczeniowej tendencja do możliwie ścisłego powiązania i scalania różnych rodzajów ubezpieczeń społecznych. Wszędzie widzimy jej próby, że wymienię tylko: Francję, Czechosłowację, Austrię i Jugosławię.</u>
<u xml:id="u-26.14" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Jeżeli nie wszędzie została ona przeprowadzona w całości lub częściowo, wynikało to przeważnie z trudności, związanych z tradycyjnem istnieniem szeregu ustaw i organizmów, nie dających się łatwo przekształcić.</u>
<u xml:id="u-26.15" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Polska jest w położeniu o tyle lepszem, że istnieją na całem jej terytorium podstawowe komórki ubezpieczeniowe oraz zaczątki scalenia w połączonych organizacjach ubezpieczenia inwalidowego i wypadkowego w b. zaborze niemieckim. Dowodzi to, że już w pierwszych swoich krokach Państwo Polskie odczuwało potrzebę scalenia ubezpieczeń społecznych i dążyło do przeprowadzenia go w miarę możności, przynajmniej fragmentarycznie. Obecnie dyskutowany projekt ustawy jest w granicach możliwości, stworzonych przez istniejące warunki, konsekwentnem rozwinięciem tego dążenia.</u>
<u xml:id="u-26.16" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">W myśl projektu kasy ubezpieczeń, przeprowadzające samodzielnie ubezpieczenie na wypadek choroby, będą jednocześnie organami pomocniczemi instytucyj wyższego rzędu, t. j. zakładów ubezpieczeń społecznych, przewidzianych w obecnym projekcie. Będą one załatwiać większość spraw wstępnych i wymagających bezpośredniego kontaktu z ubezpieczonym i pracodawcą.</u>
<u xml:id="u-26.17" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Zakłady zaś ubezpieczeń społecznych przeprowadzają łącznie ubezpieczenie na wypadek niezdolności do pracy, inwalidztwa, starości i śmierci żywicieli rodzin.</u>
<u xml:id="u-26.18" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Własne doświadczenie rzeczywistości polskiej nakazuje uwzględnienie dalszych momentów. Sposób funkcjonowania samo rządzących się instytucyj ubezpieczeń społecznych nie zawsze zdołał ochronić je od wielu poważnych zarzutów, które czasami prowadziły nawet do negacji samej zasady samorządności w instytucjach ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-26.19" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Nie zaprzeczając tym niedomaganiom, nie widzę jednak powodu ani możności do uchylania zasady samorządu w instytucjach ubezpieczeniowych. Należy pamiętać o tem, że społeczeństwo polskie stanęło w samorządzie ubezpieczeń społecznych wobec nowych zadań, do których przez zaborców nie było należycie przygotowane. Nie można nauczyć się niczego, a więc i samo rządzenia się bez robienia pewnych błędów. Idzie tylko o to, żeby tych błędów było jak najmniej i żeby wedle możności zapobiec im zawczasu, to znaczy, żeby kształcić i sposobić obywatela, stojącego dotąd tylko przy warsztacie pracy zarobkowej, do trudnych funkcyj rządzenia sobą i współrządzenia innymi. Tej pracy wychowawczej może się podjąć z powodzeniem przedewszystkiem ten, kto ma już za sobą odpowiednie doświadczenie, a więc w pierwszym rzędzie administracja państwowa. Projekt zmierza przeto do ściślejszej współpracy administracji państwowej jako władzy nadzorczej z administracją samorządową jako nadzorowaną.</u>
<u xml:id="u-26.20" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Mam to przekonanie, że lepiej jest prewencyjnie przez stałą obserwację i współudział w pracach samorządu uprzedzać błędy, niż być zmuszonym w następstwie do rozwiązywania organów samorządnych i wprowadzania komisarzy.</u>
<u xml:id="u-26.21" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Przewidziane w projekcie rozszerzenie nadzoru na tej drodze powinno się przyczynić do usprawnienia, a pośrednio przez to i do wzmocnienia samorządu ubezpieczeniowego.</u>
<u xml:id="u-26.22" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Doświadczenie życia polskiego wskazało pozatem na pewne braki i luki w dotychczasowych ubezpieczeniach, które dotkliwie dawały się odczuć poszczególnym zainteresowanym w ubezpieczeniach czynnikom.</u>
<u xml:id="u-26.23" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Jest jasnem, że projekt nie może czynić zadość wszystkim wysuwanym żądaniom, często sprzecznym, ale jest on wynikiem przemyślanego kompromisu, który stara się usunąć największe bolączki każdego z zainteresowanych czynników w ten sposób, by było to połączone z możliwie najmniejszym uszczerbkiem dla innych.</u>
<u xml:id="u-26.24" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Około 4 i pół miliona osób, licząc robotników i członków ich rodzin, ustawa daje przedewszystkiem. upragnione ubezpieczenie na starość, inwalidztwo i zaopatrzenie ich rodzin na wypadek śmierci ubezpieczonego z poważnemi świadczeniami, zwiększa zgodnie ze słusznością i rzeczywistemi potrzebami świadczenia ubezpieczeń od nieszczęśliwych wypadków., zabezpiecza im to we wszystkich instytucjach, jako głównie zainteresowanym, miarodajny wpływ i udział w administracji, oczywiście pod nadzorem państwowym.</u>
<u xml:id="u-26.25" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Pracodawcy zainteresowani są w czuwaniu nad tem, by fundusze, do których się przyczyniają, były racjonalnie administrowane. Ta kontrola nad administracją funduszami jest zapewniona w dostatecznej mierze przez przyznanie im nie tylko udziału w organach rządzących instytucyj, ale także większości w komisjach rewizyjnych, oraz prawa tej komisji do odwoływania się od postanowień zarządu do władz nadzorczych. Nie ograniczając zatem miarodajnego wpływu czynnika pracowniczego na rządy w instytucjach, projekt daje pracodawcom możność obrony przy pomocy władz nadzorczych przed niewłaściwościami w administracji, gdyby się takie zdarzyć miały.</u>
<u xml:id="u-26.26" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Projekt czyni zadość życzeniom pracodawców obniżenia odsetek zwłoki od zaległych opłat, zmniejszając do połowy ustalone jeszcze w okresie waloryzacji w wysokości 2% miesięcznie, pozatem oddziela ubezpieczenie od wypadków pracowników umysłowych, pracujących w odmiennych warunkach i mniej narażonych na niebezpieczeństwo wypadków, od takiegoż ubezpieczenia robotników.</u>
<u xml:id="u-26.27" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Ubezpieczenie to będzie włączone do istniejącego ubezpieczenia pracowników umysłowych.</u>
<u xml:id="u-26.28" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Wreszcie sprawa obciążenia produkcji. Jest jasnem, że nie można udzielać świadczeń bez obciążenia produkcji. Idzie tylko o to, aby jej nie obciążać nadmiernie i niepotrzebnie, Projekt przewiduje obciążenie mniejsze, aniżeli dotychczasowe w tych dzielnicach, w których ubezpieczenie na starość się już utrzymało, a tylko nieznacznie większe tam, gdzie go dotąd nie było. Jeżeli wpierw wymienione dzielnice mogły pracować i produkować przy dotychczasowem obciążeniu, to niewątpliwie będzie to mogła uczynić cała Polska przy obciążeniu odpowiednio niższem.</u>
<u xml:id="u-26.29" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Obniżenie obciążenia można było osiągnąć na dziś i na najbliższą przyszłość po pierwsze, dzięki zmienionej organizacji, prowadzącej niewątpliwie do usprawnienia i potanienia ubezpieczenia, powtóre, dzięki takiemu unormowaniu sprawy, by uniknąć zbyt dużego gromadzenia rezerw.</u>
<u xml:id="u-26.30" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Należy podkreślić, że ciągła mechanizacja i racjonalizacja pracy wogóle prowadzi niewątpliwie do postępującego zmniejszania się stosunkowego udziału kosztu pracy ludzkiej w ogólnych kosztach produkcji, a tem samem także do zmniejszania znaczenia opłat socjalnych w tych kosztach.</u>
<u xml:id="u-26.31" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Dzięki temu mogły Niemcy w ostatnich latach tak znacznie zwiększyć opłaty socjalne w stosunku do czasów przedwojennych, jak o tem wówczas marzyć nawet nie było można, a mimo to gospodarstwo społeczne niemieckie mogło w ostatnich latach mieć tak dobrą koniunkturę.</u>
<u xml:id="u-26.32" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Musimy wierzyć i my, że w przyszłości łatwiej nam będzie, niż dziś, zwiększyć opłaty socjalne i że zbędnem jest wobec tego obciążanie dzisiejszej generacji pełnemi kosztami wydatków, spowodowanych wprawdzie przez nią, ale należących do dalekiej przyszłości.</u>
<u xml:id="u-26.33" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Zarówno dla robotników, jak i dla pracodawców ogromną ulgą będzie uproszczenie ich stosunków z instytucjami ubezpieczeń, dzięki scaleniu różnych ich rodzajów. Pracodawca i robotnik będą we wszystkich swoich stosunkach ubezpieczeniowych mieli do czynienia zawsze tylko z jedną instytucją najbliżej położoną, t. j. z kasą ubezpieczeń społecznych.</u>
<u xml:id="u-26.34" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Wreszcie projekt zmienia stosunek ubezpieczenia, w szczególności ubezpieczenia na wypadek choroby i od nieszczęśliwych wypadków — do wsi.</u>
<u xml:id="u-26.35" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Wieś nasza nie jest jeszcze w stanie wprowadzić takiej rachunkowości i korespondencji, jaka jest naogół podstawą opłat i świadczeń w ubezpieczeniach społecznych. Trzeba rolnikowi cały jego stosunek do instytucji ubezpieczeń możliwie uprościć i ułatwić. Projekt stara się uczynić temu zadość w najszerszej mierze, przewidując przedewszystkiem ryczałtowe określenie zarobków i opłat.</u>
<u xml:id="u-26.36" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Wieś nie posiada dziś jeszcze u nas tych wszystkich warunków, jakie są potrzebne dla takiego wprowadzenia w życie ubezpieczenia na wypadek choroby, aby ono nie było tylko ciężarem bez korzyści. Wieś nasza nie posiada jeszcze bowiem ani szpitali, ani lekarzy, ani nawet komunikacji należytej. Dlatego na wsi silną była obawa, że pociągniętą zostanie do ubezpieczenia tą drogą, jak miasta, t. z. n., że dopiero z dochodów tego ubezpieczenia będzie się montowało aparat leczniczy. Projekt uwarunkuje wyraźnie stopniowe rozciąganie na wieś ubezpieczenia na wypadek choroby od uprzedniego należytego zorganizowania tam aparatu leczniczego. Sądzę, że wprowadzenie tych wszystkich korzyści, jakie daje zorganizowany aparat lecznictwa dla zdrowotności ludności, leży w interesie całej ludności i będzie przez wszystkich popierany.</u>
<u xml:id="u-26.37" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Uwzględniwszy w ten sposób najważniejsze potrzeby najbardziej zainteresowanych czynników, Rząd sądzi, że projekt zasługuje na życzliwy stosunek całego Wysokiego Sejmu, a nawet, że wszystkie ugrupowania sejmowe będą miały wspólny interes w jak najrychlejszym wprowadzeniu go w życie.</u>
<u xml:id="u-26.38" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Jeżeli ten obszerny, rozstrzygający dużą ilość bardzo zawiłych i ogromnie skomplikowanych problemów projekt mogłem przedłożyć obecnie Wysokiemu Sejmowi, to stać się to mogło dzięki przeświadczeniu całego Rządu o jego pożyteczności i potrzebie, oraz wypływającemu z tego przeświadczenia poparcia, nadto — czego nie mogę pominąć — dzięki pełnej zapału i niestrudzonej pracy odnośnego działu powierzonego mi Ministerstwa, oraz gorliwej współpracy urzędników, tak w Prezydjum Rady Ministrów, jak też poszczególnych Ministerstw.</u>
<u xml:id="u-26.39" who="#komentarz">(Oklaski na wszystkich ławach.)</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Żuławski.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#PŻuławski">Wysoka Izbo! Przedłożony projekt uważamy za jedno z najpoważniejszych i najdonioślejszych dzieł, jakimi się wogóle Sejmy polskie zajmowały. Uważamy, że przedłożenie obecne jest doniosłem nie tylko dla klasy robotniczej, ale dla całego społeczeństwa. Projekt ten uważamy za tak ważny dla dwóch powodów: naprzód, że załatwia on kwestię ubezpieczeń społecznych tak, jak tego od lat żądała klasa robotnicza, że ujednostajnia i jednoczy, wprawdzie niezupełnie organicznie, jednak w bardzo znacznej mierze już istniejące zakłady ubezpieczeń, po drugie zaś, że spełnia długoletnie żądanie klasy robotniczej ubezpieczenia na starość. Dotychczasowy stan rzeczy w naszem Państwie musimy uważać wszyscy zgodnie za stan poprostu potworny, Było czemś niezrozumiałem, nieludzkiem, ażeby robotnik po całożyciowej; pracy musiał z największą troską i obawą patrzeć, w jaki sposób i czy wogóle będzie mógł przetrwać starość. To też żądanie ubezpieczenia na starość stało się najbardziej powszechnem żądaniem całej klasy robotniczej. Odkąd klasa robotnicza osiągnęła jakąkolwiek świadomość swego położenia, jako pierwsze z żądań wysunęła zabezpieczenie swojej starości. Mogę śmiało powiedzieć, że żądanie to należało do tych nielicznych, które wysuwane było nie przez tę czy inną grupę polityczną, ale przez całą klasę robotniczą, bez różnicy przekonań politycznych. To też każdy, kto chciał zdobyć jakikolwiek wpływ w klasie robotniczej, mianował się przyjacielem ubezpieczeń społecznych i zwolennikiem specjalnie ubezpieczenia na starość. Doszliśmy do paradoksu, że od momentu powstania Państwa Polskiego, wszystkie stronnictwa, wszystkie grupy społeczne, począwszy od najsilniejszych przedsiębiorców, skończywszy na ugrupowaniach włościańskich, wszyscy deklarowali się jako zwolennicy ubezpieczenia na starość. To ubezpieczenie na starość, niestety, mimo tylokrotnych wezwań Izby i uchwalanych tylokrotnie wniosków, dopiero dziś, po 10 letnim okresie, wchodzi w stadjum realizacji.</u>
<u xml:id="u-28.1" who="#PŻuławski">Boję się, że i dziś z tego ubezpieczenia społecznego, a zwłaszcza z ubezpieczenia na starość, będzie się chciało kuć kapitał polityczny. Już przed paru dniami w jednem z pism, półoficjalnym organie rządowym, mieliśmy możność stwierdzić, że z tego zaspokojenia najbardziej prymitywnej potrzeby ludzkiej stara się zrobić walkę pomiędzy Sejmem a Rządem, tym Sejmem, który rzekomo nie spełnił tego żądania przez tak długie łata, i tym Rządem, który przychodzi teraz właśnie z prezentem dla klasy robotniczej. Sądzę, że p. Minister Pracy bardzo by się odżegnywał od togo, gdyby załatwienie tego problemu w całości miało być na podstawie inicjatywy poselskiej. Sądzę, że nie byłoby rządu ani w Polsce, ani poza Polską, któryby się zgodził, aby tak doniosły problem, sięgający tak głęboko w życie społeczne i gospodarcze narodu i Państwa, mógł być załatwiony na podstawie wniosku i inicjatywy poselskiej. To jest problem, który mógł być opracowany tylko przez rząd i tylko obowiązkiem rządu było ten problem opracować i przedłożyć nam, jako Izbie, do uchwalenia.</u>
<u xml:id="u-28.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki)</u>
<u xml:id="u-28.3" who="#PŻuławski">Dziś, gdy to żądanie zostaje zrealizowane, nie uważam tego za jakiś prezent, uważam to za spełnienie najprymitywniejszych zasad sprawiedliwości społecznej, która każę społeczeństwu i państwu dbać o tych, którzy dla niego przez całe życie pracowali.</u>
<u xml:id="u-28.4" who="#PŻuławski">Prawda, spełnienie tego naszego żądania przychodzi zbyt późno. Witając ten projekt z ogromną radością, nie możemy się oprzeć bolesnemu wrażeniu, że jesteśmy ostatnim krajem w Europie, który do rozwiązania tego problemu przystępuje. W tablicy, którą zamieściło Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej w swojem przedłożeniu, wyliczono jakie kraje i kiedy wprowadziły ubezpieczenie na starość: Belgia w r. 1924, Bułgaria w r. 1924, Czechosłowacja w r. 1924, Dania w 1924, Grecja w 1923, Hiszpania w 1921, Jugosławja w 1922, Portugalia w 1919, Węgry w 1928, Wiochy w 1923. Jesteśmy więc ostatnim krajem, który przystępuje do rozwiązania tego problemu. Przystępujemy wtenczas, gdy nierozwiązanie jego staje się istotnie skandalem ogólno europejskim, zwłaszcza tam, gdzie Polska bierze tak czynny udział na gruncie współpracy, w Międzynarodowem Biurze Pracy, nad ogólną ochroną robotników.</u>
<u xml:id="u-28.5" who="#PŻuławski">Ale daleki jestem od tego, ażeby robić jakikolwiek zarzut z tego, że ten projekt przychodzi dzisiaj. Wolelibyśmy, żeby przyszedł wcześniej, nie mniej jednak, jeżeli przychodzi dziś, witamy go, jak powiedziałem, z największą radością i z największem uznaniem. Mimo to, nie możemy się oprzeć temu bolesnemu uczuciu, że projekt ten nie znalazł u Rządu tego zrozumienia, nie został potraktowany z tą powagą, na jaką zasługuje. Jeżeli mamy spełnić obowiązek zabezpieczenia starości kilku milionów ludzi, to rozumiemy, że tego nie może spełnić sam robotnik ze swoich wkładek, że tego nie może spełnić sam przedsiębiorca ze swoich dodatków, co zresztą jest najzupełniej obojętne, bo to zawsze wlicza się w płace robotnicze, że tu musi przyjść całe społeczeństwo z pomocą w formie podatku. Jeżeli się widzi, że cały przewidziany na ten cel dodatek rządowy wynosi nie wiele więcej ponadto, co żąda Minister Spraw Wewnętrznych na fundusz dyspozycyjny dla siebie, to doprawdy człowieka ogarnia zdziwienie: więc to wielkie dzieło, to wiekopomne dzieło, które ma uświęcić dziesięciolecie istnienia naszego Państwa, chcemy okupić łachmanem kilkunastu, to czy 12.000.000 złotych, które mają w przyszłości wzrosnąć może kiedyś do 50 czy 60 milionów?</u>
<u xml:id="u-28.6" who="#PŻuławski">Kiedy porównamy w tej chwili to, co daje Państwo Polskie, co proponuje rząd obecny, te 12 milionów z tem, jak ta sprawa traktowana jest przez państwo, sąsiadujące z nami o miedzę, to doprawdy rumieniec wstydu musi nas ogarnąć. Państwo niemieckie wydaje 277 milionów marek niemieckich na dodatki do ubezpieczeń społecznych. 277 milionów marek złotych! Około 600 milionów złotych, a my w porównaniu do tego — z naszemi 12 milionami? Proszę Panów, uważam za obowiązek to podnieść tutaj i uważam za nasz wspólny obowiązek starać się to zmienić, by ten dodatek odpowiednio podnieść i przez to świadczenia odpowiednio zwiększyć.</u>
<u xml:id="u-28.7" who="#PŻuławski">Przechodzę do samego projektu. Bezsprzecznie posiada on kolosalne znaczenie przez to, że stwarza jednolitość ubezpieczeń, że łączy ze sobą wszystkie rodzaje zabezpieczeń — i to jest jego bardzo poważna zasługa. Z dużą obawą natomiast patrzymy na to, że narusza on już istniejącą i o ile wiem, przez p. Ministra uznaną, zasadę jednolitości i przymusu ubezpieczeniowego dla wszystkich pracowników. Czytamy w projekcie, że znaczne grupy pracowników, pracownicy wszystkich przedsiębiorstw wojskowych i komunalnych mogą być wyłączani przez p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej od obowiązku ubezpieczania.</u>
<u xml:id="u-28.8" who="#komentarz">(Głosy na ławach B, B.: Bo mają swoje ubezpieczenia.)</u>
<u xml:id="u-28.9" who="#PŻuławski">Proszę Panów, gdybyśmy tą drogą poszli, to podstawa ubezpieczenia — jednolitość i przymus dla wszystkich — zostanie w najbardziej dotkliwy sposób naruszona. Poszarpiemy to ubezpieczenie, i to, co dało możność przetrwania najtrudniejszych czasów zakładom ubezpieczeń, zostanie w niwecz obrócone. Dlatego ta zasada, zdaniem mojem, winna ulec zmianie, natomiast zasadę jednolitości i przymusu powinniśmy przeprowadzić jak najbardziej kategorycznie.</u>
<u xml:id="u-28.10" who="#PŻuławski">Bezsprzecznie są działy, w których świadczenia są znacznie podwyższone, ale są i takie działy, w których świadczenia są kosztem dotkliwych strat ubezpieczonych obniżone. Uważamy za objaw bardzo dodatni podwyższenie świadczeń rent wypadkowych do 80% renty zasadniczej, natomiast uważamy za wielki błąd ustawy ograniczenie świadczeń chorobowych z dotychczasowych norm 60% na 50%. Proszę Panów, człowiek chory, który w czasie choroby ma większe potrzeby, już dziś otrzymywał zasiłek w czasie choroby niedostateczny, obecny projekt zaś skraca świadczenie o 1/6 część i stabilizuje zapomogę na 50 procentach, to znaczy bodaj najniżej niż to gdziekolwiek istnieje. W ten sposób, przez skrócenie świadczeń dla chorych i przerzucenie wkładki na fundusz emerytalny, możemy osiągnąć tylko świadczenia emerytalne przy niskim stosunkowo wydatku. Ale sądzę, że to nie jest słuszne i że Wysoka Izba w swoich pracach nad tą ustawą będzie musiała zająć się bardzo poważnie tym problematem, czy można stwarzać fundusz ubezpieczeń na starość i inwalidztwo pracy kosztem tych, którzy są dziś chorzy i dziś korzystają z zasiłków chorobowych.</u>
<u xml:id="u-28.11" who="#PŻuławski">Proszę Panów, świadczenia emerytalne odpowiadają tym normom, które wprowadzone są w całej Europie. Jeżeli jednak te normy 20 zł jako renta początkowa i 25% po 10 latach porównam z projektem, który opracował sam p. Minister, proponując rentę 40% ową po 2 latach, to muszę przyjść do przekonania, że to jest w pierwszych latach pewne dotkliwe pogorszenie istniejącego stanu rzeczy. Jako członek rady ubezpieczeń społecznych, jako przewodniczący związku kas chorych w Państwie, miałem możność zajmowania się tym projektem od pierwszej chwili jego powstania, to znaczy od lat dwóch i mam możność porównania tego, co poszło na Radę Ministrów, z tem, co z Rady Ministrów wyszło i muszę stwierdzić, że ta Rada Ministrów, której dziś chce się wić wieńce laurowe za to, że przychodzi z tym projektem, w projekcie, opracowanym przed dwoma laty, dokonała pewnych pogorszeń co do świadczeń emerytalnych dla ogółu robotników.</u>
<u xml:id="u-28.12" who="#PŻuławski">Emerytury na starość ustalone zostały u nas na lat 65.</u>
<u xml:id="u-28.13" who="#PŻuławski">Może ktoś powiedzieć, że to jest wiek normalny, stosowany do tego rodzaju ubezpieczeń na całym świecie, a bodaj nawet i wzwyż. Jeżeli mowa o stosunkach polskich, a pp. Ministrowie bardzo lubią mówić o polskiej rzeczywistości, o polskich specyficznych warunkach, to sądzę, że i tutaj tę polską naszą rzeczywistość należy uwzględnić. Jeżeli dobrze odżywiany robotnik niemiecki, jeżeli silny robotnik angielski może dożyć 65 roku życia, to robotnik polski, zarabiający dwa złote, trzy i cztery złote, tego wieku nie dożywa.</u>
<u xml:id="u-28.14" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: To mówi statystyka.)</u>
<u xml:id="u-28.15" who="#PŻuławski">Książę mówi mi o statystyce?</u>
<u xml:id="u-28.16" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
<u xml:id="u-28.17" who="#PŻuławski">Jak mam inaczej mówić? Tak mówią wszyscy.</u>
<u xml:id="u-28.18" who="#komentarz">(P. Radziwiłł: Pan także szlachcic. Głos na lewicy: Za dużo książąt jest w Polsce.)</u>
<u xml:id="u-28.19" who="#PŻuławski">Ja jestem z dawnej Galicji i lubię każdemu oddać jego tytuł.</u>
<u xml:id="u-28.20" who="#komentarz">(Głos: To jest nasza taka natura.)</u>
<u xml:id="u-28.21" who="#PŻuławski">Otóż wracam do rzeczy. Sądzę, że w tym wypadku należy uwzględnić to specyficzne położenie klasy robotniczej w Polsce, jej niedożywienie, jej nędzę i należy wiek siarczy określić odpowiednio do naszych warunków. Ustalenie w Polsce wieku starczego na lat 65 może w pewnych warunkach zakrawać na ironię, bo tylko jednostki w stanie nieinwalidzkim mogą tego wieku dożyć jako zdolne do pracy.</u>
<u xml:id="u-28.22" who="#PŻuławski">Proszę Panów, ustalenie maksymalnej renty na 45% zarobku plus zł 20, trudno jest mówić tym, którzy nic nie otrzymywali, czy to jest mało czy dużo. Nie chciałbym tej sprawy brać w ten sposób, chciałbym ją jednak potraktować porównawczo z temi emerytalnemi świadczeniami, które już w Polsce istnieją i zobaczyć, czy takie ustalenie rzeczy dla robotników nie jest pewną krzywdą. Mamy ubezpieczenia emerytalne robotników salinarnych, ubezpieczenia emerytalne robotników w fabrykach tytoniu jedne i drugie określają ten stan na blisko 80% faktycznych zarobków. Czyż to nie jest krzywdą, jeżeli tam te rzeczy tak zostały określone, abyśmy tu, dla tak wielkiej ilości robotników określili te rzeczy poniżej tej normy?</u>
<u xml:id="u-28.23" who="#PŻuławski">A następnie p. Minister przedłożył p. Prezydentowi Rzeczypospolitej, który to wydał w formie dekretu, ustawę o ubezpieczeniu pracowników umysłowych.</u>
<u xml:id="u-28.24" who="#PŻuławski">Renta dla pracowników umysłowych ustalona została od 40 do 100%. Kwest ja płacenia jest tutaj zupełnie obojętną, to co płaci przedsiębiorca i urzędnik prywatny, idzie zawsze z ogólnych kosztów społecznych, to jest zawsze objęte w ogólnej gospodarce, czy ja to będę nazywał, że idzie z funduszów podatkowych, czy z kieszeni robotnika, czy z kieszeni przedsiębiorcy, to jest wspólnie wciągnięte w płace robotnicze, w koszta produkcji.</u>
<u xml:id="u-28.25" who="#PŻuławski">Ja się zapytuję, wszystkie formalne względy odrzucając na bok, jaka jest racja, aby dobrze zarabiający urzędnik prywatny</u>
<u xml:id="u-28.26" who="#komentarz">(Przerywania.)</u>
<u xml:id="u-28.27" who="#PŻuławski">— niektórzy dobrze zarabiają, a niektórzy niedobrze — są ludzie, którzy zarabiają po 1000 zł i po 2000 i są ludzie, którzy zarabiają mało — otóż dobrze zarabiający urzędnik otrzymuje 100% swojej płacy — i pytam się, jaka jest racja, aby człowiek umysłowo pracujący, lepiej zarabiający, mający większą możność stosowania oszczędności na starość, miał zapewnioną kosztem całego społeczeństwa 100% rentę, podczas kiedy robotnik fizycznie pracujący, przy uniemożliwieniu wszelkich oszczędności miał maksymalną rentę 45%? Tego rodzaju podział na inteligencję, której trzeba dać, bo ona potrafi się domagać, i na klasę robotniczą, której można nie dać, nie jest sprawiedliwym i pod tym względem sądzimy, że Wysoka Izba przy obradach nad tym projektem będzie umiała znaleźć odpowiednie granice i ubezpieczenia te w swym wymiarze zbliżyć. Wreszcie przechodzę do rzeczy ostatniej, którą projekt w bardzo istotny sposób narusza, względnie nie załatwia w myśl naszych żądań, to jest autonomia zakładów. Pan Minister przed chwilą mówił o tem, że dzięki zaborcom myśmy nie przyzwyczaili się do autonomii. Są w naszem Państwie dzielnice, które przy zaborcach, do autonomii się przyzwyczaiły i które Rząd obecnie od tej autonomii stara się odzwyczaić.</u>
<u xml:id="u-28.28" who="#PŻuławski">Uważam, że wszelkie zakłady ubezpieczeń wówczas tylko spełnią swoje zadania i wówczas tylko mogą odpowiedzieć swojemu celowi, jeżeli kierowane są przez samych ubezpieczonych, to znaczy tych, których interesom mają służyć. Dziś żyjemy w okresie deptania autonomii, w okresie, kiedy ma się większe zaufanie do urzędnika lub komisarza, aniżeli do ciał wychodzących z wyboru. Chciałbym, abyśmy ze spokojem przypatrzyli się temu stanowi rzeczy, jaki w tej chwili panuje w naszem Państwie w dziedzinie ubezpieczeń społecznych. Jesteśmy codzień świadkami utyskiwania na zarządy kas chorych. Pamiętam, że kiedy niedawno stałem na tej trybunie, któryś z Panów krzyknął: niech Pan mówi o kasach chorych! Mogę o tem mówić zawsze, ale chcę stwierdzić, że dziś połowa kas chorych jest rządzona nie autonomicznie, tylko przez komisarzy rządowych. I sądzę, że p. Minister Pracy nie zaryzykuje oświadczenia, ażeby te kasy, w których siedzą komisarze, a zatem te kasy, które są pozbawione autonomii, były lepiej rządzone i lepiej odpowiadały celowości swego przeznaczenia, aniżeli kasy rządzone autonomicznie. Mówi się o dużych kosztach administracyjnych. Koszty są różne: w kasach chorych przeciętnie wahają się od 6 i 7 do 12 i 13%.</u>
<u xml:id="u-28.29" who="#komentarz">(Głos: Czy choć jeden komisarz nie jest towarzyszem?)</u>
<u xml:id="u-28.30" who="#PŻuławski">Proszę Panów, z chwilą, kiedy ktoś jest komisarzem rządowym, to nie ja za niego odpowiadam, tylko ten, kto go zrobił komisarzem rządowym.</u>
<u xml:id="u-28.31" who="#komentarz">(Głos: Na wniosek pański.)</u>
<u xml:id="u-28.32" who="#PŻuławski">Nie mam możności stawiania wniosków, a gdybym miał, tobym z tego nie korzystał. Uważam, że naszem zadaniem jest domagać się autonomii w zakładach ubezpieczeniowych.</u>
<u xml:id="u-28.33" who="#PŻuławski">Proszę Panów, przechodzę do drugiego działu ubezpieczeń, gdzie niema wogóle autonomii, do działu ubezpieczeń długoterminowych. Zakład ubezpieczeń od wypadków został autonomii pozbawiony, rządzi przedstawiciel Rządu. I, proszę Panów, nie wiem, czy tak być musi, czy to na skutek braku autonomii koszta administracyjne są takie, jakich niema nigdzie bodaj na świecie w żadnym zakładzie ubezpieczeń. Renty wypadkowe są kapitalizowane częściowo, na pokrycie rent zbiera się kapitał, to nie jest zakład oparty na czystej repartycji, a zatem koszty administracyjne powinny być minimalne, a tymczasem, wliczając cały dochód, a zatem i tę część, która ma być podstawą kapitałową dla rent, wynoszą one około 15 czy 16%. Panie Ministrze, jestem członkiem rady tymczasowej zakładu z nominacji Pana Ministra i przed paru dniami dopiero miałem w ręku zamknięcie rachunkowe, którego p. Minister prawdopodobnie jeszcze nie zdołał przejrzeć, Otóż stwierdzam, i to samo stwierdził w naszej obecności p. delegat Rządu, że koszta administracyjne wynoszą około 15–16%.</u>
<u xml:id="u-28.34" who="#komentarz">(P, Pająk: Socjalistów tam niema w zarządzie.)</u>
<u xml:id="u-28.35" who="#PŻuławski">A gdybyśmy odtrąci ten dochód, który ma stworzyć kapitałową podstawę dla rent, i gdybyśmy wzięli tylko sam rozchód, bo przecież ten rozchód mógł być pokrywany w formie wkładek obliczanych w drodze repartycji, to doszlibyśmy do paradoksalnego wyniku, że koszta administracyjne wyniosą około 33%.</u>
<u xml:id="u-28.36" who="#PŻuławski">Proszę Panów, to są rzeczy, które nie świadczą o tem, aby pozbawienie autonomii dawało większe i lepsze wyniki, o czem przed chwilą mówił p. Minister. Ale biorę inne zakłady,</u>
<u xml:id="u-28.37" who="#komentarz">(Głos: Zakład pensyjny. Minister Pracy i Opieki Społecznej Jurkiewicz: Delegat Rządu mówił o powodach, to zmienia stan rzeczy.)</u>
<u xml:id="u-28.38" who="#PŻuławski">Jeżeli będziemy te fakty, które są, rozpatrywali przy jakiejkolwiek sposobności, będziemy o powodach mówili Panie Ministrze, jeśli powody są, to jest delegat Rządu, który ma władzę i winien z mocy swojej władzy te powody usuwać.</u>
<u xml:id="u-28.39" who="#PŻuławski">Proszę Panów, przechodzę teraz do innego działu ubezpieczeń, do powstałych dopiero co nakładów ubezpieczeń pracowników umysłowych, które faktycznie pozbawione są autonomii i gdzie rządzą ludzie mianowani przez Rząd, Proszę Panów, czy tam te rzeczy są lepiej postawione? Ja patrzę ż przerażeniem na to, co się w tych zakładach dzieje. Jednemu dyrektorowi bez kwalifikacji ustawowych, zamianowanemu na podstawie protekcji, wyznacza się pensji 3.000 zł miesięcznie i auto. Dokąd ten dyrektor będzie jeździł? Z domu do biura i z biura do domu. Auto, jedno z najdroższych, które on, gruby człowiek w ciągu trzech tygodni strzaskał i zniszczył. Czy to jest normalna gospodarka czynników rządowych? Proszę Panów, przed paru dniami wyznaczyło się dyrektora związku zakładów, który otrzymuje pensji 4.000 zł. Ten bardzo przyzwoity, skromny człowiek powiada: „Ja tego nie wezmę, ja miałem 800 zł, ja tego nie chcę”. Czy przy takim stanie rzeczy nie jest to naprawdę szafowanie groszem instytucji ubezpieczeniowej? Ustawa mówi, że prezes zarządu i członkowie zarządu spełniają swoje funkcje honorowo za zwrotem jedynie kosztów.</u>
<u xml:id="u-28.40" who="#PŻuławski">P. prezes, mianowany przez Rząd, otrzymuje wyznaczone przez, ten Rząd 1.200 zł. miesięcznie, a ustawa mówi, że bezpłatnie; a już nie wiem, dlaczego p. wiceprezes otrzymuje 750 zł. To są rzeczy, które w nas wzbudzają obawy, czy naprawdę, jeżeli pójdziemy drogą hamowania autonomii, zakłady długoterminowego ubezpieczenia nie staną się taką samą synekurą jaką już stały się dzisiaj posady dyrektorów banków państwowych, czy członków rad nadzorczych. Tu Panowie bardzo często powiadacie o nadużyciach, o korupcji. Zdaje mi się, że nikt nie kradł. że żaden z endeków nie kradł w ten sposób, ażeby z wytrychem szedł do kasy ogniotrwałej. Uchwalano sobie bilanse, remuneracje, wysokie pensje. Czy dziś nie jest tak samo?</u>
<u xml:id="u-28.41" who="#komentarz">(Protesty na ławach B. B.)</u>
<u xml:id="u-28.42" who="#PŻuławski">Czy Panowie chcecie przykładów?</u>
<u xml:id="u-28.43" who="#komentarz">(P. Niedziałkowski: Honoraria wydawnictw Ministerstwa Skarbu po parę tysięcy złotych.)</u>
<u xml:id="u-28.44" who="#PŻuławski">P. dyrektor zakładu ubezpieczeń...</u>
<u xml:id="u-28.45" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B,: Nazwisko!)</u>
<u xml:id="u-28.46" who="#PŻuławski">... p. Mech uchwalił sobie mimo 3.000 pensji miesięcznie dwu i pół miesięczne bilansowe po urzędowaniu dwumiesięcznem. Czy to nie jest synekura?</u>
<u xml:id="u-28.47" who="#komentarz">(Wrzawa.)</u>
<u xml:id="u-28.48" who="#PŻuławski">Czy te remuneracje z Banku Gospodarstwa Krajowego, to są rzeczy normalne?</u>
<u xml:id="u-28.49" who="#komentarz">(Głos: A co się dzieje w Kasach Chorych?)</u>
<u xml:id="u-28.50" who="#PŻuławski">Mówię to nie dlatego, żeby kogokolwiek w tej chwili uroczystej rozpoczęcia debat nad tą wielką ustawą oskarżać., ale dlatego, żeby wskazać jako na podstawę konieczną zdrowego ubezpieczenia samych ubezpieczonych, na konieczność utrzymania autonomii samych ubezpieczonych, którzy jedynie gwarantują, że w swoim własnym interesie poprowadzą instytucję ubezpieczeniową drogą zdrowej i normalnej gospodarki. Niestety obecny projekt tego przeważnie nie osiąga. Od lat wielu wszyscy jesteśmy zwolennikami ubezpieczeń, od lat wielu starano się toczyć walkę o tą, komu należy zawdzięczać uchwalenie takiej czy innej rezolucji w tej sprawie, i boję się, że przy tej ustawie na nowo rozpocznie się ten wyścig o zasługi.</u>
<u xml:id="u-28.51" who="#komentarz">(Głos: Pan tego nie zaczyna.)</u>
<u xml:id="u-28.52" who="#PŻuławski">Ani ja, ani moi towarzysze w tym wyścigu udziału brać nie chcemy, dla nas jest wielką radością, że to, co myśmy uznawali za słuszne, jest dziś realizowane, i sądzę, że wszyscy Panowie, którzy chcą mieć palmę pierwszeństwa w tym wyścigu, zrobią dobrze, jeśli Wspólnie Staną do wyścigu w kierunku poprawienia niedomagań tej ustawy i usunięcia wszystkiego tego, co jest w niej dla klasy robotniczej niekorzystne i nadania jej tej formy, aby w zupełności odpowiadała interesom klasy robotniczej.</u>
<u xml:id="u-28.53" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Gustaw Zieliński.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#PGustawZieliński">Wysoka Izbo! Przedewszystkiem wyrazić pragnę żal że moment pierwszego czytania tak doniosłej ustawy nie jest tak uroczysty, jak być powinien, a twierdzę, że nie jest, wskutek przemówienia mego przedmówcy.</u>
<u xml:id="u-30.1" who="#PGustawZieliński">Nie chcę zbyt długo zatrzymywać uwagi Wysokiej Izby na szczegółowym przedstawianiu wszystkich momentów, związanych z wniesieniem pod obrady Sejmu projektu ustawy o ubezpieczeniach społecznych. Szczegółowe rozpatrzenie i ustosunkowanie się do poszczególnych postanowień tego projektu nastąpi w dyskusji komisyjnej. Tutaj pragnę zwrócić uwagę w najogólniejszych tylko słowach na wielką doniosłość momentu, w którym Sejm nasz rozpoczął pracę nad projektem wniesionym przez Rząd, ujednostajniającym i zamykającym niejako cały okres wytężonej i owocnej pracy naszego odrodzonego Państwa w zakresie Ubezpieczeń socjalnych. Praca ta odbywała się w warunkach trudnych i w tempie przyśpieszonem. Poszczególne dzielnice polskie niejednakowo przygotowane były do tego dzieła. Wspólnem dla tych dzielnic było tylko powojenne zniszczenie i wyczerpanie gospodarcze, które powodowało ogromne utrudnienia wszelkiej planowej akcji, która choćby w najlepszym i najszlachetniejszym celu wymagała jednak zwiększenia ciężaru na rzecz zabezpieczenia egzystencji jednostki ludzkiej na wypadek, gdyby straciła ona możność zapłacenia swą pracą za swoje prawo do życia.</u>
<u xml:id="u-30.2" who="#PGustawZieliński">Nic więc dziwnego, że w zakresie tej pracy trzeba było przełamać wiele i poważnych trudności i przy całej dobrej woli czynników odpowiedzialnych za ten dział naszego życia państwowego praca ta musiała być wykonywana stopniowo, nic dziwnego, że niektóre jej etapy spotykały się z krytyką i uprzedzeniem z lej czy innej strony zarówno Wysokiej Izby, jak też zainteresowanych czynników społecznych. Rozpatrywany projekt kładzie kres wielu niedomaganiom dotychczasowego stanu.</u>
<u xml:id="u-30.3" who="#PGustawZieliński">Ujednostajniając organizację ubezpieczeń społecznych dla całego Państwa, stanowi on jeden z tych doniosłych momentów, w których odrodzone Państwo przekreśla i zaciera ślady narzuconych, przez obcą przemoc, podziałów. Porządkując i scalając poszczególne działy tych ubezpieczeń, stwierdza tem samem większą możność racjonalnej i oszczędnej gospodarki, usuwa szkody i niebezpieczeństwa, płynące z nadmiernej decentralizacji i usamodzielnienia tych działów. W ogólnych więc wynikach daje on poważne możliwości lepszego, racjonalniejszego wydatniejszego zużycia środków społecznych na korzyść najszerszych mas ubezpieczonych. Przedewszystkiem jednak, projekt ten jest niesłychanie doniosły przez to, że, wprowadzając po raz pierwszy dla ogromnej większości naszego terytorium państwowego zasadę ubezpieczenia robotnika na starość, zmniejsza tem samem tę najsmutniejszą z naszych „ wolności obywatelskich” wolność umierania z głodu lub wyciągania ręki po jałmużnę.</u>
<u xml:id="u-30.4" who="#PGustawZieliński">Niewątpliwie, że przeciw temu projektowi mogą być i będą wysunięte takie czy inne zastrzeżenia, niemniej jednak z czystem sumieniem stwierdzić możemy, że, odsyłając projekt tej ustawy do komisji z prośbą o spieszne jej przygotowanie, czynimy realny i istotny krok naprzód na drodze do uzdrowienia naszych stosunków socjalnych, na drodze do zmniejszenia krańcowej nędzy i głodu wśród szerokich mas robotniczych.</u>
<u xml:id="u-30.5" who="#PGustawZieliński">Jeżeli niedawno zastanawialiśmy się nad najwłaściwszym sposobem uczczenia 10 ej rocznicy istnienia niepodległości naszego Państwa, to niewątpliwie spieszne uchwalenie tej ustawy przez Sejm będzie jednym z najpiękniej szych sposobów uczczenia tej rocznicy przez wykazanie, że w odrodzonem państwie potrafimy postępować naprzód na drodze realizowania rzeczy, posiadających istotną wartość dla szerokich warstw naszego narodu.</u>
<u xml:id="u-30.6" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Puchałka.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#PPuchałka">Wysoki Sejmie! Rozpoczęcie dyskusji nad przedłożeniem rządowem o ubezpieczeniach społecznych należy uważać” za dzień historyczny w życiu robotnika polskiego. Dla Klubu Chrześcijańskiej Demokracji ten dzień jest tem radośniejszy, że, podobnie zresztą jak inne organizacje i inne kluby robotnicze, od szeregu lat dążyliśmy do zrealizowania tego postulatu, jednego z najsłuszniejszych postulatów naszego robotnika, mianowicie sprawy ubezpieczenia go na starość i na wypadek niezdolności do pracy.</u>
<u xml:id="u-32.1" who="#PPuchałka">Przypominam Wysokiemu Sejmowi, że już, począwszy od Sejmu Ustawodawczego, poprzez pierwszy Sejm ordynaryjny, aż do Sejmu dzisiejszego, ugrupowania robotnicze, między nimi i Chrześcijańska Demokracja, niejednokrotnie ten postulat wysuwały, domagając się od Rządu, aby taki projekt przedłożył. Parę dni temu Wysoki Sejm uchwalił odpowiednią rezolucję, i prawdziwą radość muszę wyrazić, że rezolucja, która jest tylko życzeniem wobec Rządu, nadzwyczaj szybko została zrealizowana.</u>
<u xml:id="u-32.2" who="#PPuchałka">Proszę Panów, rozumiemy ogrom pracy, jaką trzeba było włożyć w ten projekt ustawy, i dlatego nie trzeba się dziwią, że projekt ten nie wyszedł z inicjatywy poselskiej. Nie jest możliwem dla posła, a nawet dla klubu, aby rozporządzał tym ma ter jąłem, jakim może rozporządzać Rząd, i dlatego Sejmy musiały zadawalać się uchwalaniem wezwań, nie będąc w możności same przedłożyć odpowiedniego projektu.</u>
<u xml:id="u-32.3" who="#PPuchałka">Wszystkie kwest je, związane z tą ustawą, będziemy mieli możność rozpatrywać szczegółowo w komisji i dlatego nie będę tutaj o tem mówił. Ja i mój klub niezawsze godzimy się z zasadami, jakie znalazły wyraz w tym wielkim projekcie ustawy, to jest z zasadą przymusu, terytorialności i powszechności, tem nie mniej będziemy się starali, ażeby w tych ramach, w jakich projekt został przedłożony, zapewnić jednak robotnikowi tą, co mu się słusznie należy.</u>
<u xml:id="u-32.4" who="#PPuchałka">Zdajemy sobie dokładnie sprawę, że rozpatrzenie i uchwalenie tego projektu wymagać będzie długich wysiłków. Jestem głęboko przekonany, że wszystkie stronnictwa, zarówno prawicy, jak i lewicy, zrozumieją potrzebę uchwalenia tej ustawy. Niedawno uchwaliliśmy wezwać Rząd, aby przedłożył projekty ustawy o ubezpieczeniu wogóle, a więc i dla wsi, dla samodzielnych małych rolników,” rzemieślników, drobnych kupców i t. d. i t. d Słuszne jest w tym wypadku stanowisko Rządu, który uważa, że ubezpieczenie tych warstw należy w sposób inny traktować i inną ustawę przeprowadzić. Będziemy radzi, jeżeli Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej jak najprędzej opracuje ustawę, dotyczącą tych kategoryj, które tym projektem nie są objęte.</u>
<u xml:id="u-32.5" who="#PPuchałka">Proszę Wysokiego Sejmu, projekt, dziś przedłożony w wielu punktach odbiega od tego projektu, jaki swego czasu opracował p. Minister Pracy i Opieki Społecznej i mniej więcej dwa lata temu rozesłał organizacjom i posłom do zaopiniowania. Zasada podstawowa projektu, na której całe ubezpieczenie ma się opierać, to są kasy chorych. Z tej trybuny niejednokrotnie wypowiadano rozmaite żale i skargi na kasy chorych, na ich wadliwą organizację itd. Sam p. Minister w dzisiejszem swojem oświadczeniu, zresztą nie pierwszy raz, przyznał, że w tych instytucjach niewątpliwie są pewne braki. Obawiam się jednak, że te braki, które słusznie zauważono w ciągu istnienia obowiązującej obecnie ustawy o ubezpieczeniu na wypadek choroby, niezupełnie zostały usunięte i że te doświadczenia, jakie z kasą chorych poczyniono, jednak nie były dostatecznie rozpatrzone i wiele rzeczy pozostało. Bo nie mogę uważać za polepszenie stanu rzeczy takiego przepisu, że np. radę kasy chorych wybiera się proporcjonalnie, a zarząd wybiera się zwyczajną większością głosów. Uważam, że jest to pogorszenie sytuacji dlatego, że w takim razie ugrupowania, które są w danym wypadku w mniejszości nie mogą mieć nawet najmniejszego wpływu, najmniejszej kontroli, bo oczywiście decydować będzie bezwzględnie większość.</u>
<u xml:id="u-32.6" who="#PPuchałka">P. pos. Żuławski poruszył sprawę nominacji członków zarządu różnych władz instytucji Ubezpieczeniowej. Rozumiem, że to byłoby może w porządku, gdybyśmy po raz pierwszy tego rodzaju instytucję ubezpieczeniową tworzyli, lub gdybyśmy byli pierwszem państwem na świecie które taką instytucję tworzy. Tymczasem my nie tylko nie jesteśmy taką oazą, ale przeciwnie zostajemy poza innemi krajami. Z dziesięcioletniego własnego doświadczenia wiemy, że zachowanie autonomii w dotychczasowej mierze jest konieczne. Wyrażam natomiast zupełną zgodę na te przepisy, które starają się nadzór państwowy nad instytucjami społecznemi zaostrzyć i starają się, ażeby tam nic nie zachodziło takiego, coby nie było zgodne z interesami szerokich warstw ubezpieczonych, co wywołałoby słuszne nieraz rozgoryczenie i żal. Ale co innego jest nadzór, a co innego jest obsadzanie stanowisk autonomicznych ludźmi niejako do tego zgórą przeznaczonymi. Niemniej mam pewną wątpliwość co do tworzenia zbyt wielkiego aparatu instytucyj społecznych, jak to jest przewidziane i w tym projekcie. Już p. pos. Żuławski wspomniał o Związku Zakładów dla Pracowników Umysłowych. Stworzono tam bardzo wielki aparat, mojem zdaniem, naprawdę zbyteczny, bo te zadania, jakie ma do spełnienia Związek Zakładów Pracowników Umysłowych, mogą spełnić władze nadzorcze, departament Ubezpieczeń społecznych lub samo Ministerstwo. Bo jeżeli zważymy że zadaniem Związku Zakładów jest zbieranie statystyki, jak to jest powiedziane w ustawie o pracownikach umysłowych, to jest to jeszcze za mała podstawa do tego, ażeby tworzyć wielki i bardzo kosztowny aparat. Jak mnie informowano, Związek ten zatrudnia wielu naczelników i innych pracowników, co dużo bardzo kosztuje. Ten stan rzeczy nie może być utrzymany co do zakładów, jakie na mocy tego projektu mają być powołane do życia. Pragnąłbym, ażeby aparat był jak najszczuplejszy, bo wtedy będzie tańszy, i koszta administracyjne, które podobno sięgają tak poważnych sum, będą mogły być odpowiednio zmniejszone. Mam wrażenie, że zakłady ubezpieczenia społecznego które mniej więcej pokrywają się z terytorium województwa, a więc zakłady, których będzie kilkanaście w całej Polsce, mogą zupełnie spokojnie obejść się bez tak wielkiego aparatu, jakim ma rozporządzać związek zakładów ubezpieczenia społecznego.</u>
<u xml:id="u-32.7" who="#PPuchałka">A teraz kwest ja zasiłków. Panie Ministrze ubolewam szczerze nad tem, że w momencie, kiedy wszystkie zarządy kas chorych — a jestem członkiem jednej z poważniejszych kas chorych — dążą do tego, aby zasiłek raczej podnieść, kiedy w ustawie dotychczasowej jest możność w pewnych warunkach dodatkowego podwyższenia, zasiłku, ten zasiłek z 60% obnaża się właściwie do pięćdziesięciu paru, dlatego, że za niedzielę właściwie nie wypłaca się zasiłku, lub wypłaca się go w stosunku do tygodniowego zarobku ubezpieczonego. Miałem głębokie przekonanie, że nowy wielki projekt uwzględni jednak ten słuszny postulat naszego robotnika, aby zasiłek podnieść przynajmniej do 3/4 płacy ustawowej. Byłaby to znaczna ulga. Tymczasem, Wysoka Izbo, zaledwie 50% zasiłku. To stawia robotnika chorego w niesłychanie trudnem położeniu, bo wtedy właśnie, kiedy powinienby mieć większe dochody, otrzymuje zaledwie połowę zarobku.</u>
<u xml:id="u-32.8" who="#PPuchałka">Kwest ja zasiłku dla tych, którzy niezdolni są do pracy, jest tutaj potraktowana dwój alko: w stosunku do tych, którzy są niezdolni do pracy na skutek chorób zawodowych lub nieszczęśliwych wypadków, oraz w stosunku do tych, którzy ze zwyczajnej starości pracować nie mogą. Ministerstwo, przychodząc z projektem, stworzyło te dwie kategorie łudzi niezdolnych: jedni mają wyższe zasiłki, inni niższe. Uważam, że należałoby raczej te normy zasiłków podwyższyć i jednako ustalić dla obu kategorii. Bo jeżeli ktoś ukończył sześćdziesiąt parę lat i jest niezdolnym do pracy, napewno zasługuje eona j mniej na taką samą emeryturę i zaopatrzenie, na jakie zasługuje człowiek, który skutkiem nieszczęśliwego wypadku staje się wcześniej niezdolnym do pracy.</u>
<u xml:id="u-32.9" who="#PPuchałka">Dlatego będziemy dążyli — i jestem przekonany że w Rządzie znajdziemy zrozumienie dla tej sprawy — ażeby normy zasiłków o ile możności podnieść.</u>
<u xml:id="u-32.10" who="#PPuchałka">Wysoka Izbo! Rozumiejąc, że główny ciężar pracy nad tym wielkim projektem ustawy skoncentruje się w Komisji Ochrony Pracy, że tam dopiero te wszystkie niedomagania i niedociągnięcia tego projektu będzie można poprawić, oświadczam, że klub Chrześcijańskiej Demokracji z prawdziwem zadowoleniem wita nietyle sam tekst przedłożonego projektu, ile fakt jego przedłożenia i w tym fakcie widzi, że nareszcie zrozumiano w najwyższych sferach państwowych, iż trudno dalej odwlekać sprawę, która dawno powinna być jednak już załatwiona. Nie chcę wyrażać żalu, że to wcześniej się nie stało. Trzeba się cieszyć z tego, że się to już stało. Chcę również podkreślić to, co powiedział p. pos. Żuławski: Nie można z przedłożenia tego projektu ukuć broni politycznej. Uważam, że Rząd, przedkładając ten projekt, spełnił swój obowiązek wobec bardzo licznych rzesz pracujących i wobec przyszłych pokoleń.</u>
<u xml:id="u-32.11" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Chrześcijańskiej Demokracji.)</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Mańkowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#PMańkowski">Wysoki Sejmie! Wprawdzie nie znamy jeszcze dokładnie treści dopiero co przedłożonego projektu ubezpieczenia warstw pracujących w Polsce, w którym będziemy się musieli lepiej rozejrzeć po odesłaniu go do komisji, z powodu jednak jego przedłożenia tej Wysokiej Izbie muszę w imieniu moich kolegów wyrazić moje zadowolenie. Muszę wyrazić to zadowolenie, bo nauczyłem się doceniać to wielkie dobrodziejstwo w należyty sposób., widząc dobrobyt kraju, nie w pięknych miastach i siołach, gmachach i ozdobach, bo to wszystko wielokrotnie powstaje z krzywdy tej warstwy, ale miarę dobrobytu widząc w ubezpieczeniu szerokich rzesz pracujących, a skorowidz tego dobrobytu w ich bytowaniu.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#PMańkowski">To też wiele razy dziwiłem się, dlaczego rządy w Polsce już przed kilku laty nie przedłożyły Sejmowi takiego projektu, tem więcej, że w jednych dzielnicach Państwa ubezpieczenie te choć niedoskonałe już istniało, wytwarzając różnicę, a nawet niesprawiedliwość społeczną w Państwie.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#PMańkowski">Aby tę różnicę i niesprawiedliwość uzasadnić, muszę przytoczyć tej Wysokiej Izbie kilka dowodów.</u>
<u xml:id="u-34.3" who="#PMańkowski">Byłoby wielkiem dobrodziejstwem dla warstwy pracy jak i dla Państwa, gdyby robotnicy w Polsce już od początku jej powstania mieli możność przeprowadzania się z jednej dzielnicy kraju do drugiej i przenoszenia tem samem dobrych pierwiastków obywatelskich z jednych okolic do innych, aby zatrzeć ślady antagonizmów dzielnicowych. Z powodu jednak braku jednolitego ubezpieczenia nie mogą tego czynić z bo jaźni utraty tego prawa tam, gdzie je zdobyli. Ta niesprawiedliwość dotyka najwięcej dzielnice zachodnie, gdzie ubezpieczenie to, jako spuścizna po zaborcy, już istnieje. Robotnicy tych dzielnic nie mogą bowiem przeprowadzić się na wschód Polski z obawy, że, choćby się tam z korzyścią dla siebie i dla Państwa udali za pracą, straciliby prawa, zdobyte w ubezpieczeniu istniejącem na zachodzie Polski i składki, jakie z trudem wpłacali, przepadłyby im na zawsze. Natomiast odwrotnie: robotnicy z innych dzielnic, przeprowadzając się licznie na zachód Polski, nie mają tej obawy, bo są oni zniewoleni, przybywając do dzielnic zachodnich, te ubezpieczenia opłacać. I oni jednak są narażeni wielokrotnie na straty, jeżeli wracają do swych okolic i tam nie mają sposobności tego ubezpieczenia nadal opłacać, tracąc zapłacone składki. Ten galimatias w ubezpieczeniu już dawno w Polsce powinien być usunięty. Już dawno, jeżeli nie inne ubezpieczenie, to przynajmniej to, co było na zachodzie Polski, winno było być przyjęte w całym kraju, aby obywateli uczyć obowiązków w staraniu się o siebie już od początku istnienia Polski.</u>
<u xml:id="u-34.4" who="#PMańkowski">Wielkie obawy, że robotnicy lub pracodawcy innych dzielnic kraju nie byli przysposobieni do przyjęcia tych obowiązków, nie mogą istnieć, bo jest dowodem dostatecznym, iż jak pracodawcy tak pracobiorcy w rolnictwie na zachodzie Polski nie znali ubezpieczeń na wypadek choroby przed wielką wojną, a mimo to dziś w województwach zachodnich większa część kas chorych powiatowych istnieje tylko dzięki opłacaniu składek przez rolnictwo.</u>
<u xml:id="u-34.5" who="#PMańkowski">Wysoka Izbo! Jeżeli jest powszechnem zjawiskiem na świecie, że nie sam Rząd wytwarza dobrobyt Państwa, ale jest to zadaniem całego narodu, wszystkich warstw społecznych, aby w miarę sił starały się ponosić brzemię tych obowiązków, to niezrozumiałem jest, dlaczego ta niejednolitość ubezpieczeniowa i niejednolitość w pełnieniu wielkich obowiązków dla Państwa i narodu do dziś istnieje.</u>
<u xml:id="u-34.6" who="#PMańkowski">Mamy w Polsce, a przynajmniej w jej zachodnich województwach, pięciorakie ubezpieczenie społeczne. Mamy te ubezpieczenia ugruntowane w sposób taki, że gros ciężarów dla tych ubezpieczeń ponoszą obie strony interesowane warsztatem pracy i Rząd dodaj e do nich niewiele, czemuż jednak do dziś jedne dzielnice mają ponosić ciężary, a inne z jakichś nieznanych przyczyn mają być od tego wolne. Tą różnorodnością w pełnieniu obowiązków obywatelskich wytwarza się różnorodność obywatelską, wznieca się niebezpieczny antagonizm dzielnicowy i, co najgorsza, niszczy się dobre pierwiastki w pełnieniu tych obowiązków obywatelskich tam, gdzie one już istnieją z niebezpieczeństwem dla państwa i dla warstwy pracujących.</u>
<u xml:id="u-34.7" who="#PMańkowski">Jeżeli na zachodzie Europy umieją ocenić wielką wartość ubezpieczeń społecznych, jeżeli na międzynarodowych zjazdach przedstawicieli pracy, w Genewie na Międzynarodowej Konferencji Pracy, to jedno tylko, jeszcze nie wszędzie w Polsce zaprowadzone, ubezpieczenie w czasie choroby okryło kraj nasz wobec przedstawicieli pracy całego kulturalnego świata istotną chwałą, to z trudem pojąć można, czemuż zwlekaliśmy z rozciągnięciem na kraj cały ubezpieczenia na niemoc i starość, tem więcej, że ciężary tego ubezpieczenia składane są na barki zainteresowanych.</u>
<u xml:id="u-34.8" who="#PMańkowski">Jak można było cierpieć do tej chwili te różnorakie obowiązki obywateli, że w jednej dzielnicy kraju płaci się cztery, a do niedawna trzy ubezpieczenia, w innej zaś pięć? Aby stworzyć równe prawa do korzystania z dobrobytu Państwa, trzeba koniecznie nakładać i surowo przestrzegać równości obowiązków wszystkich obywateli Państwa. To, co było przed wprowadzeniem na cały kraj obowiązków opłacania ubezpieczenia przez urzędników prywatnych, ubezpieczenia od wypadków, było naszą wielką wadą społeczną i państwową, jak wielką wadą jest jeszcze brak ubezpieczeń na starość, co chcemy obecnie usunąć.</u>
<u xml:id="u-34.9" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-34.10" who="#PMańkowski">W samym więc projekcie przedłożonym przez Rząd, widzę na równi z moimi kolegami wielki krok naprzód w utworzeniu podstaw dla zapewniania lepszej przyszłości rzeszom pracującym.</u>
<u xml:id="u-34.11" who="#PMańkowski">Rozumie się samo przez się, że dalecy jesteśmy od tego, abyśmy zachwalać mieli to, czego nie znamy, lecz za wielką rzecz uznajemy sam krok dobrej woli wprowadzenia tego ubezpieczenia na całą Polskie — pozostawiając sobie jednakże czas do oceny treści projektu na później.</u>
<u xml:id="u-34.12" who="#PMańkowski">Znamy bowiem dobrze ustawę o kasach chorych i dlatego obawiamy się, że Rząd bez żadnych dopłat i w tym projekcie zawarował sobie wielkie prawa ingerencji.</u>
<u xml:id="u-34.13" who="#PMańkowski">Jesteśmy bowiem świadkami tych ingerencji w kasach chorych, że wielokrotnie z błahych powodów kasuje się zupełnie samorządne prawa i ustanawia się rządy korni sarmackie. Dzieje się to szczególnie w dzielnicach zachodnich, gdzie jakoby obywatele nie dorośli do takich zadań, chociaż już w niewoli umieli pod tym względem wzbudzić podziw u obcych.</u>
<u xml:id="u-34.14" who="#PMańkowski">Ta zbyt wielka ingerencja wytwarza niezadowolenie obywateli, hamuje w nich pociąg do wysiłku, ale i także szkodzi wielokrotnie rzeczy samej, jak to obecnie widzimy w strajku lekarzy w woj. poznańskiem i pomorskiem, gdzie ingerencja rządu byłaby w takich wypadkach potrzebną, a niema jej dlatego, że związkiem kas chorych na te województwa rządzi komisarz rządowy. Rząd nie może tam ingerować, gdzie sam jego przedstawiciel jest w sporze z lekarzami. Ta zbyt wielka ingerencja Rządu nie wyrabia tężyzny obywateli, ale czyni ich biernymi w samodzielności i hamuje odwagę obywatelską do czynu, która jest wielką cnotą w narodzie.</u>
<u xml:id="u-34.15" who="#PMańkowski">Nie analizujemy opłat członkowskich w przedłożonym projekcie, jak i świadczeń z nich. Jesteśmy jednak zdania, że ubezpieczenie na niemoc i starość, otrzymane w spadku po zaborcach, było niczem; było ono, jak nawet sarni Niemcy mawiali, wystarczającem na sznur do powieszenia się w czasie niemocy lub starości członka.</u>
<u xml:id="u-34.16" who="#PMańkowski">Jesteśmy zdania, że ubezpieczenie to powinno być takiem, aby świadczenia w razie potrzeby wystarczyły na godziwe bytowanie człowieka jako obywatela kulturalnego kraju, i aby w starości zwolniły go od obowiązków dalszej pracy.</u>
<u xml:id="u-34.17" who="#PMańkowski">Nie będziemy także za wielką centralizacją urzędów tego ubezpieczenia, ale niech ono pozostanie w obszarach wojewódzkich, aby zbytni kapitał, złożony szczególnie w 5 do 10 lat, z dobrą gwarancją, był wypożyczany za godziwym procentem obywatelom czy samorządom danego województwa, aby stworzyć tem jakby konkurencję między województwami w dziedzinie zaprowadzenia tegoż ubezpieczenia, co będzie liczone na dobro danego województwa.</u>
<u xml:id="u-34.18" who="#PMańkowski">Znamy bowiem wielkie sukcesy, osiągnięte na zachodzie Polski z ubezpieczeń pracowników umysłowych. Ileż to powstało pracy z tego kapitału ubezpieczenia w tych województwach, jaką dumą okryci są płacący i zarządzający tym kapitałem!</u>
<u xml:id="u-34.19" who="#PMańkowski">To wszystko jest zachętą do wysiłku dla powodzenia sprawy, co jest wielkiem dobrem ubezpieczonych, całego narodu i Państwa, Nie można wykluczyć obywateli dzielnic, opłacających te ubezpieczenia, od korzystania z pożyczek tych kapitałów na dobro dzielnic, nie chcących tego ciężaru brać na swe barki. Już na początku bowiem istnienia Polski pobrano wielki kapitał, wpłacony na rzecz tych ubezpieczeń przez zaborcę i użyto go na cele ogólne w Polsce, zwracając go tym kasom dopiero po dewaluacji i osłabiając je przez to. Obecnie ponownie pono rozpoczęto brać fundusze z ubezpieczalni pracowników umysłowych na rzecz innych dzielnic Polski, tamując ruch budowlany w dzielnicach, składających ten kapitał.</u>
<u xml:id="u-34.20" who="#PMańkowski">Aby więc rzecz lepiej ocenić i do projektu tego wprowadzić potrzebne ulepszenia, będziemy głosowali za odesłaniem go do komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Gardecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#PGardecki">Wysoka Izbo! Chcę stwierdzić na początku mego przemówienia, że pomimo trudnych warunków gospodarczych i finansowych Państwa, ustawodawstwo robotnicze w Polsce, uchwalone przez poprzednie Sejmy, jest zaszczytne dla Polski i korzystne dla mas pracujących. Ustawy o czasie pracy, o kasach chorych, o urlopach są ustawami, jakich nie posiadają kraje zachodniej Europy. Następnie zasługą obecnego Rządu i p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej jest, że w drodze dekretu wyszły ustawy: o najmie pracy, dekret o sądach pracy dekret o zabezpieczeniu pracowników umysłowych na starość i t. d.</u>
<u xml:id="u-36.1" who="#PGardecki">Ustawa ubezpieczeniowa, wniesiona przez Rząd, zabezpieczająca robotników na starość, wdowy i sieroty na wypadek choroby i niezdolności do pracy, świadczy o wielkim postępie w dziedzinie ustawodawstwa socjalnego w Polsce. Nie ulega żadnej kwestii, że ustawa niniejsza, wniesiona przez Rząd, będzie przez klasę robotniczą polska pomimo różnic politycznych przyjęta z radością. Każdy z nas, kto zna klasę robotniczą i warunki, w jakich się ona znajduje, każdy z nas, kto zna rodzinę robotniczą, kto wie, w jakich warunkach żyje robotnik stary i niezdolny do pracy, może z całą pewnością twierdzić, że masy robotnicze, gdy dowiedzą się o tem., że Rząd wnosi tak ważną ustawę, zabezpieczającą klasę robotniczą na starość, przejmą to z wielką radością.</u>
<u xml:id="u-36.2" who="#PGardecki">Do ustawy tej na Komisji Ochrony Pracy wniesiemy szereg poprawek, wynikających z potrzeb ubezpieczonych. Uważam, że w tej chwili nad tą ustawą nie trzeba się szeroko rozwodzić, a Komisja Ochrony Pracy i Sejm powinna w jak najszybszem tempie ustawę tę uchwalić, aby Rząd mógł jak najszybciej wprowadzić ją w życie, Nie mogę w kilku słowach nie przeprowadzić małej dyskusji z p. Żuławskim, który z takim tupetem, z taką buńczucznością na trybunie sejmowej wziął się i do Rządu i do stosunków naszych, z tego powodu, że ustawa, zabezpieczająca klasę robotniczą na wypadek starości, tak późno w Polsce przychodzi do Sejmu. Nie jest przecież tajemnicą, że prawie wszystkie rządy w Polsce popierane były przez P. P. S. i P. P. S. z żadnym rządem, ani wewnątrz żadnego rządu, w którym była, nie walczyła o to, ażeby ustawę o ubezpieczeniu na wypadek Starości przeprowadzić przez Sejm. Dlatego uważam, że taki tupet ma charakter, który można nazwać jednym wyrazem demagogia”.</u>
<u xml:id="u-36.3" who="#PGardecki">P. Żuławski stwierdził tu z wielkim tupetem, iż Niemcy asygnują na ubezpieczenia społeczne w budżetach swoich 270 milionów marek złotych, co wynosi na nasze złote około 600 mil jonów złotych polskich. Takie zaznaczanie, że sąsiednie państwo, to jest Niemcy, mogą asygnować tak olbrzymią sumę na ubezpieczenia społeczne, to również nic innego jak demagogia. Uważam to za demagogię, gdyż robotnicy, którzy a sygnują tak wielkie fundusze na potrzeby ubezpieczonych, mogą stąd wyciągnąć wniosek, że Polska w stosunku do klasy robotniczej polskiej odnosi się niesprawiedliwie, odnosi się po macoszemu Proszę Panów, my dokładnie zdajemy sobie sprawę, że te ubezpieczenia społeczne, które są wprowadzone w życie, i te ubezpieczenia scalone w tej ustawie wraz z zabezpieczeniem na starość robotników wydadzą bardzo poważne i dodatnie rezultaty wtedy, gdy w Polsce życie gospodarcze inaczej będzie wyglądało, gdy warsztaty pracy będą stały na innym poziomie pod względem technicznym, a więc gdy Polska będzie krajem wzbogacającym się. Jestem przekonany że wtedy Rząd i parlament będzie uchwalał odpowiednie fundusze na wydatne podniesienie funduszów dla ubezpieczonych. Dlatego uważam, że tego rodzaju zwroty więcej szkody przynoszą klasie robotniczej, więcej szkody przynoszą społeczeństwu, aniżeli dają komukolwiek korzyści.</u>
<u xml:id="u-36.4" who="#komentarz">(Głos: To jest zresztą cyfra wzięta z powietrza.)</u>
<u xml:id="u-36.5" who="#PGardecki">Nie wiem, możliwe.</u>
<u xml:id="u-36.6" who="#PGardecki">Następnie jeszcze jedna rzecz, znowu demagogia. P. pos. Żuławski tu z trybuny sejmowej zaczął grzmieć potężnym swoim głosem, że w Polsce w Kasach Chorych w kilkudziesięciu procentach rządzą komisarze. Zupełnie słusznie, proszę Panów. Samorządy u nas nie są respektowane, samorządy u nas są rozwiązywane w różnych miastach. Prawdą jest, jak p. pos. Żuławski stwierdził, że w Kasach Chorych rządzą przeważnie komisarze Ale ja tu z trybuny muszę stwierdzić, że w dużej mierze przyłożył rękę do łamania samorządów w Kasach Chorych p. pos. Żuławski. P. pos. Żuławski! pamięta, jak na radzie naczelnej poseł Szczypiorski postawił wniosek, aby zaprotestować przeciw rozwiązaniu samorządów. P. pos. Żuławski w najspokojniejszy sposób wniosku tego, jako prezes Rady naczelnej, nie poddał pod głosowanie.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Heller.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#PHeller">Wysoki Sejmie! Po długich i ciężkich bólach porodowych ta ustawa wreszcie się urodziła. Wiemy, że zwłoka nie jest zawiniona przez Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, że trudności były skądinąd robione. Przypominamy sobie historię tej ustawy w całości jak i jej składowych części w tamtym Sejmie, kiedy prawica społeczna i polityczna, skoncentrowana wówczas w endecji i grupie chrześcijańsko narodowej, prawie na każdem posiedzeniu komisji atakowała podstawowe zasady ubezpieczenia społecznego, powołując się na wolę ubezpieczonych. Przypominamy sobie, że szczególnie Kasa Chorych i główne zasady jej ustroju były przedmiotem tych ataków i dlatego cieszymy się, że obecna ustawa została oparta na bezwzględnie koniecznych filarach, jakimi są: przymusowość, powszechność i terytorialność ubezpieczenia. Cieszymy się także, że w tej ustawie zaczęło się również budowę czwartego filaru, którym jest uniwersalność ubezpieczenia, obejmująca nie tylko pracowników najemnych, ale także wszystkie sfery gospodarczo słabe, które są także skazane na ubezpieczenie w chwili, gdy z jakiej przyczyny, od ich woli niezależnej, z własnej pracy umysłowej, czy fizycznej żyć nie mogą. Chcę wyrazić zadowolenie, że ustawa obejmuje chałupników i że wprowadza możność dla rzemieślników i drobnych handlarzy, by w drodze dobrowolnej mogli się poddać dobrodziejstwom tej ustawy, wpisując się z własnej woli do tej instytucji ubezpieczeniowej. Przypominam sobie, że w ciągu 5 lat zeszłego Sejmu byłem prawie jedynym, który żądał rozszerzenia ubezpieczeń społecznych na sfery gospodarczo słabe, choćby samodzielnie pracujące, bo wszelkie gospodarcze i społeczne przyczyny ubezpieczeń, odnoszące się do pracy najemnej, mają również zastosowanie do sfer samodzielnie pracujących, ubogich i gospodarczo słabych. Ostatnio zjazdy rzemieślnicze nawet podniosły ten postulat. Ta rzecz została częściowo uwzględniona, ale sformułowana z krzywdą dla tych sfer, bo jeżeli stawia się pewne ograniczenia dochodu i wieku, to jeszcze rozumiem, ale jeżeli projekt ustawy, dający rzemieślnikom i handlarzom prawo wpisywania się do kasy ubezpieczeniowej, z drugiej strony powiada, że taki petent musi mieć świadectwo lekarskie, czy jest zdrów, a więc, choć Rząd i ustawa uznają go za biednego, to jeżeli taki rzemieślnik lub handlarz jest chorowity, a więc tembardziej potrzebujący pomocy społecznej, to ma być z tej pomocy wykluczony, bo do kasy nie będzie przyjęty, to jest to bezwzględnie krzywdą. Jeżeli Rząd poszedł już raz na złamanie dotychczasowej doktryny, że tylko najemni pracownicy mają być objęci ubezpieczeniem społecznem, to powinien usunąć i tę krzywdę, tak, iżby ludzie ci bez świadectwa zdrowotnego, jeżeli tylko odpowiadają ogólnym normom i chcą sami się wpisać do kasy, mogli być ubezpieczeni.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#PHeller">Następnie chodzi o rzecz drugą. Przypominam sobie, że bardzo często mieliśmy przeciwników ubezpieczeń społecznych także w sferach rolniczych, najczęściej ze względów rzeczowych. Powiadali, że, chociaż chłopi płacą, nie korzystają z dobrodziejstw ustawy, że są w odległych wsiach i t. d. Muszę przyznać im nawet pewną rację w tem twierdzeniu i dlatego chciałbym zwrócić uwagę, że to postanowienie, które wyraźnie przekreśla możność, aby wielkie miasta, administracyjnie wydzielone, mogły tworzyć odrębne kasy, wyrządzi szkodę obu stronom. Będziemy świadkami targów i kłótni wzajemnych, bo będzie się mówiło, że ci panowie w wielkich miastach sobie wszystko zabierają i nic nie dają wsi. Skoro w ustroju administracyjnym uznano istnienie ważnych przyczyn dla wydzielenia niektórych wielkich miast o specjalnych stosunkach, strukturze ludności i specyficznych warunkach bytowania, to bezwzględnie także odnośnie do ubezpieczeń społecznych musi być możność, aby te wielkie miasta, jak Warszawa, Łódź, Lwów, Kraków, Białystok, Wilno, Lublin, Stanisławów, Tarnopol i t. d. mogły być wyłączone i zakładać odrębne kasy, bo, jak wiemy, to razem z innemi kasami będą i tak stanowić związek i temsamem dobrodziejstwa unii będą możliwe, a z drugiej strony unikniemy wszelkich krzywd i co ważniejsza sporów, które są bardzo często chętnie widziane przez przeciwników warstw pracujących i przez przeciwników ubezpieczenia społecznego. Zwolennicy za to muszą unikać wszelkich takich możliwych tarć między różnymi interesantami wśród ubezpieczonych, właśnie przez wprowadzenie, względnie utrzymanie możności samodzielnych kas dla wielkich miast o specyficznych warunkach, a conajmniej dla miast wydzielonych administracyjnie.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#PHeller">Mimo wyjaśnień p. Ministra zasada autonomii jest w tej ustawie poderwana. P. Minister twierdzi, że zasada autonomii jest słuszna ii konieczna, że wychowuje ubezpieczonych do zarządzania własnem mieniem i własnym interesem, a jednak przełamano w wielu bardzo ważnych punktach tej ustawy zasadę autonomii i to bez żadnej przyczyny i bez rzeczowej potrzeby. Jesteśmy bezwzględnymi zwolennikami nadzoru Państwa nad instytucjami ubezpieczeniowemi, wierny, że w wielu instytucjach dzieją się niewłaściwości i dlatego będziemy zawsze popierali dążenie w kierunku nadzorowania instytucji ubezpieczeniowych, ale nadzór Rządu nie ma być połączony ze zniesieniem autonomii. A tu widzimy, że wprowadza się instytucję nominatów. Pierwszy raz tę dążność do nominałów przeniesiono z dziedziny Senatu także do dziedziny ubezpieczeń społecznych. Bezwzględnie nie możemy zrozumieć. na co to jest potrzebne. I dlatego, jeżeli p. Minister stoi na stanowisku, że w interesie Państwa i społeczeństwa należy utrzymać autonomię, to autonomia ta musi być bezwzględnie w całości utrzymana i musi zniknąć ta instytucja nominatów, która n. p. w zarządzie tego zakładu jest przewidziana obok członków wybieranych.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#PHeller">Oprócz tego jest pomyślana, jak Panom wiadomo., pewna koncepcja, ażeby dyrektor i naczelny lekarz, jeśli się komu nie spodobają, mimo wyboru tychże przez zarząd, znów byk mianowani przez Rząd. Panowie wiecie, że ustawa przewiduje szereg praw dla tych głównych fachowych kierowników; mają oni prawo pewnego rodzaju veta, mają prawo odnoszenia się J odwoływania do państwowej władzy nadzorczej i dlatego niema żadnej przyczyny, ażeby samorząd społeczny także w, tym kierunku miano przełamać, ażeby prawo mianowania kierowniczych urzędników oddać Rządowi.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#PHeller">W łączności z tem jest druga kwest ja. Wiemy, że jest stałe dążenie i słuszne żądanie warstw pracowniczych, ażeby sami wyłącznie zarządzali instytucjami, które mają się troszczyć o ich interesy. Dotąd nie usunięto tradycji 1/3 zastępców pracodawców. Jeżeli już nie usunięto tej tradycyjnej cyfry, to jednak niema żadnej przyczyny, ażeby nagle przesunąć ten stosunek na niekorzyść pracowników. Panowie wiecie, że nagle wprowadza się taką zmianę n. p. w komisjach rewizyjnych. To nie jest już polityczna sprawa, lecz wprost obraza dla pracowników. Nie wystarcza już kontrola Rządu, wprowadza się jeszcze kontrolę pracodawców, bo pracownicy sami nie mogą się kontrolować. W komisjach rewizyjnych już 2/8 daje się pracodawcom, a tylko 1/8 pracownikom. To samo odnosi się do komisji rentowej. Panowie wiecie, że komisja rentowa jest jedną z najważniejszych instytucji dla pracowników w myśl ustawy. Nagle tu znowu zmienia się stosunek cyfrowy na niekorzyść ubezpieczonych, dając im tylko 1/2 mandatów.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#PHeller">W końcu chciałbym zwrócić uwagę na bardzo charakterystyczną rzecz. Jeżeli p. przedstawiciel P. P. S. słusznie był tak wrażliwy na usunięcie autonomii, to jednak nie był wrażliwy na inny brak, na brak, któryby słusznie zauważył w przedłużeniach konstytucyjnych i przy innych ordynacjach wyborczych, gdzie chciano usunąć albo skurczyć moment t. zw. proporcjonalności. Jeżeli wrogowie kas chorych często nie z rzeczowych względów zarzucali kasom nadużycia, folwarki partyjne i t. d., to dziś ustawa chce scementować ten moment folwarków partyjnych”. Wedle tej ustawy zarząd ma być wybrany systemem większości, a nie proporcjonalnym, jak było dotychczas. A zatem, proszę Panów, jeżeli opinia publiczna zawsze się broniła przeciw folwarkom partyjnym;, a często słusznie, to niema żadnego powodu, aby dziś jeszcze wzmocnić ten moment folwarków partyjnych. Zarząd musi być wyrazem woli ubezpieczonych denuncjowanej w formie proporcjonalnych wyborów. Żydowscy robotnicy i pracownicy umysłowi, jak i inni żydzi ubezpieczeni, chcą przez swych własnych zastępców w zarządzie bronić swych interesów, kontrolować czynności i współdziałać w kierownictwie instytucjami ubezpieczeniowemi. I tu się nagle okazuje, niestety, nieszczerość demokratów. Jeżeli pewnym partiom wydaje się. że one korzystają z tej większości, to nie mają zainteresowania dla wyborów proporcjonalnych. Sprawiedliwość wymaga, aby proporcja była także i wówczas dobrą, jeżeli się komuś wydaj e, że ma większość, a zresztą niema pewności, że P. P. S. zawsze i wszędzie będzie mogła liczyć na to, że we wszystkich kasach chorych będzie miała większość. I dlatego, choćby ze względu na różne możliwości, powinna P. P. S. jak i inne partie być ostrożniejsza i utrzymać zasadę proporcjonalności wyborów do zarządów instytucji ubezpieczeniowych.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#PHeller">Chcę w końcu zwrócić uwagę na bardzo charakterystyczny objaw. Zgodnie z wszystkimi nie jesteśmy zadowoleni częstokroć w ubezpieczeniach społecznych ze złego stosunku między kosztami administracyjnemi a świadczeniami dla ubezpieczonych. Panowie wiecie i nieraz z tej wysokiej trybuny tę podnosiłem, że np. pracownicy umysłowi są bez względnie nie tylko niezadowoleni, lecz oburzeni na stosunki, panujące w zakładzie pensyjnym, i na prawnicze ujęcie kwestii ubezpieczenia pensyjnego. Uważają to poprostu za haracz, który nie daje im żadnego praktycznego ekwiwalentu. Dlatego w dekrecie Prezydenta będą potrzebne zmiany, a i w obecnej ustawie będziemy bardzo kontrolować, aby usunąć nie potrzebne wydatki, jak np. związek zakładów. To zupełnie niepotrzebna rzecz, zakłady same w razie potrzeby porozumieją się między sobą, Jeżeli w jakich wypadkach trzeba będzie stworzyć jakąś wspólną instytucję, lub np. na całe państwo, ten wydatek z pewnością jest zbyteczny. Za to będziemy jednak dążyli do podniesienia świadczeń do granic jak najwyższych.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#PHeller">Ale w związku z tem muszę odeprzeć może mimowoli podkreślony przez p. Żuławskiego moment. Panowie wiecie, że od dawien dawna było interesem wrogów pracowników, aby stworzyć przepaść między pracownikami umysłowymi a pracownikami fizycznymi. Więc wiecie, że bardzo często chciano wygrywać tych pracowników umysłowych przeciw robotnikom, aby ich odłączyć od ruchu zawodowego, Dlatego byłbym bardzo rad, gdyby p. Żuławski w swej polemice był bardziej ostrożny w oświetlaniu zarobków pracowników umysłowych, bo wywołał wrażenie swem przemówieniem, że pracownicy umysłowi, to ludzie żyjący znakomicie, mają po 1.000 zł. pensji. Nie wiem, czy chce, by w opinii publicznej utarło się fałszywe pojęcie o nadzwyczaj szczęśliwym bycie pracowników umysłowych.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#komentarz">(Głos na ławach P. P. S Żuławski tego nie mówił.)</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#PHeller">Spodziewam się, że nie, ale mówię, że przez niepotrzebne podkreślanie tego wywołał wrażenie takie, a to jest dlatego ryzykowne, że jest to tylko woda na młyn tych, którzy chcą wogóle przedstawiać życie pracowników umysłowych w różowem świetle. Dlatego obciąłbym skorygować to wrażenie. Ci, którzy, znają te stosunki, wiedzą według statystyki zakładów pensyjnych, że 60% pracowników umysłowych ma mniej niż 300 zł, 30% pracowników umysłowych ma mniej niż 500, a zaledwie 10% więcej, niż 100 zł miesięcznie. Dlatego Panowie zrozumieją, że wspólnie z wszystkimi pracownikami pracownicy umysłowi chcą Się starać, aby tak w życiu jak i w ubezpieczeniu społecznem podnieść stopę życiową robotnika, a niema żadnego celu chcieć zniżyć stopę życiową i potrzeby kulturalne i świadczenia ubezpieczeniowe urzędnika czy pracownika umysłowego do jeszcze gorszych norm i warunków upośledzonego towarzysza robotnika.</u>
<u xml:id="u-38.10" who="#PHeller">Żydowski świat pracy wita sam fakt tej wielkiej ustawy, tak bardzo ważnej dla całego świata pracy. Będziemy się jednak starali w komisji pracy usunąć wszelkie braki tej ustawy, poprawić ją po myśli postulatów robotników i pracowników umysłowych, jak też nowych ubezpieczeń z innych sfer gospodarczo słabych,</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Wysoki Sejmie! Przykro mi bardzo, że przy pierwszem czytaniu tej tak ważnej ustawy muszę zabrać głos. Czynię to jednak dla udzielenia pewnych wyjaśnień i usunięcia pewnych nieścisłości, jakie znalazły się w niektórych częściach przemówienia p. pos. Żuławskiego. Uważam, że nieścisłości winny być sprostowane bez względu na to, w jakim okresie pracy Sejmu się pojawiają.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Najprzód p. pos., Żuławski atakował zbyt niski udział Skarbu Państwa w dopłatach do ubezpieczeń inwalidzkich. Porównywał te dopłaty z dopłatami w Niemczech, wskazywał na te setki milionów dopłat rocznych, przez Niemcy stosowanych w odniesieniu do tych ubezpieczeń, Nie przytoczył jednak bardzo ważnej dla porównania tych dwóch dopłat okoliczności.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#komentarz">(Głos na ławach B B. IV z 7?. Może nie chciał przytoczyć. P. Żuławski: Jednak one są prawdziwe.)</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">W tej chwili o tem powiem. One są prawdziwe, ale zupełnie inaczej wyglądają, jeżeli uwzględni się ta, co jest decydujące w danym momencie. W Niemczech istnieje ubezpieczenie od lat 40, ilość ubezpieczonych razem z członkami rodzin wynosi około 20 milionów, stąd też jest kolosalna ilość rent, która przy obecnie wprowadzonem ubezpieczeniu, nie może żadną marą być brana pod uwagę i stąd są te setki! milionów marek, dopłacanych do tego ubezpieczenia. Jeżeli wziąć jednak dopłatę do każdej renty starczej, czy inwalidzkiej, to wynosi ona w Niemczech rocznie 72 marki, a u nas zaproponowana jest na 100 złotych, co mniej więcej odpowiada stosunkowi zarobków i siły nabywczej pieniądza w obu państwach.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Dalej porównywał p. Żuławski świadczenia robotnicze, zaprojektowane w ustawią, ze świadczeniami pracowników umysłowych, ale zapewne wie, że w całym świecie zupełnie inaczej kalkulują się premie i renty w ubezpieczeniu pracowników umysłowych, niż robotników. Pracownik umysłowy może płacić przez dłuższy okres czasu, może płacić wyższe wkładki, chodzi mu o to, żeby swój poziom życiowy utrzymać płaceniem wysokich wkładek. Robotnik płaci zazwyczaj mniej, podlega bardzo często krótkim okresom bezrobocia, to mu się liczy także do wkładek, okres choroby liczy się także do wkładek. Wskutek tego oczywiście robotnikowi. zależy przedewszystkiem na tem, ażeby jaknajmniej dotkliwe warunki miał do osiągnięcia prawa do renty. Ale to musi być zrównoważone mniejszym procentem płaconej renty.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">W ubezpieczeniu wypadkowym zarzuca p. pos. Żuławski zbyt wysokie wydatki administracyjne, twierdząc, że wynoszą one 25–30%.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#komentarz">(P.Żuławski: Od świadczeń.)</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Panie Pośle Żuławski, mimo zapowiedzi swojej na moją uwagę, że będzie Pan mówił o przyczynach, nie podał Pan tych przyczyn w dalszem przemówieniu. Przed kilku dniami odbyło się posiedzenie zarządu, na którem p. Żuławski był obecny, i tam komisarz Rządu w sposób lojalny przedstawił stan rzeczy. Mianowicie powiedział: „Na zasadzie ustawy mamy około 20 do 40.000 małych warsztatów pracy, których składki są tak małe, że nie pokrywają kosztów administracji i stąd ogromny współczynnik obciążenia wydatków administracyjnych. Jeżeli chodzi o sposób obliczenia wydatków administracyjnych, to pozwolę sobie powiedzieć, że w te wydatki administracyjne są także wciągnięte dochodzenia, czynione na wypadek uzyskania renty, a to wciągnięte być powinno raczej w świadczenia, a nie w wydatki administracyjne.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#komentarz">(P. Żuławski przerywa.)</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Nie, te koszta są wliczone w tym procencie, jestem dobrze o tem poinformowany.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">P. Poseł Żuławski zarzuca, że Związek Zakładów Pracowników Umysłowych chce wpłacić, a raczej narzuca przyjęcie zapłaty miesięcznej nowo zaangażowanemu dyrektorowi w wysokości 4.000 zł, a ten się broni, nie wie, co z tem robić, bo to jest bardzo skromny człowiek. To jest zarzut podniesiony w formie zaliczki. w drodze awansu, bo dyrektora Związek jeszcze nie ma. Dopiero rada administracyjna desygnuje kandydata, ten kandydat będzie przedstawiony Ministrowi Pracy i Opieki Społecznej do zatwierdzenia. I wtedy dopiero będzie mowa o warunkach jego płacy.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#komentarz">(Głosy: Słuchajcie. Głos na lewicy: Ale podane są warunki.)</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejpJurkiewicz">Dotychczas jeszcze prezes zakładu zupełnie z odnośnym kandydatem nie rozmawiał, żadnych poborów nie ustalał, więc wysunięcie tej kwoty jest oparte wyłącznie na przypuszczeniach.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się już nie zapisał, dyskusja wyczerpana. Odsyłam projekt ustawy do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-41.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do 4 punktu porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy, zmieniającej art. 5 i 3<5Histawy z dnia 18 lipca 1924 r. o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia (druk nr 486). Do głosu nikt się nie zapisał, odsyłam projekt do Komisji Ochrony Pracy.</u>
<u xml:id="u-41.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do 5 punktu porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy w sprawie udzielenia zezwolenia na obciążenie nieruchomego majątku państwowego, oddanie w zarząd i użytkowanie przedsiębiorstwu państwowemu naftowemu pod nazwą „Polmin” — Państwowa Fabryka Olejów Mineralnych (druk nr 485). Do głosu nikt się nie zapisał, odsyłam projekt ten do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-41.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do 6 punktu porządku dziennego: pierwsze czytanie projektu ustawy o uregulowaniu stanu hipotecznego nieruchomości, oddanych w toku parcelacji w posiadanie nabywców, na obszarze województw: krakowskiego, lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego (druk nr 488). Nikt głosu nie żąda, odsyłam ten projekt do Komisji Reform Rolnych i Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-41.4" who="#Marszałek">Przed przystąpieniem do 7 punktu uprzedzam, że warunki i czas, w którym będziemy mogli odbywać nasze posiedzenia w najbliższym tygodniu, są bardzo ciężkie, albowiem Senat, począwszy od przyszłego wtorku aż do następnego poniedziałku będzie miał codziennie całodzienne posiedzenia. Ponieważ mamy wspólne biuro stenograficzne, więc stenografowie będą zajęci w tym czasie w Senacie. Pertraktowałem z p. Marszałkiem Senatu, aby choć pół dnia w przyszłym tygodniu odstąpił na posiedzenie Sejmu, jednak okazało się to niemożliwem, dlatego mamy do dyspozycji tylko przyszły poniedziałek. Jeżeli zatem chcemy uporać się z nowelą do rozporządzenia pana Prezydenta o ustroju sądów powszechnych w jakimś określonym czasie, to będziemy musieli ją dzisiaj w drugiem czytaniu załatwić, ewentualnie w poniedziałek urządzić trzecie czytanie. Tem będę się kierował, proszę zatem Wysoką Izbę o cierpliwość i wytrwałość dzisiaj wieczór, ponieważ nie jest wykluczonem, że przejdziemy dziś do głosowania po zakończeniu dyskusji w drugiem czytaniu noweli. Pewne to jeszcze nie jest, gdyż nie wiemy, jak długo ta dyskusja będzie trwała, w każdym razie proszę, ażeby pp. Posłowie byli łaskawi ograniczać się w dalszej dyskusji nad nowelą w drugiem czytaniu.</u>
<u xml:id="u-41.5" who="#Marszałek">Po tych uwagach przystępujemy do punktu 7: dalszy ciąg dyskusji nad wnioskiem p. Sławka i kol. z Klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy konstytucyjnej w trybie, przewidzianym dla jej rewizji (druk nr 444).</u>
<u xml:id="u-41.6" who="#komentarz">(P. Zwierzyński: Proszę o głos.)</u>
<u xml:id="u-41.7" who="#Marszałek">Głos ma p. Zwierzyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#PZwierzyński">Czy w myśl tego, co Pan Marszałek przedstawił nam, nie byłoby właściwe przestawić porządek dzienny i najpierw wziąć pod obrady punkt 8, a następnie dopiero punkt 7.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Można tak zrobić. Proponuję zatem Wysokiej Izbie przestawienie porządku dziennego: p. 7 na 8, a 8 na 7. Kto z pp. Posłów zgadza się na to przesunięcie, proszę wstać. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-43.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do p. 8: dalszy ciąg dyskusji szczegółowej nad sprawozdaniem Komisji Prawniczej o wnioskach klubów: Zw. P. P. S. z 24 kwietnia 1928 r. (druk nr 42), Narodowego z 31 października 1928 r. (druk nr 250), „Wyzwolenie” z 5 grudnia 1928 r. (druk nr 340) i Stronnictwa Chłopskiego z 14 grudnia 1928 r. (druk nr 367), zmierzających do zmiany licznych postanowień rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 r., zawierającego „Prawo o ustroju sądów powszechnych” (Dz. Ust. R. P. z roku 1928 nr 12 poz. 93) (druk nr 403 i odbitki roneo nr 68 i 53).</u>
<u xml:id="u-43.2" who="#Marszałek">Do art. 31 głos ma p. Przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Art. 27, 28, 29 przeszliśmy łącznie, teraz przychodzi rozpatrzyć art 31 noweli. Wysoka Izbo, proponujemy skreślenie tego artykułu przynajmniej skreślenie słów: „w ciągu trzech dni od dnia, na który posiedzenie wyznaczono”, Określenie tego rodzaju, jak proponuje komisja, wprowadza pewne nieporozumienie, mianowicie dzisiejszemu jasnemu przepisowi ustawy, że do 7 dni należy powziąć uchwałę, daje pewną cechę bałamutną, nie jest z tego bowiem widoczne, czy po zwołaniu na dzień siódmy mają 3 dni bez przerwy trwać narady, czy też, jeżeli pewnego dnia są przerwane, ma nastąpić przez przewodniczącego sądu, to jest przez prezesa sądu, ponowne zwołanie ogólnego zgromadzenia i że tego rodzaju odroczenia można uskuteczniać w ciągu 3 dni. Dlatego proponuję skreślenie artykułu noweli lub tych wyrazów.</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#Marszałek">Do art. 32 głos ma p. Podoski.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#PPodoski">Wysoka Izbo! Art. 93 dekretu ma swoją bardzo długą historię, Chodzi o to, że art. 92 i 93 i następne regulują sprawę wyboru kandydatów na stanowiska sędziowskie przez właściwe sądy. Przez lat 9 dookoła tych przepisów trwała walka, prowadzona przez zrzeszenia sędziów, którzy chcieli wywalczyć sobie to prawo, znane tylko w b. zaborze rosyjskim. Ostatecznie zasada wyboru sędziów przez zespoły sędziowskie w dekrecie pana Prezydenta Rzeczypospolitej została utrzymana w całej rozciągłości. Ostatni zamach na tę zasadę uczyniła, o dziwo, podkomisja prawnicza Sejmu, mianowicie na jednem z posiedzeń grudniowych roku zeszłego na podkomisji prawniczej przeszedł wniosek, odbierający zgromadzeniom ogólnym właściwych sądów prawo wybierania kandydatów na stanowiska sędziowskie i przenoszący to prawo na zgromadzenia ogólne sądów wyższych. Dopiero na mój stanowczy sprzeciw i wniosek o reasumpcję tej uchwały podkomisja prawnicza cofnęła się z uprzednio zajętego stanowiska i przywróciła tekst pierwotny art. 92, niestety jednak przepis dalszy art. 32 noweli pozostał w brzmieniu obecnem. Uważam, że przez to Komisja Prawnicza niewątpliwie te prawa, o które walczyło sądownictwo, temu sądownictwu uszczupliła.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#PPodoski">Jak się przedstawia konstrukcja tego przepisu według dekretu p. Prezydenta Rzeczypospolitej? Otóż dekret ten przyjął zasadę, którą czerpie z dawnego prawa rosyjskiego o ustroju sądów. Ta instytucja polega na tem, że, jak już zaznaczyłem, sędziowie właściwych sądów sami dobierają sobie swych kolegów. Zasada t. zw. kooptacji nie mogła być przeprowadzona w żadnej ustawie w całej rozciągłości i również nie jest przeprowadzona w dekrecie w całej pełni, to znaczy, nie można było nie wprowadzić jeszcze pewnych przepisów, któreby w pewnych wypadkach szczególnych dawały uprawnienia Ministrowi Sprawiedliwości do korygowania tych wyborów kandydatów na stanowiska sędziowskie, dokonywane przez zgromadzenia właściwych sądów. Jeżeli chodzi o przepisy ustawy rosyjskiej, to czyniły one wybory tych kandydatów fakultatywnemi, a nie obligatoryjnemi, dawały uprawnienie Ministrowi Sprawiedliwości, jeżeli uznał te wybory za niesłuszne, do skorygowania ich przez mianowanie na dane stanowisko sędziowskie innego kandydata, nie tego, który był wybrany przez sąd właściwy. Jeżeli teraz chodzi o stanowisko dekretu, to i dekret wprowadza tu dwie korektury. Z jednej strony dekret uprawnia Ministra Sprawiedliwości do mianowania pewnej części kandydatów, mianowicie 1/5 części sędziów, komisja zmieniła to na 1/10 część, według swego uznania, o ile uzna, że kandydaci wybrani przez sąd nie są odpowiedni. Druga korektura polega na tem, że w razie gdyby sąd wyższy uznał, że kandydaci wybrani przez sąd właściwy nie są odpowiedni, może również ze swej strony przedstawić Ministrowi kandydatów. Czynić to ma według dekretu kolegjum administracyjnego, przyczem jest ono ograniczone przepisem, że może to czynić tylko wówczas, jeżeli uzna kandydatów zgromadzenia sądu właściwego za nieodpowiednich, Wówczas w umotywowanym wniosku może dołączyć od siebie jeszcze kandydatów, których uzna za odpowiedniejszych. Komisja przekreśla tę zasadę, wprowadza nową, mianowicie wprowadza zasadę, że tych kandydatów ewentualnych będzie wybierać nie kolegjum administracyjne sądu wyższego, lecz zgromadzenie ogólne sądu wyższego. Nap ozór wydawałoby się, że ta zmiana nie jest tak bardzo istotna i jakgdyby zwęża, a nie rozszerza uprawnienia kolegjum administracyjnego. W istocie tak nie będzie, w praktyce rzecz będzie przedstawiała się zupełnie inaczej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że np. w okręgu sądu apelacyjnego we Lwowie oprócz 33 sędziów apelacyjnych mamy 362 sędziów okręgowych, że dalej w okręgu sądu apelacyjnego w Warszawie na 40 sędziów apelacyjnych mamy 300 sędziów okręgowych, że następnie mniej więcej 1/10 część tych sędziów z reguły co roku się zmienia, to zobaczymy, że sądy apelacyjne będą musiały wybierać rok rocznie, te dwa największe, około 40 kandydatów na stanowiska sędziów, będąc przytem skrępowane przepisem, że tę rzecz będą musiały załatwić w ciągu dni 7, czyli, że takich zebrań, zgromadzeń ogólnych specjalnie na to, ażeby zastanowić się nad kandydatami na stanowiska w sądach niższych, sądy te będą musiały odbywać trzydzieści kilka conajmniej rocznie. Oczywiście sądy te, nie będąc zainteresowane w tym stopniu, w jakim są zainteresowane sądy właściwe, osobami kandydatów na stanowiska w sądach niższych, chętnie skorzystają z odpowiedniego przepisu dekretu, nie zmienionego przez komisję, i przekażą załatwienie tych spraw kolegjum administracyjnemu W takim razie kolegjum administracyjne będzie już zwolnione od obowiązku motywowania przedstawionych przez siebie kandydatur. Czyli w praktyce uprawnienia kolegjum administracyjnego nie tylko nie będą zwężone, lecz zostaną rozszerzone.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#PPodoski">Dalej poprawka ta jest również niecelowa, gdy chodzi o samą procedurę załatwiania nominacji, Wprowadzając jeszcze jedną instytucję dla wybierania kandydatów na stanowiska sędziowskie, przedłuża się procedurę załatwienia ich nominacji. Nie będą tu wyliczał tych wszystkich faz, jakie przechodź nominacja każdego sędziego, bo ta rzecz była tu poruszana. Komisja w ten sposób przedłuża jeszcze załatwienie spraw nominacji i dlatego stanowczo się sprzeciwiam tej poprawce, zawartej w art. 32 noweli.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Zahajkiewicz.)</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#PPodoski">Teraz jeżeli chodzi o poprawkę ewentualną, to na wypadek odrzucenia mojej poprawki do art 32, proponuję skreślić przynajmniej z art. 32 słowa: w ciągu trzech dni od dnia, na który posiedzenie wyznaczono”. Już p. przedstawiciel Rządu umotywował dlaczego ten ustęp jest zbędny w arb. 31. Oczywiście również musi być zbędny w art 32. Jest zbędny dlatego. Panowie nie znają dokładnie praktyki sądowej, przypuszczam, Panowie wyobrażali sobie, że zgromadzenie ogólne sędziowskie tak samo długo debatuje nad wszystkiemi sprawami, jak mniej więcej Sejm i odbywają się te posiedzenia w ciągu kolejnych kilku dni. W praktyce to się nigdy nie zdarza. Wszystkie sprawy zgromadzenie ogólne sądu załatwia w ciągu jednego dnia, i nie może być inaczej, bo trudno sobie wyobrazić, aby można było odrywać wszystkich sędziów danego sądu od ich zajęć zwykłych na okres aż trzech dni. Dlatego ta poprawka jest celowa i uzasadniona. Wniosek Komisji Prawniczej, przypuszczam, wypłynął z niedostatecznej znajomości ustroju sądownictwa. To jest wszystko co chciałem powiedzieć co do artykułu 32.</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#PPodoski">Poprawka do art. 33 jest prostą konsekwencją poprawki do art. 32.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#komentarz">(P. Pieracki: Tam jeszcze została opuszczona moja poprawka do art. 30, oznaczona jako art. 30a. Proszę o głos.)</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma p. Pieracki.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#PPieracki">Wysoki Sejmie! Z brzmienia rozporządzenia Prezydenta o ustroju sądów powszechnych Wysoki Sejm może się przekonać, że o ile chodzi o nominacje sędziów okręgowych, apelacyjnych i Sądu Najwyższego, to w rozporządzeniu istnieje pewien przepis, w jaki sposób się do tej nominacji ma dochodzić. W szczególności według rozporządzenia mają pierwsze instancje na zgromadzeniach ogólnych robić propozycje, a w drugiej instancji kolegjum administracyjne może ewentualnie postawić także innego kandydata i p. Minister jest związany temi propozycjami tylko w 80%, w 20% temi propozycjami związany nie jest.</u>
<u xml:id="u-48.1" who="#PPieracki">Nowela, która jest przedmiotem obrad, zmienia tę rzecz w ten sposób, że w pierwszej i drugiej instancji decyduje o tem zgromadzenie ogólne i że procent nominacyj przysługujących p. Ministrowi bez oglądania się na propozycję wynosi tylko 10. Natomiast niema najmniejszej wzmianki w rozporządzeniu o sędziach grodzkich, tej najniższej kategorii sędziów.</u>
<u xml:id="u-48.2" who="#PPieracki">Wynika więc z tego, że postanowienia co do zgromadzeń ogólnych dotyczą tylko sędziów okręgowych, sędziów apelacyjnych i sędziów Sądu Najwyższego, natomiast, o ile chodzi o sędziów grodzkich, tę najniższą i najliczniejszą kategorię, czynnik sędziowski nie ma zupełnie głosu, tylko administracja sądowa. Według postanowienia rozporządzenia o nominacjach sędziów grodzkich decyduje sam p. Minister w 100% zupełnie bezapelacyjnie. Nie wiem dlaczego tego rodzaju zmiana pojawiła się w obowiązującem obecnie rozporządzeniu, albowiem projekt rządowy poprzedni, który został wniesiony w maju 1924 roku, zawierał wyraźne w tym kierunku postanowienie, że sędziów grodzkich, tych sędziów najniższej kategorii, stawia się zupełnie narówni z sędziami okręgowymi, że jak co do nominacji sędziów okręgowych wypowiadają się zgromadzenia ogólne sędziów okręgowych jakich kandydatów należy przedstawić, tak samo według tego projektu miały zgromadzenia ogólne postępować wówczas, gdy chodziło o sędziów grodzkich.</u>
<u xml:id="u-48.3" who="#PPieracki">Sprawą odnośnego projektu rządowego o sędziach i prokuratorach zajmował się Sejm w r. 1925, i mam przed sobą sprawozdanie Komisji Prawniczej. Wówczas Komisja Prawnicza doszła do tego przekonania, że ten przepis projektu rządowego należy utrzymać. Tymczasem w rozporządzeniu Prezydenta z 6 lutego r. b, zmieniono tę rzecz w ten sposób, że sędziów grodzkich wieliminowano. Ponieważ nie widzę żadnej racji, dlaczego ci sędziowie najliczniejsi, sędziowie grodzcy, mają być przy nominacjach zupełnie zawiśli od administracji sądowej, dlaczego ten czynnik sędziowski współkolegów zgromadzenia ogólnego nie ma być w danym wypadku zastosowany, przeto zgłaszam poprawkę, którą wstawić należy po art. 30, a mianowicie, ażeby art. 92 rozporządzenia objął także sędziów grodzkich.</u>
<u xml:id="u-48.4" who="#PPieracki">Przeciwko tej mojej poprawce, która była zresztą dysputowana na posiedzeniu Komisji Prawniczej, wysunięto argument, że kandydatów na sędziów grodzkich nie znają sędziowie, że lepiej znają ich prezesi i oczywiście przez prezesa lepiej będzie ich znał p. Minister. Ja jednak sądzę, Wysoki Sejmie, że jeżeli kto może znać tych kandydatów, to właśnie najlepiej sędziowie, u których ci najrozmaitsi kandydaci, czy to w charakterze aplikantów, czy to w charakterze asesorów pracują i nabywają praktyki. Jeżeliby jednak mogły być jakieś wątpliwości pod tym względem, to musimy przyjąć, że znajomość kandydatów byłaby jednakowa i u sędziów urzędujących i gromadzących się w tych zgromadzeniach ogólnych jak u prezesów odnośnych sądów.</u>
<u xml:id="u-48.5" who="#PPieracki">Wysuwano dalej jako argument przeciwny to, że tych sędziów jest znaczniejsza ilość i że wskutek tego zgromadzenie ogólne sądu okręgowego miałoby bardzo wiele do czynienia. Nie myślę temu przeczyć, o ile chodzi o okres przejściowy reorganizacyjny, o ile chodzi o ten Okres, kiedy będzie się dopiero obsadzało mnóstwo stanowisk, może nowych etatów utworzonych i t. d., ale w normalnych warunkach, wobec tego, że wogóle mamy w Polsce 3.600, czy trzy tysiące i kilkuset sędziów, nie mam pojęcia, ile wypadnie na sędziów grodzkich, może około 2.000.</u>
<u xml:id="u-48.6" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości p. Car: 1.008 nominacyj było w ubiegłym roku.)</u>
<u xml:id="u-48.7" who="#PPieracki">Ubiegły rok był rokiem także wyjątkowym.</u>
<u xml:id="u-48.8" who="#komentarz">(Minister Sprawiedliwości p. Car: To był rok normalny.)</u>
<u xml:id="u-48.9" who="#PPieracki">Powiedziałem, że 2.000 byłoby sędziów grodzkich, przyjmijmy normalny ruch roczny na 10%, to znaczy, że 200 stanowisk jest do obsadzenia w ciągu roku — to nie jest tak wielka robota, żeby zgromadzenia ogólne sądów okręgowych na terytorium całego Państwa nie mogły się zająć tem, aby ich rozsegregować i z pośród zgłaszających się kandydatów przedstawić na każde miejsce trzech. Zdaje mi się, że te argumenty nie są decydujące i nie mogą nikogo przekonać. Sądzę, że niema żadnej racji, czemu sędziowie grodzcy — a ci sędziowie, jakkolwiek najniższej kategorii, właśnie najwięcej bezpośrednio stykają się ze społeczeństwem — czemu ci sędziowie mieliby przy nominacjach być zupełnie zawiśli od administracji sądowej, i dlaczego czynnik sędziowski nie ma tu być w grę wprowadzony.</u>
<u xml:id="u-48.10" who="#PPieracki">Dlatego też proszę o przyjęcie mojej poprawki.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma Prokurator Sądu Najwyższego p. Kuczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Wysoki Sejmie! Odnośnie do art 32 i 33. do których już zabrał głos p. poseł Podoski, przyłączam się do jego poglądów i zaznaczam tylko ze strony Rządu, ze uważam zmianę proponowaną w tych artykułach nie tylko za niepożądaną, lecz także za szkodliwą. Pomnaża się ogromnie tok całego procederu nominacyjnego. Istota tej instytucji polegała na tem, że sędziowie do swojego grona dobierają sędziów, więc istota tej instytucji tkwi w tem, że zgromadzenie ogólne tego sądu, w którem sędzia ma zasiąść, jest koniecznością, nie zaś koniecznością w dalszym procederze administracyjnym.</u>
<u xml:id="u-50.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Przypomnę z narad komisji, że pojawił się tam chwilowo nawet wniosek, żeby nie w pierwszej instancji, do której się powołuje sędziego, lecz właśnie w drugiej odbywało się zgromadzenie ogólne; wtedy zwróciłem odrazu uwagę na. to, że toby zachwiało istotą tej instytucji, i odrazu wnioskodawca od tego odstąpił, bo oczywiście w drugiej instancji zgromadzenie ogólne jest zbyteczne; o wiele łatwiej i szybciej można zaprosić kolegjum administracyjnego, którzy przeprowadzą formalności dalszych posunięć i nadanie biegu sprawie, niż zwoływać znowu zgromadzenia, które według Panów koncepcji z reguły odraczałyby sprawę na przeciąg 10 dni. Dlatego co do tego wniosku komisji oświadczam się odmownie.</u>
<u xml:id="u-50.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Przy tej sposobności zgłosiłem się także do art. 30a, który był zaproponowany i w którego obronie przemawiał p. prezes Pieracki. Otóż tutaj, Wysoka Izbo, chcę podkreślić, że uważam tę rzecz także za taką, której przyjąć nie należy. Tutaj przyłączam się do poglądu większości komisji. Na poprzedniem posiedzeniu, kiedy omawiano wniosek komisji, aby. sędziów grodzkich mianował Prezydent Rzeczypospolitej, podkreślano, że to nie będzie wielkim balastem dla całej procedury nominacyjnej, ale chyba każdy z Panów przyzna, że, jeżeli wprowadzimy zgromadzenia w sądach okręgowych, a jak wynika z wniosku p. posła Pierackiego, także w sądach apelacyjnych, to ten cały proceder ogromnie się rozwinie.</u>
<u xml:id="u-50.3" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">A zdaje mi się, że te argumenty, które zostały przytoczone na poparcie tego wniosku, nie są tak silne, abyśmy mogli się wyrzec tego, co jest dla nas najważniejsze — obsadzanie szybkie, definitywną stanowiska sędziów grodzkich z chwilą, jak tylko nastąpi awans.</u>
<u xml:id="u-50.4" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Istota nominacji inaczej tu się przedstawia niż przy nominacji sędziów okręgowych. Sędziów grodzkich mianuje się z asesorów, z ludzi, którzy pracują pomocniczo. którzy zdali egzamin, jednak nie mieli sposobności rozwinąć szerzej swoich uzdolnień i wykazać wszechstronnie, czem są pod względem wartości swojej, jako samodzielna jednostka sędziowska. Wszyscy mniej więcej przedstawiają się jednakowo, tylko wyjątki wybijają się odrazu w pierwszej chwili, o których można by powiedzieć, że zasługiwaliby na jakieś szczególniejsze uwzględnienie i na wcześniejszy wybór i wcześniejsze powołanie na stanowisko sędziego grodzkiego. Są to masy, które złożyły egzamina lepiej czy gorzej, lecz co do których niema się dobrego doświadczenia pod tym względem, jakimi będą na przyszłość samoistnymi sędziami. Otóż tutaj sprawa nominacyjna przybiera więcej charakter automatyczny, a tembardziej automatyczny tam, gdzie chodzi o usunięcie tych ludzi z siedzib większych miast — w sądach okręgowych odbywają oni praktykę — na stanowiska samodzielne. Później na tych stanowiskach samodzielnych dopiero okazuje się, kto jest dobrym, kto znakomitym sędzią, a kto o słabych kwalifikacjach. Tam powstaje zróżniczkowanie, tam dopiero, kiedy chodzi o zdecydowanie, czy jakąś jednostkę powołać do sądu okręgowego, słusznem jest szerokie rozpatrywanie tej postaci, tej jednostki ze wszystkich stron, żeby powołać jak najgodniejszych. Tu dopiero współudział zgromadzeń ogólnych, uzupełniających swe grono sędziowskie, dobierających kolegę sądzących kompletów, ma pełne uzasadnienie.</u>
<u xml:id="u-50.5" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Dlatego też Rząd także oświadcza się co do tego punktu za wnioskiem komisji, a przeciwko wnioskowi mniejszości.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Przystępujemy do art. 33. Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Jeżeli będzie skreślony art. 32, to musi być skreślony również art. 33.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 34 nikt się nie zgłosił. Do art. 36 głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#PPiłsudski">Wysoki Sejmie! Poprawka, którą zgłosiliśmy i którą w dalszym ciągu podtrzymujemy, dotyczy art. 96 rozporządzenia p. Prezydenta. Tu chodzi o to, że Minister Sprawiedliwości przedstawia do mianowania na stanowiska sędziów okręgowych i apelacyjnych jednego z kandydatów, wskazanych przez sądy. Mianowicie trzech kandydatów wskazuje jeden sąd, trzech kandydatów dalszych wskazuje sąd wyższy i później jednego z tych 6 kandydatów podaje Minister Sprawiedliwości do nominacji. Otóż § 2 tego artykułu mówi, że Minister Sprawiedliwości może przedstawić do mianowania kandydatów także z pośród innych osób, odpowiadających warunkom koniecznym, które są potrzebne dla uzyskania stanowiska sędziowskiego, w granicach jednej piątej części wolnych wakansów z ostatnich trzech lat.</u>
<u xml:id="u-54.1" who="#PPiłsudski">Chodzi więc o to, że, o ile normalnie Minister Sprawiedliwości związany jest tymi kandydatami, którzy są wskazani przez sąd, gdzie jest wakans, i przez sąd wyższy, to jednakże jemu pozostawia się pewną ilość nominacji do uznania. Jest to dobra zasada, jeżeli sądy wypełniają stanowiska same, to znaczy, jeżeli administracja sądowa w osobie p. Ministra Sprawiedliwości nie ma żadnego wpływu na dobór sędziów. Jest to dlatego dobre, że przez to zwiększa się niezależność i niezawisłość stanowiska sędziowskiego. Lecz ta niezależność i niezawisłość w ten sposób pojęta ma i swoją odwrotną stronę medalu, mianowicie przez to stwarza się do pewnego stopnia kastowość całego stanu sędziowskiego. Dla uniknięcia tej kastowości w gronie sędziowskiem rozporządzenie przewiduje możność nominacji pewnej ilości sędziów bez konieczności wskazania kandydata na dane miejsce przez gremium sędziowskie, tylko wogóle kandydat musi odpowiadać przepisom, które są wymagane na stanowisko sędziowskie. Różnica zaś pomiędzy większością a mniejszością komisji jest ta, że przepis, obowiązujący dziś w rozporządzeniu, daje Ministrowi możność mianowania 1/5 wolnych wakansów, komisja zmniejszyła 1/5 na 1/10, my zaś proponujemy pozostawić w dalszym ciągu 1/5 dlatego mianowicie, że 1/10 jest czynnikiem za małym, ażeby dała należyty wynik.</u>
<u xml:id="u-54.2" who="#PPiłsudski">Tu nie chodzi także tylko o załamanie kastowości. Bywają wypadki, że osoba, która całkowicie jest godna zajęcia stanowiska sędziego, nie bywa posunięta w swojej kar jerze sędziowskiej dlatego, że w danym sądzie czy w danych sądach nie jest całkowicie znana. Są sądy małe, gdzie zmiany są bardzo rzadkie, a tymczasem sędzia, który siedzi w takim okręgu, zasługiwałby na awans, lecz nie awansuje, ponieważ w jego okręgu niema wakansu, a w innych nie jest znany. Otóż mianowanie według uznania p. Ministra Sprawiedliwości daje możność poprawienia tej niesprawiedliwości.</u>
<u xml:id="u-54.3" who="#PPiłsudski">Taką samą zmianę proponują większość komisji w art. 68 noweli, a mianowicie, że i przy Sądzie Najwyższym nominacja sędziów według uznania może dotyczyć jednej dziesiątej, a nie jednej piątej wolnych wakansów., jak przewiduje rozporządzenie.</u>
<u xml:id="u-54.4" who="#PPiłsudski">Te dwie poprawki się łączą, bo, jeżeli w pierwszym wypadku przyjmiemy za zasadę, że należy dać Ministrowi prawo nominacji 1/10, a nie 1/5, to trzeba tę samą zasadę przyjąć i w drugim i odwrotnie. Chcę zwrócić uwagę Szanownych Panów, że i dziś stan sędziowski jest t. z w. niezależny. Dziś zwyczajowo nominacje odbywają się — jeżeli chodzi o b. zabór rosyjski — przez nominowanie najczęściej tego sędziego, który jest na pierwszem miejscu z trzech wskazanych przez sąd, i dziś zasada dobierania jest całkowicie znana, jednakże dotąd była tylko fakultatywną, a nie obowiązującą. A jednak mimo to Panowie zgłaszali niejednokrotnie pretensje, zdaniem majem, pod mylnym adresem, gdy Panowie bywali niezadowoleni z wymiaru sprawiedliwości, z tego, że sąd jest taki, a nie inny. Jeżeli pozbawimy władzę administracyjno sądową, jeżeli pozbawimy Ministra Sprawiedliwości jakiegokolwiek wpływu, albo ten wpływ na dobór sędziów zrobimy całkowicie znikomy, to w takim razie absolutnie nie będzie można mieć pretensji do Ministra, że sądownictwo całkowicie autonomiczne nienależycie funkcjonuje.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Wysoka Izbo! Do art. 36 mamy dwie uwagi, jedną merytoryczną, drugą raczej formalną. Uwagą formalną jest to, że zacytowano art. 89 zamiast 88. W następnym artykule, który dotyczy Sądu Najwyższego, słusznie jest powołany art. 89, bo art. 89 wyłącznie dotyczy nominacji w Sądzie Najwyższym, więc w przepisie, dotyczącym sądów apelacyjnych i okręgowych, należy art. 89 pominąć dlatego, że on ich nie dotyczy.</u>
<u xml:id="u-56.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Co się zaś tyczy meritum rzeczy, to chodzi tu o tę 1/10 część. My podtrzymujemy wniosek mniejszości komisji w tym kierunku, aby przywrócić tekst poprzedni, to znaczy 1/5. Proszę Panów, do argumentów przedmówcy niewiele miałbym do dodania. Ale chcę podkreślić dla tych pp. członków Wysokiej; Izby, którzy nie brali udziału w obradach komisji, że systemu czystych wyborów nigdzie na świecie niema, że taka próba byłaby skokiem w ciemność; w szczególności, że nie było to prawem w tej dzielnicy, lecz tylko praktyką faktyczną, ale doświadczenie, które mamy, jest za krótkie, abyśmy mogli o tem decydować, czy oparcie nominacji o czyste wybory jest systemem bez zarzutu.</u>
<u xml:id="u-56.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Z chwilą jednak, jeżeli decydujemy się raz na system mieszany, może jako próbę przejścia kiedyś do systemu czystych wyborów, to nie powinniśmy tego czynić w sposób formalny, lecz w sposób realny, rzeczywisty. I dlatego, zdaje mi się, że tego rodzaju kombinacja, iż możeby jeszcze z tej 1/5 przejść na 1/10, żeby tę cyfrę nominacyj ukrócić, nie byłaby rzeczą właściwą.</u>
<u xml:id="u-56.3" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Odrazu to samo oświadczam co do art. 37 i 68, które to samo zawierają na okres przejściowy.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 38 głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#PPiłsudski">Art 38 noweli dotyczy art. 97 rozporządzenia p. Prezydenta. Chodzi o to, że w art 91 tego rozporządzenia jest przewidziane/że o każdem wolnem stanowisku sędziego obwieszcza się w Dzienniku Urzędowym Ministerstwa Sprawiedliwości, podając termin zgłaszania kandydatur. Tryb postępowania określa rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości. Czyli, że zanim nastąpi wybór przez odpowiednie ciało sędziowskie dla. wskazania kandydatów na wolne miejsce, należy ogłosić konkurs, ażeby każdy, kto chce, mógł się zgłosić, Co się zaś tyczy nominacji prezesów i wiceprezesów, to rozporządzenie przewiduje, że konkurs jest zbyteczny. Większość komisji ustaliła, że nie tylko, gdy jest wolne miejsce zwykłego sędziego, ale nawet, gdy jest wolne miejsce prezesa, czy wiceprezesa w sądzie, konieczne jest zachowanie przepisów c obwieszczaniu konkursu. Jesteśmy przeciwni temu, a to dlatego, że jeżeli Minister Sprawiedliwości ma ponosić do pewnego stopnia odpowiedzialność za wymiar sprawiedliwości, to już nadzór nad kierownikiem w tych sprawach trzeba zostawić całkowicie jemu.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#PPiłsudski">Zgłaszanie osobiste kandydatur na konkursy o tyle jest niedogodne, że zawsze pozostaje pewien niesmak u tych osób, które zgłosiły swoje kandydatury, a które przez Ministerstwo nie zostały uwzględnione. Może być nawet taki wypadek, że żadna ze zgłoszonych kandydatur nie otrzyma nominacji. Otóż dla uniknięcia tego nieprzyjemnego niesmaku u osób, które nie zostały nominowane, i dla uniknięcia niepotrzebnego tarcia między Ministerstwem a wogóle składem sądów, należy systemu konkursu na wolne posady prezesów i wiceprezesów sądów unikać.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#PPiłsudski">Idąc po myśli swojej koncepcji większość komisji była zdania, że jeżeli na prezesów należy ogłaszać konkurs tak samo jak na zwykłych sędziów, to to samo musi dotyczyć i prezesów Sądu Najwyższego i z tej racji dodała nowy paragraf do art. 97. Mówię teraz o art. 39 noweli, który głosi, że należy dodać par., 2 wskazujący, że kandydatów na prezesów Sądu Najwyższego w liczbie trzech na każde opróżnione stanowisko przedstawia Ministrowi Sprawiedliwości zgromadzenie ogólne Sądu Najwyższego, przedkładając jednocześnie podanie wszystkich zgłaszających się kandydatów, przedstawienie to zaś ma znaczenie tylko opiniodawcze. Otóż wypowiadamy się przeciw tej zmianie, zawartej w art. 39 noweli, tembardziej, że jeżeli wogóle należy unikać tego wszystkiego, co może stworzyć tarcie między ciałem sędziowskiem a Ministrem Sprawiedliwości, to już tembardziej między najwyższą i jedyną instytucją Sądu Najwyższego a tymże Ministrem. Do tego należy dodać, że podobne tarcia przy nominacji prezesów w Sądzie Najwyższym są więcej możliwe, gdyż w tych wypadkach zgłoszenie kandydatur przez samo sąd dla nikogo nie może być tajemnicą.</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#PPiłsudski">Jeżeliby nawet można się zgodzić, że zgłaszanie kandydatów i ogłaszanie o konkursie na miejsca prezesów i wiceprezesów zwykłych sądów jest możliwe, to w każdym razie należy odrzucić poprawkę większości zawartą w art. 39 noweli, a głoszącą, że kandydatów na prezesa Sądu Najwyższego wskazuje sam sąd, chociażby w charakterze tylko opiniodawczym.</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Imieniem Rządu przyłączam się do wywodów, przedstawionych przez posła Piłsudskiego, zaznaczam tylko, że samo ogłoszenie konkursu, w którym wyznaczono termin 14 dniowy do zgłaszania się kandydatów, naprawdę tylko bezcelowo opóźnia całą procedurę. Jeżeli wogóle co do znaczenia konkursu i wartości jego były bardzo podzielone zdania, to tembardziej w tym wypadku rozpisanie konkursu byłoby bezcelowe. Chodzi tutaj o stanowiska wyższe. W tym zakresie informacja za pośrednictwem prezesów, a jeżeli chodzi o samych prezesów, to bezpośrednia znajomość ludzi przez Ministerstwo i Ministra jest wystarczającą rękojmią, że będą wzięci w rachubę ci wszyscy, którzy na to zasługują.</u>
<u xml:id="u-60.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Co się tyczy art. 39, to dostatecznie już podkreślił stanowisko mój przedmówca, a dodam tylko, że jeżeli w takim stosunku, jak Sąd Najwyższy i Ministerstwo, przyznałoby się głosowi Sądu Najwyższego tylko znaczenie opiniodawcze, to jest to raczej urządzenie niecelowe, które naprawdę Ministra nie krępuje, lecz może wywołać objawy niepożądane. Wszak tu chodzi już o stanowiska tak wysokie, że niewątpliwie tacy ludzie, którzy zasługują na to, aby ich wziąć w rachubę przy tych nominacjach, są znani nie tylko Ministrowi, ale ogółowi prawniczemu. Może pozostać tylko nieprzyjemny posmak ponominacyjny, jeżeli będzie się mówiło, że nie został ktoś uwzględniony, za kim opinia sądu się oświadczyła.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 40, 41 i 42 nikt głosu nie żąda.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 43 głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#PPiłsudski">W rozporządzeniu w art. 105 § 4 mówi się, że Minister Sprawiedliwości może delegować sędziego, nawet wbrew jego woli, bez jego zgody, do zastępczego pełnienia w innym sądzie obowiązków sędziego albo do czynności w Ministerstwie Sprawiedliwości. § 4 tego artykułu mówi, że Minister Sprawiedliwości może delegować sędziego nawet wbrew jego woli, jednakże na czas nie dłuższy niż 3 miesiące w ciągu 3 lat. Chodzi o ten nadzwyczajny wypadek, kiedy bez zgody sędziego trzeba go delegować na zastępcze czynności do innego okręgu. Komisja w swej większości, wychodząc z tego założenia, że Ministerstwo Sprawiedliwości mogłoby nadużywać swej władzy, usuwając na pewien czas sędziów, choćby na parę miesięcy, uchwaliła że sędzia może być w razach nagłych nie dłużej jak na trzy miesiące przeniesiony do innego okręgu, ale tylko za zgodą zgromadzenia ogólnego sądu wyższego.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#PPiłsudski">Otóż my sprzeciwiamy się tej poprawce nie dlatego, żebyśmy uważali, że mogą być nadużycia i że ten przepis je usunie, ale z tego względu, że nie przypuszczamy przedewszystkiem, żeby Minister Sprawiedliwości wydawał jakieś zarządzenia w celach nadużyć, w celach ograniczenia niezawisłości sędziowskiej, gdyż ministrowie wydają zarządzenia tylko ze względu na ich potrzebę lub pożytek i za to są odpowiedzialni przed Wysoką Izbą w drodze parlamentarnej, a żądanie w danym wypadku otrzymania zgody zgromadzenia ogólnego sądu wyższego może Ministrowi tylko utrudnić wykorzystanie swego prawa i może tylko przeciągnąć wydanie zarządzenia, które jest przewidywane tylko w sprawach pilnych i koniecznych. Do tego należy dodać, iż zwoływanie ogólnych zgromadzeń, szczególnie w sądach okręgowych, gdzie niektórzy sędziowie pełniący funkcje śledcze nie mieszkają w siedzibach sądów okręgowych, nie może być uskutecznione w krótkim terminie. Dlatego jesteśmy przeciwni nowelizacji rozporządzenia takiej, jaką przewiduje większość komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma p. prokurator Sądu Najwyższego.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">W imieniu Rządu mam zaszczyt oświadczyć się za skreśleniem tego artykułu noweli, a za utrzymaniem. tekstu rządowego. Uważam tę nowelizację nie tylko za niepożądaną, ale wprost za szkodliwą.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Proszę Panów, do argumentów, które przedstawiono, chciałbym dodać tylko jedno, mianowicie chciałbym odeprzeć wywody, które pojawiły się na je dnem z poprzednich posiedzeń, że Minister przez delegowane jednego sędziego na 3 miesiące gdzieindziej, może spowodować, że sprawa dostanie się w ręce sędziego, który jest wygodny dla Ministra. Pomijając już to, że musimy coś liczyć na sam hart ludzi, na samą niezawisłość sędziego, bo to będą przecież sądy niezawisłe i na miejsce sędziego niezawisłego przyjdzie również sędzia niezawisły, to muszę powiedzieć, że i formalnie także ten argument był zupełnie pusty, bo wyznaczenie sędziego, który znajdzie się na miejscu sędziego usuniętego, nie jest zawisłem od Ministra czy od prezesa, tylko od zgromadzenia ogólnego danego sądu. Powstaje powód do zmiany w podziale czynności i odnośny artykuł o podziale czynności — art. 52 prawa — przewiduje, że w razie potrzeby także w ciągu roku zgromadzenie zmianę musiałoby uskutecznić. Więc znowu zgromadzenie sędziowskie, cały sąd decydowałby o tem, a nie czynnik administracyjny.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Proszę Panów tego rodzaju żądanie, aby delegacji jeszcze potrzeba było decyzji zgromadzenia ogólnego jest ciężarem opóźniającym sprawę, a może być także szkodliwem dla samej administracji sądownictwa w tym względzie, iż bądź co bądź gremia sędziowskie, zgromadzenia ogólne, mają przedewszystkiem na widoku interes lokalny wymiaru sprawiedliwości, z którym bezpośrednio się stykają, więc wogóle są niechętne usunięciu z ich grona jakiegokolwiek sędziego, bo wtedy powiększa się praca pozostałych sędziów; sąd, który i tak jest przeciążony, może doznać pewnego zastoju w swoich czynnościach, może nastąpić powolniejsze tempo wymiaru sprawiedliwości, ale zgromadzenie ogólne danego sądu nie ma i nie może mieć pełnego zrozumienia w tym względzie, że jeżeli zarządza się delegację do innego sądu, lub do ministerstwa, to powodem jej są piekące znowu konieczności w owym innym sądzie czy w ministerstwie.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Dlatego oświadczam się stanowczo przeciw zmianie urządzenia, którego cel byłby zwichnięty przez nowelizację.</u>
</div>
<div xml:id="div-65">
<u xml:id="u-65.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 42–48 nikt do głosu się nie zapisał.</u>
<u xml:id="u-65.1" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Przystępujemy do art. 49. Głos ma p. Podoski.</u>
</div>
<div xml:id="div-66">
<u xml:id="u-66.0" who="#PPodoski">Wysoka Izbo! Art. 121 dekretu o ustroju sądów powszechnych zawiera przepis, że sędzia nie powinien należeć do stronnictw politycznych, ani brać udziału w takich wystąpieniach o charakterze politycznym, które mogłyby osłabić zaufanie do jego bezstronności.</u>
<u xml:id="u-66.1" who="#PPodoski">Komisja Prawnicza doszła do wniosku, że należy inaczej wystylizować brzmienie art. 121, utrzymując samą zasadę, zabraniającą sędziemu należenia do stronnictw politycznych, przyczem nie wiem, czy świadomie czy bez świadomości, komisja nadała ternu art. 121 brzmienie podobne, jakie nosi art 23 ustawy o podstawowych obowiązkach i prawach oficerów wojsk polskich, który również zawiera tę zasadę, że oficer nie może należeć do stronnictwa politycznego. Ten art. 23 ustawy o podstawowych obowiązkach i prawach oficerów wojsk polskich brzmi: „Oficerowi nie wolno należeć do stowarzyszeń, mających cele polityczne, ani brać udziału w działalności politycznej. Postanowienia powyższe nie mają zastosowania do oficerów w stanie nieczynnym”. Komisja Prawnicza, ustalając tę zasadę w stosunku do sędziów, powiedziała, że przepis ten nie dotyczy sędziów, będących w stanie nieczynnym. Jednocześnie wprowadziła novum, mianowicie: że przepis ten nie dotyczy sędziów, którzy są posłami i senatorami. Z punktu widzenia techniki kodyfikacyjnej uważam ten dodatek za zbędny.</u>
<u xml:id="u-66.2" who="#PPodoski">Następnie niezależnie od tego punktu widzenia, uważam ten dodatek za zbędny, ponieważ nie jest celowe wprowadzać przepis, ażeby sędzia, który zostaje wybrany do izb ustawodawczych, miał na ten okres czasu szczególne uprawnienie wstępowania do stronnictw politycznych. Jest to zupełnie zbędne. Sędzia wybrany do ciał ustawodawczych może zapisać się do tego czy innego klubu parlamentarnego Oczywiście ani ustawa ani Konstytucja nie czynią mu w tym względzie żadnych przeszkód. Natomiast zbędnem jest, ażeby na ten okres czasu miał się zapisywać do stronnictwa. Wątpię, żeby ktokolwiek skorzystał z tego uprawnienia, bo po skończeniu kadencji musiałby ze stronnictwa ustąpić. Dlatego ze względów zasadniczych i ze względu na technikę kodyfikacyjną, t, j. że naszem zdaniem przepisy zawierające identyczne zasady powinne brzmieć identycznie, proponuję skreślenie tych słów końcowych „albo będących członkami Sejmu albo Senatu Rzeczypospolitej” z art. 49 noweli.</u>
</div>
<div xml:id="div-67">
<u xml:id="u-67.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-68">
<u xml:id="u-68.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Z art. 121 prawa chciałbym podkreślić pewne słowa: że sędzia nie może „brać udziału w takich wystąpieniach o charakterze politycznym, które mogłyby osłabiać zaufanie do bezstronności sędziego”. Otóż w zestawieniu z propozycją nowelizacyjną, żeby to się jednak nie odnosiło do członków Sejmu i Senatu, mnie się zdaje, że Panów samych w oczy uderza drastyczność. Więc sędzia poseł miałby nawet brać udział w jakichś wystąpieniach o charakterze politycznym, które mogłyby osłabić zaufanie do bezstronności sędziego! Po kadencji on powraca, może i przed kadencją złożyć mandat i zostaje to piętno na nim, że brał udział w jakichś wystąpieniach o charakterze politycznym, takim, które osłabiły zaufanie do jego bezstronności jako sędziego.</u>
<u xml:id="u-68.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Wobec tego prosiłbym o skreślenie tych słów. Działalność sama w Sejmie niewątpliwie angażuje, ale żeby także i działalność poza Sejmem przez posła sędziego miała być rozwinięta w ten sposób — to byłoby niepożądane. Przecież jest dużo posłów, którzy biorą udział w wystąpieniach poza Sejmem, a poseł sędzia powinien w swoich wystąpieniach zewnętrznych, a nawet w sprawozdaniach poselskich zachowywać pewien umiar, któryby nie zachwiał zaufania do jego bezstronności. Tego rodzaju wystąpienia wszak mogą być bardzo liczne jak pod względem narodowościowym, wyznaniowym i t. d. Nie chodzi o samo piętno polityczne, ale o pewne formy wystąpień.</u>
</div>
<div xml:id="div-69">
<u xml:id="u-69.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 50–52 nikt się nie zgłosił. Przechodzimy do art. 53. Głos ma p. Podoski.</u>
</div>
<div xml:id="div-70">
<u xml:id="u-70.0" who="#PPodoski">Wysoki Sejmie, art. 53 projektu noweli dotyczy przepisów o sądach pokoju. Korzystam z okazji, żeby wypowiedzieć nasze zasadnicze stanowisko co do tej instytucji, Wprowadzona ona została do prawa o ustroju sądów powszechnych dlatego, że tego wymagała przedewszystkiem Konstytucja, mianowicie art 75 ustawy konstytucyjnej, który postanawia, że sędziowie pokoju z reguły wybierani są przez ludność. Zasadę tę uważamy za anachronizm, zgodnie zresztą z olbrzymią większością najwybitniejszych sił prawnictwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-70.1" who="#PPodoski">Żeby nie być gołosłownym pozwolę sobie przytoczyć sędziego Sądu Najwyższego p. Jamontta, który w ten sposób formułuje swoje zapatrywanie na sędziów pokoju z wyboru:</u>
<u xml:id="u-70.2" who="#PPodoski">„Znane są zarzuty stawiane wybieraniu przez part je sędziów, nie posiadających odpowiednich kwalifikacji, którzy ponadto zmuszeni są ubiegać się o względy tych, którym wybór zawdzięczają, żeby przy następnych wyborach nie przepaść. Jeśli taki wybrany przez partię i od niej zależny sędzia pokoju w Rosji w latach siedemdziesiątych — dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia mógł dać sobie radę z niewielką, dla niego specjalnie zredagowaną „ustawą o karach wymierzanych przez sądy pokoju”, to dziś ów sędzia musiałby być jednostką pod każdym względem wybitną, by orientować się we współczesnych kierunkach prawnych i prądach kryminologicznych, oraz należycie stosować nie tylko ogólne kodeksy cywilne i karne, ale tomy całe zawiłych, trudnych, zahaczających o wszystkie niemal dziedziny życia ustaw oraz rozporządzeń administracyjnych i skarbowych”.</u>
<u xml:id="u-70.3" who="#PPodoski">Pogląd tutaj wypowiedziany, twierdzę, nie jest odosobniony, jest ogólny i zupełnie uzasadniony. Dziś, kiedy prawo stało się dużo zawilsze, niż to było w wieku XIX, trudno sobie wyobrazić, żeby człowiek bez odpowiedniego przygotowania mógł się należycie orientować w tem prawie i należycie je stosować. Więc już sama zasada, że sędziowie pokoju nie posiadają odpowiedniego przygotowania, wykształcenia prawniczego, każę nam bardzo sceptycznie odnosić się do tej kategorii sędziów.</u>
<u xml:id="u-70.4" who="#PPodoski">Następnie sama zasada, że sędziowie ci są wybierani przez ludność, stawia ich w sytuacji dużo gorszej, niż sędziów z nominacji. Mianowicie, jeżeli stoimy na stanowisku, że niezawisłość sędziowska jest najlepszą gwarancją dobrego wymiaru sprawiedliwości, to nie możemy bez sprzeczności logicznej z tą zasadą tworzyć takich kategoryj sędziów, którzy są zależni wprawdzie nie od ministra, ale od wyborców i wybierani są co kilka lat. Dlatego też wypowiadając się zasadniczo przeciwko instytucji sędziów pokoju z wyboru, która niewątpliwie już jest anachronizmem, jednak ze względu na wyraźne brzmienie Konstytucji nie proponujemy wykreślenie tej instytucji z dekretu, jesteśmy natomiast przeciwni wszelkiemu rozszerzeniu kompetencji tych sędziów tak doprawdy niekompetentnych do sądzenia spraw poważniejszych. Jeżyliśmy się zgodzili na pewne nieznaczne rozszerzenie uprawnień sędziów pokoju, to tylko dlatego, żeby dać wyraz daleko idącej naszej ustępliwości wobec tych kolegów, którzy bardzo energicznie domagali się rozszerzenia uprawnień sędziów pokoju. Uważamy, że to jest pewien z naszej strony kompromis, poza którego granice jednak iść dalej nie możemy Przechodząc teraz do samego art. 53 noweli, muszę zaznaczyć, że artykuł ten nakłada na Państwo i Skarb Państwa nowy obowiązek, mianowicie zobowiązuje Skarb Państwa do utrzymywania sędziów pokoju z kieszeni Państwa a nie gmin. Wypowiadamy się przeciw tej poprawce, ponieważ uważamy, że gminy będą poprostu oszczędniej załatwiać wszystkie rachunki, związane z urzędowaniem sądów pokoju. Np. gminy mają okazję dostarczania sądom pokoju lokalu, mogą dostarczać również sił pomocniczych, nakładając ten obowiązek na jednego lub drugiego funkcjonariusza gminnego. Jeżeli obowiązek utrzymywania sądów pokoju spadnie w całości na Państwo, gminy, nie mając tego obowiązku, będą wystawiały rachunki Państwu za lokal, będą niechętnie udzielać sił pomocniczych sędziemu pokoju, a może nawet będą ich wogóle odmawiały r je dnem słowem sądy pokoju będą kosztowały drożej. Przez tę poprawkę zatem Panowie nakładają większe ciężary na ludność, której jest zupełnie obojętne, czy płaci podatek do kasy gminnej, czy do kasy państwowej, bo przecież do tej czy innej kasy musi te podatki wnieść; dlatego też jeżeli staniemy na stanowisku dekretu, że wydatki związane z urzędowaniem sądów pokoju ma ponosić nie Państwo a gmina, to obciążając pozornie gminy, faktycznie mniej obciążamy ludność.</u>
<u xml:id="u-70.5" who="#PPodoski">Dalej w myśl odpowiedniego artykułu dekretu sędziowie pokoju pełnią w zasadzie swoje funkcje honorowo. Większość Komisji Prawniczej stanęła na stanowisku, że muszą być oni za te swoje funkcje płatni. Nie uważam, żeby ta poprawka była również szczęśliwą, bo wyobrażam sobie, że te funkcje nie będą tak uciążliwe, żeby wybraniec na sędziego pokoju nie mógł ich pełnić bezpłatnie, a sam fakt, że będzie je musiał pełnić bezpłatnie, uwolni może wyborców od konieczności wybierania ludzi niekoniecznie odpowiednich na te stanowiska. Istotnie krąg kandydatów może się zmniejszyć, ale prawdopodobnie nie ze szkodą, jeżeli chodzi o efekt, ale z pożytkiem dla sprawy.</u>
<u xml:id="u-70.6" who="#PPodoski">P. kolega Graliński, który tę sprawę podniósł przy debacie ogólnej, uważał, że w tym wypadku prawdopodobnie będą wybierani na sędziów pokoju tylko właściciele większych majątków i bardzo się tem przeraził. Nie rozumiem tego przerażenia p. kolegi Gralińskiego, bo jeżeli chodzi o ziemian, to pełnili oni funkcje sędziów pokoju za rządów zaborczych, aż do roku 1914 i pełnili je z pożytkiem dla ludności. Ludność jeszcze dobrze pamięta te czasy. Była ona najzupełniej z pełnienia tych funkcyj przez ziemian zadowolona. Dlatego też sądzę, że jeżeli ludność będzie nadal darzyć ziemian swojem zaufaniem, to specjalnie źle na tem nic wyjdzie. Muszę zaznaczyć, że przecież ustawa nie nakłada obowiązku wybierania ziemian na sędziów pokoju, ale staje na stanowisku wyborów powszechnych i jeżeli obywatele danej gminy będą mieli tyle zaufania do właściciela majątku, te go wybiorą na sędziego pokoju, to sądzę, że obawy p. Gralińskiego staną się conajmniej płonne. Na wypadek jednak, gdyby Wysoki Sejm nie zgodził się w całości z moimi wywodami, Zgłaszam poprawkę poniekąd kompromisową, lecz będzie ona miała nieco inne brzmienie, niż ta, która jest wydrukowana, dlatego zgłaszam ją na piśmie. Jest to poprawka 35 w druku ogólnym. Otóż ja jej nadaję obecnie nieco inne brzmienie, mianowicie, jeśli chodzi o ten kompromis, zgadzam się, żeby sędziowie pokoju otrzymywali stałe wynagrodzenie ze Skarbu Państwa, natomiast, jeżeli chodzi o wybór sędziów pokoju i ich urzędowanie, to koszt tego mają ponosić, w myśl mojej poprawki kompromisowej, gminy, a nie Skarb Państwa.</u>
<u xml:id="u-70.7" who="#PPodoski">Korzystając z tego, że jestem przy głosie i jesteśmy bliscy art. 58, do którego się nie zapisałem, zgłaszam jednocześnie poprawkę do art. 58, ale tylko natury stylistycznej. Mianowicie chodzi mi o to, ażeby w tym art. 58 projektu noweli zastąpić słowa: „oświadczenia się” słowami „złożenia wyjaśnień”, Wyrażenie „oświadczenie się” jest germanizmem. Dlatego proponuję zmienić te słowa na „złożenia wyjaśnień”.</u>
</div>
<div xml:id="div-71">
<u xml:id="u-71.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma przedstawiciel Rządu p. Kuczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-72">
<u xml:id="u-72.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Wysoka Izbo, co do rozłożenia kosztów złączonych z utrzymaniem sądów pokojów, względnie sędziów pokoju — art. 53 i 62 noweli — proszę o skreślenie tych artykułów ze względów czysto fiskalnych, skarbowych. O. wiele łatwiej jest ponieść poszczególnym gminom nieznaczne koszty, niż scentralizować koszty z całego Państwa i przesunąć na Skarb. Także sekretariaty sędziów pokoju nie; wymagają takiego aparatu, ażeby osobnych ustanawiać sekretarzy. Bardzo dobrze tę rzecz załatwi kancelaria gminna.</u>
</div>
<div xml:id="div-73">
<u xml:id="u-73.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 54 nikt się nie zgłosił, do art. 55 głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-74">
<u xml:id="u-74.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Co do art. 55 jest tylko ta zmiana, że do tej komisji, która bada i układa roczną listę sędziów przysięgłych, ma być powołanych dwóch sędziów sądu okręgowego. Według ustawy względnie rozporządzenia z mocą ustawy powołuje dwóch sędziów prezes, według noweli — zgromadzenie ogólne. To jest rzecz zbyt błaha, ażeby tem zgromadzenie obciążać.</u>
</div>
<div xml:id="div-75">
<u xml:id="u-75.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 57 głos ma przedstawiciel Rządu, p. Kuczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-76">
<u xml:id="u-76.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Co do art. 57 już wyjaśniłem rzecz na poprzedniem posiedzeniu Sejmu przy art. 21 noweli. Chodzi o to, czy mamy czynić wyjątki, żeby w tym samym sądzie znajdował się prokurator, podprokurator, który byliby krewnym drugiego podprokuratora lub sędziego, Nie będę powtarzał tych motywów.</u>
</div>
<div xml:id="div-77">
<u xml:id="u-77.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art 63 głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-78">
<u xml:id="u-78.0" who="#PPiłsudski">Art. 260 rozporządzenia Pana Prezydenta wskazuje, że Minister Sprawiedliwości dokona w drodze rozporządzenia pierwszego ustalenia siedzib i okręgów sądów grodzkich na obszarze całego Państwa, a na obszarze sądów apelacyjnych w Warszawie, Lublinie i Wilnie władny jest w ciągu lat dziesięciu od dnia wejścia w życie niniejszego prawa tworzyć i znosić sądy grodzkie, zmieniać ich siedziby i okręgi, tudzież przekazywać rozpoznawanie spraw karnych”, należących do właściwości sądów grodzkich, jednemu sędziemu grodzkiemu dla kilku okręgów tych sądów.</u>
<u xml:id="u-78.1" who="#PPiłsudski">Większość komisji ustaliła, że na terenie sądów apelacyjnych w Warszawie, Lublinie i Wilnie Minister Sprawiedliwości będzie władny nie w ciągu lat dziesięciu, ale tylko w ciągu lat pięciu zmieniać siedzibę lub znosić sądy grodzkie i okręgi. tudzież przekazywać rozpoznawanie spraw Karnych, należących do właściwości sądów grodzkich, jednemu sadowi grodzkiemu dla kilku okręgów tych sądów. Chodziło komisji zdaje się o to, że zmniejszenie tego terminu z 10 lat na 5 zmniejsza władzę Ministra Sprawiedliwości i przyśpieszy komasację sądów grodzkich w kilkuosobowe. Rozporządzenie zaś stało na stanowisku, że tego w krótkim czasie dokonać nie można, i mniejszość komisji jest tego samego zdania. Tutaj chodzi specjalnie o część terenów sądu apelacyjnego w Warszawie i o tereny t. zw. województw wschodnich. szczególnie o tereny sadów apelacyjnych w Lublinie i Wilnie. Tam nie jest wskazaną zbyt szybka komasacja sądów grodzkich ze względu na duże przestrzenie, bo w przeciwnym razie ludność będzie musiała odbywać podróże do sądu grodzkiego skomasowanego, gdzie będzie kilku sędziów grodzkich ze znacznie większym terenem.</u>
<u xml:id="u-78.2" who="#PPiłsudski">Niezależnie od tego komasacja sądów wymaga kosztów i trzeba będzie budować specjalne budynki dla sądów grodzkich, gdyż dla takich większych sądów grodzkich nie będzie można znaleźć w rozmaitych miasteczkach odpowiednich lokali. Dziś te sądy grodzkie jednoosobowe mieszczą się przeważnie w niedużych domach, gdzie archiwa składa się na strychu pod słomianą strzechą, więc jeżeli stworzymy w niedużym domku kilkuosobowy sąd grodzki, to ani należyty wymiar sprawiedliwości, ani należyte przechowywanie aktów nie będą możliwe.</u>
<u xml:id="u-78.3" who="#PPiłsudski">Otóż ponieważ nie przewiduje się, żeby w ciągu 5 lat tak radykalnie zmieniły się stosunki, by można było przyspieszyć tę wskazaną komasację sądów grodzkich, z tej racji wnosimy o pozostawienie 10letniego terminu dla znoszenia i kasowania sądów grodzkich.</u>
</div>
<div xml:id="div-79">
<u xml:id="u-79.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Głos ma przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-80">
<u xml:id="u-80.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Wysoka Izbo! W imieniu Rządu przyłączam się do wywodów poprzedniego mówcy. W komisji wykazaliśmy, że wogóle środki finansowe nie są takie, aby była nadzieja zrealizowania w ciągu 5 lat ostatecznej stabilizacji sądów grodzkich.</u>
</div>
<div xml:id="div-81">
<u xml:id="u-81.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Przechodzimy do art. 64. Głos ma przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-82">
<u xml:id="u-82.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Do art. 64 wnosimy o skreślenie wyrazów „na wniosek zgromadzenia ogólnego Sądu Najwyższego”. Ten dodatek jest niepożądany. W tym wypadku chodzi o to, ażeby ustanowić narazie dwie izby cywilne — jedną karną i dwie cywilne ze względu na zróżniczkowanie wielkie ustawodawstw w poszczególnych dzielnicach. Chwilę, kiedy można będzie unifikować, ma oznaczyć Minister Sprawiedliwości; nowela żąda, ażeby to uczynił na podstawie uchwały zgromadzenia Sądu Najwyższego. Wskutek tego przepisu, utrudniającego decyzję, tę chwilę będzie się zbyt oddalać, bo w Sądzie Najwyższym pewne względy organizacyjne, personalne, stosunki wewnętrzne sędziów będą przeciwne temu, aby umniejszyć liczbę izb.</u>
</div>
<div xml:id="div-83">
<u xml:id="u-83.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 65, 66 i 67 nikt głosu nie żąda. Do art. 68 ma głos p. Piłsudski,</u>
</div>
<div xml:id="div-84">
<u xml:id="u-84.0" who="#PPiłsudski">Do art. 68 jest to samo moje uzasadnienie, które podałem o wolnem według uznania p. Ministra mianowaniu w Sądzie Najwyższym 1/5, a nie 1/10 sędziów, tak jak jest wogóle w innych sądach.</u>
</div>
<div xml:id="div-85">
<u xml:id="u-85.0" who="#WicemarszałekZahajkiewicz">Do art. 70 ma głos p. Piłsudski,</u>
</div>
<div xml:id="div-86">
<u xml:id="u-86.0" who="#PPiłsudski">Art. 70 najwięcej zaogniał stosunki na komisji i być może w samej Izbie. To jest ten słynny punkt, który mówi o prawie p. Ministra, żeby na czas reorganizacji sądownictwa mógł przenosić w stan spoczynku, względnie przenosić na inne miejsca służbowe sędziów sądów grodzkich, sądów okręgowych i apelacyjnych, względnie Sądu Najwyższego. Ponieważ ta sprawa ma dość dużą historię, była szczegółowo omawiana podczas wnoszenia votum nieufności dla p. Ministra Cara, więc nie będę naszego stanowiska długo uzasadniał. Po pierwsze ten przepis nie jest sprzeczny z art. 77 i 78 Konstytucji jak to utrzymywano. Rozporządzenie, jak Panowie wiedzą, ustaliło, że dla wykonania niniejszego ustawa o ustroju sądów władza mianująca ma prawo sędziów Sądu Najwyższego w ciągu trzech miesięcy, sędziów apelacyjnych w Ciągu roku, a sędziów sądów okręgowego i grodzkich w ciągu trzech lat przenosić na inne miejsce służbowe względnie w stan spoczynku. Komisja ustaliła większością, że ten paragraf ma brzmieć w ten sposób, że p. Minister Sprawiedliwości wcale nie będzie władny przenosić, ani w stan spoczynku, ani na miejsca służbowe sędziów Sądu Najwyższego, ani sędziów sądów apelacyjnych i zmniejszyła terminy przenoszenia, sędziów sądów okręgowych i sądów grodzkich, mianowicie sędziów okręgowych można przenosić tylko w ciągu roku, wówczas kiedy w rozporządzeniu było przewidziane w ciągu dwóch lat, a sędziów grodzkich W ciągu półtora roku, wówczas kiedy rozporządzenie przewiduje także dwa lata.</u>
<u xml:id="u-86.1" who="#PPiłsudski">Ja jestem za brzmieniem tego artykułu tak, jak on fest ustalony w rozporządzeniu Prezydenta. Uważam przedewszystkiem, że jeżeli ten artykuł jest sprzeczny z Konstytucją, to musi być tak samo sprzeczny co do sądów grodzkich jak co do Sądu Najwyższego. Jeżeli nie jest sprzeczny co do sędziów sądów grodzkich, to nie test sprzeczny co do sędziów Sądu Najwyższego. Otóż ponieważ komisja ustaliła, że jednak co do pewnych sędziów on nie jest sprzeczny z Konstytucją, to należy dojść do wniosku, że nie jest sprzeczny z Konstytucją i co do innych sędziów. Niema więc żadnej podstawy wydzielać sędziów niższych kategorii i stawiać ich w gorszych warunkach wobec przepisów prawa. Dlatego uważam, że należy pozostawić to brzmienie, jakie jest, mianowicie pozostawić możność przenoszenia sędziów Sądu Najwyższego w ciągu 3 miesięcy, które niezadługo się kończą, sędziów sądów apelacyjnych w ciągu jednego roku, sędziów sądów okręgowych i grodzkich w ciągu dwóch lat, a to ze względu na to, że reorganizacja sądownictwa według tego rozporządzenia jest dość głęboka.</u>
<u xml:id="u-86.2" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
</div>
<div xml:id="div-87">
<u xml:id="u-87.0" who="#Marszałek">Głos ma p. przedstawiciel Rządu.</u>
</div>
<div xml:id="div-88">
<u xml:id="u-88.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Przyłączam się do wywodów p. przedmówcy.</u>
<u xml:id="u-88.1" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Chcę tylko podkreślić Jedno, że w r. 1921 dnia 18 mata, zatem w czasie prokonstytucyjnym, była uchwalona w Sejmie ustawa, która pozwalała na przenoszenie wszystkich sędziów w stan spoczynku, nie wyłączając sędziów Sądu Najwyższego. Motywowano to również organizacją sądów, choć tam organizacja polegała przedewszystkiem na szukaniu nowych sił, na zatrzymywaniu nawet mniej przydatnych ze stanowiska państwowości polskiej łub kwalifikacji, byle tylko utrzymać sądownictwo w ruchu. — Mimo tego jednak udzielono tego rodzaju pełnomocnictw. O ileż w wyższym stopniu istnieje w obecnym czasie potrzeba takiego pełnomocnictwa, wynikająca z dzisiejszej organizacji sądownictwa. Ograniczenie więc tylko do sędziów okręgowych i grodzkich nie byłoby niczem uzasadnione.</u>
<u xml:id="u-88.2" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">Nie chcę bliżej uzasadniać i wchodzić w szczegóły, zaznaczam tylko, że co do sędziów apelacyjnych w samej komisji raz już była zapadła uchwała, że na sędziów apelacyjnych należałoby rozszerzyć prawo zawieszenia nieusuwalności sędziów przynajmniej na przeciąg 6 miesięcy.</u>
</div>
<div xml:id="div-89">
<u xml:id="u-89.0" who="#Marszałek">Do art. 71 głos ma p. Podoski.</u>
</div>
<div xml:id="div-90">
<u xml:id="u-90.0" who="#PPodoski">Wysoka Izbo! Art. 71 projektu noweli dotyczy przepisu przejściowego dekretu, mianowicie art. 285, który zawiesza na lat 5 stosowanie t. zw. przepisów stażowych. Jak już miałem zaszczyt to oświadczyć, przepisy stażowe wprowadzone zostały dopiero przez dekret obecny, dawniejsze przepisy ich nie znały.</u>
<u xml:id="u-90.1" who="#PPodoski">Komisja rozważała argumenty Rządu i przychyliła się do tego, że jeszcze na pewien okres, mianowicie 5 lat, przepisy stażowe powinne być zawieszone, lecz wprowadziła pewną inowację, mianowicie, że mogą one być zawieszone co do sędziów, ale nie co do osób, które przechodzą do sadownictwa z administracji, ewentualnie z wojska. Otóż można było znaleźć wiele rozwiązań, ale rozwiązanie znalezione przez Komisję Prawnicza wydaje mi się złe, a to z następujących powodów: Jeżeli wczytamy się w art. 285, to musimy dojść do wniosku, że np. aplikant egzaminowany może być zaraz po egzaminie mianowany sędzia śledczym, natomiast tenże aplikant egzaminowany, który rok przesłużył po egzaminie na stanowisku referendarskiem w Ministerstwie Sprawiedliwości. sędzią śledczym mianowany być nie może.</u>
<u xml:id="u-90.2" who="#PPodoski">Przykład mój jest zupełnie konkretny i może się zdarzyć. Z tego wynika, że art. 71 noweli możemy uznać za zupełnie zbędny. Jeżeli staliśmy wszyscy na stanowisku, że jednak na pewien okres czasu należy przepisy stażowe zawiesić, powinniśmy zostawić brzmienie art. 285 dekretu niezmienione.</u>
</div>
<div xml:id="div-91">
<u xml:id="u-91.0" who="#Marszałek">Do art. 73 głos ma p. Piłsudski.</u>
</div>
<div xml:id="div-92">
<u xml:id="u-92.0" who="#PPiłsudski">Rozporządzenie przewiduje, że dawniejsze sądy powiatowe albo sądy pokoju na przyszłość maja się nazywać sadami grodzkiemi. Ponieważ rozporządzenie wchodziło w życie 1 stycznia b. r. odpowiednio wszystko zostało przygotowane, to znaczy przygotowane zostały druki, pieczęcie, szyldy. Wszystko to zostało puszczone w ruch. Teraz przemianowanie tych sądów na sądy powiatowe nie ma praktycznego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-92.1" who="#PPiłsudski">To pociągnęłoby za sobą tylko niepotrzebni koszty.</u>
<u xml:id="u-92.2" who="#PPiłsudski">Niektóre stronnictwa uważały, że nazwa „sąd grodzki” może wprowadzić mylne mniemanie, że to jest sąd specjalnie tylko dla grodu, to znaczy dla miasta, i że; wskutek tego włościanin ze wsi byłby tam czemś w rodzaju gościa. Mnie się zdaje, że to jest obojętne, czy sąd będzie się nazywał tak czy inaczej, charakteryzować ten sąd będą włościanie nie według szyldu, ale według tego, jaki będzie z treści Dlatego ważniejszą jest treść niż szyld, Ponieważ szyldy są uruchomione i puszczone, więc proponuję pozostawienie starej nazwy, jaka jest ustalona w rozporządzeniu, mianowicie „sądy grodzkie”.</u>
</div>
<div xml:id="div-93">
<u xml:id="u-93.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Prokurator Sądu Najwyższego Kuczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-94">
<u xml:id="u-94.0" who="#ProkuratorSąduNajwyższegopKuczyński">W imieniu Rządu przyłączam się do wywodów poprzedniego mówcy w przedmiocie skreślenia art. 73 noweli. Uważalibyśmy za rzecz niepożądaną takie zmiany, które powodują koszty, a które nie są niczem merytorycznym” uzasadnione.</u>
</div>
<div xml:id="div-95">
<u xml:id="u-95.0" who="#Marszałek">Głos ma p. sprawozdawca Lieberman.</u>
</div>
<div xml:id="div-96">
<u xml:id="u-96.0" who="#PLieberman">Stojąc na stanowisku większości komisji, proszę o odrzucenie wszystkich zgłoszonych poprawek z wyjątkiem jednej zgłoszonej przez Rząd, umieszczonej pod nr 27. Proszę o przyjęcie tej poprawki, która jest więcej natury formalnej. Ponadto proszę w art. 20 słowo „wyroku, zmienić na słowo „wyroków”.</u>
</div>
<div xml:id="div-97">
<u xml:id="u-97.0" who="#Marszałek">Dyskusja wyczerpana. Przystępujemy do głosowania, Proszę Panów Posłów wziąć do ręki odbitkę nr 68 i druk nr 403, albowiem według tych dwóch dokumentów będziemy głosowali.</u>
<u xml:id="u-97.1" who="#Marszałek">Do art. 1 niemą, żadnych poprawek, uważam go za przyjęty,</u>
<u xml:id="u-97.2" who="#Marszałek">Do art, 2 niema również żadnych poprawek, uważam go za przyjęty, Do art. 3 są dwie poprawki, mianowicie poprawka Rządu, aby artykuł ten skreślić i poprawka p. Czernickiego, aby po nim wstawić nowy artykuł 3 a).</u>
<u xml:id="u-97.3" who="#Marszałek">Będziemy najpierw głosować nad poprawką Rządu, aby artykuł skreślić. Kto jest za skreśleniem art, 3, proszę, aby wstał. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł 3 przyjęty.;</u>
<u xml:id="u-97.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do poprawki p. Czernickiego, aby wstawić nowy art. 3 a): W art. 44 dodaje się na końcu zdanie: „Sprawy karne działowe i sprawy o przywrócenie posiadania rozpoznaje sędzia powiatowy wraz z dwoma ławnikami”. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.5" who="#Marszałek">Do art. 4 zgłosił Rząd wniosek, aby artykuł ten skreślić. Kto jest za tą poprawką, proszę o powstanie, Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 4 przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.6" who="#Marszałek">Do art. 5 Rząd i p. Podoski proponują, ażeby art, 5, a w związku j tem art. 6, 7 i 15 skreślić. Kto jest za skreśleniem art. 5, proszę o powstanie. Stoi mniejszość, poprawka upadła, W związku z tem upada propozycja skreślenia art. 6, 7 i 15, Artykuły 5, 6, 7 i 15 uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.7" who="#Marszałek">Do art, 8 Rząd proponuje, ażeby artykuł ten skreślić. Kto jest za tem, proszę o powstanie. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 8 przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.8" who="#Marszałek">Poseł Zahajkiewicz proponuje, ażeby. wstawić nowy art. 8 a): „Artykuł 27 skreśla się w całości”. Kto jest za tą propozycją, proszę o powstanie. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.9" who="#Marszałek">Do art. 9 Rząd i p. Podoski proponują w § 1 skreślenie wyrazów: „najdłużej na przeciąg trzech miesięcy”. Kto jest za tem, proszę o powstanie. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.10" who="#Marszałek">Do tego samego art. Rząd proponuje, ażeby w § 3 skreślić ostatnie zdanie. Kto jest za tą propozycją, proszę o powstanie. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.11" who="#Marszałek">Wreszcie poprawka 9 p. Podoskiego, aby w § 3 skreślić słowa: „ogłoszenie uchwały Sejmu w Dzienniku Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej, oraz”. Proszę Panów Posłów którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.12" who="#Marszałek">Art, 9 oraz artykuły 10, 11, 12, 13 i 14, do których niema poprawek, uważam za przyjęte. Art. 15 został przyjęty już poprzednio wskutek odrzucenia poprawki nr 4.</u>
<u xml:id="u-97.13" who="#Marszałek">Po art. 15 jest wniosek pp. Czernickiego i Gralińskiego, aby wstawić nowy art. 15 a): „W § 1 art. 61 wyraz „trzystu” zastępuje się wyrazem „pięćdziesięciu”, a wyrazy „do trzech dni” zastępuje się wyrazami: „na jeden dzień”. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, proszę wstać. Biuro nie jest zgodne, zarządzam głosowanie przez drzwi, Ci panowie posłowie, którzy są za poprawką nr 10 pp. Czernickiego i Gralińskiego, przejdą przez drzwi na lewo, którzy są przeciw — przez drzwi na prawo.</u>
<u xml:id="u-97.14" who="#komentarz">(Po głosowaniu.)</u>
<u xml:id="u-97.15" who="#Marszałek">Wynik głosowania nad poprawką nr 10 jest następujący: za poprawką głosowało 121 posłów, przeciw poprawce 141, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.16" who="#Marszałek">Przystępujemy do poprawki nr li: Na wypadek odrzucenia pierwszej części powyższej poprawki zamiast „pięćdziesięciu” wstawić „stu”. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi większość, poprawka została przyjęta. Art, 15 a) w tem brzmieniu został uchwalony, Ponieważ poprawka nr 10 odpadła, więc uważam, że i analogiczna poprawka nr 12 jest nieaktualna.</u>
<u xml:id="u-97.17" who="#Marszałek">Głosujemy poprawkę nr 13, aby na końcu art. 20 słowo „wyroku” zastąpić przez słowo „wyroków”. Proszę tych pp. Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Większość, poprawka została przyjęta, a z nią art. 20, Poprawka nr 14 Rządu, ażeby art. 21 skreślić. Kto jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 21, 22 i 23 uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.18" who="#Marszałek">Poprawka nr 15 p. pos. Podoskiego do art. 24. Proszę pp. Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.19" who="#Marszałek">Poprawka nr 16 Rządu, żeby w art. 24 skreślić wyrazy: „a natomiast jako § 2” i t. d. aż do końca artykułu. Kto z pp. Posłów jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.20" who="#Marszałek">Poprawka nr 17: w razie odrzucenia poprawki nr 15 skreślić wyrazy: „bezpośrednio przedtem”. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, oroszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 24 został zatem bez zmian przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.21" who="#Marszałek">Poprawka nr. 18 do art. 25 wobec odrzucenia poprawki nr 16 staje się nieaktualna. Art. 25 i 26 uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.22" who="#Marszałek">Poprawka nr 19: art. 27, a w związku z tem i art. 28, 29 i 40 skreślić. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 27, 28, 29 i 40, oraz art. 30, do którego niema poprawek, uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.23" who="#Marszałek">Poprawka nr 20 p. pos. Pierackiego, aby wstawić nowy art. 30 a). Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.24" who="#Marszałek">Poprawka nr 21 nieaktualna.</u>
<u xml:id="u-97.25" who="#Marszałek">Do art. 31 poprawka nr 22, ażeby artykuł ten skreślić. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.26" who="#Marszałek">Poprawka nr 23,ażeby w artykule tym skreślić słowa: „w ciągu trzech dni od dnia, na który posiedzenie wyznaczono”. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 31 uważam za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.27" who="#Marszałek">Poprawka nr 24 Rządu i p. Podoskiego, ażeby art. 32 skreślić. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość. Poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.28" who="#Marszałek">Poprawka nr 25; „W razie odrzucenia poprawki nr 24 w artykule tym skreślić słowa: „w ciągu trzech dni od dnia na który posiedzenie to wyznaczono”. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. Art. 32 uważam za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.29" who="#Marszałek">Poprawka nr 26 do art. 33, ażeby artykuł ten skreślić. Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, proszę, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.30" who="#Marszałek">Art. 33 został zatem przyjęty. Tak samo: artykuły 34 i 35, do których nie zgłoszono poprawek.</u>
<u xml:id="u-97.31" who="#Marszałek">Do art. 36 poprawka nr 27 p. sprawozdawcy i Rządu, ażeby w wierszu 5 liczbę „89” zastąpić przez „88”. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi większość, poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-97.32" who="#Marszałek">Poprawka nr 28 Rządu i p. Piłsudskiego, ażeby w wierszu 9. wyraz „dziesiątej” zastąpić przez „piątej”. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 36 uważam za przyjęty ze zmianą cyfry „89” na „88”.</u>
<u xml:id="u-97.33" who="#Marszałek">Do art. 37 poprawka nr 29 Rządu i p. Piłsudskiego, ażeby w wierszu przedostatnim wyraz „dziesiątej” zastąpić przez „piątej”. Kto z Panów Posłów jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art 37 uważam za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.34" who="#Marszałek">Do art. 38 poprawka nr 30 p. Podoskiego i Rządu, ażeby ten artykuł skreślić. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł 38 został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.35" who="#Marszałek">Do art. 39 jest poprawka nr 31, żeby artykuł ten skreślić. Proszę Posłów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 39 oraz 41 i 42 uważam za przyjęte. Art. 40 został przyjęty już poprzednio.</u>
<u xml:id="u-97.36" who="#Marszałek">Art. 43. Jest poprawka nr 32, żeby artykuł ten skreślić. Proszę Posłów, którzy są za tem, żeby wstali. Stoi mniejszość. Poprawka upadła. Artykuł przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.37" who="#Marszałek">Do art. 44, 45, 46, 47 i 48 poprawek ni wniesiono. Uważam je za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.38" who="#Marszałek">Do art. 49 jest poprawka nr 33, żeby skreślić końcowe wyrazy: „albo będących członkami Sejmu lub Senatu Rzeczypospolitej”. Kto jest za skreśleniem tych słów, proszę powstać. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. Art. 49–52 uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.39" who="#Marszałek">Do art. 53 jest poprawka nr 34 p. Podoskiego; żeby artykuł ten skreślić. Kto jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-97.40" who="#Marszałek">P. Podoski proponuje w razie odrzucenia tej poprawki przestylizowanie swego wniosku uprzedniego, który ma brzmieć w ten sposób: „Art. 53 projektu, czyli art. 208 dekretu otrzymuje brzmienie następujące: „Sędziowie pokoju otrzymują stałe wynagrodzenie ze Skarbu Państwa, które określi osobna ustawa. Koszty, związane z wyborem i urzędowaniem sędziów pokoju, ponoszą właściwe gminy. Szczegóły określi rozporządzenie Ministra Skarbu, wydane w porozumieniu z Ministrem Spraw Wewnętrznych”. Kto jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadłą. Art. 53 bez zmian przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.41" who="#Marszałek">Jest dalej poprawka nr 36 p. Ładyki, żeby po art. 53 wstawić nowy artykuł 53a. Kto jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 55 i 56 uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.42" who="#Marszałek">Do art. 57 jest poprawka nr 38 Rządu, żeby artykuł ten skreślić. Kto jest za tem, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 57 przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.43" who="#Marszałek">Do art. 58 jest stylistyczna poprawka p. Podoskiego: słowa „oświadczenia się” zastępuje się słowem „złożenia wyjaśnień”. Kto jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 58–61 uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.44" who="#Marszałek">Do art. 62 Rząd proponuje, by ten artykuł skreślić. Kto jest za tem, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła, Artykuł przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.45" who="#Marszałek">Do art, 63 jest poprawka Rządu i p. Podoskiego nr 40, żeby artykuł ten skreślić. Kto jest za tem, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł 63 przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.46" who="#Marszałek">Do art. 64. Rząd proponuje poprawkę nr 41, żeby w tym artykule skreślić wyrazy: „na wniosek zgromadzenia ogólnego Sądu Najwyższego”. Kto jest za tem, proszę powstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art, 64 i 65–67, do których nie zgłoszono poprawek, uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.47" who="#Marszałek">Poprawka nr 42 Rządu i p. Piłsudskiego do art. 69, jest nieaktualna, ponieważ nie przyjęto poprawki nr 28. Art. 68 i 69 uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-97.48" who="#Marszałek">Do art. 70 jest poprawka nr 43, żeby artykuł ten skreślić. Kto jest za tem, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła, Potem jest poprawka nr 44 p. Podoskiego do tego samego artykułu.</u>
<u xml:id="u-97.49" who="#komentarz">(P. Podoski: Poproszę o rozdzielenie głosowania nad tą poprawką na dwie części, osobno część: „sędziów Sądu Najwyższego w ciągu trzech miesięcy” a osobno „sędziów apelacyjnych w ciągu sześciu miesięcy”.)</u>
<u xml:id="u-97.50" who="#Marszałek">Dobrze, będziemy głosowali oddzielnie. Przystępujemy do głosowania nad pierwszą częścią poprawki, aby po słowach: „Władza mianująca może” wstawić: „sędziów Sądu Najwyższego w ciągu trzech miesięcy”. Proszę Panów Posłów, którzy są za tą częścią poprawki, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Kto jest za drugą częścią poprawki, proszę, aby wstał. Stoi mniejszość, i druga część poprawki upadła. Art. 70 bez zmian przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.51" who="#Marszałek">Poprawka nr 45 do art, 71: artykuł ten skreślić. Kto jest za skreśleniem tego artykułu, proszę, aby wstał. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Artykuł przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.52" who="#Marszałek">Do art. 72 jest poprawka nr 46 p. Róga, aby w artykule tym wyraz „trzystu” zastąpić przez „pięciuset” na końcu zaś dodać: „w punkcie b) skreśla się słowo „weksli”.</u>
<u xml:id="u-97.53" who="#komentarz">(P. Zahajkiewicz: Proszę o rozdzielenie głosowania nad tą poprawką.)</u>
<u xml:id="u-97.54" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania nad pierwszą częścią poprawki, aby wyraz „trzystu” zastąpić przez „pięciuset”. Kto jest za tą poprawką, proszę, aby wstał. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Głosujemy nad drugą częścią poprawki: na końcu dodać: „w punkcie b) skreśla się słowo: „weksli”. Kto jest za tą drugą częścią poprawki, proszę, aby wstał. Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 72 bez zmian przyjęty.</u>
<u xml:id="u-97.55" who="#Marszałek">P. Róg proponuje, aby po art. 72 wstawić nowy art. 72a, który brzmi: „W art. 292 w § 1 wyraz „tysiąca” zastępuje się słowami: „dwóch tysięcy”. Kto jest za tą poprawką, proszę wstać. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-97.56" who="#Marszałek">Poprawka nr 48 do art, 73 Rządu i p. Podoskiego, aby artykuł ten skreślić, Kto z Panów Posłów jest za tem skreśleniem, proszę wstać, Stoi mniejszość, poprawka upadła. Art. 73, oraz artykuły 74 i 75 jak również tytuł uważam za przyjęte, W ten sposób przyjęliśmy ustawę w drugiem czytaniu, Przystępujemy do punktu 8, dawnego 7: dalszy ciąg dyskusji nad wnioskiem p. Sławka i kol. z klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy konstytucyjnej w trybie, przewidzianym dla jej rewizji! (druk nr 444), Głos ma p. Kiernik.</u>
</div>
<div xml:id="div-98">
<u xml:id="u-98.0" who="#PKiernik">Wysoki Sejmie! Po znanych wywodach p. prof. posła Makowskiego na temat fikcyjności programów, możemy wyrazić zadowolenie, że klub Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem jednak wystąpił z pozytywnym programem zmiany Konstytucji. Możemy wyrazić to zadowolenie dlatego, że projekt ten dał nam sposobność przyjrzenia się właściwym zapatrywaniom tego bloku na kwestię zmiany Konstytucji. Nie będę się zatrzymywał nad szczegółami projektu, albowiem uważam, że będzie czas na to w komisji, i nie będziemy głosować wskutek tego za odrzuceniem tego projektu w pierwszem czytaniu, albowiem nie chcemy stwarzać legendy, jakoby Sejm w imię rzekomej obrony przywilejów poselskich, w imię obrony t. zw. sejmowładztwa utrącił zbawczy projekt, który miał przynieść szczęście Państwu i społeczeństwu.</u>
<u xml:id="u-98.1" who="#PKiernik">Blok Bezpartyjny, wnosząc projekt zmiany Konstytucji, zapowiedział odezwami i artykułami w prasie, że projekt ten przynosi rozumną równowagę w ustroju państwowym, stwarza najlepsze warunki rozwoju i zdolność obrony sił i honoru Polski. Musimy więc zbadać, czy istotnie te piękne zapowiedzi w tym projekcie się ziszczają i ocenić ten projekt obiektywnie, ze stanowiska ściśle rzeczowego. Społeczeństwo nie może być wprowadzone w błąd pod tym względem, jakoby krytyka projektu wynikała z niechęci, z oporu przeciwko wzmocnieniu władzy, przeciwko t. zw., silnym rządom. Projekt oceniany pod kątem interesów Państwa, tem więcej, że wiadomo, iż nasz stosunek do rewizji Konstytucji jest stosunkiem nawskroś pozytywnym i że jesteśmy i byliśmy zwolennikami zmiany Konstytucji w tym kierunku, ażeby nasz ustrój państwowy naprawić i uczynić go zdolnym do takiego funkcjonowania, któreby zapewniło istotnie siłę i potęgę Państwu.</u>
<u xml:id="u-98.2" who="#PKiernik">Ale muszę już w tem miejscu stwierdzić, że niestety projekt ten nie spełnia tych nadziei które klub Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem zapowiadał społeczeństwu, albowiem te momenty, któreby mogły być uważane za dodatnie, są w projekcie tym skarykaturowane i albo toną w morzu złego, tak że nie można ich poprostu odnaleźć, albo też są pominięte.</u>
<u xml:id="u-98.3" who="#PKiernik">Przypominam, że jednym z punktów naszego widzenia zmiany Konstytucji, naprawy ustroju była sprawa ordynacji wyborczej. Jeżeli bowiem ktoś twierdzi, że parlamentaryzm jest obciążony wadami i błędami, to niezawodnie źródłem tych grzechów musiał być także sposób doboru parlamentu, a więc ordynacja wyborcza. Ale niestety nie znajdujemy żadnego echa tego zagadnienia w tym projekcie.</u>
<u xml:id="u-98.4" who="#PKiernik">Byliśmy dalej i jesteśmy za tem, aby zabezpieczyć Państwo od zbyt częstych przesileń rządowych, przez odpowiednie ograniczenie wyrażania nieufności rządowi, w tym kierunku szły też nasze wnioski, a nawet częściowo były przyjęte przy zmianie konstytucji w r. 1926, jednakowoż to prawo parlamentu powoływania Rządu do odpowiedzialności zostało w ten sposób postawione w projekcie Bloku Bezpartyjnego, że stało się wprost iluzorycznem i to, co chcieliśmy jako dodatni czynnik uwzględnić w konstytucji, stało się dla nas wprost nie do przyjęcia.</u>
<u xml:id="u-98.5" who="#PKiernik">To samo dotyczy innych postanowień. Możnaby dyskutować o prawie veta dla Prezydenta Rzeczypospolitej w stosunku do ustawodawstwa, gdyby to veto miało na celu tylko moment rozwagi i zapewnienie poprawy ustawodawstwa, ale veto w projekcie klubu B. B., zostało znowu w ten sposób ujęte, że paraliżuje w zupełności ustawodawczą kompetencję Sejmu.</u>
<u xml:id="u-98.6" who="#PKiernik">Mówiliśmy o poprawie, o ile chodzi o dojrzałość wyborców. W zasadzie wiek lat 24 przy czynnem prawie wyborczem byłby dla nas do przyjęcia, jednak ten dodatni moment został znowuż obciążony postanowieniem tego rodzaju, które odbierając to prawo wyborcze, czynne osobom nie mającym lat 24, nadaje go jednak jednocześnie wojskowym, a ponieważ odbiera go przez przesunięcie granicy wieku na 24 łata wszystkim żołnierzom, przeto nadaje je właściwie tylko oficerom i podoficerom. Nie będę się rozwodził nad tem, bo już o tem mówiono, jakie skutki za sobą pociągnąć musi tego rodzaju postawienie sprawy. A przecież te kwestie nie wyczerpują jeszcze naprawy ustroju, bo cały mechanizm państwowy musi być zdrowy, jeżeli naprawdę naprawa ustroju ma nastąpić. Nie może nastąpić przerost pewnych funkcyj i kompetencji jednych władz państwowych ze szkodą innych koniecznych funkcyj organizmu państwowego. Przypomnę, że na jednem z pierwszych posiedzeń Sejmu słyszeliśmy piękne przemówienie pos. Radziwiłła, który przypomniał Sejmowi ową bajkę, opowiadaną przez Meneniusza Agrypę ludowi rzymskiemu, kiedy zrobił secesję. Wtedy pamiętamy, była mowa o tej konieczności równowagi i współdziałania wszystkich organów ustroju społecznego, ale nie o przeroście jednych z krzywdą drugich, który to przerost musi doprowadzić do zakłócenia należytego funkcjonowania całego organizmu. Niestety jednak o tej bajce p. pos. Radziwiłł zapomniał, kiedy podpisywał projekt wniesiony przez Blok Bezpartyjny Współpracy z Rządem, albowiem wszystkiem innem jest ten projekt Bloku Bezpartyjnego, ale nie jest zapewnieniem równowagi władz państwowych, owszem równowagę tę burzy i stwarza karykaturę ustroju zrównoważonego i opartego na zdrowym podziale pracy.</u>
<u xml:id="u-98.7" who="#PKiernik">Kiedy pierwsza wiadomość o wypracowaniu i wniesieniu projektu tego do nas doszła, byliśmy przekonani, że istotnie projekt ten pójdzie po linii zapowiadanych udoskonaleń i naprawy ustroju. Gdyśmy jednak projekt ten dostali do rąk i z nim się bliżej zapoznali, przyszliśmy do przekonania, że mieliśmy rację, gdy przy sposobności dyskusji w sprawie rewizji Konstytucji wyrażaliśmy obawy, że celem rewizji będzie raczej jeśli nie utrwalenie władzy tych, którzy w maju 1926 roku ją zdobyli, to w każdym razie utrwalenie obecnego systemu rządzenia. Gdyby projekt Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem stał się ustawą, to te piękne zapowiedzi, które czytaliśmy na plakatach, na murach miasta Warszawy o zapewnieniu warunków rozwoju państwa, o zapewnieniu zdolności jego obrony i siły, nie tylko by się nie spełniły, ale przeciwnie projekt ten doprowadziłby państwo do katastrofy, albowiem stwarza on jedynowładztwo jednostki, oddaje władzę w państwie jednostce, a ponieważ o jednostki genialne nie tak łatwo, gdyż genjusze rodzą się raz na setki lat, przeto z natury rzeczy nastąpiłyby nieodpowiedzialne rządy nie prezydenta Rzeczypospolitej, ale rządu przez niego mianowanego, rządu nieodpowiedzialnego faktycznie przed przedstawicielstwem narodowem, co w rezultacie doprowadziłoby do systemu rządów kliki nieodpowiedzialnej, która zawsze około dyktatury i rządów absolutnych się rozwija. Następstwem byłyby rządy biurokracji cywilnej i wojskowej, które są nieszczęściem każdego państwa, które łamią siły moralne narodu a usuwając społeczeństwo od wszelkiego wpływu na losy państwa i odpowiedzialności za tok spraw państwowych, doprowadzają naród do zupełnej bierności i obojętności w stosunku do Państwa.</u>
<u xml:id="u-98.8" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-98.9" who="#PKiernik">Że to, co powiedziałem, nie jest tylko twierdzeniem gołosłownem, nie jest trudno wykazać. Jednostka, która się nazywa Prezydentem Rzeczypospolitej w projekcie Bloku Bezpartyjnego, wedle kompetencji mu nadanej jest de facto niekoronowanym królem, z tą różnicą, że wybierana jest na pewną ilość lat i władzy swej nie przekazuje dziedzicznie, z ojca na syna, a więc nie ma władzy dynastycznej, ani nie dzierży jej dożywotnie. Jednostka ta ma zjednoczyć w swoim ręku wszelką władzę, nie tylko wykonawczą, ale także władzę ustawodawczą i władzę sądowniczą.</u>
<u xml:id="u-98.10" who="#PKiernik">0 władzy wykonawczej, zdaje się, nie potrzebuję mówić, jest to bezsporne, że tak jest, ale twierdzę, że i władza ustawodawcza ma być także skoncentrowana w ręku takiego Prezydenta, w ten sposób pomyślanego, albowiem istotnie Sejm i Senat, wogóle parlament, schodzi zupełnie do rzędu rady przybocznej wielkiego komisarza, albo dyktatora, którym ma być Prezydent Rzeczypospolitej, skoro nie tylko skład Sejmu i Senatu zależny jest w wielkiej mierze od tej głowy państwa i od rządu, jak to już wykazywano tutaj, a także nie tylko jego skład, ale jego kompetencja jest w zupełności ograniczona.</u>
<u xml:id="u-98.11" who="#PKiernik">Jeżeli zaś chodzi o władzę sądowniczą, to miałem prawo tego rodzaju twierdzenie również postawić, albowiem, wedle tego projektu Prezydent Rzeczypospolitej będzie także najwyższym zwierzchnikiem wymiaru sprawiedliwości. On to ma mianować sędziów wszystkich i to bez kontrasygnaty odpowiedzialnego ministra, a z drugiej strony otrzymuje prawo umarzania nawet procesów karnych przed wydaniem wyroku sądowego, a więc otrzymuje prawo, które monarchom nawet nie przysługuje.</u>
<u xml:id="u-98.12" who="#PKiernik">Wprawdzie są już obecnie głosy, które twierdzą, że trzymanie się szablonowego podziału władzy na władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą jest pewnego rodzaju przeżytkiem. Nie kto inny, tylko znowu prof. Makowski, który zresztą lubi często zmieniać zdanie, jak przekonaliśmy się choćby na opracowaniu programu w formie projektu ustawodawczego zmiany Konstytucji, programu, który on niedawno nazywał fikcją, a więc tenże prof. Makowski oświadczył, że dawny pogląd na konieczność podziału władz na władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądownicza, jest tylko poglądem metafizycznym. To powiedział p. prof. Makowski, dając komentarze do projektu na konferencji prasowej, na której informowano prasę o projekcie Bloku Bezpartyjnego.</u>
<u xml:id="u-98.13" who="#PKiernik">Ale jednak, proszę Panów, zasada ta, mojem zdaniem, nie jest teorią ani doktryną, ta zasada wynika z życia, z naturalnego podziału pracy i organizacji państwowej społeczeństwa i jako taka nie przeżywa się i przeżytkiem nie jest. Nie chcę powoływać się pod tym względem na głos ludzi, którzy żyli przed nami sto lat wstecz, ale mogę powiedzieć, że słowa Staszica, który powiedział, że „prawodawstwo w żadnym wolnym narodzie nie było i nie jest z władzą wykonywującą złączone i gdzie się te dwie władze zjednoczą, tam niech się lud z wolnością pożegna”, — nie przestały być żywe i obecnie i mają swoją nie tylko historyczną, ale i żywotną wagę po dziś dzień.</u>
<u xml:id="u-98.14" who="#PKiernik">Z tego stanowiska oceniając ten projekt, nie możemy się nim nie tylko zachwycać, ale musimy go uważać poprostu za szkodliwy dla przyszłości Państwa. Dziwna rzecz, że motywy, jakie Panowie podawali do projektu, nie zgadzają się z treścią samego projektu. Weźmy pod uwagę przemówienie prezesa Bloku Bezpartyjnego Współpracy z Rządem, gdzie wyraźnie, tak samo, jak i w odezwie, zapowiedział i zapewniał, że projekt ma na celu zabezpieczenie równowagi władz państwowych. Weźmy pod uwagę przemówienie drugiego z mówców tego Bezpartyjnego Bloku, który wyraźnie stwierdza i zaklina, się, że projekt ten w niczem nie narusza demokracji, że ma na celu tylko usuniecie przywilejów posłów, że jednakowoż nie narusza praw przysługujących narodowi.</u>
<u xml:id="u-98.15" who="#PKiernik">Podobnież i odezwa przedwyborcza Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, którą tu pozwolę sobie przypomnieć w kilku słowach. Było tam powiedziane: „Musimy dążyć do tego, ażeby przyszły Sejm i Senat wzmocniły władzę Prezydenta, dokonały mądrego w zasadzie i praktyce rozdziału uprawnień władzy ustawodawczej i wykonawczej i poprawiły nasz ustrój, tak ażeby gwarantował siłę i sprawność w rządzeniu”. Niestety te piękne motywy są tylko pustym dźwiękiem w świetle projektu. Należy bowiem stwierdzić, że wedle projektu nastąpiłoby zupełne przekreślenie kompetencji tych ciał, uprawnień przysługujących z natury rzeczy ciałom ustawodawczym. Stojąc na stanowisku, że Sejm i Senat nie winny się mieszać do zakresu działania władzy wykonawczej, rządzenia Państwem, jednakowoż nie można zgodzić się, żeby parlamentowi odbierać najistotniejsze przysługujące mu prawa ustawodawstwa i kontroli gospodarki państwowej wogóle. A przecież według projektu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem mamy właśnie do czynienia z tym stanem rzeczy, że parlament traci najistotniejsze swoje prawa, albowiem to co zostało z ustawodawstwa i z kontroli Rządu, jest niemal fikcją i stało się cieniem praw a parlament schodzi do rzędu rady przybocznej, nie mającej istotnej kompetencji stanowienia praw. Wedle projektu Prezydent Rzeczypospolitej ma otrzymać prawo stanowienia praw nie tylko wtedy, kiedy Sejm rozwiąże, ale także w czasie zamknięcia sesji sejmowej, a ponieważ zamknięcie sesji sejmowej od niego zależy, przeto Sejm zostanie pozbawiony możliwości prowadzenia prac ustawodawczych, gdyż krótka sesja sejmowa zwyczajna budżetowa, jak wiemy z doświadczenia, nie daje możności doprowadzenia do końca jakichkolwiek poważniejszych prac ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-98.16" who="#PKiernik">Władza ustawodawcza Sejmu jest także zahamowaną przez Senat w znacznej części pochodzący z nominacji, a zostaje jeszcze veto prezydenta, które może zahamować uchwalenia ustawy na czas bardzo długi, oraz specjalne wymogi dla prawnego uchwalenia prawa, to musimy przyjść do przekonania, że prawdziwem i zgodnem z istotą tego projektu jest twierdzenie moje, że Sejm został w znacznej mierze pozbawiony nie tego, co Panowie nazywacie sejmowładztwem, t. j. mieszania się do władzy wykonawczej, ale tego, co jest najważniejszą funkcją parlamentu, prawa uchwalania ustaw.</u>
<u xml:id="u-98.17" who="#PKiernik">To samo dotyczy i kontroli nad rządem. Bo jeżeli chodzi o pociągnięcie przez Sejm do odpowiedzialności rządu, to prawo to nie tylko jest obostrzone wymogiem kwalifikowanej większości, na co możnaby się zgodzić, ale co więcej jest zależne znowu od Prezydenta, który może przeszkodzić pociągnięciu do odpowiedzialności i ustąpieniu rządu przez rozwiązanie Sejmu, zastrzeżone specjalnie na ten wypadek wedle projektu poza normalnem już obecnie istniejącem prawem Prezydenta, rozwiązania Sejmu „raz jeden z tego samego powodu”. Co więcej, Prezes Najwyższej Izby Kontroli, który dotychczas stoi na czele instytucji odpowiedzialnej przed Sejmem, obecnie w myśl tego projektu ma być mianowany również bez kontrasygnaty ze strony jakiegokolwiek ministra, przez Prezydenta Rzeczypospolitej i ma być przed nim odpowiedzialny narówni z ministrami.</u>
<u xml:id="u-98.18" who="#PKiernik">Musimy zatem stwierdzić, że ten projekt cofa nas wstecz do czasów przed konstytucyjnych, do czasów rządów absolutnych, a ten stan rzeczy musiałby mieć jaknajgorsze rezultaty dla Państwa. Mówi się, że przecież zasady demokracji są zachowane, bo Prezydent, głowa Państwa ma pochodzić z wyborów powszechnych. Mówi się, że naród dokonywa wyborów ciał ustawodawczych Sejmu i Senatu, ale w rzeczywistości te rzeczy są tak postawione w projekcie, że wybory stają się poniekąd farsą, stają się zabawką rzuconą, jako błyskotka narodowi i społeczeństwu bez istotnych skutków. Bo nie o same wybory chodzi, nie o to chodzi, aby społeczeństwo miało przyjemność i satysfakcję przeprowadzania wyborów, tylko chodzi o to, aby te ciała, wybrane przez naród, miały istotne prawa, które mogłyby być skuteczne dla obrony interesów Państwa i interesów ludności.</u>
<u xml:id="u-98.19" who="#PKiernik">Wybór Prezydenta Rzeczypospolitej faktycznie wyborem nie jest. Jest raczej tylko zatwierdzeniem jednego z dwóch kandydatów, których się narodowi przedstawi.</u>
<u xml:id="u-98.20" who="#PKiernik">Prawo wyboru Sejmu jest w ten sposób pomyślane, że staje się również komedią, albowiem niezależnie od tego, że, jak wiadomo, każdy rząd ma możność przez swój aparat wywarcia wpływu na wynik wyborów, czego przy ostatnich wyborach byliśmy świadkami, niezależnie więc od tej możności przeforsowania bądź co bądź pewnej, jeżeli nie większości, ale znacznej części kandydatów, którzy z góry aprobują politykę danego rządu, przeprowadzającego wybory, mamy do czynienia z tem zjawiskiem, że protesty przeciw wybranym posłom mają być rozstrzygane przez głowę Państwa, a ponieważ nie będzie tego czyniła głowa Państwa, ale aparat urzędowy, na który niewątpliwie rząd będzie miał wpływ, przeto oczywiście rząd jest w możności unieważnienia pewnej ilości mandatów zwłaszcza niezależnych posłów, których obecność w parlamencie jest dla rządu niepożądana.</u>
<u xml:id="u-98.21" who="#PKiernik">Ale jeżeliby nawet wybór tego czy innego posła przypadkiem nie został zaprotestowany, choć postaranie się o protest nie jest wcale trudnem, to i wtedy rząd ma możność pozbycia się niewygodnych posłów, przez pociąganie z błahego powodu posłów przed Trybunał Stanu, i to nie o żadne czyny zbrodnicze, ale może to być uskutecznione na żądanie jednego członka rządu, ministra sprawiedliwości. W projekcie jest przewidziane, że poseł, który obniża powagę i autorytet Sejmu może być postawiony przed Trybunałem Stanu. Ja się zgadzam z tem i wyraźnie zaznaczam, że my należymy do tych, którzy nie tylko nie chcemy popierać bezkarności posłów za zbrodnie popełnione pod przykrywką mandatu poselskiego, zwłaszcza za zbrodnie przeciw Państwu, i w tymi kierunku na poprawę Konstytucji naszej chętnie pójdziemy, ale z drugiej strony nie możemy się zgodzić, aby pod przykrywką tej rzekomej walki z przywilejami poselskimi odbierać zasadnicze prawo posła wykonywania jego mandatu poselskiego.</u>
<u xml:id="u-98.22" who="#PKiernik">A do wykonywania tego mandatu należy prawa krytyki gospodarki rządu. Cóż łatwiejszego, jak twierdzić, że przez krytykę wyrażoną w jaskrawej formie narusza poseł powagę i autorytet Izby, żeby Pan Minister Sprawiedliwości postawił przed Trybunał Stanu posła, który pozwolił sobie ostro krytykować rząd, lub użyć mocniejszych słów. To nie jest kwestia odpowiedzialności poselskiej lub ukrócenia bezkarności poselskiej. To już jest kwestia pozbawienia możności pracy posła, niezależności zdania, pozbawienia go możności uczestniczenia w pracy parlamentarnej i spełnienia należytego obowiązku, jaki zaciągnął wobec narodu.</u>
<u xml:id="u-98.23" who="#PKiernik">Na tego rodzaju postanowienia pójść nie możemy i oczywiście nie pójdziemy. Zostały więc nazwy bez treści, zostały wybory, a te wybory są pustym dźwiękiem, pozbawionym znaczenia.</u>
<u xml:id="u-98.24" who="#PKiernik">Co do kwestii utrzymania zasady demokratycznej, o której tu mówiono, nie będę się wdawał w zbyt szczegółowe wywody, albowiem znowu nie chodzi nam o słowa, ale o treść. Nie chodzi nam o to, ażeby się spierać o znaczenie pojęcia demokracji, ale chodzi nam o to, co jest istotną treścią demokracji, t. zn. jak ją rozumie przedewszystkiem lud, który choć niezawsze jeszcze wyrobiony i uświadomiony, ale doskonale odczuwa i wie o tem, że możność egzystencji, rozwoju i zabezpieczenia jego praw w znacznej mierze zależy od tego, ażeby wybrani jego przedstawiciele mieli istotną możność zastępowania jego interesów, ażeby byli niezależnymi zastępcami jego woli, woli społeczeństwa i narodu, oraz mogli rzeczywiście uchwalać prawa i kontrolować rząd. Nic dziwnego, że demokracja w tem znaczeniu stoi w sprzeczności z projektem Bezpartyjnego Bloku, stwarzającym jedynowładztwo w naszem Państwie. I mimo, że p. poseł Polakiewicz nas tu zapewniał, że Panowie nie macie zamiaru naruszać zasad demokracji, to jednak inny z pp. posłów z tego samego obozu, wygadał się niepotrzebnie, jak Panowie istotnie to rozumieją. Mianowicie poseł Wołoszynowski w artykule „Epoki” z dnia 26 lutego 1929 r. „Do normalnego życia”, wyraźnie oświadcza że p. posłowi Niedziałkowskiemu w ferworze retorycznym wyrwała się skarga, zdradzająca istotę jego troski, że projekt Bezpartyjnego Bloku godzi w zasady demokracji parlamentarnej, skarga słuszna — mówi p. poseł Wołoszynowski z klubu B. B. — istotnie nasz projekt przeciwstawia się wyraźnie demokracji parlamentarnej, która to formułka, przetłomaczona na język polski, nie znaczy nic innego, jak sejmowładztwo. W tym artykule, w głosie p. Wołoszynowskiego, swojego kolegi, przyznajecie się, co Panowie właściwie rozumiecie przez sejmowładztwo. Przez sejmowładztwo rozumiecie nie co innego, jak demokrację parlamentarną, a więc już nie dążenie parlamentu, Sejmu do wszechwładzy, jak się to nazywa, do mieszania się do władzy wykonawczej, ale nawet te zdrowe podstawy demokracji parlamentarnej, t. j. prawo uchwalania ustaw i kontroli rządu, a które są naturalnemi kompetencjami tych ciał ustawodawczych — to Panowie nazywacie to sejmowładztwem, a więc to chcecie usunąć i zniszczyć i na to miejsce nic nie postawić.</u>
<u xml:id="u-98.25" who="#PKiernik">Nic dziwnego, że w tej sytuacji projekt, który został wniesiony, zszedł się z równoczesną kampanią przeciw parlamentowi, przeciw sejmowi. Wytoczono znowu ciężkie działa przeciw sejmom poprzednim, zarzuca się ilu, że nie umiały nigdy zrezygnować z praw swych na rzecz interesu Państwa i nie chciały się zgodzić na uszczuplenie przywilejów, leżących rzekomo tylko w interesie pp. posłów. Historia o czem innem poucza. Prawda, że pierwszy Sejm Rzeczypospolitej Polskiej był sejmem suwerennym, tak zwanym z natury rzeczy, bo był konstytuantą, był zebraniem przedstawicieli narodu, który odzyskał wolność i w imieniu tego narodu był źródłem wszelkich praw, i on jedynie mógł władzę komuś nadać — uznawał i nie kto inny, tylko pierwszy Naczelnik Państwa Józef Piłsudski, który do tego suwerennego sejmu przyszedł i uważał, jak sam oświadczył, za swój obowiązek w jego ręce, skoro się zebrał jako konstytuanta, oddać władzę poprzednio dzierżoną i od tego sejmu suwerennego, dziś tak pomiatanego, wziął z powrotem Józef Piłsudski tę władzę. Przypominam to pamiętne posiedzenie Sejmu 20 lutego 1919 r., na którem uchwalono pierwszą t. zw. małą Konstytucję, złożoną z kilku artykułów, kiedy to Sejm po rezygnacji Naczelnika Państwa ponownie powziął uchwałę oddania w jego ręce władzy Naczelnika Państwa i czytamy tam oświadczenie ówczesnego Naczelnika Państwa:</u>
<u xml:id="u-98.26" who="#PKiernik">„Głęboko wzruszony dziękuję Panom za ten zaszczyt i za tę uchwałę, którą Panowie powierzacie mi znowu władzę, przed chwilą w ręce Wasze złożoną. Uważam to sobie, Panowie, za wielką nagrodę, za ciężką, nieraz bardzo ciężką, pracę całego mego życia. Nie mogę jednak ukryć, Panowie, że postanowienie Wasze stanęło w sprzeczności z mojemi najserdeczniejszemi planami i zamiarami. Uważam, że ja z moją naturą czynną, z moim, przyznam się otwarcie do wady, uporem litewskim, z moją względnie małą ustępliwością w zawiłych, trudnych, a specjalnie drażliwych sprawach politycznych, mało się nadaję do spełnienia urzędu, który ma charakter przedewszystkiem polityczny”.</u>
<u xml:id="u-98.27" who="#PKiernik">Ówczesny Naczelnik Państwa przyjął władzę z rąk tego suwerennego, jak mówi się z pogardą Sejmu, mimo że te podstawy, na których przyjął władzę, istotnie mogły wywoływać krytykę. Przypominam, że władza ówczesnego Naczelnika Państwa, nadana przez Sejm pierwszy, opierała się na t. zw. małej Konstytucji, która zawiera kilka krótkich artykułów, i której właściwym sensem było,</u>
<u xml:id="u-98.28" who="#PKiernik">że władzą suwerenną i ustawodawczą w Państwie Polskiem jest Sejm ustawodawczy, że Naczelnik Państwa jest przedstawicielem Państwa i najwyższym wykonawcą uchwał Sejmu w sprawach cywilnych i wojskowych, że Naczelnik Państwa powołuje rząd w pełnym składzie na podstawie porozumienia z Sejmem, że Naczelnik Państwa oraz rząd są odpowiedzialni przed Sejmem za sprawowanie swego urzędu.</u>
<u xml:id="u-98.29" who="#PKiernik">Na podstawie takich to uchwał, uchwał krępujących istotnie wówczas głowę Państwa i czyniących go odpowiedzialnym przed Sejmem, przyjął ówczesny Naczelnik Państwa tę władzę z rąk Sejmu suwerennego. I nieprawdą jest, Wysoka Izbo, żeby Sejm pierwszy nie szedł po linii czy to zrozumienia wzmocnienia władzy, czy to zazdrosnego strzeżenia tylko i obrony swoich przywilejów, albowiem właśnie ten Sejm pierwszy potrafił zdobyć się na rezygnację z tego suwerennego stanowiska, albowiem w Konstytucji z 17 marca 1921 roku zrzekł się praw suwerennych i zszedł na stanowisko racjonalnego podziału władz, podziału władz na wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą, racjonalnego podziału, przy zachowaniu równowagi którego Państwo mogłoby i powinno się należycie rozwijać. Sejm ten oświadczył w tej Konstytucji, że Prezydent Rzeczypospolitej przestaje być odpowiedzialny, Sejm ten nie rości sobie nadal praw suwerennych. Dlatego te zarzuty i ataki, które dziś spadają na ten pierwszy Sejm, nie pozostają w żadnym stosunku do stanowiska, na jakie Sejm ówczesny potrafił się zdobyć. Jeżeli się mówi o tym pierwszym Sejmie, to trzeba jeszcze poza temi momentami, które już tu tak wymownie były podniesione, przypomnieć, że jednak ten Sejm w chwili wielkiego niebezpieczeństwa państwowego zdobył się na jednomyślność, na wytworzenie rządu koalicyjnego wszystkich stronnictw, rządu obrony narodowej, rządu, na którego czele wówczas stanął chłop. I ktokolwiek i jakkolwiek odnosiłby się do osoby ówczesnego premiera rządu, Wincentego Witosa, to jednakowoż nikt nie zaprzeczy, że i rząd koalicyjny wówczas utworzony i ten chłop, który stał na czele tego rządu, spełnili swoje zadania i historia bezwzględnie to przyzna.</u>
<u xml:id="u-98.30" who="#komentarz">(Oklaski na ławach ludowych.)</u>
<u xml:id="u-98.31" who="#PKiernik">Nie można powiedzieć, żeby i ówczesny Naczelnik Państwa tego zapatrywania nie podzielał. Owszem, uznawał on współpracę rządu koalicyjnego, uznawał i uważał, że spełnił on w zupełności swoje zadanie.</u>
<u xml:id="u-98.32" who="#PKiernik">Jeżeli do tego dodamy, że ten pierwszy Sejm zdobył się <na uchwalenie Konstytucji, która jakkolwiek przyznajemy, jest obarczona pewnemi wadami, jednak stała się fundamentem istnienia Państwa na szereg lat, że Sejm ten zapewnił Polsce pokój po odniesieniu zwycięstwa przez naszą armię, że Sejm ten w r. 1919 samorzutnie, nie na wniosek rządu, uchwalił pierwszy pobór trzech roczników dając podstawę do stworzenia armii narodowej — to zaiste niesprawiedliwością jest poniewierać ten pierwszy polski Sejm. Nie będę wyliczał innych ważnych momentów, jak dokonanie zjednoczenia Śląska, tej starej, prastarej ziemi piastowskiej z Polską na podstawie uchwalonej przez pierwszy Sejm Konstytucji dla tegoż Górnego Śląska. Te momenty zdaje mi się wystarczą, aby Sejm ten i ci, którzy brali w pracach jego udział, mogli przejść do porządku dziennego nad temi nieraz ohydnemi zarzutami, któremi się ten Sejm traktuje.</u>
<u xml:id="u-98.33" who="#PKiernik">Ale uderzającem jest, że przedmiotem największych ataków były sejmy wtedy, kiedy spełniały swoje istotne, najważniejsze obowiązki. Cóż było bardziej istotnym i najważniejszym obowiązkiem parlamentu, jak nie wytworzenie silnej i trwałej większości. A jednak trzeba powiedzieć, że właśnie najcięższe ataki przeciw Sejmowi zwracały się wtedy, kiedy okazał, że jest zdolny do wytworzenia tej większości. Nie inaczej było w r. 1923, nie inaczej było w r. 1926 i czemkolwiek ktokolwiek i kiedykolwiek chce uzasadniać potrzebę przewrotu majowego, nie może zaprzeczyć temu faktowi, że parlament polski wówczas właśnie wytworzył większość, że był zdolnym do wytworzenia tej większości jako podstawy dla rządu. Nie chcę się wdawać w rozgrywkę, jaką Blok Bezpartyjny obecnie prowadzi z rozmaitemi stronnictwami. My w te rozgrywki mieszać się nie mamy powodu, ale nie możemy przyznać i stanąć na tem stanowisku, że tylko pewna grupa ludzi w Polsce swoją ofiarą miała zasługę powstania Państwa Polskiego. Nikomu nie chcę odmawiać zasług, przyznaję bohaterskie czyny legionów, tem więcej, że bardzo wielu i z pośród nas z legionistami współpracowało, jeżeli nie orężnie, to organizacyjnie. Ale przecież nikt nie może twierdzić na serio, żeby wyłącznie ten bohaterski wysiłek legionistów, którzy mieli to szczęście, że kiedy zmagały się milionowe armie, oni pod polskim sztandarem walczyli o wolność i niepodległość, żeby tylko ten czyn był istotną przyczyną odzyskania Państwa Polskiego i niepodległości. Nie kto inny, znowu powołam się na autorytet miarodajny dla Bloku Bezpartyjnego, jak marszałek Piłsudski zaraz po powrocie z Magdeburga 16 listopada w depeszy cyrkulacyjnej, notyfikując istnienie Państwa Polskiego państwom wojującym i neutralnym powiedział co następuje: „Dzięki zmianom, które nastąpiły wskutek świetnych zwycięstw armii sprzymierzonych wznowienie niepodległości i suwerenności Polski staje się odtąd faktem dokonanym, Państwo Polskie powstaje z woli całego narodu i opiera się na podstawach demokratycznych. Rząd polski zastąpi panowanie przemocy, która 140 lat ciążyła nad losami Polski — przez ustrój zbudowany na porządku i sprawiedliwości”.</u>
<u xml:id="u-98.34" who="#PKiernik">Szanowni Panowie, wiemy, że do powstania Państwa Polskiego nie tylko przyczyniły się zwycięstwa mocarstw sprzymierzonych i stowarzyszonych, przyczyniły się do tego olbrzymie milionowe ofiary mas narodu polskiego, nie tylko tych walczących w legionach, ale także tych walczących we wszystkich armiach, którzy szli ze słowami „Jeszcze Polska nie zginęła” do boju. Ludzie ci walczyli również w imię sprawy polskiej i w tem przekonaniu ginęli. Ofiary złożyli, na ołtarzu ojczyzny chłopi, robotnicy i inteligencja. Nie można mówić tylko o wybranej garstce, która miała to szczęście walczyć pod własnym polskim sztandarem, o garstce legionów, które w r. 1916 swoją akcję orężną zakończyły wskutek znanego stanowiska Marszałka Piłsudskiego. A wiemy o tem, że wojna europejska rozstrzygnęła się w dwa lata później, rozstrzygnęła się z końcem r. 1918, kiedy wielkie armie sprzymierzone stoczyły ostatnie boje z państwami centralnemi. Jeżeli używa się słowa „cud”, mówiąc o „cudzie nad Wisłą”, to można mówić także o cudzie historycznym, że naród polski doczekał się chwili, iż państwa zaborcze, związane najsilniejszym związkiem zbrodni rozdziału Państwa Polskiego na trzy części, i koniecznością zapewnienia sobie owoców tej zbrodni przez utrzymanie narodu polskiego w niewoli, jednak się rozeszły i wzajemnie się na siebie rzuciły. Gdyby nie ten fakt, że na wschodzie mocarstwa centralne swoją potęgą powaliły kolosa rosyjskiego, a dopełniła jeszcze tej klęski rewolucja wewnętrzna, i gdyby nie ten zbieg okoliczności, że na zachodzie te mocarstwa centralne zostały rozgromione przez państwa koalicji zachodniej, nie mielibyśmy wolnej i niepodległej ojczyzny, mimo bohaterskich wysiłków legionów, do których zresztą z całą czcią się odnosimy.</u>
<u xml:id="u-98.35" who="#PKiernik">Dlatego nikt nie ma w Polsce prawa twierdzić, że jest wybrańcem, że władza jemu tylko się należy, nikt nie ma praw powiedzieć: róbcie miejsce dla nas, bo my przychodzimy. Słyszeliśmy tu słowa, że posłowie łaknący przywilejów rozpierają się w domu państwowym i chcą zająć miejsca, które im się nie należą. Ja twierdzę, że gospodarzem w domu państwowym nie jest ani Sejm, ani Senat, ani Rząd, ani najwyższy dostojnik Państwa, ale jest nim cały naród.</u>
<u xml:id="u-98.36" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-98.37" who="#PKiernik">My jesteśmy tylko tego narodu sługami i wszyscy jednako wspólnemi siłami temu narodowi służyć mamy.</u>
<u xml:id="u-98.38" who="#PKiernik">Ale gdy z naszej strony podnosimy głos o konieczności współpracy, wtedy spotykamy się z takiemi głosami, jak mowa p. pos. Sobolewskiego, który zupełnie mylnie zrozumiał kolegę naszego posła Rataja, mówiącego o konieczności współpracy wszystkich czynników w Państwie w interesie Państwa, zrozumiał to mylnie, jako ofertę współpracy Piasta z Bezpartyjnym Blokiem Współpracy z Rządem. Nigdyśmy z taką ofertą nie występowali, a te urągliwe uwagi, które pod naszym adresem skierował p. Sobolewski, są chyba wyrazem ludzi, którzy się bez swej zasługi wzbogacili politycznie w krótkim czasie, nie mając żadnych podstaw siły w masach narodu. Myśmy ponieśli klęskę, czy porażkę przy wyborach. Wiemy dlaczego i w jakich warunkach, ale mimo porażki tej, możemy powiedzieć, że reprezentujemy masy ludowe, ale pytam kogo reprezentuje — nie mówiąc już o Bloku Bezpartyjnym — grupa p. Sobolewskiego, która uzyskała dziś sztucznie pewne znaczenie w Państwie i chce swój wpływ wywrzeć na tok życia państwowego? I jeżeli tu niedawno padły słowa p. księcia Radziwiłła o konieczności kompromisu, to pytam w jakim stosunku pozostają te słowa do słów jego kolegi, w jakim stosunku pozostają jego słowa do tego projektu, który rzucono nam na stół? Twierdził, że projekt jest kompromisowy i zachęcał do tego kompromisu. Istotnie, jeżeli projekt jest kompromisem, to był kompromisem ludzi, a nie zasad. Bo rozumiem, ks. Radziwiłł miał wszystkie powody do tego, ażeby obu rękoma podpisać ten projekt, bo jakże nie miał podpisać projektu, który jest najbardziej wsteczny, projektu dążącego do jednowładztwa i władzy absolutnej. W istocie interesów tej warstwy, którą reprezentuje konserwatywne skrzydło Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, leży staranie się, ażeby władza była skupiona w ręku jednostki, bo tylko podporządkowanie się tej jednostce, bo tylko oparcie się o cudzą siłę a nie własną, o siłę, na której my się opieramy, może jeszcze wobec koniecznych reform społecznych uratować, a przynajmniej przedłużyć stan posiadania tej warstwy, którą reprezentuje książę Radziwiłł.</u>
<u xml:id="u-98.39" who="#PKiernik">I dlatego trzeba stwierdzić, że w tym projekcie, jeżeli chodzi o kompromis, to 99% interesów pos. ks. Radziwiłła znajdzie zabezpieczenie, ale chyba tylko 1 proc, conajwyżej interesów tych, które reprezentuje poseł Bojko. I jeżeli p. Radziwiłł mówił o tem, że ktoś weźmie kiedyś w archiwum do ręki ten projekt i znajdzie tam obok jego nazwiska nazwisko chłopa Bojki, to niewątpliwie powie on, że nie dziwi się, iż Radziwiłł podpisał ten projekt, bo wiedział czego chciał, ale że chłop Bojko podpisał ten projekt, tego z pewnością przyszły dziej opis nie zrozumie.</u>
<u xml:id="u-98.40" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
<u xml:id="u-98.41" who="#PKiernik">I dlatego, Wysoki Sejmie, mógłbym tylko jedno wyrazić życzenie, które nasunęło mi przemówienie właśnie p. ks. Radziwiłła, kiedy mówił o archiwum, w którem będą kiedyś ten projekt przeglądać. Ja sądzę, że w interesie Państwa leży, aby projekt ten nie stał się ciałem. Jeżeli tu apelowano, abyśmy obiektywnie ten projekt oceniali, jeżeli apelowano do nas, byśmy byli zdolni do ofiary, do poświęcenia ze swoich praw na ołtarzu interesów Państwa to mogę oświadczyć, że tam, gdzie będzie chodziło o interesy Państwa, tam zawsze byliśmy i jesteśmy gotowi do największych ofiar, ale nie widzimy tutaj tego interesu Państwa, a owszem jesteśmy przekonani, że projekt w ten sposób sformułowany, stałby się dla Państwa tego nieszczęściem. Odsuwając bowiem najszersze masy od współodpowiedzialności za losy Państwa i zwalniając je od wszelkiej troski o Państwo, musiałby doprowadzić do osłabienia wewnętrznej spójni narodu i osłabienia jego zdolności do obrony Państwa. Dlatego nie pozostaje nic innego, jak życzyć, aby ten projekt nie po latach, ale odrazu, znalazł się w archiwum, jako pamiątka pewnej pracy, która na szczęście dla Państwa nie stała się ciałem.</u>
<u xml:id="u-98.42" who="#komentarz">(Oklaski na ławach stronnictw ludowych.)</u>
</div>
<div xml:id="div-99">
<u xml:id="u-99.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma p. Karau.</u>
</div>
<div xml:id="div-100">
<u xml:id="u-100.0" who="#PKarau">Chcąc ustalić nasz stosunek do projektu zmiany Konstytucji, przedłożonego przez Blok Bezpartyjny Współpracy z Rządem, musimy zbadać, jaka jest realna treść tego projektu, to znaczy, jaki byłby skutek jego na dalszy rozwój życia politycznego w razie jego uchwalenia. Przytem nie możemy uważać tylko na nazwy i formy, w które właściwa treść jest ubrana. Również było błędną drogą wdawanie się w rozpatrywanie poszczególnych postanowień projektu pojedyńczo. Trzeba się zastanowić, jaki skutek poszczególne przepisy będą miały w związku z drugiemi. Jest bowiem widoczną intencją projektu, aby przez współdziałanie szeregu postanowień, które pojedynczo rozpatrywane wyglądają względnie niewinnie i mało znacząco, jednak w praktyce osiągnąć bardzo daleko idące rezultaty.</u>
<u xml:id="u-100.1" who="#PKarau">Zbadajmy więc, jakieby były skutki realne projektu. Pierwszym skutkiem byłoby połączenie władzy wykonawczej i ustawodawczej w rękach Prezydenta. Całe rządzenie Państwem skoncentrowałoby się wyłącznie w rękach Prezydenta, który za to przed nikim nie byłby odpowiedzialnym. Ministrowie byliby tylko jego pomocnikami, od niego zależnymi i przed nim odpowiedzialnymi.</u>
<u xml:id="u-100.2" who="#PKarau">Kontroli przez parlament nie byłoby żadnej, ponieważ pociągnięcie ministrów do parlamentarnej odpowiedzialności jest znacznie utrudnione wymogiem kwalifikowanej większości i prawem Prezydenta do rozwiązania Sejmu w razie uchwalenia votum nieufności. Taka parlamentarna odpowiedzialność ministrów pozbawiona jest praktycznego znaczenia, ponieważ znacznej i najważniejszej części aktów rządowych Prezydenta ministrowie nie kontrasygnują, zatem za nie odpowiedzialności nie ponoszą, przedewszystkiem zaś dlatego, że władza wykonawcza nie leży w rękach ministrów, tylko Prezydenta, który, jeżeli mu parlament ostatecznie ministra pomocnika utrąci, mało przez to straci, bo może przy pomocy nowo mianowanego ministra swoją politykę dalej prowadzić. Kontrola parlamentarna, która trafia tylko w pomocnika, a nie dzierżyciela władzy, jest bezskuteczna.</u>
<u xml:id="u-100.3" who="#PKarau">Podług przedłożonego projektu Prezydentowi ma dalej przysługiwać bardzo szeroka samodzielna władza ustawodawcza, gdy inicjatywa ustawodawcza Parlamentu tak jest ograniczona, że trudno sobie wyobrazić dojście do skutku jakiejkolwiek ustawy wbrew woli Prezydenta. Jeżeliby Sejm taką ustawę jednak uchwalił, to Senat, który wobec mianowania 50 członków przez Prezydenta byłby tylko jego instrumentem, ustawę odrzuca. Gdy Sejm potem większością 3/5 ustawę ponownie uchwala, następuje veto Prezydenta, skutkiem czego przedłuża się bieg sprawy, a w razie ponownego uchwalenia kwalifikowaną większością jeszcze nie byłby na tem koniec, bo może nastąpić rozwiązanie Sejmu. Dopiero uchwała nowego Sejmu mogłaby ustawę doprowadzić do skutku. Śmiem twierdzić, że samodzielna władza ustawodawcza Sejmu byłaby praktycznie wykluczona.</u>
<u xml:id="u-100.4" who="#PKarau">Skutkiem tego łańcucha wetów ogromnie się ogranicza, prawie znosi się prawo budżetowe Sejmu, który własnych poprawek do budżetu nie mógłby wprowadzać. Natomiast Prezydent miałby prawo do samodzielnego podwyższenia wszystkich podatków o 10% i zaciągnięcia pożyczek inwestycyjnych. Sejm w ten sposób prawie pozbawiony jest wpływu, bo stoi pod kontrolą Prezydenta, który ma możność usunięcia niewygodnych posłów opozycyjnych za pomocą Trybunału Stanu, z którego 13 członków mianuje bezpośrednio, a 9 pośrednio przez Senat.</u>
<u xml:id="u-100.5" who="#PKarau">Widzimy zatem, że głównym rezultatem projektu jest praktyczne połączenie nieograniczonej i niekontrolowanej władzy w rękach Prezydenta przy prawie zupełnem wyłączeniu reprezentacji ludności. To jest powrót do absolutyzmu. Można coprawda być zdania, że Konstytucja marcowa nie jest ostatnim najdoskonalszym wyrazem ustroju państwowego i że wskutek tego trzeba mówić o poprawieniu jej, radykalne jednak zniesienie ustroju parlamentarnego i demokratycznego przez powrót do absolutyzmu, jakim zdaniem naszem jest projekt, do dyskusji wogóle się nie nadaję.</u>
<u xml:id="u-100.6" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
<u xml:id="u-100.7" who="#PKarau">Projekt B. B. byłby usankcjonowaniem obecnego systemu rządzenia i utrwaleniem go na przyszłość. Do tego ostatniego celu widocznie ma służyć także sposób wyboru Prezydenta i zamierzony skutek, mianowicie zapewnienie wyboru po myśli obozu rządzącego, napewno zostałby osiągnięty. Nie mamy jako przedstawiciele ludności niemieckiej żadnego powodu do utrwalenia obecnego systemu rządów. Rządy pomajowe kontynuowały i kontynuują nieprzejednaną przeciw mniejszości niemieckiej politykę prawicowych rządów przedmajowych. Częstokroć nawet gorzej postępują, bo na takiego np. wojewodę Grażyńskiego nawet rządy centro prawe się nie zdobywały.</u>
<u xml:id="u-100.8" who="#PKarau">Nie może oczywiście żadnej być mowy o tem, aby takiemu systemowi przez przyznanie nieograniczonej władzy dawać broń do ręki — niewątpliwie skierowałaby się ona przeciwko nam.</u>
<u xml:id="u-100.9" who="#PKarau">Zważywszy wobec tego, że:</u>
<u xml:id="u-100.10" who="#PKarau">1) projekt B. B. nie tylko nie idzie w kierunku nadawania ludności naszego kraju dalszych istotnie większych swobód obywatelskich, lecz przeciwnie, po części znosi dotychczasowe;</u>
<u xml:id="u-100.11" who="#PKarau">2) że niektóre postanowienia tegoż projektu godzą w demokratyczne podstawy ustrojowe naszego Państwa;</u>
<u xml:id="u-100.12" who="#PKarau">3) że przedłożenie to wogóle nie uwzględnia dążeń do rozwoju liberalizmu i postępu nowoczesnego, lecz nosi wybitne cechy powrotu do jedynowładztwa i wstecznictwa — klub nasz nie może oświadczyć się za tym projektem.</u>
</div>
<div xml:id="div-101">
<u xml:id="u-101.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Milczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-102">
<u xml:id="u-102.0" who="#PMilczyński">Wysoki Sejmie! Oddawna zapowiadany i poprzedzony prawie trzechletnią kampanią przeciwko ustrojowi Państwa projekt naprawy naszej Konstytucji ujrzał nareszcie światło dzienne. Stoimy wobec faktu zgłoszenia przez Blok Bezpartyjny Współpracy z Rządem konkretnego projektu reformy. Wprawdzie z miarodajnych kół tego Bloku słyszeliśmy dumne oświadczenie, że autorowie projektu nie dopuszczą w nim do żadnych zmian, nie pozwolą tknąć nawet przecinka, uważając widocznie, że rola nas, jako posłów, ograniczyć się musi do pokornego przyjęcia tego, co oni proponują. Ale nikt poza Bezpartyjnym Blokiem ani w Sejmie ani w społeczeństwie tej wysoce oryginalnej opinii nie podziela. Jako wolni przedstawiciele narodu, obowiązani jesteśmy projekt ten rozpatrzeć w sposób rzeczowy, niezależnie od gróźb niegodnych ani tak ważnej sprawy, ani poważnego obozu politycznego.</u>
<u xml:id="u-102.1" who="#PMilczyński">Rozpatrzeć go zaś w ten sposób musimy tembardziej, że w czasie, kiedy przez zamach na obowiązującą Konstytucję dochodził do władzy w Polsce ten obóz, w którego imieniu zgłoszono omawiany dzisiaj projekt, nie brakło głosów, iż zamach stanu był koniecznością podjętą w „obronie demokracji” przeciw „reakcyjnym” zakusom większości ówczesnego Sejmu. W imię tej „czystej demokracji” rozbijano istniejące stronnictwa, zohydzano poprzedni Sejm, zatruwano systematycznie atmosferę życia politycznego w Polsce.</u>
<u xml:id="u-102.2" who="#PMilczyński">Nareszcie ta „demokracja” przemówiła i teraz już ogół obywateli przyjrzeć jej się może z bliska. Jeden ze współpracowników tego dzieła, p. prof. Makowski, oświadczył, że projekt właściwie „pogłębia” demokrację. Jest to twierdzenie tak oryginalne i śmiałe, że zmusza do bliższego rozpatrzenia tych wszystkich proponowanych zmian, „pogłębiających naszą młodą i niedorozwiniętą demokrację.</u>
<u xml:id="u-102.3" who="#PMilczyński">Po nie jasnem sformułowaniu art. 2 Konstytucji, usuwającem nie ulegającą wątpliwości zasadę, że władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu, mamy na początek efektowną nowość, wprowadzającą nowy system wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej przez głosowanie powszechne obywateli. Istotna tendencja tej ultra demokratycznej „ nowości występuje dopiero w związku ze „skromną” poprawką, że obywatele wybierać mogą jedynie z pośród dwóch kandydatów, jednego wybiera Zgromadzenie Narodowe, drugiego wskazuje ustępujący Prezydent. W tym pomyśle mieści się dziwne pomieszanie pozornego wyrażenia, w sposób aż nadto ograniczony, woli narodu z próbą prowadzenia polityki dziedziczności, nieznanej w ustroju republikańskim, tak, że w tej formie rzecz ta nie nadaje się wogóle do poważnej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-102.4" who="#PMilczyński">Można dyskutować nad tem, czy jeżeli już koniecznie uzna się dotychczasowy system wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej za zły, czy nie pójść albo drogą plebiscytu, ale umożliwiającego swobodny wyraz woli narodu, jak to ma miejsce np. w Niemczech i Finlandii, albo zgodzić się na t. zw. system amerykański przez Zgromadzenie Narodowe, złożone ze specjalnych elektorów, wybranych na podstawie sejmowego prawa wyborczego. To wszystko jest możliwe, Przedewszystkiem zaś wydaje się nam, że nie wolno robić zmian dla samych zmian.</u>
<u xml:id="u-102.5" who="#PMilczyński">Dotychczasowy system wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej, przewidziany w Konstytucji marcowej, ma tę zaletę, że jest dostosowany logicznie do całości naszego ustroju, i że w dotychczasowej praktyce dawał zupełnie zadawalające rezultaty, zupełnie inne, niż to głoszą jego krytycy, powołujący się zawsze na przykłady obce, a zapominający o naszych własnych doświadczeniach. Niema tedy istotnie poważnego argumentu za zmianą tego systemu, tak samo, jak niema argumentu za zmianą postanowienia, że Prezydenta Rzeczypospolitej zastępuje Marszałek Sejmu. Projekt proponuje, żeby to zastępstwo przeszło do rąk Prezesa Rady Ministrów, czyli że głowę Państwa konstytucyjnie nieodpowiedzialną ma zastępować odpowiedzialny premier ministrów, który bardzo często musi się znaleźć w tem położeniu, jak to już u nas było dwa razy, że będzie musiał powoływać rząd. Znowu pomieszanie pojęć i zasad prawnych.</u>
<u xml:id="u-102.6" who="#PMilczyński">Prezydent Rzeczypospolitej, wybrany w proponowanych warunkach, bardzo często, jeśli nie z reguły, w sposób sztuczny i przypadkowy uzyskać ma władzę tak olbrzymią, że nie ma jej dziś żadna z głów państw, nawet koronowanych oczywiście u społeczeństw cywilizowanych.</u>
<u xml:id="u-102.7" who="#PMilczyński">Wykazano już w prasie, że zwłaszcza jeżeli idzie o rodzaj i zakres aktów Prezydenta Rzeczypospolitej nie kontrasygnowanych przez odpowiedzialnego ministra, projekt omawiany idzie znacznie dalej niż Konstytucja pruska z 1848 r. Za ogromną dziedzinę aktów państwowych Prezydenta — wśród których są np. wszystkie akty, dotyczące Sejmu i Senatu, powoływania rządu, nominacje sędziów i oficerów, akty łaski i t. d. — nikt nie będzie ponosił odpowiedzialności. Równocześnie zwęża się także granicę odpowiedzialności konstytucyjnej Prezydenta Rzeczypospolitej przed Trybunałem Stanu. I w tych warunkach projekt daje Prezydentowi nowe uprawnienia, jak nominację 1/3 części senatorów, prawo umorzenia postępowania sądowego przed prawomocnem rozstrzygnięciem sprawy, oraz prawo veta wobec uchwał ciał ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-102.8" who="#PMilczyński">Nowy zakres władzy w łączności z dalszemi pomysłami projektu co do odpowiedzialności parlamentarnej ministrów, wydatnem ograniczeniem praw Sejmu a rozszerzeniem praw Senatu, pozwala nam uzmysłowić sobie, jak to praktycznie wyglądałby nowy ustrój Polski, gdyby panom z Bezpartyjnego Bloku udało się urzeczywistnić swe zamiary.</u>
<u xml:id="u-102.9" who="#PMilczyński">Prezydent Rzeczypospolitej wybrany w sposób sztuczny, gdyż np. w razie nieodpowiedniego wyboru kandydatów, obywatele mogliby co najwięcej wstrzymać się od głosowania i zadowolić się tą nieszkodliwą demonstracją, miałby zakres władzy niemal absolutystyczny. Dla dekoracji zatrzymuje się przedstawicielstwo narodowe z demokratycznych wyborów. Nie ma ono jednak żadnego poważniejszego znaczenia.</u>
<u xml:id="u-102.10" who="#PMilczyński">Prezydent powołuje rząd według własnej woli, nie licząc się wcale z parlamentem. Podstawowe bowiem prawo demokracji parlamentarnej, odpowiedzialność polityczna ministrów, właściwie nie istnieje. Większość zwykła posłów może wprawdzie uchwalać ustawy — zresztą nad temi ustawami wisi jeszcze Senat w 1/3 złożony z nominatów, Senat o rozszerzonej kompetencji, i wisi też veto Prezydenta — ale ta sama większość nie może usunąć rządu, czy ministra, nie posiadającego jej zaufania.</u>
<u xml:id="u-102.11" who="#PMilczyński">Wysoki Sejmie! Gdy na całym świecie rządy demokratyczne oznaczają rządy większości, u nas mogłyby stale istnieć rządy mniejszości. Mniejszość bowiem doznaje uprzywilejowania, gdyż może ona każdy przychylny jej rząd podtrzymać. W tych warunkach rząd nawet nie potrzebuje przy wyborach starać się o uzyskanie większości w parlamencie, Wystarczy mu zgrana i posłuszna mniejszość, a o tę zawsze łatwiej, gdy ma się aparat administracyjny i gdy ważność zakwestionowanych mandatów wyborczych bawiąc będzie nie niezawisły Sąd Najwyższy, lecz nieodpowiedzialny Prezydent Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-102.12" who="#PMilczyński">Parlament zostaje zepchnięty na szary koniec, jego prawo uchwalania budżetu jest jeszcze więcej ograniczone, a bezsilność i niemoc stronnictw ma ułatwiać rządowi sprawowanie władzy bez kontroli przedstawicielstwa narodowego. Z Senatu ma być zrobiony dalszy hamulec prac ustawodawczych Sejmu, niezrozumiały i niepotrzebny, skoro ma być jeszcze „veto” Prezydenta, Za to ma stać się Senat posłusznem narzędziem rządu względnie Prezydenta, który mianować będzie 1/3 jego członków na okres kadencji, aby cały czas musieli się zasługiwać na nową nominację. W tym nowym ustroju miano podobno podnieść powagę i autorytet Prezydenta Rzeczypospolitej — ale zamiast tego zrobiono wszystko, żeby ten autorytet osłabić i powagę jego zachwiać.</u>
<u xml:id="u-102.13" who="#PMilczyński">Nie można odmówić tak pomyślanemu ustrojowi wewnętrznej logiki i konsekwencji, tylko że nie ma on nic wspólnego ani z republiką, ani z demokracją, że cofa Polskę w swym rozwoju politycznym i kulturalnym o kilka wieków wstecz, że niszcząc demokrację, uniemożliwia legalną walkę o władzę w państwie i stwarza z konieczności warunki do pewnego rodzaju stanu wojny domowej. Niesie on nie konsolidację Państwa, nie wzmocnienie jego sił wewnętrznych, ale zaostrzenie przeciwieństw, możliwość nieodpowiedzialnych rządów i polityki najszkodliwszych dla Państwa eksperymentów, zarówno w polityce wewnętrznej, jak i zewnętrznej.</u>
<u xml:id="u-102.14" who="#PMilczyński">Wprowadza i gwarantuje ten system tylko jedno: to, co ktoś dowcipnie nazwał „dziedziczną sanacją”. Między tem a interesem Polski leży jednak przepaść.</u>
<u xml:id="u-102.15" who="#PMilczyński">Wysoki Sejmie! Projekt zmian Konstytucji, wniesiony przez klub B. B., oparty jest na zdecydowanej przewadze władzy wykonawczej nad władzą prawodawczą, oddaje w ręce Prezydenta Rzeczypospolitej władzę większą od władzy monarszej w monarchiach konstytucyjnych, uzależnia przedstawicieli ludności, posłów, od rządu, wprowadza nominatów do Senatu i zwiększa uprawnienia Senatu.</u>
<u xml:id="u-102.16" who="#PMilczyński">Z tych powodów jesteśmy zasadniczo temu projektowi przeciwni. Ze względu jednak na powziętą przez Sejm uchwałę o przystąpieniu do rewizji Konstytucji na podstawie zgłoszonych wniosków, wypowiadamy się za odesłaniem zgłoszonego projektu do Komisji Konstytucyjnej, gdzie klub N. P. R. zajmie wobec projektu odpowiednie stanowisko.</u>
</div>
<div xml:id="div-103">
<u xml:id="u-103.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Chmielewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-104">
<u xml:id="u-104.0" who="#PChmielewski">Wysoka Izbo! W imieniu Frakcji Parlamentarnej Narodowej Partii Robotniczej Lewicy mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie:</u>
<u xml:id="u-104.1" who="#PChmielewski">Projekt rewizji Konstytucji, zgłoszony przez Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, uważamy za celowy i słuszny punkt wyjścia do dyskusji, mającej dać nam w ostatecznym wyniku istotną i z punktu widzenia interesu państwowego konieczną naprawę naszego ustroju.</u>
<u xml:id="u-104.2" who="#PChmielewski">Zasadnicza linią tego projektu, zmierzająca do podniesienia autorytetu i wzmocnienia stanowiska Prezydenta Rzeczypospolitej, oraz do stworzenia silnej i trwałej władzy wykonawczej przez zapewnienie większej ciągłości i niezależności rządów — jest zgodna zarówno z naszem pojęciem dobra Państwa, jak też z postulatami istotnej demokracji.</u>
<u xml:id="u-104.3" who="#PChmielewski">Prezydent wybrany w powszechnem głosowaniu ludności będzie bowiem, podobnie jak izby ustawodawcze, wyrazicielem woli najszerszych mas narodu.</u>
<u xml:id="u-104.4" who="#PChmielewski">Równocześnie jednak stwierdzamy, że względem poszczególnych fragmentów projektu zachowujemy zupełną swobodę ustosunkowania się rzeczowego, a w niektórych punktach jak np. w sprawie Senatu, prawa wyborczego i innych — krytycznego, czemu damy odpowiedni wyraz przy szczegółowych obradach nad projektem.</u>
<u xml:id="u-104.5" who="#PChmielewski">Głosować będziemy za odesłaniem wniosku Bezpartyjnego Bloku do komisji.</u>
</div>
<div xml:id="div-105">
<u xml:id="u-105.0" who="#Marszałek">Głos ma pos. Grunbaum.</u>
<u xml:id="u-105.1" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-105.2" who="#Marszałek">Głos ma p. Reich.</u>
<u xml:id="u-105.3" who="#komentarz">(Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-105.4" who="#Marszałek">Głos ma p. Kronig.</u>
</div>
<div xml:id="div-106">
<u xml:id="u-106.0" who="#PKronig">Wysoki Sejmie! Niemiecka ludność pracująca w Polsce, zamieszkując to Państwo razem z Polakami i innemi narodowościami, czuje się częścią składową tego Państwa, z którem związały ją losy i historia. Jako obywatele tego Państwa, których z większością polską łączy wspólność interesów politycznych i gospodarczych, jesteśmy w równej mierze, jak i obywatele polscy, zainteresowani w wewnętrznej budowie tego naszego wspólnego gmachu. Dlatego też kwestia ustroju Państwa, która obecnie jest na porządku dziennym tej Wysokiej Izby, nie jest dla nas obojętna. Jest to dla nas, tak „samo, jak dla polskich mas pracujących, sprawą pierwszorzędnej wagi. Z tego względu zabieram głos w tej sprawie, aby przedstawić Wysokiej Izbie stanowisko socjalistów niemieckich do zamierzonej zmiany Konstytucji.</u>
<u xml:id="u-106.1" who="#PKronig">Niektórzy z pp. przedmówców podczas prowadzonej tu debaty usiłowali przekonać nas o tem, że przedłożony przez Klub Bloku Bezpartyjnego projekt zmiany Konstytucji bynajmniej nie godzi w demokrację, co więcej, że właśnie ten projekt jest urzeczywistnieniem prawdziwej demokracji. Jednak po dokładnem zastanowieniu się nad postanowieniami projektu stwierdzić muszę, że projekt ten z demokracji pozostawia tylko nazwę, że Konstytucja zmieniona po myśli bloku rządowego będzie miała tylko zewnętrzną szatę demokratyczną, a treść jej stałaby w rażącej sprzeczności z pojęciem i istotą demokracji. W projekcie Bezpartyjnego Bloku demokracja odarta jest z wszystkich istotnych jej cech.</u>
<u xml:id="u-106.2" who="#PKronig">Demokracja w warunkach istniejącego ustroju społecznego nie może być inaczej urzeczywistniona, jak w formie parlamentaryzmu. Projekt Bezpartyjnego Bloku zatrzymuje co prawda istnienie parlamentu, ale to, co w projekcie tym parlamentem jest zwane, na nazwę taką właściwie nie zasługuje. Jest to tylko aparat do uchwalania budżetów państwowych i to w tempie tak szybkiem, że istotna kontrola rządu jest prawie niemożliwa. Wszystkie inne funkcje parlamentu są tak ograniczone, a ich spełnianie tak uzależnione od woli Prezydenta, że śmiało mówić można tylko o pozorach parlamentaryzmu. Istotą parlamentaryzmu przecież jest to, że kształtowanie miarodajnej woli państwowej odbywa się przez reprezentantów narodu, stanowiących parlament. Tę kardynalną zasadę blok rządowy odrzucił, przesuwając punkt ciężkości wszelkiej władzy, także władzy ustawodawczej, na Prezydenta Rzeczypospolitej. Stanowienie praw w Państwie tylko do parlamentu należeć powinno, gdyż inaczej parlament wogóle traci rację bytu. Co zaś widzimy w projekcie B. B.? Prezydent Rzeczypospolitej może wydawać dekrety z mocą ustaw i to nie tylko wtedy, gdy Sejm jest rozwiązany, lecz także wtedy, gdy sesja Sejmu jest zamknięta To ostatnie postanowienie daje możność prawie całkowitego wieliminowania parlamentu jako władzy ustawodawczej, przewidziana bowiem jest tylko jedna sesja zwyczajna, to jest sesja budżetowa; sesja ta ma trwać 4 miesiące, a więc zarówno ze względu na krótki czas, jak i na duże prace, wymagane dla uchwalenia budżetu, miejsca w niej nie będzie na inne prace ustawodawcze. Podczas pozostałych 8 miesięcy roku Sejm może nie być zwołany, a choćby znalazła się wymagana, zwiększona liczba posłów i zażądała sesji nadzwyczajnej, to każdą taką sesję już po dwóch tygodniach zamknąć można. W tym czasie zaś do Prezydenta należy stanowienie praw. Prezydent staje się przeto faktycznym ustawodawcą w Państwie i to ustawodawcą niczem nieograniczonym. A choćby Sejm mimo tych wszystkich ograniczeń znalazł możność uchwalenia ustaw, to tę jego pracę może zahamować Senat, w którym Prezydent, dzięki mianowaniu 50 senatorów, będzie miał decydujący wpływ. Wreszcie pracę Sejmu może uniemożliwić sam Prezydent, któremu chce się przyznać prawo veta, prawo odrzucania uchwalonych ustaw. Biorąc pod uwagę, że ustawa, odrzucona przez Prezydenta, może być dopiero na następnej sesji przez ciała ustawodawcze na nowo uchwalona, widzimy zupełnie jasno, że każda uchwalona przez Sejm ustawa albo wcale nie uzyska mocy, albo w najlepszym razie na lata może być odwlekana.</u>
<u xml:id="u-106.3" who="#PKronig">Jeżeli dzisiejsza nasza Konstytucja zawiera przepis: „Niema ustawy bez zgody Sejmu”, to to, czego chce projekt B. B., streścić można w słowach: „Niema ustawy bez zgody Prezydenta”, bo Prezydent albo przez swój decydujący wpływ w Senacie, albo przez zamykanie sesyj sejmowych, albo bezpośrednio przez zakładanie swego veta, albo zresztą przez rozwiązanie Sejmu może uniemożliwić wszelkie niemiłe mu uchwały Sejmu. W takich warunkach doprawdy żadna reforma społeczna w Polsce nie będzie możliwa, a lud pracujący, który takich reform pragnie, będzie miał drogę legalną do ich uzyskania zamkniętą.</u>
<u xml:id="u-106.4" who="#PKronig">Ale projekt konstytucyjny Bloku Bezpartyjnego nie ogranicza się do tego, aby uniemożliwić wykonanie władzy ustawodawczej przez Sejm, projekt zawiera również postanowienia, zmierzające do uzyskania takiego składu Sejmu, któryby dzisiejszym władcom najlepiej odpowiadał. Już samo podniesienie wieku dla czynnego prawa wyborczego ma służyć do przesunięcia na prawo oblicza politycznego i społecznego Sejmu, do zmniejszenia szeregów wyborczych partyj robotniczych. Dlatego z takiem zadowoleniem postanowienie to przyjęte zostało przez Klub Narodowy i przyjęte będzie przez wszystkie reakcyjne elementy w Państwie. Jeżeli zaś sprawa wieku wybór czego może być jeszcze traktowana jako kwestia pewnego poglądu na dojrzałość obywateli do wykonywania praw obywatelskich, to natomiast w innych postanowieniach, mogących wpłynąć na skład parlamentu, zupełnie już niedwuznacznie, zupełnie jasno widoczna jest tendencja do usunięcia z parlamentu tych reprezentantów narodu, którzy się ze względów partyjnych, klasowych, czy też narodowościowych rządzącej w Państwie grupie nie podobają. Mam tu na myśli postanowienie, że o ważności wyborów zaprotestowanych rozstrzyga Prezydent; a nie, jak dotychczas, niezawisłe władze sądowe; następnie postanowienie, że za wystąpienia, sprzeczne z treścią ślubowania poselskiego, albo naruszające autorytet i powagę Sejmu, poseł może być na żądanie marszałka, albo 4 liczby posłów, albo ministra sprawiedliwości, postawiony przed Trybunał Stanu i pozbawiony mandatu. Wytwarza się, proszę Panów, dziwna sytuacja: naród wybiera swych reprezentantów do parlamentu, których obdarza swem zaufaniem, którzy mają bronić interesów danej grupy społecznej czy narodowej, a tu w tych przytoczonych przezemnie postanowieniach jednostce daje się możność pozbawienia mandatu wybranych przez naród przedstawicieli. I tak Prezydent będzie rozstrzygał o ważności wyborów zaprotestowanych, to jest będzie korygował wolę narodu, ujawnioną w wyborach, a poza tem każdy poseł zawsze będzie miał nad sobą miecz Damoklesa, bo będzie mógł każdej chwili być postawiony przed Trybunał Stanu i to nie tylko przez 1/4 część posłów, lecz także przez marszałka, a nawet przez ministra sprawiedliwości, a więc przedstawiciela władzy, którą poseł ma kontrolować. Że przepis taki byłby wyzyskiwany przez rząd dla usunięcia niemiłych sobie posłów, nie ulega żadnej wątpliwości. Powody do tego znaleźć łatwo, wiadomą przecież jest rzeczą, że za wystąpienie sprzeczne z treścią ślubowania poselskiego uważa się np. już to, jeżeli poseł należący do mniejszości narodowej krytykuje politykę uścisku i domaga się praw dla swego narodu.</u>
<u xml:id="u-106.5" who="#PKronig">Do tego dochodzi jeszcze znaczne ograniczenie nietykalności poselskiej, wyrażające się w tem, że poseł w czasie między sesjami będzie mógł być pozbawiony wolności bez zezwolenia Sejmu. Wiemy aż nadto dobrze, że to oznacza oddawanie posłów na łaskę komisarzy policji i prokuratorów, którzy przecież dotychczas za każdą bagatelę zwracali się do Sejmu o wydanie posłów. Teraz im tego już nie będzie potrzeba, teraz poczekają na zamknięcie sesji i za każde przemówienie, zawierające krytykę rządu, będą mogli pozbawić posła wolności, to jest uniemożliwić mu wykonanie mandatu. Nie chodzi tu, proszę Panów, o obronę tak zwanych przywilejów poselskich, nietykalność poselska to nie przywilej, to dla wyborców konieczna gwarancja, że wybrany przez nich przedstawiciel będzie mógł wziąć ich w obronę, będzie w interesie wyborców zawsze i wszędzie mógł się domagać sprawiedliwości i poszanowania prawa przez władzę.</u>
<u xml:id="u-106.6" who="#PKronig">Kto zmniejsza nietykalność poselską, ten zmniejsza prawa ludu, bo uniemożliwia obronę tego ludu przed szykanami, przed krzywdą i przed uciskiem.</u>
<u xml:id="u-106.7" who="#PKronig">Jeżeli przedłożony nam projekt utrudnia dalej inicjatywę ustawodawczą posłów, bo dla wniosku poselskiego wymaga się aż 74 podpisów, a dla interpelacyj poselskich 88 podpisów, a więc prawo to nadaje się tylko ugrupowaniom większym, to jest to tylko dalszy wyraz tendencji, aby z parlamentu uczynić tylko dekoracyjny dodatek dla Prezydenta i rządu, aby pracę posłów utrudnić, aby uniemożliwić obronę praw ludności i upominanie się o wyrządzone krzywdy w drodze parlamentarnej.</u>
<u xml:id="u-106.8" who="#PKronig">Jedną z zasadniczych cech demokracji parlamentarnej jest odpowiedzialność polityczna rządu i poszczególnych ministrów. Odpowiedzialność ta w projekcie jest zachowana, lecz zostaje ogromnie utrudniona tak samo, jak utrudnioną zostaje możność pociągania przez Sejm ministrów do odpowiedzialności konstytucyjnej.</u>
<u xml:id="u-106.9" who="#PKronig">Wszystkie te postanowienia projektu, dotyczące Sejmu, w istocie swej zmierzają ku temu, aby unicestwić uprawnienia parlamentu w Polsce, a tem samem zmniejszyć wpływ przedstawicielstwa narodowego na sprawy Państwa. Sejm, którego skład jest uzależniony od Prezydenta i rządu, którego możność pracy ustawodawczej jest sprowadzona niemal do zera, który nie będzie miał wpływu na tworzenie rządów, który posłom nie daje możności obrony interesów swoich mocodawców, taki Sejm jest doprawdy zbędny, bo nie może spełnić tej wielkiej roli, jaką spełniają parlamenty w nowoczesnych państwach demokratycznych, gdzie są one dźwigniami postępu, bo w nich odbywają się walki różnych i sprzecznych kierunków politycznych i społecznych, walki w rezultacie swym dające możność rozwoju ku lepszym formom życia państwowego i społecznego. Sejm w konstytucji Bloku Bezpartyjnego po to tylko zostaje utrzymany, aby w oczach ludności i zagranicy wywołać złudzenie, że Państwo polskie rządzi się formami demokratycznemi. Ale te pozory demokracji nie są w stanie nikogo oszukać. Dla wszystkich jasne jest, że za temi pozorami kryje się nieograniczona władza kliki rządzącej.</u>
<u xml:id="u-106.10" who="#PKronig">I cóż konstytucja Bloku Bezpartyjnego daje narodowi i Państwu w miejsce Sejmu? Daje wszechwładzę Prezydenta, wszechwładzę, która rozciąga się na wszystkie dziedziny życia państwowego. Prezydent ma władzę ustawodawczą, ma władzę wykonawczą, oraz ma prawo tak daleko idącej ingerencji do sądownictwa, jaką mieli tylko władcy absolutni. Już przy omówieniu roli Sejmu wykazałem, że jedynym faktycznym ustawodawcą w Państwie będzie Prezydent. Jemu przysługuje prawo inicjatywy ustawodawczej, jemu przysługuje prawo wydawania dekretów z mocą ustawy, bez jego zgody żadna uchwała parlamentu nie może się stać ustawą. Pozatem Prezydent ma w ręku całą absolutnie władzę wykonawczą. On mianuje i odwołuje prezesa Rady Ministrów i ministrów, przed nim odpowiedzialni są Rada Ministrów i poszczególni ministrowie. Prezydent sam ustala liczbę i zakres działania ministrów. On sam z pominięciem Rady Ministrów obsadza urzędy, mianuje sędziów i oficerów. Prezydent jest nie tylko zwierzchnikiem siły zbrojnej, lecz ponad głową Ministra Spraw Wojskowych, posiada faktyczną władzę nad armią. On może zarządzić coroczny pobór rekruta bez zgody Sejmu, gdyż tylko zwiększenie lub zmniejszenie kontyngentu wymaga ustawy. Cały ten ogrom władzy cywilnej i wojskowej będzie koncentrował w swoich rękach Prezydent, który za swe czynności urzędowe nie jest odpowiedzialny.</u>
<u xml:id="u-106.11" who="#PKronig">Ale nie dość na tem. W projekcie B. B. znalazła również wyraz tendencja obecnych sfer rządzących do unicestwienia niezawisłości sądownictwa, do wpływania na wymiar sprawiedliwości. Otóż Prezydent nie tylko będzie miał słuszne zupełnie prawo darowania i złagodzenia kary i skutków skazania, lecz będzie też mógł umorzyć postępowanie przed prawomocnem rozstrzygnięciem sprawy. Nie potrzeba dowodzić, że przepis taki stanowi wyłom z zasady niezależności sądownictwa, że wmieszanie się przedstawiciela władzy wykonawczej do spraw, podlegających sądom, może być nadużywane do zapewnienia bezkarności ludziom pewnego kierunku politycznego. Ta sama tendencja widoczna jest w przepisach o Trybunale Stanu W Trybunale Stanu Prezydent będzie zawsze miał zapewnioną większość swoich ludzi, bo na 13 członków sam mianuje 5 wraz z prezesem, a 4 mianuje Senat, który z powodu powiększenia o 50 mianowańców Prezydenta też tylko będzie narzędziem w jego ręku. Jakże tak złożony Trybunał Stanu ma być bezstronnym sądem dla sądzenia Prezydenta, dla sądzenia ministrów, kiedy większość jego od podsądnych właśnie jest zależna? Zato jednak będzie ten Trybunał doskonałym instrumentem dla sądzenia posłów, których za niemiłą dla rządu działalność parlamentarną może pozbawić mandatu.</u>
<u xml:id="u-106.12" who="#PKronig">Proszę Panów, Prezydent wedle koncepcji Bloku rządowego ma mieć władzę nieograniczoną. Takiej pełni władzy nie ma dziś żaden republikański prezydent, nie ma nawet żaden król lub cesarz. Ale mówią nam, że to w niczem nie uchybia demokracji, bo Prezydenta tego ma wybierać cały naród, że Prezydent będzie więc emanacją woli narodu. My również uważamy, że Prezydent Państwa powinien być wybrany przez cały naród, ale to, co z wyborów takich robią wnioskodawcy jest przecież tylko kiepską komedią. Czyż można mówić o wyborze Prezydenta przez naród, jeżeli naród ten nie ma prawa wolnego wyboru, jeżeli nie może wybrać na Prezydenta męża swego zaufania, lecz zmuszony zostaje głosować na jednego z dwóch narzuconych, mu zgóry kandydatów? Jednego kandydata wskazuje ustępujący Prezydent, drugiego wybiera Zgromadzenie Narodowe. Naród zaś, jakkolwiek projekt nazywa go „źródłem władzy”, nie ma nawet prawa wystawić swoich kandydatów. Wolno obywatelom tylko oddać głosy, przyczem nie ulega wątpliwości, że największe szanse wyborcze ma kandydat ustępującego prezydenta, bo za nim stoi w walce wyborczej cały aparat administracyjny. W ten sposób rządy w Polsce mają być utrwalone dla rządzącej dziś grupy, a wszelka walka o władzę w drodze legalnej ma być wykluczona. To, proszę Panów, jest kwintesencja, jest właściwy cel całej tej reformy Konstytucji. Chodzi o to, żeby ustalić formy prawne w celu utrwalenia władzy dla tych, którzy tę władzę zdobyli dzięki pogwałceniu Konstytucji obecnej. Chodzi o utrwalenie dyktatury w Polsce, bo to, co przewiduje projekt B. B., ograniczenie roli parlamentu, przewaga władzy wykonawczej i t. d., to nie jest właściwie nic nowego, to wszystko faktycznie już istnieje. Chodzi wnioskodawcom tylko o usankcjonowanie tego stanu w normach konstytucyjnych. Dlatego wszystko, co się ze strony bloku rządowego mówi o naprawie ustroju Państwa, wszystkie te wzniosłe wołania o zabezpieczenie przyszłości Państwa są tylko frazesami. Wszystkie usiłowania przedstawienia tego projektu jako środka do „urzeczywistnienia”, do „pogłębienia demokracji, to tylko próba osłodzenia tej gorzkiej pigułki, którą połknąć ma Sejm i naród.</u>
<u xml:id="u-106.13" who="#PKronig">Proszę Panów, projekt zmiany Konstytucji w skutkach swych oznacza przedewszystkiem odsunięcie klasy robotniczej od wpływu na Państwo, na politykę i gospodarkę Państwa. W parlamencie klasa robotnicza dochodzi do głosu, w parlamencie ma ona potężny środek do wywalczenia niezbędnych reform społecznych, do walki o prawa polityczne i społeczne, do walki o lepsze jutro mas pracujących. Oczywiście, parlament nie jest jedynym terenem walki dla klasy robotniczej, ale jest terenem dla Państwa i dla rozwoju ludzkości najdogodniejszym, daje bowiem możność unikania walk bezpośrednich. Dlatego też my, jako socjalni demokraci, uważamy demokrację parlamentarną za najlepszą formę rządzenia Państwem. Jeżeli zaś Panowie dążycie do tego, aby tę legalną parlamentarną walkę klasy robotniczej uniemożliwić, to obawiam się, że klasa robotnicza, która w swej walce o lepsze jutro nie ustanie i ustać nie może, pójdzie za głosem tych, którzy za jedyną drogę walki klas uznają rewolucję.</u>
<u xml:id="u-106.14" who="#PKronig">Projekt Bezpartyjnego Bloku godzi nie tylko w klasę robotniczą, ostrze jego skierowane jest również w stronę mniejszości narodowych, Polskę zamieszkujących. Czyż bowiem inny cel mają przepisy, utrudniające wnoszenie interpelacyj poselskich i składanie wniosków w Sejmie? Wymagając aż 88 podpisów dla interpelacji, 74 podpisów dla wniosku, chciano uderzyć w reprezentację parlamentarną mniejszości, im chce się uniemożliwić upominanie się o krzywdy, tym mniejszościom wyrządzone, oraz obronę ich interesów. Pan poseł Polakiewicz oraz p. poseł Radziwiłł w obronie projektu B. B. powoływali się m. in. na okoliczność, że projekt ten podpisany został przez przedstawicieli różnych narodowości, w klubie tym zasiadających. Pomijając już to, że przedstawiciela narodowości niemieckiej tam niema, że niema takiego posła niemieckiego, któryby się pod projektem Panów podpisał, sądzę, że uważanie podpisów tych panów z mniejszości, którzy siedzą w klubie Panów, za aprobatę tego projektu przez mniejszości narodowe, albo nawet przez ich części, jest twierdzeniem co najmniej bardzo śmiałem. Mniejszości narodowe takiej obrony swych interesów napewno sobie nie życzą. Dla mniejszości narodowych w Polsce trybuna parlamentarna jest jedynem miejscem, gdzie walczyć mogą o swobodę rozwoju kulturalnego i o równouprawnienie, dla nich interpelacje poselskie i wnioski są często jedyną bronią przeciw niesprawiedliwemu traktowaniu. Panowie tę broń chcecie nam z ręki wytrącić, chcecie nam Panowie utrudnić słuszną walkę o nasze prawa. To też opinia mniejszości narodowych projekt Wasz uważa za pogorszenie istniejącego stanu rzeczy, za próbę ukrócenia praw naszych.</u>
<u xml:id="u-106.15" who="#PKronig">Jeżeli dla Panów przykre są te głosy niezadowolenia i oburzenia, jeżeli się Panom nie podobają skargi, które z ust reprezentantów mniejszości padają z tej trybuny i znajdują wyraz w interpelacjach i wnioskach poselskich, to obrana przez Panów droga do celu nie prowadzi. Zamykaniem ust posłom mniejszościowym nie usuwacie Panowie źródła tego niezadowolenia. Walka Wasza to nie walka z złem, lecz z przejawami zła. Jeżeli niezadowolenie czy to z stanu prawnego, czy z władz i urzędów polskich, czy z wykonania ustaw nie będzie mogło znaleźć wyrazu w parlamencie, to znajdzie wyraz tem niebezpieczniejszy w masach ludowych. Tego nie usunie Wasz projekt Konstytucji, nie usunie ograniczenie praw posłów. Głosy niezadowolenia ustaną tylko wtedy, jeżeli słuszne postulaty tych narodów w całej pełni będą urzeczywistnione. Przywiązanie mniejszości narodowych do Państwa nie drogą ograniczenia wolności, nie drogą zniszczenia urządzeń demokratycznych, lecz przez odpowiednią politykę zaspakajania istotnych potrzeb zdobyć można.</u>
<u xml:id="u-106.16" who="#PKronig">Ale nie tylko o tej, lecz i o wszystkich innych dziedzinach życia państwowego to samo można powiedzieć. Zmiana tych czy innych artykułów Konstytucji nie usunie trudności i bolączek. Jeżeli się czyta artykuły prasy rządowej lub słyszy wynurzenia Panów z B. B., zdawać by się mogło, że po uchwaleniu tej Konstytucji nastąpią dla Polski czasy błogosławione, że wszystko jest dobrze, a tylko obecna Konstytucja jest przeszkodą. Ale zapomina się o tem, że Konstytucja obecna nigdy nie była wykonana, przepisy jej na papierze tylko zostały, a nie weszły w treść życia państwowego. W tym kierunku, proszę Panów, powinna iść nasza wspólna praca, aby wspólnym wysiłkiem stworzyć lepsze warunki życia w Polsce, aby wytworzyć takie warunki prawne i faktyczne, żeby w Rzeczypospolitej każdy jej obywatel bez różnicy klasy, narodowości i wyznania czuł się jak u siebie w domu. Tego zaś, proszę Panów, nie zrobi nam żaden Prezydent, choćby najmądrzejszy, bo na to konieczny jest wysiłek całego narodu.</u>
<u xml:id="u-106.17" who="#PKronig">Powiedział tu p. pułkownik Sławek, że jednym z motywów proponowanej zmiany Konstytucji jest konieczność okiełznania swawoli, ale o okiełznaniu swawoli parlamentu, której zresztą niema, nie mają prawa mówić ci, co swawolę tę tak szeroko w Państwie tolerują. Chcecie Panowie okiełznać swawolę, to proszę, ukróćcie swawolę Rządu, który bezprawnie wydaje grosz publiczny, przekraczając, budżet o pół mil jar da złotych, ukróćcie swawolę różnych starostów i komendantów policji, którzy wbrew ustawom szykanują ludność; ukróćcie swawolę różnych inspektorów szkolnych, którzy systematycznie pracują nad tem, aby do ruiny doprowadzić szkolnictwo mniejszości narodowych; a dalej ukróćcie Panowie swawolę kapitalistów i fabrykantów, którzy masy robotnicze traktują, jako niewolników, którzy na każdym kroku łamią ustawy o ochronie pracy, a przecież są to ustawy Rzeczypospolitej. Dużo, proszę Panów, jest w Polsce swawoli, którą należałoby okiełznać, ale dziwna rzecz, walki przeciwko tym faktycznym objawom swawoli Panowie nie podejmujecie, ani Rząd jej nie podejmuje, chociaż tak bardzo swą siłę reklamuje. To dowodzi jasno i niezbicie, że nie o faktyczną naprawę Rzeczypospolitej Panom chodzi, że walka z tą urojoną swawolą służy Wam jako pretekst do tego, aby ludowi w Polsce odebrać prawa, aby swoją władzę utrwalić. To też dążeniom tego rodzaju przeciwstawić możemy tylko walkę, walkę przeciw rządom dyktatury, walkę o władzę dla ludu.</u>
</div>
<div xml:id="div-107">
<u xml:id="u-107.0" who="#Marszałek">Przerywam dyskusję.</u>
<u xml:id="u-107.1" who="#Marszałek">Wysoka Izbo! Pan prezes Komisji Budżetowej, która w swym składzie osobowym w dniu przedwczorajszym została wybrana jako komisja śledcza i została określona w Wysokiej Izbie zupełnie dokładnie i ściśle, miał zamiar zwołać tę komisję na poniedziałek, jednakże uprosiłem go, aby zwołał ją na jutro godz. 11, ponieważ nie uchodzi mojem zdaniem przedłużać z jakichkolwiek powodów, które można pominąć, stanu oskarżenia ministra. Zdaje się, że jest w interesie nie tylko Sejmu, lecz oskarżonego ministra, aby jak najwcześniej okazała się jego niewinność ewentualnie wszczęto proces, ma on do tego prawo. Dlatego poprosiłem p. prezesa Byrkę, aby zwołał komisję na jutro godz. 11. A zatem przypominam to Wysokiej Izbie, ponieważ ta komisja powinna się jutro zebrać, ukonstytuować i rozpocząć swą pracę.</u>
<u xml:id="u-107.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do zakończenia posiedzenia. Proszę o odczytanie interpelacyj.</u>
</div>
<div xml:id="div-108">
<u xml:id="u-108.0" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja p. Brodackiego i kol. z klubu P. S. L. „Piast”, do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie bezprawnych nakazów płatniczych, wydanych przez magistrat m. Ostrowa Siedleckiego — celem ściągnięcia podatków na budowę szkoły.</u>
<u xml:id="u-108.1" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posłów z klubu Chrześcijańskiej Demokracji i N. P. R. do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej w sprawie zatwierdzenia orzeczenia Wydziału Rozjemczego w Bydgoszczy, dotyczącego podwyżki płac robotników stolarskich.</u>
<u xml:id="u-108.2" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie nieprawnego cofnięcia koncesji na sklep tytoniowy spółdzielni „Zgoda” w Makowisku, pow. Jarosław przez urząd skarbowy w Jarosławiu.</u>
<u xml:id="u-108.3" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posłów Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie zbyt powolnego załatwiania przez izbę skarbową w Krakowie podań o zasiłki dla rodzin żołnierzy poległych na wojnie.</u>
<u xml:id="u-108.4" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posła Roji i tow. z klubu Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie obsadzenia wolnego składu soli we Lwowie.</u>
<u xml:id="u-108.5" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posła Roji i tow. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego do p. Ministra Skarbu w sprawie przetrzymywania deklaracyj inwalidzkich i wdowich przez urzędy podatkowe.</u>
<u xml:id="u-108.6" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posła Roji i kol. z klubu parlamentarnego Stronnictwa Chłopskiego w sprawie przywrócenia inwalidom skrzynkarzom 10% prowizji od sprzedaży wyrobów tytoniowych.</u>
<u xml:id="u-108.7" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posłów Niemieckiego Klubu Parlamentarnego i in. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie nieuzasadnionego wypisania dzieci niemieckich w Tczewie ze szkoły niemieckiej i przydzielenia ich do szkoły polskiej.</u>
<u xml:id="u-108.8" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posłów Niemieckiego Klubu Parlamentarnego i in. do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie niezałożenia szkoły niemieckiej dla 60 dzieci niemieckich w powiecie Międzychód.</u>
<u xml:id="u-108.9" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posła Pawła Wasyńczuka (Selańskyj Sojuz) do p. Ministra Skarbu w sprawie spowodowania wypłaty zaległej emerytury Oleszczukowi Leonowi, byłemu emerycie rosyjskiemu.</u>
<u xml:id="u-108.10" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posła Pawła Wasyńczuka (Selańskyj Sojuz) do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie stwierdzenia obywatelstwa polskiego stałej mieszkanki miasta Chełma, Katarzyny z Jenczmienczuków Wer nich.</u>
<u xml:id="u-108.11" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego, do p. Ministra Skarbu w sprawie odmawiania koncesji na drobną sprzedaż tytoniu spółdzielni „Jednist” w Dubnie, pow. Dolina, woj. stanisławowskie.</u>
<u xml:id="u-108.12" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie sprzecznego z ustawami okólnika starostwa w Borszczowie z dnia 3 lipca 1928 roku i postępowania starostwa w myśl tego okólnika.</u>
<u xml:id="u-108.13" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego, do p. Ministra Skarbu w sprawie niesprawiedliwego wymiaru podatku majątkowego Piotrowi Hanyszowi i Wasylowi Monasterskiemu, mieszkańcom gminy Kijdanów, pow. buczackiego.</u>
<u xml:id="u-108.14" who="#SekretarzpRosmarin">Interpelacja posłów z Klubu Ukraińskiego, do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie odmawiania przez starostwo w Brodach, woj. tarnopolskie, pociągnięcia do odpowiedzialności za nadużycia wójta gminy Rażniów.</u>
<u xml:id="u-108.15" who="#SekretarzpRosmarin">Jest jeszcze ostatnia interpelacja klubów Stronnictwa Chłopskiego, P. S. L. Wyzwolenia i Z. P. P. S. do pp. Prezesa Rady Ministrów oraz Ministra Sprawiedliwości w sprawie podania do wiadomości Sejmu i ukarania tych ministrów i posłów, którzy według rewelacji p. Ministra Spraw Wojskowych, Marszałka Piłsudskiego, kradli i defraudowali pieniądze z Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-108.16" who="#komentarz">(P. Dobroch: Proszę o głos.)</u>
</div>
<div xml:id="div-109">
<u xml:id="u-109.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Dobroch.</u>
</div>
<div xml:id="div-110">
<u xml:id="u-110.0" who="#PDobroch">Panie Marszałku, prosimy o odczytanie tej interpelacji w całej rozciągłości.</u>
</div>
<div xml:id="div-111">
<u xml:id="u-111.0" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie tej interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-112">
<u xml:id="u-112.0" who="#SekretarzpRosmarin">Minister Spraw Wojskowych, p. Marszałek Piłsudski, omawiając budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych w Komisji Budżetowej Senatu dnia 28 lutego 1929 roku, podał do wiadomości publicznej między innymi co następuje: (cytat dosłowny z „Głosu Prawdy” nr 59 z dnia 1 marca b. r.):</u>
<u xml:id="u-112.1" who="#SekretarzpRosmarin">„Budżety dawniejsze przy ich rozpatrzeniu i przy ich stwierdzaniu istotnej wartości noszą u mnie zawsze miano „wesołych budżetów”, albowiem smutna historia naszych budżetów wojskowych polega nie na czem innem, jak na kradzieży wyraźnej budżetów wojskowych i na defraudacji możliwie daleko posuniętej. Są to „wesołe budżety”, gdyż znam wypadki wydawania z budżetów na sute libacje z dziewczynami z publicznych domów, robione dla pp. Posłów przez pp. Ministrów. „Wesołe budżety” były zło temi czasami dla pp. Posłów Sejmu. Z budżetu utrzymywano nie tylko ich kochanki, ale i utrzymywano również i partie, Z budżetu kradziono najbezczelniej w świecie. I dlatego ja zawsze nazywam te budżety „wesołemi budżetami”.</u>
<u xml:id="u-112.2" who="#SekretarzpRosmarin">Ponieważ w tym ustępie, dosłownie według diariusza senackiego przytoczonym, mieści się ciężki zarzut obecnego Ministra Spraw Wojskowych, że dawniej ministrowie kradli i defraudowali pieniądze państwowe dla pozyskania posłów i utrzymywania partyj politycznych, ponieważ obecny p. Minister Spraw Wojskowych wyraźnie stwierdza, że zna takie wypadki, ponieważ lista wszystkich dotychczasowych ministrów i posłów jest znana, ponieważ niezwłoczne zdemaskowanie złodziej grosza publicznego tak z grona ministrów, jako też z grona posłów, jest obowiązkiem każdego obywatela, nie mówiąc już o obowiązku członka Rządu, ponieważ nieukaranie ewentualnych złodziej z grona ministrów i posłów urągałoby wszelkiej sprawiedliwości i prawu, ponieważ zatajenie dalsze nazwisk złodziej z grona ministrów i posłów krzywdzi wszystkich dotychczasowych ministrów, a zwłaszcza Ministrów Spraw Wojskowych oraz posłów, ponieważ Sejm rozporządza środkami pociągnięcia do odpowiedzialności zarówno ministrów i posłów, o ile okażą się złodziejami, podpisani zapytują p. Prezesa Rady Ministrów, oraz p. Ministra Sprawiedliwości, czy:</u>
<u xml:id="u-112.3" who="#SekretarzpRosmarin">1) fakty okradania i defraudowania pieniędzy z budżetu Ministerstwa Spraw Wojskowych zostały im przez obecnego p. Ministra Spraw Wojskowych podane do wiadomości i kiedy to się stało?</u>
<u xml:id="u-112.4" who="#SekretarzpRosmarin">2) czy winni kradzieży zostali pociągnięci do odpowiedzialności sądowej i dyscyplinarnej?</u>
<u xml:id="u-112.5" who="#SekretarzpRosmarin">3) czy zakomunikowano im nazwiska tych ministrów i posłów, którzy okradali i defraudowali budżet wojskowy?</u>
<u xml:id="u-112.6" who="#SekretarzpRosmarin">4) czy p. Prezes Rady Ministrów, oraz p. Minister Sprawiedliwości gotów jest podać nazwiska tych ministrów i posłów natychmiast do wiadomości Sejmu, ażeby Sejm postąpił z nimi na mocy przepisów prawa i regulaminu tak, jak się postępuje ze złodziejami pieniędzy publicznych.</u>
<u xml:id="u-112.7" who="#SekretarzpRosmarin">Podpisani proszą o jak najszybszą odpowiedź na niniejszą interpelację.</u>
<u xml:id="u-112.8" who="#SekretarzpRosmarin">Warszawa, dnia 1 marca 1929, Następują podpisy.</u>
</div>
<div xml:id="div-113">
<u xml:id="u-113.0" who="#Marszałek">Interpelacje prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów. Proszę o odczytanie wniosków z mojemi adnotacjami.</u>
</div>
<div xml:id="div-114">
<u xml:id="u-114.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-114.1" who="#SekretarzpRosmarin">Wniosek p. Potworowskiego i kol. z klubu parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem o zmianach rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 26 marca 1927 roku o monopolu spirytusowym (Dz. U. R. P. nr 32) — do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-114.2" who="#SekretarzpRosmarin">Wniosek p. Kiernika i kol. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie zastosowania ulg podatku obrotowego z art. 7 ust. b) ustawy z 15/V11.1925. (Dz. U. R. P. nr 79, poz., 550) do nawozów sztucznych — do Komisji Skarbowej.</u>
<u xml:id="u-114.3" who="#SekretarzpRosmarin">Wniosek posłów Pużaka i tow. ze Z. P. P. S. w sprawie budowy wiaduktów na linii kolejowej Dyrekcji Warszawskiej w Częstochowie — do Komisji Komunikacyjnej.</u>
<u xml:id="u-114.4" who="#SekretarzpRosmarin">Wniosek p. Łosia i kol. z klubu P. S. L. „Piast” w sprawie przyjścia z pomocą natychmiastową ludności wiejskiej i małomiasteczkowej, dotkniętej wskutek mrozów i śnieżyc — do Komisji Budżetowej.</u>
<u xml:id="u-114.5" who="#SekretarzpRosmarin">Wniosek Niemieckiego Klubu Parlamentarnego o szkolnictwie dla mniejszości niemieckiej w Polsce — do Komisji Oświatowej.</u>
<u xml:id="u-114.6" who="#SekretarzpRosmarin">Wniosek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów z projektem ustawy o szkolnictwie dla mniejszości narodowych — do Komisji Oświatowej.</u>
<u xml:id="u-114.7" who="#SekretarzpRosmarin">Wniosek Klubu Narodowego w sprawie wytoczonych przez Ministra Spraw Wojskowych oskarżeń, dotyczących rzekomych kradzieży i defraudacji sum budżetowych Ministerstwa Spraw Wojskowych.</u>
<u xml:id="u-114.8" who="#komentarz">(P. Kornecki: Prosimy o odczytanie w całości.)</u>
</div>
<div xml:id="div-115">
<u xml:id="u-115.0" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-116">
<u xml:id="u-116.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-116.1" who="#SekretarzpRosmarin">Wysoki Sejm uchwalić raczy:</u>
<u xml:id="u-116.2" who="#SekretarzpRosmarin">Sejm wzywa Rząd, aby niezwłocznie udzielił szczegółowych i całkowitych wyjaśnień w sprawie zarzutów kradzieży i defraudacji, postawionych przez p. Ministra Spraw Wojskowych na posiedzeniu Komisji Budżetowej Senatu w dniu 28 lutego b. r., a skierowanych przeciw niewymienionym z nazwiska byłym Ministrom Spraw Wojskowych i posłom — celem pociągnięcia winnych do konstytucyjnej i sądowej odpowiedzialności.</u>
<u xml:id="u-116.3" who="#SekretarzpRosmarin">Warszawa dnia 1 marca 1929 roku. Następują podpisy. — Wniosek ten zostaje odesłany do Komisji Budżetowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-117">
<u xml:id="u-117.0" who="#Marszałek">Wpłynęły następujące wnioski nagłe:</u>
<u xml:id="u-117.1" who="#Marszałek">Wniosek Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów w sprawie zwołania Sejmu Śląskiego i zmiany ordynacji wyborczej Sejmu Śląskiego.</u>
<u xml:id="u-117.2" who="#Marszałek">Wniosek nagły posłów klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie natychmiastowego przyjścia z pomocą ludności w północnych powiatach województwa wileńskiego, dotkniętych klęską głodową. Nagłość tych wniosków będzie motywowana na najbliższem posiedzeniu.</u>
<u xml:id="u-117.3" who="#Marszałek">Proponuję następne posiedzenie odbyć w poniedziałek dnia 4 marca o godz. 4 pp. z następującym porządkiem dziennym:</u>
<u xml:id="u-117.4" who="#Marszałek">1) Trzecie czytanie projektu ustawy w sprawie zmiany niektórych postanowień Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 6 lutego 1928 r., zawierającego „Prawo o ustroju sądów powszechnych” (Dz. U. R. P. z r. 1923 nr 12, poz. 93) (druki nr 42, 250, 340, 367, 403 i odbitki nr 68 i 59).</u>
<u xml:id="u-117.5" who="#Marszałek">2) Dalszy ciąg dyskusji nad wnioskiem posła Walerego Sławka i kol. z Klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy konstytucyjnej w trybie, przewidzianym dla jej rewizji (druk nr 444).</u>
<u xml:id="u-117.6" who="#Marszałek">3) Sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy w sprawie sprzedaży nieruchomości państwowej w Wisło ujściu na obszarze W. M, Gdańska (druk nr 229 i odbitka nr 66). Referent pos. Łakota.</u>
<u xml:id="u-117.7" who="#Marszałek">4) Sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy w sprawie przedłużenia terminu do składania zgłoszeń o przerachowanie wkładek oszczędnościowych, złożonych w walutach pełnowartościowych w Pocztowej Kasie Oszczędności za pośrednictwem instytucyj państwowych polskich (druki nr 473 i 387). Referent pos. Langer.</u>
<u xml:id="u-117.8" who="#Marszałek">5) Sprawozdanie Komisji Skarbowej o projekcie ustawy w sprawie przekazywania na własność Funduszowi Kwaterunku Wojskowego nieruchomości państwowych (druk nr 391 i odbitka nr 67). Referent pos. Langer.</u>
<u xml:id="u-117.9" who="#Marszałek">6) Sprawozdanie Komisji Prawniczej o zmianach, zaproponowanych przez Senat do przyjętego przez Sejm w dniu 18 grudnia 1928 roku projektu ustawy o umowach sprzedaży lub przyrzeczenia sprzedaży nieruchomości ziemskich na obszarze sądów apelacyjnych w Warszawie, Lublinie i Wilnie (druk nr 136 i odbitka nr 67). Referent pos. Podoski.</u>
<u xml:id="u-117.10" who="#Marszałek">7) Nagłość wniosków:</u>
<u xml:id="u-117.11" who="#Marszałek">a) posłów Klubu P. P, S. w sprawie zwołania Sejmu Śląskiego i zmiany ordynacji wyborczej Sejmu Śląskiego (druk nr 505);</u>
<u xml:id="u-117.12" who="#Marszałek">b) posłów Klubu Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie natychmiastowego przyjścia z pomocą ludności w północnych powiatach województwa wileńskiego, dotkniętych klęską głodową (druk nr 507).</u>
<u xml:id="u-117.13" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu. Uważam porządek dzienny za przyjęty. Zamykam posiedzenie.</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>