text_structure.xml
82.8 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 4 min. 15 po poł).</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Przedstawiciele Rządu Kierownik Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — Zawidzki, Wiceminister Spraw Wewnętrznych — Smólski, Wiceminister Sprawiedliwości — Siennicki.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 82 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 83 posiedzenia leży w Biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Banaszak i Kaniowski. Listę mówców prowadzi s. Banaszak.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Porządek dzienny Panowie otrzymaliście. Muszę zwrócić uwagę na to, że z porządku dziennego spada punkt 7: Sprawozdanie Komisji Skarbowo Budżetowej o wniosku s. Bodeka, Nowickiego i tow. w sprawie odebrania emerytowanym funkcjonariuszom b. państw zaborczych ulgowych legitymacji kolejowych.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">P. Minister Oświaty prosi, ażeby wniosek s. Godlewskiego był wzięty jako punkt 1, dlatego, że o godzinie 5 jest posiedzenie Rady Ministrów. Myślę, że przeciw temu nikt me protestuje. Zatem rozpoczynamy od numeru 9: Sprawozdanie Komisji Oświaty i Kultury o wniosku senatorów Godlewskiego, Kalinowskiego i tow. w sprawie zagrożonej autonomii wyższych uczelni. (Odbitka nr. 257). Głos ma s. Godlewski.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SGodlewski">Wysoka Izbo! Do wiadomości Komisji Oświatowej Senatu doszły wieści, że stosunki, które zapanowały w uniwersytetach i wyższych uczelniach wogóle, a w szczególności stosunki, jakie się wytworzyły między temi najwyższemi instytucjami naukowemi, a więc uniwersytetami, politechnikami i akademiami a departamentem IV względnie Ministerstwem Oświaty z drugiej strony, są zupełnie nieprawidłowe Do Senatu wpłynęły memoriały od uniwersytetu warszawskiego i uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, a rozpatrzenie tych memoriałów doprowadziło do wniosku, że sprawa wymaga sanacji, że jest konieczne, ażeby te stosunki uległy naprawie, ażeby zapanowały prawidłowe stosunki między Ministerstwem, które ma rządzić i opiekować się uniwersytetami, a właśnie temi wyższemi uczelniami:</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#SGodlewski">Proszę Panów! Wyrazem rozgoryczenia, które od dłuższego czasu panuje wśród wyższych uczelni, które czują się w prawach swoich do pewnego stopnia upośledzone, była konferencja 10 rektorów uniwersytetów i wyższych uczelni, podczas których wyrażono żale, żale bardzo gorzkie, zarzuty bardzo poważne, co do całej akcji i pracy Ministerstwa Oświaty w stosunku do wyższych uczelni. Widać z tego było, że panuje pewna nieufność pomiędzy temi instytucjami, które mają wychowywać naszą młodzież i przyszłą najwyższą inteligencję kraju a tem Ministerstwem W. R. i O. P.</u>
<u xml:id="u-3.2" who="#SGodlewski">Komisja doszła więc do przekonania, że należy zwrócić się do Wysokiej Izby z prośbą o uchwalenie rezolucji następującej:</u>
<u xml:id="u-3.3" who="#SGodlewski">„Zważywszy, że zarządzenia Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego godzą niejednokrotnie w autonomię szkół akademickich, a zarządzenia o asystentach wyprowadzają zamieszanie w pracy akademickiej i dyskredytują zobowiązania, wzięte na siebie przez senaty akademickie — podpisani proponują Wysokiemu Senatowi przyjęcie następujących uchwał:</u>
<u xml:id="u-3.4" who="#SGodlewski">Wzywa się Rząd do gruntownej zmiany kierunku postępowania IV departamentu w stosunku do uniwersytetów, gwarantując im dochowanie autonomii, należnej wyższym uczelniom, a niezbędnej do prawidłowej funkcji.</u>
<u xml:id="u-3.5" who="#SGodlewski">Wzywa się Rząd do poddania rewizji i przeredagowanie ustawy o szkołach akademickich”. Abyśmy całą tę sprawę zrozumieli i wyczuli atmosferę, wśród której uniwersytety pracują, muszę parę słów powiedzieć o zasadzie ogólnej t. zw. autonomii wyższych uczelni.</u>
<u xml:id="u-3.6" who="#SGodlewski">Gwarantować można uniwersytetom pewną niezależność w tych sprawach przedewszystkiem, które mają ściśle charakter kierowania nauką, a więc organizowania pewnych planów, planu nauczania, planu egzaminowania, doktoratów i t. d.</u>
<u xml:id="u-3.7" who="#SGodlewski">Chodzi tu dalej o to, żeby nominacje w uniwersytetach tych ludzi, którzy mają potem kierować nauczaniem, pozostawały w kompetentnych rękach, ażeby wnioski, co do nominacji, wychodziły od uniwersytetu, o ile się to nie sprzeciwia zasadom państwowości i nie godzi w jakiekolwiek bądź prawa, które sobie Państwo rezerwuje, były istotnie przez Ministerstwa W. R. i O. P. realizowane.</u>
<u xml:id="u-3.8" who="#SGodlewski">Pod względem administracyjnym we wszystkich uniwersytetach istnieje samorząd, wybieralność tych, którzy rządzą uniwersytetem, zagwarantowane jest prawo nominacji urzędników aż do VIII kategorii tak, że nominacja przeprowadzana jest przez senat akademicki i tylko później zatwierdzana przez ministerstwo.</u>
<u xml:id="u-3.9" who="#SGodlewski">W zachowaniu się departamentu IV od dłuższego czasu natrafiają uniwersytety na bardzo znaczne trudności, na pewnego rodzaju hamowanie należytego biegu prac, które są zadaniem uniwersytetów. Sprawa utrudniania nominacji zwłaszcza jest jedną z najboleśniejszych, jaką w ostatnich czasach musiały uniwersytety przeżywać. Nie mogę tej rzeczy ilustrować tu licznemi przykładami, ale chciałbym choć jakikolwiek przykład jaskrawszy zacytować z któregoby Państwo zrozumieli, w jak ciężkich warunkach odbywa się to tworzenie katedr.</u>
<u xml:id="u-3.10" who="#SGodlewski">W uniwersytecie krakowskim np. toczy się sprawa obsadzenia na wydziale prawniczym katedry prawa skarbowego 12 stycznia 1924 r. przedstawiony został docent Lulek na nadzwyczajne katedrę prawa skarbowego. 25 czerwca 1924 r., to zn. w pól roku po wysłaniu wniosku o nominację Uniwersytet Jagielloński przysłał przypomnienie z prośbą, żeby ten wniosek został załatwiony. Wtedy Min. W. R. i O. P. zażądało przedłożenia dodatkowego drukowanej pracy p. Lulka, wydanej już po jego habilitacji. Zwracam uwagę Panów, że ani w art. 42 ustawy zasadniczej o uniwersytetach, ani w art. 44, gdzie są omawiane wymagania dla spraw nominacyjnych, nie jest powiedziane, żeby po habilitacji wymagano przedstawienia nowej pracy. Przeciwnie, uważa się i cała tradycja uniwersytetów za tem przemawia, że każdy kto jest docentem, w zasadzie ma już akademickie kwalifikacje do tego, żeby mógł zostać nadzwyczajnym profesorem. Dopiero wtenczas, jeśli raz został profesorem nadzwyczajnym, to awans na zwyczajnego profesora wymaga przedłożenia nowej pracy. Tymczasem z niewiadomych nam powodów Ministerstwo zażądało przy przedstawieniu na prof. nadzwyczajnego przedłożenia pracy drukowanej. Wprawdzie Lulek taką pracę miał, tylko ona była w druku i trzeba było pewnego czasu, aby móc ją przedłożyć. Tymczasem praca ta została wydrukowana i dnia 16 października wysłana do Ministerstwa. Później, mimo to jednak mimo wysłania pracy, informowano Uniwersytet Jagielloński w departamencie IV, że pracy tej niema i że wobec tego nominacja nie może nastąpić i istotnie dotąd prawo skarbowe jest nieobsadzone. Stwierdzam, że od 16 października ta praca znajduje się w Ministerstwie Oświaty, pomimo że żaden przepis ustawowy tego nie wymagał. Takie opóźnienie nominacji profesorów stosunkowo bardzo ważnych przedmiotów powoduje zamieszanie w całym planie studiów.</u>
<u xml:id="u-3.11" who="#SGodlewski">Proszę Panów! Uniwersytet Poznański do dostarcza rozmaitych przykładów, że wspomnę tylko o sprawie p. Paczowskiego, dalej p. Wojciechowskiego z najnowszych czasów, które wskazują, że, istnieje niejednokrotnie nieusprawiedliwiony opór Min. W. R. i O. P. w nominacjach profesorów. Co do wyboru kandydatów na profesorów, jest cenzus w polskich uniwersytetach ustanowiony, stosunkowo bardzo twardy, to znaczy wymaga się najpierw, aby takiego kandydata wybrał dany fakultet, następnie wszyscy specjaliści z danego przedmiotu ze wszystkich wyższych uczelni mają się oświadczyć za tem, czy tego kandydata uważają za odpowiedniego i pomimo takiej kwalifikacji, występują ciągłe trudności ze strony Min. W. R. i O. P. które muszą wywołać znaczne rozgoryczenie. Na posiedzeniu Komisji Oświatowej p. kierownik Ministerstwa oświadczył, że prawdopodobnie będzie utworzony jeszcze rodzaj Rady ponad Radami Wydziałów, która będzie wentylować wszystkie te sprawy. Jestem przekonany, że do tej Rady nie dojdzie, bo kandydatów na takich nadradców z pewnością niewielu się w Polsce znajdzie, którzyby chcieli objąć krytykę uniwersytetów.</u>
<u xml:id="u-3.12" who="#SGodlewski">Dalej, proszę Panów, uniwersytety występują z żalem o to, że bez porozumienia się z wyższemi uczelniami skreśla się katedry uniwersyteckie z powodu redukcji. Jabym pragnął, żeby Szanowni Panowie zechcieli zrozumieć zasadę, o którą uniwersytetom chodzi. Uniwersytety nie chcą uchylać się od udziału w dolegliwościach, wypływających z trudności skarbowych. Uniwersytety rozumieją, że redukcje muszą być przeprowadzone, ale jeżeli się takie redukcje przeprowadza, to uniwersytety powinny być o tych faktach zawiadamiane. Tymczasem dzieje się tak, że np. Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskie go przysłano dn. 4 grudnia 1923 r. zawiadomienie o skreśleniu szeregu katedr. Pomiędzy temi katedrami nie była wymieniona katedra chemii organicznej. Wobec tego, dana szkoła jest uprawniona do obsady tej katedry. Rozpoczynają się więc pertraktacje, wybiera się kandydata, ze wszystkiemi wyższemi uczelniami porozumiewa się co do tego, wreszcie kandydata znaleziono, wezwano do Warszawy, aby się bliżej porozumieć i wtedy szkoła dowiaduje się, że katedra jest skreślona. Szkoła Główna nie została powiadomiona o tem, że katedrę taką skreślono i przeprowadziła bezcelowe pertraktacje, przez co powaga uczelni zostaje ogromnie obniżona.</u>
<u xml:id="u-3.13" who="#SGodlewski">To samo odnosi się do Warszawskiego Uniwersytetu, gdzie trzecia katedra filozofii została skreślona. Pomimo, że o skreśleniu 9 katedr był Uniwersytet Warszawski powiadomiony, to o skreśleniu tej katedry nic nie wiedział. Przeprowadzono wszelkie pertraktacje, przesłano wnioski nominacyjne i wtenczas dopiero 20 kwietnia 1924 r. zawiadomiono wszechnicę, że ta katedra jest także skreślona. Przecież uniwersytety o tego rodzaju aktach powinny być powiadomione. Jeszcze raz akcentuję, że uniwersytetom nie chodzi o to, aby katedr nie skreślać, lecz aby były powiadomione o dokonanem skreślaniu oraz żeby przy realizowaniu nowych wniosków pamiętano, że one stawiane były z założeniem, że utrzymany zostanie dotychczasowy stan posiadania. Nie mogą być tworzone nowe katedry przy równoczesnem kreśleniu najważniejszych katedr bez porozumienia z Uniw. i uzgodnienia z jego porozumienia z jego projektami. Podobnie ma się rzecz ze sprawą asystentów. Asystenci są narybkiem na uczonych, to są kandydaci na przyszłych profesorów. Przez to, że ich się wprowadza w bezpośrednie zetknięcie z Uniwersytetem, z pracowniami, z materiałem naukowym, ci ludzie wdrażają się w pracę naukową. Jest niesłychanie ważnem, ażeby ci, którzy mają być przyszłymi lekarzami, którzy mają w klinikach potem pracować, mieli kontakt bezpośredni z materiałem naukowym. Dlatego do tych pozycji musimy przywiązać niesłychanie wielką wagę. Tak samo ze względu na przyszłych gimnazjalnych profesorów to stanowisku jest niezmiernie ważne. W sprawie urządzenia, organizacji tego stanowiska ustawicznie dokonywają się zmiany. W ciągu dwóch lat dokonano już kilkunastu prób takiego przeorganizowania. Według przepisów ministerialnych senat akademicki jest uprawiony do mianowania asystentów stale w ten sposób, że z końcem roku” szkolnego kończy się okres nominacyjny. Tymczasem zdarza się, że przychodzi rozporządzenie w środku roku, np. w tym roku 2 grudnia, przyszło do Krakowa rozporządzenie, ażeby od 1 stycznia uwolnić 15 asystentów. Proszę sobie wyobrazić, rozgoryczenie tych ludzi którzy przecież mieli nominację prawną, przez senat akademicki wystawioną, do 1 października roku następnego. I pomimo, że oni mają takie dekrety wystawione prawomocnie, zostają usunięci w biegu roku szkolnego. Równocześnie tworzy się inne asystentury, a skreśla się takie, które istniały od długiego szeregu lat. Zostawia się np. w Krakowie instytut chemii fizjologicznej bez asystenta, tak samo w instytucie anatomicznym skreśla się wszystkich asystentów. Przeprowadzanie tych rzeczy w ten sposób jest niemożliwe. Tu powinno być bezwarunkowo jakieś porozumienie, by dyrekcje instytutów w początku roku wiedziały jakim pomocniczym personelem mogą przez cały rok szkolny dysponować. Znowu akcentuję to, że nie chcemy się uchylać od tego, ażeby nas dotykała redukcja, tylko chcemy, żeby ta rzecz w ten sposób była przeprowadzona, aby nie wywołała destrukcji, zamieszania w obrębie uniwersytetu i tego, zdaje mi się, ciała ustawodawcze mogą wymagać.</u>
<u xml:id="u-3.14" who="#SGodlewski">Co do sprawy ściśle naukowych, to uniwersytety uważają, że powinny mieć głos w regulowaniu wszystkich tych spraw. Zwracam uwagę szanownych Panów na rozporządzenie ministerialne odnoszące się do doktorów. O tem, jak mają być doktoraty urządzone Ministerstwo nie porozumiało się zupełnie z uniwersytetami i w rezultacie elaborat, wypracowany w urzędzie Ministerstwa Oświaty wygląda niesłychanie dziwnie. Zrównano niemal kwalifikacje, których się dotychczas żądało od docentów z temi, których ma się wymagać od doktorów. Dalej wprowadza się to, że istnieje odległość dwuletnia między uzyskaniem stopnia lekarza a uzyskaniem stopnia doktora. To co już przechodzi wogóle możliwość wprowadzenia w życie art. 9, który orzeka, że klasyfikacja odbywa się przez wydział, podczas gdy egzamin odbywa się przed komisją. Proszę sobie teraz przedstawić sytuację tych profesorów, którzy mają decydować, jaki stopień ma otrzymać kandydat tych profesorów, którzy nie byli wcale na egzaminie i z tym fachem nie mają nic wspólnego? Np. ktoś doktoryzuje się w archeologii. Profesorowie archeologii go pytają, ale potem, dajmy na to w 2 tygodnie później, odbywa się klasyfikacja tego człowieka na podstawie głosów które oddają: profesor zoologii, profesor matematyki i t. d., którzy wcale przy egzaminie nie byli. Uważam, że taka organizacja, ażeby głosowali tacy ludzie, którzy wcale nie byli na egzaminie na podstawie chociażby pisemnej opinii Komisji to jest rzecz, która już wprost porusza sumienie tego który ma głosować. Takie rozporządzenie z pewnością nie byłoby wyszło jeżeliby to było zrobione na podstawie porozumienia z uniwersytetami.</u>
<u xml:id="u-3.15" who="#SGodlewski">Uniwersytety żalą się dalej, że Ministerstwo Oświaty nie bierze ich w obronę, w takich wypadkach, gdzie one mają do zwalczania trudności bardzo poważne, pochodzące z innych resortów. Przytoczę przykład następujący. 10 września 1924 r. wpłynęło pismo od prof. Malinowskiego o tem, że w skierniewickiej stacji tutejszej szkoły gospodarstwa, strażnicy skarbowi razem z policją weszli do ogrodu kultury roślin i oświadczyli, że tam się znajduje 15 roślin tytoniowych, i że tytoniu, ze względu na to, że jest monopol, nie wolno hodować. Wobec tego 19 września rektor szkoły głównej odniósł się do Ministerstwa Oświaty z prośbą o interwencję. Ministerstwo Oświaty zwróciło się do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, prawdopodobnie dlatego, że przy tem ingerował policjant, i otrzymało od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zawiadomienie z 18 października, że policjant był zupełnie w prawie i powinien był tak postąpić, bo ma polecenie asystowania urzędnikom skarbowym, przy tego rodzaju akcji Ministerstwo Oświaty zadowoliło się tem i posłało do wiadomości rektora szkoły głównej to orzeczenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Widać więc, że uniwersytety jednak mają rację, jeżeli się żalą na brak opieki.</u>
<u xml:id="u-3.16" who="#SGodlewski">Dalej co do nominacji urzędniczych, to jest zastrzeżone w ustawie, że do pewnej kategorii senaty uniwersyteckie mogą mianować urzędników. Szkoła główna gospodarstwa mianowała rachmistrzem urzędnika w IX grupie lecz posławszy zawiadomienie o tem do ministerstwa otrzymała odpowiedź, że nominacja jest niedostatecznie uzasadniona w tej kategorii, dlatego, że należało podać jego wyjątkowe zasługi, oraz jego stosunki rodzinne i majątkowe. Te rzeczy przecież przy nominacji nie wchodzą w rachubę, a pomijam już to, że uniwersytet, względnie szkoła główna do tej nominacji była uprawniona.</u>
<u xml:id="u-3.17" who="#SGodlewski">Takie drobiazgowe traktowanie rzeczy jest i gdzieindziej. Np. politechnika warszawska stawia wniosek o danie remuneracji jakimś urzędniczkom, które pracują tam przy manipulacyjnych sprawach, na to przychodzi odpowiedź, że Ministerstwo godzi się, ażeby im dać remuneracje, ale dwóm na końcu wymienionym należy trochę zmniejszyć, a pozostałym trochę zwiększyć.</u>
<u xml:id="u-3.18" who="#SGodlewski">Więc w rezultacie rektor daje zamiast wszystkim po 70 zł, jednym 75 zł, a innym 65 zł. To są drobiazgi, które jednak czynią życie ogromnie trudnem i przykrem.</u>
<u xml:id="u-3.19" who="#SGodlewski">Dalej obietnice dawane studentom szkół wyższych bez porozumienia się bliżej z uniwersytetami, muszą być ciągle źródłem niesnasek po między studentami i ciałem profesorskiem. Studenci, jeżeli są z czegoś niezadowoleni, odnoszą się do ministerstwa, które zamiast tę rzecz przeprowadzić za pośrednictwem uniwersytetu, daje im bezpośrednio pewne obietnice. W uniwersytecie krakowskim na wydziale lekarskim, kiedy została wprowadzona nowa organizacja studiów, to przez dłuższy czas studenci nie chcieli się na tę organizację zgodzić; urządzano nawet strajk przeciw egzaminom i t. d. I wtedy zamiast pertraktować przez pośrednictwo ciała nauczycielskiego, ministerstwo pertraktowało wprost z grupami medyków, były nawet dawane pewne przyrzeczenia, o których uniwersytety nie były powiadomione. Otóż to powoduje dalsze niesnaski.</u>
<u xml:id="u-3.20" who="#SGodlewski">Zupełnie to samo działo się ze sprawami takiemi, jak opłaty, które studenci mają składać i tu studentom — przynajmniej studenci tak komunikowali — ministerstwo dawało obietnice co do oddania na ich cele pewnej części funduszów z opłat, a zrobiono to bez porozumienia z Uniwersytetami.</u>
<u xml:id="u-3.21" who="#SGodlewski">Ale, proszę Panów, tak samo jest i co do poszczególnych słuchaczów. Dzieją się takie rzeczy, które powagę uniwersytetu bezwarunkowo obniżają. Tak n. p. jest w uniwersytecie warszawskim sprawa, która na wydziale prawnym wywołała bardzo poważne rozgoryczenie. Jest to sprawa słuchaczki J U., która zapisała się 20 listopada 1918 r. na wydział prawny, lecz na tym wydziale nie zaliczono jej żadnego półrocza, dlatego, że w 1918 r. uniwersytet wogóle nie funkcjonował. Przez następny rok słuchaczka przebywała na wydziale filozoficznym, potem znowu zapisała się na wydział prawny i padła na egzaminie. Przez trzy lata studiowała nie zdając żadnych egzaminów, a następnie na podstawie obowiązujących przepisów wykreślona została z albumu uniwersyteckiego. Wtedy wniosła podanie najpierw do Uniwersytetu a potem po odmowie rekursowała do ministerstwa, ażeby pozwoliło jej zdawać według dawnej ustawy. To było niedopuszczalne, bo to nie odpowiada przepisom, ministerstwo jednak na to zgodziło się i wydało polecenie, aby ją egzaminować. Wydział prawny odmówił tego egzaminowania i przedłożył racje, dla których ona egzaminowaną być nie może i wówczas 19 listopada 1924 r. zostało wysłane pismo, w którem Ministerstwo prosi o ponowne indywidualne i okolicznościowe rozpatrzenie jeszcze raz sprawy i ewentualne dopuszczenie słuchaczki do egzaminów. Najwyższa instancja oświatowa nie może wydawać reskryptów które powagę uniwersytetu ogromnie obniżają. To jest rzecz, która jakkolwiek przypuszczam, że się sporadycznie zdarzyła, ale zdarzyć się nie była powinna.</u>
<u xml:id="u-3.22" who="#SGodlewski">Otóż, proszę Panów, na podstawie tych faktów musimy stwierdzić, że w zasadach autonomii uniwersytetów', organizacji, studiów, nominacji, doktoratów, skreślania katedr bez wiedzy uniwersytetów, bez porozumienia z niemi uniwersytety mogą się uczuć pokrzywdzone i autonomia jest istotnie zagrożona Z tego powodu uważamy, że uchwalenie tej rezolucji w której się prosi o zreorganizowanie biegu całego postępowania, większe liczenie się z powagą uniwersytetów, jest na miejscu. Proszę zwrócić uwagę na to, że w Polsce mamy uniwersytety, które się chlubią tradycją szeregu wieków, że Uniwersytet Jagielloński posiada pięć wieków tradycji, że on wyrobił już sobie pewne agendy, które z pewnością nie są ze szkodą dla Państwa.</u>
<u xml:id="u-3.23" who="#SGodlewski">Tak samo uniwersytet Warszawski, Lwowski i te obydwa uniwersytety kresowe — Poznański i Wileński wymagają większej opieki i wszystkich środków do prawidłowego rozwoju. O wynik tego sporu bez względu na to nawet, jakby tu wypadło głosowanie, jestem zupełnie spokojny i jestem przekonany, że to tak głęboko tkwi w całej pozycji uniwersytetu, że to jest tak bezwzględnym warunkiem prawidłowego jego rozwoju, że ta autonomia prędzej czy później zostanie uniwersytetom przywrócona w tej pełni, jaka im się należy, aby mogły pracować z istotnym pożytkiem dla kraju, dla wychowania przyszłych pokoleń.</u>
<u xml:id="u-3.24" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Głos ma Kierownik Ministerstwa Oświaty p. Zawidzki.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Wysoka Izbo! P. referent s. Godlewski uzasadniał tutaj wniosek, dotyczący w zasadzie swojej ochrony autonomii szkól wyższych, motywując go tem, jakoby ta autonomia szkół wyższych była przez Ministerstwo Oświaty, w szczególności przez Departament IV, t. j. szkolnictwa wyższego, naruszana w całym szeregu wypadków. Sądzę, że tkwi tu pewnego rodzaju nieporozumienie, nieporozumienie w zakresie kompetencji, jakie uczelnie chciałyby Ministerstwu Oświaty przyznać, a jakie w myśl ustaw owemu Ministerstwu przysługują.</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Przypomnę zatem te rzeczy, które na Komisji Oświatowej zdaje się dzisiaj były odczytane. Odczytano odpowiedź moją na pismo rektorów, które było zakomunikowane i przedstawione Komisji Oświatowej. Z odpowiedzi tej przytoczę, że kwestia atrybucji Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w odniesieniu do szkół akademickich jest regulowana na następującemi przepisami. Przedewszystkiem obowiązuje jeszcze do dzisiejszego dnia art. 26 dekretu Rady Regencyjnej z 3 stycznia 1918 r. o tymczasowej organizacji władz naczelnych w Królestwie Polskiem, który to artykuł oddaje Ministrowi Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zarząd szkolnictwem wszelkich stopni i typów. Następnie z późniejszych ustaw — art. 1 ustawy z 4 czerwca 1921 r. o tymczasowym ustroju władz szkolnych, postanawia, że szkolnictwem wyższem Minister wyznań Religijnych i Oświecenia publicznego zarządza bezpośrednio, a wreszcie art. 1 ustawy o szkołach akademickich z 13 lipca 1920 r. stwierdza, że Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wykonywa zwierzchnią władzę rządową nad szkołami akademickiemu W zakresie tych trzech ustaw niema bynajmniej tego zacieśnienia kompetencji Ministerstwa Oświaty, jakie to zacieśnienie pragnęłyby widzieć szkoły akademickie, które uważają, że Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego posiada charakter władzy administracyjnej w stosunku do szkół wyższych, a zatem tego rodzaju władzy, jaka przysługuje Ministerstwu Spraw Wewnętrznych również w stosunku do szkól wyższych.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">W szczególności co się tyczy atrybucji Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, które wynikają bezpośrednio z ustawy o szkołach akademickich, to do tych atrybucji Ministerstwa należy wydawanie przepisów, odnoszących się do organizacji i reform studiów — art. 114 ustawy, jak niemniej również decydujący wpływ na dobór profesorów — art. 42, ustęp ostatni. Go do ostatniego ustępu art. 42, to tam jest powiedziane, że Minister z jakiegokolwiek bądź powodu może się zgodzić albo nie zgodzić na wniosek Rady Wydziałowej. Z tego wynika, że wolno mu mieć między innemi i odmienne zdanie co do kwalifikacji naukowych kandydata, aczkolwiek te kwalifikacje mogły już przejść przez odpowiednie sito. Że w tym kierunku Ministerstwo nie naruszyło bynajmniej autonomii szkół wyższych, to tego dowodem najlepszym dane statystyczne z ubiegłego okresu — za r. 1924 W ciągu r. 1924 zostało dokonanych 76 nominacji profesorów akademickich, z tego 5 profesorów honorowych, co odpada, zatem 71, z czego 30 profesorów zwyczajnych i 40 czy 41 profesorów nadzwyczajnych. Jak Panowie widzą, bynajmniej jakiekolwiek celowe zatrzymywanie albo utrudnianie tej kwestii nie nastąpiło, przeciętnie wypada na miesiąc 6 nominacji. Jednakże dyrektor departamentu musi się rozejrzeć nieraz w bardzo obszernych aktach, sprawozdaniach i referatach komisji, w opiniach nadsyłanych przez profesorów z innych uczelni, a następnie i w dorobku naukowym, który został przedstawiony. Więc te rzeczy nie mogą być robione w bardzo pośpiesznem tempie, a następnie jest jeszcze ta sprawa, że kwestia nominacji profesorów przechodzi przez Radę Ministrów i dopiero wówczas, gdy uzyska sankcję Rady Ministrów, jest ważna. Zdarza się jednak często, że Rada Ministrów nie zatwierdzi wskutek tych czy innych powodów, nieraz natury formalnej, o których często zapominają z jednej strony uczelnie, a z drugiej i same departamenty, albo też powoduje się jakimś innem stanowiskiem i wtedy wraca to z powrotem i na nowo trzeba to uzgodnić. Dopiero kiedy Rada Ministrów zatwierdzi, wniosek idzie do podpisu Prezydenta Rzeczypospolitej. Cały ten bieg postępowania, po załatwieniu sprawy wewnątrz Ministerstwa, trwa, zależnie od stosunków, kilka tygodni do kilku miesięcy.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Co się tyczy przykładu, który zilustrował tutaj p. s. Godlewski, dotyczącego docenta Lulka w Krakowie, to sprawa przedstawia się konkretnie w ten sposób, że przedstawione były tam prace tylko w rękopisie. Prace w rękopisie nie są właściwie dorobkiem naukowym i Ministerstwo nie może ich uznać za dorobek naukowy, gdyż są one własnością indywidualną tego pracownika, który dziś je posiada, a jutro je do pieca wrzuci i ich niema. Tylko ta praca, która jest wydrukowana i poddana krytyce całego ogółu ludzi nauki, którzy w tym kierunku pracują, tylko tego rodzaju praca może być uważana za dorobek naukowy. To jest przyjęte nie tylko w stosunku do doktora Lulka, ale i całego szeregu innych, że Ministerstwo przedkładanych prac w rękopisie nie uznaje. Powiedziałbym tutaj, że gdyby dzieło Kopernika „O obrocie ciał niebieskich” leżało w archiwum w rękopisie, to dzieło to wartości naukowej nie posiadałoby, posiadałoby co najwyżej wartość dokumentu, wartość materiału do badania, że przed tylu wiekami znalazł się tak wybitny umysł, który tego rodzaju myśl powziął i rozwinął, ale wpływu na bieg nauki, na jej rozwój to dzieło nie miałoby żadnego.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Następnie p. s. Godlewski podniósł tę kwestię, że Ministerstwo skreśliło, bez porozumienia się z uczelniami, całe mnóstwo katedr. Otóż przypomnę, kiedy to się działo. Działo się to w r. 1923, w okresie sanacji Skarbu, działo się to pod wpływem Komisarza Oszczędnościowego, pod wpływem Ministerstwa Skarbu, działo się w krótkim czasie, w szybkiem tempie, gdzie o porozumieniu z uczelniami nie mogło być mowy. Jednakże departament zarówno, jak i ministerstwo te trudności, jakie wynikały z ogólnej sytuacji finansowej Państwa, starały się łagodzić. Jeśli została pewna ilość katedr skreślona, a przychodził wniosek o obsadzenie katedry skreślonej, Ministerstwo udawało się do odpowiedniego wydziału, czy wydział nie uznałby za słuszne katedrę inną, która nie jest obsadzona, przemianować na daną katedrę, na co Skarb się zazwyczaj godził. Gdy się przemianowało ową katedrę wolną, co do której nie było widoków obsadzenia, to i Ministerstwo występowało z odpowiednim wnioskiem.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">To samo i w tej samej mierze dotyczy również i kwestii asystentów. Tutaj Ministerstwo było bezsilne. Jeżeli Skarb i Komisarz Oszczędnościowy skreślił w ostatniej minucie w ciągu kilku dni pewne pozycje w wydatkach osobowych, więc Ministerstwo kreśliło tam, gdzie można i z czego można było skreślić. Jednakże Ministerstwo zdawało sobie z tego sprawę, że tutaj była pewna szkoda wyrządzona owym uczelniom i dlatego drogą pośrednią starało się uzyskać pewną restytucję. Co do ostatniego skreślenia etatów asystentów jest wniosek w Komisji Budżetowej, który przywraca mnóstwo etatów, tak, że uczelnie nie będą pokrzywdzone. Uważa się, że autonomia Senatów leży w tem, iż mogą one mianować asystentów na określony przeciąg czasu. Przychodzi tego rodzaju skreślenie. Ażeby zaspokoić potrzeby uczelni, robi się w ten sposób, że okres nominacji chwilowo się skraca, ale przypominam, że z § 116 zostało zlikwidowanych kilkadziesiąt tysięcy urzędników. To jest również ten § 116 i nie sposób, aby w tej gospodarce państwowej jedynie szkoły wyższe nie miały cierpieć od owej polityki, która prowadziła do zrównoważenia budżetu. Sądzę, że wszystkie te dolegliwości, które wypowiedział sen. Godlewski, należą do przeszłości, z chwilą bowiem kiedy weszliśmy w stan normalnego budżetowania, w stan normalnej gospodarki finansowej, tych nieporozumień na przyszłość nie będzie.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Co się tyczy rzekomego wkraczania w dziedzinę autonomii uniwersytetów, mianowicie, wydawania zarządzeń co do przepisów egzaminacyjnych, owych przepisów magisterskich i doktorskich, to jednakże przypomnę, że końcowy ustęp art. 114 brzmi: „Przepisy, odnoszące się do organizacji i reformy studiów, wyda Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, przyczem, o ile chodzi o studia techniczne, handlowe i rolnicze, przepisy te wyda w porozumieniu z zainteresowanemi ministerstwami”. Otóż tych przepisów Ministerstwo nie wydało bez porozumienia z uczelniami.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Kwestia przepisów magisterskich ciągnie się przeszło 4 lata. Przez 4 lata nie mogły być uregulowane, było tyle konferencyj, tyle projektów już wygotowanych na zasadzie tych poszczególnych wniosków przez Ministerstwo. Ostatecznie musiał ktoś być, ktoby to zrobił, bo potrzeba życia nalegała, prawie 10.000 studentów, którzy studiują na wydziałach filozoficznych, domagają się, żeby studia były unormowane, żeby przepisy egzaminacyjne były ustalone, żeby oni się nie błąkali i wiedzieli, co mają studiować. Ale to nie zostało z winy Ministerstwa w swoim czasie dokonane. a częściowo właśnie z tego powodu, że uniwersytety, posiłkując się dotychczas dawnemi przepisami, nie dążyły do uzgodnienia w rychłym czasie owych nowych przepisów. Więc mając materiał, który przedstawiły uczelnie, a który obejmuje ze sto kilkadziesiąt arkuszy rozmaitych wniosków, ten materiał przesegregowałem. Co do przepisów magisterskich było również zainteresowane i Ministerstwo Oświaty samo, bo na wydziałach filozoficznych mają się kształcić nauczyciele szkól średnich, a zatem trzeba było i te wymagania Ministerstwa Oświaty i Departamentu Szkół Średnich uwzględnić. Te przepisy zostały wydane, autonomia nie została niczem naruszona, albowiem zasadnicze idee, których uczelnie domagały się, zostały uwzględnione, choć w wykonaniu w drobiazgach mogłyby być pewne odmiany.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Co się tyczy doktoratów, to sprawa ta została poruszona równocześnie z magisteriami w r. 1922. Że jednak faktycznie uczelnie akademickie posiłkowały się dawnemi przepisami i setkami fabrykowały doktorów praw, zarówno jak i doktorów medycyny, więc tę sprawę uważały za nieaktualną. Ale dawne przepisy przestają już obowiązywać od roku 1926, teraz jednak zostały uchwałą sejmową przedłużone do końca r. 1927, więc ta młodzież, która już obecnie wstępuje, która będzie magisteria uzyskiwać, chciałaby wiedzieć, jak się będzie sprawa przedstawiała co do doktoratów. Również i w tym wypadku Ministerstwo nie postąpiło na własną rękę, albowiem nie wszystkie uczelnie wyższe, ale niektóre nadesłały swoje konkretne projekty. Miałem je w ręku i przypominałem w r. 1924 uczelniom, że ta sprawa staje się aktualną, prosiłem o przyśpieszenie tej sprawy. Że uczelnie nie dokonały tego, to trudno, jest to ich wina, ale w tem bezprawiu trzeba było raz zrobić porządek i wydać przepisy, żeby ci ludzie, którzy studiują, wiedzieli, co od nich będzie wymagane. Więc naruszenia autonomii szkół wyższych w tym kierunku nie widzę.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Następnie nie będę odpowiadał na zarzut braku opieki w stosunku do władz skarbowych w sprawie plantacji tytoniu, bo to widocznie jest jakimś nieporozumieniem. Uczelnia zawczasu nie zwróciła się do władz skarbowych, a być może, że referent skierował w nieodpowiednim kierunku pismo rektora do władz administracyjnych, które ingerowały w tym względzie, zamiast do władz skarbowych. Co się tyczy drobnych zmian w sprawach remuneracji, które przedstawiono, to istotnie czasem zdarzały się tego rodzaju rzeczy, ale wywołane były w pewnym względzie nieżyczliwym stosunkiem rektoratów i dziekanatów, występującym w formie ich pism, tak, że odpowiedni urzędnicy czuli często żal i chcieli pewien autorytet władzy zachować, ale są to drobne rzeczy, które stale, będąc w departamencie, tępiłem: bardzo często, mogą się te rzeczy prześlizgnąć. Jeżeli naprzykład mam pismo, że w myśl wniosku przyznaje się tyle i tyle, to nie sprawdzam, czy przyznano 300, a żądano 350, więc takie rzeczy często się prześlizgują, ale na to stale zwrócona jest uwaga i te sprawy powtarzać się nie będą.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Co się tyczy obietnic, które rzekomo Ministerstwo miało udzielać słuchaczom, to przynajmniej w czasie mego urzędowania, to jest od marca, żadnych konkretnych przyrzeczeń, żadnych korespondencyj ze studentami, ani z organizacjami studenckiemi, Ministerstwo nie podtrzymywało. Jeśli pisało, to zawsze i jedynie via rektoraty. Z przyrzeczeń konkretnych, jakie były dane, to swego czasu poprzednik mój dał przyrzeczenie co do kwalifikacji w kierunku odroczeń i zwolnień od opłat. W tym względzie było jedno konkretne przyrzeczenie dane studentom, mianowicie, że świadectwa ubóstwa, wystawiane przez księży, wystawiane przez wójtów, władze policyjne i t. d., że te świadectwa ubóstwa, które w Małopolsce każdy może dostać, aczkolwiek miałby nawet milionowy majątek, 10 kamienic i 15 folwarków, że te świadectwa nie mają być miarodajne, a mają być miarodajne opinie zespołów studenckich, bratnich pomocy, korporacji i in. To rzecz jest przeprowadzona w pełni w Warszawie we wszystkich szkołach akademickich od początku ich istnienia od r 1915 i funkcjonuje znakomicie Koledzy są najsurowszymi, a zarazem sprawiedliwymi sędziami, jakich znam. Miałem do czynienia z setkami, bo nawet po 800 do 1000 podań tego rodzaju z kwalifikacjami bratnich pomocy i nie było ani jednego wypadku, ażeby decyzja rektora, oparta na tego rodzaju opinii bratniej pomocy, wypadła mylnie. Ten modus Ministerstwo chciało wprowadzić i w uczelniach małopolskich, gdzie dotychczas i do ostatniej chwili posiłkują się owemi zaświadczeniami ubóstwa.</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#KierownikMinisterstwaOświatyZawidzki">Wreszcie jeszcze jedno, bo to była mowa o przypadkach, że Ministerstwo wkroczyło w zakres atrybucji wydziału, dopuściło do egzaminu studentkę prawa uniwersytetu warszawskiego Była opinia przychylna dziekana, a Ministerstwo jest tym parasolem, który osłania wówczas, kiedy Rada nie może, albo nie chce udzielić i ze względów taktycznych skierowuje podanie do Ministerstwa Jeżeli tego rodzaju podania wpływają do Ministerstwa, to Ministerstwo nigdy żadnej decyzji nie daje, tylko skierowuje owe podania z powrotem do Rady wydziałowej i w myśl opinii Rady wydziałowej dane sprawy rozstrzyga. I w tym wypadku była przychylna opinia dziekana i dlatego Ministerstwo się przychyliło do niej. Muszę oświadczyć, że ani departament IV, ani Ministerstwo nie miało zamiaru i nie ma zamiaru naruszać tej autonomii szkół akademickich, która jest zastrzeżona ustawą, a co się tyczy tradycji, tradycje szkół polskich są niezbyt dawne, bo dopiero od sześciu lat, a co się tyczy tradycji przed istnieniem Państwa Polskie go, to nie wiem, czy owe rządy okupacyjne tak zbytnio te tradycje szanowały. Te tradycje, które są zdrowe, które idą na korzyść uczelni, na korzyść uczących się i które są zgodne z interesem Państwa, Ministerstwo zawsze będzie szanowało i nigdy nie będzie miało zamiaru ich naruszać.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kalinowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SKalinowski">Wysoki Senacie! Podczas dyskusji nad tą sprawą w Komisji Oświaty i Kultury jeden z senatorów powiedział, że najważniejszem zagadnieniem oświatowem w Polsce jest sprawa uczelni wyższych. Na to inny senator zaprotestował, mówiąc, że najważniejszem zagadnieniem jest sprawa szkoły powszechnej. Niewątpliwie obaj ci panowie senatorowie mieli rację, jeżeli twierdzenia ich będziemy rozumieli w ten sposób, że wogóle sprawy oświatowe w Polsce mają znaczenie pierwszorzędne, a w szczególności sprawa szkolnictwa powszechnego i sprawa wyższych uczelni. Nie będę dotykał szkolnictwa powszechnego, niejednokrotnie o niem była mowa. Wszyscy się jednak zgodzimy na to, że gdybyśmy wszystkie inne typy szkolnictwa mieli zorganizowane jak najlepiej, a źle funkcjonujące szkoły wyższe, to dla całej Polski wypływałaby z tego bardzo poważna szkoda. Dzisiaj żadne nowoczesne państwo bez swojej nauki, bez swoich wynalazków, bez swoich uczonych i specjalistów swoich, posiadających wyższe wykształcenie i pracujących w różnych dziedzinach, istnieć nie może. Z tego względu stosunek Państwa do wyższych uczelni, w szczególności stosunek departamentu, któremu powierzona jest piecza nad nim, ma znaczenie specjalne.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#SKalinowski">Czy opieka, której można było oczekiwać od dep. IV w tym razie była dostateczna, czy systematyczna? S. Godlewski przytoczył tu szereg przykładów Oczywiście nie można cytować całych litanii tych zarządzeń, które departament wysłał. Pan Minister wprawdzie bardzo rażących zarządzeń i pewnych posunięć departamentu w stosunku do wyższych uczelni nie dotknął, ogólnie tylko powiedział, że były pewne braki, że były pewne błędy. P. Ministrowi szło raczej o obronę swego stanowiska, o dowód, że te wszystkie zarządzenia, które były robione i według s. Godlewskiego godziły w autonomię zakładów wyższych, nie były przeciw tej autonomii wymierzone. Ja chcę zwrócić uwagę na pewien fakt bądź co bądź bardzo charakterystyczny Oczywiście ten fakt nie może służyć dla nas jako punkt wyjścia, musimy mówić o faktach, które bezpośrednio znamy, ale takie zjawisko, jak konflikt, między 10 rektorami a Ministerstwem, o którym mówił s. Godlewski, jest rzeczą charakterystyczną. W jaki sposób można taki konflikt wytłomaczyć? Rozumiem, że może być konflikt z jednym uniwersytetem, z jednym jakimś bardzo wojowniczym rektorem, że jeden rektor popełnić może jakiś czyn, nie licujący ze stanowiskiem rektora, czyn, za który, właściwie mówiąc, nie jest odpowiedzialny, bo nie zdaje sobie sprawy z tego, co czyni Ale, jeżeli coś podobnego może przychodzić na myśl co do jednego rektora, to czyż można przypuścić, że mamy aż 10 rektorów tak zrewolucjonizowanych albo lekkomyślnych, że rozpoczynają akcję przeciwko Ministerstwu, albo zaczynają zatarg z Ministerstwem? Tymczasem 10 rektorów uchwaliło takie rzeczy, które nie dadzą się w żaden sposób zatuszować. Niewątpliwie to, co się objawiło w tej akcji rektorów, jest wynikiem pewnego zsumowania się działania trwającego od dłuższego czasu, wynikiem pewnej atmosfery, w której żyją zakłady, tej stałej presji wykonywanej przez ciągle napływające okólniki i zarządzenia, które rzeczywiście zatruwają życie uczelniom.</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#SKalinowski">Pan Minister powiedział, że wiele zarządzeń, natury skarbowej wypływało z sanacji skarbu; a więc skoro dzisiaj jesteśmy już, że tak powiem, uporządkowani pod tym względem, należy przypuszczać, że w przyszłości tego nie będzie. Otóż ja muszę tutaj przytoczyć nowe zarządzenie z ostatnich dni, które znowu temu przeczy. Proszę Państwa, departament IV rozesłał obecnie zarządzenie, dotyczące dotacji na luty. Podaje się tam do wiadomości, że poszczególne zakłady dostaną dotację miesięczną na luty w wysokości takiej, w jakiej dostały na styczeń, a jednocześnie się dodaje, że jeżeli jakaś suma nie była wydatkowana w styczniu, w takim razie tę sumę zakładowi odbiera się. Oczywiście później po uchwaleniu budżetu zostanie ona zwrócona, ale na razie dotacje z stycznia, które nie zostały wydatkowane, są zatrzymane, Gdy poszczególne zakłady w styczniu dostawały dotację, informowały się w kwesturze, czy tego rodzaju rzecz nie może im grozić i otrzymały informację, że Ministerstwo co do tego żadnych zastrzeżeń nie czyni. Ponieważ sumy miesięczne są oczywiście me wielkie, kierownik tego czy innego zakładu, nie mając możności pokryć jakiegoś rachunku, czeka aż wpłynie dotacja w lutym, aby pokryć ten rachunek, a tymczasem okazuje się, że dotacja w lutym wprawdzie wpływa, ale za styczeń częściowo zostaje skreślona. Zatem kierownik nie może prowadzić żadnej planowej gospodarki i, mając pewną sumę pieniędzy w danym momencie, musi ją w jakikolwiek sposób wydać. Nawiasem mówiąc, zawiadomienia o dotacjach przychodzą mniej więcej w połowie miesiąca, a więc pozostaje tylko dwa tygodnie czasu na wydanie, bo inaczej suma ta zostanie skreślona i w ten sposób oczywiście gospodarka zakładu na tem cierpi. Czy to jest zarządzenie skarbowe? Nie, proszę Panów, to nie jest zarządzenie skarbowe; w tym wypadku Ministerstwo miało pełnię władzy, ażeby takiego zarządzenia nie wydawać. Jeżeli ono zostało wydane, to stało się to wskutek niezrozumienia interesów uczelni akademickich i w ten sposób narażono te zakłady na szkody. Proszę Panów, jeżeli się dzieją takie karykaturalne rzeczy, jak te, o których wspominał p. s. Godlewski, mówiąc o Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, że departament tylko przesyłał do wiadomości uczelniom to, co o tej i tam tej sprawie sądzi Ministerstwo Spraw Wewnętrznych; jeżeli bez względu na to, co sam o tej sprawie myśli, przytacza tylko zarządzenia Ministerstwa Skarbu; jeżeli poprostu ma być tylko pośrednikiem między różnemi ministerstwami a uczelniami wyższemi, to wogóle do czego jest tu potrzebny departament? Przecież poszczególne władze mogłyby się bezpośrednio komunikować z uczelniami. Departament IV jest na to, ażeby, rozumiejąc potrzeby zakładów wyższych, ewentualnie interweniował, przedstawiał poszczególnym resortom rzecz w odpowiedniem oświetleniu i paraliżował zarządzenia, które mogłyby być szkodliwe. Pod tym względem usłyszeliśmy pewne przyznanie się p. Ministra, że było źle, ponieważ ogólnikowo powiedział, że istotnie były popełnione różne błędy.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#SKalinowski">Proszę Państwa! Jako przedstawiciel stronnictw lewicy to znaczy takich, które wogóle w zasadzie przed tradycjami nie chylą głowy, oczywiście nie będę bronił samej tradycji autonomii zakładów wyższych jako tradycji, nie mniej jednak, rzecz znamienna, że ta tradycja przez wieki się utrzymywała i została uznana przez cały świat cywilizowany. I wbrew temu, co p. Minister tu powiedział, że ona nie była uznawana w zaborczych państwach, muszę powiedzieć, że nawet w carskiej Rosji liczono się z tą tradycją i wszechpotężny policjant rosyjski nie śmiał wejść do uniwersytetu, jeżeli rektor uniwersytetu temu się sprzeciwiał. Zdaje mi się, iż to jest jedna z tych tradycji, z któremi ze względów zasadniczych pogodzić się należy.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#SKalinowski">O jakież tu chodzi zasady? Główną zasadą jest to, że wszelkie kuźnie myśli ludzkiej nie mogą być pod żadną presją, pod żadnym wpływem, że pomiędzy, przypuśćmy, władzami państwowemi a uczonymi nie może być jakiejś zależności urzędniczej. I faktycznie przecież ani profesor, ani tembardziej rektor nie jest w hierarchii postawiony jako podwładny ministerstwa. W ustawie o szkołach akademickich, która bądź co bądź opiera się na tej autonomii, niema mowy o takiej ingerencji ministerstwa, któraby stosunek ministerstwa do profesorów stawiała na równi ze stosunkiem tego ministerstwa do podwładnych mu urzędników. Tego w wyższych zakładach niema, i zupełnie słusznie. Panowie powiadacie także: — i słusznie — że istnieje interes państwowy. Tak jest, zupełnie się na to zgadzam, to też pójdę jeszcze dalej. Można wysunąć przeciw zasadzie autonomii taki argument, że przecież na gruncie tej autonomii mogą w pewnych razach rozwinąć się jakieś objawy niekorzystne dla Państwa i wogóle dla całego społeczeństwa. Wyobraźmy sobie, że tworzy się w jakimś uniwersytecie poprostu klika, która bierze wszystko w swoje ręce, i korzystając z autonomii popełnia szereg czynów, które nie idą w parze z godnością wyższych zakładów. Przypuśćmy, że tak jest. Nie przeczę, że tego rodzaju rzeczy są możliwe. Mogę powiedzieć jeszcze więcej. Bywają przykłady, że dzieją się istotnie w uniwersytetach naszych rzeczy, z któremi jabym się nie solidaryzował. Wiadomo jak warszawski uniwersytet postąpił z profesorem Petrażyckim, z Baudoinem de Courtenaj i z Askenazym i ja wcale nie podzielam stanowiska, jakie zajął uniwersytet w tych wypadkach, opierając się na swej autonomii; ale nawet jeżeli w pewnych wypadkach występują ujemne strony korzystania z tej autonomii, to nie bije to wcale w zasadę.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#SKalinowski">Weźmy inny przykład — powszechne prawo wyborcze. Przecież w bardzo wielu wypadkach to powszechne prawo wyborcze doprowadziło do tego, że osoby według mojego przekonania nie dostatecznie uświadomione decydowały o interesie Państwa i głosowały na listy, na którebym ja nie głosował. Ale mimo to nie powiem, że ponieważ dziś niema jeszcze tego uświadomienia które pozwoliłoby ważyć te głosy tak, jak gdyby to uświadomienie istniało, ja z tego powodu nie będę czekał na przyjście tego uświadomienia i wtedy dopiero wprowadzał prawo wyborcze. Ja muszę bronić zasady prawa wyborczego, bo ono stwarza tę niezbędną atmosferę kulturalną, w której człowiek dojrzewa, i tak samo przyznaję, że nawet dojrzały człowiek w pewnych razach może być ułomnym i popełnić pewne błędy w granicach autonomii, mimo to uważam za konieczne bronić samej zasady autonomii. Jestem przekonany, że nie przez kasowanie autonomii, ale inną drogą należy z temi objawami walczyć. Zdaje mi się, że walka ta musi się tworzyć w dziedzinie kulturalnej, a wcale nie na drodze natury biurokratycznej. Od tego jest opinia publiczna, od tego jest możność wprowadzenia zmian np. w tych pewnych przywilejach, które posiadają uniwersytety, a więc w przywilejach natury państwowej. Jabym osobiście był zdania, że wyższe zakłady naukowe powinne być tylko zakładami naukowemi, to znaczy, że powinna tam panować tylko nauka. Jestem przeciwny temu, żeby dyplomy zakładów wyższych dawały pewne przywileje natury państwowej, urzędniczej. Gdyby tam wprowadzić, atmosferę czystej nauki, miało by to wpływ uzdrawiający.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#SKalinowski">Przechodzę do drugiego wniosku, który dzisiaj Panom zaproponowano, mianowicie do wniosku dotyczącego rewizji ustawy o szkołach akademickich. Jakkolwiek nie zgadzam się z p. Ministrem w bardzo wielu przypadkach, które on tutaj brał w obronę, muszę mu jednak przyznać, że w wielu punktach ma on możność oparcia się o ten lub inny punkt ustawy. Istotnie ta ustawa o szkołach akademickich jest zredagowana w taki sposób, że można ją interpretować tak jak ją interpretuje departament IV. Punktem wyjścia ustawy jest autonomia, mowa tam ciągle o zatwierdzaniu tych lub innych uchwał przez Ministerstwo, a nawet o konieczności spełniania wogóle zarządzeń i poleceń ministerstwa. To są oczywiście sprzeczności. Do czego to prowadzi, można sobie uprzytomnić chociażby na jednym przykładzie. W przepisie o nominacjach profesorów jest powiedziane, że będą one zatwierdzane przez ministerstwo. Ministerstwo może się nie zgodzić na nominację, a wtedy wydziałowi przysługuje prawo przestawienia tego kandydata po raz drugi. Jest zastrzeżenie, że ministerstwo nie może dokonać nominacji bez zgody wydziału. Co z tego wynika? Wynika z tego możliwość takiej sytuacji, że wydział uchwalił przedstawić kandydata, ministerstwo odrzuciło, wydział po raz drugi przedstawił, ministerstwo odrzuciło, wydział przedstawił trzeci razi t. d. Otrzymujemy jakieś biurokratyczne perpetuum mobile. Jest to wynikiem tego, że ta ustawa jest tak skonstruowana. Ja rozumiem, że konflikt, który wynikł pomiędzy zakładami wyższemi a ministerstwem, mógł wypłynąć z dwóch źródeł: albo z tego, że w departamencie są jakieś błędy organizacyjne, osobowe, czy jakieś inne, zresztą nie chcę się w to wdawać, albo z tego, że są błędy w ustawie o szkołach akademickich, albo wreszcie błędy mogą być i w departamencie i w ustawie. O ile ja znam sprawę, to te źródła błędów tkwią rzeczywiście i tu i tam, głównem zaś źródłem jest ustawa. Dlatego sądzę, że poddanie tej ustawy rewizji na podstawie doświadczeń, które mieliśmy w ciągu kilku lat, będzie najlepszem zapobieżeniem na przyszłość takim niepożądanym objawom, jak te, o których słyszeliśmy z relacji p. sen. Godlewskiego.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#SKalinowski">Jest wniosek o przerwanie dyskusji.</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(S. Thullie: Proszę o głos w celu umotywowanie tego wniosku.)</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#SKalinowski">Dla umotywowania tego wniosku głos ma s. Thullie.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#SThullie">Wysoki Senacie! Sprawa się toczy o obronę autonomii szkół wyższych. Jestem profesorem szkoły wyższej i sądzę, że nikt mnie nie posadzi o to, że me chcę bronić autonomii szkól akademickich. ale prócz tego jestem senatorem i jako senator muszę bronić tego wszystkiego, co jest dla Państwa koniecznie potrzebne.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#SThullie">Muszę przedstawić Panom, w jaki sposób tę sprawę, tak ważną, traktowano w Komisji. Rozpoczęła się ona od tego, że wpłynął memoriał Uniwersytetu Warszawskiego, potem memoriał Uniwersytetu Krakowskiego i p. sprawozdawca s. Godlewski referował oba te memoriały. Wtedy poruszono tylko niektóre zarzuty przeciw Ministerstwu P, Minister na te zarzuty odpowiedział. Ja, nie mogąc się zupełnie zgodzić z proponowaną rezolucją, postawiłem inną, łagodniejszą. Tej łagodnej rezolucji nie przyjęto, tylko ostrzejszą. Wtedy pp. senator Godlewski i Kalinowski zgłosili wniosek tej samej treści, jak brzmiała uchwalona przez Komisję rezolucja P. Marszałek odesłał ten wniosek do Komisji Oświaty, w komisji powiedziano: nie mamy co nad tem dyskutować, ponieważ już na tem obradowaliśmy.</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#SThullie">Jednakże zaszedł fakt nowy. Mianowicie odbył się przed paru dniami zjazd rektorów i 10 rektorów wystosowało memoriał do Ministra Oświaty, nam dano odpis memoriału i ten odpis został na komisji odczytany. Memoriał ten zawiera tak ciężkie zarzuty przeciwko p. Ministrowi, wogóle przeciwko prowadzeniu agend ministerstwa, że zdawało mi się, a także i innym kolegom w komisji, że nie możemy nad tem przejść do porządku dziennego, lecz że łącznie z tamtemi zarzutami musimy te sprawy omówić Zwracam uwagę, że te wszystkie zarzuty były postawione bez żadnego dowodu, tylko gołosłownie. Podniosłem też, że przecież jeżeli się takie zarzuty podnosi, to trzeba je udowodnić. I wtedy odpowiedział mi p. s Godlewski, że te dowody przedłoży na plenum Senatu. Mnie się wydaje, że w ten sposób nie powinno się załatwiać sprawy, żeby dowody przedkładać nie w komisji, lecz w plenum Senatu. Przecież my na plenum nie możemy roztrząsać poszczególnych dowodów.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest)</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#SThullie">To jest rzecz komisji, na to się przecież komisje na całym świecie wybiera. I dlatego też jeżeli takie zarzuty zostały raz podniesione, powinne być dokładnie przez komisję zbadane.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#SThullie">Dziś odczytano znowu odpowiedź p. Ministra. Mimo tego wszystkiego nie otworzono merytorycznej rozprawy ani nad memoriałem ani nad tą odpowiedzią. Mój wniosek o otworzenie merytorycznej rozprawy został odrzucony. Ja z tego rodzaju traktowaniem sprawy tak poważnej się nie zgadzam i apeluję do Wysokiego Senatu, żeby nie pozwolił tej sprawy w ten sposób załatwiać. Dlatego proszę o przerwanie dyskusji i odesłanie tej sprawy do Komisji Oświatowej, a zarazem, ponieważ jest to sprawa administracyjna, do Komisji Administracyjnej.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Zgłoszono wniosek o przerwanie dyskusji i o odesłanie sprawy do Komisji Oświatowej łącznie z Administracyjną. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi większość, sprawa zostaje odesłana do tych dwóch komisji razem.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu l porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Gospodarstwa Społecznego o projekcie ustawy o Radzie Opieki Społecznej (odbitka nr 250). Głos ma s. Kowalczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#SKowalczyk">Wysoki Senacie! Projekt ustawy o Radzie Opieki Społecznej opiera się na art. 22 ustawy o opiece społecznej z 16 sierpnia 1923 r. Artykuł ten w ustępie drugim opiewa: „Przy Ministrze Pracy i Opieki Społecznej istnieje jako je go organ doradczy i opiniodawczy Rada Opieki Społecznej, złożona z reprezentacji ciał samorządowych, instytucji opieki społecznej i zainteresowanych ministerstw”. Otóż Rząd uczynił zadość temu przepisowi art. 22 ustawy z 16 sierpnia 1923 r. Sejm ustawę przyjął z małemi zmianami. W naszej Komisji Gospodarstwa Społecznego zwrócono uwagę na art. 2, traktujący o składzie Rady Opieki Społecznej, mianowicie w punkcie 2 jest mowa o 7 miastach, które wysyłają delegatów do tej rady. W rządowym projekcie było tylko wymienionych 6 miast, tymczasem Sejm dołączył jeszcze jedno miasto, mianowicie Katowice, ponieważ Katowice tymczasem zostały wyniesione do rzędu t. zw. wielkich miast w Polsce, i posłowie ze Śląska zażądali, żeby Katowice postawiono na równi z innemi wielkiemi miastami w Polsce. Otóż wydawało się naszej Komisji Gospodarstwa Społecznego, że to włączenie Katowic do art. 2 niniejszego projektu jest niesłuszne ze stanowiska prawnego, gdyż ustawa o opiece społecznej i ten projekt, czyli przyszła ustawa o Radzie Opieki Społecznej, nie dotyczy województwa śląskiego, nie może dotyczyć dlatego, że na Śląsku mamy naszą t. zw. konstytucję śląską z 15 lipca 1920 r., która przy pisuje, że sprawy, właśnie przez ustawę o opiece społecznej regulowane, na Śląsku są zarezerwowane autonomicznemu załatwieniu, mianowicie art. 4 punkt 8 przepisuje: „Ustawodawstwo o zaopatrzeniu ubogich i o zwalczaniu żebractwa i włóczęgostwa należy do kompetencji Sejmu Śląskiego”. Następnie są jeszcze inne punkty drobne, tudzież art. 7, który powiada, że ustawodawstwo o zabezpieczeniu socjalnem i zaopatrzeniu inwalidów wojennych należy także do kompetencji Sejmu Śląskiego.' W dodatku mamy jeszcze jeden przepis, mianowicie Konwencja Genewska z 15 maja 1922 r. przepisuje, że ustawodawstwo socjalne obowiązuje na Śląsku dopóty, póki Polska nie zaprowadzi równobrzmiącego albo lepszego ustawodawstwa, niż jest ustawodawstwo niemieckie. Otóż i z tego powodu nie możemy ustawy o opiece społecznej zaprowadzić na Śląsku. Wobec tego zachodzi pytanie, po co mają być tym art. 2 wymienione Katowice, kiedy Śląska to nie dotyczy. Mimo to Komisja Gospodarstwa Społecznego powiedziała sobie, że jednak jest dobrze że będzie tam w tej komisji zasiadał nie tylko delegat miasta Katowic, lecz także delegat województwa śląskiego. Dlaczego? Dlatego właśnie, że na Śląsku znają doskonale całą instytucję ustawodawstwa socjalnego, które jest bezwarunkowo lepsze od ustawodawstwa Rzeczypospolitej i dlatego jest potrzebna rada tych naszych reprezentantów ze Śląska. Dlatego poleciła mi komisja, żebym ten punkt szczegółowo uzasadnił, co też niniejsze czynię.</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#SKowalczyk">Poza tem komisja wogóle nie ma nic do zarzucenia tej ustawie i prosi Wysoką Izbę, żeby zechciała przyjąć ją bez zmian.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zgłosił. Stawiam pod głosowanie wniosek komisji, aby ustawę przyjąć bez zmiany. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem komisji, aby wstali. Stoi większość, ustawa została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#Marszałek">Za zgodą p. sprawozdawcy punktu 2 porządku dziennego weźmiemy teraz na porządek dzienny punkt 3: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Samorządowej o projekcie ustawy o gołębiach pocztowych (odbitka nr 251). Głos ma sprawozdawca s. Dobrucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#SDobrucki">Wysoki Senacie! Sejm w dniu 20 stycznia uchwalił ustawę o gołębiach pocztowych; w usta wie tej normuje cały ruch temi gołębiami w sposób taki, ażeby gołębie pocztowe służyły ewentualnie interesom wojskowości, normuje dokładnie, że gołębie te znaleźć się mogą tylko w rękach osób, dla Państwa pewnych, a równocześnie wprowadza dokładną kontrolę, ażeby gołębie te nie mogły służyć celom dla Państwa nieprzyjaznym. Zarazem ustawa wprowadza pewną pomoc dla tych, którzy się zajmują hodowlą gołębi pocztowych. Są też ustanowione normy karne tak, że ustawa ta w całości obejmuje wszystkie zarządzenia, które w związku z ruchem gołębi pocztowych dla Państwa są potrzebne.</u>
<u xml:id="u-12.1" who="#SDobrucki">Komisja postanowiła wprowadzić do ustawy drobne poprawki, mianowicie do art. 20. gdzie mowa o sankcjach karnych, komisja zaproponowała określenie słowa „rozmyślnie”, wychodząc z zapatrywania, że dodanie tego słowa „rozmyślnie” utrudni sędziemu orzekającemu określenie wykroczenia przeciw tej ustawie.</u>
<u xml:id="u-12.2" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek s. Stychel.)</u>
<u xml:id="u-12.3" who="#SDobrucki">Do art. 22 jest poprawka komisji, aby po słowie „subwencje” dopisać „i nagrody”, chcąc umożliwić władzom wojskowym pewne zachęcenie hodowców do hodowania gołębi i zainteresowanie ich przepisami ustawy.</u>
<u xml:id="u-12.4" who="#SDobrucki">Do art 24 zamiast postanowienia „ustawa wchodzi w życie z dniem jej ogłoszenia” komisja proponuje, aby wejście w życie tej ustawy nastąpiło dopiero w 30 dni po jej ogłoszeniu, a to z powodu, że komisja nie uważa, żeby ta ustawa była tok pilna i ważna, a chce hodowcom dać możność odpowiedniego przygotowania się do tych wymogów, które ustawa na nich nakłada.</u>
<u xml:id="u-12.5" who="#SDobrucki">W imieniu Komisji proszę Wysoką Izbę o przyjęcie tych 3 poprawek, a z niemi całej ustawy w brzmieniu uchwalonem przez Sejm.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#WicemarszałekksStychel">Do głosu nikt się nie zapisał. P. sprawozdawca w imieniu komisji zgłosił 3 poprawki, które Panowie mają umieszczone w druku nr 259, mianowicie, żeby w art. 20 słowo „rozmyślnie” skreślić, w art. 22 po słowie „subwencje” dopisać „i nagrody”, a w art, 24 słowa: „z dniem jej ogłoszenia” zastąpić słowami „w 30 dni po ogłoszeniu”. Sądzę, że będzie można głosować nad wszystkiemi poprawkami razem. Sprzeciwu nie słyszę. Proszę tych Senatorów, którzy są za przyjęciem ustawy z temi zmianami, aby wstali. Stoi większość, ustawa ze zmianami przyjęta.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#WicemarszałekksStychel">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Administracyjnej i Samorządowej o projekcie ustawy o uzgodnienie z Konstytucją przepisów prawa o stowarzyszeniach z roku 1867, obowiązującego na obszarze b. zaboru austriackiego (odb. nr 246). Jako sprawozdawca ma głos s. Biały.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#SBiały">Wysoki Senacie! W b. zaborze austriackim obowiązuje ustawa o stowarzyszeniach z r. 1867, wydana w czasie panowania terroru policyjnego i już z tego powodu jest ona dla zgromadzeń bardzo niekorzystna. Jest ona również bardzo przestarzała, bo przypominam, że wydano ją w r. 1867. Z tych więc względów należałoby te postanowienia, które bardzo utrudniają zakładanie i prowadzenie stowarzyszeń, z ustawy tej wyeliminować. Ponadto należałoby uwzględnić i to, że w ustawie postanowienia, które sprzeczne są z Konstytucją, a w szczególności § 20 tej ustawy odnoszący się do stowarzyszeń politycznych, postanawia, iż członkami stowarzyszeń politycznych nie mogą być kobiety, ponieważ Konstytucji w art. 108 jest powiedziane, że wszyscy obywatele mają prawo koalicji, zgromadzania się i zakładania stowarzyszeń i związków beza żadnych ograniczeń, a zatem to postanowienie które nie pozwala kobietom brać udziału w stowarzyszeniach, należałoby uzgodnić z Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-14.1" who="#SBiały">Komisja Samorządowa zastanawiała się nad projektami ustaw uchwalonych przez Sejm i jest za tem. że nowelę tą należy przyjąć, atoli proponuje zmiany, które Panowie mają w odbitce nr 258.</u>
<u xml:id="u-14.2" who="#SBiały">Przedewszystkiem komisja proponuje, ażeby w samym tytule słowa: „w uzgodnieniu z Konstytucją” zastąpić wyrazem „zmianie”. Tytuł opiewał bowiem jak następuje : Ustawa o uzgodnieniu z Konstytucją niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach z r. 1867, obowiązującego na obszarze b. zaboru austriackiego Otóż jak poprzednio powiedziałem, tylko jedno postanowienie ustawy z r. 1867 należało zmienić jako sprzeczne z Konstytucją, mianowicie postanowienie § 30 niepozwalającego kobietom brać udziału w stowarzyszeniach, natomiast wszelkie inne zmiany, uchwalone przez Sejm nie mają związku z Konstytucją. Większość zmian, bo 90% proponowanych są to zmiany zwykłe, nie można zatem całej ustawy nazwać ustawą o uzgodnieniu z Konstytucją, należy więc te słowa: „o uzgodnieniu z Konstytucją” zastąpić słowami „o zmianie”. Zatem tytuł opiewać będzie: Ustawa o zmianie niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach z r. 1867 obowiązującego na obszarze b. zaboru austriackiego.</u>
<u xml:id="u-14.3" who="#SBiały">Następnie Komisja proponuje, ażeby przed artykułem pierwszym dopisać artykuł następującej treści: Przez polityczną władzę krajową w ustawie o stowarzyszeniach z dn, 15 listopada 1767 r. (Dz. P. P. nr 134 § § 4, 5, 6, 7, 8, 9, 25, 26, 35) należy rozumieć władzę administracyjną II instancji (województwo).</u>
<u xml:id="u-14.4" who="#SBiały">Otóż w paragrafach, które uprzednio prze czytałem, jest mowa o władzy, która wydaje zezwolenia, lub która może wydać zakaz zawiązywania stowarzyszeń, o władzy krajowej. W noweli, którą projektuje Sejm, jest w kilku miejscach powiedziane, że prawo wydawania zakazów i zezwoleń przysługuje władzy administracyjnej drugiej instancji, należy więc tę nomenklaturę uzgodnić i powiedzieć, że to, co w wymienionych paragrafach poprzedniej ustawy jest nazwane władzą krajową, należy rozumieć w ustawie obecnej oraz w obecnych stosunkach, jako władzę administracyjną drugiej instancji.</u>
<u xml:id="u-14.5" who="#SBiały">Wobec tego, że będzie wstawiony przed artykułem pierwszym nowy artykuł, numeracja następnych artykułów będzie musiała ulec zmianie Komisja proponuje także zmianę do art. 1 brzmienia sejmowego. Artykuł ten w brzmieniu sejmowem opiewa : „Art. 8 ustawy z dnia 15 listopada 1867 r. (Austr. Dz. Ust. P. nr 134) otrzymuje brzmienie: Przeciw zakazowi władzy administracyjnej II instancji można wnieść odwołanie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w ciągu dni 14”.</u>
<u xml:id="u-14.6" who="#SBiały">§ 8 miał brzmienie całkowicie podobne, to znaczy myśl była ta sama, różnica była jedynie ta, że przysługiwało prawo wniesienia odwołania w ciągu dni 60. Właściwie w myśl rozporządzenia Rady Ministrów, uwzględniającego terminy rekursów administracyjnych, to postanowienie zostało uchylone, albowiem rozporządzenie to wszystkie terminy do wnoszenia środków prawnych w postępowaniu administracyjnem ustala na dni 14. Więc gdybyśmy byli zdania, że należy pozostawić 14-dniowy czasokres do wniesienia rekursu, to właściwie nie należałoby tego artykułu zmieniać, ponieważ to rozumie się samo przez się, przyczem pozwolę sobie zwrócić uwagę, że w Sejmie konsekwentnie zmiany nie przeprowadzono, albowiem w § 25 pozostawiono nadal termin 60 dniowy. Komisja jednak była zdania, że w niniejszym wypadku należy pozostawić termin 60 dniowy, a to dlatego, że rekurs według art. 8 ma być wniesiony przeciw zakazowi założenia stowarzyszenia. Ponieważ z góry nie można było przewidzieć, że władza administracyjna wyda zakaz założenia stowarzyszenia, nie można było założycieli upoważniać do wniesienia rekursu, ci więc założyciele będą zmuszeni zwołać wszystkich członków, mających należeć do stowarzyszenia, celem upoważnienia ich do wniesienia rekursu Ponieważ w bardzo wielu wypadkach członkowie ci nie będą w jednej miejscowości i trzeba ich dopiero za pomocą poczty zapraszać na zebranie, przeto termin 14-dniowy, wydaje się bardzo krótki. Ponieważ nie leży w niczyim interesie, żeby ten termin krótszy 14 dniowy był zachowany, komisja była zdania, że należy pozostawić dawne postanowienie 60 dniowego terminu do wniesienia rekursu. Wobec tego komisja proponuje, żeby w art 1 cyfrę „14” zastąpić przez cyfrę „60”.</u>
<u xml:id="u-14.7" who="#SBiały">Dużo zmian proponuje komisja do art. 2. Art. 2 brzmienia sejmowego odnosi się do § 10 ustawy Otóż przedewszystkiem odczytam § 10 ustawy z r. 1867. Paragraf ten opiewa: „postanowienia § § 4–9 niniejszej ustawy odnoszą się z wyjątkiem wymienionym w § 11, także do przedsiębrania zmian w statutach, do zakładania filii, tudzież do tworzenia związków kilku stowarzyszeń pomiędzy sobą, o ile one wogóle są prawnie dozwolone (§ 33)”.</u>
<u xml:id="u-14.8" who="#SBiały">Sejm w swej uchwale proponuje następujące brzmienie w art. 2: „§ 10 tejże ustawy otrzymuje brzmienie: „Stowarzyszenie, pragnące zmienić statut, założyć filię lub wejść w związek z innem stowarzyszeniem, winno uprzednio zawiadomić o tym zamiarze władzę administracyjną II instancji. Oddziały bądź filie stowarzyszeń, powstające w województwach. w których niniejsza ustawa nie obowiązuje, powinny przed rozpoczęciem swej działalności uczynić zadość przepisom o stówa rządzeniach obowiązującym w tych województwach. To postanowienie nie ma zastosowania do takich stowarzyszeń, których statuty zostały zatwierdzone przez Radę Ministrów lub Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Oddziały bądź filie takich stowarzyszeń obowiązane są tylko zgłosić u władzy administracyjnej I instancji rozpoczęcie swej działalności. Jeżeli przepisowi temu nie uczyniono zadość, albo jeżeli zmiana statutu, względnie 'rozszerzenie działalności stowarzyszenia zagraża bezpieczeństwu Państwa, władza może w ciągu 28 dni wydać zakaz; odwołanie od decyzji, wydanych na zasadzie niniejszego paragrafu, jest dopuszczalne w ciągu dniu 14 —” Przedewszystkiem muszę zauważyć — tego zdania była Komisja — że brzmienie § 10 jest znacznie lepsze, aniżeli poprawka, jaką Sejm proponuje w pierwszym ustępie art. 2. Dlatego komisja jest zdania, że ten pierwszy ustęp należy wieliminować, natomiast pozostawić brzmienie § 10 tak, jak on jest w ustawie samej.</u>
<u xml:id="u-14.9" who="#SBiały">Komisja proponuje również, aby do tego § 10 dopisać, jako osobne postanowienia, ustęp 2 i 3 projektu sejmowego ze zmianami, które tutaj podam.</u>
<u xml:id="u-14.10" who="#SBiały">Zwracam uwagę, że w odbitce roneo nr. 258 jest w ustępie 2 do art. 2 błąd, bo nie powinno być: „Do § 10 tejże ustawy dodać ustęp 2 i 3 w brzmieniu następującem,” lecz ta propozycja komisji powinna opiewać: „Do § 10 tejże ustawy dodać ustęp 2 i 3 w brzmieniu sejmowem z następującemi zmianami”. Otóż komisja proponuje, ażeby ust. 1 drugiego ustępu sejmowego, a więc słowa: „Oddziały bądź filie stowarzyszeń, po wstające w województwach, w których niniejsza ustawa nie obowiązuje, powinny przed rozpoczęciem swej działalności uczynić zadość przepisom o stowarzyszeniach, obowiązujących w tych województwach”, pozostawić natomiast dalszą część aż do końca tego ustępu komisja proponuje zastąpić następującem brzmieniem: „Stowarzyszenia jednak, których statuty zostały zatwierdzone przez Radę Ministrów lub Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przy otwieraniu oddziałów, bądź filii, obowiązane są tylko zgłosić u władzy administracyjnej I instancji rozpoczęcie swej działalności. „Myśl jest ta sama, co i w projekcie sejmowym, lecz kodyfikacyjnie lepiej jest rozwinięta.</u>
<u xml:id="u-14.11" who="#SBiały">Ust. 3 projektu sejmowego powiada: „Jeżeli przepisowi temu...” przedewszystkiem zwracam uwagę, że w ustępach powyższych, w ustępie 1 i 2 jest nie jeden przepis, ale kilka przepisów, a więc stylistycznie jest zupełnie błędnie powiedziane, powinno być: „Jeżeli przepisom powyższym” i tę poprawkę komisja proponuje. „Jeżeli przepisom powyższym nie uczyniono zadość, albo jeżeli zmiana statutu, względnie rozszerzenie działalności stowarzyszenia, zagraża bezpieczeństwu Państwa”. Tu znowu jest poprawka: „zagraża bezpieczeństwu Państwa” — słowa te są niewystarczające, albowiem statut może być także przeciw ustawie i przeciw prawu, więc także i w tych wypadkach powinien być wydany zakaz Powinno się wogóle w ustawie na te same pojęcia używać tych samych wyrażeń. Ponieważ w art. 6 ustawy na podobne pojęcie jest stylizacja następująca: „Jeżeli Stowarzyszenie ze względu na swój cel lub na swe urządzenie przedstawia się jako przeciwne ustawie lub prawu, albo niebezpieczne dla Państwa, wtedy władza krajowa może zakazać założenia go”, powinno się tych samych wyrażeń używać i tu, albowiem jeżeli się na te same pojęcia używa innych wyrażeń, to się wprowadza w błąd, bo niewiadomo, czy ustawodawca chciał przez to nowe wyrażenie nową myśl wprowadzić, czy tę samą myśl utrzymać. Dlatego komisja proponuje, ażeby wyrazy: „Zagraża bezpieczeństwu Państwa” zastąpić wyrazami: „Przedstawia się jako przeciwne ustawie lub prawu, albo jako niebezpieczne dla Państwa”.</u>
<u xml:id="u-14.12" who="#SBiały">Następnie ustęp 3 opiewa dalej: „Władza może w ciągu 28 dni wydać zakaz”. W ciągu 28 dni, ale od jakiego czasu? Ten czas powinien być wyrażony, ażeby nie było żadnej wątpliwości ażeby nie było pola do różnych interpretacji. Komisja proponuje więc, ażeby po wyrazach: „w ciągu 28 dniu” dodać: „od dnia otrzymania wiadomości”. A więc 28 dni mają się liczyć od tego czasu, od którego władza otrzyma wiadomość o tych faktach.</u>
<u xml:id="u-14.13" who="#SBiały">Tutaj ustęp w tem [brzmieniu sejmowem opiewa: „wydać zakaz”. To zdaniem komisji nie wystarcza, musi być powiedziane: zakaz czego, jaki zakaz? Dlatego komisja proponuje po wyrazie „zakaz” dodać następujące słowa: „zmiany statutu, lub wykonywania zgłoszonej, względnie rozpoczętej działalności”. W końcu komisja proponuje, ażeby cyfrę 14 zastąpić cyfrą „60”, a to z tych samych powodów, które skłoniły komisję do wprowadzenia zmian w art. 1. Wobec tego art. 2 opiewałby po przyjęciu tych zmian jak następuje:</u>
<u xml:id="u-14.14" who="#SBiały">„Do § 10 tejże ustawy dodać ustęp 2 i 3 w brzmieniu następującem.</u>
<u xml:id="u-14.15" who="#SBiały">Oddziały bądź filie stowarzyszeń, powstające w województwach, w których niniejsza ustawa nie obowiązuje, powinny przed rozpoczęciem swej działalności uczynić zadość przepisom o stowarzyszeniach, obowiązującym w tych województwach. Stowarzyszenia jednak, których statuty zostały zatwierdzone przez Radę Ministrów lub Minister Spraw Wewnętrznych przy otwieraniu oddziałów, bądź filii, obowiązane są tylko zgłosić u władzy administracyjnej I instancji rozpoczęcie swej działalności.</u>
<u xml:id="u-14.16" who="#SBiały">Jeżeli przepisom powyższym nie uczyniono 'zadość albo jeżeli zmiana statutu, względnie rozszerzenie działalności stowarzyszenia przedstawia się jako przeciwne ustawie lub prawu, albo jako niebezpieczne dla Państwa, władza może w ciągu 28 dni od dnia otrzymania wiadomości wydać zakaz zmiany statutu lub wykonywania zgłoszonej, względnie rozpoczętej działalności. Odwołanie od decyzji, wydanych na zasadzie niniejszego paragrafu jest dopuszczalne w ciągu dni 60”.</u>
<u xml:id="u-14.17" who="#SBiały">Do art. 3 komisja nie wnosi żadnych zmian. Do art. 4 komisja proponuje pewne zmiany. Artykuł ten w brzmieniu sejmowem opiewa: § 30 otrzymuje brzmienie: „Członkami stowarzyszeń politycznych nie mogą być cudzoziemcy i osoby poniżej 18 lat”. § 30 jest właśnie tym paragrafem, o którym mówiłem, że powinien być uzgodniony z Konstytucją Przeczytam go w brzmieniu ustawy: „Cudzoziemców, niewiast i małoletnich nie wolno przyjmować na członków stowarzyszeń politycznych”. Zupełnie słusznie wyeliminowano z tego paragrafu kobiety, które w myśl Konstytucji nie mogą być pozbawione prawa na leżenia do stowarzyszeń politycznych. Ale teraz jest kwestia co do małoletności. Ustawa b zaboru austriackiego w tym kierunku była bardzo wymagającą, powiadała bowiem, że małoletni nie mogą być członkami stowarzyszeń politycznych, i to małoletni w ścisłem znaczeniu tego słowa. Judykatura Najwyższego Trybunału Administracyjnego nie dozwalała na przyjmowanie na członków stowarzyszeń politycznych tych osób, które nie miały ukończonych 24 lat, to znaczy fizycznej pełnoletności, a zostały jednak upełnoletnione, otrzymały wszelkie prawa przez upełnoletnienie. Jednakże przy upełnoletnieniu nadano im prawa prywatne ale nie nadano im prawa należenia do stowarzyszeń politycznych.</u>
<u xml:id="u-14.18" who="#SBiały">Sejm był zdania że wystarczy zastosować ten zakaz tylko do osób poniżej lat 18, pozwala więc osobom, które przekroczyły rok 18 należeć do stowarzyszeń politycznych. Komisja Administracyjna Senatu była jednak przeciwnego zdania, i uważała, że zarówno w interesie Państwa jak i w interesie młodzieży leży, żeby młodzież przed osiągnięciem pełnoletności nie brała udziału w stowarzyszeniach politycznych. Do stowarzyszeń politycznych trzeba dojrzałości umysłowej i fizycznej. Sądzę, że to są powody bardzo ważne również ze względu na interes Państwa i dlatego komisja proponuje zmienić uchwałę Sejmu i żądać pełnoletności. Komisja więc uchwaliła do tego artykułu zmianę następującą: wyrazy „poniżej lat 18” zastąpić wyrazem „małoletni”.</u>
<u xml:id="u-14.19" who="#SBiały">Do art. 5 nie proponuje komisja żadnej zmiany. Natomiast do art. 6 wnosi komisja zmianę stylistyczną. Artykuł ten w brzmieniu Sejmowem opiewa: „Stowarzyszenia polityczne obowiązane są przedkładać corocznie wykaz liczby swoich członków”. Otóż zdaniem komisji brak tu dwóch rzeczy. Co to znaczy corocznie? Rok jest długi, więc w jakim okresie tego roku należy przedkładać te zmiany. Komisja była zdania, że należy powiedzieć „po dniach 14”, należy również przedłożyć wykaz członków także po rozpoczęciu działalności danego stowarzyszenia. Zatem komisja proponuje do art. 6 następującą poprawkę aby po wyrazach „obowiązane są skreślić wyrazy „przedkładać corocznie” i dopisać „w terminie 15 dni po rozpoczęciu działalności, a następnie corocznie przedkładać”.</u>
<u xml:id="u-14.20" who="#SBiały">Do następnych artykułów komisja nie proponuje żadnych zmian.</u>
<u xml:id="u-14.21" who="#SBiały">W imieniu komisji stawiam wniosek, aby Wysoki Senat przyjął ustawę tę ze zmianami uchwalonemi przez komisję.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głosu nikt już nie żąda. Przystępujemy do głosowania. Jest wniosek, żeby nad poprawką do art. 4 głosować oddzielnie. Co do innych poprawek niema wniosku o oddzielne głosowanie, zatem przypuszczam, że będziemy mogli głosować nad ustawą i wszystkiemi poprawkami razem, z wyjątkiem poprawki do art. 4.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#WicemarszałekksStychel">Poprawka do art. 4 brzmi: Wyrazy „poniżej lat 18” zastąpić wyrazem „małoletnie”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#WicemarszałekksStychel">Proszę Senatorów, którzy są za całą ustawą ze zmianami, przedstawionemi przez p. sprawozdawcę, aby wstali. Stoi większość, ustawa ze zmianami przyjęta.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#WicemarszałekksStychel">Zostały zgłoszone do laski marszałkowskiej dwa wnioski formalne. Pierwszy, aby odroczyć posiedzenie Senatu na czwartek 19 b. m. godz. KP/a rano, podpisani są senatorowie Adelman, Kaszmica, Kaniowski; drugi wniosek: „Stawiamy wniosek o wyznaczenie posiedzenia dla rozpatrzenia wniosków Komisji Gospodarstwa Społecznego na przyszły tydzień, na czwartak 26 lutego, podpisany przez senatorów Misiołka, Woźnickiego, Nowaka, Dobruckiego, Bodeka.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Oczywiście po wyczerpaniu dzisiejszego porządku dziennego)</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#WicemarszałekksStychel">Nie. We wniosku pierwszym mowa o odroczeniu posiedzenia do jutra. Muszę wniosek ten poddać pod głosowanie.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Ale dziś możemy wyczerpać porządek dzienny)</u>
<u xml:id="u-15.7" who="#WicemarszałekksStychel">Jest wniosek formalny, który muszę poddać pod głosowanie. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem formalnym o przerwanie obrad do jutra, ażeby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi większość, wniosek przyjęty. Zatem reszta dzisiejszego porządku dziennego jest odroczona do jutra.</u>
<u xml:id="u-15.8" who="#komentarz">(Głos: Do której?)</u>
<u xml:id="u-15.9" who="#WicemarszałekksStychel">Do 10 i pół rano. Na porządku dziennym jutrzejszego posiedzenia byłaby reszta dzisiejszego porządku obrad z dodatkiem nowego punktu, mianowicie wniosków Komisji Gospodarstwa Społecznego wobec położenia gospodarczego kraju.</u>
<u xml:id="u-15.10" who="#komentarz">(Głosy: Druków jeszcze niema)</u>
<u xml:id="u-15.11" who="#WicemarszałekksStychel">Zwracają Senatorowie na to uwagę, że sprawa jest tak wielkiej wagi, że nie będzie mogła być załatwiona na jednem posiedzeniu, a zarazem zwracają uwagę, że jest tam kilka punktów takich, które nie cierpią zwłoki, nawet 24 godzin. Więc trzeba korzystać z czasu. Co się tyczy druków, to będą doręczone, przypuszczalnie sprawa ta dopiero w piątek będzie ostatecznie wyczerpana i głosowana, a jutro może być tylko zreferowana.</u>
<u xml:id="u-15.12" who="#WicemarszałekksStychel">Wpłynął jeszcze wniosek s. Thulliego i to w. z Klubu Ch. D. w sprawie noweli do prawa o małżeństwie z 1836 r. Odsyłam go do Komisji Prawniczej.</u>
<u xml:id="u-15.13" who="#WicemarszałekksStychel">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-15.14" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz, 6 min 10 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>