text_structure.xml 111 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 25.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#Komentarz">Przewodniczący Marszałek Sejmu dr. Kazimierz Świtalski,</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 126 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 127 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Skrypnik i Wojtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wojtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Ministra Sprawiedliwości otrzymałem pisma z wnioskami prokuratora sądu okręgowego w Warszawie o zezwolenie na pociągnięcie do odpowiedzialności sądowej posłów:</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">1) Stanisława Wrony za przestępstwo, przewidziane w art. 140 k. k.,</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">2) Jana Dziducha za przestępstwo, przewidziane w art. 51 prawa czekowego.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Wnioski te odsyłam do Komisji Regulaminowej i Nietykalności Poselskiej.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Przed przystąpieniem do punktu 1 porządku dziennego pragnę, wzorem lat ubiegłych, uregulować plan rozprawy budżetowej, tak, aby w zakreślonym terminie przesłać budżet Senatowi.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Proponuję zatem:</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">1) Przeznaczenie dni 6, 7, 8, 9, 11 i 12 lutego na rozprawę szczegółową nad poszczególnemi częściami preliminarza budżetowego w II czytaniu, z tem, że 12 lutego byłaby zakończona rozprawa szczegółowa i budżet w II czytaniu przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-2.8" who="#Marszałek">W dniu 13 lutego proponuję przerwę na składanie ewentualnych poprawek do III czytania, które należy składać w Biurze Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-2.9" who="#Marszałek">W dniu 14 lutego Sejm przystąpiłby do III czytania budżetu.</u>
          <u xml:id="u-2.10" who="#Marszałek">1) W związku z tem musiałby ulec, jak dotychczas praktykowaliśmy, skontyngentowaniu czas przemówień, jaki ma przypaść na poszczególne kluby i Panów Posłów.</u>
          <u xml:id="u-2.11" who="#Marszałek">Wedle norm dotychczasowych kluby, liczące do 3 członków włącznie, oraz posłowie bez przynależności klubowej otrzymaliby po 9 minut na osobę.</u>
          <u xml:id="u-2.12" who="#komentarz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-2.13" who="#Marszałek">Normy te proponuję utrzymać i w tegorocznej rozprawie budżetowej, z tem, że wobec zmniejszenia się liczebności pewnych klubów, otrzymają one obecnie mniejszy kontyngent czasu.</u>
          <u xml:id="u-2.14" who="#Marszałek">Wobec powyższego w myśl art. 20 lit. h) regulaminu wnoszę, by Izba wyraziła swą zgodę na powyższe propozycje i unormowała rozprawę budżetową — zgodnie z wyłuszczonemi zasadami i zwyczajami — według następujących kontyngentów:</u>
          <u xml:id="u-2.15" who="#komentarz">[tabela]</u>
          <u xml:id="u-2.16" who="#Marszałek">Wniosek powyższy poddaję pod głosowanie. Kto jest za przyjęciem tego wniosku, zechce wstać. Większość. Stwierdzam, że wniosek został przyjęty. W czasie debat będę się zatem trzymał tych ustaleń.</u>
          <u xml:id="u-2.17" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1935/36 (druk nr 1000).</u>
          <u xml:id="u-2.18" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Miedziński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#PMiedziński">Wysoka Izbo! I tym razem referuję preliminarz budżetowy, który zamyka się niedoborem w kwocie, okrągło mówiąc, 167 milionów złotych. Niewesoła to nowina. Sądzę jednak, że nie jest to dla Wysokiej Izby żadną niespodzianką. Zaznaczyć muszę nawet — a motywy tego kroku Komisji Budżetowej znajdą swój wyraz w innej części mego przemówienia, — że Komisja Budżetowa powiększyła rozwartość deficytu o sumę 18 milionów zł.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#PMiedziński">Deficyt — jako zjawisko ogólne na całym świecie naskutek wstrząsów w gospodarce dzisiejszej — nie jest niczem dziwnem ani przerażającem. Jeżeli chodzi o rolę, jaką grają deficyty budżetowe w latach ostatnich u nas, to stwierdzić należy i podkreślić zjawisko raczej pocieszające, zjawisko zmniejszających się kwot niedoboru budżetowego. Jako dalszy wyraz tej tendencji, ujawnionej w dotychczasowym ruchu tych cyfr, musimy podkreślić, zadeklarowane w toku obrad Komisji Budżetowej, dążenie Rządu do przejścia w ciągu lat kilku na budżet istotnie zrównoważony. Ta deklaracja p. Ministra Skarbu będzie napewno przez Wysoką Izbę przyjęta tak samo przychylnie, jak była przyjęta przez Komisję Budżetową.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#PMiedziński">Charakteryzując sytuację w dziedzinie budżetowej w polityce budżetowej Państwa, pozwolę sobie zaznaczyć ten moment, który niejednokrotnie musimy brać pod uwagę w obradach, mianowicie ograniczone możliwości obniżania wydatków państwowych. W pewnym momencie przy sztywnej stronie wydatkowej przychodzi kres tych możliwości, a w każdym razie kres załatwiania ich w drodze czysto budżetowej. W razie uznania tych konieczności zachodzi już zawsze kwestia wkraczania w momenty, przewidziane czy określone odrębnemi ustawami. Co więcej, w pewnych momentach, wobec charakteru kryzysu, który przeżywaliśmy i przeżywamy, wydatki państwowe nie tylko nie mogą być zmniejszane, nie tylko nie mogą podlegać oszczędności, ale przeciwnie — muszą wzrastać. Istnieją mianowicie wydatki w budżecie państwowym, wywołane właśnie kryzysem, takie właśnie, które stały się koniecznością naskutek tego, że kryzys ostatni niewątpliwie, jak to niejednokrotnie było stwierdzone, nie ma charakteru zwykłego kryzysu cyklicznego, ma charakter znacznie głębszy, ma charakter strukturalny i naskutek tego nie działa zwykły automatyzm gospodarczy, tylko w szeregu wypadków planowa ingerencja ze strony Państwa musi wkraczać w życie gospodarcze; musi przeciwdziałać pewnym jego najcięższym, najboleśniejszym zjawiskom. Tak więc, jak w każdym budżecie naszym corocznym, znajdą Panowie i w tym budżecie figurujące bardzo wysokie w swej globalnej cyfrze wydatki, takie, jak walka o utrzymanie na pewnym poziomie, możliwie najwyższym, cen produkcji rolnej, jak wydatki na walkę z bezrobociem i jego skutkami. I to są wydatki, które w momencie kryzysu nie tylko nie mogą ulegać oszczędnościom, ale częstokroć muszą być raczej podwyższane. Biorąc więc tę stronę pod uwagę — sztywność strony wydatkowej budżetów Państwa, biorąc pod uwagę właśnie wydatki, wywołane przez kryzys i ciężką sytuację, musimy liczyć się z tem, co określamy jako kres możliwości oszczędnościowych w budżecie państwa nowoczesnego.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#PMiedziński">Proszę Panów! Te wydatki, cały ich szereg, pomimo zwykłej naszej tendencji do oszczędności i pomimo zajętego przez nas i przeze mnie osobiście stanowiska krytycznego w stosunku do t. zw. nakręcania koniunktury, z którem to zjawiskiem mamy gdzieindziej na świecie do czynienia, te wydatki, szczególnie związane z inwestycjami, z uruchomieniem i prowadzeniem robót publicznych, uważamy, muszę powiedzieć, za właściwe i za wydatki takie, które muszą być kontynuowane, niezależnie od rozległości różnic między stroną rozchodową a dochodową budżetu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-3.4" who="#PMiedziński">Nie chcę bynajmniej przez to narazić się na zarzut, że jestem niekonsekwentny wobec tego swego stanowiska, przeciwnego nakręcaniu koniunktury. Twierdzę albowiem, że jest ogromna różnica między całym szeregiem krajów, w których cała praca rządu i walka rządu z kryzysem na tem nakręcaniu koniunktury polega, względnie polegała; jest ogromna różnica między krajami, które, mając ogromne inwestycje i będąc świetnie zagospodarowane, fundują sobie olbrzymie roboty publiczne i inwestycje, nie wynikające z planowej, terminowej, palącej potrzeby, robione, że tak powiem, sztucznie, tylko dlatego, żeby załatwić pewne aktualne bolączki życia społecznego. My jesteśmy krajem, który woła i krzyczy o inwestycje, któremu one w najnormalniejszej sytuacji są i byłyby koniecznie potrzebne i dlatego wydatki na te cele u nas, jak rozbudowa dróg, budowa kolei, czy wogóle odbudowa, czy rozbudowa kraju, nie są zjawiskiem sztucznem, nie są nakręcaniem koniunktury, ale są zadośćuczynieniem palącym potrzebom kraju, które byłyby taksamo, gdyby nawet kryzysu nie było.</u>
          <u xml:id="u-3.5" who="#PMiedziński">Dlatego podkreślam ten charakterystyczny moment, że w rozmiarach akcji, w tym kierunku idącej, ze strony Rządu nie widzę nakręcania koniunktury, ale widzę wyraz zgodności, jaka jest pomiędzy naturalnemi potrzebami kraju i potrzebami, wynikającemi z konieczności, zatrudnienia i uruchomienia w pewnym stopniu przemysłu krajowego, z konieczności powiększenia zatrudnienia zarówno bezpośrednio, przez zatrudnienie rąk roboczych w danych robotach, jak i w produkcji przemysłowej, którą dane roboty muszą wywołać czy ożywić.</u>
          <u xml:id="u-3.6" who="#PMiedziński">Proszę Panów! jakie są możliwości w tej dziedzinie i jak się przedstawia sytuacja? Zwracałem uwagę w toku debat budżetowych, niewątpliwie teoretycznie słusznie, że wszystko to, co jest inwestycją, powinno być właściwie dokonane — i przy prawidłowej gospodarce dokonywa się — nie ze zwyczajnego budżetu, nie ze zwyczajnych wpływów budżetowych Państwa, ale w drodze budżetów nadzwyczajnych, w drodze operacyj kredytowych. Niewątpliwie tak jest, niewątpliwie tak mówi teoria i słuszne praktyczne wskazania polityki budżetowej. Mamy jednakże do czynienia w życiu kraju naszego ze zjawiskiem istnienia i narastania, pomimo ciężkiej sytuacji, oszczędności i pewnego rodzaju kapitalizacji. Kapitalizacja ta ma, w naszym przebiegu zjawisk, pewną złą stronę, jest to mianowicie kapitalizacja niezmiernie lękliwa, kapitalizacja niezmiernie ostrożna, kapitalizacja nieodbijająca się bezpośrednio i tak szybko na życiu gospodarczem, jak to bywało, powiedzmy, przed wojną, przed kryzysem i jakbyśmy to chcieli widzieć. Ludzie przywiązują mianowicie przedewszystkiem największą wagę do bezpieczeństwa swoich oszczędności i dlatego nie szukają zysku, nie lokują ich w życiu gospodarczem, w akcjach i t. d.; nie wchodzą one, jako podstawa produkcji, do uruchomienia jej czy rozwinięcia — są lokowane na rachunkach oszczędnościowych, lokowane przedewszystkiem w tych instytucjach, które dają gwarancję bezpieczeństwa. Były głosy na Komisji Budżetowej w debacie, którąśmy tam przeprowadzali, że wynika stąd zjawisko nieprawidłowe, zjawisko ujemne, że właściwie Państwo, rząd i instytucje odeń zależne, finansowe i kredytowe, stają się niemal wyłącznym dysponentem kredytowym. Być może, że lepiejby było, gdyby było inaczej, ale i ta sytuacja musi być wzięta pod uwagę, jako istniejąca, jako fakt rzeczywisty i z niej musimy wyciągać pewne konsekwencje. W łączności z tem, co powiedziałem przed chwilą, skoro właściciele oszczędności, skoro ciułacze, którzy tworzą wszędzie na świecie istotnie kapitały i zjawisko kapitalizacji, szukają przedewszystkiem bezpieczeństwa i widzą je w lokowaniu swoich oszczędności w instytucjach państwowych i mających gwarancję państwową, skoro i tu postępują zupełnie trafnie, w uwzględnieniu sytuacji, z którą mieliśmy do czynienia, widzą bezpieczeństwo w lokatach w złotych polskich, nie szukając już tezauryzacji w obcych walutach po zawodach, które nastąpiły na tem polu, skoro państwo, jednocześnie dla dobra i w zgodzie z istotnemi potrzebami życia gospodarczego, ma możność i potrzebę istotną uruchamiania prac inwestycyjnych i inwestowania kraju, państwo z konieczności staje się pośrednikiem w skierowywaniu do życia gospodarczego oszczędności ludzkich, w formie nie innej właściwie, jak w skierowywaniu na najkonieczniejsze, najsłuszniejsze, a nie sztuczne potrzeby inwestycyjne i pracę inwestycyjną. Właściciel kapitału ma w tym wypadku gwarancję co do sposobu jego umieszczenia, bezpieczeństwa jego lokat, ma oprocentowanie właściwe i dostateczne, a jednocześnie, jeżeli te oszczędności skierowane są na pracę inwestycyjną, ożywiają życie gospodarcze kraju, co znowu zwraca się z pożytkiem wszystkim obywatelom.</u>
          <u xml:id="u-3.7" who="#PMiedziński">Był przy tej okazji i w tym momencie debat stawiany tak często u nas zarzut swojego rodzaju etatyzmu, swojego rodzaju zbyt wydatnej roli państwa w procesach natury gospodarczej. Muszę powiedzieć, że w tej dziedzinie widzimy gdzieindziej na świecie rzeczywiście uderzające i rażące przykłady. Pozwolę sobie tylko powołać się, jako na przykład, na dekret niemiecki z 4 grudnia 1934, który w dążeniu do racjonalnego skierowywania oszczędności obywateli, kapitału nagromadzającego się, a jak powiedziałem, wszędzie dziś na świecie, lękliwego, idzie tak daleko, że państwo reguluje w sposób przymusowy ruch i lokatę tych kapitałów, w drodze operacyj kredytowych, skierowanych na walkę z bezrobociem, na inwestycje. Państwo idzie tam tak daleko, że ingeruje bardzo głęboko w zjawiska życia gospodarczego prywatnego. Dekret ten np. określa, że wszystkie towarzystwa akcyjne i spółki udziałowe mogą wymierzać dywidendę swoim udziałowcom w stopie nie wyższej, niż 6%, a resztę zysku nie wolno kierować na dywidendę, lecz do pewnych instytucyj państwowych, które lokując je w takich czy innych obligacjach, kierują je na inwestycje, na walkę ze zjawiskami kryzysu, na bezrobocie. Przyznać należy, że jest to napewno etatyzm posunięty tak daleko, że nasze zjawiska w życiu gospodarczem mają w stosunku do niego charakter zgoła niewinny i napewno niegroźny. Jako przykład ingerencji państw dzisiejszych w zjawiska prywatnego życia gospodarczego, mogę przytoczyć z tego samego roku niesłychanie ciekawy przykład włoski, gdzie państwo i rząd zakazały prywatnym instytucjom i przedsiębiorstwom czynienia inwestycyj w ich przedsiębiorstwach według własnego uznania. Te inwestycje muszą być oddawane do akceptacji specjalnej instytucji, a ona je akceptuje lub nie i wprowadza planową regulację centralną, ze strony czynnika państwowego, w działalności inwestycyjnej i w rozbudowie przedsiębiorstw prywatnych.</u>
          <u xml:id="u-3.8" who="#PMiedziński">To są te zjawiska, które się dzieją na świecie gdzieindziej i które są, mojem zdaniem, życiem, warunkami życia dzisiejszego dość usprawiedliwione, a w każdym razie faktem jest, że mają swoje dobre strony.</u>
          <u xml:id="u-3.9" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi, Wysoka Izbo, o sytuację gospodarczą światową, w której się znajdujemy obecnie, rejestrowano w czasie naszych debat w Komisji Budżetowej zjawiska, które charakteryzowano jako lekką poprawę. Brane były pod uwagę w tej dziedzinie zmiany, zachodzące w zapasach światowych, w tych zapasach, które ciążyły niesłychanie na ruchu cen, szczególnie, jeżeli chodzi o zjawiska życia rolniczego. Liczby, któremi dysponujemy, obliczenia instytucyj międzynarodowych, badających koniunktury, ich warunki, uzasadniają istotnie tę konstatację, która w obradach na komisji była określana, jako lekka poprawa. Nie jest ta konstatacja pozbawiona podstaw. Trudno wprawdzie dziś przewidzieć, jak się będzie nadal kształtowała poprawa, czy jest to zjawisko długotrwałe, jakie przybierze zmiany, ale faktem jest, że sytuacja gospodarcza, zarówno światowa, jak i poszczególnych krajów, jest lepsza, niż była w r. 1932, to jest w roku największego natężenia kryzysu. Mówią to liczby. Mówią one przedewszystkiem, że stan światowy zapasów zbożowych i niektórych ważnych surowców przemysłowych, zapasów, które tak silnie ciążą na cenach, ulega powolnej, lecz stałej redukcji. Według obliczeń Niemieckiego Instytutu Koniunktur, wskaźnik zapasów pszenicy na rynku światowym, który w r. 1932 wynosił 100, a w r. 1933 wzrósł do 112,1, spadł w końcu roku ubiegłego do 87,9. Podobnie spadły znacznie bardziej wydatnie zapasy cukru ze 178,8 w październiku 1932 r. do 83,6 w październiku 1934 r.</u>
          <u xml:id="u-3.10" who="#PMiedziński">Tak samo ruch zniżkowy, jeżeli chodzi o zapasy, można zanotować w kawie, bawełnie, miedzi, cynie i t. d. Nas obchodzi przedewszystkiem zboże — pszenica. Otóż obszar zasiewów w czterech krajach, eksportujących zboże: Stany Zjednoczone, Kanada, Argentyna i Australia, zmniejszył się wskutek zarządzeń państwowych o 20% w stosunku do 1932 r. Przytem wskutek niekorzystnych warunków w roku ostatnim zbiory wypadły źle. Nadwyżka eksportowa nie będzie w stanie pokryć zapotrzebowania krajów importujących. Trzeba będzie sięgnąć do zapasów. To też Międzynarodowy Instytut Rolny w Rzymie przewiduje, że w końcu lipca 1935 r. światowe zapasy pszenicy wynosić będą tylko około 10 milj. tonn, zamiast 18 milj. tonn w roku ubiegłym. Opierając się na tych obliczeniach, można powiedzieć, że główna przyczyna kryzysu rolniczego, a mianowicie olbrzymia nadprodukcja zbożowa, zostanie w niedługim czasie znacznie osłabiona. Oczywiście i nadal działać będą skutki agraryzacji, względnie forsowania produkcji rolniczej, w szeregu krajów europejskich: Niemcy, Francja, Włochy, Anglia, jednak usunięcie zapasów i zmniejszenie, przynajmniej na czas pewien, produkcji krajów pozaoceanicznych przyniesie niewątpliwie ulgę europejskim krajom, eksportującym zboże. O ileby osłabione zostało działanie innych pozarolniczych przyczyn kryzysu, a więc oddłużenie, trudności kredytowe, trudności w wymianie międzynarodowej, ceny produktów przemysłowych, to uzdrowienie rolnictwa miałoby przed sobą drogę otwartą. Ten stan rzeczy, jeżeli chodzi o zjawiska poza Polską, odbija się już na cenach. Ceny pszenicy w Chicago w styczniu r. b. kształtują się o 20%, 25% wyżej, aniżeli w styczniu r. ub. O taki prawie procent wzrósł na rynku światowym ogólny wskaźnik cen produktów rolnych. Dźwignął się o 12% wskaźnik cen surowców rolnych i przemysłowych.</u>
          <u xml:id="u-3.11" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi o to, jak się to odbiło na sytuacji w Polsce i jaki to wyraz znalazło w tej sytuacji, to musimy zrobić pewne rozróżnienie. Będziemy o tem mówić za chwilę.</u>
          <u xml:id="u-3.12" who="#PMiedziński">Jeżeli chodzi o sytuację w handlu międzynarodowym, przedstawia się ona w dalszym ciągu niekorzystnie naskutek objawów i chorobowych zwyczajów, że tak powiem, w tej dziedzinie życia świata powojennego, które trwają.</u>
          <u xml:id="u-3.13" who="#PMiedziński">Trwają nadal tendencje autarchiczne i wywołują zarządzenia i metody w handlu zagranicznym, jak trwały brak stabilizacji walutowej w wielu krajach, jak zanik ruchomego kapitału, nadal hamujący wzrost międzynarodowych obrotów. Rok ubiegły wykazuje dalszy spadek wartości handlu międzynarodowego. Jeżeli jednak przeliczymy go według cen stałych, otrzymamy niewielką wprawdzie, ale dostrzegalną zwyżkę w stosunku do r. 1933, a mianowicie kwantum rozmiaru handlu międzynarodowego zaczyna nieco wzrastać. Zniżka wartości jest oczywiście skutkiem relacji między wzrostem kwantum a zniżką cen. Jak powiedziałem, w różnych poszczególnych krajach obserwujemy, niezależnie od ogólnego wskaźnika, lekką poprawę, jak również poprawę poszczególnych wskaźników ekonomicznych, a więc: produkcji przemysłowej, zatrudnienia, obrotu towaru, kursów akcyj, płynności pieniężnej, rentowności i t. d.</u>
          <u xml:id="u-3.14" who="#PMiedziński">Łącznie biorąc, mają one tendencję zwyżkową, przedewszystkiem w Anglii, gdzie ogólny wskaźnik życia gospodarczego, według obliczeń „Economist”, osiągnął poziom roku 1929; dalej w innych krajach bloku szterlingowego, pozatem w Stanach Zjednoczonych, w krajach południowo amerykańskich, w Niemczech, w Czechosłowacji, w Austrii, we Włoszech i częściowo w Polsce. Ciężko walczy z kryzysem Francja, Holandia, Belgia, Szwajcaria, chociaż horyzonty gospodarcze zaczynają się ostatnio jakgdyby przecierać.</u>
          <u xml:id="u-3.15" who="#PMiedziński">Nie będę Panów nużył szeregami cyfr, na których opieram te ogólne twierdzenia. Ciekawi szczegółów lub niewierzący znajdą je w wydawnictwach Ligi Narodów, urzędów statystycznych, instytutów koniunktur, a nawet względnie w poważniejszych czasopismach ekonomicznych.</u>
          <u xml:id="u-3.16" who="#PMiedziński">Przechodzimy do sytuacji w Polsce. Jeżeli chodzi tu o liczby i dokładne rozważania, to również znajdą je Panowie w sprawozdaniach moich kolegów, referentów działów gospodarczych naszego budżetu. Znane są one Panom dobrze. Chcę zauważyć, że jeżeli chodzi o objawy poprawy, to lokalizują się one w Polsce w życiu miast. Nie możemy ich stwierdzić w życiu wsi. Położenie wsi uległo raczej pogorszeniu. Nieznaczne dopiero zwiększenie konsumcji miast nie wpłynęło na ceny produktów rolnych, które nadal spadają.</u>
          <u xml:id="u-3.17" who="#PMiedziński">Jeśli chodzi o akcję oddłużeniową, nie dała ona jeszcze i nie mogła dać znaczniejszego efektu, którego niemniej jednak od niej oczekujemy.</u>
          <u xml:id="u-3.18" who="#PMiedziński">Nieobniżone podatki ciążą nadal na rolnictwie siłą rosnącą proporcjonalnie do spadku cen produktów rolnych. Niepochłoniony przez przemysł, względnie emigrację przyrost ludności wiejskiej coraz bardziej obniża poziom życia wsi. Taki jest stan dzisiejszy.</u>
          <u xml:id="u-3.19" who="#PMiedziński">Jakież są powody opóźnienia poprawy w sytuacji Polski, jeśli chodzi o rolnictwo czy wieś, przy rejestrowaniu momentów pewnej poprawy gdzieindziej?</u>
          <u xml:id="u-3.20" who="#PMiedziński">Niewątpliwie wszystkie momenty, które są wywołane w kierunku pogorszenia, lub polepszenia sytuacją zewnętrzną, zawsze odbijają się na sytuacji naszej z pewnem opóźnieniem. Tak tedy przypuszczać wolno, że sytuacja na rynku zbożowym światowym i jej odprężenie, jej poprawa odbije się u nas z opóźnieniem, czyli można się spodziewać poprawy dopiero w okresie przyszłym.</u>
          <u xml:id="u-3.21" who="#PMiedziński">Opóźnienie to wynika z naszych specyficznych warunków, między innemi z działania śruby fiskalnej, z presji zaległości, czyli z nagromadzonych złych momentów z przeszłości, które się tak szybko nie odprężą i wywołanej z tem podaży produktów rolniczych na rynku, nie w zależności od koniunktury i bez możności czekania, ale w zależności od presji terminów płatności. Następnie, jak już zauważyłem, niedziałające jeszcze w dostatecznym stopniu, chociaż muszące oddziałać na przyszłość skutki akcji oddłużeniowej. Następnie zwiększenie cen przemysłowych, które idzie u nas niezmiernie opieszale, chociaż się posuwa, ale, że tak powiem, pod batem.</u>
          <u xml:id="u-3.22" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-3.23" who="#PMiedziński">Dalej działa pośrednictwo handlowe, które u nas jest również procesem bardzo opóźniającym dojście wszelkich objawów poprawy do producenta. Między wskaźnikiem cen hurtowych a wskaźnikiem cen detalicznych istnieje zwykle u nas znaczna rozpiętość, która opóźnia dotarcie poprawy w tej dziedzinie do konsumenta, który w tym wypadku, o który mi chodzi, jest jednocześnie producentem rolnym. Następnie, jeśli chodzi o dalsze powody braku poprawy u nas na wsi w tej chwili i w roku bieżącym, muszę podkreślić komplikacje w zakresie zbytu produktów hodowlanych, co u nas odgrywa olbrzymią rolę, jeżeli chodzi o drobne rolnictwo, komplikacje wywołane znanemi nam zjawiskami przebiegu wymiany międzynarodowej, z ograniczeniami handlu kompensacyjnego wymiennego i innemi trudnościami w tej dziedzinie, z któremi walczyć musi oczywiście Rząd i z któremi walczyć musi zorganizowana gospodarka w danej dziedzinie, na które niema żadnej rady i wobec których jest bezsilny indywidualny producent. Mamy dodatkowo jeszcze, jeżeli chodzi o zbyt tak poważnego produktu hodowlanego, jak mięso, wieprzowina, do czynienia w roku bieżącym akurat z cyklicznym nadmiarem, z cyklicznem powiększeniem podaży, które ciąży specyficznie w roku obecnym.</u>
          <u xml:id="u-3.24" who="#PMiedziński">Jeżeli tedy chodzi o perspektywę na przyszłość, to pomimo, że, jak twierdzę, w roku bieżącym skutków tej poprawy ogólnej na życiu wsi u nas nie odczuwamy, pozwalam sobie twierdzić, że jest koniecznością niemal przyjście tej poprawy w perspektywie tych zmian, które mamy obecnie, w najbliższej przyszłości.</u>
          <u xml:id="u-3.25" who="#PMiedziński">Oczywiście mówię to również i w perspektywie tego, że polityka Rządu w tej dziedzinie, którą uważamy za właściwą i prawidłową, będzie konsekwentnie kontynuowana, to znaczy, że przeprowadzona zostanie do końca, możliwie szybko, akcja oddłużeniowa i będzie przeprowadzona w tych zakresach, jakie Rząd nam w swoich enuncjacjach przedstawił i zreferował, przyczem uważam za rzecz bardzo prawidłową i naturalną, że Rząd dał przykład ze swej strony zasadzie, iż wierzyciel musi stracić, następnie, że będzie kontynuowana nadal polityka taryfowa, z którą obecnie mamy do czynienia, polityka obniżki taryfy kolejowej, co do której mamy już dziś wyraźne obserwacje. Jeżeli chodzi o wzrost naładunku, to ten wzrost obserwujemy właśnie, bodajże wyłącznie, w tych dziedzinach, w których mamy do czynienia z obniżką taryfy.</u>
          <u xml:id="u-3.26" who="#PMiedziński">Następnie jeżeli chodzi o politykę inwestycyjną, o prowadzenie pewnych robót publicznych, musi to również dać reperkusję na położenie wsi, wobec prostego zjawiska, że kto pracuje, kto zapracowuje, ten spożywa i więcej spożywa. Niemniej przeto nie chciałbym być posądzony, ani przez chwilę, o optymizm. Musimy się, przeciwnie, liczyć z tem, że w najbliższej przyszłości zaczną grać na niekorzyść naszego położenia, zaczną sprawiać trudności poważne w naszem życiu państwowem pewne momenty paradoksalne, np. moment taki, że zły, ujemny skutek wielkiej wojny, zmniejszenie przyrostu ludności, słaby przyrost roczników z czasu wojennego ustanie, powrócimy pod tym względem do normalnej sytuacji — i to zamiast odprężenia da naprężenie trudności. Musimy się liczyć z tem, że przyjdą niemal dwukrotnie powiększone roczniki, dorastające do wieku, w którym ta młodzież idzie do pracy, jako głowy czy jako ręce i trzeba będzie ich zatrudnić, że zatrudnienie to znów, jeśli chodzi o ludność wsi, napotka na sytuację znacznie gorszą, niż była przy tym samym przyroście — powiedzmy — przed wojną, bo napotka na brak rozwoju uprzemysłowienia kraju, napotka na zamkniętą emigracją, czyli odpływ przyrostu ludności wiejskiej nie będzie miał tych kanałów naturalnych, z których korzystał przedtem. Zdjęcie ze wsi, przynajmniej w pewnej mierze, tego przyrostu jest zagadnieniem, które na naszą politykę państwową niewątpliwie spadnie wielkim ciężarem. Są to rzeczy, które muszą być brane zawczasu pod uwagę, są to rzeczy, które powinny skłaniać nas wszystkich i Rząd w pierwszej mierze do niezmiernie poważnego zastanowienia się nad środkami, które musimy zastosować, ażeby to, co jest dobrodziejstwem i siłą kraju, przyrost jego ludności, nie stało się zbyt ciężką klęską.</u>
          <u xml:id="u-3.27" who="#PMiedziński">Proszę Panów, stoi przed Rządem i przed polityką państwową w dalszym ciągu konieczność walki o zrównoważenie cen, stoi w dalszym ciągu konieczność dbałości o dolę producenta, szczególnie masowego producenta naszego, o dolę ludności wiejskiej, o zorganizowanie zbytu dla jej produkcji.</u>
          <u xml:id="u-3.28" who="#PMiedziński">Proszę Panów! Z charakteru kryzysu, który przeżywamy, z charakteru tego właśnie, co podkreślaliśmy, że nie jest to kryzys cykliczny, wynika nie tylko potrzeba, ale konieczność oddziaływania ze strony Rządu, konieczność polityki ingerencji w zjawiska ze względu na to, że o liczeniu się z odprężeniem automatycznem w życiu gospodarczem nie może być mowy. Cały szereg zagadnień, które wyliczyłem przed chwilą, cały szereg trudności, które przed nami stoją, cały szereg osiągnięć, które są niepełne i w dążeniu do których Rząd napotyka ogromne trudności, oto są momenty, które nakazują nakładać tłumik na wszelkie, nawet liczbowo przez wszystkie biura i urzędy statystyczne i koniunkturalne uzasadnione, optymistyczne prognozy.</u>
          <u xml:id="u-3.29" who="#PMiedziński">Proszę Panów! Jeżeli chodzi o konsekwencje, które Komisja Budżetowa wyciągnęła ze swoich rozważań sytuacyjnych na marginesie, że tak powiem, budżetu, pozwolę sobie streścić je tutaj. Komisja Budżetowa, akceptując w zasadzie politykę gospodarczą Rządu, akceptując ją całkowicie w niektórych dziedzinach, jak dziedzina finansowa i walutowa, akceptując ją w zasadzie w dziedzinie budżetowej, w dążeniu do zrównoważenia budżetu, w wyniku którego jest znakomite obniżenie budżetu państwowego w jego wydatkach w przeciągu kilku lat ostatnich, akceptując te rzeczy w zasadzie, Komisja Budżetowa wystąpiła z szeregiem zastrzeżeń i postulatów, jeżeli chodzi o najbliższą przyszłość. Podkreślamy mianowicie konieczność szybkich reform w dziedzinie techniki fiskalnej. Jeżeli chodzi o zasadnicze sprawy, związane z podatkami, podzielamy wątpliwości, czy sytuacja obecna nadaje się do wprowadzenia w tej dziedzinie zasadniczych zmian. Jednakże uważamy, że we wszystkich tych wypadkach, gdzie wchodzi w grę zmiana zdolności podatniczej podatnika, w której nastąpiły perturbacje bardzo znaczne, — nie da się bowiem zaprzeczyć, że kryzys, który przeżyliśmy, niejednakowo i nierównomiernie dotknął wszystkich — we wszystkich wypadkach tego rodzaju musimy dążyć do tego i Rząd musi dążyć do tego, żeby w każdym kroku natury fiskalnej nie kierować się w najmniejszej mierze mechanizmem i automatyzmem i rozszerzaniem wymiarów na podstawie podstaw dotychczasowych, przedkryzysowych, tylko aby w każdym wypadku uwzględniać zmianę zdolności poszczególnych warstw płatniczych w Polsce, zmianę zdolności płatniczej.</u>
          <u xml:id="u-3.30" who="#PMiedziński">Jeśli chodzi następnie o pewną reformę, której domagaliśmy się i o której mówiliśmy dużo na Komisji Budżetowej, wywody pod tym względem moje, jako sprawozdawcy, znane są Panom dobrze i nie chcę ich tu powtarzać. Musimy domagać się pewnych zmian, natury poprostu proceduralnej, tego co cały kraj odczuwa jako niesłychany ciężar, mianowicie domagamy się zmian szybszych w zakresie uproszczenia procedury podatkowej w całym kraju, w zakresie doprowadzenia do tego, żeby podatnik mógł widzieć i wiedzieć, czego i kiedy się od niego chce, co kiedy ma płacić i żeby było łatwem do sprawdzenia, czy dana suma i dany termin są prawidłowe, czy nie, czy nie nastąpiły błędy w wymiarach i obciążeniach, przyczem polegaliśmy na bardzo obiektywnem przedstawieniu rzeczy przez p. Ministra Skarbu, który śmiało i po męsku wskazał nam sam na cały szereg usterek, które spotykał w działaniu swego aparatu i swoich urzędów, przedstawiając jednocześnie, jaką walkę prowadzi on i jego ministerstwo z temi rzeczami i jaką ma zamiar dalej prowadzić. Polegając na własnej konstatacji danych ze strony Rządu i potwierdzając ich zgodność z naszemi obserwacjami, wysuwamy, jako postulat pilny w czasie, te właśnie uproszczenia i poprawę w technice akcji podatkowej, w technice naszej procedury fiskalnej. Jestem przekonany, że Wysoka Izba narówni z Komisją Budżetową zaakceptuje to, że, zwracając się z temi postulatami w stosunku do Rządu, jesteśmy wyrazicielami rzeczywiście pilnej, gwałtownej, ciężko odczuwanej potrzeby kraju.</u>
          <u xml:id="u-3.31" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
          <u xml:id="u-3.32" who="#PMiedziński">Wskazujemy zatem Rządowi na konieczność ostrożności w podatkach, wskazując raczej na możliwości w dziedzinie operacyj finansowych w związku z formułą, przedstawioną nam w tej sprawie przez Rząd w projekcie ustawy skarbowej.</u>
          <u xml:id="u-3.33" who="#PMiedziński">Proszę Panów, chciałbym parę słów temu poświęcić. Możliwość operacyj finansowych jest związana z tem, co już mówiłem na początku mego dzisiejszego referatu. Mamy bardzo znaczne i konieczne wydatki państwowe, związane z inwestycjami. Są to bardzo poważne sumy i musimy je pokrywać; prawidłową jest rzeczą pokrywanie ich w drodze operacyj kredytowych. Jednocześnie mamy wzrost oszczędności w kraju, lokowanie ich z pełnem zaufaniem, które jest ogromnem osiągnięciem trafnej i planowej polityki Rządu. Istnieją skłonności, dążności i chęci lokowania ich w walucie przedewszystkiem polskiej, w złotych polskich. Zaufanie do instytucyj rządowych i istniejący fakt umieszczania tych rezerw pod gwarancją, którą daje Państwo, stwarza możliwość, naszem zdaniem, znacznie sprawiedliwszego z punktu widzenia sytuacji ogólnej, załatwiania trudności, wywoływanej przez istniejący niedobór budżetowy i jednoczesne konieczności państwowe, które nie mogą być skreślone z budżetu, gdyż są jednocześnie i koniecznościami życia gospodarczego. To wszystko, razem biorąc, stwarza istotne możliwości i istotne szanse, przy niewysokiem, w porównaniu z innemi państwami, obdłużeniu naszego Państwa, operacyj kredytowych, możliwości, potwierdzone przeszłością naszą w tym względzie.</u>
          <u xml:id="u-3.34" who="#PMiedziński">I dlatego uważamy za zupełnie realny i co więcej wskazany ten przedewszystkiem sposób, jaki wskazuje nam Rząd, jeżeli chodzi o pokrycie niedoboru budżetowego, t. j. operacje finansowe raczej niż powiększenie, a szczególniej jakiekolwiek mechaniczne powiększenie obciążeń podatkowych.</u>
          <u xml:id="u-3.35" who="#PMiedziński">Bałbym się jednak, Wysoka Izbo, ażebyśmy tutaj, czy ja przez swoje wywody, czy to Wysoka Izba przez swoje uchwały i swoje obrady, nie wytworzyli w kraju tego wrażenia, że zachęcamy, czy usprawiedliwiamy czyjąkolwiek opieszałość, powolność, niepunktualność w ponoszeniu dalszych ciężarów na rzecz Państwa, w płaceniu tego, czego Państwo wymaga. Chciałbym stwierdzić, że jesteśmy bardzo od tego dalecy i ja osobiście muszę się bardzo stanowczo od tego odgrodzić. Jesteśmy — i leży to w interesie nie tylko polityki ogólnopaństwowej w stosunku państwa do obywatela, ale nawet w materialnym interesie Skarbu — zwolennikami i musimy się domagać jak najdalej posuniętej sprawiedliwości w rozdziale obciążeń podatkowych i stałego i żywego dostosowania ich do sytuacji. Musimy uważać, ażeby aparat fiskalny działał raczej dalekowzrocznie niż krótkowzrocznie, z uwzględnieniem tego, że potrzeby Państwa będą istniały dalej i na przyszłość. Uważamy jednak, że właśnie w sytuacji dzisiejszej, gdy po przeżyciu już szeregu lat ciężkiej sytuacji gospodarczej i ciężkiej sytuacji budżetu Państwa, gdy Rząd swoją konsekwentną polityką gospodarczą przeprowadza Państwo dotychczas bez wstrząsów w głównych dziedzinach życia, gdy możemy powiedzieć, że mamy w przeszłości z ostatnich najcięższych lat bardzo ważne osiągnięcia, które pozwalają nam patrzeć w przyszłość z zaufaniem i pewną dumą, iż przezwyciężyliśmy trudności, my, Państwo, powstałe w tak ciężkich warunkach, może lepiej pod wielu względami — pod niektóremi napewno lepiej — niż najstarsze, najpotężniejsze organizacje państwowe, gdy mamy za sobą takie osiągnięcia, mamy wszelkie dane na to, iż przyszłość przed nami będzie już raczej lżejsza i możemy powiedzieć, że widzimy ląd, widzimy ląd stały i twardy, na który wyjdziemy o własnych nogach. Ale w tej wojnie, którą toczy nie tylko Rząd, ale i całe społeczeństwo, musimy przeprowadzić pewne analogie z temi walkami, które prowadziliśmy o naszą niepodległość, o Polskę. Gdyśmy wojowali, to nawiązując do znanego powiedzenia Chłopickiego: trza było dobrze strzelać, bo inaczej byłoby źle. Gdyśmy wojowali o niepodległość, o wskrzeszenie bytu państwowego, strzelać dobrze — to było wskazanie. Teraz, gdy wojujemy o zwycięstwo gospodarcze i gdy, po ugruntowaniu politycznem naszej niezmiernie silnej pozycji państwowej, prowadzimy wojnę o siłę gospodarczą naszego Państwa, o zwycięstwo w tym ciężkim boju, to jak wtedy trzeba było dobrze strzelać, tak teraz trzeba dobrze płacić, bo będzie źle.</u>
          <u xml:id="u-3.36" who="#PMiedziński">Dlatego, proszę Panów, w tej wierze i w tem przekonaniu pozwalam sobie przedstawić Wysokiej Izbie wyniki prac Komisji Budżetowej, odzwierciedlone w sprawozdaniu drukowanem, z wiarą, iż Wysoka Izba zechce je ocenić, tak jak oceniała je dotychczas większość Komisji Budżetowej.</u>
          <u xml:id="u-3.37" who="#komentarz">(Oklaski.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#WicemarszałekMakowski">Udzielam głosu p. Rybarskiemu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PRybarski">Po raz piąty obecny Sejm uchwala budżet i po raz piąty budżet ten jest deficytowy. Cyfra deficytów, dotychczas osiągniętych i spodziewanych, cyfra oficjalna za pięć lat wynosi 1.282 miliony w przybliżeniu, bo wyniki tego roku nie są jeszcze znane, lecz to jest cyfra oficjalna. Musimy uwzględnić, iż dużo jest deficytu ukrytego, wyrażającego się w zadłużeniu przedsiębiorstw i monopoli, cofaniu rozmaitych kredytów akcyzowych przez Skarb, zjadaniu zapasów. Wycofanie naprzykład kapitału obrotowego monopolu tytoniowego przewiduje się razem z tem, co już wycofano, na 104.000.000 zł, w monopolu spirytusowym — na 64.000.000 zł. Zadłużenie monopolów według danych, które znamy z komisji, wynosi 50.000.000 zł, zadłużenie Funduszu Drogowego — 26.000.000 zł, zmniejszenie zapasów kolejowych przekroczyło w każdym razie, lekko licząc, setkę milionów. To też rachując bardzo ostrożnie, należy stwierdzić, że deficyt za te pięć lat wyniesie dobrze ponad 1.600.000.000 zł, i to jeszcze będziemy dalecy od rzeczywistości.</u>
          <u xml:id="u-5.1" who="#PRybarski">Pan referent generalny wskazał na wielki, jego zdaniem, wysiłek oszczędnościowy Państwa, dokonany w ostatnich latach, na bardzo znaczne zmniejszenie budżetu. Czytamy w sprawozdaniu: „Wydatki Państwa zostały obniżone z 2.993.000.000 zł w r. 1930/31 do mniej więcej 2.150.000.000 zł w roku bieżącym, to jest prawie o 800.000.000 zł, czyli o przeszło 28%”. Otóż jest tu najpierw duża nieścisłość w tych cyfrach; jest omyłka, mianowicie wydatki Państwa w roku 1930/31 nie wynosiły 2.993.000.000 zł, tylko 2.813.000.000 zł. Następnie to zestawienie nie uwzględnia faktu, że wydatki państwowe w późniejszych budżetach, zreasumowane w budżecie netto, są inne aniżeli w poprzednich latach, ponieważ do funduszów przeniesiono szereg wydatków. Wystarczy wymienić Fundusz Pracy i Fundusz Drogowy. Dalej, mamy wydatki na premie wywozowe, które potrąca się z ceł. Następnie mamy wydatki na lotnictwo cywilne, przeniesione z budżetu brutto do budżetu netto do przedsiębiorstwa kolei żelaznych i tego będzie ponad 150 milionów.</u>
          <u xml:id="u-5.2" who="#PRybarski">Jednak przeprowadźmy porównanie między temi dwoma laty, a okaże się, że wydatki w tych poprzednich latach, uwzględniając jeszcze jedną okoliczność miarodajną dla oceny wysiłku oszczędnościowego Rządu, że w tem jest 78 milionów zysku z tego, że się nie płaci długu amerykańskiego, a ostatecznie niepłacenie długu — nie mówię, żeby ten dług płacić — nie jest wysiłkiem oszczędnościowym, otóż, razem to uwzględniwszy, otrzymamy redukcję od 17–15%. A tymczasem w tych 2ch latach ceny hurtowe spadły zgórą o 29%, czyli redukcja budżetu nie poszła w parze ze wzrostem wartości pieniądza. Jest to czynnik, który również należy wziąć pod uwagę. Ale pamiętajmy jeszcze o innych rzeczach. Pamiętajmy o tem, że w tym samym czasie, kiedy budżet był redukowany, zwiększono ciężary, nałożone przez ustawę scaleniową, to jest przez ustawę o ubezpieczeniach społecznych. Pamiętajmy o tem, że wzrosły ciężary, nakładane przez samorządy gospodarcze. Te ciężary się powiększają. Razem więc ten wysiłek oszczędnościowy należy uznać za niedostateczny.</u>
          <u xml:id="u-5.3" who="#PRybarski">Są pozycje, gdzie można robić oszczędności. Nie wszystkie możliwości oszczędności zostały wyczerpane. P. referent słusznie wskazał na samorządy. Wskazał na to, że niektóre samorządy obecnie znowu wykazują tendencje do powiększania swoich wydatków. Otóż dzisiaj mamy sytuację taką, że samorządy korzystają z moratorium w płaceniu swoich zobowiązań, a jednocześnie w Warszawie snuje się wielkie plany zdobienia stolicy wtedy, gdy niszczeją zabezpieczenia przed powodzią, gdy bezdomność w Polsce jest zbyt wielka. Naszem zdaniem, samorząd powinien w dzisiejszej sytuacji zaciągać pożyczki tylko na cele bezpośrednio produktywne. Natomiast na cele, które chociaż są inwestycjami, ale się nie opłacają, pożyczek zaciągać nie wolno. Słowem, w każdej dziedzinie gospodarki publicznej możemy stwierdzić możliwości redukcji i te redukcje są konieczne.</u>
          <u xml:id="u-5.4" who="#PRybarski">P. referent wskazał na sztywność wydatków, ale z drugiej strony za punkt wyjścia ciężarów, które nakłada Państwo, które nakładają samorządy trzeba brać w tej chwili przedewszystkiem siłę płatniczą ludności. Jesteśmy w tem położeniu, że musimy dostosować wydatki do dochodów, a nie dochody do wydatków. Sytuacja jest zbyt ciężka, by pójść tą dawną wygodną, klasyczną drogą.</u>
          <u xml:id="u-5.5" who="#PRybarski">Otóż tutaj dziś wskazywano na powszechne już niebezpieczeństwo fiskalizmu, na skutki nadmiernego fiskalizmu. P. referent generalny mówił o tem bardzo wymownie na komisji. Mówi się o tem pod koniec kadencji sejmowej. Myśmy zaczęli o tem mówić na początku kadencji sejmowej, bo już dnia 16 grudnia 1930 r W imieniu Klubu Narodowego przestrzegałem przed nadmiernym fiskalizmem; powtarzałem to potem, a wtedy z ław klubu Bloku Bezpartyjnego padły słowa: to stare, to nudne, to niepotrzebne! Wtedy mówiłem np. dnia 6 listopada 1931 r.: „zawiódł jeden podatek, wprowadza się drugi, będzie to taki nieustający korowód coraz to nowych podatków”. I zdaje się przynajmniej ta przepowiednia spełniła się z nawiązką. Dalej p. referent generalny mówił 5 lutego 1931 r.: „każdy chce zniżać podatki, ale musimy wpierw pomyśleć o stworzeniu Państwu nowych źródeł dochodu”. Myślano parę lat o tem, ale tych nowych źródeł poza podatkami niema, zostały tylko podatki i w dzisiejszych warunkach tylko one są źródłem dochodu Państwa.</u>
          <u xml:id="u-5.6" who="#PRybarski">Dziś, jak już powiedziałem, wszyscy potępiają fiskalizm, nawet mamy Ministra Skarbu, który fiskalizm potępia. P. Minister Skarbu mówił bardzo czule o losie podatnika, miało się chwilami wrażenie, że p. Minister Skarbu gwałtownie broni płatnika przed urzędnikami podatkowymi. Tutaj trzeba powiedzieć tak: wskazuje się na biurokrację podatkową, na urzędnika, na ten stary aparat, który idzie naoślep. Otóż ten aparat skarbowy tak zupełnie naoślep nie działa. Ma instrukcję, powodującą wielką sprawność w ściąganiu podatków bezpośrednich. Gdyby to był aparat, działający w granicach uwzględniania życia gospodarczego, w granicach prawa, to nie byłoby tego faktu, że deficyty w stosunku do przewidywań przynoszą podatki pośrednie, natomiast podatki bezpośrednie przynoszą więcej i jakkolwiek obroty są mniejsze, to dochód czysty wzrósł. To jest jedno z pewnych osiągnięć obecnego Rządu; przy zmniejszających się obrotach i spadających cenach rośnie czysty dochód w całym szeregu przedsiębiorstw. Jednak trzeba powiedzieć: nie chcę bronić tego aparatu skarbowego w całości, zwłaszcza tego nowego aparatu, sekwestratorów, bo wiadomo z kogo się rekrutują. W jednem mieście Małopolski Legion Młodych nie miał powodzenia, ale gdy trzeba było w pewnym momencie powiększyć kontraktowych sekwestratorów, znalazło się odrazu 30–40 członków Legionu Młodych. Potem idzie jakiś pochód przez ulice miasta i publiczność się zastanawia: czy to idzie pochód Legionu Młodych, czy pochód sekwestratorów? Można to pogodzić; szedł legion młodych sekwestratorów...</u>
          <u xml:id="u-5.7" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-5.8" who="#PRybarski">Otóż ten legion młodych sekwestratorów, ci ludzie, przejęci ideą państwową, najgorzej szkodzą idei państwa i społeczeństwa, bo podkopują autorytet państwa, ci ludzie bez wykształcenia, karierowicze, którym się daje w ręce tak czuły aparat, jak aparat podatkowy, są w najwyższym stopniu czynnikiem antypaństwowym.</u>
          <u xml:id="u-5.9" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-5.10" who="#PRybarski">Za to ponosi odpowiedzialność nie ta nieokreślona biurokracja skarbowa, ale ci, którzy ten aparat dobierają.</u>
          <u xml:id="u-5.11" who="#PRybarski">Była mowa o zaległościach podatkowych. P. Minister Skarbu wskazywał na to, że chciałby je uporządkować, że chciałby w tej dziedzinie przeprowadzić ulgi i nad tem się zastanawia, tylko, że to jest sprawa bardzo trudna.</u>
          <u xml:id="u-5.12" who="#PRybarski">Otóż, jak się naprawdę przedstawia to zagadnienie zaległości podatkowych? Dokładnych cyfr nie mamy, tylko częściowe. Wiadomo nam, że na 1 kwietnia 1931 r. zaległości podatkowe, bez podatku majątkowego, z 10% dodatkiem w podatkach bezpośrednich wynosiły 636 milionów; a podatki bezpośrednie, również bez podatku majątkowego, przyniosły w tym roku 789 milionów — czyli była nadwyżka podatków nad zaległościami. Np. podatek gruntowy wykazywał zaległości na 1 kwietnia 1931 r. 44 miliony, teraz zaległości wynoszą 77 milionów. Podatki bezpośrednie, bez podatku majątkowego, przyniosły obecnie razem 600 milionów, a zaległości się powiększyły, jak p. Minister powiedział. Więcej jest zaległości w podatkach bezpośrednich, niż wynosi roczny wpływ podatków. Otóż możnaby tu jedną rzecz zrobić. Teraz jest dobra sytuacja przed wyborami. Mógłby p. Minister Skarbu darować podatki bieżące na cały rok, ogłosić amnestię podatkową, a natomiast ściągnąć te zaległości i byłoby więcej, wystarczyłoby nawet na wybory, nie tylko 8 milionów, ale i 80 milionów.</u>
          <u xml:id="u-5.13" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego).</u>
          <u xml:id="u-5.14" who="#PRybarski">Wielki byłby to sukces przedwyborczy. Trzeba powiedzieć jedno, że ta sprawa wymaga uregulowania; przyznajemy, że jest to sprawa trudna. Jesteśmy przeciwni przyznawaniu indywidualnych ulg podatkowych przez władze skarbowe, bo to demoralizuje zarówno urzędnika, jak i płacącego podatki. Podzielamy tę obawę, którą musi żywić każdy minister skarbu, że w pewnych wypadkach wszelkie amnestie w zaległościach podatkowych pociągają za sobą zachętę do niepłacenia podatków. Jest to premia dla opieszałych. Trzeba tę rzecz rozwiązać w sposób sprawiedliwy. Mam wrażenie, że da się to rozwiązać w taki sposób. Mam wrażenie, że trzeba wziąć pod uwagę tę okoliczność, którą się tak często przytacza przy regulowaniu stosunku wierzyciela do dłużnika, że pieniądz zmienił swą wartość, że jeżeli ktoś miał zapłacić podatek w 1928 r., powiedzmy, w wysokości 1.000 zł, to rolnik, mając zaległości za rok 1928, a płacąc dzisiaj, musi sprzedać na to 3 razy tyle żyta. Czyli byłoby możliwością, nie podkopując niczyjego zaufania, wprowadzenie wskaźników do tych zaległości, opartych na wartości produktów płaconych przez podatnika danej kategorii. Rolnikom — przypuśćmy — zredukowałoby się do jednej trzeciej w pewnych wypadkach, kartelowi, który mało obniżył ceny, mniej. Ale w każdym razie — nie rzucam żadnych projektów — chcę wskazać, że to zagadnienie istnieje i da się zawsze rozwiązać.</u>
          <u xml:id="u-5.15" who="#PRybarski">Mówiąc o ciężkiej sytuacji podatkowej, trzeba również zastanowić się nad położeniem gospodarczem. Mówi się wiele o t. zw. poprawie gospodarczej. Przyznajemy, że p. referent przedstawił te rzeczy bardzo ostrożnie, czasami to się robi mniej ostrożnie. Otóż gdzie jest poprawa gospodarcza? Poprawę gospodarczą wykazuje w całym świecie — o tem wiemy — więcej niż u nas indeks produkcji przemysłowej. Jest wzrost produkcji ilościowy z powodu wyczerpania się zapasów, bo przecież to musiało przyjść, że te zapasy się wyczerpią. Ale wzrost produkcji ilościowej nie jest jednoznaczny ze wzrostem wartości i nie upoważnia do wprowadzenia nowych ciężarów podatkowych, do większego fiskalizmu. Te rzeczy trzeba odróżniać. Po drugie, co jest rzeczą najważniejszą u nas, z czem się wszyscy godzą, że o poprawie gospodarczej wtedy można zacząć mówić, gdy nastąpi istotnie poprawa w rolnictwie. Tymczasem w rolnictwie jest raczej gorzej, aniżeli lepiej. To jest podstawa, którą trzeba wziąć za punkt wyjścia i dlatego też takie rozumowanie na podstawie indeksów w naszych warunkach jest dość zawodne.</u>
          <u xml:id="u-5.16" who="#PRybarski">Zresztą muszę powiedzieć, że nie wszyscy ludzie, nawet popierający Rząd, oceniają bardzo optymistycznie to położenie gospodarcze. Naprzykład niedawno żydowska agencja telegraficzna podała sprawozdanie z odczytu, który wygłosił w Londynie jeden z najbardziej reprezentatywnych przedstawicieli polskiego żydostwa, p. rabin Schorr. I co on tam powiedział;</u>
          <u xml:id="u-5.17" who="#PRybarski">„Wiadomo jest z ogólnych danych statystycznych, że nie mniej niż 1/3 całej ludności żydowskiej w Polsce ubiegać się musi, w tej czy innej postaci, o pomoc instytucyj dobroczynności społecznej. W szeregu miast prowincjonalnych liczba zmuszonych do ubiegania się o tę pomoc dochodzi do 60% ludności żydowskiej”. Słowem, położenie gospodarcze Polski zagranicą maluje w bardzo czarnych barwach. I ostatecznie Anglik sobie pomyśli, że jeżeli zpośród tak ruchliwego żywiołu, jak Żydzi, 1/3 żyje z dobroczynności publicznej, to cóż dopiero jest z resztą narodu? Panowie odpowiedzą, że to wywołała akcja bojkotowa.</u>
          <u xml:id="u-5.18" who="#komentarz">(P. Rottenstreich: Myśmy prawdę mówili.)</u>
          <u xml:id="u-5.19" who="#PRybarski">Otóż Panowie powiedzą, że to jest akcja bojkotowa, ale dla Rządu nie byłoby przyjemne, że już teraz ta akcja bojkotowa przy calem poparciu udzielonem żydostwu ma takie skutki.</u>
          <u xml:id="u-5.20" who="#PRybarski">Nie jest tak dobrze, jak to wynikałoby z niektórych cyfr. Przyznaję, że położenie Żydów jest bardzo ciężkie, ale stwierdzamy wzrost kapitałów żydowskich, kapitały żydowskie wykupują coraz więcej dóbr z rąk polskich, a natomiast jest żywiołowy pęd ludności polskiej, chłopów i rzemieślników do handlu, do obywania się bez pośrednictwa Żydów i tego pędu nie powstrzyma żadna siła, żadna polityka gospodarcza.</u>
          <u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-5.22" who="#PRybarski">Ale jest inna rzecz. P. rabin Schorr apelował do dobroczynności, apelował o pomoc dla tych Żydów. Otóż jabym tak powiedział: Gdyby Żydzi w Polsce mieli obywatelstwo palestyńskie i zwracali się o pomoc do swoich współobywateli palestyńskich w Anglii, czy gdzieindziej, to nic nie możemy mieć przeciwko temu. Ale jeżeli uważacie ich Panowie za prawdziwych Polaków w znaczeniu państwowem, za lepszych Polaków od nas, to trzeba powiedzieć, że nie godzi się taka żebranina z poczuciem prawdziwego Polaka, przynajmniej z naszem poczuciem się nie godzi, bo nam głęboko zapadły w dusze słowa poety, że „gdy prawdziwi Polacy powstaną, to na nich składek nie będą zbierać narody”.</u>
          <u xml:id="u-5.23" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
          <u xml:id="u-5.24" who="#PRybarski">Wracam od tej poezji do gospodarczego położenia w Polsce. Dla oceny tego położenia trzeba wziąć za punkt wyjścia fakt, o którym wspomniał p. referent — bezrobocie, bezrobocie, które będzie wzrastało. Dzisiaj mamy oficjalnie około pół miliona bezrobotnych, ale jak to zwalczyć, jak temu zapobiec? Otóż śmiem twierdzić, że dotychczasowemi drogami tego skutku się nie osiągnie. Całą politykę gospodarczą i finansową trzeba przebudować w tym duchu, żeby spowodowała nie pozorny, nie sztuczny, ale istotny wzrost zatrudnienia. Jesteśmy zdania, że wielki przemysł nie pochłonie mas nowych robotników. W wielkim przemyśle niema większych szans dla nowych ludzi. Dobrzeby było, gdyby wielkie ośrodki mogły swoje miejscowe bezrobocie złagodzić. Dlatego wydaje mi się, że trzeba nadać wytwórczości polskiej taki charakter, by w stosunku do słabego kapitału zatrudnić jaknajwiększą ilość rąk roboczych. Trzeba tak przebudować wieś, by z rolnictwa ta wieś mogła żyć, by na kilometrze kwadratowym mogło się jaknajwięcej rolników wyżywić.</u>
          <u xml:id="u-5.25" who="#PRybarski">Trzeba się przedewszystkiem zwrócić w kierunku popierania wytwórczości średniej i drobnej, która mało potrzebuje kapitału. To jest punkt naszem zdaniem zasadniczy. Dziś, gdy się mówi o tem, to odrazu wszyscy się godzą: od pewnego czasu mówi się o „szarym człowieku”! Idzie to tak na zmianę. Czasem jest modną elita, czasem jest modny szary człowiek.</u>
          <u xml:id="u-5.26" who="#komentarz">(Głos: Blisko wybory.)</u>
          <u xml:id="u-5.27" who="#PRybarski">Teraz zda je się będzie modny szary człowiek. Ale jak się przedstawia ta polityka w stosunku do szarego człowieka?</u>
          <u xml:id="u-5.28" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek)</u>
          <u xml:id="u-5.29" who="#PRybarski">Oto z tego miejsca zwalczałem, oczywiście bez skutku, projekt jednego z podatków w tej właśnie kadencji sejmowej, gdzie Ministerstwu Skarbu dawano upoważnienie do zamykania małych fabryczek wina owocowego, ponieważ, jak Ministerstwo Skarbu uzasadniało, należy pozamykać małe fabryczki, bo one nie nadają się do opodatkowania, a skoncentrować produkcję w wielkich. Wskazywałem w komisji na to, że w nowej ordynacji podatkowej, która ma być ulgą dla ludności, ten zwyczajny człowiek, nieprowadzący ksiąg handlowych, jest w gorszeni położeniu, bo zdany jest na tajność wymiaru. Wskazywałem, że zmiana w ulgach dla nowych budowli jest w interesie wielkich kapitalistów, a nie szarego człowieka. To są drobniejsze przykłady. Ale zapytuję: przecież ci szarzy ludzie gromadzą oszczędności. Tymczasem aparat kredytowy, zabierając oszczędności od mas, od szarych ludzi, nie odprowadza ich do mas, koncentruje te oszczędności albo w Skarbie, albo w wielkiej wytwórczości. Nie wchodzę w przyczyny, ale rezultat jest całkiem niewątpliwy. A przedewszystkiem powiem jedno: wrogiem szarego człowieka jest bezpośredni etatyzm; nie tylko wielki przemysł jest jego konkurentem, ale i bezpośredni etatyzm, przejmujący coraz to nowe przedsiębiorstwa handlowe, nakładający na szarego człowieka zbyt wielkie ciężary. A przecież Państwo w tej konkurencji ma uprzywilejowane stanowisko. Bez zerwania z tym bezpośrednim etatyzmem nie będzie polityki szarego człowieka.</u>
          <u xml:id="u-5.30" who="#PRybarski">P. referent generalny przytaczał przykłady, że przecież ingerencja państwa w życie gospodarcze sięga bardzo daleko w innych krajach. Nikt temu nie przeczy, ale ja się zatrzymam na jednym przykładzie. Powiedział między innemi, że Niemcy poszły tak daleko, iż nowe prawo zostawia przedsiębiorstwom 6% dywidendy, a resztę ponad 6% przymusowo zabiera jako pożyczkę przymusową. Otóż jabym się tego nie bał w Polsce, tylko byłby bardzo wątpliwy wynik, wiele Państwo dostałoby z tej dywidendy ponad 6%. Liczmy się z naszymi warunkami, liczmy się z podkopaniem rentowności całej produkcji i dlatego też wszystkie zabiegi Państwa do nich musimy stosować.</u>
          <u xml:id="u-5.31" who="#PRybarski">Mówi się o szarym człowieku, ale idea elity została w pełni już urzeczywistniona nie w postaci legionu zasłużonych, ale w postaci elity gospodarczej. Bo cóż jest istotną właściwością całego naszego gospodarstwa? Istnienie elity gospodarczej, istnienie grupy uprzywilejowanej, której powodzi się lepiej, względnie dobrze, czasem bardzo dobrze, i olbrzymiej masy milionów ludzi, która musi utrzymać tę elitę. Z kogo się ta elita składa? Mówiąc terminami innemi, możnaby powiedzieć, że powstaje tu nowy feudalizm, w którym potęga gospodarcza łączy się także z potęgą polityczną. Mamy tu przedewszystkiem grupę wyższej biurokracji, która umiała w zeszłym roku podwyższyć swoje uposażenia, obniżając je równocześnie innym. Mamy cały kompleks przedsiębiorstw państwowych publicznych, którym się również nieźle dzieje. Myśmy postawili wniosek, domagający się ujawnienia rzeczywistych wynagrodzeń w tych przedsiębiorstwach, ale ten wniosek oczywiście zapadł w niepamięć i nie wiem czy się doczeka oficjalnego pogrzebu, Do tej elity należą różni sekwestratorzy i nadzorcy sądowi. Przedsiębiorstwo upadło, jest pod nadzorem, ale nadzorca nieraz kwitnie na upadłem przedsiębiorstwie. Dalej do tej elity należą rozmaici reprezentanci zawodowych organizacyj gospodarczych, którzy potrafią w niesłychany sposób kumulować różne stanowiska. Powstaje nowa arystokracja. Do tej elity należą rozmaici koncesjonariusze państwowi, gdzie mniejszość żydowska nie jest mniejszością, gdzie istnieją monopole narodowe żydowskie, jak naprzykład w imporcie owoców i t. p., koncesje dawane przez Państwo. Dalej elitę stanowią pewne kartele i pewne grupy uprzywilejowane. Zagadnienie cen przemysłowych, jak to wszyscy przyznają, nie zostało rozwiązane, bo i zagadnienia organizacji przemysłu nie rozwiązano. Ustawa kartelowa trafia w niektórych, nie trafia w innych. Ja uznawałem zawsze potrzebę karteli wówczas, kiedy wchodziły w grę względy wielkie eksportowe, ale nie uznajemy potrzeby karleli w przemysłach, które nie mają eksportu i wciąż się pytamy o wyjaśnienie, to jest stały refren. Powiedzcie, co się dzieje z drożdżami. Dlaczego wy, obrońcy szarego człowieka, wbrew wyrokowi, wydanemu przez Trybunał Administracyjny, nie chcecie dawać koncesji na małe drożdżownie, ale podtrzymujecie monopol żydowski. Jeden z moich kolegów zapytywał na posiedzeniu Komisji Przemysłu i Handlu o projekt nowego kartelu. Tam jest bardzo ciekawe współdziałanie. To są moje informacje, proszę więc o ich zaprzeczenie, jeśli tak nie jest. Tworzy się kartel w przemyśle, ważnym dla obrony kraju, złożony z przedsiębiorstw chemicznych, bo to jest kartel barwników syntetycznych, który się składa z jednego, będącego własnością Banku Gospodarstwa Krajowego, z drugiego przedsiębiorstwa żydowskiego i z paru przedsiębiorstw obcych, które są pod wpływem niemieckim: „I. G. Farbenindustrie. A. G.” Mamy więc tu współdziałanie, kompromis: hitlerowiec, Żyd i Rząd Polski. Może dojdzie do tego kompromisu.</u>
          <u xml:id="u-5.32" who="#PRybarski">Uważam, że w takiej dziedzinie jak ten przemysł, gdzie powinny powstawać nowe przedsiębiorstwa, nie można dopuszczać do kartelizacji, bo poprostu zamyka się drogę ludziom do rozwoju gospodarczego. Tego skrępowania koncesjami, faktycznemi czy prawnemi monopolami, jest w Polsce zadużo. Wogóle tego współdziałania Rządu z przemysłem jest sporo i przybiera ono najrozmaitsze postacie.</u>
          <u xml:id="u-5.33" who="#PRybarski">Muszę powiedzieć, że niezawsze Rząd jest zły dla przemysłu. Wrócę do zagadnienia, postawionego tutaj przeze mnie — raczej do pewnego faktu — w tym Sejmie kilka lat temu, z powodu czego spotkał mnie bardzo ciężki zarzut. Będzie to zarazem ilustracją stosunku Rządu do pewnych uprzywilejowanych grup przemysłu. Mianowicie dn. 28 października 1931 r. powiedziałem o tem, że Rząd w okresie wyborczym zwrócił niemieckiemu związkowi górniczohutniczemu sumę około 600.000 zł, która poszła na wybory dla BB, że ta suma była kwestionowana, ale nastąpił zwrot i to wpłacono na konto wyborcze. Mówiłem o Ministerstwie Skarbu. Potem spotkałem się z zaprzeczeniem. „Gazeta Polska” z dn. 29 października 1931 r. tak scharakteryzowała te moje słowa: „Oświadczenie p. Rybarskiego... było wręcz kłamliwe, a kłamstwem swem wkraczało w sferę komizmu. Znamy tę metodę endencji, tę swawolę językową, polegającą na wspieraniu opozycyjnych wystąpień publicznych nieprawdziwemi faktami zrodzonemi z fantazji bagnistej myśli endeckiej” i t. d. Otóż ja mam zwyczaj wracać do spraw niezałatwionych i mogę przytoczyć p. Ministrowi Skarbu odpis pisma Województwa Śląskiego: Nr. P. O. 6267/106 — Zwrot należytości za opłaty ubezpieczeniowe. Do Związku Pracodawców Górnośląskiego Przemysłu Górniczo-Hutniczego w Katowicach. Naskutek reskryptu Min. Pracy i Opieki Społecznej w Warszawie z dnia 6 listopada b. r. Nr. 32274 P. III zawiadamiam, że wydaję równocześnie polecenie asygnowania na ręce Pana Dyrektora 650.000 zł (sześćset pięćdziesiąt tysięcy złotych) tytułem zwrotu należytości za opłaty ubezpieczeniowe. Za wojewodę ( — ) Dr Hełmski Naczelnik Wydziału P. O.”.</u>
          <u xml:id="u-5.34" who="#PRybarski">Ministerstwo Skarbu nie wystosowało tego pisma, tylko Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Nie wiem, co byłoby cięższym zarzutem niż to, że Ministerstwo Skarbu nie wiedziało, jak to wtedy twierdzono, o tej całej historii.</u>
          <u xml:id="u-5.35" who="#PRybarski">Jest jeszcze dalsza okoliczność. Nie wszędzie jest fiskalizm, władze wymierzają podatki, ale nie wymierzyły podatku tym przedsiębiorstwom, którym te pieniądze zwrócono. Te pieniądze poszły dla B. B. do Warszawy. Panowie Flicki i Gelsenheimery nie otrzymali tych pieniędzy, bo poszły na wybory. Przytaczam to, ażeby scharakteryzować metody walki.</u>
          <u xml:id="u-5.36" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Czy Pan jest pewien, że Pan nie kłamie? P. Stroński: To nie jest okazja do sprostowania, ale do oddania pieniędzy)</u>
          <u xml:id="u-5.37" who="#PRybarski">Proszę Panów, z drugiej strony chodziło mi o scharakteryzowanie tego, że linii wyraźnej w stosunku do przemysłu być nie może, bo czasami jest wojna, a czasami są bardzo pokojowe stosunki, czasami zawiera się pokój z wielkim przemysłem za odszkodowaniem.</u>
          <u xml:id="u-5.38" who="#PRybarski">Jeżeli charakteryzujemy obecną sytuację gospodarczą w Polsce, to możemy zauważyć jedno: panowie przedstawiciele sfer rządowych inaczej patrzą na rzeczywistość, niż ta rzeczywistość wygląda. Mamy w Polsce przecież gospodarczą dyktaturę, mamy dyktaturę polityczną, mamy rozrost ogromny Państwa, a gdy się słucha przemówień ministrów na Komisji Budżetowej, to można mieć wrażenie, że jest w zupełności coś innego, jakby tę naszą rzeczywistość osłaniało się różnemi listkami figowemi. Naprzykład p. Minister Przemysłu i Handlu przemawiał tak na komisji, że ja miałem wrażenie, iż Adam Smit redivivus, nanowo powstał z grobu i głosi wolność gospodarczą. Pan Minister utrzymywał, że jeżeli etatyzm jest w Polsce, to Rząd nie ponosi za to winy, chyba jego dobre serce. Ja wiem, że jest wielu takich, którzy chcą aby im Państwo ułatwiało życie gospodarcze, dając różne koncesje, ale jest obowiązkiem Państwa temu przeciwdziałać. Dalej mówił p. Minister Spraw Wewnętrznych o prawie, o równości wobec prawa, o przestrzeganiu ustaw — wogóle jakiś skrajny parlamentaryzm, rozwydrzony parlamentaryzm. Każdemu wolno w Polsce, co chce. Jednakże jaka jest rzeczywistość? Myśmy podjęli w komisji sprawę Berezy Kartuskiej. Na komisji w tem wolnem, jakoby liberalnem Państwie wywodów członka naszego klubu nie wolno było zamieścić w diariuszu, zostały skonfiskowane odrazu. Ale nie zostało skonfiskowane przemówienie p. Ministra Spraw Wewnętrznych, który zarzucał nieprawdę, przyznaję, że nie w takiej formie, jak to dawniej się niekiedy działo. Otóż trzeba tę rzecz wyjaśnić. My żądamy dyskusji nad odpowiedzią Rządu na naszą interpelację w tej sprawie.</u>
          <u xml:id="u-5.39" who="#PRybarski">Wszyscy powinni dążyć do wyjaśnienia tego, co było poruszane. My twierdzimy, że wszystko to, co mówiliśmy na komisji jest prawdą.</u>
          <u xml:id="u-5.40" who="#komentarz">(Głos no ławach B. B.: Kłamstwo!)</u>
          <u xml:id="u-5.41" who="#PRybarski">To może Panowie dla przekonania zgodzą się, żeby nas skompromitować przez przesłuchanie przed komisją sejmową tych, którzy byli w Berezie i całej administracji tamtejszej. Nie wystarcza mówić o kłamstwie, trzeba przeprowadzić dowód.</u>
          <u xml:id="u-5.42" who="#komentarz">(P. Kleszczyński: Pana tam poślemy, to Pan się dowie)</u>
          <u xml:id="u-5.43" who="#PRybarski">Mamy nowy przykład ilustracji do słów p. Ministra Spraw Wewnętrznych, ale Panie Kleszczyński, Pan się trochę myli, bo Pan jest zwolennikiem silnej władzy rządu i nie mieszania się posłów w sprawy administracji. To należy do administracji, a Pan mówi, że Pan mnie pośle; niech Pan z tem poczeka.</u>
          <u xml:id="u-5.44" who="#komentarz">(Głos na lewicy: To jest kandydat. Inny głos: Na stróża, nie na komendanta.)</u>
          <u xml:id="u-5.45" who="#PRybarski">To samo jest w innych dziedzinach. Gdybyśmy rzucili okiem na całą kadencję sejmową, to widzimy istotnie szereg ustaw, które mają zaprowadzić w Polsce ład, porządek, wzmocnić inicjatywę społeczną, zabezpieczyć obywatelom ich prawa. W bilansie tej kadencji sejmowej, trzeba wymienić ustawę o szkołach akademickich, cały system organizacji szkolnictwa. Czy to osiągnęło rezultaty? Czy istotnie to wychowanie „państwowe” — mówię to w cudzysłowie — może dać jakieś korzyści Rządowi? Ja osobiście nie martwię się z wyników tego wychowania „państwowego”. Była ustawa samorządowa, o której się mówiło, że ona będzie ściśle przestrzegana, bo to nasza ustawa, co z nią zrobiono, o tem dobrze wiemy. Była ustawa o stowarzyszeniach — nowy ustrój stowarzyszeń, nowa epoka. Ale przypatrzmy się jak działają stowarzyszenia w Polsce. Czy w Polsce jest dzisiaj pod rządami tej administracji życie społeczne, życie stowarzyszeń, oparte na bezinteresownej ofiarnej pracy? W Polsce są stowarzyszenia licznie subwencjonowane, ale prawdziwych stowarzyszeń niema. Słowem we wszystkich tych dziedzinach mamy do czynienia z ujemnemi wynikami. Panowie mówicie, że walczycie z partyjnictwem, ale jednak nie jesteście tak bezwzględni pod tym względem.</u>
          <u xml:id="u-5.46" who="#komentarz">(Głos na ławach BB: Niema już partyj.)</u>
          <u xml:id="u-5.47" who="#PRybarski">Niema partyj, nie, Panowie jednak uznajecie obok siebie pewne partie. Przecież się tworzą nowe partie, pod warunkiem, by to były partie współpracujące z Rządem, by to byli ludzie posłuszni, zawsze wierni, możnaby powiedzieć — semper fidelis ma być taki poseł. Ale co się okazuje, czy to jest wielki pożytek? Zamiast semper fidelis jest tylko semper Fidelus.</u>
          <u xml:id="u-5.48" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-5.49" who="#PRybarski">I z tego absolutnie żadnego pożytku dla Panów nie będzie. Otóż uważamy, że ta metoda rządzenia — zastosowanie zasady, iż cel uświęca środki, uzależnianie od siebie społeczeństwa wszelkiemi możliwemi sposobami nie przyniesie poprawy gospodarczej, a przedewszystkiem przyczynia się do obniżenia poziomu moralnego społeczeństwa. Niektórzy z Panów czują potrzebę walki z protekcjonizmem, ale czy w tych warunkach można przeprowadzić walkę z protekcjonizmem? Przecież ten protekcjonizm tkwi u podstaw całego aparatu rządowego, przecież dziś w Polsce łatwo jest jeszcze dziś — ale mniej na to jest amatorów — łatwo jest zmienić przekonania za posadę. To, żeby tego protekcjonizmu nie było, jest jeszcze legendą i długo trzeba będzie czekać na urzeczywistnienie tej idei.</u>
          <u xml:id="u-5.50" who="#PRybarski">My twierdzimy, że te metody rządzenia, że te stosunki w Państwie nie podnoszą jego siły moralnej, jego organizacji, jego siły obronnej nazewnątrz. A z tem trzeba się liczyć. Nigdy nie robiliśmy zagadnień obrony zewnętrznej Państwa terenem walki partyjnej. Jesteśmy zawsze zdania, że bez względu na to, co się mówi o pokoju w świecie, głównem zabezpieczeniem Polski jest nasza siła zbrojna. Jesteśmy i byliśmy zdania, że w naszej polityce zagranicznej nie można się kierować względami na stosunki wewnętrzne innych państw, a tylko interesem naszego narodu. Był czas, gdyśmy pierwsi podnosili potrzebę uregulowania pokojowego stosunków z Rosją Sowiecką, jakkolwiek z tego powodu spotykały nas bardzo ciężkie zarzuty ze strony tych, którzy żywili mrzonki federalistyczne. A gdy w Niemczech objął władzę Hitler, myśmy wystąpili przeciwko alarmom wojennym z tego powodu, robionym przez ludzi, którzy polityce polskiej chcieli nadać charakter polityki żydowskiej.</u>
          <u xml:id="u-5.51" who="#PRybarski">Otóż i dzisiaj uważamy pakt o nieagresji z Niemcami za pożyteczny, nie przywiązując zresztą do niego większej wagi, niż na to zasługują tego rodzaju pakty. Jesteśmy za pokojowemi stosunkami z Niemcami, oczywiście przyjmując założenie, że nigdy sprawa naszej zachodniej granicy nie może być przedmiotem rozmów na tle tego współżycia z nimi. Wszyscy to chyba uznają. Jednakże nasza pokojowość w stosunku do Niemców nie może prowadzić do zaniedbywania interesów naszych na całem pograniczu polsko-niemieckiem. Nie można pod osłoną przyjaznych stosunków z Niemcami dopuścić do tępienia polskiej mniejszości w Niemczech, ani do tego, aby naprzykład Gdańsk, pozostający w ścisłej łączności z Rzeszą Niemiecką, nie wykonywał podpisanych zobowiązań. Nikt nie może występować przeciw współżyciu z państwami, ze wszystkiemi państwami, także i z temi, z któremi nasze interesy starły się w czasie wielkiej wojny. Ale znowu ta współpraca nie może stanowić dla nich zachęty, podniecać u nich dążeń do zmiany mapy Europy, ustalonej traktatami z 1919 r.</u>
          <u xml:id="u-5.52" who="#PRybarski">Co do paktu wschodniego, którego szczegółów jeszcze nie znamy, uważałbym zasadniczo ten pakt za pożyteczny, ale zadaniem polskiej polityki zagranicznej jest zabezpieczyć to, by w tym ewentualnym układzie Polska zajęła takie stanowisko, jakie jej się należy ze względu na to, że jest głównym zachodnim sąsiadem Rosji. Z drugiej strony jednak musimy powiedzieć, że trudno nam przypuszczać, by rząd francuski, proponując pakt wschodni, żywił jakiekolwiek zamiary agresywne w stosunku do Niemiec, jak to utrzymuje prasa niemiecka.</u>
          <u xml:id="u-5.53" who="#PRybarski">Równolegle jednak z zawieraniem tych różnych paktów powinna iść praca nad wzmocnieniem naszych sojuszów, jak sojusz z Francją, zabezpieczający najlepiej pokój — sojuszów, których podstawy są najtrwalsze, bo tkwią w dziejach i położeniu geograficznem.</u>
          <u xml:id="u-5.54" who="#PRybarski">Otóż oceniając to, co się dzieje w Państwie Polskiem, oceniając całą politykę zewnętrzną, całą politykę wewnętrzną wszędzie, zarówno w gospodarstwie, jak i w życiu duchowem narodu, bierzemy za punkt wyjścia ideę narodu. Nie chodzi nam tu o puste słowa, nie chodzi o to, że się nie deklamuje o narodzie, jakżeście Panowie napisali o naszych zarzutach z powodu projektu Konstytucji — na deklamację o narodzie zawsze się Panowie zdobywacie, to nie jest istota rzeczy. Ale twierdzimy, że obecny ustrój w Polsce, wyzyskując słabość dawnej organizacji państwowej, naśladując w rządzeniu cudze wzory, obcy jest wielkiemu prądowi dziejowemu, który przenika wszystkie cywilizowane społeczeństwa.</u>
          <u xml:id="u-5.55" who="#PRybarski">Idea narodowa w XIX wieku była ideą obrony, ideą walki z cudzym najazdem. Idea narodowa w XX wieku staje się podstawą całej twórczości państwowej, całej budowy Państwa. Ci, którzy w Polsce rządzą, potrafili się zaopatrzyć we wszelkie narzędzia dyktatury, nawet najmniej wybredne, ale nie potrafili wyjść poza dyktaturę. My w Polsce uważamy się za przedstawicieli prądu narodowego i idziemy zawsze drogą własną. Silni tą ideą, potrafimy o tę ideę walczyć w każdych warunkach, potrafimy w jej imię wiele przetrzymać, i wiele zdobyć.</u>
          <u xml:id="u-5.56" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Lewicki.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PLewicki">Wysoki Sejmie! Po raz ostatni odbywa trzeci Sejm Rzeczypospolitej generalną dyskusję nad budżetem. Następny Sejm prawdopodobnie prowadzić będzie obrady na podstawie nowej Konstytucji i będzie prawdopodobnie wybrany na podstawie nowej, dotychczas nieznanej nam ordynacji wyborczej. Leży w sferze możliwości, że nowa ordynacja wyborcza ukróci jeszcze bardziej przedstawicielstwo ukraińskiej niezależnej myśli politycznej i w sprawach ukraińskich będą zabierali głos nie przedstawiciele wybrani z wolnej woli narodu ukraińskiego, lecz zaufani i wysłannicy władzy administracyjnej.</u>
          <u xml:id="u-7.1" who="#PLewicki">W czasie, gdy ginie dotychczasowy ustrój demokratyczny Rzeczypospolitej Polskiej, a rodzi się nowy, w czasie, gdy za kulisami polityki światowej tworzą się nowe polityczne konstelacje, zabieram głos w imieniu narodu ukraińskiego. Zamierzam niezależnie od chwili bieżącej w perspektywie przyszłości historycznej oświetlić politykę polską wobec sprawy ukraińskiej i przedstawić główne wytyczne polityki ukraińskiej w granicach Polski i poza jej granicami w naszych wszechukraińskich koncepcjach.</u>
          <u xml:id="u-7.2" who="#PLewicki">I ja w mojem przemówieniu w pierwszem czytaniu budżetu i moi koledzy klubowi w swych przemówieniach na Komisji Budżetowej przedstawiali nadzwyczaj ciężkie położenie narodu ukraińskiego we wszystkich dziedzinach naszego życia narodowego. Spodziewaliśmy się, iż Rząd, jako odpowiedzialny kierownik polityki państwowej, i przedstawiciele społeczeństwa polskiego wyjdą wreszcie z impasu w tej sprawie i zajmą jasne stanowisko. Tymczasem nikt nie uważał za wskazane poruszyć dokładniej tej sprawy, tak ważnej nie tylko dla narodu ukraińskiego, ale mojem zdaniem i dla narodu i Państwa Polskiego. Jedynie w Komisji Budżetowej przy omawianiu budżetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wywiązała się obszerniejsza dyskusja w sprawie ukraińskiej. Miałem sposobność przysłuchiwać się tej dyskusji i muszę stwierdzić, iż jej prymitywizm przeszedł znacznie moje bardzo sceptyczne oczekiwania. Nic bardziej, jak właśnie ta dyskusja, nie ujawniło zaniku wszelkiej szerszej myśli politycznej w najróżniejszych sprawach narodowych i państwowych, zaniku zdolności do rozwiązywania trudnych bieżących i historycznych problematów dziejowych. Dyskusja ta przypominała mi tak mało poważny spór między przywódcami endecji na łamach „Kuriera Lwowskiego” na temat, czy lepiej zjeść zwyż 6 mlijonów Ukraińców w Polsce na zimno czy na gorąco, na rożnie, czy w sosie.</u>
          <u xml:id="u-7.3" who="#PLewicki">Z żalem stwierdzić muszę, że na niedokładnej znajomości problemu ukraińskiego w jego obecnej rozciągłości polegało i oświadczenie Ministra Spraw Wewnętrznych p. Kościałkowskiego w Komisji Budżetowej w dyskusji nad jego resortem w dniu 25 stycznia r. b. Na tej komisji przemawiali przedstawiciel naszego Klubu poseł Łucki i przedstawiciel Ukraińców z Klubu B. B. W. R. poseł Skrypnik. P. Łucki w przemówieniu swem przedstawił w ogólnych zarysach bardzo ciężkie położenie narodu ukraińskiego, żyjącego w granicach Państwa Polskiego. P. Skrypnik w swej deklaracji rozwiązał za jednym zamachem cały problem ukraiński, jak on go sobie, czy jego grupa przedstawia. On się cieszy, że Polska jest wielkiem mocarstwem, dla tej mocarstwowości będzie pracował, w tej Polsce znalazł zaspokojenie wszystkich potrzeb narodowych. Jest szczęśliwy, że tak żyje, a o wszystkich innych wielkich sprawach ukraińskich myśli Marszałek Piłsudski, więc on już myśleć o nich nie potrzebuje. Pan Minister Kościałkowski oświadczył, że znalazł z p. Skrypnikiem wspólny język, a jest nim platforma wspólnej pracy nad rozbudową wielkości Rzeczypospolitej. Takie oświadczenie p. Ministra byłoby dla mnie zrozumiałe, gdyby p. Minister przemawiał tylko w charakterze szefa bezpieczeństwa, ale nie mogę tego zrozumieć, gdy mówi mąż stanu, który krwią i życiem walczył o wolność swego narodu, a który na problem ukraiński musi patrzeć z perspektywy historyczno dziejowej, nie tylko z perspektywy chwilowego uspokojenia i marazmu. P. Minister równocześnie zwrócił się do nas z apelem, byśmy mieli odwagę postawić jasno naszą sprawę, ponieważ tylko na tej platformie można budować nasze wzajemne stosunki.</u>
          <u xml:id="u-7.4" who="#PLewicki">Czyniąc zadość temu wezwaniu, chcę jasno i szczerze określić nasze stanowisko narodowe, tak jak przedstawia je sobie ogół narodu ukraińskiego, o ile tylko myśli i czuje kategoriami narodowoniezależnemi, a nie wypowiada swych myśli pod cudzym, od tego cudzego czynnika zależnym dyktatem. W poczuciu pełnej odpowiedzialności narodowej oświadczam:</u>
          <u xml:id="u-7.5" who="#PLewicki">Naród ukraiński nie chce być przedmiotem, kosztem którego ma się budować wielką mocarstwowość Polski, naród ukraiński nie jest zadowolony ani ze stanowiska, jakie obecnie zajmuje w Polsce, ani ze stanowiska swego w innych państwach, do których przydzielono go wskutek traktatów pokojowych po wielkiej wojnie; chce on być podmiotem swoich praw i obowiązków, chce pracować dla swego dobra, dla swej własnej narodowej i politycznej siły i potęgi. Wielki 40milionowy naród ukraiński jest już narodowo zupełnie uświadomiony, posiada wszystkie walory nowoczesnego zachodnioeuropejskiego narodu, jest jednolitym organizmem bez względu na przynależność państwową, dążącym do wspólnych celów, do realizacji swej dziejowej roli na wschodzie Europy. Dzisiaj niema już polityka w Europie, któryby chociaż pobieżnie zajmował się sprawami wschodu Europy, a nie rozumiał, że od rozwiązania problemu ukraińskiego zależy w wielkiej mierze ustosunkowanie się wielu państw do politycznych i gospodarczych koncepcyj w Europie i Azji.</u>
          <u xml:id="u-7.6" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Car.)</u>
          <u xml:id="u-7.7" who="#PLewicki">Politycy ci i publicyści rozumieją, że musi przyjść czas, może już w niedalekiej przyszłości, iż problem ten będzie tak czy inaczej rozwiązany i że na wielkim szlaku między Europą a Azją powstanie nowy, w bardzo wielu wypadkach decydujący czynnik.</u>
          <u xml:id="u-7.8" who="#PLewicki">Z natury rzeczy należałoby przyjąć, że obok Rosji niema drugiego narodu i państwa, które tak pilnie powinno badać i tak uważnie rozważać sprawę ukraińską, jak Polska. Polacy są to najbliżsi sąsiedzi Ukraińców, związani z nimi historycznemi węzłami. Stosunek Polski do Ukrainy przyniósł jej wielkie korzyści państwowe, ale też przyśpieszył jej rozbiory. A i teraz mieszka w Polsce wzwyż 6 milionów Ukraińców, którzy na rozwiązanie stosunków ukraińsko-polskich mają i mieć będą wielki wpływ. Mimo to nie tylko społeczeństwo polskie, lecz i politycy odpowiedzialni za teraźniejszość i przyszłość narodu i Państwa Polskiego mało interesują się i mało znają życie narodu ukraińskiego. Nie tylko mało kto wie o tej, już nie bohaterskiej, lecz nadludzkiej walce, jaką prowadzi naród ukraiński na Wielkiej Ukrainie, gdzie mimo nieznanego dotąd w dziejach ludzkości teroru naród ten w najszerszych swych masach doszedł do pełnej świadomości narodowej i politycznej, tworzy swoją naukę i kulturę i milionowemi ofiarami życia ludzkiego broni swej niezależności narodowej i politycznej. Ale i tu w Polsce z małemi tylko wyjątkami, i to przeważnie nie rozumowemi, lecz sentymentalnemi, mało kto wie o potrzebach, bólach, nadziejach i aspiracjach narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.9" who="#PLewicki">Wychodząc z takiego założenia i wierząc w żywotność, a dzisiaj już i zdolność narodu ukraińskiego do wznowienia swej misji dziejowej, my, Ukraińcy, którzy żyjemy w granicach Państwa Polskiego, żądamy przyznania nam tych wszystkich praw, jakie należą się każdemu politycznie uświadomionemu narodowi, żyjącemu w granicach obcego państwa. Żądamy, by nie dzielono nas na atomy i odrębne jednostki terytorialne lub językowe i by zapewniono nam możliwość samodzielnego rozwoju we wszystkich dziedzinach życia, a za najdogodniejszą formę takiego usamodzielnienia uważamy i dla nas i dla Państwa Polskiego nadanie nam autonomii terytorialnej. Idąc po tej linii przy uchwalaniu zmiany Konstytucji w Senacie, postawiliśmy wniosek o przyznanie narodowi ukraińskiemu w granicach Państwa Polskiego na wszystkich ziemiach ukraińskich, gdzie stanowi on większość ogółu ludności, autonomii terytorialnej, z własnym sejmem, własną władzą administracyjną, własnem sądownictwem, szkolnictwem i własną terytorialną obroną krajową. Wiemy, że w chwili obecnej tego celu nie osiągniemy i że o prawo to musimy ciężko walczyć, chociaż naród i Państwo Polskie wzięły już w r. 1922 za spełnienie tego prawa na siebie moralne zobowiązania. Wierzymy jednak, iż prawo to w obopólnym interesie obu narodów zdobędziemy.</u>
          <u xml:id="u-7.10" who="#PLewicki">Polityka polska w chwili obecnej jest we wszystkich kierunkach przeciwstawieniem tego, czego my żądamy i o co walczymy. Chce ona nas podzielić na atomy, na odrębne plemiona i jednostki administracyjne, mimo zaprzeczeń dąży ona do wynarodowienia nas i do przesunięcia granic narodowościowych Polski na wschód, a całemu narodowi ukraińskiemu, żyjącemu w granicach Państwa Polskiego, chce uniemożliwić rozwój politycznokulturalny i gospodarczy.</u>
          <u xml:id="u-7.11" who="#PLewicki">Na tle tych sprzeczności między polityką polską wobec narodu ukraińskiego a dążeniami narodu ukraińskiego musi trwać walka, która osłabia siły obu stron. Ciekawe jest, że polityka polska wobec narodu ukraińskiego, świadomie czy podświadomie, naśladuje politykę Sowietów wobec narodu ukraińskiego. Im gorzej nam jest w Sowietach, tem bezwzględniejszy reżim wobec nas w Polsce. Wątpimy, czy taka współzależność jest nawet w interesie Państwa Polskiego. Sojusz Polski z Rosją w Andruszowie kosztem podziału ziem ukraińskich doprowadził w dalszych konsekwencjach do rozbioru Polski. Sądzimy, iż tylko normalizacja stosunków, zaspokojenie słusznych potrzeb narodu ukraińskiego, stworzenie w granicach Państwa Polskiego Piemontu dla wyzwoleńczych dążeń ukraińskich przyniesie Państwu Polskiemu na wewnątrz i zewnątrz, w teraźniejszości i w przyszłości wielkie korzyści.</u>
          <u xml:id="u-7.12" who="#PLewicki">Jeżeli chodzi o naród ukraiński jako całość bez względu na granice, w jakich on żyje, to ma on swoje ogólnonarodowe interesy, do których dąży i które może osiągnąć tylko zbiorowemi siłami całego narodu.</u>
          <u xml:id="u-7.13" who="#PLewicki">Był czas, gdyśmy myśleli, że własne nasze siły wystarczą, by zdobyć sobie równorzędne polityczne stanowisko z innemi narodami Europy. Historia i teraźniejszość uczą nas, że los narodów, ich polityczna egzystencja, ich bezpieczeństwo tak związane z losem, egzystencją i bezpieczeństwem innych narodów, że nawet najsilniejsze potęgi państwowe muszą szukać sprzymierzeńców, by zabezpieczyć swą egzystencję lub rozszerzyć konieczne dla swego życia narodowego wpływy. Polityczna myśl ukraińska już od dłuższego czasu szuka tego sprzymierzeńca, z którym w porozumieniu i w obopólnym interesie mogłaby urzeczywistnić swe prawo narodowe. Jedna część narodu ukraińskiego szukała tego urzeczywistnienia w zjednoczeniu wszystkich etnograficznych ziem ukraińskich w granicach państwa rosyjskiego, sądząc, że zajmując tak bogate terytorium, oparte o Karpaty, a sięgające swą emigracyjną ekspansją aż do granic Persji i Chin, potrafi zdobyć równorzędne z Rosjanami stanowisko i stworzyć potęgę eurazyjską, władną zająć przodujące stanowisko w Europie i Azji. Idea ta zdawała się nabierać realniejszych form pod reżimem bolszewickim, gdy Ukrainę ukonstytuowano jako osobną, niezależną republikę sowiecką z własnym rządem, własnem ciałem ustawodawczem, własnem wojskiem, gdzie można każdego czasu własną wolą ustawodawczą zerwać wszelki związek z Rosją Sowiecką i ustanowić u siebie własne i niezależne państwo ukraińskie. Ale zarówno Ukraińcy na sowieckiej Ukrainie, jak i my Ukraińcy w granicach Państwa Polskiego patrzymy na tę koncepcję od pierwszej chwili dość sceptycznie. Doświadczenie historyczne kazało nam z nieufnością odnosić się do tego sprzymierzeńca, który już tyle razy nie dotrzymał swych sprzymierzeńczych zobowiązań. Obecne stanowisko Rosji Sowieckiej wobec Ukrainy w zupełności potwierdziło nasz sceptycyzm i prorosyjska koncepcja z bardzo nieznacznemi wyjątkami zbankrutowała wśród narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.14" who="#PLewicki">Drugą koncepcją polityczną jest to, że swe najwyższe prawo polityczne zrealizuje naród ukraiński prędzej nie drogą zjednoczenia, lecz drogą własnego państwa. To właśnie państwo możemy i musimy budować w centrum narodu ukraińskiego, w Kijowie i przy pomocy i w porozumieniu z państwami środkowo i zachodnioeuropejskiemi. Wiemy, że Europa musi szukać politycznej i przemysłowej ekspansji na wschód, głównie na daleki wschód i że na tej drodze stoi kolos rosyjski, który zagraża tej ekspansji. Tylko powstanie niezależnego państwa ukraińskiego nad Dnieprem może rozbić ten kolos i umożliwić światu wyjście z tego niebywałego kryzysu powojennego, a co może jeszcze ważniejsze, uratować świat przed zagładą cywilizacji, zdobytej pracą stuleci, a tak bardzo obecnie zagrożonej przez bolszewików, wiemy, iż właśnie obecnie najważniejszem zagadnieniem polityki europejskiej jest stosunek Europy do Rosji sowieckiej. Polityczna myśl Bartou, już dość słabo popierana przez obecnego premiera Francji, pakt wschodni, znalazła nawet we Francji dość silną opozycję i zdaje się już w swym zarodku zostanie pogrzebana. Zbliża się czas politycznej izolacji Rosji sowieckiej, a dla narodu ukraińskiego możliwość realizacji jego planu państwowego. W tej wielkiej przebudowie stosunków politycznych na wschodzie Europy, jaka może nastąpić już w najbliższych latach, Polska, jako najbliższy sąsiad i może najbardziej zainteresowana, będzie musiała wziąć aktywny udział. W walce o tę przebudowę będą życiowo, może na bardzo długi czas, zainteresowane interesy nie tylko narodu ukraińskiego, ale i interesy narodu polskiego. Sądzę, że powinny tu się zejść interesy obu narodów. Prawda, naród polski ma dzisiaj swoje państwo, silną armię, zdolną swojemi piersiami bronić bezpieczeństwa swego Państwa, my nie mamy ani państwa, ani armii, zdolnej do obrony naszych praw. Za nami stoi jednak moralna siła i zrozumienie całego świata, że na wschodzie Europy póty nie będzie spokoju, póki sprawiedliwie nie będzie uregulowana sprawa narodu ukraińskiego.</u>
          <u xml:id="u-7.15" who="#PLewicki">Naród ukraiński, pracując nad odbudową własnego państwa, pracuje tem samem dla bezpieczeństwa i siły narodu polskiego, ponieważ nie wierzymy, by naród rosyjski bez względu na polityczną i społeczną formę swego istnienia zrzekł się dobrowolnie imperializmu, panowania nad najbogatszemi terytoriami swego dawnego imperium, dostępu do morza Śródziemnego i Bałtyckiego, a tem samem zgodził się na ustąpienie z Europy na stanowisko półazjatyckiego narodu.</u>
          <u xml:id="u-7.16" who="#PLewicki">Taka jest nasza koncepcja polityczna i z tej koncepcji chcemy wyciągnąć wnioski dla naszej polityki ogólnonarodowej i dla naszej polityki wewnątrz Państwa Polskiego. Nie chcemy walki narodowościowej, chcemy pracować konstruktywnie, ażeby być fachowo zdolni do wykonania zadań, jakie nałoży na nas może już niedaleka przyszłość. Ideologia narodowej demokracji podziału ziem ukraińskich nie miała nigdy w historii realnych podstaw, w przyszłości będzie mieć ich jeszcze mniej. Niestety ta ideologia narodowej demokracji utrzymała się wewnątrz Państwa Polskiego do dnia dzisiejszego mimo upadku wpływów tej grupy w innych dziedzinach życia państwowego. Sądzę, iż najwyższy czas położyć kres tej niwelacyjnej polityce względem narodu ukraińskiego, wycieńczającej niepotrzebnie siłę obu narodów. Od Was, jako obecnych gospodarzy kraju, zależy unormowanie stosunków naszych. Albo Panowie zaspokoją słuszne żądania narodu ukraińskiego i pójdziemy zgodnemi drogami do szczęścia, siły i potęgi obu narodów, albo każdy naród sam w ciężkiej walce będzie szukał urzeczywistnienia swych narodowych celów.</u>
          <u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Ukraińskiego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#WicemarszałekCar">Głos ma p. Tempka.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PTempka">Przypadło mi w udziale do przemawiania tak mało czasu, iż nie będę mógł wdawać się w żadne szczegóły.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#PTempka">Wysoki Sejmie! Spotkał nas w dyskusji zarzut z pewnej strony, że we wszystkich dziedzinach naszego życia, ilekroć działalność Rządu krytykujemy, dopatrujemy się tylko zła. Ja nie widzę właśnie, żeby wszelkie zło, bezrobocie, nędza były rzetelną troską rządzących. Zarzut ten odpieram z całą energią. Przedewszystkiem ilekroć krytykujemy działalność Rządu i wytykamy Rządowi czy to fundusze dyspozycyjne, czy przerost biurokratyczny, czy nadmiar etatyzmu, czy formalistykę, czy wszystko to, co się składa na pojęcie dzisiejszego państwa, to w tej krytyce nie jesteśmy odosobnieni. Natchnienie do takiej krytyki możemy znaleźć nieomal w codziennej prasie sanacyjnej, możemy znaleźć w rozmowach z wybitnymi sanatorami, którzy, gdy ich nikt nie widzi, zgrzytają zębami na sanację, a publicznie głosują za sanacją. Tej negatywnej stronie naszej krytyki towarzyszy zawsze i bez wyjątku nasz pogląd, jak my się zapatrujemy na obowiązki Rządu w dzisiejszej ciężkiej sytuacji. Nie jest naszą winą, ani niczyją, że rządy sanacyjne są wyznawcami urzędowego optymizmu, któremu rzeczywistość na każdym kroku zadaje kłam. Również nie naszą jest winą, że rządy sanacyjne nie dają posłuchu radom ani swoich nieprzyjaciół, ani, co ciekawsze, i swoich przyjaciół. W ciągu ostatnich lat rządy sanacyjne popełniają tyle błędów we wszystkich dziedzinach życia, że poczuwamy się do obowiązku ich napiętnowania.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#PTempka">Skarb Państwa od r. 1930, od chwili, gdy nastała dzisiejsza rządowa większość, i w związku ze Skarbem Państwa budżet państwowy znalazły się w takiej sytuacji, że jeden z filarów sanacyjnych, bynajmniej nie my, jeden z wybitnych sanatorów nazywa ten budżet budżetem głupstwa ludzkiego i nie zadawala się tem słowem, lecz z ironią zauważa, że najtrudniej walczyć z głupstwem.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#PTempka">Na polu pracy ustawodawczej rządy sanacyjne poczyniły tak znaczne postępy, że znowu pewien filar sanacyjny mierzy wyścig pracy ustawodawczej tego Rządu na metry i dolicza się w październiku roku ubiegłego 1,75 m. tej gmatwaniny, z której niewiadomo co obowiązuje jeszcze, a co już obowiązywać przestało.</u>
          <u xml:id="u-9.4" who="#PTempka">Zdobycze społeczne zdają się przechodzić do przeszłości. Składki są coraz większe i powszechniejsze, renty coraz mniejsze i rzadsze. Odnosimy wrażenie, iż rządy sanacyjne przestały się zapatrywać na ubezpieczenie społeczne z punktu widzenia zdobyczy społecznych, z punktu widzenia dobrodziejstw społecznych, wywalczonych w dziesiątkach lat pracy, a widzą coraz większą w nich podstawę utrzymania armii urzędników, która zjada fundusze, wpłacane przez biedę ludzką.</u>
          <u xml:id="u-9.5" who="#PTempka">Powiada się powszechnie, że rządy sanacyjne są silne; nie możemy się tej siły dopatrzyć. Przeciwnie, widzimy, że rządy sanacyjne dostały się w niewolę wszechmocnej biurokracji, która z wielkiem mistrzostwem zagarnia coraz to nowe dziedziny życia gospodarczego i samorządowego dla Państwa, a w rzeczywistości dla siebie, tworząc ustawicznie nowe urzędy, dzieląc między siebie drugie, trzecie, a czasem dziesiąte pensje. W takim stanie rzeczy nie mamy przyczyny, aby się radować. Przed kilku dniami wypowiedział na Komisji Budżetowej p. Minister Spraw Wewnętrznych słowa, które w całości podzielamy, jednakże stwierdzamy, że polska rzeczywistość woła, aby słowa wypowiedziane przez p. Ministra Kościałkowskiego zostały wprowadzone w życie. Nie mamy podstawy, aby nie wierzyć w szczerość stanowiska p. Ministra Kościałkowskiego, zajętego na Komisji Budżetowej na temat bezpieczeństwa publicznego. Podzielamy w zupełności jego zdanie, że jest obowiązkiem władz bezpieczeństwa zwalczać wszelki teror, z jakiejkolwiekby on pochodził strony. W zupełności zgadzamy się z p. Ministrem, że jest rzeczą władz bezpieczeństwa umożliwić i zabezpieczyć wszystkim lojalnym obywatelom Państwa korzystanie z przysługujących im swobód w granicach obowiązujących przepisów. Uważamy to stanowisko za roztropne, humanitarne i patriotyczne, tylko że to wszystko w praktyce jest nieprawdą. Pan Minister widocznie nie wie, co się dzieje u dołu.</u>
          <u xml:id="u-9.6" who="#PTempka">Prawdą jest, że warunkiem budowy Państwa jest współpraca szerokich mas obywateli nad jej umocnieniem, ale współpraca ta jest tylko wtedy możliwa, gdy między urzędem a obywatelem panować będzie stosunek pełnego zaufania.</u>
          <u xml:id="u-9.7" who="#PTempka">Ideały p. Ministra powinny być oplakatowane i wisieć we wszystkich biurach administracji, od ministerstwa zacząwszy, a na posterunkach policji skończywszy, a przedewszystkiem w gmachach wojewódzkich i w starostwach.</u>
          <u xml:id="u-9.8" who="#PTempka">Najmniej mamy pod tym względem pretensyj do najniższych wykonawców władzy bezpieczeństwa, do biednego, a najczęściej zacnego posterunkowego, który robi tylko to, co mu każą, a inaczej nie może, bo go ze służby wyrzucą. Gdyby urzędnicy nauczyli się na pamięć przykazań p. Ministra i gdyby wiedzieli, że za ich przekroczenie zostaną surowo ukarani, nauczyliby się również, że mają ten zaszczyt, iż są sługami obywateli bez różnicy poglądów politycznych, wyznaniowych i społecznych.</u>
          <u xml:id="u-9.9" who="#PTempka">Najwięcej pretensyj na temat wykonywania władzy administracyjnej mamy do tych, których przykład idzie zgóry, do starostów i wojewodów, do całego systemu, który nie prowadzi do atmosfery wzajemnego zaufania między urzędami a obywatelami. Gdyby piękne zasady p. Ministra były znane i właściwe p. wojewodzie Grażyńskiemu, to nie odważyłby się on przed kilku dniami na zebraniu partyjnem występować z obelżywem przemówieniem przeciw stronnictwom opozycyjnym na Śląsku, które domagają się przestrzegania norm prawnych przy zmianie autonomii śląskiej, nie odważyłby się pan wojewoda śląski odmawiać wybitnym ludziom dobrej woli i wykluczać ich od pracy nad budową Państwa, bo musiałby respektować niezaprzeczalny stan prawny, że od 8 lat pełni zaszczytny obowiązek służby dla całego Śląska i dla wszystkich tamtejszych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-9.10" who="#PTempka">Gdyby piękne zasady p. Ministra o zwalczaniu teroru, z jakiejkolwiekby pochodził strony, były znane i przyswojone wszystkim starostom, to policja na Górnym Śląsku nie przyglądałaby się bezczynnie, bezradnie i bezkarnie, jak bojówki sanacyjne od kilku tygodni rozbijają wszystkie legalne i spokojne zgromadzenia publiczne, a nawet zamknięte zebrania członkowskie, na których w sposób legalny omawia się sprawy, dotyczące autonomii śląskiej. Taki jest stan rzeczywisty. Tak było i jest wszędzie na Górnym Śląsku, we wszystkich powiatach, w katowickim, świętochłowickim, pszczyńskim, rybnickim i innych. Gdyby policja, która ma stać na straży prawa, przestrzegała sama przepisów prawnych, nie zdarzyłby się taki wypadek, jaki przed kilku tygodniami miał miejsce w Świętochłowicach, że dwóch konfidentów policji włamało się w porze nocnej do świetlicy młodych Stronnictwa Narodowego i zabrało stamtąd akta, spisy członków i inne dokumenty, które widocznie były cenne dla policji. Policja widocznie nie wiedziała, jaka jest właściwa droga: zwrócić się do sądu i zażądać legalnej rewizji. W takich warunkach trudno mówić o wzajemnem zaufaniu.</u>
          <u xml:id="u-9.11" who="#PTempka">Podobnie sprzeczne z rzeczywistością były słowa p. Ministra Przemysłu i Handlu. Teoretycznie rzecz biorąc, podzielamy jego słowa o marzeniach świata gospodarczego, o powrocie do warunków liberalizmu gospodarczego, trudno jednak wyobrazić sobie, żeby można było przyśpieszyć powrót do tych warunków przez ustawiczne pogłębianie etatyzmu. Nie możemy się natomiast pogodzić z p. Ministrem Przemysłu i Handlu, jakoby samo społeczeństwo nalegało na Rząd, aby coraz to więcej i głębiej wkraczał w życie gospodarcze. To nie społeczeństwo tego się domaga, lecz ta jego część, która szuka zysku bez pracy, oparta na przywilejach i protekcji, ta, o której wspominali pp. Prystor i Sławek.</u>
          <u xml:id="u-9.12" who="#PTempka">Cieszy nas również niezmiernie zapewnienie p. Ministra Skarbu, że w tej chwili marnotrawstwa w najmniejszej mierze w żadnym dziale administracji niema, jednak trudno nam w to uwierzyć.</u>
          <u xml:id="u-9.13" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-9.14" who="#PTempka">Jeżeli p. Minister nie jest w błędzie, to w każdym razie z jego oświadczenia wynika, że do niedawna jeszcze marnotrawstwo było.</u>
          <u xml:id="u-9.15" who="#PTempka">W znacznie wyższym stopniu cieszy nas zdanie p. generalnego referenta posła Miedzińskiego, że nie należy już nakładać nowych podatków, ani podwyższać dawnych, gdyż to nie prowadzi do celu, a niszczy warsztaty pracy. Nie przypuszczamy na chwilę, że takie stanowisko p. referenta generalnego ma coś wspólnego ze zbliżającemi się wyborami.</u>
          <u xml:id="u-9.16" who="#PTempka">W każdym razie, gdyby urzędowemu optymizmowi Rządu i wygłaszanym ideałom ministrów odpowiadała rzeczywistość, moglibyśmy się czuć zadowoleni. Dziś zadowoleni nie jesteśmy, a zaufania do rządzących nie mamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Matczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PMatczak">Wysoka Izbo! Uchwalany budżet dobitnie świadczy, że Państwo nakłada na ludność ukraińską tylko coraz to nowe ciężary, a równocześnie ogranicza stopniowo prawa tej ludności. Chciałbym tu tylko pokrótce przejść te różne dziedziny życia ludności ukraińskiej, w których widzimy znaczne pogorszenie w ostatnim okresie obecnego reżimu w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PMatczak">Przedewszystkiem uchwalono w tej kadencji sejmowej nowelę do ustawy o kolonizacji i przez to umocniono i rozszerzono kolonizację, pozbawiając ludność ukraińską ziemi, która stanowi główny warsztat pracy. Pozbawiając ludność ukraińską ziemi, polityka obecnego Rządu równocześnie ogranicza możliwości organizacji gospodarczej i pracy ludności ukraińskiej. Najlepiej charakteryzują tę politykę zarządzenia Rządu obecnego wobec spółdzielczości ukraińskiej. W tym samym czasie, kiedy się ogranicza teren i możliwości pracy dla gospodarczych organizacyj ludności ukraińskiej, obecny Rząd w swej polityce gospodarczej toleruje i popiera tworzenie się różnego rodzaju karteli i syndykatów, a działalność tych karteli i syndykatów idzie w kierunku wyzyskiwania ludności robotniczej i chłopskiej. Wydatki na szkolnictwo, przewidziane w budżecie, stosunkowo zmniejszają się z roku na rok, a fala analfabetyzmu zalewa przedewszystkiem województwa wschodnie. Wydane ostatnio ustawy o szkolnictwie pogorszyły znacznie stan szkolnictwa ukraińskiego w Polsce. Coraz bardziej też ogranicza się możliwości rozwojowe ukraińskiego szkolnictwa prywatnego.</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#PMatczak">Praktyka rządzenia na ziemiach ukraińskich, stosunek administracji do ukraińskich organizacyj kulturalnooświatowych świadczą dobitnie o tem, że celem polityki obecnego Rządu jest ograniczenie możliwości swobodnego rozwoju kulturalnego narodu ukraińskiego. Ta walka z oświatą i kulturą ludności ukraińskiej przybrała w niektórych województwach bardzo ostre formy. Specjalnie w woj. tarnopolskiem, wołyńskiem i krakowskiem nadal rozwiązywano towarzystwa, nie zezwalano na zakładanie nowych oświatowych towarzystw, ograniczano pracę istniejących towarzystw.</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PMatczak">W tym samym czasie, kiedy stale maleją w budżetach wydatki na oświatę, nie maleją prawie wydatki na policję i stosunkowo wzrastają wydatki na cele wojenne. W tej samej chwili, kiedy znajdują się środki na te wielkie wydatki administracji państwowej i cele wojskowe, niema środków na większe celowe inwestycje, któreby rozwiązały problem bezrobocia, które specjalnie dotkliwie dotyka ludność ukraińską. Ilość bezrobotnych wzrasta, zarejestrowanych bezrobotnych jest około 1/2 miliona. Bezrobotnych na wsi nikt nawet nie rejestruje. Nic nie robi się w tym kierunku, ażeby to bezrobocie we wsi ukraińskiej ograniczyć.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PMatczak">Położenie gospodarcze ludności pogarszają też coraz to nowe podatki i opłaty, nakładane na ludność w formie różnych funduszów, danin, kryzysowych i wyrównawczych podatków. Jeżeli nawet jest prawdą to, co mówi w swem sprawozdaniu p. referent generalny budżetu, że 15% podatku gruntowego idzie na pomoc rolnictwu jako premie wywozowe, to stwierdzić trzeba, iż podatek gruntowy płacą głównie chłopi, a pomoc rządową w formie zwrotu ceł czy innych interwencyj otrzymują przedewszystkiem wielcy właściciele rolni.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PMatczak">Zdaje mi się, że twierdzenie, iż ceny na produkty rolne spadają także z tej przyczyny, że mamy w kraju nadmiar tych produktów, jest niezupełnie ścisłe. Raczej trzeba stwierdzić, że mamy u nas chroniczny stan, w którym konsumcja produktów rolnych jest niższa, niż normalnie być powinna. I tutaj w tej nienormalnie niskiej konsumcji jest źródło nadmiaru, a nie w nadmiarze produkcji jest źródło zła.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PMatczak">Za ten ciężki stan gospodarczy ponosi odpowiedzialność polityka rządowa. Politykę tę charakteryzuje dalej na ziemiach ukraińskich zupełny zanik poczucia praworządności. Wykonywanie np. ustawy samorządowej i przeprowadzenie wyborów samorządowych w bardzo wielu wypadkach było jaskrawem zaprzeczeniem wszelkiej praworządności. Nowa ustawa samorządowa i jej wykonywanie zniszczyły zupełnie nadzieje ludności ukraińskiej na rzeczywisty samorząd.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PMatczak">Takiem jaskrawem zaprzeczeniem poczucia praworządności był też dekret o obozie odosobnienia w Berezie Kartuskiej i jego wykonywanie. Sprawa ta była tu już kilkakrotnie poruszana. Nie chcę się w tej chwili spierać, czy dekret o Berezie Kartuskiej jest zgodny z Konstytucją i czy był konieczny, ale chciałem zwrócić uwagę tylko na to, że sposób wykonywania dekretu na ziemiach ukraińskich nie był zgodny ani z Konstytucją, ani z innemi ustawami, ani z samym dekretem i oświadczeniem pana Premiera, złożonem przy wydaniu dekretu. Na ziemiach ukraińskich do Berezy Kartuskiej wysyłano masowo przedewszystkiem działaczy spółdzielczych i oświatowych, którzy nie zajmowali się nawet nigdy żadną polityczną działalnością, a tem mniej oczywiście jakąś akcją nielegalną. Na wszelkie interwencje kompetentne władze zasłaniały się „konfidencjonalnemi wiadomościami”.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PMatczak">Co do stosunków, panujących w obozie w Berezie Kartuskiej, to stwierdzam, że informacje, otrzymane bezpośrednio od tych Ukraińców, którzy tam byli odosobnieni, stoją w jaskrawej sprzeczności z oświadczeniem p. Ministra Spraw Wewnętrznych, złożonem na Komisji Budżetowej i oświadczeniem p. Premiera. Potwierdzają one w całej rozciągłości bardzo ciężkie oskarżenia co do stosunków w tym obozie.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PMatczak">Cała praktyka rządzenia na ziemiach ukraińskich zdąża do rozbicia jedności narodowej narodu ukraińskiego. W tym celu prowadzi się politykę separowania Wołynia i Polesia od Galicji wschodniej, Chełmszczyzny od Wołynia, na Łemkowszczyżnie tworzy się osobny naród Łemków. A oprócz tego ponawia się starą próbę odrodzenia ruchu rusofilskiego. Wierzymy, że ta ostatnia próba jest zgóry skazana na niepowodzenie. Historia 1918 r., stosunek tego ruchu rusofilskiego do ukraińskiego rewolucyjnego ruchu wyzwoleńczego, do wojny wyzwoleńczej ukraińskiego narodu niezbicie świadczy o tem, że gdy w przełomowych chwilach historycznych przychodzi czas na działanie, rozstrzygającą siłą stają się nie te czy inne względy i rachuby taktyki politycznej, lecz najgłębsze instynkty historyczne i samozachowawcze narodu. W takich chwilach jedność narodu ukraińskiego będzie zawsze dobitnie zadokumentowana.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PMatczak">Wszystko, o czem mówiłem, są to tylko ilustracje do tej rzeczywistości, jaka na ziemiach ukraińskich panuje. Praktyka ta kłóci się z programowemi oświadczeniami wybitnych przedstawicieli Rządu czy obozu panującego. Stosowana praktyka nie jest może zupełnie jednolita na całym obszarze, ale jaskrawość takich praktyk mówi bardziej przekonywująco od deklaracyj, składanych przez niektórych przedstawicieli obozu, czy niektórych zarządzeń władz, idących w innym kierunku. Musimy liczyć się tylko z praktyką władz rządowych. Praktyka ta wywołuje na ziemiach ukraińskich i wśród narodu ukraińskiego przekonanie, że celem rządowej polityki polskiej jest zniszczenie żywiołu ukraińskiego w Polsce, że chce się skorzystać z chwilowej koniunktury historycznej i zresztą fałszywie się ocenia sytuację na wschodzie i perspektywę historycznego rozwoju na wschodzie Europy. Chcę skorzystać ze sposobności, ażeby sprostować pogląd, który dość często powtarza się w ostatnich czasach. Mówi się o tem, że ukraińska polityka orientuje się na nową wojnę przeciw Sowietom, że budujemy swoje nadzieje na interwencji. Jest to pogląd z gruntu fałszywy. Z całą stanowczością stwierdzam, że chłop i robotnik ukraiński był i jest przeciw wszelkiej zbrojnej interwencji sąsiadów. Wierzymy, że naród ukraiński własnemi siłami potrafi zdobyć wolność i sam uporządkuje swoje sprawy.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#PMatczak">Scharakteryzowałem tylko pokrótce praktykę rządzenia na ziemiach ukraińskich w Polsce. Chciałbym podkreślić, że według naszego głębokiego przekonania właśnie ta praktyka rządzenia na ziemiach ukraińskich, o której mówiłem, wywołuje ten nastrój walki, jaki na ziemiach ukraińskich panuje i ponosi za niego odpowiedzialność. Ta praktyka jest źródłem tego niepewnego nastroju i uniemożliwia normalizację stosunków na naszych ziemiach.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Przerywam dalszą rozprawę nad budżetem.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#Marszałek">Przechodzimy do następnego punktu porządku dziennego. Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#Marszałek">a) o poborze rekruta w 1935 r. (druk nr 1024);</u>
          <u xml:id="u-12.3" who="#Marszałek">b) w sprawie ratyfikacji konwencji międzynarodowej o przewozie towarów kolejami żelaznemi, podpisanej w Rzymie dnia 23 listopada 1933 r. (druk nr 1013);</u>
          <u xml:id="u-12.4" who="#Marszałek">c) w sprawie ratyfikacji konwencji międzynarodowej o przewozie osób i bagażu kolejami żelaznemi, podpisanej w Rzymie dnia 23 listopada 1933 r. (druk nr 1014);</u>
          <u xml:id="u-12.5" who="#Marszałek">d) w sprawie ratyfikacji światowej konwencji pocztowej oraz porozumień światowego związku pocztowego, podpisanych w Kairze dnia 20 marca 1934 r. (druk nr 1016).</u>
          <u xml:id="u-12.6" who="#Marszałek">Punkt a) odsyłam do Komisji Wojskowej, pozostałe punkty do Komisji Spraw Zagranicznych.</u>
          <u xml:id="u-12.7" who="#Marszałek">Proponuję Panom odbyć następne posiedzenie jutro o godzinie 9 m. 30 rano z następującym porządkiem dziennym:</u>
          <u xml:id="u-12.8" who="#Marszałek">Sprawozdanie Komisji Budżetowej o projekcie ustawy skarbowej z preliminarzem budżetowym na r. 1935/36:</u>
          <u xml:id="u-12.9" who="#Marszałek">a) dalszy ciąg rozprawy ogólnej,</u>
          <u xml:id="u-12.10" who="#Marszałek">b) rozprawa szczegółowa nad częściami:</u>
          <u xml:id="u-12.11" who="#Marszałek">1 — Prezydent Rzeczypospolitej, 2a — Sejm, 2b — Senat, 3 — Kontrola Państwowa, 4 — Prezydjum Rady Ministrów, 6 — Ministerstwo Spraw Wojskowych, 6 — Fundusz Kwaterunku Wojskowego.</u>
          <u xml:id="u-12.12" who="#Marszałek">Nie słyszę sprzeciwu, uważam porządek dzienny za przyjęty.</u>
          <u xml:id="u-12.13" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-12.14" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 12 min. 55.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>