text_structure.xml
153 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 110 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 111 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Glogier i Banaszak. Listę mówców prowadzi s. Banaszak.</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#Marszałek">S. Prauss z powodu ciężkiej choroby prosi o urlop czteromiesięczny. Przypuszczam, że Izba zgodzi się na udzielenie urlopu.</u>
<u xml:id="u-1.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do jedynego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie połączonych Komisji Gospodarstwa Społecznego, Skarbowo-Budżetowej i Prawniczej o projekcie ustawy o wykonaniu reformy rolnej (druk sejmowy nr 2084 i odbitki nr 352, 353 i 354). Jako sprawozdawca głos ma s. Bielawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#SBielawski">Wysoka Izbo! Przystępując z woli p. Marszałka i większości połączonych komisji do sprawozdania o projekcie ustawy o wykonaniu reformy rolnej, zniewolony jestem na samym wstępie prosić P. kolegów o jak najdalej idącą względność. Ten ciężki obowiązek spadł na mnie niespodziewanie dopiero przed czterema dniami. Jakkolwiek zagadnienie, które dziś będzie stanowiło przedmiot naszych prac, interesowało mnie od lat kilku, jakkolwiek miesiąc ostatni prawie wyłącznie jemu poświęciłem, jednak przedmiot jest za obszerny, łączy w sobie zbyt wielką ilość niesłychanie trudnych kwestii natury zarówno gospodarczej, jak politycznej i prawnej, i nie jest w mocy nie specjalisty potrafić ująć go wszechstronnie i źródłowo. To też nie chcąc mierzyć sił na zamiary, zgóry oświadczam, że zdecydowany jestem ograniczyć rolę swą do wiernego sprawozdawcy przebiegu prac komisyjnych, do ułatwienia prac plenum Senatu, rezygnując zupełnie ze źródłowego, naukowego potraktowania całokształtu zagadnienia, które to potraktowanie jest poza zakresem mojej możliwości. Z tego wynika, że ciężar moich wywodów będę musiał przenieść z dyskusji generalnej do dyskusji nad poszczególnemi działami ustawy. Tu przy dyskusji pozwolę sobie ograniczyć się do kilku uwag ogólnych i do podsumowania rezultatów prac połączonych trzech komisji Senatu. Jestem tembardziej uprawniony do zajęcia takiego stanowiska, że ani w połączonych komisjach Senatu, ani w wyłonionej przez nie podkomisji żadne stronnictwo nie postawiło wniosku o odrzucenie ustawy. Z drugiej strony uprawnia mnie do tego i ta okoliczność, że może żadna inna ustawa nie była tak dobrze znaną zarówno w swoich zasadach, jak i szczegółach członkom Wysokiej Izby, albowiem przecież od dwóch tygodni 52 senatorów stanowiących trzy połączone komisje, prawie połowa plenum Senatu, niczem innem jak tylko tą ustawą się nie zajmuje.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#SBielawski">Po tym krótkim wstępie przechodzę do rzeczy samej. Zagadnienie reformy rolnej nie jest wyłącznym kłopotem i wyłącznym przywilejem państwowości polskiej. Wystarczy wyliczyć nazwy państw, w których reforma rolna bądź już przeprowadzona, bądź też się przeprowadza, wystarczy wspomnieć, że odbywa się ona na Litwie, Łotwie, Estonii, Rumunii, Bułgarii, Jugosławji, Turcji, Czechosłowacji, Węgrzech, Austrii, że odbywa się w Niemczech, w Anglii, Finlandii i Irlandii. Nie wymieniam Rosji, w której została przeprowadzona nie reforma rolna, ale rozgrabienie ziemi i jej podział wbrew woli nie tylko rządu poprzedniego, ale, jak to słusznie podkreślił w swojem ostatniem wydawnictwie p. dr. Rose, wbrew woli rządu sowieckiego. Pierwotnem założeniem rządu sowieckiego było upaństwowienie całej ziemi, i wbrew tej wyraźnej woli rewolucyjnego rządu chłop rosyjski wziął tę ziemię w indywidualne prywatne posiadanie i nadal tę ziemię posiada na prawie prywatnej własności, a rząd rewolucyjny musiał się przed tem ugiąć i do woli chłopa rosyjskiego zastosować. Więc, jeżeli nie liczyć Rosji, to w 14 państwach środkowej Europy, w krajach nadbałtyckich, w krajach półwyspu Bałkańskiego, jak również Anglii i Irlandii, reforma rolna jest już przeprowadzona bądź też ją, się przeprowadza.</u>
<u xml:id="u-2.2" who="#SBielawski">Oczywiście jest olbrzymi dystans pomiędzy tą reformą, jaka została przeprowadzona w Estonii albo na Łotwie, i jaka tylko w bardzo drobnych odcieniach odróżnia się od tej kwasi reformy, która na wschód od tych krajów przeprowadzona została, jest bardzo duży dystans pomiędzy tą reformą a taką, jaką przeprowadza potężna Anglia. Jednak wszystkie te reformy mają dwie wspólne cechy. Przedewszystkiem pierwszym ich zadaniem jest demokratyzacja posiadania ziemi, jest dążenie do oparcia gospodarstwa rolnego na drobnych, zdrowych gospodarstwach włościańskich, jest dążenie do zmniejszenia na wsi ilości bezrolnych i małorolnych. To jest pierwsza wspólna cecha.</u>
<u xml:id="u-2.3" who="#SBielawski">Drugą wspólną cechą jest to, że jednak wszystkie te państwa w mniejszym lub większym stopniu uciekają się do przymusowego wywłaszczenia. Muszę szczerze wyznać, że kiedy przeglądając ustawodawstwa agrarne państw rozmaitych tak dobrze Panom znane, doszedłem do skromnego ustawodawstwa angielskiego, noszącego raczej charakter eksperymentu klinicznego, z prawdziwem zdumieniem znalazłem jednak i w niem stosowanie zasady wywłaszczenia. Ustawa osadnicza angielska z roku 1908 już przed wojną, już przed początkiem wzrostu nastrojów rewolucyjnych, wprowadziła zasadę wywłaszczenia na korzyść drobnych dzierżawców, posiadających ziemię. Ta zasada wywłaszczenia została jeszcze obostrzona w ustawie z dnia 19 sierpnia r. 1919.</u>
<u xml:id="u-2.4" who="#SBielawski">Proszę Panów, mówię o tem dlatego, że większość z nas — wszyscy, zwłaszcza w ostatnich czasach, studiowali prawodawstwo dotyczące reformy rolnej w rozmaitych krajach Europy, ale może najmniej z nas zwracało uwagę na prawodawstwo angielskie, bo tam przecież panują stosunki tak bardzo od naszych odmienne, że przykład tego kraju nie może mieć dla nas żadnego dydaktycznego znaczenia. Przykład ten jest jednak bardzo charakterystyczny, albowiem jeżeli kraj, pomimo całej swojej wolności konserwatywny, tak przywiązany do tradycji, tak przywiązany do respektowania prawa własności, jakim jest Anglia, w pewnej mierze dopuścił zasadę wywłaszczenia, to mimo woli należy się zastanowić, jakie były poważne powody, które ten naród do tego kroku zmusiły.</u>
<u xml:id="u-2.5" who="#SBielawski">Ustawa angielska zawiera jeszcze szereg innych niespodzianek, tak więc szacunek gruntów wywłaszczonych oparty tam jest na dochodowości i na podatku gruntowym. Dozwolone jest oparcie tego szacunku na taksach specjalnie wydanych, z pominięciem indywidualnego szacunku majątku. Szacunek ten dokonywany jest przez jedną osobę, przez arbitra powołanego z listy zatwierdzanej przez lorda szefa sprawiedliwości. Ten szacunek wykonywany przez tego jednoosobowego arbitra jest bezapelacyjny co do strony faktycznej, co do strony formalnej przysługuje skarga do sądu I instancji. Anglia zna również osadnictwo wojskowe, zrealizowane przez ustawę z roku 1916, i zna w drobnej mierze osadnictwo oficerskie.</u>
<u xml:id="u-2.6" who="#SBielawski">Kiedy się te rzeczy czyta, mimo woli człowiek jest zmuszony zastanowić się, jakie są te naprawdę poważne powody, które tego rodzaju państwo na taką drogę wprowadzić mogą i jakie są te powody, które 15 państw Europy środkowej zmusiły do przeprowadzenia prawie jednocześnie w tym samym kierunku skierowanych ustaw o reformie rolnej? Jakie to są powody?</u>
<u xml:id="u-2.7" who="#SBielawski">A więc gorący zwolennicy reformy rolnej zwykli są twierdzić, że istotnym powodem jej przeprowadzania jest powód gospodarczy, polegający na tem, że wytwórczość rolna wzrasta w drobnych gospodarstwach w porównaniu z gospodarstwami wielkiemi.</u>
<u xml:id="u-2.8" who="#SBielawski">Proszę Panów! Nie chcę tu wcale roztrząsać tego zagadnienia. Panowie znajdą wiem to z doświadczenia naszych prac komisyjnych — jak najdokładniejsze jego oświetlenie z obu punktów widzenia. Wywody obu stron będą potwierdzone z całą pewnością cyframi. Muszę tylko zrobić jedną uwagę, że od czasu polemiki Kautskyego z Bernsteinem, która spowodowała znane p. senatorowi Posnerowi zmiany w systemie myśli, który on reprezentuje, spór o to zagadnienie toczy się bez przerwy. I niestety po przeczytaniu tych wszystkich autorów, na których nawet obie strony Jednocześnie czasem się powołują dla poparcia sprzecznych twierdzeń, to znaczy tych wszystkich Laurów, Kenpów, Muhrerów, Huschków i naszych: Górskiego, Dunina, Biegieleisena, po przeczytaniu tych wszystkich autorów przychodzi się jednak tylko do jednego bezstronnego wniosku, że zagadnienie dotychczas nie jest rozstrzygnięte. W tych wszystkich cyfrach, które ci uczeni podają, zawsze brakuje jakiegoś tertium komparationis, zawsze w ujęciu kwestii jest pewna jednostronność i wniosek ostateczny, jakkolwiek zdawałoby się na cyfrach zupełnie niewątpliwych zbudowany, jednak nie wzbudza zaufania u nieuprzedzonego czytelnika.</u>
<u xml:id="u-2.9" who="#SBielawski">Jeżeli istnieje jakiś pewnik ustalony na skutek tych prac, to jest nim może to, że drobne gospodarstwa stoją wyżej pod względem produkcji hodowlanej i ogrodniczo-warzywnej, natomiast większe gospodarstwa stoją wyżej pod względem produkcji zbożowej. Pewności, jednak, jak mówię, dotychczas, zdaje się, niema. Przypuszczam więc, że nie to jest istotną przyczyną wprowadzania wszędzie ustaw o reformie rolnej. Przyczyna leży gdzieindziej. Prawda, jest jeszcze przyczyna gospodarcza, polegająca na tem, że koszta robocizny w gospodarstwach rolnych wzrastają zwłaszcza w ostatniem dziesięcioleciu, bardzo wydatnie i to daje pewne plusy gospodarstwom drobnym przed gospodarstwami wielkiemi. Ale na to przechodzą udoskonalone maszyny rolnicze, które niwelują tę różnicę drożyzny, i ten powód nie jest tak dalece poważny, ażeby rozstrzygał o samem zagadnieniu. Przyczyny leżą, zdaje się, w warunkach społecznych i politycznych. Wzrost liczby bezrolnych i małorolnych na wsi, powodujący emigrację z kraju oto jest pierwsza przyczyna społeczna, która wszędzie zwraca uwagę na zagadnienie reformy rolnej. Jeszcze ważniejszą jest przyczyna druga i ta zdaje się o wszystkiem rozstrzyga, jest nią żywiołowy pęd do nabywania ziemi, do zdobywania własnego gospodarstwa i własnej ziemi w wielkości samowystarczalnej, pęd, który jest cechą każdego wieśniaka, na ziemi pracującego. I ten żywiołowy pęd z chwilą demokratyzacji ustrojów społecznych stwarza odpowiednie teorie i doprowadza do reform rolnych we wszystkich państwach. I ten żywiołowy pęd jest tak samo realnym czynnikiem, jak czynniki gospodarcze. Pozatem, w miarę demokratyzacji społeczeństw te warstwy inteligenckie, które dotychczas wszystko w swoim ręku trzymały, w sensie nie tylko praw ale i obowiązków, zmuszone są z tej sfery wieśniaczej czerpać odświeżające siły. Wskutek tego powstaje konieczność dania sferom włościańskim tego stopnia dobrobytu, tych warunków gospodarczych, przy których te sfery w krajach rolniczych mogłyby szybko i w dostatecznej mierze zasilać szeregi inteligencji.</u>
<u xml:id="u-2.10" who="#SBielawski">To są przyczyny społeczne. Ale, proszę Panów, może najważniejszą jest przyczyna polityczna. Przy żadnej reformie rolnej nie można wypierać się pewnych zadań natury politycznej. Ziemia nie jest wyłącznie obiektem własności prywatnej. Ziemia jest składową częścią państwa, stanowiąc jego terytorium. Nie jest obojętnem dla mocy, zdrowia i potęgi państwa, w czyich rękach to terytorium się znajduje. Doświadczenie historyczne wskazuje, ze niema mocniejszego i pewniejszego dzierżyciela ziemi, jak drobny rolnik.</u>
<u xml:id="u-2.11" who="#komentarz">(Głosy: Tak jest!)</u>
<u xml:id="u-2.12" who="#SBielawski">Takie są powody w mojem mniemaniu wprowadzania reform rolnych. Ale teraz, kiedy w roku 1925 przystępujemy do debaty nad reformą rolną, jesteśmy o tyle w szczęśliwszej sytuacji od tej, w której były ciała ustawodawcze w r. 1919 i 1920, że już naokoło wiele eksperymentów agrarnych przeprowadzono i są już wyniki tych eksperymentów. Jakie są te wyniki? Tutaj muszę znowu stwierdzić, że wszystkie cyfrowe dane, które co do tych wyników posiadamy, nie wzbudzają absolutnej pewności.</u>
<u xml:id="u-2.13" who="#SBielawski">Naprzykład w opinii ludzi, którzy się temi kwestiami zajmują, jest rzeczą ustaloną niewątpliwą, obydwa skrzydła tej Izby na to się zgadzają, że w Rumunii, która przeprowadziła bardzo radykalną reformę rolną, w sposób powierzchowny i lekkomyślny, która jednak posiada ludność, nie stojącą na najwyższym poziomie kultury rolnej, reforma rolna wywołała znaczne obniżenie produkcji i znaczne obniżenie eksportu. Jak mówię, fakt ten jest, zdawałoby się niewątpliwy, Ale jeżeli sięgniemy do cyfr i zaczniemy je krytycznie rozważać, to poza szeregiem liczb, które stwierdzają, że produkcja i eksport istotnie upadły, przypadkowo trafiłem na raport dyrektora departamentu rolnego w ministerstwie gospodarstwa społecznego, bo tak zdaje się w Rumunii to ministerstwo się nazywa, raport p. Jonesco Siresti na XI zjeździe rolniczym w roku 1924, z którego wynika, jakoby wzrosła produkcja wszystkich czterech najważniejszych rodzajów zbóż. Ja to cytuję nie dlatego, ażeby przekonać, że w Rumunii reforma rolna dała dobre wyniki, tylko żeby zwrócić uwagę Panów na te wątpliwości, które każdy bezstronny badacz przy cytowaniu cyfr, które dotyczą wykonania reformy rolnej musi zachować. Więc p. Jonesco Siresti urzędowo wywodzi w sposób następujący: w 1920 roku urodzaj pszenicy — 2.020.000 jednostek, w 1921 — 2.488.000, w 1922 — 2,615.000. Owies jeszcze lepiej: 966.000, 1.229.000, 1.319.000. Kukurydza tak samo dobrze.</u>
<u xml:id="u-2.14" who="#SBielawski">I nakoniec następuje oświadczenie najbardziej zadziwiające, bo to jest rzecz najłatwiejsza do skontrolowania i „odpowiednio zwiększył się eksport”, wtedy, kiedy jest rzeczą powszechnie znaną, że eksport rumuńskiego zboża ogromnie się po reformie obniżył dla tej prostej przyczyny, że niezależnie od zmniejszenia produkcji gatunek tego zboża nie jest eksportowy.</u>
<u xml:id="u-2.15" who="#SBielawski">To jest tylko ilustracją tego, jak te wszystkie cyfry dotyczące reform rolnych trzeba brać cum grano salis. Jednak z tych cyfr można przyjść do pewnych wniosków, które wydają się z grubsza niewątpliwe. Te wnioski są następujące. Jako ujemne skutki reform rolnych można stwierdzić po pierwsze: czasowe obniżenie produkcji i eksportu. Co potem będzie, narazie jeszcze niewiadomo. Następnie: zatamowanie rozwoju przemysłu rolnego. Co do tej ostatniej kwestii, to taki radykał rosyjski, jak Piotr Bogdanów, w wydawnictwie, które w Pradze jest drukowane, stwierdza, że chociaż według niego wyniki reform rolnych w Estonii są bardzo zadawalające, to jednak przemysł rolny cofnął się wstecz i niewiadomo, czy zacznie znowu szybko postępować. Niewątpliwie, ujemnym również wynikiem reformy rolnej jest czasowa obniżka wpływów skarbowych. Muszę zwrócić uwagę, że Czechy, kraj przemysłowy, kraj bardzo silny finansowo, kraj nie oparty głównie na rolnictwie, który przeprowadzając radykalną reformę rolną, jednak mniej odczuwa jej skutki aniżeli kraje rolnicze, Czechy rezerwują specjalny fundusz z nadwyżek pobranych od nabywców, na pokrycie strat skarbowych, spowodowanych przez zmniejszenie podatków w najbliższych latach.</u>
<u xml:id="u-2.16" who="#SBielawski">Jakież są niewątpliwie dodatnie cechy przeprowadzenia reformy rolnej? Dodatnią cechą jest osiągnięcie tych zadań społecznych i politycznych, o których na początku mówiłem, a więc podniesienie dobrobytu warstwy włościańskiej ludności, zmniejszenie ilości małorolnych i bezrolnych, którzy w żaden państwie nie są dodatnim elementem państwowym, zwiększenie pojemności rynku wewnętrznego dla wytworów przemysłowych — to nie przychodzi odrazu, ale to musi na skutek reformy rolnej z konieczności przyjść. I wreszcie, co najważniejsze, mocne obsadzenie terytorium państwowego.</u>
<u xml:id="u-2.17" who="#SBielawski">Jeżeli się uwzględni te skutki reformy rolnej, z jednej strony ujemne, a z drugiej strony dodatnie, jeżeli się uwzględni konieczność wprowadzenia ich wcześniej czy później w życie, wypływające z tych głównych przyczyn reform rolnych, o których przedtem mówiłem, to przychodzi się do wniosku, że zasadą zdrowej reformy rolnej jest zasada kompromisu pomiędzy wymogami gospodarczemi życia a wymogami społecznemi i politycznemi chwili.</u>
<u xml:id="u-2.18" who="#SBielawski">Z tej ogólnej zasady można dedukować dalsze żądania które reformie rolnej można stawiać.</u>
<u xml:id="u-2.19" who="#SBielawski">A więc reforma rolna, ażeby była zdrową, musi być przeprowadzona w miarę możności na drodze ewolucyjnej, z zastosowaniem minimalnego przymusu. Po drugie, reforma rolna musi w miarę potrzeby i w miarę możności ażeby nie wywołać nadmiernego wstrząsu gospodarczego, oszczędzać przemysł i oszczędzać kulturę rolną. Po trzecie, reforma rolna, jak i każda inna reforma, powinna być praworządną i w miarę możności nie dopuszczać samowoli tych czynników, w których ręce wykonanie tak poważnego obowiązku jest złożone. Dalej reforma rolna powinna być przeprowadzona w ten sposób, ażeby posiadacze warsztatów wytwórczych mieli pewność, co im zostanie po przeprowadzeniu reformy, i żeby mieli spokojną atmosferę dalszej pracy — Wreszcie, i to jest może rzecz najważniejsza, zdrowa reforma rolna wymaga troski wytężonej państwa o los tej ziemi, która zostaje rozdzielona, i troski o zorganizowanie nabywców, o ich zrzeszenie, o podniesienie ich kultury rolniczej, o udostępnienie im należytego zagospodarowania ziemi.</u>
<u xml:id="u-2.20" who="#SBielawski">Jeżeli tym wymaganiom ustawa o reformie rolnej odpowiada, to można uważać, że jest oparta na zdrowych zasadach.</u>
<u xml:id="u-2.21" who="#SBielawski">Proszę Panów, nie mam zamiaru powtarzać tu przed Panami zasad ustawy sejmowej, którą Panowie wszyscy znacie, ani też dawać jej oceny z punktu widzenia tych wszystkich probierzy, o których mówiłem, zrobią to prawdopodobnie przedstawiciele klubów. Niech mi wolno będzie tylko zsumować bilans prac komisyjnych Senatu i wykazać, co prace zjednoczonych komisji zrobiły na to, aby polską reformę rolną, w projekcie Sejmu uchwaloną, zbliżyć do tych wymagań, które na początku wymieniłem.</u>
<u xml:id="u-2.22" who="#SBielawski">A więc przedewszystkiem ewolucyjność reformy i zmniejszenie przymusu do możliwego minimum.</u>
<u xml:id="u-2.23" who="#SBielawski">Jakkolwiek połączone komisje odrzuciły wniosek przedstawiciela jednego ze stronnictw, ażeby roczny kontyngent obniżyć o połowę z 200.000 ha do 100.000 ha, wychodząc z tego założenia, że skoro w poprzednich 5 latach przeciętnie było parcelowane około 114.000 ha, a wraz z osadnictwem, którego nie można uważać za normalną parcelację, około 140.000 ha, to przeprowadzanie reformy rolnej nie może się ograniczyć do takiej ilości, jaka dotychczas była parcelowana. Jakkolwiek zatem ten wniosek został odrzucony, jednak do nadania reformie rolnej biegu ewolucyjnego, mam wrażenie, że Komisje się przyczyniły. Pozwolę sobie zwrócić uwagę na przepis, zawarty w ustępie 2 art. 11, a postanawiający, że nierozparcelowana w każdym roku z braku nabywców część kontyngentu nie powiększa kontyngentu roku następnego, bez którego to przepisu ten kontyngent 200.000 ha mógł również dobrze w poszczególnych latach wzrastać do 300.000, 400.000 i więcej.</u>
<u xml:id="u-2.24" who="#SBielawski">Dalej komisje uchwaliły, że wykaz imienny na 1926 r. nie będzie ogłoszony. Komisje kierowały się tym względem, że wykaz ten, ogłaszając wywłaszczenie już w r. 1926 bez uprzednio opracowanego planu i bez uprzedniej dobrowolnej parcelacji stałby w sprzeczności ze wszystkiemi zasadami tej ustawy. Pozatem komisje wprowadziły szereg ułatwień dla parcelacji prywatnej, które, jeżeli będą należycie zastosowane i wprowadzone w życie, uczynią to, że parcelacja prywatna będzie większość zagadnień rozwiązywała i że parcelacja przymusowa stanie się w znacznej mierze zbędna.</u>
<u xml:id="u-2.25" who="#SBielawski">Poza temi ułatwieniami, które częściowo były już w ustawie przyjętej przez Sejm, komisje wprowadziły następujące ułatwienia — będę tylko krótko powoływał Panom poprawki do odpowiednich artykułów, żeby Panom postawić przed oczy wyniki prac komisyjnych.</u>
<u xml:id="u-2.26" who="#SBielawski">A więc poprawka do art. 60, która skraca termin zatwierdzenia projektów parcelacyjnych. Tak samo poprawka do art. 61, która zezwala na zatwierdzenie projektów parcelacyjnych odrębnie od listy nabywców. Nowy artykuł 76, który umożliwia parcelację dobrowolną majątków należących do osób z ograniczoną zdolnością prawną, które przy dotychczasowym stanie rzeczy z konieczności szły na przymusową parcelację. Nowy art. 53 c), który wprowadza pewne ułatwienia na rzecz wierzycieli i instytucji długoterminowego kredytu i zapobiega, żeby z przeszkód formalnych nie była udaremniona parcelacja prywatna.</u>
<u xml:id="u-2.27" who="#SBielawski">Dla drugiego zagadnienia, zagadnienia oszczędzania przemysłu rolnego i kultury rolnej, również pewne, aczkolwiek nie bardzo wielkie, rezultaty udało się komisjom osiągnąć. Więc w art. 5 komisje wprowadziły pewne normy dla gospodarstw ziemniaczanych i gospodarstw buraczanych, tem samem zabezpieczyły, że nasz przemysł cukrowniczy, jedna z poważniejszych podwalin budżetu, nie będzie zachwiany przez wprowadzenie reformy rolnej. Powiększono ochronę lasów i wód przez odpowiednie poprawki, wprowadzone do art. 4 ustawy. Wprowadzono ochronę chmielnictwa i winnic również przez poprawki do art. 4. Wreszcie ochroniono nareszcie od parcelacji fundacje naukowe i dobroczynne polskie, to znaczy założone przed rokiem 1795, jak i powstałe w drodze ustawodawczej po 1 września 1919 r.</u>
<u xml:id="u-2.28" who="#SBielawski">Dla uzgodnienia ustawy o reformie rolnej z wymaganiami praworządności i ograniczenia samowoli władz wykonawczych, komisje wprowadziły następujące poprawki. Uprawnienia Ministra Reform Rolnych w art. 3 do zezwalania na całkowity wykup majątków, i w art. 19, mówiącym o ustaleniu wykazów imiennych majątków podlegających wywłaszczeniu, komisje przekazały Radzie Ministrów, która jako ciało zbiorowe, w całości odpowiadające przed czynnikami parlamentarnemi, daje większą gwarancję bezstronności.</u>
<u xml:id="u-2.29" who="#SBielawski">Przy określaniu obszarów, które mają być pozostawione dla ochrony ośrodków kulturalnych i gospodarstw przemysłowych, przy art. 5, Komisje skreśliły prawo załatwiania tych rzeczy przez p. Ministra Reform Rolnych podług swobodnego uznania, skreśliły ustęp, który powiadał, że tego rodzaju decyzje nie powinny być uzasadniane, i zanadto przypominał komisjom czasy rosyjskie. Zastąpiono natomiast ten ustęp przepisem, że decyzje tego rodzaju powinny być uzasadnione i doręczone zainteresowanym osobom na piśmie.</u>
<u xml:id="u-2.30" who="#SBielawski">Następnie przy art. 31 Komisje ograniczyły swobodę Rządu wypłacania wynagrodzenia podług uznania Rządu albo całkowicie w rencie albo w połowie w rencie a w połowie w gotówce. Komisje wprowadziły specjalną tabelkę uzależniającą stosunek poszczególnych części wynagrodzenia, płatnych rozmaitemi sposobami, od obszaru majątku, do którego wykup przymusowy jest stosowany.</u>
<u xml:id="u-2.31" who="#SBielawski">Dalej, idąc po drodze uzgodnienia ustawy z wymaganiami praworządności, Komisje przy art. 27, który traktuje o oszacowaniu wykupu majątków, poczyniły pewne, aczkolwiek nie zasadnicze i nie daleko idące poprawki w projekcie sejmowym. Jak Panom wiadomo, szacunek miał być oparty wyłącznie na przepisach wydanych dla oszacowania majątków do podatku majątkowego. Ponieważ przepisy te nie były przystosowane do wymagań reformy rolnej, nie uwzględniały wcale stosunku kultury i zmian gospodarczych, jakie zaszły od czasu wydania ich od roku 1923, więc Sejm wprowadził w swoim projekcie możność rewizji tych przepisów przez Rząd. Senat poszedł dalej i zrobił z tej możności przymus, postanawiając, że przepisy te powinny ulec odpowiedniej rewizji i zmianom. Komisje Senatu wydzieliły z pod działania tych przepisów budynki, drzewostany i wody, któreby były według tych przepisów oszacowane zupełnie niewspółmiernie do swojej istotnej wartości, i poleciły szacować je podług rzeczywistej wartości.</u>
<u xml:id="u-2.32" who="#SBielawski">Dalej Komisje Senatu zmieniły redakcję art. 26, którego przepisy, zwłaszcza część druga, wywołały zrozumiałe zaniepokojenie wśród wszystkich wierzycieli hipotecznych i we wszystkich instytucjach kredytowych, które ziemianom kredytów udzielały. Dalej Komisje zdążały do podwyższenia wartości renty, którą będzie płatne odszkodowanie, a mianowicie zmniejszając ilość renty, która będzie emitowana według art. 26 i 31, i wprowadzając w art. 34 dodatkowe zabezpieczenie tej renty na wszystkich należnościach Skarbu Państwa od nabywców gruntów wywłaszczonych. Wreszcie komisje senackie skasowały moc wsteczną ustawy w ustępach a) i b) art. 3 i pod tym względem uzgodniły ten artykuł z wymaganiami praworządności.</u>
<u xml:id="u-2.33" who="#SBielawski">Dla trzeciego zagadnienia, a mianowicie dla pewności stosunków gospodarczych, komisje zrobiły tylko tyle, że w art. 4 wprowadziły wyszczególnienie okręgów przemysłowych w których podlegają wykupowi majątki ponad 60 ha, i skreślając ust. 7 tego artykułu, skreśliły zapowiedź rewizji obszarów, pozostawionych na zabezpieczenie gospodarstw przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-2.34" who="#SBielawski">Komisje dały również wyraz dążeniu do ostatniego zadania, mianowicie dały wyraz trosce o to, co się stanie z ziemią, przymusowo wykupioną i rozparcelowaną i co się stanie z nabywcami tej ziemi. Ta troska znalazła wyraz w podkreśleniu w art. 1, że równoległe z głównem zadaniem reformy, którem jest parcelacja, mają być wprowadzone prace komasacyjne, regulacja serwitutów i melioracja. Dalej, przyjmując nowe brzmienie art. 31, redukujące tę część odszkodowania, która będzie płatną w rencie według kursu 70, Komisje zredukowały w nieunikniony sposób cenę sprzedażną parceli. Szczegóły będę miał zaszczyt wyjaśnić przy odpowiednich rozdziałach w szczegółowej dyskusji.</u>
<u xml:id="u-2.35" who="#SBielawski">Dalej Komisje przez wprowadzenie artykułów 53 b) i 53 c), włożyły na nabywców obowiązek zagospodarowania działek nabytych w pewnym określonym terminie, oraz stosowania się nawet do przepisów o sposobie gospodarki i opatrzyły obowiązek ten odpowiedniemi rygorami. Dalej dbając o racjonalny przebieg parcelacji i należyte wykorzystanie ziemi rozparcelowanej wprowadziły Komisje przywileje dla posiadaczy karłowatych gospodarstw, którzy swe karłowate gospodarstwa sprzedają innym celem przeniesienia się na nowotworzone działki, oraz przywileje dla tych nabywców, którzy są zrzeszeni w czynnych spółdzielniach rolniczych, wreszcie większość Komisji uchwaliła znieść art. 81–83 ustawy, które redukują opłaty od transakcji parcelacyjnych, i wnosi o zniesienie wszelkich opłat od tych transakcji, ułatwiając tem samem przeprowadzenie parcelacji.</u>
<u xml:id="u-2.36" who="#SBielawski">Oto jest bilans prac Komisyj. Jak Panowie widzą niema w nim zmian takich, któreby samą podstawę ustawy uchwalonej przez Sejm, zmieniły lub też wprowadzały ustawę na nowe tory. Jest to tylko skromne usiłowanie zbliżenia treści ustawy do tych wymagań, którym powinna odpowiadać zdrowa reforma rolna, i do tych zasad, które miałem zaszczyt na początku przedstawić.</u>
<u xml:id="u-2.37" who="#SBielawski">Ustawa, która z temi poprawkami — o ile zostaną przez ciała ustawodawcze przyjęte — zostanie wprowadzona w życie, będzie zapewne reformą rolną radykalną, radykalniejszą nieporównanie od reform rolnych, przeprowadzonych w Niemczech, Austrii i na Węgrzech, ale jednak mniej radykalną, niż reforma rolna rumuńska, albo reforma rolna czeska. Muszę zwrócić uwagę, że przy ocenie stopnia radykalizmu tej reformy, przy ocenie uwzględnienia przez nas momentów gospodarczych nie można zapominać, że przystępujemy do pracy nad tą reformą już obciążeni poważnemi wekslami, wydanemi przez państwowość polską warstwie włościańskiej. Przystępujemy obciążeni uchwałą z r. 1919, ustawą o reformie rolnej obecnie obowiązującą z r. 1920, ustawą o nadzieleniu żołnierzy ziemią na Kresach i wreszcie odpowiednim przepisem Konstytucji, zawartym w jej art. 99, który implicite zawiera przyrzeczenie reformy rolnej. Proszę Panów, Państwo Polskie nie może stać wobec swoich mas ludowych w sytuacji bankruta, który w chwilach ciężkich wydaje weksle, nie licząc się z wielkością zadłużenia, a kiedy chwile ciężkie przechodzą, proponuję regulację na 5%. Z tem się trzeba liczyć i pod tym kątem widzenia trzeba oceniać znaczenie wad gospodarczych i prawnych, które jednak ta ustawa zawiera.</u>
<u xml:id="u-2.38" who="#SBielawski">Przystępujemy do uchwalenia ustawy i jej zrealizowania w nadzwyczaj ciężkich warunkach. Sytuacja gospodarcza nie jest pomyślna, sytuacja skarbowa nie jest nadzwyczajna. Koniunktura gospodarcza jest tego rodzaju, że uniemożliwia prawie stosowanie w szerszym zakresie polityki osadniczej. I tak siłą rzeczy parcelacja sprowadzi się do parcelacji sąsiedzkiej. Jednak z tych powodów, o których już wyżej mówiłem, wprowadzenie reformy w życie jest nieuniknioną koniecznością dziejową. Licząc się z tą koniecznością, trzeba sobie zdać sprawę i trzeba z tej trybuny społeczeństwu powiedzieć, że ciała parlamentarne rozpoczęły wielką grę, postawiły wielką stawkę, która się może skończyć albo uzdrowieniem, stosunków społecznych i politycznych w Polsce, albo przewlekłą chorobą gospodarczą. Jeden i drugi wynik należy w całości od tego, jak społeczeństwo i inne miarodajne czynniki potraktują wykonanie tej ustawy. Jeżeli Rząd, w całem zrozumieniu powagi zagadnienia, odda na wykonanie tej ustawy swoje najlepsze siły fachowe, jeżeli zrozumie, że przy wykonaniu jej trzeba być nadzwyczaj ostrożnym, jak najściślej trzymać się praworządności; jeżeli rząd otrzyma lojalne współdziałanie społeczeństwa i to wszystkich jego warstw; jeżeli Izby Ustawodawcze zrozumieją, że reforma rolna, to nie jest ustawa, którą się załatwia przez jej uchwalenie. Ze to jest ustawa, która wymaga wielkich ofiar finansowych od całego społeczeństwa; jeżeli nasza młoda inteligencja zechce rozbudzić znowu dawne ideały, o których, niestety, trochę zapomniała, ideały pracy wśród ludu i dla ludu; jeżeli całe kształcenie młodych pokoleń w najbliższej przyszłości będzie odbywało się pod kątem uwzględnienia potrzeb załatwienia reformy rolnej; jeżeli wreszcie oświecone ziemiaństwo zdobędzie się na potężną akcję parcelacyjną, w której będzie dbało nietyle o zarobek, ile o uwzględnienie rzeczywistych potrzeb narodowych przy wykonywaniu reformy rolnej, to w takim razie można wróżyć, że dzieło, poczęte przez Sejm, a dziś przez nas omawiane, da dobre, wyniki. Jeżeli te wszystkie czynniki, albo ich większość, zawiedzie, bałbym się, że dziś rozpoczynamy niepewny okres naszej państwowości.</u>
<u xml:id="u-2.39" who="#SBielawski">Proszę Panów, mamy, niestety, bardzo chlubne tradycje w dziedzinie zamierzeń polepszenia bytu sfer włościańskich, ale nie mamy trwałego dorobku w dziedzinie praktycznych wyników tych zamierzeń. Projekt Zamojskiego, wniesiony w 1780 roku na Sejm Rzeczypospolitej, nie został uchwalony. Uniwersał Połaniecki z 7 maja 1794 r., w najlepszej myśli poczęty, nie wszedł w życie, bo zaraz po nim przyszła klęska narodowa. Wreszcie prace Towarzystwa Rolniczego Warszawskiego podjęte w r. 1858, najlepiej pomyślane i z najlepszą wolą przeprowadzane, zostały w r. 1861 przerwane nie z winy tego Towarzystwa, dekret Rządu Narodowego z r. 1831 o uwłaszczeniu włościan znów nie wszedł w życie, bo znów przyszła klęska narodowa.</u>
<u xml:id="u-2.40" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Czy nie za późno zawsze myślimy?)</u>
<u xml:id="u-2.41" who="#SBielawski">Mam nadzieję, że tym razem nie. Otóż o tych tradycjach i o tym naszym braku szczęścia w tej dziedzinie trzeba pamiętać.</u>
<u xml:id="u-2.42" who="#SBielawski">Niech mi wolno będzie zrobić małą dygresję. Nasz wschodni sąsiad zwraca nam w ostatnich czasach szereg przedmiotów sztuki, grzecznie mówiąc, wywiezionych z zamku królewskiego. Zwraca je trochę niedbale, nie zwraca rzeczy może najważniejszych, ale czasem przez omyłkę zwraca nawet takie rzeczy, do których możebyśmy nadzwyczajnych pretensji nie rościli. Wśród dzieł sztuki artystów polskich są i takie, które ze sztuką mają mało wspólnego, które były wykonane ad usum delphni i w swoim czasie były pewnie bardzo sowicie opłacone. Te rzeczy są złożone w dalszych pokojach zamkniętych i nie są oglądane podczas przyjęć uroczystych. Jest wśród nich jeden obraz który, doprawdy, żałuję, że nie wisi w tej sali podczas obrad nad reformą rolną. Wiejską drogą idzie para kmiotków: stary i młodszy. Starszy ze spuszczoną głową, zamyślony, a młody pełen radości w podskokach. Młody trzyma w ręku rozwinięty arkusz papieru. Na tym arkuszu rosyjskiemi czcionkami jest wypisana data ukazu roku 1864, data ukazu, który był symbolem reformy, poczętej nie z troski o dobro ludu, a przedewszystkiem z nienawiści do jego warstw oświeconych i z chęci poróżnienia tych -warstw między sobą. Data ukazu, którego szkodliwe skutki gospodarcze w skomplikowaniu posiadana na wsi dotychczas jeszcze trwają i które dopiero przez reformę rolną, jeżeli w życie zostanie wprowadzona, może w pewnej mierze zostaną usunięte.</u>
<u xml:id="u-2.43" who="#SBielawski">Proszę Panów, mam to wrażenie, że jednak ten obraz czeka na swoją renowację, że data ukazu z r. 1864 powinna być zastąpiona przez datę reformy rolnej, uchwalonej przez polskie ciała prawodawcze. I tu nasuwają się odrazu dwa pytania; czy to się stanie, i jeżeli to się stanie, czy ta data będzie symbolem reformy poczętej z troski o dobro ludu, czy też to będzie data reformy rolnej także poczętej nietyle z troski o dobro ludu, ile o poróżnienie jego warstw poszczególnych. Odpowiedź na te pytania leży w Waszych, Panowie Senatorowie, rękach.</u>
<u xml:id="u-2.44" who="#komentarz">(Oklaski).</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Zanim udzielę głosu mówcom, zwracam uwagę, że według postanowienia konwentu seniorów w rozprawie ogólnej wchodzi w życie przepis regulaminu, że po godzinie musi mówca skończyć na żądanie Marszałka. A więc ściśle będę tego przepisu przestrzegał; w rozprawie ogólnej tylko godzinę będzie można mówić, następnie w rozprawie szczegółowej przy pierwszych rozdziałach po pół godziny, a później po kwadransie.</u>
<u xml:id="u-3.1" who="#Marszałek">Głos ma s. Gruetzmacher.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#SGruetzmacher">Wysoki Senacie! Niema i nie było u nas ustawy, któraby wytworzyła dokoła siebie atmosferę takiego podniecenia, takiej zaciekłości, takiej wzajemnej niechęci i podejrzliwości, jak ustawa dziś omawiana, o wykonaniu reformy rolnej. Stało się to dlatego, że uczyniono z reformy rolnej hasło wyborcze i starano się za pośrednictwem tego hasła zyskiwać zwolenników dla niektórych stronnictw. 1 jak zwykle bywa w takich wypadkach, dyskusja i argumenty przytaczane nie mają nic wspólnego z wyjaśnieniem istoty i treści zagadnienia, ale są wygłaszane raczej dla gustu i zadowolenia tych, dla których są przeznaczone, to jest dla domniemanych przyszłych wyborców. Jestem przekonany, że gdybyśmy mogli te wszystkie uboczne względy usunąć na bok i mówić o tej sprawie spokojnie i rzeczowo, to dystans pomiędzy bardzo odległemi nawet stronnictwami zmniejszyłby się znacznie, przynajmniej w zapatrywaniach na tę sprawę.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#SGruetzmacher">Dlatego też ja, w swojem przemówieniu chcę stać na tym ściśle obiektywnym i rzeczowym gruncie, będę unikał tych wszystkich tematów, które rozlegały się przy debatach komisyjnych, nie będę mówił o „akcie dziejowej sprawiedliwości”, o „głodzie ziemi licznych mas ludowych”, o „wymogach nowoczesnej demokracji”, o „większym prawie do ziemi zdobyłem potem i krwią”, jak z drugiej strony nie będę podejmował haseł o „kapitale wyborczym”, o zupełnie „swobodnej ewolucji” i o „niewłaściwej i niepotrzebnej ingerencji państwa”. Ja, jak powtarzam, pragnąłbym być ściśle rzeczowym i zmierzam do tego przedewszystkiem tą drogą, że chciałbym skonstatować naszą rzeczywistość, skonstatować polską prawdę agrarną i stąd dopiero wysnuć wnioski. Oczywiście droga do tego nie jest łatwa i prosta, bo krzyżują się tu zagadnienia natury gospodarczej, politycznej i społecznej, bo jest konieczność uzgodnienia ich z praworządnością i Konstytucją.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#SGruetzmacher">Według mojego przekonania, przedewszystkiem na czoło zagadnień wysuwają się dwa: pierwsze to jest zagadnienie produkcji, drugie to jest zagadnienie władania i form władania drobnej własności. Proszę, Panów, skoro się mówi o produkcji, to muszę się przyznać, że zawsze z przykrością o tem myślę i mówię, bo niemiłem mi jest podkreślanie tego, że produkcja drobnej własności jest mniejsza, niż większej. Pragnąłbym i marzę dożyć do tego momentu, gdy u drobnej własności produkcja wzrośnie i conajmniej zrówna się z produkcją większej własności. Ale jeżeli mamy stanowić prawa, które sięgają w tę dziedzinę, to mylnem byłoby przekonanie, aby tę prawdę zaćmiewać i nie mieć odwagi jasno jej sobie przed oczy postawić. Dlatego aczkolwiek z przykrością, jednak tę rzecz skonstatować muszę i u nas i ogólnie. Zacznę przedewszystkiem od ogólnego zestawienia tych dwóch produkcji. Aczkolwiek mówi się, że teoretycy naginają rzeczywistość dla swoich praktycznych celów, aczkolwiek mówi się, że to są cyfry, którym zbytnio ufać nie można, ja jednak mam w ręku dane tego rodzaju, którym można się okiem rolnika przyjrzeć i wyciągnąć prawie że zupełnie pewne wnioski.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#SGruetzmacher">Mam na myśli bardzo świeżej daty pracę, opublikowaną w Pradze czeskiej przez profesora i redaktora uniwersytetu, Brdlika. Poproszę o chwilę cierpliwości. Przytoczę z całej jego pracy tylko 3 tablice, charakteryzujące te dwa rodzaje własności. Tutaj trzeba nadmienić, że w stosunkach czeskich gospodarstwa mniejsze są na dużo wyższym poziomie kulturalnym i gospodarczym, aniżeli u nas. W tym czasie, gdy my debatujemy i kłócimy się jeszcze, czem jest gospodarstwo t. zw. karłowate, a od czego zaczyna się już samowystarczalne i sprzeczamy się, czy ta granica jest dostateczna, którą Ministerstwo Reform Rolnych postawiło, mianowicie 5 ha, to w Czechosłowacji na podstawie danych, zebranych jeszcze przed wojną prof. Brdlik tworzy najmniejszą grupę rozmiarową gospodarstw rolnych od 2–5 ha. To znaczy, że gospodarstwa przestrzeni od 2–5 ha są temi gospodarstwami, które nie tylko są samowystarczalne, ale także dają dochód. Więc to daje miarę jak daleko odskakujemy jeszcze kulturę rolną od Czechosłowacji. Ale przyjrzyjmy się cyfrom i wywodom prof. Brdlika. W badaniach swoich prof. Brdlik dzieli gospodarstwa rolne w Czechach na cztery grupy rozmiarowe. Do pierwszej grupy należą te gospodarstwa, o których przed chwilą mówiłem, t. zw. od 2–5 ha, druga grupa — od 5–20 ha, trzecia grupa — 20–100 ha, wreszcie czwartą stanowią u niego już wielkie gospodarstwa ponad 100 ha. W pierwszej tablicy oblicza, jaka produkcja rolna w koronach złotych przed wojną wypadała na 1 ha i podaje co następuje. Produkcja roślinna w pierwszej grupie, a więc tej najmniejszej — 223 korony, w następnej grupie — 238, czyli że wzrasta, w trzeciej grupie — 253, wreszcie w ostatniej grupie — 274. To jest produkcja roślinna. Produkcja zwierzęca idzie w odwrotnym kierunku. Mianowicie grupa najmniejsza od 2–5 ha — 309 koron, następna grupa — 213, następna — 161, a największa grupa — 104. Wreszcie trzeci rodzaj produkcji — produkcja przemysłowa dla pierwszych 2 grup niema nic, dla trzeciej grupy — 2 korony, dla 4 grupy — 30 koron. Zsumowane to wszystko stanowi, że pierwsza grupa t. j. najmniejsze gospodarstwa dają 532 korony, druga grupa — 451 koron, trzecia — 416, czwarta — 408. Napozór więc widzą Panowie, że w ogólnym rezultacie najmniejsze gospodarstwa w koronach dają największą produkcję, że stopniowo to spada i największe gospodarstwa dają najmniejszą produkcję w koronach z hektar.</u>
<u xml:id="u-4.4" who="#SGruetzmacher">Ale jako rolnik przyglądam się tym cyfrom i widzę kolosalny błąd. Proszę Panów, produkcja roślinna jest obliczona w całości z hektara, widać to z różnic i produkcja zwierzęca w całości. I te cyfry są podsumowane i dlatego są one właśnie nieprawidłowe, bo przecie produkty zwierzęce w gospodarstwach rolnych pochodzą ze spożycia produktów roślinnych. Więc jeżeliby się chciało ścisły rachunek przeprowadzić, trzeba od produkcji, którą dane gospodarstwo z hektara dało, odliczyć tę część produkcji roślinnej, która została zużyta na wytworzenie produktów zwierzęcych i to wszystko jedno w jakiej formie, czy to jako mleko, czy jako mięso, czy jako wełna. Że tak jest, jak mówię, że ten błąd tkwi właśnie w tem o czem mówię, wskazują wymownie następne tablice, bo następna tablica przelicza produkcję rolną z tych 4 grup władania na białko, tłuszcz, węglowodany w kilogramach i przelicza je następnie na kalorie. I kiedy 3.000 kalorii równa się jednemu dniowi utrzymania, w tem przeliczeniu rezultat jest zupełnie odwrotny, a mianowicie kroczy on od 1.285 dni utrzymania przy mniejszych gospodarstwach, do 2.035 przy większych gospodarstwach. Już ta różnica jest znaczna, uwydatnia się ona jeszcze silniej, gdy autor oblicza w trzeciej tablicy, ile każdego produktu wydobywa się z danego gospodarstwa na rynek sprzedażny i tutaj różnica idzie od 281 z ha i sięga do 377 na korzyść wielkich gospodarstw. 28l dają mniejsze grupy, 377 dają większe.</u>
<u xml:id="u-4.5" who="#SGruetzmacher">Proszę Panów, jakie z tego wyciągnąć wnioski? Czy wyciągnąć wniosek, że nie należy tworzyć gospodarstw mniejszej własności? Nigdy tego nie chciałbym powiedzieć, zawsze się przed tem zastrzegałem i zawsze zaznaczam, że z przykrością o tem mówię. Tenże sam profesor Brdlik dochodzi do tego samego przekonania. On powiada, że te cyfry stwierdzają odmienność produkcji poszczególnych gospodarstw, i w organizmie państwowym, który chcę produkcję mieć w równowadze, trzeba bardzo dbać o zdrowy i normalny stosunek pomiędzy jedną a drugą własnością. Trzeba je sharmonizować, stworzyć to, żeby Państwo miało dostateczną ilość i tych i innych produktów. Jak to w życiu przeprowadzić? No, rzeczywiście na to recepty niema, choć pewne ogólne doświadczenie wskazuje, że i tutaj trzeba iść drogą naturalną i np. profesor Brdlik powiada, że w górzystych miejscowościach sama natura dopomina się o to, żeby tam były więcej forsowane gospodarstwa hodowlane, a nie tyle hodowlane, ile te, które dają na rynek produkty zwierzęce. Natomiast równiny, gdzie można stosować zdobycze nauki rolniczej, gdzie można stosować ulepszone narzędzia rolnicze, przez samą naturę są zdane na produkcję roślinną. I w tem oświetleniu zrozumiałe jest to, co cytowano na połączonych komisjach, że Szwajcar Laur, który był na kongresie rolniczym w Warszawie, także mówił o wyższości mniejszych gospodarstw nad większemi. Jest to zrozumiałe, bo Szwajcaria jest górzystym krajem, który nadaje się do produkcji zwierzęcej. Więc, proszę Panów, dla stosunków czeskich prof. Brdlik przychodzi do przekonania, że w interesie państwa trzeba dbać o tę harmonię i w reformie rolnej nie traci tego z oka.</u>
<u xml:id="u-4.6" who="#SGruetzmacher">Dla stosunków czeskich przytacza on następujące cyfry: tam na reformę rolną zabrano 1.200.000 ha, ale w myśl wywodów, w myśl tej troski o przyszłą produkcję rolną, nie wszystko rozparcelowano. Z tego 150.000 ha było w drobnej dzierżawie, a więc je pozostawiono. 450.000 ha zostawiono na większe gospodarstwa, któreby dały krajowi produkcję roślinną, a zaledwie połowę, t. j. 600.000 ha przeznaczono na drobną własność, przy ogólnej ilości użytków rolnych 8.000.000 ha i przy ogólnej ilości mieszkańców 13.000.000.</u>
<u xml:id="u-4.7" who="#SGruetzmacher">Tyle, proszę Panów, co do Czech.</u>
<u xml:id="u-4.8" who="#SGruetzmacher">A jak te sprawy przedstawiają się u nas? Otóż niestety znacznie gorzej. Produkcja mniejszej własności u nas jest znacznie niższa, niż w Czechach. Starałem się już Panom podkreślić, że sam rozmiar samowystarczalnych gospodarstw u nas i w Czechach przedstawia kolosalne różnice. Ale i nasze statystyki konstatują to samo. W roku gospodarczym 1922/23 mniejsza własność dawała z hektara w zbożu przeciętnie około 2 kwintali z hektara mniej a w r. 1923/24 około 3 kwintali mniej od większej własności, więc różnica ta jeszcze rośnie. I jeszcze raz podkreślam, że dla mnie jest to niesłychana przykrość. Jeżeliby szukać gdzie leżą przyczyny tej niższej produkcji, to twierdzę, że nie w tem, żeby włościanin polski gorzej gospodarował, żeby nie potrafił gospodarować na tej ziemi; on nie może lepiej gospodarować tylko dlatego, że forma władania jest u nas taka, jakiej nigdzie, śmiem twierdzić, pod słońcem niema. Jak tu mówić o ulepszonych narzędziach, o nawozach sztucznych, o ulepszaniu zbóż kiedy gospodarz nieraz do swej działki trafić nie może, kiedy miewa działkę w pasie dwuskibowym ciągnącą się na przestrzeni 2 km. Wszystko co się mówi o pomocy kredytowej, o odczytach, o działalności oświatowej uświadamiającej, to wszystko jest iluzoryczne dla produkcji tak długo, póki będą istnieć te formy władania, póki my ich nie zlikwidujemy. Tutaj widzę główny powód nieszczęścia i główną troskę ciał prawodawczych i Rządu, żeby jak najprędzej te rzeczy zlikwidować było można.</u>
<u xml:id="u-4.9" who="#SGruetzmacher">Dlatego też w ustawie i w poprawkach naszych napozór wydawałoby się nieoczekiwanem, dlaczego, kiedy wszyscy dotychczas mówili tylko o parcelacji i osadnictwie, stronnictwo nasze wnosi poprawki, tyczące się scalania i komasacji. Mówią: po co to wnosić? Przecież my mamy ustawę już uchwaloną dla tego celu. To jest co innego Tytuł ustawy, nad którą dzisiaj debatujemy, przekształcony został na tytuł „ustawa o wykonaniu reformy rolnej”, a więc jeśli to jest reforma rolna to powinna obejmować wszystkie zagadnienia, tyczące się ulepszenia naszego władania agrarnego; tamte ustawy są ustawami, na których podstawie można wykonywać pracę, ta zaś podstawowa ustawa, przynajmniej taka, jaką stronnictwo nasze chciałoby widzieć, powinna wywierać presję i nacisk na Rząd w tym kierunku, żeby wykonywał tę całą pracę reformy za pośrednictwem oczywiście tamtych ustaw niejako wykonawczych.</u>
<u xml:id="u-4.10" who="#SGruetzmacher">Przyjrzyjmy się tym formom władania drobnej własności. Już kilkakrotnie mówiłem o tem i z tej wysokiej trybuny i w komisji, ale osobiście uważam tę kwestię za tak ważną, że ci ludzie, którzy stanowią i mówić mają o sprawach agrarnych, nieomal na pamięć powinni się tych cyfr nauczyć. I dlatego pozwolę sobie jeszcze raz je zacytować, tembardziej, że z cyframi temi będzie połączone pewne możliwości uregulowania i wykonania tej sprawy.</u>
<u xml:id="u-4.11" who="#SGruetzmacher">Otóż w zakresie serwitutów — mamy 87.521 zagród jeszcze nie zlikwidowanych, w szachownicy mamy około 15 mil jonów ha ziemi, a gdybyśmy mówiąc nawiasem, potrafili to w jaknajbliższym czasie skomasować, to według obliczeń, które zrobił swojego czasu prof. Ludkiewicz, wartość tejże samej ziemi, tylko skomasowanej, podniosłaby się o sumę 5 miliardów złotych, więc jest to rzecz nie do pogardzenia i pod tym względem.</u>
<u xml:id="u-4.12" who="#SGruetzmacher">A potem największą naszą troską są karłowate gospodarstwa. Nad tem zagadnieniem chciałbym się chwileczkę zatrzymać. I o niem kiedyś mówiłem, i o niem zaczyna się już coraz częściej w prasie pisać i dyskutować przy rozmaitych sposobnościach. Niestety, jednak wydaje mi się, że właściwego oświetlenia jeszcze nigdzie nie osiągnięto. Mianowicie dane dostarczone przez Ministerstwo Reform Rolnych stwierdzają, że u nas w Polsce jest karłowatych gospodarstw, 2.100.000 o ogólnej przestrzeni 4.500.000 i gdybyśmy mieli uzupełnić je do wysokości 5 ha, to trzebaby na te 6.000.000 ha, Gdy te cyfry przesiąkły do publicznej wiadomości zaczęli ludzie różnie rozumować, tak jak im było wygodnie. Więc lewica, nie mówię oczywiście tylko o Senacie ale i o ludziach, którzyby chcieli reformę rolną widzieć radykalną, powiadają: jeżeli tyle ziemi trzeba na uzupełnienie karłowatych gospodarstw, to stąd jasny i prosty wniosek, że maximum władania 180 ha nie może się utrzymać, bo jeżeli po przeliczeniu razem mamy zapas ziemi zaledwie 2 1/2 miliona ha, trzeba osiągnąć po inny zapas, a więc zmniejszyć te maximum władania i dojść do 60 może do 15 ha, nie wiem, jakie obliczenia ci panowie robili. Inni panowie inaczej myślący, powiadają: to mało tych 6 milionów ha, trzeba jeszcze więcej, przedewszystkiem granica samowystarczalnych gospodarstw — 5 ha jest zamała trzeba podwyższyć ją do 7 1/2. Po obliczeniu daje to cyfrę kolosalną 11 milionów ha, a więc skoro tak jest, powiadają, nie zawracajmy sobie głowy tem zagadnieniem, bo i tak nie podołamy, nie jesteśmy w stanie tym potrzebom zadość uczynić, tutaj życie musi stworzyć coś innego, musi się stać coś, co ewolucyjnie samo się rozstrzygnie.</u>
<u xml:id="u-4.13" who="#SGruetzmacher">Jestem wrogiem jednych i drugich przekonań, bo w mojem przekonaniu w obliczeniach wszystkich, i Ministerstwa Reform Rolnych również, tkwi błąd. Proszę Panów, przyjmuję granicę samowystarczalności 5 ha, ale to nie znaczy, żeby wszystkie gospodarstwa od 1/2 ha do 5 ha musiały być uzupełnione. Przecież mnóstwo tych gospodarstw leży pod miastem, są gospodarstwa pod ośrodkami przemysłowemi — ogrodnicze, warzywnicze, robotnicze i urzędnicze, dla których ten obszar, który dziś posiadają, jest najzupełniej wystarczający. Niema więc najmniejszej potrzeby uzupełniania ich. I w tym właśnie tkwi błąd. Ja doskonale rozumiem, że analiza tych gospodarstw jest trudna, że to praca na lata całe. Ale to nic nie znaczy. Czyż trudność pracy tłumaczy, że należy się od niej usunąć? Trzeba ją jaknajprędzej rozpocząć. Ministerstwo Reform Rolnych za pośrednictwem swoich urzędów prowincjonalnych ma wdzięczne zadanie przeprowadzenia analizy tych drobnych małorolnych gospodarstw i wyeliminowania z pośród nich tych wszystkich gospodarstw, które mają charakter gospodarstw nierolniczych i które tego uzupełnienia nie potrzebują. Mam wrażenie, że gdyby ta analiza została przeprowadzona, to ta suma, którą nam cytuje Ministerstwo Reform Rolnych, spadłaby może o połowę, może nawet do 3.000.000 ha. Dziś to jest tylko supozycja, trzeba na to cyfr szczegółowych, ale gdyby tak było, to w innem świetle zupełnie przedstawiałaby się cała reforma rolna i to byłby mniej więcej ten zapas, któryby był potrzebny do uzupełnienia karłowatych gospodarstw.</u>
<u xml:id="u-4.14" who="#SGruetzmacher">A zatem byłaby ona wykonalną, tylko trzebaby w pierwszych latach, dopóki nie przyjdzie inna ustawa, i tutaj przypominam Panom, że Wysokie Senat uchwalił rezolucję wzywającą Rząd do wniesienia ustawy o sposobie uzupełnienia karłowatych gospodarstw i p. kierownik Ministerstwa Reform Rolnych z tej trybuny również przychylił się do tej rezolucji i zdaje się, że zaczął w tym kierunku pracować. Te rzeczy mogą być wykonane, tylko ażeby one były wykonalne trzeba z wielką ostrożnością przeprowadzić parcelację, tak, jak to ustawa przewiduje, trzebaby przedewszystkiem dawać pierwszeństwo tym, którzy swoje karłowate gospodarstwa pozostawiając swoim sąsiadom, a sami przechodzą na nowe działki, na nowo powstałe parcele. W ten sposób załatwia się dwie sprawy dawałoby się nowe parcele temu który jest z ziemią związany, który wzrósł z nią, umie około ziemi chodzić, ma pewną sumą pieniężną, którą wnosi ze swego poprzedniego gospodarstwa a więc tworzą się parcele nowe, dające gwarancje, że będą dobre gospodarstwa i o dużej produkcji; natomiast na jego miejscu tworzy się samowystarczalne gospodarstwo, któreby sąsiad jego komasował wykupując jego działkę.</u>
<u xml:id="u-4.15" who="#SGruetzmacher">Są różne techniczne możliwości. Gdy mówiliśmy o tem zagadnieniu i wnosiliśmy odpowiednie uzupełnienie art. 12 ust. 4, to stawialiśmy początkowo mocny rygor. Skoro ustawa chce 2.000.000 ha w Polsce rozparcelować w ciągu 10 lat, to pragnęliśmy, żeby również w ciągu 10 lat dokonane zostały te równie ważne, a kto wie nawet, czy nie ważniejsze zadania jak komasacja i likwidacja serwitutów. Ale po przeliczeniu tych możliwości cofnęliśmy ten wniosek, żeby na Rządzie spoczywał obowiązek załatwienia tego w przeciągu 10 lat. Bo rachunek jasny mówi, że gdyby w 10 lat trzeba było skomasować to, co w Polsce jest do skomasowania, na to trzeba będzie 3350 mierniczych, do serwitutów trzeba będzie 65, a do parcelacji tych dwóch milionów hektarów trzeba 160, czyli razem około 3.500 mierniczych. Tymczasem według danych Ministerstwa Reform Rolnych mamy ich w Polsce około 950, a co rok przybywa tylko 100. Prawda, że w tych pracach można się posługiwać pomocą młodzieży akademickiej, ale do tej cyfry, którą wyliczyłem, jest jeszcze bardzo daleko i dlatego, żeby nie stwarzać pozoru, że my niemożliwością wykonania jakiejś pracy chcemy zatamować normalną parcelację, wniosek co do 10 lat cofnęliśmy. Ale za tem że w poprawce naszej termin nie został ściśle określony, nie idzie żeby zwolnić przymus i obowiązek ciążący na Rządzie prowadzenia równolegle z parcelacją komasacji i likwidowania serwitutów. My ten obowiązek zawrzeć chcemy w tekście artykułu, bo dotychczasowa praktyka nie może nas uspokoić.</u>
<u xml:id="u-4.16" who="#SGruetzmacher">Często z tej trybuny przedstawiciele Rządu twierdzili, że sprawnej komasacji i likwidacji serwitutów stoją na przeszkodzie ustawy. Otóż twierdzę, że to nie jest zupełnie dobre tłumaczenie, gdyż od początku istnienia Państwa Polskiego do komasacji zgłoszono 1.256.000 ha, a wykonano 148.000 ha. Pytam się, jaka ustawa mogłaby stanąć temu na przeszkodzie? Może w tych zgłoszeniach nie było wszystko w porządku? Ale jeżeli są chętni, to zbytnio na biurokrację oglądać się nie trzeba przy tak ważnem zagadnieniu społecznem, państwowem i gospodarczem, i gdyby nawet nie było wszystko w porządku, stosunek zgłoszonej ziemi i wykonanej komasacji niczem usprawiedliwiony być nie może, bo jeszcze raz powtarzam stosunek cyfr: 1.256.000 zgłoszonych do 148.000 wykonanych nie usprawiedliwi trudności prawnych i ustawowych.</u>
<u xml:id="u-4.17" who="#SGruetzmacher">Otóż chciałem zakomunikować Panom, że wszystko to, co dotychczas mówiłem, było punktem wyjścia dla naszego klubu przy zgłaszaniu wszystkich poprawek, i dlatego chciałbym chociaż w krótkości Panom przedstawić, jak konsekwentnie i logicznie klub nasz w tym kierunku szedł. Wszystkie poprawki, które zgłoszone zostały w podkomisji i w większości zostały przyjęte, pozwolę sobie rozbić na trzy główne grupy, mianowicie: troska o nowonabywców, troska o produkcję, troska o praworządność i zgodność z Konstytucją. Otóż pierwsze: troska o nowonabywców i o przyszły ustrój agrarny.</u>
<u xml:id="u-4.18" who="#SGruetzmacher">Już w art. 1 dodaliśmy punkty f, g, i h, które usprawiedliwiałyby nieomal pierwsze słowa ustawy, które mówią, że w Polsce ustrój rolny ma być oparty na silnych, zdrowych, zdolnych do wydatnej produkcji gospodarstwach różnego typu i wielkości. A więc jeżeli tak, to trzeba przedewszystkiem zlikwidować te słabe, te niezdrowe jednostki gospodarcze i gospodarstwa. W pierwszym artykule musiały być dodane te trzy punkty, które mówią, że jednocześnie z parcelacją musi być przeprowadzona komasacja, serwituty i melioracje.</u>
<u xml:id="u-4.19" who="#SGruetzmacher">W art. 2 dodaliśmy punkt f, który mówi o zwiększeniu zapasu ziemi i jest naturalną konsekwencją i wypływa z dodanych punktów art. 1.</u>
<u xml:id="u-4.20" who="#SGruetzmacher">W art. 12 punkt 4 dodaliśmy nowy punkt, który nakazuje równorzędnie z parcelacją traktować komasacje i serwituty, o czem przed chwilą mówiłem.</u>
<u xml:id="u-4.21" who="#SGruetzmacher">W art. 52 dodaliśmy punkt e. Artykuł ten mówi o przywilejach przy parcelacji, jacy ludzie i jakie warstwy powinne mieć przywileje przed innemi przy nabywaniu parcel. I tam przedewszystkiem chcieliśmy na pierwszem miejscu umieścić, przy dyskusji jednak trzeba było ustąpić na dalsze miejsce, przywilej dla przenoszących się właścicieli karłowatych gospodarstw, wychodząc z założeń, o których także poprzednio mówiłem.</u>
<u xml:id="u-4.22" who="#SGruetzmacher">Art. 53 mówi o niepodzielności nowoutworzonych gospodarstw Z tego bije wyraźna troska, żeby, o ile te gospodarstwa nowe nie będą prawodawczo chronione, nie wytworzyła się ta sama sytuacja jaka jest dziś i jaka stanowi plagę naszego ustroju agrarnego, to jest gospodarstwo karłowate, i dlatego w tym art. 53, który mówi o niepodzielności tylko do czasu spłaty należności dla Państwa, chcemy zawrzeć postanowienie, aby ta niepodzielność istniała na stałe, aby sprzedaż osobom trzecim w całości mogła być dokonywana dopiero po spłacie należności Państwa.</u>
<u xml:id="u-4.23" who="#SGruetzmacher">Artykuły 65, 69 i 70 mówią o przywilejach dla gospodarstw karłowatych i o pomocy finansowej. Właściwie one mówią nie tylko o gospodarstwach karłowatych, ale nasz klub wniósł w tym kierunku odpowiednie poprawki i stara się, aby ta myśl, o której mówię, była widoczna w całej ustawie.</u>
<u xml:id="u-4.24" who="#SGruetzmacher">Druga grupa trosk, to troska o praworządność, spokój i zgodność. Konstytucja jest zawarta w art. 5, tam gdzie jest mowa o swobodnem uznaniu i o możności odpowiedzi bez podania powodów. Uważaliśmy, że to jest sprzeczne z praworządnością, że to zdaje na łaskę i niełaskę każdego obywatela posiadającego ziemię. W imię tej praworządności, w imię spokoju to usunięte być powinno.</u>
<u xml:id="u-4.25" who="#SGruetzmacher">Te same motywy kierowały nami przy wprowadzeniu poprawek do art. 27, który mówi o wypłacie, do art. 43, który mówi o płaceniu odpraw przez Państwo w tym wypadku, kiedy nastąpi przymusowy wykup przez Państwo. W art. 56 jest znów pierwszeństwo dla właściciela i jego rodziny.</u>
<u xml:id="u-4.26" who="#SGruetzmacher">I wreszcie trzecia grupa, która mówi o trosce o produkcję. Rozpoczyna się ona od art. 4. W art. 4 jest poprawka, która nie przeszła, a która chce zagwarantować odpowiednią ilość ziemi dla możności utrzymania lasów, których w Polsce mamy tak mało. W art. 5 jest poprawka, która chciała gwarantować stałe dodatki przemysłowe i pewność właścicielowi, iż na tym zostawionym mu ośrodku spokojnie już gospodarować może i uprawiać przemysł rolny. Wreszcie art. 53 a), który roztacza opiekę nad nowonabywcami, który każę ich kontrolować, żeby dobrze i wedle odpowiedniego planu gospodarowali. I wreszcie art. 70, który wprowadza pomoc dla nowonabywców zrzeszonych w spółdzielnie rolniczo-przemysłowe.</u>
<u xml:id="u-4.27" who="#SGruetzmacher">Oto są te trzy główne troski naszego Klubu. Dlatego też na zakończenie pozwolę sobie oświadczyć co następuje: Klub mój uważa, iż ustawa nawet z poprawkami większości połączonych komisji nie jest całkowicie doskonałą, jak zresztą każdy twór ludzki, jednakże sądzi, że poprawki te znakomicie polepszą projekt, zbliżą go do tych zasad, o których mówiłem, i dlatego mam zaszczyt prosić Wysoki Senat o życzliwe ustosunkowanie się do tych poprawek i o ich przyjęcie.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Stecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#SStecki">Wysoka Izbo! Przemówienie dzisiejsze pozwolę sobie zacząć od zacytowania dwóch zdań: jedno jest zdaniem Pana Prezydenta Rzeczypospolitej, wygłoszonem podczas pobytu w Poznaniu w czerwcu 1923 r. Pan Prezydent powiedział: „Dobrze jest, że tutaj wielki rolnik idzie ręka w rękę z rolnikiem drobnym. Drobny rolnik w jednej organizacji z wielkim uczy się od niego doskonalić swoją gospodarkę zgodnie z wymaganiami nowej wiedzy i nowych potrzeb. Chcę być szczerym i muszę zaznaczyć, że sprawa reformy rolnej napawa mnie obawą, aby traktowanie jej wyłącznie polityczne nie osłabiło waszej dotychczasowej solidarności. Powodów do rozdźwięków będzie mniej, gdy sprawa ta będzie traktowana z całą szczerością i wyłącznie na gruncie społeczno-ekonomicznym”. Drugie zaś zdanie, to jest opinia p. Ministra Rolnictwa, wygłoszona podczas przemówień inauguracyjnych na Międzynarodowym Kongresie Rolniczym. Pan Minister Rolnictwa powiedział: „Zapewniam Panów, że sprawa reformy rolnej będzie rozwiązana w Polsce drogą ewolucji. Polska zdaje sobie sprawę, że zbyt nagłe i szybkie wprowadzenie zamierzonej reformy w życie z konieczności doprowadzićby musiało do obniżenia ogólnego poziomu kultury rolnej. Racjonalna i stopniowa jej realizacja wymaga wielkich funduszów, co jest dla Polski tem trudniejsze, że w roku ubiegłym przeprowadzała sanację skarbu”. Jeśli zacytowałem te dwa zdania, uczyniłem to dlatego, że jedno z nich jest zdaniem człowieka, oddawna doskonale znającego Polskę i zdającego sobie sprawę z biegu życia społecznego w Polsce, z wzajemnych międzyklasowych stosunków. Jeśli przytoczyłem drugie to dlatego, żeby uzyskać obiektywną i niezależną od moich poglądów miarę, którąby stosować można przy ocenie zamierzonej ustawy. Chciałbym też zaznaczyć, że mówić będę o ustawie, przedewszystkiem biorąc za materiał projekt taki, jaki został nam przesłany w redakcji sejmowej. Aczkolwiek bowiem komisie senackie wprowadziły do projektu tego szereg poważnych poprawek, niemniej przeto los poprawek tych nie jest pewny; owszem, conajmniej połowa tej Wysokiej Izby jest zdania, przynajmniej dawała temu wyraz, że w projekcie sejmowym nie należy wprowadzać żadnych zmian istotnych.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(S. Posner: Słusznie)</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#SStecki">Pan senator Posner w tej chwili to potwierdza, przez co zachęca mnie do podążania w kierunku obranym.</u>
<u xml:id="u-6.3" who="#SStecki">Dla uzasadnienia stanowiska klubu, który mam zaszczyt reprezentować, i dla uzasadnienia kierunku myśli, który podzielam, muszę omówić dwie rzeczy: naprzód pogląd nasz na samą kwestię reformy agrarnej w Polsce, a potem z kolei stosunek do rozpatrywanego projektu ustawy. Jeżeli chodzi o pogląd na kwestię agrarną w Polsce, to jestem przekonany, że istnieje aż nadto dosyć uzasadnionych powodów do podjęcia reformy agrarnej, a więc do inicjatywy ustawodawczej w kierunku zmiany ustroju własności rolnej w Polsce. Ustrój ten bowiem jest z gruntu wadliwy i jest wadliwy zarówno w swoim układzie statycznym, jak w swoim rozwoju, a więc ze strony dynamicznej.</u>
<u xml:id="u-6.4" who="#SStecki">W układzie statycznym jest wadliwy dlatego, że (o czem tu już mówiono) szachownica, nieuregulowane służebności, niepodzielone wspólnoty i znaczne niezmeliorowane obszary, niezmeliorowane często wskutek utrudnień wynikających ze stosunków władania, czynią interwencję ustawodawczą w tej dziedzinie konieczną. Tak samo konieczną jest ona ze względu na brak pewnych ogniw, potrzebnych dla zdrowego własności rolnej układu, na przerost zaś i nadmiar ogniw innych. Takich ogniw przerośniętych i nadmiernych jest przedewszystkiem za wiele w zakresie gospodarstw drobnych i karłowatych. Same tylko cztery województwa Małopolski posiadają takich gospodarstw karłowatych prawie 700.000, zajmujących obszaru blisko pół miliona ha. Pozatem gospodarstw karłowatych jest dużo na południu dawnej Kongresówki w dzisiejszem województwie kieleckiem. Natomiast jest brak powszechny ważnych w układzie własności rolnej ogniw tego typu, którybym nazwał typem większej własności chłopskiej, mieszczącej się w granicach między 50 a 100 ha. Tych jest w Polsce zaledwie 6.000 z jakąś niedużą różnicą i zajmują one niecałe 2% ogólnej ilości, gdy w kraju o tak zdrowej strukturze rolniczej jak Dania jest ich 10%.</u>
<u xml:id="u-6.5" who="#SStecki">Daleko gorsze są wady ustroju rolnego, jeżeli będziemy rozważali go ze strony dynamicznej, albowiem rozwój odbywał się tu w kierunku rozpadu gospodarstw najdrobniejszych i średnich, a względnie mało pomniejszał gospodarstwa największe. Tak więc gospodarstwa włościańskie drobiły się i drobią bez końca, a z kategorii własności folwarcznej znikały przedewszystkiem folwarki drobne i średnie. Oczywiście wytrącenie tych ogniw, niezbędnych dla przenikania kultury fachowej i ogólnej od szczytów ku spodom, od gospodarstw największych, które przodować mogą w kulturze ogólnej i w kulturze fachowej, do najdrobniejszych, to przenikanie bardzo utrudniał, a zarazem brak dużych gospodarstw włościańskich czynił masę włościańską zbyt jednolitą, zbyt mało zróżniczkowaną, zbyt mało przeto plastyczną i do wchłonięcia kultury podatną.</u>
<u xml:id="u-6.6" who="#SStecki">Względy te wystarczają, by uzasadnić Panom, iż mówiąc o konieczności interwencji ustawodawczej w dziedzinę stosunków władania rolą, więc innemi słowy o konieczności podjęcia reformy agrarnej w Polsce, mówimy z przekonania i szczerze. Niemniej przeto nie możemy uznać — w tem miejscu powinniśmy to zaznaczyć, tych argumentów, które przytaczane bywają przez bezwzględnych zwolenników jak najdalej idącej reformy rolnej w Polsce; argumentów tych, jeżeli nie sformułowanych w sposób wyraźny i jasny w enuncjacjach, że tak powiem oficjalnych, a więc także i w izbach ustawodawczych, to przynajmniej rozwijanych, zaznaczanych i rozpowszechnianych w enuncjacjach nieoficjalnych, w enuncjacjach o charakterze agitacyjnym, tych argumentów jest dużo, można je wszakże sprowadzić do dwóch typów. Jedne polegają na tem, że daje się do zrozumienia ludowi włościańskiemu, iż za sprawą reformy agrarnej może być w ziemię dostatecznie zaopatrzony. Argument ten — moi poprzednicy poruszali już tę sprawę — nie da się niczem uzasadnić, jest niczem nieusprawiedliwiony i jeżeli nie polega na nieporozumieniu, w takim razie polegaćby mógł tylko na złej woli. Ten zapas ziemi, jakim rozporządzać można przy reformie rolnej, nie tylko nie jest wystarczający dla zaopatrzenia w ziemię nawet gospodarstw nie dochodzących do 2 ha, ale nie byłby wystarczający nawet i w takim razie, gdyby sprowadzić dzisiejsze większe gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-6.7" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Pan w nas wpiera)</u>
<u xml:id="u-6.8" who="#SStecki">Nie, Panowie wpieraliście w lud ten argument, a ja go odpieram.</u>
<u xml:id="u-6.9" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-6.10" who="#SStecki">Mówię o tych, którzy tego rodzaju argumentami wojują, ażeby utrwalić w ludzie przekonanie o dobroczynnych skutkach reformy rolnej. Skutki mogą być dobroczynne, ale nie w tym zakresie. Gdyby nawet wszelkie gospodarstwa.</u>
<u xml:id="u-6.11" who="#komentarz">(Przerywania)</u>
<u xml:id="u-6.12" who="#SStecki">Panów to gniewa, jeżeli Panom przypominać, ale to są fakty. Gdybyśmy nawet wszystkie gospodarstwa folwarczne sprowadzili do minimalnej normy, to znaczy do 7 ha, to i wówczas nawet nie wystarczyłoby na powiększenie gospodarstw tych, które dzisiaj ledwo do 3 ha dochodzą.</u>
<u xml:id="u-6.13" who="#SStecki">Drugi rodzaj argumentowania sprowadzić można do tego, iż lud pozyskuje się dla Polski przez nadzielenie go ziemią. Argument ten uważam za demoralizujący, uważam też go za niepoważny, i nie sądzę, żeby dla Ojczyzny, dla wspólnego dobra należało kupować masy za pomocą ofiar materialnych. Oczywiście Ojczyzna nie może być macochą, musi być troskliwą matką, ale Ojczyzna nie może zarazem występować w roli istoty, która opłaca się za oddane jej usługi. Zresztą mieliśmy co do tego przykłady; wszak ustawa o reformie rolnej uchwalona została w wilię najazdu bolszewickiego, i jednym z motywów, który skłonił wówczas wielu do bezkrytycznego przyjęcia takiego projektu, jaki był sporządzony, był wzgląd właśnie na niebezpieczeństwo grożące z powodu najazdu i nadzieja niezwłocznego przeciwko najazdowi zmobilizowania mas ludowych. Proszę Szanownych Panów, nie ośmieliłbym się może podać w wątpliwość wartość żywionych wówczas nadziei i powątpiewać o doniosłości skutków tą drogą osiągniętych, gdybym nie mógł przytoczyć opinii człowieka, z którym nie łączy mnie wcale wspólność poglądów politycznych, ani wspólność oceny projektów agrarnych, który natomiast ze znaczną częścią panów, zasiadających w tej Wysokiej Izbie, połączony jest wspólnością przekonań, wspólnością długoletniej pracy; jest to profesor dr. Bujak, który powiedział: „Roli agitacyjnej przeciwko bolszewikom i przeciw dezercji, do czego tak wielką wagę przywiązywano, ustawa o wykonaniu reformy rolnej nie odegrała. Właściwszą i prawdziwie skuteczną agitację przeciw dezercji i przeciw skłonnościom bolszewickim wśród ludności przeprowadziły sądy doraźne i t. zw. defenzywa Ministerstwa Spraw Wojskowych”.</u>
<u xml:id="u-6.14" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Nawet mądry człowiek może głupstwo powiedzieć czasem. To się zdarza.)</u>
<u xml:id="u-6.15" who="#SStecki">Proszę Panów, należy odeprzeć jeszcze jeden argument, jakobyśmy występując z poprawkami, zmierzającemi do zmiany przedstawionego projektu, cofali daną przez Sejm obietnicę. Jest to przekonanie z gruntu mylne. W obietnicy Sejmu można było tylko jedno brać jako jej istotę, mianowicie, że reforma rolna będzie przeprowadzona. Sejm nie przysięgał ludowi, w jaki sposób ona będzie przeprowadzona, przysięgał natomiast, że będzie nad wszystko cenił dobro Polski, a więc nie tylko mamy prawo, ale mamy obowiązek, dotrzymując danej ludności obietnicy, dotrzymać jej tak, aby ona wypadła jak najbardziej dla dobra Polski.</u>
<u xml:id="u-6.16" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Aby jak najwięcej wyszachrować dla siebie!)</u>
<u xml:id="u-6.17" who="#SStecki">Jeszcze o tem będziemy mówili, niech Pan trochę zaczeka.</u>
<u xml:id="u-6.18" who="#SStecki">Proszę Panów, powoływano się dla uzasadnienia potrzeby przeprowadzenia reformy rolnej w Polsce na analogię z obcemi państwami. Nawet referent p. s. Bielawski uznał za słuszne to powiedzieć. Nie należy wszakże zapominać, że pomiędzy położeniem Polski wewnętrznem, socjalnem i gospodarczem pomiędzy jej ustrojem rolnym, a położeniem wewnętrznym, socjalnem i gospodarczem tych państw, które reformę rolną u siebie w czasach powojennych przeprowadziły, i ich układem własności rolnej, istnieją znaczne różnice. Przedewszystkiem u większości państw, które przeprowadziły reformę rolną po wojnie, na pierwszym planie stał wzgląd polityczny. Już na Komisji miałem zaszczyt przedstawić, że najtypowsze pod tym względem państwa, to jest Estonia i Łotwa, miały własność niemiecką tak dalece przeważającą, że dochodziła do 80 lub nawet 90% ogólnego obszaru folwarcznego, podczas gdy np. w rękach Łotyszów w zakresie własności folwarcznej pozostawało nie więcej jak 3%. Nie inne położenie było w prowincjach przyłączonych po wojnie do Rumunii a więc w Bessarabji z jednej strony, a Siedmiogrodzie i Banacie z drugiej strony, co do których, zwłaszcza co do tych ostatnich dwóch, sam rząd rumuński przyznał w Lidze Narodów, że skargi zanoszone przez mniejszość tych dzielnic, to znaczy przez mniejszość niemiecką są słuszne, że mniejszość niemiecka w zakresie własności folwarcznej obejmowała tam blisko 90% ziemi. Pozatem istniały powody innej natury, a więc te przedewszystkiem, że np. w Rumunii prawie cała własność wielka pozostawała w dzierżawie drobnej; gorzej jeszcze, bo była wypuszczona w dzierżawę wielkim międzynarodowym, przeważnie wiedeńskim konsorcjom, które nagromadziły w swoich rękach po parę set i kilka set tysięcy hektarów ziemi, poddzierżawiając ją z kolei, tak że w ten sposób drobni dzierżawcy włościanie mieli tę ziemię z drugiej lub trzeciej ręki na warunkach najcięższych. Zaniedbania zaś gospodarki własnej przez właścicieli folwarków były tak duże, że np. w Rumunii starej należała do nich zaledwie 10-ta część ogólnej ilości pługów w całem państwie.</u>
<u xml:id="u-6.19" who="#SStecki">Nic dziwnego, proszę Panów, że kraje, które musiały kierować się temi względami, to znaczy względem politycznym, względem na utrwalenie panowania swej narodowości i względem gospodarczym, względem na usunięcie wadliwego ustroju dzierżawnego, musiały do reformy rolnej przystąpić jak najprędzej. W Polsce, jeżeli można o tych względach mówić, rzeczy przedstawiają się raczej przeciwnie. W Polsce na Kresach, zwłaszcza na największych naszych Kresach Wschodnich, w tych prowincjach, które według powszechnego mniemania stanowić powinne zapas ziemi dla cisnącego się w przeludnionych powiatach rdzennej Polski włościaństwa, własność ziemska znajduje się przedewszystkiem w rękach Polaków. Już ta sama okoliczność nakazuje traktowanie jej z największą ostrożnością. Wprawdzie na Kresach Zachodnich własność większa w znacznej części znajduje się w rękach żywiołu niepolskiego, ale są to posiadłości pod względem gospodarczym stojące bardzo wysoko, a skądinąd do zlikwidowania dość trudne.</u>
<u xml:id="u-6.20" who="#SStecki">Jeżeli zaś chodzi o względy czysto gospodarcze, to niestety powtórzę tu za p. senatorem Gruetzmacherem: Własność włościańska pod względem wytwórczości nie dorównywa własności folwarcznej, a własność folwarczna występuje w roli pewnej kategorii ekonomicznej, wytworzonej przez historyczny rozwój w roli kategorii ekonomicznej, która miała początek bytu w koniunkturach gospodarczych i znajduje uzasadnienie dzisiejszej swojej racji bytu także w koniunkturach czysto gospodarczych. Te warunki oczywiści nie mogą nas powstrzymać od uważania jej za materiał, z którego powinne być tworzone nowe gospodarstwa drobne, lub uzupełnione gospodarstwa drobne, o ile uzupełnienia potrzebują, niemniej okoliczności powołane nakazują postępować ze szczególną ostrożnością.</u>
<u xml:id="u-6.21" who="#SStecki">Należy też pamiętać, że reforma rolna w Polsce nie może być żadnem panaceum, nie może być uważana za doraźny środek poprawienia sytuacji agrarnej, przedewszystkiem dlatego, że przeludnienie rolnicze w Polsce jest tak ogromne, a przyrost ludności tak duży, iż na długie jeszcze lata brakowaćby musiało mieszkańcom wsi ziemi do pracy, jeżeliby w dalszym ciągu mieli upatrywać jedyny swój zawód życiowy w rolnictwie, a jedyną drogę do utrwalenia bytu w rozszerzeniu swoich posiadłości rolnych, lub też w nabyciu dalszem ziemi na własność. Przyszłość Polski, zarówno ze względu na jej wielkopaństwowe zadania, jak i ze względu na jej potrzeby gospodarcze, leży w uprzemysłowieniu kraju jak najintensywniejszem i najwszechstronniejszem. I reforma agrarna postępować musi krok w krok z uprzemysłowieniem, lub raczej uprzemysłowienie dotrzymywać musi kroku reformie agrarnej, gdyż w przeciwnym razie te komplikacje, te trudności, które zmuszają nas dzisiaj do zajęcia się sprawą reformy, staną już nie przed dziećmi naszemi, ale przed nami jeszcze, za naszego życia, w przyszłości najbliższej. Te nastroje zaś, które wywołują tzw. głód ziemi, powtórzyć by się musiały nawet po reformie w przyszłości najbliższej, z taką samą siłą, tylko już oczywiście musiałyby wtedy szukać sobie zaspokojenia, raczej w okrawaniu większych gospodarstw włościańskich, aniżeli folwarcznych bo tych by nie było.</u>
<u xml:id="u-6.22" who="#SStecki">Jakież są w tem oświetleniu i po uwzględnieniu tego wszystkiego, co powiedziałem, cechy charakterystyczne projektu, z którym mamy do czynienia? Przedewszystkiem lekceważenie strony gospodarczej. Nie chcę powiedzieć, ażeby ta strona w rozprawach połączonych komisji senackich była zupełnie zaniedbana. Przeciwnie, Komisje wykazały pod tym względem dużo zrozumienia pozwolę sobie powiedzieć — bardzo często w przemówieniach bezwzględnych zwolenników reformy rolnej, zrozumienie dawało się wyczuć, jednakże ani projekt sejmowy nie bierze pod uwagę tej strony zagadnienia w stopniu dostatecznym, ani nawet poprawki, które zostały zaproponowane w Komisji, także dostatecznie tego nie uwzględniają. Chodzi o to, że przeprowadzenie reformy w takich rozmiarach, w jakich jest zamierzona i w takiem tempie, w jakim się ją zamierza przeprowadzić, pociągnie za sobą niewątpliwie obniżenie się produkcji rolniczej i to obniżenie dotkliwe. Ponieważ i p. referent i p. s. Gruetzmacher wspominali już o tem, ja nie będę przytaczał żadnych cyfr i nie będę się wdawał w określenie stopnia upadku produkcji, jaki niechybnie nastąpić musi, raczej zwrócić muszę uwagę na to, co w przemówieniach moich szanownych kolegów nie było dostatecznie podkreślone, a mianowicie na obniżenie jakościowe produkcji rolniczej. Przez obniżenie jakości produkcji rozumiem, co następuje: Polska nie jest krajem izolowanym, lecz jest wciągnięta w krąg wymiany wszechświatowej. Na rynku wszechświatowym walczy się nie tylko ilością, lecz także i jakością produktów, zwłaszcza tych produktów, w których drobne gospodarstwa muszą mieć z natury rzeczy przewagę nad gospodarstwami dużemi, a więc w zakresie produktów hodowli. Mam na poparcie opinii swojej zdania najlepszych znawców spraw hodowlanych w Polsce, zdania teoretyków i praktyków, profesorów, którzy rozpoznawali rzeczy nie z punktu widzenia politycznego i którzy są zgodni w jednem, mianowicie, że materiał hodowlany włościański jest nie tylko lichy, ale także do poprawienia trudny jeżeli — aż do tego posuwają się ich twierdzenia — nie będzie zmniejszona ilość inwentarza żywego, który dziś gospodarstwa włościańskie utrzymują. Z tego szanowni Panowie mogą widzieć, że obiecywać sobie wielkie i bezwzględne korzyści po przejściu ziemi z rąk właścicieli folwarków w ręce włościan, a więc po przeobrażeniu się ustroju rolnego na typ gospodarstwa drobnego, któryby zwyciężał przedewszystkiem w zakresie hodowlanym jest rzeczą wątpliwą i należy o tem mówić z pewną ostrożnością. Również z większą jeszcze ostrożnością mówić trzeba o tem, jeżelibyśmy mieli na myśli jakościową hodowlę zbóż, a więc hodowlę wszelkiego rodzaju odmian kwalifikowanych i nasion roślin zbożowych. W żadnym kraju aż do par excellence włościańskiej Danii włącznie, hodowla nasion zbożowych nie jest sprawą gospodarstw włościańskich, ale sprawą gospodarstw folwarcznych i to największych, najrozleglejszych. Upadek jakościowy produkcji rolnej w Polsce, jeżeli się zbiegnie z upadkiem ilościowym tej produkcji, może się odbić bardzo niebezpiecznie na interesach ogólnych gospodarstw kraju, przedewszystkiem oczywiście na jego bilansie handlowym. Niech Szanowni Panowie nie zapominają, że przeciętna produkcja zbóż jadalnych w Polsce wynosi około 62.000.000, ton, a przeciętne zapotrzebowanie wynosi około 60.000.000, że zatem różnica między potrzebą a produkcją jest bardzo niewielka i że lada jakie zachwianie się tej produkcji powodować może trudności wewnętrzne w zakresie wyżywienia i trudności zewnętrzne w zakresie bilansu handlowego, że zatem sprawa ta nie może być traktowana lekkomyślnie.</u>
<u xml:id="u-6.23" who="#SStecki">I znowu nie kto inny, tylko p. Minister Rolnictwa powiedział — mam tu jego cytatę — że reforma rolna, jaką przeprowadziły Niemcy, nie może być brana za miarę tej reformy rolnej, jaką my mamy przeprowadzić, albowiem kultura naszego włościanina nie może być porównana z kulturą włościanina niemieckiego, że zaś reforma powinna postępować w miarę rozwoju kulturalnego, a więc w sposób tak ostrożny, przy wszelkich ze strony Państwa wysiłkach do podniesienia kultury ogólnej i fachowej włościanina polskiego, ażeby przechodzenie ziemi w jego ręce nie odbijało się ujemnie na produkcji rolniczej.</u>
<u xml:id="u-6.24" who="#SStecki">Co się tyczy przemysłu rolnego, sprawa w każdym razie przedstawia się beznadziejnie, pod tym względem, iż niewątpliwie przeprowadzenie reformy odbić się musi na polskim przemyśle rolniczym w sposób jak najbardziej szkodliwy. Prawda, względy, dla których się zamierza podjąć reformę mogą być tej natury, owszem, powiedziałbym, nawet są tej natury, że trzeba się pogodzić z koniecznością pewnych komplikacji i straty jakie stąd wynikną, tylko nie trzeba pozwalać sobie na posuwanie tych komplikacji i strat za daleko. Niech Panowie nie zapominają, że taki przemysł gorzelniczy, dostarczał Państwu w postaci akcyzy, jeśli akcyzę będziemy liczyli po 3 zł. 90 gr. od hektolitra i jeśli przyjmiemy, że monopol powinien dawać conajmniej tyle, ile dawała akcyza, powinien dostarczyć około 500–600 milionów złotych.</u>
<u xml:id="u-6.25" who="#komentarz">(Głos: Nie daje tyle.)</u>
<u xml:id="u-6.26" who="#SStecki">Poniekąd także z powodu monopolu, ale ten system jest do zmienienia. Panowie rozumieją, że w 2-miliardowym budżecie Polski jest to pozycja zbyt poważna, żeby można było przechodzić nad nią tylko do porządku dziennego. Niech Panowie nie zapominają, że przemysł cukrowniczy przy niepełnej produkcji mimo kryzysu, i przy niezwykłych trudnościach, które są dziś w całej Europie dla przemysłu cukrowniczego, jednak daje Państwu w postaci akcyzy kilkadziesiąt milionów złotych, daje zaś walut obcych za wywóz zagranicę sto kilkadziesiąt milionów zł. Niech Panowie nie zapominają, że nawet tak drugorzędne, zdawałoby się, przemysły rolne, jak krochmalnie i syropiarnie, jak płatkarnie i suszarnie, jak wreszcie suszarnie cykorii i chmielu, także w sumie stanowią wiele, bo stanowią w podatkach i dochodach z wywozu, kilkadziesiąt milionów złotych rocznie. My, którzy się dusimy w granicach 400.000.000 obiegu, my, którzy z pewnością, z poświęceniem wielu najistotniejszych potrzeb naszych, będziemy musieli przyszłoroczny budżet okroić nie o 10, ale może o 20% w porównaniu z budżetem tegorocznym, nie możemy sobie tych strat lekceważyć. A proszę Panów, projekt ustawy nic prawie nie czyni, ażeby niebezpieczeństwo to przewidzieć i ażeby temu zapobiec. Dopiero usilnym zabiegom tych, którzy wraz ze mną wysuwali, w podkomisji i w komisji, podane tu treściwie względy i argumenty, udało się do projektu pewne poprawki wprowadzić, nie udało się jednak przeskoczyć poza dowolnie pomyślaną i zupełnie dowolnie postawioną granicę 550.000 ha rezerwatu na potrzeby gospodarstw uprzemysłowionych, nasiennych, hodowlanych etc. Utrzymanie tej granicy świadczy, że komisje Senatu nie zrozumiały należycie wagi tej kwestii, lub też, że nie uznały jej za dość ważną wobec tych względów, któremi się kierowały, utrzymując absolutną cyfrę 550.000 ha.</u>
<u xml:id="u-6.27" who="#SStecki">Z kolei nasuwa się tu jeszcze zlekceważenie strony finansowej. Przedewszystkiem nie podano Senatowi i jego komisjom żadnego finansowego planu zamierzonej reformy Plan cały sprowadzał się do tego, że p. Minister będzie upoważniony do wypuszczenia 300 milionów renty, że pewne kategorie nabywców będą korzystały z kredytów na kupno ziemi do takiej, lub takiej wysokości, inne zaś ponadto będą otrzymywały specjalny kredyt na zagospodarowanie, lub kredyt na warunkach ulgowych i na tem koniec. Żadnego finansowego planu, któryby mówił o tem, jak Ministerstwo Skarbu rozumie szczegóły operacji, ile będzie musiało rocznie tracić nam nie dano. W tych warunkach oczywiście zrobienie rachunku dla jednostki jest dosyć trudne. Próbowałem jednak pewien taki rachunek przeprowadzić i z ogólnemi jego wynikami pozwolę sobie Szanownych Panów tutaj zapoznać.</u>
<u xml:id="u-6.28" who="#SStecki">Ponieważ folwarki średnio płacą podatku gruntowego 289 gr. z morga, a włościanie średnio — 107 gr., przeto strata Skarbu przy przejściu ziemi z posiadania folwarcznego w posiadanie włościańskie wyniesie 3,25 zł na ha. Na 2 milionach ha wyniesie 6,5 miliona złotych. Ta strata, rzecz prosta, będzie szła crescendo, zacznie się od dziesiątej części, od 650,000, dojdzie do 6,5 miliona z górą, jeżeli w trakcie tego nie zostanie podniesione obciążenie podatkiem gruntowym gospodarstw włościańskich. Na podatku dochodowym licząc po 2 zł (bez grosza), strata wyniesie prawie 4 miliony zł, właściwie 3,980.000 zł. Razem strata z tych dwóch źródeł wyniesie 10,5 miliona złotych rocznie. Strata na Dodatkach komunalnych wynosi 5 milion. z górą.</u>
<u xml:id="u-6.29" who="#komentarz">(Głos: Zalegacie Panowie w podatkach komunalnych)</u>
<u xml:id="u-6.30" who="#SStecki">Wszyscy niestety, my także, ale i Pan może znalazłby jaki grzech na sumieniu. Poza tem strata na podatkach powiększy się z powodu zmniejszenia się progresji w podatku gruntowym. Panowie wiedzą, że progresję wymierza się w miarę wysokości sumy podatkowej, co pozostaje w związku głównie z obszarem danego majątku. Otóż strata na progresji wyniesie 5 1/2 miliona rocznie. Jeżeli do tego dodamy podatek przemysłowy, dochód ze spirytusu, liczony przezemnie w najskromniejszej sumie 50 milionów, t. j. w sumie odpowiadającej czwartej części akcyzy od połowy normalnej produkcji.</u>
<u xml:id="u-6.31" who="#komentarz">(Głos: Nikt nie zamyka gorzelni)</u>
<u xml:id="u-6.32" who="#SStecki">Nie wszystkie będą się mogły utrzymać. Jeżeli te wszystkie drobne rzeczy zliczymy, pomijając już dochód z kolei, który zostanie zmniejszony z powodu zmniejszonego przerobu buraków, albo ziemniaków, to otrzymamy sumę strat rocznych około 70 milionów złotych, nie licząc wydatków bezpośrednich na reformę rolną, jakie Skarb Państwa będzie zmuszony ponieść z tytułu wykupu i zapomóg.</u>
<u xml:id="u-6.33" who="#SStecki">W tem miejscu wypada wspomnieć o lekceważeniu interesów aprowizacyjnych, co szczególnie może się zemścić dotkliwie na wypadek wojny. Wprawdzie, kiedy o tem wspomniałem na podkomisji, jeden z pp. senatorów zawołał: „Nie chcemy wojny”. Korzystam ze sposobności, żeby powiedzieć, że i ja jej nie chcę, tylko, że wojna przychodzi wbrew naszej woli, a jeżeli przychodzi wbrew niej tembardziej musimy myśleć, żeby być należycie zaopatrzonymi. A jakie są cyfry kontyngentu oddawanego przez większą i drobniejszą własność, o tem Panowie wiedzą. Drobniejsza własność oddaje mniej zarówno dlatego, że ilość zboża na sprzedaż z gospodarstw drobnych jest mniejsza, jak i dlatego także, że od gospodarstw folwarcznych łatwiej jest zboże zebrać, aniżeli od gospodarstw włościańskich. Zresztą, proszę Panów, jeżeli weźmiemy jeden z krajów o typowej przewadze gospodarstw włościańskich, to jest Francję, zobaczą Panowie, że kraj ten i podczas pokoju, a cóż dopiero podczas wojny znajduje się w istotnych trudnościach aprowizacyjnych, a wszakże tam wielkie majątki lub raczej wielka eksploatacja rolnicza jest rzeczą prawie nieznaną; oprócz pewnych północnych prowincji, mamy do czynienia niemal wyłącznie z gospodarstwami drobnemi, a jednakże Francja chronicznie na brak zboża cierpi i chronicznie znaczne obszary ziemi pozostawia odłogiem.</u>
<u xml:id="u-6.34" who="#komentarz">(S. Zubowicz: Nie uprawia?)</u>
<u xml:id="u-6.35" who="#SStecki">Tak, niestety, ze smutkiem widziałem to i skarżono mi się, że ilość odłogów raczej się zwiększa.</u>
<u xml:id="u-6.36" who="#komentarz">(S. Zubowicz: W jakich departamentach?)</u>
<u xml:id="u-6.37" who="#SStecki">We wszystkich.</u>
<u xml:id="u-6.38" who="#komentarz">(S. Posner: To wojna zrobiła, Panie Senatorze)</u>
<u xml:id="u-6.39" who="#SStecki">Nie, Panie Senatorze, po wojnie się powiększyły odłogi, jest powszechna ucieczka ze wsi do miast. (5. Posner: Nie ucieczka, tylko oni zostali na polu bitwy). Ci, którzy polegli; inni do miast uciekają,</u>
<u xml:id="u-6.40" who="#SStecki">Następnie muszę podkreślić, że projekt ustawy o reformie rolnej w sposób jak najbardziej bezceremonialny obszedł się ze stroną prawną tego zagadnienia, a więc ze stosunkiem do Konstytucji i obowiązującego u nas kodeksu cywilnego. Czy to chodzi o właścicieli, czy o wierzycieli, czy o dzierżawców, na każdym kroku w projekcie ustawy istnieje zupełna niefrasobliwość o to, czy odnośne przepisy mogą być zaproponowane i przeprowadzone wobec brzmienia Konstytucji. Biorę dla przykładu wierzycieli, a to dlatego, że chcę Szanownym Panom powiedzieć, iż jeden z pp. senatorów, pozwolę sobie podkreślić, że jeden z senatorów bardzo poważny, gdy w tej sprawie przemawiałem w Komisji, powiedział: Gdzież jest w Konstytucji napisane, że prawa wierzycieli mają być szanowane? Rzeczywiście, Konstytucja nie mówi osobno o prawach przemysłowców wyrabiających materiały bawełniane, nie mówi osobno Konstytucja o prawach właścicieli kopalń, mówi tylko o własności wogóle, mówi zaś o tej własności, specjalnie o własności rolnej, że może być przeprowadzone wywłaszczenie dla celów wyższej użyteczności publicznej i dla utrwalenia prawidłowej gospodarki rolnej. Nie chcę się wdawać, bo czasu na to niema, w dłuższe komentowanie tego przepisu Konstytucji, jak go rozumieć nie tylko ja, ale i bardzo poważni profesorowie prawa, że wymienię profesora Zolla, Halbana, Starzyńskiego, Parczewskiego i t. d., ażeby Szanownych Panów przekonać, że wywłaszczenia dla celów socjalnych Konstytucja nasza właściwie nie zna i że wywłaszczenie może być usprawiedliwione jedynie w tym stopniu, w jakim zapewniona jest prawidłowa wytwórczość, a więc wyższa użyteczność tych obiektów, tych gospodarstw, które drogą wywłaszczenia powstać mają. Pozatem nie potrzebuję Szanownym Panom przypominać, że tak lekceważące obchodzenie się z podstawową zasadą naszego ustroju prawno-politycznego, odbiło się ujemnie na naszej powadze ogólnej, a w szczególności na naszym kredycie. I jeżeli p. Premier w pewnym momencie mógł oświadczyć, że chwilowe trudności kredytowe, zwłaszcza dla rolników, wynikły z tego powodu, że zagranica, nie wiedząc jeszcze, jaka będzie nasza reforma rolna, wstrzymała się, dopóki nie pozna głównych zarysów tej reformy, a wówczas dopiero do niej się dostosuje, to mógłbym dziś Pana Premiera, gdyby tu był obecny, zasmucić komunikując, że po zapoznaniu się zagranicy z zasadami reformy rolnej, nastąpiła odmowa kredytu. (5. Posner: A co znaczy udzielona obecnie pożyczka Dillona?) To jest pożyczka państwowa, to nie rolnik pożyczał, ale Państwo. Następnie p. Senator wie równie dobrze, jak ja, że operacja ta nie była zbyt szczęśliwa i że nie jest jeszcze ukończona.</u>
<u xml:id="u-6.41" who="#komentarz">(S. Posner: Ale ja stwierdzam fakt sprzeczny z tem, co pan Senator mówi.)</u>
<u xml:id="u-6.42" who="#SStecki">Następnie pytam się, w imię czego ustawodawca, który dbać pragnie o rozdrobienie posiadłości rolnej, chce wbrew prawu wyższemu, wbrew etyce społecznej, wbrew celowości, zabraniać podziału posiadłości ziemskich pomiędzy krewnych, w szczególności zaopatrzenia ziemią dzieci. Wymówka jest łatwa: dlatego, by zapas ziemi nie uległ zmniejszeniu. Jeżeli dobrze rozumiem, to przy reformie rolnej chodzi nie o samo stworzenie zapasu ziemi, tylko o zredukowanie gospodarstw do rozmiarów mniejszych. Jeżeli także dobrze rzecz rozumiem to sądzę: że nie może leżeć w interesie Państwa ani osłabienie prawa spadkobrania, tego prawa, które jest jedną z podstaw oszczędności, do której słusznie wszyscy przywiązujemy tak dużą wagę, ani też nie może leżeć w interesie Państwa osłabienie spójni rodzinnej, dla której to spójni rodzinnej prawo przekazywania jest jednym z momentów istotnych. Francuski ekonomista Francois Marcal powiada, że niema wolności bez wolności przekazywania swego mienia, a wszystko, cokolwiek się buduje z pogwałceniem wolności, nie może być budową trwałą. Jestem zupełnie tego samego zdania i upatruję w tych przepisach, związanych z projektem ustawy o reformie rolnej jeden z bardzo ważnych braków i to braków niebezpiecznych bardzo.</u>
<u xml:id="u-6.43" who="#SStecki">Cóż dopiero mówić o tak ogromnem polu pozostawionem swobodnemu uznaniu administracji, inaczej samowoli administracyjnej. Jakkolwiek byśmy wysoko cenili dobrą wolę kierowników naszych ministerstw i kierowników naszych urzędów, zwłaszcza powołanych do załatwiania tych czynności, które dotyczą projektu ustawy, nie mniej przeto nie tylko dlatego, że ludzką rzeczą jest błądzić ale i dlatego, że ludzką jest rzeczą bywać stronnym i złośliwym, musimy wymagać, by w państwie konstytucyjnym, w państwie praworządnem samowola administracji była sprowadzona do minimum i ujęta w jak najściślejsze granice. Pod tym względem poprawki wprowadzone w Komisji stanowią znaczny krok naprzód, nie mniej przeto nie wyczerpują sprawy zupełnie.</u>
<u xml:id="u-6.44" who="#SStecki">Na koniec muszę powiedzieć, że uderzającem jest — o tem już mówiono — brak wszelkiej myśli o zabezpieczeniu trwałości powołanego do życia ustroju rolnego, powołanych do życia przez reformę gospodarstw. Ten brak szedł tak daleko, że w samej ustawie nie było śladu przepisów zmierzających do zabezpieczenia całości nowego ustroju, były tylko proste kredytowe przepisy: gospodarstwa nie mogą być dzielone i sprzedawane do chwili, póki długu nie spłacą podczas kiedy we wszystkich europejskich ustawodawstwach agrarnych aż do Litwy włącznie — to dość powiedzieć — pomyślano o ustaleniu jakiegoś planu gospodarczego dla nowoutworzonych gospodarstw i uzależniono prawo objęcia ziemi i prawo utrzymania się przy niej od uczynienia zadość pewnym wymaganiom gospodarczym, podczas kiedy we wszystkich prawie państwach potworzono też bądź osiedla rodzinne, bądź jednostki nietykalne, bądź wyjątkowe kredyty przeznaczone dla zachęcenia albo wzmocnienia tych, którzy się przy ziemi w całości ostać pragną. — U nas pod tym względem nie było nic. Sprowadza się wszystko do jednego: weźmy, podzielmy, a co się potem stanie, o to mniejsza. W tych warunkach oczywiście, trzeba przedewszystkiem przypomnieć, że myli się, kto, sądzi, iż prawa, ustawy służą do reformowania ustroju społecznego i gospodarczego, Rola praw i ustaw jest daleko bardziej ograniczona. Ustrój społeczny i gospodarczy są to twory żywe, twory, które się rozwijają według praw przyrodzonych, w naturze ich tkwiących. Rzeczą ustaw i praw jest rozwój ten normować i korygować, ich zboczeniom zapobiegać, ich drogi prostować. Ci, którzy sądzą, że rola ustawodawcy jest identyczną z rolą reformatora — mylą się i sprowadzają społeczeństwo na rozdroża. Wychodzą oni z zasady, że racjonalizm w polityce jest najwłaściwszą i najlepszą wskazówką. Zgubne skutki racjonalizmu niejednokrotnie już ludzkość na barkach swoich dźwigała. Wszelkie przewroty charakteryzują się przedewszystkiem przewagą momentu racjonalistycznego w twórczości politycznej.</u>
<u xml:id="u-6.45" who="#komentarz">(S. Posner: A co ma być postawione na miejsce racjonalizmu?)</u>
<u xml:id="u-6.46" who="#SStecki">Na miejsce racjonalizmu staje doświadczenie. I filozofia tak samo tę sprawę stawia.</u>
<u xml:id="u-6.47" who="#SStecki">Otóż dlatego, cokolwiek w tej ustawie jest racjonalnego, liczącego się nie z życiem, to wszystko nie będzie zapewniało pomyślnego rozwoju naszego ustroju rolnego, lecz owszem będzie ono szkodziło.</u>
<u xml:id="u-6.48" who="#SStecki">Czemże sobie jednak wytłomaczyć, że został pomyślany ten projekt tak wadliwie. Niczem innem, jak tylko tem, że pomyślany został w interesach partyjnych i wynikł z partyjnej rywalizacji, partyjnego współubiegania się, przy którym oczywiście najdalej zajść mogą ci, którzy mogą obiecać najwięcej. Dla pewnych grup sprawa agrarna jest odskocznią do ruchu naprzód. Dla innych znów projekt ustawy o reformie agrarnej miałby być odskocznią do przejęcia władzy. I w tem świetle tłumaczy się tak wielkie pole pozostawione swobodnemu uznaniu organów wykonawczych, organów, któreby, znalazłszy się w rękach przedstawicieli pewnych grup politycznych, mogły mieć na kraj wpływ niepodzielny. Oczywiście, przyszłość Polski budować można jedynie przez współdziałanie wszystkich żywiołów i przez kompromis pomiędzy wszystkiemi, dobra kraju i dobra Ojczyzny pragnącemi grupami. Nie można go budować na zasadzie ustaw, które pozostawiają niepodzielną przewagę tym, którzy chwilowo u władzy się znajdują, albowiem nie można budować przyszłości kraju na dyktaturze partii.</u>
<u xml:id="u-6.49" who="#komentarz">(Oklaski)</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Woźnicki.</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#SWoźnicki">Wysoka Izbo! Jest rzeczą niewątpliwie słuszną to, co powiedział p. s. Stecki pod koniec swego przemówienia, że rola ustawodawcy nie może być z zasady jednoznaczną z rolą reformatora, ale to tylko w warunkach zwykłych, jednakże my, ustawodawcy odradzającej się Polski, pracujemy w tych warunkach, że Państwo nasze po 150-letnim zastoju buduje się na nowo, musimy nasze Państwo pchnąć na zupełnie inne tory, zepchnąć je z torów, na których się znajdowało przez lat 150, będąc w okresie niewoli. Dlatego też rola polskiego ustawodawcy w odradzającem się Państwie Polskiem jest też i rolą reformatora jednocześnie. Że tak jest, dowodzi choć dzisiejsza dyskusja nad ustawą o reformie rolnej, w której wszyscy zabierający głos stanęli przed nami w roli reformatorów, wszyscy uznali, że reforma jest konieczna. Jabym się jednak nie obawiał porównania tego do znanej bajki, że oto wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjeść mogą. I już z obrad naszych na komisji ta niewątpliwa prawda wynika, że gdyby ci wszyscy przyjaciele, którzy się opowiadają za reformą rolną, mieli siłę przeprowadzenia tego wszystkiego, co przeprowadzić w komisji życzyli sobie, to oczywiście nie pozostałby nawet strzęp z tej ustawy sejmowej, która jednak w pewnej mierze popycha sprawę do jakiego takiego załatwienia. A jednak Państwo Polskie, jak słusznie tu powiedział p. ref. Bielawski, ma daleko idące zobowiązania w tym kierunku. Te zobowiązania zaciągnięte zostały przez oświadczenie pierwszego Rządu polskiego; jaki on był taki był, mógł być miły albo niemiły tym czy innym stronnictwom, ale był pierwszym Rządem polskim. I ten Rząd Moraczewskiego zapowiedział daleko idące reformy. I pod znakiem tych reform zaczęła się budowa Państwa Polskiego. Te reformy zaczęły się przyoblekać w ciało w Sejmie Ustawodawczem. Skutkiem tego było wydanie ustaw potwierdzających dekrety czy to o 8-godzinnym dniu pracy, czy o kasach chorych, czy wreszcie wyraziło się to w obietnicy reformy rolnej. Później, kiedy przyszedł rok 1920, kiedy straszne niebezpieczeństwo zagroziło krajowi, wtedy w uroczystej formie Sejm Ustawodawczy jednomyślnie uchwalił ustawę o wykonaniu reformy rolnej. Już w komisji odczytałem część przemówienia referenta tej ustawy w Sejmie Ustawodawczym i pozwolę sobie jego przemówienie zacytować, bo jednak był to referent, który przemawiał wówczas w imieniu całej Izby, który się na wolę całej Izby powoływał; referent ów przy jednomyślnych oklaskach całej Izby mówił wówczas co następuje: „Wysoki Sejmie! Wobec uzgodnionego stanowiska prawie wszystkich, a właściwie wszystkich klubów tej Wysokiej Izby nie będę się rozwodził nad poszczególnemi postanowieniami tej ustawy i zwracam się z tego wysokiego miejsca z apelem do wszystkich, którzy mają tę ziemię teraz otrzymać: Niech ta ustawa będzie dla nich hasłem do świętej nieustraszonej walki w obronie tej ziemi, którą dzisiaj w swoje ręce mają ująć Tu brawa całej Izby. „Państwo oddaje tę ziemię, oddaje to, co ma najlepszego, w ręce szerokich rzesz włościańskich, a na nich spoczywać musi obowiązek, ażeby tej ziemi nie oddali we wraże dłonie, ażeby jej swoją piersią jako ziemi swojej odtąd karmicielki swojej bronili i obronili”. Tak zakończył referent przy hucznych oklaskach całej Izby.</u>
<u xml:id="u-8.1" who="#SWoźnicki">Można teraz kwestionować, czy wysiłek ówczesny całego narodu, a razem z całym narodem i włościaństwa polskiego był skutkiem uchwalenia reformy rolnej, czy rola włościaństwa w obronie Państwa była tak znaczna, ażeby mogła zaważyć na obronie Państwa Polskiego, to może sobie pan Stecki kwestionować.</u>
<u xml:id="u-8.2" who="#komentarz">(S. Stecki: Znaczna, nie kwestionuję.)</u>
<u xml:id="u-8.3" who="#SWoźnicki">Tem lepiej. Mam wielką wiarę w to, że bez udziału włościaństwa obrona Państwa nie dałaby się uskutecznić.</u>
<u xml:id="u-8.4" who="#komentarz">(S. Stecki: Ja także.)</u>
<u xml:id="u-8.5" who="#SWoźnicki">A zatem, jeżeli tak jest, to przyrzeczeń w tym względzie danych trzeba święcie dotrzymać. Tu niema obietnicy, tu wyraźnie stwierdzono, że Państwo oddaje ziemię, oddaje to, co ma najlepszego, a oni mają już odtąd na sobie obowiązek, ażeby tę ziemię obronić. A gdyby wówczas jej nie obronili, to dziś tych debat nie mielibyśmy nad czem prowadzić, bo reformę rolną przeprowadziliby u nas bolszewicy po roku 1920 i obrońców stanu posiadania ziemian nie mielibyśmy w tej Wysokiej Izbie, ta Izba wcaleby nie obradowała. A jeżeli tak jest, to możebyśmy stanęli na tem stanowisku, że jeżeli dla tych czy innych powodów ustawa z 1920 r. nie została wykonana dotychczas, to trzeba stworzyć takie warunki, trzeba tak tę nową ustawę ułożyć, ażeby w jak najkrótszym czasie umożliwić wykonanie reformy rolnej, bo to jest obowiązujące w najwyższym stopniu nasze Państwo przyrzeczenie i zobowiązanie tego Państwa. Jednakże gdybyśmy mieli przywiązywać, jak mówiłem, zbyt wielką wagę do tego, co się tu z tej trybuny mówi, tobyśmy powiedzieli: O co właściwie idzie spór? Boć przecie niema tu przeciwników reformy rolnej, są sami zwolennicy, wszyscy mają jak najlepszą wolę, żeby ją jak najlepiej i jak najprędzej przeprowadzić. W takim razie niema o czem dyskutować, tylko prędko uchwalić.</u>
<u xml:id="u-8.6" who="#SWoźnicki">Ale pomyślmy tylko: przez dwa lata w Sejmie pokutowały różne ustawy, wnioski poselskie, nad któremi się zastanawiano. Rząd jeden się wywrócił o to tylko, że nie uzgodnił swego stanowiska w tej sprawie z wolą Izby. Przychodziły różne wnioski Rządu, bardzo burzliwe obrady były przeprowadzane w Sejmie przez czas bardzo długi nad tą ustawą. Wreszcie doprowadziło się do jakiegoś uzgodnienia w tej sprawie i ustawa ta znajduje się nareszcie na stole obrad w Senacie. Zdawałoby się, że w imię tego, że ustawa ta w Sejmie zakończyła się kompromisem tych żywiołów, które Panowie uważają za najbardziej praworządne w Państwie, kompromisem, który doprowadził do zwycięstwa nad drugą stroną Izby, należałoby może stanąć na tem stanowisku, ażeby drugi raz tej walki na nowo nie wszczynać, ażeby Senat nie stał się przyczyną nowego fermentu, już nie mówię w Sejmie, gdyż każdy ferment w Sejmie odbija się echem w kraju. Nie wiem, czy ta chwila, tak bardzo ciężka dla Państwa pod względem finansowym i gospodarczym, jest odpowiednią na to, ażeby w Sejmie znowu wszczęła się dyskusja, nowa walka i zatargi o wykonanie reformy rolnej. Zdaje mi się, że to może być źródłem daleko idących powikłań w kraju, daleko idących niepokojów, a stanie się to niewątpliwie, jeżeli oto do Sejmu wpłynie 160 poprawek do tej ustawy, które tu komisje nam uchwaliły. Proszę Panów, 160 poprawek, to 160 możliwości zawieszenia całej ustawy na tej różnicy, jaka jest między odrzuceniem ustawy 11/20 głosami a przyjęciem jej zwykłą większością. I na nowo rozpocznie się walka o przeprowadzenie reformy rolnej w Sejmie. To zdaje mi się, nie jest rzeczą wskazaną. Stronnictwo moje z tej reformy i z tej ustawy, jaka wyszła z Sejmu, wcale nie jest zadowolone, ale w imię argumentów, które przytoczyłem, gotowi bylibyśmy stanąć na stanowisku przyjęcia tej ustawy zupełnie bez zmian. Niech ci, którzy wierzą, że ta ustawa tak, jak wyszła z Sejmu, zdolna jest zapewnić ziemię ludowi polskiemu i przerobić ustrój rolny ku pożytkowi naszego Państwa, gospodarki na tym najważniejszym warsztacie pracy, wezmą na siebie odpowiedzialność i niech wykonają tę ustawę.</u>
<u xml:id="u-8.7" who="#SWoźnicki">Jeżeliby znalazły się jakieś błędy, to będzie można znowelizować, bo nigdy zgóry tych rzeczy nie da się przewidzieć. Bardzo być może, że temu lub owemu może się wydać, że ten lub ów artykuł może zagwoździć ustawę, albo że jest zbyt daleko idący, a nie widzi właśnie, że niebezpieczeństwo może się kryć gdzieindziej. Zycie jest najlepszym nauczycielem i tylko życie i czas mogą nam pokazać, gdzie tkwią istotne błędy. Przecież nowelizacja każdej ustawy jest możliwa i byłaby możliwa nowelizacja tej ustawy. Nie traćmy nadziei, że będziemy nowelizować tę ustawę tak, jakbyśmy pragnęli ją widzieć wykonaną. Ale jeżeli Sejm nam projekt ustawy przedstawił, jeżeli z tego powodu toczyło się tyle walk w Sejmie, to raczej powinniśmy się zastanowić tylko nad pewnemi formalnemi może rzeczami, któreby utrudniały wykonanie reformy rolnej i przysłużyć się swojem stanowiskiem do jej dobrego wykonania. Tej dobrej woli w tym kierunku nie widzę. Widzimy i słyszymy szereg bardzo pięknych frazesów, pięknych porównań, obrazowe zakończenie przemówienia p. sprawozdawcy porównanie do widzianego gdzieś obrazka, które też zresztą chybia celu, bo jednak trudno całkowicie powiedzieć, że reforma rolna dokonana w r. 1864, oczywiście nie w najlepszym celu i nie z dobrym zamiarem dla Polski, tak już była całkowicie zgubną dla naszego kraju. Jednak ona dała nam wolny stan włościański, który obecnie posiadamy, który ma już pewne zasługi i w budowie Państwa Polskiego i w utrzymaniu jego całości; gdyby ta reforma w roku 1684 nie była dokonana, to do tego czasu utrzymałby się ten pańszczyźniany stan posiadania i niewolna praca, jaka była do 1864 r. Trudno tak już całkowicie odmówić wszelkiej zasługi temu aktowi, który przecież wynikł nie z woli ustawodawców rosyjskich, lecz z woli tych, którzy proklamowali powstanie polskie. On miał początek nie w Rosji, lecz w uniwersale połanieckim, miał początek w tych właśnie aktach, o których p. referent mówi. 1 to już było tylko ustawodawczą koniecznością, po tej linii państwo zaborcze pójść musiało. A teraz jeżeli po tym okresie niewoli pozostał nam jakiś spadek, czy to w postaci serwitutów, czy w postaci szachownicy na wsi, czy w postaci rozdrobionych i karłowatych gospodarstw, to właśnie ta reforma rolna, jaką mamy zamiar przeprowadzić, ma zaradzić złemu i ma na przyszłość zabezpieczyć nam lepszy ustrój rolny.</u>
<u xml:id="u-8.8" who="#SWoźnicki">Stajemy tu w tej Wysokiej Izbie do dyskusji jeszcze pod wrażeniem świeżo odbytego zjazdu, na którym jedni stawali w roli obrońców Konstytucji, oskarżali drugich o niepraworządność i pogwałcenie Konstytucji. Przeciw temu musimy się tu bardzo mocno zastrzec, bo nie do twarzy niektórym warstwom społecznym u nas, niektórym stronnictwom, to występowanie w roli obrońców Konstytucji i to wtedy, kiedy chodzi o ich kieszenie. W imię pięknego hasła, w imię równości wszystkich obywateli w Państwie na gruncie Konstytucji, na gruncie jej postanowień i zgodnie z postanowieniami Konstytucji był kiedyś wybrany pierwszy Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i taka przeciw niemu wybuchła naganka właśnie dlatego, że ta Konstytucja „żydowsko-masońska” pozwoliła niektórym niepożądanym żywiołom wziąć udział w wyborze Prezydenta, że pierwszy Prezydent padł ofiarą tej naganki.</u>
<u xml:id="u-8.9" who="#komentarz">(Głos: Co to ma do rzeczy?)</u>
<u xml:id="u-8.10" who="#SWoźnicki">To ma do rzeczy to że teraz Panowie z wielką uciechą uchwalili reasumpcję niektórych artykułów ustawy, podwyższenie swego maximum posiadania właśnie z temi samemi mniejszościami narodowemi, które podobno nie miały prawa decydować u nas w Polsce, wybierać Prezydenta. Teraz Panowie nie pogardzili pomocą ani Ukraińców, ani Białorusinów, ani, Niemców, uważali, że jest to pomoc naturalna, którą Panowie otrzymali przy pewnym akcie ustawodawczym; uważaliście Panowie, że jest to rzecz normalna i tu Konstytucja jest dobra, kiedy chodzi o obronę kieszeni, ale kiedy Konstytucja przewiduje coś takiego, co się Panom nie podoba, wtedy Konstytucję się gwałci. My zawsze stoimy na gruncie praworządności i na gruncie szanowania Konstytucji i jej przepisów, a to, co Panowie zarzucacie ustawie o reformie rolnej, że ma być niezgodna z Konstytucją, to każdy argument da się w tym czy innym kierunku naciągnąć i te wszystkie argumenty są naciągane, jak to będziemy mieli sposobność wykazać w rozprawie szczegółowej.</u>
<u xml:id="u-8.11" who="#SWoźnicki">Proszę Panów! Legalność jest oczywiście bardzo wielką cnotą, ale legalność musi obowiązywać wszystkich we wszystkich ich czynnościach i działaniach. Jeżeli zaś odbywa się w stolicy wielki zjazd ziemian i na tym zjeździe w imię Konstytucji woła się, że krzywda się dzieje praworządności w Polsce i Konstytucji, bo oto dokonywa się tu reforma rolna, niezgodna z Konstytucją, jak mówią, ale wbrew opinii całego Sejmu, którego przecież opinii w tym względzie lekceważyć też nie należy, a z drugiej strony na tym samym zjeździe oklaskuje się jakieś monarchistyczne wybryki pana „z pod Katarzyny”, jak go „Gazeta Warszawska” nazwała, p. Mejsztowicza, to proszę Panów, to przywiązanie do Konstytucji i do praworządności wygląda mi dość zabawnie. Noszenie się z Konstytucją, jak z monstrancją, wtedy, kiedy chodzi o interes kieszeniowy, jest rzeczą zakrawającą już trochę na polityczne świętokradztwo.</u>
<u xml:id="u-8.12" who="#SWoźnicki">Proszę szanownych Panów, jeżeli teraz chodzi o samą istotę reformy rolnej, to uważam, że ziemia jako najważniejszy i najbardziej żywotny warsztat naszej narodowej pracy, ta ziemia, jak to zresztą i Konstytucja mówi, nie może być przedmiotem nieograniczonego zupełnie władania. Posiadanie ziemi musi być ograniczone pewnemi przepisami, szczególnie jeżeli to posiadanie jest unormowane przez okres niewoli, przez okres zaborów, przez pewne akty już w przeszłości dokonane, akty pewnej przemocy jednej warstwy społecznej nad drugą, przez pewne przywileje, nadane w przeszłości, zresztą może zupełnie wówczas normalne, ale teraz przeżyte, przez akty przemocy jednej warstwy ludności nad drugą. Więc te wszystkie rzeczy muszą być na nowo unormowane i do nowożytnych pojęć dostosowane.</u>
<u xml:id="u-8.13" who="#SWoźnicki">Błogosławieństwem Polski jest jej urodzajna ziemia, jest to jej wielkie dobro, ale jeżeli tak jest, jeżeli ziemia jest głównym warsztatem naszej pracy narodowej, zatrudniającym 60%, a żywiącym przynajmniej 80% ludności całego kraju, to w takim razie, jeżeli jest tak mało tej ziemi, bo ja się godzę, że jej jest mało, takie obdzielenie ziemią, jakie Panowie chcecie przeprowadzić przez nadawanie dość dużych działek...</u>
<u xml:id="u-8.14" who="#komentarz">(S. Stecki: Wcale nie dużych, 7 ha.)</u>
<u xml:id="u-8.15" who="#SWoźnicki">...wystarczy zaledwie dla dziesiątej części ludności, a przy małych działkach ziemi wystarczy dla połowy. Więc uważając tę ziemię za wielkie dobro, należy po aptekarsku nadzielać i dać tym, którzy na niej najwięcej pracują i największą ilość produkcji, najwięcej plonów wycisnąć z niej będą mogli. Bo jak było dotychczas, kto na tej ziemi pracował? Pracował na niej chłop — kto ją posiadał, to inna kwestia — ale pracował tylko chłop, kierowany oczywiście przez jej posiadacza.</u>
<u xml:id="u-8.16" who="#komentarz">(S. Stecki: Na tej zasadzie można zabrać fabryki, bo tam pracują robotnicy.)</u>
<u xml:id="u-8.17" who="#SWoźnicki">Nie będę szedł tak daleko i nie będę mówił o fabrykach, to będzie kwestia dyskutowana przez kol. Posnera z jednej strony i kolegów z Pańskiego klubu z drugiej wówczas, kiedy będziemy mówili o sposobie unormowania prawa własności co do fabryk. Teraz mówimy o reformie rolnej i ja trzymam się tematu, który mi jest wskazany. Otóż proszę Panów, uważam tego rodzaju stosunki, jakie były dotychczas, za nienormalne, żeby istniała praca najemna, z którejby część zysków szła na korzyść tego, który nie pracuje. W ostatnich czasach trochę się więcej nauczyli pracować, dlatego, że stworzyły się takie warunki, że trzeba było i własną głową, własnym mózgiem ruszyć, ale poprzednio nie pracowali. Ta praca, w której niema tej wielkiej chęci pracy dlatego, że nie cały zysk idzie na korzyść pracującego, praca bardzo często nieumiejętna, a ponieważ pracujący nie był dobrze wynagradzany, a więc i wyżywiany należycie, praca, co za tem idzie, nie tak wydajna, jaką powinna być, ta praca powinna się skończyć. Wytwarzała ona w kraju to niepożądane zjawisko i to nieszczęście, jakim dla każdego kraju jest emigracja. Ta emigracja oczywiście w warunkach niewoli była może mniejszą klęską; obecnie, gdyby miało być tak jak to na komisji s. Stecki wywodził, że bez emigracji się nie obejdziemy, że z myślą tą pogodzić się musimy, uważalibyśmy to za klęskę, za pomniejszenie Polski, bo Polską są nie tylko obszary, na których się ona rozsiadła, lecz Polską są ci obywatele, którzy jej dają największe dobro, jakie można dać krajowi, to jest pracę. Wszelka emigracja pomniejsza Polskę i do tego pomniejszenia za żadną cenę nie powinniśmy dopuścić. Zresztą emigracja z Polski doprowadziła do tego, że emigranci z Polski nieoświeceni, nieumiejący pracować tak, jak za granicą pracować należy, narażeni byli na pogardę a stąd i imię Polski cierpiało. W okresie niewoli oczywiście była to ucieczka przed niewolą, ale teraz, jeżeli niema nastąpić powrót tych, którzy tam za granicą nauczyli się lepiej pracować, powrót tych którzy tęsknią do Polski, to już w żadnym razie mówić nie można o nowej emigracji i wszelkiemi sposobami trzeba się starać temu zaradzić, ażeby tej emigracji nie było.</u>
<u xml:id="u-8.18" who="#SWoźnicki">Oczywiście bardzo łatwo sprawdzić całe zagadnienie do tego, że oto partia chce sobie wygrywać pewne atuty polityczne przy reformie rolnej na to, ażeby uzyskać posłuch w kraju i oczywiście utrzymać się przy władzy. Proszę Panów, to samo możnaby powiedzieć o panu s. Steckim, jeżeli już. tym argumentem wojujemy, że Pan Stecki znowu na swojem terytorium w swojem zakresie działania, u ziemian chce zyskać sobie również prawo do przemawiania w ich imieniu i utrzymać się przy władzy przy ich poparciu materialnem i moralnem i dlatego broni ich stanu posiadania. Każdy ma swego obrońcę, a naturalnemi obrońcami chłopa są ci, którzy zrodzili się w chacie włościańskiej, którzy przeżyli tę nędzę i którzy teraz mają prawo i obowiązek decydować o losach chłopa tak, jak to dla Państwa uważają za najbardziej pożyteczne. Zbyt prostolinijne i zbyt ułatwiające sobie myślenie jest takie rozstrzyganie sprawy, że tu chodzi tylko o partyjne sprawy. Nie, proszę Patiów, chciejcie nam Panowie wierzyć, że nam chodzi też o Państwo i jeżelibyśmy tu innych argumentów nie przytaczali, tylko to, że jednak mimo wszystko, mimo całej, jakby się zdawało niemoralności tego, chcemy za miłość dla Polski płacić chłopu ziemią, to i ten argument ma znaczenie. Chłop u nas w patriotyzmie Wychowany nie był, nikt go w tym kierunku nie wychowywał; owszem, wszystko składało się na to, ażeby go od Polski odpychać, bo nawet w okresie niewoli starszy brat, majętniejszy ręki mu nie podał, oświaty nie szerzył, patriotyzmu nie zaszczepił.</u>
<u xml:id="u-8.19" who="#komentarz">(S. Stecki: A kto zaszczepił?)</u>
<u xml:id="u-8.20" who="#SWoźnicki">Byli inni.</u>
<u xml:id="u-8.21" who="#komentarz">(Głos: Jak Pan był socjalistą, to wtedy Pan zaszczepił)</u>
<u xml:id="u-8.22" who="#SWoźnicki">W każdym razie, jeżeli jest taki mały stan oświaty w Polsce i tak mało jest patriotyzmu, przynajmniej było, to bardzo wielką część winy jest w tem tych, którzy nie poczuwali się do obowiązku ażeby zrobić wszystko w tym kierunku, by chłop w chwili, kiedy odradzało się Państwo Polskie, był na wysokości swego zadania jako obywatel. Więc i tu jest czynnikiem bardzo ważnym dać ziemię, ale nie tylko jako zapłatę, lecz z powodu gwarancji, że tej ziemi, już posiadanej, będącej jego warsztatem pracy, on w przyszłości będzie bronił, będzie lepiej bronił, niż tego warsztatu pracy, na którym pracował jako parobek, jako najemnik, bardzo często pomiatany, bardzo często krzywdzony. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że to było powodem, iż w r. 1920 tak pośpiesznie uchwalono reformę rolną. To był jeden z powodów i wtedy Panowie nie mówili, że jest to niemoralne dawać chłopu za to ziemię, że będzie jej bronił, i zobowiązywać tem do obrony, tylko Panowie oklaskiwali referenta sejmowego.</u>
<u xml:id="u-8.23" who="#komentarz">(S. Stecki: Ja, Bogu dzięki, nie.)</u>
<u xml:id="u-8.24" who="#SWoźnicki">Specjalnie do pana s. Steckiego nie przemawiam. Rzeczywiście nie było go w tedy w Sejmie. Być może, że gdyby był, to by powiedział: nie dać ziemi...</u>
<u xml:id="u-8.25" who="#komentarz">(S. Stecki: Nie powiedziałbym tego, tylko powiedziałbym, by dać inaczej.)</u>
<u xml:id="u-8.26" who="#SWoźnicki">...wówczas tylko jeden głos przedstawiciela naszego klubu rozległ się, proponujący pewne poprawki.</u>
<u xml:id="u-8.27" who="#SWoźnicki">Jeżeli chodzi o emigrację, to ci, którzy emigrowali poprzednio, przechodzili szkołę wolności. Dziś wolności możemy uczyć się we własnym kraju, teraz mamy własne Państwo i wszystkie ręce które zatrudnione być mogą na własnych warsztatach, czy to rolniczych czy przemysłowych, czy handlowych w Polsce zatrudnić powinniśmy. Uważam że ten zapas ziemi, jaki mamy, trzeba w ten sposób po aptekarsku podzielić, ażeby tam nikt nie mógł przy swoim nowym stanie posiadania zasypiać na laurach i wypróżnowywać się. Mała własność rolna opiera się tylko na własnej pracy. Jeżeli chodzi o wielki warsztat rolny, to tam czynnikiem decydującym, gdy chodzi o wydajność, jest bardzo często kapitał, którym się wynajmuje pracę, robi pewne inwestycje, nakłady i t. p. jeżeli zaś chodzi o małą własność rolną, to tam tylko własna praca, poparta przez uświadomienie i naukę rolniczą, jedno z drugiem powiązane być musi. Oczywiście nie można dokonać reformy rolnej i spocząć na laurach i powiedzieć sobie, że wszystko jest zrobione. Równocześnie z tem muszą iść starania i to ze strony Państwa, wytężone starania, aby podnieść produkcję i wydajność ziemi, danie rolnikowi wszystkich warunków po temu, aby podniósł swój warsztat rolny tak, aby nawet ewentualny podział tego warsztatu rolnego między dzieci, jeżeliby przyszła konieczność, nie stawał się klęską dla gospodarstwa i dla ogólnej wytwórczości narodu. Dlatego stoimy na stanowisku, że wszystko, co w kierunku podziału ziemi może zrobić parlament i Ministerstwo Reform Rolnych, do tego powołane, zrobić powinne, ale to co ma do zrobienia Ministerstwo Oświaty i Ministerstwo Rolnictwa w kierunku podniesienia produkcji i dania rolnikowi udoskonalonych narzędzi i zorganizowanie, aby wspólnemi wysiłkami mógł niektóre rzeczy przetwarzać, powinno być zrobione przez te właśnie czynniki. Tylko wtedy reforma rolna będzie racjonalna i tak ją tylko pojmujemy. Ale narazie stoimy na stanowisku, aby jaknajwięcej ludzi można było ziemią obdzielić. Dlatego będziemy przeciwni tworzeniu zbyt wielkich gospodarstw włościańskich.</u>
<u xml:id="u-8.28" who="#SWoźnicki">Ja z własnej praktyki w pracy oświatowej miałem to doświadczenie i mam głębokie przekonanie, że jeżeli z jednej strony będzie gospodarstwo o 60 morgach, albo cała wieś gospodarstw sześćdziesięciomorgowych, a z drugiej strony będzie wieś o gospodarstwach dziesięciomorgowych, to jeżeli w tamtej będzie szedł postęp i będą się tamte gospodarstwa pod względem gospodarczym udoskonalały, to tylko będą się udoskonalały w tym kierunku, aby pracę ręczną zastąpić pracą maszynową, mechaniczną, natomiast w tych gospodarstwach małych praca ręczna będzie bardzo wytężona, praca tych wszystkich członków rodzin będzie tak intensywna, ażeby ten wysiłek mógł dostarczyć rodzinie wyżywienia.</u>
<u xml:id="u-8.29" who="#SWoźnicki">Jeżeli chodzi o dążenie do oświaty, to chłop bogatszy na 2 czy półtora włóce powie: Co tam, mój dziad, pradziad nie umiał czytać i pisać, jeżeli moje dzieci nie będą umiały, niewielka stąd będzie szkoda, na tej 1 1/2 włóce, będą się mogły wyżywić. Ale jeżeli ziemia jest podzielona na mniejsze kawałki, to dążenie do oświaty jest daleko większe, bo wiedzą, że nie stoi przed niemi podział ziemi i że podniesienie produkcji przez oświatę jest dla nich warunkiem życia. I dlatego duża intensywność pracy i większy wysiłek włożony w ziemię da daleko większy rezultat na gospodarstwach mniejszych niż na większych. Jeżeli chodzi o techniczne podniesienie gospodarstwa, to przy pewnem uświadomieniu można to stworzyć przez kooperację, drogą spółdzielczości, o której jeszcze ludzie na wsi mają bardzo słabe pojęcie.</u>
<u xml:id="u-8.30" who="#SWoźnicki">Z tych założeń wynikają te poprawki nasze, które idą na zmniejszenie tych gospodarstw, które tworzyć mamy. Ale oczywiście nie idziemy tak daleko w kierunku tego zmniejszenia, żebyśmy wszystkich bezrolnych i małorolnych u nas chcieli obdzielić ziemią w dostatecznej ilości. Tak daleko się nie posuwamy, bo wiemy, że dla wszystkich ziemi nie wystarczy, i dlatego właśnie, że ziemi dla wszystkich nie wystarczy, podział jej musi być niesłychanie skrupulatny.</u>
<u xml:id="u-8.31" who="#SWoźnicki">A teraz, jeżeli chodzi już o sam projekt ustawy, i zgłoszone do niego poprawki, muszę przyznać, że za najbardziej katastrofalna dla tego projektu uważałbym tę poprawkę, która przeszła w pewnej chwili w komisji senackiej, poprawka podwyższająca maximum posiadania, a która na szczęście w pewnej chwili zostało zreasumowana. Nie mam przed sobą poprawek mniejszości, nie wiem, czy i ta została zgłoszona, nie wiem czy nie będę walczył z wiatrakami, ale przypuszczam, że p. s. Stecki spełnił swój obowiązek i tę poprawkę zgłosił. Jeżeli tak, to muszę się przeciw niej jak najkategoryczniej wypowiedzieć, dlatego, że jest to poprawka bardzo szkodliwa. Zapas ziemi, który ma być do rozparcelowania oddany, jest niesłychanie mały, to potwierdza sam p. s. Stecki, a jeżeli jest mało, to nie można iść w tym kierunku, żeby jeszcze ten zapas zmniejszać. To zostało skrupulatnie obliczone. Maksymum posiadania, które w tej ustawie zostało pozostawione dla właścicieli majątków ziemskich, jest według naszego przekonania zbyt duże. Jeżeli chodzi o wyżywienie rodzin, aż nadto wystarczy, jeżeli chodzi o intensywne gospodarowanie na ziemi i zagospodarowanie wszystkich przemysłowych ośrodków i zakładów, które na tej ziemi się znalazły, aż nadto wystarczy, żeby dobrze były zagospodarowane. Nawet uważamy, że ten zapas ziemi jest za wielki i w kierunku obniżenia maximum posiadania zgłosimy poprawkę, którą zgłosiliśmy zresztą na komisji, ale nie znalazła tam uznania.</u>
<u xml:id="u-8.32" who="#SWoźnicki">Przedewszystkiem, jeżeli chodzi o zapas ziemi dla parcelacji, będziemy dążyć do powiększenia go i zwalczać będziemy wszelkie próby i usiłowania, idące w kierunku zmniejszenia tego zapasu. Jeżeli chodzi o powiększenie zapasu ziemi, to opowiadamy się przeciw temu, ażeby zostały pozostawione zbyt wielkie obszary, uchwalonego w myśl zresztą przez obie Izby konkordatu, jako dobra martwej ręki. Niepotrzebne są one naszemu duchowieństwu, to duchowieństwo na tej ziemi gospodarować dobrze nie będzie. Powie kto, że jest to wbrew uchwalonej przez obie izby ustawie. Jeżeli chodzi o Konstytucję, nie stoimy nigdy na stanowisku, żeby Konstytucję dla jakiejś ustawy łamać, chyba, żeby to była konieczność państwowa, ale wtedy poszlibyśmy drogą konstytucyjną, drogą konstytucyjnie przewidzianej zmiany Konstytucji. Ale zmienić zwyczajną ustawą układ, który z roku na rok może być robiony, dla tak ważnej sprawy, jak powstrzymanie reemigracji, wyżywienie tego wielkiego materiału ludzkiego, jaki jest w Polsce, mojem zdaniem, jest możliwe. I dlatego nasze poprawki będą szły w tym kierunku, ażeby co do dóbr martwej ręki, co do ziemi kościołów i stowarzyszeń religijnych pozostawić tylko takie kawałki ziemi, które są koniecznie potrzebne dla ich prosperowania.</u>
<u xml:id="u-8.33" who="#SWoźnicki">Oczywiście wypowiadamy się jak najkategoryczniej przeciw temu, ażeby zmniejszać zapas ziemi przez zmianę postanowienia art. 3 ustawy. Jeżeli ktoś nie stosuje się do przepisów, jakie w Państwie Polskiem obowiązują, jeżeli się nie stosuje do ustaw, w Państwie Polskiem obowiązujących, to oczywiście musi za to ponieść karę, i w tym kierunku idzie punkt art. 3. Niektórzy Panowie mówią, że kara jest za daleko idąca. Oczywiście, przekroczona jest ustawa, trzeba jakiejś sankcji karnej. Jeżeliby chodziło o przestępstwo natury kryminalnej czy karnej, tam karą są więzienia. Tu jest chęć wymigania się od pewnych postanowień reformy rolnej.</u>
<u xml:id="u-8.34" who="#komentarz">(S. Biały: Ale przyjęto co do tego reasumpcję.)</u>
<u xml:id="u-8.35" who="#SWoźnicki">Nie, nie całkowicie i dlatego podtrzymują tę poprawkę do art. 3.</u>
<u xml:id="u-8.36" who="#SWoźnicki">Wszystko, coby mogło w tym dziale, gdzie mowa o zapasie ziemi, obniżyć ten zapas ziemi, spotka się z naszej strony z najkategoryczniejszym sprzeciwem. Natomiast zgłaszamy poprawki, idące po linii powiększenia tego zapasu ziemi, albowiem nie uważamy, ażeby przemysł rolniczy potrzebował jeszcze poza tem maximum posiadania, któreśmy zostawili rolnikom, jeszcze specjalnych nadziałów ziemi. Nie uważamy, aby to było konieczne, dlatego, że zdrowy przemysł rolniczy utrzyma się przez to, że w nowopowstałych gospodarstwach rolnych wśród chłopów przeprowadzi odpowiednią agitację i pouczenie, aby chłopi nauczyli się produkować dla tych zakładów przemysłowych. Mamy już teraz cukrownie, które w znacznej części produkcję i fabrykację prowadzą burakami, sadzonemi na gruntach włościańskich. Dlaczego nie miałyby pójść dalej w tym kierunku, by poprzeć nowy ustrój naszego gospodarstwa narodowego? Dlaczego mają w swoim konserwatyzmie upierać się, że tylko buraki z gruntów dworskich uważają za dobre do przerabiania w cukrowni?</u>
<u xml:id="u-8.37" who="#SWoźnicki">Zresztą, jeżeli chodzi o cukrownie, tę najważniejszą gałąź naszego przemysłu rolniczego, to u nas w Polsce przemysł cukrowniczy jest zabijający dla Państwa i dla konsumenta, albowiem, proszę Panów, wywożenie cukru po niesłychanie niskich cenach za granicę, niżej kosztu produkcji i odbijanie sobie strat, jakie z tego powodu ponosi cukrownia, na rynku wewnętrznym przez to, że od naszego krajowego konsumenta pobiera się niesłychane ceny za cukier, to nienormalny sposób gospodarki i widocznie jest coś niezdrowego W tej gałęzi naszego przemysłu. Jeżeli wskutek przeobrażenia naszej gospodarki wskutek nowego władania ziemią kilka czy kilkanaście tych cukrowni, które do tego nienormalnego stanu doprowadziły, mogą zostać mało wydatnemi to doprowadzi się tylko do tego, że uzdrowią się w tym kierunku stosunki, ze nie będzie tego niezdrowego przemysłu, żerującego na konsumencie polskim, a oddającego po niesłychanie tanich cenach swoją produkcję zagranicy. Proszę Panów, uzdrowiony przemysł cukrowniczy, moim zdaniem, będzie umiał utrzymać się nawet przy przebudowie ustroju rolnego, chory nie przystosuje się do nowych wymagań naszego gospodarstwa narodowego i padnie, ale im prędze] padnie i przestanie wyzyskiwać Skarb Państwa zadaniem zasiłków na tę nienormalną produkcję, wywożoną tanio za granicę, a sprzedawaną drogo na rynku krajowym, tem dla gospodarki narodowej będzie lepiej.</u>
<u xml:id="u-8.38" who="#SWoźnicki">Do nowego ustroju rolnego musi się przemysł rolny w Polsce przygotować w inny sposób. Nasz przemysł nie może siłą inercji trwać w takim samym sposobie gospodarowania, jaki był przed wojną. Nasz przemysł był zbudowany i tworzony dla zupełnie innych rynków zbytu, mieliśmy przed sobą nieograniczone możliwości zbytu na wschód, i dlatego cały nasz przemysł polski przystosował się do tych rynków zbytu. Teraz te rynki zbytu może chwilowo, może na czas dłuższy zostały zamknięte i oto jesteśmy świadkami niezrównoważonego bilansu handlowego dlatego, że wyroby naszego przemysłu, nie nowocześnie, niedoskonale urządzonego, niepatriotycznie prowadzonego, nie mogą konkurować z wyrobami przemysłów obcych na rynkach zagranicznych, a przemysł nasz nie chce się przystosować do nowych wymagań, jakie życie Polsce niesie. Przemysł polski powinien zastosować swą produkcję przedewszystkiem do potrzeb tego najważniejszego warsztatu pracy, jakim w Polsce jest rolnictwo. Rolnictwo polskie nie powinno się zaopatrywać ani w maszyny, ani w nawozy sztuczne, ani w inne potrzebne sobie produkty zagranicą, bo wszystko to powinno znaleźć uwzględnienie w naszej produkcji przemysłowej. Jeżeli tak będzie, to nasz bilans handlowy będzie się równoważył w daleko zdrowszy sposób, nie będziemy myśleli o tem, że jeżeli przywieziemy z zagranicy przypuśćmy za miliard, to musimy za miliard choćby zmarnotrawić, choćby po najmniejszych cenach sprzedać dla zrównoważenia naszego bilansu handlowego, lecz będziemy tak produkowali w przemyśle, ażeby przedewszystkiem skonsumować to wszystko, co przemysł wam wyprodukować może, a za granicę wywozić to, co będziemy mieli z nadprodukcji naszej. Ale nie będziemy nigdy zmuszeni do tego, ażeby marnotrawić nasze płody na nadprodukcję przemysłu. Bilans handlowy może być równie korzystny dla Państwa Polskiego i dla każdego państwa, jeżeli nie wywozi się nic i nie przywozi się nic, jak i wtedy, kiedy się wywozi dużo i przywozi dużo, tak samo w jednym i drugim razie można zrównoważyć to na zero, tylko że pierwsze zrównoważenie, kiedy się wywozi mało i przywozi mało jest daleko droższe, bo jesteśmy w tem położeniu, że wywozimy to, co dla naszej gospodarki narodowej mogłoby być potrzebne i w kraju mogłoby być przerobione, wywozimy bardzo często surowce, a przywozimy przedmioty zbytku, bez których moglibyśmy się obejść i powinniśmy się obejść. Ten niezdrowy stosunek naszego przemysłu do naszego rolnictwa do najważniejszego naszego warsztatu pracy, musimy uzdrawiać.</u>
<u xml:id="u-8.39" who="#SWoźnicki">Oczywiście kwestię tę mogłem tylko potrącić przy okazji omawiania reformy rolnej, a to dlatego żeby podkreślić, że uważając ziemię za najważniejszy warsztat naszej pracy narodowej, sądzimy, że wszystko powinno się w Polsce sprząc ku temu, ażeby produkcyjność ziemi podnieść i ułatwić rolnikom naszym gospodarowanie w zmienionych chociażby przez reformę rolną warunkach gospodarowania.</u>
<u xml:id="u-8.40" who="#SWoźnicki">Będziemy też sprzeciwiali się jaknajkategoryczniej temu, ażeby obniżony został roczny kontyngent parcelacyjny; będziemy dążyli do jego podwyższenia, albowiem jeżeli według danych statystycznych, które nam podał p. Minister Reform Rolnych na komisji, w ciągu roku obecnego rozparcelowano jednak, przy tych niedogodnych warunkach dla parcelacji, 140,000 ha, to uważamy, że wtedy, kiedy wyjdzie już ustawa o reformie rolnej, 200,000 ha jest liczbą zbyt małą. Bo teraz przecież wszystkie organa państwowe pójdą na usługi i będą szły z pomocą wykonaniu reformy rolnej i to nie tylko w przymusowej, lecz i dobrowolnej parcelacji, jak to w ustawie jest przewidziane, przez właścicieli i instytucje upoważnione, a wtedy 200,000 nie jest wcale cyfrą przesadzoną. Jeżeli Panowie uważają ten okres przejściowy, jakim jest wykonanie reformy rolnej, za niebezpieczny, za rozgoryczający jednych, a podniecający drugich, za okres fermentu, to z tym okresem fermentu jak najszybciej trzeba skończyć i nie 10-letni i nie 12-letni okres powinien być utrzymany, lecz wszystkie wysiłki władz państwowych i ciał ustawodawczych powinne iść w tym kierunku, ażeby jak najprędzej to zostało załatwione.</u>
<u xml:id="u-8.41" who="#SWoźnicki">Dlatego też nasze poprawki zasadnicze idą w tym kierunku bardzo daleko. Jesteśmy za natychmiastowem przejęciem przez Państwo wszystkich obszarów, które mają większe maximum posiadania, niż ustalone jest w ustawie o reformie rolnej i za stopniową, ale szybką parcelacją tych obszarów. Wszystkie przepisy, które dotyczą przymusowego wykupu, t. j. działu III niniejszej ustawy, były tak zabezpieczające tych, od których przymusowy wykup ma być dokonany, że wszelkie poprawki, które idą niby do wyjaśnienia, do pogłębienia tych przepisów, do ułatwienia wykonania tego przymusowego wykupu, uważamy za zbyteczne, za zaciemniające i przedłużające sprawę, tem bardziej, że zostały zgłoszone jakkolwiek przez przyjaciół reformy rolnej, to jednak tych przyjaciół, którzy realizacji tej reformy rolnej doczekaćby się nie chcieli.</u>
<u xml:id="u-8.42" who="#SWoźnicki">To są najważniejsze postanowienia, które chciałem w ogólnej dyskusji omówić, jednakże chciałbym jeszcze zatrzymać się na chwilę na tych działach, które mówią o parcelacji. Są tam postanowienia, które idą w tym kierunku, że jeżeliby załatwiono parcelację według tych postanowień, to zapas ziemi, który mamy, byłby rozdany między zbyt małą ilość osobników i ci by się również nie zawsze osiedlali na ziemi, a ci, którzyby pozostali bez ziemi nie znaleźliby już później dostępu do niej. Dlatego jaknajwiększej skrupulatności tu trzeba i w tym kierunku zgłosiliśmy i będziemy popierali poprawki takie, któreby po aptekarsku tę ziemię wymierzały, ażeby ziemia nie tylko co do ilości była wymierzana nowym posiadaczom, lecz ażeby i na jakość ziemi zwracano uwagę, ażeby te warsztaty rolne były wystarczające na wyżywienie rodzin, które własnemi rękami na nich pracować będą, ażeby nie stwarzać nadal takich gospodarstw, któreby się pracą najemną posługiwać miały. Uważam, że wystarczy, gdy praca najemna istnieć będzie w gospodarstwach rolnych o maximum posiadania, które się pozostawi ziemianom i w ośrodkach, które się pozostawi dla celów przemysłowych i we wzorowej gospodarce.</u>
<u xml:id="u-8.43" who="#SWoźnicki">Proszę szanownych Panów, nasz zasadniczy pogląd na ustawę o reformie rolnej nie jest zgodny z tą ustawą. Szereg poprawek któreśmy zgłosili, idzie w kierunku zmian daleko idących. Te zmiany nie znalazły uznania w Sejmie i oczywiście nie spodziewamy się, ażeby znalazły uznanie w Senacie, ale stawiamy je w nadziei, że jednak postawione tu, dyskutowane w Sejmie i Senacie, znajdą pewien oddźwięk w społeczeństwie. Nie dla celów agitacyjnych, lecz jeżelibyśmy się kiedyś wszyscy mieli przekonać, że dobra wola tych, którzy przeprowadzali tę ustawę o reformie rolnej, nie doprowadzi do żadnych wyników, a jest to bardzo możliwe, co i w r. 1920 wierzono i z dobrą wolą postanowiono i uchwalono ustawę, a jednak ustawa dotychczas wykonana nie była — nie wiemy jakie zasadzki i niebezpieczeństwa grożą, na jakie mogą wpaść rozmaite pomysły ci, którzy wykonanie tej ustawy uniemożliwićby chcieli na ten wypadek, sądzę, radykalne załatwienie tej sprawy powinno być zgóry wskazane. Ono jest wskazane przez głos szerokich mas ludowych, łudzonych obietnicami nie poszczególnych partii, lecz całego Sejmu w imieniu państwa danemi. Całe lata czekano, niecierpliwość rosła i dochodziła do bardzo dalekich idących uchwał na zgromadzeniach. Był bardzo ciekawy incydent na połączonych Komisjach, kiedy jeden z przedstawicieli bardzo umiarkowanego stronnictwa, które dotychczas stało na stanowisku odszkodowania za ziemię, powiedział: jeżeli dalej będziecie tak postępować, jeżeli dalej będziecie sabotować wykonanie reformy rolnej, jeżeli będziecie pomniejszali zapas ziemi, to jestem skłonny głosować za najbardziej radykalnem przeprowadzeniem reformy rolnej i za wywłaszczeniem bez odszkodowania. Jeżeli to mówi ustawodawca, wybitny członek stronnictwa, które ma swój program i które tego programu się trzyma, to jakiż oddźwięk może w szerokich masach znaleźć niezałatwianie przez długie lata tych uroczystych w imieniu Państwa danych przyrzeczeń. Tam, gdzie jest taki pogląd na sprawę, że oto przyobiecano nam warsztat rolny, przyobiecano nam możność pracy na własnym warsztacie i tej możności pracy nam nie dają, chcą nas wypędzić za granice kraju na tułactwo, poniewierkę i pogardę u obcych, z tą niecierpliwością liczyć się trzeba. Ta niecierpliwość i te nastroje w szerokich masach istnieją, i jeżeliby naprawdę była dobra wola załatwienia tej sprawy jak najspieszniej, jak najlepiej, jak najkorzystniej dla Państwa, żeby się na Państwie i na jego dalszym rozwoju nie odbiły te wszystkie niepokoje, jakie stwarza ta ciągła dyskusja nad ustawą o reformie rolnej, jeżeliby ta dobra wola załatwienia sprawy była, to napewno nie 160 poprawek daleko idących, zmieniających samą treść ustawy, uniemożliwiających wykonanie reformy rolnej, Panowie byście zgłosili, lecz stanęlibyście Panowie na tem stanowisku, że dość tej walki, dość tego zmagania się, dość utrącania tej potrzebnej i koniecznej reformy, trzeba iść na pewne ofiary, trzeba temu chłopu, który ziemi łaknie, który na niej jako na własnym warsztacie pracować pragnie, tę ziemię zapewnić, i wtedy może do tej ustawy, do tej niedoskonałej w radykalnem pojęciu ustawy nie zgłoszonoby żadnych poprawek. Bo wszelkie poprawki redakcyjne, które tu są zamieszczone, są tak zrozumiałe, tak nie zmieniające istoty rzeczy i tak dla każdego jasne, że czy zostaną zgłoszone czy nie, to Minister Reform Rolnych i wykonawcy tej ustawy dadzą sobie doskonale radę, zrozumieją, jaka była intencja, i sami w tym duchu to pojmą. Zgłoszenie nawet redakcyjnych poprawek ogromnie opóźni samo wykonanie reformy rolnej, zaniepokoi szerokie masy, wprowadzi nowy niepokój, co Państwu Polskiemu w tym okresie słabości i pewnych powikłań gospodarczych może najbardziej zaszkodzić.</u>
<u xml:id="u-8.44" who="#SWoźnicki">Dlatego, mając wiadomość o tem, że jeden z klubów ma zamiar zgłosić wniosek o przyjęcie ustawy bez zmian, jakkolwiek jesteśmy bardzo wielu postanowieniom tej ustawy przeciwni, ten wniosek z ciężkiem sercem, ale poparliśmy, bo wybierając to zło, że ustawa niedoskonała może być uchwalona bez naszych poprawek nie mając zresztą nadziei ich przeprowadzenia w obecnych warunkach, ale mając nadzieję, że w przyszłości wszyscy Panowie staną na tem stanowisku, że nie można inaczej załatwić, tylko według naszego programu, uważamy, że lepiej w takim razie wyrzec się zupełnie wszelkiego poprawiania tej ustawy i uchwalić ją bez zmiany. Oczywiście jeżeli strona przeciwna stanie na tem stanowisku, że nic ustąpić nie może, to i my podtrzymamy wszelkie nasze poprawki, będziemy się przy najważniejszych postanowieniach ustawy domagali innych głosowań, ażeby odpowiedzialność za przewlekanie reformy rolnej była zupełnie wyraźnie ustalona.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Szychowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#SSzychowski">Wysoki Senacie! Reforma Rolna wprowadza do pewnego stopnia zasadniczy przewrót w naszych stosunkach gospodarczych. Reformą rolną interesują się wszystkie klasy społeczeństwa. Interesują się nią ci, którzy mają dostać ziemię, interesują się także i ci, których grunty mają być rozparcelowane. Rozgrywa się zagadnienie wielkie, decydują się losy nie tylko obecnych, ale i przyszłych pokoleń!</u>
<u xml:id="u-10.1" who="#SSzychowski">Po zakończeniu wojny światowej w szeregu państw na porządku dziennym stanęły znów zagadnienia reformy rolnej. Przeprowadzały ją Łotwa, Estonia, Jugosławja, Węgry, Czesi, Rumunia i Niemcy.</u>
<u xml:id="u-10.2" who="#SSzychowski">Obecny polski ustrój agrarny jest fatalny. Wobec takiego układu stosunków własnościowych w naszym kraju, mamy kilkanaście milionów — bo blisko 15 — bezrolnych i małorolnych, którzy albo nie mają żadnego warsztatu pracy i pracują na obcem, albo mają warsztat, do należytej produkcji niewystarczający. Stąd idzie ubóstwo mas, stąd idzie brak wykształcenia i kultury, stąd idzie ta cała niedola moralna, z którą kodeks karny niejednokrotnie się spotyka.</u>
<u xml:id="u-10.3" who="#SSzychowski">Wprawdzie Sejm Ustawodawczy uchwalił ustawę dnia 10 lipca 1919 r. i ustawę z dnia 12 lipca 1920 roku, lecz ustawy te były mało wykonalne i nie pozwoliły utworzyć nawet minimalnego zapasu ziemi na parcelację. Wobec tego nie posunęły one reformy rolnej naprzód. Braki poprzednich ustaw ma usunąć obecny projekt ustawy o wykonaniu reformy rolnej, przyjęty przez Sejm 20 lipca 1925 r. i ma doprowadzić do rozwiązania tego zagadnienia.</u>
<u xml:id="u-10.4" who="#SSzychowski">Projekt tej ustawy ma dobre i złe strony. Reforma rolna dąży do usunięcia większych warsztatów rolnych i do oparcia polskiego ustroju rolnego na samodzielnych gospodarstwach małych i średnich. Małe samodzielne gospodarstwa powstawać mają w drodze powiększenia gospodarstw karłowatych oraz w drodze tworzenia nowych osad, średnie w drodze redukowania do 180 ha majątków większych.</u>
<u xml:id="u-10.5" who="#SSzychowski">Twierdzenia przeciwników reformy rolnej, że z chwilą jej przeprowadzenia, zmniejszyłaby się produkcja rolna, wskutek czego miasta i ośrodki przemysłowe zostaną ogłodzone i że reforma rolna kraju gospodarczo nie podniesie, nie są uzasadnione. Niewątpliwie mogłoby się to stać wówczas, gdyby naprawa ustroju rolnego była prowadzona bez planu z góry określonego i bez potrzebnych na ten cel znacznych środków pieniężnych. Dlatego winno być zadaniem Państwa nie dopuścić do dzikiej parcelacji.</u>
<u xml:id="u-10.6" who="#SSzychowski">O ile chodzi o wydajność małych gospodarstw włościańskich, to zostało stwierdzone, że drobna własność nie ustępuje w niczem wielkiej własności. Ze stanowiska aprowizacyjnego miast będzie drobna własność nawet niewątpliwie dostarczała na rynek dużą ilość produktów mięsnych o wysokiej wartości odżywczej. Pod tym względem przedstawiciele miast mogą być zupełnie spokojni o wyżywienie miast. Racjonalne wykonanie reformy rolnej nie zagraża więc pod względem aprowizacyjnym miejskim ośrodkom przemysłowym.</u>
<u xml:id="u-10.7" who="#SSzychowski">Drobna własność rolna powinna rozwinąć hodowlę bydła i trzody chlewnej, które mogą być wywożone za granicę. Wówczas z konieczności powstaną fabryki, które przetwarzając produkty gospodarstw rolnych będą dostarczały środków spożywczych na rynek wewnętrzny i zagraniczny.</u>
<u xml:id="u-10.8" who="#SSzychowski">Z przeprowadzeniem reformy rolnej winno się zorganizować po wsiach szkolnictwo zawodowe, aby nauczyć drobnych rolników, jak należy prowadzić racjonalnie gospodarstwo i osiągnąć największą wydajność ziemi.</u>
<u xml:id="u-10.9" who="#SSzychowski">W dziedzinie podniesienia rolnictwa trzeba również zwrócić uwagę na produkcję nawozów sztucznych.</u>
<u xml:id="u-10.10" who="#SSzychowski">W ten sposób przeprowadzona planowo reforma rolna nie odbije się ujemnie na rozwoju całokształtu gospodarstwa społecznego, przeciwnie, może się przyczynić do podniesienia produkcji rolnej i przemysłu rolnego.</u>
<u xml:id="u-10.11" who="#SSzychowski">Lecz niestety obawiam się, że Rząd przy obecnym złym stanie finansowym, po załamaniu się kursu złotego, nie będzie w stanie reformy tej, chociaż się ją uchwali, należycie finansować i nie będzie mógł tym zupełnie nowym czy też powiększonym jednostkom gospodarczym przyjść z dalszą finansową pomocą na ich zagospodarowanie — tak, że ta ustawa pozostanie ustawą li tylko papierową.</u>
<u xml:id="u-10.12" who="#SSzychowski">Co zyska przez reformę rolną w razie wprowadzenia jej w życie w myśl tego projektu, ta szeroka masa robotników rolnych, której ja jestem przedstawicielem? Sprawa ta dla Narodowej Partii Robotniczej, do której mam zaszczyt należeć, ma ogromne znaczenie, dla nas jako dla tych, którzy reprezentują w tej Wysokiej Izbie interesy zgórą 200 tysięcy robotników rolnych, czyli około jednego miliona głów zorganizowanych w Związku Robotników Rolnych i Leśnych Zjednoczenia Zawodowego Polskiego, pracujących na folwarkach, które mają zostać rozparcelowane. Sprawa ta ma dla nas znaczenie również jako przedstawicieli robotników przemysłowych, dla których nie jest rzeczą obojętną, w jaki sposób będą zużytkowane grunty podmiejskie, czy będą na nich stworzone kolonie i ogrody robotnicze i urzędnicze, ażeby robotnicy i urzędnicy nie potrzebowali mieszkać na poddaszach albo w piwnicach, ale żeby w pobliżu miast i ośrodków przemysłowych mogli mieć własne domki i ogródki.</u>
<u xml:id="u-10.13" who="#SSzychowski">Mamy także obawy, czy nie zniszczy się wielkiego przemysłu rolniczego, fabryk, pługów parowych, młockarń parowych. Boimy się wzrostu bezrobocia, gdy i te fabryki staną.</u>
<u xml:id="u-10.14" who="#SSzychowski">Niestety, projekt ustawy rolnej nie rozwiązuje problematu robotników rolnych. I to jest czarna strona tego projektu. Projekt ten jest jednostronny i w Sejmie w interesie małorolnych uchwalony. Projekt ten nie daje warsztatu pracy tym robotnikom rolnym, którzy wskutek wykonania reformy rolnej utracą swój dotychczasowy warsztat pracy i ziemi nie dostaną, ani nie zadowala tych, którym ziemia w drobnej ilości może być przydzielona. Dokąd ci pierwsi pójdą? kto ich przyjmie, zwłaszcza, gdy są w podeszłym wieku? czy dla nich, którzy przez 25 lat na majątku bez przerwy pracowali, jednorazowa odprawa, o której mówi art. 43, jest należytem odszkodowaniem.</u>
<u xml:id="u-10.15" who="#SSzychowski">Wskutek tej reformy rolnej straci pracę około 100.000 rodzin robotników rolnych. Jeżeli taka ilość robotników straci źródło zarobkowania, to jaki procent będzie mógł korzystać z tej reformy rolnej? Ile ziemi będzie mógł ów robotnik otrzymać? To jest według projektu ustawy tak minimalna ilość, że ów robotnik, osadzony na tej ziemi, a pozbawiony dotychczasowego zarobku, podziękowałby pięknie za taką ustawę. A czy będzie on w stanie wybudować sobie budynki gospodarcze, kupić żywy i martwy inwentarz i ziemię. W tym względzie może on wprawdzie w myśl art. 69 dostać kredyt na ziemię i to do 3/4 od Banku Rolnego, z funduszu zapomóg osiągnąć kredyt ulgowy do pełnej wysokości sumy, a na budynki i żywy i martwy inwentarz, w myśl art. 71 osiągnąć kredyt gotówkowy do wysokości 2.500 zł na jedno gospodarstwo. Czy sądzicie Panowie, że za 2.500 zł, skoroby nawet ów pracownik folwarczny w całej wysokości tę kwotę uzyskał, bo kredytu od osób trzecich przecież nie dostanie, może on wybudować budynki i kupić żywy i martwy inwentarz. To jest utopja. Nikt nie będzie się mógł zabudować i nikt nie będzie się mógł zagospodarować.</u>
<u xml:id="u-10.16" who="#SSzychowski">Wobec tego w możność utworzenia dla robotników rolnych warsztatów rolnych ja nie wierzę.</u>
<u xml:id="u-10.17" who="#SSzychowski">A jeżeli tak jest, to w stosunku do robotników rolnych reforma rolna osiągnie tylko jeden cel: wy: tworzy tylko nędzarzy. Miasta tych robotników rolnych nie przyjmą, bo mamy w miastach z powodu zastoju i zamknięcia fabryk prawie 200.000 bezrobotnych, czyli z rodzinami około miliona bezrobotnych. Liczba ta z każdym dniem powiększa się. To znaczy, ze wskutek bezpośredniego wyrzucenia samej ludności folwarcznej bezrobocie zostanie zwiększone. Reforma rolna, tak pojęta, tworzy z robotnika rolnego wroga, żyjącego bez pracy. Ona nie zaspakaja najżywotniejszych jego potrzeb i nie zabezpiecza żadnych podstaw bytu dla niego. Dla togo postawiłem kilka poprawek, by temu robotnikowi, który wskutek parcelacji straci swój warsztat pracy, dać większe odszkodowanie, a robotnikowi rolnemu, który może ziemię otrzymać, dać przez udzielenie mu większego kredytu możność wybudowania sobie budynków i zakupu inwentarza.</u>
<u xml:id="u-10.18" who="#SSzychowski">Klub nasz od samego początku stał i stoi na stanowisku, że popierać możemy tylko taką ustawę o parcelacji, która zupełnie zagwarantuje żywotne interesy robotników rolnych i małorolnych, robotnikom zabezpieczy wystarczający warsztat pracy i zabezpieczy ich przy parcelacji przed ruiną gospodarczą i emigracją, oraz gwarantować będzie zabezpieczenie żywotnych interesów miast i ośrodków przemysłowych. Od tego, jak wysoki Senat potraktuje te poprawki, które złożyłem, uzależniamy nasze stanowisko względem przedłożonego projektu.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#Marszałek">Wobec spóźnionej pory proponuje odroczyć dalszy ciąg rozprawy do jutra, do godz. 10 rano.</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 7 min. 55 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>