text_structure.xml 82.6 KB
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20 rano.)</u>
          <u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Sprawiedliwości — Antoni Żychliński, Prezes Najwyższej Izby Kontroli — Jan Żarnowski, Kierownik Ministerstwa Reform Rolnych — Józef Radwan, Podsekretarze Stanu w Ministerstwie Skarbu — Markowski i Karśnicki, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości — Julian Siennicki, Podsekretarz Staniu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych — Stefan Smólski, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej — Jan Jankowski, Dyr. Dep. Administracyjnego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych — Karol Bertoni.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 94 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 95 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako, sekretarze zasiadają senatorowie Kaniowski i Glogier. Listę mówców prowadzi s. Glogier.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Interpelacja s. Czerkawskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do pi Ministra Sprawiedliwości w sprawie bezprawnego wymuszania od obywateli narodowości ukraińskiej podpisów na deklaracjach z żądaniem wprowadzenia w szkole polskiego języka wykładowego przez woźnego sądu powiatowego w Kulikowie p. Mielnika.</u>
          <u xml:id="u-2.4" who="#Marszałek">Interpelacja s. Czerkawskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do pp. Ministrów: Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, oraz Spraw Wewnętrznych w sprawie niedozwolonego wymuszania przez kierownika szkoły w Bobulińcach w pow. buczackim Hipolita Partyjkę i przez komendanta policji państwowej w Bielawińcach od rodziców dzieci ukraińskich podpisów na deklaracjach szkolnych z żądaniem państwowego języka nauczania.</u>
          <u xml:id="u-2.5" who="#Marszałek">Interpelacja s. Czerkawskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie bezprawnego postępowania inspektora szkolnego w Brodach p. Wolskiego przy sprawdzaniu ważności deklaracji szkolnych, wniesionych przez rodziców ukraińskich dzieci.</u>
          <u xml:id="u-2.6" who="#Marszałek">Interpelacja s. Czerkawskiego i tow. z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w sprawie zmuszania obywateli narodowości ukraińskiej do wycofywania wniesionych przez nich deklaracji z żądaniem nauczania w szkole w języku ukraińskim przez kierownika szkoły w Niżniowie p. Lewanderskiego za pomocą skazywania dzieci szkolnych na kary.</u>
          <u xml:id="u-2.7" who="#Marszałek">Interpelacja s. Czerkawskiego z Klubu Ukraińskiego do p. Ministra Przemysłu i Handlu w sprawie nieprzyjęcia przesyłki pieniężnej czekiem ukraińskiego Towarzystwa Pedagogicznego we Lwowie przez urząd pocztowy w Sołotwinie.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady ministrów.</u>
          <u xml:id="u-3.1" who="#Marszałek">O urlop proszą s. Kowalski na dwa miesiące z powodu ciężkiej choroby, s. Manterys na 6 tygodni z powodu choroby. Przypuszczam, że nikt przeciw temu nie protestuje.</u>
          <u xml:id="u-3.2" who="#Marszałek">Prezes Rady Ministrów donosi, że p. Prezydent Rzeczypospolitej zwolnił z dniem 16 maja r. b. inżyniera Józefa Kiedronia z urzędu Ministra Przemysłu i Handlu r zamianował na to stanowisko inżyniera Czesława Klarnera. Dalej zawiadamia p. Prezes Rady Ministrów, że p. Prezydent Rzeczypospolitej z dniem 29 maja zwolnił P. Stanisława Tugutta z urzędu Ministra.</u>
          <u xml:id="u-3.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Jedyny punkt: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o preliminarzu budżetowym na rok 1925 (druk Senatu nr 22). Głos ma s. Buzek.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#komentarz">(Przemówienie s. Buzka będzie wydrukowane osobno.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#Marszałek">Otwieram dyskusję. Głos ma s. Nowodworski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#SNowodworski">Wysoka Izbo! Część, niestety, mniejszość Komisji, Skarbowo-Budżetowej nie zgodziła się z pewną częścią tych wniosków, jakie tutaj przedstawił szanowny referent większości komisji, s. Buzek. Sprowadza się to właściwie do jednego zagadnienia, jeżeli rozdany szanownym Panom w druku wniosek mniejszości jest długi i zawiera w sobie dużo cyfr, to wszystko jest tylko konsekwencją jednej zasady, którą mniejszość Komisji Skarbowo-Budżetowej inaczej nieco ujmowała niż większość. Przedewszystkiem muszę zaznaczyć, że co się tyczy poprawki, oznaczonej cyfrą II pod lit. b), mianowicie skreślenia wyrazów: „która wskutek oszczędności, uzyskanych drogą przepisanego w art. 4 miesięcznego ustalania wysokości kredytów, winna być dla osiągnięcia równowagi budżetowej zmniejszona”, to wniosek nasz pokrywa się z temi wywodami p. s. Buzka, które dzisiaj słyszeliśmy. P. s. Buzek oświadczył, że wbrew jego intencjom, jedynie wskutek omyłki drukarskiej, to zdanie uboczne zostało do przedłożenia Komisji Skarbowo-Budżetowej włączone. To jednak nie zmienia sytuacji, że nawet skreślenie tych wyrazów wedle zdania mniejszości komisji wymaga pewnych dalszych konsekwencji.</u>
          <u xml:id="u-6.1" who="#SNowodworski">Zagadnienie całe polega na tem, że po sprowadzeniu do jednego mianownika wszystkich podwyżek i zniżek, wszystkich wogóle zmian uchwalonych przez Komisję Skarbowo-Budżetową, pozostało jeszcze pewne saldo minus, pewien deficyt do pokrycia. Ten deficyt wyniósł 5.027.916 zł. Ponieważ obawiam się, że tu zaszło jakieś nieporozumienie muszę w tem miejscu skonstatować, że jak to zresztą wynika i z wywodów naszego referenta p. senatora Buzka w jego drukowanem sprawozdaniu na str. 68 i 69, oraz na str. 80, cała Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu postawiła sobie za zadanie zupełnie zrównoważenie budżetu drogą uchwał parlamentarnych. Jednakże, jeżeli weźmiemy drukowany projekt zmian do ustawy skarbowej, to widzimy, że zamierzenia te nie zostały w zupełności wykonane, ponieważ pozostał jeszcze deficyt 527.916 zł jak to wynika z zestawienia cyfr podanych w art. 3, projektowanym przez Komisję Skarbowo-Budżetową i jak to widać zupełnie wyraźnie z zestawienia według grup i części preliminarza na str. 5 załącznika 1 do przedłożenia komisji. Otóż skąd to wynikło, w tej chwili nie umiem sobie wyjaśnić, jednakże stwierdzam i zdaje mi się, że wszyscy członkowie Komisji Skarbowo-Budżetowej się na to zgodzą, że intencją Komisji Skarbowo-Budżetowej było sprowadzenie tego deficytu, do zera.</u>
          <u xml:id="u-6.2" who="#komentarz">(S. Buzek przerywa)</u>
          <u xml:id="u-6.3" who="#SNowodworski">Może, ja też nikomu nie stawiam żadnego zarzutu i nic nie inkryminuję, stwierdzam tylko, że wynik, który mamy drukowany w sprawozdaniu, nie jest według mego przekonania zgodny z tą intencją, jaką miała Komisja Skarbowo-Budżetowa. Komisja Skarbowo-Budżetowa uchwaliła skreślenie tych wyrazów, które przez omyłkę dostały się do druku i dziś zostały przez p. s. Buzka sprostowane i których skreślenie ja w imieniu mniejszości komisji proponowałem!, ponieważ redagowałem wniosek ten na podstawie druku, a więc nie widząc, jakie będzie dziś oświadczenie s. Buzka. Komisja uchwaliła to skreślenie, wychodząc z założenia, że ogólna suma wydatków i dochodów będzie zrównoważona i różnica dojdzie do zera.</u>
          <u xml:id="u-6.4" who="#SNowodworski">To jest rzecz jedna, wymagająca według mego najgłębszego przekonania, poprawki, a mianowicie wymagająca takiego załatwienia tej sprawy, żeby tego deficytu 527.916 zł nie było, żeby w art. 3 dochody pokrywały się z wydatkami, bo jedynie w tym wypadku można to zdanie uboczne, o którem mówimy, a którego cytować już nie będę, skreślić. W przeciwnym razie okaże się anomalia widoczna dla każdego, kto się zastanowi nad cyframi, bo okaże się, że art. 3 ustala sumę ogólną wydatków na X plus 527.916 zł i ma pokrycie tego ogólną sumę dochodów X bez tych 527.916 zł. co oczywiście prawidłowem nie byłoby i jakiejś korektywy by wymagało. Możliwa byłaby korektywa przez pozostawienie owego skreślonego ubocznego zdania, tego jednakże robić nie należy z zasad ogólnych wyłuszczonych tutaj słusznie przez referenta generalnego. A zatem należy załatwienia tej sprawy szukać gdzieindziej.</u>
          <u xml:id="u-6.5" who="#SNowodworski">Ale prócz tego pozostaje jeszcze druga kwestia, a mianowicie doszliśmy na Komisji Skarbowo-Budżetowej do tego, że do zrównoważenia zupełnego budżetu zabrakło nam 4.500.000. Te 4.500.000, ażeby osiągnąć saldo zero, należało albo znaleźć w dochodach, albo skreślić w wydatkach. I tu stanęły przeciwko sobie dwie koncepcje. Większość uzyskała koncepcja skreślenia w wydatkach, a mianowicie skreślenia w budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości. Mniejszość proponowała odpowiednie podwyższenie dochodów, co zresztą, jak wskażę później, jest najzupełniej uzasadnione. Gdyby skreślenie tych 4.500.000 rzeczywiście było najwłaściwszą drogą dla osiągnięcia równowagi budżetowej, to mniejszość komisji nie godzi się na to, by właściwem było skreślać tę kwotę; z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, a zwłaszcza w ten sposób, jak to zostało w drukowanem przedłożeniu załatwione. Otóż przedewszystkiem co się tyczy tego sposobu, to w art. 3 skreślone zastało dodatkowe upoważnienie dla Ministerstwa Skarbu co do osiągnięcia tej równowagi budżetowej, pozostawiono jedynie w art. 4 prawo regulowania wydatków z dochodami za pomocą budżetów miesięcznych, i to jest, proszę Panów, bezwzględny minus w naszem budżetowaniu, jak to Słusznie dziś wykazał p. generalny referent Ten minus jednak Sejm uznał jeszcze w tym roku za konieczny i Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu również musiała się do tego przychylić. Ale, proszę Panów, bez koniecznej potrzeby ten minus rozszerzać, obok tego jednego dużego minusa stwarzać jeszcze drugi mały minus przez to, co zostało dodane w art. 1: „z tem atoli ograniczeniem, iż Minister Sprawiedliwości w porozumieniu z Ministrem Skarbu obniży w drodze rozporządzenia wydatki zwyczajne i nadzwyczajne części 9 o kwotę 4.500.000 zł.” stwarzać nowy, zupełnie inny sposób dokonywania operacji budżetowych przez czynniki pozaparlamentarne, wprowadzać do wykonania budżetu jeszcze jeden nowy czynnik, mamy już w art. 4 Ministra Skarbu i w artykule ostatnim, 13, wykonanie ustawy powierza się Ministrowi Skarbu, a w art. 1 wprowadza się jeszcze jeden czynnik, mianowicie Ministra Sprawiedliwości i zmusza się go, aby w porozumieniu z Ministrem Skarbu obcinał swój własny budżet i daje mu się upoważnienie, aby to w drodze rozporządzenia załatwił, to jest, proszę Panów, z jednej strony odstąpieniem od linii likwidacji tej dyktatury finansowej, jaką nasze ciała parlamentarne dają już drugi rok Ministrowi Skarbu, od linii. dążenia do prawidłowego budżetowania, a z drugiej jest rozszerzeniem znowu anomalii i tworzeniem nowego wyłomu.</u>
          <u xml:id="u-6.6" who="#SNowodworski">Tyle co do strony formalnej, a teraz co do strony merytorycznej. Dlaczego te 4% miliona ma być skreślone z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości? Jestem, Proszę Panów, dziś w tej sytuacji może trochę utrudniającej mi moją rolę, że jestem referentem budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, i wobec tego mógłbym uchodzić za tego, który broni swego budżetu. Tak jednak nie jest. W danym wypadku o budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości chciałbym wcale nie mówić, będziemy mówić o nim później, chcę mówić tylko o sprawie zasadniczej? Mianowicie dla skreślenia tej sumy z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości na ten rok przytacza się argumenty następujące: po pierwsze, że budżet Ministerstwa. Sprawiedliwości na ten rok preliminowany jest w kwocie znacznie wyższej, aniżeli w roku poprzednim: po drugie, że przez pierwsze 4 miesiące Ministerstwo Sprawiedliwości wydatkowało znacznie mniej, aniżeli wypada z rocznego preliminarza.</u>
          <u xml:id="u-6.7" who="#SNowodworski">Proszę Panów, te dwa argumenty, molem zdanie, nie mogą być przekonywające, bo odnoszą się tak samo do wszystkich innych ministerstw. Na Komisji Skarbowo-Budżetowej pozwoliłem sobie wykazać szczegółowe cyfry, tutaj nie chce nużyć Wysokiej Izby cyframi, a wiec wskaże tylko na zasadę, z jakie wychodziłem przy mojem obliczeniu.</u>
          <u xml:id="u-6.8" who="#SNowodworski">Do dziś gospodarujemy na zasadzę prowizoriów budżetowych, opierających się zasadniczo na zeszłorocznej ogólnej sumie wydatków budżetowych: 1.500.000.000 zł. z pewną drobna podwyżką na wydatki rzeczowe. Jeżeli budżet, preliminowany i mający być obecnie uchwalony, opiewa w wydatkach pa przeszło 2.100.000.000 zł., to jest rzeczą zrozumiałą, że wydatki wszystkich ministerstw, jeżeli gospodarujemy legalnie, jeżeli Minister Skarbu nie otwiera ministerstwom kredytów ponad ramy tego co jest uchwalone w prowizoriach budżetowych, muszą się obracać w daleko ciaśniejszych granicach. W granicach mniej więcej 3/4 tego, co wypadałoby w razie zastosowania od 1 stycznia tych cyfr preliminarza budżetowego, jakie mamy obecnie przed sobą i zupełnie w tej samej proporcji są wydatki Ministerstwa Sprawiedliwości do ogólnego budżetu. Jest rzeczą naturalna, że Ministerstwo Sprawiedliwości mogło przez pierwsze 4 miesiące zaczekać z temi wydatkami, ponieważ nie kupowano. a przynajmniej bardzo niewiele kupowano żywności dla więźniów, bo od lat praktykuje system zakupywania żywności w większej ilości w jesieni, kiedy jest najtańsza, nie wykonywa remontów, ani nowych budowli. Więc oczywiście bez tych wydatków, które jednak w drugiej połowie. czy w końcu roku przyjdą, mogło Ministerstwo Sprawiedliwości te 4 miesiące przebyć tak samo, jak zresztą przebyły z małemi wydatkami wszystkie inne ministerstwa.</u>
          <u xml:id="u-6.9" who="#SNowodworski">Jeżeli są podwyżki w budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości, to one są prawie we wszystkich ministerstwach i jeżeli weźmiemy proporcjonalnie, to w niektórych nawet są one procentowo wyższe niż w Ministerstwie Sprawiedliwości. O słuszność i potrzebie tego podwyższania budżetu nie chciałbym mówić w tej chwili, ponieważ o tem będzie mowa we właściwem czasie przy budżecie Ministerstwa Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-6.10" who="#SNowodworski">Jednem słowem te dwie zasady, na których oparta została ta uchwała większości, mojem zdaniem dadzą się z równem powodzeniem zastosować do wszystkich, a przynajmniej prawie do wszystkich ministerstw.</u>
          <u xml:id="u-6.11" who="#SNowodworski">Poruszona została jeszcze sprawa remuneracji i sprawa nowych budowli. Co się tyczy remuneracji, to już tutaj p. generalny referent zaznaczył, że te remuneracje są w Skarbie jako pozycje budżetowe, a jako konsekwencje pewnych virements, istnieją w wielu innych resortach, gdzie takie virement jest możliwe, i tak np. ta rzecz jeszcze wymaga wyjaśnienia co do jej legalności — świeżo przyznane zostały remuneracje w wojsku z oszczędności budżetowych, bo budżet jest tak duży i dopuszcza virements, że remuneracje tam mogły być przyznane i wypłacone w rozmiarach nawet wyższych, niż remuneracje w Ministerstwie Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-6.12" who="#SNowodworski">Żeby już skończyć z temi remuneracjami, ponieważ o tem dużo już mówił p. generalny referent, zwrócę uwagę na dwa fakty, które te sprawę, mojem zdaniem, zupełnie rozstrzygają i stawiają we właściwem świetle. Co się tyczy sędziów — wszyscy pracownicy państwowi otrzymali dodatki za studia wyższe z wyjątkiem jedynie sędziów; co się tyczy urzędników sądowych — wszyscy urzędnicy we wszystkich resortach, zależnie od swoich kwalifikacji i wymagań, jakie się do nich stosuje otrzymali kategorie pracy wyższe, niż urzędnicy Ministerstwa Sprawiedliwości. Wobec tego jest zupełnie słuszną rzeczą, ażeby w oczekiwaniu tej nowelizacji do ustawy uposażeniowej, co do której Komisja Skarbowo-Budżetowa przyjęła, a i Senat niewątpliwie przyjmie odpowiednią rezolucje, dać na razie bodaj częściowo wyrównanie temu kopciuszkowi wszystkich resortów Ministerstwu Sprawiedliwości.</u>
          <u xml:id="u-6.13" who="#SNowodworski">Co się tyczy budowli, to tutaj także Jeszcze dużoby można o tem mówić, czy potrzeba jest budować nowy gmach Sejmu, czy potrzebne jest wnoszenie wspaniałych budynków gimnazjalnych; czy potrzebne jest tak dużo w niektórych innych resortach, choćby wojskowym, wydawać na budownictwo. czy nie większą potrzebą jest wybudowanie sądu okręgowego w Łodzi, sądu powiatowego w Hucie Królewskiej na Górnym Śląsku i sądów pokoju na Kresach? Ta rzecz. Proszę Panów, także jeszcze wymagałaby rozważenia i zastanowienia się. Nie można jej traktować urywkowo i ułamkowo, trzeba traktować całokształt zagadnienia, całokształt zaś może być załatwiony tylko w ramach art. 4. Ja się nie łudzę co do tego, żeby wszystkie kredyty budowlane Ministerstwa Sprawiedliwości były w tym roku wydatkowane, tak samo, jak nie łudzę się, żeby wogóle wszystkie kredyty budowlane były wydatkowane, bo na to będzie już zapóźno, a po drugie bo zabraknie pieniędzy. Ale powinno się odbywać dla wszystkich na tych samych prawach. Dlatego teraz przemawiam tu nie jako obrońca budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości, lecz jako członek Komisji Skarbowo-Budżetowej i członek Senatu, uważając. że nie może być resortów uprzywilejowanych i takich, które nie są uprzywilejowane dlatego, że są mniej polityczne i że czynniki polityczne nie staną w ich obronie. Wszystkie po winne być traktowane jednakowo. Jeżeli będą ścięcia z budżetu, jeżeli dochody nie wystarczą; jeżeli Minister Skarbu będzie musiał ograniczyć wydatki w porównaniu z przewidzianemi w preliminarzu, niechaj ogranicza dla wszystkich jednakowo, ale nie mogę się na to zgodzić, żeby Senat swoją uchwalą miał powiedzieć rządowi budujcie to, budujcie owo, sądów nie budujcie!</u>
          <u xml:id="u-6.14" who="#SNowodworski">I dlaczego to wszystko? Dlatego, że większość Komisji Skarbowo-Budżetowej nie chciała wstawić pozycji dochodowej, wedle mego przekonania najzupełniej uzasadnionej, ale politycznie spornej. Chodzi o udział samorządu w kosztach utrzymania policji państwowej. Ta sprawa ma swoją historię. Rząd preliminował 15.000.000 dochodu z tego źródła, Komisja Budżetowa Sejmu wniosek przyjęła, na plenum Sejmu jednakże ten wniosek został odrzucony i budżet dochodów o 15 milionów, właściwie o 14.999.000 zmniejszono. A jakież byty powody? Oto ma być wydana ustawa, znosząca obowiązek samorządu pokrywania czwartej części kosztów utrzymania policji państwowej. Dotychczas jej nie uchwalono, stara ustawa obowiązuje i Rząd ją bardzo słusznie wykonywa. Okazuje się, że już w przeciągu pierwszych 4 miesięcy z tego źródła dochodów do Skarbu wpłynęło około 5.000.000 zł, wpływa w dalszym ciągu i wpływać będzie, dopóki ustawa nie zostanie uchwalona. I wpłynie jeszcze dużo, bo te 5.000.000 to są przeważnie zaległości z roku zeszłego, a do czasu uchylenia tej ustawy ona będzie obowiązywała i oczywiście, samorządy będą musiały tę swoją część kosztów zapłacić.</u>
          <u xml:id="u-6.15" who="#SNowodworski">Dlatego co do tego źródła jest zasada prawna i jest podstawa faktyczna do wprowadzenia go jako pozycji dochodowej. Ta pozycja dochodowa przez Komisję Skarbowo-Budżetową Senatu została wprowadzona w wysokości 7 i 1/2 miliona złotych. Ta cyfra bynajmniej nie odpowiada uprawnieniom, jakie posiada Rząd, i sumom, jakie z tego źródła do Skarbu wpłyną. Bezwzględnie liczyć można na to, że wpłynie tak, jak preliminował Rząd, całe 15 milionów. Jednakże ja już tak daleko nie idę i stawiam propozycję, ażeby, ponieważ z tego źródła dochody będą znacznie wyższe, aniżeli preliminowano, ponieważ do zrównoważenia budżetu brak jest 5.027.916 zł — ażeby te 5.027.916 zł dołożyć z tej pozycji dochodowej.</u>
          <u xml:id="u-6.16" who="#SNowodworski">Jaką się wtedy otrzyma sytuację? Otrzymamy zupełnie zrównoważony budżet i wszystkie budżety wszystkich ministerstw zostaną postawione na jednych prawach i potraktowane na jednych zasadach. Przypuszczam, że te plusy są tak poważne, że skłonią Wysoką Izbę do głosowania za tym wnioskiem, który jest wnioskiem mniejszości, a który oby się stał uchwałą większości!</u>
          <u xml:id="u-6.17" who="#SNowodworski">Co do redakcji mego wniosku mam zaszczyt powtórzyć i wyjaśnić, że wszystko się sprowadza do tego, żeby w budżecie dochodów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w § 16 dołożyć udział związków! samorządowych w kosztach utrzymania policji kwoty w wysokości 5.027.916 zł. Reszta zaś, wszystko co Panowie widzą w druku, to są tylko liczbowe konsekwencje tej jednej poprawki w poszczególnych artykułach ustawy i poszczególnych działach preliminarza budżetowego.</u>
          <u xml:id="u-6.18" who="#SNowodworski">Tyle, Wysoka Izbo, chciałem powiedzieć jako referent wniosku mniejszości.</u>
          <u xml:id="u-6.19" who="#SNowodworski">Jeżeli teraz, w myśl życzenia Pana Marszałka, mam przejść odrazu do omówienia stanowiska mego klubu wobec budżetu, to zaznaczyć przedewszystkiem musze, że nie chcę już nic mówić cytrach. Tyle o tych cyfrach już mówiono w Sejmie i tutaj w Senacie, i na Komisji i dziś na plenum mieliśmy tak skrupulatnie wyczerpujące wyjaśnienie, nadzwyczaj pracowicie opracowane przez generalnego referenta, że dalej już cyframi nużyć Wysokiej Izby nie mamy zamiaru. Uważam jednak, że należy się wyjaśnienie, dlaczego nasz klub będzie głosował za budżetem — nie w tem znaczeniu, by miał głosować wogóle przeciw budżetowi — tylko za budżetem w tej postaci i w tych rozmiarach, jakie zostały uchwalone przez Sejm i jakie są przedstawione obecnie Senatowi po zmianach w senackiej Komisji Budżetowej, Klub nasz od początku zajmował stanowisko, że budżet jest nadmiernie wysoki, że powinien być zredukowany. Taki głos padł z naszego klubu na pierwszem posiedzeniu Komisji Budżetowej przy obradach nad budżetem. Niezmiernie się cieszę, że uzyskałem dziś z ust generalnego referenta potwierdzenie, że takie ujęcie sprawy było już wówczas zupełnie zgodne z jego obliczeniami, że budżet i w dochodach i w wydatkach powinien być zmniejszony o 150 miljonów. Jednak za budżetem i w tej postaci głosować będziemy, wychodząc z tego założenia, że ten nasz budżet właściwie nie jest jeszcze tem, czem budżet być powinien, on naprawdę nie jest budżetem, on jest tylko jednem z ogniw tej toczącej się w Polsce już drugi rok ciężkiej pracy przygotowawczej do stworzenia nareszcie, daj Boże, w roku przyszłym, a jeżeli się nie da, to za parę lat, prawidłowego budżetu. Zmniejszenie budżetu w tem stadium, w jakim on przychodzi do Senatu, okazało się już niewykonalnem. Zupełnie słusznie uzasadnił to p. generalny referent, że w tym okresie czasu, jaki Komisja Skarbowo-Budżetowa ma do rozporządzenia, zresztą przy tej postaci budżetu, w jakiej on przychodzi do Senatu, ta rzecz zrobić się nie da. Drobna próba skreślenia tych 4.500.000 zł już odrazu, według mojego przekonania, wykazuje, że takie skreślenie mechaniczne, skreślenie tylko dlatego, ażeby zmniejszyć liczbę wydatków, w skutkach może się raczej okazać szkodliwe niż pożyteczne. Ta rzecz wymaga bardzo długotrwałej pracy.</u>
          <u xml:id="u-6.20" who="#SNowodworski">Dzięki, proszę Panów, budżetom miesięcznym, a może nie dzięki, może niestety wskutek budżetów miesięcznych mamy ciągle anomalie w naszem budżetowaniu. Mianowicie po prostu odwracają się role w porównaniu z tem, co się dzieje zwykle w innych ciałach parlamentarnych. Wszędzie rządy chcą wydatkować dużo, parlamenty ograniczają rządy, parlamenty zmniejszają wydatki. U nas dzieje się przeciwnie. Rząd, teoretycznie przynajmniej, chce wydatkować mało, bo ma mało pieniędzy, Sejm i w zeszłym i w tym roku podwyższa wydatki. Co prawda Senat w zeszłym roku ich nie zmienił, a w tym roku zmniejsza, i to uważam za plus, za jedno z ogniw prac przygotowawczych do uzdrowienia naszej sytuacji budżetowej. Ale ponieważ Minister Skarbu ma dyktaturę finansową z art. 4 Ustawy Skarbowej, a może wydać tylko tyle, ile ma, więc kiedy na Ministra Skarbu przychodzą różne napory polityczne i niepolityczne, o wstawienie różnych wydatków do budżetu, to Minister Skarbu dość łatwo ulega, mówi: dobrze, zrobię to dla siebie, wstawię ci to do budżetu, ale czy to będzie wydane, to jeszcze zobaczymy, dopiero później się pokaże, czy będą na to pieniądze, czy nie. Nasze ciała ustawodawcze również mają tendencję do powiększenia wydatków — rzecz zresztą zupełnie zrozumiała, bo budżet nasz jest ciasny, potrzeby są tak wielkie i potrzeby te nie mogą być zaspokojone dobrze w ramach tego budżetu — więc ciała ustawodawcze wstawiają te pozycje, bo powiadają sobie: jeżeli nie będzie pieniędzy, to Minister Skarbu później to i tak obetnie.</u>
          <u xml:id="u-6.21" who="#SNowodworski">Otóż w tych warunkach niezmiernie ważną rzeczą jest dążenie do stworzenia równowagi na zero; nie tej równowagi, którą wyprowadził sobie za pomocą odpowiedniej redakcji art. 3 Sejm, kładąc obowiązek utrzymania równowagi na Ministra Skarbu, lecz tej równowagi rzeczywistej polegającej na wyprowadzeniu dochodów i wydatków w ten sposób, żeby dochody z wydatkami się pokrywały. To przedewszystkiem uprości sytuację, uzdrowi atmosferę w samem Ministerstwie Skarbu, które zacznie się liczyć z tem; że równowaga budżetowa powinna znajdować się nie tylko w końcu roku, że nie chodzi o to, aby gdy z końcem roku zostało 1.000 zł, to się je wyda, a gdy nie zostało, to się ich nie wyda, bo to jest tylko równowaga kasowa, a nie równowaga budżetowa. Nasze Ministerstwo Skarbu wogóle żyje wciąż tylko równowagą kasową. Więc to był pierwszy warunek, a po drugie, chodzi o to, żeby ciała ustawodawcze przyzwyczajały się do tego, że ich konstytucyjnym obowiązkiem jest dać preliminarz budżetowy wyprowadzony na zero, ewentualnie z plusem, ale w żadnym razie nie z minusem. Rozumiemy oczywiście, że ta równowaga jest specyficzna, powiedziałbym raczej pedagogiczna na przyszłość, tem nie mniej jest ona szalenie ważna i dlatego też cieszyć się trzeba z tego, że tu pewne uzdrowienie stosunków następuje. Cieszyć się bardzo należy z tego, a jeszcze lepiej byłoby, gdyby Senat przyjął wniosek mniejszości i po raz pierwszy sprowadził preliminarz budżetowy na prawdziwe zero.</u>
          <u xml:id="u-6.22" who="#SNowodworski">Równowaga, powiedziałem, jest specyficzna. Otóż o tej sprawie już tu mówił p. generalny sprawozdawca. ale jest ona tak ważna, że muszę jeszcze parę słów o niej powiedzieć, muszę nacisk na nią położyć. Pozwoliłem sobie nazwać nasza równowagę kasową, i to jest rzeczywiście równowaga tylko kasowa, to się ukazuje z nikłości tych rezerw, które posiadamy, szczególnie jeżeli zważyć, że te rezerwy są zawsze obliczane na pierwszego każdego miesiąca, kiedy się płaci uposażenia i kiedy ta rezerwa jest taka, że obraca się ją całkowicie na wypłatę uposażeń, a po tej wypłacie już jej wcale niema. I dlatego pozwoliłbym sobie zwrócić uwagę na inną rzecz — czy to prędko będzie możliwe, do osiągnięcia przy tem wielkiem ściśnięciu dochodów, to rzecz inna i zagadnienie to jest trudne, pozwoliłbym sobie powiedzieć, że ta rezerwa 100 plus 50 milionów, o której mówił p. referent, doskonała na dzień 2, 3, 4 danego miesiąca, byłaby niczem, gdyby była na dzień 30, 31 każdego miesiąca. I dlatego też konieczność tworzenia prawdziwych rezerw powinna stanowić wielką troskę p. Ministra Skarbu.</u>
          <u xml:id="u-6.23" who="#SNowodworski">Proszę Szanownych Panów, Komisja Skarbowo-Budżetowa uchwaliła rezolucję b) w części A), rezolucje odnoszącą się do całokształtu budżetu. Mówił już o niej p. generalny referent, a dąży ona do likwidacji art. 4 ustawy skarbowej, tego art. 4, dawnego art. 5, którego utrzymanie w tym roku przedstawia się jeszcze jako zło konieczne, ale który jednakże jak najprędzej powinien z naszego budżetu zniknąć. Liczymy się również, jak i Komisją Skarbowo-Budżetowa, z tem, że to znikniecie nie może nastąpić odrazu, że będzie się odbywało stopniowo, jednakże ta rezolucja, zdaje się, stwarza najlepszy drugi etap do tej sprawy. Pierwszym byłoby uchwalenie i wydrukowanie w Dzienniku Ustaw zupełnie zrównoważonego budżetu; drugim byłoby pójście w ustawie skarbowej przyszłorocznej i budżecie na rok przyszły po tej drodze, jaka proponuje ta rezolucja. A rzecz ta jest niezmiernej wagi i musi mieć bardzo poważne konsekwencje w preliminowaniu wydatków na przyszły rok, gdyż liczyć się z tem musimy, że wątpliwem jest, aby na przyszły rok siła podatkowa ludności wzrosła i jeżeli nie nastąpi poprawa życia gospodarczego, to nawet może spaść, a wydatki państwowe niestety będą musiały wzrosnąć z powodu uposażenia.</u>
          <u xml:id="u-6.24" who="#SNowodworski">Uposażenie urzędników jest bolączka naszego życia, która naprawdę już długo nie może pozostać bez sanacji. Widzimy na każdym kroku, jak życie łamie ustawy, łamie preliminarze, lamie wszystko, aby poprostu dać ludziom możność egzystencji. W niektórych resortach widzimy remuneracje, a nie widzimy ich w innych, chociaż tam istnieją, ale powinniśmy widzieć i inne rzeczy. Widzimy, proszę Panów, wszystkie stanowiska, obsadzone urzędnikami, ale nie widzimy czego innego, mianowicie, że kwalifikacje tych urzędników, oczywiście nie wszystkich, ale bardzo wielu, są coraz słabsze, że lepszy urzędnicy wychodzą, a na ich miejsce są przyjmowani ludzie nowi z coraz niższemu gorszemi kwalifikacjami. I tak, proszę Panów, przy niektórych budżetach zostały zgłoszone w Komisji Skarbowo-Budżetowej co do kwalifikacji urzędników trwożliwe rezolucje. Czemu to się dzieje? Dzieje się to przedewszystkiem z powodu uposażenia, bo uposażenia są za niskie, po drugie są nierównomierne i po trzecie ustawy uposażeniowe, uchwalone w czasie najgorszej inflancji, kiedy nie można było zorientować się, jakie dadzą konsekwencje, w praktyce okazały się papierowe i wywołały w życiu szaloną niewspółmierność pomiędzy płacami ludzi o tych samych kwalifikacjach, ludzi, którym stawia się te same wymagania. Całokształt tego zagadnienia wymaga jak najszybszej regulacji, Oczywiście regulacji na jedynej i legalnej drodze, w drodze ustawodawczej, co do której jeden z Ministrów Skarbu wyraził się słusznie, że każda regulacja płac polega na tem, iż Minister Skarbu musi dołożyć. Więc liczyć się z tem musimy, że w przyszłym roku wydatki państwowe na uposażenie urzędników będą musiały wzrosnąć. Czy one wzrosną w sumie globalnej? Otóż tutaj wyrasta zagadnienie oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-6.25" who="#SNowodworski">O tej oszczędności musi się mówić przy okazji każdej rozprawy budżetowej, przy okazji, niezdarzających się już zresztą nie wiem od jak dawna w Senacie, expose Rządu, i ta sprawa działalności oszczędnościowej Rządu na zasadzie dotychczasowych wyników wymaga pewnego przyjrzenia się jej bliżej. Wiemy, że olbrzymie cyfry, kilkadziesiąt tysięcy urzędników, na zasadzie wniosków stawianych przez nadzwyczajnego komisarza oszczędnościowego zostało w Polsce zredukowanych. Jednakże zmniejszenia wydatków osobowych nie widzimy w budżecie. Słyszymy, że bardzo wielu z tych pracowników etatowych zostało przyjętych na kontrakt, niby nie oczekują stabilizacji, ale w dalszym ciągu pobory ze Skarbu biorą. Odbywa się także w pewnym zakresie indywidualna podwyżka uposażeń za pomocą podwyższania etatów. Jeżeli do tego dodamy podwyższenie mnożnej, to w konsekwencji okaże się, że gdyby nie te redukcje, to zapewne wydalibyśmy na uposażenie urzędników jeszcze więcej, ale efektu zmniejszenia wydatków Państwa na uposażenie urzędników nie mamy, i na zasadzie dotychczasowej metody działalności nadzwyczajnego komisarza oszczędnościowego tych wyników oczekiwać bezwzględnie nie możemy. Wiemy, że już obecnie jest taka sytuacja, że w bardzo wielu urzędach urzędnicy są poprostu przepracowani, że nie mogą załatwić swych czynności w przeciągu normalnych godzin biurowych, że pracują wieczorami, ba, nawet i nocami. To znaczy, że błąd tkwi gdzieindziej, tkwi w zasadach naszej biurowości i naszej rachunkowości, i pod tym względem musi być przeprowadzona sanacja. Do tej sanacji, jak dowiedzieliśmy się na Komisji Skarbowo-Budżetowej, przystąpił p. nadzwyczajny komisarz oszczędnościowy, ogłoszony został konkurs na opracowanie najlepszej instrukcji biurowości i rachunkowości, konkurs ten został już zakończony, niektóre prace zostały premiowane, ale żadna nie została uznana za bezwzględnie zasługująca na wprowadzenie w życie. Obecnie opracowuje się na zasadzie najlepszych prac projekt, który ma być w życie wprowadzony.</u>
          <u xml:id="u-6.26" who="#SNowodworski">Otóż należy jak najgoręcej wzywać Rząd i nadzwyczajnego komisarza oszczędnościowego, by ta praca była jak najprędzej zakończona, by jak najprędzej została w życie wprowadzona, ponieważ dopiero po uproszczeniu tej strasznej biurokratycznej pisaniny, jaka jest obecnie, tych ksiąg rachunkowych, które nie mieszczą się już na stołach, będzie można naprawdę odczuć oszczędność w wydatkach personalnych taką oszczędność, która, daj Boże, da nawet dostateczne fundusze na pokrycie uposażeń wymagających podwyżki. I jeszcze druga rzecz co do nadzwyczajnego komisarza oszczędnościowego, mianowicie wezwanie, ażeby mniej pracował w centrali. W centrali już zrobił wiele, więcej zrobić nie potrafi, ażeby teraz wziął pod swoją bezpośrednią opiekę stworzone na prowincji komisje oszczędnościowe, które pracują, nieco, rozbieżnie i których wyniku prac dotychczas, zupełnie jeszcze nie widać, prawdopodobnie dlatego, że nie wiedzą one dobrze w jakim, kierunku iść i potrzebują nie tylko pisanej, ale i ustnej instrukcji.</u>
          <u xml:id="u-6.27" who="#SNowodworski">Zagadnienie to jest tem drażliwsze, że wątpliwem jest, czy na rok przyszły będzie można uzyskać większe dochody państwowe. Pod tym względem Polska w roku 1925 przechodzi ciężką próbę, a zdaje mi się, że i ciała ustawodawcze przechodzą także pewną ciężką próbę psychologiczną. Był czas, kiedy nie mieliśmy granic, mieliśmy wojnę. Mówiło się: skończy się wojna, uzyskamy granice, już wszystko będzie dobrze. Skończyła się wojna, granice zostały załatwione, nie mieliśmy waluty. Otrzymamy walutę, wszystko będzie dobrze. Otrzymaliśmy walutę, i jeszcze wszystko nie jest dobrze. Mieliśmy jeszcze moment pewnych złudzeń z pożyczką amerykańska; mogło się zdawać, że jak przyjdzie pożyczka amerykańska, odrazu stosunki się uzdrowią, okazało się jednak, że stosunki się jeszcze nie uzdrowiły. Mieliśmy na wiosnę w tym roku moment wielkiej propagandy za ruchem budowlanym i nadzieję, że jak się ożywi ruch budowlany, wszystko już w Polsce będzie dobrze. Tymczasem ruchu budowlanego niema. A propos ruchu budowlanego niezrozumiałą jest rzeczą, dlaczego Rząd, który jak forsował ustawę o rozbudowie miast, że chciał żebyśmy w wielki piątek nad tą ustawą obradowali, który spowodował załatwienie tej ustawy w Senacie nie tak, jak komisja sobie życzyła, byle jak, byle prędzej, który przed uchwaleniem ustawy przez Senat już zwoływał przedstawicieli samorządów dla omówienia z nimi rozporządzenia wykonawczego do tej ustawy, dlaczego tego rozporządzenia wykonawczego dotychczas jeszcze nie wydał i nie ogłosił?</u>
          <u xml:id="u-6.28" who="#komentarz">(Głos: Wydał wczoraj.)</u>
          <u xml:id="u-6.29" who="#SNowodworski">A to przepraszam, nie wiedziałem, że Rząd jest tak pracowity, że w Boże Ciało wydaje rozporządzenia...</u>
          <u xml:id="u-6.30" who="#komentarz">(Głos: Wydał przedwczoraj.)</u>
          <u xml:id="u-6.31" who="#SNowodworski">W każdym razie chwała Bogu, że to już jest załatwione, ale czy Bankowi Gospodarstwa Krajowego przyznano już kredyty na rozbudowę? bo o tem nic jeszcze nie wiem. Może będziemy czekali znowu na św. Piotra i Pawła...</u>
          <u xml:id="u-6.32" who="#komentarz">(Głos: Wszystkich Świętych.)</u>
          <u xml:id="u-6.33" who="#SNowodworski">...może Pan Kolega ma rację, może na Wszystkich Świętych, na udzielenie tych funduszów.</u>
          <u xml:id="u-6.34" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel.)</u>
          <u xml:id="u-6.35" who="#SNowodworski">A tymczasem sytuacja gospodarcza jest bardzo poważna i już powinna nam odjąć obecnie nadzieję na cuda zewnętrzne lub wewnętrzne, któreby mogły nas z niej wyprowadzić. I w tem ja widzę ten ciężki moment psychologiczny. W społeczeństwie jeszcze tego mierna, ale w parlamencie, Sejmie i Senacie, no, i w Rządzie zdaje się, że ta sprawa już staje się jasną. Zdaje mi się, że już wszyscy rozumieją, że warunki w jakich po załatwieniu sprawy natury raczej zewnętrznej, sprawy granic i sprawy waluty, wypada nam teraz pracować i budować to nasze życie, są takie, że jedynie długoletnią, celową, skoordynowaną i wyczerpującą pracą będzie można z tego wybrnąć. I te ciężkie dni, jakie na Polskę spadły, zdaje mi się jeszcze niedostatecznie uświadomione zostały przez całe społeczeństwo.</u>
          <u xml:id="u-6.36" who="#SNowodworski">Mamy zupełny zanik kapitału i; stąd drożyznę kredytu, mamy zubożenie ludności i zmniejszenie przez to spożycia, mamy drożyznę produkcji wskutek tego, że produkcja ta nie jest zupełnie dostosowana do warunków konkurencyjnych, mamy nieekonomiczną organizację administracji, państwowej i dotychczas nie potrafiliśmy jej jeszcze naprawić. Tu dużo może zrobić Rząd przez odpowiednią politykę. Ale Rząd sam nie zrobi wszystkiego. Tutaj pozostaje bardzo wielkie pole do działania dla społeczeństwa, i wydaje mi się, że jest to zagadnienie dla Polski w tej chwili, oczywiście polityczne, ale nie tylko polityczne, nie tylko społeczne, ale także moralne i tego charakteru tego zagadnienia, według mego przekonania, społeczeństwo jak i parlament i sam Rząd dostatecznie jeszcze nie docenia. Tej rzeczy nie można załatwić tylko taką lub inną polityką celną, taką lub inną polityką taryfową, polityką popierania rolnictwa, czy przemysłu, nawet rozszerzaniem i popieraniem kształcenia zawodowego, zarówno rolników, rzemieślników, jak i drobnych przemysłowców, które jest u nas niedostateczne. Trzeba, Wysoko Izbo, ażeby, tak jak w swoim czasie skupił się cały naród dla obrony Polski przed wrogiem, tak, jak później skupił się około zagadnienia uzdrowienia naszej waluty, trzeba dziś, kiedy cały naród, nawet te sfery, które przez pewien czas korzystały z inflacji, już się przekonał, że w ten sposób dalej nie ujedziemy, żeby cały naród przejął się tom przeświadczeniem, że tylko największą pracą oszczędnością dla dobra ogólnego w przeciągu pewnego dłuższego okresu z tej sytuacji gospodarczej będziemy mogli wyjść. Warunki mamy nie najgorsze dla naszego rolnictwa, dla pewnych gałęzi przemysłu, dlatego też te gałęzie powinny być popierane należytą polityką celną i taryfową. Ale zarówno posiadacze tych warsztatów, jak i innych warsztatów, które będą skazane na zagładę i które lepiej niech kosztem Państwa i gospodarstwa ogólnego krajowego nie kontynuują swej konającej egzystencji, zarówno jak i warstwy pracujące — to zupełnie bezstronnie z tej trybuny, oświadczam — powinny być przyjęte tym przeświadczeniem i powinny zrozumieć konieczność współpracy i oszczędności.</u>
          <u xml:id="u-6.37" who="#SNowodworski">Niestety tego w dostatecznych rozmiarach jeszcze w Polsce nie widzimy. Nie widzimy tego u tych, którzy dużo zarabiali i pragnęliby czyimkolwiek kosztem w dalszym ciągu tak samo dużo zarabiać. Nie widzimy w tych odłamach warstw robotniczych, które obecnie lepiej zarabiają, tendencji do oszczędności. Jest to zjawisko niezmiernie smutne i szkodliwe. Te oszczędności, jakie gromadzone były przez robotników przed wojną wyschły, znikły przez inflację, nowych oszczędności niema, a zestawienia danych zagranicznych wykazuje, jak olbrzymią podporą gospodarstwa ogólno-krajowego mogą być właśnie oszczędności robotnicze. Nie mówię o bezrobotnych, ci oczywiście są w sytuacji rozpaczliwej, ci przedewszystkiem doświadczają na sobie skutków tej ciężkiej sytuacji gospodarczej. Mówię o tych, którzy dzisiaj jeszcze jako tako zarobkują, ale przykład idzie z góry i dlatego niema tego skoordynowania wysiłków. Jeżeli Polska potrafiła — nie chcę cytować sum, one są przerażające — przemarnować olbrzymie sumy z pożyczki amerykańskiej na zakup walut na pokrycie importu zbytkownych towarów zagranicznych, jeżeli my po miastach a w wielu wypadkach i po dworach wiejskich widzimy, co się dzieje pomimo tej ciężkiej sytuacji i rzekomego braku dochodów, jaki jest zbytek, to musimy skonstatować, że sanacja naszej sytuacji gospodarczej jeszcze nie dojrzała. Sytuacja gospodarcza tak jak walutowa w swoim czasie, przycisnęła wszystkich, nie przycisnęła jeszcze wszystkich, i dopóki nie przyciśnie wszystkich, dopóty nie mam nadziei, ażeby się ten zbiorowy wysiłek w Polsce objawił; sit moralnych w społeczeństwie na to zabraknie, a Rząd, chociaż tę rzecz już rozumie, jak to z jednego z ostatnich przemówień P. Premiera należy wnosić, za małą w tym względzie rozwija propagandę możności, zwalczenia naszych niedoborów gospodarczych jedynie wspólnym wysiłkiem całego narodu, nie kosztem jednej warstwy, nie kosztem 8-godzinnego dnia pracy. Te zasady powinien Rząd jak najszerzej propagować i parlament i wszyscy ludzie dobrej woli w społeczeństwie, którzy życzą sobie, ażeby tak, jak wyszliśmy z kilku innych ciężkich okresów, ażebyśmy wyszli i z tej, w której się znajdujemy obecnie, z którego nie wysanował nas rok 1925, a daj Boże, żeby wysanował nas chociaż rok 19126.</u>
          <u xml:id="u-6.38" who="#komentarz">(Brawo)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma sen. Posner.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#SPosner">Wysoki Senacie! Zabieram głos w tej ogólnej rozprawie budżetowej wbrew dotychczas przyjętemu zwyczajowi, że głos klubu, który reprezentuję, bywał ostatni. Dziś tak się złożyło, nie z mojej inicjatywy i nie z inicjatywy mojego klubu, że zaszczyt przemawiania jako pierwszy mnie przypadł w udziale. Przyrzekam jedno, że nie nadużyję cierpliwości i uwagi Panów, która została już w znacznej części wyczerpana przysłuchiwaniem się długim i bardzo poważnym wywodom mych poprzedników; chciałbym, aby tej uwagi jeszcze troszkę zostało na wysłuchanie tego, co mam do powiedzenia, dlatego, aby jej nie nadużyć, będę się starał ile możności krótko przemawiać.</u>
          <u xml:id="u-8.1" who="#SPosner">Przedewszystkiem chcę stwierdzić, że ta rozprawa budżetowa Senatu odbywa się w warunkach, których nie znają stare parlamenty zachodnie, stare parlamenty demokracji zachodniej. Jest zwyczaj w tych starych parlamentach, że ustawę budżetową wprowadza do izby prawodawczej rząd, że ustawę budżetowa wprowadza do izby prawodawczej minister skarbu.</u>
          <u xml:id="u-8.2" who="#komentarz">(S. Woźnicki: Niema nawet p. Kauzika.)</u>
          <u xml:id="u-8.3" who="#komentarz">(Wesołość.)</u>
          <u xml:id="u-8.4" who="#SPosner">My tego Ministra Skarbu tu nie widzimy, nie widzimy go w innej roli, która bywa zwykłą rolą ministrów skarbu. W każdym parlamencie zachodu, kiedy się odbywa dyskusja budżetowa w izbie prawodawczej, asystuje bardzo wielu ministrów, ale minister skarbu asystować musi. Jest przyjęte we Francji, że asystuje dyskusji budżetowej zawsze premier; oczywiście dyskusja, budżetowa trwa miesiącami, ale przynajmniej na początku dyskusji budżetowej zawsze musi być premier, musi być człowiek odpowiedzialny za całość polityki rządowej. Nasza dyskusja budżetowa odbywa się w takich warunkach, że znalazło się kilku ministrów, którzy widocznie poszli na ofiarę Senatu, asystują tej rozprawie, aczkolwiek nie reprezentują Skarbu, nie reprezentują kasy skarbowej, a doprawdy reprezentują ministerstwa, które z tej dyskusji budżetowej, z tego budżetu wychodzą najbardziej poszkodowane.</u>
          <u xml:id="u-8.5" who="#komentarz">(Wesołość)</u>
          <u xml:id="u-8.6" who="#SPosner">Tak jest, bo widzimy. przedstawicieli resortu sprawiedliwości i pracy i opieki społecznej.</u>
          <u xml:id="u-8.7" who="#SPosner">Muszę stwierdzić, jako przedstawiciel opozycji, lecz zdaje mnie się, że pod tym względem będę głosem całego Senatu, bez różnicy, stronnictw, że taki stosunek Rządu do Senatu nie może być tolerowany (Potakiwania).</u>
          <u xml:id="u-8.8" who="#SPosner">P. s. Buzek, on także nic jest ciekaw moich wywodów, niema go tu — którego pracy i nadzwyczajnej wiedzy uważam za obowiązek swój, gdy przemawiam pierwszy w tej dyskusji budżetowej, oddać należny szacunek i hołd, p. s. Buzek, zarówno jak przemawiający po nim p. s. Nowodworski, zachowali się-wobec budżetu, który jest przedmiotem naszych deliberacji, w sposób pobłażliwy, to znaczy bez wszelkiej absolutnej wiary, że ten budżet naprawdę przedstawia wartość, jaką powinien przedstawiać budżet Rzeczypospolitej Polskiej. Słuchałem bardzo uważnie wywodów obu tych mówców i od tych wywodów, muszę przyznać szczerzę, wlał taki pesymizm, że chwytałem się myślą i uczuciem za te słomki, które od czasu do czasu każdy z nich puszczał na flukta naszych deliberacji: „Nie, nie jest tak źle, tworzy się tu mała przerwa w tym ciemnym lesie, widać promień słońca, miejmy nadzieje, że w roku przyszłym, a jeżeli nie, to za dwa, trzy, albo dziesięć lat będzie lepiej, będziemy mieli budżet, który będzie realny, który będzie odpowiadał rzeczywistości życia realnego, rzeczywistości naszych wielkich potrzeb kulturalnych, oświatowych i społecznych, beż których załatwienia, bez uczynienia zadość którym żadne nowoczesne społeczeństwo, żadna demokracja współczesna istnieć nie może i nie zasługuje wcale na tę nazwę. Proszę Pań i Panów, słuchałem tych wywodów, nie chcę powiedzieć ze strachem, ale z bardzo dużą melancholią i pytałem siebie, jaki cel właściwie tych wszystkich wywodów. Przecież to właściwie czysta teoria. I myślałem sobie w tej chwili, że może to dlatego właśnie niema tu Ministra Skarbu, że on uważa, iż ta cała dyskusja, to właściwie dyskusja naukowa, teoretyczna w jakimś seminarium prawa skarbowego w tym czy innym polskim uniwersytecie, gdzie kilku specjalistów, którzy oddają. się ze szczególnem umiłowaniem studiom nad prawem budżetowem, przemawia, a inni uczniowie, mniej lub więcej, słuchają tych wywodów i uczą się. Ale praktycznie cóż to ma za znaczenie? Zarówno p. Buzek jak i p. Nowodworski podkreślali tu na każdym kroku, że budżet, który Rząd złożył we wrześniu r. z., który układał prawdopodobnie w lipcu, przynajmniej tak trzeba liczyć, że w poszczególnych resortach ministerialnych trzeba kilku miesięcy na to, żeby ułożyć budżet danego resortu, właściwie dziś w naszej sytuacji gospodarczej w czerwcu w 1925 r. zupełnie nie odpowiada, tj. ma wartość tylko historyczną. Dlatego to p&gt;p. -Buzek i Nowodworski ciągle mówili o tem, co się działo w pierwszych trzech czterech miesiącach r. 1925, a p. Nowodworski, który jako prawnik jest przyzwyczajony do bardzo ścisłego i logicznego myślenia, niezadowolony z dzisiejszego stanu rzeczy, otworzył nam szeroka perspektywę na przyszłość i powiedział: Proszę Panów, przecież jednak nie wolno nam nie mice nadziei, że z czasem będzie lepiej, że z czasem będzie inaczej. Mówił, że może być lepiej tylko wtedy, jeżeli odwoła się Rząd do tej wielkiej myśli i jeżeli znajdzie ona posłuch w calem społeczeństwie bez wyjątku, że trzeba tratować Ojczyznę. Myśmy ją ratowali wtedy, gdy wielkim odruchem, jak powiedział p. Nowodworski, społeczeństwo stanęło przy Ministrze Skarbu, ażeby dokonać t. zn. sanacji Skarbu, sanacji waluty nie wiem, czy sanacja waluty została dokonana, a nie mówię, że dokonanie talk wielkiej rzeczy, jak zbudowanie na podstawach normalnych i słusznych życia państwowego młodej Rzeczypospolitej Polskiej, otoczonej zewsząd wrogami, czyhającemi na jej byt niepodległy, może być dokonane tylko w atmosferze entuzjazmu, w atmosferze całkowitego oddania się sprawie odbudowania tego państwa. P. Nowodworski powiedział, że tego niema; stwierdził ten fakt, powiedział, proszę Panów: spojrzyjmy tylko na to, co się dzieje. Oto po stronie klas posiadających co za zbytek, co za straszne wydatki, te podróże zagraniczne, to wwożenie do kraju wagonami najdroższych sukni i kapeluszy.</u>
          <u xml:id="u-8.9" who="#komentarz">(S. Zdanowski: To objaw masowy.)</u>
          <u xml:id="u-8.10" who="#SPosner">Tak jest, to objaw masowy, nic jesteśmy społeczeństwem tak ubogiem, żeby u nas klasy posiadające nie stanowiły masy, to objaw masowy. Gdyby to nie był objaw masowy, tylko jednostkowy, indywidualny, toby nie zwracał na siebie uwagi.</u>
          <u xml:id="u-8.11" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Nic można mówić o klasach posiadających. Zaręczam, że jest przeciwnie.)</u>
          <u xml:id="u-8.12" who="#SPosner">P. Nowodworski podkreślił ów zbytek klas posiadających, który znajduje wyraz w tej olbrzymiej emigracji czasowej, sezonowej, z kraju do różnych miejscowości kuracyjnych na południe Francji. Opowiadano mi niedawno, gdym był w Paryżu, że nie było na południu Francji ubiegłej zimy hotelu, w którymby nie było Polaków. Proszę Panów, przyłączam się do głosu p. s. Nowodworskiego, a to nie tylko ze względów moralnych, lecz i ze względu na politykę Rządu w tej sprawie. Z chwilą, gdy przedstawiciele tych klas, których p. s. Zdanowski nie chce nazywać klasami posiadającemi, a które mimo to nie przestaną niemi być, nareszcie na wiosnę tego roku około Wielkiej Nocy wrócili do kraju, po tem, jak wywieźli wszystkie pieniądze, jakie posiadali, a może i takie, które zaciągnęli tytułem długu, wtedy pojawił się znany rozkaz p. Ministra Grabskiego, podnoszący cenę paszportów i zakazujący wyjazdów za granicę wszystkim innym klasom ludności.</u>
          <u xml:id="u-8.13" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Tu nie może być mowy o klasach, co to jest klasa? Przepraszam, służę Panu Senatorowi dyskusją, kiedy Pan zechce, ale jest to teoretyczna, socjalna dyskusja i nie nadaje się do rozprawy budżetowej; na komisji, czy też gdzie Pan zechce, dam Panu odpowiedź, wyjaśnienie, na wytłumaczenie tego wyrazu „klasa”, który, jak mi się zdaje, jest taki jasny i powinien być wszystkim znany; ale ponieważ Pan ma wątpliwości, chętnie będę służył dowodami i mówionemi i drukowanemi, które może Pana przekonają. Ale dziś po co jątrzyć tę dyskusję, jeżeli akurat tak się złożyło, że przedstawiciel skrajnej opozycji w tym Senacie znalazł się na jednej linii z przedstawicielem innego stronnictwa (S. Nowodworski: Ja nie mówiłem o klasach posiadających.)</u>
          <u xml:id="u-8.14" who="#SPosner">Pan mówił o zbytku, który się lejc ulicami, trudno nie porównać zbytku, który się leje ulicami miasta i wsi, ze stanem posiadania klasy pracującej, a nawet i włościaństwa.</u>
          <u xml:id="u-8.15" who="#SPosner">Otóż, kiedy już ci państwo wszyscy wrócili z wojażów zagranicznych, wtedy p. Minister Grabski uważał za właściwe wydać rozporządzenie, zakazujące wyjazdu wszystkim obywatelom tego kraju — bez różnicy klasy, Panie Senatorze Zdanowski! Panowie rozumieją, kogo to najwięcej uderzyło. Któż to tak wyjeżdża za granice u nas latem? Nauczyciele, profesorowie uniwersytetów, ci wszyscy, którzy jeżdżą za granice nie po to, żeby się tam bawić, lecz po to, żeby tam się uczyć. Ci panowie powinni tu siedzieć w domu. ci. którzy nie mają pieniędzy na wydanie na niepotrzebne rzeczy, na przywożenie tualet i t. d. Podkreślam to, bo to bardzo dziwne, to zadziwiający przyczynek do zadziwiającej polityki naszego Rządu, bardzo charakterystyczny przyczynek.</u>
          <u xml:id="u-8.16" who="#SPosner">Powiedziałem, że sanacja Skarbu, sanacja naszego życia gospodarczego, jak to bardzo słusznie zaznaczył s. Nowodworski, może być dokonana tylko w atmosferze entuzjazmu. To nie są wyrazy dosłownie użyte przez s. Nowodworskiego, ale to jego myśl. Tylko w atmosferze entuzjazmu powszechnego, powszechnego składania ohar na ołtarzu sprawy narodowej, sprawy ogólnej, sprawy całego społeczeństwa — może być uratowany ten Skarb, może być uratowane to życie gospodarcze. Mamy prawo żądać tego entuzjazmu od wszystkich, ale przedewszystkiem od tych, którzy nami rządzą. Gdzież ten entuzjazm znajdujemy na ławach Rządu? Co znaczy entuzjazm rządu? To znaczy przedewszystkiem: wielka myśl, wielka polityka. Inaczejbym tego nie rozumiał; rozumiem, że Rząd, przejęty tem entuzjazmem, przynosi narodowi w darze myśl uzdrowienia narodu polityką opartą na wielkich zasadach, polityką, obejmującą szerokie horyzonty, i mówi: Idźcie za mną, ten sztandar przed Wami niosę. Jakaż jest polityka naszego Rządu? Uchwalamy najróżnorodniejsze ustawy; ilekroć się zdarzy, że Rząd składa nam ustawę, to skwapliwie nie tylko w granicach przepisanych nam przez Konstytucję, w terminie 2 miesięcy, ale bardzo często jeszcze wcześniej pod wpływem próśb i nagabywań Rządu uchwalamy ją, pracując po nocach. Znowu muszę zacytować słowa p. s. Nowodworskiego, który dziś wymownie w kilku zdaniach opowiedział historię ustawy budowlanej, zwanej w nowym języku polskim, w języku urzędowym ustawą o rozbudowie miast.</u>
          <u xml:id="u-8.17" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo.)</u>
          <u xml:id="u-8.18" who="#SPosner">Nasz język wprawdzie nie zna wyrazu: rozbudowa, ale wiemy, o co chodzi, wiemy, co to jest. Ta ustawa powinna była zacząć obowiązywać już na Wielkanoc; przychodzono do nas z krzykiem i hałasem i mówiono: Co robicie na miłość Boską, milion robotników czeka na to, a wy ustawy tej nie uchwalacie! Ale czy to jedyna ustawa, która w ten sposób została załatwiona? Niech Panowie sobie przypomną ustawy, które w zeszłym roku staraniem p. Stanisława Grabskiego i p. Stanisława Tugutta zostały uchwalone przez Sejm i Senat, ustawy t. zw. językowe, te ustawy do dnia dzisiejszego nie zostały wprowadzone w życie, będę mówił o tem jeszcze później pod innym kątem widzenia. I tak, proszę Panów, na każdym kroku. Gdzie ten entuzjazm? To tylko życie z dnia na dzień i każdego dnia wieczorem po skończonym dniu, jak omówi satyryk rosyjski, można powiedzieć: Bogu dzięki, dzień się skończył. Tak samo i tu: jutro może będzie coś w gazecie, trzeba coś zrobić, coś zadecydować, i znowu przejdzie dzień, tydzień, i tak przechodzą miesiące, życie się wlecze i znowu, jak mówi satyryk polski, bo, jak już mówiłem o satyryku rosyjskim, to niech za nim idzie i satyryk polski, jeżeli nie przed nim i nasz młynek na strudze miele zboże swoje i cudze. A gdzie ten młynarz...</u>
          <u xml:id="u-8.19" who="#komentarz">(Głos: Kauzik)</u>
          <u xml:id="u-8.20" who="#SPosner">...bez którego nie może być odrodzonej Polski i odbudowy Skarbu? Bo bez wielkiej myśli, bez wielkiej polityki nie mogą być załatwione te ważne sprawy dla których myśmy się tu zebrali.</u>
          <u xml:id="u-8.21" who="#SPosner">Był wielki minister skarbu we Francji, który powiedział: „Róbcie dobrą politykę, a ja wam będę robił dobre finanse”. U nas złożyły się tak stosunki, uważam to również za niewłaściwe, że premier Prezes Rady Ministrów jest równocześnie Ministrem Skarbu, zdaje mi się, że to małżeństwo jest niewłaściwe...</u>
          <u xml:id="u-8.22" who="#komentarz">(Głos: Kazirodztwo.)</u>
          <u xml:id="u-8.23" who="#SPosner">...że te zawody powinny być oddzielone, ale jest jedno, że dokuczamy p. Grabskiemu nie tylko jako Ministrowi Skarbu, lecz jednocześnie musimy się z nim rozprawiać jako z człowiekiem, odpowiedzialnym za całość polityki polskiej, wewnętrznej i zewnętrznej. Kto za granicą stykał się z ludźmi, mówię o politykach, mię o przedstawicielach życia towarzyskiego, społecznego, z odpowiedzialnymi politykami, którzy mają szczerą, sympatię dla Polski, sympatię nie zrodzoną wczoraj albo onegdaj, lecz dawną sympatię, z ludźmi, którzy się znają na naszych sprawach, którzy wiedzą co to jest Polska, co to jest historia Polski, co polskie martyrium XIX wieku, słyszał od nich: „Dlaczego ta wasza polityka wewnętrzna pozostawia tyle do życzenia”? Zróbcie coś, żeby było inaczej. Wiemy, że są to sprawy bardzo trudne, że wykonać traktat o mniejszościach narodowych jest ponad siły Państwa, ale róbcie coś, żeby naprawdę się wydawało, iż macie taką politykę. My tu na zachodzie — mówią do mnie ludzie bardzo wierni polskiemu sztandarowi — nic nie słyszymy o tej polityce, jak tylko nieustające skargi i lament mniejszości narodowych. I ja, który mam sposobność dość często bywać na zachodzie, nie tylko z własnej woli, lecz i na życzenie Rządu naszego, mam sposobność widywania różnych przedstawicieli opinii politycznej Francji, przedstawicieli różnych organizacji politycznych i społecznych, ciągle i stale od kilku lat słyszę te same słowa. Zawsze się staram mówić, że jest polityka polska w tej dziedzinie, że pracujemy, że te sprawy są szczególniej trudne i zawikłane, że opinia polityczna zachodu jest bardzo często wprowadzana w błąd, że te skargi w znacznej części są przesadzone, że często może wcale nie odpowiadają rzeczywistości, tak jak to bywa w walce politycznej. W walce politycznej ludzie niebardzo się oglądają na prawdę, każdy argument jest dobry. Ale mówią mi na to moi przyjaciele: Tak, to wszystko wiemy i rozumiemy, że w tych skargach może 3/4 jest nieprawdy, ale coś jest w tem prawdą, a mianowicie to, że z Waszej strony jest zupełna bezczynność, z waszej strony nic nie słychać, wasza propaganda nic nam nie mówi o tem, co w tej dziedzinie zostało zrobione.</u>
          <u xml:id="u-8.24" who="#SPosner">Między innemi te ustawy językowe, o których już wspomniałem, są takiem świadectwem naszej bezczynności w tej dziedzinie. Ustawy językowe, uchwalone w zeszłym roku przez Sejm i Senat, były tem minimum, które naród polski w parlamencie zorganizowany dał mniejszościom narodowym. Mówię, że było to minimum, dlatego, że był to kompromis. Jestem przedstawicielem stronnictwa, które stoi na stanowisku autonomii. mniejszości narodowych, zamieszkujących szerokie terytoria i odpowiednie projekty ustaw zostały przez przedstawicieli mego stronnictwa złożone w zeszłym roku w Sejmie, a to, co było tu uchwalone, było pewnym kompromisem między tą częścią Izby, która chce dać jak najmniej, a tą, któraby chciała dać więcej. To było minimum. Otóż do tych ustaw zostały wydane rozporządzenia wykonawcze. Panowie sobie przypominają, myśmy o tych rozporządzeniach wykonawczych wielokrotnie mówili w Sejmie i Senacie, te rozporządzenia wykonawcze zostały wydane w ten sposób, że przekreślają całą ustawę. Był to swego rodzaju majstersztyk, że się wydało ustawę, a do tej ustawy takie rozporządzenie, które przekreśla całą ustawę. Otóż ludzie na zachodzie wiedzą to bardzo dobrze; są tacy, którzy się tem interesują, i są tacy, którzy informują, coraz bardziej informują, zasypują swemi skargami, swemi lamentami, swemi oskarżeniami wybitnych przedstawicieli opinii publicznej we Francji, Anglii i Ameryce. W zeszłym roku i w tym roku przeczytałem cale archiwum tych skarg. Dużo tam nieprawdy, bardzo dużo, powiedzieć 75%, ale jest także prawda, ta prawda, o której tu mówimy, a którą stale powtarzamy w Sejmie i Senacie, piszemy o niej, drukujemy, że to prawda. Z tem nie może być żadnej polemiki, tu ustaje wszelka wątpliwość, która się rodzi z chwilą gdy człowiek mówi: oskarżyciel jest w złej wierze, albowiem mówi on i prawdę; może niedobrze czynią, że tę prawdę wynoszą zagranicę, przed niewiadome forum, przed niewiadome audytorium, przed audytorium, które najczęściej nic nie pomoże, to oni źle dla siebie czynią. Ale jest tu nasz obowiązek, który wynika nie tylko z traktatu o mniejszościach narodowych, któryśmy podpisali, podpisaliśmy tego samego dnia, kiedyśmy podpisali traktat wersalski w Wersalu 25 czerwca 1919 r„ te wszystkie prawa, te wszystkie nasze obowiązki wynikają z tekstu naszej Konstytucji, którą my, naród wolny w Sejmie Ustawodawczym zgromadzony, uchwaliliśmy 17 marca 1921 r.</u>
          <u xml:id="u-8.25" who="#SPosner">Proszę Panów, Panowie gotowi się zapytać, po co on nam o tem wszystkiem mówi, co to ma wspólnego z dyskusją budżetową.</u>
          <u xml:id="u-8.26" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Właśnie.)</u>
          <u xml:id="u-8.27" who="#SPosner">Dlatego, proszę Księdza Senatora, zacytowałem owego francuskiego ministra skarbu, który mówił: Róbcie dobrą politykę, a ja będę robił finanse, te rzeczy się tak wiążą, że naprzód polityka, a potem finanse; jak będziemy mieli dobrą politykę, to naszemu Ministrowi Skarbu będzie znacznie łatwiej robić politykę skarbową, bo wtedy nie będzie kwestii, czy dostaniemy pieniądze z Ameryki, kiedy one wpłyną, a jeżeli pożyczka będzie przyznana, czy ją wypłacą, a jeżeli wypłacą pierwszą ratę, czy wypłacą drugą. Dlatego wspomniałem tylko o tej sprawie, ale nie chcę o tem dziś mówić; gdybym chciał o tem mówić specjalnie, to prawdopodobnie zmęczyłbym Państwa, a nie chcę tego czynić. To tylko mała ilustracja do tej zasady; Róbcie dobrą politykę, a będziecie mieli dobre finanse. A jak będziecie mieli dobre finanse, to będziecie mieli dobry budżet, a dobry budżet, to budżet realny, to ten ideał o którym mówił s. Nowodworski. Wspomniałem tu tylko przykładowo o polityce względem mniejszości narodowych jako części naszej polityki; to tylko cząstka polityki wewnętrznej, ale czegokolwiek się tkniemy w tej dziedzinie, musimy walczyć z przeszkodami, które piętrzą się wokoło nas, które sprawiają, że tam na zachodzie mówią: Co wy macie za politykę? A polityka Ministerstwa Spraw Zagranicznych, a polityka policji polskiej, a sprawy, które w kraju powszechnie dziś nazywają sprawami prowokatorskiemi? To wszystko budzi strach, jak to ma wpłynąć na usposobienie nie tylko nasze, lecz na usposobienie opinii publicznej na zachodzie wobec nas?</u>
          <u xml:id="u-8.28" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: Niech Pan swoim przyjaciołom da radę, żeby u siebie w domu zrobili porządek.)</u>
          <u xml:id="u-8.29" who="#SPosner">Nie tylko ja im daje taka radę, ale oni sami sobie ją dają. Tak jest nawet w zeszłym roku podczas Wielkiej dyskusji, która się odbyta we francuskiej Lidze, obrony praw człowieka z powodu t. zw. białego terroru — ksiądz Senator sobie jeszcze przypomina manifest różnych uczonych francuskich w sprawie t. zw. białego terroru w Polsce, który narobił tak strasznej wrzawy u nas i wywołał tak straszną animozję przeciw radykałom francuskim. Z tego powodu jeździłem specjalnie, żeby tę sprawę załatwić żeby uspokoić tych ludzi i ich uspokoiłem. Ci ludzie, którzy w zeszłym roku pisali, już nie piszą. Właśnie na owem posiedzeniu, w obecności 35 członków komitetu centralnego Ligi obrony praw człowieka, która liczy 150,000 członków, ja sam jeden Polak przekonałem tych panów. I jeszcze teraz, kilka dni temu prof. Aulard, który jest wiceprezesem tej Ligi i który u nas będzie, za parę tygodni w Warszawie, tak mi mówił: „Tak urządził Panu w zeszłym roku Bascha, że do dziś dnia nic może się po tej strasznej batalii opamiętać”. Wtedy na tem posiedzeniu jeden z członków zarządu, bardzo zacny człowiek, który podpisał ów manifest, wstał i powiedział: „Biję się w piersi, bardzo źle zrobiłem, nic nie wiem o tem, co się dzieje w Polsce, nie powinienem był podpisywać. Lepiej weźmy miotłę i wymiećmy. śmiecie przed naszym progiem, bo u nas śmieci tych dość”. To odpowiedź, która, wywołał ks. senator.</u>
          <u xml:id="u-8.30" who="#komentarz">(S. Zdanowski: To odpowiedź doskonała-)</u>
          <u xml:id="u-8.31" who="#SPosner">To odpowiedź ściśle ograniczona do pytania, które zostało zapewne w dobrej wierze przez ks. senatora postawione. Na to tu odpowiedziałem, dlatego, że nic mamy zresztą sposobności porozumienia są ze sobą.</u>
          <u xml:id="u-8.32" who="#SPosner">To tylko jedna część do naszej polityki, stosunek do mniejszości narodowych. A stosunek do naszych spraw policyjnych, stosunek do naszych więzień? O tem będziemy mówili przy budżetach poszczególnych ministerstw.</u>
          <u xml:id="u-8.33" who="#SPosner">Proszę Panów, pozostaje to, co się nazywa polityką zagraniczną w ścisłem znaczeniu tego słowa. U nas jest rozpowszechniony przesąd, że Polska ma przyjaciół wszędzie, tylko nie w obozie radykalnym; ten przesąd spotyka się bardzo często na łamach prasy niektórych organów, że tam przyjaciół nie mamy i że na pomoc rządów, które z tych stronnictw wychodzą, nigdy nie możemy liczyć. Niedawno miałem możność przekonania się, jak mylny jest taki pogląd-. Byłem niedawno w Paryżu i miałem zaszczyt konferować z przedstawicielami rządu francuskiego, mianowicie miałem zaszczyt konferować w sprawie już najistotniejszej naszej polityki zagranicznej, w sprawie naszych granic. Panowie Senatorowie wiedzą, że dziś sprawa t. zw. paktu zachodniego; paktu, dotyczącego zachodnich granic Niemiec, jest na porządku dziennym, sprawa ta wywołała u nas głębokie poruszenie opinii i to poruszenie negatywne, w kierunku strachu. Co też za los nas czeka, co to będzie, kiedy Francja poddaje się naciskowi Anglii i zupełnie wypuszcza z pod swojej opieki i z pod swojej uwagi wschodnie granice Niemiec. Nic nie może być bardziej powierzchownego, jak wnioski wyprowadzane z powierzchownej oceny artykułów gazeciarskich, drukowanych w prasie angielskiej pewnego tylko pokroju i w całej prasie niemieckiej. Nie liczymy się wcale z tą olbrzymią potęgą, jaką stanowi propaganda niemiecka. Propaganda niemiecka znajduje sobie wyraz nie tylko w prasie niemieckiej, lecz w najróżniejszych dziennikach świata. Propaganda niemiecka trafiła i do nas. zatruwa naszą opinię publiczną, zatruwa je nie pozytywnie, lecz negatywnie, strachem, który budzi wobec szczerych i istotnych sojuszników. Jeżeli w Daily Telegraph, albo Daily News znajdują -się artykuły niechętne dla Potoki, -mianowicie w związku ze sprawą tego paktu zachodniego, to na zachodzie każdy polityk rozumie, że są to artykuły albo inspirowane przez Llojd George'a, albo inspirowane przez propagandę niemiecką. Nie należy wyprowadzać z tych artykułów wniosku, jakoby taki był pogląd większości parlamentu angielskiego i ministrów angielskich. Llojd George pisze przeciw Polsce dlatego, że korzysta z tej okazji, aby godzić w p. Austen Chamberlaina, któregoby chciał wywrócić. Propaganda niemiecka spełnia swój obowiązek. Dlaczego nie mielibyśmy mieć odporności na te zakusy propagandy niemieckiej? Dlaczego poddajemy się z taką łatwością tym widmom strachu, które ten lub ów dziennikarz wyprowadza ze swego kałamarza. Powinniśmy się uzbroić w tę odporność, w ten entuzjazm, który znajduje swój wyraz także w odporności na wszelkie strachy, które idą na nas. Zbyt łatwo się poddajemy słowom dziennikarzy, bądź narodów nam wrogich, bądź polityków nam niechętnych. Rozmawiając z politykami francuskimi, nie spotkałem nigdzie nic, jak tylko głębszą dla demokracji polskiej sympatię, ale każdy mówił: oby tylko ta demokracja polska była potężna, oby ta demokracja polska naprawdę znajdowała swój wyraz w prawodawstwie i w czynie rządowym. Uważam za swój obowiązek z tego miejsca to powiedzieć w dyskusji budżetowej, w której powołani jesteśmy dać Rządowi absolutorium za to, co zrobił, i dyrektywy na przyszłość, jak powinien postępować, aby nie czynił źle, jak czynił w przeszłości; jest naszym obowiązkiem dać dyrektywy polityczne, dokąd Rząd powinien iść, na jakich zasadach powinien budować te wielką politykę narodową.</u>
          <u xml:id="u-8.34" who="#SPosner">Niema dziś innej polityki na świecie, jak tylko polityka demokratyczna, nie może być innej polityki, jak tylko ta, która mobilizuje dla sprawy narodowej cały naród bez wyjątku, cały politycznie zorganizowany naród, wszystkich obywateli, należących do tego czy innego państwa. A na to, żeby zmobilizować cały naród, trzeba wszystkim bez wyjątku dać prawa, które wynikają z brzmienia Konstytucji i z brzmienia tych specjalnych ustaw, któreśmy uchwalili dla dobra tych czy innych części naszego społeczeństwa, a więc i dla dobra Państwa. Nasza polityka musi być demokratyczna także w dziedzinie polityki zagranicznej, to znaczy, że musi być sharmonizowana z polityka wielkich demokracji zachodu. Nie może być polska polityka zagraniczna runa, jak tylko ta, która się znajduje w łączności i harmonii z polityką demokracji francuskiej i demokracji angielskiej, polityka musi być demokratyczna w zakresie spraw wewnętrznych, o czem już mówiłem i nie może być inna, jeże; naprawdę ta polityka zagraniczna, o której przed chwilą wspomniałem, ma być demokratyczna.</u>
          <u xml:id="u-8.35" who="#SPosner">Jeżeli chodzi o naszą polityką socjalną, o której z taką melancholią wspomniał dziś tu. p. generalny sprawozdawca, o nasze minimalne wydatki na potrzeby kulturalne społeczeństwa i na socjalne potrzeby najszerszych mas naszej ludności, i to ta polityka może być tylko demokratyczna, to znaczy, musi uwzględniać w najszerszym znaczeniu tego słowa potrzeby szerokich mas, mas przedewszystkiem robotniczych, mas pracujących. Z którejkolwiek strony spojrzymy na te rzeczy, zrozumiemy, że wszystkie te resorty, wszystkie te fragmenty życia narodu mogą być owiane tylko jedną polityką, że jedna tylko być może polityka, która je ożywia, że nie może być w tej polityce żadnej różnicy, nie może ona być większa, ani mniejsza, musi być jedna w zastosowaniu do wszystkich, musi, wychodzić z jednego założenia, z jednego źródła, a to może być tylko uzdrowieniem naszych stosunków, najpierw politycznych, wewnętrznych, a potem stosunków gospodarczych i finansowych.</u>
          <u xml:id="u-8.36" who="#SPosner">Proszę Panów, już wspominałem na początku, że budżet, jak go rozpatrywali dziś panowie Buzek i Nowodworski, budzi wielką melancholie; to było ich zdanie, nie tylko moje. Nie chciałbym zamykać tych wywodów, jak zresztą moi poprzednicy, akordem pesymizmu, przeciwnie, chciałbym zamknąć ten swój wywód! krótkim, albowiem nie chcę jak powiedziałem na początku, nadużywać Waszej cierpliwości, akordem optymizmu, akordem wiary. Wiara ta może mieć źródłu tylko w tem przekonaniu, że polityka Rządu polskiego, polityka rządu tego czy innego, wszystko jedno jakiego, może być tylko demokratyczna i że ci, którzy siedzą na tych ławach, powinni być owiani tym entuzjazmem, o którym wspomniałem. Nic może być innej polityki, która naprawdę ma poprowadzić nawę polską do cichego, spokojnego i pełnego nadziei na przyszłość portu.</u>
          <u xml:id="u-8.37" who="#SPosner">Był w dawnych wiekach szwedzki kanclerz Oksenstierna, kanclerz królowej Krystyny, który pisał do swojego syna: Nonne vides, mifilis ouantilla sapientia mundus regatur?, co znaczy po polsku: „Jak mało trzeba rozumu, mój synu, żeby światem rządzić!” To było bardzo złośliwe, szczególnie w ustach kanclerza wielkiego podówczas państwa szwedzkiego. Zdaje mi się, że to nieprawda, że jakkolwiek historia nas poucza, że ludzie, uchodzący za wielkich mężów stanu, popełniają na każdym kroku największe błędy, to jednak trzeba bardzo dużo rozumu, ażeby rządzić nie tylko światem, lecz państwami poszczególnemi w dzisiejszych czasach. Otóż, odnosząc się bardzo krytycznie do wszystkiego, o czem tu wspomniałem, a co świadczy o tem, że Rząd nasz nie ma właściwie żadnej polityki i żyje tylko z dnia na dzień, nie widzi co będzie za tydzień, nie przewiduje co będzie za trzy miesiące i wskutek tego wszystkie jego zarządzenia są albo nierealne albo spóźnione; odnosząc się krytycznie do całej jego działalności, jednak wyrażam nadzieję, że nic zawsze tak będzie, że znajdą się ludzie w Polsce, którzy potrafią zdobyć się na politykę taką, o jakiej mówiłem, na entuzjazm, bez którego nie może być odrodzenia tego życia. Ale do budżetu, o którym tu dziś mowa, stosunek nasz nie może być inny, jak tylko krytyczny i z tego powodu w imieniu klubu mego składani następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-8.38" who="#SPosner">„Klasa robotnicza skutkiem niewłaściwego kierunku polityki skarbowej i gospodarczej Rządu ponosi ciężary sanacji Skarbu i gospodarki społecznej, od których zdołały się w znacznej mierze uchylić klasy posiadające. Dochody Skarbu Państwa w drobnej tylko części płyną z podatków bezpośrednich, płaconych przez kapitalistów i obszarników, lwia część tych dochodów w postaci podatków pośrednich i opłat kładzie się nieznośnym ciężarem na barki klasy robotniczej w mieście i na wsi, obniżając jej stopę życiową. Nędza milionowych mas ludności robotniczej w mieście i na wsi oraz małorolnego włościaństwa przyczynia się do zaostrzenia przesilenia gospodarczego, zwężając do granic katastrofalnych, pojemność wewnętrznego rynku zbytu i rzucając coraz nowe rzesze bezrobotnych na pastwę głodu i rozpaczy.</u>
          <u xml:id="u-8.39" who="#SPosner">Domagamy się od Rządu zmiany polityki skarbowej w kierunku bezwzględnego wykonywania ustaw podatkowych, obciążających klasy, posiadające, a przedewszystkiem energicznego ściągania podatku majątkowego. Domagamy się inicjatywy Rządu w kierunku obniżenia stawek z podatków pośrednich na artykuły pierwszej potrzeby, oraz obniżenia cen tych artykułów na rynku. Domagamy się wysiłku Rządu w kierunku zmniejszenia klęski bezrobocia przez dążenie do uruchomienia przemysłu, przez popierania ruchu budowlanego, wreszcie przez wydatną pomoc dla bezrobotnych.</u>
          <u xml:id="u-8.40" who="#SPosner">Klęska gospodarcza, jaką kraj przeżywa, zachęciła kapitalistów do zaatakowania klasy robotniczej na gruncie uzyskanych przez nią zdobyczy w zakresie ustawodawstwa społecznego. Atak na 8-godzinny dzień pracy, na ubezpieczenia robotnicze. na urlopy i t. p., prowadzony przez kapitalistów pod wodzą Lewjatana, mimo życzliwego poparcia, jakiego udzielił Lewjatanowi p. Minister Przemysłu i Handlu, został przez klasę robotniczą solidarnym jej wysiłkiem zwycięsko odparty. Domagamy się od Rządu zajęcia jednolitego stanowiska w sprawie polityki społecznej, a mianowicie energicznej obrony przestrzegania ustaw o 8-godzinnym dniu pracy, o urlopach robotniczych, o pracy kobiet i młodocianych i t. p. oraz rozwijania instytucji ubezpieczeń społecznych.</u>
          <u xml:id="u-8.41" who="#SPosner">Polityka Rządu w zakresie administracji wewnętrzne! prowadzona bez jasnej myśli przewodniej, lecz z widocznem i wciąż rosnącem uleganiem wpływom reakcji, domaga się gruntownej zmiany. Zdemoralizowany bezkarnością aparat administracyjny j policyjny, którego tak często bezprawną działalność ludność miast i wsi odczuwa w szeregu bezcelowych, dokuczliwych szykan, musi być z gruntu przebudowany. Miejsce lekkomyślnej ustępliwości Ministerstwa Spraw Wewnętrznych wobec samowoli, a nawet jawnych przestępstw jego podwładnych urzędników, musi zająć zdecydowana wola naprawy administracji wewnętrznej Państwa przy bezwzględnem usunięciu z administracji i policji państwowej czynników bezprawia, samowoli i przestępstwa. Policja polityczna, w której oddawna panuje system wprowadzania w błąd władz sądowych przez składanie fałszywych zeznań pod przysięgą służbową oraz jak to niedawno stwierdzono, rozwija się prowokacja z coraz większą zuchwałością i dotąd wciąż bezkarnie, powinna być poddana całkowitej reorganizacji. Tchórzliwa pobłażliwość w tej mierze Ministerstwa Spraw Wewnętrznych obciąży cały Rząd brzemieniem odpowiedzialności do zniesienia.</u>
          <u xml:id="u-8.42" who="#SPosner">Samorządy znajdują się w Państwie całem w stadjum przesilenia, które grozi im ostatecznym upadkiem. Szereg ważnych zadań administracyjnych i gospodarczych, sprawowanych dotąd całkowicie przez Państwo, złożono teraz ze względów oszczędnościowych na barki samorządu, nie dając im jednocześnie dostatecznych środków na spełnianie tych zadań. Skutkiem tego samorządy nie są w stanie sprostać dziś temu szerokiemu zakresowi spraw, które ustawy nakazują im wypełniać. Położenie samorządów pogarsza okoliczność, że są rozległe dzielnice Państwa, jak np. Małopolska i województwa wschodnie, gdzie samorząd tak w mieście, jak na wsi istnieje tylko na papierze a w rzeczywistości czynności władz samorządowych spełniają komisarze rządowi, przed ogółem obywateli nic odpowiedzialni. Rząd ujawnia karygodną obojętność wobec tego stanu rzeczy i zdaje się nie przywiązywać wagi do przywrócenia stanu prawnego w instytucjach samorządowych. Ustawy samorządowe, złożone w Sejmie przez Rząd, dotąd nie są uchwalone w skutek stanowiska stronnictw prawicy i klubu Piasta, które chcą skorzystać ze sposobności uchwalenia tych ustaw, aby zadać cios zasadzie równości praw obywatelskich w Polsce przez wprowadzenie pluralnego prawa wyborczego. Rząd nie tylko nie wypowiedział się za równością prawa wyborczego do wszystkich ciał samorządowych, lecz nawet w oświadczeniu Ministra Spraw Wewnętrznych udzielił poparcia zamachom na zasadę równości obywatelskiej. Domagamy się od Rządu przywrócenia samorządów w Małopolsce i na Kresach; usunięcia komisarzy rządowych i przeprowadzenia wyborów do rad miejskich i gminnych. Domagamy się od Rządu jasnego wypowiedzenia się za zasadą powszechnego, równego, bezpośredniego, tajnego i proporcjonalnego prawa wyborczego do wszystkich ciał samorządowych oraz oparcia się zamachowi reakcji na te prawa.</u>
          <u xml:id="u-8.43" who="#SPosner">Draki administracji wewnętrznej odczuwane są szczególnie dotkliwie przez ludność ukraińską i białoruską województw wschodnich, której przywiązanie do Rzeczypospolitej przez popieranie jej dobrobytu, jej kultury narodowej i jej organizacji społecznych powinno stanowić szczególną troskę Rządu.</u>
          <u xml:id="u-8.44" who="#komentarz">(Marszałek dzwoni.)</u>
          <u xml:id="u-8.45" who="#SPosner">Muszę przerwać p. mówcy i zwrócić jego uwagę na art. 29 regulaminu, który mówi, że wolno odczytywać tylko krótko oświadczenia stronnictw.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#S">Posner: Już kończę.</u>
          <u xml:id="u-9.1" who="#S">Stojąc zasadniczo na stanowisku autonomii terytorialnej ziem kresowych, zamieszkałych na zwartych obszarach przez ludność ukraińską i białoruską, domagamy siłę inicjatywy Rządu w kierunku organicznej naprawy stosunków administracyjnych w województwach wschodnich, oraz usunięcia nieodpowiedniego materiału urzędniczego, znienawidzonego przez ludność miejscową i szkodliwego dla interesów Państwa.</u>
          <u xml:id="u-9.2" who="#S">Stojąc na gruncie międzynarodowej solidarności robotników całego świata i dążąc wraz z robotnikami wszystkich narodów do zabezpieczenia pokoju powszechnego, wzywamy Rząd do dalszego prowadzenia polityki pokojowej, zdążającej systematycznie do ostatecznego usunięcia groźby wojennej, nękającej dziś narody. Podstawę polityki pokojowej Rzeczypospolitej powinien stanowić nadal Protokół Genewski, który wszedł już dziś w skład narzędzi budowy pokoju powszechnego, prowadzonej przez demokrację.</u>
          <u xml:id="u-9.3" who="#S">Wobec wszystkich tych punktów, które tu przeczytałem i wyliczyłem, a które będę miał sposobność jeszcze wyjaśnić w toku rozprawy nad budżetami poszczególnych ministerstw, oświadczamy, że zachowując wobec Rządu stanowisko krytyczne i uzależniając nadal to stanowisko od względów rzeczowych, wstrzymujemy się od głosowania nad budżetem.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Ze względu na to, że po południu mają siłę odbyć posiedzenia komisji, proponuję zamknięcie posiedzenia. Następne odbyłoby się jutro o godz. 10 z następującym porządkiem dziennym: Dokończenie rozprawy generalnej oraz szczegółowa rozprawa nad budżetami Prezydenta Rzeczypospolitej, Sejmu i Senatu, Prezydium Rady Ministrów i Najwyższej Izby Kontroli. Zwracam uwagę na to, że jutrzejsze posiedzenie trwać będzie od godz. 10 do 2 i od 4 aż do wyczerpania porządku dziennego.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 2 min. 45 po poł.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>