text_structure.xml
289 KB
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
39
40
41
42
43
44
45
46
47
48
49
50
51
52
53
54
55
56
57
58
59
60
61
62
63
64
65
66
67
68
69
70
71
72
73
74
75
76
77
78
79
80
81
82
83
84
85
86
87
88
89
90
91
92
93
94
95
96
97
98
99
100
101
102
103
104
105
106
107
108
109
110
111
112
113
114
115
116
117
118
119
120
121
122
123
124
125
126
127
128
129
130
131
132
133
134
135
136
137
138
139
140
141
142
143
144
145
146
147
148
149
150
151
152
153
154
155
156
157
158
159
160
161
162
163
164
165
166
167
168
169
170
171
172
173
174
175
176
177
178
179
180
181
182
183
184
185
186
187
188
189
190
191
192
193
194
195
196
197
198
199
200
201
202
203
204
205
206
207
208
209
210
211
212
213
214
215
216
217
218
219
220
221
222
223
224
225
226
227
228
229
230
231
232
233
234
235
236
237
238
239
240
241
242
243
244
245
246
247
248
249
250
251
252
253
254
255
256
257
258
259
260
261
262
263
264
265
266
267
268
269
270
271
272
273
274
275
276
277
278
279
280
281
282
283
284
285
286
287
288
289
290
291
292
293
294
295
296
297
298
299
300
301
302
303
304
305
306
307
308
309
310
311
312
313
314
315
316
317
318
319
320
321
322
323
324
325
326
327
328
329
330
331
332
333
334
335
336
337
338
339
340
341
342
343
344
345
346
347
348
349
350
351
352
353
354
355
356
357
358
359
360
361
362
363
364
365
366
367
368
369
370
371
372
373
374
375
376
377
378
379
380
381
382
383
384
385
386
387
388
389
390
391
392
393
394
395
396
397
398
399
400
401
402
403
404
405
406
407
408
409
410
411
412
413
414
415
416
417
418
419
420
421
422
423
424
425
426
427
428
429
430
431
432
433
434
435
436
437
438
439
440
441
442
443
444
445
446
447
448
449
450
451
452
453
454
455
456
457
458
459
460
461
462
463
464
465
466
467
468
469
470
471
472
473
474
475
476
477
478
479
480
481
482
483
484
485
486
487
488
489
490
491
492
493
494
495
496
497
498
499
500
501
502
503
504
505
506
507
508
509
510
511
512
513
514
515
516
517
518
519
520
521
522
523
524
525
526
527
528
529
530
531
532
533
534
535
536
537
538
539
540
541
542
543
544
545
546
547
548
549
550
551
552
553
554
555
556
557
558
559
560
561
562
563
564
565
566
567
568
569
570
571
572
573
574
575
576
577
578
579
580
581
582
583
584
585
586
587
588
589
590
591
592
593
594
595
596
597
598
599
600
601
602
603
604
605
606
607
608
609
610
611
612
613
614
615
616
617
618
619
620
621
622
623
624
625
626
627
628
629
630
631
632
633
634
635
636
637
638
639
640
641
642
643
644
645
646
647
648
649
650
651
652
653
654
655
656
657
658
659
660
661
662
663
664
665
666
667
668
669
670
671
672
673
674
675
676
677
678
679
680
681
682
683
684
685
686
687
688
689
690
691
692
693
694
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
<xi:include href="PPC_header.xml"/>
<TEI>
<xi:include href="header.xml"/>
<text>
<body>
<div xml:id="div-1">
<u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz.10 rano)</u>
<u xml:id="u-1.1" who="#komentarz">(Obecni przedstawiciele Rządu: Minister Spraw Wewnętrznych — Zygmunt Hubner, Minister Sprawiedliwości — Włodzimierz Wyganowski, Minister Pracy i Opieki Społecznej — Ludwik Darowski, Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego — Bolesław Miklaszewski, Minister Kolei — Kazimierz Tyszka, Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych — Mieczysław Rybczyński, Wiceminister Sprawiedliwości — Julian Siennicki, Dyrektor Departamentu Ceł i Monopolów — Głowacki.)</u>
</div>
<div xml:id="div-2">
<u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 67 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 68 posiedzenia leży w biurze Senatu do przejrzenia. Jako sekretarze zasiadają senatorowie Bielawski i Kopciński. Listę mówców prowadzi s. Kopciński.</u>
<u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacji.</u>
</div>
<div xml:id="div-3">
<u xml:id="u-3.0" who="#SekretarzsBielawski">Interpelacja s. Kalinowskiego i tow. do pp. Ministrów Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych w sprawie praworządnej ochrony obywateli Rzeczypospolitej od samowoli jednostek.</u>
</div>
<div xml:id="div-4">
<u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">Interpelację tę prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
<u xml:id="u-4.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do porządku dziennego. Zwracam uwagę, że punkt 4: Sprawozdanie Komisji Gospodarstwa Społecznego o wniosku s. Kopcińskiego i tow. w sprawie rozporządzenia p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, wprowadzającego 10-godzinny dzień pracy w hutach Górnego Śląska będzie traktowany tuż przed przerwą. W tym celu trzeba będzie przerwać inne sprawy, ze względu na to, że p. Minister Pracy i Opieki Społecznej może być tylko do południa. Obecnie nad tą sprawą ma się naradzić Komisja.</u>
<u xml:id="u-4.2" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1: Dalsza rozprawa nad ustawami językowemi.</u>
<u xml:id="u-4.3" who="#Marszałek">Głos ma s. ks. Maciejewicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-5">
<u xml:id="u-5.0" who="#SksMaciejewicz">Za oceanem w Stanach Zjednoczonych Ameryki istnieje taki zwyczaj w szkołach, że młodzież, gromadząc się rano przed lekcjami, razem wobec sztandaru narodowego, odmawia przysięgę i ślubuje „na jeden sztandar, na jedną ojczyznę i na jeden język”. I nie słyszymy, ażeby tam ktoś osądzał i potępiał państwo i demokrację amerykańską za to, iż taki zwyczaj wprowadziła w swoich szkołach. Są tam szkoły, w których jest po dwadzieścia kilka narodowości, wszystkie jednak dzieci danej szkoły odmawiają przysięgę na to jedno hasło. I nie słyszymy protestów i pomawiali Ameryki o to, iż jest zacofana, szlachecka, burżuazyjna i t. d. W tym samym czasie na kontynencie Europy Polska ogłosiła, jak powiadają wszyscy, najbardziej liberalną Konstytucję i mimo to wszystko, kiedy przychodzi minister i przynosi ustawy językowe do Sejmu, mniejszości narodowe wychodzą z „muzyką” i śpiewem, z protestem przeciw tym ustawom, które są tylko pierwszym krokiem uczynionym w kierunku tych narodowości i pierwszą próbą współżycia, jak powiedział wczoraj referent. Jeżeli tak jest, to pytam, dlaczego Minister trwa koniecznie na tem stanowisku, ażeby utrzymać swoje projekty, kiedy ci, którzy uważają siebie za przedstawicieli tych ludów, protestują i nie chcą przyjąć dobrodziejstwa, które im dają?</u>
<u xml:id="u-5.1" who="#SksMaciejewicz">Zdawałoby się, że należało Ministrowi powiedzieć: omyliłem się, cofam te ustawy, zabierani je ze sobą i będę pilnie się przyglądał temu, co się rozwinie w kraju, jak się ułoży wspólne życie tych narodowości, które zaludniają Polskę i tylko wtedy, kiedy się przekonam, że trzeba coś wprowadzić, przyjdę z innemi ustawami. Cóż się jednak dzieje? Minister trwa na swojem stanowisku, twierdzi, że tej ustawy się domaga racja stanu, a z Kresów, mam odwagę powiedzieć, że ludność protestuje przeciw tym ustawom. Więc i jedna strona, mianowicie strona polska, i strona niepolska są niezadowolone z tych ustaw. I rzeczywiście nie można odmówić niektórych słuszności racjom mówców, które przytaczają, chociażby tej, że ustawy te wniesiono w dziwnie tajemniczy sposób. Wniesiono je nagle, jak piorun, który spada z nieba, żadnej dyskusji w prasie nic było, nie było żadnych zebrań, korporacji stronnictw narodowych czy komitetów, któreby mogły tę rzecz obmyśleć i do tego się przyzwyczaić. Jakkolwiek Minister powiada, że od stycznia były narady i rozmaite kombinacje jak zastosować te ustawy, to jednak my na Kresach dowiedzieliśmy się o nich dopiero wtedy, kiedy o nich w Sejmie zaczęto mówić. I nic dziwnego, że nie tylko mniejszości, ale i my mieliśmy wątpliwości, czy nie jakieś anonimowe czynniki wpłynęły na to, ażeby te ustawy przeprowadzić. Wczoraj p. Minister Oświaty zapewnił nas, że stało się to dla racji stanu, jednak pozwolę sobie wątpić, czy tu jest racja stanu, gdzie widzi ją p. Minister? Jeżeli mniejszości, a na ich czele p. Czerkawski powiada, że Polska wyzyskuje mniejszości, że Polska z nich robi Hotentotów, że Polska eksterminuje, to pozwolę sobie odwołać się do historii i zamiast tego, co się u nas uważa za niewątpliwą prawdę, przytoczyć Panom, że jeszcze dalecy jesteśmy od lego, ażebyśmy sobie zdawali sprawę z tego, co to są Kresy, i jak się trzeba do Kresów ustosunkować. Panowie Ukraińcy i Białorusini mówią, że to są terytoria niezaprzeczalnie ruskie, białoruskie i ukraińskie. Tymczasem, jeżeli przejdziemy do tego, co jest istotnie historyczne i zechcemy się liczyć z nauką historii, to musimy powiedzieć, że szereg danych historycznych nie tylko polskich, ale i niepolskich świadczy o tem, iż te tereny są conajmniej wątpliwe, że na tych terenach mieszkali z dawnych czasów Lechowie, Lutycy, pozatem był tam przez szereg lat napływ kolonizacji. I są pisarze, którzy twierdzą bardzo poważnie, mogę tu zacytować latopisa ruskiego Nestora, który wyraźnie mówi, że z nad Wisły wyszły plemiona lechickie, które poszły na wschód, jako to: wiatycze i radymicze, którzy stali się podstawą tego, co się dzisiaj nazywa Białorusią.</u>
<u xml:id="u-5.2" who="#SksMaciejewicz">Rosyjski historyk Karamzin wyraźnie twierdzi, że z zachodu szły ogromne rzesze na wschód wskutek tego, że za czasów Gnuśnego Czesi napadali na Wielkopolskę, wtedy znaczne zastępy ludzi wychodziły z Wielkopolski na wschód, ku ziemiom ruskim. Długosz zaś wylicza aż 36 napadów litewskich na Mazowsze, skąd nie pojedyńczych ludzi, ale całe tłumy, dziesiątki tysięcy jeńców, uprowadzono na wschód i osiedlano ich na ziemiach litewsko-ruskich. Jeżeli tak jest, jeżeli takie masy ludzi wyruszały na wschód, to co najmniej trzeba wątpić o tem, czy to są ziemie rdzennie słowiańsko-ruskie, czy też słowiańsko - lechickie.</u>
<u xml:id="u-5.3" who="#SksMaciejewicz">Wiem, że znaczna liczba naszych kolegów nie studiuje historii i opiera się na tem tylko, co wyniosła ze szkoły, dlatego wyobraża sobie, że wszystko, co jest za Bugiem, to już przestaje być rdzennie polskie, a to tylko co jest przed Bugiem, może być traktowane jako polskie, lecz historia jest bezstronna, a ja opieram się nie tylko na historykach polskich, ale też i na historykach i kronikarzach ruskich, którzy to samo twierdzą.</u>
<u xml:id="u-5.4" who="#SksMaciejewicz">Przytoczę Panom kilka wyjątków z albumu etnograficznego Glogiera: „Była Wielkopolska najgęstszem rojowiskiem ludności w dawnej Słowiańszczyźnie. Nestora niektóre kroniki mówią, iż wszyscy mieszkańcy Rusi i Nowogrodu wyszli z nad Wisły.</u>
<u xml:id="u-5.5" who="#SksMaciejewicz">Karamzin utrzymuje, że trzy plemiona lechickie przyszły od Wisły na Dniepr i dolina Wisły podług niego jest ojczyzną wszystkich Rusinów. Byli Polanie nad Wisłą, a potem z nich się wyłonili Radymicze i Wiatycze.</u>
<u xml:id="u-5.6" who="#SksMaciejewicz">Kronikarze polscy piszą, że w XI wieku podczas bezkrólewia po Mieczysławie Gnuśnym i podczas najazdu Czechów na Wielkopolskę, niektórzy sprzykrzywszy sobie ustawiczne w kraju grabieże i wojny, wynosili się z dziećmi i dobytkjem swoim do krajów za Wisłą ku Rusi i Litwie położonych, rozumiejąc, że przebywszy rzekę, ujdą niebezpieczeństwa”.</u>
<u xml:id="u-5.7" who="#SksMaciejewicz">W r. 1078 Jarosław książę ruski, widząc Polskę wojnami znękaną, zbiera znaczne wojsko i dwiema drogami, lądem i wodą, najechał Mazowsze, zagarniając wielką liczbę ludzi obojej płci w niewolę i na Ruś uprowadził.</u>
<u xml:id="u-5.8" who="#SksMaciejewicz">W r. 1135 książę ruski Jaropołk najeżdża Wiślicę i wraca na Ruś „z mnogim plonem dostatków i zabranymi ze sobą jeńcami”.</u>
<u xml:id="u-5.9" who="#SksMaciejewicz">„Od zgonu Krzywoustego i osłabienia Polski piastowskiej Litwa łatwo napadała.... i t. d.”, nie chcę Panów nużyć, przytoczę tu tylko nowe badania historyczne („Polski Logos i Etos”) prof. Konecznego: „Rząd litewski spowodował kilka razy gromadną imigrację mazurską, ale zawsze tylko na same kresy W. Księstwa od moskiewskiej ściany, ani razu na litewskie terytorium etnograficzne”. Ludność W. Księstwa miała pół na pół polskiego ochotnika w wojsku i łączyła się ze sobą przez małżeństwa. Ruś znalazła się tedy w jednej z ziem pierwotnie polskich, w ziemi Lachów, dokąd po najeździe Mongolskim w połowie XIII wieku zaczęła napływać imigracja ruska i jak prof. Smolka mówił ta ludność powoli stawała się ruską. Jeżeli tak było, to nie zawadzi przytoczyć tego cenionego i szanowanego autora, jakim jest prof. Smolka.</u>
<u xml:id="u-5.10" who="#komentarz">(czyta:)</u>
<u xml:id="u-5.11" who="#SksMaciejewicz">„Wskutek bezprzykładnego zaniedbywania interesów kościelnych w ziemiach kresowych przepadały dla Polski ogromne rzesze osadniczej ludności, przybywającej z polskich województw i mnożyły tylko liczbę jej wrogów; polski osadnik pozbawiony kościoła katolickiego ruszczył się szybko w cerkwi, a w drugiem pokoleniu krwią z krwi polskiej zasilał sicz zaporoską. Gospodarka na latyfundiach polskich „królewiąt” za Bohem i nad Dnieniem przyczyniała się wiele do zaostrzenia nienawiści klasowych, narodowych i wyznaniowych, a tem samem i do wybuchu kozackich wojen. I na te latyfundia i na taką w nich gospodarkę nie byłoby tyle miejsca na Podolu, na Ukrainie, gdyby zawczasu rozwiązano problemat obrony kresów i osadnictwa po myśli planów wojskowych i skarbowych z czasów Zygmunta I”.</u>
<u xml:id="u-5.12" who="#SksMaciejewicz">Jeżeli tak było — a można byłoby jeszcze przytoczyć więcej takich cytat, to dziwnem zdaje się dla mnie rozumowanie ministerstwa i poniekąd Komisji naszej, które z lekkiem sercem przyjmuje zasadę, że to są ziemie nieodwołalnie białoruskie i ukraińskie. Co do mnie pozwolę sobie wątpić i twierdzę z prof. Smolką, że to co się tam narodziło, to się rozrodziło przeważnie z krwi polskiej i dlatego nic dziwnego, że wśród Ukraińców i Białorusinów znajdujemy masę nazwisk czysto polskich. To nie są przypadki, to są stare tradycje.</u>
<u xml:id="u-5.13" who="#SksMaciejewicz">Kiedyśmy walczyli w Petersburgu o prawa Polaków na Kresach, otrzymywaliśmy wiele pism i podań od ludności z Mohylowszczyzny, Mińszczyzny i Polesia; ludzie ci twierdzili w swoich argumentach, że są przybyszami ze Śląska i Mazowsza, powołując się przytem na dokumenty, na swoje stare papiery. Jeżeli tedy tak jest, należałoby przedewszystkiem ustalić: czem jest ta ziemia, kto tam stanowi większość i kogo trzeba tam szukać i podtrzymywać. Bo pamiętać należy, że już od czasów Katarzyny II zniszczono Unię na Podolu i Ukrainie i od tego czasu ludność tamtejsza, mówiąc po polsku, zaczęła powoli przyzwyczajać się do rosyjskich ukazów i rozporządzeń w kancelariach, szkołach i t. d. i w ten sposób pod batem stała się z mowy ruską, a z ducha i przekonań polską. I jakkolwiek p. Tugutt w bardzo żałobnym tonie mówił nam, że za kilka lat może być straszliwy rozlew krwi na Kresach, ja, jako pochodzący z Kresów i znający tamtejsze stosunki, muszę mu na to odpowiedzieć, że się wcale tego nie obawiam. Bo kto się styka z życiem na Kresach, albo ma prywatne stosunki z ludnością miejscową, ten wie, że ta ludność uprzedzeń i nienawiści do Polski nie ma, żyje ona tylko w oczekiwaniu tego, ażeby wreszcie przyszła silna władza, któraby ją zabezpieczyła od napadów bandyckich, ażeby przyszła władza konsekwentna, któraby nie wprowadzała wciąż czego innego, ale któraby wiedziała dokąd dąży. I dlatego powiem, że naszą racją stanu nie jest wprowadzania bez namysłu, bez przygotowania nowych ustaw, ale naszą racją stanu jest ustalenie przedewszystkiem, jaką jest ludność na Kresach. Nawet Niemcy, kiedy przyszli na Kresy, nie mieli odwagi ogłosić statystyki, którą tam przeprowadzili, nie mieli odwagi przyznać się do tego, że niespodziewanie znaleźli tam najbardziej kulturalny element, to jest — polski i tylko w swoich prywatnych raportach o tem mówili. Dziwię się więc temu, że my rodacy właśnie nie znamy swoich Kresów i lepiej może rozprawiać potrafimy o Ameryce, o tem co się dzieje w Lidze Narodów, niż o tem, co się dzieje wśród naszej ludności kresowej. Ta ludność kresowa, która tęskniła i tęskni do Polski, oburzona jest poprostu tem lekkomyślnem traktowaniem i zaniedbaniem jej interesów. Panowie, którzy byli w Sejmie Ustawodawczym, pamiętają delegacie t. zw. białoruską, która przyjechała z Kresów z za kordonu bronić i ratować siebie. Ci ludzie mówili: jak psy będziemy leżeli na Kresach, tylko przyłączcie nas do Polski. Jeżeli taką jest ludność kresowa, to nie obawiam się, żeby ona wszczynała powstania. Obawiam się tylko tych, którzy występują w imieniu tej ludności i starają się zmonopolizować ją jako jeden zbiornik niezadowolenia i buntu. Ci panowie, którzy przemawiają w imieniu Białorusinów i Rusinów stanowią drobną wysepkę w tej wielkiej masie. Ludność kresowa, ta nasza kresowa, jak powiedziałem, wymaga przede, wszystkiem bezpieczeństwa, zapewnienia jej tego, aby mogła spokojnie rozwijać swój dobrobyt, że jej własność będzie jej własnością, że nikt nic będzie przeszkadzał rozwojowi tej pracy, do której dąży. Jeżeli to będzie, to jestem przekonany, że spełni się na Kresach to, co zdarzyło się niedawno w związku z objazdem Kresów przez jednego z wojewodów. Spotykał on ludność t. zw. ruską, a gdy ona wypowiadała mu swoje niezadowolenia, na to wojewoda powiedział: jeżeli panom się nie podoba, to granica otwarta — i w tej chwili się cofnęli, dodając: my z Polski wyjść nie chcemy. Jeżeli tak jest, to wszelkie gadania o Hotentotach, o wyzysku przez Polskę ludności kresowej jest tylko balonikiem próbnym, puszczonym na nieświadomość tych panów, którzy na Kresach nie byli i wyobrażają sobie, że to co się mówi o Kresach tak jest, bo nie tylko dziś, ale może jeszcze długo będziemy stali przed tem pytaniem, co to są Kresy. Kiedym przyjechał jako poseł do Warszawy, miałem to smutne uczucie w duszy, że było mi łatwiej mówić o Kresach w Rosji i Petersburgu, niż tu. Tu tylko wszyscy wzruszali ramionami, a nawet spotkałem jednego takiego posła, który powiedział: poco tak upieracie się i bronicie Wilna, lepiej oddajcie Wilno Litwinom, to będzie zgada. Zawstydził się dopiero wtedy, kiedy pojechał do Wilna i zobaczył, że tam jest ludność polska, która nie chce słyszeć o żadnej Litwie i innych kombinacjach, ale chce pozostać przy Polsce. To samo z tymi panami, którzy w różnych komisjach wyjeżdżali na Kresy i przecierali oczy ze zdziwienia, przekonywując się, że chociaż jest tam ludność mieszana, to jednak orientacja jej jest skierowana ku temu, żeby Polska tam istniała, jak istniała z dziada pradziada i by temi Kresami polska władza rządzić mogła. Chodzi o to, żeby polska racja stanu istotnie tam istniała, ażeby Polska nie tolerowała rozmaitych nadużyć, ażeby nie wysyłała na Kresy urzędników, niepotrzebnych w Warszawie, żeby Polska otaczała je prawdziwą, rzeczywistą i istotną opieką.</u>
<u xml:id="u-5.14" who="#SksMaciejewicz">Jeżeli zaś p. s. Czerkawski powiedział, że istniała Ukraina, to pozwolę sobie zapytać go, jak długo ta Ukraina istniała? Jeżeli s. Czerkawski powiedział, że Ukraina miała swoje własne szkoły, to zapytam p. Czerkawskiego, któż te szkoły zakładał? Do nas bowiem dochodziły wiadomości, że te szkoły zakładali na północnych rubieżach Niemcy-Prusacy, a na południowych rubieżach tworzyli je Austriacy i czynili to wcale nie z miłości do Ukraińców, ale tylko dlatego, żeby dla p. Wyszywanego przygotować tron. Przypuszczam, że s. Karpiński i s. Czerkawski bardzo dobrze o tem wiedzą. Jeszcze pamiętamy i to, że zakładał te szkoły p. Osmołowski za swojego panowania. Tam gdzie było tylko 5, 6 dzieci takie szkoły zakładał i p. Iwanowski, który miał pieniądze polskie, a potem kiedy tych pieniędzy zabrakło, to ludność sama nie dążyła do zakładania tych szkół, bo niedorosła do tego. To też skurczyły się te własne szkoły na Ukrainie, o których tak szumnie nam wczoraj opowiadano. To się robiło przez Niemców w myśl zasady divide et impera. Wiemy dobrze, czem był brzeski traktat, wiemy dobrze, jak pracowano w tym kierunku, ażeby co tylko się da na naszych ziemiach zasiać, ażeby ten chwast się rozrósł, chodziło bowiem tylko o to, żeby nas podzielić. A wobec tego mam wielkie wątpliwości, czy możemy w tej chwili przeprowadzać to, o czem nie mamy dokładnego wyobrażenia. Pytam przedewszystkiem czy statystyka jest u nas ustalona, czy wiemy, ile jest tej i innej ludności; pozatem czy racja stanu polska pozwala na to, ażeby nie znając ludności, nie znając dokładnie stanu rzeczy, jaki tam jest już dziś decydować o tem, że jedni będą się nazywali Ukraińcami, a inni Pola kami? Rozumiem, że jeżeli będziemy wprowadzali szkolny, administracyjny i sądowy język dla Żydów albo dla Niemców, to tam są rozgraniczenia, wiemy, kto jest Żydem, wiemy kto jest Niemcem, Niemiec nie przekształci się na Polaka, Żyd również zostanie z małemi wyjątkami Żydem, ale nie można tego czynić tu, gdzie chodzi o to zespolenie dwóch narodowości, czy plemion, gdzie chodzi o to, kto jest Rusinem, a kto Polakiem, gdzie chodzi o tę wspólność słowiańską i tam gdzie nasi ojcowie, dziadowie i pradziadowie byli Polakami, a potem ich przekabacono gwałtem, siłą przemianowano i ich wnuki może są dziś Rusinami. Dziś lud ten przychodzi i mówi, że czas jest zostać znów katolikami i Polakami, jeśli będzie Polska stale, to będziemy Polakami, są jednak i tacy, którzy powiadają: boimy się, że jak Rosja przyjdzie, to będzie się mściła, że zmieniliśmy wyznanie i zostaliśmy Polakami, chociaż ich ojcowie, ich dziadowie mówili jeszcze polskie „Ojcze Nasz”. Jestem więc tego zdania, że zanim zrobimy to rozgraniczenie i ustalimy, kto jest Rusinem, a kto Polakiem, przedwczesne jest wprowadzanie tych ustaw. Nie jestem wrogiem żadnej narodowości, i naszych sąsiadów, pragnę ich dobra, i nigdy nie dążyłem do tego, aby Rusinów nawracać na polonizm, aby z Litwinów uczynić Polaków, bo jestem przekonany, że własna nasza kultura, skoro będzie na to zasługiwała i skoro będzie promieniowała, sama będzie ich do siebie przyciągać. Siłą, chytrością i innym wybiegiem nikogo się nie nawróci, i jestem zdania, że Polska nie może skupić tego siłą, co jej odebrano w ciągu lat stu przemocą i siłą Katarzyny i Mikołaja, kiedy ludzi gnębiono przy powstaniach, nie rachując się z sumieniem, gwałtem zapisywano na prawosławie, a tem samem na Rosjan, kiedy gwałtem wmawiano, że ta ludność jest ukraińska, rusińska czy białoruska. Nic też dziwnego, że liczne słabsze gromadki rzeczy, wiście się zachwiały, to jednak i dziś gdy się wejdzie do chaty chłopskiej ukraińskiej, czy białoruskiej, zobaczyć tam można stare obrazy katolickie, stare pieśni polskie z kantyczki, tam też powiedzą wam, że dziady ich i pradziady byli Polakami.</u>
<u xml:id="u-5.15" who="#SksMaciejewicz">Jeżeli tak jest, a jeżeli tego jeszcze nie wyjaśniono oficjalnie, jeżeli nie podaliśmy ręki tym, którzy chcą wrócić do wiary praojców i do narodu, to jak możemy z lekkiem sercem stawiać kwestię, iż jest zdecydowane u nas istnienie Białorusi i Ukrainy obok Polski, że mamy je już rozgraniczone? Sądzę, że taka racja nie jest racją stanu, są to rzeczy conajmniej bardzo wątpliwe.</u>
<u xml:id="u-5.16" who="#SksMaciejewicz">Jeżeli znów nam powiadają, że na tej Ukrainie wspaniale rozwinęło się życie ukraińskie i że tam wszystkim dana była wolność, to śmiem o tem wątpić. Doszła do mnie wiadomość, że w Humaniu naprzykład, kiedy kazano wprowadzić język ukraiński władze sądowe zwróciły się do Kijowa z tem, że nikt tego nie pragnie i nie życzy sobie. Kiedy w Kijowie zaczęły się sądy ukraińskie, to tylko Polak przemówił po ukraińsku, wszakże serio go traktować nie można, bo przyjechał do Warszawy i dziś produkuje się w Qui Pro Quo, zamienił swe jurydyczne wykształcenie na deski teatralne, więc nie trudno sobie wyobrazić, jak taki Polak był istotnym protektorem mowy ukraińskiej. Jeżeli zaś sięgniemy na północ, to przytoczę takie zjawisko, kiedy weszli Litwini do Wilna, adwokaci, którzy chcieli się nazywać Białorusinami, złożyli podania władzom litewskim, prosząc, ażeby pozwolono im przemawiać w sądach po rosyjsku, bo po białorusku mówić nie umieją.</u>
<u xml:id="u-5.17" who="#SksMaciejewicz">Dalej jestem zdania, że gdyby już była bogata literatura białoruska i piśmiennictwo rozwinięte, to należałoby przystąpić do realizacji praw tej ludności.</u>
<u xml:id="u-5.18" who="#SksMaciejewicz">Jednak jeżeli taki znawca białoruszczyzny, jakim jest Kariejew, pisze w swojej książce o Białorusinach, że prawdziwej literatury białoruskiej niema, bo ta, która istnieje, niedostępna jest dla Judu, a mieszczanom i drobnej inteligencji wiejskiej nie wystarcza, bo ci chętniej imają się literatury rosyjskiej....</u>
<u xml:id="u-5.19" who="#komentarz">(Głos na ławach mniejszości: Kiedy on tak pisał?)</u>
<u xml:id="u-5.20" who="#SksMaciejewicz">Niech Pan weźmie „Białorusów” i przeczyta.</u>
<u xml:id="u-5.21" who="#komentarz">(Głos: Ale kiedy on to pisał, to dawno było.)</u>
<u xml:id="u-5.22" who="#SksMaciejewicz">To trudno, ja nie pilnowałem go kiedy pisał, ale tak wyczytałem jak on wydrukował.</u>
<u xml:id="u-5.23" who="#SksMaciejewicz">Jeżeli tak jest, jeżeli ludzie, którzy powiadają, że chcą tworzyć Białoruś, nie ustalili swojego piśmiennictwa, swojej literatury, nie ustalili jeszcze, swojej nomenklatury, prawnych terminów, to pytam, jak sąd będzie ferował wyroki w języku, który nie ma ustalonych form i alfabetu. Jeżeli my, mając to jeszcze z czasów Polski dawnej, i dziś jeszcze zwalczamy wprowadzane rozmaite barbaryzmy do naszej literatury prawniczej i fachowej, to cóż mówić o tych, którzy tego jeszcze zupełnie nie mają.</u>
<u xml:id="u-5.24" who="#SksMaciejewicz">Jeżeli s. Czerkawski powiedział, że w swoim czasie język ruski panował w Księstwie Litewskiem, a tem samem i w Polsce, to ja się z tem godzę, ale s. Czerkawski tego nie dodał, że nie siłą, nie gwałtem ludność w końcu XVII wieku opuściła ten język ruski i domagała się, ażeby pisano wszelkie dokumenty i uniwersały w języku polskim. Jest to fakt historyczny. Nawet już wcześniej, jeżeli tytuł dokumentów był jak zwykle pisany w pewnej formułce ruskiej, to potem treść rozprawy pisano całkowicie po polsku, aż wreszcie ta ludność dobrowolnie przeszła na język polski. Więc mówić o tem, żeśmy odebrali to, co Białorusini i Ukraińcy mieli, to jest conajmniej niewiadomością, bo nie posądzam s. Czerkawskiego o złą wolę, jestem przekonany, że jest to człowiek szczery, istotny Ukrainiec i boli go ta sprawa. Chciałby on z tego kraju, skąd pochodzi, stworzyć odrazu jedną wielka Ukrainę. My, Lechici i Sarmaci, przez tysiąclecie budowaliśmy tę naszą całość, niech więc i Pan Dobrodziej będzie łaskaw trochę poczekać, cegłę do cegły kłaść, propagandę uczciwą prowadzić, a kiedy ta ludność dojrzeje, trzeba jej będzie dać co słuszne, pierwszy będę głosował za tem, żeby to otrzymała. Ale dziś, kiedy język ludowy, szczególnie białoruski, nie jest jeszcze ustalony, kiedy nie wiemy, jak pisać, czy łacińskim alfabetem, czy ruskim, kiedy nie wiemy zupełnie, jak tę nomenklaturę, która będzie potrzebna w administracji i sądach, ustalić, kiedy ten język jest inny pod Połockiem, a inny pod Białymstokiem, bo jeżeli chłopa z pod Białegostoku spytacie: kędy np. droga, to odpowie „tak”, a w Baranowiczach odpowie „da”, co świadczy, że na zachodzie jest ogromny wpływ kultury polskiej, a na wschodzie kultury rosyjskiej, otóż jeżeli tak jest, to pytam jak ustalimy oficjalnie ten język? Twierdzę, że będą protesty i słusznie mówić ludzie będą, że nie jest to Białoruszczyzna, że jest to coś nowego dla umęczenia tylko Judu siermiężnego.</u>
<u xml:id="u-5.25" who="#SksMaciejewicz">Panowie z lewicy, właściwie z mniejszości, przypomnijcie sobie jak parę lat temu, kiedy to składaliśmy uroczyste ślubowanie, nie chcieliście powiedzieć: „ślubuję”, a mówiliście: — „prysiahaju”, tymczasem ja znalazłszy w przywileju Kazimierza Jagiellończyka jedno ciekawe miejsce podzielę się z Panami tą oryginalną cytatą. W r. 1457 Kazimierz Jagiellończyk dał ziemski przywilej i w tym przywileju po białorusku jest pisane gdzie chodzi o przysięgę. I też obiecujem i „ślubujem iż w tych ziemiach naszych” i t. d. Tamci Białorusini używali wyraz „ślubuję”, a wy nasi dzisiejsi nie chcieliście tego wyrazu użyć, bo twierdziliście, że to nie jest wyraz białoruski. Który jest tedy lepszy czy ten stary białoruski, czy nowy ruski język, który miał i ma tyle naleciałości polskich i rosyjskich? O to będzie się rozbijać wszystko, bo jedni patrioci ruscy będą chcieli wprowadzić dzisiejszy język, a inni, którzy nie będą zainteresowani w tem, będą chcieli utrzymać język stary i starą nomenklaturę urzędową i na tem tle będzie stała walka.</u>
<u xml:id="u-5.26" who="#SksMaciejewicz">To samo będzie i w szkołach. Nie boję się tego wszystkiego, co przytoczył s. Czerkawski o utrakwizmie szkoły, ale mimo to jednak trzeba zastanowić się, czy to będzie dobre, jeżeli będą w jednej szkole dwa pokrewne języki. Jaką trudność będzie to sprawiało dzieciom. Kiedy we własnej wsi, na targu i w pobliskiem mieście będą mieli dwa pokrewne języki, będą wtedy wyrabiali w takim razie trzeci język, który będzie żargonem i mieszaniną jednego i drugiego. Jeżeli tak, to trzeba dobrze się zastanowić nad temi rzeczami, nim je uświęcać.</u>
<u xml:id="u-5.27" who="#SksMaciejewicz">Nie chcąc przeciążać dłużej szanownych Patiów mojem przemówieniem, zwracam jeszcze raz na te trudności uwagę, i chciałbym bardzo, aby tę sprawę odłożyć na później, dobrze nad nią zastanawiając się, a wtedy kiedy będzie ona lepiej poznana i opracowana, przystąpimy do jej realizacji.</u>
<u xml:id="u-5.28" who="#SksMaciejewicz">Jeszcze tylko jedno na zakończenie zaznaczę. W r. 1917 przedstawiciel rządu niemieckiego w Wilnie pisał do Berlina: „Polacy stanowią na Litwie większość bezwzględną, siła liczebna i polityczna ich jest bez zaprzeczenia. Jeżeli możliwe jest rządzić bez nich w czasie wojny, wydaje mi się bardzo trudne rządzić przeciw nim w czasie pokoju, trudno, a nawet niebezpiecznie”.</u>
<u xml:id="u-5.29" who="#SksMaciejewicz">Jeżeli nawet Niemcy mówią, że przeciw Polakom rządzić nie wolno, to zdaje mi się, że nasze własne władze powinne się nad tem zastanowić, że przeciw Polakom na Kresach bez ich zgody i wiedzy rządzić nie wolno.</u>
</div>
<div xml:id="div-6">
<u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Hasbach.</u>
<u xml:id="u-6.1" who="#komentarz">(Głos: Nieobecny.)</u>
<u xml:id="u-6.2" who="#Marszałek">Głos ma s. Krzyżanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-7">
<u xml:id="u-7.0" who="#SKrzyżanowski">Wysoki Senacie! Chociaż pochodzę z tych samych Kresów, co i s. ks. Maciejewicz, i jakkolwiek mogę potwierdzić dość dużo z tego, co on powiedział, a w szczególności słowa Beckerata, radcy niemieckiego, który pisał o stanowisku Polaków na Litwie, to jednak z wnioskiem s. ks. Maciejewicza o przedwczesności tych zamierzeń i ustaw, nad któremi obradujemy, zupełnie się nie zgadzam.</u>
<u xml:id="u-7.1" who="#komentarz">(S. ks. Maciejewicz: W Sejmie Wileńskim też się Pan ze mną nie zgadzał.)</u>
<u xml:id="u-7.2" who="#SKrzyżanowski">Tak, w Sejmie Wileńskim też się z ks. senatorem nie zgadzałem i tak samo teraz nie zgadzam się i jakkolwiek ks. senator mówił bardzo szczerze i serdecznie, to jednak jego mowa jest anachronizmem. Ksiądz zupełnie nie liczy się z tem wszystkiem, co powstało w kraju potem, kiedy słowa swoje pisał Karejew.</u>
<u xml:id="u-7.3" who="#SKrzyżanowski">Przechodzę do rzeczowej strony sprawy. Na ogół zajmuję stanowisko takie, jakie w tej sprawie we wniosku swoim zajęli senatorowie z P. P. S., to znaczy senatorowie Kopciński i Prauss. Do tych poprawek, które oni zgłosili, zgłaszam jeszcze jedną, sądząc, że z tych ustaw, najwięcej niebezpieczeństw, najwięcej nieporozumień może i będzie budzić art. 3 o nauczaniu w szkołach początkowych. Jestem tego zdania, że jakkolwiek art. 3, jak 5 wszystkie ustawy kresowe, są wyrazem usilnej pracy t. zw. komisji czterech, następnie obrad w Sejmie i w Komisjach naszych, to jednak tu są takie błędy, które powinne wstrzymać nasz Senat od uchwalenia art. 3 w tem brzmieniu, jakie było przyjęte przez Sejm i nawet z temi poprawkami, jakie proponuje większość Komisji.</u>
<u xml:id="u-7.4" who="#SKrzyżanowski">Mają słuszność ci, którzy powiadają, że jest nierówność i duża dysproporcja. Jeżeli decyduje liczba 40 dzieci białoruskich, czy ukraińskich, to powinna również rozstrzygać liczba 40 dzieci polskich. Odwrotnie, jeżeli jest mowa o 25 dzieciach polskich, to w imię słuszności i sprawiedliwości powinna być mowa o 25 dzieciach białoruskich, ukraińskich i litewskich. Z tego względu proponuję, żeby w art. 3 wszędzie gdzie jest napisane 40 zamienić na 25. W ten sposób będzie zupełnie słusznie i sprawiedliwie; jeżeli będzie w jakimkolwiek obwodzie szkolnym 25 dzieci ukraińskich, to nauka musi być po ukraińsku, jeżeli jest gdziekolwiek 25 dzieci polskich, to w takim razie ta okoliczność musi być uwzględniona i ma nastąpić utrakwizacja szkoły. Stosunek nierówny będzie pociągał za sobą według mego zdania zupełnie słuszne i stałe narzekania ludności białoruskiej i ukraińskiej, narzekania całkowicie uzasadnione, przeciw którym my nigdy nie będziemy mogli się bronić.</u>
<u xml:id="u-7.5" who="#SKrzyżanowski">Drugą okolicznością, która pociągnie niemniej smutne skutki, a może i jeszcze większe, jest ta część tego artykułu, która poprostu nawołuje ludność w częściach mieszanych kraju do najbardziej wytężonej walki, a mianowicie początek art. 3, w którym jest powiedziane: „W szkołach państwowych powszechnych, położonych w gminach posiadających 25% ludności ruskiej, białoruskiej lub litewskiej na żądanie urzędownie stwierdzone rodziców 40 dzieci i t. d.”. Co to znaczy? To znaczy, że z góry się przypuszcza, że będą takie gminy, gdzie ogół ludności powiedzmy Białorusinów, nie będzie wynosił 25%. Ale w takich gminach, w której nie będzie naogół 25% ludności białoruskiej, w poszczególnym obwodzie szkolnym może być 40 dzieci białoruskich, lub jeżeli się Panowie ze mną zgodzą, że wszędzie powinno być nie 40 a 25, może być 25 dzieci? W tych wypadkach ludność, która posiada zasadniczo przyznany kontyngent młodzieży, będzie pozbawiona prawa uczenia się w języku własnym. Do czego to doprowadzi? Do ciągłej i namiętnej walki, do wielkiego niezadowolenia, bo oto jest 25 dzieci, oto jest 40 dzieci i nie mogą się uczyć we własnym języku. Jednocześnie będzie bardzo silna walka w dziedzinie statystyki, bo zaraz zacznie się liczenie, czy w poszczególnej gminie jest 25%, czy niema 25% i jak to zwykle bywa statystyki są różne i sposoby liczenia są różne i będzie ciągła walka i ustawa zamiast osiągnąć cel, do którego dążymy, pociągnie za sobą skutki najniepożądańsze i takie zarzuty, z których nigdy przed nikim nie będziemy się mogli wytłumaczyć.</u>
<u xml:id="u-7.6" who="#SKrzyżanowski">Zagranica śmieje się z nas, że nie umiemy pisać ustaw. Jakkolwiek na tej ustawie jest stempel Stanisława Grabskiego, z którym połowa tej Izbę liczy, dla której jest on wielkim autorytetem, to jednak, jeżeli nie ulega wątpliwości, że la część ustawy pociągnie za sobą walkę zamiast uspokojenia, nienawiść zamiast zgody, to z tą chwilą obowiązkiem naszym jest od tej części odstąpić i odpowiednio ją zmienić. Tu może być jeszcze wysuwany ten argument, którym operowano i w Sejmie, mianowicie, iż jest porozumienie między stronnictwami. To jest zupełnie słuszne, ale jeżeli wszystkie stronnictwa będą rozumiały, jeżeli to jest jasne, że tu jest niebezpieczeństwo, że to tu się wprowadza moment walki, to powinno nastąpić porozumienie stronnictw, oczywista przez reprezentantów ich w Senacie, a później porozumienie z Sejmem, który się zbierze w końcu miesiąca i rzecz będzie załatwiona. W każdym razie podkreślam bardzo silnie niebezpieczeństwo w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-7.7" who="#SKrzyżanowski">Pozatem chcę zaznaczyć, że z wyjątkiem tego artykułu, z wyjątkiem tej ustawy szkolnej, która najwięcej potrzebuje poprawek, zdaniem mojem, żaden z mówców ze stronnictw mniejszości nie przytoczył pozytywnych, wyraźnych, bijących w oczy dowodów, dla których mniejszości zajmują takie właśnie stanowisko. Można się zgodzić z wielu argumentami s. Koernera, a są takie, z któremi trzeba się zgodzić bezwarunkowo. Wszystko to, co mówił s. Koerner o argumentacji P s. Jackowskiego, jest zupełnie słuszne. Ale czy przez to, że s. Jackowski zajmował stanowisko bardzo wrogie do ludności żydowskiej, i powiedzmy bardzo śmieszne, niepoważne, niesolidne, czyż stąd może wyniknąć...</u>
<u xml:id="u-7.8" who="#komentarz">(S. Jackowski: Może Pan Senator przestałby mnie krytykować, czy ja solidnie mówiłem czy nie, od tego jest p. Marszałek, który orzeka czy śmiesznie mówiłem czy nie.)</u>
<u xml:id="u-7.9" who="#SKrzyżanowski">Nie wiem co mówi p. Marszałek, ale wolno krytykować to, co każdy senator mówi. Można zgodzić się, że argumenty s. Jackowskiego są niesolidne, ale czy z tego wynika wniosek, o którym mówił s. Koerner. Następnie to, co mówił s. Koerner, o wrogiem usposobieniu do Żydów tej części ludności, która rozsyłała rozmaite odezwy drukowane, dalej, o tym wypadku w Krakowie z odnowieniem kaplicy św. Agnieszki, agitacja była może bardzo nieumiejętna, może szkodliwa dla ludności żydowskiej, ale z tego nie wynika bynajmniej wniosek, który s. Koerner robi. Wspomniał on, że część ludności żydowskiej jeszcze w 1906 r. była zwolenniczką autonomii Polski. Bardzo pięknie, ale stąd znowu ujemny stosunek ich do tych ustaw wcale nie wynika. Zdaje mi się, że s. Koerner jest na tyle inteligentym i wykształconym człowiekiem, że sam rozumie, że nie przytoczył żadnego argumentu na poparcie swego stanowiska. Ucieka się więc do jeszcze jednego, mianowicie powiada, że ludność żydowska odrzuca te ustawy dlatego, że nie chce być narzędziem w rękach Rządu, w stosunku do ludności ukraińskiej czy białoruskiej. Dlatego, że wolno Ukraińcom i Białorusinom używać języka białoruskiego i ukraińskiego, a nie wolno tego robić Żydom, rzekomo to wynika z ustawy — przeto Żydzi są przeciwni temu dążeniu Rządu, Sejmu i Senatu, Przecież to nie są żadne argumenty, to nie wytrzymuje najmniejszej krytyki. Po pierwsze, niema w Polsce ustawy, według której osoba wyznania mojżeszowego nie mogłaby się uważać za Litwina, Białorusina czy Ukraińca.</u>
<u xml:id="u-7.10" who="#SKrzyżanowski">Dalej, aby twierdzić, że ta ustawa dąży do tego, żeby za pomocą ludności żydowskiej spolonizować Ukraińców, trzeba przypuszczać jedno przynajmniej, mianowicie, że Żydów jest więcej, niż Białorusinów, więcej, niż Ukraińców, a to przecież jest nieprawda, przecież Żydów jest jeszcze nieco na ziemiach rdzennie polskich, więc cóż to znowu za argument?</u>
<u xml:id="u-7.11" who="#SKrzyżanowski">Dalej jeszcze, jeżeli to rozumowanie jest słuszne, jeżeli naprawdę p. senator dąży do tego, żeby Żydzi, broń Boże, nie byli narzędziem polonizacji, to wystawmy sobie, że wniosek s. Koernera przechodzi, że Wysoka Izba godzi się z nim, cóż się wtedy otrzyma? Otrzyma się to, że dzięki temu stanowisku Żydów te ustawy przepadną, ludność nie otrzyma ich, ani Białorusini, ani Ukraińcy z dobrodziejstw tych ustaw korzystać nie będą mogli. Te więc argumenty s. Koernera byłyby bardzo słuszne, gdyby s. Koerner powiedział, że same ustawy zasadniczo są kiepskie, szkodliwe, zgubne dla ludności białoruskiej, ukraińskiej, litewskiej, lub że gubią Polskę. Ale z chwilą, kiedy p. senator mówi, że on stoi na stanowisku państwowem, na stanowisku całości Rzeczypospolitej, a ja nie wątpię, że tak jest, to nie wolno mu zajmować takiego stanowiska, które prowadzi do wniosków wprost odwrotnych To znaczy, że z jednej strony staje się na stanowisku państwowości polskiej, a z drugiej strony dąży się do tego, by to, co jest korzystne i dobre dla tej państwowości nie zostało wcielone w życie. Uważam, że stanowisko jego jest zupełnie nieuzasadnione, a przytem w wysokim stopniu szkodliwe, bo jeżeli się nie mówi, że te ustawy są złe, lub szkodliwe, a mimo to głosuje się przeciw nim, to jakie prawo daje się Senatowi w innych wypadkach, przy inny ustawach? Wszak przez to się mówi, że wtedy, gdy Senat uznaje, że jakaś ustawa jest dobra dla jakiejś części społeczeństwa wolno nie głosować za nią. Czy wolno obywatelowi polskiemu, który stoi na stanowisku korzyści Państwa głosować przeciw ustawie, choć ona jest dobra dla ludności? W imię czego, jeżeli to jest dobre? Rozumiałbym jeszcze kolizję dwóch uczuć, dwóch instynktów, z jednej strony zasady całości i dobra Państwa, a z drugiej strony zasady egoizmu narodowościowego. Kolizja ta mogłaby doprowadzić w wyniku do powstrzymania się od głosowania — ale nigdy nie głosowania przeciw.</u>
<u xml:id="u-7.12" who="#SKrzyżanowski">A dalej jaki stąd wynika wniosek? Ten sam, z którym zwracam się do s. Czerkawskiego, mianowicie ten, że jeżeli mamy reprezentantów ludności, którzy nie znajdują, żeby pewne ustawy były złe, a jednak odrzucają je, to czy przez to samo nie dają reszcie parlamentu, społeczeństwa i Rządowi prawa załatwiania sprawy tak, jak ta reszta uzna za odpowiednie? Rozumiem wskazanie, że taki a taki poszczególny artykuł jest zły. Jeżeli jest mowa o Ukraińcach, Białorusinach, a niema mowy o Żydach, to zażądajcie tego, o tem można dyskutować, można takie wnioski stawiać, ale jeżeli się wszystko w czambuł odrzuca, to w takim razie się mówi: róbcie z nami co chcecie.</u>
<u xml:id="u-7.13" who="#SKrzyżanowski">Ten wniosek stosuje się również i do s. Czerkawskiego. Staję na stanowisku, że on mówił szczerze, że to, co mówił jest wyrazem potrzeb narodu, który reprezentuje. To niewątpliwe. Ale jakie są jego argumenty? Argumenty te sprowadzają się do tego, że Ukraińcy żądają dużo więcej. Niewątpliwie, ale to jest początek. Powiadacie: myśmy mieli bez porównania więcej, myśmy Polakom chcieli dać i dawali w swoim czasie daleko więcej. Czy wynika z tego, że to co jest daleko mniej — trzeba odrzucić? Powiadacie: niech w dalszym ciągu panuje, jak mówił s. Czerkawski, to wasze polskie bezprawie. Czy to jest rozstrzygnięcie rzeczy? Nie rozumiem tego stanowiska, jak senator polski z trybuny tej może powiedzieć: Wasza Rzeczpospolita. Zdaje się, że jest Ona tak samo Wasza Rzeczpospolita, jak i nasza. Jeżeli się rzuca zdanie — „niech panuje bezprawie” — to, właściwie mówiąc, staje się na stanowisku wogóle niedopuszczalnem.</u>
<u xml:id="u-7.14" who="#SKrzyżanowski">Do tego dodać trzeba jeszcze i to, co mówili w Sejmie posłowie Chrucki i Taraszkiewicz, a tutaj, s. Czerkawski o tem, że tam w tej wielkiej Ukrainie i Białorusi mamy „wszystko”. Proszę Panów, zdaje mi się, że to „wszystko” tam naprawdę jest dość biedne.</u>
<u xml:id="u-7.15" who="#komentarz">(S. Czerkawski: Ja mówiłem o szkolnictwie.)</u>
<u xml:id="u-7.16" who="#SKrzyżanowski">W kraju, gdzie wszystko jest skute żelazną obręczą, w kraju, z którego dochodzą wiadomości o takim procesie jak w Mińsku, gdzie za tendencje niepodległościowe 31 Białorusinów padło trupem z wyroku sądowego, w takim kraju nie można mówić, że tam macie wszystko. A jeżeli Panowie wspominają o tem, że tam macie szkolnictwo — to wszak tu jest początek ustaw o szkolnictwie. Jeżeli przypuścimy, że tam szkolnictwo stoi wyżej, stoi dobrze, to któż Panom zabrania powiedzieć, że w tych ustawach to lub tamto jest złe, powinno być zmienione, szkoły powinne być urządzone inaczej i t. d., ale Panowie powiadacie: my wszystko w czambuł potępiamy, tu niema nic, tam mamy wszystko! Czy to jest stanowisko mężów stanu? Chyba za tem wszystkiem są jeszcze jakieś argumenty, których Panowie nie przytaczacie, ale nie można zrozumieć, w jaki sposób przy negatywnym stosunku do tej sprawy, mogą powstać dobre szkoły? My robimy bardzo źle, według zdania Panów, Panowie powiadacie, że mieliście daleko więcej i jest kraj, gdzie macie wszystko w zakresie szkolnictwa. Więc jaki wniosek stąd? Rozumiem, jeżeli narzekacie, czemu Rząd, urządzając zebrania w tej sprawie, Was nie wzywał, możecie mieć pretensje do poszczególnych stronnictw, dlaczego w swoim czasie nie naradzali się z Wami. Ale to są szczegóły, to jest stosunek do poszczególnych etapów tej sprawy, ale wreszcie wniesiona jest ustawa, o której trzeba powiedzieć, czy jest dobra, czy zła, a jeżeli zła, to dlaczego, a tymczasem Panowie powiadacie, że o tem mówić nie chcecie. Czyż to jest stanowisko państwowe, czy to jest stanowisko narodowe i praktyczne? Właśnie z tego stanowiska, którego wyrazem byli wczoraj senatorowie Koerner i Czerkawski, zdaje mi się, mamy prawo i powinniśmy czerpać moralną moc do tego, ażeby o tych ustawach decydować. Zdecydowalibyśmy może korzystniej, gdybyśmy decydowali razem z Wami.</u>
<u xml:id="u-7.17" who="#komentarz">(S. Koerner: Kiedy nas tam wcale niema.)</u>
<u xml:id="u-7.18" who="#SKrzyżanowski">Jeżeli Was tam niema, a ustawy dają coś dobrego Ukraińcom Białorusinom, to s. Koerner uważa, że trzeba te ustawy odrzucić. To jest wrogie stanowisko do obywatela.</u>
<u xml:id="u-7.19" who="#komentarz">(S. Braude: Wy z nas chcecie zrobić narzędzie polonizacyjne.)</u>
<u xml:id="u-7.20" who="#SKrzyżanowski">Mówiłem już o narzędziu polonizacyjnem, nie mam powodu powtarzać. Nikt Panom nie zabrania być, jeżeli chcecie Litwinami, Ukraińcami czy Białorusinami.</u>
<u xml:id="u-7.21" who="#komentarz">(Głos: My chcemy być tylko Żydami.)</u>
</div>
<div xml:id="div-8">
<u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kasperowicz.</u>
</div>
<div xml:id="div-9">
<u xml:id="u-9.0" who="#SKasperowicz">Wysoki Senacie! Zgłaszam tu poprawkę do art. 1: w art. 1 w wierszu 5 po słowie „białoruskiej” dodać „rosyjskiej” z odpowiedniemi zmianami w następnych artykułach.</u>
<u xml:id="u-9.1" who="#SKasperowicz">Dla uzasadnienia powiem, co następuje. Art. 7 punkt 1 Traktatu Ryskiego brzmi jak następuje: „Rosja i Ukraina zapewniają osobom narodowości polskiej, znajdującym się w Rosji, Ukrainie i Białorusi, na zasadzie równouprawnienia narodowości, wszystkie prawa, zabezpieczające swobodny rozwój kultury i języka oraz wykonywanie obrządków religijnych. Wzajemnie Polska zapewnia osobom narodowości rosyjskiej, ukraińskiej i białoruskiej, znajdującym się w Polsce, wszystkie te prawa”.</u>
<u xml:id="u-9.2" who="#SKasperowicz">Ponieważ ta ustawa narusza art. 7 punkt 1 Traktatu Ryskiego, więc stawiam zupełnie wyraźne pytanie...</u>
<u xml:id="u-9.3" who="#komentarz">(S. J. Nowak: Jest rezolucja s. Kasznicy do tego punktu.)</u>
<u xml:id="u-9.4" who="#SKasperowicz">...czy ten traktat w dniu dzisiejszym obowiązuje Polskę, czy nie nastąpiła zmiana punktu 1 art. 7 Traktatu Ryskiego? Jeżeliby to zaszło, to moją poprawkę natychmiast cofnę.</u>
</div>
<div xml:id="div-10">
<u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Buzek.</u>
</div>
<div xml:id="div-11">
<u xml:id="u-11.0" who="#SBuzek">Wysoki Senacie! P. kolega s. Czerkawski, mówiąc o naszej statystyce narodowościowej dla województw wschodnich, wyraził się, że nie chce obrażać s. Buzka. Otóż zapisałem się do głosu dlatego, ażeby zapewnić szanownego p. s. Czerkawskiego, że nie czuję się wcale obrażonym, a to z tego powodu...</u>
<u xml:id="u-11.1" who="#komentarz">(S. Czerkawski przerywa.)</u>
<u xml:id="u-11.2" who="#SBuzek">Tak Pan Kolega mówił, może pozwoli Pan, że na to odpowiem. Nie czuję się obrażonym z tego powodu, ponieważ zasady naszej statystyki są zgodne z zasadami, przyjętemi przez teorie międzynarodowe. Mianowicie, cała literatura fachowa stoi na tem stanowisku, że statystyka narodowościowa musi się opierać na zasadzie samookreślenia każdej jednostki.</u>
<u xml:id="u-11.3" who="#komentarz">(S. Czerkawski: Nie było samookreślenia.)</u>
<u xml:id="u-11.4" who="#SBuzek">W naszych kwestionariuszach, instrukcjach i rozporządzeniach jest najwyraźniej określone, że w rubrykach muszą być wpisane te narodowości, jakie dana strona podała.</u>
<u xml:id="u-11.5" who="#komentarz">(S. Czerkawski: To teoretycznie tylko.)</u>
<u xml:id="u-11.6" who="#SBuzek">Zasadę tę urzeczywistnia się w całej pełni tam, gdzie ludność umie czytać i pisać, jak na Kresach Zachodnich. Tam każdy otrzymuje kwestionariusz do rąk, żeby go wypełnić.</u>
<u xml:id="u-11.7" who="#komentarz">(S. Czerkawski: Absolutnie nie.)</u>
<u xml:id="u-11.8" who="#SBuzek">Wierzę, że na Kresach Wschodnich nie, bo ludzie czytać i pisać nie umieją.</u>
<u xml:id="u-11.9" who="#komentarz">(S. Czerkawski: Nie dlatego, ale dlatego, że im nie dawano.)</u>
<u xml:id="u-11.10" who="#SBuzek">Otóż na Kresach Wschodnich, gdzie ludność nie umie czytać i pisać, byli komisarze, którzy mieli instrukcje postępowania zupełnie według woli ludności. Jeżeli były jakiekolwiek skargi, a skargi były, to urząd wydawał natychmiast wskazówki, ażeby usunąć nieprawidłowe postępowanie. Otóż urząd jest zupełnie w porządku i muszę zaznaczyć, że niedawno czytałem rozprawę jednego z uczonych czeskich, który mówił, że metoda stosowana była dobra i wyniki były dobre, a opierał się na badaniu krytycznem na podstawie statystyki wyborczej. Mianowicie mówił, że ludność ukraińska ma swoją statystykę narodowościowa, jak przy wyborach i rozbierał województwo po województwie, wyniki naszej statystyki narodowościowej według spisu ludności z 1921 r., potem statystykę wyborczą z 1922 r. i okazało się, że na Kresach Zachodnich procent ludności niemieckiej był przy spisie nawet trochę wyższy, niż procent posłów niemieckich przy wyborach z 1922 r., co wyjaśnia się emigracją, a w województwach wschodnich: wołyńskiem, poleskiem, nowogródzkiem, Ziemi Wileńskiej, okazało się, że procent głosów polskich przy wyborach był nawet większy, niżby to wypadało ze statystyki narodowościowej.</u>
<u xml:id="u-11.11" who="#SBuzek">Otóż, proszę Panów, zdaje mi się, że metoda opierania statystyki na zasadzie samookreślenia każdej jednostki jest zupełnie odpowiednią, a w każdym razie odpowiedniejszą, aniżeli ta metoda, którą szanowny p. kolega Czerkawski zastosował do naszego kolegi s. Błyskosza, anektując go do narodowości ukraińskiej.</u>
</div>
<div xml:id="div-12">
<u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Błyskosz.</u>
</div>
<div xml:id="div-13">
<u xml:id="u-13.0" who="#SBłyskosz">Wysoki Senacie! Z punktu widzenia polityki pojednawczej ze wszystkiemi narodowościami w naszem Państwie zamieszkałemi mogę tylko przyklasnąć i powitać ustawę językową na kresach Rzeczypospolitej. Powiem pod adresem mniejszości narodowych, że Polska, jako państwo i jako naród wyciąga do Panów rękę mimo to, że ma siłę i mogłaby Was gnębić, jak ongi Wy potrafiliście gnębić nas.</u>
<u xml:id="u-13.1" who="#komentarz">(Głosy: Nie my.)</u>
<u xml:id="u-13.2" who="#SBłyskosz">Mimo to, Polska wyciąga do Panów rękę i powiada: pojednajmy się Panowie, macie swój język, macie w tym języku mieć sądownictwo, szkolnictwo, administrację, samorząd, gdzie tego miejscowa ludność zażąda. Wy zaś Panowie tak z trybuny sejmowej, jak i z senackiej w jakiejkolwiek kwestii zabieracie głos, nigdy nie potraficie logicznie przemawiać nie tylko pod adresem Państwa Polskiego, ale i co do własnej swojej polityki.</u>
<u xml:id="u-13.3" who="#SBłyskosz">Jeżeli zabieracie głos, to Wasze mowy przepojone są jadem nienawiści i w każdym zwrocie mówicie dla tłumów, w każdym zwrocie mówicie dla zagranicy. Mówicie, że Wam tu jest źle, że Was tu prześladują, że płacicie takie ciężary, których płacić dalej nie możecie, jak to mówił p. s. Karpiński podczas dyskusji nad budżetem wojskowym, kiedy otwarcie powiedział, że naród ukraiński nie może płacić ciężarów na armię polska, ponieważ jest zniszczony. Ja zapytam Pana Senatora, kto go zniszczył? Czy Polski Rząd, ten który go odbudowuje? Zniszczył go Ukrainiec podczas inwazji rosyjskiej i inwazji niemieckiej w czasie wojny, kozak jechał i palił. Dlaczego Pan o tem nie mówi?</u>
<u xml:id="u-13.4" who="#SBłyskosz">Naród ukraiński zniszczyła wojna, a właściwie mówiąc zniszczył go ten element, który określacie nazwą Ukraińców, zniszczyli go kozacy dońscy. Nawet na Podlasiu, gdzie był wyraźny rozkaz Mikołaja Mikołajewicza, aby nie palić wsi i nie ewakuować ludności przymusowo do Rosji, oddziały kozackie wyłamywały się z pod subordynacji, jeździły od wsi do wsi, straszyły ludność i kazały wyjeżdżać do Rosji razem z nimi, a jednocześnie paliły wsie. A jeżeli kozacy palili wsie i niszczyli, to nie Polska Was zrujnowała, ale wojna i kozacy dońscy. Polska natomiast Was odbudowuje, odbudowuje zarówno wsie jak i szkolnictwo.</u>
<u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Głos: Wcale nie.)</u>
<u xml:id="u-13.6" who="#SBłyskosz">Pan powiada „wcale nie”, a ja powiem Panu, że w moim powiecie większą pomoc na odbudowę otrzymali prawosławni, niż katolicy, bo prawosławni więcej byli zniszczeni.</u>
<u xml:id="u-13.7" who="#SBłyskosz">P. s. Czerkawski opowiadał, że w czasie niepodległości Ukrainy, tak na terytoriach poza Bugiem jak i na Podlasiu było zorganizowane w krótkim przeciągu czasu wzorowe szkolnictwo i nawet zakroił na Podlasiu na 8-klasowe szkoły, co do których nie potrafił określić w jakiej miejscowości były położone. Powiedział, że w Brześciu była 8-klasowa szkoła i cytował, że to szkolnictwo, które było wzorowo zorganizowane w państwie ukraińskiem jakoby wandalizm polski zniszczył i zrujnował. Na moje zapytanie, gdzie te szkoły były, nie potrafił mi jednak odpowiedzieć, określił, że na Podlasiu w Brześciu, który leży nad Bugiem, a ja twierdzę, że nie było ani jednej szkoły ukraińskiej na Podlasiu.</u>
<u xml:id="u-13.8" who="#komentarz">(Głosy na ławach mniejszości narodowych: Były.)</u>
<u xml:id="u-13.9" who="#SBłyskosz">Nie było, gdyż byłem na miejscu, obserwowałem to życie i powiem, że nawet mimo agitacji niemieckiej, nawet pod presją żołnierzy niemieckich i agitatorów ukraińskich, którzy razem z Niemcami prowadzili spisy ludności, w mojej gminie ledwie 3 rodziny prawosławne zapisały się jako Ukraińcy, a drugie 3 rodziny zapisały się jako Rosjanie. I oto macie cały Wasz ukrainizm na Podlasiu.</u>
<u xml:id="u-13.10" who="#SBłyskosz">Jeżeli weźmiemy statystykę niemiecką z pow. włodawskiego, to bardzo jest charakterystyczne, że w całym włodawskim powiecie znaleziono zaledwie Ukraińców! Na zasadzie tej statystyki powiedziałem do jednego oficera niemieckiego: proszę panów, jeżeli panowie chcą budować Ukrainę na Podlasiu, to radzę, cofnijcie się dalej wstecz, zróbcie mnie księciem Jadźwingów, zróbcie państwo Jadźwingów, bo przynajmniej Jadźwingowie mają pewne podstawy historyczne, ale jaką podstawę historyczną mają Ukraińcy na Podlasiu, to nie wiem. Zaśmiał się i powiedział, że prawdopodobnie toby się lepiej udało niż budowanie na Podlasiu Ukrainy. A Wy Panowie, chcecie teraz znowu w Państwie Polskiem doprowadzić do tego, żebyśmy byli już za Państwa Polskiego prześladowani za polskość na terenie podlaskim.</u>
<u xml:id="u-13.11" who="#SBłyskosz">Nieraz myślałem nad tem, co Panów skłania zarówno do takiego postępowania na Podlasiu, jak i tutaj do takich przemówień z trybuny? Czy ta nieokreślona polityka na przyszłość dla lego potężnego jakiegoś państwa ukraińskiego? Co tutaj działa, co Was pcha do tej bezmyślnej, że tak powiem, walki? Niestety, nie mogłem żadne, go powodu odnaleźć, prócz tego, że niestety, nie możecie prześladować i to Was gnębi. Nie możecie obecnie prześladować innych, a ponieważ jesteście w to wciągnięci, jesteście z tem zżyci, że zawsze prześladowaliście Polaków katolików, a obecnie jesteście narówni obywatelami i nic wolno Wam nikogo prześladować, to Was to, Panowie doprowadza do wściekłości. I ta wściekłość występuje w całej działalności Waszej, jak również w Waszych przemówieniach z tej trybuny — tylko dlatego, że nie możecie prześladować nas, Was zaś nikt nie prześladuje i nikt nie myśli prześladować.</u>
<u xml:id="u-13.12" who="#SBłyskosz">Niedawno apelowałem do Waszego rozsądku z tej trybuny i prostowałem niektóre fakty przez Was podawane. Prostuję dalej, że na Podlasiu za czasów niemieckich po 1917 r. nie było ani jednej ukraińskiej szkoły, bo tego ludność nigdzie nie przyjęła, wszystkich nauczycieli wypędziła. Żadnej cerkwi na terenach podlaskich, jako też chełmskich przymusowo rząd polski nie zabrał i miejscowej ludności nie gnębił. Miejscowa ludność te cerkwie objęła jeszcze podczas okupacji niemieckiej. Ludność ta walczy, ponieważ historycznie te cerkwie, a ongiś kościoły unickie do niej należały i do niej muszą należeć.</u>
<u xml:id="u-13.13" who="#SBłyskosz">Jednak noża Bugiem, gdzie ludność jest w większości prawosławna, którą wy określacie jako ludność ukraińską, Państwo Polskie daje Wam ustawy, z których ludność ruska będzie mogła korzystać, jeżeli tego zażąda. Ale przestańcie Panowie tę ludność agitować, przestańcie ją nastrajać przeciw ludności polskiej, katolickiej, jak to było w Sosnowicy, na wiecu ukraińskim, w którym udział brało 5 posłów ukraińskich, i jak to było w rodzinnej wsi posła Makówki w Kodeńcu.</u>
<u xml:id="u-13.14" who="#SBłyskosz">Odbywały się dwa wiece, jeden w Sosnowicy, drugi w Kodeńcu, na obu przemawiali posłowie, a mam pewne dane, że obrzucali błotem Sejm i Senat polski, a pod adresem Rządu polskiego, zmyślali różne nadużycia policji i administracji, zmyślali różne paszkwile na Polaków. Między innemi jeden z posłów mówił, że „wy nie powinniście nie tylko rozmawiać z Polakami, ale nie powinniście nic od nich kupować, ani nic im sprzedawać”. W ten sposób agitujecie sąsiada przeciw sąsiadowi, a nie wiecie, że nieraz ci sąsiedzi są spokrewnieni między sobą, że nieraz ojciec jest katolik, a syn prawosławny albo odwrotnie, i agitujecie ojca przeciw synowi, i syna przeciw ojcu.</u>
<u xml:id="u-13.15" who="#komentarz">(Głos: Czy Pan Senator był sam na na tym wiecu?)</u>
<u xml:id="u-13.16" who="#SBłyskosz">Sam nie byłem, ale słyszałem od człowieka wiarygodnego, który brał udział w tym wiecu i przysłuchiwał się. Jeżeli nie wierzycie temu, co opowiadam, to była tam policja i będzie złożony raport do rządu. Prawdopodobnie raport ten oprze się o Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i wszystko wyjdzie na światło dzienne. Dowiemy się wówczas urzędowo, co działo się na wiecu w Sosnowicy i w rodzinnej wsi posła Makówki. To też jabym pod adresem Rządu naszego zaapelował, że tak jak na trybunie w paru wypadkach posłowie i senatorowie w swoich przemówieniach zagalopowali się w zapędach antypolskich, tak samo i tam ich nietykalność powinna się kończyć z chwilą, kiedy przemawiają przeciw Państwu, kiedy przemawiają przeciw interesom miejscowej ludności, przeciw wspólnym interesom obywateli. Bo nietykalność poselska powinna być tylko w zrozumieniu działalności zgodnej z danem przyrzeczeniem; słowo „ślubuję” powinno być zrozumiane jako działanie jedynie dla dobra Polski, dla dobra Państwa i jego całości.</u>
<u xml:id="u-13.17" who="#SBłyskosz">Proszę Panów, jeżeli takie stanowisko zajmiecie, to napewno te ustawy, które obecnie Wam są dane będą dla Was z pożytkiem, bo Wasza narodowość jest jeszcze bardzo młoda, bo tam mowy ukraińskiej nikt jeszcze nie rozumie, bo ludność prędzej zrozumie język rosyjski jak ukraiński. Te ustawy dadzą wam podłoże do opracowania w przyszłości wspólnemi siłami innych ustaw, zgodnie z dobrem ruskiej ludności jak i z dobrem Rzeczypospolitej.</u>
</div>
<div xml:id="div-14">
<u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Rozprawa wyczerpana. W imieniu sprawozdawców głos ma s. Dobrucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-15">
<u xml:id="u-15.0" who="#SDobrucki">W imieniu referentów chciałbym przedewszystkiem odpowiedzieć p. s. Kasperowiczowi. Komisje nie zapomniały o ludności rosyjskiej, zdawały sobie sprawę z tego, że w myśl traktatu ryskiego szkolnictwo dla obywateli polskich narodowości rosyjskiej musi być także załatwione. Ponieważ jednak ludność rosyjska nie zamieszkuje zwartych terenów, jak ludność ruska, białoruska i litewska, dlatego w tej ustawie pominięto tę ludność, natomiast drogą rezolucji upraszamy Senat o zwrócenie się do Rządu, aby w myśl traktatu ryskiego sprawa szkolnictwa dla ludności rosyjskiej została załatwiona. Dlatego w imieniu sprawozdawców oświadczam się przeciw poprawce s. Kasperowicza.</u>
<u xml:id="u-15.1" who="#SDobrucki">Chciałbym sprostować dwa twierdzenia p. s. Czerkawskiego. P. s. Czerkawski wspomniał, że w ustawie o języku w sądach i notariatach ma być pasus, który zmusza przy sporządzaniu testamentu, który może być sporządzony w języku macierzystym, do sporządzania go także w języku państwowym.</u>
<u xml:id="u-15.2" who="#SDobrucki">Dosłownie ustęp ten brzmi: „notariuszowi wolno jednak na żądanie sporządzać akta prawne między żyjącymi i na wypadek śmierci w języku macierzystym strony, o ile ona jest uprawniona do używania tego języka, według art. 3 w sądach I instancji, położonych na obszarze, gdzie notariusz ma swą siedzibę i akt sporządza”. Więc potrzeby tłumaczenia na język polski ustawa nie przewiduje.</u>
<u xml:id="u-15.3" who="#SDobrucki">Prostuję też twierdzenie s. Czerkawskiego, że potrzeba oświadczenia rodziców 150 uczniów narodowości ruskiej z tej samej szkoły, aby założyć szkołę z ich macierzystym językiem wykładowym. Tymczasem właściwy ustęp w art. 6 brzmi: „Na żądanie urzędowo stwierdzone rodziców 150 uczni narodowości ruskiej (rusińskiej) lub białoruskiej, uczęszczających do szkół średnich ogólnokształcących z językiem wykładowym polskim jednego powiatu lub miasta administracyjnie wydzielonego”. A więc nie 150 uczniów tej samej szkoły, gdzieby dyrektor mógł czynić przeszkody, ale uczniów tego samego powiatu lub miasta.</u>
<u xml:id="u-15.4" who="#SDobrucki">Zwracam też uwagę, że ustawy te nie są ustawami filarowemi, któreby nie mogły ulec z czasem zmianie. Ustawy te są wypadkową światopoglądów większości ciała ustawowego obecnej chwili. Poglądy te jednak ulegają ciągłemu przekształcaniu.</u>
<u xml:id="u-15.5" who="#SDobrucki">Zwrócę uwagę p. s. Czerkawskiemu i przyzna mi chyba chętnie rację, że przed rokiem, takie ustawy, jakie tutaj są wniesione, były w Sejmie niemożliwe. Racja stanu Państwa Polskiego działa hamująco na nasz maksymalizm narodowy, jednak potrzeby życiowe muszą także oddziałać na stanowisko negatywne, jakie Panowie zajmujecie. I jedno i drugie doprowadza do nowych światopoglądów, a przez ścieranie się tych światopoglądów, będzie możliwem dokonywanie zmian, które zadość uczynią życzeniom i Panów. Tak, że dojść będziemy mogli drogą ewolucji może rychlej do tego, ażeby ustawy nasze o sądzie, szkole i urzędzie zadość czyniły tym postulatom, jakie czcigodny senior nasz s. Limanowski wyraził: bratniej współpracy dla dobra wspólnej Ojczyzny. Są przecież i w tej Izbie stronnictwa polskie, któro będą Panów popierały w pracy dla rozszerzenia tego ustawodawstwa.</u>
<u xml:id="u-15.6" who="#SDobrucki">Chciałbym dalej odeprzeć twierdzenie p. s. Czerkawskiego, jakoby ustawy były blichtrem przeznaczonym na eksport. Tak nie jest, Panie Senatorze. Przypominam, że jedno ze stronnictw polskich właśnie dlatego, że bierze te ustawy serio i dlatego, że nie chciało, ażeby autor tej książki, którą pan cytował, był ich wykonawcą, poniosło ciężkie ofiary.</u>
</div>
<div xml:id="div-16">
<u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Poprawki są wniesione do trzech ustaw: do ustawy o szkolnictwie, o władzach administracyjnych i o sądach.</u>
<u xml:id="u-16.1" who="#Marszałek">Do ustawy o szkolnictwie Komisja wnosi dwie poprawki.</u>
<u xml:id="u-16.2" who="#komentarz">(S. Koerner: Panie Marszałku, ja wniosłem wniosek najdalej idący o odrzucenie tej ustawy, prosiłbym o głosowanie tego wniosku.</u>
<u xml:id="u-16.3" who="#komentarz">(S. Krzyżanowski: Do tej ustawy są poprawki P. P. S. i do poprawek P. P. S. ja wniosłem poprawki.)</u>
<u xml:id="u-16.4" who="#Marszałek">Wiem o tem. Głosujemy najprzód nad wnioskiem senatorów Koernera i Czerkawskiego o odrzucenie wszystkich trzech ustaw. Proszę Senatorów, którzy są za odrzuceniem tych ustaw, żeby wstali. Stoi mniejszość. Wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-16.5" who="#komentarz">(Senatorowie z mniejszości narodowych opuszczają salę.)</u>
<u xml:id="u-16.6" who="#Marszałek">Przystępujemy zatem do głosowania nad poprawkami. Nasamprzód do art. 1 mniejszość Komisji wnosi, ażeby zmienić słowo: „rusiński” na „ukraiński”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, żeby wstali.</u>
<u xml:id="u-16.7" who="#Marszałek">Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.8" who="#Marszałek">Następnie jest poprawka s. Kasperowicza do art. 1, ażeby po głowach: „białoruskiej i litewskiej” wstawić słowa: „rosyjskiej”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali.</u>
<u xml:id="u-16.9" who="#Marszałek">Stoi mniejszość — poprawka odrzucona. Do art. 2 mniejszość Komisji stawia poprawkę, którą Panowie mają w odbitce. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.10" who="#Marszałek">Do art. 3 Komisja stawia wniosek, żeby po słowach: „40 dzieci” w dwóch miejscach dodać: „w wieku szkolnym”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Dalej Komisja wnosi do art. 3, żeby cyfrę „25” zastąpić cyfrą „20”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. Mniejszość Komisji proponuje inne brzmienie tego artykułu, mianowicie: „W szkołach powszechnych państwowych, na żądanie urzędowo stwierdzone rodziców 30 dzieci narodowości ukraińskiej, białoruskiej lub litewskiej, należących do jednego obwodu szkolnego, zapewniona im będzie nauka w języku ojczystym”.</u>
<u xml:id="u-16.11" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką mniejszości Komisji, aby wstali. Stoi mniejszość — poprawka odrzucona. W razie nieprzyjęcia poprawki do art. 3 Komisja stawia wniosek, aby skreślić słowa od: „istniejące w jednym obwodzie...” aż do końca artykułu. Proszę Senatorów, którzy są za poprawką mniejszości Komisji, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.12" who="#Marszałek">Do art. 4 Komisja wnosi, żeby w artykule tym ostatnie słowo: „dwujęzycznym” zastąpić przez „dwujęzycznych”. Bez głosowania mogę uważać tę poprawkę stylistyczną za przyjętą, o ile nie usłyszę protestu. Nikt nie protestuje, poprawka przyjęta. Mniejszość Komisji stawia wniosek, ażeby od słów: „historii polskiej...” do końca artykułu skreślić. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. I tu stoi mniejszość — poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.13" who="#Marszałek">Do art. 5 jest poprawka mniejszości Komisji, którą Panowie macie w odbitce. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi mniejszość — poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.14" who="#Marszałek">Do art. 6 są tak samo poprawki mniejszości Komisji, ażeby zamiast słowa: „dwujęzyczna” wstawić słowa: „z językiem wykładowym ukraińskim, lub białoruskim”. Zdaje się, że to jest konsekwencja pierwszego głosowania. Uważam, że to jest załatwione. Teraz ostatnie zdanie od słów: „istniejące obecnie” aż do końca artykułu skreślić. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.15" who="#Marszałek">Do art. 7 mniejszość Komisji wnosi, żeby od słów: „nauka prowadzona po polsku” aż do końca artykułu skreślić, a zamiast tego wstawić słowa: „prowadzona po polsku nauka języka polskiego wraz z literaturą”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, żeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.16" who="#Marszałek">Do art. 8 mniejszość Komisji stawi a wniosek, żeby ten artykuł skreślić, a zamiast niego wstawić artykuł o brzmieniu następującem: „Na żądanie rodziców Ukraińców i Białorusinów, na terytoriach, o których mowa w ustawie, będą zakładane szkoły zawodowe z językiem wykładowym ukraińskim lub białoruskim w odpowiedniem stosunku procentowym do liczby zgłaszających żądanie Ukraińców lub Białorusinów”.</u>
<u xml:id="u-16.17" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi mniejszość, poprawka odrzucona. W takim razie poprawki do tej ustawy są załatwione, pozostaje tylko rezolucja Komisji w sprawie uwzględnienia w szkolnictwie potrzeb dzieci Rosjan, obywateli polskich. Panowie znają tę rezolucję.</u>
<u xml:id="u-16.18" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za nią, żeby wstali. Stoi większość, rezolucja Komisji przyjęta. Proszę Senatorów, którzy są za przyjęciem całej ustawy, żeby wstali. Stoi większość, ustawa z poprawkami przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.19" who="#Marszałek">Pozostają jeszcze rezolucje mniejszości Komisji.</u>
<u xml:id="u-16.20" who="#Marszałek">Rezolucja 1: „Senat wzywa Rząd, aby przy obsadzaniu stanowisk nauczycielskich lub posterunków w administracji szkolnej, uwzględniał osoby, pochodzenia ukraińskiego, białoruskiego lub litewskiego w stosunku odpowiednim do liczebności tych trzech narodowości”.</u>
<u xml:id="u-16.21" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali; stoi mniejszość — rezolucja odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.22" who="#Marszałek">2)„Senat wzywa Rząd, aby w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego utworzył stanowisko referenta mniejszości narodowej białoruskiej i ukraińskiej, przyczem na to stanowisko ma być powołana osoba narodowości ukraińskiej, lub białoruskiej”.</u>
<u xml:id="u-16.23" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi mniejszość, rezolucja odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.24" who="#Marszałek">3)„Senat wzywa Rząd do przedłożenia w czasie najkrótszym projektu ustawy o uniwersytecie ukraińskim we Lwowie”.</u>
<u xml:id="u-16.25" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi mniejszość — rezolucja odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.26" who="#Marszałek">4)„Senat wzywa Rząd, aby przedłożył projekt ustawy o szkolnictwie dla mniejszości narodowej niemieckiej, gwarantujący jej w myśl Konstytucji całkowitą wolność kulturalnego rozwoju”.</u>
<u xml:id="u-16.27" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi mniejszość — rezolucja odrzucona.</u>
<u xml:id="u-16.28" who="#Marszałek">Przystępujemy do drugiej ustawy o języku administracyjnym. Komisja zaproponowała zmiany dość liczne w odbitce nr. 197. Do art. 1 Komisja wnosi, ażeby słowo: „państwowe” zastąpić słowem „rządowe”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali; stoi większość — poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.29" who="#komentarz">(S. Kasznica: W tytule także.)</u>
<u xml:id="u-16.30" who="#Marszałek">Teraz konsekwencją jest tytuł.</u>
<u xml:id="u-16.31" who="#Marszałek">Tytuł jest w ten sposób załatwiony.</u>
<u xml:id="u-16.32" who="#Marszałek">Przystępujemy do art. 2. Komisja proponuje, aby słowa: „osób narodowości” zastąpić słowami: „obywateli polskich narodowości”.</u>
<u xml:id="u-16.33" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką Komisji, aby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.34" who="#Marszałek">Dalej jest druga poprawka do art. 2, mianowicie, aby po słowach: „na obszarze” zamiast obecnego tekstu wstawić: „pow. święciańskiego i gmin z większością litewską dawnego pow. trockiego w okręgu administracyjnym wileńskim”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.35" who="#Marszałek">Do art. 3 mamy dwie poprawki; pierwsza, aby: w ustępie 1 po słowie: „odpowiadają” wpisać zamiast reszty ustępu: „na obszarze wymienionym w art. 2 w języku państwowym, a na życzenie stron także i w języku podania”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką komisyjną, aby wstali. Stoi mniejszość, poprawka upadła.</u>
<u xml:id="u-16.36" who="#Marszałek">Dalej jest druga poprawka do art. 3: ustęp 3 otrzymuje brzmienie następujące: „Język urzędowania wewnętrznego urzędów gminnych wiejskich na obszarze województw: lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego określi uchwała właściwej rady gminnej; urzędy gmin wiejskich odpowiadają stronom w języku podań”.</u>
<u xml:id="u-16.37" who="#komentarz">(Głos: Wnoszę o głosowanie imienne.)</u>
<u xml:id="u-16.38" who="#Marszałek">Jest wniosek o imienne głosowanie. Wniosek ten wymaga poparcia. Proszę Senatorów, którzy popierają wniosek o imienne głosowanie, aby wstali. Poparcie dostateczne, zarządzam imienne głosowanie. Proszę Pp. Sekretarzy o zajęcie się imiennem głosowaniem. Proszę Senatorów, którzy są za poprawką Komisji, aby oddali kartki z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-16.39" who="#komentarz">(Po przeliczeniu głosów).</u>
<u xml:id="u-16.40" who="#Marszałek">Rezultat głosowania jest następujący: za wnioskiem Komisji do art. 3 głosowało senatorów 29, przeciw — 31, zatem wniosek Komisji upadł.</u>
<u xml:id="u-16.41" who="#Marszałek">Wynik imiennego głosowania na str. 95.</u>
<u xml:id="u-16.42" who="#Marszałek">Przystępujemy do art. 4. Komisja wnosi, aby w ustępie 3 zamiast słowa „polskiego”, wstawić słowo „państwowego”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, aby wstali. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-16.43" who="#Marszałek">Do art. 7 Komisja wnosi po pierwsze, aby po słowie „poczt” wpisać „telegrafów i telefonów”. Sądzę, że bez głosowania Senat zgadza się na tę poprawkę. Następnie Komisja wnosi, aby w końcu art. 7 dodać ustęp 3, mianowicie: „Jednakże obwieszczenia władz kolejowych i pocztowo — telegraficznych do użytku publiczności, prócz rozkładów jazdy, winne być na obszarze wymienionym w art. 2, ogłaszane w dwóch językach”. P. s. Kasznica stawia poprawkę do tej poprawki, mianowicie, aby w razie przejścia jej, dodać po słowie „winne być” słowa „wedle możności”, czyli musimy głosować najpierw nad poprawką s. Kasznicy.</u>
<u xml:id="u-16.44" who="#komentarz">(S. Kasznica: W razie przyjęcia tamtej poprawki Komisji, dopiero mój wniosek staje się aktualny.)</u>
<u xml:id="u-16.45" who="#Marszałek">Według mojego zdania musimy najpierw głosować poprawkę do poprawki. Głosujemy najpierw nad poprawką s. Kasznicy, aby w razie przyjęcia poprawki głównej dodać słowa: „wedle możności”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką s. Kasznicy, aby wstali. Stoi większość — poprawka przyjęta. Razem z tą poprawką s. Kasznicy głosujemy nad poprawką Komisji z tem ograniczeniem. Proszę Senatorów, którzy są za poprawką Komisji wraz z poprawką do niej s. Kasznicy, aby wstali. Stoi mniejszość — poprawka jest odrzucona. To jest zupełnie logiczne, bo tamta poprawka była tylko ewentualna.</u>
<u xml:id="u-16.46" who="#Marszałek">Przystępujemy do art. 10. Komisja wnosi, aby słowa: „1 października 1924 r.” zastąpić słowami: „1 kwietnia 1925 r.”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta. A więc art. 10 z tą poprawką uważam za przyjęty.</u>
<u xml:id="u-16.47" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za całą ustawą z poprawkami, aby wstali. Stoi większość — ustawa przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.48" who="#Marszałek">Przystępujemy do ostatniej ustawy o języku urzędowania sądów, urzędów prokuratorskich i notariatów.</u>
<u xml:id="u-16.49" who="#Marszałek">Do art. 1 Komisja stawia wniosek, ażeby mu nadać brzmienie następujące: „Językiem urzędowania wewnętrznego i zewnętrznego sądów, urzędów prokuratorskich i notariatów jest język polski jako język państwowy”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem, ażeby wstali. Stoi większość, wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-16.50" who="#Marszałek">Do art. 10 Komisja stawia poprawkę, ażeby zamiast słów: „z dniem 1 października 1924 r.” wstawić: „z dniem 1 kwietnia 1925 r.”. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, ażeby wstali. Stoi większość, poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.51" who="#Marszałek">Proszę teraz Senatorów, którzy są za całą ustawą wraz z przyjętemi poprawkami, ażeby wstali. Stoi większość, ustawa wraz z poprawkami przyjęta.</u>
<u xml:id="u-16.52" who="#Marszałek">Przystępujemy do następnego punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o wprowadzeniu niektórych zmian w ustawie z dn. 11. VIII 1923 r. o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych (odbitki nr. 180 i 202).</u>
<u xml:id="u-16.53" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma s. Zdanowski.</u>
</div>
<div xml:id="div-17">
<u xml:id="u-17.0" who="#SZdanowski">Wysoka Izbo! Ustawa, której projekt mamy w tej chwili rozważyć, jest poprawieniem ustawy o tymczasowem uregulowaniu finansów komunalnych z 11 sierpnia 1923 r. Jest ona jednym z objawów niedostatecznej równowagi. Między uprawnieniami samorządów w dziedzinie podatkowej a obowiązkami na nie wkładanemi jest duża przepaść.</u>
<u xml:id="u-17.1" who="#SZdanowski">Projekt tej ustawy składa się z 5 artykułów. Art. 1 dozwala gminom b. zaboru rosyjskiego pobrać w drugiem półroczu 1924 r. na pokrycie niedoborów budżetowych samoistny podatek z gruntów opodatkowanych na rzecz gmin. Drugi ustęp tego artykułu zakreśla pewną granicę temu opodatkowaniu, mianowicie granicę, ustanawiającą proporcję między sumą złotych podatku, któryby miał być nałożony, a ilością morgów w b. Królestwie, zaś na kresach wschodnich dziesięcin opodatkowanej ziemi.</u>
<u xml:id="u-17.2" who="#SZdanowski">Art. 2 znosi dotychczas obowiązujący podatek od lokalów w gminach wiejskich b. zaboru rosyjskiego. Podatek ten spotkał się na wsi z dużą niechęcią, ludność do niego nie chciała się przyzwyczaić i stąd wniosek, żeby go całkowicie skreślić, ale tylko na terenie b. zaboru rosyjskiego, nie tyczy się to zaś b. zaboru pruskiego i b. austriackiego.</u>
<u xml:id="u-17.3" who="#SZdanowski">Art. 3 projektu przewiduje, żeby wymiar i pobór podatku wojewódzkiego od obrotu trunkami w wyszynku i drobnej sprzedaży trunków był dokonywany przez organa państwowe łącznie z podatkiem przemysłowym. Jest to przepis zupełnie słuszny z tego względu, że tworzenie osobnych komisji i robienie osobnych obrachunków wprowadziłoby nowy zamęt i ogromne podrożenie kosztów pobierania tego podatku.</u>
<u xml:id="u-17.4" who="#SZdanowski">Art. 4 i 5 mówią tylko o poruczeniu wykonania ustawy Ministrowi Spraw Wewnętrznych w porozumieniu z Ministrem Skarbu i o terminie ogłoszenia ustawy.</u>
<u xml:id="u-17.5" who="#SZdanowski">Komisja Skarbowo-Budżetowa, która projekt ten rozważała, stawia następujące poprawki: w art. 1 ust. 2, gdzie jest powiedziane, że podatek pobrany nie może być wyższy od sumy złotych równej ilości morgów, zaś w województwach wschodnich ilości dziesięcin, opodatkowanych na rzecz gminy, Komisja wprowadza poprawkę, ażeby zmniejszyć to najwyższe opodatkowanie, przewidziane tą ustawą do połowy. Rozpatrując wiele budżetów gminnych i materiały, posiadane co do koniecznych wydatków i przewidzianych wpływów w gminie, niema faktycznie podstawy do tego, ażeby przewidywać, iż ten niedobór będzie tak duży, jak to ustawa przewiduje.</u>
<u xml:id="u-17.6" who="#SZdanowski">Ponieważ zaś należy równocześnie przewidywać, co zwykle w gminach naszych się zdarza, że ustalenie cyfry maksymalnej byłoby z pewnością odrazu wyzyskane, bez nawet koniecznej do tego potrzeby, Komisja uważała za stosowne wprowadzić tę poprawkę. Zarazem w tym samym ustępie Komisja proponuje zmianę, określającą dokładnie, co jest deficytem rzeczywistym w budżecie gminnym. Przy płynności obowiązków gminnych i niedokładnem ustawowem oznaczeniu, jakie gminy mają obowiązki, zawsze może zachodzić obawa, że określenie jakie jest w projekcie ustawy mogłoby być zanadto luźne, co doprowadziłoby do podwyższenia tych nowych obciążeń. Dlatego też Komisja zaproponowała, ażeby do deficytu rzeczywistego dodać jeszcze bliższe sprecyzowanie w słowach: „obliczonego wyłącznie w zakresie wydatków przez ustawę na gminę wiejską nałożonych”. W ten sposób umieszczenie tego dodatku i ograniczenie sumy przewidującej maksymalne opłaty sprowadza tę ustawę na grunt realny.</u>
<u xml:id="u-17.7" who="#SZdanowski">Następnie Komisja zaproponowała dodanie jeszcze jednego artykułu, któryby należało wstawić między art. 3 a 4 projektu ustawy, mianowicie artykułu, przewidującego zostawienie t. zw. podatku liniowego w miastach Lwowie i Krakowie do 31 grudnia 1925 r. Podatek liniowy był przez długi czas jednem z podstawowych źródeł gospodarki miejskiej w tych miastach. W roku bieżącym jeszcze wynosi on około 25% całego preliminowanego budżetu. Z tych względów zniesienie go zanim nastąpi okres równowagi w budżetach samorządowych i zanim będzie dokładnie wiadomo dzięki stabilizacji pieniądza, czem te miasta rozporządzają, byłoby niezmiernie groźnem podważeniem gospodarki tych miast.</u>
<u xml:id="u-17.8" who="#SZdanowski">Dlatego uważaliśmy także za stosowne wprowadzić ten dodatkowy artykuł, jako poprawkę do projektu ustawy.</u>
<u xml:id="u-17.9" who="#SZdanowski">Wnoszę o przyjęcie ustawy z temi trzema poprawkami.</u>
</div>
<div xml:id="div-18">
<u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kędzior.</u>
</div>
<div xml:id="div-19">
<u xml:id="u-19.0" who="#SKędzior">Ustawa o finansach komunalnych wywołała tak w Komisji Skarbowo-Budżetowej, jak i na plenum Senatu dn. 11 sierpnia ubiegłego roku bardzo długą rozprawę. Mianowicie ustawa ta nie przyznała dostatecznych źródeł dochodowych samorządom, wskutek czego Komisja Skarbowo-Budżetowa uchwaliła, że tylko pod tym warunkiem może zalecić Wysokiemu Senatowi przyjęcie uchwalonego przez Sejm projektu ustawy, jeżeli Rząd zobowiąże się do dnia 15 października 1923 r. przedłożyć nowelę, któraby odpowiadała rezolucjom uchwalonym przez Senat. Rezolucje te mają na celu poprawienie ustawy o finansach komunalnych, a to przedewszystkiem przez sprawiedliwy rozdział dodatku do podatków bezpośrednich w b. dzielnicy austriackiej, w stosunku przedwojennym, t. j. 30% na kraj, czyli samorządy wojewódzkie, 30% na powiaty, a 40% na gminy, następnie przez przyznanie odpowiedniego udziału samorządom powiatowym w dodatkach opłacanych przez miasta niewydzielone z powiatów na całym obszarze Rzeczypospolitej. Bo według projektu, przedłożonego przez Ministerstwo Skarbu, były miasta protegowane. Niektóre miasta wydzielone z powiatów mają swoje budżety i nie potrzebują konkurować dla pokrycia potrzeb wydziału powiatowego, jednakże miasta, nie wydzielone z powiatów, które korzystają z urządzeń powiatowych, winne się przyczyniać datkiem do pokrycia potrzeb powiatu.</u>
<u xml:id="u-19.1" who="#SKędzior">Tymczasem była wówczas tendencja w Ministerstwie Skarbu, aby wogóle wszystkie miasta uwolnić od ciężarów na rzecz powiatów. Usłyszeliśmy na Komisji nawet takie zdanie, że niektóre miasta, które są czysto chrześcijańskie, jak np. Żywiec, mają być zdegradowane do rzędu wsi, a natomiast wsie i przedmieścia, gdzie znowu przeważa ludność nie chrześcijańska jak np. Zabłocie, przedmieście Żywca, mają być podniesione do godności miast.</u>
<u xml:id="u-19.2" who="#SKędzior">Dalsza rezolucja Senatu żąda podniesienia przewidzianego w art. 25 podatku wojewódzkiego od wyszynku i drobnej sprzedaży trunków z 3% na 10%. Odnosiło się to przedewszystkiem do b. Galicji, gdzie ustawa zniosła dawne krajowe opłaty szynkarskie i konsumcyjne od piwa.</u>
<u xml:id="u-19.3" who="#SKędzior">Te opłaty przynosiły przed wojną. 13,100,000 zł., podczas, kiedy 3% podatek wojewódzki od obrotu trunkami daje tylko 2,358,000 zł.</u>
<u xml:id="u-19.4" who="#SKędzior">Ponieważ według intencji Ministerstwa Skarbu, podatek wojewódzki od obrotu trunkami ma być przeznaczony także na utrzymanie szpitalnictwa, a szpitale w b. Galicji kosztują 5.750.000 zł. rocznie, przeto podatek ten musi być podwyższony z 3 na 10%. Przedwczoraj na konferencji u p. Prezesa Rady Ministrów poruszyliśmy tę sprawę i p. Prezes oświadczył, że wyda Ministerstwu polecenie, aby została wniesiona nowela do ustawy. Dalej rezolucje Senatu domagały się, aby nie obciążać wydziałów powiatowych, ani miast wymiarem i ściąganiem 3% podatku wojewódzkiego od obrotu trunkami, zwłaszcza, że według ustawy o podatku przemysłowym organa skarbowe państwowe wymierzają i ściągają ten podatek w wysokości 2% na rzecz Państwa, a ½% na rzecz wszystkich samorządów. Więc, jeżeli organa państwowe to robią dla Państwa i wszystkich samorządów, dlaczego nie mogłyby tego zrobić dla samorządów wojewódzkich, dodawszy jeszcze 3% do tamtych 2½%. W praktyce okazało się, że to postanowienie ustawy jest nie do urzeczywistnienia. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Skarbu wydało rozporządzenie z dn. 26 stycznia 1924 r. jako pierwsze rozporządzenie, z czego widać, że jest zamierzone wydanie więcej takich rozporządzeń w celu wykonania ustawy. Rozporządzenie to bardzo obszerne, zawiera mnóstwo tabel, alegatów i normuje szczegółowo postępowanie przy wymiarze i poborze podatku, czego miasta i powiaty nie są w możności wykonać.</u>
<u xml:id="u-19.5" who="#SKędzior">Obecnie dla wymiaru i ściągania podatku przemysłowego istnieją komisje szacunkowe, a oprócz tego komisje apelacyjne przy izbach skarbowych. Według rozporządzenia miałyby być utworzone osobne komisje szacunkowe dla miast i powiatów, to znaczy tysiące tych komisji, każda złożona z kilku członków, a oprócz tego musiałyby być utworzone osobne komisje apelacyjne przy województwach. Więc np. w b. Galicji istnieją dwie komisje apelacyjne we Lwowie i Krakowie, a dla 3% podatku wojewódzkiego musiałyby być utworzone 4 komisje apelacyjne. Okazało się, że koszty tych komisji dla oszacowania, wymierzenia i ściągnięcia 3% podatku wojewódzkiego wyniosłyby znacznie więcej, aniżeli cały dochód, który w b. Galicji przewidywany jest na 2.358.000 zł według dat dostarczonych przez Izby Skarbowe we Lwowie i w Krakowie. Dlatego obecny projekt noweli, uchwalonej przez Sejm z inicjatywy poselskiej, całkowicie słusznie porucza wymiar i ściąganie tego 3% podatku wojewódzkiego organom skarbowym.</u>
<u xml:id="u-19.6" who="#SKędzior">Rząd w wykonaniu rezolucji Senatu z dnia 11 sierpnia ubiegłego roku przedłożył wprawdzie nowelę do ustawy o podatkach komunalnych (druk nr. 1257), ale nowela ta dotychczas nie została jeszcze załatwiona przez Sejm i odłożona została do sesji jesiennej. Nie odpowiada ona jednak intencjom rezolucji Senatu, chociaż przedstawiciel Rządu, p. Wiceminister Markowski, wyraźnie oświadczył, że ustawa wyszła już z rąk Rządu nie bez braków, a wskutek niezupełnie logicznych zmian, przyjętych przez Sejm, naruszyła równowagę pieniężną pomiędzy różnemi stopniami samorządów, wskutek czego ustawa będzie musiała ulec zmianom (str. 72 sprawozdania stenograficznego Senatu.) Ta równowaga została naruszona, bo samorząd wojewódzki w b. Galicji ma pobierać według noweli ze 100% dodatku do podatku gruntowego tylko 10% zamiast 30%, jak się to działo aż do wejścia w życie ustawy z dn. 11 sierpnia 1923 r. o finansach komunalnych. Na końcu oświadczył p. Wiceminister Markowski, że Rząd przyjmuje wszystkie rezolucje Senatu, mianowicie powiedział: „Kończę więc swoje przemówienie tem, że wszystkie rezolucje Senatu, które Panowie stawiają jako warunek uchwalenia tej ustawy, są przez obydwa ministerstwa przyjęte”. Postawiliśmy za warunek, ażeby Rząd wniósł nowelę w myśl rezolucji Senatu, jednakże nowela nie odpowiada tym rezolucjom, mimo, że w imieniu Ministerstwa Skarbu i Spraw Wewnętrznych Wiceminister Markowski złożył obowiązujące oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(S. Zdanowski: W imieniu Ministerstwa Skarbu i Spraw Wewnętrznych.)</u>
<u xml:id="u-19.8" who="#SKędzior">Tak, bo p. Olpiński tu siedział, a z trybuny mówił p. Markowski w imieniu obu ministerstw i oświadczył, że te wszystkie rezolucje zostały przyjęte.</u>
<u xml:id="u-19.9" who="#SKędzior">Więc ponieważ Rząd nie wypełnił przyrzeczenia złożonego w Senacie, proponuję uchwalenie następującej rezolucji: „Wzywa się Rząd, ażeby jak najrychlej przedłożył Izbom Ustawodawczym nowelę do ustawy o finansach komunalnych w myśl rezolucji Senatu z dnia 11 sierpnia 1923 r., które zostały w całości przyjęte przez przedstawiciela Rządu w imieniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Skarbu”.</u>
</div>
<div xml:id="div-20">
<u xml:id="u-20.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Stecki.</u>
</div>
<div xml:id="div-21">
<u xml:id="u-21.0" who="#SStecki">Wysoki Senacie! Głównym argumentem p. s. Zdanowskiego, który w imieniu Komisji referował projekt ustawy w przedmiocie niektórych zmian w ustawie z dnia 11 sierpnia i t. d. było to, że gminy na terenie b. zaboru rosyjskiego w roku operacyjnym 1924 nie mają możności pokrycia wszystkich wydatków, wynikających z zobowiązań, które na nich ciążą, a które przepisane zostały w drodze ustawowej.</u>
<u xml:id="u-21.1" who="#SStecki">Te obowiązki, które z mocy ustawy spadną na gminy wiejskie, są trojakie, t. j. dotyczą opieki społecznej, szkolnictwa, wreszcie utrzymania policji, co zostało przez sejmiki na nie włożone. Słowem te wydatki, które gminy muszą ponosić i na które nie starczy im środków pieniężnych, to są wydatki, ponoszone na świadczenia, dotyczące całej ludności gmin i wszystkich w gminach na rzecz gmin opodatkowanych. Tymczasem projekt ustawy mówi o obciążeniu tym dodatkowym samoistnym, przejściowym podatkiem tylko rolników. W ust. 1 art. 1 nazywa się wprost ten podatek samoistnym podatkiem z gruntu. W ust. 2 tegoż artykułu omawia się — w taki sam sposób powiedział s. Zdanowski — do jakiej sumy ma dojść to obciążenie w stosunku do ilości morgów, albo dziesięcin w gminach. Wreszcie w ustępie ostatnim tegoż art. 1 mówi się, że ogólna suma samoistnego podatku podzielona będzie pomiędzy poszczególnych podatników w stosunku do podatku gruntowego. Tak więc myślą przewodnią jest przepis, określający, ażeby ten dodatkowy przejściowy podatek ponoszony był wyłącznie przez rolników, posiadaczy gruntu, a zużyty na świadczenia, które idą na korzyść nie samych rolników, ale wszystkich mieszkańców gminy.</u>
<u xml:id="u-21.2" who="#SStecki">Z tego powodu mniejszość Komisji uważała, że takie skonstruowanie tego dodatkowego podatku w stosunku do rolników jest niesprawiedliwe, zbyt obciążające, zwłaszcza, że rolnicy podatkami wogóle, a podatkami samorządowemi w szczególności, są w tej chwili obciążeni bardzo dotkliwie. Mniejszość Komisji proponuje więc, ażeby ten samoistny przejściowy podatek rozłożony był nie tylko na rolników, ale na wszystkich płatników z kategorii przemysłowej i handlowej, ponoszących opłaty na rzecz gminy wiejskiej. Odpowiednio do tego złożony został wniosek, dotyczący projektowanej zmiany, jednakże pozwoliłem sobie zamiast tego wniosku mniejszości, nie zmieniając w niczem jego treści, lecz tylko jego redakcję dla uczynienia jej bardziej ścisłą, zaproponować trzy poprawki, z których pierwsza jest zasadniczą co do swojej treści i odpowiada zgłoszonemu na komisji przez mniejszość wnioskowi. Mianowicie, ażeby w ust. 3 art. 1 po wyrazach: „zasadniczego podatku gruntowego” dodać wyrazy: „względnie ceny świadectw przemysłowych i handlowych, lub podatku budynkowego” (według rozporządzenia p. Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 17. VI 1924 r. Dz. Ust. nr. 51.). Dlatego jest mowa o cenach świadectw przemysłowych i handlowych, że inne opłaty na rzecz gminy do państwowego podatku przemysłowego są pobierane raz na rok, więc w tej chwili może wyliczenie ich tutaj przedstawiałoby pewne trudności.</u>
<u xml:id="u-21.3" who="#SStecki">Dwie następne poprawki są formalne i redakcyjne i wynikają z tej zasadniczej zmiany, żeby w ust. 1 art. 1 po wyrazach: „z gruntów” dodać wyrazy: „przemysłu, handlu i budynków”, a w ust. 3 art. 1 zamiast wyrazów: „na poczet samoistnego podatku gruntowego”, napisać: „na poczet podatku, ustanowionego w art. 1 ustawy niniejszej”.</u>
</div>
<div xml:id="div-22">
<u xml:id="u-22.0" who="#Marszałek">Rozprawa wyczerpana. Głos ma p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-23">
<u xml:id="u-23.0" who="#SZdanowski">Poprawki, które w tej chwili postawił s. Stecki, stawiał już w Komisji i w formie, w jakiej Panom były wczoraj rozdane, która przezemnie jako referenta nie mogła być przyjęta, ponieważ nie określała dokładnie tych podatków, któreby można jeszcze obciążyć dodatkami do podatków komunalnych. Jak Panowie słyszeli, te poprawki stanowią, że do ogólnych podatków, pobieranych na rzecz gminy, miałyby być ustalone jeszcze dodatki. Ponieważ mamy już samoistne podatki gminne od zabaw publicznych, od szyldów i t. d., dlatego poprawki postawiono w tej formie, jaka była na Komisji, uważam za nie do przyjęcia; natomiast w tej formie, w jakiej dziś zgłasza je p. s. Stecki, wyraźnie sprecyzowane, że odnoszą się do świadectw przemysłowych, a nie do podatku przemysłowego i że nie odnoszą się do podatku budynkowego — nie mogę mówić w imieniu Komisji, bo Komisja się nie naradzała — ale ja osobiście przyjmuję je.</u>
<u xml:id="u-23.1" who="#SZdanowski">Muszę także odpowiedzieć — bo pod tym względem jest nieporozumienie — że podatek budynkowy, o którym tu jest mowa, nie jest dawnym podatkiem budynkowym, który został zniesiony, ale jest podatkiem opartym na rozporządzeniu p. Prezydenta Rzeczypospolitej z dn. 17.VI b. r. i jest opodatkowaniem tylko budynków, nie będących ani przemysłowemi, ani mającemi związek z rolnictwem. Dotyczy to więc budynków, które są domami mieszkalnemi, względnie willami dla przyjemności, letnisk itd. i wskutek tego pociągnięcie tych obiektów do świadczeń uważam za wskazane i pożyteczne.</u>
<u xml:id="u-23.2" who="#SZdanowski">Co do rezolucji p. s. Kędziora, wzywającej Rząd, aby jaknajszybciej przedłożył nowelizację ustawy o finansach komunalnych z 11 sierpnia r. z., to tę rezolucję najchętniej popieram, chociaż znowu nie mogę dość mocno podkreślić, że dla prawdziwego pożytku sprawy ta nowelizacja wtedy dopiero będzie mogła być racjonalnie przeprowadzoną, o ile będziemy rozporządzali odpowiednio dobrym i pewnym materiałem statystycznym. Dopóki tego nie mamy, to każda ustawa w tej dziedzinie będzie tylko tymczasowa i nie będzie nas zadawalała.</u>
</div>
<div xml:id="div-24">
<u xml:id="u-24.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Zdaje mi się, że s. Stecki cofa swoją pierwotną poprawkę?</u>
<u xml:id="u-24.1" who="#komentarz">(S. Stecki: Tak, pierwotną poprawkę cofam, ale zamiast tej jest nowa poprawka.)</u>
<u xml:id="u-24.2" who="#Marszałek">Możemy głosować w całości nad wszystkiemi poprawkami. Poprawkę s. Steckiego słyszeli Panowie. Za podstawę głosowania bierzemy druk nr. 202. O ile nie usłyszę wniosku o odrębne głosowanie, będę uważał poprawki Komisji za przyjęte. Niema sprzeciwu, poprawki przyjęte.</u>
<u xml:id="u-24.3" who="#Marszałek">Przystępujemy teraz do głosowania nad poprawką s. Steckiego.</u>
<u xml:id="u-24.4" who="#komentarz">(Głos: Uważamy to za poprawkę komisyjną.)</u>
<u xml:id="u-24.5" who="#Marszałek">Nie, Komisja wcale tego nie przedstawia. Poprawka ta zmierza do tego, aby do zasadniczego podatku gruntowego dodać jeszcze podatki od świadectw przemysłowych i podatek budynkowy. Proszę Senatorów, którzy są za poprawką s. Steckiego, aby wstali. Stoi większość — poprawka przyjęta.</u>
<u xml:id="u-24.6" who="#Marszałek">Rezolucje Komisji bez głosowania uważam za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-24.7" who="#Marszałek">Pozostaje jeszcze tylko rezolucja s. Kędziora: „Wzywa się Rząd, ażeby jak najrychlej przedłożył izbom ustawodawczym nowelę do ustawy o finansach komunalnych w myśl rezolucji Senatu z dnia 11 sierpnia 1923 r., które zostały w całości przyjęte przez przedstawiciela Rządu w imieniu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Skarbu”.</u>
<u xml:id="u-24.8" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, aby wstali. Stoi większość — rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-24.9" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 3 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o monopolu spirytusowym (druk sejm. nr. 1417 i odbitka nr. 201).</u>
<u xml:id="u-24.10" who="#Marszałek">Głos ma jako sprawozdawca s. Adelman. Przerwiemy rozprawę, jak tylko Komisja skończy obrady nad kwestią pracy na Śląsku.</u>
</div>
<div xml:id="div-25">
<u xml:id="u-25.0" who="#SAdelman">Wysoki Senacie! Ustawa o monopolu spirytusowym, której projekt został w Sejmie uchwalony, tak zaważy na naszem życiu gospodarczem, iż dziwić się należy, że sprawa monopolu w prasie naszej nawet fachowej nie była należycie oświetlona. Trzeba przedewszystkiem zdać sobie sprawę czy należy monopol wprowadzić i jakie fakty za monopolem przemawiają, Rozglądając się w naszym przemyśle spirytusowym zauważymy, że tak właściciele gorzelni, jak też i rafinerii, fabrykanci likierów łączą się w związki, kartele, a to celem uzyskania lepszych cen i wyzyskania koniunktur handlowych. Zamiast tych zrzeszeń staje rząd, który te zyski handlowe użyje dla swoich celów, t. j. dla Państwa. Dlatego monopol ma tę wyższość nad innemi kartelami, bo z monopolu korzysta Państwo, a z kartelu tylko pewne grupy przedsiębiorców. Dalej monopol ma jeszcze tę dobrą stronę, że, jak Panowie z ustawy widzą, żąda dokładnego oczyszczenia spirytusu, który temsamem będzie mniej szkodliwy dla zdrowia.</u>
<u xml:id="u-25.1" who="#SAdelman">Monopol również sprowadza zmniejszenie pijaństwa, bo Rząd, mając w swych rękach sprzedaż spirytusu, może zmniejszyć ilość miejsc sprzedaży, a tem samem szkodliwość używania wódki.</u>
<u xml:id="u-25.2" who="#SAdelman">Wreszcie monopol będzie skutecznym środkiem do polepszenia budżetu państwowego, jak i to wykazują obliczenia dochodów, w uzasadnieniu przez Rząd przedstawionym. Dochód z monopolu, przyjmując 70 milionów litrów zużycia rocznie, przyniesie o 104.000.000 zł więcej jak dotychczas.</u>
<u xml:id="u-25.3" who="#SAdelman">Przeciwnicy monopolu twierdzą, że przez podniesienie akcyzy Rząd uzyskałby ten sam dochód, nie narażając Państwa na możliwe straty przy wprowadzeniu monopolu. W odpowiedzi na ten argument trzeba przedstawić sobie stan gorzelnictwa przed wojną i po wojnie, jak wytwórczość spirytusu spadła. Otóż przed wojną w r. 1914 mieliśmy na ziemiach polskich 2 252 gorzelnie, a produkcja wynosiła 2,5 miliona hektolitrów spirytusu. Podczas wojny zniszczono wiele gorzelni, aparaty dystylacyjne miedziane zostały wywiezione, tak, że w roku 1917 w warszawskiem województwie z 284 gorzelni czynnych zostało tylko 14, a produkcja ze 102 milionów litrów spadla na 2,5 miliona litra. W dawnej Galicji było przed wojną czynnych gorzelni 847, a w roku 1920 — 253. Produkcja wynosiła 21.357 hektolitrów, a przed wojną 711.967 hektolitrów. Za czasów polskich od roku 1921 produkcja zaczyna wzrastać; tak, w kampanii 1920/21 wynosiła 454.438 hektolitrów, 1921/22 — 922.597, a 1922/23 — 937.622 hektolitrów, z której to ilości rolnicze gorzelnie wyprodukowały 846.986, a przemysłowe 91.235. Gorzelni czynnych było: przemysłowych 16, a rolniczych 1.240.</u>
<u xml:id="u-25.4" who="#SAdelman">W porównaniu do czasów przedwojennych odbudowano gorzelni 55%, a produkcja spirytusu wynosi 37% przedwojennej. Wewnątrz kraju zużyto w r. 1923 na konsumpcję i na cele przemysłowe około 620.000 hl, a pozostało na składzie 317.000 hl. Otóż te 317.000 hl należałoby eksportować i wywieźć z Państwa, ale rynek europejski jest teraz tak zły i tak zalany spirytusem, że eksport ten jest trudny.</u>
<u xml:id="u-25.5" who="#SAdelman">Teraz proszę sobie wyobrazić, gdybyśmy podwoili dzisiejsze stawki akcyzowe, to znaczy z 2,20 zł na 4,40 zł, cóżby się stało? Otóż przedewszystkiem pomimo tego cena spirytusu podwoiłaby się poza akcyzą, bo tak się dzieje zawsze. Jeżeli się podatek podnosi, to wewnątrz w sprzedaży ten podatek przenosi się o 100% wyżej, a że tak jest, to faktami zadokumentuję. Oto dr. Paweł Kopkę w dziele o niemieckim przemyśle gorzelniczym mówi, że cena wódki w roku 1905–9 wynosiła 2,52 mk., a w latach 1911–12 — 3 mk. 96 fen., to jest, że powiększyła się o 1,44 mk., choć podatek został podniesiony tylko o 67 fen. Więc i tu należałoby się obawiać, że i u nas to się stanie.</u>
<u xml:id="u-25.6" who="#SAdelman">Ale co jeszcze ma do siebie podwyższenie akcyzy, to jest to, że wtedy ilość potajemnych gorzelń się zwiększy i stanie się to, co się stało i teraz, że choć ilość spirytusu w magazynach się zwiększy, konsumcja wewnętrzna, ta, która jest opłacana, się zmniejszy. Tu przy monopolu ta okoliczność jest uwzględniona. Przedewszystkiem monopol cenę spirytusu utrzyma tę samą, jaka dziś jest, chociaż, że wpływy w Skarbie zwiększą się o 100%, a dalej monopol zasadniczo ułatwia kontrolę nad tajnem gorzelnictwem, bo przy tajnem gorzelnictwie o rektyfikowaniu spirytusu niema mowy.</u>
<u xml:id="u-25.7" who="#SAdelman">Więc to są ważne rzeczy, które przy monopolu spirytusowym można uzyskać i czego nawet przy najwyższej akcyzie niema. Dlatego Sejm uchwalił monopol spirytusowy, dlatego i Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu przedstawia Panom do uchwalenia projekt sejmowy.</u>
<u xml:id="u-25.8" who="#SAdelman">Na czem projekt sejmowy polega? Otóż pierwsze artykuły mówią o zakupie i sprzedaży spirytusu przez Państwo. Wyrób i sprzedaż czystych wódek należy również do Państwa. Jako naczelna władza ma być utworzona Dyrekcja Monopolu Spirytusowego, a jako opiniodawcza rada, ma być utworzona Rada Spirytusowa, którą powołuje Minister Skarbu, złożona z 17 członków. W dniu 1 marca ustala Dyrekcja Monopolu Spirytusowego zapotrzebowanie spirytusu za czas od 1 stycznia do 31 grudnia, a w ciągu września zawiadamia każdą gorzelnię, ile weźmie spirytusu i kiedy go odbierze. Zakupuje spirytus Dyrekcja Monopolu loco stacja kolejowa, a odbiór odbywa się w rektyfikacji. Monopolowa cena nabycia składa się z podstawowej ceny nabycia, z dodaniem lub potrąceniem od wysokości tej ceny. Podstawowa cena monopolowa będzie ta, która pozostanie po obliczeniu wszystkich wydatków gorzelni, jak zakup kartofli i t. d., żeby przedsiębiorcy zostały wywary za darmo.</u>
<u xml:id="u-25.9" who="#SAdelman">Jako przeciętną produkcję spirytusu przyjęto 700 hl; jeżeli gorzelnia wyrabia mniej, to do tej ceny podstawowej zostaje dodany pewien dodatek, który w tej ustawie jest wymieniony, a jeżeli wyrabia więcej, to zostaje potrącony.</u>
<u xml:id="u-25.10" who="#SAdelman">Przeciętna ilość spirytusu, jaka ma być w gorzelniach rolniczych wyprodukowana, została oznaczona na 1.600 hl. Wysokość odpędu dla wszystkich gorzelni w Polsce wyznaczono na to trzechlecie w myśl ustawy na 1.500.000 hl, z tego 20% zachowuje się jako rezerwę odpędową, a reszta została rozdzielona w stosunku dla rolniczych gorzelni — 95%, dla przemysłowych — 5%. Jakie gorzelnie i w jaki sposób dostają tę wysokość odpędu, zależy to od ziemi, jaką posiadają, od ilości gruntu omego, łąk i pastwisk i od tego, jaka ilość spirytusu jest produkowana w danej gorzelni. Tyle co do produkcji spirytusu.</u>
<u xml:id="u-25.11" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek ks. Stychel.)</u>
<u xml:id="u-25.12" who="#SAdelman">Sprzedaż spirytusu, tylko czystych wódek, może odbywać się we własnych składach, albo też w składach koncesjonowanych. Może być sprzedaż hurtowa i detaliczna. Cena hurtowa spirytusu, który Rząd będzie sprzedawał, składa się z opłat skarbowych, z ceny kosztów własnych, z kosztów wyrobu czystych wódek, oraz z kosztów handlowych. Sprzedaż tego spirytusu będzie się odbywać: na cele lecznicze po kosztach własnych, dla fabrykantów wódek gatunkowych o 25% drożej, a w okresie przejściowym o 10%.</u>
<u xml:id="u-25.13" who="#SAdelman">Otóż to byłyby główne zasady projektu ustawy o monopolu spirytusowym. Do tego my proponujemy pewne poprawki, które Panowie mają wydrukowane. Ja pozwolę sobie tylko ważniejsze poprawki omówić — stylistycznemi nie będę się zajmował — żeby Panom wyjaśnić, dlaczego te poprawki wprowadzono.</u>
<u xml:id="u-25.14" who="#SAdelman">Otóż do art. 5 wprowadzamy ustęp, że: „Za manco podczas transportu koleją producent nie odpowiada”. Powodem, że to wstawiamy, jest to, że trudno, żeby producent odpowiadał za transport koleją, na który nie może mieć żadnego wpływu i dlatego to, czego w ustawie niema, tym dodatkiem wprowadzamy.</u>
<u xml:id="u-25.15" who="#SAdelman">W art. 26 jest powiedziane, w jakich naczyniach wódka ma być sprzedawana. Ustawa sejmowa mówi, że 1/5 część litra, my zaś zmieniamy na 1/10 część, mianowicie, wychodząc z tego stanowiska, że lepiej gdy kto może kupić mniejszą ilość, bo może mniej wypije, a gdy kupi większą ilość, to upicie się jest prawdopodobniejsze.</u>
<u xml:id="u-25.16" who="#SAdelman">Dalej jest poprawka do art. 41. Komisja proponuje, aby w ustępie 2 skreślić słowa: „odbudowy zniszczonych, jak i, po słowie: „miejscowościach” dodać: „położonych blisko cukrowni” i skreślić ostatnie zdanie tego ustępu od słowa: „lub” do końca. Poprawkę tę dlatego wprowadziliśmy, że ustawa mówi, iż tam, gdzie gleba jest dobra, gdzie buraki cukrowe mogłyby być plantowane, Minister Skarbu może nie dać pozwolenia na budowę gorzelni. Ale może być dobra gleba, na której możnaby plantować dobre buraki, a niema blisko cukrowni; trzeba więc, by tam jakiś przemysł rolniczy powstał i dlatego ten dodatek wprowadziliśmy.</u>
<u xml:id="u-25.17" who="#SAdelman">Do art. 47 jest poprawka, aby zamiast słów: „a ponadto” wstawić słowa: „względnie”. Artykuł ten mówi, że przedsiębiorca gorzelni, jeżeli sam nie kieruje gorzelnią, obowiązany jest naznaczyć upełnomocnionego zastępcę do kierownictwa. Wprowadzanie więc jeszcze trzeciego organu, to jest gorzelanego, któryby był odpowiedzialny, uważaliśmy za niepotrzebne; nie potrzeba, żeby było tylu odpowiedzialnych ludzi dla jednej gorzelni. Dlatego też tę poprawkę wprowadziliśmy.</u>
<u xml:id="u-25.18" who="#SAdelman">Do art. 49 jest poprawka, aby zamiast „8% i 92%”, przywrócić „5% i 95%”, t. zn. według projektu sejmowego miało być dla gorzelni rolniczych 92%, a dla przemysłowych 8%, my zaś przywracamy projekt rządowy i wprowadzamy 5% i 95% — Do art. 56 w końcu tego artykułu proponujemy dodać: „Postanowienie to nie stosuje się do tych majątków, gdzie ilość ziemi ornej po parcelacji wystarcza do wysokości przydzielonego odpędu”. Artykuł ten mówi, że jeżeli sparceluje się część gruntu, to w takim razie wysokość odpędu może być zmniejszona o 100%. Ale może być wypadek, że do folwarku należy 1.500 morgów, a gorzelnia ma wysokość odpędu tylko 300 hl, może więc mimo sprzedaży trzeciej czy czwartej części gruntu zostać jeszcze pewna ilość ornej ziemi, dostateczna dla dotychczasowej wysokości odpędu. Więc niema powodu w tym wypadku zmniejszać o 10% i dlatego tę poprawkę wprowadzamy.</u>
<u xml:id="u-25.19" who="#SAdelman">Do art. 68 jest powiedziane, ażeby ust. 4 skreślić. W ustępie tym mówi się, że obrotem alkoholem metylowym ma się zająć Ministerstwo Skarbu. Ponieważ rzecz sama mówi tylko o alkoholu metylowym, to znaczy o spirytusie, więc nie można tu wprowadzać alkoholu metylowego, który należy do zupełnie innej ustawy, t. j. do ewentualnej ustawy o szkodliwości środków spożywczych i tam ten ustęp powinienby znaleźć zastosowanie.</u>
<u xml:id="u-25.20" who="#SAdelman">Art. 79 ust. 2 skreślić. W tym artykule i w tym ustępie, który chcemy skreślić, powiedziane jest, że do r. 1934 mają wygasnąć automatycznie wszystkie koncesjonowane lokale sprzedaży. Otóż najprzód nie wiemy, czy w interesie Państwa będzie wprowadzać sklepy własne. Okazało się przy monopolu rosyjskim, ze rząd rosyjski najprzód zaprowadzał sklepy monopolowe, potem je zwijał i oddawał w koncesję. Nie można zatem już dziś wprowadzać takiej zasady, że do r. 1934 mają być koncesje zlikwidowane. Rząd ma prawo odbierania koncesji, zakładania swoich sklepów, tak, że, zdaje się, oznaczać czasu nie potrzeba.</u>
<u xml:id="u-25.21" who="#SAdelman">Do art. 88 mają Panowie na osobnym dodatku propozycję, aby w końcu tego artykule dodać: „Władza skarbowa może zażądać usunięcia takiego pracownika, który popełnił przestępstwa powyżej określone”. Właśnie jest tu mowa o tych gorzelanych. Jeżeliby który z nich popełnił przestępstwo skarbowe, to w takim razie władza powinna mieć prawo usunąć go, względnie kazać przedsiębiorstwu, żeby go więcej nie zatrzymywało.</u>
<u xml:id="u-25.22" who="#SAdelman">W końcu w art. 94 dodaliśmy, że „Minister Skarbu władny jest płatność dodatkowego podatku rozłożyć na raty”. Otóż wedle tego artykułu przy opłacie dodatku przez właściciela takiego przedsiębiorstwa cała suma ma być zapłacona w ciągu 14 dni. Ponieważ to może wynosić 100, 200 i 300.000 złotych, trudno, żeby w 14 dni znalazł tyle waluty, na to trzeba więcej czasu i dlatego w takich wypadkach Minister Skarbu mógłby rozłożyć podatek ten na raty — w tym też celu tę poprawkę wprowadziliśmy.</u>
<u xml:id="u-25.23" who="#SAdelman">Oprócz tego przychodzą dwie rezolucje, które Panowie zechcecie uchwalić.</u>
<u xml:id="u-25.24" who="#SAdelman">Pierwsza rezolucja: „Senat wzywa Rząd, by z czystych zysków monopolu spirytusowego przeznaczył na cele utrzymania stacji doświadczalnej i szkoły gorzelniczej przy tejże stacji pewną stałą subwencję”.</u>
<u xml:id="u-25.25" who="#SAdelman">Otóż, proszę Panów, dla polskiego przemysłu gorzelnianego, wogóle dla polskiego przemysłu fermentacyjnego, dotychczas nie zdobyto się na taką stację doświadczalną. Jak można myśleć o postępie, jak można mówić o przyszłości tego przemysłu, jeżeli się jej me zbudowało. Kto zna. stację doświadczalną w Berlinie na Seestrasse, kto widział tę wielką pracę, jaką tam włożono i jakie ten przemysł poczynił postępy dzięki temu, musi uznać, że taka stacja doświadczalna w Polsce jest niezbędna, ażeby nie tylko postępowi w gorzelnictwie pomagała, ale także dla gorzelni gorzelanych kształciła.</u>
<u xml:id="u-25.26" who="#SAdelman">Drugą rezolucję macie Panowie lepiej wystylizowaną na dodatkowej kartce: Senat wzywa Rząd, by zawezwał zrzeszenia producentów spirytusu, rektyfikatorów oraz fabrykantów wódek do proponowania podwójnej ilości swych przedstawicieli do Rady Spirytusowej, przewidzianej w art. 4 ustawy o monopolu”.</u>
<u xml:id="u-25.27" who="#SAdelman">Wysoki Senacie! Otóż w imieniu Komisji proszę, byście zechcieli tę ustawę z temi zmianami uchwalić. Jest to jedna z dalszych ustaw, które dla sanacji Skarbu i dla zrównoważenia budżetu służyć mają. Muszę skonstatować, ze tak Sejm, jak i Senat nigdy Rządowi nie odmawiają poparcia, gdy chodziło o ustawy skarbowe. Dlatego zdziwiony byłem, gdy onegdaj p. Minister Skarbu w tak ostrych słowach wypowiedział się pod adresem społeczeństwa polskiego.</u>
<u xml:id="u-25.28" who="#komentarz">(Głos: O płaceniu podatków nie mówił.)</u>
<u xml:id="u-25.29" who="#SAdelman">Ja muszę skonstatować, że ofiarność społeczeństwa polskiego była wielka. Jeżeli chodzi o ofiarność krwi, to o jej wielkości świadczą mogiły rozsiane po całej Polsce i całym świecie. Jeżeli chodzi o ofiarność podatkową...</u>
<u xml:id="u-25.30" who="#komentarz">(Głos: To jest marna.)</u>
<u xml:id="u-25.31" who="#SAdelman">...to jeżeli przypomnimy sobie rok 1831, 1863,1914, to przecież pomimo zniszczenia 1.600.000 domów, dworów, kościołów, mimo tego zniszczenia, które, jak przypuszczam, wynosi 80%, ta ludność polska dała na pierwszą daninę, na pożyczkę Odrodzenia, przyczyniła się do powstania Banku Polskiego i wreszcie, o ile można, płaciła podatki, to zdaje mi się, że ludność polska spełniła swoje zadania i sądzę, że i w przyszłości będzie dzierżyć wysoko ten sztandar polskości i zajmie należne jej i odpowiednie miejsce pośród państw słowiańskich.</u>
</div>
<div xml:id="div-26">
<u xml:id="u-26.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Pułaski.</u>
</div>
<div xml:id="div-27">
<u xml:id="u-27.0" who="#SPułaski">Co do samej ustawy mało mam do dodania, przeszła ona w Komisji i jestem za całą ustawą w brzmieniu Komisji. Jedynie mam poprawkę do art. 5, który wcale nie uwzględnia przewozu spirytusu z gorzelni do rektyfikacji. Mianowicie sprawa jest nieskończenie ważną na terenie b. Kongresówki i na Kresach. Warunki komunikacyjne w całej Rzeczypospolitej są niejednakowe. Jeżeli Panowie przyjrzą się mapie sieci kolejowej, to przekonają się, że, o ile Księstwo Poznańskie posiada gęstą sieć kolejową i Galicja również, to b. Kongresówka stosunkowo mniejszą, a Kresy jeszcze mniejszą. Dlatego dawna ustawa monopolowa rosyjska uwzględniała właśnie te odległości gorzelni od kolei i ustanawiała pewne rejony. Za pierwsze 5 kilometrów dawnych wiorst w państwie rosyjskiem przewóz był bezpłatny a za następne 5 wiorst gorzelnia otrzymywała t. zw. strefową opłatę. Projekt ustawy obecnej wcale nie uwzględnia odległości gorzelni od punktów kolejowych i od punktów rektyfikacji. To jest według mnie niesłuszne. Rząd na tem bezwarunkowo nie traci, bo daje cenę kalkulacyjną loco gorzelnia, a z tego powodu wszystkie dalsze odstawy powinne być wynagradzane. Ten kto odstawia koleją według ustawy, jest zabezpieczony, bo otrzymuje zwrot kosztów kolei, ale kto odstawia końmi, nicby nie dostał, a na Kresach i w Kongresówce są okolice, gdzie od 40 do 80 km, trzeba będzie spirytus końmi odstawiać. Dlatego proszę Wysoki Senat o przyjęcie mej poprawki do art. 5, by Skarb opłacał dostawy spirytusu nie tylko koleją szerokotorową, lecz i wąskotorową, a także, by pierwsze 10 kilometrów odstawy kołowej były bezpłatne, a każde następne 10 kilometrów przewozu były opłacane według orzeczenia Rady Spirytusowej.</u>
</div>
<div xml:id="div-28">
<u xml:id="u-28.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Rotenstreich.</u>
</div>
<div xml:id="div-29">
<u xml:id="u-29.0" who="#SRotenstreich">Wysoki Senacie! Sprawa monopolu należy do najbardziej spornych zagadnień polityki ekonomicznej. Zwolennicy własności prywatnej, wolnego handlu i inicjatywy prywatnej, są przeciwnikami monopolu, natomiast zwolennicy likwidacji własności prywatnej są zasadniczo zwolennikami monopolu. Mimo tych zasadniczych różnic, widzimy po raz pierwszy w tej Wysokiej Izbie nadzwyczajną idyllę, skrajna prawica i skrajna lewica głosują za monopolem spirytusowym. Lewica dlatego, że widzi w monopolu przejście do urzeczywistnienia przyszłej likwidacji własności prywatnej i ma poniekąd dla swoich przypuszczeń ciekawe uzasadnienie w motywach przedłożonych przez wysoki Rząd do ustawy. W tem uzasadnieniu rządowem między innemi czytamy co następuje :</u>
<u xml:id="u-29.1" who="#SRotenstreich">„W pewnych momentach historycznych siłą konieczności Rząd musi brać inicjatywę do swoich rąk. Taki stan rzeczy stwarza ideologię na zupełnie realnem podłożu zmonopolizowania przemysłu i handlu przez samo państwo. W granicach momentu historycznego, w sferze rzeczowej, monopol państwowy jest nie tylko pożądany, ale imperatywnie wskazany, jako pomost do dalszej ewolucji psychiki narodu”.</u>
<u xml:id="u-29.2" who="#SRotenstreich">Może to uzasadnienie, jak powiedziałem, bardziej skłoniło lewicę do głosowania za monopolem spirytusowym, lecz jeżeli kto sądzi, że wprowadzenie monopolu spirytusowego jest zwiastunem reform społecznych w Polsce, to się myli.</u>
<u xml:id="u-29.3" who="#SRotenstreich">Powiedziałem, że skrajna prawica, która swego czasu występowała przeciw monopolowi tytoniowemu, a było to w Sejmie Ustawodawczym w roku 1921, mimo swego zupełnie odmiennego zapatrywania na sprawy monopolowe, również głosuje za tą ustawą, a mojem zdaniem dlatego, ponieważ monopol stwarza pewne przywileje dla ziemiaństwa i wpływ ziemiaństwa na Rząd będzie dzięki monopolowi wielki. To zadecydowało, że ziemiaństwo głosuje za monopolem.</u>
<u xml:id="u-29.4" who="#SRotenstreich">Poraz drugi w wolnej Polsce wprowadza się monopol spirytusowy. Pierwszy raz było to w maju 1919 r. na mocy obowiązującej w b. Kongresówce ustawy rosyjskiej. Była to era, która krótko trwała, bo już dnia 1 listopada 1921 r. zlikwidowano ten cały monopol. Okazało się bowiem, że Rząd nie dorósł do zadania, monopol nie przyniósł dochodów, jakich się spodziewano, i jeszcze spowodował to, że gorzelnictwo w całym kraju upadło. Jeżeli p. referent twierdzi, że w r. 1921 widzieliśmy rozwój gorzelnictwa w Polsce, to było to dlatego, że zniesiono monopol, póki zaś był monopol, póty trwał upadek gorzelnictwa i ziemiaństwo żądało zniesienia monopolu w Polsce.</u>
<u xml:id="u-29.5" who="#SRotenstreich">Rządowa gospodarka monopolem skończyła się bankructwem państwowej polityki monopolowej. A przecież wtedy jak i teraz władze skarbowe pokładały w monopolu spirytusowym wielkie nadzieje, przypisywano mu znaczenie nie tylko ekonomiczne ale i moralne. Jedno i drugie nie dopisało i ówczesny minister skarbu, Steczkowski, widział się zmuszony zlikwidować monopol i rozpoczęła się era akcyzy.</u>
<u xml:id="u-29.6" who="#SRotenstreich">Co akcyza dała Polsce? Dochód z akcyzy od spirytusu, o ile tylko Rząd rozumiał, że trzeba akcyzę podnosić w chwili dewaluacji marki, był coraz większy, tak dalece, że w czerwcu r. b. dochód z akcyz, ze spirytusu wynosił 12,300.000 zł. Przyjmijmy, że przeciętny dochód, zresztą jak to twierdzi Rząd, wynosi tylko 10 milionów miesięcznie, to rocznie czyni to 120 milionów — zresztą zgodzę się z Rządem, że to przyniesie tylko 110 milionów. Jeżeli dodamy, że podatek wynosi 43 miliony, to dochód ze spirytusu wynosi rocznie 153 miliony. Ale Rząd nie uwzględnił w swojej kalkulacji jeszcze dochodu z patentów akcyzowych, który wpływa z drobnej sprzedaży i jeszcze dochodu z podatku obrotowego, tak że możemy spokojnie...</u>
<u xml:id="u-29.7" who="#komentarz">(Przedstawiciel Ministerstwa Skarbu p. Głowacki: To już jest wliczone.)</u>
<u xml:id="u-29.8" who="#SRotenstreich">Jeżeli jest wliczone to można powiedzieć, że 150 milionów złotych przynosi akcyza i podatek.</u>
<u xml:id="u-29.9" who="#SRotenstreich">Rząd powiada, że z chwilą, gdy ustaną wpływy z podatku majątkowego, musi mieć dochód skądinąd. O podwyższeniu podatków bezpośrednich mowy niema. Jedyny ratunek to jest dochód ze spirytusu.</u>
<u xml:id="u-29.10" who="#SRotenstreich">I tu są dwa zapatrywania. Jedni twierdzą, że przez podwyższenie akcyzy Rząd osiągnie to, do czego zmierza, Rząd zaś, wzorując się na Rosji, chce wprowadzić monopol. Obliczmy z ołówkiem w ręku, co jest korzystniejsze: akcyza czy monopol. P. s. Adelman, jako referent, twierdził ogólnikowo: dla Rządu lepszy jest monopol. Jabym chciał, jak powiedziałem, z ołówkiem w ręku obliczyć, jakie są dochody z akcyzy po jej podwyższeniu.</u>
<u xml:id="u-29.11" who="#SRotenstreich">Dotychczas akcyza wynosi 2.20 zł. od litra: jeśli Rząd podwyższy na 4 zł., a liczę, że konsumcją wynosi w Polsce 50 milionów litrów spirytusu 100%, to znaczy, że Rząd miałby na czysto 200 milionów złotych. Do tego dodamy większy podatek obrotowy, to będzie minimum 270 milionów złotych, a Rząd sam spodziewa się mieć o wiele mniej bo tylko 215 milionów złotych. A przy akcyzie nie trzeba tego wkładu i tego całego etatyzmu, o którym będę mówił. Twierdził p. referent, że i opilstwo będzie mniejsze, bo Rząd może w każdej chwili regulować i nie dopuszczać do rozpijania ludzi. Nigdy jednak tak nie kwitnie samogonka, jak właśnie w erze monopolu. Pan referent właśnie twierdził, że przez podwyższenie akcyzy spirytus pójdzie w górę i będzie szalona drożyzna, podczas gdy Rząd wyraźnie w swojej kalkulacji zaznacza, że ta nadwyżka, która wyniesie 104 złote, będzie bez większego obciążenia konsumenta. Chciałbym tu cyfrowo udowodnić, czy tak de facto jest. Rząd liczy, że litr spirytusu 40% będzie kosztował 3,30 zł., to znaczy, że litr spirytusu 100% ma kosztować 8 zł. 25 gr. Gdybyśmy przyjęli, że kupcy handlujący spirytusem zapłacą za litr spirytusu w gorzelni, nie jak Rząd płaci 50 groszy, lecz 75 groszy, akcyza wyniesie 4 zł., więc będzie 4 zł. 75 gr., rafineria 15 groszy, potem rozmaite podatki, to litr spirytusu może kosztować, nie jak pan referent twierdzi, drożej niż monopolowy, lecz maximum 6 zł. Rząd będzie pobierał 8 zł. 25 gr., a przecie dochody Rządu nie będą większe. Gdzie zgubi się kwota 2 zł. 25 gr.? To zje administracja.</u>
<u xml:id="u-29.12" who="#SRotenstreich">Przypatrzmy się, jak to będzie w życiu wyglądało. Już teraz mówimy i zresztą Rząd z tem przychodzi, że musi mieć conajmniej pięciuset urzędników, i wiemy też, że w chwili gdy powstanie Dyrekcja, musi być dyrektor, gdy będzie dyrektor, musi być wicedyrektor, gdy będzie wicedyrektor, muszą być referenci i t. d. W samej dyrekcji warszawskiej będziemy mieli trzydziestu kilku urzędników. Ponadto powstaną t. zw. rozlewnie, a tych będzie trzydzieści w Polsce. Jeśli Rząd liczy, że będzie miał tylko 500 urzędników, to się zawiedzie na całej linii. Są państwa, które mają lepszą administrację, niż my, bo mają starą tradycje administracyjną, np. Niemcy; lecz kiedy Niemcy wprowadziły monopol spirytusowy, to zamiast 300 urzędników, których miała centrala spirytusowa, zarząd powołał blisko 900 urzędników. Więc skoro Niemcom nie udało się pracować przy małym sztabie urzędników, to nam się nie uda napewno i zamiast 500 urzędników — będziemy mieli o wiele więcej, conajmniej 1.500. Pozatem musimy mieć jeszcze kilka tysięcy robotników, i to zje tę sumę, która się zgubiła w tej całej kalkulacji rządowej.</u>
<u xml:id="u-29.13" who="#SRotenstreich">Chciałbym jeszcze wskazać na jedną rzecz. W tej kalkulacji przedłożenia rządowego niema jednej ważnej pozycji. Przecież muszą być pieniądze na wprowadzenie monopolu w życie. Tego w kalkulacji tej niema. Wskazuje Rząd, że trzeba będzie procent i raty zapłacić, a wiadomem jest, że Rząd musi zapłacić conajmniej 10%, zaś dziś zapłaci z pewnością więcej. Rząd twierdzi, że wprowadzenie monopolu spirytusowego ma kosztować 75 milionów zł., więc procent wyniesie 7,500.000, a gdzie są inne wydatki, gdzie są raty? Rzeczoznawcy niektórzy twierdzą, że wprowadzenie monopolu w życie ma kosztować 300 milionów złotych. Przyjmijmy tylko 100 milionów. Z tą cyfrą w całej kalkulacji Rząd się nie liczy. Dlatego tej kalkulacji nie może uważać za realna.</u>
<u xml:id="u-29.14" who="#SRotenstreich">Ponadto jeszcze jedno uderza w tej całej kalkulacji, to jest kontrakt zawarty z Panem Bogiem, że nigdy ani rozlewnia ani spirytus nie będzie się palił. W całej kalkulacji niema grosza na ubezpieczenie od ognia, 50 milionów litrów spirytusu, budynków, aparatów i t. d., wartości może 600 milionów zł. Świadczy to tylko, jak na prędce była ta cała kalkulacja zrobiona. Na konferencji w Ministerstwie Skarbu dnia 29 maja i 2 czerwca, bez wysłuchania opinii Ministerstwa Przemyślu i Handlu, Rząd przedłożył projekt ustawy monopolowej, wszyscy rzeczoznawcy wypowiedzieli się przeciw monopolowi. Mimo to Rząd nie liczył się z opinią konferencji.</u>
<u xml:id="u-29.15" who="#SRotenstreich">W chwili, gdy się przystępuje do wyprowadzenia monopolu w życie, należałoby zbadać, jakie rezultaty osiągnęły państwa, które wprowadziły monopol.</u>
<u xml:id="u-29.16" who="#SRotenstreich">Francja chyba należy do państw, które mają wzorową administrację. Francja wprowadziła monopol od zapałek w r. 1915. Podczas wojny trzeba było mieć większe dochody i spodziewano się, że ten monopol da wielkie dochody. Dziś Francja przystępuje do zlikwidowania tego monopolu.</u>
<u xml:id="u-29.17" who="#komentarz">(Głos: Już nie.)</u>
<u xml:id="u-29.18" who="#SRotenstreich">Panie Dyrektorze, w roku 1923 była uchwała o zniesieniu monopolu, a to dlatego, ponieważ okazało się, że akcyza dala Rządowi więcej, niż monopol.</u>
<u xml:id="u-29.19" who="#SRotenstreich">Nie lepiej się sprawa przedstawia w Czechach. Pomijam ujemne strony polityczne, korupcję spirytusową, ale wiadomą jest rzeczą, że przed wojną Czesi mieli 120 milionów z akcyzy, a teraz tylko 45 milionów.</u>
<u xml:id="u-29.20" who="#SRotenstreich">I w Niemczech zaczyna się mówić o zlikwidowaniu monopolu spirytusowego, gdyż dochody są coraz mniejsze i dziś Niemcy chcą zlikwidować monopol spirytusowy, żądają od centrali spirytusowej, żeby przyjęła na swój etat urzędników, których monopol spirytusowy namnożył. Przed wojną na głowę w Niemczech przypadało 2,8 litra spirytusu, a teraz 0,7, nie dlatego żeby się przestało w Niemczech pić, lecz właśnie dlatego, ze spirytus monopolowy jest za drogi, a samogonka jest tania. Wszędzie monopol wywołuje podwyższenie ceny a nie obniżenie. Monopol jest zawsze drogi. Jest wykluczone, żeby w kraju takim, jak Polska, która jeżeli się nie mylę, produkuje co najmniej 150.000.000 hl spirytusu, nie było przemytnictwa wewnętrznego. Jestem przekonany, że dochody będą o wiele mniejsze niż się Rząd spodziewa i Rząd nie osiągnie z monopolu spirytusowego tych korzyści fiskalnych, o których myśli.</u>
<u xml:id="u-29.21" who="#SRotenstreich">Na Komisji powiedział przedstawiciel Rządu, ze Rząd musi się z tem liczyć, że dochody są coraz mniejsze i dlatego wprowadza monopol w życie, nie licząc się z tem, że to przecież zniszczy wiele wiele egzystencji ludzkich.</u>
<u xml:id="u-29.22" who="#SRotenstreich">Już na jednem z poprzednich posiedzeń powiedziałem, że Państwo jest emanacją społeczeństwa, że dobrobyt państwa zależy od dobrobytu społecznego. Gdy w kraju jest nędza, to i Rząd nic nie ma. I dziś w tej ciężkiej chwili, kiedy przechodzimy po kryzysie inflacyjnym, kryzys sanacyjny, nie jest wskazane stwarzać większych rzeszy bezrobotnych przez wprowadzenie monopolu w życie.</u>
<u xml:id="u-29.23" who="#SRotenstreich">Z tych wszystkich względów, ponieważ i pod względem fiskalnym monopol nie da tego, czego się od niego Rząd spodziewa, i pod względem gospodarczym zniszczy tysiące egzystencji, będziemy głosowali przeciw monopolowi.</u>
</div>
<div xml:id="div-30">
<u xml:id="u-30.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Dobrucki.</u>
</div>
<div xml:id="div-31">
<u xml:id="u-31.0" who="#SDobrucki">Wysoki Senacie! Ustawa, którą omawiamy w tej chwili, ma być jednym z filarów przyszłej gospodarki państwowej, ma zastąpić te dochody, które obecnie daje podatek majątkowy. Ustawa ta powstała w ten sposób, że Rząd z interesowanymi doszedł do pewnego układu tak, że ten projekt ustawy, który Panowie mają przed sobą, nie jest właściwie ustawą w tem pojęciu jak inne ustawy, lecz wynikiem pewnego układu, pewnego paktu, pewnego kontraktu, zrobionego z tymi, którzy reprezentują interesy gorzelni przemysłowych i gorzelni rolniczych.</u>
<u xml:id="u-31.1" who="#SDobrucki">Za monopolem jako takim oświadczamy się, oświadczamy się jednak za monopolem w tej formie, w jakiej został wniesiony do Sejmu. Uważamy, że to, co się stało w Komisji senackiej, stać się nie było powinno, albowiem wpływy stron interesowanych przechyliły szalę tej ustawy na niekorzyść Skarbu Państwa. Wśród tego gaju rozmaitych poprawek rzeczowych, stylistycznych, logicznych i t. d. znajdują się poprawki, które zmieniają treść całej ustawy, a zmieniają ją na niekorzyść Skarbu Państwa.</u>
<u xml:id="u-31.2" who="#SDobrucki">W art. 5 wprowadzono ustęp następujący: „Za manco podczas transportu koleją producent nie odpowiada”. Byłoby rzeczą naturalną, żeby się to znalazło w ustawie, dlaczego jednak nie znalazło się wtedy, kiedy pakt robiono i kiedy po ciężkich targach ostatecznie ustalano poszczególne punkty? Znalazło się dlatego, że w Komisji Senatu można było uzyskać większość dla tego nowego obciążenia Skarbu Państwa. Zdaje mi się, ze jest rzeczą zupełnie słuszną, żeby producent za manco podczas transportu koleją nie odpowiadał, jednakowoż warunek ten przyjęto w układzie poprzednim, a zresztą nie przedstawia się to manco tak nadzwyczajnie tragicznie dla producenta, czy dla Skarbu Państwa, albowiem odpowiedzialność ponosi kolej, która za to manco podczas transportu koleją odpowiada temu kto transport wysłał.</u>
<u xml:id="u-31.3" who="#SDobrucki">Modyfikacji na niekorzyść monopolu spirytusowego, a więc na niekorzyść Skarbu Państwa uległ art. 49. Daleki jestem od tego, ażeby w walce między gorzelniami rolniczemi a przemysłowemi zajmować jakiekolwiek stanowisko. Ale ze stanowiska interesu monopolu spirytusowego i Skarbu Państwa został już pewien stosunek ustalony, a zaznaczyć muszę, że spirytus nabywany w gorzelniach przemysłowych o 27%.</u>
<u xml:id="u-31.4" who="#komentarz">(Głos: 17.)</u>
<u xml:id="u-31.5" who="#SDobrucki">27 przy odpowiednich dalszych obliczeniach, ale choćby tylko 17% wypada taniej, niż spirytus, który Skarb Państwa, względnie monopol spirytusowy, kupuje w gorzelniach rolniczych. W interesie monopolu jest przecież te 8% kupować. To jest rzecz monopolu. Monopol jako taki przyjął spirytus gorzelni przemysłowych jako cenniejszy, bo tańszy dla siebie. Więc przesunięcie z 8% na 5% jest widoczną stratą monopolu i przez to Skarb Państwa.</u>
<u xml:id="u-31.6" who="#SDobrucki">Inne poprawki są poprawkami stylistycznemi i można je wszystkie przyjąć. Chciałbym jeszcze tylko zwrócić uwagę na pozornie nadzwyczaj uzasadnioną poprawkę, którą wniósł do art. 5 s. Pułaski. Wydaje się rzeczą zupełnie sprawiedliwą, że pewne wynagrodzenie, względnie odszkodowanie za transport, z bardzo oddalonych miejscowości należałoby się temu, kto z tego dalszego oddalenia dostarczać musi spirytus do stacji kolejowej, czy wąskotorowej czy szerokotorowej. Jednakowoż i ten punkt powinien był znaleźć się przedtem, w tych układach, kiedy tę ustawę tworzono, a nie dopiero tutaj, kiedy tę ustawę mamy trutynować nie ze względu na pakt zawarty, lecz ze względu na formalistyczne przepisy prawne, na treść poszczególnych artykułów, nie naruszając kontraktu zawartego pomiędzy stronami a Rządem. Chciałbym tu jednak dodać, że strata może nie będzie tak wielka, jakby wyglądało to tutaj na papierze.</u>
<u xml:id="u-31.7" who="#SDobrucki">Przecież właściciel gorzelni, która znajduje się w oddaleniu więcej niż 10 km. od traktu kolejowego, od stacji, ma warunki produkcji kartofli lepsze, bo ma tańszą robociznę, niż właściciel, który produkuje przy kolei.</u>
<u xml:id="u-31.8" who="#komentarz">(Głos: Jakto? Wcale nie!)</u>
<u xml:id="u-31.9" who="#SDobrucki">Ale tak jest, właściciel mniej płaci za robociznę, gdy majątek jego jest w znacznem oddaleniu od kolei niż przy kolei samej i dlatego muszę się oświadczyć przeciw tej poprawce.</u>
<u xml:id="u-31.10" who="#SDobrucki">Ze względów formalistycznych, w celu pewnej demonstracji przeciw temu nieprawidłowemu zmienianiu paktu, postawiłem jako wniosek mniejszości wniosek o przyjęcie ustawy w brzmieniu uchwalonem przez Sejm. Gdyby wniosek ten upadł, to proszę o osobne głosowanie do art. 5 i 49.</u>
</div>
<div xml:id="div-32">
<u xml:id="u-32.0" who="#WicemarszałekksStychel">Głos ma s. Połczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-33">
<u xml:id="u-33.0" who="#SPołczyński">Wysoki Senacie! Kiedy projekt ustawy, który nam przedłożono, wpłynął do Sejmu, udała się delegacja przedstawicieli gorzelń rolniczych do p. Ministra Skarbu, żeby mu wyrazić swoje zdziwienie i ubolewanie z tego powodu, że projekt ustawy tak ważnej, tak fundamentalnie wstrząsającej podstawami życia gospodarczego dotkniętych kół, przyszedł do skutku i został wniesiony bez żadnego udziału sfer zainteresowanych, bez zasięgnięcia opinii jakiegokolwiek rzeczoznawcy.</u>
<u xml:id="u-33.1" who="#SPołczyński">Na to p. Minister Skarbu dał wielce charakterystyczną odpowiedź, że nie zasięgano tej opinii, ponieważ zgóry wiedziano, że ta opinią wypadnie ujemnie.</u>
<u xml:id="u-33.2" who="#SPołczyński">Proszę Panów zaznaczam, że nie jest prawie nigdzie, nawet w autokratycznej Rosji, praktykowane, żeby jakąś ustawę gospodarczą wnoszono drogą zupełnie biurokratyczną. Jeżeli przeprowadzę analogię z monopolem rosyjskim, to muszę przypomnieć, że tam Minister Witte, który był władny ukazem carskim wprowadzić ustawę, jednak przez rok cały toczył konferencje z najróżniejszymi rzeczoznawcami i interesantami, zanim monopol zaprowadził. Otóż u nas ten sposób postępowania nie jest praktykowany.</u>
<u xml:id="u-33.3" who="#SPołczyński">W dodatku mylił się p. Minister Skarbu w swojem przewidywaniu, że opinią wypadnie zgóry ujemnie, gdyż przekonaliśmy się, że rolnicy w Sejmie głosowali za ustawą. Organizacje przemysłowe gorzelni rolniczych były rzeczywiście doprowadzone do takich trudności w swej gospodarce, że ta gospodarka zbliżała się już do pewnego absurdu. Dlaczego? Po temu jest dużo przyczyn.</u>
<u xml:id="u-33.4" who="#SPołczyński">Po pierwsze mamy w kraju nadprodukcję spirytusu, jak to już Panom wiadomo. Jest to niesłychanie znamienny objaw, że w kraju, którego ziemie produkowały przed wojną 266 milionów litrów i miały na nie zbyt, dzisiaj produkują zaledwie połowę tego, co przed wojną, i już tego zbytu nie mają, zbyt jest pokryty w wysokości mniej więcej tylko — ⅔. To jest pierwszy symptomat konsekwencji ekonomicznych, które pociągnie za sobą złożenie w jedną całość ziem polskich, tworzących dawniej części składowe organizmów gospodarczych innych państw. Dziś podwaliny gospodarcze fundamentalnie się zmieniły, i ten symptomat będzie się powtarzał. Zaczyna się od tego, że spirytus nie znajduje już zbytu. Zagranica jest zalana spirytusem, tak, że o tak poważnym eksporcie marzyć nie można. Wobec tego gorzelnictwo rolnicze stanęło przed ewentualnością obniżenia swoje produkcji, a obniżenie tej produkcji drogą umowy, drogą prywatnej organizacji było niemożliwe.</u>
<u xml:id="u-33.5" who="#SPołczyński">I tu dotknę drugiego punktu, bo muszę zarzucić interesowanym sferom rolniczym, że właśnie zawiódł je zupełnie ich zmysł organizacyjny. Organizacje czy t. zw. naczelne, czy dzielnicowe nie objęły całego gorzelnictwa rolniczego i tu jest znowu to znamienne, że Pomorze i Poznańskie, mając już wyższą świadomość wartości organizacji, zorganizowały się prawie zupełnie natomiast w o. Królestwie pozostawało jakie 40% gorzelni poza organizacjami, a w Galicji ten procent był nawet jeszcze większy. Wobec tego me można mówić o jakiejś zwartej organizacji gorzelnictwa rolniczego. Ta sprawa zawiodła, rolnictwo nie zdołało się zorganizować i dlatego musi dziś ponosić konsekwencje: pogodzi ich interesy ten trzeci, to jest monopol.</u>
<u xml:id="u-33.6" who="#SPołczyński">Dalszą trudnością dla organizacji rolniczych był brak współpracy z Rządem. Każda organizacja zawodowa staje w bardzo krótkim czasie na martwym punkcie, jeżeli niema współpracy z rządem. A muszę stwierdzić, że tej współpracy z Rządem nie można było uzyskać z wielu powodów, przedewszystkiem z powodu ciągłej zmiany ministrów i zmiany poglądów, z powodu zygzakowatej linii wytycznych Rządu. Wspomnę tylko o jednym fakcie. W epoce dewaluacyjnej Rząd wyznaczył stawki akcyzy w walucie polskiej. Te stawki się natychmiast dewaluowały i po jakich 2 czy 3 tygodniach dochodziły nawet do zera i wtenczas gwałtownym skokiem podnosił Rząd te stawki, czasami, o drugie tyle. I tak stawki skakały z 250.000 na 600.000, z 600.000 na 1,200.000 z 1,200.000 na 2,400.000 mk. Organizacja proponowała niezmordowanie, ażeby te stawki oznaczyć w walucie stałej i co tydzień lub co dwa tygodnie przystosowywać do spadku waluty polskiej. Nie można było tego osiągnąć — i jaki był skutek? Że spirytus stał się obiektem gry spekulacyjnej, że kto kupił spirytus pod koniec okresu danej stawki, kupował go prawie za połowę tej ceny, za którą musiał kupić w trzy dni później, t. j. już po ustanowieniu nowej stawki. Przyznawały się likiernie, że na jednej takiej spekulacji zarabiały po 30 miliardów ówczesnych marek polskich, a była to jeszcze b. poważna suma, zarabiały z wielka stratą dla Skarbu, a jeszcze większą dla organizacji przemysłowych rolniczych, dlatego, że ich produkt, spirytus, stawał się obiektem zupełnie dzikiej spekulacji.</u>
<u xml:id="u-33.7" who="#SPołczyński">Drugą taką sprawą, której nie możnaby było z żadnym rządem uzgodnić, a która zupełnie krzyżowała wszelką gospodarkę, to było bezplanowe dawanie koncesji na t. zw. rozlewnie. Jakiś bohaterski oficer z Demobilu, albo jego żałobna wdowa uzyskiwali taką koncesję. Nie mieli oczywiście pieniędzy, ażeby tę rozlewnię uruchomić. Uruchamiał ten, kto dawał pieniądze i ta wdowa, czy bohater byli parawanem dla zysków zupełnie nieskontrolowanych.</u>
<u xml:id="u-33.8" who="#SPołczyński">Jak rzeczoznawcy określają, każda rozlewnia maleńka jest legalnem źródłem do rozlewania nielegalnego spirytusu. Namnożyło się tych rozlewni i liczba ich dochodzi do 2.000. Aby każdą taką rozlewnie przypilnować, trzeba do niej przydzielić pierwszorzędnego, nie tylko pod względem fachowym, intelektualnym, ale i pod względem moralnym, kontrolera. Na to Skarb nie miał oczywiście ani ludzi, ani pieniędzy.</u>
<u xml:id="u-33.9" who="#SPołczyński">Tu się nasuwa czwarta przyczyna, dla której gospodarka prywatna prawie upadała: to jest zawód, który sprawia w Polsce nasza służba skarbowa. Przedstawiciel Rządu uważa dotknięcie tej sprawy za świadome działanie na niekorzyść państwowości polskiej. Ja uważam, ze bez fałszywego wstydu możemy o tych sprawach mówić. Demoralizacja powojenna ogarnęła wszystkie kraje i my nie stanowimy żadnego wyjątku. Wszędzie mentalność jest zdeprawowana. A my, którzy w dodatku zbieraliśmy służbę skarbową z kelnerów, z dawnych fryzjerów. którzy po większej części nawet żadnych kursów nie przeszli, nie możemy się spodziewać, żeby oni mogli dorastać do tego bardzo ważnego i ciężkiego zadania, które na nich spada. Pesymiści twierdzą, że absolutnie po dziś dzień wypija się w Polsce tyle wódki, ile się wypijało przed wojną...</u>
<u xml:id="u-33.10" who="#komentarz">(S. Nowodworski: Pesymiści twierdzą, że więcej.)</u>
<u xml:id="u-33.11" who="#SPołczyński">...to znaczy, trzy litry na głowę, to znaczyłoby, że w Polsce wypija się jakie 30 milionów litrów nielegalnego spirytusu, pochodzącego z samogonki, ze szmuglu i zdefraudowanej akcyzy. Optymiści, np. p. przedstawiciel Rządu, przyznają, że może milion idzie bocznie, nie więcej. Ja sądzę, że prawda leży w pośrodku. P. przedstawiciel Rządu ma prawo mówić: — „quod non est in aktis, non est in mundo” — my tego nie wiemy, ale kto bliżej patrzy na nasze życie, ten wie, że są niedostatki pod tym względem.</u>
<u xml:id="u-33.12" who="#SPołczyński">Mieliśmy epokę, że np. kiedy ówczesny minister Michalski zaprowadził akcyzę w wysokości ½ dolara na litr spirytusu, automatycznie stanęła konsumcją w kraju i zagrasowało gorzelnictwo tajne, które rzeczoznawcy określali na jakie 2.000 gorzelni. Otóż z tych 2.000 gorzelni tajnych policja wykryła zaledwie kilka. Proszę Panów, dochodziło do tego, że w Małopolsce na chrzciny, na śluby przyjeżdżała na parę dni naprzód gorzelnia do domu i na miejscu wypalano ilość, potrzebną do spicia się całego towarzystwa. W tej samej epoce na całej granicy czeskosłowackiej lał się spirytus do Polski jak w otchłań, granice nasze, jak przekonaliśmy się, stały otworem, nie było możności temu zaradzić. To znaczy, że jednak są niedostatki, z któremi trzeba się liczyć. I nie wstydzę się do tego przyznać jako Polak, bo w okresie dewaluacji były i odwrotne wypadki, kiedy spirytus był tani i przelewał się przez granicę czechosłowacką, a Czechosłowacja, która jest dumna ze swoich instytucji, była wobec tego zupełnie bezsilną. Dalej, w takiej Rosji jakikolwiek handel spirytusem jest karą śmierci zagrożony, a jednak po całej granicy rosyjskiej są zorganizowane bandy, które się trudnią tym handlem.</u>
<u xml:id="u-33.13" who="#SPołczyński">To są kraje młode, wschodnie, ale jak jest w Ameryce? Jeżeli jest wogóle dzisiaj jakiś eksport z Polski możliwy, to tylko z powodu prohibicji amerykańskiej, bo od czasu prohibicji całe floty europejskie oblegają brzegi Stanów Zjednoczonych Ameryki i oczywiście nie robią tego bez skutku. Więc wolno nam o tem mówić, że u nas nie wszystkie te sprawy mają się tak, jakeśmy sobie wymarzyli, ale nie wstydźmy się tego i dążmy, ażeby to uzdrowić.</u>
<u xml:id="u-33.14" who="#SPołczyński">Bądź co bądź w takich stosunkach, jakie są obecnie, gospodarka prywatna stała się trudną.</u>
<u xml:id="u-33.15" who="#SPołczyński">Szanowni Panowie! Monopol wbrew twierdzeniom p. s. Rotenstreicha bierze pod nóż operacyjny przedewszystkiem rolnictwo. Nie upatruję krzywdy w samym fakcie ścięcia produkcji przez zredukowanie prawa odpędu. Sam dochodzę do tego wniosku, że wobec nadprodukcji ten kontyngent jest potrzebny. Ale krzywdą dla producenta jest to, że monopol bierze na swoje cele tylko pewną kwotę i za tę kwotę obiecuje rzeczywiste koszty produkcji plus wywar. Proszę Panów, trzeba sobie zdać sprawę, jak to będzie wyglądała gorzelnia, która miała prawo odpędu w przedwojennej wysokości 100.000 l., teraz zostanie sheblowana przez nowe prawo odpędu do jakich 75.000 l., monopol odbierze im może jakie 30.000. Zdaje mi się, że ta stawka — ⅓ od przedwojennego prawa odpędu będzie miała mniej więcej zastosowanie w naszej dzielnicy poznańsko-pomorskiej. Proszę sobie zdać sprawę, jaki to jest cios dla całego przemysłu rolniczego. Głównie chodzi tu o małe gorzelnie, które miały około 75.000 litrów produkcji. Jeżeli nagle będą miały produkować tylko 25.000 litrów, to będą musiały się zamknąć, bo przy tak małej produkcji nie można utrzymać ani gorzelnika, ani nie będzie można gospodarczego systemu do tego zastosować.</u>
<u xml:id="u-33.16" who="#SPołczyński">Pociesza się nas, że będzie można eksportować. Już mówiłem o szansach eksportu, któremi można się łudzić, a które najoczywiściej zawiodą. Dziś europejska koniunktura eksportu zależy od takich rzeczy, że np. w tym roku przez trzy tygodnie na wyspie Jawie rozruchy krajowców powstrzymały żniwo trzciny cukrowej i wywóz melasy do Europy. Wskutek tego Holandia nie dostała na czas swojej melasy z trzciny cukrowej i była chwila stagnacji na rynku europejskim. Nastąpiło wtedy kilka tygodni zupełnie wyjątkowej koniunktury, lecz dziś rynek europejski przez załamanie się monopolu niemieckiego jest na całe lata saturowany.</u>
<u xml:id="u-33.17" who="#SPołczyński">Eksport jest tylko nadzieją, ale Panowie znacie przysłowie, dotyczące nadziei.</u>
<u xml:id="u-33.18" who="#SPołczyński">Proszę Panów, wobec tego nie brakło głosów właśnie sfer rolniczych, które mówiły: Jak możecie na taką samobójczą ustawę się godzić, jak możecie ją popierać? Proponowano nam: „Zróbcie wysiłek i sami zagwarantujcie Rządowi tych 125 milionów złotych, których się spodziewa z monopolu. Wtedy Rząd bez żadnego ryzyka dojdzie do tego samego efektu, a my nie będziemy się zarzynali”. Otóż z tych względów, które wyłuszczyłem, nie było to możliwe. Możebyśmy uzyskali ustawę, kontyngentującą wyrób spirytusu, możebyśmy uzyskali cofnięcie owych konsensów na rozlewnie, ale na współpracę z Rządem nie mogliśmy liczyć, bo ta współpraca musiałaby być niesłychanie życzliwa i ścisła. Co zaś jest najwłaściwszym powodem, dla którego organizacje rolnicze takiej myśli nie wzięły wcale w rachubę, to to, że ich się nikt o to nie pytał, że plan monopolu wyskoczył ponad ich głowami i na jakiekolwiek deliberacje było zapóźno. Otóż wobec tego, nie chcąc walczyć z wiatrakami, musieliśmy zgodzić się na tę ustawę.</u>
<u xml:id="u-33.19" who="#SPołczyński">Monopol bowiem jest pewną psychozą powojenną, z którą nie można walczyć. Wszystkie państwa europejskie przechodziły przez nią: Czechosłowacja, Węgry, Francja, Szwajcarią, Niemcy, a wszystkie z ujemnym skutkiem. Załamała się Czechosłowacja, osiadłszy na 60.000.000 niesprzedanego spirytusu i oddała gestię spirytusu na prawach monopolu przymusowej organizacji prywatnej. Identycznie to samo było w Niemczech. Dzisiejszy monopol niemiecki, który przecież miał pierwszorzędnie wyszkolony personel z dawnej centrali niemieckiej, dziś siedzi na 187.000.000 niesprzedanego spirytusu i ten sam spirytus, który kupił od producenta za 55 fen., dziś sprzedaje po 35 fen. Proszę Panów, nie można żądać, żeby ludzie uczyli się z cudzych doświadczeń, trzeba je zrobić na własnej skórze. Myśmy już zrobili jedno doświadczenie na własnej skórze, bośmy w roku 1921/22 mieli monopol, który się załamał, mimo to były próby dalsze.</u>
<u xml:id="u-33.20" who="#SPołczyński">Ale ja nie należę do tych pesymistów, jak s. Rotenstreich, żeby twierdzić napewno, że monopol się załamie. Monopol ma szanse owocnej egzystencji, mojem zdaniem. Dostanie on to, czego organizacja prywatna mieć nie może, skontyngentuje produkcję i to straszne zaśmiecenie rynku naszego wewnętrznego będzie mógł jednym wielkim zamachem uprzątnąć. Czego nie będzie mógł stworzyć na poczekaniu i co zostanie na długie lata jego piętą Achillesową, to jest służba wykonawcza. Będzie miał straszliwe rygory, ale same kary nie podnoszą moralności. Pamiętajmy, że Konstytutio Carolina, gdzie do najniższych kar należało obcinanie rąk, nóg, koło, pal i tortury, jednak nie wpłynęła na podniesienie moralności. Jeszcze gorzej, jeżeli te kary będą tylko papierowe, będą tylko w ustawie.</u>
<u xml:id="u-33.21" who="#SPołczyński">Monopol musi przedewszystkiem dbać o egzekutywę swoich zarządzeń i do tego potrzebuje mieć stalowe narzędzia. Biada, jeżeli te narzędzia zawiodą, jeżeli zamiast stali, okażą się tylko papierem.</u>
<u xml:id="u-33.22" who="#SPołczyński">Ustawa wbrew temu, co powiedział kolega s. Rotenstreich, stoi i upada wraz z dyrektorem, który stanie na czele. Ustawa sama mało znaczy. Anglicy twierdzą, że z lichą ustawą a nawet bez ustawy, pierwszorzędny osobnik może stworzyć coś dobrego, ale z najlepszą ustawą drugorzędna osobistość nic nie stworzy. Więc głównym warunkiem powodzenia monopolu jest postawienie na jego czele takiej osobistości, któraby sprostała tym zadaniom. Będzie to musiała być osobistość odważna, bo zważmy, że ma ulokować pół miliarda butelek wódki. Odważnych mamy bardzo dużo w naszym kraju, bo często odwaga jest tylko wyrazem nieświadomości niebezpieczeństwa. Mamy nawet podobno bardzo dużo ludzi genialnych, którzy może podołają trudnościom organizacyjnym, ale czy mamy handlowca, któregoby się postawiło na czele — to dopiero przyszłość pokaże.</u>
<u xml:id="u-33.23" who="#SPołczyński">W każdym razie my, jako rolnicy, życzymy monopolowi wszelkiego powodzenia, świadomi tego, że jeżeli się monopol załamie, to odbije się to na naszej skórze, bo załamie się z nim równocześnie Skarb, a w każdym razie rolnik producent. Dyrektor monopolu dostaje do rąk brzytwę. Wolno mu nią golić i będzie golił, ale biada, ażeby nie przerżnął gardła i producentowi, i Skarbowi, i sobie.</u>
<u xml:id="u-33.24" who="#komentarz">(Brawo.)</u>
<u xml:id="u-33.25" who="#SPołczyński">Z poprawek, które przedstawiła Komisja, ja, w przeciwstawieniu do p. kolegi przedmówcy, wypowiadam się za tem, żeby nie przerzucać na producentów jeszcze ryzyka kolejowego. Ja zupełnie dobrze rozumiem, że póki producent wiezie towar na swoich furach i może dać nadzór, to za nadzór odpowiada, ale z chwilą, gdy oddał to kolei, to wstyd nawet przyznać, że tego ryzyka kolejowego nikt nie chce brać w Polsce. Nie powinno się o tem mówić. Kolej jest instytucją rządową, rząd powinien dążyć do tego, ażeby się stała taką instytucją, jaką być powinna i wtenczas ryzyko będzie minimalne. Rząd ma w tym kierunku pierwszy obowiązek i pierwsze prawo. Ale niepodobna, żeby Rząd swoją odpowiedzialność za koleje przerzucał na barki producenta. W całem życiu gospodarczem przecież obowiązuje tylko odstawa franco kolej. Moje produkty już chodziły do Gdańska i Ameryki i nie słyszałem, ażeby odemnie kto żądał odpowiedzialności za cały ten transport, aż dojdzie do miejsca przeznaczenia.</u>
<u xml:id="u-33.26" who="#SPołczyński">Druga poprawka, którą wymieniam dlatego, że ją zakwestionował mój przedmówca, to jest podział produkcji rolniczej i przemysłowej w stawkach art. 49. Nie wchodzę w to, który przemysł jest dla Państwa korzystniejszy, czy rolniczy, czy melasowy. Wcale w to nie wchodzę. Kiedy chodzi o obronę interesów, to każdy interesant roztoczy takie szerokie, takie idealne pobudki, jak np. te, które czytaliśmy w broszurze o kinematografach, która wykazuje, do jakiego stopnia kinematografy powinny mieć opiekę rządu. Każdy przemysł znajdzie przyczynę, żeby usprawiedliwić specjalną ochronę dla siebie. Podtrzymuję tylko to, że ma być ustalony dzisiejszy stan posiadania. W dzisiejszym stanie posiadania przemysłowe gorzelnie produkują 5.441.000 litrów. Komisja sejmowa koncedowała 5%, to znaczy 7.500.000, czyli 2 miliony więcej, niż obecny stan posiadania. Plenum Sejmu uchwaliło 8%. 8% od 150 jest 12 milionów. Proszę Panów, to żądanie nie jest niczem usprawiedliwione. Nie chcę Panów nużyć, ale mógłbym odczytać Panom listę, bo mam wyciągi dokumentów od sfer rządowych co do tego, jaka była produkcja przemysłowa w przeszłym roku. Otóż wynosiła ona 5,441.000 litrów. Niema żadnego powodu do tego, żeby stwarzać jeszcze jedną nadprodukcję. Uskarżamy się, że jest nadprodukcja jednego spirytusu i zgadzamy się, żeby tę nadprodukcję rolniczą sheblować, ale chyba nie na korzyść nowopowstającego przemysłu znowu okowicianego, kiedy tej okowity i tak za dużo mamy w kraju. Żądanie przydziału dalszych 5,000,000 1. stanowi o egzystencji 75 gorzelni rolniczych.</u>
<u xml:id="u-33.27" who="#SPołczyński">Otóż ze względów logicznych, skarbowych i słuszności trzeba poprzeć poprawkę do art. 49. Jeżeli p. Kolega mówi, że monopol na tem traci, to przecież, Panie Kolego, ceny nabywcze dla monopolu są niczem, monopol nabywa towar od producenta za 65 groszy, a ma z niego wygospodarować 6 złotych, to znaczy, że parę groszy więcej, czy mniej, w tej cenie nabywczej nic nie znaczy. Nie o to chodzi. Chodzi o to, żeby umieć gospodarować, żeby dostać gospodarza, który zrobi z 65 groszy 6 złotych. Tego z całego serca życzę.</u>
</div>
<div xml:id="div-34">
<u xml:id="u-34.0" who="#WicemarszałekksStychel">Lista mówców wyczerpana. Przemówią jeszcze p. przedstawiciel Ministerstwa Skarbu i p. sprawozdawca. Ze względu na spóźnioną porę, proponuję przerwać obrady na 2 godziny, to znaczy do godziny kwadrans po 4. Po przerwie przystąpimy do punktu 4 porządku dziennego do sprawy wniosku s. Kopcińskiego, a potem wrócimy do sprawy monopolu.</u>
<u xml:id="u-34.1" who="#WicemarszałekksStychel">Zarządzam przerwę.</u>
<u xml:id="u-34.2" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
</div>
<div xml:id="div-35">
<u xml:id="u-35.0" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Przystępujemy do punktu 4: Sprawozdanie Komisji Gospodarstwa Społecznego o wniosku s. Kopcińskiego i tow. w sprawie rozporządzenia p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, wprowadzającego 10-godzinny dzień pracy w hutach Górnego Śląska (odbitka nr 203).</u>
<u xml:id="u-35.1" who="#Marszałek">Jako sprawozdawca głos ma s. Średniawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-36">
<u xml:id="u-36.0" who="#SŚredniawski">Wysoki Senacie! Pp. senatorowie Kopciński, Woźnicki i Szychowski wnieśli nagły wniosek do Senatu o wezwanie Rządu do cofnięcia rozporządzenia p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej z dnia 18 lipca 1924 r., zezwalającego na przedłużenie czasu pracy robotników w hutach na Górnym Śląsku do 10 godzin na dobę na przeciąg trzech miesięcy. Komisja Gospodarstwa Społecznego zebrała się dzisiaj i po dosyć długich obradach, bo ciągnących się przeszło trzy godziny, przyszła jednak do wniosku, że. zezwolenie na przedłużenie czasowe pracy do 10 godzin było wywołane okolicznościami koniecznemu że w razie odmówienia tego zezwolenia stanęłyby wszystkie huty na Śląsku, co wywołałoby wielkie bezrobocie, które odbiłoby się także na kopalniach węgla, gdzieby jeszcze większa ilość robotników straciła pracę, ponieważ huty zużywają ogromny procent węgla. Z tego powodu Komisja nie zgodziła się na wezwanie Rządu i uznała tem samem, że wydanie tego rozporządzenia było koniecznością.</u>
</div>
<div xml:id="div-37">
<u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Głos ma wnioskodawca s. Kopciński.</u>
</div>
<div xml:id="div-38">
<u xml:id="u-38.0" who="#SKopciński">Wysoka Izbo! Uważaliśmy za konieczne wnieść nagły wniosek z powodu rozporządzenia p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej, zezwalającego na przedłużenie dnia pracy w butach na Górnym Śląsku do 10 godzin choćby z tego względu, że jest to pierwszy wyłom w podstawowej zdobyczy robotników po wojnie, który oczywiście, jakeśmy widzieli w debatach w Senacie, stwarza atmosferę, usposabiającą do stosowania dalszych ograniczeń.</u>
<u xml:id="u-38.1" who="#SKopciński">W komisji senackiej wszyscy mówcy teoretycznie stanęli na stanowisku 8-godzinnego dnia roboczego, dlatego też nie potrzebuję tu tłomaczyć wagi tej zdobyczy robotniczej. Ale inna rzecz teoretyczne uznawanie tej reformy, a inna rzecz rzeczywisty rzetelny do niej stosunek, którego Panom brak.</u>
<u xml:id="u-38.2" who="#SKopciński">Proszę Szanownych Panów! Motywuje się to rozporządzenie tem, że przemysł górnośląski nie może wytrzymać konkurencji z Niemcami z powodu drożyzny produkcji i rozporządzenie to ma jakoby na celu, żeby tę produkcję potanić przez potanienie robocizny. Panowie już na komisji sami przytaczali cyfry — te cyfry są wszystkim znane — jaki procent kosztów produkcji przypada na robociznę. Czy rzeczywiście to potanienie robocizny tak szalenie odbije się na kosztach produkcji? Ja jeszcze zwracam uwagę na to, że pomnożenie godzin dnia roboczego nie jest żadną gwarancją wydajności robocizny. Oczywiście trzeba te rzeczy przeżywać, trzeba pracować ponad 8 godzin dziennie stale, żeby tę rzecz ocenić. Dla każdego, kto bezstronnie chce na to spojrzeć, niewątpliwem jest, że jeżeli nawet ta wydajność pracy trochę się podniesie, to nie będzie to stanowiło tak znacznego stosunku, żeby dla niego warto było wydawać rozporządzenie, mające tak zasadnicze znaczenie.</u>
<u xml:id="u-38.3" who="#SKopciński">Proszę Szanownych Panów, gdyby w środkach, jakie Rząd obmyślił ku potanieniu produkcji, były uwzględnione dwie strony, gdyby się jednakowo kładło nacisk na przemysłowców jak i na pracowników, moglibyśmy wtedy dyskutować. Ale jeżeli przyjrzymy się trzeźwo i bezstronnie załatwieniu tej sprawy przez Rząd, to musimy przyznać, że wybrana została droga najmniejszego oporu, zwalania wszystkiego na barki najsłabszych.</u>
<u xml:id="u-38.4" who="#SKopciński">Nie dawniej jak bodaj wczoraj, p. Minister Przemysłu i Handlu, mówiąc o wydajności pracy robotnika, mówił nam, że przemysł nasz nie skorzystał z tych szczęśliwych chwil, gdy mógł wprowadzić udoskonalenia techniczne, gdy mógł się zreorganizować, gdy mógł się przygotować do dni cięższych. To są słowa p. Ministra Przemysłu i Handlu. P. Minister Przemysłu i Handlu przytaczał również przykłady, że Rząd spowodował potanienie niektórych produktów, ale przytem oświadczył p. Minister, że zawsze działo się to nie kosztem przemysłowców, ale kosztem Państwa. Zawsze zniżano podatki, zawsze Rząd szedł z wydatną pomocą. Opiekę nad przemysłowcami widzieliśmy, ale nie widzieliśmy nacisku na nich, natomiast nacisk na robotnika i pogorszenie jego praw socjalnych widzimy. Gdyby tu Rząd przyszedł do nas z dowodami, że i po stronie przemysłowców zrobiono wszelkie wysiłki, i gdybyśmy widzieli te dowody, gdybyśmy widzieli, że w tym kierunku zrobiono wszystko, wtedy dyskusja byłaby możliwa.</u>
<u xml:id="u-38.5" who="#SKopciński">Proszę Szanownych Panów, na komisji słyszeliśmy, że rozporządzenie rządowe ogarnęło może i te przedsiębiorstwa na Górnym Śląsku, względem których nie było ono konieczne. Prawda, p. Minister Pracy zapewnił, że dzień tej pracy, niebezpiecznej dla zdrowia, będzie ograniczony, ale pomimo to, jak wynika w dyskusji, niektóre gałęzie przemysłu niepotrzebnie zostały tem rozporządzeniem objęte. We wniosku naszym mówimy i o tem, że przecież ciągle od Wysokiego Rządu słyszymy tu zapewnienia, że zdobycze socjalne nie zostaną uszczuplone; mówił to p. Prezes Ministrów w pierwszem swojem expose, słyszeliśmy to, może nie tak wyraźnie, od p. Ministra Przemysłu i Handlu i mieliśmy inne jeszcze, choć nie z tej Wysokiej Trybuny zapewnienia, że niema niebezpieczeństwa dla zdobyczy socjalnych Judu pracującego. Rząd powiada, że teraz jest w przymusowem położeniu, ale proszę zwrócić uwagę na to, że w takim razie nie należało tutaj z tej trybuny i w innych miejscach rzucać nieopatrznych słów, uspokajać te liczne rzesze pracujących, które w te Zapewnienia wierzyły. Muszę podkreślić, że słowa ludzi odpowiedzialnych za politykę Państwa jednak obowiązują.</u>
<u xml:id="u-38.6" who="#SKopciński">Zwróciliśmy w naszym wniosku uwagę na wrażenie, jakie to rozporządzenie musi wywołać na terenie międzynarodowym. P. Minister Pracy i Opieki Społecznej w komisji senackiej wyraził inne zapatrywanie. P. Minister Pracy uważa, że raczej to rozporządzenie pomoże w walce o 8-godzinny dzień roboczy. Śmiemy być zupełnie odmiennego zdania. Choćby nawet dla wyjątkowych ludzi, szczerze odnoszących się do tej reformy, ten fakt, że powiększenie godzin pracy w Niemczech wywołuje je i gdzieindziej, mógłby być motywem do nastawania na Niemcy, to nie możemy zamykać oczu na to, że walka o 8-godzinny dzień pracy jest walką kapitału z pracą i że to rozpowszechnianie się większego dnia pracy na kraje poza Niemcami niewątpliwie doda odwagi i bodźca tym, którzy pragną zniesienia 8-godzinnego dnia pracy.</u>
<u xml:id="u-38.7" who="#SKopciński">Proszę Panów, z tego względu te wszystkie argumenty, które zostały przeciw naszemu wnioskowi wysunięte, nas nie przekonywają. A jest przecież jeszcze jeden argument, który przewijał się w mowach Szanownych Panów, którzy przyznawali, że tani, na Górnym Śląsku zwłaszcza, przemysłowców o dobre intencje posądzać nie można, że tam jest, wiele rzeczy, w które należałoby wejrzeć, aby uporządkować dziedzinę pracy na Górnym Śląsku.</u>
<u xml:id="u-38.8" who="#SKopciński">Obstając nadal przy naszym wniosku, musimy zaznaczyć, że chociażby go spotkał taki los, jaki go spotkał w Komisji, to jednak dyskusja ta wykazała, że mamy rację stawiając nasz wniosek, Rząd bowiem dostatecznych motywów do rozporządzenia swego nie dał, a jeżeli nawet Rząd w tym momencie ze swego punktu widzenia — nie z naszego — uważa się za postawionego w pewnem przymusowem położeniu, to gdy wziąć pod uwagę cały bieg polityki rządowej, zobaczymy, że to ostatnie rozporządzenie niewątpliwie wypłynęło ze złej, fatalnej polityki pod tym względem.</u>
<u xml:id="u-38.9" who="#SKopciński">To wszystko razem upoważnia nas do zwrócenia się do Wysokiego Senatu, ażeby głosował przeciwko wnioskowi komisji i przyjął wniosek, który został przez nas postawiony.</u>
</div>
<div xml:id="div-39">
<u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Minister Pracy i Opieki Społecznej.</u>
</div>
<div xml:id="div-40">
<u xml:id="u-40.0" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Wysoki Senacie! Pozwolę sobie uczynić przedewszystkiem pewne sprostowanie natury formalnej. W prasie, która omawiała rozporządzenie o przedłużeniu dnia pracy na naszej części Górnego Śląska, były podane nieścisłe dane co do samego rozporządzenia. Rozporządzenie to nie było wydane na skutek uchwały całej Rady Ministrów, lecz przezemnie jako Ministra Pracy, na wniosek komisji inż. Widomskiego, i popartego przez Ministerstwo Przemysłu i Handlu. Szef Rządu był tylko powiadomiony o tem rozporządzeniu, jakie miało być wydane.</u>
<u xml:id="u-40.1" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Teraz co do meritum sprawy. Już na Komisji Gospodarstwa Społecznego starałem się bardzo szczegółowo przedstawić całe meritum sprawy. Jak na Komisji Gospodarstwa Społecznego, tak i w prasie, występującej przeciwko temu rozporządzeniu, główną zwracano uwagę na oświetlenie tej sprawy ze stanowiska naszych międzynarodowych stosunków. Podkreślano, że Rząd robił kilkakrotne przyrzeczenia nie tylko przedstawicielom naszych związków zawodowych, ale i wobec generalnego sekretarza międzynarodowego biura pracy p. Alberta Tomas i na posiedzeniach Międzynarodowego Biura Pracy w Genewie, przez naszych przedstawicieli, a w szczególności przez delegata Rządu, inżyniera Sokala. Tak jest, takie oświadczenia składano, ale warunkowo. Zagadnienie 8-godzinnego dnia pracy nie jest naszą sprawą wewnętrzną i Rząd z tego założenia wychodził, odwołując się do Międzynarodowego Biura Pracy.</u>
<u xml:id="u-40.2" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Niemcy pod względem rozwoju przemysłowego i wogóle pod względem gospodarczym wyżej stoją od nas. Niemiecki wielki przemysł nie poniósł żadnej klęski w czasie wojny wszechświatowej, co więcej, wszystkie dane świadczą, że przemysł ten jeszcze się rozrósł. Wszystkie międzynarodowe źródła stwierdzają, że okres inflacji marki niemieckiej został przez wielki przemysł niemiecki z wodzem tego przemysłu Stinnesem na czele, planowo i świadomie wyzyskany, w celu poczynienia olbrzymich inwestycji w tym przemyśle, a szczególniej w przemyśle żelaznym i w górnictwie. I ten wielki przemysł od pół roku złamał ustawę o 8-godzinnym dniu pracy. Dane zagraniczne i nasze stwierdzają, że masy robotnicze niemieckie dobrowolnie nie zgodziły się na tę zmianę, że był okres wielotygodniowy niesłychanej ostrej walki. Miliony robotników niemieckich stanęły do walki, ale przedłużenie dnia pracy w Rzeszy Niemieckiej jednak nastąpiło. I my, jako bezpośredni sąsiedzi, szczególnie, jeżeli chodzi o nasz Polski Górny Śląsk, który w całym swoim rozwoju dotychczasowym był bezpośrednio związany z drugą częścią Górnego Śląska, która nam nie przypadła, musieliśmy to bardzo dotkliwie odczuć. Te zasadnicze zmiany, jakie zaszły w Rzeszy Niemieckiej, musiały się odbić na nas, a względy jakiejś rzekomej większej niechęci do państwowości polskiej, o której mówi element niemiecki na Górnym Śląsku, są w mojem przekonaniu zjawiskiem drugorzędnem. Tak zresztą zrozumiało to i Międzynarodowe Biuro Pracy. Albert Tomas, reasumując wszystkie głosy w tej sprawie, skonstatował, iż stanowisko Niemiec musi się odbić przedewszystkiem na najbliższych sąsiadach.</u>
<u xml:id="u-40.3" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Pozwolę sobie przytoczyć koniec przemówienia Alberta Tomas. Streszczając wszystkie wyżej przytoczone wywody, stwierdził Albert Tomas z ubolewaniem, że decyzja Niemiec, choćby nawet miała charakter wyjątkowy, całkowicie zmieniła sytuację, która uprzednio wskutek ciągłego, acz powolnego ratyfikowania konwencji, była na dobrej drodze. To spowodowało nowy obrót w kwestii ośmiogodzinnego dnia pracy. Możliwe, że, jak twierdzi delegat niemiecki, i w innych krajach pracują dłużej w pewnych gałęziach przemysłu, lecz decyzja niemiecka co do zniesienia systemu trzech zmian ośmiogodzinnych w wielu umowach zbiorowych, to fakt, którego doniosłości nie można nie doceniać. Niestety, rola Międzynarodowego Biura Pracy ma jedynie znaczenie interwencji moralnej. Wprawdzie delegat niemiecki zapewnił, że rząd po przejściu ciężkiego okresu odszkodowań zrobi wszystko, co będzie w jego mocy, by jak najprędzej powrócić do takiego regime'u pracy, jakiego wykładnikiem jest XIII część traktatu, jednakże zarządzenie niemieckie stanowi zaporę do urzeczywistnienia ratyfikacji przez inne kraje. Ja nie będę przytaczał tak rządowych, jak i robotniczych głosów francuskich lub belgijskich, które w niemniej jaskrawych i ostrych słowach charakteryzują zarządzenie niemieckie. Stanowisko delegatów niemieckich, tak pracowników jak i rządu, było jasno zdeklarowane. Oświadczyli oni bez żadnych ogródek, że jakikolwiek nacisk w tej sprawie Niemcy będą uważały za naruszenie swych praw suwerennych. Taką odpowiedź dały Niemcy.</u>
<u xml:id="u-40.4" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Rząd Polski uczynił wszystko, żeby za pośrednictwem swoich delegatów wpłynąć w tym kierunku, żeby te zarządzenia niemieckie zostały cofnięte. Oczywiście interwencja polskich delegatów, jak i interwencja Anglików nie odniosła tego skutku. I nasze oczekiwania, że na konferencji londyńskiej Francuzi, Belgowie i Anglicy wywrą nacisk na Niemców, żeby cofnęli to swoje zarządzenie, zawiodły. W Londynie, o ile nam wiadomo, dotychczas żadnych tego rodzaju kroków nie przedsięwzięto.</u>
<u xml:id="u-40.5" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Dla polskiego Górnego Śląska wytworzyła się bardzo ciężka sytuacja. Na wniosek samych związków zawodowych Rząd delegował komisję pod przewodnictwem inż. Widomskiego dla zbadania sytuacji na miejscu. Wnioski tej komisji zupełnie jasno skrystalizowały się w tem, że stosunki, jakie teraz są na polskim Górnym Śląsku, nie mogą być dłużej utrzymane. Oczywiście chodzi tu przedewszystkiem o hutnictwo.</u>
<u xml:id="u-40.6" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Komisja w sposób następujący scharakteryzowała stosunki: „Koszty rudy, topników, węgla i koksu i robocizny, nawet nie uwzględniając kosztów administracji i kosztów ogólnych, amortyzacji, przewyższają w żelazie handlowem cenę sprzedażną, osiąganą w kraju, a bardzo znacznie cenę osiąganą za granicą. Obniżenie kosztów własnych, jakieby wywołało przedłużenie czasu pracy i obniżka cen węgla i koksu, mogłoby przywrócić pewną równowagę kosztów własnych i cen wewnętrznych sprzedażnych, a to uchroniłoby huty żelazne od zamierzonego i uzasadnionego obecnemi warunkami zamknięcia.</u>
<u xml:id="u-40.7" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Hutnictwo cynkowe i ołowiane z powodu wyczerpywania się rud cynkowych i ołowianych jest zmuszone do coraz większego sprowadzania rud od zagranicy, aby w ten sposób obniżyć ogólne koszty eksploatacji i umożliwić przerabianie rud własnych. Koszty jednak przeróbki tych rud zagranicznych wskutek zbyt wygórowanych kosztów robocizny i węgla są tak znaczne, że już nie tylko nie obniżają ogólnych kosztów, ale nawet dają duże straty; wobec tego huty muszą zaprzestać używania rud zagranicznych, co znów grozi zamknięciem hut wogóle i sprzedaniem rud własnych. To dałoby bodziec do założenia planowanych już konkurencyjnych hut na niemieckiej części Śląska, lub na Dolnym Śląsku. Kopalnie węgla, które wskutek małej wydajności pracy robotnika znajdują się w bardzo trudnem położeniu, znalazłyby się w jeszcze gorszeni, bo straciłyby wskutek zamierania hut metalowych dużego odbiorcę węgla.</u>
<u xml:id="u-40.8" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Jeszcze jedna uwaga w tej sprawie: cały przemysł górnośląski w większej części wysyła swoje produkty do Niemiec, gdyż miejscowy rynek zbytu jest jeszcze za mało pojemny; aby zaś w Niemczech mógł konkurować z produktami niemieckiemi, musi pracować nie w gorszych warunkach, niż przemysł niemiecki”.</u>
<u xml:id="u-40.9" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">To jest konkluzja komisji. Na podstawie tych wniosków podpisałem to rozporządzenie o przedłużeniu pracy w hutach do 10 godzin na okres trzymiesięczny, z tym warunkiem, że jakiekolwiek w tej sprawie odchylenie na niemieckiej stronie Górnego Śląska, oczywiście zaraz powinno się odbić i na naszej stronie. To znaczy, że gdyby pod presją międzynarodową Niemcy poszli na ustępstwa w sprawie przedłużenia dnia pracy, to oczywiście i rozporządzenie Rządu Polskiego natychmiast poszłoby w tym kierunku, w celu przywrócenia dawnego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-40.10" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Teraz jeszcze kilka słów odpowiedzi p. s. Kopcińskiemu. Rząd wszystko, co w jego mocy było, dotychczas zrobił. Oczywiście, zainteresowane strony, to znaczy przedewszystkiem związki zawodowe, w każdej chwili ze wszystkiemi możliwemi danemi, jakimi Rząd rozporządza, mogą się zapoznać. Jednak muszę jeszcze raz zaznaczyć, że nie pójść po tej drodze, na jaką się weszło, przedłużając dzień pracy w hutnictwie, było dłużej niepodobna. Bezpośrednio groziło to zamknięciem hut i oczywiście odbiłoby się na produkcji węgla, co pozbawiłoby pracy już nie dziesiątki tysięcy, ale przeszło 100.000 robotników.</u>
<u xml:id="u-40.11" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Gdyby był Rząd mógł liczyć na to, że w najbliższym czasie Niemcy cofną swoje zarządzenia, to oczywiście w formie wypłacenia większych, czy mniejszych zapomóg dla bezrobotnych byłby się starał okres kryzysu przetrzymać. Ale nie mając danych, że tak będzie, nie mając nawet moralnego zobowiązania ze strony niemieckiej, nie można było pozostawić dotychczasowego stanu rzeczy.</u>
<u xml:id="u-40.12" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Jeszcze raz podkreślam, że sprawa 8-godzinnego dnia pracy nie jest kwestią wewnętrzną, lecz jest sprawą o charakterze wybitnie międzynarodowym i ma charakter nie tylko ekonomiczny, ale i polityczny. To jest kwestią nie tylko nasza, to jest zagadnienie, wyrastające także przed masami robotników angielskich. Jeżeli sąsiad pracuje o 2 godziny dłużej i systematycznie obniża zarobki, to zachowanie się bierne odpowiedzialnych czynników w Państwie Polskiem byłoby niepodobieństwem, a w mojem głębokiem przekonaniu byłoby wprost karygodne. A wiec rozporządzenie o przedłużeniu dnia pracy jest wynikiem tej sytuacji, jaka się wytworzyła, sytuacji bardzo poważnej, której żadną miarą lekceważyć nie można.</u>
<u xml:id="u-40.13" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Otóż, opierając się na tem, proszę Wysoki Senat, żeby odrzucił wniosek o uchylenie rozporządzenia o przedłużeniu dnia pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-41">
<u xml:id="u-41.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Nowodworski.</u>
</div>
<div xml:id="div-42">
<u xml:id="u-42.0" who="#SNowodworski">Wysoka Izbo! Usłyszeliśmy przed chwilą oświadczenie p. Ministra Pracy, że na konferencjach, jakie na tle zagadnienia, które jest przedmiotem obecnej naszej dyskusji, odbywały się z przedstawicielstwami związków zawodowych, do porozumienia i uzgodnienia z temi związkami nie doszło. I oświadczył p. Minister Pracy, że gotów jest każdej chwili służyć tym organizacjom wszelkiemi materiałami i wyjaśnieniami. Ale jeżeli p. Minister nie ma nowych materiałów i wyjaśnień, to zupełnie rozumiem, że te, które dotychczas były składane, dla tych organizacji zawodowych, z któremi rozmawiał, nie mogły być dostatecznie przekonywające. Albowiem jeżeli nawet sytuacja jest taka, że istotnie konkurencja przemysłu polskiego z przemysłem zagranicznym, a w szczególności niemieckim, jest trudna, to przyczyny tego leżą w splocie różnych powodów, nie zaś wyłącznie, ani nawet przedewszystkiem w długości dnia roboczego. Nic więc dziwnego, że jeżeli wynikiem tych konferencji miało być uzyskanie zgody tych organizacji na czasowe odstąpienie ich od swoich praw na pewien czas — o tych prawach zaraz będę mówił — to te argumenty nie mogły być uznane w obecnej dobie za wystarczające, tembardziej, że, o ile ja jestem poinformowany, na tych konferencjach nie uwydatniła się w dostatecznej mierze tendencja do usuwania wszystkich innych przyczyn, że wymienię tylko najważniejsze: złej organizacji pracy, wadliwego kierownictwa, przeciążania kosztami handlowemi, błędnej kalkulacji, dążącej do zbyt wielkich zysków, odzwyczajenia od normalnej kalkulacji przedwojennej. Nic więc dziwnego, że te organizacje takie stanowisko musiały zająć, jakie zajęły.</u>
<u xml:id="u-42.1" who="#SNowodworski">Nie licząc się z tem, wydane zostało rozporządzenie rządowe, o którem w tej chwili mowa. Przed chwilą, popierając swój wniosek, p. s. Kopciński oświadczył, że ma wielkie wątpliwości, czy to rozporządzenie będzie miało za skutek powiększenie wydajności pracy. Ja pójdę dalej i powiem, że mam wielkie wątpliwości, czy to rozporządzenie w czemkolwiek przyczyni się do polepszenia naszej sytuacji gospodarczej wogóle, czy ono nie wywoła raczej skutków jeszcze szkodliwszych. Po pierwsze, albo ten stan obecny jest zjawiskiem czysto przejściowem, a tak możnaby wywnioskowywać z podanego w rozporządzeniu terminu trzech miesięcy, z możnością odwołania każdej chwili według tego, jak się będzie układała sytuacja — a w takim razie, jeżeli to miała być taka rzecz drobna, czysto przejściowa, to czyż warto ryzykować tak poważny krok, tak ciężkie zarządzenie dla załagodzenia przejściowej sytuacji, która i tak minie i która dałaby się bez tego załatwić? Albo Też są to objawy bardzo poważnego i ciężkiego przesilenia gospodarczego, objawy nadzwyczaj trudnej koniunktury dla naszego przemysłu, ale takie objawy nie dadzą się załatwić takim szczególikiem, takiemi pójściem po linii najmniejszego oporu, lecz wymagają wielkiej współpracy i Rządu i wszystkich sfer społeczeństwa.</u>
<u xml:id="u-42.2" who="#SNowodworski">Przy takiemi zaś potraktowaniu sprawy, jak obecnie, ja jednakże muszę zwrócić uwagę na rzecz, która, mojem zdaniem, może mieć pewne znaczenie, a mianowicie, czy takie zarządzenie — rozumiem, że ono odnosi się jedynie do górnośląskiej części województwa Śląskiego, bo tam tylko p. Minister Pracy ma uprawnienia, gdzieindziej nie mógłby ruszyć tej sprawy inaczej, jak w drodze ustawodawczej — czy nie wywoła to pewnego uprzywilejowania przemysłu górnośląskiego w porównaniu z przemysłem na reszcie terytorium naszego Państwa i czy nie wywoła to nadzwyczajnych utrudnień sytuacji gospodarczej wszystkich przedsiębiorstw przemysłowych poza Górnym Śląskiem.</u>
<u xml:id="u-42.3" who="#SNowodworski">Otóż ta sytuacja, w jakiej jesteśmy, wedle mego rozumienia, nie jest chwilową, przejściową, ale jest rzeczywiście nader poważnem zagadnieniem, jest wynikiem wielu faktów i moglibyśmy powiedzieć, także wielu zaniedbań. P. Minister Pracy zdał nam dziś sprawę z tego, co w tej kwestii zrobiono na terenie międzynarodowego biura pracy i uważał, że wszystko co Rząd mógł uczynić w tej sprawie, zostało uczynione. Z tym poglądem trudno im się zgodzić. Już przed paru miesiącami przedstawiciele mego stronnictwa zwracali się do p. Premiera, zwracając mu uwagę na to, co się dzieje w dziedzinie 8 godzinnego dnia pracy w Niemczech i kładąc mu na sercu potrzebę jak najenergiczniejszego i jak najwszechstronniejszego reagowania w tym względzie na terenie międzynarodowym i oddziaływania na opinię międzynarodową. Lecz działalność Rządu w tym kierunku ograniczyła się do znanych nam zresztą i tu nam dziś zareferowanych przez p. Ministra Pracy oświadczeń przedstawicieli naszych w Międzynarodowym Biurze Pracy. Ale pomyślmy — gdyby w takiej sytuacji, w jakiej my się znajdujemy, znalazłyby się już nie sowiety, które są mistrzami w propagandzie międzynarodowej, ale niechby się w niej znalazły same Niemcy, czy Czechy, to możemy być przekonani, że Europa i cały świat rozbrzmiewałby protestami i wołaniami o pomstę do wszystkich cywilizowanych czynników na świecie. Możemy być przekonani, że tak samo i obecna konferencja londyńska, w której nasz przedstawiciel wprawdzie nie bierze oficjalnie udziału, byłaby innemi drogami dość poważnie i dość głośno poinformowana o tem, ze zwróceniem uwagi na konsekwencje tego, co się dzieje. W związku ze sprawą odszkodowań toczą się tam pertraktacje, które dla nas w konsekwencji swojej, mogą okazać się jeszcze groźniejsze, jeszcze szkodliwsze, jeżeli my na to nie zwrócimy uwagi. Dlatego trudno mi zgodzie się z poglądem, żeby Rząd zrobił wszystko, co do niego należy.</u>
<u xml:id="u-42.4" who="#SNowodworski">Widzę także inny błąd, i to w postępowaniu dzisiejszych wnioskodawców. Wniosek ten został zgłoszony przez stronnictwo P. P. S., jednakże nic mi nie wiadomo o tem, by to stronnictwo u swoich przyjaciół międzynarodowych i niemieckich w należyty sposób interweniowało z powodu powiększenia dnia roboczego; nic mi nie wiadomo, by którakolwiek międzynarodówka zainteresowała się tem zagadnieniem; nic mi nie wiadomo, żeby z tego powodu byli socjaliści niemieccy chociaż cokolwiek ostrzej wystąpili przeciw rządowi niemieckiemu.</u>
<u xml:id="u-42.5" who="#SNowodworski">Wreszcie trzecie zaniedbanie jest u naszego przemysłu. Nasz przemysł, musimy to powiedzieć sobie z ręką na sercu, w przeciągu ostatnich 5 lat odbudowywał się i rozwijał w koniunkturze inflacyjnej, ale nie patrzył dalej, nie patrzył w przyszłość, i pracował tak, jak gdyby ta koniunktura inflacyjna miała trwać zawsze. Słyszeliśmy, że delegaci niemieccy do Międzynarodowego Biura Pracy stawiali przemysłowcom niemieckim zarzut, że niedostatecznie wyzyskali fazę inflacyjną. Jeżeli tamci przemysłowcy wykorzystali niedostatecznie, to nasz przemysł nie wykorzystał jej wcale w kierunku trwalszym, w kierunku przygotowania się do dalszej pracy w przyszłych ciężkich warunkach konkurencyjnych. Tak jak był nasz przemysł w trzech dzielnicach dostosowany do zupełnie odrębnych organizmów gospodarczych, nastawiony na zupełnie inne warunki produkcji i zbytu, takim samym, z bardzo nielicznemi wyjątkami, jest on i w chwili obecnej. I jeżeli poczyniono pewne inwestycje, jeżeli poczyniono pewne oszczędności, to daj Boże, żeby z tego kiedy był pożytek dla Państwa i dla kraju, bo zdaje się, że jak dotychczas, był pożytek tylko dla właścicieli.</u>
<u xml:id="u-42.6" who="#SNowodworski">Według mego przekonania, położenie jest strasznie ciężkie i strasznie trudne i załatwić go tak, jak to chce załatwić Rząd, obecnie się nie da.</u>
<u xml:id="u-42.7" who="#SNowodworski">Słyszeliśmy od p. Premiera Grabskiego parokrotnie oświadczenie, że za jego rządów zdobycze socjalne robotnicze nie zostaną naruszone. To samo słowo — „zdobcze” słyszeliśmy dzisiaj z ust p. Ministra Pracy. Nic dziwnego, że przy tym Premierze i przy tym Ministrze Pracy następuje naruszenie tego, co oni nazywają zdobyczami, bo jeżeli to jest zdobyczą, co zostało zdobyte w walce i również w walce może być odebrane przez silniejszego, a za silniejszego w tej chwili uważa siebie Rząd obecny. Jeżeli zaś kto te rzeczy uważa nie za „zdobycze”, lecz za prawa naturalne, za ludzkie, obywatelskie prawa robotnika, wtedy obchodzi się z niemi o wiele ostrożniej i skrupulatniej, niż to uczynił w tej chwili obecny p. Minister Pracy, co do którego przecież publiczną jest tajemnicą, że nie jest on tym ministrem pracy, któregobyśmy my pragnęli widzieć na tym fotelu, że jest on milej widziany. przez lewą stronę izb ustawodawczych.</u>
<u xml:id="u-42.8" who="#SNowodworski">To, co zostało zrobione, jest bezskuteczne, niecelowe, a może tylko wzbudzić zarzewie nieporozumień i tarć i usposobić te warstwy, o których dobro w danym wypadku chodzi, niezbyt życzliwie dla państwowości polskiej, czego dowodem jest ta mocna agitacja, jaką rozwijają obecnie tam, na Górnym Śląsku, żywioły komunistyczne. Z tych względów nie możemy się pogodzić ze stanowiskiem, zajętem przez większość Komisji i będziemy głosować za utrzymaniem zgłoszonego wniosku.</u>
</div>
<div xml:id="div-43">
<u xml:id="u-43.0" who="#Marszałek">Głos ma s. Kowalczyk.</u>
</div>
<div xml:id="div-44">
<u xml:id="u-44.0" who="#SKowalczyk">Wysoka Izbo! P. s. Kopciński w swojem przemówieniu powiedział, że gdyby Rząd w równej mierze wywierał nacisk na przemysłowców jak na robotników, to ewentualnie — zdaje mi się, że cytuję dość dokładnie — jego Klub był za tem, ażeby nie sprzeciwiać się postanowieniom Rządu. Nawiązując do tych słów, muszę powiedzieć, w imieniu swojem własnem, a zdaje mi się, że i mój Klub na to by się zgodził, że gdybyśmy nie mieli tego przekonania, że istotnie Rząd wywrze taki sam nacisk na pracodawców, jak występuje wobec pracowników, to wtedy i my zajęlibyśmy inne stanowisko w tej sprawie.</u>
<u xml:id="u-44.1" who="#SKowalczyk">Proszę Panów! Nie wszystko co się robi, robi się jawnie i publicznie. Główne sprawy rozstrzyga się zwykle przy zamkniętych drzwiach i dopiero później ludzie się o nich dowiadują. I tu, zdaniem mojem, tak właśnie było.</u>
<u xml:id="u-44.2" who="#SKowalczyk">Nie jestem adwokatem Rządu i nie chcę bronić go wcale, chcę bronić sprawy naszej, sprawy Polski, sprawy naszego narodu i sprawy naszego robotnika. Otóż w tej kwestii, proszę Panów, muszę sięgnąć odrobinkę wstecz i rzucić pewne światło historyczne na to, co się obecnie na Śląsku dzieje. Musimy sobie przedewszystkiem uprzytomnić, jak powstał ten wielki przemysł śląski, jego potężne huty i kopalnie. Szukać trzeba kolebki tych wielkich przedsiębiorstw jeszcze w w. XVIII, gdy król pruski Fryderyk II, t. zw. Wielki, odebrał Austrii Śląsk. Dowiedziano się wtedy, że na Śląsku są olbrzymie pokłady węgla, rudy żelaznej, ołowiu, cynku i wtedy rząd pruski, nie mając ani węgla i koksu, ani rudy żelaznej, wziął się do eksploatacji tych skarbów i do zakładania wielkiego przemysłu. A że ten przemysł mu się przydał w niejednej walce czy obronnej czy podbojowej, to wiemy najlepiej z historii. W walkach wolnościowych „Freiheitskrieg” w roku 1813, rząd pruski, mogąc z huty gliwickiej czerpać zapasy do wyrobu broni i amunicji, rozpoczął walkę z Napoleonem i przyczynił się do jego klęski.</u>
<u xml:id="u-44.3" who="#SKowalczyk">Przemysł już potem automatycznie rozwijał się dalej. Nie chcę mówić o przemyśle węglowym, bo o ten w tym wypadku nie chodzi, ale muszę wspomnieć i rozpatrzyć sytuację przemysłu metalurgicznego, a więc przemysłu żelaznego i stalowego z jednej a przemysłu cynkowego z drugiej strony. Są to dwie odrębne gałęzie przemysłu, jakkolwiek mają na zewnątrz podobny wygląd, te same kominy i gmachy fabryczne, a jednak w swej strukturze wewnętrznej zupełnie od siebie odrębne. W ciągu ubiegłego stulecia olbrzymie zapasy rudy żelaznej na Śląsku się wyczerpały, natomiast ruda cynkowa jeszcze istnieje w grubych, potężnych pokładach i jeszcze będziemy mogli eksploatować ten skarb długie dziesiątki lat, zanim się wyczerpie.</u>
<u xml:id="u-44.4" who="#SKowalczyk">Otóż jeżeli tu, rozpatrujemy przemysł hutniczy na Śląsku, to musimy te dwa przemysły rozróżniać, bo dotyczy to także rentowności tych przedsiębiorstw i co za nią idzie, położenia materialnego i moralnego naszych robotników na Śląsku.</u>
<u xml:id="u-44.5" who="#SKowalczyk">Przemysł cynkowy na Śląsku jest zależny nie od rynku wewnętrznego, ani rynku w Niemczech, ale od rynku międzynarodowego, szczególnie od cynku amerykańskiego. Muszę powiedzieć, a każdy znający stosunki musi to przyznać, że przemysłowi cynkowemu, jakkolwiek nie najlepiej, ale w każdym razie dobrze się powodzi: on naogół prosperuje a ma tylko kłopot z kwasem siarkowym, nie wiedząc dokąd go eksportować w tej ilości, w jakiej go produkuje. Jednakże to jest mały kłopot w porównaniu z tem, jakie ma przemysł żelazny i stalowy.</u>
<u xml:id="u-44.6" who="#SKowalczyk">A więc nie powinno się i nie należy stawiać na równi przemysłu cynkowego i żelaznego. Ale gdy pracodawcy zapowiedzieli lokaut, wtedy natychmiast przyłączył się do przemysłu żelaznego i stalowego także przemysł cynkowy i postanowił tak samo wyznaczyć 10 godzinny dzień pracy i tak samo obniżyć płacę dla robotników, jak przemysł stalowy i żelazny, chociaż do tego nie miał wcale powodów. Jestem zdania, że w przemyśle cynkowym przedłużenie dnia roboczego nie jest wcale potrzebne. Coprawda, dowiedziałem się od p. Ministra Darowskiego, że przedłużenie dnia roboczego w przemyśle cynkowym nie dotyczy wszystkich kategorii, lecz tylko lżej pracujących robotników. Wobec tego mogę powiedzieć, że mnie to bądź co bądź uspokoiło, bo jeżelibym miał pomyśleć o tem, że przedłużenie dnia roboczego ma dotyczyć robotnika pracującego w właściwej cynkowni, w tych czadach siarkowych, to faktycznie byłoby to zbrodnią i Rządu i przemysłowców. Na szczęście p. Minister Pracy i Opieki Społecznej zapewnił nas, że tak nie jest, że robotnik w tych gałęziach będzie pracował 8 godzin, i to mnie zadowala. Panowie muszą pamiętać o tem, że istotnie robotnik, pracujący 6, 8 lat w zakładach cynkowych, staje się kaleką i przedwcześnie marnieje, wykrzywia, ja mu się ręce, ramiona, jak na Śląsku powiadają, na S, staje się on kaleką i schodzi przedwcześnie na dziada. Tych robotników musimy bronić i nie powinniśmy nigdy dopuścić do tego, żeby dla nich dzień roboczy przedłużano. Cieszyłbym się, gdyby ten przemysł był tak niezależny od zagranicy, żebyśmy mogli dzień roboczy dla tych nieszczęsnych naszych współbraci, dla tych wojowników i bojowników naszej sprawy gospodarczej skrócić do 6 godzin, a wtedy mógłby taki robotnik pracować 12, 14 i 15 lat, nie potrzebowałby potem jako młodociany starzec zgrzybiały tułać się po różnych uzdrowiskach i przedwcześnie schodzić do grobu.</u>
<u xml:id="u-44.7" who="#SKowalczyk">Co do przemysłu żelaznego i stalowego, sprawa ma się zupełnie inaczej. Tam na naszym Śląsku, pokłady rudy żelaznej wskutek nadmiernej eksploatacji wyczerpały się i w r. 1923 z całego zapotrzebowania rudy, Śląsk dostarczył tylko 7,32%. Proszę Państwa, to jest główna przyczyna, że naszemu przemysłowi żelaznemu i stalowemu źle się powodzi. Tu nie możemy liczyć na poprawę sytuacji w przyszłości, bo szaro stoi ona przed nami, szaro z tej właśnie racji, że jeżeli ten przemysł ma się utrzymać dalej, musimy sprowadzać rudy żelazne z dalekich stron. Pozwolę sobie tu przeczytać państwu dane statystyczne, ile rudy żelaznej dostarcza Śląsk, o czem już krótko wspomniałem, a ile dostarczają inne kraje. Tych danych nie będę podawać w tonnach, lecz procentowo. Otóż w roku ubiegłym Górny Śląsk polski dał 7,32%, reszta ziem Rzeczypospolitej Polskiej dała 13,68%, Skandynawja, szczególniej Szwecja, bo o nią chodzi przedewszystkiem, dała 41,92%, Niemcy dały 32,24%, Jugosławia — 1,64%, Brytyjskie Indie (dostarczały rudę manganową) dały 1,06%, Kaukaz (także rudę manganową) — 0,90%, Hiszpania — 0,53%. Dawniej dostarczała nam rudy żelaznej także Rosja południowa — Krzywy Róg — np. przed wojną w 1913 r. dostarczyła nam 3,51%. Wreszcie inne kraje dały 0,71%. Widzą więc Państwo, jak mały procent rudy żelaznej dostarczyła Polska.</u>
<u xml:id="u-44.8" who="#SKowalczyk">Przy tej sposobności pozwolę sobie znowu zrobić małą dywersję i nadmienić, że Polska mogłaby dać znacznie więcej rudy żelaznej, gdyby me było pewnej opieszałości u nas: nie zbudowano dotąd, chociaż dawno miała być zbudowana, kolei, łączącej Górny Śląsk z Gdańskiem i Poznaniem, to znaczy kolei z Herbów dawniejszych Pruskich a dzisiejszych Śląskich, która będzie potem prowadzić przez Wieluń do Podzamcza, do Zduńskiej Woli, a potem na Sieradz do Inowrocławia i Gdańska. Ta kolej będzie miała ogromne dla nas znaczenie dlatego, że raz, otwierałaby wielkie pokłady rudy żelaznej w powiatach częstochowskim i wieluńskim, a powtóre mielibyśmy o wiele tańszy dowóz rudy żelaznej z Szwecji.</u>
<u xml:id="u-44.9" who="#komentarz">(S. Kędzior: Tam nie kolej potrzebna, lecz kanał żeglowny.)</u>
<u xml:id="u-44.10" who="#SKowalczyk">Kanału tak prędko nie zbudujemy jak kolei, jestem bardzo skromny w swych wymaganiach, nie chcę na razie tak daleko idących rzeczy.</u>
<u xml:id="u-44.11" who="#SKowalczyk">Skoro mowa o kolei, to chcę powiedzieć, jak dalece do podrożenia rudy żelaznej przyczyna się dzisiaj stan taryf kolejowych. W roku 1914 przewóz rudy żelaznej jednej tonny z Szczecina do Chebzia, to znaczy na pogranicze polskiego Śląska i niemieckiego wynosił 5 marek 44 fenigi, dziś na marki niemieckie wynosi 11,40 mk., czyli że ten fracht podrożał o 109%. Jeżeli przewozimy rudę żelazną przez Gdańsk kolejami polskiemi, to przed wojną wynosiło to 7 zł 69 gr, a teraz przez Sosnowiec 14½% zł, a przez korytarz kluczborski 16,9 zł, czyli prawie 17 zł. Państwo widzą, jak już same frachty szalenie wpływają na produkty surowe przy przetwarzaniu potem rudy żelaznej na żelazo.</u>
<u xml:id="u-44.12" who="#SKowalczyk">Nie chcę za długo tu się rozwodzić, ale muszę Panom powiedzieć ile kosztowała 1 tonna surowego żelaza przed wojną i co kosztuje teraz i tak samo, ile kosztuje 1 tonna stali sztabowej. Otóż tak: przed wojną koszt surowego żelaza wynosił 87,20 zł, a dziś 171,65 zł.</u>
<u xml:id="u-44.13" who="#komentarz">(S. Kędzior: Czy marek złotych?)</u>
<u xml:id="u-44.14" who="#SKowalczyk">Nie, ja obliczam na złote polskie. Stal kosztowała przed wojną 142 zł, a dziś kosztuje 296 zł.</u>
<u xml:id="u-44.15" who="#SKowalczyk">Nie będę już porównywał dalej cen surowego żelaza i stali z innemi krajami, mogę tylko powiedzieć w krótkości, że np. stal czeska kosztuje 152 zł tonna, a u nas 296, a pracodawca, ażeby mógł konkurować, sprzedaje stal po 200, nawet po 186 zł, a więc traci.</u>
<u xml:id="u-44.16" who="#komentarz">(Głos: Skąd to pochodzi?)</u>
<u xml:id="u-44.17" who="#SKowalczyk">Powiedziałem, że musimy rudę żelazną z dalekich stron sprowadzać, że musimy wysokie frachty płacić i częściowo, że robocizna jest znacznie droższa, niż była przed wojną. Udowadnia nam to statystyka. Sądzę, że może niejeden z przedstawicieli klasy robotniczej, będzie się na mnie gniewał za tę prawdę, ale trudno, prawdę trzeba powiedzieć. Ja się nigdy nie boję powiedzieć prawdy. A więc jednym z czynników, który przyczynia się do podrożenia tych fabrykatów, jest także drożyzna robocizny i mniejsza wydajność naszych robotników. Ale, jeśli weźmiemy całość, to jest to znikoma zaledwie cząstka. Wyliczyłem na podstawie danych, że przy fabrykacji surowego żelaza, praca pochłania 15% kosztów z ułamkiem, a przy fabrykacji stali niecałe 15% To jest procent znikomy.</u>
<u xml:id="u-44.18" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Woźnicki.)</u>
<u xml:id="u-44.19" who="#SKowalczyk">To też dodać trzeba, że istnieje jeszcze wiele innych poważnych czynników, które przyczyniły się do tego, że u nas na Górnym Śląsku nie tak łatwo uzdrowi się ten stan, jaki dziś istnieje w naszym wielkim przemyśle. Wielki przemysł sani dla siebie stawia następujące warunki, które mają mu ulepszyć egzystencję. Przytoczę tutaj całą litanię, aby najprzód przedstawić rzecz samą, a potem swoje wnioski i konkluzje.</u>
<u xml:id="u-44.20" who="#SKowalczyk">Więc: 1) żądają potanienia frachtu przy sprowadzaniu rud. Chodzi o przemysł żelazny i stalowy.</u>
<u xml:id="u-44.21" who="#SKowalczyk">2) Ułatwień frachtowych przy eksporcie.</u>
<u xml:id="u-44.22" who="#SKowalczyk">3) Korzystnych traktatów handlowych, aby nasz przemysł mógł taniej sprzedawać towary swoje zagranicą.</u>
<u xml:id="u-44.23" who="#SKowalczyk">4) Zwolnienia od cła maszyn potrzebnych w zakładach, bo gdy się sprowadza maszyny, których się u nas nie fabrykuje, a więc z Niemiec albo z Francji, to trzeba płacić bardzo wysokie cła.</u>
<u xml:id="u-44.24" who="#SKowalczyk">5) Ceł ochronnych.</u>
<u xml:id="u-44.25" who="#SKowalczyk">6) Ułatwienia w ruchu pomiędzy hutami po jednej i drugiej stronie granicy, to znaczy, żeby Traktat Genewski z 15 maja 1922 r. został lepiej wyzyskany na korzyść naszą, to jest polskich hut.</u>
<u xml:id="u-44.26" who="#SKowalczyk">7) Usunięcia lub zmniejszenia wszelkich opłat.</u>
<u xml:id="u-44.27" who="#SKowalczyk">8) Zamówień państwowych.</u>
<u xml:id="u-44.28" who="#SKowalczyk">9) Regulacji zarobków i dnia pracy.</u>
<u xml:id="u-44.29" who="#SKowalczyk">Teraz idą trzy punkty, które zaraz jeden po drugim odczytam, dlatego, że dotyczą robotników.</u>
<u xml:id="u-44.30" who="#SKowalczyk">10) Potanienia artykułów pierwszej potrzeby. Jeżeli się ma zniżyć płace robotników, to powinni oni dostać tańszą żywność i wszystkie wogóle artykuły pierwszej potrzeby.</u>
<u xml:id="u-44.31" who="#SKowalczyk">11) Obniżenia opłat socjalnych. Na Śląsku mamy, zupełnie inne opłaty socjalne, jak wreszcie Polski, bo jeszcze obowiązują dawne prawą niemieckie.</u>
<u xml:id="u-44.32" who="#SKowalczyk">12) Uwzględnienia trudnego położenia przy płaceniu danin rządowych. Jak tamci przemysłowcy twierdzą, żąda się od nich za wiele, za wielkich opłat i danin i wobec tego nie mogą egzystować.</u>
<u xml:id="u-44.33" who="#SKowalczyk">13) Zniesienia podatku obrotowego przy eksporcie za granicę. To jest także bardzo ważny argument.</u>
<u xml:id="u-44.34" who="#SKowalczyk">14) Przedłużenia terminu przy opłacaniu ceł i frachtów. Dotąd trzeba było zaraz albo w krótkim czasie zapłacić cło i frachty, a oni teraz chcą mieć pod tym względem kredyt.</u>
<u xml:id="u-44.35" who="#SKowalczyk">15) Udzielania kredytów bieżących.</u>
<u xml:id="u-44.36" who="#SKowalczyk">16) Udzielania kredytu długoterminowego lub pomocy Rządu przy uzyskaniu kredytu zagranicznego na reorganizację zakładów przemysłowych.</u>
<u xml:id="u-44.37" who="#SKowalczyk">Zatrzymam się tylko przy tych punktach, które dotyczą kwestii robotniczej i kredytów.</u>
<u xml:id="u-44.38" who="#SKowalczyk">Z zestawienia tych postulatów widzą Panowie ile tu jest czynników z punktu widzenia przemysłowców - pracodawców, jeżeli ma się dopomóc przemysłowi do lepszego rozwoju. Wracając do przedmiotu, muszę oświadczyć, że o tem, by można pracę skracać i obniżać robotnikom zarobki w dzisiejszych warunkach mowy być nie może. Inaczej ma się sprawa, gdy chodzi o ewentualne przedłużenie dnia robotniczego, co właśnie zrobił p. Minister Darowski. Nad tą kwestią można dyskutować.</u>
<u xml:id="u-44.39" who="#SKowalczyk">Co do opłat socjalnych, to absolutnie nie da się utrzymać obniżenie świadczeń na ten cel, jakto panowie przemysłowcy sobie uroili, bo robotnik musi mieć zapewnioną egzystencję na starość lub na wypadek kalectwa. Zmarnowawszy swoje zdrowie w zakładzie przemysłowym musi mieć zapewnioną przyszłość, a przyszłość może mieć zapewnioną tylko wtedy, gdy wszelkie ubezpieczenia są należycie opłacone.</u>
<u xml:id="u-44.40" who="#SKowalczyk">Teraz przystępuję do kredytów. Nasz wielki przemysł chce kredytu od Państwa, raz na bieżące sprawy, więc jeżeli chce coś fabrykować a nie ma gotówki na wypłatę dla robotników, powtóre chce mieć długoterminowy kredyt tak, żeby mógł zreorganizować swoje zakłady. O jednych i drugich kredytach chcę parę słów powiedzieć.</u>
<u xml:id="u-44.41" who="#SKowalczyk">Przedewszystkiem, jeżeli ja komu mam coś pożyczyć, to od tego, komu pożyczam pieniądze, żądam żebym mógł mieć wgląd w jego gospodarkę lub żebym wiedział, na co pieniądze obraca, inaczej on mógłby temi pieniędzmi szafować, jak mu się podoba, zużytkować je w niegospodarczy sposób i wtedy taka pożyczka na nic się nie przyda. A tymczasem nasi przemysłowcy śląscy żądają od Rządu, żeby przyszedł im z jak największą pomocą finansową, ale od wglądu w interes, w pracę przedsiębiorstw, wara tobie, powiadają Rządowi. Dotąd mamy niesłychanie mało urzędników Polaków w tym j wielkim przemyśle, a przecież, jak to już miałem sposobność powiedzieć w lutym, kiedy mówiłem o drożyźnie węgla z tej wysokiej trybuny, przemysłowcy śląscy powinni dopuścić do administracji swych zakładów chociaż część tej masy inżynierów, którymi rozporządzamy. Dotąd dzieje się tak, że siedzą tam wszyscy dawniejsi urzędnicy, od dyrektorów zacząwszy, a kończąc na najniższych urzędnikach, Polaków jest tam serdecznie mało. Jeszcze raz powtarzam, że nie jestem żadnym polskim hakatystą, że nie twierdze, twierdzić nigdy nie będę, jakoby wszystkich Niemców trzeba usunąć z Górnego Śląska. Mamy tam starych zasiedziałych, doskonale z przemysłem obeznanych dyrektorów, mamy innych urzędników, których byłoby trudno w tej chwili zastąpić; ci ludzie jeżeli chcą, niech zostaną u nas. Ale po co się tam angażuje bezustannie nowych ludzi i to nie z Polski, ale z Niemiec? A jeżeli się zaangażuje Polaków, to daje im się takie zatrudnienie, że ono im się prędko znudzi, bo widzą, że są tam tylko lalkami, kiwaczami, jak się to tam mówi, i chętnie rezygnują ze swych stanowisk, bo nie mają na bieg przedsiębiorstwa żadnego wpływu, Rząd, jeżeli będzie udzielać kredytu, musi stanowczo żądać, żeby na stanowiska dyrektorów dostali się Polacy, ale dyrektorów kierujących, a nie na kiwaczy.</u>
<u xml:id="u-44.42" who="#komentarz">(Głosy: Słusznie.)</u>
<u xml:id="u-44.43" who="#SKowalczyk">Coraz więcej Polaków musimy tam zatrudniać.</u>
<u xml:id="u-44.44" who="#SKowalczyk">Dalej, Rząd musi mieć bezpośredni nadzór przez swoich urzędników nad tym wielkim przemysłem. Że tam raz pojechał inż. Widomski ze swoimi urzędnikami, posiedział parę dni i przyjrzał się sprawie, to jeszcze nie wystarcza, tam trzeba stale siedzieć, stale mieć swoich ludzi, swoich mężów zaufania. Jeżeli tamci panowie umieją płacić dyrektorom tysiące złotych miesięcznie, to niech też utrzymują w każdej takiej hucie przynajmniej po jednym urzędniku Polaku kosztem własnym, któryby patrzył na ich gospodarkę. A muszę powiedzieć, że tam nie jest wszystko tak, jak powinno być. Już tu wczoraj p. s. Januszewski zaznaczył, że nasz przemysł stoi pod względem technicznym i organizacyjnym bardzo licho, że Czesi mają np. w Witkowicach bajecznie zorganizowane fabryki, podczas gdy u nas tego niema. To jest jedna z bardzo ważnych, uważam, ze bodaj jedna z najważniejszych przyczyn lichego stanu przemysłu u nas. Robotnik pracuje nibyto 8 godzin, a ma pracować 10 godzin. A co się tam dzieje? Ten robotnik musi czasem kilkanaście minut, a czasem i godzinę czekać na to, ażeby produkt doszedł do niego, żeby mógł go dalej obrabiać. Jest to przymusowe próżnowanie. Kto zna książkę Forda „Moje życie i dzieło”, wie, że robotnik nie powinien ani sekundy próżnować. Powinien stale pracować, a nie być przytem wyzyskiwanym, musi więc tak pracować, by mógł należycie podołać swemu zadaniu, ani nie marnując czasu, ani sił swych nie nadwyrężając. Niestety do przemysłu śląskiego te kardynalne zasady jeszcze nie wtargnęły.</u>
<u xml:id="u-44.45" who="#SKowalczyk">Z tych wywodów Państwo widzą, że jest dużo czynników, składających się na ten przykry stan w naszym hutniczym przemyśle na Śląsku. Umyślnie przytoczyłem wyżej dane statystyczne, udowadniając, że przemysł górnośląski pracuje ze stratami, o ile chodzi o żelazo i stal. Otóż, jak to dziś na Komisji powiedziałem, a o czem dziś nie rozwodziłem się obszernie, żeby oszczędzić na czasie, a to samo podkreślił potem na Komisji Gospodarstwa Społecznego p. s. Popowski, wiemy, że tym pracodawcom byłoby bardzo dobrze, gdyby mogli zamknąć fabryki. Oni dopłacają dziś i robią długi; np. huta „Pokoju” ma dziś 25 milionów złotych długu. Przemysłowcom byłoby doskonale na rękę i cieszyliby się z tego, żeby mogli „budę zamknąć”, jak się to powiada.</u>
<u xml:id="u-44.46" who="#SKowalczyk">Dzięki temu, że Rząd tu wkroczył, zmuszając robotników do dłuższej pracy, a równocześnie fabrykantów do utrzymywania fabryk w ruchu, jest to dla nas niesłychanie ważny moment. P. Minister Darowski powiedział już, że gdyby te fabryki zostały zamknięte, wtedy blisko 100,000 ludzi zostanie na bruku, bo istotnie 45,000 robotników w przemyśle metalurgicznym i mniej więcej czwarta część robotników pracujących w górnictwie, a zatem w dodatku około 40.000 osób. Jeżeli się weźmie pod uwagę, że to są przeważnie ludzie żonaci i jeżeli zważymy; że na jedną rodzinę wypada przeciętnie troje dzieci, to wchodzą wtedy w grę olbrzymie masy, bo prawie półmilionowa ludność znalazłaby się bez chleba. Jakże to naprawić? Gdyby chciano to zrobić ustawą o zabezpieczeniu na wypadek bezrobocia, to wkrótce byśmy zbankrutowali. Jest więc rzeczą potężnej doniosłości, to, co Rząd, a w szczególności p. Minister Darowski zrobił, jeżeli zmusił oprócz robotników także i pracodawców do dalszej pracy.</u>
<u xml:id="u-44.47" who="#SKowalczyk">Proszę Panów, obecny stanowczy krok Rządu, to nie żarty, to żadne kpiny i nie można patrzeć na niego siedząc przy zielonym stoliku i tak nad nim dyskutować. Tu trzeba wejrzeć w życie. Nie chodzi o to, proszę Panów, żeby przemysł i robotnicy kłócili się z sobą. Mojemu klubowi zależy na tem, żeby wielki przemysł i robotnicy żyli w zgodzie i mogli w zgodzie pracować. Mogę nawet więcej powiedzieć: nasz robotnik a tak samo i fabrykanci oczekują komendy z góry. Jeżeli nasz Rząd będzie się chwiał, jeżeli raz pójdzie na prawo, a drugi raz na lewo i jeżeli my tu będziemy naszą gadatliwością uprawiali kiereńszczyznę, to bądźcie Panowie pewni, że tak samo dostaniemy się pod bolszewję u nas w Polsce, a szczególnie odrazu Górny Śląsk, tak jak się dostała Rosja. Tu trzeba energicznej ręki. Ja się z tego cieszę, że Rząd nareszcie znalazł tę energię, przestał się chwiać, wahać, przyrzekać i cofać, ale że powiedział: pracujcie, a z drugiej strony, że powiedział także przemysłowcom: płaćcie! Chociaż muszą dopłacać. To są niesłychanie ważne momenty.</u>
<u xml:id="u-44.48" who="#SKowalczyk">Jeszcze króciutka uwaga. Gdybyśmy istotnie nie zaprowadzili tej inowacji, to zostanie 90 do 100.000 robotników na bruku, a państwo wiedzą, że bezczynność i jeszcze bezczynność nieopłacana, a więc bieda i nędza, to jest najgorszy doradca. I bądźcie pewni, że gdybyśmy teraz nie zaprowadzili 10-godzinnego dnia roboczego w przemyśle hutniczym, to komuniści rozwiną tak szaloną agitację, że nie tylko lud śląski, ale cały naród mógłby zejść na manowce. Marny ochłap 1 zł. 50 gr., czy 2 zł. subwencji, czy zapomogi dziennie przez kilka tygodni stanowczo nie wystarczy na utrzymanie ludzi. Trudno więc, ten krok był stanowczo potrzebny. Chociaż z rezygnacją, ale nasz robotnik zgodzi się na ewentualnie dłuższą pracę, byle móc swojej żonie przynieść tyle pieniędzy do domu, ażeby mogła zaopatrzyć w żywność jego i dziatki i przyodziać je jak należy. Z tych względów sądzę, że nie powinniśmy tu robić Rządowi trudności. Rząd dobrze zrobił, że dzień racy przedłużył i że równocześnie daje pracodawcom i sobie wytchnienie do zastanowienia się nad tem, co robić dalej. Bo nie myślmy, że przedłużenie dnia roboczego o dwie godziny odrazu uratuje sytuację. Absolutnie nie. Ale to jest tylko środek do tego, aby robotnik nie strajkował, a powtóre, aby utrzymać fabryki w ruchu. Tymczasem, w ciągu tych trzech miesięcy będzie można dużo dobrego zrobić, dużo rzeczy naprawić w przemyśle, przeprowadzić pertraktacje z przemysłowcami, i starania o pożyczkę i przeprowadzić wogóle wszystko, co się należy.</u>
<u xml:id="u-44.49" who="#SKowalczyk">Gdybym wiedział, że Rząd nasz ma poddostatkiem pieniędzy, tobym wyszedł z moim projektem, jak należy rzecz uchwycić, ale dziś byłoby to przedwczesne. Chwilowo trzeba się starać istotnie o kredyty, a gdy przemysł je dostanie, Rząd powinien wziąć go pod nadzór należyty, i dopiero wtedy dobrze pójdzie robota. Ale powtarzam raz jeszcze: trzeba zabrać się do tego energicznie, śmiało i odważnie. Jeżeli zaś będziemy chcieli postępować tak, jak tu u nas w Senacie, że jeden idzie do Sasa, a drugi do łasa, i będziemy stawiali Rządowi trudności, to faktycznie nic nie wskóramy, a doprowadzimy tylko do kiereńszczyzny i bolszewizmu.</u>
<u xml:id="u-44.50" who="#komentarz">(Oklaski na ławach prawicy)</u>
</div>
<div xml:id="div-45">
<u xml:id="u-45.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma s. Osiński.</u>
</div>
<div xml:id="div-46">
<u xml:id="u-46.0" who="#SOsiński">Proszę Panów! Mój przedmówca w słowach gorących i bardzo obrazowych przedstawił gospodarkę przemysłu śląskiego. Niewiele mi pozostało do dorzucenia, ale chcę przedstawić Panom, w jaki sposób pracuje przemysł na Górnym Śląsku dla większej chwały Niemiec. Kto jest najwięcej winien takiemu stanowi rzeczy, jaki obecnie panuje na Górnym Śląsku, kto przedewszystkiem jest sprawcą 10-godzinnego dnia pracy na Górnym Śląsku? Otóż Ministerstwo Przemysłu i Handlu ponosi odpowiedzialność za zamęt powstały na Śląsku i byłbym rad widzieć dzisiaj p. Ministra Przemysłu i Handlu w Senacie, możeby zechciał nam coś w tej materii powiedzieć, ewentualnie zbić zarzuty, które ja tutaj będę mu stawiał.</u>
<u xml:id="u-46.1" who="#SOsiński">W ciągu 6 lat istnienia Polski był już największy czas dla Ministerstwa Przemysłu i Handlu zdać sobie sprawę, jaką winna być polityka przemysłowa. Słusznie p. s. Nowodworski mówił o trzech rodzajach orientacji przemysłowej i że wreszcie czas ustalić jednolitą politykę, któraby dawniejsze orientacje zlała w jedną całość. Do dnia dzisiejszego Ministerstwo nic nie zrobiło, w tym kierunku. W dalszym ciągu istnieje chaos w przemyśle, istnieją jak na Polskę zbyt liczne rodzaje przemysłów, np. przemysł łódzki nieobliczony na pojemność rynku wewnętrznego i zewnętrznego, powinien być odpowiednio zredukowany. Ministerstwo Handlu i Przemysłu nic nie robiło w tych szczęśliwych czasach, kiedy można było przeprowadzić odpowiednią sanację przemysłu. Dziś w chwili zamętu ekonomicznego w kraju, kiedy zachodzi obawa o głodowanie robotników, nie jest czas, by to cięcie przeprowadzić. W poprzednich, lepszych latach należałoby odpowiednią polityką kredytową wybujałego przemysłu zredukować do właściwych rozmiarów. Dobra okazja minęła. Wygodnie myśli się o otwarciu wrót do raju, jakim jest Rosja i Wschód, i czeka się cudu. Ale cud się nie ziszcza, a zato przeżywamy kryzys i ten kryzys kosztuje niezmiernie wiele. Ministerstwo Przemysłu i Handlu powinno było być tym ogrodnikiem, który niezdrowe pędy, przycinając całe drzewa, uzdrawia.</u>
<u xml:id="u-46.2" who="#SOsiński">Wracając do przemysłu śląskiego widzimy, że był on budowany dla współpracy z Niemcami. Przemysł ten został przez plebiscyt pokrzywdzony. Granica została w ten sposób przeprowadzona, że został rozbity na dwie części, każda z tych części jest za słabą, by żyć i rozwijać się. Miast pogodzić się z losem i przystosować się do ogólno polskich warunków przemysłowych, przemysł śląski usiłuje zrealizować swe pomysły, przez odłączenie się od Polski a połączenie się z Niemcami w ten czy inny sposób.</u>
<u xml:id="u-46.3" who="#SOsiński">Mam żal do p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej. P. Minister powiedział nam na Komisji i przed chwilą zaznaczył, że 10-godzinny dzień pracy jest konieczny dla przemysłu, a więc poszedł tak, jak zwykle wszystkie ministerstwa robią, po linii interesów przemysłu. Interesów sfer pracujących p. Minister Pracy i Opieki Społecznej nie potraktował tak samo, jak interesy przemysłu, gdyż ustalenie płac robotniczych zostało odłożone na później. Dzisiaj ta sprawa się rozstrzyga i nie mamy pewności, czy płace dotychczasowe na Śląsku polskim utrzymają się, czy zostaną zredukowane o 30%.</u>
<u xml:id="u-46.4" who="#komentarz">(P. Minister Darowski: Tego żądano.)</u>
<u xml:id="u-46.5" who="#SOsiński">Ustalanie 10 godzinnego dnia pracy, przy nieustaleniu płac zarobkowych jest nie powiem sympatią, a utartą tendencją; traktuje się przychylnie interes fabrykantów, a lekceważy się interesy robotników. Idąc na spotkanie fabrykantom, chcemy się łudzić, że robimy to w interesie robotników. Ta złuda jest najgorszem złem w naszej polityce i jak najgorsze przyniesie rezultaty. Wykorzystujemy patriotyzm robotnika, jego cierpliwość, liczymy na jego wytrzymałość. Proszę Panów, tych przymiotów nie należy nadużywać. Cierpliwość ma swoje granice, nerwy robotnika mogą nie dopisać w pewnych chwilach. Robotnik w końcu może sobie uświadomić, że jest uważany w Polsce za obywatela drugiej klasy, że obywatelem pierwszej klasy jest zawsze przemysłowiec, i interesy przemysłowca wysuwane są zawsze na pierwszy plan, a dopiero na drugim planie mieszczą się interesy robotnika. Mówi się o 10-godzinnym dniu pracy w przemyśle, bo tego wymaga dobro ojczyzny, później mówić się będzie o zniżce płac również dla dobra Państwa i. robotnik ciągle dla dobra Państwa będzie poświęcany, aż dojdziemy do zupełnego spauperyzowania robotników. Przypominam p. Ministrowi przemówienie z tej trybuny, w którem przedstawiał całe niebezpieczeństwo spauperyzowania robotnika; dziś p. Minister idzie właśnie w tym kierunku zupełnie otwarcie.</u>
<u xml:id="u-46.6" who="#SOsiński">Przemysł Śląska Polskiego, jak już zaznaczyłem, orientuje się w stronę interesów niemieckich, Niemcy pomagają tej orientacji bardzo czynnie. Musimy sobie zdać sprawę, że Niemcy nie mogą pogodzić się ze stratą Śląska Polskiego, i dążyć będą całym swym wysiłkiem państwowym do naprawienia tego zła, jakie się stało państwu niemieckiemu. Dziś widzimy bardzo wyraźnie tendencje separatystyczne przemysłu Śląska Polskiego. Robotnik, mniejszy kapitalista, człowiek pracy, i inteligent stoją za Polską, bo te Polskę sobie wywalczyli, to przemysł śląski, który ongiś sprzeciwił się połączeniu z Polską, jeszcze się z tem połączeniem nie pogodził i niechęć do Polski manifestuje na każdym kroku. Pierwszym krokiem jest sabotaż. Mówiono z tej trybuny, że w Królewskiej Hucie zamknięto walcownię, gdyż piece pracować nie mogły. Zgaszono piece, bo nie było koksu, koksu nie było, bo brakowało węgla, węgla nie było, bo kopalnie węgla nie mogły go dostarczyć, kopalnie zamknięte, bo nie było zbytu na węgiel, a tymczasem kopalnie węgla są w odległości 500 metrów od Królewskiej Huty. Ta sama Królewska Huta dostała zamówienie Rządu na zbudowanie pontonów. Oświadczono Rządowi, że pontonów Huta wykonać nie może, ponieważ niema odpowiednich urządzeń technicznych. Wiadomem jest, że fabryki na Górnym Śląsku, uważane są w Europie pod względem technicznym za jedne z najlepszych. Ministerstwo Kolei żądało odlewów, których nie otrzymało z tych samych przyczyn. Jeżeli się podejmowano jakich dostaw, np. jak to było z dostawami dla Rumunii, która żądała, specjalnych żelaznych okrąglaków używanych w kopalniach nafty, to zamówienie to zostało w ten sposób wykonane, że Rumunia musiała cofnąć swą ofertę. Pomimo ciężkich warunków bytowania, przemysłowcy nie przestają utrzymywać bardzo licznego składu pracowników technicznych. Tam gdzie dawniej np. w hucie „Beldona” przed wojną był jeden dyrektor, dziś jest 9, jeżeli nie głównych, to poddyrektorów.</u>
<u xml:id="u-46.7" who="#SOsiński">Odczytywaniem notatek, które posiadam, zabrałbym Panom zbyt wiele czasu, wspomnę tylko to, że w większości fabryk śląskich, gdzie personel kierowniczy jest liczniejszy niż przed wojną, składa się on przeważnie z oficerów pruskich. Różni majorowie sztabu generalnego, różni kapitanowie, a nawet pułkownicy są dyrektorami fabryk śląskich. Niemcy z tem się nie kryją. Niemcy bardzo chętnie odstąpiliby swoją część Śląska, pod warunkiem, że Polska ustąpiłaby im swojej.</u>
<u xml:id="u-46.8" who="#komentarz">(Głos: Pan w to wierzy?)</u>
<u xml:id="u-46.9" who="#SOsiński">Tak, i powiem Panu dlaczego. Niemcy dążą do stworzenia z Górnego Śląska wolnego państwa. A wiemy, czem są wolne państwa. Weźmy np. Gdańsk. Była mowa o tej koncepcji przed plebiscytem, wtedy nie dała się zrealizować, dziś znów czynione są próby.</u>
<u xml:id="u-46.10" who="#komentarz">(Głos: Jeżeli wtedy się nie udało, to dziś tembardziej się nie uda.)</u>
<u xml:id="u-46.11" who="#SOsiński">Jeszcze powiem o innym sposobie sabotażu, mianowicie o kalkulacji cen. Kalkulator fabryczny kalkuluje, że pewien przedmiot można wykonać w ciągu 16 godzin i odpowiednio do tej kalkulacji określa cenę. Tymczasem są częste wypadki, że robotnik pozostawiony sam sobie zużył na wykonanie tego przedmiotu tylko 10 godzin. A więc 6 godzin pracy jest policzone za Wiele i obciążają koszt produkcji i wywołują sztuczną drożyznę. Rozumiem, można się omylić o pół godziny, nawet o godzinę, ale jeżeli kto pomyli się o 6 godzin czasu pracy, w tem już należy szukać pewnej świadomości, pewnego celu.</u>
<u xml:id="u-46.12" who="#SOsiński">Inny wypadek: kalkulator obliczył na wykonanie jakiegoś przedmiotu 340 godzin, przedmiot ten został wykonany w 245 godzin. Pytam się Panów, kto ciągnie z tego zyski? Czy kalkulacja w ten sposób prowadzona pozwala na utrzymanie cen konkurencyjnych?</u>
<u xml:id="u-46.13" who="#SOsiński">Widzimy na całym froncie silną agitację w kierunku zniechęcania do państwowości polskiej robotników polskich na Górnym Śląsku, już to przez wprowadzanie 10-godzinnego dnia pracy, już to przez tendencję zniżenia płacy. Obliczone to jest prawdopodobnie na to, aby wprowadzić zamęt na Górnym Śląsku z nadzieją, że ten zamęt udzieli się potem całej Polsce. Dlaczego koniecznie fabrykantom śląskim mamy napychać kieszenie 10-godzinnym dniem pracy, a krzywdzić przemysłowców wewnątrz kraju? Czy można oprzeć się żądaniu tutejszych przemysłowców wprowadzenia 10-godzinnego dnia pracy, jeżeli uchwalimy to dla Górnego Śląska? Byłaby w tem nielogiczność, byłoby to fawaryzowaniem kogoś mniej nam bliskiego, a krzywdzeniem ludzi bliżej nas stojących.</u>
<u xml:id="u-46.14" who="#SOsiński">Kończąc zaznaczam, że głównie winien tu p. Minister Przemysłu, który nie jest czynnikiem, reprezentującym interesy Państwa w przemyśle, przeciwnie, jest on czynnikiem podporządkowującym interesy Państwa przemysłowi. Dotychczas Minister Przemysłu i Handlu, jak słyszeliśmy z przemówienia s. Kowalczyka, bardzo mało się interesował Górnym Śląskiem. Była tam jakaś komisja, zajrzał tam p. inż. Widomski, bawił trzy, czy pięć dni i zdążył w tak krótkim czasie wyprowadzić nadzwyczajne wnioski.</u>
</div>
<div xml:id="div-47">
<u xml:id="u-47.0" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Nieściśle Panie Senatorze, działa naczelnik wydziału.</u>
<u xml:id="u-47.1" who="#MinisterPracyiOpiekiSpołecznejDarowski">Żądałbym przedewszystkiem od p. Ministra Przemysłu i Handlu szczerego zainteresowania się interesami państwowemi na Górnym Śląsku, a wtedy p. Minister Pracy i Opieki Społecznej nie będzie zmuszony podpisywać rozporządzenia o 10-godzinnym dniu pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-48">
<u xml:id="u-48.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma s. Kierczyński.</u>
</div>
<div xml:id="div-49">
<u xml:id="u-49.0" who="#SKierczyński">Wysoki Senacie! Musimy z tego miejsca zaprotestować przeciwko przedłużeniu przez Rząd pod dyktandem magnatów górnośląskich czasu pracy w hutach do 10 godzin, co w praktyce, uwzględniając przerwy wypoczynkowe, da 12-godzinny dzień pracy, czyli, że zamiast obecnych trzech szycht 8-godzinnych, będą wprowadzone w hutach 2 szychty po 12 godzin. Skutek byłby ten, że 1/3 część robotników w hutach straciłaby pracę. Z 45.000 hutników, zatrudnionych w hutach górnośląskich, znalazłoby się na bruku 15.000.</u>
<u xml:id="u-49.1" who="#SKierczyński">Stronnictwo nasze widzi w rozporządzeniu p. Ministra Darowskiego o czasie pracy w hutach śląskich zamach na 8-godzinny dzień pracy w całej Polsce. Dla nas robotnik nie jest narzędziem produkcji, jak dla Lewiatana, lecz jest człowiekiem obywatelem i my sprawę czasu pracy traktujemy nie tylko z punktu widzenia gospodarczego, ale i społecznego.</u>
<u xml:id="u-49.2" who="#SKierczyński">Dlatego Narodowa Partia Robotnicza będzie zawsze broniła 8-godzinnego dnia pracy.</u>
<u xml:id="u-49.3" who="#komentarz">(Brawa w centrum.)</u>
<u xml:id="u-49.4" who="#SKierczyński">Zdolność konkurencyjna polskiego przemysłu musi się oprzeć na wyższej technice, dobrej organizacji pracy, racjonalnej polityce taryfowej i handlowej, a w obecnej chwili należy starać się przedewszystkiem o tani kredyt dla przemysłu. Produkować tanio i dobrze winno być hasłem polskiego przemysłu, a nie wyzysk pracy przez przedłużenie dnia roboczego, przez obrywanie i tak już niskich płac robotniczych.</u>
<u xml:id="u-49.5" who="#SKierczyński">Proszę zatem Wysoki Senat, ażeby raczył wpłynąć na Rząd, ażeby cofnął rozporządzenie p. Ministra Pracy i Opieki Społecznej z dnia 8 lipca r. b., tyczące przedłużenia czasu pracy robotnikom w hutach na Śląsku Górnym do 10 godzin na dobę.</u>
<u xml:id="u-49.6" who="#komentarz">(Brawo na lewicy.)</u>
</div>
<div xml:id="div-50">
<u xml:id="u-50.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma s. Majer.</u>
</div>
<div xml:id="div-51">
<u xml:id="u-51.0" who="#SMayer">Wysoki Senacie! Wniosek nagły s. Kopcińskiego i towarzyszy żąda, ażeby usunąć rozporządzenie p. Ministra z dnia 18 lipca b. r. w sprawie wprowadzenia 10-godzinnego dnia pracy. Senat ma w tej chwili sprawę tę rozstrzygnąć.</u>
<u xml:id="u-51.1" who="#SMayer">Proszę Panów, ja sądzę, że jest tutaj bardzo ważne, aby wyjaśnić sytuację, jaka obecnie na Górnym Śląsku istnieje. Sądzę, że niema tutaj nikogo w tej Wysokiej Izbie, ktoby nie miał dobrej woli, ażeby z tej srogiej sytuacji drogę wyjścia znaleźć. Jako jeden z tych, którzy od dziecka na Śląsku żyją i stosunki tamtejsze doskonale znają, bo sam pracowałem od dziecka w tym wielkim przemyśle — a już i w innych kierunkach starałem się w gospodarstwie publicznem pracować — mogę tu śmiało pozwolić sobie na wypowiedzenie opinii o tej sytuacji. Muszę Panom w krótkości historię wielkiego przemysłu na Górnym Śląsku wyjaśnić.</u>
<u xml:id="u-51.2" who="#SMayer">Jeszcze wtedy, kiedy Śląsk należał do Niemiec, wielki przemysł kopalniany węglowy, żelazny czy metalowy znalazł się w bardzo trudnych warunkach i już wtedy ten przemysł me mógł się utrzymać tylko dlatego, że rząd, że państwo niemieckie dawało temu wielkiemu przemysłowi wielkie poparcie, a przedewszystkiem, aby mógł wywozić swoje produkty za granicę, aby miał tańszy wywóz i t. d., i oprócz tego rząd dawał im polecenia, stanowiące 80% jego produkcji. I tylko dlatego wielki przemysł na Górnym Śląsku mógł się utrzymać, to też i nadal musi on mieć poparcie Rządu, ponieważ pod względem technicznym nie jest tak rozwinięty jak wielki przemysł na zachodzie. Kto ten przemysł zna, musi potwierdzić to, co mówię, że ten wielki przemysł już wtedy znalazł się w wielkich trudnościach, już wtedy niektórzy tamtejsi fabrykanci, którzy swojemi produktami zaopatrywali zagranicę, Polskę, Rosję, starali się mieć fabryki po polskiej, to znaczy po rosyjskiej stronie, ażeby cła nie płacić. I dziś widzimy, że część Górnego Śląska przyłączona do Polski oraz te fabryki, które się dawniej znajdowały w Sosnowcu, w Zawierciu i t. d. i przemysłowcy, którzy mieszkali w Niemczech, to jedno.</u>
<u xml:id="u-51.3" who="#SMayer">Gdy zostaliśmy przyłączeni do Polski, co się stało? Natychmiast rozwinęła się agitacja, żeby wszystkich najlepszych fachowców, urzędników, wypędzić, wygnać ze Śląska, a na ich miejsce brało się ludzi innych z Kongresówki, z Małopolski. Ale widzieliśmy, że ludzie, którzy na miejsce tych wygnanych przyszli, żadnego pojęcia o pracy śląskiej nie mieli i przy tych maszynach na miejsce jednego fachowca musiano postawić dwóch robotników, a ci jeszcze nie zrobili tej pracy tak jak dawniej. To oczywiście spowodowało podrożenie naszej produkcji. P. s. Kowalczyk, jak sam tutaj powiedział, przyznaję się do tego, że jako robotnik śląski dzisiaj nie ma tego wydobycia co dawniej, ale dlaczego tego nie mamy? Dlatego, że w miejsce jednego robotnika musimy dzisiaj mieć dwóch i stąd jest ta drożyzna.</u>
<u xml:id="u-51.4" who="#SMayer">Ja nie chcę tutaj Panom wyjaśniać tych stosunków śląskich ze strony agitacyjnej, tylko tak, jak ja je znam i bez względu na politykę. Mnie się samemu serce krwawi, gdy widzę, co się na Śląsku dzieje, jaką biedę okropną cierpi lud śląski, ale nie tylko bieda ludowi śląskiemu, lecz, proszę Panów, także bieda i strata dla naszego Państwa Polskiego. Skarb traci swoje dochody na Śląsku i my tu musimy jakieś wyjście znaleźć, ale nie drogę zwalać winę jeden na drugiego, tylko pracujmy z dobrą wolą, ażebyśmy drogę znaleźli, ażeby życie na Śląsku lepiej się rozwijało.</u>
<u xml:id="u-51.5" who="#SMayer">Proszę Panów, ja mogę jedno tylko powiedzieć: rozporządzenia Pana Ministra nie mogę popierać, lecz sądzę, że gdyby to rozporządzenie zostało cofnięte, to związki robotnicze, t. zn. przedstawiciele związków z przedstawicielami pracodawców Arbeitsgeberverband — jakąś drogę znaleźliby, aby się jeszcze pogodzić.</u>
<u xml:id="u-51.6" who="#SMayer">Proszę Panów, kryzys przyszedł nie teraz, bo wiedziano o nim już przed 4, 5, 6 miesiącami, ale nikt wtedy nie chciał brać odpowiedzialności, myśmy już tu przyjeżdżali do Rządu. Do Min. Przemysłu i Handlu oraz do Min. Pracy przyjeżdżały deputacje, ale nie przedstawicieli związków, lecz deputacje robotników z tych fabryk, którym groziło zamknięcie. Ale, proszę Panów, co się działo? Ja sam byłem obecny na tych kilku konferencjach u Pana Ministra i wiem, co tam mówiono. Mówiono już wtedy, że będzie się musiało na Śląsku coś zrobić, aby dzień pracy przedłużyć. A na Śląsku, proszę Panów, robotnicy mówili już sobie, że chętnie każdą inną robotę by przyjęli, lecz pracodawcy nie tylko chcieli przedłużyć dzień pracy, ale chcieli nawet 30–40% zarobku urwać im i zmniejszyć deputaty węglowe. To znaczy, aby robotnik na Śląsku w 10-godzinnej pracy dziennej mniej zarabiał niż w ciągu 8-godzinnego dnia roboczego, a nawet ten dodatek węglowy byłby mu potrącony. Potrzeba, abyśmy uznali dziś, że chodzi o utrzymanie wielkiego przemysłu na Śląsku, ale nie takiemi sposobami, nie tak, żeby powiedzieć, że Rząd musi wszystkich niemieckich urzędników usunąć i na ich miejsce dać Polaków. Tą drogą nie możemy iść, bo wiemy, że tak polepszenia w tej sprawie nie osiągniemy. My na Śląsku możemy przemysł utrzymać tylko wtedy, gdy do tego przekonania przyjdziemy, że powinni być tam utrzymani najlepsi urzędnicy i najlepsi robotnicy bez względu na to, do jakiego stronnictwa się przyznają.</u>
<u xml:id="u-51.7" who="#SMayer">Tu powiedział p. s. Osiński, że na Górnym Śląsku Niemcy agitację prowadzą, że bojkotują Śląsk, że chcą zrobić z niego „Freistaat”, albo coś takiego. Byłoby nieparlamentarnem wyrażeniem, gdybym powiedział, że to jest śmieszne i śmiechu warte, ażeby coś takiego mówiono z tej trybuny i to jeszcze osoba, która wcale Górnego Śląska nie zna. Panie Osiński, muszę stwierdzić, że Pan Śląska nie zna, nie zna stosunków śląskich, psychiki tego narodu. Jest głupstwem dzisiaj wierzyć w to, żeby Śląsk, skoro już został przyłączony do Rzeczypospolitej Polskiej, można odłączyć, oderwać i wraz z drugą częścią Górnego Śląska połączyć w jakiś „Freistaat”. Prawda, w czasie plebiscytu było stronnictwo, partia, która chciała zrobić „Freistaat”, ale była tak mała, że nie warto o niej wspominać. Jestem pierwszy, który nie wierzę, ażeby ze Śląska i z Poznańskiego jakiś Freistaat kiedyś był możliwy. Ja w to nie wierzę. Wierzę jednak w to, żebyśmy raz podali sobie ręce, żebyśmy raz przestali z tą agitacją, z tem posądzaniem, że na Śląsku tylko Niemcy są temu winni, że wielki przemysł dziś stoi.</u>
<u xml:id="u-51.8" who="#SMayer">Proszę Panów, jest jeszcze inna przyczyna na Śląsku, że wielki przemysł nie może się rozwijać, mianowicie to, że mamy na Śląsku trzy władze. Najwyższą władzą jest związek powstańców, drugą jest związek„Westmarkenverein”, a trzecią województwo. Panowie widzicie, jakie to rządy, jakie stosunki na Śląsku mamy. Województwo nic nie może zrobić, gdy władza powstańców tego nie chce i tylko za zgodą tych dwóch władz województwo może coś wykonywać.</u>
<u xml:id="u-51.9" who="#SMayer">Możecie Panowie o moich słowach myśleć, co chcecie, ale ja ze szczerem przekonaniem tutaj mówię, że tylko w ten sposób możemy do tego dojść, ażeby Śląsk rozwijał się dla dobra Rzeczypospolitej.</u>
<u xml:id="u-51.10" who="#komentarz">(Brawa.)</u>
</div>
<div xml:id="div-52">
<u xml:id="u-52.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma s. Hempel.</u>
</div>
<div xml:id="div-53">
<u xml:id="u-53.0" who="#SHempel">Wysoki Senacie! Państwo Polskie przeżywa w obecnej dobie przesilenie gospodarcze, od którego wyniku zależeć będą jego losy. Waloryzacja chorego pieniądza z jednej, a konkurencja potężnego przemysłu niemieckiego z drugiej strony, zagroziły egzystencji i rozwojowi naszego przemysłu. To jest fakt, z którym rachować się musimy. Na niekorzyść naszego przemysłu wpłynęły jeszcze szczególne warunki, które są właściwością naszego obecnego położenia, wytworzonego przez wojnę, a po części są następstwem niedbałej i szkodliwej gospodarki społecznej i przemysłowej przed wojną, od nas niezależnej. Proszę Panów, na całym świecie my pracujemy najmniej dni w roku. Wydajność naszej pracy jest stosunkowo najmniejsza, a ponieważ niezaprzeczoną logiczność mają cyfry, więc pozwolę sobie przytoczyć Panom kilka z tych cyfr.</u>
<u xml:id="u-53.1" who="#SHempel">I tak, we Francji pracują robotnicy rocznie 305 dni po 48 godzin tygodniowo, czyli pracuje robotnik 2440 godzin w roku. W Niemczech z tego powodu, że jest mniej świąt, pracują robotnicy 307 dni po 10 godzin, czyli 3070 godzin rocznie. W Polsce prócz 52 niedziel mamy 21 świąt, nawet 22 w niektórych wypadkach, bo górnicy obchodzą jeszcze 4 grudnia św. Barbarę, więc 22, ale przyjmujemy tylko 21, to znaczy, że Polska świętuje 73 dni, czego niema w państwach kulturalnie i gospodarczo dobrze zorganizowanych na całym świecie. Wobec tego pracuje się w Polsce tylko 292 dni, czyli 48,67 tygodnia po 46 godzin, co stanowi 2239 godzin. Od tego, proszę Państwa, odchodzą 92 godziny płatnego urlopu, a więc pozostaje w Polsce 2147 godzin roboczych rocznie.</u>
<u xml:id="u-53.2" who="#SHempel">Jeżeli te cyfry zestawimy przekonamy się, że Niemcy pracują 3070, Francja 2440, a Polka tylko 2147 godzin rocznie. Te cyfry dowodzą, jak trudne jest położenie naszego przemysłu, one też zdecydują o wyniku oczekującej nas walki konkurencyjnej z Niemcami, od której zależeć będą nasze przyszłe losy.</u>
<u xml:id="u-53.3" who="#SHempel">Ale, proszę Panów, to nie jest jeszcze najsilniejszy argument.</u>
<u xml:id="u-53.4" who="#SHempel">W tych dniach b. prezydent Rzeczypospolitej Francuskiej Poincare w angielskiem piśmie „Dajly Mail”, w artykule przeznaczonym dla obradującej w tej chwili konferencji londyńskiej, dał zestawienie wydajności pracy, porównywając wydajność francuskiego i niemieckiego robotnika. Z artykułu tego dowiadujemy się, że wydajność pracy niemieckiego robotnika wynosi dziś w porównaniu z wydajnością przedwojenną 117, francuskiego tylko 63, a naszego tylko około 50. Jeżeli dla porównania pomnożymy ilość dni roboczych rocznych w Niemczech 3070 przez wskaźnik podany przez Poincare'go 117 i naszą ilość godzin roboczych 2147 pomnożymy przez wskaźnik naszej wydajności pracy 50, to otrzymamy przerażające rezultaty, a mianowicie stwierdzamy, że stosunek wydajności pracy w Niemczech do wydajności pracy w Polsce ma się jak 3.292 do 429.</u>
<u xml:id="u-53.5" who="#SHempel">Proszę Państwa wyobrazić sobie teraz naszą konkurencję z państwem tak potężnem ekonomicznie, tak świetnie zorganizowanem przemysłowo i gospodarczo, jak były przed wojną i jak będą w krótkim czasie Niemcy, biorąc pod uwagę, że przemysł niemiecki w czasie wojny nie tylko nie ucierpiał, ale przeciwnie, dla produkcji wojennej został spotęgowany, a obecnie, jak to przed chwilą stwierdził p. Minister Pracy i Opieki Społecznej, przez wprowadzenie od stycznia r. b. dziesięciogodzinnego dnia pracy i przez inwestycje ułatwione dzięki hiperinflacji pieniądza niemieckiego, doszedł do potęgi przemysłowej, jakiej świat dotychczas nie widział. Dziś, kiedy nasz przemysł kona pod wpływem zupełnego braku kredytu, niemożności zastąpienia zużytych, przestarzałych urządzeń współczesnemi i przy najmniejszej wydajności pracy, musimy stanąć oko w oko z konkurencją niemiecką. W takich warunkach utrzymanie w ruchu hut, zwłaszcza żelaznych, na Górnym Śląsku bez wprowadzenia 10-godzinnego dnia pracy staje się absolutnem niepodobieństwem.</u>
<u xml:id="u-53.6" who="#SHempel">A teraz proszę wziąć pod uwagę, jakie będą konsekwencje, jeżeli te huty staną. Oto 90,000 robotników, jak tu przed chwilą stwierdzono, nie rachując ich rodzin, stanie w obliczu głodu i nędzy. A Państwo nasze, które stoi w obliczu mozolnej akcji ratowania Skarbu, od wyniku której zależy jego przyszłość i bezpieczeństwo, stanie znowu wobec zadania utrzymania tych licznych rzesz robotników, którzy nie produkują nic i nie tylko nie powiększają naszego bogactwa narodowego, ale także powodują obniżenie naszej zamożności, na destrukcję i na anarchię. Przecież w pojęciu socjalistycznie myślących mas robotniczych niema chyba ludzi rozumniej, szlachetniej i uczciwiej myślących i głębiej znających stosunki robotnicze, jak Mac Donald w Anglii, a Herriot we Francji. Niech Panowie się ich zapytają, czy który z nich śmiałby dzisiaj ograniczyć w swoich państwach czas pracy do 8 godzin dziennie? Przecież w ich ręku spoczywają dziś rządy Francji i Anglii, ale tam niema 8-godzinnego dnia pracy. Przeciwnie, główny sekretarz Międzynarodowego Biura Pracy, Albert Tomas, człowiek, którego nikt nie posądzi ani o brak znajomości stosunków pracy, ani o brak przychylności dla klas robotniczych, wypowiedział się wyraźnie, że wobec tego, co się stało w Niemczech, a mianowicie wobec tego, że wprowadzając u siebie 10 i więcej godzinną pracę, Niemcy wypowiedziały światu nową gospodarczo-przemysłową wojnę, która będzie decydowała o losach świata, przedewszystkiem o naszych losach, byłoby wielkim błędem i grzechem względem robotników zmniejszyć teraz dzień pracy w innych państwach, zmuszonych do konkurencji z nimi.</u>
<u xml:id="u-53.7" who="#SHempel">Zapewne jest to dla nas smutną koniecznością, bo i mój Klub stoi na stanowisku, że robotnik pracując dobrze, sumiennie, umiejętnie i wydajnie przez 8 godzin dziennie, pracuje dostatecznie długo i pragnąłby także oświadczyć się za utrzymaniem w hutach górnośląskich 8-godzinnego dnia pracy. Proszę Panów, stoimy wobec zagadnienia, czy nie godząc się na chwilowe przedłużenie dnia pracy na Górnym Śląsku, mamy działać na szkodę Państwa, ułatwiając walkę z nami naszym wrogom, czy też przez czasowe przystosowanie się do chwilowych warunków, mamy bronić naszego przemysłu i robotnika, godząc się na powiększenie tego dnia do 10 godzin. Otóż zdaje mi się, proszę Panów, że zdrowy rozsądek, że sumienie obywatelskie każą nam głosować za chwilowem przedłużeniem dnia pracy, a ośmiogodzinny dzień pracy wprowadzimy i będziemy za nim jak jeden mąż głosować, ale wtenczas, kiedy wprowadzą go u siebie. Niemcy, a przynajmniej Francja i Anglia.</u>
</div>
<div xml:id="div-54">
<u xml:id="u-54.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma jeszcze s. Misiołek.</u>
</div>
<div xml:id="div-55">
<u xml:id="u-55.0" who="#SMisiołek">P. s. Kopciński bardzo rzeczowo uzasadnił wniosek postawiony przez Klub Polskiej Partii Socjalistycznej i Wyzwolenia. Proszę Panów, byłbym może głosu nie zabierał dlatego, żeby nie przedłużać dyskusji, ale ostatnie wywody sprowokowały mnie do tego, żeby głos zabrać. Ostatni mówca powiedział, że my wtenczas zaprowadzimy ośmiogodzinny dzień pracy, gdy on będzie obowiązywać w Anglii i we Francji. Proszę Panów, w tych krajach, a szczególniej w Anglii, był ośmiogodzinny dzień pracy, a nawet siedmiogodzinny, już i przed wojną. To samo i we Francji i w Małopolsce był ośmiogodzinny dzień pracy, a 9 godzin było we wszystkich zawodach. A teraz, proszę Panów, robotnik miałby wrócić do 10-godzinnego dnia pracy, kiedy właśnie wczoraj zawodowiec udowadniał nam tu w cyfrach, że przedłużenie czasu pracy nie wzmoże produkcji, bo może ją wzmóc i potanić tylko techniczne podniesienie przemysłu.</u>
<u xml:id="u-55.1" who="#SMisiołek">Tutaj w bardzo jaskrawych cyfrach przedstawił nam p. s. Hempel, ile to godzin pracują w Niemczech, ile we Francji, a ile pracuje się w Polsce. Gdyby te cyfry były prawdziwe, to i 24 godzin w Polsce jeszcze nie starczyłoby na dogonienie tamtych krajów w pracy. Nie moglibyśmy poprostu przestać pracować, a robotnik musiałby paść przy pracy, gdyby brać pod uwagę te cyfry i te warunki techniczne, jakimi rozporządza robotnik francuski. Wszystko bierze się tak dosłownie, ale przytaczając wszystkie tamte dane, żaden ze zwolenników 10-godzinnego dnia pracy nie podniósł tego, że najgorzej i płatni są robotnicy w Polsce. Czy w Anglii robotnik tak żyje? Jeżeli on więcej pracuje, to j o ileż lepiej jest wynagradzany! Tu robotnik mieszka w norze, a tam w Anglii ma po kilka pokojów. Gdy delegaci z Anglii przyjeżdżają do Polski, to dziwią się, jak nasz robotnik może mieszkać w takich warunkach. Nie możemy więc porównywać robotników tamtych z robotnikami polskimi. A Panowie chcecie go jeszcze pognębić. W jaki sposób będzie więcej tej pracy dawał, jeżeli nie chcecie mu płacić, a chcecie, ażeby dłużej pracował. Nie mogę tego zrozumieć — czy Panowie nie znają tych stosunków?</u>
<u xml:id="u-55.2" who="#SMisiołek">To zupełnie tak, jak we Francji jedna hrabina powiedziała: „Jeżeli nie mają chleba, to niech jedzą ciastka”. To tak wygląda, jakbyście z księżyca spadli. Ja nie posądzam o złą wolę, ale to wygląda tak, jakby szło o wyłom w 8-godzinnym dniu pracy i jakby dowodzenie temi cyframi nie było szczere.</u>
<u xml:id="u-55.3" who="#SMisiołek">Niech przemysł polski stara się technicznie ulepszyć swoje przedsiębiorstwa, ale nie kosztem robotników. Jeżeli tak będzie, to robotnicy będą uciekali za granicę, będą szukali lepszych zarobków niż w Polsce. I dlatego ja będę głosował za wnioskiem, postawionym przez Komisję, bo uznaję, że to nie pomoże, ale pogorszy stosunki i wywoła wojnę domową w Polsce. Robotnicy nie pozwolą odebrać sobie praw, będą się bronić do ostatniej chwili, aby nie umrzeć z głodu i nędzy, będą się bronić przed tem zarządzeniem.</u>
<u xml:id="u-55.4" who="#SMisiołek">Proszę Panów, ażeby Panowie głosowali za nagłością wniosku, ażeby Ministerstwo zniosło rozporządzenie o 10-godzinnym dniu pracy.</u>
</div>
<div xml:id="div-56">
<u xml:id="u-56.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Dyskusja zakończona. Głos ma jeszcze sprawozdawca s. Średniawski.</u>
</div>
<div xml:id="div-57">
<u xml:id="u-57.0" who="#SŚredniawski">Wysoki Senacie! Uchwalenie przez nas w swoim czasie ustawy o 8-godzinnym dniu pracy uważałem za nieszczęście. Zostało spalone miliony budynków, zniszczenie trwało przez 8 lat, a my uchwaliliśmy taką ustawę, która hamuje wytwórczość. Wogóle można powiedzieć, że my jak wielcy bogacze, jak wielcy magnaci jacyś, pozwalamy sobie na gest wspaniałomyślności, dobroczynności wtedy, kiedy na nas spada nędza, a tę nędzę możemy pokonać tylko pracą.</u>
<u xml:id="u-57.1" who="#SŚredniawski">A 8-godzinny dzień pracy i sama ustawa była dla mnie jeszcze i z tego powodu przykra — nie chcę tego inaczej nazwać — że pod jeden strychulec brało się wszystko i wszystkich. Ludzie, którzy nie pracowali, ale nadzorowali, jak portierzy, jak budnicy na kolejach, mieli tak samo 8 godzin pracować, jak ci, którzy pracują pod ziemią. Dla górników i hutników i 8 godzin jest za dużo. Powinno się było tę sprawę rozstrzygnąć, o ile ustawowo ma się ją rozstrzygnąć, wedle wysiłku pracy. Gdzie człowieka pędzi maszyna, gdzie jest wysiłek mózgu czy mięśni większy, tam musi być ograniczony czas pracy, bo maszyna ludzka nie jest wieczna. Ale dla spotęgowania nieróbstwa ograniczać ustawowo godzinami także i tego, co chce i musi pracować, i jeszcze karać takich ludzi jak zbrodniarzy za to, że pracowali dłużej, to już nie jest mądre. A dalej te urlopy i niedawno uchwalona ustawa o ochronie małoletnich, to są rzeczy śliczne i szlachetne rzeczy, ale na to może sobie pozwolić naród, który już dziesiątki lat pracuje i zdobył pewien majątek i dobrobyt. To są rzeczy szlachetne i tego my się zrzekać nie potrzebujemy i powinniśmy dążyć do tego, ale wtedy, kiedy nas będzie na to stać. Ale dziś ograniczać czas pracy uważam za nieszczęście. Powiedziałem już to w poprzednim Sejmie, że ani chluby ani szczęścia to nie przyniesie. I widzimy już dziś drożyznę i zbieramy stąd skutki.</u>
<u xml:id="u-57.2" who="#SŚredniawski">Co zaś do dzisiejszej sprawy, to znam p. Ministra Pracy i kiedyś widziałem nawet karykaturę, która go przedstawiała, jak śpiącego robotnika opędzał z much. To była przesada, ale ostatecznie, ile razy zetknąłem się z temi sprawami, widziałem, że p. Minister może istotnie przesadza w ochronie robotników. Jeżeli jednak p. Minister na to się zdecydował, żeby się zgodzić na przedłużenie pracy i to gdzie — w hutnictwie, gdzie istotnie jest ciężka praca, to sądzę, że musiały zajść takie okoliczności, które go do tego zmusiły. Wyobraźmy sobie, że p. Minister cofnie to rozporządzenie, to co? Lokaut, upadek fabryk, nędza i jedno z dwojga: albo będziemy produkty wysyłali za granicę, albo będziemy wysyłali ludzi do Niemiec. Innego wyjścia niema. Albo będziemy wysyłali produkty do Niemiec czy gdzieindziej, albo ludzi, którzy będą tam także 10 godzin pracowali pod ich batem. Niema innego wyjścia, może być nędza i nieszczęście.</u>
<u xml:id="u-57.3" who="#SŚredniawski">Przypuszczam, że p. Minister będzie miał możność wpływać na to, żeby ta konieczność jak najprędzej minęła i tych ludzi, którzy istotnie ciężko pracują, będzie brał w obronę. Jeżeli tego nie zrobimy, to Niemcy zostaną jako zwycięzcy na placu, jeżeli zaś to zrobimy, to w takim razie inne państwa, które chcą konkurować, widząc, że nie możemy swemu zadaniu podołać, tem większy nacisk na Niemcy wywrą, ażeby do złamania 10-godzinnego dnia pracy tam doprowadzić. Ale państwa, które na znacznym i najwyższym stopniu doskonałości stoją, będą i tak zawsze nad nami górowały, więc gdybyśmy się nawet kilka lat spóźnili w ograniczeniu dnia pracy, póki nie staniemy narówni z nimi pod względem urządzeń, to byłoby właściwe; to będzie lepiej, niż wyprzedzać je w ograniczaniu pracy i przez to zapewnić im na zawszą panowanie w dziedzinie przemysłowej.</u>
<u xml:id="u-57.4" who="#SŚredniawski">Otóż z tych powodów proszę Panów, żeby nad wnioskiem byli łaskawi przejść do porządku dziennego.</u>
<u xml:id="u-57.5" who="#SŚredniawski">Są rzeczy konieczne. Ja sądzę, że przecież i ten rząd, któremu Prezydent, może nawet niebacznie, przyrzekł uszanować ośmiogodzinny dzień »pracy, i ten minister, który tylokrotnie złożył dowody, że broni spraw i interesów robotnika, nie postąpili lekkomyślnie, lecz dla dobra robotnika.</u>
</div>
<div xml:id="div-58">
<u xml:id="u-58.0" who="#WicemarszałekWoźnicki">Przystępujemy do głosowania nad wnioskiem nagłym: „Wzywa się Rząd, aby cofnął rozporządzenie P. Ministra Pracy z dnia 18 lipca 1924 r., zezwalające na przedłużenie czasu pracy robotników w hutach na Górnym Śląsku do 10 godzin na dobę”.</u>
<u xml:id="u-58.1" who="#WicemarszałekWoźnicki">Komisja Gospodarstwa Społecznego wnosi, aby Senat odrzucił ten wniosek. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem Komisji, aby wstali. Stoi większość, wniosek został przyjęty.</u>
<u xml:id="u-58.2" who="#WicemarszałekWoźnicki">Powracamy do 3 punktu porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Skarbowo-Budżetowej o projekcie ustawy o monopolu spirytusowym (druk sejm. nr. 1417 i odbitka nr. 201).</u>
<u xml:id="u-58.3" who="#WicemarszałekWoźnicki">Głos ma dyrektor departamentu Głowacki.</u>
<u xml:id="u-58.4" who="#komentarz">(Marszałek obejmuje przewodnictwo).</u>
</div>
<div xml:id="div-59">
<u xml:id="u-59.0" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Wysoki Senacie! Ustawa o monopolu spirytusowym należy do tych ustaw, które nie dotykają interesów ogółu obywateli, lecz tylko pewnych i to bardzo nielicznych jednostek. Celem tej ustawy jest dać Skarbowi większe niż dotąd dochody z konsumcji spirytusu, bez znaczniejszego obciążenia konsumenta. Ideą przewodnią ustawy jest utrzymanie dotychczasowych warsztatów produkcji spirytusu, zabezpieczenie im rzetelnej zapłaty za ich produkt, wyeliminowanie natomiast elementów pośredniczących, które bardzo zyskowny swój proceder uprawiają często ku szkodzie Skarbu i ze szkodą konsumenta, dając mu bardzo często produkt niepełnowartościowy, lub nawet szkodliwy dla zdrowia. Podwyższenie dochodów skarbowych z konsumcji spirytusu ma być dokonane kosztem tych niezdrowych elementów pośredniczących, a nie kosztem producentów spirytusu. Z drugiej jednak strony ustawa nie może i nie powinna dawać przywilejów szczęśliwym posiadaczom gorzelni, gdyż każdy taki przywilej dla jednostek stanowi siłą rzeczy obciążenie reszty ludności. Pod takim kątem widzenia przeprowadzona została ustawa w Sejmie po długich i uciążliwych pertraktacjach, prowadzonych pomiędzy stronnictwami, przy udziale Rządu.</u>
<u xml:id="u-59.1" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Te zasady mają być jednakże wywrócone przez niektóre poprawki które Komisja Skarbowa Wysokiego Senatu do ustawy wprowadziła. Dotyczy to przedewszystkiem poprawki do art. 5. W końcu ustępu 2 jest powiedziane, że odbiór spirytusu przez władze skarbowe następuje w rektyfikacji, Komisja Skarbowa wprowadza dodatek: „Za manco podczas transportu kolejowego producent nie odpowiada”.</u>
<u xml:id="u-59.2" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Dodatek ten brzmi napozór niewinnie i mógłby być zupełnie opuszczony, ponieważ, jak wiadomo, za transport kolejowy odpowiada kolej. Odpowiedzialność kolei za transporty uregulowana jest szeregiem rozporządzeń Ministra Kolei. Spirytus jest jednakże takim towarem, za który kolej nie może wziąć całkowitej odpowiedzialności. Kolej bowiem odpowiadać może tylko za wagę, a nie za moc spirytusu, ta moc zaś jest najważniejszą jego właściwością. Kolej odpowiadaćby mogła za moc spirytusu tylko w tych wypadkach, w którychby moc spirytusu mogła zbadać czy sama, czy przez urzędników skarbowych. Wynikałaby stąd konieczność odbierania spirytusu na stacjach przez urzędników kolejowych lub skarbowych. Atoli do mierzenia mocy potrzeba aparatów i przyrządów, które trzebaby na każdej stacji ustawiać; ponieważ zaś odbiór każdego przedmiotu dla Państwa odbywa się w drodze komisyjnej, a kolej wykwalifikowanych urzędników do oceniania spirytusu nie posiada, zatem musiałyby władze skarbowe do każdej stacji, z której ma się wysyłać spirytus, posyłać komisję odbiorczą. Gorzelni mamy już dzisiaj przeszło 1.500, a niebawem będziemy ich mieli około 2.000, proszę zatem policzyć, ilu urzędników byłoby potrzeba do wykonania tych czynności. A gdzie znajdziemy pomieszczenie dla tej nowej falangi zgoła niepotrzebnych urzędników? I to wszystko na to, aby z bark właścicieli gorzelń zdjąć obowiązek, jaki dotychczas na nich ciążył, aby dla nich stworzyć nowy przywilej, a przecież tych urzędników opłaca ogół. Koszt ich utrzymania wyniesie niemal połowę wartości spirytusu, zapotrzebowanego przez monopol.</u>
<u xml:id="u-59.3" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">A przecież w art. 9 tej ustawy jest powiedziane, że wysokość zaników dopuszczalnych podczas transportów zostanie ustalona przez Ministra Skarbu po wysłuchaniu opinii państwowej Rady Spirytusowej. Zatem właściciele gorzelń otrzymają na pokrycie tego ryzyka pewien procent, który w wielu wypadkach będzie nawet wyższy od niepokrytego ryzyka. Proszę zatem Wysoki Senat, aby nie uchwalał niezmiernie wielkich nowych ciężarów, najpierw w postaci utrzymywania kilku tysięcy urzędników, którzyby jeździli po stacjach kolejowych, aby odbierać po kilka lub kilkanaście beczek spirytusu. Obecnie tego urzędowania niema i nigdy go nie było, bo nawet za czasów monopolu rosyjskiego sprawy tej nie traktowano inaczej, niż jest ujęta w ustawie, uchwalonej przez Sejm.</u>
<u xml:id="u-59.4" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Wniosek mniejszości, przedstawiony przez p. s. Pułaskiego, a zmierzający do opłacania przez monopol spirytusowy kosztów przewozu spirytusu ponad 10 km, stanowi również wyłom w dotychczasowym stanie rzeczy. Obecnie właściciel gorzelni jest nawet w gorszem położeniu, niż to, w jakim go chce postawić ustawa sejmowa, obecnie bowiem otrzymuje on cenę franco rektyfikacja, nie franco najbliższa stacja kolejowa. Jeżeli rektyfikacja położona jest w odległości 60 km, albo i więcej, to rektyfikator ani grosza więcej za spirytus mu nie zapłaci, niż gorzelnikowi, którego gorzelnia leży tuż przy rektyfikacji. Pytam się zatem, gdzież jest uzasadnienie na to, aby państwowy monopol miał być gorzej traktowany, niż prywatny przedsiębiorca rektyfikacji? Ustawa o monopolu spirytusowym zbudowana jest w taki sposób, iż daje większe uprawnienia gorzelnikowi, niż przemysł, wychodzi bowiem z założenia, że gorzelnia stanowi część warsztatu rolniczego i przyznaję rolnikom za ich produkt zwrot kosztów produkcji plus wywar, chociaż od gorzelni przemysłowych mógłby monopol otrzymać spirytus o 17,5 i 27,5% taniej. Jeżeli gorzelnię uważa się za część warsztatu rolnego, to produktu jej nie można lepiej lub gorzej traktować, niż produktów innych gałęzi gospodarstwa rolnego. Żaden rolnik nie otrzymuje wyższej ceny za zboże, bydło lub ziemniaki dlatego, że majątek jego jest daleko położony od kolei. Jego rzeczą jest dowieźć produkty do kolei. Przyjęcie wniosku s. Pułaskiego stworzyłoby zatem bardzo znaczny przywilej dla bardzo nieznacznej ilości obywateli.</u>
<u xml:id="u-59.5" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Musimy się również oświadczyć przeciwko poprawce Komisji, zniżającej prawo odpędu z 8 na 5%. Monopol spirytusowy potrzebuje tańszego spirytusu dla celów technicznych. Kilku panów senatorów wyraziło życzenie, ażeby monopol spirytusowy rozwinął jak najszerszą propagandę w celu podwyższenia konsumcji spirytusu na cele techniczne. Najlepszym środkiem propagandy były zawsze i będą w przyszłości niskie ceny. Otóż monopol płaci przecież niskie ceny za spirytus i dlatego mimo wielkie ilości takiego spirytusu będzie je mógł sprzedać na cele techniczne i przemysłowe. Nie należy się jednak spodziewać, żeby monopol spirytusowy spirytus, pochodzący z gorzelni rolniczych, sprzedawał po cenie niższej od własnych kosztów. Byłoby to niczem innem, jak premią dla gorzelnictwa rolnego, które przecież i tak posiada wiele przywilejów.</u>
<u xml:id="u-59.6" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Zresztą chciałbym zwrócić uwagę, że w sprzedaży spirytusu zainteresowani są ci rolnicy, którzy uprawiają buraki. Spirytus przemysłowy pędzi się u nas w Polsce prawie wyłącznie z melasy. Otóż zbycie melasy stanowi dla cukrowni, a pośrednio dla uprawiających buraki, bardzo znaczną część, bo 10% buraków.</u>
<u xml:id="u-59.7" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Wobec tego te poprawki powyżej omawiane są bez wyjątku dla monopolu spirytusowego niekorzystne, a nawet wprost szkodliwe, reszta zaś poprawek jest natury stylistycznej, proszę Wysoki Senat o przyjęcie ustawy zgodnie z wnioskiem p. s. Dobruckiego, w brzmieniu sejmowem.</u>
<u xml:id="u-59.8" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Argumenty, wytoczone przez p. s. Rotenstreicha przeciwko monopolowi spirytusowemu, wyłuszczone zostały w całej szerokości już raz z tej trybuny, a to przez posła Hausnera podczas obrad nad ustawą o monopolu spirytusowym w Sejmie. Nie będę zatem tracił czasu na odpowiedź na te argumenty, bo otrzymał ją już poseł Hausner.</u>
<u xml:id="u-59.9" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Muszę tylko sprostować twierdzenie p. s. Rotenstreicha, jakoby monopol zapałczany we Francji był zniesiony. Coprawda przed kilku miesiącami ustawa taka została przez ciała ustawodawcze przyjętą, ale do wykonania tej ustawy nigdy nie doszło, a parlament obecny za jedno z pierwszych swoich zadań uważał zniesienie ustawy, nakazującej uchylenie monopolu zapałczanego. Monopol zapałczany, chociaż jest jednym z najmniej rentujących się monopoli, nadal we Francji istnieje.</u>
<u xml:id="u-59.10" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Nie jest mi też wiadome, żeby rząd niemiecki nosił się z myślą zlikwidowania monopolu spirytusowego. Jeżeli dochód, jaki z monopolu spirytusowego Niemcy w r. 1923 osiągnęli, nie odpowiadał oczekiwaniu, to nie dlatego, że istniał monopol, lecz dlatego, że wskutek dewaluacji marki niemieckiej w ciągu r. 1923 żadne źródło państwowe nie dawało ani dziesiątej części tych dochodów, jakie były preliminowane. A więc nieistnienie monopolu spirytusowego było przyczyną niedoboru, lecz zupełnie inne okoliczności. Pragnę podkreślić, że nadmiar spirytusu w Niemczech i Czechosłowacji, nadmiar, o którym wspomniał s. Janta-Połczyński, również nie tłumaczy się istnieniem czy wprowadzeniem monopolu spirytusowego w tych państwach. Jestem jak najgłębiej przekonany o tem, że ten nadmiar w obu tych państwach istniałby, choćby nawet pobierano podatek od spirytusu w tej formie, jak przed wojną, to jest w formie akcyzy. Produkcja spirytusu w niektórych krajach, szczególniej w Anglii, Holandii i we Francji, w ciągu wojny ogromnie się wzmogła, a to dlatego, że państwa te potrzebowały spirytusu dla celów obrony kraju, postawiły ogromne fabryki i wskutek tego te potrzeby, które przed wojną pokrywane były przez zakup spirytusu w Niemczech, w Czechach i w Polsce, pokrywa się obecnie u siebie samych. Zresztą nadprodukcja spirytusu w Czechach i w Niemczech bardzo znacznie się zmniejszyła. Jeżeli Jeszcze zważymy, że konsumcją spirytusu we wszystkich krajach europejskich się zmniejszyła wskutek zubożenia ludności i że zmniejszyła się jeszcze więcej przedewszystkiem w Ameryce wskutek wprowadzenia prohibicji, to będziemy mieli całokształt położenia rynku spirytusowego.</u>
<u xml:id="u-59.11" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">O tem, ażeby konsumcją spirytusu doszła do rozmiarów przedwojennych, narazie myśleć nie można. Może z czasem, przy zastosowaniu bardzo szerokiem spirytusu do celów technicznych, będziemy mogli dojść do tych sum i tych liczb konsumcji, jaka była przed wojną.</u>
<u xml:id="u-59.12" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Na bardzo ciężkie zarzuty, wypowiedziane przez p. s. Połczyńskiego pod adresem p. Ministra Skarbu, zarzuty, że p. Minister Skarbu nie wysłuchał przed wniesieniem ustawy kół zainteresowanych, że przeszedł niejako do porządku dziennego nad zwyczajami, przyjętemi w takich wypadkach nawet w autokratycznej Rosji, uważam za swój obowiązek złożyć następujące oświadczenie.</u>
<u xml:id="u-59.13" who="#DyrektorDepartamentuCełiMonopolówGłowacki">Na dzień 17 maja zwołana została przez Ministerstwo Skarbu konferencja wszystkich kół zainteresowanych w przemyśle spirytusowym, jako to: Zrzeszenie spirytusowe w b. Królestwie Polskiem, Zachodnio-polski Związek spirytusowy, Zrzeszenie spirytusowe małopolskie, Związek przemysłowców gorzelni rolniczych, Związek fabrykantów wódek, Związek handlowy wódek i Związek techników gorzelniczych, a wreszcie zaproszeni byli także pp. senatorowie i posłowie, interesujący się sprawą przemysłu spirytusowego. Konferencja ta trwała dwa dni. Ministerstwo posiada z konferencji tej zapiski stenograficzne. Jako wynik tej konferencji złożyły owe organizacje memoriały i wszystkie te memoriały zostały w drugim projekcie ustawy o monopolu spirytusowym uwzględnione, a nawet w wielu zasadniczych kwestiach, brzmienie pierwotnej ustawy zostało zmodyfikowane właśnie w myśl życzeń wypowiedzianych w tych memoriałach. Taki jest wynik obrad. Ministerstwo Skarbu zrobiło zatem wszystko, co do niego należało, jeżeli zaś nie przedłożyło organizacjom ostatecznego projektu do zaopiniowania, motywuje swoje postąpienie tem, że organizacje są przeciwne monopolowi, to opierało się na memoriałach mu złożonych i na wyniku obrad, jakie się w maju 1923 r. w Ministerstwie Skarbu odbyły. Muszę więc odeprzeć twierdzenie, jakoby p. Minister Skarbu w tym wypadku nie spełnił swojego obowiązku. Jeżeli p. s. Połczyński mówił, że organizacje gorzelniczo-rolnicze nie były przeciwne monopolowi, wbrew pomawianiu ich o to przez p. Premiera, to stwierdzić mi należy, że organizacje te chciały istotnie monopolu, ale takiego, którymby one administrowały. Projekt takiej ustawy został przez nie opracowany i egzemplarz takiego projektu znajduje się w aktach Ministerstwa Skarbu. Był on oczywiście nie do przyjęcia. Różnica poglądów była napozór mała, lecz w istocie olbrzymia. Organizacje gorzelnicze pragnęły stworzyć kartel pod protektoratem Rządu, p. Premier zaś pragnął mieć czysty państwowy monopol spirytusowy. Oto całe nieporozumienie.</u>
</div>
<div xml:id="div-60">
<u xml:id="u-60.0" who="#Marszałek">Dyskusja wyczerpana. Głos ma jeszcze p. sprawozdawca.</u>
</div>
<div xml:id="div-61">
<u xml:id="u-61.0" who="#SAdelman">Wysoki Senacie! P. s. Rotenstreich postawił wniosek, żeby nad ustawą o monopolu spirytusowym przejść do porządku dziennego. Otóż muszę się temu sprzeciwić i stwierdzam, że monopol z pewnością przyniesie zyski, a nie, że przyniesie deficyt. Chciałbym jeszcze dla porównania cyfr powiedzieć, że dziś w detalicznym handlu litr 40-stopniowego spirytusu, rozlewany w kieliszki, przynosi dochodu 9 zł 60 gr. jeżeli cena monopolowa będzie 3 zł 60 gr., to znaczy jest 6 zł. różnicy na jednym litrze — więc jest to dowód, jak wysoka jeszcze Jest różnica między dzisiejszą ceną, a ceną monopolową, jaka będzie. To wystarczy jako dowód, że monopol dla Skarbu Państwa się opłaci. I nawet jeden z członków klubu p. s. Rotenstreicha powiedział mi, że monopol zyski przyniesie, ale może pijaństwo się rozbudzi. No, to już jest rzeczą Rządu, ażeby przeciw temu się bronić.</u>
<u xml:id="u-61.1" who="#SAdelman">P. s. Dobrucki postawił wniosek, ażeby przyjąć ustawę monopolową bez zmian i p. zastępca Rządu do tego wniosku się przychylił. Otóż ja wykazałem, że poprawki do tej ustawy są konieczne, nawet dla Skarbu Państwa, a p. s. Połczyński dokładnie już wyłuszczył, dlaczego te poprawki są konieczne.</u>
<u xml:id="u-61.2" who="#SAdelman">Proszę Panów, proszę tylko jeszcze o przyjęcie jednej poprawki stylistycznej do art. 33, ażeby po słowie „gorzelniach” wstawić: „pracujących na mocy dotychczas obowiązujących ustaw”, a do art. 45 po słowie: „kontrolujące” dodać nie „i” ale „przez Ministra Skarbu uznane”.</u>
<u xml:id="u-61.3" who="#SAdelman">Proszę o przyjęcie ustawy z temi zmianami, jakie Komisja wprowadziła.</u>
</div>
<div xml:id="div-62">
<u xml:id="u-62.0" who="#Marszałek">Przystępujemy do głosowania. Najpierw głosować będziemy nad wnioskiem s. Dobruckiego, który wnosi, aby ustawę przyjąć bez zmian, tak, jak wyszła z Sejmu. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem s. Dobruckiego, aby wstali. Stoi mniejszość. Wniosek odrzucony.</u>
<u xml:id="u-62.1" who="#komentarz">(S. Dobrucki: Proszę o oddzielne głosowanie do art. 5 i 49.)</u>
<u xml:id="u-62.2" who="#Marszałek">Za podstawę głosowania bierzemy wnioski Komisji — druk nr. 201 — i będziemy nad niemi głosować, a tylko tam będziemy głosować oddzielnie, gdzie jest postawiony osobny wniosek o oddzielne głosowanie. Taki wniosek jest postawiony do art. 5 i 49.</u>
<u xml:id="u-62.3" who="#komentarz">(S. Połczyński: Do wszystkich?)</u>
<u xml:id="u-62.4" who="#Marszałek">Do wszystkich nie. Co do innych artykułów, to uważam, że są przyjęte, o ile niema wniosku o oddzielne głosowanie; o ile jest, to będziemy głosować. Kto jeszcze chce odrębnego głosowana, proszę, żeby się zgłosił.</u>
<u xml:id="u-62.5" who="#Marszałek">W druku, który Panowie otrzymali, w art. 88 musi nastąpić poprawka, mianowicie w końcu tego artykułu trzeba dodać: „Władza skarbowa może zażądać usunięcia takiego pracownika, który popełnił przestępstwo powyżej określone”. Pozatem, jak powiedziałem, za podstawę głosowania bierzemy druk nr. 201.</u>
<u xml:id="u-62.6" who="#Marszałek">Głosujemy oddzielnie nad art. 5 nad poprawką s. Pułaskiego.</u>
<u xml:id="u-62.7" who="#komentarz">(S. Połczyński: Proponuję głosować osobno obydwa ustępy komisyjne art. 5 i dodatek, bo to wszystko nie pokrywa się.)</u>
<u xml:id="u-62.8" who="#Marszałek">A więc głosujemy oddzielnie nad pierwszym ustępem: w art. 2 po słowie „następuje” dodać „we właściwej”. Proszę Senatorów, którzy są za tym wnioskiem Komisji, aby wstali. Stoi większość. Wniosek przyjęty.</u>
<u xml:id="u-62.9" who="#Marszałek">Dalej Komisja proponuje, by po ustępie drugim dodać nowy ustęp, jako trzeci, jak następuje: „Za manco podczas transportu koleją producent nie odpowiada”. Proszę Senatorów, którzy są za tym ustępem, aby wstali. Biuro jest zgodne, że stoi mniejszość. Poprawka została odrzucona.</u>
<u xml:id="u-62.10" who="#Marszałek">Przystępujemy zatem do poprawki s. Pułaskiego, aby słowa począwszy od: „franco najbliższa stacja i t. d.” do końca ustępu skreślić, a natomiast dodać: „Właściciel gorzelni obowiązany jest dostarczyć swój spirytus bezpłatnie do odległości 5 km do najbliższej stacji kolejowej szerokotorowej lub wąskotorowej, lub do rektyfikacji mu wyznaczonej. Za każde jednak dalsze 5 km drogi kołowej właściciel gorzelni otrzymuje wynagrodzenie, określone przez Radę Spirytusową”.</u>
<u xml:id="u-62.11" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką, aby wstali. Biuro ma wątpliwość. Musi nastąpić głosowanie przez drzwi. Proszę Senatorów, którzy są za tą poprawką s. Pułaskiego, aby przeszli przez drzwi z napisem „tak”.</u>
<u xml:id="u-62.12" who="#komentarz">(Po głosowaniu).</u>
<u xml:id="u-62.13" who="#Marszałek">Wynik głosowania jest następujący: za poprawką s. Pułaskiego głosowało 31 senatorów, przeciwko 30. Poprawka została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-62.14" who="#Marszałek">Do art. 49 Komisja wnosi, ażeby zamiast „8% i 92%” wstawić „5% i 95%”. Proszę Senatorów, którzy są za wnioskiem Komisji, ażeby wstali. Stoi większość, poprawka Komisji przyjęta.</u>
<u xml:id="u-62.15" who="#Marszałek">Pozatem uważam wszystkie inne poprawki z odbitki nr. 201 wraz z uzupełnieniem do art. 88 za przyjęte.</u>
<u xml:id="u-62.16" who="#Marszałek">Pozostały jeszcze rezolucje, wniesione przez Komisje. Pierwsza rezolucja w odbitce nr. 201 brzmi:</u>
<u xml:id="u-62.17" who="#Marszałek">„Senat wzywa Rząd, by z czystych zysków monopolu spirytusowego przeznaczył na cele utrzymania stacji doświadczalnej i szkoły gorzelniczej przy tejże stacji pewną stałą subwencję”.</u>
<u xml:id="u-62.18" who="#Marszałek">Przypuszczam, że bez głosowania mogę tę rezolucję uważać za przyjętą.</u>
<u xml:id="u-62.19" who="#Marszałek">Druga rezolucja w odbitce nr. 201 została zmieniona i brzmi, jak następuje:</u>
<u xml:id="u-62.20" who="#Marszałek">„Senat wzywa Rząd, by zawezwał zrzeszenia producentów spirytusu, rektyfikatorów oraz fabrykantów wódek do proponowania podwójnej ilości swych, przedstawicieli do Rady Spirytusowej, przewidzianej w art. 4 ustawy o monopolu”.</u>
<u xml:id="u-62.21" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za tą rezolucją, ażeby wstali. Stoi większość, rezolucja przyjęta.</u>
<u xml:id="u-62.22" who="#Marszałek">Proszę Senatorów, którzy są za całą ustawą z temi poprawkami, ażeby wstali. Stoi większość — ustawa z poprawkami została przyjęta.</u>
<u xml:id="u-62.23" who="#Marszałek">Jeszcze dziś przed odroczeniem załatwimy tylko budżet Ministerstwa Robót Publicznych. Głos ma s. Kędzior.</u>
</div>
<div xml:id="div-63">
<u xml:id="u-63.0" who="#SKędzior">Wysoki Senacie! Wprawdzie mówi się o zniesieniu Ministerstwa Robót Publicznych, jednakże agendy tego Ministerstwa, nie mogą być zniesione, bo ani dróg, ani budynków państwowych, ani regulacji rzek i melioracji nikt znieść nie może. Może być tylko nazwa Ministerstwa zmieniona na inną, albo mogą być agendy złączone z agendami innego ministerstwa, ale o zniesieniu Ministerstwa Robót, tak jak Rząd proponuje w ustawie o pełnomocnictwach, nie może być mowy.</u>
<u xml:id="u-63.1" who="#SKędzior">Preliminarz rządowy Ministerstwa Robót opiewał pierwotnie: dochody — 22,212,063 zł. wydatki — 40,847.902, wydatki netto — 18.635.839. W porównaniu z sumą wydatków Państwa na administrację w wysokości 1.015,891.676, przedstawiały te wydatki zaledwie 4% całego budżetu według pierwotnego preliminarza. W preliminarzu tego ministerstwa zaszły jednak zmiany. Komisja Budżetowa Sejmu podwyższyła z jednej strony dochody z daniny lasowej, z drugiej zaś strony podwyższyła wydatki na odbudowę. Zmniejszono dochód ze sprzedaży przedsiębiorstw przemysłowych przy odbudowie, Wydatki, uchwalone przez Komisję Budżetową Sejmu, Komisja Skarbowo - Budżetowa Senatu przyjęła w ostatnich dniach lutego r. b. Tymczasem Rząd wniósł pierwszą dodatkową ustawę skarbową (druk nr. 1086), w której wydatki na gmachy reprezentacyjne w sumie 681.539 zł przeniósł do trzech innych części budżetu państwowego, to jest do wydatków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, do wydatków Ministerstwa Rolnictwa i do wydatków Ministerstwa Oświaty. Największa jednak różnica powstała z tego powodu, że wskutek wejścia w życie nowej ustawy o uposażeniu funkcjonariuszów państwowych wydatki personalne wzrosły w Centrali z 479.048 zł. na 912.188 zł., a w urzędach podwładnych z 4.087.557 zł. na 6.058.788 zł., ogółem z 4.566.605 złotych na 6.970.976 złotych, czyli wydatki osobowe w centrali z powodu podwyższenia uposażenia wzrosły o 90%, a w urzędach podwładnych o 49%.</u>
<u xml:id="u-63.2" who="#SKędzior">W końcu jeszcze nastąpiła ta zmiana, że przeniesiono wydatki na komisje techniczno-graniczną z Ministerstwa Spraw Zagranicznych do Ministerstwa Robót Publicznych w kwocie 634.688 zł. tak, iż ostatecznie suma wydatków w etacie robót publicznych wynosi 53.381.901 zł., czyli 3 i ½% wszystkich wydatków na administrację (1.490,985,643 zł.), podczas gdy dochody uchwalił Sejm w sumie 35.641.408 zł. tak, że wydatki netto wynoszą 18.740.493 zł.</u>
<u xml:id="u-63.3" who="#SKędzior">W myśl uchwały konferencji wszystkich referentów budżetowych Senatu, powziętej 28 maja r. b., odniosłem się do p. referenta Komisji Budżetowej Sejmu listem z 8 czerwca r. b., następnie do p. przewodniczącego tej Komisji; aby wprowadzić dwie zmiany w budżecie:</u>
<u xml:id="u-63.4" who="#SKędzior">1) obniżyć dochody ze sprzedaży trawy i wikliny przy publicznych przedsiębiorstwach melioracyjnych, o 1.300 złotych, ponieważ według obowiązującej ustawy dochody te wpływać mają do funduszów konserwacyjnych tych przedsiębiorstw, nie zaś do Skarbu Państwa, 2) przenieść dotacje na budowę do wydatków nadzwyczajnych. P. referent sejmowy przeniósł wprawdzie odnośne kredyty drogowe do wydatków nadzwyczajnych, natomiast, o ile chodzi o regulacje rzek, budowę kanałów i melioracje, w tem się nie zorientował i wydatki nadzwyczajne na budowę zaliczył do zwyczajnych. Chociaż zwróciłem uwagę i referenta i przewodniczącego, zignorowano moje przedstawienie i zostawiono te pozycje tak jak pierwotnie Komisja uchwaliła. Z tego powodu proponuję rezolucję, żeby w przyszłości Ministerstwo Robót Publicznych wydatki na budowę preliminowało jako nadzwyczajne, wydatki zaś na konserwacje, które powtarzają się corocznie, preliminowało w rubryce wydatków zwyczajnych, oraz żeby nie wstawiało do preliminarza państwowego dochodu z publicznych przedsiębiorstw melioracyjnych, który jest przeznaczony na konserwację.</u>
<u xml:id="u-63.5" who="#SKędzior">Tu jednak należy zauważyć, że dochód, uchwalony przez Komisję Budżetową Sejmu z daniny lasowej, nie zrealizuje się. Daninę lasową preliminowaliśmy na 150 milionów złotych, tymczasem, jak p. Kierownik Ministerstwa Robót Publicznych w Sejmie wykazał, nie wyniesie ta danina więcej jak 120 milionów, czyli rocznie 40 milionów złotych (12 milionów metrów sześciennych drzewa po 10 złotych), a w r. 1924 zaledwie 15 milionów złotych, tak, iż preliminowany przez komisję budżetową Sejmu dochód z tego tytułu w kwocie 30 milionów złotych dosięgnie zaledwie połowy tej kwoty.</u>
<u xml:id="u-63.6" who="#SKędzior">Budżet Ministerstwa Robót Publicznych jest prawdziwie głodowy, bo wynosi zaledwie 3½% wydatków całego budżetu, podczas kiedy np. w Czechach budżet ministerstwa robót publicznych w r. 1924 jest 5 razy większy, chociaż Czechy są o połowę mniejsze niż Polska — bo wydatki preliminowane na ten cel wynoszą 1,753,157,927 koron czeskich, czyli 269,484,211 złotych polskich.</u>
<u xml:id="u-63.7" who="#SKędzior">Najgorzej przedstawia się wydatek na rzeki niespławne i melioracje. Wydatki na te cele preliminuje się u nas aż w dwóch ministerstwach, w Ministerstwie Robót Publicznych 1,853,174 zł., a w etacie Ministerstwa Rolnictwa wszystkiego 60.000 na melioracje w Polsce, razem 1,913,174 złotych, podczas gdy ta lekceważona b. Galicja przed wojną wydawała na te cele 10,297,952 koron, czyli o 5% więcej złotych, to znaczy przeszło 5 razy więcej. Ponieważ Polska ma kilka milionów hektarów, nieużytków, a ludności w stosunku do obszaru gruntów uprawnych za dużo, tak, że ludność musi eksportować za granicę, obowiązkiem jest Państwa, t. j. Rządu i parlamentu postarać się o zdobycie nowych gruntów pod kulturę przez regulację rzek i przez osuszenie rozległych bagien, jakich mamy miliony hektarów.</u>
<u xml:id="u-63.8" who="#SKędzior">Teraz, o ile chodzi o ocenienie działalności Ministerstwa, to ponieważ Komisja Skarbowo-Budżetowa Senatu załatwiła już ten budżet z końcem lutego r. b. i swoją opinię wyraziła w drukowanem sprawozdaniu (druk nr. 14 część XVI), przeto, odwołując się do wywodów zamieszczonych w tem sprawozdaniu, ograniczę się do kilku tylko uwag i proponowanych przez Komisję rezolucji. Nawiasem nadmieniam, że na stronie 7 sprawozdania mylnie wydrukowano wartość długu Państwa w P. K. K. P. w sumie 238.200 miliardów marek, bo wartość ta przedstawia obecnie 132⅓ milionów złotych (nie miliardów), względnie 25½ milionów dolarów (nie zaś miliardów).</u>
<u xml:id="u-63.9" who="#SKędzior">Ponieważ wydatki na roboty preliminowano za skąpo, naturalną jest rzeczą, że wydatki na administrację wypadają za wysoko. Koszty zarządu wynoszą 31% wydatków przeznaczonych na właściwą budowę, a przy odbudowie sprawa przedstawia się jeszcze gorzej, bo koszty zarządu wynoszą 37% kosztów odbudowy, podczas, gdy we Francji koszty zarządu odbudowy wynoszą 1¾%.</u>
<u xml:id="u-63.10" who="#SKędzior">Co do organizacji muszę zauważyć, że w okresie oszczędności, gdy się mówi, że trzeba oszczędzać, Ministerstwo Robót Publicznych pozwoliło sobie na utworzenie dwóch nowych wydziałów: jednego dla dróg samorządowych w departamencie drogowym i jednego wydziału żeglugi w departamencie wodnym. Dalej istnieje tam niepotrzebnie oddział grobownictwa wojennego, które powinno być właściwie w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, gdzie jest także dyrekcja zdrowia publicznego, zwłaszcza, że w tych sprawach chodzi o utrzymanie cmentarzy i ekshumowanie oraz przenoszenie żołnierzy poległych podczas wojny w myśl art. 225 i 226 Traktatu Wersalskiego.</u>
<u xml:id="u-63.11" who="#SKędzior">W jednym dziale jest za dużo urzędników, mianowicie w wydziale elektryfikacyjnym, bo w wydziale tym wypada miesięcznie 4 do 5 aktów do załatwienia na jednego urzędnika, a w roku 1921 było jeszcze gorzej, bo konsultant prawny przez cztery miesiące od września do grudnia miał wszystkiego trzy akta do załatwienia.</u>
<u xml:id="u-63.12" who="#SKędzior">Liczba personelu wynosi w centrali 235 osób, zamiast podanej w wyjaśnieniach do preliminarza liczby 200, a więc o 35 osób więcej, w podwładnych urzędach 2,322 urzędników i 1,204 niższych funkcjonariuszów, razem 3.761 osób.</u>
<u xml:id="u-63.13" who="#SKędzior">Wreszcie ograniczę się do krótkiego umotywowania rezolucji. Rezolucji jest spora liczba, bo 15.</u>
<u xml:id="u-63.14" who="#SKędzior">Pierwsza rezolucja dotyczy redukcji personelu w centrali i w urzędach podwładnych. W tej sprawie odbyło się posiedzenie Komisji Oszczędnościowej 12 listopada 1921 roku pod przewodnictwem p. Ministra Skarbu. Na podstawie uchwał Komisji Oszczędnościowej opracowała Komisja Skarbowo - Budżetowa Sejmu Ustawodawczego w listopadzie i w grudniu 1921 r. nowy etat płac i osób, który nie został wykonany, co wzięła Najwyższa Izba Kontroli jako asumpt i wytyka to w swojem sprawozdaniu z r. 1923. Rezolucja pierwsza opiewa: „Wzywa się Rząd, ażeby zredukował liczbę wydziałów i urzędników w centrali Ministerstwa Robót Publicznych przez zniesienie wydziałów Żeglugi i Dróg samorządowych, oraz oddziału grobownictwa wojennego”.</u>
<u xml:id="u-63.15" who="#SKędzior">Rezolucja druga: „Wzywa się Rząd, aby stosownie do uchwały Komisji Oszczędnościowej z 12 listopada 1921 r. zredukował liczbę dyrekcji okręgowych robót publicznych i ich personelu, zwłaszcza architektów powiatowych, których liczba powinna być zastosowana do potrzeb budowy i utrzymania gmachów państwowych”.</u>
<u xml:id="u-63.16" who="#SKędzior">Z powstaniem bowiem Państwa Polskiego namnożono niepotrzebnie architektów w b. zaborze rosyjskim. W każdym powiecie jest architekt, który nie wiele ma do roboty, tylko chłopom rysuje mapki. Jeżeli budował jaki chłop chałupę, to mu kilka kresek architekt na mapce zrobił, wpisał odległość w metrach od drogi lub granicy sąsiada i za to brał po kilka tysięcy marek. Tak się działo w r. 1919 i z tego powodu przedkładali posłowie zażalenia na Komisji Robót Publicznych. Ci architekci są nam niepotrzebni, zwłaszcza, żeśmy niedawno uchwalili ustawę budowlaną dla Kongresówki, według której koncesje daje wójt, a drugą instancją jest wydział powiatowy, więc nie potrzeba architektów rządowych. W innych zaborach sprawa budownictwa należy do samorządów.</u>
<u xml:id="u-63.17" who="#komentarz">(S. Zdanowski: Będzie musiał wydział powiatowy budować.)</u>
<u xml:id="u-63.18" who="#SKędzior">I judykatura w sprawach budowlanych nie należy do Państwa.</u>
<u xml:id="u-63.19" who="#SKędzior">Każdy inżynier powiatowy potrafi ocenić, czy plan jest odpowiedni, czy nie.</u>
<u xml:id="u-63.20" who="#SKędzior">Również muszę zwrócić uwagę, że dla Ministerstwa Robót Publicznych, które się zajmuje robotami architektonicznemi, drogowemi i wodnemi, a więc sprawami, należącemi do zakresu działania architektów i inżynierów komunikacyjnych, powołano na komisarza oszczędnościowego technologa, który się do tego nie nadaje, bo jego specjalnością byłoby raczej Ministerstwo Przemysłu i Handlu.</u>
<u xml:id="u-63.21" who="#SKędzior">Trzecia rezolucja dotyczy etatów i jest powtórzeniem rezolucji Sejmu Ustawodawczego uchwalonej 4 lutego 1920 r., a dotychczas nie wykonanej.</u>
<u xml:id="u-63.22" who="#SKędzior">Następna rezolucja również jest powtórzeniem rezolucji Sejmu Ustawodawczego i dotyczy opracowania projektu budowy gmachów państwowych i przedłożenia programu budowy ciałom ustawodawczym. Ta rezolucja uchwalona była przez Sejm Ustawodawczy 4 lutego 1920 r. i gdyby departament architektoniczny był tak przezorny, jak p. Linde, dyrektor Pocztowej Kasy Oszczędności, to za tanie pieniądze byłby zbudowany gmach w Warszawie dla każdego ministerstwa i toby się teraz wyrażało jakąś skromną kwotą kilkuset złotych, bo 1.800.000 mk. stanowi jeden złoty. Więc przynajmniej teraz chodzi o to, żeby Rząd te projekty przygotował.</u>
<u xml:id="u-63.23" who="#SKędzior">Rezolucja piąta dotyczy opracowania projektu regulacji Wisły i projektu kanałów żeglownych. Ustawa z 9 lipca 1919 r. poleca to Rządowi. Rząd dotychczas tych projektów nie opracował, a bez projektów, żadne, choćby zagraniczne przedsiębiorstwo nie może przystąpić do wykonania, a tego się domaga Syndykat Bałtyk - Morze Czarne. Jeżeli chce się przystąpić do budowy kanałów żeglownych, to musi się mieć przedewszystkiem projekty.</u>
<u xml:id="u-63.24" who="#SKędzior">Jeżeli tu dziś mówiono o Górnym Śląsku, o potrzebie budowy kolei dla przewozu węgla i rudy, to nawet zbudowanie 3 kolei z Zagłębia do. Gdańska nie podniesie przemysłu górnośląskiego, bo transport kolejowy jest za drogi. Jeżeli się chce podnieść przemysł górnośląski, musimy wybudować kanał żeglowy, którymby się transportowało węgiel do morza Bałtyckiego, a drogą morską do innych krajów, i vice versa z Szwecji rudę żelazną na Górny Śląsk.</u>
<u xml:id="u-63.25" who="#SKędzior">Następna rezolucja — 6 — dotyczy sprawy preliminowania odpowiedniej kwoty na roboty wodne, bo dziś tak mało preliminuje się, że inżynier z dwoma dozorcami kosztuje więcej, niż wydaje się na właściwą budowę.</u>
<u xml:id="u-63.26" who="#SKędzior">Rezolucja 7 dotyczy oddania Wydziałowi Samorządowemu we Lwowie dróg krajowych i melioracji, co wypływa z ustaw krajowych, tudzież z ustaw polskich o budowie dróg publicznych i o popieraniu publicznych przedsiębiorstw melioracyjnych.</u>
<u xml:id="u-63.27" who="#SKędzior">Ciekawa rzecz, że w r. 1919 Ministerstwo Robót Publicznych, na podstawie odezwy Ministerstwa Skarbu z dnia 26 kwietnia oświadczyło, że odtąd wszystkie koszty dróg i melioracji pokrywać będzie Skarb Państwa. Nie wiem, jak mógł Minister coś podobnego napisać wówczas, kiedy radził już Sejm Ustawodawczy. Taką rzecz może uchwalić Sejm, a nie minister z własnej inicjatywy coś podobnego zarządzić. Decyzja ta Ministerstwa Robót Publicznych została obalona ustawami, ustawą o popieraniu publicznych przedsiębiorstw melioracyjnych, według której musi konkurować kraj, powiat, czy gmina, tudzież ustawą drogową.</u>
<u xml:id="u-63.28" who="#SKędzior">Muszę tu nadmienić, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wystosowało odezwę w tej sprawie do Ministerstwa Robót Publicznych, że odebranie wydziałowi samorządowemu dróg krajowych i melioracyj nie polega na żadnym akcie prawnym. Minister Skarbu zaś, odezwą z 21 listopada 1921 r. L. 432 K. O., zażądał wyraźnie od Ministerstwa Robót Publicznych oddania tych agend wydziałowi samorządowemu w myśl obowiązujących ustaw, czego jednak Ministerstwo Robót Publicznych dotychczas nie wykonało.</u>
<u xml:id="u-63.29" who="#SKędzior">Ósma rezolucja dotyczy wydania rozporządzeń wykonawczych do ustawy wodnej i wydania rozporządzeń o warunkach, pod jakimi Rząd ma udzielać samorządom subwencji i pożyczek na budowę i utrzymanie dróg.</u>
<u xml:id="u-63.30" who="#SKędzior">Dziewiąta rezolucja dotyczy zbadania stanu gospodarki w lasach przejętych od Krajowego Urzędu Odbudowy b. Galicji, zwłaszcza w Rozwadowie, Kępie Rzeczyckiej i Budzie Stalowskiej, gdzie są wielkie obszary lasów źle administrowane. Chodzi więc o to, żeby uratować dla Państwa te drzewostany, które są kiepsko zagospodarowane, bo drzewo ścięte nie zostało wywiezione i gnije na miejscu. Pertraktacje Ministerstwa z różnymi przedsiębiorcami dotychczas nie załatwiły tej sprawy, co Najwyższa Izba Kontroli Państwa wytyka w swojem sprawozdaniu za rok 1923.</u>
<u xml:id="u-63.31" who="#SKędzior">Dziesiąta rezolucja wzywa Rząd, aby przedłożył projekt ustawy, określającej szczegółowe warunki, pod którymi inżynier ma być uprawniony do wykonywania samodzielnej praktyki zawodowej.</u>
<u xml:id="u-63.32" who="#SKędzior">W 1922 r. uchwalił Sejm Ustawodawczy ustawę o tytule inżyniera, która przewiduje, że warunki szczegółowe wykonywania praktyki określi osobna ustawa. Tamten projekt ustawy przedłożyło Ministerstwo Oświaty, ten drugi jednak projekt należy do zakresu działania Ministerstwa Robót Publicznych.</u>
<u xml:id="u-63.33" who="#SKędzior">Następnie idą trzy rezolucje, zaproponowane przez p. s. Adelmana.</u>
<u xml:id="u-63.34" who="#SKędzior">Pierwsza, aby scentralizować sprawy budowlane w jednem ministerstwie, podczas, gdy obecnie są one w trzech ministerstwach. Przez połączenie tych agend uzyska się zaoszczędzenie, bo trzy oddziały architektoniczne więcej kosztują, niż jeden.</u>
<u xml:id="u-63.35" who="#SKędzior">Druga rezolucja s. Adelmana dotyczy oddania miastu Kraków gmachu poszpitalnego na Wawelu, na pomieszczenie muzeum narodowego.</u>
<u xml:id="u-63.36" who="#SKędzior">Trzecia rezolucja domaga się, aby Rząd w przyszłości wstawiał do budżetu koszty komornego w budynkach państwowych, zajętych przez władze państwowe, a dochodu z komornego użył na konserwację i budowę nowych budynków państwowych.</u>
<u xml:id="u-63.37" who="#SKędzior">Dalej idzie rezolucja, uchwalona na wniosek senatorów Osińskiego i Średniawskiego, aby Rząd udzielał pożyczek na odbudowę przedewszystkiem tym poszkodowanym, którzy otrzymali w swoim czasie asygnaty na pobór drzewa lub innych materiałów do odbudowy, a dotąd jeszcze się nie odbudowali, ponieważ asygnaty przez Rząd nie zostały zrealizowane. O ile nam wiadomo, asygnaty nie zostały zrealizowane z powodu rozmaitych nadużyć, szczególniej na Wołyniu, gdzie biura powiatowe odbudowy dzieliły się pieniędzmi z zarządami lasów, a ludność poszkodowana nie otrzymywała wcale materiałów na odbudowę.</u>
<u xml:id="u-63.38" who="#SKędzior">Wreszcie ostatnia rezolucja s. Szereszowskiego: „Wzywa się Rząd, aby przy udzielaniu pomocy na odbudowę poszkodowanym wskutek działań wojennych uwzględniał w odpowiedniej mierze mieszkańców miast”.</u>
<u xml:id="u-63.39" who="#SKędzior">Na zakończenie muszę jeszcze zwrócić uwagę na jedną sprawę. P. referent Komisji Budżetowej Sejmu podniósł zarzut, że na odwodnienie Polesia przeznacza Rząd tylko 66.000 zł., a dla Małopolski 953.000 zł. Otóż rzecz się ma tak: według ustawy z 26 października 1921 r. o popieraniu publicznych przedsiębiorstw melioracyjnych, tylko te przedsiębiorstwa mogą być subwencjonowane przez Państwo, co do których sejmiki wojewódzkie uchwalą ustawę wojewódzką. Ponieważ dotychczas Rząd nie przedłożył projektu konstytucji wojewódzkiej, a tem samem ciała ustawodawcze nie mogły jej uchwalić i niema sejmików wojewódzkich, więc dotychczas, tylko b. Galicja może korzystać z subwencji państwowych na podstawie ustawy melioracyjnej z 26 października 1921, ponieważ obowiązują tam ustawy krajowe, uchwalone przez sejm lwowski jeszcze przed wojną. Więc w b. Galicji kontynuuje te roboty dalej.</u>
<u xml:id="u-63.40" who="#SKędzior">Przedkładając w r. 1920 Sejmowi Ustawodawczemu wniosek z projektem ustawy melioracyjnej, sądziłem, że wkrótce konstytucja wojewódzka zostanie uchwaloną, a sejmiki wojewódzkie będą mogły uchwalać specjalne ustawy melioracyjne, zwłaszcza, że Czesi uchwalili, już wszystkie swoje konstytucje 29 lutego 1920 r. Tymczasem, mamy już rok 1924, a Rząd nawet projektu konstytucji wojewódzkiej nie przedłożył. Ponieważ mają zachodzić pewne trudności z powołaniem do życia sejmików wojewódzkich, tak, że to potrwa jeszcze kilka lat, a niektórzy posłowie z prawicy woleliby, żeby to jeszcze 30 lat trwało, więc teraz Ministerstwo Robót Publicznych zamierza przedłożyć Izbom Ustawodawczym projekt ustawy, któryby zawierał takie postanowienie, jakie jest w ustawie wodnej.</u>
<u xml:id="u-63.41" who="#SKędzior">Mianowicie, jak długo nie zostaną powołane do życia sejmiki wojewódzkie i wydziały wojewódzkie, ustawa wojewódzka może być zastąpiona przez rozporządzenie, wydane w b. Galicji — przez Wydział Samorządowy, zatwierdzane przez właściwe ministerstwa, w b. zaborze pruskim przez rozporządzenia wydziałów, a w b. zaborze rosyjskim przez wojewodów na podstawie uchwał rad wojewódzkich, i te rozporządzenia mają być również zatwierdzane przez właściwe ministerstwa.</u>
<u xml:id="u-63.42" who="#SKędzior">Taki projekt ustawy zamierza wnieść Ministerstwo Robót Publicznych do ciał ustawodawczych i w razie uchwalenia takiego projektu we wszystkich zaborach, możemy przystąpić do przeprowadzenia publicznych przedsiębiorstw melioracyjnych przy pomocy Państwa, chociaż jeszcze nie będzie sejmików i wydziałów wojewódzkich.</u>
</div>
<div xml:id="div-64">
<u xml:id="u-64.0" who="#Marszałek">Do głosu nikt się nie zgłosił. Budżet Ministerstwa Robót Publicznych jest już załatwiony. Pozostaje nam jeszcze tylko 5 budżetów i ustawa skarbowa. Prawdopodobnie zakończymy prace we wtorek, a w poniedziałek posuniemy się tak daleko, jak będzie można. Budżety będziemy omawiać w następującej kolei: Oświata, Koleje, Praca i Opieka Społeczna, Reformy Rolne i Rolnictwo, a następnie ustawa skarbowa.</u>
<u xml:id="u-64.1" who="#Marszałek">Zwracam jeszcze uwagę na jedno. Mianowicie, jest kilkadziesiąt rezolucji, wniesionych przez Komisję Budżetową. Byłoby niepotrzebną stratą czasu, gdybyśmy nad każdą osobno głosowali, będę więc uważał te rezolucje za przyjęte, o ile kto nie postawi wniosku o oddzielne głosowanie. albo o zmianę.</u>
<u xml:id="u-64.2" who="#Marszałek">Następne posiedzenie odbędzie się w poniedziałek, o godz. 10-ej rano.</u>
<u xml:id="u-64.3" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
<u xml:id="u-64.4" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 8 wiecz.)</u>
</div>
</body>
</text>
</TEI>
</teiCorpus>