text_structure.xml 172 KB
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172 173 174 175 176 177 178 179 180 181 182 183 184 185 186 187 188 189 190 191 192 193 194 195 196 197 198 199 200 201 202 203 204 205 206 207 208 209 210 211 212 213 214 215 216 217 218 219 220 221 222 223 224 225 226 227 228 229 230 231 232 233 234 235 236 237 238 239 240 241 242 243 244 245 246 247 248 249 250 251 252 253 254 255 256 257 258 259 260 261 262 263 264 265 266 267 268 269 270 271 272 273 274 275 276 277 278 279 280 281 282 283 284 285 286 287 288 289 290 291 292 293 294 295 296 297 298 299 300 301 302 303 304 305 306 307 308 309 310 311 312 313 314 315 316 317 318 319 320 321 322 323 324 325 326 327 328 329 330 331 332 333 334 335 336 337 338 339 340 341 342 343 344 345 346 347 348 349 350 351 352 353 354 355 356 357 358 359 360 361 362 363 364 365 366 367 368 369 370 371 372 373 374 375 376 377 378 379 380 381 382 383 384 385 386 387 388 389 390 391 392 393 394 395 396 397 398 399 400 401 402 403 404 405 406 407 408 409 410 411 412 413 414 415 416 417 418 419 420 421 422 423 424 425 426 427 428 429 430 431 432 433
<?xml version="1.0" encoding="UTF-8"?>
<teiCorpus xmlns="http://www.tei-c.org/ns/1.0" xmlns:xi="http://www.w3.org/2001/XInclude">
  <xi:include href="PPC_header.xml"/>
  <TEI>
    <xi:include href="header.xml"/>
    <text>
      <body>
        <div xml:id="div-1">
          <u xml:id="u-1.0" who="#komentarz">(Początek posiedzenia o godz. 10 min. 20.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-2">
          <u xml:id="u-2.0" who="#Marszałek">Otwieram posiedzenie. Protokół 106 posiedzenia uważam za przyjęty, gdyż nie wniesiono przeciw niemu zarzutów. Protokół 107 posiedzenia znajduje się do przejrzenia w Biurze Sejmu. Jako sekretarze zasiadają pp. Skrypnik i Wójtowicz. Listę mówców prowadzi p. Wójtowicz.</u>
          <u xml:id="u-2.1" who="#Marszałek">Od p. Marszałka Senatu otrzymałem pisma z zawiadomieniem o przyjęciu przez Senat bez zmian pięciu projektów ustaw o dodatkowych kredytach na r. 1933/34, oraz projektu ustawy w sprawie ratyfikacji protokółu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czeskosłowacką, podpisanego w Warszawie dnia 26 października 1933 r., dotyczącego interpretacji artykułu XX konwencji handlowej między Polską a Czechosłowacją z dnia 23 kwietnia 1925 r.</u>
          <u xml:id="u-2.2" who="#Marszałek">Do ślubowania zgłosili się pp. Cieplak Marian, Rataj Maciej i Steinhof Józef.</u>
          <u xml:id="u-2.3" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie roty ślubowania.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-3">
          <u xml:id="u-3.0" who="#SekretarzpSkrypnik">„Ślubuję uroczyście, jako poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, wedle najlepszego mego rozumienia i zgodnie z sumieniem rzetelnie pracować wyłącznie dla dobra Państwa Polskiego, jako całości”.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-4">
          <u xml:id="u-4.0" who="#Marszałek">P. Cieplak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-5">
          <u xml:id="u-5.0" who="#PCieplak">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-6">
          <u xml:id="u-6.0" who="#Marszałek">P. Rataj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-7">
          <u xml:id="u-7.0" who="#PRataj">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-8">
          <u xml:id="u-8.0" who="#Marszałek">P. Steinhof.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-9">
          <u xml:id="u-9.0" who="#PSteinhof">Ślubuję.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-10">
          <u xml:id="u-10.0" who="#Marszałek">Usprawiedliwiają nieobecność posłowie: Baczyński, Bierczyński, Błyskosz, Brodacki, Bura, Burda, Czuma, Dąbrowski Marian, Długosz, Dobosz, Gąsior, Górczak, Górski, Hyla, Jarosz, Jeszke, Kopocz, Kosydarski, Laskowski, Łazarski, Małynicz, Moraczewska, Niedziałkowski, Osiński, Pac, Pewny, Piróg, Plocek, Promis, Pużak, Seidler, Skrypnik, Sowiński, Stachnik, Szyszko, Świerkowski, Świeżawski, Teleżyński, Walewski, Wróbel Paweł, Zieliński i Zwierzyński.</u>
          <u xml:id="u-10.1" who="#Marszałek">Udzieliłem urlopu posłom Czernickiemu i Michałkiewiczowi na 7 dni.</u>
          <u xml:id="u-10.2" who="#Marszałek">Proszą Izbę o udzielenie urlopów posłowie: Świątkowski na 9 dni, Graebe na 16 dni, Wiślicki na 23 dni, Sacha zaś na 6 tygodni.</u>
          <u xml:id="u-10.3" who="#Marszałek">Nie słyszę protestu, uważam zatem, że Izba zgadza się na udzielenie tych urlopów.</u>
          <u xml:id="u-10.4" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 1 porządku dziennego: Sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej z toku prac nad wnioskiem Klubu Parlamentarnego Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem w sprawie zmiany Konstytucji (druki nr 111, 236 i 820).</u>
          <u xml:id="u-10.5" who="#Marszałek">Głos ma sprawozdawca p. Car.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-11">
          <u xml:id="u-11.0" who="#PCar">Wysoki Sejmie! Konstytucja marcowa w art. 125 ustępie trzecim zawiera przepis, który poleca drugiemu z rzędu Sejmowi po Sejmie Ustawodawczym dokonać rewizji ustroju. Kładąc na ten Sejm obowiązek dokonania naprawy ustroju Rzplitej, Sejm Ustawodawczy stworzył szczególną procedurę, ułatwiającą przeprowadzenie tej reformy, a polegającą na tem, że reforma mogła być dokonana tylko uchwałą jednej izby, bez udziału Senatu.</u>
          <u xml:id="u-11.1" who="#PCar">I proszę Panów, chociaż ów Sejm, drugi z rzędu, miał dokonać reformy, to jednakże przeprowadzić jej nie zdołał. Stanęła temu na przeszkodzie atrofia woli i niemoc, która wogóle charakteryzowała prace sejmów przedmajowych. Proszę Panów, Sejm, który zebrał się w marcu 1928 r. i który obradował pod laską Marszałka Daszyńskiego,</u>
          <u xml:id="u-11.2" who="#komentarz">(P. Stroński: Sejm pomajowy.)</u>
          <u xml:id="u-11.3" who="#PCar">— tak jest, był to Sejm pomajowy, ale większość w nim stanowiły stronnictwa, które dzisiaj zaliczają się do opozycji. I dopiero Sejm obecny, który zwołany został w grudniu 1930 r., przystąpił do naprawy ustroju Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-11.4" who="#PCar">Otóż w wykonaniu obowiązku, który spadł na ten Sejm, Klub Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem wniósł w dniu 6 lutego 1931 r. projekt nowej Konstytucji. Projekt ten wszedł pod obrady plenarne w dniu 3 marca i był przekazany do Komisji Konstytucyjnej. Komisja Konstytucyjna odbyła pierwsze posiedzenie w dniu 17 marca, wyznaczyła mnie na generalnego referenta i przystąpiła do obrad według planu, który miałem zaszczyt komisji przedłożyć. W ciągu dwóch ubiegłych sesyj wszystkie prace, objęte planem, zostały wykonane; referaty zostały wygłoszone podczas ubiegłej sesji w marcu 1933 roku. To dało mi możność już na początku obecnej sesji przedstawić Komisji Konstytucyjnej wynik naszych prac dotychczasowych, w konsekwencji czego zgłosiłem tezy, które już w szczegółowym zarysie zawierają podstawy nowego ustroju Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.5" who="#PCar">Komisja Konstytucyjna odbyła dwa posiedzenia dyskusyjne nad tezami i ostatecznie w dniu 18 stycznia r. b. tezy zostały przez komisję zaakceptowane, a referent generalny otrzymał polecenie przygotować ostateczny tekst projektu, ujęty w formę redakcyjną. Komisja Konstytucyjna powzięła jeszcze drugą uchwałę, polecającą referentowi generalnemu poinformowanie Sejmu o przebiegu prac dotychczasowych.</u>
          <u xml:id="u-11.6" who="#PCar">I właśnie w wykonaniu tej uchwały staję przed Wysoką Izbą, ażeby jej złożyć sprawozdanie z tego, cośmy do tej pory w dziedzinie naprawy naszego ustroju zrobili.</u>
          <u xml:id="u-11.7" who="#PCar">Zanim przystąpię do zreferowania Panom szczegółów naszego projektu, chciałbym na chwilę zastanowić się nad ogólną sytuacją, w jakiej się znalazł świat w dobie powojennej. Wojna stworzyła wielki przełom w stosunkach, ogarniających świat cały. Nastąpił szereg głębokich przeobrażeń; przeobrażenia te przedewszystkiem wyraziły się w niesłychanym rozwoju techniki, a rozwój techniki oddziałał zkolei na życie gospodarcze; została naruszona równowaga życia gospodarczego i powstał kryzys, który trwa do dziś dnia; załamały się stosunki, które charakteryzowały życie gospodarcze przed wojną, co znowu doprowadziło w konsekwencji do zaostrzenia kwestii socjalnej i powstania bezrobocia, które jest jednym z najtrudniejszych problemów do rozwiązania. Tym sposobem całe życie gospodarcze i społeczne uległo głębokim przemianom.</u>
          <u xml:id="u-11.8" who="#PCar">Ale, proszę Panów, wojna wywołała przewrót nie tylko w dziedzinie życia gospodarczego i społecznego, nastąpiły również bardzo głębokie przemiany w dziedzinie stosunków politycznych. Wiele państw pod względem swojego statutu terytorialnego uległo uszczupleniu. Czy to weźmiemy Niemcy, czy Austrię, czy Węgry — to państwa te zostały terytorialnie ograniczone. Pozatem, w konsekwencji wojny, powstał szereg nowych państw: Polska, Czechosłowacja, Litwa, Łotwa, Estonia i Finlandia. Inne znów państwa uległy głębokim przeobrażeniom politycznym: wskażę tutaj na Rosję Sowiecką i na Włochy.</u>
          <u xml:id="u-11.9" who="#PCar">Ale przemiany, które wywołała wojna, nie ograniczyły się także i do życia politycznego; ogarnęły one całokształt życia ludzkiego i wtargnęły nawet do stosunków, normujących formy współżycia pomiędzy ludźmi, do stosunków familijnych, towarzyskich i religijnych.</u>
          <u xml:id="u-11.10" who="#PCar">To są te głębokie przemiany, które się dokonały w konsekwencji wielkiej wojny. I można powiedzieć, że jesteśmy jakgdyby na przełomie dziejów. Skończyła się epoka, która się rozpoczęła rewolucją francuską w końcu XVIII wieku i która najbardziej, najjaskrawiej i najpełniej charakteryzowała wiek XIX; z trudem wyłania się z chaosu, choć jeszcze w mglistych konturach, jakaś nowa i nieznana przyszłość. Możnaby powiedzieć, że jesteśmy u progu jakiejś nowej cywilizacji, ale w jakim kierunku pójdzie dalszy rozwój, tego jeszcze przewidzieć niepodobna. Jeżeli ludzkość znajdzie w sobie moc i genjusz, który jej wskaże drogę wyjścia z impasu, w jakim się znalazła, w takim razie świat się odrodzi, ale jeśli ludzkość nie zdobędzie się na wykrzesanie z siebie tego genjuszu, to okres przełomu może trwać jeszcze długie lata.</u>
          <u xml:id="u-11.11" who="#PCar">Proszę Panów, jeśli taką jest sytuacja świata, jeśli istotnie nastąpiły głębokie zmiany, to zapytuję, czy te zmiany mają związek z zagadnieniem ustroju państwa? Zapytuję, czy państwo powojenne ma do spełnienia taką samą rolę, jaką odgrywało w czasach przedwojennych?</u>
          <u xml:id="u-11.12" who="#PCar">Zdaje mi się, że rola państwa uległa również bardzo głębokim przemianom; funkcje państwa, jego zadania i cele bardzo się skomplikowały i są obecnie znacznie bardziej złożone. Dziś już nie wystarcza, aby państwo zajmowało się tylko utrzymywaniem ładu i bezpieczeństwa, nie wystarcza, aby państwo zabezpieczało mienie i życie obywateli i nie wystarcza, aby państwo spełniało w dotychczasowych skromnych rozmiarach funkcje, które spełniało przed wojną, czy to w zakresie gospodarczym, czy też w zakresie troski o potrzeby kulturalne i oświatowe ludzkości. Funkcje obecne państwa są znacznie bardziej zróżniczkowane. Dziś życie gospodarcze wymaga, aby państwo mogło w nie wtargnąć ze swoją władzą i aby regulowało stosunki, które się coraz bardziej wikłają. Warunki produkcji uległy zmianie. Państwo musi się troszczyć o normowanie cen, o wyszukiwanie rynków zbytu, ułatwianie eksportu, regulowanie zagadnień socjalnych, obrotu ziemią, stosunku pomiędzy wierzycielem a dłużnikiem, pomiędzy właścicielem nieruchomości a lokatorem. Dochodzą tu jeszcze te szczególne warunki, w jakich się państwo znalazło ze względu na swoją strukturę wewnętrzną, trudności w uporaniu się około utrzymania równowagi budżetowe j, normowania stosunków walutowych i t. p.</u>
          <u xml:id="u-11.13" who="#PCar">Proszę Panów, to, co przed chwilą powiedziałem, to nie jest przecież nawet w drobnej części wyczerpaniem wszystkich tych zadań, które spadają na państwo współczesne. Ale już z tego wyliczenia Panowie widzą, jak daleko odbiegają stosunki obecne, stosunki powojenne od tego stanu rzeczy, jaki istniał przed wojną, jak dalece zróżniczkowały się funkcje społeczne i jak dalece w związku z tem rozbudować się musiały zadania państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.14" who="#PCar">Otóż, proszę Panów, jeżeli państwo ma nowe funkcje do spełnienia, to zapytuję, czy może ono być oparte na takich samych podstawach ustrojowych, na których opierało się państwo przedwojenne?</u>
          <u xml:id="u-11.15" who="#PCar">Państwo przedwojenne tworzyło się u schyłku XVIII wieku. U jego podstawy legły doktryny liberalizmu politycznego i liberalizmu gospodarczego. Przewodziła zasada lesseferyzmu. Państwo pozostawiało spełnianie funkcyj społecznych, gospodarczych i wszelkiego innego rodzaju inicjatywie jednostki. Państwo nie troszczyło się o te dziedziny. Ale to nie jest tylko dążeniem państwa, to nie jest tylko dążeniem władzy państwowej do ekspansji — to jest głos, płynący od społeczeństwa. Społeczeństwo się samo domaga, ażeby państwo ingerowało w stosunki, które dawniej były wyjęte z pod jego kompetencji.</u>
          <u xml:id="u-11.16" who="#PCar">Jest olbrzymia różnica pomiędzy tym interwencjonizmem państwowym, jakiego dziś domaga się od państwa społeczeństwo, a tym interwencjonizmem, który, powiedzmy, charakteryzował państwo absolutystyczne, choćby to był nawet absolutyzm oświecony. Tam istotnie ingerencja państwa była zbędna, tam istotnie nie było potrzeby, ażeby państwo ingerowało w stosunki, które i bez jego udziału mogły się były ułożyć w sposób dostateczny i zadawalający. Dziś, odwrotnie, robi się zarzut państwu, że ono nie wtarga w dziedziny, które wówczas z pod ingerencji i wpływów władzy państwowej były wyjęte.</u>
          <u xml:id="u-11.17" who="#PCar">W tych warunkach opieranie się na doktrynie liberalizmu gospodarczego czy społecznego wystarczyć nie może. I jeżeli mówi się obecnie o kryzysie ustrojowym, to jest to zagadnienie znacznie głębsze, niżby się na pierwszy rzut oka wydawać mogło. To nie jest już tylko jakieś drobne niedomaganie, oparte na wadach parlamentaryzmu. To nie jest niedomaganie, polegające na tem, że ta czy inna instytucja państwowa źle działa, powiedzmy, że parlamenty mają zbyt wielką łatwość obalania rządów. Gdyby cała trudność w rozwiązaniu zagadnień ustrojowych ograniczała się li tylko do tego szczegółu, to istotnie moglibyśmy wtedy mówić tylko o naprawie istniejącego ustroju, ale nie potrzebowalibyśmy schodzić z platformy zasadniczej, moglibyśmy utrzymać nadal najistotniejsze zręby ustroju parlamentarnego. Ale, niestety, kryzys sięga głębiej, bo z pod tych form ustrojowych, na których się opierało państwo przedwojenne, usunął się grunt, grunt społeczny, na którym musi się bazować zawsze racjonalny ustrój państwowy. W rezultacie przeobrażeń społecznych, na których się nowe państwo powojenne opierać musi, mamy głębokie przesilenie pod względem form ustrojowych. Parlamentaryzm już dzisiaj należy do przeszłości, niema zdrowych podstaw, ażeby można go było utrzymać nadal. Ale, proszę Panów, jeżeli parlamentaryzm nie może dzisiaj spełniać roli, jaką spełniać powinien, jako system, regulujący stosunki życia publicznego wewnątrz państwa, jeżeli z tego powodu jest głębokie niezadowolenie, to dzięki prawu reakcji musiały powstać jakieś inne formy, inne rozwiązania.</u>
          <u xml:id="u-11.18" who="#PCar">W jakimże kierunku poszły te rozwiązania? Jak to często się zdarza, krańcowości się stykają. Kierunek się przerzucił od bieguna do bieguna; od parlamentaryzmu, opierającego się na doktrynach liberalistycznych, przerzucono się do dyktatury.</u>
          <u xml:id="u-11.19" who="#PCar">I znowu zapytuję: czy to jest dobre rozwiązanie? Czy dyktatura jest w stanie rozwiązać te trudne zagadnienia, które stają wobec nowego państwa? Na to pytanie odpowiadam: nie!</u>
          <u xml:id="u-11.20" who="#PCar">Parę słów pragnę poświęcić temu zagadnieniu. A więc przedewszystkiem, gdzie rodzą się, gdzie powstają dyktatury? Czy one powstają tam, gdzie państwo jest na pewnym poziomie pomyślności, gdzie życie rozwija się mniej lub więcej normalnie? Odpowiadam znowu: nie!</u>
          <u xml:id="u-11.21" who="#PCar">Dyktatury powstają tam, gdzie istnieje jakiś głęboki społeczny, polityczny, czy jakiegokolwiekbądź innego rodzaju ferment. W chronologicznym porządku na pierwszem miejscu stoi przewrót, który dokonał się w Rosji. Tam już w roku 1917 powstała dyktatura proletariatu. I proszę Panów, skąd się ona zrodziła, tego chyba tutaj wyjaśniać nie potrzeba. Wiemy do jakiego rozprzężenia doszły stosunki w Rosji carskiej. Ale idźmy dalej. W 1923 roku powstała dyktatura, tym razem już nie klasy, ale człowieka, w innem państwie — we Włoszech. I znowu, proszę Panów, dlaczegóż tam powstała dyktatura? Panowie wiedzą, jakie wypadki wywołały powstanie dyktatury faszystowskiej we Włoszech. Zagrażało Włochom głębokie przesilenie społeczne, mianowicie komunizm, opanowanie państwa przez elementy wywrotowe.</u>
          <u xml:id="u-11.22" who="#PCar">Tak samo nie z czego innego, jak tylko z rozprzężenia stosunków wewnętrznych i z poczucia przegranej wojny zrodziła się dyktatura hitlerowska w Niemczech.</u>
          <u xml:id="u-11.23" who="#PCar">Kiedy już mówimy o dyktaturach, to nie chcę przykrywać listkiem figowym tego, co się dzieje w Polsce. Stawiam otwarcie zapytanie: czy w Polsce jest dyktatura? Na pytanie to odpowiem Panom szczerze: według mego najgłębszego przekonania w Polsce dyktatury niema i nigdy jej nie było.</u>
          <u xml:id="u-11.24" who="#komentarz">(Wesołość na ławach socjalistycznych.)</u>
          <u xml:id="u-11.25" who="#PCar">Proszę Panów, śmiech nie jest odparciem argumentu i zaraz Panom powiem, dlaczego tak sądzę. Bo uważam, że nie może być dyktatury tam, gdzie niema dyktatora.</u>
          <u xml:id="u-11.26" who="#PCar">W Polsce niema dyktatora!</u>
          <u xml:id="u-11.27" who="#PCar">Józef Piłsudski nigdy nie był dyktatorem! Jeżeli Panowie wezmą pod uwagę to, że Józef Piłsudski, który skupił w swoich rękach pełnię władzy państwowej, odszedł dobrowolnie w r. 1922 do swego zacisza w Sulejówku, jeżeli Panowie wezmą pod uwagę również i to, że Józef Piłsudski, skupiwszy po raz drugi pełnię władzy w Polsce w r. 1926, ograniczył się jednak do skromnej roli ministra spraw wojskowych i jeżeli Józef Piłsudski nie wykonywa władzy sam, zazdrośnie, lecz stara się do życia państwowego pociągnąć zdrowe siły, tkwiące w społeczeństwie, to ja mam prawo twierdzić, że Józef Piłsudski nie jest dyktatorem.</u>
          <u xml:id="u-11.28" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-11.29" who="#PCar">A jeżeli Józef Piłsudski nie jest dyktatorem, to nie może być mowy o dyktaturze w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-11.30" who="#PCar">Jeżeli Panowie chcą wiedzieć, jak ja patrzę na rolę Józefa Piłsudskiego w Polsce, to Panom powiem: dla mnie Józef Piłsudski nie jest dyktatorem, jest natomiast wielkim autorytetem moralnym.</u>
          <u xml:id="u-11.31" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-11.32" who="#PCar">Ażeby skończyć już z tym tematem, powtarzam raz jeszcze, iż rozwiązanie, którego szukają niektóre państwa poza Polską, a mianowicie przejście od ustroju parlamentarnego do dyktatury, uważam za niefortunne, ponieważ dyktatura nie czyni zadość potrzebom nowoczesnego państwa. Zagadnienie jest napewno bardzo poważne i wymaga bardzo głębokiego rozważenia. Nie jest w tej chwili pora, ażeby przytaczać wszystkie zarzuty, jakie można postawić dyktaturze. Zwrócę uwagę Panów tylko na dwa.</u>
          <u xml:id="u-11.33" who="#PCar">Otóż dyktatura w mojem rozumieniu ma tę najważniejszą wadę, że opiera się na jednostce i jest całkowicie z nią związana. Załamanie się tej jednostki może wywołać także załamanie się całego systemu. A więc dyktatura zawiera moment nietrwałości i to jest pierwszy zarzut, który stawiam dyktaturze. A zarzut drugi jest ten, że dyktatura nie spożytkowuje zdrowych sił, które tkwią w społeczeństwie, a mianowicie nie wykorzystuje inicjatywy jednostki. Proszę Panów, wśród elementów, któremi rozporządza państwo, elementem najcenniejszym, elementem najwartościowszym jest człowiek. Tego człowieka-obywatela dyktatura nie umie wpleść w orbitę swojej pracy i to jest drugi zasadniczy błąd ustroju dyktatorialnego. Mimo to jednak, że odnoszę się do zagadnienia dyktatury w sposób zdecydowanie negatywny, uważam, że nad tem zagadnieniem ten, kto ma się zająć zaprojektowaniem nowego ustroju, nie może przejść obojętnie. Gdyby dyktatura powstała tylko w jednem państwie, to możnaby było przyjść do przekonania, że ona jest wynikiem aspiracyj jednostki ambitnej, albo wynikiem jakiegoś przygodnego, mającego tylko lokalne źródła, przesilenia wewnątrz danego kraju. Panowie widzą, że dyktatura w okresie powojennym szerzy się nagminnie, w sposób zupełnie dotąd niespotykany. Cały szereg państw żyje w jawnym reżimie dyktatorskim. Istnieją także dyktatury mniej lub bardziej ukryte. Zagadnienie przybiera na znaczeniu; to już nie jest zjawisko oderwane — to jest symptom.</u>
          <u xml:id="u-11.34" who="#PCar">Czemże można to wytłomaczyć? Wytłomaczyć to można chyba tylko tem, że dyktatura jest wyrazem niezadowolenia ze stanu rzeczy, jaki istniał przedtem, jest protestem przeciwko stosunkom dotychczasowym.</u>
          <u xml:id="u-11.35" who="#PCar">Proszę Panów, jest książka francuskiego uczonego, profesora uniwersytetu paryskiego, Józefa Bartelemy „La Crise de la democratic kontemporaine”. W tej książce Bartelemy, który deklaruje się jako zupełnie zdecydowany zwolennik parlamentaryzmu, opisuje, jak wyglądają dyktatury w poszczególnych krajach. I my tam mamy poświęcony sobie rozdział, aczkolwiek chciałbym ubocznie dorzucić, że Bartelemy ma dużo kłopotu z Polską, bo nie może się zdecydować, czy w Polsce jest, czy też niema dyktatury. Opisuje on stan prawny państw, rządzonych metodami dyktatorskiemi i zastanawia się, jaka jest przyczyna, że w dobie powojennej powstało tyle dyktatur w Europie. Bartelemy przychodzi do przekonania, że to nie jest rzecz przygodna, że ten stan rzeczy jest wynikiem pewnego procesu dziejowego, protestem przeciwko ustrojowi parlamentarnemu.</u>
          <u xml:id="u-11.36" who="#PCar">A więc, proszę Panów, konkluzją. Z jednej strony ustrój parlamentarny nie spełnił roli, która mu w udziale przypadła, z drugiej strony — zagadnienie ustroju nie znalazło rozwiązania zadowalającego przez powstanie dyktatur. Z tego względu powstał głęboki kryzys ustrojowy. Świat poszukuje nowych form; tych form, jak dotąd, państwa jeszcze nie znalazły.</u>
          <u xml:id="u-11.37" who="#PCar">Proszę Panów! Po tej próbie naszkicowania ogólnej sytuacji światowej chciałbym przejść do stosunków w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-11.38" who="#PCar">Cóż się stało w Polsce odrodzonej?</u>
          <u xml:id="u-11.39" who="#PCar">Polska odrodzona nadała sobie ustrój, zarówno ultraliberalny, jak i ultraparlamentarny. Zasada lesseferyzmu znajduje odbicie w jednem z naszych przysłów: „Czyń każdy w swojem kole, co każe Duch Boży, a całość sama się złoży”. Ale widzimy z okresu ubiegłego 15-lecia, że całość sama jakoś się nie składa. Stosunki w Polsce, a zwłaszcza z okresu sejmowładztwa, wcale nie wyglądają zbyt zachęcająco. Panowie wiedzą, że w okresie przedmajowym Polska staczała się ku wielkiemu niebezpieczeństwu i że od tego niebezpieczeństwa uchroniła Polskę tylko rewolucja majowa, która jest zapoczątkowaniem nowego okresu w życiu Polski.</u>
          <u xml:id="u-11.40" who="#PCar">Przewrót majowy dokonał się pod hasłem naprawy ustroju Rzeczypospolitej. Hasło to wziął na serio do serca tylko jeden obóz, Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, obóz rządzący.</u>
          <u xml:id="u-11.41" who="#PCar">Chcąc dokonać dzieła naprawy ustroju Rzeczypospolitej, musieliśmy przede wszystkiem zdać sobie sprawę z tego, jakie były wady ustroju dotychczasowego; może ten ustrój nie był tak bardzo zły, żeby go trzeba było całkowicie i radykalnie zmienić. Pod tym względem zdaje mi się, że są opinie w całym kraju, w calem naszem społeczeństwie dostatecznie ustalone. Ale nie tylko w społeczeństwie. Sądzę, że to jest również powszechna opinia Sejmu i to nawet dzisiejszego Sejmu, dlatego że te same stronnictwa opozycyjne, które miały liczebną większość w Sejmie poprzednim, uchwaliły pod datą 22 stycznia 1929 r. wniosek, stwierdzający, że należy przystąpić do rewizji Konstytucji marcowej i że należy opracować podstawy nowego ustroju. Niezadowolenie z istniejącego ustroju jest faktem i to faktem notorycznym.</u>
          <u xml:id="u-11.42" who="#PCar">W skróceniu przypomnę Panom, że najważniejsze wady ustroju, opartego na Konstytucji marcowej, sprowadzają się do tego, że ta Konstytucja nie zapewniła mocnej struktury Państwa, nie stworzyła silnego Rządu, nie otoczyła należytym autorytetem Prezydenta Rzplitej, nie dała zgranego i zdolnego do działań Sejmu i nie utworzyła Senatu, któryby stanowił czynnik samodzielny w życiu państwowem, bo Senat obecny jest w życiu państwowem instytucją zbędną.</u>
          <u xml:id="u-11.43" who="#PCar">Żaden trzon mocny, na którym mogłaby się oprzeć przyszłość Państwa, nie został przez Konstytucję marcową stworzony. Parlamentaryzm, jak to już miałem zaszczyt powiedzieć, nie jest rozwiązaniem zagadnienia i dlatego jasno i wyraźnie stwierdzam: zrywamy z systemem rządów parlamentarnych. A zrywając z tym systemem, musieliśmy odrzucić całą podbudowę ideologiczną, na której ten system się opiera. Odrzuciliśmy więc przesłanki kontraktu społecznego, uznawanego przez J. J. Rousseau, bo te przesłanki nie tworzyły mocnego państwa, ale raczej atomizowały go na tyle komórek, ilu jest obywateli w państwie. Musieliśmy również odrzucić drugi trzon, mianowicie doktrynę Monteskiusza o podziale władzy, bo ta doktryna nie była w stanie zapewnić państwu i jego organom harmonijnego działania. Jeżeliby ona miała być wyrazem podziału funkcyj, to i pod tym względem nie wytrzymuje ona obecnie krytyki, bo funkcje państwa są znacznie liczniejsze, niż ten trójpodziałowy system, który stworzył Monteskiusz w swojej doktrynie.</u>
          <u xml:id="u-11.44" who="#PCar">A więc, proszę Panów, parlamentaryzm z jego całą podstawą ideologiczną odrzucamy.</u>
          <u xml:id="u-11.45" who="#PCar">W tem miejscu, ażeby uniknąć wszelkich nieporozumień, pragnę zaznaczyć, że odrzucając parlamentaryzm, nie zwalczamy parlamentu, jako organu władzy państwowej. Uważamy, że państwo nie może nie mieć reprezentacji i że Sejm jest potrzebny, więcej, że Sejm jest konieczny i nieunikniony, ale tylko taki Sejm, któryby umiał stworzyć dla siebie warunki pracy, zapewniające mu pozytywne tej pracy rezultaty, Sejm, któryby potrafił usprawnić się wewnętrznie.</u>
          <u xml:id="u-11.46" who="#PCar">Pragnę Panom zacytować bardzo autorytatywne zdanie, bo zdanie Marszałka Piłsudskiego. W wywiadzie z 14 września 1930 r. Marszałek Piłsudski tak mówi: „Co do mnie, nie sądzę, aby można było obejść się bez jakiegoś przedstawicielstwa, wybranego i czyniącego zadość poczuciu odpowiedzialności”.</u>
          <u xml:id="u-11.47" who="#PCar">A więc pomawianie naszego obozu o to, że walcząc z parlamentaryzmem, chcemy zniszczyć reprezentację narodu — jest albo złem orientowaniem się w naszych intencjach, albo wręcz złą wolą. Odrzuciwszy parlamentaryzm, odrzucamy również wszelkie formy rozwiązania, oparte na pomysłach dyktatorskich.</u>
          <u xml:id="u-11.48" who="#PCar">Cóż więc, jeżeli nie parlamentaryzm i nie dyktatura?</u>
          <u xml:id="u-11.49" who="#PCar">Nie wiem, jak się ma nazywać nasz przyszły ustrój. Na terminy mamy jeszcze czas. Ale powiem Panom, jaką treść pragnęliśmy zamknąć w naszym przyszłym ustroju.</u>
          <u xml:id="u-11.50" who="#PCar">Otóż w naszym przyszłym ustroju chcemy widzieć połączenie i sharmonizowanie dwóch zasad naczelnych: mocnej władzy z wolnością obywatela! To są te dwa założenia, które chcielibyśmy zrealizować. I dlatego też nasze Państwo nie jest państwem liberalistycznem, państwem słabem, dającem przewagę jednostce nad interesem publicznym, ale także nie jest ono państwem władczem, państwem integralnem, stanowiącem cel sam w sobie. Takiego państwa my nie chcemy. Nasze Państwo ma być państwem, stanowiącem własność całego narodu; ma być wyrazem jego interesów, jego aspiracyj, jego utęsknień; ma ono być wspólnem dobrem, które należy do wszystkich obywateli.</u>
          <u xml:id="u-11.51" who="#PCar">Jeżeli tak pojmujemy państwo, to stoimy oczywiście na głębokich podstawach demokratycznych. Nasze Państwo nie ma być państwem ani klasy, ani warstwy, ani człowieka, ma być natomiast wspólnym dorobkiem wszystkich obywateli i taka podstawa jest napewno szeroką podstawą demokratyczną. W takiem państwie nie może być mowy o upośledzeniu jednostki. Panuje w niem rozumnie pojęta równość. Ale poza tem dążymy do wyróżnienia tego, co jest najbardziej wartościowem, do wyróżnienia zasługi, jako sumy pracy, złożonej na rzecz dobra zbiorowego, jako wysiłku, który człowiek daje z siebie, ażeby pomnożyć to dobro. Opierając się na człowieku, a nie na warstwie, czy klasie, nie wprowadzamy żadnych różnic pomiędzy tą czy inną warstwą społeczną i dlatego też w naszem Państwie może się zarówno wybić człowiek bogaty, jak i niezamożny, zarówno inteligent, jak i chłop, czy robotnik.</u>
          <u xml:id="u-11.52" who="#PCar">Chciałem jeszcze jedno zagadnienie tu poruszyć, a mianowicie zagadnienie naszego stosunku do mniejszości narodowych. Proszę Panów, Polska ma chlubne tradycje w tym względzie; nie wszystkie nasze tradycje z okresu Polski przedrozbiorowej są złe, mamy też i piękne tradycje. Do takich pięknych tradycyj zaliczam naszą uznaną powszechnie w całym świecie tolerancję. Z naszej tolerancji wyrosły akty, które nie mają podobnych w dziejach ludzkości. Za taki akt napewno uważać można Unię Lubelską, która założyła podstawy pod połączenie się pokojowe, bez przymusu, i bez stosowania siły dwóch narodów. Ale Unia dokonała się w momencie, kiedy Polska była szczęśliwa; tradycja tolerancji jednak nie wygasła w Polsce nawet wtedy, kiedy Polska była w warunkach gorszych, kiedy nie była szczęśliwa. Hasło: za naszą i waszą wolność — jest wyrazem tej samej idei, a urodziło się w momencie, kiedy Polska była zmuszona zmagać się z przemocą najeźdźcy.</u>
          <u xml:id="u-11.53" who="#PCar">Mając takie piękne i mądre tradycje, nie damy się pociągnąć podszeptom, które płyną z ośrodków politycznych, mających swą reprezentację w tym Sejmie. Nie pójdziemy tak, jak doradza jedno ze stronnictw, zasiadające na prawem skrzydle tej Wysokiej Izby, na skreślenie uprawnień politycznych, na zupełne pozbawienie praw politycznych pewnej części naszych obywateli. Bądźmy otwarci — mowa tu o żydach. My za tym podszeptem nie pójdziemy. Ale, proszę Panów, nie pójdziemy również za innym podszeptem, już z innej strony tej Izby płynącym. Podszept ten nam doradza, ażebyśmy wzięli za podstawę naszego stosunku do mniejszości kataster narodowy. Wszelkie tego rodzaju ograniczenia, sztuczne i mechaniczne, są złą szkołą patriotyzmu. Dlatego też my na te rzeczy nie pójdziemy i żadnych różnic ze względu na wyznanie, czy narodowość w naszym ustroju przeprowadzać nie chcemy.</u>
          <u xml:id="u-11.54" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-11.55" who="#PCar">Proszę Panów. Po tych ogólnych wywodach chciałbym streścić w najogólniejszym zarysach, bo nie chcę przeciążać uwagi Panów, to, co jest zawarte w naszych tezach. Wywody dotychczasowe wskazują Panom kierunek naszego myślenia i sądzę, że po tych ogólnych uwagach będzie rzeczą łatwiejszą zrozumienie naszych intencyj, wskutek czego niektóre tezy nie będą wcale wymagały wyjaśnień, czy komentarzy. Ale na pewne momenty, zawarte w tezach, będę chciał położyć szczególny akcent.</u>
          <u xml:id="u-11.56" who="#PCar">A więc w dziale pierwszym teza zatytułowana: „Rzeczpospolita Polska” jest wyrazem tego, jak my państwo pojmujemy: „Państwo Polskie jest wspólnem dobrem wszystkich jego obywateli”.</u>
          <u xml:id="u-11.57" who="#PCar">Teza druga mówi o stanowisku Prezydenta w nowem państwie. Prezydent Rzeczypospolitej, wedle naszej koncepcji, nie jest tylko szefem egzekutywy. I tutaj będziemy różnić się w sposób zupełnie zdecydowany od systemu, istniejącego w Ameryce Północnej, gdzie jest ściśle przeprowadzona zasada podziału władz i gdzie prezydent jest tylko szefem egzekutywy, premierem. W naszej koncepcji Prezydent Rzeczypospolitej nie ma być szefem egzekutywy, ma być natomiast Głową Państwa; on ma ucieleśniać, personifikować suwerenność Rzeczypospolitej Polskiej. On i nikt inny. Te mrzonki, które przyświecały Sejmowi Ustawodawczemu, który pretendował do suwerenności, — muszą być w sposób zupełnie zdecydowany rozproszone.</u>
          <u xml:id="u-11.58" who="#PCar">Teza trzecia jest niczem więcej, jak tylko schematem organizacyjnym Państwa, który już nie opiera się na trójpodziale władz, ale ma źródło władzy jednolite, bo władza państwowa z natury swojej jest jednolita, jak jest jednolite pojęcie suwerenności. Dajemy więc w tezie trzeciej schemat organizacyjny Państwa i zaznaczamy, że organa naczelne władz państwowych pozostają pod zwierzchniem kierownictwem Prezydenta Rzeczypospolitej, który wskutek tego staje się czynnikiem nadrzędnym w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-11.59" who="#PCar">Dalsze tezy — 4 i 5 mówią o roli obywatela i roli społeczeństwa. Chcemy obywatelowi zapewnić pełny, swobodny rozwój, a ingerencję Państwa w dziedzinie życia prywatnego, czy zbiorowego, czy społecznego ograniczyć tylko do tych ram niezbędnych, które wypływają z ogólnych założeń, o których miałem zaszczyt na początku wspomnieć.</u>
          <u xml:id="u-11.60" who="#PCar">Dalsza teza jest wyłożeniem obowiązków, jakie ma obywatel w stosunku do Państwa. Obowiązkiem najistotniejszym jest wierność dla Rzeczypospolitej. Jednocześnie zawiera się w tej tezie zasada, że ani pochodzenie, ani wyznanie, ani płeć, ani narodowość nie mogą być ograniczeniem tych uprawnień.</u>
          <u xml:id="u-11.61" who="#PCar">Teza następna zapewnia ochronę dla pracy ludzkiej, która musi być poddana szczególnej trosce Państwa.</u>
          <u xml:id="u-11.62" who="#PCar">Dalsza teza mówi o potrzebie solidarności całego społeczeństwa w osiąganiu celów państwowych i celów życia zbiorowego. Przez to samo odrzucamy inną, zdaniem naszem, błędną teorię o możności osiągania tego rodzaju celów na podstawie walki klas.</u>
          <u xml:id="u-11.63" who="#PCar">Wreszcie teza ostatnia jest sankcją, jest zagrożeniem stosowania przymusu w stosunku do tych obywateli, którzy się będą chcieli wyłamać z porządku, który się w Państwie ustali. Ale na przymusie Państwa budować nie chcemy. Określając Państwo, jako wspólne dobro, chcemy je oprzeć na przywiązaniu obywateli do tego wspólnego dobra.</u>
          <u xml:id="u-11.64" who="#PCar">Następna grupa przepisów dotyczy uprawnień Prezydenta Rzeczypospolitej. O nadrzędności Prezydenta Rzeczypospolitej i jego charakterze jako Głowy Państwa, przed chwilą Panom referowałem. Pragnąłbym jeszcze dorzucić, że jeżeli mówimy o nadrzędności, to nie rozumiemy przez nią aspiracji do władzy arbitralnej, do władzy absolutnej. Nadrzędność nie ma być wykładnikiem tych tendencyj. Nadrzędność w naszem rozumieniu jest tylko zabezpieczeniem harmonii pomiędzy poszczególnemi władzami, które się mogą znaleźć w konflikcie, a konflikt taki musi być przez jakiś czynnik w Państwie rozwiązywany. Otóż tym czynnikiem rozjemczym i tym najwyższym arbitrem w Państwie może być tylko Prezydent, jako Głowa Państwa, i to jest właśnie nadrzędność, o której się wspomina w naszym projekcie.</u>
          <u xml:id="u-11.65" who="#PCar">Proszę Panów! Funkcje Prezydenta będą się rozpadać na dwie zasadnicze kategorie: na funkcje zwykłe i prerogatywy.</u>
          <u xml:id="u-11.66" who="#PCar">Powiem o tem parę słów. Pamiętamy dyskusję, która odbywała się w tym Sejmie w roku 1929. Na posiedzeniu, na którem zapadła uchwała Izby o potrzebie przystąpienia do rewizji Konstytucji, jeden z mówców, zdaje się ze Stronnictwa Socjalistycznego, utrzymywał, że Konstytucja marcowa daje dość uprawnień Prezydentowi Rzeczypospolitej. Ale proszę Panów, to była nieszczerość, bo uprawnienia, które się znajdowały w akcie konstytucyjnym, nie miały żadnego wyrazu w życiu. Panowie wiedzą, że ustrój parlamentarny umiał stworzyć sieć i tą siecią tak wolę Prezydenta Rzeczypospolitej omotać, że rola Prezydenta była sprowadzona niemal do zera.</u>
          <u xml:id="u-11.67" who="#PCar">My nie chcemy kontynuować tej tradycji nieszczerości, znamionującej zresztą cały akt konstytucyjny z 17 marca 1921 roku, i powiadamy, że Prezydent Rzeczypospolitej będzie posiadał uprawnienia, co do których nie będzie krępowany żadną inną wolą. Te uprawnienia ściągają się przedewszystkiem do prawa powoływania rządu bez udziału jakiegokolwiek innego czynnika, do zerwania z rolą Prezydenta Rzeczypospolitej, jako notariusza, kładącego jedynie swój podpis na akcie, który bywał przygotowywany niejednokrotnie w kuluarach sejmowych. To będzie jego najistotniejsze uprawnienie. Poza tem w stosunku do Sejmu i Senatu, w stosunku do zagadnień obrony Państwa — Prezydent Rzeczypospolitej będzie posiadał funkcje istotnie, uniezależnione od innych czynników, funkcje, co do których nie będzie przez wolę czyjąkolwiekbądź krępowany. Stąd, jako konsekwencja, urodziła się dalsza zasada, że akty Prezydenta Rzeczypospolitej, które my określamy jako prerogatywy, nie wymagają kontrasygnaty.</u>
          <u xml:id="u-11.68" who="#PCar">Jeżeli jest mowa o Prezydencie, to parę słów muszę powiedzieć o wyborze. Zagadnienie wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej w tej koncepcji, przy której opieramy ustrój na Prezydencie, jako Głowie Państwa, stało się rzeczą bardzo ważną. Wiedzą Panowie, jakżeśmy to zagadnienie rozwiązali. Rozwiązaliśmy je w ten sposób, że zatrzymaliśmy się na systemie ograniczonego plebiscytu do dwóch kandydatów z tem, że jeżeli pomiędzy tymi kandydatami nie będzie rozbieżności, to plebiscyt będzie zbędny. Ale wszelkie rozwiązania byłyby dla nas możliwe oprócz jednego, tego mianowicie, na którem zatrzymała się Konstytucja marcowa — wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej przez Sejm i Senat, dlatego, że ten system wyboru stwarza stosunek zależności Prezydenta od Izb Ustawodawczych a my z tą zależnością chcemy zupełnie zerwać.</u>
          <u xml:id="u-11.69" who="#PCar">Dalszy dział dotyczy rządu. Dla określenia kompetencji rządu podaliśmy bardzo szeroką definicję; powiedzieliśmy, że do rządu należy wszystko, co trzeba aby w Państwie było dokonane, z wyłączeniem tylko spraw wyraźnie przekazanych innym organom władzy państwowej. A więc w formie definicji negatywnej określiliśmy kompetencję rządu. Tu wyłoniło się zagadnienie, jaki jest stosunek premiera do ministrów. Czy to będzie system kanclerski, przy którym premier ma zdecydowaną przewagę nad ministrami, czy też idziemy w odwrotnym kierunku i stwarzamy system primus inter pares. Wydawało nam się, że należało się zatrzymać na tych formach, które stworzyło życie i które są dziś wykonywane; ten system nazwałbym systemem półkanclerskim. Wprawdzie rząd jest mianowany na wniosek premiera i ministrowie nie mogą być w niezgodzie z premierem, który będzie miał prawo ustalać zasadnicze linie polityki państwowej, obowiązujące ministrów, ale w zakresie przekazanych im zagadnień resortowych ministrowie zachowują niezależność. Ten system nazywam systemem półkanclerskim.</u>
          <u xml:id="u-11.70" who="#PCar">Mówiąc o rządzie, chciałbym jeszcze poruszyć zagadnienie niezmiernie doniosłe, jedno z tych, do których się przywiązuje najwięcej uwagi wtedy, kiedy się analizuje zasady ustroju parlamentarnego. Tem zagadnieniem jest prawo sejmu wyrażania rządowi votum nieufności. Panowie wiedzą, że nie tylko u nas, ale w całym świecie to prawo parlamentów budziło bardzo wiele zastrzeżeń i ono stało się najsłabszą stroną ustroju parlamentarnego. Zbyt duża łatwość, pozostawiona parlamentom w obalaniu rządów, doprowadziła do słabości rządów, do ich nietrwałości. Ten stan rzeczy utrzymany być nie może. Co do tego, zdaje się, nie potrzeba zbyt długo się rozwodzić, bo nawet wśród najbardziej zagorzałych zwolenników parlamentaryzmu, a jest już ich dziś coraz mniej, podnoszą się głosy krytyki i otrzeźwienia. Proszę mi wybaczyć dygresję, ale kiedy się zastanawiałem, kto w tej naszej Wysokiej Izbie jest szczerym zwolennikiem parlamentaryzmu, to oprócz jednego posła z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji, posła, którego znamionuje doktrynerski stosunek do zagadnienia, innych zwolenników parlamentaryzmu nie znalazłem. Nasz stosunek — bloku rządowego — przed chwilą już tutaj Panom określiłem. Jeżeli idzie o stosunek do parlamentaryzmu prawego skrzydła Izby, to po enuncjacjach Romana Dmowskiego, ogłoszonych latem roku ubiegłego (1933), wiemy, jak dalece ten obóz narodowy nie może pójść po linii parlamentaryzmu. A może lewe skrzydło jest zwolennikiem parlamentaryzmu? Nie mam niestety pod ręką artykułu, w którym zabrał głos poseł Niedziałkowski, prezes Klubu P. P. S. Otóż pan poseł Niedziałkowski powiedział, że dążeniem programu socjalistycznego wcale nie jest umacnianie parlamentaryzmu. Wprawdzie o parlamentaryzm to stronnictwo w tej chwili walczy, ale ten parlamentaryzm jest tylko fazą przejściową, „przystankiem” na drodze do rządów robotniczo-chłopskich. Kładę akcent na ten wyraz, który mnie uderzył. Ustrój parlamentarny dla socjalistów nie jest celem samym w sobie, jest tylko środkiem i to środkiem przejściowym na drodze ku innemu zupełnie celowi, celowi ostatecznemu: osiągnięcia rządów robotniczo-chłopskich. Więc jak Panowie widzą, nawet stosując metodę liczbową, jeżeli mamy wśród 444 posłów tylko jednego szczerego zwolennika parlamentaryzmu, to zdaje się, że mogę być rozgrzeszony od tego, ażeby się dłużej nad tem zagadnieniem rozwodzić.</u>
          <u xml:id="u-11.71" who="#PCar">Ale wracam do omawianego zagadnienia, do wniosku o votum nieufności. Wskażę Panom kilka cyfr. Ja się tem zagadnieniem kilkakrotnie zajmowałem, robiłem nawet pewne obliczenia i z tych obliczeń, dokonanych przed kilku laty, wynika, że przeciętna trwałość rządów w Polsce (mam na względzie okres przedmajowy), wynosiła 5 i pół miesiąca. Jest to okres tak krótki, że rozwinięcie i zrealizowanie programu politycznego w tak krótkim czasie nie jest możliwe. Ale proszę Panów, dam Panom kilka charakterystycznych przykładów. Mam na względzie stosunki francuskie. Otóż od powstania trzeciej Republiki, t. j. w ciągu 57 lat, obecny rząd Chautemps, rząd, który w ciągu kilku tygodni swojej pracy już cztero- czy pięciokrotnie musiał się poddawać wnioskowi o votum nieufności, jest już 93-cim rządem z rzędu. A więc 57 lat istnienia systemu — 93 razy zmieniały się rządy.</u>
          <u xml:id="u-11.72" who="#PCar">Muszę przyznać, że pod tym względem wyglądają znacznie korzystniej stosunki angielskie, bo oto jeśli weźmiemy okres czasu w Anglii od r. 1801 do 1927, a więc na przestrzeni 127 lat, to tam zmieniło się tylko 37 gabinetów. We Francji w okresie 57 lat zmieniło się 93 gabinety, a w Anglii na przestrzeni 127 lat — 37 gabinetów.</u>
          <u xml:id="u-11.73" who="#komentarz">(P. St. Stroński: To znaczy w kraju parlamentarnym.)</u>
          <u xml:id="u-11.74" who="#PCar">Panie Profesorze, Pan doskonale wie o tem, że mamy dwa rodzaje parlamentaryzmów, parlamentaryzm angielski i parlamentaryzm kontynentalny, że te dwa parlamentaryzmy są bardzo do siebie niepodobne, i nie można stosunków angielskich, opartych na systemie dwóch stronnictw politycznych, porównywać i brać za miarę stosunków kontynentalnych. A właśnie ta różnica we wszystkiem się wyraża, a między innemi w przykładzie, który dla ilustracji Panom przytoczyłem.</u>
          <u xml:id="u-11.75" who="#PCar">Zagadnieniem trwałości rządu zajmowała się także Unia Międzyparlamentarna, a kto jak kto, ale Unia Międzyparlamentarna w żadnym wypadku nie może być uważana za wroga parlamentu. Do zagadnienia trwałości rządu Unia Międzyparlamentarna kilkakrotnie już nawracała i za każdym razem zwracała uwagę na nadużywanie przez parlamenty prawa zgłaszania wniosku o votum nieufności dla rządu; rzucała ostrzeżenia pod adresem parlamentarzystów, którzy w zebraniach Unii Międzyparlamentarnej brali udział, oraz wskazywała na niebezpieczeństwo lekkomyślnego wykorzystywania uprawnień w zakresie obalania rządów. O tem już niejednokrotnie mówiłem; wspominałem także i na komisji. Ale wiosną zeszłego roku (1933) znowu odbyła się jakaś tam kolejna, seryjna sesja Unii Międzyparlamentarnej i znowu na niej wrócono do tego samego zagadnienia i kładziono nacisk na to, żeby parlamenty były bardziej powściągliwe w wykorzystywaniu swoich uprawnień w dziedzinie wniosków o votum nieufności, bo to jest jedna z największych gróźb, zagrażających parlamentaryzmowi.</u>
          <u xml:id="u-11.76" who="#PCar">Otóż myśmy musieli także pomyśleć o tem zagadnieniu. Sądzę, że to zagadnienie rozwiązaliśmy z nadzwyczajnym umiarem, bośmy nie poszli w swoim projekcie nawet tak daleko, jak poszli w swoich projektach przedstawiciele kierunków politycznych lewego skrzydła Izby, którzy jeszcze dziś, nie wiem czy z przekonaniem, czy bez przekonania, bronią parlamentu. Nie poszliśmy tak daleko, jak Stronnictwo Ludowe, które zdecydowało się na to, żeby zażądać kwalifikowanej większości dla obalenia gabinetu. Myśmy się zatrzymali na zwykłej większości. Również skreśliliśmy wszelkie ograniczenia o charakterze mechanicznym, jak ilość podpisów pod wnioskiem, termin do odbycia debaty nad wnioskiem i t. d. Nawet taki fascynujący przepis konstytucji greckiej, który stwarzał na 2 miesiące legalną stabilizację rządu, bo nie pozwalał wnosić wniosku o votum nieufności przed upływem 2 miesięcy po utrąceniu wniosku poprzedniego — nawet i tego przepisu myśmy nie wprowadzili. Wprowadziliśmy natomiast dwie korektury istotne. Primo, nie pozwalamy zgłaszać wniosku o votum nieufności w innym czasie, jak tylko podczas sesji zwyczajnej. Ponieważ sesja zwyczajna będzie trwać według naszego projektu 4 miesiące, przeto w ciągu tych 4 miesięcy będzie dość czasu na zgłaszanie wniosku o votum nieufności. Niechajże rząd przez pozostałe 8 miesięcy ma spokój i możność pracy. Bo jeśli tego spokoju nie pozostawimy rządowi, to narażamy Państwo na szwank. Dlatego też sądzę, że mieliśmy pełne, głębokie uzasadnienie, uzasadnienie polegające na strzeżeniu interesów Państwa, ażeby ograniczyć możność zgłaszania wniosku o votum nieufności tylko do sesji zwyczajnej.</u>
          <u xml:id="u-11.77" who="#PCar">Teraz rzecz druga. W tej chwili są tendencje do nadużywania tego uprawnienia przez parlament, przez Sejm. Ale oprócz Sejmu mamy przecież jeszcze Senat, do którego przywiązujemy również bardzo istotne znaczenie i dużą wagę. I powiedzieliśmy sobie, że wniosek, uchwalony przez Sejm, nie staje się jeszcze wiążącym dla Prezydenta Rzeczypospolitej. Nie staje się wiążącym prawnie, ale to nie znaczy, że ten wniosek nie ma mieć żadnego znaczenia politycznego. Bo, proszę Panów, sądzę, że nie jest rzeczą pożądaną, ażeby stwarzać konkubinat, taką niedobraną parę, jak Sejm skłócony z rządem. Pomiędzy temi dwoma naczelnemi organami w Państwie powinna istnieć harmonia. I jeżeli dochodzi do zerwania tej harmonii, to Prezydent Rzeczypospolitej powinien poważnie rozważyć zagadnienie i w swojem sumieniu osądzić, czy jednak votum Sejmu, votum jeszcze dla niego niewiążące, czy nie powinno być dostatecznym powodem do usunięcia rządu i powołania innego, który mógłby współpracować z Sejmem. Ale, proszę Panów, jeżeli Prezydent Rzeczypospolitej przyjdzie do przekonania, że votum w Sejmie nie było wywołane względami rzeczowemi, niechże Prezydent nie ma obowiązku odwoływania bez rzeczywistej potrzeby rządu po rządzie, jak tego mamy przykłady we Francji w ostatnich czasach, gdzie rządy zmieniają się zbyt często, nawet wtedy, gdy walczą o równowagę budżetu i o interesy finansowe państwa, — względy zdaje się dość istotne.</u>
          <u xml:id="u-11.78" who="#PCar">To są jedyne ograniczenia, które wprowadzamy, jeżeli idzie o zagadnienie prawa Sejmu do wyrażenia rządowi votum nieufności.</u>
          <u xml:id="u-11.79" who="#PCar">Co do Sejmu, to już miałem zaszczyt Panom powiedzieć, że zwalczając parlamentaryzm, nie zwalczamy parlamentu, jako organu władzy naczelnej. Nie zmieniamy również demokratycznych podstaw prawa wyborczego, zachowując wszystkie pięć przymiotników: powszechność, równość, tajność, bezpośredniość i stosunkowość. Mamy wątpliwość tylko, czy nie należy jednego z tych przymiotników, a mianowicie bezpośredniości zamieścić tylko w ordynacji wyborczej, a nie w Konstytucji. Ale nie jest to zagadnienie dla nas istotne, bo naszym szczerym zamiarem jest oprzeć prawa wyborcze do Sejmu na szerokich podstawach demokratycznych, na prawie wyborczem pięcioprzymiotnikowem.</u>
          <u xml:id="u-11.80" who="#PCar">Nie uszczuplamy zakresu uprawnień Sejmu. Sejm według nas jest tem, czem powinien być w swej naturze — izbą ustawodawczą; pod tym względem Sejmu nie ograniczamy, pozostawiając mu kompetencje w takim samym szerokim zakresie, jaki mu służy obecnie.</u>
          <u xml:id="u-11.81" who="#PCar">Sejm ma jeszcze drugą funkcję istotną: jest organem kontroli. I pod tym względem również Sejmu ograniczać nie chcemy. Sejm ma szerokie możliwości sprawowania tej kontroli, a to: przez prawo zgłaszania wniosku o votum nieufności dla rządu, przez pociąganie ministrów do odpowiedzialności konstytucyjnej, przez interpelowanie rządu, przez zatwierdzanie corocznie zamknięć rachunków państwowych i udzielanie rządowi absolutorium, wreszcie przez wykonywanie kontroli nad długami Państwa. A więc, jak Panowie widzą, uprawnienia Sejmu do sprawowania kontroli są bardzo szerokie.</u>
          <u xml:id="u-11.82" who="#PCar">Chcąc usprawnić pracę Sejmu, przeprowadziliśmy jasną i wyraźną linię demarkacyjną pomiędzy pojęciem sesji zwyczajnej i nadzwyczajnej. Rzecz ta, o ile mogę wnosić z projektów, zgłoszonych do poprzedniego Sejmu przez kluby opozycyjne, jest niesporna, bo wszędzie tam znalazłem zaczątek, albo zupełnie wyraźne stwierdzenie tego samego stanowiska, że zachodzi potrzeba przeprowadzenia różnicy pomiędzy sesją zwyczajną i nadzwyczajną.</u>
          <u xml:id="u-11.83" who="#PCar">Wreszcie tylko jeszcze jedno zagadnienie. Jest stałą tendencją Sejmów praca w permanencji. Otóż ta permanencja jest rzeczą niezmiernie szkodliwą. Ale zamiast argumentować, przytoczę Panom opinię człowieka, który wcale nie może uchodzić za przeciwnika parlamentaryzmu. Będzie to opinia Poincare'go. W czasopiśmie „La revue de Paris” z dnia 1 kwietnia 1928 r. Poincare tak pisze: „Wtrącanie się legislatywy w sferę uprawnień innych władz państwowych stało się obecnie o tyle częstem, że izby przejąwszy się zwyczajem obradowania w nieskończoność, znalazły w tej permanencji, zresztą zupełnie sprzecznej z duchem konstytucji, złudzenie władzy nieograniczonej. Sesje nadzwyczajne i warunkowe stały się zwyczajnemi i obowiązkowemi. Deputowani żyją 9 lub 10 miesięcy na 12 w kłótliwej zażyłości — intimite quereleuse — z rządem i administracją centralną i w tem małżeństwie nierozerwalnem legislatywy z egzekutywą niema innego do pogodzenia niezgodności usposobień sposobu, oprócz krótkiego wakacyjnego rozejmu na lato. Obie strony pozostają jedna naprzeciw drugiej na stopie alarmów niepokojących i denerwujących, a rząd, widząc się ciągle zagrożonym, wyrzeka się wszelkich projektów na daleką przyszłość i rozdrabnia w drobnych troskach codziennych wszelkie plany, które mógłby powziąć”. To jest, zdaje mi się, słuszna ocena tendencji do prowadzenia obrad w permanencji. Przeciw tej tendencji remedium widzimy w tem, że Prezydent Rzeczypospolitej będzie miał prawo regulowania czasu pracy w Izbach ustawodawczych; do niego należy prawo otwierania, odraczania i zamykania sesyj sejmowych i senackich.</u>
          <u xml:id="u-11.84" who="#PCar">Dział następny obejmuje zagadnienie Senatu. Jest to nowa koncepcja. Pragnąłbym na tę rzecz zwrócić uwagę Panów. Chcemy mieć Senat jako organ, któryby pochodził nie z wyborów powszechnych, a to dlatego, że wybory powszechne są wyrazem nastrojów emocjonalnych w społeczeństwie. Sądzimy, że nastroje emocjonalne są rzeczą ważną i cenną, z którą się liczyć należy, ale nie można wszystkich zagadnień, z któremi się Państwo spotyka, opierać tylko na tych nastrojach emocjonalnych. Czynnik refleksji, czynnik rozsądku, czynnik rozumowy również musi znaleźć swój wyraz w państwie. Otóż organem, któryby reprezentował te właściwości, winien być Senat. I, proszę Panów, tu dochodzimy do zagadnienia specjalnego kolegjum wyborczego, któreby się składało z obywateli bardziej uświadomionych, z obywateli zasłużonych, którzy wykazują czynną zdolność do pracy na rzecz dobra zbiorowego. Kadrą wyborców do pierwszego Senatu mają być ludzie, odznaczeni w walce o odzyskanie niepodległości, a więc kawalerowie orderu Virtuti Militari i Krzyża Niepodległości. W następstwie wchłanianie nowych elementów będzie się dokonywało w takich warunkach, które wyłączają możność uczynienia z tej instytucji narzędzia politycznego w rękach czynników rządzących. Godność obywatela zasłużonego na podstawie specjalnej procedury, którą miałem zaszczyt referować na komisji 18 stycznia b. r., — może być nadawana tylko przez Senat bez udziału czynników rządzących, a to zarówno Prezydenta Rzeczypospolitej, jak i rządu. Procedura, którąśmy obmyślili, daje rękojmię obiektywnej oceny zasług i nie będzie wykładnikiem tendencyj politycznych sfer rządzących.</u>
          <u xml:id="u-11.85" who="#PCar">Jeżeli przejdę do dalszych naszych tez, to chciałbym zwrócić uwagę na to, że w tezie 40 przyznajemy Prezydentowi Rzeczypospolitej uprawnienie, którem dotychczas nie rozporządza, a mianowicie prawo veta ustawodawczego, zawieszającego. Co do tego wszystkie stronnictwa w tej Wysokiej Izbie są zgodne.</u>
          <u xml:id="u-11.86" who="#PCar">Pozatem zachowujemy dla Prezydenta prawo dekretowania. O tej materii mówiło się bardzo wiele i zdaje się, że Panowie, którzy tu w Sejmie zasiadają, zdają sobie dokładnie sprawę, że istnieją takie kompleksy ustawodawcze, których załatwienie w tej Wysokiej Izbie nie byłoby rzeczą możliwą, a więc w pierwszym rzędzie będą to wielkie kompleksy ustawodawcze : czy to prawo cywilne, czy handlowe, czy rzeczowe, czy jakikolwiek inny wielki kodeks, który ma doprowadzić do zupełnej unifikacji ustawodawstwa w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-11.87" who="#PCar">Podstaw budżetowania w stosunku do stanu rzeczy, ustalonego już przez nas w noweli z 2 sierpnia 1926 r., w najistotniejszych założeniach nie zmieniamy, a więc tej procedury szczegółowo referować nie będę. Chciałbym zwrócić uwagę na pierwsze zdanie tezy 45, które brzmi: „Państwo nie może pozostawać bez budżetu”. Nie wyobrażam sobie takiego stanu rzeczy, w którym państwo mogłoby być bez budżetu, bo wówczas albo rząd, któryby musiał mimo wszystko zaspakajać pobory urzędników, najniezbędniejsze wydatki, związane ze świadczeniami na rzecz zobowiązań zagranicznych i t. p. — działałby nielegalnie, albo, jeżeliby chciał działać legalnie, to zasłużyłby sobie wówczas na najgorsze potępienie, bo państwo musiałoby stanąć. Chcemy uniknąć tej bezsensownej alternatywy i dlatego stawiamy wyraźnie zasadę, że państwo nie może pozostawać bez budżetu.</u>
          <u xml:id="u-11.88" who="#PCar">W przepisach, dotyczących wojska, nic nie zmieniamy; staramy się stworzyć podstawy dla stanu rzeczy, który dziś istnieje, a tylko w sposób bardziej określony i bardziej szczegółowy precyzujemy stosunek Prezydenta Rzplitej do Naczelnego Wodza i do Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych — sprawa, którą z natury rzeczy musi ulec unormowaniu ustawodawczemu.</u>
          <u xml:id="u-11.89" who="#PCar">Dział o sądownictwie niewiele odbiega od tego stanu, jaki stworzyła Konstytucja marcowa. Zachowujemy pełną niezawisłość sądownictwa i nieusuwalność sędziów, z małym wyłomem co do przenaszalności prezesów sądów. Wreszcie z tego działu skreślamy obowiązek wprowadzenia sądów przysięgłych, obowiązek konstytucyjny — przez to chcemy dać wyraz naszemu poglądowi, że zagadnienie sądów przysięgłych nie jest zagadnieniem konstytucyjnem, ale organizacyjnem, które musi być rozwiązane w płaszczyźnie ustroju sądowego.</u>
          <u xml:id="u-11.90" who="#PCar">W dalszym dziale mówimy o administracji państwowej. Stwarzamy obowiązek powołania samorządu terytorialnego i gospodarczego, mówimy o kontroli państwowej i zastrzegamy pełną niezależność kontroli od rządu.</u>
          <u xml:id="u-11.91" who="#PCar">Zbliżam się do końca mego sprawozdania. Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze tylko na tezy w rozdziale XII. Rozdział XII mówi o stanie zagrożenia Państwa. Musieliśmy pomyśleć o tem, żeby usprawnić działanie aparatu państwowego wtedy, kiedy Państwo będzie w stanie wojny. Panowie wiedzą, że już raz w krótkiej historii naszego Państwa odrodzonego mieliśmy wojnę, wojnę 1920 r. Już wtedy nie można było oprzeć obrony Państwa na pracy Sejmu, czego dowodem jest fakt, że trzeba było utworzyć specjalną instytucję — Radę Obrony Państwa. Na wypadek przyszłego możliwego konfliktu przyznaliśmy szczególne uprawnienia Prezydentowi Rzeczypospolitej, uprawnienia, polegające na tem, że Prezydent, gdyby kadencja jego wygasła w czasie, kiedy się toczy wojna, nie składa urzędu, lecz okres jego urzędowania przedłuża się na czas do ukończenia wojny. Jeżeli Sejm miałby być rozwiązany i rozpisane nowe wybory w tym okresie, to Prezydent Rzeczypospolitej może przedłużyć kadencję Sejmu i Senatu, jak również zwoływać Izby Ustawodawcze na sesje zwyczajne i nadzwyczajne w czasie, który będzie dostosowany do potrzeb obrony Państwa. Wreszcie może zasięgać opinii Izby Ustawodawczych nie w ich pełnym komplecie, ale w komplecie zmniejszonym, utworzonym na podstawie reprezentacji proporcjonalnej.</u>
          <u xml:id="u-11.92" who="#PCar">To są zasady nowej Konstytucji, któremi chciałem się z Panami podzielić.</u>
          <u xml:id="u-11.93" who="#PCar">Zbliżając się do zakończenia, chciałem zwrócić uwagę Panów na to, że nasz ustrój, jak Panowie mieli możność przekonać się z mojego referatu, nie jest wzorowany na jakichś obcych wzorach i nie jest naśladownictwem cudzych eksperymentów. Myśmy nie poszli na eksperymenty. Panowie widzą, żeśmy stosowali zasady najdalej posuniętego umiaru i że to, co Panom przedstawiłem, daje pełną rękojmię, że Państwo z powodu nowego ustroju nie jest narażone na głębokie wstrząsy wewnętrzne.</u>
          <u xml:id="u-11.94" who="#PCar">Niektóre ugrupowania polityczne podnoszą zarzut, że w tej chwili nie jest pora na tworzenie nowego ustroju, ponieważ sroży się kryzys ekonomiczny. Proszę Panów, to jest uwaga podyktowana chyba tylko krótkowidztwem. Zagadnienie kryzysu, opanowanie jego ujemnych skutków, może być dokonane tylko wtedy, kiedy Państwo będzie mocne i w działaniu swem sprawne. Do tego właśnie celu prowadzi nasz ustrój. I dlatego też w mojem rozumieniu, te dwa zagadnienia pozostają ze sobą w najbliższym i najbardziej istotnym związku.</u>
          <u xml:id="u-11.95" who="#PCar">Proszę Panów, mamy dokonać dzieła naprawy Rzplitej, ale przecież wyraz „naprawa”, to nie jest termin, który urodził się dopiero w Polsce odrodzonej. Ten wyraz ma za sobą tradycję kilku setek lat. Skarga, Modrzewski, Konarski i Kołłątaj — to są ci mężowie, którzy rzucili już dawno hasło naprawy. Ale mimo to, hasło naprawy Rzplitej ścigało jakieś nieszczęście. Ile razy rodziła się myśl naprawy Rzeczypospolitej, tyle razy znajdowały się ciemne siły w społeczeństwie, które paraliżowały najlepsze wysiłki. I zdawało się, że wreszcie raz w dziejach naszych zaświtała nadzieja zrealizowania hasła naprawy w Konstytucji 3 Maja. Ale i wtedy korzyści płynące z tego aktu zostały unicestwione przez wypadki dziejowe, przez utratę niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-11.96" who="#PCar">Teraz w Polsce odrodzonej hasło naprawy my dźwigamy i nie dopuścimy, ażeby się powtarzały te unicestwiające procesy, które zachodziły w dawnej Polsce przed rozbiorami. Gdyby zaszła potrzeba stoczyć ciężką walkę z epigonami dawnego szlacheckiego obskurantyzmu, to się od urzeczywistnienia haseł naprawy Rzeczypospolitej nie cofniemy.</u>
          <u xml:id="u-11.97" who="#komentarz">(Długotrwałe oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-12">
          <u xml:id="u-12.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę 15+minutową.</u>
          <u xml:id="u-12.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-12.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Winiarski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-13">
          <u xml:id="u-13.0" who="#PWiniarski">Umieszczone w punkcie 1 dzisiejszego porządku dziennego sprawozdanie Komisji Konstytucyjnej dotyczy, jak głosi nagłówek, toku prac nad wnioskiem Klubu Parlamentarnego B. B. W. R. w sprawie zmiany Konstytucji. Przedmiotem tego wniosku jest ustawa o zmianie Konstytucji, która może być załatwiana jedynie w trybie przewidzianym dla ustaw wogóle w art. 3 Konstytucji, t. j. w sposób regulaminowo ustalony, z uwzględnieniem art. 125 Konstytucji, wymagającego dla jej zmiany większości 2/3.</u>
          <u xml:id="u-13.1" who="#PWiniarski">Postępowanie Sejmu dla wniosków, zawierających projekty ustaw, określa art. 14 i następne regulaminu, poddając je trzem czytaniom. W szczególności postępowanie na podstawie sprawozdania komisji ustala ściśle art. 16 regulaminu, który przepisuje t. zw. drugie czytanie, określając je, jako omówienie i przegłosowanie poszczególnych artykułów ustawy. Sprawozdania, odpowiadającego tym wymaganiom, Sejm nie ma przed sobą, gdyż komisja wogóle nie przedstawia żadnego wniosku wraz z projektem ustawy, ujętym w artykuły, lecz tylko sprawozdanie z dotychczasowych prac z załącznikiem p. t. Tezy Konstytucyjne. Znaczy to, że w sprawie wniosku o zmianę Konstytucji (druk nr 111) nie może być powzięta uchwała Sejmu zgodnie z art. 3 Konstytucji, t. j. w sposób regulaminowo ustalony.</u>
          <u xml:id="u-13.2" who="#PWiniarski">Rozprawa, tocząca się poza regulaminowo przepisanym trybem trzech czytań, nie prowadzi do celu, a gdyby miała stanowić próbę obejścia wymagań art. 3 i art. 125, byłaby pogwałceniem prawa.</u>
          <u xml:id="u-13.3" who="#PWiniarski">Potrzeby zmiany obecnej Konstytucji Klub Narodowy nie neguje, ale, stojąc na stanowisku, któremu dał już wyraz przed wyborem Prezydenta Rzeczypospolitej stwierdza, że Sejm obecny przez swe pochodzenie z wyborów, które nie były wyrazem woli społeczeństwa, jak i przez 3-letnią działalność, będącą zaprzeczeniem roli przedstawicielstwa narodowego, nie ma moralnego prawa dokonania zmiany ustroju Państwa która może być przeprowadzona tylko przez Izby Ustawodawcze, pochodzące z nowych wyborów, wolnych od fałszerstw i teroru.</u>
          <u xml:id="u-13.4" who="#PWiniarski">Klub Narodowy oświadcza, że w rozprawie nad punktem 1 porządku dziennego dzisiejszego posiedzenia udziału nie weźmie.</u>
          <u xml:id="u-13.5" who="#komentarz">(Oklaski na ławach Klubu Narodowego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-14">
          <u xml:id="u-14.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Jan Stanisław Jankowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-15">
          <u xml:id="u-15.0" who="#PJankowski">Blok rządowy, po trzyletniej pracy w swojem gronie nad zmianą obecnie obowiązującej Konstytucji, przygotował tezy konstytucyjne, które swojemi głosami przyjął na Komisji Konstytucyjnej, oraz temiż głosami uchwalił „złożyć Sejmowi sprawozdanie ze swoich dotychczasowych prac nad rewizją Konstytucji”.</u>
          <u xml:id="u-15.1" who="#PJankowski">Pomijam wprowadzenie nowej praktyki w życiu parlamentarnem — składania Sejmowi sprawozdania komisji z niedokończonej pracy, bez konkretnych wniosków.</u>
          <u xml:id="u-15.2" who="#PJankowski">Przechodzę do oceny i wyrażenia naszego stanowiska względem przedłożonych tez konstytucyjnych.</u>
          <u xml:id="u-15.3" who="#PJankowski">Pierwsze dwa artykuły obecnej Konstytucji, które ustalają formę ustroju Państwa Polskiego jako republiki demokratycznej, mają być zmienione. Rzeczpospolita pozostała tylko w tytule tez projektu Bloku rządowego. Losy Państwa mają być oparte nie na woli Narodu, lecz na woli jednego człowieka — Prezydenta.</u>
          <u xml:id="u-15.4" who="#PJankowski">W jego osobie ma być skupiona jednolita i niepodzielna władza państwowa.</u>
          <u xml:id="u-15.5" who="#PJankowski">W tym celu przyszły Prezydent ma być wyposażony w szereg niezmiernie daleko idących uprawnień urzędowych oraz osobistych prerogatyw. Ma on stanowić o wojnie i pokoju. Ma mianować i zwalniać Naczelnego Wodza i Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. Ma mieć prawo wyznaczania jednego z dwóch kandydatów na Prezydenta Rzeczypospolitej. Ma wyznaczać na czas wojny następcę Prezydenta. Ma określić dekretem organizację rządu i administracji rządowej, organizację naczelnych władz wojskowych i t. d. Natomiast odpowiedzialność za losy Państwa ponosić ma przyszły Prezydent tylko wobec Boga i historii!</u>
          <u xml:id="u-15.6" who="#PJankowski">W ten sposób chcecie Panowie zlikwidować ustrój demokratyczny, a wprowadzić jedynowładztwo.</u>
          <u xml:id="u-15.7" who="#PJankowski">Do Sejmu czynne prawo wyborcze chcecie Panowie dać obywatelom, którzy ukończyli lat 24.</u>
          <u xml:id="u-15.8" who="#PJankowski">Uprawnienia Sejmu mają być tak dalece ograniczone, że samodzielnie będzie on mógł:</u>
          <u xml:id="u-15.9" who="#PJankowski">a) zatwierdzać corocznie zamknięcie rachunków państwowych,</u>
          <u xml:id="u-15.10" who="#PJankowski">b) wykonywać kontrolę nad długami państwowemi, no i c) kierować do rządu interpelacje. Wszystko inne — pospołu z Senatem lub też za uprzednią zgodą Rządu. Mało tego, dajecie jeszcze Ministrowi Sprawiedliwości możność ustawicznego szachowania posłów lub całych klubów poselskich Trybunałem Stanu. Tak ma wyglądać Sejm.</u>
          <u xml:id="u-15.11" who="#PJankowski">Senat ma być „organem Państwa, odźwierciedlającym wolę elementów najbardziej czynnych w budowaniu dobra zbiorowego”. A więc chcecie Panowie wywyższyć Senat nie tylko pod względem uprawnień formalno-prawnych, ale i pod względem moralnym. Lecz pocóż w takim razie zostawiacie Sejm, który w Waszem ujęciu ma być czemś gorszem?</u>
          <u xml:id="u-15.12" who="#PJankowski">Skład Senatu ma być dwoisty: 1/3 senatorów mianuje Prezydent, 2/3 — wybierają specjalnie wyróżnieni wyborcy. Mianowicie chcecie Panowie na mocy ustawy wyodrębnić z pośród społeczeństwa „Legion Zasłużonych” i tylko im dać prawo wybierania do Senatu.</u>
          <u xml:id="u-15.13" who="#PJankowski">Charakterystyczny dla obecnego reżimu — objaw nieufności do społeczeństwa znalazł się i tutaj: Nie ufacie Panowie nawet przyszłemu „Legionowi Zasłużonych”, gdyż dajecie mu możność wyboru niepełnego składu Senatu, lecz tylko 2/3.</u>
          <u xml:id="u-15.14" who="#PJankowski">Ma też swoją wymowę i drugi objaw: Panowie nie dajecie żadnego ścisłego kryterium, na podstawie którego ma być nadawana godność obywatela zasłużonego, boć przecie określenie „przodujący w działalności na rzecz dobra zbiorowego” jest całkowicie dowolnem, jest luzem.</u>
          <u xml:id="u-15.15" who="#PJankowski">W skutkach najbardziej niebezpiecznym jest pomysł podziału obywateli na dwie kategorie: kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy „elity” — pierwsza klasa, miliony obywateli „gorszych” — druga klasa. I Panowie chcecie byt Państwa oprzeć na elicie? Czy Panowie sami wierzycie, że w razie niebezpieczeństwa elita Państwo obroni?</u>
          <u xml:id="u-15.16" who="#PJankowski">Jak wygląda społeczna strona tez konstytucyjnych? Wśród artykułów obecnej Konstytucji, które nie mają być zmienione, wymieniacie Panowie art. 99, dotyczący własności prywatnej. A przecie dojrzało już chyba najzupełniej zagadnienie związania pojęcia prawa własności z pojęciem obowiązków, wynikającym z tego prawa, względem społeczeństwa. Czy może np. społeczeństwo biernie przyglądać się, jak właściciel obszarów ziemi nie będzie uprawiał swych pól, a właściciel zakładów przemysłowych będzie je dowolnie zamykał?</u>
          <u xml:id="u-15.17" who="#PJankowski">Czynnik pracy znalazł w tezach Panów bardzo małe i niedostateczne uwzględnienie.</u>
          <u xml:id="u-15.18" who="#PJankowski">Bezpłatna oświata powszechna stoi pod znakiem zapytania.</u>
          <u xml:id="u-15.19" who="#PJankowski">Te przykłady są dowodem, że tezom Waszym przyświeca zasada nie „równania ku górze”, lecz wyodrębniania i wywyższania „góry”, a niwelowania „dołu”.</u>
          <u xml:id="u-15.20" who="#PJankowski">Wśród 62 Waszych tez zabrakło miejsca dla najbardziej w naszych warunkach potrzebnej — praworządności. O niej mowy niema. Pominęliście też Panowie konieczność utworzenia Trybunału Konstytucyjnego, któryby orzekał zgodność z Konstytucją ustaw i rozporządzeń wykonawczych.</u>
          <u xml:id="u-15.21" who="#PJankowski">Reasumując swoje wywody, oświadczam: Największą wadą tez konstytucyjnych Bloku rządowego jest przenikająca je nawskroś niewiara w naród, a wiara w istnienie nadczłowieka i dążność do oparcia wyłącznie na nim losów Państwa.</u>
          <u xml:id="u-15.22" who="#PJankowski">A pamiętać należy, że Polska, może bardziej niż inne kraje, wymaga ustroju, któryby obudził w masach pracujących zainteresowanie dla spraw państwowych i któryby moralnie związał obywatela z Państwem. Takim ustrojem może być tylko ustrój demokratyczno-republikański.</u>
          <u xml:id="u-15.23" who="#PJankowski">Projektowany przez Was ustrój będzie odsuwał masy od spraw państwowych, będzie te masy deklasował społecznie i politycznie i w konsekwencji będzie je odstręczał od Państwa. Z tych względów przedłożone tezy konstytucyjne uważamy za bezwzględnie szkodliwe dla Państwa i będziemy je zwalczać.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-16">
          <u xml:id="u-16.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Makowski.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-17">
          <u xml:id="u-17.0" who="#PMakowski">Wysoka Izbo! Doznaję w tej chwili dość niespodziewanego i dziwnego wrażenia, niespodziewanego i dziwnego po tych dwóch głosach, które przed chwilą słyszałem.</u>
          <u xml:id="u-17.1" who="#PMakowski">Oto, proszę Panów, zatrzymajmy się chwilę wzrokiem na mapie Europy. Zobaczmy co się na tej mapie Europy dzieje. Wyda nam się wtedy, że jesteśmy świadkami takiego zjawiska jakgdyby wielkie miasto, jakaś wielka liczba budowli została naraz podpalona w kilku miejscach, naraz w kilku miejscach wybuchł pożar. W tem mieście przy jakiejś ulicy stoi i nasz dom. A teraz pytanie, co będziemy robić? Czy wystarczy cienki strumyk ciepłej demagogicznej frazeologii, czy wystarczy szklanka wody zatęchłej, zaczerpniętej ze źródła regulaminowego? Czy w ten sposób ugasimy ten pożar, który ogarnia Europę, czy w ten sposób ochronimy od pożaru nasz dom?</u>
          <u xml:id="u-17.2" who="#komentarz">(P. Szczerkowski: To jest bujda, bo tysiące ludzi to siła, to jednak robi swoje. P. St. Stroński: Skąd ta woda, z referatu Pana Cara.)</u>
          <u xml:id="u-17.3" who="#PMakowski">Całą wodę macie Panowie u siebie.</u>
          <u xml:id="u-17.4" who="#PMakowski">Otóż to pytanie musi niewątpliwie przed nami stanąć i na to pytanie musimy dać odpowiedź.</u>
          <u xml:id="u-17.5" who="#komentarz">(Posłowie ze Stronnictwa Narodowego opuszczają salę.)</u>
          <u xml:id="u-17.6" who="#PMakowski">Odpowiedź będzie wskazywała na przyczyny pożaru, a przyczyny te nie mogą przecież być całkowicie powierzchowne. Sama iskra nie wystarczy, żeby pożar wzniecić, potrzeba do tego jeszcze materiału. Sam Mussolini, czy sam Hitler, czy sam Lenin nie potrafiliby zapalić tych ogni, które ogarnęły całą Europę, gdyby nie było łatwopalnego materiału który ten ogień rozszerzył. A gdzie jest przyczyna, że pożar się mógł rozszerzyć? Przyczyny są dwie: jedna z nich to kryzys, a druga to głęboka zmiana w życiu społeczeństwa. Kryzys dał psychologiczną podstawę tych wszystkich zmian, które widzimy obecnie w Europie. Kryzys uczynił nagłą sprawę reformy. Jakże niesłychanie naiwne, jakże niesłychanie krótkowzroczne jest to niemądre opowiadanie, że „nas nic zagadnienie reformy ustroju nie obchodzi, ponieważ my mamy ważniejsze sprawy, sprawy kryzysu”. Ależ to właśnie kryzys sprawia, że reforma, z którą możnaby było może czekać dłużej, staje się dzisiaj zagadnieniem niesłychanie palącem. To, co jest mianowane kryzysem, to nie jest jakieś coś, co się zrodziło z niczego i w nic się obróci, to jest coś, co wyrosło z realnych podstaw i ma rzeczywisty grunt; to jest ostry objaw zewnętrzny głębokich wewnętrznych przyczyn, bo wszyscy doskonale muszą z tego zdawać sobie sprawę, że kryzys obecny to nie powierzchowny krótkotrwały wynik nadprodukcji towarowej, ale to wielki przełom społeczny, obejmujący wszystkie dziedziny życia i zbiorowości i poszczególnego człowieka.</u>
          <u xml:id="u-17.7" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Polakiewicz.)</u>
          <u xml:id="u-17.8" who="#PMakowski">I ani wodą frazesów, ani powoływaniem się na regulamin, ani nawoływaniem do tego, ażeby wszystko było po dawnemu, kryzysu tego rozwiązać nie można. Jest to jakgdyby krzyk, jakgdyby ból porodowy, w którym rodzą się nowe formy życia społecznego. Ale po to, ażeby mogła nastąpić chwila tego porodu, musiał najpierw zajść wielki głęboki wstrząs w organiźmie życia publicznego.</u>
          <u xml:id="u-17.9" who="#PMakowski">Spotkałem niedawno jednego ziemianina z Rosji sowieckiej, który głęboko wierzy w to, że wróci do swego majątku, a nie myśli o tem, że już zaorano miedze po wszystkich majątkach jakie kiedykolwiek tam były. Może nawet przyjdzie nowy car, może przyjdzie po rewolucji reakcja, ale to będzie co innego. Historia idzie wprawdzie nawrotami, jak np. po rewolucji francuskiej przyszła restauracja, ale już ani jeden z królów francuskich XIX w. nie był w niczem podobny do Ludwika XIV, a arystokracja tych królów XVIII w. do arystokracji XIX w, Ludwik Filip był królem mieszczańskim, a ministrowie jego byli parwenjuszami, a co wielcy panowie XVIII w. zniszczyli, to musiała ratować energia małego dziennikarza Tiersa. Nie tylko we Francji, wszędzie na świecie dzieje się mniej więcej tak samo. Nie jesteśmy dziś w stanie nawet ocenić tego przewrotu, który był zupełnie podobny do tego, co się dzieje dziś, a który się dokonywał na przełomie XVIII i XIX wieku, nie jesteśmy w stanie ocenić jego ogromu, a tylko powtarzamy bezmyślnie rozmaite hasła i frazesy, które były wówczas aktualne. A co się wówczas stało? Stała się nie tylko reforma powierzchowna ustroju państwa, nie tylko królestwo stało się republiką — więcej — przekształcił się, tak samo, jak się dziś przekształca, ustrój społeczny, przekształcił się charakter człowieka. Wówczas to bogaty mieszczanin, zasobny bourgeois, wykształceńszy, rozumniejszy i bogatszy od arystokracji, odbiera jej przywileje rodowe i głosi przyrodzone prawo wolności, równości i własności, na pierwszem właśnie miejscu własności, tej własności, o której mówiono i dziś, o której mówimy i myślimy i my. Pierwszy jednak prezydent trzeciej republiki francuskiej, ten właśnie, który z temi hasłami łączył swoje czyny, był przeciwnikiem powszechnego nauczania, bo mówił: po co ludziom, którzy nie mają pieniędzy, przewracać wykształceniem w głowie i to było charakterystyczną cechą tej epoki, tych haseł, które Panowie uważacie dziś jeszcze za święte i nienaruszalne. Pod pozorem wolności, którą zagarnął dla siebie ten zdobywca ówczesnego przewrotu i pod pozorem równości, która była tylko przywilejem bogatych, panował nad światem aż do przesytu.</u>
          <u xml:id="u-17.10" who="#PMakowski">Państwo raczył tolerować, tolerować, aby strzegło jego praw, aby mu nie przeszkadzało w ich używaniu i nadużywaniu. Używanie i nadużywanie prawa osobistego, prawa silniejszego pieniądza w stosunku do słabszej pracy, to była zasada, treść i życie tej właśnie formy życia państwowego, której Panowie dziś pazurami bronić chcecie. Do tego był dostosowany cały ustrój państwa, do tego była dostosowana ideologia, piękna ideologia, operująca frazesami liberalizmu i konstrukcją indywidualizmu. Państwo było przekreślone, przekreślona była wszelka zbiorowość, ponad wszystkiem stał prywatny interes, prywatne prawo i wszechpotężny pieniądz. Zasada wolności przekształciła się w faktyczną niewolę ekonomiczną, zasada równości praw przekształciła się w faktyczną przemoc kapitału, a wszystko to razem doprowadzić musiało do reakcji, do przeciwieństwa, do narastania nowych potrzeb, potrzeb tej społeczności, która czuła konieczność rozbudzenia siły solidarności, przeciwstawiającej się jednostce, solidarności czy klas, czy związków, czy wogóle jakiejkolwiek grupy ludzkiej, ażeby oprzeć się w walce indywidualnych praw. Ta solidarność zaczynała coraz mocniej dochodzić do głosu w społeczeństwie.</u>
          <u xml:id="u-17.11" who="#PMakowski">A któż to dzisiaj u nas broni zasad tego indywidualistycznego, liberalnego państwa? Broni katolik, któremu państwo to odebrało wiarę, bo postawiło zagadnienia religii na gruncie całkowicie liberalnym, broni socjalista, dla którego przeciwstawieniem jego dążeń i ideałów jest właśnie państwo liberalne, broni nacjonalista, który jednym głosem nie obawia się bronić zasad liberalizmu państwowego i tym samym głosem woła: precz z Żydami! Tu mamy do czynienia z czemś, co możnaby nazwać farsą, gdyby to nie była tragifarsa, bo nie chodzi nam tylko o niemądre, nierozumne, powierzchowne powtarzanie przez opozycję słów, których treści ona nie rozumie, ale chodzi nam o coś więcej, chodzi nam o ten dach, który może się w każdej chwili nad naszemi głowami zapalić. Dlatego może dobrze się stało, że te manekiny, napchane trocinami frazesów, że ci muzykanci, którym się poplątały nuty, którzy nie spostrzegli, że ta opera się dawno skończyła, ograniczają się tylko do formalnych deklaracyj.</u>
          <u xml:id="u-17.12" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-17.13" who="#PMakowski">A czego dzisiaj społeczeństwo wymaga od Państwa? Wymaga od niego regulowania życia społecznego i gospodarczego we wszystkich dziedzinach. Kryzys. Państwo musi walczyć z kryzysem. I to nie jest czcze wymaganie, to jest rzeczywista, realna praca, którą Państwo musi wykonać. Bezrobocie. Kto ma walczyć z bezrobociem? Państwo, bo nikt inny przecież tej walki nie podejmie. Najniższe płace robotnicze, które są zbyt małe, żeby można z nich wyżyć, kto musi regulować, najniższe płace? Państwo musi się tem zająć, to jest jego obowiązek. A znowu płace ogromne, płace dyrektorów w koncernach, które nie odpowiadają w żadnym stopniu tej wartości, które człowiek z siebie daje — kto ma się zająć, ażeby nie było niesłychanej rozpiętości między płacami.</u>
          <u xml:id="u-17.14" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy. Głos: Od 6.000 — 100 złotych. Regulacja płac urzędniczych.)</u>
          <u xml:id="u-17.15" who="#PMakowski">Państwo musi się tem zająć. Kto ma dbać o to, od kogo się wymaga, ażeby nie po zbyt niskich cenach produkty rolne były sprzedawane? Od Państwa się wymaga. Kto się ma zająć, ażeby ceny produktów przemysłowych były niskie? Państwo ma się zająć.</u>
          <u xml:id="u-17.16" who="#komentarz">(Wesołość na lewicy. Głos: Kartele.)</u>
          <u xml:id="u-17.17" who="#PMakowski">Właśnie, kto ma się zająć kontrolą nad kartelami? Państwo musi się zająć kontrolą nad kartelami. Kto ma kontrolować inicjatywę prywatną, ażeby ta inicjatywa nie stawała w sprzeczności z interesem społecznym? Państwo musi się podjąć także i tego zadania. Kto ma podejmować wielkie przedsięwzięcia w interesie publicznym, kto ma regulować podział koncesyj inwalidzkich na drobnych sprzedawców tytoniu? Państwo.</u>
          <u xml:id="u-17.18" who="#komentarz">(P. Szczerkowski: Jak ma Państwo załatwić, kiedy się Was odsunie od Państwa.)</u>
          <u xml:id="u-17.19" who="#PMakowski">Zadania Państwa wzrosły ogromnie, to wszystko, co przedtem mogło być załatwiane poza Państwem, to wszystko, o czem się mówiło: wara od tego Państwu, to jest nasza prywatna rzecz — to wszystko jest teraz wkładane na barki Państwa. A co chcemy za to Państwu dać? Otóż mamy na to pytanie odpowiedź: stare dokumenty. Powiada się: mamy stare dokumenty, umowy, kontrakty zawarte z Państwem, przypieczętowane, nam nic Państwo odebrać nie może, mamy wszystko zagwarantowane klauzulami „umowy społecznej”. Państwo ma tylko strzec przyrodzonych praw człowieka i wara mu od czegokolwiek.</u>
          <u xml:id="u-17.20" who="#PMakowski">Tego rodzaju rozstrzyganie zagadnienia jest niewątpliwie głęboką sprzecznością: Z jednej strony chcemy wszystkiego od Państwa, t a z drugiej strony boimy się tego Państwa, jakgdyby Państwo było czemś obcem, stojącem poza nami, jakgdyby było czemś targującem się z nami. A tymczasem Państwo jest tylko wypadkową naszych własnych czynów, jest tylko — że użyję wyrażenia jednego wielkiego uczonego francuskiego — zespoleniem obywateli w czynie, jest tylko jedną wspólną działalnością, wielkiem wspólnem dziełem, które wszyscy razem musimy przedsięwziąć. I spójrzmy — idą wszyscy: chłopi i arystokraci, bezrobotni i uczeni, bankierzy i kupcy i wszystko kołacze do Państwa i wszyscy wołają do niego o rozmaite rzeczy, jakby ono było wszechmocne. Żądają, żądają i żądają.</u>
          <u xml:id="u-17.21" who="#PMakowski">Proszę Panów. Ta zwykła formuła, od której zaczyna się każda uchwała sejmowa: „wzywa się Rząd”, ażeby to, to i to. Nawet wtedy, kiedy chodzi o uchwałę, o zaprojektowanie ustawy, o korzystanie z inicjatywy ustawodawczej, to zaczyna się od słów: „wzywa się Rząd”... Rząd nie jest w tym wypadku czemś od Państwa oderwanem, łączy się on z pojęciem Państwa. Wzywając Rząd — wzywamy Państwo. A potem stajemy na trybuny, stajemy w pozie gromowładnej i już nie wzywamy nikogo, a tylko w imieniu ludu gromimy i zgóry osądzamy apodyktycznie i w imieniu tego ludu rzucamy obelgi na system rządzenia, no i co? Stoimy w ten sposób w tem miejscu i naprzód jednego kroku ruszyć nie możemy.</u>
          <u xml:id="u-17.22" who="#PMakowski">Możemy wtedy — kiedy dzieją się rzeczy wielkie i naokoło nas rozstrzyga się przyszłość Europy, możemy odwołać się do jakiegoś artykułu, do regulaminu, albo powie się, że wstrzymujemy się od udziału w dyskusji, a co najwyżej, gdy chodzi o wzięcie odpowiedzialności za losy Państwa, uciec z sali sejmowej.</u>
          <u xml:id="u-17.23" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-17.24" who="#PMakowski">Otóż nie ulega wątpliwości, że kiedy się zmienia treść życia państwowego, to zmieniać się musi także i obowiązujące prawo, obowiązująca forma prawna, bowiem obowiązujący w pewnym czasie system norm prawnych stanowi zawsze tylko stadjum przejściowe i powinien być w miarę wykonywania swej funkcji zastępowany przez inny system, przystosowany do osiągniętego już poziomu potrzeb społecznych. Dlatego tez dziś chyba największy czas, ażebyśmy zajęli się przystosowaniem tego systemu norm prawnych do dojrzałych potrzeb społecznych. Mówi się potocznie: słabe państwo, silne państwo, a tu właściwie nie chodzi o słabość i o silność, ale o przystosowanie do zadań. Państwo przystosowane do swoich zadań będzie państwem silnem, państwo nieprzystosowane do swoich zadań będzie, państwem słabem. Spójrzmy, co się dzieje w Ameryce, w tem państwie indywidualizmu najbardziej upartego. Prezydent tego państwa stara się realizować zasady solidarności społecznej na miejsce wolnej gry ekonomicznej, wprowadza kodeksy pracy oraz cały szereg instytucyj, mających charakter ścisłej i wyraźnej solidarności społecznej. A we Francji, co się dzieje? Hasłem dnia we Francji jest tak zwana integracja syndykalizmu, to jest włączenie związków zawodowych, organizacyj społecznych w ramy ustroju państwa. Faktycznie już się tam to stało. Faktycznie uchwały wiążące zapadają bynajmniej nie w Izbie Deputowanych, ale przedtem na konferencjach rządu ze związkami urzędników, ze związkami płatników podatków potem w Izbie Deputowanych już tylko wymyślają sobie z powodu nadużyć i rzucają się na siebie z pięściami, ale życia publicznego treść bynajmniej tam się nie koncentruje, treść życia już się koncentruje zupełnie gdzieindziej. Tak formy dotychczasowe zaczynają powoli pękać i pokazywać coraz głębsze rysy. Spróbujmy odsłonić zewnętrzne zasłony, dekoracje i ekstrawagancje, jakie widzimy w trzech najbardziej jaskrawych, najbardziej przesadnych reformach z któremi spotykamy się w Europie współczesnej: we Włoszech, Niemczech i Rosji. Mimo wszystkich pozorów treść jest podobna: jest ucieczka od indywidualizmu, walka z indywidualizmem, szukanie „państwa całkowitego”, państwa, biorącego w opiekę zbiorowość przeciw nadużyciom jednostek, opartym o hasła liberalne. Sowiety widzą ratunek w klasie, Hitler widzi ratunek w rasie, w czystości rasy, Mussolini w korporacjach zawodowych. A nawet jeśli pozostawiając na stronie wszystkie te ustroje zbyt jaskrawe, zatrzymamy się na dwóch przykładach, które przytoczyłem początkowo, na Francji i Ameryce, widzimy, że odbywa się tam wyraźny przewrót, wyraźna przemiana zarówno życia społecznego, jak i organów państwowych, które do tego życia muszą być przystosowane Jak prędko dokona się przemiana prawna we Francji, nie wiem, już w Ameryce dokonywa się bardzo gwałtownie, a kto wie, czy nie będziemy w krótkim czasie świadkami wielkiej przebudowy w życiu państwowem Ameryki.</u>
          <u xml:id="u-17.25" who="#PMakowski">A teraz jak wygląda nasza myśl, jak wygląda to, co my chcemy zrobić i gdzie należy szukać dla naszej myśli porównania. Proszę Panów, było to bezmała 150 lat temu; na czele pierwszej rewolucyjnej konstytucji francuskiej z r. 1791 powtórzono zasady, uchwalone już przedtem w Deklaracji praw człowieka i obywatela w r. 1789. W tej Deklaracji są rzeczy trwałe i rzeczy przemijające; trwałe dotyczą pewnych zasad, pewnych nieśmiertelnych zdobyczy, jakie ludzkość w rozwoju swoim do końca XVIII wieku już była zdołała osiągnąć; rzeczy przemijające dotyczą tych sformułowań, tych ujęć, które wówczas zdawały się dobre, a które z biegiem czasu, pod wpływem doświadczeń życia ustąpić musiały. Deklaracja ta zajmowała się także celem państwa i powiedziała, że celem państwa, każdego zrzeszenia politycznego, jest zachowanie przyrodzonych praw człowieka, wśród których na pierwszem miejscu stały wolność i własność. Wiemy już, że na miejsce tak rozumianego zadania państwa życie wysunęło inne i gdybyśmy dziś chcieli określić, stosując się do naszego dzisiejszego doświadczenia, zadanie państwa, powiedzielibyśmy, że celem państwa nie może być tylko negatywna gwarancja praw, musi niem być pozytywna służba dobru zbiorowemu, musi niem być — co? „Zespolenie wszystkich obywateli w harmonijnem współdziałaniu na rzecz tego dobra zbiorowego”.</u>
          <u xml:id="u-17.26" who="#PMakowski">Zdaje mi się, że ja to gdzieś już czytałem. Czytałem to w tezie 9 naszego projektu konstytucyjnego. Państwo dąży do zespolenia wszystkich obywateli w harmonijnem współdziałaniu na rzecz dobra zbiorowego. Tak to sformułowaliśmy. Po co? Bo wiedzieliśmy, że pod tym względem nie będzie różnic, widzimy, że w tym kierunku idzie rozwój życia społecznego i tak się przekształcają zadania państwowe. Ta myśl góruje wszędzie, prowadzi także i nas. Ale my nie chcemy gubić człowieka. My wiemy dobrze, że zbiorowość składa się z ludzi, znamy cenę człowieka i wiemy, że twórczość jednostki jest dźwignią życia zbiorowego”, że przeto w interesie tego dobra społecznego leży, aby „zapewnić człowiekowi swobodny rozwój jego wartości osobistych”. I znowu zawarliśmy to w naszej tezie 5.</u>
          <u xml:id="u-17.27" who="#PMakowski">Ale dalecy jesteśmy także od złudnej wiary we wszechmoc państwa, bo państwo jest tylko formą organizacyjną, bo w ramach tej formy, „w ramach państwa musi rozwijać się swobodna treść życia społecznego”, nie chodzi tylko o prawa jednostek, użycie i nadużycie tych praw, ale o życie społeczeństwa, którego jednostki są tylko twórczemi elementami i tę twórczość widzimy nie w pojęciu chciwej własności, któraby wszystko chciała zagarnąć dla siebie, a widzimy ją w pojęciu szczodrej pracy, która jest podstawą potęgi i rozwoju Rzeczypospolitej i to wyraźnie mówimy.</u>
          <u xml:id="u-17.28" who="#PMakowski">Państwo jest instytucją i jak każda instytucja musi mieć swoje organa. Zadaniem ich jest służba Rzeczypospolitej, służba dobru zbiorowemu. Ale państwo to są przedewszystkiem ludzie, a zadaniem tych żywych pokoleń ludzkich jest podnoszenie i udoskonalanie Rzeczypospolitej.</u>
          <u xml:id="u-17.29" who="#PMakowski">Oto różnica między naszem ujęciem państwa opartem na nowych jego zadaniach i doświadczeniu 150 lat, a tem ujęciem państwa, które jak spłowiały sztych, jak starą, zatłuszczoną książkę kucharską po prababce przechowuje niezdolna do samodzielnej myśli rutyna polityczna. Te stare recepty na placek z migdałami są już bardzo niewspółczesne.</u>
          <u xml:id="u-17.30" who="#PMakowski">Ale przecie i tam w tej Deklaracji Praw z przed półtora wieku są rzeczy, które warto przypomnieć. Oto zaraz art. 1 tej deklaracji głosi: „Wyróżnienie społeczne człowieka oparte być może tylko na stopniu użyteczności społecznej”. Tu zdaje się z całkiem niespodziewanego źródła wyrasta nowe ujęcie.</u>
          <u xml:id="u-17.31" who="#komentarz">(Głosy na ławach ludowych: Elita.)</u>
          <u xml:id="u-17.32" who="#PMakowski">Elita. Tak, może. Wyróżnienie społeczne oparte być musi na stopniu użyteczności społecznej. Ale kto to powiedział? Powiedziała Deklaracja Praw, położona na początku konstytucji francuskiej w 1791 r. już wtedy, kiedy postawiono wielkie hasło zrównania wszystkich w dół, starcia wszystkich przywilejów, skasowania wszystkich wyróżnień, oceniono już wtedy wielką rzecz, której zrównać i skasować nie było można, t. j. wartość indywidualną człowieka, wyrażającą się w pracy dla dobra zbiorowego. Tego odebrać człowiekowi nie można.</u>
          <u xml:id="u-17.33" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.).</u>
          <u xml:id="u-17.34" who="#PMakowski">A więc są wyróżnienia, są stopnie roli społecznej człowieka, bo to jest zasada, której przekreślić nie można. Ta zasada jest niezmienna i to jest jedna z tych, które po 150 latach powtarzamy i my w naszej deklaracji, stwierdzając, że wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra zbiorowego mierzone będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne.</u>
          <u xml:id="u-17.35" who="#PMakowski">Dwa akty: Deklaracja państwa indywidualistycznego, państwa prywatnej własności, państwa jednostki z przed półtora wieku, deklaracja, może w wielu wypadkach błędna, ale poczęta z wielkości ducha i nasza deklaracja państwa solidarności społecznej, państwa pracy i służby dobru powszechnemu dźwięczą harmonijnym akordem. Jest między niemi ta różnica, która wynika ze zmiany zadań życia, ze zmienionej roli państwa, ale jest jedność źródła, jedność prawdy nieśmiertelnej, jedność wiary w człowieka. Oto jest miara i waga tych dziesięciu prostych twierdzeń. Trzeba, żebyśmy je zapamiętali, uwierzyli w nie, wcielili je w czyn.</u>
          <u xml:id="u-17.36" who="#PMakowski">Zanim będzie uchwalona ustawa konstytucyjna w całości, chciałbym, żebyśmy już uchwalili i ogłosili te zasady jako ideową podstawę przyszłej Rzplitej.</u>
          <u xml:id="u-17.37" who="#PMakowski">Tu ktoś może powiedzieć: Zasady piękne, ale realizacja? Odpowiem na to: Dalsze tezy konstytucyjne starały się dać wierny wyraz tym zasadom: Zbiorowość obywateli występuje jako źródło decyzji wiążącej. Utrzymana została najszersza podstawa przedstawicielstwa jako organu ustawodawstwa i kontroli społecznej, została utrzymana nie jako czyniona komukolwiek jakakolwiek koncesja, ale z głębokiego naszego przekonania. Przedstawicielstwo wszystkich, to jest Sejm, ma głos stanowczy nawet ponad przedstawicielstwem przodujących, to jest Senatem. Zasada powołania grup przodujących jest chyba najbardziej demokratycznie słuszną i, jak wykazałem, nawet nawiązuje do tradycji Deklaracji praw człowieka i obywatela.</u>
          <u xml:id="u-17.38" who="#PMakowski">Konieczność wyróżnienia Prezydenta jako naczelnego przedstawiciela społeczności stanowiącej Państwo — narzuca się wszystkim.</u>
          <u xml:id="u-17.39" who="#PMakowski">I wreszcie myśl naczelna: Nagięcie wszystkich ludzi do zbiorowych zadań służby społecznej, oparcie Państwa na praktyce rzeczowej współpracy obywateli.</u>
          <u xml:id="u-17.40" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-17.41" who="#PMakowski">Muszę odpowiedzieć jeszcze na jedno pytanie. Dlaczego tylko tyle? Dlaczego nie więcej?</u>
          <u xml:id="u-17.42" who="#PMakowski">Dlaczego, podejmując tę reformę, nie sięgamy głębiej, jak to zrobili na prawo i na lewo rozmaici nasi sąsiedzi, dlaczego nie stwarzamy faszyzmu, dlaczego nie idziemy śladem reform społecznych zapoczątkowanych na wschodzie, albo niemniej niespodziewanych, jakkolwiek całkiem innych reform społecznych zapoczątkowanych w Niemczech. Odpowiem szczerze, gdybyśmy wierzyli w którąkolwiek z tych form, tobyśmy ją przyjęli i nie mielibyśmy pod tym względem żadnych skrupułów i żadnych wątpliwości. Trzeba nam tylko jednego warunku — musielibyśmy w nie uwierzyć, a nie chcemy ich wprowadzać, ponieważ nie wierzymy.</u>
          <u xml:id="u-17.43" who="#PMakowski">Panowie znacie tych mówców, co przy każdej okazji zabierają głos, żeby nas o tem pouczyć, że my jesteśmy kryptofaszystami, wstydliwymi faszystami. Napewno to zrobią i teraz. Mogą nawet powoływać się na autorytet publicysty rosyjsko-francuskiego niejakiego Mirkina-Guetzewicza. A jeżeli to zrobią, myślę, że nie wytrzymają, to możecie traktować to jako kiepski dowcip, bo poważnego argumentu na tego rodzaju wybryki szkoda.</u>
          <u xml:id="u-17.44" who="#PMakowski">Poważny sąd wygląda tak:</u>
          <u xml:id="u-17.45" who="#PMakowski">Życie społeczne w toku głębokich wstrząśnień i ciężkiego kryzysu wytwarza podłoże psychiczne dla jaskrawych, krzyczących, podniecających przedsięwzięć. Znachorskie recepty szczęśliwości, szczęśliwości przez klasę, szczęśliwości przez rasę, szczęśliwości przez korporację i t. p.</u>
          <u xml:id="u-17.46" who="#komentarz">(Głos na ławach Stronnictwa Ludowego: I przez elitę.)</u>
          <u xml:id="u-17.47" who="#PMakowski">Zyskują oddanych wyznawców. Wszystkie te pomysły przypominają mi średniowiecze, przypominają mi tych bezkrytycznych Chiliastów, którzy przysięgali na nadejście królestwa bożego na ziemi dlatego tylko, że ktoś im powiedział, że stanie się to w tysiącznym roku po Chrystusie. Wszystko to są tego samego rodzaju recepty. W każdej takiej nowej religii jest jednak jakiś procent problematów, zasługujących na poważną rozwagę. Na przełomie wieku XVIII i XIX wielka rewolucja francuska wstrząsnęła światem, liczyła ona lata republiki tak samo jak dzisiaj faszyzm liczy lata faszyzmu, zmieniała kalendarze, tak samo jak dziś zmienia je bolszewizm — i wszystko to przeszło, ale została przyjęta przez cały świat zasada wolności człowieka. Kto potrafił to zrozumieć i wcielić w życie bez krwawych przewrotów, ten zwyciężył. Dziś jest to samo, ekstrawagancje przejdą, zostanie prawda, którą jest obudzenie solidarności społecznej. Będzie ona uzupełnieniem dawnej prawdy wolności człowieka. Wolny człowiek w solidarnej społeczności — oto jest nowa prawda, która zostanie. My chcemy przejść zwycięsko ponad Chiliazmem faszystowskim, bolszewickim i hitlerowskim i chcemy zrealizować prawdę wolnego człowieka w solidarnej społeczności. Temu celowi służy nasz projekt Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-17.48" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-18">
          <u xml:id="u-18.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Maksymilian Malinowski.</u>
          <u xml:id="u-18.1" who="#Marszałek">P. Maksymilian Malinowski: Do punktu 1 dzisiejszych obrad w imieniu Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego mam zaszczyt oświadczyć, co następuje:</u>
          <u xml:id="u-18.2" who="#Marszałek">Zapowiedzi zmiany obecnie obowiązującej Konstytucji mają już swoją długą historię.</u>
          <u xml:id="u-18.3" who="#Marszałek">Konstytucja ta, uchwalona w marcu 1921 r., została zmieniona po przewrocie majowym w r. 1926. Stało się to w zgodzie z ówczesnym rządem. Zdawało się, że skoro Sejm zgodził się wtedy na zmiany, których domagał się rząd premiera Bartla, to zmieniona tak Konstytucja będzie już szanowaną i wykonywaną. Tymczasem działo się inaczej. Konstytucja istniała i istnieje tylko na papierze, w rzeczywistości zaś czynniki rządzące lekceważyły częstokroć najważniejsze przepisy, albo ich całkowicie nie uznając, albo interpretując po swojemu.</u>
          <u xml:id="u-18.4" who="#Marszałek">Obóz rządowy stale głosił hasło zmiany Konstytucji, nie usiłując jednak poważnie tego dokonać. Pierwszy projekt zmiany, zgłoszony w Sejmie w r. 1929, uznany został wkrótce za nieaktualny. Na jesieni r. 1929 przedstawiciele wszystkich klubów sejmowych zadeklarowali na konferencji, odbytej u Pana Prezydenta Rzeczypospolitej na Zamku, gotowość przystąpienia do zmiany Konstytucji; zgłoszone też zostały w Komisji Konstytucyjnej projekty zmian. Tymczasem Sejm ten, specjalnie uprawniony przez Konstytucję do zmiany jej, został już w 1930 r. rozwiązany. Okazało się potem, że Klub Bezpartyjny Współpracy z Rządem wyrzekł się swego ówczesnego projektu, a niektóre organa obozu rządowego tłumaczyły, że pośpiech w sprawie zmiany Konstytucji jest niepotrzebny, bo stosunki polityczne i gospodarcze w świecie nieustannie się zmieniają, niewiadomo więc jeszcze, jakie formy ustrojowe trzeba będzie w Polsce zaprowadzić.</u>
          <u xml:id="u-18.5" who="#Marszałek">Do wyborów sejmowych i senackich w r. 1930 Blok Bezpartyjny już po raz drugi szedł pod hasłem zmiany Konstytucji. Po raz też drugi Blok Bezpartyjny zgłosił w r. 1931 projekt zmiany Konstytcji, ale i ten projekt stał się nieaktualnym, bo wreszcie mamy do czynienia z nowym projektem, a raczej tylko z tezami projektu.</u>
          <u xml:id="u-18.6" who="#Marszałek">Dopóki niema skodyfikowanego projektu, trudno prowadzić dyskusję nad tezami, tembardziej, gdy się wie, jakie znaczenie ma redakcja Konstytucji, każde zdanie, każde niemal słowo każdego jej artykułu, wiemy bowiem ze smutnego doświadczenia, jakich sztuk dokazywać mogą z Konstytucją zdolni komentatorzy i interpretatorzy.</u>
          <u xml:id="u-18.7" who="#Marszałek">Cały szereg tych tez odsuwa w sposób wyraźny masy ludowe od wszelkiego wpływu na bieg spraw państwowych. To też musimy się im stanowczo przeciwstawić.</u>
          <u xml:id="u-18.8" who="#Marszałek">Masy ludowe w Polsce mają zresztą obecnie inne większe zmartwienia i troski, niż troska o zmianę Konstytucji. Dla społeczeństwa najważniejszą obecnie sprawą jest katastrofa gospodarcza i całe społeczeństwo domaga się od Rządu i Sejmu przedewszystkiem obmyślenia i wprowadzenia w życie sposobów ratowania gospodarczych wartości kraju. Cały kraj woła wielkim głosem o pomoc w tym względzie i ratunek, którego nie zastąpi taka czy inna zmiana Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-18.9" who="#Marszałek">Konstytucja bodaj najlepsza, lecz ignorowana, pomiatana, nieszanowana przez władze, nie może zapewnić Państwu podstaw trwałego rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-18.10" who="#Marszałek">Konstytucja, nie uwzględniająca pełni praw obywatelskich szerokich mas ludowych i nie zapewniająca masom ludu należytego wpływu na bieg spraw państwowych i samorządowych, może się stać katastrofą dla życia i rozwoju narodu i Państwa.</u>
          <u xml:id="u-18.11" who="#Marszałek">Stanowisko nasze w sprawie zmiany Konstytucji określaliśmy w Sejmie niejednokrotnie. Jaknajbardziej stanowczo przeciwstawiamy się odsuwaniu mas ludowych od wpływu na bieg spraw państwowych i losy Państwa.</u>
          <u xml:id="u-18.12" who="#Marszałek">Państwo nowożytne, zwłaszcza znajdujące się w tem położeniu geograficznem i politycznem, co Polska, może być pewna swego bezpieczeństwa wtedy jedynie, gdy ogół obywateli będzie poczuwał się do odpowiedzialności za to Państwo i gdy będzie w żywej współpracy dla jego dobra i rozwoju.</u>
          <u xml:id="u-18.13" who="#Marszałek">Projekt obecnie nam przedstawiony, jak i poprzednie projekty, stwarza w rezultacie jedynowładztwo. Oddaje on władzę w Państwie jednostce, która w projekcie nazwana jest Prezydentem Rzplitej, ale w rzeczywistości byłaby niekoronowanym monarchą samowładnym z władzą większą, niż ma jakikolwiek król w państwie nowoczesnem.</u>
          <u xml:id="u-18.14" who="#Marszałek">Dzieje uczą, że przy jednostce z taką władzą, jeżeli rząd nie jest odpowiedzialny przed przedstawicielstwem narodowem, (a w projekcie odpowiedzialność przed Sejmem jest uwarunkowana takiemi ograniczeniami i zastrzeżeniami, że jest właściwie fikcją), — nieuchronnie prowadzi kraj do systemu rządów kliki nieodpowiedzialnej, do systemu rządów biurokracji cywilnej i wojskowej. Rządy takie są nieszczęściem każdego państwa; łamią one siły moralne narodu i usuwają społeczeństwo od wpływu na bieg spraw państwowych, doprowadzając naród do zupełnej bierności i obojętności w stosunku do państwa.</u>
          <u xml:id="u-18.15" who="#Marszałek">Projekt ten w całości jest nie do przyjęcia.</u>
          <u xml:id="u-18.16" who="#Marszałek">Ponieważ są to jedynie tezy, rozważanie ich i głosowanie nad niemi uważamy za bezcelowe.</u>
          <u xml:id="u-18.17" who="#Marszałek">Głos ma p. Czapiński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-19">
          <u xml:id="u-19.0" who="#PCzapiński">W imieniu Związku Parlamentarnego Polskich Socjalistów składam oświadczenie następujące:</u>
          <u xml:id="u-19.1" who="#PCzapiński">Związek Parlamentarny Polskich Socjalistów stwierdza, że przedłożone przez referenta p. Cara t. zw. „tezy konstytucyjne” mają na celu przedewszystkiem utrwalenie obecnego systemu politycznego, to znaczy poprostu rządów sanacyjnej grupy politycznej. W tym właśnie celu zwiększa się ogromnie prawa Prezydenta i konstytucyjnie zapewnia się sanacji wybór na to stanowisko swego człowieka. W tym samym celu zwiększa się niepomiernie kompetencję Senatu, który ma się składać z mianowańców sanacyjnych obu gatunków: tak mianowanych przez Prezydenta, jak i „wybranych” przez swoich ludzi z pośród orderowiczów, lub t. zw. Legionu Zasłużonych.</u>
          <u xml:id="u-19.2" who="#PCzapiński">W tym samym celu natomiast odsuwa się lud pracujący od rzeczywistej władzy, od rzeczywistego wpływu na kształtowanie życia politycznego i gospodarczego Państwa. Wyraża się to w tem przedewszystkiem, że wedle „tez” Prezydent uzyskuje ogrom władzy, a więc np. prawo veta, zawieszającego uchwalone przez Sejm ustawy, lub prawo samodzielnego stanowienia o wojnie i pokoju. Wyraża się także w tem, że ponad wolą ludowego Sejmu ma stanąć Senat mianowańców, bez którego zgody niemożliwem jest ani przeprowadzenie ustawy, ani też zmuszenie rządu do ustąpienia.</u>
          <u xml:id="u-19.3" who="#PCzapiński">Do tych celów głównych dołącza się jeszcze podwyższenie cenzusu przy wyborach do Sejmu do lat 24; zasady głosowania mogą być przeniesione do ordynacji wyborczej; los artykułów Konstytucji, dotyczących gwarancji wolności obywatelskich, staje się niepewny; prawa mniejszości narodowych — na skutek wprowadzenia zasady nominacji do Senatu — są uszczuplone; nietykalność poselska zostaje skasowana.</u>
          <u xml:id="u-19.4" who="#PCzapiński">W rezultacie Państwo Polskie, które wedle formalnie obowiązującej Konstytucji marcowej powinno być państwem demokratycznem, przestaje być demokracją, nawet formalnie i staje się państwem dyktatury jednej partii, a więc państwem zbliżonem do typu faszystowskiego — z pewnemi pozornemi przybudówkami „demokratycznemi”. W rezultacie lud pracujący będzie miał złudzenie wyborów do Sejmu, ale w rzeczywistości całkowicie postrada swoje znaczenie w Państwie. Łatwo pojąć jakie groźne to będzie miało skutki dla Państwa w dobie zaostrzenia stosunków międzynarodowych. W tej dobie zostają ludowi pracującemu tylko podatki i ofiary, prawa przechodzą do Prezydenta i „elity” sanacyjnej.</u>
          <u xml:id="u-19.5" who="#PCzapiński">Demokracja polska dała Polsce jako Państwu wielką siłę i spójność. Tymczasem referent p. Car widzi w Konstytucji marcowej „tylko pierwiastki anarchij” i żadnych „pierwiastków rodzimych”. Natomiast swoje, zapożyczone od faszystów zagranicznych zamiary ugruntowania władzy jednej partii, a raczej grupy w Polsce, nazywa „fundamentami ideowemi, z myśli polskich wyrosłemi”. Referent w swem „uzasadnieniu” dowodzi, że system parlamentarny unicestwia „odpowiedzialność”, podczas gdy właśnie projekt p. Cara jest zniesieniem wszelkiej odpowiedzialności rzeczywistej sanacyjnego rządu przed narodem. Kpinami chyba są słowa referenta, że „tezy” „zachowają podstawy demokratyczne”, a wprowadzenie mianowańców do Senatu jest „równaniem ku górze” z zachowaniem dla wszystkich równych szans”. Albowiem nie „równaniem ku górze” jest zasada elitarna i cały projekt, lecz odwrotnie — spekulowaniem na ślepe posłuszeństwo ludu i na dobór najsłabszych i najgorszych ludzi, którzy wiernie służyli sanacyjnemu reżymowi.</u>
          <u xml:id="u-19.6" who="#PCzapiński">Jest rzeczą raczej zabawną, gdy referent w dzisiejszem przemówieniu usiłował nas przekonywać, że w Polsce niema dyktatury, wbrew znanej faktycznej roli Józefa Piłsudskiego i jego stronnictwa, wbrew powszechnie znanym metodom rządzenia w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-19.7" who="#komentarz">(Głos na ławach B. B.: Dopuszczenie Pana do głosu naprzykład.)</u>
          <u xml:id="u-19.8" who="#PCzapiński">Lud polski gdziekolwiek mógł wypowiedzieć swoją niezależną opinię, wypowiedział się z oburzeniem przeciw tym wszystkim sanacyjnym pomysłom. Wypowiadając się z całą stanowczością przeciwko przedłożonym tezom, zapowiadamy bezwzględną walkę z konstytucyjnym projektem B. B. i wzywamy masy pracujące Polski do tej walki.</u>
          <u xml:id="u-19.9" who="#komentarz">(P. Burda: Przeczytaj pan „Kretynizm parlamentarny” Marksa.)</u>
          <u xml:id="u-19.10" who="#PCzapiński">Zwracamy uwagę społeczeństwa na formalną stronę sanacyjnej akcji konstytucyjnej. Nigdy jeszcze nie było wypadku, żeby komisja sejmowa w toku swych prac zdawała na plenum Sejmu sprawozdanie i do tego jeszcze w formie jakichś „tez”. Widocznie Bezpartyjny Blok chce zwrócić uwagę ogółu na swą robotę ustrojową i odwlec uwagę społeczeństwa, znękanego niezmiernie ciężkiem położeniem gospodarczem i całkowitą bezprogramowością sanacji w tej dziedzinie, ku zagadnieniom konstytucyjnym. Pozatem sanacja, rozumiejąc, że jej projekt konstytucyjny nie ma żadnego poważnego oparcia w społeczeństwie, chce znaleźć sobie moralne oparcie w większości tego Sejmu. Wiadomo jednak, jak został ten Sejm wybrany; wiadomo, że dotychczas nawet nie wszystkie protesty wyborcze zostały rozpatrzone i dlatego ten Sejm sanacyjny nie może stanowić żadnej odskoczni moralnej dla podobnych projektów.</u>
          <u xml:id="u-19.11" who="#PCzapiński">W każdym razie zwracamy uwagę na te metody Bezpartyjnego Bloku z „tezami” konstytucyjnemi. Art. 125 obowiązującej Konstytucji wyraźnie stwierdza, że zmiana Konstytucji może być uchwalona tylko większością głosów. To też ograniczamy się do złożenia oświadczenia i nie będziemy brali udziału w obecnych manewrach konstytucyjnych B. B. na plenum Sejmu.</u>
          <u xml:id="u-19.12" who="#komentarz">(Oklaski na lewicy.)</u>
          <u xml:id="u-19.13" who="#PCzapiński">Głos ma p. Gruszczyński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-20">
          <u xml:id="u-20.0" who="#PGruszczyński">Wysoka Izbo! W imieniu Klubu Chrześcijańskiej Demokracji mam zaszczyt złożyć następujące oświadczenie: Tezy konstytucyjne Bezpartyjnego Bloku nie są zgodne zdaniem Klubu Ch. D. z moralnością chrześcijańską i z interesem Państwa Polskiego. Przekreślają one naturalne prawo Narodu Polskiego do posiadania władzy zwierzchniej w Państwie, a władzę tę przekazują wyłącznie Prezydentowi Państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.1" who="#PGruszczyński">Jakkolwiek Klub Chrześcijańskiej Demokracji chce widzieć w Prezydencie głowę i szefa Państwa, obdarzonego silną władzą, tem niemniej nie może przyjąć zasady jedynowładztwa. Prezydent winien być istotnym szefem Państwa, ale nie zwierzchnikiem Narodu.</u>
          <u xml:id="u-20.2" who="#PGruszczyński">Ponadto tezy projektu zawierają i drugą zasadę, naruszającą sprawiedliwość, a mianowicie obdarzają przywilejami politycznemi grupę rządzącą przy pomocy szerokiego rozdania wyłącznie za rządów pomajowych „Krzyża Niepodległości”, dającego prawo głosowania do Senatu, z jednoczesnem pozbawieniem tego prawa nie tylko szerokich kół obywateli, wypełniających sumiennie powinność wojskową i podatkową, lecz nawet żołnierzy, którzy na polach bitew czynem udowodnili przywiązanie do Ojczyzny, pieczętując je swą krwią, ranami, kalectwem, lub inwalidztwem. Wysuwając pozornie cnotę obywatelską, jako podstawę organizacji Senatu, Bezpartyjny Blok przekreśla w istocie zasługi bojowe żołnierza polskiego i stawia ponad niego osoby uorderowane wyłącznie na podstawie swobodnego uznania jednostronnie obsadzonej kapituły.</u>
          <u xml:id="u-20.3" who="#PGruszczyński">Tego rodzaju Senat, rzekomo zrównany w prawach z Sejmem, a w rzeczywistości posiadający więcej praw od przedstawicielstwa narodu, (uchwały Senatu wymagałyby dla ich uchylenia kwalifikowanej większości 3/5 Sejmu) uniemożliwi jakikolwiek wpływ narodu polskiego na swoje własne losy, oddając go w całkowitą zależność od rządzącej oligarchii.</u>
          <u xml:id="u-20.4" who="#PGruszczyński">Niezgodność przedłożonych tez z interesem Państwa upatrujemy w tem, że projekt Bloku, usuwając naród i lud polski od wpływu na życie Państwa, prowadzić musi bądź do całkowitej apatii i odpaństwowienia, bądź do rewolucyjnego wrzenia szerokich mas, a w konsekwencji do osłabienia siły i spoistości Państwa.</u>
          <u xml:id="u-20.5" who="#PGruszczyński">Zaproponowane zniesienie podziału władz, stwarzające wszechwładzę rządzącej oligarchii, pozbawiłoby Polskę wogóle Konstytucji i doprowadziłoby w niej do upadku rządów prawa, a do panowania rządów siły i samowoli.</u>
          <u xml:id="u-20.6" who="#PGruszczyński">Widząc w projekcie zamach na prawa naturalne narodu polskiego, zagrożenie siły i spoistości Państwa, dążenie do utrwalenia władzy w rękach rządzącej obecnie grupy, chociażby kosztem zniszczenia zasady sprawiedliwości oraz zapomnienia czy zlekceważenia zasług nawet bojowych polskiego żołnierza i wreszcie próbę uwiecznienia podziału narodu na obywateli dwu klas — uprzywilejowanej, rządzącej oligarchii i pozbawionych praw politycznych najszerszych warstw społecznych, nie widzimy potrzeby omawiania szczegółów tego niesłychanego w dziejach narodów kulturalnych projektu. Projekt ten będziemy zwalczali wszelkiemi możliwemi środkami. Uważamy za swój obowiązek, jako prawdziwych posłów Narodu Polskiego, stwierdzić, że Bezpartyjny Blok, który wszedł do Sejmu przy pomocy znanych metod wyborczych, nie posiada bez pozostałych ugrupowań w Sejmie moralnego prawa do zmiany Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-20.7" who="#PGruszczyński">Jednocześnie stwierdzamy, że sytuacja wewnętrzna, gospodarcza i polityczna Państwa, nastroje szerokich mas ludowych oraz zagrożenie naszych granic przez wrogie Polsce knowania powinny zmusić wszystkie odpowiedzialne za losy Państwa czynniki do zakończenia siedmioletniej wojny domowej, do zaniechania pogłębiania przepaści pomiędzy rządem i narodem i do stworzenia warunków politycznych w kraju, umożliwiających prawdziwą reformę Konstytucji w duchu stworzenia silnej władzy Głowy Państwa z jednoczesnem wszakże zagwarantowaniem równowagi władz, sprawnego działania samorządu gospodarczego i kulturalnego narodu oraz z poszanowaniem niezależności obywateli, sumiennie wykonywujących swoje obowiązki wobec Państwa i Narodu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-21">
          <u xml:id="u-21.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Zahajkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-22">
          <u xml:id="u-22.0" who="#PZahajkiewicz">Wysoki Sejmie! W imieniu Ukraińskiego Klubu Sejmowego oświadczam co następuje:</u>
          <u xml:id="u-22.1" who="#PZahajkiewicz">Uważamy, że dzisiejsze postępowanie, forsujące w zupełnie nieproceduralny sposób zmianę Konstytucji, sprzeciwia się obowiązującym dotąd przepisom ustawy konstytucyjnej oraz regulaminu obrad sejmowych. Nie na nas jednak ciąży obowiązek stać na straży regulaminu sejmowego i Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-22.2" who="#PZahajkiewicz">Nasze zaś stanowisko do przedłożonych tez konstytucyjnych sprecyzowaliśmy w oświadczeniu Klubu Ukraińskiego, złożonem przeze mnie na posiedzeniu Komisji Konstytucyjnej dnia 11 b. m., które w całości podtrzymujemy i do oświadczenia tego nic dodać ani odeń odjąć nie mamy.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-23">
          <u xml:id="u-23.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Sommerstein.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-24">
          <u xml:id="u-24.0" who="#PSommerstein">Wysoka Izbo! W imieniu Koła Żydowskiego składam następujące oświadczenie:</u>
          <u xml:id="u-24.1" who="#PSommerstein">Dotychczasowa Konstytucja daje Żydom formalną równość, w szczególności umożliwia im uzyskanie reprezentacji w ciałach ustawodawczych.</u>
          <u xml:id="u-24.2" who="#PSommerstein">Nie wdając się w szczegółową analizę tez, przedłożonych przez Komisję Konstytucyjną, stwierdzamy przedewszystkiem, że czynne prawo wyborcze do Senatu ograniczone zostaje do bardzo szczupłego grona uprzywilejowanych obywateli.</u>
          <u xml:id="u-24.3" who="#PSommerstein">W ten sposób ludność żydowska traci możność wpływania na skład Senatu, którego uprawnienia zostają znacznie rozszerzone.</u>
          <u xml:id="u-24.4" who="#PSommerstein">Ludność żydowska domaga się pełnego prawa zastępstwa w obu ciałach ustawodawczych, a ten postulat leży właśnie na linii zespolenia wszystkich obywateli w harmonijnem współdziałaniu na rzecz dobra Państwa.</u>
          <u xml:id="u-24.5" who="#PSommerstein">Koło Żydowskie, jako parlamentarna reprezentacja ludności żydowskiej, musi stać na straży jej praw i nie może aprobować takich zmian ustrojowych, które wykonywanie równych praw uniemożliwiają.</u>
          <u xml:id="u-24.6" who="#komentarz">(Głos: To jest faryzeuszostwo.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-25">
          <u xml:id="u-25.0" who="#Marszałek">Zarządzam przerwę do godz. 17.</u>
          <u xml:id="u-25.1" who="#komentarz">(Po przerwie).</u>
          <u xml:id="u-25.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Głos ma p. Matczak.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-26">
          <u xml:id="u-26.0" who="#PMatczak">Wysoka Izbo! Niepewność istnienia i stałe pogarszanie się położenia gospodarczego szerokich mas pracujących, to główna cecha obecnego stanu w Państwie.</u>
          <u xml:id="u-26.1" who="#PMatczak">Obecnie panująca grupa stara się odwrócić uwagę mas pracujących od ekonomicznych przyczyn obecnego kryzysu i stara się przekonać ogół społeczeństwa, że nie kapitalistyczny system produkcji, nie własność prywatna środków produkcji są przyczyną obecnego kryzysu, lecz tylko zły ustrój państwowy. Obecnie panująca grupa stara się przekonać ogół społeczeństwa, że, o ile zmieni się ustrój Państwa, będzie można łatwo przezwyciężyć kryzys.</u>
          <u xml:id="u-26.2" who="#PMatczak">„Tezy” przedłożone przez Klub B. B. W. R. są tylko ponownem potwierdzeniem i sformułowaniem faktycznego stanu, iż teraźniejszy system rządzenia da się utrzymać tylko przez dyktaturę i że tylko przez pełne ujarzmienie i teror można utrzymać w ryzach masy pracujące, ażeby nie rozsadziły kapitalistycznych form wyzysku wogóle, a kolonialnych form wyzysku i ucisku narodowego nad narodem ukraińskim na ziemiach zachodnio-ukraińskich w szczególności. Tego faktycznego stanu nie zmieniają ani dzisiejsze deklaracje o tolerancji narodowościowej, ani ustęp drugi „tezy” 7, ani zapowiedź, iż artykuły 109–118 obecnie obowiązującej Konstytucji pozostają w mocy, albowiem dotychczasowa praktyka zaprzecza deklaracjom o tolerancji i stwierdza, że wszelkie przepisy konstytucyjne i wszelkie ustawy, które gwarantowały pewne prawa dla niepolskich narodów, nie były przez obecnie panującą grupę respektowane.</u>
          <u xml:id="u-26.3" who="#PMatczak">Ukraińskie masy pracujące, robotnicy i chłopi, których tutaj reprezentujemy, dążą do gruntownej przebudowy obecnego systemu społecznego i walczą o ustrój socjalistyczny, który przyniesie im nie tylko zniesienie wyzysku gospodarczego, ale także pełne wyzwolenie narodowe, dając narodowi ukraińskiemu na ziemiach zachodnio-ukraińskich możność swobodnej realizacji pełnego prawa samostanowienia.</u>
          <u xml:id="u-26.4" who="#PMatczak">Z tych zasadniczych względów przedłożone przez Klub B. B. W. R. „tezy” zmiany Konstytucji będzie nasz Klub Ukraińskich Socjalistów Radykałów kategorycznie zwalczał.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-27">
          <u xml:id="u-27.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Michałkiewicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-28">
          <u xml:id="u-28.0" who="#PMichałkiewicz">Wysoki Sejmie! Tezy konstytucyjne, zgłoszone na Sejm jako owoc pracy Komisji Konstytucyjnej, spotkały się zamiast dyskusji z oświadczeniami przedstawicieli poszczególnych klubów; oświadczenia te są albo zupełnie negatywne, albo wskazują na te części tez, które są nie do przyjęcia w przedłożonej formie. W argumentacji negatywnych oświadczeń powołują się mówcy bądź na rzekomą sprzeczność z Konstytucją obowiązującą, bądź na nieaktualność zagadnienia konstytucyjnego wobec dzisiejszego położenia gospodarczego kraju. Jest źle, twierdzą, kryzys dolega, usunąć kryzys, a potem, nawet nie mówią, czy potem będą mieli ochotę popracować nad tem, co niewątpliwie poprawić należy.</u>
          <u xml:id="u-28.1" who="#PMichałkiewicz">Takie rozumowanie jest z gruntu fałszywe, lub służyć ma jedynie zasadzie „Im gorzej, tem lepiej”, bo wszelka naprawa zagradza im perspektywę ujęcia władzy w własne ręce i to niby dla uszczęśliwienia ludu.</u>
          <u xml:id="u-28.2" who="#PMichałkiewicz">Zastanówmy się nad tem, czem się dzisiaj społeczeństwo interesuje przedewszystkiem. Niewątpliwie społeczeństwo interesuje się sprawami dnia i chleba powszedniego, oraz niedomaganiami życia finansowo-gospodarczego. Ale wszyscy obywatele mniej lub więcej świadomie pragną i dążą do innych, lepszych form życia społecznego, nadających obywatelowi istotne znaczenie w społeczności i sprawiedliwszy podział dóbr, wynikających i z pracy i z własnych warsztatów pracy.</u>
          <u xml:id="u-28.3" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Wicemarszałek Makowski.)</u>
          <u xml:id="u-28.4" who="#PMichałkiewicz">Pod tym względem czuć głębokie zaniepokojenie; robotnicy radziby chwycić każdą dobrą inicjatywę Funduszu Pracy, chłopi wiedzą, że bez silnych organizacyj zawodowo-gospodarczych nie będą mogli mieć żadnego wpływu na bieg życia społeczno-gospodarczego. Myliłby się jednak każdy, ktoby śmiał twierdzić, że sprawa ustroju Państwa leży w tej chwili poza sferą zainteresowań społeczeństwa. Nie ulega wątpliwości, że ciężka dola obywateli, nędza wśród części społeczeństwa wiejskiego przytłumia w pewnym stopniu zainteresowania ustrojowe, ale tak bywało także i wtedy, gdy naprzykład Polskie Stronnictwo Ludowe „Piast” popularyzowało potrzebę przebudowy Konstytucji i zlekka także ustroju społeczno-gospodarczego, wedle zdania lewicy dosyć wstecznego.</u>
          <u xml:id="u-28.5" who="#PMichałkiewicz">Konstytucja marcowa i jej poprawki nie wyczerpują potrzeb i konieczności naszego Państwa. Nic dziwnego, bo po niewoli półtorawiekowej, po wojnie wszystko w Polsce było świeżyzną, chociaż pamiętało się o konieczności nawiązania do ostatniej Konstytucji trzeciomajowej. A przecież i ta Konstytucja trzeciomajowa, minimalnie dająca chłopu, bo tylko ochronę prawną, — więcej dawała mieszczaństwu, została właściwie narzucona przez patriotów, nadano ją bowiem drogą zamachu (przyśpieszenie terminu posiedzenia sejmu z 5 maja na 3 maja) przeciw szlacheckiej tłuszczy, nurzającej się w niskiej demagogii. Ta zmiana Konstytucji nie uratowała zresztą niepodległości naszej. Ambasadorowie państw obcych mieli już swoich agentów wśród magnatów, wyższego duchowieństwa i szlachty.</u>
          <u xml:id="u-28.6" who="#PMichałkiewicz">Półtora wieku naszej niewoli zaznaczyło się w dziejach ludzkości czynami, ujawniającemi nie tylko czynną wolę odzyskania niepodległości, ale zasadami ogólnemi ustroju pod hasłem „za naszą i waszą wolność”. Członkowie społeczności europejskiej w XIX wieku zdobyli zupełną wolność, wszystkie prawa obywatelskie i pełną swobodę myśli. Te zdobycze posiadamy i my, na nie nikt targnąć się nie odważy. Także i my, członkowie społeczności, żyjącej w Państwie Polskiem, targnąć się na te prawa nie ważymy. To też ani śladu niema, ażeby ktokolwiek chciał, chociażby w zamaskowany sposób, na te wielkie zdobycze XIX wieku się targnąć. Inna sprawa, jak, szanując te wielkie prawa człowieka, zabezpieczyć wszystkim obywatelom spokój, bezpieczeństwo, trwały byt, a Państwu siłę, potrzebną do odparcia wszystkich zamachów od zewnątrz czy od wewnątrz tych, którzyby szczęście społeczności chcieli widzieć w dyktaturze proletariatu, gdy szczęście człowieka leży w naturalnym obowiązku pracy i korzystaniu z jej owoców, z wyrugowaniem wyzysku uprzywilejowanych, zresztą drobnych, nielicznych sfer, pasorzytujących na Państwie i na ludziach pracy, rekrutujących się czy to z sfer chłopskich, czy robotniczych, czy drobnomieszczańskich, czy wreszcie półinteligenckich, czy w całości inteligenckich.</u>
          <u xml:id="u-28.7" who="#PMichałkiewicz">Zdaje mi się, że stanowisko tej opozycji, która wręcz negatywnie ustosunkowała się do tez konstytucyjnych, nie przyniesie szczęścia ani zwolennikom opozycji, ani nie ukróci wpływów obozu konserwatywno-kapitalistycznego na dalszy bieg wypadków. Przy narodzinach Konstytucji marcowej różne ścierały się zdania, a o potrzebie jej zmiany następnie różne były sądy. Instynkt chłopa, szanującego własne Państwo, wyczuwał zawsze potrzebę silnej władzy. Dziś, gdyby jakimś cudem kryzys udało się komuś z Polski przepędzić gdzieś za siedem gór i siedem rzek, cała niewątpliwie społeczność chłopska, a z nią olbrzymia część wyborców tego klubu, który dla demonstracji zna jedynie metodę opuszczania ław sejmowych, Klubu Stronnictwa Ludowego, nawet te tezy, przedłożone dziś Sejmowi przez p. posła Cara, przyjęłaby bez protestu. Ale czyż w tem nie tkwi równocześnie straszliwy brak odwagi obywatelskiej u reprezentantów opozycji, prawej czy ludowej, że ze względu na rzekomą sprzeczność formalną lub kryzys gospodarczy odrzuca się naprawę tego, co naprawić się musi? Czy i ta Konstytucja musi być narzucona 3 maja, a nie uchwalona 5 maja, tak jak miała się sprawa z Konstytucją 3 maja?</u>
          <u xml:id="u-28.8" who="#PMichałkiewicz">Przecież i położenie naszego Państwa między bolszewją a hitlerją, które nie są zjawiskiem przemijającem, nakazuje nam, w szczególności Polakom, postępować tak, abyśmy Państwem Polskiem rządzili my, Polacy, przy szanowaniu tej wielkiej tradycji tolerancji wobec mniejszości narodowych i wyznań religijnych i szanowaniu praw człowieka, jaka wieje z dobrych kart naszej historii.</u>
          <u xml:id="u-28.9" who="#PMichałkiewicz">Silna władza, wolność człowieka, oto hasło, które oświeconemu Polakowi i nie zakapturzonemu wrogowi Polski z pośród mniejszości narodowych nakazuje jedynie zdaje się sporną kwestię Senatu rozważyć i tak swoje argumenty i głosy rzucić, aby elicie odznaczonych przeciwstawić konkretny projekt. Chcę i ja w tym punkcie być obiektywnym. Krwi najwięcej psuje ludziom elita odznaczonych, mająca prawo wyboru pierwszego Senatu. Odznaczeni są Polacy i niepolacy, a są i Żydzi, z których tchórzliwości w boju pokpiwają sobie anegdociarze. Wśród odznaczonych są sanatorzy i niesanatorzy. Komu dać prawo powołania pierwszego Senatu, tak skonstruowanego według projektu zmiany Konstytucji, a raczej nowej Konstytucji, jak to wynika z tez przedłożonych? Tym, co wywalczyli, powiedzmy, Państwo Polskie i niepodległość? Niewątpliwie trzeba powiedzieć, że tak. Czy wśród nich są chłopi, robotnicy, ludzie różnych sfer? Nie znam statystyki, nie umiem odpowiedzieć, jak się procentowo sprawa przedstawia. Gdyby jednak opozycja, w tem miejscu mająca najwięcej do wytknięcia projektodawcom tez konstytucyjnych, chciała znaleźć inny sposób wyboru pierwszego, czy nawet również i następnych senatów, mogłaby przyjść z propozycją konkretną, a nawet możeby nie trudno było rozważyć ten projekt i możnaby nawet może uzyskać dla tej Konstytucji z pośród opozycji uczciwej większość pożądaną, większość kwalifikowaną.</u>
          <u xml:id="u-28.10" who="#PMichałkiewicz">Druga teza sporu, to tworzenie Legionu Zasłużonych. Legion Zasłużonych ma dokonywać wyboru senatorów. Wydaje się, że w tej ogólnej zasadzie tkwi duży sens. Może sama metoda, czy procedura postępowania przy budowie Legionu Zasłużonych jest za ciężka i brak w niej nawet inicjatywy społecznej przy proponowaniu kandydatów. Przecież życie nasze powoli wlewa się w formy; jeżeli te organizacje mają trwać i pracować nad podniesieniem wartości warsztatów i pracy, to powinny one najlepiej wiedzieć, kto i jakie wartości indywidualne reprezentuje w danej dziedzinie. Nie obawiam się tego, ażeby drogą tego wyboru dostawali się przedstawiciele sfery najliczniejszej chłopów, najniższej robotników, ich dzieci, z pośród których bardzo wielu, nawet studiujących na uniwersytetach, będzie musiało wrócić na rolę, na wieś i tam tworzyć tę nową wieś, o której marzą młodzi ludowcy w różnych związkach młodzieży wiejskiej, czy ludowej. O tym typie chłopa marzą społecznicy polscy, a młodzi chłopi u nas w niczem nie ustępują chłopom w krajach o najwyższej kulturze duchowej i materialnej. Jakiś jednak początek zrobić należy.</u>
          <u xml:id="u-28.11" who="#PMichałkiewicz">Jeżeli przyjmiemy, że niema czasu dostatecznego, żeby zbudować Legion Zasłużonych, jako pierwszy etap tych, którzy będą dokonywali wyboru senatorów, to trzeba przyjąć, że ci, którzy brali czynny udział w walkach o niepodległość Polski, posiadają jasno określony tytuł do miana przodowników, do miana najciężej pracujących, do miana najciężej ofiarujących na rzecz niepodległości.</u>
          <u xml:id="u-28.12" who="#PMichałkiewicz">Zdaje mi się, że w przemówieniu p. Wicemarszałka Cara niepotrzebnym okazał się gest pod adresem mniejszości narodowej, która się nazywa Żydami. Uważam ich za obywateli, wobec których nie możemy pochwalać metod postępowania Stronnictwa Narodowego, czy tych, którzy odłamali się od dawnego Stronnictwa Narodowego, członków Obozu Wielkiej Polski, czy Młodych Narodowców, których poglądy reprezentowane są w książce „Walka o Wielką Polskę” adwokata Howorki z Poznania, czy posła Stahla ze Lwowa. Nie pochwalając tych metod wobec Żydów, stwierdzić trzeba, że ich tutaj wygłoszone stanowisko jest wielce niesprawiedliwe wobec tych, którzy tezy konstytucyjne przedkładają i z pewnym gestem w stosunku do tej mniejszości się zwracają. Nie sądzę, ażeby przez ten projekt Konstytucji mieli być w jakimkolwiek stopniu pokrzywdzeni Rusini, czy to będą Białorusini, czy też Ukraińcy. Są oni postawieni pod tym względem narówni z Polakami i żadne prawo nie zostało im odebrane i korzystać będą mogli z tych wszystkich praw, z jakich będą korzystali Polacy.</u>
          <u xml:id="u-28.13" who="#PMichałkiewicz">Twierdzę wobec tego, że o jakimkolwiek pokrzywdzeniu którejkolwiek z mniejszości narodowych mowy tu być nie może. Czy rzeczywiście tą drogą, że inaczej dokonywa się wyboru Sejmu, a inaczej Senatu, stwarza się dwie kategorie obywateli: uprzywilejowaną wyższą i mniej uprzywilejowaną? Zdaje mi się, że wobec tego, że dyskusja, która miała miejsce w latach poprzednich nad potrzebą naprawy Konstytucji po stronie prawej, w Stronnictwie Narodowem, jak i w obozie Chrześcijańskiej Demokracji, jakoteż i w Stronnictwie Ludowem, zwracała uwagę na to, że albo Senat nie jest potrzebny wogóle, albo trzeba mu dać różne pochodzenie. Zatem, jeżeli ta teza była dość powszechnie argumentowana przedtem, jeżeli w tej chwili spotykamy się z tezami, które wskazują na inne, aniżeli Sejmu pochodzenie Senatu, uważam, że przy dobrej woli targowania się z przedstawicielami większości rządowej obóz opozycyjny cały, za wyjątkiem może Polskiej Partii Socjalistycznej, lepiejby zrobił, gdyby w tem miejscu rozwinął dyskusję i zgłosił wnioski mniejszości, aniżeli demonstracyjnie usuwał się od dyskusji nad tym tak bardzo ważnym problemem w życiu naszem wewnętrznem.</u>
          <u xml:id="u-28.14" who="#PMichałkiewicz">Jeżeli chodzi o stanowisko, jakie przyświeca opozycji, to muszę w tej chwili także przytoczyć i głosy, które charakteryzują najlepiej zarówno źródło tej opozycji, jak i jej cel. Organa Stronnictwa Ludowego wręcz posądzają, że w Polsce ni mniej ni więcej, tylko świadomie dąży się od wolności do despotyzmu i aby przeprowadzić tę ideę despotycznego rządzenia, świadomie obniża się poziom wykształcenia w Polsce.</u>
          <u xml:id="u-28.15" who="#PMichałkiewicz">Jednem słowem sięga się z złośliwością, przy braku jakiejkolwiek dobrej woli, do arsenału tej demagogicznej broni, która musi być napiętnowana publicznie. Twierdzę, że ani despotycznych zamierzeń w tezach konstytucyjnych doczytać się nie mogłem, ani w przemówieniu referenta nie było czuć zakłamania najmniejszego, owszem, w niezwykle popularnem przedstawieniu całokształtu zamierzeń co do przebudowy Konstytucji widać było jedynie troskę o utrzymanie siły wewnątrz Państwa dla obrony tego Państwa zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz.</u>
          <u xml:id="u-28.16" who="#PMichałkiewicz">Jeżeli chodzi o to, aby posądzać Ministra Oświaty, bo on jest odpowiedzialny za oświatę w Polsce, że świadomie dąży do obniżenia wykształcenia dlatego, że wobec ciemnych mas można sobie pozwolić na despotyczne zachcianki, to uważam, że trzeba być ignorantem, albo trzeba być człowiekiem najgorszej woli, ażeby twierdzić, że świadomie obniża się poziom wykształcenia w Polsce. Niestety, jest źle. Wielotysięczna rzesza dzieci nie korzysta z dobrodziejstw szkoły. Czy jednakowoż nie tkwi przyczyna tego gdzieindziej, aniżeli w złej woli Ministra, czy też całego Ministerstwa? A następnie, ażeby jeszcze w popularny, demagogiczny sposób przekonywać nielicznych zresztą zwolenników dzikiej opozycji, twierdzi opozycja, że świadomie się dąży do zniszczenia rodziny w Polsce. To zniszczenie rodziny w Polsce ma być także jednym z etapów, chytrze obmyślonym przez większość rządową, ażeby doprowadzić do zupełnej rozwiązłości, wpływa w ten sposób na zdziczenie, obniżenie moralności rodzinnej i w ten sposób łatwiej zachcianki despotyczne wprowadzić w życie.</u>
          <u xml:id="u-28.17" who="#PMichałkiewicz">Jeśli opozycję stać tylko na te argumenty, a poza temi argumentami na krótkie oświadczenia, to trzeba przyjść do wniosku, iż z opozycją na temat naprawy ustroju oraz poprawy bytu szerokich rzesz ludowych w Polsce dogadać się nie będzie można nigdy, że trzeba zatem przejść nad nią do porządku dziennego. A wołałbym, ażeby w tej najważniejszej sprawie, jaką jest przebudowa naszego ustroju, mianowicie uchwalenie Konstytucji, nie stało się to drogą zamachu, lecz drogą zdobycia potrzebnej, kwalifikowanej większości, o którą społeczeństwo polskie, gdyby nie żyło w tak opłakanych materialnych stosunkach, niewątpliwie samo postarałoby się, wskazując swoim przedstawicielom, gdzie droga ku silnej i wielkiej Polsce.</u>
          <u xml:id="u-28.18" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B. i Chłopskiego Stronnictwa Rolniczego.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-29">
          <u xml:id="u-29.0" who="#WicemarszałekMakowski">Głos ma p. ks. Szydelski.</u>
          <u xml:id="u-29.1" who="#WicemarszałekMakowski">P. ks. Szydelski: Wysoki Sejmie! Przedłożono nam tezy do Konstytucji, celem znalezienia sposobu zabezpieczenia w przyszłości dogodnego rozwoju państwowości naszej, jak najmniej narażając ją na trudności, które mogą zajść w jej pracy i w jej wysiłkach. Niezawodnie też w związku z kryzysem gospodarczym są rozmaite sprawy pilne, któremi rząd i społeczeństwo zajmować się muszą. Z drugiej jednak strony do spraw aktualnych należy i należeć musi także sprawa rewizji Konstytucji marcowej. Wiadomo, że tym problemem zajmowano się już od szeregu lat i przed wypadkami majowemi i po wypadkach majowych w rozmaitych kołach, w szczególności zaś w kołach prawicowych i umiarkowanych rozumiano doskonale potrzebę zmiany naszej Konstytucji, a specjalnie zwracano uwagę na potrzebę usunięcia tych niebezpieczeństw, które wynikały może z tenoru Konstytucji, może ze zbyt ostro rozbudowanego parlamentaryzmu, parlamentarnej demokracji dla siły rządu, dla stałości rządu i dla potęgi państwowości.</u>
          <u xml:id="u-29.2" who="#WicemarszałekMakowski">Wiadomo, że sama Konstytucja marcowa przewiduje potrzebę rewizji i pewne postanowienia jej wyraźnie to ustalają. Dlatego, jeżeli dziś zjawia się projekt tez, na których ma się oprzeć ustrój, nowa Konstytucja w Polsce, nie możemy wątpić, że sprawa ta jest aktualna i ze stanowiska państwowości naszej, jej przyszłości należy tej sprawie bardzo pilną uwagę poświęcić. Uważam, że te sprawy są ważne i żywotne dla Państwa naszego, dla przyszłości państwowości naszej i że nie wolno odsuwać się od dyskusji w tej sprawie, że raczej każdy, kto przychodzi do tej sali z dobrą wolą, ma obowiązek na te sprawy pilną uwagę zwracać. Dlatego uważam, że moim obowiązkiem jest nie być w tej sprawie nieobecnym, przeciwnie, uważam za swój obowiązek zabrać w tej sprawie głos i dlatego w tej chwili tu przemawiam.</u>
          <u xml:id="u-29.3" who="#WicemarszałekMakowski">Wiadomo, że przez długi okres czasu o rewizji Konstytucji polskiej myślano. Wiadomo, że w swoim czasie Józef Chaciński, poseł z Klubu Chrześcijańskiej Demokracji, ofiarował się z referatem, wówczas, gdy chodziło o wzmocnienie władzy Prezydenta Rzeczypospolitej i że wówczas klub Chrześcijańskiej Demokracji rozumiał, że jest jego zadaniem nieraz, wśród klubów ze sobą się kłócących, być czynnikiem pewnego łagodzenia trudności, wzajemnych tarć i w tej roli nieraz czynnie występował. W tym charakterze pewnego pośrednika między walczącemi obozami na terenie Sejmu poseł Chaciński podjął się roli referenta i wiadomo, że ówczesny premier Bartel specjalnie był mu wdzięczny, iż lojalnie ku zadowoleniu jednej i drugiej strony w ówczesnym Sejmie sprawę poprowadził i te zmiany, które wydawały się wówczas koniecznemi, były uchwalone i przeprowadzone.</u>
          <u xml:id="u-29.4" who="#WicemarszałekMakowski">Tezy, przedłożone nam dzisiaj, niezawodnie są owocem dłuższych studiów, pracy i rozważań, poważnych wysiłków w kierunku zapewnienia państwowości naszej pomyślnych warunków rozwoju. Uważam, że sprawa rewizji Konstytucji powinna należeć do tych, które powinny być traktowane w atmosferze, rzekłbym, ponad partiami, kłócącemi się wewnątrz kraju i w tej Izbie. W ostatnim tygodniu byliśmy świadkami traktowania budżetu zarówno Ministerstwa Przemysłu i Handlu, jak też i Ministerstwa Spraw Wojskowych, gdzie z dziwną harmonią mówcy z obozu rządowego i z opozycji przemawiali rzeczowo, byli z uznaniem dla prac przeprowadzanych przez Rząd, przez odpowiednie ministerstwa, zgodnie krytykowali pewne rzeczy, które mogły być krytykowane, zajmowali stanowisko harmonijne, podyktowane troską o dobro Państwa i o to, ażeby administracja w kraju była najlepsza i żeby sprawy, dotyczące życia gospodarczego oraz obrony państwowości naszej, obronności Państwa i kraju, były traktowane jaknajbardziej obiektywnie, rzeczowo i spokojnie. Uważam, że z tym samym spokojem i obiektywizmem winny być traktowane sprawy dotyczące naszej Konstytucji i sprawności Państwa, żeby w przyszłości mogło ono jaknajskuteczniej odpowiadać swym zadaniom, i żeby rozwój naszej państwowości szedł po linii jaknajbardziej zabezpieczonej przed trudnościami wewnętrznemi.</u>
          <u xml:id="u-29.5" who="#WicemarszałekMakowski">Dlatego uważam, że nie należy ustosunkowywać się do przedłożonych tez krytycznie, dlatego tylko, że są one owocem pracy i wysiłku jednego obozu, obozu rządowego. Uważam, że jest rzeczą niesłuszną i niewłaściwą dopatrywanie się w tej pracy zamierzeń podyktowanych interesem partyjnym, czy grupowym, a może nawet osobistym. Wiadomo, że było jedną z przyczyn wielu wad Konstytucji marcowej to, że kierowano się przy jej tworzeniu w pewnej mierze, jak to przyznawali sami współautorzy tej Konstytucji, ówczesnemi stosunkami i tak układano prawa, żeby pewnej osobistości, która mogła być w pewnych kołach niepopularną, nie zapewnić praw i przywilejów. Uważam, że byłoby rzeczą niewłaściwą traktować dzisiaj tę sprawę, znowu pod kątem widzenia partyjnym, a spuszczać z oka ogólną sprawę dobra Państwa, o którą przedewszystkiem idzie. Uważam także, że nie należy wogóle traktować sprawy pod kątem widzenia kłótni, porachunków czy rozrachunków, które są w naszej polityce wewnętrznej, czy między stronnictwami lub grupami w kraju, że te rzeczy winny być postawione osobno, ażeby dyskusja na temat zmiany Konstytucji toczyła się w atmosferze rzeczowej, podyktowanej troską o bezpieczeństwo, o siłę i potęgę naszego Państwa. Również, zdaniem mojem, nie należy przejaskrawiać pewnych spraw malowaniem obrazu jakoby te tezy, o ile miały posłużyć faktycznie za podstawę nowej Konstytucji, wnosiły niebezpieczeństwo, jakoby groził jakiś zamach na prawa narodu czy prawa ludu, jakoby w ogólności stąd miała się rodzić uzasadniona obawa przed rewizją Konstytucji w oparciu o przedłożone nam tezy. Wiadomo, że i w dawnych czasach, w okresie, kiedy się formowała pierwsza nasza Konstytucja, dzisiaj obowiązująca, również wyprowadzano rozmaite straszaki, między innemi, ażeby szerokie masy przerazić obawą, że może być Senat w Polsce. Pamiętam, że przeciw Senatowi urządzano wtedy rozmaite strajki demonstracyjne. Na jednem z zebrań robotniczych w mojej obecności jeden z sekretarzy klasowych związków robotniczych przedstawiał, że jeżeli będzie w Polsce Senat, to wróci pańszczyzna — i to mówił człowiek inteligentny.</u>
          <u xml:id="u-29.6" who="#WicemarszałekMakowski">Otóż te doświadczenia niezawodnie wskazują, że dzisiaj, gdy zajmujemy się problemem zmiany Konstytucji, wprowadzanie pewnych przejaskrawień nie jest rzeczą właściwą, te rzeczy powinny być pozostawione na stronie.</u>
          <u xml:id="u-29.7" who="#WicemarszałekMakowski">Przed południem składali rozmaici nasi koledzy w tej Wysokiej Izbie deklaracje, a także po południu słyszeliśmy jedną z deklaracyj tutaj wygłoszonych, zgłaszali je posłowie z mniejszości narodowych, zgłaszali je także posłowie z polskich stronnictw opozycyjnych. O ile idzie o przedstawicieli mniejszości narodowych, już poprzednik mój zaznaczył, że usuwanie się, a raczej występowanie zasadniczo przeciw tym tezom, jakoby one odejmowały prawa dotychczas przysługujące przedstawicielom tych narodowości, jest dla mnie niezrozumiałe. Przecież wyraźnie w projekcie między tezami czytamy, że wartością wysiłków i zasług obywatela na rzecz dobra zbiorowego mierzone będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne; ani pochodzenie, ani wyznanie, ani płeć, ani narodowość nie mogą być powodem ograniczenia tych uprawnień. Skoro wyraźnie w tezach jest zaznaczone stanowisko tolerancji, zgodnie z naszą przeszłością, skoro i te projekty odnoszą się z temi samemi prawami, przywilejami do mniejszości narodowych, jak i do narodu polskiego, to rzekome obawy, którym Panowie dawali wyraz, że te tezy prowadziłyby do tego, iż nie byłoby żadnego przedstawicielstwa w Senacie, nie są uzasadnione. Tezy te przeczą tym obawom, nie dają podstawy do nich i należałoby chyba wnioskować, iż przedstawiciele tych narodowości zgóry czują, że ta teza, z której wynikają te uprawnienia, nie będzie do nich stosowana, bo nie będzie do tego podstawy. My chcemy odnosić się z wiarą do przedstawicieli mniejszości, że mniejszości narodowe będą rozumiały swój obowiązek współpracy z narodem polskim w Państwie dla przyszłości Państwa, dla jego siły i potęgi. A jeśli będzie to lojalne ustosunkowanie się, w takim razie wobec brzmienia przeczytanego tu artykułu, względnie tezy, wynika jasno, że nie może być i nie będzie zróżniczkowania, że ktoś jest przedstawicielem polskości, a kto inny przedstawicielem mniejszości narodowej. Muszą być jednak równe obowiązki spełniane, aby mogły być równe prawa w korzystaniu.</u>
          <u xml:id="u-29.8" who="#WicemarszałekMakowski">Deklaracja klubu socjalistycznego jest zrozumiała. Wiadomo, że w programie tej partii leży walka klasowa, iść na przewrót, na rewolucję. Rozumiem, że wszystko to, co oddala ten program od realizacji, musi być przez ten obóz zwalczane. I dlatego stanowisko, wyrażone w deklaracji przez posła Czapińskiego, zgodne, a raczej odpowiadające programowi tej partii, jest dla mnie zrozumiałe. Może mniej zrozumiałą była dla mnie deklaracja klubu Chrześcijańskiej Demokracji, dlatego, że inny cel ma ruch chrześcijańsko-społeczny i ani walka klasowa nie może być dla nas programem, ani dążenie do przewrotu, do rewolucji nie jest celem ruchu chrześcijańsko-społecznego. Wstrzymuję się jednak od wszelkiej polemiki z moimi osobistymi przyjaciółmi z klubu Chrześcijańskiej Demokracji i temi deklaracjami zajmować się nie będę, natomiast przejdę do samej treści tez zgłoszonych i na niektóre rzeczy pozwolę sobie zwrócić uwagę.</u>
          <u xml:id="u-29.9" who="#WicemarszałekMakowski">W Komisji Konstytucyjnej jeden z mówców zwrócił uwagę na naukę św. Tomasza z Akwinu jednego z wielkich przedstawicieli filozoficznej myśli chrześcijańskiej średniowiecza i wciągnięto w dyskusję jego poglądy, jego naukę o państwie i o władzy w państwie.</u>
          <u xml:id="u-29.10" who="#WicemarszałekMakowski">Myślę i ja wspomnieć na tem miejscu o tym wielkim myślicielu chrześcijańskim, który między innemi zajmował się także chociaż nie specjalnie, raczej przygodnie, kwestią poglądu na władzę, na ustrój władzy, na władzę w państwie i niezawodnie w tych sprawach korzystał z jednej strony z doświadczenia i z historii biblijnej Starego Zakonu, a z drugiej strony z wywodów i dzieł filozoficznych, z poglądów naukowych Arystotelesa i Platona, tych najznakomitszych przedstawicieli myśli starożytnej greckiej. Ideałem św. Tomasza, o ile idzie o państwo, o ustrój państwa, o władzę w państwie, było, aby pogodzić władzę silną, skupioną w rękach monarchy, króla, z udziałem całego społeczeństwa, całego narodu, czy to w formie arystokracji, czy w formie demokracji, aby jaknajszersze koła społeczeństwa, aby wszystkie warstwy narodu zainteresować sprawami państwa i aby je wciągnąć w pewnej mierze do współpracy dla państwa, dla dobra obywateli.</u>
          <u xml:id="u-29.11" who="#WicemarszałekMakowski">Nie wątpię, że tezy tutaj przedłożone nam niezawodnie idą, przynajmniej w dużej mierze, po myśli ideałów św. Tomasza. Przedewszystkiem wynika to z samych tez, i z uzasadnienia tez, i z referatu p. referenta, że specjalna uwaga jest położona na wzmocnienie tego czynnika nadrzędnego w Państwie, jakim ma być każdoczesny Prezydent Rzeczypospolitej naszej. Jest zrozumiałą ta dążność, jak czytamy w uzasadnieniu tych tez, ażeby stworzyć w Polsce pewnego rodzaju ośrodek silnej władzy państwowej, jest zrozumiałe, że po doświadczeniu wieków, po doświadczeniu czasów przedrozbiorowych, kiedy głównym powodem słabości i upadku państwa był właśnie brak silnej władzy, że społeczeństwo dzisiejsze, odzyskawszy niepodległość, zrozumiało wagę silnej władzy w państwie i pragnie i często wspominało o tem, ażeby tę władzę i Prezydenta i rządu w Polsce wzmocnić. Dlatego propozycje idące po tej linii, tezy, które mówią i o prerogatywach i o zwyczajnych uprawnieniach Prezydenta, które stawiają go ponad innemi organami władzy w Państwie, które czynią go nadrzędnym nie w stosunku do narodu, ale w stosunku do innych organów Państwa, są właśnie wynikiem doświadczeń smutnych naszej przeszłości, i niezawodnie znajdują zrozumienie u światłej części społeczeństwa, albowiem zresztą i na Komisji Konstytucyjnej, choćby także z przemówienia p. Bitnera, było jasne, że i on dąży i podnosi i uznaje potrzebę silnej władzy w Polsce. Niezawodnie, że właśnie tę stronę zagadnienia tezy nam przedstawiają, że te tezy są niejako wyrazem tych dążeń słusznych w narodzie, które w interesie siły i przyszłości państwowej rozumieją, że musi być jednak silna władza w Polsce w rzeczywistości. Oczywiście nie rozumiem zarzutu, dlaczego te pewne uprawnienia i pewne duże kompetencje, które są przyznane Prezydentowi, mają być pojmowane i przedstawiane tak, jakby to było jednowładztwo, jakby było niebezpieczeństwo jakiejś tyranii, kiedy przecież tyle ustępów tych tez stoi na straży wolności obywatelskich, skoro przecie wyraźnie nam dzisiaj referent przedstawił, że celem tych tez jest z jednej strony stworzenie silnego rządu w Polsce zapewnienie siły Państwu przez siłę rządu i władzy Prezydenta, ale równocześnie podkreślił to drugie dążenie w tych tezach, ażeby należycie strzec i bronić wolności obywatelskich. Mamy przecież tyle w tych tezach gwarancyj, że niema mowy o jakiejś tyranii, o jakimś niebezpieczeństwie jednowładztwa — te czasy minęły.</u>
          <u xml:id="u-29.12" who="#WicemarszałekMakowski">I w tych tezach nic nie upoważnia, żeby dawać wyraz tego rodzaju obawom przesadnym i niema podstaw w tych tezach, żeby tego rodzaju wnioski z tych tez wysnuwać.</u>
          <u xml:id="u-29.13" who="#WicemarszałekMakowski">Natomiast muszę podkreślić, że te tezy faktycznie pragną wciągnąć szerokie masy społeczeństwa, narodu i obywateli w Państwie do współpracy i współodpowiedzialności za Państwo i jego przyszłość, że jednak po tej linii rzeczywiście projekt nam przedłożony idzie, że rozumie to i chce właśnie zainteresować szerokie masy losem Państwa i stanem Państwa i chcę je wciągnąć do współpracy dla Państwa. Oczywiście w tezach tych ogólnie są te rzeczy postawione. Państwo jest traktowane jako wspólne dobro wszystkich obywateli. Tak samo przecież pozostawiony jest Sejm jako czynnik istotny, czynnik konieczny, który jest jedną z podstaw całego ustroju, bo przecież Sejm ma szerokie kompetencje i w zakresie ustawodawczym, i w zakresie kontroli rządu i uchwalania budżetu. Naturalnie, jeżeli są pewne utrudnienia wobec dzisiejszego stanu, to jednak właśnie idzie o to, żeby usunąć to, co prowadzi dzisiaj do dyktatury w Europie, nie w jednym kraju tylko, — idzie o to, żeby usunąć to właśnie pewne wzmocnienie pewnych czynników choćby i w Sejmie, które właśnie mogą utrudniać pracę, w kierunku konsolidacji stosunków i pracy wewnętrznej. Te rzeczy, te pewne może utrudnienia są właśnie jednym z powodów tej pewnej rewizji i pewnej reakcji, którą się spotyka w Europie na tle tych walk i zmagań między innemi także na terenie ustrojów i koncepcyj o ustrojach państwowych. Nie można przecie pominąć tej okoliczności, której dawali swój wyraz i p. referent Car i p. Wicemarszałek Makowski, że nasze położenie w Polsce, a tak samo i projekt naprawy Konstytucji u nas w Polsce, nie są odłączne od ruchu ogólnego w dzisiejszych czasach w Europie, że trzeba je traktować w łączności z tym prądem, który dzisiaj jest, że faktycznie w wielu krajach jest dzisiaj dyktatura jawna i że jednak nawet w krajach z bardzo mocnym ustrojem demokratyzacji parlamentarnej spotykamy objawy silnej reakcji i krytyki tych stosunków, choćby wspomnieć tylko o Francji, gdzie nie od dzisiaj, nie na skutek tych ostatnich afer, ale od dłuższego czasu jest silna akcja i reakcja przeciwko przerostowi parlamentaryzmu i krytyka tych stosunków, domagania się zmiany stosunków wywołanych pewnym ruchem reakcji. I dzisiaj pod wpływem jeszcze tych afer ostatnich wiadomo, że wzmacnia się ruch rojalistyczny, że ruch powodowany przez „Action Francaise” jest coraz silniejszy i niezawodnie tylko jednym z objawów tej reakcji, która zjawia się we Francji przeciw przerostowi życia parlamentarnego i demokracji parlamentarnej.</u>
          <u xml:id="u-29.14" who="#WicemarszałekMakowski">Otóż, jeżeli w Polsce niema właśnie być powodów do tej reakcji silnej, to napewno dla zmiany, ograniczenia tego, co było dotychczas w związku z Konstytucją marcową, te rzeczy są konieczne i dlatego tutaj znalazły swój wyraz. Ale jeżeli tutaj podkreśla się i w tych tezach mamy wyraźnie to ograniczenie pewnych praw wobec tego, co było w Konstytucji marcowej, to jednak z drugiej strony wszystko nastawione jest w tym kierunku, ażeby jednak wciągnąć także szerokie warstwy ludności do współpracy i do współodpowiedzialności za Państwo — i to nie tylko z tego tytułu, że kładzie się nacisk także na ważność Sejmu w życiu Państwa, i że ten Sejm oparty jest na prawie wyborczem powszechnem, równem, bezpośredniem i tajnem, i że przecież kompetencje tego Sejmu są określone, i że są stworzone rozmaite trybunały dla zapewnienia w Polsce praworządności i wogóle prawa, i że przecież tak samo jest niezawisłość sędziów, a przytem są przewidziane także rozmaite samorządy terytorialne i gospodarcze, jest także wzmianka o Naczelnej Izbie Gospodarczej, która ma zajmować się rozmaitemi sprawami życia gospodarczego i społeczno-gospodarczego.</u>
          <u xml:id="u-29.15" who="#WicemarszałekMakowski">Otóż, niezawodnie to wszystko stwarza szerokie pole dla współpracy i współodpowiedzialności jaknajszerszych mas w społeczeństwie. Zwrócę jeszcze uwagę na pewne walory moralne, które także w tych tezach są, a które chcę również podkreślić.</u>
          <u xml:id="u-29.16" who="#WicemarszałekMakowski">Przedewszystkiem stwierdzę, że szereg postanowień w Konstytucji marcowej, które gwarantują wolność przekonań, wolności obywatelskie, wolności religijne, rozmaite prawa, przyznane kościołowi katolickiemu, jak też innym wyznaniom, w tych tezach znalazły pełne uszanowanie i te tezy bez zmiany są proponowane, jako mające wejść do nowej Konstytucji. Tak samo art. 99, potem artykuły od 109 do 118, 120, te podstawowe artykuły dla wolności obywatelskiej, znalazły pełny wyraz także i w tych tezach nam przedłożonych.</u>
          <u xml:id="u-29.17" who="#WicemarszałekMakowski">Następnie muszę zwrócić uwagę na słowa, które czytamy pod koniec uzasadnienia tych tez, mianowicie: „Dlatego też projekt odwoływać się będzie nieraz do takich momentów, jakich w innych konstytucjach niema: do honoru ludzkiego, do sumienia jednostki, do poczucia obowiązku obywatelskiego i niejednokrotnie na momentach natury moralnej budować będzie i sankcję”. Otóż te słowa w świetle tez przedłożonych nie wydają się czczym frazesem, ale raczej znajdują potwierdzenie w rozmaitych tezach, w rozmaitych częściach tez. Bądź co bądź w tezach ogólnych pewne rzeczy mają wybitne znaczenie waloru moralnego, podniesienia znaczenia inicjatywy jednostki, mianowicie teza, iż twórczość jednostki jest dźwignią życia zbiorowego. Jest tu położony nacisk na inicjatywę prywatną, na twórczość jednostki. Nie tylko otwiera się drogę jednostce do pracy dla siebie i dla zbiorowości, ale także niezawodnie, podkreślając wartość tej inicjatywy, tem samem także podnosi i moralną stronę i wartość moralną niejako człowieka. Tak samo podkreślenie pracy. Praca jest podstawą rozwoju i potęgi Rzeczypospolitej. Państwo roztacza opiekę nad pracą i sprawuje nadzór nad jej warunkami. Jest to także niezawodnie jedna z tych tez, która ma dużą wartość moralną.</u>
          <u xml:id="u-29.18" who="#WicemarszałekMakowski">Solidaryzm. W punkcie 9: „Państwo dąży do zespolenia wszystkich obywateli w harmonijnem współdziałaniu na rzecz dobra zbiorowego” — niezawodnie jest to jednem z haseł, które specjalnie przyświeca ruchowi chrześcijańsko-społecznemu i które tu znalazło swój wyraz zupełnie słusznie. Również i te momenty, że uwzględnia się organizacje zawodowe i przewiduje się już istniejące izby gospodarcze i jeszcze mające powstać i niezawodnie całe społeczeństwo będzie ujęte w karby, w organizacje zawodowe, będzie miało swoje prawa i obowiązki — to także niezawodnie nie jest bez wartości moralnej dla przyszłości Państwa Polskiego.</u>
          <u xml:id="u-29.19" who="#WicemarszałekMakowski">Kwestia elitaryzmu. Niezawodnie ten moment jest novum i z natury rzeczy jako novum musi wywołać dłuższą dyskusję. Oczywista, rozmaici mówcy z rozmaitych ugrupowań będą się w tym punkcie różnić i niezawodnie grupy obliczone przeważnie na ruch mas będą niechętnie tego rodzaju nowość widzieć i będą tę nowość zwalczać. Oczywista, pomijam tę formę konkretną, w której tutaj ten elitaryzm znalazł wyraz. Chodzi o samą rzecz, chodzi o pomysł. Niezawodnie, że oddawna i u nas mówiono, i przyjmowano w wielu kołach zasadę, aby w inny sposób był skonstruowany Senat i wybory do Senatu, aniżeli wybory i skład Sejmu. Projektowano, aby Senat był wyłaniany przez instytucje gospodarcze i były rozmaite w tym kierunku głosy. Między możliwemi koncepcjami jest także i tego rodzaju koncepcja, jaką mamy w przedłożonych tutaj tezach, mianowicie: „Wartość wysiłków i zasług obywatela na rzecz dobra zbiorowego będzie miernikiem jego uprawnień do wpływania na sprawy publiczne”. Legion Zasłużonych na tej idei oparty, chociaż może być rozmaicie oceniany przez różne koła, różne ośrodki i różne grupy, jednak jest oparty na pierwiastku wysoce moralnym i na pewnym idealizmie, na pewnej ideologii, która z punktu moralnego nie może być potępiona i odrzucona. Dążnością tego projektu jest podnosić ludzi z dołu w górę. Wiadomo, że podnoszenie wartości osobistych, wysiłków osobistych, zasług osobistych ma wysoki walor moralny i właśnie koncepcja tworzenia pewnej elity na tej podstawie może mieć wysoką wartość moralną. Inna sprawa, jeżeli chodzi o rozwiązanie konkretne tej sprawy i tego sposobu tworzenia tej elity. Niezawodnie każdy kawaler orderu Virtuti Militari i kawalerowie, którzy mają Krzyż Niepodległości, nabyli pewne prawa do tego, ażeby ich zasługi były szanowane, albowiem tę odznakę wolno uważać za odznakę zdobytą osobistym wysiłkiem i osobistą zasługą dla Państwa i narodu polskiego. Ale czy jednak nie będzie krzywdą dla innych rodzajów pracy i zasług, i wysiłków, jeżeli tylko ten jeden dział zasług będzie uwzględniony, a wszystkie inne będą pominięte?</u>
          <u xml:id="u-29.20" who="#WicemarszałekMakowski">Niezawodnie, że w tej koncepcji podstaw elity niema mowy o przywilejach urodzenia, o przywilejach pieniądza, a raczej o zasługach osobistych, o zasługach i wysiłkach dla dobra zbiorowego. W tem właśnie leży ta ideologia i to podkreślenie momentu wysoce moralnego. Ale z drugiej strony odmawianie tego równie może cennym wysiłkom w innej dziedzinie może dla tych innych jest krzywdą, może rodzić niejako podejrzenie, że się nie traktuje jednakowo wszystkich, że się jednych podnosi, a o drugich się niejako zapomina. Tak kuje się broń i temu projektowi czyni się zarzut jakoby on był obliczony tylko dla jednego obozu, jakoby ten projekt miał na celu petryfikowanie wpływów obozu, który jest dziś u władzy, ten jeden moment mojem zdaniem powinien być wystarczający, ażeby poddać rewizji to stanowisko w kwestii doboru, a raczej przywileju, jaki tutaj w tych tezach dla pewnych zasłużonych ludzi jest przyznany. Zapewne, że odznaczenia dotychczasowe mają różni. Kiedy we Lwowie byli lustrowani kawalerowie Virtuti Militari, to na pierwszem miejscu był ówczesny prezydent miasta poseł Brzozowski, a obok niego Kacper Jeger, jeden z członków organizacji robotniczej domów katolickich we Lwowie, który potem oświadczył, że ma jednego konia i tym jednym koniem zarabia. Taki również ma to piękne odznaczenie, niezawodnie wysiłkiem własnym zdobyte. Chociaż biedak, to ma jednak wysokie uświadomienie narodowe, ma dużo cnót obywatelskich, człowiek uczciwy, człowiek pracy zasłużył sobie na odznaczenie. Sądzę jednak, że ten urzędnik, który również za pracę dla dobra powszechnego odznaczony jest Krzyżem złotym, również ma prawo, żeby być powołanym do elity narówni z tym, który jest odznaczony Krzyżem Niepodległości, gdzieindziej zdobytym, w innych warunkach uzyskanym. Dlatego uważam, że zasada powoływania tego Legionu Zasłużonych, tej elity, powinna być rozszerzona w interesie i projektu i obozu rządzącego, a także może i w interesie całego Państwa.</u>
          <u xml:id="u-29.21" who="#komentarz">(Przewodnictwo obejmuje Marszałek.)</u>
          <u xml:id="u-29.22" who="#WicemarszałekMakowski">Taksamo nie wiem, czy w ten sposób pomyślane tworzenie Legionu Zasłużonych nie jest zbyt skomplikowane i czy się okaże praktyczne. Uważam, że powinna tu być przeprowadzona dyskusja, że tworzenie kanonu z tego projektu byłoby rzeczą niesłuszną i niewłaściwą. Dlatego uważam, że pewne rzeczy, mimo przychylnego ustosunkowania się do tez, powinny być poddane rewizji.</u>
          <u xml:id="u-29.23" who="#WicemarszałekMakowski">Kończę swoje uwagi słowami następującemi: Sumienie każe mi przyznać, że w tezach przedłożonych dziś Sejmowi przez referenta p. Wicemarszałka Cara, jest wiele szczerego patriotyzmu i troski o zapewnienie młodej państwowości naszej jaknajlepszych warunków rozwoju na przyszłość; że jest w nich podniesionych wiele wartości moralnych, wiele myśli mądrych i pięknych, że nie widzę w nich żadnego zamachu na prawa narodu czy ludu. Nie uważam jednak wszystkich szczegółów w tych tezach za nienaruszalne dogmaty i wyrażam nadzieję, że Blok Bezpartyjny pójdzie na pewne zmiany, jakich wymaga dobro Państwa i sprawiedliwość wobec różnorodnych zasług i wysiłków na rzecz dobra zbiorowego.</u>
          <u xml:id="u-29.24" who="#komentarz">(Oklaski na ławach B. B.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-30">
          <u xml:id="u-30.0" who="#Marszałek">Głos ma p. Jeremicz.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-31">
          <u xml:id="u-31.0" who="#PJeremicz">Wysoki Sejmie! Dziś słyszeliśmy referat p. posła Cara o zmianie Konstytucji. Referat był bardzo obszerny. Tak motywy jak też i uzasadnienie zmiany Konstytucji były podyktowane wyłącznie i li tylko interesem Państwa Polskiego i jego obywateli polskich. Słyszeliśmy także o wielkiej tolerancji historycznej narodu polskiego, wspomniano Unię Lubelską, o której nie będę tu się rozwodził, wspomniano też hasło „za naszą i waszą wolność”. Z tego hasła dziś nie pozostało ani jednej litery, bo jeżeli mówić o wolności, to to hasło przyniosło niektórym wolność, ale dla narodu białoruskiego niewolę.</u>
          <u xml:id="u-31.1" who="#PJeremicz">Obecna Konstytucja, chociaż nadawała pewne prawa obywatelom niepolskiej narodowości w Polsce, to jednak w praktyce te prawa były uszczuplane i negowane. Przykładów jest bardzo wiele, z braku czasu nie będę ich przytaczał. Wypowiadano tych przykładów bardzo dużo przez przedstawicieli narodu białoruskiego poprzednich sejmów, podając fakty o nadużyciach i niestosowaniu Konstytucji w stosunku do narodu białoruskiego. Najdobitniej świadczy o tem fakt, iż według poprzedniej ordynacji wyborczej na terenach czysto polskich potrzebna była liczba 46–50 tysięcy obywateli, ażeby wybrać jednego posła do Sejmu, zaś na ziemiach białoruskich i ukraińskich potrzeba było 85 do 108 tysięcy, czyli 2–3 razy więcej na ziemiach białoruskich, niż na ziemiach czysto polskich. Ja, jako przedstawiciel narodu białoruskiego, oświadczam, iż poprzednia Konstytucja była uchwalona bez udziału przedstawicieli narodu białoruskiego, jako też i obecny Rząd przeprowadził wybory tak, iż na ziemiach białoruskich zostało wybranych przedstawicieli w r. 1922–14, w 1928–13, zaś przy wyborach w r. 1930 — tylko 1. Uważam, iż Sejm ten nie ma prawa do zmiany Konstytucji, ponieważ pochodzi nie z wyborów, lecz z nominacji. Naród białoruski, którego liczebność wynosi około 2½ miliona, pozostał w obecnej chwili, dzięki nadużyciom administracji, bez należytego swego przedstawicielstwa w parlamencie polskim; te zmiany w Konstytucji idą w tym kierunku, ażeby 2 i pół miliona ludności Białoruskiej wieliminować z życia politycznego. Chyba żaden Białorusin nie będzie mógł być senatorem, gdyż do elity polskiej nie należy i należeć nie mógł.</u>
          <u xml:id="u-31.2" who="#PJeremicz">Jeżeli wobec nowego projektu Konstytucji Białorusin będzie mógł być wybrany do Sejmu, to Sejm ten według nowego projektu nie będzie miał żadnego znaczenia w życiu polityczno-państwowem, a więc Białorusini zostają poza nawiasem oddziaływania na bieg życia politycznego i nie są dopuszczeni do żadnego udziału w nawie państwowej.</u>
          <u xml:id="u-31.3" who="#PJeremicz">Reasumując to wszystko, oczywiście nie wyczerpując wszystkich niedostatków i tych ostrz, skierowanych w projekcie zmiany Konstytucji przeciwko narodowi białoruskiemu i zaznaczając, iż obecny Rząd likwiduje życie, jak kulturalno-oświatowe, tak też i polityczne narodu białoruskiego, zaznaczając, iż Rząd obecny nie wykonał i — jak widać — nie ma zamiaru wykonania zobowiązań międzynarodowych w stosunku do narodu białoruskiego, oświadczamy, że będziemy najenergiczniej przeciwstawiali się wszelkim zmianom obecnej Konstytucji.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-32">
          <u xml:id="u-32.0" who="#Marszałek">Zarządzam 15-minutową przerwę.</u>
          <u xml:id="u-32.1" who="#komentarz">(Po przerwie.)</u>
          <u xml:id="u-32.2" who="#Marszałek">Wznawiam posiedzenie. Nikt do głosu się nie zapisał.</u>
          <u xml:id="u-32.3" who="#komentarz">(P. Car: Ja proszę o głos.)</u>
          <u xml:id="u-32.4" who="#Marszałek">Głos ma p. Car.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-33">
          <u xml:id="u-33.0" who="#PCar">Wysoka Izbo! Ponieważ, jak wynika z oświadczeń wszystkich odłamów opozycji, opozycja nie interesuje się zagadnieniami naprawy ustroju, przeto sądzę, że niema przeszkód, aby załatwić tę sprawę odrazu. Wnoszę, ażeby tezy, które dziś przedłożyliśmy, a które były przez trzy lata dyskutowane w naszej komisji, uznać za projekt Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-33.1" who="#komentarz">(Huczne brawa na ławach B.B.)</u>
          <u xml:id="u-33.2" who="#PCar">Wnoszę, Panie Marszałku, ażeby w druku 820 zamiast tytułu „tezy konstytucyjne”, umieścić tytuł „ustawa konstytucyjna”, a numery tez oznaczyć jako numerację poszczególnych artykułów.</u>
          <u xml:id="u-33.3" who="#komentarz">(Huczne oklaski na ławach B. B.)</u>
          <u xml:id="u-33.4" who="#komentarz">(P. Stroński: Proszę o głos.)</u>
        </div>
        <div xml:id="div-34">
          <u xml:id="u-34.0" who="#Marszałek">W sprawie formalnej?</u>
          <u xml:id="u-34.1" who="#komentarz">(P. Stroński: Tak.)</u>
          <u xml:id="u-34.2" who="#Marszałek">W sprawie formalnej głos ma p. Stroński.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-35">
          <u xml:id="u-35.0" who="#PStroński">Wniosek, który przed chwilą został postawiony, jest całkowicie niezgodny z Konstytucją i z regulaminem. Jako ustawa musi być załatwiony według art. 3 Konstytucji, t. zn. musi przejść przez trzy czytania, oprócz tego jako ustawa w sprawie zmiany Konstytucji musi być załatwiony tak, jak przewiduje art. 125 Konstytucji — wobec tego ten wniosek jest regulaminowo całkowicie niedopuszczalny.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-36">
          <u xml:id="u-36.0" who="#PCar">Stawiam wniosek o uzupełnienie porządku dziennego oraz skrócenie postępowania formalnego w myśl art. 18 a i b regulaminu.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-37">
          <u xml:id="u-37.0" who="#Marszałek">Jest zgłoszony wniosek formalny p. Cara. Kto jest za wnioskiem, zechce wstać. Większość, wniosek został uchwalony. Wobec tego zgodnie z powziętą uchwałą przystępujemy do głosowania nad Ustawą Konstytucyjną. Kto jest za tem, zechce wstać. Stwierdzam niewątpliwą większość — ⅔ wymaganą przez art. 125 Konstytucji.</u>
          <u xml:id="u-37.1" who="#Marszałek">Przystępujemy do trzeciego czytania. Kto jest za ustawą w trzeciem czytaniu? Stwierdzam tę samą większość — ⅔. Stwierdzam, że Ustawa Konstytucyjna została przez Sejm w drugiem i trzeciem czytaniu uchwalona.</u>
          <u xml:id="u-37.2" who="#komentarz">(Długotrwałe oklaski na ławach Klubu B. B. Posłowie z Klubu B. B. śpiewają „Pierwszą Brygadę”. Głosy: Niech żyje pułkownik Sławek! Niech żyje Marszałek Świtalski!)</u>
          <u xml:id="u-37.3" who="#Marszałek">Przystępujemy do punktu 2 porządku dziennego: Pierwsze czytanie rządowych projektów ustaw:</u>
          <u xml:id="u-37.4" who="#Marszałek">a) o zniesieniu ustroju miejskiego w mieście Szereszowie, w powiecie prużańskim województwie poleskiem (druk nr 818),</u>
          <u xml:id="u-37.5" who="#Marszałek">b) w sprawie zmiany dekretu z dnia 3 stycznia 1919 r. o zatwierdzaniu projektów pomników ze stanowiska artystycznego (druk nr 819).</u>
          <u xml:id="u-37.6" who="#Marszałek">Nikt głosu nie żąda, wobec tego punkt a) odsyłam do Komisji Administracyjnej, a punkt b) do Komisji Oświatowej.</u>
          <u xml:id="u-37.7" who="#Marszałek">Mam zamiar zamknąć posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-37.8" who="#Marszałek">Proszę p. Sekretarza o odczytanie interpelacyj.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-38">
          <u xml:id="u-38.0" who="#komentarz">(czyta:)</u>
          <u xml:id="u-38.1" who="#Sekretarz">Interpelacja Klub Narodowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie łamania ustawy o zgromadzeniach i bicia obywateli przez organy Policji Państwowej w pow. łomżyńskim.</u>
          <u xml:id="u-38.2" who="#Sekretarz">Interpelacja Klubu Ludowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie wymuszania zeznań groźbami i biciem przez funkcjonariusza P. P. Marcina Tokarza, oraz bicia ludności przez policję.</u>
          <u xml:id="u-38.3" who="#Sekretarz">Interpelacja Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie niezgodnych z ustawą praktyk starostwa grodzkiego w Krakowie przy konfiskatach czasopisma „Piast”.</u>
          <u xml:id="u-38.4" who="#Sekretarz">Interpelacja p. Brodackiego i kol. z Klubu Ludowego do p. Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych w sprawie wstrzymania egzekucji, prowadzonej przez spółkę wodną powiatu brzeskiego, rozwiązania spółki i zaniechania ściągnięcia zaległych datków konkurencyjnych.</u>
          <u xml:id="u-38.5" who="#Sekretarz">Interpelacja Klubu Parlamentarnego Stronnictwa Ludowego do p. Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie pogwałcenia art. 96, 97 i 101 ustawy z 17/IJI 1921 r. Dz. Ust. R. P. nr 44 z 1921 poz. 267, nr 78 z 1926 r. poz. 442 przez komendanta P. P. w Sędziszewie, Kołczę, posterunkowego P. P. z Sędziszewa, Prygę, komendanta posterunku w Ropczycach i posterunkowych z posterunku P. P. w Nockowej.</u>
        </div>
        <div xml:id="div-39">
          <u xml:id="u-39.0" who="#Marszałek">Interpelacje te prześlę p. Prezesowi Rady Ministrów.</u>
          <u xml:id="u-39.1" who="#Marszałek">O terminie następnego posiedzenia zostaną Panowie powiadomieni pisemnie.</u>
          <u xml:id="u-39.2" who="#Marszałek">Zamykam posiedzenie.</u>
          <u xml:id="u-39.3" who="#komentarz">(Koniec posiedzenia o godz. 19 minut 10.)</u>
        </div>
      </body>
    </text>
  </TEI>
</teiCorpus>